Sidnej Sheldon:Nic nietrwa wiecznie. Tytuł oryginałuNOTfflNG LASTS FOREVER Ilustracja na okładceKLAUDIUSZ MAJKOWSKI Redakcja merytorycznaBARBARA WALICKA RedakcjatechnicznaANDRZEJ WITKOWSKI KorektaALDONA HOP 52449 Copyright 1994 by SidneySheldon For the Pohsh editionCopyright 1995 by Wydawnictwo Amber Sp. z o. o. ISBN 83-7196-270-6 Wydawnictwo Amber Sp. z o. o. Warszawa 1995. WydanieI j//Drak: Opolskie Zakłady Graficzne WPonowna oprawa: Drukarnia Wydawnictw Naukowych S. A. w Łodzi ^kc.':": : Anastazji i Roderickowi Mannomz wyrazami serdecznej przyjaźni. Autor pragnie wyrazić wdzięczność wszystkimlekarzom, pielęgniarkom i laborantom, którzyszczodrze podzielili się z nim swoją wiedzą,. Prolog Czego nie wyleczą medykamenty, to traktuje sięnożem; kiedy i nóż nie pomoże, przypalamyżelazem. A jeśli i to nieposkutkuje, wtedychorobę należy uznać za nieuleczalną. Hipokrates, około 4801. p.n.e. Są trzy rodzaje ludzkich istot: mężczyźni, kobietyorazlekarki. Willi am Osler San FranciscoWiosna 1995 l^arl Andrews, dziekan Izby Adwokackiej, byt wściekły. Co tutaj się,do diabła, dzieje? wrzeszczał. Mamy trzylekarki, któremieszkają razem i pracują w tym samym szpitalu. Jednaz nich niemal doprowadziła do zamknięcia całego szpitala, druga zamilion dolarów zabiła pacjenta, a trzecia została zamordowana. Andrewsprzerwał, bywziąć głębokioddech. I to w dodatku kobiety! Trzycholerne lekarki! Media obchodzą się z nimi jak z jajkiem. Wszyscy o nichtrąbią. Program"Sześćdziesiąt minut" poświęcił im całą audycję. Barbara Walters takżesięnimizajęła. Nie można wziąćdo ręki gazety lub czasopisma, żeby nienatknąć się naich zdjęcia albo artykułna ich temat. Założę się, żeW Hollywood nakręcąo nich film i zrobią z tych dziwek prawdziwebohaterki! I wcale sięnie zdziwię, jeśli wydadzą znaczki pocztowe z ichwizerunkami, tak jak z Presleyem. Do diabła z nimi! krzyknąłi uderzył pięścią w fotografię kobiety widniejącą na okładce Time'a. 'Podpis głosił: Doktor Paige Taylor anioł miłosierdzia czyuczennica [.diabła? ; Doktor Paige Taylor. Andrews powtórzył te słowatonem :pełnym obrzydzenia. Potem zwrócił się do Gusa Venable'a, swojegowspółpracownika. Powierzam citę sprawę, GUS. Chcę najwyższegowymiarukary. , Spokojna głowa odparł GUS Venable. Dopilnuję tego. : Siedząc w sali sądowej i przyglądając się doktor Paige Taylor, GUSVenable pomyślał: "Ta kobieta wzbudza zaufanie". Potem uśmiechnąłsię do siebie i dodał w duchu: "Ale to jeszcze nic nie znaczy". Doktor i. Taylor była wysoka i szczupła, w jej bladej twarzy piwne oczy wydawałysię jeszcze ciemniejsze. Postronny obserwator uznałby jąpo prostu zaatrakcyjną kobietę. Ktoś bardziej dociekliwy dostrzegłby coświęcej to ze jest to ktoś o bogatej osobowości. Promieniowałaz niej młodzieńcza ekscytacja z domieszką rezerwy, kobiecej przenikliwości i doświadczenia. Biła od niej prawość. "Takpowinna wygląda dziewczyna pomyślał cynicznie GUS Venable którą mężczyzna z dumą przyprowadziłby do domu, by przedstawić ją swojej matce". Jeśli oczywiście matkagustowałaby w morderczyniach zabijających z zimną krwią. Spojrzenie doktorPaige Taylor byłojakby nieobecne. Pogrążonawewłasnych myślach błądziła wyobraźnią gdzieś daleko od chłodnej, bezosobowej sali sądowej, w której sięteraz znalazła. Rozprawa odbywała się w szacownym, starym gmachusądu w SanFrancisco przy Bryant Street. Gmach, w którym mieściły się Sąd Najwyższy oraz więzienie stanowe,był ponurą wysoką sześciopiętrową budowlą zszarego kamienia. Ludziewchodzącydo środkadlazapewnienia bezpieczeństwa przechodzili przez bramkę wyposażonąw elektroniczne czujniki. Na drugim piętrzeznajdował się Sąd Najwyższy. W sali numer 121, gdzie odbywały się rozprawy dotyczące morderstw,ława sędziowska stała podścianą, a za nią widniałaamerykańska flaga. Po lewej stronie stała ława przysięgłych, pośrodku dwa stołyoddzieloneod siebie przejściem, jeden dla oskarżyciela, drugi dlaobrońcy. Salę wypełniali dziennikarzeoraz widzowie,których przyciągałyrozprawy dotyczące nieszczęśliwych wypadków i zbrodni. Tenproceszdawał się szczególniespektakularny. GUS Venable, prokurator, przyciągałuwagę swoim wyglądem. Byłpostawny i wyniosły. Miał gęste siwewłosy, kozią bródkę i wytworne maniery właściciela plantacji z Południa. W rzeczywistości nigdynawet nie byłnaPołudniu. Sprawiał wrażenieczłowiekanieco roztargnionego, lecz jego ścisły umysł pracował jakkomputer. Zarówno w lecie, jak i w zimie nosił biały garnitur i koszulęze sztywnym, staroświeckim kołnierzykiem. Adwokat Paige Taylor,AlanPenn, stanowił całkowite przeciwieństwoVenable'a:był krzepkim, energicznym mężczyzną. Osiągnął pozycję wygrywając kilka spraw, które wydawały się całkiem beznadziejne. Spotykalisię nie po raz pierwszy. Ich stosunki opierały się nawymuszonym szacunku i całkowitym braku zaufania. Ku zaskoczeniuVenable'a, Alan Penn odwiedził gonatydzień przed rozpoczęciemprocesu. Przyszedłem, żeby wyświadczyćci pewną przysługę. 10 GUS pomyślał, żetrzeba się strzec obrońców przynoszących dary. Co masz na myśli, Alan? spytał. Nie rozmawiałem jeszcze o tym z moją klientką, ale być może, jak^przypuszczam, uda mi się ją namówić, by przyznała się dowiny: w ten sposób otrzyma niższy wymiar kary i oszczędzi stanowi kosztów rozprawy. A więc chodzi oprzyznaniesię dowiny i niższy wymiar kary'' Tak. GUS Venable rozejrzał się po biurku szukając czegoś. Nie mogę znaleźć tego cholernego kalendarza. Czywiesz, który dziś jest? Pierwszy czerwca. Czemu pytasz? Przedchwilą pomyślałem, że może to już Boże Narodzenie, skoro prznosisz taki prezent. GUS. Venable pochylił się na krześle. Wiesz, Alan, w normalnychwarunkach byłbym skłonny iść ci na rękę. Prawdę mówiąc, najchętniej łowiłbym teraz ryby na Alasce. Jednakmoja odpowiedź brzmi: nie. Bronisz morderczyni,która zzimną krwią, dlapieniędzy zabiła bezbronnego pacjenta. Będę domagał się kary śmierci. Uważam, że ona jest niewinna i zamierzam. Venable wybuchnął śmiechem. Nie uda ci się. Anitobie, ani nikomu innemu. To sprawajuż"przesądzona. Twoja klientka jest winna. j" Będzie winna dopiero wtedy,gdy stwierdzi to ława przysięgłych. ; Zrobi toz pewnością odparł GUS. jPo wyjściuAlana PennaVenablestal przez chwilę na środku gabinetutrozmyślając nad tym,co przed chwilą usłyszał. Penn przyszedł do niego, co Jbyłozapewne oznaką słabości adwokata. Obrońca zdawał sobie sprawę, żeIrie maszans na wygraną. GUS Venable pomyślało niezbitych dowodach,"jakie posiadał, o świadkach, których zamierzał powołać, ipoczuł się pewnie. f Doktor Paige Taylor zostanie skazana na śmierć przez zagazowanie. łNie było co do tego wątpliwości. Wybranie przysięgłych nie było łatwe. Sprawa morderstwa przyciąła uwagę mediówod wielu miesięcy. Sposób, w jaki dokonano zabójca, wywołał falę agresji. Sędzią przewodniczącym była Yanessa Young, nieustępliwa, znakomita czarnoskóra prawniczka,o której chodziłysłuchy, że zostanie poywołana do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Nie miała cierpli Trawestacja cytatu z Eneidy Wergiliiisza: T(meoDónaos et dowferetttes Boję sięDanów(Greków), nawet gdy przynoszą dary. 11. wości do adwokatów i odznaczała się Dorywczym temperamentem. Wśródprawników SanFrancisco krążyłopowiedzenie: "Jeśli twój klientjest winny, a ty chcesz, by ktoś się nad nim zlitował, trzymaj się z dalekaod sędzi Young". Dzień przed rozpoczęciem rozprawy pani Young wezwała obrońcęi prokuratora do swojego gabinetu. Panowie, zuwagi na poważny charakter tego procesu musimyustalić pewne podstawowe zasady. Chcę ustalić reguły, aby mieć pewność, żeobrońca prowadzi grę uczciwą. Jednak przestrzegam was obuprzed próbąwykorzystania tego. Czy tojasne? Oczywiście, Wysoki Sądzie. Oczywiście,Wysoki Sądzie. GUS Venable kończył swoje pierwsze wystąpienie. A więc, panie i panowie ławnicy, udowodnimy, ponad wszelkąwątpliwość, że doktor Paige Taylor zabiła pacjenta,Johna Cronina. Inietylko popełniła morderstwo, ale zrobiła to dlapieniędzy. dużychpieniędzy. Zabiła Johna Cronina za milion dolarów. Zapewniam was, żekiedy zapoznacie się ze wszystkimi dowodami, bez trudu przekonacie sięo winie doktor Paige Taylor, która popełniłamorderstwo pierwszegostopnia. To wszystko, co chciałem powiedzieć, dziękuję. Ławnicy siedzieli w milczeniu, nieruchomo, lecz pełni oczekiwania. GUS Venable zwróciłsię do sędzi: Jeśli można. Wysoki Sądzie, chciałbympowołać pierwszegoświadka oskarżenia, Gary'ego Williamsa. Kiedy świadek został zaprzysiężony, GUS Venable zadał pytanie: Czy jest pansanitariuszem w szpitalu okręgowymEmbareadero? Zgadza się. Czy pracował pan w zeszłym roku na oddziale trzecim, kiedyprzywiezionotam Johna Cronina? Tak. Czy może nampan powiedzieć, ktosięnim zajmował? Doktor Taylor. Jak określiłby pan stosunkipanujące między doktor Taylora Johnem Croninem? Sprzeciw! Alan Penn wstał. Prokuratordomaga się odświadka wyciągnięcia wniosku. Podtrzymuję sprzeciwodparła sędzia. W takim razie wyrażę to w inny sposób. Czy słyszał pan rozmowędoktor Taylor z Johnem Croninem? Oczywiście. Nic na to nie mogłem poradzić. Pracowałem całyczas na tym oddziale. 12 Czy określiłby pan te pogawędki jako przyjacielskie? Nie, proszę pana. '"" Naprawdę? Dlaczego? Pamiętam dzień, kiedy przywiezionopana Cronina i doktor Taylor zaczęła go badać. Powiedziałjej wtedy. mężczyzna zawahał się ale. Nie wiem, czy mogę powtórzyć takie słowa. Oczywiście, panie Williams. Nie sądzę, żeby w sali znajdowali się nieletni. No więc, powiedział, żeby trzymała swoje pieprzone ręce z dala odniego. Powiedział coś takiego dodoktor Taylor? Tak, proszę pana. Byłby pan uprzejmy powiedzieć sądowi, cojeszcze pan widziałlub słyszał? John Cronin zawszemówił o doktor: "Tasuka". Nie chciał,żeby siędo niego zbliżała. Za każdym razem, gdy wchodziła do jego pokoju, mówił: "Znowu idzie ta suka! " albo"Powiedz tej dziwce, żebyzostawiła mniew spokoju", lub też: "Czemu nie dadzą mi prawdziwego lekarza? " GUS Venable spojrzał wymownie na doktor Taylor. Oczy przysięgłychpodążyły zajego wzrokiem. Venable pokiwał głową, nagle jakby posmutniał, po czym zwrócił się do świadka: Czy panCronin wyglądałna człowieka, który chciałby daćpaniTaylor milion dolarów? AlanPenn wstałz miejsca. Sprzeciw! To jest jeszcze raz pytanie o opinię, Uchylamsprzeciwrzekła sędzia Young. Świadek może; odpowiedzieć na pytanie. Alan Pennspojrzał na Paige Taylor i usiadłz powrotem na krześle. ' Ależ skąd. On jejszczerze nienawidził odparłWilliams. :? Domiejsca dla świadków podszedł doktor Arthur Kane. ') GUS Venable spytał go: ; Doktorze Kane, miałpan dyżur,kiedy odkryto,że JohnCroninzostał zamordo. Venable urwał wpół słowa i zerknął na sędzię ". zabity przez wprowadzenieinsuliny do krwiobiegu. Tak. I później zorientował się pan, że zrobiła to doktor Taylor? Zgadza się. Doktorze Kane, pokażępanuoficjane, lekarskieświadectwo zgonupodpisane przez doktor Taylor. Venablewyciągnął kartkę i wręczyłjąKane'owi. Czy mógłby pan przeczytać to głośno? Kanezaczął czytać: 13. John Cronin. Przyczyna Śmierci: ustanie oddychania, zatrzymanieakcji serca spowodowane zatorem płuc. A jak to brzmi w zwykłym języku? Chodzi oto, żepacjent zmarł na atak serca. I ten dokument zostałpodpisanyprzezdoktor Taylor? Tak. PanieKane, czyto była prawdziwa przyczynaśmierci JohnaCronina? Nie. Śmierć spowodowało wstrzyknięcie insuliny. A więc, doktor Taylor podała śmiertelną dawkę insuliny, a potemnapisała nieprawdziwy raport? Tak. I doniósł pan o tym administratorowi szpitala, doktorowi Wallace'owi, który z kolei powiadomił władze? Owszem. To był mój obowiązek odparł Kane z godnością. Jestemlekarzem. Uważam, że nie powinno się odbieraćżycia żadnejludzkiej istocie bez względunaokoliczności. Kolejnymświadkiem była wdowa po Johnie Croninie. Hazel Croninmiała prawie czterdziestkę, błyszczące rudewłosy i kształtną figurę, którąpodkreślał krój prostej czarnej sukienki. Wiem,jak bolesne jest todla pani rzekłGUS Yenablealemuszę prosić panią o opisanie ławie przysięgłychswoich stosunkówzezmarłym mężem. Wdowa otarła oczywielką koronkowąchusteczką. Nasze małżeństwo było udane. John był wspaniałym człowiekiem. Często mipowtarzał, że tylko dzięki mnie jest naprawdę szczęśliwy. Jak długo była pani żoną Johna Cronina? Dwalata, lecz John zawsze mówił, że były to dwa lata spędzonew raju. Pani Cronin, czy mąż kiedykolwiek rozmawiałz panią odoktorTaylor? Czy mówił, że jest wspaniałą lekarką, że bardzo mupomagałalub też że bardzo ją lubi? Nigdy mi oniej niewspominał. Nigdy? Nie, nigdy. A czy John kiedykolwiek rozważał możliwość pominięcia panii pani braci w testamencie? Nie, nigdy. Był najbardziej szczodrym człowiekiem pod słońcem. Zawsze mi powtarzał, że mogę mieć wszystko, a kiedy onumrze. jejgłos się załamał. kiedy umrze,zostanę bogatą kobietą i. Niemogła już dalej mówić. 14 Piętnaścieminut przerwy zarządziła sędzia Young. ; Jasona Curtisa, siedzącego w tylnych rzędach, zalewała złość. Nie. ^lógł uwierzyć w to, co świadkowie mówili o Paige. "To kobieta, którątocham pomyślał. Kobieta, z którą mam sięożenić". Zaraz po aresztowaniu Paige Jason Curtis odwiedził ją w celi. Wygramytę sprawę zapewniał ją. Załatwięci najlepszegoadwokata w kraju. Jason od razu pomyślał o Alanie Pcimie i złożył muwizytę. Śledziłem tęsprawę w gazetach rzekł adwokat. Prasa jużuznała panią Taylorwinną zamordowanaJohna Cronina dla pieniędzy. Co więcej, ona sama siędo tego przyznaje. Znam ją odparł Jason Curtis. Proszęmi wierzyć, toniemożliwe, żeby Paige zrobiłacoś takiego. Skoro sama przyznaje, że go zabiła rzekł Penn mamy doczynienia z eutanazją. Zabójstwo z litości jestniezgodne zprawempanującym wKalifornii iw wielu innych stanach, ale wywołuje sprzeczne uczucia. Oczywiście mógłbym zrobić z pani Taylor współczującą:JPlorenceNightingale słuchającą podszeptów z nieba i tak dalej, problemjednak w tym, że pańska ukochana zabiła pacjenta, który zapisał jej'y/ testamencie milion dolarów. Co było pierwsze, jajko czykura? Czyjdowiedziała się o tych pieniądzach,zanim go zabiła, czy później? fc Paige nic nie wiedziałao milionie dolarówrzekł Jasonz przejkonaniem. ł Penn odparłwymijająco: iW porządku. Byt to więc szczęśliwy zbieg okoliczności. ProkuSłatoroskarżył jąo popełnienie morderstwa pierwszego stopnia i domaga^aę dla niej kary śmierci. l Czy zajmie się pan tąsprawą? sPenn zawahałsię. Byłooczywiste, że Jason Curtis wierzy w doktorHraylor. "Tak jak Samson wierzyłw Dalilę pomyślał Penn i spojrzałUla Jasona. Zastanawiam się, czy ten facetteż maczałw tympalce". aJason czekałna odpowiedź. S Wezmę tę sprawę, ale musi pan wiedzieć, że nie będzie łatwa. SWątpię,czyją wygramy. H Stwierdzenie Alana Penna nie brzmiało zbyt optymistycznie. ;A Gdy następnego ranka wznowiono rozprawę, GUS Venable powołał igkilku kolejnychświadków. a Przesłuchiwano właśnie pielęgniarkę. I;' 15. Słyszałam, jak John Cronin mówił: "Wiem, że umrę na stoleoperacyjnym. Zabijesz mnie. Mam nadzieję, że oskarżą cię o morderstwo". Następnie zeznawał adwokat, Roderick Pelham. GUS Venable spytałgo: Kiedy powiedział pan pani Taylor o milionie dolarówzapisanymprzez Johna Cronina, jak wtedy zareagowała? Powiedziała coś takiego: "To nieetyczne. On był moimpacjentem". Przyznała, że było to nieetyczne? Tak. Ale zgodziła się wziąć pieniądze? O tak, jak najbardziej. Świadkaprzesłuchiwał teraz Alan Penn. Panie Pelham, czy doktor Taylor spodziewałasię pańskiej wizyty? Nie, to znaczy. Czy wcześniej zadzwonił pan do niej i oznajmił, że JohnCroninzostawił jej miliondolarów? Nie. A więc poinformował ją pan o tym bezpośrednio? Tak. I widział pan jej reakcję? Owszem. Jak się zachowała, kiedy powiedział pan jej o pieniądzach? No więc. wydawała się zdziwiona, ale. Dziękuję, panie Pelham. To wszystko. Rozprawa trwała już cztery tygodnie. Widzowie i reporterzy z zainteresowaniem obserwowali prokuratora i obrońcę. GUS Venable ubierałsię na biało, a Alan Penn na czarno. Obaj poruszali się po sali rozprawjak graczew żywych szachach: Paige Taylor zaś była pionkiem dostracenia. GUS Venable energicznie zatarł ręce. Jeśli Wysoki Sąd pozwoli, chciałbym wezwać naświadkaAlmęRogers. Gdy świadek został zaprzysiężony, Venable spytał: Pani Rogers, czymsię pani zajmuje? Jestem pannąRogers. Och, przepraszam. ró Pracuję w agencji turystycznej "Comiche". Czy pani agencja organizuje wycieczki do różnych krajówrezerwuje miejsca w hotelach i pełni inne tego typu usługi dla klientów^ Tak, proszę pana. Chciałbym, żeby przyjrzała się pani oskarżonej. Czy widziała jąpani wcześniej? O tak. Przyszła do naszegobiura dwa lub trzy lata temu. W jakiejsprawie? Powiedziała, że interesuje ją podróż do Londynu i Paryża i, jakmi się wydaje, do Wenecji. Czy pytała ozwykłą wycieczkę zbiorową? O nie. Chciała, żeby wszystko było najwyższej klasy, samolotyi hotele. Pamiętamteż, że wspominała o wynajęciujachtu. Po sali przebiegł szmer. GUS Venable podszedł do swojego stolikai wziął stamtąd kilka folderów. Policja znalazła te broszury w mieszkaniu doktor Taylor. Są toprogramy wycieczek do Paryża, Londynu i Wenecji, proponujące drogiehotele ilinie lotnicze. Mamy tutaj także podaneceny wynajęcia prywatnych jachtów. W sali rozległy się głośne pomruki. Prokurator otworzyłjedną zbroszur. Oto listajachtów do wynajęcia przeczytał głośno: Christina. dwadzieścia sześć tysięcy dolarów za tydzień pluspaliwo i innepotrzebne rzeczy. Resotute Time. dwadzieścia cztery i pół tysiącadolarów za tydzień. Venable zawiesił nachwilę głos i uniósłWzrok. Przy jachcie Lucky Dream widniejeznaczek. Paige Taylorwybrała i zaznaczyła jacht za dwadzieścia siedem tysięcy trzysta. Choćjeszcze wtedy niewybrała ofiary. A więc mamypierwszy dowód rzeczony stwierdził i odwrócił się do Alana Penna z uśmiechem. PennSpojrzał na Paige. Z pobladłą twarzą spoglądała na stół. Świadek jest,o pana dyspozycjirzekł Venable. iPenn wstał, zastanawiając się gorączkowo nad pytaniem. g Jak idą obecnie interesy w agencji, panno Rogers? 'Przepraszam, nie rozumiem. Pytałem, jak idą interesy. Czy agencja turystyczna "Comiche" jestSuźa? O tak, całkiem spora. '- Pewnie sporo klientówprzychodzipytać się o wycieczki? Owszem. Ilu? Pięć, sześć osób na dzień? : O nie! odparła oburzonym głosem. Około pięćdziesięciuCsóbdziennie. j^ifrlróJKtódziesiąt osób dziennie? zawołał ze zdumieniem Penn. Al rozmów. i\októrej mówiliśmy, miała miejsce dwa albotrzy lata temu. FILIA ^\ li - NlŁlte irwćntenie l' 't'"/ŁH'! -,^."! ^' Jeśli pomnoży pani pięćdziesiąt przez dziewięćset, da to liczbę czterdziestu pięciu tysięcy osób. Pewnie tak. I ze wszystkich tych osób pamięta pani doktor Taylor? Jak tomożliwe? Onai jej dwie przyjaciółki byty tak bardzo podekscytowanepodróżą do Europy. Pomyślałam, że to wspaniale. Wyglądały jak nastolatki. O tak, zapamiętałam je bardzo dobrze, zwłaszcza dlatego,że nie wyglądały na osoby,które mogą pozwolić sobie na wynajęciejachtu. Rozumiem. Czy każdy, kto przychodzi i prosi o foldery, wybierasię w podróż? Oczywiście, żenie, ale. Doktor Taylor nie zarezerwowała żadnego miejsca, zgadzasię? Tak. W każdym razie nie u nas. Ani nigdzie indziej. Chciała tylko przejrzeć parę broszur. No tak. Ona. To nie to samo co prawdziwa podróż do Paryża czyLondynu,prawda? Owszem, ale. Dziękuję. Jest pani wolna. Venable zwrócił się do sędziYoung: Chciałbym wezwać na świadka doktora Benjamina Wallace'a. Doktorze Wallace, kieruje pan administracją okręgowego szpitalaEmbarcadero? Tak. A więc zna pan doktor Taylor? Oczywiście. Czy był pan zdziwiony, że doktor Taylor została oskarżonao morderstwo? Pennwstał. Sprzeciw, Wysoki Sądzie. Odpowiedźpana Wallace'a nie będziemiałanic wspólnego z tematem rozprawy. Chciałbym wyjaśnić przerwał Venable że może okazaćsięto istotne, jeżeli pozwoli mi pan. Zobaczmy,co z tegowyniknie rzekła sędzia Young. Aleproszę dorzeczy, panieVenable. Spróbuję zadać to pytanie w inny sposób ciągnął Venable. 18 Doktorze Wallace,każdy lekarz zobowiązany jest złożyć przysięgę Hipokratesa, czy tak? , Owszem. A fragment tej przysięgi brzmi prokurator zaczął czytać z kartki trzymanejw ręce:"Będę powstrzymywał się odoszustwa'(korupcji". Zgadza się? Tak. Czy doktor Taylor zrobiła w przeszłości coś takiego, cowskazy(wałoby, że może złamaćprzysięgę Hipokratesa? 'fSprzeciw. Oddalam sprzeciw. Tak, zdarzyło się coś takiego. ' Proszę nam o tym opowiedzieć. Doktor Taylor zdecydowała, że pewien pacjent potrzebuje transfuzji krwi. Jego rodzina nie zgadzała sięna to. I co się stało? jDoktorTaylor mimo wszystko przetoczyła mu krew. Czy było to legalne? NieNajzupełniejnielegalne. W każdym razie nie bez zezwolenia sądu. Zatem jak doktor Taylor to zrobiła? Uzyskała później pozwoleniei zmieniła na nim datę. A więcuczyniłacoś niezgodnego z prawemi sfałszowała dokuteenty, by to ukryć? .Tak{ Alan Penn spojrzał ze złością na Paige. Zastanawiał się: "Co jeszcze ta kobieta przede mną ukryła? Jeśli widzowiespodziewali się, że dostrzegą na twarzyPaige Taylorjakikolwiek wyraz zdradzający jej uczucia, z pewnością się rozczarowali. l "Ta kobieta jest zimna jak lód" pomyślał jeden z przysięgłych,Itarszy mężczyzna. 3GUS Venable odwrócił się w stronę ławy sędziowskiej. J Wysoki Sądzie, jakWysokiSąd wie, jednym ze świadków, którychi, Biciałem powołać,jest doktor Lawrence Barker. Niestety, wciąż nie czuje^ Sędobrze i niemógł stawić się w sądzie. Zamiast niego chciałbym teraz'i Tzesłuchać kilku pracowników szpitala, którzy pracowali z doktoremĄ iarkerem. ^ Penn wstał. lProtestuję. Nie widzę związku. Doktor Barker nie przyszedł,Więc. ^ Wysoki Sądzie przerwał mu Venable zapewniam,że pyta^iia,jakie mam do wspomnianych świadków, są jak najbardziej związane l;19. z zeznaniami, które usłyszeliśmy wcześniej. Nawiązują także dokompetencji oskarżonej jako lekarza. Sędzia Young odparła sceptycznie: Zobaczymy. Może pan przywołać swoich świadków. Dziękuję. GUS Venable zwróci}się do pomocnika; Chciałbym wezwać na świadka doktora Mathew Petersona. Do miejscadla świadków zbliżył się elegancki, starszy mężczyzna. Złożył przysięgę i usiadł. GUS Venable spytałgo: Doktorze Peterson, od jak dawna pracuje pan w szpitalu Embarcadero? Od ośmiulat. A jaka jest pana specjalność? Kardiochirurgia. Czy podczas lat spędzonych w owym szpitalu miał pan okazjępracować z doktorem Lawrence'em Barkerem? O tak. Wiele razy. Jaka ma pan o nim opinię? Takąsamą jak wszyscy. Doktor Barker jest najlepszym kardiochirurgiem n świecie, oprócz może DeBakeya i Cooleya. Czy był pan obecnyw sali operacyjnej tego ranka,gdy doktor Taylor operowała pacjentanazwiskiem. Venable udawał, że przegląda papiery . Lance Kelly? Ton głosu świadkazmienił się. Tak, byłem tam odparł. Czy mógłbyopisać pan, co tam się wtedydziało? Doktor Peterson odrzekł zociąganiem: Mieliśmy problemy. Obawialiśmy się, że pacjent nie przeżyje. Co dokładnie sięwydarzyło? Praca serca ustala. Próbowaliśmy go reanimować i. Czy posłano po doktora Barkera? Tak. Czy przyszedł do sali operacyjnej, gdy operacja jeszcze trwała? Tak. Jednak było już za późno, by cokolwiekzrobić. Nie udałonam się uratowaćpacjenta. Czydoktor Barkerpowiedział coś wtedy do pani Taylor? Wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani i. Pytałem, czy doktor Barker powiedział coś doktor Taylor? Owszem. Co to było takiego? Zapadła cisza. Na zewnątrz rozległ się grzmot, jak głos z nieba. Chwilę później rozpętałasię burza. Krople deszczu zaczęły bębnić o dach. DoktorBarker powiedział: "Zabiłaś go". ,i.20 W sali zawrzało. Sędzia Young uderzyła młotkiem w stół. Cisza! Osoby obecneproszone są o spokój. Jeślijeszcze raz powtórzą się takie hałasy,wszyscy zostaną zmuszeni doopuszczeniasali. GUS Venable czekał, ażwrzawa ucichnie. Gdy wszyscy zamilkli, spytałt" Czy jest pan pewien, że doktor Barker powiedział coś takiego do pani Taylor? " Tak. -Stwierdziłpan wcześniej, że doktor Barkerto wielki autorytetiw sprawach medycznych? Jak najbardziej. Dziękuję. To wszystko, doktorze. nable zwrócił się do Penna. Świadekjest do pańskiej dyspozycji. Penn wstał ipodszedł bliżej. DoktorzePeterson, nigdy nie przyglądałem się operacji, ale przypuszczam, że wywołuje ogromne napięcie,zwłaszcza jeśli jest to coś tak poważnegojakoperacja serca. Toprawda. Ile osób znajduje się wtedy w sali? Trzy czycztery? Och,nie. Co najmniej sześćlub więcej. Naprawdę? Tak. Zwykle jestdwóch chirurgów, jeden asystent, czasamidwóchanestezjologów, jedna instrumentariuszka oraz pielęgniarka obsługującaaparaturę. Rozumiem. Zatem panuje tamhałas i podniecenie. Ludzie wydająsobie polecenia i tak dalej. Tak. Słyszałem, że często włącza się podczas operacji muzykę. Owszem, dosyćczęsto. Kiedy wszedł doktor Barker i zobaczył, że Lance Kelly umiera,prawdopodobnie powstało jeszcze większe zamieszanie? Wszyscy bylibardzo zajęci próbując uratować pacjenta. I robili wiele hałasu? Zgadza się. I podczas całej tej wrzawy i grającej muzyki mógł usłyszeć pan,jak doktor Barker mówił do pani Taylor, że zabiła pacjenta? Wcałymtymzamieszaniu mógł pan przecież się pomylić, nieprawdaż? Niestety nie, proszępana. Nie mogłem się pomylić. Dlaczego jest pan tego taki pewien? Doktor Peterson westchnął. Ponieważ stałem tuż przy doktorze Barkerze, kiedy to mówił. Penn musiał dać za wygraną. Niemam więcej pytań powiedział. Sprawa zaczynała siękomplikować, aon nic niemógł na to poradzić. W dodatku wyglądało na to, że może być jeszcze gorzej. 21. Do miejsca dla świadków podeszła Denise Beny. Jest panipielęgniarką w okręgowym szpitalu Embarcadero? Tak. Jak długo tam pani pracuje? Pięć lat. Czy słyszała pani kiedykolwiek rozmowę doktor Taylor z doktorem Barkerem? Pewnie. Wiele razy. Czy może pani przytoczyć parę przykładów? Pielęgniarka spojrzała nadoktor Taylor i zawahała się. Doktor Barker potrafił używać bardzo ostrych słów. Nie pytałem oto, pani Beny. Prosiłem, żeby powtórzyła nampanicośszczególnego, co doktor Barker mówił do pani Taylor. Pielęgniarka milczała przez dłuższą chwilę. Raz powiedział, że ona jest niekompetentna i. GUS Venable udawał wielce zaskoczonego. Słyszała pani, jak doktor Barker mdwit, żepani Taylor jestniekompetentna? Tak, proszę pana. Ale on zawsze. Jakie jeszcze innejego uwagi pani słyszała? DeniseBeny ociągała sięz odpowiedzią. Naprawdę,nie pamiętam. Panno Beny, zeznaje pani pod przysięgą. No.. raz słyszałam, jak powiedział. tupielęgniarka wymamrotała coś niezrozumiale. Nie dosłyszeliśmy. Proszę głośniej. Powiedział. że nie pozwoliłby doktor Tayloroperować swojego psa. Zebranych aż zatkało. Ale jestem pewna, ze miał tylko na myśli. Przypuszam, że doktor Barker miał na myśli to, co powiedział. Oczy wszystkichskierowały sięna PaigeTaylor. Wyglądało na to, że prokurator zatriumfował. JednakżeAlan Penn;ieszył się reputacją prawdziwego cudotwórcy. Teraz nadeszła jego kolej la zadawanie pytań. Czy i tym razem znowu uda musię wyczarowaćrólika zcylindra? Paige Taylor stanęła na miejscu dla świadków i odpowiadała naania Alana Penna. Wszyscy czekali na tę chwilę. John Cronin byłpani pacjentem,prawda? ; Tak. 'Co pani czuła wobecniego? Lubiłamgo. Wiedział, że jest bardzo chory, ale dzielnie siętrzymał. Miał operację z powodu guza serca. Paniwykonywała tę operację? Tak. I co się okazało w trakcie operacji? Kiedy otworzyliśmyjego klatkę piersiową, okazało się, że maprzerzuty. Innymi słowy, nowotwórrozprzestrzenił się po całym ciele. Zgadzasię. Przerzuty nastąpiły przez węzły chłonne. To znaczy, że nie było dla niego żadnej nadziei? Żadne cudanieprzywróciłybymu jużzdrowia? Żadne. Johnowi Croninowi została podłączona kroplówka. Tak jest. Doktor Taylor, czy rozmyślnie, za pomocą silnej dawki insuliny,pozbawiła pani życia Johna Cronina? Tak. Na salirozległ się nagle szum. "Ona jest naprawdętwardapomyślał GUS Venable. Powiedziałato takim tonem, jakby chodziło o podanie filiżanki herbaty". Czy zechciałaby panipowiedzieć sądowi, dlaczego pozbawiłapani życia Johna Cronina? Bo prosił mnie o to. Błagał mnie. Wezwałmnie w środku nocy,gdyż cierpiałstraszliwe bóle. Lekarstwa,jakie mu podawaliśmy, przestałydziałaćodpowiadała pewnym głosem. Powiedział, żeniechce sięjuż dłużej męczyć. I tak umarłby za kilkadni. Błagał mnie, żeby stałosię towcześniej. I spełniłam jego życzenie. Pani doktor, czynie wahała się pani tego uczynić? Czy nie dręczypaniąpoczucie winy? Paige Taylor pokręciła przecząco głową. Nie. Gdyby pan go widział. Po prostuniebyło sensu, by dalejtak cierpiał. W jaki sposób podała mupani insulinę? Wprowadziłam ją do krwiobiegu. Czy nie spowodowało to dodatkowego bólu? Nie. Zwyczajnie zasnął. GUS Venablezerwał się na równe nogi. Sprzeciw! To jest subiektywny opis zdarzenia! Sędzia Young zastukała młotkiem. 23. Panie Venable, proszę nie przeszkadzać. Miał pan już okazję zadaćswoje pytania. Proszę usiąść. Oskarżyciel zerkną} na ławę przysięgłych, pokręci} głową i usiadł. Doktor Taylor, czykiedy podawała pani insulinę Johnowi Croninowi, była pani świadoma, że zapisał pani w testamencie milion dolarów? Nie. Byłam zaskoczona, kiedysię o tymdowiedziałam. "Kłamie jak najęta" pomyślałGUS Venable. Czy rozmawiała paniprzy jakiejśokazji z JohnemCroninemnatemat pieniędzy albo podarunków? Lubczy prosiłago pani ocokolwiek? Na policzki PaigeTaylor wystąpił nagłyrumieniec. Nigdy! Ale była znim pani w przyjaznych stosunkach? Tak. Gdy pacjent jest śmiertelnie chory, to relacja pomiędzy nim a lekarzem się zmienia. Rozmawialiśmyna temat jego problemówrodzinnychi osobistych. Jednak nie miała panipowodu oczekiwać od niego czegokolwiek? Nie. Zostawił pani pieniądze, ponieważ nabrałdo pani zaufania i szacunku. Dziękujępani,doktor Taylor rzekłPenn i zwróciłsię doVenable'a. Świadek jest do pana dyspozycji. Gdy Penn powróciłna swoje miejsce, PaigeTaylor omiotła wzrokiemsalę. Zobaczyła Jasona, wyraźnie nadrabiającego miną. Obok niegoujrzałaHoney. Ktośobcy siedział "koło niej, na miejscu,które pewniezajmowałaby Kat, gdyby jeszcze żyła. "Ale niema już jej wśród nas pomyślała Paige. Do jej śmierci także się przyczyniłam". GUS Venable wstał i z wolna podszedł do doktor Taylor. Rzucił okiemna sektor dla dziennikarzy. Nie można tam było wcisnąć szpilki, wszyscy reporterzypilnie notowali. "Zaraz będziecie mieli o czym pisać" pomyślałVenable. Stał przed oskarżoną dłuższą chwilę iwpatrywał się w Paige Taylor. Następnie odezwał się spokojnym głosem: Doktor Taylor. czy John Cronin byt pierwszym pacjentem,którego zamordowała pani w szpitaluokręgowym Embarcadero? AlanPenn z wściekłością zerwałsię z krzesła. Wysoki Sądzie, ja. Jednak sędzia Young miała już w ręku młotek. Proszę o ciszę! zawołała uderzając w stół. Nastąpi terazpiętnastominutowaprzerwa. Chcę z obydwoma panami porozmawiaćw mojej kancelarii. Gdy obrońca i oskarżyciel znaleźli się w pokoju, sędzia Young rzekłado Gusa Venable'a: y^^yiA. i-i.. , ".. ^ag Ma pan wykształcenie prawnicze, nieprawdaż, GUS? Przepraszam. Ja.. Czy widzi pan tu gdzieś namiot? Słucham? Jej głos byt teraz nasycony złośliwością: Sąd to nie cyrk inie zamierzam dopuścić, bykiedykolwiekw cyrk się zamienił. Dlaczego zada} pan tak oburzające pytanie? Proszę mi wybaczyć. Sformułuję to pytanie jeszcze raz, bardziejoględnie. Zrobi pan znacznie więcej! warknęłasędzia Young. Zmienipan swojenastawienie. Ostrzegampana. Jeszcze jedno takie zagranieiodsunę pana od tej sprawy. Tak jest, rozumiem. Kiedy wrócili na salę rozpraw, sędzia Young zwróciła się do przysięgłych: Uchylam ostatnie pytanie oskarżyciela. Następnie przemówiłado prokuratora: Możepan kontynuować. GUS Venablepodszedł do miejsca, z którego zeznawali świadkowie. Doktor Taylor, zapewne była panibardzo zaskoczona,gdy dowiedziała się, że człowiek, którego pani zamordowała, zostawił pani miliondolarów. Alan Penn poderwał się. Sprzeciw! Podtrzymany stwierdziła sędzia Young i zwróciła się do Venable'a. Wystawia pan na próbę moją cierpliwość. Przepraszam, Wysoki Sądzie rzekł Venable odwracając sięplecami do świadka. Potem z powrotem zwrócił się do Paige: Zapewne byłapani na bardzo przyjacielskiej stopie zpacjentem. Chybarzadko się zdarza,by obcy człowiekzapisał komuś w spadku milion dolarów, prawda? Paige Taylorspąsowiała. To były stosunki, które zwyklełączą lekarza z pacjentem. A nie coś więcej? Mężczyznaz własnej wolizapomina o ukochanejżonie i rodzinie iprzekazuje własny majątek obcej kobiecie. Wspominałapani o jakichś rozmowach na tematy osobiste. Sędzia nachyliła się i rzekła ostrzegawczym tonem: PanieVenable. Prokurator uniósł dłonie w geście rezygnacji. Zwrócił się do oskarżonej: A więc panii John Cronin po prostu ucinaliście sobie przyjacielskie pogawędki. On zwierzał się zproblemów osobistych, polubiłpaniąinabrał do pani zaufania. Czy tak było, pani doktor? Owszem. 25. I tylko za to dał pani milion dolarów? Paige rozejrzała się posali. Nie odpowiedziała. Po prostu milczała. Venable ruszył w kierunku swojego stolika, a potem nagle znowuodwrócił się do oskarżonej. DoktorTaylor,zeznała pani wcześniej, że niewiedziała, iż JohnCronin zamierzazostawić pani jakiekolwiek pieniądze czy też wykluczyćswoją rodzinę z testamentu. To prawda. Ile przeciętnie zarabia lekarz w takim szpitalu jak Embarcadero? AlanPenn powstał. Sprzeciw! Nie wydaje mi się. To właściwe pytanie. Oskarżona może odpowiedzieć. Trzydzieści osiem tysięcy dolarów rocznie. Venable rzekł z ubolewaniem: To niezbyt dużo jak na dzisiejszeczasy, nieprawdaż? Z tegopotrąca się jeszcze podatki. Dużą część stanowią koszty utrzymania,wydatki na ubezpieczenia. Nie zostaje wystarczająco dużo, by pozwolićsobiena luksusowe wakacje, na przykład podróż do Londynu, Paryża czyWenecji, czyż nie? Przypuszczam, ze ma pan rację. Nie planowałaby więc pani takiej wycieczki, wiedząc, że nie możesobiena nią pozwolić. Zgadza się. Wtrąciłsię Alan Penn: Wysoki Sądzie. Do czego pan zmierza, panie Venable? zwróciła się do oskarżyciela sędzia Young. Chcę jedynie wykazać, że oskarżona nie mogłaby planowaćdrogiej wycieczki, gdyby nie wiedziała, że dostanie od kogoś pieniądze. Jej odpowiedź zawierawyjaśnienia wtej kwestii. AlanPenn zdawał sobie sprawę, że musi coś zrobić. Nie miał zbytnioserca do tejsprawy, ale podszedł do miejsca dla świadków pełen otuchy,jak człowiek, który wygrał właśnie na loterii. Doktor Taylor, czy pamięta pani dzień, kiedy udała się panidoagencji turystycznej po broszury? Tak. Czy zamierzałapanipojechaćdo Europy lub wynająć jacht? Oczywiście, że nie. To była tylko taka zabawa, marzenianiemożliwe do zrealizowania. Pomyślałam razem zmoimi przyjaciółkami, żepoprawi nam to humor. Byłyśmy bardzo zmęczone. Wpadłyśmy napomysł, żeby odwiedzić agencję turystyczną. Paige zamilkła. 26 i Alan Penn spojrzałukradkiem na przysięgłych. Ich twarzewyrażałyniedowierzanie. GUS Venable ponownie zadawał pytania oskarżonej. Doktor Taylor, czy zna panidoktora Lawrence'a Barkera? Paige ogarnęły nagle wspomnienia. Zabije Lawrence'a Barkera. Ziąbie to powoli. Najpierwkaże mu cierpieć. a potem go zabije. Owszem,znam go. , Jak dobrze? Wciągu ostatnich dwóch lat często razem pracowaliśmy. Czy pani zdaniemjest on kompetentnym lekarzem? AlanPenn zerwał się zmiejsca. Sprzeciwiam się. Wysoki Sądzie. Oskarżona. Jednak nim zdążył dokończyć, sędzia Young pozwoliła Paigeodpowiedzieć. i Więcej niż kompetentnym. Jest doskonałym lekarzem. Penn spoczął z powrotem na krześle,zbyt wstrząśnięty, by mówić. i Czy mogłaby pani coś jeszcze o nim powiedzieć? Doktor Barkerjest jednym z najsławniejszych kardiochirurgów'Są świecie. Ma prywatną praktykę, i mimo to poświęca trzy dni w tygo'^faliuna pracę w szpitalu okręgowym. A więc wysoko sobie pani ceni jego opinie w sprawach medycznych? Tak. ; Czy uważa pani, że byłby w stanie ocenić kompetencje innegolekarza? iaPennmiał nadzieję, że Paigeodpowie: "Nie wiem". Zawahała się. Tak odrzekła w końcu. GUS Venable odwrócił się w stronę przysięgłych. S Usłyszeliście państwo zeznanie oskarżonej, która ceni sobieJJSjrinie doktora Barkera na tematy medyczne. Mam nadzieję, że wzięłaittbie doserca jego zdanie o swoich własnych kompetencjach zawodojtych. lubich braku. Wściekły Alan Penn zerwał sięna równenogi. ^ Sprzeciw! Podtrzymany. Było jednak już za późno. Niemógł odwrócić tego, cojuż się stało. Podczas następnejprzerwy AlanPennzaciągnął Jasona dotoalety. W co wy mnie, do diabła, wpakowaliście? syknąłwściekle. 27. John Cronin jej nienawidził, Barker też. Wymagam odswoich klientów,aby mówili mi prawdę, całą prawdę. Tylko wtaki sposób mogę komukolwiek pomóc. Ale dla niej nic nie potrafię zrobić. Pana przyjaciółkasama wszystko psuje. Za każdym razem, gdy otwiera usta, wbija sobiegwóźdźdo trumny. Ta cała pieprzonasprawa zaczyna sięgmatwać. Tego popołudnia Jason Curtis poszedł odwiedzić Paige. Doktor Taylor,ma pani gościa. Jason wszedł do celi. Paige. Odwróciła się do niego, próbując powstrzymać; łzy. Sprawa wygląda fatalnie, prawda? powiedziała. Jason uśmiechnął się z wysiłkiem. Znasz powiedzenie: Ten się Śmieje, kto się śmieje ostatni? Jason, nie wierzysz w to, że zabiłam JohnaCurtisadla pieniędzy,prawda? Chciałam tylko mu pomóc. Wierzę ci odparłJason spokojnie. Kocham cię. Wziął jąw ramiona. "Niechcęjej stracić pomyślał. Tak bardzomi na niej zależy". Wszystko będzie w porządku. Obiecywałem, żenigdy cię nieopuszczę. Paige przytuliła się do niego mocniej i pomyślała: "Nic nie trwawiecznie. Nic. Jak to się wszystkomogło stać. jak. ". Rozdział 1 San FranciscoLipiec 1990 Kate Hunter. Obecna. Betty Lou Taft. Jestem. Paige Taylor. Obecna. Grupę nowych lekarzy rozpoczynających pierwszy rok pracy stanowiły prawie same kobiety. Wszyscy zebrali sięw olbrzymiej, ponurej saliokręgowegoszpitala Embareadero. Był to najstarszy szpital w San Francisco, jeden z najstarszych w kraju. Podczas trzęsienia ziemi w 1989roku Bóg zrobił dowcip mieszkańcomSanFrancisco i ocalił szpital przed zburzeniem. Kompleks brzydkich budynkówzajmującychtrzy kwadratowe działki składał się z gmachów zbudowanychz cegły i kamienia, poszarzałych z upływem lat. W środku głównego gmachu, przy wejściu, znajdowała sięprzestronna poczekalnia z twardymi, drewnianymi ławkami dla pacjentów i odwiedzających. Ściany łuszczyłysię od zbyt wielu warstw farby, podłogiw korytarzach były zniszczone i nierówne. Zbyt wielu bowiem przejechało po nich pacjentówna wózkach, zbyt wielu przeszło ludzipodpierających się kulami, Szpital okręgowy Embareadero stanowił miasto w mieście. Pracowało tu ponad dziewięćtysięcy ludzi, wtym czterystu lekarzy zatrudnionychna stale, stu pięćdziesięciu na pół etetu, ośmiuset lekarzy zakładowych, trzy tysiące pielęgniarek oraz salowe, laboranci i personel techniczny. Na wyższych piętrach znajdowało się dwanaście sal operacyjnych,magazyn, bank narządów, biuro centralnego zarządzania, trzy oddziałyintensywnej terapii, oddział dlachorych na AIDS i ponad dwa tysiącełóżek. 31. Tego dnia w lipcu, gdy przybyli nowi pracownicy, doktor BenjaminWallace, dyrektor szpitala powstał, by ich powitać. By}świetnym dyplomatą. Wysoki, imponujący mężczyzna oniewielkich zdolnościach,lecz dysponującyszczególnym urokiem, który zapewnił mu obecnąpozycję. Chciałbym powitać wszystkichnowych lekarzy. Przez pierwszedwalata studiów medycznych uczyliście się na ludzkich szczątkach. Podczas dwóch ostatnich lat pod nadzorem bardziej doświadczonychlekarzy leczyliściechorych wszpitalu. Teraz sami będziecie troszczyćsięo swoich pacjentów. To ogromnaodpowiedzialność, wymagająca poświęcenia i wiedzy. Obrzucił wzrokiem audytorium. Niektórzy z was zamierzają poświęcić się chirurgii. Inni chcązostaćinternistami. Każdej z grup zostanie przydzielony jeden ze starszych stażem lekarzy,który objaśni dzienny rozkład zajęć. Od tejchwiliwszystko, co będziecie robić,stanie się sprawą życia i śmierci. Słuchacze wytężali uwagę,chłonęli każde słowo. Embarcadero jest szpitalem okręgowym. Oznacza to,że przyjmujemy każdego, ktozapuka donaszych drzwi. Większość pacjentów toludzie ubodzy. Przychodzą do nas, ponieważ nie mogą pozwolić sobie naprywatny szpital. Sale na oddziale intensywnej terapiizajęte sądwadzieścia cztery godziny na dobę. Będziecie pracować ponad siły i dostaniecieniezbyt duże wynagrodzenie. W prywatnym szpitalu w pierwszym rokupracy wykonywalibyście tylko rutynowebadania. Podczas drugiego rokupozwolono by wam podawać skalpel chirurgowi,a w trzecim rokumoglibyście pod jego nadzorem wykonywać jakieś niezbyt trudne operacje. Tutaj nic takiego się nie zdarzy. Naszemotto brzmi:Miejoczyotwarte, pracuj i ucz się. Bardzo brakuje nam ludzi, a więc im szybciejnauczyciesię operować,tym lepiej. Czy sąjakieś pytania? W głowach młodych lekarzy kłębiłysiętysiące pytań. Nie ma żadnych? W porządku. Wasz pierwszy dzień oficjalniezaczyna się jutro. Macie stawić się przy głównej recepcji rano o piątejtrzydzieści. Życzępowodzenia! Odprawa dobiegła końca. Grupa osób ruszyła tłumnie w kierunkudrzwi. Rozległ się szum podekscytowanych rozmów. W pewnej chwilitrzy nie znające się nawzajem młode lekarki znalazły się blisko siebie. Bardzo tu dużo kobiet. To prawda. Prawie cała akademia medyczna. Mam wrażenie, że to miejsceprzeniesione prosto ze średniowiecza. Osoba, która to powiedziała, była wyjątkowo pięknączarnoskórąkobietą, mającą prawie metr osiemdziesiątwzrostu, a mimo to pemąwdzięku. Wszystko w niej sposób poruszania się, postawa, chłodlte^zdziwione spojrzenie wyrażało rezerwę. 32 Nazywam sięKate Hunter. Mówią na mnie Kat powiedziałaBł Jestem Paige Taylor rzekła młoda, pewna siebie i sympatyczna' Kobieta o inteligentnej twarzy. Obie zwróciły się do trzeciej. Betty Lou Taft. Możecie mówić domnie Honey powiedziałazmiękkim południowym akcentem. Miała szczerątwarz, łagodneszareoczy i ciepły uśmiech. Skąd jesteś? spytała Kat. Z Memphis w stanie Tennessee. Spojrzały naPaige. Odparła nie czekając na pytanie: A ja z Bostonu. Ja zMinneapolis dorzuciła Kat. Paige rzekła: Wygląda na to, że wszystkie znalazłyśmy się zdala od domu. Gdzie się zatrzymałyście? Wynajęłam pokój w dosyć marnym hotelu odparła Kat. Niemiałam jeszcze czasu rozejrzeć sięza mieszkaniem. Ani ja wtrąciła Honey. Paige rozpromieniła się. Oglądałam dziś rano kilka mieszkań. Jedno z nich było wspaniałe,ale nie mogłam sobie na nie pozwolić. Miałotrzy sypialnie. Spojrzały jedna na drugą. Gdybyśmysię zrzuciły. zaczęła Kat. Apartament znajdował się w dzielnicyMarina,przy Filbert Street. Miał trzy sypialnie,dwiełazienki, dostęp do pralni i parkingu oraz innewygody. Byłw pełni umeblowany, schludnieutrzymany i czysty. Podczas oględzin, Honeyzawołała: Ślicznie tutaj! Ja też tak myślęprzyznała Kat. Spojrzały na Paige. No to bierzemy to mieszkanie powiedziała. Wprowadziły sięjeszcze tego samego popołudnia. Dozorca pomógłim wnosić bagaże nagórę. A więc panie będą pracować w szpitalu powiedział. Pewniejako pielęgniarki? Lekarki poprawiła go Kat. Popatrzyłna nią sceptycznie. Lekarki? Prawdziwe? Jak najbardziej odparła Paige. Prawdę mówiąc, gdybym zachorował burknął wolałbym,żeby niebadała mnie kobieta. 3 - Nicnie trwawiecznie 33. Będziemy o tym pamiętać. Gdzie jesttelewizor? spytała Kat. Nie mogęgo znaleźć. Jeśli potrzebujecie telewizora, będziecie musiały sobie kupić. Życzę paniom powodzenia. paniom lekarkom rzekł dozorca i zachichotał. Patrzyły za nim,jak wychodził. Kat zaczęłanaśladować jego głos: Pielęgniarki, co? parsknęła. Męski szowinista. No, aterazwybierzmy sobiesypialnie. Mnie odpowiada każda powiedziała spokojnie Honey. Obejrzały wszystkie trzy, jedna z sypialni byta większa od pozostałych. Paige, może ty ją weźmiesz? zaproponowałaKat. Znalazłaśprzecież to miejsce. Paige skinęła głową. Dobrze. Potem udały się do swoich pokojówi zaczęłysię rozpakowywać. Paigeostrożnie wyciągnęłaz walizkioprawioną wramkę fotografięokoło trzydziestoletniego mężczyzny. Był przystojny. Miał na nosieokulary w czarnej oprawie, conadawało mu uczony wygląd. Paigepostawiła zdjęciena nocnej szafce obok pliku listów. Do jej sypialniweszły Kati Honey. Może wyjdziemy gdzieś na kolację? Chętnie odparła Paige. Kat zerknęła na zdjęcie. Kto to jest? Paige uśmiechnęła się. To facet, którego zamierzam poślubić. Pracuje jako lekarzw Światowej Organizacji Zdrowia. Nazywa się Alfred Turner. Teraz jestw Afryce, ale przyjedzie niedługo do San Francisco, żebyśmy mogli byćrazem. Masz szczęście powiedziała z rozmarzeniem Honey. Przystojny facet. Paige spojrzała na nią. Jesteś z kimś związana? Nie. Chyba nie mamszczęścia do mężczyzn. Do rozmowywtrąciła się Kat: Może wszystko sięzmieni tutaj, w Embarcadero. Poszły na kolację do "Tarantino",restauracji znajdującej się niedalekodomu, w którym wynajęty mieszkanie. Podczas posiłku opowiadały sobie,skąd pochodzą i co robiły do tej pory, leczzachowywały się raczej 34 .^ Sasia. ^, , ,, -as powściągliwie. Poznały się niedawno, zrozumiale więc, że zachowywałyrezerwę. Honey mówiłaniewiele. .Jest nieśmiała pomyślała Paige. Wrażliwa. Pewnie jakiś facet z Memphis złamał jej serce". Potem Paige spojrzałana Kat. "Pewna siebie, wyniosła stwierdziła. Podoba mi sięsposób, wjaki mówi. Pewnie pochodzi z dobrejrodziny". W tym samym czasieKat przyglądała się Paige. "To z pewnościąbogata dziewczyna, taka która nigdy w życiu nie musiała pracować doszła do wniosku. Wszystko zawdzięcza urodzie". Honey patrzyła na obie koleżanki. "Są takie pewne siebie. Uważają,że sprawy potoczą się gładko" myślała. Wszystkie trzy bardzo się myliły. Kiedy wróciły do mieszkania, Paige czuła się zbyt podekscytowana,by zasnąć. Leżała w łóżku zastanawiając się nad przyszłością. W pewnejchwiliza oknem rozległ się trzask zderzających się ze sobąsamochodów,a potem czyjeś krzyki. Te odgłosy przywiodły na myśl Paige zawodzących i śpiewających swoje pieśni tubylców, strzały z pistoletów. W wyobraźniprzeniosła siędo małej wioski ukrytejw dżungli wewschodniej Afryce, gdzie rozgrywały się krwawe walki plemienne. Paigebyła wtedy przerażona. Zabiją nas! wołała. Pamiętała, jak ojciec ją objął. Nie zrobią nam nic złego, kochanie. Przybyliśmy tutaj,żeby impomóc. Wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi. I wtedy,bezżadnego ostrzeżenia, wódz jednego z plemion wpadł doich chaty. Honey leżała w łóżku rozmyślając: "Daleko stąddo Memphis w Tennessee, Betty Lou. Chyba nigdynie będziesz mogła tam wrócić. Nigdywięcej". Wciąż rozbrzmiewały w jej uszach słowa szeryfa:"Ze względuna szacunek dla rodziny zaliczymy śmierćwielebnego Douglasa Liptonado samobójstw z nieznanych powodów, ale tobie radzę, żebyś wyniosłasię z tego miasta jak najszybciej i trzymaj się z daleka. " Kat spoglądała przezokno swojej sypialni wsłuchującsię w odgłosymiasta. Miała wrażenie, że krople deszczu szepczą do niej: "Zrobiłaś to. 35. zrobiłaś. Pokazałaś im, że wszyscy się mylili. Ty chceszzostać lekarzem? Czarna kobieta lekarzem? " Tak właśnie mówili. Następowałykolejne odmowy zeszkół medycznych: "Dziękujemy za przysłanie podania. Niestety, niemamy w tej chwiliwolnych miejsc". ,7- uwagi na pani pochodzenie wydaje mam się, że lepiej by panibyto na jakimś mniejszym uniwersytecie". Katmiała najlepsze wyniki w nauce, ale starała się o przyjęciew dwudziestu pięciu szkołach, zanim osiągnęła cel. Dziekanpowiedział: "To miło w obecnych czasachwidziećkogoś, kto ma zasobą normalnąprzyzwoitą przeszłość". Gdyby tylko znał prawdę. Rozdział 2 l^lastępnego ranka o piątej trzydzieści,kiedy nowi pracownicypodpisali się na liście obecności, członkowie starej kadry zjawili się, byzaznajomić ich z najróżniejszymi obowiązkami. Mimo tak wczesnejporyw szpitalu panował ożywiony ruch. Pacjenci napływali przez całą noc, przywożeni karetkami i samochodami policyjnymi. Przychodzili też na własnychnogach. Pracownicyszpitala mówili o nich: wraki i rozbitkowie. Ci nieszczęśnicy, połamaniikrwawiący, płynęli strumieniem przez izbęprzyjęć; ofiarystrzelaniny,rozpraw nanoże, wypadków samochodowych, poranieni, często nieprzytomni,bezdomni i nie chciani, wyrzutki społeczeństwa, zalegający w rynsztokach każdego wielkiego miasta. W szpitalu panowała gorączkowa krzątanina i zamęt, zewsząddobiegały przenikliwe dźwięki, co chwilę wydarzała się jakaś niespodziewanasytuacja wymagająca natychmiastowej interwencji. Młodzi lekarze zbili się w ciasną grupkę,próbując dostroić się donowego otoczenia, nasłuchując nieznanych dźwięków rozlegających sięwokoło. Paige,Kat i Honey czekały na korytarzu, kiedy podszedł do nichjeden ze starszych lekarzy. Która z was nazywa się Taft? Honey uniosła głowęi odparła: Ja. Lekarz uśmiechnął się i wyciągnął rękę. To zaszczyt panią poznać. Poproszono mnie, żebym panią znalazł. Kierownik działu kadr twierdzi, że uzyskała pani najlepsze wyniki 37. w szkole medycznej, jakie kiedykolwiek widziano w tym szpitalu. Bardzo się cieszymy, że będzie pani znami. Honey uśmiechnęła sięzażenowana. Dziękuję. Kat i Paige spojrzały na nią zdziwione. "Niewpadłabym na to,żeona jest taka genialna" pomyślała Paige. Czy zamierza poświęcić się pani leczeniu chorób wewnętrznych? Owszem. Lekarz zwrócił się teraz doKat: Doktor Hunter? Zgadzasię. Zdaje się, że panią interesuje neurochirurgia? Tak. Mężczyzna spojrzał na listę. Została pani przydzielona do doktora Lewisa. A pani zapewnenazywa się Taylor? spytał spoglądając na Paige. Tak, toja. Chcepani doskonalićsięw kardiochirurgu? Taki miałam zamiar. Świetnie. Przydzielimy panią i doktor Hunter na chirurgię. Możesię panizgłosić w biurze przełożonej pielęgniarek, Margaret Spencer. Prosto tym korytarzem. Dziękuję. Paige spojrzała na koleżanki i wzięła głęboki oddech. A więc idę! Powodzenia! Przełożona pielęgniarek, Margaret Spencer, przypominałabardziejokręt wojenny niż kobietę; przysadzista, o srogim spojrzeniu i szorstkich manierach. Szukała czegoś w biurku, gdy podeszła do niejPaige. Przepraszam. Siostra Spencerpodniosła wzrok. Tak? Powiedziano mi, że mam się tutaj zgłosić. Nazywam sięTaylor. Pielęgniarka spojrzała na kartkę. Proszę chwilę poczekać. Wyszła i po minucie wróciła niosąc kilka fartuchów i białych kitli. To dla pani. Fartuch zakłada się podczas operacji. W czasieobchodunarzuca się biały kitel. Dziękuję. Och, jeszcze to. Margaret Spencer wręczyłaPaige metalowyidentyfikator z napisem: "Lekarz medycyny Paige Taylor". 38 Paige wzięła go i długo mu się przyglądała. Czuła się tak,jakbydostała medal za odwagę, najwyższeamerykańskie odznaczenie wojskowe. Wszystkielata ciężkich studiów podsumowano tymi krótkimi słowami:"Lekarz medycyny Paige Taylor". Siostra Spencer przyjrzała się jej uważnie. Czy dobrze siępani czuje? Tak, tak uśmiechnęła się Paige. Wszystkow porządku. Dziękuję. Gdzie mam. Szatnia dla lekarzy jest na końcukorytarza po lewej stronie. Idziepani na obchód, a więcmusi się pani przebrać. Tak, dziękuję. Paigeruszyła korytarzemzdumiona ruchem panującym dookoła. Podrodze mijała lekarzy, pielęgniarki, salowe oraz pacjentów spieszącychw różnychkierunkach- Ponad zgiełkiem rozbrzmiewałyinformacje płynące z głośników: Doktor Keenan proszony na salę operacyjną numer trzy. Doktor Keenan. na salę numertrzy. Doktor Talbot. na salę intensywnej terapii numer jeden. Doktor Talbot. Doktor Engel proszony do pokoju dwieście dwanaście. Paige podeszła do drzwi znapisem"Szatnia dla lekarzy" i otworzyłaje. W środku zastałakilkunastu przebierających się mężczyzn. Dwóchbyło zupełnie nagich. Odwrócilisię, gdy Paige wetknęła głowę do środka. Och! Przepraszam. wyszeptała iszybko zamknęła drzwi. Stała niepewnie na korytarzu nie wiedząc, co robić. Kilka metrów dalejzobaczyłatabliczkę głoszącą: "Szatnia dla pielęgniarek". Podeszła i otworzyła drzwi. Wewnątrzkilka kobietzapinało białe fartuchy. Jedna z nich spojrzała na Paige. Cześć. Jesteś nowąpielęgniarką? Nie odparła Paige zduszonym głosem. Zamknęła drzwi i wróciła do poprzednich. Stała tam przezchwilę,potem wzięła głęboki oddech i weszła do środka. Rozmowy umilkły. Przepraszam, kochana odezwał się po chwili jedenz mężczyzn. To pokój dla lekarzy. Jestem lekarzem odparła Paige. Mężczyźni spojrzeli po sobie. Tak? Och, w takim razie. proszęwejść. Dziękuję. Paige wahała się przezmoment, a potempodeszła do pustej szafki. Lekarze patrzyli, jak wkłada swój kitel do schowka. Spojrzała na nichi zaczęła rozpinać bluzkę. Stali nie wiedząc, co robić- Jeden znich powiedział: Panowie,może powinniśmy. zostawić naszą damę na chwilę samą. 39. "Naszą damę! " powtórzyła w myślach Paige. Dziękuję odparła. Czekała, aż skończą zmieniać ubranie i wyjdą z szatni. "Czy będęmusiała przechodzić przez tokażdego dnia? " zastanawiała się. Obchody szpitalne zawsze przebiegały w taki sam sposób. Prowadziło je dwóch doświadczonych lekarzy, zaktórymi podążali stażyści i jedenlub dwóch studentów. Paige zostałaprzydzielona do grupydoktoraWUliama Radnora. Razemz pięcioma innymi osobami czekała na niegona korytarzu. W grupie znajdował się pewien młody Chińczyk, Wyciągnął rękę doPaige i powiedział: Nazywamsię Tom Chang. Mam nadzieję, że denerwujeszsię taksamo jak ja. Paige poczuła do niego sympatię. Do oczekujących zbliżył się jakiś mężczyzna. Dzień dobry. Jestem doktor Radnor powiedziałspokojnym,łagodnym głosem. Miał błyszczące, niebieskie oczy. Nowi lekarze przedstawili musię po kolei. To wasz pierwszy dzień wpracy. Chciałbym, żebyście zwracalibaczną uwagę na wszystko, co zobaczyciei usłyszycie, ale jednocześniepowinniście czuć się swobodnie. Paige wbiłasobie do głowy: wytężać uwagę i udawać, że sięjest naluzie. Jeśli pacjenci zobaczą, że jesteście spięci, samizaczną siędenerwować i pewnie pomyślą, że umierają na jakąśchorobę, co chcecieprzed nimi zataić. "Nie wprowadzaćpacjentóww stan napięcia" zanotowała sobiew myślach Paige. Zapamiętajcie, że od tejchwili stajeciesię odpowiedzialni zażycie innych ludzkich istot. "Od tej chwili jesteśmy odpowiedzialni za życie innych powtórzyłasobie Paige. Omój Boże! " Im dłużej doktor Radnormówił, tym bardziej Paige się denerwowała,a kiedy skończył,straciła zupełnie pewność siebie. "Nie jestem do tegoprzygotowana! pomyślała. Nie wiem, co robię. Czykiedykolwiekktoś powiedział, że nadajęsię nalekarza? A co będzie, jeśli przyczynięsię do czyjejś śmierci? " Doktor Radnorpodjął: Oczekuję od was dokładnych notatek na tematkażdego z waszychpacjentów. wyników badań laboratoryjnych, testów, prześwietleń i takdalej. Czy to jasne? 40 ai, Tak, doktorze mruknęli pod nosem. Na oddziale chirurgicznym mamy przeważnie trzydziestulubczterdziestu chorych. Dowas należy właściwe zorganizowanie sobiepracy. Terazrozpoczniemy poranny obchód. Po południu znów się spotkamy. W akademii medycznej wszystko wydawało się takie łatwe. Paigemyślała o czterech latach, któretam spędziła. Na stu pięćdziesięciustudentów przypadało tylko piętnaście kobiet. Paige nigdy nie zapomnipierwszego dnia wykładówz anatomii. Weszli wtedy dowielkiej, wyłożonej białymi kafelkami sali, gdzie stało w rzędach dwadzieścia stołówprzykrytych żółtymi prześcieradłami. Przy każdym ze stolików usiadło pięć osób. Profesor powiedział: A terazściągnijcie prześcieradła. I wtedy Paige po raz pierwszy zobaczyła z bliska trupa. Bała się, żezemdleje albo zrobi się jej niedobrze, ale czuła siędziwnie spokojna. Martwe ciało było zakonserwowane, cow jakiś sposób sprawiało,że wyglądało mniej przerażająco. Na samym początku studenci zachowywali się w prosektorium cicho i z szacunkiem. Jednak po tygodniu, ku zaskoczeniu Paige,podczassekcji jedli kanapki i robili głupie dowcipy. Była to pewna formasamoobrony, ukrywanie własnej wrażliwości. Nadawali zwłokom imiona i traktowali nieboszczyków jak starych przyjaciół. Paige zmuszała się,by zachowywać siętak obojętnie jak inni, lecz przychodziłojej toztrudem. Spoglądała na nieboszczyka, który leżałprzed nią,i myślała:"Ten człowiek miał dom i rodzinę. Chodził każdego dnia do pracyi raz do roku wyjeżdżał na wakacjez żoną i dziećmi. Pewnie lubiłimprezy sportowe, kinoi teatr. Śmiał się i płakał. Patrzył, jak rosną jegodziecii dzielił z nimi ich radości i smutki. Snuł teżwspaniałe marzenia. Mam nadzieję, że wszystkie sięspełniły. " Paige ogarniał przejmujący smutek, ponieważ tamten człowiek był martwy, a ona cieszyła się życiem. Jednak po jakimśczasie nawetdla Paige sekcje zwłok stały się rutyna, Otwierałaklatkę piersiową, przeglądała żebra, płuca, osierdzie i serce, żyły, tętnice inerwy. Prawie całe dwa pierwsze lata nauki w akademii medycznej studenci spędzali nazapamiętywaniu długiej listy nazw najróżniejszych narządówi części ludzkiego ciała. Na początku były nerwy czaszkowe: węchowy,wzrokowy, okoruchowy, bloczkowy, trójdzielny, odwodzący, twarzowy,słuchowy, językowo-gardlowy, błędny, rdzeniowy i podjęzykowy. Studenci posługiwali się metodami mnemotechnicznymi,aby pomóc 41. sobie w przyswajaniu nowych terminów. Układali różne wierszyki łatwedo zapamiętania, często zabawne lub sprośne. Dwa ostatnie lata szkoły byty bardziej interesujące. Studiowalichoroby wewnętrzne, chirurgię, pediatrię, położnictwo imieli praktykiw miejscowym szpitalu. "Pamiętam te czasy. " wspominałaPaige. Doktor Taylor. usłyszała głos lekarza. Oprzytomniała. Reszta grupy podążała korytarzem. Już idę odparła pospiesznie. Na początku zatrzymali się w dużej, prostokątnej sali, gdzie podścianami stały dwa rzędy łóżek, a przy każdym posłaniu mała szafka. Paige spodziewała się,że chorych będą przedzielały parawany,lecz tutajnie zapewniono im nawet takiego poczucia prywatności. Pierwszym pacjentem był starszy mężczyzna o żółtawej cerze. Wyglądał, jakby spał, oddychałciężko. Doktor Radnor przystanął w nogachłóżka, przejrzał wiszącą tam kartę, a potem podszedł do chorego i delikatniedotknął jego ramienia. Panie Porter? Mężczyzna otworzył oczy. Tak? Dzień dobry. Jestem doktor Radnor. Chciałem tylko zobaczyć,jaksię pan czuje. Czy miałpan spokojną noc? Owszem. A czy terazcoś panu dolega? Tak. Czujęból w piersi. Chciałbym pana zbadać. Kiedy Radnor skończył osluchiwać serce, powiedział: Wszystko w porządku. Powiem siostrze, żeby przyniosła panujakiś środek przeciwbólowy. Dziękuję, doktorze. Przyjdziemy do pana jeszcze raz po lunchu. Odeszli na bok i lekarz zwrócił siędo stażystów: Zawszestarajciesię zadawać takie pytania, by można byłoodpowiedzieć nanie poprostu: tak lub nie. Nie należy niepotrzebniemęczyć pacjenta. I zapewnijcie go o postępach wleczeniu. Chciałbym,żebyścieprzestudiowali kartę pana Pottera i zrobili notatki. Wrócimy tutaj po południu i zobaczymy,jak on się czuje. Zwracajcie uwagęnagłówne dolegliwości każdego z pacjentów, choroby jakie przebył, niedomagania występujące w jego rodzinie i warunki bytowe. Musicie wiedzieć, czy ktoś pije, palii tak dalej. Przy następnym obchodzie będęwymaga! od was znajomości przebiegu choroby każdego z naszychpodopiecznych. 