encyklopedia piłkarska FUJI 14 nakład w twardej op>:rawie numerowan/y od OOOl do lOOO współtwórcy 14 tomu encyklopedii piłkarskiej FUJIFILM POLSKA oraz BELVEDERE BRABORK BROWARY WARSZAWSKIE CERAMIKA OPOCZNO ELEKTRIM FSO GLOB BANK PEKAES BUS PKO BP RAFINERIA JEDLICZE ROBAK & ROBAK TOTALIZATOR SPORTOWY WARTA ¦ WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE. Żadna część tej publikacji nie może być kopiowana, przechowywana w systemie wyszukiwania danych ani przekazywana w żadnej formie lub jakimikolwiek środkami elektronicznymi czy mechanicznymi, poprzez fotokopiowanie, rejestrację na taśmie lub w jakikolwiek inny sposób, bez uprzedniego pisemnego zezwolenia właściciela praw autorskich, jak również nie może być rozpowszechniana w oprawie lub okładce innej niż ta, w której została wydana i bez podobnego warunku, obejmującego niniejsze zastrzeżenie w stosunku do kolejnego wydawcy. ALL R1GHTS RESERVED. No part of this pub-lication may be reproduced, stored in a retrieval system, or transmitted in any form, or by any means, electronic, mechanical, photocopying, recording or otherwise without the prior permission in writing of the Copyright holders, nor be otherwise circulated in any form or binding or cover other than in which it is published and without a similar condition including this condition being imposed on the subseąuent publisher. © copyright by Andrzej Gowarzewski katowice 1995 NA OKŁADCE: przed meczem eliminacji MS'70 z Bułgarią (3:0 na Stadionie Dziesięciolecia, 9 listopada 1969), od lewej: Zygfryd SzołtysJk, Bronisław Bula, Henryk Latocha, Włodzimierz Lubański. Zygmunt Anczok, Kazimierz Deyna. Janusz Żmijewski, Andrzej Jarosik, Walter Winkler, Hubert Kostka, Stanisław Oślizło (kapitan): w ramce trener Ryszard Koncewicz — na zdjęciach Eugeniusza Warmińskiego. encyklopedia piłkarska FUJI tom 14 BIAŁO-CZERWONI DZIEJE REPREZENTACJI POLSKI (2) 1947-1970 FUJI FOOTBALL ENCYCLOPEDIA HISTORY OF THE POLISH NATIONAL TEAM (2) WHITEand RED Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie wydawnictwo ffj|/\ katowice 1995 1000391161 Grl/ Ą GrG5" /IS9Ą 794288 autorzy Andrzej GOWARZEWSKI oraz Henryk BILIŃSKI redakcja Andrzej JÓZEFOWICZ Marek KRZYŚKÓW Jan LIS + koordynacja Andrzej MARKOWSKI współpraca autorska konsultanci zdjęcia i reprodukcje « •• >-,>' 'S/2 «• 1 ,:• grafika i karykatury tłumaczenia skład komputerowy korekta oprogramowanie druk i oprawa Krzysztof MĘTRAK Marek MICHALSKI okładka Bożena SZMEL Eugeniusz WARMIŃSKI fotografie Ewa Adamska, Jerzy Cierpiatka, Gerard Cieślik, Małgorzata Dziewit, Wojciech Filipiak, Bożena Kierzkowska, Ryszard Koncewicz, Zdzisław Krupiński, Ryszard Łachut, Ewa Pentak, Kazimierz Romaniec, Stefan Szczepłek, Joachim Waloszek ARG Julio Hector Macias, Eva Sobota-Onyszkiewicz * AUT Erich Kamper * BEL Stanisław Gził * BR A Airton Silveira Fontenele, Jouca Kfouri * BUL Dimitr Popdimitrow * CZE Luboś Jerabek * GER Marian Pilarski * ENG L. Frank Tivey * FIN Esko S. Lahtinen * GRE Jorgios E. Kusunelos * HOL Hendricus Moer * HUN Gyorgy Ingelberg * IRL Paul Buttner * ISR Zygmunt Schafer * ITA Gabriele Crocco, Alfonso A. Spadoni * JUG Vasa Stojković * NIR Shawn Carey * NOR Karę M. Torgrimsen * ROM Frederic Moises * SCO Ernie Walker * SUI Guido Tognoni * SWE Andrzej Dybisz, Hans-Christer Sjóberg * TUR Teoman Hunal * UKR Aleksander Pauk * USA Dennis Adam Witkowski Norbert Boronowski, Jerzy Bydliński, Vaclav Chochola CZE, Czesław Datka, Edward Franckowiak, Jan Kauder, Marian Kołkiewicz, Waldemar Kompała, Jacek Kozioł, Józef Krzywdziński, Wiesław Książek, Gerard Kulpok, ? Metel-mann, Władysław „Otek" Morawski, Horst Muller, ? Osmański, Halina Pindór-Śruborz, Tadeusz Szwed, Mieczysław Szymkowski, Mieczysław Świderski, Eugeniusz Warmiński, E. Wołoszczuk, Józef Wróbel, Jerzy Zarębski; agencje — API, CAF (Bierut, Dąbrowiecki, Matuszewski, Seko), Foto „Urszula" Bytom; archiwa — Ewalda Cebuli, Gerarda Cieślika, Jana Kaudera, Ryszarda Koncewicza, Jana Liberdy, Stefana Szczepłka, Joachima Waloszka, redakcji SPORT w Katowicach, Archiwum Dokumentacji Mechanicznej w Warszawie oraz wydawnictwa GiA Edward Ałaszewski, Bickełs, Eryk Lipiński, Marek Michalski, Waldemar Walczak Witold Górecki, Antoni Pyciński Wioletta Głyk, Elżbieta Liersz, Maciej Liersz, Jolanta Matusiak, Aleksandra Ukuś Marek Krzyśków, Barbara Zielińska Mirosław Korbel LUBELSKIE ZAKŁADY GRAFICZNE rada programowa encyklopedii piłkarskiej FUJI Henryk Biliński Andrzej Gowarzewski Zygmunt Lenkiewicz Jan Lis Antoni Piontek Stefan Szczepłek Włodzimierz Trzciński Tomasz Wolek © copyright by Andrzej Gowarzewski katowice 1995 buw-eo- OO/^TiO-zlO ISBN 83-902751-4-7 AKoO Szanowni Państwo, graliśmy w piłkę, aby zwyciężać, cieszyć się sportową rywalizacją, poznawać ludzi i świat, a nade wszystko radować z nowych przyjaźni. Wiem, bo znam kulisy współczesnego sportu, że dziś trudno w taką deklarację uwierzyć bez wątpliwości, ale — proszę mi wierzyć — tak właśnie było! Marzenia o występie w narodowym zespole stanowiły dla każdego piłkarza mojego pokolenia najważniejszy cel. Być reprezentantem znaczyło tak wiele, że dla niektórych nawet jeden występ w międzypaństwowym meczu, jedno udane zagranie czy zdobyta bramka, są wspomnieniem do dziś niezwykłym i świeżym, nagradzające wieloletni trud na treningach. Pamiętam, że po latach nasi następcy mieli większe osiągnięcia, a i moje pokolenie patrzy na swój dorobek przez pryzmat medali w mistrzostwach świata i na olimpiadach. Mam jednak nadzieję, że bez naszego trudu, w tak ciężkim okresie, gdy zniszczenia lat wojennej pożogi i polityczne ograniczenia nie pozwalały w pełni wykorzystać wszystkich talentów Polaków, bez naszej ambicji — nie byłoby późniejszych sukcesów na miarę medali w światowej rywalizacji. Nie ma ważniejszej sprawy niż narodowa drużyna! Pragnę to przypomnieć dzisiejszym reprezentantom, ale też młodym chłopcom, którzy dopiero marzą o sławie. Także kibicom, dla których radości grało już kilka pokoleń kadrowiczów. Oet^Ą P1^ -OD AUTORA Druga część „Biało-czerwonych" tworzy fragment opisu dziejów narodowej reprezentacji Polski, obejmującego lata 1947-1970. W pierwszej części, która ukazała się jako tom drugi „encyklopedii piłkarskiej FUJI", pod tym samym tytułem prezentowano lata 1921-1939, a w trzeciej, którą pragnę opublikować w przyszłym roku, znajdzie się historia od 1971 do dnia ukazania się tego tomu. O ile w pierwszej części oficjalnych spotkań w okresie niespełna dwudziestu lat było ledwie 84, w drugiej w czasie niespełna ćwierć wieku już ponad 150, to w trzeciej, która również obejmie okres dwudziestu pięciu lat — będzie ich blisko trzysta! Narzuca to nieco inny układ i zawartość poszczególnych tomów, aby każdy z nich przy porównywalnej objętości zawierał najistotniejsze dla danego okresu treści. Pamiętajmy też, że zdarzenia opisywane w pierwszej części to „zamierzchła" przeszłość dla współczesnego Czytelnika, okres opisywany w części drugiej jest już lepiej znany, choć nie zawsze zgodnie z prawdą. Tom trzeci będzie zaś ledwie powtórką z własnych wspomnień, choć staram się pamiętać o najmłodszych, dopiero wchodzących w życie sympatykach futbolu. Ten tom opracowany został zgodnie z sugestiami Czytelników, jakie pojawiły się po publikacji pierwszej części „Biało-czerwonych". Poprawiono usterki, prezyzyjniej udokumentowano wiele zdarzeń, zamykając opis niemal dokładnie w pół wieku po pierwszym oficjalnym meczu reprezentacji Polski. Oczywiście, nie jest to opis „mecz po meczu", bo wystarczająco bogata jest, moim zdaniem, nota dokumentacyjna każdego spotkania. Bardziej zależało mi na przedstawieniu okoliczności i faktów, wpływających na wyniki narodowej drużyny, a także na próbie uporządkowania iście „augiaszowej stajni", jaką przez lata tworzyli niesolidni, a w niektórych przypadkach także świadomie fałszujący prawdziwą historię „opisywacze". To ciekawe, ale po ukazaniu się w końcu 1991 roku pierwszej części „Biało-czerwonych" nikt nie podjął merytorycznej dyskusji, jakby fachowcy, na co dzień żyjący z pisania o futbolu, przyjęli bez zastrzeżeń zaprezentowaną i udokumentowaną na łamach tego tomu wersję. Okazuje się jednak, że autorzy dokumentacji „zarysu historii PZPN" raz jeszcze „sprzedali" opracowanie, które mam prawo nazwać skandalicznym. Wszyscy popełniamy błędy, ale miarą uczciwości autora winna być rzetelna analiza powszechnie dostępnych źródeł. Oczywiście, można próbować udowodnić, że białe jest czarne, ale wówczas trzeba się liczyć z publiczną krytyką. Dokumentacja „zarysu historii PZPN" w żadnym szczególe nie jest wiarygodna i gotów jestem to udowodnić, jeśli ktoś podejmie rzeczową dyskusję. Pragnę podzielić się też spostrzeżeniem, którego osąd pozostawiam nie tylko Czytelnikom. Lista reprezentantów w wydawnictwie PZPN zawiera setki błędów. Tak, setki nieprawdziwych danych dotyczących pisowni nazwisk czy imion, klubów, a także roczników urodzenia. Ciekawe — w części najtrudniejszej do zdokumentowania, a więc tyczącej lat 1921-39, jest ich ledwie kilka, ale wcześniej ukazał się przecież tom drugi „encyklopedii FUJI" zatytułowany „Biało-czerwoni", gdzie podano poprawne informacje. Okres 1947-1970, a więc znacznie łatwiejszy do opracowania, zwłaszcza dla autorów posiadających podobno „solidne archiwa", zawiera tych błędów zdecydowanie więcej. Jest to, nie tylko moim zdaniem, opracowanie wołające o pomstę do nieba. Jestem głęboko przekonany, że po prostu nie było źródła, tak jak była nim pierwsza część „Biało-czerwonych", skąd można byłoby wziąć dane, choć jako zbiór są one chronione nie tylko prawem autorskim. Błędne są roczniki, a nie daty dzienne, tak znanych graczy, jak Anioła, Banisz, Filek, Florenski, Fołtyn, Gawroński, Jezierski, Korynt, Machowski, aby pozostać przy postaciach o wielkich zasługach — reprezentantach, olimpijczykach, trenerach, działaczach. Liczę na dalsze uwagi i życzliwość Czytelników, którzy są najsolidniejszymi analitykami i krytykami naszej serii „encyklopedii", a wszystkim, którzy nadesłali swoje spostrzeżenia, uwagi, informacje o zauważonych usterkach — serdecznie dziękuję. Zapewniam, że na każdy list nadejdzie odpowiedź. Proszę wybaczyć nieco późniejszą, niż sądziliśmy, publikację tomu 14, ale niech usprawiedliwieniem będzie zastrzeżenie — słowo „najprawdopodobniej", jakim określiliśmy orientacyjny termin publikacji w tomie 13. Nagrodą jest ukazanie się piętnastego tomu — już piątego polskiego ROCZNIKA. Oba tomy - 14 i 15 — ukazują się niemal w tym samym czasie! Jeszcze jesienią tego roku planujemy publikację drugiego tomu „kolekcji klubów" — będzie on poświęcony pierwszemu polskiemu uczestnikowi rozgrywek Champions League, w przededniu jubileuszu 80. lecia istnienia klubu i zatytułowany — LEGIA (szczegóły na stronie 190). Zapraszamy do lektury „encyklopedii piłkarskiej FUJI". Warto! 6 GOJ*. Moja „reprezentacyjna" przygoda trwała od lata 1948 do późne) jesieni 1970, gdy żegnałem się z ekipą biało-czerwonych jako trener-selekcjoner podczas meczu z Czechosłowacją w Pradze. Od tej chwili minęło kolejne ćwierć wieku; cała epoka... Byłem asystentem trenera kadry, potem trenerem reprezentacji, nazywanym czasem „trenerem państwowym"; prowadziłem w tej roli mecze zespołów, powoływanych przez przeróżne kapitanaty — dwu, trzy, a nawet pięcioosobowe; ponosiłem też wyłączną odpowiedzialność za reprezentację narodową jako trener-selekcjoner. Jeśli zaś pamiętać, że od 1958 przez dwanaście lat byłem szefem szkolenia związku, to kolekcja moich funkcji jest prawie kompletna, a problemy związane z narodową drużyną dobrze mi znane. I bliskie... Najważniejsze to właściwa selekcja. Wiele lat trwały walki o właściwą pozycję dla selekcjonera-fachowca, profesjonalnego trenera, właściwie przygotowanego do tej roli — w miejsce wieloosobowych komisji, nie pozbawionych dobrych chęci społecznych działaczy, rzadko jednak mających stosowną wiedzę. Wiele złej krwi powodował brak współpracy między kadrą a klubami, które czuły się na tyle silne, że wręcz bezkarne, za nic mając potrzeby reprezentacji. Nikt nie podważał zasady, że podstawą jest szkolenie reprezentantów w klubach, ale na tym często kończyło się. Świadectwa lekarskie zastępowały na zgrupowaniach zawodników, a późniejsze przegrane nierzadko miały początek w tej lekceważącej interesy narodowej drużyny praktyce. Nie potrafię zapomnieć, że dość opornie przyjmowaliśmy większość nowości w futbolowej sztuce. Jako jedni z ostatnich w Europie, jeszcze kilka lat po wojnie, graliśmy „starym" systemem, choć świat dawno już zaakceptował system WM; łatwiej było później, gdy pojawiła się „brasiliana" i jej pochodne. Trudno było przekonać szkoleniowców, że postęp oznacza dążenie do równowagi sil w obronie i ataku, uniwersalność graczy. Nie każdy trener chciał to dostrzec, nie każdy działacz zrozumieć... Trenerzy — w gronie ligowych szkoleniowców miałem wielu przyjaciół, ale też ludzi mi niechętnych, czekających na potknięcia reprezentacyjnego zespołu. Trzykrotnie odchodziłem i wracałem na stanowisko selekcjonera, choć za moimi plecami trwały próby pozbawienia mnie tej funkcji. Udało się to na dobre za czwartym razem... Akurat w czasie, gdy coraz lepiej pisało się o reprezentacji, gdy wreszcie traktowano ją poważnie i widoczne były wyraźne kształty solidnego zespołu. W latach 60. w drużynie narodowej pojawili się utalentowani, właściwie już wyszkoleni gracze, jak Kostka, Oślizło, Deyna, Anczok, Szołtysik, Lubański, Blaut, Gadocha, którzy w większości tak pięknie pokazali się na olimpijskich arenach w 1972... Myślę, że to był ten czas, kiedy wreszcie zbierano efekty wielu lat prawidłowego szkolenia, wynikłe z coraz wyższego poziomu pracy kadry trenerskiej. Swoją cegiełkę wnieśli zagraniczni fachowcy, jak Węgier Kalocsay, Słowak Vićan oraz Czech Vęjvoda. Trzeba było wielu lat, wiele trudu, wielu życzliwych biało-czerwonym ludzi, aby następna generacja sięgnęła po sukcesy w światowej rywalizacji. >±^~l /ć^cyi e-c-o*-*-!. FOR „FUJI football encyclopedia" READERS ABROAD Volume 14th „FUJI football encyclopedia" is an integral second part of the volume 2 — the third and the last part of this series planned for futurę, will cover the period from 1971 to the moment of its publishing and will have the same title. The Publishing House - wydawnictwo GiA presents in this volume — and it is already the 14th volume in the „FUJI football encyclopedia" — the second part of the history of the Polish football representation in the post-war period until 1970. The first volume focused its attention on the years between the two World Wars, i.e.so-called 2nd Polish republic. The interwar period was a particular time in the Polish history — rebirth of the nation, shaping and strengthening of statehood after many years of foreign domination — we described those times in the 2nd volume of our series. The present publication continues the history of our national team and description of its road to the world top teams. At the roots of this book, there was an idea of reminding the history — true as it was. Many years of collecting materials, clearing mysterious riddles or discrepancies, toilsome verification of facts brought a lot of surprising effects. Those effects are contrary to many well known publications about the Polish football. In many points, it is a merę correction of evident mistakes but also disclosing falsifications or open lies, created quite often by people who were directly linked to our national team in those years. We hope that the present publication fills a severe gap in the Polish sport literaturę. There is planned the third and last volume under the same title — „Biało-czerwoni" — which will describe the period from 1970 to the present, as well as a lexicon of Polish representatives — a book devoted to profiles of all players who played in the national team. PAGE > 182 — We present a list ofofficialmatchesofthe Polish national team in the category "A" from 1921 to 1995. The register differs in a score of places from the list of matches published as "official" ones. There have been removed form the register of official matches 25 items which beyond any doubt do not fulfill conditions for considering them as games in the category "A". In each of those cases, the Polish team played against "amateur" or "olympic" team and the given country does not keep those teams in the register of the "A" team matches f.ex. friendly matches, Mitropa Cup matches for amateurs, Olympic matches. There have been added, however, to the list those matches which previously were not considered in Poland as official matches in the category of "A" teams, although they had been declared to the FIFA and they fulfill all the requirements set by the regulations of the international federation. This remark concerns the following matches: no 219 (ARG) — Polish football association (PZPN) had not received the consent of state authorities for an official match and although the respective score-sheet had been signed, the match was presented in Poland as a match of the "team of PZPN"; no 345 (MAR) and 363,364,365,366 (4x JAP) — Poland was represented by "under 23" teams but the head of the team — authorized by PZPN — gave his consent and signed relevant documents which considered those matches as the official matches in the category "A"; no 347 (I RK) — the head of the team, after defeat in the second following match, preented the match as "unofficial" one, in spite of signing the score-sheet; no 385 (BUL) — there is no reason whatsoever to consider that match as not the official one when it was presented like that in the score—sheet and in relation tothe opponents who include that match, in spite of the defeat, in the category "A", also in relation to the spectators. Zmarł nagle przed dwoma laty — dziś miałby ich pięćdziesiąt. Pisałby rzeczy małe i wielkie, ale niezmiennie znaczone wspaniałym talentem. Krzysztof Czesław Mętrak pozostał we wspomnieniach, bo postacie jego miary nie odchodzą bez reszty. Był nam bliski — podziwem dla talentu, erudycji, błyskotliwości i umiejętności „kręcenia zdaniem", ale też ogromną życzliwością dla „encyklopedii piłkarskiej". Miał w niej swoje własne, honorowe miejsce i to jego słowa otwierały kolejne tomy. Jego oceny, krytyki czy pochwały, były dla nas najważniejsze, analizowane wielokroć, bo nikt jak on nie czuł sensu tej roboty. Znał się na futbolu, sam kopał piłkę w zespole juniorów stołecznej Polonii, a potem przyglądał mu się z niezwykłą przenikliwością. Opinie „rezerwowego" miały zdumiewającą trafność, siłę i mądrość, pomagały — mogły pomagać! — polskiej piłce. Wspominając Krzysztofa Mętraka na łamach „GW" Piotr Bratkowski napisał, że „był cudownym dzieckiem niedobrego czasu"... W naszym archiwum zachował się tekst napisany przez Krzysia dla drugiej części „Biało-czerwonych" przed dwoma laty, w końcu czerwca 1993. Ostatni... rS OA KRZYSZTOF MĘTRAK Wychodząca w 1945 roku z wojny Polska była innym krajem niż ta międzywojenna:zrujnowanym, o odmiennych granicach i w dodatku zależnym od potężnego mocarstwa ze Wschodu, które z wielkiej, światowej zawieruchy wyniosło poważne zdobycze. Odbudowa kraju prowadzona była jednak z imponującym rozmachem, a duch odrodzeńczy przenikał wszelkie sfery życia. Na nogi stawał powoli również sport, a z nim futbol. Na boiskach występowało jeszcze wielu uratowanych z wojny przedwojennych piłkarzy, ale ton zaczynała już nada wać generacja młodsza. Drużyna narodowa czekała wprawdzie na inaugurację swych występów do 1947 roku, ale wydawało się — zwłaszcza po pięknym, zwycięskim meczu z Czechosłowacją w Warszawie — że wszystko jest na najlepszej drodze i że zmierzamy w dobrym kierunku. Ale wkrótce „zimna wojna " zasnuła nadzieje mgłą i zatrzasnęły się przed nami bramy świata. Opadła ciężka, żelazna kurtyna. Podzielona Europa zaczęła dotkliwie odczuwać skutki nowego układu politycznego, a miało to swój wpływ także na życie sportowe. Okres „zimnej wojny" jest okresem ciężkiej zapaści całego polskiego sportu, także futbolu. W całym „o-bozie socjalistycznym "jedynie Węgrzy, jakimś cudem, uniknęli degrengolady. Gdy oni zadziwiali świat, my stawaliśmy się coraz bardziej prowincjonalni i zaściankowi. Odgrodzenie od Europy, mimo „przodujących" wzorów, uwstecznilo myśl szkoleniową. Kontakty zagraniczne ograniczano do minimum, a ewenementem tych czasów na zawsze pozostaną decyzje wycofania teamu narodowego z ważnych, międzynarodowych rozgrywek — z rywalizacji o mistrzostwo świata. W dziedzinie organizacji życia piłkarskiego, podporządkowanej bezpośrednio dyrektywom politycznym, bito rekordy głupoty i zakłamania. Reprezentacja kraju występowała sporadycznie, niekiedy pod wodzą „kolektywnego kapitanatu", w którym odpowiedzialność bywała zupełnie rozmyta. Lata zwane „stalinowskimi" stanowią więc czarną dziurę w historii polskiej piłki nożnej, a ich konsekwencje były bardziej długotrwale niż to się zwykle przyjmuje. Bo na dodatek, zgodnie z prawami biologii, wykruszała się stara gwar- dia ludzi, którzy wychowani zostali w normalnym porządku. Potencjał zaś fizyczny generacji, która w dzieciństwie przeżyła wojnę, był marny. Zakłamani działacze — a był to czas „rządów działaczy", niedouczeni szkoleniowcy i „niedożywieni" piłkarze — oto wcale nie karykaturalny obraz tamtego czasu. Jestem zagorzałym przeciwnikiem widzenia wszelkich przejawów życia społecznego jako bezpośrednio uwi- DEPRESJA klanych w politykę. Prowadzi to do jednostronnego, tendencyjnego i w efekcie wykrzywionego spojrzenia na wiele z ludzkich dążeń, które ze swej natury pozostają „apolityczne" i są tylko świadectwem żywotności ludzi, z uporem walczących o przetrwanie. Poczyniwszy jednak to zastrzeżenie trzeba powiedzieć, że pierwsze dziesięciolecie w powojennych dziejach narodowej drużyny piłkarskiej, naznaczone zostało destrukcyjnym żywiołem polityki. Opanowała ona wszelkie sfery życia, wdarła się też na boiska. Wywarła niszczący i demoralizujący wpływ na uczestników, świadków, kibiców. Niekiedy był to wpływ na pierwszy rzut oka niezauważalny. I to zadecydowało o tym, że gdy po Październiku nadeszły jaśniejsze dni, piłkarstwo polskie nadal tkwiło „w dołku". Oczywiście były zrywy, były legendarne mecze, jak pamiętne 2:1 z ZSRR na Stadionie Śląskim. Jednak nieudolność organizacyjna, za-póżnienia szkoleniowe, brak cierp- liwości do zbiorowego działania — określiły sytuację polskiego futbolu także w latach 60. I to mimo dobrych chęci, najlepszej woli i rzeczywistych wysiłków wielu spośród tych, którzy —jak np. Ryszard Koncewicz — przenieśli na „drugi brzeg" wartości cenne i nie do zakwestionowania. Dwadzieścia cztery lata bicia wielu ambitnych ludzi głową w mur... Dwadzieścia cztery lata zaprzepaszczania szans i możliwości... Dwadzieścia cztery lata ciągłego oddalania się od celów, które wydawały się już-już osiągalne i na wyciągnięcie ręki... Ogólny marazm epoki Gomułki rzutował także na futbol. Anachroniczny styl myślenia, psychiczne urazy, lękliwość w stosunku do „wielkiego świata ", kompleksy i jeszcze raz kompleksy — wszystko to sprawiło, że sukcesy były chwilowe, a porażki ciągle. Pozostanie na zawsze wielkim paradoksem, że był to okres eksplozji niezwykłych (i niewykorzystanych) talentów wielu zawodników. Być może w ogóle w polskim futbolu nie było generacji tak zdolnej, o tak ogromnym po tencjale możliwości. Wystarczy wymienić trzy legendarne dziś nazwiska — Gerard Cieślik, Ernest Pol i Lucjan Brychczy. Byli to — żle powiedziane: mogli to być — gracze światowego formatu. Nie ich wina, że nimi nie zostali. Na szczęście u ich boku i w ich cieniu wzrastali ci, którzy niedługo potem podnieśli polski futbol do rangi światowej. Ale to stało się już w „erze Kazimierza Górskiego", choć nie tylko za sprawą tego trenera. Zmieniły się po prostu społeczne warunki. Jak to się stało i dlaczego? — skoro system władzy pozostawał taki sam — to już temat na inne opowiadanie. Lata 1947-1970 to w historii polskiego piłkarstwa lata bez widowiskowych sukcesów. Zdarzały się oczywiście wspaniałe, pojedyncze mecze, które ówcześni kibice na zawsze przechowają w swej pamięci. Mecze, w jakich piłkarze, którzy „nie trafili na swój czas", wznosili się na wyżyny swoich możliwości i ambicji. Ich wysiłki, niestety, roztrwoniono. iw*- 9 Wojna pozbawiła polski futbol szansy udziału w międzynarodowej rywalizacji, a prawie osiem lat przerw biało-czerwonych stanowi także ważną cezurę dla ludzkich losów. Jak więc potoczyły się życiowe i sportowe los uczestników ostatniej przed i pierwszej po wojnie gier reprezentacji narodowej? Na początek drużyna, która 27 sierpnia 1939 w Warszawie pokonała ówczesnych wicemistrzów świata Węgrów, aż 4:2. Nie przeżyli wojny selekcjoner Józef Kałuża, zmarły w Krakowie pod koniec 1944 oraz trene Marian Spoida, zamordowany w maju 1940 w Katyniu (ich notki biograficzne w pierwszej części „Biało czerwonych", w tomie drugim „encyklopedii FUJI"). Bramkarz Adolf Krzyk, urodzony w Morawskiej Ostrawie, po wyzwoleniu grał jeszcze w Pogoni Katowice CKS Częstochowa, Burzy i Pafawagu Wrocław, Chojniczance Chojnów oraz Orle Niemodlin, kończąc karier w wieku prawie... 47 lat! Nie wiodło mu się w życiu, ostatnie lata przeżył w ubóstwie i zapomnieniu. Zmai jesienią 1987 w Niemodlinie. ostatni przed... Kapitan zespołu, Władysław Szczepaniak, pełnił tę funkcję taże po wojnie, kończąc karierę reprezentacyjni w 1947 tam, gdzie ją zaczynał — w Sztokholmie, jako rekordzista kilku klasyfikacji „weteranów", a klubów; rok później — niezmiennie w barwach stołecznej Polonii. Trochę parał się trenerką, ale doczekał emerytury jakc urzędnik. Zmarł w maju 1979 w Warszawie. Lewy obrońca Edmund Giemsa, w czasie okupacji wcielony do Wehrmachtu niemal natychmiast przeszedł dc francuskiej partyzantki, potem przedostał się do II korpusu we Włoszech. Z powodów rodzinnych — rozwiód się z żoną o niemieckich sympatiach, pozostał na Zachodzie; powtórnie poślubił Angielkę. W Anglii mia niewielki salon fryzjerski. Zmarł w Chinnor, we wrześniu 1994. Nigdy nie odwiedził kraju. Prawy pomocnik Wilhelm Góra, syn przedwojennego burmistrza w miejscowości Szarlej na Śląsku, w czasie okupacji grał początkowo w niemieckiej drużynie DTSG w Krakowie (wcześniej występował w Cracovii), ale w 1941 trafił do Wehrmachtu. Na przełomie 1945/46 pragnął wrócić do kraju, przebywał w Szczecinie, ak w końcu zdecydował się na pobyt w zachodnich Niemczech. Zmarł jako właściciel niewielkiej restauracji w Hammeln, w maju 1975 w Duisburgu. Jego partner na środku pomocy, starszy z dwóch braci — reprezentantów, Edward Jabłoński, grał jeszcze pc wojnie — w barwach Cracovii zakończył ligową karierę w 1950. Chemigraf z zawodu, awansował do funkcji dyrektora krakowskiej fabryki kopert, kończąc jesienią 1970 studia inżynierskie na Politechnice Warszawskiej. Nie zdążył odebrać dyplomu — zmarł w listopadzie tego roku w Krakowie. Lewy pomocnik Ewald, potem Edward Dytko, zmarł przed dwoma laty w Katowicach, jako emerytowany hutnik. W czasie wojny grał w I.FC Katowice, po wyzwoleniu krótko w barwach WMKS — później Gwardii, milicyjnym klubie w tym mieście, wreszcie w hutniczym Baildonie. Próbował sił jako trener lokalnych zespołów na Śląsku. Prawoskrzydlowy Henryk Jaźnicki grał po wojnie w Społem, ale od 1947 aż do 1952 w stołecznej Polonii; w jednym spotkaniu reprezentacji był rezerwowym. W czasie okupacji więzień obozów w Sachsenhausen oraz Mauthausen-Gusen (od 1940). Uzyskał dyplomy ukończenia studiów na Akademii Nauk Politycznych (1950) oraz budownictwa Politechniki Warszawskiej (1961). Jego zmiennik w drugiej części meczu z Węgrami Stanisław Baran, wówczas piłkarz Warszawianki, okupację spędził na Rzeszowczyźnie, potem w Limanowej. Tuż po wojnie występował w gdańskim klubie Baltica, dzisiejszej Lechii, ale od 1946 aż do 1958 był piłkarzem ŁKS. Trener, w latach 60. m.in. zespołu ŁKS. Prawy łącznik Leonard Piątek w czasie okupacji występował w klubie Germania Kónigshutte, założonym na obiektach AKS Chorzów, ale — jak wspominał Stanisław Mielech, był „okupacyjnym łącznikiem między Śląskiem a Józefem Kałużą". W chorzowskim AKS grał i po wojnie aż do 1947, potem był grającym trenerem Pogoni Katowice. Zmarł po długiej chorobie latem 1967 roku. Środkowy napastnik Ewald, później Edward Cebula, w lipcu 1995 wyróżniony tytułem honorowego członka PZPN, grał aż do 1952, zaliczając w tym roku ostatnie mecze w reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach, oraz w ekstraklasie w barwach Ruchu. Miał efektowną karierę trenerską, łącznie z kadrą biało-czerwonych. Strzelec trzech bramek w meczu z Węgrami Ernest Wilimowski, ożenił się tydzień później — 3 września 1939, ale ten związek trwał bardzo krótko. Jesienią 1939 grał w BSV i macierzystym I. FC Katowice, a potem w wielu klubach niemieckich, od Chemnitz poczynając; także w reprezentacji Niemiec. Wyjazd ze Śląska wymuszony był kłopotami rodzinnymi. W czerwcu 1995 obchodził w Karlsruhe, gdzie mieszka sam po śmierci drugiej żony, 79 urodziny. io GtPŁ Lewoskrzydłowy Paweł Cyganek, debiutujący w reprezentacji w wieku 26 lat, w czasie okupacji grał w rodzinnym Wirku, a po wojnie znów w Fabloku Chrzanów, Wawelu Wirek i Spójni Katowice. Pracował jako instruktor w klubach niższych klas. W czasie okupacji usuwany za... mówienie po polsku z boiska, a także ze zgrupowania kandydatów na kadrowiczów Rzeszy, prowadzonym przez „Seppa" Herbergera. Podczas pierwszego powojennego meczu reprezentacji — 11 czerwca 1947 w Oslo przeciwko Norwegii (1:3) — reprezentację ustalał Henryk Reyman, kapitan związkowy PZPN, który nie otrzymał paszportu na ten wyjazd, zaś funkcję trenera prowadzącego zespół pełnił Wacław Kuchar. Ich biogramy zamieściliśmy na końcu książki w rozdziale „trenerzy i selekcjonerzy". Na stadionie w Oslo zagrało trzech piłkarzy z ostatniego, przedwojennego meczu — Władysław Szczepaniak, Edward Jabłoński oraz Stanisław Baran; dziewięciu piłkarzy debiutowało w reprezentacji. Bramkarz Walter Brom był rezerwowym kadry narodowej w wieku... 17 lat już podczas finałów MS w 1938 we Francji! W czasie okupacji grał w klubie TUS w Świętochłowicach oraz BSV w Chorzowie, nim powołany pierwsi po wojnie został do wojska niemieckiego. Po wyzwoleniu znów w Ruchu, potem w Stali Poręba, gdzie w 1951 zakończył karierę. Fenomenalny talent, który zniszczyły choroby i nałogi. Zmarł w czerwcu 1968 w rodzinnym Chorzowie. Na środku pomocy, albo obrony, jak kto woli — grał Tadeusz Parpan, jeden z najlepszych polskich piłkarzy tego okresu, gracz światowej klasy. Wychowanek Łagiewianki, w czasie wojny uczestnik konspiracyjnych rozgrywek także w barwach Cracovii, gdzie po wojnie kontynuował karierę aż do 1950. Potem karnie, za poglądy polityczne, przeniesiony do Garbarni, gdzie też grał w lidze. Inżynier-mechanik, zmarł wiosną 1990. Na lewej obronie Stanisław Flanek, wychowanek Pogoni Prokocim, gracz okupacyjnego KS Prokocim, po wojnie Wisły aż do 1954. Z zawodu handlowiec. Utrzymał znakomitą sprawność fizyczną i 3 maja 1994 wystąpił jako kapitan reprezentacji Polski oldboyów przeciwko Węgrom 15 dni po swoich 75 urodzinach! Lewy pomocnik Stanisław Kaźmierczak, ligowy piłkarz Warty od 1937 oraz po wyzwoleniu do 1949. W czasie okupacji więzień oflagu IIC Woldenberg. Budowniczy, do emerytury pracował w zakładach HCP. Ojciec wielokrotnej reprezentantki Polski w koszykówce, Krystyny Kaźmierczak-Gąsiorowskiej. Jego zmiennikiem z powodu kontuzji został Michał Filek, starszy z dwóch braci — ligowych graczy Wisły; młodszy Władysław grał tylko przed wojną, on debiutował w 1938 i kończył w 1948, choć w 1950 wystąpił jeszcze raz w ekstraklasie w barwach Garbarni. Absolwent Akademii Handlowej; aktywny udział w okupacyjnych strukturach AK w czasie okupacji. Trener. Prawy łącznik Mieczysław „Messu" Gracz, legenda futbolu nie tylko pod Wawelem. Zadebiutował w ekstraklasie w barwach Wisły miesiąc po 16 urodzinach i grał aż do 1953, a w reprezentacji też zapisał piękne karty. Uwielbiany za życzliwe ludziom usposobienie i humor, choć ostatnie miesiące życia, jakie spędzał w szpitalu w Otwocku, były dla niego niezwykle trudne. Zmarł w styczniu 1991. Na środku napadu Henryk Świcarz, zwany „Kostek" i pod imieniem Konstanty figuruje w kilku edycjach leksykonu olimpijczyków oraz „encyklopedii" sportu, wychowanek warszawskiej Skry, potem w Ursusie, po wojnie wśród wskrzeszycieli stołecznej Polonii, gdzie grał do 1949 (następne trzy sezony w Legii). Także znakomity hokeista w barwach Legii, reprezentant i olimpijczyk w 1952! Trener, potem taksówkarz. Barwny życiorys okupacyjny — wywieziony na roboty przymusowe uciekł w okolicach Innsbrucka i wrócił do stolicy; żołnierz Powstania Warszawskiego wzięty do niewoli i wywieziony do obozu w czeskich Sudetach. Lewy łącznik Gerard Cieślik, zawsze wierny Ruchowi, rekordzista pierwszych powojennych dziesięcioleci na listach biało-czerwonych, w narodowej drużynie do 1958, w lidze jeszcze przez rok. Honorowy członek PZPN (1993), wiosną 1995 w kierownictwie swego klubu jako opiekun pierwszej drużyny futbolistów — w znakomitej formie! Lewoskrzydłowy Bolesław Smólski, a nie Henryk, jak regularnie niektórzy od dziesięcioleci zmieniają rodowe imię w różnych publikacjach. Wychowanek Polonii, wiele lat w Warcie (liga od 1939), a w finale kariery jeden mecz w Lechu, zawsze w Poznaniu. Handlowiec, pracownik przemysłu mięsnego. Zmarł w wieku 57 lat w końcu 1979 w rodzinnym mieście. Po nich przyszli następni... 11 ROM —POL 3:3 (1:1) 28 (+12) rywale według zapisu kodu, gospodarze na pierwszym miejscu—wynik (do przerwy)—kolejny numer oficjalnego meczu (+ w nawiasie liczba rozegranych do tej pory gier nieoficjalnych) opponets according to the codę (host team on the firs place) — finał result (after 45 minutes) — consecutivi number of an official match "A" (-(- in brackets numbei of unofficial matches played until now). ROM —POL 3:3 (1:1) 12 NO ( + 28) zapis spotkania nieoficjalnego oznaczonego przy numerze kolejnym literami „NO" (+ w nawiasie liczba gier oficjalnych rozegranych do tej pory) only for unofficial match — number of unofficial match marked "NO" (+ in brackets number of official matches played until now). 12.08.192S niedziela 18.00 • Belgrad stadion BSK (-15000) Karl Koppehel GER dokładna data (dzień, miesiąc, rok) — dzień tygodnia — godzina rozpoczęcia meczu — miasto (znak „+" oznacza mecz na neutralnym terenie) — nazwa stadionu (w nawiasie liczba widzów: „ + " oznacza więcej niż, powyżej; „—" mniej niż, prawie: „ - " około, orientacyjnie) — imię i nazwisko sędziego oraz kraj według kodu exact datę (day, month, year) — day of the week — hour of the beginning of the match — place (mark "w" means match on a neutral ground) — name of the stadium (in brackets number of spectators; "-)-" means morę than, above; "—" means less than, almost; "~" means about, approximately) — Christian name and name of the referee and country according to the codę ROM: Adalbert Ritter — Iosif Bartna, Elemer Hirsch — Alexandru Leintner, Gheorghe Toth, Dezideriu Jacobi (26 Adalbert Mock) — Mihai Matek, Rudolf Alois (k), Antal Guga, Franz Bedó, Alois Szilagyi. DT — Teofil Morariu. składy drużyn (imiona i nazwiska) z podziałem na informacje wg systemu „1-2-3-5", czyli bramkarz — dwaj obrońcy — trzej pomocnicy — pięciu napastników; (liczba w nawiasie oznacza minutę zmiany, nazwisko rezerwowego); zapis (k) oznacza kapitana zespołu. Podano także nazwisko selekcjonera, kapitana związkowego, trenera, coacha, managera lub dyrektora technicznego (DT); w nawiasie trenerów-asystentów. team line-ups (surnames and names) with division into formations according to the system „1-2-3-5", i.e. goal-keeper — two full-backs — three half-backs — five forwards; (number in brackets means time of sub-stitution, afterwards — name of substitute); letter (k) designates team captain. There were also given names of head of team, trainer, coach, manager or technical director (DT) POL: Jan Loth D — Ludwik Gintel, Stefan Fryc — Ludwik Schneider (37 Stanisław Cikowski), Tadeusz Synowiec (k), Władysław Kowalski — Juliusz Miller, Mieczysław Batsch, Wacław Kuchar, Jan Nowak, Józef Carbień. Selekcjoner — Tadeusz Kuchar. w składzie polskiej drużyny wyróżnienie nazwiska oznacza debiut; pisane kursywą ,,Fryc"\o ostatni mecz oficjalny in the Polish team, distinction of a name means a debut; mark "Fryc" means the last official match • 0:1 Kuchar 28 głowa, 1:1 Matek 35 karny, 2:1 Guga 48 wolny, 2:2 Nowak 56, 3:2 Fryc 66 samobójcza, 3:3 Nowak 88. zapis goli — kolejno; stan meczu, nazwisko strzelca, minuta, a także dodatkowe informacje (karny, wolny, głową, samobójcza) score of goals — in tum: score finał, name of scorer, minutę and additional information (głową — head, karny — pena-lty kick, wolny — free kick, samobójcza — own goal) NOTA • pierwsze — mecz na neutralnym terenie, bez porażki (w trzeciej grze), najmłodszy, najstarszy, etc. uwagi, ciekawostki statystyczne, precedensy, ewenementy, informacje o najmłodszym i najstarszym zawodniku drużyny polskiej, także średnia wieku zespołu, oraz m.in. gracze rezerwowi (wytłuszczone nazwiska rezerwowego oznacza, że nigdy nie zagrał w zespole A) NB remarks, statistical curiosities, precedents, information about the youngest and the oldest player of the Polish team, mean age of the team and — among other — substitute players who did not take part in the match 12 GriH. first i] (in five b- (k) of selekcjoner bez paszportu * kopanie po wojnie * lwowianin w Krakowie * „wiślak" kapitanem * kadra przed Hiroshimą * jadą goście, jadą * remisowe Torpedo * szkockie boje * FIFA zaprasza * szlaban dla Reymana * norweska premiera * rekordy Szczepaniaka * radio na żywo * honor pułkownika * REYMAN (Kuchar) 1947 Piłkarski krajobraz po straszliwej wojnie trudno nam sobie dziś wyobrazić, w pełni zrozumieć entuzjazm tworzenia czy niezwykłą atmosferę, która Polakom — niezależnie od wszelkich politycznych ograniczeń — pomagała budować życie od nowa. Jedni cieszyli się z wolności, inni nazywali to tylko „wolnością", ale przecież pragnienie normalności dodawało wszystkim niezwykłych sił. Sportowe areny zaludniały się tłumami, na mecze przychodziła coraz liczniejsza publiczność, a najlepsi w rywalizacji na stadionach cieszyli się coraz większą popularnością. Zycie zdawało się być pełniejsze... Kopano piłkę na każdym wolnym placu, odbudowywano boiska, albo próbowano z nich przegonić wojskowe obozy, zakładane przez „wyzwolicielską" armię, tworzono nowe kluby. Na początek jednak budowano od nowa struktury organizacyjne. Prym wiedli przedwojenni, mający niemałe doświadczenie działacze, ale kadry poważnie przetrzebiła wojna i okupacja. Wielu ciągle zastanawiało się, czy wracać nad Wisłę z Zachodu, gdzie rzucił ich los, bo ze Wschodu gnali do Polski bez wahania. Ci, którzy podjęli to ryzyko, w większości już niebawem przekonali się, że nie będą mieli łatwego życia, ale o tym nieco później. Pierwsze miesiące nie sygnalizowały jeszcze zjawiska, jakie stanie się prawdziwą zmorą — napływu młodych „aktywistów", których jedyną legitymacją były właściwe w owych czasach polityczne koneksje, albo wręcz partyjna „delegacja do działania w sporcie". W marcu 1945, a więc jeszcze w czasie trwającej w Europie wojny, podjęto działania dla reaktywowania PZPN. Nie budowania wszystkiego od nowa, ale kontynuowania przerwanej dziejowymi zdarzeniami tradycji. 29 czerwca 1945 w Krakowie stało się to faktem — lwowianin, inż. Tadeusz Kuchar stanął na czele pierwszego powojennego zarządu, a w jego szeregach znalazł się, jak bywało to wcześniej, także kapitan związkowy. Niemal bez dyskusji powołano na tę funkcję ppłk. Henryka Reymana, człowieka o pięknej przeszłości sportowej, zawodowej i patriotycznej. Zdawało się, że jego osoba może być gwarancją solidnej, niczym nie zakłóconej ze strony władz politycznych działalności selek-cjonerskiej, bo walory osobiste Reymana na żadnym polu nigdy i przez nikogo nie były kwestionowane. Ten wybitny piłkarz, zawodowy Henryk Reyman oficer Wojska Polskiego ujawnił jednak charakter, jaki przestawał być modny w tych latach. Na początek przystąpił jednak do pracy, choć nic pewnego nie wiedziano jeszcze o możliwościach gry narodowej drużyny. W połowie 1945 dopiero dyskutowano o formie rozgrywek, toczono zaciekłe spory o przyszłość ligi — jedni widzieli w niej nowoczesną, uznaną przez bez mała cały świat formę atrakcyjnej rywalizacji sportowej, inni, głównie ze względów ideologicznych, przypisy wali jej wszelkie społeczne zło. Dopiero wiosną 1948 wystartuje ekstraklasa, skupiająca w kilkunastu zespołach krajową czołówkę, a więc praca Reymana nie była łatwa — potencjalni reprezentanci grali w lokalnych rozgrywkach. Kapitan PZPN miał swoich informatorów w większych, silniejszych sportowo okręgach (na Śląsku np. Zygmunta Alfusa, kapitana sportowego tamtejszego OZPN), ale z autopsji dobrze mógł znać tylko krakowskie podwórko. Młodszym czytelnikom wypada przypomnieć, że był to czas, kiedy rozkład jazdy pociągów zapisywano tylko w głowach kolejarzy, a wyprawa z miasta do miasta, dziś zajmująca godzinę, wówczas była całodzienną eskapadą. Telefony działały jedynie w służbach specjalnych, milicji i wojsku. Radio i prasa, bo o telewizji jeszcze nie słyszano, przekazywały informacje często z kilkudniowym opóźnieniem i nie budziło to zdenerwowania... 13 Henryk Reyman traktował swe obowiązki poważnie i już po sześciu tygodniach od nominacji ogłosił pierwszą po wojnie grupę „reprezentacyjnych graczy", którą dziś wypadałoby nazwać kadrą narodową. Stało się to w połowie sierpnia 1945, akurat nad Wisłę dotarła wiadomość o bombach, które u schyłku drugiej wojny światowej spadły na Hiroshimę i Nagasaki. Pamiętajmy, trwały jeszcze działania militarne na Pacyfiku. Dopiero na początku września kapitulacja Japonii uznana zostanie za formalny kres sześcioletniej tragedii bez mała całego świata. Oto lista, jaką w tym czasie opracował Reyman, a zarząd PZPN zatwierdził, mająca obejmować 40 nazwisk kadrowiczów, choć w prasowych publikacjach można doliczyć się tylko 39 graczy — pomylił się kapitan związkowy, albo zawiniła niefrasobliwość redaktorów, ale to akurat jest mało ważne • bramkarze: Bronisław Jakubik, Jerzy Jurowicz i Henryk Rybicki (Kraków), Walter Brom, Adolf Krzyk i Edward Madejski (Śląsk) • obrońcy: Michał Filek, Stanisław Flanek, Władysław Gędłek i ?. Gruca (Kraków), Ryszard Nowak (Tarnów), Ernest Spandel (Śląsk), Zdzisław Gierwatowski i Władysław Szczepaniak (Warszawa) • pomocnicy: Władysław Filek, Edward Jabłoński, Marian Jabłoński, Tadeusz Par-pan, Tadeusz Legutko, Jan Tyranowski i Adam Wapiennik (Kraków), Alojzy Dzielong (Śląsk) • napastnicy: Henryk Bobula, Wiktor Cholewa, Mieczysław Gracz, Zdzisław Ignaczak, Jerzy Kaleta, Józef Kohut, Mieczysław Nowak, ? Pawlik, Czesław Szeliga i Artur Woźniak (Kraków), Lesław Buczma, Henryk Bożek i Michał Matyas (Śląsk), Zenon Pieniążek (Warszawa), Henryk Koczewski i Antoni Lewandowski (Łódź), Stanisław Kaźmierczak (Warta). Nie ma powodu dziwić się, że w gronie kad-rowiczów-reprezentantów sześciu okręgów, aż 24 graczy to zawodnicy krakowskich klubów. Pozostałe regiony mają tylko symboliczny udział — Śląsk dał ośmiu zawodników, w tym dwóch lwowiaków, trzech Warszawa, dwóch Łódź, po jednym Tarnów i Poznań. W tej premierowej, historycznej kadrze jest aż 20 piłkarzy, którzy nigdy nie wystąpią w pierwszej drużynie narodowej, a trzech dalszych nie odzyska już miana reprezentanta (Krzyk, Madejski, Matyas). A więc zaledwie 16 zawodników ma przed sobą występy w zespole biało-czerwonych. Na pierwszą grę biało-czerwonych przyjdzie jeszcze nieco poczekać. Międzynarodowe kontakty są sporadyczne. W listopadzie 1945 zespół brytyjskiej Armii Renu, stacjonujący w zachodniej strefie okupacyjnej Niemiec, gości w Warszawie. W tym samym czasie PZPN wznawia kontakty z FIFA, a nieco później, bo w lutym 1946 siedziba futbolowej centrali przeniesiona zostaje z Krakowa do Warszawy. Henryka Reymana po raz wtóry wybrano jednak kapitanem związkowym i spod Wawelu nadal kieruje reprezentacją, której tak naprawdę ciągle jeszcze nie ma. W maju 1946 gości w Niemczech (Berlin, Hamburg, Hanower) reprezentacja Warszawy i sromotnie przegrywa trzy mecze z zespołem Armii Renu. Do Francji udaje się reprezentacja, ale... związków zawodowych. Natomiast w naszym kraju pojawiają się pierwsze renomowane zespoły klubowe z zagranicy — w czerwcu 1946 goszczą nad Wisłą szwedzki IFK Norrkóping, którego trenerem jest Węgier Lajos Czeisler, w latach 20. opiekujący się krakowską Jutrzenką i ŁKS, legendarny Partizan Belgrad z gwiazdą światowej klasy, Stjepanem Bobkiem, który nieco później będzie trenerem warszawskiej Legii, a także węgierskie Ferencvaros i Kispest (Hon-ved). Na początku sierpnia pierwsza w historii wizyta ekipy ZSRR — to moskiewskie Torpedo prowadzone przez Wiktora Masłowa. Rywalem jest wyłoniona przez Henryka Reymana, zaś przygotowana do gry przez trenera Wacława Kuchara — „reprezentacja PZPN", jak informowała prasa. Remis 1:1 na stadionie Wojska Polskiego to premierowe starcie elity naszych piłkarzy w prawie oficjalnej grze. Polacy grali w biało-czerwonych strojach z emblematem PZPN na koszulkach. Prasa odnotowała, że sędzia był zbyt „kurtuazyjny" wobec Rosjan, a goście „narzucili nam sowiecką piłkę, do której polscy piłkarze nie byli przyzwyczajeni''. Największe zainteresowanie wzbudzały jednak spotkania z Armią Renu — w czerwcu tłumy fascynowały się znakomitą postawą i zwycięstwem reprezentacji Śląska (3:2), a potem świetną grą krakowskiej Wisły (2:2). Te mecze sprawiły, że znalazł się kontrahent, który zaprosił reprezentację Śląska, wzmocnioną kilkoma graczami krakowskimi, na tournee po Szkocji. Pod wodzą Stefana Kisielińskiego oraz Tadeusza Synowca, który kierował zespołem jako awaryjny „trener", a więc dwóch znakomitych internacjonałów okresu międzywojennego (Synowiec to pierwszy kapitan biało-czerwonych!), zrobiła tam istną furorę. To wówczas po raz pierwszy kibice usłyszeli o niespełna 20. letnim Gerardzie Cieśliku, napastniku chorzowskiego Ruchu, a także o eksplozji niezwykłego talentu jego klubowego kolegi, Waltera Broma. Gdy jednak w końcu 1946 do PZPN nadeszły z FIFA zaproszenia dla dwóch polskich piłkarzy, kapitan związkowy zaproponował selekcjonerom „reprezentacji reszty Europy" na mecz przeciwko Wielkiej Brytanii, organizowany z okazji powrotu czterech brytyjskich federacji do FIFA — dwóch swoich krajanów, Mieczysława Gracza i Tadeusza Parpana. Niestety, 10 maja 1947 na Hampden Park w Glasgow nie było polskich piłkarzy — władze polityczne dały wyraźnie do zrozumienia, że „dalsza korespondencja z FIFA w tej sprawie nie służy interesom kraju". Klimat społeczny gęstniał z każdym dniem, a kto .chciał — mógł to odczuć także przy okazji futbolowych zmagań. Wiosną 1947 nasza federacja otrzymała propozycję rozegrania międzypaństwowego spotkania 14 GfiJL NOR-POL 3:1 (0:0) 11.06.1947 środa 19.00 Oslo stadion Ullevaal (- 35 000) Ludwig Jorków DAN NOR: Torgeir Torgersen — Egil Jevanord, Hjalmar Andresen, Egil Laerum — Erik Holmberg, Harry Boye Karlsen — Trygve Arnesen, Hans Nordahl, Kurt Brynildsen (k), Thornbjóm Svenssen, Bjórn Spydevold. Trener Asbjórn Halvorsen. POL: Walter Brom — Władysław Szczepaniak (k), Tadeusz Parpan, Stanisław Flanek—Edward Jabłoński, Stanisław Kaźmierczak (11 Michał Filek) — Stanisław Baran, Mieczysław Gracz, Tadeusz Świcarz, Gerard Cieślik, Bolesław Smólski. Kapitan związkowy Henryk Reyman (nieobecny w Oslo), trener Wacław Kuchar. * 1:0 Arnesen 49, 2:0 Arnesen 53, 3:0 Brynildsen 83, 3:1 Jabłoński 89. NOTA • pierwszy mecz po wojnie oraz trwającej 7 lat i 288 dni przerwie; drugi w Norwegii, ale po raz pierwszy w stolicy — Oslo to 33. miasto, które gościło reprezentację Polski; czwarty mecz z Norwegią. Aż dziewięciu debiutantów (rekord, jeśli nie liczyć premierowej gry w 1921), a dla trzech z nich — Kaźmierczak, Filek i Smólski — jedyna gra w narodowych barwach. Kaźmierczak najstarszym debiutantem w historii — 32 lata i 184 dni, starszy oprawie pięć miesięcy od Synowca w 1921, który wystąpił w pierwszej grze reprezentacji; Filek w debiucie trzeci najstarszy w historii. Najstarszy do tej pory zawodnik na boisku i kapitan — to Szczepaniak, liczący 37 lat i 23 dni; najmłodszy w meczu — Cieślik (20 lat i 43 dni); przeciętna wieku — najwyższa do tej pory w historii! — 27,86 (po zmianie 28,11). Piłkarze sześciu klubów (dwóch z Ruchu, stołecznej Polonii, Warty i Cracovii, jeden z ŁKS i Wisły); wszystkie miały reprezentantów już przed wojną. Rezerwowi — Jerzy Jurowicz i Mieczysław Nowak. Po przylocie do Oslo, od lewej, stoją: Stanisław Baran, Michał Filek, trener Wacław Kuchar, Stanisław Kaźmierczak, w drzwiach autokaru Walter Brom, Tadeusz Świcarz, Bolesław Smólski, Jerzy Jurowicz, Tadeusz Parpan, Stanisław Flanek, masażysta Stanisław Zalewski, Władysław Szczepaniak; klęczą: Gerard Cieślik, Mieczysław Nowak, Mieczysław Gracz, Edward Jabłoński Pamiątkowe autografy uczestników meczu w Oslo oraz selekcjonera i trenera w Oslo. Norwegowie zaproponowali dobre warunki finansowe, pokrywali „oczywiście także koszty podróży, wysoko ceniąc sobie możliwość sportowej rywalizacji z reprezentacją tak dzielnie zasłużonego w wojnie narodu". Informację tę długo skrywano przed opinią publiczną, a kibice dowiedzieli się o planowanym występie narodowej drużyny niemal tuż przed jej odlotem. Wojskowym samolotem podróżowała ona via Berlin i Londyn do Oslo, ale w ekipie... zabrakło miejsca dla Henryka Reymana! Powołania dla kadrowiczów wysłano po cichu, a kilkudniowe zgrupowanie w Warszawie, gdzie w salach pod trybunami stadionu Legii piłkarze mieli swój „hotel", odbywało się niemal w konspiracji. Zajęciami kierował zaangażowany wiosną 1947 trener PZPN, Wacław Kuchar, a szefem ekipy miał być ppłk Franciszek Gęsior, w owym czasie referent ds zagranicznych PZPN. Miał lecieć do Oslo też Reyman, także w stopniu podpułkownika. Nie polecieli obaj, bo „nie otrzymali zgody władz", jak opisano po latach to zdarzenie (Gęsiora nie wypuszczono z kraju już wcześniej, w końcu 1946, na Kongres FIFA). W ówczesnej prasie brak słowa na ten temat, a określenie „brak zgody władz" doskonale charakteryzuje epokę — współczesne pokolenie nie potrafi zrozumieć, że narzucona narodowi „władza" potrafiła przez dziesięciolecia skutecznie ograniczać podstawowe ludzkie i obywatelskie prawa. Można domniemywać, że Reyman — w lutym 1947 na walnym zgromadzeniu PZPN w Łodzi po raz trzeci z rzędu wybrany kapitanem związkowym — przełknął afront z godnością, traktując jako wydarzenie wyjątkowe. Jego wybrańcy spisali się dzielnie, choć przeciwko Norwegom stali chyba na straconej pozycji. Tylko trzech graczy występowało przed wojną w reprezentacji, cała trójka w ostatnim spotkaniu przed wieloletnią przerwą — w meczu z Węgrami. W kadrze narodowej był już wcześniej bramkarz Walter Brom, ale w gronie pozostałych Cieślik, Flanek, Parpan i Świcarz nie zaliczyli ani jednego meczu ligowego! Tylko niespełna kwadrans trwał debiut zawodnika poznańskiej Warty, Stanisława Kaź-mierczaka, najstarszego w dziejach debiutanta. Nic nie pomogła interwencja masażysty, Stanisława Zalewskiego, który później bliżej zwiąże się z bokserami i przez dziesięciolecia towarzyszyć będzie ekipie „Papy" Stamma. Funkcję szefa 17. osobowej ekipy sprawował przewodniczący WGiD PZPN, Karol Bergtal, do którego miano jeszcze zaufanie. Paradował w śnieżno-białym prochowcu, zadając szyku niezwykłą elegancją. Kilkanaście miesięcy później trafi jednak na wiele lat do więzienia. Uczestnicy tej wyprawy zapamiętali serdeczne przyjęcie, zgotowane przez gospodarzy, wiele oklasków życzliwej publiczności, honorowy gol tuż przed końcem gry, a także dramatyczną przygodę w drodze powrotnej. Nad Berlinem, gdzie zaplanowano lądowanie dla uzu- Stanisław Baran pełnienia paliwa, rozszalała się... śnieżyca. Piło towi z najwyższym trudem udało się wylądowai na płycie, wytyczonej płonącymi ogniskami dl; lepszej widoczności, ale emocje tej „huśtawki" n; długo pozostały w pamięci pasażerów. To ciekawe, ale wokół pierwszego powojennegc spotkania reprezentacji nie czyniono rozgłosu Uznano, że coś przykrego, tragicznego, skończyłc się bezpowrotnie, a więc wypada zapomnieć i zabrać się do spraw codziennych. Życie niosłc zaś nowe wyzwania. Działalność piłkarskie „dyplomacji" sprawiła, że za premierą szły następne gry, niemal jedna za drugą. W połowic lipca 1947 w zburzonej Warszawie wyznaczone pierwszy powojenny mecz na własnym stadionie — szczęśliwie arena Wojska Polskiego nie doznała większych szkód. Mecz w stolicy, która —jak już postanowiono — miała być odbudowana, nabrał symbolicznego znaczenia. Na każdym polu starano się podkreślić niezniszczalną stołeczność Warszawy, a międzypaństwowe spotkanie futbolistów dobrze służyło temu celowi. Dla lepszego przygotowania narodowej drużyny postanowiono rozegrać sparingowe mecze z zaproszoną w tym celu czeską Victorią Pilzno — kadrowicze pod firmą „olimpijczycy" wygrali 5:2 i zremisowali 3:3, prezentując niezłą dyspozycję. Reyman, który postawę reprezentantów w pojedynku z Norwegami znał tylko z opowieści, wprowadził tym razem do gry kilku nowych zawodników. Największą niespodzianką był jednak brak w gronie powołanych Władysława Szczepaniaka. Piłkarz Polonii, sensacyjnego zdobywcy tytułu mistrza Polski w 1946, jej kapitan i pełniący tę zaszczytną funkcję także w narodowej drużynie, nie znalazł miejsca w kadrze! Zastąpił go nieznany" w kraju Antoni Barwiński, prawy obrońca Tarnovii, walczącej o miejsce w ekstraklasie, o którym na południu Polski rozprawiano w samych superlatywach. Zaś 37.letni Szczepaniak rozważał zakończenie kariery. „Sport" 16 G&n. Warszawa Stadion Wojska Polskiego ( + 30000) Jaroslar Vlćek CZE POL-ROM 1:2 (0:1) 19.07.1947 sobota 18.00 POL: Walter Brom — Antoni Barwiński, Tadeusz Parpan, Stanisław Flanek — Edward Jabłoński (k), Marian Jabłoński — Władysław Giergiel, Mieczysław Gracz, Tadeusz Świcarz (25 Gerard Cieślik), Zygmunt Kulawik, Marian Czachor. Kapitan związkowy Henryk Reyman, trener Wacław Kuchar. ROM: Valentin Stanescu — Nicolae Dragan, Adalbert Pal, Zoltan Farmati — Gheorghe Bacut (k), łon Siclovan — Iuliu Farkas, Bazil Marian, Francics Spielmann, Eugen Iordache, Nicolae Dumitrescu (46? Gheorghe Popescu). Trener ? * 0:1 Spielmann 4 głową, 1:1 Cieślik 53, 1:2 Spielmann 62. NOTA # pierwsze — mecz po wojnie w Warszawie i w Polsce; pierwszy z sześciu prowadzonych przez Czecha Vlćka; dziewiąty z Rumunią, drugi w Warszawie i jak poprzedni przegrany: pierwszy z golem Cieślika. Czterech debiutantów, w tym dla dwóch — Czachor i Giergiel — jedyny mecz w reprezentacji; pożegnali się z nią także bramkarz Brom i starszy z braci Jabłońskich—Edward, w tym dniu kapitan, pierwszy debiutujący w tej roli po wojnie, choć już 21. w oficjalnych meczach. Tworzył kolejną braterską parę w narodowej ekipie, bo akurat debiutował młodszy Marian. Najstarszy — debiutant Giergiel (29 i 293), najmłodszy — Cieślik (20 i 81); przeciętna wieku — 26,70 (po zmianie 26,16). Gracze aż siedmiu klubów, po raz pierwszy w kronikach z Polonii Bytom, Radomiaka i Tamovii (z Wisły i Cracovii po trzech, z Ruchu dwóch). Rezerwowi — Jerzy Jurowicz i Władysław Gędłek. CZE-POL 6:3 (1:0) 86 (+12) ) 31.08.1947 niedziela 17.30 Praga stadion Sparty — Letńa ( + 40000) Kareł L. van der Meer HOL CZE: Kareł Horak — Stanislav Kocourek, Vaclav Jira, Kareł Senecky—Josef Kareł, Josef Ludl—Josef Kvapil, Ladislav Kubala, Josef Bican (k), Vlastimil Kopecky, Vojtech Zachar (46 Jaroslav Cejp). Kapitan związkowy ? Pichler, trener Frantiśek Fadrhonc. POL: Antoni Janik — Władysław Szczepaniak (k), Tadeusz Parpan, Stanisław Flanek (56 Jan Włodarczyk) — Jerzy Piec, Henryk Gajdzik — Tadeusz Hogendorf, Mieczysław Gracz, Henryk Spodzieja, Gerard Cieślik, Maksymilian Barański. Trener Wacław Kuchar (w przeddzień wyjazdu do Pragi zrezygnował z funkcji kapitana związkowego Henryk Reyman, któremu odmówiono paszportu). * 1:0 Bican 35, 2:0 Bican 48 głową, 3:0 Kubala 55, 3:1 Hogendorf 68, 4:1 Ludl 73 wolny, 4:2 Cieślik 79, 4:3 Cieślik 81, 5:3 Cejp 83, 6:3 Kubala 85. NOTA • czwarty oficjalny mecz z południowymi sąsiadami i czwarta porażka, po raz pierwszy ze stratą aż sześciu goli. Janik jako pierwszy bramkarz po wojnie, a trzeci w historii, przepuszcza pół tuzina piłek — jest też w gronie sześciu debiutantów; w grupie sześciu, mających wcześniejsze debiuty, znalazł się kolejny „przedwojenny" reprezentant — Jerzy, wcześniej Wilhelm Piec. Przed tym meczem na liście reprezentantów w oficjalnych grach było 199 zawodników—ten dwusetny jest w gronie pięciu debiutantów; wypada przyznać nr 200 bramkarzowi. Kolejne rekordy pobił Szczepaniak (najstarszy w historii gracz i kapitan) — najmłodszy Cieślik; przeciętna wieku — 27,54 (po zmianie 27,56). Piłkarze siedmiu klubów, po raz pierwszy po wojnie z AKS i katowickiej Pogoni (aż czterech z chorzowskiego AKS, po dwóch z ŁKS i Wisły). Rezerwowi — Jerzy Jurowicz i Stanisław Kaźmierczak. Znakomity rozjemca, który będzie prowadził nam jeszcze jedną, tym razem nieoficjalną grę na igrzyskach w 1952. W barwach rywali Kubala, który po dwunastu latach zagra jeszcze raz przeciwko Polsce, ale już jako reprezentant... Hiszpanii (mecz nr 148); tym razem zdobył gola nr 200 dla rywali biało-czerwonych. od lewej, stoją: Władysław Szczapaniak (kapitan), Tadeusz Parpan, Jerzy Piec, Tadeusz Hogendorf, Stanisław Flanek, Henryk Spodzieja, Maksymilian Barański; klęczą: Antoni Janik, Mieczysław Gracz, Gerard Cieślik, Henryk Gajdzik 17 Marian Jabłoński już w marcu zapowiadał, że „najpopularniejszy piłkarz stolicy wycofuje się, choć przecież łodzianin Karasiak jeszcze mając 52 lata należał do najlepszych obrońców w Polsce". Rudowłosy „Karaś", gdy pisano te słowa kopał jeszcze piłkę, ale miał ledwie... 48 lat. Szczepaniak dał się MP^HUT Czech Jaroslav Vlćek, z prawej, sześciokrotnie rozstrzygał mecze Polski; z lewej Andrzej Rutkowski (przed meczem z Rumunią) przekonać. Mecz w Oslo nie wyszedł mu jedna najlepiej i Reyman zawierzył beniaminkowi. Rumunów nazywano pechowym, albo „nie wygodnym" rywalem. Wiele spotkań z tym prze ciwnikiem, mimo pozornych przewag w grze kończyło się niekorzystnym wynikiem. Nie ina czej było tym razem, ale smutek porażki tradycyj nie łagodzić miał niezwykły pech biało-czerwo nych. „Ilustracja tej tezy to fakt, że nieustanni przewaga i pobyt na polu rywali nie dał nam prze: prawie godzinę żadnej korzyści". Ba, już ni wstępie jedna z akcji przyniosła prowadzenii gościom po znakomitej akcji obrońcy Farmatie go, który „z okolic kornera popisał się centr: wprost na głowę partnera. Spielmann nic nie móg zrobić, aby nie zdobyć gola". Polacy rzucili się dc taku, istotnie mieli przewagę, ale... Po dwudzies tu minutach „pech" przytrafił się Świcarzowi pupilkowi warszawskiej widowni — nie trafił dc siatki po indywidualnej akcji. Popularny „Kostek" popisał się znakomitym rajdem z piłką minął dwóch rywali, ale w sytuacji sam na sarr z bramkarzem nie zdołał go pokonać — Stanescu obronił silny i dobrze mierzony strzał. W tym momencie zdenerwował się Reyman i zarządzi] zmianę — nieszczęsnego Świcarza zastąpił Gerard Cieślik. Młody Ślązak popisał się po przerwie udanym strzałem i zaliczył swą pierwszą z wielu bramkę dla reprezentacji. Ta gra pod jednym względem zasługuje na miano historycznej. Otóż po raz pierwszy, jak donosiło „Życie Warszawy" — „radio przeprowadziło bezpośrednią transmisję z meczu futbolowego. Do tej pory wszystkie relacje nagrywane były na płyty i odtwarzane z opóźnieniem". Oczywiście, mowa o okresie powojennym. Odnotujmy, że sprawozdawcą był Tadeusz Pyszkowski, który relacjonować będzie dziesiątki gier biało-czerwonych, a w jednej z nich stanie się... bohaterem. Zdenerowanie Henryka Reymana miało zapewne uzasadnienie, skoro na następny pojedynek, przeciwko Czechosłowacji w Pradze, powołał niemal zupełnie nową ekipę. W ostatnim dniu sierpnia na praskiej Letnej miał zagrać inny zespół, ale w kadrze znów pojawił się weteran Władysław Szczepaniak, a także niewiele młodszy Stanisław Kaźmierczak. Pierwszy zagrał, po raz kolejny w roli kapitana — drugi pozostał tylko rezerwowym. Zupełnie inaczej ustawiono napad — do Gracza i Cieślika, pary wielkich przyjaciół także poza boiskiem, doszło trzech nowych piłkarzy, ale nie na wiele się to zdało. Najlepszym w szeregach polskiej drużyny uznano powszechnie Antoniego, a raczej Wernera Janika — przepuścił sześć goli, ale i tak „nie szczędzono mu oklasków należnych wielkiemu mistrzowi. Polacy mieli artystę w bramce, ale na tym kończyły się ich atuty. Nie wiadomo jak zdobyli swoje bramki". Ocena praskiego komentatora nie była dla nas łaskawa, ale południowi sąsiedzi nie mieli zbyt wysokiego mniemania o naszym futbolu. Patrząc 18 G&n. zaś z naszej perspektywy rywale stanowili zespół gwiazd niemal na każdej pozycji. Najstarszym na placu był Szczepaniak, ale 35.letni ,,Vlasta" Kopecky, czy rok młodszy „Pepi" Bican, a także wschodząca gwiazda, ledwie dwudziestoletni „Lado" Kubala, to nazwiska znane w światowym futbolu. Jeszcze przed wojną błyszczeli Senecky, Ludl i Cejp; na stoperze królował Vaclav Jira, po latach prominentny działacz UEFA; trenerem był zaś profesor „Franta" Fadrhonc, który niebawem wybierze swoje miejsce do życia na zachodzie Europy. Osiądzie w Holandii, gdzie z czasem zostanie jednym z trenerów reprezentacji „oran-jes", szanowaną figurą w „królewskim" związku piłkarskim tego kraju. Może decyzja o wyjeździe znad Wełtawy powstała na pomeczowym bankiecie w hotelu „Zlata husa" w rozmowie ze znakomitym arbitrem tego spotkania, Karelem van der Meerem? Kto wie... Jednym z liniowych był natomiast słowacki sędzia Jozef Nemćovsky, który niebawem samodzielnie prowadzić będzie mecze naszej reprezentacji. No i ledwie wspomniana postać Kubali — przeniesie się do Budapesztu i zagra w narodowej reprezentacji Węgier, a po ucieczce z tego kraju trafi do Hiszpanii i zaliczy występy w trzeciej reprezentacji narodowej! Także przeciwko Polsce. To był trudny czas dla wszystkich myślących inaczej niż chcieli tego zdobywcy władzy w krajach wschodniej i środkowej Europy. Kto miał dość odwagi i determinacji uciekał, a kto tylko Mieczysław „Messu" Gracz własne zdanie i godność — najczęściej odchodził. W czwartek, na trzy dni przed praskim występem, kapitan związkowy PZPN — Henryk Reyman po raz drugi potraktowany został niczym intruz. Otrzymał wiadomość, że i tym razem — podobnie jak było to przed podróżą na mecz z Norwegią — nie otrzymał „zgody" na wyjazd. Po prostu, nie wydano mu paszportu. Prasa, coraz surowiej kontrolowana przez partyjną cenzurę, nie wnikała w przyczyny intrygującej dyskryminacji. Za całą odpowiedź miała wystar- Antoni „Werner" Janik czyć informacja, że „w przeddzień wyjazdu do Pragi złożył dymisję kapitan związkowy Reyman". Nie oceniano tego zdarzenia, nie komentowano postawy Reymana, nie poszukiwano źródeł niecodziennej sytuacji. Kto miał wiedzieć — wiedział, a publiczność potrzebna była na widowni, a nie w roli obywateli myślącego społeczeństwa. Henryk Reyman zachował się z godnością. „W tych warunkach nie mógł on rzecz jasna pełnić swojej funkcji" — stwierdził dowcipnie dziennikarz „Piłki Nożnej" jeszcze w 1981. To frywol-ne „rzecz jasna"... Dla Reymana oznaczało to jednak początek wieloletniej dyskryminacji. Odsunięty od wszelkich stanowisk i działalności społecznej w ruchu sportowym, zepchnięty na margines, traktowany jak banita we własnym kraju, miał prawo czuć się rozgoryczony. Nigdy nie zwierzył się publicznie co czuł, gdy obrażono jego oficerski honor. Nigdy nie ujawniono kto decydował o jego losie, a kto szył mu buty w PZPN, aby zająć jego miejsce... Nie bardzo wiem, jak oceniać jego działalność selekcjonerską. Ledwie trzy spotkania narodowej ekipy, a tylko jedno oglądane przez Reymana na żywo, choć okres sprawowania funkcji trwał dokładnie dwa lata i dwa miesiące. Z całą pewnością pracował w niezwykle trudnym okresie, z czego nie wszyscy jeszcze zdawali sobie wówczas sprawę. Suchy bilans na pozór nie daje mu żadnych szans na dobrą ocenę, bo na koncie miał wyłącznie trzy porażki. Pozostaje bez odpowiedzi pytanie, czy w tym okresie i w rywalizacji z tymi przeciwnikami miał szansę na lepsze wyniki? Większość jego wybrańców znalazła wszak uznanie także w oczach następców, którzy odnieśli pierwsze sukcesy desygnując do wałki tych samych piłkarzy, co słynny przed laty piłkarz krakowskiej Wisły. Henryk Reyman już z boku obserwował polityczne zmiany, likwidację PZPN, ale gdy po latach odrodzi się piłkarski związek — właśnie on stanie się pierwszym na kapitańskim mostku. I znów powie przed meczem słowa, które stały się legendą — „ORŁY, DO BOJU!" 19 komisja prezesów * bez wyjaśnień * trzej „wice" na czele ic paszporty nie dla wszystkich * gdzie jest Rśsunda * skarb w pace * wojskowe podeszwy * pół minuty na dwa gole * wygrana w Helsinkach * lisi pysk z rękawa * myśl na poziomie * pogrom u „plavich" * rekordy Jurowicza * hokejowe zmiany * BERGTAL + KRUG + PRZEWORSKI (Kuchar) Dymisja Henryka Reymana nie stanowiła zaskoczenia dla kierownictwa PZPN, choć w oficjalnym komunikacie znalazły się słowa, iż „do czasu wyjaśnienia tej sprawy obowiązki wyboru reprezentacji podejmie „komisja trzech". Wyjaśnienia nie doczekano się nigdy, a komisja wiceprezesów, bo każdy z jej członków pełnił taką funkcję w ówczesnym zarządzie PZPN — pracowała aż do końca sezonu, a formalnie do następnego zjazdu. „Tercet wiceprezesów", powołany przez zarząd PZPN na posiedzeniu w dniu 4 września 1947, stanowił grupę doświadczonych działaczy. Nie miał formalnego przewodniczącego, choć najwyższą funkcję związkową, I zastępcy prezesa PZPN — pełnił najstarszy w trójce, Andrzej Przeworski, przed laty bramkarz, w jednym spotkaniu reprezentant kraju a w jednym też zastępca selekcjonera, Stefana Lotha (w nieoficjalnym meczu z amatorami Czechosłowacji w 1930; przedstawialiśmy jego sylwetkę w tomach 2 i 12). Nie miał większych sportowych doświadczeń Karol Berg- tal, znany do tej pory głównie jako przedwojenny Karol Bergtal ligowy sędzia piłkarski, teraz przewodniczący WGiD, kontynuujący zresztą karierę z gwizdkiem — niebawem zostanie wpisany na listę FIFA, ale nie będzie miał okazji skorzystać z tego wyróżnienia. Trzeci z selekcjonerów, wiceprezes ds szkolenia, Czesław Krug, kopał piłkę bez ligowych występów, poświęcając się już w latach trzydziestych karierze działacza związkowego. „Komisja trzech" nie miała wiele czasu na myślenie — zbliżał się termin wyjazdu na dwa trudne spotkania do Szwecji i Finlandii. Nie namyślając się wiele, ale i nie mając większego pola manewru, oparto się na kadrze Reymana, wprowadzając jako nowicjuszy jedynie Mieczysława Szczurka (w miejsce Kaź-mierczaka) oraz warszawskiego „polonistę" Henryka Jaźnickiego (za Nowaka). Jaźnickiego, który debiutował w reprezentacji w pamiętnym spotkaniu z Węgrami w 1939, a także Kulawika, zatrzymały w kraju „kłopoty paszportowe", ale okazało się, że reszta dała sobie bez nich radę. Może to tylko dobrze świadczyć o pracy Reymana. W pierwszej grze skandynawskiego tournee rywalem była Szwecja. Truizmem jest przypomi Czesław Krug 20 GtLPL nanie o klasie piłkarzy tego kraju, albo o wojnie, która szczęśliwie ominęła Szwedów. Bez żadnych przerw toczyło się tam życie sportowe, a efekty niczym niezakłóconej pracy dadzą o sobie znać już za rok, podczas igrzysk olimpijskich w Londynie, gdzie Szwedzi sięgną po ,,złoto"v a także na pierwszych powojennych finałach MS w 1950 w Brazylii, gdzie ekipa „trzech koron" okaże się najlepsza w gronie europejskich uczestników turnieju, trzecia w końcowej klasyfikacji. Prowadzeni przez znakomitego angielskiego trenera George'a Raynora uchodzili słusznie za niezwykle trudnego, wymagającego rywala. Polacy po raz pierwszy w Szwecji wystąpili na wybudowanym dziesięć lat wcześniej stadionie Rasunda — niezwykle funkcjonalnej, nowoczesnej arenie, która w 1958 po niewielkiej modernizacji gościć będzie decydujący pojedynek o tytuł mistrza świata i zobaczymy pierwsze zwycięstwo „canarinhos". Świat powszechnie umieszcza ten obiekt w Sztokholmie, ale w istocie położony jest w miejscowości Solna. Gdy wiele lat później gościłem tam przy okazji EURO'92, wielokrotnie spotykałem się z życzliwymi, choć stanowczymi wyjaśnieniami gospodarzy, że Rasunda (czytaj „rosunda"), mieści się u nich, w Solna, a nie w stołecznym Sztokholmie. Wróćmy jednak na boisko — wystarczy spojrzeć na nazwiska rywali, same tuzy o sławie światowej. Wśród nich trzech braci Nordahlów, a także Bórje Tapper — ojciec Staffana, który nie strzeli z „jedenastki" gola Tomaszewskiemu podczas MŚ'74. Okazało się, że Polacy nie oddali łatwo skóry! Cieślik zdobył prowadzenie, a gdy gospodarze dwukrotnie Na murawie stadionu Rdsunda Bórje Tapper, pierwszy z lewej, strzela trzecią bramkę dla Szwedów; leży Antoni Janik, w głębi Władysław Szczepaniak SWE - POL 5:4 (3:2) 87 (+12) 14.09.1947 niedziela 15.00 Solna stadion Rasunda O 36 000) Valdemar Laursen DAN SWE: Torsten Lindberg — Harry Nilsson (k), Knut Nordahl, Kjell Rosen — Sunę Andersson, Bertil Nordahl — Stig Nystróm, Bórje Tapper, Gunnar Nordahl, Nils Liedholm, Stellan Nilsson. Kapitan związkowy Rudolf Kock, trener George Raynor (ENG). POL: Antoni Janik — Władysław Szczepaniak (k, 46 Jan Włodarczyk), Tadeusz Parpan, Stanisław Flanek — Jerzy Piec (46 Mieczysław Szczurek), Henryk Gajdzik — Tadeusz Hogendorf, Mieczysław Gracz, Henryk Spodzieja, Gerard Cieślik, Maksymilian Barański. Selekcjonerzy — Karol Bergtal, Czesław Krug i Andrzej Przeworski, trener Wacław Kuchar. * 0:1 Cieślik 14, 1:IB.Nordahl 15,2:1 Nystróm21, 2:2Hogendorf 24,3:2Tapper40, 4:2 Włodarczyk56samobójcza, 5:2 Liedholm 64, 5:3 Gracz 75, 5:4 Gracz 86. NOTA 9 pierwszy po wojnie mecz w Szwecji; premiera na stadionie Rasunda w miejscowości Solna (a nie w Sztokholmie!), a więc w 34. mieście goszczącym Polaków, 25. na wyjeździe. Po raz pierwszy cztery gole w meczu wyjazdowym, które nie dały choćby remisu (nie licząc gry na neutalnym boisku we Francji z Brazylią w 1938) i czwarta z rzędu porażka; niestety, rekord — ósma kolejna porażka w meczu wyjazdowym (seria od 1938). Tylko jeden debiutant, ale dwóch kończących karierę, obaj zresztą mający „przedwojenne" debiuty. Najstarszy — Szczepaniak (37 lat i 118 dni), nie tylko w tym meczu, ale w całej historii jako piłkarz i kapitan — to był jego 18. mecz w roli kapitana i w tym dniu wyprzedził rekordzistę Bułanowa (17 spotkań), a także 34. dla zespołu A. Szczepaniak pożegnał się z reprezentacją po 16 latach i 351 dniach od debiutu (wcześniej rekord stażu miał Bułanow). Najmłodszy — znów Cieślik (20 i 138); przeciętna wieku — 27,58 (po zmianach 27,37). Zawodnicy aż ośmiu klubów, powojenna premiera Legii (czterech z AKS Chorzów, po dwóch z ŁKS i Wisły). Rezerwowi — Jerzy Jurowicz, a także Henryk Jażnicki i Zygmunt Kulawik, którzy zostali w kraju. FIN-POL 1:4 (1:1) 88 (+12) 17.09.1947 środa 15.30 (?) Helsinki Olympiastadion (-23000) Thoralv Christiansen NOR FIN: Kurt Sand — Ake Lindman, Leo Turunen, Veikko Forsblom — Veikko Asikainen, Mauritz Schick — Ake Pettersson, Ake Forsman, Jorma Vaihela, Stig-Goran Myntti, Erik Beijar. Trener ? POL: Antoni Janik (44-45 Jerzy Jurowicz) —Jan Włodarczyk, Tadeusz Parpan (k), Stanisław Flanek — Mieczysław Szczurek, Henryk Gajdzik — Tadeusz Hogendorf, Mieczysław Gracz, Henryk Spodzieja, Gerard Cieślik, Maksymilian Barański. Selekcjonerzy — Karol Bergtal, Czesław Krug i Andrzej Przeworski, trener Wacław Kuchar. * 1:0 Forsman 18, 1:1 Cieślik 18, 1:2 Cieślik 47, 1:3 Spodzieja 59, 1:4 Spodzieja 79. NOTA 9 pierwsza powojenna wygrana, pierwsza po ponad ośmiu latach i pierwsza w Helsinkach; także premiera na Stadionie Olimpijskim, budowanym na igrzyska w 1940, ale wykorzystanym na ten cel dopiero w 1952. Jedyny debiutant w roli chwilowego zmiennika; bez pożegnań. Najstarszy — Hogendorf (28 i 272), najmłodszy — Cieślik (20 i 141); przeciętna wieku — 25,99 (po zmianie 26,10). Zawodnicy siedmiu klubów (z chorzowskiego AKS i Wisły po trzech, dwóch z ŁKS). Rezerwowi — Jerzy Piec i Władysław Szczepaniak, a także Henryk Jażnicki i Zygmunt Kulawik, którzy pozostali w kraju. „Kapitański" debiut Parpana (22. w tej roli). Fotografia zespołu na wkładce. 21 ^^jÓO^ | ,™ 3%^ | Gerard Cieślik skontrowali — Hogendorf trafił po raz wtóry. Szwedzi uzyskali jeszcze trzy gole, ale dwa po strzałach Gracza -- także Polacy. Chwalono biało-czerwonych mimo porażki, a nieliczni Polacy na widowni dumni byli z rodaków. Redaktor Stefan Sieniarski opisał związaną z tym anegdotę. Otóż uszczęśliwiony świetną postawą rodaków jeden z „polonusów" postanowił obdarować każdego piłkarza prezentem — niespodzianką. Ciężką pakę mieli otworzyć dopiero w domu, a wówczas okazało się, że otrzymali w darze wręcz bezcenny w owych czasach skarb — każdy po kilkadziesiąt skórzanych podeszew, osiągających na czarnym rynku bajońskie ceny. Ale to jeszcze nie koniec opowieści, bo po kilku dniach polską prasę obiegła wiadomość o zuchwałym napadzie na wojskowy magazyn w Sztokholmie, skąd w przeddzień ich występu skradziono właśnie żołnierskie... podeszwy! Antoni Barwiński Jeśli wierzyć anegdocie, piłkarze z pakami popłynęli do Helsinek, gdzie trzy dni po występie na Rasunda zaprezentowali się po raz pierwszy od lat bez mała dziesięciu jako zwycięzcy w meczu wyjazdowym! Finowie zdobyli prowadzenie, ale w tej samej minucie — niespełna po trzydziestu sekundach! — wyrównał Cieślik, a po przerwie goście dorzucili jeszcze trzy bramki. Po raz pierwszy w roli kapitana zaprezentował się Tadeusz Parpan, opoka defensywy, choć nazywany jeszcze „środkowym" pomocnikiem. Wracano więc w radosnych nastrojach, a obok wspomnianej „paki", niemal każdy z członków ekipy wiózł dla Tadeusz Parpan swej damy... srebrnego lisa. Poupychano je do rękawów płaszczy, te z kolei przewieszono przez ramię i odważnie forsowano zapory celne. Największy kawalarz w piłkarskiej kadrze, „Messu" Gracz, zauważył w pewnym momencie z przerażeniem, że idącemu przed nim Szczepaniakowi lisia głowa wystaje z rękawa. Złapał więc kolegę za rękę, ale nim zdążył go ostrzec, usłyszał: — Mógłbyś, krakowski wesołku, choć na cle być poważnym! To celnik skarcił Gracza, podejrzewając go o kolejny kawał, ale w końcu okazał się wyrozumiały, bo przerażonemu Szczepaniakowi powiedział łaskawie: — Niech pan schowa pysk zwierzakowi, bo jeszcze kogoś pogryzie! Dla Władysława Szczepaniaka była to ostatnia reprezentacyjna eskapada. Po siedemnastu latach od debiutu żegnał się z narodowym zespołem w wieku rekordzisty wśród weteranów, choć na czele pod względem liczby gier jako 22 GŁ?*. piłkarz i kapitan zespołu. Co ciekawe, od 1939 nigdy nie zagrał przed polską widownią, choć tak długo trwała jego piłkarska kariera. Skandynawską wyprawę nazwano sukcesem, a trzy kolejne mecze, w których tylko raz udało się zwyciężyć, choć w każdym nie brakowało naszym piłkarzom woli walki, ambicji i determinacji, wykazywały rosnącą klasę. Podkreślano coraz wyższe umiejętności piłkarskie, zgranie partnerów, zauważono „myśl kombinacyjną już na międzynarodowym poziomie". Selekcjonerski tercet nie próbował wymyślać prochu, zwłaszcza, że mecz gonił mecz tej jesieni 1947 roku. W kadrze brakowało już Szczepaniaka i młodszego z braci Pieców, pojawił się natomiast bramkarz Skromny i wrócił Barwiński. W dobrych nastrojach jechano do Belgradu. Skoro tak dobrze poszło nam w Skandynawii... Dziś można zauważyć, że Polacy na rok przed olimpiadą w Londynie minimalnie, ale po równej walce przegrali pojedynek ze złotymi medalistami, natomiast doznali klęski z Jugosławią, finalista tego olimpijskiego turnieju — „plavi" ulegli Szwedom 1:3, ale biało-czerwonych rozgromili wysoko. To nie pierwsza w dziejach nasza dotkliwa porażka z tym rywalem, ale tym razem niezwykła. Na strzelenie siedmiu goli Jugosłowianie potrzebo- Jerzy Jurowicz JUG -POL 7:1 (7:0) 89 (+12) 19.10.1947 niedziela 15.15 Belgrad stadion JNA (-25000) Constantin „Tica" Iliescu ROM JUG: Franjo Śośtarić — Branko Stanković, Ivan Horvat, Ivan Oźegović — Zlatko Ćajkovski, Miodrag Jovanović — Prvoslav Mihajlović, Rajko Mitić, Jovan Jezerkić, Stjepan Bobek, Żeljko Ćajkovski. Selekcjonerzy — Milorad Arsenijević i Aleksandar Tirnanić. POL: Jerzy Jurowicz (46 Henryk Skromny) — Jan Włodarczyk, Tadeusz Parpan (k), Stanisław Flanek (46 Antoni Barwiński) — Mieczysław Szczurek, Henryk Gajdzik — Tadeusz Hogendorf (46 Stanisław Baran), Mieczysław Gracz, Henryk Spodzieja, Gerard Cieślik, Maksymilian Barański. Selekcjonerzy — Karol Bergtal, Czesław Krug i Andrzej Przeworski, trener Wacław Kuchar. • 1:0 Bobek 4, 2:0 Jezerkić 10, 3:0 Mitić 11 głową, 4:0 Jezerkić 20, 5:0 Jezerkić 21, 6:0 Jezerkić 28, 7:0 Bobek 35, 7:1 Cieślik 78. NOTA • po raz pierwszy polski bramkarz przepuścił w jednej grze aż siedem goli — wcześniej raz straciliśmy więcej, ale obciążyło to konta dwóch graczy (także w przegranym spotkaniu z Jugosławią, ale 3:9, też w Belgradzie, w 1936 —Jezerkić stał się drugim graczem, który strzelił w jednym spotkaniu cztery gole Polsce, a pierwszym był jego rodak Marjanović w 1936); nigdy wcześniej nie zdarzyło się natomiast stracić aż siedmiu goli w jednej połowie i nigdy się nie zdarzy! Jedyny debiutant zmienił w bramce partnera i zachował czyste konto; nikt nie pożegnał się z reprezentacją mimo klęski! Najstarszy — Hogendorf (28 i 304), najmłodszy — Cieślik (20 i 173); przeciętna wieku — 26,07 (po zmianach 25,67). Zawodnicy siedmiu klubów (po trzech z AKS, ŁKS i Wisły, dwaj z Legii). Rezerwowi — Edward Brzozowski i Zygmunt Kulawik. Honorowy gol Cieślika dwusetnym w oficjalnych meczach, a to trafienie kończyło też serię pięciu kolejnych meczów z bramkami tego piłkarza (rekord!). ROM - POL 0:0 (0:0) 90 (+12) 26.10.1947 niedziela 15.30 Bukareszt stadion Giulesti (~ 15000) Arpad Kamarassy HUN ROM: Robert Sadowski — Costica Marinescu, losif Ritter, luliu Darok — Gheorghe Bacut (k), łon Siclovan — Ladislau Incze (46? losif Covaci), Bazil Marian, Gheorghe Vaczi, Francisc Spielmann, Nicolae Dumitrescu. Trener ? POL: Henryk Skromny — Jan Włodarczyk, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński — Edward Brzozowski, Henryk Gajdzik — Tadeusz Hogendorf (46 Stanisław Baran), Mieczysław Gracz, Henryk Spodzieja (16-23 zastępował go Zygmunt Kulawik), Gerard Cieślik, Maksymilian Barański (81 wrócił w roli zmiennika Tadeusz Hogendorf). Selekcjonerzy — Karol Bergtal, Czesław Krug i Andrzej Przeworski, trener Wacław Kuchar. NOTA 0 pierwszy powojenny, a drugi w całej historii mecz bez bramek (wcześniej zdarzyło się to w 1925 z Estonią w Tallinie); w dziesiątej grze z Rumunią—pierwszym rywalem, z którym stoczyliśmy drugie spotkanie po wojnie. Tylko jeden debiutant, ale dwóch graczy żegnających się z reprezentacją. Cztery zmiany w meczu, ale z udziałem raptem... sześciu zawodników. Najstarszy — Hogendorf (28 i 311), najmłodszy — Cieślik (20 i 341); przeciętna wieku — 25,32 (z rezerwowymi 25,83). Piłkarze aż dziewięciu klubów (po trzech z AKS i ŁKS, reszta z jednym reprezentantem). Rezerwowi — Stanisław Flanek, Jerzy Jurowicz i Mieczysław Szczurek. Pierwsza z dwóch gier arbitra. 23 wali niewiele więcej niż pół godziny i załatwili to już w pierwszej połowie. Bronił Jerzy Jurowicz, który do reprezentacyjnego rekordu dopisał kolejną, precedensową historię. Debiutował w Helsinkach, zastępując przez dwie minuty, tuż przed przerwą, poturbowanego Janika, ale już nie wyszedł na drugą część walki. W Belgradzie jako pierwszy w historii w polskiej bramce przepuścił nieszczęsne siedem piłek, aby też nie wyjść już na drugą odsłonę. Co dziwne, zastępujący go debiutant Skromny nie dał się pokonać ani razu, a łaskawi gospodarze dali nam w końcówce szansę na honorowego gola — wykorzystał ją Gerard Cieślik a był to jego kolejny, piąty mecz z trafieniem. Prawdziwym „killerem" polskich nadziei stał się Jovan Jezerkić, który trafił czterokrotnie w niespełna dwadzieścia minut — lepszy wynik w kronikach Jugosławii zanotował dopiero w 1972 Duśan Bajević, strzelając pięć goli w meczu z Wenezuelą. Belgradzki pogrom stał się zimnym prysznicem dla marzeń o sukcesach i mocno ostudził nadzieje na olimpijskie wygrane, o czym w futbolowej centrali rozprawiano od pewnego czasu z nieukrywaną nadzieją. Wprost ze stolicy nieistniejącej już dziś w tamtym kształcie Jugosławii, ekipa udała się do Bukaresztu, gdzie na zakończenie sezonu wywalczyła bezbramkowy remis. Spotkanie z Rumunami nie ma silnej karty w historii, ale proszę zwrócić uwagę na zmiany, jakich dokonywał — zapewne za zgodą kierująceg( ekipą Kruga — trener Wacław Kuchar. Było t( możliwe za zgodą obu rywali, choć dziś takit kombinacje, przypominające zasady obowiązu jące w hokeju lodowym, na piłkarskim boisku s< zakazane. Jednak kto wie, bo istnieją takii pomysły, czy nie wejdą one do futbolowych reguł? Ponieważ w historii występów naszej re prezentacji odnaleźć można bez trudu wiele podobnych przypadków, może powinniśmy je nazywać „polskimi zmianami"? W Bukareszcie praktycznie zakończyła się działalność awaryjnego tercetu selekcjonerów. Przeworski przewodniczył ekipie podczas wyjazdu da Szwecji i Finlandii, Krug kierował ekipę w podróży do Jugosławii i Rumunii, a Bergtalowi już nic nie zostało. Nie rozwiązywano „komisji", bo nie było takiej potrzeby, a na kolejnym walnym zgromadzeniu PZPN, w lutym 1948, wybrano nowego kapitana związkowego. Przypatrując się działalności „tercetu" trudno oprzeć się uwadze, że w czterech grach, a praktycznie w dwóch wyprawach reprezentacji, nie próbował ani na jotę zmieniać koncepcji Henryka Reymana. Wypada uznać to za pewną mądrość, szacunek dla idei poprzednika, a może tylko wybór jedynego sensownego rozwiązania? Brakowało czasu na głębszą analizę czy tworzenie nowych koncepcji, a status tymczasowości, jaki nadano działalności tego grona, nie sprzyjał poszukiwaniu innych dróg. W myśl zasady — nie czyń nic, co mogłoby szkodzić... RAFINERIA NAFTY JEDLICZE TRZECIESKIEGO 14, 38-460 JEDLICZE TEL (48) 131 — 52511 FAX 52323 TLX 323523 OFERUJEMY DO SPRZEDAŻY: OLEJE IHIPOL do przekładni samochodowych * TRANSOL do przekładni zębatych * hydrauliczne HYDROL i BOXOL * maszynowe L-AN i VELOL * silnikowe GALKAR, SUPEROL i LUX * sprężarkowe * cylindrowe OLEJE OPAŁOWE ASFALTY SMARY PLASTYCZNE | do łożysk tocznych * samochodowe * wielofunkcyjne CODZIENNIE, Z WYJĄTKIEM DNI WOLNYCH, od 6.00 do 20.00 ZAPRASZAMY! 24 GfrFL kierującego char. Było to oć dziś takie ly obowiązu- kim boisku są istnieją takie futbolowych ów naszej re- du wiele po- iśmyjenazy- czyła się dzia-nerów. Prze-s wyjazdu do ipę w podróży wi już nic nie ", bo nie było zgromadze-wego kapita- działalności że w czterech prawach re-Wte zmieniać Ja uznać to za poprzednika, "wnego roz-ą analizę czy tymczasowo-na, nie sprzy-myśl zasady ć... ICZE 323523 ekładni VELOL rowe FALTY[ nkcyjne o 20.00 dożywocie dla Alfusa * trzech za jednego * stare i nowe * my na Bałkanach * lwowskie lobby * klasa w lidze * prezydent kibicem * dwa gwizdki w barszczu * zwycięska ambicja * wpadka kopenhaska * igrzyska za kurtyną * juniorska premiera * łokcie kaleki * gdzie ta afera * śląscy szkodnicy * najmłodszy Sąsiadek * ALFUS (Kuchar) 1948 KRUG (Kuchar) 1948 KRUG + J. NOWAK + PRZEWORSKI (Kuchar) 1948 Wspomnienie selekcyjnego tercetu, jaki działał jesienią 1947, odżyło na 31. walnym zgromadzeniu PZPN, w połowie lutego następnego roku. Ciągle obowiązywał statut piłkarskiego związku, który przewidywał funkcję kapitana sportowego oraz określał jego zadania i obowiązki, ale w urzędniczych gabinetach rodziło się już „nowe", a więc bardziej „postępowe". Zgłoszono wniosek o zmianę statutu — zastąpienie jednoosobowej funkcji selekcjonera trzyosobowym „kapitanatem selekcyjnym" na wzór awaryjnie działającej ostatnio „komisji trzech". Delegaci z olejem w głowie mieli jeszcze coś do powiedzenia i odrzucili ten pomysł, choć wyraźnie obserwowało się pierwsze symptomy walki starego, tradycyjnego modelu z owym „nowym", które tyle szkód przyniesie ludziom nad Wisłą, nie tylko wokół sportowych aren. Przeprowadzono podczas zjazdu wybory uzupełniające. Po rezygnacji — jak ogłoszono — niektórych działaczy, wśród awansowanych do władz znalazł się oficer „bezpieki", płk Apolinary Mine-cki, mający radzieckie obywatelstwo, choć przyznający się do polskiego pochodzenia. Zastąpił on... aresztowanego przez swój urząd Jana Władysława Wilczyńskiego. W gronie działaczy byli i tacy, którzy nie zdawali sobie sprawy, że ich dni w piłkarskim działaniu i na wolności są już policzone. W ruchu sportowym pojawiło się słowo „amnestia", charakterystyczne dla owych czasów. Traktowano ją jako „akt wychowawczy, podjęty dla upamiętnienia daty wejścia w życie ustawy o organizacji spraw kultury fizycznej i sportu". Uff! Kapitanem związkowym PZPN wybrano po dyskusji, w której nie pojawił się inny kandydat - Zygmunta Alfusa, reprezentującego Śląski OZPN, choć znanego jako krakowski piłkarz w barwach Cracovii, ale także Jutrzenki, Jehudy i Makabi. W życiu imał się wielu zajęć, imponując przedsiębiorczością i skutecznością działania, choć na piłkarskiej scenie do tej odpowiedzialnej roli predysponowała go głównie prawie trzyletnia działalność w roli kapitana śląskiego okręgu, najsilniejszego w owym czasie w kraju. Miał sporo do powiedzenia, blisko współpracując wcześniej z Henrykiem Reymanem. Mówiono, że znał się na piłce. Zadania, jakie przed nim postawiono, to właściwe przygotowanie zespołu do występu w igrzyskach olimpijskich w Londynie, a także udany start w imprezie, której ze względów politycznych nadano znaczenie wykraczające poza regionalny, tradycyjny do tej pory kształt. To turniej w ramach dziewiątej edycji igrzysk bałkańskich. Tym razem zgromadził nieco inne towarzystwo — zabrakło Grecji, ale obok Jugosławii, Rumunii oraz Albanii a także Węgier, które zadebiutowały w poprzedniej edycji, pojawiły się po raz pierwszy Polska i Czechosłowacja. Nic dziwnego, że zmieniono także nazwę na „turniej bałkańsko-środko-woeuropejski". Zaplanowane na dwa lata rozgrywki przerwano jesienią 1948, gdy okazało się, że jugosłowiański dyktator, towarzysz Josif Broz-Tito okazał się „imperialistycznym sługusem" i nijak nie chciał słuchać poleceń z Kremla. Biało-czerwoni rozegrali w tej imprezie pięć spotkań z dwunastu planowanych i nie zdążyli zmierzyć się tylko z Albanią. Przyjdzie na to czas... Alfus miał więc sporo roboty, wysoko postawioną poprzeczkę, ale nie zamierzał dokonywać rewolucyjnych zmian. Oparł się na piłkarzach sprawdzonych w poprzednim sezonie. Nowymi twarzami w kadrze byli poznaniak Edmund Białas oraz Henryk Bobula, Józef Kohut, Henryk Janduda, Jan Przecherka, „Wałek" Al-szer i „Egon" Kubicki, wszyscy z dobrze znanych mu ośrodków — Krakowa i Śląska. Krakowski rodowód miał też Tadeusz Waśko, reprezentujący stolicę, podobnie jak wywodzący się ze Lwowa Kazimierz Górski — obaj występowali w barwach stołecznej Legii. Zrezygnował natomiast z takich piłkarzy, jak Flanek, Kulawik i Barański, a także Barana, Hogendorfa, Jurowi-cza oraz Brzozowskiego, którzy jednak wrócą, gdy odejdzie Alfus. Praktycznie stracili też szansę Włodarczyk i młodszy z braci Jabłońskich, dla których jedna gra w okresie kapitanatu Alfusa ona 25 Henryk Janduda okazała się pożegnaniem z kadrą. Trenerską robotę wykonywał nadal Wacław Kuchar, choć latem 1948 jego współpracownikiem, jak powiedziano by dziś — asystentem, został Ryszard Koncewicz, który w lipcu przeniósł się z Bytomia do Warszawy, a w PZPN pracował także Tadeusz Foryś. Lwowskie „lobby" zdobywało silną pozycję w piłkarskiej centrali. Lekarzem kadry został dr Józef Garbień, przedwojenny piłkarz Pogoni. Znakomitym ułatwieniem w pracy selekcjonera stało się wznowienie rozgrywek ligowych — w marcu 1948 znów wystartowała ekstraklasa, choć nazywano ją „klasą państwową". Kto nie grał w pierwszej lidze nie miał praktycznie żadnych szans na występy w narodowym zespole — od tej reguły Alfus uczynił wyjątek tylko dla bramkarza Janika. Cotygodniowa ligowa rewia okazała się, jak zresztą w całym świecie, najlepszym przeglądem aktualnych umiejętności potencjalnych kadrowiczów. Kto nie zaistniał na tym szczeblu rozgrywek krajowych, nie miał co marzyć o reprezentacyjnych aspiracjach. Co ciekawe, w gronie debiutujących po wojnie graczy narodowej ekipy jedenastu miało za sobą ligowe mecze przed wojną — to Walter Brom, Edward Brzozowski, Michał Filek, Władysław Giergiel, Mieczysław Gracz, Tadeusz Hogendorf, Jerzy Jurowicz, Stanisław Kaźmierczak, Jan Przecht ka, Henryk Smólski i Henryk Spodzieja. > wszyscy z nich na dłużej zagościli w kadrze Polsl Pierwszy powojenny sezon z występami biał czerwonych rozbudził niemałe nadzieje. Pra nienie nawiązania równorzędnej rywalizacji z e tą było na tyle silne, że marzył się wręcz podb świata. Planowane w styczniu 1948 egzotyczi tournee po Meksyku nie doszło do skutk Pozostała liga, która wystartowała w połów marca, a już 4 kwietnia premiera narodów ekipy — pierwsza z siedmiu w tym sezon potyczka reprezentacyjna jako mecz igrzysk ba kańskich. Ostoją zespołu byli krakowian - „Messu" Gracz w ataku, najlepszy pols piłkarz poprzedniego sezonu, oraz kapitan dri żyny, Tadeusz Parpan na stoperze, który zasłu; na miano gracza roku właśnie w 1948. Parpa fenomenalnym strzałem z dystansu — pona 35 metrów! — uzyskał gola na wagę remis z Bułgarią. Na łamach prasy, a także w gron: fachowców, toczyła się dyskusja na temat miejsc środkowego pomocnika. W systemie WM pełń on rolę środkowego obrońcy. „Wasze miejsc w drużynach zachodniej Europy zajął stoper — na ważniejszy gracz zespołu" — uświadomiali dzier nikarze środkowych pomocników. Z oporan przyjmowało ten fakt wielu naszych trenerów. Remis w Sofii nie satysfakcjonował Zygmunt Alfusa. Dwa tygodnie później, na drugi mecz „tui nieju bałkańskiego" powołał Henryka Janduda który zajął na dłużej miejsce Włodarczyka, a takż — za Barana na pozycję prawoskrzydłowego — Ja na Przecherkę, piłkarzy chorzowskich klubów, AK! i Ruchu. Niespodzianką było także danie szans „Ewaldowi" Cebuli, szóstemu i ostatniemu po woj nie, który miał na koncie reprezentacyjne mecz przed okupacyjną przerwą, (wcześniej byli to Stani sław Baran, Edward Jabłoński, Zygmunt Kulawik Jerzy Piec i Władysław Szczepaniak, nie licząi kadrowicza w okresie międzywojennym, Walter; Broma). Cebula po kontuzji zszedł po kwadransie ale po trwającej ponad trzy lata kolejnej przerwii wróci jeszcze do narodowej drużyny! Spotkanie z Czechosłowacją miało niezwykle uroczystą oprawę. Nadano mu rangę wydarzenie politycznego, a fakt, że po raz drugi w historii ni meczu naszej drużyny pojawił się prezydent kra- BUL - POL 1:1 (1:1) 91 (+12) 04.04.1948 niedziela 17.45(16.45) Sofia stadion Junak (-30000) Miljenko Podubski JUG BUL: Simeon Kostów — Stojan Ormandżijew, Trajczo Petkow, Boris Trankow — Amedeo Klewa, Petar Patew — Borisław Cwetkow, Wasil Spasow, Krum Milew (k), Trendafił Stanków, Petar Argirow. Trener Ljubomir Angełow. POL: Antoni Janik — Jan Włodarczyk, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński — Tadeusz Waśko, Henryk Gajdzik — Stanisław Baran, Gerard Cieślik, Mieczysław Gracz, Edmund Białas, Henryk Bobula. Kapitan związkowy Zygmunt Alfus, trener Wacław Kuchar. • 1:0 Stanków 18 głową, 1:1 Parpan 23. NOTA • pierwsza powojenna gra bez zmian; drugi mecz w Bułgarii i z Bułgarią, drugi w Sofii, drugi na stadionie Junaka i powtórnie zakończony remisem. Spotkanie w ramach igrzysk bałkańsko-środkowoeuropejskich (sic!). Trzech debiutantów, zaś dla Włodarczyka pożegnalny występ. Najstarszy — Gracz (28 i 245), najmłodszy — Cieślik (20 i 341); przeciętna wieku — 26,57. Zawodnicy znów aż z dziewięciu klubów, a po dwóch tylko z ŁKS i Cracovii (po raz pierwszy z poznańskiego Lecha). Rezerwowi — Henryk Janduda, Henryk Skromny, Henryk Spodzieja i Mieczysław Szczurek. 26 GŁPŁ . Jan Przecher-Spodzieja. Nie kadrze Polski. stepami biało-ladzieje. Prag-ywalizacji z eli-; wręcz podbój '48 egzotyczne o do skutku, tła w połowie :ra narodowej ' tym sezonie cz igrzysk bał-krakowianie jlepszy polski z kapitan dru-, który zasłuży 1948. Parpan nsu — ponad wagę remisu akże w gronie i temat miejsca nie WM pełnił Wasze miejsce |ł stoper — naj-domiali dzien-v. Z oporami eh trenerów. wal Zygmunta "ugi mecz „tur-ryka Jandudę, rczyka, a także dlowego — Ja-1 klubów, AK S : danie szansy niemu po woj-itacyjne mecze :j byli to Stani-nunt Kulawik, ak, nie licząc mym, Waltera )o kwadransie, lejnej przerwie ało niezwykle ?ę wydarzenia i w historii na rezydent kra- Podubski JUG Petar Patew — omir Angełow. lenryk Gajdzik tan związkowy igi na stadionie eh (sic!). Trzech ieślik(20i341); po raz pierwszy rsław Szczurek. ju, też ma swoją wymowę. Bolesław Bierut przybył w towarzystwie Roli-Żymierskiego oraz licznej świty rządowej. To zainteresowanie aparatu władzy nie wynikało z wyjątkowej popularności futbolu w tych kręgach służyło instrumentalnym interesom, zwłaszcza propagandowej „potrzebie integracji obozu postępu i pokoju". Urzędasy piłkarskie starały się tak bardzo, że do prowadzenia tego spotkania zaproszono aż... dwóch arbitrów zagranicznych. Jak się okazało, na próżno przyjechał Rumun Constantin „Tica" Iliescu, który w poprzednim sezonie prowadził nam wysoko przegrany mecz z Jugosławią w Belgradzie. To jasne, że musiał ustąpić wobec przyjazdu arbitra radzieckiego, ale w tym przypadku postawiono na znakomitego fachowca — Nikołaj Łatyszew w przyszłości dostąpił najwyższego zaszczytu, jaki może spotkać specjalistę w tym POL - CZE 3:1 (2:0) 18.04.1948 niedziela 16.00 Warszawa Stadion Wojska Polskiego ( + 40000) Nikołaj G. Łatyszew ZSR POL: Antoni Janik — Henryk Janduda, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński — Tadeusz Waśko, Henryk Gajdzik — Jan Przecherka, Mieczysław Gracz, Edward Cebula (17 Henryk Spodzieja), Gerard Cieślik, Henryk Bobula (11 Edmund Białas). Kapitan związkowy Zygmunt Alfus, trener Wacław Kuchar. CZE: Theodor Reimann — Stanislav Kocourek, Kareł Kolsky (17 Josef Marko), Jif i Zastera — Ladislav Koubek, Antonin Bradać — Vaclav Kokśtein, Bedfich Vacek, Jaroslav Cejp, Josef Bican (k), Josef Hronek. Trener Antonin Vodićka. • 1:0 Cieślik 7, 2:0 Gracz 15, 2:1 Kokśtein 58, 3:1 Spodzieja 83. NOTA • pierwsza powojenna wygrana w kraju, pierwsza po prawie dziewięciu latach przed własną widownią, w 25. spotkaniu w stolicy. Debiut dla dwóch piłkarzy, pożegnanie dla jednego (Białas w dwa tygodnie po pierwszej grze). Najstarszy — Cebula (31 lat i 27 dni, debiutujący jeszcze przed wojną), najmłodszy — Cieślik (20 i 355); przeciętna wieku — 26,28 (po zmianach 26.68). Gracze z ośmiu klubów — aż sześciu z Chorzowa (AKS i Ruch miały po trzech piłkarzy, Cracovia dwóch). Rezerwowi—Józef Oprych, Henryk Skromny, Mieczysław Szczurek i Jan Włodarczyk. W roli arbitra niespełna 35.1etni Rosjanin, który czternaście lat później prowadzić będzie finał MŚ'62; pierwszy w meczu Polski sędzia z ZSRR. Po raz drugi w historii, chyba jedyny po wojnie (sic!) na widowni głowa państwa — prezydent Bolesław Bierut. Drugi mecz w ramach igrzysk bałkańsko-środkowoeuropejskich. Fotografia zespołu na wkładce. fachu. Poprowadził decydującą o tytule mistrza świata grę MŚ w 1962. Na stadionie Wojska Polskiego Łatyszew nie popełnił błędu. Przeciwko znakomitej „jedenastce" rywali, którzy do tej pory regularnie w oficjalnych meczach łoili nam skórę, czterokrotnie schodząc z placu w roli zwycięzców, nasz zespół przystąpił niesłychanie zmobilizowany i chyba doskonale przygotowany. Polacy zagrali w białych koszulach i — po raz pierwszy! — błękitnych spodenkach, aby tradycyjnie czerwone nie kłóciły się z barwą koszulek rywali. Walka od pierwszej minuty była niezwykle twarda, zacięta, a dla gospodarzy wyjątkowo pomyślna — najpierw Cieślik, a potem Gracz, swoimi trafieniami uzyskali dwubramkowe prowadzenie już po kwadransie. Oba gole okupione zostały kontuzjami. Przy pierwszej akcji urazu doznał lewoskrzydłowy 92 (+12) Po raz pierwszy po wojnie, a drugi w historii — prezydent naszego państwa na meczu reprezentacji Polski. Po Ignacym Mościckim tym razem Bolesław Bierut (w górnym rzędzie, w jasnym garniturze), podczas odgrywania hymnów; w prawym dolnym rogu trener biało-czerwonych, Wacław Kuchar GŁŻl. 27 Protokolarna fotka przed meczem Polska-Czechosłowa-cja. Od lewej — Filip Kmiciński, Josef Bican, Nikołaj Łatyszew, Tadeusz Parpan i Maksymilian Schneider Od lewej: Jan Przecherka, Gerard Cieślik i Henryk Alszer, trzech muszkieterów chorzowskiego Ruchu Bobula i wkrótce zastąpił go Białas, zaś przy drugiej — po starciu Cebuli ze stoperem rywali, Karelem Kolsky'm (po latach selekcjonerem sąsiadów), obaj zeszli z boiska. Niech to świadczy o zaciętości pojedynku, a ostra walka trwała aż do końca. Po przerwie z wielu dogodnych sytuacji wykorzystano tylko po jednej dla obu stron. — trzecią bramkę dla Polski niektórzy sprawozdawcy zapisali jako „główkę" Białasa, ale piłka wpadła do siatki po uderzeniu Spodziei jeszcze przed linią. Ten sukces ożywił nadzieję na udany start olin pijski, a nasz zespół — o czym jeszcze głośno ni mówiono — został już zgłoszony do igrzysk. Pi karze w nagrodę dostali prawo zakupu w jednyr z rządowych sklepów — „za żółtymi firankami' jak mówiła ulica. Wspomina Gerard Cieślik: - „To był mecz, który na zawsze pozosta w moich wspomnieniach. Daliśmy z siebie wszyst ko, walka trwała na każdym skrawku boiska. San nie wiem, skąd brała się ta determinacja? Umiejęt nościami może nieco ustępowaliśmy Czechom, ali ambicją zdołaliśmy ich pokonać. No i wiarą Pamiętam, że wcześnie rano prawie wszyscy gra cze poszli do kościoła na niedzielną mszę. Nie którzy nazywali mnie „medalikorz", ale nic sobii z tego nie robiłem. Dla mnie niedziela bez msz; świętej nie była niedzielą. Mieszkaliśmy podczas przedmeczowego zgrupowania w sali gimnastycznej na stadionie Legii, spaliśmy na piętrowych łóżkach, ale humory nam dopisywały. To przed-meczowe zgrupowanie prowadził „Profesor", jak nazywano Wacka Kuchara, a po raz pierwszy pojawił się też Ryszard Koncewicz, pełniący obowiązki masażysty". Dwa miesiące po tym znakomitym spotkaniu, najcenniejszej wygranej bodaj aż do 1957 roku, do zwycięstwa z ekipą ZSRR, biało-czerwonym przytrafiła się historyczna wpadka. Na stadionie Idraetsparken w Kopenhadze doznaliśmy najwyższej porażki w dziejach — Duńczycy zdobyli aż osiem goli, Polacy żadnego. Wszystkie piłki przepuścił do siatki Henryk Skromny, choć za swój występ nie był szczególnie krytykowany. Dość powiedzieć, że Alfus i Kuchar nie zdecydowali się na zmianę, choć na ławce rezerwowych siedział Bronisław Jakubik, bramkarz krakowskiej Garbarnii. To spotkanie jest pamiętne nie tylko dla dokumentalistów, tworzących listy rekordów. Także dla Kazimierza Górskiego, który jedyny raz pojawił się w zespole reprezentacyjnym. Wytrwał na boisku niewiele ponad pól godziny, a po kontuzji ustąpił miejsca Józefowi Kohutowi. Aby sprawić przyjemność Panu Kazimierzowi powiedzmy, że w tym momencie nasz zespół przegrywał tylko jedną bramką. Niech pozostanie też anegdotą stwierdzenie, że w istocie Górski nigdy nie zagrał w biało-czerwonym stroju. Polacy wystąpili bowiem w niebieskich koszulkach i białych spodenkach, zaś gospodarze prezentowali się jako czerwono-biali. Ciekawe, ale nikt nie potrafił wskazać przyczyn niezwykłej wpadki. Skład na następny mecz niewiele bowiem odbiegał od kopenhaskiego ustawienia; praktycznie tylko dla Górskiego kopenhaska klęska była pożegnaniem z reprezentacją, choć raz jeszcze będzie rezerwowym. Po latach pojawiła się analiza, że „duńscy napastnicy przechodzili przez naszą ofensywę jak przez dziurawe sito. Dlaczego? Lekkomyślnie, bez sprawdzenia i dostatecznego przygotowania polecono naszej drużynie grać systemem WM. W efekcie panował chaos, nieporozumienia, kto i co ma robić — co skwapliwie wykorzystali rywale". Przepraszam, 28 Gan. any start olim-cze głośno nie o igrzysk. Pił-upu w jednym ni firankami", d Cieślik: wsze pozostał siebie wszyst-.u boiska. Sam acja? Umiejęt-Czechom, ale No i wiarą. ; wszyscy graną mszę. Nie-'. ale nic sobie :iela bez mszy liśmy podczas Ii gimnastyczna piętrowych »ły. To przed-Profesor", jak raz pierwszy pełniący obo- 'm spotkaniu, lo 1957 roku, !o-czerwonym Na stadionie znaliśmy naj-iczycy zdobyli 'szystkie piłki mny, choć za krytykowany. I r nie zdecydo-rezerwowych karz krakow-pamiętne nie jcych listy re-rskiego, który eprezentacyj-le ponad pół jsca Józefowi ść Panu Kazi-omencie nasz amką. Niech ie, że w istocie wonym stroju. ¦skich koszul-spodarze pre- »skazać przy-astępny mecz openhaskiego jórskiego ko-z reprezenta-¦ym. Po latach pastnicy prze-rzez dziurawe ! sprawdzenia lecono naszej ekcie panował a robić — co Przepraszam, kto polecił?! Ba, zapomniano, ze znakomici rywale mieli swój wielki dzień i nie byli to przeciętni gracze. „Duński wysyp" talentów objawił się w wielu ligach europejskich. Najtrudniejsze zadanie miał red. Witold Dobrowolski, który prowadził transmisję radiową od 20 minuty. „Rozpocząłem pełen nadziei, podkreślałem dobrą grę rodaków, bo z początku szło im nieźle, ale gdy zaczęły sypać się gole i ja straciłem głowę" — wspominał po latach, bo i jemu ta relacja „nie wyszła". Wokół spotkania narosło wiele nieporozumień. Jeszcze w 1962 na łamach „Sportu" przytoczono anegdotę, którą ponoć opowiadał Gerard Cieślik. Otóż kapitan związkowy Alfus miał tuż przed grą zapewniać w szatni piłkarzy, że ,jak wygracie ten mecz, to pojedziecie na olimpiadę. No i dlaczego nie wygraliśmy? Staraliśmy się, ale nic nie pomogło, bo Duńczykom powiedziano to samo!" Nie jest prawdą, że wysoka przegrana spowodowała absencję polskich piłkarzy w Londynie. Przyczyn szukać należy w decyzjach władz poli- DAN - POL 8:0 (4:0) 26.06.1948 sobota 19.30 Kopenhaga stadion Idraetsparken (-38000) Edvin Pedersen NOR DAN: Eigil Nielsen — Poul Petersen, Viggo Jensen, K. Bastrup-Birk (46? Knud B. Overgaard) — Axel Piilmark, Ivan Jensen — Johannes Plóger, Karl Aage Hansen (k), Knud Lundberg, John F. Hansen, Carl Aage Praest. Trener ? POL: Henryk Skromny — Henryk Janduda, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński — Tadeusz Waśko, Marian Jabłoński — Jan Przecherka, Mieczysław Gracz, Kazimierz Górski (34 Józef Kohut), Gerard Cieślik, Henryk Bobula. Kapitan związkowy Zygmunt Alfus, trener Wacław Kuchar. • 1:0 K.A. Hansen 26 głową, 2:0 Praest 39, 3:0 J. Hansen 44, 4:0 J. Hansen 45, 5:0 Praest 73, 6:0 Plóger 78, 7:0 K.A. Hansen 87 głową, 8:0 Praest 88. NOTA • dziesiąty mecz po wojnie, ale... najwyższa porażka w dziejach polskiej reprezentacji! Po raz pierwszy i jedyny polski bramkarz przepuścił osiem goli, choć nie był najsłabszym graczem na boisku. Smutny debiut dla Górskiego (w jedynej, jednocześnie pożegnalnej grze reprezentacyjnej), także debiut jego zmiennika. Najstarszy — Gracz (28 i 328), najmłodszy — Cieślik (21 i 58); przeciętna wieku — 27,77 (po zmianie 25,75). Piłkarze sześciu klubów (po trzech z Legii i Cracovii, po dwóch z Ruchu i Wisły). Rezerwowi — Stanisław Flanek, Bronisław Jakubik i Mieczysław Szczurek oraz Henryk Alszer, który pozostał w kraju. tycznych. Zaostrzające się stosunki wschód-za-chód, coraz widoczniejsza żelazna kurtyna między granicami obozów, nabierająca coraz realniejszych kształtów zimna wojna, widoczna także na stadionach — ograniczały szanse sportowców na normalną rywalizację międzynarodową. Wyjazd licznej ekipy do Londynu nie był mile widziany przez komunistyczne władze — pamiętajmy, że ZSRR jeszcze nie zdecydował się na udział w ruchu olimpijskim, a jego sojusznikom nie wypadało demonstrować ruchów w innym rytmie, niż wielki brat. Oto fakty — 19 maja 1948 wiceprezes PZPN, inż. Przeworski, oficjalnie oświadczył, że związek zrezygnował z olimpijskiego występu futbolistów. Za kulisami działał jednak akurat odwrotnie — ten sam Andrzej Przeworski, jako przewodniczący Komisji Sportowej Polskiego Komitetu Olimpijskiego... zgłosił drużynę piłkarską do igrzysk! Można domniemywać, że nie mając na to zgody władz państwowych, pragnął dokonać w terminie formalnego zgłoszenia z nadzieją, że dobrymi wyni- 93 (+12) Od lewej: kapitan związkowy Zygmunt Alfus, Tadeusz Parpan (kapitan), Henryk Skromny, Henryk Bobula, Antoni Barwiński, Henryk Janduda, Kazimierz Górski, Marian Jabłoński, Jan Przecherka, Gerard Cieślik, Mieczysław Gracz, Tadeusz Waśko Gej*. 