MAREK GASZYŃSKI NIEMEN CZAS JAK RZEKA Prószyński i S-U.cx rozdział i „Coś, co kocham najwięcej" 1939-1958 rozdział 2 „Domek bez adresu". Repatriacja 1958-1959 rozdział 3 „Malaguena". To Tu, Festiwal w Szczecinie. 1960-1962 rozdział 4 „Czy nas jeszcze pamiętasz". Niebiesko-Czarni. 1962-1966 rozdział 5 „Sen o Warszawie" - stroje, nowy styl 1965-1966 rozdział 6 „Jaki kolor wybrać chcesz" - Akwarele 1966-1969 rozdział 7 „Italiami Italiami" - koncerty we Włoszech 1969 rozdział 8 „Niemen Enigmatic" rozdział 9 Poezja rozdział io „Człowiek jam niewdzięczny" - ataki, krytyka, Radomsko, TV, stan wojenny rozdział ii „Muzyka teatralna i telewizyjna" i filmowa rozdział 12 „Marionetki" 1972-1973 rozdział 13 „Manhattan 93" 1973-1974 rozdział 14 Elektronika 1974-1980 rozdział 15 Chwila ciszy 1981-1989 rozdział 16 Lata dziewięćdziesiąte i XXI wiek PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMENA BIBLIOTEKA PUBLICZNA . Im. Stanlłlowo Stawka w Dzielnicy Bielany m. sl. Warszawy Wypoźyualnto dla Dorosłych I Młodzieży Nr 83 Ul. Wnectooo 2 Nrinw,..........%.lfk..... Twórcami tej książki są wszyscy, którzy - pośrednio bądź bezpośrednio - przyczynili się do jej powstania: dziennikarze i krytycy publikujący teksty o Niemenie w gazetach codziennych, czasopismach lub publikacjach książkowych, członkowie jego rodziny, którzy opowiadali mi o dzieciństwie i wczesnych latach Czesława, a także muzycy, artyści, organizatorzy imprez, którzy nie tylko dzielili się ze mną wspomnieniami o Niemenie, ale też przekazali liczne jego fotografie i inne związane z nim pamiątki. Chciałbym wyrazić swą wdzięczność słuchaczom Programu I Polskiego Radia, którzy odpowiedzieli na mój apel o pomoc w zbieraniu pamiątek. Wszystkim gorąco dziękuję. Jest to bowiem nasze wspólne dzieło o artyście, który był w naszym kraju największą osobowością muzyki określanej szeroko jako „rozrywkowa". Zaczął od skromnych, prostych piosenek ludowych - rosyjskich, ukraińskich, polskich - później śpiewał melodyjne przeboje, jeszcze później wykonywał długie, rozbudowane suity, dzieła z pogranicza rocka, awangardy, muzyki elektronicznej, religijnej, jazzowej. Nie ma i nigdy nie było w historii muzyki rozrywkowej artysty, który tak rozwijał i doskonalił swój talent, tak zmieniał oblicze i kształt swej muzyki. Beatlesi, Ellington, Sting... oni wszyscy tworzyli w ramach jednego gatunku, jednego stylu -Niemen te granice przekraczał. Gdy wiosną 2004 roku zasiadłem do pisania, wiele wiedziałem o życiu Niemena i o jego twórczości, jednak w miarę postępu prac nad książką moja wiedza o nim stale się pogłębiała - dzięki rozmowom z ludźmi, którzy go znali, którzy współpracowali z nim w różnych okresach jego życia. Nie jest to jednak ani kronika artystycznych dokonań Czesława Niemena, ani jego biografia. To tylko portret muzyka, zbudowany z wypowiedzi stykających się z nim ludzi, a także ze wspomnień i refleksji samego Niemena. Nie było więc moim zamiarem podawanie wszystkich ważnych faktów z jego życia; nie próbowałem nawet opisać wszystkich jego dzieł i dokonań: koncertów, płyt, nagrań, nagród. Na stworzenie takiej Niemenowskiej encyklopedii jest jeszcze czas i na pewno ktoś to wcześniej czy później zrobi. Ja chciałem tylko go przedstawić, przypomnieć -jako człowieka, jako wielkiego artystę. Jego twórczość zawsze była i nadal jest mi bliska. Nie dlatego, że go znałem, nie dlatego, że napisałem z nim kilka piosenek. Ale dlatego, że ceniłem i cenię go niezwykle wysoko za to, czego dokonał. Może nie zawsze tak do końca rozumiałem