42 Podeszli do następnego łóżka, w którym leżałmężczyzna w średnim wieku. Dzień dobry, panie Rawlings. Dzieńdobry, doktorze. Czy dzisiajczuje się pan lepiej? Nieza bardzo. W nocy prawie nie mogłemspać. Bolał mnie żołądek. Doktor Radnor zwrócił się do swojego asystenta: Co wykazują wyniki wziernikowania odbytnicy? Wszystko w normie. Proszę zrobić choremu lewatywę i badanie górnego odcinka przewodu pokarmowego, stat. Ukarz zapisał polecenie. Stażysta stojący obok Paige szepnął jej do ucha: Pewnie wiesz, co znaczy "stat". "Spieprzaj tyapatyczny tłuściochu". Doktor Radnor usłyszał tę uwagę. Stat jest skrótem od łacińskiego wyrazu statim i znaczy natychmiast. W przyszłości Paige miała często słyszećto słowo. Wnastępnym łóżku spoczywała starsza kobieta, która przebyła operację okrężnicy. Witam, pani Turkel. Jak długo macie zamiar mnie tu trzymać? Jeszcze tylko trochę. Wyniki badań są w porządku. Wkrótce pójdzie pani do domu. Podeszli do kolejnego pacjenta. Wciąż powtarzały się te same pytania i ranekminął szybko. Odwiedzili trzydziestuchorych. Przy każdym łóżku lekarz pomagającydoktorowi Radnorowi robił pospieszne notatki, modląc się, żeby można jebyło potemodczytać. Jedna z pacjentek zdziwiła Paige. Wydawała się zupełnie zdrowa. Kiedy oddalili się od niej, Faige spytała: Co jej dolega, doktorze? Radnor westchnął. Nic. Jest zwykłą hipochondryczką. Pewnie na studiach słyszeliście wiele o takich przypadkach. Hipochondrycy uwielbiają ile się czućbez powodu. Mają takie hobby. W zeszłym roku sześć razy przyjmowano tękobietę do szpitala. Zbliżyli siędo ostatniej pacjentki, pogrążonej w śpiączce staruszki z respiratoremna twarzy. Miała rozległy zawal serca wyjaśnił doktor Radnor. Jest nieprzytomna odsześciu tygodni. Bez sztucznego podtrzymywaniajej funkcje życiowe zamierają. Nicjuż dla niej nie możemy zrobić. 43. Odłączamy ją dzisiaj od przyrządów utrzymujących oddychanie i krążenie krwi. Paige spojrzała na niego wstrząśnięta. Odłączacie ją? Radnor odparł łagodnie: Dziś rano szpitalny komitet etyczny podjął takądecyzję. Takobietatylko wegetuje. Ma osiemdziesiąt siedem lati jej mózg niepracuje. Tookrucieństwo trzymać ją przy życiu. Poza tym to rujnujefinansowo jej rodzinę. Zobaczymy się wszyscy po południu. Patrzyli, jak odchodził. Paige odwróciła, żeby jeszcze raz spojrzeć nachorą. Kobieta wciąż żyta. Za kilka godzin będzie martwa. Odłączą ją. "Przecież to morderstwo! " pomyślałaPaige. Rozdział 3 l. ego popołudnia po zakończeniu obchodu nowi lekarze zebralisięw malej świetlicy na górze. Wpomieszczeniu znajdowało się osiemstolików,stary czamo-biały telewizor i dwa automaty z kanapkami i gorzką kawą. Rozmowy odbywające się przy każdym ze stołów brzmiały niemalidentycznie. Jeden zstażystów powiedział: Spórzcie na moje gardło. Czy nie jest zaczerwienione? Wydaje mi się, że mam gorączkę. Czuję sięparszywie twierdziłktośinny. Boli mnie brzuch. Chyba przyplątało mi się zapalenie wyrostkarobaczkowego. Tak bardzo uciskamnie coś w piersi. Mamnadzieję, że niedostałemataku serca! Kat siedziałaprzy stoliku razem zPaige i Honey. Jak wam poszło? spytała. Chyba dobrze. Obie spojrzały naPaige. Byłam spięta,ale starałam się wyglądać na odprężoną. Denerwowałam sięi jednocześnie udawałam spokojną westchnęła. Tobył ciężki dzień. Chętnie odpoczęłabym dzisiaj iposzła się gdzieśzabawić. Ja też przyznała Kat. Może zjemy kolację i pójdziemy dokina? Doskonale. Do stolika podszedł dyżurny. Doktor Taylor? Paige uniosła głowę. 45. Tak, to ja. Doktor Wallace chciałby zobaczyć się z panią w swoim gabinecie. "Dyrektor szpitala! Co ja takiego zrobiłam? " zastanawiała sięPaige. Dyżurny czekał. DoktorTaylor. Już idę odetchnęła głęboko i wstała. Zobaczymy siępóźniej. Proszę tędy. Paige poszła za dyżurnym do windy, którą wjechali na czwarte piętro,gdzie mieścił się gabinet doktora Wallace'a. Benjamin Wallace siedział za biurkiem. Spojrzał na Paige, gdy weszłado środka. Witam, doktor Taylor. Dzień dobry. Wallace odcBrząknął. No tak, to pani pierwszy dzień w pracy, a już wszyscy paniąznają. Paige odparła zaskoczona: Nie rozumiem. Słyszałem, że rano miała pani maty problem w szatni. Och, o to chodzi. Wallaceuśmiechnął się. Wydaje mi się, że będę musiałprzygotować jakieś inne pomieszcenie dla pani i innych kobiet. ' Jakich kobiet? " chciała spytać Paige, lecz powiedziała: Będziemy panu wdzięczne. Póki co,jeślinie chce się pani przebierać razemz pielęgniarkami. Nie jestem pielęgniarką odparła stanowczo Paige. Jestemlekarzem. Ależ oczywiście. Znajdziemy dla pani jakieś miejsce. Dziękuję. Doktor podał Paige jakąś kartkę. A przy okazji, oto panirozkład zajęć. Ma pani dzisiaj dwudziestoczterogodzinny dyżur, który zaczyna sięo szóstejzerknął nazegarek. To za pół godziny. Paige spojrzała na niego zdziwiona. Zaczęła pracę rano o piątejtrzydzieści. I jeszcze miała zostać tutaj całą dobę? Wrzeczywistościbędzie to trzydzieści sześć godzin, ponieważpotem znowu idzie panina obchód. "Trzydzieści sześć godzin! Nie wiem, czy to wytrzymam" pomyślała. Wkrótce miała sięo tym przekonać. 46 A Paige poszła poszukać Kat i Honey. Chyba muszęzapomniećo kinie i kolacji powiedziałaMam dyżur. Kat pokiwała głową. Mywłaśnie też otrzymałyśmy złe wieści. Mnie przydzielonodyżur jutro, a Honey w środę. Nie będzie tak źle rzekła Paige pogodnie. Dowiedziałamsię, że jest jeden pokój, w którym możnasię przespać. Zamierzam towykorzystać. Niestety, myliła się. Dyżurny prowadził Paige długim korytarzem. DoktorWallace oznajmiłmi, że mam teraz pełnić swoje obowiązki przez trzydzieści sześć godzin powiedziała. Czy wszyscy świeżoupieczenilekarze muszą zostawać tak długo na dyżurze? Tylko przez pierwsze trzy lata odparł mężczyzna wbiałymkitlu. "O Boże! " jęknęła w duchu Paige. Ale będziemiała pani wiele okazji do odpoczynku. Naprawdę? Tutaj, w tym pokoju. Otworzył drzwi i Paige weszła do środka. Pomieszczenieprzypominało celę mnicha w jakimś ubogim klasztorze. Znajdowała się tamjedyniepodniszczonakozetka, stara miska do mycia i nocna szafkaz telefonem. Może pani spaćtutaj w przerwach między wezwaniami. Dziękuję. Po raz pierwszy wezwano Paige, gdy siedziała w bufecie i zabierałasiędo kolacji. Doktor Taylor. proszona na salę nagłych przypadków numertrzy. Doktor Taylor. Mamy pacjenta zezłamanymi żebrami. Pan Henegan skarży się naból w piersi. Jeden choryna oddzialedrugimmamigrenę. Czy można podaćmu paracetamol. Około północy Paige udało się w końcu zasnąć, jednak wkrótceobudził ją telefon. 47. Przywieziono pacjenta z raną zadaną nożem. Gdy skończyła się nimzajmować, dochodziła pierwsza trzydzieści. O drugiej piętnaście znowuzadzwonił telefon. Doktor Taylor. prosimy do gabinetu zabiegowego numer dwa. To bardzo pilne. Już idę odparła Paige słabym głosem. Zmusiłasię, by wstać ipowlokła się korytarzem. W gabinecie siedział człowiekze złamaną nogą i wyłz bólu. Proszę zrobić mu prześwietleniei podać demerol, pięćdziesiątmiligramów poleciła Paige i zwróciła się do pacjenta. Wszystkobędzie dobrze. Niech pan spróbuje się odprężyć. Z głośnikadobiegły metaliczne dźwięki: Doktor Taylor. pilnieproszona naoddział trzeci. Paige spojrzałairfjęczącego pacjenta. Nie chciała go zostawiać. Głosodezwał sięznowu'. Doktor Tayllf. na oddział trzeci. Idę mrulaięla Paige pod nosem. Wybiegła z gabinetu i szybko ruszyła korytartem. Okazało się, że pacjent, który wymiotował,zakrztusil się. l Nie może oddychać oświadczyłapielęgniarka. Proszę spróbować go odessać poleciła Paige. Kiedy chory zaczął łapać oddech, znowuusłyszała swojenazwiskoprzez megafon. Doktor Taylor. oddział czwarty. Paige potrząsnęła głową i pobiegła na inną salę, gdzie czekał na niąpacjent ze skurczami brzucha. Paige zbadała gopospiesznie. To mogą być zaburzenia czynności jelit. Trzeba zrobić ultrasonografie powiedziała. Wróciłado pacjenta ze złamaną nogą. Środki przeciwbólowezaczęłydziałać. Kazałapołożyć mężczyznę na stole i złożyła pękniętą kość. Gdyskończyła,wezwano jądo kolejnego przypadku. Doktor Taylor proszona natychmiast na oddział intensywnejterapii. Po chwili: Na oddziale czwartym pacjent z wrzodami żołądka ma ostrebóle. O trzeciej trzydzieści: Doktor Taylor, chory z pokoju trzysta dziesięć dostał krwotoku. Na innym oddziale ktoś miał atak sercai kiedy Paige z niepokojembadała jegopuls, usłyszała ponownie: Doktor Taylor. proszona na salęprzypadkównagłych numerdwa. Doktor Taylor. "Nie mogę wpadać w panikę pomyślała. Muszę być opanowanai spokojna". Jednakogarniało ją coraz większe zdenerwowanie. Nie 48 wiedziała, kto jestważniejszy: pacjent, którego właśnie badała czynastępny. Zaraz wrócę powiedziała bezmyślnie. Gdy biegła nakolejną salę, znowu usłyszała, jakją wzywają. Doktor Taylor. DoktorTaylor. "O mój Boże! " złapała się za głowę. Miała wrażenie, jakby została uwięziona w jakimś nie kończącymsiękoszmarnym śnie. Przezresztę nocy Paige musiała jeszcze zająć siępacjentami z zatruciem pokarmowym, złamanąręką, przepukliną i pękniętymi żebrami. Gdy wreszcie dotarła zpowrotemdo dyżurki, była tak wykończona, żez trudem się poruszała. Opadła na kozetkę iplaśnie zaczynała drzemać,kiedy rozległ się znowu dzwonektelefonu. Podniosła słuchawkę nie otwierając oczu. Halo. Czekamy na panią, doktor Taylor. Słucham? Leżała próbując sobie przypomnieć,gdzie się znajduje. Zaczynamy obchód. Obchód? "To chyba jakiś kiepski żart pomyślała. To nieludzkie. Niemożna pracować w ten sposób". Wiedziała jednak,żena nią czekają. Dziesięć minut późniejna wpół śpiąca Paige była już z powrotemwśród chorych. Potknęła się o doktora Radnora. Przepraszam wyszeptałaale przez całą noc nie zmrużyłam oka. Współczującopoklepał ją poramieniu. Przywyknie pani do tego. Kiedy w końcu Paigezeszła z dyżuru, spałaprzez czternaście godzinbez przerwy. Niektórzy z młodych lekarzynie wytrzymali napięcia i morderczejpracyi po prostu odeszli ze szpitala. "Ja nie zrobię czegoś takiego" przyrzekała sobie Paige. Natłok zajęć był ogromny. Po jednym zkolejnych, trwającychtrzydzieści sześć godzin dyżurów była tak wyczerpana, że nie wiedziała,gdziesię znajduje. Powlokła się do windyi stała tam patrząc tępo przedsiebie. Na korytarzu podszedł do niejTom Chang. 4 - Nic nit lwa wiectme 49. Dobrze się czujesz? spytał. Tak wymamrotała Paige. Uśmiechnął się. Wyglądaszokropnie. Dziękuję. Dlaczego każą nam tak pracować? Chang wzruszyłramionami. Podobno to pozwala utrzymać bliski kontakt z pacjentami. Gdybyśmy poszli dodomu i zostawiliich, niewiedzielibyśmy, co się z nimidzieje. Paige pokiwała głową. To brzmi logicznie odparła i pomyślała: "Ale nie ma żadnegosensu". Jak możemy się nimi opiekować, kiedy zasypiamy nastojąco? Changznowu wzruszył ramionami. Nie ja ustalam reguły. W takisposób działają wszystkieszpitale przyjrzał się Paige uważnie. Dasz radę dojechać do domu? Paige spojrzała na niego i odrzekła dumnie: Oczywiście. Uważaj na siebie rzuciłChang i oddalił się korytarzem. Paige czekała na windę. Gdy ta wreszcieprzyjechała, doktor Taylordrzemała oparta o ścianę. Dwa dnipóźniej Paige jadła śniadanie z Kat. Muszę wyznać ci cośstrasznego powiedziała Paige. Czasami, kiedybudzą mnie o czwartej nad ranem, żebym dalakomuś aspirynę,idę na wpół świadoma korytarzem mijając pokoje, w których chorzy śpiąsobie spokojnie i mam ochotę walić pięściami w drzwi i krzyczeć: "Obudźcie się! " Kat wyciągnęła rękę. Witamy w klubie. Do szpitala trafiali najróżniejsi pacjenci, w rożnym wieku, bialii kolorowi. Niektórzy byli przerażeni, inni odważni, uprzejmi lub nieśmiali, a jeszcze inniaroganccy i wymagający. Wszyscy zaś cierpiący. W większościlekarze pracowali z poświęceniem. Tak jak w przypadku każdego innego zawodu jedni byliprawdziwymiprofesjonalistami,inni nie. Młodzi i starzy, niezdarni i biegli w swojej sztuce, o przyjemnym usposobieniu lub odpychający. Kilku z nich od czasu do czasuczyniłoPaige jakieś seksualne propozycje. Niektórzy robili to delikatnie,inni niemalwulgarnie. 50 Pewnie czujesz się w nocy samotna. Wiem, że tak jest Zastanawiałem się. usłyszała kiedyś. Innym razem: Takapraca wykańcza człowieka, prawda? Wiesz, cododaje mienergii? Udany seks. Czemunie mielibyśmy. ,.?Kiedy indziej zaś: Moja żona wyjechała na kilka dni. Mam wiejski domek bliskoCarmel. Moglibyśmy w weekend. Na podobne pomysły wpadali też pacjenci. Jesteś moją lekarką, no nie? Wiesz,co bymnie wyleczyło. Podejdź bliżej łóżka, mała. Chcę się przekonać, czy to wszystkodzieje się naprawdę. Paigezaciskała zęby i ignorowała te uwagi. "Kiedy wyjdę za Alfreda,przestaną mnie zaczepiać" myślała. Sama myśl o narzeczonym dodawała jej otuchy. Wkrótce miał wrócić z Afryki. Pewnego rankapo obchodzie Paige iKat rozmawiały przy śniadaniuo dwuznacznych propozycjach, jakie otrzymywały. Większość lekarzy zachowuje się jakprawdziwi dżentelmeni, alekilku myśli, że jesteśmy samicami,które weszły na ich terytorium po to,żeby im służyć powiedziała Kat. Nie minął tydzień, odkąd tu sięzjawiłam, kiedy pewien doktor przyszedł na mnie i zaproponował; "Możewpadnieszdo mnie na drinka? Mam parę świetnych kompaktów". Albopewnego razu wsali operacyjnej, gdy asystowałam chirurgowi, ten wciążocierał się o moje piersi. A kiedyś jeden kretyn powiedział domnie: "Wiesz, kiedy zamawiamkurczaka w restauracji, zawszewybieramnajciemniejsze mięso". Paige westchnęła. Myślą, że pochlebiają nam, widząc w nas obiekty seksualne. Wolałabym jednak, żebytraktowali nasjak lekarki. Niektórzy z nichnawet nie życząsobie, żebyśmy z nimi pracowały. Chcą nas pieprzyć albo wypieprzyć stąd. Wiesz, to nie w porządku. Kobietyosądza się jako mniej warte, dopóki nieudowodnią, że cośznaczą, a mężczyzn uważasię za coś wyższego, póki nie dowiodą, jakimisą durniami. Takie są układy odparła Paige. Gdyby nas, kobiet, było tuwięcej,ustaliłybyśmy inne reguły. Paige już przedtem słyszała o Arthurze Kane. Był w szpitalu przedmiotemciągłych plotek. Nazywano go "doktorem 007" maszyną do zabija51. nią. Każde schorzenie próbował leczyć za pomocą operacji. Miał nakoncie więcejzleceń dozabiegów chirurgicznych niż jakikolwiek innylekarz w szpitalu. Jednocześnie,nie wiedząc czemu, ceniono jego zasady etyczne. Był to łysy, niewysoki mężczyznaze sporąnadwagą, haczykowatymnosem i żółtymi od tytoniu zębami. Mimo takiego wyglądu uważał siebieza podrywacza. Lubił określać nowe pielęgniarki lublekarki jako "świeże mięso". Paige Taylor stanowiła smaczny kąsek. Zobaczył jąw bufecie i nie pytając opozwolenie przysiadł się do jej stolika. Już oddawna mam naciebie okooznajmił. Paige spojrzała na niego zdziwiona. Słucham? Nazywam się Kane. Przyjacielemówią do mnie Arthur. Łypnął na nią pożądliwie. Paige zastanawiała się, ilu ten człowiekma przyjaciół. Jak ci się tutaj podoba? Pytanietrochę zbiło Paige ztropu. Całkiem. w porządku. Pochylił się w jej stronę. To dużyszpital. Łatwo się tutaj zgubić. Wiesz, comam namyśli? Paige odparłaostrożnie: Nie bardzo. Jesteś zbyt ładna, by po prostu zagubić się w tłumie. Jeśli chceszdo czegośdojść, potrzebujesz kogoś, kto ci pomoże. Kogoś, kto wskażeci drogę. Z każdąminutą rozmowa stawała się bardziej nieprzyjemna. I pan chce mi pomóc? No właśnieuśmiechnął się, obnażając żółteuzębienie. Może podyskutujemy otym przy kolacji? Nie ma o czym rozmawiaćodrzekła Paige. Tomnie nieinteresuje. Arthur Kane zawiedziony patrzył,jak Paige wstaje i odchodzi. Przez pierwszy rok młodzi lekarze specjalizującysię w chirurgiispędzali po dwa miesiącena każdym oddziale, najpierw na położniczym, potem na ortopedycznym, urologicznym i w końcu na chirurgicznym. Paigeprzekonała się, jak niebezpiecznie jest trafićdoszpitala z jakąś poważną chorobą w środku lata. Większość lekarzy wyjeżdża wtedy na wakacjei pacjenci zdani sąna laskę niedoświadczonych stażystów. 52 Niemal wszyscy chirurdzy lubili słuchać muzyki podczasooeracji. Jednego z nichprzezywanoMozart,a innegoAxl Rosę z uwagi na ich upodobania muzyczne. Z jakichś powodów podczas zabiegów chirurgicznychwszyscy robilisię głodni. Wciąż rozmawialio jedzeniu. Lekarz usuwający woreczek żółciowy z kamieniami mówił: Jadłem wczoraj wspaniałą kolację u Bardellego. Najlepsze włoskie dania w całym San Francisco. Albo: Próbowałeś potrawkę z krabów w "Cypress Club". Jeśli lubisz dobrą wołowinę,wybierz siędo "House of Prime Rib" niedaleko VanNess. I w tym samym czasie pielęgniarka zmywała krew zeskóry pacjenta. Gdynie rozmawiali o jedzeniu, dyskutowalio baseballu iwynikach rozgrywek futbolowych. Czy widziałeś mecz w zeszłą niedzielę? Widać, że brakuje imJoe Montany. Zawsze rozstrzygał wynik nakorzyść swojejdrużyny w ostatnich dwóch minutach gry. Po takiej uwadze następowało usunięcie wyrostka robaczkowego. "Kafce bysię to podobało" doszła do wniosku Paige przypominając sobie czytane niegdyś książki tego pisarza. O trzeciej wnocy, kiedy Paige spała w dyżurce, obudził ją telefon. Chrapliwy głos powiedział: Doktor Taylor. pokój czterysta dziewiętnaście. pacjent dostałataku serca. Musi pani się pospieszyć! Po czym w słuchawce zaległa. cisza. Paige usiadła na brzegu łóżka, próbując otrząsnąć się ze snu, a potem wstała. "Trzeba się spieszyć" przypomniała sobie. Wyszła na korytarz. Nie miała jednak czasu, by czekać na windę, ruszyła wiecschodamii wbiegła na trzecie piętro. Pospiesznie otworzyła drzwi do pokojuczterysta dziewiętnaście i przystanęłazaskoczona. W pomieszczeniu mieścił się magazyn. Kat Hunter robiła obchód z doktorem Richardem Huttonem. Miałczterdziestkę na karku, był szorstki w obejściu i wciąż sięspieszył. Spędzał nie więcejniżdwie, trzy minuty przykażdym z pacjentów,rzucając okiem na ich karty, a potem wydając zalecenia zszybkością karabinu maszynowego: 53. Proszę zbadać poziom hemoglobiny i przygotować chorą na jutrodo operacji. Uważnie obserwować wykres temperatury. Podać krew. Trzeba usunąć te szwy. Zrobićprześwietlenie klatki piersiowej. Kat i inni młodzi lekarze zawzięcie robili notatki, próbując nadążyćza słowami doktora Huttona. W pewnej chwili zbliżyli się do chorego, który zjawił się w szpitalutydzień wcześniej z wysoką gorączką. Wykonano wszelkie możliwebadania, ale bez żadnych rezultatów. Gdy wyszli na korytarz. Kat spytała: Co mu jest? Bóg raczy wiedzieć odparł lekarz. Zrobiliśmy mu kilkaprześwietleń, testy krwi, USG, punkcję kręgosłupa i biopsję wątroby. I niemamy pojęcia, co mu jest. Znaleźli się w sali, gdzie leżał młody pacjentpo operacji. Miałzabandażowaną głowę ispał. Kiedy doktor Hutton zaczął zdejmowaćopatrunek, chory obudził się wystraszony. Co.. co się dzieje? spytał. Usiądź powiedział doktor szorstko. Młody człowiek drżał nacałym ciele. "Nigdynie będę traktować chorych w ten sposób" przyrzekłasobie Kat. Następny pacjent, staruszek kołosiedemdziesiątki, wyglądał całkiemzdrowo. Kiedy tylko doktor Hutton podszedł do jego łóżka, mężczyznazawołał: Gonm! Podam cię do sądu,ty parszywy sukinsynu! A teraz panie Sparolini. Żaden ze mniepan Sparolini! Zrobiłeśze mnie cholernegoeunucha. "Coś podobnego" pomyślała Kat. Panie Sparolini, zgodziłsię pan na wycięcie nasieniowodu i. To był pomysł mojej żony. Przeklęta dziwka! Niech ja tylko wrócędo domu. Zostawiligo przeklinającego pod nosem. Co mu dolega? spytał jeden ze stażystów. Był wiecznie napalonym, starymogierem. Jego młoda żona majuż szóstkę dzieci i nie chce więcej rodzić. Następną pacjentką była dziesięcioletnia dziewczynka. Doktor Huttonspojrzał na jej kartę. 54 Damy ci zastrzyk, żeby pozbyć się tych okropnych robaków,Pielęgniarka napełniłastrzykawkę i zbliżyła się do dziecka. Nie! krzyknęła mała. Boję się igły! To nie będzie bolało, kochanie zapewniła ją siostra. Słowa te wciążrozbrzmiewały w uszach Kat. "Nie będzie bolało, kochanie. " Tak szeptał jej kiedyś do ucha ojczymw ciemnym, przerażającym pokoju. Będzie ci przyjemnie. Rozłóżnogi. No już, ty mała dziwko! Rozchylił jej uda, wszedł wnią silą, przykrywającjej usta dłonią, żeby nie krzyczałaz bólu. Katmiała wtedy trzynaście lat. Po tamtym wydarzeniu jegonocne wizyty stały się rutyną. Masz szczęście, że znalazłsię taki mężczyzna jak ja, który nauczycię, jak się pieprzyć mówił jej. Czywiesz, co znaczy Kat? To takimały, puszysty kotek. Chcę go trochę podotykać. Wtedyzwalał sięna nią i ani błagania, ani płacz nie były w staniego powstrzymać. Kat nigdy nie poznałaswojego ojca. Jej matka była sprzątaczkąipracowałanocami w biurowcu blisko ich niewielkiego mieszkaniaw Gary, w stanieIndiana. Ojczym Kat, wielki, postawny mężczyzna,został ranny wwypadkuw fabryce i większość czasu spędzałw domupijąc. W nocy, kiedy matkaKat wychodziła do pracy, przychodził dopokoju dziewczynki. Jeśli pisniesz słówko matce albo bratu, zabiję go oznajmił Kat. "Nie mogę pozwolić, żeby Mike'owistało się coś złego" pomyślała wtedy Kat. Brat byłpięć lat od niej młodszy i Kat bardzogo kochała. Opiekowała się nim ichroniła go. Jedynie Mikę dodawał trochęblaskujej życiu. Pewnego rankaprzerażona groźbami ojczyma dziewczynka postanowiłapowiedzieć matce otym, co się wydarzyło. Sądziła, że matka położytemu kres i ją obroni. Mamo, twój mąż przychodzi w nocy domojego łóżka, kiedyciebie nie ma, i kładzie się namnie. Matka spoglądała na Kat przez chwilę, a potem uderzyła ją mocnow twarz. Jak śmiesz kłamać,ty mała flądro! Kat nigdy więcej nie poruszała już tegotematu. Pozostała w domujedynie ze względu na Mike'a. "Byłby zgubiony beze mnie". Jednaktegodnia,kiedydowiedziała się, że jest z ciąży,uciekła z domu i zamieszkałauciotki w Minneapolis. 55. Gdy tylko Kat opuściła dom, jej życie zmieniło się zupełnie. Nie musisz mi mówić, co się stało powiedziała ciotka Sophie. Ale od terazprzestaniesz uciekać. Znasz tę piosenkę z UlicySezamkowej? "Niełatwo być zielonym". No więc, kochanie, niezbytłatwo też jest mieć czarną skórę. Istniejądwie drogi. Możesz dalejuciekaći chować się, winiąc światza swoje problemy lub też stanąć na własnychnogach i postanowić zostać kimś ważnym. W jakisposób mogę dojść do czegoś takiego? Musisz uwierzyć, że jesteśwartościowym człowiekiem. Najpierwstwórz sobie obraz osoby, jakąchciałabyś się stać, a potemzacznij nadtympracować. "Nie chcę urodzić tego dziecka zdecydowała na początku Kat. Poddam się aborcji". Sprawa została załatwiona po cichu w ciągu tygodnia przez położną,znajomą ciotki Sophie. Kiedybyło po wszystkim. Kat powzięłastanowczą decyzję: "Nigdy jużnie pozwolę, żeby dotknął mnie jakiś mężczyzna. Nigdy więcej! " W oczach Kat Minneapolis wyglądało jakkraina z bajki. W obrębiekilku przecznic większość domów stała tutaj nad jakimś jeziorem, rzekąlub strumieniem. Awokół znajdował się rozległy, obejmujący ponadosiemtysięcy akrów piękny park krajobrazowy. Kat często żeglowałapojeziorach i pływałałódką po Missisipi. Chodziła z ciotką Sophie do wielkiego zoo, a niedziele spędzaław lunaparku. Jeździła na kopie sianaw "Cedar Creek Farm"i obserwowała rycerzy w zbrojach walczących na turniejach na festiwalu "Shakopee Renaissance". Ciotka Sophie obserwowałaKat i myślała: "Ta dziewczyna nigdy niemiała prawdziwego dzieciństwa". Kat nauczyła się bawić, leczciotka czuła, że jej siostrzenica, próbującuchronić się przed kolejnym zranieniem, gdzieś głęboko w sobie wzniosłabarierę, której nikt nie potrafił sforsować. Dziewczynka miała w szkole wiele koleżanek, lecznigdy nie przyjaźniła się z chłopcami. Jej rówieśniczkichodziły na randki, a Kat wciążbyła sama, zbyt dumna, bykomukolwiek powiedzieć dlaczego. Bardzoszanowała i kochała swoją ciotkę. Przedtem Kat niezbyt chętnie sięuczyła i czytała, jednak pobytwdomu Sophie zmienił to. W domu ciotki było bardzo dużo książek,zainteresowania Sophie powoli udzieliły się także Kat. Zksiążek można sięwiele nauczyć mówiła dziewczynce. Czytaj, a dowiesz się, skąd pochodzisz i dokąd zmierzasz. Mam wrażenie, kochanie, że pewnego dnia staniesz się sławna. Alenajpierw musisz 56 otrzymać odpowiednie wykształcenie. Mieszkamy w AmeryceMożezostać, kim tylko zapragniesz. Można mieć ciemny kolor skóry iv^wbiedzie, ale czarne kobietypracująteż w kongresie, występująw mmach, zostają naukowcami i sportowcami. Pewnego dnia jakaś Murzynkazostanie prezydentem. Możesz wyrosnąć, na kogo tylko chcesz. To zależtylko odciebie. 'Itak to się wszystko zaczęło. - Kat miałanajlepsze wyniki w całej klasie. Pochłaniała książki jednaza drugą. Pewnego razu wypożyczyła zeszkolnej biblioteki ArrowsmithSinclaira Lewisa. Opowieść o pełnej poświęcenia młodej lekarce niezmiernie ją zafascynowała. Dziewczynka przeczytała takżePromises toKeepAgnes Cooperi Woman Surgeon^ powieść napisaną przezdoktorElse Roe. Czuła się, jakby odkryła nowy świat. Dowiedziała się,że naświecie istniejąludzie, którzy poświęcili się pomaganiu innym i ratowaniuich życia. Pewnego razu Kat wróciła ze szkoły i powiedziała ciotce: Zostanęlekarką. I to sławną. Rozdział 4 W poniedziałek rano karty trzech pacjentów zapodziały się gdzieśi winą obciążono Paige. Wśrodę obudziła sięw dyżurce o czwartej nad ranem. Sennymruchem sięgnęła po dzwoniący telefon. Doktor Taylor przedstawiła się. Odpowiedziała jej cisza. Halo. halo. Usłyszała czyjś oddech po drugiej stronie, a potem ktoś odłożyłsłuchawkę. Paige leżała nie śpiąc przez resztę nocy. Rano wyznałaKat: Mamjakieś paranoiczneprzywidzenia albo ktoś mnieusiłujenastraszyć. I opowiedziała, co jej się przydarzyło. Czasami pacjenciżywią urazędo lekarzy odparła Kat. Czyznasz kogoś kto. Paige westchnęła. Niejednego. Pewnie nie ma się czym martwić. Paige bardzo chciała w to uwierzyć. Pod koniec lata przyszedłtelegram. Czekał naPaigew domu, gdywróciła późnym wieczorem ze szpitala. Przeczytała: "Przylatuję do SanFrancisco w niedzielęw południe. Nie mogę siędoczekać, kiedycięzobaczę. Ucałowania. Alfred". Nareszcie wracał do niej! Paige przeczytała telegram kilkakrotnie, 58 a za każdym razem jej podniecenie wzrastało. Alfred! Jego imię wywołałofalę niezatartych wspomnień. Paigei Alfred dorastalirazem. Ich ojcowie należeli do ŚwiatowejOrganizacji Zdrowia i podróżowali po krajach Trzeciego Świata, lecząctropikalne i zakaźne choroby. Paige razemz matką towarzyszyła doktorowi Taylorowi,który przewodził całej grupie lekarzy. Córka doktoraTaylora i Alfred mieli fantastyczne dzieciństwo. W Indiach Paige uczyła się mówić whindi. Wwieku dwóch lat wiedziała, żebambusowa chata, w której mieszkali, nazywała się basha. Jej ojciec byłgarasahibem, białym człowiekiem,a na nią samą wołanonam, małasiostrzyczka. Do taty Paige zwracano się: abadhan, co oznaczało przywódcę, lub baba,ojciec. Kiedy rodzicówPaige niebyło w pobliżu, dziewczynkapopijałabhanga,odurzający napój zrobiony z liści haszyszu, i jadła czapati z ghi. Z Indii pojechali do Afryki. Tam czekały ich kolejne przygody. Paige i Alfred przywyklido kąpania sięw rzekach, zamieszkiwanychprzez krokodyle ihipopotamy. Ich ulubieńcami były małezebry, gepardyi węże. Dorastali w okrągłej, pozbawionej okien chacie,zrobionej z wikliny umocnionej gliną, gdzie podłogę zastępowało brudne klepisko,a stożkowy dach pokrywały palmowe liście. Któregoś dnia Paige przyrzekła sobie: "Kiedyś będę mieszkać w prawdziwym domu, pięknejwiejskiej chacie z zielonym trawnikiem dookoła i drewnianym płotempomalowanym na biało". Dla lekarzy i pielęgniarek życie w buszu było trudne i pełnewyrzeczeń. Jednak przebywanie w kraju lwów, żyraf i słoni stanowiło dladwojga dzieci nieustające pasmo przygód. Chodzili do prymitywnych,wiejskich szkół, a kiedy w okolicy nie było żadnej, mieli prywatnychnauczycieli. Paige była bystrym dzieckiem i chłonęła wszystko jakgąbka. Alfreduwielbiał swoją towarzyszkę zabaw. Pewnego dnia ożenię się z tobą, Paige powiedział, kiedydziewczynka skończyła dwanaście lat, a on czternaście. A ja chętniewyjdę za ciebie, Alfredzie. Sprawiali wrażeniedwojga poważnych nastolatków, którzy postanowili spędzić razem resztę życia. Lekarze ze Światowej Organizacji Zdrowia byli pozbawionymi egoizmu, pełnymi oddania ludźmi, którzypoświęcili swojeżycie pracydlainnych. Częstowykonywali swój zawód w niezwykletrudnych warunkach. W Afryce musielikonkurować z wogesha miejscowymi znachorami, których znajomość prymitywnych sposobów leczenia przechodziłaz ojca na syna i często wywoływała tragiczne rezultaty. UMasajów 59. tradycyjnym sposobem na otwarte rany było przykładanie olkilorite,mieszaniny bydlęcej krwi, surowego mięsa i wyciągu z jakichś tajemniczych korzeni. Kikujowie wypędzali z dzieci ospę tłukąc je kijami. Musicie przestać mówił im doktor Taylor. To przecież wcale nie pomaga. Lepsze to niż wasze igły, które wbijacie nam w skórę odpowiadali. Punkty pomocy medycznej mieściłysię przy stołach ustawionychpod drzewami. Lekarze przyjmowali setki pacjentów dziennie. Zawszeustawiała siędługa kolejka trędowatych, chorych na gruźlicę, zanoszących się kaszlem,tubylców dotkniętych ospączy cierpiących na dyzenterię. Paige i Alfred prawie sięnie rozstawali. Kiedy trochę dorośli, chodzilirazem do sklepu po zakupydo wioski oddalonej o kilka kilometrów. Podrodze często snuliplany na przyszłość. Z medycyną Paigezetknęła się już we wczesnych latach swojegożycia. Nauczyła się opiekować chorymi,robić zastrzyki, sporządzaćlekarstwa i cieszyła się, że może pomóc swojemu ojcu. Paige kochałago całym sercem. CurtTaylor byłnajlepszym opiekunem, najwspanialszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek znała. Naprawdę lubił ludzi. Poświęcił swoje życie tym, którzy go potrzebowali,iwzbudził podobne dążenia w córce. Mimo nawału pracy potrafiłznaleźćczas dla dziewczynki. Z niezwykłąpogodąducha znosił niewygody ichprymitywnego życia. Związek Paige z matką wyglądałzupełnie inaczej. Pięknażonadoktora pochodziła z bogatej rodziny. Jej chłodna powściągliwość odpychała Paige, która odnosiła się do matki z rezerwą. Poślubienielekarzazamierzającego pracować gdzieś daleko w egzotycznych krajach wydawało się początkowo bardzo romantyczne, ale trudy codziennego życiawkrótce dały się matce Paige we znaki. Szybko stała się zgorzkniała. Przestała byćciepłą, kochającą kobietą i zaczęła narzekać. Curt, dlaczego zawsze musimy jeździć dotak odludnych miejsc? Ludzie żyją tutaj jakzwierzęta. Pomożemy imzwalczyć którąśz tych okropnychchorób. Czy nie mógłbyś pracować w Stanach Zjednoczonych i zarabiaćpieniądze jak inni lekarze? Takie rozmowy toczyły sięcoraz częściej. Im bardziej matka krytykowała ojca, tym bardziej Paige go podziwiała. Kiedy dziewczynkaskończyła piętnaście lat, matkazniknęła z właścicielem dużej plantacji drzew kakaowychz Brazylii. Ona już nie wróci, prawda? dopytywałasię Paige. Nie, kochanie. Przykro mi. 60 To dobrze! Naprawdę wcale tak nie myślała. Czuła się zraniona tym, że matkanie dbałao nią i ojca iopuściła ich. To doświadczenie sprawiło, że AlfredTurner stal się jejjeszczebliższy. Bawili się razem, wybierali na wspólne wycieczki i dzielili sięswoimi marzeniami. Ja także chciałbym zostać lekarzem, kiedy dorosnę wyznałAlfred. Pobierzemy się i będziemy razem pracować. I będziemy miećmnóstwo dzieci! Pewnie. Jeśli tylko chcesz. W dniuszesnastych urodzin Paige ich związek stał się bardziejintymny. Mieszkali wtedy w małej osadzie wewschodniej Afrycei pewnego razu z powodu epidemii wezwano lekarzy do innej wioski. W obozie zostali tylko Alfred, Paige i kucharz. Alfred i Paige zjedli kolację iposzlidoswoich łóżek. Jednakwśrodkunocy dziewczynęobudził odległy odgłos galopujących zwierząt. Leżała w ciemnościnasłuchując. Tętent kopyt przybliżał się z każdąchwilą ijej przerażenie rosło. Oddychała szybko. Nie wiedziała, kiedywróci ojciec i inni lekarze. Wstała. Namiot Alfredaznajdował się zaledwie kilka metrów dalej. Wystraszona Paige pobiegła do niego. Chłopak spał. Alfredzie! zawołała. Obudził się natychmiast i usiadł. Paige? Czy coś się stało? Przestraszyłam się. Czy mogę poleżeć z tobą przez chwilę? Pewnie. Leżeli obok siebie słuchając, jak stado zwierząt przedzierasię przezbusz. Po kilku minutach odgłosy zaczętysię oddalać. Alfred coraz bardziej stawał się świadomy obecności Paige, dotykujej ciepłego ciała. Wiesz, możelepiej wróć do swojego namiotu powiedział. Paige wyczuła na udzie jego twardąmęskość. Wszystkie ichpragnienia, które dotąd trzymali w ukryciu, wydostałysię teraz na powierzchnię. Alfred. Tak? spytał ochrypłym głosem. Weźmiemy ślub, prawda? Oczywiście. W takim razie wszystko w porządku. Wokół w dżungli zaległacisza, a oni zaczęli odkrywać świat do tejporyim nieznany. Bylipierwszymikochankami na świecie i zdawało imsię, jakby znaleźli się w krainie cudów. 61. O Świcie, kiedy Paige przemykała do swojego namiotu, pomyślała: "Teraz już jestem prawdziwą kobietą". Od czasu do czasuCurt Taylor sugerował córce, żeby wróciła doStanów Zjednoczonych i zamieszkała z jego bratem w pięknym domuw Deerfield, na północ od Chicago. Po co mam tam jechać? spytała Paige. Żebyś wyrosła na prawdziwą młodą damę. Ależ tu niczego mi nie brakuje. Dobrze wychowane pannynie ganiają za małpamii niepróbują dosiadać małych zebr. Paige zawsze odpowiadała tak samo: Bez ciebie nigdzie się nie ruszę. Gdy Paige miała siedemnaście lat, grupa lekarzy ze ŚwiatowejOrganizacji Zdrowia udała się do Afryki Południowejdo wioski położonejw dżungli, gdzierozpętała się epidemia tyfusu. Sytuacjastała się jeszczebardziej niebezpieczna, gdy zaraz po przybyciu lekarzy dwa lokalneplemiona wypowiedziały sobiewojnę. Doktor Taylorotrzymał ostrzeżeniei poradzono mu,aby wyjechał. Nie mogę, na miłość boską! Mampacjentów, którzy umrą, jeśli ich opuszczę. Cztery dni później zaatakowano wioskę. Paigez ojcem schronili sięw chacie i nasłuchiwali krzyków i strzałów dobiegających z zewnątrz. Paige trzęsłasię ze strachu. Zabiją nas! wołała. Ojciec objął ją ramieniem. Nie zrobią namnic złego, kochanie. Przybyliśmy tutajpo to, byim pomóc. Wiedzą, że jesteśmyprzyjaciółmi. Miał rację. Wódzjednego z plemion wpadł do chaty z kilkoma wojownikami. Nie martwciesię powiedział. Obronimy was. Rzeczywiście takzrobili. Walka trwaładługo. Strzały w końcu ucichły, jednak rano Curt Taylor powziął decyzję. Wysłał wiadomość do swojego brata: "Paige przyleci następnymsamolotem. Otrzymasz telegramze szczegółami. Proszę wyjdź po nią nalotnisko". 62 Paige wpadła we wściekłość, gdy dowiedziała się o planach oicaZawieziono ją, łkającą rozpaczliwie, na pokryte kurzem lotnisko gdzieczekała na nią awionetka, byzabrać jądo miasta, skąd mogła 'zlaoaćsamolot do Johannesburga. Każesz mi stądwyjechać, ponieważ chcesz się mniepozbyć! krzyczała. Ojciec przytulił ją mocno. Kocham cię bardziej niż kogokolwiek na świecie, córeczko. Będęzatobątęsknił. Wrócę niedługo do Stanów i znowu się zobaczymy. Obiecujesz? Tak. Alfred przyszedł się pożegnać. Nie przejmuj się powiedział. Przyjadę dociebie tak szybko,jak tylko się da. Będziesz na mnie czekać? Po tylu spędzonych razem latach topytanie wydało się Paigeniemądre. Oczywiście, że tak odparła. Trzy dni później, kiedy samolotwylądował na lotnisku0'Harew Chicago, wujRichard przywitał Paige. Dziewczyna nie widziała gonigdy wcześniej. Wiedziała tylko, że byłdobrze prosperującym biznesmenem, którego żona zmarła już jakiś czas temu. Powodzi mu się najlepiej z całej rodziny powtarzał zawszeojciecPaige. Pierwszesłowa wuja wstrząsnęły Paige. Przykro mi to mówić rzekł ale właśnie otrzymałem wiadomość, że twój ojcieczostał zabity przez tubylców. Cały świat Paige w jednej chwilirozpadł się na kawałki. Ogarnęła jąsilna,prawie niemożliwa do zniesienia rozpacz. "Nie mogę pozwolić,żebywuj zobaczył, jak płaczę powiedziała sobie. Niepowinnambyła stamtąd wyjeżdżać. Chcę tam wrócić". Kiedyjechali z lotniska do domu, Paige spoglądała przez oknonazatłoczone ulice. Nie znoszę Chicago. Dlaczego? To dżungla. Richard nie pozwolił Paigejechaćdo Afryki na pogrzeb ojca i tospowodowało, że ogarnęła ją wściekłość. Próbował przemówić jej do rozsądku: 63. Paige, oni już pochowali twojego ojca. Nie masensu tam wracać. Jednak istniał pewien powód. W Afryce nadal pozostała! Alfred. Kilka dnipo przyjeździe Paige wujpostanowił porozmaiać z dziewczyną na temat jej przyszłości. Nie ma o czym dyskutować odparła. Zamierzam zostać lekarką. W wieku dwudziestu jeden lat Paige skończyła college izłożyłapapiery do dziesięciu szkół medycznych. Została zaakcentowana przezwszystkie i w końcu wybrała tę w Bostonie. Dwa dni zajęto jej telefoniczne skontaktowanie się z Alfredem, którypracował na pół etatu w placówce Światowej Organizacji Zdrowia w Zairze. Gdy Paige przekazała mu nowe wieści, powiedział: Wspaniale, kochanie. Ja już prawie kończę swoje kuisy medyczne. Zostanętutaj jeszcze trochę, ale za kilka lat będziemy pracować razem. "Razem" to słowo działało na Paigejak zaklęcie. Tak bardzochciałbym cię zobaczyć, Paige. Przyjechałabyś spotkać się ze mnąna Hawajach, gdyby udało mi się zalatrić paręwolnych dni? Oczywiście odparła bez najmniejszego wahania Udało się. Dopiero później Paige zdała sobie sprawę, jak trudno byłoAlfredowi przebyć długą drogę z Afryki na Hawaje, ale on sam nigdyo tym nie wspomniał. Spędzilitrzy cudowne dni w małym hoteliku "Sunny Cove" i zdawało imsię, jakby nigdy sięnie rozstawali. Paige chciała po(rosić Alfreda,żeby pojechał z nią doBostonu, ale zdawała sobie sprawę, że toegoistyczne pragnienie. PracaAlfreda była o wiele ważniejsza. Ostatniego dnia spędzonegorazem, kiedy się ubierali, Paige spytała: Dokąd wyślą cię później? Do Gambii albo do Bangladeszu. "Aby ratować życieinnych, pomagać tym,którz}' rozpaczliwiepotrzebują opieki" pomyślała Paige. Objęła Alfreda czile i zamknęłaoczy. Nie chciała, żeby jąopuszczał. Jakby czytając w jej myślach, powiedział: Nigdy cię nieopuszczę. Paige zaczęła chodzić do szkoły medycznej i korespondowała z Alfredem regularnie. Niezależnie od tego,w jakiej części śriatasię akuratznajdował, zawsze dzwonił, żeby złożyć jej życzenia ni urodziny czy 64 Boże Narodzenie. Zatelefonował pewnegorazu naparę dni przed NowymRokiem. ' Paige? To ty, kochanie! Gdzie jesteś? W Senegalu. Pomyślałem, że to tylko jakieś dziesięć tysięcykilometrów od hotelu "Sunny Cove". Paige zrozumiała dopieropo chwili. Chcesz powiedzieć, że. Czy mogłabyś przyjechać na Hawaje na Nowy Rok? Ależ oczywiście! Alfred przebył niemal połowę kuli ziemskiej, aby spotkać się z niąi pociąg,jaki do siebie odczuwali, byłjeszcze bardziej intensywny. Mieliwrażenie, jakbyczas się dlanich zatrzymał. W przyszłym roku będę kierował własnym oddziałem lekarzy oznajmił Alfred. Chciałbym,żebyśmy się pobrali, kiedy skończyszszkołę. Spotkali się jeszcze tylko raz, a gdy nie mogli się widywać, pisali dosiebie listy, któreprzemierzały cały świat Przez wszystkie te lata Alfred pracował jako lekarzw krajachTrzeciego Świata, podobnie jak kiedyś ojciec Paige. A teraz w końcuAlfred miał przyjechać do niej do Stanów. Paige przeczytała telegram po raz piąty. "Nareszcie zobaczymy sięwSanFrancisco" pomyślała. Kat i Honeyjuż spały. Paige poszła je obudzić. Alfred przyjeżdża! zawołała. Naprawdę! Będzie tutajw niedzielę! To dobrze wymamrotała Kat. Mogłaś obudzić mnie wniedzielę. Niedawno się położyłam. Honey zareagowała z większym przejęciem. Usiadła i powiedziała: Wspaniale! Bardzo chciałabym go poznać. Jak długo go niewidziałaś? Dwalata odparła Paige ale cały czas byliśmy w kontakcie. Szczęśliwa z ciebie dziewczyna westchnęła Kat i dodała: Skoro żadnaz nas nie śpi, pójdę nastawić kawę. Usiadły we trójkę przy kuchennymstole. Może wydamy przyjęciena jego cześć? zaproponowała Honey. Coś w rodzaju kolacji powitalnej. Świetny pomysł przyznała Kat. Urządzimy prawdziwą uroczystość. z ciastkami i balonami. Będzie wesoło. Możemy też coś ugotować. Kat pokręciła głową. 5 -Nic nie tiwa wiecznie 65 fc. Próbowałam tego, co przyrządzasz, Honey. Może lepiej zamówmy jedzenie w restauracji. Do niedzieli zostały jeszcze cztery dni. Przez cały czas dziewczynyrozprawiały o przyjeździe Alfreda. Jakimś cudem żadna z nich nie miala w niedzielę dyżuru. Wsobotę Paige wybrałasię do salonu kosmetycznego. Potem zajrzała do paru sklepów i kupiłasobie nowąsukienkę. Jak wyglądam? spytała koleżanek, wróciwszy do domu. Myślicie,że mu się spodoba? Wyglądasz doskonale! zapewniła ją Honey. Mam nadzieję, że on jest ciebie wart. Paigeuśmiechnęła się. Mam nadzieję, że zasłużyłam na niego. Polubicie go. Jest naprawdę fantastyczny! W niedzielę nastole w salonie obok butelki mrożonegoszampanastały w półmiskach wytworne dania przyniesione z restauracji. Kobietykrzątały się wokół nerwowo, czekając na przyjazd Alfreda. O drugiej rozległ się dzwonek do drzwi i Paige pobiegła otworzyć. Ujrzała Alfreda, nieco zmęczonego i szczuplejszego niż dawnej. Jednakbył to ten sam Alfred. Obok niego stałaokoło trzydziestoletnia brunetka. Paige! zawołał. Zarzuciła mu ramiona na szyję, a potem odwróciła się do Honey i Kat i rzekła z dumą: Przedstawiam wam Alfreda Turnera. A to moje współlokatorki,Honey Taft iKat Hunter. Bardzo mimiło odparł Alfred iodwrócił się do kobietystojącej u jego boku. Poznajcie proszę Karen Turner, moją żonę. Wszystkie trzy zamarły. Twoją żonę? powiedziała wolno Paige. Tak. Alfred zmarszczyłczoło. Czy nieotrzymałaś mojego listu? Jakiego listu? Wysłałem go kilkatygodni temu. Nie, niedostałam. Och. W takim razie bardzo przepraszam. Wszystko wyjaśniłemwliście. ale oczywiście, jeśli nie dotarł dociebie. Zamilkł nachwilę. Naprawdębardzo mi przykro, Paige. Tak długo się niewidzieliśmy, że. W końcu spotkałem Karen. Wiesz, jak to jest. Tak odparła Paige bezbarwnymgłosem. Odwróciła się doKaren i zmusiła się do uśmiechu. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. 66 Dziękuję odparłabrunetka. Nastała niezręczna cisza. W końcuodezwała się Karen: Myślę, że lepiej będzie, jeśli już pójdziemy, kochanie. Tak, to chyba dobry pomysł odparła Kat. Alfred przesuną! palcami po włosach. Naprawdę mi przykro, Paige. Do widzenia. Dowidzenia, Alfredzie. Dziewczyny stały nieruchomo patrząc,jak świeżopoślubiona parazamyka za sobą drzwi. A to drań! wykrzyknęła Kat. Jak mógł takparszywiepostąpić? OczyPaigezaszły łzami. On.. nic mi nie powiedział. To znaczy. pewnie wszystkowyjaśnił w tamtym liście. Honey położyła rękę na jejramieniu. Facetów powinno się kastrować. Chyba napiję się czegoś mocniejszego stwierdziła Kat. Wybaczcie mirzekła Paige. Pobiegła do sypialni i zamknęładrzwi. Nie wychodziła stamtąd przez resztę dnia. .. Rozdział 5 Przez następne parę miesięcy Paige niezbyt często widywała sięz Kat i Honey. Szybko zjadałyrazemśniadaniew kafeterii i od czasu doczasumijały się na korytarzach. Komunikowały się głównie za pomocąkarteczek,które zostawiały sobie wmieszkaniu. "Kolacja jestw lodówce". "Zepsułasię kuchenka mikrofalowa". "Przepraszam, nie zdążyłam posprzątać". "Może zjemy razemkolację wsobotę wieczorem? " Wszyscy stażyści nadal musieli zostawać na długichduźurach. Mieliwrażenie, jakby sgjgwdzano w ten sposób ich wytrzymałość. Paige cieszyłJSH, że ma tyle pracy. Nie było czasu myśleć o Alfredzie i oich planal(? itotyczących wspólnej przyszłości. Jednak nie mogłao nim zupełnie zapbmnieć. To, cozrobił, sprawiło jej wielki ból, któregonie była w stanie się pozbyć. Zadręczała się ciągłymmyśleniem, cozdarzyłoby się, gdyby. Gdyby została zAlfredem w Afryce. Gdybyprzyjechał z nią do Chicago. Gdyby nie spotkałKaren. A co by się stało, jeśli. Wpiątek, kiedy Paige weszła do szatni, aby przebraćsię z swój biały fartuch, zobaczyła na nim słowo "dziwka" napisane czarnym flamastrem. 68 Następnego dnia Paige nie mogła nigdzie znaleźć swojego notesu. Wszystkie jej zapiskizniknęly. "Może zostawiłam go gdzieś indriei? " zastanawiała się. Jednak wydawało się jej to mato prawdopodobne. Paige czuła, jakby całyświat poza szpitalem przestał istnieć. Dochodziły do niej wieści oKuwejcie zaatakowanym przez Irak, ale ważniejszebyły dla niejpotrzeby piętnastoletniego pacjenta,który umierał nabiałaczkę. W dniu, kiedyWschodnie i Zachodnie Niemcy się zjednoczyły, Paigewalczyła o życie człowieka chorego na cukrzycę. MargaretThatcher ustąpiła ze stanowiska premiera Anglii, ale Paige myślaławtedytylko o pacjencie zpokoju dwieście czternaście, który na zawsze straciłwładzę w nogach. Lekarze pracującyz Paige podtrzymywali ją na duchu. Prawiewszyscy poświęcali się całym sercem leczeniu innych, uwalnianiu ich odbólu i ratowaniu życia. Każdego dnia Paige obserwowała ichwspaniałąpostawęi napawało ją dumą,że pracuje z takimi ludźmi. Najbardziej przygnębiało ją przyjmowanie ofiar nagłych wypadków. Ambulatorium stale wypełniali ludzie zwijającysię z bóluDługie godziny pracy oraz ciągły pośpiech wywoływały u lekarzyi pielęgniarek ogromne napięcie. Rozwody wśród medyków zdarzały sięwyjątkowo często, a liczne romanse nikogonie dziwiły. Tom Chang też miał małżeńskie problemy. Wyznał kiedyś Paige przykawie: Jakoś sobie daję radę z tym nawałem pracy, ale mojażona tegonie wytrzymuje. Skarży się,że prawie mnie nie widuje, a nasza matacóreczka ledwo mnie rozpoznaje. To wszystko prawda. Zupełnie niewiem, corobić. Czy twoja żona była kiedyś w szpitalu? Nie. Zaproś jąna lunch. Tom. Pokaż jej, co tutajrobisz i jak bardzojest toważne. Chang cały aż się rozpromienił. To dobry pomysł. Dzięki, Paige. Zrobię tak, jak powiedziałaś,Chciałbym, żebyś poznała mojążonę. Czy zjesz znamilunch? Z przyjemnością. Żona Changa, Sye, okazała się śliczną młodą kobietą o klasycznejurodzie. Chang oprowadziłją po szpitalu, a potem razem z Paige zjedlilunch w kafeterii. 69 A.. Chang wspominał kiedyś, że Sye urodziła się w Hongkongu. Czy podoba siępani SanFrancisco? spytała Paige. Nastała krótka cisza. To interesujące miasto odparła Sye uprzejmie ale czuję siętutaj trochę obco. Zbyt wiele tu ruchu i hałasu. Ale Hongkong także jest duży i hałaśliwy. Prawdę mówiąc, pochodzęz małejwioski oddalonejo godzinędrogi od tego miasta. Tam panuje cisza, samochody przejeżdżają rzadko,a wszyscy sąsiedzi się znają odparła i spojrzała na męża. Tom i jainasza córeczka czuliśmy się tam bardzo szczęśliwi. Tak pięknie było nawyspie Llama. Otaczały jąbiałeplaże, w głębi lądu mieściły sięmałegospodarstwa, a nawybrzeżu wioskarybacka. Sak Kwu Wan. Wszędzieczuło się takispokój w głosie Sye brzmiał smutek. Spędzaliśmywtedyz mężem dużoczasu razem, tak jak to powinno być w prawdziwejrodzinie. Tutaj prawie go nie widuję. Pani Chang odezwała się Paige wiem, że teraz jest panitrudno, ale za kilka lat Tom założy prywatnygabinet i poświęci paniwięcej czasu. Doktor Changwziął żonę zarękę. Zobaczysz, wszystko dobrze sięułoży, Sye. Musisz tylko zachować cierpliwość. Rozumiem odparła bezprzekonania. Kiedy rozmawiali, jakiś mężczyzna wszedł do kafeterii i stanął przydrzwiach. Paige widziała tylko tył jego głowy. Sercezabiło jej mocniej. Po chwili mężczyzna odwrócił się i zobaczyła, że to ktoś zupełnie obcy. Chang spoglądał na Paige. Dobrze się czujesz? spytał. Tak skłamała. "Muszę wreszcie o nim zapomnieć. Przecież wszystko skończone" pomyślała. Wspomnienia cudownych lat spędzonych z Alfredem, wspólnych zabawi czułości wciążnie dawały jej jednak spokoju. "Jak zdołamwymazać towszystko z pamięci? zastanawiała się. Może namówięktóregoś z lekarzy,żeby zrobił mi lobotomię". Paigewpadła na Honey nakorytarzu. Honey z trudem łapała oddechi wyglądała nazaniepokojoną. Czy wszystko wporządku? spytała Paige. Honey uśmiechnęła się z trudem. Tak odparła i pobiegładalej. Jakiś czas wcześniej przydzielono ją do pomocy lekarzowi o nazwiskuCharles Isler, który znany był na terenie szpitala ztrudnego usposobienia. Pierwszegodnia pracy, na obchodzie, powiedziałdo Honey: 70 Bardzo chętnie przyjmę panią do współpracy. DoktorWallacemówił mi o paniwspaniałych wynikach w nauce. Słyszałem, że zamierzapani zająć się interna. Owszem. Świetnie. Tak więc przez trzy lata będzie panitutaj pracowaćPo tej rozmowie poszli na obchód. Pierwszympacjentem okazałsię miody Meksykanin. Doktor Islerzignorował innych stażystów i zwrócił się doHoney: Myślę,że ten przypadekwyda się pani interesujący. Pacjent mawszystkie typoweobjawy: anoreksję, utratę wagi, metaliczny smakw ustach, zmęczenie, anemię, drażliwość i utratę koordynacji ruchów. Jaką postawiłaby pani diagnozę? spytał i uśmiechnąłsię wyczekująco. Honey spoglądała na niego przez chwilę. To może oznaczać kilka różnychchorób, czyż nie? Doktor Isler spojrzał zdumiony. Przecież totypowy przypadek. Zatruciaołowiem wtrącił jeden z młodych lekarzy. No właśnie zgodził się Isler. Honey uśmiechnęła się. Oczywiście, to ołowica. Doktor Islerznowu zwrócił się do Honey: Jak postąpiłaby pani w przypadku takiej choroby? Istnieje kilka różnychsposobów odparłaHoney wymijająco. Jeśli pacjent otrzymał dużą dawkę ołowiu, powinno się gopotraktować jako przypadekencefalopatii. Isler pokiwał głową. Dobrze. Właśnie tak zrobiliśmy. Próbujemy powstrzymać odwodnienieorganizmu i podajemymu związki chelatowe. Spojrzał na Honey. Ta przytaknęła. Następnym pacjentem był osiemdziesięcioletni staruszek. Miał czerwone oczyi opuchnięte powieki. Zaraz zajmiemy się pana oczamipowiedział Isler. Jak siępan czuje? Och,nie takźle jak na swój wiek. Doktor odsunął kołdrę,by obejrzeć spuchnięte kolana i kostki. Nastopach teżbyły jakieś zmiany chorobowe. Isler powiedział do stażystów: Artretyzm spowodował opuchliznę. A potem zwrócił siędoHoney: Biorąc pod uwagę plamyna skórze izapalenie spojówek,pewnie postawi paniwłaściwą diagnozę. Honey cedziła słowa: No.. to mogłoby być. wie pan, doktorze. To syndrom Reitera rzucił znowu jeden zlekarzy. Przyczynysą nieznane. Towarzyszy temu przeważnieniewysoka gorączka. 71. Zgadza się przyznał Isler. Jakiesą rokowania? spytałHoney. Rokowania? powtórzyła. Niejasne ponownie odezwał się stażysta stojący obok Honey. W każdymrazie należy podawać choremu leki przeciwzapalne. Bardzo dobrze pochwalił doktor Isler. Odwiedzili jeszcze kilkunastu pacjentów, a kiedy skończyli obchód,Honey rzekła do Islera: Czy mogłabym porozmawiać z panem chwilęnaosobności? Tak. Chodźmy do mojego gabinetu. Gdy usiedli, Honeypowiedziała: Wiem, że pana rozczarowałam. Muszęprzyznać, że trochę mnie zdziwiło, iż pani. Wiem, doktorzeIsler przerwała mu ale ostatniej nocy niezmrużyłam oka. Mówiąc prawdę, czułam się tak podekscytowana pracąz panem, że. nie mogłam spać. Popatrzył na nią ze zdziwioną miną. Rozumiem. Wiedziałem,że musiistnieć jakiś powód, że. Toznaczy. pani wyniki ze szkoły medycznejsą fantastyczne. Dlaczegozdecydowała się pani zostać lekarzem? Honey spuściła na chwilęwzrok, a potem odparła cicho: Miałam młodszegobrata, który został ranny w wypadku. Lekarzerobili, co mogli, żeby go uratować, ale im się nie udało. Widziałam, jakmójbrat umierał. To trwało długo i czułam się wtedy taka bezradna. Postanowiłam spędzić życie napomaganiu innym. Oczy Honeywypełniły się łzami. "Ona jest taka wrażliwa" przyszło do głowy Iskrowi. Cieszę się, że mogliśmyporozmawiać powiedział. Honey popatrzyła na niego i pomyślała: "Uwierzył mi". Rozdział 6 W innej części miasta reporterzy i ludzie z ekipy telewizyjnejczekali na ulicyna Lou Dinetto, kiedy wychodził z gmachu sąduuśmiechając się i pozdrawiając wszystkich królewskim gestem. Towarzyszyli mu dwajochroniarze, wysoki,szczupłymężczyzna znany jakoShadow i masywny facet, na którego wołano Rhino. Lou Dinetto był,jak zwykle, ubrany elegancko, tym razem wjedwabny szary garnitur,białą koszulę, niebieski krawat i buty ze skóry aligatora. Jego strój uszytobardzo starannie,aby dobrze się w nim prezentował, Dinetto był bowiemniski, otyły i miałkrzywe nogi. Zawsze sięuśmiechał i żartował, a dziennikarze uwielbiali zadawać mu pytania. Trzykrotnie stawiano Lou Dinettowstan oskarżenia za podpalenie, oszustwo i morderstwo leczzakażdymrazem udałomu się uniknąć kary. Teraz, kiedywyszedł zsądu, jeden z reporterów zawołał: Czy wiedział pan, że zostanie panuniewinniony? Dinetto roześmiał się. Oczywiście, że tak. Jestem spokojnym, nie wadzącym nikomubiznesmenem. Nie mieli nic lepszego do roboty, więc wnieśli oskarżenie. To dlategopłacimy takiewysokie podatki. Kamera telewizyjna skierowała się prosto na niego. Dinetto przystanąłi uśmiechnął się do obiektywu. Panie Dinetto, czy mógłby pan wyjaśnić, dlaczego dwaj świadkowie, którzy mieli zeznawaćprzeciwko panu w sprawie omorderstwo, niezjawili się na rozprawie? Oczywiście, żepotrafię towytłumaczyć odparł Dinetto. Okazali sięuczciwymi obywatelami, którzy postanowili nie dopuszczaćsię krzywoprzysięstwa. Niektórzy sądzą, że jest pan szefem mafii z Zachodniego Wybrzeża i że to pan postarał się, aby. 73. Jedyna sprawa, o którą się staram wtrącił Dinetto to żebyludzie przychodzący do mojej restauracji byli zadowoleni. Uśmiechnął się promiennie do tłumudziennikarzy. A przy okazji, zapraszamwaswszystkich dziś wieczorem nadarmową kolację i szampana. Ruszył chodnikiem do czekającej na niego czarnej limuzyny. PanieDinetto. panie Dinetto! wołali za nim reporterzy. Moi drodzy, zobaczymy się wieczorem w mojej restauracji. Wszyscy wiecie, gdzie to jest. Lou Dinetto wsiadł dosamochodu i śmiejąc siępomachał ręką. Rhinozamknął za nim drzwi i zajął miejsce z przodu. Shadow usadowiłsię zakierownicą. To było wspaniałe,szefie! rzekł Rhino. Wiesz,jak sobiez nimi radzić. Dokąd jedziemy? spytał Shadow. Do domu. Mam ochotę na gorącą kąpiel i dobry stek. Samochód ruszył. Nie podobały mi się te pytania na temat świadków powiedziałDinetto. Jesteście pewni, że oni nigdynie. Pod wodą nie da się mówić, szefie. Dinetto pokiwał głową. Jasne. Jechali szybko przez Fillmore Street. Czy widzieliście minę tamtego adwokata,kiedy sędzia go odprawił. powiedział Dinetto. Nagle nie wiadomo skądtuż przed samochodem pojawił się jakiś pies. Shadow błyskawicznie skręcił kierownicą, by na niego nie najechać,i nacisnął na hamulec. Wóz podskoczył na krawężniku i uderzył w latarnię. Rhino uderzył głową w przedniąszybę. Co ty, do diabła, robisz? wrzasnąłDinetto. Chcesz mniezabić? Shadow zaczął się trząść. Przepraszam,szefie. Pies wybiegł na drogę. I uznałeś, że jego życie jest ważniejszeod mojego? Ty durniu! Rhino jęczał. Odwrócił się do tylu i Dinetto ujrzał na jego czolekrwawiącą ranę. Na Boga! zawołał Dinetto do kierowcy. Zobacz, co zrobiłeś! Nic mi niejest wymamrotał Rhino. Ty głupcze! ryknął Dinettona Shadowa. Zawieź go doszpitala. Shadow zjechał z chodnika. Szpital Embarcadero-znajduje się kilka przecznic dalej. Pojedziemy tam na ostry dużur. 