29 kami reprezentacji przekona decydentów o potrzebie olimpijskiego startu. Ta taktyka miała pewne szanse powodzenia, ale tylko w przypadku spektakularnych sukcesów — wygrana z Czechosłowacją podtrzymała nadzieje, ale porażka w Kopenhadze definitywnie je przekreśliła. Należy się jednak obawiać, że nawet ewentualny sukces w Kopenhadze nie spowodowałby zmiany postanowienia najwyższych władz. Jeszcze przed historycznym występem Polaków w Kopenhadze, 23 czerwca 1948 w Londynie, odbyło się losowanie olimpijskiego turnieju fut-bolistów. Losowano tylko te kraje, które w terminie dokonały formalnego zgłoszenia. Wśród uczestników była i Polska! Nasi piłkarze wylosowali drużynę USA, a więc najgorszego pod względem politycznym rywala, jakiego można było sobie wyobrazić. Amerykanie nie byli silni, co wykazał ich mecz z Włochami w następnej rundzie (0:9!), a nam pozostaje dziś na otarcie łez odnotować zapowiedź spotkania na arenie Arsenału — Highbury. W oficjalnym wydawnictwie olimpijskim zweryfikowano niedoszłą grę jako wo. dla rywali -- w ich szeregach występowało kilku graczy polskiego pochodzenia. O tym, że tak właśnie było, nikt do tej pory w Polsce nie pisał. Wielokrotnie natomiast pisano oczywistą nieprawdę. „Ten pogrom zadecydował o dymisji Zygmunta Alfusa" — przez ponad ćwierć wieku przekonywał wielokrotnie red. Mieczysław Szymkowiak na łamach „Sportu" i ,,Piłki Nożnej" (w naszym archiwum jest kilka wycinków tej treści, z różnych lat). We wszystkich bilansach osiągnięć selekcjonerów reprezentacji Polski z uporem godnym lepszej sprawy Szymkowiak zalicza Alfusowi tylko trzy mecze, na kopenhaskiej przegranej kończąc jego kadencję. Potwierdza tę nieprawdziwą, kłamliwą wersję także w dokumentacji wydawnictwa PZPN, głośnej już „księ- dze-bublu", opublikowanej w końcu 1994. Uż wam słów „kłamliwa wersja", gdyż nie może być mowy o żadnej omyłce; trudno bowie posądzać autora o amnezję, skoro jego związi z dymisją Alfusa był wręcz bezpośredni, chi w zupełnie innych okolicznościach. Otóż Alfus pełnił obowiązki kapitana zwią kowego jeszcze przez ponad trzy miesiące, przyg towując i kierując zespołem narodowym w dwói następnych meczach — w końcu sierpnia z Jug sławią oraz we wrześniu z Węgrami. Pierws: z nich poprzedziło tygodniowe zgrupowanie w C wocku, na którym po raz pierwszy w roli porno nika trenera Wacka Kuchara i asystenta z pra\ dziwego zdarzenia — pojawił się Ryszard Ko cewicz. Po latach ,,Messu" Gracz zwierzał się, : „do tego spotkania przygotowywał nas Koncewic Już nie graliśmy w „ciemno", bez ładu i skład Wprowadził pewną myśl taktyczną, wyjaśnił, co i jest WM, magiczny kwadrat... Podkreślał ogromi rolę łączników, stawiał indywidualne zadania przt każdym z zawodników. Gonił nas po całym boisk trzymał w sali przy tablicach"... Czy było to już przy okazji meczu z Jugosławii trudno traktować jako pewnik. „Messu" zwii rzając się red. Jerzemu Lechowskiemu zapewni bowiem także, iż „Jugosławia wygrała tylko 1:1 Jakże wspaniale bronił Beara!" Sęk w tym, i w bramce ,,plavich" stał w tym dniu zupełnie inn bramkarz, a nie legendarny Vladimir Bear; Opowieściom dawnych asów wypada wierzyć, al ich słowa trzeba sprawdzać! Faktem jest, że n stołeczny stadion jugosłowiańska ekipa przybył owiana nimbem znakomitych gier na igrzyskacł Srebrni medaliści olimpijscy pokazali się w Wai szawie w najsilniejszym składzie, prezentują wyborną formę, choć gospodarze niewiele ir ustępowali. Zadebiutował w szeregach białe czerwonych Henryk „Wałek" Alszer, znakomit POL - USA IO 30.07.1948 piątek 18.30 Londyn stadion Highbury ? NOTA 0 mecz nie doszedł do skutku po wycofaniu reprezentacji Polski decyzją PZPN z 28 czerwca. Ekipa USj uzyskała walkowerem awans do 1/8 finału, zaś w tej fazie w Brentford Amerykanie przegrali z Włochami 0:9! POL - JUG 0:1 (0:0) 94 (+12) 25.08.1948 środa 17.30 Warszawa Stadion Wojska Polskiego (~ 38000) Jozef Nemćovsky CZ1 POL: Antoni Janik — Henryk Janduda, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński — Tadeusz Waśko, Henryk Gajdzil — Jan Przecherka, Mieczysław Gracz, Henryk Alszer, Gerard Cieślik, Henryk Bobula. Kapitan związkowy Zygmun Alfus, trener Wacław Kuchar (współpraca Ryszard Koncewicz). JUG: Franjo Sośtarić — Miroslav Brozović (k), Miodrag Jovanović, Branko Stanković — Zlatko Ćajkovski, Aleksanda Atanacković — Bernard Vukas, Rajko Mitić, Kosta Tomaśević, Stjepan Bobek, Żeljko Ćajkovski. Selekcjonerze — Miodrag Arsenijević i Aleksandar Tirnanić. • 0:1 Mitić 24. NOTA 0 drugi rywal, z którym starliśmy się po raz drugi po wojnie, ale i tym razem przegrana — drugi w Warszawie, w trzecim meczu powojennym; spotkanie z aktualnym wicemistrzem olimpijskim. Pierwszy pojedynel od czerwca 1933 (mecz z Belgią), w którym Polacy w roli gospodarzy nie zdobyli choćby jednego gola, a czwarty d< tej pory w oficjalnych kronikach. Jedyny debiutant — Alszer, szósty w historii po 30. urodzinach; gra bez pożegnań Najstarszy — debiutujący... Alszer (30 lat i 110 dni), najmłodszy — Cieślik (21 i 118), przeciętna wieku — 26,53 Piłkarze z siedmiu klubów (trzech z Ruchu, po dwóch z AKS i Cracovii). Trzeci mecz w ramach igrzysk bałkańsko srodkoeuropejskich. Rezerwowi — Stanisław Flanek, Robert Gronowski, Henryk Skromny i Mieczysław Szczurek Słowacki sędzia poprowadzi jeszcze trzy mecze Polski w następnym roku. 30 Gru?* Jemćovsky CZE , Henryk Gajdzik ązkowy Zygmunt >vski, Aleksandar d. Selekcjonerzy jgrana — druga rwszy pojedynek rola, a czwarty do ra bez pożegnań. i wieku — 26,53. rżysk bałkańsko-zysław Szczurek. icu 1994. Uży-yż nie może tu "udno bowiem o jego związek pośredni, choć i. apitana związ-iesiące, przygo-3wym w dwóch ierpnia z Jugo-rami. Pierwszy jpowanie w Ot-' w roli pomoc-ystenta z praw- Ryszard Kon-zwierzał się, że nas Koncewicz. ! ładu i składu. , wyjaśnił, co to , kreślal ogromne e zadania przed o całym boisku, u z Jugosławią, ..Messu" zwie-iemu zapewnia grała tylko 1:0. Sęk w tym, że u zupełnie inny ladimir Beara! ida wierzyć, ale tem jest, że na ekipa przybyła na igrzyskach, zali się w War-e, prezentując ze niewiele im eregach biało-zer, znakomity rwca. Ekipa USA Włochami 0:9! winien mieć miejsce w narodowej drużynie. Powołał go do kadry już przed wyjazdem do Kopenhagi, ale ,,Wałek" nie dostał paszportu. Kolejny świetny mecz przeciwko ,,plavim" rozegrał Tadeusz Waśko, prawy pomocnik, piłkarz o ogromnym talencie, choć dla biało-czerwonych grał tylko w jednym sezonie. Nie dopisało zdrowie, zabrakło charakteru, aby stać się jednym z najlepszych w kronikach... Piąty mecz pod wodzą „Szymka" Alfusa, raz jeszcze w Warszawie, nie przyniósł wygranej. 95 (+12) piłkarz, świetny na wszystkich pozycjach w ataku, od prawego do lewego skrzydła! Przez trenerów ustawiany niemal za każdym razem w innej roli bez trudu potrafił wywiązać się z powierzonych mu zadań. Jego wielki talent zmarnowała wojna, ale debiutując już po trzydziestych urodzinach w lidze i wkrótce potem w kadrze potrafił jako napastnik utrzymać się w reprezentacyjnej formie przez następne siedem lat! W polskim futbolu, wśród napastników, jest to absolutny ewenement. Alfus nie miał wątpliwości, że Alszer POL - HUN 2:6 (1:3) 19.09.1948 niedziela 16.00 Warszawa Stadion Wojska Polskiego (-45000) Jaroslav Vlcek CZE POL: Antoni Janik—Henryk Janduda, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński — Tadeusz Waśko, Mieczysław Szczurek — Henryk Bobula, Mieczysław Gracz, Józef Kohut, Gerard Cieślik, Eugeniusz Kubicki. Kapitan związkowy Zygmunt Alfus, trener Wacław Kuchar. HDN: Gyula Grosics — Ferenc Rudas, Janos Bórzsei, Sandor Balogh (k) — József Bozsik, József Zakarias — Bela Egresi, Ferenc Szusza, Ferenc Deak, Nandor Hidegkuti, Matyas Tóth. Trener Marton Bukovi oraz selekcjonerzy — Gusztav Sebes, Gyula Mandl i Tibor Gallovich. • 0:1 Bozsik 20, 0:2 Deak 25, 0:3 Szusza 29 głową, 1:3 Kohut 37, 2:3 Cieślik 68 głową, 2:4 Deak 69, 2:5 Tóth 72, 2:6 Hidegkuti 81. NOTA 0 czwarty mecz po wojnie w kraju i w stolicy, i trzecia porażka, tym razem w rewanżu za ostatni przedwojenny mecz nad Wisłą, wygrany z Węgrami na tym samym stadionie, ciągle z tym samym, aktualnym wicemistrzem świata. Czwarty mecz w ramach igrzysk bałkańsko-środkowoeuropejskich. Janik pierwszym bramkarzem, który po raz drugi przepuścił pół tuzina goli. Debiut i pożegnalny wystąp dla Kubickiego, pożegnanie także dla Janika i Bobuli. Najstarszy — Gracz (29 i 47), najmłodszy — Cieślik (21 i 143), przeciętna wieku — 26,05. Zawodnicy siedmiu klubów (po dwóch z Cracovii, Wisły, Ruchu i Legii). Ważna data dla naszego futbolu — w tym samym dniu w Budapeszcie debiutowała polska reprezentacja B, a dzień wcześniej w Łodzi — juniorzy. Rezerwowi — Henryk Czapczyk, Henryk Gajdzik, Kazimierz Górski, Edward Motyka, Jan Przecherka i Henryk Skromny. Sędzia Vlćek w drugim z sześciu meczów Polski. G6J1. Od lewej: Mieczysław Gracz, Tadeusz Waśko, Józef Kohut, Gerard Cieślik, Eugeniusz Kubicki, Henryk Janduda, Antoni Barwiński, Henryk Bobula, Mieczysław Szczurek, Antoni Janik, Tadeusz Parpan (kapitan) 31 W rewanżu za porażkę w 1939, na tym samym stadionie Wojska Polskiego, Węgrzy okazali się zdecydowanie lepsi od gospodarzy. Selekcjoner przeciwstawił Madziarom ekipę tylko w jednym punkcie różniącą się od zespołu z poprzedniego spotkania z Jugosławią — wrócił na boisko w reprezentacyjnym stroju Mieczysław Szczurek, a „Gerard" Gajdzik zajął miejsce wśród rezerwowych. Alfus był konsekwentny i zdecydowany — dokonując wyboru kadrowiczów zastanawiał się solidnie, ale wybrańcom wierzył niemal bezgranicznie. Polacy, znów w biało-czerwonych kostiumach, nie mieli wiele do powiedzenia w grze przeciwko drużynie, która już wkrótce miała zawojować świat. Skład rywali charakterystyczny dla epoki „przełomu" w ich kronikach, ale skuteczność — wręcz imponująca. Jednym z najlepszych w naszym zespole uznano jednak bramkarza, „Wernera" Janika, choć po raz drugi zdarzyło mu się przepuścić pół tuzina piłek do siatki. Nie podzielał tej opinii wiceprezes PZPN, ongiś reprezentacyjny gracz na bramkarskiej pozycji, inż. Andrzej Przeworski. Nie krył on pretensji pod adresem Janika, bowiem Ślązak wystąpił z ochraniaczami na łokciach, a tę nowinkę zafundował mu jeden z fanów jego talentu. Przeworski pienił się (wypowiedź na łamach „PS"): Najmniej podobał mi się Janik. Kto słyszał, by bramkarz zakładał jakieś nałokietniki. Kaleki nie powinny grać w piłkę. Nie każdy specjalista potrafi nadążyć za zmieniającą się modą i zrozumieć postęp, jaki dokonuje się w doskonale znanej mu skądinąd dziedzinie. Wróćmy do Alfusa — jako pierwszy w kronikach polskiego futbolu selekcjoner, nazywany kapitanem związkowym, zatwierdzał składy aż trzech zespołów reprezentacyjnych. Z Węgrami grano bowiem na trzech frontach. Najważniejszy był mecz pierwszych drużyn w Warszawie, ale konfrontacja miała miejsce równocześnie także na dwóch innych stadionach. W tym samym dniu po raz pierwszy w oficjalnym meczu wystąpiła Polska B, ulegając węgierskim rezerwom w Budapeszcie aż 0:8. Biało-czerwonych prowadził Ryszard Koncewicz, a na ławce rezerwowych rywali siedział słynny wkrótce Ferenc Puskas. Dzień wcześniej, w sobotę w Łodzi, po raz pierwszy w historii zaprezentowała się natomiast reprezentacja Polski juniorów. W kategorii do lat 18 pokonała węgierskich rówieśników (Meszaros, Palotas, Czibor, Józ-sef Toth!) po bramce Ludwika Poświata. Na prawym skrzydle doskonale spisywał się młodziutki Wacław Sąsiadek z katowickiej Pogoni — przypominamy ten fakt dlatego, że niebawem otrzyma on powołanie do kadry pierwszej reprezentacji... To ciągle Alfus ustalał, a raczej zatwierdzał skład reprezentacji. W przypadku juniorów przygotowaniem zespołu zajmowali się Zygmunt Jesionka i Tadeusz Foryś, ale formalnie za wszystko odpowiadał Alfus. Kto śmie odbierać mu po latach to prawo? Wtedy, w końcu września 1948, zbierały się nad jego osobą czarne chmui Planowany dwa tygodnie po spotkaniu z Wę rami kolejny mecz w turnieju igrzysk bałkański z Rumunią, wyznaczono po raz pierwszy w Ch rzowie, na stadionie Ruchu — wówczas najwię szej arenie w kraju, pojemniejszej niż stołeczi stadion Wojska Polskiego. Niespodziewanie d opinii publicznej, ale w okolicznościach dóbr znanych działaczom piłkarskiej centrali — 1 pa dziernika 1948 kapitan związkowy PZPN, Zy munt Alfus składa rezygnację ze swej funkcji. Ni nie próbuje odwieść go od tej decyzji, bo i łamach „Przeglądu Sportowego" w numer: z 4 października 1948 opublikowano znamieni „komunikat specjalnej komisji Głównego Urzec Kultury Fizycznej oraz Polskiego Związku Piłl Nożnej", podpisany przez ppłk. Czarnika z óv czesnego „ministerstwa" sportu oraz grupę dzi; łączy piłkarskiej centrali - Andrzeja Przewo skiego, Jana Nowaka, Maksymiliana Schneidei oraz ... Mieczysława Szymkowiaka. Dotycz; on tak zwanej „afery w chorzowskim AKS". K( munikat zatytułowano zgodnie z ówczesną mc dą — „Dożywotnia dyskwalifikacja szkodnikó sportu ludowego na Śląsku". Wśród ukaranych z bliżej nie wyjaśnione czyny widnieją nazwisk znanych działaczy PZPN, Śląskiego ÓZPN ora AKS — Dublaszewski, Wietrzny, Staworzyńsk Sztuka, Antoszewski, Szmelczerczyk oraz Alfus Szyta grubymi nićmi intryga, w istocie polityczn rozprawa z „wrogami ludowego sportu", jal nazwano zasłużonych śląskich działaczy, został nagłośniona dla doraźnych potrzeb komunis tycznej propagandy. Wyrok ten z pewności; wydały inne osoby, niż podpisane pod komuni katem, choć nie słyszałem, aby ktoś z groni szacownej „komisji specjalnej" wyparł się udzia łu w jej pracach. Tak właśnie, rękami posłusz nych władzy działaczy, rozprawiono się z niewy godnymi osobami nie tylko w sporcie. Dziw jednak, że w pamięci Mieczysława Szymkowiak* nie zachował się fakt uczestnictwa w komisji która dożywotnią dyskwalifikacją zmusiła dc rezygnacji Zygmunta Alfusa. Trudno uwierzyć że można tak bezwiednie i beztrosko mylić przyczyny i skutki, przesuwać w czasie momenl rezygnacji Alfusa, przypisywać mu dymisję po przegranej w Kopenhadze... Polityczna anatema rzucona na działaczy, w tym postaci tak popularne, jak kapitan PZPN albo Franciszek Szmelczerczyk — to haniebna karta w kronikach ruchu sportowego. Dla niektórych stała się źródłem życiowych tragedii, przyzywanych kosztem utraty zdrowia. Alfus i Szmelczerczyk zostali po „październikowej odwilży" zrehabilitowani i wrócili do piłkarskiej rodziny — Szmelczerczyk doczekał się nawet tytułu honorowego członka PZPN, którym później nagrodzono także Szymkowiaka, ale Alfus miał mniej szczęścia i satysfakcję tylko przez kilka miesięcy. Schorowany zmarł w lutym 1957. Przypomnieniem prawdziwej historii wypada oddać pokrzywdzonym honor. Odejście Alfusa zmusiło zarząd PZPN do rozwiązania problemu selekcjonera reprezentacji 32 GŁZł. ^arne chmury.l tkaniu z Węg-I skbałkańskichl erwszy w Cho-wczas najwiek-j niż stołeczny I odziewanie dla I aściach dobrzej ntrali — 1 paź-1 y PZPN, Zyg-ej funkcji. Nikt I decyzji, bo na *' w numerze! 'flhfaski t>vy$Tyt>vA ul Chałubińskiego 8, 00-950 Warszawa tel • (48-22) 30 21 14,30 21 15, fax: 30 08 41, 30 08 42, tlx: 814351 FIN-POL 1:4 (1:1) nr OO (17.09.1947 Helsinki) od lewej, stoją: ^^^G^^JanislawFlanek, Gerard Cieślik, Henryk Spodzieja, Henryk Gajdzik, Mieczysław Szczurek, Antoni Janik; klęczą. Jan Włodarczyk, Tadeusz Hogendorf, Tadeusz Parpan (kapitan), Maksymilian Barański od lewej, stoją: Mieczysław Gracz Stanisław Flanek, Gerard Cieślik, Henryk Spodzieja, Henryk Gajdzik, Mieczysław Szczurek, Antoni Janik klęczą: Jan Włodarczyk, Tadeusz Hogendorf, Tadeusz Parpan (kapitan), Maksymilian Barański POL-CZE 3:1 (2:0) 92 (18.04.1948 Warszawa) | od lewej, stoją: Tadeusz Parpan (kapitan), Antoni Janik, Henryk Bobula, Antoni Barwiński, Henryk Janduda, Jan Przecherka, Gerard Cieślik, Edward Cebula, Henryk Gajdzik, Mieczysław Gracz, Tadeusz Waśko, Zygmunt Alfus (kapitan związkowy) Pierwsza polska firn działająca w ramach europejskich sie połączeń autobusowy* „Eurolines" i „Europabui oferuje licencjonowane, regulan połączenia autokarami „Mercedes" i ,,Volv< (WC, klimatyzacja, fotele lotnicze, barek, wideo, telefo PARYŻ Valen BRUKSELA LONDYN RZYM KOLONIA BERLIN FRANKFURT HAMBURG MANNHEIM MALMÓ GOTEBORG OSLO PRAGA ciennes, Douai, Lens Freyming-M, Metz, Liege, Antwerpia Wenecja, Padwa, Bolonia, Florencja Akwizgran, Bielefeld, Dortmund, Bochum Essen, Duisburg, Dusseldorf Giessen, Darmstadt (z promem) (z promem) Svinesund, Moss (z promem) Nachod, Hradec Kralove * ceny biletów powrotnych, płatne w złotówkach po Reims 281 ; 4 500 BE 89 GE 170000 II 159 DEI 107 DEI 139 DEI 122 DEI 162 DEI 960 SE 1100 SE 1400 NO 72 DEI kursie NBP * turystyka indywidualna i grupowa — Warszawa, tel. (0-2) 6212335 wynajem autokarów — Warszawa, tel. (0-22) 203479 PEKAES BUS Warszawa, ul. Żurawia 26, tel. (0-2) 6213469, 6282356 oraz 200 punktów sprzedaży w całym kraju IGRZYSKA OLIMPIJSKIE Iw cywilnych strojach, w olimpijskiej wiosce lOtaniemi, od lewej: Czesław Suszczyk, Jerzy I Krasówka, Henryk Alszer, Edward Szymkowiak | klęczy Edward Cebula POL-DAN 0:2 (0:1) 113 (21.07.1952 Turku) I od lewej, stoją: Jerzy Krasówka, Czesław Suszczyk, Kazimierz Kaszuba, Henryk Alszer, Józef Mamon. I Hubert Banisz, Gerard Cieślik; klęczą: Władysław Gędłek, Jan Wiśniewski, Edward Szymkowiak, I Paweł Sobek BUL-POL 2:2 (1:0) (13.09.1953 Sofia) od lewej: Gerard Cieślik (kapitan), Edward Szymkowiak Władysław Gędłek, Henryk Bartyla, Edmund Kowal Rom; Durniok Henryk Alszer, Zdzisław Bieniek, Józef Wieczorek, Paweł Sobek, Ewald Wiśniowski od lewej: Gerard Cieślik (kapitan), Edward Szymkowiak, Władysław Gędłek, Henryk Bartyla, Edmund Kowal, Roman Durniok Henryk Alszer, Zdzisław Bieniek, Józef Wieczorek, Paweł Sobek, Ewald Wiśniowski POL-BUL 1:2 (O.O) 26.08.195o Wru POL-ZSR 2:1 (1:0) (20.10.1957 Chorzów) i I '¦ *^I >«fc™ li , m -*\ •"•"^jjjjrijgj' «•"•*¦¦. *VdfiT od lewej: Gerard Cieślik (kapiten^Edward S^mkowiak, Henryk Kempny, Ginter Gawlik, Edward Jankowski, Roman Korynt, ^^ j-lorenski, Jerzy Wozniak, Roman Lentner, Edmund Zientara, Lucjan Bryehczy od lewej: Gerard Cieślik (kapitan), Edward Szymkowiak, Henryk Kempny, Ginter Gawlik, Edward Jankowski, Roman Korynt, Stefan Florenski, Jerzy Woźniak, Roman Lentner, Edmund Zientara, Lucjan Brychczy ¦ od lewej: Gerard Cieślik (kapitan), Edward Szymkowiak, Henryk Kempny, Roman Korynt, Henryk Szczepański, Marian Norkowski, Witold Majewski, Jerzy Woźniak, Edmund Zientara, Roman Lentner, Marian Nowara ^^^" * • • AA wyjście do gry na kipiącą emocjami arenę — ter cet angielskich sędziów pod wodzą Arthur; Ellisa (obok liniowi J.S. Loughlin i H. Eckkers) a dalej od lewej: Segarra, Ramallets, Zientara Garay, Stefaniszyn, Korynt, Szczepański Hachorek, Woźniak, Pol, ?, Brychczy... POL-ESP 2:4 (1:2) 146 (28.06.1959 Chorzóu i ;'?, : I od lewej: Edmund Zientara (kapitan). Tomasz Stefaniszyn. Roman Korynt. Henryk SzczepańskiB Stanisław Hachorek, Jerzy Woźniak, Ernest Pol, Krzysztof Baszkiewicz, Marceli Strzykalski^ Jan Liberda, Lucjan Brychczy OGKP POL-TUN 6:1 (3:1) nr 155 (26.08.1960 Rzym) I akcja podczas premierowego meczu turnieju olimpij- Iskiego w Rzymie — Ernest Pol (w jasnej koszulce), strzela jednego z pięciu „swoich" goli dla Polski IGRZYSKA OLIMPIJSKIE H n «r C f V *or #¦• Ją 3 Ikadra biało-czerwonych przed wyjazdem do Włoch, od lewej, w górnym rzędzie: Hubert Pala (w kółku), (Marceli Strzykalski, Zygmunt Gadecki, Engelbert Jarek, Stefan Florenski, Ryszard Grzegorczyk, I I Roman Lentner, Stanisław Fohyn, Ernest Pol, Edmund Zientara, siedzą: Eugeniusz Faber, Jerzy Woźniak, |Marian Norkowski, Henryk Szczepański, Stanisław Hachorek, Henryk Grzybowski, Lucjan Brychczy," Edward Szymkowiak, Tomasz Stefaniszyn (w kółku) : • ¦" #ł 'kki Zwią-nazwę na a kulisami laczy spor-obec opor-, aby przy-iwych ideo-icie spoleg-ekawe, kto ejmie funk- kapitan z generałem * wybór bez dyskusji * dyktat urzędasów * samobójstwo w „Bristolu" * trafienia i pudla * jubileusz z ósemką * Madziar... biało-czerwony * na rok bez ambicji * forsa w szatni * „Faja" za Kuchara * piątka w rozsypce * gdzie ta buława? * seria z wicemistrzem * obraza znad Dunaju * SZYMKOWIAK + IZDEBSKI, S. KISIELIŃSKI, KRUG, SM1GLAK (Kuchar) 1949 SZYMKOWIAK + IZDEBSKI, S. KISIELIŃSKI, KRUG, SMIGLAK (Koncewicz) 1950 SZYMKOWIAK + KACZANOWSKI, S. KISIELIŃSKI, KRUG (Foryś, Szeder-Seidl) 1950 SZYMKOWIAK + KACZANOWSKI, S. KISIELIŃSKI, KRUG (Koncewicz) 1950 Szymkowiak + Kaczanowski, KONCEWICZ 1951 Przeciętny kibic nie potrafi sobie dziś z pewnością wyobrazić, aby o składzie piłkarskiej reprezentacji Polski w roli selekcjonera lub szefa grupy selekcjonerów decydować miał ledwie trzydziestoletni, młody człowiek, który poza juniorskimi próbami nie kopał wyczynowo piłki, nie miał żadnego futbolowego przygotowania teoretycznego w postaci niechby nawet instruktorskiego kursu, nie pełnił nigdy żadnych funkcji z wyboru w jakichkolwiek organizacjach piłkarskich, a na co dzień siedział za biurkiem w instytucjach raczej dalekich od sportu. Nie pomogą argumenty, że miał solidne wykształcenie w postaci przedwojennej matury, nieskalaną opinię, chwalebną działalność patriotyczną w czasie wojny i godnie zdany najtrudniejszy ludzki egzamin jako więzień obozu koncentracyjnego: że cechowała go zdrowa ambicja i szerokie zainteresowanie sportem. To niemożliwe — powiecie, a gorący protest może świadczyć nie tyle o braku wyobraźni, ile o niedostatku wiedzy o czasach, jakie zafundowała Polsce historia w końcu lat czterdziestych. W takich okolicznościach wybrano przewodniczącego kapitanatu w lutym 1949. Niestety, urzędnicy zawiadujący sportem nie takie rozwiązania potrafili wymyśleć, bo twórczą inwencję pobudzały dyrektywy płynące z aparatu monopolistycznej i przez nikogo nie kontrolowanej władzy. Planowane na dwa dni obrad 33. walne zgromadzenie PZPN w lutym 1949 załatwiło wszelkie problemy już w pierwszym dniu, bo — po raz pierwszy na tym forum — nie było żadnej dyskusji. Decyzje zapadły już wcześniej, a delegatom przyszło tylko zaakceptować pomysły urzędasów przez aklamację, jak przystało na ,,socjalistyczną demokrację", pojawiającą się i w sporcie w pełnej krasie. Pozbawiono funkcji szefa związku gen. Władysława Bończę-Uzdowskiego, nadając mu na po- Mieczysław Szymkowiak żegnanie tytuł honorowego prezesa PZPN. Jego następcą został Andrzej Przeworski, też człowiek mijającej epoki, ale jeszcze łaskawie akceptowany przez władze. Do pomocy miał w zarządzie zarówno sprawdzonych fachowców, jak i „nowe twarze". Niektórzy z nowicjuszy sprawdzili się w działaniu, wielu jednak nie zapisało się niczym szczególnym, jeśli nie liczyć zrodzonych podczas ich kadencji, a budzących przerażenie bezmyślnych decyzji. Swoisty „melanż" starego z nowym, bo w gronie wiceprezesów obok oficera „bezpieki" Mineckiego był jeszcze przedwojenny działacz związku Krug, obok Glinki, mającego również wieloletni staż — Szymkowiak debiutujący w zarządzie i to od razu na pozycji wiceprezesa! Stało się tak z racji objęcia funkcji przewód- G&PL 35 >any wy-wdą ten ikowiak Kultury :ntralnej cwietnia 'ierzenie wnością światka. Mieczy-1981): rzewod- ? Byłem tółtowa- ć moimi PZPN ku (trzy Oyscyp- odcinek kolenia Prezes strateg klubów ierzenia la właś- ała się i nożna zędnicy zynieść jaśnia? a przemy te łliwość pięcio-lecyzja vietniu osób! ichow-aczące icjusza )itana- tu rozdano przedstawicielom najsilniejszy! okręgów - - Stefan Kisieliński reprezentowl Śląsk, „Igo" Izdebski Kraków, Kazimicl Śmiglak — Poznań, zaś Czesław Krug — stolicT Niewiele wiadomo, kto w tym gronie miał gil decydujący? Czy reprezentacyjny bramkarz Stl fan Kisieliński, który w następnym roku obejml funkcję sekretarza w GKKF — chyba tylko to, aby zaszczuty przez „bezpiekę" popełni w swym pokoju w warszawskim hotelu „Bristol tajemnicze samobójstwo, w co najbliżsi nigdy ni uwierzyli? Może doktor filozofii, dyplomowaif pułkownik Wojska Polskiego, w okresie miedzi wojennym przez pięć bitych lat szef autonomie! nej Ligi Polskiej — Ignacy Izdebski rychło wyccf fał się, albo raczej zostanie zmuszony do wycofa nia, bo jego „przeszłość" źle komponowała sil z nowymi porządkami, i będzie aż do śmienf klepał biedę za urzędniczym biurkiem. A moż| reprezentant Wielkopolski, wywodzący się znanej sportowej rodziny — Kazimierz Śmiglal nie zrobił furory w trenerskim fachu, choć o jegi Stefan Kisieliński 98 (+12) stadion Republiki (- 45 000) Gyórgy Dankó HUN | ica Marinescu, Iosif Ritter, Zoltan Farmati — Gheorghe Bacu) (k), azil Marian, Alexandru Tanase, Iosif Petschovschi, Eugen Iordache. [ieczyslaw Tarka, Henryk Janduda — Edward Brzozowski, Czesław ;, Marian Łącz, Gerard Cieślik (14 Jerzy Krasówka), Zdzisław kowiak oraz Ignacy Izdebski, Stefan Kisieliński, Czesław Krug Mamon 66 (64 obroniony kamy Suszczyka). nikach gra przeciwko Rumunii i piąta porażka z pechowym, jak rszy po wojnie bramkarz — Jurowicz (wcześniej, jedynym był ra! pożegnanie z narodowym zespołem. Najstarszy — Gracz (29 i 278), 2ku — 27,43 (po zmianach 27,20). Zawodnicy aż dziewięciu kubów, tui Gdańsk (trzech z Wisły, dwóch z Ruchu). Rezerwowi — Antoni rd i Marian Jabłońscy, którzy z powodu śmierci ojca pozostali :arny Suszczyka, pierwszy w historii w oficjalnej grze. Pierwszy <3Ł» niczącego kapitanatu, jaką otrzymał opii żej z całą sympatią i obiektywną pra 30.letni wówczas młody człowiek. Szyn był urzędnikiem w Związkowej Radzie Fizycznej i Sportu przy CRZZ (czyli Ce Radzie Związków Zawodowych), a od ] 1948 kierownikiem wydziału sportu. Pow mu tak odpowiedzialnej funkcji z pe budzić musiało zdumienie piłkarskiego : Oto jak po latach uzasadniał wybór sam sław Szymkowiak („Sport", 30 stycznia „Piątym (członkiem), a jednocześnie p niczącym zostałem wybrany ja. Dlaczego przecież znacznie młodszy od swoich ws{ rzyszy niedoli, niektórzy z nich mogliby by ojcami. Sądzę, że po prostu kierownictwo uznając moją pracę na poprzednim odcinl lata społecznej pracy w Wydziale Gier i 1 liny) przeniosło mnie na inny ważny — zostałem wiceprezesem do spraw sa z jednoczesnym szefostwem kapitanatu. Andrzej Przeworski, mózg i główny PZPN, miał szeroko zakrojone plany i reprezentacji. Niestety, jego śmiałe zami nie mogły zostać zrealizowane. Następowa nie reorganizacja naszego sportu, zbliż likwidacja związków sportowych, a piłka wciąż była bardzo źle widziana u góry. Ur przystępowali do ofensywy, która miała pr tak żałosne rezultaty". Właśnie, czy ten tekst cokolwiek wy Wspaniałe jest to „z odcinka na odcinek", de wszystkim... „urzędnicy"! Pozostaw kwestię otwartą, bo rodzi się kolejna wątj — kto wpadł na pomysł, aby tworzyć aż osobowy zespół selekcyjny? Nie była to c zjazdu, ale zarządu, który dopiero w k\ powiększył kapitanat z trzech do pięciu Szymkowiak nigdy o tym nie pisał. Początkujący adept kierował czwórką fc ców, z których każdy miał za sobą zn dokonania. Ile mógł liczyć się głos now; w tym gronie? Cztery miejsca członków kaf ROM - POL 2:1 (2:0) 08.05.1949 niedziela 17.00 Bukareszt ROM: Aurel Boros (69 Traian Ionescu) — Cost: Gheorghe Bodo — Stefan Filote (46 Iosif Bartha), B Trener Bogdan Braun (Coloman). POL: Jerzy Jurowicz (k) — Władysław Gędłek, IV Suszczyk — Józef Mamon, Mieczysław Gracz Mordarski. Selekcjonerzy — Mieczysław Szym i Kazimierz Śmiglak, trener Wacław Kuchar. • 1:0 Petschovschi 5, 2:0 Petschovschi 31, 2:1 NOTA • czwarta po wojnie, a dwunasta w kro mówiono, rywalem. W roli kapitana po raz pierw Albański, w 1936). Pięciu debiutantów; dla Tarki ] najmłodszy—znów Cieślik (22 i 9); przeciętna wi< po raz pierwszy w kronikach z Szombierek i Lec Barwiński i Henryk Skromny oraz bracia Edwa w kraju. Pierwszy (z trzech!) niewykorzystany V z trzech meczów pod batutą arbitra. 36 charakterze i postawie nikt nigdy nie powiedział złego słowa? Czyżby więc Czesław Krug, zaprawiony w działaczowskich bojach, tylko na krótko odsunięty od liczącego się miejsca we władzach PZPN? Może sam przewodniczący? Tam gdzie kucharek pięć, tam... Debiutem tej „piątki" było w 1949 majowe wyjazdowe spotkanie z „pechową dla nas Rumunią", jak wspominał przewodniczący kapitanatu, oczywiście — przegrane. Ekipą kierował Stefan Kisieliński i był to jego ostatni wyjazd zagraniczny z biało-czerwonymi, jeśli nie liczyć wyprawy do Brna na mecz zespołów B. „Gospodarze urządzili polowanie ostrymi nabojami na kości naszych graczy, a weteran Ritter upodobał sobie już na wstępie młodego Cieślika. Polak został trafiony i nie przetrwał dziesiątej minuty" — relacjonował reporter. Do historii przeszedł „Gerard" Suszczyk, który jako pierwszy nie wykorzystał rzutu karnego dla reprezentacji. Honorowego gola dwie minuty później uzyskał debiutujący Józef Mamon. Też tylko jedną bramkę, przy dwóch golach rywali, uzyskaliśmy w następnej grze, przeciwko Duńczykom. Po raz drugi z rzędu do karnego zabrał się Suszczyk i znów bez efektu — tym razem piłka poszła w aut! „Była realna szansa rewanżu za klęskę sprzed roku. Okazało się jednak, że niektórzy nasi kluczowi Alfred Kokot reprezentanci z defensywy nie znają podstawowych przepisów, reklamując spalonego przy rzucie od bramki" — twierdził przewodniczący kapitanatu. Przytaczam te komentarze, bo świadczą one o charakterystycznej mentalności. Co złego, to nie my — to piłkarze! W porównaniu z meczem w Bukareszcie selekcjonerzy aż na sześciu pozycjach dokonali zmian, choć tylko w dwóch przypadkach zagrali debiutanci — jeden z nich, Alfred Kokot strzelił gola, dającego prowadzenie. Trzy tygodnie później POL-DAN 1:2 (1:0) 99 (+12) 19.06.1949 niedziela 18.00 Warszawa Stadion Wojska Polskiego (-40000) Jozef Nemćovsky CZE POL: Henryk Rybicki — Władysław Gędłek, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński — Czesław Suszczyk, Edward Brzozowski — Alfred Kokot, Mieczysław Gracz, Henryk Spodzieja, Józef Kohut, Józef Mamon. Selekcjonerzy — Mieczysław Szymkowiak oraz Ignacy Izdebski, Stefan Kisieliński, Czesław Krug i Kazimierz Śmiglak, trener Wacław Kuchar. DAN: Eigil Nielsen — Erik Koppen, Edvin Hansen, Poul Petersen — Axel Piilmark, Ivan Jensen — Kaj Frandsen, Frank Rechendorff, Carl Aage Praest, Knud Lundberg (k), Harald Lyngsaa. Trener ? * 1:0 Kokot 44, 1:1 Rechendorff 54, 1:2 Lundberg 58 (66 Suszczyk karny w aut). NOTA • piąty mecz z Danią i czwarta porażka, choć pierwsza w Polsce. Debiut dla dwóch reprezentantów, a dla jednego z nich równocześnie pożegnanie. Najstarszy — Spodzieja (30 i 89), najmłodszy — żegnający się w debiucie Kokot (21 i 145); przeciętna wieku — 27,55. Zawodnicy siedmiu klubów, aż sześciu z Krakowa (po trzech z Cracovii i Wisły). Rezerwowi — Teodor Anioła, Henryk Borucz, Edward Jabłoński, Henryk Janduda, Józef Muskała, Zygmunt Ochmański i Teodor Wieczorek. Po raz drugi Suszczyk nie trafia z „jedenastki" — po raz trzeci zdarzy mu się to w 1956! Drugi z czterech meczów arbitra. HUN - POL 8:2 (4:0) 100 (+12) 10.07.1949 niedziela 17.30 Debreczyn Stadion Miejski (-28000) Jozef Nemcovsky CZE HUN: Geza Henni — Sandor Balogh, Janos Bórzsei, Mihaly Lantos — József Bozsik, Karoly Lakat — Bela Egresi, Mihaly Keszthelyi, Ferenc Deak, Ferenc Puskas (k), Zoltan Czibor. Kapitan związkowy Gusztav Sebes, trener Gyula Mandl. POL: Henryk Borucz (83 Henryk Rybicki) — Władysław Gędłek, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński — Czesław Suszczyk, Edward Brzozowski — Józef Mamon, Mieczysław Gracz, Henryk Spodzieja, Józef Kohut, Zygmunt Ochmański. Selekcjonerzy — Mieczysław Szymkowiak oraz Ignacy Izdebski, Stefan Kisieliński, Czesław Krug i Kazimierz Śmiglak, trener Wacław Kuchar. • 1:0 Deak 25, 2:0 Egresi 28 głową, 3:0 Puskas 33, 4:0 Deak 45, 5:0 Keszthelyi 48, 6:0 Deak 51, 7:0 Deak 62, 7:1 Kohut 73, 7:2 Mamon 79, 8:2 Puskas 86. NOTA • trzeci mecz z ciągle aktualnym wicemistrzem świata, choć z 1938 — druga porażka, najwyższa z tym rywalem w historii. Deak trzecim snajperem, który naszej ekipie strzelił cztery gole. Paradoks — debiutujący Borucz przepuścił aż siedem goli, ale uznany został bohaterem spotkania. Inny debiutant, Ochmański, pożegnał się w premierze z reprezentacją; podobnie Spodzieja. Najstarszy — Spodzieja (30 i 110), najmłodszy — „najstarszy" w historii w tej roli Barwiński (aż 26 lat i 31 dni); przeciętna wieku — najwyższa do tej pory w historii, po raz pierwszy powyżej 28 lat; dokładnie — 28,20 (po zmianie 28,10). Zawodnicy sześciu klubów (po trzech z Cracovii i Wisły oraz stołecznej Polonii). Rezerwowi — Edward Jabłoński, Henryk Janduda i Józef Muskała. Po raz trzeci, ale nie ostatni — sędzią Nemćovsky. Setna oficjalna gra reprezentacji Polski! 37 Henryk Borucz, z zawodu kelner uzyskaliśmy też dwa gole, ale straty były rekordowe. Aż osiem piłek znalazło się w naszej bramce, choć znów bohaterem był... bramkarz! Debiutujący na tej pozycji „dziecko Warszawy" — Henryk Borucz bronił wręcz rewelacyjnie, ale wobec ogromnej przewagi Madziarów zapłacił wysoką, choć ponoć najniższą z możliwych cenę. Dziś wiemy, że nasi rywale dysponowali drużyną, która wkrótce stanie się niekwestionowaną potęgą, a Gusztav Sebes ciągle jeszcze dokonywał zmian, w miejsce świetnych graczy wprowadzając absolutnych mistrzów. W przedmeczu nasi juniorzy przegrali 2:6, a w spotkaniu rezerw w Gdańsku też lepsi okazali się przeciwnicy (3:0). Węgrzy będą przekleństwem polskich reprezentacji jeszcze przez wiele, wiele lat... Gospodarze wyznaczyli Debreczyn na miejsce spotkania, które było setną grą oficjalną w kronikach biało-czerwonych. Nikt o tym nie pamiętał, nikt o to nie dbał; nieco wcześniej „anulowano" jedno ze spotkań w latach dwudziestych przeciwko USA, bo komuś nie pasowało do bilansu. Żal to wspominać... Po trzymiesięcznej przerwie, jaka nastąpiła po serii trzech porażek, przyszło zmierzyć się z Bułgarią. Na trybunie honorowej pojawił się premier Józef Cyrankiewicz oraz marszałek Rola-Żymierski, co wypada odnotować w każdym przy- padku, bowiem wysocy urzędnicy bardzo rzadka pojawiali się na meczach reprezentacji. „Kapitanat" gonił w piętkę, niemal w każdym kolejnym spotkaniu tworząc nową drużynę, czyniąc rozł paczliwe, choć bardzo chaotyczne ruchy dla zwiększenia szans na sukces. Tym razem przypomniano sobie o braciach Jabłońskich^ choć zagrał tylko młodszy, Marian, o Alszerze i Świca-rzu, a całkowicie nową twarzą był tylko Rudolf, a właściwie Rezso Patkoló. Wypada poświęcić mu nieco uwagi, bo to jodyn; reprezentant Polski, który wcześniej występował w zespole narodowym innego kraju. Urodził się w Budapeszcie, a jego pierwszym klubem byl amatorski Ujpest TS Egylet. W 1939 jako siedemnastoletni młodzian grał w stołecznym zespole ekstraklasy Gamma i na ligowych boiskach występował aż do 1944, gdy został wysłany na przymusowe roboty do Niemiec. Tam poznał Polkę, będącą w tej samej sytuacji. Pobrali się. Po skończonej wojnie pojechali do Łodzi, gdzie jesienią 1946 Patkoló zagrał kilka spotkań w ŁKS. Postanowili osiąść w Polsce, ale dla sfinalizowania przesiedleńczych spraw Rezsó, a raczej już Rudolf wyjechał do Budapesztu. Miał wrócić po kilku dniach, ale działacze Ujpestu zatrzymali go na ponad rok — w tym czasie znów grał w lidze iw... reprezentacji Węgier. W 1947 wystąpił w dwóch meczach, przeciwko Austrii i Włochom. U schyłku 1947 uznał, że jego miejsce z rodziną jest jednak w Polsce. Wrócił do Łodzi i w barwach ŁKS występował do końca 1950. W następnym sezonie krótko bronił barw bydgoskiej Polonii, a jesienią — znów w ekstraklasie - krakowskiej Wisły. Jesienią 1948 otrzymał obywatelstwo polskie, a rok później zadebiutował w zespole biało-czerwonych. Od 1953 związany był ze Stalową Wolą, początkowo jako piłkarz, potem trener, szkolił także kluby w Skarżysku. Radomiu, Tarnobrzegu i Sarzynie. Patkoló nie poderwał naszego zespołu do nadzwyczajnej gry, choć stanowił jeden z istotnych „węgierskich" elementów tego spotkania. Drugim był sędzia Arpad Kamarassy, do którego istotne pretensje mieli nasi rywale — uznał gola POL - BUL 3:2 (3:1) 101 (+12) 02.10.1949 niedziela 14.30 Warszawa Stadion Wojska Polskiego (-45000) POL: Henryk Rybicki — Władysław Gędłek, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński Arpad Kamarassy HUN Czesław Suszczyk, Marian Jabłoński — Henryk Alszer, Gerard Cieślik, Tadeusz Świcarz, Rudolf Patkoló, Józef Mamon. Selekcjonerzy — Mieczysław Szymkowiak oraz Ignacy Izdebski, Stefan Kisieliński, Czesław Krug i Kazimierz Śmiglak, trener Wacław Kuchar. BUL: Apostoł Sokołów (46 Minko Minczew) — Stojan Ormandżijew (k), Trajczo Petkow, Iwan Dimczew — BoriJ Apostołów, Dimitar Nenczew — Dimitar Miłanow (46 Borisław Cwetkow), Wasil Spasow, Bożin Łasków, TrendaH Stanków (48 Stefan Stefanów), Stefan Bożków. Trener Andor Hajdu (HUN). * 0:1 Spasow 18, 1:1 Cieślik 25, 2:1 Cieślik 34, 3:1 Alszer 38, 3:2 Bożków 64. NOTA 9 czwarta wygrana po wojnie, pierwsza w trzecim meczu z Bułgarią. Jedyny debiutant to... były reprezentanl Węgier; pożegnalny występ dla dwóch piłkarzy. Najstarszy — Alszer (31 i 148), najmłodszy — znów Cieślik (22 i 156); przeciętna wieku — 27,81. Alszer w roli najstarszego w historii strzelca swego pierwszego gola dla reprezentacji (wcześniej był nim Scherfke w wieku niespełna 29 lat). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Cracovii, trzech z Ruchu). Rezerwowi — Józef Duda, Edward Jabłoński i Feliks Krystkowiak. Drugi i ostatni mecz arbitra. Bułgar Łasków zagra w meczu nr 116 jeszcze raz przeciwko Polsce, ale już w reprezentacji Czechosłowacji (jako Laskov). 38 G0A Cieślika na 3:1, jak twierdzili Bułgarzy — po zagraniu ręką. W wielu innych sytuacjach nasi przeciwnicy także oskarżali arbitra o stronniczość, a w kilka dni po meczu wysłali nawet oficjalny protest do FIFA. Do „bratniej" federa- Zdzisław Mordarski cji węgierskiej wystosowali natomiast uprzejme pismo, sugerując że „tylko dożywotnia dyskwalifikacja nieudolnego sędziego może w przyszłości uczynić stosunki sportowe obu krajów normalnymi". Trzecim „węgierskim" akcentem była zaś osoba trenera Bułgarów — był nim Andor Hajdu, który w przyszłości zmieni miejsce pracy i zajmie się reprezentacją Polski! Wymęczona wygrana nie na długo „uspokoiła" kapitanat. Jeszcze w październiku przyszło rva wyjeździe, choć tuż za granicami kraju, spotkać się z Czechosłowacją. W Witkowicach znów oglądaliśmy inny zespół — wrócono do Jurewicza, Flanka, Mordarskiego i Barana, a na ławce rezerwowych siedzieli Mieczysław Dudek (Zwierzyniecki) i Antoni Wołosz (stołeczna Polonia), którzy nigdy nie wystąpią w oficjalnej grze. Nie pomogło — przegraliśmy bez dyskusji, ale selek- 102 (+12) CZE - POL 2:0 (0:0) 30.10.1949 niedziela 14.30 Witkowice stadion r/(-35000) Sandor Harangozó HUN CZE: Svatopluk Schaffer — Vladimir Venglar, Josef Marko, Jifi Rubaś — Jifi Hanke, Oldfich Menclik — Vaclav Kokśtein, Emil Pażicky, Viktor Tegelhof (k), Vlastimil Preis, Geza Śimansky. Trener Miroslav Tovara. POL: Jerzy Jurowicz — Władysław Gędłek, Tadeusz Parpan (k), Stanisław Flanek — Czesław Suszczyk, Teodor Wieczorek — Henryk Alszer (46 Stanisław Baran), Gerard Cieślik, Tadeusz Świcarz, Rudolf Patkolo, Zdzisław Mordarski. Selekcjonerzy — Mieczysław Szymkowiak oraz Ignacy Izdebski, Stefan Kisieliński, Czesław Krug i Kazimierz Śmiglak, trener Wacław Kuchar. * 1:0 Preis 46, 2:0 Pażicky 67. NOTA # szósta gra z sąsiadami i piąta porażka; wyjazdowa, choć najbliżej granicy w historii reprezentacji — ledwie kilkanaście kilometrów! Jedyny debiutant to późniejszy trener, współpracujący z selekcjonerami; bez pożegnań. Najstarszy — Alszer (31 i 176), najmłodszy — Cieślik (22 i 184); przeciętna wieku najwyższa do tej pory w historii — 28,26 (po zmianach aż 28,37). Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Ruchu, po dwóch z ŁKS, Cracovii i Wisły). Rezerwowi — Henryk Borucz, Mieczysław Dudek i Antoni Wołosz. Pierwszy z sześciu meczów arbitra. 39 cjonerzy musieli mieć „podkładkę". I znaleźli. Oczywiście, zawinili piłkarze! „Zarząd PZPN na podstawie sprawozdania kierownictwa ekipy postanowił za brak ambicji odsunąć od reprezentowania barw polskich na jeden rok Ais/era, którego kierownictwo musiało zmienić w przerwie meczu na innego zawodnika, a jednocześnie udzielić zawodnikowi Cieślikowi nagany za mało ambitną postawę". Tyle prasowy komunikat, do którego usłużni dziennikarze, nie pytając o zdanie samych piłkarzy, dorobili odpowiedni komentarz — „Decyzja PZPN jest słuszna i pedagogiczna". Gdy zapytać reprezentacyjnych graczy tego okresu o zdanie na temat fachowości „kapitanatu", dobrze wychowani tylko się uśmiechną. Dyletanctwa nie brakowało, ale przecież to nie miejsce na krytyki po latach. Z każdym rokiem sytuacja stawała się coraz bardziej opłakana, a winić wypada za to nie tylko „obiektywne warunki", albo „brak ambicji piłkarzy" czy ich „nieznajomość przepisów". W 1949 na deser pozostawiono pierwszy w kronikach pojedynek z egzotycznym rywalem, a jak zapisał przewodniczący kapitanatu „końcowym akordem roku jest zwycięstwo nad świetnie zorganizowaną w defensywie Albanią". Jest więc i akord, i zwycięstwo, i świetny w defensywie, ale przecież pokonany, choć raptem tylko 2:1 przeciwnik, którego doprawdy ze świecą szukać na piłkarskiej mapie świata. W statystycznych słupkach pojawiła się jednak wygrana. Może dzięki odkurzeniu po prawie dwóch latach Hogendorfa, zachowaniu w zespole ponoć „pozbawionego ambicji" Cieślika, albo najpewniej znakomitej selekcji? Podkreślano, że „na Albańczykach widać efekty pracy radzieckiego trenera, Borisa Apuch-tina, który w ubiegłym roku kierował kadrą i narzucił nowoczesne wzorce szkoleniowe". Biało-czerwoni wychodzili ze skóry, aby zdobyć zwycięską bramkę, na którą całkowicie zasłużyli. Mimo ogromnej przewagi długo się to nie udawało i dopiero tuż przed końcem wolej Kohuta po centrze Mordarskiego przyniósł wygraną. Po raz pierwszy w powojennych dziejach PZPN także pieniężną premię! Stało się tak za zgodą GKKF, a tę radosną decyzję tuż przed meczem obwieścił, w obecności szefa kapitanatu i trener: sam prezes związku Andrzej Przeworski. Jeszcze udawało się zwyciężyć Albanię, al kilka miesięcy później w rewanżowym pojedynki w Tiranie okazało się to nazbyt trudnym zada niem. Polacy uświetnili pierwszomajowe święti pracy, ale napastnicy obu zespołów zapewni strajkowali. Na trybunie znalazł się premia Enver Hodja (niebawem dyktator Albanii przei dziesiątki lat), co skrzętnie odnotował wysłannik „Sportu". Wiesław Kaczmarek podpisany jesl pod teksem, w którym słowa nie ma o przebiegu meczu, natomiast wiele gromkich pokrzykiwań na „titowską policję" w... Jugosławii. Nie można wykluczyć, że to nie on był autorem tego politycznego komentarza, bo takie rzeczy zdarzały się. Nie nastąpiły większe zmiany w kadrze, choć „dymisję" otrzymał Świcarz; dwójkę debiutantów stanowili poznaniacy — Zygfryd Słoma i Teodor Anioła, obaj zresztą w reprezentacyjnych występach nie potwierdzali wysokich ocen z ligowych meczów. Znacznie ważniejsze było pojawienie się nowego trenera państwowego — miejsce Wacława Kucha-ra, który został trenerem Legii, zajął Ryszard Koncewicz. Ta roszada w lwowskim gronie, bo obaj pochodzili z tego miasta, otwiera nową epokę historii narodowej drużyny. Koncewicz to z pewnością „wynalazek" Kuchara, który ściągnął go do stolicy z Bytomia latem 1948. Pan Ryszard wspomina, że po raz pierwszy towarzyszył „Profesorowi" w roli asystenta podczas meczu z Czechosłowacją w kwietniu 1948, choć nie wszyscy potwierdzają ten fakt — prasowe zapisy informują natomiast dość jednoznacznie, że po raz pierwszy pomagał trenerowi kadry w sierpniu 1948, w meczu z Jugosławią, co wydaje się chyba bliższe prawdy. O roli i stylu pracy Koncewicza przyjdzie jeszcze pisać, teraz krótko o trzyletniej działalności trenera reprezentacji Wacława Kuchara, prawdziwej legendy polskiego sportu. Nawet w skali światowej niewiele jest postaci tak uzdolnionych i wszechstronnych, sięgających po mistrzostwo w wielu dyscyplinach sportu. Jego rola w reprezentacji ograniczała się do przygotowania fizycznego piłkarzy, objaśnienia założeń taktycz- POL-ALB 2:1 (1:0) 103 (+12) 06.11.1949 niedziela 12.00 Warszawa Stadion Wojska Polskiego ( ~ 35 000) Jozef Nemeovsky CZE POL: Henryk Borucz — Władysław Gędłek, Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwiński — Czesław Suszczyk, Teodoi Wieczorek — Tadeusz Hogendorf, Stanisław Baran (63 Józef Kohut), Tadeusz Świcarz, Gerard Cieślik, Jan Wiśniewski (77 Zdzisław Mordarski). Selekcjonerzy — Mieczysław Szymkowiak oraz Ignacy Izdebski, Stefan Kisieliński, Czesław Krug i Kazimierz Śmiglak, trener Wacław Kuchar. ALB: Oemal Vogli — B. Borici, Sllave Llambi, Rexhep Spahiu — Xherdet Shaąiri (46 ? Skender Jareci), ?. Kavaja — Aristidh Parapani, Zihni Gjinali, Loro Borici (k), Vasif Bicaku, Qamil Teliri. Trener ?. Mbozja. • 1:0 Cieślik 16 głową, 1:1 L. Borici 52 kamy, 2:1 Kohut 88. NOTA • premierowa gra z Albanią — to 21. rywal Polski w historii (dziewiętnasty europejski); wygrana z outsiderem po dramatycznej walce. Jeden debiutant, dla dwóch graczy pożegnanie. Najstarszy — właśnie w pożegnalnym meczu — Hogendorf (30 i 332), najmłodszy — jak zwykle Cieślik (22 i 191); przeciętna wieku — 28,00 (po zmianach 27,87). Zawodnicy aż dziewięciu klubów (po dwóch z Polonii Warszawa, ŁKS, Cracovii i Ruchu). Rezerwowi — Stanisław Flanek, Rudolf Patkolo, Henryk Serafin i Henryk Skromny. Czwarty i ostatni, ale trzeci w tym roku mecz prowadzony przez słowackiego arbitra — rekord! 40 GŁ» TYTAN — Wacław Kuchar w karykaturze Bickelsa nych, kierowania zespołem w trakcie meczu — kadrę i skład ustalali selekcjonerzy. Kuchar traktował swą pracę bardzo poważnie, miał niekwestionowany autorytet, ale znacznie lepiej radził sobie w budowanu formy fizycznej, niż rozwiązywaniu problemów taktycznych. Pozostawał w cieniu selekcjonerów i piłkarzy, ograniczając swą rolę do zadań niemal wyłącznie „usługowych". W odróżnieniu od swego następcy, nie zawsze potrafił wyegzekwować do końca polecenia, czasami nazbyt łagodnym stosunkiem do swych podopiecznych pozbawiał się możliwości kształtowania należytej mobilizacji i koncentracji zespołu. Interesowało mnie, co sprawiło, że odszedł z PZPN do Legii (prowadził wojskowych od lipca 1949), a gdy zadałem mu pytanie o przyczyny rezygnacji z opieki nad reprezentacją odpowiedział enigmatycznie, że „na Łazienkowskiej też się dobrze czułem". Z innych ust słyszałem, że Kuchar „nie nadążał za postępem", że przeszkadzała niektórym jego przedwojenna, „sanacyjna" sława, a także stwierdzenie, że była to dobra pora, aby ustąpił miejsca młodszym, dyna-miczniejszym trenerom. Zmiany następowały także w składzie kapitanatu. Wzrosła pozycja Szymkowiaka, który na początku 1950 został etatowym pracownikiem PZPN jako kierownik wyszkolenia związku. Do wiadomości publicznej nie przedostawały się już informacje o pracy centrali, nie doszło do przewidzianego statutem walnego zjazdu PZPN w 1950. Coraz mniejszy _ udział w pracach „kapitantu" mieli Izdebski i Smiglak, choć trudno dziś ustalić bez błędu, od kiedy przestali być potrzebni. W drugiej połowie 1950, w październikowych meczach przeciwko Czechosłowacji i Bułgarii, kapitanat tworzyli — Szymkowiak jako przewodniczący, Kisieliński, Krug oraz dokooptowany jako czwarty — Mieczysław Kaczanowski. Selekcyjny „kwartet" miał jednak coraz mniej do powiedzenia, a decyzje podejmował wreszcie fachowiec, czyli trener państwowy - Ryszard Koncewicz. Mieczysław Szymkowiak twierdzi („PN", 20 grudnia 1988), że w 1950 przewodniczył kapitanatowi, który tworzył z Kaczanowskim i Stanisławem Szymaniakiem, ale wydaje się to mylną informacją. Z całą pewnością przez cały 1950 rok działali w nim, obok Szymkowiaka, Stefan Kisieliński i Czesław Krug, a także jeszcze wiosną 1950 udzielali się Izdebski i Śmiglak; bez dyskusji Kaczanowski włączył się doń dopiero jesienią tego roku. Nie można wykluczyć, że w przypadku Kaczanowskiego działo się to „na gębę", z czyjegoś polecenia, bo brak zapisów w dokumentach PZPN. Natomiast Stanisław Szymaniak, który chętnie szczycił się każdą pełnioną funkcją, dokumentując swą działalność odżegnał się przed laty kategorycznie od pracy w kapitanacie w tym okresie — pojawi się w nim, w zupełnie innej konfiguracji, dopiero w 1958. Tak prezentują się formalne ustalenia, choć w praktyce mogło być nieco inaczej. Jeszcze raz muszę jednak powołać się na Szymkowiaka, który początkowo twierdził („Piłka Nożna", 5 lutego 1981), że w 1950 roku „pięcioosobowy kapitanat działał w niezmienionym składzie", przy okazji składał samokrytykę za porażkę z Czechosłowacją w październiku tego roku, przyznając, że została „w pewnej mierze zawiniona przez piszącego te słowa". To miała być „taka sportowa spowiedź po przeszło 30 latach. Więcej grzechów nie pamiętam... Na zakończenie działalności w PZPN (działalności piszącego te słowa!) w październiku zwycięstwo 1:0 nad Bułgarią". Kilka lat później powstanie jednak nowa wersja („Piłka Nożna, 20 grudnia 1988), gdy Szymkowiak wspominał, że „mecz z Czechosłowacją w październiku 1950 w Warszawie zakończył naszą karierę selekcjonerską. (...)W tym samym dniu w Brnie w spotkaniu drugich reprezentacji nasz zespół, prowadzony przez Koncewicza, pokonał CSRS 3:1. Ówczesny prezes Sekcji Piłki Nożnej, gen. Jerzy Bordziłowski załatwił sprawę w delikatny sposób w rozmowie ze mną. „Uważam, że tak jak to jest w ZSRR, skład drużyny powinien ustalać trener". Na prezydium nic na ten temat nie mówiono. Zostałem nadal wiceprezesem sportowym. Skład na ostatni mecz w roku z Bułgarią ustalał już Ryszard Koncewicz". W tym miejscu na pozór nikt nie ma prawa nie wierzyć w to zapewnienie, tak wydaje się szczere. 41 Szkopuł w tym, że jest nieprawdziwe — gen. Bordziłowski został szefem Sekcji PN dopiero... kilka miesięcy później, w lutym 1951, a więc taka rozmowa w tym okresie nie mogła mieć miejsca. Jest konfabulacją! Nie można więc spokojnie przejść nad przykrym faktem — praktycznie jedynym autorem, który w polskiej prasie pisał o dziejach selekcjonerów i trenerów reprezentacji narodowej był red. Mieczysław Szymkowiak. Dziesiątki artykułów na łamach „Sportu" i „Piłki Nożnej", a także w publikacjach książkowych, mają jeden wspólny mianownik — w tylu punktach są nieprawdziwe, wzajemnie sobie przeczą, a także sam autor w różnych okresach publikowania tych materiałów podaje różne wersje, ze wypada mi uznać je za pozbawione jakiejkolwiek wartości dokumentacyjnej. Przedmeczowa ceremonia powitania na stadionie w Tiranie — w białych koszulach, z lewej, drużyna polska. W tle charakterystyczne portrety... ALB - POL 0:0 (0:0) 104 (+12) 01.0S.19S0 poniedziałek 14.00 Tirana StadiumiKombetai Oemal Stafa (-30000) Gyorgy Dankó HUN ALB: Oemal Vogli — B. Borici, Muhamet Dibra, O. Bonati — Rexhep Spahiu, ?. Kavaja — Aristidh Parapani, Zihni Ghinali, Loro Borici (k), Vasif Bicaku (? Pal Marashi), Qamil Teliti. Trener ? POL: Jerzy Jurowicz — Władysław Gędłek, Teodor Wieczorek, Antoni Barwiński — Czesław Suszczyk, Zygfryd! Słoma —Józef Kohut (77 Wacław Sąsiadek), Mieczysław Gracz (k), Teodor Anioła, Gerard Cieślik, Jan Wiśniewski. Selekcjonerzy — Mieczysław Szymkowiak oraz Ignacy Izdebski, Stefan Kisieliński, Czesław Krug i Kazimiera Śmiglak, trener Ryszard Koncewicz. NOTA 0 polska reprezentacja zalicza premierę w Albanii — to 21. kraj, gdzie goszczą biało-czerwoni, a Tirana 37. i miastem, gdzie występują (trzydzieste za granicami); czwarty bezbramkowy remis w historii. Debiut dwóch poznańskich piłkarzy; bez pożegnań. Najstarszy, jedyny raz w swej karierze w roli kapitana — Gracz (30 i 271),! najmłodszy, prawie półtora roku po debiucie, w drugim występie — Sąsiadek (19 i 58); przeciętna wieku — 27,06 (po zmianie 26,40). Po raz pierwszy po wojnie, a trzeci w historii, występ w dniu urodzin — Wiśniewski (28). Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Wisły, dwóch z Ruchu i dwaj debiutanci z Lecha). Rezerwowi — Henryk Borucz, Edward Brzozowski, Ignacy Dybała i Antoni Wołosz. Druga z trzech „polskich" gier arbitra. W Tiranie, przed meczem, w cywilnych strojach: od lewej, stoją: Władysław Gędłek, Wacław Sąsiadek, Gerard Cieślik, Czesław Suszczyk, Mieczysław Gracz, Teodor Wieczorek, siedzą: trener Ryszard Koncewicz, Antoni Wolosz, Józef Kohut, Antoni Barwiński, Edward Brzozowski, Zygfryd Słoma 42 €3tJ\ Nie interesują mnie intencje autora, ani jego warsztat pracy. Analizuję informacje wyłącznie jako jedno z wielu źródeł, ale zmuszony jestem poddać je krytycznemu, publicznemu osądowi. To one krążą od lat wśród czytelników, na nich opiera się wiedza zainteresowanych polskim futbolem, a oczywiste bzdury ciągle powielane są przez innych, bezkrytycznych autorów. Wróćmy jednak na boiska, do rywalizacji piłkarzy. Niespełna dwa tygodnie po zaszczytnym remisie w Tiranie, jeszcze w maju 1950, biało-czerwoni zaprezentowali się we Wrocławiu. Wojna zmieniła granice — kiedyś Polacy grali tu w gościnie u Niemców, teraz sami po raz pierwszy wystąpili w roli gospodarzy. Selekcjonerzy zadecydowali, a trener Koncewicz przygotował zespół w składzie, jaki mu zaserwowano. Dwukrotnie prowadzili Rumunii, ale skończyło się remisem po trzech trafieniach Gerarda Cieślika. Efektowny hat-trick, po raz pierwszy od lat widziany w grze reprezentacji przed własną widownią, uczynił go bohaterem spotkania. Chorzowski napastnik Na wrocławskim stadionie pod rumuńską bramVą, od lewej: Lungu, Bacut, Bożek, ?, Dybała, sędzia Haran-gozó, Pal i Baran, a na widowni komplet! stawał się coraz wyraźniej pierwszoplanową postacią narodowej drużyny, a o jej wynikach w dużym stopniu decydowała dyspozycja tego niezwykle skutecznego snajpera. Tym razem miał obok siebie dwóch debiutantów, też rodem ze Śląska, choć Henryk Bożek reprezentował krakowską Garbarnię — „Ignac" Dybała grał natomiast w górniczym klubie w Radlinie, który awansował i spadał z ekstraklasy, niczym wańka-wstańka, a na tym meczu on sam zakończył reprezentacyjną przygodę. W następnej grze znów sięgnięto po Zdzisława Mordarskiego, któremu udało się pokonać Gyulę Grosicsa w odpowiedzi na celny strzał Ferenca Puskasa z karnego i doprowadzić do remisu. Potem uwidoczniła się przewaga Węgrów i na nic zdała się zmiana w napadzie. Przy drugiej utraconej bramce kontuzjowany został Władysław Gędłek, a jego następca też nie miał łatwego zadania. Warto przypomnieć, że wszystkie nasze mecze z węgierską ekipą od 1939 były spotkaniami z niezmiennie aktualnym wicemistrzem świata! Madziarzy — finaliści MŚ'38 mieli to szczęście, że następny turniej zaczynał się dopiero w końcu czerwca 1950 i mecz z Polakami w Warszawie był ostatnim, w którym prezentowali się jako drudzy na świecie. W eliminacjach „brazylijskich" MS'50 ani oni, ani żadna inna ekipa „krajów demokracji ludowej" nie wzięła udziału. Krąg rywali w całym „obozie demokracji ludowej" zawężał się niemal z każdym dniem do własnego towarzystwa. Jeśli nie liczyć obowiązkowych przeciwników spoza tego grona, jak w turnieju olimpijskim w Helsinkach w 1952 roku, albo Finlandii, w propagandzie traktowanej jako „neutralna", na kilka lat stracono kontakt ze światem. Jesienią 1950 nasza ekipa rozegrała dwa spotkania, oczywiście z zespołami zaprzyjaźnionych, jak mówiono, krajów. Na początku września 1950 pojawW s'vę nn Po\-sce niejaki Istvan Szeder-Seidl, węgierski trener POL - ROM 3:3 (2:1) 105 (+12) 14.05.1950 niedziela 17.00 Wrocław Stadion Olimpijski (-60000) Sandor Harangozó HUN POL: Jerzy Jurowicz (46 Henryk Skromny) — Władysław Gędłek, Teodor Wieczorek, Antoni Barwiński (k) — Zygfryd Słoma, Czesław Suszczyk — Józef Kohut, Gerard Cieślik, Stanisław Baran, Henryk Bożek, Ignacy Dybała (26 Mieczysław Gracz). Selekcjonerzy — Mieczysław Szymkowiak oraz Ignacy Izdebski, Stefan Kisieliński, Czesław Krug i Kazimierz Śmiglak, trener Ryszard Koncewicz. ROM: Alexandru Marki — Alexandru Apolzan, Adalbert Pal (46 łon Mihailescu), Zoltan Farmati — Gheorghe Bacuj (k), Ladislau Zilahi — łon Lungu, Andrei Mercea, Gheorghe Vaczi, Eugen Iordache, Petre Moldoveanu (26 Gheorghe Bodo). Trener Gheorghe Albu. • 0:1 Mercea 13, 1:1 Cieślik 18, 2:1 Cieślik 25, 2:2 Vaczi 49, 2:3 Bodo 65, 3:3 Cieślik 76. NOTA # trzynasty pojedynek z Rumunią, piąty po wojnie i bez zwycięstwa w ósmym, kolejnym meczu z tym rywalem. Pierwszy mecz w polskim Wrocławiu (poprzednio Polska grała tu na wyjeździe przeciwko Niemcom w 1935, ale na innym stadionie) — należy traktować to jako premierę ósmego polskiego miasta goszczącego reprezentację. Barwiński jedyny raz kapitanem (25. w kronikach). Najstarszy — Gracz (30 i 284), najmłodszy —Słoma (22 i 198), choć żegnał się z reprezentacją w trzynaście dni po debiucie; debiutowało dwóch piłkarzy, a dla Dybały był to jedyny występ; przeciętna wieku — 26,79 (po zmianach 26,84). Nowy rekord pomysłowości „kapitanatu" Szymkowiaka — w zespole gracze aż dziesięciu (sic!) klubów — trzech z Wisły, dwóch z Ruchu oraz po jednym z Legii, Cracovii, AKS, Tarnovii, Lecha, ŁKS, Garbarnii i Górnika Radlin (Garbarnia pierwszy raz po wojnie, Radlin — absolutny debiut). Rezerwowi — Tadeusz Glimas, Piotr Kuczyński, Alfred Narloch i Ewald Wiśniowski. Drugi z sześciu meczów węgierskiego arbitra. 43 „dla potrzeb reprezentacji", choć umowa między ministerstwami sportu obu krajów mówiła o półrocznej pracy renomowanego Tivadara Kira-ly'ego. Przybysz nie potrzebował tłumacza, bo trochę mówił po słowacku, ale rychło odkryto, że nie na wiele się przyda. Niektórzy trenerzy mieli o nim jak najgorsze zdanie, a dla Tadeusza Forysia jego pobyt i ,,rady" —jak mi opowiadał — „to była osobista obraza wszystkich polskich szkoleniowców". Foryś opowiadał mi dziesiątki anegdot o inteligencji nieszczęsnego Istvana, który nie grzeszył polotem, a tym bardziej głębszą wiedzą. Wysyłano go do klubów, ale rychło wszyscy bronili się przed jego wizytami, albo wręcz uciekali na inne boiska, jak zdarzyło się to w Łodzi z zespołem ŁKS. Dość powiedzieć, że Szeder-Seidl przebywał w Polsce niespełna dwa miesiące. I bardzo dobrze... Z reprezentacją pracował tylko w jednym meczu, a i to nie do końca. Wspominał Tadeusz Foryś: POL-HUN 2:5 (1:2) 04.06.1950 niedziela 18.00 Warszawa Stadion Wojska Polskiego (-50000) Stefan Alexandriu ROM POL: Henryk Borucz — Władysław Gędłek (39 Henryk Janduda), Tadeusz Parpan (k), Antoni Barwinski— Czesław Suszczyk, Teodor Wieczorek — Stanisław Baran (46 Marian Łącz), Gerard Cieślik, Henryk Bożek, Mieczysław Gracz, Zdzisław Mordarski. Selekcjonerzy — Mieczysław Szymkowiak oraz Ignacy Izdebski, Stefan Kisieliński, Czesław Krug i Kazimierz Śmiglak, trener Ryszard Koncewicz. HtJN: Gyula Grosics (78 Sandor Ruzsa) — Laszló Rakóczi, Janos Bórzsei, Mihaly Lantos (46 Matyas Tóth) — József Bozsik, Zoltan Józsa — Karoly Sandor, Sandor Kocsis, Gyula Szilagyi, Ferenc Puskas (k), Gyórgy Babolcsay. Kapitan związkowy Gusztav Sebes, trener Gyula Mandl. • 0:1 Puskas 10 kamy, 1:1 Mordarski 24, 1:2 Szilagyi 38, 1:3 Szilagyi 48,1:4 Szilagyi 62, 1:5 Puskas 63, 2:5 Cieślik 80. NOTA • czwarta gra przeciwko Węgrom, ciągle wicemistrzom świata! To już dziesiąty pojedynek z tym rywalem, ale też dziewiąta porażka. Bez debiutantów — po raz pierwszy po wojnie, ale dla czterech graczy pożegnalny występ — w tym gronie także Tadeusz Parpan, w swym dwudziestym meczu, a szesnastym z kolei w roli kapitana; honorową funkcję częściej wypełniali wcześniej tylko Szczepaniak (18) i Bułanow (17), ale Parpan zdecydowanie prowadzi po wojnie; Baran zakończył karierę po 10 latach i 281 dniach od debiutu. Najstarszy — Gracz (30 i 305), najmłodszy — Cieślik (23 i 36); przeciętna wieku — 28,12 (po zmianach 28,01). Zawodnicy ośmiu klubów (po dwóch ze stołecznej Polonii, AKS, Ruchu, Cracovii i Wisły). Rezerwowi — Ignacy Dybała, Antoni Janik i Zygfryd Słoma. Henryk Bożek 106 (+12) Mm . ¦w > Ok ¦ * 1 I 1 t $ 8 » S ¦PI ¦:•¦ JH 1 L ^* ¦ ::. ^* \jH?;»;iffaS»lj> y W. -%f W* W HN Od lewej: Tadeusz Parpan (kapitan), Henryk Borucz, Władysław Gędłek, Antoni Barwinski, Zdzisław Mordarski, Teodor Wieczorek, Stanisław Baran, Henryk Bożek, Czesław Suszczyk, Gerard Cieślik, Mieczysław Gracz 44 GSJ\ — Przed spotkaniem z Czechosłowacją Istvan ustalał plan taktyczny, bo Koncewicz pojechał z rezerwami na mecz wyjazdowy, a pierwszym zespołem mieliśmy kierować we dwójkę. Słuchałem uwag Węgra z przerażeniem. Mówił piłkarzom tak: masz dawać pozór, gde ten kapusz, czyli bramkarz, kopnie bal, a potem taktycznie kryć Piłkarski bój pod czujnym okiem przywódców. Od lewej, na portretach — Bierut, Stalin i Gottwald, a na murawie — Alszei, Malatinsky, Cieślik, Vican i Moravek Istvan Szeder-Seidl w karykaturze Eryka Lipińskiego swojego, gde on pójdzie... Krycie „każdy swego" było wodą na młyn dla Czechów. Środkowego obrońcę Gędłka daleko w pole wyciągał Tegelhof i nasza defensywa przypominała sito. Już do przerwy straciliśmy cztery gołe. W przerwie ratowaliśmy się sami — zarządziłem zmianę sposobu krycia, wstawiłem Brzozowskiego na pozycję stopera i to diametralnie zmieniło obraz gry w drugiej części. Ba, ale czterech straconych bramek nie można było odrobić... Wspominał ten mecz, też na łamach „PN", Mieczysław Szymkowiak: — Na pozycji stopera miał zagrać rutynowany, świetny taktyk i technik Ewald Cebula. Po rozgrzewce zgłosił mi, że naderwał mięsień w nodze i że jest niezdolny do gry. Miałem do wyboru trzy POL - CZE 1:4 (1:4) 107 (+12) 22.10.1950 niedziela 12.00 Warszawa Stadion Wojska Polskiego (-5S0OO) Karoly Balia HUN POL: Jerzy Jurowicz (k) — Henryk Janduda, Władysław Gędłek, Stanisław Flanek (46 Edward Brzozowski) — Czesław Suszczyk, Teodor Wieczorek — Henryk Alszer, Gerard Cieślik, Józef Kohut (77 Marian Łącz), Mieczysław Gracz, Zdzisław Mordarski. Selekcjonerzy — Mieczysław Szymkowiak oraz Stefan Kisieliński, Czesław Krug i dokooptowany Mieczysław Kaczanowski (po ustąpieniu, albo zmuszeniu do ustąpienia — Ignacego Izdebskiego i Kazimierza Śmiglaka), trener Węgier Istvan Szeder-Seidl (współpraca Tadeusz Foryś). CZE: Vaclav Moravek — Vladimir Venglar, Michał Vićan (k), Anton Krasnohorsky — Anton Malatinsky, Michał Benediković — Ladislav Hlavaćek, Jaroslav Cejp, Viktor Tegelhof, Jifi Źdarsky, Vlastimil Preis. Trenerzy — Miroslav Tovara i Ladislav Żeniśek. • 0:1 Preis 13, 0:2 Cejp 17, 0:3 Preis 32, 1:3 Gracz 36 głową, 1:4 Preis 44 (56 Gracz karny w aut). NOTA • siódma gra z sąsiadami i szósta porażka w meczu najstarszej reprezentacji Polski w kronikach—przeciętna wieku 28,92, a po zmianach dokładnie 29 lat! Najstarszy — Alszer (32 i 168), najmłodszy — Cieślik (23 lata i 176 dni) po raz ostatni, choć już 19. w tej roli, co będzie rekordem aż do serii Lubańskiego. Bez debiutantów, ale dla trzech graczy pożegnalny występ. Po raz drugi kapitanem Polski bramkarz — Jurowicz, ale po raz pierwszy w kronikach w kraju. Zawodnicy tylko pięciu klubów, ale aż pięciu z Wisły po raz pierwszy po wojnie (trzech z Ruchu, dwóch ze stołecznej Polonii i AKS). Rezerwowi — Mieczysław Bieniek, Edward Cebula, Piotr Kuczyński, Tadeusz Parpan, Henryk Szczurzyński i Zdzisław Wesołowski. Pierwszy z dwóch meczów arbitra. 45 ewentualności. Pierwsze — przesunąć na stopera Teodora Wieczorka z pomocy, drugie — wstawić rezerwowego Edwarda Brzozowskiego, i trzecie — przesunąć z bocznej obrony Władka Gędłka, który w Cracovii bardzo dobrze radził sobie na tej pozycji, zastępując dość długo kontuzjowanego Parpana. Wybrałem to ostatnie. Okazało się najgorsze (...) W przerwie Tadeusz Foryś zaproponował wstawienie na środek obrony Brzozowskiego, na co się zgodziłem. Gędłek wrócił na swą pozycję prawego obrońcy. I rywale nie mieli już szans na zdobycie dalszych goli". To po tym spotkaniu gen. Bordziłowski miał rzekomo pogonić selekcjonerów i kazał ustawić skład trenerowi zespołu. W następnym meczu był nim Ryszard Koncewicz, już bez pomocy „selekcjonerów" i węgierskiego amatora, ale chyba też bez ingerencji Bordziłowskiego! Do Sofii zabrał kilku nowych kadrowiczów, a dał zagrać czterem debiutantom. Tadeusz Glimas, Kazimierz Trampisz, Oskar Brajter oraz — o czym mato kto pamięta - - Edmund Zientara, wówczas jeszcze zawodnik stołecznej Polonii, nie sprawili zawodu. W finale sezonu, dopiero w piątym meczu, biało-czerwoni wreszcie okazali się wygrani po „złotym" golu Gerarda Cieślika. W tym spotkaniu Cieślik zadebiutował w roli kapitana — do dziś najmłodszego w dziejach narodowej drużyny! Z tą grą związane jest niezwykłe zdarzenie — z powodu złych warunków atmosferycznych samolot odleciał do Pragi mocno spóźniony i nasza ekipa nie zdążyła przesiąść się do maszyny innych linii, która miała dostarczyć Polaków do Sofii. Dopiero nazajutrz dotarli więc do Sofii, ale pora meczu już minęła! Ustalono, że spotkanie BUL - POL 0:1 (0:0) 108 (+12) Stefan Deac ROM 30.10.1950 poniedziałek 15.15 (14.15) Sofia stadion Narodnaja Aimija ( + 20000) BUL: Simeon Kostów (? Minko Minczew) — Ilija Apostołów, Trajczo Petkow, Todor Kaprałow — Boris Apostołów, Nikoła Iwanow — Dimitar Miłanow, Stefan Bożków (k), Iwan Trandafiłow (46 Jordan Tomów), Trendafił Stanków (66? Stefan Gecow), Dimitar Andonow. Trener Stojan Ormandżijew. POL: Henryk Borucz (76 Jerzy Jurowicz) — Władysław Gędłek, Mieczysław Szczurek(46 Edmund Zientara), Tadeusz Glimas — Czesław Suszczyk, Teodor Wieczorek — Kazimierz Trampisz, Teodor Anioła (65 Mieczysław Gracz), Oskar Brajter, Gerard Cieślik (k), Jan Wiśniewski. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz, który samodzielnie ustalał skład kadry, choć formalnie istniał jeszcze „kapitanat" (Mieczysław Szymkowiak oraz Mieczysław Kaczanowski, Stefan Kisieliński i Czesław Krug). • 0:1 Cieślik 29. NOTA 0 jubileuszowa, 25. gra po wojnie; trzecia na wyjeździe z Bułgarią, ale pierwsza wygrana. Może dlatego, że grę przewidzianą na niedzielę z powodu spóźnionego przylotu polskiej ekipy przeniesiono na następny dzień? Najstarszy — Gracz (30 i 88), najmłodszy — debiutujący Brajter (21 i 153); przeciętna wieku — 26,30 (po zmianach 26,63). Aż czterech debiutantów, dla trzech piłkarzy — w tym „nestora" Gracza — pożegnanie. Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Ruchu, po dwóch z Polonii warszawskiej i bytomskiej, Cracovii i Wisły). Debiut w roli kapitana Gerarda Cieślika, w jego 23. występie reprezentacyjnym, w wieku 23 lat i 184, najmłodszego w historii (do tej pory przewodził starszy o prawie jedenaście miesięcy Szczepaniak) — w pozostałych grach w przyszłości tylko raz nie będzie kapitanem, a z 22. meczami z kapitańską opaską obejmie prymat na wiele lat. Rezerwowi — Antoni Barwiński, Marian Łącz i Zdzisław Mordarski. *» *f Od prawej: Paweł Sobek, Jan Wiśniewski, Czesław Suszczyk, Oskar Brajter, Teodor Anioła, Teodor Wieczorek, Tadeusz Glimas, Mieczysław Szczurek, Władysław Gędłek, Henryk Borucz, Gerard Cieślik (kapitan), trójka sędziów — w środku główny Stefan Deac, Stefan Bożków, Simeon Kostów, Ilija Apostołów i pozostali rywale 46 G&flL rozegrane zostanie następnego dnia, w poniedziałek. Widzowie przyszli na stadion raz jeszcze! Gdy 4 lutego 1951 władze rozprawiły się wreszcie z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, każąc delegatom na 35. walnym zgromadzeniu związku przekształcić się w Sekcję Piłki Nożnej GKK.F, dokonano także zmiany w zasadach działania kapitanatu. Ustalono, że tworzyć go będą: wiceprezes ds sportowo-szkoleniowych — wybrany ponownie Szymkowiak, referent ds reprezentacji — został nim Kaczanowski, oraz przewodniczący Rady Trenerów — od 3 marca 1951 pełnił tę funkcję Koncewicz, ale „skład kadry każdorazowo będzie zatwierdzany przez prezydium". Ten sezon jest wręcz kuriozalny w historii naszego futbolu. W 1951 odnotowano wiele niesławnych rekordów, jak uznanie rozgrywek o Puchar Polski za... mistrzostwo kraju, a potraktowanie ligi jak rozrywkowej rywalizacji o przysłowiową „pietruszkę", a także rozegranie tylko jednego meczu międzypaństwowego. Dość powiedzieć, że od października 1950 aż do maja 1952 (sic!) bialo-czerwoni nie pokazali się przed własną publicznością, bowiem jedyny mecz w 1951 rozegrano w Budapeszcie. Pomińmy rozmiary porażki - Henryk Borne/ raz jeszcze z Węgrami skapitulował sześciokrotnie, co w końcu nie było wstydem. „Złota jedenastka" miała tak ogromną siłę, że wkrótce nawet Anglicy stracą sześć bramek na Wembley, a siedem na Nepstadionie! Wystarczy rzut oka na skład rywali, aby źle poczuć się w skórze Borucza. Stoczył on kolejny, heroiczny pojedynek z madziarską nawałnicą. Jeszcze na dwadzieścia minut przed końcem meczu miał na koncie tylko dwa przegrane starcia, ale potem polska obrona padła. Po latach kibice dowiedzieli się, że władze paszportowe nie wydały zgody na wyjazd pięciu piłkarzom krakowskiej Wisły, klubu... gwardyj- Edmund Zientara skiego, a więc milicyjnego! Ponoć za kulisami toczyły się rozgrywki międzyresortowe, a ich ofiarą padła reprezentracja futbolistów. Wisła zmierzała po raz trzeci z rzędu do zwycięstwa w ekstraklasie, choć tytuł mistrza kraju przypadł w tym sezonie Ruchowi za wygraną w Pucharze Polski, a „niebieskich" już drugi rok prowadził... Koncewicz. Opowiadano, że kierownictwo „gwar-dyjskiego" sportu nie mogło darować Koncewiczowi odebrania Wiśle mistrzowskiego tytułu, kładło mu na każdym kroku kłody pod nogi, a gdy za rok będzie pakował się do wyjazdu z reprezentacją na igrzyska olimpijskie do Helsinek, w ostatniej chwili jego miejsce zajmie inny trener. Ile w tym prawdy nie chcieli wyznać sami zainteresowani... HUN - POL 6:0 (2:0) 109 (+12) 27.05.1951 niedziela 17.00 Budapeszt stadion Megyeń uti ( + 45000) Jaroslav Viaek CZE HUN: Gyula Grosics (76 Geza Henni) — József Kovacs, Janos Bórzsei, Michaly Lantos — Imre Kovacs, Jozsef Bozsik — Karoly Sandor, Sandor Kocsis, Ferenc Szusza, Ferenc Puskas (k, 81 Nandor Hidegkuti), Zoltan Czibor. Kapitan związkowy Gusztav Sebes, trener Andor Hajdu. POL: Henryk Borucz — Władysław Gędłek, Kazimierz Kaszuba (76 Edward Brzozowski), Tadeusz Glimas — Czesław Suszczyk, Teodor Wieczorek — Jan Wiśniewski, Teodor Anioła (74 Henryk Szymborski), Oskar Brajter, Gerard Cieślik (k), Zdzisław Wesołowski. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Tadeusz Foryś), choć formalnie istniał nadal powołany w lutym 1951, .kapitanat", którego członkiem był — obok Koncewicza i Mieczysława Kaczanowskiego — także Mieczysław Szymkowiak. * 1:0 Kocsis 27, 2:0 Sandor 37, 3:0 Kocsis 70, 4:0 Puskas 72, 5:0 Puskas 75, 6:0 Czibor 82. NOTA • dziesiąta porażka z Wągrami, naszym najsurowszym rywalem, w jedenastej potyczce. Znów sześć goli w siatce polskiego bramkarza — po raz drugi w karierze Borucza i po raz drugi w jego przypadku z Madziarami. Debiut trzech piłkarzy, choć dla jednego z nich — Wesołowskiego — jednocześnie mecz pożegnalny, podobnie jak dla dwóch innych stołecznych „polonistów", Borucza i Brzozowskiego. Najstarszy — Gędłek (30 i 346), najmłodszy — debiutujący Szymborski (20 i 129); przeciętna wieku — 26,38 (po zmianach 26,25). Zawodnicy ośmiu klubów (po trzech z Cracovii i Polonii Warszawa, dwóch z Ruchu). Niecodzienny występ Brajtera, zaliczany na konto Legii, choć chorzowianin nie zagrał jeszcze w barwach wojskowego klubu ani jednego oficjalnego spotkania — zadebiutuje w lidze dopiero tydzień później. Jedyny mecz reprezentacji Polski w sezonie — absolutny rekord, który już nigdy się nie powtórzy, a ostatnio zdarzył się w 1927, gdy w PZPN trwał konflikt związany z powstaniem ligi. Rezerwowi — Henryk Skromny i Antoni Wołosz. Czwarta z sześciu gier Polski sędziego. 47 11 1* • • 1 • bałagan... olimpijski * sześciolatka na murawie * fucha Tivadara * ZMP zamiast ligi * rezerwy w roli głównej * łaska Sebesa * dwie połowy na remis * igrzyska we wspomnieniach * gwardyjska „Myszka" * zakazany smak * szpicel dla sędziego * garnitur na odchodne * solo czy w duecie * źródła niepamięci * Szymkowiak + Kaczanowski, KONCEWICZ (Matyas, Kiraly) 1952 ? KIRALY + MATYAS 1952 ? FORYŚ (Koncewicz?) 1952| Rok olimpijski... Helsinki, wskutek wojny pozbawione igrzysk, jakie ofiarowano im w 1940, dwanaście lat później gościć miały sportowy świat. Po raz pierwszy także ekipę Związku Radzieckiego, a więc dla satelitarnych państw „obozu demokracji ludowej" jest to rozkaz, aby imprezę potraktować wyjątkowo poważnie. Urzędasy, tak chętnie nazywające się „działaczami", we wszystkich sekcjach, czyli dawnych samodzielnych związkach sportowych, teraz przypisanych do GKKF, mędrkują nad programami przygotowań. Futboli-ści nie mogą być gorsi... Obowiązuje uchwalony w 1949 „sześcioletni plan rozwoju piłki nożnej w Polsce, oparty na zrzeszeniach i pionach", ale niemal każdy dzień przynosi nowe pomysły. Od lutego 1951 działa prezydium SPN GKKF, któremu szefuje gen. Jerzy Bordziłowski, ale faktycznie robota odbywa się pod wodzą poprzedniego prezesa, Jerzego Przeworskiego, który jest teraz zastępcą Bor-dziłowskiego. Za sprawy sportowo-szkoleniowe odpowiada nadal ta sama osoba — do stycznia 1951 pracownik PZPN, a później społeczny działacz — wiceprezes Mieczysław Szymkowiak, wybrany 4 lutego 1951 po raz wtóry przewodniczącym trzyosobowego kapitanatu, w którym jest miejsce dla Mieczysława Kaczanowskiego i Ryszarda Koncewicza. Praktycznie kapitanat nie ma jednak nic do powiedzenia, jest ciałem martwym, afakt, że w 1951 rozegrano tylko jedno spotkanie międzypaństwowe sprawia, że istotnie nie jest przepracowany. Kadrą PZPN rządzi trener chorzowskiego Ruchu — Ryszard Koncewicz, mianowany na początku 1952 odpowiedzialnym za przygotowania ,,olimpijskie". W centrali zatrudnieni są także Tadeusz Foryś oraz od lutego 1950 przedwojenny piłkarz lwowskiej Pogoni, zaś po 1945 bytomskiej Polonii - - Michał Matyas, będący trenerem zrzeszenia sportowego „Gwardia", czyli klubów milicyjnych, na codzień opiekujący się piłkarzami krakowskiej Wisły. Od lewej: Tivadar Kiraly i Ryszard Koncewicz > 48 GrJ\ Michał „Myszka" Maryas 19 stycznia 1952 przybył do Warszawy węgierski szkoleniowiec Tivadar Kiraly. Jego rodacy na boisku tłukli regularnie nasze ekipy, a on sam od 1949 należał do grona bliskich współpracowników Gusztava Sebesa. Okazał się lepszym fachowcem niż nieszczęsny Szeder-Seidl, ale praca w Polsce interesowała go chyba nieszczególnie. Mówiąc inaczej — złapał dobrze płatną „fuchę", miał szanse zaliczyć udział w igrzyskach olimpijskich, a więc półroczny pobyt zagranicą nie był mu nazbyt dokuczliwy. Nasze władze piłkarskie ustaliły, że „dla lepszego przygotowania ekipy do startu w igrzyskach powstaną trzy ośrodki szkoleniowe", zaś aby w szkoleniu nic nie przeszkadzało — wiosną 1952 zawieszone zostaną rozgrywki ligowe, a skróconą walkę o tytuł MP w lidze przeniesiono na jesień. Już raz w przeszłości ćwiczono ten wariant, choć bez powodzenia - przed występem na olimpiadze w Paryżu w 1924 też zrezygnowano z rywalizacji o mistrzostwo Polski, ale wówczas stało się to w efekcie demokratycznego wyboru okręgów. Teraz zadecydowała Sekcja PN, wiosną fundując dla rezerw ligowych klubów rozgrywki o Puchar ZMP (Związku Młodzieży Polskiej). Decyzja o zawieszeniu rozgrywek ligowych w 1952 „spowodowana została głosami wielce zasłużonych dla polskiego pilkarstwa działaczy, którzy mieli coś do powiedzenia i w 1924. Mieliśmy nie powtórzyć przed-paryskich błędów, wyszło na gorsze" — twierdził Stefan Sieniarski, ale ta opinia nie znajduje potwierdzenia. Błąd popełnili nowi działacze, zapominając błędy swych poprzedników. Ośrodki powstały w Warszawie - Wacław Kuchar (trener Legii), Krakowie Michał Matyas (trener Wisły), oraz w Chorzowie — Ryszard Koncewicz (trener Ruchu), oficjalnie sprawujący nadzór nad całością przygotowań. Aby „lepiej kierować organizacją szkolenia" w kwietniu dokonano zmian — Koncewicz przeniósł się do Warszawy, zajmując miejsce Kuchara, a w Chorzowie nadzór nad kandydatami na olimpijczyków przejął Tivadar Kiraly. Rozgrywki o „zet-empowski" puchar gromadziły na trybunach po... kilku widzów na meczu, a kadrowicze z woli urzędników trenowali i grali we własnym sosie, choć w ostatniej fazie, na zgrupowaniu w Sopocie, w czerwcu i lipcu 1952 towarzyszyła im węgierska Dozsa (Ujpest). Sprawdzianem najważniejszym miały być mecze międzynarodowe. „Selekcjonerów" z kapitanatu nie pytano o zdanie, bo po co, skoro w ich gronie by/ Koncewicz, mający plenipotencje do ustalania składu. W połowie maja 1952 doszło do pierwszego egzaminu na dwóch frontach z Bułgarią. Pierwsza drużyna, kierowana przez Koncewicza i Kiraly'ego przegrała w "W arszawe v\a oczach premiera 5 óze-fa Cyrankiewicza jedną bramką, prezentując się w dość eksperymentalnym składzie. Pięciu debiutantów nie zapobiegło porażce, a gra zespołu była mizerna. Na łamach prasy krytyki były jednak delikatne, bo „nie chcemy szkodzić skuteczności pracy szkoleniowej", jak zwierzył się jeden z komentatorów. W tym samym dniu rezerwy też przegrały — w Sofii zespół Polski B, kierowany przez Michała Matyasa, uległ gospodarzom 1:3, a winą za niepowodzenie obarczono bramkarza ŁKS, Henryka Szczurzyńskiego. Powitanie kapitanów, od lewej — Bułgar Boris Apostołów i Gerard Cieślik 49 Ekipa rezerw prosto z Sofii udała się do Bukaresztu, gdzie miała rozegrać mecz z rezerwami Rumunii. Gospodarze nie chcieli jednak słyszeć o zespołach B i przeforsowali pomysł, aby pojedynek ten uznać jako oficjalne spotkanie pierwszych reprezentacji. W Warszawie postanowiono wysłać Matyasowi posiłki — do Bukaresztu udali się więc samolotem bramkarz Legii, Tomasz Stefaniszyn, który występował w Warszawie przeciwko Bułgarom, oraz Kazimierz Trampisz z bytomskiej Polonii. Nie pomogło! Ten wymuszony „oficjalny" mecz też przegraliśmy jedną bramką. Przepuścił ją —jak w Warszawie -- Tomek Stefaniszyn, ale doznał w tym momencie kontuzji i między słupki wszedł po tej niefortunnej interwencji Edward Szymkowiak. Ledwie dwudziestolatek, bramkarz chorzowskiego Ruchu, zainaugurował serię występów w narodowej drużynie, choć wcześniej nie miał na koncie żadnych meczów w zespołach juniorów, a w spotkaniu rezerw z Bułgarią ,,Myszka" Matyas nie zaryzykował zastąpienia nim Szczu-rzyńskiego. Od tej pory Szymkowiak przez czternaście sezonów będzie kadrowiczem, symbolem fenomenalnego refleksu i wyjątkowo efektownej gry, uwielbianym przez kibiców na każdym sta- dionie. Był jednym z siedmiu debiutantów i tylko dla Czesława Rajtara reprezentacyjny występ w tym spotkaniu okaże się jedynym na szczeblu zespołu A; pozostali — Bartyla, Korynt, Banisz. Bieniek czy Jankowski - - będą mieli więcej Czesław Rajtar POL - BUL 0:1 (0:1) 110(+12) 18.05.1952 niedziela 14.00 Warszawa Stadion Wojska Polskiego ( + 45000) Andor Dorogi HUN POL: Henryk Skromny (34 Tomasz Stefaniszyn) — Władysław Gędłek, Edward Cebula, Tadeusz Glimas — Czesław Suszczyk, Franciszek Tira (46 Teodor Wieczorek) — Klaus Jerominek (71 Jan Wiśniewski), Zbigniew Jaskowski (46 Jerzy Krasówka), Henryk Alszer, Gerard Cieślik (k), Paweł Sobek. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Węgier Tivadar Kifaly). BUL: Apostoł Sokołów — Georgi Wasiliew, Stefan Bożków (k), Manoł Manołow — Boris Apostołów, Lazar Christów — Dimitar Miłanow, Michaił Janków (75 Trajczo Petkow), Panajot Panajotow, Petar Argirow, Iwan Kolew (81 ? Iwan Atanasow). Trenerzy — Stojan Ormandżijew i Krum Milew. • 0:1 Miłanow 45. NOTA • w piątej grze z Bułgarią pierwsza porażka. W gronie pięciu debiutantów, aż dla trzech było to też pożegnaniem z reprezentacją; czwartym „żegnającym się z kadrą był Skromny. Najstarszy — Cebula (35 lat i 57 dni), jako trzeci w historii reprezentant po ukończeniu 35 lat, po Karasiaku i Szczepaniaku; najmłodszy — „jednorazowo" wnarodowej ekipie—Jerominek (20 i 364); przeciętna wieku — 27,61 (po zmianach 27,55). Zawodnicy siedmiu klubów (aż pięciu z Ruchu, trzech z bytomskiej Polonii, dwóch z Szombierek i Cracovii); aż jedenastu ze śląskich klubów. Po raz pierwszy w historii w jednej grze oglądano aż 15 zawodników w polskiej drużynie (następny raz zdarzy się to dopiero w końcu 1966). Rezerwowi — grali wszyscy kadrowicze. Pierwszy z trzech meczów arbitra. ROM - POL 1:0 (0:0) 111 (+12) 25.05.1952 niedziela 17.00 (16.00) Bukareszt stadion Republiki (- 50 000) Jaroslav Vlćek CZE ROM: łon Voinescu (~ 60? Costica Toma) — Gheorghe Bacut (k), Iosif Covaci, Zoltan Farmati — Stefan Balint, Gavril Serfózó — Tudor Paraschiva, Gheorghe Bodo, Gheorghe Vaczi, Iosif Petschovschi, Petre Moldoveanu. Trener ? POL: Tomasz Stefaniszyn (54 Edward Szymkowiak) — Henryk Bartyla, Roman Korynt, Hubert Banisz — Józef Mamon (k?), Zdzisław Bieniek — Kazimierz Trampisz, Edward Jankowski, Oskar Brajter, Czesław Rajtar, Rudolf Patkolo. Trener Michał Matys. • 1:0 Bodo 52. NOTA • czternaste spotkane z Rumunią, szóste po wojnie, przegrane przez... rezerwowy zespół. Drużyna B, po rozegraniu meczu z rezerwami Bułgarii w Sofii, wstąpiła do Bukaresztu i „robiła" za pierwszą ekipę biało-czerwonych. Tym należy też tłumaczyć aż siedem debiutów, choć tylko dla jednego w tym gronie — Rajtara — był to jedyny występ w narodowym zespole; żegnał się z reprezentacją, tym razem Polski, także Patkolo. Najstarszy Mamon (30 i 92), najmłodszy — Szymkowiak (20 i 73); przeciętna wieku — 24,61 (po zmianach 24,24, czyli najniższa po wojnie aż do października 1962). Szymkowiak miał na swej pozycji młodszych konkurentów w okresie międzywojennym, ale po wojnie żaden bramkarz nie debiutował w tak młodym wieku, a także nikt poza nim nie był najmłodszym w roli bramkarza. Zawodnicy sześciu klubów — aż pięciu z Legii, choć wszyscy „pozyskani" z innych klubów dla odbycia służby wojskowej (po dwóch z Wisły i Ruchu). Brak w pełni wiarygodnego potwierdzania informacji o kapitanie — najprawdopodobniej był nim (byłby kapitanem nr 27). Rezerwowi — Kazimierz Kaszuba, Marian Olejnik, Wacław Sąsiadek, Władysław Sobkowiak, Henryk Szczurzyński i Józef Wieczorek. Piąta z sześciu gier arbitra. 50 GM?* szczęścia. Na marginesie pytanie d\a surowych dokumentalistów, którzy twierdzą, że tylko „gra najsilniejszej reprezentacji może być zaliczona do bilansu oficjalnych spotkań reprezentacji" — czy to spotkanie może być oficjalne, skoro grały bez żadnej dyskusji tylko polskie rezerwy? Odpowiadam — nie może, a musi, skoro tak postanowiły przed grą oba zainteresowane związki! Trzy tygodnie później znów porażka, trzecia w sezonie, ale tym razem z Węgrami. Po raz pierwszy w roli arbitra meczu biało-czerwonych wystąpił Polak — Józef Szlejfer, bo nie pojawił się neutralny sędzia (kto zna czasy uwierzy, że zapomniano go zaprosić). Nie miało to jednak wpływu na wynik. Na Łazienkowskiej Węgrzy w składzie, który niebawem we wspaniałym stylu sięgnie po olimpijskie „złoto", już do przerwy trafili do naszej siatki pięciokrotnie! W przerwie meczu miały miejsce zdarzenia, które obrosły anegdotą. Jedni, jak „Ewald" Cebula, widzą to tak — trenerzy dokonali zmiany na pozycji stopera. Za Romana Korynta wszedł na boisko POL - HUN 1:5 (0:5) 112(+12) 15.06.1952 niedziela 17.45 Warszawa Stadion Wojska Polskiego (-40000?) Józef Szlejfer POL POL: Edward Szymkowiak — Władysław Gędłek, Roman Korynt (46 Edward Cebula), Hubert Banisz — Czesław Suszczyk, Józef Mamon — Paweł Sobek, Kazimierz Trampisz, Henryk Alszer, Gerard Cieślik (k), Jan Wiśniewski. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Węgier Tivadar Kiraly). HUN: Gyula Grosics — Jeno Buzanszky, Gyula Lórant, Jeno Dalnoki — Imre Kovacs, József Bozsik — Laszló Budai, Sandor Kocsis, Nandor Hidegkuti, Ferenc Puskas (k), Zoltan Czibor. Kapitan związkowy Gusztav Sebes, trener Gyula Mandl. * 0:1 Kocsis 7, 0:2 Puskas 25, 0:3 Hidegkuti 27, 0:4 Puskas 32, 0:5 Kocsis 42 głową, 1:5 Alszer 56 głową. NOTA • zwyczajowa już porażka z Węgrami, jedenasta spośród tuzina gier — trudno jednak dziwić się przegranej ze „złotą jedenastką", która kilka tygodni później w porywającym stylu wygra igrzyska w Helskinkach (nam przyjdzie przeżyć rozczarowanie). Czwarta kolejna przegrana przed polską widownią, co jest „czarnym" ewenementem w dziejach biało-czerwonych. Pierwszy w dziejach mecz biało-czerwonych sędziowany przez polskiego arbitra, najprawdopodobniej z winy „urzędasów" SPN GKKF, którzy w nawale biurokratycznych obowiązków „zapomnieli" zaprosić neutralnego rozjemcę. Bez debiutantów i bez pożegnań, choć dla Cebuli był to ostatni występ w oficjalnym meczu — jego kariera trwała od debiutu 13 lat i 11 dni (zagra jeszcze tylko wnieoficjalnym, bo z amatorami Francji, spotkaniu turnieju olimpijskiego). Najstarszy — oczywiście Cebula (35 i 85), najmłodszy znów bramkarz — Szymkowiak (20 i 94); przeciętna wieku — 26,84 (po zmianach 27,54). Czwarty w historii i drugi po wojnie występ w dniu urodzin — Gędłek (32). Zawodnicy sześciu klubów (aż pięciu z Ruchu i czterech z... Bytomia, po dwóch z Polonii i Szombierek). Honorowy gol po „główce" Alszera był dziełem najstarszego do tej pory strzelca w polskiej reprezentacji — wcześniej „nestorem" był Reyman (bramka w meczu z Łotwą w 1931); starszym snajperem okaże się dopiero w 1969 Brychczy. Rezerwowi — Zdzisław Bieniek, Tadeusz Glimas, Henryk Janduda, Kazimierz Kaszuba i Tomasz Stefaniszyn. Bialo-czerwoni z pierwszych lat po wojnie, prawie dwadzieścia lat później — przed meczem oldboyów z Węgrami, w 1969 w Krakowie! Od lewej, stoją: Józef Browarski, Zygfryd Słoma, Gerard Cieślik, Antoni Barwiński, Ryszard Wyrobek, Jerzy Jurowicz, Henryk Rybicki, Stanisław Flanek, Zdzisław Gierwatowski, Henryk Janduda, Czesław Suszczyk, Roman Durniok; klęczą: Teodor Anioła, Stanisław Hachorek, Marian Machowski, Kazimierz Trampisz, Mieczysław Gracz, Zdzisław Mordarski, Henryk Bobula, Rudolf Patkoló, Eugeniusz Mazur, Stanisław Baran (wytłuszczono graczy zespołu A) 51 LISTA ,,22" na IO'52 Paweł Sobek właśnie Cebula, 35.letni piłkarz Ruchu, który po trzyletniej przerwie wrócił do kadry, a debiutował w biało-czerwonych barwach jeszcze w 1939 roku! To ponoć za jego radą miast kryć rywali systemem „każdy swego" zagrano w defensywie „strefą" i przyniosło to nadspodziewany efekt. Drugą połowę wygraliśmy 1:0 po „główce" 34. letniego „Walka" Alszera, a więc niby wyszło na remis —jedna część meczu dla rywali, ale druga dla nas. Znacznie bardziej prawdopodobna jest jednak opowieść, że w przerwie przedstawiciele piłkarskiej „sekcji", rwąc włosy z głowy, wyprosili na Gusztavie Sebesie nieco łaski. Węgierski szef reprezentacji wszedł potem do szatni swych piłkarzy i powiedział im kilka słów. Od tej pory rywale już nie trafiali do bramki Szymkowiaka! Dość żartów — z Węgrami w owym czasie nikt nie miał prawa się mierzyć. Na każdej pozycji występował piłkarz, który miałby miejsce w elitarnych zespołach, a środkowa trójka - Sandor Kocsis, Nandor Hidegkuti, Ferenc Puskas — pokazała klasę, jakiej w Polsce jeszcze nie oglądano. Zdobyli wszystkie gole, a wraz z partnerami zeprezentowali wręcz urzekający futbol. Do dziś Węgrzy z tej epoki jawią się we wspomnieniach jako absolutnie niepowtarzalna drużyna. Miesiąc później Polacy grali już na olimpiadzie, ale obok Tivadara Kiraly'ego całkowicie niespodziewanie siedział Michał Matyas, a nie Ryszard Koncewicz. W składzie ekipy, jaki ustalono i zaakceptowano w urzędniczych gabinetach, można bez trudu dostrzec przewagę reprezentantów ośrodków Matyasa (Kraków) i Kiraly'ego (Chorzów), a z Warszawy, gdzie od kwietnia pracował Koncewicz, znalazło się miejsce tylko dla bramkarza Stefaniszyna! Po latach będzie się szeptało, że to Matyas, wykorzystując zatrudnienie w pionie „gwardyjskim" oraz anse, jakie mieli wobec Koncewicza działacze tego zrzeszenia, doprowadził do wyeliminowania rywala z ekipy. Jeśli A 7:7 6 ALSZER Henryk BANISZ Hubert Bieniek Zdzisław Brajter Oskar CEBULA Edward CIEŚLIK Gerard GĘDŁEK Władysław Glimas Tadeusz Janduda Henryk Jaskowski Zbigniew KASZUBA Kazimierz KRASÓWKA Jerzy MAMON Józef Mordarski Zdzisław Skromny Henryk SOBEK Paweł STCT MUSZYN Tomasz SUSZCZYK Czesław SZYMKOWIAK Edward TRAMPISZ Kazimierz Wieczorek Teodor tA- WIŚNIEWSKI Jan — wytłuszczono piłkarzy, którzy zagrali na igrzyskach, znakiem woznaczono pozostałych w kraju; trenerzy — Tivadar Kiraly (HUN) i Michał Matyas; kierownik — Zbigniew Fijałek, przedstawiciel GKKF — Apolinary Minecki, sędziowie — Alfons Cober (Katowice) i Franciszek Fronczyk (Kraków). Na oficjalnej liście zgłoszeń nie ma nazwisk trenerów oraz sędziego Fronczyka (z archiwum Ericha Kampera) Ruch Chorzów! Szombierki Bytom I Legia Warszawa Legia Warszawa Ruch Chorzów Ruch Chorzów Cracovia Cracovia AKS Chorzów Wisła Kraków Wawel Kraków Szombierki Bytom Wisła Kraków Wisła Kraków Polonia Bytom Szombierki Bytom Legia Warszawa Ruch Chorzów Ruch Chorzów Polonia Bytom AKS Chorzów Polonia Bytom jednak Koncewicz, niechby nawet kierujący i od-1 powiedzialny za całość przygotowań, tak wyraź-1 nie przegrał rozgrywkę o swoich kadrowiczów j — sensowne było, aby kierował nimi w Finlandii „ich" trener, czyli Matyas. Pozycja Kiraly'ego była niekwestionowana, poza wszelką dyskusją. | Czy jednak warto o to kruszyć kopie, skoro i tak olimpijska próba okazała się mizerna? W meczu z amatorską reprezentacją Francji, , której składu nie podała nawet paryska „L'Equipe", udało się wygrać po ciężkiej walce — Kazimierz Trampisz uzyskał wyrównanie w tej Edward „Ewald" Cebula 52 <3Ł?* samej minucie, po kilkudziesięciu sekundach od trafienia „trójkolorowych". Trudno jednak zaliczyć ten mecz do kategorii oficjalnych spotkań reprezentacji narodowych! W pojedynku z prawdziwie silnym rywalem nie mieliśmy już jednak wiele do powiedzenia — Duńczycy raz jeszcze okazali się lepsi, nie tylko mądrą taktyką. W pamięci „olimpijczyków" pozostały nie tyle wspomnienia mało udanych gier, ile niezwykła atmosfera — ta przyjazna, towarzysząca spot- Jerzy Krasówka Kazimierz Kaszuba kaniu młodych sportowców z całego świata, ale i atmosfera politycznego nadzoru i indokryna-cji, narzucona przez kierownictwo. Zapamiętano coca-colę, której oficjalnie nie wolno było spożywać jako „produktu imperialistycznej propagandy", ale przecież dokonywano istnej ekwilibrys-tyki, aby przed spojrzeniami ciekawskich poznać jej smak. Także urodę wioski olimpijskiej w Otaniemi, ostatniej w historii igrzysk, która w jednym miejscu, w przepięknym plenerze, da- | POL - FRA 2:1 (2:1) IO 13NO(+112) 15.07.1952 wtorek 19.15 (18.15) • Lahti stadion Nasi Jarri (~ 5 000) Kareł L. van der Meer HOL POL: Tomasz Stefaniszyn — Władysław Gędłek, Edward Cebula, Hubert Banisz — Czesław Suszczyk, Józef Mamon — Kazimierz Trampisz, Jerzy Krasówka, Henryk Alszer, Gerard Cieślik (k), Jan Wiśniewski. Trener-selekcjoner Michał Matyas (współpraca Węgier Tivadar Kiraly). FRA: Leonce Deprez — Lucien Bochard, Albert Eloy, Roger CoUiot — Jean-Claude Druart, Jean Barreau (k) — Renę Persillon, Michel Leblond, Celestin 01iver, Jacąues Bohee, Bernard Lefevre. Trener ? • 0:1 Leblond 20, 1:1 Trampisz 20 (!), 2:1 Krasówka 49. NOTA • trzeci występ olimpijski (po próbach w 1924 i 1936), gra na szczeblu 1/16 finału, zainaugurowane spotkaniem nieoficjalnym dla bilansu, bo przeciwko amatorskiej ekipie Francji; po 14 latach przerwy mecz na neutralnym gruncie. Bez debiutów; pożegnanie Cebuli z reprezentacją w roli piłkarza — wróci jednak jako trener. Najstarszy — Cebula (35 i 115). najmłodszy — znów bramkarz, ale tym razem Stefaniszyn (23 i 121); przeciętna wieku — 28,83. Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Ruchu i z... Bytomia — po dwóch z Polonii i Szombierek, dwóch też z Krakowa — po jednym z Cracovii i Wisły). Lahti 38. miastem, w którym pokazała się polska drużyna, choć tylko w „olimpijskiej" grze. Rezerwowi — Zdzisław Bieniek, Tadeusz Glimas, Zbigniew Jaskowski, Kazimierz Kaszuba, Paweł Sobek i Edward Szymkowiak. Dugi i ostami mecz arbitra, ale tym razem nieoficjalny. POL - DAN 0:2 (0:1) 113(+13) 21.07.1952 poniedziałek 16.00 (15.00) • Turku stadion Kupitaa (-6000) Folke „Finn" Balstad NOR POL: Edward Szymkowiak — Władysław Gędłek, Kazimierz Kaszuba, Hubert Banisz — Zdzisław Bieniek, Józef Mamon — Paweł Sobek, Jerzy Krasówka, Henryk Alszer, Gerard Cieślik (k), Jan Wiśniewski. Trener-selekcjoner Michał Matyas (współpraca Węgier Tivadar Kiraly). DAN: Jorgen Johansen — Paul Petersen, Poul Andersen, Svend Nielsen — Erik Terkelsen, St. St. Blicher (k) — Jorgen W. Hansen, Poul E. Petersen, Jens P. Hansen, Knud Lundberg, Holger Seebach. Trener ? * 0:1 Seebach 17 głową, 0:2 S. Nielsen 73 wolny. NOTA • drugi mecz na igrzyskach, na szczeblu 1/8 finału o wejście do grona ćwierćfinalistów, tym razem z obu stron w wykonaniu pierwszych reprezentacji; w szóstej potyczce z Duńczykami piąta porażka, trzecia z rzędu; w Turku — 39. meście, gdzie wystąpił nasz zespół. Bez debiutantów i bez pożegnalnych wzruszeń. Najstarszy — Alszer (34 i 75), najmłodszy, nie po raz pierwszy bramkarz — Szymkowiak (20 i 130); przeciętna wieku — 26,54. Zawodnicy sześciu klubów — trzech krakowskich i trzech śląskich (po trzech graczy z Ruchu i Szombierek — czwartym z Bytomia był „polonista" Wiśniewski, dwóch z Cracovii, a po jednym z Wisły i Garbarnii). Rezerwowi — Edward Cebula, Tomasz Sfefaniszyn, Czesław Suszczyk i Kazimierz Trampisz oraz Tadeusz Glimas i Zbigniew Jaskowski, którzy nie zagrali w żadnej z dwóch gier „olimpijskich". Fotografia na wkładce. 