jego dzieła, nie zawsze śledziłem jego wszystkie kompozycje, ale kiedy - już po jego śmierci -jeszcze raz przesłuchałem dokładnie od początku całą jego muzykę, doszedłem do wniosku, że trudno przecenić to, co stworzył. I jako wokalista, i jako kompozytor, aranżer czy autor tekstów. Jego muzyka będzie istniała jeszcze długo, bardzo długo. Przez pewien czas był moim przyjacielem, przez wiele lat - wielkim autorytetem, zawsze był mi bliski. Raz tylko go zawiodłem, czego żałuję do dziś. Otóż w połowie lat dziewięćdziesiątych pewna firma płytowa zwróciła się do mnie z propozycją napisania komentarza do płyty czy nawet dwóch płyt Niemena. Kiedy spytałem przedstawicieli firmy, czy Niemen wie o tym wydaniu jego piosenek, otrzymałem odpowiedź -kłamhwą - że tak, że jest to z nim uzgodnione. Uwierzyłem i popełniłem błąd. Powinienem był zadzwonić do Niemena, spytać go, czy to prawda. Poganiany terminami, ten swój obowiązek zlekceważyłem. Wiem, że Czesław miał do mnie o to żal. Po pewnym czasie przeprosiłem go za to. Dziś przepraszam całą jego rodzinę. Marek Gaszyński HF W coś, co kocham najwięcej ś, od czego oddalił mnie czas, lecz myślami wracam jeszcze częściej o dziecięcych zabaw i do minionych lat. ~st taki dom daleko, za nim pola i las, a za lasem, tam nad rzeką rosną kwiaty, których już nie zobaczę nigdy, nigdy nie zobaczę już. Jest wiele wspomnień, których nie złamał czas, ale żadne z nich nie powraca, jak to. Tam, wśród kwiatów zostawiłem wspomnienia, których nigdy, nigdy nie zapomnę już. Jest coś, co kocham najwięcej, coś, od czego oddalił mnie czas. słowa: Jacek Grań muzyka: Czesław Niemen I o ¦¦ ¦¦ o swych stron oj- ¦¦ mm czystych, opisanych ¦¦ Km w tej piosence na- ¦¦ ^^^r granej z Akwarelami ^Kh^^w rolai 1^67, będzie Czesław Wydrzycki (Niemen), powracał wiele razy. Te pejzaże, te widoki, te strony to Wa-siliszki Stare, w których urodził się 16 lutego 1939 roku. Wasiliszki Stare leżą jakieś dwa kilometry od niewielkiego miasteczka Wasiliszki, oddalonego blisko 65 kilometrów od Grodna i 100 kilometrów od Nowogródka. W roku 1939 Wasiliszki Stare leżały jeszcze w Polsce; w roku 1958, gdy rodzina Wydrzyckich przekraczała granicę w Brześciu, ziemie te należały do radzieckiej Białorusi. Dokąd więc Czesław wracał? - Do Polski, w której się urodził. To nie on przekraczał granicę, to historia tak ułożyła losy wielu naszych rodaków. W Wasiliszkach Starych, założonych podobno przez księcia Wasiłło, był polski kościół zbudowany w roku 1903 i pewnie dzięki niemu podtrzymywano tam polskie tradycje, szanowano polską historię, narodowego ducha. Polacy mieszkali wszędzie dookoła, a w czasach dzieciństwa Czesława, w latach drugiej wojny światowej, hitlerowskiej okupacji, działał tam ruch podziemny, którego członkowie stawiali opór W tamtejszych okolicach znajdują się dwa groby symbolizujące walki o Polskę - grób legendarnego „Kotwiczą" (cały jego oddział padł w potyczce z NKWD) i grób pamiętanego do dziś „Ponurego", który poległ w ataku na niemiecki posterunek. „Zapamiętałem enkawudzistę, oficera, który jeździł z woźnicą-żołnierzem taką dwukółką, nazywaną taczanką - wspominał Czesław. - Ow enkawudzista, na ogół pijany, pewnie dla zabawy strzelał z pepeszy, więc myśmy bali się go strasznie. Kiedyś, strzelając w powietrze, zapewne nie do mnie - okropnie mnie wystraszył. Uciekłem i schowałem się w zbożu. Ale lęk został. Dzieci uciekały przed taczanką (...). Nie tylko dzieci, wszyscy żyli tam w lęku. Myśmy byli na Uście do wywózki. To paradoksalne, ale uratował nas