74 l Tak jest, szefie. Dinetto rozparł się na siedzeniu. Pies! mruknął pod nosemze złością. Coś podobnego' Kat była na oddziale wypadków nagłych, kiedy zjawił się tam DinettoShadow i mocno krwawiący Rhino. ' Hej, ty! zawołał Dinetto doKat. Uniosła głowę. Czy pan do mnie mówi? A myślisz,że dokogo? Ten facet krwawi. Załóż mu natychmiastopatrunek. Przednimmamy jeszcze kilku pacjentów powiedziała spokojnieKat Będzie musiał poczekać na swoją kolej. Na nic nie będzie czekał odparł Dinetto. Zajmiesz się nimteraz. Kat podeszła do Rhino i przyjrzała się ranie. Wzięła kawałekgazyi przyłożyła mudo czoła. Proszętak trzymać. Niedługo wrócę. Powiedziałem, że zajmiesz się nim teraz warknąłDinetto. Kat odwróciła siędo niego. Natym oddziale przyjmuje się ofiary wypadków, a ja akurat mamtutaj dyżur. Więc albo siedźcie cicho, albo wynoście się stąd. Odezwał się Shadow: Młoda damo, pani nie wie,z kimma do czynienia. Lepiej niechpanizrobi to, o co ten człowiek prosił. To panLou Dinetto. A teraz, skoro już zostałemprzedstawiony rzekł Dinettoniecierpliwie proszęopatrzyć rannego. Chyba mapan kłopoty ze słuchem odparła Kat. Powtarzamraz jeszcze:Siedźciecicho albo zjeżdżajcie. Muszę zająć się innymi. Nie może pani tak zwracać się do. zaczął Rhino. Zamknijsię! przerwał mu Dinetto. Znowu spojrzał na Kati zmienił ton. Będęwdzięczny, jeśli zajmie się pani nim tak szybkojak to możliwe. Zrobię wszystkoco w mojej mocy odparła Kat iposadziła Rhino na kozetce. Proszę się położyć. Wrócę za kilka minut spojrzałana Dinetto. Tam za rogiemna korytarzu stoi kilkakrzeseł. Dinetto i Shadow patrzyli, jak Kat odchodzi na drugi koniec salidoczekających tam pacjentów. O ranypowiedział Shadow ona nie ma pojęcia, kim panjest. Nie sądzę, żeby ją to obchodziło. To baba z jajami. 75 ^. Piętnaście minut później Kat wróciła do Rhino i zbadała go dokładnie. Nie było wstrząsu mózguoznajmiła. Miał pan szczęście. Rana wygląda dosyć paskudnie. Dinetto stali przyglądał się, jak Kat zręcznie zakłada szwy na czole Rhino. Skończywszy, powiedziała: To powinno się szybko zagoić. Proszę pokazaćsię za pięć dni. Zdejmę panu szwy. Dinetto zbliżył się ipopatrzył naranęRhino. Dobra robota przyznał. Dziękuję odparła Kat. A terazproszę miwybaczyć, ale. Chwileczkę! zawołał Dinetto i zwróciłsię do Shadowa. Daj jej stówę. Shadow wyciągnął z kieszeni banknot studolarowy. Proszę. Kasa szpitala znajduje sięna zewnątrz rzekła Kat. To dla pani. Nie, dziękuję. Dinetto obserwował Kat zmierzającą do kolejnego pacjenta. Może uznała, że to zamato, szefiepowiedział Shadow. Dinetto potrząsnął głową. Nie. Ta kobieta ma swoje zasady. Podoba mi sięto rzekłi zamilkł na chwilę. Doktor Evans odszedł na emeryturę, prawda? Zgadza się. Chcę, żebyś dowiedział się wszystkiego o tej lekarce. Po co? Myślę, że może nam sięprzydać. Rozdział 7 ;\ Szpitalami przeważnie rządzą pielęgniarki. Margaret Spencer, przełożona sióstr, pracowała w Embarcadero od dwudziestu lat i wiedziała wszystko o wszystkich. Pani Spencer w rzeczywistości zarządzała szpitalem i lekarze, którzy nie bralitego pod uwagę, mielikłopoty. Orientowała się, ktobierze narkotyki lubnadużywa alkoholu, którzy lekarze są niekompetentni,aktórzy zasługują na jej poparcie. Kierowała uczennicami szkoły pielęgniarskiej odbywającymi praktykę i zatrudnionymi w szpitalu pielęgniarkami. Margaret Spencer decydowała otym, kogo przydzielić do pomocy przyoperacjach, a że wśród sióstrzdarzały się zarówno osoby niezastąpione, jaki zupełnie niedouczone, doktorzy starali się żyć w zgodzie z przełożoną. Mogła przydzielić niedoświadczonądziewczynę do asystowania przy skomplikowanymusuwaniu nerki lub, jeśli siostra przełożona lubiła jakiegoślekarza, dawała mu swojąnajlepsząpielęgniarkędo pomocy przyprostymwycięciu migdałków. Margaret Spencermiała wiele uprzedzeń. Międzyinnymi nie darzyła sympatią kobiet lekarzy i czarnych. Kat Hunter była zaś czarnoskórą lekarką. Przeżywaławłaśnie nie najlepszyokres. Właśnie niby nicsię niedziało, ale Kat zaczęła zauważać jakieśdziwne koincydencje zdarzeń. Pielęgniarki,którychakurat potrzebowała, zapodziewały się gdzieś. Te,z którymi przychodziłojej pracować, okazywały sięcałkowicie niekompetentne. Kat nagle zdała sobie sprawę, że regularnie posyłano ją dokliniki dla mężczyzn zarażonych chorobami wenerycznymi, aby przeprowadzała tam badania. Kilka pierwszych przypadków przyjęła zupełniezwyczajnie, ale kiedy dostała paru takich pacjentów w ciągu dnia,zrodziły się w niej podejrzenia. 77. Podczas przerwy na lunch powiedziała do Paige: Czy trafia ci sięwielu mężczyzn z chorobami wenerycznymi? Paige zastanawiała się przez chwilę. Przeciętnie jedenna tydzień. "Będę musiała coś z tym zrobić" postanowiłaKat. Siostra Spencer zamierzała pozbyć się doktor Hunter. Postanowiła nakażdym kroku utrudniaćjej życie i zmusić do tego, by Kat samazrezygnowała z pracy. Nie zdawałasobie jednak sprawy z talentówmłodejlekarki. Z każdym dniem Kat zdobywała sobie sympatię ludzi,z którymi pracowała. Miała naturalną umiejętność pozyskiwania sobielekarzy i pacjentów. Pewnego dnia wydarzyła się historia, którą późniejopowiadali sobie wszyscy w szpitalu. Kat wybrała się na poranny obchód z doktorem Dundasem. Znaleźlisię przy łóżku pacjenta pogrążonegow śpiączce. Pan Levy miał wypadek samochodowy poinformował Dundasmłodszych lekarzy. Straciłbardzo dużo krwi i potrzebuje natychmiastowej transfuzji. W szpitalu obecnie brakujekrwi. Ten człowiek marodzinę, która nie zgadza się pełnić roli dawcy. To okropne. Gdzie oni są? spytała Kat. Czekają na korytarzu odparł doktor Dundas. Czy mogłabym z nimi porozmawiać? To nic nie da. Już z nimidyskutowałem. Niesądzę, aby zmienilidecyzję. Kiedy obchód dobiegł końca. Kat udała się do poczekalni. Siedziałatam żona ofiary wypadku, dorosły syn i córka. Chłopak miałna sobietradycyjny strój, a na głowie kipę. Pani Levy? spytała Kat. Kobieta wstała. Jak się czuje mój mąż? Czylekarz będzie go operował? Tak odparła Kat. Tylko niech pani nie prosi naso krew. To obecnie zbyt niebezpieczne. Można zarazić się AIDS lub czymś innym. Pani Levy rzekłaKat nie ma sposobu, by zarazić sięwirusem AIDS oddając krew. To niemożliwe. Nie wierzę w to. Czytam gazety. Wiem, co się dzieje. Kat przyglądała się jej przezchwilę. Nodobrze, paniLevy. W szpitalu zabrakło akurat krwi, ale jakośrozwiążemy ten problem. Świetnie. Podamy pani mężowi świńskąkrew. Matka isyn wlepili w Kat przerażone oczy. 78 f Co? s?Krew ze świni powtórzyła Kat pogodnie. Prawdopodobniemu nie zaszkodzi. Odwróciła się, jakby chcąc odejść. Proszę zaczekać! zawołała pani Levy. Kat się zatrzymała. Tak? Proszę. dać nam chwilę na zastanowienie, dobrze? Oczywiście. Piętnaście minut później Kat podeszła do doktora Dundasa. Nie musi się już pan złościć na rodzinępana Levy'ego powiedziała. Wszyscychętnie oddadzą krew. Historia ta obiegła całyszpital. Lekarzei pielęgniarki, którzy wcześniej niezwracali na Kat uwagi, teraz wciąż o niej rozprawiali. Kilka dnipóźniej Kat weszła doprywatnegopokoju Toma Leonarda,chorego na wrzodyżołądka. Jadłwłaśnie obiad, który przyniesiono muz pobliskiej restauracji. Kat zbliżyłasię do łóżka. Copan robi? Mężczyzna podniósłgłowę znad tacy i uśmiechnął się. ,, Postanowiłem dla odmianyzjeśćprzyzwoity lunch. Chce pani siępoczęstować? To bardzoduża porcja. Katzadzwoniła po pielęgniarkę. Słucham, pani doktor? Proszę zabraćstąd to jedzenie. Pan Leonard jest na ścisłej diecie. Czy nie czytała panikarty? Owszem, przejrzałam ją, alechory nalegał, żeby. Proszę to wynieść. Ej! Chwileczkę! zaprotestował chory. Nie mogę wciążjeśćtej szpitalnejpapki, którą mi dajecie! Będzie pan ją jadł, jeśli chce się panpozbyćwrzodów odparłaKat i jeszcze raz spojrzała na pielęgniarkę. No już, niech ta taca stądzniknie. Trzydzieści minut później wezwano Kat do biura admistratora szpitala. Chciał siępan zemną widzieć, panie Wallace? Tak. Proszęusiąść. Tom Leonard jest jednym z pani pacjentów,prawda? Zgadza się. Zastałam go dzisiaj jedzącego pikantną kanapkęz piklami, sałatkę ziemniaczanąz bardzo ostrymi przyprawami i. I zabrała mu to pani. Oczywiście. Wallace pochyliłsię na krześle. 79 A.. Prawdopodobnie nie zdaje sobie pani sprawy, że Tom Leonardjest szczególnym pacjentem. Chcemy, żeby czuł się u nas dobrze. Czyrozumie pani, o comichodzi? Kat spojrzała na niego i rzekła z uporem: Nie, proszę pana. Wallace szybko zamrugał powiekami. Co? Wydajemi się,że Tom Leonard tylko wtedy poczuje się lepiej,kiedy go wyleczymy. A nigdy się to nie stanie, jeśli będzietak katował swój żołądek. Benjamin Wallace uśmiechnąłsię z przymusem. Czemu nie pozwolimy, aby sam podejmował takie decyzje? Kat wstała. Ponieważ jestem jegolekarzem. Czy chciał pan powiedzieć coś jeszcze? Ja.. och. nie. To wszystko. Wyszła z gabinetu. BenjaminWallace siedział nieruchomo, oszołomiony. "Ach, te kobiety" pomyślał. Pewnego razu na nocnym dyżurze Kat otrzymała wiadomość przez telefon: Doktor Hunter,dobrze by było,gdyby przyszłapani do pokojutrzystadwadzieścia. Już idę odparła. W sali leżała pani Molloy, osiemdziesięcioletniastaruszka chora nazaawansowanego raka. Gdy Kat zbliżyła się do drzwi, usłyszała wewnątrzwzburzone głosy. Weszła do środka. Pani Molloy leżała nałóżku, oszołomiona środkami przeciwbólowymi, lecz wciąż przytomna. Syni dwie córki siedzieli obok niej. Mężczyzna mówił: Powiedziałem, że podzielimy majątek natrzy części. Nie! sprzeciwiła sięjedna z córek. Laurie i ja opiekowałyśmy się mamą. Kto jej sprzątał i gotował? My!To nam należąsiępieniądze,a nie. Jestem jej dzieckiem tak samo jak wy! krzyknął mężczyzna. Pani Molloy leżała w łóżku bezradnie i słuchała. Kat wpadła w furię. Przepraszam. wtrąciła. Jedna z kobiet zerknęła nanią. Niech siostraprzyjdziepóźniej powiedziała. Teraz jesteśmyzajęci. 80 To moja pacjentka odparła Kat. Daję wam dziesięćsekund naopuszczenie tego pokoju. Możecie iść do poczekalni dla odwiedzającychWynoście się stąd, zanim wezwę wartowników, żeby was stąd wyrzucili " Syn chorej chciał coś powiedzieć, ale Kat spojrzała na niego tak żezamilkł. Odwrócił się więc dosióstr i wzruszył ramionami. Możemy porozmawiać na zewnątrz. Kat patrzyła, jak wszyscy troje opuszczają pokój. Podeszła do paniMolloy idotknęła jej pomarszczonejdłoni. Oni nie chcieli powiedzieć nic złegorzekła łagodnie. Siedziała przy łóżku trzymając staruszkę zarękę i patrząc, jak chora zasypia. "Wszyscy umrzemy pomyślała Kat. Pamiętaj o tym,co mówił Dylan Thomas. Prawdziwa sztuka polega natym, żeby pogrążyć sięw tej wiecznej nocy spokojnie". Kat badała właśnie jednego z pacjentów, kiedyna oddziale zjawił siędyżurny. Ktoś dzwoni do pani w pilnej sprawie. Kat zmarszczyłaczoło. Dziękuję odparła i zwróciłasię do obandażowanego pacjentaz nogą na wyciągu. Zaraz wrócę. Przeszła przez korytarz do pokoju zabiegowego i podniosła słuchawkę leżącą na biurku. Halo? Cześć, siostrzyczko usłyszała. Mikę! ucieszyła się rozpoznając brata, lecz jej radość szybkozastąpił niepokój. Mówiłam ci, żebyś nie dzwonił do mnie tutaj. Maszmójdomowy numer. Przepraszam, ale ta sprawa nie mogła czekać. Mam mały problem. Kat wiedziała, co teraz nastąpi. Pożyczyłem trochę pieniędzy od jednego gościa, żeby rozkręcićpewien biznes. Kat nie zadała sobie trudu, by zapytać,o jaki interes chodzi. I nic ci z tego niewyszło. No tak. A teraz onchce,żeby zwrócić mu forsę; Ile? Gdybyś mogła przysłać mi pięć tysięcy. Co? Pielęgniarka siedząca przy biurku spojrzała na Kat z zaciekawieniem. "Pięć tysięcy dolarów" powtórzyła w myślach Kat. Nie mam takiej sumy odparła ściszonym głosem. Mogęwystać cipołowę, a resztę za parętygodni. Pasuje ci? 6 Nic nie trwa wiecznie" L. Pewnie tak. Nie lubię zawracać ci głowy, siostrzyczko, ale wiesz, jak to jest. Katrzeczywiście zdawała sobiesprawę z trudnej sytuacji Mikę'a. Miał dwadzieścia dwa lata i bez przerwy wplątywał się w jakieś tajemnicze sprawy. Zadawał się z podejrzanymiludźmi i Bógtylko wie,co sięz nim działo. Kat jednak czuła się za brata odpowiedzialna. "Towszystkomoja winamyślała. Gdybym nie uciekła z domu i nie zostawiła Mike'a. " Uważaj na siebie, braciszku. Całujęcię. Ja ciebie też. Kat. "Jakoś zdobędę dlaniego te pieniądze postanowiła. Mikęto jedyna bliska mi osoba na świecie". DoktorIsler cieszył się nadal, że będzie mógł pracować zHoney Taft. Wybaczył jej poprzedniezachowaniei w rzeczywistości pochlebiało mu,że Honey tak się go bała. Jednak na kolejnym obchodzie Honey znowuchowała się za innymi stażystami inigdy dobrowolnie nie zgłaszała się do odpowiedzi. Pół godziny po obchodzie doktor Isler zjawił sięw gabinecie Benjamina WaUace'a. O co chodzi? spytał Wallace. O doktor Taft. Wallace spojrzał na niego szczerze zdumiony. DoktorTaft? Ma najlepsze rekomendacje, jakie kiedykolwiek widziałem. To właśnie mnie dziwi odparł Isler. Otrzymałem także uwagi od innych lekarzy. Doktor Taft stawia niewłaściwe diagnozyi popełnia poważne błędy. Chciałbym wiedzieć, co się, dodiabła, zatym wszystkim kryje? Nie rozumiem. Przecież ona chodziła do jednej z najlepszych szkół medycznych. Możeskontaktowałby się pan z dziekanem zasugerował Isler. Jest nim Jim Pearson. Żarngo. To sympatyczny człowiek. Zaraz do niego zadzwonię. Kilka minut później Wallacerozmawiał przez telefon zJimem Pearsonem. Gdy wymienili powitalne uprzejmości, Wallace rzekł: Dzwonię do ciebie w sprawie Betty Lou Taft. Nastąpiła krótka cisza. Tak? Chyba mam z niąmały problem, Jim. Zgłosiła się do nasze wspaniałymi rekomendacjami odciebie. Zgadza się. y Mam właśnie przed sobą jej papiery. Podobno była twoia nailpszą studentką. '"J"" Owszem. A więc powinna sobie dobrzeradzić w szpitalu. No tak. Czy miałeś kiedykolwiek jakieś wątpliwości na temat. Żadnych odparł stanowczo doktor Pearson. Absolutnieżadnych. Honey Taft jest prawdopodobnie trochę nerwowa. To wrażliwadziewczyna, ale jeśli dacie jej szansę, jestem pewien, żesobie poradzi. Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Z pewnością damy jej szansę. Dziękuję. Nie ma za co. Jim Pearson odłożył słuchawkę. Nienawidził siebieza to, co zrobił. "Ale przede wszystkimliczą się moje dzieci i żona" pomyślał. Rozdział 8 Honey Taft miała nieszczęście urodzić się w rodzinie, którejczłonkom wszystko przychodziło zbyt łatwo. Jej przystojny ojciec byłzałożycielem i dyrektorem dużej firmy komputerowej w Memphis, w stanie Tennessee, a urodziwa matka Honey zajmowała się badaniami genetycznymi. Starsze siostry bliźniaczki, atrakcyjnei inteligentne, miałyduże ambicje, podobnie jakrodzice. Taftow uważano w Memphis zajedną z najlepiej prosperujących rodzin. Honey nieoczekiwanie przyszła na świat, kiedyjej siostry miały posześć lat. Wpadliśmy mówiła matka przyjaciółkom. Chciałampoddać się aborcji, ale Fred się sprzeciwił. Teraz jest mu głupio. Siostry Honey były wyjątkowo urodziwe,ona zaś nie prezentowałasię najlepiej. Siostry błyszczały inteligencją, ona zaśbyłaraczej przeciętna. Bliźniaczki zaczęły mówić, gdy miałydziewięć miesięcy, a Honeywypowiedziała pierwsze słowo dopiero w wiekudwóch lat. Nazwiemy jągłuptaskiem żartował ojciec. Honey to brzydkie kaczątko rodziny Taftow. Nie wiem tylko, czy zdoła przemienić sięw łabędzia. Honey może nie była brzydka, ale trzeba przyznać, że nie błyszczałaurodą. Wyglądałapo prostuzwyczajnie. Miała szczupłą twarz, mysiewłosy i niezbyt zgrabną figurę. Starała się być słodka i pogodna, leczrodzina, zajęta zdobywaniem coraz wyższych stopni naukowych,nieceniła takiego zachowania. Od najmłodszych lat Honeyrobiła wszystko, co mogła, byzadowolićrodziców oraz siostry i sprawić, aby ją kochali. Ojciec i matka, pochłonięci własnymi karierami, nie mieli czasu dla dziewczynki, a siostryinteresowały się tylko szkołą i wygrywaniem konkursówpiękności. Honey znajdowaławięc się w nieciekawej sytuacji i nadodatek była 84 wyjątkowo nieśmiała. Świadomie lub nieświadomie rodzina wpoiła ieigłębokie poczucie niższości. "' Na zabawach w szkole średniej Honeywciąż podpierała ścianyChodziła na potańcówki z własnej woli. Uśmiechałasię i starała się nieokazywać, jak paskudnie się czuje,ponieważ nie chciała popsuć nikomuzabawy. Patrzyła, jakpojej siostry przyjeżdżają najbardziej atrakcyjnichłopcy ze szkoły, a potem zamykała się samotnie wpokoju i próbowałaodrabiać lekcje. I nie płakać. Wweekendy i podczasletnich wakacji Honeytrochę zarabiała pilnującdzieci. To zajęciesprawiało jej przyjemność, a maluchy za nią przepadały. Gdynie pracowała, spacerowała sama poMemphis. OdwiedziłaGraceland, gdzie mieszkał Elvis Presley, i włóczyła się po Beale Street,gdzie narodził się blues. Często odwiedzała Pink Pałace Museum i Planetariumi długo przyglądała się dinozaurom. Lubiłatakże wielkieakwarium. Zawsze sama. Nie zdawała sobie sprawy, że któregośdnia jej życie drastycznie sięzmieni. Honey wiedziała, że wielurówieśników z jej klasy rozpoczęło jużżycie seksualne. Bez przerwy o tym rozprawiali. Czyposzłaś już dołóżka z Rickiem? Jest świetny. Joe myśli tylko o orgazmie. Umówiłam się wczoraj wieczorem z Tonym. Co za zwierzak! Okropnie mnie wymęczył. Dzisiajtakżemam się z nim spotkać. Honey przysłuchiwałasię tym wszystkim dyskusjom i ogarniałajązawiść. Czuła, że nigdy nie dowie się, na czym polega seks. "Kto bymnie chciał? " zastanawiała się. Pewnego piątkowego wieczoru w szkole urządzonobal. Honey niemiała zamiaru iść, lecz jej ojciec rzekł: Wieszco, martwię się ociebie. Twoje siostry powiedziały mi, żewciąż podpierasz ściany i nie chcesz pójść na zabawę, ponieważ nie maszchłopaka. Honey oblała się rumieńcem. To nieprawda odparła. Mam z kimś iść i właśnie sięwybieram. "Tylko nie pytajmnie, kto to jest" modliła się wduchu. Ojciecnie zadawał więcej pytań. 85. Honey znalazła się na balu. Jak zwykle usiadła wkącie, obserwowałatańczących i zazdrościła im, że tak wesoło się bawią. I wtedy zdarzył sięcud. Roger Merton, kapitan drużyny futbolowej i najpopularniejszy chłopak wszkole, zaczął na parkiecie sprzeczać się ze swoją dziewczyną. Był pijany. Ty egoistyczny draniu! zawołała. Głupia dziwka! Możeszpieprzyć się sam ze sobą. Nie mam najmniejszego zamiaru, Sally. Znajdę sobie kogoś. Wszystkie na mnie polecą. No to już! Sally zbiegła zparkietu. Honey nic nie mogła poradzić, że akurat była świadkiem tej sceny. Merton zobaczył, żedziewczynamu się przygląda. Na cosię gapisz, do diabła? warknął. Na nic odparła. Pokażętej dziwce! Myślisz, że nie? Ja..wcale tak nie myślę. Masz rację. Chodź, napijemy się. Honey zawahała się. Merton był najwyraźniej pijany. Nie wiem, czy. zaczęła. No rusz się. Mam butelkę w samochodzie. Naprawdę nie wydaje mi się. Chłopak chwycił Honey za ramię i wyprowadził z sali. Nie opierałasię, ponieważ niechciała robić sceny i przysparzać mu kłopotu. Gdy znaleźli się na zewnątrz, próbowała mu się wyrwać. Roger, to chybaniejest dobrypomysł. No co,u diabła, boisz się? Nie, ja. A więc chodź. Zaprowadził ją do samochodu i otworzył drzwi. Honey stała przezchwilę nieruchomo. Wskakuj. Zostanę tylko na moment Wsiadła do wozu, ponieważ nie chciała denerwować Rogera. Usadowił się obok niej. Pokażemytej głupiej dziwce, no nie? Wyciągnął butelkęburbona. Napij się. Honey tylko raz próbowała wcześniej alkoholu i bardzo jej niesmakował. Jednak niechciała ranić uczuć Rogera. Spojrzała na niegoi niechętnie wypiła łyk. 86 Fajna z ciebie dziewczyna powiedział. jesteś nowa w szkole? Honey miała już z nim kilka razy zajęcia w jednej klasie Nie odparła. Ja. Pochylił się nad nią i zaczął dotykaćpiersi. Honey odepchnęłago przestraszona. Ej! Co robisz? powiedział. Czy nie chcesz być dla mniemiła? To zdanie podziałało naHoney jak zaklęcie. Zawsze pragnęławszystkich zadawalać, a więc skoro wten sposóbmogła to zrobić. Na niewygodnym tylnym siedzeniu w samochodzie Mertona Honeypo raz pierwszy dowiedziała się, na czym polega seksi to otworzyłoprzed nią nowy świat. Seks niezbyt się jejspodobał, ale to nie było ważne. Sprawił Mertonowiprzyjemność ito się liczyło. W rzeczywistości Rogerznalazł wkochaniu się znią tak wiele rozkoszy, że aż Honey nie mogłasięnadziwić. Wpadł niemal w ekstazę. Nigdynie widziała nikogo, ktoby coś takiegoprzeżywał. "A więc w taki sposób można zadowolićmężczyznę" doszła downiosku Honey. W jej życiu nastąpił przełom. Nie mogła zapomnieć o tym, co się stało. Wieczorami leżała w łóżkuprzypominając sobie Mertona i jego twardą męskośćwchodzącą w jejciało; poruszającego się coraz szybciej i szybciej i jęczącego: "O tak,tak. Jezu, jesteś fantastyczna, Honey. " Honey nigdy nawet o czymś takim nie marzyła. Zadowoliłakapitanadrużyny futbolowej! Najbardziej popularnego chłopaka w szkole! "Iprawie nie wiedziałam, co robię myślała. Gdybym tak naprawdęnauczyła się,jak sprawiać przyjemność mężczyznom. " I wtedy Honey doznała kolejnego olśnienia. Następnego ranka wybrała się do"Pleasure Chest", księgarni pornograficznej, i kupiła kilka książek. Przemyciła je po cichu do domui czytaław samotności. Była wstrząśnięta tym,czego sięz nich dowiedziała. Błyskawicznie pochłonęła Perfumowany ogród, Kamasulrę, Tybetańską sztukę miłości, Alchemie ekstazy i wróciła do księgarnipo kolejnetomy. Rozczytywałasię w pracach Gedun Chopel i Kanchinathy. Studiowała podniecające fotografie i liczne pozycje seksualne. Dowiedziała się, co oznaczają takienazwy jak: płatek lotosu, ubijanie masłaczy dosiadanierumaka. 87. Honey stała się ekspertem w sprawach miłości. Znała osiem rodzajówseksu oralnego,szesnaście sposobów potęgowania przyjemności. Wiedziała,jak doprowadzaćmężczyzn do ekstazy. W każdym razie teoretycznie. W końcu poczułasię gotowa do zastosowania zdobytej wiedzyw praktyce. WKamasutrze znalazła kilka rozdziałów na temat afrodyzjaków dlamężczyzn. Nie wiedziała jednak, gdzie można kupićhedysarum gangeticum,ziele kshiriki czy mnlhochymus pictorius, wymyśliła więc własne środki. Kiedy tydzień później zobaczyła w szkole Rogera, podeszła do niegoi powiedziała: Bardzo podobał mi się tamten wieczór. Może spotkamy sięjeszcze raz? Merton przez dłuższą chwilę zastanawiał się, kimona jest. Jasne. Czemu nie? odparł w końcu. Moi starzy wychodządziś naprzyjęcie. Może wpadniesz do mnie około ósmej? Gdy tego wieczora Honeyzjawiła się w domu Rogera, miała ze sobąmałysłoiczek syropu klonowego. Poco cito? spytał. Zaraz ci pokażę odparła. No i pokazała, Następnego dnia Merton opowiedziało Honeywszystkim swoimkolegom ze szkoły. Ta mała jest niesamowita mówił. Nie uwierzylibyście, comożna zrobić z odrobiną ciepłego syropu. Tego popołudnia pół tuzina chłopaków poprosiło Honey o spotkanie. Zaczęła wychodzić zdomu każdego wieczora. Ci, z którymi się spotykała, byli zadowoleni,więc onatakże czuła się szczęśliwa. Rodzice Honey cieszyli się z nieoczekiwanego powodzenia córki. Zabrało jej trochę czasu,aby rozwinąć skrzydła powiedziałz dumąojciec ale terazna pewno nie przyniesie nam wstydu. Honey zawszemiała kłopoty z matematykąi dobrze wiedziała, żenakońcowychtestach z pewnościąpowinie jej sięnoga. Nauczyciel matematyki, panJanson, był kawalerem i mieszkał niedaleko szkoły. Pewnegowieczora Honey złożyła mu wizytę. Otworzył drzwi i spojrzał na niązdziwiony. Honey! Co ty turobisz? Potrzebuję pańskiej pomocy oznajmiła. Ojciec powiedział,że mniezabije, jeśli nie zdam testów. Przyniosłam kilka zadań z matematyki i chciałam się zapytać, czy niemiałby pan nic przeciwko temu,byprzejrzeć je ze mną. Wahał się przez chwilę. 88 To nie należy do moich obowiązków, ale. skoro nalegasz Jansonlubił Honey. Wydawała się inna niż reszta dziewcząt z ieiklasy, krzykliwych icynicznych. Honey była wrażliwa imiła zawszeskora dotego, by się komuś przypodobać. Janson żałował tylko że niemiała zdolności donauk ścisłych. ' Usiadł na kanapie obok Honey i zaczął wyjaśniać jej zawiłościlogarytmów. Honey zbytnio sięnimi nie interesowała. Kiedy nauczyciel mówiłprzysuwała się do niego coraz bliżej. Zbliżyła usta dojego ucha i, zanimzorientowałsię, co się dzieje, rozsunęła suwak jego spodni. Spojrzał na Honey zaskoczony. Co robisz? Pragnę cię od pierwszej chwili, kiedy cię zobaczyłampowiedziała Honey. Otworzyła torebkę i wyciągnęła stamtąd mały pojemniczekz bitą śmietaną. Co to jest? Pozwól, że ci pokażę. I w ten sposóbotrzymała najlepszy stopień z matematyki. Do powodzenia Honey przyczyniły się nie tylko różne, używane przeznią akcesoria, lecz także wiedza, jaką czerpałaze znanych,starych ksiągpoświęconych erotyce. Zaskakiwała swoichpartnerów znajomością technik, o których nigdy nieśnili, technik mających tysiącletnią tradycjęidawno już zapomnianych. Honey potrafiła wprowadzać mężczyznw prawdziwą eksatzę. Jej stopnie zaczęły poprawiać się w zaskakującym tempie i Honeystała się w szkole nawet bardziej popularna niż jej siostry. Zapraszanojąna kolacje do restauracji "Piwate Eyes" i do"Bombay BicycleClub",chodziła także do "Ice Capades" i "Memphis Mali". Chłopcy zabierali jąnanarty do Cedar Cliff i na pokazy samolotów na lotnisku Landis. Honey poraz pierwszy, odkąd znalazła się w college'u, zaczęłaodnosićsukcesy towarzyskie. Pewnego wieczora przy kolacji ojciecpowiedział: Niedługo skończysz szkołę. Czas, abyś pomyślała o przyszłości. Czy zdecydowałaś już,jaki wybierzesz zawód? Odparła natychmiast: Chciałabym zostać pielęgniarką. Twarz ojca poczerwieniała. Chyba chciałaś powiedzieć lekarką? Nie, ojcze, ja. Należysz dorodziny Taftów. Jeśli zamierzasz poświęcić sięmedycynie, powinnaś zostać prawdziwym lekarzem. Czy to jasne? 89. Tak, ojcze. W głębi duszy Honey wolałaby pracować jako pielęgniarka. Lubiłaopiekować się ludźmi,pomagać im i ich karmić. Przerażała ją perspektywa zostanialekarzem. Bała się odpowiedzialności za życie innych. Wiedziałajednak, że nie może rozczarować ojca. Nosiła przecieżnazwisko Taft. Wyniki,jakie Honey uzyskała w college'u,nie były wystarczającodobre, by dostała się do szkoły medycznej, ale ojciec użył swoichwpływów. Już od jakiegoś czasu wspierał finansowo szkołęw Knoxvillew Tennessee. Spotkał się z dziekanem, doktorem Jimem Pearsonem. Prosi pan owielką przysługę odparł Pearson powiem więcpanu, co mogę zrobić. Przyjmę Honey na próbę. Jeśli po sześciumiesiącach okaże się, że dziewczynanie daje sobie rady, będziemusiałaodejść. Na pewnowystarczy jej czasu, by nabrał pan do niej przekonania. Ojciec Honey, niestety, miał rację. - Honey zamieszkała w Knoxville u kuzyna ojca,wielebnego DouglasaLiptona. Sześćdziesięcioletni Lipton byłpastorem kościoła baptystów i miałżonę starszą od siebie o dziesięć lat. Bardzo ucieszył się,że Honey zatrzyma się w ich domu. To będzie jak powiew świeżego powietrza oznajmił żonie. Nigdy wcześniej nie spotkał nikogo tak miłego jakHoney. Honeyradziła sobie całkiem nieźle w szkole medycznej, ale brakowało jej zaangażowania. Była tam tylko zewzględu na ojca. Nauczyciele darzyli Honeysympatią. Dziewczynamiała w sobie cośujmującego, cosprawiało, że profesorowie pragnęli, by się jejpowiodło. Niestety najgorzejradziła sobie z anatomią. Po dwóch miesiącachzajęćwykładowca wezwał ją do siebie. Obawiam się, że muszę wystawić ci ocenę niedostateczną z tegoprzedmiotu powiedział ze smutkiem. "Nie mogę do tego dopuścić pomyślała Honey. Nie mogęzawieśćswojego ojca. Co wtakiej sytuacji poradziłby Boccaccio? " Honey zbliżyła się do profesora. Przyszłam do tej szkoły z uwagi na pana wyznała. Tyle 90 o panu słyszałam przysunęła się jeszcze bliżej. Chciałabym bvćtaka jak panwyznała i pochyliła się ku niemu. Tak bardzo zależymi na tym, żebyzostać lekarzem. Proszę, niech mi panpomoże Godzinę później, kiedy Honey wychodziła z gabinetu nauczycielaanatomii, miała w kieszeni pozwolenie na przystąpienie do następnychegzaminów. Zanim skończyła szkołęmedyczną, uwiodłajeszcze kilku profesorów. Czarowała ich swoją bezradnością, nie byli w stanie się jej oprzeć. W dodatkuwszystkim wydawało się, że to onisprowadzili Honeyna złądrogę i mieli wyrzuty sumienia, iżwykorzystali jej niewinność. Doktor Jim Pearsonuległ Honey jako ostatni. Intrygowały gowszelkieinformacje na jej cemat. W szkole krążyły plotki o jej niezwykłych umiejętnościach w dziedzinie seksu. Pewnego dnia wezwał dosiebie dziewczynę, by porozmawiać ojej wynikach w nauce. Przyniosłazesobą małe pudełeczko cukru pudru i zanim zapadł zmrok, doktorPearson stałsię jej fanem podobnie jak wszyscy inni. Honey sprawiła, żeznowu poczuł się młody, rozbudziław nim nienasyconą żądzę. Miałwrażenie, jakby bytwładcą,który posiadł Honey i uczynił ją swojąniewolnicą. Próbował nie myśleć o swojej żonie idzieciach. Honey wyjątkowo lubiła wielebnego Douglasa Liptonai drażniłoją,że jego żona jest taką oziębłą, nieprzystępnąkobietą, która bez przerwygo krytykuje. Honey współczuła pastorowi. "Nie zasłużył natakietraktowaniemyślała. Potrzebuje pocieszenia". Pewnego razu, kiedy pani Lipton wyjechała z miasta,aby odwiedzićsiostrę, Honey wśrodku nocy weszła do sypialni pastora. Była naga. Douglas. Otworzył oczy. Honey? Dobrze się czujesz? Nie odparła. Czymogę z tobą porozmawiać? Oczywiścieodparł i wyciągnął rękę, aby włączyć lampę. Nie zapalaj światła. Wślizgnęła się do łóżka i położyła się obok niego. O co chodzi? Czy coś ci się stało? Martwięsię. O co? Ociebie. Zasłużyłeś na miłość. Chciałabymsięz tobą kochać. Otworzył szeroko oczy. 91. Na Boga! zawołał. Jesteś jeszcze zbyt młoda. Nie mówiszchyba poważnie. Ależ tak. Twoja żona cię nie kocha. Honey, twoja prośba jest niemożliwa do spełnienia! Lepiejbędzie,jak wróciszdo swojego pokoju i. Poczuł przy sobiejej nagie ciało. Honey, niemożemy tego zrobić. Nie. Dotknęła ustami jego warg i położyła się na nim. Poczuł się całkowicie zniewolony. Spędziła wjego łóżku całą noc. O szóstejrano drzwi sypialni otworzyły się i do środka weszła paniLipton. Przystanęła widzącich obojerazem i wyszłabez słowa. Dwie godzinypóźniej wielebny Douglas Lipton popełnił wgarażusamobójstwo. Honey była zdruzgotana. Nie mogłauwierzyć w to, co się stało. Do domu przyjechałszeryfi długorozmawiał z panią Lipton. Potem poszedł do pokoju Honey. Z uwagi na szacunek dla rodziny potraktujemy śmierć wielebnegoDouglasa Liptona jako samobójstwo z nieznanych powodów, ale tobieradziłbym, żebyś spływała z tego miasta i trzymała się z daleka. Honey pojechała do okręgowego szpitala Embarcadero wSan Francisco. Oczywiście miała przy sobie wspaniałe rekomendacjeod doktoraJima Pearsona. Rozdział 9 l^zas stracił dla Paige znaczenie. Nie było początku ani końca, dnizmieniały się w noce, a noce w dni w trudnym do uchwycenia rytmie. CałeżyciePaige skoncentrowałosię na szpitalu. Zewnętrzny światwydawał się obcy, daleki. Minęły święta Bożego Narodzenia i zbliżał się Nowy Rok. Oddziałyarmii amerykańskiej uwolniły Kuwejt od najeźdźców z Iraku. Alfred się nieodzywał. "Przekonasię, że popełnił błąd myślałaPaige. Jeszcze kiedyś do mnie wróci". Poranne dowcipy telefoniczne ustały równie nagle, jak się zaczęły. Paige poczuła ulgę. Nie musiała już głowić się nad rozwiązywaniemtajemniczych zagadek. Miała wrażenie,że przyśniłjej się tylko zły sen. Wiedziała jednak, że się łudzi. Lekarze nadal pracowali w wielkim pośpiechu. Nie mieli czasu, bylepiej poznaćpacjentów. Widzieli w nich jedynie chore wątroby i woreczki żółciowe, złamane kości udowe czy żebra. Szpital przypominał dżunglę wypełnionąmechanicznymi potworami respiratorami, monitorami, na których odczytywano rytm pracyserca, przyrządami doprześwietleń i ultrasonografu. A każdy z tychprzedmiotów wydawał własny osobliwy dźwięk. Były topopiskiwanialub jakieś szumy, które mieszały się z bezustanną paplaniną płynącąz głośników tworząc hałaśliwą,obłędną kakofonię. Drugirok pracy w szpitalu stanowił właściwąinicjację. Młodzilekarzeotrzymali obowiązki wymagające większej odpowiedzialnościi patrzyli na nowo przybyłych absolwentów akademii medycznych z mieszaniną pogardy i lekceważenia. 93. Biedacy zwróciła się Kat do Paige. Nie mają pojęcia, w co wdepnęli. Szybko się o tym przekonają. Paige iHoney zaczęty martwic się o Kat. Schudła i zdawało się, żewpadław depresję. Niekiedy w środkurozmowy spoglądała nieobecnymwzrokiem w przestrzeń i często sprawiała wrażenie zamyślonej. Od czasudoczasu otrzymywała tajemnicze telefony, a po jednej z rozmówjakbyjeszcze bardziej posmutniała i nie odzywała się do współlokatorek przez kilka godzin. Pewnego razu Paige i Honey usiadły przystole obokKat. Czy wszystko w porządku? spytała Paige. Wesz, jak bardzo cię lubimy. Jeślimaszjakiś problem, spróbujemy ci pomóc. Dzięki. Doceniam to, ale w tej sprawie nicniemożecie poradzić. Chodzi o pieniądze. Honey spojrzała na nią zdumiona. Na co potrzebujesz forsy? Prawie nigdzie niechodzimy. Nawet nie mamy czasu wybrać się do sklepu. Nie. To mój brat potrzebuje pieniędzy, nie ja. Katnigdy wcześniej nie wspominała o swoim bracie. Nie wiedziałam, że masz rodzeństworzekłaPaige. Czyon mieszka wSanFrancisco? zapytała Honey. Kat zawahała się chwilę, po czym odparła. Nie. Przebywa najczęściej nawschodzie, w Detroit. Poznaciego kiedyś. Z przyjemnością. Czym się zajmuje? Jestkimśw rodzaju pośrednika odparła Kat wymijająco. Chwilowo niezbyt dobrze mu się wiedzie, ale na pewno stanie nanogi. Mikę zawsze miał szczęście. "Mamnadzieję, żeto prawda" pomyślała Kat. Harry Bowman przeniósł sięze szpitalaw Iowa. Ten pogodny,obdarzonym poczuciem humoru człowiek starał siębyć miły i uprzejmy dla wszystkich. Pewnego dnia zwrócił się do Paige: Wydajędziś wieczorem małe przyjęcie. Jeśli macie czas, możewpadniecie do mnie? Ty, doktor Hunteri doktor Taft? Będzie dobra zabawa. Z przyjemnością zgodziłasię Paige. Co mamy ze sobą przynieść? 94 Bowman roześmiał się. Nie bierzcie niczego. Jesteś pewien? spytała Paige. Może butelkę wina lub Daj spokój! W moim mieszkankuzawsze się coś znajdzieMieszkanko Bowmana okazało się dziesięciopokojowymapartamentemwybudowanym na dachu wieżowca, umeblowanym antykami. Mój Boże! zawołała z podziwem Kat Skąd to wszystkomasz? Szczęśliwy los obdarzył mnie mądrym i bogatym ojcem odparłBowman. Tatuś zostawił mi wszystkiepieniądze. Więc po co pracujesz? zainteresowała się Kat. Bowman uśmiechnął się i odparł: Lubięswoją pracę. Na suto zastawionym stole znalazł się rosyjskikawior,wiejski pasztet,wędzony szkocki łosoś, ostrygi w połówkach muszelek, sałatka z krabów,surówki z sosem yinaigrette i mrożony szampan. Bowman miał rację. Wszystkie trzy przyjaciółki bawiły się wspaniale. Nie wiem,jak ci dziękować powiedziałaPaige Bowmanowi,gdy wychodziły. Czyjesteściewolne w sobotę? spytał. Tak. Mam małą motorówkę. Zabiorę was na przejażdżkę. Świetnie. O czwartej nad ranem Kat obudziła z głębokiego snu wiadomośćpodana przez megafon: Doktor Hunterproszona na oddziałnagłych wypadków,salanumer trzy. DoktorHunter. Kat zwlokła się z łóżka próbując opanować senność. Przetarła zaspane oczy, niemal po omackudotarła do windy izjechała na parter. Sanitariusz przywitał jąprzy drzwiach. Pacjent leży na wózku, tam w rogu. Cierpi na okropne bóle. Kat zbliżyła się do chorego. Jestem doktor Hunter powiedziała sennym głosem. O Jezu, pani doktor,niech pani coś zrobi. Ten bólw plecach mniewykończy. Kat stłumiła ziewnięcie. Odjak dawnato trwa? Od jakichś dwóch tygodni. Otworzyła oczy zezdziwienia. Od dwóchtygodni? Dlaczego nie przyjechał pan tutaj wcześniej? Chory spróbował się poruszyći jęknął. 95. Prawdę mówiąc, nienawidzę szpitali. Więc czemu przyjechał panteraz? Mężczyzna rozpromieniłsię na moment. Zbliża się wielki turniej golfa i jeśli nie wyleczy pani moichpleców, nie będę mógł w nim uczestniczyć. Kat wzięła głębokioddech. Gra pan wgolfa? Takodparł. Próbowała zachować spokój. Coś panupowiem. Niech pan jedzie do domu i weźmiedwieaspiryny. Jeślido rana niepoczuje się pan lepiej, proszę do mniezadzwonić. Odwróciła się i wyszłaz pokoju, zostawiając mężczyznęz otwartymi ze zdumieniaustami. "Mała" motorówka Harry'ego Bowmana była piękną, piętnastometrową łodzią motorową. Witamna pokładzie! zawołał widząc Paige, Kat i Honey. Honey przyjrzałasię łodzi zuznaniem. Jestcudowna zachwycała się Paige. Pływali po zatoce przez trzygodziny, ciesząc się ciepłym, słonecznym dniem. Po razpierwszy od wielu tygodni dziewczęta wreszcie odpoczęły. Kiedy rzucili kotwicę przy Wyspie Aniołów izeszli na ląd,aby zjeść pyszny lunch. Kat powiedziała: To jest życie. Nie wracajmy do miasta. Gdybyśmy tylko mogły odparła Honey. Naprawdę czuły się jakw raju. Aż trudno wyrazić, jakbardzo mi się tutaj podobaoznajmiłaPaige, gdywrócili na pokład. Cała przyjemność po mojej stronie odparłBowman klepiąc jąpo ramieniu. Wybierzemy się jeszcze nieraz. Kiedy tylkozapragniecie. Zapraszam was serdecznie. "Co za sympatyczny facet" pomyślała Paige. Honey lubiła pracować na oddziale położniczym. Tam,w radosnej,pełnej oczekiwania atmosferze rodziło się nowe życie i nadzieja na przyszłość. Kobiety, które miały zostać matkami po raz pierwszy, kipiały energią,lecz trudno było im zachowywać spokój. Wieloródki nie mogły siędoczekać, kiedy będzie po wszystkim. 96 Jedna z przyszłych matek powiedziała do Honey już po wszystkim. DziękiBogu! Znów będę w stanie zobaczyć swoje palce GdybyPaigeprowadziła dziennik, podkreśliłaby piętnasty dzieńsierpnia na czerwono. Wtedy bowiem w jej życiu pojawił się Jimmy Ford Jinunybył sanitariuszem. Miał najbardziej promienny uśmiech iaijradośniejsze usposobienie, zjakim kiedykolwiek Paige się spotkała. Tenniewysoki, szczupły chłopiec wyglądał na siedemnaście lat W rzeczywistości miał dwadzieścia pięć. Przemykał szpitalnymi korytarzami jaktornado. Nic nie było dla niego zbyt trudne. Bezustannie wypełniał czyjeśpolecenia. Zupełnie nie zwracałuwagi nastatus pracowników. Lekarzy,pielęgniarki i salowe traktował tak samo. Jimmy Ford uwielbiał opowiadaćdowcipy. Czy słyszałeś historię o pewnym pacjencie, którego zapakowanowgips od stóp dogłowy? Chory leżący obok spytałgo, w jaki sposóbzarabiał na życie. Facetodparł:"Myłem okna w Empire State Building". "A kiedy rzuciłeś pracę? " spytałsąsiad. "W połowie drogiw dół" brzmiała odpowiedź. Jimmy wciążsię uśmiechał i chemie wszystkim pomagał. Uwielbiał Paige. Pewnego dnia zostanę lekarzem powiedział jej. Chciałbymbyć podobny do ciebie. Przynosił jej drobne prezenty baloniki, pluszowe maskotki. A przyokazjisypał żartami jakz rękawa. WHouston jakiś człowiek zaczepił nieznajomego naulicy i spytał: "Jak najłatwiej trafić do szpitala? " Zapytany odpowiedział;"Powiedzcoś złego o Teksasie, a znajdziesz się w szpitalu natychmiast". Niektóre dowcipy były okropne, ale Jimmy opowiadał jenaprawdęśmiesznie. Zjawiał się w szpitalu w tym samymczasieco Paige. Kiedyśzajechałjej drogęmotocyklem i powiedział: Pacjent pyta: "Doktorze, czy ta operacja będzie niebezpieczna? "A chirurg odpowiedział: "Nie. Nie możnapoddać się niebezpiecznejoperacji za dwieście dolarów". Jimmy uśmiechnąłsię i pojechał dalej. Gdy Paige, Kat i Honey miały wolne tego samegodnia, wybierałysię na spacery po San Francisco. Zwiedziłyholenderski młyn, japońskiogród herbaciany, rybackie nabrzeże. Przejechały się słynnym tramwajem, stanowiącym wielką atrakcję turystyczną. Poszły na przedstawienie 97. do Curran Theather i na kolację do restauracji "Maharani" pray PostStreet. Pracowali tam wyłącznie hinduscy kelnerzy, doktórych, kuzdziwieniu Kat i Honey, Paige zwracała się w języku hindi. Hum Hindustani bahl bahut ocho bolta hi powiedziała i od tejchwili całarestauracja należała do trzech przyjaciółek. Co to za język? Gdziesięgo nauczyłaś? spytała Honey. To hindiodparła Paige. Zamilkła na moment, a potem dodała; Mieszkaliśmy w Indiach przez jakiś czas. Wspomnienia znowu ożyły. Przypomniała sobie, jak pojechała zAlfredem do Agry. Długo przyglądali się Tadż Mahal. "Szachdżehanzbudował to mauzoleum dla swojej żony. Zajęło mu to dwadzieścialat" powiedziała wtedy do Alfreda. "Ja także wybuduję dla ciebieTadż Mahal odparł nieważne ilezabierze mito czasu". "Tojest Karen Turner, moja żona". Te słowa prześladowały jąod dnia,w którym je usłyszała. Paige. Kat przyglądała się jej zniepokojem. Dobrze sięczujesz? Tak. Nic minie jest. W szpitalunie brakowało pracy. Minął kolejny rok, potem jeszczejeden i nicsię nie zmieniało. Zewnętrzny świat wydawałsię nierealny. Wojny, klęski głodu i katastrofy wydarzające się w odległych krajachbladły w porównaniu z codzienną walką o życie pacjentów i pracą dwadzieścia cztery godziny na dobę. Kiedy Kat spotykałaPaige na korytarzu, uśmiechała się i pytała: Jak się masz? Nienajgorzej. A ty, kiedy ostatni razsięwyspałaś? Kto to pamięta? wzdychała Kat. Dniami i nocami walczyły ze zmęczeniem, próbując wytrzymaćnieustanne napięcie i natłok zajęć, pospieszniezjadały kanapki i popijałyzimną kawę zpapierowych kubków. Kat wciąż otrzymywała seksualne propozycje. Nie tylko lekarze, aletakże pacjenci próbowali zaciągnąć ją do łóżka. Wszyscy otrzymywali takąsamą odpowiedź. Kat była nieugięta. "Nie istnieje na świecie taki mężczyzna,któremu pozwoliłabym się dotknąć" postanowiła już dawno temu. I naprawdę w to wierzyła. 98 Pewnego ranka, gdy Kat jak zwykle była bardzo zaieta ynnw,zadzwonił Mikę. -" ' "low" Cześć, siostrzyczko. Kat wiedziała, co teraz nastąpi. Wysłała mu już wszystkie pieniądzejakie zdołała zaoszczędzić, ale w głębiduszy zdawałasobie sprawę żeMikę zawsze będzieprosił o więcej. Nie znoszęzawracać ci głowy. Kat, naprawdę, alewpadłemw małe kłopotyjego głos zdradzał napięcie. Mikę. czy nic ci sięnie stało? Och, nie. To nic poważnego. Jestemtylko komuś coś winien i tenfacet właśnie teraz potrzebuje pieniędzy, pomyślałem więc. Zobaczę, cobędę mogłazrobić odparła Katze znużeniem. Dzięki. Zawsze mogę na ciebie liczyć, prawda, siostrzyczko? Kocham cię. Ja też cię kocham. Mikę. PewnegodniaKat rzekła do Paigei Honey: Wiecie, czegowszystkie potrzebujemy? Miesiąca snu? Wakacji. Powinnyśmy pojechać naurlop, pospacerować sobie poPolach Elizejskich, pooglądać wystawy eleganckich sklepów. Racja. Wszędzie będziemy jeździć pierwszą klasą! zachichotała Paige. Będziemy spaćprzez cały dzień i bawić się w nocy. Honey roześmiała się. To brzmi zachęcająco. Zakilka miesięcy będziemy miałyurlop zauważyła Paige. Możemy zaplanować jakąś ciekawą wycieczkę. Wspaniały pomysł ucieszyła się Kat. Wybierzmy się wsobotę do agencji turystycznej. Przez trzy następne dnibyty tak podekscytowane, że wciąż wymyślały cośnowego. Oddałabymwszystko,żeby pojechać do Londynu. Może spotkałybyśmy na ulicy królową. A jachciałabym zobaczyć Paryż. To podobno najbardziej romantyczne miejsce na świecie. Mnie marzysię przejażdżka gondolą po Wenecji w świetle księżyca. "Paige, może pojedziemy doWenecji na miesiąc miodowy powiedział kiedyś Alfred. Chciałabyś? ""O tak! " odparła wtedy. Zastanawiała się teraz,czy Alfredzabrał Karen po ślubie do Włoch. W sobotę rano zatrzymały się obok "Comiche Travel Agency" przy Powell Street. 99. Kobieta za biurkiem była bardzo uprzejma. Jaka wycieczka panie interesuje? spytała. Chciałybyśmy jechać do Europy. do Londynu, Paryża i Wenecji. Świetnie. Mamy kilka tanich,zbiorowych wycieczek, które. Nie,nie przerwała Paige i uśmiechnęła się do Honey. Chodzi nam o pierwszą klasę. Tak, najlepsze miejsca w samolocie rzuciła Kat. I hotele pierwszej klasydodała Honey. Mogę paniom polecić hotel "Ritz" w Londynie, "Crillon" w Paryżu, "Cipriani" w Wenecji i. Możepokaże nam panikilka prospektów. Przejrzymyje isięzastanowimy. Oczywiście odparła pracowniczka agencji. Paige wzięłajeden z folderów. Organizujecie także wycieczki najachtach, czyż nie? Owszem. Znakomicie. Może wynajmiemy jacht. Wspaniale rzekła kobieta i przyniosła Paige stertę broszur. Kiedy panie się zdecydują, proszę dać mi znać. Chętnie załatwię wszystkiepotrzebne rezerwacje. Skontaktujemy się z panią obiecałaHoney. Kiedy wyszły na ulicę. Kat roześmiałasię i rzekła: To tylko piękne marzenia. Nie załamuj siępocieszyła ją Paige. Któregoś dnia naprawdę wybierzemy się w taką podróż. Rozdział 10 Oeymour Wilson,ordynatorokręgowego szpitala Embarcadero,byt sfrustrowanym człowiekiem wykonującym niezwykle trudną pracę. Miał zbyt wielu pacjentów, za małolekarzy ipielęgniarek, a dzieńwydawał mu się zbyt krótki. Czuł sięjak kapitan tonącegookrętu, napróżno biegający dookoła i starający się zatkać dziury, przez które wlewasię woda. Do licznych trosk doktora Wilsona doszła w pewnej chwili sprawaHoney Taft. Niektórzy bardzoją lubili, inni zaś, zwłaszcza doświadczenilekarze i pielęgniarki, uważali, że doktor Taft jest niekompetentna i niepowinna pracować w swoim zawodzie. W końcu Wilson poszedł do Bena Wallace'a. Chcę pozbyć się jednej znowych lekarek powiedział. Słyszałem, że ma brakiw wykształceniu. Wallace dobrzepamiętał Honey. Miała wyjątkowo wysokie ocenyi wspaniale rekomendacje. Nic ztego nie rozumiem. To pewniejakaś pomyłka odparłi zamyśliłsię na chwilę. Wiem, co zrobimy, Seymour. Kto jestnajwiększym sukinsynem z całej kadry? TedAllison. Świetnie. Jutro rano wyślemy go na obchód z Honey Taft. Powiemy mu o niej. Jeśli Allison stwierdzi,że jestniekompetentna,zwolnimy ją z pracy. Dobrypomysł rzekł doktor Wilson. Dzięki, Ben. Podczas lunchu Honey powiedziała Paige, że następnego ranka maiść na obchód z doktorem Allisonem. 101. Znam go odparła Paige. Ma paskudną reputację. Ja także o tym słyszałam rzekła Honey zamyślona. W tej samejchwili w innejczęści szpitala Seymour Wilson rozmawia}z Tedem Allisonem. Allison, stary wyga, pracował jako lekarz oddwudziestupięciu lat. Służył kiedyś jako oficer w marynarce wojenneji nabrał tam szorstkich manier. SeymourWilson powiedział: Chciałbym, żebyś przyjrzał się doktorTaft i sprawdził jej umiejętności. Jeśli nie zda egzaminu, wylejemy ją z pracy. Rozumiesz? Jasne. Ted Allison z niecierpliwością czekał na spotkanie z HoneyTaft. Podobnie jak Seymour Wilson, gardził niekompetentnymi lekarzami. W dodatku stanowczotwierdził, że kobiety powinny byćpielęgniarkami, a nie lekarzami. Skoro Florence Nightingale odnosiła takiesukcesyw tej profesji, inne niewiasty z powodzeniem mogą iść w jejślady. Następnego ranka o szóstej lekarze zebrali się w korytarzu, abywybraćsię na obchód. W skład grupy wchodzili: doktor Allison, TomBenson, głównyasystent, pięciumłodych lekarzy oraz Honey Taft. Allison spojrzał na Honeyi pomyślał: "No,mała, terazzobaczymy,co potrafisz". Odwrócił się doreszty grupy. Idziemy powiedział. Pierwsząpacjentką na oddziale była kilkunastoletnia dziewczynka,leżąca w łóżku przykrytym kilkoma grubymi kocami. Spała, gdy lekarzedo niej podeszli. Przejrzyjcie wszyscyjej kartę polecił doktor Allison. Młodzi lekarze zaczęli studiować tabliczkę z zapiskami, wiszącąw nogach łóżka. Allison zwrócił się do Honey: Pacjentka ma gorączkę,dreszcze,jest ogólnieosłabiona inie chcejeść. Ma także kaszel i zapalenie płuc. Doktor Taft, jakąpostawiłaby panidiagnozę? Honey stała wmilczeniu, ściągając brwi. No więc? Wydaje mi się powiedziała Honeyw zamyśleniu że toprawdopodobnie papuzica. gorączka papuzia. Allison popatrzył na nią zdumiony. Co.. co każe pani taksądzić? Objawy są typowe dla tej choroby. Zauważyłam też, że pacjentkapracowała na półetatu w sklepie ze zwierzętami, a gorączkę papuziąprzenoszą zarażone papugi. Doktor Allison wolno pokiwał głową. 102 Bardzo dobrze. Czy wie pani, jak postępujesię w takich przypadkach? J Tak. Podaje się tetracyklinę przez dziesięć dni i dużo płynówChory nie powinien także wstawać z łóżka. Allisonzwrócił się do grupy: Czy wszyscy słyszeliście? Doktor Taftma absolutną rację. Podeszli do następnego pacjenta. Chory ma guzy mezotelialne, wewnętrznewylewykrwi i czujesię bardzo zmęczony. Jaka waszym zdaniem jest diagnoza? To wygląda trochę na pewien rodzaj zapalenia płuc odparłniepewnie jeden z lekarzy. Inny dodał: To może być rak. A jak pani uważa? Allison zwrócił siędo Honey. Wyglądałana zamyśloną. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że to zwłóknienie spowodowane pylicą płuc, choroba wywołana zatruciemazbestem. Z karty dowiedziałamsię, żechory pracuje w fabryce dywanów. Ted Allison nie mógł ukryć podziwu. Doskonale! Czy wie pani też, jak sięto leczy? Niestety, nie wymyślono jeszcze skutecznejterapii. Ta odpowiedź Honey wywarła na doktorze jeszcze większe wrażenieniż poprzednie. Wciągu następnychdwóch godzin Honey rozpoznałarzadki przypadek syndromu Reitera, chorobę kości i malarię. Kiedy obchód dobiegł końca, Allison uścisnął rękę doktor Taft. Rzadko wpadam w zachwyt, ale muszęprzyznać,że widzę przedpaniąwspaniałąprzyszłość! Honey oblała sięrumieńcem. Dziękuję, doktorze Allison. Zamierzampowiadomić o tym Bena Wallace'a powiedział nakoniec i odszedł. Tom Benson, starszy asystent Allisona, spojrzał na Honey z uśmiechem. Spotkamy się za pół godziny, mała. Paige starałasiętrzymać z daleka Arthura Kane'a, któregonazywano"doktorem 007". Jednak przy każdej nadarzającejsię okazji Kane prosiłPaige, by asystowała mu przy operacji. I za każdymrazem stawał sięcoraz bardziejnatrętny. Dlaczego nie chcesz sięze mną umówić? Pewnie masz kogośinnego. narzekał. Albo: 103. Być może mam jakieś braki, ale nie w każdym miejscu. Chybawiesz, co mam na myśli? Gdy tylko nadchodził dzień, kiedy miała z nim pracować, wpadaław panikę. Parę razy zauważyła, że Kane dokonuje operacji, które wcalenie były potrzebne, i wycina pacjentom zdrowe organy. Pewnego dnia, kiedy szłaz Kane'em w stronę sali operacyjnej, spytała: Co zamierza pan dziś operować, doktorze? Jego portfel! odparł, a gdy zobaczył wyraz twarzy Paige, dodałszybko: To tylko żart, moja mała. Ten drańpowinien pracować w rzeźni powiedziała późniejzdenerwowana Paige doKat. Nie ma prawa operować ludzi. Po pewnej, zupełnie zbędnej, operacji wątroby Kane odwrócił się do Paige i pokręcił głową. Ten facet jest w kiepskim stanie. Niewiem, czy przeżyje. Tego Paige już nie mogła znieść. Postanowiła porozmawiaćz Tomem Changiem. Trzeba komuś o tym powiedzieć. On morduje pacjentów! Nie przejmuj się tym tak bardzo. Niemogę! To nie w porządku, żeby tacy ludzie pracowaliw szpitalu. Ten facet to kryminalista. Powinien zostać postawiony przed komisją. Co to da? Musiałabyś znaćjeszcze jednego lekarza, który zgodziłby się zeznawać przeciwko niemu, anie sądzę,żeby ktoś taki sięznalazł. To zamknięta społeczność. Musimy wszyscy jakoś ze sobążyć. Niemożliwe, byjeden lekarz występował przeciwdrugiemu. Jesteśmy skazani nawzajemną pomoc. Uspokój się. Chodź, pójdziemynalunch. Paige westchnęła. No dobrze, ale ta sprawa wygląda paskudnie. W kafeteriispytałaChanga: Jak ci się układa z Sye? Odpowiedział dopieropo chwili: Mamy spore problemy. Mojapraca rujnuje nasze małżeństwo. Niewiem, co robić. Na pewnowszystko wróci do normy rzekła Paige. Dobrze by było odparłChang. Zabiłbymsię, gdyby Syeode mnieodeszła. Następnego ranka Arthur Kane miał przeprowadzać operacjęnerek. Szef chirurgów zwrócił się do Paige: Doktor Kane prosi panią do sali operacyjnej numer cztery. 104 Paige poczuła nagle suchośćw gardle. Nie znosiła towarzystwa,Kane'a. Czy nie mógłby pan wysłać kogoś innego. Doktor czeka na panią. Paige westchnęła. No dobrze. Gdyprzebrała się w odpowiedni kitel i umyła ręce, operacja jużtrwała. Chodź, pomożeszmitutaj, kochana powiedział Kanedo Paige. Brzuch pacjenta zdezynfekowano jodyną, a nacięcia dokonano w wyższej partii, tuż pod żebrami. "Pókico wszystko w porządku]"pomyślała Paige. Skalpel! Pielęgniarka podałachirurgowi narzędzie. Spojrzał na nią. Proszę włączyć jakąś muzykę. Chwilę później rozległy się melodyjne dźwięki z głośnika. Kane ciął dalej. Dajcie coś żywszego rzekłi zwrócił się do Paige. Zacznijprzyżeganie,moja kochana. Paige zagryzła zęby i sięgnęła po przyrząd do elektrokauteryzacji. Zaczęła przyżegać tętnice, abyzmniejszyć ilość krwi spływającej do jamybrzusznej. Operacja szła całkiem sprawnie. "Dzięki Bogu" pomyślała Paige. Poproszę gazik. Pielgniarka spełniła polecenie. Teraz weźmiemy się za to, co trzeba rzekł Kane i przejechałskalpelem wokół nerki. Tu cię mamy. Chwycił nerkę szczypcami iwyciągnął. W porządku. Teraz go zeszyjemy. Po razpierwszy Paige wydawało się, żewszystko przebiega normalnie. Coś jednak jązaniepokoiło. Przyjrzałasię uważniej wydętej nerce. Narząd wyglądał całkiemzdrowo. Zmarszczyła czoło, zastanawiając się,czy. Kiedy doktorKane zakładał choremuszwy, Paige podeszła pospiesznie do ramki służącej do oglądania zdjęćrentgenowskich i zapaliłaświatło. Przyglądała siębacznie fotografii, a potem jęknęła cicho: O mój Boże! Zdjęcie rentgenowskie zostało odwrócone. DoktorKane wyciąłpacjentowi niewłaściwą nerkę. Pół godzinypóźniej Paige znalazła się w gabinecie Bena Wallac^. g 105. Doktor Kane usunął zdrową nerkę i zostawił chorą! powiedziała drżącym głosem. Powinno się wsadzić tego człowieka dowięzienia! BenjaminWallace rzekł uspokajająco: Paige, zgadzamsię z tobą, że to godne pożałowania. JednakKanez pewnością niezrobiłtego umyślnie. Popełnił błąd i. Błąd? Ten pacjent przez resztę życia będzie uzależniony oddializy. Ktoś powinien chyba za to ponieśli karę! Wierz mi, zbadamy dokładnie tę sprawę. Paige wiedziała, co to oznacza:grupa lekarzy po cichu zbada, co sięstało. Żadne informacje nie przedostaną się na zewnątrz. O zdarzeniu niedowiesię żaden z pacjentów. Doktorze Wallace. Należyszdo kadry, Paige. Musisz sięzachowywać jak lojalnyczłonek grupy. Kane nie powinien pracować w tym szpitalu. Ani w żadnyminnym. Spróbuj wziąć wszystko poduwagę. Jeśli go wyrzucimy, zacznąo tym pisać i cały szpitalbędzie miał fatalną reputację. A co z pacjentami? Będziemy mieć oko na doktora Kane'a obiecałWallace i pochylił się na krześle. Dam ci pewnąradę, Paige. Kiedy zacznieszprywatną praktykę, będziesz potrzebować referencji od innych lekarzy. Bez tego do niczego nie dojdziesz. A jeślizyskasz opinię kogoś, ktodonosi na swoich współpracowników, nie dostaniesz dobrych referencji. Przekonasz się,że mówię prawdę. Paige wstała. A więc nie zamierza pan nic zrobić? Powiedziałem ci, żezbadamy tę sprawę. I to wszystko? Tak. To nie w porządku powiedziała Paige. Siedziała w kafeteriiprzy lunchu z Kati Honey. Kat pokręciła głową. Nikt nie mówi, że życie jest sprawiedliwe. Paigerozejrzałasiępo sali pomalowanej na biało. Szpitalna atmosferamnie przygnębia. Wszyscy tutaj są chorzy. Bo to szpitalzauważyła Kat. Może urządzimy przyjęcie? zaproponowałanagle Honey. Przyjęcie? O czym ty mówisz? Zamówimy dobre jedzenie i alkohol wgłosie Honeynieocze106 kiwanie zabrzmiał entuzjazm ubierzemy się w najlepsze ciuchy Powinnyśmysię trochę rozerwać. Paige zastanawiała się paręsekund. Wiesz stwierdziła to niegłupi pomysł. Zabawmy się' Umowa stoi. Ja wszystko zorganizuję powiedziała Honey A więc jutro wieczorem po obchodzie. Wieść o zbliżającym się przyjęciu szybko się rozeszła. Na poczęstunek zrzuciło się wielu pracowników szpitala. Honey zamówiławspaniałedania u "Emiego", a z pobliskiego sklepu przyniesiono trunki. Imprezamiała się odbyć w świetlicy przeznaczonej dla lekarzy. Początek wyznaczono napiątą. Jedzeniei alkohol dostarczono o czwartej trzydzieści. Zapowiadała się prawdziwa uczta. Na talerzach piętrzyły się homary,krewetki, różnego rodzaju pasztety, skandynawskie klopsiki, gorącymakaron, owoce i desery. Kiedy Paige,Kat i Honey weszły do salipiętnaście popiątej, zastały tam ożywiony tłum lekarzy i pielęgniarek,zajętychkosztowaniem potraw i rozmawiających wesoło. To byt naprawdęświetny pomysł! rzekła Paige do Honey, którauśmiechnęła się z zadowoleniem. Dziękuję odparła. Z głośników rozległo sięnagle: Doktor Finley i doktor Ketler proszeni pilnie na salę reanimacyjną. Dwaj lekarze zajadającywłaśniesałatkę zkrewetek spojrzeli posobie, westchnęli i wybiegli z sali. Do Paige podszedł Tam Chang. Powinniśmy co tydzień robić takie spotkanie powiedział. Pewnie. To.. Kolejne ogłoszenie dobiegające z megafonu przerwało Paige w półsłowa: DoktorChang proszony do sali numer siedem. Doktor Chang. do salinumer siedem. A minutę później: Doktor Smythe. drugi oddział wypadków nagłych. DoktorSmythe. Megafon nie milkł ani na chwilę. W ciągu trzydziestu minut wezwano niemal wszystkich lekarzy i pielęgniarki do jakichś pitnych spraw. Honey także usłyszała swoje nazwisko, potem zawołanoPaige i w końcuKat. Aż trudno w to uwierzyć rzekła Kat. Niektórzy mają przybokuanioła stróża. A mnie sięwydaje, że nas strzeże diabeł. Jej słowa okazały sięprorocze. 