53 ła schronienie wszystkim uczestnikom zmagań. A w naszych gazetach pisano, że „sportowców krajów demokraji ludowej skupiono w jednym miejscu, aby uniemożliwić kontakty z wolną młodzieżą świata". Nasi reprezentanci czytali te bzdury po powrocie, ale już dobrze wiedzieli, że głośno nie wypada się śmiać... Gdy po przegranej z Danią członek kierownictwa polskiej ekipy, „ubek" Apolinary Minecki zażądał zwrotu ubiorów olimpijskich — węgierski trener Tivadar Kiraly poprosił o wolną godzinę, spakował manatki łącznie z pamiątkowym strojem i przeniósł się do siedziby rodaków. Do Polski już nie wrócił. We wrześniu 1952 nasza prasa sportowa podała, że został trenerem węgier- Na Strahovie, od lewej — Kareł Tomas i Józef Mamon skiej reprezentacji juniorów. I tyle było tej olimpijskiej przygody! Nie licząc naszych sędziów — pojechało ich dwóch, Fronczyk z Tarnowa i Cober z Szopienic, ale nie prowadzili żadnego spotkania. Nie otrzymali zgody kierownictwa ekipy na samodzielne opuszczenie wioski w Ota-neimi, a przecież nie mogli ciągnąć za sobą wszystkich piłkarzy i... szpicli. Wszystko jednak szybko wróciło do normy, jeśli i czasy stalinowskie można nazwać normalnymi, choć w kierownictwie polskiego sportu dokonano generalnej czystki. Trener Michał Matyas złożyli stosowne sprawozdanie, działacze podyskutowali | nad przyczynami słabej postawy futbolistów w Finlandii, ale rychło ruszyła liga i w ekspresowym tempie miała wyłonić mistrza Polski. Michał Matyas wrócił do krakowskiej Wisły, Ryszard Koncewicz przeniósł się do Bytomia, gdzie prowadził miejscową Polonię, a Ruch przejął po nim „Ewald" Cebula. Uczeń pokonał w decydujących meczach swego trenerskiego mistrza i „niebiescy" obronili tytuł, tym razem po raz pierwszy po wojnie zwyciężając w ligowych zmaganiach. Jesienią 1952 reprezentację do dwóch spotkań we wrześniu przygotowywał, wcześniej dokonując selekcji kadrowiczów — Tadeusz Foryś. Koncewicz, choć pozostawał trenerem PZPN, nieco odsunął się od pracy w centrali, z pewnością rozgoryczony pozbawieniem go miejsca w ekipie olimpijskiej. Nie wyjechał do Pragi — kierownictwo ekspedycji stanowili tam Czesław Krug. Zygmunt Grzeszczak, sędzia Józef Szlejfer oraz trener Foryś. Gospodarze też nie wolni od kłopotów, wynikających z „nowego modelu ludowego sportu", z najwyższym trudem uchronili remis. W naszej drużynie, poza „olimpijczykami", sięgnięto po Bartylę, Mordarskiego, Aniołę oraz Brajtera, którzy debiuty mieli już za sobą. Dopiero w następnym spotkaniu pojawił się nowy kadrowicz — Ślązak Marceli Strzykalski, reprezentujący barwy wojskowego, krakowskiego Wawelu, niebawem podpora stołecznej Legii i etatowy pomocnik reprezentacji przez wiele lat. Ciekawe, ale na stadionie Wojska Polskiego nie wystąpił ani jeden piłkarz gospodarza obiektu - Legii. Ba, nie było nikogo w kadrze! Nie do końca wyjaśniona jest sprawa obsady trenerskiej CZE - POL 2:2 (1:2) 114 (+13) 14.09.1952 niedziela 15.30 Praga stadion Strahov (~ 40 000) Laszló Szigeti HUN CZE: Vaclav Pavlis (46? Bfetislav Dolejśi) — Frantiśek Semeśi, Ladislav Koubek (k), Ladislav Novak — Vladimir Rećek (46? Jifi Trnka), Michał Benediković — Ladislav Hlavaćek, Ladislav Muller, Kareł Tomaś, Jiri Żdarsky, Ladislav Pavlovic (46? Jan Hertl). Trener Bohumil Musil. POL: Edward Szymkowiak — Władysław Gędłek (k), Henryk Bartyla, Hubert Banisz (77 Tadeusz Glimas) — Józef Mamon, Zdzisław Bieniek — Zdzisław Mordarski (61 Oskar Brajter), Teodor Anioła, Henryk Alszer, Kazimierz Trampisz, Jan Wiśniewski. Trener Tadeusz Foryś. • 1:0 Muller 17 głową, 1:1 Mordarski 20 wolny, 1:2 Wiśniewski 33, 2:2 Żdarsky 75 karny. NOTA • ósmy mecz z Czechosłowacją, pierwszy remisowy. Bez debiutantów, a dla obu rezerwowych — pożegnalny. Najstarszy — Alszer (34 i 130), najmłodszy—Szymkowiak (20 i 185); przeciętna wieku — 27,55 (po zmianach 27,22). Po raz pierwszy kapitanem Gędłek (nr 28 w kronikach). Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Ruchu, po dwóch z Cracovii, Wisły, Legii i Polonii Bytom). Rezerwowi — Marceli Strzykalski i Ryszard Wyrobek. 54 GŁHL w tym spotkaniu — w notatkach prasowych mowa jest wyłącznie o Tadeuszu Forysiu, ale Ryszard Koncewicz twierdzi, że prowadził zespół biało-czerwonych. Wydaje się to wątpliwe, choć brak wiarygodnych dowodów potwierdzających albo wykluczających jedną z wersji. Pozostańmy przy stwierdzeniu, że na pewno na ławce trenerskiej miał miejsce Tadeusz Foryś i — być może — także Ryszard Koncewicz. Nie rozwiali wątpliwości pytani o to zawodnicy! Dla nich było to tylko jedno z wielu reprezentacyjnych spotkań, a w pamięci zachowali raczej niezwykłe zdarzenia z murawy, niż z ławki trenerów. Rywalem w zwycięskim dla Polaków meczu była drużyna NRD, czyli Niemieckiej Republiki Demokratycznej, dawnej sowieckiej strefy okupacyjnej. Dla gości ten warszawski występ stanowił oficjalną premierę po uzyskanu członkostwa FIFA. Wcześniej wielokrotnie polskie zespoły, nawet w reprezentacyjnym składzie, grały mecze nieoficjalne z kadrą NRD, głównie na arenach niemieckich. Trzybramkowe zwycięstwo w Warszawie nieco poprawiło nastroje, ale nie zmieniło obiektywnej oceny siły biało-czerwonych. Zdawało się, że jesteśmy blisko dna, ale to nie był jeszcze moment przesilenia... Na szczytach piłkarskiej władzy coraz mniej miał do powiedzenia Andrzej Przeworski, a jesienią 1952 z powodu choroby praktycznie usunął się w cień. Zmarł w końcu listopada. Pozbawiony swego protektora, wkrótce potem wycofa się ze społecznej działalności w SPN GKKF Mieczysław Szymkowiak. Przeworski wysoko cenił Szymkowiaka, niewątpliwie faworyzował go, powierzając odpowiedzialne funkcje, łącznie z przewodnictwem kapitanatu. Ten przedziwny twór selekcyjny w strasznych czasach nie miał wiele do powiedzenia, ale istniał i „działał", niechby tylko na papierze. Nie można po latach negować istnienia selekcyjnych komisji. Mogliby na ten temat więcej powiedzieć sami zainteresowani — działacze i trenerzy, gdyby mogli oprzeć się na wiarygodnych notatkach czy dokumentach. Własna pa- Władysław r Gędłek mięć w przypadku odtwarzania zdarzeń sprzed dziesiątków lat jest, niestety, żadnym argumentem. Zwłaszcza, gdy kłóci się z dokumentami źródłowymi. Powiedzmy więc, że od 4 lutego 1951 do następnego zjazdu SPN w lutym 1953 działał trzyosobowy kapitanat, który wybrano z imienia, nazwiska i sprawowanych funkcji. Kto zaś w istocie decydował o składzie zespołu, o sposobie przygotowań i prowadzeniu drużyny, starałem się wyjaśnić. Decyzje te aż do czerwca 1952 należały prawie wyłącznie do trenera państwowego Ryszarda Koncewicza, w dwóch spotkaniach 1952 — do Tadeusza Forysia, albo zapadały jeszcze wyżej. Do ich autorstwa jednak nikt chętnie nie chce się przyznać... POL - DDR 3:0 (0:0) 115 (+13) 21.09.1952 niedziela 12.00 Warszawa Stadion Wojska Polskiego ( + 25000) Sandor Harangozó HUN POL: Edward Szymkowiak — Władysław Gędłek (k), Henryk Bartyla, Hubert Banisz — Marceli Strzykalski (58 Czesław Suszczyk), Józef Mamon — Zdzisław Mordarski, Kazimierz Trampisz, Henryk Alszer, Gerard Cieślik, Jan Wiśniewski (36 Teodor Anioła). Trenerzy — Tadeusz Foryś (i Ryszard Koncewicz?). DDR: Wolfgang Klank — Karl-Heinz Wohlfahrt, Herbert Schoen, Werner Eilitz — Horst Scherbaum (k), Georg Rosbigalle — Gunter Torhauer, Gunter Schróter, Gunfher Imhoff, Heinz Fróhlich, Johannes Matzen (46? Siegfried Meier). Trener Wilhelm Ólgard. • 1:0 Trampisz 70, 2:0 Anioła 80, 3:0 Anioła 84. NOTA • nowy partner naszej reprezentacji — 22. rywal, sąsiad, ale pod nową nazwą. Niedawna sowiecka strefa okupacyjna Niemiec jako nowe państwo pod nazwą Niemiecka Republika Demokratyczna, debiutowała na arenie międzynarodowej właśnie meczem z Polską. Pierwsze w kraju powojenne zwycięstwo różnicą aż trzech goli. Najstarszy — Alszer (34 i 137), najmłodszy — Szymkowiak (20 i 192); przeciętna wieku — 27,36 (po zmianach 27,58). Jeden debiutant; dla dwóch reprezentantów pożegnalne spotkanie. Zawodnicy siedmiu klubów, po raz pierwszy po wojnie z Wawelu (aż pięciu z Ruchu, po dwóch z Wisły i bytomskiej Polonii). Anioła jako pierwszy w dziejach biało-czerwonych rezerwowy zdobywcą aż dwóch goli. Dla Szymkowiaka ostatnia gra w reprezentacji w barwach Ruchu, choć już nigdy nie zagra w szeregach „niebieskich". Rezerwowi — Zdzisław Bieniek, Robert Gronowski, Henryk Janduda, Joachim Kubocz i Ryszard Wyrobek. Trzeci z sześciu mecz arbitra. 55 dołowanie i spadanie * czas bez tradycji * pod batutą aparatu * losowanie z cenzurą * plan na rekord * żongJerka w biegu * imię Kłaczka * miesiąc na porażkę * albański tusz • kłania się Kauder • „Kici" z orłem przed ligą * dwie minuty Pajora • fotka z zagadką * błąd na błędzie * KONCEWICZ 1953 HAJDU + CEBULA 1954 | | JESIONKA + MATYAS 1954 KONCEWICZ 1955-1956 NOWAKOWSKI + SITKO + WOŹNIAK (Foryś) 1956 Wygodne jest opisywanie zdarzeń na futbolowych stadionach bez zaglądania za kulisy, zastanawiania się nad sytuacją polityczną i społeczną, bez analizowania wpływu organizacyjnych decyzji na wyniki sportowe. W tle zwycięskich czy przegranych batalii piłkarskich kryją się jednak niezwykle istotne przyczyny rozstrzygnięć. Mają one wpływ na mentalność zawodników i trenerów, sposób i skuteczność przygotowań, decydują o szansach rywalizacji zdecydowanie częściej, niż powszechnie sądzą kibice. Mów i się, że wynik idzie w świat, w kronikach pozostają cyferki, ale nie wyjaśniają one źródeł i przebiegu zdarzeń. Pierwsza połowa lat pięćdziesiątych to okres niszczenia tradycji polskiego sportu; tworzenie modelu, jaki narzucili komuniści w Związku Radzieckim, bez zastanawiania się nad skutkami tych działań w zupełnie innym środowisku. Pozbawiono samodzielności związki i kluby sportowe, odmawiano prawa do własnych nazw. Miejsce samorządnych władz zajmowali urzędnicy — ich decyzje, programy czy plany były rozkazem. Nad polskim sportem, ale też nad życiem społeczeństwa w każdej innej dziedzinie, rozpostarła władzę komunistyczna koalicja woj-skowo-milicyjna. Przyzna to w czasie październikowej odwilży w 1956 prezes SPN GKKF, Władysław Rajkowski, ale zapomni, że to też jego rękami wprowadzano w życie najbardziej absurdalne postanowienia. To właśnie urzędniczy aparat rządził, jak wszystkim, także futbolem. Niszczono niepokornych — ludzi, kluby, związki... Zdegradowana już do drugiej ligi stołeczna Polonia, mająca „sanacyjny rodowód", wzniosła się na wyżyny ambicji i pokonała w grudniu 1952 lokalną rywalkę, Legię, w finale Pucharu Polski. Ten łabędzi śpiew „czarnych koszul" zwiastował los, jaki spotkał też poznańską Wartę, Cracovię, chorzowski AKS... Kluby-sym- bole polskich tradycji zostały skazane na zapomnienie. Tak jak niszczono kluby — rozprawiano się z niewygodnymi działaczami, a i na piłkarzy miano sposoby. Niekończące się zgrupowania treningowe przypominały wojskowe karne kompanie i nie przypadkiem popularna stała się nazwa „obóz". Mogliby powiedzieć o atmosferze tych czasów szczególnie Edmund Zientara i Henryk Janduda, odsunięci na jakiś czas z kadry narodowej, albo Robert Grzywocz, któremu kazano czekać o wiele za długo na reprezentacyjny debiut. Ale mimo wszelkich przeciwności młodzi ludzie kopali piłkę, starali się być normalni w sportowej rywalizacji, a widzowie tłumnie wypełniali trybuny, bo wierzyli w uczciwą walkę. W styczniu 1953 kierownictwo SPN podjęło heroiczną decyzję udziału w eliminacjach piłkarskich mistrzostw świata. W pamięci sympatyków polskiej piłki pozostał legendarny występ w finałach MŚ'38 i dramatyczny mecz z Brazylią. W następnej, pierwszej po wojnie edycji biało-czerwonych brakowało wśród uczestników, bo „nie startował Związek Radziecki". Suwerenne decyzje krajów „obozu demokracji ludowej" w sprawach kontaktów międzynarodowych były mocno ograniczone. W eliminacjach MŚ'54 ekipa ZSRR nie zgłosiła udziału, choć państwom zachodnim, wojennym koalicjantom, początkowo bardzo zależało na obecności radzieckiego mocarstwa w światowej rodzinie piłkarskiej. FIFA zagwarantowała nawet w statucie funkcję wiceprezydenta dla reprezentanta tego kraju. To dziwne, ale mimo absencji ZSRR wyrażono zgodę na start pozostałych krajów socjalistycznych w eliminacjach MS'54. W losowaniu, jakie odbyło się 15 lutego 1953 w Zurychu, biało-czerwoni otrzymali za przeciwnika drużynę Węgier. W tym miejscu opis zdarzeń, jako żywo przypominających ponurą anegdotę. W kilka dni po 56 €3tJ\ Józef Kohut losowaniu eliminacji ukazały się na łamach „Sportu" i „Przeglądu Sportowego" krótkie notatki o tym zdarzeniu, ale bez słowa o najbardziej istotnych szczegółach — o tym, że Polska została rywalem Węgier. Zadecydowano zapewne — kto? — że opinia publiczna nie ma się o tym dowiedzieć. Postanowiono, najprawdopodobniej w marcu 1953, wycofać zespół narodowy z rozgrywek, ale wybrano iście strusią metodę. Jeśli nie powie się o tym głośno, nikt nie będzie wiedział... Tak się stało, a tę metodę stosowano nad wyraz konsekwentnie. Gdy „PS" (8 października 1953) omawiał stan rozgrywek napisano: „jak już w swoim czasie informowaliśmy", a przecież konia z rzędem temu, kto odnajdzie ślad wiadomości o wynikach losowania i wycofaniu Polski! Potem bez żenady takie zdanko — „z grupy VII Węgry wchodzą do finału bez gry". Czy ktokolwiek z dziennikarzy, redagujących sportowe „informacje", ukrywający przed czytelnikami wiadomości pozbawione strategicznego znaczenia dla globalnej polityki, zająknął się na ten temat? Nikt nigdy! Zapewne wszystko uczyniły krasnoludki, zapełniające świat lat pięćdziesiątych. Przemilczano więc starannie fakt, że władze piłkarskie, sportowe, albo polityczne, nakazały wycofać zgłoszenie Polski, bo w rywalizacji z Węgrami nie mieliśmy żadnych szans, a „działaczom" nie była potrzebna jeszcze jedna porażka. Obawiano się kolejnej kompromitacji. W końcu 1949 uchwalono „sześcioletni plan rozwoju piłki nożnej". We wrześniu 1953, po czterech latach realizacji tego ambitnego zamierzenia urzędników, postanowiono pójść dalej — powstał „trzyletni plan podwyższenia poziomu naszego piłkarstwa". Miał on sprawić, że „w 1956 będziemy grać w piłkę jak Węgrzy". Przemilczę Bramkarz Theodor Reimann broni strzał Gerarda Cieślika, w ciemnej koszulce POL - CZE 1:1 (0:0) 116(+13) 10.05.1953 niedziela 16.00 Wrocław Stadion Olimpijski (- 70 000) Sandor Harangozó HUN POL: Edward Szymkowiak (74-78 Jan Kłaczek) — Roman Durniok, Henryk Bartyla, Hubert Banisz — Teodor Wieczorek, Zdzisław Bieniek — Henryk Alszer, Jerzy Krasówka (71 Teodor Anioła), Józef Kohut, Gerard Cieślik (k), Zdzisław Mordarski. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Tadeusz Foryś i Artur Wożniak). CZE: Theodor Reimann — Frantiśek Safranek, Svatopluk Pluskał, Ladislav Novak (k) — Jifi Trnka, Frantiśek Ipser — Bożin Laskov (vel Łasków), Emil Pażicky, Ladislav Kaćani (46 Ota Hemele), Josef Crha, Geza Simansky. Trenerzy — Milos Luka i Bohumil Mus ii. * 0:1 Simansky 49, 1:1 Kohut 80. NOTA • remisowy mecz sąsiadów uświetniający zakończenie etapu kolarskiego Wyścigu Pokoju. Dwóch debiutantów — dla bramkarza Jana Kłaczka ledwie pięciominutowa reprezentacyjna wstawka, choć bez straty gola; pożegnanie także dla trzech innych graczy. Najstarszy — Alszer (w trzy dni po swoim 35. urodzinach, jako czwarty piłkarz powyżej tej granicy w kronikach); najmłodszy — Szymkowiak (21 i 58); przeciętna wieku — 27,55 (po zmianach 27,30). Zawodnicy ośmiu klubów (trzech z Ruchu, po dwóch z Legii, Szombierek i Wisły). Rezerwowi — Władysław Gędłek, Ryszard Krajewski, Joachim Kubocz, Alfred Narloch i Mieczysław Szczurek. Czwarta z sześciu gier sędziego. W barwach rywali Laskov, który wcześniej wystąpił jako Łasków przeciwko Polsce w szeregach reprezentacji Bułgarii (mecz nr 101). 57 nazwisko zasłużonego dziennikarza, który z całą powagą twierdził, że „technicznie nie ustępujemy Węgrom, choć my potrafimy żonglować piłką w miejscu, a oni w ruchu. Wystarczy więc tylko nauczyć się żonglerki piłką w biegu, a już będziemy bardzo blisko klasy Węgrów". Doprawdy, nie wiadomo, płakać czy śmiać się... Faktem jest, że o wycofaniu się Polski pisano na całym świecie, tylko nie nad Wisłą! A reprezentacja jednak rozgrywała mecze międzypaństwowe. Szefem rady trenerów pozostał Tadeusz Foryś, a trenerem państwowym — Ryszard Koncewicz. Ich rola w tych trudnych czasach jest nie do pozazdroszczenia. Odchodzili ze sportu piłkarze, uczący się futbolu jeszcze przed wojną, którym kilkuletnia przerwa zabrała najlepsze lata sportowego rozwoju. Grono potencjalnych reprezentantów wywodziło się coraz częściej z pokolenia, których dzieciństwo czy młodość, okres tak ważny dla rozwoju cech psychofizycznych, przypadły na czas wojny. Pierwsze powojenne lata i olbrzymie trudności aprowizacyjne, ogólne ubóstwo, też nie sprzyjały przygotowaniu tytanów sportowego mistrzostwa. Nasi rywale w większości nie byli tak surowo doświadczeni skutkami wojennej tragedii. Ryszard Koncewicz na mecz z Czechosłowacją we Wrocławiu powołał w maju 1953 kilku debiutantów, ale tylko dwóch wystąpiło na boisku. Bramkarz Jan Kłaczek, któremu wszystkie polskie publikacje zmieniają przez lata imię na Roman, bo jeden autor przepisuje od drugiego, zaliczył tylko krótką „wstawkę", zastępując kontuzjowanego w trakcie gry Edwarda Szymkowiaka. Na dłużej zadomowił się w kadrze Roman Durniok. Zespół tworzyli więc piłkarze dobrze znani, wielokrotnie w różnych okolicznościach sprawdzeni. Na przedmeczowym zgrupowaniu Koncewicza wspomagali Foryś i debiutujący w tej roli, znakomity przed laty piłkarz krakowskiej Wisły, Artur Woźniak. Nie na wiele się to zdało — rywale byli nieco lepsi, dość pechowo stracili pewną, jak im się już zdawało, wygraną. Po akcji Cieślika szczęśliwym strzałem popisał się jeden z najlepszych snajperów ligowych, Józef Kohut. Następna oficjalna gra miała miejsce dopiero jesienią, ale w sierpniu kadra narodowa gościła w ZSRR, gdzie rozegrała cztery spotkania. Gospodarze nie godzili się na oficjalne mecze — mówiono, że obawiali się porażki, a przecież Polacy dotrzymywali im kroku, wygrywając niektóre pojedynki. Czy eskapada ekipy Ryszarda Koncewicza po Kraju Rad pomogła polskim piłkarzom? We wrześniu 1953 na nowym sofijskim stadionie, który tydzień wcześniej został uroczyście otwarty meczem eliminacji MS pod batutą Grzegorza Aleksandrowicza, w którym gospodarze przegrali z Czechosłowacją 1:2, także Polacy dwa razy trafili do siatki. W obu przypadkach niwelowali prowadzenie Bułgarów. Zdawało się, że upragnione zwycięstwo przyniesie trzeci, ostatni w sezonie mecz biało-czerwonych, bo rywalem była Albania. ,,Sport' (23 listopada 1953) informował, że „w ubiegł; piątek wyjechała z Warszawy do Tirany polska reprezentacja pi/karska. Droga ich prowadzi koleją przez Słowację, Budapeszt i Bukareszt do portu w Constanzy. Stamtąd statek przewiezie ich przez Bosfor, w cieniu minaretów słynnej konstantyno-polskiej Aga Sofii, na morze Marmara i dalej przez Dardanele, morzem Egejskim dookoła Grecji na Adriatyk, skąd szlakiem na północ dotrą do pierwszego celu — portu w Durazzo. Pozazdrościć pięknego wyjazdu i bogatej, zmieniającej się scenerii. A sama przejażdżka z głównego portu albań- Od lewej: Zdzisław Bieniek, bramkarz Edward Szymkowiak, Henryk Bartyla, Stefan Bożków, w głębi Ewald Wiśniowski, Władysław Gędłek BUL - POL 2:2 (1:0) 117 (+13) 13.09.1953 niedziela 17.00 (16.00) Sofia stadion Wasyla Lewskiego ( + 40000) Istvan Zsolt HUN BUL: Apostoł Sokołów — Miłczo Goranów, Kirił Rakarow, Boris Apostołów — Manoł Manołow, Gawrił Stojanow — Iwan Kolew, Stefan Bożków (k), Georgi Dimitrow (80 Kostadin Błagojew), Lubomir Chranow, Jordan Tomów (46? Petar Argirow). Trener Ljubomir Angełow. POL: Edward Szymkowiak — Władysław Gędłek, Henryk Bartyla, Roman Durniok — Józef Wieczorek, Zdzisław Bieniek — Paweł Sobek, Edmund Kowal (46 Roman Korynt), Henryk Alszer, Gerard Cieślik (k), Ewald Wiśniowski. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Edward Cebula). • 1:0 Dimitrow 44, 1:1 Sobek 58, 2:1 Dimitrow 67, 2:2 Wiśniowski 75. NOTA • szósta gra z Bułgarią; czwarta na wyjeździe, ale po raz pierwszy na nowym, reprezentacyjnym stadionie Wasyla Lewskiego. Trzech debiutantów, a jeden z nich — Wiśniowski — żegnający się z reprezentacją, choć debiut uhonorował wyrównującym golem. Najstarszy — Alszer (35 i 129), najmłodszy — Szymkowiak (21 i 184); przeciętna wieku — 26,22 (po zmianach 26,03). Zawodnicy siedmiu klubów (po trzech z Legii i Ruchu, dwóch z wojskowego Wawelu). Rezerwowi — Hubert Pala, Henryk Skromny, Władysław Sobkowiak i Henryk Szymborski. Pierwszy z trzech meczów Zsolta z udziałem Polski. Fotografia zespołu na wkładce. 58 GKA W Teodor Wieczorek Robert Gronowski skiego do stolicy Tirany będzie niemniej ciekawa i pouczająca. Tym, którzy nie znają Albanii z dawnych lat, nie powie ona może wiele. Nie zrozumieją gigantycznych przemian, jakie dokonały się w ostatnim dziesięcioleciu w kraju, który przed i po pierwszej wojnie światowej należał do najbardziej zacofanych i zaniedbanych zakątków nie tylko Europy". No, nie tylko w okolicach pierwszej wojny... Nie przypadkiem in extenso cytuję fragment opisu, który świadczy, że prasa nie tyle informowała „nowe" społeczeństwo, ale czuła się w obowiązku „uczyć i wychowywać"; mówi kogo wybraliśmy na rywali, kto chciał z nami grać i kto mógł, oraz jak organizowano podróż! Ekipa spędziła na statku pięć dni, od poniedziałku do piątku, a kto chce zastanowi się, jaki miało to wpływ na sportowe wyniki. Nic dziwnego, że zdarzyło się, iż w pierwszym spotkaniu z trzech, jakie rozegrali Polacy — przegraliśmy z Albanią. Bramki padły już w pierwszej połowie, a pierwszą zdobył Loro Borici, absolwent warszawskiej AWF! Potem na boisku przypominającym klepisko, szybcy gospodarze nie dali się zaskoczyć ospałym Polakom. Nie był to przypadek — w następnej grze obie reprezentacje wystąpiły pod firmami swych stolic i Tirana znów 2:0 pokonała Warszawę. W trzecim spotkaniu grali ci sami zawodnicy, ale jako zespoły Katowic i Szkodry - nasza wygrana 4:1 odebrała Albańczykom chęci i do czwartego, planowanego w Durres spotkania nie doszło. Ekipa dowodzona przez Karola Krawczyka, z trenerem Koncewiczem i jego asystentem, Augustynem Dziwiszem, oraz sędzią Józefem Szlej-ferem, spieszyła się na Wigilię. Na duński statek w Durres „zaokrętował" się także sędzia węgierski Andor Dorogi oraz pisarz Marian Brandys. Wspominano przyjęcie, jakie wydał na cześć polskiej drużyny albański premier Hodja, ponoć niezwykle przystojny, kobiety z zasłoniętymi twarzami, pomarańcze, figi... Opowiadano o wrażeniach turystycznych, oglądanych mecze- Lśf I Robert Grzywocz tach, z których w samo południe płynął jeszcze głos muezzinów, narzekano na podłe jedzenie. Na statku często wracano do wspólnie słuchanej w drodze do Albanii transmisji radiowej z histo- Pamiątka z Tirany — Jan Kauder, z orzełkiem w klapie, obok albańskich tłumaczy. Był tam i zagrał w narodowym zespole! 59 rycznego meczu na Wembley, w którym Węgrzy, nasi niedoszli rywale w eliminacjach MŚ, rozgromili Anglików aż 6:3. Było miło... Tak całe towarzystwo z Durres via Stambuł i Warnę do Konstancy na wodzie, a potem koleją zmierzało na święta do domów. Piłkarze wrócili w Wigilię, ale na wieczerzę zdążyli tylko Ślązacy. Pozostali tę noc spędzili jeszcze w podróży... O samym meczu trudno rozprawiać, ale jest on bardzo ważny dla jednego piłkarza -- Jana Kaudera, pomocnika bytomskiej Polonii. W pierwszej połowie oficjalnego spotkania jego ALB - POL 2:0 (2:0) 118 (+13) 29.11.1953 niedziela 14.00 Tirana StadiamiKombetei OemaJ Stafa (-30000) Andor Dorogi HUN ALB: Oemal Vogli — Muhamet Dibra, ?. Dashi, Xherdet Shaąiri — Besim Fagu, ?. Vila — Refik Resmja, ?. Veria, Loro Borici (k), Shender Jareci, Oamil Teliti. Trenerzy Miklos Vadas (HUN) i Mislin Alla. POL: Edward Szymkowiak — Władysław Gędłek, Henryk Bartyla, Roman Dumiok — Józef Wieczorek (46 Jan Kauder), Zdzisław Bieniek — Robert Gronowski, Kazimierz Trampisz, Henryk Alszer (k), Jerzy Klasówka, Paweł Sobek. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Augustyn Dziwisz). * 1:0 Borici 9, 2:0 Resmja 35. NOTA • trzecia gra z Albanią, z których każda była gorsza od poprzedniej — zwycięstwo, remis i teraz porażka. Kompromitująca z wielu względów i dla wielu ludzi. „Wyprawa" trwała... miesiąc, a wiodła, między innymi, statkiem z rumuńskiej Konstancy do albańskiego portu Durres. Wystąpiło dwóch debiutantów — dla obu było to jedyne spotkanie w narodowym zespole, choć Kaudera nie ma na żadnych oficjalnych listach reprezentantów, preparowanych przez „dziejopisów" rodzimego futbolu. Wstyd! Ostatnia gra także dla czterech innych piłkarzy; tak się złożyło, że w gronie sześciu żegnających się z kadrą było aż czterech bytomian (Wieczorek, Kauder, Krasówka, Sobek); w 1973 zadebiutuje w reprezentacji Henryk Wieczorek, syn Teodora. Obok napastnika Roberta Gronowskiego na ławce rezerwowych był jego młodszy brat, bramkarz Henryk — obaj nosili wcześniej nazwisko Gruner i pochodzili z Gliwic, ale w tym okresie byli zawodnikami gdańskiej Lechii; nigdy nie zagrają razem w reprezentacji. Najstarszy — jedyny mecz w roli kapitana (nr 29) — Alszer (35 i 206), najmłodszy — Szymkowiak (21 i 261); przeciętna wieku — 27,00 (po zmianach 26,65). Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Legii; po dwóch z Ruchu oraz bytomskiej Polonii i Szombierek). Rezerwowi — Andrzej Cehelik, Henryk Gronowski, Czesław Rajtar, Mieczysław Siemierski i Władysław Sobkowiak. Sędzia po raz drugi, ale nie ostatni. Na turystycznym wypadzie w okolicach Tirany, przez „wielką wpadką". W otoczeniu gospodarzy (x), od lewej stoją: tłumacz, trener Ryszard Koncewicz, (x), sędzia Józef Szlejfer, Roman Durniok, Władysław Sobkowiak, Andrzej Cehelik, Henryk Alszer, Mieczysław Siemierski, Czesław Rajtar, Kazimierz Trampisz, (x), Władysław Gędłek, Henryk Bartyla, klęczą (x), (x), Paweł Sobek, Edward Szymkowiak, Henryk Gronowski, (x), trener Augustyn Dziwisz, Jerzy Krasówka, tłumacz. 60 GŁa Tomasz Stefaniszyn / klubowy kolega, Józef „Kurt" Wieczorek, po „bodiczku" rywala został kontuzjowany i z najwyższym trudem dotrwał do przerwy. Koncewicz zarządził zmianę i w drugiej części w polskiej drużynie pojawił się właśnie Jan Kauder, dla którego był to jedyny mecz w narodowym zespole. Rychło też doznał urazu, ale do końca pozostał na boisku, ambitnie zmagając się z bólem. Gdyby miał tych występów wiele, ten jeden może nie byłby tak ważny. Pomyśleć, że tak wielu autorów tak łatwo pozbawiło Kaudera godności reprezentanta Polski, łącznie z. twórcami wydawnictwa PZPN. Po przeszło czterdziestu latach Jan Kauder jest wreszcie na miejscu, jakie mu się należy, w składzie narodowej drużyny. A dokumentacja tego zdarzenia dostępna jest każdemu autorowi, o ile oczywiście nie wystarcza mu przepisywanie cudzych, ale za to pełnych błędów, choć rzekomo „solidnych" — opracowań. Po albańskiej klęsce „trzyletni plan dogonienia Węgrów" stał się jeszcze bardziej aktualny. Najliczniejsza do tej pory w dziejach polska delegacja na kongresie FIFA w końcu 1953 (Aleksandrowicz, Kraft, Rylski) dowodziła, że chęć uczestniczenia działaczy w międzynarodowej rywalizacji jest odwrotnie proporcjonalna do siły zespołu piłkarskiego danego kraju. Polski futbol miał zbawić kolejny węgierski trener. Tym razem był nim Andor I lujdii. W naszym futbolowym światku wienien być dobrze znany, bo przeciwko biało-czerwonym prowadził reprezentację Bułgarii, a potem także swych rodaków —, zespół A oraz rezerwy. Zdawało się to być dobrą rekomendacją szkoleniowca, który pojawił się w Warszawie 6 marca 1954. Trener Tadeusz Foryś, który właśnie w tym czasie stracił na rzecz Zygmunta Jesionki przewodnictwo Rady Trenerów, nie pozostawił jednak suchej nitki na przybyszu. Nazywał go złośliwie „trzecim muszkieterem", po Szeder-Seidlu i Kiraly'm, a opisywał tak: — Do dziś nie mogę zrozumieć powodów jego nominacji na trenera państwowego. Stary, o zwalistej posturze, od lat nie kopal piłki na boisku, bo siedział za biurkiem urzędnika. Jednego nie można Andor Haj dii POL - BUL 2:2 (0:2) 119 (+13) 08.08.19S4 niedziela 16.30 Warszawa Stadion Wojska Polskiego ( + 30000) Gyórgy Dankó HUN POL: Tomasz Stefaniszyn—Roman Korynt, Jerzy Orłowski, Helmut Cichoń — Czesław Suszczyk (46 Józef Walczak), Robert Grzywocz — Leszek Jezierski, Kazimierz Trampisz, Józef Kokot (55 Lucjan Brychczy), Gerard Cieślik (k), Zdzisław Mordarski. Trenerzy — Andor Hajdu (HUN) i Edward Cebula. BUL: Jordan Josifow — Kirił Rakarow, Manol Manołow, Georgi Wasiliew — Stefan Bożków (k), GawriJ Stojanow — Dimitar Miłanow, Stefan Stefanów, Panajot Panajotow, Iwan Kolew, Krum Janew. Trener Krum Milew. • 0:1 Kolew 3, 0:2 Miłanow 32, 1:2 Trampisz 57, 2:2 Trampisz 71. NOTA • kolejny remis 2:2 w meczu z Bułgarią — siódmym w historii, a szóstym po wojnie. „Morze" debiutantów o głośnych w polskim futbolu nazwiskach — aż siedmiu, choć dla Orłowskiego i Kokota było to jednocześnie pożegnanie z kadrą. Na polskiej ławce węgierski trener, który kiedyś prowadził akurat Bułgarów -w grze z Polską, tym razem w parze z Cebulą, jeszcze przed dwoma laty występującym na boisku. Najstarszy — Suszczyk (32 i 216). najmłodszy — debiutujący Brychczy (20 i 56); przeciętna wieku — 26,83 (po zmianach 26,07). Zawodnicy siedmiu klubów, po raz pierwszy stołecznej Gwardii (po trzech z Legii i ŁKS, po dwóch z Ruchu i bytomskiej Polonu). Rezerwowi — Henryk Gronowski i Jan Kauder. Trzeci i ostami mecz sędziego. 61 Czesław Uznański mu było odmówić — tupetu. Śniła mu się pewnie rola polskiego Sebesa, ale nie miał do tego ani talentu, ani umiejętności. Zaczął od odsunięcia naszych trenerów kadry, sam dobrał sobie asystentów, którzy mieli za niego pracować i na wszystko posłusznie kiwać głową. Nigdy nie zabierał się do zajęć, a kiedy na boisku był trening, Hajdu popijał piwo i czytał „Przegląd Sportowy". Układał składy do kontrolnych gier według prasowych sugestii. Prawdziwy kuglarz i nie było na niego rady, bo tłumił objawy krytyki sobie znanymi sposobami i jeszcze umacniał „autorytet" u naiwnych, a możnych". Nieco dziwi, że Hajdu tak szybko nauczył się polskiego, aby czytać i rozumieć ,,PS", ale spróbujmy rozszyfrować żale pana Tadeusza. W dokumentach GKKF zachowała się umowa o pracę z Hajdii, w którym jego funkcja określona jest jako „trener państwowy dla szkolenia reprezentacji", a więc w cień odszedf Ryszard Koncewicz. Foryś też zaliczał siebie do grona odsuniętych, bo jego miejsce zajął wszak Jesionka. Asystentami, ponoć posłusznie kiwającymi głowami na polecenie Hajdu, byliby więc Zygmunt Jesionka, „E-wald" Cebula, Michał Matyas, Jan Gazur, Władysław Stiasny, „Messu" Gracz czy Mieczysław Jezierski, a więc grupa szkoleniowców, która w 1954 pojawiała się jako opiekunowie reprezentacji A, B i juniorów? Szkoleniowa przygoda Andora Hajdii trwała od marca do sierpnia 1954, kiedy Polska stanęła Łucjan Brychczy DDR - POL 0:1 (0:1) 120 (+13) 26.09.1954 niedziela 16.30 DDR: Karl-Heinz Spickenagel - Rostock Ostseestadion (~ 30 000) Jaroslav Vlćek CZE - Georg Buschner, Helmut Nordhaus (k), Ehrhardt Bauer — Hans Schóne (46? Gunter Schneider), Jochen Muller — Erhard Meinhold, Gunter Schróter, Siegfried Kaiser, Karl Schnieke, Johannes Matzen (~70 Siegried Meier). Trener Janos Gyarmati (HUN). POL: Ryszard Wyrobek (46-47 Wiesław Pajor) — Roman Dumiok, Kazimierz Kaszuba, Helmut Cichoń — Czesław Suszczyk, Robert Crzywocz (78 Zdzisław Bieniek) — Wacław Sąsiadek, Kazimierz Trampisz, Gerard Cieślik (k), Lucjan Brychczy (68 Teodor Anioła), Zdzisław Mordarski. Trenerzy — Zygmunt Jesionka i Michał Matyas. • 0:1 Cieślik 21. NOTA • druga gra z DDR, druga wygrana i to po raz wtóry bez straty gola, pierwsza na wyjeździe — Rostock w roli 40. miasta, gdzie grali Polacy. W zespole rywali Buschner, który od meczu z Polską (nr 230 w 1970) będzie trenerem reprezentacji NRD przez wiele lat. Dwóch debiutantów i to na tej samej pozycji, w bramce — dla Pajora dwuminutowa wstawka była jedyną prezentacją w narodowym zespole, a z kadrą żegnali się także Dumiok, Kaszuba, Bieniek, Grzywocz, Sąsiadek, Anioła i Mordarski — aż siedmiu piłkarzy (pięciu z Krakowa!). Sąsiadek jako pierwszy po wojnie (wcześniej Kossok i W. Kisieliński), wystąpił w barwach trzeciego klubu — w każdym zaliczył po jednym meczu! Najstarszy — Suszczyk (32 i 265), najmłodszy — Brychczy (21 i 13); przeciętna wieku — 25,43 (po zmianach 20,01). Zawodnicy ośmiu klubów (trzech z Ruchu i Polonii Bytom, dwóch z Cracovii i Legii). Rezerwowy — Jerzy Orłowski. Słowacki sędzia wyrównuje przedwojenny rekord Cejnara—po raz szósty, ale i ostatni prowadzi oficjalną grę Polski. 62 GtJ*. do pierwszego, oficjalnego meczu w sezonie — tym razem przeciwko Bułgarii. Hajdu prowadził biało-czerwonych wspólnie z „Ewaldem" Cebulą i dał szansę gry aż siedmiu debiutantom. Nieciekawy dla nas obraz meczu zmienił się, gdy w 55 minucie, przy dwubramkowej przewadze rywali, na boisku w miejsce jednego nowicjusza - Józefa Kokota, pojawił się inny debiutant o nazwisku, którego sprawozdawcy nie mogli nauczyć się pisać poprawnie przez wiele lat. Nieznany był też całkowicie widzom! Ten niewielki wzrostem piłkarz, podopieczny Janosa Steinera w warszawskiej Legii, pochodził ze Śląska i nazywał się Lucjan Brychczy. Miał ledwie dwadzieścia lat i niezwykłą smykałkę do piłki. Ogromny talent, solidne przygotowanie techniczne i sportowy tryb życia sprawią, że przez najbliższych kilkanaście sezonów będzie czarował stadiony swą piękną i skuteczną grą. Od wejścia „Kiciego" — a przydomek ten nadadzą mu Węgrzy - sytuacja na boisku zmieniła się diametralnie. Kazimierz Trampisz znalazł partnera, który pozwolił mu strzelić dwa gole i przez kwadrans doprowadzić do remisu. Ile w debiucie „Kiciego" trenerskiej mądrości, ile zbiegu okoliczności, kto to wie... Trzeba jednak utrzeć nosa opisywaczom bajek — autorom takiego oto wypracowania: „W reprezentacji w 1954 zadebiutował piłkarz CWKS Legia, Brych-cy, który po serii znakomitych meczów ligowych wywalczył sobie przebojem miejsce w narodowym zespole". W przypadku Brychczego było akurat odwrotnie — w pierwszym zespole biało-czerwo- nych zagrał wcześniej niż w lidze! Debiut w ekstraklasie miał miejsce dopiero 12 września 1954, co jest prawdziwym ewenementem w polskim futbolu w okresie organizowania rozgrywek ligowych! Gdy Lucjan Brychczy po raz drugi zagrał w narodowej drużynie miał na koncie już całe... trzy spotkania ligowe, ale na ławce trenerskiej nie było ani Hajdu, ani Cebuli. Zespołem kierował Zygmunt Jesionka, a w roli asystenta wystąpił Michał Matyas. Premierowa gra Polaków w Rostocku była udana — „złoty" gol Gerarda Cieślika dał zwycięstwo, ale aż dla ośmiu piłkarzy było ono związane z ostatnim występem w reprezentacji. Także dla jednego z dwóch debiutujących bramkarzy, Wiesława Pajora— krakowianin zastępował przez dwie pierwsze minuty po przerwie „Pingola" Ryszarda Wyrobka i stanowi to najkrótszy w kronikach czas trwania reprezentacyjnej kariery. Andor Hajdu zniknął z piłkarskiego krajobrazu w niezwykłych okolicznościach i trudno znaleźć w naszej prasie jedno słowo, że przestał być trenerem reprezentacji! Po meczu z Bułgarią, kadra w sierpniu 1954 wyjechała na kolejne tournee po ZSRR (wygrała 2:0 w Moskwie z kadrą gospodarzy po golach Brychczego i Cieślika) — w ekipie, obok Węgra, byli dwaj polscy trenerzy, Cebula i Koncewicz. Nie są ważne wyniki, choć były korzystne dla kadrowiczów, ate to tylko spotkania nieoficjalne; ważna anegdota — otóż gdy radzieccy „towarzysze" zobaczyli Kadrowicze podczas tournee w ZSRR, na spacerze w Mińsku (sierpień 1954). Od lewej: Leszek Jezierski, Ryszard Koncewicz, ?, Tomasz Stefaniszyn, Jerzy Orłowski, Zdzisław Bieniek, Wacław Sąsiadek, Henryk Kempny, Helmut Cichoń, Roman Durniok i Gerard Cieślik 63 w naszej ekipie potężnego Węgra, zapytali ponoć „po co wam ten pajac?!" Tym sposobem znaleziono argument, aby po powrocie do Warszawy uzyskać zgodę na zerwanie kontraktu ze szkoleniowcem, który pozostał w kronikach narodowego zespołu jako trener reprezentacji raptem w jednym meczu. Do łask wrócił Koncewicz i w 1955 poprowadził zespół w trzech spotkaniach. Sam sobie sterem i okrętem, jeśli nie liczyć potrzeby ,,uzgadniania składu kadry" z władzami piłkarskimi. Reprezentacja Polski nie pokazała się przed krajową publicznością, ale w trzech spotkaniach wyjazdowych nie doznała porażki. Ba, jedno z nich zakończyło się sukcesem. „Człowiek z fają", jak nazywano Ryszarda Koncewicza, wprowadził do ROM - POL 2:2 (1:0) 29.0S.1955 niedziela 17.30 (16.30) Bukareszt stadion Republiki (-80000) Nikołaj J. Balakin ZSE ROM: Costića Toma — Vasile Zavoda, Adalbert Androvici, Iosif Szoko — Valeriu Calinoiu, Daniel Peretz — Vasile Suciu (46? Nicolae Tataru), Nicolae Dimitru, Titus Ozon, Traian Georgescu, Ioan Suru. Trener Gheorghe Popescu. POL: Edward Szymkowiak — Horst Mahseli, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Czesław Suszczyk, Edmund Zientara — Henryk Kempny (71 Henryk Alszer), Lucjan Brychczy, Gerard Cieślik (k), Ernest Pol (46 Stanisław Hachorek), Krzysztof Baszkiewicz. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Artur Woźniak). • 1:0 Ozon 10, 1:1 Hachorek 65, 1:2 Cieślik 67, 2:2 Georgescu 77. NOTA 0 piętnasta gra z Rumunią, siódma z „niewdzięcznym" rywalem Polaków po wojnie i siódma w stolicy rywali. Sześciu debiutantów, którzy bez wyjątku przez lata stanowić będą podporę naszej reprezentacji; żegnał się tylko jeden — „Wałek" Alszer, drugi po Szczepaniaku w historii w wieku ponad 37 lat! Przekroczył tę granicę w Bukareszcie o 22 dni; tyle samo dni brakowało najmłodszemu do 21 urodzin, a był nim Mahseli; przeciętna wieku — 24,29 (po zmianach 25,28). Zawodnicy ledwie czterech klubów, najmniej po wojnie do tej pory i po raz pierwszy po wojnie aż sześciu z jednego klubu —z Legii; ze stolicy łącznie dziewięciu graczy, bo Gwardia, podobnie jak Ruch, dała trzech graczy (uzupełniał zespół Korynt z Lechu). Ewenementem meczu był fakt, że, .sędziowie liniowi — Rumun Firan i Polak Fronczyk—na życzenie radzieckiego arbitra głównego biegali po tej samej linii bocznej, co znakomicie ułatwiało obserwację". Działo się to wobec rekordowej po wojnie widowni na meczu biało-czerwonych. Rezerwowi — Henryk Bartyla, Zygmunt Pieda i Ryszard Wyrobek. Nad głowami portrety Lenina i Stalina, na boisku powitanie kapitanów Polski — Gerarda Cieślika, z lewej, oraz kapitana Rumunii, którego nie udało się rozszyfrować 121 (+13) Od lewej: Lucjan Brychczy, Czesław Suszczyk, Edmund Zientara, Jerzy Woźniak, Krzysztof Baszkiewicz, Ernest Pol, Horst Mahseli, Henryk Kempny, Roman Korynt, Edward Szymkowiak, Gerard Cieślik (kapitan), sędziowie — Franciszek Fronczyk, Nikołaj Balakin i Aurel Firan oraz zespół rywali 64 GŁHL reprezentacji tylko sześciu nowych graczy, ale każdy z nich sporo znaczył w lidze i narodowej drużynie przez wiele sezonów. Dwaj obrońcy — Horst Mahseli i Jerzy Woźniak, czterej napastnicy — Henryk Kempny, Ernest Pol, Stanisław Hachorek i Krzysztof Baszkiewicz to w komplecie wielkie nazwiska naszego futbolu. Nie wolno też zapomnieć, że bez mała po pięciu latach wrócił do narodowej ekipy Edmund Zientara, który stanie się centralną postacią środka pola! W maju w Bukareszcie zagrała cała siódemka, a mecz zapamiętano, bo prawie godzinę grano w ulewie, przypominającej oberwanie chmury. Ostatni występ zaliczył „Wałek" Alszer, choć miał już za sobą 37. urodziny! W czerwcu w Sofii gospodarze wyrównali dopiero po przerwie z rzutu karnego za wątpliwą rękę polskiego obrońcy, Helmuta Cichonia. We wrześniu wyprawa do Helsinek i wygrana, choć długo trwało, nim rozstrze/a/i się nasi snajperzy. Aż siedmiu zawodników grało w każdym z trzech spotkań sezonu, bez żadnych zmian, i to na newralgicznych pozycjach -- Szymkowiak w bramce, Korynt na stoperze, Suszczyk i Zientara tworzyli pomoc, zaś w napadzie Brychczy, Cieślik i Baszkiewicz. Pozostali oni w kręgu zainteresowań trenera-selekcjonera także w następnym sezonie. Rok 1956 wyraźnie zmienił polityczny klimat w Polsce, ale też w innych krajach „obozu". Obserwowało się zmiany już od kilku miesięcy. Z obawami, ale jednak „wypuszczono" wiosną 1955 reprezentację juniorów na premierowy turniej UEFA, a szkoleniowymi „strażnikami" byli Zygmunt Jesionka i Kazimierz Górski. Jesienią tego roku ruszyły rozgrywki europejskiego pucharu mistrzów, w których co prawda reprezentowała nas milicyjna stołeczna Gwardia, która Ci trzej panowie, od lewej — Gerard Cieślik, Edmund Zientara i Henryk Bartyla rozegrali w sumie w tych samych latach prawie sto oficjalnych spotkań w narodowym zespole! Na boisku byli jednak razem tylko przez 17 minut w meczu z Bułgarią. Na fotce czterdzieści lat później — 20 kwietnia 1995 podczas jubileuszu 75. lecia chorzowskiego Ruchu mieli co wspominać BUL - POL 1:1 (0:1) 122 (+13) 26.06.1955 niedziela 18.00 (17.00) Sofia stadion Wasyla Lewskiego ( + 40000) Antonin Vrbovec CZE BUL: Jordan Josifow — Miłczo Goranów, Kirił Rakarow, Georgi Jeniszejnow — Stefan Bożków (k), Gawrił Stojanow (76 Roman Dragomirow) — Krum Janew, Swietosław Kałczew, Georgi Dimitrow, Petar Argirow (46 Stefan Abadżijew), Christo nijew. Trener Georgi Paczedżijew. POL: Edward Szymkowiak —Jerzy Wożniak, Roman Korynt, Helmut Cichoń — Czesław Suszczyk, Edmund Zientara —Leszek Jezierski (74 Henryk Bartyla), Lucjan Brychczy, Edmund Kowal (46 Stanisław Hachorek), Gerard Cieślik (k), Krzysztof Baszkiewicz. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Edward Brzozowski). • 0:1 Brychczy 28. 1:1 Bożków 71 kamy. NOTA • trzeci kolejny remis w potyczkach z Bułgarią. Bez debiutów, a pożegnanie tylko dla Bartyli. Najstarszy — Suszczyk (33 i 173), najmłodszy — Brychczy (21 i 13); przeciętna wieku — 25,43 (po zmianach 26,01). Zawodnicy sześciu klubów (czterech „legionistów", po trzech z Ruchu i Gwardii). Rezerwowi — Henryk Gronowski, Henryk Kempny i Zygmunt Pieda. Cieślik zrównał się ze Szczepaniakiem (34A). FIN - POL 1:3 (0:0) 123 (+13) 11.09.1955 niedziela 15.30 (?) Helsinki Olympiastadion ( + 20000) Siergiej A. Archipow ZSR FIN: Matti Jokinen (k) — Ake Lindman, Erik Sjóberg, Stig-Góran Myntti (? Vainió Pajunen) — Aimo Pulkkinen, Pertti Vanhanen — Simo Lehmusvirta, Helles Kontkanen (? Turkka Tamminen), Yrjó Asikainen, Matti Hiltunen, Juhani Peltonen. Trener Kurt Weinreich (AUT). POL: Edward Szymkowiak — Horst Mahseli, Roman Korynt, Helmut Cichoń — Czesław Suszczyk, Edmund Zientara — Kazimierz Trampisz, Lucjan Brychczy, Henryk Kempny, Gerard Cieślik (k), Krzysztof Baszkiewicz. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. • 0:1 Kempny 66, 0:2 Cieślik 73, 0:3 Cieślik 78, 1:3 Asikainen 84. NOTA • po ponad sześcioletnim „kiszeniu się w socjalistycznym sosie" (rywalami były w tym okresie tylko Albania, Bułgaria, Czechosłowacja, Rumunia i NRD), co trwało od meczu z Danią w 1949, bo trudno tu liczyć występ na igrzyskach w Finlandii — reprezentacja Polski spotkała się w pojedynku z „neutralną" Finlandią; zagrała na wyjeździe i wygrała. Cieślik (35A) samodzielnym rekordzistą gier, a zdobywając dwa gole z bilansem 22.trafień wyprzedził Wilimowskiego (21 bramek). Najstarszy — Suszczyk (33 i 250), najmłodszy — Mahseli (21 i 83); przeciętna wieku — 25,27. Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Legii, po dwóch z Gwardii, Ruchu i bytomskiej Polonii). Bez debiutantów — pożegnanie Cichonia. Strzelono trzy gole, co nie udało się biało-czerwonym przez ponad trzy lata! Rezerwowi — Henryk Bartyla, Zygmunt Pieda, Tomasz Stefaniszyn i Marceli Strzykalski. Pierwsza z dwóch gier sędziego. 65 I nigdy nie zdobyła tytułu MP, ale było to otwarciem okna na świat. W Warszawie odbywał się światowy festiwal młodzieży i studentów, jakby studenci nie byli młodzieżą, ale przy okazji wybudowano stadion, na którym biało-czerwoni zadebiutują dopiero piętnaście miesięcy po jego otwarciu, ale przez lata będzie on jedną z reprezentacyjnych aren. Stołeczna Legia, mając atut w postaci kart powołania do wojska, stworzyła niezwykle silną ekipę i rok po roku sięgała po dublet -- tytuł mistrza i krajowy puchar (1955-1956). Biało-czerwoni otrzymali zaś zgodę na sforsowanie zachodniej granicy i wyprawili się po dziewięciu latach przerwy do Norwegii. Paradoksalne, to Norwegowie byli pierwsi po wojnie, ale też pierwsi po uchyleniu żelaznej kurtyny... Koncewicz miał znów obok siebie przywróconego do łask Forysia, a w zespole jednego debiutanta — pierwszego zagłębiowskiego piłkarza w narodowym zespole, Mariana Masłonia. Niebawem w kadrze pojawi się inny gracz z Sosnowca, „Prezes" Czesław Uznański, a potem „Giga" Witold Majewski, a z asów Stali tylko bramkarz Aleksander Dziurowicz nie wystąpi w pierwszej reprezentacji. W Oslo o bezbram-kowy remis walczył jednak tylko Masłoń. A Zientara, już w barwach CWKS, zaliczał reprezentacyjną grę w trzecim, po Polonii i Gwardii, stołecznym klubie. Gdy w lipcu 1956 biało-czerwoni udawali się do Budapesztu na piąte z rzędu spotkanie wyjazdowe, przewagę w drużynie mieli „wojskowi" — na Nepstadionie pokazało się ich aż dziewięciu. Nie pomogło — Madziarzy raz jeszcze okazali się lepsi, choć Henryk Kempny zdobył prowadzenie. Obok uznanych sław „złotej jedenastki" zagrał Ferenc Szusza, 66 GJ\ który po latach będzie trenerem w naszej lidze, a w tym dniu strzelił jedną z bramek. Za tę porażkę zapłacić miał kolejny rywal, po prawie dwóch latach przerwy znów przed polską widownią, na dodatek na nowym, wspaniałym stadionie, który „pod względem widowni plasuje się na ósmym miejscu na świecie, a urodą jeszcze wyżej". Stadion Śląski, bo taką otrzymał nazwę w plebiscycie śląskich kibiców, był odpowiedzią lokalnych władz na warszawski Stadion Dziesięciolecia, ale wypada przypomnieć, że idea jego budowy powstała znacznie wcześniej. Gdy stolica otrzymała gigantyczny obiekt, prace na Śląsku, na nieużytkach przemysłowych na granicy Katowic i Chorzowa, natychmiast ruszyły w niezwykłym tempie. Na inaugurację wybrano rywala słusznego ideologicznie i —jak się zdawało — wygodnego dla naszego zespołu, piłkarzy NRD. Na Nepstadionie Edmund Zientara (na biało) obok włoskiego sędziego Ezio Damianiego (w środku) oraz kapitana gospodarzy, legendarnego Ferenca Puskasa NOR - POL 0:0 (0:0) 30.05.1956 środa 19.00 Oslo stadion Wievaal (-30000) Aksel Assmussen DAN NOR: Asbjórn Hansen — Arne Bakker, Thornbjóm Svenssen (k), Edgar Falch — Arne Legernes, Thor Hernes — Per Knudsen, Per Ljostveit, Gunnar Dybwad, Kjell Kristiansen, Torę Nilsen. Trener D. Ronald Lewin (ENG). POL: Edward Szymkowiak — Marian Masłoń, Roman Korynt, Jerzy Wożniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara — Ernest Pol, Lucjan Brychczy, Henryk Kempny, Gerard Cieślik (k), Krzysztof Baszkiewicz. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Tadeusz Foryś). NOTA • po prawie dziewięciu latach przerwy mecz z Norwegią, pierwszym powojennym partnerem — piąty w historii i czwarty poza krajem. Najstarszy — po raz pierwszy w tej roli! — Cieślik (29 lat i 31 dni), najmłodszy — Brychczy (21 i 352); przeciętna wieku — 24,86. Debiut Masłonia, pierwszego piłkarza Zagłębia Sosnowiec; bez pożegnań z kadrą. Zawodnicy pięciu klubów, w tym aż ośmiu z Legii, ale kapitanem „nestor" Cieślik. Zientara — czwartym w historii reprezentantem w barwach trzech klubów, jednak jako jedyny wyłącznie stołecznych; debiut w Polonii, potem Gwardia, teraz Legia aż do końca kariery. Rezerwowi — Helmut Cichoń, Wiesław Jańczyk, Leszek Jezierski i Henryk Stroniarz. HUN - POL 4:1 (1:1) 125 (+13) 15.07.1956 niedziela 18.00 (17.00) Budapeszt Nśpstadion (-75000) Ezio Damiani JUG HUN: Istvan liku — Jeno Buzanszky, Sandor Matrai, Jeno Dalnoki — Ferenc Szojka, Antal Kotasz — Laszló Budai, Sandor Kocsis, Ferenc Szusza (32 Ferenc Machos), Ferenc Puskas (k, 46 wrócił na boisko Ferenc Szusza), Matę Fenyvesi. Kapitan związkowy Marton Bukovi. POL: Edward Szymkowiak — Horst Mahseli, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Leszek Jezierski, Czesław Uznański, Henryk Kempny, Lucjan Brychczy, Czesław Ciupa (63 Ernest Pol). Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Alojzy Sitko?). • 0:1 Kempny 10, 1:1 Kocsis 40, 2:1 Kocsis 65, 3:1 Szusza 80, 4:1 Machos 87. NOTA • trzynasta oficjalna gra z Węgrami i oczywiście przegrana — po raz dwunasty, ale też niecodzienna — to siódma kolejna potyczka „bratanków", gdy biało-czerwoni stają do rywalizacji z aktualnym wicemistrzem świata. Tym razem przegranym finalistą MŚ'54! Polska „premiera" na gigantycznym Nepstadionie. Dwójka debiutantów, bez pożegnań. Najstarszy — po raz pierwszy w roli kapitana (nr 30 w kronikach) — Zientara (27 i 172), najmłodszy — debiutant Ciupa (20 i 348); przeciętna wieku — 24,35 (po zmianie 24,30). Zawodnicy tylko czterech klubów, ale aż dziewięciu graczy Legii. Rezerwowi — Aleksander Dziurowicz, Marian Olejnik i Józef Walczak. POL - DDR 0:2 (0:0) 126 (+13) 22.07.1956 niedziela 17.30 Chorzów Stadion Śląski'(- 90 000) Atanas Dinew BUL POL: Ryszard Wyrobek— Horst Mahseli (69 Józef Walczak), Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Leszek Jezierski, Czesław Uznański, Henryk Kempny, Lucjan Brychczy, Czesław Ciupa. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Alojzy Sitko). DDR: Karl-Heinz Spickenagel — Gerhard Schaller, Herbert Schoen (k), Werner Eilitz — Karl Wolf, Siegfried Wolf — Horst Assmy, Lothar Meyer (72 Manfred Kaiser), Willy Tróger, Rainer Baumann, Gunther Wirth. Trener Janos Gyarmati (HUN). * 0:1 Wożniak 62 samobójcza, 0:2 Assmy 66. NOTA • premiera Stadionu Śląskiego — po dwóch porażkach rywale w trzecim meczu „popsuli" uroczystość otwarcia, a nagroda dla zdobywcy pierwszego gola na nowej arenie nigdy nie została wręczona.....Samobójczy" gol Wożniaka, piąty w historii. Bez debiutantów; dla dwóch graczy pożegnanie. Najstarszy — Wyrobek (29 i 66), w ostatnim występie — w 1970 zadebiutuje w reprezentacji jego synjerzy. Najmłodszy — Ciupa (20 i 355); przeciętna wieku — 24,81 (po zmianie 24,86). Zawodnicy pięciu klubów (siedmiu z Legii, dwóch z ŁKS). Rekordowa w historii frekwencja w kraju i wyrównanie „zagranicznego" rekordu (mecz z Norwegią w Berlinie w 1936). Rezerwowi — Aleksander Dziurowicz, Marian Olejnik i Ernest Pol. Pierwszy Bułgar w roli sędziego. POL - BUL 1:2 (0:0) 127 (+13) 26.08.1956 niedziela 17.00 Wrocław Stadion Olimpijski (-60000) Sandor Harangozó HUN POL: Edward Szymkowiak — Marian Masloń, Roman Korynt, Jerzy Wożniak — Marceli Strzykalski (46 Czesław Suszczyk), Edmund Zientara — Marian Machowski, Lucjan Brychczy, Gerard Cieślik (k, 53 Edmund Kowal), Ernest Pol, Helmut Nowak. Selekcjonerzy — Alfred Nowakowski, Alojzy Sitko i Artur Woźniak, trener Tadeusz Foryś (współpraca Alojzy Sitko). BUL: Georgi S. Najdenow — Kirił Rakarow, Manoł Manołow, Georgi Wasiliew — Stefan Bożków (k), Nikoła Kowaczew — Dimitar Miłanow, GeorgiDimitrow (46? Teodor Dijew), Panajot Panajotow, Iwan Kolew, Krum Janew. Trener Stojan Ormandźijew. • 0:1 Miłanow 69, 1:1 Pol 74, 1:2 Kolew 83. NOTA • druga z rzędu porażka w Polsce, druga w kraju z Bułgarią; oba zespoły wystąpiły po raz pierwszy poza stolicami swych krajów. W zespole rywali po raz szósty przeciwko Polakom Bożków, który trzynaście lat później będzie trenerem Bułgarii w dwóch meczach eMŚ'70. Dwa debiuty, ale dla Machowskiego „pożegnalny" — pożegnał się z kadrą także Masłoń. Najstarszy — Suszczyk (34 i 235), najmłodszy — debiutujący Nowak (18 i 219); przeciętna wieku — 24,77 (po zmianach 25,59). Zawodnicy sześciu klubów (siedmiu z Legii, dwóch z Ruchu). Rezerwowi — Henryk Bartyla, Antoni Konopelski, Hubert Pala, Tomasz Stefaniszyn i Czesław Uznański. Harangozó po raz piąty — i nie ostatni — sędzią meczu Polaków. Fotografia zespołu na wkładce. 67 Tadeusz Foryś Koncewicz zawierzył ekipie z Budapesztu, co nie dziwi, bo oba mecze dzielił raptem tydzień. W kadrze nie było Gerarda Cieślika, a selekcjoner, jakby pragnąc chorzowskiej publiczności wynagrodzić absencję asa atutowego „niebieskich", w bramce za Szymkowiaka postawił „Pin-gola" Wyrobka. Prawie komplet widzów na trybunach nie miał jednak okazji do fetowania zwycięstwa, ani goli polskich piłkarzy, choć to stwierdzenie nie do końca jest prawdziwe — pierwszą bramkę na śląskim kolosie uzyskał samobójczym strzałem płowowłosy obrońca Legii, niezawodny wcześniej i później — Jerzy Woźniak. Nagroda dla zdobywcy pierwszego gola nigdy nie została wręczona! Czy piłkarze zawiedli selekcjonera, czy nie wytrzymali presji związanej z propagandowym szumem wokół otwarcia nowego obiektu, a może byli po prostu źle przygotowani? Zapewne każdy z tych elementów przyczynił się po trosze do porażki, ale z pewnością wybór Koncewicza nie przypadł do gustu śląskiej publiczności. Polacy walczyli z niezwykłą ambicją, widać było w ich poczynaniach sporą determinację, ale w tym dniu drużynie nic nie wychodziło. Na głowę selekcjonera posypał się grad krytycznych komentarzy, w których prym wiódł „Sport". Na marginesie — Koncewicz nigdy nie miał dobrej prasy na łamach tego liczącego się pisma. To mogło dziwić wtajemniczonych, bo naczelnym redaktorem „Sportu" przez prawie całą kadencję Koncewicza był jego „lwowski krajan", redaktor Tadeusz Bagier. Dla selekcjonera porażka w premierze śląskiego stadionu oznaczała rezygnację z funkcji, choć pozostał trenerem PZPN, opiekującym się reprezentacją. Ryszard Koncewicz zgłosił 1 sierpnia 1956 swą dymisję, a władze PZPN przyjęły ją bez wahania. Nie pierwszy raz trener zapłacił za zawiedzione nadzieje kibiców i działaczy, co przecież wpisane jest w zakres jego obowiązków. I tylko śmieszy dziś stwierdzenie komentatora, który po latach napisał: „Ten rezultat miał brze- mienne skutki. W perspektywie doprowadził do i upadku sekcji piłki nożnej przy GKKF i reaktywowania Polskiego Związku Piłki Nożnej". Tak, jakby to wynik meczu decydował o dziejowych przemianach, a piłka w siatce rywali — o lo- I sach świata. Wiatr historii przewalał się przez Polskę a piłkarscy działacze mieli swoje problemy. Przyjmując rezygnację Koncewicza utworzono, jak tyle razy bywało, awaryjną selekcyjną „trójkę". Niewielu, jak Reymana, Alfus czy Koncewicz, j potrafiło brać samodzielnie na swoje barki wyłącz- I ną odpowiedzialność za reprezentację. Tym razem padło na „komisję", w której nie ustalano szefa. Nie jest prawdą, co pisze się w wydawnictwie PZPN (1994), a wcześniej wielokroć na łamach „Piłki Nożnej", że „skład na sierpniowy mecz z Bułgarią w 1956 jednoosobowo ustalał Alfred Nowakowski". Jak nazwać pozbawianie miana selekcjonera dwóch członków komisji — pozostawiam Czytelnikom. Otóż składy wszystkich trzech reprezentacji, bo z Bułgarią grano na trzech frontach — w kategorii pierwszych zespołów, rezerw oraz juniorów — ustalała trzyosobowa „komisja selekcyjna"! Obok Alfreda Nowakowskiego, od lutego 1954 wiceprezesa SPN, tworzyli ją dwaj trenerzy współpracujący ze związkiem — Alojzy Sitko oraz Artur Woźniak. Trenerem na oficjalny mecz we Wrocławiu mianowano j Tadeusza Forysia, a jego asystentem uczyniono Sitkę, zaś Woźniaka wysłano z rezerwami do Sofii. W szeregach działaczy sławetnej „sekcji" panowało niesłychane zamieszanie. Burzyły się stalinowskie struktury, z terenu dochodził coraz głośniejszy sprzeciw przedstawicieli okręgów i klubów. W sporcie też dochodziło do pożegnania z okresem „błędów i wypaczeń". Odważ-niejsi szukali szansy w samokrytyce, mniej śmiali chowali się w cieniu, aby nurt wydarzeń nie zmiótł ich z powierzchni. W tej atmosferze nie dziwi zabawne zdarzenie, jakie miało miejsce podczas zgrupowania treningowego we Wrocławiu. Dla zapewnienia odpowiedniej „propagandy" ustawiono zawodników do okazjonalnej fotografii w przeddzień spotkania, oczywiście — ze względów taktycznych w pełnej konspiracji, a fotkę CAF rozesłał po wszystkich redakcjach. Tuż przed grą trener Foryś dokonał jednak zmian w składzie, ale fotografii nie wycofano. Podpis pod zdjęciem nijak się ma do prawdziwego składu polskiej ekipy, a ktoś, kto po latach natknie się na fotografię i rozpozna graczy — nie uwierzy, że zespół rozpoczął grę w innym zestawieniu! Kadra powołana przez „komisję" nie sprostała rywalom, choć wrócił do reprezentacji Gerard Cieślik. Biało-czerwoni przegrali bez dyskusji, ale nikt nie pomstował po tym niepowodzeniu, bo działy się ważniejsze sprawy. Na horyzoncie „ogólnopolska narada aktywu piłkarskiego", w planach coraz śmielsze żądania reaktywowania Polskiego Związku Piłki Nożnej. Pomyśleć, ile nadziei było wówczas w ludzkich sercach i umysłach... 68 oaz* październikowe nastroje * burze... wrześniowe * pożegnanie bez głosu * Feliks z Lipin * sędzia nie dojechał * dziesięciolecie po roku * cztery bomby Ernesta * pierwszy górnik w bramce * karny pech Suszczyka * piątka po hejnale * turecki spór o gola * huśtawka nad Brindisi * przemilczany kapitanat * KRUG + DYRDA, REYMAN (Koncewicz) 1956 Już we wrześniu czuło się Październik, jak po latach zapisał kronikarz. Na piłkarskim poletku ludzkie namiętności grały nie mniej głośno, jak w politycznych gabinetach. Nadzwyczajne zgromadzenie Sekcji PN miało niezwykle burzliwy przebieg, a fakt, że po godzinie dyskusji odebrano prawo głosu członkom ustępującego Prezydium niech świadczy o nastrojach delegatów. Historia uczy, że w chwilach przełomu nie rozprawia się o sprawiedliwości, nie waży słów, a każdy, kto uczestniczy w publicznej działalności, musi zdawać sobie z tego sprawę. Prezydium „sekcji" rozpędzono na cztery świata strony — wybrano nowe władze, mające przygotować reaktywowanie PZPN, a delegaci podziękowali bez żalu jedenastu działaczom (Rajkowski, Rylski, Aleksandrowicz, Kraft, Czar-nik, Koncewicz, Paszkowski, Różycki, Ruszkowski, Soroczko i Szymkowiak). Ich miejsce zajęli — Glinka, Krug, Zatke, Giełda, K. Krawczyk, Maliszewski, Noworyta, Pirożynski i Sawicki, zaś ze starej ekipy ostali się tylko Jesionka, Nowakowski i Okapiec. Przewodnictwo objął Stefan Glinka, który przeprowadzi piłkarską centralę przez burzliwy czas przemian, z którymi wiązano tyle nadziei. Reaktywowano w tę gorącą, wrześniową sobotę także kapitanat. Na czele stanął nie po raz pierwszy Czesław Krug, a jego asystentami zostali Henryk Reyman z Krakowa oraz reprezentujący Śląsk — Feliks Dyrda. Trenerem pozostał Ryszard Koncewicz, a choć nie utrzymał pozycji we władzach sekcji, dobrze to świadczyło o uznaniu, jakim cieszyła się jego fachowość. Selekcjoner-skie grono w roli nowicjusza zasilił tylko Feliks Dyrda z Lipin, miejscowości, która uchodziła za prawdziwą kopalnię piłkarskich talentów. Mimo wysokich umiejętności miejscowy klub Naprzód nigdy jednak nie zdołał awansować do ekstraklasy. To dobre miejsce aby przypomnieć kulisy tej sprawy. Lipiny stanowiły, niezwykle silny ośrodek polskości na Górnym Śląsku, miejscowi sportowcy czynnie brali udział w powstańczych zrywach, które miały przyłączyć Śląsk do Macierzy. Za Polskę wielu z nich oddało życie — właśnie Lipiny najliczniej wśród sportowców zapłaciły najwyższą ofiarą, życiem młodych sportowców, prawdziwych patriotów. Feliks Dyrda od młodzieńczych lat był aktywnym działaczem, prezesem Naprzodu, udzielał się także w Śląskim OZPN, ale gdy wybuchła wojna zmuszony był opuścić Śląsk. Znalazł się na liście najbardziej poszukiwanych przez hitlerowskie władze polskich patriotów. Piłkarze jego ukochanego Naprzodu, jak wielu innych klubów śląskich, uczestniczyli w rozgrywkach o mistrzostwo Rzeszy. Zdarzyło się, że doszli aż do czołowej „ósemki", przegrywając dopiero w Monachium z ówczesnym klubem Ernesta Wilimowskiego, a dziś Piotra Nowaka — TSV 1860. Pamiętano to lipińskiemu klubowi przez dziesięciolecia i za każdym razem, gdy wydawało się, że jest niemal pewnym kandydatem do awansu — znajdowano sposób, aby premia przypadła innym, bardziej ideologicznie „słusznym" klubom. Dyrda, symbol patriotyzmu i uczciwości, mimo wysokiej pozycji we władzach piłkarskich, nie mógł temu zapobiec. Tej gorącej jesieni 1956 reprezentacja miała w planie trzy spotkania. Na pierwszy ogień poszła potyczka z Norwegią, niezwykła ze względu na wiele pamiętnych, czasem wręcz kuriozalnych zdarzeń. Zmierzający do Warszawy jugosłowiański arbiter Vasa Stefanović, profesor uniwersytetu w Belgradzie, utknął na Węgrzech, gdzie trwało już powstanie — rewolucyjny zryw narodu, a sowiecka interwencja po trupach przywracała socjalistyczny „ład i porządek" przy absolutnej obojętności świata. W awaryjnym trybie ściągnięto nalepszego wówczas polskiego sędziego z uprawnieniami FIFA, Franciszka Fronczyka z Tarnowa. Po raz pierwszy biało-czerwoni wystąpili w oficjalnym meczu na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia, który w przyszłości będzie areną dziesiątków spotkań reprezentacji Polski. Otwarty 22 lipca 1955, akurat w... jedenastą, a nie dziesiątą rocznicę Manifestu PKWN, zachował swą nazwę do dziś, jako „największe targowisko współczesnej Europy", choć stadionem przestał być od dawna. Po ponad dwóch latach oczekiwania polscy kibice oglądali wreszcie wygraną — pierwszą od trzydziestu lat w meczu z Norwegami, po raz pierwszy po wojnie przypieczętowaną aż pięcioma golami naszych napastników i też po raz pierwszy po wojnie — jeden strzelec uzyskał ich 69 Tadeusz Foryś Koncewicz zawierzył ekipie z Budapesztu, co nie dziwi, bo oba mecze dzielił raptem tydzień. W kadrze nie było Gerarda Cieślika, a selekcjoner, jakby pragnąc chorzowskiej publiczności wynagrodzić absencję asa atutowego „niebieskich", w bramce za Szymkowiaka postawił „Pin-gola" Wyrobka. Prawie komplet widzów na trybunach nie miał jednak okazji do fetowania zwycięstwa, ani goli polskich piłkarzy, choć to stwierdzenie nie do końca jest prawdziwe — pierwszą bramkę na śląskim kolosie uzyskał samobójczym strzałem płowowłosy obrońca Legii, niezawodny wcześniej i później — Jerzy Woźniak. Nagroda dla zdobywcy pierwszego gola nigdy nie została wręczona! Czy piłkarze zawiedli selekcjonera, czy nie wytrzymali presji związanej z propagandowym szumem wokół otwarcia nowego obiektu, a może byli po prostu źle przygotowani? Zapewne każdy z tych elementów przyczynił się po trosze do porażki, ale z pewnością wybór Koncewicza nie przypadł do gustu śląskiej publiczności. Polacy walczyli z niezwykłą ambicją, widać było w ich poczynaniach sporą determinację, ale w tym dniu drużynie nic nie wychodziło. Na głowę selekcjonera posypał się grad krytycznych komentarzy, w których prym wiódł „Sport". Na marginesie — Koncewicz nigdy nie miał dobrej prasy na łamach tego liczącego się pisma. To mogło dziwić wtajemniczonych, bo naczelnym redaktorem „Sportu" przez prawie całą kadencję Koncewicza był jego „lwowski krajan", redaktor Tadeusz Bagier. Dla selekcjonera porażka w premierze śląskiego stadionu oznaczała rezygnację z funkcji, choć pozostał trenerem PZPN, opiekującym się reprezentacją. Ryszard Koncewicz zgłosił 1 sierpnia 1956 swą dymisję, a władze PZPN przyjęły ją bez wahania. Nie pierwszy raz trener zapłacił za zawiedzione nadzieje kibiców i działaczy, co przecież wpisane jest w zakres jego obowiązków. I tylko śmieszy dziś stwierdzenie komentatora, który po latach napisał: „Ten rezultat miał brze- mienne skutki. W perspektywie doprowadził do upadku sekcji piłki nożnej przy GKKF i reaktywowania Polskiego Związku Piłki Nożnej". Tak, jakby to wynik meczu decydował o dziejowych przemianach, a piłka w siatce rywah — o losach świata. Wiatr historii przewalał się przez Polskę a piłkarscy działacze mieli swoje problemy. Przyjmując rezygnację Koncewicza utworzono, jak tyle razy bywało, awaryjną selekcyjną „trójkę". Niewielu, jak Reymana, Alfus czy Koncewicz, potrafiło brać samodzielnie na swoje barki wyłączną odpowiedzialność za reprezentację. Tym razem padło na „komisję", w której nie ustalano szefa. Nie jest prawdą, co pisze się w wydawnictwie PZPN (1994), a wcześniej wielokroć na łamach „Piłki Nożnej", że „skład na sierpniowy mecz z Bułgarią w 1956 jednoosobowo ustalał Alfred Nowakowski". Jak nazwać pozbawianie miana selekcjonera dwóch członków komisji — pozostawiam Czytelnikom. Otóż składy wszystkich trzech reprezentacji, bo z Bułgarią grano na trzech frontach — w kategorii pierwszych zespołów, rezerw oraz juniorów — ustalała trzyosobowa „komisja selekcyjna"! Obok Alfreda Nowakowskiego, od lutego 1954 wiceprezesa SPN, tworzyli ją dwaj trenerzy współpracujący ze związkiem — Alojzy Sitko oraz Artur Woźniak. Trenerem na oficjalny mecz we Wrocławiu mianowano Tadeusza Forysia, a jego asystentem uczyniono Sitkę, zaś Woźniaka wysłano z rezerwami do Sofii. W szeregach działaczy sławetnej „sekcji" panowało niesłychane zamieszanie. Burzyły się stalinowskie struktury, z terenu dochodził coraz głośniejszy sprzeciw przedstawicieli okręgów i klubów. W sporcie też dochodziło do pożegnania z okresem „błędów i wypaczeń". Odważ-niejsi szukali szansy w samokrytyce, mniej śmiali chowali się w cieniu, aby nurt wydarzeń nie zmiótł ich z powierzchni. W tej atmosferze nie dziwi zabawne zdarzenie, jakie miało miejsce podczas zgrupowania treningowego we Wrocławiu. Dla zapewnienia odpowiedniej „propagandy" ustawiono zawodników do okazjonalnej fotografii w przeddzień spotkania, oczywiście — ze względów taktycznych w pełnej konspiracji, a fotkę CAF rozesłał po wszystkich redakcjach. Tuż przed grą trener Foryś dokonał jednak zmian w składzie, ale fotografii nie wycofano. Podpis pod zdjęciem nijak się ma do prawdziwego składu polskiej ekipy, a ktoś, kto po latach natknie się na fotografię i rozpozna graczy — nie uwierzy, że zespół rozpoczął grę w innym zestawieniu! Kadra powołana przez „komisję" nie sprostała rywalom, choć wrócił do reprezentacji Gerard Cieślik. Biało-czerwoni przegrali bez dyskusji, ale nikt nie pomstował po tym niepowodzeniu, bo działy się ważniejsze sprawy. Na horyzoncie „ogólnopolska narada aktywu piłkarskiego", w planach coraz śmielsze żądania reaktywowania Polskiego Związku Piłki Nożnej. Pomyśleć, ile nadziei było wówczas w ludzkich sercach i umysłach... 68 GB/* październikowe nastroje * burze... wrześniowe * pożegnanie bez głosu * Feliks z Lipin * sędzia nie dojechał * dziesięciolecie po roku * cztery bomby Ernesta * pierwszy górnik w bramce * karny pech Suszczyka * piątka po hejnale * turecki spór o gola * huśtawka nad Brindisi * przemilczany kapitanat * KRUG + DYRDA, REYMAN (Koncewicz) 1956 Już we wrześniu czuło się Październik, jak po latach zapisał kronikarz. Na piłkarskim poletku ludzkie namiętności grały nie mniej głośno, jak w politycznych gabinetach. Nadzwyczajne zgromadzenie Sekcji PN miało niezwykle burzliwy przebieg, a fakt, że po godzinie dyskusji odebrano prawo głosu członkom ustępującego Prezydium niech świadczy o nastrojach delegatów. Historia uczy, że w chwilach przełomu nie rozprawia się o sprawiedliwości, nie waży słów, a każdy, kto uczestniczy w publicznej działalności, musi zdawać sobie z tego sprawę. Prezydium „sekcji" rozpędzono na cztery świata strony — wybrano nowe władze, mające przygotować reaktywowanie PZPN, a delegaci podziękowali bez żalu jedenastu działaczom (Rajkowski, Rylski, Aleksandrowicz, Kraft, Czar-nik, Koncewicz, Paszkowski, Różycki, Ruszkowski, Soroczko i Szymkowiak). Ich miejsce zajęli — Glinka, Krug, Zatke, Giełda, K. Krawczyk, Maliszewski, Noworyta, Pirożynski i Sawicki, zaś ze starej ekipy ostali się tylko Jesionka, Nowakowski i Okapiec. Przewodnictwo objął Stefan Glinka, który przeprowadzi piłkarską centralę przez burzliwy czas przemian, z którymi wiązano tyle nadziei. Reaktywowano w tę gorącą, wrześniową sobotę także kapitanat. Na czele stanął nie po raz pierwszy Czesław Krug, a jego asystentami zostali Henryk Reyman z Krakowa oraz reprezentujący Śląsk — Feliks Dyrda. Trenerem pozostał Ryszard Koncewicz, a choć nie utrzymał pozycji we władzach sekcji, dobrze to świadczyło o uznaniu, jakim cieszyła się jego fachowość. Selekcjoner-skie grono w roli nowicjusza zasilił tylko Feliks Dyrda z Lipin, miejscowości, która uchodziła za prawdziwą kopalnię piłkarskich talentów. Mimo wysokich umiejętności miejscowy klub Naprzód nigdy jednak nie zdołał awansować do ekstraklasy. To dobre miejsce aby przypomnieć kulisy tej sprawy. Lipiny stanowiły _ niezwykle silny ośrodek polskości na Górnym Śląsku, miejscowi sportowcy czynnie brali udział w powstańczych zrywach, które miały przyłączyć Śląsk do Macierzy. Za Polskę wielu z nich oddało życie — właśnie Lipiny najliczniej wśród sportowców zapłaciły najwyższą ofiarą, życiem młodych sportowców, prawdziwych patriotów. Feliks Dyrda od młodzieńczych lat był aktywnym działaczem, prezesem Naprzodu, udzielał się także w Śląskim OZPN, ale gdy wybuchła wojna zmuszony był opuścić Śląsk. Znalazł się na liście najbardziej poszukiwanych przez hitlerowskie władze polskich patriotów. Piłkarze jego ukochanego Naprzodu, jak wielu innych klubów śląskich, uczestniczyli w rozgrywkach o mistrzostwo Rzeszy. Zdarzyło się, że doszli aż do czołowej „ósemki", przegrywając dopiero w Monachium z ówczesnym klubem Ernesta Wilimowskiego, a dziś Piotra Nowaka — TSV 1860. Pamiętano to lipińskiemu klubowi przez dziesięciolecia i za każdym razem, gdy wydawało się, że jest niemal pewnym kandydatem do awansu — znajdowano sposób, aby premia przypadła innym, bardziej ideologicznie „słusznym" klubom. Dyrda, symbol patriotyzmu i uczciwości, mimo wysokiej pozycji we władzach piłkarskich, nie mógł temu zapobiec. Tej gorącej jesieni 1956 reprezentacja miała w planie trzy spotkania. Na pierwszy ogień poszła potyczka z Norwegią, niezwykła ze względu na wiele pamiętnych, czasem wręcz kuriozalnych zdarzeń. Zmierzający do Warszawy jugosłowiański arbiter Vasa Stefanović, profesor uniwersytetu w Belgradzie, utknął na Węgrzech, gdzie trwało już powstanie — rewolucyjny zryw narodu, a sowiecka interwencja po trupach przywracała socjalistyczny „ład i porządek" przy absolutnej obojętności świata. W awaryjnym trybie ściągnięto nalepszego wówczas polskiego sędziego z uprawnieniami FIFA, Franciszka Fronczyka z Tarnowa. Po raz pierwszy biało-czerwoni wystąpili w oficjalnym meczu na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia, który w przyszłości będzie areną dziesiątków spotkań reprezentacji Polski. Otwarty 22 lipca 1955, akurat w... jedenastą, a nie dziesiątą rocznicę Manifestu PKWN, zachował swą nazwę do dziś, jako „największe targowisko współczesnej Europy", choć stadionem przestał być od dawna. Po ponad dwóch latach oczekiwania polscy kibice oglądali wreszcie wygraną — pierwszą od trzydziestu lat w meczu z Norwegami, po raz pierwszy po wojnie przypieczętowaną aż pięcioma golami naszych napastników i też po raz pierwszy po wojnie — jeden strzelec uzyskał ich 69 Tadeusz Foryś Koncewicz zawierzył ekipie z Budapesztu, co nie dziwi, bo oba mecze dzielił raptem tydzień. W kadrze nie było Gerarda Cieślika, a selekcjoner, jakby pragnąc chorzowskiej publiczności wynagrodzić absencję asa atutowego „niebieskich", w bramce za Szymkowiaka postawił „Pin-gola" Wyrobka. Prawie komplet widzów na trybunach nie miał jednak okazji do fetowania zwycięstwa, ani goli polskich piłkarzy, choć to stwierdzenie nie do końca jest prawdziwe — pierwszą bramkę na śląskim kolosie uzyskał samobójczym strzałem płowowłosy obrońca Legii, niezawodny wcześniej i później — Jerzy Woźniak. Nagroda dla zdobywcy pierwszego gola nigdy nie została wręczona! Czy piłkarze zawiedli selekcjonera, czy nie wytrzymali presji związanej z propagandowym szumem wokół otwarcia nowego obiektu, a może byli po prostu źle przygotowani? Zapewne każdy z tych elementów przyczynił się po trosze do porażki, ale z pewnością wybór Koncewicza nie przypadł do gustu śląskiej publiczności. Polacy walczyli z niezwykłą ambicją, widać było w ich poczynaniach sporą determinację, ale w tym dniu drużynie nic nie wychodziło. Na głowę selekcjonera posypał się grad krytycznych komentarzy, w których prym wiódł „Sport". Na marginesie — Koncewicz nigdy nie miał dobrej prasy na łamach tego liczącego się pisma. To mogło dziwić wtajemniczonych, bo naczelnym redaktorem „Sportu" przez prawie całą kadencję Koncewicza był jego „lwowski krajan", redaktor Tadeusz Bagier. Dla selekcjonera porażka w premierze śląskiego stadionu oznaczała rezygnację z funkcji, choć pozostał trenerem PZPN, opiekującym się reprezentacją. Ryszard Koncewicz zgłosił 1 sierpnia 1956 swą dymisję, a władze PZPN przyjęły ją bez wahania. Nie pierwszy raz trener zapłacił za zawiedzione nadzieje kibiców i działaczy, co przecież wpisane jest w zakres jego obowiązków. I tylko śmieszy dziś stwierdzenie komentatora, który po latach napisał: „Ten rezultat miał brze- mienne skutki. W perspektywie doprowadził do upadku sekcji piłki nożnej przy GKKF i reaktywowania Polskiego Związku Piłki Nożnej". Tak, jakby to wynik meczu decydował o dziejowych przemianach, a piłka w siatce rywali — o losach świata. Wiatr historii przewalał się przez Polskę a piłkarscy działacze mieli swoje problemy. Przyjmując rezygnację Koncewicza utworzono, jak tyle razy bywało, awaryjną selekcyjną „trójkę". Niewielu, jak Reymana, Alfus czy Koncewicz, potrafiło brać samodzielnie na swoje barki wyłączną odpowiedzialność za reprezentację. Tym razem padło na „komisję", w której nie ustalano szefa. Nie jest prawdą, co pisze się w wydawnictwie PZPN (1994), a wcześniej wielokroć na łamach „Piłki Nożnej", że „skład na sierpniowy mecz z Bułgarią w 1956 jednoosobowo ustalał Alfred Nowakowski". Jak nazwać pozbawianie miana selekcjonera dwóch członków komisji — pozostawiam Czytelnikom. Otóż składy wszystkich trzech reprezentacji, bo z Bułgarią grano na trzech frontach — w kategorii pierwszych zespołów, rezerw orazjuniorów — ustalała trzyosobowa „komisja selekcyjna"! Obok Alfreda Nowakowskiego, od lutego 1954 wiceprezesa SPN, tworzyli ją dwaj trenerzy współpracujący ze związkiem — Alojzy Sitko oraz Artur Woźniak. Trenerem na oficjalny mecz we Wrocławiu mianowano Tadeusza Forysia, a jego asystentem uczyniono Sitkę, zaś Woźniaka wysłano z rezerwami do Sofii. W szeregach działaczy sławetnej „sekcji" panowało niesłychane zamieszanie. Burzyły się stalinowskie struktury, z terenu dochodził coraz głośniejszy sprzeciw przedstawicieli okręgów i klubów. W sporcie też dochodziło do pożegnania z okresem „błędów i wypaczeń". Odważ-niejsi szukali szansy w samokrytyce, mniej śmiali chowali się w cieniu, aby nurt wydarzeń nie zmiótł ich z powierzchni. W tej atmosferze nie dziwi zabawne zdarzenie, jakie miało miejsce podczas zgrupowania treningowego we Wrocławiu. Dla zapewnienia odpowiedniej „propagandy" ustawiono zawodników do okazjonalnej fotografii w przeddzień spotkania, oczywiście — ze względów taktycznych w pełnej konspiracji, a fotkę CAF rozesłał po wszystkich redakcjach. Tuż przed grą trener Foryś dokonał jednak zmian w składzie, ale fotografii nie wycofano. Podpis pod zdjęciem nijak się ma do prawdziwego składu polskiej ekipy, a ktoś, kto po latach natknie się na fotografię i rozpozna graczy — nie uwierzy, że zespół rozpoczął grę w innym zestawieniu! Kadra powołana przez „komisję" nie sprostała rywalom, choć wrócił do reprezentacji Gerard Cieślik. Biało-czerwoni przegrali bez dyskusji, ale nikt nie pomstował po tym niepowodzeniu, bo działy się ważniejsze sprawy. Na horyzoncie „ogólnopolska narada aktywu piłkarskiego", w planach coraz śmielsze żądania reaktywowania Polskiego Związku Piłki Nożnej. Pomyśleć, ile nadziei było wówczas w ludzkich sercach i umysłach... 68 G3J*. październikowe nastroje * burze... wrześniowe * pożegnanie bez głosu * Feliks z Lipin * sędzia nie dojechał * dziesięciolecie po roku * cztery bomby Ernesta * pierwszy górnik w bramce * karny pech Suszczyka * piątka po hejnale * turecki spór o gola * huśtawka nad Brindisi * przemilczany kapitanat * KRUG + DYRDA, REYMAN (Koncewicz) 1956 Już we wrześniu czuło się Październik, jak po latach zapisał kronikarz. Na piłkarskim poletku ludzkie namiętności grały nie mniej głośno, jak w politycznych gabinetach. Nadzwyczajne zgromadzenie Sekcji PN miało niezwykle burzliwy przebieg, a fakt, że po godzinie dyskusji odebrano prawo głosu członkom ustępującego Prezydium niech świadczy o nastrojach delegatów. Historia uczy, że w chwilach przełomu nie rozprawia się o sprawiedliwości, nie waży słów, a każdy, kto uczestniczy w publicznej działalności, musi zdawać sobie z tego sprawę. Prezydium „sekcji" rozpędzono na cztery świata strony — wybrano nowe władze, mające przygotować reaktywowanie PZPN, a delegaci podziękowali bez żalu jedenastu działaczom (Rajkowski, Rylski, Aleksandrowicz, Kraft, Czar-nik, Koncewicz, Paszkowski, Różycki, Ruszkowski, Soroczko i Szymkowiak). Ich miejsce zajęli — Glinka, Krug, Zatke, Giełda, K. Krawczyk, Maliszewski, Noworyta, Pirożynski i Sawicki, zaś ze starej ekipy ostali się tylko Jesionka, Nowakowski i Okapiec. Przewodnictwo objął Stefan Glinka, który przeprowadzi piłkarską centralę przez burzliwy czas przemian, z którymi wiązano tyle nadziei. Reaktywowano w tę gorącą, wrześniową sobotę także kapitanat. Na czele stanął nie po raz pierwszy Czesław Krug, a jego asystentami zostali Henryk Reyman z Krakowa oraz reprezentujący Śląsk — Feliks Dyrda. Trenerem pozostał Ryszard Koncewicz, a choć nie utrzymał pozycji we władzach sekcji, dobrze to świadczyło o uznaniu, jakim cieszyła się jego fachowość. Selekcjoner-skie grono w roli nowicjusza zasilił tylko Feliks Dyrda z Lipin, miejscowości, która uchodziła za prawdziwą kopalnię piłkarskich talentów. Mimo wysokich umiejętności miejscowy klub Naprzód nigdy jednak nie zdołał awansować do ekstraklasy. To dobre miejsce aby przypomnieć kulisy tej sprawy. Lipiny stanowiły, niezwykle silny ośrodek polskości na Górnym Śląsku, miejscowi sportowcy czynnie brali udział w powstańczych zrywach, które miały przyłączyć Śląsk do Macierzy. Za Polskę wielu z nich oddało życie — właśnie Lipiny najliczniej wśród sportowców zapłaciły najwyższą ofiarą, życiem młodych sportowców, prawdziwych patriotów. Feliks Dyrda od młodzieńczych lat był aktywnym działaczem, prezesem Naprzodu, udzielał się także w Śląskim OZPN, ale gdy wybuchła wojna zmuszony był opuścić Śląsk. Znalazł się na liście najbardziej poszukiwanych przez hitlerowskie władze polskich patriotów. Piłkarze jego ukochanego Naprzodu, jak wielu innych klubów śląskich, uczestniczyli w rozgrywkach o mistrzostwo Rzeszy. Zdarzyło się, że doszli aż do czołowej „ósemki", przegrywając dopiero w Monachium z ówczesnym klubem Ernesta Wilimowskiego, a dziś Piotra Nowaka — TSV 1860. Pamiętano to lipińskiemu klubowi przez dziesięciolecia i za każdym razem, gdy wydawało się, że jest niemal pewnym kandydatem do awansu — znajdowano sposób, aby premia przypadła innym, bardziej ideologicznie „słusznym" klubom. Dyrda, symbol patriotyzmu i uczciwości, mimo wysokiej pozycji we władzach piłkarskich, nie mógł temu zapobiec. Tej gorącej jesieni 1956 reprezentacja miała w planie trzy spotkania. Na pierwszy ogień poszła potyczka z Norwegią, niezwykła ze względu na wiele pamiętnych, czasem wręcz kuriozalnych zdarzeń. Zmierzający do Warszawy jugosłowiański arbiter Vasa Stefanović, profesor uniwersytetu w Belgradzie, utknął na Węgrzech, gdzie trwało już powstanie — rewolucyjny zryw narodu, a sowiecka interwencja po trupach przywracała socjalistyczny „ład i porządek" przy absolutnej obojętności świata. W awaryjnym trybie ściągnięto nalepszego wówczas polskiego sędziego z uprawnieniami FIFA, Franciszka Fronczyka z Tarnowa. Po raz pierwszy biało-czerwoni wystąpili w oficjalnym meczu na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia, który w przyszłości będzie areną dziesiątków spotkań reprezentacji Polski. Otwarty 22 lipca 1955, akurat w... jedenastą, a nie dziesiątą rocznicę Manifestu PKWN, zachował swą nazwę do dziś, jako „największe targowisko współczesnej Europy", choć stadionem przestał być od dawna. Po ponad dwóch latach oczekiwania polscy kibice oglądali wreszcie wygraną — pierwszą od trzydziestu lat w meczu z Norwegami, po raz pierwszy po wojnie przypieczętowaną aż pięcioma golami naszych napastników i też po raz pierwszy po wojnie — jeden strzelec uzyskał ich 69 aż cztery. Ernest Pol, występujący jeszcze w barwach warszawskiej Legii, popisał się wyczynem, jaki wcześniej pokazali tylko Mieczysław Batsch, Józef Nawrot i Ernest Wilimowski. Po raz pierwszy w narodowym zespole pojawił się piłkarz Górnika Zabrze, klubu który da reprezentacji dziesiątki piłkarzy — nie był jednak nim nikt z graczy o wielkim nazwisku, ale solidny bramkarz Józef Machnik, który przez niespełna jedenaście minut zastępował Szymkowiaka, ale potem ustąpił mu miejsca. Na ławce rezerwowych było jeszcze dwóch napastników zabrzańskiego klubu, Henryk Czech i Roman Lentner, ale oni musieli poczekać na swój debiut. Niezwkłym bohaterem był „Gerard" Suszczyk, 33.letni pomocnik Ruchu, który w tym dniu po raz pierwszy dostąpił godności pełnienia funkcji kapitana polskiego zespołu. Tuż po przerwie, przy stanie 4:0, sędzia Fronczyk podyktował karnego za faul kapitana Norwegów, stopera Thornbjorna Svenssena na Szymborskim (tak, to ten sam Svenssen, który drugi na świecie zagra sto me- Czeslaw „Gerard" Suszczyk czów w reprezentacji!). „Jedenastkę" postanowi! strzelać sam Suszczyk, który, trzeba to wiedzieć - uważany był za absolutnie skutecznego egzekutora rzutów karnych i wolnych. Ba, Suszczyk miał jednak też niewesołe doświadczenia, bo dwie wcześniejsze próby zdobycia gola z karnego w meczach reprezentacji zakończyły się przed laty niepowodzeniem. Zapewne tak bardzo prag- Henryk Szymborski Józef Machnik POL - NOR 5:3 (4:0) 128 (+13) 28.10.1956 niedziela 12.00 Warszawa Stadion Dziesięciolecia ( + 50 000) Franciszek Fronczyk POL POL: Edward Szymkowiak (72-82 Józef Machnik) — Horst Mahseli, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Czesław Suszczyk (k), Edmund Zientara — Ernest Pol, Henryk Szymborski (71 Czesław Uznański), Henryk Kempny, Edmund Kowal, Krzysztof Baszkiewicz. Selekcjonerzy — Czesław Krug oraz Feliks Dyrda i Henryk Reyman, trener Ryszard Koncewicz. NOR: Asbjórn Hansen — Arne Bakker, Thornbjóm Svenssen (k), Edgar Falch — Arne Legernes, Reidar Kristiansen — Harald Hennum, Willy Fossli, Gunnar Dybwad, Finn Gundersen, Harry Kurę. Trener D. Ronald Lewin ENG. • 1:0 Pol 6, 2:0 Kempny 8, 3:0 Pol 11, 4:0 Pol 38, 4:1 Dybwad 55, 4:2 Dybwad 70, 4:3 Kurę 75, 5:3 Pol 90 wolny (53 obroniony karny Suszczyka). NOTA • wreszcie wygrana — po ponad dwóch latach bez sukcesu, a także pięć piłek w bramce rywali, po raz pierwszy po wojnie w premierowym występie na stołecznym Stadionie Dziesięciolecia. Cztery gole Pola w jednej grze, po raz pierwszy po wojnie — wcześniej udało się to Batschowi, Nawrotowi i Wilimowskiemu. Jedyny debiutant w bramce — Machnik wszedł i zszedł, ale był setnym debiutantem po wojnie; pożegnalna gra Uznańskiego. Najstarszy — Suszczyk (34 i 298), najmłodszy — Mahseli (22 i 130); przeciętna wieku — 25,67 (po zmianach 25,63). Zawodnicy ośmiu klubów, po raz pierwszy z Górnika Zabrze (sześciu z Legii, reszta po jednym). Po raz trzeci Suszczyk, debiutujący w roli kapitana (nr 31 w kronikach) — nie zdobył gola z „jedenastki", co jest absolutnym rekordem w dziejach biało-czerwonych. Rezerwowi — Henryk Czech, Antoni Konopelski, Roman Lentner, Jerzy | Słaboszowski, Marceli Strzykalski i Zbigniew Szarzyński. Znów nie dojechał zagraniczny sędzia i po raz drugi w historii „gwizdał" biało-czerwonym rodak. , 70 om nął zmyć plamę na snajperskim honorze, że spróbował raz jeszcze, ale i ta próba nie udała się! Norweski bramkarz złapał piłkę... Ten epizod odmienił obraz meczu. Polacy całkowicie oddali inicjatywę, a goście gol po golu zmniejszali różnicę. Na szczęście nie zdążyli wyrównać, a na sześć sekund przed końcem po raz czwarty trafił do siatki z wolnego Ernest Pol. Tydzień później Polacy znów strzelili pięć goli, ale tym razem nie stracili ani jednego. Finowie na stadionie krakowskiej Wisły karnie, jak wszyscy obserwatorzy na trybunach, wysłuchali hejnału z Wieży Mariackiej, a potem rozpoczęła się kanonada gospodarzy. Nasi piłkarze zdawali się golami uświetniać powrót narodowej ekipy pod Wawel, gdzie w 1922 miała miejsce krajowa premiera biało-czerwonych, ale poprzednie oficjalne spotkanie rozegrano jeszcze w... 1925 roku. Pierwszy z pięciu goli na stadionie Wisły, od lewej Henryk Kempny, Matti Kannas i Bjarne Lindgren (?) POL - FIN 5:0 (2:0) 129 (+13) 04.11.1956 niedziela 12.00 Kraków stadion Wisły (- 40 000) Franz Alfred Grill AUT POL: Edward Szymkowiak — Antoni Konopelski. Roman Korynt (k), Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara — Ernest Pol, Henryk Szymborski (61 Lucjan Brychczy), Henryk Kempny, Edmund Kowal, Krzysztof Baszkiewicz. Selekcjonerzy — Czesław Krug oraz Feliks Dyrda i Henryk Reyman, trener Ryszard Koncewicz. FIN: Matti Kannas — Ralf Sjóberg, Bjarne Lindgren (46 Pentti Styck), Aimo Sommarberg — Alpo Lintamo, Reijo Jalava —Hannu Kankkonen, Timo Iivarinen, Kai Pahlman, Stig-Góran Myntti, Juhani Peltonen. Trener Kurt Weinreich (AUT). * 1:0 Kempny 4, 2:0 Baszkiewicz 11, 3:0 Brychczy 65, 4:0 Kowal 72, 5:0 Kempny 83. NOTA • gra z Finami po raz pierwszy poza stolicami obu krajów; pierwszy występ reprezentacji po wojnie w Krakowie, po 33 latach przerwy w oficjalnych spotkaniach (poprzednio w listopadzie 1925 ze Szwecją, zaś ostatnią z trzech gier nieoficjalnych rozegrano pod Wawelem w czerwcu 1930). Najwyższa wygrana od dwudziestu lat (6:0 z Irlandią w 1938). Debiut Korynta w roli kapitana (nr 32 w kronikach). Tylko debiutujący w rodzinnym Krakowie Konopelski pożegnał się z reprezentacją. Najstarszy — Zientara (27 i 284), najmłodszy — Brychczy (22 i 144); przeciętna wieku — 25,31 (po zmianie 25,07). Zawodnicy pięciu klubów (aż ośmiu z Legii, pozostali to „rodzynki"). Rezerwowi — Henryk Czech, Józef Machnik, Horst Mahseli, Jerzy Słaboszowski, Czesław Suszczyk i Czesław Uznański. Pierwszy z dwóch meczów arbitra. Od lewej: Roman Korynt (kapitan), Edward Szymkowiak, Henryk Kempny, Henryk Szymborski, Antoni Konopelski, Emest Pol, Krzysztof Baszkiewicz, Marceli Strzykalski, Jerzy Woźniak, Edmund Kowal, Edmund Zientara 71 Na zakończenie sezonu wyprawa do Turcji, też po trzydziestoletniej przerwie w kontaktach z fut-bolistami tego kraju. W oficjalnych zapisach figuruje remis, a gola dla naszej ekipy zapisano Ernestowi Polowi, po strzale z wolnego już w drugiej minucie spotkania. Okazuje się, że debiutujący w tym meczu napastnik zabrzańskiego Górnika, Henryk Czech, jak zwierzy} się po latach reporterowi „Gazety Wyborczej", Joachimowi Waloszkowi, uważa, że „właściwie to ja strzeliłem tę bramkę, a prasa podała mylną informację i tak już zostało w kronikach. Nie chcę tego zmieniać po latach, bo mnie wystarczy, że byłem reprezentantem Polski, a Ernest jest bardzo czuły na punkcie zdobytych goli". Henryk Czech przypomniał też niezwykłe okoliczności lotu na mecz w Stambule. „Lecieliśmy przez Szwajcarię, gdzie czekaliśmy na lotnisku przez ponad osiem godzin, bo na trasie panowały fatalne warunki atmosferyczne i piloci nie chcieli ryzykować. Wreszcie wystartowaliśmy, ale rychło okazało się, że burza trwa nadal. Na dodatek, jak się później okazało, nastąpiła awaria jednego z dwóch silników samolotu. Najbliżej było pilotowi do Brindisi, ale nad wojskowym lotniskiem krążył prawie godzinę, wznosząc się i opadając, nim wreszcie zdecydował się lądować. Byliśmy solidnie Od lewej: Ernest Pol, Edward Szymkowiak, Henryk Kempny —jeszcze w komplecie „legioniści" Horst Mahseli przestraszeni, a pilot zwierzył się, że mieliśmy szczęście, bo „niewiele brakowało, aby nas ryby zjadły"... Dalszy lot przebiegał spokojnie, a Turcy gościli nas chyba tydzień i zapomnieliśmy o huśtawce nad Brindisi". W kraju trwał natomiast czas burzliwych przemian. Odżywały nadzieje na prawdziwą wolność, choć przykład węgierskiego zrywu, który utopiono we krwi, nieco studził optymizm realistów. Nie doszła do skutku wyprawa na igrzyska olimpijskie w Melbourne, choć turniej piłkarski otwarty był dla wszystkich bez eliminacji. Kapitanat miał jednak satysfakcję, że trzy jesienne próby mogły tylko cieszyć kibiców. Tworzyli selekcjonerskie gremium, jak już wspomniałem — Krug oraz Dyrda i Reyman, ale w niepowtarzalnym pod względem ilości błędów i zwyczajnej nieprawdy jubileuszowym wydawnictwie PZPN z 1994, przemilcza się ten okres i ludzi tworzących kapitanat. Także to, że ten sam skład kapitanatu wybrało walne zgromadzenie w niedzielę 9 grudnia 1956, gdy „punktualnie o 10.40 odrodził się najpotężniejszy związek sportowy — PZPN". Dopiero w lutym 1957, na kolejnym zjeździe PZPN, wybrany zostanie nowy kapitan związkowy i nowi członkowie kapitanatu. Ale to już następny rozdział, bo tworzy zupełnie inną historię... TUR - POL 1:1 (1:1) 130 (+13) 16.11.1956 piątek 16.00 (14.00) Stambuł stadion Mihatpaęa (-30000) Gustav Jiranek AUT TUR: Turgay Seren (k) — Ali Saim, Naci Erdem, Basri Dirimlili — Mustafa Ertan, Necdet Yildirim — Isfendiyar ?, Can Bartu (46 Seref Has), Metin Oktay, Kadri Aytac, Łefter Kiicukandonyadis (46 Recep Adanir). Trener Arman Cihat. POL: Edward Szymkowiak (88 Józef Machnik) — Horst Mahseli, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Czesław Suszczyk (k), Edmund Zientara — Ernest Pol (22 Lucjan Brychczy), Henryk Szymborski, Henryk Kempny, Edmund Kowal (76 Marceli Strzykalski), Henryk Czech. Selekcjonerzy — Czesław Krug oraz Feliks Dyrda i Henryk Reyman, trener Ryszard Koncewicz. • 0:1 Pol 2 wolny, 1:1 Metin 8 głową. NOTA • po trzydziestu latach przerwy czwarta potyczka z Turcją, ale też pierwsza strata punktu; po raz drugi na wyjeździe i w Stambule. Jedyny debiutant to Czech, równocześnie żegnający się z reprezentacją — także pożegnanie Machnika. Debiutant wnosił pretensje do autorstwa gola, ale nie potwierdzają tego inne dostępne nam źródła. Najstarszy — Suszczyk (34 i 317), najmłodszy — Czech (22 i 58); przeciętna wieku — 25,70 (po zmianach 25,53). Zawodnicy pięciu klubów (aż dziewięciu z Legii, po raz pierwszy dwóch z zabrzańskiego Górnika). Rezerwowi — Krzysztof Baszkiewicz i Antoni Konopelski. 72 C3&JŁ nadzieje i zwątpienia •k porażka telewizyjna * opcje i racje * światło na Łużnikach * „Jana" na Finów * kaperownik w kapitanacie * polskie otwarcie Nou Camp * powołanie przez radio * mecz w historii * szewska pomoc * dwa gole Gerarda * dzień „starzyka" * węgiel za karę * lipskie błędy * kto numer 300 * logika Narcyza * REYMAN + DYRDA, ZIEMIAN (Koncewicz) 1957 REYMAN + DYRDA, Ziemian (Foryś) 1957 REYMAN + DYRDA, SZYMANIAK (Niemiec) 1958 REYMAN + DYRDA, SZYMANIAK (Foryś) 1958 Po sześciu latach delegaci piłkarskiego światka znów spotkali się na „normalnym" walnym zgromadzeniu PZPN pod tradycyjną nazwą, ale wbrew oczekiwaniom — nie towarzyszyło mu trzęsienie ziemi. W kraju huczało od tysięcy rewolucyjnych poczynań, ale na futbolowych boiskach gwałtowna fala została opanowana przez zwolenników „dalszego doskonalenia", spokojnego „naprawiania błędów", oczywiście „w ramach socjalistycznego porządku i ładu". Sporą niespodzianką obrad uznano pozbawienie pozycji przewodniczącego kapitanatu Czesława Kruga. Zdawało się, że Krug, mający prawie ćwierć wieku liczący staż w centralnych władzach piłkarskich, a także selekcjonerskie doświadczenie, utrzyma stanowisko. Tak się nie stało — miejsce Kruga zajął członek jego komisji, Henryk Reyman, a obok Ślązaka Feliksa Dyrdy, pojawił się inny reprezentant stolicy, Józef Ziemian. Ta trójka otrzymała zadanie dobrego przygotowania drużyny reprezentacyjnej do startu w eliminacjach mistrzostw świata, pierwszego po prawie dwudziestoletniej przerwie! Na szczytach władzy sportowej czy piłkarskiej nie nastąpiły rewolucyjne zmiany, ale nastroje szeregowych działaczy wymuszały spektakularne gesty. Na łamach „Sportu" zaproszono czytelników i piłkarzy ekstraklasy do ustalenia reprezentacji na pierwszy mecz narodowej drużyny w 1957 przeciwko Turcji. Zaskoczeniem dla redakcji była opinia Edmunda Zientary — bez fałszywej skromności postawił się na pozycji lewego pomocnika, a zapytany o wyjaśnienie, stwierdził bez wahania — przecież jestem najlepszy! Ta wiara nie zawsze udzielała się całej drużynie. Kapitanat tworzyli ludzie reprezentujący też interesy własnych środowisk, a selekcjonerzy wywodzili się z najsilniejszych ośrodków. Paradoksalnie Henryk Reyman miał za sobą najmniej atutów, bo krakowscy futboliści akurat nie zaliczali się do krajowej czołówki, ale może dzięki temu potrafili zachować stosowny obiektywizm, a także działać tonizująco na ambicje Henryk Reyman i Feliks Dyrda (z prawej) Śląska i Warszawy? Od ponad roku było wiadomo, że Polska zgłosiła udział w mistrzostwach świata, a od 27 kwietnia 1956 naszymi rywalami w zmaganiach o jedno miejsce w finałach były ekipy ZSRR oraz Finlandii. Nie pisano o tym wiele, działacze długo ustalali kalendarz eliminacji, ale publiczność cierpliwie czekała na wielkie gry z drużyną radziecką. To dziwne, ale też charakterystyczne — tyle lat powojennej „przyjaźni i braterskich stosunków", wynikających ponoć z podpisywanych „układów", ale ani jednego oficjalnego spotkania na piłkarskim boisku! Pamiętano mecze klubowych, albo występujących pod firmą miast ekip reprezentacyjnych, w których naszym piłkarzom nie wypadało wygrywać, albo nie bacząc na skutki — potrafili zwyciężać bez pardonu, w Polsce i na terenie przeciwnika. Trudno było nie mieć nadziei, że w tej rywalizacji wreszcie czarno na białym potwierdzimy aspiracje do miejsca w światowej czołówce. Przykrym zaskoczeniem była więc porażka z Turcją. Mecz w Łodzi po raz pierwszy w dziejach 73 złe kapitanatowi, że zwleka z ustaleniem składu. „Jak więc mówić o zagraniu, skoro na tydzień przed tak poważnym występem nie wiem jeszcze, kto ma wybiec na moskiewski stadion" — żalił się Koncewicz. Na dodatek tydzień przed spotkaniem z ZSRR, kapitan reprezentacji „Gerard" Suszczyk w ligowym meczu Ruchu z Lechem dopuścił się rękoczynu, a prasa tak nagłośniła to zdarzenie, że roczna dyskwalifikacja okazała się najmniejszą z możliwych kar. Dyskusje selekcjonerów toczyły się także nad sprawą udziału Gerarda Cieślika -- uznano, że „w ostatnim czasie prezentuje on zbyt małą bojowość i ambicję, co w perspektywie trudnego pojedynku dyskwalifikuje chorzowskiego napastnika". Cieślika włączono do kadry na mecz rezerw, a jego miejsce zajął stołeczny „gwardzista", w swym jedynym reprezentacyjnym występie -- Bolesław Lewandowski. Opcja „warszawska" miała zresztą wyraźną przewagę. Aż ośmiu piłkarzy grało w stolicy, a jeszcze niedawno w Legii występował też Szymkowiak; tylko Korynt (Lechia) i Gawlik (Górnik) reprezentowali „teren". Na Łużnikach ta drużyna nie miała większych szans, choć długo utrzymywała korzystny wynik. Nie pomogło defen- 131 (+13) 19.05.1957 niedziela 17.00 Warszawa Stadion Dziesięciolecia (~ 70000) Franz Alfred Grill AUT POL: Edward Szymkowiak—Horst Mahseli, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Czesław Suszczyk (k), Edmund Zientara — Ernest Pol, Edward Jankowski (46 Lucjan Brychczy), Henryk Kempny, Roman Lentner, Krzysztof Baszkiewicz (46 Edmund Kowal). Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Józef Ziemian, trener Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). TUR: Turgay Seren (k, 36 Sukni Ersoy) — Ahmet Berman (36 Ali Beratligil), Ergun Ercins, Basri Dirimlili — Mustafa Ertan, Nejat Kaya Nis — Isfendiyar ? (46? Hilmi Kiremitci), Mehmet Ali Has, Metin Oktay (46? Abdullah Unal), Kadri Aytac, Lefter Kucukandonyadis. Trener Laszló Szekely (HUN). • 0:1 Ali 42. NOTA • w piątym meczu pierwsza przegrana z Turcją. Debiut Lentnera; bez pożegnań. Najstarszy — Suszczyk, jako piąty w historii gracz powyżej 35 lat (35 i 135), najmłodszy — Lentner (19 i 155); przeciętna wieku — 25,70 (po zmianach 25,53). Zawodnicy sześciu klubów (pięciu z Legii, czterech z Górnika). Szymkowiak po raz pierwszy jako piłkarz bytomskiej Polonii, trzeciego klubu w reprezentacyjnej karierze, podobnie jak Kowal z Górnika — to piąty i szósty przypadek w kronikach (następni rekordziści pojawią się dopiero po 1970). Rezerwowi — Stanisław Hachorek, Józef Machnik i Marceli Strzykalski. Drugi i ostatni — mecz sędziego. Gol rywali straconą bramką nr 300 przez biało-czerwonych w oficjalnych meczach. Pierwszy w historii mecz reprezentacji transmitowany przez polską telewizję — komentatorzy: Stefan Rzeszot, Karol Hig i Zbigniew Smarzewski. biało-czerwonych transmitowała rodzima telewizja, zaś komentowała trzyosobowa ekipa sprawozdawców, ale pod żadnym względem nie był udanym widowiskiem. „Komentarz był jeszcze gorszy niż jakość obrazu, a o grze nie wypada wspominać — pisano, a przegrana wywołała nieukrywaną złośliwość. Jedyny gol był dziełem przypadkowego strzału tureckiego obrońcy, a Edward Szymkowiak nie popisał się udaną interwencją. Kilka minut wcześniej na własnym polu karnym zderzyli się turecki bramkarz z obrońcą i obaj opuścili boisko na noszach. Szczególnie ubytek słynnego Turgaya był dla gości bolesny. Okazało się jednak, że ich zmiennicy spisali się bez zarzutu, a wspomniany obrońca Ali Bergtligi uzyskał zwycięską bramkę. Za porażkę winiono wszystkich i wszystko, także pomysł, aby ubrać polską drużynę w niebieskie stroje. Zaiste, nie wiadomo kto wpadł na ten pomysł. Autorów najgłupszych działań tak trudno zazwyczaj w kraju nad Wisłą ustalić! Przed meczem w Moskwie, inaugurującym eliminacje MŚ w naszej grupie, atmosfera stawała się z każdym dniem coraz bardziej nerwowa, trener reprezentacji Ryszard Koncewicz miał za POL - TUR 0:1 (0:1) ZSR - POL 3:0 (1:0) 132 (+13) 23.06.1957 niedziela 19.00(17.00) Moskwa stadion Łużniki (- 90 000) John Harold Clough ENG ZSR: Lew Jaszin — Michaił Ogonków, Konstantin Kryżewski, Boris Kuzniecow — Jurij Wojnów, Igor Netto (k) — Boris Tatuszin, Walentin Iwanow, Nikita Simonjan, Eduard Strelcow, Anatolij Iljin. Trener Gawrił Kaczalin. POL: Edward Szymkowiak — Horst Mahseli, Roman Korynt (k), Henryk Grzybowski, Jerzy Woźniak — Ginter Gawlik, Edmund Zientara — Czesław Ciupa, Bolesław Lewandowski, Henryk Kempny, Krzysztof Baszkiewicz. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Józef Ziemian, trener Ryszard Koncewicz (współpraca Artur Woźniak). • 1:0 Tatuszin 9, 2:0 Simonjan 56, 3:0 Iljin 76. NOTA • pierwsza w historii oficjalna gra ze wschodnim sąsiadem (23. rywal Polski), choć wcześniej reprezentacje obu krajów spotykały się pod firmami miast czy lig; pierwszy tak daleko na... wschodzie — Moskwa 41. miastem goszczącym Polaków; także pierwszy w historii biało-czerwonych mecz przy... świetle elektrycznym, które paliło przez ponad osiem minut, od 52 do 60. Było to zresztą powodem protestu polskiej ekipy! Pierwszy po 19 latach przerwy mecz Polski w rozgrywkach o mistrzostwo świata! Wyrównanie „polskiego" rekordu frekwencji (niektóre źródła podawały widownię blisko stutysięczną). Debiut dwóch graczy, dla Lewandowskiego jedyna gra w narodowym stroju; żegnał się także Ciupa. Najstarszy — Zientara (28 i 149), najmłodszy — w pożegnalnej grze Ciupa (21 i 325), przeciętna wieku — 24,55. Zawodnicy pięciu klubów, ale aż ośmiu graczy warszawskich (sześciu z Legii i dwóch z Gwardii). Rezerwowi — Stefan Florenski, Edward Jankowski, Józef Machnik, Ernest Pol i Marceli Strzykalski. Sędzia w pierwszym z czterech meczów. 