Hitler. Nim Rosjanie zdążyli nas wywieźć, Hitler zaatakował Związek Radziecki. Ale i potem, już po wojnie, w każdej chwili mogli nas zabrać. Działania NKWD znamionowała szczególna perfidia. Podam taki przykład: do wsi przyjeżdżał gazikiem enkawudzista, nastawiał głośno radio i słuchał Londynu. Przechodził ojciec kolegi, którego enkawudzista nader uprzejmie zagadnął, po czym zaprosił do posłuchania audycji. Następnie dołączył się jeszcze wujek tego kolegi. Posłuchali, pogwarzyli, potem enkawudzista pojechał. A po kilku dniach wrócił, już nie sam. Zabrali tych, co słuchali, i słuch o nich zaginął. Ów kolega mieszka teraz tutaj, w Warszawie, ale o tym, gdzie byli, co przeżyli - nadal milczy" („Przekrój" 1992, fragment książki Barbary Hołub Pizy wileńskim stole). Ciężko było przetrwać wojnę, nie tylko ze względu na głód. Jeden z Wydrzyckich działał w partyzantce i całej rodzinie jedynie cudem udało się przeżyć. Gdy Ukraińcy przyszli pacyfikować ich dom, wszyscy -uprzedzeni o spodziewanej „wizycie" - -i ix ł^r-<^v =fc. Również i później rodzina Wydrzyckich trzymała się razem. W latach pięćdziesiątych, gdy powstał kołchoz, zabrakło chle- ba; w Wasiliszkach Starych dostawali go tylko pracujący urzędnicy. Chleba nie można też było upiec w domu, bo nie było z czego. Wtedy, w okresie największego głodu, ci, którzy mieli jakieś pieniądze, jeździli do Grodna furmankami i kupowali chleb dla pozostałych. Teresa Aksciłowicz, cioteczna siostra Czesława, trzy lata od niego starsza, wspomina dawne lata: „Cała rodzina była bardzo pobożna, regularnie chodziła do kościoła i nawet śpiewała w chórze. Z powodu ciężkich powojennych czasów zapominano o urodzinach lub imieninach, ale Boże Narodzenie i Wielkanoc byty zawsze świętowane w rodzinnym gronie. Wydrzyc-cy nie mieli wielkiego gospodarstwa, utrzymywali się z tego, że ojciec Czesława był złotą rączką: potrafił wszystko zreperować, szył buty, był stroicielem instrumentów muzycznych, także kościelnych organów w Wasiliszkach Starych. Czteroletni Cześ stawał na stołku i próbował grać na fortepianie. Czesiek był taki dobry i przyjazny! Pomagał mi i nigdy niczego nie odmawiał, był czuły na każdą prośbę. Miał po prostu złote serce" („Głos znad Niemna", 25 października 2002, artykuł Agnieszki Krzysztof owicz i Tatiany Zaleskiej). I dalszy ciąg wspomnień na łamach tej samej gazety: „W pamięci Antoniego Markiewicza, kolegi i sąsiada, Czesław Wy-drzycki pozostał jako dobry przyjaciel i bardzo pomysłowy chłopak. Pamięta, jak chodzili razem na ryby i jak Czesław podziwiał przyrodę, która niestety dzisiaj zmieniła się nie do poznania po melioracjach. Już w dzieciństwie ujawniły się różne talenty Czesława Wydrzyckiego, których, jak mówi jego kolega, nie potrafił rozwinąć. Był tak wszechstronnie uzdolniony, że nie mógł się zdecydować, za co należy się wziąć. Świetnie rysował i nawet gdyby nie został muzykiem, to z pewnością byłby malarzem". Janina Pawłowicz, siostra pierwszej żony Czesława, a zarazem jego nauczycielka angielskiego, „pamięta, że był on bardzo zdolnym, ale leniwym uczniem. Na lekcjach nie był ani uważny, ani pilny, za co go często karcono. W budynku starej szkoły, na drugim piętrze, w mieszkaniach nauczycieli stał fortepian. Tam też od czasu do czasu muzykował Czesław" (jw, „Głos znad Niemna"). Na zdjęciach z gazety drewniany parterowy dom, w którym mieszkała rodzina Wydrzyckich, niewielka szkoła, też drewniana, strzeliste wieże gotyckiego kościoła i okazała średnia szkoła w Wasiliszkach, do której chodził Czesław. W tej