107. Następnego ranka, w poniedziałek, kiedy Paige zeszła z dyżurui zmierzała w stronę swojego samochodu, zauważyła, że ktoś przebił jejdwie opony. Patrzyła z niedowierzaniem. "Ktoś chcedać mi do zrozumienia,abym siedziała cicho"pomyślała sobie. Wróciła do mieszkania i powiedziała Kat i Honey: Uważajciena Arthura Kane'a. To wariat. Rozdział 11 l\.at obudził dzwonek telefonu. Nie otwierając oczu wyciągnęła rękęi podniosła słuchawkę. Halo? Kat? Tu Mikę. Usiadła czując,że serce zaczynajej walić jak oszalałe. Mikę, czy wszystko w porządku? Usłyszała,jak się roześmiał. Nie mogło być lepiej, siostrzyczko. Dziękuję tobie i twojemuprzyjacielowi. Jakiemu przyjacielowi? Panu Dinetto. Komu? Kat próbowała się skoncentrować i otrząsnąć ze snu. Pan Dinetto uratował mi życie. Kat nie miała najmniejszego pojęcia, o kim brat mówi. Mikę. Pamiętasz tych facetów, którym byłem winien pieniądze? PanDinetto sprawił, że dali mispokój. To prawdziwy dżentelmen. I tak miłosię o tobie wyraża, Kat. Kat dawno już zapomniała o Dinetto, ale teraz nagle zaczęła sobieprzypominać: Niewie pani, z kim pani rozmawia. Niech pani lepiej zrobito, o co prosi ten człowiek. To pan LouDinetto. Mikę mówił dalej: Wysyłam ci trochę gotówki. Kat. Twój przyjaciel załatwił mipracę. Płacą mi całkiem nieźle. Kat zaniepokoiła się nagle. Mikę, posłuchaj. Uważaj na siebie. Znowu usłyszała w słuchawce śmiech. 109. Nie martw się o mnie. Czynie mówiłem ci, że wszystko dobrzesię skończy? Miałemrację. Bądź ostrożny. Mike. Nie. Połączenie zostało przerwane. Kat nie mogła z powrotem zasnąć. "Skąd Dinetto dowiedział sięo Mike'u i dlaczego mu pomaga? " zastanawiała się. Kiedy następnego dnia wieczorem wychodziła ze szpitala, na ulicyczekała na nią czarna limuzyna. Shadow i Rhino staliobok. Kat chciała ichominąć, lecz drogę zastąpiłjejRhino. Proszę wsiadać, pani doktor. Pan Dinetto chce sięz panią widzieć. Przyglądała się chwilęmężczyźnie. Rhino wyglądałgroźnie, alegorsze wrażenie wywierał na KatShadow. Coś złowieszczego byłow jego nieruchomej sylwetce. W innych okolicznościach Katnigdy niewsiadłaby z nimido samochodu, aleostatnia rozmowa telefonicznaz Mike'em zdziwiła ją i zaniepokoiła. Zawieziono ją do niewielkiego mieszkania na przedmieściach. Dinetto już tamna nią czekał. Dziękuję, że zgodziłasię pani przyjechać, doktor Hunter powiedział. Doceniamto. Jeden z moich przyjaciółmiał mały wypadek. Chciałbym, żeby pani go obejrzała. Czego chcecie od Mikę'a? dopytywała się Kat Niczego odparłniewinnie. Słyszałem, że miał małe kłopotyi pomogłem mu się ich pozbyć. Skąd dowiedzieliście sięo nim. skądwiecie, że to mój brat i. Dinetto uśmiechnąłsię. W moiminteresie wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Pomagamysobie nawzajem. Mikę wpadł w złe towarzystwo, a więc podałem mupomocną dłoń. Powinna być paniwdzięczna. Jestem odparła. Naprawdę. Świetnie! Zna pani powiedzenie: ręka rękęmyje? Kat pokręciła głową. Nie zrobię nic niezgodnegoz prawem. Ktotu mówio prawie? rzekł Dinetto. Wydawał się urażony. Nie prosiłbym pani o coś takiego. Chodzi o to, że mój przyjaciel, którymiał wypadek, nieznosi szpitali. Czy zechciałabypanigo zobaczyć? "W co ja się pakuję? " zastanawiała się Kat. Skoro pan nalega odparła. To tutaj,w sypialni. Znajomy pana Dinetto był okropnie pobity. Leżał nieprzytomny nałóżku: Co musię stało? spytałaKat. Dinetto spojrzał nanią i odrzekł; Spadł ze schodów. 110 Powinientrafić do szpitala. Już pani mówiłem. On nie lubi szpitali. Mogę sprowadzićpani tutaj cały sprzęt medyczny, jaki tylko będzie potrzebny. Miałem lekarza, który dbał o moich przyjaciół, ale on, niestety, także miałwypadek. Kat przeszył dreszcz. Pragnęła uciec z tego miejsca, pojechaćdo domui nigdy już nie słyszeć o Dinetto, ale wżyciu nie wszystkoukłada się pomyśli. Quid proquo. Kat zdjęła płaszcz i zabrała się doroboty. Quid pro quo (tac. ) co zamiast czego. Rozdział 12 Przez pierwsze trzy lata pracy Paige asystowała przy setkachoperacji. Nauczyła się wtym czasiebardzowiele. Wiedziała, wjakisposób usuwa się woreczek żółciowy, śledzionę czy wyrostek robaczkowy, a także, co ją najbardziej interesowało, jak przeprowadza się operacjęna otwartym sercu. Paige jednak czuła sięsfrustrowana, ponieważ niewykonywała zabiegów chirurgicznych samodzielnie. Zawsze ktoś wydawał je polecenia: zrób to, zrób tamto, naucz się tego i tak dalej. Pewnegodnia wezwał ją do siebie George Englund, naczelny chirurg. Paige, na jutro, na siódmą trzydzieści rano wyznaczono operacjęprzepukliny. Zapisała wnotesie. Kto będzie ją przeprowadzał? spytała. Ty brzmiała odpowiedź. Jakto. Słowa uwięzły jej w gardle. Ja? Tak. Czy todla ciebie jakiś problem? Ależ skąd. Dziękuję! Wydaje mi się, że jesteś gotowa, by rozpocząć samodzielneoperacje. Pacjent, którego ci wyznaczyłem,powinien się cieszyć, że sięnim zajmiesz. Nazywa się Walter Herzog. Leży wsalitrzystaczternaście. Herzog. Trzysta czternaście powtórzyła Paige i wyszła. Jeszcze nigdy nie była tak podekscytowana. "Nareszcie zrobię samapierwszą operację! myślała. Ludzkie życie znajdzie się w moichrękach. A jeślinie dam sobie rady? Jeśli popełnięjakiś błąd? Czasamicoś się nie udaje. To prawo Murphy'ego". Tak rozmyślając, w końcuwpadła w panikę. 112 Poszła do kafeteriii usiadła przystoliku z filiżanką czarnej kawy"Wszystko będzie dobrze powtarzała sobie. Asystowałam o'dziesiątkachoperacji przepukliny. Wcale nie sątrudne. Ten chorymaszczęście, że trafił na mnie". Gdydopijała kawę, poczuła się na tylespokojna, by móc spotkać się z pacjentem twarzą w twarz. Walter Herzog miałokoło sześćdziesiątki. Był szczupły, łysy i bardzonerwowy. Leżał w łóżkui trzymał się za brzuch, kiedy dosali weszłaPaige z bukietem kwiatów. Mężczyzna uniósł głowę. Siostro. wydusił. Chciałbym się widzieć z lekarzem. Paige podeszłado łóżkai wręczyła choremu kwiaty. Ja jestem lekarzem. Będę panaoperować. Spojrzał na bukiet, a potem na nią. Co takiego? Proszę się nie przejmować rzekła uspokajająco. Jest panwdobrych rękach. Wzięłakartę wiszącą w nogach łóżka i przejrzała ją uważnie. Co tam ciekawego napisali? spytał z niepokojem, myśląc: "Dlaczego ona przyniosła mi kwiaty? " Wygląda na to, że wszystkobędzie w porządku. Przełkną} ztrudem ślinę. Czy naprawdę zamierza mnie pani operować? Tak. Pani wyglądatak strasznie. tak strasznie młodo. Paige poklepała go po ramieniu. Wszyscy moi pacjenciszybko wracają do zdrowia odparłai rozejrzała się po pokoju. Czy dobrzesię pan tu czuje? Możeprzynieść panucośdo czytania? Jakąś książkęalbo czasopisma? Przysłuchiwał się jej coraz bardziej zdenerwowany. Nie, dziękuję. "Dlaczego jest dla mnie taka miła? zastanawiał się. Może cośprzede mną ukrywa? " Zatem do zobaczenia jutro rano rzekła Paige pogodnie. Napisałacoś na skrawku papieruiwręczyła choremu. To mój domowynumer. Proszę zadzwonić, gdyby pan mnie potrzebował. Będę na miejscu. Gdy Paige opuściłasalę, Walter Herzog zaczął się trząść ze strachu. Kilka minut później Jimmy znalazł Paige w bufecie. Podszedł do nieji uśmiechnął sięszeroko. Gratulacje! Słyszałem, że czeka cię wielki dzień. 113. "Plotki rozchodzą się tak szybko" pomyślała Paige. Tak odparła. Niewiem, na kogopadtszczęśliwy los, ale z pewnością, ten ktośnie będzie narzekał rzek! Jimmy. Gdyby kiedykolwiek coś mi sięstało, tylko tobie pozwoliłbym sięoperować. To milo z twojej strony, Jimmy. Chłopak,jak zwykle, opowiedział jej dowcip. Czy słyszałaś kawał o człowieku, który miał dziwne bóle w kostkach? Byłzbyt biedny, żeby iść do lekarza, więc kiedy usłyszał,że jegoznajomy ma podobne dolegliwości, rzekł do niego: "Lepiej idź szybkodo doktora, a potem powiedz mi dokładnie, co mówił". Następnego dniamężczyznadowiedział się, że jegokumpel nie żyje. Poszedł doszpitalai kazał sobie zrobić badania warte pięćtysięcy dolarów. Wyniki niewykazały nic złego. Zadzwonił więc do wdowy po przyjacielui spytał: "Czy Chester długocierpiał,zanim umarł? " "Nie odparła kobieta. Nie widział nawet ciężarówki, która go potrąciła! " Jimmy roześmiał się i już go nie było. Paigebyła tak podniecona,że nie mogła jeść kolacji. Spędziławieczórćwicząc zakładanie szwów chirurgicznych na lnianym obrusie. "Muszęsię dobrze wyspać postanowiła żebym rano była przytomna imiaładobry humor". Przez prawie całąnoc niezmrużyła oka,rozmyślając wciążo operacji. Istniały trzy typy przepukliny: odprowadzania, która umożliwiałaumieszczeniejąder z powrotem na swoim miejscu; nieodprowadzalna,kiedy to zrostynie pozwalały nataki zabieg; oraznajbardziej niebezpieczna, przepuklina uwięźnięta z zatrzymaniem krążenia i zgorzelą,która mogła doprowadzić do uszkodzenia jelit. Walter Herzog miałprzepuklinę pierwszego rodzaju. O szóstej ranoPaige zajechała na plac przed szpitalem. Tuż obokjejmiejscado parkowaniastal nowy czerwony ferrari. Paige przez chwilęzastanawiała się,do kogo należyten samochód. "W każdym razie ktokolwiekjestjego właścicielem pomyślała musi mieć kupę forsy". O siódmej Paige pomogła Herzogowi przebrać się zpiżamy w niebieskiszpitalnyszlafrok. Kiedy czekali na wózek, który miał zawieźć chorego nasalę operacyjną, pielęgniarka dała pacjentowi środek uspokajający. 114 To moja pierwszaoperacja wyznał Herzog. "Moja też" dodała w myśliPaige. Przyprowadzono w końcu wózek i zabrano chorego na salę numertrzy, Paige podążała tuż obok. Serce biło jej moco. Bała się, żebyktośtego nie usłyszał. Sala numertrzy była jedną znajwiększych sal operacyjnych. Mieściłsię tam monitor ukazujący pracęserca, przyrząd do sztucznego oddychania i mnóstwo innej aparatury. Kiedy Paige weszła do pokoju, resztazespołu przygotowywała się już do zabiegu. Był tam lekarz, którymiałasystować Paige, anestezjolog, dwóch stażystów, instrumentariuszkai dwie pielęgniarki do pomocy. Wszyscy spoglądali na Paige w napięciu, ciekawi jak poradzi sobiepodczas swojej pierwszej, samodzielnej operacji. Paige podeszła do stołu. Herzog miał ogolone włosy łonowe i całądolną partię brzucha wymytą i posmarowaną środkiemdezynfekującym. Ciało wokół tego miejsca przykryto sterylną gazą. Herzog spojrzał na Paigei rzekł sennym głosem: Nie pozwoli mipani umrzeć, prawda? Paige uśmiechnęła się. Co takiego? Miałabym sobie zepsuć statystykę? Zerknęła na anestezjologa, który założył pacjentowi maskę i zacząłpodawać narkozę. Paige wzięła głęboki oddech i pokiwała głową. Operacja się rozpoczęła. Skalpel. Gdy Paige zabierała się do wykonania pierwszego cięcia naskórze,pielęgniarka coś do niej powiedziała. Słucham? Nie dosłyszała Paige. Czy życzy sobiepani, żebywłączyć muzykę? Po raz pierwszy zadano jej to pytanie. Tak odparła. Może Jimmy'ego Buffeta. Zchwilą gdy Paige wykonałapierwsze nacięcie, zupełnie przestałasię denerwować. Czuła się tak, jakby przez całe życie nie robiła nicinnegoprócz operacji. Zręcznie przecięła warstwętłuszczu i mięśni i dostała się; do miejsca, gdzie była przepuklina. Przez cały czas w sali rozbrzmiewałyznajomepolecenia: Potrzebne waciki. Proszę podać przyrząd do kauteryzacji. : A więc to tu. Wygląda na to, że zdążyliśmy na czas. Szczypce. Ssanie proszę. 115. Paige była całkowicie pochłonięta tym, co robiła. Zlokalizowałaprzepuklinę. Włożyła z powrotem to, co wypadło z jamybrzusznej. Połączyła brzegi worka brzusznego. Odcięła niepotrzebne resztki. Obejrzała pierścień pachwinowy. Zszyła. Po godzinie i dwudziestu minutach odwykonania pierwszego cięcia operacja dobiegła końca. Paige spodziewałasię, że będzie wykończona, ale zamiast tego czuła się ożywiona i pełna energii. ,Kiedy założono choremu ostatnie szwy, jedna zpielęgniarek zwróciła się do Paige: Doktor Taylor. Tak. To była wspaniała operacja odparła z uśmiechem. W niedzielę Paige,Kat i Honey miały wolny dzień. Co będziemy robić? spytała Kat. Paige wpadła na pomysł. Jesttaki ładnydzień. Może pojedziemy do parku? Zabierzemy zesobą lunch i zjemy naświeżym powietrzu. Cudownie ucieszyła sięHoney. Świetnie! przyznała Kat. Zadzwonił telefon. Wszystkie trzy w jednej chwili zerwały się z miejsca. O rany! zawołałanagleKat. Nie odbierajmy. Mamy przecież wolny dzień. Nigdy nie mamy wolnych dni przypomniała jejPaige. Kat podeszła dotelefonui podniosła słuchawkę. Halo, tu doktor Hunter powiedziała. Słuchała przez chwilę, a potem zwróciła się do Paige: To do ciebie. Wiedziałam odparła Paige z rezygnacjąi zbliżyła się do telefonu. Halo. Och, to ty. Tom. Co mówisz? Nie, właśnie miałamwyjść. Rozumiem. W porządku. Będę za piętnaście minut. Odłożyłasłuchawkę. "No i nici z pikniku" pomyślała. Musisz jechać? spytała Honey. Tak. Jeden z naszych pacjentów jest bliski śmierci. Postaram sięwrócić na kolację. Kiedy Paige przybyła do szpitala, wjechała na parkingdlalekarzyi zostawiła samochód koło błyszczącego czerwonego ferrari. "Ciekawe, 116 ile właściciel tego cacka musiał zrobić drogich operacji żebv kuni/ kcoś takiego? " zastanawiała się. 'p Dle Dwadzieścia minut późniejweszła do poczekalni. Na krześlesied^łmężczyzna w ciemnym garniturzei patrzyłw okno. Pan Newton? Wstał na dźwięk swojego nazwiska. Jestem doktor Taylor. Widziałam pańskiego synka. Przywiezionogo tutaj z bólami żołądka. Tak. Chciałem właśnie zabrać go dodomu. Obawiam się, że to niemożliwe. Peter ma pękniętą śledzionę. Potrzebuje natychmiastowej transfuzji krwi. Musimy muzrobić operację,inaczej umrze. Pan Newton pokręcił głową. Jesteśmy świadkamiJehowy. Bóg go uratuje, a ja nie pozwolę,by przetoczonomu czyjąśkrew. To moja żona gotutajprzywiozła. Zostanieza toukarana. Panie Newton, nie wiem, czy zdaje pan sobie sprawę, że sytuacjanaprawdęwygląda poważnie. Jeślinatychmiast nie przeprowadźmyoperacji,pański syn umrze. Paige była wściekła. Możenie znam się na sposobach działania Boga, alewiem, czymgrozi pęknięcie śledziony powiedziała i wyciągnęła kawałek papieru. Chłopiec jest nieletni, więcpan musi wyrazićzgodę na operacjęi transfuzję. A jeśli tego nie podpiszę? Wtedy nie będziemy mogli przystąpić do zabiegu. Pokiwał głową. Czy wydaje wam się, że macie większą moc niż Bóg? Paige długoprzyglądała się mężczyźnie. Nie zamierza pan tegopodpisać? Nie. Mojemu synowi pomoże potęga silniejsza od was. Zobaczycie. Kiedy Paige wróciła na oddział, sześcioletni Peter stracił przytomność. Nie przeżyje tego powiedział Chang. Stracił zbyt wielekrwi. Co chcesz zrobić? Paige podjęła decyzję. Weźmy go na salę operacyjną. Szybko. Chang spojrzał nanią zdziwiony. Czyżby jego ojciec zmienił zdanie? Tak odparła Paige. Pospieszmy się. Jak zdołałaś go przekonać? Rozmawiałem z nim przez godzinęi wciąż pozostawałniewzruszony. Twierdził, żeBóg się tym zajmie. No właśnie. Miał rację odparła Paige. 117. Dwie godziny później, po przetoczeniu pół litra krwi, operacjazakończyła się sukcesem. Chłopiec szybko odzyskiwał siły. Paige pogładziłago delikatnie po czole. Wyzdrowieje powiedziała. W tej samej chwili do sali operacyjnej wpadł dyżurny. Doktor Taylor? Pan Wallace prosipanią natychmiast dosiebie. Benjamin Wallace był tak wściekły, że aż głos mu się załamywał. Jak mogłaś zrobić coś tak oburzającego? Wykonałaś operacjęi transfuzję krwi bez pozwolenia! Złamałaś prawo! Uratowałam życie temu chłopcu! Wallace odetchnąłgłęboko. Powinnaś uzyskać pozwolenie sądu. Mieliśmymało czasu wyjaśniła Paige. Jeszcze dziesięćminut, a chłopiec by nie żył. Bóg nad nim czuwał. Wallace chodził po pokoju tam i z powrotem. Co teraz zrobimy? Postaramy się o pozwolenie sądu. Po co? Przecież już zrobiłaś operację. Zmienię datęna dokumencie o jeden dzień. Nikt tego nie zauważy. Wallace popatrzył na nią izaczął ciężko oddychać. O Jezu! jęknął i otarł czoło. Stracę przez ciebie pracę. Paige przyglądała musię długą chwilę. Potem odwróciła się i ruszyłado drzwi. Paige. Przystanęła. Tak? Nie rób już nigdy więcej czegośtakiego, dobrze? Dobrze. Tylko wtedy, kiedy będę musiała odparła. Rozdział 13 W szystkie szpitaleborykają się zproblemem kradzieży środkówodurzających. Zgodnie zprawem na każdy narkotyk pobierany z aptekinależy wypisać receptę. Jednak mimo licznych kontroli uzależnieni odnarkotyków zawsze znajdowali sposób, by się do nich dobrać. Okręgowy szpital Embarcadero miał z takimiosobami wielkie kłopoty. Pewnegodnia Margaret Spencer udałasię do pana Wallace'a. Już nie wiem, co robić, doktorze. Fentanyl wciąż znika. Był to silnie uzależniający środek znieczulający. Ile ubyło? Mnóstwo. Gdyby to było tylko kilka butelek, znaleźlibyśmy jakieśniewinne wytłumaczenie, ale ktośpodbieraje regularnie. Znikakilkanaście butelek na tydzień. Czy podejrzewa pani kogoś? Nie, proszę pana. Rozmawiałamz wartownikami. Nic nie wiedzą. Ktoma dostęp do apteki? W tymwłaśnieproblem. Mogą tam wchodzili anestezjolodzy orazwiększość pielęgniarek i chirurgów. Wallace zamyślił się na moment. Dobrze, że panido mnieprzyszła. Zajmiemy się tą sprawą. Dziękuję, doktorze odparła siostra Spencer i wyszła. "Dość mamyjuż problemów" pomyślał ze złością Wallace. Zbliżało się zebranie kierownictwaszpitala, ai tak mieli już mnóstwospraw do omówienia. Doktor Wallace świetnie znal statystyki. Ponaddziesięć procent lekarzy w Stanach Zjednoczonych było uzależnionychod alkoholu lub narkotyków. Łatwy dostęp do środków odurzającychstwarzał dla niektórych pokusę nie do odparcia. Lekarz mógł beznajmniejszego problemu otworzyć szafkę, wyciągnąć zniejto,czegochciał, izaaplikować sobie za pomocą opaski uciskającej i strzykawki. 119. Silnie uzależnione osoby musiały brać kolejne dawki nawet co dwiegodziny. A teraz takie historie działy się w szpitalu Wallace'a. Musiałcośz tym zrobićprzed zebraniem zarządu. "Przecież jestem za to odpowiedzialny" pomyślał. Nie bardzowiedział, komu zaufać i kto mógłby mu pomóc w znalezieniu winnych. Musiał zachować ostrożność. Był pewnien, żeani nadoktor Taylor, ani na KatHunternie pada cień oskarżenia i po głębokimnamyśle postanowił zwrócić się do nich. Chciałbym was prosić o przysługę powiedział, gdy zjawiły sięu niego i opowiedział o znikaniu fentanylu z apteki. Miejcie oczyotwarte. Dajcie mi znać, jeśli zobaczycie,że któryś z lekarzy, z którymipracujecie, wychodzi na chwilęz sali podczas operacjilub wykazujejakiekolwiek objawy uzależnienia. Zwracajcie uwagę na zmiany osobowości, depresję lub wahania nastroju, opieszałość iroztargnienie. Byłbym teżwdzięczny, gdybyście zatrzymały w tajemnicy to, co powiedziałem. Gdy wyszły z gabinetu. Kat rzekła: To wielki szpital. Przydałbysię tutaj Sherlock Holmes. Niekoniecznie odparła ponuro Paige. Wiem, kto podbieranarkotyki. Mitch Campbell byt jednym z ulubionych lekarzy Paige. Sympatyczny siwowłosy mężczyzna okołopięćdziesiątki, zawsze w dobrym humorze. Uważano go za jednegoz najlepszych chirurgów w szpitalu. Paigezauważyła ostatnio, że Campbell spóźniasię zawsze paręminut naoperację i coraz bardziej trzęsąmu się ręce. Paige asystowała mu podczaszabiegów,wyręczając go w trudniejszych czynnościach. W połowie operacji jego dłonie ogarniało straszliwedrżenie i wtedy przekazywał jejskalpel. Jestem w kiepskiejformie mówił niewyraźnie. Poprowadzisz za mnie. Iwychodził z salizabiegowej. Paige od dawna zastanawiała się,co z nim się dzieje. Teraz wiedziała. Zastanawiała się, jak rozwiązać problem. Świadoma była, że jeśli opowieo wszystkim Wallace'owi, to doktor Campbell straci pracę i, cogorsza,widokina przyszłość. Z drugiej strony gdyby nie zrobiła nic, naraziłabyw ten sposób zdrowie i życie pacjentów. "Chyba powinnam z nimporozmawiać pomyślała Paige. Trzeba jego samego przekonać dopodjęcia leczenia". Powiedziała o tym Kat. To rzeczywiście problem przyznała Kat. Mitch jest miłymfacetemi dobrym lekarzem. Jak się wygadasz, to z nim koniec, a jak nie, 120 to jeszcze gorzej. Posłuchaj, a może byś tak porozmawiała znim w czteryoczy? Pewnie zaprzeczy wszystkiemu. Kat. Tak się zwykle dzieje Tak. To będzie trudna rozmowa. Następnegodnia Paige miała asystować doktorowiCampbellowiprzy operacji. "Mam nadzieję, że się mylę myślała. Takbardzobym chciała, żebyMitch się nie spóźnił, żeby nie wyszedł w czasiezabiegu". Campbell zjawił się piętnaście minut po czasie, a w połowieoperacjipowiedział: Paige, zajmij się resztą, dobrze? Zaraz wrócę. "Muszękoniecznie znim porozmawiać postanowiła. Nie mogępozwolić, żeby zniszczyłswoje życie", Dzieńpóźniej Paige i Honey zajechały naparking przed szpitalem. Obok Harry Bowman zaparkował swoje czerwone ferrari. Piękny samochód stwierdziłaHoney. Ile takie cacko kosztuje? Bowman roześmiał się. Widzę, że chciałabyś mieć sportowy wóz. Paige nie słuchała ich rozmowy. Patrzyłana samochód Bowmanai myślała o wielopokojowym apartamencie na szczycie wieżowca, o wytwornych przyjęciach i lodzi motorowej. Bowman wspominał kiedyśo bogatym ojcu,który zostawił mu cały majątek. Dlaczego więc Bowmanwciąż pracował w szpitalu? Po co muto było potrzebne? Parę minut później Paige znalazła sięw dziale kadr. Wyświadczysz mi przysługę, Karen? zwróciła się do sekretarki. Tylko proszę,żeby to zostało między nami. Hany Bowman zaprosiłmnie na kolację, wyobraźsobie, aja mam przeczucie, że on jest żonaty. Czy pozwoliłabyś mi rzucić okiem na jego akta personalne? Pewnie. Ci napaleni facecinigdy nie mają dość. Masz rację. Trzeba sprawdzić jego papiery. Sekretarka podeszła do szafy i wyciągnęła stamtąd teczkę z aktami. Podała Paige kilka kartek. Paige przejrzała je szybko. Z papierów Harry'ego Bowmana dowiedziałasię, że ukończył jakiś mało znanyuniwersytet na Środkowym Zachodzie i szkołę medyczną, po której został specjalistą anestezjologiem. Jego ojciecbył fryzjerem. 121. Honey Taft stanowiła zagadkę dla większości lekarzy w szpitaluEmbarcadero. Podczas porannych obchodów zawsze była niepewnasiebie. Jednak kiedy odwiedzali pacjentówpo południu, wydawała sięzupełnie inną osobą. Zaskakiwała wszystkich swoją wiedząna tematkażdego chorego i stawiała wyjątkowo trafne diagnozy. Jeden z lekarzy rozmawiał kiedyś o niej z kolegami. Niech mnie diabli, jeślizrozumiem, o co tu chodzi powiedział. Ranowciążwszyscy skarżą się na doktor Taft. Stale popełniabłędy. A przy okazji, czy słyszeliściedowcip o pielęgniarce, którawszystko przekręcała? Lekarzkazał jej dać trzy pigułki pacjentowiz pokoju numer cztery, aona dała cztery tabletki choremu z trójki. Koledzy wybuchnęli śmiechem. To cała doktor Taft. Ale po lunchu staje się bystra jak mało kto. Trafnierozpoznaje choroby, wybiera odpowiednie sposoby leczeniai błyszczy intelektem. Może bierze jakieś cudowne pigułki, które działajątylko po południu rzekł i podrapał się wgłowę. Niemam pojęcia,naczym to polega. Doktor Nathan Ritter był wyjątkowym pedantem, pracował iżytściśle według planu. Nie odznaczał się przesadną bystrością, miałjednakodpowiednie wykształcenie i pracował z poświęceniem. Podobnych cechwymagał takżeod ludzi, którzy z nim współdziałali. Honey miała pecha znaleźć się w jego zespole. Pewnego razu, gdywybrali się naobchód na oddział liczący kilkunastu pacjentów,zatrzymali się przy chorym, który właśnie kończyłśniadanie. Ritterzerknął na kartę wiszącą w nogachłóżka. Doktor Taft, wydaje misię, że topani pacjent. Tak skinęłagłową Honey. Chory ma mieć dzisiaj wziernikowanieoskrzeli. Zgadza się odparła. I pozwala mu pani jeść? spytał oburzony Ritter. Przedbronchoskopią? Ten biedny człowiek nie jadł od. zaczęła Honey. Ritter odwrócił się do swojego asystenta. Proszę odwołaćzabieg polecił. Miał ochotę wygarnąćHoney,ale powstrzymał się wostatniej chwili. Chodźmy dalej. Następnympacjentem byt Portorykańczyk, który mocno kaszlał. Doktor Ritter go zbadał. Czyj to pacjent? spytał. Mój odparła Honey. 122 Ritter zmarszczył czoło. Ta infekcja już dawno powinna się cofnąć rzekł isno łkartę. Przepisałamu pani pięćdziesiąt miligramów ampicylh," straży dziennie? J "'"Y Owszem. Jak tak można! Przecież powinien dostawać dawkę pięciusetmiligramów cztery razy na dzień. Nie wiedziała pani o tym? Nie. to znaczy. Przepraszam, ja tylko. Nic dziwnego, że stan pacjenta ani trochę się nie poprawił! Proszędać mu natychmiast odpowiednią dawkę leku. Tak jest,panie doktorze. Kiedy podeszli do kolejnego chorego, którymopiekowała się Honey,Ritter rzekł zniecierpliwiony: Zalecono mu wziernikowanieokrężnicy. Gdzie sąwyniki badańradiologicznych? Och, chyba zapomniałam wysłać go na prześwietlenia. Ritter popatrzył na Honey wymownie. W jego oczach byłanagana. Następny pacjent, do którego podeszli, jęczał żałośnie. Tak mnie boli żalił się. Comi jest? Nie wiemy odparła Honey. Ritter spiorunowa! ją wzrokiem. Doktor Taft, czy możemy na chwilę wyjść? spytał. Gdy znaleźli się na korytarzu, powiedział: Niech pani nigdy, absolutnie nigdy nie mówi pacjentowi, że niewiemy, na co choruje. Ludzie zwracają się do nas opomoc! Jeśli nieznamy odpowiedzi,musimy ją wymyślić. Czy pani rozumie? Wydaje mi się, że to nie w porządkuwobec. Nie pytamo to,co pani się wydaje. Proszę robić tak, jakpowiedziałem. Obejrzeli jeszcze przypadek przepukliny przełyku, choroby Alzheimera,pacjenta z żółtaczką i kilkunastu innych. Zaraz pozakończeniuobchodudoktor Ritter udał siędo biuraWallace'a. Mamy problem oznajmił. Co takiego się dzieje, Nathanie? Chodzi o jednąz nowychlekarek. Honey Taft. Znowujęknął Wallace. Co zrobiłatym razem? Nienadaje się zupełnie do pracy w szpitalu. Ale miałatakie wspaniałe rekomendacje. Ben, lepiej pozbądź się jej, zanim zrobi cośnaprawdę strasznegoi zepsuje namopinę, zabije kogoś albo coś podobnego. Wallace zastanawiał się przezchwilęi w końcu podjął decyzję. W porządku. Zwolnimy ją. 123. Przez większą część poranka Paige miała mnóstwo pracy na oddzialechirurgicznym. Gdy tylko znalazławolną chwilę, poszłado doktoraWallace'a, by powiedzieć mu o swoich podejrzeniach na temat Harry'egoBowmana. Bowman? Jesteś pewna? To znaczy. nie wydaje mi się, żebywykazywał jakiekolwiek objawy uzależnienia. Niezażywa tego, cokradnie wyjaśniła Paige lecz sprzedaje. Żyje jak milioner za zwykłą, lekarskąpensję. To trochę dziwne. Wallace pokiwał głową. No tak. Sprawdzę go. Dziękujęci, Paige. Kiedy wyszła, Wallace posłałpo Bruce'a Andersena,szefa ochrony szpitala. Może uda namsię nakryć złodzieja narkotyków powiedziałmu. Chciałbym, żebyście mieli oko na doktora Bowmana. Na Bowmana? Andersen próbował ukryć zdziwienie. Bowman zawsze dawałstrażnikom kubańskie cygara i inne drobneprezenty. Wszyscy darzyli go sympatią. Jeśli zjawi sięw aptece albo w magazynie, przeszukajcie go, gdybędzie wychodził. Tak jest, proszępana. Pewnego razu Bowman wybrał się do apteki. Miał mnóstwo zamó-C wień do zrealizowania. A wszystko zaczęło się przez przypadek. Praco-X wał kiedyś w małym szpitalu wAmes, w stanie Iowa, i z trudemutrzy- mywał się zalekarską pensję. Lubił szampana i wytworne dania, naktóref nie starczało mu pieniędzy. W końcu los siędo niego uśmiechnął,r Jeden z pacjentów Bowmana, który wyszedł jakiś czaswcześniej zet szpitala, zadzwonił pewnego ranka do swojego byłego lekarza. S Doktorze, mam okropne bóle. Niech panmi coś przepisze. i Czy chce pan wrócić do szpitala? Wolałbymzostać u siebie. Czy mógłby panprzywieźć mi cośB tutaj? B Bowman pomyślał chwilę,aa Dobrze. Wpadnę do panaw drodze do domu. B Gdy zjawiłsię u pacjenta, miał przy sobie butelkę fentanylu. g Mężczyzna chwycił ją drżącymi rękami,f Wspaniale! ucieszył się i wyciągnął plik banknotów. Pro-g; szę, to dla pana. Bowman spojrzał na niego zdziwiony. H Nie musi mi pan za to płacić,'g Panżartuje? Ten płyn ma wartość złota. Mammnóstwo znajo-H mych, którzy zapłaciliby fortunę za coś takiego,ss 124 I takto się wszystko zaczęło. W ciągu dwóch miesięcy Bowmanzarobił więcej pieniędzy, niż kiedykolwiek marzył. Niestety dyrektorszpitala zorientował się, co się dzieje. Bojąc się skandalu, powiedziałBowmanowi, że jeśliten postara się zniknąć po cichu, nie zostanieoskarżony o kradzież. "Bardzo dobrze, że stamtąd uciekłem pomyślał Harry. Francisco jest więcej chętnych na takie używki". -W San Doszedł do magazynu leków. Kiwnąłgłową stojącemu obok drzwiAndersenowi. Cześć, Bruce. Witam,panie Bowman. Gdy parę minut późniejBowman wychodził z pomieszczenia, Andersen zwrócił siędo niego: Przepraszam, ale muszę panazrewidować. Harry wlepił w strażnika zdziwione oczy. Zrewidować? Mnie? O czym ty mówisz, Bruce? Proszęmi wybaczyć, doktorze. Dostaliśmy polecenie, aby przeszukiwać każdego, kto wchodzi do magazynuskłamał Andersen. Bowman poczuł się oburzony. Nigdyo czymśtakim nie słyszałem. Absolutnie odmawiam. W takim razie będę zmuszony pana poprosić, aby udałsię pan zemną do biura doktora Wallace'a. Dobrze. Wpadnie w furię, kiedy dowie sięo tym, co tu wyczyniacie. Bowman wpadł do gabinetu Wallace'ajak burza. Co tusię dzieje, Ben? spytał. Ten człowiek chce mniezrewidować! Na miłość boską! A ty się na to nie zgadzasz? Oczywiście. W porządku odparłWallace i sięgnął po słuchawkę. Zadzwonięna policję, jeśliwolisz. Zaczął wykręcać numer. Bowmanwpadł w panikę. Poczekaj chwilę! To nie będzie konieczne powiedział. Jegotwarz nagle się rozpromieniła. Och! Już wiem,o co chodzi! włożyłrękę do kieszeni i wyciągnął stamtąd butelkę fentanylu. Wziąłem to,ponieważ potrzebowaliśmytego do operacjii. Wyjmij wszystko z kieszeni powiedział cicho Wallace. Twarz Bowmana wyrażała desperację. Nie ma powodu, żeby. zaczął. Wypróżnij kieszenie. Dwie godziny później ludzie z wydziału narkotykowego policji SanFrancisco mieli nazwiska ludzi, którym Bowman sprzedawał środkiodurzające. 125. Kiedy Paige usłyszała o całej sprawie, poszła do Mitcha Campbella. Siedział w gabinecie i odpoczywał. Zauważyła, że ręce,które opierał na biurku, drżały. Campbell szybko opuścił dłonie nakolana. Witaj, Paige powiedział. Jak się masz? Świetnie, Mitch. Chciałabym z tobą pogadać. Usiadła naprzeciw niego na krześle. Od jakdawna maszParkinsona? Campbell zrobił się blady. Co takiego? Przecież masz chorobę Parkinsona, prawda? Próbowałeś toukryć. Zapadła niezręczna cisza. Ja.. ja.. no tak. Ale nie mogę przestać pracować. To całemoje życie. Paige pochyliła się i rzekła z naciskiem: Nie musisz porzucać pracy, ale nie powinieneś operować. Campbell jakby naglesię postarzał. Wiem. Miałem dać sobie z tymspokój w zeszłym roku odparłi uśmiechnął się słabo. A teraz chyba nadszedł czas, by naprawdę sięwycofać. Zamierzasz iśćdo doktora Wallace'a? Nie odrzekła Paige spokojnie. Sammu o tym powiesz, Paige jadła lunch w kafeterii, gdy dołączył do niej Tom Chang. Słyszałem o Bowmanie powiedział. Coś podobnego! Ktoby się tego spodziewał. Zrobiłaś dobrąrobotę. Pokręciłagłową. Omal nie wskazałam na niewłaściwego człowieka. Changsiedział nie odzywając się. Czy wszystkow porządku. Tom? Chcesz, żebymodparł jak zwykle: "Tak, świetnie mi się układa",czy też mam powiedzieć prawdę? Jesteśmy przecież przyjaciółmi. Możesz spokojnie wyznać, co cię gryzie. Moje małżeństwo się rozpadło odparł,a jego oczy naglewypełniły się łzami. Syemnie opuściła. Wróciła do domu. Tak mi przykro. To niejej wina. Nie byliśmy już prawdziwym małżeństwem. Powiedziała,że poślubiłem swój szpital i miała rację. Spędzam tutajcałe dnie opiekując się obcymi, zamiast przebywać z ludźmi, którychkocham. 126 Ona wróci. Jeszcze się dogadacie rzekła Paige pocieszałam Nie. Nie tymrazem. "vw. Czy myślałeś o tym, żeby zwrócić się o pomoc lub. Syenie chciała. Tak miprzykro. Tom. Gdybym tylko mogła. przerwałasłysząc swoje nazwiskoprzez megafon. Doktor Taylor proszona do pokoju czterysta dziesięć. Paige poczuła nagły niepokój. Muszę leciećpowiedziała. W pokoju, do którego ją wezwano, leżał Sam Bemstein. Był jednymzjej ulubionych pacjentów. Tego spokojnego, siedemdziesięcioletniegostaruszka przywieziono do szpitala z nieuleczalnym rakiem żołądka. Wieluchorych w szpitalu stale się na coś skarżyło, Bemstein jednaknależał dowyjątków. Paige podziwiała jego odwagęi godność. Mężczyzna miał żonę idwóch dorosłych synów, którzy odwiedzali go regularnie. Rodzina Sama także wydawałasię Paige wyjątkowo sympatyczna. Bemstein byłpodłączony do urządzeń podtrzymujących życie, a najego karcie chorobowej widniała notatka: "Nie reanimować w razieustania pracy serca". Gdy Paige weszła do jego pokoju, zastała przy łóżku pielęgniarkę. Umarł oznajmiła siostra. Nie rozpoczynałam reanimacji,ponieważ. jej głos nagle zamilkł. Miała pani rację rzekła Paige powoli. Dziękuję. Czy mam teraz cośzrobić? spytała pielęgniarka. Nie. Sama zajmę się wszystkim. Paigestała przyłóżku i spoglądała na ciało, które tak niedawno byłożywą ludzką istotą, człowiekiem, który potrafił sięśmiać, miał rodzinę,przyjaciół, całe życie ciężko pracował i dbał o swoich bliskich. A teraz. Podeszła do szuflady, gdzie zmarły trzymał swoje rzeczy. Znalazłatam tani zegarek, pęk kluczy, piętnaście dolarów w gotówce, sztucznąszczękę ilist do żony. To wszystko, co po Samie pozostało. Paige nie mogła otrząsnąćsię z depresji. To był taki miły człowiek. Dlaczego. Paige, nie możesz tak emocjonalnie podchodzić doswoich pacjentów rzekła Kat. To cię wykończy. Wiem. Masz świętą rację. Kat. Tylko że to. stałosiętak szybko. Jeszcze ranoz nim rozmawiałam. A jutro już pogrzeb. Mam nadzieję, że nie zamierzasz w nim uczestniczyć? Nieodparła krótko. - 127. Jednak Paige wybrała się na pogrzeb, który miat odbyć się nacmentarzu "Wzgórza Wieczności". Religia żydowska zaleca,by ciało po śmierci pogrzebano najszybciejjakto możliwe. Ceremonia zwykle ma miejsce następnego dnia. Ciało SamaBersteina ubrano wtakhrikhim,białą szatę i zawinięto w talit. Nad grobem zebrałasię rodzina zmarłego. Rabin zaintonował: Hamakom y'nalhaim elkhemb'tokhsh'ar avai! ai Iziyon yeeyerushalayim. Stojący obok Paige mężczyzna, widząc jej zdziwioną minę, przetłumaczył: "NiechPan pocieszy ciebie i wszystkich żałobnikówz Syjonu i Jerozolimy". Ku zaskoczeniu Paige, członkowie rodziny zaczęli szarpać na sobie ubranie, śpiewając: Barach ata adonai elohaim melech haolamdayan ha-emet. Co to znaczy? spytała cicho Paige. To modlitwa szepnął mężczyzna. "Z. prochu powstałeśi w proch się obrócisz, ale twoja duszapowróci do Boga Stwórcy". Ceremonia dobiegłakońca. Następnego dnia Kat wpadłana Honey na korytarzu. Honey wyglądała nazdenerwowaną. Coś się stało? spytała Kat. Doktor Wallace wezwał mnie do siebie. Poprosił, żebym zjawiłasięw jego biurze o drugiej. Wiesz po co? Pewnego dnia trochę podpadłam Ritterowinaobchodzie. Tostraszny facet. Pewnie takodparła Kat. Ale pewnie wszystko dobrze się ułoży. Mam nadzieję. Chociaż dręczą mnie złe przeczucia. Dokładnie o drugiej do gabinetu Benjamina Wallace'a weszła Honeyz małymsłoiczkiem miodu w torebce. Sekretarkaadministratora udałasię właśnie na lunch. Drzwi do gabinetu były otwarte. Proszę wejść, doktor Taft! zawołał Wallace. Honey wkroczyła do środka. Niech pani zamknie drzwi. Spełniła polecenie. Proszę usiąść. 128 Usiadłanaprzeciwko niego. Czuła, że drży. Wallacespojrzał naHoney i pomyślą}: "To prawie dziecko Aleni,ma się co patyczkować. Trzeba zrobić to, co postanowione" Niestety, mamdla pani złe wiadomości oznajmił. Godzinę później Kat spotkała Honey w solarium. UśmiechniętaHoney opadła nakrzesło. Widziałaś się z Wallace'em? spytała Kat. Och, tak. Długo z nim rozmawiałam. Czy wiesz, że we wrześniuopuściła go żona? Żyli ze sobą piętnaście lat Wallace ma dwoje dorosłychdzieci zpoprzedniego małżeństwa,ale prawie ich nie widuje. Biednyfacet,jest taki samotny. Księga II. Rozdział 14 iN adszedt kolejny rok, 1994. Paige, Kat i Honey nadal pracowaływ szpitalu okręgowym Embarcadero. Wydawało sięim, żenic w ichżyciu się nie zmieniało z wyjątkiem nazwisk pacjentów. Idąc przez parking, Paige przypomniała sobie Hany'egoBowmanai jego czerwone ferrari. "Ilu ludzi zmarnowało swoje życie zażywająctruciznę sprzedawaną przez Bowmana? " zastanawiała się. Narkotykomtrudno się oprzeć, kiedy spróbuje się ichpierwszy raz. A w końicu okazująsię zabójcze. Pewnego dnia Jimmy podszedł do Paige i wręczył jej bukiet kwiatów. Z jakiej tookazji? spytała. Chłopak oblał się rumieńcem. Po prostu chciałem ci je dać. Słyszałaś, że się żenię? Nie! To wspaniale. Kim jest ta szczęśliwa dziewczyna? Ma na imię Betsy. Pracuje w sklepie z odzieżą. Chcemy mieć całągromadkę dzieci. Pierwszą córkę nazwiemy Paige. Chyba nie masznicprzeciwko. Ależ oczywiście, że nie. Pochlebia mi to. l; Jimmy wydawał sięnieco zażenowany. Czy słyszałaś dowcip o lekarzu, którydawał pacjentowi dwa tygodnie życia? "Nie mogę zapłacić panu teraz" powiedział chory. "W porządku odparł doktor w takim raziedaję panu jeszcze dwa tygodnie". Chłopak uśmiechnął się i pomknął korytarzem. 133. Paige martwiła się o Toma Changa. Popadał w krańcowe nastroje, odeuforii po głęboką depresję. Pewnego ranka podczas rozmowyz Paige powiedział: Czy zdajesz sobie sprawę, że większość chorych w tym szpitaluumarłaby, gdybyśmy nie udzielili im pomocy? Potrafimy uleczyćich ciałai sprawić, że znowu będą cieszyć się życiem. Następnegodnia wyznałze zbolałą miną: Paige, wszyscy się oszukujemy. Nasi pacjenci mogąwyzdrowiećbez nas. Jesteśmy hipokrytami, wydaje się nam, że znamy odpowiedź nakażde pytanie. Przecieżto nieprawda. Paige przyglądała mu się uważnie przezchwilę. Dostałeś jakąś wiadomość od Sye? Rozmawiałem z nią wczoraj. Nie wróci tu. Będzie się staraćo rozwód. Paige położyła mu rękę na ramieniu. Tak mi przykro. Tom. Wzruszył ramionami. Nie ma powodu. Wcale nie czuję się zmartwiony. Znajdę sobieinną kobietę zapewnił uśmiechającsię. I będę miał z nią dziecko. Zobaczysz. Rozmowy z Tomemstawały się coraz bardziej dziwaczne. WieczoremPaige zwróciła się do Kat: Niepokoję sięo Toma. Rozmawiałaś z nim ostatnio? Tak. Czy uważasz, że jest normalny? Żaden mężczyznanie wydaje mi się normalny odparła Kat. Paige wciąż nie mogła się uspokoić. Zaprośmy go jutro wieczorem na kolację. Dobrze. Rano, kiedy Paige dotarła doszpitala, dowiedziała się, żeportierznalazł ciało Toma wmagazynie w piwnicy. Chang zmarł wskutekprzedawkowania tabletek nasennych. Paige była bliska histerii. Mogłam gouratować płakała. Przecież on całyczas błagało pomoc, a ja tego nie dostrzegałam. Nie byłabyś w stanie mu pomóc, Paigerzekła stanowczoKat. Tom miał problemy, z którymi sam musiał sobie radzić. Niechciałżyć bez żonyi dziecka. Dlatego to zrobił. Paige otarła z oczu łzy. Cholerny szpital! rzuciła. Gdyby nie te mordercze dyżury,żona Toma nigdy by go nie porzuciła. Ale to zrobiła powiedziała Kat spokojnie. Niczego niezmienimy. 134 Paige nigdy wcześniej nie była na chińskim pogrzebie. Przypominałbarwne widowisko. Rozpoczął się wczesnym rankiem wdomu pogrzebowym przy Green Street w Chinatown. Na ulicy przed budynkiem żemmadzil się dum. Naczele procesji stała wielka orkiestra dęta. Kilkużałobników niosłowielką fotografięToma Changa. c. Orkiestra zaczęła głośno grać i procesja ruszyła ulicami San Francijjj sco. Z tyłu podążał karawan. Większość uczestników szłana piechotę, I jednak część starszych osóbjechała samochodami. Paige zdawało się, że procesja snujesię po mieście bez żadnego celu. Nie wiedziała, coo tym myśleć. Dokąd zmierzamy? spytała jednego z żałobników. Ukłoniłsię lekko i odparł: To taki nasz zwyczaj, by oprowadzać zmarłego po wszystkichmiejscach, które miały dla niego jakieś znaczenie. naprzykład po X restauracjach, w których jadał, sklepach, do których chodził, i innychodwiedzanych przez niego miejscach. HRozumiem. Procesja doszław końcu doszpitala Embarcadero. Tutaj Tom pracował wyjaśnił Paige mężczyzna idący obok. jj; Tuznalazł swojeszczęście. "Nicpodobnego pomyślała Paige. Tutaj właśnie je stracił". Pewnegoranka idąc po Market Street, Paige zobaczyła AlfredaTurnera. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe. Do tej pory nie zdołałao nim zapomnieć. Gdy światłasię zmieniły,zaczął przechodzić przezulicę. Paige ruszyła biegiem, lecz gdy dotarta dokrawężnika, zapalił sięczerwony sygnał. Nie zwracającuwagi przebiegła przez skrzyżowanie,niepomna odgłosów klaksonów i krzyków rozwścieczonych kierowców. Znalazła się po drugiej stronie, dogoniła mężczyznę i złapała go zarękaw. Alfred. Człowiek odwrócił się. Och, przepraszam. Był to ktoś obcy. Paige i Kat, które pracowały w szpitalu już od czterech lat, zaczęłyregularnie przeprowadzać samodzielne operacje. Kat specjalizowałasię w neurochirurgii. Nigdy nie przestawałjej 135. zdumiewać sposób funkcjonowania mózgu, zbudowanego z milionówkomórek, wielkiego, skomplikowanego komputera znajdującego się w ludzkiej czaszce. Praca niezmiernie ją ekscytowała. Kat żywiła ogromnyszacunek do większości lekarzy, z którymipracowała. Byli doskonałymi, zręcznymi chirurgami. Jednak kilku doktorów niecoutrudniało jej życie. Próbowali jąuwieść, aim bardziejstanowczoKat odmawiała, tym większe stanowiła dla nich wyzwanie. Kiedyś usłyszała, jak jeden z nich powiedziało niej: Oto nadchodzi nasz pas cnoty. Pewnego razu asystowaładoktorowi Kiblerowi przy operacjimózgu. Zrobił małe nacięcie kory mózgowej, wsunąłgumowe rurkę do lewejkomory bocznej mózgu. Kat rozwierała brzegi nacięcia małym retraktorem. Była całkowicie skoncentrowanana tym, co robi. Kibler spojrzał na nią i zagadnął: Czy słyszałaś o pijaku,który zataczając się wszedł dobarui powiedział: "Dajcie mi drinka, szybko". "Nie mogę tego zrobić odparłbarman Jużjestpan wstawiony". Narzędzie zagłębiało się w mózgu. Jeśli nie dasz mi się napić, zabijęsię" oświadczył pijak. Płyn mózgowy wyciekał przez rurkę tkwiącąw komorze bocznej. Kilber mówiłdalej; powiem coś panu rzekł barman. Jeślizrobi pandla mnietrzy rzeczy, dam panu butelkę". Kiedy Kiblertak opowiadał, wstrzyknął dokomory piętnaście miligramów powietrza i zrobił prześwietlenie z przodu, z tyłui z boku. "Widzisz tego piłkarza siedzącego w rogu? Nie mogęsię gopozbyć. Chciałbym, żebyś go stąd wyrzucił. To pierwsza sprawa. Druga: hoduję w biurze krokodyla, któremu popsuł się ząb. Niestety, zwierzakjest taki niegrzeczny,że żaden weterynarz nie chce się do niego zbliżyć. No i ostatnia sprawa: pewna pani doktor z Ministerstwa Zdrowia zamierza zamknąć moją knajpę. Dobierz się do tej damy, adostaniesz butelkę". Pielęgniarkazebrałaspływającą krew przyrządem do odsysania. Pijak wyrzucił z bani piłkarza i udał się dobiura, do krokodyla. Wyszedł piętnaście minut później,cały we krwi, w potarganym ubraniui spytał: "Gdzie jest ta lekarka z zepsutym zębem? " Kibler ryknął śmiechem. Łapiesz, o co chodzi? Pieprzyłsię zkrokodylemzamiast z lekarką. Wiedział, co lepsze. Wściekła Kat stała obok i miałaochotę uderzyć Kiblera w twarz. Kiedy operacja dobiegłakońca. Kat poszła dodyżurki i próbowałasię uspokoić. "Nie pozwolę na to, żeby ten drań mnie upokarzał postanowiła. Niemam zamiarutegodłużej znosić". 136 Od czasudo czasu Paige umawiała się z lekarzami ze sznital. !nie chciała się wiązać z zadym z nich. Alfred zranił jązbyt głęboko miała ochoty przeżywać ponownie takiego doświadczenia. m Większość dni i nocy spędzaławszpitalu. Praca wyczerpywała ją lecz Paige mogła już sama przeprowadzać zabiegi chirurgiczne i mdawało jej wiele satysfakcji. Pewnego dnia wezwałją do siebie GeorgeEnglund, szef chirurgów W tym roku zacznieszsięspecjalizować w kardiochirurgu, tak jakchciałaś powiedział. Skinęła głową. Bardzosię cieszę. Mam dla ciebie niespodziankę. Czysłyszałaś odoktorze Barkerze? Na twarzy Paige pojawiło się zdziwienie. Masz na myśli Lawrence'a Barkera? Tak. Oczywiście. Wszyscy o nim słyszeli. Był jednym znajsławniejszych kardiochirurgów na świecie. Wrócił w zeszłym tygodniu z Arabii Saudyjskiej,gdzie operowałkróla. DoktorBarker to mój staryprzyjaciel. Zgodził się przychodzić donas trzy razy w tygodniu. To fantastycznie! wykrzyknęła Paige. Przydzielę cię do jego zespołu. Paige zaniemówiła. Nie wiem, co powiedzieć. Jestem taka wdzięczna. To dlaciebie wielka okazja. Możesz się od niegodużo nauczyć. Z pewnością. Dziękuję, George. Naprawdę to doceniam. Spotkaszsięz nim jutro na obchodzie o szóstej rano. Nie mogę siędoczekać. Paige ogarnęło podniecenie. Już od dawna marzyła, aby pracowaćzkimś takimjak Lawrence Barker. Z kimśtakim? "O nie pomyślała przecież nie ma takiego drugiego jak on". Nigdy nie widziałaBarkera nafotografii, alepotrafiławyobrazićsobie, jakwyglądał. Pewnie był wysoki i przystojny, miał srebrzystoszare włosy i szczupłe, delikatne ręce. Sądziła, że Barker okaże się serdecznym i miłym człowiekiem. "Będziemy razem pracowaćpomyślałaPaige. Muszę się bardzo starać, żeby go nie zawieść. Ciekawe czy jestżonaty? " Owej nocy Paige miała sen erotyczny z doktorem Barkerem w roligłównej. Przeprowadzaliwspólnie operację całkowicie rozebrani. 137. W środku zabiegu Barker powiedział: "Pragnę cię". Pielęgniarka zabrałapacjenta, a Barker położył Paige na stole operacyjnym i zaczął się z niąkochać. Kiedy Paige obudziła się, zobaczyła, żeleży obok łóżka. Dzieńpóźniej o szóstej rano przejętaPaige czekała na pierwszympiętrze, razemz Joelem Philipsem, pracującym w szpitalu od dawna, orazpięcioma młodymi lekarzami. Wreszcie w końcu korytarzapojawił siędoktor Barker niewysoki mężczyzna o skwaszonejminie. Idąc szybkim krokiem pochylał siędo przodu,jakby pod naporemsilnego wiatru. Podszedł do czekającej na niego grupy. Do diabła,po co tutajstoicie? Chodźmy! Paige dopieropo dłuższej chwiliodzyskała równowagę. Przyspieszyła,aby dogonić resztę grupy. Gdy podążali korytarzem, Barker oznajmił: Będziecie mieć około trzydziestu, trzydziestu pięciupacjentówdziennie. Chciałbym, żebyście robili dokładne notatki na temat każdegoz nich. Czy to jasne? Rozległsię szmer głosów: Tak jest,proszępana. Weszli na pierwszy oddział i stanęliobok pacjenta leżącego niedaleko drzwi, mężczyzny około czterdziestki. Barker, który do tej poryzachowywał sięszorstko i nieprzyjemnie, zmienił się natychmiast. Delikatnie dotknął ramienia choregoi uśmiechnąłsię pogodnie. Dzień dobry panu powiedział. Nazywam się Barker. Witam, doktorze. Jak się pan dzisiaj czuje? Mambólew piersi. Barker przejrzał jego kartę i zwróciłsię do doktoraPhilipsa: Co wykazują zdjęcia rentgenowskie? Stan niemalprawidłowy. Pacjent szybko wraca do zdrowia. Proszę zrobić badanie krwi. Philipszapisałpolecenie w notesie. Uśmiechając się Barker poklepał chorego po plecach. Wygląda nato, że już za tydzień pana wypiszemy. Ma pan dobrewyniki powiedział dobrotliwie, a potem zwrócił się ostro doasystenta: Idziemy! Czeka na nas jeszcze wielu pacjentów. "Mój Bożepomyślała Paige przecież to istny doktor Jekylli mister Hyde! " Następną pacjentkąbyła otyła kobieta,którejumieszczono w sercurozrusznik. Barker przestudiował jej kartę. Miły mamy dziś dzień, pani Shelby powiedział. Jak długozamierzacie mnie tu trzymać? spytała. 138 Jest pani tak czarująca, że chciałbym, by została pani tutai nazawsze, ale, niestety, mam żonę zażartował. to)Pani Shelby nie mogłapowstrzymać śmiechu. Szczęśliwa kobieta. Barker znowu rzucił okiem na kartę. Wydaje mi się, że niedługo wróci pani do domu. Wspaniale. Zajrzę do panijeszcze dziśpo południu. Barker zwrócił się oschłym głosem do lekarzy: Ruszajmy dalej! Posłusznie podreptali za nim do mniejszego pokoju,gdzieleżałchłopiec z Gwatemali, otoczonyzaniepokojoną rodziną. Dzień dobry rzekł ciepło Barker i sięgnął po kartę chorego. Jak się dzisiaj czujesz, mój mały? Dobrze,proszę pana. Czy są jakieśzmiany w elektrolitach? Barker zwrócił siędoPhilipsa. Nie, doktorze. To świetnie odparł i poklepał chłopca po ramieniu. Taktrzymaj,Juan. Czy mój syn wyzdrowieje? spytała niespokojnie matka. Barker uśmiechnął się. Zrobimy wszystkoco w naszej mocy. Dziękuję, doktorze. Barker wyszedł na korytarz, a za nim cała grupa lekarzy. Chłopiec ma kardiomiopatię, od czasu do czasu gorączkę z dreszczami, bóle głowy i obrzęki. Czy ktośz was, geniusze, powiemi, jakamoże być tego przyczyna? Zapadła cisza. Po chwili Paige odezwałasię z wahaniem: Wydaje misię, że to chorobawrodzona. dziedziczna. Barker spojrzał na nią i pokiwał zachęcająco głową. Zadowolona Paige mówiła dalej: Pojawia się. przerwała na chwilę usiłując sobie przypomnieć. Pojawia się co drugie pokolenie i jest przekazywanaz genamimatki zakończyła dumna z siebie. Barker przezmoment nieodrywał odniej wzroku. Co zabzdura! wykrzyknął nagle. Przecież tochorobaChagasa. Dotyka jedynie mieszkańców krajów latynoamerykańskich rzekł i obrzucił Paigeniechętnym spojrzeniem. O Boże! I pani uważasię za lekarza? Kontynuowali obchód, lecz do Paigewszystko docierało jak przezmgłę. Odwiedzili jeszcze dwudziestu czterech pacjentów i wydawało sięjej, żeBarker usiłuje upokorzyć ją na każdym kroku. Do niej zwracałswoje pytania,sprawdzałją i obserwował. Kiedy odpowiadała prawidło139. wo, nigdy jej nie chwalił. Gdy nie miała racji, wydzierał się na nią. W pewnejchwili, kiedypowiedziała coś nie tak, ryknął: Nie pozwoliłbym pani operować nawetswojego psa! Gdy wreszcie skończyli obchód,doktor Philips oznajmił: Spotykamy się o drugiej. Weźcie zeszyty i zróbcie notatki o każdym zpacjentów. Postarajcie się niczego nie pominąć. Spojrzał na Paige z politowaniem, a potem odwrócił się i podążył za Barkerem. "Nie mam najmniejszej ochoty widzieć więcej tego drania" pomyślała Paige. Następnejnocy Paige miata dyżur. Biegała od jednegonagłegoprzypadku do drugiego,gorączkowo próbując się uporać z opatrywaniemprzywiezionych z najróżniejszych wypadków rannych, którzy przepływali przez ambulatorium. O pierwszejw nocy poszła wreszcie spać. Nie słyszała syrenydobiegającej z ambulansu, który zatrzymał się przedszpitalem. Dwajsanitariusze otworzyli drzwi karetki, wyciągnęli stamtądnieprzytomnegoczłowieka i ułożyli na wózku. Niemal biegiem zawieźli godo wnętrzabudynku. Był to młody człowiek, zakrwawiony tak, że trudno go było rozpoznać. Pielęgniarkazaczęła wielkimi nożycami rozcinać ubranie pacjenta. Chyba jest cały połamany. Krwawi jakzarzynany prosiak. Nie mogę wyczuć pulsu. Ktoma dzisiaj dyżur? Doktor Taylor. Zawołajcie ją. Może go uratuje, jeśli się pospieszy. Paigeobudził dzwoniący telefon. Halo. odezwała się zaspanym głosem. Pani doktor, potrzebujemy natychmiastowej pomocy. Pacjent jestw okropnym stanie. Prosimydo gabinetu zabiegowego numer jeden. Paige usiadła. Już idę. Zerknęła na zegarek. Pierwsza trzydzieści. Wygrzebała się z łóżkai pobiegła do windy. Minutę później weszła dogabinetu. Pośrodku pokoju, na stole leżałzakrwawiony mężczyzna. Co się stało? spytała Paige. Wypadek na motorze. Wpadł pod samochód. Motocyklista niemiał na głowie hełmu. 140 Paige zbliżyła się donieprzytomnego człowieka i zanim zobaczyła ,jego twarz, wiedziała, kim jest. Oprzytomniała od razu. Proszę podaćmu tlen poleciła. I ustalić natychmiast grupę krwi. Musimy jaknajszybciej zrobić transfuzję. Pielęgniarka przyjrzała się jej zdziwiona. Pani go zna? Tak wydusiła Paige. Słowa ledwo wychodziły z jej gardła To Jimmy Ford. Przesunęła palcami po jego czaszce. Ma silny obrzęk. Proszę natychmiast zrobićprześwietlenie głowy. Musimy koniecznie go uratować. Tak jest, pani doktor. Przez następne dwie godziny Paige nie odstępowała Jimmy'ego nakrok. Pilnowała, bywykonano mu wszystkie potrzebne badania. Zdjęciarentgenowskie pokazały, że chłopak mapękniętą czaszki, stłuczonymózg, złamaną kość ramienną i liczne skaleczenia. Jednak wszystkomusiało poczekać, póki stan chłopca się nie poprawi. O trzeciej trzydzieści Paige doszła downiosku, że na razie nic więcejnie możezrobić. Jimmy oddychał bardziej regularnie, a jego puls bytlepiejwyczuwalny. Paigeze smutkiem spoglądała na nieprzytomnegochłopca. "Będziemy mieć mnóstwo dzieci przypomniała sobie jegosłowa. PierwszącórkęnazwiemyPaige. Chyba nie masz nic przeciwkotemu". Proszę mnie zawołać, jeśli nastąpi jakaś zmiana poprosiłaPaige. Oczywiście,pani doktor odparła jedna z pielęgniarek. Niech pani się nie martwi. Zaopiekujemy się nim. Paige wróciłado dyżurki. Byłabardzo zmęczona, ale zbyt niepokoiłasię o Jimmy'ego, by zasnąć. Po jakimś czasie znowu odezwałsię telefon. Ledwo wystarczyło jejsił, aby podnieść słuchawkę. Słucham powiedziała. Doktor Taylor, proszę przyjśćszybko nadrugie piętro. Wydajemisię, że jednaz pacjentek doktora Barkera ma atakserca. Zaraz tam będę odparła. Jedna z pacjentek doktora Barkera" powtórzyła w myśli i westchnęła głęboko. Wyskoczyła z łóżka, obmyła twarz zimną rodą ipobiegłanagórę. Na korytarzu przed jednoosobowym pokojem czekała pidegniarka. Topani Heams. Wygląda na to, żema kolejny zawat serca. 141. Paige weszła do pokoju. Na łóżku leżałakobieta około pięćdziesiątki. Na jej twarzy pozostałyresztki urody, lecz jej ciało było ciężkie i otyłe. Trzymała rękęna piersi i jęczała. Umieram wydusiła. Nie mogę oddychać. Wszystko będzie dobrze odparła Paigepocieszająco i zwróciłasię do siostry: Czy zrobiła pani EKG? Chora nie pozwoliła misię dotknąć. Powiedziała, że jest zbyt zdenerwowana. Musimy zrobić EKG rzekła Paige do pacjentki. Nie! Nie chcę umrzeć. Niech pani mnie ratuje. Paige odwróciła się do pielęgniarki. Proszę zadzwonić do doktora Barkera i poprosić, żeby natychmiast przyjechał. Siostrawybiegła zpokoju. Paige wzięła stetoskop i zaczęła uważnie osłuchiwać klatkę piersiowąpani Hearns. Bicie sercawydawało sięzupełnienormalne, ale chorawciąż narzekała na ból. Doktor Barker będzie tutaj za parę minutoznajmiła Paige. Proszę spróbować się odprężyć. Nigdynie czułamsię tak źle. Czuję taki ucisk wpiersi. Prósz? nie zostawiać mnie samej. Nie zamierzam wychodzić obiecała Paige. Czekając na doktora Barkera zadzwoniła na oddział intensywnejterapii. Stan Jimmy'ego nieuległ zmianie. Chłopiec wciążbył nieprzytomny. Pół godziny później zjawił się Barker. Wyglądał tak, jakby ubierał sięw wielkimpośpiechu. Co się dzieje? spytał. Pani Heams ma chybakolejny atak serca odparła Paige. Barker podszedł do łóżka. Czy zrobiła pani EKG? Chora nie pozwoliła na badanie. Jaki ma puls? Normalny. Temperatura też w normie. Doktor przyłożyłstetoskop do pleców pani Hearns. Proszę wziąć głęboki oddech. Posłusznie wykonała polecenie. Jeszcze raz. Chorej głośno się odbiło. Przepraszam powiedziała z uśmiechem. Och, terazmi lepiej. Barkerprzyglądał się jejuważnie przez moment. Co pani jadła na kolację? zapytał. 142 1 T Hamburgera. Tylko? Jednego? Dwa. Coś jeszcze? No.. cebulę, frytki. A co pani piła? Mleczny koktajl czekoladowy. Lekarz spojrzał na pacjentkę. Pani serce jest wporządku. Powinniśmysię raczej martwić paninadmiernym apetytem rzekł i zwrócił się do Paige: Chora poprostuma zgagę. Chciałbym porozmawiać z panią na korytarzu. Kiedy wyszli na zewnątrz, ryknął: Do cholery,czego panią uczyli na studiach? Czy naprawdę niepotrafi pani odróżnić zgagi od atakuserca? Myślałam, że. Problem wtym, że w ogóle niepotrafi pani ruszyć głową. Jeślijeszcze razobudzi mnie pani w nocy z tak głupiego powodu, wylecipanistąd. Czy to jasne? Paige stała nieruchomo ze ściągniętą twarzą. Proszę daćjej jakiś środek zobojętniający kwasy żołądkowe powiedział ironicznie a zobaczypani, że chora zaraz poczuje sięlepiej. Zobaczymy sięo szóstej na obchodzie. Paige patrzyła,jak Barker pospiesznie odchodzi. Kiedyz powrotem znalazła się w łóżku w dyżurce, pomyślała:"Zabiję tego drania. Zrobię to powoli. Będziebardzo cierpiał. Jeszcze poprosimnie o łaskę, ale nie okażę mu litości. Pozwolęmu zwijać się z bólu,a gdy poczuje sięlepiej. zabiję go". Rozdział 15 Paige odbywała poranny obchód z Bestią, jak w duchu nazywaładoktora Barkera. Do tej pory asystowała mu w kilku przeszczepach sercai mimo niechęci, jaką czuła do Barkera, nie mogła nie docenić jegoniewiarygodnych umiejętności. Obserwowałaz przejęciem, jak otwierałklatkę piersiową,zręcznie wyjmował chory organi na jegomiejsceumieszczał serce dawcy, a potem zakładał pacjentowi szwy. Operacjatrwała przeważnie nie dłużej niż pięć godzin. "Po paru tygodniach myślała Paige człowiek zprzeszczepionym sercem będzie mógł wrócić do normalnego życia. Nic dziwnego, żekardiochirurdzy myślą, że są bogami. Przywracają zdrowie ludziom,którzy beznich zpewnością by umarli". Już kilka razy Paigewidziała, jak serce przestawało bić izamieniałosię w nieruchomy kawał mięsa. A potem następował cud i martwy organzaczynał znowu pulsować i pompowaćkrew przez ciało,które otarłosięo śmierć. Pewnego ranka jednemu zpacjentówBarker miał umieścićw aorciepęcherzyk z powietrzem. Paige dostała polecenie, by asystowaćprzyoperacji. Barker już zabierał się do roboty, przerwał jednak naglei powiedział: Zrób to sama! Paigepodniosła na niego wzrok. Słucham? To prosta sprawa. Dasz sobie radę? spytał. W jego głosiebrzmiała pogarda. Tak odparła Paige przez zaciśnięte usta. No to bierz się dopracy! Barkerbył rozwścieczony. Patrzył, jak Paige umiejętnie wkładacienką rurkę dotętnicypacjenta 144 ; i przesuwają w kierunku serca. Zrobiła to bez żadnych trudności Barkerstał obok nie mówiąc ani słowa. ' rKct Dodiabła z nim myślała Paige. Nigdy nie będzie zadowolonyz tego, co robię", "uwny Paige wstrzyknęła do rurki płyn nieprzepuszczalny dla promienirentgenowskich. Obserwowali na monitorze,jak przepływał przez tętnicewieńcowe. Obraz pojawił się na ekranieprzeznaczonym do fluoroskopiii ukazywał miejsca zablokowania arterii, podczas gdy automatycznyaparat robił zdjęcia rentgenowskie. Jeden ze starszychlekarzy znajdujących sięw sali uśmiechnąłsięi spojrzał na Paige. Dobra robota powiedziałz uznaniem. Dziękuję odparła i odwróciła się do Barkera. Tylko cholernie powolna mruknął i wyszedł. Paige mogła odetchnąć w te dni, kiedy Barker nieprzychodził doszpitala ipracował w swoim prywatnymgabinecie. Pewnego razu powiedziała do Kat: Gdy niewidzęgo chociaż przez jeden dzieli, czuję się tak, jakbymspędziła tydzień na wsi. Chyba naprawdęgo nie znosisz? Jest wspaniałym lekarzem, ale jednocześniewyjątkowo nieprzyjemnym człowiekiem. Czy zauważyłaś,jak niektórzy ludzie bardzoupodobniają się do zwierząt? Jeśli Barker nie przestanie warczećna ludzijak pies, wszyscyzaczną go unikać. Tak. Czasami mam do czynienia z podobnymi facetami odparła Kat i zaśmiała się nerwowo. Czy świat niebyłby piękniejszy bezmężczyzn? Paigespojrzała na nią, lecz nic nie powiedziała. Poszły razem zobaczyć,w jakim stanie znajduje się Jimmy. Nadalnieodzyskał przytomności. Nie mogły nic nato poradzić. Kat westchnęła. Cholera! Dlaczego to przydarza się takim miłym chłopcom? Sama chciałabym wiedzieć. Myślisz, że wyjdzie z tego? Paige po chwili wahania odparła; Zrobiliśmy wszystko comożliwe. Teraz możemy liczyćtylko nałaskę Boga. Zabawne. Wydawało mi się, że to zależy odnas. 