74 GtJ\ sywne nastawienie — aż czterech obrońców, bo Grzybowski grał drugiego stopera. Niecodzienne echo wywołał fakt, że gospodarze na osiem minut (52-60) włączyli elektryczne oświetlenie. Nie bardzo wiadomo, komu to było potrzebne, skoro po gwałtownych protestach kierownictwa naszej ekipy wyłączono je i już do końca grano przy dziennym świetle. Jeśli pierwszy gol był dość przypadkowy, bo piłka po strzale Tatuszina odbiła się od jednego z naszych obrońców i zmyliła Szymkowiaka, to drugi — akurat przy „sztucznym" świetle! — padł po znakomitej akcji gospodarzy. Wyłączyli oni wkrótce po tym nieszczęsne oświetlenie, ale nie powstrzymało to polskiej ekipy od złożenia oficjalnego protestu. Jego los nie jest jednak znany, brak informacji zarówno w polskich archiwach, jak też na łamach biuletynów FIFA. Co ciekawe, w kilka minut po meczu pierwszych zespołów, na murawę Łużnik wyszły drużyny młodzieżowe do lat 23. Grano przy sztucznym świetle, a podopieczni Kazimierza Górskiego radzili sobie początkowo bez trudu. Prowadzili po strzale Schlagowskiego, tuż po przerwie podwyższył wynik Gadecki, ale nastąpiło pięć minut dekoncentracji i w tym czasie rywale uzyskali cztery gole! Gwoli historycznej ścisłości właśnie tej „młodzieżowej" ekipie wypada jednak przyznać pierwszeństwo wśród biało- Edward Jankowski Ginter Gawlik czerwonych — to był premierowy cały mecz przy sztucznym oświetleniu! Na rozpamiętywanie porażki nie było czasu, bo następny mecz o punkty w Helsinkach stanowił potyczkę równie ważną. Tym razem nie było problemu, a gwiazdą w polskim zespole okazał się strzelec trzech goli, Edward Jankowski. Popularny „Jana" miał swój wielki dzień, a niebawem okaże się, że wszystkie bramki w reprezentacji strzelał... Finom. Znakomite spotkanie rozegrał też Ginter Gawlik, partner Jankowskiego z Górnika, podobnie jak trzeci gracz z Zabrza — Ernest Poj. O losach rywalizacji w tej grupie eliminacji MS miały więc rozstrzygnąć jesienne spotkania, ale gdy w połowie sierpnia Rosjanie pokonali w Helsinkach fiński zespół aż 10:0 (dziesięć!), trudno było o spokój. Tym bardziej, że lato było bardzo gorące i niespokojne! Dla piłkarzy, bo po surowej karze dla Suszczyka, posypały się dalsze. Ernest Pol i Edmund Kowal otrzymali wielomiesięczne dyskwalifikacje za pijaństwo, choć tylko w zawieszeniu, ale Kazimierz Trampisz, który — dosłownie! — wypiął się w Krakowie na widzów, ukarany został początkowo trzyletnim zakazem kopania piłki. Także latem, po licznych krytykach prasowych i we władzach PZPN, odszedł z reprezentacji trener Ryszard Koncewicz. Jego miejsce zajął Tadeusz Foryś, a „Ewald" FIN - POL 1:3 (0:1) 133 (+13) 05.07.1957 piątek 19.00 Helsinki Olympiastadion ( + 9000) Birger Nilsen NOR FIN: Matti Kannas — Erkki Harell, Aimo Sommarberg, Alpo Lintamo — Stig-Góran Myntti (k), Kauko Hakkarainen — Hartnu Kankkonen, Olain Lahtinen, Mauri Vanhanen, Kai Pahlman, Juhani Peltonen. Trener Torsten Lindholm (SWE). POL: Edward Szymkowiak — Henryk Grzybowski, Roman Korynt Qc), Jerzy Wożniak — Ginter Gawlik, Edmund Zientara — Ernest Pol, Edward Jankowski, Henryk Kempny, Zbigniew Szarzyński, Krzysztof Baszkiewicz. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Józef Ziemian, trener Ryszard Koncewicz (współpraca Artur Wożniak). * 0:1 Jankowski 19, 0:2 Jankowski 55, 0:3 Jankowski 64 głową, 1:3 Vanhanen 78 głową. NOTA • pierwsze wyjazdowe punkty w eliminacjach MŚ, wcześniej nie było nawet remisu, w piątym występie Polski w Helsinkach. Jedyny debiutant — Szarzyński; bez pożegnań. Najstarszy — Zientara (28 i 181), najmłodszy — Grzybowski (22 i 353); przeciętna wieku — 25,37. Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Legii, trzech z Górnika, dwóch z Gwardii). Rezerwowi — Bolesław Lewandowski, Helmut Nowak i Tomasz Stefaniszyn. 75 tegorocznych meczach reprezentacji, zaś aż pięciu po raz pierwszy założyło narodowe stroje. Powrót święcili Helmut Nowak, Henryk Szymborski oraz Lucjan Brychczy — zdobywca gola, który dał nam prowadzenie. Skończyło się remisem, ponoć wieloma cennymi wnioskami dla selekcjonerów i trenerów, zaś oba mecze potraktowano w sumie jako udane sprawdziany przed najważniejszym od lat występem narodowego zespołu. Ten mecz ma niezwykłe miejsce w kronikach polskiego futbolu, a także w naszej historii jawi się jako zdarzenie skupiające nadzieje i pragnienia społeczne, ujawniające narodowe cechy, zalety i wady, a przede wszystkim ukazujące ogromny potencjał zdolności polskich sportowców. To wszystko eksplodowało przy okazji kopania piłki, na wypełnionym niemal do granic możliwości śląskim gigancie. Październikowa niedziela nie tylko dla kibiców pozostała pamiętną datą. Zapewne każdemu z uczestników tej niezwykłej gry, twórcom widowiska, stu tysiącom obserwatorów, ale też wielu milionom Polaków, którzy z wypiekami na twarzy i nadzieją w sercu słuchali radiowych czy oglądali telewizyjne transmisje, pozostały w pamięci inne szczegóły. Razem tworzą one historię, jaka nie ma sobie równej... Na wiele tygodni przed dniem „zero" do organizatorów napływały zgłoszenia na bilety. Było ich w sumie ponad czterysta tysięcy, a miejsc czterokrotnie mniej (83 siedzące i 17 stojących). Powołano społeczne komisje, które wiele dni głowiły się nad sprawiedliwym podziałem bezcennego dobra, ale nawet ustalenie bardzo wysokiej ceny nie zmniejszyło naporu. Posiadacz biletu czuł się wybrańcem fortuny. Za kulisami trwały przygotowania piłkarzy, którymi kierował Tadeusz Foryś. Uważany za znakomitego stratega, ale przez niechętnych mu tylko za „szczęśliwca", który miał niewiarygodną intuicję — potrafił jednak zmobilizować graczy, ustalić właściwą taktykę, a także pozostawić zawodnikom sporo miejsca na indywidualne działania. Zanotowałem wypowiedzieć Forysia: 134 (+13) 29.09.1957 niedziela 17.00 (16.00) Sofia stadion Wasyla Lewskiego (+40000) Edouard Harzic FRA BUŁ: Georgi S. Najdenow — Kirił Rakarow, Manoł Manołow (k), Teodor Wełew—Metodi Nestorów, Gawrił Stojanow — Dimitar Miłanow, Georgi Dimitrow, Panajot Panajotow, Kostadin Błagojew (46 Todor Dijew), Iwan Kolew. Trener Stojan Ormandżijew. POL: Edward Szymkowiak (k) — Henryk Szczepański, Stefan Florenski, Jerzy Woźniak — Wiesław Jańczyk (59 Edmund Zientara), Henryk Grzybowski — Jan Gawroński, Lucjan Brychczy, Edward Jankowski, Henryk Szymborski (75 Władysław Soporek), Helmut Nowak. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Józef Ziemian, trener Tadeusz Foryś. * 0:1 Brychczy 40 głową, 1:1 Milanów 72. NOTA • dziesiąta gra z Bułgarią, szósta w Sofii — po raz trzeci z kolei w tym mieście remisowa. Debiut aż pięciu piłkarzy, w tym Jańczyka, którego ojciec zagrał w reprezentacji przed wojną (pierwszy przypadek relacji ojciec i syn w roli reprezentantów); pożegnanie Nowaka, najmłodszego reprezentanta żegnającego się z kadrą po wojnie. Paradoks: debiutujący Soporek był najstarszym (29 i 293), zaś żegnający się z reprezentacją Nowak — najmłodszym na boisku (19 i 252); przeciętna wieku — 24,48 (po zmianach 25,21). Zawodnicy sześciu klubów (po czterech z Legii i ŁKS, dwóch z Górnika). Nie do końca udokumentowana kapitańska funkcja Szymkowiaka — jeśli to prawdziwa wersja, byłby to jedyny występ „Szymka" w tej roli, jako trzeciego, po Albańskim i Jurowiczu, bramkarza-kapitana w dziejach biało-czerwonych. Rezerwowi — Krzysztof Baszkiewicz, Henryk Gronowski i Roman Korynt. Cebula został jego „asystentem". Po serii prasowych ataków na Józefa Ziemiana, który „wykorzystując swoje stanowisko w kapitanacie zajmuje się niemal wyłącznie kaperowaniem najlepszych graczy dla jednej z warszawskich drużyn wojskowych" — ten kontrowersyjny działacz odsunięty został od wszelkich działań wokół reprezentacji. Trzeba wiedzieć, że odium tej sprawy spadało też na Koncewicza, który był trenerem Legii. Kapitanat tworzyli więc w istocie Reyman i Dyrda, a Ziemian, choć formalnie PZPN nie podjął żadnej decyzji w jego sprawie — pozostał poza kadrą. W gronie wybrańców nowej ekipy nastąpiły istotne zmiany, a sprawdzianem dla nowicjuszy okazały się dwa mecze wyjazdowe. W połowie września Polska otrzymała liczące się zaproszenie do Barcelony — na otwarcie miejscowego giganta Nou Camp! Katalończycy zaplanowali tygodniowy festiwal, organizując atrakcyjne mecze dzień po dniu, ale w premierze pod firmą „Legia Warszawa" wystąpiła nasza kadra narodowa. We wtorek, 23 września 1957, przy sztucznym świetle, miejscowa Barcelona wygrała 4:2, ale po wspaniałym, niezwykle widowiskowym pojedynku. Kubala, a potem legendarny Brazylijczyk Evaristo, Paragwajczyk Martinez, Tejada, Baso-ra, w bramce Ramallets... Same sławy! Na pierwsze trafienie Tejady odpowiedział Szymborski po akcji Brychczego, na drugie efektowną „przewrotką" Soporek, a choć w ostatnim kwadransie Martinez i Villaverde uzyskali dwa gole — „kata-lońska twierdza omal nie została zdobyta", jak twierdzili komentatorzy. Wśród obserwatorów był słynny włoski selekcjoner, dwukrotny zdobywca tytułu mistrza świata z zespołem Włoch, w owym czasie szanowany komentator „La Stampa" — Vittorio Pozzo. Uznał on Lucjana Brychczego za „wybitnego stratega, a w klasyfikacji do dziesięciu punktów na poziomie światowym, bez wahania przyznaję mu dziewięć". W doskonałych nastrojach kadrowicze udali się więc via Amsterdam, nie zaglądając już nad Wisłę, prosto do Sofii. Przeciwko Bułgarii pokazało się aż ośmiu zawodników, którzy nie mieli miejsca w trzech BUL - POL 1:1 (0:1) 76 GriA — Nazywano mnie „mistrzem murarskim", jakbym to ja wymyślił taktykę, która w owych latach przynosiła sukcesy. Zamiast nakazać graczom pilnować rywali w systemie „każdy swego", zarządziłem krycie „strefą". Kto nie umiał sobie radzić z pułapkami „strefy" pogardliwie mówił, że jestem „murarzem", który tak prymitywnie zamyka dostęp do własnej bramki. A przecież wymyślona na Rosjan „stefa" też zdała egzamin! „Ruscy" formalnie zgłupieli, gdy przyszło im forsować moje zapory". Zgrupowanie zorganizowano w Katowicach — ekipa mieszkała w ówczesnej „szkole partyjnej" na Koniewa, gdzie dziś mieści się — to znak czasu! —jeden z banków. Piłkarze trenowali na boisku lokalnego klubu Słowian w dzielnicy Bogucice, a opiekunowie zarządzili codzienny spacer na zajęcia. Prawie trzy kilometry dzieliły oba miejsca, ale nie było to pzeszkodą, ani powodem do narzekań. W ogłoszonej początkowo kadrze w gronie szesnastu graczy brakowało jednego, o którym mówiono i pisano, że „jest niedostatecznie bojowym piłkarzem". Kadra rozgrywała mecze sparingowe, a w jednym z nich - przeciwko kadrze Śląska — miało miejsce POL - ZSR 2:1 (1:0) niecodzienne zdarzenie. Gerard Cieślik w pierwszej połowie grał w szeregach rywala reprezentantów, a w drugiej trenerzy Foryś i Cebula kazali mu zająć miejsce w zespole kadrowiczów. Nie jest ważny wynik tej gry, ale dalsze zdarzenia. Chorzowski napastnik po skończonym sparingu spiesznie umył się, ubrał i poszedł do domu. Siedział właśnie wraz z żoną przy rodzinnej kolacji, gdy w radiowej „kronice sportowej" usłyszał wiadomość, że „trenerzy polskiej kadry powołali dodatkowo na zgrupowanie treningowe Gerarda Cieślika". Dziwne — pomyślał. — Powiedziałem sobie, że tak się nie postępuje. Uznałem, że przecież wcale nie musiałem.... słuchać radia i spokojnie położyłem się spać. Dopiero nazajutrz rano pojawił się „Ewald" Cebula i zabrał mnie na trening — wspominał Cieślik. Szesnastkę stanowili piłkarze mający reprezentacyjne doświadczenie, z wyjątkiem bramkarza Henryka Gronowskiego. W ostatniej chwili wezwano Romana Lentnera, który po kwietniowym meczu z Turcją nie otrzymywał już reprezentacyjnych powołań, a w ostatniej chwili i w nadzwyczajnych okolicznościach — Gerarda Cieślika. Opowiadał „Ewald" Cebula: 135 (+13) 20.10.1957 niedziela 12.00 Chorzów Stadion Śląski (~ 100000) John Harold Clough ENG POL: Edward Szymkowiak — Stefan Florenski, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Ginter Gawlik, Edmund Zientara — Edward Jankowski, Lucjan Brychczy, Henryk Kempny, Gerard Cieślik (k), Roman Lentner. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Józef Ziemian, trener Tadeusz Foryś (współpraca Edward Cebula). ZSR: Lew Jaszin — Michaił Ogonków, Anatolij Maslenkin, Boris Kuzniecow — Aleksiej Paramonow, Igor Netto (k) — Anatolij Isajew, Walentin Iwanow, Nikita Simonjan, Eduard Strelcow, Anatolij Iljin. Trener Gawrił Kaczalin. • 1:0 Cieślik 43, 2:0 Cieślik 50 głową, 2:1 Iwanow 79. NOTA • pierwsza wizyta wschodnich rywali w Polsce, historyczna gra i wielkie zwycięstwo w obecności po raz pierwszy stutysięcznej widowni — to rekord frekwencji na meczu biało-czerwonych aż do 1965 (występ na Hampden Park), a w kraju niepobity po dziś dzień. Najstarszy — zdobywca zwycięskich goli, Cieślik (30 i 174), najmłodszy — Lentner (19 i 309); przeciętna wieku — 25,73. Nie było debiutów ani pożegnań. Zawodnicy pięciu klubów (po czterech z Legii i Górnika). Rezerwowi — Krzysztof Baszkiewicz, Henryk Gronowski, Marceli Strzykalski, Henryk Szczepański i Henryk Szymborski. Sędzia w drugim z czterech meczów Polski. e/t 'en&r^ L A <^$ aaa&m^* ii Górne, lewe — przedmeczowa narada, od lewej: Edmund Zientara, trener „Ewald" Cebula, Henryk Szymborski, Gerard Cieślik, Jerzy Woźniak; niżej — tłumy widzów i... fotoreporterów; górne, prawe: Gerard Cieślik, Edward Szymkowiak, Henryk Kempny, Ginter Gawlik, Edward Jankowski, Roman Korynt, Stefan Floreński, Roman Lent-ner, Lucjan Brychczy... Słynne zdjęcie, które obiegło światową prasę — zdobywca obu zwycięskich goli, Gerard Cieślik, oraz Edward Szymkowiak, obrońca naszej bramki, dziękują sobie za grę i gratulują pięknego sukcesu! 78 GnJOL — Dla mnie było jasne, że bez Gerarda ten zespół nic ma prawa grać. Przekonywałem Fory-sia, molestowałem Dyrdę i Reymana, którzy byli częstymi gośćmi na zgupowaniu, aż wreszcie udało mi się ich namówić. Gerard początkowo wzbraniał się, miał żal, że selekcjonerzy zarzucili mu brak bojowości, ale przecież nigdy nie pozbył się ambicji, bo o talencie nie wypada nawet wspominać. Dla Cieślika spotkanie przeciwko Rosjanom na Stadionie Śląskim było czterdziestą grą w reprezentacji, a wcześniej uzyskał aż 22 gole dla biało-czerwonych. W niedzielne południe prowadził kolegów do jubileuszowego spotkania jako kapitan. Stadion Śląski huczał chyba od rana, ale gdy na murawie pojawili się wyprowadzeni przez angielskich sędziów gracze obu zespołów, narodził się ryk, który stanie się legendą. Działacze „polityczni" zadbali, aby przedmeczowa rozgrzewka odbyła się na bocznym boisku. Obawiano się, że widownia może nazbyt niechętnie przyjąć zespół radziecki. Ale gdy obie drużyny wychodziły na boisko... — Ruskie mieli strach w oczach. Ryk widowni wręcz paraliżował. Po plecach przebiegały mi ciarki z wrażenia, ale to mobilizowało. Dla nich ten wrzask trybun, jakiego ja nigdy już nie słyszałem, musiał być przerażający... To wspomnienie Stefana Floreńskiego, ale podobne odczucia mieli chyba wszyscy nasi piłkarze. Dla niektórych był to, obok sportowej rywalizacji, podświadomy, może nie zawsze do końca skrywany, pojedynek z ekipą reprezentującą obcą siłę, narzucającą Polsce swą wolę, bo na ustroju poprzestać nie wolno. Dla Szymkowiaka z pewnością wspomnienie ojca-policjan-ta, o którym wiedział, a raczej domyślał się, że zginął w Katyniu. Dla Edmunda Zientary może czas zapłaty za lata, kiedy skrywał się pod pseudonimem „Andrzej Szczepański"... Prawie wszyscy, na boisku i na widowni, mieli w swych życiorysach zadrę, którą wypadało odpłacić na murawie. No i wygrali! Mżysta, jesienna pogoda, siąpiący od rana kapuśniaczek. Bodaj w przeddzień meczu zdołano ukończyć budowę wieży zegarowej, a w niedzielny ranek po raz pierwszy, na wszelki wypadek, uruchomiono pierwszą w Polsce „stadionową izbę wytrzeźwień". Hejnał z Wieży Mariackiej przekazany przez głośniki, hymny grane przez górniczą orkiestrę, a przy Mazurku Dąbrowskiego melodia podchwycona przez stutysięczny tłum... I gra, w której plejada doprawdy znakomitych rywali, co potwierdzi ich postawa w wielu imprezach światowej rangi, napotka na opór polskiego zespołu, da sobie narzucić styl gospodarzy, a w końcu po wspaniałym pojedynku ulegnie w sportowej walce. Niezapomniane gole! Pierwszą bramkę przyniosła akcja, zainicjowana przez Gawlika po prawej stronie. Zabrzanin podał piłkę do Brych-czego, który mimo asysty Netty zdołał podać ją dalej na prawo, do Kempnego - w biegu nastąpiła centra, piłka trafiła na pole karne do Cieślika, a ten z kilkunastu metrów z zimną krwią posłał ją w prawy, a dla Jaszina — w lewy róg bramki, tuż nad ziemią. Drugi gol padł pięć minut po przerwie, po popisowej wręcz akcji Cieślika z Brych-czym — prostopadłe podanie Gerarda do „Kicie-go", który ściągnął do siebie Kuzniecowa, minął go z piłką, a potem w pełnym biegu mięciuteńko rzucił ją na pole karne. Do centry skoczył Mas-lenkin, ale sprytniejszy był nadbiegający Cieślik i z dystansu, prawie dziesięciu metrów, głową uderzył piłkę. Tym razem w drugą stonę, w lewo, ale równie celnie i bez dania odrobiny szans Jaszinowi. Gdy na dziesięć minut przed końcem udało się rywalom przeprowadzić skuteczną akcję — piłkę mieli Simonjan, Iljin i strzelec Iwanow, na stadionie zrobiło się bardzo gorąco. Rosjanie uwierzyli w swe siły, Polacy nie zawsze radzili sobie w defensywie, choć nie była to „rozpaczliwa obrona", jaką oglądaliśmy w wielu innych grach. Jeszcze w ostatnich minutach mieliśmy trzy znakomite okazje — Cieślik, Kempny, Brychczy! Wreszcie koniec i entuzjazm, jakiego na polskich stadionach z pewnością nigdy nie oglądano! Zapamiętałem obrazek, który pozostanie na zawsze wspomnieniem związanym z tym meczem, choć miał miejsce dość daleko od Stadionu Śląskiego. Z dzielnicy Załęże, gdzie najwygodniej mi było dojechać tramwajem, do bram stadionu było jeszcze kilkaset metrów po wertepach i nieużytkach, na terenie dzisiejszego osiedla Tysiąclecia. Należało pokonać rzekę-ściek o nazwie Rawa, co dorosłym i sprawnym udawało się jednym skokiem, ale dla starszych i dzieciarni stanowiło problem. Jakiś stary, spracowany człowiek, zapewne już emeryt, choć nie pozbawiony ducha przedsiębiorczości, przerzucił nad Rawą grubą deskę i za przejście nieśmiało kasował do wytartej, zniszczonej czapki „co łaska". Płacił kto chciał, ledwie monetami, które na tym biednym człowiekiem robiły jednak wrażenie. Tak było w drodze na mecz, ale gdy po kilku godzinach wracałem tą samą drogą wychudzony właściciel przeprawy przemienił się nie do poznania. Przypominał wypasionego „burżuja" z propagandowych bajek. Wszystkie zakamarki ubioru miał wypchane banknotami, z obłędem w oczach wciskał papierki także za koszulę, nie bardzo zdając sobie sprawę z tego co się dzieje, bo ciągle przyjmował datki. „To za zwycięstwo, za piłkarzy, za trenerów, za wygraną z Ruskimi"! Ten spontaniczny odruch tysięcy kibiców, którzy przechodzili przez kładkę „starzyka", uczynił go pewnie bogatym człowiekiem. Do dziś zastanawiam się, czy nie wolałby być widzem niezwykłego meczu, ale wówczas nie byłoby tej opowiastki? Może po prostu nie miał pieniędzy na bilet... Dla trenera Cebuli najbardziej dramatyczny moment miał miejsce już po kilku minutach gry. Kołki, jakie przygotowano, okazały się za słabe. Szybko zorientował się, że trzeba zorganizować pomoc. Trwał mecz, gdy wysłano samochód po znajomego szewca z pobliskiego Klimzowca, aby 79 POLONEZ samochód na Twoją kieszeń ZYSKASZ * NAJWIĘKSZĄ W KRAJU SIEĆ SERWISOWĄ * TANIE CZĘŚCI ZAMIENNE * BEZPŁATNĄ CAŁODOBOWĄ POMOC DROGOWĄ - FSO ASSISTANCE * ROK GWARANCJI BEZ LIMITU PRZEBIEGU * 2 LATA GWARANCJI NA LAKIER * 4 LATA GWARANCJI NA KOROZJĘ PERFORACYJNĄ NADWOZIA * ATRAKCYJNY SYSTEM RATALNY W AUTO KONSORCJUM FSO, SPRZEDAŻ W LEASINGU LUB PRZYJĘCIE W ROZLICZENIU STAREGO SAMOCHODU • MAŁY SPADEK WARTOŚCI PRZY ODSPRZEDAŻY PONADTO Możesz kupić Poloneza wyposażonego w silnik 1.4 MPI16V angielskiej firmy Rover o mocy 103 KM, silnik gażnikowy, silnik z wtryskiem paliwa, silnik diesla, katalizator, system wspomagania kierownicy, klimatyzację, centralny zamek z autoalarmem, - Ubezpieczenie OC - GRATIS - AC i NW od 500 zł (5 min) ZYSK, WYGODA I BEZPIECZEŃSTWO w przerwie dokonał naprawy. Majster zabrał z sobą spory zapas gwoździ, ale nie spodziewał się, że zabraknie mu materiału. Rozwalono więc w szatni jakieś skrzynki, czy krzesła, w pośpiechu wyrywano gwoździe, ale gdy sędzia dał znak do drugiej osłony, szewc kończył dopiero naprawiać buty Gawlika. Zabrzanin wszedł na boisko, gdy po zmianie pól gra trwała już trzy, albo cztery minuty... Pomeczowy bankiet zorganizowano w katowickiej restauracji „Monopol", gdzie szefem był Mikołaj Beljung, właśnie kończący kilkumiesięczną pracę jako trener... chorzowskiego Ruchu. Na ulicach Katowic, kibice wracający z meczu w to niedzielne popołudnie mogli już kupić gorące egzemplarze „Sportu", opisujące niezwykłą victorię. Redaktorzy prześcigali się w komplementach, ale choć dla wszystkich bohaterem był Gerard Cieślik, świętujący wspaniały „come-back", na uznanie i podziw zasłużyli wszyscy gracze. Kto wie, czy spektakularny wyczyn, jakim niezmiennie jest zdobycie goli, nie zaćmiło znakomitej gry Lucjana Brychczego? A Ginter Gawlik — wielu zapewnia, że rozegrał najlepszy mecz w życiu. Wspaniały był Roman Korynt, waleczny aż do końca Stefan Florenski. No i Edward Szym- Gerard Cieślik i Aimo Sommarberg kowiak w bramce — obronił kilka niezwykle trudnych piłek w stylu arcymistrza... Wypada zapamiętać członków całej ekipy, bo w komplecie zasłużyli na słowa podzięki za tyle radości... Nie szczędzili komplementów sędziowie, bo jeszcze mogli komentować grę. Anglik „Jack" Clough zachwycał się atmosferą, jaka „na Wembley wcale tak często nie gości". Na łamach gazet festiwal wielkich słów — „Wygraliśmy! Dziękujemy Ci kapitanie za dwie bramki strzelone na Stadionie Śląskim" — zapewniał „PS". Okazało się, że Cieślik miał sposób na Lwa Jaszina i strzelił mu chyba najwięcej goli z grona zagranicznych piłkarzy — czterokrotnie pokonał słynnego bramkarza. Gdy dzień po wygranej reprezentanci zostali przyjęci przez wojewódzkiego sekretarza PZPR, Edwarda Gierka, o sukcesie mówiono już bez nadmiernych emocji. O premiach nawet nie wspomniano. Nikt nie pamięta, ale czy na pewno nie pojawiła się wtedy wątpliwość, „czy aby ta wygrana naprawdę była słuszna"... Nastroje na awans do finałów MS po chorzowskiej wygranej odżyły z ogromną siłą. Miliony kibiców, jakich dzięki zwycięstwu nad ZSRR zyskali piłkarze, często dopiero od tej chwili interesujący się sportem, żądały powtórzenia sukcesu w dodatkowym, barażowym pojedynku na neutralnym terenie. Tak przewidywał regulamin, ale wcześniej należało pokonać w rewanżowym meczu ekipę Finlandii. Nie obyło się jednak bez dramatu, jaki stał się udziałem bramkarza Edwarda Szymkowiaka. Swoje zdanie na ten temat ma znakomity fotoreporter, Eugeniusz Warmiński: — Władze piłkarskie popełniły wiele karygodnych błędów. Nie potrafiły skupić wszystkich sil na wygraniu ogromnej szansy, jaka pojawiła się przed naszym futbolem. Bardziej myślano o dzieleniu zasług po wygranym pojedynku w Chorzowie, a mniej o tym, że prawdziwy sukces może dać dopiero zwycięstwo w barażu. Należało zawiesić rozgrywki ligowe, skupić kadrowiczów i w spoko-już przygotować ich do rozstrzygającego meczu. Komu była potrzebna kontuzja „Szymka", ostoi naszej drużyny? Kto podjął to ryzyko? POL - FIN 4:0 (2:0) 136 (+13) 03.11.1957 niedziela 12.00 Warszawa Stadion Dziesięciolecia (~ 90 000) Albert Dusch GER POL: Henryk Gronowski — Stefan Florenski, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Ginter Gawlik, Marceli Strzykalski — Edward Jankowski, Lucjan Brychczy, Henryk Kempny, Gerard Cieślik (k), Roman Lentner. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Józef Ziemian, trener Tadeusz Foryś (współpraca Edward Cebula). FIN: Matti Jokinen (k) — Erkki Harell, Aimo Sommarberg, Matti Haahti — Aimo Pulkkinen, Olli Heinonen — Ossi Vilppunen, Hannu Kankkonen, Martti Jarvinen, Juhani Peltonen, Markku Kumpulampi. Trener Kurt Weinreich (AUT). • 1:0 Gawlik 3 wolny, 2:0 Brychczy 5, 3:0 Brychczy 49, 4:0 Jankowski 65. NOTA • dziesiąta gra z Finami i ósme zwycięstwo; trzecie z rzędu w eliminacjach MŚ'58. Debiut Gronowskiego był jednocześnie pożegnalnym występem — jego starszy brat Henryk też zaliczył tylko jedną próbę, ale obaj grali dla biało-czerwonych; Henryk drugim w kronikach bramkarzem Polski, który grając pełny mecz pozostał niepokonany. Najstarszy Cieślik (30 i 188), najmłodszy — Lentner (19 i 323); przeciętna wieku — 25,95. Zawodnicy czterech klubów — po czterech z Górnika i Legii, dwóch z Lechii, ale kapitanem „jedynak" z Ruchu. Mecz mający ciąg dalszy — Finowie złapali działaczy PZPN na oszustwie, czyli zaniżeniu liczby widzów i w związku z tym niższym, niż mogli oczekiwać, udziale w zyskach, co gwarantował ówczesny rekulamin rozgrywek eliminacji MŚ. Przesłali do FIFA dokumentację fotograficzną i uzyskali swoje — PZPN spłacił dług... węglem. Rezerwowi — Henryk Grzybowski, Ernest Pol, Tomasz Stefaniszyn, Henryk Szczepański i Henryk Szymborski. 81 Tydzień po meczu w Chorzowie liga rozgrywała kolejną rundę. W Łodzi miejscowy ŁKS gościł bytomską Polonię i wygrał 1:0, ale „bohaterem spotkania był Szymkowiak, oklaskiwany przy otwartej kurtynie za dziesiątki wspaniałych interwencji". Dotrwał do ostatniego gwizdka, choć dopiero po meczu okazało się, że na pozór niewinna kontuzja, jakiej doznał na kwadrans przed końcem, okazała się pęknięciem kości prawej ręki. Kończyna trafiła do gipsu na kilka tygodni i wykluczyła z udziału w barażu Szymkowiaka, najsilniejszy punkt naszej defensywy, gracza o ogromnym zaufaniu partnerów. „Komu dziś potrzebna opowiastka, że nasz bramkarz przez kwadrans bronił w ligowym spotkaniu ze złamaną kością? — retorycznie pytał Warmiński. POL - ZSR 0:2 (0:1) 137 (+13) 24.11.19S7 niedziela 13.00 (14.00) • Lipsk Zenttalstadion (- 100000) John Harold Clough ENG POL: Tomasz Stefaniszyn — Stefan Florenski, Roman Korynt, Jerzy Wożniak — Henryk Grzybowski, Edmund Zientara — Henryk Kempny, Lucjan Brychczy, Edward Jankowski, Gerard Cieślik (k), Krzysztof Baszkiewicz. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Józef Ziemian, trener Tadeusz Foryś (współpraca Edward Cebula). ZSR: Lew Jaszin — Michaił Ogonków, Władimir Kesariew, Boris Kuzniecow — Jurij Wojnów, Igor Netto (k) — Boris Tatuszin, Walentin Iwanow, Genrich Fiedosow, Eduard Strelcow, Jurij Kowalów. Trener Gawrił Kaczalin. • 0:1 Strelcow 29, 0:2 Fiedosow 81. NOTA • na neutralnej arenie barażowa gra o awans do finałów MŚ'58 — niestety, przegrana. Lipsk to 42. miasto, gdzie wystąpili Polacy. Wyrównanie „polskiego" rekordu frekwencji (niektóre źródła podają „ponad" 100 tysięcy widzów). Arbitrem spotkania w trzeciej próbie z ZSRR ten sam sędzia — Anglik Clough, ale zaliczy jeszcze jedną polską grę. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Cieślik (30 i 209), najmłodszy — Grzybowski (23 i 130); przeciętna wieku — 26,21. Zawodnicy pięciu klubów (pięciu z Legii, po dwóch z Górnika i Gwardii). Rezerwowi — Ginter Gawlik, Henryk Gronowski, Roman Lentner, Ernest Pol i Marceli Strzykalski. Jeszcze z nadziejami, przed barażowym pojedynkiem, od lewej: trener Tadeusz Foryś, Stefan Florenski, Edward Jankowski, Roman Lentner, Lucjan Brychczy, Ginter Gawlik, Henryk Kempny, Ernest Pol, Jerzy Woźniak (w czarnym płaszczu), Gerard Cieślik (w berecie), Krzysztof Baszkiewicz (w swetrze z pasem), Tomasz Stefaniszyn, Henryk Grzybowski, Henryk Gronowski — sukcesu w Lipsku życzyła im cała Polska! 82 GŁ?I. Wygrana z Finami nie była problemem dla piłkarzy, choć działacze mieli niemały orzech do zgryzienia. Zgodnie z regulaminem rozgrywek o MS zyski z meczu, a więc także wpływy za bilety, dzielone były w połowie dla obu uczestników każdego spotkania. Finowie zapewnili sobie dokumentację w postaci fotografii pełnych trybun Stadionu Dziesięciolecia, a gdy PZPN przedstawił im oszukańczą wersję o rzekomo znacznie mniejszej liczbie widzów, złożyli skargę w FIFA. Wiele miesięcy trwały zakulisowe działania, ale bodaj po dwóch latach obie strony doszły do porozumienia. Nasze zaległości rząd zgodził się uregulować dostawami... węgla. Niemal natychmiast po spotkaniu w Chorzowie strony polska i radziecka rozpoczęły negocjacje na temat miejsca decydującego pojedynku. Nasi działacze początkowo proponowali neutralne areny w Austrii — Wiedeń, lub w Jugosławii — Belgrad. Obie propozycje kategorycznie odrzucali rywale, zapewniając sobie poparcie władz rządowych. Właśnie na szczeblach rządowych, za plecami działaczy piłkarskich, narzucono nam miejsce najgorsze z możliwych — Lipsk! Na trybunach zasiadł komplet widzów, ale kilkanaście tysięcy najbardziej zagorzałych kibiców to żołnierze stacjonujących w NRD wojsk sowieckich. Gdy ustalono miejsce i termin spotkania — ostatecznie grano tydzień później, niż mówiły pierwsze porozumienia, właśnie ze względu na spory lokalizacyjne, nie ustawały spory oficjeli o miejsce w polskiej ekipie. Trener „Ewald" Cebula łaskawie dostał paszport i zabrał się jako turysta, zaś na miejscu, aby być blisko piłkarzy, udawał fotoreportera. Nie zabrano także lekarza! Po raz pierwszy natomiast w dziejach narodowej ekipy w meczu wyjazdowym towarzyszyły im... małżonki i narzeczone. Oczywiście tworzyły turystyczną grupę, ale jest to ewenement — pierwszy zapis w bogatej księdze zatytułowanej „kobiety i reprezentacja"! Wcześniej przekazano informację, że „powołany do kadry Ernest Pol ze względu na mecz w Lipsku po raz trzeci odłożył datę ślubu". Okazało się jednak, że narzeczona zabrzańskiego bombardiera nie uznała meczu za wystarczający powód odroczenia ślubu POL - IRL 2:2 (1:1) i stosowna uroczystość odbyła się w sobotę. 16 listopada. Czy miała ona bezpośredni wpływ na to, że Pol pozostał podczas lipskiego spotkania na ławce rezerwowych, trudno dziś dociec. Znacznie więcej emocji dotyczyło obsady bramkarza. Przeciwko Finom zagrał pierwszą i —jak się później okazało — także ostatnią grę w reprezentacji Henryk Gronowski. Miał dobre recenzje, rozumiał się doskonale ze stoperem Romanem Koryntem, bo całe lata grali razem w gdańskiej Lechii. Mimo ponad trzyletniej przerwy w reprezentacyjnych grach wybór selekcjonerów padł jednak na bardziej doświadczonego, jak Feta z okazji 25.gola Gerarda Cieślika — jubilat podrzucany przez Feliksa Dyrdę i Henryka Reymana (w czapce) oraz „Ewalda" Cebulę i Tadeusza Forysia 138 (+13) 11.06.1958 niedziela 17.00 Chorzów Stadion Śląski ( + 80000) POL: Edward Szymkowiak — Stefan Florenski, Roman Korynt, Jerzy Woźniak Rudolf Roman AUT Ginter Gawlik (39 Czesław Suszczyk), Edmund Zientara — Leszek Jezierski, Edward Jankowski,"Gerard Cieślik (k), Władysław Soporek, Roman Lentner. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Stanisław Szymaniak, trener Adam Niemiec (współpraca Edward Cebula). IRL: Thomas F. Godwin — Seamus Dunne, Charles J. Hurley, Noel Cantwell (k) — Robert Nolan, Patrick Saward — Alfred Ringstead, George R. Cummins, Dermot Curtis, Arthur Fitzsimons, John Haverty. Manager John J. Carey. • 0:1 Curtis 13 głową, 1:1 Cieślik 25, 1:2 Cummins 49, 2:2 Zientara 75. NOTA • po dwudziestu latach przerwy wznowienie kontaktu z Irlandią, rywalem, który dał nam niegdyś rekordową wygraną (6'0 w 1938) — w trzecim meczu pierwszy remis. Ekipą rywali kierował uczestnik przedwojennych spotkań. Bez debiutów; pożegnanie Soporka i Suszczyka (36 lat i 127 dni), który zagrał po przekroczeniu 36. lat jako trzeci najstarszy w dziejach reprezentacji, po Szczepaniaku i Alszerze. Najmłodszy — Lentner (201147); przeciętna wieku — 27,31 (po zmianie 28,06). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Górnika, po dwóch z Lęgu, ŁKS i Ruchu). Rezerwowi — Lucjan Brychczy, Horst Mahseli, Helmut Nowak i Tomasz Stefaniszyn. 83 mówiono, Tomasza Stefaniszyna. Tak to już bywa, że ten bardziej doświadczony akurat przepuścił paskudną bramkę — po strzale Eduarda Strelcowa piłka trafiła w poprzeczkę, a potem po karku i „kołnierzu" bramkarskiej koszuli Stefaniszyna wpadła do siatki. Ba, ale to nie wszystko o golu, który dał rywalom prowadzenie — strzelec tej bramki już w meczu w Chorzowie narzekał na kontuzję. Z obozu rywali dochodziły potem skąpe informacje o stanie zdrowia dwudziestoletniej gwiazdy radzieckiego futbolu. Do ostatniej chwili wahano się, czy wystawić go do gry. Gawrił Kaczalin zaryzykował i... wygrał. Stre/cow z obandażowanym kolanem od pierwszego gwizdka ledwie statystował na boisku, kulał, z najwyższym trudem poruszał się po murawie, usypiając w ten sposób Romana Korynta, ale niezmiennie pozostawał blisko polskiej bramki. Gdyby nasz stoper zostawił go samego na przedpolu Stefaniszyna, każde podanie do Strelcowa byłoby odgwiz-dane jako spalony — twierdził Cebula. Okazało się, że Kaczalin wiedział co robi. Jedno z pozornie przypadkowych podań do Strelcowa miał bez trudu przejąć Korynt, ale Rosjanin nagle zerwał się jak szalony, dobiegł do piłki, ograł Polaka i strzelił w poprzeczkę! Piłka, jak wspomniałem, po „kołnierzyku" wpadła do siatki... Do końca meczu Strelcow nie przeprowadził już chyba żadnej akcji, ale ta jedna miała przełomowe znaczenie. Przyniosła ekipie ZSRR awans do finałów MS'58, choć zabrakło już w niej miejsca dla Strelcowa. Jakiś czas po meczu w Lipsku oskarżony o pijaństwo i przestępstwo przeciwko obyczajowości trafił na kilka lat do więzienia. Wrócił potem do reprezentacji, ale nigdy już nie zagrał w MŚ, ani nie zrobił kariery, jaką mu wróżono. Tak przegraliśmy szansę udziału w finałach MS i podobnie będzie w każdym następnym turnieju, aż do czasów Kazimierza Górskiego. Nie uśmiechnęło się do nas szczęście, gdy FIFA postanowiła wylosować rywala dla zwycięzcy strefy azjatyckiej, który nie mógł bez walki awansować do szwedzkich finałów. Postanowiono, że słabiutki Izrael, któremu walkowery oddali kolejno wszyscy konkurenci ze względów politycznych, dostanie przeciwnika z grona tych zespołów, które w europejskich grupach zajęły drugie pozycje. Los uśmiechnął się do piłkarzy Walii, którzy wygrywając z Izraelem dostali przepustki na boiska w Szwecji. Nam kazano czekać do następnej edycji, bo los ponoć nie sprzyjał. Los, ale też własne błędy. Jak przegrywaliśmy swą szansę w Lipsku polska telewizja nie pokazała — inne były priorytety! „Chrzciny" nowicjusza — Mariana Norkowskie-go, od lewej: Witold Majewski, Edmund Zientara (w białej koszulce), Ginter Gawlik, Henryk Gronowski, Roman Lentner oraz trener Adam Niemiec — po prawej Leszek Jezierski, żegnający się z kadrą w meczu z Danią DAN - POL 3:2 (3:1) 139 (+13) 25.05.1958 niedziela 13.30(14.30) Kopenhaga stadion Idraetsparken (- 30 000) Karl Lescart BEL DAN: Henry From — Erling Linde Larsen, Hans Christian Nielsen, Vemer Nielsen — Knud H. S0rensen, Jórgen Olsen (k) — Poul Pedersen, Mogens Machon, Henning Enoksen, John Jensen, Jórn Sjzfrensen. Kapitan związkowy Arne Serensen. POL: Edward Szymkowiak — Horst Mahseli, Stefan Florenski (40 Roman Korynt), Jerzy Woźniak — Witold Majewski, Edmund Zientara — Leszek Jezierski, Marian Norkowski, Lucjan Brychczy, Gerard Cieślik (k), Roman Lentner. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Stanisław Szymaniak, trener Adam Niemiec (współpraca Edward Cebula). • 1:0 J. Serensen 17, 2:0 Pedersen 17 (!), 3:0 Pedersen 26 głową, 3:1 Lentner 29, 3:2 Cieślik 85. NOTA • szósta porażka, czwarta z rzędu, w siódmym meczu z Duńczykami. Debiut dwóch piłkarzy — Majewski to nr 300, a Norkowski nr 301 na liście reprezentantów w oficjalnych grach; pożegnalny występ innej dwójki. Najstarszy — Cieślik (31 i 26), najmłodszy — Lentner (20 i 161); przeciętna wieku — 25,87 (po zmianie 26,10). Zawodnicy aż ośmiu klubów, remiera Polonii Bydgoszcz (czterech z Legii, dwóch z Górnika). Rezerwowi—Henryk Gronowski, Ginter Gawlik, Edward Jankowski i Henryk Kempny. Po raz dziewiętnasty, ale nie ostatni kapitanem jest Cieślik i wyprzedza „lidera", Szczepaniaka. Pierwszy Belg sędzią w oficjalnym meczu (przed wojną jego rodacy prowadzili dwie gry nieoficjalne). 84 gba Kibice z całej Polski zdążali więc w pobliże granicy z Czechosłowacją, bo tamtejsza telewizja transmitowała drugą połowę, albo blisko NRD, gdzie na małych ekranach pokazywano cały mecz. Tylko totkowicze mieli frajdę — w historii liczbowej gry tylko raz, właśnie w Lipsku, w przerwie meczu miało miejsce losowanie szczęśliwych „numerków" za granicą! Konsekwencją „lipskiej" porażki były zmiany w sztabie reprezentacyjnym. W połowie lutego 1958 podczas walnego zgromadzenia PZPN dokonano roszad w składzie kapitanatu — miejsca Józefa Ziemiana, od wielu miesięcy tylko formalnie członka tego gremium, zajął oficjalnie Stanisław Szymaniak, wprowadzony podczas wyborów uzupełniających także do zarządu związku. Kapitanat Henryka Reymana nie miał szczęśliwej ręki. Nic nie dała też zmiana na stanowisku trenera pierwszej reprezentacji. Tadeusz Foryś zwolnił miejsce Adamowi Niemcowi, choć panowanie nowego trenera trwało raptem niespełna miesiąc. Jeśli w trzech meczach tylko raz udaje się uszczknąć remis, to jasne, że wypada podziękować. Niemca spotkało to już w czerwcu 1958. W maju ,,stara gwardia" kadrowiczów, bez jednego de- Przed meczem ze Szkocją, od lewej: kapitan rywali, bramkarz Thomas Youngei, węgierski sędzia jeno Szramko i Gerard Cieślik, w towarzystwie polskich liniowych, red. Grzegorza Aleksandrowicza oraz Franciszka Hołysta biutanta, zremisowała z Irlandią, dzieląc się z rywalami czterema bramkami. Jeden z nich, już 25. w karierze, uzyskał Gerard Cieślik. Kontuzjowanego Gintera Gawlika zastąpił w pierwszej połowie przywrócony do łask wcześniej, niż kazała dyskwalifikacja — „Gerard" Suszczyk, ale dla chorzowianina oznaczało to pożegnanie z reprezentacją. W następnej potyczce było jeszcze gorzej. Dwa gole nie uchroniły od porażki, a debiutanci — Witold Majewski i Marian Nor-kowski — nie nadali zespołowi nowego stylu. Jeden z nich zamknął trzecią „setkę" reprezentantów w oficjalnych meczach, a drugi otworzył czwartą — kto z nich winien otrzymać numer 300, a kto 301, pozostawiam statystykom. Kurtuazyjny gest naszej ekipy, która wystąpiła w białych koszulkach i niebieskich spodenkach, aby pozwolić gospodarzom na występ w biało-czerwonych, także dla Duńczyków narodowych barwach, nie na wiele się zdał. Właśnie Stanisław Szymaniak z ramienia kapitanatu kierował zespołem w Kopenhadze, ale ustawienie Floreń-skiego na stoperze było doprawdy szkolnym błędem. Jeszcze przed przerwą, ale już po trzech golach Duńczyków, trener Niemiec zastąpił go „specjalistą", Romanem Koryntem. Dalszych strat nie było, ale nasi napastnicy nie potrafili odrobić przewagi rywali, choć starali się do końca. Gdy tydzień później Polacy przegrali kolejny mecz, choć ich rywalem był finalista MŚ — Szkocja, akurat w ostatniej próbie przed występem na szwedzkich boiskach, fala krytyki pod adresem selekcjonerów stała się wręcz bezpardonowa. Nic to, ze rywal miał dobrą markę, a po raz pierwszy w oficjalnej grze mieliśmy bezpośredni kontakt z jedną z czterech federacji brytyjskich (trudno bowiem liczyć mecz z amatorami Wielkiej Brytanii podczas olimpijskich zmagań w 1936 w Berlinie za oficjalne spotkanie). Nic to, że „główka" Gerarda Cieślika dała nam honorowe trafienie, a wkrótce okaże się, że była ostatnim golem chorzowskigo napastnika dla narodowego zespołu. Poczynania kierownictwa reprezentacji nie budziły zaufania, a prasa sportowa, wykorzystując ostatnie miesiące politycznej swobody, używała sobie na działaczach i trenerach bez odrobiny litości. Kto wie, może miała rację? POL - SCO 1:2 (0:1) 140 (+13) 01.06.1958 niedziela 18.00 Warszawa Stadion Dziesięciolecia (~ 75 000) Jeno Sramko HUN POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Witold Majewski, Edmund Zientara — Marian Nowara, Marian Norkowski, Henryk Kempny, Gerard Cieślik (k), Roman Lentner. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Stanisław Szymaniak, trener Adam Niemiec (współpraca Edward Cebula). SCO: Thomas Younger (k) — Erie Caldow, John D. Hewie, Edward H. Turnbull — Robert Evans, Douglas Cowie — Graham Leggat, James Murray, John K. Mudie, Robert Y. Collins, James J.S. Imlach. Trener Dawson Walker. • 0:1 Collins 21, 0:2 Collins 53, 1:2 Cieślik 84. NOTA • porażka w premierowej potyczce ze Szkocją — to 24. rywal Polski, pierwszy w historii z grona brytyjskiej „wielkiej czwórki" (także Anglia, Płn. Irlandia i Walia), która wkrótce w komplecie wystartuje w finałach MS. Debiut Nowary; bez pożegnań. Najstarszy — Cieślik (31 i 33), zdobył ostatniego gola dla reprezentacji (27); najmłodszy — Lentner (20 i 188); przeciętna wieku — 25,77. Zawodnicy ośmiu klubów (trzech z Legii, dwóch z bytomskiej Polonii). Rezerwowi — Stefan Florenski, Ginter Gawlik, Henryk Gronowski i Edward Jankowski. 85 Podczas spotkania przeciwko NRD na ławce trenerskiej zasiadł po raz kolejny Tadeusz Foryś, a nieobecność Niemca prasa odnotowała bez żalu. Zdarzyło się w tym spotkaniu, że po starciu Woźniaka z Trógerem, zakończonego kontuzją niemieckiego napastnika, sędzia zauważył zbyt długie kołki w butach polskiego obrońcy i nakazał zmianę obuwia. Dzięki temu przez niespełna siedem minut zastępował go na boisku, za zgodą arbitra, Stefan Florenski, zaliczając nieoczekiwanie niezwykły występ reprezentacyjny. Po przerwie do gry wrócił Woźniak. W Rostocku Polacy grali po raz wtóry; kiedyś wygrali po „złotym" golu Cieślika, teraz kapitana biało-czerwonych wyręczył Kempny, ale bramka uzyskana tuż przed końcem dała nam tylko remis. Natomiast krytykom reprezentacji dała asumpt do wzmożonych ataków na nieporadność, niekompetencję i brak orientacji szefów narodowej ekipy. Właśnie zakończyły się finały mistrzostw świata, który przyniosły pierwszy w historii triumf Brazylijczyków. Obok zwycięstwa na boiskach, wygrała także idea „canarinhos", a słowo „brasiliana" wkrótce opanuje piłkarski świat. Ile wiedzy przywieźli ze Szwecji polscy obserwatorzy? Każdy powód był dobry, aby dopiec ekipie selekcjonerów, a trzeba przyznać, że nie brakowało ich na co dzień krytykom. Raz jeszcze ,,Sport" zaproponował atrakcyjną rywalizację między ekipą wybraną przez kapitanat, a drużyną czytelników gazety. Nie była to nowa idea, choć w Polsce do tej pory nie miała precedensu. I tym razem nie starczyło związkowi odwagi, aby doprowadzić do takiego pojedynku. „Rzucamy rękawicę" -- pisał „Sport". „Niech wszystko rozstrzygnie się na boisku. Wybrańcy kpt. Reyma-na kontra reprezentanci prasy zamiast jałowej dyskusji" — pisano. W podtekście sugerowano, że wybór kadrowiczów, a w dalszej kolejności także koncepcja gry — są nieudolne, że polski futbol ma lepszych graczy, niż cieszący się zaufaniem Rey- DDR - POL 1:1 (1:0) 141 (+13) 28.06.1958 sobota 15.00 (16.00) Rostock Ostseestadion (~ 25 000) Janos Pósa HUN DDR: Karl-Heinz Spickenagel — Kurt Zapf, Bringfried Muller, Gerhard Frankę — Werner Unger, Siegfried Wolf — Helmut Muller, Gunter Schróter (k), Willy Tróger (39 Hans Speth), Manfred Kaiser, Wilfried Klingbiel (~70 Gunther Wirth). Trener Friedrich „Fritz" Gódicke. POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Jerzy Woźniak (39-45 Stefan Florenski) — Witold Majewski, Edmund Zientara — Jan Gawroński (67 Marian Norkowski), Marian Nowara, Henryk Kempny, Gerard Cieślik (k), Roman Lentner (71 Engelbert Jarek). Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Stanisław Szymaniak, trener Tadeusz Foryś. • 1:0 Klingbiel 34, 1:1 Kempny 88. NOTA • druga wyjazdowa gra z NRD, druga też w Rostocku, ale pierwsza z czterech między obu rywalami zakończona remisem. Debiut Jarka; pożegnalny występ Nowary i Kempnego. Najstarszy — Cieślik (31 i 60), najmłodszy — Lentner (20 i 195); przeciętna wieku — 26,02 (po zmianach 25,49). Zawodnicy dziesięciu klubów, co zdarzyło się po raz wtóry w dziejach; premiera opolskiej Odry (trzech z Legii, po dwóch z bytomskiej Polonii i Górnika). Rezerwowy — Henryk Gronowski. Od prawej: Marian Nowara, Roman Lentner, Edmund Zientara, Roman Korynt, Witold Majewski, Jerzy Woźniak, Henryk Szczepański, Jan Gawroński, Marian Norkowski, Edward Szymkowiak, Gerard Cieślik (kapitan), tercet sędziów — w środku Węgier Janos Pósa oraz Gunter Schróter, Karl-Heinz Spickenagel i pozostali rywale 86 GŁ» mana i spółki kadrowicze. To wszystko działo się w sierpniu, a już we wrześniu na Stadionie Śląskim biało-czerwoni odnotowali kolejne niepowodzenie i dolali tą przegraną oliwy do ognia. Tradycyjny pogromca nadziei polskich kibiców, ekipa węgierska, nie zawiodła... swoich kibiców. Madziarzy na chorzowskim gigancie trafili czterokrotnie do siatki, choć raz uczynił to na naszą korzyść kapitan ich drużyny, znakomty Bela Karpati. ,,Honorowy" punkt uzyskaliśmy mało honorowo, a meczowi niemal przez godzinę towarzyszyły gwizdy zdegustowanej widowni. To były już tylko resztki wielkiej drużyny węgierskiej, ale ciągle prezentowała ona niedościgły dla nas poziom. W piątym kolejnym spotkaniu tego sezonu zagrał Gerard Cieślik, ale dla kapitana biało-czerwonych to spotkanie pozostało niezapomniane, bo ostatnie po trwającej ponad jedenaście lat reprezentacyjnej karierze. W tym czasie zali- czył wspaniałe mecze i niezapomniane bramki, ale jak każdy — także mniej udane spotkania. Stanowił jednak niezwykłą osobowość, chyba bez konkurencji wśród powojennych reprezentantów tego okresu. Narodowej ekipie oddawał wszystko co najlepsze, prowadząc ją do walki nie zawsze zwycięskiej, ale niezmiennie z ogromną ambicją i determinacją. Nic nie było dla niego tak upokarzające, jak posądzenie o brak ambicji, co po jednym z meczów zarzucili mu nieudacznicy z kapitanatu, kryjąc pod fałszywym oskarżeniem własną nieudolność. W Chorzowie, a więc na własnych śmieciach mały posturą, ale wielki hartem i talentem piłkarz zakończył reprezentacyjną przygodę. Gdyby wiedzieli o tym widzowie na trybunach Stadionie Śląskiego, zapewne inaczej brzmiałby koncert „gwizdów". Wówczas było to jednak jeszcze tajemnicą także dla trzydziestoletniego piłkarza... Na wyprawę do Irlandii w kadrze znów dokonano korekt, choć trzeba przyznać, że defensywa POL - HUN 1:3 (0:1) 142 (+13) 14.09.1958 niedziela 15.00 POL: Edward Szymkowiak Chorzów Stadion Śląski (~ 90 000) Karol Galba CZE Stefan Florenski, Roman Korynt (64 Jerzy Woźniak), Henryk Szczepański — Ginter Gawlik, Edmund Zientara — Kazimierz Tiampisz (60 Edward Jankowski), Lucjan Brychczy, Henryk Szymborski, Edmund Kowal, Gerard Cieślik (k). Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Stanisław Szymaniak, trener Tadeusz Foryś (współpraca Augustyn Dziwisz). HUN: Bela Bako — Bela Karpati (k), Ferenc Sipos, Laszló Sarosi — Ferenc Szojka, Pal Berendi — Laszló Budai, Janos Górócs, Lajos Csordas, Lajos Tichy, József Bencics. Kapitan związkowy Lajos Baroti. • 0:1 Csordas 34, 0:2 Tichy 60, 0:3 Budai 63, 1:3 Karpati 85 samobójcza. NOTA • tradycyjna porażka z Węgrami, trzynasta w czternastej grze, ale pierwsza na... Stadionie Śląskim; wszystkie gole dziełem gości! Bez debiutów, ale z czterema pożegnaniami — Kowala, Szymborskiego i Trampisza, a także Cieślika, kapitana w tym spotkaniu, jedynego, który pozostał z pierwszego powojennego występu biało-czerwonych. Był to jego 46. mecz (45. oficjalny), w 11 lat i 95 dni po debiucie! Najstarszy — po raz ósmy właśnie Cieślik (31 i 138), najmłodszy — Brychczy (24 i 93); przeciętna wieku — 27,55 (po zmianach 27,50). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Legii, po dwóch z Polonii Bytom i ŁKS). Rezerwowi — Henryk Gronowski, Henryk Kempny, Jan Liberda, Marceli Strzykalski i Bogusław Widawski. Pierwszy z dwóch meczów słowackiego arbitra. '**>*%# Od lewej: Lucjan Brychczy, Kazimierz Trampisz, Edmund Zientara, Edmund Kowal, Henryk Szczepański, Stefan Florenski, Henryk Szymborski, Roman Korynt, Ginter Gawlik, Edward Szymkowiak, Gerard Cieślik, sędziowie — Miroslav Kusak, Karol Galba i Milan Fencl, Bela Karpati, Bela Bako i pozostali rywale w całym sezonie grała niemal w żelaznym ustawieniu. Poszukiwano jednak większej „siły ognia" w ataku, stąd przywrócenie do łask Ernesta Pola oraz dwójki „gwardzistów", Stanisława Machorka i Krzysztofa Baszkiewicza. Zabrzanin zagrał znakomicie — wystarczyły mu trzy minuty, aby dwukrotnie trafić piłką do siatki rywali i po 20 minutach Polska prowadziła 2.0. Następny kwadrans należał do gospodarzy i znakomitego obrońcy, kapitana Irlandczyków — Noela Cantwella. Najpierw z karnego, a później potężnym uderzeniem z dystansu powtórzył wyczyn Pola. Ostatnia godzina to już walka bez celnych strzałów, choć przy gorących oklaskach publiczności, nagradzających udane zagrania obu ekip. Jednak mało kto wie, że gospodarze przystąpili do meczu z Polską nazajutrz po serii ligowych spotkań, jaką rozegrano w sobotę! Po powrocie ekipy, okazało się podczas spotkania prezesów OZPN w siedzibie piłkarskiej centrali, że „skład na mecz z Irlandią ustalił zarząd PZPN z pominięciem kapitanatu, co jest działaniem bezprawnym i niedopuszczalnym, jak stwierdził przewodniczący kapitanatu, płk Henryk Reyman". Kto więc ustalił skład kadry na to spotkanie? Na łamach „Sportu" członek zarządu PZPN w roli referenta ds zagranicznych red. Tadeusz Maliszewski (Narcyz Siissermann) przyznał się, że należał do tych, którzy „nie bardzo przychylali się do takiego postępowania piłkarskich władz, ale w tym miejscu wypada mi stwierdzić, że dobrze zrobili ci członkowie zarządu PZPN, którzy przeforsowali to stanowisko i zapobiegli, aby skład kadry zosał wykrzywiony koncepcjami pana kapitana sportowego, który przewidywał wstawienie do napadu dwu graczy, nadających się tam jak pięść do nosa. Dzięki temu przynajmniej na pożegnanie sezonu spotkała nas jakaś przyjemność". Kapitan związkowy, płk Henryk Reyman próbował bronić swych praw. Tłumaczył, że jest dość mechanizmów zgodnych z regułami współdziałania na polu sportowym, aby pozbawić go funkcji i wybrać lepszego kapitana. Jak długo jednak sprawuje obowiązki selekcjonera nie wolno „urzędasom" pozbawiać go uprawnień! „Socjalis- tyczne prawo" to bezprawie, „socjalistyczna demokracja" to brak demokracji, o czym po latach powie głośno satryk Jacek Fedorowicz, ale pułkownik Reyman miał prawo jeszcze o tym nie wiedzieć albo nie mieć okazji, aby mówić o tym głośno. Trwała „odnowa", a „okres błędów i wypaczeń" miał bezpowrotnie przejść do historii. Okazuje się jednak, że cel nadal uświęcał środki. Redaktor Maliszewski wykorzystał więc gazetę do prezentacji własnych poglądów jako działacz władz PZPN — członek zarządu w roli referenta ds. zagranicznych. Rychło jednak i on. choć nie z powodu łamania prawa, też usunięty zostanie z piłkarskiej centrali. Na tym przykładzie można pokusić się o niewesołe refleksje na temat mechanizmów życia sportowego — o wszystkim decydowała „władza" spoza struktur piłkarskich, mająca do dyspozycji powolną jej prasę i usłużnych dziennikarzy. Można było bezkarnie przekazać każdą informację, często kłamliwą, bez żadnych konsekwencji prawnych. Prawo nie liczyło się także tam, gdzie miało bronić ludzi oskarżanych o brak kompetencji, czy chronić dobre imię, jak w przypadku kapitanatu Reymana. Nie jest ważne, czy był to dobry okres dla kadry — wyniki, czyli najsurowszy sędzia, poza nielicznymi sukcesami, nie bronią selekcjonerów i trenerów. Nic więc dziwnego, że w końcu 1958 należało oczekiwać zmian w gronie opiekunów reprezentacji narodowej. Morska przejażdżka podczas „irlandzkiej" wyprawy, od lewej: Jerzy Wożniak, Edmund Zientara, Ginter Gawlik, Edward Szymkowiak, Ernest Pol, Stefan Florenski i Robert Grzywocz IRL - POL 2:2 (2:2) 143 (+13) 05.10.1958 niedziela 17.00(18.00) Dublin stadion Dalymount Park {-35000) John Harold Clough ENG IRL: James A. O 'Neil (68 ? Taylor) — Seamus Dunne, Raymond Keogh, Noel Cantwell (k) — Michael McGrath, Patrick Saward — Alfred Ringstead, Arthur Fitzsimons, Dermot Curtis, George R. Cummins, John Haverty. Manager John J. Carey. POL: Edward Szymkowiak—Stefan Florenski, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Ginter Gawlik, Edmund Zientara (k), Witold Majewski — Ernest Pol, Stanisław Hachorek, Marian Norkowski, Krzysztof Baszkiewicz. Selekcjonerzy — Henryk Reyman oraz Feliks Dyrda i Stanisław Szymaniak, trener Tadeusz Foryś (współpraca Edward Cebula). * 0:1 Pol 17, 0:2 Pol 20, 1:2 Cantwell 27 karny, 2:2 Cantwell 32. NOTA # po dwudziestu latach Polska znów w Irlandii; drugi z rzędu remis w czwartym starciu obu rywali. Bez debiutów; pożegnanie Gawlika. Najstarszy — Hachorek (31 i 257), najmłodszy — Norkowski (23 i 141); przeciętna wieku — 27,12. Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Górnika, po dwóch z Legii i Gwardii). Ewenement — przewodniczący „kapitanatu" Reyman złożył protest, ponieważ kadra na ten mecz została powołana przez PZPN (zarząd?) bez wiedzy trzyosobowego grona selekcjonerów! Rezerwowi — Robert Grzywocz, Wiesław Jańczyk, Tomasz Stefaniszyn, Henryk Szczepański i Zbigniew Szarzyński. Czwarta i ostatnia gra dla arbitra. 88 GOT* cztery lata Kruga * płatny kapitan * ratunek znad Sekwany * hiszpański gwiazdozbiór * żale „Florka" * mecze na sztuki *list stopera * bomba w Glasgow * moskiewskie „bajery" * Pele tylko na Śląskim * lewe na prawe * urazy olimpijskie * serce snajpera * śnieżny Ernest * smutna jesień * hop szklanka piwa * KRUG (Foryś, Prouff, Koncewicz)____________________________________________1959-1962 Epoka kapitanatu Henryka Reymana odchodziła nieodwołalnie w przeszłość, choć formalnie nadal pełnił swą funkcję. Nawet mało uważny czytelnik prasy sportowej nie mógł jednak nie zauważyć, że zasadnicze decyzje podejmowane są już poza gronem selekcjonerów, choć dopiero w lutym 1959 oficjalnie kończył się ich mandat. W połowie stycznia zarząd PZPN podjął ważkie postanowienie — kierownikiem przygotowań olimpijskich piłkarzy uczynił Czesława Kruga, przyznając mu „prawne pełnomocnictwa powoływania kadry". Dotyczyło to na pozór tylko potencjalnych „olimpijczyków", ale wobec faktu, że dla władzy w owym czasie wszyscy „socjalistyczni" sportowcy musieli mieć status amatorski, obejmowało elitę. Nie pierwszy policzek wymierzono wówczas Rey-manowi, ale dobrze komponowało się to ze zwyczajami, obowiązującymi w owym czasie, a o czym tak wielu aktywnych działaczy chce dziś zapomnieć. Wkrótce Czesław Krug otrzyma formalne pełnomocnictwa, gdy w połowie lutego 1959 na walnym zgromadzeniu PZPN zlikwidowany zostanie „kapitanat", a sprawy reprezentacji przejmie „kapitan związkowy ustanowiony jednoosobowo dla selekcji i koordynacji przygotowań kadr piłkarzy we wszystkich kategoriach". Istotnym novum stało się etatowe wypełnianie tych obowiązków! PZPN znalazł fundusze, aby zatrudnić kapitana. Sprawiło to, że obok wymagań, jakie można było stawiać, istniała możliwość bieżącej kontroli i korekty jego pracy. Opiekę trenerską powierzono kierownikowi wyszkolenia związku, Ryszardowi Koncewiczowi, a szef Rady Trenerów, którym został Tadeusz Foryś zapewnić miał „właściwy nadzór i współpracę na tym odcinku". Głośno rozprawiano jednak o kuluarach o zaangażowaniu zagranicznego trenera dla prowadzenia drużyny „olimpijskiej", bo występ na igrzyskach w Rzymie w następnym roku uznano za realny, w przeciwieństwie do szans w premierowych rozgrywkach o Puchar Europy. Od czerwca 1958 znano już pierwszego rywala w nieoficjalnych ME, gdzie los wyznaczył nam Hiszpanię, zespół znacznie wyżej notowany na międzynarodowej arenie. Trenera kadry szukano we Francji, której reprezentacja tak udanie spisała się w finałach MŚ'58, a słynna „piątka" ataku stanowiła dla wielu najlepszy wzór do naśladowania. Jeszcze w grudniu 1958 zaproszono do Polski francuskiego eksperta, Jeana Snellę, rozważając przy tej okazji różne kandydatury trenerów znad Sekwany. Sprawę uzgodniono w marcu, gdy polska kadra grała we Francji (Stade Reims), a potem w Belgii na turnieju w Berschoot z udziałem I.FC Kaiserslautern (3:1) oraz RFC Antwerp (1:3). W kwietniu 1959 doszło do podpisania wstępnej umowy, a wybrańcem PZPN okazał się Jean Prouff. Miał za sobą wiele sezonów gry we francuskiej ekstraklasie, występy w reprezentacji „trójkolorowych", ale jako trener zaczynał zdobywać doświadczenie i renomę. Prawdę mówiąc, dopiero prowadzenie kadry biało-czerwonych przyniosło mu rozgłos i pozwoliło podjąć atrakcyjniejszą pracę. Polscy komentatorzy, a zwłaszcza jeden, sławili jednak Prouffa ponad miarę na długo przed poznaniem jego umiejętności. W oczekiwaniu na futbolowego Godota kadra wyruszyła na premierowe spotkanie sezonu do Hamburga, pierwsze od dwudziestu lat z prawdziwymi Niemcami. Wypada zauważyć, że był to pierwszy przeciwnik biało-czerwonych, mający na koncie tytuł mistrza świata. Wcześniej graliśmy tylko z Brazylią, ale zanim sięgnęła po prymat. Ekipa „Seppa" Herbergera straciła zaś Puchar Świata prawie rok przed naszą wizytą na „stadionie ludowym" — MŚ'58 ukończyła na czwartym miejscu, ale nadal należała do wąskiej, światowej elity. Polacy zaskoczyli ekipę legendarnego „Seppa" pomysłowością w grze i sporymi umiejętnościami, odwagą ofensywnych akcji, a także nieustępliwą i mądrze zorganizowaną obroną. Wręcz rewelacyjnie zaprezentował się jedyny debiutant w szeregach biało-czerwonych, Jan Liberda — jeszcze po wielu, wielu latach niemieccy kibice będą pamiętali jego znakomite akcje oraz świetną technikę, służącą nie tyle epatowaniu widowni, ile stwarzaniu dobrych pozycji strzeleckich. Wykorzystano tylko jedną z nich — egzekutorem był „Baśka" Baszkiewicz, a wyrównanie, na dziesięć minut przed końcem, uzyskali gospodarze po błędzie Szymkowiaka. Naszemu bramkarzowi zabrakło zdecydowania, gdy przypadkowa piłka, posłana gdzieś z prawego skrzydła, zmierzała do siatki. Herberger na 89 Po lewej: kapitanowie — Edmund Zientara (a za nim Edward Szymkowiak, Stefan Florenski, Henryk Szczepański, Krzysztof Baszkiewicz) oraz Herbert Erhardt wyprowadzają zespoły na hamburski stadion: po prawej — Marceli Strzykalski, w wyskoku, oraz Edward Szymkowiak, na ziemi, przeciwko Alfredowi Schmidtowi GER - POL 1:1 (0:1) 144 (+13) 20.05.1959 środa 16.30 (17.30) Hamburg Volkparkstadion (~60000) Joaąuim Fernandes de Campos POR GER: Gunter Sawitzki — Matthias Mauritz, Karl Mai, Erich Juskowiak — Herbert Erhardt (k), Horst Szymaniak —Bernhard Klodt (72 Erwin Stein), Rolf Geiger, Helmut Haller, Alfred Schmidt, Theo Klóckner. Trener Josef Herberger. POL: Edward Szymkowiak — Stefan Florenski (38 Roman Korynt), Henryk Szczepański, Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Ernest Pol, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Jan Liberda, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Tadeusz Foryś (współpraca Ryszard Koncewicz). • 0:1 Baszkiewicz 29, 1:1 Stein 80. NOTA • po dwudziestu jeden latach przerwy znów mecz z Niemcami — tym razem „zachodnimi"; premiera w Hamburgu, 43. miastem, gdzie prezentowali się Polacy. W oficjalnych zestawieniach niemiecka federacja piłkarska DFB traktuje to jako trzeci mecz z Polską, co wydaje się słuszne, skoro w polityce i w sporcie, także w FIFA, ówczesna Niemiecka Republika Federalna (później Republika Federalna Niemiec), traktowana jest jako kontynuatorka tradycji przedwojennego państwa. Znakomity występ jedynego debiutanta, Liberdy; bez pożegnań. Najstarszy — Hachorek (32 i 119), najmłodszy — debiutujący Liberda (22 i 175); przeciętna wieku — 26,88 (po zmianie 27,11). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Legii, po dwóch z bytomskiej Polonii, Górnika i Gwardii). Rezerwowi — Ginter Gawlik, Henryk Gronowski, Marian Norkowski i Tomasz Stefaniszyn oraz Bogusław Widawski (pozostał w kraju). Mit dem KICKER foeim landerspiel Die 29. Minutę in Hamburg! Tadeusz Foryś na trenerskiej ławce w geście radości, gdy Polska obejmuje prowadzenie po celnym strzale Krzysztofa Baszkiewicza; od prawej — Herbert Erhardt, zdobywca gola, Erich Juskowiak, Ernest Pol, na murawie bezradny Gunter Sawitzki, a wszystko na łamach „Kickera" 90 G&PL łamach „Kickera" komplementował Polaków — zresztą zawsze wykazywał wiele, często może nazbyt łaskawej, sympatii dla naszego futbolu. Stwierdził, że „tylko cudem uniknęliśmy wysokiej porażki, bo wszystkie elementy sztuki piłkarskiej gości były lepsze". Wypada odnotować, że wraca- jącą z Hamburga ekipę polskich piłkarzy witała na Okęciu wcale liczna grupa kibiców, co zdarzyło się po raz pierwszy, ale — na szczęście — nie ostatni! Następne dwie gry to premiery z nowymi rywalami, obie na swój sposób interesujące. We Wrocławiu wysoka wygrana z Izraelem, mimo POL - ISR 7:2 (3:1) 145 (+13) 21.06.1959 niedziela 17.40 Wrocław Stadion Olimpijski (-60000) Sandor Harangozó HUN POL: Edward Szymkowiak — Fryderyk Monica, Roman Korynt (k), Bogusław Widawski — Adam Michel, Antoni Nieroba — Ernest Pol, Jan Liberda, Stanisław Hachorek, Zbigniew Szarzyński, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Tadeusz Foryś (współpraca Ryszard Koncewicz, obserwator Jean Prouff). ISR: Avraham Bendori (64 Yacov Visoker) — Noah Reznik, Saul Matanya, Hanoch Mordkowicz — Aaron Amar, Gideon Tisch — Shlomo Nahari (83 Yeshua Glazer), Avraham Mentchel (33 Boshos Gegosjan), Josef Goldstein (k), Nahum Stelmach, Zeharia Ratzabi. Selekcjoner Shlomo Fuchs, trener Gyula Mandl (HUN). • 1:0 Hachorek 23, 2:0 Szarzyński 28, 3:0 Liberda 32, 3:1 Goldstein 38, 4:1 Baszkiewicz 58, 5:1 Szarzyński 62, 6:1 Hachorek 65, 6:2 Stelmach 67, 7:2 Liberda 90. NOTA • premierowe spotkanie z Izraelem, geograficznie, a w tym czasie i organizacyjnie — przedstawicielem Azji. Rywal nr 25, pierwszy na trzecim kontynencie w bilansie biało-czerwonych, a na początek efektowne zwycięstwo. Siedem goli Polacy strzelili wcześniej tylko raz (Finlandii w 1926 w Poznaniu). W zespole gości bramkarz miał za sobą występy w polskim klubie, a węgierski trener prowadził przed laty ekipę Węgier przeciwko biało-czerwonym. Czterej debiutanci, choć dla Widawskiego także pożegnalny występ. Najstarszy — Hachorek (32 i 151), najmłodszy — debiutujący Nieroba (20 i 155); przeciętna wieku — 25,53. Zawodnicy sześciu klubów, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów bez Legii (trzech z Gwardii i Polonii Bytom, dwóch z Wisły). Rezerwowi — Henryk Czech, Ginter Gawlik, Marian Norkowski, Tomasz Stefaniszyn i Henryk Szczepański. Szósty i ostatni mecz węgierskiego arbitra — dołączył jako rekordzista do Cejnara i Vlćka. POL - ESP 2:4 (1:2) 28.06.1959 niedziela 17.30 146 (+13) Chorzów Stadion Śląski (+100 000) Arthur Edward Ellis ENG POL: Tomasz Stefaniszyn — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Jerzy Wożniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Ernest Pol, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Jan Liberda, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Tadeusz Foryś (współpraca Ryszard Koncewicz, obserwator Jean Prouff). ESP: Antonio Ramallets Simon — Fernando OUvella Pons, Jesus Garay Vecino, Sigfrido Gracia Royo — Juan Segarra Iraceta (k), Enriąue Gensana Merola — Juan Tejada Martinez, Enriąue Mateos Mancebo, Alfredo di Stefano Lauthe, Luis Suarez Miramontes, Francisco Gento López. Trener Helenio Herrera Gavillan, selekcjonerzy — Jose Luis Costa, Ramon Gabilondo, Jose Luis Lasplazas. • 1:0 Pol 34, 1:1 Suarez 40, 1:2 di Stefano 42, 1:3 Suarez 52, 1:4 di Stefano 56, 2:4 Brychczy 62. NOTA • kolejna premiera na Stadionie Śląskim, tym razem przegrana, ale po wspaniałym widowisku — z Hiszpanią (rywal nr 26); pierwsza polska gra w mistrzostwach Europy (jeszcze pod nazwą Puchar Narodów). Oklaski rekordowo licznej, ponad stutysięcznej widowni na stojąco dla obu drużyn. Bez debiutantów, bez pożegnań. Najstarszy — Hachorek (32 i 158), najmłodszy — Liberda (22 i 214); przeciętna wieku — 27,64. Zawodnicy sześciu klubów, ale siedmiu ze stolicy (czterech z Legii, trzech z Gwardii). Rezerwowi — Ginter Gawlik, Jan Gawroński, Zbigniew Szarzyński, Edward Szymkowiak i Kazimierz Trampisz. Fotografia zespołu na wkładce. Jerzy Woźniak w dynamicznej akcji; z lewej Mateos (w głębi Marceli Strzykalski), z prawej Suarez Gwiazdy pod pomnikiem warszawskiej Syrenki — od lewej; Tej da, Mateos, di Stefano, Suarez i Gento! 91 Po lewej: kapitanowie — Edmund Zientara (a za nim Edward Szymkowiak, Stefan Florenski, Henryk Szczepański, Krzysztof Baszkiewicz) oraz Herbert Erhardt wyprowadzają zespoły na hamburski stadion: po prawej — Marceli Strzykalski, w wyskoku, oraz Edward Szymkowiak, na ziemi, przeciwko Alfredowi Schmidtowi GER - POL 1:1 (0:1) 144 (+13) 20.05.1959 środa 16.30 (17.30) Hamburg Volkparkstadion (~60000) Joaąuim Fernandes de Campos POR GER: Gunter Sawitzki — Matthias Mauritz, Karl Mai, Erich Juskowiak — Herbert Erhardt (k), Horst Szymaniak —Bernhard Klodt (72 Erwin Stein), Rolf Geiger, Helmut Haller, Alfred Schmidt, Theo Klóckner. Trener Josef Herberger. POL: Edward Szymkowiak — Stefan Florenski (38 Roman Korynt), Henryk Szczepański, Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Ernest Pol, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Jan Liberda, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Tadeusz Foryś (współpraca Ryszard Koncewicz). • 0:1 Baszkiewicz 29, 1:1 Stein 80. NOTA • po dwudziestu jeden latach przerwy znów mecz z Niemcami — tym razem „zachodnimi"; premiera w Hamburgu, 43. miastem, gdzie prezentowali się Polacy. W oficjalnych zestawieniach niemiecka federacja piłkarska DFB traktuje to jako trzeci mecz z Polską, co wydaje się słuszne, skoro w polityce i w sporcie, także w FIFA, ówczesna Niemiecka Republika Federalna (później Republika Federalna Niemiec), traktowana jest jako kontynuatorka tradycji przedwojennego państwa. Znakomity występ jedynego debiutanta, Liberdy; bez pożegnań. Najstarszy — Hachorek (32 i 119), najmłodszy — debiutujący Liberda (22 i 175); przeciętna wieku — 26,88 (po zmianie 27,11). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Legii, po dwóch z bytomskiej Polonii, Górnika i Gwardii). Rezerwowi — Ginter Gawlik, Henryk Gronowski, Marian Norkowski i Tomasz Stefaniszyn oraz Bogusław Widawski (pozostał w kraju). Mit dem KICKER beim Ldnderspiel Die 29. Minutę in Hamburg! Tadeusz Foryś na trenerskiej ławce w geście radości, gdy Polska obejmuje prowadzenie po celnym strzale Krzysztofa Baszkiewicza; od prawej — Herbert Erhardt, zdobywca gola, Erich Juskowiak, Ernest Pol, na murawie bezradny Gunter Sawitzki, a wszystko na łamach „Kickera" 90 G&7*. łamach „Kickera" komplementował Polaków — zresztą zawsze wykazywał wiele, często może nazbyt łaskawej, sympatii dla naszego futbolu. Stwierdził, że „tylko cudem uniknęliśmy wysokiej porażki, bo wszystkie elementy sztuki piłkarskiej gości były lepsze". Wypada odnotować, że wraca- jącą z Hamburga ekipę polskich piłkarzy witała na Okęciu wcale liczna grupa kibiców, co zdarzyło się po raz pierwszy, ale — na szczęście — nie ostatni! Następne dwie gry to premiery z nowymi rywalami, obie na swój sposób interesujące. We Wrocławiu wysoka wygrana z Izraelem, mimo POL - ISR 7:2 (3:1) 21.06.1959 niedziela 17.40 145 (+13) Wrocław Stadion Olimpijski ( — 60 000) Sandor Harangozó HUN POL: Edward Szymkowiak — Fryderyk Monica, Roman Korynt (k), Bogusław Widawski— Adam Michel, Antoni Nieroba — Ernest Pol, Jan Liberda, Stanisław Hachorek, Zbigniew Szarzyński, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Tadeusz Foryś (współpraca Ryszard Koncewicz, obserwator Jean Prouff). ISR: Avraham Bendori (64 Yacov Visoker) — Noah Reznik, Saul Matanya, Hanoch Mordkowicz — Aaron Amar, Gideon Tisch — Shlomo Nahari (83 Yeshua Glazer), Avraham Mentchel (33 Boshos Gegosjan), Josef Goldstein (k), Nahum Stelmach, Zeharia Ratzabi. Selekcjoner Shlomo Fuchs, trener Gyula Mandl (HUN). • 1:0 Hachorek 23, 2:0 Szarzyński 28, 3:0 Liberda 32, 3:1 Goldstein 38, 4:1 Baszkiewicz 58, 5:1 Szarzyński 62, 6:1 Hachorek 65, 6:2 Stelmach 67, 7:2 Liberda 90. NOTA • premierowe spotkanie z Izraelem, geograficznie, a w tym czasie i organizacyjnie — przedstawicielem Azji. Rywal nr 25, pierwszy na trzecim kontynencie w bilansie biało-czerwonych, a na początek efektowne zwycięstwo. Siedem goli Polacy strzelili wcześniej tylko raz (Finlandii w 1926 w Poznaniu). W zespole gości bramkarz miał za sobą występy w polskim klubie, a węgierski trener prowadził przed laty ekipę Węgier przeciwko biało-czerwonym. Czterej debiutanci, choć dla Widawskiego także pożegnalny występ. Najstarszy — Hachorek (32 i 151), najmłodszy — debiutujący Nieroba (20 i 15S); przeciętna wieku — 25,53. Zawodnicy sześciu klubów, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów bez Legii (trzech z Gwardii i Polonii Bytom, dwóch z Wisły). Rezerwowi — Henryk Czech, Ginter Gawlik, Marian Norkowski, Tomasz Stefaniszyn i Henryk Szczepański. Szósty i ostatni mecz węgierskiego arbitra — dołączył jako rekordzista do Cejnara i Vlćka. POL - ESP 2:4 (1:2) 28.06.1959 niedziela 17.30 146 (+13) Chorzów Stadion Śląski (+ 100000) Arthur Edward Ellis ENG POL: Tomasz Stefaniszyn — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Ernest Pol, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Jan Liberda, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Tadeusz Foryś (współpraca Ryszard Koncewicz, obserwator Jean Prouff). ESP: Antonio Ramallets Simon — Fernando OHvella Pons, Jesus Garay Vecino, Sigfrido Gracia Royo — Juan Segarra Iraceta (k), Enriąue Gensana Merola — Juan Tejada Martinez, Enriąue Mateos Mancebo, Alfredo di Stefano Lauthe, Luis Suarez Miramontes, Francisco Gento López. Trener Helenio Herrera Gavillan, selekcjonerzy — Jose Luis Costa, Ramon Gabilondo, Jose Luis Lasplazas. • 1:0 Pol 34, 1:1 Suarez 40, 1:2 di Stefano 42, 1:3 Suarez 52, 1:4 di Stefano 56, 2:4 Brychczy 62. NOTA • kolejna premiera na Stadionie Śląskim, tym razem przegrana, ale po wspaniałym widowisku — z Hiszpanią (rywal nr 26); pierwsza polska gra w mistrzostwach Europy (jeszcze pod nazwą Puchar Narodów). Oklaski rekordowo licznej, ponad stutysięcznej widowni na stojąco dla obu drużyn. Bez debiutantów, bez pożegnań. Najstarszy — Hachorek (32 i 158), najmłodszy — Liberda (22 i 214); przeciętna wieku — 27,64. Zawodnicy sześciu klubów, ale siedmiu ze stolicy (czterech z Legii, trzech z Gwardii). Rezerwowi — Ginter Gawlik, Jan Gawroński, Zbigniew Szarzyński, Edward Szymkowiak i Kazimierz Trampisz. Fotografia zespołu na wkładce. Jerzy Woźniak w dynamicznej akcji; z lewej Mateos (w głębi Marceli Strzykalski), z prawej Suarez Gwiazdy pod pomnikiem warszawskiej Syrenki — od lewej; Tejda, Mateos, di Stefano, Suarez i Gento! 91 występu aż czterech debiutantów, choć napad pozostał niemal bez zmian, i kolejny popis Jana Liberdy. W Chorzowie zaś pierwsza gra z Hiszpanią i premiera w mistrzostwach Europy, wówczas nazywanych rywalizacją o Puchar Europy. Niezapomniane widowisko, a dla wielu obserwatorów tej gry — najlepsze, najefektowniejsze spotkanie rozegrane kiedykolwiek na Stadionie Śląskim! Dość powiedzieć, że po zakończeniu gry widownia przez kilkanaście minut fetowała oba zespoły, a taka „standing ovation" — przy porażce gospodarzy! — w historii naszego futbolu nie ma odpowiednika. Wszystko w tym dniu było wspaniale, oprócz wyniku! — zauważył satyryk, Józef Prutkowski. Zaiste, świetna pogoda, niezwykła, życzliwa obu zespołom atmosfera na trybunach, choć trudno było tam wetknąć szpilkę, znakomity arbiter — Anglik Arthur Edward Ellis, jeden z nielicznych, który „gwizdał" podczas trzech finałów MS, potem komentator BBC. A na murawie wielkie nazwiska, tworzące historię światowego, albo tylko polskiego futbolu! Pamiętajmy, że madrycki Real sięgał w tych latach regularnie po prymat najlepszej klubowej jedenastki Europy, przeciwko Polsce aż siedmiu graczy reprezentowało... Barcelonę! No i legendarny Helenio Herrera, argentyński trener, który już wówczas skupiał uwagę na swoich dokonaniach. Stadion wręcz oszalał, gdy Ernest Pol zdobył prowadzenie, ale potem wcale nie milknął, gdy goście popisywali się wspaniałymi akcjami i trafiali do naszej bramki. Rywale byli odrobinę lepsi, ale i rodacy znakomici. Prowadzili otwartą grę, wielokroć dorównując urodą swych zagrań renomowanym rywalom. Zwłaszcza Ernest Pol, Lucjan Brychczy i Jan Liberda, absolutnie bez kompleksów wobec techniki Hiszpanów. Nigdy nie zapomnę tej wspaniałej atmosfery, radości na twarzach kibiców opuszczających trybuny śląskiego kolosa, mimo porażki polskiej drużyny. Mieli satysfakcję, gdyż oglądali przepiękny pokaz futbolu, a wbrew wynikowi — walka była niemal równorzędna. Nikt nie łudził się jednak, że w rewanżu coś może przeszkodzić Hiszpanom w awansie do następnej rundy euro- POL-ROM 2:3 (1:2) 30.08.1959 niedziela 17.00 147 (+13) Warszawa Stadion Dziesięciolecia (-60000) Nikołaj G. Chłopotin ZSR POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Ernest Pol, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek (4 Jan Liberda), Zbigniew Szarzynski, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Jean Prouff (współpraca Ryszard Koncewicz). ROM: Augustin Todor (~50? łon Voinescu) — Comel Popa (k?), Alexandru Caricas, Dumitru Macri (46? Valeriu Soare) — Emerich Jenei, Vasil Mihailescu (46? łon Nunveiller) — Nicolae Oaida, Gheorghe Constantin, Mircea Dridea, Vasile Seredai, Nicolae Tataru. Trener Anghel OanS. • 0:1 Dridea 26, 1:1 Pol 32, 1:2 Dridea 45 głową, 2:2 Pol 47, 2:3 Dridea 55. NOTA • trzeci występ Rumunów w Warszawie i trzecia wygrana, jak za każdym razem. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Hachorek (32 i 221), najmłodszy — Liberda (22 i 277); przeciętna wieku — 27,81 (po zmianie 27,39). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Legii, trzech z Gwardii, dwóch z Polonii Bytom). Rezerwowi — Stefan Florenski, Ginter Gawlik i Tomasz Stefaniszyn. Od lewej; Edmund Zientara (kapitan), Edward Szymkowiak, Roman Korynt, Henryk Szczepański, Jerzy Woźniak, Stanisław Hachorek, Ernest Pol, Zbigniew Szarzynski, Marceli Strzykalski, Krzysztof Baszkiewicz, Lucjan Brychczy 92 oia pejskich zmagań. Tak się stało, gdy cztery miesiące później Polacy po raz pierwszy wizytowali Hiszpanię. Na Estadio Chamartin, dopiero kilka lat później uhonorowanym imieniem Santiago Bema-beu, wobec prawie kompletu publiczności, w meczu po raz pierwszy dla polskiej drużyny w całości rozegranym przy świetle elektrycznym — gospodarze wygrali trzema bramkami. Na marginesie — polscy kibice chyba w komplecie życzyli potem Hiszpanom powodzenia w następnej rundzie Pucharu Europy, gdzie ich przeciwnikiem miała być drużyna radziecka. Nie doszło do tych pojedynków — Rosjanie awansowali bez walki, gdyż Hiszpanie wycofali się z rozgrywek ze względów politycznych. Niemal niezauważony przeszedł w sierpniu mecz z Rumunią na Stadionie Dziesięciolecia, gdy po raz pierwszy w roli trenera zasiadł na ławce Jean Prouff. Ten Bretończyk pojawił się w Warszawie 20 czerwca 1959 w towarzystwie paryskiego dziennikarza, twórcy pomysłu klubowych rozgrywek europejskich, red. Gabriela Hanota. Ha-not wygłosił kilka prelekcji i odleciał, zaś Prouff już nazajutrz, bez żadnego przygotowania, zasiadł na trenerskiej ławce obok opiekuna reprezentacji Polski w oficjalnej grze międzypaństwowej w roli obserwatora! We Francji prowadził ostatnio... drugoligowy zespół Red Star. Chyba nigdzie na świecie nie ma tak śmiesznej wręcz uniżoności wobec wszelkiego co zagraniczne. Uważny Czytelnik zauważy, po lekturze notek, że w pierwszych miesiącach pobytu francuskiego trenera w naszym kraju kapitanem pozostawał niezmiennie Czesław Krug, ale na ławce obserwowano różne kombinacje w tercecie Foryś-Kon-cewicz-Prouff, zaś jesienią asystentem tego ostatniego został Kazimierz Górski. Gdy okazało się, że gość nie jest bynajmniej cudotwórcą, a bariera językowa nie pozwala na wykorzystanie nie do końca zbadanych i poznanych zasobów jego futbolowej wiedzy, w praktyce ograniczał się do doradztwa szkoleniowego na treningach. Podczas oficjalnych spotkań jego rola zdawała się być ledwie symboliczna. Stało się tak zapewne też wskutek porażki z Rumunią, gdy skład zespołu w porównaniu z ustawieniem „hiszpańskim" zmienił się tylko na dwóch pozycjach. Zbierającego doskonałe recenzje Liberdę zastąpił Szarzyński, zaś do bramki wrócił Szymkowiak. Po niepowodzeniu z „pechową" Rumunią stracił do końca sezonu miejsce w reprezentacji Brychczy, a na rok Woźniak i Szymkowiak. Rzadko wspomina się fakt usunięcia z kadry narodowej wszystkich piłkarzy zabrzańskiego Górnika, z wyjątkiem Ernesta Pola. Na początku października 1959, ogłaszając skład nowej ekipy, zauważono, że odeszli z niej Stefan Florenski, Ginter Gawlik, Jan Kowalski oraz Roman Lentner. Trwała wojna między PZPN, a kierownictwem Górnika, choć nie zawsze chodziło o sprawy zasadnicze. Oto co ujawnił publicznie Stefan Florenski: — Grałem w większości spotkań reprezentacji, choć nie zawsze wysoko ceniłem morale i wiedzę kierownictwa zespołu narodowego. Powoływano mnie, bo byłem wyjątkowo zdyscyplinowany, wykonywałem wszystkie polecenia, a na boisku zawsze dawałem z siebie wszystko. Podczas meczu z Niemcami w Hamburgu doznałem poważnej kontuzji, ale w naszej ekipie nie było lekarza. Czy nikt nie mógł poprosić gospodarzy o pomoc medyczną? Niektórym nie podobało się, że głośno o tym mówiłem. Mówiłem też o tym, że kiedy przed dwoma laty graliśmy w Moskwie w eliminacjach MŚ, ja i moi koledzy z Górnika byliśmy rezerwowymi. Nie dostaliśmy ani kopiejki „kieszonkowego", jakie wypłacono tylko uczestnikom meczu. To ubliżające! Jeszcze raz o spotkaniu w Hamburgu — po meczu adidas wszystkim członkom ekipy ofiarował buty, ale wręczono je dopiero na następnym zgrupowaniu kadry, już w kraju. Byłem na nim nieobecny z powodu kontuzji, ale potem, gdy upomniałem się o sprzęt, długo nie potrafiono mi odpowiedzieć. Byłem uparty! Okazało się, że moje buty dostał zawodnik, którego nie było w ekipie. Chyba tylko dlatego, że gra w Warszawie. W stolicy nie podoba się moja szczerość! Po tym wywiadzie nazwisko Stefana Floren-skiego nie pojawiło się w składzie narodowej drużyny przez... dziewięć lat, choć rok później, ESP - POL 3:0 (1:0) 148 (+13) 14.10.1959 środa 20.30 (21.30) Madryt Estadio Chamartin ( +100000) Karoly Balia HUN ESP: Antonio Ramallets Simon — Fernando OHvella Pons, Jesiis Garay Vecino, Sigfrido Gracia Royo — Juan Segarra Iraceta (k), Enriąue Gensana Merola — Juan Tejada Martinez, Ladislao Kubala Stecz, Alfredo di Stefano Lauthe Luis Suarez Miramontes, Francisco Gento López. Trener Helenio Herrera Gavillan, selekcjonerzy—Jose Luis Costa, Ramon Gabilondo, Jose Luis Lasplazas. POL: Tomasz Stefaniszyn — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Fryderyk Monica — Witold Majewski, Henryk Grzybowski, Edmund Zientara (k) — Ernest Pol, Stanisław Hachorek, Zbigniew Szarzyński, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Tadeusz Foryś (współpraca Jean Prouff). • 1:0 di Stefano 31 głową, 2:0 Gensana 70 głową, 3:0 Gento 86. NOTA • polska premiera w Hiszpanii i w Madrycie — 24. kraj i 44. miasto, gdzie wystąpili nasi piłkarze; pierwszy w dziejach biało-czerwonych mecz w całości rozegrany przy sztucznym świetle, także wyrównanie rekordowej frekwencji. Niestety, przegrany, choć w przyzwoitym stylu. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Hachorek (32 i 266), najmłodszy — Monica (21 i 360); przeciętna wieku — 27,80. Zawodnicy siedmiu klubów (aż czterech z Gwardii, dwóch z Legii). Koniec kariery w pierwszej edycji zmagań o Puchar Narodów, który z czasem się stanie mistrzostwami Europy. Rezerwowi — Jan Gawroński, Konrad Kornek, Jan Liberda, Antoni Nieroba i Marceli Strzykalski. Drugi i ostatni mecz arbitra. Drugi i ostatni także Kubali — wcześniej grał z Polską jako reprezentant... Czechosłowacji w 1947 (mecz nr 86). 93 gdy grunt palił się pod nogami selekcjonerowi, zabrano go na igrzyska do Rzymu! W związkowej centrali niektórzy potrafili być bardzo pamiętliwi. Jesienią prosto z Madrytu polscy piłkarze polecieli na mecz do Helsinek, a po wyeliminowaniu z Pucharu Europy przed drużyną stał już tylko jeden cel — zdobycie awansu do turnieju olimpijskiego. Udało się wygrać w Helsinkach, a w listopadzie pokonać Finów po raz drugi, tym razem w Chorzowie. W tym drugim spotkaniu Prouffowi pomagał już Kazimierz Górski, trener „młodzieżówki". Debiutowali dwaj napastnicy, obaj skrzydłowi, niemal rówieśnicy, jednak całe ich reprezentacyjne losy potoczyły się zgoła odmiennie. Prawoskrzydłowy Andrzej Sykta, led- Jean Prouff — Czesław Krug — Ryszard Koncewicz wie 19. letni piłkarz krakowskiej Wisły, zdobył w debiucie gola, ale był to jego pożegnalny występ w pierwszym zespole. Na lewym skrzydle zaprezentował się starszy o rok, urodzony kilkaset metrów od śląskiego stadionu, „Ojga" czyli Eugeniusz Faber z Ruchu, który przez wiele lat będzie niemal etatowym kadrowiczem. Nie udało mu się zdobyć gola w premierowym meczu, ale nie miało to żadnego wpływu na dalszą karierę. Nie miejsce tu na analizowanie piłkarskiego losu, ale przecież obu nowicjuszy uważano za wielkie talenty... O jedno miejsce na igrzyskach, obok Finów i Polaków, rywalizowali amatorzy zachodnionie-mieccy. Po zdobyciu kompletu punktów ze skandynawskim rywalem, już pierwsza, wyjazdowa gra w Essen udowodniła nasz prymat. Trudno by było inaczej, skoro Niemcy wystawili amatorów, a ich przeciwnikami była drużyna, która pół roku wcześniej okazała się być lepsza od pierwszej reprezentacji tego kraju, choć gra przyniosła tylko remis. W tym miejscu refleksja na temat ewidentnego oszustwa, jakiego dopuszczali się przez lata dokumentaliści polskiego futbolu, traktując mecze biało-czerwonych przeciwko pierwszym i amatorskim reprezentacjom, nie tylko Niemiec, jako równorzędne pod względem rangi. „Mecz za mecz", bezmyślnie, bez odrobiny zastanowienia, że przecież trudno jedną miarą traktować rywalizację w dwóch zgoła odmiennych kategoriach! Dla „socjalistycznego" dziennikarza czy dokumentalisty „sztuka była sztuką" FIN - POL 1:3 (0:1) 149 (+13) 18.10.1959 niedziela 14.00 Helsinki Olympiastadion ( FIN: Aarre Klinga — Reijo Jalava, Rainer Forss, Martti Hyvarinen 12000) Bertil Wilhelm Ldów SWE - Aulis Jarvinen, Unto Nevalainen (k) — Matti Hiltunen, Hannu kankkonen, Tor Ósterlund, Kai Pahlman, Juhani Peltonen. Selekcjoner Aatos Lehtonen. POL: Tomasz Stefaniszyn — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Fryderyk Monica — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Jan Gawroński, Ernest Pol, Stanisław Hachorek, Jan Liberda, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Jean Prouff (współpraca Tadeusz Foryś). • 0:1 Pol 3, 1:1 Kankkonen 48, 1:2 Hachorek 58, 1:3 Gawroński 81. NOTA • premiera olimpijskiej rywalizacji w czwartej próbie biało-czerwonych, po raz pierwszy w zmaganiach eliminacyjnych poza areną igrzysk i na długo przed decydującym turniejem; ósme zwycięstwo w jedenastym meczu z Finami. Bez debiutów po raz czwarty z rzędu, co jest powojennym rekordem; pożegnanie Gawrońskiego. Najstarszy — Hachorek (32 i 270), najmłodszy — Monica (21 i 364); przeciętna wieku — 27,60. Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Gwardii, dwóch z Legii). Rezerwowi — Henryk Grzybowski, Konrad Kornek, Witold Majewski, Antoni Nieroba i Zbigniew Szarzyński. Pierwszy z trzech meczów arbitra. POL - FIN 6:2 (4:2) ISO (+13) 08.11.1959 niedziela 12.00 Chorzów Stadion Śląski'(~ 22 000) Werner Bergmann DDR POL: Tomasz Stefaniszyn — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Fryderyk Monica — Antoni Nieroba, Edmund Zientara (k) — Andrzej Sykta, Ernest Pol, Stanisław Hachorek, Zbigniew Szarzyński, Eugeniusz Faber. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Jean Prouff (współpraca Kazimierz Górski). FIN: Anders Westerholm — Reijo Jalava, Rainer Forss, Matti Haahti — Unto Nevalainen (k), Stig Holmqvist — Carl-Magnus Ekman, Hannu Kankkonen, Tor Ósterlung, Kai Pahlman, Juhani Peltonen. Selekcjoner Aatos Lehtonen, trener 01avi Laaksonen. • 0:1 Ósterlund 7 głową, 1:1 Pol 14 wolny, 2:1 Pol 19, 2:2 Peltonen 20, 3:2 Hachorek 43, 4:2 Pol 44, 5:2 Sykta 53, 6:2 Szarzyński 79. NOTA 0 dwunasta gra i dziesiąta wygrana z Finami, tym razem druga w olimpijskich eliminacjach. Debiut dwóch „skrzydeł"; bez pożegnań. Najstarszy — Hachorek (32 i 291), najmłodszy — debiutujący Sykta (19 i 60), przy okazji — najmłodszy po wojnie zdobywca gola i w tej klasyfikacji wyprzedzi go dopiero Lubański; przeciętna wieku — 26,00. Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Gwardii, po dwóch z Ruchu i Wisły). Rezerwowi — Roman Armknecht, Eugeniusz Pohl, Marceli Strzykalski, Edward Szymkowiak i Erwin Wilczek. Pierwszy z trzech meczów arbitra; pierwszy pod batutą arbitra z NRD. Mały jubileusz — 150. gra Polski. 94 G&JL i wszystko musiało się zgadzać, jak w statystykach GKKF. Tak jak bywało to kilka lat wcześniej, gdy dla udowodnienia przewagi radzieckiego sportu na igrzyskach w Helsinkach, zdobyte w grach zespołowych czy w konkurencjach grupowych medale Rosjan mnożono przez ilość uczestników i wychodziło, że „ekipa ZSRR zdobyła na igrzyskach więcej medali niż USA". Tę samą metodę, przez niektórych wyśmiewaną, ci, pożal się, Boże „dokumentaliści" akceptowali, tworząc własne „bilanse" występów reprezentacji Polski. Niektórzy do dziś z uporem godnym lepszej sprawy tkwią po uszy w wyśmiewanych i przez siebie metodach. To wcale nie jest śmieszne! Wygrana z niemieckimi „amatorami" należy do kategorii zwycięstw, które mogłyby cieszyć, gdyby odniosła je polska amatorska drużyna, a nie pierwsza, najsilniejsza ekipa. W nagrodę za ten „sukces" w grze o olimpijskie nominacje, piłkarze udali się prosto do Izraela. Wszyscy, z wyjątkiem kontuzjowanego Zbigniewa Szarzyńskiego — „gwardzista" wrócił do warszawskiego szpitala, ale do kadry uda mu się znów dostać na jedną, pożegnalną grę dopiero po trwającej prawie sześć lat przerwie! Tej wyprawie do Izraela wypada poświęcić nieco uwagi, bo przecież miała ona historyczny wymiar — po raz pierwszy biało-czerwoni rozegrali oficjalne spotkanie poza Europą! W niespełna 38 lat po pierwszym występie narodowa ekipa opuściła „stary kontynent" i zaprezentowała się w Azji. Co prawda na skraju olbrzymiego terenu, ale był to pierwszy krok w zdobywaniu piłkarskiego świata. Na następne „odkrycia" futbolistów nie trzeba będzie czekać tak długo! Remis w Tel Awiwie więcej mówił o klasie zespołu, niż wygrana z niemieckimi niedoszłymi „olimpijczykami", a jedynym godnym uwagi wydarzeniem spotkania było usunięcie z boiska jednego z rywali. Ta surowa kara po raz pierwszy miała miejsce na meczu naszej drużyny, na szczęście — w szeregach przeciwnika. Izraelski pomocnik Gideon Tisch nie potrafi! utrzymać nerwów w ryzach i uderzył w twarz kapitana polskiej drużyny, Edmunda Zientarę. Holenderski arbiter, słynny „Leo" Horn, natychmiast nakazał winowajcy opuścić boisko. Dopiero kilka minut później grający w przewadze biało-czerwoni uzyskali gola i remis po „główce" Ernesta Pola. Na murawie stadionu Ramat Gan po raz ostatni wystąpił znakomity stoper, Roman Korynt; zdawało się, mający jeszcze przed sobą wiele świetnych meczów. Za kulisami jego pożegnania z kadrą stały jednak zupełnie inne powody, nie mające nic wspólnego ze sportem, choć charakterystyczne dla tych czasów. W trakcie jednego z piłkarskich wyjazdów do Niemiec, Korynta odwiedził znajomy z Gdańska, który osiadł na GER - POL 0:3 (0:2) elO 14 NO (+150) 24.11.1959 wtorek 19.00 Essen stadion Rot-Weiss (~ 40 000) Gerhard Versyp BEL GER: Manfred Eglin — Willi Gerdau, Herbert Schafer (k), Werner Olk — Gunter Tams, Willi Schultz — Karl-Heinz Ruhl, Gunter Herrmann, Joachim Thimm, Heinz Hóher, Gerd Dórfel. Trener Georg Gawliczek. POL: Tomasz Stefaniszyn — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Fryderyk Monica — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Eugeniusz Faber, Ernest Pol, Stanisław Hachorek, Zbigniew Szarzyński, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Jean Prouff (współpraca Kazimierz Górski). • 0:1 Hachorek 17, 0:2 Baszkiewicz 29, 0:3 Pol 63. NOTA • kolejny mecz eliminacji olimpijskich, trzecia wygrana; pierwsza w pojedynku z niemiecką (lub zachodnio-niemiecką) ekipą, choć w grze nieoficjalnej, czternastej w kronikach — rywale wystawili amatorską drużynę, zaś biało-czerwoni drużynę uznawaną przez PZPN za amatorską. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Hachorek (32 i 307), najmłodszy — Faber (20 i 232); przeciętna wieku — 27,45 (średnia rywali o ponad cztery lata niższa!). Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Gwardii, dwóch z Legii). Essen to 45. miasto, gdzie prezentowali się biało-czerwoni. Ta ekipa udała się wprost do Izraela na kolejny, już oficjalny mecz, choć bez Szarzyńskiego poważnie kontuzjowanego w Essen. Rezerwowi — Henryk Grzybowski, Witold Majewski, Antoni Nieroba, Henryk Sass, Andrzej Sykta i Edward Szymkowiak. ISR - POL 1:1 (0:0) 151 (+14) 29.11.1959 niedziela 15.00 (14.00) Tel Awiw stadion Ramat Gan (-50000) Leopold Sylvain Horn HOL ISR: Chaim Boh (46? Michael Portal) — Janko Simandiris, Saul Matanya, Hanoch Mordkowicz — Josef Goldstein (k), Gideon Tisch (77 wykluczony za uderzenie w twarz Zientary) — Avraham Mentchel, Nahum Stelmach, Rehavia Rosenbaum, Rafi Levy, Yeshua Glazer. Selekcjoner Shlomo Fuchs, trener Gyula Mandl (HUN). POL: Tomasz Stefaniszyn — Henryk Szczepański, Roman Korynt, Fryderyk Monica — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Eugeniusz Faber, Witold Majewski, Stanisław Hachorek, Ernest Pol, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Jean Prouff (współpraca Kazimierz Górski). • 1:0 Levy 60, 1:1 Pol 84 głową; usunięty: Tisch (77). NOTA • historyczna, pierwsza gra reprezentacji Polski w Azji, na drugim — po Europie — kontynencie (mecze w Stambule rozgrywane były w „europejskiej" części miasta), bez zwycięstwa — Izrael to 25. kraj, gdzie wystąpili nasi piłkarze. Bez debiutów; pożegnanie Korynta — w 1979 w reprezentacji zagra jego syn, Tomasz. Najstarszy — Hachorek (32 i 312), najmłodszy — Faber (20 i 237); przeciętna wieku — 27,76. Zawodnicy ośmiu klubów (trzech z Gwardii, dwóch z Legii). Po raz pierwszy usunięto z boiska uczestnika meczu biało-czerwonych — był nim gracz rywali. Trenerem Izraela węgierski ekspert, kiedyś prowadzący Węgrów przeciwko Polsce. Rezerwowi — Henryk Grzybowski, Antoni Nieroba, Henryk Sass, Andrzej Sykta i Edward Szymkowiak. 95 stałe w tym kraju. Wymienili adresy, a później okolicznościowe pozdrowienia i banalne listy. W jednym z nich Roman Korynt nieopatrznie napisał bardziej prywatne i osobiste słowa, a znajomy sprzedał prywatny list bulwarowemu pismu jako „sensacyjne zwierzenia zawodowego piłkarza zza żelaznej kurtyny". Dziś wystarczyłoby na to machnąć ręką, ale wówczas zdarzenie miało posmak „politycznej afery". Czujni cenzorzy zasad obowiązujących w „socjalistycznym społeczeństwie" potrafili ustalać także skład piłkarskiej reprezentacji. Przed jednym z najlepszych europejskich defensorów zamknięto, bez dania racji, drogę do narodowej drużyny! Sezon olimpiady w Rzymie okazał się tak samo bogaty w mecze reprezentacji, jak poprzedni — w 1959 i 1960 biało-czerwoni rozegrali po dziewięć spotkań, choć nie wszystkie, jak było to wcześniej w 1938 roku, spełniały wymogi oficjalnych gier zgodnie z regułami FIFA. Kapitan związkowy PZPN, Czesław Krug, bardzo przywiązał się do ekipy, wyłonionej w 1959 roku, a jedynym nowicjuszem okazał się przywrócony do łask zabrzanin Jan Kowalski, wówczas jeszcze prawoskrzydłowy. W trzech pierwszych meczach ustawienie zespołu zmieniło się tylko na jednej pozycji — Romana Lentnera na lewej flance zastąpił Krzysztof Baszkiewicz. Wszystko jednak runęło, gdy w Moskwie, w towarzyskim meczu, który miał być generalnym sprawdzianem umiejętności „olimpijczyków", biało-czerwoni doznali prawdziwej klęski. Nic jej nie zapowiadało. Bez problemu, w premierze sezonu, uporano się z amatorami Niemiec, a dokładniej — Niemiec Zachodnich. Ewenementem były dwa gole pomocnika Edmunda Zientary, kapitana naszego zespołu, któremu w pomeczowych relacjach przypisano także samobójczą bramkę. Pisano tak w polskich, ale też niemieckich gazetach („Kicker"). Ale ci sami dziennikarze niemieckiego pisma, redagując swój coroczny almanach, honorowego gola przyznali jednak potem Gustavovi Walenziakowi. O wiele trudniejszą przeszkodę stanowiła zawodowa ekipa Szkocji, która na Hampden Park niespodziewanie uległa gościom znad Wisły. Polacy okazali się równie waleczni, trzykrotnie obejmowali prowadzenie i nie oddali go. Strzelcem tej ostatniej, decydującej bramki był Ernest Pol, a piłka uderzona z dystansu około 25 metrów wpadła do siatki mimo rozpaczliwej interwencji Browna, z niespotykaną precyzją i mocą. To byta niezwykłej urody bramka, a jak pięknie dał w tytule „Sport" — ta „bomba Pola wstrząsnęła Szkocją". Słowa te przeszły do legendy nie tylko w kibicows-kich wspomnieniach, ale także jako przykład mistrzostwa i urody gazetowych tytułów. Docenili zaś ten piękny strzał nie tylko komentatorzy brytyjscy, ale także red. Gabriel Hanot, który opisał wszystko na łamach swojej „L'Equipe", oglądając mecz w Glasgow jako gość naszej ekipy. / * ł • li #\» * ^ m 1 MV, ~" *fĘh~Z ^3 • 5mJ »* ''&%jm*' ¦ t **>**• jat K?3 Fryderyk Monica najwyżej w powietrznej walce z Otto Rehhagelem, w głębi Henryk Grzybowski POL - GER 3:1 (1:0) elO 15NO(+151)j 18.04.1960 poniedziałek 12.00 Warszawa Stadion Dziesięciolecia (-55000) Erich Steiner AUT POL: Tomasz Stefaniszyn — Henryk Szczepański, Henryk Grzybowski, Fryderyk Monica — Adam Michel, Edmund Zientara (k) —Jan Kowalski, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Jean Proufi (współpraca Ryszard Koncewicz i Wacław Pegza). GER: Wolfgang Tillich — Willi Gerdau, Herbert Schafer (k), Jurgen Kurbjuhn — Gunter Tams, Willi Schultz — Karl-Heinz Ruhl, Gustav Walenziak, Otto Rehhagel, Gunter Nauheimer, Willibert Kremer. Trener Georg Gawliczek. * 1:0 Zientara 23, 2:0 Lentner 53, 3:0 Zientara 63, 3:1 Walenziak 71 (czasem jako samobójczy Zientary; 31 Kremer karny w poprzeczkę). NOTA 9 czwarta gra w eliminacjach olimpijskich i czwarte zwycięstwo, dające awans do turnieju finałowego. Debiut — w nieoficjalnej, już 15. w kronikach grze — Kowalskiego; bez pożegnań. Najstarszy — Hachorek (33 i 88), najmłodszy — Lentner (22 i 125); przeciętna wieku — 26,63. Zawodnicy pięciu klubów (po trzech z Legii i Górnika, po dwóch z Gwardii i Wisły, „jedynak" z ŁKS). Rezerwowi — Krzysztof Baszkiewicz, Marceli Strzykalski, Joachim Szołtysek, Henryk Szymborski, Erwin Wilczek i Jerzy Woźniak. 96 GftA SCO-POL 2:3 (1:2) 152 (+15) Arthur G. Holland ENG John Cumming, David C. Mackay 04.05.1960 środa 19.00 (20.00) Glasgow stadion Hampden Park (~ 35 000) SCO: William D.F. Brown — Duncan Mckay, John D. Hewie, Robert Evans — Graham Leggat, John White, łan St. John, Denis Law, Andrew B. Weir. Manager Andrew Beattie. POL: Tomasz Stefaniszyn (77 Edward Szymkowiak) — Henryk Szczepański, Henryk Grzybowski, Fryderyk Monica —Adam Michel, Edmund Zientara (k) — Jan Kowalski, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Ernest Pol, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Jean Prouff. + 0:1 Baszkiewicz 12, 1:1 Law 24, 1:2 Brychczy 29, 2:2 St. John 47 (niektóre źródła zapisują gol jako samobójczą bramkę Grzybowskiego), 2:3 Pol 60 (21 Hewie kamy w aut). NOTA • pierwszy występ w Szkocji i w Glasgow (26. kraj i 47. miasto w kronikach polskiej reprezentacji), uświetniony efektownym zwycięstwem i „bombą Pola, która wstrząsnęła Szkocją" —jak skomentowała efektowny gol zabrzanina prasa. Debiut Kowalskiego w oficjalnym meczu; bez pożegnań. Najstarszy — Hachorek (33 i 104), najmłodszy — Monica (22 i 198); przeciętna wieku — 27,11 (po zmianie 27,20). Zawodnicy sześciu klubów (po trzech ze stołecznych — Legii i Gwardii, po dwóch z Wisły i Górnika). Pierwszy przypadek występu sędziego w innym niż czarny stroju — angielski arbiter założył zieloną koszulę. Rezerwowi — Roman Lentner, Marceli Strzykalski i Jerzy Wożniak. ZSR-POL 7:1 (4:0) 153 (+15) 19.05.1960 czwartek 18.30 (20.30) Moskwa stadion Łużniki (~ 85 000) Konstantin Dinow BUL ZSR: Lew Jaszin (69 Władimir Masłaczenko) — Władimir Kesariew, Anatolij Maslenkin, Anatolij Krutikow — Wiktor Carew, Igor Netto (k) — Sława Metreweli, Walentin Iwanow, Wiktor Poniedielnik, Walentin Bubukin, Michaił Meschi. Trener Gawrił Kaczalin. POL: Tomasz Stefaniszyn — Henryk Szczepański, Henryk Grzybowski, Fryderyk Monica — Adam Michel, Edmund Zientara (k) — Jan Kowalski, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Ernest Pol, Krzysztof Baszkiewicz. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Jean Prouff. * 1:0 Iwanow 4, 2:0 Bubukin 9, 3:0 Poniedielnik 14, 4:0 Metreweli 24, 4:1 Pol 83 kamy, 5:1 Poniedielnik 86 głową, 6:1 Iwanow 87, 7:1 Poniedielnik 90. NOTA • druga wizyta pod Kremlem i druga porażka — tym razem wyjątkowo dotkliwa. Bez debiutów; pożegnanie Michela i Baszkiewicza. Najstarszy — Hachorek (33 i 119), najmłodszy — Monica (22 i 213); przeciętna wieku — 27,15. Zawodnicy pięciu klubów (trzech z Legii i Gwardii, dwóch z Wisły i Górnika). Honorowy gol z karnego, pierwszy z sześciu wykonywanych przez Pola, za każdym razem niezawodnie! W pierwszym kwadransie i w ostatnich pięciu minutach straciliśmy po trzy gole! Rezerwowi — Roman Lentner, Edward Szymkowiak i Jerzy Woźniak. Nic więc nie zapowiadało nieszczęścia, gdy przyszło spotkać się na Łużnikach z reprezentacją ZSRR. Niby gra o pietruszkę, ale w pojedynku obu rywali nigdy nie było sentymentów. Krug wystawił w komplecie jedenastu graczy z poprzedniego, zwycięskiego występu w Glasgow i... poniósł dotkliwą porażkę! Dorobiono do niej wytłumaczenie, które jedni potwierdzili, zazwyczaj będąc związani z tą ekipą, a inni znacząco pukali się w czoło. Otóż ponoć ustaloną wcześniej godzinę rozpoczęcia spotkania w ostatniej chwili, i bliżej nieznanych a ważnych dla gospodarzy modów, przyspieszono o całe trzydzieści minut. Polscy piłkarze ledwie zaczęli rozgrzewkę, a już wezwano ich do gry, zupełnie nie przygotowa-lych do sportowego wysiłku. Nie minęło pół :iny meczu, gdy gospodarze prowadzili już POL - BUL 4:0 (2:0) ffi.06.196O niedziela 18.30 Chorzów Stadion Śląski (+25000) POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański, Henryk Grzybowski, Hubert Pala — Marceli Strzykalski, Emund Zientara (k) — Zygmunt Gadecki, Lucjan Brychczy, Marian Norkowski (46 Jan Liberda), Ernest Pol (63 Stanisław Hachorek), Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trenerzy — Jean Prouff i Ryszard Koncewicz. BUL: Georgi S. Najdenow — Dimitar Kostów, Manoł Manołow (k, 36 Ilija Kirczew), Iwan Dimitrow — Dimitar Łargow, Hikola Kowaczew (38 Petar Weliczkow) — Todor Dijew, Stefan Abadżijew, Dimitar Jordanów, Iwan Kolew, Spiro ¦ Debarski. Trenerzy — Stojan Ormandżijew i Krum Milew. I * 1:0 Lentner 8, 2:0 Manołow 31 samobójcza, 3:0 Hachorek 76, 4:0 Hachorek 79. I NOTA # najwyższe w historii zwycięstwo z Bułgarami—pierwsze po serii sześciu gier bez wygranej, w ostatniej próbie I przed turniejem olimpijskim. Debiuty dwóch piłkarzy, którzy znajdą się w ekipie na igrzyska! Bez pożegnań. Najstarszy I -Hachorek, drugi po wojnie snajper po 33. urodzinach, a przy okazji drugi w historii „zmiennik", który zdobył dwa I gole (33 i 157), najmłodszy — debiutujący Gadecki (22 i 157); przeciętna wieku — 26,57 (po zmianach 26,87). Zawodnicy I sedmiu klubów (pięciu z Legii, po dwóch z Górnika i bytomskiej Polonii). Rezerwowi — Stefan Florenski, Ryszard 1 Grzegorczyk i Tomasz Stefaniszyn. Drugi z trzech meczów arbitra. Gol Lentnera nr 300 dla Polski w oficjalnych meczach. Brazylijski Santos na Stadionie Śląskim — Coutinho w walce z Engelbertem Jarkiem (26 maja 1960) 154 (+15) Istvan Zsolt HUN 97 cztery do zera! Oczywiście, gdyby w istocie miejscowi działacze zaproponowali zmianę godziny meczu — nie mógłby się on rozpocząć bez zgody kierownictwa naszego zespołu. Nie można wykluczyć takiego przebiegu zdarzeń, bo kierownikami mianowano zazwyczaj osoby o właściwym „wyrobieniu politycznym", a dla nich „prośba radzieckich towarzyszy musiała być więcej niż rozkazem". Bardziej prawdopodobne, że ktoś z naszych działaczy pomylił się i przekazał błędną porę spotkania, może coś źle zrozumiał, a po niewczasie na użytek prasy i „czynników" szukano sensownego usprawiedliwienia. Czy można było bowiem mieć za złe, że „poszło się na rękę radzieckim przyjaciołom, nawet jeśli było to wbrew naszym interesom"?! Ta teoria nie musi każdemu odpowiadać, bo przecież po zdobyciu honorowego gola na dziesięć minut przed końcem gry, gdy Ernest Pol pokonał z karnego Władimira Masłaczenkę, od kilku minut zastępującego Lwa Jaszina — w ostatnich pięciu minutach gospodarze uzyskali jeszcze trzy bramki! Gdyby przyczyny tej przykrej porażki szukać wyłącznie w niedyspozycji piłkarzy wynikającej z braku stosownej rozgrzewki, nie byłoby prawdziwej czystki w szeregach kadry olimpijskiej! Tak zaś się stało i miesiąc po klęsce, w meczu przeciwko Bułgarii, z „moskiewskiej" ekipy pozostało raptem tylko pięciu zawodników! Zmian dokonano już wcześniej, bo do Polski zjechała brazylijska ekipa-legenda! Na sparing-partnera „kadry PZPN" udało się sprowadzić Santos LISTA „16 ' na IO'60 BRYCHCZY Lucjan Legia Warszawa Faber Eugeniusz Ruch Chorzów Florenski Stefan Górnik Zabrze GADECKI Zygmunt Legia Warszawa Grzegorczyk Ryszard Polonia Bytom GRZYBOWSKI Henryk Legia Warszawa HACHOREK Stanisław Gwardia Warszawa Jarek Engelbert Odra Opole LENTNER Roman Górnik Zabrze Norkowski Marian Polonia Bydgoszcz PALA Hubert Ruch Chorzów POL Ernest Górnik Zabrze STEFANISZYN Tomasz Gwardia Warszawa STRZYKALSKI Marceli Legia Warszawa SZCZEPAŃSKI Henryk ŁKSŁódź SZYMKOWIAK Edward Polonia Warszawa selekcjoner — Czesław Krug, trenerzy Ryszard Kon- cewicz i Jean Froutt {t'KA), kierownik drużyny — Ste- fan Glinka (prezes PZPN); od igrzysk w 1956 ekipa piłkarska mogła liczyć nie więcej niż 16 zawodników. z dwudziestoletnim wówczas bożyszczem kibiców, słynnym już jednak w całym świecie Pelem! To historyczna, bo jedyna w dziejach wizyta „króla" futbolu w Polsce, a jedyny występ _dał wraz z partnerami na murawie Stadionu Śląskiego! Brazylijczycy wygrali z naszymi pupilami aż 5:2, ale nie o wynik chodziło tego dnia. Goście dali znakomity pokaz gry, zaprezentowali wysoki kunszt sportowy, a przyjacielski charakter pojedynku sprawił, że wiele akcji publiczność nagradzała oklaskami przy otwartej kurtynie, jak powiedziano by w relacji z teatralnego spektaklu. W istocie był to spektakl, a publiczność — choć f WARSZAWA ZAKŁADY OPTYCZNE V ZDZISŁAWA ROBAKA I KRZYSZTOFA ROBAKA WOŁOSKA 52 pawilon 6..........................od 11.00 do 19.00 tel. 444905 • komertel 39123101 sobota od 10.00 do 14.00 ZŁOTA 2, HOTEL „HOLIDAY INN"... od 9.00 do 20.00 tel. 300370 sobota-niedziela od 9.00 do 15.00 E.PLATER 25...........................................od 10.00 do 18.00 tel. 212935 MARSZAŁKOWSKA 87...........................od iO.OO do 18.00 tel. 293 471 POLNA 54.................................................od 10.00 do 18.00 tel. 254 592 sobota od 10.00 do 14.00 ŚWIĘTOKRZYSKA 32.............................od 10.30 do 18.00 tel. 208 713 W. WITOSA 31, DH „PANORAMA" I piętro od 10.30 do 18.00 tel. 6420666 w. 149 • KOMPUTEROWE BADANIE WAD WZROKU I DOBÓR OKULARÓW PRZEZ LEKARZY SPECJALISTÓW • GABINET PRZY UL. WOŁOSKIEJ 52/6 POLECA DOBÓR SOCZEWEK KONTAKTOWYCH: MIĘKKICH, TWARDYCH, KOLOROWYCH, KOSMETYCZNYCH, JEDNORAZOWYCH • GABINET PRZY UL. POLNEJ 54 PROWADZI LECZENIE ZEZA I ĆWICZENIA WIDZENIA OBUOCZNEGO ¦kDUŻY WYBÓR OPRAW KRAJOWYCH I ZAGRANICZNYCH, WSZYSTKIE RODZAJE SZKIEŁ REALIZACJA RECEPT zą sza m y x* j 98 GŁFŁ nie wypełniła bez reszty trybun — miała okazję zobaczyć popis futbolowej sztuki. Wspaniale bawili się brazylijscy piłkarze, oklaskując na boisku najbardziej udane akcje, potem „kupili" ten Kadra „olimpijska", od lewej, stoją: Tomasz Stefaniszyn, Marceli Strzykalski, Henryk Szczepański, Roman Korynt, Fryderyk Monica, Antoni Nieroba, Henryk Sass, Edward Szymkowiak, Edmund Zientara, trener Jean Prouff, klęczą: Andrzej Sykta, Witold Majewski, Krzysztof Baszkiewicz, Zbigniew Szarzyński, Stanisław Hac norek, Erwin Wilczek, Eugeniusz Faber, Ernest Pol POL - TUN 6:1 (3:1) 155 (+15) Concetto Ło Bello ITA 26.08.1960 piątek 16.00 (17.00) * Rzym Stadio Olimpico (-5000) POL: Edward Szymkowiak — Hubert Pala, Henryk Szczepański, Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Zygmunt Gadecki, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trenerzy — Jean Prouff i Ryszard Koncewicz. TUN: Khalled Loualid — Ahmad Moheddin Sghaier, Taoufik Ben Othman, Abdelmajid Chetali — Mohamed Rahab Meddeb, Nourredine Ben Yahmed — Moncef Cherif, Abdelmajid Naji Salah, Mohamed Larbi Touati, Brahim Kerrit, Ridha Rouatbi (k). Trener Krstić (JUG). • 0:1 Kerrit 3, 1:1 Pol 7, 2:1 Pol 40, 3:1 Pol 42, 4:1 Hachorek 72, 5:1 Pol 78, 6:1 Pol 87. NOTA # czwarty turniej olimpijski zainaugurowany najwyższym polskim zwycięstwem na igrzyskach po pięciu golach Ernesta Pola, pierwszego strzelca aż tylu bramek w kronikach biało-czerwonych. Mecz będący premierą turnieju, a gol rywali — pierwszym na igrzyskach. Pierwsza wygrana Polski w oficjalnym meczu na neutralnej arenie! Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Hachorek (33 i 218), najmłodszy — Gadecki, dokładnie jedenaście lat młodszy od nestora naszego zespołu (22 i 218); przeciętna wieku — 27,64. Zawodnicy sześciu klubów (pięciu z Legii, dwóch z Górnika). Pierwszy występ w Rzymie i we Włoszech (48. miasto i 27. kraj), choć dla obu rywali na neutralnym terenie; Tunezja pierwszym krajem Afryki, z którym spotkała się Polska (27. w kronikach). Rezerwowi — Eugeniusz Faber, Stefan Florenski, Ryszard Grzegorczyk, Engelbert Jarek, Marian Norkowski i Tomasz Stefaniszyn oraz Henryk Grzybowski (jeszcze w kraju). Pierwszy z dwóch meczów arbitra. Chetali w finałach MŚ'78 będzie trenerem Tunezji w grze z Polską. Fotografia kadry olimpijskiej na wkładce. POL - DAN 1:2 (0:1) 156 (+15) Concetto lo Bello ITA 29.08.1960 poniedziałek 21.00 • Livorno Stadio ASC (dziś Stadio Picchi, ~7000) POL: Edward Szymkowiak — Hubert Pala, Henryk Grzybowski, Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Zygmunt Gadecki, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz (oraz nieobecny z powodu niedyspozycji Jean Prouff). DAN: Henry From (k) — Poul Andersen, Hans Christian Nielsen, Poul Jensen — Bent Hansen, Flemming Nielsen — Poul Pedersen, John Danielsen, Harald Nielsen, Henning Enoksen, Jóm S^rensen. Kapitan związkowy Erik Larsen, trener Arne S^rensen. • 0:1 H. Nielsen 17, 1:1 Gadecki 64, 1:2 H. Nielsen 85. NOTA • kolejna premiera — Livomo to 49. miasto oglądające biało-czerwonych, ale bez sukcesu. Siódma porażka, piąta z rzędu, w ósmym meczu z Duńczykami i przegrana nadzieja na olimpijski medal (do półfinałów awansował tylko zwycięzca grupy). Bez debiutów, pożegnanie w oficjalnym meczu dla dwóch graczy, choć obaj — Pala i Hachorek — zagrają jeszcze raz w spotkaniu przeciwko amatorom Argentyny. Najstarszy — Hachorek (33 i 221), najmłodszy — Gadecki (22 i 221); przeciętna wieku — 27,57. Zawodnicy pięciu klubów (sześciu z Legii, dwóch z Górnika). Rezerwowi—Eugeniusz Faber, Stefan Florenski, Ryszard Grzegorczyk, Engelbert Jarek, Marian Norkowski, Tomasz Stefaniszyn i Henryk Szczepański. Drugi i ostatni mecz słynnego arbitra. POL - ARG 0:2 (0:1) IO 16 NO (+156) 01.09.1960 czwartek 20.00 (21.00) • Neapol Stadio San Paolo (+6000) Sulhi Garan TUR POL: Tomasz Stefaniszyn — Hubert Pala, Henryk Grzybowski, Jerzy Wożniak — Marceli Strzykalski, Edmund Zientara (k) — Zygmunt Gadecki, Lucjan Brychczy, Stanisław Hachorek, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trenerzy — Jean Prouff i Ryszard Koncewicz. ARG: Marwell Periotti — Juan Stauskas, Pedro de Ciancio, Hugo Salvador Ginel — Roberto Blanco, Jose Diaz — Alberto Rendo, Hugo Marcos Zarich, Roberto Bonnano, Juan Carlos Oleniak, Raiil Adolfo Perez. Trener ? • 0:1 Oleniak 39, 0:2 Perez 56. NOTA • Argentyna — przeciwnik naszych piłkarzy, drugi z Południowej, a trzeci z Ameryki, choć tylko w nieoficjalnym, już 16. pojedynku tej rangi (trudno więc nazwać rywala 28. partnerem w dziejach oficjalnych gier biało-czerwonych). Neapol stał się miastem nr 50 na liście występów (bez względu na rangę spotkania). Pożegnanie Pali i Hachorka, którzy wcześniej zaliczyli ostatni mecz oficjalny; bez debiutów. Pięciu z 18 graczy olimpijskiej ekipy nie wystąpiło na igrzyskach (Faber, Florenski, Grzegorczyk, Jarek i Norkowski). Najstarszy — w szesnastym kolejnym meczu Hachorek (33 i 224), najmłodszy — Gadecki (22 i 224); przeciętna wieku — 27,85. Zawodnicy czterech klubów (sześciu z Legii, po dwóch z Górnika i Gwardii, „jedynak" z Ruchu). Rezerwowi — Eugeniusz Faber, Stefan Florenski, Ryszard Grzegorczyk, Engelbert Jarek, Marian Norkowski, Henryk Szczepański i Edward Szymkowiak. Pierwszy sędzia z Turcji, ale gra „amatorska" — oficjalna premiera dopiero trzy lata później (mecz nr 179). 99 pomysł także gospodarze, a gdy będący najlepszym graczem polskiej ekipy Edward Szymkowiak po raz kolejny w powietrznej paradzie obronił w akrobatycznym stylu jeszcze jeden z wielu strzałów Pelego — brazylijski artysta podbiegł do bramkarza i serdecznie go uściskał! Niezapomniane sceny. Na igrzyska wyjechał „bułgarski" skład, a występ polskiej ekipy przeszedł bez większego echa. Duet bramkarzy — Szymkowiak i Stefaniszyn, pamiętał jeszcze niepowodzenie olimpijskie sprzed ośmiu lat. Tym razem nie było lepiej — pierwszy mecz biało-czerwonych inaugurował turniej piłkarski, a „premier" było jeszcze kilka. Najcenniejsza z nich to pięć goli Ernesta Pola. W następnej próbie mimo sporej przewagi porażka z Duńczykami, jak zwykle „pechowymi", a potem jeszcze przegrana z amatorami Argentyny. Tłumaczono się kontuzjami — Grzybowski wsadził nogę do gipsu na kilka dni przed turniejem, ale zdążył wydobrzeć na igrzyska i zagrał. W sparingowym meczu, już w Rzymie, kontuzji doznał Stefan Florenski, w ostatniej chwili wciągnięty do ekipy. Na miejscu klasycznemu lewemu obrońcy Hubertowi Pali, kazano grać na... prawej stronie! Występował na tej pozycji po raz pierwszy w życiu! Na dodatek także trener Prouff nie ustrzegł się urazu i trafił do szpitala! Wszystkie złe moce sprzysięgły się przeciwko naszej ekipie, a tak się przez wiele miesięcy starano! A może źle się starano? Sukcesy Polaków w innych dyscyplinach osłodziły niepowodzenia futbolistów. Tak zakończyła się praca ostatniego z zagranicznych trenerów reprezentacji. Jean Prouff pożegnał się z Polską po meczu swych rodaków na Stadionie Dziesięciolecia, w końcu września 1960, po przeszło piętnastu miesiącach pobytu. Gdy odjeżdżał, jedni czapkowali, krzycząc „Merci, monsieur Jean", inni po cichu mówili — chwała Bogu! Najtrafniej wyraził się Tadeusz Foryś: — Niełatwo o ocenę jego pracy z zawodnikami na boisku. Konwencjonalny układ prowadzonych ćwiczeń, ledwie poprawność, bez żadnych rewelacji. Bariera językowa i nieznajomość psychiki naszych zawodników nie ułatwiały mu zadania, podobnie jak system „wiosna-jesień" z przerwą zimową. Myślę, że Prouff więcej nauczył się od nas w Polsce, niż my od Francuza". Niemal bez echa przeszedł ostatni mecz sezonu, tradycyjna przegrana z Węgrami, tym razem na Nepstadionie. Przypomnijmy go tylko z racji debiutu Bernarda Blauta, późniejszego kapitana biało-czerwonych, wówczas jeszcze piłkarza opolskiej Odry, a także pożegnalnego występu prawo-skrzydłowego, Zygmunta Gadeckiego, który nie był już graczem Legii, bo po zakończeniu służby wojskowej na stadionie przy Łazienkowskiej wrócił trzy tygodnie wcześniej do Lechii i na konto gdańskiego klubu zaliczyć wypada ten mecz, o czym do dzisiaj wielu jeszcze nie wie. Następny sezon nie był lepszy, a na stanowisku płatnego kapitana związkowego nadal zatrudniano POL - FRA 2:2 (1:0) 157 (+16) 28.09.1960 środa 16.30 Warszawa Stadion Dziesięciolecia ( + 55000) Żivota Vlajić JUG POL: Stanisław Fołtyn — Henryk Szczepański, Władysław Kawula, Fryderyk Monica — Ryszard Grzegorczyk, Edmund Zientara (k) — Zygmunt Gadecki, Lucjan Brychczy, Marian Norkowski, Ernest Pol, Eugeniusz Faber. Kapitan związkowy Czesław Krug, trenerzy — Jean Prouff i Ryszard Koncewicz. FRA: Jean Taillandier — Jean Wendling, Richard Tylinski, Bruno Rodzik — Henri Biancheri, Renę Ferrier (k) — Yvon Goujon, Joseph Uljaki, Maryan Wisnieski, Roland Guillas, Jean Vincent. Selekcjoner Alexis Thepot, trener Albert Batteuz. • 1:0 Norkowski 43, 2:0 Faber 65, 2:1 Guillas 84, 2:3 Wisnieski 89. NOTA • pierwsze po wojnie, po 21 latach przerwy, spotkanie z Francją — w rewanżu za występ Polaków w 1939 w Paryżu! Trzy debiuty, w tym Grzegorczyka, który wcześniej był w ekipie olimpijskiej we Włoszech; pożegnanie Norkowskiego oraz... trenera Prouffa, który wraz z ekipą rywali odleciał do Francji po piętnastu miesiącach pracy w Polsce. Najstarszy — Zientara (31 i 247), najmłodszy — debiutujący Grzegorczyk (21 lat i 8 dni); przeciętna wieku — 24,87. Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Legii, po dwóch z Wisły i Polonii Bytom). Rezerwowi — Stanisław Hachorek, Roman Lentner, Jan Liberda, Tomasz Stefaniszyn, Marceli Strzykalski i Jerzy Woźniak. HUN - POL 4:1 (2:0) 158 (+16) 13.11.1960 niedziela 14.00 Budapeszt Nepstadion (~ 40 000) Werner Begmann DDR HUN: Gyula Grosics (k?) — Dezsó Novak, Ferenc Sipos, Kalman Sóvari — Erno Solymosi, Gyórgy Borsanyi — Karoly Sandor, Janos Górócs, Florian Albert (63 Dezsó Molnar), Tivadar Monostori, Matę Fenyvesi. Kapitan związkowy Lajos Baroti. POL: Stanisław Fołtyn (40 Tomasz Stefaniszyn) — Henryk Szczepański, Władysław Kawula, Fryderyk Monica (46 Henryk Grzybowski) — Bernard Blaut, Ryszard Grzegorczyk (73 Edmund Zientara) — Zygmunt Gadecki, Lucjan Brychczy (k), Ernest Pol, Jan Liberda, Eugeniusz Faber. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. • 1:0 Monostori 20 głową, 2:0 Monostori 38, 2:1 Pol 50, 3:1 Górócs 65, 4:1 Sandor 70. NOTA • czternasta porażka w piętnastej próbie z Węgrami, ale to jeszcze nie koniec naszej czarnej passy z Madziarami. Debiut Bernarda, starszego z braci Blautów; pożegnalne gry trzech reprezentantów. Najstarszy — Zientara (31 i 293), najmłodszy — debiutant (20 i 315); przeciętna wieku — po raz pierwszy po wojnie poniżej 24 lat, dokładnie — 23,86 (po zmianach 25,65), ale nie najniższa w historii. Kapitanem nr 34 w kronikach — po raz pierwszy „Kici" Brychczy. Zawodnicy aż dziewięciu klubów (czterech z Legii, po dwóch z Wisły i Polonii Bytom). Rezerwowi — Engelbert Jarek i Witold Majewski. Drugi z trzech meczów arbitra. 100 GŁPL Czesława Kruga. Wiosną spory sukces podczas turnieju UEFA w Portugalii odnieśli juniorzy, przegrywając dopiero decydujący mecz o złoty medal z gospodarzami, ale wcześniej doskonale radzili sobie z rówieśnikami — w półfinale pobili Niemców, prowadzonych przez Helmuta Schóna. Kierownikiem „nastolatków" był Wiesław Motoczyński, któremu ten sukces pomoże awansować do grona selekcjonerów, choć już bez liczących się osiągnięć. Ekipa narodowa wybrana przez selekcjonera Kruga i prowadzona przez trenera Koncewicza, przygotowywana była do eliminacji MŚ'62. Los przydzielił Jugosławię, a w przypadku zwycięstwa w „dwumeczu" —już znacznie łatwiejszego rywala, triumfatora rozgrywek strefy azjatyckiej. Zapowiadało się dobrze, bo w maju 1961 nasi piłkarze po bardzo dobrej grze pokonali ekipę ZSRR, aktualnego mistrza Europy, triumfatora premierowej edycji Pucharu Narodów w 1960. Na Stadionie Dziesięciolecia w tym interesującym spotkaniu pokazała się trójka debiutantów i każdy z nich inaczej zapisał się w pamięci. Na stoperze po raz pierwszy wystąpił Stanisław Oślizlo i od tej pory przez dziesięć lat stanowić będzie niezmiennie centralną postać defensywy biało-czerwonych. W ataku od początku meczu grał maleńki Kazimierz Polok, jeden z najniższych reprezentantów w historii. Ten filigranowy skrzydłowy został sfaulowa-ny w trakcie jednej z licznych dynamicznych akcji i węgierski sędzia przyznał nam „jedenastkę" — z karnego Ernest Pol pokonał Lwa Jaszina i ten moment zdecydował o naszym sukcesie. W akcji Poloka brał udział trzeci z nowicjuszy, Erwin Henryk „Burza" Szczepański, z prawej, w walce z Walentinem Iwanowem i tym razem nie dał się ograć Jan Kowalski stoczył wiele bezpardonowych pojedynków z Walentinem Bubukincm i nie pozwolił się zaskoczyć POL - ZSR 1:0 (0:0) 159 (+16) 21.05.1961 niedziela 17.30 Warszawa Stadion Dziesięciolecia (~7S000) Vilmos Kosztner HUN POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański, Stanisław Oślizlo, Jerzy Woźniak — Jan Kowalski, Edmund Zientara (k) — Kazimierz Polok, Engelbert Jarek (65 Erwin Wilczek), Lucjan Brychczy, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. ZSR: Lew Jaszin — Aleksandr Medakin, Igor Netto (k), Giwi Czocheli — Walerij Woronin, Nikołaj Manoszin — Sława Metreweli, Walentin Iwanow, Walerij Łobanowski (60 Gienadij Kraśnicki), Walentin Bubukin, Michaił Meschi. Trener Gawrił Kaczalin. • 1:0 Pol 73 kamy. NOTA • piąta gra z ZSRR, pierwsza w Warszawie i jak poprzednia w Polsce — zwycięska, nagrodzona chóralnym „Sto lat"! Debiuty trzech graczy; bez pożegnań. Najstarszy — Zientara (32 i 116), najmłodszy — debiutujący Wilczek (20 i 213); przeciętna — 26,77 (po zmianie 26,25). Zawodnicy pięciu klubów (pięciu z Górnika, trzech z Legii i dwóch z Odry, a w jej barwach po raz pierwszy w reprezentacji Szczepański). Rezerwowi — Ryszard Grzegorczyk, Władysław Kawula, Ryszard Krzyżanowski, Eugeniusz Lerch, Jan Liberda i Marian Wilczyński. Fotografia zespołu na wkładce. 101 JUG - POL 2:1 (1:0) 160 (+16) 04.06.1961 niedziela 17.00(18.00) Belgrad stadion JNA (~ 30 000) Demostene Stathatos GRE JUG: Milutin Sośkić — Vladimir Durković, Branko Zebec (k), Fahrudin Jusufi — Tomislav Kaloperović, Żeljko Peruśić — Velibor Veselinović, Milan Galić, Żeljko Matuś, Bora Kostić, Tomislav Knez. Selekcjonerzy — Dragomir Nikolić, Aleksandar Tirnanić i Ljubomir Lovrić, trener Milovan ćirić. POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański, Stanisław Oślizło, Władysław Kawula — Jan Kowalski, Edmund Zientara (k) — Kazimierz Polok, Lucjan Brychczy, Erwin Wilczek, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. • 1:0 Kaloperović 42 karny, 2:0 Kostić 49, 2:1 Brychczy 65. NOTA • trzecia z rzędu porażka z Jugosławią, na dodatek w premierze eliminacji MŚ'62 — piątej próbie Polaków w światowej rywalizacji. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Zientara (32 i 130), najmłodszy — Wilczek (20 i 227); przeciętna wieku — 25,89. Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Górnika, dwóch z Legii). Rezerwowi — Stanisław Fołtyn, Ryszard Grzegorczyk, Engelbert Jarek, Ryszard Krzyżanowski i Jan Liberda. Pierwszy mecz pod batutą Greka. *WM Od lewej: Kazimierz Polok, Lucjan Brychczy, Erwin Wilczek, Jan Kowalski, Roman Lentner, Ernest Pol, Henryk Szczepański, Władysław Kawula, Stanisław Oślizło, Edward Szymkowiak, Edmund Zientara (kapitan), trójka arbitrów — w środku Demostene Stathatos, a na pierwszym planie Jugosłowianie POL-JUG 1:1 (1:1) 161 (+16) 25.06.1961 niedziela 18.30 Chorzów Stadion Śląski: (- 100000) Vaclav Korelus CZE POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański, Stanisław Oślizło, Jerzy Woźniak — Jan Kowalski, Edmund Zientara (k) — Edward Jankowski, Lucjan Brychczy, Jan Schmidt, Jan Liberda, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. JUG: Milutin Sośkić — Vladimir Durković (k), Vladimir Marković, Fahrudin Jusufi — Żeljko Peruśić, Velibor Vasović — Andreja Anković, Żeljko Matuś, Muhamed Mujić, Milan Galić, Bora Kostić. Selekcjonerzy — Dragomir Nikolić, Aleksandar Tirnanić i Ljubomir Lovrić, trener Milovan Cirić. • 0:1 Galić (45 sekunda), 1:1 Schmidt 29. NOTA # piętnasta gra z Jugosławią i szósta bez zwycięstwa, które po raz ostatni w meczu z ,,plavimi" świętowano w... 1937! Wówczas pomogło ono w awansie do finałów MŚ'38 — teraz remis oznaczał wyeliminowanie biało-czerwonych. Zadecydował gol rywali w 45 sekundzie — odpowiedź debiutującego Jana Schmidta, starszego z braci — reprezentantów, dla którego był to jedyny występ w narodowych barwach, tylko uchroniła przed porażką. Pożegnanie także dla kapitana — Zientary, najstarszego w tym dniu (32 i 151), w 10 lat i 238 dni po debiucie. Najmłodszy — Lentner (23 i 192); przeciętna wieku — 26,98. Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Legii, dwóch z Górnika). Rezerwowi — Stanisław Fołtyn, Ryszard Grzegorczyk, Władysław Kawula, Ernest Pol i Andrzej Sykta. Pierwszy z dwóch meczów arbitra. . 102 Gn.PL Wilczek, który kilka minut wcześniej wszedł na boisko w miejsce opolanina Engelberta Jarka... Dziwne spotkanie, bo nie do końca opisane w reporterskich relacjach. Prasie nie wypadało już nadmiernie radować się z wygranej z „zaprzyjaźnionym" rywalem, a więc opisy są chłodne, suche, pozbawione obrazu prawdziwej atmosfery. A przecież na wypełnionym prawie w komplecie stadionie rozegrana została bezpardonowa batalia, w której nie brakowało dramatycznych momentów. Ot, choćby ten, gdy Gienadij Kraśnicki, od kilkunastu minut zastępujący Walerija Łobanowskiego, późniejszego trenera zespołu radzieckiego, sfaulował naszego bramkarza. Na pomoc leżącemu bez ruchu Edwardowi Szymkowiakowi na murawę wjechała karetka pogoto- POL - GER 0:2 (0:1) 162 (+16) 08.10.1961 niedziela 17.05 Warszawa Stadion Wojska Polskiego (~25000) Karol Galba CZE POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański, Stanisław Oślizło, Jerzy Woźniak — Marceli Strzykalski, Ryszard Grzegorczyk — Erwin Wilczek, Lucjan Brychczy, Ernest Pol (k), Jan Liberda (70 Jerzy Musiałek), Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. GER: Hans Tilkowski — Hans Nowak, Ferdinand Wenauer, Herbert Erhardt (k) — Willi Schulz, Willi Giesemann — Werner Olk (46 Richard Kress), Gunter Herrmann, Uwe Seeler, Helmut Haller, Albert Briills. Trener Josef Herberger. • 0:1 Briills 19, 0:2 Haller 65. NOTA • pierwszy powojenny występ Niemiec (pod nazwą RFN) w oficjalnym meczu w Warszawie, po ćwierćwiecz-nej przerwie. Siódma gra obu rywali, znów bez naszego sukcesu. Debiut Musiałka, pożegnanie Strzykalskiego. Najstarszy — żegnany właśnie „Marcel" (30 i 231), najmłodszy — debiutant (18 i 359); przeciętna wieku — 26,26 (po zmianie 25,65). Zawodnicy czterech klubów (pięciu z Górnika, trzech z Legii i bytomskiej Polonii, „jedynak" z Odry). Pol jedyny raz w swej karierze formalnym przywódcą reprezentacji w roli kapitana. Rezerwowi — Stanisław Fołtyn, Władysław Kawula, Kazimierz Polok, Piotr Suski i Andrzej Sykta. Drugi i ostatni mecz słowackiego arbitra. Od prawej: Lucjan Brychczy, Jan Liberda, Erwin Wilczek, Ryszard Grzegorczyk, Roman Lentner, Marceli Strzykalski, Henryk Szczepański, Jerzy Woźniak, Stanisław Oślizło, Edward Szymkowiak, Ernest Pol (kapitan), sędziowie —Janusz Marcinkowski, Karol Galba i „Beno" Brettstein, Herbert Erhardt, Hans Tilkowski, Ferdinand Wenauer, Willi Schultz, (x), Helmut Haller; drugi od prawej Uwe Seeler 103 wia i ten incydent wywołał takie wrzenie na trybunach, iż groziło ono wręcz nieobliczalnymi konsekwencjami. Publiczność skandowała wrogie dla gości i ich kraju okrzyki, na bieżnię padały butelki... Wszystko to w obecności naszych władz i obcego ambasadora, na żywo transmitowane przez telewizje obu krajów. Waleczna postawa w tym trudnym meczu rodziła uzasadnione nadzieje i częściowo znalazło to potwierdzenie w następnym spotkaniu, o znacznie wyższą stawkę. W Belgradzie zagrała niemal ta sama ekipa, a Erwin Wilczek już od pierwszego gwizdka — tylko na lewej obronie za kontuzjowanego Woźniaka wystąpił krakowianin Władysław Kawula. Nie zmartwiła zbytnio trzecia z rzędu porażka z „plavimi", bo strata jednej bramki, po równorzędnym boju pozwalała marzyć o wyższej wygranej w rewanżu. Zdawało się, że jest szansa awansu do finałów MŚ'62. Na Stadionie Śląskim straciliśmy jednak bramkę już Gol Romana Lentnera (11), z prawej Peter Kalinkę, z lewej Werner Heine, w głębi Norbert Gajda, podczas meczu z NRD na wrocławskim Stadionie Olimpijskim POL - DDR 3:1 (0:0) 163 (+16) 22.10.1961 niedziela 12.00 Wrocław Stadion Olimpijski ( + 30 000) Andor Dorogi HUN POL: Stanisław Fołtyn — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Jerzy Wożniak — Piotr Suski, Ryszard Grzegorczyk — Erwin Wilczek, Lucjan Brychczy, Norbert Gajda, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. DDR: Karl-Heinz Spickenagel — Peter Kalinkę (46? Gunter Kubisch), Werner Heine, Siegfried Woitzat — Herbert Maschke, Manfred Kaiser — Rainer Nachtigall (60 Helmut Muller), Dieter Erler, Peter Ducke, Gunter Schróter (k), Werner Drews. Trener Karoly Soos (HUN). * 1:0 Lentner 70, 1:1 Erler 75, 2:1 Pol 83 kamy, 3:1 Pol 90. NOTA • kolejny mecz z niemiecką drużyną, tym razem tą „demokratyczną"; trzeci raz w Polsce i po raz trzeci na innym stadionie; po raz trzeci z sześciu w kronikach — zwycięski. Debiut dwóch piłkarzy; bez pożegnań. Najstarszy — Pol (28 i 353), najmłodszy — debiutujący Suski (19 i 115); przeciętna wieku — 25,11. Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Legii, dwóch z Odry). Po raz pierwszy kapitanem „Burza" Szczepański, który będzie pełnił tę honorową funkcję w każdej grze już do końca kariery (aż w 24 meczach, jako nr 36 w kronikach). Pol dogonił Cieślika na liście snajperów (obaj mają po 27 trafień). Rezerwowi — Jerzy Jóźwiak, Władysław Kawula, Jan Schmidt, Edward Szymkowiak i Edmund Zientara. Trzeci i ostatni mecz arbitra. Od lewej: Lucjan Brychczy, Erwin Wilczek, Ryszard Grzegor- czyk, Roman Lentner, Norbert Gajda, Piotr Suski, Jerzy Woźniak, Ernest Pol, Stanisław Oślizło, Stanisław Fołtyn, Henryk Szczepański (kapitan) 104 OA po niespełna minucie! Wystarczyła pierwsza akcja gości od środka pola, dwa-trzy podania i Milanowi Galiciowi udał się znakomity strzał. Od pierwszego gwizdka arbitra minęło nie więcej niż 45 sekund. Huczące trybuny umilkły niczym rażone piorunem. „Plavi" odzyskali wiarę, a nasz zespół, choć przed upływem pół godziny doprowadził do remisu, nie potrafił zapewnić sobie zwycięstwa. Nasi rywale nie mieli potem kłopotów, aby znaleźć się w Chile — bez trudu uporali się z Koreańczykami. Wyrównujący gol był dziełem niezwykle utalentowanego napastnika — Jana Schmidta. Po raz pierwszy powołany do kadry, wyszedł do gry w podstawowym składzie i spisał się doskonale, ale na premierowym występie w zespole biało-czerwonych praktycznie zakończył karierę. Kilka tygodni później okazało się, że dolegliwości w pracy serca, nie do końca rozpoznane przez lekarzy, uniemożliwiają uprawianie sportu i jesienią, w wieku 24 lat, napastnik Ruchu definitywnie zakończył karierę. Jego młodszy brat, Zygmunt, też zagra w narodowym zespole, ale jako piłkarz Katowic. Jesienią goszczono ekipę RFN pod wodzą Her-bergera i liczono na dobry wynik. Zdawało się, że nasz zespół, mimo niepowodzenia w grze o finały MS, jest na tyle silny, że potrafi nawiązać wyrównaną walkę z Niemcami, a może nawet — po raz pierwszy w historii — wygrać. Rywale znaleźli jednak sposób na naszą drużynę, pokazali bardzo konsekwentną grę w obronie, agresywne krycie, wymagające olbrzymich sił, rozbijając próby ataków daleko od własnej bramki. „Goście nie pozwolili nam rozwinąć skrzydeł" — obrazowo ocenił prasowy komentator. A przecież w drużynie Kruga i Koncewicza niemal każdy, według naszych ocen, to gracz o co najmniej dobrej technice, w większości sporym doświadczeniu, a ambicji też nikomu nie brakowało. Jednak suma indywidualnych zalet piłkarzy nie zawsze Emocje na ławce rezerwowych, od prawej —Erwin Wilczek, Kazimierz Polok, Władysław Kawula, Stanisław Fołtyn i naj solidni ej opatulony... masażysta W kopnym śniegu zmierza Eugeniusz Faber, z lewej, pod duńską bramkę na Stadionie Śląskim; z prawej Bent Hansen decyduje o wartości zespołu — pod tym względem jako całość Polacy ustępowali Niemcom, przypominając dotkliwie futbolowy kanon. „Sepp" Herberger i tym razem wykazał najwyższą klasę jako futbolowy strateg, a ostatnia wizyta w Polsce w roli opiekuna niemieckiej reprezentacji dała mu zasłużone zwycięstwo. W tym spotkaniu jedyny raz w trakcie wieloletniej kariery reprezentacyjnej kapitanem biało-czerwonym był Ernest Pol, a jedynym debiutantem — jego klubowy partner, Jerzy Musiałek. Co nie udało się w meczu z „zachodnimi", przyszło w pojedynku ze „wschodnimi" Niemcami. Dwa tygodnie po porażce z RFN za przegraną zapłacili nam piłkarze NRD i w efekcie w tym „niemieckim" dwumeczu uzyskaliśmy... remis! Decydujące bramki padły dopiero w ostatnich minutach, choć od pierwszego gwizdka dominowali Polacy. W tej grze Henryk Szczepański po raz pierwszy zagrał jako kapitan biało-czerwonych i już do końca swej kariery nikomu nie odda honorowej i zaszczytnej funkcji. Na zakończenie sezonu mecz z Danią, pamiętny z kilku powodów. W ekipie gości rej wodził Ebbe Schwartz, pierwszy prezydent założonej w 1954 Europejskiej Unii Piłkarskiej. Wypada odnotować ten fakt, gdyż nigdy wcześniej nie gościł w naszym kraju szef międzynarodowej organizacji futbolowej, ani UEFA, ani FIFA. Miał on okazję oglądać niezwykły mecz — po- 105 mińmy wysoką przegraną jego rodaków, najwyższą w kronikach polsko-duńskich zmagań. Wraz z niespełna dziesięcioma tysiącami widzów uczestniczył w widowisku, jakiego z pewnością jeszcze nie znał. Mecz, mimo rozpaczliwych starań organizatorów, rozgrywano na pokrytej grubą warstwą śniegu płycie Stadionu Śląskiego. Niespodziewany atak zimy już na początku listopada, połączony z gwałtownymi opadami śniegu, groził odwołaniem spotkania. Goście zachowali się po rycersku, przyjmując na wiarę, że i dla Polaków kopanie piłki na śnieżnym kobiercu nie jest codziennym zajęciem, a więc szanse obu stron będą równe. Nie były — nasz zespól znakomicie ożywiał zmarzniętych widzów, niemal w równych odstępach czasu zdobywając aż pięć goli! Ten ostatni niczym tradycyjny „strze-mienny", równo z ostatnim gwizdkiem arbitra pozwolił publiczności w doskonałych humorach wrócić do domów. Bohaterem dnia był Ernest Pol, nie tylko dzięki hat-trickowi, który dał mu samodzielne prowadzenie na liście najlepszych snajperów biało-czerwonych. Na śniegu czuł się wręcz doskonale! Nikogo nie dziwiło, że w tych trudnych warunkach obaj bramkarze zagrali w rękawiczkach, ale Edward Szymkowiak zakładał je na dłonie już od wielu miesięcy! Pierwszy w Polsce przejął zwyczaj, który podobno wcześniej stosowali bramkarze radzieccy. Niebawem inni polscy goalkeeperzy pójdą jego śladem. W ostatnim meczu sezonu'61 zagrało aż ośmiu zawodników z grona jedenastu, jacy wystąpili w pierwszej grze tego roku. Mogłoby to świadczyć o konsolidacji składu, konsekwencji i fachowości selekcjonersko-trenerskiego duetu. Ba, gdyby jeszcze udało się zdobyć awans do światowej elity! Ten żal za straconą szansą wrócił wiosną 1962, gdy polski zespół odniósł trzy spektakularne zwycięstwa, wyraźnie podnoszące na duchu sympatyków POL - DAN 5:0 (2:0) 164 (+16) 05.11.1961 niedziela 12.00 Chorzów Stadion Śląski (- 10000) Żivko Bajić JUG POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Jerzy Woźniak — Jan Kowalski, Piotr Suski — Eugeniusz Faber, Lucjan Brychczy, Norbert Gajda, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz (współpraca Edward Cebula). DAN: Erik Gaardhóje — Gert Hansen, John Madsen, Poul Jensen (k) — Bent Hansen, Egon Jensen — Jórgen Hansen, John Danielsen, Henning Enoksen, Jórn S/8rensen, Egon Rasmussen. Trener Arne S^ńrensen. • 1:0 Pol 21 głową, 2:0 Gajda 40, 3:0 Pol 48, 4:0 Gajda 75, 5:0 Pol 90 kamy. NOTA # niezwykły mecz — w niecodziennych warunkach, na boisku pokrytym kopnym śniegiem; wygrana aż 5:0 z rywalem, który w ośmiu poprzednich spotkaniach zwyciężał siedmiokrotnie, a także pokonał najboleśniej w historii biało-czerwonych (8.0 w 1948). Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Szymkowiak (29 i 237), najmłodszy — Suski (19 i 129); przeciętna wieku — 25,92. Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Górnika, dwóch z Legii i Odry). Pol dzięki hat-trickowi jako pierwszy osiągnął granicę 30. goli dla reprezentacji i objął samodzielny prymat (Cieślik — 27). Przy okazji — pierwsza w kronikach wizyta szefa międzynarodowej organizacji piłkarskiej — w ekipie rywali był Ebbe Schwartz, pierwszy prezydent UEFA. Rezerwowi — Stanisław Fołtyn, Ryszard Grzegorczyk, Władysław Kawula i Erwin Wilczek. Od lewej: Eugeniusz Faber, Lucjan Brychczy, Erwin Wilczek, Jan Kowalski, Roman Lentner, Norbert Gajda, Ernest Pol, Jerzy Woźniak, Stanisław Oślizło, Edward Szymkowiak, Henryk Szczepański (kapitan) i sędziowie — Trojan Ivanovski, Żiyko Bajić i Konstantin Żeće vić 106 G&JL biało-czerwonych. Już w kwietniu udało się zorganizować atrakcyjny wyjazd na dwa mecze — do Francji i Maroka. Na paryskim Parć des Princes, który niczym nie przypominał dzisiejszej areny, choć zachowała ona tradycyjną nazwę, Polska pokonała gospodarzy z pewnością fightera najwyższej klasy. „Trójkolorowi" nie mieli w tym czasie najwyższych notowań, podobnie jak nasi piłkarze przegrali rywalizację o awans do finałów MS, ale sukces nad Sekwaną nie mógł przejść bez echa. Nasz zespół zaprezentował pewność siebie, znakomitą skuteczność i bojowość aż do końca. Miłym wspomnieniem są gratulacje, jakie po spotkaniu przekazał zwycięzcom słynny Kopa — Raymond Kopaszewski, kapitan francuskiej drużyny, syn Polaków osiadłych w północnej Francji. Jeden z najlepszych na świecie graczy tej epoki, mający na koncie sukcesy w barwach reprezentacji i drużyn klubowych, z madryckim Realem na czele, był zaskoczony postawą naszej drużyny. „To dobrzy piłkarze, mają przed sobą przyszłość" — zapewniał, a po efektownym paryskim występie nie było w tym stwierdzeniu przesady. Cztery dni później biało-czerwoni zdobyli kolejny kontynent — po Europie, a potem Azji, zagrali w Afryce. Maroko nie było pierwszym afrykańskim rywalem w kronikach, ale wygrana w Casablance cieszyła. Scenariusz jak w Paryżu — prowadzenie gospodarzy, ale potem trzy gole Polaków, a trzeci w obu grach dziełem „Kiciego", czyli Lucjana Brychczego. Te dwa wyjazdowe zwycięstwa odniosła kadra dobrze już znana kibicom, choć zadebiutowali w reprezentacji dwaj nowi bramkarze i obaj zyskają w przyszłości wiele zasłużonych pochwał. Opolanin Konrad Kornek ma najlepszy bilans skuteczności wśród bramkarzy, występujących w reprezentacji co najmniej w trzech spotkaniach, zaś Hubert Kostka, rodem z okolic Raciborza, zawodnik zabrzańskiego Górnika, zmienił Kornka w drugim FRA - POL 1:3 (1:2) 165 (+16) 11.04.1962 wtorek 20.30 (21.30) Paryż stadion Parć des Princes ( + 20000) Piętro Bonetto ITA FRA: Pierre Bernard — Jean Wendling, Alain Comu, Bruno Rodzik — Robert Herbin, Renę Ferrier — Hector de Bourgoing, Casimir Koza (26 Roland Guillas), Raymond Kopaszewski (k), Theo Szkudlapski, Angel Rambert. Selekcjoner Georges Verriest, trener Albert Batteux. POL: Konrad Kornek — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Jerzy Woźniak — Jan Kowalski, Ryszard Grzegorczyk — Eugeniusz Faber, Lucjan Brychczy, Norbert Gajda, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz (współpraca Augustyn Dziwisz). • 1:0 de Bourgoing 25, 1:1 Pol 33, 1:2 Lentner 43, 1:3 Brychczy 77. NOTA • czwarta wizyta biało-czerwonych we Francji, ale dopiero drugi pojedynek z gospodarzami, znów w „Parku Książąt", ale tym razem wygrany. Debiutant w bramce; bez pożegnań. Najstarszy — Pol (29 i 159), najmłodszy — Grzegorczyk (22 i 203); przeciętna wieku — 26,15. Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Odry, dwóch z Legii). Rezerwowi — Engelbert Jarek, Władysław Kawula, Hubert Kostka, Piotr Suski i Erwin Wilczek. Od lewej: Henryk Szczepański (kapitan), Konrad Kornek, Stanisław Oślizło, Ernest Pol, Norbert Gajda, Jerzy Woźniak, Roman Lentner, Jan Kowalski, Ryszard Grzegorczyk, Lucjan Brychczy, Eugeniusz Faber 107 spotkaniu, zaliczając debiut daleko od kraju i bez straty bramki. Wraz z Edwardem Szymkowiakiem przez kilka lat rywalizować będą o miejsce w narodowym zespole, a Kostka zakończy występy w kadrze dziesięć lat po debiucie, sięgając po złoty medal olimpijski! Dobre recenzje po atrakcyjnej wyprawie znalazły potwierdzenie już w maju, gdy w Warszawie Polska pokonała zespół „czerwonych diabłów", jak w owym czasie mówiono o reprezentacji Belgii. Do bramki wrócił Szymkowiak, w pomocy za Kowalskiego zagrał Nieroba, reszta pozostała bez zmian. Zdawało się, że pokonanie Belgii, choć jak Polska i Francja wyeliminowanej z finałów MS, potwierdza rosnącą klasę naszej drużyny. Gromkim „sto lat" nagrodziła warszawska widownia tę wygraną, ważną bardziej z psychologicznych, niż sportowych przesłanek. Niechlujny opisywacz dziejów naszej reprezentacji po latach stwierdzi, że „wygraliśmy z niepokona- MAR-POL 1:3 (1:0) 166 (+16) 15.04.1962 niedziela 18.00 (? 20.00) Casablanca Stade Marcel Cerdan (~ 15000) Igino Rigato ITA MAR: Ahmed Laghrissi/Labied — Labri Ben Belaid, Amar Sidfine, ? Ididi — Mohamed Tibari, Hamid Bahij — Mohamed Lamari, Abderrahmane Mahjoub, Mohamed ben Albdelkader, Abdelkader Mokhtatif (~ 60? Mokhtar Jenane), Ali Ben Dayane. Selekcjoner Ahmed Antitif, trener Mohamed Massoun. POL: Konrad Kornek (78 Hubert Kostka)—Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Jerzy Wożniak—Jan Kowalski, Ryszard Grzegorczyk — Eugeniusz Faber, Lucjan Brychczy, Norbert Gajda, Engelbert Jarek (~ 55 Erwin Wilczek), Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz (współpraca Augustyn Dziwisz). • 1:0 Mohamed 8, 1:1 Jarek 49, 1:2 Wilczek 74, 1:3 Brychczy 81. NOTA • historyczna, bo pierwsza — a przy tym zwycięska — gra w Afryce! Maroko drugim rywalem na tym kontynencie, a 28. w oficjalnych meczach; Casablanca — 51. miastem. Druga kolejna wygrana w meczu wyjazdowym, co zdarzyło się po raz drugi w kronikach (wcześniej w 1932). Jedyny debiutant w bramce; jeden żegnający się z kadrą. Najstarszy — Wożniak (29 i 109), najmłodszy — Wilczek (21 i 177); przeciętna wieku — 25,93 (po zmianach 25,28). Zawodnicy pięciu klubów (pięciu z Górnika, czterech z Odry, dwóch z Legii). Mecz na arenie, której patronuje słynny francuski pięściarz! Rezerwowi — Władysław Kawula, Ernest Pol i Piotr Suski. Lucjan Brychczy, z lewej, po raz drugi zwycięża belgijskiego bramkarza, Jeana Nicolaya; w głębi Ernest Pol, Emile Lejeune, Martin Lippens i Yves Barć T Powrót zdobywców Paryża i... Casablanki! Zwycięska ekipa na warszawskim Okęciu, od lewej: Henryk Szczepański, Eugeniusz Faber, Ryszard Grzegorczyk, Norbert Gajda, Ernest Pol, Lucjan Brychczy, Roman Lentner, Engelbert Jarek, Erwin Wilczek (zasłonięty), ?, ?, Jerzy Woźniak, Władysław Kawula, Jan Kowalski, trener Augustyn Dziwisz (zasłonięty) POL - BEL 2:0 (1:0) 167(+16) 23.05.1962 środa 17.30 Warszawa Stadion Dziesięciolecia (~65000) Lajos Honrath HUN POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Jerzy Wożniak— Antoni Nieroba, Ryszard Grzegorczyk — Eugeniusz Faber, Lucjan Brychczy, Norbert Gajda, Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz (współpraca Tadeusz Foryś). BEL: Jean Nicolay — Yves Barę, Emile Lejeune, Guillaume Raskin—Pierre Hanon, Martin Lippens — Jozef Jurion (k), Paul van Himst, Jacąues Stockman (43 Leon Ritzen), Paul Vanderberg, Wilfried Puis. Selekcjoner Constant van den Stock, trener Arthur Ceuleers. • 1:0 Lentner 7, 2:0 Brychczy 72. NOTA • po 23 latach odnowienie kontaktu z Belgami i ich druga wizyta w naszej stolicy; pierwsza wygrana Polski przed własną publicznością w trzeciej próbie nad Wisłą. Piąte kolejne zwycięstwo Polski w oficjalnym meczu — wyrównany rekord z 1932. Bez debiutów; pożegnanie Woźniaka. Najstarszy — Szymkowiak (30 i 71), najmłodszy — Grzegorczyk (22 i 245); przeciętna wieku — 26,54. Zawodnicy pięciu klubów (trzech z Górnika, a z pozostałych po dwóch). Rezerwowi — Paweł Hajnisz, Władysław Kawula, Henryk Stroniarz, Zygfryd Szołtysik i Erwin Wilczek. 108 GSJ* ną od blisko dwóch lat Belgią", ale „diabły" akurat w tym okresie nie były groźne dla nikogo z poważnych konkurentów. Zapowiadała się wspaniała jesień, ale w sześciu grach aż pięciokrotnie nasz zespół schodził z pola pokonany! Nie spodziewano się tego w najczarniejszych snach, tym bardziej, że rekompensatą za przegrane eliminacje w mistrzostwach świata miał być w oczekiwaniach optymistów awans do następnej rundy w rywalizacji drugiej edycji Pucharu Narodów. Co się stało? Na to pytanie nikt do końca i sensownie nie potrafił odpowiedzieć. Gdy przegraliśmy z Węgrami nie robiono tragedii, bo dziewiąta z rzędu, a piętnasta wśród szesnastu spotkań w historii porażka, nie była wielkim zaskoczeniem. Mówiono, że Madziarzy mają „tajemny sposób", ale przecież zmieniały się pokolenia, a oni ciągle okazywali się lepsi. W przeddzień meczu pierwszych reprezentacji, w Zielonej Górze zmierzyli się juniorzy — poszło im lepiej, bo nie przegrali. Ba, piętnastoletni Włodzimierz Lubański z małego Gliwickiego KS uzyskał po przerwie prowadzenie, choć nie był to jego debiut. W ostatnich sekundach goście po strzale Sandora Zambo uchronili się przed porażką. Te nazwiska nikomu jeszcze nic nie mówiły, ale wkrótce w obu krajach będą głośne. Nie rozpaczano też, gdy w Sofii ulegliśmy po ciężkim boju Bułgarii, finaliście MŚ w Chile. POL - HUN 0:2 (0:2) 168 (+16) 02.09.1962 niedziela 17.00 Poznań stadion Warty (~ 58 000) Iwan N. Łukianow ZSR POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Władysław Kawula — Antoni Nieroba, Ryszard Grzegorczyk — Eugeniusz Faber (81 Józef Gałeczka), Lucjan Brychczy, Jerzy Musiałek (46 Norbert Gajda), Ernest Pol, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. HUN: Antal Szentmihalyi — Sandor Matrai, Kalman Meszóly, Laszló Sarosi — Emo Solymosi, Ferenc Sipos (75 Istvan Nagy) — Gyula Rakosi (80 Tivadar Monostori), Janos Górócs, Ferenc Machos, Lajos Tichy (k), Matę Fenyvesi. Kapitan związkowy Lajos Baroti. • 0:1 Tichy 11 kamy, 0:2 Górócs 39. NOTA • dziewiąta kolejna, a piętnasta w 16. grach porażka z Węgrami — ostatnia w niezwykłej serii. Powrót reprezentacji do Poznania po... 31 latach przerwy (w 1931 grano tu z Jugosławią), ale już na inne boisko. Debiut Gałeczki; bez pożegnań. Najstarszy Szymkowiak (30 i 173), najmłodszy — Musiałek (19 i 323); przeciętna wieku — 25,61 (po zmianach 25,67). Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Górnika, po dwóch z Ruchu, Odry i Polonii Bytom). Rezerwowi — Jan Kowalski, Fryderyk Monica i Marian Wilczyński. Od lewej: Henryk Szczepański (kapitan), Edward Szymkowiak, Władysław Kawula, Stanisław Oślizło, Jerzy Musiałek, Ernest Pol, Antoni Nieroba, Roman Lentner, Ryszard Grzegorczyk, Lucjan Brychczy, Eugeniusz Faber 109 Znacznie ważniejszym miał być pojedynek o punkty w nieoficjalnych jeszcze mistrzostwach Europy. Do Chorzowa przyjechali Irlandczycy, tym razem z północy, pod wodzą jednej z legend brytyjskiego futbolu. Rozgrywający „Danny" Blanchflower przez lata rządził zespołem narodowym, wokół niego skupiały się wszystkie akcje, tworząc bardzo solidną, choć jeszcze daleką od głośnych sukcesów drużynę. „Takiego przeciwnika nam potrzeba" — zapewniał selekcjoner. A trener Ryszard Koncewicz, bodaj po raz pierwszy tak wyraźnie, ustawił biało-czerwonych zgodnie z duchem czasów, przyjmując jeden z wariantów „brasiliany" — czwórka obrońców i napastników, a w środku nominalna para rozgrywających. Nie przyniosło to powodzenia. Tak jak po meczu z Belgią podkreślano taktyczną mądrość naszych piłkarzy oraz doskonałość planu gry, konsekwencję i dojrzałość, tak po przegranej z Irlandczykami nie skąpiono złośliwych epitetów. Atakowano w prasowych komentarzach selekcjonera, trenera i zawodników, ale więcej w nich było kibicowskiego żalu za przegraną szansą w rozgrywkach pucharowych, niż konkretnych zarzutów i wskazania źródeł niepowodzenia. Ten, za przeproszeniem „kibicowski" punkt widzenia towarzyszy reprezentacji niemal przez całą historię, co z wielu powodów wydaje się usprawiedliwione. Dziennikarz też człowiek, a więc i kibic narodowej jedenastki, ale chciałoby się, aby szkoleniowe mądrości pisane były przed, a nie po meczu. Banałem jest zaś przypominanie, że Polak zwykle mądryjest dopiero po szkodzie... Dzień po meczu w Chorzowie biało-czerwoni rozegrali kolejny oficjalny mecz, jedyny raz tej jesieni nie przegrywając walki. Nie, nie ma w tym stwierdzeniu omyłki! PZPN, wywiązując się z umowy z marokańską federacją, podpisał kontrakt na oficjalne spotkanie, ale przeciwko afrykańskiemu rywalowi wystawił zespół, jak mówiono — „olimpijski". Na stadionie przy Łazienkowskiej „dublerzy" też nie wzbudzili zachwytu. Najstarszy w naszych szeregach — Fryderyk Mo-nica nie miał jeszcze 25 lat, a średnia wieku zespołu ledwie przekroczyła 22 lata. Jest to prawdziwym ewenementem w kronikach narodowej drużyny! Dziwne, ale nikt z autorów kronikarskich opra- cowań nie podważył oficjalnego charakteru tego spotkania, choć przecież bez dyskusji reprezentowała nas ani druga, czy równorzędna pierwszej drużyna, ale „tylko młodzieżówka"! Gdy przyjdzie analizować mecze z Japonią w latach osiemdziesiątych, gdy Polskę też reprezentowała młodzieżowa ekipa Obrębskiego — wielu będzie miało wątpliwości. Stosowne jest pytanie — czym różnił się mecz z Marokiem od spotkań przeciwko Japonii?! Dosłownie niczym! Dla oficjalnego charakteru spotkania meczu międzypaństwowego liczy się wyłącznie przedmeczowa umowa obu związków, a w konsekwencji wymóg przekazania protokołu do FIFA i odprowadzenie do kasy Polskie „skrzydła" na jednej fotce, w walce z Wasilem Metodijewem — z prawej Roman Lent ner, w głębi Eugeniusz Faber BUL - POL 2:1 (2:1) 169 (+16) 30.09.1962 niedziela 16.00 (15.00) Sofia stadion Wasyla hewskiego (- 40 000) Giuseppe Adami ITA BUŁ: Georgi S. Najdenow (k) — Wasil Metodijew, Iwan Dimitrow, Widin Apostołów — Dimitar Kostów, Petar Weliczkow — Todor Dijew, Christo nijew, Nikoła Jordanów (51 Georgi Sokołów), Georgi Asparuchow, Dinko Dermendżijew. Trener Georgi Paczedżijew. POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Ryszard Budka — Antoni Nieroba, Jan Kowalski (61 Ryszard Grzegorczyk) — Eugeniusz Faber, Erwin Wilczek (46 Józef Gałeczka), Lucjan Brychczy, Jan Liberda, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszaed Koncewicz. • 1:0 Dijew 8 głową, 1:1 Faber 19, 2:1 Apostołów 24 wolny. NOTA • w dwunastej grze z Bułgarią, po raz siódmy w Sofii, gdzie zawsze grali Polacy — pierwsza porażka wyjazdowa! Debiut Budki; bez pożegnań. Najstarszy — Szymkowiak (30 i 201), najmłodszy — Wilczek (21 i 345); przeciętna wieku — 25,94 (po zmianach 25,53). Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Górnika, trzech z Polonii Bytom, dwóch z Ruchu). Rezerwowi — Stanisław Fołtyn, Norbert Gajda i Władysław Kawula. 110 GB/l. POL - NIR 0:2 (0:1) 170 (+16) 10.10.1962 środa 18.00 Chorzów Stadion Śląski (~ 50 000) Bertil Wilhelm Lóów SWE POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Władysław Kawula, Stanisław Oślizlo, Ryszard Budka — Bernard Blaut, Lucjan Brychczy — Eugeniusz Faber, Jan Liberda, Norbert Gajda, Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. IRL: Robert J. Irvine — Edward J. Magill, Samuel Hatton, Alexander Elder — Robert D. Blanchflower (k), James Nicholson — William Humphries, Hubert Barr, Alexander Derek Dougan, James Mcllroy, William L. Bingham, Manager Robert Peacock, trener William McCready. • 0:1 Dougan 17, 0:2 Humphries 54. NOTA 9 nowy rywal, już 29. w kronikach, przydzielony losowaniem drugiej edycji Pucharu Narodów (później ME), po raz trzeci z rzędu w tej imprezie mecz przegrany. Bez debiutów, ale trzy pożegnania — w tym Budki, który po raz pierwszy wystąpił przed... dziesięcioma dniami. Najstarszy — Szymkowiak (30 i 211), najmłodszy — Blaut (22 i 280); przeciętna wieku — 26,42. Zawodnicy sześciu klubów (pięć dało po dwóch graczy, a Ruch jednego). Rezerwowi — Stanisław Fołtyn, Józef Gałeczka i Erwin Wilczek. Drugi z trzech meczów sędziego. POL - MAR 1:1 (0:0) 171 (+16) 11.10.1962 czwartek 18.30 Warszawa Stadion Wojska Polskiego (~ 17000) Milan Fencl CZE POL: Hubert Kostka — Jacek Gmoch, Joachim Pierzyna, Fryderyk Monica — Antoni Nieroba (k), Piotr Suski — Andrzej Sykta (46 Józef Gałeczka), Henryk Apostel (65 Władysław Gzel), Marian Kielec (46 Erwin Wilczek), Jerzy Musialek, Jerzy Jóźwiak. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Tadeusz Foryś (współpraca Wacław Pegza). MAR: Ahmed Laghrissi/iaibjed — Abdellah Kastalani, Amar Sidfine, Hamidou ben Ahmed/Afeicki— Abdelsalam Sinaya, Mokhtar Jenane — Mohamed ben Abdelkader, Abdelkader Mokhtatif, Mustapha ben Moulay/f/ijba, Mohamed Tibari, Mohamed Baba. Selekcjoner Ahmed Antitif, trener Mohamed Massoun. • 1:0 Wilczek 61, 1:1 Mohamed 75 rzut rożny! NOTA • nie po raz pierwszy oficjalna gra biało-czerwonych dzień po dniu, choć to pierwszy przypadek po wojnie. Tym razem zaplecze kadry grało z Marokiem, pierwszym zespołem Afryki w Polsce. Stąd aż sześciu debiutantów, w tym czterech żegnających się tym spotkaniem z reprezentacją (Pierzyna, Kielec, Apostel i Jóźwiak); ostatnia gra także dla Sykty. Najstarszy, ale , .najmłodszy" w tej roli w kronikach — Monica (ledwie 24 lata i 357 dni), najmłodszy — Musialek (19 i 362); przeciętna wieku po raz pierwszy i jedyny poniżej 23 lat, najniższa w historii — 22,34, a po zmianach nawet 22,25! Jedyny raz kapitanem w oficjalnym meczu Nieroba (nr 37 w kronikach). Zawodnicy aż dziewięciu klubów (trzech z Górnika, po dwóch z Legii, Wisły i bytomskiej Polonii oraz ze... Szczecina—po jednym z Arkonii i Pogoni, które po raz pierwszy miały reprezentantów). Pierwszy w kraju mecz reprezentacji przy świetle elektrycznym. Rezerwowi — Stanisław Fołtyn, Paweł Hajnisz, Teodor Marx, Włodzimierz Śpiewak i Marian Wilczyński. Od lewej; sędzia główny Milan Fencl, liniowy Pavol Śpotak, Antoni Nieroba (kapitan), Hubert Kostka, Joachim Pierzyna, Fryderyk Monica, Andrzej Sykta, Jacek Gmoch, Jerzy Musialek, Marian Kielec, Jerzy Jóźwiak, Henryk Apostel, Piotr Suski 111 federacji stosownej „daniny" pieniężnej. Tak było w przypadku pojedynku z Marokiem i późniejszych gier z Japonią! Uznajmy, że dwa oficjalne występy reprezentacji Polski dzień po dniu to niezwykły przypadek. „Marokańska" potyczka przyniosła kilka innych niezwykłych zdarzeń. Prowadzenie uzyskał Erwin Wilczek, strzelając gola jak w Casablance — w obu meczach był tylko rezerwowym, ale gdy wchodził do gry rychło zwyciężał marokańskich bramkarzy. Te dwa trafienia okażą się jedynymi w reprezentacyjnej karierze tego „specjalisty od Maroka". Natomiast jego klubowy partner, Hubert Kostka, w Casablance nie przepuścił piłki do siatki, ale w drugim występie przeciwko Maroku został pokonany strzałem bezpośrednio z rzutu, rożnego! Dość tym dokumentacyjnym żarcikom,! bo w końcu października przyszło nam stawićl czoła wicemistrzom świata! Czechosłowacy zrobili w Chile prawdziwą fu-1 rorę. Nie tyle urodą gry, ale jej skutecznością. Rudolf Vytlaćil wygrał z rodakami więcej, niż pewnie oczekiwał, a tylko nieliczni wiedzieli, żel przed laty, tuż po wojnie, był trenerem w naszymi kraju, w klubie Radomiak. Polacy mieli okazjęl zmierzyć się z trzecim w historii aktualnymi wicemistrzem świata — wcześniej było to piec I meczów z Węgrami — „srebrną" drużyną MM w 1938 oraz 1954, nigdy jednak tak szybko pol finałowym turnieju! CZE - POL 2:1 (2:0) 172 (+16) 28.10.1962 niedziela 15.00 Bratysława stadion Tehelne Pole ( + 25000) Dimityr A. RumenczewBUL CZE: Viliam Schrojf — Jan Lala, Jan Popluhar, Svatopluk Pluskał, Ladislav Novak (k) — Andrej Kvaśńak, Jose! Masopust, Tomaś Pospichal — Adolf Scherer (63 Josef Kadraba), Jozef Adamec, Frantiśek Vałośek. Trener Rudolf Vytlaćil. POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Włodzimierz Śpiewak — Witold Majemb, Jan Kowalski — Eugeniusz Faber, Lucjan Brychczy, Erwin Wilczek, Ernest Pol (46 Jan Liberda), Roman Lentner. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. • 1:0 Lala 40, 2:0 Scherer 43, 2:1 Lentner 87 głową. NOTA • szósty w kronikach mecz biało-czerwonych z trzecim wicemistrzem świata, tym razem finalistą MŚ'62. Trenerem Vytlaćil, który trzy lata później prowadzić będzie w meczu z Polską... Bułgarię (nr 187). Minimalni przegrana, ale gra pamiętna „piwną awanturą" z Polem i Koncewiczem w rolach głównych (dla piłkarza oznaczała prawie dwuletnią absencję w narodowym zespole). Debiut Śpiewaka; pożegnania Majewskiego i Kowalskiego. Najstarszy — Majewski (32 i 54), najmłodszy — Wilczek (22 i 8); przeciętna wieku — 26,91 (po zmianie 26,83). Zawodnicy sześciu klubów (pięciu z Górnika, po dwóch z Polonii Bytom i Zagłębia Sosnowiec). Szymkowiak (45A) dogonił Cieślika. Debiut w Bratysławie (52. miasto goszczące biało-czerwonych, dziś stolica niepodległej Słowacji). Rezerwowi — Stanisław Fołtyn, Ryszard Grzegorczyk i Władysław Kawula. Od lewej: sędzia liniowy Georgi Christów, Henryk Szczepański (kapitan), Edward Szymkowiak, Stanisław Oślizło, Włodzimierz Śpiewak, Ernest Pol, Witold Majewski, Erwin Wilczek, Roman Lentner, Jan Kowalski, Lucjan Brychczy, Eugeniusz Faber 112 Niezwykły duet — trener Ryszard Koncewicz, z lewej, i napastnik Ernest Pol — dwie silne indywidualności, dwa twarde i tak różne charaktery, razem w wielu meczach biało-czerwonych. Jeden i drugi tworzyli historię polskiego futbolu, ale też stawali się bohaterami opowieści, które miały uzasadniać mur niechęci istniejący między nimi... Obaj jednak z pewnością też zadają sobie pytanie, czy wszystko co zrobili, na ławce i na murawie, nie mogło być lepsze? W grach z wice-championami tylko raz udało się wygrać; w Bratysławie nie było lepiej — dopiero w ostatnim fragmencie „główka" Romana Lentnera przyniosła honorowego gola i minimalną przegraną. Piłkarze nie byli z siebie zadowole- ni, wściekłe było także kierownictwo, choć kilkutysięczna grupa polskich kibiców odśpiewała po meczu „sto lat" naszym zawodnikom! Oni nie mieli pretensji! Trener Koncewicz miał jednak sporo zastrzeżeń, zwłaszcza do postawy Ernesta Pola i na drugą część wyszedł Jan Liberda. Pamiętajmy, że jesienna „czarna" passa biało-czerwonych znalazła na Tehelnem Pole kontynuację, co z pewnością nie łagodziło emocji. Na pomeczowej kolacji do stolika, przy którym zasiedli Lucjan Brychczy, Ernest Pol i Jan Liberda kelner podał piwo. Jedno, dwa, a może trzy na głowę... Stało się tak mimo zakazu, jaki wydało kierownictwo. Doszło do słownej połajanki, w której tylko zabrzanin z grona piłkarzy nie pozostawał dłużny. Miał powiedzieć, że jest dorosły i wie co czyni, piwo dobrze mu robi po wysiłku na boisku, a także to — choć może nazbyt głośno, że przy nim „ryby i dzieci głosu nie mają". Szef ekipy, późniejszy generał i prezes PZPN, nazywał się... Marian Ryba. Ernesta Pola przez prawie dwa lata nie oglądano w narodowym zespole, choć ukarano go tylko trzymiesięczną dyskwalifikacją. Oczywiście, że musiało brakować go w ekipie, która pojechała na rewanż z Irlandią, a na początku grudnia do Włoch na sparingowy mecz „kadry PZPN" z mediolańskim Interem, który Włosi wygrali 5:2. Podsumowanie sezonu, a także czterolecia kapitanatu Czesława Kruga nie było optymistyczne. Racjonalne myślenie, jakim próbowano wybić z głowy sympatyków polskiego futbolu marzenia o zwycięstwach narodowej drużyny, nie okazało się dobrą metodą. Swoje racje miał zapewne Krug, potrafił logicznie bronić własnych przemyśleń Koncewicz, ale spojrzenie na bilans odbierało im wszelkie argumenty. Po prostu — rywale byli lepsi, zwyciężali. W kuluarach już jesienią 1962 toczyły się gwałtowne spory działaczy o „rozwiązanie problemu", ale Krug, zaprawiony w dyplomatycznych przepychankach, miał nadzieje, że potrafi utrzymać się na kapitańskim etacie aż do końca kadencji. Dotrwał jednak tylko do pierwszych dni stycznia 1963, gdy prezydium PZPN, kierowane przez Wita Hankego, straciło cierpliwość. NIR-POL 2:0 (1:0) 173(+16) 28.11.1962 środa 19.45 (20.45) Belfast stadion Windsor Park (~40000) Othmar Huber SUI NIR: Robert J. Irvine — Edward J. Magill, Terence W. Neill, Alexander Elder — Robert D. (Danny) Blanchflower (k), James Nicholson — William L. Bingham, John Crossan, Alexander Derek Dougan, James Mcllroy, Robert Braithwaite. Manager Robert Peacock, trener William McCready. POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Włodzimierz Śpiewak — Antoni Nieroba, Ryszard Grzegorczyk — Józef Gałeczka, Lucjan Brychczy, Erwin Wilczek, Roman Lentner, Eugeniusz Faber. Kapitan związkowy Czesław Krug, trener Ryszard Koncewicz. * 1:0 Crossan 9, 2:0 Bingham 64. NOTA • czwarta z rzędu porażka w eliminacjach ME, choć jeszcze pod nazwą Puchar Narodów, tym razem po raz pierwszy w Belfaście oraz Północnej Irlandii (53. miasto i 29. kraj oglądające Polaków). Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Szymkowiak (30 i 260), który został samodzielnym rekordzistą (46A); najmłodszy — Wilczek (22 i 39); przeciętna wieku — 25,43. Zawodnicy sześciu klubów (trzech z Górnika, po dwóch z Polonii Bytom, Zagłębia Sosnowiec i Ruchu). Rezerwowi — Stanisław Fołtyn, Władysław Kawula, Jan Kowalski i Witold Majewski. Dziewiąty oficjalny mecz w tym roku — wyrównanie rekordu z 1938! 113 rekordy nastolatka * solo niemodne * kurs „profesora" * asy poza kadrą *szczecińskie precedensy * Włodek superstar * „setka" ludowa oraz irlandzka * strażak na chorobę * wokół amatorów * snajperska jesień * plama w Helsinkach * Szymek zapłacił * sześć minut na hat-trick * rzymska łaźnia * pożegnania Ernesta * na podbój Albionu * MOTOCZYŃSKI + FORYŚ, PEGZA 1963-1964 MOTOCZYŃSKI + PEGZA (Koncewicz) 1964 MOTOCZYŃSKI + KONCEWICZ, KRAWCZYK 1964-1966 Charakterystyczne, że zasada jednoosobowej odpowiedzialności nie miała zbyt wielu zwolenników, a ciągotki do „kolektywnego" zarządzania, w którym nikt nie ryzykuje głową czy posadą, a więc rozmywa się niezbędny dla sprawnego kierowania czytelny zakres kompetencji, coraz częściej dochodziły do głosu. Kto chce, odnajdzie ich ślad na łamach sportowej prasy. Pamiętajmy, że nie tak dawno odważono się na prawdziwą rewolucję w systemie rozgrywek. Po długotrwałych debatach, przesuwając moment ostatecznej decyzji z roku na rok, wiosną 1962 rozegrano wreszcie w ekspresowym tempie skrócone mistrzostwa Polski. Latem zainaugurowano więc ligę w dwóch rundach, które dzieliła już zimowa przerwa. Nie obyło się bez zabawnych protestów — red. Grzegorz Aleksandrowicz zaproponował, aby w 1962 nie przyznawać tytułu mistrza Polski, nagradzając najlepszą drużynę dopiero po... trzech rundach rozgrywek, a więc dopiero latem 1963. Na szczęście ten „nowatorski" pomysł nie znalazł zwolenników, choć świadczy o tamtych czasach. W pierwszych dniach stycznia 1963 oficjalnie przyjęto dymisję selekcjonera Czesława Kruga, a w gronie prominentnych działaczy PZPN coraz więcej zwolenników zdobywała koncepcja „kolektywnego decydowania". Niczym bajeczna wańka-wstańka władze polskiego futbolu preferowały skrajne rozwiązania, a każdorazowo wybór modelu zależał od formuły, jaka nie sprawdziła się ostatnio. Tym razem wypadało ustanowić selekcyjny „triumwirat", który na zjeździe w lutym 1963 z woli delegatów utworzyli — Ryszard Koncewicz oraz dwaj nowicjusze — trener Wacław Pegza z Łodzi oraz działacz młodzieżowego futbolu, Wiesław Mo-toczyński. Nie ustalono szefa tego gremium, przewidując zapewne dalsze zmiany. Nastąpiły one istotnie w końcu kwietnia, gdy Koncewicz 114 GrlH. Ryszard Koncewicz z prawej, Teodor Wieczorek z lewej, a w środku popularny Witold Dobrowolski — przewodniczący sekcji trenerskiej i szef szkolenia związku stanął jakby obok „tercetu", zachowując nadzór nad całością przygotowań reprezentacyjnych ekip, ale w roli selekcjonera zastąpił go Tadeusz Foryś. Podział obowiązków przedstawiał się więc następująco — przewodniczył „komisji" Motoczyński, zwany „profesorem" a członkowie zostali trenerami drużyn reprezentacyjnych — Foryś zespołu A i „olimpijskiego", w tym drugim razem z Pegzą. Łodzianin był nową twarzą na tak wysokim szczeblu, choć ligowe doświadczenia wieloletniego gracza ŁKS, a potem solidnego trenera, mogły być pomocne dla reprezentacji. Natomiast nominacja Motoczyńskięgo, nauczyciela z zawodu, związana była z podjęciem przez PZPN osławionego „kursu na młodzież". Szef selekc-jonerskiej komisji miał za sobą dwunastoletnie działania organizacyjne, choć nigdy szkolenio- NOR-POL 2:5 (1:2) 1S.05.1963 środa 19.00 Oslo stadion Ullevaal (- 25 000) Curt F.W. Łiedbeig SWE NOR: Sverre Andersen — Torę Bórrehaug, Finn Thorsen, Edgar Stakseth — Roar Johansen, Trygve Andersen — Roald Jensen, Arne Pedersen (k), John Krogh (11 Oddvar Richardsen), 01av Nilsen, Erik Johansen. Selekcjoner Ragnar Larsen. POL: Konrad Komek — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Włodzimierz Śpiewak — Antoni Nieroba, Lucjan Brychczy, Bernard Blaut — Kazimierz Polok, Józef Gałeczka, Jerzy Musiałek, Eugeniusz Faber. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Tadeusz Foryś i Wacław Pegza, trener Tadeusz Foryś (współpraca Edward Cebula i Teodor Wieczorek). • 1:0 Krogh 9, 1:1 Gałeczka 15, 1:2 Faber 30, 1:3 Brychczy 52, 2:3 Pedersen 59, 2:4 Brychczy 75, 2:5 Faber 81. NOTA • po raz drugi z rzędu pięć goli strzelonych Norwegom, tym razem na wyjeździe. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Szczepański (29 i 220), najmłodszy — Musiałek (20 i 213); przeciętna wieku — 25,31. Zawodnicy pięciu klubów (trzech z Ruchu, po dwóch graczy z pozostałych). Rezerwowi — Roman Bazan, Roman Kasprzyk, Hubert Kostka, Piotr Suski i Zygfryd Szołtysik. POL - GRE 4:0 (3:0) 175 (+16) 22.05.1963 środa 17.30 Warszawa Stadion Dziesięciolecia (-30000) Alojz Obtulović CZE POL: Konrad Komek — Roman Bazan, Stanisław Oślizło, Włodzimierz Śpiewak — Antoni Nieroba, Bernard Blaut — Kazimierz Polok (71 Roman Kasprzyk), Józef Gałeczka, Jerzy Musiałek, Lucjan Brychczy (k), Eugeniusz Faber. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Tadeusz Foryś i Wacław Pegza, trener Tadeusz Foryś. GRE: Stilianos Serafeidis (34 Evangelos Paschalis) — Panajotis Papoulidis, Alexandros Sofianidis, Stilianos Skefofilakas — Kostandinos Diamantopoulos, Kostandinos Polychroniou (k) — Dimitrios Chatzioannoglu, Jorgos Sideris, Athananios Saravakos, Panajotis Kyprianidis, Aristidis Tsachouridis (46 Leandros Simeonidis). Selekcjoner Kleanthis Maropoulos, trener L. Troupel (FRA). • 1:0 Brychczy 17, 2:0 Gałeczka 28, 3:0 Brychczy 32, 3:0 Gałeczka 51. NOTA • grecka premiera — trzydziesty partner w kronikach biało-czerwonych przegrywa bez dyskusji nad Wisłą. Debiuty Bazana i Kasprzyka; bez pożegnań. Najstarszy—po raz pierwszy Brychczy (28 i 343), najmłodszy — Musiałek (20 i 220); przeciętna wieku — 24,89 (po zmianie 24,54). Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Ruchu, trzech z Sosnowca, po dwóch z Legii i Górnika). Rezerwowi — Hubert Kostka, Piotr Suski, Henryk Szczepański i Zygfryd Szołtysik. Pierwszy z dwóch meczów słowackiego arbitra. Od lewej: Lucjan Brychczy (kapitan), Konrad Kornek, Bernard Blaut, Stanisław Oślizło, Antoni Nieroba, Włodzimierz Śpiewak, Jerzy Musiałek, Roman Bazan, Eugeniusz Faber, Józef Galeczka, Kazimierz Polok 115 we, a spektakularny sukces kierowanej przez niego ekipy juniorów w turnieju UEFA w 1961, od tej pory zwanej „Portugalczykami", przyniósł mu wyraźny wzrost notowań. Selekcjonerzy postanowili na początek zrezygnować z grupy znakomitych graczy, często nie mających konkurentów na swoich pozycjach — odeszły więc z kadry takie asy, jak Szymkowiak, Pol, Szczepański, Grzegorczyk, Liberda i Lentner, aby pozostać przy najgłośniejszych nazwiskach. Minie rok radosnego działania i dwójka selekcjonerów Motoczyński-Pegza, gdy opuści ich Foryś, a wróci Koncewicz — przeprosi się z całą ekipą, potwierdzając bezmyślność swoich kilkunastomiesięcznych poczynań. Jeszcze w marcu „kadra PZPN" zremisowała w sparingu z włoską AS Roma (1:1), w maju zaś zanotowała dwie wysokie wygrane — w Oslo z Norwegami, a w stolicy z Grecją, potem remisując z „pechową" Rumunią w Chorzowie. Gdy we wrześniu przyjechali na rewanż Norwegowie — selekcjonerzy zapewnili sobie spokój na wiele miesięcy! „Triumwirat" w karykaturze, czyli Wacław Pegza z lewej, Wiesław Mo toczy ńs ki i Tadeusz Foryś POL - ROM 1:1 (0:0) 176 (+16) 02.06.1963 niedziela 18.00 Chorzów Stadion Śląski (- 40 000) Werner Bergmann DDR POL: Konrad Komek — Roman Bazan, Stanisław Oślizło, Włodzimierz Śpiewak — Antoni Nieroba, Lucjan Brychczy (k), Bernard Blaut—Kazimierz Polok(63 Roman Kasprzyk), Józef Gałeczka, Jerzy Musiałek, Eugeniusz Faber. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczynski oraz Tadeusz Foryś i Wacław Pegza, trener Tadeusz Foryś (współpraca Teodor Wieczorek). ROM: Ilie Darcu — Ilie Greavu (46? Cornel Popa), łon Nunweiller, Dumitru Ivan — Constantin Koszka, Emil Petru — łon Pircalab, Iosif Varga, Comel Pavlovici, Gheorghe Constantin (k), Iuliu Haidu. Trener Angelo Niculescu. • 0:1 Haidu 67 głową, 1:1 Faber 88. NOTA % dziewiąta gra z Rumunami w Polsce i dziewiąty remis w historii meczów obu rywali. Bez debiutów; pożegnalne występy Poloka i Kasprzyka (11 dni po debiucie). Najstarszy — Brychczy (28 i 354), najmłodszy — Musiałek (20 i 231); przeciętna wieku — 24,92 (po zmianie 24,57). Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Ruchu, trzech z Sosnowca, dwóch z Górnika i Legii). Rezerwowi — Józef Dymarczyk, Hubert Kostka, Piotr Suski i Zygfryd Szołtysik. Trzeci i ostatni mecz sędziego. Od lewej: Kazimierz Polok, Józef Gałeczka, Eugeniusz Faber, Roman Bazan, Antoni Nieroba, Jerzy Musiałek, Włodzimierz Śpiewak, Stanisław Oślizło, Bernard Blaut, Konrad Kornek, Lucjan Brychczy (kapitan) 116 GŁFL Szczegóły tego niezwykłego spotkania, które biało-czerwonym przyniosło najwyższe w historii zwycięstwo, opisane są w dokumentacji. Tej słonecznej, wrześniowej środy w Szczecinie, debiutującym jako arena meczu narodowej ekipy, znakomicie dysponowanej drużynie Tadeusza Forysia wychodziło niemal wszystko. Pomijając epizodyczny występ Henryka Pietrka, jedyny w jego karierze, pozostałe prezentacje nowicjuszy wywołały głośne komentarze. Starszy z braci Wilimów, bo i młodszy będzie reprezentantem, nie nagrał się wiele w narodowym zespole, ale zapisał na swoim koncie wiele znakomitych gier klubowych. Nie był młodzieniaszkiem Zygfryd Szołtysik, który jako trzeci „Portugalczyk" zagrał w drużynie A — wcześniej uczynił to Jerzy Musiałek, jeszcze w 1961, a drugim Roman Kasprzyk, debiutując w maju 1963. Popularny „Zyga" przebojem zdobył sympatię A Roman Bazan POL - NOR 9:0 (3:0) 177 (+16) 04.09.1963 środa 17.10 Szczecin stadion Pogrom ( + 30000) Konstantin Zećević JUG POL: Konrad Kornek (87 Henryk Pietrek) — Fryderyk Monica, Stanisław Oślizło, Roman Bazan — Piotr Suski, Lucjan Brychczy (k), Bernard Blaut — Włodzimierz Lubański (61 Józef Gałeczka), Zygfryd Szołtysik, Jerzy Musiałek (66 Jerzy Wilim), Eugeniusz Faber. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Tadeusz Foryś i Wacław Pegza, trener Tadeusz Foryś (współpraca Wacław Pegza). NOR: Sverre Andersen — Erik Hagen (84 Edgar Stakseth), Finn Thorsen, Nils Arne Eggen — Roar Johansen, Arild Gulden — Roald Jensen, Arne Pedersen (k), John Krogh, 01av Nilsen, Finn Seemann. Selekcjoner Ragnar Larsen. • 1:0 Szołtysik 10, 2:0 Faber 19 głową, 3:0 Lubański 34, 4:0 Szołtysik 67, 5:0 Gałeczka 73, 6:0 Blaut 74, 7:0 Bazan 79, 8:0 Faber 80, 9:0 Bazan 85. NOTA • trzecia gra Norwegów w Polsce, pierwsza poza stolicą — „reprezentacyjny" debiut Szczecina jako 54. miasta, dziewiątego w kraju. Rekordowa wygrana Polski — po raz pierwszy i jedyny zwycięstwo z taką przewagą i tyloma golami, na dodatek bez strat! Cztery debiuty, w tym tylko dla bramkarza Pietrka mecz pożegnalny. W gronie beniaminków Włodzimierz Lubański, który w wieku 16 lat i 188 dni nie tylko zagrał w narodowym stroju, ale też zdobył gola — to najmłodszy w historii debiutant (wyprzedził o ponad trzynaście miesięcy Sąsiadka) i najmłodszy snajper (młodszy o 17 miesięcy od Wilimowskiego). Najstarszy — Brychczy (29 i 83), który zrównał się liczbą gier z Szymkowiakiem (46A); przeciętna wieku — 23,64 (a po zmianach 23,43). Zawodnicy ośmiu klubów (czterech z Górnika, po dwóch z Ruchu, Zagłębia i Legii). Rezerwowi — Władysław Gzel, Antoni Nieroba, Waldemar Słomiany i Włodzimierz Śpiewak. Fotografia zespołu na wkładce. 117 POL - TUR 0:0 (0:0) 22.09.1963 niedziela 16.00 Poznań stadion Warty (~ 52 000) Dimitrios Wlachojanis AUT POL: Konrad Komek — Fryderyk Monica, Antoni Nieroba, Roman Bazan — Piotr Suski, Bernard Blaut — Józef Galeczka, Lucjan Brychczy (k), Włodzimierz Lubański (55 Zygfryd Szołtysik), Jerzy Musiałek, Eugeniusz Faber. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Tadeusz Foryś i Wacław Pegza, trener Tadeusz Foryś. TUR: Turgay Seren (k) — Candemir Berkman, Sabahattin Kumoglu, Yalcin Saner (79 Surayya Ozkefe) — Seref Has, Kaya Kóstepen — Tarik Kutver, Suat Mamat, Metin Oktay (42 Ugur Ónder), Birol Pekel, Senol Sami. Trener Biilent Eken. NOTA • szósty mecz z Turcją, trzeci po wojnie i pierwszy w Poznaniu, a rywale niepokonani od 1926!; w drugim kolejnym meczu na wyjeździe bez straty gola. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Brychczy (29 i 101), samodzielny rekordzista gier (47 A); najmłodszy — Lubański (16 i 206); przeciętna wieku — 23,92 (po zmianie 23,66). Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Górnika, dwóch z Legii, Ruchu i Zagłębia). Rezerwowi — Władysław Gzel, Witold Szyguła i Włodzimierz Śpiewak. Od lewej: liniowy sędzia Johann Baumgertinger, Lucjan Brychczy (kapitan), Konrad Komek, Bernard Blaut, Fryderyk Monica, Piotr Suski, Jerzy Musiałek, Włodzimierz Lubański, Antoni Nieroba, Roman Bazan, Eugeniusz Faber, Józef Galeczka GRE - POL 3:1 (2:0) 179 (+16) 16.10.1963 środa 14.45 Ateny Stadio Apostolos Nikolaidis (Panathinaikos ~ 12000) Faruk Talu TUR GRE: Kostandinos Vallianos — Anastasios Vasileiou, Dimitrios Stefanakos, Jorgos Andreou — Kostandinos Polychroniou (k, 46 Stilianos Skefofilakas), Panajotis Papoulidis — Joanis Cholevas (46 Jorgos Petridis, 67 Nikolaos Tzinis), Neotakis Loukanidis, Dimitrios Domazos, Jorgos Sideris, Andreas Papaemmanouil. Selekcjoner Leonidas Adrianopoulos. POL: Witold Szyguła — Fryderyk Monica (11 Waldemar Słomiany), Stanisław Oślizło, Roman Bazan — Antoni Nieroba, Bernard Blaut (68 Piotr Suski) — Józef Gałeczka, Zygfryd Szołtysik, Lucjan Brychczy (k), Jerzy Musiałek, Eugeniusz Faber (75 Włodzimierz Lubański). Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Tadeusz Foryś i Wacław Pegza, trener Tadeusz Foryś. * 1:0 Loukanidis 7, 2:0 Sideris 21 karny, 2:1 Musiałek 58 (czasem uznawany jako samobójczy gol Papoulidisa), 3:1 Petridis 66. NOTA • wyprawa do Grecji i mecz w Atenach to nowe premiery w kronikach — wizyta biało-czerwonych w 30. kraju i gra w 55. mieście. Dla biuralistów polskiego sportu, nieudacznych „liczydeł", miał to być setny oficjalny mecz po wojnie i 50. występ Brychczego, a z tej okazji nasz ambasador przygotował nawet stosowną wazę. Niestety, te wyliczanki nijak się mają do faktów. „Jubileusze" popsuła nieoczekiwana przegrana. Dwa debiuty, w tym dla Słomianego pożegnanie — także ostami mecz Monicy. Najstarszy — Brychczy (29 i 125), najmłodszy — Lubański (16 i 230); przeciętna wieku — 24,45 (po zmianach 23,35). Zawodnicy sześciu klubów (pięciu z Górnika, trzech z Sosnowca, po dwóch z Ruchu i Legii). Rezerwowi — Konrad Komek i Jerzy Wilim. Po raz pierwszy w oficjalnej grze turecki sędzia (nieoficjalną prowadził jego rodak już w 1960). 118 GOJ* 1:0 dla Polski! Od prawej: Władysław Gzel, Eugeniusz Faber i Jerzy Musiałek, a Theo Foley pomaga irlandzkiemu bramkarzowi, Allanowi Kelly'emu publiczności, zyskując popularność, jaką można sobie tylko wymarzyć. Największym jednak odkryciem tego spotkania okazał się Włodzimierz Lubański, który z dnia na dzień stał się istnym bożyszczem futbolowych fanów, gwiazdą nowej epoki, zwiastunem optymizmu. Doskonałe przygotowanie sprawnościowe, niezła technika, a także imponująco rosnące umiejętności taktyczne, przy niesłychanej dynamice i skuteczności, uczyniły go na długo rekordzistą wielu klasyfikacji. W szczecińskim spotkaniu zagrał jako najmłodszy w historii reprezentant Polski i na dodatek zdobył goła — przypomnijmy, że miał ledwie 16 lat i 188 dni! Nie wypada dodawać, że bez olbrzymiego talentu, który wyróżniał go wśród rówieśników, znaczenie miała też wczesna dojrzałość fizyczna, ale trudno odmówić odwagi trenerowi Tadeuszowi Fo-rysiowi, który zdecydował się wprowadzić go POL - IRL 3:1 (1:1) 180 (+16) 10.05.1964 niedziela 11.00 Kraków stadion Wisły (- 35 000) Karl Kainer AUT POL: Konrad Komek — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Roman Bazan, Alojzy Łysko — Antoni Nieroba, Zygfryd Szołtysik — Eugeniusz Faber, Władysław Gzel (33 Jerzy Wilim), Jerzy Musiałek, Roman Lentner. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Tadeusz Foryś i Wacław Pegza, trener Tadeusz Foryś. IRL: J. Allan Kelly (59 Noel M. Dwyer) — Theodor C. Foley, Charles J. Hurley (k?), Anthony Dunne — Raymond T. Brady, Frederick Strahan — John M. Giles, M. Andrew McEvoy, Patrick Ambrose, John Fullam, Joseph Haverty. Manager John, J. Carey. • 1:0 Faber 25, 1:1 Ambrose 35, 2:1 Wilim 64, 3:1 Szołtysik 76. NOTA 9 piąty mecz z Irlandią, trzeci w Polsce i po raz trzeci w innym mieście. W Krakowie rozpoczęto spotkanie o jedenastej przed południem i hejnału z Wieży Mariackiej wysłuchano już w przerwie — to najwcześniej zainaugurowane spotkanie w dziejach polskiej reprezentacji! Jedyna oficjalna gra w narodowym zespole Łyski (zaliczy jeszcze dwa spotkania „olimpijskie" przeciwko amatorom z Włoch); pożegnalny występ także dla Gzela. Najstarszy — Szczepański (30 i 216), najmłodszy — Szołtysik (21 i 199); przeciętna wieku — 25,52 (po zmianie 25,29). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Ruchu, dwóch z Odry). Rezerwowi — Bernard Blaut, Lucjan Brychczy, Stanisław Fołtyn, Józef Gałeczka, Jacek Gmoch i Józef Janduda. Setna gra Irlandii! Od lewej: liniowy sędzia Herbert Schramm, Henryk Szczepański (kapitan), Konrad Kornek, Stanisław Oślizło, Antoni Nieroba, Roman Bazan, Jerzy Musiałek, Władysław Gzel, Antoni Łysko, Roman Lentner, Eugeniusz Faber, Zygfryd Szołtysik 119 I ITA - POŁ 3:0 (1:0)___________________________elO 18.06.1964 czwartek 19.00 Rzym Stadio OUmpico (~ 10000) Branko Teśanić JUG ITA: Dino Zoff — Fabrizio Poletti, Gilberto Noletti, Roberto Rosato, Giancarlo Bercellino — Giovanni Lodetti, Giancarlo de Sisti — Angelo Domenghini, Bruno Petroni, Alessandro Mazzola (k), Giuliano Fortunato. Trener Edmondo Fabbri. POŁ: Konrad Kornek —Józef Janduda, Jacek Gmoch, Alojzy Łysko—Antoni Nieroba (k), Piotr Suski, Zygfryd Szołtysik — Józef Gałeczka, Włodzimierz Lubanski, Jerzy Musiałek, Eugeniusz Faber. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczynski oraz Tadeusz Foryś i Wacław Pegza, trener Ryszard Koncewicz (w zastępstwie chorego Tadeusza Forysia). * 1:0 Mazzola 39, 2:0 de Sisti 68, 3:0 Petroni 85 głową. NOTA 0 pierwszy z dwóch meczów eliminacji olimpijskich i pierwszy z Włochami, ale dla bilansu reprezentacji nieoficjalne potyczki — rywale, zgodnie z regulaminem, występowali w amatorskim składzie. Debiut pechowego Józefa Jandudy, syna Henryka, który zagra także w rewanżu z Włochami, ale te dwie gry nie dadzą mu miana oficjalnego reprezentanta. Najstarszy — Łysko (29 i 65), najmłodszy — Lubanski (17 i 111); przeciętna wieku — 23,84. Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Ruchu, trzech z Górnika). Rezerwowi — Henryk Brejza, Stanisław Fołtyn i Jerzy Wilim. Od lewej: Giacinto Facchetti, sędziowie — Heinrich Fischer, Kurt Tschenscher i Karl Riegg, Antoni Nieroba (kapitan), Konrad Kornek, Henryk Janduda, Włodzimierz Lubanski, Jerzy Musiałek, Edward Olszówka, Piotr Suski, Antoni Łysko, Eugeniusz Faber, Józef Gałeczka, Zygfryd Szołtysik | POŁ - ITA 0:1 (0:1) elO 18 NO (+180) | 25.06.1964 czwartek 18.30 Poznań stadion Warty (- 40 000) Kurt Waldemar Tschenscher GER POŁ: Konrad Komek — Edward Olszówka, Józef Janduda, Alojzy Łysko — Antoni Nieroba (k), Piotr Suski, Zygfryd Szołtysik — Józef Gałeczka, Włodzimierz Lubanski, Jerzy Musiałek, Eugeniusz Faber. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczynski oraz Tadeusz Foryś i Wacław Pegza, trener Ryszard Koncewicz (w zastępstwie chorego Tadeusza Forysia; współpraca Walerian Kisieliński). ITA: Dino Zoff — Fabrizio Poletti, Gilberto Noletti, Roberto Rosato, Giacinto Facchetti (k) — Perluigi Cera, Giovanni Lodetti, Giancarlo de Sisti — Angelo Domenghini, Virginio Depaoli, Bruno Petroni. Trener Edmondo Fabbri. ¦k 0:1 Domenghini 7 wolny. NOTA • druga porażka w eliminacjach do turnieju igrzysk Tokio'64 i wyrzucenie za burtę olimpijskich zmagań (okaże się niebawem, że włoska federacja ujawni w składzie zawodowców i wycofa swój zespół, ale propozycja występu w finałach olimpijskich, złożona Polsce przez FIFA, zostanie przez PZPN odrzucona). Jedyny występ w nieoficjalnym meczu dla Olszowski; pożegnalne spotkanie także dla Jandudy (drugie nieoficjalne) oraz Łyski, który jednak zaliczył wcześniej pełnoprawną grę. Najstarszy — Łysko (29 i 72), najmłodszy — Lubanski (17 i 118); przeciętna wieku — dokładnie 24 lata. Zawodnicy pięciu klubów (po czterech z Ruchu i Górnika). Rezerwowi — Henryk Brejza, Stanisław Fołtyn i Jerzy Wilim. 17NO(+180) 120 Gem. Od lewej: Karol Krawczyk, Ryszard Koncewicz, Wiesław Motoczyński do gry po ledwie kilku meczach w reprezentacji juniorów oraz raptem dwunastu spotkaniach w ekstraklasie! Niebawem, gdy Lubański trafił na szpitalne łóżko z dolegliwościami pracy serca, zarzucono trenerom nadmierną eksploatację młodziutkiego organizmu, ale Włodek wyszedł z tego obronną ręką. Zakończy karierę w biało-czerwonych barwach dopiero jesienią 1980, zapisując swą wspaniałą postawą złote karty historii naszego futbolu. Norwegom gole strzelało sześciu polskich piłkarzy, ale Turkom w następnej grze — ani jeden! Potem przyszła wyjazdowa porażka z Grecją, która miała dać nam jubileuszowy sukces w „setnym występie reprezentacji w Polsce Ludowej". Jeśli liczyć jak leci, nie zwracając po drodze uwagi na „amatorów", zgadzało się. Miejscowy ambasador Zygmunt Dworakowski przygotował stosowną wazę, zadbano o wiele kwiatów, a tu Grecy, prowadzeni przez obecnego selekcjonera swego kraju, „Kostę" Poli-chroniu, pokonali ekipę Motoczyńskiego bez pardonu. Za złe miał kierownik ekspedycji Fabian Marmurowicz, specjalista związkowy od „prasy i propagandy", że „w tak mało sympatycznym stylu zepsuto nasze sportowe święto". Okazało się, że gospodarze — ponoć wbrew przedmeczowej umowie — wprowadzili do gry trzeciego rezerwowego i w tej sytuacji „zrozumiale, że i my byliśmy zmuszeni wystawić Lubańskiego". Taki był finał sezonu, a następny też miał miłe początki. Z Irlandią, która rozgrywała setne oficjalne spotkanie w swej historii grano przed południem, co dobrze nam zrobiło. Selekcjonerzy pogodzili się z Henrykiem Szczepańskim, który odzyskał honory kapitańskie, oraz Romanem Lentnerem. Na ławce rezerwowych siedział też Bernard Blaut, który nie zamierzał z Legii wracać po służbie wojskowej do opolskiej Odry. Okazało się, że generalicja spełni jego życzenia i już niebawem osiądzie w stolicy na stałe. Ta zwycięska próba miała tylko honorowe znaczenie, bo dla PZPN liczyła się w tym momencie głównie reprezentacja „olimpijska". Udało się w 1963 bez walki przeskoczyć jedną z drużyn niemieckich, gdy MKOl pozwolił wystawić wspólną reprezentację RFN i NRD, a wewnętrzną rywalizację wygrali „wschodni" futboliści. Zmienił się wówczas program eliminacji, a nam przyszło zmierzyć się dopiero z Włochami, którzy wcześniej pokonali Turków. FIFA narzuciła europejskim uczestnikom wymóg ama-torstwa, co nie było trudne dla urzędników w „krajach demokracji ludowej" ale i zakazała startu piłkarzom, którzy brali udział w eliminacjach mistrzostw świata! Stąd taki, a nie inny skład naszej drużyny, daleki od „pierwszej, oficjalnej i najsilniejszej reprezentacji", a więc dziwi, że mecze a Włochami figurują we wszystkich polskich publikacjach jako gry zespołu A — nawet „Piłka Nożna" (numer 1 w 1965) zalicza go do kategorii „olimpijskich", a po kilku latach uznaje za grę w pełni oficjalną! „Azzuri" nie mieli z biało-czerwonymi kłopotów, ale my wiele. W przeddzień eliminacyjnych gier olimpijskich chorego, choć niektórzy twierdzili, że to tylko „dyplomatyczna" niedyspozycja — trenera Tadeusza Forysia zastąpił najwy-trwalszy „strażak" polskiego futbolu, Ryszard Koncewicz. Popularny „Faja" zrezygnował jednak z asysty Pegzy, biorąc za współpracownika Waleriana Kisielińskiego, którego starszy brat, Stefan, był przed laty członkiem „kapitanatu". Przegraliśmy w Rzymie oraz w Poznaniu, tracąc cztery gole i nie trafiając do siatki rywali ani razu. Dla dwóch piłkarzy to pamiętne mecze — Józef Janduda, syn Henryka, który zaliczył w pełni oficjalne mecze w narodowej ekipie, miał mniej szczęścia niż ojciec. Wystąpił w reprezentacji tylko w tych dwóch spotkaniach i ma prawo mieć żal, że to tylko „olimpijskie" gry. Mniejszy niż Edward Olszówka, który tylko raz walczył przeciwko włoskim amatorom. Obaj są jedynymi piłkarzami, którzy po wojnie grali w reprezentacji tylko w nieoficjalnych spotkaniach — dołączyli do grona ośmiu innych, których ta przykrość spotkała w okresie międzywojennym (Bajorek, Łańko, Musielak, Nagra-ba, Nowakowski, Kurt Pohl, Rusin i Ziemian), ale tylko Janduda i Rusin grali dwa razy! Dodajmy jeszcze dwa fakty, które wiążą się z niepowodzeniem „olimpijskim" — włoska federacja wkrótce potem odkryła, że niektórzy „amatorzy", jak Facchetti czy Mazzola, mieli już podpisane kontrakty zawodowe i honorowo wycofała się ze startu w tokijskich igrzyskach. MKOl w porozumieniu z FIFA zadecydował, że awans należy się Polsce — we wrześniu 1964 nasze władze sportowe nie przyjęły jednak tej oferty, choć nie chodziło o honor, a koszty piłkarskiej wyprawy do Japonii. Natomiast eki- 121 POL - CZE 2:1 (1:1) 13.09.1964 niedziela 12.00 Warszawa Stadion Dziesięciolecia ( + 50 000) Andrei Radulescu ROM POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Roman Bazan, Włodzimierz Śpiewak — Ernest Pol, Ryszard Grzegorczyk — Jan Banaś, Lucjan Brychczy, Włodzimierz Lubański (34 Eugeniusz Faber, 80 Roman Lentner), Jan Liberda. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. CZE: Viliam Schrojf — Jan Lala, Jan Popluhar, Svatopluk Pluskał, Miroslav Pohunek (80 Jifi Tichy) —Josef Masopust, Tomaś Pospichal — Adolf Scherer, Ivan Hrdlićka (79 Michał Medvid), Vaclav Masek, Jozef Vacenovsky. Trener Vaclav Jira. * 1:0 Pol 25 karny, 1:1 Masek 28, 2:1 Pol 53. NOTA 0 druga wygrana z aktualnym wicemistrzem świata — po zwycięstwie w 1939 z Węgrami, tym razem pokonani finaliści MS'62; także druga wygrana w historii z południowymi sąsiadami w jedenastym pojedynku obu rywali. Debiut Banasia; bez pożegnań. Najstarszy — Szymkowiak (32 i 184), który w tym dniu „przeskoczył" Krzyka i został najstarszym bramkarzem reprezentacji w jej kronikach; najmłodszy Lubański (17 i 198); przeciętna wieku — 26,99 (po zmianach 26,85). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Polonu Bytom i Górnika, dwóch z sosnowieckiego Zagłębia). Rezerwowi — Konrad Kornek, Paweł Kowalski i Antoni Nieroba. Pierwszy z dwóch meczów arbitra. Fotografia zespołu na wkładce. TUR - POL 2:3 (1:2) 182 (+18) 27.09.1964 niedziela 16.00(15.00) Stambuł stadion Mihatpaęa (~ 35 000) Francesco Francescon ITA TUR: Turgay Seren (k, 51 YilmazUral) — CandemirBerkman(31 Sukrti Biranol), Ercan Aktuna, IsmailArca — Ali Ihsan Okęular, Talat Ozkarsli — Ogiin Altiparmak, Birol Pekel, Seref Has (46 Nedim Dogan), Metin Oktay, Aydin Gules. Trener Armand Cidan. POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Roman Bazan, Włodzimierz Śpiewak — Zygfryd Szołtysik, Ernest Pol, Ryszard Grzegorczyk —Jan Banaś (68 Lucjan Brychczy), Włodzimierz Lubański, Jan Liberda. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. • 0:1 Lubański 8, 1:1 Aydin 12, 1:2 Banaś 41, 1:3 Pol 49 wolny, 2:3 Metin 78. NOTA • po 38 latach znów wygrana z Turkami, co nie zdarzyło się w trzech poprzednich meczach. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Szymkowiak (32 i 198), najmłodszy — Lubański (17 i 212); przeciętna wieku — 26,27 (po zmianie 26,60). Zawodnicy pięciu klubów (po czterech z Polonii Bytom i Górnika, dwóch z Zagłębia Sosnowiec). Rezerwowi — Eugeniusz Faber, Konrad Komek i Paweł Kowalski. Brychczy jako pierwszy osiąga granicę 50. oficjalnych gier (Szymkowiak wystąpił po raz 48.). SWE - POL 3:3 (2:3) 183 (+18) 07.10.1964 środa 19.30 Solna stadion Rasunda ( +10000) Aleksandr D. Mienszikow ZSR SWE: Arne Arvidsson — Hans Rosander (46? Jan Karlsson), Hans Mild, Orvar Bergmark (k), Lennart Wing — Prawitz Óberg, Roger Magnusson — Órjan Martinsson (46? Leif Eriksson), Bengt Lindskog, Bo Goran Larsson, Lenart Skoglund. Kapitan związkowy Lennart Nyman, trener Torsten Lindberg. POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło (34 Paweł Orzechowski), Roman Bazan, Włodzimierz Śpiewak — Ryszard Grzegorczyk, Ernest Pol — Jan Banaś, Lucjan Brychczy, Włodzimierz Lubański (63 Eugeniusz Faber), Jan Liberda. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. • 1:0 Oberg 2, 2:0 Magnusson 5, 2:1 Pol 13, 2:2 Liberda 22, 2:3 Libeda 30, 3:3 Larsson 46 głową. NOTA • po siedemnastu latach przerwy wizyta biało-czerwonych w Szwecji i remis w drugiej grze na Rasunda. Debiut Orzechowskiego — pożegnanie Śpiewaka. Najstarszy — Szymkowiak (32 i 208), najmłodszy — Lubański (17 i 222); przeciętna wieku — 27,05 (po zmianach 26,27). Po raz piąty w dziejach urodziny na boisku, ale jedyny w kronikach świętujący kapitan — Szczepański (31). Zawodnicy sześciu klubów (pięciu z Polonii Bytom, czterech z Górnika). Okazja do jubileuszu, którego nie obchodzono — setne oficjalne spotkanie Polski po wojnie! Rezerwowi — Konrad Kornek, Paweł Kowalski i Zygfryd Szołtysik. IRL - POL 3:2 (1:2) 184 (+18) 25.10.1964 niedziela 15.30 (16.30) Dublin stadion Dalymount Park (- 42 000) William Clements ENG IRL: NoelM. Dwyer — Theodor C. Foley, Noel Cantwell (k), Anthony Dunne, FrederickStrahan — MichaelMcGrath, Francis S. 0'Neil — M. Andrew McEvoy, James Mooney, John Hennessy, Joseph Haverty. Manager John J. Carey. POL: Konrad Kornek (54 Stanisław Fołtyn) — Henryk Szczepański (k), Paweł Orzechowski, Stanisław Oślizło, Roman Bazan — Ryszard Grzegorczyk, Ernest Pol — Jan Banaś, Lucjan Brychczy, Włodzimierz Lubański, Eugeniusz Faber. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. • 0:1 Lubański 19, 0:2 Pol 21, 1:2 McEvoy 25, 2:2 McEvoy 82, 3:2 Mooney 84. NOTA O trzecia gra Polaków w Dublinie i druga porażka. Bez debiutów; pożeganie Fołtyna. Najstarszy — Pol (31 i 357), najmłodszy — Lubański (17 i 240); przeciętna wieku — 26,09 (po zmianie 26,27). Zawodnicy sześciu klubów (trzech z Górnika i Polonii, dwóch z Odry i Legii). Rezerwowi — Bernard Blaut, Paweł Kowalski, Zygfryd Szołtysik i Włodzimierz Śpiewak. 122 Gem. BEL - POL 0:0 (0:0) 07.04.1965 środa 19.30 (? 20.30) Bruksela Stade du Heysel (~S000) Robert HoUey Davidson SCO BEL: Jean Nicolay — Georges Heylens, Albert Sulon (43 Laurent Verbiest), Jean Płaskie, Jean Comelis — Gerard Sulon, Jan Verheyen — Jozef Jurion (k), Roger Claessen, Paul van Himst, Wilfried Puis. Selekcjoner Constant van den Stock, trener Arthur Ceeulers. POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Roman Bazan — Ernest Pol, Ryszard Grzegorczyk—Jan Banaś, Jerzy Wilim, Jan Liberda, Janusz Kowalik. Selekcjonerzy—Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. NOTA O po 28 latach przerwy Polacy znów w Brukseli; w szóstym meczu obu reprezentacji po raz pierwszy bez bramek. Debiut Kowalika; bez pożegnań. Najstarszy — Szymkowiak (33 i 25), jako drugi po Brychczym (ma ich już 52) osiąga granicę 50. oficjalnych meczów w reprezentacji; najmłodszy — debiutant (21 i 12); przeciętna wieku — 27,08. Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Polonii, dwóch z Górnika). Rezerwowi — Bernard Blaut, Eugeniusz Faber, Konrad Kornek, Alojzy Łysko i Zygfryd Szołtysik. Po raz pierwszy sędzią Szkot. POL - ITA 0:0 (0:0) 18.04.1965 niedziela 12.00 186 (+18) Warszawa Stadion Dziesięciolecia (— 45 000) Pieter Paulus Roomer HOL POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Roman Bazan — Antoni Nieroba, Ernest Pol, Ryszard Grzegorczyk — Jan Banaś, Lucjan Brychczy, Jan Liberda. Selekcjonerzy Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). ITA: William Negri — Tarcisio Burgnich, Armando Piccchi, Aristide Guarneri, Giacinto Facchetti — Roberto Rosato, Alberto Orlando — Giacomo Bulgarelli, Alessandro Mazzola, Giovanni Rivera (k), Mario Corso. Trener Edmondo Fabbri. NOTA • pierwszy oficjalny pojedynek z reprezentacją Italii (31. rywal biało-czerwonych), inaugurujący nasze zmagania w eliminacjach MS'66. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Szymkowiak (33 i 36), najmłodszy — Banaś (22 i 20); przeciętna wieku — 28,23. Zawodnicy sześciu klubów (czterech z bytomskiej Polonu, dwóch z Legii i Górnika). Rezerwowi — Bernard Blaut, Eugeniusz Faber, Stefan Florenski, Konrad Kornek, Janusz Kowalik i Jerzy Wilim. pa NRD wywalczyła awans dopiero w barażo-wym meczu, wygrywając z ZSRR aż 4:1, uwaga — na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie! To jedyny przypadek w dziejach naszego piłkar-stwa, że obce reprezentacje seniorów grały w Polsce! Rezygnacja ze startu olimpijskiego zapadła już za panowania nowego kapitanatu! Prezydium PZPN zadecydowało 10 sierpnia 1964 o nowym składzie selekcyjnego tercetu — pozostał przewodniczący Motoczyński, ale jako partnerów dostał Karola Krawczyka ze Śląska oraz... Ryszarda Koncewicza, przejmującego reprezentację po raz nie wiadomo który? Motoczyński, choć szefował, musiał ograniczyć swój „młodzieżowy kurs", a pierwszym dowodem powstrzymania jego zapału było powołanie całej grupy znakomitych zawodników, których przez kilkanaście długich miesięcy nie zauważał. Eugeniusz Faber, z prawej, i Włodzimierz Lubański jeszcze raz bezradni wobec Williama Negriego POL - BUL 1:1 (0:0) 187 (+18) Vaclav Korelus CZE Roman Bazan — Ryszard 16.05.1965 niedziela 17.00 Kraków stadion Wisty (- 40 000) POL: Konrad Kornek — Henryk Szczepański (k), Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło Grzegorczyk (46 Zbigniew Szarzyński), Ernest Pol — Jan Banaś (76 Roman Lentner), Andrzej Jarosik, Jan Liberda Janusz Kowalik. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. BUL: Stanczo Bonczew — Wasil Metodijew, Iwan Dimitrow, Boris Gaganełow, Dimitar Penew — Stojan Kitów, Widin Apostołów — Todor Dijew (k), Georgi Asparuchow (~75? Jarićzo Dimitrow), Dimitar Jakimow, Spiro Debarski. Trener Rudolf Vytlacil (CZE). • 1:0 Pol 68, 1:1 Debarski 70. NOTA 9 siódmy remis w trzynastym meczu z Bułgarią, tym razem trenowaną przez słynnego czeskiego szkoleniowca (w 1962 prowadził przeciwko Polsce ekipę Czechosłowacji — mecz nr 172). Debiut Jarosika, pożegnanie Szarzyńskiego. Najstarszy — Pol (32 i 194), najmłodszy — debiutant (20 i 171); przeciętna wieku — 26,44 (po zmianach 26,90). Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Górnika i Polonii, dwóch z Sosnowca). Rezerwowi — Henryk Brejza, Antoni Nieroba i Edward Szymkowiak. Drugi i ostatni mecz arbitra. 123 Przeciwko Czechosłowacji, aktualnemu wicemistrzowi świata, zagrali znów Ernest Pol i Jan Liberda, Edward Szymkowiak i Ryszard Grzegorczyk, których nie widziano od jesieni 1962, po raz pierwszy w_ tym sezonie Lucjan Brychczy i Włodzimierz Śpiewak; także Roman Lentner, który wcześniej miał na koncie cały sezon poza kadrą. Koncewicz, za namową Krawczyka, dał też szansę debiutu błyskotliwemu napastnikowi, Janowi Banasiowi. I tak po raz drugi w historii zdarzyło się, że wygraliśmy z utytułowanym rywalem. Stało się to w grze, w której niedostrzegani przez Motoczyńskiego piłkarze pokazali w pełni swą klasę. Mimo zwycięstwa z Czechosłowacją decyzja o rezygnacji ze startu w Tokio nie została zmieniona, ale też zespół „olimpijski" pozbawiony najlepszych polskich piłkarzy nie miał wielu szans na igrzyskach. Natomiast ekipa, którą dowodził Koncewicz — pracowicie spędziła jesień, a przy tym w każdym spotkaniu zdobywała gole! Trzy w wygranym w Stambule spotkaniu z Turkami — w tej grze Lucjan Brychczy jako pierwszy zagrał 50. oficjalny mecz, tyle samo remisując na Rasunda ze Szwecją, a wreszcie dwa w minimalnie przegranej potyczce w Dublinie, gdzie po kontuzji Konrada Kornka jego następca nie miał najlepszego dnia i w ostatnich minutach uciekło zwycięstwo, na które Polacy zasłużyli. Nic nie zmieniło się w gronie selekcjonerów, którzy wiosną 1965 rozpoczęli sezon z nadzieją awansu do finałów MŚ'66. Ostre „przetarcie" na Heysel, które oglądało tylko pięć tysięcy widzów, miało potwierdzić snajperską skuteczność. Nie padły jednak żadne gole — ani w Brukseli, ani w Warszawie, gdzie w premierze eliminacji MS potykaliśmy się z Włochami. Wielkanocny pojedynek na Stadionie Dziesięciolecia przebiegał pod znakiem naszej sporej POL - SCO 1:1 (0:0) 188 (+18) 23.05.1965 niedziela 18.00 Chorzów Stadion Śląski ( + 80000) Siergiej J. Alimow ZSR POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Roman Bazan — Antoni Nieroba, Ryszard Grzegorczyk — Jan Banaś, Jan Liberda, Ernest Pol, Roman Lentner. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. SCO: William D.F. Brown — Alexander Hamilton, William McNeill, Edward McCreadie, John Greig (k) — Patrick Crerand, William Henderson — Robert Collins, Neil Martin, Denis Law, John Hughes. Manager John (Jock) Stein. • 1:0 Lentner 52, 1:1 Law 76. NOTA 9 remis w drugim meczu eMŚ'66, pierwszy w trzecim spotkaniu ze Szkotami. Czwarty kolejny remis w oficjalnej grze — po raz pierwszy w kronikach! Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Szymkowiak (33 i 71), najmłodszy — Banaś (22 i 55); przeciętna wieku — 28,01. Zawodnicy sześciu kubów (czterech z Polonii, trzech z Górnika). Rezerwowi — Henryk Brejza, Andrzej Jarosik, Konrad Komek, Janusz Kowalik i Zbigniew Szarzyński. Od lewej: Henryk Szczepański (kapitan), Edward Szymkowiak, Stanisław Oślizło, Antoni Nieroba, Jacek Gmoch, Ernest Pol, Roman Lentner, Jan Banaś, Roman Bazan, Ryszard Grzegorczyk, Jan Liberda 124 C3&JŁ przewagi, mieliśmy więcej z gry, a także kilka znakomitych sytuacji strzeleckich — jednej, jaka może się przyśnić, nie wykorzystał w ostatniej minucie Jan Banaś. Asystentem Koncewicza był w tej grze po raz pierwszy Kazimierz Górski, a w loży honorowej zasiadł premier Józef Cyrankiewicz, jedyny wśród elity władzy, który dość regularnie zaglądał na stadiony. Tylko remis przyniósł nam też kolejny mecz eliminacji MŚ, gdy Szkot Denis Law odpowiedział na bramkę Romana Lentnera podczas pojedynku w deszczu i zimnie na Stadionie Śląskim. Pamiętając, że w meczu z Bułgarią, który poprzedzał potyczkę ze Szkocją, również odnotowano remis, ta seria nierozstrzygniętych gier niepokoiła kibiców. Może nie tylko stratą dwóch bezcennych punktów w rywalizacji o awans do finałów MŚ, ile brakiem skuteczno- Edward Szymkowiak ści zespołu. Najgorsze miało jednak nadejść. Na pewne punkty liczono bowiem w końcu września, gdy po letniej przerwie biało-czerwoni pojechali do Helsinek. Piąty w sezonie mecz drużyny, której trzon stanowili zawodnicy doskonale sprawdzeni, przez rok w ośmiu grach występujący niemal w tym samym składzie, przegrał z outsiderem wszelkich rozgrywek międzynarodowych bez pardonu! „Juha" Peltonen zdobył prowadzenie po 40 sekundach, a nim minęło pół godziny Finowie trafili po raz wtóry. Można rzec — zdarza się, ale szkopuł w tym, że Polacy nie potrafili trafić do siatki gospodarzy ani razu! W relacjach pojawiły się opisy nieskuteczności naszych graczy, którzy mimo zdecydowanej przewagi trwającej ponoć niemal przez cały mecz, nie zdołali przełamać obrony Finów. Po latach Jerzy Lechowski, obserwator tego meczu, na łamach „Piłki Nożnej" (23 stycznia 1978) stwierdzi, iż „nie jest prawdą, że Polacy przez osiemdziesiąt minut przesiadywali na polu karnym rywali! Przegraliśmy, bo nasz zespól był nie przygotowany do tego spotkania. Niesłuszne jest też obciążanie za tę porażkę wyłącznie Szymkowiaka i Oślizły". Właśnie na bramkarzu skupiły się zarzuty selekcjonerów. Ryszard Koncewicz publicznie zarzucał mu błędy, a konsekwencją stanowczej postawy trenera był fakt, że występ w Helsinkach był ostatnim w bogatej karierze znakomitego piłkarza. W historii biało-czerwonych Szymkowiak może jednak ciągle ubiegać się o pierwszeństwo, choć w gronie jego następców był taki as, jak Jan Tomaszewski. „Szymek" jeszcze długo czarował refleksem i efektownymi, wręcz akrobatycznymi interwencjami, a w kronikach naszego futbolu pozostaje jedynym, który sięgał po mistrzostwo Polski w barwach trzech klubów — Ruchu, Legii i Polonii. Przed wyjazdem na kolejny pojedynek eliminacji MŚ w kadrze nastąpiła mała rewolucja — porażka wymagała przecież ofiar. Zapłacili absencją wspomniany Szymkowiak, Banaś FIN - POL 2:0 (2:0) 189 (+18) 26.09.1965 niedziela 14.00 Helsinki Olimpiastadion ( + 8000) Hans Grandlund NOR FIN: Lars Nasman — Pertti Makipaa, Reijo Kanerwa, Timo Kautonen, Reimo Nummila — Juhani Peltonen (k), Matti Makela — Semi Nuoranen, Asko Makila, Kai Pahlman, Tommy Lindholm. Trener Olayi Laaksonen. POL: Edward Szymkowiak — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Jacek Gmoch, Roman Bazan — Ernest Pol, Ryszard Grzegorczyk — Jan Banaś, Zygfryd Szołtysik, Jan Liberda, Roman Lentner. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. • 1:0 Peltonen 1 (40 sekunda), 2:0 Nuoranen 27. NOTA • trzynasta, pechowa gra z Finlandią — porażka, druga w kontaktach obu krajów od 1923 roku! Przykra tym bardziej, że oznaczała stratę punktów w eliminacjach MS. Bez debiutów, ale pamiętny mecz dla Edwarda Szymkowiaka — ostatni w reprezentacji (dogonił Brychcego i mają obaj 53A), w 13 lat i 124 dni po debiucie, z zarzutami trenera, który winił go za przegraną. Najstarszy — Szymkowiak (33 i 197), najmłodszy — Banaś (22 i 181); przeciętna wieku — 28,01. Zawodnicy pięciu klubów (po czterech z Polonii i Górnika). Rezerwowi — Zygmunt Anczok, Eugeniusz Faber, Konrad Komek i Antoni Nieroba. 125 i Grzegorczyk, zaś na ławce pozostali Bazan i Lentner. Pojawiło się natomiast dwóch niezwykle utalentowanych debiutantów, preferujących dynamiczny, bojowy futbol. Na lewej obronie doskonale radził sobie 19.letni Zygmunt Anczok, zaś w napadzie o prawie cztery lata starszy Jerzy Sadek. Okazało się, że zespół, który praktycznie pozbawił się wcześniej szans remisując dwa mecze przed własną widownią i tracąc dwa dalsze punkty w spotkaniu ze zdecydowanym maruderem w grupie, nagle zerwał się do heroicznego wysiłku. Szkoci prowadzili od 13 minuty, ale wystarczyły dwie skuteczne akcje i celne strzały Ernesta Pola oraz debiutującego Jerzego Sadka, aby zakończyć mecz zwycięsko! Sukces oglądało prawie 108 tysięcy widzów, co do dziś jest „europejskim" rekordem biało-czerwonych, oklaskujących finezyjną skuteczność Polaków. Jeszcze nie wszystko stracone — zachęcała prasa przed następnymi meczami. Selekcjonerzy gorączkowo poszukiwali następcy Szymkowiaka — w Glasgow bronił Kornek, a na ławie siedział Marian Szeja. Przeciwko Finlandii desygnowano Szeję, a rezerwowym został Stani- sław Majcher, ale chyba nikt z tego grona nie wzbudzał zaufania trenerów. Finowie srogo zapłacili za wygraną w Helsinkach — w Szczecinie, który po tym meczu uchodził za miasto, gdzie Polakom najłatwiej o gole — zainkasowali aż siedem trafień, w tym cztery Włodzimierza Od lewej, po powrocie z Glasgow: Jan Liberda, Konrad Kornek, Ernest Pol, Jerzy Sadek, Henryk Brejza, Zygfryd Szołtysik i Stanisław Oślizło SCO - POL 1:2 (1:0) 190 (+18) 13.10.196S środa 19.30 (20.30) Glasgow stadion Hampden Park (107 508) Hans C. Carlsson SWE SCO: William D.F.Brown — Alexander Hamilton, William McNeill, Edward McCreadie, John Greig (k) — Patrick Crerand, William J. Bremner — William Henderson, Alan Gilzean, Denis Law, William Johnston. Manager John (Jock) Stein. POL: Konrad Kornek — Henryk Szczepański (k), Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Zygmunt Anczok — Antoni Nieroba, Zygfryd Szołtysik — Jerzy Sadek, Ernest Pol, Jan Liberda, Eugeniusz Faber. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. * 1:0 McNeill 13 głową, 1:1 Pol 85, 1:2 Sadek 87. NOTA 0 po smutnej porażce w Helsinkach—niespodziewana wygrana na Hampden Park, druga z kolei w Glasgow. Mimo kontuzji Nieroby (od 37 minuty ledwie statystował), skuteczny finisz podtrzymał nadzieje na awans do finałów MŚ. Przy okazji nowy rekord frekwencji, do dziś aktualny dla biało-czerwonych w Europie — na trybunach zasiadło co najmniej 107 508 widzów. Dwa debiuty — Anczoka i Sadka; bez pożegnań. Najstarszy — Pol (32 i 344), najmłodszy — debiutujący Anczok (19 i 213); przeciętna wieku — 26,98. Zawodnicy sześciu klubów (trzech z Górnika, dwóch z Odry, Polonii i Ruchu). Rezerwowi — Roman Bazan, Henryk Brejza, Roman Lentner i Marian Szeja. POL - FIN 7:0 (6:0) 191 (+18) 24.10.1965 niedziela 12.00 Szczecin stadion Pogoni (-35000) Alois Obtulović CZE POL: Marian Szeja — Henryk Szczepański (k), Stanisław Oślizło, Jacek Gmoch, Zygmunt Anczok — Ernest Pol, Zygfryd Szołtysik — Jan Liberda, Włodzimierz Lubański, Jerzy Sadek, Roman Lentner. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. FIN: Lars Nasman — Pertti Makipaa, Timo Kautonen, Reijo Kanerwa, Reima Nummila — Simo Syrjavaara, Markku Lahti — Markku Kumpulampi, Arvo Lamberg, Kai Pahlman, Tommy Lindholm. Trener 01avi Laaksonen. • 1:0 Lubański 19 głową, 2:0 Lubański 21,3:0 Lubański 24,4:0 Pol 29 kamy, 5:0 Sadek 35,6:0 Lubański 41,7:0 Sadek 79. NOTA • piąta gra eliminacji MŚ'66 i srogi rewanż za przegraną w Helsinkach — po raz drugi w historii Polacy trafiają siedmiokrotnie do bramki Finów, ale tym razem bez żadnych strat. Po drugim spotkaniu „średnia" goli dla Szczecina w meczu reprezentacji biało-czerwonych osiąga osiem trafień na mecz! Cztery gole Lubańskiego — dołączył do grona pięciu najlepszych snajperów, ale jeszcze poprawi to osiągnięcie. Debiut bramkarza; bez pożegnań. Najstarszy — Pol (32 i 355), najmłodszy — Lubański (18 i 238), po raz pierwszy powyżej 18 lat, ale już w dziesiątej oficjalnej grze reprezentacyjnej! Przeciętna wieku — 25,98. Gra Szołtysika w dniu 23. urodzin (szósty w kronikach świętował na boisku). Po raz 23. kapitanem Szczepański i wyprzedził Cieślika. Pol trafił po raz ostatni dla reprezentacji — jego rekord (39 goli) poprawi Lubański dopiero w 1973. Zawodnicy sześciu klubów (pięciu z Górnika, dwóch z Polonii), po raz pierwszy z Wałbrzycha (Szeja z Thoreza, później Zagłębie, dziś KP). Prasa odnotowała wymianę koszulek piłkarzy obu drużyn po zakończonej rywalizacji — najprawdopodobniej zdarzyło się to po raz pierwszy na meczu biało-czerwonych. Rezerwowi — Roman Bazan, Henryk Brejza, Eugeniusz Faber i Stanisław Majcher. Drugi i ostatni mecz sędziego. 126 GrlH. Lubańskiego. Zabrzanin uzyskał klasyczny hat-trick w okresie niespełna sześciu minut — czy to nie kolejny rekord?! — po prawie rocznej przerwie wracając do reprezentacji. Po meczu miał miejsce ceremoniał wymiany koszulek między piłkarzami obu drużyn, co jak sądzę — zdarzyło się po raz pierwszy na naszych boiskach, ale wówczas przeszło niemal niezauważone. Z czasem stanie się to zwyczajem powszechnie obowiązującym i da początek wielu interesującym kolekcjom. Szansa tylko w zwycięstwie! — to hasło, jakie zalało polskie gazety przed ostatnią grą naszej ekipy w eliminacjach MŚ. Istotnie, wygrana w Rzymie z Włochami, na co porywali się optymiści, podtrzymywała nadzieje, ale faworyci tej grupy — Włosi i Szkoci — decydujące pojedynki między sobą zaplanowali w finale rozgrywek. Tylko zdobycie czterech punktów przez jeden z tych zespołów eliminowało Polskę, układ 3:1 gwarantował baraż, a podział 2:2 promował nasz awans. Ba, ale wcześniej trzeba byłoby zwyciężyć na Stadio Olimpico! Selekcjonerzy pochowali się po kątach, przewodniczący Motoczyński nie miał nic do powiedzenia prasie, Krawczyk też nie chciał tego czynić. Na placu boju pozostał „Faja". Czytelnik sportowych gazet jeszcze dziś odczuje niemal fizyczną presję, jaką poddano Koncewicza. Przodował w tej kampanii „Sport", a łatwowierni i naiwni kibice mogli odnieść wrażenie, że gdyby to dziennikarze ustalali skład kadry i opracowywali taktykę - zwycięstwo nad ekipą ,,az-zurich" byłoby gwarantowane. Jak śmiesznie brzmią te rady, połajanki, mądrzenia się ludzi, których zadaniem było przecież nie tyle zastępować selekcjonerów czy trenera, ile informować. W czasach budowania „socjalistycznego społeczeństwa" wszystko było jednak postawione na głowie, a więc dlaczego w tym miejscu miałoby być inaczej? Kto chce się pośmiać, niech sięgnie do pomeczowych komentarzy tych samych autorów! Smutne, ale takie prasowe „manewry" do dziś pozostają modne w odczuciu niektórych dziennikarzy. To nie dziwi, bo kształtowane przez dziesięciolecia wzory mocno osadziły się w świadomości. Pod zmasowanym naporem prasowych żądań ugięły się też piłkarskie władze. Prezydium PZPN „nakazało trenerowi Koncewiczowi grać ofensywnie, postawić wszystko na atak". „Faja" zdawał sobie sprawę, że ta teza jest idiotyczna, pomysł szaleńczy, próbował protestować, ale w końcu zastosował się do poleceń. W bramce zagrał prawie 30. letni debiutant, Henryk Stro-niarz z Wisły, zaś w ataku inny nowicjusz, obiecujący skrzydłowy Legii, 22.letni Janusz Żmijewski. W polskiej drużynie znalazło się praktycznie tylko trzech defensorów — Szczepański, Oślizło i Anczok, bo już Gmoch w roli forstopera, a także dwójka pomocników — Szo-łtysik i Pol, o napastnikach nie wspominając, znacznie lepiej czuli się w grze ofensywnej, niż broniąc się przed tak silną ekipą, jaką stanowili Włosi. Została zachwiana kardynalna zasada futbolowej gry — równowaga między atakiem i obroną, co gospodarze wykorzystali bez lito- Od lewej: Jan Liberda, Zygmunt Anczok, Włodzimierz Lubański — jak w „rzymskiej" łaźni ITA - POL 6:1 (2:0) 192 (+18) 01.11.196S poniedziałek 15.00 Rzym Stadio Olimpico (- 80 000) Abraham Klein ISR ITA: William Negri — Tarcisio Burgnich, Roberto Rosato, Sandro Sahradore (k), Giacinto Facchetti — Giovanni Lodetti, Bruno Mora — Giacomo Bulgarelli, Alessandro Mazzola, Giovanni Rivera, Paolo Barison. Trener Edmondo Fabbri. POL: Henryk Stroniarz — Henryk Szczepański (k), Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Zygmunt Anczok — Zygfryd Szołtysik, Ernest Pol — Janusz Żmijewski, Jerzy Sadek, Włodzimierz Lubański, Jan Liberda. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, trener Ryszard Koncewicz. • 1:0 Mazzola 5 głową, 2:0 Barison 25, 3:0 Barison 66, 4:0 Rivera 71, 5:0 Mora 80, 5:1 Lubański 84, 6:1 Barison 88. NOTA 0 drugi oficjalny mecz biało-czerwonych w Rzymie, ale pierwszy przeciwko gospodarzom; na zakończenie eliminacji MŚ'66 sromotna porażka — najdotkliwsza w tych rozgrywkach do dziś. Debiutujący Stroniarz dołączył do grona pięciu innych bramkarzy, którzy przepuścili co najmniej pół tuzina piłek w jednym meczu — nie miał już okazji poprawić bilansu, bo na rzymskim debiucie zakończył grę w reprezentacji; podobnie Szczepański i Pol (zabrzanin w 10 lat i 156 dni po pierwszym meczu w reprezentacji). Debiutował też Żmijewski. Najstarszy — Pol (32 i 363), najmłodszy — Lubański (18 i 246); przeciętna wieku — 26,02. Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Górnika, po dwóch z Polonii Bytom i Legii). Rezerwowi — Roman Bazan, Henryk Brejza, Lucjan Brychczy i Marian Szeja. Pierwsza gra prowadzona przez sędziego z Izraela, pierwszego z Azji i spoza Europy! Gol Rivery na 0:4 akurat bramką nr 400, straconą przez biało-czerwonych w oficjalnych grach. 127 ści. Na nasze nieszczęście kontuzji doznał Stanisław Oślizło i od około trzydziestej minuty już do końca ledwie statystował na boisku. Nie wystarczyło wieloletnich ligowych doświadczeń Stroniarzowi — atmosfera debiutu, a potem zmasowane ataki Włochów przy dziurawej defensywie sprawiły, że pogubił się całkowicie. Fala krytyki nie ominęła nikogo z rzymskiej ekipy. Piłkarze w większości uratowali skórę, bo na boisku potrzebni są fachowcy. Selekcjonerzy jednak stracili robotę, bo i na tym ona polega — po przegranej odchodzą. Na rzymskim stadionie pożegnali się z reprezentacją tak znakomici gracze, jak Henryk Szczepański, zwany „Burzą", rekordzista w roli kapitana, a także legendarny napastnik Ernest Pol — niezwykle skuteczny snajper i świetny strateg, zawodnik, który „niańczył" na piłkarskiej murawie takie talenty, jak Lubański czy Szołtysik. Dzierży do dziś tytuł „króla" ligowych strzelców i trudno znaleźć konkurenta, który mógłby mu kiedykolwiek odebrać prymat. Gdy kończyliśmy tę książkę nadeszła wiadomość, że Ernest Pol, jedna z legend polskiego futbolu, zmarł we wtorek, 12 września 1995 w miejscowości Hausach koło Freiburga. Od trzech lat przebywał w Niemczech i tam dożył kresu. Pozostanie niezapomniany dla wszystkich, którzy widzieli go na piłkarskich stadionach, bo niewielu jak on „kręciło" futbolówką. „Rzymska łaźnia" w kronikach naszej piłki ma szczególne miejsce. Nie tylko dlatego, że po raz kolejny przegraliśmy eliminacje mistrzostw świata. Warto pamiętać okoliczności dotkliwej porażki, zastanowić się nad rolą „doradców" w aparacie piłkarskiej władzy, ludzi którzy nigdy nie odpowiadali za swoje decyzje. Wypinali pierś, gdy trafiły się sukcesy, ale nad wyraz dzielnie znajdowali miejsce w cieniu, gdy przyszło analizować przegraną. Ich nazwiska pozostały jednak w składach władz związku, co polecamy uwadze Czytelników. Nikt tak jak oni nie potrafił kierować ognia krytyki na osobę trenera, który tylko w sytuacji klęski odpowiadał „jednoosobowo". Tak było też w przypadku Koncewicza. Po przegranej w Rzymie złożył rezygnację, a partnerzy w selekcyjnym „tercecie" nie mieli już nic od powiedzenia. Poproszono go, aby zagrał z biało-czerwonymi raz jeszcze — może spodziewano się, że Anglicy wbiją przysłowiowe gwoździe dO;,trenerskiej" trumny? Gospodarze finałów MS'66 szukali sparing-partnerów, ale zaproponowali najgorszy termin spotkania — początek stycznia! Koncewicz powołał więc nową kadrę, wyjechał do Bułgarii, gdzie w nieoficjalnym meczu przegrał w Sofii w przeddzień Wigilii 0:1, a tuż po świętach zebrał graczy raz jeszcze i udał się na Goodison Park w Liverpoolu. Historyczny dla nas mecz — pierwszy przeciwko „ojcom nowoczesnego futbolu". Z czwórką debiutantów — Brejzą i Rewiłakiem oraz młodszymi braćmi reprezentantów — Zygmuntem Schmidtem i Janem Wilimem, a także nowicjuszem w roli kapitana — Oślizłą, wywalczył wartościowy remis i pochlebne recenzje miejscowej prasy. Efektowny gol Sadka na ponad pół godziny dał nam prowadzenie, a autorowi bramki — ofertę Ever-tonu, który przeznaczał sto tysięcy funtów „za piłkarza, który jest niczym Tom Lawton". Satysfakcja z sensacyjnego, jak pisano, remisu nie zmieniła postanowienia Koncewicza. Pozostał przy swoim zdaniu, czując się rozgoryczony zachowaniem niektórych działaczy i kolegów po fachu po rzymskiej porażce. Kto będzie chciał oceniać selekcjonerską działalność Ryszarda Koncewicza nie może zapominać o jego konsekwencji. Czasami budziła sprzeciw nadmiernym uporem w sprawach pozornie mało istotnych, ale przecież cechowała ona tego człowieka także w obliczu zasadniczych rozstrzygnięć. Usłyszałem kiedyś z jego ust opinię, że najbardziej żałuje ustępstw w kwestiach marginalnych, bo rozstrzygając istotne problemy nigdy nie miał wątpliwości. Siedząc selekcjonerską drogę Koncewicza jak na dłoni widać znakomite wygrane i zaskakujące porażki. Tak łatwo przy tym o wyliczenie przegranych szans czy tylko nierealnych marzeń. Ciekawe, jak na jego miejscu postępowaliby inni? ENG -POL 1:1 (0:1) 193 (+18) 05.01.1966 środa 19.30 (20.30) Liverpool stadion Goodison Park (- 48 000) Joseph Hannet BEL ENG: Gordon Banks — George R. Cohen, John Charlton, Robert F.Moore (k), Ramon Wilson — Norbert P. Stiles, George E. Eastham — Alan J. Bali, Roger Hunt, Joseph H. Baker, Gordon Harris. Manager Alfred E. Ramsey. POL: Marian Szeja — Jacek Gmoch, Henryk Brejza, Stanisław Oślizło (k), Andrzej Rewilak — Piotr Suski, Zygmunt Schmidt — Jan Wilim (39 Jan Banaś), Józef Gałeczka, Jerzy Sadek, Janusz Kowalik. Selekcjonerzy — Wiesław Motoczyński oraz Ryszard Koncewicz i Karol Krawczyk, ale skład ustala! trener Ryszard Koncewicz. • 0:1 Sadek 43, 1:1 Moore 74 głową. NOTA 0 historyczny występ w ojczyźnie futbolu — Anglia, wkrótce gospodarz i triumfator finałów MŚ'66, po raz pierwszy oglądała Polaków w remisowym pojedynku. To nasz 32. rywal, a Liverpool — 56. miasto w kronikach narodowego zespołu. Debiutowało czterech graczy, a dwaj z nich — Schmidt i Wilim — to młodsi bracia wcześniejszych reprezentantów (Jerzy Wilim był zresztą w tej grze rezerwowym); w gronie nowicjuszy tylko Rewilak już potem nie zagrał. Najstarszy — po raz pierwszy w tej roli, a także z opaską kapitana (nr 38 w kronikach) — Oślizło (28 i 53), najmłodszy — Kowalik (21 i 285); przeciętna wieku — 24,83 (po zmianie 24,66). Zawodnicy aż dziesięciu klubów, po raz pierwszy z GKS Katowice (dwóch z Cracovii i ŁKS). Kapitański debiut Oślizły. Rezerwowi — Jan Gomola, Andrzej Jarosik, Stefan Szefer i Jerzy Wilim. 128 GŁFl Wr v V icz jak chcesz zawsze dostaniesz 1000! fi Powszechna Kasa Oszczędności Bank Państwowy Dotychczas trudno byto Ci przewidzieć, o ile wzrosną Twoje oszczędności ulokowane w banku, gdyż ich oprocentowanie zmienia się. Nowy bon PKO GWARANCJA gwarantuje Ci, iż oprocentowanie Twoich pieniędzy będzie stale i zawsze, po upływie umowy, otrzymasz kwotę 1.000 zł! Wystarczy tylko zadeklarować, jak długo pragniesz czekać na swój tysiąc. Jeśli chcesz wejść w jego posiadanie szybciej -zapiać wyższą kwotę. Jeśli chcesz, by kosztowa! Cię on taniej - zdecyduj się na powierzenie bankowi oszczędności na dłuższy okres. --'--¦- F-:; „j,* '"¦' ^"sL-^-^^^^^^^^^^W .-ISTOK 9:0 (3:0) 177 (04.09.1963 Szczecin) od lewej: Lucjan Biychczy (kapitan), Konrad Kornek, Bernard Blaut, Fryderyk Monica, Stanisław Oślizło, Piotr Suski, Jerzy Musiałek] Włodzimierz Lubański, Roman Bazan, Eugeniusz Faber, Zygfryd Szołtysik • •• gasimy pragnienie u MtPflk*^ ioivaVvA' ARSZAWSKIE S. -958 WARSZAWA ul. Grzybowska ! el. 20-26-11, fax. 24-65-80, tlx. 814*53 *m Y' JHlI \ X ¦"" '¦' Ą Hk**** s 1 1 ' Jtf ^km .(^> r •^•ł ^^»**i 1 rok ... POL-CZE 2:1 (1:1) ir 181 (13.09.1964 War Od lewej: Henryk Szczepański (kapitan), Edward Szymkowiak, Stanisław Oślizło, Włodzimierz Lubański. Ernest Pol, Włodzimierz Śpiewak, Roman Bazan, Jan Banaś, Ryszard Grzegorczyk, Jan Liberda, Lucjan Brychczy NATURALNA WODA MINERALNA LIDER! r ;%W«»JL.g •Bp - J V "fi. -- Jfc* *# v ; * 1 *\ti )»J- . . f.;•*!• . lL"iE533 * *f 5f I* ?f > tt t * ^ ¦R - - — ¦ -^V a^- CERAMIKA OPOCZNO Od lewej górny rząd:Sławomir Drożdż, Rafat Ambroziak, Jarosław Kukuta, Łukasz Derczyński, Marcin Majewski, Jarosław Wiktorowicz, Grzegorz Kopytkowski, Dariusz Rysiewski; środkowy rząd: Robert Kowalski (wiceprezes), Krzysztof Popecki (masażysta), Mirosław Wijata, Zbigniew Skoczylas, Piotr Szymański, Andrzej Rutkowski, Dariusz Kupka, Leszek Laśkiewicz, Waldemar Kwiatkowski (menedżer), Zdzisław Nowak (kierownik drużyny); dolny rząd: Zbigniew Podsiębierski (II trener), Grzegorz Łopata, Sławomir Kuc, Krzysztof Gotdyn, Andrzej Grzelak, Adrian Szczepanik, Radosław Kochelski, Marek Dziuba (I trener) POL-FRA 1:4 (1:2) (17.09.1967 Warszawa) l6WeJ: 7,^^ !?tvdT% (kfPiten)', f*^ Kostka Stanisław Oślizło, Włodzimierz Lubański Jacek Zygmunt Anczok, Paweł Kowalski, Piotr Suski, Robert Gadocha, Eugeniusz Faber, ZygM SzoG POL-BRA 3:6 (2:2) (20.06.1968 Warszawa) ,^t Jairpzlnho< Edu Natd, Celino Rildo, Tostao, Gerson, Joel, Brito, Claudio, Carlos Alberto (kapitan ca, sędziowie - Paweł Kazakow, Siergiej Archipow i Jurij Chodin oraz Stanisław Oślizło (kapitan) Hubert Kostka Bernard Kaut Walter W.nkler, Jacek Gmoch, Kazimierz Deyna, Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Andrzej JarosikJerzy Sadek Roman Bazan POL-IRL 1:0 (0:0) nr 218 (30.10.1968 Chorzów) iv Pi i* *' od lewej: Hubert Kostka (kapitan), Bernard Blaut, Walter Winkler, Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Stefan Florenski, Jerzy Sadek. Adam Musiał, Jan Rudnow, Erwin Wilczek, Robert Gadocha 220 120.04.1969 Kraków) ^^^^M...........'"¦*L¦¦-«=* *"- -............................- ^ FSO POLONEZ CARO 1.6 GLE, 1.6 GLI, 1.4 GLI 16 V 1.9 GLD : 91 ul.Jagiellonska 88 00-992 Warszawa tel. 676 3000 telex 814571 fso pi fax 115239 rywale mistrzów świata * sezon cudów * nominacja po dymisji * kadry akceptowane * do dziewięciu razy... remis * \ egh na Śląskim * „główka" kapitana * kto w miejsce „Małego" * wreszcie za ocean * bramkarskie roszady * debiut na Maracana * popisy pana Jana * wizje kolektywne * krok po kroku * paryskie oklaski * Antoni ma dość * BRZEZANCZYK 1966 K. NOWAK + BRZEZANCZYK, GÓRSKI 1966 Poszukiwaczom niezwykłych zdarzeń polecam właśnie ten sezon, bo znajdą tu sporo ciekawego materiału. W kronikach naszego futbolu zdarzyło się po raz pierwszy, że narodowa drużyna rozegrała aż dwanaście oficjalnych spotkań międzypaństwowych, a wcześniej tylko trzykrotnie bywało, że grano ich dziewięć, nie zawsze zresztą zasługujących na pierwszorzędną rangę. Reprezentacja występowała od stycznia do grudnia, co też jest ewenementem. Wśród rywali były zaś aż trzy zespoły, które wcześniej lub później sięgały po tytuły mistrzów świata. Na koniec jeszcze jeden rekord, możliwy zapewne tylko w naszym kraju — w jednym roku bialo-czerwoni sterowani byli przez cztery różne formacje selekcjonersko-trener-skie! Nieustanne pragnienie „dalszego doskonalenia" obserwowane w życiu społecznym, objawiało się także na niwie piłkarskiej, przypominając gonitwę kota za własnym ogonem. Premierowe spotkanie w 1966 zapisał na swe konto Ryszard Koncewicz, ale praktycznie z własnej woli był już tylko jednoosobową pozostałością po kapitanacie czy komisji selekcyjnej, jak kto woli. Remis w Liverpoolu miał wysoką rangę, bo przecież Polacy stawiali skutecznie czoła Anglikom, niebawem już mistrzom świata, w pełni sezonu rywali, gdy na naszych boiskach trwała zimowa przerwa. Popularny „Faja" po sukcesie proszony był więc o wycofanie dymisji, ale zaparł się i PZPN zmuszony był przyjąć jego rezygnację. Stało się to oficjalnie dopiero 7 lutego 1966, ale już 12 lutego zarząd związku postanowił przekazać obowiązki trenera-selekcjonera Antoniemu Brze-żańczykowi, trenerowi kadry juniorów i pracownikowi PZPN, choć decyzja ta wymagała prawnego wsparcia. Działo się tak dlatego, że była w niezgodzie z uchwałą poprzedniego walnego zgromadzenia i zapisami w statucie. Na szczęście już 21 lutego, podczas posiedzenia prezydium PZPN podjęto uchwałę o likwidacji „komisji selekcyjnej" i nowy szef kadry mógł pełnić swe obowiązki w zgodzie z prawem, naginalnym zresztą przez piłkarskie władze stosownie do potrzeb chwili. Antoni Brzeżańczyk i Jerzy Musiałek Nie znaczy to jednak, że pełnił je samodzielnie, bo w kontrakcie zawarto istotne zastrzeżenie — „skład kadry wymagać będzie każdorazowo akceptacji wydziału szkolenia i zarządu PZPN". Czyli Brzeżańczyk był samodzielny, ale o wszystkim i tak decydowali „działacze", kryjący się w cieniu na wypadek ewentualnych krytyk. Okaże się, że ta sytuacja nie będzie podobała się Brzeżańczykowi. Początkowo nic jednak nie zapowiadało kryzysu, a nowy opiekun reprezentacji przejął z dobrodziejstwem inwentarza dobrze już znanych kadrowiczów. Praktycznie dał szanse tylko trzem debiutantom — jego faworytami okazali się Roman Strzałkowski, obrońca o wysokich umiejętnościach i doskonałym zmyśle taktycznym, bramkarz Jan Gomola z zabrzari- 129 skiego Górnika, gdzie jego rywalem na klubowym podwórku był poważnie ubiegający się o miejsce w reprezentacji Hubert Kostka, wreszcie — za namową Strzałkowskiego — bytomianin Walter Winkler, niedoceniany gracz o bardzo solidnej klasie. Pierwsze dwie gry pod wodzą Brzeżańczyka nie były złe — w Chorzowie przeciwko Węgrom, zaś we Wrocławiu ze Szwedami uzyskał remisowe 1:1. Szczególnie cieszył ten pierwszy rezultat, bo nie przegraliśmy z Madziarami po dziewięciu kolejnych porażkach! Na Stadionie Śląskim obserwował spotkanie niejaki Antal Vegh, węgierski dziennikarz, który kilkanaście lat później ujawni w swoich skandalizują-cych książkach całe bagno „socjalistycznego sportu", a zakłamanie, fałsz i korupcję w futbolowym światku opisze ze znajomością bezpośredniego uczestnika wielu zdarzeń. Opowiadał mi, że był to jeszcze czas, kiedy nie we wszystko, co widział za kulisami poczynań znanych „działaczy", miał odwagę uwierzyć. W obu majowych meczach Polacy odrabiali straty — w pierwszym uczynił to Lubański, w drugim — jedyny raz w wieloletniej karierze wystąpił w roli skutecznego snajpera Stanisław Oślizło, zdobywając goła efektowną „główką". Właśnie Oślizło poprowadził biało-czerwonych do boju w trzech atrakcyjnych spotkaniach, jakie przewidziano na początku czerwca. Historyczna, bo pierwsza w dziejach wyprawa polskich piłkarzy za Ocean, w kręgu wpływowych ludzi naszego futbolu wywołała ogromne ożywienie. Kto nie chciałby zobaczyć Brazylii i Argentyny? Retoryczne pytanie! Ekipą kierował pełniący obowiązki prezesa PZPN po niedawnej śmierci Wita Hankego — Wiesław Ociepka, a obok siebie POL-HUN 1:1 (0:0) 194 (+18) 03.05.1966 wtorek 19.00 Chorzów Stadion Śląski: (~95000) Bengt J.O. Lundell SWE POL: Marian Szeja — Roman Strzałkowski, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło (k), Zygmunt Anczok — Zygmunt Schmidt, Zygfryd Szołtysik (46 Jan Wilim) —Józef Gałeczka, Włodzimierz Lubański (79 Jerzy Musiałek), Jan Liberda, Roman Lentner. Trener-selekcjoner Antoni Brzeżańczyk. HTTN: Antal Szentmihalyi — Benó Kaposzta, Kalman Meszóly, Lajos Dunai, Kalman Sóvari — Imre Mathesz, Janos Górócs — Ferenc Bene, Janos Farkas, Istvan Nagy, Matę Fenyvesi (k). Kapitan związkowy Lajos Baroti, trener Rudolf niovszky. * 0:1 Bene 51 wolny, 1:1 Lubański 54. NOTA • wreszcie remis — po dziewięciu kolejnych przegranych meczach z Madziarami, najsurowszymi rywalami biało-czerwonych! Debiut Strzałkowskiego; bez pożegnań. Najstarszy — po raz pierwszy Liberda (29 i 158), najmłodszy — Lubański (19 i 64); przeciętna wieku — 25,26 (po zmianach 24,91). Zawodnicy siedmiu klubów (pięciu z Górnika, dwóch z Polonii Bytom i Zagłębia Sosnowiec). W loży honorowej przewodniczący Rady Państwa PRL, praktycznie „prezydent" — Czesław Ochab, po raz drugi głowa państwa na meczu narodowej drużyny! Rezerwowi — Henryk Brejza, Jan Gomola i Andrzej Rewilak. Pierwsza po wojnie oficjalna gra we wtorek! Od lewej: Stanisław Oślizło (kapitan), Marian Szeja, Roman Strzałkowski, Włodzimierz Lubański, Jacek Gmoch, Zygmunt Anczok, Roman Lentner, Zygmunt Schmidt, Jan Liberda, Józef Gałeczka, Zygfryd Szołtysik 130 G&Tł. miał Wilhelma Bąka, naszego przedstawiciela we władzach UEFA, „szarą eminencję" związku Zbigniewa Fijałka, lekarza Henryka Soroczkę, szefa wyszkolenia związku Ryszarda Koncewicza oraz selekcjonera i trenera kadry Antoniego Brze-żańczyka. Podobno z innej, „dziennikarskiej" puli dołączył do ekipy red. Stefan Rzeszot („Sportowiec"), ale z ogłoszonej wcześniej w prasie grupy 20 piłkarzy dla jednego w ostatniej chwili zabrakło miejsca! Pozostawiono w domu „Zygę" Szołtysika, co pamiętał związkowym władzom przez lata. Nikt z reporterów nie podjął jednak atrakcyjnego wątku — kto z grona osób towarzyszących zajął miejsce „Małego"? Polacy zaproszeni zostali przez brazylijską konfederację piłkarską dla sprawdzenia grupy kadrowiczów, jakich obrońcy tytułu desygnować mieli na finały MŚ'66. Zaproponowali nam dwa mecze oficjalne, które dzieliły trzy dni — w Belo Horizonte i w Rio de Janeiro. Ktoś w PZPN wymyślił teorię, że po przylocie do Brazylii nastąpi okres aklimatyzacji, a więc nieco słabszej dyspozycji. Obawiając się kompromitacji uznano pierwszą grę jako „mniej ważną i nieoficjalną, bo z rezerwowym zespołem gospodarzy". Dopiero na drugi pojedynek chciano skupić wszystkie siły. Trzeba wiedzieć, że po raz pierwszy — to kolejna historyczna uwaga! — rywalem biało-czerwonych był aktualny mistrz świata! „Canarinhos" kilka tygodni później z kretesem przegrali szansę na obronę tytułu, ale wówczas dla świata drużyna Pelego była najpewniejszym kandydatem do prymatu. Z grona 22 piłkarzy, jacy wystąpili przeciwko Polsce — czterech nie znalazło się w „kadrze 22" na finały MŚ. To Paulo Borges i Roberto Dias z pierwszej potyczki, oraz Dino Sani i Djal-ma Dias z drugiej. W obu spotkaniach wystąpili bramkarz Manga i Jairzinho, a na ławce siedzieli Gilmar, Brito, Gerson i Zito, którzy udali się do Anglii. Spośród rywali naszej ekipy tylko Edu nie zagrał w finałach, choć wyjechał na mistrzowski turniej, ale jako niespełna 17. letni piłkarz pozostaje do dziś najmłodszym w historii zgłoszonym do rozgrywek na tym szczeblu MŚ. Przegraliśmy oba spotkania, choć nie były to mecze do jednej bramki. Opowiadał mi Wilhelm Bąk, na kanwie rozważań o trenerskiej intuicji, że gdyby w pierwszym spotkaniu bronił Szeja, a w drugim Gomola — wyniki byłyby znacznie korzystniejsze. Zabrzanin nie czuł się zbyt pewnie na przedpolu, imponując sprawnością „na linii", akurat odwrotnie niż wymagała tego sytuacja w Belo Horizonte. Podobnie Szeja, który pewnie nie przepuściłby aż czterech goli w pierwszym meczu, zaś w drugim obie bramki były w zasięgu możliwości Gomoli! Popularny „Mister BAK" nie czynił z tego powodu zarzutu Brzeżańczyko-wi, ale podkreślał, że oprócz wiedzy i logicznego myślenia potrzebne są czasem odrobina intuicji i łut szczęścia. Miał rację! Wszyscy nasi piłkarze otrzymali szansę zmierzenia się z Brazylijczykami na ich stadionach, choć niektórzy nie zagrali na legendarnej arenie Maracana. Tylko jeden polski piłkarz może się pochwalić, że debiutował w narodowym zespole w spotkaniu przeciwko mistrzom świata i na dodatek na stadionie Maracana — to bytomski „polonista", Walter Winkler! Działo się to wobec ponad 130 tysięcy widzów, co do dziś jest rekordem biało-czerwonych. W tym spotkaniu w ekipie biało-czerwonych wystąpili bracia Wilimowie, ale nie zagrali razem! Starszy Jan będzie pamiętał ogromny stadion jako miejsce pożegnalnej gry w reprezentacji — młodszy Jerzy zastąpił w ostatnim kwadransie Włodzimierza Lubańskiego, ale brat wcześniej opuścił murawę. Nigdy, jak przed laty bywało to w Szombierkach, nie zagrali w narodowej drużynie obok siebie! Dla wszystkich to tournee pozostało niezapomnianym wspomnieniem, a gra przeciwko plejadzie sław „canarinhos" głębokim przeżyciem. Znakomicie spisywali się skrajni obrońcy — Strzałkowski i An-czok, który doskonale radził sobie z legendarnym Garrinchą, dzielnie poczynał sobie Brejza, który opiekował się Pelem, ale największe oklaski podczas tournee zebrał Jan Liberda. Czuł się w obu meczach przeciwko Brazylii, a potem także w spotkaniu z Argentyną — niczym ryba w wodzie. Jego technika dorównywała umiejętnościom rywali, a skuteczność też musiała imponować. Tylko bytomianin strzelał bramki dla polskiej ekipy, trafiając w każdym z trzech spotkań! Nic dziwnego, że zgodnie uznano go najlepszym piłkarzem historycznej wyprawy. W pierwszej grze uzyskał prowadzenie, w dwóch następnych spotkaniach ustalał końcowy wynik. POL - SWE 1:1 (1:1) 195 (+18) Vi tal G.G. Loraiuc BEL Zygmunt Anczok — Ryszard 18.05.1966 środa 17.00 Wrocław Stadion Olimpijski (-45000) POL: Jan Gomola — Roman Strzałkowski, Stanisław Oślizło (k), Jacek Gmoch, Grzegorczyk (69 Zygmunt Schmidt), Bernard Blaut —Jan Banaś, Włodzimierz Lubański, Jan Liberda, Roman Lentner (46 Jerzy Sadek). Trener-selekcjoner Antoni Brzeżańczyk. SWE: Nils Hult—Jan Karlsson, Rolf Bjórklund, Bjórn Nordqvist, Bill Bjórklund — Kurt Axelsson, Bo Goran Larsson — Roger Magnusson, Ove Kindvall, Agne Simonsson (k), Ingvar Svahn (72 Gert Christiansson). Trener Odvar Bergmark. • 0:1 Larsson 20, 1:1 Oślizło 43 głową. NOTA 9 w trzynastym meczu ze Szwedam remis, ale jak w każdym poprzednim i tym razem Polacy strzelili gola! Debiut bramkarza; pożegnanie lewoskrzydłowego. Najstarszy — Liberda (29 i 173), najmłodszy — Lubański (19 i 79); przeciętna wieku — 25,34 (po zmianie 25,24). Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Górnika i bytomskiej Polonii, dwóch z Legii). Rezerwowi — Roman Bazan, Henryk Brejza, Józef Gałeczka i Marian Szeja. 131 Na Estadio Monumental, stadionie klubu Ri-ver Platę w Buenos Aires miała miejsce nasza „argentyńska" premiera. Zaplanowany na piątek rrtecz przełożono na następny dzień, bo ulewa zalała murawę, a prowadził go — po raz pierwszy po wojnie — rodak rywali, miejscowy sędzia. Polacy grali jak równy z równym, ale Argentyńczycy nie byli zadowoleni z remisu — zapłacił za to trener Osvaldo Zubeldia, którego po tym spotkaniu, tuż przed wyjazdem do Anglii, za- stąpił Juan Carlos Lorenzo. „Blanco y azul" nie mogli przeczuwać przykrości, jakie wkrótce spotkają ich w finałach ze strony gospodarzy World Cup'66, ale polscy piłkarze wiedzieli doskonale, że po powrocie do kraju czeka ich kolejny pojedynek z finalistami tej imprezy. Na Stadionie Śląskim armada Alfa Ramseya zjechała w roli jednego z faworytów MS. Pokazała się z jak najlepszej strony, kontrolując przebieg BRA - POL 4:1 (2:1) 196 (+18) 05.06.1966 niedziela 15.00 (19.00) Belo Horizonte Estadio Magalhaes Pinto ( + 20000) William M.M. Syme SCO BRA: Ailton Correia Arruda/iHang-a—Jose Marian Fidelis dos Santos, Hideraldo Luiz Bellini (k), Orlando Pecanha Carvalho, Rildo da Costa Meneses — Denilson Custódio Machado, Roberto Dias Branco — Alcindo Martha de Freitas, Eduardo Goncalves Andrade/Tosfao, Jonas Eduardo Americo/iidu (46 Paulo Luiz Borges). Trener-selekcjoner Vicente Italo Feola. POL: Jan Gomola — Roman Strzałkowski, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło (k), Zygmunt Anczok — Piotr Suski (66 Roman Bazan), Bernard Blaut — Józef Gałeczka, Jerzy Sadek, Jan Liberda, Eugeniusz Faber (46 Jan Banaś). Trener-selekcjoner Antoni Brzeżańczyk (współpraca Ryszard Koncewicz). • 0:1 Liberda 38, 1:1 Tostao 44, 2:1 Alcindo 45, 3:1 Tostao 52, 4:1 Denilson 64. NOTA • seria historycznych spotkań podczas tournee, rozpoczęta w Belo Horizonte — to pierwszy mecz w Ameryce, na trzecim dla biało-czerwonych kontynencie; pierwsza w kronikach gra z aktualnym — jeszcze! — mistrzem świata. Brazylia to 32. kraj, który oglądał naszych piłkarzy, a Belo Horizonte — 57. miastem. Niestety, bez wygranej. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy i najlepszy — Liberda (29 i 191), najmłodszy — Anczok (20 i 83); przeciętna wieku — 25,85 (po zmianach 25,80). Zawodnicy sześciu klubów (trzech z Zagłębia Sosnowiec i Polonii Bytom, dwóch z Górnika, Legii i ŁKS). Matacze historii skupieni wokół PZPN prezentowali ten mecz jako nieoficjalny, przeciwko rezerwowej drużynie gospodarzy — sądzono, że pierwsza próba, bez aklimatyzacji, może być trudniejsza dla Polaków niż następna. Rozumowanie było słuszne, ale informacja fałszywa — nie zmienił jej nikt z piszących, choć mieli dostęp do dokumentów! Rezerwowi — Henryk Brejza, Włodzimierz Lubanski, Marian Szeja, Jan Wilim, Jerzy Wilim i Walter Winkler. Od lewej, stoją: Stanisław Oślizło (kapitan), Jacek Gmoch (pochylony), Roman Strzałkowski, Zygmunt Anczok, Piotr Suski, Bernard Blaut, klęczą: Jan Gomola, Józef Gałeczka, Jerzy Sadek, Jan Liberda, Eugeniusz Faber Jan Liberda, bohater „amerykańskiego" tournee > 132 G&HL BRA - POL 2:1 (2:0) 08.06.1966 środa 21.30 (09.06-01.30) Rio de Janeiro Afaracana'(+ 130000) Archibald F.J. Webster SCO BRA: Ailton Correia Arruda/Majiga — Djalma dos Santos, Djalma Pereira Dias Junior, Gomes Figueiredo Altair (k), Henriąue Paulo Souza Ohveira/PaaZo Henrique — Dino Sani, Antonio Lima dos Santos — Manoel Francisco Santos/Gazrincha, Walter Machado da Silva — Edson Arantes do Nascimento/PeJe, Ademir Barros/Parana' (~36 Jair Ventura Filho//airzin/io). Trener-selekcjoner Vicente Italo Feola. POL: Marian Szeja — Roman Strzałkowski, Walter Winkler, Stanisław Oślizło (k), Zygmunt Anczok — Jan Wilim (46 Bernard Blaut), Henryk Brejza, Piotr Suski—Jan Banaś (46 Józef Gałeczka), Włodzimierz Lubański (74 Jerzy Wilim), Jan Liberda. Trener-selekcjoner Antoni Brzeżańczyk (współpraca Ryszard Koncewicz). • 1:0 Silva 21 głową, 2:0 Garrincha 36, 2:1 Liberda 57. NOTA • drugi mecz z mistrzem świata, na jego sztandarowej arenie, minimalnie przegrany — na Maracanie zgromadziło się jednak ponad 130 tysięcy widzów, a więc najwięcej w historii podczas występu biało-czerwonych. Feola zaprezentował drugą grupę kadrowiczow — po raz wtóry wystąpili tylko Manga i Jairzinho; Brzeżańczyk dał szansę gry przeciwko „canarinhos" wszystkim piłkarzom. Debiut Winklera; pożegnalny mecz „starszego" Wilima (bracia Wilimowie nigdy nie zagrali obok siebie w reprezentacji, choć wystąpili w tym samym meczu). Najstarszy — Liberda (29 i 194), najmłodszy — Lubański (19 i 100); przeciętna wieku — 24,35 (po zmianach 24,74). Zawodnicy ośmiu klubów (sześciu z Bytomia — czterech z Polonii i dwóch z Szombierek, dwóch też z Sosnowca i Zabrza). W przedmeczu inna ekipa Brazylii wygrała z Peru 3:1 w meczu jak najbardziej oficjalnym — to z pewnością ewenement w światowym futbolu; dwa mecze oficjalne, jeden po drugim, na tym samym stadionie! Na ławce trenerskiej gospodarzy podczas obu spotkań siedział ten sam legendarny Feola! Rezerwowi — Roman Bazan, Eugeniusz Faber, Jacek Gmoch, Jan Gomola i Jerzy Sadek. „Amerykańska" premiera biało-czerwonych. Od lewej, stoją: Roman Bazan, Eugeniusz Faber, Józef Gałeczka, Henryk Brejza, Jerzy Wilim, trener Ryszard Koncewicz, Włodzimierz Lubański, siedzi Stanisław Oślizło ARG - POL 1:1 (1:0) 198 (+18) 11.06.1966 sobota 21.45 (12.06-01.45) Buenos Aires Monumental (- 35 000) Roberto Hector Goicoechea ARG ARG: Antonio Roma — Roberto Alfredo Perfumo, Roberto Oscar Ferreiro, Jose Rafael Albrecht, Sihrio Marzolini — Ermindo Angel Onega, Antonio Ubaldo Rattin (k) — Vicente de la Mata jr (~46? Juan Carlos Samari), Daniel German Onega (~60? Anibal Tarabini), Alfredo Hugo Rojas, Oscar Tomas Mas. Trener Osvaldo Juan Zubeldia. POL: Jan Gomola — Roman Strzałkowski, Stanisław Oślizło (k), Henryk Brejza, Zygmunt Anczok — Jacek Gmoch (46 Bernard Blaut), Piotr Suski — Jan Banaś (~35? Józef Gałeczka), Włodzimierz Lubański (46 Eugeniusz Faber), Jerzy Sadek, Jan Liberda. Trener — selekcjoner Antoni Brzeżańczyk (współpraca Ryszard Koncewicz). • 1:0 Mas 10, 1:1 Liberda 49. NOTA # premierowa potyczka z Argentyną — to 33. rywal w oficjalnej grze (wcześniej, w 1960 walczyliśmy z „amatorami" tego kraju podczas olimpiady we Włoszech); po raz pierwszy w tym kraju — też 33. oglądającym Polaków, zaś Buenos Aires to 59. miasto. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy—jedyny z Polaków strzelający w każdym meczu „amerykańskiej" eskapady, Liberda (29 i 197), najmłodszy — Lubański (19 i 103); przeciętna wieku — 24,90 (po zmianach 25,35). Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z Górnika i Polonii, dwóch z Zagłębia Sosnowiec, Legii i ŁKS). Mecz, planowany na piątek — rozegano z powodu ulewy w sobotę. Rezerwowi — Roman Bazan, Marian Szeja, Zygfryd Szołtysik, Jan Wilim, Jerzy Wilim i Walter Winkler. Pierwszy mecz pod batutą Argentyńczyka, pierwszy prowadzony przez arbitra spoza Europy i Azji; drugi w historii (poprzednio w 1925 z Estonią), kiedy sędzią jest rodak rywali! 133 gry z konsekwencją budzącą podziw. Zaimponowali wręcz mistrzowskim pod względem taktycznym, choć mało widowiskowym stylem. Na nic zdała się polska ambicja, tym razem biało-niebie-skich, bo Polacy wystąpili w białych koszulkach i niebieskich spodenkach. Uderzenie Rogera Hun-ta zza pola karnego zaskoczyło Mariana Szeję, a potem Anglicy mieli tylko jedno zadanie — bezpiecznie i zwycięsko zakończyć grę. Udało się, choć strzeleckie okazje próbowali z wielkim animuszem znaleźć dla siebie Lubanski, Liberda i imponujący grą „głową" Józef Gałeczka. Niestety, nie udawało się zmylić defensorów zespołu, który jeszcze w tym samym miesiącu sięgnie po światowy prymat. Chorzowski pojedynek dla jednej osoby był jednak z pewnością brzemienny w skutkach — otóż węgierski sędzia Istvan Zsolt, uważany powszechnie za najlepszego w swym fachu, zaś przez fachowców, również angielskich, zgodnie typowany jako arbiter gry o złoty medal zbliżających się finałów, Spisał się na Stadionie Roger Moore i Jan Liberda, a w środku sędziowie —Verdi Miincz, Istvan Zsolt i Janos Biroczki, przed grą Polaków z nowymi, już za 25 dni — mistrzami świata! POL-ENG 0:1 (0:1) 199 (+18) 05.07.1966 wtorek 18.00 Chorzów Stadion Śląski (~ 70 000) Istvan Zsolt HUN POL: Marian Szeja — Roman Strzałkowski, Henryk Brejza, Walter Winkler, Zygmunt Anczok — Jacek Gmoch, Piotr Suski—Józef Gałeczka, Włodzimierz Lubanski (46 Jerzy Wilim), Jan Liberda (k), Janusz Kowalik. Trener-selekcjoner Antoni Brzeżańczyk (współpraca Kazimierz Górski). ENG: Gordon Banks — George R. Cohen, John Charlton, Roger F. Moore (k), Ramon Wilson — Norbert P. Stiles, Robert Charlton, Martin S. Peters — Alan J. Bali, James P. Greaves, Roger Hunt. Manager Alfred E. Ramsey. • 0:1 Hunt 14. NOTA • pierwsza wizyta Anglików w oficjalnej grze reprezentacji; biało-czerwoni w roli ostatniego egzaminatora drużyny gospodarzy MS, która jeszcze w tym samym miesiącu sięgnie po „złotą Nike". Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — po raz pierwszy w roli kapitana (nr 39 w kronikach) — Liberda (29 i 221), najmłodszy — Lubanski (19 i 127); przeciętna wieku — 24,66 (po zmianie 24,68). Zawodnicy dziewięciu klubów (trzech z bytomskiej Polonii, dwóch z Sosnowca). Minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego cztery dni wcześniej w Oslo Anglika Joe Mearsa, prezesa FA i przewodniczącego krajowego komitetu organizacyjnego MŚ'66. Rezerwowi — Bernard Blaut, Eugeniusz Faber, Jan Gomola, Józef Janduda i Jan Wilim. Trzeci i ostatni mecz węgierskiego arbitra — wróżono mu grę o złoto MŚ'66, ale sprzeciwili się temu Anglicy, właśnie po grze w Chorzowie. Od lewej: Jan Liberda (kapitan), Marian Szeja, Roman Strzałkowski, Walter Winkler, Jacek Gmoch, Włodzimierz Lubanski, Zygmunt Anczok, Henryk Brejza, Piotr Suski, Janusz Kowalik, Józef Galeczka 134 Gem. Śląskim znakomicie. Zdawało się, że nie popełnił najmniejszego błędu, ale zastrzeżenia mieli... Anglicy. Dopiero po latach ujawniono, że wyspiarzom nie spodobała się jego samodzielność, umiejętność bezbłędnego wyłapywania „cwaniackich" sztuczek i fauli. Ramsey zdołał przekonać kogo trzeba, aby to nie Węgier — dla ochrony brytyjskich szans — prowadził decydujące spotkanie! Zsolt miał o to wielkie pretensje. Na meczu z Anglią zakończyła się też samodzielna działalność Antoniego Brzeżańczyka. Selek-cjonerska przygoda cenionego w kraju trenera, opierającego sukcesy zespołów klubowych na doskonałym przygotowaniu fizycznym zawodników, dała mu w przyszłości dobre rekomendacje dla podjęcia pracy w holenderskim Feyenoor-dzie. Na własnym podwórku miał jednak zbyt wielu przeciwników, aby chciał firmować nie swoje decyzje. Żalił się na wydział szkolenia, ponoć mu nieżyczliwy, i na działaczy, wykpiwa-jąc ich niekompetencję, a w końcu przestał mu odpowiadać styl, w jakim miał prowadzić narodową drużynę. Za kulisami trwały rozgrywki, aby „ukrócić jednoosobowe wizje, które nie muszą przynosić postępu". Prezydium PZPN 13 sierpnia Kazimierz Górski i Antoni Brzeżańczyk Klemens Nowak 1966 „przychyliło się do krytycznych, acz konstruktywnych głosów i przywróciło istnienie komisji selekcyjnej". Nie jest prawdą, że władze PZPN zajmowały się wyłącznie zmianą selekcyjnego modelu z jednoosobowego na kolektywny i odwrotnie, choć tak na pozór może się wydawać. Wiesław Ociepka, od 18 lipca 1966 pełnoprawny prezes PZPN, nie darzył widać Brzeżańczyka nadmierną sympatią, choć pozwolił mu pozostać w roli trenera reprezentacji. Stał się jednak już tylko jednym z trzech członków „komisji", która pracować miała pod nowym kierownictwem. Ociepka, minister spraw wewnętrznych, desygnował na tę funkcję człowieka ze swojego resortu, wieloletniego działacza pionu „gwardyjskiego", czyli milicyjnego — Klemensa Nowaka, a skład „triumwiratu" uzupełnił trener kadry młodzieżowej, Kazimierz Górski! O tym fakcie niewielu pamięta, nie wspomina „zarys historii PZPN". Po raz pierwszy legendarny polski selekcjoner wziął na swoje barki odpowiedzialność, za losy narodowej drużyny, a przynajmniej jej trzecią część, już latem 1966! Oczywiście, „nowa-stara" formuła natychmiast została pochwalona przez DDR - POL 2:0 (0:0) 200 (+18) 11.09.1966 niedziela 16.00 Erfurt Ceorgi' Dimitrov-Stadion (~ 35 000) Iosif Ritter ROM DDR: Wolfgang Blochwitz — Otto Frassdorf, Klaus Urbańczyk, Herbert Pankau, Manfred Geisler — Gerhard Kórner, Dieter Erler (k) — Roland Ducke, Jurgen Nóldner, Henning Frenzel (46 Gerd Backhaus), Eberhard Vogel. Trener Karoly Soos (HUN). POL: Stanisław Majcher — Roman Strzałkowski, Henryk Brejza, Stanisław Oślizło (k), Zygmunt Anczok — Piotr Suski (79 Eugeniusz Faber), Jacek Gmoch, Zygfryd Szołtysik (73 Bernard Blaut) — Jerzy Sadek, Jan Liberda, Jerzy Musiałek. Selekcjonerzy — Klemens Nowak oraz Antoni Brzeżańczyk i Kazimierz Górski, trener Antoni Brzeżańczyk (współpraca Andrzej Strejlau). • 1:0 Erler 53 głową, 2:0 Kórner 71 karny. NOTA • nieudana wyprawa do NRD, tym razem dla spotkania w Erfurcie — to 60. miasto w kronikach naszej reprezentacji. Debiut bramkarza, najstarszego wśród gości (29 i 319), najmłodszym — Anczok (20 i 181); przeciętna wieku — 26,03 (po zmianach 26,19). Zawodnicy ośmiu klubów, po raz pierwszy ze Stali Rzeszów (trzech z Górnika, po dwóch z Polonii Bytom, Zagłębia Sosnowiec i ŁKS). Rezerwowi—Józef Gałeczka, Włodzimierz Lubański, Marian Szeja i Jerzy Wilim. Przykra porażka w jubileuszowym, dwusetnym oficjalnym meczu reprezentacji Polski. 135 Zygmunt Schmidt — energia i bojowość komentatorów — na łamach „Przeglądu Sportowego" oceniano ją jako „krok naprzód", bo „już nie jeden człowiek"... Krok ku czemu? - chciałoby się zapytać, analizując zdarzenia w następnych miesiącach, a nawet tygodniach. Selekcjonerzy pod słusznym kierownictwem rozpoczęli od porażki z drużyną NRD w Erfurcie, a jej jedynym odkryciem stało się powołanie Stanisława Majchra, solidnego rzeszowskiego bramkarza. Nie uchronił on drużyny od porażki, a jeśli dobrze policzyć, było to akurat jubileuszowe, dwusetne spotkanie biało-czerwonych. Darowano „komisji" pechowy debiut, bo w końcu wygrana pozostała w „obozie demokracji ludowej", a więc pomińmy szczegóły. Jedno jednak wypada odnotować — w roli asystenta trenera Brzeżańczyka okazjonalnie zaprezentował się 26.letni Andrzej Strejlau, który po latach sam stanie na czele reprezentacji. POL - LUX 4:0 (0:0) 201 (+18) 02.10.1966 niedziela 12.00 Szczecin stadion Pogoni ( + 25000) Erwin Vetter DDR POL: Stanisław Majcher — Roman Strzałkowski, Paweł Orzechowski, Henryk Brejza, Zygmunt Anczok — Ryszard Grzegorczyk, Zygmunt Schmidt — Jerzy Sadek, Jan Liberda (k), Andrzej Jarosik, Janusz Kowalik. Selekcjonerzy — Klemens Nowak oraz Antoni Brzeżańczyk i Kazimierz Górski, trener Antoni Brzeżańczyk. LUX: Theo Stendebach — Erwin Kuffer, Francois Konter (k), Fernand Jeitz, Jean-Pierre Hoffstetter — Renę Schneider, Jean Hardt — Jean Klein, Johny Leonard, Nicolas Hoffmann, Edy Dublin. Trener Robert Heinz (GER). • 1:0 Jarosik 49, 2:0 Liberda 54, 3:0 Grzegorczyk 73, 4:0 Sadek 88. NOTA 0 jako nr 34 pojawia się nowy partner biało-czerwonych — to Luksemburg, przydzielony w grupie eliminacji ME'68. Mecz rozegrano w Szczecinie, a więc wysoka wygrana—bilans tego miasta po trzech grach to trzy zwycięstwa i 20 goli bez żadnej straty! Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Majcher (29 i 340), najmłodszy — Anczok (20 i 202); przeciętna wieku — 25,44. Zawodnicy siedmiu klubów — bez piłkarzy Legii, Górnika i Ruchu, co po wojnie nie miało chyba miejsca (czterech z bytomskiej Polonii, dwóch z Sosnowca). Rezerwowi — Roman Bazan, Klaus Masseli, Piotr Suski, Jerzy Wilim i Walter Winkler. Od lewej: Janusz Kowalik, Paweł Orzechowski, Ryszard Grzegorczyk, Zygmunt Schmidt, Jerzy Sadek, Zygmunt Anczok, Henryk Brejza, Andrzej Jarosik, Roman Strzałkowski, Stanisław Majcher, Jan Liberda (kapitan) 136 GŁZł. Pierwszoplanowym zadaniem miała być dobra postawa, a w p w rywalizacji o mistrzostwo El pierwszy rozgrywanych w oficjah rze, z finałami we Włoszech w 1 wstępie bez większego trudu pokom burg, choć do przerwy nie ogląd „szczęśliwym" stadionie szczecińs dopiero w drugiej części padły cz Zauważmy, że w trzech grach w Szc; bramkowy po trzech wygranych \ Niestety, następny mecz eliminacji 1 my rozgrywać w Paryżu. Na Parć des Princes pojechało z n sukces 16 piłkarzy i cztery osoby t< w tym dwójka działaczy — Karol B ław Zatke, ale dla lekarza nie stare Może dlatego właśnie w tym dniu J już w pierwszych minutach doznał k tykał do końca pojedynku bez żadn pomocy. Trudno wygrać w ,,dziesiąt ko jedenastu i nie udało się to też kwadransie drugiej części niesamow z dystansu popisał się „Grzegorz", < Grzegorczyk, doprowadzając do rer publiczność nagrodziła efektowne milknącymi oklaskami, ale potem jeszcze raz, gdy tuż przed końcem C mający polskie korzenie, silnym strz zapewnił jednak zwycięstwo ,,trójk Na pozór nie stało się nic spe pierwszy raz przegraliśmy oficjah władze związku nie były zadowolone scy byli mądrzy po szkodzie, ale prze ła się szansa awansu do dalszych ro Nad Wisłą nikogo nie cieszyły k jakimi występ Polaków oceniła ,.1 bali", ani zachwyty nad urodą gola C choć wkrótce pomoże mu to w zdo w Lens. Antoni Brzeżańczyk nie m dalszą zabawę, a prezydium PZPN ni pyskatego trenera. Na posiedzeniu topada 1966 przyjęto rezygnację i „nowym trenerem kadry mianowa na trzy następne mecze reprezentacji tyasa". Jeszcze jedna „komisja selek głos i rację istnienia. Nikt jej zreszt pytał, nikt oficjalnie nie rozwiązyw FRA - POL 2:1 (1:0) 22.10.1966 sobota 15.00 (16.00) Par FRA: Georges Camus — Jean Djorka Suaudeau, Jacąues Simon — Yves Herbe i Albert Batteux, trener Jean Snella. POL: Jan Gomola—Jacek Gmoch, Roma Grzegorczyk — Jerzy Sadek, Włodzimie: oraz Antoni Brzeżańczyk i Kazimierz Gó * 1:0 di Nallo 26, 1:1 Grzegorczyk 6 NOTA • strata punktów w eliminacjacl Najstarszy — Liberda (29 i 330), najmłoj klubów (trzech z Górnika i bytomskiej kwadransie utykał aż do końca Gmoch, — Janusz Kowalik, Stanisław Majcher, granice afer * „Myszka" na dworze * monopol Zagłębia * lepsze „koguty" * Jaffa przed świętami * misja raz jeszcze * luksemburski zawód -k olimpijskie porażki -k taunus na granicy * telefon przy remiku * słowo Gierka * honory nie dla graczy * forsa Ukraińczyka * cień bez nadziei * szczęście „Józika" * MATYAS 1966-1967 Michał Matyas przejmując obowiązki trenera kadry narodowej w listopadzie 1966 roku, nie był nowicjuszem w tej roli. Znał doskonale nie tylko tajniki trenerskiego fachu, ale i zasady obowiązujące na futbolowym „dworze". Dziesięć dni po otrzymaniu „tymczasowej nominacji na trzy mecze" miał do rozegrania pojedynek w Rumunii, gdzie nigdy Polakom nie grało się łatwo, choć to właśnie w grze przeciwko Rumunom „Myszka" strzelił przed laty swą pierwszą, reprezentacyjną bramkę jako gracz lwowskiej Pogoni. Doświadczony fachowiec nie wymyślał prochu, zebrał ekipę z grona doświadczonych piłkarzy i podjął walkę. Dziwny przebieg miał ten mecz poczynając od pierwszego gola — samobójczej „główki" stopera Henryka Brejzy. Gospodarze przeważali, trafili już bez naszej pomocy jeszcze dwa razy. Dopiero trzecia strata wywołała w szeregach biało-czerwonych nieoczekiwaną metamorfozę. Ruszyli do ofensywy i w kilkanaście minut doprowadzili do remisu! Stało się to za sprawą strzałów trzech piłkarzy jednego klubu — Andrzej Jarosik, Józef Gałeczka i Roman Strzałkowski na co dzień grali w barwach sosnowieckiego Zagłębia, a obok nich na murawie był jeszcze jeden „zagłębiak" Roman Bazan, kapitan reprezentacji! Odrobienie strat w imponującym stylu zapewne osłabiło mobilizację, a może zabrakło sił, i gospodarzom udało się zdobyć zwycięskiego gola, ale ten mecz zapisał się w kronikach jako niecodzienne wydarzenie. Tydzień później kadra PZPN pod wodzą „tymczasowego" trenera-selekcjonera wystąpiła na londyńskim White Hart Lane w grze sparingowej przeciwko ekipie Tottenham Hotspur. „Koguty" solidnie sprawdziły nasz zespół wygrywając 2:1, ale mecz przeszedł bez większego wrażenia. Podobnie jak trzecia próba Michała Matyasa, już w oficjalnym pojedynku. Do Izraela wyjechała już zupełnie inna grupa — w kadrze znalazło się aż sześciu debiutantów i każdy z nich dostał szansę zaliczenia meczu w narodowych barwach, choć dla trzech z nich jedyną w karierze. Zagrał więc Krystian Michallik, którego syn po latach jako reprezentant USA kandydował do ekipy tego kraju na finały MŚ'94, oraz Stefan Szefer, który jako jedyny zagra w 1973 w barwach USA przeciwko... Polsce! „Nowe twarze" Michał „Myszka" Matyas w otoczeniu dwóch „polonistów" —Jana Liberdy, z lewej, i Edwarda Szymkowiaka w tym dniu to efekt sporu, jaki wynikł ponoć między dwoma federacjami. „PZPN uzgodnił grę drużyny „olimpijskiej, ale gospodarze uparli się przy oficjalnym meczu zespołów A" — twierdziła jeszcze przed grą nasza prasa, a kto zna życie wie, że znów ktoś czegoś nie dopatrzył w terminie. Turystyczna eskapada nie przyniosła sukcesu sportowego, ale też nie było porażki, a więc w przedświątecznym zapale, gdy rodacy ustawiali się karnie w kolejkach, aby „zdobyć" cytryny czy kawałek mięsa na stół, rychło zapomniano o bez-bramkowym meczu. Tak zakończył się ten sezon, a więc formalnie wypełniła się misja „Myszki" Matyasa. Dopiero w lutym 1967, podczas 52. walnego zgromadzenia PZPN postawiono wniosek o pozostawienie go na stanowisku trenera-selekcjonera. Delegaci nie mogli się zdecydować i akceptację wniosku przekazano członkom prezydium. Dyskutowano prawie trzy tygodnie, ale w połowie marca 1967 Matyas otrzymał wreszcie oficjalną nominację. Jak bywało to już w przeszłości, w swych decyzjach miał być samodzielny,, ale... Żądano od niego zwycięstw w eliminacjach mistrzostw Europy, gdzie nie wszystko zostało stracone, a w drugiej kolejności awansu do turnieju olimpijskiego 138 Gfta w Meksyku. To pierwsze rychło okazało się mocno utrudnione, bo już potyczka w Luksemburgu okazała się dla podopiecznych Matyasa niefortunna. Zawiedli na całej linii. Analizując skład naszego zespołu trudno mieć zastrzeżenia do wyboru selekcjonera — niemal w komplecie tworzyli go rutyniarze, bez wyjątku ligowa elita. Jedyny debiutant - Krzysztof Hausner z Cracovii, ponoć nie potwierdził „reprezentacyjnych aspiracji" i na spotkaniu w eliminacjach mistrzostw Europy zakończył karierę. Po bezbramkowym remisie z outsiderem Matyas zdecydował się na kilka istotnych zmian. Za Musiałka i Hausnera wrócili Sadek i Liberda, w pomocy odzyskał miejsce Suski, a wobec niedyspozycji Oślizły — trener dał szansę debiutu Pawłowi Kowalskiemu, piłkarzowi już po trzydziestych urodzinach. W meczu z Belgią łódzki duet Kowalski-Suski spisał się znakomicie, podobnie jak prawie cała ekipa. Doskonałą partię rozegrał Włodzimierz Kubański, ale miał obok siebie wyjątkowo dobrze usposobionych partnerów. Podobał się ten mecz kibicom, cieszyło zwycięstwo nad rywalem, który miał kilku znakomitych graczy o międzynarodowej klasie. Odżyła nadzieja, że może jeszcze nie wszystko stracone w grze o mistrzostwo Europy! Na pierwszy plan wysunęła się latem drużyna „olimpijska", która w praktyce niczym nie różniła się od pierwszego narodowego zespołu. Pod nacis- kiem federacji „krajów socjalistycznych", a głównie działaczy ZSRR, mających w osobie Granat-kina mocne oparcie we władzach FIFA, zmieniono zasady uczestnictwa w rozgrywkach olimpijskich. Wymuszono przepis, że o amatorskim statusie decydować będą wyłącznie zainteresowane związki krajowe, a zakaz startu uczestników eliminacji mistrzostw świata został uchylony, choć każda federacja miała obowiązek indywidualnego wystąpienia o zgodę na grę dla wybranych piłkarzy. Tym sposobem nic nie stało na drodze, aby w „bloku wschodnim" grały pierwsze narodowe zespoły! Dwa mecze z ZSRR są więc najzupełniej oficjalnymi grami. Niewiele pozostało z tej rywalizacji — Rosjanie okazali się lepsi. Wygrali we Wrocławiu i w rewanżu na Łuż-nikach, podczas uroczystości zakończenia Spartakiady Narodów, sztandarowej imprezy sowieckiego sportu. Ciekawostką był występ w obu meczach Eduarda Strelcowa, zaś w naszej kadrze pojawienie się piłkarzy, którzy na debiut jeszcze nieco poczekają — we Wrocławiu „grzał ławę" obrońca Bolesław Szadkowski, który zagrał po raz pierwszy dopiero w końcu 1968 i nikt z kibiców nie będzie o tym wiedział przez ponad ćwierć wieku (sic!), zaś w Moskwie w tej samej roli wystąpił bramkarz Władysław Grotyński, dla którego czekanie na debiut trwać będzie aż do jesieni 1970! Byłoby jednak niewyobrażalnym ROM - POL 4:3 (2:0) 203 (+18) 17.11.1966 czwartek 13.30 Ploeszti stadion Petiolul (~ 8 000) Roger Barde FRA ROM: Mihai lonescu — Comel Popa (k), łon Barbu, Dan Coe, Mihai Mocanu — Vasile Ghergheli, Dumitru Popescu (46? Nicolae Dobrin) — łon Pircalab, Constantin Frajila, Mircea Dridea, Mircea Lucescu. Trenerzy — nie Oana i Ctefan Covaci (Kovacs). POL: Stanisław Majcher — Roman Strzałkowski, Henryk Brejza, Walter Winkler, Roman Bazan (k) — Zygmunt Schmidt, Piotr Suski, Ryszard Grzegorczyk (46 Jan Liberda) — Józef Gałeczka, Andrzej Jarosik, Eugeniusz Faber. Trener-selekcjoner Michał Matyas (współpraca Kazimierz Górski). • 1:0 Brejza 16 samobójcza, 2:0 Ghergheli 29, 3:0 Fratila 59, 3:1 Jarosik 61, 3:2 Gałeczka 73 głową, 3:3 Strzałkowski 80, 4:3 Coe 85 głową. NOTA • aż siedem goli w meczu z Rumunią, osiemnastym w historii, ale gospodarze lepsi o jedno trafienie. Bez debiutów; pożegnanie dla dwóch graczy. Najstarszy — Majcher (30 i 21), najmłodszy — Jarosik (21 i 356); przeciętna wieku — 26,35 (po zmianie 26,65). Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Sosnowca, trzech z bytomskiej Polonii). „Kapitański" debiut Bazana (nr 40 w kronikach); „samobójczy" gol szósty w historii. Ploeszti to 61. miasto na szlaku biało-czerwonych. Rezerwowi — Władysław Grotyński, Janusz Kowalik, Antoni Piechniczek i Jerzy Wilim. Setny oficjalny mecz wyjazdowy biało-czerwonych na boisku rywala. ISR - POL 0:0 (0:0) 204 (+18) 03.12.1966 sobota 18.00 (17.00) Jaffa stadion Maccabi(~ 18000) Alexandios Monastiriotis GRE ISR: Mordechai Michaeli — David Primo, Itzak Drucker, Shmuel Rosenthal, Menachem Bello — Moshe Lityński, Shimon Cohen, Mordechai Spiegler — Rachamin Talbi, George Borba, Reuven Jung. Trener Milovan Ćirić (JUG). POL: Konrad Kornek (46 Klaus Masseli) — Krystian Michallik, Roman Strzałkowski, Roman Bazan (k), Stefan Szefei — Piotr Suski, Zbigniew Myga — Józef Gałeczka, Jerzy Sadek (46 Joachim Marx), Andrzej Jarosik (46 Hubert Skowronek), Janusz Kowalik (61 Paweł Orzechowski). Trener-selekcjoner Michał Matyas (współpraca Kazimierz Górski). NOTA 9 trzecia gra z Izraelem, druga na wyjeździe, ale pierwsza bez goli i w Jaffie — to 62. miasto goszczące biało-czerwonych; drugie w Azji. Aż sześciu debiutantów, w tym dla Masselego, Mygi i Skowronka jedyna gra w reprezentacji (dla Skowronka występ w dniu 25. urodzin); debiutujący Michallik doczeka się syna, który zagra w reprezentacji... USA i będzie kandydował do startu w finałach World Cup'94. Szefer będzie trzecim w dziejach polskim piłkarzem, który wystąpi w drugiej reprezentacji (USA). Pożegnalne gry także dwóch skrzydłowych, Gałeczki i Kowalika (też będzie grał w barwach USA, ale w okazjonalnym spotkaniu przeciwko światowemu „zespołowi gwiazd"). Najstarszy — Komek (29 i 294), najmłodszy — Jarosik (22 i 7 dni); przeciętna wieku — 25,38 (po zmianach 25,12). Zawodnicy siedmiu klubów, po raz pierwszy Śląska Wrocław (pięciu z Sosnowca, trzech z ŁKS, dwóch ze Śląska i Gwardii). Rezerwowi — grali wszyscy kadrowicze. Dwunasty oficjalny mecz w roku — poprzednio najwięcej spotkań grano w 1938 i 1962 (po dziewięć). 139 w drugiej części zastąpiony został przez Andrzeja Jarosika, zaś w Moskwie zajął miejsce Jana Liberdy na lewej flance i nie oddał go na długo! W następnym tomie będzie jednym z bohaterów kroniki biało-czerwonych. 205 (+18) błędem pominąć udział debiutanta, o którym głośno będzie przez lata na największych stadionach świata. To krakowianin Robert Gadocha, w tym czasie już piłkarz warszawskiej Legii. W pierwszym spotkaniu grał po prawej stronie, LUX - POL 0:0 (0:0) 16.04.1967 niedziela 16.00 Liucembourg Sfade Municipal (~ 7 000) LUX: Renę Hoffman — Erwin Kuffer, Fernand Jeitz, Mathias Ewen, Jean-Pierre Hoffstetter (k) - Konter — Jean Klein, Louis Pilot, Johny Leonard, Edy Dublin. Trener Robert Heinz (GER). POL: Konrad Kornek — Roman Strzałkowski, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło (k), Zygmunt Anczok — Zygfryd Szołtysik, Zygmunt Schmidt — Krzysztof Bausnez, Włodzimierz Lubański, Jerzy Musialek, Andrzej Jarosik. Trener-selekcjoner Michał Matyas (współpraca Kazimierz Górski). NOTA • rewanżowy mecz z outsiderem w eliminacjach ME i znów rywal bez gola, ale bez trafienia także — niespodziewanie — nasz zespół! Spotkanie w stołecznym mieście-państwie; jako państwo 34. w kronikach biało-czerwonych, jako miasto — nr 63. Debiut w jedynej grze dla Hausnera; pożegnanie także dla Musiałka. Najstarszy — Komek (30 i 63), najmłodszy — Lubański (20 i 47); przeciętna wieku — dokładnie 25 lat. Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Górnika, dwóch z Zagłębia). Rezerwowi — Roman Bazan, Eugeniusz Faber, Władysław Grotyński, Ryszard Grzegorczyk i Paweł Kowalski. Einer Poulsen DAN - Ady Schmit, Francois POL - BEL 3:1 (2:0) 206 (+18) 21.05.1967 niedziela 12.00 Chorzów Stadion Śląski (+ 65 000) Toimi Olkku FIN POL: Konrad Kornek — Paweł Kowalski, Roman Strzałkowski, Jacek Gmoch, Zygmunt Anczok — Zygmunt Schmidt, Piotr Suski — Jerzy Sadek, Zygfryd Szołtysik, Włodzimierz Lubański, Jan Liberda (k). Trener-selekcjoner Michał Matyas. BEL: Jean Nicolay — Georges Heylens, Albert Sulon, Jean Płaskie, Florent Bohez — Prudent Bettens, Jozef Jurion (k), Wilfried van Moer — Jacąues Stockman, Paul van Himst, Wilfried Puis. Selekcjoner Constant van den Stock, trener Raymond Goethals. * 1:0 Lubański 28, 2:0 Lubański 41 głową, 2:1 Puis 52, 3:1 Szołtysik 72. NOTA • przeciwko Belgii po raz pierwszy w grze o punkty — zwycięsko! Debiut Kowalskiego (siódmy w historii powyżej 30 lat); bez pożegnań. Najstarszy — Liberda (30 i 176), najmłodszy — Lubański (20 i 82); przeciętna wieku — 26,12. Zawodnicy siedmiu klubów (trzech z ŁKS, po dwóch z Górnika i Polonii). Rezerwowi — Roman Bazan, Eugeniusz Faber, Hubert Kostka, Jerzy Musiałek i Antoni Nieroba. Jan Liberda i ,,Jeff" Jurion oraz tercet sędziów — w środku Toimi Olkku Paweł Kowalski, z lewej i Piotr Suski, duet ŁKS > 140 GB/I. Po raz ostatni pojawiło się w kadrze nazwisko Jana Liberdy, który miał pewne miejsce w zespole na moskiewski rewanż. Trzeba wiedzieć, że wychowanek bytomskiej Polonii to nie tylko znakomity piłkarz, ale też człowiek, który zna swoją wartość — cenił innych, ale zawsze wymagał dla siebie szacunku. Mówiło się, że ma charakter. Wielokrotnie demonstrował to na boisku, ale też poza nim, o czym wiedzieli już tylko wtajemniczeni. Nie był mile widziany przez tak zwane „władze sportowe". Liberda mało się tym przejmował. Potrafił wykorzystać swój piłkarski kunszt także dla obrony osobistych interesów. Te uwagi są istotne, bo gdy w lipcu 1967 kadra przebywała na zgrupowaniu przed dwoma meczami z ZSRR, Liberda miał na głowie prywatny problem. Nazywał sie ford taunus, co w tych latach stanowiło przedmiot westchnień chyba wszystkich miłośników czterech kółek. Niecierpliwie oczekiwał na transport kupionego w RFN auta, które miało pojawić się na przejściu granicznym w Rzepinie. Ustalony termin dawno minął. Kadrowicze pakowali bagaże, aby z Dolnego Śląska, po pierwszym spotkaniu we Wrocławiu, wyjechać do Warszawy, skąd samolotem lecieć mieli do Moskwy, a Liberda w kropce. Godzinami tkwił przy telefonie, a połączenie się z urzędem celnym w Rzepinie było trudniejsze niż z waszyngtońskim Białym Domem. Wreszcie postanowił — przekonał trenera Michała Matyasa, że lepiej będzie, jak wyjedzie do Rzepina i na miejscu załatwi sprawę. Selekcjoner wyraził zgodę, ale Jacek Gn\och i Anatolij Byszowiec POL - ZSR 0:1 (0:0) 207 (+18) 28.07.1967 piątek 17.00 Wrocław Stadion Olimpijski (+50000) Bertil Wilhelm Loow SWE POL: Konrad Komek — Paweł Kowalski, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło (k), Zygmunt Anczok — Zygmunt Schmidt, Piotr Suski — Robert Gadocha (46 Andrzej Jarosik), Włodzimierz Lubański, Zygfryd Szołtysik, Jan Liberda. Trener-selekcjoner Michał Matyas (współpraca Kazimierz Górski). ZSR: Jurij Pszenicznikow — Walentin Afonin, Albert Szesterniew (k), Murtaz Churciława, Guram Czchowriebow — Walerij Woronin, Jozef Sabo — Jurij Czislenko, Anatolij Baniszewski, Eduard Strelcow, Anatolij Byszowiec (46 Eduard Małofiejew). Trener Michaił Jakuszin. * 0:1 Czislenko 59. NOTA • pierwszy z dwóch pojedynków eliminacji olimpijskich, dla obu rywali mecz w pełni oficjalny — za zgodą FIFA uczestniczyli najlepsi gracze, bez żadnych ograniczeń (regulamin nie pozwalał na grę piłkarzom, którzy występowali w eliminacjach MŚ, ale były wyjątki). Debiut Gadochy; pożegnalne spotkanie Komka i Liberdy. Najstarszy — Liberda (30 i 244), najmłodszy — Lubański (20 i 150); przeciętna wieku — 26,29 (po zmianie 25,99). Zawodnicy ośmiu klubów (trzech z Górnika, dwóch z Legii i Polonii). Rezerwowi — Henryk Brejza, Piotr Brol, Jan Domarski i Bolesław Szadkowski. Trzecie i ostatnie spotkanie szwedzkiego arbitra. ZSR - POL 2:1 (1:0) 208 (+18) 04.08.1967 piątek 19.00 (17.00) Moskwa stadion Łużniki ( + 90 000) John Keith Taylor ENG ZSR: Jurij Pszenicznikow — Walentin Afonin, Albert Szstemiew (k), Murtaz Churciława, Guram Czchowriebow — Walerij Woronin, Jozef Sabo—Jurij Czislenko, Anatolij Baniszewski, Eduard Strelcow, Eduard Małofiejew. Trener Michaił Jakuszin. POL: Piotr Brol — Paweł Kowalski, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło (k), Zygmunt Anczok — Zygmunt Schmidt, Piotr Suski — Jan Domarski, Włodzimierz Lubański, Zygfryd Szołtysik, Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Michał Matyas (współpraca Kazimierz Górski). * 1:0 Czislenko 3, 2:0 Baniszewski 59 głową, 2:1 Lubański 64 kamy. NOTA 0 druga porażka w eliminacjach i koniec olimpijskich ambicji. Głośna sprawa Liberdy, który urażony zachowaniem działaczy — zrezygnował z wyjazdu do Moskwy. Debiut Domarskiego oraz Brola — dla bramkarza pożegnalny występ. Najstarszy — Kowalski (30 i 175); najmłodszy — Lubański (20 i 157); przeciętna wieku — 24,76. Zawodnicy sześciu klubów (trzech z Górnika, dwóch z Polonii, ŁKS i Legii). Rezerwowi — Henryk Brejza, Władysław Grotyński, Andrzej Jarosik i Bolesław Szadkowski oraz Jan Liberda (nie wyjechał do Moskwy). Jedyny mecz Taylora, który poprowadzi grę o złoto MŚ'74. 141 w przeddzień odlotu do Moskwy kazał stawić się w Warszawie. W Rzepinie okazało się, że sprawa nie jest prosta. Wiedział, że nie zdąży dojechać do stolicy o ustalonej porze, ale przy pomocy celników i graniczników, zdołał rozwiązać swój problem. — Obcy mi ludzie okazali się życzliwi i starali się pomóc tylko dlatego, że byłem dobrym futbolistą. Przypominali fragmenty meczów, opisywali bramki, o których ja sam już zdążyłem zapomnieć, cieszyli się, że mają okazję poznać z bliska znanego piłkarza, a przy tym kapitana narodowej drużyny. Oni to cenili, a ja naprawdę byłem bardzo dumny. Miałem jeszcze kilka godzin do odjazdu pociągu do Warszawy, ale zatelefonowałem, aby uspokoić kierownictwo, że nieco się spóźnię, choć mogą na mnie liczyć. Ktoś podniósł słuchawkę w recepcji i usłyszałem, że nikt z kierownictwa nie chce podejść, bo rozgrywają partyjkę „remika". Co? — krzyknąłem. Ta rozmowa, możliwa tylko dzięki pomocy tylu ludzi, a im nie chce przerwać się na kilkanaście sekund karcianej zabawy?! Kim ja dla nich jestem? — pomyślałem sobie. Bez nas, piłkarzy, nie byłoby ich! Nie, panowie, jeśli wy mnie nie szanujecie jako reprezentanta, to ja się będę szanował. Nie wsiadłem do warszawskiego pociągu, nie poleciałem do Moskwy... Jean Djorkaeff i Robert Gadocha na Stadionie Dziesięciolecia — w sierpniu 1995 na Parć des Princes zagra przeciwko Polsce syn Jeana — Youri, zaś Gadocha będzie jednym z asystentów trenera biało-czerwonych Sprawdziłem w dokumentacji skład kierownictwo moskiewskiej ekipy — Klemens Nowak i Tadeusz Betlejewski (obaj od 1981 członkowie honorowi PZPN), nie licząc trenerów Matyasa i Górskiego, lekarza Soroczki i masażysty Mikołajewskiego. Na Liberdę rzuciła się cała prasa, pisano o „lekceważeniu" reprezentacyjnych obowiązków i zaszczytów, grożono wieloletnią dyskwalifikacją. Skończyło się na... dwumiesięcznym zawieszeniu bez kary, bo Liberda przypomniał sobie o pewnej rozmowie. Gdy wraz z kolegami z bytomskiej Polonii zdobył Puchar Ameryki, gościł ich Edward Gierek, katowicki sekretarz PZPR: — Za to co zrobiliście dla Polski, dla naszego regionu, nie wystarczy tylko „dziękuję". Pamiętajcie, w kłopotach i problemach zawsze możecie przyjść do mnie. Obiecuję że pomogę! Liberda przypomniał więc Gierkowi o obietnicy i sprawa natychmiast znikła z łamów prasy. Na początku października PZPN „odwiesił" piłkarza, a jego występ w derbowym pojedynku z zabrzańskim Górnikiem oznaczał powrót do futbolowej rodziny. Nigdy jednak nie otrzymałjuż powołania do kadry, ale jego kariera toczyła się na coraz wolniejszych obrotach. Właśnie Jan Liberda nasunął mi pomysł sprawdzenia — ilu reprezentantów otrzymało najwyższe związkowe odznaczenie, tytuł honorowego członka PZPN? Otóż w gronie 119 wyróżnionych jest tylko... jedenastu graczy biało-czerwonych, a wśród nich niektórzy głównie za trenerskie, organizacyjne albo wręcz „urodzinowe" zasługi. Oto chronologiczna lista — Rey-man (1959), Kmiciński (1967), Górski (1976), W. Kuchar (1977), Jaźnicki (1983), W. Kisieliński (1986), Balcer (1987), Cieślik i Zientara (1993), Cebula i Słoma (1995). Jedenastu reprezentantów i ponad stu działaczy... Dziwne proporcje. Jan Liberda o wielu spośród prominentnych działaczy ma jak najgorsze zdanie. Przypomniał sprawę Juliusza Ukraińczyka, pochodzącego z Polski francuskiego menagera, organizującego mecze naszym klubom i kadrom, który po jednej z wypraw reprezentacji przedstawił mu swoje żale: — Jasiu, mnie nie chodzi o jakieś ukłony czy specjalne dzięki, ale może, jak ja was ekstra nagradzam, ktoś mógłby mi powiedzieć choć jedno słowo — dziękuję!? Liberda zdziwił się, ale wkrótce wszystko się wyjaśniło. Ukraińczyk miał zwyczaj przekazy- POL - FRA 1:4 (1:2) 209 (+18) 17.09.1967 niedziela 13.00 Warszawa Stadion Dziesięciolecia (-70000) Ferdinand Marschall AUT POL: Hubert Kostka—Paweł Kowalski, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Zygmunt Anczok—Lucjan Brychczy (k), Piotr Suski— Eugeniusz Faber, Zygfryd Szołtysik, Włodzimierz Lubański, Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Michał Matyas (współpraca Kazimierz Górski). FRA: Marcel Aubour — Jean Djorkaeff, Roland Mitoraj, Bernard Bosąuier, Jean Baeza — Henri Michel, Robert Herbin (k) — Yves Herbet, Andre Guy, Fleury di Nallo, Charly Loubet. Selekcjoner Louis Dugauguez, trener Georges Boulogne. • 0:1 Herbin 13, 1:1 Brychczy 26, 1:2 di Nallo 34, 1:3 Guy 63, 1:4 di Nallo 85. NOTA # w piątej potyczce z „trójkolorowymi" walczono z wielkimi nadziejami — sukces podtrzymywał nadzieje na awans w ME, ale sił starczyło tylko przez... kwadrans. Bez debiutów; pożegnanie Kowalskiego i Suskiego. Najstarszy — Brychczy (33 i 96), samodzielnym rekordzistą gier (54A); najmłodszy — Lubański (20 i 201); przeciętna wieku — 26,55. Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Legii, dwóch z ŁKS). Rezerwowi — Roman Bazan, Piotr Brol, Jan Domarski, Antoni Piechruczek i Zygmunt Schmidt. Fotografia zespołu na wkładce. 142 GŁ?*. wać na ręce kierownictwa prywatne premie dla piłkarzy, ale dziwnym zbiegiem okoliczności nigdy nie trafiły one do rąk zainteresowanych. Zbyt wielu przypadkowych, zwyczajnie nieciekawych osobników próbowało kręcić się przy reprezentacyjnej kadrze. „Delegowani" do społecznej pracy w związku dbali o swoje małe, prywatne interesiki. Nie mogli mieć szacunku wśród piłkarzy, którzy przyłapywali ich na drobnych kantach, szwindlach, pospolitych „przekręt-łach", ale to temat na zupełnie inne opowiadanie. Po przegranej rywalizacji olimpijskiej ekipie Ma-tyasa pozostał tylko cień nadziei na awans w mistrzostwach Europy. Jesienią 1967 na drodze stanęła Francja, ale na Stadionie Dziesięciolecia miało miejsce jedno z najbardziej przykrych niepowodzeń biało-czerwonych. Goście w okrutny sposób obnażyli wszelkie mankamenty techniczne i taktyczne, a ich kontry sprawiły piorunujące wrażenie. Porażka pozbawiła kibiców wielu złudzeń, a piłkarzy zwolniła od „odpowiedzialności za wynik" —jak pisano. I oto niemal w tym samym składzie, choć bez pary skrajnych obrońców — Kowalskiego i Anczoka, biało-czerwoni w pięknym stylu zwyciężyli na Heysel. Wielki dzień Janusza Żmijewskiego, strzelca trzech goli, który wrócił do drużyny po dwóch latach przerwy, a debiutował na Heysel Antoni Piechniczek, który piętnaście lat później zdobędzie jako trener trzecie miejsce na świecie! Matyas z dziewięciu gier wygrał tylko dwie partie z Belgią, a zakończył — jak zaczął — spotkaniem z Rumunią. Setny oficjalny mecz w Polsce obył się bez goli, ale dla „Józika" Gomolucha stanowił okazję do przeżycia niezapom- Przed meczem z „kadrą PZPN" — drużyna czytelników ,,Expressu Wieczornego" (22 listopada 1967, wygrana zespołu Matyasa 5:2); od lewej, stoją: Henryk Brejza, Kazimierz Deyna, Krystian Michallik, Władysław Grotyń-ski, Jan Wraży, Adam Musiał; klęczą: Jan Małkiewicz, Jan Banaś, Joachim Manc, Bronisław Bula, Gerard Rother nianych chwil. Ten sympatyczny człowiek, prosty górnik z Świętochłowic, uczcił reprezentacyjny debiut czymś mocniejszym i szczęśliwy paradował w reprezentacyjnym dresie. Zauważył to dziennikarz i opisał. Złe zrobił! „Józik" należał do graczy, którzy dla futbolu biało-czerwonych zrobiliby wszystko. Wielu innych potrafiło trzymać fason, ale z ich występów w narodowych barwach nikt nie miał nigdy żadnego pożytku. Pozory o niczym nie świadczą, a serce Gomolucha na boisku starczyłoby dla całej drużyny! BEL - POL 2:4 (2:2) 210(+18) 08.10.1967 niedziela 18.30 Bruksela Stade du Heysel (~ 45 000) Juan Gardeazabal Garay ESP BEL: Jean Nicolay — Georges Heylens, Pierre Hanon, Jean Płaskie, Yves Barę — Paul Vandenberg, Johnny Thio, Ałfous Haagdoren—Johannes Devrindt, Paul van Himst (k), Wilfried Puis. Selekcjoner Constant van den Stock, trener Raymond Goethals. POL: Hubert Kostka — Antoni Piechniczek, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Stefan Szefer — Henryk Brejza, Lucjan Brychczy (k), Zygmunt Schmidt — Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Eugeniusz Faber. Trener-selekcjoner Michał Matyas. • 1:0 Devrindt 15, 1:1 Żmijewski 26, 2:1 Devrindt 35, 2:2 Brychczy 45, 2:3 Żmijewski 52, 2:4 Żmijewski 70. NOTA • czwarta wizyta w Brukseli i druga wygrana w tym mieście. Debiut późniejszego selekcjonera; bez pożegnań. Najstarszy — Brychczy (33 i 117), najmłodszy — Lubański (20 i 222); przeciętna wieku — 27,22. Zawodnicy sześciu klubów (trzech z Górnika i Legii, dwóch z Ruchu). Rezerwowi — Zygmunt Anczok, Roman Bazan, Konrad Komek, Paweł Kowalski i Zygfryd Szołrysik. Pierwszy mecz z arbitrem hiszpańskim. Pierwsze trafienie Żmijewskiego bramką nr 400 w oficjalnych meczach biało-czerwonych. POL - ROM 0:0 (0:0) 211 (+18) 29.10.1967 niedziela 12.30 Kraków stadion Wisły (~ 32 000) Tibor Wottawa HUN POL: Hubert Kostka — Antoni Piechniczek, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło, Stefan Szefer — Lucjan Brychczy (k), Zygmunt Schmidt (67 Józef Gomoluch) — Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Andrzej Jarosik (79 Antoni Nieroba), Eugeniusz Faber. Trener-selekcjoner Michał Matyas. ROM: Narcis Coman — Ludovic Satmareanu, Dumitru Nicolae, Dan Coe, Mihai Mocami — Constantin Koszka, Petre Libardi (61 Nicolae Dobrin) — Constantin Nasturescu, Gheorghe Constantin (k), Alexandru Soo, Florea Voinea (61 Tiberiu Kallo). Trener Constantin Teasca. NOTA # Rumuni po raz dziesiąty, ale już w szóstym mieście i na dziewiątym stadionie — żadnego rywala nie oglądano nad Wisłą w tylu miejscach! Tym razem pod Wawelem, ale bez goli z obu stron i nadal bez zwycięstwa gospodarzy — goście nigdy jeszcze nie przegrali wyjazdowej potyczki w Polsce! Debiut przesympatycznego „Józika" Gomolucha, w jedynej grze reprezentacyjnej; pożegnanie także dla Szefera i Nieroby. Najstarszy — Brychczy (33 i 138), najmłodszy — Lubański (20 i 243); przeciętna wieku — 26,71 (po zmianach 27,02). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Ruchu, trzech z Górnika i Legii). Rezerwowi — Roman Bazan, Bronisław Bula i Konrad Kornek. Setny oficjalny występ biało-czerwonych w Polsce! 143 pół wieku z „fają" * rok na budowę * tureckie debiuty * „oranjes" bez rewanżu * awaryjny „Florek" * Polak potrafi * mecz zapomniany — skład wymyślony * pudło „kaki" * kapitan na aucie * stracone gole * Wery, very good * feta bez awansu * iracka kompania * plus minus pięć * pożegnanie z bronią * KONCEWICZ 1968-1970 Kadencja Michała Matyasa okazała się wyjątkowo uboga w znaczące osiągnięcia, a więc nikogo nie zdziwiło, że w połowie grudnia 1967 „Myszka" złożył rezygnację. Całe tygodnie trwały jednak dyskusje o następcy, a także jego statusie. Tradycja nakazywała, aby po upadku selekcjonera powołać „komisję", ale tym razem rytualny taniec futbolowych decydentów nie powtórzył sprawdzanej tylekroć procedury. Pozostała koncepcja trene-ra-selekcjonera, a najlepszym, a może jedynym kandydatem jawił się w tym czasie Ryszard Koncewicz. „Faja" początkowo wzbraniał się przed powrotem, zasłaniał obowiązkami szefa szkolenia związku, ale w końcu wyraził zgodę. Decyzją prezydium PZPN 22 lutego 1968 objął „tymczasowo" nie nową dla siebie funkcję, a 3 marca walne zgromadzenie nadało mu pełne prawa. Po raz kolejny, kto chce niech policzy, losy biało-czerwonych złożono w ręce Koncewicza. Nowy selekcjoner rozpoczynał pracę, gdy przez kraj przewalał się studencki marzec, ale w elitach piłkarskiej centrali nie nastąpiły większe ruchy kadrowe, tak liczne w innych związkach. Panował spokój, bo co przegrano, w eliminacjach igrzysk olimpijskich i mistrzostw Europy, było już nie do odrobienia. Na horyzoncie majaczył jednak wspaniały jubileusz pól wieku działania PZPN. Zbiegał się on w końcu następnego roku Masażysta Marian Mikołajewski, z lewej, Ryszard Koncewicz, lekarz Henryk Soroczko i Andrzej Strejlau — z nadzieją patrzą w przyszłość z zakończeniem eliminacji mistrzostw świata w Meksyku, a więc nikt nie ukrywał, że na swoje święto biało-czerwoni winni wnieść awans, jakiego nie smakowano nad Wisłą przez ponad trzydzieści lat. Tylko tyle i aż tyle! Koncewicz miał cały rok, aby przygotować zespół do skutecznej rywalizacji. W pojedynkach z Holandią i Bułgarią mogły ważyć drobiazgi, a o wyniku i awansie decydować pozornie niewielkie straty czy zyski. Z Luksemburgiem trzej główni konkurencji nie liczyli się, choć przecież biało-czerwonym, nie tak dawno, za czasów Michała Matyasa w eliminacjach ME przytrafił się wyjazdowy remis. Gry o punkty zaplanowano w całości w roku jubileuszu, a więc jeden sezon pozostał na spokojną pracę nad stworzeniem zespołu na miarę rangi 50. lecia! Kadencja wielkich nadziei rozpoczęła się imponująco. Turków przy okazji każdego z poprzednich występów wożono do innego miasta w Polsce, a tym razem też pokazano coś nowego — Stadion Śląski. Na nim zaś grę i skuteczność, jakiej jeszcze na tym obiekcie nie oglądano. Z czwórki debiutantów — Bronisław Bula, Kazimierz Deyna, Zygmunt Maszczyk i Waldemar Folbrycht — tylko ten ostatni nie zdobył w przyszłości zaufania selekcjonerów. Pozostali przez lata pisać będą historię narodowej drużyny! Ryszard Koncewicz postawił na zawodników z przyszłością, ale w defensywie parę stoperów obsadził rutyniarzami — Gmochem i Oślizłą, zaś w ataku ze starej gwardii pozostał jedynie Eugeniusz Faber i... ledwie 21.letni Włodzimierz Lu-bański. Obaj zaliczyli hat-tricki, a gra całej drużyny wzbudziła zachwyt widowni. Jak spiszą się w następnym pojedynku po tym snajperskim festiwalu? Za Folbrychta wystąpił Krystian Michallik, za Romana Bazana — Henryk Latocha, jedyny debiutant w spotkaniu z Holendrami. Wnikliwy Czytelnik zada zapewne pytanie — jak to, w losowaniu MŚ „oranjes" trafili do naszej grupy i na rok przed walką o punkty dochodzi do towarzyskiego pojedynku obu rywali? Zagadka tkwi w umowie, jaką obie federacje zawarły rok wcześniej — obiecały dwa mecze w 1968, zapominając o losowaniu meksykań- 144 GŁrt. skiego „mundialu"! W końcu ustalono, że Holendrzy wystąpią wiosną w naszej stolicy, a rewanż odbędzie się w Holandii przy innej, sprzyjającej okazji. Na marginesie — trafiła się dopiero po pięciu latach, gdy jesienią 1973, przed rewanżową grą na Wembley, przypomniano sobie o długu „pomarańczowych"! W premierowej potyczce Holendrzy prowadzeni przez niemieckiego trenera, w obecności tak niewielu widzów, zadowolili się bezbramkowym remisem, ale już wkrótce nazwiska wielu z niedocenionych jeszcze piłkarzy wiele będą znaczyć w światowym futbolu! Remisowa okazała się też gra w Dublinie, choć Polacy zaczęli bardzo skutecznie, prowadząc dwoma golami przed upływem 25 minuty. Nie dali sobie odebrać zwycięstwa w Oslo, gdzie po raz pierwszy po wojnie biało-czerwoni sześciokrotnie trafili do siatki rywali. Mieliśmy w tych latach „sposób na Norwegów", a fotoreporter Eugeniusz Warmiński, „pstrykający" na tym meczu opowiadał, że „miejscowi kibice niemal cały mecz oklaskiwali znakomite akcje naszej ekipy „Czułem się niczym Brazylijczyk". No i zjechali prawdziwi Brazylijczycy nad Wisłę! Po drużynach klubowych, ze słynnym Santosem na czele, pojawiła się oficjalna ekipa „canarinhos". Nic nie straciła ze swej sławy, choć dwa lata wcześniej przegrała finały MS. Niezapomniane wrażenia, piękna gra, w której Polacy dotrzymywali kroku znakomitym rywalom. W pamięci obserwatorów pozostał pokaz cudownego futbolu i świetnych akcji... biało-czerwonych! Wspaniała „główka" frunącego w powietrzu Bernarda Blauta, wykorzystany ze stoickim spokojem „karny" Jerzego Sadka, gol Janusza Żmijewskiego, który potrafił wcześniej tak „zakręcić" POL - TUR 8:0 (2:0) 212(+18) 24.04.1968 środa 17.00 Chorzów Stadion Śląski (~ 35 000) Giinther Mainnig DDR POL: Hubert Kostka — Waldemar Folbrycht, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło (k), Roman Bazan — Kazimierz Deyna (46 Janusz Żmijewski), Zygmunt Maszczyk, Bronisław Bula — Andrzej Jarosik, Włodzimierz Lubański, Eugeniusz Faber. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). TUR: Ali Artuner — Siikrii Biranol, Fehmi Siginoglu, Talat Ozkarsli, Ercan Aktuna — Ergun Acuner, Ogiin Altiparmak, Ayhan Elmastasoglu, Fevzi Zemzem — Sanli Senol (50 Ismail Arca), Faruk Karadogan (65 Mustafa Yuriir). Trener Adnan Siivari. • 1:0 Faber 5, 2:0 Lubański 10 głową, 3:0 Lubański 46, 4:0 Faber 55, 5:0 Bula 62, 6:0 Faber 63, 7:0 Lubański 75, 8:0 Żmijewski 89. NOTA 0 piąta gra Turków w Polsce i na piątym stadionie — tym razem niezwykle pechowa dla gości. Drugie w historii tak wysokie zwycięstwo biało-czerwonych; strzelało czterech snajperów. Czterej debiutanci i tylko dla Folbrychta jedyna gra w reprezentacji — dla Buli, Deyny i Maszczyka premiera wspaniałej kariery. Najstarszy — po raz pierwszy Oślizło (30 i 163), najmłodszy — debiutujący Deyna (20 i 184); przeciętna wieku — 25,64 (po zmianach 25,60). Zawodnicy pięciu klubów (trzech z Górnika, Legii i Ruchu, dwóch z Sosnowca, „jedynak" ze Szczecina). Rezerwowi — Lucjan Brychczy, Stefan Kliński, Paweł Kowalski, Henryk Latocha i Witold Szygula. POL - HOL 0:0 (0:0) 01.05.1968 środa 17.30 213(+18) Warszawa Stadion Wojska Polskiego (~ 25 000) Renę Vigliani FRA POL: Hubert Kostka — Krystian Michallik, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło (k), Henryk Latocha — Zygmunt Maszczyk (62 Kazimierz Deyna), Bronisław Bula—Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Andrzej Jarosik, Eugeniusz Faber. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). HOL: Jan van Beveren — Wilhelmus L.J. Suurbier, Marinus D. Israel, Johannes A. Eijkenbroek (k), Henk Wamas — Bernardus Muller, Wilhelmus M.A. Jansen — Jesaia Swart (73 Theodorus H.J.M. Pahlplatz), Hendrik J. Cruyff, Johannes T. Klijnjan, Wilhelmus M. van den Kuylen. Trener Georg Kessler (GER). NOTA 9 bezbramkowa premiera — gwiazdy „oranjes" 35. rywalem w kronikach, wobec wyjątkowo podłej widowni na warszawskim kolosie. Debiut Latochy; pożegnanie Michallika. Najstarszy — Oślizło (30 i 170), najmłodszy — Deyna (20 i 191); przeciętna wieku — 25,45 (po zmianie 25,04). Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Legii i Ruchu). Rezerwowi — Roman Bazan, Lucjan Brychczy, Waldemar Folbrycht i Władysław Grotyński. IRL - POL 2:2 (0:2) 214(+18) 15.05.1968 środa 19.00 (20.00) Dublin stadion Dalymount Park (~ 28 000) Erie T. Jenning ENG IRL: J. Allan Kelly — Joseph P. Kinnear, Thomas R. Carroll, Charles J. Hurley (k), John T. Dempsey — John Fullam, Eamon M. Dunphy — Michael K. Meagan, Raymond C.P. Treacy, 01iver M. Conmy, Eamon Rogers (46? Alfred Hale). Manager ? POL: Hubert Kostka — Roman Bazan, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło (k), Henryk Latocha — Walter Winkler, Bronisław Bula — Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Andrzej Jarosik, Eugeniusz Faber. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski?). • 0:1 Lubański 5 karny, 0:2 Jarosik 24, 1:2 Dempsey 51, 2:2 Hale 88 głową. NOTA 0 czwarta wizyta na reprezentacyjnej arenie Dublina i dopiero drugi remis. Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Oślizło (30 i 184), najmłodszy — Lubański (21 i 77); przeciętna wieku — 26,22. Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Górnika, dwóch z Legii, Zagłębia Sosnowiec i Ruchu, „jedynak" z Polonii). Rezerwowi — Alojzy Deja, Waldemar Folbrycht, Robert Gadocha, Władysław Grotyński i Zygmunt Maszczyk. 145 obroną gości, że chętnie wzięliby go do swej ekipy... No i spotkanie po trzydziestu latach Władysława Szczepaniaka ze słynnym Leonidasem, dwóch rywali z pamiętnego meczu obu krajów w finałach MŚ'38 w Strasbourgu. Leonidas, sprawozdawca brazylijskiego radia, zaprosił Szczepaniaka na stanowisko i przekazał za ocean słowa: — Przyjacielu, macie znakomitą drużynę. Za dwa lata zagramy rewanż w finałach mistrzostw świata. Jestem pewny, że spotkamy się w Meksyku! Optymizm udzielił się kibicom, w centrali gratulowano sobie wiosennej serii spotkań, a „Faja" zbierał pochwały coraz liczniejszych pochlebców. We wrześniu zaplanowano początek serii trzech jesiennych sprawdzianów, ale wcześniej był sierpień i agresja „socjalistycznych wojsk Układu Warszawskiego" na Czechosłowację. Świat protestował, zachód zrywał kontakty ze wschodem, a Szwajcarzy odwołali planowane w Bazylei spotkanie z Polakami. Pozostał więc mecz z NRD w Szczecinie, gdzie w czwartej próbie reprezentacja gospodarzy straciła pierwszą bramkę, a także zwycięstwo w pojedynku z sąsiadami. Czy była to wina dwójki debiutantów na pozycji skrajnych obrońców? Jan Leszczyński nie wrócił już do kadry, ale Adam Musiał będzie jedną z czołowych postaci narodowej ekipy przez wiele lat. Koncewicz wyraźnie szukał zaufanych obrońców. W następnym spotkaniu przeciwko Irlandii debiutował na prawej stronie Jan Rudnow, ale ewenementem był występ Stefana Florenskiego — w awaryjnym trybie zastąpił na stoperze swego klubowego kolegę, Stanisława Ośłizłę, zaliczając grę w zespole biało-czerwonych po rekordowej ponad dziewięcioletniej przerwie! Wygrana potyczka z Irlandią pozwalała najbardziej niecierpliwym komentatorom na dokonanie bilansu „udanego sezonu, który potwierdza Dwie scenki pod norweską bramką — po lewej: Włodzimierz Lubanski, Trygve Bornó, oraz Sverre Andersen walczący w powietrzu z Jerzym Sadkiem; po prawej: Janusz Żmijewski zdobywa pierwszą bramkę, w głębi Per Pettersen, przy słupku Sverre Andersen NOR-POL 1:6 (1:3) 215 (+18) 09.06.1968 niedziela 18.30 Oslo stadion Ullevaal (- 18000) Einar Johan Bostrom SWE NOR: Sverre Andersen (75 Svein Bjóm Olsen) — Torę Bórrehaug, Per Pettersen, Tor Alsaker-Nóstdal, Nils Arne Eggen — Trygve Bornó, 01av Nilsen (k) — Harald Sunde, Harald Berg, Odd Iversen, Ola Dybwad Olsen (80 Thorodd Pressberg). Trener Wilhelm (Willy) Kment (AUT). POL: Hubert Kostka — Walter Winkler, Jacek Gmoch, Stanisław Oślizło (k), Henryk Latocha — Erwin Wilczek, Bernard Blaut —Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubanski, Jerzy Sadek, Andrzej Jarosik. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). • 0:1 Żmijewski 14, 0:2 Jarosik 21, 0:3 Jarosik 38, 1:3 Sunde 41, 1:4 Jarosik 55, 1:5 Żmijewski 71, 1:6 Lubanski 77. NOTA 0 niezwykłe strzelanie na wyjeździe — aż pół tuzina goli w siatce rywali. Sześć trafień zadali wcześniej Polacy gospodarzom tylko raz — w 1934 w Rydze Łotyszom (także sześć zainkasowali Tunezyjczycy w 1960, ale na neutralnym gruncie); więcej uda się strzelić biało-czerwonym poza krajem dopiero w 1974 (siedem w grze z Haiti na MŚ'74) oraz w 1975 (osiem Kanadyjczykom w Montrealu). Bez debiutów i pożegnań. Najstarszy — Oślizło (30 i 209), jako trzeci osiągnął granicę 50. oficjalnych gier; najmłodszy — Lubanski (21 i 102); przeciętna wieku — 26,45. Zawodnicy pięciu klubów (pięciu z Górnika, trzech z Legii). Rezerwowi — Roman Bazan, Bronisław Bula, Robert Gadocha, Józef Janduda i Witold Szygula. 146 GŁPL wreszcie słuszność obranej koncepcji i przekonanie, że Polaków właściwie przygotowanych stać na równą walkę z najlepszymi drużynami na świecie". Całkiem niespodziewanie finałem sezonu okazał się jednak być dopiero nieplanowany wcześniej mecz w Argentynie, któremu towarzyszy niezwykła, wręcz nieprawdopodobna historia. Na początek retoryczne pytanie. W jakim kraju we współczesnym świecie możliwa jest taka sytuacja — otóż narodowa reprezentacja rozgrywa oficjalne spotkanie międzypaństwowe z rywalem, który należy do ścisłej czołówki światowej, dwukrotnie sięgnie po tytuły MŚ, przedzielając je finałową grą o prymat i „tylko" wicemistrzowskim trofeum. Czy możliwe jest, aby przez ponad ćwierć wieku taki mecz nie figurował w żadnej publikacji książkowej, nie był wymieniony na żadnej z list prezentowanych przez fachowców na łamach specjalistycznych pism sportowych czy piłkarskich? Powiecie, że to niemożliwe. Okazuje się, że Polak potrafi! Taka sytuacja zdarzyła się w naszym kraju, a dla niektórych trwa nadal. flP JMŚ _js * ¦ ! oliSiH ttC Rivelino, z prawej po raz szósty zwycięża Huberta Kostkę, w głębi Bernard Blaut Spotkanie po trzydziestu latach — Leonidas da Silva i Władysław Szczepaniak, bohaterowie meczu Polska-Brazylia w finałach MŚ'38 obserwowali na warszawskim stadionie swych następców. Znów było dziewięć goli! Przed laty natknąłem się w biuletynie FIFA na informacje o meczu Argentyna-Polska, rozegranym w grudniu 1968, o których nie ma śladu w polskich źródłach. Pytałem o to spotkanie ludzi, którzy mieli związek z reprezentacją biało-czerwonych w tym okresie, ale ich opinie nie były jednoznaczne. Tak, rozegrano jakiś mecz, ale coś tam było z interwencją partyjnego „biura prasy", że głośno o tym nie pozwalano mówić... Ktoś podał wersję, że ze względów politycznych w naszym kraju przemilczano to spotkanie. Gdy wreszcie zgromadziłem materiał, nikt nie miał ochoty go wydrukować, bo kompromitował zbyt wielu „fachowców". Szansą stała się dopiero seria „encyklopedia FUJI", gdzie w 1991 zamieściłem stosowną notkę, postulując włączenie tej gry na listę oficjalnych spotkań. Jedyne, co spotkało mnie ze strony zajmujących się tą problematyką, to zarzut, że „nie potrzeba nam burzenia tradycji". Na moje stwierdzenie, że to nie „tradycja", POL - BRA 3:6 (2:2) 216 (+18) 20.06.1968 czwartek 18.00 Warszawa Stadion Dziesięciolecia ( + 70000) Siergiej A. Archipow ZSR POL: Hubert Kostka — Walter Winkler, Jacek Cmoch, Stanisław Oślizło (k), Roman Bazan — Kazimierz Deyna (62 Zygfryd Szołtysik), Bernard Blaut — Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Jerzy Sadek (69 Robert Gadocha), Andrzej Jarosik. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). BRA: Claudio Cesar Aguiar Mauriz — Carlos Alberto Torres (k), Hercules de Brito Ruas, Joel Camargo, Rildo da Costa Meneses — Roberto Rivelino, Gerson da 01iveira Nunes — Natal de Carvalho Baroni, Eduardo Goncalves Andrade/rostóo, Jair Ventura Filho//airzinJio (^72 Roberto Lopes Miranda), Jonas Eduardo Americo/IMii (46 Eduardo Neves de Castro). Trener-selekcjoner Aimore Moreira (asystent Artuldo Chirol). • 0:1 Natal 12, 1:1 Blaut 14 głową, 2:1 Sadek 26 karny, 2:2 Rivelino 29, 2:3 Tostao 48, 2:4 Tostao 59, 2:5 Jairzinho 68, 3:5 Żmijewski 70, 3:6 Rivelino 85. NOTA • historyczna wizyta Brazylijczyków w Polsce — po raz pierwszy w reprezentacyjnym składzie; w połowie drogi po utracie tytułu mistrzów świata a odzyskaniem go i trzecim triumfem. Piękny pokaz futbolu, ale straciliśmy sześć goli — tyle samo, ile przed 30. laty w pierwszej grze obu rywali w Strasbourgu, ale nad Wisłą grano tylko 90 minut; tyle bramek wcześniej zaaplikowali nam Szwedzi w Krakowie (1925) oraz Węgrzy w Warszawie (1948). Bez debiutów; pożegnanie Bazana i Gmocha. Najstarszy — Oślizło (30 i 220), najmłodszy — Deyna (20 i 241); przeciętna wieku — 26,29 (po zmianach 25,94). Zawodnicy pięciu klubów (pięciu z Legii, czterech z Zabrza, dwóch z Sosnowca). Kostka dołączył do grona sześciu bramkarzy, którzy przepuścili w meczu sześć piłek. Brazylia 33. zespołem narodowym oglądanym w kraju, pierwszym z Południowej Ameryki (w 1924 grała w Polsce ekipa USA). Rezerwowi — Bronisław Bula, Henryk Latocha, Witold Szygula i Erwin Wilczek. Drugi — po 13 latach — mecz Polski tego arbitra. Fotografia obu zespołów na wkładce. 147 a niechlujstwo i zwykła nieuczciwość, następowało wzruszenie ramion. Zmagając się od łat o ustalenie przez władze PZPN oficjalnej listy meczów narodowej drużyny, co ciągle nie może doczekać się sensownego finału, zebrałem dość wiarygodnego materiału, aby opisać tę żenującą historię. W grudniu 1968 polscy piłkarze otrzymali atrakcyjne zaproszenie na tournee po czterech krajach Ameryki Południowej. PZPN skorzystał z oferty. Ekipą kierował Edward Walaszczyk, a w jej składzie był także lekarz Henryk Soroczko i masażysta Marian Mikołajewski oraz trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz, który powołał 17 zawodników (zabrakło kontuzjowanego Włodzimierza Lubańskiego, Jana Banasia oraz Stanisława Oślizły, trzech graczy zabrzańskiego Górnika, co prasa uznała za spore osłabienie kadry). Trasa wyprawy wiodła przez Kolumbię — „kadra PZPN" rozegrała w Bogocie dwa mecze z miejscowymi Millonarios, przegrywając pierwszy 1:3, ale wygrywając rewanż 1:0, Chiie — w Santiago pokonała Universidad de Chile 2:1, a potem Colo Colo 1:0, Argentynę — w Mar del Plata rywalem Polaków była reprezentacja, a na zakończenie Peru — w Limie przegraliśmy z reprezentacją stołecznego miasta 0:1. Ważny jest mecz w Mar del Plata, gdzie na stadionie klubu Estudiantes, zdobywcy Pucharu Świata, jedyny raz w trakcie tego tournee nasz zespół wystąpił jako oficjalna reprezentacja Polski, mając za rywala taką samą drużynę Argentyny! Miejscowa prasa zaprezentowała bogaty serwis z tego spotkania, śmiesznie przekręcając polskie nazwiska, ałe nie fakty. A w naszych gazetach? Okazuje się, że wcale nie brak informacji o całkowicie oficjalnym charakterze tego spotkania! Pisały o tym wielokrotnie „Sport" i „Przegląd Sportowy", choć podano tylko suchy wynik, opierając się zapewne na skąpych informacjach agencyjnych. Po świętach Bożego Narodzenia Mieczysław Szymkowiak na STJI - POL 22.09.1968 sobota 17.00 Bazylea Sankt Jakob-Stadion Kurt Waldemar Tschenscher GER • mecz odwołany przez federacją szwajcarską po sierpniowej inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czecho- słowacją. POL - DDR 1:1 (1:0) 20.10.1968 niedziela 12.00 Szczecin stadion Pogrom' (~30000) POL: Hubert Kostka — Jan Leszczyński, Henryk Brejza, Stanisław Oślizło (k), Adam Musiał 217 (+18) Taisto Enckell FIN - Zygfryd Szołtysik, Walter Winkler, Bernard Blaut — Janusz Żmijewski (36 Jerzy Sadek), Kazimierz Deyna (46 Andrzej Jarosik), Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. DDR: Jurgen Croy — Otto Frassdorf, Klaus Urbańczyk (k), Wolfgang Wruck (13 Peter Rock), Bernd Bransch — Klaus-Dieter Seehaus, Harald Irmscher, Gerhard Kómer — Wolfram Lówe, Henning Frenzel, Eberhard Vogel. Trener Harald Seeger (asystent Werner Wolf). * 1:0 Gadocha 12, 1:1 Lówe 50. NOTA • w Szczecinie do... trzech razy sztuka; po trzech wysokich wygranych tylko remis, oklaskiwany przez prawie osiem tysięcy kibiców niemieckich — to chyba , .polski'' rekord sympatyków gości. Debiut dwójki obrońców — dla Leszczyńskiego jedyna gra, choć akurat w dniu 22. urodzin, ale dla Musiała początek wspaniałej kariery; pożegnanie także dlaBrejzy. Najstarszy — Oślizło (30 i 342), najmłodszy—Musiał (19 i 307); przeciętna wieku — 25,57 (po zmianach 25,53). Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Legii, trzech z Zabrza, dwóch z Sosnowca). Ciekawostka dla „łowców błędów" — we wszystkich niemieckich publikacjach książkowych, łącznie z wieloma już wydaniami almanachu „Kickera", mylnie podaje sią datę 19 października jako termin tego spotkania1. Rezerwowi — Bronisław Bula, Władysław Grotyński i Joachim Marx. POL - IRL 1:0 (0:0) 30.10.1968 środa 17.15 Chorzów Stadion Śląski (~ 18000) 218 (+18) Bo Nilsson SWE POL: Hubert Kostka (k) — Jan Rudnow, Walter Winkler, Stefan Florenski, Adam Musiał — Erwin Wilczek, Bernard Blaut — Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Jerzy Sadek, Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). IRL: J. Allan Kelly (63 Michael Smyth) — Anthony Dunne, Thomas R. Carroll, Charles J. Hurley (k), JohnT. Dempsey — John Fullam, Eamon M. Dunphy — Eamon Rogers, Francis S. 0'Neill, Raymond C.P. Treacy, Alfred Hale. Manager Charles J. Hurley (grającyO, coach Peter Fox. * 1:0 Lubański 61. NOTA • czwarta gra w Polsce, w których goście tylko raz urwali punkt — tym razem, w drugim występie na Śląsku, nie udała się im ta sztuka. Debiut Rudnowa, będący jedyną grą w reprezentacji; także pożegnanie Florenskiego w 11 lat i 31 dni po debiucie, który po rekordowej, trwającej ponad dziewięć lat przerwie znów zagrał w reprezentacji, najstarszego w tym spotkaniu (34 i 318). Najmłodszy — Musiał (19 i 317); przeciętna wieku — 25,84. Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Legii), Kostka czwartym w historii bramkarzem w roli kapitana (nr 41 w kronikach) — po Albańskim, Jurowiczu i Szymkowiaku. Rezerwowi — Andrzej Jarosik, Marian Kozerski, Krystian Michallik, Zygfryd Szołtysik i Witold Szygula. W przerwie meczu zasłabł wieloletni sekretarz generalny irlandzkiej federacji piłkarskiej, 78.1etni Joseph J. Wickham — w szpitalu stwierdzono zawał; zmarł 3 listopada w Katowicach. Był wielkim przyjacielem Polaków, a jako kierownik ekipy po raz pierwszy gościł z reprezentacją swego kraju w Warszawie trzydzieści lat wcześniej, w maju 1938. Fotografia zespołu na wkładce. 