10 - Nic nictrwa u 145. Dzień później, kiedy Paige miała dyżur po południu i właśniewybierała się na obchód, zatrzymał ją na korytarzu Kapłan, jedenz lekarzy pracujących w szpitalu od dawna. Czeka cię niespodzianka powiedział iukazał zęby w uśmiechu. Dostaniesz dziś pod opiekę nowego studentaze szkoły medycznej. Naprawdę? O tak. Młodego przygłupa. Kogo? Żona doktora Wallace'a ma kuzyna, któremu zachciało się zostaćlekarzem. Wyrzucili gojuż z dwóch szkół medycznych. Wszyscy mieliśmy go na głowie. Dzisiajtwoja kolej. Paige jęknęła. Nie mam czasu na takiehistorie. Sama chciałabym. Nie masz wyjścia. Bądź grzeczną dziewczynką, a dostaniesz oddoktora Wallace'a medal wzorowegoharcerza. Kapłan roześmiał się i ruszyłdalej. Paige westchnęła. Podeszła do grupy stażystów czekającychnarozpoczęcie obchodu. "No i gdziejest ten nowy koleżka? zastanawiałasię spoglądając na zegarek. Spóźnia się już trzy minuty. Dam mujeszcze sześćdziesiąt sekund postanowiła jeśli nie przyjdzie, mamgo gdzieś". Naraz zobaczyła wysokiego, smukłegomężczyznę idącegoszybkim krokiem wich stronę. Zdyszany zbliżyłsię do Paige i z trudem łapiąc oddech wydusił: Przepraszam. Doktor Wallace prosiłmnie, żebym. Spóźnił się pan przerwałamu ostro Paige. Wiem. Przepraszam. Zatrzymało mnie. Nieważne co. Jak się pan nazywa? Jason. Jason Curtis. Chłopak miał na sobie sportową marynarkę. A gdzie kitel? Co takiego? Czy nikt nie powiedział panu,że na obchody zakłada się biały fartuch? Wyglądałona to, że Jasonstracił głowę. Nie. Obawiam się, że. Paige rzekła zirytowanym głosem: Proszę iść do gabinetu przełożonej pielęgniarek i powiedzieć,żeby dala panu kitel. Chyba także nie ma pannotesu. No.. nie. "Rzeczywiście ten chłopak nie jest zbytnio rozgarnięty" pomyślała. 146 Potem niech pan dołączy do nas. Będziemy naoddziale pierwszym Czy jestpani pewna? Ja przecież. Proszę zrobić to, co powiedziałam! Paige razem z grupą młodych lekarzy ruszyła korytarzem zostawiającJasona z otwartymi ustami. Byli już przytrzecim pacjencie, gdyzjawił się Curtis wbiałymfartuchu. ...guz w sercu pojawia się głównie w wyniku przerzutów dokończyła Paigei zwróciła się do Curtisa: Czy mógłbypan wymienićtrzy typy nowotworów? Wlepił w nią przerażonespojrzenie. Obawiamsię,że. nie. "Tego się bałam" pomyślała Paige. Mamynowotwór tkanki nabłonkowej, łącznej i nerwowej powiedziała. To bardzo interesujące odparł Curtis z uśmiechem. "Mój Boże! westchnęła w duchu Paige. Wszystko jedno czy to kuzyn Wallace^ czy nie, ale muszę sięgo pozbyć. Ito szybko". Zbadała kolejnegochorego, a potem wyprowadziła całą grupę na korytarz. Mamy tutaj do czynienia z przełomem tarczycowym z gorączkąi częstoskurczem. Objawy wystąpiły po operacji powiedziała i zwróciła się doJasona: Jak by pan potraktował takiegopacjenta? Curtis głowił sięprzez dłuższąchwilę, a potem odrzekł: Delikatnie. Paige z trudem nad sobą panowała. Nie jest pan jegomatką, lecz lekarzem! Należałoby podać mukroplówkę, by zapobiec odwodnieniu, oraz leki przeciwtarczycowei uspokajające, aby zmniejszyćdrgawki. Jason pokiwał głową. Całkiem rozsądnie przyznał. Przez cały obchód Curtis dawałwyłącznie dowody swojej ignorancji. Gdy skończyli, Paige poprosiła go na stronę. Czy mogę być z panem szczera? Ależ oczywiście zgodził się. To milo z panistrony. Niech pan wybierze sobieinny zawód. Zmarszczyłczoło. Myśli pani, że sobie nie poradzę? Mówiąc uczciwie. tak właśnie mi się wydaje. Niezbyt pana bawito zajęcie, prawda? Rzeczywiściema panirację. Czemu więc uparł się pan, żeby zostać lekarzem? Prawdę mówiąc, zostałem do tego zmuszony. Proszępowiedzieć doktorowiWallace'owi, że popełnił błąd przy147. prowadzając pana tutaj. Wydaje mi się, że powinien pan znaleźć sobie inny sposób na życie. Naprawdę doceniam, że mi to pani powiedziała rzekł Cunisz przekonaniem. Czy moglibyśmy porozmawiaćo tymprzy kolacji? Ma pani dzisiaj wolny wieczór? Nie mamy o czym dyskutować odparła Paige szorstko. Niech pan opowie o wszystkim swojemu wujowi. W tym momencie nakorytarzu pojawił się doktor Wallace. Jason! zawołał. Właśnie cię szukałem. Widzę, że już się poznaliście. Spojrzał wymownie na Paige. Tak odparła ponuro. Świetnie. Jason jest nowo zatrudnionym architektem i będzienadzorował budowę nowego skrzydła szpitala. Paige znieruchomiała. Co takiego? Notak. Nie mówił ci o tym? Poczuła, że pieką ją policzki. Przypomniała sobie swoje słowa: "Czyniktpanu nie powiedział, że naobchodyzakłada się biały fartuch? Czemusię panuparł,żeby zostać lekarzem? " A potemjego odpowiedź: "Prawdęmówiąc, zostałem zmuszony". ,J to przez kogo? Przeze mnie" pomyślała. Paige miała ochotę zapaść się pod ziemię. Zrobiła z siebie kompletnąidiotkę. Zwróciła się do Jasona: Dlaczegonie powiedział mi pan, kim pan jest? Patrzył na nią rozbawiony. Nie dała mi pani szansy. Na co? zainteresował się Wallace. Proszę mi wybaczyć. rzekła Paige szykując się do odejścia. A co z kolacją? Nie będę nic jeść. Jestem zbyt zajęta odparła iruszyła korytarzem. Jason patrzył na niąz podziwem. Co za kobieta! powiedział. To prawda zgodził się Wallace. Czy możemy iść domojegogabinetu pogadać o projekcie? Jasne odparł Jason wciąż myśląco Paige. Nastałlipiec, miesiąc, w którym coroku we wszystkich szpitalachStanów Zjednoczonych odbywa się przyjmowanie stażystów absolwentów szkół medycznych. Rozpoczynalipracę, która miałauczynićz nich prawdziwych lekarzy. 148 Pielęgniarki niecierpliwie wyczekiwały nowych pracowników liczącna to, że znajdą wśród nich przyszłych kochanków czy też mężów Teeolipcowego dnia, kiedy do szpitala przybyli lekarze, oczy niemal wszvstkich kobiet skupiły się na Kenie Mallorym. ' Nikt nie wiedział, dlaczego doktor Mallory został przeniesiony z drogiego, prywatnego szpitala w Waszyngtonie dookręgowego szpitala w SanFrancisco. Miał pięcioletni staż pracy i specjalizował się w chirurgii ogólnejKrążyły plotki, że musiał szybko opuścić Waszyngton, ponieważ miałromans z żoną pewnegosenatora. Rozeszły się także pogłoski, że musiałwyjechać,ponieważ jakaś pielęgniarkapopełniła samobójstwo z jego powodu. Były to jednak tylko przypuszczenia. Pielęgniarki, które ujrzały Kena,mogły bez wątpienia powiedzieć jedynie to, że jestwyjątkowo przystojnymmężczyzną. Wysoki, atletycznejbudowy, z falującymi jasnymi włosamii twarzą, jakiejnie powstydziłby się żaden gwiazdor filmowy. Mallory natychmiast przystosował się do nowych obowiązkówi sprawiał wrażenie, jakby pracowałtu od dawna. Był niezwykle czarującyi pielęgniarki niemal od samego początku zaczęły walczyć o jego względy. Lekarze widzieli, jak conoc Mallory zamyka się w dyżurce z innąpielęgniarką. Szybko zyskał opinię podrywacza, a po szpitalukrążyłylegendy o jego podbojach. Pewnegodnia Kat rozmawiała o nim z Honey. Czy wiesz,że za Kenem latają wszystkie pielęgniarki? rzekłaKat iroześmiała się. Walczą o to, by zaszczycił je uwagą chociażprzez tydzień! Ale musisz przyznać, że jest przystojny zauważyła Honey. Kat pokręciła głową. Wcale tak nie uważam. Pewnego ranka kilku lekarzy przebierało się w szatni, gdy do środkawszedł Mallory. Właśnie o tobie rozmawialiśmy powiedział jeden z doktorów. Pewniejesteś wykończony. Mallory wyszczerzył zęby. Nie narzekam odparł. Wszyscy wiedzieli, że spędził noc z dwiemapielęgniarkami kolejno. Grandy,jeden z internistów, powiedział: Ken, robiszz nasz wszystkich eunuchów. Czy jest w szpitalujakaś kobieta, która by ci się oparła? Mallory roześmiał się. Wątpię. Grundy zastanawiał się przez chwilę. Wydajemi się, że znam kogoś takiego. 149. Naprawdę? Kto to taki? Jedna lekarka. Nazywa się Kat Hunter. Mallorypokiwał głową. Ta czarna laleczka. Widziałemją. Bardzo ładna. Dlaczego uważasz, że nie uda mi się zaciągnąć jej do łóżka? Ponieważwszystkimdo tej porydawała kosza. Chyba nieprzepada za mężczyznami. A może nie spotkała dotychczas właściwego stwierdził Ken. Jak chcesz, to spróbuj z nią odparł Grundy ale wydaje misię, że nie masz szans. To zabrzmiało jak wyzwanie. Dowiodę ci, że się mylisz. Do rozmowy wtrącił się inny kolega. Chcesz się założyć? Pewniezgodził się Mallory z uśmiechem. Czemu nie? W porządku. Stawiam pięćset dolarów, żenie uda ci się jej uwieść. Wokół Mallory'ego zebrałasię grupkaciekawskich. Ja stawiam trzy stówy odezwał się któryś z lekarzy. A ja sześćdodałinny. Nakoniec stawka wyniosła pięć tysięcy dolarów. Ile mi dajecieczasu? spytał Mallory. No.. powiedzmy miesiąc rzekł Grundy po dłuższym namyśle. Pasuje ci? Oczywiście. Chociaż nie sądzę,żebym potrzebował aż tyle. Ale onabędzie musiała przyznać wtrącił Grundy ze poszłaz tobą do łóżka. Niema problemu odparł. Rozejrzał się po wszystkich i dodał: Palanty! Piętnaścieminut później Grundyznalazłsię w kafeterii, gdzieKatjadłaśniadanie z Paige i Honey. Podszedł do stolika. Czy mogęsiędo was na chwilę przysiąść? Paige uniosła wzrok. Jasne. Grundy usiadł. Popatrzył na Kat i rzekł przepraszającym głosem: Przykro mi, że muszę ci to powiedzieć, ale naprawdę czuję, żepowinienem cięostrzec. Kat spojrzała na niego pytająco. Przed czym? Grundywestchnął. Chodzi o tego nowego lekarza. Kena MaUory'ego. Tak. No i co? 150 O rany. to nieco żenująca sprawa. Założył się z kilkoma lękarzami o pięćtysięcy dolarów, że w ciągu miesiąca prześpi się j ir,h,Twarz Kat sposępniała. s"^ztol'a Naprawdę to zrobił? Tak. Nie zdziwięsię, jeślisię wściekniesz. Mnie samemu bardzosię tonie spodobało. Chciałem tylko cię ostrzec. Ken pewnie będzie chciałsię z tobą umówić. Dobrze, żebyś wiedziała, dlaczego to robi. Dzięki odparła Kat. Cieszę się, że mi o tympowiedziałeś. Przynajmniejto mogłem zrobić. Grundy wstał i wyszedłz kafeterii. Na korytarzuczekali na niego koledzy. Jak poszło? spytali. Świetnie odparł. Rozzłościła się nie na żarty. Ten sukinsyndostaniepo uszach. To straszne powiedziała Honey do przyjaciółek siedzącychprzy stoliku. Katpokiwała głową. Ktoś powinien go wykastrować. Stopnieją lody na Antarktydzie,zanim pójdę do łóżka z tym draniem. Paige rozmyślała. Wiesz co. Kat? odezwała się po chwili A może byś się takz nim spotkała? Co? spytała Katwlepiając w Paige zaskoczonespojrzenie. W oczach Paige zabłysły iskierki. Dlaczego by nie? Jeśli lubi takie gierki, to proszę bardzo. Tylkoniechgra tak, jak ty mu każesz. Kat pochyliła się do przodu. Mów dalej powiedziała. Ma trzydzieści dni, no nie? Kiedy poprosi cię orandkę, zgódź sięi zachowuj się tak, jakbyś była w siódmym niebie. Udawaj, że szalejeszza nim. Zwódź go, jak tylko możesz. Tylkonie idź z nim do łóżka. Damymu niezłą lekcję za pięć tysięcy dolców. Kat pomyślała o ojczymie. Poczuta, ze znalazła sposób na rewanż. To mi się podoba przyznała. Toznaczy,że się zgadzasz? spytała Honey. Jasne. Kat nie wiedziała, że w ten sposób podpisała nasiebie wyrok śmierci. Rozdział 16 Jason nie potrafił zapomnieć o Paige. Zadzwonił do sekretarki swojego wuja. Dzień dobry, mówi Jason Curtis. Czy mogłabypani podać mi domowy numer do doktorTaylor? Oczywiście,panie Curtis. Proszę chwileczkę poczekać. Gdy zatelefonował do mieszkania Paige, w słuchawce odezwała się Honey. Honey Taft, słucham. Tu łason Curtis. Czy zastałem doktor Taylor? Nie, nie ma jej tutaj. Jestna dyżurze w szpitalu. Och, to niedobrze. Honeyusłyszała nutę rozczarowania w jegogłosie. Jeśli to coś pilnego, mogę. Nie, niezaprzeczył. Mogęprzekazać jej wiadomość i powiedzieć, żeby zadzwoniła do pana. To byłoby świetnie ucieszył się Jason i podałnumer swojego telefonu. Przekażę jej obiecała Honey. Dziękuję. Kiedy Paige wróciła do domu, Honey oznajmiła jej na progu: Dzwonił dociebie jakiś Jason Curtis. Całkiemmiły facet. Zostawił swój numer. Możesz go wyrzucić. Nie zamierzasz do niego zadzwonić? Nie. Wciąż myślisz o Alfredzie, prawda? 152 Oczywiście, że nie. To wszystko,co udało się Honey tego wieczorawyciągnąć z Palce Jason odezwał się dopiero po dwóch dniach. Tym razem telefonodebrałaPaige. Paige Taylor, słucham. Dzieńdobry! ucieszył sięJason. Mówi doktor Curtis. Doktor. Może mnie pani nie pamięta rzekłpogodnie. Byliśmypewnego dnia razemna obchodzie. Zapraszałem panią potem na kolację. Odmówiła mi pani. Powiedziałam tylko, że mamdużo pracy. I nadal jestem bardzozajęta. Do widzenia, panie Curtis rzekła i z trzaskiem odłożyła słuchawkę. O co mu chodziło? spytała Honey. O nic. Następnego dnia o szóstej rano, kiedy grupa młodych lekarzy zebrałasię przed gabinetem, by razem z Paige wyruszyć na obchód, na korytarzupojawił się Jason. Miał na sobie biały kitel. Chyba się niespóźniłem powiedział zczarującym uśmiechem. Szukałemfartucha. Wiem, że zdenerwowałabysię pani, gdybymgo nie założył. Rozdrażniona Paige westchnęła głęboko. Proszę ze mną powiedziała iwprowadziła Jasona do pustejprzebieralni. Co pan tutajrobi? spytała, gdy znaleźli się w środku. Prawdę mówiąc, martwiłem się o pewnego pacjenta, któregowidzieliśmy tamtegodnia rzekłpoważnie. Chciałbym zobaczyć,jak się czuje. Jason wyraźnie działał Paigena nerwy. Miałpan podobno coś tutaj budować? Popatrzył na niąi odparł cichym głosem: Tak. Właśnie próbuję. Wyciągnął z kieszeni plik biletów. Nie wiedziałem, co pani najbardziej lubi, kupiłem więc bilety doteatru, do opery, na koncert i namecz. Proszę wybrać, co pani odpowiada. "Ten facet jestnieznośny" pomyślałaPaige. Czyzawszewyrzuca pan w ten sposób pieniądze? Tylko wtedy, kiedy jestem zakochany odparł Jason. Muszęsię chwilę zastanowić. 153. Wyciągnąt bilety w jej stronę. Proszę bardzo. Paige chwyciła nagle wszystkie. Dziękuję odparła słodko. Dam je moim byłym pacjentom. Większości z nich nie stać na chodzenie do teatru czy opery. Na twarzy Jasona pojawił się uśmiech. Wspaniale! Mam nadzieję, że będzieim się podobać. Czywybierze się pani ze mną na kolację? Nie. Trzeba przecieżcoś jeść. Może zmieni pani zdanie? Paigezrobiłosię trochę głupio, że zabrała Jasonowi wszystkie bilety. Obawiam się, że nie byłabym dzisiaj dobrym kompanem. Ostatniąnoc spędziłam na dyżurze i. Mogę odwieźć panią wcześnie do domu. Słowo harcerza. Westchnęła. No dobrze, ale. Wspaniale! Gdzie po panią przyjechać? Skończę pracę o siódmej. Zatem spotkamy się tutaj powiedział i ziewnął. A terazmuszę wrócić do domu i położyćsię z powrotem do łóżka. Tookropnewstawać takwcześnie. Jak pani to wytrzymuje? Patrząc, jakodchodzi, Paige uśmiechnęła się mimowolnie. O siódmej wieczorem, kiedy Jason przyjechałdo szpitala po Paige,pielęgniarka, którą zaczepił na korytarzu, powiedziała mu: Myślę, że znajdzie pan doktor Taylor w dyżurce. Dziękuję. Jason ruszył dalej korytarzem. Drzwi wskazanego pokoju były zamknięte. Zapukał. Nie usłyszał jednak żadnej odpowiedzi. Zastukał znowu, a potem otworzył drzwi i wszedł do środka. Na kozetce, pogrążona wgłębokim śnie, leżała Paige. Jason podszedł bliżej, przystanął i spoglądał na nią długą chwilę. "Ożenię się z tobą, moja mała" pomyślał. Wyszedł na palcach zpokoju i chichutko zamknąłza sobądrzwi. Następnegodnia Jason byt właśnie na zebraniu, gdy do gabinetuweszła sekretarka z bukietem kwiatów i bilecikiem, na którym przeczytał: "Przepraszam. Paige". Roześmiał sięi w czasieprzerwy na lunchzadzwoniłdo Paige do szpitala. Przepraszam zaostatni wieczór powiedziała. Tak mi głupio. Nic sięnie stało. Alemam jedno pytanie. 154 Tak? Czy mogę zwracać się do pani po imieniu? Oczywiście odparła z uśmiechem. Może w takim razie spróbujemy jeszcze raz i wybierzemy się nakolację dzisiaj? Wyraźnie się zawahała. "Nie chcę się z nikim wiązać. Alemuszęw końcu kiedyś zapomnieć o Alfredzie". pomyślała. Halo, jesteś tam? zaniepokoił się Jason. Tak odparłai nagle postanowiła. Możemy się spotkać. Cudownie. Kiedy Paige ubierała się wieczorem, zagadnęła ją Kat: Wygląda nato, że wybierasz się na randkę. Kto to taki? Architekt, któryudawał doktoraodparła Paige. Co? Paige opowiedziała jej całą historię. Zabawne. Interesuje cię ten facet? Nie bardzo. Spotkanie okazało się całkiem przyjemne. Paige czuła się z Jasonemswobodnie. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Zdawało się,że czaszatrzymał się w miejscu. Opowiedz mi o sobie zaproponował Jason. Gdzie spędziłaśdzieciństwo? Nie uwierzysz. Obiecuję, że tak. No dobrze, powiem ci. W Kongo, Indiach,Birmie, Nigerii,Kenii. Rzeczywiście, nie wierzę. Ale to prawda. Mójojciec pracował w Światowej OrganizacjiZdrowia. Czym się zajmował? Był lekarzem i leczył choroby tropikalne. Spędziłam dzieciństwopodróżując z nim po krajach TrzeciegoŚwiata. To musiało być dla ciebie uciążliwe. Raczej ekscytujące. Miało jednak też swoje złe strony. Nigdzienie zatrzymywałam się wystarczająco długo, by się z kim^ zaprzyjaźnić. "Nie potrzebujemy nikogo przypomniała sobienagle słowa Alfreda. Mamy siebie na zawsze. To moja żona, Karen". Potrząsnęłagłową, by odepchnąć od siebie wspomnienia. 155. Nauczyłam się kilku obcych języków i poznałam różne dziwneobyczaje. Jakie na przykład? Zastanawiała się przez chwilę. W Indiach wierzą w życie po śmierci oraz że następne wcieleniezależy od tego, w jaki sposób postępowało się w poprzednim. Jeśli ktośbył zły,mógt odrodzić sięjako zwierzę. Pamiętam psa z pewnej wioski. Zastanawiałamsię, kim byt wcześniej i cozłego zrobił. Może szczekał nie natych, na którychpowinien. Paigesię roześmiała. Byłam także świadkiem gherao. Co totakiego? Bardzo osobliwa formakary. Tłum otacza winnego. przerwała nagle. I co? Inic. Ludzie po prostu stoją. Nic nie mówią i nic nie robią. Aletenczłowiek w środkunie może się poruszyć ani uciec. Trzymają go tak długo,aż zgodzisię zrobić to, cochcą. Czasami trwa towiele godzin. Ludziewkręgumogą sięwymieniać. Widziałam kiedyś, jak pewien człowiek,któregozłapali, próbował ucięć. Dopadli go i zatłuklina śmierć. Na to wspomnienie Paige zadrżała. Przypomniała sobie ludzi, przyjaznych na co dzień, którzy zamienili sięw rozszalałe,wrzeszczące stado. "Uciekajmy stąd! " krzyknął wtedy Alfred. Wziął ją za rękęi zaprowadził w bezpieczne miejsce. To straszneprzyznał Jason. Wyjechaliśmy z ojcem następnegodnia. Szkoda, że niepoznałem twojego ojca. Był wspaniałym lekarzem. Mógł otworzyć prywatną klinikęprzyPark Avenue, ale nie interesowałygo pieniądze. Chciał tylko pomagać ludziom. "Tak jak Alfred" pomyślała. Co się z nim stało? Zostałzabitypodczas walk plemiennych. Tak mi przykro. Ojciecbardzo kochałswojąpracę. Na początku tubylcy zwracalisię przeciwko niemu. Byli bardzopodejrzliwi. W pewnej odległej hinduskiej wiosce wszyscy stawiali sobie horoskopy u miejscowego astrologai ściśle się ich trzymali rzekła Paige, a na jej ustach pojawił sięuśmiech. Ja także miałam swój horoskop. Bardzo misię podobał. Czy powiedziano w nim, że wyjdzieszza przystojnego, młodegoarchitekta? Paige spojrzała naJasona iodparła stanowczo: Nie. Rozmowa stawałasię zbyt osobista. 156 l Jesteśarchitektem, więc może mme zrozumiesz. Dorastałamw chatach zrobionych ztrzciny oblepionej gliną, gdzie podłogę stanowiłozwykle klepisko, a w dachu pokrytym słomą gnieździły sięmvszvl szczury. Mieszkałam też w tukulsach pozbawionychokien. Na dachachtychdomostw rosła trawa. Zawsze marzyłam o wygodnym,piętrowymdomu z werandą, otoczonym zielonym trawnikiem i płotem z palikówpomalowanych na biało i. Paigeprzerwałanagle. Przepraszamnie chciałam ci o tym opowiadać, ale sammnie sprowokowałeś. Dobrze zrobiłem odparłJason. Paige spojrzała na zegarek. Nie wiedziałam, że jest tak późno. Spotkamy się jeszcze? "Nie powinnammu robić żadnych nadziei" pomyślała Paige i przypomniała sobie, co powiedziała jej kiedyś Kat: Marzyszo rzeczach nierealnych. Dajsobie z tymspokój. Paige spojrzała na Jasona i odparła: Tak. Wcześnie rano następnego dnia przybył posłaniec zpaczką. Paigeotworzyła mu drzwi. Mam coś dla doktor Taylor powiedział. To ja. Posłaniec popatrzyłna nią zaskoczony. Pani jest lekarzem? Tak odrzekła Paige cierpliwie. Coś panu nie odpowiada? Wzruszył ramionami. Ależ skąd. Czy mogłaby pani (u podpisać? Paczka była zadziwiająco ciężka. Zaintrygowana Paige zaniosła ją dosalonu, postawiła na stole i rozpakowała. W środku znajdował się miniaturowy model pięknego, jednopiętrowego domu z werandą. Otaczał gotrawnik i ogród ogrodzone białym płotem. "Jason robił to pewnie przezcałą noc" pomyślała Paige. Znalazła liściki przeczytała: Taki będzie mój dom l]Taki będzie naszdom [ ]Proszę wstaw krzyżyktam, gdzie chcesz. Siedziała przy stolei długopatrzyła na prezent. Dom bardzo jej siępodobał, ale czuła,że mężczyzna, który go przysłał, nie jest tym,o którego jej chodziło, "Co się ze mną dzieje? " zastanawiała się Paige. Przecież Jasontointeligentny, przystojny i czarujący facet. Jednak dobrze wiedziała, o cochodzi. Jason po prostu nie byt Alfredem. 157. Z zamyślenia wyrwał ją telefon. Czy dostałaś swój dom? spytała Jason. Tak. Piękny! odparłaPaige. Bardzo d dziękuję. Chętnie zbudowałbym dla ciebie prawdziwy. Czy wypełniłaś jużzamówienie? Jeszcze nie. Nie szkodzi. Jestem cierpliwy. Masz dziś wolny wieczór, by wybrać sięna kolację? Tak, ale muszę cię ostrzec. Przez cały dzień będę operowaći po pracy mogę być zmęczona. Wybierzemy się niezbyt późno. A przy okazji,tym razem kolacja będzie w domu moich rodziców. Paige zamilkła na chwilę. Opowiadałem im otobie. Czuła, że wszystko dzieje się zbyt szybko. To wprawiało ją wzakłopotanie. Gdyodłożyła słuchawkę, pomyślała: "Nie powinnam się umawiać. Wieczorem będę lak wykończona, żebędę marzyć jedynie o tym, bypołożyć się do łóżka". Miała ochotę zadzwonić do Jasona i odwołaćspotkanie. Jest już za późno pomyślała jednak. Mamnadzieję, żeuda mi się nie zasnąć nad talerzem". Kiedy Paige szykowała się wieczorem dowyjścia. Kat zauważyła: Wyglądasz na zmęczoną. Bo jestemwykończona. W takim razie czemu wychodzisz? Powinnaś iść do łóżka. No,chybaże to coś ważnego. Czy ja wiem. Znowu masz spotkać się z Jasonem? Tak. Zabiera mnie do swoichrodziców. Coś podobnego! zawołała Kat ipokręciła głową. To jeszcze nic nie znaczy odparłaPaige i dodała w duchu: "Zupełnie nic". Rodzice Jasona mieszkali wpięknym, starym domu w dzielnicyPacific Heights. Ojciec, okołosiedemdziesięcioletni mężczyzna,wyglądałjak arystokrata. Matka zaś była serdeczna i szczera. Paigepoczuła sięu nich jakw domu. Jason dużo nam o pani opowiadał rzekła pani Curtis. Niepowiedziałnam tylko, że panijest tak piękna. 158 Dziękuję. Weszli do bilbioteki wypełnionej miniaturowymi modelami budynków zaprojektowanych przez Jasona i jego ojca. W SanFrancisco wybudowano wieledomów według projektówJasona, jego sławnego dziadka i moich rzekł ojciec. Mój syn togeniusz. Właśnie cały czas usiłujęprzekonać otym Paige odparł JasonPaige roześmiała się. Już ci wierzę. Powiekijej ciążyłyi cały czas walczyła zsennością. Jason przyglądał się jejz troską. Siadajmy do kolacjizaproponował. Przeszli do dużej, wyłożonej dębową boazerią jadalni, w której stałypiękne antycznemeble. Na ścianach wisiały portrety. Pokojówka zaczęłapodawać do stołu. Na tamtymobrazie jest dziadek Jasona rzekłojciec wskazującdłonią. Wszystkie budynki, które zaprojektował, zostały zniszczonepodczas trzęsienia ziemi w w 1906 roku. Szkoda, żetak się stało. Byływyjątkowoudane. Potem pokażę pani kilka fotografii. Po chwili głowa Paige opadła na stół. Dziewczyna zasnęła. Dobrze, żenie podałam jeszcze zupy powiedziała matka Jasona. Ken Mallory miał problem. Kiedy historia o zakładzie, że prześpi sięz Kat, rozeszła się po szpitalu, suma szybko wzrosła do dziesięciu tysięcydolarów. Mallory był tak pewny, że wygra, iż założyłsię owiele więcej,niżsam mógłbyzapłacić. Jeśli przegram pomyślał znajdę sięw poważnychtarapatach. Ale nie zamierzam na to pozwolić. Pokażęim, co potrafię". Kat jadła lunch z Paige i Honey w kafeterii, gdy Mallory podszedłdo ich stolika. Nie macie nic przeciwko,że sięprzysiądę? spytał czarującymgłosem. "Sprytnyfacet" pomyślała cynicznie Kat. Ależ skąd odparła. Proszę siadać. Paige i Honey wymieniły spojrzenia. Muszę już iść oznajmiła Paige. Ja też wtrąciła Honey. Zobaczymy się później. Mallory patrzył, jak odchodziły. Dużo masz dziś pracy? spytał Kat takim tonem, jakby naprawdę go to interesowało. Tyle cozwykle odparła iobdarzyła go słodkim,obiecującymuśmiechem. 159. Mallory starannie zaplanował swoją strategię. "Dam jej do zrozumienia, żeinteresuje mnie jako człowiek, a nie tylko jako kobieta. One nielubią, kiedy traktuje się je jedynie jako obiekty seksualne. Porozmawiamz nią o medycynie. Będę działałpowolii ostrożnie. Mam cały miesiąc, by zastawić na nią sidła". Czy słyszałaśo wyniku sekcji zwłok pani Tumball? zacząłMallory. Podobno miała w żołądku butelkę pococa-coli! Wyobrażasz sobie jak. Kat pochyliła się nieco do przodu. Ken przerwała mu w pół zdania co robisz w sobotę wieczorem? Mallory poczuł sięzupełnie zbityz tropu. Słucham? Prawie oblał się rumieńcem. "Mój Boże! pomyślał. To prawdziwa kobieta, nie żadna lesbijka. Chłopcy tak o niej mówili, ponieważ niemogli jej uwieść. Mnie napewno to się uda. Ta mata samasiędo mniedobierze! " Próbował przypomnieć sobie, z kim umówił się nasobotę. Była to Sally, pielęgniarka. "Może poczekać" stwierdził. Nic ważnego odparł. Chętnie wybiorę się z tobą nakolację. Kat położyła mu rękę nadłoni. Wspaniale rzekła miękko. Nie będęmogła się doczekać. Mallory uśmiechnął się ukosem. Ja także. "Nawet nie wiesz jak bardzo, mała dodał wduchu. Mogęprzecież wygrać dziesięć tysięcy dolców! " Po południu Kat opowiedziała wszystko Paige i Honey. Szczęka muopadła! Szkoda,że nie widziałyście wyrazu jegotwarzy! Wyglądał jak kot, który potknął kanarka. Paige przypomniałajej: Pamiętaj, Kat, to ty jesteś kotem, a on kanarkiem. Co zamierzasz zrobićw sobotę wieczorem? spytała Honey. Macie jakieś pomysły? zainteresowała się Kat. Ja mam odparłaPaige. Posłuchajcie. Wsobotę wieczorem Kat i Ken Mallory jedli kolację w restauracji"Emilio" nadzatoką. Kat specjalnie na tęokazjęubrała się elegancko,zrobiła się na bóstwo. Miała na sobiebiałą bawełnianą sukienkę, któraodsłaniała jej kształtneramiona. Wyglądasz fantastycznie powiedział Mallory. Staranniedo160 bierai komplementy. Postanowił wyrażać swojeuznanie lecz w lakisposób, by nie wydawać się nachalnym. Chciał okazać się czarujący lecynie było to potrzebne. Szybkoprzekonał się, że Katsama stara iponoczarować. 8Gdy popijali wino,rzekła: Wiesz, Ken, wszyscy mówią, że jesteś wspaniałym lekarzem No takodparł skromnie Mallory. Mam sporo doświadczeniai staram siędbać o swoich pacjentów. To dla mnie bardzo ważne. Tonjegogłosubył szczery. Kat położyła rękę na jego dłoni. Wierzę ci. Powiedz mi,skąd pochodzisz. Chciałabym wszystkoo tobie wiedzieć. "O rany! " pomyślał Mallory. Właśnie oto mu chodziło. Nieprzypuszczał, że sprawypotoczą się tak gładko. Znal się na kobietach. Zawsze odbierał sygnały, które nadawały. Swojeprzyzwolenie potrafiływyrazić spojrzeniem, uśmiechem, a nawet tonem głosu. Kat robiławszystko naraz. Przysunęła się do Kena i rzekła uwodzicielsko: Opowiedz mi osobie. Mówił bezprzerwy niemal przez cały wieczór, a kiedy tylko chciałzmienić temat i dowiedzieć się czegoś o Kat, dziewczyna natychmiastoponowała: Nie,nie. Opowiedz mi jeszcze coś. Twoje żyde jest takiefascynujące! "Oszalała na moim punkcie" doszedł do wniosku Mallory. Żałowałteraz, żenie założył się o większą sumę. "Gdybym chciał, mógłbymwygrać jużdzisiaj"pomyślał. Gdy pili kawę. Katspytała nagle; Czy miałbyś ochotę wpaść do mnie na drinka? "Strzał w dziesiątkę! " stwierdzi} w duchu Mallory i odparł cicho: Zwielką przyjemnością. "Chłopakom coś się pomyliło pomyślał. Przecieżto najbardziejnapalona panienka, jaką kiedykolwiek spotkałem". Miał niemalwrażenie,że zaraz zostanie zgwałcony. Pół godziny później znaleźli się w mieszkaniu Kat. Milo tutajpowiedział Mallory rozglądając siędookoła. Naprawdę. Mieszkasz sama? Nie. Razem z Paige i Honey. Ach tak. Kat usłyszała nutę rozczarowania w jego głosie. Ale wrócą dzisiajpóźno odparłai uśmiechnęła się przymilnie. Świetnie ucieszył się Mallory. Napijeszsię czegoś? Chętnie. Patrzył, jakKat podchodzi do małego barlm i napełnia kieliszki. 11 - Nicnie trwa wiecznie. "Niezła laseczka pomyślał. Całkiem zgrabnai w dodatku dostanędziesięć tysięcy za to, że się z nią prześpię". Roześmiał się na głos. Kat odwróciła się. Z czego się śmiejesz? Zniczego. Waśnie myślałem, jak bardzojestem szczęśliwy będąc tu z tobą sam na sam. Ja czujęsię jakw siódmym niebie odparła Katsłodko, podając mu kieliszek. Mallory już miał wznieść toast, gdy Kat go uprzedziła: Za nas! Zanasze spotkanie! rzekł wznosząc kieliszek. Chciał właśnie zaproponować, bywłączyłagramofon, gdy powiedziała: Może posłuchamy jakiejś muzyki? Czytasz w moichmyślach. Włączyłapłytę ze starymi przebojami Cole'a Portera. Ukradkiemspojrzała na zegarek, a potem zwróciła siędo Kena: Lubisz tańczyć? Zbliżyłsię do niej. Zależy z kim. Z tobązatańczę bardzochętnie. Objęli się i zaczęli się lekko kołysać sunąc wolno po podłodze w rytmsentymentalnej melodii. Mallory czuł, jak Kat zmysłowo przytula siędoniego, i stwierdził, że ma erekcję. Przyciągnął ją bliżej, a ona uśmiechnęła się do niego. "No, chyba już czas na prawdziwe amory" pomyślał. Wiesz, jesteścudowna powiedziałpożądliwie. Pragnę cię,odkąd ujrzałem eię pierwszy raz. Kat spojrzała mu woczy. Czuję do ciebiedokładnie to samo, Ken. Zbliżył usta do jej warg i pocałował ją namiętnie. Chodźmy do łóżka powiedział niecierpliwie. Och tak! Wziąl ją zarękę ipociągnął w stronę sypialni. W tym samymmomencie otworzyły się drzwi do mieszkania i do środkaweszłyPaige oraz Honey. Cześć! zawołała Paige i spojrzała zdziwiona na Kena. Och, doktor Mallory! Nie spodziewałam się pana tutaj! No tak. jatylko. Byliśmy razem nakolacji rzekła Kat. Mallory z trudem tłumił złość. Zwrócił się do Kat: Powinienem jużiść. Jest późno, a jutro czeka mnie dużo pracy. Szkoda, że wychodzisz stwierdziła Kat i spojrzała naniego tęsknym wzrokiem. Może spotkamy się jutro wieczorem? zaproponowałMallory. 162 Chętnie. To wspaniale! ...ale nie mogę. W takim razie może w piątek? Kat ściągnęła brwi. Och, niestety, obawiam się, że w piątek także nie mam czasu. Mallory zaczął się denerwować. A w sobotę? Kat wreszcie się uśmiechnęła, W sobotę byłobyświetnie. Skinął głową i jakby odetchnął z ulgą. Dobrze. Zatem spotkamy się za tydzień. Dobranoc powiedziałdo Paige i Honey. Kat odprowadziła go do drzwi. Życzę ci słodkich snów szepnęła. Będęśnić o tobie. Mallory uścisnął jej rękę. Wierzę, że sny się spełniają. Przekonamysię o tym w sobotę. Nie mogę się doczekać. Tej nocy Kat leżała w łóżku myśląc o Kenie. Nienawidziła go. Jednakwieczór się jej podobał i to ją bardzo zdziwiło. W dodatku niemiaławątpliwości, że Mallory także się dobrze bawił, mimo że nie do końcabył z nią szczery. "Gdyby tonie była gra myślałagdyby wszystkodziało się naprawdę. " Nie wiedziała, wjak bardzo niebezpieczną sytuacjęsię wplątała. Rozdział 17 "lYl. ożliwe, że wszystko przez tę pogodę" pomyślała znużonaPaige. Na dworzebyło zimno i ponuro, a ulewny deszcz wprawiał jąw przygnębienie. Zaczęła dzieńo szóstej i od rana napotykała sameproblemy. Zdawałosię, żewszyscy pacjenci zaczęli skarżyć się w jednejchwili. Pielęgniarki miały kiepski humor i niedbale wykonywały swojeobowiązki. Pobierały krew nietym chorym, cotrzeba, gubiły zdjęciarentgenowskie, które akurat były pilnie potrzebne, i niegrzecznie odburkiwały pacjentom. W dodatkubrakowało ludzi do pracy, ponieważpanowała właśnie epidemiagrypy. Taki to był dzień. Jedynie na krótką chwilę Paige poprawił humor telefon od JasonaCurtisa. Witaj powiedziałpogodnie. Pomyślałem, ze zadzwonięi dowiem się,jak mają się nasichorzy. Wspaniale odparła. Czy jest jakaś szansa, żebyśmy zjedli razem lunch? Paige roześmiała się. Żartujesz chyba. Będę szczęśliwa, jeślido czwartej udami sięprzegryźć jakąś kanapkę. Mamydzisiaj prawdziwe urwanie głowy. W porządku. Nie będę cię więc zatrzymywał. Czymogę zadzwonićpóźniej? Pewnie. No to na razie. Paige pracowała do północy bez chwili przerwy, a kiedy wreszcieskończyła dyżur, była zbyt zmęczona, by się ruszać. Rozważała, czyzostać w szpitalu i przespać się na kozetce w dyżurce, ale myśl o cie164 płym, przytulnym łóżku w domu okazała się zbyt kusząca. Paige zmieniłaubraniei powlokła się do windy. Natknęła się na doktoraPetersona. Mój Boże! powiedział. Co się stało? Paige uśmiechnęła się z trudem. Czy wyglądam aż tak źle? Prawdę mówiąc, nie najlepiej odparł. Wybierasz siędołom"1' Paige skinęła głową. Maszszczęście. Ja właśnie zaczynam. Przyjechaławinda. Paige weszła do niej niemal po omacku. Peterson zawołał: Paige! Potrząsnęła głową walcząc z sennością. Będziesz wstaniedojechaćdodomu? Pewnie wymamrotała. A kiedy wreszcie tam się znajdę,będę spać bez przerwy przez dwadzieściacztery godziny. Dotarta na parkingi wsiadła do samochodu. Zastygła nad kierownicą,zbyt wykończona, by uruchomić silnik. "Nie mogę przecież tutaj zasnąć pomyślała muszę dotrzeć do domu". Wyjechała z parkingu i skierowałasię w stronę ulicy wiodącejw okolice, w których mieszkała. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jakprowadzi, dopóki nie usłyszała wrzasku jakiegoś kierowcy; Hejtam, zjeżdżaj z drogi, ty pijaku! Z całychsił próbowała się skoncentrować. "Nie mogę zasnąć. muszęjeszcze trochę wytrzymać" powtarzała sobie. Włączyła radio i przekręciła potencjometr do oporu. Kiedy dotarła dodomu, siedziała jeszczedosyćdługo w samochodzie, zanim zebrała siły, by wysiąść i wspiąć siępo schodach. Kat i Honey smacznie spały w swoich łóżkach. Paige spojrzała nabudzik stojący na nocnej szafce. Wskazywał pierwszą. Zaczęła się rozbierać,ale nie starczyło jej si}. Padła na łóżko w ubraniu i natychmiast zasnęła. Obudził ją dzwonek telefonu, który zdawał się dobiegać z odległejplanety. Paige niemiała najmniejszejochotysię podnosić, ale natarczywydźwięk sprawiał, że czuła,jakby ktośwbijał jej w głowę igły. Usiadłachwiejąc się i sięgnęła po słuchawkę. Halo. Doktor Taylor? Tak odparła zachrypniętym, ledwie słyszalnym głosem. Doktor Barker chciałby, żeby asystowała mu pani przy operacji,w sali numer cztery. To pilne. Paige odchrząknęła. To chyba jakaś pomyłka wymamrotała. Właśniezeszłamz dyżuru. 165. Doktor czeka w sali operacyjnej numer cztery powtórzył ktośi w słuchawce zapadła cisza. Paige usiadłanabrzegu lółka nieprzytomna i zaspana. Na zegarkubyła czwarta piętnaście. Zastanawiała się, dlaczego doktor Barker wzywałją w środku nocy. Znalazła tylko jedną odpowiedź: coś się stało któremuś z jej pacjentów. Potykając się dotartado łazienkii opłukała twarz zimną wodą. Spojrzaław lustro i pomyślała: "Mój Boże! Wyglądam jak własna matka. Nie. Mamanigdy nie wyglądała tak źle". Dziesięć minutpóźniej Paige jechała z powrotem do szpitala. Byłana wpół przytomna, gdywchodziła do windy,by dostać się na czwartepiętro. Poszłado szatni i przebrała się, a potem powlokła się do sali operacyjnej. Zastała tam, oprócz Barkera,trzy pielęgniarki i asystenta. Barker spojrzał na wchodzącą Paige i zawołał: Na miłość boską, ma pani nasobie szpitalny szlafrok! Czy niewie pani,jakie ubranie zakłada się do operacji? Paige przystanęła oszołomiona,drgnęła i otworzyła szeroko błyszczące oczy. Proszę posłuchaćpowiedziała wściekle. Mój dyżur już sięskończył. Przyszłam tutaj tylko po to, żeby wam oddać przysługę. Niezamierzam. Niech pani nie dyskutujewtrącił szorstko Barker tylkopodejdzie tutaj i poda mi retraktor. Paige zbliżyła się do stołu operacyjnego. Leżał tam jakiś obcyczłowiek, który nie był jejpacjentem. "Barker nie miał prawa mniewzywać pomyślała. Pewniepróbuje mnie zmusić, żeby odeszła zeszpitala. Niech mnie diabli, jeśli tozrobię! " Spiorunowała go wzrokiem,wzięła retraktor i zabrała się do roboty. Przeprowadzano nie cierpiącą zwłoki operacjęprzeszczepu fragmentutętnicywieńcowej. Nacięcie na skórze biegło od środka klatki piersiowejaż do mostka, który przecięto elektryczną piłą. Umożliwiło to dostęp dosercai głównych naczyń krwionośnych. Paige umieściła metalowy retraktor w rozciętymmostku i rozchyliłajego brzegi. Przyglądała się, jak doktor Barker zręcznie otwieraworekosierdziowy i dostaje się do serca. Wskazał na tętnice wieńcowe. A oto i nasz problem powiedział. Wcześniej wyciął długikawałek żyły z nogi pacjenta. Wszył fragmentdo głównej tętnicy wychodzącej z serca. Drugikoniec przymocował dojednejw tętnic wieńcowych tak, że krew omijała chore naczynie i przepływała przez wszczepioną żyłę. Paige podziwiała mistrzostwo Barkera. "Gdyby ten facet nie byttakim draniem" myślała. 166 Operacja trwała trzy godziny. Gdy dobiegła końca,Paige bytaledwoprzytomna. Barker założył ostatnie szwy, odwrócił się do asvshiiacvrlimu osób i powiedział: 3-w}w-yw Chciałbym wam wszystkimpodziękować. Starał sięnie patrzeć na Paige. Paige słaniając się na nogach wyszła z salibezsłowa i udała się nagórę do gabinetu Benjamina Wallace'a. Wallace właśnieprzyszedł. Wyglądasz na zmęczoną zauważył. Powinnaśtrochę odpocząć. Paige odetchnęłagłęboko, by opanowaćzłość. Chciałabym się przenieść na inny oddział chirurgiczny oznajmiła. Wallace przyglądał się jej uważnie przez chwilę. Zostałaś przydzielonado doktora Barkera, czy tak? Zgadza się. I w czym problem? Proszę zapytać samego doktora. Wydajemi się, że on mnienienawidzi. Pewnie zradościąby się mnie pozbył. Chętnie przeniosę siędo grupy prowadzonej przez kogośinnego. Przez kogokolwiek. Porozmawiam z Barkerem obiecał Wallace. Dziękuję. Paige odwróciła się i wyszła z pokoju. "Lepiej niech trzymają mnieodniego z daleka pomyślała. Zabijętego drania, jeśli znowu gozobaczę". Paige dotarła wreszcie do domu izasnęła na dwanaście godzin. Obudziła się z uczuciem, że stało się coś cudownego,a polem przypomniała sobie, cosię wydarzyło. "Nie będę jużmusiała oglądać tegopotwora" cieszyła się. Jechała do szpitala pogwizdując. Gdy kroczyła korytarzem, podszedł do niej dyżurny. Doktor Taylor. Tak? Pan Wallace chciałby się z paniąwidzieć. Dziękuję odparła. Zastanawiała się, z jakimchirurgiem przyjdzie jej teraz pracować. "Każdy będzie lepszy od Barkera". Skierowała swoje krokido biuraWallace'a. No, Paige,teraz wyglądasz o wiele lepiej. Dzięki. Także czuję sięznacznie lepiej. Mówiłaprawdę. Ogarniało ją rozkoszne uczucie ulgi. Rozmawiałem z doktoremBarkerem. 167. Paige uśmiechnęła się. To świetnie. Jestem panu bardzo wdzięczna. Nie pozwolipani odejść. Uśmiech Paige zamarł. Co takiego? Powiedział, że została pani przydzielona do jego grupy i zostaniepani tam. v' mogła uwierzyć w to,co usłyszała. Ale czemu? spytała. Wiedziała dlaczego. Ten cholerny sadysta potrzebował kogoś, nadkim mógłby się znęcać. Niezamierzamsię na to zgodzić. Wallace odparł ponuro: Obawiam się, że nie masz wyboru. Chyba że chceszopuścićszpital. Myślałaśjuż o tym? Paige nie musiała się długo zastanawiać. Nie odparła. Wiedzała, że Barker nie zmusi jej do zrezygnowania z pracy, a pewnie taki miał plan. Nie odejdę stad. W porządku. "Wkażdym razie nie tak szybko dodała w duchu. Jeszczeznajdę sposób, żeby odpłacić się Bakerowi pięknym za nadobne". Ken Mallory przebierał się wszatni, przygotowując się do obchodu. Do środka wszedł Grundy i paru innych lekarzy. Tutaj jesteś! rzekł Grundy. Jak cileci, Ken? Świetnie odparł Mallory. Grundy odwrócił się do kolegów. Wcalenie wygląda, jakby właśnie przeleciał jakąśpanienkę,prawda? powiedział, a potem znowu zwrócił się do Kena. Mamnadzieję,żeszykujesz dla nas forsę. Zamierzam zapłacić ratęza samochód. A ja chyba kupię sobie parę nowych ubrań dorzucił ktoś inny. Mallory pokiwał głową zpolitowaniem. Na waszym miejscu nie liczyłbym na to. Lepiej przygotujcie forsędla mnie! Grundy popatrzył na Kena uważnie. Jak to? Jeśli ona jest lesbijką, to mnie możecienazwać eunuchem. Tonajbardziej napalona babka, jaką kiedykolwiek spotkałem. Zeszłej nocyprawie rzuciła się na mnie! Zaniepokojeni lekarze spojrzelipo sobie. Ale nie poszła z tobą do łóżka? 168 Tylko dlatego,moi przyjaciele, że ktoś przeszkodził nam edvudawaliśmy siędo sypialni. Ale umówiłem się z Kat na sobotę wieczóri myślę, żewtedy wszystko sięuda oznajmił Mallory kończąc tirubierać. A teraz jeśli pozwolicie, panowie. ę Godzinę późniejGrundy spotkał Kat na korytarzu. Właśnie cię szukałempowiedział. Był wściekły. Czycoś się stało? Chodzio tego drania, Mallory'ego. Jest strasznie pewnysiebie. Opowiada wszystkim, że w sobotę wieczorem zaciągnie cię do łóżka. Nie martw się odparła Kat ponuro. Nigdy musię to nieuda. Kiedy Ken przyjechał po Katw sobotę, dziewczyna miała na sobie krótką, obcisłą sukienkę, która doskonale uwydatniała jej kuszącąfigurę. Wyglądasz fantastycznie rzekł Mallory z podziwem. Objęła go ramionami. Chciałamci się podobać odparłai przytuliła się do niegomocno. "O Boże, ona naprawdę ma na mnieochotę! " pomyślał Mallory. Kiedy się odezwał, jego głos zabrzmiał trochę ochryple. Wiesz, Kat, mam pewienpomysł. Może wpadniemy do ciebie,zanim pójdziemy na kolację i. Kat pogłaskała go po twarzy. Och, kochanie, bardzo bym chciała, ale Paige akuratjest w domu. W rzeczywistości Paigemiała właśniedyżur w szpitalu. Och, rozumiem. Ale po kolacji. Kat kokieteryjnie zawiesiła głos. Tak? Możemy pojechać dociebie. Mallorypołożył jej ręce na ramionach i pocałował w usta. To cudownie! powiedział. Potem zabrał Kat do restauracji "Iron Horse" na wspaniałą kolację. Kat bawiła się doskonale. Mallory byt czarujący, zabawnyi wyjątkowopociągający. Wydawało się, że naprawdę interesuje się Kat. Wiedziała, żeschlebia jejz wyrachowania,ale jego komplementy brzmiałyprzekonywająco. "Gdybym niewiedziała, dlaczego to robi. " pomyślała Kat. Mallory ledwie skosztował jedzenia. Wciąż tylko myślał: "Za dwie 169. godziny wygram dziesięć tysięcy dolców. Za godzinę. Zatrzydzieściminut. " Skończyli pić kawę. Idziemy? spytał Mallory. Kat ujęła jego dłoń. Tak. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo chciałabym znaleźć sięjuż w twojej sypialni. Chodźmy. Wzięli taksówkęi pojechali do mieszkania Mallory'ego. Szaleję za tobąszepnął Kat do ucha. Nigdy nieznałemtakiejkobietyjak ty. Kat przypomniała sobie słowa Grundy'ego:"Ken jest takipewnysiebie. Opowiada wszystkim, że w sobotę zaciągnie cię dołóżka". Kiedy podjechali poddom, Malloryzapłacił taksówkarzowi i poprowadził Kat do windy. Wydawało mu się, że nigdy nie dotrą na miejsce. Wreszcie otworzyłdrawi do mieszkania. To tutaj. Katweszła do środka. Ujrzała zwykłą, małą kawalerkę, której wyraźnie brakowało kobiecejręki. Jak tuładnie pochwaliła i odwróciła się do Kena. Uśmiechnął się. Pokażę cipokój rzekł. I włączę jakąśmuzykę. GdyMallorypodszedł do magnetofonu. Kat spojrzała na zegarek. W pokoju rozległ się melodyjny głos Barbry Streisand. Ketfiwziąt Kat za rękę. "Chodź do mnie, moja mała. FPoczekajchwilęodparła łagodnie. Spojrzał na nią zdziwiony. Na co? Tak miło siedzieć tu razem z tobą,zanim. Możemy posiedziećw sypialni. Chętnie bym się czegoś napiła. Ach, oczywście odparł,z trudem ukrywając zniecierpliwienie. Czego sobie życzysz? Poproszę wódkę z tonikiem. Już się robi. Podszedłdo barku i pospiesznie napełnił dwa kieliszki. Kat znowu ukradkiem zerknęła na zegarek. Mallory wrócił na kanapę i wręczył jej drinka. Nasze zdrowie, kochaniepowiedziałwznosząc kieliszek. Za nas oboje. Zanas powtórzyła Kat i skosztowała trunku. Och,mójBoże! parsknęła. Spojrzał na nią wystraszony. 170 Co się stało? Towódka! Przecież sama chciałaś. Naprawdę? Przepraszam, musiało mi się coś pomylić Ni-n",iwódki! odparła i pogładziła Kena po policzku. Czy możesz^? ^szkockiej z wodą sodową? au Jasne. RozdrażnionyMallory przełknął ślinę i podszedł do barku żebprzygotować następnego drinka. 'Kat znowu rzuciłaokiem na zegarek. Mallory wrócił po chwilii podał jej szklankę. Dziękuję, kochanie. Gdy Kat się napiła, wziąłod niej szklaneczkę ipostawił na stole. Objął Kat iprzyciągną} do siebietak blisko, że poczuła, jak bardzo jestjuż gotowy. A teraz rzekł miękko Kenzajmijmy się wreszciesobą. Och, tak szepnęła Kat namiętniei pozwoliła zaprowadzćsiędo sypialni. "Udało się! " cieszył się w duchu Mallory. Nareszciesię udało. Runęły mury Jerycha! Zrzućmy ubranie, maleńka zaproponował. Zrób topierwszy,Ken. Chcęwidzieć, jak się rozbierasz. Takbardzo mnie to podnieca. Och, pewnie. Kat stała, patrzącjak Mallory powoli odpina guziki. Najpierw zdjąłmarynarkę, potem krawat i koszulę, buty i skarpetki, a na końcu ściągnąłspodnie. Miał wspaniałą, atletyczną sylwetkę. Jak ci się podobam, kochanie? Bardzo. A teraz zdejmij slipy. Mallory spełnił polecenie i zrzucił bieliznę na podłogę. Miał erekcję. Pięknie wyglądasz rzekła Kat z podziwem. A terazkolej na ciebie. Zgoda. W tym momencie odezwał siępejdżer, który Katmiała w torebce. Mallory przestraszył się. Co u diabła. Wzywają mnie odparła Kat. Czy mogę skorzystać z telefonu? Teraz? Tak. Powinnam się zgłosić. Nie możesz poczekać? Kochanie, wiesz przecież, jakie są zasady. No tak, ale. Mallory patrzył,jak Kat podchodzi do telefonu i wykręca numer. 171. Mówi Hunter powiedziała i słuchała przez chwile. Naprawdę? Oczywiście,zaraz tam będę. Co się stało? spytał Mallory spoglądając na Kat z głupimwyrazem twarzy. Muszę jechać doszpitala. Już teraz? Niestety tak. Jeden z moich pacjentów umiera. Nie mógł poczekać, aż. Przepraszam. Spotkamy się niedługo. Oszołomiony Ken stał nago i patrzył, jak Kat wychodzi z mieszkania. Gdy zamknęła zasobą drzwi, wziął szklankę, zktórej pita, i rzuciło ścianę. Coza dziwka! zaklął pod nosem. Kat wróciła do swojego mieszkania. Paige i Honeyczekały na niązniecierpliwione. Jak poszło? spytała Paige. Zdążyłyśmy na czas? Kat wybuchnęłaśmiechem. Trafiłyście doskonale. Opisała wydarzenia wieczoru. Kiedy doszła do momentu, w którymKen stal nagi w sypialniz widoczną erekcją, zaczęły się tak śmiać, że ażłzy płynęły im z oczu. Kat kusiło, aby opowiedziećprzyjaciółkom, jaki miły jest Ken, alepoczuła się głupio. Przecież spotykał się z nią po to tylko,by wygraćzakład. Paige jednak wyczuła nastawienie Kat. Uważaj na niego. Kat powiedziała. Na twarzy Kat pojawił się uśmiech. Nie martw się o mnie. Muszę jednak przyznać, że gdybym niewiedziała o tym zakładzie. Ken to drart, ale potrafibyć sympatyczny. Kiedy znowu zamierzasz się znim spotkać? spytała Honey. Dam mu tydzień na ochłonięcie. Paige spojrzałana nią uważnie. Jemuczy sobie? Czarna limuzyna Dinetto czekała na Kat przed szpitalem. Tym razemShadow byt sam. Katżałowała, żenie ma z nim Rhino. Shadow w jakiśdziwny sposóbją przerażał. Nigdy się nie uśmiechał i rzadko odzywał. Jednakwyglądałdziwnie złowieszczo. Proszę wsiadać powiedział, kiedy Kat podeszła do samochodu. 172 Posłuchaj odparła oburzonaKat powiedz n , n," " Krzylg0^^-Nie pracuję dla ^yS^K Sama może muto pani powiedzieć. Proszę wsiadaćKat zawahała się. Miała ochotę odejść i nie dać się wciągaćw żarin,podejrzane historie. Nie wiedziała tylko, jakibędzie miało to wpływ neMike'a. Po namyśle wsiadła do wozu. "i"yw na Tym razem ofiara, którą miała się zająć, była pobita łańcuchem donieprzytomności. Lou Dinetto czuwał przy skatowanym człowieku. Kat rzuciła okiem na pobitego i powiedziała: Musicie natychmiastzawieźć go do szpitala. Kat rzekł Dinetto zajmijsięnimtutaj. Dlaczego? spytała. Znała jednak odpowiedź i nie dawało jej to spokoju. Rozdział 18 Dyl to jeden z tych pięknych, rześkich dni w San Francisco, kiedypowietrze zdaje się lśnić. W nocy wiatr rozegnat deszczowe chmury,a potem nastał słoneczny niedzielny poranek. Jason miał przyjechać po Paige pod dom. Kiedy sięzjawił, Paige zezdumieniem stwierdziła, że bardzo ucieszyła się ze spotkania. Dzieńdobry powiedziałJason. Wyglądaszpięknie. Dziękuję. Na co masz dzisiaj ochotę? Totwoje rodzinne miasto. Wymyśl coś sam. Dobrze. I jeśli nie masznic przeciwko temu,chciałabym nachwilę wpaśćdo szpitala. Myślałem, że masz wolny dzień. To prawda, ale martwię się o jednego pacjenta. Nowięc zgoda. Nie maproblemuodparł Jasoni zawiózł Paige do szpitala. Nie zabawię długo obiecaławysiadając z samochodu. Zaczekam naciebietutaj. Paige wjechała windą na drugie piętro i poszła do pokoju Jimmy'egoForda. Nadal pogrążony byłw śpiączce. Podłączono go do najróżniejszych urządzeń i karmiono dożylnie. Przy łóżku stała pielęgniarka. Spojrzałana wchodzącą Paige. Dzień dobry, doktor Taylor. Dzieńdobry odparłaPaige i zbliżyła się do leżącego chłopca. Są jakieśzmiany? Niestety nie. Paige zbadała puls Jimmy'ego i osłuchałaserce. 174 To trwa już parę tygodni wygląda najlepiej, prawda? - rzekłapielęgniarka. Sytuacja nie Wyjdzie z tego odparła stanowczo Paige. Spojrzała na nieruchomą postać w łóżku i powiedziała głośno Słyszysz mnie, Jimmy? Wyzdrowiejesz! Żadnej reakcji. Paige zamknęła na chwilę oczy,jakby modliła się w duchu. Proszę dać miznać natychmiast, gdyby się obudził. Tak jest, pani doktor. "On nie umrze myślała Paige. Nie pozwolęmu umrzeć. " Jasonwysiadł z samochodu, gdy zobaczył zbliżającą się Paige. Wszystko w porządku? Tak odparła Paige nie chcącobarczać go swoimi problemami. Zabawimy siędzisiaj w prawdziwych turystów powiedział. Prawo stanowe mówi,żeby wszystkiewycieczkizaczynać w "Fisherman's Wharf". Paige uśmiechnęła się. Nie powinniśmy więc łamać prawa. W "Fisherman's Wharf" trwał karnawał. Wielu ulicznych artystówpokazywało swoje sztuczki. Byli tam mimowie, klowni, tancerzei muzycy. Kramarzesprzedawali dymiące potrawyz krabów oraz rybi wieprzowinyze świeżym chlebem. Nie ma takiego drugiego miejsca na świecie powiedziałJasonciepłym głosem. Paige udzielił się jego entuzjazm. Już wcześniejwidziała "Fisherman'sWharf" oraz inne turystyczne atrakcje SanFrancisco, ale niechciała psuć Jasonowi zabawy, Jechałaś już tramwajem? spytał. Nie odparłai dodała w duchu: "W każdym razienie wzeszłym tygodniu". No to chodźmyl Doszlido Powell Street i wsiedli do wagoniku. Kiedy ruszyli,Jasonpowiedział: Nazwali to "szaleństwem Hallidie'ego". Zbudował tramwajw 1873 roku. Pewnie wszyscy myśleli, że jego dzieło nie przetrwa do naszychczasów. Jason roześmiałsię. 175. To prawda. Kiedy chodziłem do liceum, pracowałem tutaj podczasweekendów jako przewodnik wycieczek. Na pewno nieźleci szło. Jasne. Czy chcesz posłuchać któregoś z moichprzemówień? Chętnie. Jason zaczął mówić nosowym, monotonnym głosem: Panie i panowie, najstarszą ulicą w San Francisco jest GrantAvenue,a najdłuższą Mission Street ma około dwunastu kilometrów długości. Najszersza, Van Ness Avenue,liczy sobie czterdzieści metrów i pewniezdziwicie się państwo, że najwęższa, DeForest Street, ma tylko półtora metra. Tak jest, paniei panowie, zaledwie metri pół. Zanajbardziej stromąuważamy Filbert Street. Pochyłość wynosi 31 f stopnia. Spojrzał zuśmiechem naPaige. Dziwię się, że wciąż to wszystko pamiętam. Gdy wysiedliz tramwaju, rozpromieniona Paige spytała: Codalej? Teraz wybierzemy się na przejażdżkę powozem. Dziesięć minut później siedzieli w zaprzężonej do koni karecie, którąprzejechali z "Fishennan's Wharf" do placu Ghirardelliego. Po drodzeJason pokazywał Paige ciekawsze miejscai Paige ze zdumieniem stwierdziła, że bawi sięznakomicie. Potem udali sięna wieżę Coita, aby popatrzeć na miasto zgóry. Gdyweszli na szczyt, Jason spytał: Jesteś głodna? Cały dzień spędzony na świeżym powietrzu sprawił, że Paige umierała z głodu. Bardzo odparła. Świetnie. Zabiorę cię do najlepszej na świecie chińskiej restauracjiTommy'ego Toya. Paige słyszała już wcześniej,jak pracownicy szpitala zachwalali tomiejsce. To była prawdziwa uczta. Na początku zjedli homara w sosie chilii gorącą zupę rybną. Potem potrawkę z kurczakaz groszkiem i orzeszkami, cielęcinę wsosie syczuańskim i smażony ryż z przyprawami. Nadeser zamówilimus brzoskwiniowy. Jedzenie smakowało wybornie. Często tutaj przychodzisz? spytała Paige. Kiedy tylko mogę. W Jasonie było coś bardzo chłopięcego, co niezwyklepodobało sięPaige. Powiedz mi poprosiła czy od samego początku chciałeśzostać architektem? 176 Nie miałemwyboru odparł zuśmiechem. Pierwszą żabawką, jaką dostałem, byt "Mały konstruktor". To bardzoekscytującewymyślić jakiś projekt,a potem sprawić, by zamienił się w prawdziwybudynek z cegły i cementu i stał się częścią miasta, w którym żyjemy "Zbuduję dla ciebie Tadż Mahal. Nieważne jak długobędzie totrwało"Paige przypomniała sobie słowa Alfreda. Jestem jednym z tych szczęśliwców, którzy robią to, co naprawdęlubią. Ktoś kiedyś powiedział, że większość ludzi nie możesiępogodzićz tym, co robi. "Na przykładwielu z moich pacjentów" pomyślała Paige. Nie chciałbym zajmować się niczym innym mówił dalejJason. Podoba mi się także miejsce, w którym żyję. To fantastycznemiasto jego głosbrzmiałciepło iradośnie. Niczego mu nie brakuje. Nigdy mi sięnie znudzi. Paigeprzyglądała mu się przez chwilę, napawając się jego entuzjazmem. Byłeś kiedyś żonaty? spytała. Wzruszył ramionami. Tak, ale oboje byliśmyzbyt młodzi i nic z tegonie wyszło. Przykro mi. Nie ma się czym martwić. Onapoślubiła potem bardzo bogategokulturystę. A co z tobą,wychodziłaś za mąż? W głowie Paige zabrzmiały znowu słowa Alfreda: "Jatakże zostanęlekarzem,gdy dorosnę. Pobierzemy się i będziemy razem pracować". Nie odparła. Wybrali się potemna przejażdżkę statkiem po zatoce. Przepłynęli podmostami Golden Gate i Bay Bridge. Jason znowuzaczął się bawićw przewodnika. A tam, panie i panowie, mamysłynny Alcatraz, miejsce gdzieznalazło schronienie wielu sławnych nacałym świecie kryminalistów. "Machinę Gun"Kelly, Al Capone, Robert Stroud zwany "Ptasznikiem". "Aleatraz" w językuhiszpańskimoznaczapelikana. Na początkumiejsceto nazwano Isla de los Alcatraces, ponieważ mieszkały tam tylko ptaki. Czywiesz, dlaczego więźniowiemusieli codziennie brać gorący prysznic? Nie. Żeby niemogli wytrzymać w zimnej wodzie w zatoce, gdybypróbowali ucieczki. Czy to prawda? A czy kiedyś cię okłamałem? 177. Nastał już wieczór, gdy Jason rzekł: Byłaśkiedyś w Dolinie Noe? Paige pokręciła głową, Nie. Chciałbym ci ją pokazać. Kiedyś mieściłysię tam farmy. Terazstoją tam jasne, wiktoriańskie domy otoczone bujnymi ogrodami. Budynki sąbardzo stare, ponieważ trzęsienie ziemiw 1906 ominęło tamtetereny. To musibyć naprawdę ładne miejsce. Jason wahałsię chwilę. Wreszcie powiedział: Mam tam dom. Chciałabyś go zobaczyć? Czekał na reakcję Paige. Wiesz, Paige, zakochałem się w tobie. Przecież prawie się nie znamy odparła. Jak mogłeś. Poczułem coś dociebie już w chwili, gdy nakrzyczałaś namnie, żenie założyłem białego fartucha na obchód. Już wtedy cię pokochałem. Jason. Wierze święcie w miłość od pierwszego wejrzenia. Mój dziadekzobaczył babcię, jak jechała na rowerze przez park, ruszył za nią i trzy miesiące później wzięli ślub. Przeżyli ze sobą pięćdziesiąt lat, aż dośmierci dziadka. Z kolei ojciec ujrzał moją matkę przechodzącą przezulicę i od razu wiedział, że zostanie jego żoną. Są ze sobą jużczterdzieścipięć lat. Jak widzisz, to rodzinne. Uwierz mi, naprawdę chcę się ztobąożenić. Była tochwila prawdy. Paige spojrzała na Jasonai pomyślała: "To pierwszy mężczyzna poAlfredzie, który mi się spodobał. Jestmiły, inteligentny i szczery. Maw sobiewszystko, czegokobieta mogłaby oczekiwaćod mężczyzny. Więcco się ze mną dzieje? Dlaczego niepotrafię zapomnieć o przeszłości? " Gdzieś w głębi duszy Paige czuła, że Alfred wróci do niej pewnegodnia. Popatrzyłana Jasona i podjęta decyzję. Jason. W tym momencie rozległ się sygnał pejdżera. Zabrzmiał natarczywiei złowieszczo. Paige. Muszę dostać się do jakiegoś telefonu. Dwie minuty później rozmawiała z dyżurnym w szpitalu. Jason spostrzegł, jak twarz Paige pobladła. Krzyknęła do słuchawki: Nie! Absolutnie się nie zgadzam. Powiedz im, żezaraz przyjadę. Co się stało? spytał Jason. Odwróciła się do niego, a jej oczy zaszły łzami. 178 Chodzi oJimmy'ego Forda,mojego pacjenta. Zamierzają odłączyć go od respiratora. Chcą pozwolić mu umrzeć. KiedyPaige dotarła do pokoju Jimmy'ego, przy łóżku nieprzytomnego chłopcastały trzy osoby: George Englund,Wallace i prawnik, Silvester Damone. Co się tutaj dzieje? zapytała Paige. Wallace odparł: Na porannym spotkaniu szpitalnego komitetu etycznego stwierdzono, że sytuacjaJimmy'ego Forda jest beznadziejna. Postanowiliśmyodłączyć. Nie! zawołała Paige. Nie możecie tego zrobić! Ja jestemjego lekarzem. I uważam, że chłopiec ma szansę wyjść z tego. Niemożemypozwolić mu umrzeć. To nie do pani należy podejmowanie takich decyzji odezwałsię Damone. Paige spojrzałana niego wyzywająco. Kim pan jest? Adwokatem prowadzącym sprawy rodziny Fordów odparł,wyciągnąłjakiś dokument i wręczył Paige. To jest wola wyrażona zażycia przezJimmy'ego Forda. Życzył sobie,między innymi, żeby nieutrzymywano go sztucznie przy życiu, jeśli ulegnie jakiemuś wypadkowii wpadniew śpiączkę. Stale kontrolowałamjego stan upierała się Paige. Wydajemi się, że poprawił się w ciągutychparu tygodni. Jimmy może sięobudzić w każdejchwili. Czy jest to pani w stanie zagwarantować? spytał Damone. Nie, ale. W takim razie musisię pani zastosować do poleceń. Paige spojrzała na Jimmy'ego. Nie! To wy musicie jeszcze trochę poczekać. Prawnik odparłłagodnie: Pani doktor, wiem, że trzymanie tutaj pacjentów tak długo jak tomożliwe przynosi szpitalowi korzyści, ale rodzina Jimmy'ego nie możejuż sobie pozwolić na większe wydatki. Rozkazuję więc pani, byodłączyła go pani od urządzeń. Proszę, poczekajmy jeszcze jedenlubdwa dni błagała Paigerozpaczliwie. Jestempewna, że. Nie odrzekł stanowczo Damone. Trzeba to zrobić dzisiaj. Do Paigezwrócił się George Englund: Przykro mi, ale chyba niemamy wyboru. Dziękuję, doktorze powiedział prawnik. Zostawiam sprawę 179. w pańskich rękach. Zawiadomię rodzinę, że jej wola zostanie spełnionamożliwie najszybciej i że można już zacząć przygotowania do pogrzebu. Po tych stówach zwrócił się doBenjaminaWallace'a: Dziękujępanu za pomoc. Do widzenia. Patrzyli, jak adwokat opuszcza pokój. Nie możemy Jimmy'emutego zrobić! oświadczyła Paige. Doktor Wallace odchrząknął. Paige. A może byśmy zabrali go stąd i ukryli w jakimś innym pokoju? Musi być jakiś sposób, na którydo tej pory nie wpadliśmy. Coś. To nie była prośba, leczrozkaz odparł Wallace i zwrócił siędo Englunda; Czy zechciałby pan. Nie! sprzeciwiła się Paige. Ja.. ja to zrobię. Proszę bardzo. Jeśli nie macie nic przeciwko,chciałabym zostać z nim sama. DoktorEnglund uścisnął jej ramię. Tak mi przykro, Paige. Wiem. Obaj mężczyźni wyszli z pokoju. Paige zbliżyłasię do nieprzytomnego chłopca. Spojrzała na respirator,który utrzymywał go przy życiu, i rurki podawające mudożylnie środkiodżywcze. Tak łatwobyło odłączyć urządzenie, pozwolić, by zgasłoczyjeś życie. AleJimmy miałprzecież tyle wspaniałych planów inadzieina przyszłość. "Pewnego dnia zostanę lekarzem mówił. Chcę być taki jak ty". "Czy wiesz, że się żenię? Onama na imięBetsy. Będziemymiećcałą gromadkę dzieci. Pierwszą córkę nazwiemy Paige". Jimmy miał wiele powodów, by żyć. Paigestałapatrząc na niego przez łzy. Cholera! powiedziała. Zawsze sobie żartowałeś! Co staniesięteraz z twoimi marzeniami? Myślałam, że chceszzostać lekarzem mówiła szlochając. Odezwij się! Czy mniesłyszysz? Otwórz oczy! Spoglądała na bladą twaiz chłopca. Nie reagował. Przepraszam wydusiła i pochyliła się, bypocałować go w policzek. Gdy prostowała się powoli, zobaczyła, jak nieprzytomny pacjentotwiera oczy. Jimmy! Jimmy! Zamrugał kilka razyi znowu przymknął powieki. Paige ścisnęła gozarękę. Zbiźyła usta do jego uchai powiedziała tłumiąc łkanie: Jimmy, czy słyszałeśdowcipo pacjencie,którego żywiono dożylnie? Pewnego dnia poprosił lekarza o dodatkową butelkę. Zaprosił gościana lunch. Rozdział 19 Honey czuła się szczęśliwsza niżkiedykolwiek. Z pacjentamiłączyły ją serdeczne stosunki, którymi niewielu lekarzy mogło siępochwalić. Troskliwie opiekowała się chorymi. Pracowała na oddziałachgeriatrycznym, dziecięcym iwielu innych, a doktor Wallace zadbał o to,by dostawała zadania, z którymi mogła sobie poradzić. Chciał zatrzymaćHoney w szpitalu i mieć ją zawsze pod ręką. Honey zazdrościła pielęgniarkom. Mogły spokojnie karmić pacjentównie martwiąc się o podejmowanietrudnych decyzji dotyczących ichleczenia. "Nigdy nie chciałam być lekarzem myślała Honey. Zawszepragnęłam zostać pielęgniarką". Jednak rodzina jej na to nie pozwoliła. Po południu, gdy Honey wychodziła ze szpitala, udawała się częstona zakupy do "Bay Company" lub "Streetlignt Records"i kupowaładrobne prezenty dla małych pacjentów z oddziału dziecięcego. Bardzo lubię dzieci powiedziałakiedyś do Kat. Chciałabyś mieć dużąrodzinę? Może kiedyś odparła z zadumą. Najpierw muszę znaleźćodpowiedniego kandydata na ojca. Jednym z ulubionych pacjentów Honey na oddzialegeriatrycznymbył Daniel McGuire, sympatycznydziewięćdziesięcioletni staruszekktóry cierpiał na niewydolność wątroby. W młodości z lubością oddawatsię gromhazardowym i często lubiłzakładać się z Honey. Założę się o pięćdziesiąt centów, że spóźnią si ę dzisiaj z moimśniadaniem mówił. Daję dolara,że po południu będziepadać. Założę się, żetenmecz wygrają "Giganci". Honey zawszeprzyjmowała jego zakłady. Założę się z tobą dziesięć do jednego, że wyzdrowieję powiedział kiedyś. Tym razem się niezakładam odparła Honey. Jestem potwojej stronie. Wziął jąza rękę. Wiemo tymrzekł pogodnie. Gdybym tylko był młodszy. Nie martw sięodparła ze śmiechem. Lubię starszych mężczyzn. Pewnegodnia przyszedł do niego list na adres szpitala. Honeyzaniosła kopertę do pokoju pana Daniela. Czy mogłabyś przeczytać? poprosił. Od dawna jegowzrok był osłabiony. Oczywiście zgodziła się Honey. Otworzyła kopertę, przez chwilę patrzyła na kartkę i w końcu wykrzyknęła: Wygrałeśna loterii! Pięćdziesiąt tysięcy dolarów! Gratuluję! Nareszcie! zawołał. Zawsze wiedziałem, że kiedyś wygram! Daj się uściskać! Honey pochyliła sięi przytuliła staruszka. Wiesz co, Honey? Jestem najszczęśliwszym człowiekiem podsłońcem. Kiedy po południu Honey przyszła go znowu odwiedzić,okazało się,że umarł. Pewnego razu Honey siedziała w świetlicy dla lekarzy, gdy do środkawszedł doktor Steyens. Czy jest tujakaś Panna? spytał. Jeden z lekarzy roześmiał się. Jeśli chodzi ci o dziewicę, to wątpię. Nie, szukam kogośspod znakuPanny. Ja urodziłam się we wrześniu odparła Honey. Jaki maszproblem? Stevens podszedł do niej. Dostałem pod opiekę jakąś cholerną maniaczkę. Powiedziała,żepozwoli siędotknąć tylko Pannie. Honey wstała. Pójdę ją zobaczyć. Dzięki. Nazywa się Frances Gordon. 182 FrancesGordon miałajakieś kłopotyze stawem biodrowym KiedHoney weszła do pokoju,kobieta uniosła głowę i spytała: Jesteś spod znaku Panny? Urodziłaś się podkoniec sierpnia albowe wrześniu, czy tak? Zgadza się odparła Honey z uśmiechem. Lwy i Wodniki nie mają pojęcia o tym, co robią. Traktująpacjentówjak mięso. W tym szpitalu pracuje wielu dobrych lekarzy zaprotestowałaHoney. Są. Ha! Większość z nich leczy ludzi tylko dla pieniędzy odparłakobietai przyjrzała się Honey uważniej. Tyjesteś inna. Honey rzuciła okiem na kartę wiszącą w nogach łóżka. Na jej twarzyodmalował się wyraz zdumienia. Cosię stało? spytała kobieta. Co zobaczyłaś? Honey zamrugała powiekami. Przeczytałam, że pani jestz zawodu wróżką. Frances Gordonpokiwałagłową. To prawda. Nie wierzysz w takie sprawy, co? Niestety nieodparła Honey. To niedobrze. Usiądź tu na chwilę, proszę. Honey przysunęła krzesło. Podaj mi rękę. Honey pokręciła głową. Ja naprawdę nie. Proszę, podaj mi rękę. Honey niechętnie wyciągnęła dłoń. Frances Gordon przytrzymałają na moment i zamknęła oczy. Gdy jeotworzyła, powiedziała: Twoje życie nie było usłane różami, prawda? "Każdyma jakieś problemy pomyślała Honey. Teraz pewniemi powie, że wybiorę się w morską podróż". Miałaświelu mężczyzn. Chyba się nie mylę? Honey poczuła,że jej ciałosztywnieje. Teraz coś się wtobie zmieniło. całkiem niedawno, prawda? Miała ochotę wybiec z pokoju. Kobieta wprawiała jąw zakłopotanie. Honey chciała wyrwać rękę. Zakochasz się niedługo. Chyba muszę już iść. zaczęła. W artyście. Nie znam żadnego artysty. To poznasz odparła Frances Gordon i puściła jej dłoń. Wróć szybkoi zamij się mną poleciła. 183. Dobrze. Honey szybko wyszła z pokoju. Zatrzymała się przyjednej z sal, by odwiedzić przywiezioną niedawno panią Owens, szczupłą kobietę, która wyglądała na czterdzieściparę lat. Na jej karciebyło napisane, że ma dwadzieścia osiem. Miała złamany nos,podbite oczy,a całą twarz zapuchniętą i posiniaczoną. Honeypodeszłado łóżka. Jestem doktor Taft przedstawiła się. Kobietaspojrzała nanią znużonym, obojętnym wzrokiem i nadalmilczała. Co się pani stało? Spadłam ze schodów. Gdy paniOwens otworzyła usta, Honey zobaczyła dziury po dwóchwybitych zębach. Tutaj jest napisane rzekła Honey wskazując na kartę że mapani dwa złamane żebra i pękniętą miednicę. Tak. Upadlam z dosyć wysoka, Jak to się stało, że ma pani podbite oczy? Musiałam uderzyć w coś głową. Czy jestpani mężatką? Tak. Ma pani dzieci? Dwoje. Co robipani mąż? Mój mąż niema z tym nic wspólnego. Niejestem pewnaodparła Honey. Czy to on tak paniąpobił? Niktmnie nie pobił. Będę musiałazłożyć raport policji. Pani Owens wpadła nagle w panikę. Nie! Proszę, niech pani tego nie robi! Dlaczego? On mnie zabije! Pani gonie zna! Czy wcześniej także panią bił? Tak, ale. nie robił tego specjalnie. Upijał się i po prostu traciłpanowanie nad sobą. Dlaczego pani od niegonie odejdzie? Kobieta wzruszyłaramionamii jęknęła z bólu. Nie miałabym gdzie się podziać z dziećmi. Honey słuchała i z każdą chwiląwzbierała w niej złość. 184 Nie musi paniznosić takiego traktowania. Istniejąróżne domopieki i instytucje, które pomogą pani i dzieciom. /Zrozpaczona kobieta pokręciła głową. Nie mam pieniędzy. Pracowałam jako sekretarka, ale straciłaposadę, kiedy on zaczął mnie. Nie mogładokończyć. Honeyuścisnęła jej rękę. Wszystko będzie dobrze. Dopilnuję, żebysię panią zaopiekowano. Pięć minut później Honey wkroczyła do gabinetu Wallace'a. Ucieszyłsię widząc ją. Zastanawiałsię, coprzyniosła ze sobątym razem. Do tejpory zdążyła już użyć ciepłego miodu, gorącej wody, roztopionej czekolady ijego ulubionego syropu klonowego. Jej pomysłowośćwydawała sięnie mieć końca. Zamknij drzwi, dziecinko powiedział. Nie mogę zostać, Ben. Muszę zaraz wracać odparła i opowiedziała mu o pobitej przez męża kobiecie. Powinnaś zawiadomićpolicję rzekł Wallace. Takie sązalecenia. Ale dotej pory policja wcale jejnie pomogła. Posłuchaj, onachcetylko uciec od swojego męża. Pracowała kiedyś jako sekretarka. Czy niemówiłeś przypadkiem, że potrzebujesz nowej maszynistki? No tak, ale. pomyślęo tym. Dzięki odparła Honey. Postawimy ją na nogi, znajdziemyjej jakieśmieszkanie i zapewnimy pracę. Wallace westchnął. Zobaczę, co da się zrobić. Wiedziałam,że mogęna ciebie liczyć. Następnego ranka Honey poszła odwiedzić panią Owens. Jak się pani dzisiaj czuje? spytała. Dziękuję, lepiej. Kiedy będę mogła wrócić do domu? Mój mążnielubi, kiedy. Pani mąż już nigdy więcej nie będzie pani dręczył odparłaHoney zprzekonaniem. Zostanie pani tutaj, dopóki nie znajdziemyjakiegoś mieszkania dla pani i dzieci, a kiedy dojdziepani dosiebie,zatrudnimy panią tutaj, w szpitalu. Kobieta popatrzyła na Honey zniedowierzaniem. Czy pani. to mówi naprawdę? Oczywiście. Zamieszka pani z dziećmi. Nie będzie pani musiałaprzeżywać już tego koszmaru i dostanie paniprzyzwoitą pracę. PaniOwens chwyciła Honey za rękę. Nie wiem, jak pani dziękować rzekłaprzezłzy. Niewyobraża sobiepani, jak straszne było moje życie. 185. Zdaję sobie sprawę odparła Honey. Wszystko dobrze sięułoży. Kobieta skinęła głową, zbyt przejęta, by się odezwać. Kiedy dzień później Honey zjawiła sięw pokoju pani Owens, zastałapuste łóżko. Gdzie ona jest? spytała. Och odparła pielęgniarka wyszła ze szpitala dziś rano. Mążpo nią przyszedł. Honey znowu usłyszała przezmegafonswoje nazwisko: Doktor Taft. pokój dwieście piętnaście. Doktor Taft. Na korytarzu wpadła na Kat. Jak ci leci? spytała przyjaciółka. Nie uwierzyłabyś! odparła Honey i pobiegła dalej. Wpokoju dwieście piętnaście czekał na nią doktor Ritter. W łóżkuleżał dwudziestoparoletni Hindus. Czy to pani pacjent? spytał Ritter. Owszem. Tutaj jest napisane, że nie mówipo angielsku, czy tak? Zgadza się. Posunąłjej pod nos kartęchorego. To pani pismo? "Wymioty, skurcze, odwodnienie. " Tak, mojeodrzekła Honey. ..."Nieobecność pulsu obwodowego. " To ja pisałam. I jaka jest pani diagnoza? Katar żołądka. Czy kazała pani wykonać badanie kału? Nie. A po co? Ponieważ ten pacjent macholerę,do diabła! wrzasnął Ritter. Będziemy musieli zamknąć ten pieprzony szpital! Rozdział 20 Ho diabła! Chcesz powiedzieć, ze w szpitalu mamy pacjentachorego na cholerę? krzyknął Wallace. Niestety tak. Jesteś absolutnie pewny? Nie mam żadnych wątpliwości odparł Ritter. W jegokaleroi się od przecinkowców. Maniewielkie stężeniejonów wodorowychw tętnicach, niskieciśnienie, częstoskurcz i sinicę. Zgodnie z prawem wszystkie przypadki cholery i innych choróbzakaźnych powinno się natychmiast zgłaszać do Ośrodka ZwalczaniaChorób Zakaźnych w Atlancie. Będziemymusielito zgłosić, Ben. Zamkną nam szpital! rzekłWallace podniesionymgłosem. Wstał i zacząłsię przechadzać po pokoju. Niemożemy na topozwolić. Niech mnie diabli, jeśli zgodzę się, żeby każdego pacjenta z tego szpitalapoddawano kwarantannie dodał izatrzymał się na chwilę. Czytenczłowiek wie, naco choruje? Nie. To Hindus. Nie mówi po angielsku. Ktosię znimkontaktował? Dwie pielęgniarki i doktor Taft. I todoktor Taft stwierdziła u niegokatarżołądka? Tak. Chyba będziemy musieli ją zwolnić. Niekoniecznie odparł Wallace. Każdy może popełnićbłąd. Nie róbmy zbyt pochopnych kroków. Czy na karciepacjenta jest napisane,że ma katar żołądka? Tak. Wallacepodjął decyzję. Zostawmy to tak. A teraz posłuchaj, co chciałbym, żebyśzrobiłZacznij podawaćmu dożylnie płyny. Daj mu także tetracyklinę. Jeśli 187. szybko nam się uda go nawodnić i poprawić stan krwi, za parę godzinfacet może dojść do siebie. I niezgłosimytegoprzypadku? spytał Ritter. Wallace spojrzał mu prosto w oczy. Mamy zgłosić przypadek kataru żołądka? A coz pielęgniarkami idoktor Taft? Im także daj tetracykline. Jak nazywa się ten chory? Pandit Jawah. Zamknijcie go w izolatce na czterdzieściosiemgodzin. W tymczasie albo zaczniezdrowieć, albo umrze. Honey wpadław panikę. Poszła poszukać Paige. Potrzebuję twojej pomocy powiedziała. Co się stało? Honey opowiedziałajej o wszystkim. Chciałabym, żebyś z nim porozmawiała. On nie mówipo angielsku, a ty znasz hinduski. Chciałaś powiedzieć: hindi. Wszystkojedno. Pogadasz z nim? Pewnie. Kwadrans później Paige siedziała koło Pandita Jawaha. Aap ki tabyat kaisi hai? Karab hai. Aap jald achako humkardenge. Bhagwan aap ki sowy ga. Aap ka ilajhumjalb shuroo kardenge. Shukria. Dosl kiss tiay hain? Paigewyprowadziła Honey nakorytarz. I co powiedział? Że czuje się okropnie. Zapewniłam go, że wydobrzeje. Nie chciałuwierzyć. Powiedziałam mu też, że natychmiast przystąpimy do leczenia. Odparł, że jest mi wdzięczny. Ja też. Odczego są przyjaciele? Cholera to choroba, która w ciągu dwudziestu czterech godzin może 188 spowodowaćśmierć z odwodnienia lub też może zostać wvle-nw parę godzin. JKi. mna Pół dnia po podaniu leków Pandit Jawahczuł się jużprawie dobrz Paige weszła do pokoju Jimmy'ego. Na jej widoktwarz chłopca się rozpromieniła. Cześćgłos miał jeszcze słaby, ale szybko odzyskiwał siły. Jak się czujesz? zapytała Paige. Świetnie. Czy słyszałaś kawał o doktorze, który powiedział doswojego pacjenta; "Najlepszą rzeczą, jaką może pan zrobić, to rzucićpalenie, przestać pić i powściągnąć nieco swoje zapędy seksualne"? Pacjent odparł; "Niezasłużyłem na to, co najlepsze. Co innego możemipan zaproponować? " Paige przekonała się, że Jimmy naprawdę wraca do zdrowia. Ken Mallory zszedł z dyżuru i wybierał się właśnie na spotkaniez Kat,kiedy usłyszał brzęczyk pejdżera. Zastanawiał się, czy po prostunie zignorować wezwania i nie wymknąć się po cichu ze szpitala. Sygnałjednak odezwałsięznowu. Ken niechętnie poszukał telefonu i zadzwoniłdo dyżurki. Mówi Mallory. Doktorze, czy mógłby pan przyjśćdosali wypadków nagłychnumer dwa? Bardzo proszę. Mamy tutaj pacjenta,który. Przykro miodparł Mallory właśnie skończyłem dyżur. Znajdźcie kogoś innego. Akurat nie ma nikogo podręką. Choremu pękł wrzód. Sytuacjajestkrytyczna. Boję się, że go nie uratujemy, jeśli. "Cholera! " zaklął w duchu Mallory. Dobrze. Zaraz tam przyjdę. "Muszęzadzwonić do Kat i powiedzieć jej, że się spóźnię" pomyślał. Pacjentem okazał się sześćdziesięcioletni mężczyzna. Był na wpótprzytomny, trupio blady, obficie się pocił iciężko oddychał. Najwyraźniejdoskwierał mu ból nie do zniesienia. Mallory rzucił na niego okiemi rzekł: Proszę zawieźćgo natychmiast na salę operacyjną! Piętnaście minut później Mallorypochylał się nad pacjentem leżącymna stole. Anestezjolog sprawdzał ciśnienie chorego. Szybko spadaoznajmił, Podajcie mu więcej krwi. 189. Malloiy rozpoczął operację ścigając się z czasem. Tylko chwilę zabrałomu przecięcie skóry,warstwy tłuszczu, powięzi, mięsni, gładkiej, przezroczystej otrzewnej i dostanie się do wnętrza żołądka. Krew lała się obficie. Przynieście zbanku krwi cztery jednostki polecił Malloryi zaczął przyżegać krwawiące naczynia. Zabieg trwałcztery godziny, a kiedy dobiegł końca,Ken był zupełniewykończony. Spojrzał na pacjenta i powiedział: Będzie żył. Jedna zpielęgniarek uśmiechnęła się ciepło. Jak dobrze, że pansię tutaj znalazł, doktorze Mallory. Obrzucił ją spojrzeniem. Była młodai ładna i najwyraźniej miała naniego ochotę. "Spotkamy się później, mała" pomyślałi zwrócił się do asystenta: Proszę założyć szwy i zabraćpacjenta nasalę pooperacyjną. Zajrzę do niegojutrorano. Zastanawiał się, czy zadzwonić do Kat, ale była już północ. Kazałpostać jejdwadzieścia pięć róż. O szóstej rano Mallory podbił kartę obecności iposzedł odwiedzićchorego leżącego w sali pooperacyjnej. Właśnie się obudził poinformowałago pielęgniarka. Ken zbliżył się do łóżka. Nazywam się Mallory. Jak siępan czuje? Całkiem nieźle w porównaniu z tym, co działo się wczoraj odparłmężczyzna słabym głosem. Słyszałem, żeuratował mi panżycie. Tobyło straszne. Jechałem akurat z przyjaciółmi na przyjęcie,kiedy dopadłmnie ten piekielny ból. Chyba straciłemprzytomność. Na szczęście byliśmy niedalekoszpitala i znajomi natychmiastmnietutaj przywieźli. Miał pan szczęście. Stracił pan wiele krwi. Powiedzianomi, żejeszcze dziesięć minut,a już bym nie żył. Dziękuję panu, doktorze. Mallory wzruszył ramionami. Wykonywałem po prostu swoją pracę. Mężczyzna przyjrzał musię uważnie. Nazywam się Alex Harrison. To nazwisko nic Kenowi nie mówiło. Miło mi, panieHarrison odparł sprawdzając choremu puls. Czy teraz coś pana boli? Tylko troszeczkę, ale pewnie jestem pod wpływem niezłej dawkiśrodków przeciwbólowych. Narkotyki niedługo przestanądziałaćrzekł Ken. Nie powinien pan jednak czuć dużego bólu. Dojdzie pan do siebie. 190 j Jak długobędę musiał zostaćw szpitalu? lPowinniśmy wypisać pana za parę dni. Do pokoju wszedł urzędnik ze szpitalnego biura niosąc zesobą killraformularzy. ; Panie Harrisonpowiedział chciałbym się dowiedzieć czyi mapan ubezpieczenie na leczenie. ' ' Innymi słowy interesujepana, czy stać mnie na zapłacenie\ rachunku. Nie chciałem ujmować sprawy w ten sposób. , Może więc pan to sprawdzić w Banku Fidelity odparł oschlepan Harrison. Jestemjego właścicielem. Po południu, kiedy Mallory wpadł odwiedzić Alexa Hamsona, zastału niego atrakcyjną blondynkę. Wyglądała na trzydzieści parę lat. Byłastarannie i elegancko ubrana. Miała na sobie sukienkę, która kosztowałapewniewięcej, niż wynosiła miesięczna pensja Kena. A otoi nasz bohater! rzekłHarrison. Ma pan na nazwiskoMalloiy, prawda? Tak. JestemKenMallory. Doktorze, to moja córka, Lauren. Kobieta wyciągnęłaszczupłą, wypielęgnowaną dłoń. Ojciecmówił mi, że uratował mu pan życie. Ken uśmiechnął się. Poto są lekarze. Lauren spojrzała na niego z uznaniem. Nie wszyscy. Mallory był przekonany, że Harrison znalazł się w szpitalu okręgowymjedynie przypadkowo. Pańskistansię poprawiapowiedział ale możepoczułby siępanlepiej, gdyby wezwał pan własnego lekarza. Harrison pokręcił głową. : Nie ma potrzeby. To nie on uratował mnie od śmierci, lecz pan. Podoba siępanu tutaj? Pytanie zdziwiło Kena. Owszem. Czemu to pana interesuje? Harrison usiadł na łóżku. Tak siętylko zastanawiam. Przystojny mężczyzna o takich umiejętnościach jak pańskie powinien mieć przedsobąwspaniałąprzyszłość. Nie sądzę, żeby pracatutaj dawała takie możliwości. No, niby tak. Może to nie przypadek przywiódł mnie tutaj. Do rozmowy wtrąciła się Lauren: 191. Wydaje mi się, że ojciec chciałby w jakiś sposób wyrazić swoją wdzięczność. Lauren ma rację. Kiedy stąd wyjdę,powinniśmy poważnie porozmawiać. Chciałbym,żeby wpadl pan donas na obiad. Mallory spojrzał na Lauren i odparł powoli: Z przyjemnością. Towydarzenie zmieniło całejego życie. Kenowi jakośnie udawało się spotkać z Kat. Denerwowało goto coraz bardziej. Kat,może umówimy się na poniedziałekwieczorem? Wspaniale. Świetnie. Przyjadę po ciebie o. Chwileczkę! Właśnie sobie przypomniałam. Akurat przyjeżdża domnie kuzynka z Nowego Jorku. W takim razie co myśliszo wtorku? We wtorek mamdyżur. A w środę? Obiecałam Paige i Honey, że wybierzemy się gdzieś razem. Mallory'ego ogarniała rozpacz. Wkrótce dobiegał termin zakładu. Zatem co robisz w czwartek? Czwartekmi pasuje. Doskonale. Czy mam po ciebie przyjechać? Nie. Spotkajmy się w "Chez Panisse". Dobrze. O ósmej. Zgoda. Mallory czekałw restauracji do dziewiątej, a potemzadzwonił doKat. W mieszkaniu nikt nie odpowiadał. Poczekał więc jeszczepółgodziny. "Może coś jejsię pomyliło" pomyślał. Niemożliwe, żebyumyślnie nie zjawiła się naspotkanie. Następnego dnia zobaczył Kat w szpitalu. Wpadła naniegonakorytarzu. Och, Ken, bardzo cię przepraszam! Tak głupio wyszło. Postanowiłam zdrzemnąć się trochę przed naszym spotkaniem i zasnęłam jakkamień, a kiedy się obudziłam, był już środek nocy. Tak mi przykro. Długo na mnie czekałeś? Nie,nie. Nic się nie stało odparł i pomyślał: "Co za głupiakobieta! " Zrobił krok w jej stronę. 192 Chciałbym skończyć to, cozaczęliśmy, maleńka. Szaleję za tobą. Ja także nie mogę przestać o tobie myśleć odparła Kat. Niemogęsię doczekać, kiedy będziemy tylkowe dwoje. Może w takim razie w następny weekend. Och,kochanie. W sobotę i niedzielęjestem akurat zajęta. I tak siętotoczyło, a czas mijał. Kat opowiadała akuratPaigeo wodzeniu Kena za nos, gdy rozległsię sygnał pejdżera. Przepraszam rzekła Kat, podeszła do telefonu i wybrała numer. Mówi Hunter. Słuchała przez chwilę. Dziękuję. Zaraz tam będę rzekła iodłożyła słuchawkę. Muszęiść. Jakaś pilna sprawa. Paige westchnęła. Jak zwykle. Kat ruszyła korytarzem i zjechaławindą do ambulatorium. Wszystkiełóżka na oddziale nagłych wypadków były zajęte. Dzień i noc przywożono ofiary wypadków drogowych, ludzi z ranami od noży i broni palnejlub połamanymi kończynami. Istnykalejdoskop ludzkiego cierpienia. Oddział przypominał Kat piekło. Podbiegła do niej dyżurna. Doktor Hunter. Co sięstało? spytała. Ruszyły w stronę łóżka znajdującego się w odległymkońcu sali. Jest nieprzytomny. Chyba ktoś go pobił. Ma zmasakrowaną twarzi głowę, złamany nos, pękniętą łopatkę z przemieszczeniem, przynajmniej dwa złamania w prawym ramieniu i. Dlaczego mnie wezwaliście? Ma zranioną głowę i prawdopodobnie doznał urazu mózgu. Zbliżyły siędo łóżka, w którym leżał nieprzytomny. Spuchniętąi posiniaczoną twarz pokrywała zaschnięta krew. Człowiek miał na sobiebuty ze skóry aligatora i. Serce Kat zabiłoszybciej. Pochyliłasięi przyjrzała się pacjentowi dokładniej. Był to Lou Dinetto. Kat delikatnie obmacała jego czaszkę i spojrzała w oczy. Miał silnywstrząs mózgu. Pospieszyła do telefonu i wykręciła numer. Tu Hunter. Proszę natychmiast przysłać wózek. Mamy tu pacjentazewstrząsemmózgu. Nazywa się Lou Dinetto. Musimyszybko zrobićprześwietlenie i. Kat odłożyła słuchawkę i wróciła do chorego. Powiedziałado dyżurnej; 193. Proszę z nim zostać. Kiedy przyjedzie wózek, zabierzcie pacjentana drugie piętro. Będę tam czekać. Pół godziny później w pokoju na drugim piętrzeKat przeglądaławyniki badań, które kazała zrobić. Mawylew wewnątrz czaszki, wysoką gorączkę i jestw szoku. Zostawimy go na dwadzieścia cztery godziny, żeby jego stan się ustabilizował. Potem zdecyduję, kiedy będziemy operować, Kat zastanawiała się, czy to, costało się z Dinetto, może wpłynąć naMike'a. I wjaki sposób. Paige poszła zobaczyćJimmy'ego. Czułsię jużo wiele lepiej. Czy słyszałaś dowcip o zboczeńcu, który grasował w eleganckiejdzielnicy? Podszedł do wytwornej staruszki irozchylił swój płaszcz, podktórym byt zupełnienagi. Kobieta przyglądała mu się przez chwilęi rzekła: "I to ma być podszewka? " Kat jadła kolację z Kenem wzacisznej, małej restauracjiniedalekozatoki. Siedząc naprzeciwko Mallory'ego i przyglądając mu się, naglepoczuła wyrzuty sumienia. "Nigdy sama bym tego nie zaczęta pomyślała. Wiem,jaki on jest, a mimo to świetnie się z nim czuję. Dodiabła znim! Nie mogęprzecież wycofać się z gry". Dopili kawę. Kat pochyliła sięw stronęKena. Czy możemy pojechać do ciebie? Pewnie! "Nareszcie"ucieszył sięMallory. Kat nagle zesztywniała, pokręciła się niespokojnie na krześlei zmarszczyła czoło. Jęknęła. Coś się stało? spytałMallory. Nie wiem. Czymogę cię na chwilę przeprosić? Oczywiście. Patrzył, jak Kat wstaje i idzie w stronę łazienki. Kiedy wróciła, rzekła: Niestety, wybraliśmy nieodpowiedni czas, kochanie. Tak miprzykro. Lepiej zawieź mnie do domu. Ken wlepił w nią oczy,próbując ukryć rozdrażnienie. Wszystkosprzysięgało się przeciwko niemu. Dobrze odparł grzecznie, choć pękał ze złości. Wyglądało na to, że nie uda mu się wykorzystać ostatnich pięciu dni. 194 Parę. minut popowrocie Kat do domu rozległ się dzwonek do dryw'Kat uśmiechnęła się do siebie. Pomyślała, że topewnie Mallory znalazłjakąś wymówkę, żeby wrócić, i nienawidziła siebie za to, co robiła. Podeszła dodrzwi i otworzyła je. Ken. zaczęła. Ujrzała jednak nieKena, leczRhino i Shadowa. Ogarnęła ją nagląpanika. Mężczyźni wtargnęli do mieszkania. Czy to tybędziesz robiła operację panu Dinetto? spytał Rhino. Kat poczuta suchość w gardle. Tak odparła. Niechcemy, żeby musię coś stało. Ani ja rzekła Kat. A teraz proszę mi wybaczyć. Jestemzmęczona i. Czy istnieje jakieś ryzyko, że onumrze? wtrącił Shadow. Kat zawahała się. Przy operacjach mózgu zawsze jest ryzyko, że. Lepiej, żeby tosię nie stało. Proszę mi uwierzyć, ja. Nie możesz pozwolićmu umrzeć rzekł Shadow i zwróciłsiędoRhino: Chodźmy. Kat patrzyła, jak zbierają siędo wyjścia. Przy drzwiachShadow odwrócił sięi powiedział: Pozdrów od nas Mikea. Kat nagle znieruchomiała. Czy to. jakaś groźba? My nie straszymy ludzi, paniusiu. Ale jeśli pan Dinetto umrze,dobierzemy się do ciebie i twojej cholernej rodzinki. Rozdział 21 lYilku lekarzy czekało w szatni na Kena Mallory'ego. Gdy się pojawił, Grundy rzekł: Witaj,bohaterze! Chcemy dowiedzieć się wszystkiegoz najbardziej pikantnymi szczegółami. Wyszczerzył zęby wuśmiechu. Ale chcemyusłyszeć je od niej, stary dodał. Póki co miałem pecha odparł Mallory nie speszony. Alejeszcze nie wszystko stracone. Kat i Paige przebierały się w białe fartuchy. Czy zdarzyło ci się kiedyśkurować jakiegoś lekarza? spytała Kat. Nie. Miałaś szczęście. To najtrudniejsi pacjenci na świecie. Zadużowiedzą. Kogo dzisiaj operujesz? Doktora Franklina. W takimrazie życzę ci powodzenia. Dziękuję. Doktor MervynFranklin był mężczyzną koło sześćdziesiątki, szczupłym, łysym, o wybuchowym usposobieniu. Kiedy Kat weszła do jego pokoju, warknął: Jestpaninareszcie. Czy są już te cholerne wyniki badaniaelektrolitów? TakodparłaKat. Wszystko jest w normie. Akurat! Nie wierzę tymludziom z laboratorium. Czasami niewiedzą, corobią. Proszę zadbać o to, żeby podali mi właściwą krew. 196 DobrzeodparłaKat cierpliwie. Kto będzie mnie operował? Doktor Jurgenson i ja. Zapewniam pana, żenie ma nowodi, rinniepokoju. Czyj mózgbędzieoperowany, mój czy pani? Wszystkie zabieeichirurgiczneniosą ze sobą ryzyko. I wie pani dlaczego? Ponieważ połówtych cholernych chirurgów wybrała niewłaściwy zawód. Powinni raczeizostać rzeźnikami. Doktor Jurgenson jest bardzo utalentowany. Wiem, inaczej nie pozwoliłbym mu się dotknął;. Któryz anestezjologów będzie przy operacji? Chyba doktor Miller. Ten szarlatan? Niechcę go. Znajdźcie mi kogoś innego. Doktorze Franklin. Powiedziałem. Może Haliburton jest akurat pod ręką. Dobrze, poszukam go. I proszę mi podać nazwiska pielęgniarek. Chcę wiedzieć, coto za jedne. Kat spojrzała mu prostow oczy. A może woli pansam przeprowadzić operację? Co? Gapił się nanią przez chwilę, a potem uśmiechnąłsię z wysiłkiemi dodał: Chyba nie. Czemuwięc nie chce pan nam zaufać? No dobrze. Wie pani co? Lubię panią. Ja pana także. Czy pielęgniarka dala panuśrodek na uspokojenie? Tak. W porządku. Będziemy gotowi za parę minut. Czy coś jeszczemogę dlapana zrobić? Tak. Niech pani powie tej głupiej pielęgniarce, którędyprzebiegają naczynia krwionośne. Operacja mózgu Mervyna Franklina przebiegała bez zakłóceń. Gdy wieziono go na salę operacyjną, bez przerwywydawał komuś jakieś polecenia. Proszę pamiętać, jak najmniej środków znieczulających. Mózg nieczuje bólu. Problem tylkow tym, by się doniego dostać. Zdaję sobie z tego sprawę odparła spokojnie Kat. I uważajcie, żeby temperatura nieprzekroczyła czterdziestu stopni. Dobrze. Włączcie do operacji jakąś rytmiczną muzykę, żebyście niepozasypiali. Zrobimy tak. 197. Czy instrumentariuszka zna się na swojej pracy? Oczywiście. Franklin gadał bez korica. Kiedy wreszcieotwarto czaszkę. Kat powiedziała: Widzę ten skrzep. Wcalenie wygląda takźle. I zabrałasię do roboty. Trzy godzinypóźniej, gdy zaczęli zakładaćszwy, szef chirurgów,George Englund, wszedł do sali i zbliżył się do Kat. Czykończysz już tutaj. Kat? spytał. Prawie odparła. Zostawwięc resztę doktorowi Jurgensonowi. Pilnie ciępotrzebujemy. Kat skinęła głową. Już idę rzekła i zwróciła się do Jurgensona. Poradzisz sobiebeze mnie? Jasne. Nie ma problemu. Kat wyszła na korytarz z Englundem. Cosię stało? spytała. Miałaś mieć następną operację później, ale twój pacjent dostałkrwotoku. Zabrali go do sali operacyjnej numer trzy. Nie wygląda na to,zęby miał duże szansę. Musisz natychmiast zacząć zabieg Kto tojest? Jakiś Dinetto. Kat spojrzała na George'a skonsternowana. "Dinetto? " pomyślała i przypomniała sobie groźbę jego ochroniarzy: . Jeśli pan Dinetto umrze, dobierzemy się do ciebie i twojejcholernejrodzinki". - Kat pobiegła korytarzem prowadzącymna salęnumer trzy. Zobaczyłanagle Rhmo i Shadowa. Co się stało? dopytywał sięRhino. Usta Kat były tak wyschnięte, że z trudem mówiła. PanDinetto dostał krwotoku. Musimy go natychmiast operowaćShadow chwycił ją za ramię. Więc róbcie to! Ale pamiętaj, co ci mówiliśmy. On nie możeumrzeć. Katwyrwała mu rękę iwbiegła do pokoju. Z uwagi nazmianę planów operację z Kat miał przeprowadzać doktorVance, chirurg znanyze swoich umiejętności. Kat zaczęła myćręce. Pół 198 minuty jednąi przez następne trzydzieści sekund drugą. Powtórł teczynność, a potemstarannie wyczyściła paznokcie. i"i. yw lęDoktor Vance stanął obok niej i odkręcił kran. Jak się czujesz? spytał. Dobrze skłamała Kat. Lou Dinetto przywiezionodo sali operacyjnej na wózku, na wpoiprzytomnego, i ostrożnie przeniesiono go na stół. Umyto jegoogolonągłowę i posmarowano jasnopomarańczowympłynem dezynfekującymtak, że lśniła jasno w reflektorach. TwarzDinetto zaś była blada jaku trupa. Wszyscy zajęli swoje miejsca: doktor Vance, jego pomocnik, anestezjolog, dwie pielęgniarki do podawania narzędzi i jedna obsługującaurządzenia. Kat upewniła się, czy wszystko jestgotowe. Zerknęła namonitory. Sprawdziła, czy działa przyrząd podający tlen, czy włączonostymulator mięśni, elektrokardiograf oraz inne urządzenia badające pracęserca i automat mierzący ciśnienie krwi. Wszystko było wporządku. Anestezjolog założył opaskę do mierzenia ciśnienia na prawymramieniu Dinetto, a potem założył muna twarz gumową maskę, W porządku. Proszę głęboko oddychać. Wziąć trzy głębokieoddechy. Dinetto zasnął, zanim zdołał odetchnąć trzy razy. Operacja się rozpoczęła. Kat mówiła głośno: Część mózgu została uszkodzona. Prawdopodobnie przez skrzep,który oderwał się od zastawki aorty. Blokuje on naczynie krwionośne poprawej stronie mózgu. Przyjrzała się jeszcze dokładniej. Jest na niższej krawędzi wodociągu mózgu. Skalpel. Elektrycznym świdrem zrobiono w czaszce otwór wielkości dziesięciocentówki, abydostaćsię do opony twardej. Następnie Kat wykonałacięcieprzez oponę, by dotrzeć dofragmentu kory mózguznajdującej sięponiżej. Szczypce! Pielęgniarka podała jej elektryczne kleszcze. Rozchylono nacięciemałym retraktorem i zostawiono gotam. Okropnie krwawi zauważył Vance. Kat wzięła przyrząd do kauteryzacji i zaczęła przyżegać krwawiącenaczynia. 199. Damy sobie z tym radę. Doktor Vance rozpoczął odsysanie za pomocą miękkich bawełniannych tamponów, które umieszczał na oponie twardej mózgu. Zlokalizowałprzeciekające naczyniana powierzchni opony i sprawił, że zakrzepły. W porządku rzekł. Ma szansęztego wyjść. Kat odetchnęła zulgą. W tej samej chwili Lou Dinetto zesztywniał, a jego ciałemwstrząsnęły konwulsje. Anestezjolog krzyknął: Spada ciśnienie! Podajcie mu więcej krwi! poleciła Kat. Wszyscy spojrzeli na monitor. Amplituda drgań na ekranie zmniejszała się. Nastąpiłydwa szybkie uderzenia serca, a po nich migotaniekomór. Masaż serca,natychmiast! rzuciła Kat. Błyskawicznie przyłożyła elektryczny przyrząd dociała pacjentai nacisnęła przycisk. Klatka piersiowa Dinettopodskoczyła i opadła. Podajcie mu szybko adrenalinę! Ustała praca serca! zawołał chwilę później anestezjolog. Kat spróbowała jeszcze raz, zwiększając moc prądu. Potem znowu. Przez ciało pacjenta przebiegł krótki wstrząs. Sercezupełnie przestało bid! krzyknął ponownie anestezjolog. Wykres pokazuje prostą. Zrozpaczona Kat ostatni raz ponowiła próbę. Ciało podskoczyłowyżejniż dotychczas i opadło na dobre. Nie poruszyło się więcej. Nieżyje oznajmiłdoktor Vance. Rozdział22 czerwony sygnał, nazywany inaczej czerwonym alarmem, wzywałwszystkich pracowników medycznych, którzy byli w pobliżu, do ratowania życia umierającego pacjenta. Kiedy serce LouDinetto zatrzymało sięnaglepodczas operacji, posłano po pomoc. Kat usłyszała przez megafon: Ogłaszamy czerwonyalarm na sali operacyjnej numertrzy. Czerwony kolor zawsze kojarzył się Kat ze śmiercią. Teraz Kat ogarnęła panika. Ponowniezastosowała elektryczny masażserca. Czuła, że próbuje ratować życienie tylko pana Dinetto, lecztakżeMike'ai swoje. Ciało Dinetto podskoczyłoi znowu bezwładnie opadłona stół. Spróbuj jeszcze raz! powiedział gorączkowo Vance. "My nie straszymy ludzi, paniusiu. Ale pamiętaj, jeśli panDinetto umrze, dobierzemy się do ciebie i twojej rodzinki". Kat wciąż miała w głowie te słowa. Odwróciła się i znowuprzyłożyładiody do piersi Dinetto. Ponowiła próbę. Jeszcze raz! zawołał Vance. "To nie może się stać myślała Kat rozpaczliwie. Ja umrę razemznim". Salaoperacyjna wypełniła się naglelekarzami i pielęgniarkami. Na co czekasz? ktośnagle zawołał. Kat wzięła głęboki oddech i znowu przyłożyła przyrząd do elektrycznego masażu serca do nieruchomego ciałapacjenta. Przez chwilę nicsię nie działo. A potem na monitorze pojawił sięsłaby sygnał. Zanikł namoment i w parę sekund później pojawił się znowu. Znikałi pojawiał sięsię kilka razy, coraz wyraźniejszy, aż wpadł w miarowy, stały rytm. Kat patrzyła na ekran z niedowierzaniem. 201. Po zatłoczonym pokoju przebiegł szmer. Przeżyje! zawołał ktoś. O Boże, a byt już tak bliski śmierci! dodał inny głos. "Nawet nie mają pojęcia jak bardzo" pomyślała Kat. Dwie godziny później przeniesiono Lou Dinetto ze stołu operacyjnego na wózek i zawieziono na salę intensywnej terapii. Katszła obok. Na korytarzu czekali Rhino i Shadow. Operacjazakończyła sięsukcesem oznajmiła Kat. PanDinetto dojdzie do siebie. Ken Mallory wpadł w wielkie kłopoty. Nadszedł ostatnidzień zakładu. Ken nie mógł pojąć, jak to się stało, że dotąd go niewygrał. Niemalod pierwszegospotkania zKat byłpewien, że nie będzie miał żadnychtrudności, by zaciągnąć ją do łóżka. Nie przewidywał żadnych kłopotów. "Przecież leciała na mnie od samego początku"myślał. Teraz, gdytermindobiegałkońca, Mallory przestraszył się nie na żarty. Przypomniał sobie wszystkie zdarzenia, jakie przeszkodziły muw osiągnięciu celu powrót współlokatorek Kat dodomu w chwili, gdyszli do sypialni, wszystkie trudności w umówieniu się z Kat na spotkanie,wezwanie Kat przez pejdżer, kiedy to zostawiła go nagiego na środkupokoju, niespodziewany przyjazd kuzynki, dzień, w którym Kat zaspałai nie przyszła na randkę i potem, kiedy nagle dostała okres. Mallory naglezaczął się zastanawiać: "Chwileczkę! Czy za każdym razemnaprawdę tobył tylko zwykły zbieg okoliczności? " Nie! Kat robiła towszystkospecjalnie! W jakiś sposób dowiedziała się o zakładzie i postanowiłamrzeć Kenowi nosa, zrobić z niego głupca. Ta zabawa miała go kosztować dziesięć tysięcy dolarów, których nie miał. Coza dziwka z tej Kat! Ken wcale nie był bliżej wygranej niż na początku. Kat wodziła go zanos. "Jak mogłemdo tego dopuścić? " zastanawiałsię. Teraz wiedziałjuż,że nie miał żadnych szans na wygranie. Kiedy zjawił się w szatnidla lekarzy, wszyscy już tam na niegoczekali. Przyszedł dzieńzapłaty! zaśpiewał Grandy. Mallory uśmiechnął się z przymusem. Mam jeszcze czas do pomocy, prawda? Wierzcie mi, koledzy, tamała jest gotowa. Pewnie odparł ironicznie Grundy. Uwierzymy w to, jeślipotwierdzi to twoja dama. Przygotuj lepiejna jutro gotówkę. Mallory roześmiał się. Lepiejwy szykujcie forsę! Wpadł mu do głowy pewien pomysł. Nagle znalazł sposób wyjściaz opresji. 202 Znalazł Kat w bufeciei usiadł naprzeciw niej. Słyszałem,żeuratowałaś życiejakiemuś pacjentowi. I przy okazji swoje własne. Co takiego? Och, nic. Czy wiesz, jak możesz uratować moje życie? Kat spojrzała na niegopytająco. Wybierz się ze mną dziś na kolację. Jestem zbytwykończona, Ken. Rzeczywiście zmęczyła ją już ta gra. "Mam już dosyć myślała. Nadeszłapora, by dać sobie z tym spokój. Wpadłam we własne sidła". Kat żałowała, że Ken nie jestinnym człowiekiem. Gdyby tylko byłwobecniej szczery. "Naprawdę zależałoby mi na nim" doszła do wniosku. Jednak Mallory nie dawałza wygraną. Odwiozę cię wcześnie do domu obiecał. Przecież musiszgdzieś zjeśćkolację. No i jak,zgadzasz się? Katniechętnie skinęła głową. Wiedziała, że godzi się na spotkanieostatni raz. Zamierzałapowiedzieć Kenowi, że wiedziała ozakładzie. Chciała skończyć tę grę. Tak odparła. Honeyskończyła pracę o czwartej po południu. Spojrzała na zegarekistwierdziła,że ma wystarczająco dużo czasu, by zrobićzakupy. Kupiłakilka ozdobnych świec do mieszkania, potem poszła do San FranciscoTea CoffeeCompany, poszukać jakiegoś nadającego się do piciagatunku kawy na śniadanie. A w drodze do domu wpadła do sklepu ChrisaKellyego obejrzeć obrusy. Obładowana pakunkami ruszyła w stronę mieszkania. "Przyrządzęsobie kolację w domu" postanowiła. Wiedziała, że Kat ma spotkaniez Kenem, a Paige jest na dyżurze. Przekładając torbyz ręki do rękiweszła dośrodkai zamknęła za sobądrzwi. Włączyła światło. Wielki czarny mężczyznawychodził właśniez łazienki zostawiając ślady krwi nadywanie. Skierował na Honeypistolet. Piśnij słówko, a rozwalę ci łeb! Honey wrzasnęła. Rozdział 23 Mallory siedział naprzeciw Kat w restauracji Schroedera przyFront Street Minuty płynęły nieubłaganie. Ken zastanawiał się, co się stanie, jeślinie będzie mógłzapłacić dziesięciu tysięcy dolarów. Po szpitalu wieśćo tym szybko się rozniesie i Ken stanie się znany jako kanciarz i niepoważny gość. Katpaplała coś o jednymze swoich pacjentów. Mallory patrzyłjejw oczy, ale nie słuchał. Miał ważniejsze sprawy nagłowie. Kolacja prawie dobiegała końca i kelner przyniósł kawę. Kat zerknęłana zegarek. Jutro wcześniezaczynam dyżur powiedziała. Lepiej jużchodźmy. Ken nie poruszył się. Siedział we wzrokiem wbitym w stół. Wiesz, Kat. odezwał się w koricu i spojrzał na nią. Muszęci coś powiedzieć. Tak? To poważne wyznanie odparł i odetchnął głęboko. Nie jestmi łatwo. Przyglądała mu się zaskoczona. Co to takiego? Głupio mi to powiedzieć zaczął i umilkł na chwilę. Założyłem się z kilkomalekarzami, że. się z tobąprześpię. Kat nie spuszczała z niego oka. Ty... Proszę, nic nie mów. Bardzo się wstydzę tego, co zrobiłem. Tomiałbyć zwykły żart, ato ja w końcu wyszedłem na głupca. Stało sięcoś, czego nie przewidziałem. Zakochałem się w tobie. Ken. 204 Nigdy wcześniej nikogo nie kochałem. Kat. Znalem wiele kobiet. ale nicdo nich nie czułem. A o tobie niemogęprzestać myśleć r kii westchnął głęboko. Chciałbym się z tobą ożenić. Kat zakręciło sięw głowie. Cały świat nagle stanął do góry nogami Nie wiem. co powiedzieć. Jesteś jedyną kobietą, której to zaproponowałem. Proszę, zgódźsię. Wyjdziesz za mnie, Kat? A więc wszystkie czułe słówka,które jej szeptał doucha, byłyprawdziwe! SerceKat zabiłomocniej. Miała wrażenie, jakby cudownysen stał się nagle rzeczywistością. Przecież chciała jedynie, by Kenbytwobec niej uczciwy. A teraz tak się stało. Cały czas miał wyrzutysumienia. Nie był taki jak inni mężczyźni. Okazał się szczery i wrażliwy. Kat spojrzała na niego rozpromieniona. Tak, Ken. O tak! Naustach Kenapojawił się uśmiech. Kat. rzekł,pochylił sięi pocałował ją w policzek. Przepraszam cięza ten idiotyczny zakład dodał i skruszony pochyliłgłowę. Dziesięć tysięcydolarów. Moglibyśmy przeznaczyć te pieniądze na podróż poślubną. Ale warto je stracić, by zyskać ciebie. "Dziesięć tysięcy dolarów" zastanawiała się Kat. Byłem takim głupcem. Kiedyupływatermin? Dziś o północy, ale to nieważne. Tylko ty się liczysz ito, że siępobierzemy. Nie. Ken? Tak, kochanie? Jedźmy do ciebie zaproponowała z figlarnym błyskiemw oku. Jeszcze wciąż możesz wygrać zakład. Kat zachowywałasię w łóżku jak tygrysica. "Mój Boże! pomyślał Mallory. Warto było czekać". Wszystkieuczucia, jakie Kat skrywała przez lata, nagle eksplodowały. Była najbardziej namiętną kobietą, jaką Mallory kiedykolwiek spotkał. Po dwóchgodzinach poczuł się wykończony. Przytulił Kat do siebie. Jesteś niezwykłapowiedział. Podparła się na łokciach i spojrzała na niego. Ty także, kochanie. Czuję siętaka szczęśliwa. Mallory wyszczerzył zęby. Ja też. "Mam dziesięć tysięcy dolców w kieszenipomyślał i za sobąudaną noc". Obiecaj mi, że zawsze będzie tak jak teraz, Ken. 205. Przyrzekam odparł z największym przekonaniem, na jakiebyto go stać. Kat zerknęłana zegarek. Chyba się jużubiorę. Nie możesz zostać u mnie na noc? Nie. Rano jadę z Paigedoszpitalaodparła i pocałowała goczule. Niemartwsię. Mamy przed sobą całe życie. Ken patrzył, jakKat się ubiera. Nie mogę się doczekać,kiedy dostaniemy pieniądze. Spędzimyzanie wspaniały miesiąc miodowy powiedział i naglezmarszczył czoło. Ale co będzie, jeśli chłopcy mi nie uwierzą? Nie mogą polegaćtylkona moim słowie. Kat zastanawiała się przez chwilę. Wreszcie rzekła: Spokojnagłowa. Sama im powiem. Mallory uśmiechnął się. Chodź do mnie do łóżka. Rozdział 24 Cz ^zamy mężczyzna, trzymającpistolet wycelowany w Honey,krzyknął: Mówiłem ci, żebyś siedziała cicho! Ja.. przepraszamoparłaHoney i zaczęła się trząść. Czegochcesz? Przycisnął dłoń do boku, próbujączatamować płynącą krew. Szukam swojej siostry. Honey spojrzała na niegozdumiona. Facet był najwyraźniej nienormalny. Siostry? Kat odparł, a jego głos stał się słabszy. Och,mój Boże! To ty jesteś Mikę! Tak. Broń wypadła Mikę'owi z ręki, a onsam osunął się na podłogę. Honey podbiegła do niego. Z rany wyglądającej na postrzałową ciekłakrew. Leż spokojnie powiedziała Honey. Pospieszyła dołazienki, wzięła trochę wody utlenionej, duży, kąpielowyręcznik i wróciła do Mike'a. To będzie trochę bolało ostrzegła. Mężczyzna leżał, zbyt słaby, by się poruszać. Honey przemyła ranę wodą utlenioną i przycisnęła do niej ręcznik. Mikę zatkał sobie dłoniąusta, by niekrzyczeć. Zadzwonię po karetkę i zabiorą cię do szpitala oznajmiłaHoney. Chwycił jąza ramię. Nie! Żadnych szpitali i żadnej policji rzekł słabnącym głosem. Gdzie jest Kat? 207. Nie wiem odparła bezradnie Honey,Wiedziała, że Kat umówiła się z Kenem, ale nie miała pojęcia, dokądposzli. Pozwól, że zadzwonię do przyjaciółki. Do Paige? spytał. Honey skinęła głową. Tak odparła i pomyślała: "A więc Kat opowiadałamu onas". Dopiero po dziesięciu minutach udało jej się złapać Paige. Czy mogłabyś wrócić do domu? spytała. Ależ Honey, przecież jestem na dyżurze. Właśnie robię. Brat Kat jest tutaj. Więcpowiedz mu. Ktoś go postrzelił. Co takiego? Mapaskudną ranę. Wyślę do was sanitariuszy i. Mikę powiedział, że nie chce żadnych szpitali ani policji. Niewiem, co robić. Czy to zranienie jest bardzopoważne? Chyba tak. Tu nastąpiła krótka chwila milczenia. Poszukam kogoś, żeby mniezastąpił. Przyjadęza pół godziny. Honey odłożyła słuchawkę i wróciła do Mike'a. Paige zaraz przyjedzie oznajmiła. Dwie godzinypóźniej Katwracała do domu w doskonałym nastroju. Wcześniej nawet myśl o seksie wprawiała ją w niepokój. Kat bałasię,żepowrócąkoszmarne doświadczenia z dzieciństwa. Jednak Ken Malloryokazał się tak wspaniały, żewszystkie obawy Katzniknęły natychmiast. Rozbudził wniej emocje, októrych istnieniu nie miała dotąd pojęcia. Uśmiechając siędo siebie na myślo tym, jakw ostatniej chwiliprzechytrzyli lekarzy i wygrali zakład, Kat otworzyła drzwi do mieszkania i stanęła jak wryta. Paige i Honey klęczały obok Mike'a. On zaś leżałna podłodze z poduszką pod głową, w ubraniu przesiąkniętym krwiąi ręcznikiem przyciśniętymdo boku. Paige iHoney spojrzały na wchodzącąKat. Mikę! O mój Boże! zawołała, podbiegła do brata i uklękłaobok. Co się stało? Cześć,siostrzyczko wyszeptałz trudem. Został postrzelonywyjaśniła Paige. Ma krwotok. Zawieźmy go do szpitala rzekła zdenerwowana Kat. Mikę pokręcił głową. 208 Nie wydusił. Tyjesteś lekarką. Sama możesz mi noniAKatspojrzała na Paige. f""iu-. Zatamowałamkrwotok, jak tylko się dało rzekła Paige alekula ciągle tkwi w wewnątrz. Nie mamy tutaj odpowiednich narzędzi On wciążtraci krew odparłaKat i włożyła mu dłoń podgłowę. Posłuchaj, Mikę. Jeśli nie otrzymaszpomocy, ryzykujesz życie Ale. nie możesz. o tym donieść. Nie chcę, żeby. mieszała sięw to policja. Kat spytała cicho: W co ty się wplątałeś. Mikę? W nic takiego. Miałem rozmowę w interesach. jeden facet sięwściekł. no i strzelił do mnie. Katsłyszała takiehistorie od lat. Same kłamstwa. Wiedziała, że bratnie mówi jej prawdy, ale chybasama wolała jej nie znać. Mikę wyciągnąłrękę. Pomożesz mi, siostrzyczko? Tak, Mikę odparła Kat. Pochyliła się i pocałowała go wpoliczek. Potem wstałai podeszła dotelefonu. Podniosła słuchawkę i wykręciła numer szpitalnego pogotowia. Mówi Hunter powiedziała drżącym głosem. Potrzebujęnatychmiast karetki. Wszpitalu Kat poprosiła, by Paigeusunęła kulę z ciała Mike'a. Stracił dużokrwi powiedziała Paige i zwróciłasię doasystującego chirurga: Proszę mu podać jeszcze jedenpojemnikz krwią. Świtało,gdy operacja dobiegła końca. Kulę udałosię usunąć. Paigeodciągnęła Kat na bok. Co mam napisaćw papierach? spytała. Mogłabym oświadczyć, że był to wypadek lub. Nie odparła Kat zbolałym głosem. Jużzbyt długo gokryłam. Napisz, że ktoś go postrzelił. Mallory czekał na Kat przed salą operacyjną. Kat, słyszałem otwoim bracie i. Westchnęła ciężko. Tak mi przykro. Czywyjdzie z tego? spytał. Kat spojrzałana Kena iodparła: Tak. W końcu będziemusiał się z tego wygrzebać raz na zawsze. Mallory uścisnął rękęKat. 14 - Nic nie uwawiecznie 209. Chciałbym, żebyś wiedziała, jak bardzo podobała mi się naszawspólna noc. Byłaś fantastyczna. Och, przypomniało mi się. Lekarze,z którymisięzałożyłem, czekająw bufecie, ale pewnie po tym,co sięstało z twoim bratem, nie masz ochoty na. Czemu nie? przerwała. Wzięła Kena pod rękę i ruszyli korytarzem w stronę bufetu. Lekarzeujrzeliich wchodzącychrazem do środka. Cześć, Kat powiedział Grundy. Chcielibyśmy coś od ciebieusłyszeć. Doktor Mallory twierdzi, że spędziliście razem noc i byłowspaniale. Bardziej niż wspaniale odparła Kat. Fantastycznie! Pocałowała Kena w policzek i dodała: Zobaczymysię później, kochanie. Uśmiechnęła się i wyszła zostawiając mężczyzn zrozdziawionymi zezdumienia ustami. W szatni Kat powiedziałado Paige i Honey: W całymtym zamieszaniu nie miałamokazji przekazać wamnowiny. Jakiej? zainteresowała się Paige. Ken poprosił mnie orękę. Na twarzach przyjaciółek pojawił się wyraz niedowierzania. Żartujesz! stwierdziła Paige. Nie. Zaproponowałmi małżeństwo zeszłej nocy. A ja się zgodziłam. Nie możesz przecież wyjśćza niego! zawołała Honey. Wiesz, jaki on jest. Próbował zaciągnąć cię do łóżka dlatego, że sięzałożył! No i udało mu się odparłaKat z uśmiechem. Paigespojrzałana nią i rzekła: Coś mi się w tym nie podoba. Myliłyśmy się codo niego odparła Kat. Całkowicie. Kensam powiedział mi o tym zakładzie. Cały czas miał wyrzutysumienia. Nie rozumiecie,co się stało? Spotykałam się znim,żeby utrzeć mu nosa,a on umawiał się ze mną, żeby wygrać forsę, i w końcu zakochaliśmysię w sobie. Nie wiecienawet, jak bardzo jestemszczęśliwa! Honey i Paige spojrzały po sobie. Kiedy bierzecie ślub? spytała Honey. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale na pewno staniesię towkrótce. Chciałabym, żebyście zostały moimi druhnami. Możesz na nas liczyćodparła Paige. Jednak gdzieś na granicy jejświadomości pojawił się dziwny niepokój. Ziewnęła. 210 To była długa noc - powiedziała. - Jadę do domu się przespać Ja zostanę tutaj zMikeem oznajmiła Kat. Kied obudzi, policja będzie chciałago przesłuchać. ' aęWzięła przyjaciółki za ręce. Dziękuję wam za pomoc. W drodze do domuPaige myślała o tym, co się wydarzyło. Wiedziała,jak bardzoKat kocha swojego brata. Kat musiała się wreszcie zdobyć naodwagę i zawiadomić policję. "Powinnam była zrobić tojuż wcześniej" powiedziała do Paige. Kiedy Paige wchodziła do mieszkania, zadzwonił telefon. Podbiegłado aparatu i podniosła słuchawkę. Telefonował Jason. Cześć! Chciałem tylko powiedzieć, jak bardzo za tobątęsknię. Cou ciebie słychać? Paige miałaochotę opowiedzieć mu, co się stało, ale przecież byłyto osobiste sprawy Kat. Nic ciekawego odparła. A poza tym wszystko w porządku. Świetnie. Wybrałabyś się dziś zemną na kolację? Paige wiedziała, że było to zaproszenie nie tylko na kolację. .Jeślijeszcze raz się znimspotkam, nasz związek przerodzi się w coś poważniejszego" pomyślała. Wiedziała, żestanęła oko w oko z najważniejszą decyzją w swoim życiu. Wzięła głęboki oddech. Jason. zaczęła. Wtym samym momencie usłyszała dzwonek do drzwi. Poczekaj chwilę, dobrze? Odłożyła słuchawkę i poszła otworzyć drzwi. W progu stał Alfred Turner. Rozdział 25 Eaige przystanęła jak wryta w ziemię. Alfred uśmiechnąłsię i spytał; Czy mogę wejść? Oczywiście wyjąkała oszołomiona. Przepraszam, że odrazu nie zaprosiłam cię do środka. Patrzyła, jak Alfred wchodzido pokoju, i ogarnęły ją sprzeczne emocje. Była szczęśliwa i podekscytowana, a jednocześnie zła. "Dlaczego? zastanawiała się. Pewnie wpadł,żeby zwyczajnie mnie odwiedzić". Odszedłem od Karen oznajmił. Te słowa wstrząsnęłyPaige. Alfred zbliżył się do niej. Popełniłem wielkibłąd, Paige. Nie powinienem by! pozwolić ciwtedy wyjechać. Alfred. zaczętaPaige i nagle przypomniała sobie o Jasonieczekającym przy słuchawce. Przepraszam na chwilę. Pobiegła do telefonu, który znajdował sięw innym pokoju. Jason? Tak, Paige. I coz wieczorem? Wpadło mi do głowy, żeby. Nie. nie mogę sięz tobą zobaczyć. Och. Jeśli dzisiajci nie pasuje, to może jutro? Jeszcze nie wiem. Wyczuł napięcie w jej głosie. Czy coś się stało? spytał. Nie. Wszystko w porządku. Zadzwonię do ciebie jutro i wyjaśnię. Dobrze odparł nieco zaskoczony. Paige odłożyła słuchawkę. Tęskniłem za tobą, Paige powiedział Alfred. Czy ty teżomnie myślałaś? 212 "Nie odparła w duchu Paige tylko ganiałam za obcymi meżczyznami na ulicach myśląc, że to ty". Takprzyznała głośno. To świetnie. Wiesz, wydaje mi się, ze jesteśmy sobie przeznaczeniZawsze byliśmy. "Czyżby? pomyślała Paige. To dlategoożeniłeś się zKarenCzy sądzisz, że możesz przychodzić do mnie i odchodzić, kiedy ci siętylko podoba? " Alfred zrobił jeszcze jeden krok w jej stronę. Zgadzasz sięz tym? dodał. Nie wiemodparła Paige patrząc mu w oczy. Zjawiłeś siętak nagle. Ujął jej rękę. Powiedz, że tak. Co się stało z Karen? Alfred wzruszyłramionami. Popełniłem błąd żeniąc się z nią. Wciąż myślałem o tobiei o wspólniespędzonych latach. Zawsze byliśmydla siebie tacy bliscy. Przyglądała mu siębacznie. Alfred. Przyszedłem, by zostać z tobą, Paige. To znaczy niekoniecznietutaj. Chciałbym, żebyśmy pojechali do Nowego Jorku. Do Nowego Jorku? Tak. Opowiem ci wszystko. Czy mógłbym dostać filiżankękawy? Oczywiście. Zaparzę świeżej. To zajmie parę minut. Alfred poszedł za nią do kuchni. Nastawiając ekspres do kawy Paige próbowała uporządkować myśli. Wcześniej tak rozpaczliwie chciała, by Alfred do niejpowrócił, a teraz, gdyzjawił się tutaj. Wielesięnauczyłem przez ostatnie lata rzekł Alfred. Wydoroślałem. Tak? Pewnie. Wiesz, że wiele lat pracowałem wŚwiatowej OrganizacjiZdrowia? Tak, wiem. W tamtych krajach niewiele sięzmieniło odczasu, kiedy byliśmydziećmi. Wrzeczywistości wniektórych rejonach jest jeszcze gorzej. Więcej chorób i nędzy. Ale byłeś tam i niosłeś ludziom pomoc rzekła Paige. Tak, ale nagle przyjrzałem na oczy. Przejrzałeś naoczy? Uświadomiłem sobie, że marnuję swoje życie. Żyłem w biedzie,pracowałem dwadzieścia czterygodziny na dobę, pomagałemtym głupimdzikusom,podczas gdy mogłem tutaj zarobić kupę forsy. Paige słuchała z niedowierzaniem. 213. Poznałem lekarza, który ma prywatny gabinet przy Park Avenuew Nowym Jorku. Czy wiesz, ile rocznie zarabia? Ponad pięćset tysięcydolarów! Rozumiesz? Pół miliona na rok! Teraz Paige patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Pomyślałemsobie: gdzieindziej mogę zarobić taką forsę? Tenlekarz zaproponował mi, żebym został jego współpracownikiem oznajmił Alfred dumnie i zgodziłem się. Dlatego chciałbym, żebyśmypojechali do Nowego Jorku. Paige nie wierzyła własnym uszom. Wprost zaniemówiła. Będziemnie stać na luksusowy apartament, eleganckie stroje dlaciebie i to wszystko, cozawsze ci obiecywałem rzekł z uśmiechem. Pewnie jesteś zaskoczona? Paige zwilżyłajęzykiem wyschnięte wargi. Nie wiem, co powiedzieć, Alfred. Roześmiał się. To zrozumiale. Pięćset tysięcy dolców na rok każdego przyprawiłobyo zawrót głowy. Nie chodzi mi opieniądze odparła powoli Paige. Więc o co? Patrzyła na niego, jakby zobaczyła go poraz pierwszy. Alfred,kiedy pracowałeśw Światowej Organizacji Zdrowia, miałeś uczucie, że pomagaszludziom? Wzruszył ramionami, Nic niemoże im pomóc. I kogo to, do diabła, naprawdę obchodzi? Czy uwierzysz,że Karennamawiałamnie, żebyśmy osiedlili się w Bangladeszu? Powiedziałem jej, że nie ma mowy, więc pojechała tam samarzekł ujmując dłoń Paige. A więc jestem tutaj. Wyglądasz, jakbyś byłatrochę speszona. Pewnie jesteś podwrażeniem tego wszystkiego, prawda? Paige pomyślała o swoim ojcu: "Mógł zrobić wielką karierę prowadząc prywatnąpraktykę przy Park Avenue, ale nie interesowały gopieniądze. Wolał pomagać ludziom". Rozwiodłem się już z Karen, a więcmożemy od razuwziąćślub oznajmił klepiąc ją po dłoni. Co myślisz o zamieszkaniuwNowym Jorku? Paige wzięłagłęboki oddech. Alfred. Pełen oczekiwania uśmiech pojawiłsię na jegotwarzy. Tak? Wynoś się stąd. Kącikiust Alfredaopadły. Co?Paigewstała. Chcę, żebyś sobie stąd poszedł. Dokądmam iść? spytał zakłopotany. 