148 GŁPL łamach „Sportu" (29 grudnia 1968) oraz Jerzy Lechowski w „PS" (30 grudnia 1968), opublikowali potężne wywiady z selekcjonerem, Ryszardem Koncewiczem, w których ze szczegółami opisują przebieg tournee, prezentują wnikliwe uwagi i spostrzeżenia, mędrkują o taktyce i technice, przypominają — sic! — oficjalny charakter meczu z Argentyną, ale... nie podają składu! Ba, nie podadzą go już nigdy! Ani kierując tygodnikiem „Piłka Nożna" i prezentując wielokrotnie dzieje reprezentacji, ani w dwóch wydaniach książki „Polska piłka nożna"! Był oficjalny mecz z Argentyną, ale nagle zmył się, znikł i przepadł na dokładnie 26 lat! W „zarysie historii PZPN" (1994) w tekście o tym okresie Jerzy Lechowski twierdzi, że w 1968 Polska rozegrała tylko siedem spotkań i pomija mecz z Argentyną, ale w części dokumentacyjnej, podpisanej przez Mieczysława Szymkowiaka i Edwarda Potorejkę, na stronie 281, chyłkiem wprowadzono jednak to spotkanie na listę „oficjalnych" meczów, choć przy okazji... wymyślono skład! Nie wie lewica, co czyni prawica... Skąd jednak wzięto nazwiska reprezentantów Polski, skoro w żadnym polskim, ani europejskim źródle nie podano tej informacji? Myślę, że „autorzy" zadzwonili do trenera Koncewicza, zapytali o zdrówko, a potem — „Rysiu, powiedz kto mógłby grać w tym spotkaniu"?! Po ćwierć wieku nie zachowały się notatki, legendarne „archiwa" gromadzone ponoć przez dziesięciolecia okazały się puste, a więc wymyślono. W bramce — chyba musiał grać Hubert, to piszemy — Kostka... I tak dalej. Ten skład jest jednak fałszywy, całkowicie wymyślony, co w przypadku jubileuszowego wydania PZPN oraz reprezentacji narodowej jest skandalem na miarę 75Jecia! Wbrew temu, co podaje się w tej pozycji — nie grał Hubert Kostka, a Jan Gomola; nie wystąpił także Walter Winkler, co zainteresowani potwierdzili mi osobiście. Nie uwzględniono natomiast dwóch innych zawodników, odbierając im występ w narodowym zespole, ponoć największy zaszczyt dla każdego piłkarza — pominięto Jana Wrażego i Erwina Wilczka. Zapisano też całe spotkanie Kazimierzowi Deynie i Jerzemu Sadkowi, choć drugi zastąpił pierwszego po 45 minutach gry. Za takie błędy w każdej szanującej się firmie szczują kundlami... Kilka słów o meczu, jakiego tak długo nie było! Grano wieczorem, przy świetle elektrycznym, w obecności 5115 płatnych widzów. Mecz rozegrano we wtorek, 17 grudnia 1968 (nie 18 grudnia, jak twierdzi szwedzki, skądinąd znakomity, rocznik z tego sezonu), w samym środku argentyńskiego lata! „Gra była raczej interesująca, choć z widoczną przewagą gospodarzy" — jak pisała miejscowa prasa. „Polakom brakowało odwagi i tylko chwilami zrywali się do energiczniejszych akcji, poświęcając uwagę głównie defensywnym obowiązkom. Nie wykorzystali żadnej z nielicznych, choć znakomitych sytuacji strzeleckich". Najlepszą z nich zaprzepaścił po kwadransie Kazimierz Deyna, który otrzymał świetne podanie od Roberta Gadochy i wyszedł z piłką na pozycję sam na sam z bramkarzem Andradą. Niestety, nie zachował zimnej krwi i zmarnował szansę. Pokonał go Edgardo Norberto Andrada — ten sam, którego historia futbolu kojarzy z pogonią Pelego za tysięczną bramką! W Mar del Plata miał okazję raz jeszcze pokonać Deynę — kilkanaście minut później na polu karnym sfaulowany został jeden z naszych napastników. Argentyńska prasa pisze tylko „skrzydłowy, skrajny napastnik", a więc Żmijewski albo Gadocha. Sędzia nie wahał się ukarać rodaków. Piłkę złapał Deyna i nie pytając nikogo ze „starszyzny" o zda- ARG - POL 1:0 (1:0) 219(+18) 17.12.1968 wtorek 19.00 (18.12-01.00) Mar del Plata Estadio General San Martin (-6000) Gufflermo Nimo ARG ARG: Edgardo Norberto Andrada — Miguel Oscar Malbernat (k), Aurelio Jose Pascuttini, Roberto Domingo Rogel, Armando Oscar Ovide — (Alberto ?) Tardivo, Roberto Aguirre — Raul Armando Savoy (— 75 Jorge Olmedo), Hugo Minitti, Manuel Angel Silva, Roąue Alberto Avallay (46 Jose Rodolfo Fischer). Trener Valentin Suarez (?). POL: Jan Gomola — Zygmunt Anczok, Bolesław Szadkowski, Jan Wraży, Adam Musiał — Zygfryd Szołtysik, Erwin Wilczek, Bernard Blaut (k, usunięty 85) — Janusz Żmijewski, Kazimierz Deyna (46 Jerzy Sadek), Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. * 1:0 Savoy 36 karny (27 karny Deyny obroniony); usunięty: Blaut (85). NOTA • druga w historii wyprawa kadry do Ameryki Południowej — wizyty w Kolumbii, Chile, Argentynie i Peru, gdzie rozegrano sześć spotkań. Tylko jedno jedyne w Argentynie, w Mar del Plata, było oficjalną grą przeciwko reprezentacji gospodarzy. Spotkanie niezwykłe, bo w naszym kraju przez dwadzieścia siedem lat (sic!) nie ukazał się poprawny... skład reprezentacji Polski w tym meczu! W żadnej gazecie czy książce nie zaprezentowano uczestników meczu! W tym miejscu po raz pierwszy prezentujemy dokumentację polskim Czytelnikom! Także kilka faktów, mających istotne znaczenie w dziejach biało-czerwonych. Otóż po raz pierwszy właśnie w tym meczu został usunięty z boiska reprezentant Polski, na dodatek najstarszy w ekipie (29 i 349) i po raz pierwszy w roli kapitana (nr 42 w kronikach) — Bernard Blaut. Niemal dziesięć lat później okaże się, że Kazimierz Deyna nie zdołał pokonać argentyńskiego bramkarza w finałach MŚ'78 nie po raz pierwszy—nieudana próba miała miejsce już w Mar del Plata. Czy powinien więc egzekwować, jedenastkę" w Rosario?! Debiuty dwóch graczy — Szadkowskiego i Wrażego; bez pożegnań. Najmłodszy — Musiał, miał co prawda 19 lat i 365 dni, ale nie było to dokładnie 20 lat, bo rok był przestępny, a urodziny dopiero nazajutrz; przeciętna wieku 24,70 (po zmianie 24,88). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Legii, trzech z Górnika, dwóch z ŁKS). Mar del Plata to 64. miasto gdzie zagrali Polacy. Rezerwowi —Andrzej Jarosik, Stefan Kliriski, Hubert Kostka, Jan Leszczyński i Walter Winkler. Po raz trzeci w historii, a drugi po wojnie i drugi w meczu z Argentyną — sędzią rodak rywali! 149 •tie ustawił ja n- w Przerwie w s7at ¦ , - w dru^fcT02 POStaS do7mÓWk' Dey m>ała mieisop ; ^'anie, ale nnSi, Zy Sadek sł««n,e u^fc °b'az» *«faLLa!'Sf.historia gazen„ .7 ^*g°2 boiska" g ' a Seńor M;„. S godSrgi *L ^ffiffi? a ;fi; ^zegófo^^ znacznie wczelf5„ka^ Jaka «erWonych ™?w.,tym dni, "'"^^^^¦¦¦¦^¦L _ ' 8WeJ 2ygfrycj Za wodnicy szeS„ ?,• fierwsza ara J^L -Szósta 3ra afe „ozersW; bez po2p!f.m?cJ1 ffo] zalicz „°S?Iuł Wuioweao w^9ialny<*^auWub<^(pieJ?!,r^ ^^J możliwa u Plerwsza w D^Z^nan- ^jstars^ yłDpi^c f«fień w ]q?n °rgon' Adam Musiał 150 OLĄ Zabrzański Górnik, warszawska Legia czy chorzowski Ruch miały wpływowych patronów, zabezpieczających ich interesy, nierzadko sprzeczne z potrzebami reprezentacji. Co rusz iskrzyło na linii kluby-kadra, a propagandowy prymat narodowej drużyny nie znajdował pokrycia w codziennej praktyce. Nie ujawniano faktu, że za grę w klubach piłkarze otrzymywali solidne premie, a „nagrody" za reprezentacyjne występy wydawały się przy nich śmieszne. Istniało ryzyko kontuzji — liczyły się premie za klubowe osiągnięcia, a kto stracił zdrowie w zmaganiach biało-czerwonych, nie mógł liczyć na stosowny ekwiwalent. Dla coraz liczniejszej grupy czołowych polskich piłkarzy kopanie piłki stanowiło jedyne źródło dochodów, choć oficjalnie kwitł w najlepsze amatorski, oczywiście „socjalistyczny", model sportu. Władze PZPN nie potrafiły zapobiec konfliktom wokół piłkarskich stadionów, ale ich członkowie często reprezentowali w związku interesy klubów, a nie reprezentacji! Głos przestrogi Koncewicza ginął w morzu komplementów, jakimi trochę za wcześnie i w nadmiarze obsypywano naszą piłkę. Czy można było jednak zachować spokój, gdy w premierze sezonu „Faja" poprowadził kadrowiczów do rekordowego zwycięstwa w historii występów w oficjalnych rozgrywkach międzynarodowych? Pięć bramek Włodka Lubań-skiego, z klasycznym hat-trickiem na początku, to do dziś polski rekord w grach o mistrzostwo świata! Sympatyczni Luksemburczycy od czasu do czasu zrywali się do nadzwyczajnych osiągnięć, odbierali punkty faworytom, ale w tym dniu strzelając Polakom pierwszego w historii gola — nie uchronili się przed klęską. Ta dobra passa miała nie mieć końca. Ton optymistycznych prognoz zdawał się potwierdzać kolejny mecz przeciwko żadnym rewanżu za chorzowską klęskę Turkom. W „azjatyckiej" Ankarze nasi zawodnicy zaprezentowali się niczym mistrzowie, demonstrując ambitnym uczniom różnicę klasy w piłkarskich umiejętnościach, a z pewnością imponując skutecznością. Dwa gole Jerzego Wilima, starszego z braci — reprezentantów, nie przez wszystkich jednak zostały zauważone. Oto historia, jaką wymyślić mogło tylko życie! Relację dla Polskiego Radia prowadził redaktor Tadeusz Pyszkowski, doświadczony reporter, mający w swym sportowym życiorysie występy na boiskach ekstraklasy w latach trzydziestych, a więc człek znający się na futbolu. Przysłowiowa solidność i skrupulatność Pyszkowskiego na nic się zdała, bo w pewnym momencie... TUR - POL 1:3 (0:2) 221 (+18) 30.04.1969 środa 19.00 (18.00) Ankara stadion 19. Mayis (~ 40 000) Goczo Rusew BUL TUR: Ali Artuner — Siikrii Biranol, Ergun Acuner, Ercan Aktuna, Yilmaz Sen (~ 25? Kamuran Yavuz) — Muzaffer Sipahri (46? Nuri Asan), Mesut ? — Vedat Reyhanioglu, Cemil Turan, Osman Celep (46 ? Burhan Tózer), Ender Końca. Trener Abdullah Gegić (JUG). POL: Piotr Brol—Zygmunt Anczok, Bolesław Szadkowski, Walter Winkler, Adam Musiał—Erwin Wilczek, Kazimierz Deyna, Bernard Blaut (k)—Janusz Żmijewski (46 Marian Kozerski, 73 Joachim Stachula), Włodzimierz Lubanski, Jerzy Wilim. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. * 0:1 Lubanski 11, 0:2 Wilim 22 głową, 0:3 Wilim 61, 1:3 Ergun 64 karny. NOTA • pierwszy mecz z „europejską" pod względem organizacyjnym Turcją w... Azji; trzeci w dziejach biało-czerwonych na tym kontynencie. Pierwszy występ w stolicy rywali — to 65. miasto w występach naszej reprezentacji. Debiut Stachury w jedynej grze reprezentacyjnej, ale gracz nr 200 debiutujący w oficjalnych meczach po wojnie; a pożegnanie także dla Brola. Najstarszy — Blaut (29 i 117), najmłodszy — Musiał (20 i 133); przeciętna wieku — 24,88 (po zmianach 25,13). Zawodnicy ośmiu klubów (trzech z bytomskiej Polonii i Legii, dwóch z Górnika). „Legendarna" wpadka znakomitego reportera radiowego, Tadeusza Pyszkowskiego, który w bezpośredniej transmisji nie zauważył jednego z goli dla Polski — bramki na 3:0, strzelonej po przerwie przez Wilima. Przez następne pół godziny nie sprostował omyłki i dopiero po zakończeniu relacji dowiedział się... poprawnego wyniku. Rezerwowi — Jan Gomola, Henryk Latocha i Jan Wraży. HOL - POL 1:0 (0:0) 07.05.1969 środa 19.30 222 (+18) Rotterdam stadion De Kuip (Feyenoord -45000) Kevin Howley ENG HOL: Jan van Beveren — Wilhelmus L.J. Suurbier, Marinus D. Israel, Johannes A. Eijkenbroek (k), Theodorus J. van Duivenbode — Anton Pronk, Reinier J.M. Rijnders (46 Wilhelmus M.A. Jensen) — Theodorus Pahlplatz, Dirk W. van Dijk, Wilhelmus van Hanegem (46 Josephus Roggeveen). Trener Georg Kessler (GER). POL: Hubert Kostka — Zygmunt Anczok, Bolesław Szadkowski, Walter Winkler, Henryk Latocha — Kazimierz Deyna, Erwin Wilczek, Bernard Blaut (k) — Zygfryd Szołtysik, Włodzimierz Lubanski, Jerzy Wilim(~- 65? Janusz Żmijewski). Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. • 1:0 Roggeveen 90. NOTA • pierwszy występ w Rotterdamie i Holandii — to 66. miasto i 35. kraj, gdzie zaprezentowali się biało-czerwoni. Po dramatycznej walce utrata gola i dwóch punktów w ostatniej minucie. Piszemy, ,90", ale czy sędzia przedłużył grę o trzy, cztery lub pięć minut—spory toczą się do dzisiaj. Bez debiutu; pożegnanie , .starszego" Wilima. Najstarszy — Blaut (29 i 124), najmłodszy — Deyna (21 i 196); przeciętna wieku — 25,79 (po zmianie 25,83). Zawodnicy pięciu klubów (pięciu z Górnika, trzech z Legii, dwóch z Polonii Bytom). Rezerwowi — Piotr Brol, Adam Musiał, Stanisław Oślizło i Joachim Stachuła. 151 — Siedziałem na ławeczce, w jednym z dolnych rzędów widowni, z słuchawkami na głowie i mikrofonem w dłoni. Przed sobą miałem grupę działaczy, a może tylko zwykłych kibiców, którzy co chwila zrywali się, stawali i znakomicie zasłaniali mi pole widzenia, choć nawet gdy siedzieli, nie obejmowałem wzrokiem całego boiska. Dwie nasze bramki w pierwszej części przyjęli spokojnie, jakby nic się nie stało, choć na stojąco... Trwała druga część meczu, gdy mur znów wyrósł przede mną. Na nic zdały się protesty, nie widziałem piłkarzy... Po dłuższej chwili kibice usiedli, a ja zobaczyłem boisko. Gra, jak mi się zdawało, toczyła się normalnie. Z kłopotami dotrwałem do końca, wcześniej przedstawiając gol dla Turków, który wywołał entuzjazm na widowni, ale trwającą non-stop relację zakończyłem wiadomością o zasłużonej wygranej Polaków w stosunku dwa do jednego! Stanisław Oślizło, w jasnej koszulce, sam przeciwko trójce Bułgarów — od lewej „Gundi" Asparuchow, Dinko Dermendżijew i Stojan Kocew (11) Okazało się, że w pewnym momencie padł trzeci gol dla naszej drużyny, którego po prostu nie widziałem! Byłem sam jak palec, zdany na to co widziałem, a nie widziałem wszystkiego. Początkowo bardzo to przeżywałem, ale co warta byłaby reporterska robota bez takich zdarzeń? BUL - POL 4:1 (2:1) 223 (+18) 15.06.1969 niedziela 18.00 (17.00) Sofia stadion Wasyla Lewskiego (~50000) Janos Biróczki HUN BUL: Simeon Simeonow — Stoiczko Peszew, Dobromir Żeczew, Kirił Iwkow, Boris Gaganełow (k) — Teodor Kolew, Christo Bonew, Dimitar Penew — Dinko Dermendżijew, Georgi Asparuchow, Stojan Kocew. Trener — Stefan Bożków. POL: Hubert Kostka — Antoni Piechniczek, Bolesław Szadkowski, Stanisław Oślizło, Zygmunt Anczok — Kazimierz Deyna, Walter Winkler, Bernard Blaut (k), Erwin Wilczek (77 Joachim Marx) — Zygfryd Szołtysik, Włodzimierz Lubański. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. * 1:0 Bonew 23, 2:0 Dermendżijew 24, 2:1 Deyna 27, 3:1 Penew 73, 4:1 Asparuchow 88. NOTA # po porażce z Holandią, utrata dwóch punktów w eliminacjach MŚ także z Bułgarią; po raz pierwszy przegrana z tym rywalem różnicą aż trzech goli. Trenerem rywali Bożków, który przed laty zagrał sześć spotkań przeciwko Polsce. Bez debiutu; pożegnanie Piechniczka. Najstarszy — Oślizło (31 i 124), najmłodszy — Deyna (21 i 235); przeciętna wieku — 26,34 (po zmianie 26,21). Zawodnicy pięciu klubów (pięciu z Górnika, dwóch z Ruchu, Legii i Polonii Bytom). Rezerwowi — Piotr Brol, Robert Gadocha, Adam Musiał i Jerzy Wilim. Od lewej: Zygfryd Szołtysik, Erwin Wilczek, Włodzimierz Lubański, Zygmunt Anczok, Bolesław Szadkowski, Kazimierz Deyna, Antoni Piechniczek, Walter Winkler, Stanisław Oślizło, Hubert Kostka, Bernard Blaut (kapitan), sędziowie — Istvan (?) Kamaras, Janos Biróczki i József Katona oraz Boris Gagenełow, Simeon Simeonow, Dobromir Żeczew i pozostali rywale 152 G8JPL To opowieść usłyszana od Tadeusza Pyszkow-skiego, po latach od tamtego zdarzenia. W annałach polskiego futbolu ma ono swoje miejsce, choć zwykle wspomina się gafę popularnego reportera jako wyjątkowo sympatyczną historyjkę. Zwycięstwo wszak łagodzi obyczaje, a jedna bramka mniej, jedna więcej... Po latach liczą się tylko naprawdę ważne gole! Oddało by się bez żalu tę utraconą bramkę — autorstwa Tadeusza Pyszkowskiego i Jerzego Wilima, aby nie zdarzył się rozpaczliwy strzał Holendra Roggeveena na boisku w Rotterdamie! Na murawie klubowego obiektu Feyenoordu, przez gospodarzy nazywanego pieszczotliwie de Kuip, toczył się przez pełne dziewięćdziesiąt minut zaciekły bój pomarańczowych i biało-czerwonych. Symboliczne „90 minut" nie ma w tym miejscu sensu, bo angielski sędzia Kevin Howley przedłużył pojedynek o minutę, dwie, albo trzy... Jakie to ma znaczenie, skoro w tej ostatniej padł gol dla Holendrów! Nie przekonują mnie relacje z tej gry, jakie czytam dziś w pożółkłych rocznikach sportowych gazet. Dla kibica naszej drużyny, a takim się czułem, ta porażka zdawała mi się być największą niesprawiedliwością, za co winiłbym wszystkie złe moce! Po co on wchodził na boisko, ten przeklęty Roggeveen... Czy Hubert Kostka, który wrócił do polskiej bramki w tym spotkaniu, naprawdę nie mógł nic zrobić? — pytałem głupio sam siebie, bo straty punktów nie mogło już nic odwrócić. Najgorsze jednak było przed nami... Na mecz z Bułgarią w Sofii wrócił do zespołu po kontuzji Stanisław Oślizło, którego do tej pory z dużym powodzeniem zastępował Bolesław Szadkowski, ale zabrzanin z pewnością zapewniał partnerom więcej spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Do kapitana miano zaufanie, choć akurat w tej grze zaszczyt przewodzenia biało-czerwonym przypadł Bernardowi Blautowi. Oślizło nie zwykł się mylić, choć na jego newralgicznej pozycji stopera każdy błąd przywoływał saperską profesję. Na miejsce Anczoka, który przeszedł na lewą obronę i zastąpił Latochę, zbyt często przegrywającego pojedynki w Rotterdamie, selekcjoner powołał Antoniego Piechniczka. Na zawsze zapamiętam prasową notatkę reportera, jak to defensor chorzowskiego Ruchu dla relaksu czytuje „Traktat o dobrej robocie" profesora Kotarbińskiego. Późniejszy selekcjoner wrócił po prawie dwuletniej przerwie do kadry na swój drugi, jak się okazało, ostatni występ w biało-czerwonych barwach. Bułgarzy urządzili nam jednak taki młyn, że Oślizło, Piechniczek, ale i kilku innych zawodników nie ustrzegło się błędów. Piękny fragment bramkowy kończył pierwsze pół godziny walki — dwa szybkie gole gospodarzy i efektowna, przywracająca nadzieje bramka Kazimierza Deyny. To jednak wszystko, co dobrego spotkało nas na stadionie Lewskiego. Bułgarzy mieli wyjątkowo utalentowaną ekipę, najlepszy do tej pory w swych dziejach „wysyp" talentów, a kto chce, niech zwróci uwagę, jak często i nieprzypadkowo znajdowali skuteczną drogę do finałów mistrzostw świata! Efektowny i celny strzał Joachima Manta, z prawej, obserwują Włodzimierz Lubański i Robert Gadocha POL - NOR 6:1 (5:1) 224 (+18) 27.08.1969 środa 16.30 Łódź stadion ŁKS (-30000) Franz Wohrer AUT POL: Hubert Kostka — Bolesław Szadkowski, Bernard Blaut, Jan Wraży, Zygmunt Anczok — Zygfryd Szołtysik, Lucjan Biychczy (k, 46 Zygmunt Schmidt), Kazimierz Deyna — Joachim ŃIarx, Włodzimierz Lubański, Eugeniusz Faber (46? Robert Gadocha). Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). NOR: Kjell Kaspersen (87 Per Hafthorsen) — Arild Mathisen (46 Finn Thorsen), Thor Spydevold, Frank Olafsen, Sigbjóm Slinning — Trygve Bornó (k), 01av Nilsen — Ola Dybwad Olsen, Odd toersen, Erik Johansen (80 Svein Kvia), Pal Saetrang (53 Harry Hestad). Trener Wilhelm (Willy) Kment (AUT). * 1:0 Lubański 10, 2:0 Marx 25 głową, 3:0 Deyna 26, 4:0 Brychczy 35, 5:0 Lubański 37, 5:1 Wersen 40, 6:1 Marx 90. NOTA • po raz drugi z rządu wygrywamy z Norwegią 6:1, tym razem w Łodzi — gościła ona reprezentacją po raz piąty, ale po raz pierwszy od trzydziestu lat (ostatnio w 1939 z Belgią). Bez debiutów, ale pożegnalny występ Lucjana Brychczego, w 15 lat i 19 dni po debiucie — to najdłuższy do tej pory staż w gronie powojennych debiutantów (w historii prowadził nadal Szczepaniak); samodzielny rekordzista (58A), którego dopiero w 1973 prześcignie Lubański. Najstarszy w tym dniu „Kici" — liczył 35 lat i 75 dni — uhonorował benefis zdobyciem gola jako najstarszy w historii reprezentacyjny snajper (poprzednio „nestorem" strzelców był Alszer, młodszy o ponad dwanaście miesięcy); piąty reprezentant po 35. urodzinach. Najmłodszy — Deyna (21 i 308); przeciętna wieku — 26,72 (po zmianach 26,60). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Legii, trzech z Górnika, dwóch z Ruchu i Katowic). Anegdota — w żadnym z trzech ogólnopolskich dzienników sportowych, ani w fachowej „Piłce Nożnej'', ani w żadnej z gazet miejscowych czy centralnych, ani w żadnym innym polskim źródle — nie podano poprawnie zmian zawodników, ani tym bardziej minut tych zdarzeń. Na szczęście w Łodzi było kilku dziennikarzy norweskich — dokumentacja pochodzi więc z Oslo. Rezerwowi — Andrzej Jarosik, Witold Szygula i Walter Winkler. 153 Dla nas ta droga wydłużała się ponad miarę. Po przegranych z Holandią i Bułgarią tylko cud — pod warunkiem wygrania trzech rewanżowych pojedynków — mógł dać awans do grona finalistów MŚ. Przed jesienną serią gier o wszystko, czyli o meksykański „mundial" — słowo to dopiero wchodziło do języka piłkarskiego, szczyptę optymizmu przyniósł mecz z Norwegami. To byli rywale, jacy radowali nasze serca, podtrzymywali polskich kibiców na duchu. Ładne żarty — przyjdzie czas, kiedy to my dla nich będziemy „wygodnym" rywalem. W Łodzi jeszcze przegrali, inkasując pół tuzina goli, w tym dwa po strzałach Joachima Marxa. Pochodzący z Gliwic napastnik zabłysnął w barwach stołecznej Gwardii, a gdy sięgały po niego dwa śląskie kluby, rywalizujące od lat — Górnik i Ruch za kulisami toczyły się iście, homeryckie boje działaczy. Marx trafił w końcu do Chorzowa, stając się ulubieńcem widowni. W reprezentacji sprawdzał POL - HOL 2:1 (0:1) 07.09.1969 niedziela 18.00 Chorzów Stadion Śląski (-85000) POL: Hubert Kostka (k) — Henryk Latocha, Bolesław Szadkowski, Jan Wraży, Zygmunt Anczok - 225 (+18) Ivan Placek CZE Kazimierz Deyna, Zygfryd Szołtysik, Zygmunt Schmidt—Joachim Marx, Włodzimierz Lubański, Eugeniusz Faber(46 Andrzej Jarosik). Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. HOL: Jan van Beveren — Wilhelmus Lietse J. Suurbier, Marinus D. Israel, Johannes A. Eijkenbroek (k), Pleun Strik — Reinier J.M. Rijnders, Wilhelmus van Hanegem (75 Wietse H. Veenstra), Hendrik Groot — Hendrik W.J.G. Wery, Hendrik J. Cruyff, Coenraad Moulijn (63 Josephus Roggeveen). Trener Georg Kessler (GER). • 0:1 Wery 20, 1:1 Jarosik 58, 2.1 Lubański 67 (83 Wery kamy w aut); żółta kartka: Szadkowski. NOTA • wyrównanie bilansu z Holendrami po dramatycznym zwycięstwie na Stadionie Śląskim. Bez debiutów w czwartym kolejnym meczu (co oznacza wyrównanie powojennego rekordu). Ostatnie gry „młodszego" Schmidta, Szadkowskiego i Fabera. Najstarszy — właśnie Faber (30 i 154), najmłodszy — Deyna (21 i 319); przeciętna wieku — 25,81 (po zmianie 25,73). Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Górnika, dwóch z Ruchu i Katowic). Kostka — po raz drugi i ostatni kapitanem — miał szczęście, gdyż po jego faulu na napastniku rywali podyktowana „jedenastka" powędrowała w aut. Pierwsza w historii żółta kartka dla reprezentanta Polski, a chyba także w meczu z naszym udziałem —nie wspomina o niej żadna prasowa notatka, bo dziennikarze chyba jeszcze nie wiedzieli nic o wprowadzanej tytułem eksperymentu nowince. Ukaranym żółtą kartką był w swoim ostatnim występie — Szadkowski. Podaje tę informację dokumentacja FIFA. Rezerwowi — Bernard Blaut, Robert Gadocha, Witold Szygula i Walter Winkler. Od lewej: Hubert Kostka (kapitan), Joachim Mara, Kazimierz Deyna, Włodzimierz Lubański, Bolesław Szadkowski, Jan Wraży, Zygmunt Anczok, Henryk Latocha, Eugeniusz Faber, Zygmunt Schmidt, Zygfryd Szołtysik 154 G&JŁ Gerard Cieślik, Włodzimierz Lubański i Władysław Szczepaniak — trzy pokolenia biało-czerwonych w honorowym poczcie na 50.1ecie PZPN go „Myszka" Matyas, powołując na nijaki, grudniowy pojedynek w Jaffie, w końcu 1966 roku. Ryszard Koncewicz przywołał „Achima" do kadry po prawie trzyletniej nieobecności, po nieudanym eksperymencie z Joachimem Stachu-łą. W Sofii Marx pokazał się dopiero w ostatnim kwadransie, zastępując Erwina Wilczka, ale na stadionie ŁKS grał i walczył od pierwszej do ostatniej minuty, kończąc mecz znakomitą bram- ką równo z gwizdkiem arbitra. Selekcjoner sprawdzał też Latochę oraz Fabera, dla obu znajdując miejsce w meczu o punkty z Holandią. Zapewne przypadłby mu też do gustu „Kici" Brychczy, młodszy o kilka lat! Na łódzkim stadionie Brychczy zdobył gola, który ma miejsce na liście polskich rekordów — nigdy piłkarz w tym wieku, po 35. urodzinach, nie zdobył gola dla biało-czerwonych! Dla znakomitego piłkarza warszawskiej Legii łódzki mecz okazał się uroczystym pożegnaniem z kadrą narodową, a uświetniając benefis celnym strzałem rozstawał się z publicznością w roli kadrowicza jak na arcymistrza przystało. Karę Torgrimsen, norweski ekspert futbolu przypomniał, że grający w tym dniu Pal Saetrang to syn Paula, który w październiku 1938 występował w reprezentacji Norwegii przeciwko Polsce na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie. Saetrang-ojciec wystąpił jednak tylko dlatego, że znakomity Arne Brustad, mający w Norwegii reprezentacyjny „etat" na tej pozycji, powołany został do zespołu „reszty Europy" przeciwko Anglii. Ot, ciekawostka. Nie ma miejsca na wspominki, gdy gromko krzyczy... współczesność. Pierwsza w serii „gier o wszystko" zgromadziła na widowni chorzowskiego stadionu żądnych wygranej kibiców. Nie zawiedli się, ale przyszła ona po niesłychanie dramatycznym spotkaniu. Nikt nie żałował wizyty na meczu, który pod względem emocji mógłby z dobrym skutkiem obdzielić kilka innych. Początkowo więcej szczęścia — choć czy tak można pisać? — mieli Holendrzy, zdobywając prowadzenie po strzale prawoskrzydłowego „Heńka" Wery'ego. Kto mógł przypuszczać, że ten sam piłkarz, tak radośnie i szczerze przeżywający efektowną bramkę, pod koniec meczu zaleje się łzami, a zdjęcie płaczącego futbolisty obiegnie prasę wielu krajów? W przerwie w polskiej szatni było bardzo gorąco, piłkarze mieli do siebie wiele pretensji, a trener zapewne rozpaczliwie rozmyślał nad ruchem, jaki LUX - POL 1:5 (1:0) 226 (+18) 12.10.1969 niedziela 15.00 Liucembourg Stade Municipal (-10000) Antonio Camacho Jimenez ESP LUX: Renę Hoffmann—Erwin Kuffer, Francois Konter, Fernand Jeitz, Norbert Leszczyński—Johny Hoffmann, Nicolas Hoffmann (k), Jacąues Schartz — Edy Dublin, Joseph Zangerle (55 Paul Philipp), Ady Schmit (80 Norbert Reiland), Joseph Kirchens. Trener Ernst Melchior (AUT). POŁ: Hubert Kostka — Władysław Stachurski, Roman Strzałkowski, Walter Winkler, Zygmunt Anczok — Kazimierz Deyna, Bronisław Bula, Bernard Blaut (k, 3 Robert Gadocha) — Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Andrzej Jarosik. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. • 1:0 Kirchens 37, 1:1 Deyna 49, 1:2 Jarosik 54 karny, 1:3 Bula 58, 1:4 Lubański 61, 1:5 Deyna 67. NOTA 9 kolejne punkty w eliminacjach MŚ, choć wygraliśmy „tylko" jedną połową — w pierwszej lepsi byli gospodarze; w drugiej części niespełna 19 minut wystarczyło biało-czerwonym na zdobycie pięciu goli! Debiut Stachurskiego; bez pożegnań. Najstarszy — Blaut (29 i 282), najmłodszy — Deyna (21 i 354); przeciętna wieku — 25,55 (po zmianie 25,40). W pierwszej minucie kontuzji doznał kapitan Blaut — od trzeciej grał już zmiennik; nigdy tak szybko nie opuszczał boiska lider polskiego zespołu; wcześniej tylko raz tak krótko występował gracz z pola (Wostał w 1938), ale to najszybsza zmiana od początku meczu w historii. Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Legii, dwóch z Górnika, Polonii, Zagłębia i Ruchu). Rezerwowi — Joachim Marx, Adam Musiał, Stanisław Oślizło, Zygfryd Szołtysik i Witold Szyguła. 155 mógłby odmienić jego zespól. Zdecydował się na wprowadzenie Andrzeja Jarosika — dynamiczny napastnik zastąpił Eugeniusza Fabera, który na tym samym stadionie dziesięć lat wcześniej rozpoczynał reprezentacyjną karierę. W pojedynku z Holendrami, na mecie sportowej drogi, żegnał się z narodowym zespołem w miejscu startu. Koncewicz trafił w dziesiątkę — sosnowiczanin z miejsca dodał grze Polaków wigoru, dodatkowej energii, choć ze strony rywali ani przez chwilę nie ustawały groźne akcje. Nie minął kwadrans, gdy Jarosik uzyskał gola i mecz rozpoczął się od nowa, a wkrótce potem trafił Lubański i stadion eksplodował niezwykłą radością. Ta walka miała smak wielkiego widowiska, zawierała to „coś" wspaniałego, co porywa widownię i udziela się uczestnikom zmagań na murawie. Holendrzy — popatrzmy na nazwiska! po- 227 (+18) stawili wszystko na jedną kartę. Rządzącego w środku pola „Wima" van Hanegema zastąpił Yeenstra i natychmiast przypomniał się Roggeve- POL - BUL 3:0 (1:0) 09.11.1969 niedziela 12.00 Warszawa Stadion Dziesięciolecia ( + 75000) Andrei Radulescu ROM POL: Hubert Kostka — Henryk Latocha, Walter Winkler, Stanisław Oślizło (k), Zygmunt Anczok — Zygfryd Szołtysik, Kazimierz Deyna, Bronisław Bula — Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubański, Andrzej Jarosik. Trener-seiekcjoner Ryszard Koncewicz. BUL: Simeon Simeonow (19 Jordan Filipow) — Aleksandar Szałamanow, Dobromi Żeczew, Iwan Dimitrow (k), Stefan Aładżiow — Dimitar Penew, Christo Bonew, Todor Kolew — Dinko Dermendżijew, Petar Żekow, Dimitar Maraszlijew (46? Atanas Michajłow). Trener Stefan Bożków. • 1:0 Jarosik 18, 2:0 Jarosik 66, 3:0 Deyna 75. NOTA • efektowna wygrana na zakończenie eliminacji MŚ'70, ale bez znaczenia dla losów awansu do finałów — to przegrani rywale pojechali do Meksyku. Mecz uświetniający obchody 50.1ecia PZPN; na trybunach po raz pierwszy w Polsce prezydent FIFA — Anglik Stanley Rous, a także sekretarz generalny UEFA — Szwajcar Hans Bangerter. Bez debiutów; pożegnalny występ Żmijewskiego. Najstarszy — Oślizło (31 i 361), najmłodszy—Deyna (22i 17); przeciętna wieku—25,89. Zawodnicy pięciu klubów (pięciu z Górnika, dwóch z Polonii i Legii). Rezerwowi — Leszek Ćmikiewicz, Marian Kozerski, Joachim Marx, Roman Strzałkowski i Witold Szygula. Drugi i ostatni mecz sędziego. Po raz drugi trenerem rywali Bożków, który wcześniej sześciokrotnie wystąpił w meczach z Polską. Po raz pierwszy od 1938 (sic!) biało-czerwoni mają remisowy bilans bramkowy w oficjalnych grach (w tym okresie był ujemny). Fotografia zespołu na wkładce. Laureaci plebiscytu Czytelników redakcji „Piłki Nożnej" na najlepszych piłkarzy SO.lecia PZPN, zorganizowanego w końcu 1969, w karykaturze Edwarda Ałaszewskiego. Od lewej: Włodzimierz Lubański, Edward Szymkowiak, Ernest Pol, Lucjan Brychczy, z koroną triumfatora Gerard Cieślik, Wacław Kuchar, Józef Kałuża, Stanisław Oślizło, Józef Kotlarczyk, Henryk Reyman (numery na koszulkach oznaczają miejsce uzyskane w plebiscycie; na liście chyba „nie mogły" pojawić się niektóre nazwiska np. Bułanowa, Wilimowskiego...) 156 O&FL en, wprowadzony w podobnych okolicznościach w Rotterdamie... Rywale nacierali z ogromnym animuszem, nie tracili nadziei, aż wreszcie dopięli swego. Kapitan biało-czerwonych, znakomity w tym dniu Hubert Kostka, sfaulował szarżującego Holendra... Trybuny zamarły, a „Henk" Wery miał szansę stać się bohaterem dla swoich kibiców. Uderzył z jedenastu metrów bardzo silnie, ale obok słupka... i znów ryk widowni! Niespodziewany przypływ energii w szeregach gospodarzy, może też coraz silniejsza wiara, że uda się wygrać ten dramatyczny bój! Minuty dłużyły się w nieskończoność, aż wreszcie nastąpiła ta szczęśliwa chwila, o której marzy sympatyk wygrywającej drużyny — ostatni gwizdek arbitra! Po latach przypominam sobie niewyobrażalną radość kibica, którego pupile sięgnęli po zwycięstwo. Także wiarę, że nikt już nie stanie na drodze biało-czerwonych i wymarzony start rodaków w finałach światowego championatu stanie się realnym spełnieniem marzeń. Przyznam, że nie pamiętam momentu, kiedy czeski sędzia karał Bolesława Szadkowskiego żółtą kartką. Szukałem HUN - POL 2:0 (0:0) 228 (+18) 02.05.1970 sobota 14.00 Budapeszt Nepstadion (-10000) Wolfgang Riedel DDR HUN: Gyula Tamas — Erno Noskó, Miklós Pancsics, Janos Konrad, Gabor Fejes — Ede Dunai, Zoltan Halmosi — Lajos Kocsis, Ferenc Bene, Laszló Fazekas, Laszló Karsai. Selekcjoner József Hoffer, trener Sandor Kapocsi. POŁ: Witold Szygula — Władysław Stachurski, Roman Strzałkowski, Walter Winkler, Zygmunt Anczok — Lesław Ćmikiewicz, Bernard Blaut (k), Bronisław Bula — Marian Kozerski, Andrzej Jarosik, Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). * 1:0 Fazekas 57 głową, 2:0 Karsai 80 głową. NOTA 9 po remisie w poprzedniej grze z Madziarami — szesnasta porażka w osiemnastym spotkaniu, a więc tradycji stało się zadość. Debiut Ćmikiewicza; bez pożegnań. Najstarszy — Blaut (30 i 119), najmłodszy — debiutant (21 i 250); przeciętna wieku — 25,87. Zawodnicy sześciu klubów (trzech z Zagłębia Sosnowiec i Legii, dwóch z Polonii Bytom). Rezerwowi — Zygfryd Blaut, Jan Domarski, Władysław Grotyński i Jan Wraży. In : m Sr ijĘą B ^^L A, % i i ! ^ Pod bramką Witolda Szyguły (1), od lewej — Bernard Blaut, Laszló Fazekas, Walter Winkler, w głębi sędzia Wolfgang Riedel Włodzimierz Lubański oraz Zygfryd Szołtysik, w głębi, w ataku na irlandzką bramkę w meczu, który da szóste kolejne zwycięstwo w kraju ˇ POL - IRL 2:1 (2:0) Poznań stadion Warty ( - 52 000) 229 (+18) Władimir W. Tołczinski ZSR 06.05.1970 środa 17.00 POL: Hubert Kostka — Henryk Latocha, Roman Strzałkowski, Stanisław Oślizło (k, 46 Walter Winkler), Zygmunt Anczok — Lesław Ćmikiewicz (46 Alfred Olek), Zygfryd Szołtysik, Bronisław Bula — Marian Kozerski, Włodzimierz Lubański, Andrzej Jarosik. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Kazimierz Górski). IRL: J. Allan Kelly — Joseph P. Kinnear, Thomas R. Carroll, Patrick M. Mulligan, Eoin K. Hand — Anthony Byrne, Eamon M. Dunphy (46 Seamus A. Brennan), John Conway (46 Raymond C.P. Treacy) — John M. Giles (k), Donald J. Givens, Gerard A. Conroy. Manager Michael K. Meagan. • 1:0 Kozerski 9, 2:0 Szołtysik 25, 2:1 Givens 54. NOTA 9 w piątym meczu przed własną widownią — czwarta wygrana z ekipą „zielonej wyspy". Szóster kolejne zwycięstwo w kraju — nowy rekord w kronikach (do tej pory cztery wygrane pod rząd w 1938). Debiut Olka, którego „kochała cała Polska", bo miał „żelazne płuca", oglądany w jedynej grze reprezentacyjnej; pożegnanie także dla Latochy. Najstarszy — Oślizło (32 i 174), najmłodszy — Ćmikiewicz (21 i 254); przecięto a wieku — 26,20 (po zmianach 26,56). Zawodnicy sześciu klubów (sześciu z Górnika, dwóch z Zagłębia Sosnowiec i Polonii Bytom). Rezerwowi — Jerzy Gorgon, Witold Szygula i Jan Wraży. 157 śladu tego zdarzenia w relacjach prasowych, ale nikt z wielu sprawozdawców nie napisał o tym ani słowa. Na tę wiadomość natrafiłem zaś dopiero w dokumentacji FIFA, która informując o karze, oraz nałożonej na PZPN grzywnie, podaje uzasadnienie — żółta kartka za brutalną grę. To pierwsza „żółta" kara dla reprezentanta Polski, dziś ledwie epizod nie godny większej uwagi. Przed wyjazdowym meczem w Luksemburgu dziennikarze uważali za punkt honoru przypomnieć Ryszardowi Koncewiczowi o potrzebie maksymalnej koncentracji. Wyciągali z zakamarków pamięci przykłady niefrasobliwości, nakazywali wzmożoną czujność, bo „taka szansa może się nie powtórzyć". Ta szansa nie była jednak zbyt duża, a na boisku wszystko mogło się zdarzyć. No i zdarzyło się, że po kilkudziesięciu sekundach gry kontuzji doznał kapitan polskiego zespołu, Bernard Blaut. Co daje starannie opracowana taktyka, gdy na wstępie wali się pieczołowicie przygotowany plan walki? Nie zastanawiano się długo — w trzeciej minucie do gry wszedł Robert Gadocha, zajmując miejsce „długopisa", jak mówiono o Blaucie. Niby ledwie kosmetyczna zmiana, ale w grze Polaków nic się nie kleiło. Gdy gospodarze zdobyli prowadzenie, najczarniejsze myśli zagościły w umysłach sympatyków biało- POL-DDR 1:1 (1:1) 230 (+18) 16.05.1970 sobota 16.15 Kraków stadion Wisty (+30000) Nicolae Rainoa ROM POL: Witold Szygula — Władysław Stachurski, Roman Strzałkowski, Stanisław Oślizło (k), Zygmunt Anczok — Zygfryd Szołtysik, Kazimierz Deyna (46 Bronisław Bula), Bernard Blaut — Marian Kozerski, Włodzimierz Lubański, Andrzej Jarosik (46 Jan Banaś). Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. DDR: Jurgen Croy — Peter Rock, Otto Frassdori, Michael Strempel, Lothar Kurbjuweit, Bemd Bransch (k) — Helmut Stein, Harald Irmscher, Hans-Jiirgen Kreische — Peter Ducke, Eberhard Vogel. Trener Georg Buschner (asystent Horst Scherbaum). • 1:0 Deyna 20, 1:1 Vogel 24 głową. NOTA • trzeci remis w historii gier z NRD, jak zwykle 1:1, choć tym razem w Krakowie — piątym mieście, jakie odwiedzili „wschodni" Niemcy; pierwszy raz pod wodzą Buschnera (w 1954 grał w reprezentacji swego kraju przeciwko Polsce). Bez debiutu; pożegnanie Szyguły. Najstarszy — Oślizło (32 i 184), w swoim 56. meczu (za rok wystąpi raz jeszcze i zakończy karierą reprezentanta); najmłodszy — Deyna (22 i 205); przeciętna wieku — 26,71 (po zmianach 26,51). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Zagłębia i Legii). Znów polska prasa nie podała pełnej dokumentacji, ale — na szczęście — byli dziennikarze niemieccy. Rezerwowi — Zygfryd Blaut, Jerzy Gorgon, Hubert Kostka i Henryk Latocha. Banaś wrócił do reprezentacji po czterech latach przerwy, w nowych barwach. DAN - POL 0:2 (0:1) 231 (+18) 19.05.1970 wtorek 19.00 Kopenhaga stadion Idraetsparken (-16000) Einar Roed NOR DAN: Heinz Hildebrandt — Jan Larsen, Erik Nilsen (k), Erik Sandvad (46 ? Svend Andresen), Torben Nielsen — Niels Meller, Flemming Kjaersgaard, Jóm Rasmussen — Johnny Petersen, Keld Pedersen, Finn Wiberg. Trener Rudolf „Rudi" Strittich (AUT). POL: Hubert Kostka — Władysław Stachurski, Roman Strzałkowski, Walter Winkler, Zygmunt Anczok — Zygfryd Szołtysik, Kazimierz Deyna, Bernard Blaut (k) — Jan Banaś, Włodzimierz Lubański, Marian Kozerski (46 Andrzej Jarosik). Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. • 0:1 Banaś 25, 0:2 Jarosik 85. NOTA • w piątym meczu na boisku rywali — pierwsze zwycięstwo! Bez debiutów; pożegnalna gra Strzałkowskiego. Najstarszy — Blaut (30 i 136), najmłodszy — Deyna (22 i 208); przeciętna wieku — 26,44 (po zmianie 26,36). Zawodnicy pięciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Legii, dwóch z Zagłębia Sosnowiec). Rezerwowi — Bronisław Bula i Witold Szygula. Biało-czerwoni po raz pierwszy od 1938 uzyskali dodatni bilans bramkowy w oficjalnych meczach i już go nie stracą! POL - IRK 2:0 (0:0) 232 (+18) 22.07.1970 środa 16.00 Szczecin stadion Pogoni (-30000) POL: Piotr Czaja — Antoni Szymanowski, Zygfryd Blaut, Walter Winkler Stanisław Eksztajn POL Zygmunt Anczok (20 Władysław Stachurski) — Zygfryd Szołtysik, Bronisław Bula, Bernard Blaut (k, 46 Lesław Ćmikiewicz) — Jan Banaś, Joachim Marx (46 Jan Domarski), Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. IRK: Telal, Sabeh, Samee, Abdulwahid, Meieed, Duglas, Flah, Emo, Noree, Mehdi, Ali (skład na podstawie relacji polskiej prasy, bez informacji o zmianach — mało wiarygodny). Trener Jurij Hjiczew (ZSR). * 1:0 Szołtysik 68, 2:0 Banaś 80. NOTA 9 niezwykły rywal, druga — po Izraelu — reprezentacja azjatycka; 36. przeciwnik Polaków. W tym dniu biało-czerwoni w dość „swobodnym" zestawieniu, bo jeszcze 19 lipca najlepsi grali trzeci mecz podczas tournee w ZSRR jako „kadra PZPN" przeciwko Ukrainie w Symferopolu. Nie wszystkim chciało się przyjechać nad morze w czasie wakacji, a kto przyjechał — nie zawsze z myślą o grze... Trzy debiuty, w tym dla „młodszego" Blauta jedyna gra w reprezentacji. Wystąpił obok starszego z braci, który był kapitanem — wspólnie zagrali pierwszą połowę. Najstarszy — „starszy" Blaut (30 i 200), najmłodszy — debiutujący Szymanowski (19 i 190); przeciętna wieku — 25,91 (po zmianach 25,43). Zawodnicy siedmiu klubów (czterech z Legii, trzech z Ruchu, dwóch z Polonii Bytom i Górnika). Rezerwowi — Kazimierz Deyna, Witold Szygula i Jan Wraży. Trzeci w historii oficjalny mecz biało-czerwonych prowadzony przez Polaka, ale w tym dniu wszystko było dość dziwne... 158 GfiJ* POL - DAN 5:0 (2:0) 233 (+18) 02.09.1970 środa 16.30 Warszawa Stadion Dziesięciolecia (-45000) Josip Drago Horrat JUG POL: Hubert Kostka — Antoni Szymanowski, Jerzy Wyrobek, Walter Winkler, Zygmunt Anczok — Bronisław Bula, Kazimierz Deyna, Bernard Blaut (k, 65 Zygfryd Szołtysik) — Ryszard Mańko (46 Joachim Marx), Włodzimierz Lubanski, Władysław Szaryński. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. DAN: Kaj Poulsen — Jan Larsen, Svend Andresen, Erik Nielsen (k), Torben Nielsen — Jens Jórgen Hansen, Birger Pedersen, Kristen Nygaard (46 Jan Andersen) — Jórgen Markusen, Keld Pedersen (80 Kurt Praest), Per Róntved. Trener Rudolf „Rudi" Strittich (AUT). • 1:0 Lubanski 4, 2:0 Deyna 13, 3:0 Marx 59, 4:0 Marx 61, 5:0 Marx 81. NOTA • trzecie z kolei zwycięstwo z Duńczykami bez straty gola, choć kiedyś to oni byli górą. 50. wygrana w oficjalnej grze w Polsce! Trzy debiuty, ale dla Mariki jedyna gra w reprezentacji; Wyrobek podążył w ślad ojca, Ryszarda (po Jańczykach i Jandudach to trzeci przypadek gry ojca i syna w pierwszej reprezentacji). Marx w roli rezerwowego po raz pierwszy w kronikach autorem aż trzech goli i klasycznego „hat-tricka". Najstarszy — Blaut (30 i 242), najmłodszy — Szymanowski (19 i 232); przeciętna wieku — 24,68 (po zmianach 25,03). Zawodnicy sześciu kubów (czterech z Górnika, trzech z Ruchu, dwóch z Legii i Polonii Bytom). Efektowna wygrana 5:0 w pierwszym z dwóch występów biało-czerwonych, które dzieliło raptem... cztery dni, a w wynikach różniły się o „dziesięć bramek"! Rezerwowi — Piotr Czaja, Robert Gadocha, Andrzej Jarosik i Władysław Stachurski. DDR - POL 5:0 (0:0) 234 (+18) 06.09.1970 niedziela 16.00 Rostock Ostseestadion (~ 18000) Jurij A. Boczarow ZSR DDR: Jurgen Croy — Otto Frassdorf (k), Peter Rock, Lothar Kurbjuveit, Jurgen Werner — Helmut Stein, Michael Strempel, Rainer Schlutter — Peter Ducke (46 ? Henning Frenzel), Hans-Jiirgen Kreische, Eberhard Vogel (72 ? Jurgen Sparwasser). Trener Georg Buschner. POL: Hubert Kostka — Antoni Szymanowski, Jerzy Wyrobek, Walter Winkler, Zygmunt Anczok — Kazimierz Deyna, Bernard Blaut (k, 58 Andrzej Jarosik), Bronisław Bula (52 Zygfryd Szołtysik) — Joachim Marx, Włodzimierz Lubanski, Władysław Szaryński. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. * 1:0 Strempel 36, 2:0 Stein 48 głową, 3:0 Kreische 55, 4:0 Vogel 68 karny, 5:0 Kreische 85. NOTA 0 tym razem „pięć do tyłu", co dla kibiców było szokiem po wygranej w tym samym stosunku przed czterema dniami! Trzecia gra w Rostocku, pamiętna jako „czarna niedziela". Bez debiutów, pożegnalny występ Szaryńskiego, który debiutował cztery dni wcześniej. Najstarszy — Blaut (30 i 246), najmłodszy — Szymanowski (19 i 236); przeciętna wieku—24,85 (po zmianach 25,16). Zawodnicy sześciu klubów (czterech z Górnika, trzech z Ruchu, dwóch z Legii i Polonii Bytom). Rezerwowi — Piotr Czaja, Robert Gadocha, Ryszard Mańko i Władysław Stachurski. IRL - POL 0:2 (0:2) 235 (+18) 23.09.1970 środa 20.00 Dublin stadion Dalymount Park (- 20000) Danny John Lyden ENG IRL: J. Allan Kelly (46 Michael P. Keams) — Seamus A. Brennan, Anthony Byrne, John T. Dempsey, Eoin K. Hand —Patrick M. Mulligan, Eamon M. Dunphy, John C. Lawlor (46 ? Anthony O. Connell) — Stephen Heighway (46? Alfred Hale), Raymond C.P. Treacy, Gerard A. Conroy. Manager Michael K. Meagan. POL: Władysław Grotyński — Władysław Stachurski, Jerzy Wyrobek, Jerzy Gorgon, Adam Musiał — Lesław Ćmikiewicz, Zygfryd Szołtysik, Bernard Blaut (k) — Joachim Marx, Włodzimierz Lubanski, Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. • 0:1 Stachurski 26, 0:2 Szołtysik 39. NOTA • piąta gra w Dublinie, w dziesiątej potyczce z Irlandią, i wreszcie wyjazdowy sukces! Dwa debiuty; bez pożegnań. Najstarszy — Blaut (30 i 263), najmłodszy — po raz pierwszy Wyrobek (20 i 278); przeciętna wieku — 24,15. Zawodnicy tylko czterech klubów (pięciu z Legii, trzech z Górnika, dwóch z Ruchu — „jedynak" z Wisły). Rezerwowi — Piotr Czaja, Tadeusz Nowak, Antoni Szymanowski i Władysław Szaryński. POL - ALB 3:0 (1:0) 236 (+18) 14.10.1970 środa 17.30 Chorzów Stadion Śląski (-10000) Andreas Kouniaides CYP POL: Piotr Czaja — Władysław Stachurski, Jerzy Wyrobek, Jerzy Gorgon, Adam Musiał — Zygfryd Szołtysik, Kazimierz Deyna, Bronisław Bula — Joachim Marx, Włodzimierz Lubanski (k), Robert Gadocha. Selekcjoner Ryszard Koncewicz (współpraca Andrzej Strejlau). ALB: Kostaą Dinelli — Fatmir Frasheri, Gezim Kasmi, Bujar Cani, Perikli Dhales — Iliu Shilaku (k), Dias Ceco, Ramazan Ragami — Sabah Bizi, Panajot Pano, Mehdin Zhega. Trener Loro Borici. * 1:0 Gadocha 19, 2:0 Lubanski 83, 3:0 Szołtysik 90. NOTA • po siedemnastu latach przerwy spotkanie z rywalem, który przed laty ośmieszył biało-czerwonych. Wszystko za sprawą losowania czwartej edycji ME, które obie drużyny umieściło w jednej grupie—w premierze oba punkty dla gospodarzy. Bez debiutów; pożegnanie tylko dla bramkarza, ale nie można pozostawić tego faktu bez komentarza — Piotr Czaja zagrał po raz drugi i ostatni, ale w obu meczach nie przepuścił piłki do siatki. To jedyny w dziejach naszej reprezentacji bramkarz, który grał dłużej niż jedno spotkanie i pozostał niepokonany — w pierwszym spotkaniu w barwach Katowic, w drugim — Ruchu. Najstarszy — Szołtysik (27 i 355), najmłodszy — Wyrobek (20 i 299); przeciętna wieku — 24,15. Zawodnicy tylko czterech klubów (czterech z Ruchu, trzech z Legii i Górnika, „jedynak" z Wisły). W przeddzień spotkania „Sport" zapowiedział, że kapitanem będzie Szołtysik — na boisku wyprowadził nasz zespół do tradycyjnej ceremonii Lubanski, po raz pierwszy w swej karierze (nr 43 w kronikach), w swoim... 43. oficjalnym meczu; to on prześcignie w 1973 Brychcego pod względem rekordu gier, a w tym dniu jako drugi w historii zdobył 30. bramkę. Rezerwowi — Lesław Ćmikiewicz, Władysław Grotyński, Andrzej Jarosik, Tadeusz Nowak i Walter Winkler. Pierwszy mecz pod batutą sędziego cypryjskiego. 159 czerwonych. Dziwne, po przerwie Polacy zagrali bez zmian, ale w zupełnie innym stylu. Znów waleczni, skuteczni, jak na zespół o klasę lepszy od rywali przystało. Nikt nie odgadnie, co sprawia w sporcie taką metamorfozę, ale fachowcy wiedzą, że wystarczy drobiazg, aby zmienić wszystko. Tydzień po tym meczu w Rotterdamie Holendrzy podejmowali Bułgarów i gościom udało się urwać punkt, stracony na stadionie de Kuip przez Polaków... Losy rywalizacji praktycznie zostały rozstrzygnięte, bo ekipie bułgarskiej do awansu brakowało ledwie dwóch punktów. Nie musieli ich zdobywać w Warszawie — w ostatniej grze tej grupy ich rywalem była drużyna Luksemburga. I nie zdobyli — „Faja" ze swoją ekipą na jubileusz pół wieku PZPN dał efektowny show, w meczu o sportowy honor zwyciężając Bułgarów. Ta pyrrusowa wygrana w obecności wielu honorowych gości stworzyła świąteczny nastrój, ale przecież nie fetowano sukcesu, jaki planowano. Raz jeszcze finały MS odbyły się bez biało-czerwonych. Następny sezon potwierdził, że robota nie poszła jednak na marne, że nieustanna operacja na żywym organizmie, jakim jest reprezentacja, bez środków znieczulających, bo kibiców i komentatorów nie da się uśpić, poprawiła stan pacjenta. Polski futbol „rósł w siłę". Wiosną 1970 piłkarze Legii doszli do półfinału „pucharu mistrzów", a Górnik — do finału „pucharu zdobywców". Reprezentacja bez „górników" przegrała z Węgrami, a bez „wojskowych" zwyciężyła Irlandię (2:1); po raz pierwszy wygrała na wyjeździe z Danią i Irlandią (tym razem po 2:0), pomyślnie rozpoczęła eliminacje kolejnych mistrzostw Europy. Czy była to już naprawdę silna drużyna? Gdy zwyciężała 5:0 Danię zdawało się, że potrafi uporać się z każdym rywalem, ale gdy cztery dni później przegrała niemal w tym samym składzie 0:5 z NRD... Tak chimerycznych nastrojów nie mają prawdziwi mistrzowie! Debiutowali piłkarze, którzy przez następne, lata będą siłą napędową reprezentacji. Leszek Ćmikiewicz, Jerzy Gorgon, Jerzy Wyro-bek, Jan Szymanowski... Z grupy 27 graczy, jacy znaleźli się na honorowej liście do końca 1970 roku i będą także grali w następnej „epoce", większość została powołana do kadry przez Koncewicza, albo dojrzała do tej roli za jego kadencji. CZE - POL 2:2 (0:2) Żegnajcie, chłopcy! — zdaje się mówić selekcjoner Ryszard Koncewicz; od lewej: Janusz Żmijewski, Włodzimierz Lubańsld, Andrzej Jarosik i Jerzy Sadek „Faja" nie odchodził z własnej woli, gdy 30 listopada 1970 roku prezydium PZPN przyjmowało jego „rezygnację" — 1 grudnia selekcjonerem został Kazimierz Górski. Łatwo w tym miejscu dać początek epoce wspaniałych sukcesów polskiego futbolu, jakiej wcześniej nie było — wreszcie pojawią się medale w igrzyskach olimpijskich oraz mistrzostwach świata, ale już w rywalizacji o kontynentalne premie nigdy nie uda się sztuka awansu.' Szybko zapomniano, że z pewnością nie byłoby tych zwycięstw bez pracy Ryszarda Koncewicza, bez jego żelaznej konsekwencji, wiedzy, pasji, serca, ale i apodyktycznego charakteru, uporu, braku zgody na kompromisy, bez ostentacyjnego lekceważenia głupców w gronie działaczy i... dziennikarzy; także bez jego błędów, niezrozumiałych uprzedzeń, a może i braku odrobiny szczęścia... Następcy mądrzejsi o jego zwycięstwa i porażki mogli pójść dalej, osiągnąć więcej. Pamiętajmy o tym i podziękujmy człowiekowi, który z ekipą biało-czerwonych jest niemal od powojennej premiery. Zdawało się, że powiedzenie — „they are never eonie back" — oni nigdy nie wracają — nie może być prawdziwe w przypadku Koncewicza. Tym razem stało się faktem. W końcu 1970, gdy na Wybrzeżu w pamiętnym Grudniu polała się krew, zmieniały się ekipy na różnych szczeblach władzy. Jeszcze we własnym gronie, ale przecież uchylały się drzwi do coraz śmielszych marzeń o innej Polsce. To było ćwierć wieku temu, choć minęła cała epoka. Otwarcie na świat okaże się nieuniknione, także dla polskiego futbolu. 237 (+18) 25.10.1970 niedziela 18.00 Praga stadion Sparty - Letni (+3000) Gerhard Kunze DDR CZE: Antonin Kramerius (46 Jifi Sedlaćek) — Jifi Većerek, Oldfich Urban, Kamil Majemik, Peter Mutković — Jozef Petrović, Duśan Bartović (65 Milan Albrecht), Vaclav Vrana — Stanislav Strunc, Alexander Nagy (46 Premysl Bićovsky), Pavel Stratil. Trener Antonin Rygr (współpraca Jaroslay Vejvoda i Michał Vićan). POL: Władysław Grotyński — Władysław Stachurski, Jerzy Wyrobek, Walter Winkler, Antoni Szymanowski — Paweł Janik, Bronisław Bula, Bernard Blaut (k), Lesław Ćmikiewicz (65 Bogdan Masztaler) — Marian Kozerski, Robert Gadocha. Trener-selekcjoner Ryszard Koncewicz. • 0:1 Kozerski 30, 0:2 Blaut 40, 1:2 Stratil 50 głową, 2:2 Stratil 84. NOTA • w szóstym meczu z sąsiadami na ich terenie dopiero drugi remis; rekordowo niska frekwencja — tylu widzów oglądało w przeszłości oficjalny mecz biało-czerwonych tylko w dwóch spotkaniach (w 1925 w Helsinkach oraz w 1931 w Rydze). Gospodarze zagrali bez zawieszonych kadrowiczów, uczestników finałów MŚ '70, a więc elity. Dwa debiuty, choć dla Janika równocześnie pożegnalna gra — po raz ostatni zagrał także Stachurski. Masztaler, który jako drugi z debiutantów wszedł do gry — to reprezentant nr 399 w oficjalnych meczach narodowej drużyny. Najstarszy — Blaut (30 i 295), najmłodszy — Szymanowski (19 i 285); przeciętna wieku — 24,32 (po zmianie 24,06). Zawodnicy sześciu klubów — bez graczy Górnika (pięciu z Legii, dwóch z Ruchu i Polonii Bytom). Ostatnia gra Polski pod wodzą Koncewicza. Rezerwowi — Piotr Czaja, Adam Musiał i Eugeniusz Pluta. 160 GŁa <*: j-Ct^C^^ t_ o*c^m Być odpowiedzialnym za skład i przygotowanie narodowej drużyny to marzenie każdego trenera. W całym świecie zdobycie tego prawa oznacza nie tylko zaszczyt, ale i ogromną odpowiedzialność, stanowi symboliczną koronę wieńczącą profesjonalną, piłkarską karierę. Nie zawsze tak jednak było — to, co wydaje się nam normalne, a więc jednoosobowa funkcja selekcjonera-trenera, mającego stosowne uprawnienia i do pomocy sztab asystentów, niezbędnych dla właściwego przygotowania zespołu narodowego, kiedyś miało zupełnie inne formy. W polskiej tradycji początkowo obowiązywał model kapitana sportowego lub związkowego — różnica tylko w nazwie, nie w zakresie obowiązków. Ów kapitan — czasami kapitanat, złożony z dwóch lub więcej osób, mający w swym gronie przewodniczącego lub nie ustalający „szefa" — do przygotowania sportowego miał trenera lub trenerów. Z czasem selekcjonerskie grona coraz wyraźniej ustępowały w świecie miejsca osobom, które równocześnie zajmowały się treningiem. Optymalna sytuacja to fachowy selekcjoner-trener, wybierający graczy według własnej koncepcji i wizji, a potem kierujący bezpośrednio treningiem przedmeczowym. O ile w okresie międzywojennym kapitanowie lub członkowie kapitanatów mieli bez wyjątku sportowe doświadczenia, najczęściej na poziomie reprezentacyjnym, to po wojnie — przynajmniej w naszym kraju — decydujący głos przypadał urzędnikom lub ,,działaczom''. Urzędnicy chętnie tak siebie nazywali, choć ich etatowe obowiązki „działaczy" były nagradzane na liście płac. O składzie selekcjonerskich gremiów decydowały układy pozasportowe, najczęściej polityczne. Do „kapitanatów" desygnowano przedstawicieli władz sportowych (pamiętna Sekcja PN czy GKKF), wojska, milicji, gospodarki. De w tych nominacjach było przypadku, ile polityki, a ile zdrowego rozsądku, prosimy sobie odpowiedzieć po analizie materiału. Na stronie 168 wykaz uwzględniający chronologicznie selekcjonerów i trenerów, odpowiedzialnych za narodowy zespół. Poniżej sylwetki wszystkich selekcjonerów, trenerów i ich asystentów, związanych z zespołem biało-czerwonych w okresie 1947-70. Będziemy wdzięczni za wszelkie uwagi, uzupełnienia oraz propozycje, które pomogą nam w następnych tomach. selekcjonerzy i trenerzy ALFUS Zygmunt (wcz. Szymon) "03.02.1901 Kraków — tli .02.1957 Katowice. Rzemieślnik, urzędnik, dziennikarz, przedsiębiorca. Piłkarz Cracovii (w 1921 w zespole rezerw zdobył mistrzostwo kraju klasy B, zaś w 1922 trzecią lokatę w finałach MP - zagrał trzy mecze na pozycji prawoskrzydłowego, którą dzielił z Mielechem), a od 1923 kolejno także Jutrzenki, Jehudy i Makabi (do 1926): sędzia niższych klas. Działacz Hakoahu Bielsko-Biała przed wojną, zaś po wojnie Śląskiego OZPN (latem 1945 został kapitanem okręgowym). We władzach PZPN jako zastępca sekretarza od wyboru na zjeździe w Krakowie, reaktywującym piłkarską centralę (od czerwca 1945 do lutego 1946), potem jako kapitan związkowy PZPN (od 15 lutego 1948 do oficjalnej rezygnacji, złożonej 1 października tego roku) pełnił tę funkcję w pięciu grach reprezentacji. Przyczyną dymisji nie były jednak wyniki sportowe, ale zakulisowe działania polityczne -już 4 października 1948 ukazał się oficjalny komunikat GKKF o dożywotniej dyskwalifikacji grupy śląskich działaczy, wśród nich m.in. Alfusa. Wiązało się to z jego poglądami i rozgrywkami politycznymi - Alfus był po 1945 przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej w Katowicach. W 1956 aktywnie działał na rzecz reaktywowania Śląskiego OZPN. BERGTAL Karol *29.12.1907 Warszawa — 103.08.1979 Warszawa. Inżynier. Ligowy sędzia (1936-39 oraz 1948), jesienią 1947 wpisany na listę arbitrów międzynarodowych FIFA na sezon'48 (w marcu 1948 uczestniczył w kursie szkoleniowym FIFA w Londynie jako jedyny polski kandydat do prowadzenia gier podczas igrzysk olimpijskich, ale jego wyjazd na olimpiadę, po wycofaniu zgłoszenia piłkarzy, nie doszedł do skutku). Po powrocie z zagranicy w końcu 1946 działacz PZPN - od 23 lutego 1947 wiceprezes (jako szef WGiD), aż do rezygnacji, w związku z aresztowaniem przez „bezpiekę" we wrześniu 1948. Po rezygnacji Reymana w selekcjonerskiej „komisji trzech", wraz z Krugiem i Przeworskim od 4 września 1947 formalnie do zjazdu PZPN w lutym 1948 (4 mecze). Po siedmioletnim więzieniu wrócił do pracy w związku, przejmując po śmierci Jana Władysława Wilczyńskiego kierowanie WGiD aż na jedenaście lat (od stycznia 1960 do marca 1971), zaś w okresie 1961-71 był wiceprezesem. Honorowy członek PZPN (1973). BRZEŻAŃCZYK Antoni *19.01.1919 Kraków -t26.05.1987 Wiedeń (oficjalna data i miejsce urodzenia, figurujące w powojennych dokumentach, budzą wątpliwości - niektóre źródła podają, że urodził się w Brzeża-nach, we wschodniej Galicji, i do zakończenia wojny nosił inne nazwisko). Zagadkowe są też początki jego kariery piłkarskiej. Nie wiadomo, czy i gdzie grał przed wybuchem wojny, a o czasie okupacji ten „krakus z Podgórza", jak o sobie mówił - też nigdy nie wspominał. Ponoć grywał w Tarnowie, w krakowskiej Łagiewniance (wymienia się też Podgórze i Kabel), ale i w poznańskim zespół „Strzelecka". Nie mniej zagadkowe są jego powojenne losy jako piłkarza - ponoć występował w Trzemesznie i Mogilnie, nim pojawił się w poznańskim Dębie (1947?). Dopiero od 1950, gdy miał już 31 lat, piłkarska droga jest czytelna - Lechia Gdańsk, 1951 - pół roku w opolskiej Odrze, króciutko w AKS Chorzów, od jesieni w Lechu, gdzie zaliczył trzy sezony w ekstraklasie, debiutując w wieku 32 lat (1951-53); zakończył w Stali Mielec (54-56 jako grający trener). Trener ligowych klubów (Stal Mielec, Polonia i Zawisza Bydgoszcz, Warta, Katowice, Olimpia Poznań, Odra, Zagłębie Wałbrzych i Sosnowiec, Górnik Zabrze, Polonia Bytom, wreszcie Wisłoka Dębica, skąd w kwietniu 1975 wyjechał do Holandii). Został trenerem słynnego Feyenoordu, potem pracował w Austrii - Rapid, Admira, WSK, St. Veit i lokalny zespół SV Breitensee, ale także w Grecji - Iraklis i PAOK Saloniki. W okresie 1964-66 przez dwa lata trener reprezentacji juniorów, a od 12 lutego do 13 sierpnia 1966 trener-selekcjoner narodowego zespołu (6 meczów), następnie aż do rezygnacji przyjętej 7 listopada 1966 - trener kadry i członek „kapitanatu", obok K. Nowaka i Górskiego (trzy spotkania). 161 BRZOZOWSKI Edward Jan * 11.10.1920 Warszawa — t25.06.1983 Warszawa. Absolwent liceum handlowego; trener I klasy (1960). Piłkarz - środkowy pomocnik i obrońca, tylko w Polonii Warszawa (do 1951); pięć sezonów ligowych (39, 48-51) oraz finały MP (46); zdobywca MP (46); reprezentant w sześciu grach (1947-51). Prowadził wiele klubów ligowych (w stolicy Polonia i Gwardia, Polonia Bytom, także Arkonia i Pogoń w Szczecinie, Odra Opole, Lechia Gdańsk, Zawisza), w latach 1953-60 pierwszy kierownik specjalizacji piłkarskiej na AWF w Warszawie. W kilku spotkaniach współpracował z trenerami kadry; prowadził reprezentacje młodzieżowe. CEBULA Edward (do 1948 Ewald) * 22.03.1917 Świętochłowice. Zawód wyuczony, wykonywany do 1935, krawiec, później hutnik - pracownik stalowni, po wojnie urzędnik. Środkowy napastnik, pomocnik, stoper. Wychowanek Śląska Świętochłowice (1926-39 i 46-47, w czasie wojny pod nazwą TuS, 39-41), włoska Anconitana (44-45J, Ruch (47-52). Dwa sezony w ekstraklasie w barwach Śląska (35-36) oraz pięć w Ruchu (48-52). Dwukrotny mistrz Polski (51, 52) i zdobywca PP (51). Reprezentant kraju przed wojną (Śląsk), rezerwowy w kadrze „22" na MŚ'38, oraz po wojnie (Ruch); olimpijczyk (Hel-sinki'52). Trener m.in. Ruch (też grający), Start Chorzów, Zagłębie Sosnowiec, Górnik Zabrze, ROW, Katowice; współpracownik trenerów reprezentacji - Forysia, Niemca i Koncewicza w kilku meczach (1953-63), zaś w jednym prowadził narodowy zespół wspólnie z Węgrem Hajdu (z Bułgarią w 1954); także opiekun drużyn młodzieżowych. Jedna z najbarwniejszych postaci polskiego futbolu. Ojciec Henryka, gracza Ruchu i reprezentacji juniorów. Honorowy członek PZPN (1995). DYRDA Feliks Konrad *03.01.1904 Lipiny — f 16.12.1972 Lipiny. Absolwent gimnazjum, urzędnik starostwa. Działacz - prezes Naprzodu Lipiny od 1926 do wybuchu wojny, gdy przez Rumunię przedostał się do Szwajcarii, a potem do Francji, gdzie wstąpił do polskich sił zbrojnych jako podporucznik WP. Stamtąd przedostał się do Szkocji, skąd w 1947 wrócił do kraju, ponownie obejmując ster Naprzodu. Kapitan związkowy Śląskiego OZPN od 1948 aż do likwidacji tej funkcji w latach 60. We władzach PZPN jako członek „kapitanatu" Kruga wraz z Reymanem (od 22 września 1956 do 17 lutego 1957, trzy mecze) oraz „kapitanatu" Keymana - w 1957 z Ziemia-nem, a w 1958 z Szymaniakiem (od lutego 1957 do lutego 1959, trzynaście spotkań). Liczne odznaczenia bojowe (francuskie, brytyjskie i polskie). DZIWISZ (VI) Augustyn *28.08.1918 Chorzów — 103.07.1982 Katowice. Ślusarz, mechanik; trener. Jeden z siedmiu braci - piłkarzy, związanych z Ruchem Chorzów; w tym gronie Karol, reprezentant Polski. Napastnik, pomocnik - wychowanek Ruchu (1929-30 oraz od lipca 39), także Haller, Policyjny KS Sosnowiec, Czarni Lwów, Union Gdynia, ZK Hajduki; po wojnie RKS Batory (46-47). Trener kilkudziesięciu klubów, w tym wielu ligowych m.in: Ruch, Górnik Zabrze, Górnik Radlin, Szombierki, Cracovia, Katowice, Lech Poznań. W latach 1953-62 okazjonalnie współpracował z Koncewiczem i Forysiem w kilku meczach reprezentacji A oraz czasami prowadził zespół B i drużyny młodzieżowe. FORYŚ Tadeusz Antoni * 31.10.1910 Kraków -t06.03.1987 Warszawa. Absolwent warszawskiego CIWF, jeden z najwybitniejszych polskich trenerów. Nie był piłkarzem, ani demonstratorem, ale zgłębił tajniki szkolenia, taktyki i strategii futbolowej jak mało kto. W PZPN od 1938, jako zastępca referenta szkolenia - w finałach MŚ'38 asystował Kałuży. Po wojnie we władzach związku jako członek zarządu i referent ds. młodzieży (przez rok od lutego 1949), referent ds. reprezentacji seniorów (1951), naczelnik SPN GKKF (1952), wiceprezes (i szef Rady Trenerów przez rok od lutego 1953) oraz ponownie członek zarządu (i znów szef Rady Trenerów, przez dwa lata od lutego 1959); po raz trzeci kierował Radą Trenerów w okresie 1981-85. Wieloletnia praca z zespołami reprezentacyjnymi, od debiutu w roli trenera w premierowym meczu juniorów (1948 z Węgrami), współpracownik Kuchara i Koncewicza w okresie „kapitanatu" Szymkowiaka (1948-50) w jednym spotkaniu prowadził zespół A wspólnie z Węgrem Szeder-Seidlem (z Czechosłowacją w 1950); jesienią 1952 trener-selekcjoner (2 mecze) - przeciwko NRD być może wspólnie z Koncewiczem; współpracował z trenerem państwowym Koncewiczem w niektórych innych spotkaniach. W 1956 trener w jednym spotkaniu (komisja - Nowakowski, Sitko i Woźniak), a od września 1957 po rezygnacji Koncewicza trener w czterech spotkaniach („kapitanat" Reymana, Dyrdy i Ziemia-na); w tej samej roli od połowy czerwca 1958 po rezygnacji Niemca (trzy gry). W okresie „kapitanatu" Kruga był samodzielnym trenerem w czterech meczach w 1959, potem w jednym zastępował Koncewicza (1962). W 1963 aż do maja 1964 był trenerem kadry jako członek „kapitanatu" Motoczyńskiego, kończąc reprezentacyjną przygodę meczem z Irlandią (10 maja 1964). Prowadził też wiele klubów w ekstraklasie (m.in. Polonia i Gwardia Warszawa, Lechia Gdańsk, ŁKS, Odra, Katowice oraz Ruch). Wspaniała karta okupacyjna. Młodszy brat Czesława, znanego działacza la. Członek honorowy PZPN (1983). GÓRSKI Kazimierz Klaudiusz *02.03.1921 Lwów. Piłkarz, trener, działacz. Zawodnik lwowskiego RKS, po wybuchu wojny Nieftianika Borysław, Spartaka i Dynama Lwów, zaś od 1945 do 1953 w barwach Legii Warszawa (sześć sezonów w ekstraklasie). Jeszcze w czasie czynnej kariery zawodniczej zdobył uprawnienia instruktorskie, a po jej zakończeniu poświęcił się pracy trenerskiej. Pierwszą drużyną, którą prowadził samodzielnie, był Marymont Warszawa (1954). Od 1955 do 1959 trener reprezentacji Polski juniorów, następnie Legii (1960-62), Lublinianki (1963-64), Gwardii Warszawa (1964-66), ŁKS (1973). Od 1977 w Grecji, gdzie z sukcesami prowadził Panathinaikos (1977-78), Kastorię (1979-80), Olimpiakos Pireus (1980-81), a po krótkim okresie w Legii (1981-82), ponownie Panathinaikos (1983-86). Z PZPN związany od 1955do 1959 jako trener kadry juniorów, do 1970 trener „młodzieżówki"; w 1966 w „komisji selekcyjnej", wraz z K. Nowakiem i Brzeżań-czykiem, dla trzech meczów reprezentacji A, wreszcie od 1 grudnia 1970 do finału turnieju olimpijskiego w Montrealu w 1976 trener-selekcjoner reprezentacji narodowej. Z jego nazwiskiem związane są takie sukcesy, jak złoty medal olimpijski w Monachium (1972) i srebrny w Montrealu (1976), a także trzecia lokata w finałach MŚ'74. W 1986 wszedł do władz związku jako działacz - 13 października 1986 został członkiem prezydium, 19 grudnia 1987 - wiceprezesem, a od 25 marca 1991 do 3 lipca 1995 pełnił funkcję prezesa PZPN (od maja 1995 najstarszy w kronikach). Członek honorowy PZPN (1976), a od 3 lipca 1995 trzeci w historii, po Cetnarowskim (1928) i Bończy-Uzdowskim (1948), honorowy prezes PZPN. 162 G&7S. HAJDU Andor — urodzony około 1900(?), węgierski piłkarz i trener. Zawodnik - prawoskrzydłowy Budapesti TC (potem Vasas), występował w tych barwach w 1922 w Łodzi i Krakowie; bez reprezentacyjnych osiągnięć. Po wojnie prominentny działacz węgierskiej federacji (naczelnik sekcji PN w ichniejszym urzędzie sportu), także trener na Węgrzech i zagranicą - m.in. prowadził przeciwko Polsce zespół Bułgarii w 1949 oraz Węgry w 1951. W marcu 1954 przybył do Warszawy, zaangażowany przez SPN GKKF jako trener reprezentacji prowadził w tym roku nasz zespół w jednym spotkaniu, wspólnie z Cebulą przeciwko Bułgarii. Wkrótce potem wyjechał z Polski. IZDEBSKI Ignacy (Igo) *11.07.1892 Złoczów — 116.06.1957 Kraków. Dr filozofii, dypl. płk WP, oficer sztabu generalnego w okresie przedwojennym. W czasie wojny więzień oflagu. Po powrocie do kraju w 1946 urzędnik handlowy. Okazjonalny piłkarz, sędzia niższych klas, działacz - Cracovia (w okresie powojennym wiceprezes), Krakowski OZPN, a także PZPN. We władzach związku od początku 1928 do stycznia 1933 jako prezes autonomicznej Ligi, zaś od 19 lutego 1949 do przymusowej rezygnacji nie później niż latem 1950 - członek „kapitanatu", któremu przewodniczył Szymkowiak (uczestniczył w selekcji zawodników do co najwyżej dziewięciu meczów). JESIONKA Zygmunt Julian *01.05.1904 Kraków — 120.04.1085 Kraków. Absolwent warszawskiego CIWF (1932) oraz Studium WF Uniwersytetu Jagiellońskiego (1935); trener I klasy (1948). Piłkarz-pomocnik, obrońca, w barwach krakowskich Białych, Olimpii i Rewji (1912-20), Wawelu (21 -27) i Garbarni (27-30) oraz warszawskiej Legii (31-36); w ekstraklasie siedem sezonów (29-35), wicemistrz Polski (1929). Trener stołecznej Olszynki w końcu lat 30.; po wojnie w lidze tylko w Cracovii (1950-52), ale bez większych sukcesów. Uważany za organizatora i teoretyka, związany z Krakowskim OZPN oraz PZPN - w centrali głównie jako trener reprezentacyjnych drużyn młodzieżowych. Od lutego 1954 do grudnia 1956 wiceprezes PZPN (SPN), a potem członek zarządu (do lutego 1957); przewodniczący Rady Trenerów (1954-58), dwukrotnie obserwator finałów MS w grupie ekspertów PZPN (1958, 66). W jednym spotkaniu wraz z Matyasem prowadził reprezentację Polski (mecz z NRD w 1954). Honorowy członek PZPN (1985). KACZANOWSKI Mieczysław *13.01.1906 Lwów — 113.09.1969 Brzozów (w wypadku drogowym). Budowniczy, inż. bud. lądowego (1965). Piłkarz - napastnik i pomocnik stołecznej Varsovii oraz Polonii (1929-32?), gdzie grał głównie w rezerwach, choć zaliczył dwa sezony w ekstraklasie (30-31). Działacz federacji „Ogniwo" oraz PZPN; we władzach związku od lutego 1949 do lutego 1954 (początkowo kronikarz, później członek zarządu), oraz od grudnia 1956 do lutego 1959 (zastępca sekretarza, później zastępca skarbnika). W drugiej polowie 1950 dokooptowany do „kapitanatu" po rezygnacji (?) Izdebskiego i Śmiglaka, uczestniczy! formalnie w tworzeniu kadry w dwóch meczach. Także członek „kapitanatu" w okresie 1951-53 (wraz z Szymkowiakiem i Koncewiczem), który w praktyce istniał tylko „na papierze", choć nie ma w pełni wiarygodnych dokumentów potwierdzających to „działanie". KIRALY Tivadar — urodzony w 1901, węgierski piłkarz i trener. Zawodnik stołecznych klubów - Ujpesti TC (w 1921 grał w Polsce, podobno występował w naszym kraju także w następnych latach), Hungaria; od 1933 trener Budafók, Gamma, FTC, Mateosz, Guyrepitók, od 1949 równocześnie także trener związkowy i państwowy. Miał przybyć do Polski już w 1950, ale zamiast niego pojawił się Szeder-Seidl. Ostatecznie zaangażowany przez SPN GKKF jako trener reprezentacji przed igrzyskami olimpijskimi w Helsinkach, pojawił się w połowie stycznia 1952 - prowadził nasz zespół w dwóch grach przed igrzyskami wspólnie z Koncewiczem, zaś w Finlandii wespół z Matyasem (dwa mecze, w tym jeden przeciwko amatorom Francji). Starszy brat Janosa - olimpijczyka z Berlina (1936), oraz teść Lantosa, który został mężem jego córki. KISIELIŃSKI Stefan *13.12.1901 Morawska Ostrawa — 109.03.1951 Warszawa (oficjalnie popełnił samobójstwo w hotelu „Bristol", choć tragedia, zdaniem rodziny, nie do końca została wyjaśniona). Absolwent warszawskiego CIWF (1930) oraz historii na Uniwersytecie Jagiellońskim (1939); nauczyciel, pedagog, urzędnik, dziennikarz. Przed wojną pracownik kuratorium; w czasie okupacji więzień oflagu IIC Woldenberg; po wojnie dyrektor WUKF w Katowicach, od listopada 1950 aż do śmierci sekretarz GKKF. Piłkarz- bramkarz w barwach klubów: Soła Oświęcim, Bialski KS Bielsko-Biała (1924-25), Policyjny KS Katowice (25-27) oraz Polonia Warszawa, gdzie w okresie 1927-32 zaliczył sześć sezonów ligowych; reprezentant (sześć gier w latach 1926-28); także lekkoatleta i narciarz. Działacz, we władzach związku od reaktywowania PZPN w Krakowie w czerwcu 1945 aż do lutego 1947 (referent ds. szkoleniowych), oraz od lutego 1949 do końca 1950 jako członek „kapitanatu", kierowanego przez Szymkowiaka (uczestniczył w selekcji dla 11 gier reprezentacji). Brat Waleriana. KISIELIŃSKI Walerian *01.03.1907 Brzezinka — 119.02.1988 Warszawa. Absolwent gimnazjum, urzędnik, trener. Piłkarz - napastnik, najczęściej skrzydłowy - Soła Oświęcim, Policyjny KS Katowice (1925-26), Fablok Chrzanów (26-30), Wisła Kraków (30-32), Craco-via (33-35) i Polonia Warszawa (36-39 oraz kilka spotkań w 1945). W barwach Wisły, Cracovii i Polonii osiem sezonów w ekstraklasie (30-35 i 38-39); pierwszy reprezentant w barwach trzech klubów (osiem spotkań, w tym jedno nieoficjalne, w latach 1930-37); olimpijczyk (1936). Trener (w Legii zespoły rezerwowe i młodzieżowe, Marymont, od 1964 do 1975 trener-koordynator i szef szkolenia Warszawskiego OZPN). We władzach PZPN członek zarządu (przez rok od lutego 1954). W maju 1964 współpracował z Koncewiczem w dwóch nieoficjalnych meczach z „olimpijczykami" Włoch. Brat Stefana. Członek honorowy PZPN (1986). KONCEWICZ Ryszard Tadeusz * 12.04.1911 Lwów. Piłkarz, napastnik-pomocnik w barwach Lechii Lwów (1927-39; dwa spotkania w ekstraklasie - 7 i 15 listopada 1928, w Krakowie z Garbarnią i w derbach Lwowa z Pogonią), oraz Polonii Bytom (1945-46); w czasie wojny w zespole „Lwów" w oflagu IIC Woldenberg. Pierwszy w Polsce z tytułem trenera I klasy. Wybitny autorytet o zdecydowanych poglądach i żelaznej konsekwencji; w klubach (Polonia Bytom - MP w 1954 i wicemistrzostwo w 1952, , Ruch - MP za zdobycie PP w 1951 oraz wicemistrzostwo w 1950, Legia - MP i PP w 1956, pierwszy dublet w historii polskiego futbolu, Gwardia Warszawa), ale w pamięci kibiców głównie jako trener reprezentacji z silną pozycją we władzach związku. Od lata 1948 współpracownik trenera reprezentacji Wacława Kuchara; w 1950 trener narodowej drużyny, choć skład 163 kadry formalnie ustalał „kapitanat" (4 mecze), zaś w okresie 1951-czerwiec 1952 w tej samej roli w „kapitanacie" (cztery gry, w tym dwie wspólnie z kirah'ni); w 1953 oraz od 1955 do lipca 1956 trener państwowy i selekcjoner (9 spotkań), następnie do lipca 1957 jako trener kadry obok kolejnych „kapitanatów" (6 meczów). Ponownie z reprezentacją jako jeden z trenerów od 1959 obok kapitana związkowego Kruga, aż do końca 1962 (w 15 samodzielnie, zaś w 11, w tym w jednym nieoficjalnym wspólnie z innymi). Wrócił do reprezentacji w maju 1964 zastępując Forysia początkowo jako trener, a od sierpnia 1964 także jako członek „kapitanatu" aż do lutego 1966 (13 gier i dwie nieoficjalne); od lutego 1968 do końca listopada 1970 trener-selekcjoner reprezentacji Polski (26 spotkań). W zależności od kryteriów jakie przyjąć - związany byl bardziej lub mniej formalnie z występami reprezentacji narodowej w blisko stu meczach, a w praktyce z całym okresem 1948-80! We władzach PZPN (początkowo SPN) jako członek zarządu i szef Rady Trenerów (1951-53), po rocznej przerwie od lutego 1954 do września 1956, następnie od lutego 1961 do marca 1971 (szef Rady Trenerów, szkolenia, sekcji trenerskiej, selekcjoner), oraz wiceprezes ds szkolenia od 10 lipca 1979 do 12 kwietnia 1980. Epoka polskiego futbolu! Członek honorowy PZPN (1980). KRAWCZYK Karol Feliks *06.09.1910 Wełnowiec (Katowice) — 117.01.1989 Katowice. Ekonomista, pedagog. W młodości piłkarz KS Bytków; wieloletni działacz Śląskiego OZPN (od 1934). We władzach PZPN od lutego 1953 przez rok jako członek zarządu SPN, od września 1956 do lutego 1957 członek prezydium, oraz jako dokooptowany w lutym 1958 członek zarządu (do lutego 1959). Siedmiokrotnie przewodniczył walnym zgromadzeniom PZPN! Od sierpnia 1964 do lutego 1966 członek obok trenera Koncewicza „kapitanatu" Motoczyńskiego (trzynaście spotkań, choć to ostatnie samodzielnie prowadził już Koncewicz). Honorowy członek PZPN (1976). KRUG Czesław Stefan *06.01.1904 Warszawa — 111.04.1981 Warszawa. Pracownik umysłowy, urzędnik. Piłkarz stołecznych klubów - Varsovii i Polonii, bez większych osiągnięć. Działacz od lat dwudziestych, w klubach (Varsovia, Polonia przed i - etatowy - po wojnie, także Arkonia Szczecin i Warszawianka), pracownik GKKF (1954-56) i PKOl (59-64). We władzach związku od lutego 1934 do wybuchu wojny, początkowo jako szef komisji gier, od 1937 przewodniczący WGiD; od lutego 1947 wiceprezes ds. szkoleniowych, od lutego 1949 przez cztery lata wiceprezes (szef WGiD); ponownie od września 1956 początkowo wiceprezes, zaś od grudnia 1956 do lutego 1957 członek zarządu. Po raz kolejny został członkiem zarządu w lutym 1959 aż na cztery lata jako kapitan związkowy PZPN. Działalność selekcjonerska członek „komisji" wraz z Bergtalem i Przeworskim (cztery mecze, od września do końca 1947); w październiku 1948 „kapitan" na jedno spotkanie (z Rumunią), a na następne w trzyosobowej „komisji" wraz z J. Nowakiem i Przeworskim; od lutego 1949 członek pięcioosobowego „kapitanatu" Szymkowiaka, który praktycznie przestał działać w połowie 1950 (dziewięć spotkań?); następnie przewodniczący "kapitanatu" z Dyrda i Reymanem od września 1956 do lutego 1957 (trzy gry), wreszcie od lutego 1959 przez cztery pełne lata samodzielny selekcjoner reprezentacji, gdy trenerami byli Foryś, Prouff i Koncewicz (33 spotkania, w tym trzy nieoficjalne przeciwko amatorom). W sierpniu 1946 wybrany do zarządu na krótko reaktywowanej w Krakowie LIGI jako przedstawiciel stołecznej Polonii. Członek honorowy PZPN (1973). KUCHAR Wacław Michał * 16.09.1897 Łańcut - 113.02.1981 Warszawa. Kupiec, po wojnie urzędnik, trener. Fenomenalnie utalentowany sportowiec, jeden z tytanów naszego sportu. Mistrz Polski (lekkoatletyka, łyżwiarstwo szybkie, hokej na lodzie oraz piłka nożna - czterokrotnie w latach 1922-23 oraz 25-26); rekordzista kraju (lekkoatletyka, łyżwiarstwo szybkie); reprezentant (lekkoatletyka, łucznictwo, gimnastyka, hokej - wicemistrz Europy (1929), piłka nożna - 26 razy, w tym trzykrotnie w meczach nieoficjalnych, zaś aż w 14 z nich był kapitanem. Z sukcesami uprawiał także łyżwiarstwo figurowe i tenis, niemal wszystkie sporty! Aktywny sportowiec od 1912 do 1935, choć w 1945 zagrał jeszcze w Moskwie w meczu Dinamo-Spartak Kijów, gdy jako trener ukraińskiej drużyny nie miał na ławce rezerwowych! Niezmiennie wierny lwowskiej Pogoni, której filarami byli też jego bracia, uczestniczący w rywalizacji o futbolowe MP (Tadeusz - także kapitan związkowy i prezes PZPN, Władysław, Karol i Mieczysław), choć w 1921 krótko występował w barwach Pogoni Poznań. Uczestniczył w pięciu finałach MP oraz ośmiu sezonach ekstraklasy (1927-34), początkowo jako napastnik, potem środkowy pomocnik. Ligowy sędzia o niekwestionowanym autorytecie (cztery sezony ligi, 1936-39). Grający trener Pogoni, potem opiekun Spartaka, a po wyjeździe ze Lwowa - Polonii Bytom, reprezentacji narodowej, Legii (1949-53) oraz Polonii Warszawa (54-57). Jedyny w historii polskiego futbolu, który na szczeblu ekstraklasy był zawodnikiem, sędzią i trenerem. Olimpijczyk (1924). Pierwszy laureat plebiscytu „Przeglądu Sportowego" na najlepszego polskiego sportowca (1926), o czym zapomniano na prawie... pól wieku! Tytułowy bohater poświęconej mu książki pióra Jacka Bryla (1982). We władzach PZPN jako referent ds. reprezentacji przez dwa lata od lutego 1949. Trener reprezentacji narodowej nieprzerwanie przez 20 pierwszych, powojennych spotkań (1947-49), gdy pięciokrotnie zmieniali się selekcjonerzy. Honorowy członek PZPN (1977). MATY AS Michał Franciszek Mieczysław *28.09.1910 Brzozów — 122.10.1975 Kraków. Absolwent gimnazjum, urzędnik, trener. Napastnik - wychowanek Lechii Lwów, od 1926 do 1939 Pogoń Lwów, Nieftianik Borysław (39-40), Dinamo Kijów (40-41), po wojnie Polonia Bytom (45-48); zaliczył dwanaście sezonów gry w ekstraklasie (1929-39 oraz 1948); reprezentant (18 meczów i siedem goli, 1932-39); olimpijczyk - zawodnik (1936) oraz trener (1952). Jako uczeń występował na boisku pod pseudonimami: Hanin, Korabian, Kownacki, Marcinkiewicz, Marcinkowski, Mo-tylewski, Myszkowski, Skowroński, ale popularnie zwany „Myszka". Trener klubów ekstraklasy (Polonia Bytom - finał PP'64, AKS Chorzów, Wisła - mistrzostwo ligi'51 i finał PP'51, Warta, Cracovia, Górnik Zabrze m.in. w finale PEZP oraz PP'70), oraz PZPN prowadził reprezentację w meczu z Rumunią (1951), w dwóch spotkaniach podczas igrzysk olimpijskich w 1952 (w tym jedno nieoficjalne), wspólnie z Jesionką przeciwko NRD (1954), gdy trenerem państwowym był Koncewicz, zaś od 7 listopada 1966 do końca 1967 jako trener-selekcjoner (dziewięć gier). Był także trenerem reprezentacji B oraz drużyn młodzieżowych. MOTOCZYŃSKI Wiesław Zygmunt *27.03.1922Ostrołęka. Nauczyciel; od 1951 wieloletnia działalność w PZPN - we władzach związku jako wiceprezes ds. młodzieżowych (1957-59), członek zarządu (1959-67 oraz 1981-85); przewodniczący „komisji selekcyjnej" wraz z Fo-rysiem i Pegzą od stycznia 1963 do sierpnia 1964, a z Krawczykiem i Koncewiczem formalnie do lutego 1966 (20 gier oraz dwie nieoficjalne). Członek honorowy PZPN (1986) 164 G&PL NIEMIEC Adam Mieczysław * 17.11.1912 Kopyczyń-ce (Ukraina) — 1" 25.12.1974 Kraków. Trener, w młodości - jako ps. „Mieczysławski" - piłkarz Czarnych Lwów (trzy sezony w ekstraklasie), po wojnie Polonia Bytom (45-47). W bilansie szkoleniowca wiele klubów ligowych (Szombierki, Zagłębie Sosnowiec, Polonia Bytom, Zawisza, Cracovia, Ruch). Prowadził reprezentację A jako trener kadry w trzech meczach wiosną 1958, gdy „kapitanat" tworzyli Reyman oraz Dyrda i Szymaniak, a także w dłuższym okresie zespoły młodzieżowe. NOWAK Jan *04.03.1903 Poznań — f30.10.1977 Warszawa. Pracownik umysłowy, urzędnik. W młodości uczestnik bitwy pod Warszawą (1920), odznaczony Krzyżem Walecznych, oraz III. Powstania Śląskiego (1921), niezwykle aktywny w organizacjach sportowych i paramilitarnych oraz harcerskich; uprawiał piłkę nożną i zapasy, działał m.in. w klubie Pentathlon Poznań. Uczestnik kampanii wrześniowej. Po wojnie etatowy działacz ZWM (potem ZMP), GKKF (kierując m. in. ośrodkami przygotowań olimpijskich w Giżycku i w Warszawie); działał też w PZLA, PZŻ i PKOl, a także PZPN. We władzach związku od lutego 1947 przez rok członek zarządu jako referent ds. kroniki i propagandy, przez następny jako referent ds. szkolenia. Członek trzyosobowej „komisji selekcyjnej" na spotkanie z Finlandią w 1948 (wraz z Krugiem i Przeworskim). NOWAK Klemens "15.09.1919 Inowrocław. Handlowiec, urzędnik państwowy. W młodości uprawiał koszykówkę, tenis stołowy (Partyzant i Gwardia, późniejsza Polonia Bydgoszcz). Społeczny działacz sportowy w kiubach i okręgach (Bydgoszcz, Katowice, Warszawa), federacji „Gwardia", także związków piłkarskich (m.in. prezes Bydgoskiego, a potem Warszawskiego OZPN). We władzach PZPN od lutego 1961 jako członek zarządu (ds ligi), od lutego 1963 wiceprezes ds. szkoleniowych, od marca 1971 do grudnia 1976 znów członek zarządu (skarbnik); w latach 1961-94 członek komisji rozgrywek Intertoto (od 1966 jej wiceprzewodniczący). Przewodniczący „kapitanatu" z Brze-żańczykiem i Górskim, po rezygnacji z funkcji selekcjonera przez Brzeżanczyka (od 13 sierpma do 7 listopada 1966, trzy mecze). Członek honorowy PZPN (1981). NOWAKOWSKI Alfred * 10.06.1908 Warszawa - f 12.11.1961 Warszawa. Absolwent gimnazjum, pracownik umysłowy. Piłkarz - pomocnik, obrońca, wychowanek WKS Warszawa, później Legia (1924-38) - dziewięć sezonów w ekstraklasie (1927-35); reprezentant w jednym spotkaniu (nieoficjalna gra z amatorami Węgier, 1930). Sędzia (1932-50), działacz - w czasie okupacji prezes konspiracyjnego WOZPN, szefował mu także po wojnie (1947-51). We władzach związku od lutego 1949 jako członek zarządu, a od lutego 1954 przez trzy lata wiceprezes PZPN ds. sportowych, potem szkoleniowych. Członek „komisji selekcyjnej", wraz z Sitka i A. Woźniakiem, dla jednego meczu reprezentacji (1956 z Bułgarią). PEGZA Wacław *07.02.I913 Łódź. Absolwent średniej szkoły handlowej, trener klasy mistrzowskiej (1971). Piłkarz - pomocnik ŁKS (1927-1948), sześć sezonów w ekstraklasie (1933-34, 36-39, 48) oraz finały MP (46). Trener ligowy (ŁKS), wieloletnia współpraca z PZPN (1960-69). We władzach związku członek Plenum SPN (1954-55) oraz członek prezydium PZPN jako szef Rady Trenerów od lipca 1987 do czerwca 1989. Członek „kapitanatu" od początku 1963 do sierpnia 1964 (wraz z Motoczyńskim i Forysiem); współpracował z trenerami kadry Prouffem, Koncewiczem i Forysiem w kilkunastu meczach reprezentacji. Członek honorowy PZPN (1983). PROUFF Jean * 12.09.1919 Peilhac (Bretania). Piłkarz, trener. Pomocnik Rennes, Nantes, Reims (mistrz'49), Cannes, Caen i Aix; reprezentant (1946-49, 17 gier). Trener w Caen i Aix (grający), Racing Philip-peville w Algerii, paryskim Red Star, od czerwca 1959 do października 1960 w Polsce, potem w Caen, w Belgii (Standard Liege, 1961-62), Stade Rennais (dwukrotnie Puchar Francji, w65i71),lokalny Berne, trener reprezentacji Zairu (1976-77), Quimper. W naszym kraju był trenerem reprezentacji przez 15 miesięcy (od czerwca 1959 do października 1960), obok Forysia, Koncewicza i Pegzy, głównie dla potrzeb drużyny olimpijskiej. PRZEWORSKI Andrzej *11.02.1900 Kraków - f24.ll.1952 Warszawa. Inżynier chemik (studia w Krakowie i Warszawie), pracownik zakładów mechaniki samochodowej. Piłkarz, sędzia i działacz. Bramkarz Cracovii (1914-20 oraz 1922-26), w jej barwach jeden występ dla Polski (3 września 1922 z Rumunią); Polonii Warszawa (1920-22, wicemistrz Polski w 1921); w latach 1920-22 gościnnie w barwach WKS i Legii Warszawa; uważany za pierwszego w kraju bramkarza, który potrafił grać na przedpolu. Działacz klubowy Cracovii i Polonii Warszawa (1946 wiceprezes); działacz PZPN od 1921. We władzach związku od lutego 1929 jako członek zarządu, od 1930 do 1934 jako sekretarz; po rocznej przerwie od lutego 1935 do wybuchu wojny wiceprezes; od lipca 1946 ponownie wiceprezes, zaś od 19 lutego 1949 do 4 lutego 1951 prezes PZPN - z chwilą powstania SPN aż do śmierci jej wiceprzewodniczący. Delegat PZPN na kongres FIFA w 1948 (także na igrzyska olimpijskie). Selekcjoner w jednym spotkaniu zastępujący Stefana Lotna (26 października 1930 w Pradze przeciwko amatorom Czechosłowacji), oraz dwukrotnie Józefa Kałużę (mecz nr 55 w Rydze przeciwko Łotwie oraz mecz nr 67 w Warszawie przeciwko Danii); w 1947 w „komisji selekcyjnej" wraz z Bergtalem i Krugiem (4 mecze) oraz w 1948 wraz z Krugiem i J. Nowakiem (jedna gra). Jedyny w tej roli przed i po wojnie! Wiceprezes PKOl (1946-52). Sędzia - prowadził mecze finałowe MP (1921, 22) oraz w czterech sezonach ligi (1927, 28, 30, 31); działacz PKS (do wojny). Uczestnik wojny bolszewickiej w stopniu podporucznika (1920), oraz kampanii wrześniowej. Jesienią 1939 przez Bułgarię i Włochy dotarł do Francji. Walczył w kampanii francuskiej; internowany w Szwajcarii, skąd uciekł przez Hiszpanię do W. Brytanii. Wcielony do 1 dyw. panc. gen. Maczka przeszedł cały szlak bojowy w randze kapitana. Do kraju wrócił w lipcu 1946. W latach 1957-62 w kategorii do 23 lat odbywały się rozgrywki międzyokręgowe o Puchar Przeworskiego. REYMAN Henryk *28.08.1897 Kraków — f 11.04.1963 Kraków. Zawodowy wojskowy, pułkownik WP. Piłkarz - środkowy napastnik, znakomity strzelec, niezmiennie w barwach Wisły Kraków (1910-1933); dwa sezony w finałach MP (1922, 26) oraz siedem sezonów ekstraklasy (1927-33); dwukrotny MP (27, 28) i wicemistrz (23), zdobywca PP (26). Reprezentant (w latach 1922-31 dwanaście gier, w tym trzy nieoficjalne, gole 5 + 1, kapitan 3 + 2); olimpijczyk (1924). Działacz piłkarski już w latach trzydziestych, ale we władzach związku od 29 czerwca 1945, gdy w Krakowie reaktywowano PZPN i został kapitanem związkowym, aż do 28 sierpnia 1947 (zrezygnował, gdy odmówiono mu paszportu na wyjazdowy mecz reprezentacji w Pradze); potem jako członek „kapitanatu" Kruga, wraz z Dyrda od 22 września 1956 do 17 lutego 1957 (3 mecze), a następnie przewodniczący „kapitanatu", którym był aż do lutego 1959 (obok Dyrdy i Ziemiana 165 - 7 gier, zaś obok Dyrdy i Szymaniaka - 6 spotkań). Honorowy członek PZPN (1959). Uczestnik kampanii wrześniowej 1939; po wojnie pierwszy przewodniczący WKKF w Krakowie (zmuszony do ustąpienia na początku 1948); w następnych latach dyskryminowany i odsuwany od wszelkiej działalności aż do 1956. W końcu 1972 Rada Narodowa Krakowa nadała jego imię jednej z ulic obok stadionu Wisły. Najstarszy z trzech braci-piłkarzy ligowych (także Stefan i Jan). SITKO Alojzy Antoni *05.07.1911 Botrop (Niemcy) - f 26.11.1989 Szczecin. Urzędnik, trener I klasy (1960). Piłkarz- obrońca (Odra Wodzisław, Kalwarianka, Olsza Kraków oraz Wisła, gdzie w latach 1936-38 zaliczył trzy sezony w ekstraklasie, potem jeszcze Zaolzie Trzyniec i Piast Cieszyn do 1947). Rezerwowy w kadrze „22" na igrzyska olimpijskie w Berlinie. Trener m.in. ligowych klubów - Górnik Radlin, Zagłębia w Sosnowcu, Wałbrzychu i Lubinie, Arkonia Szczecin. W1956 współpracownik Koncewicza w dwóch meczach reprezentacji, a potem jeszcze w jednym pomagał Forysiowi, będąc równocześnie wraz z Nowakowskim i Woźniakiem członkiem „komisji selekcyjnej" na jedno spotkanie z Bułgarią we Wrocławiu; prowadził też zespół B. SZEDER-SEIDL Isrvan — urodzony około 1905(7), węgierski piłkarz i trener. Gracz w barwach klubów Ujpesti TC, Vasas, Atilla, potem w latach 30. na Słowacji, zaś po powrocie na Węgry grający trener Tórekvesz. Na podstawie umowy między ministerstwami sportu Polski i Węgier przybył do naszego kraju „dla potrzeb reprezentacji" na początku września 1950, zastępując w ostatniej chwili anonsowanego wcześniej Kiraly'ego. Prowadził reprezentacje wspólnie z Forysiem w jednym spotkaniu przeciwko Czechosłowacji. Po niespełna ośmiu tygodniach wrócił na Węgry, choć jego pobyt miał trwać pół roku. SZYMANIAK Stanisław *01.04.1909 Warszawa - f06.02.1985 Warszawa. Inżynier, urzędnik i działacz związkowy. Piłkarz - napastnik stołecznych klubów - Mazovia, Ogniwo, Elektryczność oraz Polonia (1931-32) i znów Elektryczność (do 1936); epizodyczne występy w jednym sezonie ekstraklasy (1931). Działacz Elektryczności, federacji Ogniwo i Energetyk, Warszawskiego OZPN (prezes). We władzach związkowych -prawdopodobnie, bo brak wiarygodnych dokumentów - wiceprzewodniczący SPN GKKF, dokooptowany do zarządu po śmierci Przeworskiego późną jesienią 1952, aż do wyboru nowych władz w lutym 1953 (?). Obok Dyrdy członek „kapitanatu" kierowanego przez Reymana w 1958 (sześć gier). Honorowy członek PZPN (1981). SZYMKOWIAK Mieczysław *01.10.1918 Warszawa. Urzędnik (ZUS, CRZZ, PZPN i GKKF); dziennikarz sportowy („Sport" 1955-72, „Piłka Nożna" do 1980). W młodości piłkarz warszawskiej Polonii, w czasie okupacji „dzikiego" Błysku. Działacz od 1946; we władzach PZPN (potem SPN) od lutego 1949 do końca 1952 jako wiceprezes ds. sportowych i szkoleniowo-administracyj-nych, oraz po przerwie od lutego 1954 przez rok sekretarz Sekcji PN GKKF, potem do września 1956 członek prezydium. Przewodniczący najliczniejszego w historii „kapitanatu" - od 19 lutego 1949 formalnie do końca sezonu 1952 (początkowo z Izdebskim, S. Kisielińskim, Krugiem i Śmiglakiem oraz trenerem W. Kucbarem, potem także z Kaczanowskim i Koncewiczem). Nominalnie kierował selekcją kadry narodowej przez całe czterolecie w najgorszym dlań okresie, ale praktycznie głos przewodniczącego i jego „kapitanatu" liczył się tylko do połowy 1950, a więc ledwie w dziewięciu grach reprezentacji - w dziewięciu pozostałych, a także jednej grze nieoficjalnej, „kapitanat" nie miał praktycznie nic do powiedzenia, choć nominalnie firmował tę działalność. W czasie okupacji, aresztowany w marcu 1943, od grudnia 1943 do wyzwolenia w styczniu 1945 więzień obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu-Brzezince. Honorowy członek PZPN (1976). ŚMIGLAK Kazimierz Józef *01.03.1910 Poznań — f23.12.1992 Poznań. Absolwent gimnazjum, urzędnik. Piłkarz-pomocnik poznańskiej Pogoni, a po jej rozwiązaniu Warty (1929-39), pięć sezonów w ekstraklasie (32-36). Najmłodszy wśród czterech znanych braci - piłkarzy (także Stanisław, Marian i Józef). Trener I klasy (1970), prowadził zespoły Polonii Leszno oraz Warty, Olimpii, Grunwaldu i Orkana w Poznaniu. Członek „kapitanatu" Szymkowiaka od 19 lutego 1949 praktycznie do lata 1950, kiedy zrezygnował z tej działalności z powodu kłopotów osobistych (uczestniczył w selekcji do dziewięciu meczów) - był wówczas trenerem w... Lesznie. WIECZOREK Teodor Stanisław * 09.11.1923 Michał-kowice. Trener klasy specjalnej (1973). Piłkarz - pomocnik, obrońca, wychowanek KS Bytków (w czasie okupacji TuS, 1942-44 Germania Kónigshutte - Królewska Huta); po wojnie Jedność Michałkowice, od połowy 1946 do 1959 AKS Chorzów, gdzie zaliczył sześć sezonów w ekstraklasie (1948-51 oraz 53-54), a także finały MP (47); reprezentant (10 gier, 1949-53). Trener ligowych klubów (AKS Chorzów, Odra Opole, Zagłębie Sosnowiec, Ruch, Szombierki, ROW, Górnik Zabrze, Zagłębie Wałbrzych, Polonia Bytom). W 1963 w kilku spotkaniach współpracował z trenerem kadry Forysiem, także przy zespołach B i młodzieżowych. Ojciec Henryka, również reprezentanta kraju. WOŹNIAK Artur Jan * 10.11.1913 Kraków -f31.05.199J Kraków. Absolwent gimnazjum, trener klasy specjalnej (1966). Piłkarz - napastnik, długo pod pseudonimem „Artur" - w barwach Wisły Kraków aż do 1947 (potem jeszcze grający trener Orła Ząbkowice 1948-49); dziewięć sezonów w ekstraklasie (1931-39) oraz finały MP (47), trzykrotny wicemistrz Polski (31, 36 i 47); reprezentant (5 gier w latach 1933-38). Trener klubów ligowych (ŁKS, Garbarnia, Lech, Zawisza, Wisła, Odra, Ruch, Zagłębie Sosnowiec, Śląsk Wrocław). Członek „komisji selekcyjnej" dla jednego meczu reprezentacji (przeciwko Bułgarii w 1956, wraz z Nowakowskim i Sitka), w następnym roku w dwóch spotkaniach asystent Koncewicza; prowadził też zespół B i młodzieżowy. Podczas okupacji więzień obozu Mauthausen-Gusen. Brat Andrzeja, ligowego gracza. ZIEMIAN Józef *07.03.1902 Tarnów—f26.12.1984 Warszawa. Handlowiec, urzędnik bankowy i wojskowy. Piłkarz-obrońca, wychowanek Tarnovii, potem w stołecznej Legii (1927-34) oraz Warszawiance (34-37); zaliczył dziesięć sezonów w ekstraklasie. Reprezentant w jednym nieoficjalnym spotkaniu (1930). Działacz Legii przed i po wojnie, aż do 1950, a potem w latach 1956-60. We władzach PZPN jako członek „kapitanatu" formalnie przez rok od lutego 1957, choć nie uczestniczył w pracach grupy selekcjonerów już od sierpnia 1957, gdy publicznie zarzucono mu, źe „działalność w kapitanacie wykorzystuje dla kaperowania piłkarzy kadry do Lęgu". Wypada zaliczyć mu udział w selekcji reprezentacji tylko w trzech pierwszych grach 1957 roku. Ochotnik w walkach w obronie Lwowa (1918) oraz w III. Powstaniu Śląskiem (1921V ^vtT>N^Y\e barwna, choć dla. "łl\?.\\x Yoirtrowersyjna postać. w, GtLPL SELEKCJONERZY trenerzy bilans PREZESI 1 SZKOLNKOWSKI Pozsonyi 1 (0 0 1) 0:1 CETNAROWSKI (1-28) 28 (10 6 12) 53:68 2-4 LUSTGARTEN, OBRUBANSKI, ZIEMIAŃSKI 3 (1 1 1) 3:5 5 CETNAROWSKI, jENTYS, LUSTGARTEN _-ŁJUL6L 3:1 6-10 GLABISZ, T. KUCHAR, OBRUBANSKI „5-JCL22L 11:11 11-12 OBRUBANSKI Biró 2 (0 0 2) 1:10 13 (ORZELSKI) JLJSA1L 2:3 14 (ROSENSTOCK) 1 (10 0) 2:0 15-16 OBRUBANSKI 2 (10 1) 1:4 17 T. KUCHAR 1 (0 0 1) 0:2 18-28 SYNOWIEC ILJSJ3J3L 30:24 29-31 T. KUCHAR 3 (1 I 1) 7:7 BONCZA-UZDOWSKI (29-64) 36 (13 5 18) 84:83 32-36 LOTH J_I3_0_2)_ iii?. 37 ^-M_rL_1_ 2:1 71-73 KAŁUŻA Spoida _AjCLU1^ 9:4 74 KAŁUŻA Spoida + Foryś 1 (0 0 1) 5:6 75 KAŁUŻA Spoida __LJ9_o_IL 1:4 76 ___Sppida nr^oTi) 1:2 77 KAŁUŻA 1 (0 10) 4:4 78-81 KAŁUŻA Spoida 4 (0 2 2) 7:12 82 KAŁUŻA 1 (0 10) 1:1 83 KAŁUŻA Spoida 1 (10 0) 4:2 84-86 REYMAN W. Kuchar ^_3_iOJL3) 5:11 BOŃCZA-UZDOWSKI (84-97) 14 (3 3 8)21:41 87-90 BERGTAL, KRUG, PRZEWORSKI W. Kuchar „JLILL2L 9:13 91-95 ALFUS W. Kuchar _s__tLŁ3L 6:17 96 KRUG W. Kuchar „LI9J_0L 0:0 97 98-103 104-106 107 KRUG.l. NOWAK, PRZEWORSKI W. Kuchar 1 (10 0) 1:0 SZYMKOWIAK + IZDEBSKI, KISIELIŃSKI, KRUG^ ŚMIGLAK W. Kuchar 6 (2 0 4) 9:17 PRZEWORSKI 11 (2 2 7) 15:30 (98-108) SZYMKOWIAK + IZDEBSKI, KISIELIŃSKI, KRUG, ŚMIGLAK Koncewicz 3 (0 2 1) 5:8 SZYMKOWIAK + KISIELIŃSKI, KRUG, KACZANOWSKI Szeder-Seidl _LJ°iŁiL 1:4 108-110 KONCEWICZ _AJJJL?L 1:7 BORDZIŁOWSKI 7 (2 1 4) 7:16 (109-115) 111 Matyas 1 (0 0 1) 0:1 112 KONCEWICZ 1 (0 0 1) 1:5 113 Kiraly + Matyas 1 (0 0 1) 0:2 114-115 Foryś (4- Koncewicz?) _2_iLL°l_ 5:2 116-118 KONCEWICZ 3 (0 2 1) 3:5 ROTKIEWICZ JJ1M181 119 Hajdu + Cebula 1 (0 10) 2:2 GAJZLER (119) 120 Jesionka + Matyas 1 (10 0) 1:0 RAJKOWSKI (120-127) 12I-12Ł KONCEWICZ „Ł1L32L 7:10 8 (2 3 3) 9:12 127 NOWAKOWSKI, SITKO, WOŻNIAK Foryś 1 (0 0 1) 1:2 128-130 KRUG + DYRDA, REYMAN Koncewiczi 3 (2 10) 11:4 GLINKA 31 (11 8 12) 70:61 (128-158) 131-133j REYMAN + DYRDA, ZIEMIAN Koncewicz -AJ1ASL 3:5 134-137 REYMAN + DYRDA Foryś lOlQl 7:4 138-1401 REYMAN + DYRDA, SZYMANIAK Niemiec -AJ0JJL 5:7 141-143 144-146 REYMAN + DYRDA, SZYMANIAK Foryś 3 (0 2 1) 4:6 IKRUC3 Foryś -ULiiL 10:7 147 KRUG Prouff 1 (0 0 1) 2:3 148 149-153 154-1S7 158-170 171 172-173 rKSVC Foryś 1 (0 0 1) 0:3 KRUG Prouff „•LGLŁIL 14:13 KRUG Prouff 4- Koncewicz __4_I2_LLL 13:5 KRUG Koncewicz 3QEXI)I 21:18 HANKE 36(14 11 11)69:50 (159-194) KRUG Foryś „JLIPJJ>L 1:1 KRUG Koncewicz T(0^2) 1:4 174-180 181-192 193 MOTOCZYNSKI + FORYŚ, PEGZA Foryś „tiiiLLL 23:7 MOTOCZYNSKŁiKONCEWICZ, KRAWCZYK Koncewicz 12 (4 5 3) 22:20 KONCEWICZ 1 (0 10) 1:1 194-199 BRZEZANCZTK _i_J0JL3L 5:10 OCIEPKA 43 (18 10 15) 89:59 (195-237) 200-202 K. NOWAK + BRZEŻANCZYK, GÓRSKI Brzeżańczyk -ULfiJŁ 5:4 203-211 212-237 MATYAS J*J2JL*L 12:14 KONCEWICZ 26(15 5 6) 68:32 uwagi: wykaz obejmuje wyłącznie mecze oficjalne; wytłuszczono nazwiska selekcjonerów pełniących też rolę trenerów; znak ,,- " -" oznacza, że selekcjoner ustalał skład, ale zespół prowadził zastępca (w nawiasie) lub trener; selekcjonerzy w nawiasie (mecze 13 i 14) wyznaczeni za kadencji Obrubańskiego tylko na jedną grę; brak selekcjonera i wytłuszczone nazwisko trenera oznacza, że to on ustalał skład; znak ,, + " po nazwisku selekcjonera oznacza przewodniczącego komisji. 167 Wykaz reprezentantów Polski w latach 1921-1970 zawiera 409 nazwisk piłkarzy (194 grało do 1939, sześciu z nich także po wojnie — oznaczono ich znakiem •; zaś 21S debiutowało w latach 1947-1970); 399 występowało w meczach oficjalnych, niektórzy z nich także w grach nieoficjalnych (186 do 1939, sześciu w tym gronie także po wojnie, zaś 213 debiutowało po 1945, ale do 1970 włącznie); grono 27 piłkarzy, którzy występowali także po 1970 oznaczono > — 10 graczy uczestniczyło wyłącznie w spotkaniach nieoficjalnych (ośmiu do 1939, dwóch dalszych do 1970; ich nazwiska zaznaczono *). Kolejno podano następujące informacje: nazwiska oraz imiona (w nawiasie ewentualne zmiany pisowni) — rok urodzenia — nazwa klubu — wytłuszczono każdy rok występów w reprezentacji — kraj, który był rywalem w danym meczu według kodu np. AAA; zapis noAAA oznacza mecz nieoficjalny — cyfra po nazwie kraju oznacza ilość strzelonych goli (w przypadku bramkarzy liczbę przpuszczonych bramek poprzedzono znakiem minus, np. -5); gole samobójcze np. -1 s. Dodatkowe informacje; zapis AAA) oznacza mecz, w którym zawodnik zszedł z boiska przed końcem gry; zapis (AAA oznacza grę, w której wystąpił jako zmiennik-rezerwowy i wszedł w trakcie meczu; zapis (AAA) oznacza mecz, w którym wszedł do gry w trakcie jej trwania i opuścił przed końcem; zapis AAA)( oznacza grę od początku spotkania, ale z przerwą, w której zastępował danego zawodnika inny piłkarz. BIAŁO-CZERWONI ADAMEK Józef Janusz ALBAŃSKI Spirydion Jan AŁSZER Henryk (wcześniej Walter) AMIROWICZ Antoni Marian ANCZOK Zygmunt ANDRZEJEWSKI Stanisław ANIOŁA Teodor APOSTEŁ Henryk Paweł 1900 Wisła Kraków 1924 USA, TUR, FIN, HUN 192S noCZE, TUR1, SWE 1926 SWE1, NOR 1930 LOT 1907 Pogoń Lwów 1931 LOT, (ROM-1, 1932 SWE, ROM 1933BEL-1, JUG-3, CZE- 2, GER-1 1934 DAN-4, SWE-4 193S JUG-3, GER-1, AUT, ROM-4 1936 BEL, noHUN, noGBR-4, noAUT-3, NOR-3, GER-1, DAN-2 1918 Ruch Chorzów 1948 JUG 1949 BULI, CZE) 1950 CZE 1952 BUL, HUN1, noFRA, DAN, CZE, DDR 1953 CZE, BUL, ALB 1955 (ROM 1904 Legia Warszawa 1924 USA 1946 Polonia Bytom 1965 SCO, FIN, ITA 1966 HUN, SWE, BRA, BRA, ARG, ENG, DDR,LUX, FRA1967 LUX, BEL, ZSR, ZSR, FRA1968 ARG 1969 LUX, TUR, HOL, BUL, NOR, HOL, LUX, BUL 1970 HUN, IRL, DDR, DAN, IRK), DAN, DDR 1971 > 1916 ŁKS Łódź 1936 (JUG-4 1925 Lech Poznań 1950 ALB, BUL) 1951 HUN) 1952 CZE, (DDR 2 1953 (CZE, (DDR 1941 Legia Warszawa 1962 MAR) BADURA Jan 1907 BAJOREK Karol Marceli 1906 BALCER Mieczysław Adam 1906 BANAŚ Jan 1943 (wcześniej Heinz-Dieter) BANISZ Hubert Józef 1928 BARAN Stanisław Franciszek 1920 BARAŃSKI Maksymilian 1926 BARTYLA Henryk 1925 BARWIŃSKI Antoni 1923 BASZKIEWICZ 1933 Krzysztof Stanisław BATOR Gustaw 1907 BATSCH Mieczysław Józef 1900 BAZAN Roman 1938 BIAŁAS Edmund BIENIEK Zdzisław Julian BILL Edward BLAUT Bernard Adolf 1919 1930 1902 1940 BLAUT Zygfryd Ewald BOBULA Henryk Adam BOROWSKI Antoni BORUCZ Henryk BOŻEK Henryk Maksymilian BÓTTCHER Antoni Józef BRAJTER Oskar Leon 1943 1920 1912 1921 1924 1914 1929 BREJZA Henryk Ludwik BROL Piotr Paweł BROM Walter Henryk 1938 1944 1921 Ruch Hajduki Wielkie (dziś Chorzów) 1931 ROM 1936 BEL • Wisła Kraków 1929 noCZE Wisła Kraków 1924 USA, TUR1 1926 TUR1, SWE, NOR 2 1928 USA 1929 noAUT 1930 noAUT 1, LOT 1 1931 LOT), JUG 3 1934 ROM) Polonia Bytom 1964 CZE, TUR) 1, SWE, IRL 1965 BEL, ITA, BUL), SCO, FTN1966 (ENG, SWE, (BRA, BRA), ARG); Górnik Zabrze 1970 (DDR, DAN 1, IRK 11971 > Szombierki Bytom 1952 ROM, CZE, noFRA, DAN, CZE), DDR 1953 CZE Warszawianka Warszawa 1939 (HUN* ŁKS Łódź 1947NOR, (JUG, (ROM 1948 BUL 1949 CZE, ALB) 1950 ROM, HUN) AKS Chorzów 1947 CZE, SWE, FTN, JUG, ROM) Ruch Chorzów 1952 ROM, CZE, DDR 1953 CZE, BUL, ALB 1955 (BUL Tarnovia Tarnów 1947 ROM, (JUG, ROM 1948 BUL, CZE, DAN, JUG, HUN, ROM, FTN 1949 DAN, HUN, BUL, ALB 1950 ALB, ROM, HUN Gwardia Warszawa 1955 ROM, BUL, FTN 1956 NOR, NOR, FTN 1 1957 TUR), ZSR, FTN, ZSR 1958 IRL 1959 GER 1, ISR 1, ESP, ROM, ESP, FIN, noGER 1, ISR 1960 SCO 1, ZSR Garbarnia Kraków 1931 CZE 1932 JUG, SWE 1 Pogoń Lwów 1923 ROM, FIN, EST1, SWE 1924 SWE 1, HUN 1925 noCZE) 1, HUN 1926 EST, FIN 4, HUN, TUR 2 Zagłębie Sosnowiec 1963 GRE, ROM, NOR 2, TUR, GRE 1964 IRL, CZE, TUR, SWE, IRL 1965 BEL, ITA, BUL, SCO, FIN 1966 (BRA, ROM, ISR 1968 TUR, ERL.BRA Lech Poznań 1948 BUL, (CZE Legia Warszawa 1952 ROM, DAN, CZE 1953 CZE, BUL, ALB 1954 (DDR Garbarnia Kraków 1927 ROM Odra Opole 1960 HUN; Legia Warszawa 1962 NIR 1963 NOR 1, GRE, ROM, NOR, TUR, GRE) 1966 SWE, BRA, (BRA, (ARG, (DDR 1968 NOR, BRA 1, DDR, IRL, ARG) 1969 LUX, TUR, HOL, BUL, NOR, LUX) 1970 HUN, DDR, DAN, IRK), DAN), DDR), IRL, CZE1 1971 > Legia Warszawa 1970 IRK Cracovia Kraków 1948 BUL, CZE), DAN, JUG, HUN Pogoń Lwów 1935 LOT 1 (właściwie KOMENDO-BOROWSKI) Polonia Warszawa 1949 HUN)-7, ALB-1 1950 HUN-5, BUL) 1951 HUN-6 Garbarnia Kraków 1950 ROM, HUN HCP Poznań 1937 BUL) Ruch Chorzów 1950 BUL; Legia Warszawa 1951 HUN 1952 ROM, (CZE (błędnie BREITER) Odra Opole 1966 ENG, CZE, ARG, ENG, DDR, LUX, ROM 1967 BEL 1968 DDR Polonia Bytom 1967 ZSR-2 1969 TUR-1 (wcześniej BROLL) Ruch Chorzów 1947 NOR-3, ROM-2 168 GiflL **y, c»cŻJ Lu cJan ¦*nf, ouj I934 ie, g* Wa **ZOZ Si?Sr?^ SOŁ Oty **"*/*« *»**¦ /er« ^szard sin. i ismmimmm^^ CL*DŁ. CL«DŁ *L«! 1903 jfefe*- ' ""arej **:ZL*>i, '^^8® #L*L. anci im^f<^^i-^z::^-^ JiOM s«elt ^9*, ¦Łiicf >Wlc aasląss- "a» °"**h2F* SVpL '9701 J8g9 ;ic°v« ¦(Rom 1929 1927 &0!^?J,&Vl^i*» EST «uci,, «.« !^®S8«'*. Cr, "orzó* ac°w, CtKoWsta St9ni^w *a«j r«nie. SOŁ r, vrom Onj- tti , I &&Ł&S$&>k ;Roto x.9s*Bm „ TUR, l9*8czpcr~~- 'a^WTS< G9?, JUq c%*» JS3S /„ . - ;9°^ *ko L%** Wysf, arS2, *92S. *raW ^OJHfl lls&ff..*.*, »«o5Eft?7?"iSS« Le9Ja Vfc OHr J9?s s2elt Wars,* Rl.Hnr^BTUR) Ź^ZE il^mm^mm ^l^^feo^ ^feop^, SMils^i^i^s 'p^or; Ev^alci) -¦sSfSś^esC"* rt*S'i(gfe. .^fe@Kftoc C2L)_ SVVg fiAr ^^JSSrSf V0-G) i949 C2e ^9S0 C2L0 BIAŁO-CZERWONI FLIEGER Michał 1900 FLORENSKI Stefan Józef 1933 FOŁBRYCHT Waldemar Leon 1942 FOŁTYN Stanisław Jakub 1936 FONTOWICZ Marian 1907 FRYC Stefan 1894 FRYMARKIEWICZ^enryk^^l910^ GAD Hubert August 1914 GADECKI Zygmunt Jakub 1938 GADOCHA Robert 1946 GAJDA Norbert Franciszek 1934 GAJDZ1K Henryk 1925 (wcześniej Gerard) GAŁECKI Antoni 1906 GAŁECZKA Józef 1939 GARBIEN Józef Daniel 1896 GAWLIK Ginter 1930 GAWROŃSKI Jan Feliks 1933 GENDERA Czesław Bolesław 1918 GĘDŁEK Władysław 1920 GIEBARTOWSKI Franciszek 1902 GIEMSA Edmund 1912 GIERAS Witold 1897 GIERGIEL Władysław Roman 1917 GINTEL Ludwik 1899 GLIMAS Tadeusz Wojciech 192S GMOCH Jacek Wojciech 1939 GOD -. GAD Hubert GOMOLA Jan 1941 GOMOLUCH Józef Edward 1939 GORGON Jerzy Paweł 1949 GÓRA Wilhelm Antoni 1916 GÓRSKI Kazimierz Klaudiusz 1921 GÓRŁITZ Emil Antoni 1903 GRACZ Mieczysław Karol 1919 GRONOWSKI Henryk Teodor 1928 GRONOWSKI Robert Henryk 1926 GROTYŃSKI Władysław Jan 1945 GRUNER -¦ GRONOWSKI Henryk -> GRZEGORCZYK Ryszard Paweł 1939 GRZYBOWSKI Henryk Zbigniew 1934 GRZYWOCZ Robert Franciszek 1932 GZEL Władysław Augustyn 1942 Warta Poznań 1926 FIN Górnik Zabrze 1951 BUL, ZSR, FIN, ZSR 1958 IRL, DAN), (DDR), HUN, IRL 1959 GER) 1968 IRL (wcześniej Ginter) Pogoń Szczecin 1968 TUR Legia Warszawa 1960 FRA-2, HUN)-2 1961 DDR-1 1964 (IRL-2 Warta Poznań 1929 noHUN-1, noCZE-2 1930 noHUN-3, noAUT-1, SWE, noCZE-2 1931 CZE-4, BEL-2, JUG-3 1932 LOT-1 1934 GER-5, ROM-3 1935 AUT-5 Cracovia Kraków 1922 SWE, ROM, JUG 1923 JUG, ROM, SWE 1924 SWE, HUN ŁKSJ*3dźJ:934JBJG:4_____________________________________________ Śląsk Świętochłowice 1936 BEL 1, noHUN2, noGBR 1, noAUT 1, NOR, JUG, GER, DAN 1 1937 LOT (błędnie GOD) Legia Warszawa 1960 BUL, TUN, DAN 1, noARG, FRA; Lechia Gdańsk HUN Legia Warszawa 1967 ZSR), ZSR, FRA 1968 (BRA, DDR1, IRL, ARG 1969 (NOR, (LUX 1970 HUN, IRK, IRL, ALB 1, CZE 1971 > Odra Opole 1961 DDR, DAN 2 1962 FRA, MAR, BEL, (HUN, NIR AKS Chorzów 1947 CZE, SWE, FIN, JUG, ROM 1948 BUL, CZE, JUG, ROM, FIN ŁKS Łódź 1928 CZE, noCZE 1930 LOT 1932 LOT 1934 LOT 1936 BEL, noHUN, noGBR, noAUT, NOR, JUG, (DAN 1937 DAN, JUG 1938 SU1, JUG.IRL, BRA, GER, JUG, NOR, IRL Zagłębie Sosnowiec 1962 (HUN, (BUL, (MAR, NIR 1963 (NOR 1, GRE 2, ROM, NOR1, TUR, GRE 1964 noITA, noITA 1966 ENG, HUN, BRA, (BRA, (ARG, ENG, ROM 1, ISR Pogoń Lwów 1922 SWE 1, JUG 1 1923 JUG, ROM 1924 FIN, HUN 1925 HUN 1926 TUR Górnik Zabrze 1957 ZSR, FIN, ZSR, FIN 1 1958 IRL), HUN, IRL Gwardia Warszawa 1957 BUL 1958 DDR) 1959 FIN Warta Poznań 1938 LOT Cracovia Kraków 1949 ROM, DAN, HUN, BUL, CZE, ALB 1950 ALB, ROM, HUN), CZE, BUL 1951 HUN 1952 BUL, HUN, noFRA, DAN, CZE, DDR 1953 BUL, ALB Pogń Lwów 1926 noCZE, (TUR, SWE, NOR Ruch Hajduki Wielkie (dziś Chorzów) 1933 (BEL 1935 GER, AUT 1937 SWE, ROM, (BUL, LOT 1938 LOT 1939 HUN Czarni Lwów 1923 FIN, EST Wisła Kraków 1925 noCZE, HUN Wisła Kraków 1947 ROM Cracovia Kraków 1921 HUN 1922 HUN -ls, ROM, JUG 1923 JUG, ROM, SWE 1924 SWE 1925 FIN, EST, TUR, SWE Cracovia Kraków 1950 BUL 1951 HUN 1952 BUL, (CZE Legia Warszawa 1962 MAR 1964 noITA 1965 BEL, ITA, BUL, SCO, FIN, SCO, FIN, ITA 1966 ENG, HUN, SWE, BRA, ARG), ENG, DDR, FRA 1967 LUX, BEL, ZSR, ZSR, FRA, BEL, ROM 1968 TUR, HOL, IRL, NOR, BRA Górnik Zabrze 1966 SWE -1, BRA -4, ARG -1, FRA -2 1968 ARG -11969 LUX -1 1971 > Ruch Chorzów 1967 (ROM Górnik Zabrze 1970 IRL, ALB 1971 > Cracovia Kraków 1935 LOT 1936 NOR, (JUG 1937 BUL, JUG 1938 SU1, JUG, IRL, BRA, GER, JUG, NOR, IRL 1939 FRA, SUI, HUN Legia Warszawa 1948 DAN) I.FC Katowice 1924 (SWE-4, TUR, FIN, HUN)-4; Pogoń Lwów 1925 noCZE-2, HUN-2, FEN-2, EST, TUR-1 Wisła Kraków 1947 NOR, ROM, CZE, SWE 2, FIN, JUG, ROM 1948 BUL, CZE 1, DAN, JUG, HUN, ROM, FTN 1949 ROM, DAN, HUN 1950 ALB, ROM, HUN, CZE1, (BUL Lechia Gdańsk 1957 FIN (wcześniej GRUNER) Lechia Gdańsk 1953 ALB (wcześniej GRUNER) Legia Warszawa 1970 IRL, CZE-2 1971 > Robert Polonia Bytom 1960 FRA, HUN) 1961 GER, DDR 1962 FRA, MAR, BEL, HUN, (BUL, NIR 1964 CZE, TUR, SWE, IRL 1965 BEL, ITA, BUL), SCO, FIN 1966 SWE), LUX1, FRA 1, ROM) Legia Warszawa 1957 ZSR, FIN, BUL, ZSR 1959 ESP 1960 noGER, SCO, ZSR, BUL, DAN, noARG, (HUN Legia Warszawa 1954 BUL, DDR) Arkonia Szczecin 1962 (MAR 1964 IRL) (wcześniej Walter) HABOWSKI Bolesław Józef HACHOREK Stanisław Marian 1914 Wisła Kraków 1937 JUG 1938 LOT 1 1927 Gwardia Warszawa 1955 (ROM 1, (BUL 1958 IRL 1959 GER, ISR 2, ESP, ROM), ESP, FIN 1, FUM 1, noGER 1, ISR 1960 noGER, SCO, ZSR, (BUL 2, TUN 1, DAN, noARG 170 GŁH. BIAŁO-CZERWONI HAŁISZKA Konstanty HANKE Karol Daniel 1913 1903 HAUSNER Krzysztof Józef 1944 HOGENDORF Tadeusz Zdzisław 1918 Garbarnia Kraków 1934 LOT 193S AUT, LOT) ŁKS Łódź 1924 TUR; Pogoń Lwów FIN, HUN 1925 noCZE, HUN, FIN, EST, TUR, SWE 1928 SWE, noCZE Cracovia Kraków 1967 LUX ŁKS Łódź 1947 CZE 1, SWE 1, FIN, JUG), ROM)( 1949 ALB JABŁOŃSKI Edward Leon JABŁOŃSKI Marian Leon JANDUDA Henryk Paweł JANDUDA Józef JANIK Antoni Ryszard 1919 1922 1924 1942 1942 JANEK Paweł 1949 JANKOWSKI Edward Karol 1930 JANCZYK Roman JAŃCZYK Wiesław Roman JAREK Engelbert Erwin JAROSIK Andrzej Władysław 1903 1931 1935 1944 Cracovia Kraków 1939 HUN • 1947 NOR 1, ROM Cracovia Kraków 1947 ROM 1948 DAN 1949 BUL AKS Chorzów 1948 CZE, DAN, JUG.HUN, ROM, FIN) 1949 ROM 1950 (HUN, CZE *Ruch Chorzów 1964 noITA, noITA (wcześniej Werner) Pogoń Katowice 1947 CZE-6, SWE-5, FIN)(-1 1948 BUL-1, CZE-1, JUG-1, HUN-6 (wcześniej Werner) Polonia Bytom 1970 CZE Legia Warszawa 1952 ROM; Górnik Zabrze 1957 TUR), FIN 3, BUL, ZSR, FIN 1, ZSR 1958 IRL, (HUN 1961 JUG ŁKS Łódź 1932 LOT ŁKS Łódź 1957 BUL Odra Opole 1958 (DDR 1961 ZSR) 1962 MAR) 1 Zagłębie Sosnowiec 1965 BUL 1966 LUX 1, FRA, ROM 1, ISR) 1967 LUX, (ZSR, ROM) 1968 TUR, HOL, IRL 1, NOR 3, BRA, (DDR 1969 (HOL 1, LUX 1, BUL 2 1970 HUN, IRL, DDR), (DANI, (DDR 1971 > Wisła Kraków 1952 BUL) Polonia Warszawa 1939 HUN) Polonia Bytom 1952 BUL) ŁKS Łódź 1954 BUL 1955 BUL) 1956 HUN, DDR 1958 IRL, DAN Warszawianka Warszawa 1936 LOT Polonia Bytom 1962 MAR Wisła Kraków 1947 (FIN), JUG)-7 1949 ROM-2, CZE-2 1950 ALB, ROM)-l, _____CZE-4, (BUL_____________________________________________________ 1895 Wisła Kraków 1923 EST-ls 1924 USA 1925 HUN 1906 Hub Turystów Łódź 1926 SWE, NOR; Cracovia Kraków 1927 ROM 1896 Cracovia Kraków 1921 HUN 1922 HUN, SWE, JUG 2 1923 JUG 1 1924 HUN 1925 FIN 1, EST, TUR, SWE 1926 noCZE, FIN, HUN, SWE, NOR 2 1927 ROM 1 1928 USA 1929 noHUN 1, noCZE 1930 noHUN 1899 ŁKSŁódźl924TUR,FIN,HUN-ls;WojskowyKSŁódźl926EST,HUN,TUR,SWE, NOR; Klub Turystów Łódź 1928 USA, SWE, CZE, noCZE; ŁKS Łódź 1934 LOT 1942 Ruch Chorzów 1963 (GRE, (ROM 1930 Cracovia Kraków 1951 HUN); Wawel Kraków 1952 DAN; Cracovia 1954DDR 1931 Polonia Bytom 1953 (ALB KAWULA Władysław Kazimierz 1937 Wisła Kraków 1960 FRA, HUN 1961 JUG 1962 HUN, NIR KAŹMIERCZAK Stanisław Walenty 1914 Warta Poznań 1947 NOR) JASKOWSKI Zbigniew Stanisław 1929 JAŹNICKI Henryk JEROMINEK Klaus Piotr JEZIERSKI Leszek JOKSCH Juliusz Waldemar JÓZWIAK Jerzy JUROWICZ Jerzy Leszek 1917 1931 1929 1909 1939 1920 KACZOR Kazimierz KAHANE Aleksander KAŁUŻA Józef Ignacy KARASIAK Władysław KASPRZYK Roman KASZUBA Kazimierz KAUDER Jan KELLER Antoni Felicjan KEMPNY Henryk Paweł KIELEC Marian KILIŃSKI Marian KISIELIŃSKI Stefan KISIELIŃSKI Walerian KLOTZ Józef KŁACZEK Jan Mikołaj KMICIŃSKI Filip Marian KNIOŁA Adam KOGUT Adam Władysław KOHUT Józef KOKOT Alfred KOKOT Józef Andrzej KOMENDO-BOROWSKI -i KONIETZNY Edward Emil KONKIEWICZ Tadeusz KONOPELSKI Antoni KORBAS Józef Franciszek KORNEK Konrad Józef KORWIN-PAWŁOWSKI KORYNT Roman Jan 1909 Legia Warszawa 1934 JUG) 1935 (LOT-1 1934 Legia Warszawa 1955 ROM), FIN1 1956 NOR, HUN1, DDR, NOR1, FIN 2, TUR 1957 TUR, ZSR, FIN, ZSR; FIN, ZSR; Polonia Bytom 1958 SCO, DDR 1 1942 Pogoń Szczecin 1962 MAR) 1904 Wisła Kraków 1924 (HUN 1901 Policyjny KS Katowice 1926 (HUN-1, SWE) (-3, NOR-3 1927 ROM-3; Polonia Warszawa 1928 USA-3, SWE-1 1907 Wisła Kraków 1930 noCZE 1 1931 LOT 2; Cracovia Kraków 1935 JUG, GER, AUT, ROM; Polonia Warszawa 1936 NOR 1937 BUL 1900 Jutrzenka Kraków 1922 HUN, SWE 1 1928 ŁKS Łódź 1953 (CZE) 1895 Czarni Lwów 1925 FTN 1911 Warta Poznań 1931 JUG 2; Warszawianka Warszawa 1935 LOT 1895 Cracovia Kraków 1922 SWE 1922 Wisła Kraków 1948 (DAN, HUN1, ROM), (FIN 1949 DAN, HUN1, (ALB1 1950 ALB), ROM, CZE) 1953 CZE 1 1928 Lechia Gdańsk 1949 DAN 1 1929 ŁKS Łódź 1954 BUL) BOROWSKI Antoni 1904 Pogoń Katowice 1927 ROM 1906 Garbarnia Kraków 1930 LOT 1929 Garbarnia Kraków 1956 FIN 1914 Cracovia Kraków 1937 BUL 3 1938 JUG)(1 1937 Odra Opole 1962 FRA-1, MAR)-1 1963 NOR-2, GRE, ROM-1, NOR), TUR 1964 ffiL-1, noITA-3, noITA-l,.IRL)-l 1965 BUL-1, SCO-1 1966 ISR) 1967 LUX, BEL-1, ZSR-1 PAWŁOWSKI Longin 1929 Legia Warszawa 1952 ROM, HUN); Lechia Gdańsk 1953 (BUL 1954 BUL 1955 ROM, BUL, FIN 1956 NOR, HUN, DDR, BUL, NOR, FTN, TUR 1957 TUR, ZSR, FIN, ZSR, FIN, ZSR 1958 IRL, (DAN, SCO, DDR, HUN), IRL 1959 (GER, ISR, ESP, ROM, ESP, FTN, FIN, noGER, ISR 171 BIAŁO-CZERWONI KOSSOK Karol Albert 1907 KOSTKA Hubert Jerzy 1940 KOTLARCZYK Jan Andrzej 1903 KOTLARCZYK Józef 1907 KOWAL Edmund Karol 1931 (wcześniej SCHMIDT Ewald) KOWALIK Janusz Antoni 1944 KOWALSKI Jan Gerard 1937 KOWALSKI Paweł 1937 KOWALSKI Władysław 1897 KOZERSKI Marian 1945 KOŹMIN Maksymilian Józef 1906 KRASÓWKA Jerzy Willibald 1924 KRÓL Władysław 1907 KRUMHOLZ Zygmunt 1903 KRUPA Władysław 1899 KRYGIER Włodzimierz Lucjan 1900 KRYSZKIEWICZ Kajetan 1908 KRZYK Adolf 1907 KUBICKI Eugeniusz 192S KUBIŃSKI Józef 1898 KUCHAR Wacław Michał 1897 KULAWIK Zygmunt 1921 (wcześniej Herbert) LASOTA Stefan Paweł 1910 LATOCHA Henryk Jan 1943 LENTNER Roman Jan 1937 LESIAK Jan Karol 1913 LESZCZYŃSKI Jan Edward 1946 LEWANDOWSKI Bolesław 1935 LIBERDA Jan Konrad 1936 LOTH Jan Tadeusz 1900 LOTH Stefan August 1896 LUBANSKI Włodzimierz Leonard 1947 LUBINA Paweł Jan LUXLNBURG Jan Andrzej 1896 1905 LANKO Marian Józef 1906 ŁĄCZ Marian Mikołaj 1921 ŁYKO Antoni Andrzej 1907 ŁYSAKOWSKI Ryszard Walery 1911 ŁYSKO Alojzy Ludwik 1935 I.FC Katowice 1928 SWE; Cracovia Kraków 1929 noHUN2, noCZEl 1930 noHUN 1, noAUT 1; Pogoń Lwów 1931 LOT 2, ROM, BEL; niestowarzyszony 1932 LOT 1 Górnik Zabrze 1962 (MAR, MAR-1 1967 FRA -4, BEL-2, ROM 1968 TUR, HOL, IRL-2, NOR-1, BRA-6, DDR-1, IRL 1969 HOL-1, BUL-4, NOR-1, HOL-1, LUX-1, BUL 1970 IRL-1, DAN, DAN, DDR-5 1971* Wisła Kraków 1928 USA)(, SWE, CZE, noCZE 1929 noCZE, noAUT 1930 noHUN, noAUT 1931 CZE, LOT, ROM), JUG 132 SWE, ROM) 1933 BEL), JUG, CZE, GER 1934 DAN), SWE, GER, ROM 1935 AUT, JUG, ROM) Wisła Kraków 1929 noCZE, noAUT 1930 LOT 1931 CZE, LOT, ROM, BEL, JUG 1932 JUG, SWE, ROM, 1933BEL, JUG, CZE, GER 1934DAN, SWE, JUG, GER 1935 AUT, JUG, GER, AUT, ROM 1936 BEL, noHUN, noGBR, noAUT, JUG, GER, DAN 1937 SWE, ROM, DAN, LOT Wawel Kraków 1953 BUL); Legia Warszawa 1955 BUL) 1956 (BUL, NOR, FIN1, TUR); Górnik Zabrze 1957 (TUR 1958 HUN Cracovia Kraków 1965 BEL, BUL 1966 ENG, ENG, LUX, ISR). W1976 wystąpił w reprezentacji USA w meczu przeciwko „gwiazdom świata" Górnik Zabrze 1960 noGER, SCO, ZSR 1961 ZSR, JUG, JUG, DAN 1962 FRA, MAR, BUL), CZE ŁKS Łódź 1967 BEL, ZSR, ZSR, FRA Wisła Kraków 1923 FIN, EST2 1924 USA), TUR Stal Rzeszów 1969 (LUX, (TUR) 1970 HUN, IRL 1, DDR, DAN), CZE 1 1971 > Wisła Kraków 1930 LOT 1931 ROM)-2 Szombierki Bytom 1949 (ROM 1952 (BUL, noFRA 1, DAN 1953 CZE), ALB ŁKS Łódź 1933 (JUG 1, CZE 1934 (ROM 1937 DANI Jutrzenka Kraków 1922 HUN Wisła Kraków 1924 SWE Polonia Warszawa 1928 CZE Warta Poznań 1937 SWE, ROM Brygada Częstochowa 1937 DAN-1, JUG 1939 FRA-4, BEL-3, SUI-l.HUN-2 Ruch Chorzów 1948 HUN (wcześniej Eryk) Cracoiria Kraków 1926 noCZE, FIN, HUN 1928 USA Pogoń Lwów 1921 HUN 1922 HUN, SWE, JUG 1923 JUG, ROM 1, SWE 1924 SWE, HUN, USA, FIN, HUN 1925 noCZE, HUN, TUR, SWE 1 1926 noCZE 1, FIN, HUN, TUR, SWE, NOR 1928 USA 2, SWE 1, CZE, noCZE Śląsk Świętochłowice 1939 SUI • Polonia Bytom 1947 ROM, (ROM) Cracovia Kraków 1932 LOT) Górnik Zabrze 1968 HOL, IRL.NOR 1969 LUX, HOL, HOL, BUL 1970 IRL Górnik Zabrze 1957 TUR, ZSR, FIN 1958 IRL, DANI, SCO, DDR) 1960 noGER 1, BUL 1, TUN, DAN, noARG 1961 ZSR, JUG, JUG, GER, DDR 1, DAN 1962 FRA 1, MAR, BEL 1, HUN, BUL, NIR, CZE 1, N1R 1964 IRL, (CZE 1965 (BUL, SCO 1, FIN, FTN 1966 HUN.SWE) Garbarnia Kraków 1936 LOT Zagłębie Sosnowiec 1968 DDR Gwardia Warszawa 1957 ZSR Polonia Bytom 1959 GER, ISR2, ESP, (ROM, FIN 1960 (BUL, HUN 1961 JUG, GER) 1962 BUL, Nffi, (CZE 1964 CZE, TUR, SWE 2 1965 BEL, ITA, BUL, SCO, FIN, SCO, FIN, ITA 1966 HUN, SWE, BRA1, BRA 1, ARG 1, ENG, DDR, LUX1, FRA, (ROM 1967 BEL, ZSR Polonia Warszawa 1921 HUN-1 1922 HUN-3 1923 ROM-1 1924 TUR, FIN. Jedyny piłkarz występujący w roli bramkarza (1921-23) oraz w polu (1924) Polonia Warszawa 1926 EST Górnik Zabrze 1963 NOR) 1, TUR), (GRE 1964 noITA, noITA, CZE), TUR 1, SWE), IRL 1 1965 FIN 4, ITA 1 1966 HUN) 1, SWE, BRA), ARG), ENG), FRA 1967 LUX, BEL 2, ZSR, ZSR 1, FRA, BEL, ROM 1968 TUR 3, HOL, IRL 1, NOR 1, BRA, IRL 11969 LUX 5, TUR 1, HOL, BUL, NOR 2, HOL 1, LUX1, BUL 1970 IRL, DDR, DAN, DANI, DDR, IRL, ALB 1 1971 > Diana Katowice 1926 noCZE, EST; Pogoń Katowice 1927 ROM) Warszawianka Warszawa 1928 (USA) • Legia Warszawa 1928 noCZE ŁKS Łódź 1949 ROM; Polonia Warszawa 1950 (HUN, (CZE Wisła Kraków 1937 LOT 1938 LOT Legia Warszawa 1934 LOT 1 Ruch Chorzów 1964 IRL, noITA, noITA MACHNIK Józef Stefan MACHOWSKI Marian Józef MADEJSKI Edward Dominik (TUR 1931 Górnik Zabrze 1956 (NOR)-l, 1932 Wisła Kraków 1956 BUL 1914 Wisła Kraków 1936 JUG)-5 1937 SWE-1, ROM-4; niestowarzyszony 1938 SUI-3, JUG-1, IRL, BRA-6, GER-4, JUG-4, NOR-2, ffiL)(-3 172 GŁa BIAŁO-CZERWONI MAHSELI Horst Lothar 1934 MAJCHER Stanisław 1936 MAJEWSKI Witold 1930 MAJOWSKI Edmund 1910 MAKOWSKI Bronisław Wincenty 1905 MALCZYK Antoni 1902 MALCZYK Stanisław 1910 MALIK Leonard Hubert 1908 MAMON Józef Tadeusz 1922 MANKO Ryszard Janusz MARCZEWSKI Artur Jan MARKIEWICZ Marian Adam MARTYNA Henryk Julian MARX Joachim Jerzy 1946 1896 189S 1907 1944 MASŁON Marian Lucjan 1930 MASSEŁI Klaus 1941 MASZCZYK Zygmunt Paweł 1945 MASZTALER Bogdan Mieczysław 1949 MATYAS Michał 1910 Legia Warszawa 1955 ROM, FIN 1956 HUN, DDR), NOR, TUR 1957 TUR, ZSR 1958 DAN (wcześniej Horst Lothar i Antoni Jan, też MASELI) Stal Rzeszów 1966 DDR-2, LUX, ROM-4 Zagłębie Sosnowiec 1958 DAN, SCO, DDR, IRL 1959 ESP, ISR 1962 CZE Pogoń Lwów 1933 JUG)( 1, CZE 1934 JUG, (ROM (wcześniej NIECHCIOŁ) Wisła Kraków 1929 noAUT 1931 LOT Cracovia Kraków 1925 SWE-6 Cracovia Kraków 1932 (ROM 1935 LOT1, AUT Polonia Warszawa 1930 LOT 1 Wisła Kraków 1949 ROM 1, DAN, HUN 1, BUL 1952 ROM, HUN, noFRA, DAN, CZE, DDR Pogoń Szczecin 1970 DAN) Polonia Warszawa 1921 HUN Wisła Kraków 1924 USA, FIN, HUN Legia Warszawa 1929 noHUN, noCZE, noAUT 1 1930 noHUN, noAUT, SWE, noCZE 1931 CZE, ROM, BEL, JUG 1 1932 JUG, SWE, ROM 1933 BEL, CZE 1, GER 1934 DAN, SWE)(, JUG, GER, ROM2 1935 JUG), GER, AUT, ROM 1936 noHUN, noGBR, noAUT, JUG), GER, DAN) Gwardia Warszawa 1966 (ISR; Ruch Chorzów 1969 (BUL, NOR 2, HOL 1970 IRK), (DAN3, DDR, IRL, ALB 1971 > Zagłębie Sosnowiec 1956 NOR, BUL Śląsk Wrocław 1966 (ISR Ruch Chorzów 1968 TUR, HOL) 1971 > Gwardia Warszawa 1970 (CZE 1971 > Pogoń Lwów 1932 SWE, ROM) 1 1933 BEL), CZE, GER 1934 DAN, SWE) 1935 AUT2, JUG 1, AUT 1, ROM 1936 BEL, NOR, LOT 1, GER 1937 ROM1, DAN 1939 FRA Gwardia Warszawa 1966 ISR 1968 HOL Naprzód Lipiny 1935 AUT, (JUG, LOT, (ROM Wisła Kraków 1959 ISR 1960 noGER, SCO, ZSR Cracovia Kraków 1921 HUN 1922 JUG Ruch Hajduki Wielkie (dziś Chorzów) 1939 BEL ŁTSG Łódź 1926 EST, FIN, (HUN ŁKS Łódź 1936 LOT Czarni Lwów 1923 ROM, FIN 1, EST, SWE 1924 (USA, FIN Wisła Kraków 1959 ISR, ESP, FIN, FIN, noGER, ISR 1960 noGER, SCO, ZSR, FRA, HUN) 1962 MAR 1963 NOR, TUR, GRE) Legia Warszawa 1948 ROM, FIN 1949 ROM, CZE, (ALB; Wisła Kraków 1950 HUN1, CZE 1952 CZE) 1, DDR 1953 CZE 1954 BUL, DDR AKS Chorzów 1938 LOT-2, (IRL) Wisła Kraków 1968 DDR, IRL, ARG 1969 TUR 1970 IRL, ALB 1971 > Górnik Zabrze 1961 (GER 1962 HUN), MAR 1963 NOR, GRE, ROM, NOR), TUR, GRE 1 1964 IRL, noITA, noITA 1966 (HUN, DDR 1967 LUX • HCP Poznań 1936 noAUT Zagłębie Sosnowiec 1966 ISR Cracovia Kraków 1929 noHUN 1930noHUN, noAUT, SWE, noCZE 1931 BEL, JUG 1932 JUG, SWE, ROM 1933 JUG, CZE, GER 1934 DAN, SWE, GER, ROM 1906 • Garbarnia Kraków 1930 noCZE 1906 Legia Warszawa 1928 USA) 1929 noAUT 1 1930 LOT4 1931 CZE, (ROM1, BEL, JUG 1932 JUG 2, SWE 1, ROM31933 BEL, JUG 2, CZE, GER 1934DAN2, SWE 1, JUG, GER), ROM 1935 LOT) NIECHCIOŁ ~^ MAJOWSKI Edmund NIEROBA Antoni Jan 1939 Ruch Chorzów 1959 ISR, FIN 1962 BEL, HUN, BUL, MAR, NIR 1963 NOR, GRE, ROM, TUR, GRE 1964 IRL, noITA, noITA 1965 ITA, SCO, SCO 1967 (ROM NIEZABITOWSKI -¦ MYSIAK Aleksander NIZIŃSKI Zbigniew 1900 Warta Poznań 1922 ROM NORKOWSKI Marian Stanisław 1935 Polonia Bydgoszcz 1958 DAN, SCO, (DDR, IRL 1960 BUL), FRA 1 NOWAK Helmut Karol 1938 Szombierki Bytom 1956 BUL 1957 BUL NOWAKOWSKI Alfred 1908 •Legia Warszawa 1930 noHUN NOWARA Marian Mikołaj 1935 Legia Warszawa 1958 SCO, DDR NYC Edward Piotr 1914 Polonia Warszawa 1937 DAN, JUG 1938 SUI, JUG, BRA, GER, NOR, IRL ____________________________________1939 FRA, BEL, SUI__________________________(wcześniej NYTZ Erwin) OCHMAŃSKI Zygmunt 1922 Polonia Warszawa 1949 HUN OLEARCZYK Władysław Robert 1898 Pogoń Lwów 1923 FIN, EST 1924 (HUN 1925 noCZE, HUN OLEK Alfred Tomasz 1940 Górnik Zabrze 1970 (IRL OLSZÓWKA Edward 1937 • Górnik Zabrze 1964 noITA OPRYCH Józef 1923 Legia Warszawa 1948 FIN) ORŁOWSKI Jerzy Leon 1925 Legia Warszawa 1954 BUL MICHALLIK Krystian Jan MICHALSKI Erwin Paweł MICHEL Adam Jerzy M3EŁECH Stanisław Feliks MIKUNDA Henryk Karol MILDE August Karol MILLER Edward MILLER Juliusz Adam (wcześniej MULLER) MONICA Fryderyk MORDARSKI Zdzisław Józef MRUGAŁA Roman Herbert MUSIAŁ Adam Marian MtTSIAŁEK Jerzy 1944 1912 1936 1894 1917 1899 1908 1895 1937 1922 1918 1948 1942 1913 MUSIELAK Walenty MULLER -> MILLER Juliusz MYGA Zbigniew 1939 MYSIAK Aleksander Józef 1908 _______(później NIEZABITOWSKI) NAGRABA Marian Aleksander NAWROT Józef 173 BIAŁO-CZERWONI ORZECHOWSKI Paweł 1941 Polonia Bytom 1964 (SWE, IRL 1966 LUX, (ISR (wcześniej Werner) OSLIZŁO Stanisław 1937 Górnik Zabrze 1961 ZSR, JUG, JUG, GER, DDR, DAN 1962 FRA, MAR, BEL, HUN, BUL, NIR, CZE, NIR 1963 NOR, GRE, ROM, NOR, GRE 1964 IRL, CZE, TUR, SWE), IRL 1965 BEL, ITA, BUL, SCO, FIN, SCO, FIN, ITA 1966 ENG, HUN, SWE 1, BRA, BRA, ARG, DDR, FRA 1967 LUX, ZSR, ZSR, FRA, BEL, ROM 1968 TUR, HOL, IRL, NOR, BRA, DDR 1969 BUL, BUL 1970 IRL), DDR 1971 > OTFINOWSKI Jerzy Władysław 1907 Cracovia Kraków 1932 JUG OTTO Zygmunt 1896 ŁKS Łódź 1924 TUR PAJĄK Jan Roman 1906 PAJOR Wiesław Tadeusz 1932 PALA Hubert Stefan 1933 PARPAN Tadeusz Piotr 1919 PATKOLÓ Rudolf 1922 PAWŁOWSKI Longin 1909 PAWŁOWSKI Władysław Feliks 1915 PAZUREK Karol 1905 PETEREK Teodor 1910 PIASECKI Antoni 1913 PIĄTEK Leonard Franciszek 1913 (wcześniej PIONTEK) PIEC Jerzy (wcześniej Wilhelm) 1915 PIEC Ryszard Leon 1913 PIECHNICZEK Antoni Krzysztof 1942 PIERZYNA Joachim 1939 PIETREK Henryk Piotr 1942 POCHOPIEŃ Alfred Tomasz 1917 POHL -> POL Ernest POHL Kurt Walter 1900 POL Ernest (wcześniej POHL) 1932 POLOK Kazimierz 1937 POPIEL Stefan Ignacy 1896 PRYMKA Władysław 1895 PRZECHERKA Jan Konrad 1922 PRZEWORSKI Andrzej 1900 PRZEŹDZIECKI Henryk 1909 PRZYBYSZ Władysław 1900 PRZYKUCKI Witold Kazimierz 1907 PTAK Stanisław Karol 1902 PULS -» PIERZYNA Joachim PYCHOWSKI Aleksander 1903 PYTEL Franciszek 1918 RADOJEWSKI Leon 1909 RAJTAR Czesław 1929 RATAJCZAK -» RADOJEWSKI Leon REDLER Izydor 1902 REWILAK Andrzej 1942 REYMAN Henryk 1897 Cracovia Kraków 1933 JUG 1934 (SWE) Cracovia Kraków 1954 (DDR) Ruch Chorzów 1960 BUL, TUN, DAN, noARG Cracovia Kraków 1947 NOR, ROM, CZE, SWE, FIN, JUG, ROM 1948 BUL 1, CZE, DAN, JUG, HUN, ROM, FIN 1949 DAN, HUN, BUL, CZE, ALB 1950 1950 HUN ŁKS Łódź 1949 BUL, CZE; Wisła Kraków 1952 ROM (wcześniej Rezsó) Śmigły Wilno 1937 DAN (właściwie KORWIN-PAWŁOWSK1) Cracovia Kraków 1937 BUL-3, LOT-1 Pogoń Katowice 1926 no(CZE 1927 ROM 1 1928 (SWE; Garbarnia Kraków 1929 noHUN2, noCZEl, noAUTl 1930 noHUN, noAUT, SWE 1931 CZE, BEL 1932 JUG, SWE, ROM 1933BEL, JUG), CZE, GER 1934 GER I, LOT 11935 AUT, ROM 1 Ruch Hajduki Wielkie (dziś Chorzów) 1931 ROM) 1934 (SWE, JUG, LOTl 1935 JUG 1 1936noHUN, noGBR, noAUT, NOR 1, JUG 2 1937 LOT 1938 GER 1 ŁKS Łódź 1935 LOT) -2 AKS Chorzów 1936 LOT 1937 SWE I, ROM 1, BUL, JUG 2 1938 SUI 1, JUG, IRL 2, BRA, GER, JUG 1, NOR, IRL 1 1939 FRA, BEL, SUI 1, HUN1 Naprzód Lipiny 1937 DAN, LOT 1 1938 SUI, JUG • AKS Chorzów 1947 CZE, SWE) Naprzód Lipiny 1935 JUG, GER, AUT, ROM 1936 BEL 1, noHUN, noGBR 1, noAUT, JUG, GER, DAN 1937 SWE, ROM, DAN], LOT 1938 SUI, JUG, IRL, BRA, GER, JUG, NOR 1, IRL 1939 BEL Ruch Chorzów 1967 BEL, ROM 1969 BUL Polonia Bytom 1962 MAR (wcześniej PULS) Ruch Chorzów 1963 (NOR AKS Chorzów 1939 SUI • I.FC Katowice 1926 noCZE Legia Warszawa 1955 ROM) 1956 NOR, (HUN, BUL 1, NOR 4, FIN, TUR) 1; Górnik Zabrze 1957 TUR, FIN 1958IRL2 1959 GER, ISR, ESP 1, ROM2, ESP, FIN 1, FIN3, noGER 1, BR 1 1960 noGER, SCO 1, ZSR 1, BUL), TUN5, DAN, noARG, FRA, HUN1 1961 ZSR1, JUG, GER, DDR2, DAN3 1962 FRA1, BEL, HUN, CZE) 1964 CZE 2, TUR 1, SWE 1, IRL 1 1965 BEL, ITA, BUL 1, SCO, FIN, SCO 1, FIN 1, ITA Ruch Chorzów 1961 ZSR, JUG 1963 NOR, GRE), ROM) Cracovia Kraków 1922 JUG-1 1923 SWE-2 Warta Poznań 1922 ROM Ruch Chorzów 1948 CZE, DAN, JUG, ROM Cracovia Kraków 1922 ROM-1 Legia Warszawa 1935 (LOT Warta Poznań 1925 noCZE 1928 SWE) Warta Poznań 1928 (CZE Cracovia Kraków 1927 ROM Wisła Kraków 1925 SWE 1926 HUN AKS Chorzów 1937 LOT I__________________________________________ Warta Poznań 1930 noCZE 1932 LOT 1 Cracoyia Kraków 1952 ROM (wcześniej RATAJCZAK) RIESNER Otto Jan RUDNICKI Lucjan Zdzisław RUDNO W Jan Józef RUSIN Stefan RYBICKI Henryk SADEK Jerzy Mirosław SĄSIADEK Wacław SCHALLER Marian Karol 1910 1913 1947 1903 1922 Hasmonea Lwów 1926 TUR) Cracoiria Kraków 1966 ENG Wisła Kraków 1922 HUN 1923 SWE 1924 SWE, HUN, TUR 1, FIN 1, HUN 1928 CZE2, noCZE 1929 noAUT 1930 noAUTl 1931 LOTl Garbarnia Kraków 1931 (BEL, JUG 1932 JUG 1934 GER 1935 AUT, LOT Warszawianka Warszawa 1936 (LOT-2 Ruch Chorzów 1968 IRL • Cracovia Kraków 1929 noCZE 1930 noHUN (błędnie RUSINEK) Cracovia Kraków 1949 DAN-2, (HUN-1, BUL-2 1942 ŁKS Łódź 1965 SCO 1, FIN2, ITA 1966 ENG 1, (SWE, BRA, ARG, DDR, LUX1, FRA, ISR) 1967 BEL 1968 NOR, BRA) 1, (DDR, IRL, (ARG 1971 > 1931 PogońKatowicel948FIN; Legia Warszawa 1950(ALB;PoloniaBytoml954DDR 1904. Legia Warszawa 1930 noAUT, LOT 1931 CZE 1932 LOT 1934 LOT 174 GŁPL BIAŁO-CZERWONI SCHAFFER -» SZEFER Stefan SCHERFKE Fryderyk Egon 1909 SCHMIDT Ewald ~> KOWAL Edmund Warta Poznań 1932 LOT 1935 AUT, GER, (ROM 1936 BEL, noHUN, noGBR, JUG, GER, DAN 1937 SWE 1938 IRL, BRA1, LOT 1937 Ruch Chorzów 1961 JUG 1 1941 GKS Katowice 1966 ENG, HUN, (SWE, LUX, ROM 1967 LUX, BEL, ZSR, ZSR, BEL, ROM) 1969 (NOR, HOL 1899 Hasmonea Lwów 1923 ROM; Pogoń Lwów 1926 TUR 1912 Warta Poznań 1936 LOT 1 1902 Polonia Warszawa 1928 USA 1930 SWE 1900 Wawel Kraków 1925 FIN, EST) 1927 (ROM 1941 Śląsk Wrocław 1966 (1SR 1926 Legia Warszawa 1947 (JUG, ROM 1948 DAN-8, ROM, FIN 1950 (ROM-2; Polonia Bytom 1952 BUL) 1907 Wisła Kraków 1931 LOT 1927 Lech Poznań 1950 ALB, ROM 1943 Górnik Zabrze 1963 (GRE 1899 Pogoń Lwów 1923 FIN, EST 1925 HUN, FIN, EST, TUR 1908 Garbarnia Kraków 1930 SWE 1, noCZE 1931 CZE; Warszawianka Warszawa 1935 (LOT 1, ROM) 1922 Warta Poznań 1947 NOR 1929 Szombierki Bytom 1952 BUL, HUN, DAN 1953 BUL 1, ALB 1913 Warta Poznań 1938 LOT 1903 Ruch Hajduki Wielkie (dziś Chorzów) 1926 EST) 1 1927 ŁKS Łódź 1957 (BUL 1958 IRL 1900 CracoviaKraków 1921 HUN 1922HUN, SWE, ROM, JUG 1923JUG, ROM 1924 SWE.HUN 1925 noCZE, FIN, EST, TUR 1, SWE 11926 noCZE, FIN, HUN) 1929 noHUN, noCZE 1930 SWE, noCZE 1919 AKS Chorzów 1947 CZE, SWE, FIN 2, JUG, ROM)( 1948 (CZE 1, (ROM 1949 DAN, HUN 1901 Warta Poznań 1922 ROM, JUG 1923 JUG, FIN, EST 1924 SWE, HUN, TUR, FIN, HUN) 1925 noCZE, FIN, (EST 1926 (HUN 1928 SWE (błędnie SPOJDA) 1909 Warszawianka Warszawa 1935 LOT 1940 Zagłębie Wałbrzych 1969 (TUR 1945 Legia Warszawa 1969 LUX 1970 HUN, DDR, DAN, (IRK, IRL 1, ALB, CZE 1899 Warta Poznań 1922 ROM 1923 FIN 2, EST 1, SWE 2 1924 SWE, HUN 1925 no(CZE, FIN 1, (EST, SWE 1926 FIN 3, HUN 1 1928 SWE 1, CZE 1930 noCZE STEFANISZYN Tomasz Tadeusz 1929 Legia Warszawa 1952 (BUL-l, ROM) -1, noFRA-1; Gwardia Warsawa 1954 BUL-2 1957 ZSR-2 1959 ESP-4, ESP-3, FIN-1, FIN-2, noGER, ISR-1 1960 noGER-1, SCO)-2, ZSR-7, noARG-2, (HUN-2 STEUERMANN Zygmunt 1899 Hasmonea Lwów 1926 TUR 3 1928 (USA1 STRONIARZ Henryk Ryszard 1936 Wisła Kraków 1965 ITA-6 STRZAŁKOWSKI 1941 Zagłębie Sosnowiec 1966 HUN, SWE, BRA, BRA, ARG,ENG,DDR,LUX,FRA, Roman Franciszek ROM 1, ISR 1967 LUX, BEL 1969 LUX 1970 HUN, IRL, DDR, DAN STRZYKALSKI Marceli Leonard 1931 Wawel Kraków 1952 DDR); Legia Warszawa 1956 NOR, HUN, DDR, BUL), FIN, (TUR 1957 FIN 1959 GER, ESP, ROM, FIN, noGER, ISR 1960 BUL, TUN, DAN, noARG 1961 GER 1894 Cracovia Kraków 1921 HUN 1922 SWE 1923 SWE; Wisła Kraków 1924 HUN, USA 1914 Pogoń Lwów 1938 LOT 1942 ŁKS Łódź 1961 DDR, DAN 1962 MAR 1963 NOR, TUR, (GRE 1964 noITA, noITA 1966 ENG, BRA), BRA, ARG, ENG, DDR), FRA, ROM, ISR 1967 BEL, ZSR, ZSR, FRA 1922 Ruch Chorzów 1949 ROM, DAN, HUN, BUL, CZE, ALB 1950 ALB, ROM, HUN, CZE, BUL 1951 HUN 1952 BUL, HUN, noFRA, (DDR 1954 BUL), DDR 1955 ROM, BUL, FIN 1956 (BUL, NOR, TUR 1957 TUR 1958 (IRL 1940 Wisła Kraków 1959 FIN 1 1962 MAR) 1889 CracoviaKraków 1921 HUN 1922HUN.SWE,JUG 1923JUG.ROM,SWE 1924SWE SZABAKIEWICZ Ludwik Stefan 1902 Pogoń Lwów 1925 HUN 1928 SWE SZADKOWSKI Bolesław Kazimierz 1945 ŁKS Łódź 1968 ARG 1969 LUX, TUR, HOL, BUL, NOR, HOL SZARYŃSKI Władysław Zdzisław 1947 Górnik Zabrze 1970 DAN, DDR SCHMIDT Jan Paweł SCHMIDT Zygmunt SCHNEIDER Ludwik SCHWARTZ Hieronim Edmund SEICHTER Bronisław Jan SEICHTER Kazimierz Karol SKOWRONEK Hubert Paweł SKROMNY Henryk Mieczysław SKRYNKOWICZ Emil SŁOMA Zygfryd Stanisław SŁOMIANY Waldemar Piotr SŁONECKI Józef EmU SMOCZEK Józef Antoni SMÓLSKI Bolesław SOBEK Paweł Szczepan SOBKOWIAK Franciszek SOBOTA Józef SOPOREK Władysław SPERLING Leon SPODZIEJA Henryk Józef SPOIDA Marian SROCZYŃSKI Zenon STACHUŁA Joachim Józef STACHURSKI Władysław STALIŃSKI Wawrzyniec STYCZEŃ Zdzisław Witold SUMARA Stefan Tadeusz SUSKI Piotr SUSZCZYK Czesław (wcześniej Gerard) SYKTA Andrzej Jan SYNOWIEC Tadeusz 1933 Gwardia Warszawa 1957 FIN 1959 ISR 2, ROM, ESP, FIN 1, noGER 1965 (BUL 1910 Polonia Warszawa 1930 SWE 1931 CZE, LOT, ROM, BEL) 1932 SWE 1933 (BEL 1934 (DAN, (JUG, LOT 1936 BEL, NOR, LOT, GER, DAN 1937 SWE, ROM, DAN, JUG 1938 SUI, JUG, IRL, BRA, GER, JUG, NOR, IRL 1939 FRA, BEL, SUI, HUN • 1947 NOR, CZE, SWE) 1933 ŁKS Łódź 1957 BUL 1958 SCO, DDR, HUN 1959 GER, ESP, ROM, ESP, FIN, FIN, noGER, ISR 1960 noGER, SCO, ZSR, BUL, TUN, FRA, HUN; Odra Opole 1961 ZSR, JUG, JUG, GER, DDR, DAN 1962 FRA, MAR, BEL, HUN, BUL, NER, CZE, NIR1963 NOR 1964 IRL, CZE, TUR, SWE, IRL 1965 BEL, 1TA, BUL, SCO, FIN, SCO, FUM, ITA SZCZUREK Mieczysław Michał 1923 Legia Warszawa 1947 (SWE, FIN, JUG 1948 HUN; Wisła Kraków 1950 BUL) SZARZYNSKI Zbigniew SZCZEPANIAK Władysław SZCZEPAŃSKI Henryk 175 BIAŁO-CZERWONI SZEFER Stefan Rudolf SZEJA Marian Henryk SZOŁTYSIK Zygfryd SZUMIEĆ Mieczysław SZYGULA Witold Henryk SZYMANOWSKI Antoni Jan SZYMBORSKI Henryk Józef SZYMKOWIAK Edward Józef ŚLEDŹ Antoni Czesław ŚLIWA Stefan Augustyn ŚPIEWAK Włodzimierz Jan ŚWICARZ Tadeusz Józef 1942 ŁKS Łódź 1966 ISR 1967 BEL, ROM. Jako Steve Shaffer kilkanaście gier w reprezentacji olimpijskiej USA, zaś w 1973 trzy mecze w zespole A—w tym dwukrotnie przeciwko... Polsce. (wcześniej SCHAFFER) 1941 Zagłębie Wałbrzych 1965 FIN 1966 ENG-1, HUN-1, BRA-2, ENG-1 1971^ 1942 Górnik Zabrze 1963 NOR2, (TUR, GRE 1964 ffiL 1, noITA, noITA, TUR 1965 FIN, SCO, FIN, ITA) 1966 HUN, DDR) 1967 LUX, BEL 1, ZSR, ZSR, FRA 1968 (BRA, DDR, ARG 1969 LUX), HOL, BUL, NOR, HOL, BUL 1970 IRL 1, DDR, DAN, IRKI, (DAN, (DDR, IRL 1, ALB 1 1971 > 1907 Cracovia Kraków 1926 no(CZE-l, HUN)-3 1928 noCZE) 1940 Zagłębie Sosnowiec 1963 GRE-3 1970 HUN-2, DDR-1 1951 Wisła Kraków 1970 IRK, DAN, DDR, CZE 1971 > 1931 ŁKS Łódź 1951 HUN 1956 NOR, FIN, TUR 1957 BUL 1958 HUN 1932 Ruch Chorzów 1952 (ROM, HUN-5, DAN-2, CZE-2, DDR; Legia Warszawa 1953 CZE)(-1, BUL-2, ALB-2 1955 ROM-2, BUL-1, FIN-1 1956 NOR, HUN-4, BUL-2, NOR)(-2, FIN, TUR)-1; Polonia Bytom 1957 TUR-1, ZSR-3, FIN-1, BUL-1, ZSR-1 1958 IRL-2, DAN-3, SCO-2, DDR-1, HUN-3.IRL-2 1959 GER-1, ISR-2, ROM-3 1960 (SCO, BUL, TUN-1, DAN-2 1961 ZSR, JUG-2, JUG-1, GER-2, DAN 1962 BEL, HUN-2, BUL-2, NIR-2, CZE-2, NIR-2 1964 CZE-1, TUR-2, SWE-3 1965 BEL, ITA, SCO-1, FIN-2__________________________ 1901 ŁKS Łódź 1924 HUN 1898 Wisła Kraków 1922 HUN 1923 FIN, EST 1938 Zagłębie Sosnowiec 1962 CZE, NIR1963 NOR, GRE, ROM 1964 CZE, TUR, SWE 1920 Polonia Warszawa 1947 NOR, ROM) 1949 BUL, CZE, ALB TARKA Mieczysław 1919 Lech Poznań 1948 (FIN 1949 ROM TATUŚ Eryk (później Aleksander) 1914 Ruch Hajduki Wielkie (dziś Chorzów) 1936 LOT) THIEM Adolf -» TIM Franciszek TIM Franciszek TRAMPISZ Kazimierz Jan TUPALSKI Aleksander TWÓRZ Edmund Franciszek 1924 Ruch Chorzów 1952 BUL) (wcześniej THIEM Adolf) 1929 Polonia Bytom 1950 BUL 1952 ROM, HUN, noFRA 1, CZE, DDR 1 1953 ALB 1954 BUL 2, DDR 1955 FIN 1958 HUN) 1900 Polonia Warszawa 1925 EST 1926 EST 1, SWE 1914 Warta Poznań 1937 BUL, LOT 1938 LOT 1939 FRA, BEL, SUI) URBAN Ewald Kurt UZNAŃSKI Czesław Józef 1913 Ruch Hajduki Wielkie (dziś Chorzów) 1932 ROM 1 1933 BEL, GER 1934 DAN, SWE, ROM 1 1930 Zagłębie Sosnowiec 1956 HUN, DDR, (NOR WALCZAK Józef Stanisław WASIEWICZ Jan Karol WĄSKO Tadeusz 1922 WESOŁOWSKI Zdzisław 1927 WIDAWSKI Bogusław 1934 WIECZOREK Józef 1931 WIECZOREK Teodor Stanisław 1923 WIELISZEK Teodor WILCZEK Erwin Feliks WILCZKIEWICZ Franciszek 1906 WILIM Jan (wcześniej Wilhelm) 1943 WILIM Jerzy Antoni 1941 WILIMOWSKI Ernest Otton WINKLER Walter Jerzy 1943 WIŚNIEWSKI Jan Wiktor 1922 WIŚNIEWSKI Mieczysław Zygmunt 1892 WIŚNIOWSKI Ewald Jan 1927 WŁODARCZYK Jan 1919 WODARZ Gerard 1913 WOJCIECHOWSKI Jan WOSTAL Jerzy Adolf 1931 ŁKS Łódź 1954 (BUL 1956 (DDR 1911 Pogoń Lwów 1935 GER, AUT, (ROM 1936 noHUN, noGBR, noAUT, JUG, GER, DAN 1937 SWE, ROM, BUL, LOT 1938 IRL 1 Legia Warszawa 1948 BUL, CZE, DAN, JUG, HUN, ROM, FIN Polonia Warszawa 1951 HUN Polonia Bytom 1959 ISR Legia Warszawa 1953 BUL, ALB) (wcześniej Kurt) AKS Chorzów 1949 CZE, ALB 1950 ALB, ROM, HUN, CZE, BUL 1951 HUN 1952 (BUL 1953 CZE 1890 Klub Turystów Łódź 1926 EST 1940 Górnik Zabrze 1961 (ZSR, JUG, GER, DDR 1962 (MAR 1, BUL), (MAR 1, CZE, NIR 1968 NOR, ffiL, ARG 1969 LUX, TUR, HOL, BUL) Garbarnia Kraków 1931 BEL 1932 JUG Szombierki Bytom 1966 ENG), (HUN, BRA) Szombierki Bytom 1963 (NOR 1964 (ffiL 1 1965 BEL 1966 (BRA, (ENG 1969 (LUX1, TUR 2, HOL) 1916 RuchHajduki Wielkie (dziś Chorzów) 1934DAN.SWE 1, JUG 1, GER l.ROM) 1936 DAN 1937 SWE 1, ROM, DAN 1, JUG 1 1938 SUI 1, JUG, IRL 1, BRA 4, GER, JUG2, NOR1, IRL 1 1939 FRA, BEL2, SUI, HUN3. W latach 1941-42 występował osiem razy w reprezentacji Niemiec (13 goli) Polonia Bytom 1966 BRA, ENG, ROM 1968 IRL, NOR, BRA, DDR, IRL 1969 LUX, TUR, HOL, BUL, LUX, BUL 1970 HUN, (IRL, DAN, IRK, DAN, DDR, CZE 1971 > Polonia Bytom 1949 ALB) 1950 ALB, BUL 1951 HUN 1952 (BUL, HUN, noFRA, DAN, CZE1, DDR) Wisła Kraków 1922 SWE-1 1923 JUG-2, FIN-5, EST-1 1924 SWE)-1, HUN-5 Górnik Radlin 1953 BUL ŁKS Łódź 1947 (CZE, (SWE-ls, FIN, JUG, ROM 1948 BUL Ruch Hajduki Wielkie (dziś Chorzów) 1932 ROM 1933 BEL, JUG), GER 1934 DAN, SWE, JUG, GER, LOT 31935 AUT 1936 BEL, noHUN 1, noGBR 3, noAUT, NOR 1, JUG 1, GER 1, DAN 1937 SWE 1, ROM, JUG 1938 SUI, JUG, IRL 2, BRA, GER, JUG, NOR, IRL 1939 FRA, BEL 1904 Warta Poznań 1926 noCZE 1928 CZE, noCZE) 1929 noHUN 1930 LOT 1914 AKS Chorzów 1936 LOT 1 1937 BUL, JUG 1 1938 SUI 1, JUG, (JUG), NOR, IRL 1939 FRA, BEL 1 176 GZlPL BIAŁO-CZERWONI WOŹNIAK Artur Jan WOŹNIAK Jerzy J an WÓJCIK Stanisław WRAŻY Jan Aleksander WYPIJEWSKI Witold WYROBEK Jerzy Jan WYROBEK Ryszard Józef 1913 Wisła Kraków 1933 JUG 1935 JUG, GER 1937 BUL 1938 LOT 1932 Legia Warszawa 1955 ROM, BUL 1956 NOR, HUN, DDR-ls, BUL, NOR, FIN, TUR 1957 TUR, ZSR, FIN, BUL, ZSR, FIN, ZSR 1958 IRL, DAN, SCO, DDR)(, (HUN, IRL 1959 GER, ESP, ROM 1960 TUN, DAN, noARG 1961 ZSR, JUG, GER, DDR, DAN 1962 FRA, MAR, BEL 1904 Cracovia Kraków 1927 ROM 1 1943 GKS Katowice 1968 ARG 1969 NOR, HOL 1971 > 1907 Legia Warszawa 1928 CZE, noCZE 1929 noHUN, noAUT 1931 ROM 1, BEL 1 1932 LOT 1934 LOT 1949 Ruch Chorzów 1970 DAN, DDR, IRL, ALB, CZE 1971 > 1927 Ruch Chorzów 1954 DDR)( 1956 DDR-2 ZASTAWNIAK Franciszek 1905 ZASTAWNIAK Tadeusz Michał 1907 ZIEMIAN Józef 1902 ZIENTARA Edmund 1929 ZIMMER Adolf Alfred 1908 ZIMOWSKI Mieczysław Józef 1901 ZWIERZEWSKI Symplicjusz 1903 Cracovia Kraków 1927 ROM 1928 USA Cracovia Kraków 1925 TUR, SWE 1926 noCZE, FIN, HUN), SWE, NOR 1927 ROM 1928 USA * Legia Warszawa 1930 noAUT Polonia Warszawa 1950 (BUL; Gwardia Warszawa 1955 ROM, BUL, FIN; Legia Warszawa 1956 NOR, HUN, DDR, BUL, NOR, FIN, TUR 1957 TUR, ZSR, FIN, (BUL, ZSR, ZSR 1958 IRL 1, DAN, SCO, DDR, HUN, IRL 1959 GER, ESP, ROM, ESP, FIN, FIN, noGER, ISR 1960 noGER2, SCO, ZSR, BUL, TUN, DAN, noARG, FRA, (HUN 1961 ZSR, JUG, JUG Pogoń Lwów 1934 (ROM Cracovia Kraków 1923 JUG Warszawianka 1926 EST 1929 noHUN 1931 (LOT 1932 (LOT (wcześniej ZWIERZ) ŻIŻKA Józef Andrzej ŻMIJEWSKI Janusz Henryk 1913 Cracovia Kraków 1934 JUG 1936 LOT 1943 Legia Warszawa 1965ITA1967 BEL 3, ROM 1968 (TUR 1, HOL, IRL, NOR 2, BRAl, DDR), IRL, ARG 1969 TUR), (HOL, LUX, BUL miasta i kraje Budapeszt HUN (1) 7 + 1 Kraków (1) 11 + 3 Sztokholm SWE (1) 5 Czerniowce ROM (1) 1 Zagrzeb JUG (1) 2 Lwów (2) 3 Helsinki FIN (1) 7 Tallin EST (1) 2 Paryż FRA (1) 4 Warszawa (3) 55 + 1 Łódź (4) 5 Stambuł TUR (1) 3 Poznań (5) 5 + 2 Fredrikstad NOR (1) 1 Bukareszt ROM (2) 7 Katowice (6) 3 Praga CZE (1) 4 + 3 Ryga LOT (1) 4 Bruksela BEL (1) 4 Berlin GER (1) 2 + 3 Kopenhaga DAN (1) 5 Belgrad JUG (2) 5 Wiedeń AUT (1) 1 Wrocław GER (2) 1 +(7) Sofia BUL (1) 8 Zurych SUI (1) 1 Strasbourg FRA (2) 1 Chemnitz GER (3) 1 Dublin IRL (1) 5 Oslo NOR (2) 4 Solna SWE (2) 2 Chorzów (7) 20 Debreczyn HUN (2) 1 Wilkowice CZE (2) 1 Tirana ALB (1) 2 Wrocław (8) 1 +(1) Turku FIN (2) 1 Rostock DDR (11 3 Moskwa ZSR (1) 3 Lipsk DDR (2) 1 Hamburg GER (4) 1 Madryt ESP 1) Tel Awiw ISR 1) Glasgow SCO 1) Rzym ITA 1) 2 + 1 Livorno ITA 2) Casablanca MAR 1) Bratysława CZE 3) Belfast NIR 1) Szczecin 9) Ateny GRE 1) Liverpool ENG 1) Belo Horizonte BRA 1) Rio de Janeiro BRA 2) Buenos Aires ARG n Erfurt DDR 3) Ploeszti ROM 3) Jaffa ISR 2) Luxembourg LUX rl) Mar del Plata ARG 2) Ankara TUR 2) Rotterdam HOL 1) Graz AUT 1 Lahti FIN 1 Essen GER 1 Neapol ITA 1 kraje i miasta kolejno: data pierwszego meczu na danym kontynencie; kraje i miasta goszczące reprezentacją Polski, ilość spotkań — po znaku ,, + " miasta spotkań wyłącznie nieoficjalnych i liczba gier nie mających placetu na spotkanie kategorii A; uwaga: bilans Europy nie uwzględnia Polski; Turcja w zależności od miejsca rozgrywania spotkania zaliczana do Europy (Stambuł), ale też Azji (Ankara); Ameryka to tylko południowa część kontynentu; Wrocław występuje dwukrotnie — jako miasto w obrębie Niemiec oraz Polski. HUN POL SWE ROM JUG FIN EST FRA TUR NOR CZE LOT BEL GER DAN AUT BUL SUI IRL ALB DDR ZSR ESP ISR SCO ITA MAR NIR GRE ENG BRA ARG LUX HOL 18.12 14.05 28.05 03.09 01.10 23.09 25.09 26.05 02.10 10.10 27.10. 05.07. 11.10 03.12. 21.05. 12.05 12.09 10.03 13.11. 01.05. 26.09. 23.06. 14.10. 29.11. 04.05. 26.08. 15.04 28.11 16.10 05.01 05.06 11.06 16.04 07.05 1921 1922 1922 1922 1922 1923 1923 1924 1925 1926 1928 1931 1931 1933 1934 1935 1937 1938 1938 1950 1954 1957 1959 1959 1960 1960 1962 1962 1963 1966 1966 1966 1967 1969 2 9 2 3 2 2 + 1 1 2 2 2 3 + 1 + 1 + 1 8 114 7 9 7 8 2 5 4 5 6 4 4 5 5 1 8 1 5 2 5 3 1 2 2 3 1 1 1 1 2 2 2 1 + 1 + 3 + 4 + 1 + 2 32 + 4 237 +18 kontynenty i... Polska EUROPA AZJA AFRYKA AMERYKA 18.12.1921 29.11.1959 15.04.1962 05.06.1966 29 45 + 2 3 1 1 2 4 4 115+12 3 1 4 POLSKA 14.05.1922 114+ 6 177 rekordziści 1921-1970 Prezentujemy rekordzistów w gronie reprezentantów Polski w okresie od premierowego meczu w 1921 do ostatniego w 1970. Uwzględniamy w zasadzie mecze oficjalne, wg ustaleń grupy fachowców, jakie zostały przedstawione do akceptacji władzom PZPN, ale dla lepszej orientacji podajemy także po znaku „ + " bilans w meczach nieoficjalnych. Ten fragment jest naturalną kontynuacją opracowania zamieszczonego w pierwszej części „Biało-czerwonych", obejmującego okres do 1939 roku — nazwiska graczy występujących w reprezentacji Polski A w latach 1921-39 wyróżniono. Oczywiście — pamiętając, że do 1970 rozegrano 237 spotkań, spełniających warunki zaliczenia ich do grupy meczów oficjalnych, a przez następne 25 lat było ich bez mała trzysta — te listy ulegną istotnym zmianom. Cząstkowe publikacje pomagają jednak poznać graczy w okresie ich świetności, lepiej ocenić miejsce w plejadzie reprezentantów kraju. W przypadku różnic i ewentualnych rozbieżności z danymi, jakie podaliśmy w poprzedniej części (tom 2), jako poprawne przyjąć należy prezentowane tu opracowanie. gole i strzelcy kapitanowie Brychczy 58 + 2 Oślizlo •ń- 56 Szymkowiak 53 Pol 46 + 3 Szczepański 45+2 Cieślik 45+1 Lubański * 43 + 2 Zientara 40+3 Faber Eugeniusz 36 + 3 Woźniak Jerzy 35+1 Liberda 35 Korynt Roman 34+1 Szczepaniak 34 Szołtysik A 33 + 2 Anczok # 33 Lentner 32 + 2 Blaut Bernard ¦ń- 32 Kotlarczyk Józef 30+5 Gmoch 29+1 Wodarz 28 + 3 Suszczyk 25+1 Martyna 23 + 9 Ruchar 23+3 Grzegorczyk 23 Butanów 22 + 5 Dytko 22 + 3 Jarosik a 22 Kostka •Cr 22 Gracz 22 Wilimowski 22 Piec Ryszard 21 + 3 Winkler # 21 Bazan 21 Kotlarczyk Jan 20 + 5 Baszkiewicz 20+1 Parpan 20 Suski 19+2 Gędłek 19+1 Nawrot 19+1 Gałecki 18 + 4 Albański 18 + 3 Gafeczka 18 + 2 Deyna * 18 Maty as 18 Strzałkowski 18 Nieroba 17+2 Strzykalski 17+2 Banaś * 17 Sadek ¦ń- 17 Barwiński 17 Piątek 17 Pazurek 16+6 Sperling 16 + 5 Kałuża 16+4 Hachorek 16 + 3 Góra 16 Kempny 16 Wilczek 16 39+1 Pol 0,87 30 Lubański lir 0,77 27 Cieślik 0,62 21 Wilimowski 0,94 18 Brychczy 0,33 16+1 Nawrot 0,96 11 Staliński 0,88 11 Piątek 0,63 11 Jarosik •d 0,60 11 Faber Eugeniusz 0,35 9 Deyna * 0,60 9+4 Wodarz 0,33 8+1 Balcer 0,86 8+1 Batsch 0,73 8+1 Hachorek 0,60 8 Szołtysik * 0,27 8 Liberda 0,24 7 Żmijewski 0,54 7+1 Kałuża 0,44 7 Matyas 0,42 7+1 Lentner 0,24 6 Peterek 0,79 6 Sadek ¦ń- 0,40 6 Kempny 0,38 5 Mara * 0,75 5+1 Reyman 0,56 5 Gałeczka 0,34 5+1 Kuchar 0,22 ^ powyżej prezentujemy zdobywców największej liczby goli dla reprezentacji (co najmniej pięciu), a po znaku ,, + „ także bramek w meczach nieoficjalnych. W ostatniej rubryce widnieje wskaźnik skuteczności snajperskiej, oznaczający średnią goli na 90 minut gry wyłącznie w spotkaniach oficjalnych reprezentacji. Gwiazdkami oznaczono graczy, którzy mogą wzbogacić swój bilans, ponieważ występowali w reprezentacji jeszcze po 1970 roku; wytłuszczono nazwiska reprezentantów w okresie międzywojennym. ¦< po lewej lista reprezentantów, ustalona pod względem liczby spotkań w meczach oficjalnych narodowej drużyny, choć po znaku ,, + " podano także gry nieoficjalne. Gwiazdką oznaczono graczy, którzy występowali po 1970 roku, a wyróżniono nazwiska reprezentantów, którzy debiutowali przed 1939 rokiem. Synowiec 18.12.1921 8 Fryc 03.09.1922 I Miller 23.09.1923 3 Reyman 26.05.1924 3+2 Kuchar 10.06.1924 5+2 Kałuża 30.08.1925 10+4 Batsch 04.07.1926 1 Garbień 12.09.1926 1 Chruściński 28.09.1930 I Sperling 26.10.1930 0+1 Adamek 26.10.1930 1 Kotlarczyk Jan 14.06.1931 I Bułanow 23.08.1931 17 Ciszewski 02.10.1932 1 Szczepaniak 14.10.1934 18 Nawrot 15.09.1935 1 Martyna 15.09.1935 6+3 Kotlarczyk Józef 16.02.1936 5 Albański (b) 13.08.1936 1 Wasiewicz 12.09.1937 1 Scherfke 25.09.1938 I Jabłoński Edward 1? I Parpan 17.09.1947 16 Jurowicz (b) 08.05.1949 2 Gracz 01.05.1950 1 Barwiński 14.05.1950 1 Cieślik 30.10.1950 22+1 Mamon 25.05.1952 1 Gędłek 14.09.1952 2 Alszer 29.11.1953 1 Zientara 15.07.1956 19 + 3 Suszczyk 28.10.1956 3 Korynt 04.11.1956 4 Szymkowiak (b) 29.09.1957 1 Brychczy 13.11.1960 11 Pol 08.10.1961 1 Szczepański 22.lfl.1961 24 Nieroba 11.10.1962 1 + 2 Oślizło * 05.01.1966 20 Liberda 05.07.1966 3 Bazan 17.11.1966 2 Kostka (b) -ń- 30.10.1968 2 Blaut Bernard •& 17.12.1968 12 Lubański iz 14.10.1970 1 ^ powyżej chronologiczna lista kapitanów reprezentacji narodowej, w której podano datę pierwszej gry w roli kapitana, liczbę meczów w tej roli w spotkaniach oficjanych, a po znaku,, + " w meczach nieoficjalnych. Gwiazdką oznaczono piłkarzy, którzy występować będą jeszcze po 1970 roku; powyżej linii kapitanowie przed wojną — poniżej po wojnie. Jedynym w obu epokach był Szczepaniak, jedynym kapitanem wyłącznie w meczu nieoficjalnym — Sperling. 178 GŁPŁ Bramkarską stawę rzadko mierzy się statystycznymi wyliczankami, ale zaprezentowane zestawienia niezmiennie interesują czytelników. W gronie ponad pół setki bramkarzy, jacy bronili biało-czerwonych barw w oficjalnych spotkaniach, tylko dziewięciu (do 1970) pozostało niepokonanych. Obok honorowa lista — podano liczbę występów oraz łączny czas gry w minutach. Z grona tych, którzy zagrali co najmniej dwa razy w reprezentacji — tylko Piotr Czaja nie stracił bramki przez 180 minut: dwóch innych w jednym całym meczu, a pozostali broniąc tylko fragment. Jeśli ktoś zagrał w trzech spotkaniach musiał przepuścić piłkę do siatki! Można analizować w ilu występach bramkarze zachowali czyste konto — tu zdecydowanym liderem jest Edward Szymkowiak, ale też to on przepuścił najwięcej goli! Resztę powiedzą liczby! Wyróżniono nazwiska bramkarzy do 1939. niepokonani Piotr Czaja 2 180 Jerzy Oftinowski 1 90 Henryk Gronowski 1 90 Eryk Tatuś 1 64 Klaus Masseli 1 45 Marian Kiliński 1 30 Jan Kłaczek 1 5 Henryk Pietrek 1 4 Jan Drapała 1 3 Wiesław Pajor 1 2 Piotr Czaja ^ Dwaj rekordziści — powyżej wśród „niepokonanych", poniżej — z najlepszym wskaźnikiem strat. Opolski goalkee-per ma zdecydowanie najlepsze wyniki w gronie tych bramkarzy, którzy zaliczyli więcej niż jedno spotkanie; jako jedyny przepuścił w jednej grze średnio mniej, niż statystyczny ,,cały" gol. Pamiętać jednak wypada, kto w jakim czasie bronił — kiedyś strzelano zdecydowanie więcej bramek! ˇ Konrad Kornek bramkar/c Przeworski Keller Machnik 1921-19' 2(1) 2(1) 90 46 14 1,00 1,96 6,43 Grotyński * 2(1) 180 2 1,00 Wyrobek R. 2(1) 178 2 1,01 Koźmin 2(1) 135 2 1,33 Mrugała 2(1) . 124 2 1,45 Piasecki 1 45 2 4,00 Brol Popiel Szumieć Rudnicki 2 2 1 1 180 180 45 26 3 3 3+1 3 1,50 1,50 6,00 10,38 Pawłowski W. Frymarkiewicz Andrzejewski 2 1 1 180 89 45 4 4 4 2,00 4,04 8,00 Brom Szeja Loth J. Rybicki 2 * 5 3 3 (1) 180 450 270 188 5 5 5 5 2,50 1,00 1,67 2,39 Majcher Szyguła Malczyk A. Stroniarz 3 3 1 1 (1) 270 270 90 90 6 6 6 6 2,00 2,00 6,00 6,00 Fołtyn 4 256 7 2,46 Domański Gomola Skromny 6 * 6 7 (1) (5) 540 540 483 10 + 3 10 10 1,67 1,67 1,86 Kornek Krzyk 15 6 (5) (1) 1251 540 11+4 11 0,79 1,83 Gorlitz 8 (3) 680 13+2 1,72 Kisieliński S. 6 492 14 2,56 Wiśniewski M. 6 460 15 2,93 Jurowicz 8 (3) 467 16 3,08 Borucz 5 (1) 427 19 4,00 Janik A. Fontowicz 7 8 (1) 628 720 21 23 + 9 3,01 2,88 Stefaniszyn 12 957 28+4 2.63 Albański 18 (5) 1575 30+7 1,71 Kostka * 22 (8) 1903 31 1,47 Madejski 11 (1) 941 33 3,16 Szymkowiak 53(11) 4622 80 1,56 kolejno: mecze (w nawiasie spotkania bez straty gola); łączny czas gry w minutach; przepuszczone gole w grach oficjalnych (+ w meczach nieoficjalnych); wskaźnik przepuszczonych bramek na 90 minut gry; wyróżniono bramkarzy w okresie międzywojennym: gwiazdkami oznaczono tych, których łączny bilans zmieni się, bo występować będą jeszcze po 1970 roku. 179 1921-1970 najstarsi najmłodsi • Prezentowane opracowania oparte są na unikalnych, nie tylko na polskim rynku, materiałach — otóż do obliczeń przyjęto dzienne daty urodzenia wszystkich bez wyjątku piłkarzy, jacy przewinęli się w meczach reprezentacji Polski, także nieoficjalnych. Na palcach jednej ręki można w świecie znaleźć federacje, które zgromadziły kompletną dokumentację — w tym przypadku jest ona szczególnie cenna. Pamiętajmy bowiem, że w okresie międzywojennym, ale i później, aż do naszych czasów, związek piłkarski nie gromadził źródłowych materiałów, a szczątkowe zbiory i opracowania zniszczyły działania wojenne albo bezmyślność sportowych władz • W wykazie reprezentantów, obejmującym okres do 1970, z różnych względów podajemy tylko lata urodzenia, ale planujemy wydanie leksykonu, w którym — po zakończeniu prac nad dokumentacją wszystkich gier reprezentacji i ustalaniu oficjalnej, akceptowanej przez PZPN listy meczów, także zespołów B i kategorii młodzieżowych, zaprezentowane zostaną sylwetki wszystkich graczy wszystkich reprezentacji Polski. Prosimy o nieco cierpliwości • Prezentowane opracowanie przynosi wiele zaskakujących refleksji — ot, choćby fakt, że to nie bramkarze byli najstarszymi reprezentantami! Tylko dwóch graczy pojawiło się w oficjalnym meczu biało-czerwonych po 37 urodzinach, zaś tylko czterech przed osiągnięciem pełnoletności. Okazuje się, że młodym piłkarzom łatwiej było debiutować w okresie międzywojennym — starszych wiekiem więcej w ostatnich latach... Pole do analizy zestawień jest ogromne • Wyróżniono nazwiska graczy w okresie międzywojennym, w nawiasie podano dane dotyczące meczy nieoficjalnych, wiek liczony w latach'dniach • reprezentanci Wacław Sąsiadek Henryk Alszer Szczepaniak 37'118 Lubański 16'188 Alszer 37' 22 Sąsiadek 17'227 Suszczyk 36'127 Wilimowski 17'332 Karasiak 35'279 Balcer 17'364 (Cebula) 35'11S Zastawniak Tadeusz 18' 34 Cebula 35' 85 Kulawik 18'152 Brychczy 35' 75 Nowak Helmut 18'219 Florenski 34'318 Musiałek 18'359 Synowiec 34'189 Wodarz 19' 53 (Kałuża) 34' 89 Sykta 19' 60 Reyman 33'342 Urban Ewald 19' 72 Chruściński 33'228 Krumholz 19' 74 (Hachorek) 33'224 (Szumieć) 19' 74 Hachorek 33'221 Pytel 19'108 Szymkowiak 33'197 Suski 19'115 Gędłek 33'167 Baran 19'123 Pol 32'363 Bułanow 19'127 Piec Jerzy 32'250 Szumieć 19'149 Kaźmierczak 32'184 Lentner 19'155 Gałecki 32'162 Szymanowski Antoni 19'190 Zientara 32'151 Anczok 19'213 Kałuża 32'120 Góra 19'240 Bułanow 32'111 Andrzejewski 19'254 Mordarski 32'102 Amirowicz 19'286 Majewski Witold 32' 54 Woźniak Artur 19'304 Szczepański 32' 25 Musiał 19'307 Kotlarczyk Jan 31'346 Jabłoński Edward 19'318 Krzyk 31'246 Słomiany 19'349 Stefaniszyn 31'242 Cieślik 20' 43 Flanek 31'187 Gzel 20' 43 Wiśniewski Mieczysław 31'185 Brychczy 20' 56 Jankowski Edward 31'167 Szymkowiak 20' 73 r+ ____ kapitanowie - Szczepaniak 37'118 Cieślik 23'184 Alszer 35'206 Lubański 23'228 Suszczyk 35'135 Nieroba 23'267 Brychczy 35' 75 Szczepaniak 24'148 Synowiec 34'189 Szymkowiak 25'200 Z uporem lepszym godnym lepszej sprawy wiele publikacji podaje błędne imiona, albo pisownię nazwisk piłkarzy, lekceważąc wartość, której nikt nie ma prawa kwestionować. Zdarzało się jednak z mocy głupiego prawa, że administracyjnie zmuszano do zmiany imion, a klucz, towarzyszący tego typu działaniom, był doprawdy absolutnie dowolny. Wśród prawie czterystu reprezentantów przytrafiło się to grupie około dwudziestu osób — dla przyjaciół znani są jednak pod swoimi rodowymi imionami. 180 GŁH. najstarsi najmłodsi 1921-1970 Na listach najmłodszych i najstarszych prezentujemy piłkarzy i ich dorobek w meczach rozegranych do końca 1970 roku. Oczywiście, w grupie niespełna trzydziestu graczy, jacy wystąpią w spotkaniach biało-czerwonych w następnych latach, są tylko ci, którzy mogą poprawić lokaty na listach „weteranów". Niektóre pozycje budzą zdziwienie, inne refleksje, jak krętymi drogami zmierza sportowa kariera! Pamiętajmy o wojnie, która dla całego pokolenia znakomitych futbolistów spowodowała prawie ośmioletnią przerwę w uprawianiu sportu na reprezentacyjnym poziomie. Nie wolno zapomnieć, że lata pięćdziesiąte, tak ubogie w kontakty międzynarodowe, też nie pozwalały zaistnieć sporej grupie utalentowanych graczy — bywało, że grano jedno, albo dwa spotkania w sezonie. Gdyby było ich kilkanaście — w narodowym zespole pojawiłoby się znacznie więcej piłkarzy. Wcale liczna jest grupa reprezentantów, którzy pożegnali się z kadrą w wieku, który dla innych oznaczał dopiero wstęp do prawdziwej kariery. Zauważmy, że każdy piłkarz to inna historia... Szymkowiak 33'197 (Szumieć) 19' 74 Krzyk 31'246 Szumieć 19'149 Stefaniszyn 31'242 Andrzejewski 19'254 Wiśniewski Mieczysław 31'185 Kiliński 20' 60 Domański 30'238 Szymkowiak 20' 73 Kornek 30'166 Mrugała 20'209 ____ strzelcy - Brychczy 35' 75 Lubański 16'188 Alszer 34' 39 Wilimowski 17'334 Reyman 33'342 Balcer 18' 17 Hachorek 33'218 Urban 19' 72 (Kałuża) 33'111 Sykta 19' 60 Pol 32'355 Pytel 19'108 Kałuża 31'128 Cieślik 20' 81 Zientara 31' 84 Lentner 20'161 Gracz 31' 80 Knioła 20'260 Blaut Bernard 30'295 Szołtysik 20'315 Kuchar 30'289 Musialek 21' 2 Pazurek 30'259 Brychczy 21' 13 Kohut 30'145 Wodarz 21' 65 Wiśniewski Jan 30'136 Kokot Alfred 21'145 Mordarski 30' 90 Faber Eugeniusz 21'175 4- debiutanci odchodzący - Saźmierczak 32'184 Krumhołz 19' 74 Synowiec 32' 37 Pytel 19'108 Filek 30'290 Nowak Helmut 19'252 bysko 30'136 Andrzejewski 19'254 Alszer 30'110 Amirowicz 19'286 Kowalski Paweł 30'100 Słomiany 19'349 Loth Stefan 30' 37 Kiliński 20' 60 Majcher 29'319 Gendera 20'134 Kmiciński 29'313 Kielec 20'219 Giergiel 29'293 Mrugała 20'258 Soporek 29'293 Kasprzyk 20'271 Olek 29'287 Zastawniak Tadeus: Krzyk 29'262 Jerominek 20'364 + pierwszy gol gol ostatni - Alszer 31'148 Sykta 19' 60 Wiśniewski Jan 30'136 Pytel 19'108 Zientara 29'106 Knioła 20'260 Scherfke 28'271 Musialek 21' 2 Hogendorf 28'255 Urban 21' 84 Oślizło 28'186 Kokot Alfred 21'145 Spodzieja 28'179 Wilczek 21'356 Włodzimierz Lubański Zapraszamy do konkursu, związanego z wiekiem reprezentantów — prosimy podać trzy mecze, w których różnica między najmłodszym i najstarszym, występującym i obok siebie na boisku jest największa — a także trzech, w których „nestora" i „beniaminka" dzieliła najmniejsza różnica wieku. Dla najlepszych — niespodzianki. Andrzej Sykta 181 historia z numerami Nudne staje się przypominanie, że polski futbol nie ma do tej pory uporządkowanej dokumentacji oficjalnych spotkań reprezentacyjnych zespołów, od pierwszej, narodowej drużyny poczynając. Czy się to komu podoba, czy nie, wszystko co do tej pory publikowano — w formie gazetowych wykazów, czy też książkowych opracowań, ma placet wyłącznie firmujących te listy autorów. Pod żadną z tych prac nie można jednak położyć pieczęci jedynej instytucji władnej uczynić ją oficjalną, czyli PZPN. Nigdy bowiem w swej historii władze polskiego piłkarstwa nie zajęły stanowiska w tej kwestii, zdając się na opinię i publikacje dziennikarzy czy autorów książek. To sytuacja absolutnie paranoidalna, biorąc pod uwagę miejsce Polski w świecie, także futbolowym. W serii „encyklopedia FUJI" pisaliśmy o niej w tomie 2 („BIAŁO-CZERWONI", strona 9), w tomie 5 (ROCZNIK 92-93, strona 28), a także w tomie 12 (Księga jubileuszowa PZPN, strona 187). CIĄG DALSZY (CZĘŚĆ CZWARTA) „Historia z numerami" dotyczy zjawiska, które nie ma odpowiedników w krajach o podobnym poziomie cywilizacyjnym, równie bogatych tradycjach, czy sukcesach na międzynarodowej arenie. O naszych działaniach dla uporządkowania tej żenującej sprawy pisaliśmy we wspomnianych publikacjach. W listopadzie 1994 Piotr Górski, naczelny redaktor „Przeglądu Sportowego", przekazał kompletną dokumentację, wraz z pisemnymi oświadczeniami 20.osobowej grupy ekspertów, na ręce ówczesnego prezesa PZPN, Kazimierza Górskiego. Minął niemal rok bez żadnej reakcji — ze strony władz PZPN nie doczekaliśmy się marnego słowa. W końcu kwietnia 1995 poprosiliśmy o interwencję ówczesnego wiceprezesa PZPN, dziś szefującego związkowi, Mariana Dziurowicza. Uzyskaliśmy obietnicę rozpatrzenia sprawy przez prezydium związku. Być może „okres zjazdowy" nie był mr 187 POLSKA A 1921-1994 1 29 10 06 -iy^o - - ¦ POL-USA 3:3(1:0) 2:1(1:1) -1921------------- 30 01.07 Katowica POL-SWE 1 18.12 Budapeszt HUN-POL -1922------------- 1:0(1:0) 31 27.10 Praga CZE-POL -1930------------- 3:2(2:0) 2 14.05 Kraków POL-HUN 0:3(0:2) 32 28.09. Sztokholm SWE-POL 0:3(0:2) 3 28.05 Sztokholm SWE-POL 1:2(0:1) 33 26.10 Warszawa POL-LOT 6:0(3:0) 4 03.09 Czerniowce RUM-POL 1:1(0:1) -1931 5 01.10 Zagrzeb JUG-POL 1:3(1:1) 34 14.06 Warszawa POL-CZE 0:4(0:1) -1923------------- 35 05.07 Ryga LOT-POL 0:5(0:4) 6 03.06 Kraków POL-JUG 1:2(0:1) 36 23.08 Warszawa POL-RUM 2:3(0:2) 7 02.09 Lwów POL-RUM 1:1(1:1) 37 11.10 Bruksela BEL-POL 2:1(1:0) 8 23.09 Helsinki FIN-POL 5:3(3:1) 38 25.10 Poznań POL-JUG 6:3(5:2) 9 25.09 Tallin EST-POL 1:4(0:2) -1932 10 01.11 Kraków POL-SWE 2:2(1:1) 39 29.05 Zagrzeb JUG-POL 0:3(0:0) -1924 40 10.07 Warszawa POL-SWE 2:0(1:0) 11 18.05 Sztokholm SWE-POL 5:1(1:0) 41 02.10 Warszawa POL-LOT 2:1 (0:1) 12 26.05 * Paryż POL-HUN 0:5(0:1) IO 42 02.10 Bukareszt RUM-POL 0:5(0:4) 13 10.06 Warszawa POL-USA 2:3(2:2) -1933 14 29.06 Łódź POL-TUR 2:0(2:0) 43 04.06 Warszawa POL-BEL 0:1 (0:1) 15 10.08 Warszawa POL-FIN 1:0(0:0) 44 10.09 Warszawa POL-JUG 4:3(1:2) 16 31.08 Budapeszt HUN-POL 4:0(3:0) 45 15.10 Warszawa POL-CZE 1:2(0:1) eMS -1925------------- 46 03.12 Berlin GER-POL 1:0(0:0) 17 19.07 Kraków POL-HUN 0:2(0:0) -1934 18 30.08 Helsinki FIN-POL 2:2(1:0) 47 21.05 Kopenhaga DAN-POL 4:2(2:0) 19 02.09 Tallin EST-POL 0:0(0:0) 48 23.05 Sztokholm SWE-POL 4:2(2:1) 20 12.10 Stambuł TUR-POL 1:2(1:1) 49 26.08 Belgrad JUG-POL 4:1 (2:0) 21 01.11 Kraków POL-SWE 2:6(1:6) 50 09.09 Warszawa POL-GER 2:5(1:1) -1926------------- 51 14.10 Lwów POL-RUM 3:3(1:1) 22 04.07 Warszawa POL-EST 2:0(1:0) 52 14.10 Ryga LOT-POL 2:6(2:4) 23 08.08 Poznań POL-FIN 7:1(3:1) -1935------------- 24 20.08 Budapeszt HUN-POL 4:1 (3:0) 53 12.05 Wiedeń AUT-POL 5:2(3:1) 25 12.09 Lwów POL-TUR 6:1(1:0) 54 18.08 Katowice POL-JUG 2:3(2:0) 26 03.10 Sztokholm SWE-POL 3:1(3:0) 55 15.09 Łódź POL-LOT 3:3(0:2) 27 10.10 Fredrikstad NOR-POL 3:4(1:0) 56 15.09 Wrocław GER-POL 1:0(1:0) -1927------------- 57 06.10 Warszawa POL-AUT 1:0(1:0) 28 19.06 Bukareszt RUM-POL 3:3(2:0) 58 03.11 Bukareszt RUM-POL 4:1(3:1) 182 C3ŁHL 59 16.02 60 13.08 61 06.09 62 06.09 63 13.09 64 04.10 Bruksela * Berlin Ryga Belgrad Warszawa Kopenhaga 65 23.06 66 04.07 67 12.09 68 12.09 69 10.10 70 10.10 104 105 106 107 108 Warszawa Łódź Warszawa Sofia Warszawa Katowice 1936------------- BEL-POL POL-NOR LOT-POL JUG-POL POL-GER DAN-POL 1937- 71 13.03 72 03.04 73 22.05 74 05.06 75 18.09 76 25.09 77 25.09 78 23.10 79 13.11 80 22.01 81 27.05 82 04.06 83 27.08 Paryż Łódź Warszawa Warszawa 84 11.06 85 19.07 86 31.08 87 14.09 88 17.09 89 19.10 90 26.10 Oslo Warszawa Praga Solna Helsinki Belgrad Bukareszt 91 04.04 92 18.04 93 26.06 94 25.08 95 19.09 96 10.10 97 17.10 Sofia Warszawa Kopenhaga Warszawa Warszawa Chorzów Warszawa 98 08.05 99 19.06 100 10.07 101 02.10 102 30.10 103 06.11 Bukareszt Warszawa Debreczyn Warszawa Witkowice Warszawa 01.05 14.05 04.06 22.10 30.10 Tirana Wrocław Warszawa Warszawa Sofia 109 27.05 Budapeszt 110 18.05 111 25.05 Warszawa Bukareszt 0:2(0:1) 2:3(2:2) 3:3(0:2) 9:3(5:0) 1:1(0:1) 2:1(0:1) lO Zurych Belgrad Warszawa *Strasbourg Chemnitz Ryga Warszawa Warszawa Dublin POL-SWE POL-RUM POL-DAN BUL-POL POL-JUG POL-LOT 1938- 3:1 (2:0) 2:4(2:3) 3:1(2:1) 3:3(2:1) 4:0(2:0) eMŚ 2:1(0:0) SUI-POL JUG-POL POL-IRL POL-BRA GER-POL LOT-POL POL-JUG POL-NOR IRL-POL 1939------------- FRA-POL POL-BEL POL-SUI POL-HUN 1947- MŚ 3:3(1:1) 1:0(0:0) eMŚ 6:0(3:0) 5:6 • 4:1(1:0) 2:1(1:1) 4:4(2:1) 2:2(0:2) 3:2(2:1) 4:0(2:0) 3:3(2:1) 1:1(1:0) 4:2(1:2) NOR-POL POL-RUM CZE-POL SWE-POL FIN-POL JUG-POL RUM-POL 1948-------------- BUL-POL POL-CZE DAN-POL POL-JUG POL-HUN POL-RUM POL-FIN 1949-------------- RUM-POL POL-DAN HUN-POL POL-BUL CZE-POL POL-ALB 1950-------------- 3:1 (0:0) 1:2(0:1)' 6:3(1:0) 5:4(3:2) 1:4(1:1) 7:1 (7:0) 0:0(0:0) 1:1(1:1) 3:1 (2:0) 8:0(4:0) 0:1(0:1) 2:6(1:3) 0:0(0:0) 1:0(0:0) 2:1(2:0) 1:2(1:0) 8:2(4:0) 3:2(3:1) 2:0(0:0) 2:1(1:0) ALB-POL POL-RUM POL-HUN POL-CZE BUL-POL 1951-------------- 0:0(0:0) 3:3(2:1) 2:5(1:2) 1:4(1:4> 0:1(0:0) HUN-POL 1952------------- 6:0(2:0) POL-BUL RUM-POL 0:1(0:1) 1:0(0:0) 112 15.06 Warszawa POL-HUN 1:5(0:5) 113 21.07 *Turku POL-DAN 0:2(0:1) 114 14.09 Praga CZE-POL 2:2(1:2) 115 21.09 Warszawa POL-DDR -1953------------- 3:0(0:0) IO 116 117 118 10.05 13.09 29.11 Wrocław Sofia Tirana 119 120 08.08 26.09 Warszawa Rostock 121 122 123 29.05 26.06 11.09 Bukareszt Sofia Helsinki 124 125 126 127 128 129 130 30.05 15.07 22.07 26.08 28.10 04.11 16.11 Oslo Budapeszt Chorzów Wrocław Warszawa Kraków Stambuł 131 19.05 132 23.06 133 05.07 134 29.09 135 20.10 136 03.11 137 24.11 Warszawa Moskwa Helsinki Sofia Chorzów Warszawa * Lipsk 138 139 140 141 142 143 11.05 25.05 01.06 28.06 14.09 05.10 144 145 146 147 148 149 150 151 20.05 21.06 28.06 30.08 14.10 18.10 08.11 29.11 Hamburg Wrocław Chorzów Warszawa Madryt Helsinki Chorzów Tel Awiw 152 153 154 155 156 157 158 04.05 19.05 26.06 26.08 29.08 28.09 13.11 Glasgow Moskwa Chorzów *Rzym *Livorno Warszawa Budapeszt 459 160 161 162 163' 164 21.05 04.06 25.06 08.10 22.10 05.11 Warszawa Belgrad Chorzów Warszawa Wrocław Chorzów POL-CZE BUL-POL ALB-POL 1954------------- 1:1(0:0) 2:2(1:0) 2:0(2:0) POL-BUL DDR-POL 1955------------- 2:2(0:2) 0:1(0:1) RUM-POL BUL-POL FIN-POL 1956-------------- 2:2(1:0) 1:1(0:1) 1:3(0:0) NOR-POL HUN-POL POL-DDR POL-BUL POL-NOR POL-FIN TUR-POL 1957------------- 0:0(0:0) 4:1(1:1) 0:2(0:0) 1:2(0:0) 5:3(4:0) 5:0(2:0) 1:1(1:1) POL-TUR ZSR-POL FIN-POL BUL-POL POL-ZSR POL-FIN POL-ZSR 1958------------- 0:1(0:1) 3:0(1:0) eMŚ 1:3(0:1) eMŚ 1:1(0:1) 2:1(1:0) eMS 4:0(2:0) eMŚ 0:2(0:1) eMŚ Chorzów Kopenhaga Warszawa Rostock Chorzów Dublin POL-IRL DAN-POL POL-SCO DDR-POL POL-HUN IRL-POL 1959------------- 2:2(1:1) 3:2(3:1) 1:2(0:1) 1:1(1:0) 1:3(0:1) 2:2(2:2) GER-POL POL-ISR POL-ESP POL-RUM ESP-POL FIN-POL POL-FIN ISR-POL 1960------------- 1:1(0:1) 7:2(3:1) 2:4(1:2) eME 2:3(1:2) 3:0(1:0) eME 1:3(0:1) elO 6:2(4:2) elO 1:1(0:0) SCO-POL ZSR-POL POL-BUL POL-TUN POL-DAN POL-FRA HUN-POL 1961------------- 2:3(1:2) 7:1(4:0) 4:0(2:0) 6:1(3:1) 1:2(0:1) 2:2(1:0) 4:1(2:0) IO IO POL-ZSR JUG-POL POL-JUG POL-GER POL-DDR POL-DAN 1:0(0:0) 2:1(1:0) 1:1(1:1) 0:2(0:1) 3:1(0:0) 5:0(2:0) eMŚ eMŚ 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 212 213 214 215 216 217 218 219 11.04 15.04 23.05 02.09 30.09 10.10 11.10 28.10 28.11 Paryż Casablanca Warszawa Poznań Sofia Chorzów Warszawa Bratysława Belfast -1962------------- FRA-POL MAR-POL POL-BEL POL-HUN BUL-POL POL-NIR POL-MAR CZE-POL N1R-POL -1963------------- -1969- 1:3(1:2) 1:3(1.0) 2:0(1:0) 0:2(0:2) 2:1(2:1) 0:2(0:1) eME 1:1(0:0) 2:1(2:0) 2:0(1:0) eME 15.05 22.05 02.06 04.09 22.09 16.10 Oslo Warszawa Chorzów Szczecin Poznań Ateny NOR-POL POL-GRE POL-RUM POL-NOR POL-TUR GRE-POL 1964------------- 2:5(1:2) 4:0(3:0) 1:1(0:0) 9:0(3:0) 0:0(0:0) 3:1(2:0) 180 181 182 183 184 10.05 13.09 27.09 07.10 25.10 Kraków Warszawa Stambuł Solna Dublin POL-IRL POL-CZE TUR-POL SWE-POL IRL-POL 1965------------- 3:1(1:1) 2:1(1:1) 2:3(1:2) 3:3(2:3) 3:2(1:2) 185 07.04 186 18.04 187 188 189 190 191 192 16.05 23.05 26.09 13.10 24.10 01.11 Bruksela Warszawa Kraków Chorzów Helsinki Glasgow Szczecin Rzym BEL-POL POL-ITA POL-BUL POL-SCO FIN-POL SCO-POL POL-FIN ITA-POL 1966------------- 0:0(0:0) 0:0(0:0) eMŚ 1:1(0:0) 1:1(0:0) eMŚ 2:0(2:0) eMŚ 1:2(1:0) eMŚ 7:0(6:0) eMŚ 6:1(2:0) eMŚ 193 05.01 194 03.05 195 18.05 196 05.06 197 08.06 198 11.06 199 05.07 200 11.09 201 02.10 202 22.10 203 17.11 204 03.12 Liverpool Chorzów Wrocław Belo Horizonte Rio de Janeiro Buenos Aires Chorzów Erfurt Szczecin Paryż Ploeszti Teł Awiw ENG-POL POL-HUN POL-SWE BRA-POL BRA-POL ARG-POL POL-ENG DDR-POL POL-LUX FRA-POL RUM-POL ISR-POL 1967-------------- 1:1(0:1) 1:1(0:0) 1:1(1:1) 4:1(2:1) 2:1(2:0) 1:1(1:0) 0:1(0:1) 2:0(0:0) 4:0(0:0) eME 2:1(1:0) eME 4:3(2:0) 0:0(0:0) 205 206 207 208 209 210 211 16.04 21.05 28.07 04.08 17.09 08.10 29.10 Luksemburg Chorzów Wrocław Moskwa Warszawa Bruksela Kraków LUX-POL POL-BEL POL-ZSR ZSR-POL POL-FRA BEL-POL POL-RUM 1968-------------- 0:0(0:0) eME 3:1(2:0) eME 0:1(0:0) elO 2:1(1:0) elO 1:4(1:2) eME 2:4(2:2) eME 0:0(0:0) 24.04 01.05 15.05 09.06 20.06 20.10 30.10 17.12 Chorzów Warszawa Dublin Oslo Warszawa Szczecin Chorzów Mar del Plata POL-TUR POL-HOL IRL-POL NOR-POL POL-BRA POL-DDR POL-IRL ARG-POL 8:0(2:0) 0:0(0:0) 2:2(0:2) 1:6(1:3) 3:6(2:2) 1:1(1:0) 1:0(0:0) 1:0(0:0) 220 221 222 223 224 225 226 227 20.04 30.04 07.05 15.06 27.08 07.09 12.10 09.11 Kraków Ankara Rotterdam Sofia Łódź Chorzów Luksemburg Warszawa POL-LUX TUR-POL HOL-POL BUL-POL POL-NOR POL-HOL LUX-POL POL-BUL 8:1(3:0) dfl 1:3(0:2) J 1:0(0:0) e.M51 4:1(2:1) eMŚ ¦ 6:1(5:1) 2:1(0:1) eMŚ I 1:5(1:0) m 3:0(1:0) eH 228 02.05 229 06.05 230 16.05 231 19.05 232 22.07 233 02.09 234 06.09 235 23.09 236 14.10 237 25.10 Budapeszt Poznań Kraków Kopenhaga Szczecin Warszawa Rostock Dublin Chorzów Praga .1970------------- HUN-POL POL-IRL POL-DDR DAN-POL POL-IRK POL-DAN DDR-POL IRL-POL POL-ALB CZE-POL -1971------------- 2:0(2:0) 2:1(2:0) 1:1(1:1) 0:2(0:1) 2:0(0:0) 5:0(2:0) 5:0(1:0) 0:2(0:2) 3:0(1:0) eME 2:2(0:2) 238 05.05 239 12.05 240 22.09 241 10.10 242 17.11 243 05.12 Lozanna Tirana Kraków Warszawa Hamburg Izmir SUI-POL ALB-POL POL-TUR POL-GER GER-POL TUR-POL 1972------------- 244 16.04 245 07.05 246 10.05 247 30.08 248 01.09 249 03.09 250 05.09 251 08.09 252 10.09 253 15.10 Stara Zagora Warszawa Poznań *Ratyzbona 'Norymberga 'Ratyzbona 'Augsburg 'Norymberga 'Monachium Bydgoszcz BUL-POL POL-BUL POL-SUI POL-GHA POL-DDR POL-DAN POL-ZSR POL-MAR POL-HUN POL-CZE -1973- 254 20.03 255 28.03 256 13.05 257 16.05 258 06.06 259 01.08 260 03.08 261 05.08 262 08.08 263 10.08 264 12.08 265 19.08 266 26.09 267 10.10 268 17.10 269 21.10 Łódź Cardiff Warszawa Wrocław Chorzów Toronto Chicago 'Los Angeles Monterrey San Francisco New Britain Warna Chorzów Rotterdam Londyn Dublin POL-USA WAL-POL POL-JUG POL-IRL POL-ENG CAN-POL USA-POL POL-MEX MEX-POL USA-POL USA-POL BUL-POL POL-WAL HOL-POL ENG-POL IRL-POL 1974------------- 270 13.04 271 15.04 272 17.04 273 15.05 274 15.06 275 19.06 276 23.06 Port-au-Prince Port-au-Prince Liege Warszawa • 'Stuttgart 'Monachium 'Stuttgart HAI-POL HAI-POL BEL-POL POL-GRE POL-ARG POL-HAI POL-ITA 2:4(1:1) 1:1(1:1) elfl 5:1(1:0) dli 1:3(1:1) eME 0:0(0:0) e.ME 1:0(0:0) eMB 3:1(0:1) 3:0(1:0) 0:0(0:0) 4:0(1:0) 2:1(1:1) 1:1(1:1) 2:1(0:1) 5:0(3:0) 2:1(0:1) 3:0(2:0) elO 4:0(2:0) 2:0(0:0) eMŚ 2:2(1:1) 2:0(1:0) 2:0(1:0) eli 1:3(1:0) 0:1(0:0) 1:0(0:0) 1:2(0:0) 0:4(0:1) 1:0(1:0) 0:2(0:1) 3:0(2:0) eMI 1:1(1:1) 1:1(0:0) eM 1:0(1:0) 2:1(1:0) 1:3(0:3) 1:1(1:0) 2:0(1:0) 3:2(2:0) 7:0(5:0) 2:1(2:0) 184 GŁH 26.06 30.06 03.07 06.07 I Si 01.09 132 04.09 183 07.09 84 09.10 85 31.10 86 13.11 "Stuttgart 'Frankfurt Frankfurt *Monachium Helsinki Warszawa Wrocław Poznań Warszawa Praga 87 26.03 [88 19.04 89 28.05 'BO 24.06 BI 06.07 B2 09.07 83 10.09 B4 08.10 85 15.10 86 26.10 POL-SWE POL-JUG GER-POL POL-BRA FIN-POL POL-DDR POL-FRA POL-FIN POL-CAN CZE-POL 1975--------------- Poznań Rzym Halle Seattle Montreal Toronto Chorzów Łódź Amsterdam Warszawa POL-USA ITA-POL DDR-POL USA-POL CAN-POL CAN-POL POL-HOL POL-HUN HOL-POL POL-ITA 1976--------------- 87 24.03 88 24.04 89 06.05 11.05 311 26.05 302 18.07 313 22.07 304 25.07 31.07 16.10 m 306 307 31.10 Chorzów Lens Ateny Bazylea Poznań *Montreal * Montreal *Montreal *Montreal Porto Warszawa 308 13.04 319 24.04 01.05 311 15.05 312 29.05 313 10.06 [314 12.06 315 19.06 316 24.08 317 07.09 21.09 29.10 320 12.11 POL-ARG FRA-POL GRE-POL SUI-POL POL-IRL POL-CUB POL-IRN POL-KLD POL-DDR POR-POL POL-CYP 1977--------------- Budapeszt Dublin Kopenhaga Limassol Buenos Aires Lima La Paz Sao Paolo Wiedeń Wołgograd Chorzów Chorzów Wrocław 321 22.03 322 05.04 323 12.04 324 26.04 325 01.06 326 06.06 327 10.06 328 14.06 1329 18.06 1330 21.06 331 30.08 HUN-POL IRL-POL DAN-POL CYP-POL ARG-POL PER-POL BOL-POL BRA-POL AUT-POL ZSR-POL POL-DAN POL-POR POL-SWE 1978--------------- Luksemburg Poznań Łódź Warszawa *Buenos Aires * Rosario * Rosario Rosario *Mendoza *Mendoza Helsinki LUX-POL POL-GRE POL-IRL POL-BUL POL-GER POL-TUN POL-MEX ARG-POL POL-PER POL-BRA FIN-POL 1:0(1:0) MŚ 2:1(1:1) MŚ 1:0(0:0) MŚ 1:0(0:0) MŚ 1:2(1:1) eME 1:3(1:2) 0:2(0:2) 3:0(2:0) eME 2:0(2:0) 2:2(0:1) 332 06.09 333 11.10 334 15.11 Reykjavik Bukareszt Wrocław 7:0(4:0) 0:0(0:0) eME 1:2(0:0) 0:4(0:2) 1:8(0:2) 1:4(1:4) 4:1(2:0) eME 4:2(3:1) 3:0(1:0) eME 0:0(0:0) eME 1:2(0:0) 2:0(1:0) 1:0(1:0) 2:1(1:0) 0:2(0:2) 0:0(0:0) 3:2(0:1) 5:0(1:0) 1:3(0:2) 0:2(0:0) eMŚ 5:0(3:0) eMŚ IO IO IO IO 2:1(1:0) 0:0(0:0) 1:2(0:1) eMŚ 1:3(1:2) eMŚ 3:1(1:1) 1:3(0:2) 1:2(1:1) 3:1(2:0) 2:1(2:0) 4:1(1:0) 4:1(2:0) eMŚ 1:1(1:0) eMŚ 2:1(1:1) 1:3(0:2) 5:2(4:0) 3:0(0:0) 1:0(0:0) 0:0(0:0) 1:0(1:0) 3:1(1:0) 2:0(1:0) 1:0(0:0) 1:3(1:1) 0:1(0:0) MS MŚ MŚ MŚ MŚ MŚ ISL-POL RUM-POL POL-SUI 1979------------- 0:2(0:1) eME 1:0(1:0) 2:0(1:0) eME 335 18.02 336 21.03 337 04.04 338 18.04 339 02.05 340 19.08 341 29.08 342 12.09 343 26.09 344 10.10 345 17.10 Tunis Algier Chorzów Lipsk Chorzów Słupsk Warszawa Lozanna Chorzów Kraków Amsterdam TUN-POL ALG-POL POL-HUN DDR-POL POL-HOL POL-LBA POL-RUM SUI-POL POL-DDR POL-ISL HOL-POL 1980---------------- 0:2(0:0) 0:1(0:1) 1:1(0:0) 2:1(0:1) eME 2:0(1:0) eME 5:0(1:0) 3:0(1:0) 0:2(0:1) eME 1:1(0:0) eME 2:0(0:0) eME 1:1(0:1) eME 346 17.02 347 27.02 348 29.02 349 26.03 350 02.04 351 19.04 352 26.04 353 13.05 354 28.05 355 22.06 356 29.06 357 03.07 358 10.07 359 24.09 360 12.10 361 12.11 362 19.11 363 07.12 Marakesz Bagdad Budapeszt Bruksela Turyn Vukovar Frankfurt Poznań Warszawa Sao Paulo Santa Cruz Bogota Chorzów Buenos Aires Barcelona Kraków La Yaletta MAR-POL IRK-POL IRK-POL HUN-POL BEL-POL ITA-POL JUG-POL GER-POL POL-SCO POL-IRK BRA-POL BOL-POL COL-POL POL-CZE ARG-POL ESP-POL POL-ALG MLT-POL 1981---------------- 1:0(0:0) 1:1(1:1) 1:0(0:0) 2:1(2:1) 2:1(1:0) 2:2(2:2) 2:1(1:1) 3:1(2:1) 1:0(0:0) 3:0(2:0) 1:1(0:1) 0:1(0:0) 1:4(0:4) 1:1(1:1) 2:1(1:0) 1:2(0:1) 5:1(3:0) 0:2(0:0) •MŚ 364 25.01 365 27.01 366 30.01 367 01.02 368 25.03 369 02.05 370 24.05 371 02.09 372 23.09 373 10.10 374 28.10 375 15.11 376 18.11 Tokio Tokushima Nagoya Tokio Bukareszt Chorzów Bydgoszcz Chorzów Lizbona Lipsk Buenos Aires Wrocław Łódź JAP-POL JAP-POL JAP-POL JAP-POL RUM-POL POL-DDR POL-IRL POL-GER POR-POL DDR-POL ARG-POL POL-MLT POL-ESP 1982---------------- eMŚ 0:2(0:2) 2:4(2:2) 1:4(1:3) 0:3(0:1) 2:0(2:0) 1:0(0:0) 3:0(2:0) 0:2(0:0) 2:0(0:0) 2:3(0:2) eMŚ 1:2(1:0) 6:0(1:0) eMŚ 2:3(0:1) 377 14.06 378 19.06 379 22.06 380 28.06 381 04.07 382 08.07 383 10.07 384 31.08 385 08.09 386 10.10 *Vigo *La Coruńa *La Coruńa *Barcelona "Barcelona "Barcelona "Alicante Paryż Kuopio Lizbona POL-ITA POL-CAM POL-PER POL-BEL POL-ZSR POL-ITA POL-FRA FRA-POL FIN-POL POR-POL 1983---------------- 0:0(0:0) 0:0(0:0) 5:1(0:0) 3:0(2:0) 0:0(0:0) 0:2(0:1) 3:2(2:1) 0:4(0:1) 2:3(0:2) eME 2:1(1:0) eME MS MŚ MŚ MŚ MŚ MŚ MŚ 387 23.03 388 17.04 Łódź Warszawa POL-BUL POL-FIN 3:1(1:1) 1:1(1:1) eME 185 389 22.05 390 07.09 391 09.10 392 28.10 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 Chorzów Kraków Moskwa Wrocław POL-ZSR POL-RUM ZSR-POL POL-POR 1984------------- 11.01 15.01 17.01 27.01 27.03 17.04 23.05 29.08 12.09 26.09 17.10 31.10 08.12 Kalkuta *Kalkuta "Kalkuta 'Kalkuta Zurych Warszawa Dublin Drammen Helsinki Słupsk Zabrze Mielec Pescara 05.02 06.02 10.02 14.02 27.03 17.04 01.05 19.05 30.05 21.08 04.09 11.09 16.11 08.12 11.12 Queretaro *Queretaro Bogota Cali Sibiu Opole Bruksela Ateny Tirana Malmo Brno Chorzów Chorzów Tunis Adana 421 16.02 422 26.03 423 16.05 424 02.06 425 07.06 426 11.06 427 16.06 428 07.10 429 15.10 430 12.11 431 19.11 432 18.03 433 24.03 434 12.04 435 29.04 436 17.05 437 19.08 438 02.09 439 23.09 440 14.10 441 27.10 442 11.11 Rybnik Wrocław Gdańsk Ateny Budapeszt Lubin Bydgoszcz Warszawa Zabrze Bratysława Limassol 1:1(1:0) eME 2:2(0:1) 2:0(1:0) eME 0:1(0:1) eME 1988- IND-POL POL-CHN POL-ARG POL-CHN SU1-POL POL-BEL IRL-POL NOR-POL F1N-POL POL-TUR POL-GRE POL-ALB 1TA-POL .1985------------- 1:2(1:2) 1:0(1:0) 1:1(0:0) 1:0(0:0) 1:1(0:1) 0:1(0:0) 0:0(0:0) 1:1(0:0) 0:2(0:1) 2:0(1:0) 3:1(0:1) eMŚ 2:2(1:0) eMŚ 2:0(0:0) MEX-POL POL-BUL COL-POL COL-POL RUM-POL POL-F1N BEL-POL GRE-POL ALB-POL SWE-POL CZE-POL POL-BEL POL-ITA TUN-POL TIJR-POL 1986-------------- 5:0(3:0) 2:2(2:2) 1:2(1:2) 1:0(1:0) 0:0(0:0) 2:1(0:0) 2:0(1:0) eMŚ 1:4(0:1) eMŚ 0:1 (0:1) eMŚ 1:0(1:0) 3:1 (1:0) 0:0(0:0) eMŚ 1:0(1:0) 1:0(0:0) 1:1(0:1) Montevideo Kadyks Kopenhaga *Monterrey *Monterrey *Monterrey *Guadalajara Bydgoszcz Poznań Warszawa Amsterdam URU-POL ESP-POL DAN-POL POL-MAR POL-POR POL-ENG POL-BRA POL-KLD POL-GRE POL-IRL HOL-POL 1987------------- 2:2(0:1) 3:0(2:0) 1:0(0:0) 0:0(0:0) 1:0(0:0) 0:3(0:3) 0:4(0:1) 2:2(1:0) 2:1 (2:1) eME 1:0(1:0) 0:0(0:0) eME MS MŚ MŚ MŚ POL-FIN POL-NOR POL-CYP GRE-POL HUN-POL POL-DDR POL-RUM POL-HUN POL-HOL CZE-POL CYP-POL 3:1(2:0) 4:1(3:1) 0:0(0:0) eME 1:0(0:0) eME 5:3(1:1) eME 2:0(1:0) 3:1(3:0) 3:2(1:4) eME 0:2(0:2) eME 3:1(1:0) 0:1(0:0) eME 443 06.02 444 10.02 445 23.03 446 22.05 447 01.06 448 13.07 449 15.07 450 24.08 451 21.09 452 19.10 *Hajfa Tel Awiw Belfast Dublin Moskwa New Britain Toronto Białystok Cottbus Chorzów 453 08.02 454 12.02 455 14.02 456 12.04 457 02.05 458 07.05 459 03.06 460 23.08 461 05.09 462 20.09 463 11.10 464 25.10 465 15.11 466 02.02 467 04.02 468 11.02 469 28.03 470 04.05 471 06.05 472 09.05 473 19.05 474 21.05 475 06.06 476 15.08 477 26.09 478 10.10 479 17.10 480 14.11 481 19.12 Teheran Teheran *Kair Łódź *Chicago *Chicago Hershey Glasgow "Marsylia Bruksela Paryż Bukareszt Warszawa Londyn Stambuł Yolos 482 05.02 Belfast 483 13.03 Warszawa 484 27.03 Ołomuniec 485 17.04 Warszawa 486 01.05 Dublin 487 29.05 Radom 488 11.08 Poznań 489 21.08 Gdynia 490 11.09 Rotterdam 491 16.10 Poznań 492 13.11 Poznań 493 03.12 Kair 494 05.12 Kair 495 09.12 Kuwait 496 07.05 Solna 497 19.05 Salzburg 498 27.05 Jastrzębie 499 05.07 Gwatemala 500 26.08 Pietarsaari 501 09.09 Mielec 502 23.09 Poznań 503 14.10 Rotterdam POL-RUM ISR-POL NIR-POL IRL-POL ZSR-POL USA-POL CAN-POL POL-BUL DDR-POL POL-ALB 1989-------------- 2:2(1:1) 1:3(1:1) 1:1(1:1) 3:1 (3:0) 2:1(0:1) 0:2(0:1) 1:2(0:0) 3:2(1:0) 1:2(1:0) 1:0(0:0) eMŚ San Jose Gwatemala Puebla Warszawa Oslo Solna Londyn Lubin Warszawa La Coruńa Chorzów Chorzów Tirana COS-POL GUA-POL MEX-POL POL-RUM NOR-POL SWE-POL ENG-POL POL-ZSR POL-GRE ESP-POL POL-ENG POL-SWE ALB-POL 1990 2:4(1:3) 0:1 (0:0) 3:1 (2:0) 2:1(1:0) 0:3(0:1) 2:1 (0:0) eMŚ 3:0(1:0) eMŚ 1:1(0:1) 3:0(3:0) 1:0(1:0) 0:0(0:0) eMŚ 0:2(0:1) eMŚ 1:2(0:1) eMŚ IRN-POL IRN-POL POL-KUW POL-JUG POL-COL POL-COS USA-POL SCO-POL POL-EM1 BEL-POL FRA-POL RUM-POL POL-USA ENG-POL TUR-POL GRE-POL 1991 0:2(0:1) 0:1 (0:0) 1:1(1:0) 0:0(0:0) 1:2(1:2) 2:0(1:0) 3:1(1:1) 1:1(1:0) 4:0(2:0) 1:1(0:1) 0:0(0:0) 2:1(1:0) 2:3(0:3) 2:0(1:0) eME 0:1 (0:1) eME 1:2(1:1) NIR-POL POL-FIN CZE-POL POL-TUR IRL-POL POL-WAL POL-FRA POL-SWE HOL-POL POL-IRL POL-ENG EGY-POL EGY-POL KUW-POL 1992- 3:1(1:1) 1:1(1:1) 4:0(2:0) 3:0(0:0) eME 0:0(0:0) eME 0:0(0:0) 1:5(1:2) 2:0(0:0) 1:1 (0:0) 3:3(0:1) eME 1:1 (1:0) eME 4:0(1:0) 0:0(0:0) 0:2(0:1) SWE-POL AUT-POL POL-CZE GUA-POL FIN-POL POL-ISR POL-TUR HOL-POL 5:0(3:0) 2:4(1:2) 1:0(1:0) 2:2(1:1) 0:0(0:0) 1:1(1:1) . 1:0(1:0) eMS 2:2(1:2) eMŚ 186 G8J*. 504 18.11 Iława SIiva POL-LOT 1:0(0:0) 505 26.11 Buenos Aires ARG-POL 2:0(1:0) 506 29.11 Montevideo URU-POL 1993------------- 0:1 (0:0) 507 01.02 Nikozja CYP-POL 0:0(0:0) 508 03.02 Tel Awiw ISR-POL 0:0(0:0) 509 17.03 Ribeirao BRA-POL 2:2(2:1) 510 31.03 Brzeszcze POL-LIT 1:1(1:1) 511 13.04 Radom POL-FIN 2:1(1:0) , 512 28.04 Łódź POL-SMA 1:0(0:0) eMS 513 19.05 Serravalle SMA-POL 0:3(0:1) eMŚ 514 29.05 Chorzów POL-ENG 1:1(1:0) eMŚ 515 08.09 Londyn ENG-POL 3:0(1:0) eMŚ 516 22.09 Oslo NOR-POL 1:0(0:0) eMŚ 517 13.10 Poznań POL-NOR 0:3(0:0) eMŚ 518 27.10 Stambuł TUR-POL 2:1 (0:1) eMŚ 519 17.11 Poznań POL-HOL 1994------------- 1:3(1:1) eMŚ 520 09.02 Santa Cruz ESP-POL 1:1(1:1) 521 23.03 Saloniki GRE-POL 0:0(0:0) 522 13.04 *Cannes POL-ARS 1:0(0:0) 523 04.05 Kraków POL-HUN 3:2(0:1) 524 17.05 Katowice POL-AUT 3:4(1:2) 525 17.08 Radom POL-BIA 1:1(1:1) 526 04.09 Tel Awiw ISR-POL 2:1 (1:0) eME 527 12.10 Mielec POL-AZE 1:0(1:0) eME 528 16.11 Zabrze POL-FRA 0:0(0:0) eME 529 10.12 Rijad ARS-POL 1995------------- 1:2(1:1) 530 15.03 Ostrowiec Św. 4:1 (3:0) 531 29.03 Bukareszt ROM-POL 2:1(1:1) eME 532 25.04 Zabrze POL-ISR 4:3(1:2) eME 533 07.06 Zabrze POL-SLK 5:0(1:0) eME 534 29.06 Recife BRA-POL 2:1(1:0) 535 16.08 Paryż FRA-POL 1:1(0:1) eME 536 06.09 Zabrze POL-ROM 0:0(0:0) eME POLSKA A 1921-1994 * oznaczenia: * mecz na neutralnym terenie; IO — igrzyska olimpijskie, ME — mistrzostwa Europy, MS — mistrzostwa świata, e — spotkanie eliminacyjne do IO, ME lub MS; mecz nr 74 —jedyne wśród oficjalnych gier POL A spotkanie z dogrywką (wynik po 45 minutach 1:3, po 90 — 4:4, po 105 — 4:6). Mecze POL A przeciwko drużynom amatorskim lub „olimpijskim" 23.05.1925 Praga CZE-POL 2:1(1:1) (1) 06.06.1926 Kraków POL-CZE 1:2(1:1) (2) 28.10.1928 Praga CZE-POL 1:0(0:0) (3) 02.06.1929 04.08 06.10 Poznań Kraków Graz POL-HUN POL-CZE AUT-POL 5:1(1:1) 2:2(2:1) 1:3(0:0) (4) (5) (6) 11.05.1930 15.06 26.10 Budapeszt Kraków Praga HUN-POL POL-AUT CZE-POL. 3:1(1:0) 3:1(2:0) 2:1(1:1) (?) (8) (9) 05.08.1936 08.08 11.08 ¦Berlin ¦Berlin 'Berlin POL-HUN POL-GBR POL-AUT 3:0(2:0) 5:4(2:1) 1:3(0:1) IO (10) 10(11) 10(12) 15.07.1952 *Lahti POL-FRA 2:1(1:1) IO (13) 24.11.1959 Essen GER-POL 0:3(0:2) ełO (14) 18.04.1960 01.09 Warszawa *Neapol POL-GER POL-ARG 3:1(1:0) 0:2(0:1) elO (15) IO (16) 18.06.1964 25.06 Rzym Poznań ITA-POL POL-ITA 3:0(1:0) 0:1(0:1) ełO (17) ełO (18) 26.05.1971 09.06 10.11 Poznań Volos Gijon POL-GRE GRE-POL ESP-POL 7:0(3:0) 0:1(0:0) 0:2(0:0) ełO (19) ełO (20) ełO (21) 26.04.1972 28.08 Szczecin *Ingolstad POL-ESP POL-COL 2:0(1:0) 5:1(3:0) ełO (22) IO (23) 30.06.1976 27.07 Chorzów "Toronto POL-BRA POL-BRA 3:0(0:0) 2:0(0:0) (24) IO (25) uwaga: gry 1-9 przeciwko amatorskim reprezentacjom krajów, które tylko mecze z udziałem zespołów profesjonalnych uznawały za oficjalne; gry 10-25 przeciwko zespołom „olimpijskim" krajów, które tylko występy swych ekip profesjonalnych uznają za mecze oficjalne; gra 24 jako spotkanie towarzyskie. najlepszym czasem dla zajęcia się tą sprawą, ale z naszych doświadczeń można sądzić, że w PZPN żadna pora — przez 75 lat z okładem! — nie sprzyjała podjęciu stosownych wniosków. Może to jednak kompromitować tylko członków piłkarskich władz. Kto ciekaw o kogo chodzi, znajdzie nazwiska w tomie 12 „encyklopedii piłkarskiej FUJI", w którym prezentujemy imienne składy futbolowej centrali przez cały okres jej istnienia. - Traci sens prezentowanie po raz kolejny argumentów, skoro w zasadzie wszyscy zainteresowani, znający się na rzeczy, doszli do porozumienia. Następny ruch mogą wykonać wyłącznie członkowie władz PZPN. W końcu tradycji reprezentacyjnych drużyn narodowych nie mogą firmować i kompromitować tak skandaliczne opracowania, jakie zamieszczono w publikacji wydanej przez PZPN na swój ostatni jubileusz. Piszemy o tym w innym miejscu tego tomu. Smętna „historia z numerami" nikomu nie przynosi sławy. Nie jest to jednak jedyny problem, jaki wymaga uporządkowania. W kolejce czekają pozostałe reprezentacje — od drużyny B, poprzez „olimpijską", „młodzieżową" i wszystkie niższe kategorie wiekowe, na zespołach „oldboyów" i drużynie „szkolnej" — tak, tak, była i taka! — kończąc. Bałagan tam jeszcze większy, a każdy dzień przynosi dodatkowe problemy. Nikt z kierowników reprezentacyjnych drużyn, o trenerach nawet nie wspominając, nie dba o prezentację poprawnej dokumentacji, przekazywanie kompletnych informacji o grach narodowych zespołów. Coraz częściej na łamach fachowych pism spotyka się wyssane z palca dane o liczbie gier w zespołach juniorów czy młodzieżowych; coraz więcej „wspo-minkarzy", którzy przypisują sobie występy w narodowych drużynach, bo nikt nie potrafi tych bzdur sprawdzić i zweryfikować. Wypada przypomnieć podstawową zasadę obowiązującą przy tego typu działalności — jeśli nie ma kompletnego zapisu informacji o meczu, nie tyle nie wolno, ile nie ma sensu bawić się na tym poletku. Zaiste, gdy dla zdobycia wierygodnych informacji prosimy o pomoc zagraniczne federacje niezmiennie spotykamy się ze zdziwieniem, które budzi nasze zażenowanie — panowie jesteście i Polski, czy nie wygodniej byłoby pytać w waszym związku?! Oczywiście, byłoby wygodniej, gdyby w PZPN ktokolwiek o tym pomyślał! 187 — SŁÓWKA WOKÓŁ COPA Nie wypada się wstydzić zwierzenia, że każde słowo, jakie ocenia naszą pracę przy okazji kolejnych tomów „encyklopedii piłkarskiej", śledzimy z wypiekami na twarzach i niepokojem w sercu. Miło nam gdy chwalą, ale najwyżej cenimy oceny, które pomagają uniknąć błędów i mankamentów w przyszłości. Bo co się stało, co poszło już do rąk czytelników — to nieodwracalne. Dziękujemy więc za pochwały i krytyki każdemu, a Czytelnikom odpowiadamy na każdy list, choć nie zawsze w tym samym dniu! Nie jest zarozumialstwem stwierdzenie, że potrafimy ocenić się na tle innych, także zagranicznych publikacji, choć sami dla siebie jesteśmy najsurowsi. Wiemy co jest naszą silną bronią, ale też słabością, i co jest warte konkretne opracowanie — nasze i innych, także w międzynarodowej konkurencji. Jacek Gucwa, nasz przyjaciel od lat, na dobre i złe, oceniając tom trzynasty (COPA AMERICA), przypisał autorom na łamach „Tempa" wiele łaskawych komplementów, ale jednym zdaniem wywołał sprzeciw. Stało się tak z całą pewnością, jak mniemamy, bez woli autora, ale sprawa jest poważniejsza niż się na pozór wydaje. Jacek napisał był, że „jak zwykle — w każdym z tomów „encyklopedii piłkarskiej", tak i w tym znaleźć można najpełniejszą (z dostępnych w naszym kraju) dokumentację opisywanych wydarzeń"... Dyskusję wywołał zapis w nawiasie — najpełniejszą, ale z dostępnych w kraju — jakby robiąc krok zagranicę, choćby do Ostrawy, można było bez trudu znaleźć coś lepszego na ten temat; może nie tylko w przypadku Copa America, ale i pozostałych tomów. Może... Nie sądzimy, że Jacek akurat tak pomyślał, ale z pewnością — to nasze przypuszczenia — odezwał się syndrom, jaki ciąży wielu Polakom. Wychowaliśmy się i rozpoczęliśmy dziennikarską robotę w czasie i miejscu, które czyniły z nas pariasów wobec kolegów z innych krajów. „Rżnęliśmy" na potęgę informacje z zagranicznych pism i książek, mądrząc się, że niby tacy jesteśmy znawcy. Tworzyliśmy teksty i książki, opierając się na tym, w co inni kazali nam wierzyć, zawsze jednak będąc o krok w tyle. Zachwycaliśmy się rocznikami wielu federacji bez nadziei, że kiedyś będziemy mogli choćby marzyć o próbie podjęcia uczciwej, autorskiej rywalizacji na tym polu. Myślę, że mamy szczęście, bo zdążyliśmy — świat od kilku lat stoi otworem, nikt nie ogranicza naszych planów i marzeń, poza własnymi pragnieniami, pracowitością, talentem i przedsiębiorczością. No i odwagą, aby spróbować. Gdzieś na dnie duszy pozostał jednak osad, że to wszystko tylko sen i niemożliwe, aby robić to tak dobrze, jak inni... Najmłodsi Polacy nie mają tych skrupułów. Nieco starsi, ci z naszego, Jacku, pokolenia, zarażeni latami niewiary, często nie mogą uwierzyć. A przecież gdy teraz przeglądamy te księgi, uważane przez nas za święte, dostrzegamy coraz więcej luk, błędów, oznak zwyczajnej ludzkiej niedoskonałości. Trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że żadna z gazet europejskich — powtarzam, żadna! — nie robi lig zagranicznych tak dokładnie jak polskie pisma sportowe. Dla nich to, co obce, często nie zasługuje na uwagę. Coraz częściej łapiemy się na tym, że pod względem fachowości i solidności idealizowane długo tytuły zatrudniają ludzi, którzy nie znaleźliby miejsca w polskich redakcjach! Prawda, oni jeszcze mają więcej środków, lepsze technologie, szersze grono odbiorców, ale czas, gdy może się okazać, iż winni uczyć się dobrej roboty nad Wisłą — wcale nie jest ani niemożliwy, ani tak odległy! Jeśli to w Polsce robi się po raz pierwszy na świecie próbę dokumentacji mistrzostw świata, ze strzelcami goli we wszystkich meczach eliminacji od początku tej imprezy; jeśli w tym kraju ukazuje się pierwsza pozycja poświęcona „pucharowi zdobywców", jeśli dajemy nad Wisłą pierwszą dokumentację goli w „pucharze mistrzów" z minutami celnych strzałów; jeśli pierwsi publikujemy pełne kadry zwycięskich zespołów w europejskich pucharach, czego nie ma w żadnej z ksiąg, uważanych za „futbolowe" biblie; jeśli potrafimy Niemcom prostować pisownie nazwisk ich reprezentantów, albo poprawiać daty meczów ich narodowej drużyny, powtarzanych błędnie przez lat kilkadziesiąt; jeśli brytyjskim opracowaniom wytykamy na ich liście brak reprezentanta i potrafimy udowodnić, że jednak zaliczył grę, akurat przeciwko Polsce; jeśli tworzy się tu oryginalny zapis dokumentacji meczu piłkarskiego, który „oni" zżynają z polskich publikacji, to widać, że coś się zmieniło! Oczywiście, jest też ciągle spora grupa polskich dziennikarzy, którzy swoje nazwisko budują wyłącznie na bezkrytycznym przepisywaniu tekstów z zagranicznych pism. Wszyscy znają ich nazwiska, ale to przecież nie są „autorzy" tych materiałów. Autorzy COPA AMERICA dołożyli starań, aby ta książka była niezwykła. Subiektywna może pozostać ocena tekstu, choć Tomek Wołek wie więcej o południowoamerykańskim futbolu, niż setki piszących w tamtym regionie specjalistów, skupiających uwagę wyłącznie na własnych, krajowych problemach. W przypadku dokumentacji wypada jednak zaprostestować, bo Andrzej Markowski opracował materiał jaki nie ma sobie równego w światowej literaturze sportowej. Paradoskalne, że choć tyle w nim luk, wątpliwości, białych plam, to jest najlepszą w świecie dokumentacją COPA AMERICA! Tak się składa, że znamy bodaj wszystko, co ukazało się na ten temat, łącznie z kolubryniastym opracowaniem na 75.lecie konfederacji piłkarskiej Południowej Ameryki, wydanej ogromnym nakładem środków przy udziale autorów z wielu krajów tego regionu. Nie trzeba jednak fachowców, aby niemal gołym dostrzec oczywiste bzdury, setki, a nawet tysiące (sic!) błędów, przy których praca Markowskiego to absolutne arcydzieło (na marginesie — właśnie tego słowa „arcydzieło" użył Keir Radnedge, oceniając tę robotę na łamach „World Soccer"). Przecież angielski ekspert, tak surowy w swych ocenach i powściągliwy w komplementach, nie ryzykowałby swego autorytetu, gdyby rzecz nie była tego warta lub budziła jakiekolwiek wątpliwości. Jacka Gucwę niezmiennie cenimy za fachową rzetelność i zdania nie zmienimy, żałując, że nie ma czasu na współpracę z naszą serią. Wytykając chwilę „polskiej" słabości, albo może tylko nadmierną ostrożność sądu, bijemy się o polską, dziennikarską robotę, w której coraz częściej autorzy wiedzą co piszą, a nie piszą co wiedzą. Może doczekamy czasów, w których opublikowanie futbolowych tekstów w polskiej prasie i książkach, samo przez się będzie znaczyło, że nie mogą być one gorsze niż dostępne poza granicami kraju. Trzeba w to wierzyć! Jeszcze pośmiejemy się z tej dzisiejszej niewiary! AUTORZY 188 GtLPL GDZIE I JAK NAS KUPIĆ? W KRAJU I ZA GRANICĄ Prezentujemy listę księgarni, które winny posiadać w ciągłej sprzedaży wszystkie dostępne jeszcze tomy encyklopedii piłkarskiej FUJI. Takie obietnice złożyli nam księgarze, zawiadujący tymi placówkami. Prosimy jednak, w przypadku wystąpienia jakichkolwiek trudności w nabyciu naszych książek w księgarniach, o wiadomość — wystarczy kilka słów na zwykłej kartce pocztowej. Oczywiście, ta lista to tylko drobny wycinek sieci księgarskiej, w której dostępne są kolejne tomy encyklopedii, zaopatrywany bezpośrednio przez wydawnictwo. Obok nich istnieją przecież setki innych, które zaopatrują się w hurtowniach — myślimy tu głównie o sieci Domu Książki. Będziemy wdzięczni za informacje o ewentualnych trudnościach w nabyciu pozycji z naszej serii. Prosimy o sygnały, które pomogą nam usprawnić system dystrybucji. BĘDZIN Małachowskiego 14 BOCHNIA Kościuszki 5 BOLESŁAWIEC Rynek 28 (AGORA) BRANIEWO Kościuszki 80 (GRAŻYNA) BYDGOSZCZ Gdańska 5 (WSPÓŁCZESNA) BYTOM plac Kościuszki 10 (KAMA) CHODZIEŻ Rynek 1 CHORZÓW Wolności 15 (SŁOWO) CIECHOCINEK Broniewskiego 4 CZELADŹ Łachwy 36 CZĘSTOCHOWA Dąbrowskiego 1 (KLUBOWA), Aleja NMPanny 18 DĘBICA plac Zwycięstwa 10 (BIBLIOFIL) DZIERZGOŃ 1. Maja 3 DZIAŁDOWO Górna 4 ELBLĄG 1 Maja 46 (OSKAR) GDAŃSK Nałkowskiej 3; Szeroka 38 GDYNIA Abrahama 35 (BESTSELLER); Świętojańska 18; Świętojańska 47 (BIAŁY KRUK); Władysława IV 61 GLIWICE Zwycięstwa 31 GŁOGÓW Jedności Robotniczej 8A (FENIKS) GNIEZNO Bolesława Chrobrego 33 (WOLUMEN) GORLICE 1. Maja 7; 3. Maja 14 (BAJKA) GORZÓW WLKP. Bolesława Chrobrego 9 (DANIEL) GRUDZIĄDZ Aleja 23. Stycznia 54 (GOTEX) JAWORZNO Grunwaldzka 45 (MERINO) JĘDRZEJÓW Kielecka 5 (im. REJA); Rynek KATOWICE Aleja Korfantego 51; Dworzec PKP (firma MJ); Obrońców Westerplatte 16 (Szopienice); 3. Maja 12; 3. Maja 31 (WOLNE SŁOWO) KAZIMIERZ DOLNY Rynek 2 KIELCE Buczka 53; Piotrowska 2; plac Wolności 9; Sienkiewicza 76 KOŁO Toruńska 14 (FART) KONIN Dworcowa KOSZALIN Dzieci Wrzesińskich 4b (KOLIBER) KOWARY 1. Maja 9 (KRYSTYNA) KRAKÓW Rynek 23 (SUSZCZYŃSKI); Prądnicka 75; Dunajewskiego 1 (PEGAZ); DK Rynek 32-33 KUTNO Barlickiego 28 KWIDZYN Chopina 14 LEGNICA Złotoryjska 23 (EXLIBRIS) LESKO Berka Joselewicza (BOSZ) LUBARTÓW Lubelska (Dom Handlowy) LUBLIN Krakowskie Przedmieście 40 (DH Centrum); Królewska 11; Radziszewskiego 16 (Chatka Żaka) ŁOBEZ Kościuszki 2 (WSPÓŁCZESNA) ŁOWICZ Rynek Kościuszki 9; Zduńska 12 ŁÓDŹ Narutowicza 8 (EMPIK); Narutowicza 50 (AKADEMICKA); Piłsudskiego 155 (WIDZĘWIANKA); Piotrowska 86 (ŚWIATOWID) MALBORK Dom Kultury MIELEC Aleja Niepodległości 11 NOWA DĘBA 1. Maja 1 NOWA SÓL, plac Wyzwolenia 3 NOWY DWÓR MAZOWIECKI Warszawska 3 NOWY SĄCZ Dunajewskiego 1 (ANTYKWARIAT) OGRODZIENIEC Kościuszki 80 OLEŚNICA 3. Maja 43-46 OLKUSZ 1 Maja 65 OLSZTYN Kortowo-Oczapowskiego 3 (AKADEMICKA); Reymonta 18 (POSEJDON) OŁAWA Brzeska 11 OPOLE Rynek 19 (OMEGA) OŚWIĘCIM Rynek 9 PIŁA 14. Lutego 2 PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Słowackiego 8-10 (U EWY) POLAŃCZYK sanatorium „Siarkopol" (BOSZ) PORĘBA Chopina 5a POZNAŃ Dąbrowskiego 35 (NOWELA); Grunwaldzka 21 (GRUNWALD); Aleja Marcinkowskiego 21 (JEDYNKA); os Piastowskle 7j (DOMINO) Wrocławska 16 (BESTSELLER) PRZEMYŚL Franciszkańska 2 (BOSZ); Kościuszki 7 (BOSZ); Mickiewicza 2 RADOM Traugutta 11; Żeromskiego 27 RYBNIK Sobieskiego 38 (JEDENASTKA) RYDUŁTOWY Obywatelska 26 (TAO) RZESZÓW Bardowskiego le (PEGAZ); Bohaterów 5 (IRENA); Rejtana 49 (KAROLINA) SANDOMIERZ Armii Krajowej 1 (ATENA) SANOK Kościuszki (BOSZ); Lipińskiego (BOSZ) SIEDLCE Piłsudskiego 68 (WSPÓŁCZESNA) SIEWIERZ Armii Czerwonej 1 SŁAWNO Powstańców Warszawskich 3 (ARENA) SŁUPSK Stary Rynek 6 (KMPIK) SOSNOWIEC Gospodarcza 32 (Rudna) STALOWA WOLA ks. Ściegiennego 32 SZCZECIN plac Hołdu Pruskiego 8 (ZAMKOWA) SZCZECINEK 9. Maja 11; kard. Wyszyńskiego 5 SZOPIENICE Obrońców Westerplatte 16 SZTUM Kino ŚWIDNICA Długa 1 (EUREKA) ŚWIECIE n/Wisłą Krasickiego 1 (ADRIANA) TARNOBRZEG Piłsudskiego 2 TARNOWSKIE GÓRY Miarki 7 (WIOSNA); Gałczyńskiego 4 (TOM) TARNÓW Wałowa 28 TORUŃ Stary Rynek 33 (BESTSELLER) TRZEBNICA Rynek 9-10 USTRZYKI DOLNE DH Halicz (BOSZ) WAŁBRZYCH Limanowskiego 11 (MUZYCZNA) WARSZAWA Aleje Jerozolimskie 28 (im. CONRADA); Hoża 19 (ODEON); Nowy Świat 41 (LEKSYKON); Piękna 31, Pruszkowska 4; Wilcza 71 (U IZY); Poznańska 6/8 (PLJ); Francuska 15 (FRANCUSKA), Egipska 7 (RAWSKI); Aleje Jerozolimskie - Aleja Jana Pawła II (przejście podziemne — MiD) URSYNÓW Miklaszewskiego 3 (U SZYMAŃSKICH); Krakowskie Przedmieście 7 (im, PRUSA); Marszałkowska 74; Świętokrzyska 16 (PELTA), Dworzec Centralny WĄGROWIEC Szeroka 18 WŁOCŁAWEK Bojańczyka 3/5 (POD ARKADAMI) WŁODAWA Czerwonego Krzyża 7 (TOMIK) WODZISŁAW Księżnej Konstancji 15 WROCŁAW Kołłątaja 34 (EUREKA); Świdnicka 28 (im. WORCELLA); plac Hirszfelda 16, plac Legionów 14 (WRATISLAVIA), WRZEŚNIA Rynek 11 ZAGÓRZ Kolejowa 1 (BOSZ) ZAKOPANE Kościuszki 7 (GRANIT) ZAMOŚĆ Grodzka 12; Piłsudskiego 11 (DH Hetman) ZAWIERCIE 3 Maja 11 ZIELONA GÓRA Mariacka 3 (LITERACKA); Westerplatte 19 (KMPIK); Żeromskiego 16 (STAROMIEJSKA) ŻARKI Stary Rynek 26 ŻARY Bolesława Chrobrego 10 HURTOWNIE • BYDGOSZCZ POMORSKI DOM KSIĄŻKI Stary Rynek 15 KATOWICE MATRAS księdza Ściegiennego 41 LESKO BOSZ Rynek 2 ŁÓDŹ WOLUMEN Wojska Polskiego 190 OLSZTYN KSIĄŻNICA POLSKA plac Wolności 2-3 OPOLE EWA Fabryczna 1 WROCŁAW SAFES Kamienna 59-61 WARSZAWA WSPÓŁCZESNY ŚWIATOWID Miedziana 11, J VS Filtrowa 83, FILAR Wolska 84-86 oraz w sieci DOM KSIĄŻKI • BIAŁYSTOK Dolistowska 3 GDAŃSK Miszewskiego 16 KATOWICE Aleja Korfantego 51 KOSZALIN Chałubińskiego 15 ŁÓDŹ Piotrowska 157 POZNAŃ Gwarna 13 RZESZÓW Boya-Żeleńskiego 19 SZCZECIN Królowej Korony Polskiej 24 WROCŁAW Rynek 60 WARSZAWA Jasna 26 FOR „FUJI football encyclopedia" READERS ABROAD On account of many enąuiries madę by our readers from abroad we would like to inform that sale of all the yolumes of the „FUJI football encyclopedia" is conducted by: UNITED KINGDOM SPORTSPAGES (THE SPECIALIST SPORTS BOOK.SHOP) Caxton Walk, 94-96 Charing Cross Road, LONDON WC2H OJG Barton Sąuare, St Ann's Square, MANCHESTER M27HA LUXEMBURG (mail selling) r> Stig Forsingdal, 8 Rue Alfred de Musset, 1-2175 LUXEMBOURG The books may be also purchase directly at the publisher by sending an order to (the cost of one volume amounts to 10 GBP, 15 USD, 25 DM; mailing cost included. payable by a postał cheque) wydawnictwo GiA 40-357 KATOWICE 14 Poland 189 GDZIE I JAK NAS KUPIĆ? Po dłuższej przerwie znów w tym tomie prezentujemy listę księgarni (na następnej stronie), zaopatrywanych bezpośrednio przez nasze wydawnictwo, Które zawsze i najszybciej mają w stałej sprzedaży kolejne tomy „encyklopedii piłkarskiej FUJI"; także dostępne jeszcze egzemplarze archiwalne . Książki tej serii znaleźć można też w placówkach DOMU KSIĄŻKI oraz w setkach innych księgarni zamieściliśmy także listę hurtowni będących dystrybutorami „encyklopedii Fuji". Ciągle aktualna jest nasza oferta sprzedaży wysyłkowej. Wielu dopiero wkracza do grona Czytelników „encyklopedii piłkarskiej FUJI" i pragnie uzupełnić poprzednie, brakujące im tomy. Tom I to pierwszy polski oficjalny ROCZNIK piłkarski, a w nim m.in. dokumentacja sezonu polskiego i światowego futbolu, także historia mistrzostw Afryki, dokumentacja startów polskich klubów w europejskich pucharach i wiele, wiele innych, atrakcyjnych materiałów; tom II to Bialo-czerwoni, czyli dzieje reprezentacji Polski w okresie międzywojennym (pełna dokumentacja spotkań ze składami rywali, a także notkami biograficznymi reprezentantów); tom III to historia mistrzostw Europy i pełna dokumentacja tej imprezy; tom IV to dzieje klubowego pucharu europejskich mistrzów — Od Realu do Barcelony; tom V -- niestety już wyczerpany — to druga edycja ROCZNIKA'92-93; tom VI to historia klubowee o PEZP czyli Puchar zdobywców; tom VII to trzecia edycja ROCZNIKA'93-94, a w nim m.in. unikalna historia mistrzostw Azji; tom VIII to Herosi mundiali, czyli pierwsza część historii mistrzostw świata — sylwetki wszystkich, bez wyjątku, uczestników finałów — piłkarzy, trenerów, sędziów i działaczy w liczbie ponad trzech tysięcy postaci; tom IX to druga część w cyklu książek o największej imprezie piłkarskiej, czyli Mistrzostwa świata, a w nim kompletna dokumentacja finałów oraz eliminacji do 199Q; tom X — to „World Cup USA'94", trzeci w cykju o MS zawierający m.in. dokumentację eliminacji MŚ'94; tom XI — czwarta już edycja, czyli ROCZNIK'94-95, a w nim także wszystko o finałach MS'94; tom XII to „75 lat PZPN - księga jubileuszowa", absolutnie niezależna historia polskiego związku piłkarskiego; tom XIII to kompletna historia mistrzostw W KRAJU — POCZTĄ. Ameryki Południowej — Copa America, zaś tom XIV to Biało-czerwoni, część druga — dzieje reprezentacji Polski w okresie 1947-1970. Tym, którzy pragną w pierwszej kolejności — wprost z drukarni — otrzymać tom szesnasty, a będzie to najprawdopodobniej pod koniec pierwszego kwartału 1996 roku, proponujemy: wysłać przekaz pocztowy na kwotę 10 złotych, w którym należy wypełnić rubryki dokładnym adresem nadawcy, a na odwrocie zaznaczyć „tom 16". Zamówienia zrealizujemy po ukazaniu się tomu, natychmiast po otrzymaniu przekazu, a kwota ta zawiera wszystkie koszty związane z dostarczeniem klientowi książki listem poleconym do rąk własnych i nie ulegnie zmianie do momentu opublikowania następnego tomu w serii. Nasz adres: wydawnictwo GiA 40-357 KATOWICE 14 skr. 2772 Oto ceny poszczególnych tomów (w nawiasie wg starych złotych): 8,00 ( 80 tysięcy zł) 8,00 ( 80 tysięcy zł) 8,00 ( 80 tysięcy zł) 8,00 ( 80 tysięcy zł) nakład wyczerpany, przepraszamy 8,50 ( 85 tysięcy zł) nakład wyczerpany, przepraszamy 8,50 ( 85 tysięcy zł) 8,50 ( 85 tysięcy zł) 9,50 ( 95 tysięcy zł) nakład wyczerpany, przepraszamy 9,50 ( 95 tysięcy zł) ( 95 tysięcy zł) ( 95 tysięcy zł) (100 tysięcy zł) (100 tysięcy zł) uwaga: realizujemy także zamówienia „za zaliczeniem pocztowym", ale prosimy pamiętać, że związana jest z tym dodatkowa opłata pocztowa (+1.20). Wygodniej i szybciej zamawiając konkretny tom dokonać wpłaty! I II III IV V VI VII VIII IX X XI XII • tom • tom • tom • tom • tom • tom • tom • tom • tom • tom • tom • tom • tom XIII • tom XIV • tom XV kluby-RUCH 9,50 9,50 10,00 10,00 LEGIA KOLEKCJA KLUBÓW W kwietniu 1995 na jubileusz 75. lecia klubu RUCH CHORZÓW zaprezentowaliśmy pierwszy tom naszej serii, będącej integralną częścią „encyklopedii piłkarskiej FUJI" — opracowanej przez autorów związanych z wydawnictwem GiA. Daliśmy jej tytuł KOLEKCJA KLUBÓW i odrębną numerację — z numerem „jeden" ukazał się RUCH, pod pozycją „dwa" jeszcze w końcu 1995 zamierzamy wydać pozycję zatytułowaną LEGIA WARSZAWA. Wydaje się, że w przededniu jubileuszu 80.1ecia stołecznego klubu, w trakcie występów stołecznej „jedenastki" w pierwszych dla polskiego futbolu rozgrywkach w Lidze Mistrzów — książka poświęcona jej dziejom, zawierająca kompletną dokumentację wszystkich ligowych i pucharowych meczów, z dokładnymi datami, składami, strzelcami i minutami wszystkich bramek w historii, a także morzem ciekawostek — jest wyjątkowo atrakcyjną propozycją! Uzupełnienie stanowić ma rozdział „wszyscy ludzie Legii", a więc dokładne notki biograficzne wszystkich bez wyjątku piłkarzy, występujących w lidze w i w pucharach oraz trenerów warszawskiego klubu! Także fotografie zespołów z lat dawnych i współczesnych. Zamierzamy kontynuować ideę opracowania, jakie miało swą premierę na łamach tomu RUCH, dokonując ledwie korekty kosmetycznej niektórych zapisów, zgodnie z sugestiami Czytelników. Nie trudno zauważyć, że drugi tom KOLEKCJI — LEGIA stanowi kontynuację idei, aby prezentując ligowe kluby — stworzyć pełną dokumentację polskiej ekstraklasy, rozgrywek o mistrzostwo i puchar Polski. Gwarantujemy objętość co najmniej 200 stron czarno-białych oraz barwne wkładki kredowe, a także — jak zwykle — najwyższą jakość opracowania. Proponujemy Czytelnikom atrakcyjną formę zapewnienia sobie książki LEGIA WARSZAWA w naszybszym terminie — najpóźniej w grudniu 1995. Oferujemy przedpłaty w dwóch wersjach, w obu cena obejmuje wszystkie koszty związane z dostarczeniem klientowi książki listem poleconym do rąk własnych i nie ulegnie zmianie • WERSJA I — za kwotę 12 złotych (120 tysięcy starych zł) w oprawie miękkiej, broszurowej, jak ogólnie dostępne pozycje serii „encyklopedia FUJI" lub „kolekcja klubów" (RUCH) • WERSJA II — za kwotę 20 złotych (200 tysięcy starych zł) egzemplarz w twardej, lakierowanej oprawie, mający swój własny, niepowtarzalny numer, z umieszczeniem — na życzenie zamawiającego, bez dodatkowych opłat! — imion i nazwiska oraz miejscowości zamieszkania na „liście sympatyków" (wzór stanowi tu tom RUCH). Sądzimy, że bibliofilski egzemplarz, mający wśród koneserów najwyższą cenę, stanowi wyjątkowo atrakcyjną ofertę. Na marginesie — wielu Czytelników miało nam za złe, że nie zapewniliśmy im szansy kupna ezgemplarza numerowanego w twardej oprawie. Być może był to nasz błąd. Informujemy, że wyłącznym dystrybutorem numerowanych egzemplarzy jest KS Ruch Chorzów. UWAGA: oferta w wersji II obejmie wyłącznie tych Czytelników, których wpłaty dotrą do nas w terminie do 15 listopada 1995 (prosimy wziąć poprawkę na czas potrzebny poczcie!). Wszystkie zgłoszenia po tym terminie będziemy mogli zaspokoić tylko w miarę posiadania egzemplarzy numerowanych, w twardej okładce, ale bez możliwości zamieszczenia nazwiska na „liście sympatyków". 190 C3ŁFŁ _ mistrzostwa B EUROPY ©BMoraw iimmwmwmsm - . ROCZNIK s 92 93 i i ! i PUCHAR ZDOBYWCÓW (MBS i mmmmmm pnjny ROCZNIK 93 94 1 •¦\: Ajc * § >. 11 "----------------------" """"•*1*"** FU Jl HEROSI MUNDIALI ldt*tt*f*infei '|L|JJ| I ! MISTRZOSTWA ŚWIATA M WORLD CUP USA'94 3 i s a ^ 1 w PUJl ROCZNIK 94 95 ... cdn CO I GDZIE? E list be; i n cyl zei w ks d> W R n r; V, n d k r I LISTY FELIETON PRZED LEKTURĄ MECZ PO MECZU ALFABETYCZNIE od reprezentanta — Gerarda Cieślika i selekcjonera — Ryszarda Koncewicza ostatni Krzysztofa Mętraka objaśnienia pomocne i niezbędne 10 po raz czwarty historia z numerami 182 gdzie są chłopcy z tamtych lat 11 od autora 6 ...i autorów słówka wokół copa 188 selekcjoner bez paszportu (1947) 13 komisja prezesów (1947) 20 dożywocie dla Alfusa (1948) 25 kapitan z generałem (1949-1951) 35 bałagan... olimpijski (1952) 48 dołowanie i spadanie (1953-1956) 56 październikowe nastroje (1956) 69 nadzieje i zwątpienia (1957-1958) 73 cztery lata Kruga (1959-1962) 89 rekordy nastolatka (1963 1966) 114 rywale mistrzów świata (1966) 129 granice afer (1966-1967) 138 pół wieku z „fają" (1968-1970) 144 piłkarze od Adamka do Żmijewskiego 168 trenerzy i selekcjonerzy od Alfusa do Ziemiana 161 rozkład na tablicy 167 z komputerowego skarbca 178 wszystkie mecze biało-czerwonych 182 PROPOZYCJA nasza LEGIA druga w „kolekcji klubów' 190 KSIĘGARNIE gdzie i jak nas kupić 189 ...w kraju i zagranicą 190