214 Nie powiem ci odparłaPaige. Mogłoby to zranić twojeuczucia, b Kiedy Alfredwyszedł, Paige usiadła i pogrążyła się w myślach Katmiała rację mówiąckiedyś, że Paige uległa złudzeniom. .Miałem pomagaćtym głupimdzikusom, kiedy mogłem zarobić tutaj kupę forsy. " przypomniała sobie słowa Alfreda. "Pięćset tysięcy dolarów na rok! " "I ja tęskniłam za takim człowiekiem? " pomyślała z zadumąPaige. Przypuszczała, że wpadnie w depresję, ale zamiast tego ogarnęłają radość. Nagle poczuła sięwolna. Terazwiedziała już, czegochce. Podeszła do telefonui wykręciła numer do Jasona. Halo usłyszała. Jason, tu Paige. Pamiętasz, jak opowiadałeś mi o swoim domuw Dolinie Noe? Tak. Chętnie gozobaczę. Czy masz czas dziś wieczorem? Jason odparł cicho: Czy powieszmi, co się stało, Paige? Trochę się niepokoiłem. Ja też. Wydawało mi się, że kocham mężczyznę,którego znałambardzo dawno temu, ale okazało się, że nie jest już tym samymczłowiekiem co kiedyś. Teraz już wiem, czego chcę. Powiedz. Chcę zobaczyć twój dom. Dolina Noe należałajakby do innego świata. Wyglądałajak kolorowaoaza w środku jednego znajwiększych miast na świecie. Dom Jasona przypominał swojego właściciela był elegancki i czarujący. Jason oprowadził Paige po pokojach. To salon. tutaj kuchnia, atu łazienka dla gości, dalej znajdujesię moja pracownia. rzekł i spojrzał na Paige. Sypialnia jest nagórze. Chcesz jązobaczyć? Bardzoodparła cicho Paige. Weszli schodami na piętro. SercePaige waliłodziko. To, co siędziało,zdawało się nieuchronne. "Powinnam była wiedzieć o tym od początku" pomyślała. Paige nie zdawała sobie sprawy, kto zrobił pierwszy ruch,ale naglepadli sobie w ramionai usta Jasona dotknęły jej warg. Wydawałosię tonajbardziej naturalne na świecie. Zaczęli ściągać z siebie nawzajemubrania, coraz bardziej gorączkowo i niecierpliwie. A potemposzli dołóżka i długo się kochali. 215. Uwielbiam cię wyszepta} Jason. Wiem zażartowała Paige od chwili gdy kazałam ci włożyćbiały fartuch. Kiedypotem zmęczeni leżeli obok siebie, Paige powiedziała: Chciałabym spędzietutaj całą noc. Nie powiesz mi rano, żenie możesz na mnie patrzeć? spytałJason iuśmiechnął się. Obiecuję, żenie. Całą noc rozmawiali, kochali się, a potem znowu rozmawiali. RanoPaige przygotowała dla Jasona śniadanie. Jason rzekł przyglądając się jej: Nie wiem, czym zasłużyłem sobie na takie szczęście, ale dziękujęci za to. To mnie spotkało wielkie szczęścieodparła Paige. Wiesz co? Nie dostałem jeszcze odpowiedzi na swoją propozycję. Damci ją jeszcze dziś. Po południu do biura Jasona przybyłposłaniec z kopertą. Wśrodkuznajdowała się kartka, którą Jason przysłał Paige wraz z modelem domu. Widniało na niej: Taki będziemój dom [ ] Takibędzie nasz dom[x] Proszę wstaw krzyżyk tam, gdzie chcesz. Rozdział 26 Lou Dinetto opuszczał szpital. Kat przyszła do jegopokoju, bysiępożegnać. Zastała tam Rhino i Shadowa. Gdy weszła do środka, Dinetto odwrócił się do nich i powiedział: Zmykajcie. Kat patrzyła,jak wychodzą z pokoju. Jestem ci coś winien rzekł Dinetto spoglądając na Kat. Nic podobnego. Czychcesz przez to powiedzieć, że moje życie jest niewielewarte? Słyszałem, że wychodzisz za mąż. Tak. Za lekarza. Owszem. W takim raziepowiedz mu,żeby dobrze dbał o ciebie, bo inaczejbędzie miał ze mną do czynienia. Dobrze,powiem mu. Nastąpiła krótka cisza. Przepraszam za Mikę'a. Wszystko będzie z nim w porządku odparła Kat. Długoz nim rozmawiałam. Dojdziedo siebie. Świetnie rzekł Dinetto i wyciągnął grubą kopertę. A tomały prezent ślubnydla ciebie. Katpokręciła głową. Nie, dziękuję. Ale. Niech pan dba siebie. Ty też nasiebie uważaj. Wiesz co? Naprawdę równa z ciebiebabka. Powiem ci coś i chcę, żebyś to zapamiętała. Gdybyśkiedykolwiekpotrzebowałapomocy, obojętnie w czym, przyjdź do mnie. Rozumiesz? 217. Oczywiście. Miała świadomość, że Dinetto mówi to szczerze, ale wiedziała także,że sama nigdy nie zwróci się do niego o pomoc. Podczas następnych tygodni Paige i Jason rozmawiali przez telefontrzylub cztery razydziennie i spotykalisię zawsze, gdy tylko Paige niemiała nocnego dyżuru. W szpitalu jak zwykle panował ruch. Paige od trzydziestusześciugodzin była na dyżurze i bez przerwy wzywanoją w jakiejś pilnejsprawie. Zasnęła akurat na moment w dyżurce, kiedyobudził jąświdrujący dzwonek telefonu. Ospałym gestem przytknęłasłuchawkę do ucha. Halo? DoktorTaylor,czy mogłaby pani przyjść szybko do pokojuczterysta dwadzieścia dwa? Paige próbowała zebrać myśli. W pokoju czterysta dwadzieścia dwależał jeden zpacjentów doktora Barkera, Lance Kelly. Przeszczepionomu niedawno zastawkę. "Coś złego musiało się stać" pomyślałaPaige. Wyskoczyła z lóżka i ruszyła pustym korytarzem. Postanowiłanie czekaćna windę i wbiegła na schody. "Może to tylkojakaś nerwowa pielęgniarka zastanawiała się po drodze^ Alejeśli to coś poważnego,zadzwonię po Barkera" zdecydowała. Podeszła do pokoju czterystadwadzieścia dwa, stanęła w drzwiachwidząc jęczącegopacjenta, który z trudem łapałoddech. Na widok Paigepielęgniarka odetchnęła z wyraźną ulgą. Nie wiem, co robić, pani doktor. Paige podbiegła do łóżka. Wszystko będzie dobrze powiedziała pocieszająco. Ujęła nadgarstekchoregoiwyczuła niezwykle szybki puls. Zastawka,którą przeszczepiono,najwyraźniej zaczęła źle funkcjonować. Proszę podać mu środek uspokajający poleciła. Pielęgniarka przygotowała strzykawkęipodała ją Paige, która zręcznie zrobiła zastrzyk dożylny,a potem znowu zwróciła się siostry; Proszę powiedzieć dyżurnej pielęgniarce, żebyszybko przygotowała zespół do operacji. I niech pani zawiadomi doktora Barkera! Piętnaście minut później Kelly znalazł się na stole operacyjnym. DozabieguopróczPaige przygotowywały się trzysiostry i dwóch lekarzy. Monitor stojący w rogu sali wydawał szybkie dźwięki ukazujące rytmpracy serca pacjenta. 218 Do saliwszedł anestezjolog i Paige omal niezaklęła. Większośćanestezjologów pracujących w szpitalu było zdolnymilekarzami leczHerman Koch należał do wyjątków. Paige zetknęła się jut z nimwcześnieji próbowała gounikać, jak tylko się dało. Nie ufała mu. Aleteraz nie miaławyboru. Patrzyła,jak Koch umieszcza maskę na twarzy pacjenta, podczas gdyona rozwijała naklatce piersiowej chorego papieroweserwety z dziurąwyciętą w środku. Proszę podać narkozę poleciła Paige. Koch skinął głową. Jużsię robi. Jeden zlekarzy spytał; Z czym mamy problem? DoktorBarker wczoraj przeszczepił pacjentowi zastawkę. Wydajemi się, że pękła wyjaśniłaPaige i zwróciła się do Kocha: Czy onjuż zasnął? Tak. Śpi, jakby leżałw łóżkuu siebie w domu. "Chciałabym, żeby naprawdę tak było" pomyślała Paige. Co pan mu podał? Propofol. Dobrze odparła. Spojrzała na ciało Kelly'ego podłączone do urządzenia wspomagającego pracę płuc. Można było zastosować krążenie pozaustrojowe. Przezchwilę Paige spoglądała na monitory. Puls sto czterdzieści, nasycenie krwitlenem dziewięćdziesiąt dwa procent. ciśnienie: osiemdziesiąt nasześćdziesiąt. Zaczynamy powiedziała Paige. Jeden z lekarzy włączył muzykę. Paigestanęła przy stoleoperacyjnym oświetlonym jasno gorącymiżarówkami, mającymi razem tysiąc sto wat, i powiedziała do pielęgniarki: Skalpel, proszę. Operacja się rozpoczęła. Paige usunęła druty chirurgiczne zmostka założone poprzedniegodnia. Potem wykonała nacięcie od podstawy szyi do niższej częścimostka, a w tym samymczasiejeden zasystujących lekarzy ścierał krew gazikami. Paige ostrożnieprzecięławarstwę tłuszczu oraz mięśnii po chwiliukazałosię przed nią serce bijące szybko inierówno. Wiadomo już, o co chodzi powiedziała. Przedsionekjestprzedziurawiony. Krew zbiera się wokół serca i uciska je. Paigezerkęłana monitor. Ciśnienie krwi niebezpieczniespadło. Proszę podać więcej krwi poleciła. Drzwi do salioperacyjnej otworzyły się i do Środka wszedł LawrenceBarker. Stanął z boku i obserwował. 219. Doktorze Barker rzekła Paige. Chciałby pan. Nie. To twoja operacja. Paige rzuciła okiem na Kocha. Uważaj. Przedawkujesz narkozę, do cholery! Podawaj wolniej! Ale ja. Ciśnienie spada! Co chcesz, żebym zrobił? spytał bezradnie Koch. "Sam powinieneś wiedzieć" pomyślała ze złością Paige. Dajmu lidokainę i adrenalinę! Natychmiast! wrzasnęła. Dobrze. Paige patrzyła, jak Koch naciąga strzykawkę i wkluwa się w żyłępacjenta. Jedenz pomagającychprzy operacjilekarzy rzucił okiemna monitori zawołał: Spadaciśnienie! Paige próbowała gorączkowo zatamować krew. Spojrzała na Kocha. Za szybkopodawałeś narkozę! Mówiłam ci. Rytm serca na monitorze stał się nagle nierówny. MójBoże! Coś jest nietak! Dajcie mi defibrylator! krzyknęła Paige. Pielęgniarka wzięła z podręcznego stolika urządzenie, rozłożyłajei podłączyła do prądu. Przekręciłaprzycisk i parę sekund później wręczyła przyrząd Paige. Paige przyłożyła sterylne poduszeczki defibrylatorabezpośrednio doserca Kelly'ego. Jegociało podskoczyło i po chwili opadło z powrotemna stół. Spróbowałajeszcze raz. Bardzo pragnęła przywrócićgo do życia,sprawić, by znowu oddychał. Jednaknic się nie zmieniło. Serce stało sięnieruchomym, martwym, bezużytecznym organem. Paige wpadław furię. Swoją część operacji wykonała prawidłowo,jednak Koch podał pacjentowi zbyt dużą dawkę narkozy. Kiedy Paige po raz traeci daremnie przykładała defibrylatordo piersiKelly'ego, do stołu podszedł Barker i rzekł Paige prosto w twarz: Zabiłaś go. Rozdział27 J ason prowadził właśnie zebranie poświęcone projektowi nowegoskrzydła szpitala, gdy dogabinetu weszła sekretarka. Dzwoni do pana doktor Taylor oznajmiła. Czy mam jejpowiedzieć, że zatelefonuje pando niej później? Nie,nie trzeba odparł Jason i podszedłdo telefonu. Paige? Jason. Potrzebuję cię! rzekła przez łzy. Co się stało? Czy mógłbyś do mnie przyjechać? Oczywiście. Zaraz będę. Wszedłz powrotem do gabinetu i oznajmił: Zebranie skończone. Spotkamysię jutro rano. Pół godziny później zapukał domieszkania Paige. Otworzyła drzwii rzuciła się Jasonowi na szyję. Oczy miała czerwone od płaczu. Co się stało? zapytał. Coś strasznego! Doktor Barker powiedział mi, że. zabiłampacjenta, a to naprawdę. nie. nie była moja wina! Głos jej sięzałamywał. Nie zniosę już dłużej jego uwag. Paige powiedział Jason spokojnie mówiłaś mi, że Barkerzawsze był nieprzyjemnym facetem. Pewnietaki już macharakter. Paige pokręciłagłową. To jeszcze nie wszystko odparła. Od pierwszegodnia,kiedyzaczęłam znim pracować, próbował się mnie pozbyć. Gdyby byłkiepskim lekarzem i uważał, że ja się do niczego nie nadaję, nieprzejmowałabym się tym tak bardzo, ale to przecieżdoskonały chirurg. Muszę liczyć się zjego opinią. Widocznie naprawdę nie jestem dobrawtym, co robię, Nonsens odparł stanowczo Jason. Oczywiście, żejesteś. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, uważają cię za wspaniałegolekarza. 221. Ale nie Barker. Zapomnij o nim. Podjęłamdecyzję odparła. Odchodzę ze szpitala. Jason objął ją czule. Paige, wiem, że zbyt mocno kochasz swoją pracę, by ją porzucić. Nie chcę rozstawać się ze swoim zawodem,nie mamtylko ochotywidzieć już więcej tego szpitala. Jason wyciągnął chusteczkęi otart twarz Paige. Przepraszam, że zawracam ci głowę tym wszystkim powiedziała. Przecież od tego są mężowie, prawda? Zmusiła się do uśmiechu. Miło, że to mówisz. No dobrze rzekła i westchnęła głęboko. Już czujęsię lepiej. Dziękuję, żemogłam z tobą porozmawiać. Zadzwoniłam do doktora Wallace'a i powiedziałammu, że odchodzę. Muszęjechaćteraz do szpitala i zobaczyć się z nim. Spotkamy się wieczorem na kolacji. Paige mijała korytarze szpitala wiedząc,że widzi je poraz ostatni. Wokółrozlegały się dobrze znanedźwięki, mijała co chwila znajometwarze. Szpital stał się jej takbliski jak dom. Do tej pory nie zdawałasobie ztegosprawy. Pomyślała oJimmym i Changu, i o wszystkichwspaniałych lekarzach, z którymi pracowała. Przypomniał się jejJasonw białym kitlu na obchodzie. Przeszła obok kafeterii, gdzie tyle razy jadłaśniadanie z Honey i Kat. Minęła świetlicę, w której kiedyś próbowałyurządzić przyjęcie. Korytarze i sale pełne były wspomnień. "Będę tęsknićza tym wszystkim pomyślała Paige alenie chcę pracować pod tymsamym dachem co ten potwór". Weszłado gabinetu doktora Wallace'a. Czekał tam na nią. Muszę przyznać, Paige, że twój telefon mnie zaskoczył! Czypodjęłaś jużostatecznądecyzję? Tak. Wallace westchnął. No dobrze. Zanim odejdziesz, doktor Barker chciałby się z tobązobaczyć. Dobrze. W Paige wrzała złość. Jest wlaboratorium. Idź tam do niego. i powodzenia. Dziękuję odparła Paige i ruszyła do wyjścia. Doktor Barker oglądał pod mikroskopemjakieś preparaty, kiedy Paigeweszła do pokoju. Podniósł głowę i spojrzał na nią. Słyszałem, że chcesz odejść ze szpitala. 222 Tak. Spełniły się w końcupańskieżyczenia. A jakie były? spytał. Chciał pan pozbyć się mnie stąd od chwili,gdy zobaczył mniepan pierwszyraz. No więc wygrał pan. Nie mamsiły już dłużej z panemwalczyć. Kiedy powiedział mi pan,że zabiłam pańskiego pacjenta. głos Paige załamał się pomyślałam, że jest pan sadystycznym,nieczułym sukinsynem i znienawidziłam pana do reszty. Proszę usiąść rzekł Barker. Nie. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Aleja mam. Kim myślisz, że, do diabła. zaczął, lecz nagleprzerwał i zaczął ciężkooddychać. Przerażona Paige patrzyła, jakzłapał się za serce i osunął na krześle,ajego twarz wykrzywił dziwny grymas. Paige natychmiast znalazłasię przy nim. Doktorze Barker! Chwyciła za telefon, szybko wykręciła numeri krzyknęła: Ogłaszam czerwony alarm. Proszę natychmiast przysłać kogoś dolaboratorium. Miał wylew oznajmił doktorPeterson. Niejesteśmy jeszczew stanie powiedzieć, czy wyjdzie z tego. "To moja winapomyślałaPaige. Życzyłam mu śmierci". Czułasię fatalnie. Poszła z powrotem do Wallacea. Przykromi z powodu tego, co się stało rzekła. Barker byłtakim dobrym lekarzem. Tak. Mnie też go żal. Bardzo. zaczął Wallace, lecz niedokończył, tylko przyjrzał się Paige uważnie. A jeślidoktor Barkernie będzie już tutaj pracował, zgodzisz się zostać? Paige wahała się chwilę. Tak. Oczywiście. Rozdział 28 Paige przeczytała na karcie chorego: "John Cronin, mężczyzna rasybiałej, 70 lat, rozpoznanie guz serca". Jeszcze nie widziałaJohna Cronina, któremumiała operować serce. Weszła do jego pokoju razem z pielęgniarką i jednym z lekarzy. Uśmiechnęła się ciepło i powiedziała: Dzień dobry, panie Cronin. Właśnie usunięto mururkę z tchawicy i wokół ust miał jeszczeslady plastra. W lewym ramieniu tkwiłaigła, przezktórą podawanokroplówkę. Cronin spojrzał na Paige. Kim, u diabła,pani jest? DoktorTaylor. Chciałabym pana zbadać i. Akurat jest pani lekarzem! Niech pani trzyma swoje cholerne ręcez daleka ode mnie. Czemunie przysłali mi prawdziwego doktora? Uśmiech na twarzy Paige przygasł. Jestemkardiochirurgiem. Zrobię wszystko co możliwe, żeby panwyzdrowiał. Ma pani zamiar mnie operować? Zgadza się. Cronin spojrzałna asystującego lekarza i spytał: Na miłość boską,czy ten szpital nie ma nic lepszego dozaoferowania? Zapewniampana, że doktor Taylorjestkwalifikowanym chirurgiem odparł lekarz. Prędzej kaktusmi na dłoni wyrośnie. Paige rzekła przybierając ton oficjalny: Czy ma pan ochotę przyprowadzić tutaj własnego chirurga? Nieznam żadnego. Nie stać mnie na tych drogich szarlatanów. 224 Wszyscy jesteścietacy sami. Tylko pieniądze was interesy j, jzie "icwas nie obchodzą. Jesteśmy dla was tylko kupą mięsa. 'lł' 'Paige starała się panować nad emocjami. Wiem, że jest pan trochę wytrącony z równowagi,-, Wytrącony z równowagi? Dlatego, żemacie mi Wyciąć serce? wrzasnął. Ja po prostu wiem, że umręna stoleoo^racyjnym. Pani chce mnie zabić. Mamnadzieję, że oskarżą panią o itiordwstwo. Wystarczy już tego! rzekła Paige. Uśmiechnął się złośliwie. Popsuję pani statystykę, jeśli umrę, prawda, doktorko? Może więcpozwolę się pani operować. Paigezdała sobie sprawę, że oddycha coraz szybciej. Zwróciła się dopielęgniarki: Proszę zrobić EKG i badanie krwi. Jeszczeraz rzuciłaokiem na Cronina,odwróciła się i wyszła z pokoju. Kiedy wróciła godzinę później z wynikami badań, Cronin przywitałją słowami: O, znowu przyszła tadziwka. Paige operowała Cronina o szóstej rano następnego dnia. W chwili gdy zobaczyła jego serce, wiedziała, że nie ma żadnej nadziei. Główny problem wcale nie stanowiło serce. Organywewnętrze Cronina wykazywały oznakiczemiaka. Jeden zlekarzy asystujących zawołał: O mój Boże! Co zrobimy? Będziemy się modlić, żeby nie męczył się zbyt długo. Kiedy Paige wyszła z sali operacyjnejna korytarz, zastała tam kobietęi dwóch mężczyzn. Kobieta wyglądałanatrzydzieści parę lat. Miałajasnorude włosy, zbyt ostry makijaż i pachniała ciężkimi, tanimiperfumami. Jej kształtną figurę uwypuklała obcisła sukienka. Mężczyźni byliw średnim wieku iobaj mieli rude włosy. Wszyscy razem wyglądalijaktrupa cyrkowa. To panijest doktor Taylor? spytała kobieta. Tak. Jestem żoną Johna Cronina, a tomoi bracia. Jak czuje się mójmąż? Paige zawahałasię, a potem odparła ostrożnie: Operacja przebiegłazgodnie z planem. Och, dzięki Bogu! rzekła pani Cronin melodramatycznie, 15 - Nicnie Irwa wiecznie 225. ocierając oczy koronkową chusteczką. Umarłabym, gdyby coś złegostało się Johnowi! Paige miała wrażenie, że ogląda mamą aktorkę w kiepskim przedstawieniu. Czy mogę zobaczyć terazmojego ukochanego? Jeszcze nie. Pani mąż znajdujesię obecnie na sali pooperacyjnej. Proponuję, żeby przyszła panijutro. Wszyscy przyjdziemy odparła kobietai zwróciła się do braci; Chodźmy. Paige patrzyła, jak odchodzą. "Biedny ten John Cronin" pomyślała. Następnego ranka Paige otrzymała wyniki. Cronin miał nowotwórzprzerzutami. Było już zbyt późno na naświetlania. Onkolog powiedział; Nic już nie możemy zrobić, jedynie zapewnić muspokój. Będziestraszliwie cierpiał. Ile czasu mu jeszcze zostało? Najwyżej tydzień lubdwa. Paige poszła odwiedzić Cronina leżącego na oddziale intensywnejterapii. Mężczyzna nie był jużzgorzkniałym, złośliwym człowiekiem,lecz biedną ludzką istotą walczącą o życie. Podłączono godo respiratorai żywiono dożylnie. Paige usiadła przy łóżku i patrzyła na Cronina. Wyglądał na zabiedzonego i pokonanego. "Nie miał szczęścia pomyślała. Mimo tych wszystkich cudów nowoczesnej medycyny nic nie możemyzrobić, żeby go uratować". Pogłaskała delikatnie jego ramię i pochwili wyszła. Później, popołudniu znowu zjawiłasię w jego pokoju. Respirator jużodłączono. Kiedy Cronin otworzył oczy i zobaczyłPaige, rzekł sennie: Operacja skończona, prawda? Paige uśmiechnęła się pocieszająco. Tak. Przyszłam tutaj zobaczyć, czy wszystko w porządku. W porządku? powtórzył szyderczo. Co to ciebie, do cholery,obchodzi? spytał naglezwracając się do Paige bezpośrednio. Proszę,niech pan się nie denerwuje rzekła. Cronin leżał przez chwilęw milczeniu i przyglądał się Paige. 226 Lekarze mówili mi, że zrobiłaś dobrą robotę. Paige nic nie odparła. Mam raka, prawda? Tak. Bardzo groźnego? Pytaniespowodowało, że Paige stanęła przed dylematem, z jakimprędzej czy później spotykać sięmusi każdy chirurg. Raczej tak odparła. Nastąpiła długa cisza. Może pomogą nato naświetlania lub chemioterapia? Niestety nie. Przykro mi. Tylko poczułby się pan gorzeji nic byto nie pomogło. Rozumiem. Miałem udane życie. Cieszęsię. Może nie uwierzysz patrząc na mnie, alemiałem w życiu" wielekobiet. Wierzę. Tak. Kobiety. grube steki. dobrecygara. Jesteś mężatką? Nie. Powinnaś wyjść za mąż. Każdy powinien. Ja byłem żonaty. Dwarazy. Z pierwszą żoną przeżyłem trzydzieści pięć lat. Była wspaniałąkobietą. Zmarła na atak serca. Przykro mi. Wszystko w porządku odparł i westchnął. A potemwpadłem w ręce lej wiedźmy i jej dwóch braciszków. Topewnie mW wina,że byłem taki pies na baby. Zauroczyły mnie jejrude włosy i zgrabnytyłek. Jestem pewna, że ona. Nieważne. Wiesz, dlaczego znalazłem sięw tym szpi2111' Towłaśnie moja żona umieściła mnie tutaj. Nie chciała tracić pieniędzy naprywatne kliniki. W ten sposób więcej forsy zostanie dla n'^1 ' Wbraci oznajmił ispojrzał na Paige. Ile czasu mi jeszcze zostało. Chcepan wiedzieć dokładnie? Nie. to znaczy tak. Tydzień lub dwa. O Jezu! Ból jeszczesię będzie nasilał, prawda? Spróbujemy uśmierzyć ból tak bardzo, jak tylko się wP""Cronin. Mów do mnie John. Dobrze. Życie jest parszywe,prawda? Powiedziałeś, że podobało cisię to, co przeżyłeś. Tak. To śmiesznie wiedzieć, żewszystko się już kończy. JaKmyślisz, co się z nami stanie po śmierci? 227. Nie wiem. Uśmiechnął się z trudem. Powiem ci, kiedy się dowiem. Niedługo dostaniesz zastrzyk. Czy mogęjeszcze cośzrobić, żebyśpoczuł się lepiej? Tak. Przyjdź do mniewieczorem iporozmawiaj ze mną. Paige miataza sobą długi dyżur i była bardzo zmęczona, odparłajednak: Przyjdę na pewno. Kiedy wieczorem zajrzałado Johna, leżał na łóżku z otwartymioczami. Jak się czujesz? Skrzywiłsię. Okropnie. Nigdy nie bytem odporny na ból. Chybajestem zabardzo wrażliwy. Rozumiem. Poznałaś Hazel, prawda? Hazel? Moją żonę. Tę dziwkę. Odwiedziła mnieze swoimi braćmi. Mówiła, że z tobą rozmawiali. Atak. Ale babka, co? Wpakowałemsię przez nią w niezłe tarapaty. Pewnie ona i jej bracia nie mogą się doczekać, kiedy odwalę kitę. Nie mów tak. Aleto prawda. Hazelwyszła za mnie tylko dla pieniędzy. Prawdęmówiąc, nie miałem nic przeciwko temu. Naprawdę byłomi znią dobrzewłóżku, alepo jakimś czasie onai jej bracia zrobili się bardzo pazernina forsę. Wciąż żądali więcej. Gdy zapadło milczenie, siedzieli nie czując skrępowaniai spoglądalina siebie. Czy już cimówiłem, żewiele podróżowałem? Nie. Odwiedziłem Szwecję. Danię. Niemcy. Byłaś kiedyś w Europie? Paige przypomniał się dzień, kiedy poszły do agencji turystycznej. Jedźmy do Wenecji! Nie, do Paryża! A może do Londynu? " wykrzykiwały wtedy jedna przez drugą. Nie, nigdy. Powinnaś kiedyś pojechać. Może pewnego dnia. Pewnie nie masz zbyt wiele pieniędzy, jeślipracujesz w tymszpitalu, co nie? 228 Na życie mi wystarcza. Pokiwał głową. Tak. Musiszpojechać do Europy. Zrób to dla mnie. Jedź do Paryża, zatrzymaj się w hotelu"Crillon", idź na obiad doMaxima. "NAgruby stek i butelkę szampana. A kiedy będziesz jeść nie zapominaj o mnie. Zrobiszto? Paige odparła powoli: Kiedyś na pewno. John przyglądał się jej uważnie. Dobrze. Jestem teraz zmęczony. Przyjdziesz do mnie jutro i porozmawiasz jeszcze ze mną? Oczywiście odparła. Usłyszawszyto zasnął. Rozdział 29 K.en Mallory wierzył zawsze, że szczęście mu sprzyja, a kiedyspotkał Hamsonów, pomyślał, że los znowu się do niego uśmiechnął. To,że cztowieka takbogategojakAlex Harrisonprzywieziono do szpitalaokręgowego, było naprawdę wyjątkowym przypadkiem. "A w dodatkuwłaśnie ja uratowałem mu życie, a teraz on chce mi się odwdzięczyć" pomyślał uradowany Mallory. Spytał jednego ze swoich przyjaciół oHamsonów. To nie jest zwykły milioner odparł znajomy. Ma forsydosłowniejak lodu. I wdodatku piękną córkę. Wychodziłajuż za mążtrzy lubcztery razy. Ostatnim razem za jakiegoś hrabiego. Znasz Hamsonów? Nie. Oni nie zadają się ze zwykłymi ludźmi. W sobotęrano, kiedyAlex Harrison wychodził ze szpitala,spytał: Ken, czy myślisz, że będę na siłach, żebyza tydzień wydaćprzyjęciena twoją cześć? Mallory przytaknął. Jeśli nie będzie siępan przemęczać, nie widzę przeszkód. Świetnie ucieszył się Harrison. Zapraszam cię jako honorowego gościa. Mallory aż zadrżał istwierdził w duchu: "Ten staruszek naprawdęmówi to, co myśli". Bardzodziękuję odparł. Lauren i ja oczekujemy cię więcw następną sobotę o siódmejtrzydzieści rzekł Alex i dal Kenowi swójadres na Nob Hill. Przyjdę na pewno przyrzekł Mallory. Jakżebymmógł przepuścić takąokazję" pomyślał. Co prawda obiecał Kat, że tego wieczora wybierze się z nią do kina, 230 ,.. ale przecież z łatwością mógł to odwołać. Wygrał już zakład i dostałpieniądze. Od czasu do czasuspędzał z Kat miłe chwile na osobnościKilkarazy w tygodniuudawałoim się znaleźć jakąś pustą dyżurkę lubinny pokój w szpitalu, a czasami jeździli do jej lub jego mieszkania Seks z Kat bardzo się Kenowi podobał. Doszedł do wniosku, że pewnie dlueonie miała żadnego faceta, dlatego jest taka nienasycona. No, alekiedyśprzyjdzieczas, żeby się pożegnać. Tegodnia, kiedy miało się odbyć przyjęcie u Hamsonów,Malloryzadzwoniłdo Kat. Mam złe wieści, maleńka. Co się stało, kochanie? Jeden z lekarzy jest chory i poprosili mnie, żebym go zastąpił. Niestety, nie będę mógł przyjść na spotkanie. Nie chciała mu pokazać,jak bardzo poczuła się zawiedziona i jakniezmiernie pragnęła się z nim zobaczyć. Odparła pogodnie: Tak już jest z tą naszą pracą, prawda? No właśnie. Wynagrodzę ci to. Nie musiszmi niczego wynagradzać odparła ciepło. Kocham cię. Ja też cię kocham. Ken, kiedyporozmawiamy o naszychplanach? Co masz na myśli? spytał. Wiedział jednak dokładnie, o co jej chodziło. O zalegalizowanie ichzwiązku. Wszystkie kobietyzawsze chciały tego samego. Używałyswoich zgrabnychtyłków jako przynęty, mając nadzieję złapać kogośizmusić go, byspędził z nimi całe życie. Ale Ken był na to za sprytny. Gdy nadchodził czas, żegnał się bezżalu; robił to już dziesiątki razy. Czy nie sądzisz, Ken, że powinniśmy ustalić datęślubu? Muszęzałatwić mnóstwospraw. Och, pewnie. Pogadamy o tym. Może czerwiec byłby dobry. Co otym myślisz? "Lepiej,żebyś nie wiedziała, co myślę rzekłw duchu. Jeśli misięuda,wezmę ślub,alenie z tobą". Jeszcze porozmawiamy na ten temat, kochanie. A teraznaprawdęmuszęjużiść. Dom Hanisonów okazał się wspaniałą rezydencją stojącą w rozległym, starannie utrzymanym parku. Zaproszono dwadzieścia parę osób,w przestronnym salonie grał małyzespół muzyczny. Gdy Mallory wszedłdo środka, Lauren podeszła, by go przywitać. Miała na sobie jedwabną,obcisłą suknię wieczorową. Uścisnęła dłońKena. 231 A. Witam honorowego gościa powiedziała. Tak się cieszę,żepan przyszedł. Ja także. Jak czuje się pani ojciec? Doskonale, dzięki panu. W tym domuuważa się pana za bohatera. Mallory uśmiechnął się skromnie. Wykonywałem tylkoswoją pracę. Bóg pewnie mówi to samo każdego dnia. Lauren wzięła Kena za rękę i zaczęła przedstawiać go innym gościom. Harrisonowie zaprosili same ważne osobistości. Był tam gubernatorKalifornii, francuski ambasador, sędziaSądu Najwyższego i wielu innychznanych polityków, artystów i biznesmenów. Malloryzdawał sobie sprawę, jak wielką władzę mająci ludzie iniezmiernie goto podniecało. "Wtakim towarzystwie powinienemsię obracać pomyślał. Tutaj jestmoje miejsce". Elegancko podanakolacja smakowała wybornie. Gdy przyjęcie dobiegało końca i goście powoli zaczynali sięrozchodzić, Harrison rzekłdo Mallory'ego: Niespiesz się, Ken. Chciałbymjeszcze z tobąporozmawiać. Dobrze. Razem z Lauren usiedli we troje w bibliotece. Harrison rozparł sięwfotelu obokcórki. Kiedy powiedziałem ci w szpitalu, że masz przed sobą wspaniałąprzyszłość, naprawdę wierzyłem w to, co mówię. Doceniam pańską szczerość. Powinieneś otworzyć prywatny gabinet. Mallory uśmiechnął się. Obawiam się, że to nie takiełatwe, panie Harrison. Trzeba czasu,bywyrobićsobie opinię, zyskać pacjentówi. Masz rację. Przeważnie tak się dzieje, ale ty nie jesteś zwyczajnymczłowiekiem. Nie rozumiem. Gdyby zgodził się pan zrezygnowaćze swojego etatu, ojciecpomógłby panu założyć prywatny gabinet wyjaśniła Lauren. Mallory zaniemówił. To było zbyt łatwe. Wydało mu się, że śni. Naprawdę. nie wiem, co powiedzieć. Mamwielu wpływowych przyjaciół. Z kilkoma z nich już o tobierozmawiałem. Obiecuję ci, że będziesz miał wielu klientów, kiedy tylkozałożyszswojątogę. Tatusiu,to prawnicy zakładajątogi wtrąciła Lauren. Wszystko jedno. W każdymrazie chcę ci pomóc finansowo. Czyinteresujecię to? Mallory oddychał z trudem. 232 Bardzo, ale. nie wiem, kiedy będę w stanie panu się odwdzięczyć. -.,. Nie rozumiesz. To ja chcę ci się odwdzięczyć. .Nie będziesz minic winien. Lauren spojrzała na Mallory'ego i uśmiechnęła się zachęcająco. Proszę, niech pan się zgodzi. - Byłbym niemądry, gdybym tego niezrobił, prawda'' Racja odparła miękko Lauren. Jestem pewna, że ma panńgłowę na karku. Ken wracał do domuw euforii. "Nie spodziewałem się czegośtakiego" myślał. Okazało się, że sprawy wyglądały jeszcze lepiej, niżprzypuszczał. Lauren zadzwoniła do niego następnego dnia. Mam nadzieję, żeniema pannic przeciwko temu, by łączyćinteresy z przyjemnościami. Uśmiechnął siępod nosem. Ależ oczywiście,że nie. Czy ma pani jakieśpropozycje? W następną sobotę jest bal dobroczynny. Wybrałby się pan zemną? "O niczyminnym nie marzę" pomyślał i odparł: Zwielką przyjemnością. W sobotęwieczorem przypadał mu dyżur,ale zadzwonił do szpitala z wiadomością, że zachorował i żeby znaleźlikogoś na zastępstwo. Mallory zawsze snuł wielkieplany, ale to, co się teraz działo,przekraczało jego najśmielszemarzenia. W ciągunastępnych kilku tygodni Lauren poznała go ze swoimiprzyjaciółmi i życiezaczęto się kręcić w zawrotnym tempie. Wieczoramiwychodził z Lauren, by tańczyć przez pół nocy, a w ciągu dnia zasypiałw pracy. Wszyscy zaczęli sięnaniego skarżyć, ale on niedbało tozupełnie. "I tak wkrótce stąd odejdę" stwierdził. Myśl o opuszczeniu ponurego szpitala okręgowego i rozpoczęciuprywatnej praktyki dodawała mu energii, a Laurenuważał za prezent odopatrzności świadczący o tym, jak bardzo los mu sprzyja. Kat stała się dla niego przeszkodą. Musiał wymyślać coraz tonowe preteksty, by wykręcić się od spotkań z nią. Kiedy nalegała,mówił: Kochanie, szaleję za tobą. Oczywiście, że chcę się z tobą ożenić,ale teraz akurat. I tu następowała cała lista wykrętów. Laurenzaproponowała, aby spędzili razem weekend w rodzinnej 233. posiadłości w Big Sur. Mallory zgodził się chętmie. "Wszystko idziejakpo maśle pomyślał. Cały świat będzie do mnienależał". Dom znajdował na wzgórzach porośniętych sosnami. Zbudowano goz drewna i kamieni i pokryto dachówką. Rozpościerał się z niego wspaniały widokna Pacyfik. W środku mieściły się: jedna wielka sypialniai osiem mniejszych dla gości, przestronny salon z kamiennym kominkiem, basen i okrągła wanna przeznaczona na gorące kąpiele. Widać było,że w budowęi wposażenie domu włożono kupęforsy. Kiedy weszli do holu, Lauren odwróciła się do Kena i powiedziała: Dałam służącymwolne na weekend. Mallory nie mógł powstrzymać uśmiechu. Miałaśświetny pomysł rzekł, wziął ją w ramiona idodał cicho: Szaleję za tobą. Pokaż mi, jakbardzo odparła. Spędzili włóżku całydzień. Lauren była prawie tak samo nienasyconajak Kat. Wyciśniesz ze mnieostatnie siły! zawołał ze śmiechem. To dobrze. Nie chcę, żeby starczyło ci energii na kochanie sięz kimś innym odparła i usiadła na łóżku. Nie ma żadnejinnejkobiety w twoim życiu, prawda, Ken? Oczywiście, że nie odparłMallory z przekonaniem. Nacałym świecie istniejesz dla mnie tylko ty. Zakochałem się wtobie doszaleństwa, Lauren. "Nadszedł czas,by zapewnić sobie przyszłość pomyślał Ken. Będę miał prywatny gabinet przynoszący niezłe dochody i zostanęzięciem Alexa Harrisona". Wysztabyśza mnie? spytał. Wstrzymał oddech i czekał na odpowiedź. O tak, kochanieodparła Lauren. Z największą przyjemnością. Katbezskutecznie próbowała dodzwonić się do Kena do domu. W końcu zatelefonowała do szpitala. Przykro mi, pani Hunter,ale doktoraMallory'ego niema nadyżurze. Nie odpowiada też na wezwania pejdżerem. Czyzostawił wiadomość, gdzie go można znaleźć? Niestety nie. Kat odłożyła słuchawkę i zwróciła się do Paige: 234 Coś mu się stało. Czuję to. Inaczej bydo mnie zadzwonił Kat, może być wiele powodów, dlaktórychKen nie odzywa , się do ciebie. Możemusiał wyjechaćnagle z miasta albo. W Maszrację. Pewnie miał jakąś sprawędozałatwienia Kat znowu wlepiła oczy w telefon i modliła się,żeby zadzwonił Kiedy Mallory wrócił do San Francisco, zatelefonował do Kat doszpitala. Doktor Hunter skończyła dyżur oznajmiła mu recepcjonistka. Dziękuję. Wykręcił więc numer do mieszkania Kat i zastał ją tam. Cześć, dziecinko! Ken! Gdzie byłeś? Martwiłam się o ciebie. Wszędzie próbowałamcię złapać. Wezwały mnie pilne sprawy rodzinne powiedział bez zająknięcia. Przepraszam, że nie dałem ci znać. Nie starczyłomi czasu. Musiałem wyjechać z miasta. Czy mogę wpaść? Pewnie. Tak się cieszę, żenic ci się nie stało. Będę zapół godziny rzekł. Odłożył słuchawkę ipomyślał zradością: "Nadeszła pora. Zabawabyła świetna, ale czas już odejść". Kiedy Mallory się zjawił, Katzarzuciła mu ręce na szyję. Tęskniłam zatobą! Nie mogła mu powiedzieć, jak bardzo się oniegomartwiła. Mężczyźninieznoszą sentymentów. Zrobiła krok do tyłu. Kochanie, wyglądasz na zupełnie wykończonego. Mallory westchnął. Całą dobę nie spałem. "Na razie jeszcze mówięprawdę" pomyślał. Katprzytuliła siędo niego. Biedactwo. Przygotować ci cośdo jedzenia? Nie, nie trzeba. Muszę tylko w nocy dobrze się wyspać. UsiadłKat. Musimy porozmawiać. Spocząłna kanapie obok Kat. Czy stało się coś złego? spytała. Mallory odetchnął głęboko. Kat, dużo ostatnio o nas myślałem. Uśmiechnęła się. Ja także. Mam dla ciebie nowiny. Ja.. 235. Nie, poczekaj. Daj mi skończyć. Wydajemi się, że za bardzo sięspieszymy. to znaczy, chybaoświadczyłem ci się zbyt pochopnie. Zbladła. Co.. co powiedziałeś? Sądzę, że powinniśmy na razie to odłożyć. Kat poczuła się tak, jakby naraz zwaliły się na nią ściany. Nie mogła oddychać. Ken, nie możemy niczego odwołać. Jestem wciąży. Rozdział 30 taige dotarła dodomu o północy całkowicie wyzuta z sił. Dzieńbył bardzo wyczerpujący. Nie miała czasuna lunch, a jej kolacja składałasię z jednej kanapki, którą połknęła między jedną a drugą operacją. Padłana łóżko i natychmiast zasnęła. Obudziłją dzwonek telefonu. Nieprzytomnym ruchem sięgnęła po słuchawkę i w tejsamej chwili zerknęła nabudzik stojący obok aparatu. Była trzecia w nocy. Halo? Doktor Taylor? Przepraszam, że przeszkadzam,alejeden z pacjentów chce się natychmiast z panią widzieć. Paige miała tak wyschnięte gardło, że ledwo mówiła. Nie jestemna dyżurze wymamrotała. Czy moglibyścieznaleźć kogoś innego? Ten chory nie chce rozmawiać z nikim innym, tylko z panią. Jaksię nazywa? John Cronin. Paigewyprostowała się. Co się stało? Nie wiem. Odmawia porozumiewania się zkimkolwiek oprócz pani. Dobrze odparła Paige ze znużeniem. Zarazprzyjadę. Trzydzieści minut później przybyła do szpitala. Skierowałasię prostodo pokoju Johna Cronina. Leżał na łóżku nie śpiąc. Z jego nozdrzywychodziły plastikowerurki, a do żyły w zgięciu ręki miał podłączonąkroplówkę. Dzięki, że przyszłaś rzekł słabym, zachrypniętym głosem. Paige usiadła na krześle obok łóżka i uśmiechnęła się. Wszystko w porządku, John. I tak nie miałam nicdo roboty,mogłamtylko spać. Co takiego mogę dla ciebie zrobić, czego nikt w tymwielkim szpitalu niepotrafi? 237. Chcę, żebyś ze mną porozmawiała. Paige jęknęła. O tej godzinie? Myślałam, że to jakaś wyjątkowo pilna sprawa. Bo tak jest. Chcę już stąd odejść. Pokręciłagłową. To niemożliwe. Nie możesz teraz iść do domu. Nikt nie zapewni ci tam odpowiedniej opieki. Wcalenie zamierzamudawać się dodomu przerwa! jej. Chce odejść z tego świata. Popatrzyła naniegoi rzekła powoli: Co powiedziałeś? Dobrze słyszałaś. Lekarstwa już przestały działać. Nie mogę dłużej znieść bólu. Mam dosyć. Paige pochyliła się i wzięła go za rękę. John, nie mogętegozrobić. Dam ci trochę. Nie. Jestemjuż zmęczony, Paige. Pragnę znaleźć się tam, dokądwzywa mnie przeznaczenie. Nie chcę tak cierpieć. Jużwystarczy. John. Ile czasu mi jeszcze zostało? Kilka dni? Mówiłem ci, nie jestem odporny na ból. Leżę tutaj jak zwierzę schwytane wpułapkę, podłączonydo tych wszystkich cholernych urządzeń. Mojeciało coś zżera odśrodka. To nie jest życie. to umieranie. Pomóż mi, na miłośćboską! Jego twarzwykrzywił paroksyzm bólu. Gdyznowu zaczął mówić,jego głos brzmiał jeszcze słabiej. Pomóż mi. proszę. Paige wiedziała,co powinna zrobić. Zgłosić prośbę Johna do Benjamina Wallace'a. On przekazałbyją komisji. Wtedy zebrałaby się grupalekarzy,która oceniłaby stan pacjenta i dopiero potem podjęła decyzję. Z kolei ich postanowienie musiałoby zostać zaakceptowane przez. Paige. to moje życie. Pozwól mi robić z nim, co mi się podoba. Paige spojrzała nabezradnąpostać skurczonąz bólu. Błagam cię. wyszeptał. Ujęła jego rękęi długo trzymała w swoich dłoniach. Wreszcie powiedziała: Dobrze, John. Zrobię to dla ciebie. Na jegotwarzy pojawił się ślad uśmiechu. Wiedziałem, że mogę na ciebieliczyć. Paige pochyliłasię ipocałowała go w czoło. Zamknij oczy i zaśnij. Dobranoc, Paige. Dobranoc,John. John westchnął i przymknął powieki. Jego twarz jakby się rozpromieniła. Paigesiedziała patrząc na niego i myśląc o tym, o co ją prosił. 238 Przypomniała sobie, jak była przerażona napierwszym obchodzie z doktorem Radnorem, gdy zobaczyła kobietę pogrążoną w śpiączce od ^sześciu tygodni, podłączoną do urządzeń podtrzymujących życie Oznaki jej życia zanikają. Już nic więcej niemożemy dla niej zrobić. Odłączam? ją dziś po południu" powiedział wtedy lekarz. "Co jest złego w uwolnieniu człowiekaod cierpienia? " zastanawiałasię Paige. zdolego w uwolWstała powoli tak, jakby poruszała się w wodzie i podeszła do szafkiw rogu pokoju, gdzie trzymanoinsulinę na wszelkiwypadek. Wyciągnęłabutelkę iprzystanęła spoglądając na nią. Potem wyjęła korek. Napełniłastrzykawkę insuliną iwróciła do Johna. Wciąż jeszcze mogłazrezygnować ze swojego zamiaru. Przypomniała sobie jego słowa:"Leżę tutajjakzwierzęschwytanew pułapkę. To nie jest życie to umieranie. Pomóżmi, namiłośćboską". Pochyliłasię i powoli wstrzyknęła insulinę do przewodu podającegokroplówkę. Śpij dobrzewyszeptała. Nie zdawała sobie sprawy, że łzy ciekną jej po twarzy. Pojechała do domui przez resztę nocy nie spałamyśląc o tym, cozrobiła. O szóstejrano zadzwonił ze szpitala jeden z lekarzy. Przykro mi, doktor Taylor, ale mamdla panizłe wiadomości. Panipacjent, John Cronin zmarłdziś rano z powodu zatrzymania pracy serca. Lekarzem, który miał dyżur tego ranka, byłArthur Kane. Rozdział 31 -Dawniej, gdy Kenowi Mallory'emu zdarzyło się pójść do opery, natychmiast zapadał w drzemkę. Tego wieczoraoglądałRigoletla w Operze San Francisco irozkoszował się każdą minutą. Siedział w loży z Lauren Harrison i jej ojcem. Gdy wyszlina korytarzw czasie przerwy, Alex Harrisonprzedstawił Kena wielu swoim znajomym. To mój przyszły zięć iznakomity lekarz, KenMallory. "Wystarczy, że będę zięciem Harrisona, awszyscy dojdą do wniosku,że jestem doskonałym lekarzem" pomyślał Ken Po przedstawieniu Harrisonowie i Mallory poszlido hotelu"Fairmont" na kolację do eleganckiej restauracji. Mallory'emu spodobał siępełenszacunku ukłon kelnera skierowany doAlexa Harrisona. Mężczyznaw czarnym fraku z dumą zaprowadziłich do najlepszego stolika. "Od tejpory wszyscy będęschylaćprzede mną głowy pomyślał Mallory ludzie będą wiedzieć, kimjestem". Kiedy już złożyli zamówienia, Lauren powiedziała: Kochanie, wydajemi się, że powinniśmy wydać przyjęcie i ogłosić nasze zaręczyny. To dobry pomysł przyznał ojciec. Urządzimy wielką uroczystość. Co o tym myślisz,Ken? Naglew głowie Mallory'ego zapaliło sięczerwone światełko. Wieśćo przyjęciu zaręczynowym rozejdzie się szeroko. "Najpierw będę musiałpogadać z Kat" postanowił. Mała sumka powinna załatwić sprawę. Mallory przeklinał idiotyczny zakład,w jaki dał się wciągnąć. Skusiłsięna mamę dziesięć tysięcy dolarów i teraz obawiał się oswoją przyszłość. Wyobrażał sobie, co by sięstało, gdyby spróbował opowiedzieć oKatHarrisonom: 240 K A tak przy okazji, zapomniałemwam powiedzieć ze i-w zjedną,lekarką ze szpitala. Jest czarna "Wtem zaręczonyAlbo: Czy chcecie uslyszeC coś Śmiesznego? Zalożyłem sif z cmonat z pracy o dziesięć tysięcy dolarów, ze przelecę taką jedną Mmzwlr,'Czy też: - lMam już w planie jedno matzenstwo. "Nie pomyślałmuszę wymyślić jakiś sposób,aby pozbyć się Kat"Harrisonowie spoglądali na Kena wyczekująco. Przyjęcie zaręczynowe to doskonały pomysł odparł zuśmiechem. Lauren rzekła entuzjastycznie; Świetnie! Każę wszystko przygotować. Wy, mężczyźninie maciepojęcia, ilewysiłkuwymaga urządzenie przyjęcia. Harrison zwrócił się do Mallory'ego: Zacząłem już rozglądaćsię w twojej sprawie, Ken. Tak? Gary Gitlin,ordynator szpitala North Shore,to mój stary znajomy,z którymgrywam w golfa. Rozmawiałem z nim o tobie. Stwierdził,żenie widzi żadnegoproblemu, żeby przyjąć cię do swojego szpitala. Jakwiesz, to bardzo prestiżowa klinika. Po pewnymczasie będziesz mógłrozpocząć prywatną praktykę. Mallory słuchał Harrisonaw euforii. To wspaniale! Oczywiście zajmie ci paręlat, aby uczynić z tego prawdziwiezyskownyinteres, ale myślę, że wpierwszym rokuuda cisię zarobićokoło dwustu lub trzystu tysięcy dolarów. "Dwieście lub trzystatysięcy na rok! pomyślał Mallory. O mójBoże! IHarrison powiedział to tak, jakby to było nic". Bardzo się cieszę, proszę pana odparł. Harrison ukazał zęby w uśmiechu. Ken, skoro mamzostać twoim teściem, może damy sobie spokójz tymi formalnościami. Mów mi po imieniu. Dobrze, Alex. Wiesz, jeszcze nigdynie bratam ślubu w czerwcu powiedziałaLauren. Czy ten termin ci odpowiada, kochanie? Mallory przypomniałsobie słowaKat: "Czy nie sądzisz, że powinniśmy ustalić datę ślubu? Może na czerwiec". Mallory ujął Lauren za rękę. Bardzo. "Będę miał mnóstwo czasu, aby poradzić sobie z Kat pomyślałi uśmiechnął się dosiebie. Zaoferuję jej część pieniędzy, którewygrałemza to, że zaciągnąłem ją do łóżka". Mamy jachtna południu Francji oznajmił Alex. Czy 16 - Nic nie Iroa wiecznie 241. mielibyście ochotę spędzić miodowy miesiąc na francuskiej Riwierze? Moglibyściepożeglować trochę po Atlantyku. Jacht, francuskie wybrzeże Kenowi aż zakręciło się w głowie. Otojego najbardziej fantastyczne marzenia stawały się prawdą. Spojrzał na Lauren, Na miesiąc miodowy z Lauren mogęjechać nawet na koniec świata rzekł. Harrison pokiwał głową. Wyglądana to, że wszystko postanowionepowiedziałi uśmiechnął się do córki. Będę za tobą. tęsknił,córeczko! Przecież nie tracisz mnie, ojcze. Zyskujesz tylko lekarza w rodzinie! Tak, tak przytaknął Alex. I to cholernie dobrego. Ken,chyba nigdynie będę mógł wystarczająco o. się odwdzięczyć zato, żeuratowałeś mi życie, 'f Lauren pogłaskała Mallory'ego po ręce. Podziękuję mu zaciebie. Ken, może zjemy razem lunch w przyszłym tygodniu? spytałHarrison. Rozejrzymy się też zajakimśładnym miejscem na twójgabinet Może w"Post Building"? I umówię cię zGarym Gitlinem. Wielumoich znajomych także bardzochciałobyciępoznać. Opowiadałam o tobie moim przyjaciółkom wtrąciła Lauren. One także pragnęłyby cię zobaczyć, tylko że ja im nie pozwolę. Nie chcę, żeby ktoś miciebie odebrał. Nonsens odparł Mallory ciepło. Tylko ty mnieobchodzisz, kochanie. Kiedy znaleźli się przy TOlls-royce'ie kierowanym przezszofera,Lauren spytała Kena: Dokąd cię podwieźć, kochanie? Do szpitala. Muszę jeszcze zajrzeć do paru pacjentów odparł. Nie miał jednak najmniejszego zamiaru odwiedzać chorych. Chciałspotkać się z Kat, która miałaakurat dyżur. Lauren czule pogładziła Kena popoliczku. Moje biedactwo. Za dużo pracujesz. Mallory westchnął. To niema znaczenia. Liczy się to, że pomagam ludziom. Znalazł Kat naoddziale geriatrycznym. Cześć powiedział. Był w bojowym nastroju. 242 Umówiliśmy się na wczoraj wieczór, Ken przypomniała ,z wyrzutem. "" Wiem. Przepraszam. Nie mogłem przyjść i. To już trzeci raz. Powiedz mi, co jest grane? Kat wydała się Kenowi nudna i zrzędliwa. Muszę z tobą porozmawiać. Czy jest tutaj jakiś pustypokópZastanawiała się chwilę. Zwolniono pacjenta ztrzysta piętnastego. Chodźmy tam. Ruszyli korytarzem. Dogoniła ich pielęgniarka. Och, doktorze Mallory! Doktor Peterson szukał pana. Chciał. Proszę mu powiedzieć, że jestem zajęty odparł,wziął Kat podrękę i poprowadził w stronę windy. Kiedy dotarli na drugie piętro, przeszlicicho przez korytarz do pokojutrzysta piętnaście. Mallory zamknąłdrzwi. Oddychał szybko. Cała jegowspaniała przyszłość zależała od tego, costanie się wciągu najbliższychparu minut. Wziąłrękę Kat w swoje dłonie. Nadeszłaporaszczerości. Kat, wiesz, że szaleję za tobą. Do nikogo nie czułem czegośtakiego jakdo ciebie. Ale pomysł, żebyśmy mieli teraz dziecko. nowiesz. nie jest najbardziej udany. Oboje pracujemy dzień i noc, niemamy wystarczająco pieniędzy, żeby. Damy sobie radęupierałasię Kat. Kocham cię, Ken, i ty. Posłuchaj, proszętylko, żebyśmy odłożyli wszystko na później. Chciałbym najpierw popracować wszpitalu do końca umowy,a potem rozpocząć gdzieś prywatną praktykę. Może pojechalibyśmy naWschodnie Wybrzeże. Za kilka lat będziemy mogli siępobrać i miećdziecko. Zakilka lat? Ale mówiłam ci. jestem w ciąży. Wiem, kochanie, ale to chyba dopiero drugi miesiąc. Maszmnóstwo czasu na zabieg. Kat spojrzała na niego wstrząśnięta. Nie! Nie chcę siępozbywać tego dziecka. Chcę, żebyśmy natychmiastwzięli ślub. Już teraz. "Mamy jacht napołudniu Francji. Czy chcielibyście spędzić miesiącmiodowy na francuskiej Riwierze? Moglibyście pożeglować trochę poAtlantyku" w głowie Kena zabrzmiały słowa Harrisona. Mówiłam jużPaige i Honey, że wychodzę za ciebie. One miałybyć moimidruhnami. I powiedziałam im o dziecku. Mallory poczuł zimnydreszcz na plecach. Sprawawymykała mu sięspod kontroli. Gdyby Harrisondowiedział się o wszystkim, Ken byłbyskończony w jegooczach. Nie powinnaś była tego robić. Dlaczego? Mallory uśmiechnąłsię zprzymusem. 243. Chcę, łeby nasze prywatne sprawy pozostały między nami. "Pomogę ci założyć prywatny gabinet. W pierwszym roku powinieneś zarobić dwieście lub trzysta tysięcy dolarów" nie mógł zapomnieć słów Alexa. Kat, proszęcię oto po raz ostatni. Poddasz się aborcji? Takbardzo chciał, żeby się zgodziła, że powiedział to niemal z rozpaczą. Nie odparła. Kat. Nie mogę, Ken. Mówiłam ci, jakim wstrząsembyła dla mnieaborcja, kiedymiałam kilkanaście lat. Przyrzekłamsobie wtedy, że nigdyczegoś takiego nie zrobię. Nie pros mnie więcej. I w tym momencie Malloryuświadomił sobie, że nie uda mu sięprzekonać Kat. Nie miał wyboru. Musiał ją zabić. Rozdział 32 Aloney każdego dnia niecierpliwie czekałana chwilę, w której szłaodwiedzić pacjenta z pokoju trzysta sześć. Nazywał się Sean Reilly i byłprzystojnym czarnowłosym Irlandczykiem z ciemnymi, błyszczącymioczami. Honey przypuszczała, żemaokoło czterdziestki. Kiedy po raz pierwszyzobaczyła go na obchodzie, spojrzała na jegokartęi rzekła: Widzę, że jest pan tutaj z powodu cholecystektomii. Myślałem,że mają mi usunąćworeczek żółciowy. To przecieżto samo odparła Honey iuśmiechnęła się. Sean utkwił w niej swe czarne oczy. Mogą mi wycinać, co chcą, z wyjątkiem serca. Ono należy dociebie. Roześmiała się. Komplementami można wielezyskać. Mam nadzieję,kochana. Kiedy tylko Honey miała trochę wolnegoczasu, wpadała do Seanana pogawędkę. Był czarujący i dowcipny. Warto być operowanym chociażby tylko po to,by mieć cięw pobliżu, moja mała. Nie denerwujesz się przed operacją, prawda? spytała. Nie, jeśli to ty będzieszprzeprowadzać zabieg. Nie jestemchirurgiem, tylko internistą. A czy interniści mogąumawiać się na kolacje ze swoimi pacjentami? Nie. Zabrania tego regulamin. Czy zdarza się, że lekarze go nie przestrzegają? Nie, nigdyodparła Honey ześmiechem. Jesteś urocza rzekł Sean. 245. Nigdy wcześniej nikt tego Honey nie powiedział Poczuła, że sięczerwieni. Dziękuję. Jesteś jak świeża poranna rosana polach Killarney. Byłeś kiedyś w Irlandii? spytała. Roześmiał się. Nie, aleobiecuję, że pewnego dnia pojedziemy tam razem. Zobaczysz. Honey przypuszczała, że to wszystko żarty, chociaż. Tego popołudnia znowu poszła odwiedzić Seana. Jaksię czujesz? spytała. Lepiej, gdy tylko cię zobaczyłem. Czy myślałaś o tym, żebywybrać się zemną na kolację? Nieskłamała Honey. Mam nadzieję, że pooperacji będę mógł gdzieś cię zabrać. Niejesteś chyba zaręczona, zamężna lub coś wtym rodzaju, prawda? Na szczęście nie odparła z uśmiechem. Świetnie! Ja także nie. Kto by mnie chciał? "Wiele kobiet" pomyślała Honey. Jeślilubisz domowe jedzenie, to tak się akurat składa, że jestemdoskonałym kucharzem, Jeszcze sięokaże. Gdy następnego ranka Honey przyszła do pokoju Seana, oznajmiłjej: Mam dla ciebie małyprezent. Wręczył jej arkusz brystolu, na którymwidniałnieco wyidealizowanyportret Honey. Bardzomi się podoba! zawołała. Jesteś prawdziwym artystą! W tej samej chwiliprzypomniała sobie słowa wróżki:"Zakochasz sięw artyście". Popatrzyładziwnym wzrokiem naSeana. Czy coś się stało? spytał. Nie, nie odparła w zamyślona. Pięć minutpóźniej Honey weszła do pokoju Prances Gordon. O, idzie nasza Panna! Czy pamięta pani, jak powiedziała mi pani, że zakocham sięwkimś. w jakimś artyście? Tak. Wydaje mi się, że. właśnie niedawno go poznałam. Frances uśmiechnęła się ciepło. Widzisz? Gwiazdy nigdy nie kłamią. 246 Czy. czy mogłaby mi pani jeszcze coś onimpowiedzieć? Onaszej wspólnej przyszłości? W tamtej szufladzie są karty dotarota. Czy mogłabyś mi je podać''Wręczając Frances pudełko Honey pomyślała: "To śmieszne! Przecieżja wto niewierzę! " Pani Gordonzaczęła rozkładać karty. Kiwała przy tym głową i uśmiechała się do siebie. Nagle zamarła. Jej twarz pobladła. Och, mój Boże! zawołała i spojrzałanaHoney. Co.. co się stało? Toartysta i powiedziałaś, że już go poznałaś? Tak mi się wydaje. Biednyczłowiek rzekła Frances nagle posmutniałym głosemipopatrzyła na Honey. Tak mi przykro. Tak mi przykro. SeanReilly miał mieć operację następnego ranka. Ósma piętnaścierano. Doktor William Radnor przygotowywał siędozabiegu w sali operacyjnejnumer dwa. Ósma dwadzieścia pięć. Furgonetka zawierająca cotygodniowądostawę krwi zatrzymała się przy izbie przyjęć okręgowego szpitala Embarca^dero. Kierowca zaniósł pakunki do banku krwi znajdującego się nadolnejkondygnacji. Dyżur pełnił tamEric Foster, który piłwłaśnie kawęzuroczą, młodą pielęgniarką. Andreą. Gdzie mam topostawić? spytał kierowca. Może być tam odparł Foster wskazując na róg pokoju. Dobrze rzekłkierowca i postawił pojemniki zkrwią podścianą. Musi pan poświadczyćodbiór. Nie ma problemu odparł Foster izłożył swój podpis napodsuniętejkartce. Dziękuję odparłkierowca i wyszedł. Foster zwrócił się do Andrei: O czym to rozmawialiśmy? Otym jak ci się podobam. No właśnie. Gdybyś nie byłamężatką, chętnie bym się z tobąożenił stwierdził Foster. Zdradziłaś kiedyś męża? Nie. Mój mąż jest bokserem. Och! A masz może siostrę? 247. Prawdę mówiąc, mam. Jest taka ładna jak ty? Nawet ładniejsza. Jak ma na imię? Marilyn. Może umówilibyśmy się we trójkę któregoś dnia? Gdy tak sobie rozmawiali,faks zaczął drukować jakąś wiadomość. Foster zignorował ją. Ósma czterdzieścipięć. Doktor Radnor zaczął operować SeanaRailly. Na początku wszystko szło gładko. Cały zespół lekarzyi pielęgniarekpracował jak dobrze naoliwiona maszyna. Dziewiąta pięć. Doktor Radnor dostałsię do przewodu pęcherzykowego. Operacja wydawała się bajecznie prosta. Jednak gdy lekarzzacząłwycinać woreczek żółciowy, jego ręka osunęła się i skalpel naruszyłtętnicę, z której popłynęła krew. O Jezu! zawołał próbując zatamować krwotok. Ciśnienie krwi spadło do dziewięćdziesięciu pięciu! krzyknąłanestezjolog. Zaraz chory dostanie wstrząsu. Radnorzwrócił się do pielęgniarki narzędziowej: Proszę natychmiast posłać po krew! Już się robi, doktorze. Dziewiąta sześć. W banku krwi zadzwonił telefon. Nie odchodź powiedziałFoster do Andrei. Wstał, przeszedł obok faksu, który przestał już drukować, i podniósłsłuchawkę. Halo? Potrzebujemy pilnie cztery jednostki krwi grupy zero do salioperacyjnej numer dwa. Dobrze odparł Poster i odłożył słuchawkę. Podszedłdo rogupokoju,gdzie stały pojemniki z krwią. Wyciągnąłcztery butelki i umieścił je na górnej półce metalowego wózka służącegodo przewożenia krwi w nagłych przypadkach. Sprawdził dokładnie napisy na nalepkach. Grupa zero powiedział głośnoi zadzwonił po dyżurnego. Co się dzieje? spytała Andrea. 248 Foster zerknął na leżący przed nim plan op^acji na cały dzień Wygląda na to, że jeden z pacjentów narobił kłopotów doktorowiRadnorowi. Dziewiąta dziesięć. W banku krwi zjawił siędyżurny. Oco chodzi? spytał. Zanieś to dosali operacyjnej numer dwa- Tylko siępośpiesz. Foster popatrzył,jak dyżurny odjeżdża z wózkiem, a potem wróciłdo Andrei. Opowiedz mi o swojej siostrze, Ona także ma męża. Och. Ale czasami go zdradza odparła Andreaze śmiechem. Naprawdę? Ja tylko żartuję. Muszę wracać do pracy,Eric. Dziękuję za kawęi ciasteczka. Nie ma za co. Patrząc, jak dziewczyna wychodzi, pomyślał: "Co za ciało! " Dziewiąta dwanaście. Dyżurny czekał na windę, aby dostać się napierwsze piętro. Dziewiąta trzynaście. Doktor Radnor robił wszystko, co mógł, żebynie doprowadzić do katastrofy. Gdzie jest tak cholerna krew? niecierpliwiłsię. Dziewiąta piętnaście. Dyżurny pchną! drzwi do sali operacyjnej. Podeszła do niego pielęgniarka. Dziękuję rzekłaodbierając pojemniki zkrwią i zwróciła siędoRadnora: Już je mamy, doktorze. Zacznijcie natychmiast podawać! Eric Fosterdopił kawę myśląc o Andrei. Wszystkie ślicznotkisązamężne, jaka szkoda. Idąc do biurka zatrzymał się przy faksie i przeczytał nadesłanąwiadomość: "Ostrzeżenie 687,25 czerwca:czerwone ciałka krwi, świeżo zamrożona plazma, jednostki CB83711, CB800007. Centralny Bank KrwiKalifornii, Arizony, Waszyngtonu i Oregonu. We krwi wykryto przeciwciała wirusa HIVtypu I". Foster patrzył przez chwilę na kartkę, potempodszedłdobiurkai wziął kopię faktury, którą niedawno podpisał. Zerknął na numery. Byłyidentyczne z tymi nadesłanymi faksem. O mój Boże! zawołał i chwycił zasłuchawkę. Proszępołączyć mnie natychmiast zsalą operacyjną numer dwa. W sali telefon odebrała pielęgniarka. Mówi Foster zbanku krwi. Wystałem wam niedawno czteryjednostkikrwi grupy zero. Nie używajcie jej! Przyślę zaraznastępne. Niestety już za późno. Przykro mi odparła pielęgniarka. Doktor Radnor przyniósł Seanowi Reilly'emuzłe wiadomości. To była pomyłka. Okropnapomyłka. Nie mogłem tego przewidzieć. Seanwpatrywał się w niego wstrząśnięty. Mój Boże! A więc umrę. Zrobimy panu badania na obecność wirusa. Ale nawet jeśli sięokaże pozytywny, to wcalenie oznacza, że zachoruje pan na AIDS. Zrobimy dla panawszystko,co tylko się da. Co, docholery, możecie dlamnie zrobić, czego dotej pory wamsię nie udało? rzekł gorzko Sean. Jestemjuż martwy. Honey, usłyszawszy o tym wydarzeniu, była zdruzgotana. Przypomniała sobie słowa Frances Gordon:"Biedny człowiek". Sean spał, kiedy Honey weszła do jego pokoju. Usiadła przy łóżkui długo patrzyła na śpiącego. W końcu Sean otworzył oczyi ujrzał Honey. Śniło mi się, że śnię o tym, że wcale nie umrę. Sean. Czy przyszłaśodwiedzić nieboszczyka? Proszę, nie mów tak. Jak to się mogło stać? zapytał rozżalony. 250 Ktoś popełnił błąd. O Boże, nie chcę umierać na AIDS! Są ludzie, którzy mają wirusa i nigdynie zachorują. Irlandczycyna ogół mają szczęście. - ' Chciałbym w to wierzyć. Wzięła jego rękę z swoje dłonie. Będziesz musiał. Nigdy się nie modliłem odparł Sean ale czuję, że terazzacznę. Ja będę modlić się za ciebie przyrzekłaHoney. Uśmiechnął się z trudem. Chyba musimy zapomnieć o tejkolacji, no nie? Ależ skąd. Nie wykręcisz się tak łatwo. Chętnie się ztobąumówię. Przyglądał się jej przez chwilę. Mówisz poważnie? Pewnie. Nie dbam o to, cosię stało. I pamiętaj, obiecałeś zabraćmnie do Irlandii. Rozdział 33 Dobrze się czujesz, Ken? spytała Lauren. Wyglądasz tak,jakbycoś cię dręczyło. Siedzieli we dwoje w wielkiej bibliotece Harrisona. Wcześniej zjedlisześciodaniowy obiad podany przez pokojówkę i lokaja. Podczas posiłkuHarrison, którykazał Kenowi zwracać się do siebie po imieniu, rozprawiał o wspaniale zapowiadającej się przyszłości narzeczonego córki. Czemu jesteś taki spięty? dopytywała się Lauren. "Ponieważ taciężarna czarna dziwka chce, żebym się z nią ożenił odparł jej w duchu Mallory. A takżedlatego, żewkrótcewiesz sięrozniesie,że sięz tobą zaręczyłem,ona dowie się o tym i dopiero wtedysię zacznie. Nic nie wyjdzie z moich wspaniałych planów na przyszłość". Ująłtwarz Laurenw swoje dłonie. Chyba zadużo pracuję. Moi pacjencisą dla mnie czymś więcejniż tylkozwykłymi pacjentami. Ci ludzie bardzo cierpią i martwię sięonich. Pogłaskałago po policzku. Jesteś takiopiekuńczy. Właśnie to lubię w tobie najbardziej. Chyba po prostu zostałemtak wychowany. Och, zapomniałam ci powiedzieć. Reporter KronikiTowarzyskiejprzyjdzie tutaj w poniedziałek z fotografem,żeby zrobić wywiad. Ken poczuł się tak, jakby ktoś zdzielił go pięścią w żołądek. Czy to możliwe, żebyś był wtedy razem ze mną, kochanie? Onichcieliby zrobić nam zdjęcie. Chętnie bym przyszedł, ale w poniedziałek mamdyżur w szpitalu odparł. Zastanawiałsię gorączkowo. Lauren, czy sądzisz, że todobry pomysł z tym wywiadem? Może powinniśmy jeszcze troszeczkęzaczekać, dopóki. Lauren roześmiała się. 252 Nie znasz dziennikarzy,kochanie. Są jak psy gończelepiej mieć ich z głowy. "A więc w poniedziałek! " pomyślał Mallory. Następnegodnia Mallory znalazł Kat w gabinecie. Wyglądała na wymizerowaną i zmęczoną. Włosy miała w nieładziei nie była umalowana. "Lauren nigdynie doprowadziłaby się do takiego stanu" pomyślał. Cześć, kochanie! rzekł. Kat nie odpowiedziała. Mallory wziął ją w ramiona. Dużo o nas myślałem, Kat Zeszłej nocyw ogóle nie mogłemspać. Opróczciebie nic dlamnienie istnieje. To ty miałaśrację, a ja sięmyliłem. Tenowiny chyba trochę mną wstrząsnęły. Chcę, żebyś urodziłanaszedziecko. Zobaczył nagły błysk w oczach Kat. Naprawdę tak myślisz,Ken? Oczywiście. Objęła go za szyję. Dzięki Bogu! Och, kochanie, tak się martwiłam. Nie wiem, cobym bez ciebie zrobiła. Jużnie musisz się niepokoić. Teraz wszystko dobrze się ułoży. "Nigdysię nie dowiesz jak dobrze" pomyślał. W niedzielę mam wolny wieczór. Miałabyś ochotęwybraćsięgdzieś zemną? Jasne odparła uradowana i chwyciła go za rękaw. To wspaniale! Pójdziemy na kolację w jakieś zacisznemiejsce,a potem wpadniemy do ciebie nadrinka. Jak myślisz,czy mogłabyś pozbyćsię jakoś Paige i Honey na len wieczór? Chciałbym, żebyśmy byli sami. Kat błysnęła zębamiw uśmiechu. Nie ma problemu. Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa. Czymówiłam ci kiedyś,jak bardzo cię kocham? Ja także cię uwielbiam. W niedzielę pokażę ci jak bardzo. Mallory przemyślał wszystko dokładnie. Doszedł w końcu do wniosku, że jego plan nie zawiera żadnych błędów. Ken starannie dopracowałnajdrobniejsze szczegóły. Niebyło sposobu, żeby ktokolwiek mógł winićgo za śmierć Kat. Nie chciał ryzykować ibrać ze szpitalnej apteki tego, czego potrzebował, ponieważ po tej historii zBowmanem zwiększono kontrolę. 253. W niedzielę rano udał się więc na poszukiwanie apteki położonej z dalaod miejsca, gdzie mieszkał. Większość aptekbyła w niedzielę zamknięta,odwiedził więc kilka, zanim natrafił na otwartą. Dzień dobry, czy mogępanu w czymś pomóc? spytał aptekarz za kantorkiem. Tak. Mam odwiedzić pacjenta w tej okolicy i chciałbym zrealizować dla niego receptę. Wyciągnął bloczek z receptamii napisał coś. Aptekarz uśmiechnąłsię. Niewielu lekarzy ma teraz wizyty domowe. Wiem. A szkoda, prawda? Czasy sięzmieniły. Mówiącto wręczył aptekarzowi receptę. Ten spojrzał na nią i rzekł: Tozajmie tylkoparęminut. Dziękujęodparł Mallory. Pierwszy krok miał już za sobą. Tego popołudnia Mallory wpadł do szpitala. Zabawił tam nie więcejniż dziesięć minut, a kiedy wyszedł, niósłpod pachą mały pakunek. Zrobił drugikrok. Umówiłsię z Kat na kolacjęw restauracji "Tradera Vica". Był tam,gdy przyjechała. Patrzył, jak Kat idzie w kierunku stolika i pomyślał: "Tonasza ostatnia kolacja, ty dziwko". Wstał i obdarzył ją serdecznym uśmiechem. Witaj,laleczko. Wyglądasz wspaniale. Musiał przyznać, że było tak rzeczywiście. Kat prezentowałasię fantastycznie. "Powinna zostać modelką pomyślał. Jest też dobraw łóżku. Brakuje jej tylko jakichś dwudziestu milionów dolarów". Kat zauważyła, że inne kobiety w restauracji spoglądają na Kena,wyraźniejej zazdroszcząc. Onjednak patrzyłtylkona nią. Znowu byłtym samym Kenem co dawniej, miłym i serdecznym. Jak ci minąłdzień? spytała. Westchnął. Miałem dużo pracy. Trzy operacje rano, dwiepo południu odparł. Kat pochyliła się w jego stronę. Wiem, że to jeszcze zbyt wcześnie, ale przysięgłabym, że czułam,jak dziecko kopie, kiedy się ubierałam. Może chce się wydostać odparł Malloryi uśmiechnął się. 254 Powinniśmy zrobić USG izobaczyć czy to chłopiec czy rf czynka. Wtedy mogłabym zacząłkupować odpowiednie ubranka "' Wspaniały pomysł. Ken, czy możemy ustalić datęślubu? Chciałabym, żeby bvn intak szybko, jak się da. ' Nie ma problemu odparł Mallory swobodnie. Możemyzałatwićwszystko w przyszłym tygodniu. - Wspaniale! ucieszyła się i nagle przyszła jejdo głowy pewnamysi. Weźmy parędni urlopu ipojedźmy w małąpodróżpoślubną. Gdzieśniedaleko. do Oregonu albo do Waszyngtonu. "O nie, dziecinko pomyślał Mallory miodowy miesiąc urządzam w czerwcu, na jachciewe Francji". Czemu nie. Pogadam z Wallace'em. Kat uścisnęła dłoń Kena. Dziękuję odparłaucieszona. Będę najlepszą żoną na całymświecie. Jestem tego pewien powiedział Mallory. A teraz zjedzjeszcze trochę surówki. Nasze dziecko musi być zdrowe, prawda? Wyszliz restauracjio dziewiątej. Kiedy zbliżali się do mieszkaniaKat, Mallory zapytał: Jesteś pewna, że Paige i Honey nie ma w domu? Tak odparła Kat. Paige pojechała do szpitala na dyżur,aHoney powiedziałam, że chcielibyśmyzostać sami. "Cholera! " zaklął w duchuMallory. Ujrzała wściekłość na jego twarzy. Czy coś się stało? Nie, kochanie, ale mówiłem ci już, że nie chcę, żebyś rozmawiałaz kimkolwiek o naszych prywatnych sprawach. "Muszę być bardzo ostrożny pomyślał. Bardzo". Pospieszmy się rzekł. Jego niecierpliwość rozczuliła Kat. Gdy znaleźli się w mieszkaniu,Mallory powiedział: Chodźmy do sypialni. Kat się rozpromieniła. Świetny pomysł. Mallory patrzył, jak Kat się rozbiera, myśląc: "Wciąż ma ładną figurę. Dzieckoją oszpeci". Nie rozbierzesz się, Ken? 255. Oczywiście, że tak. Przypomniał sobie, kiedy to Kat zostawiła go nagiego w sypialnii wyszła. Teraz mu za to zapłaci. Powolizaczaizdejmować ubranie. "Czy powinienem to robić? zastanawiał się. Trząsł się ze zdenerwowania. To wszystko jej wina stwierdził nie moja. Dałem jej szansę, żeby mogła sięwycofać, aleona była zbyt głupia, by z niej skorzystać". Wsunąłsię do łóżkai poczuł obok ciepłe ciało Kat. Zaczęli siępieścići Ken po chwili byłgotowydo miłości. Wszedł w Kat, a onajęknęła. Och, kochanie. jesteś cudowny. Zaczął poruszać się coraz szybciej. Tak. tak. o mójBoże! Nie przestawaj. wołała. Po chwili jej ciałozaczęło drżeć spazmatycznie, wtuliła siew ramionaKena i znieruchomiała. Odwróciłaniespokojnie głowę w jego stronę. Czy ty. Oczywiście skłamał Mallory. Byt zbyt spięty, byokazywaćrozkosz. Masz ochotę na coś mocniejszego? Chybanie powinnam. Mogłoby to zaszkodzić dziecku. Ale to nasz wielki dzień. Jeden kieliszek jeszcze nikomu niezaszkodził. Kat zawahała się. Nodobrze. Ale maty odparła i zaczęła się ubierać. Mallory powstrzymał ją. Nie, nie. Zostań w łóżku, mamusiu. Ja będę cię obsługiwał. Kiedy Mallory wyszedł do saloniku, Kat pomyślała: . Jestem najszczęśliwszą kobietą podsłońcem". Ken podszedł do barku i nalał szkockiej do dwóch szklanek. Zerknąłw kierunku sypialni, żeby się upewnić, że Kat go niewidzi, a potemzbliżył się kanapy, gdzie zostawił swoją marynarkę. Wyciągnął z kieszenimałą buteleczkę i wlał jej zawartość do szklanki przeznaczonej dla Kat. Wrócił do barku, zamieszał płyn i powąchał. Nie wyczuł żadnego obcegozapachu. Zaniósł obie szklanki do sypialni i jedną podał Kat. Za zdrowie naszego dziecka rzekła Kat. Racja. Za naszegodzidziusia. Kenprzyglądał się, jak Kat przełknęła nieco szkockiej. Znajdziemy gdzieśładne mieszkanko powiedziała rozmarzonym głosem. Poszukam też jakiegośżłobka dla dziecka. Będziemy jerozpieszczać, prawda? Pociągnęła jeszcze jeden łyk. Mallory pokiwał głową. Jasne odparł iprzyjrzałsię Kat uważniej. Jak się czujesz? Wspaniale. Tak się martwiłam, co będzie znami, kochanie, aleteraz jużnie muszę. 256 No pewnie rzekł Mallory. Nie ma się czym niepokoić. ,PowiekiKat zaczęłyciążyć. Masz rację. Nie ma czym powtórzyła sennie. - (^ , "dziwnie się czuję dodała i zaczęła osuwać się na pościel, ' Nie powinnaś była zachodzićw ciążę. Spojrzała na niego tępym wzrokiem. Co ty mówisz? Wszystko zepsułaś. Kat. Zepsułam? Coraz trudniej się jej było skoncentrować. Weszłaś mi w drogę. Co? Nikt nie może mi przeszkodzić. Ken,kręci mi sięw głowie. Stał patrząc na nią. Ken. pomóż mi, Ken. Głowa Kat opadła na poduszkę. Mallory spojrzałna zegarek. Miał mnóstwo czasu. Rozdział 34 Honey pierwsza wróciła do domu i natknęła się na ciało Katspoczywające w łazience na zimnych białych kafelkach w kałuży krwi. Obok leżała poplamionakrwią łyżka do łyżeczkowania macicy. Katkrwawiła z pochwy. Honey przystanęła wstrząśnięta. Och,mój Boże! wykrztusiła. Przykucnęła obok ciała i drżącymipalcami dotknęła tętnicy szyjnej. Nie wyczuła pulsu. Pobiegła dopokoju, chwyciła telefon i nakręciła 911. Odezwał się męski głos; Dziewięć jeden jeden. Pogotowie. Słucham. Honey stała sparaliżowana, nie mogącwydusić z siebie słowa. Pogotowie. Halo? Pomocy! Chciałam. Tutaj jest. zaczęła się jąkać Honey. Ona nie żyje. Ktonie żyje, proszę pani? Kat. Pani kot zdechł? Nie! wrzasnęła Honey. Kat nie żyje. Proszę natychmiast tukogoś przysłać. Proszępani. Honey rzuciła słuchawką. Drżącymi palcami nakręciłanumer doszpitala. Chcę rozmawiać zdoktor Taylor rzekła ledwo słyszalnymgłosem. Proszę chwilę zaczekać. Honey, ściskając mocno słuchawkę, czekała minutę lub dwie, zanimusłyszała Paige. 258 Taylor, słucham. Paige! Musisz natychmiast przyjechać dodomu! Honey? Co się stało? Kat. nie żyje. Co?spytała Paige zniedowierzaniem. Jak to się stałośWygląda tak, jakby sama próbowałausunąćciążę. OBoże! Przyjadę tak szybko, jak tylkobędę mogła. Kiedy Paige dotarła do mieszkania, zastała tam dwóch policjantów,detektywa i lekarza. Honey siedziała w sypialni mocno oszołomionaśrodkami uspokajającymi. Lekarz pochylałsię nad nagim ciałem Kat. Detektyw spojrzał na Paige, kiedy weszła do zakrwawionej łazienki. Kim pani jest? Paige nieodrywaławzroku od nieruchomego ciała. Twarz miała bladąjak papier. Nazywam sięTaylor. Jestem lekarką i mieszkam tutaj. Inspektor Burnsprzedstawiłsię detektyw. Może pani będzie mogła mi pomóc. Próbowałemrozmawiać z tą drugą panią, która tumieszka, ale wpadła w histerię. Lekarz dał jej tabletki na uspokojenie. Paige odwróciławreszcie wzrok od koszmarnej sceny. Co.. co chce pan wiedzieć? Zmarła mieszkała tutaj? Tak. "Zamierzam urodzić dziecko Kena. Jak to dobrze, żeono we mnieżyje" Paige przypomniała sobie wyznanie Kat. Wygląda na to,że onapróbowała pozbyć siędziecka i narobiłasobie kłopotów. Paige stałabez ruchu. Myśli wirowały w jej głowie. W końcuprzemówiła: Nie wierzę w to. Inspektor Burns przyglądał się jej przez chwilę. Dlaczegopani wydaje się to niemożliwe? Ona chciała urodzićto dziecko odparła Paige. Zaczynałapowoli odzyskiwać jasność myśli. Tylko ojciec dziecka się temusprzeciwiał. Ojciec? Doktor Ken Mallory. Pracuje w szpitalu okręgowym Embarcadero. Nie chciał się z nią ożenić. Niech pan posłucha. Kat jest. Katbyłalekarzem. Paige z trudem wymówiła słowo "była". Sprawiłojej toból. Gdyby pragnęła poddać się aborcji, nie robiłaby tego samaw łazience dodała i pokręciła głową. Coś tujest nie tak. Lekarz badającyKat wstał z podłogi. 259. Może próbowała zrobić to sama, bo nie chciała, żeby ktokolwiekdowiedział się o dziecku rzekł. To nieprawda. Powiedziała nam o nim. Inspektor Burns znowu przygląda}sięPaige. Czy ona była sama dzisiejszego wieczora? Nie. Umówiłasię zdoktorem Mallorym. Ken leżał włóżku i rozmyśla} o wydarzeniach wieczoru. Analizowałje krokpo kroku, byupewnić się, że nie popełnił żadnego błędu. Doszedłdo wniosku, że nie będzie problemów. Zastanawiał się, dlaczegoniezjawiła się jeszcze u niego policja. Gdy tak myślał, rozległ się dzwonekdo drzwi. Malloryodczekałchwilę, potem wstał, założył szlafrok napiżamę i wyszedł do przedpokoju. Stanął przy drzwiach i spytałsennie: Kto tam? Doktor Mallory? zapytał jakiś głos. Tak. Tu inspektor Burns z policji. Z policji? powtórzył Mallory udając szczere zdziwieniei otworzył drzwi. Mężczyzna stojący za nimi pokazał swoją legitymację. Czy mogęwejść? Tak. O co chodzi? Czy zna pan doktor Hunter? Oczywiście odparł Ken, a na jegotwarzypojawił się niepokój. Czy coś złego jej sięprzydarzyło? Wdział się panz nią dzisiejszego wieczora? Tak. O Boże! Proszę mi powiedzieć, co się stało. Czy wszystkoz nią w porządku? Niestety, mamzłe wieści. Doktor Hunter nie żyje. Nie żyje? Niemogę w to uwierzyć. Jak to się stało? Najwyraźniej próbowała samodzielnie dokonać aborcji i nie udałojej się to. Och, mój Boże! zawołałMallory i ciężko opadł na krzesło. To moja wina. Inspektor przyjrzał mu się bacznie. Pańska wina? Tak. Ja.. DoktorHunter i ja mieliśmy się pobrać. Powiedziałemjej, że to niezbytdobry pomysł,żebyśmy mieli teraz dziecko. Chciałemjeszcze trochęz tym poczekać, a ona zgodziła sięze mną. Zasugerowałem jej, żebyposzła do szpitala na zabieg,ale ona widocznie postanowiła. O Boże! Nie mogę w touwierzyć. 260 O którejgodzinie rozstał się panz doktor Hunter? Chyba około dziesiątej. Podrzuciłemją do domu i odjechałem Nie wchodził pando mieszkania? Nie. Czy doktor Hunter mówiła o tym, co zamierza zrobić? Ma pan na myśli to, że. Nie. Ani słowa. Inspektor Burns wyciągnął wizytówkę. Gdyby przypomniał pan sobie o czymś, doktorze, co mogłobynam pomóc, byłbym wdzięczny, gdyby pan do mnie zadzwonił. Oczywiście. Nawet nie wie pan, jak mną towszystko wstrząsnęło. Paige i Honey były tak poruszone, że nie spały przez całą noci rozmawiały oKat, zastanawiając się nad tym, co się wydarzyło, niemogąc w to uwierzyć. O dziewiątej rano przyszedł inspektor Burns. Dzień dobry, rozmawiałem zeszłej nocy z doktorem Mallorym. I co? Twierdzi, żeposzli razemna kolację, apotem podrzucił doktorHunter do domu i pojechał do siebie. Skłamał rzekła Paige i zastanawiała się przez chwilę. Chwileczkę! Czy znaleźliście ślady nasienia w ciele Kat? Prawdę mówiąc, tak. W takim razie odparła podekscytowana Paige todowodzi,ie Mallory kłamie. Zaciągnął ją do łóżkai. " Byłem u niego dziś rano, żeby to wyjaśnić. Powiedział, że kochalisię, zanimposzli na kolację. Och Paige niedawała za wygraną jego odciski palców będąna łyżeczce, którą zabił Katmówiła corazbardziej rozgorączkowana. Czysprawdzaliście odciski palców? Tak, proszę pani odparł inspektor cierpliwie. Należały do doktor Hunter. To niemożliwe! Pewnie użył rękawiczek, a potem odcisnął jejpalce na skrobaczce. Jak panu się wydaje? Chyba oglądapani zbyt dużo filmów kryminalnych. Nie wierzy pan, że Kat została zamordowana, prawda? Chyba nie. Robiliście sekcję zwłok? Tak. I co wykazała? Lekarz sądowy uważa, że śmierćnastąpiła przypadkowo. Doktor 261. Mallory powiedział mi, że pani Hunter zdecydowała się pozbyć dziecka,więc pewnie. Poszłado łazienkii sama się wypatroszyła? wtrąciła Paige. Na Boga, inspektorze! Ona byłalekarzem, chirurgiem! To zupełnieniemożliwe, żeby próbowała robić to sama. Inspektor Burns odparł w zamyśleniu: Sugerujepani, że doktorMallory namówił ją na aborcję, potempróbował jej pomóc w wykonaniu zabiegu, a kiedy zabieg się niepowiódł, zostawił ją na pastwę losu? Paige pokręciła głową. Nie. To nie stało się w taki sposób. Kat nigdy nie zgodziłaby sięna coś takiego. Sądzę, żeon rozmyślnie ją zamordował zastanawiałasięna głos. Kat była bardzo silnąosobowością. Musiała być nieprzytomna, kiedy. on jej to zrobił. Sekcjazwłok nie wykazała żadnych śladów na ciele po uderzeniuczy krwiaków na szyi. Czy wykryliściejakieś ślady środków usypiającychlub. Nie, żadnych odparł i popatrzył nazacięta, twarz Paige. Niewygląda mi to namorderstwo. Myślę, że doktor Hunter popełniła błądi. Niezmiernie mi przykro. Inspektor ruszył w stronę drzwi. Proszę poczekać! zatrzymała go Paige. Wydaje mi się,żeznam motyw. Burns odwrócił się. Mallory twierdzi, żeona zgodziła się na aborcję. To wieletłumaczy,prawda? Ale nie wyjaśnia morderstwa powiedziała uparcie Paige. Proszę pani, niemamy żadnychdowodów. Jedynie zeznaniadoktora Mallory'ego. Naprawdę bardzo mi przykro. Paige patrzyła, jakinspektor wychodzi. "Nie pozwolę, żeby Ken Mallory uniknął kary" myślała w rozpaczy Paige. Jason wpadł do Paige wodwiedziny. Słyszałem o tym, cosię stało powiedział. Aż trudno w touwierzyć! Jakona mogła coś takiego sobiezrobić? To nieona odparła Paige. Kat została zamordowana. Paigeopowiedziała Jasonowi o swojej rozmowiezinspektoremBurnsem. Policja nie zamierza nic z tym zrobić. Myślą, że to był nieszczęśliwywypadek. Jason,to moja wina, że Kat nie żyje. Twoja wina? 262 To janamówiłam ją, żeby umówiła się pierwszy m , v siMallorym. Ona wcale tegonie chciała. Zaczęło się od ehmi. "enaBa potem ona. zakochała się w Kenie. Och, Jason! "fn-go żartu, Nie możesz siebie za to winić rzekł stanowczo. Paige rozejrzała się wokoło z desperacją. Nie mogę już dłużejtutaj mieszkać. Muszę się stąd wynieśćJason objął ją ramieniem. Weźmyślubod razu. Nie wiem czy to dobry pomysł. Niemogę zapomnieć o Kat. Wiem. Poczekamy tydzieńalbo dwa. Dobrze. Kocham cię, Paige. Ja także cię kocham. Czuję się winna, ponieważ obie. Kat ijazakochałyśmy się, tylko żeonanie żyje, a jawciąż chodzę po tymświecie. Fotografia pojawiła się we wtorek na pierwszejstrome KronikiTowarzyskiej San Francisco. Widać było na niejuśmiechniętegoKenaMallory'ego, który obejmował LaurenHarrison. Podpis głosił: Dziedziczka wielkiej fortuny wychodzi za lekarza. Paige spoglądała na zdjęciez niedowierzaniem. Kat nie żyła zaledwie od dwóch dni, a Mallory ogłaszał swoje zaręczyny z inną kobietą! A więc przez cały czas, kiedy obiecywał Kat małżeństwo,zamierzałpoślubić inną. "Dlatego zabił Kat pomyślała Paige żeby zeszła muz drogi". Podniosłasłuchawkę iwykręciła numer głównej komendy policji, Chciałabym rozmawiać z inspektoremBurnsem. W chwilę później usłyszała głos Burnsa. Halo. Mówi Paige Taylor. A tak, pamiętam panią. Czy widział panzdjęcie napierwszej stroniedzisiejszej KronikiTowarzyskie? Tak. A więc wreszcie ma panmotyw! oznajmiła Paige. KenMallorymusiał zamknąć usta Kat,zanim Lauren Harrison dowiedziałabysię o niej. Musi pan aresztować Mallory'ego. Paige niemal krzyczałado słuchawki. Chwileczkę, niech pani się uspokoi. Możemy miećmotyw,ale, jak pani już mówiłem, nie mamy żadnych dowodów. Sama panipowiedziała,że doktorHunter musiała być nieprzytomna, kiedy Mallory dokonywał aborcji. Po spotkaniu z panią rozmawiałem jeszcze raz 263. z pracownikami laboratorium. Nie znaleziono żadnych śladów na cieledoktor Hunter, które świadczyłyby o tym, że została uderzona lub w jakiśinny sposób pozbawiona przytomności. Pewnie Malloryzaaplikował jejjakieś środki nasenne lub uspokajające rzekła Paigeupartym głosem. Może wodzian chloralu? Działaszybko i. Inspektor Burns odparł cierpliwie: Pani doktor, w cielezmarłej nie było śladutakiego środka. Przykro mi, naprawdę, ale nie możemy aresztować człowieka za to, żesię żeni. Czy mapanicoś jeszcze? Nieodparła Paige. Z trzaskiemodłożyła słuchawkęi zamyśliła się. Mallory musiał podać Kat jakiś narkotyk. Przecież bez trudu mógł coś wziąć ze szpitalnejapteki. Piętnaście minut późniejPaige byław drodze do szpitala. Pete Samuels. kierownik apteki, stal za kantorkiem. Dzień dobry, doktor Taylor powiedział. W czym mogępanipomóc? Doktor Mallory parę dni temu brał jakieś lekarstwa. Mówił mi ichnazwę, ale nie mogę sobie przypomnieć, co tobyło. Samuels zmarszczył czoło. Nie przypominam sobie, żeby doktor Mallory przychodził tutajw ostatnim miesiącu. Jest pan pewien? Oczywiście. Zapamiętałbym go. Zawsze rozmawiamy o futbolu. Dziękuję odparłaPaige ze ściśniętym sercem. "W takim razie pomyślała Mallory musiał zrealizować receptęw jakiejś innej aptece". Wedle obowiązujących przepisów wszystkierecepty na narkotykipowinny być wypisywane w trzech egzemplarzach jeden dla pacjenta, drugidla aptekarza, a trzeci należało wysłaćdo Biura Substancji Kontrolowanych. "Tak stwierdziła w duchu PaigeKen Mallory wypisał receptę i udał się w jakieś inaemiejsce". W San Francisco było co najmniej dwieścielub trzysta aptek. Nie było sposobu, byPaige sprawdziłaje wszystkie. Wydawałojej się prawdopodobne, że Mallory poszedłzrealizować receptętuż przedzabiciem Kat. W sobotę albo wniedzielę. "Gdyby to była niedziela, możemiałabym jakąś szansę pomyślałaPaige. Tylkokilka aptek jest otwartych w niedziele. To ułatwiaposzukiwania". Poszła na górę, do biura, gdzie wisiał plan dyżurów. Doktor Mallorypracował całą sobotę, całkiem więc możliwe, że wykupił receptę w niedzielę. "Ile aptek w San Francisco jest otwartych wniedziele? " zastanawiała się Paige. 264 Podeszła do telefonu i zadzwoniła do stanowego biura fantiacen Mówi doktor Taylor powiedziała. W ostatniąniedzielejedna z moich znajomych zostawiła receptę w aptece. Prosiła mżebym odebrała dlaniej lekarstwo, ale nie mogę sobieprzypomnieć, którato była apteka. Czy pani mogłaby mi pomóc? Niewydaje mi się, proszę pani. Skoro nieznapani. Większość aptek jest zamkniętych w niedzielę, prawda? No tak. Byłabym wdzięczna, gdyby podała mipani listę tych, które sąotwarte. Nastąpiła krótka cisza. Jeśli totakie ważne. To bardzo ważne zapewniła ją Paige. Nodobrze. Proszę chwileczkę poczekać. Na liście znalazłosię trzydzieści sześćaptek rozrzuconychpo całymmieście. Sprawa byłaby prosta, gdyby Paige mogła zwrócić się o pomocdo policji, ale przecież inspektor Burns nie wierzył Paige. "Załatwię torazem z Honey" postanowiła. Pojechałado domu i opowiedziałaHoney o swoim pomyśle. To naprawdędługalista, prawda? stwierdziła Honey. A nawet nie wiesz, czyon rzeczywiście byt w aptece w niedzielę. Ale, jak narazie, to nasza jedyna szansa odparła Paige. Jasprawdzę apteki wRichmond, Marinie, North Beach, Upper Market,Mission iPortero, a ty w rejonachExcelsior, Ingleside, Lakę Mereed,Western Addirioni Sunset. Dobrze. Paige weszłado pierwszej apteki, pokazała swoją licencję lekarskąi powiedziała: Mój znajomy, doktor KenMallory,zostawił tutaj w niedzielęreceptę. Musiał wyjechać z miasta i poprosił mnie, żebymponowiłazamówienie, ale nie mogę sobie przypomnieć, co to miało być. Czymógłby pan sprawdzić,bardzo proszę? Doktor Ken Mallory? Proszęchwilę poczekać. Po paru minutach aptekarz wrócił. Niestety, nie mieliśmy wniedzielę żadnej recepty od doktoraMallory'ego. Dziękuję. 265. Taką samą odpowiedź otrzymała Paige -w następnych czterech aptekach. Honey teżnie powiodto się lepiej. Mamytutaj tysiące recept. Wiem, aleto było w zeszłą niedzielę. Niestety, nie mamytutaj recepty wypisanej przez doktora Mallory'ego. Obie, Paige i Honey, spędziły cały dzień jeżdżącod jednej apteki dodrugiej. Czuły się coraz bardziej zniechęcone. Było już późne popołudnie,zamykano sklepy, gdy Paige w malej aptece w dzielnicy Portero znalazłato, czego szukała. Och,tak,mamy tutaj receptę od doktora Mallory'ego rzekłaptekarz. Pamiętam go. Miał gdzieś tutaj w okolicy wizytę domowąu jakiegoś pacjeta. Zaskoczyło mnie to,ponieważw obecnych czasachniewielu lekarzy odwiedza swoich chorych wdomach. "A już na pewno nie robią tego lekarzepracujący w szpitalu" pomyślała Paige. Na cobyła ta recepta? spytała Paige i wstrzymała oddech. Na wodzian chloralu. Paige niemal drżała z podniecenia. Jestpan pewien? Tak jest tutaj napisane. A jak brzmi nazwisko pacjenta? Aptekarz przyjrzał się dokładniej. Spyros Levathes. Czy mógłby mi pandać kopię tej recepty? spytała Paige. Oczywiście, pani doktor. Godzinę później Paige znalazła się w gabinecie inspektora Burnsa. Położyła receptę na biurku. Oto dowód rzekła. W niedzielę doktor Mallory udał się doaptekioddalonej odobrych parękilometrów od swojego mieszkaniai zrealizował tam receptę na wodzian chloralu. Potem wlał go do szklankiKat, a kiedy straciła przytomność, okaleczył ją tak, by wyglądało nawypadek. Twierdzi pani, że dodał wodzianu chloralu do jei drinka, a potemją zabił? Tak. Ale jesttylko jeden problem, doktor Taylor. Nieznaleźliśmywodzianu chloralu w ciele zmarłej. Niemożliwe. Wasz patolog musiał popełnić błąd. Niech pan mupowie, żeby wykonał badaniejeszcze raz. 266 Inspektor powoli tracił cierpliwość. Proszę pani. Wiem, że mam rację. Marnuje paninasz cennyczas. Paige usiadła naprzeciw inspektora i spojrzała mu prosto w oczy Westchnął. No dobrze. Zrobimy powtórne badanie. Może rzeczywiście naszlekarz się pomylił. Jasonprzyjechał poPaige, żebyzabrać ją na kolację. Zjemy u mnie wdomu powiedział. Chciałbym ci cośpokazać. Wczasie drogi Paige opowiedziała Jasonowio tym, co się wydarzyło. Zobaczysz, znajdą wodzian chloralu w ciele Kat. I Ken Mallorydostanie za swoje. Paige, tak mi przykroz powodu wszystkiego tego, co się stało. Wiem odparłai pogładziła go po policzku. Dzięki Bogu,że jesteś zemną. Jason zatrzymał samochód przed swoim domem. Paigewyjrzała przez oknoi aż zapartojej dech. Wokół zielonegotrawnika przed domem stał nowy płot, pomalowany na biało. Była sama w mieszkaniu. KenMalloryotworzył drzwi kluczami,które zostawiła mu Kat, i pobiegł szybko dosypialni. Paige słyszała, jakjego kroki zbliżają się w jej stronę, lecz zanimzdążyłasię poruszyć, Kendopadł ją i zacisnął dłonie na jejszyi. Ty dziwko! Próbujesz mnie zniszczyć. Już nie będziesz więcejwęszyćwarknął izacząłją mocniej dusić. Wszystkich was okpiłem. Nikt nie dowie się, że zabiłem Kat Paigepróbowała krzyczeć, ale nie mogła złapać tchu. Próbowała sięuwolnić i nagle się obudziła. Była w pokoju sama. Trzęsąc się zprzerażenia, usiadła na łóżku. Nie spała przez resztę nocy, czekającna telefon od inspektora Burnsa. Zadzwoniłdopiero o dziesiątej rano. Doktor Taylor? Tak odparła i wstrzymała oddech. 267. Właśnie dostałem trzeci raport od lekarza sądowego. I co? spytała z bijącym sercem. W ciele doktor Hunter nie wykrytożadnych śladów wodzianu chloralu ani innych substancji usypiających. "To niemożliwe! pomyślała Paige. Muszą być jakieś slady. Katnie została uderzona. Nie znalezionotakże żadnych śladów na szyi odpróby uduszenia. To wszystko nie ma sensu. Kat musiałabyć nieprzytomna, kiedyMallory ją zabił. Lekarz sądowy się myli". Paige postanowiła sama z nim porozmawiać. Doktor Dolan był zirytowany. Nie lubię, kiedy podważa się moje opinie powiedział. Robiłem badanie trzy razy. Wyjaśniłem już inspektorowi Burnsowi zapierwszym razem, że nie mażadnych siadów wodzianu chloralu w jakimkolwiek organie zmarłej i taka jest prawda. Ale. Coś jeszcze? Paige spojrzałana niego bezradnie. Znikła jej ostatnia nadzieja. Kenowi Mallory'emu zbrodnia ujdzie bezkarnie. Chybanie. Jeśli nie znalazłpan żadych substancji chemicznychw jej ciele, to. Nie twierdzę, że nieznalazłem żadnych substancji chemicznych. Paige spoglądała na niego przez chwilę. Znalazł pan coś? Ślad trójchloroetylenu, chlorku etylu. Paigeściągnęła brwi. Co to może spowodować? Nic takiego. To zwykły środek przeciwbólowy. Nie jest w staniekogokolwiek uśpić. Rozumiem. Przykro mi, że nie mogę panipomóc. Paige skinęła głową. Dziękuję. Szła długim, wysprzątanym korytarzem kostnicy pogrążona w czarnych myślach. Niemiała wątpliwości, żeKat zostałauśpiona za pomocąwodzianu chloralu. "Lekarz znalazł tylko ślady chlorku etylu zastanawiała się. Toniemogłoby nikogopozbawić przytomności. Ale dlaczego akurat tenzwiązek znalazł się w ciele Kat? Niebrała przecież żadnych lekarstw". Paige zatrzymała się na chwilę na środku korytarza,myśli wirowały w jejgłowie jak na karuzeli. 268 Pojechała do szpitala iposzła prosto do biblioteki medyckiej znajdującej się na czwartym piętrze. W jednejz książek szybko znalazła hajlP"trójchloroetylen, chlorek etylu". Przeczytała: Bezbarwny, pnesroczysif,lotny płyn o gęstości względnej 1. 47 przy 59 stopniach Fahrenheita. Jtfttochlorowany węglowodór, ma wzór chemiczny CCI CCl. 'Cf]Cl. W ostatniej linijce Paige znalazła to, czego szukała: Kleiły wodzianchloraluulega przemianie materii, produktem ubocznymtaj reakcji jeftchlorek etylu. Rozdział 35 Inspektorze, przyszła do pana doktor Taylor. Znowu? Zamierza ją odprawić. Miała obsesję na punkcieswojej teoryjki. Burns musiał z tymskończyć. Niech wejdzie. Kiedy Paige zjawiła się w gabinecie, inspektor powiedział: Proszę posłuchać, myślę,że pani przesadza. DoktorDolan skarżyłsię na paniąi. Wiem, jak Ken Mallory to zrobił! przerwała muniecierpliwie. W ciele Kat znaleziono chlorek etylu. Burns skinął głową. Doktor Dolan powiedział mi o tym. Ale stwierdził też, ze związekten nie może nikogo uśpić, więc. Wodzian chloralu ulegając przemianie materii zamienia sięw chlorek etylu! oznajmiła Paigetriumfalnie. Mallory skłamał,kiedy powiedział, żenie wszedł do mieszkania z Kat. Nalał wódziamichloralu do jej drinka. Związek ten nie ma żadnego smaku, kiedymieszasię go z alkoholem, i działa już po paru minutach. Gdy Katstraciłaprzytomność, zabiłją i zrobił to tak, żeby wyglądało, że Kat próbowałasama dokonać aborcji i wszystko spartaczyła. Pani doktor, proszę mi wybaczyć, ale wyglądami to nabajeczkęwyssaną z palca. Tak nie jest. Mallorywypisał receptędla pacjenta, który nazywasię Spyros Levathes, ale nigdy mu jej niedał. Skąd pani wie? Ponieważ nie mógłby tego zrobić. Sprawdziłam kartę SpyrosaLevathesa. Choruje na porfirię wrodzoną. Co to takiego? 270 To Schorzeniie "' związane z metabolizmem. Powoduienadwrażliwość na światło, organiczne zmiany chorobowe czestoslnm-",a także parę innych, niezbyt przyjemnych objawów. Pojawia się w skutek uszkodzenia genów. ylu' Nadal nic nierozumiem. Doktor Mallory nie dał temu pacjentowi wodziami chloralu ponieważ mogłoby togo zabić! Wodzian chloralu jest przeciwwskazanywprzypadkuporfiru. Wywołuje natychmiastowe konwulsje. Po raz pierwszy słowa Paige wywarły wrażenie na inspektorze. Zrobiła pani dobrą robotę,muszę przyznać. Paige napierała dalej. Po co Ken Mallory udawałby się do odległej apteki i wykupywałjilekarstwo dla pacjenta, skoro wiedział, że mu go nieda? Musi pangaresztować doktora Mallory'ego. Burns bębnił palcami po biurku. To nie takie proste. Musi pan. Inspektor podniósł rękę. W porządku. Powiem pani, co zrobię. Skontaktuję sięz prokuraem okręgowym i dowiem się, co on na ten temat myśli i czy możemy"wystawić nakaz aresztowania. Paige wiedziała, że osiągnęła cel. Dziękuję panu, inspektorze. Zadzwonię do pani później. Po wyjściuPaige inspektor Burns siedziałza biurkiem i rozmyślało ich rozmowie. Nie istniały mocne dowody przeciwko doktorowi^Mallory^mu, jedynie podejrzeniatej upartej kobiety. Burns zanalizowałgwszystkie fakty, które znał. Mallory był zaręczony z KatHunter. DwaEIdni pojej śmierci zaręczył się z córką Harrisona. Interesujące, ale E przecież niewchodziłoto w kolizję z prawem. Mallory powiedział, że zostawił doktor Hunter pod domem i nie gwchodził do mieszkania. W ciele zmarłej znaleziono nasienie, ale Mallory jE.miał na to możliwe do przyjęcia wyjaśnienie. E Pozostawałasprawa wodzianu chloralu. Mallory wypisał receptę dla Kpacjcnta, którego środek ten mógł zabić. Czy doktor był winny moroerBstwa czy nie? B Burns połączyłsię zeswoją sekretarkąprzez wewnętrzny telefon. fBarbaro, umów mnie na popołudnie z prokuratorem okręgogwym. 271. Kiedy Paige weszła do gabinetu, zastała tam czterech mężczyzn: prokuratoraokręgowego, jego asystenta, człowieka o nazwisku Warreni inspektora Burnsa. Dziękuję, że pani przyszła, doktor Taylor rzekł prokurator. InspektorBurns mówił mi o pani podejrzeniach co do okolicznościśmierci pani Hunter. Wiem, że byłaona pani współlokatorką i domagasię pani sprawiedliwości. "A więc wkońcu aresztują Kena Mallory'ego! " pomyślała Paige. Tak odparła. Niema wątpliwości, że zabiłją doktorMallory. Kiedy go aresztujecie,sam powie. Obawiam się, że nie możemy tego zrobić. Paige spojrzała na niego tępym wzrokiem. Co takiego? Nie możemy aresztować doktoraMallory'ego. Aledlaczego? Nie mamy powodu. Oczywiście, że mamy! zawołała Paige. Chlorek etyludowodzi,że. Pani doktor, w sądzie nie można się wymawiać nieznajomościąprawa, ale można wybaczyć błędy popełnione w dziedzinie medycyny. Nie rozumiem. To proste. Doktor Mallorymógłby utrzymywać, żepopełnił błąd,że nie wiedział,jakiwpływ miałby wodzian chloralu napacjenta choregona porfirię. Nikt nie mógłby mu udowodnić, żekłamie. Można bywykazać, że kiepski zniego lekarz, ale nie że jest winny morderstwa. Paige popatrzyła na prokuratora zbita z tropu. A więc zamierzacietak po prostu zostawić tę sprawę? Prawnikprzyglądał się jejprzez chwilę. Powiem pani, co chciałbym zrobić. Rozmawiałem jużo tymz inspektorem Biirnsem. Jeśli pani pozwoli, wyślemy kogośdo panimieszkania, żeby obejrzał szklanki i kieliszki w barku. Jeśliznajdziemyjakieś śladywodzianuchloralu, podejmiemy kolejne kroki. A co będzie, jeśli Mallory je umył? Inspektor Burns rzekł: Nie sądzę, żeby miał czas,by użyć jakichś detergentów. Jeśli tylkowypłukał szklankęw wodzie, znajdziemy to, czego szukamy. Dwie godziny późniejBurns zadzwonił do Paige. Zrobiliśmy analizę chemiczną wszystkich szklanekz barku rzekł. Paige zamarła w oczekiwaniu. Znaleźliśmy jedną ze śladamiwodzianu chloralu. 272 Zamknęła oczy dziękując Bogu. Są także na niej czyjeś odciski palców. Musimy teraz sprawdzićczy należą one do doktora Malloryego. Paige poczułanagły przypływ energii. Inspektor mówił dalej: Kiedy jązabijał, jeśli rzeczywiście takbyło, pewnie założyłrękawiczki, żeby nie zostawićodcisków palców na łyżeczce. Ale nie mógłpodać jej drinka w rękawiczkach i pewnie także nie miał ich na rękach,kiedy płukał szklankę, apotem chował ją do barku. No tak przyznała Paige. Muszę przyznać, że na początkunie wierzyłem, że paniteoriazaprowadzi nas dokądkolwiek. Terazrzeczywiście wydaje mi się, żesprawcą mógłbyć doktor Mallory. Ale dowiedzenie tego to inna sprawa westchnął i dodał: Prokurator okręgowy ma rację. Ryzykowniebyłoby wytoczyć Mallory'emu proces. Oskarżony mógłbytwierdzić, żewypisał receptę dlaswojegopacjenta. Nie istnieje prawo zabraniającepopełniania błędów medycznych. Niebardzo wiem jak. Niech panposłucha! przerwała mu Paige gorączkowo. Chyba już wiem jak! Ken Mallory słuchał Lauren przez telefon. Znaleźliśmy z ojcem miejsce na gabinet, które na pewno ci sięspodoba, kochanie! To piękny apartament w "Post Building". Zatrudniędla ciebie recepcjonistkę, jakąś niezbyt ładną. Mallory roześmiał się. Nie musisz się oto martwić, maleńka. Na całym świecie istniejeszdla mnie tylkoty. Tak bym chciała,żebyś już zobaczył to miejsce. Czymógłbyśteraz przyjechać? Skończę pracę za parę godzin. Wspaniale! Wpadnij po mnie do domu. Dobrze. Mallory odłożył słuchawkę. "Nie mogło byćlepiej pomyślał. Bóg istnieje, a ona mnie kocha". Nagle usłyszałprzez megafon swoje nazwisko: Doktor Mallory proszony dosali czterysta trzydzieści. Doktor Mallory. Siedział marzącna jawie,myśląc o wspaniałej przyszłości, jaka goczeka. Piękny prywatny gabinet w "PostBuilding", poczekalnia wypełniona bogatymi staruszkami, gotowymi szastać pieniędzmi na prawoilewo. Znowu wezwano go przez głośnik: Doktor Mallory. sala czterysta trzydzieści. 273. Westchnął i wstał niechętnie. "Niedługo opuszczę ten cholerny domwariatów" pomyślał i skierował się w stronę pokoju czterysta trzydzieści. Jakiś lekarz czekałna niego na korytarzu. Obawiam się, że mamytutaj poważny problem powiedział. To jeden z pacjentów doktora Petersona, ale doktora dzisiaj nie ma, a janie mogę się dogadać z jednym z lekarzy. Weszli dośrodka. W pokoju znajdowały się trzyosoby choryleżący w łóżku, pielęgniarzi jakiś doktor, którego Mallory nie znał. Lekarz, który wszedłz Kenem, przedstawił mu go: To doktor Edwards Idodał: Potrzebujemypańskiej rady. O co chodzi? Lekarz wyjaśnił: Ten pacjent cierpina porfirię wrodzoną, a doktor Bdwards nalega,by dać mu środek na uspokojenie. Niewidzę w tym żadnego problemu. DziękujęodparłEdwards. Chory nie spał od czterdziestu ośmiu godzin. Zapisałem mu wodzian chloralu, żeby mógł trochę odpocząć. Mallory spojrzał na niego zdumiony. Czy pan oszalał? Przecież to go zabije! Dostaniekonwulsji,częstoskurczu i prawdopodobnie umrze. Gdzie, do cholery, studiował panmedycynę? Mężczyzna spojrzał na Kena. W ogóle nie studiowałem rzekł cicho i wyciągnąłodznakępolicyjną. Jestemz wydziału zabójstw. Potem zwrócił się do człowieka leżącegow łóżku; Maszto? Tak odparł mężczyzna i wyciągnął spod poduszki magnetofon. Skonsternowany Malloryspoglądał tona jednego, tona drugiego. Nie rozumiem. Co się tutaj dzieje? Doktorze Mallory, aresztuję pana zazamordowanie Kat Hunter oświadczył inspektor. Rozdział 36 W Kronice Towarzyskiej San Francisco napisano wielkimi literami: UWIKŁANY W MIŁOSNY TRÓJKĄT LEKARZ ARESZTOWANYZA MORDERSTWO. Artykuł zamieszczony poniżej obfitował w pikantne szczegóły. Mallory przeczytał gazetę w areszcie, apotem odrzucił ją ze złością. Jego towarzysz z celi rzekł: Wygląda na to, że mają rię w ręku, co nie, stary? Nie wierz w toodparł pewnie Mallory. Mam wpływowychprzyjaciół, załatwią mi najlepszego adwokata na świecie. Wyjdę stądw ciągu dwudziestu czterech godzin. Muszętylko do nich zadzwonić. Harrisonowie przeczytali gazetę przy śniadaniu. Mój Boże! wykrzyknęła Lauren. Ken! Nie mogę w touwierzyć! Do stołu podszedł lokaj. Przepraszam, pani Harrison. Dzwoni do pani doktor Mallory. Chyba zaresztu. Już idę odparła Lauren wstając z krzesła. Zostaniesz tutaji dokończysz śniadanie rzekł stanowczo Harrison i zwróciłsię do lokaja. Nie znamyżadnegodoktora Mallory'ego. Paigeczytała Kronikę Towarzyską ubierając się. Mallory milzostaćukarany za to, co zrobił, ale Paige nie czuła sięusatysfakcjonowana. Nicnie mogło przywrócić Katżycia. 275. Rozległ się dzwonek do drzwi i Paige poszła otworzyć. Ujrzałajakiegoś obcego człowieka. Miał na sobie ciemny garnitur, a w rękuaktówkę. Doktor Taylor? spytał. Tak. Nazywam się RoderickPelham. Jestem prawnikiem z biura Rothman Rothman. Czy mogę wejść? Paige przyglądała musię uważnie, zdziwiona. Tak odparła. Mężczyzna wszedł do mieszkania. Jaką ma pan do mnie sprawę? Otworzyłteczkę i wyciągnął z niej kilka kartek. Oczywiście wie pani, że jest pani główną spadkobierczyniąw testamencie Johna Cronina? Paige spojrzałana niego zdziwiona. O czym pan mówi? To chyba jakaś pomyłka. Ależ skąd. Pan Cronin zostawił pani milion dolarów. Paige opadła na krzesło inagle przypomniała sobie słowa Johna: "Musisz jechać do Hiiropy. Zrób to dla mnie. Jedźdo Paryża. zatrzymajsię w Crillon, zjedzobiad u Maxima, zamów wielki stek i butelkęszampana, a kiedy będziesz jadła i piła, pomyśl o mnie". Jeśli pani tutaj podpisze, zajmiemy się wszystkimiformalnościami. Paige podniosła głowę. Nie wiem, co powiedzieć. On miał rodzinę. Zgodniez testamentem przypada im pozostała część majątku,niezbyt wielka. Nie mogętego przyjąćrzekła Paige. Pelham spojrzał na nią ze zdziwieniem. Dlaczego? Nie wiedziała, co odpowiedzieć. John chciał, żeby dostała te pieniądze. Nie wiem. To.. wydaje mi się w jakiś sposóbnieetyczne. On byłmoim pacjentem. Zostawię pani czek. Zastanowi siępani, co z tym zrobić. Proszętylko tutaj podpisać. Oszołomiona Paige złożyła swój podpis. Do widzenia, pani doktor. Odprowadziła adwokata do drzwi, a potem usiadła izaczęta rozmyślać o Johnie. Wieści o spadku stałysięw szpitalu przedmiotem plotek. Paigemiałanadzieję, że wkrótce wszyscy znajdąsobie innytemat do rozmów. Wciąż 276 jeszcze nie zdecydowała, co zrobi z pieniędzmi. "Nie. należądo mmyślała. John miał przecież rodzinę". " Paige nie czuła się gotowa, by wrócić do pracy, alektoś musiał zaiaćsię pacjentami. Na rano miała wyznaczoną operację. Gdy przyszła do salina korytarzu czekałna nią Arthur Kane. Nierozmawiali ze sobą od czasugdy Kane wyciąłpacjentowi niewłaściwą nerkę. Chociaż Paigeniemiaładowodu na to, że to on odwrócił zdjęcie rentgenowskie, cała tahistoriawytrąciła ją z równowagi. Część, Paige powiedział. Puśćmy w niepamięć urazy. Cobyło,tobyło. Może teraz zostaniemy przyjaciółmi? Wzruszyła ramionami i odparła: Dobrze. To straszne co zrobił Ken Mallory, prawda? O tak. Aprzy okazji, gratuluję ci. Słyszałem, żezostałaś milionerką. Nie widzę powodu, żeby. Mambiletydo kina na dziś wieczór, Paige. Pomyślałem,żemoglibyśmy wybrać się we dwoje. Nie, dziękuję odparła. Jestem zaręczona. W takimrazie proponuję, żebyś zerwałazaręczyny. Spojrzała na niego zdumiona. Nie rozumiem. Kaneprzysunął się bliżej. Kazałem zrobić sekcję zwłok Johna Cronina. Paige poczuła, że jej serce zaczyna bić szybciej. I co? Wcale nie zmarł na atak serca. Ktoś podał mu zbytdużą dawkęinsuliny. Myślę, że tenktoś nie spodziewał się sekcji zwłok. Usta Paigenagle stały się suche. Byłaś przy nim, kiedy umarł, prawda? Zawahała się chwilę. Tak. Tylko ja wiem o tym wszystkim i tylko ja mam zaświadczeniez sekcji oznajmił i poklepał ją po ramieniu. Jeśli trzeba, potrafiętrzymać język za zębami. A więcco z tymi biletami na wieczór. Paige odsunęła się od Kane'a. Nigdzie nie pójdę. Jesteś pewna, że wiesz, co robisz? Wzięła głębokioddech. Tak. A teraz przepraszam. Potych słowach odeszła. Kane patrzył na jej oddalającą się sylwetkę, 277. a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. Odwróciłsię i ruszyłprosto do biura Benjamina Wallace'a. Telefon obudził Paige o dziesiątej rano. Znowu byłaś niegrzeczną dziewczynką powiedział ktoś. Był toten sam chrapliwy głos, dla niepoznaki przechodzący w szept,który już kiedyś słyszała w słuchawce. Jednak tym razem Paigerozpoznała, do kogo należał. "O Boże pomyślała słusznie się wtedybałam" Następnego ranka, kiedy Paigeprzyjechała do szpitala, czekało nanią dwóch mężczyzn. Doktor Paige Taylor? Tak. Proszęiść z nami. Jest paniaresztowana pod zarzutem zamordowania JohnaCronina. Rozdział 37 IN adszedł ostatni dzień rozprawy. Obrońca Alan Pennzwrócił sięz przemówieniem końcowym do ławy przysięgłych: Panie ipanowie, usłyszeliściewiele zeznań na temat kompetencjilub niekompetencji doktor Taylor. Sędzia Young słusznie zauważyła, żenie tego dotyczy rozprawa. Jestempewien, że na każdego zeznającegow sądzie lekarza, który podawał w wątpliwość umiejętności doktorTaylor, znaleźlibyśmy dziesięciu takich, którzy cenili jej pracę. Ale nieo to tutaj chodzi. Paige Taylor została oskarżona o spowodowanie śmierciJohna Cronina. Sama przyznała, że pomogła mu umrzeć. Zrobiła to,ponieważ pan Cronin bardzo cierpiał i sam poprosił ją, by przyspieszyłajego śmierć. To się nazywa eutanazja. Takiego rodzaju postępowanieakceptujecoraz więcej ludzi na świecie. W zeszłym roku Sąd Najwyższystanu Kalifornia potwierdził prawo dorosłego, zdrowego na umyśleczłowieka do odrzucenia metody leczenia. Istota ludzka możeżyć lubumrzeć na własne życzenie. Penn popatrzyłna twarze przysięgłych. Eutanazja to zbrodnia popełniana ze współczucia, litościi ośmielęsię stwierdzić, że wtej czy innej formie występujew szpitalach na całymświecie. Oskarżyciel domaga się kary śmierci. Nie dopuśćcie do tego. Nigdy nie wydano wyroku śmierci za eutanazję. Sześćdziesiąt trzyprocent Amerykanów uważa, że eutanazja powinna byćlegalna ' w '"iemnastu stanachw tym kraju jest legalna. Pytanie brzmi: Czy. ^ mamy prawo zmuszać bezradnych pacjentów dożycia w bólu,do tego,'; ''"j, byżylii cierpieli? To pytanie stało się jeszcze trudniejszez powodu Hr gwałtownego rozwoju techniki medycznej. Powierzyliśmyopiekę nad! S chorymi najrozmaitszym urządzeniom. Maszyny nie znają litości. KiedyIłkoń złamienogę, skracamy jego cierpienia zabijając go. W przypadku! 1^' ludzkiej istoty skazujemy człowieka na wegetację, na życie w piekle. To ''St. M 279. nie doktor Taylor zdecydowała, kiedy John Cronin ma umrzeć. Onsamwybrał czasswojej śmierci. Nie ma wątpliwości, żeto, co zrobiła doktor Taylor, było aktem miłosierdzia. Paige Taylor wzięłaza swójuczynek pełną odpowiedzialność. Możecie być pewni, żenic nie wiedziała o pieniądzach, które zostawił jej pan Cronin. To, co zrobiła, zrobiłaze współczucia. John Cronin miał chore serce i nieuleczalnego nowotwora z przerzutami. Właściwie już konał. Zadajcie sobie pytanie: Czywtakiej sytuacji nadal chcielibyście żyć i cierpieć? Dziękuję, towszystko. Odwrócił się, podszedł do stolika iusiadł obok Paige. GUS Venable wstał i zbliżył się do ławy przysięgłych. Współczucie? Litość? rzekł, kręcąc głową spojrzał na Paige,a potem z powrotem odwrócił się do przysięgłych. Panie ipanowie,prowadzę rozprawysądowe od ponad dwudziestu lat i muszęprzyznać,że w tym czasie nigdy nie spotkałem się z bardziej oczywistą sprawądotyczącą umyślnego, z zimną krwią popełnionego morderstwa dla materialnych korzyści. Paige uważnie słuchała każdego słowa, napięta i blada. Obrońca mówił o eutanazji. Czy doktor Taylor popełniła swójczynkierowana współczuciem? Wątpię w to. Pani Taylor i inni lekarzezeznali, że pan Cronin miał przed sobątylko parę dni życia. Czemu więcniepozwoliła mu przeżyć ichdo końca? Może obawiała się, że paniCronin dowie się o zmianie testamentu i niepozwoli na to. To niezwykłyzbieg okoliczności, że natychmiast po tym, kiedy pan Cronin zmieniłtestament i zapisał doktor Taylor milion dolarów, ona podałamu zbytdużą dawkę insuliny i zabiłago. Obrońca powoływałsię na słowaoskarżonej. Powiedziała, że przyjaźniła się z Johnem Croninem, że tenlubił ją i szanował. Słyszeliściejednak zeznaniaświadka, ttóry twierdził,że pan Croninjej nienawidził, że nazywał ją dziwką i mówił, żebytrzymała z daleka od niego swoje cholerne łapy. GUS Venable znów zerknął na adwokata. Natwarzy Paige pojawił sięwyraz rozpaczy. Oskarżyciel skierował wzrok na przysięgłych. Obrońca udowodnił, żekiedy doktor Taylor dowiedziała sięo spadku, powiedziała: "To nieetyczne. On był moim pacjentem". Jednakprzyjęła pieniądze. Potrzebowała ich. Miała w domuszufladę pełnąbroszurturystycznych reklamujących wycieczki do Paryża, Londynu, naRiwierę. I zwróćcie uwagę na to, że doktor Taylor nie udała się do agencjiturystycznej po otrzymaniu pieniędzy. Onie. Zrobiła towcześniej. Jużod dawna planowała te podróże. Brakowało jej tylko pieniędzy. A JohnCronin je miał. Ten bezradny, umierający staruszek, znajdujący sięcałkowicie we władzy doktorTaylor. Miała na swojej łasce człowieka, 280 który,jaksama przyznała, cierpiał straszliwe katusze i właściwiebvł łwagonii. Kiedy człowiek doświadcza tego rodzaju bólu, nie może'nmyśleć. Nie wiemy, w jaki sposób udałosię doktor Taylor namówił; Joi,Cronina do zmiany testamentu, do tego, by pominął w nim rodzinęktokochał, iuczynił panią Taylor główną spadkobierczynią. Wiemy jedynie81żewezwał ją do siebie tejfatalnej nocy. O czym rozmawiali? (;,"zaoferował jej milion dolarów zapołożenie kresu mękom? Musimyprzyznać, żeto możliwe. W innym przypadku byłoby to morderstwopopełnione z zimną krwią. Panie ipanowie, wiecie, ktopodczas tegoprocesu złożył najbardziej obciążające zeznania? Venable zawiesiłgłos iwskazał palcem na Paige. Sama oskarżona! Słyszeliśmy opowieść któregoś ze świadków o tym, jak dokonała nielegalnej transfuzjikrwi, a potem sfałszowała pozwolenie. Doktor Taylor temu nie zaprzeczyła. Powiedziała, że nigdy nie zabiła żadnego choregoz wyjątkiemJohna Cronina,ale słyszeliśmy oświadczenie, że doktor Barker, cenionyna całym świecie chirurg, oskarżył ją o zabicie jego pacjenta. Niestety,panie i panowie,Lawrence Barkerzachorował i nie mógł przyjść dziśtutaj, by złożyć zeznanie przeciwko oskarżonej. Ale pozwólcie miprzytoczyć opiniędoktora Barkera na temat pani Taylor. Mamtutajzeznania doktora Petersona. Proszę posłuchać. Venablezaczął czytać z kartki: "Czy doktor Barker przyszedł do sali w czasie operacji wykonywanej przez doktor Taylor? " Odpowiedź brzmi: "Tak". "Czy coś wtedypowiedział? " PanPeterson odparł: "Zwrócił się dodoktor Taylor i rzekł: "Zabiłaś go". A oto fragmenty z przesłuchania pielęgniarki Berry: "Proszę powiedzieć, co mówił doktor Barker o pani Taylor? " Odpowiedź: "Powiedział, że jest niekompetentna. a innym razem,że nie pozwoliłbyjej operowaćnawetswojego psa". GUS Venable rozejrzałsię po sali. Czy to jakaś zmowa, że wszyscy ci renomowani lekarze i pielęgniarki kłamią na temat doktorTaylor, czy też onasama nie mówi prawdy? Nie jest jednak zwykłą oszustką, ale wynaturzoną. Tylne drzwi sali otworzyły się ido środka wszedł pospieszniesekretarz oskarżyciela. Zatrzymał się na chwilę, jakby nie wiedząc, corobić, a potem ruszył w stronę Gusa Venable'a. Proszę pana. Oskarżyciel odwrócił się wściekły. Czy nie widzi pan, że. Przybyłyszepnął mu coś do ucha. Zaskoczony GUS Venablewlepił w niego zdumione spojrzenie. Co takiego? Towspaniale! Sędzia Young wychyliła się zzaswego stołu i spytała dziwnie złowieszczo: Przepraszam, że panomprzerywam, ale o cotuchodzi? 281. - Wysoki Sądzie, dowiedziałem się właśnie, że na korytarzu czekadoktor Lawrence Baiker wyjaśnił Venable podnieconym głosem. Jest na wózku, ale może zeznawać. Chciałbym powołać go naświadka. W sali rozległ sięszum. Alan Penn zerwał się na nogi. Sprzeciw! zawołał. Oskarżyciel wygłasza swoją ostatniąmowę. Nie było takiego precedensu, by powoływać nowegoświadkaw trakcie. Sędzia Young uderzyła młotkiem wdrewniany blat. Czy oskarżyciel i obrońca mogą do mnie podejść? Obajzbliżyli siędostołu. Wysoki Sądzie, to niezgodne z regulaminem. Składam sprzeciw. Ma pan rację, panie Penn, że to niezgodne z przepisami rzekłasędzia Young alemyli siępan co dotego, żenie było takiegoprecedensu. Mogę przytoczyć dziesiątki procesów z całego kraju, kiedyto pozwalano zeznawać kluczowym świadkom w szczególnychokolicznościach. Jeśli interesują tak pana precedensy,może pan zajrzeć do aktsprawy, która miała miejsce w tej sali pięć lat temu. Pełniłam wtedy rolęsędziego. Alan Pennprzełknął ślinę. Czyto znaczy, że pozwoli mu pani zeznawać? Skorodoktor Barker jest głównym świadkiem w tej sprawie odrzekła sędzia Young i nie mógłzeznawać wcześniejz powoduchoroby, pozwolę przesłuchać go teraz, ponieważ wydaje mi się to zgodnez interesem sprawiedliwości. Mam pewne zastrzeżenie! Niewiemy,czy świadek jest zdolny doskładania zeznań. Domagam się zaświadczeniaod psychiatry. Panie Penn,to jest sala sądowa, a nie cyrk odparła i zwróciłasię do Gusa Venable'a:Może pan powołać swojegoświadka. Alan Penn stałzrezygnowany, ramiona muopadły. "Tokoniec pomyślał przegraliśmy". Oskarżyciel zwróciłsię do swego sekretarza. Proszę zawołać doktora Barkera. Drzwi otworzyłysię powoli i Lawrence Barker wjechał nawózku dosali. Miałpochyloną głowę, a jego twarz była lekko wykrzywionaw jedną stronę. Wszyscy patrzyli na drobną sylwetkę spoczywającą na wózku. KiedyBarker przejeżdżał obok Paige, unióst głowę ispojrzał na oskarżoną, W jego oczach nie było sympatii i Paige przypomniała sobie jegoostatnie słowa: "Kim myślisz, że, do diabła. " Kiedy Barker znalazł się praed ławą, sędzia Young pochyliła sięi rzekłacicho: Doktorze Barker, czy czuje się pan na siłach dzisiaj zeznawać? Kiedy Barker odezwał się, jego słowa zabrzmiały trochę niewyraźnie. 282 W ił Tak,Wysoki Sądzie. Czy jest pan w pełni świadomytego, co się tutaj dzieje? Tak, Wysoki Sądzie odparł Barker i popatrzył wstronę gdziesiedziała Paige. Tę kobietęoskarżono o zamordowaniepacjenta. Paige skrzywiła się słysząc słowa: "Tę kobietę". Sędzia Young podjęta decyzję. Zwróciła się do protokolanta: Czy mógłby pan zaprzysiąc świadka? Gdy Barker ztożyt przysięgę, sędzia rzekła: Może pan zostać na wózku, doktorzeBarker. Oskarżyciel będzieteraz zadawał pytania, a potem poprosimy obrońcę. GUS Venable uśmiechnął się. Dziękuję, Wysoki Sądzie powiedział i podszedł do wózka. Nie zajmiemy panu dużo czasu, doktorze. Jesteśmy wdzięczni, żezgodziłsię pan zeznawać w tak trudnej dla panasytuacji. Czy znane są panuoświadczenia przedstawione wciągu ostatniego miesiąca? Barker skinąłgłową. Śledziłem relacje z procesu wtelewizji i gazetach i robiło misięniedobrze. Paige ukryła twarzw dłoniach. GUS Venable z trudem ukrywał rozpierającego poczucietriumfu. Jestem pewien, doktorze, żewielu z nas odbierało to w ten samsposób rzekł z fałszywą skromnością. Przyszedłem tutaj, ponieważ chcę, żebysprawiedliwościstało się zadość. Nam chodzi dokładnie o to samo stwierdził z uśmiechem Venable. Lawrence Barker wziąłgłęboki oddech, a kiedy przemówił, jego głos kipiał ze złości: W takim razie dlaczego, do cholery,postawiliście doktor Taylor przed sądem? Venable myślał, że się przesłyszał. Przepraszam, nie rozumiem. Ten proces to farsa! Paige i Alan Penn wymienili zdziwione spojrzenia. GUS Venable pobladł. Doktorze Barker. Proszę mi nie przerywać warknął Barker. Wykorzystaliściezeznania wielu uprzedzonych, zazdrosnych ludzi przeciwko doskonałej lekarce, która. Chwileczkę! przerwał zdenerwowany Venable. Czy to nieprawda, że tak bardzo krytykował pan umiejętności doktor Taylor, iżw końcu była gotowa opuścić szpital? Tak. Oskarżyciel poczułsiętrochę lepiej. 283. W takim razie rzekł pewniejszym tonem jak może panmówić, że Paige Taylor jest doskonałą lekarką? Ponieważ to prawda odparł Barker. Odwrócił się, by spojrzeć na Paige, a kiedy zaczął mówić dalej,zwracał się-do niej tak, jakby byli na sali tylko we dwoje. Niektórzy ludzie rodzą się po to, byzostaćlekarzami. Ty należyszdo tych rzadkich przypadków. Odsamego początku zdawałem sobiesprawę z twoich zdolności. Byłem dla ciebie surowy, może nawet zabardzo, ponieważ naprawdę miałaś talent. Traktowałem cię ostro, bochciałem, żebyś stawiała sobie duże wymagania. Zależało mina tym,żebyś stała się doskonała. W naszymzawodzie bowiemnie mamiejscana popełnianie błędów. Paige wlepiła oczy w Barkera jak zahipnotyzowana, miała w głowiezamęt. Wszystko działo sięzbyt szybko. Na sali zapanowała zupełna cisza. Wcale nie chciałem, żebyśzrezygnowała z pracy. GUS Venable poczuł się zdruzgotany. Świadek, na którego najbardziejliczył, okazał się zupełnym niewypałem. DoktorzeBarker, słyszeliśmy oświadczenie, iż oskarżył pan doktor Taylor o to, że zabiła jednego zpańskichpacjentów, Lance'aKelly'ego. Jak. Powiedziałem jej to, ponieważ prowadziła tamtą operację ina niąspadała ostateczna odpowiedzialność. W rzeczywistościśmierć panaKelly'ego spowodował anestezjolog. W sali zawrzało. Paige siedziała oszołomiona. Doktor Barker mówił dalej powoli i z wysiłkiem: A co do tychpieniędzy, które zostawił John Cronin. DoktorTaylor nic o tymnie wiedziała. Sam rozmawiałem o tej sprawie z panemCroninem. Powiedział mi, żezamierza zapisać doktor Taylor te pieniądze,ponieważ sam nienawidzi swojej rodziny. Wyznał mi także, że chciałbypoprosić Paige, by skróciła jego męki, a ja zgodziłem się na to. Na widownipodniosła się wrzawa. GUS Venable stał nieruchomoi z niedowierzaniemspoglądałna twarz Barkera. Z krzesła wstał Alan Penn. Wysoki Sądzie,rezygnuję z prowadzenia tej sprawy. Sędzia Young uderzyła młotkiem w stół. Cisza! zawołała izwróciła się do obu prawników:Proszęobu panów do mojego gabinetu. Sędzia Young, Alan Penn i GUS Venable opuścili salęrozpraw. Oskarżyciel był wstrząśnięty. 284 Nie wiem, co powiedzieć. To najwyraźniej chory człowiekWysokiSądzie. Zaprzecza sam sobie. Chciałbympoddać go badaniompsychiatrycznym i. Niech pan nie przesadza, GUS. Wygląda na to, że pańskasprawajest przegrana. Może oszczędzimy sobie dalszych kłopotów, dobrze''Zamierzamoddalićzarzut popełnienia morderstwa. Czy są jakieś sprzedciwy? Nastaładługa cisza. W końcu odezwał się Venable: Chyba nie. Słuszna decyzjaprzyznała sędziaYoung. Dam panu dobrąradę. Niech pannigdy nie powołuje świadka, dopóki nie dowie się pan,co zamierza powiedzieć. Wznowiono przerwanąrozprawę. Panie i panowie przysięgli rzekła sędzia dziękuję wam zaczas, jaki poświęciliście tej sprawie, i za cierpliwość. Sąd postanowiłoddalić oskarżenie. Doktor Taylor jest wolna. Paige dłonią przesłała Jasonowi pocałunek,apotem podbiegła doBarkera. Przykucnęłai objęła go. Nie wiem, jak panu dziękować wyszeptała. To całe zamieszanie nie powinno się w ogóle wydarzyć powiedział tonem zrzędy. Cholernie idiotyczna sprawa. Chodźmy stądgdzieś, gdzie możnaspokojnie porozmawiać. Sędzia Young usłyszała te słowa. Zbliżyła się i rzekła: Możecie skorzystać z mojego gabinetu. Chociażtyle możemydlawas zrobić. Paige, Jasoni doktor Barker znaleźli się w pokoju pani Young. Szkoda, że nie pozwolili mi przyjśćtutaj wcześniej rzekłBarker. Wiesz,jacy sąci cholerni lekarze. Paige była bliskałez. Trudno mipowiedzieć, jak bardzo. A więcnie mów! przerwałjej ostro. Paige spojrzała na niego uważnie i nagle coś sobie przypomniała. Kiedy rozmawiał pan z Johnem? Co takiego? Przecież pan słyszał. Kiedy rozmawiał pan z Johnem Croninem? Kiedy? Paige rzekła powoli: Przecież nie spotkał się panz nim. Nawet gopan nie znał. 285. Na ustach Barkera pojawił się cień uśmiechu. To prawda. Ale znam ciebie. Paige pochyliła się i zarzuciła muręce na szyję. Nie bądź sentymentalna burkną} i spojrzał na Jasona. Onaczasami za bardzo się roztkliwia. Traktuj ją dobrze, boinaczej będzieszmiat ze mną do czynienia. Nie ma obawy, proszę pana odparłh Jason. Paige iJason wzięli ślub następnego dnia. Doktor Barker byt ichświadkiem. Epilog PAaige Curtis otworzyła prywatny gabinet i rozpoczęławspółpracęz prestiżową kliniką North Shore. Za milion dolarów, które zostawił jejJohn Cronin, założyła w Afryce fundację medyczną imienia swojego ojca. Lawrence Barker pracuje zPaige jako konsultant chirurgiczny. Rada lekarska Kalifornii odebrała Arthurowi Kane'owi prawo wykonywania zawodu. Jinuny Ford wpełni wyzdrowiał i ożenił się z Betsy. Swojąpierwszącórkę nazwali Paige. Honey Taft przeprowadziła się do Irlandii z Seanem Reillymi pracujew Dublinie jako pielęgniarka. Sean Reilly został znanymartystą. Dotychczasnie ma żadnychobjawów AIDS. Mikę Hunter znalazł się w więzieniu stanowym za rabunek z broniąw ręku i nadal odsiaduje karę. Alfred Turner otworzył prywatny gabinet przy Park Avenuei świetnieprosperuje. Benjamina Wallace'a zwolniono ze stanowiskadyrektora szpitalaokręgowego Embareadero. Lauren Harrison wyszła za swojego trenera od tenisa. Lou Dinetto dostał piętnaście latza przestępstwa podatkowe. Kenowi Mallory'emuwymierzono karę dożywocia. Tydzień po przybyciu Dinetto do więzienia znaleziono Mallory'ego zabitego nożemw celi. Szpital Embareadero nadal funkcjonuje i napewno przetrwa każdetrzęsienie ziemi. Koniec.