szkole nie uczono co prawda języka polskiego, ale po polsku rozmawiano w domu, u przyjaciół, sąsiadów, wszędzie. Nie słuchano sowieckiego, tylko polskiego radia, bo Wydrzyccy byli patriotami. Gdy ojciec Czesława zdecydował się potem na wyjazd do Polski, robił to z pewnością dla swych dzieci, dla ich przyszłości - bo sam był bardzo przywiązany do tamtych stron. Oto kolejne wspomnienia, tym razem zaczerpnięte z artykułu Marcina Rębacza, opublikowanego w „Gazecie Wyborczej" w lutym 2004 roku: „Moja mama miała adapter - mówi Teresa Aksciłowicz, cioteczna siostra Niemena. - Czesio jako mały chłopiec przychodził słuchać płyt. Raz powiedział do mamy: «Ciociu, zobaczysz, kiedyś jeszcze posłuchasz mojej płyty». Grał na pianinie od piątego roku życia". „To były piękne, bracie, tereny. Rzeka szeroka, ryby, raki, zarośla - opowiada Antoni Markiewicz - latem zapach taki, że wieczorem nie chciało się wracać do domu. A Czesław czasem otwierał okno i siadał do pianina. Lubił grać dla ludzi, choć wolał mniejszą publiczność. To był, bracie, raj. -Pan Antoni nie wie, jak opowiedzieć o Niemenie. - Facet, bracie, i jeszcze raz facet! 5»ipoc!on i iwa ^"»lt| (CamionKa Bahtki ! Z29- Kny5ie*oc;i, TTD7T Vinfiwai.'i i\Ki Ma S;«Vec ŹaWok \ UpttfMu Mocevićy ZbMq «ha'¦• * ¦ggĘŚŹW "<¦¦&-'{ Prośbę naszą motywujemy, jak następuje: Czerław tydrzycki jest solistą zespołu Hiebiesko Czarni, któru 10 grudnia br*» a* wniosek Ministerstwa Kultury i Bztuki wyjeżdża do Paryża, aby reprezentować Polskę w paryskiej Olympii - światowej sławy mUBicnallu. Będzie to pierw&j.yłiystęp polskiego zeepułu na Zachodzie i od występów -cyca zależeć będą w dużym stopniu dalsze kuatatety Polski z "rynkiem zachodnim". 1 października »«&yół ro»Łwe»yua specjalne zgrupowai.ie, a b paśdzieruika Wystąpi w Warszawie na specjalnym pokazie przed przedstawicielami ageu«ji francuskiej 1 przedstawicielami MKiS, Ponieważ Czesław Wyarzyosi jest głównym su lit. tą zespołu* jego nieobecność oznacza rezygnację z wyjazdu* Uprzejmi* prosimy o uwzględnienie naszego wniosku* W przgpadku, gdyby prośbą nasza nie mogła bge spełniona,na szczeblu o poinformowanie, nąlesy si« naszego wniosku* Łączymu wyrazy szacunku i po#5U«*łŁUa.STUDENTÓJ KLUB H U GdoAtk, Woły jfgTą r 3350. 62. **-5. Pierwszy zespół stracił więc Walicki ze względów „administracyjnych", drugi sam go porzucił. Ten drugi to Czerwono-Czarni, którzy dali swój pierwszy koncert 23 lipca 1960 w sali widowiskowej Międzyuczelnianego Klubu Studentów Wybrzeża Żak. Z dawnej grupy Rhythm And Blues został tylko pianista Zbigniew Wilk i wokaliści: Michaj Burano, Marek Tarnowski i Andrzej Jordan. Konferansjerem pierwszego koncertu był... Jacek Fedorowicz. Potem skład Czerwono-Czarnych zmieniał się wielokrotnie, a cała grupa porzuciła Walickiego we wrześniu 1961, kiedy opuściła Trójmiasto, przyjmując propozycję Wojewódzkiej Agencji Imprez Artystycznych w Szczecinie. Swój trzeci zespół, Niebiesko-Czarnych, powołał Walicki do życia wiosną 1962 w Gdyni. Pierwszy koncert odbył się 24 marca 1962, również w Żaku. Oto początkowy skład zespołu: Henryk Zomerski (gitara basowa), Jerzy Kossela (kierownictwo muzyczne i gitara prowadząca), Paweł Rezon (gitara), Daniel Danielowski (fortepian), Jerzy Kowalski (perkusja). Śpiewali: Marek Szczepkowski, Bernard Dornowski i Mirosław Bobrowski, a ewolucje taneczne (głównie twist) wykonywała Danuta Sku-rzyńska-Szade. Skład Niebiesko-Czarnych zmieniał się wielokrotnie. Czesław Wydrzycki, zaproszony przez Walickiego, dołączył do grupy jesienią 1962, po trasie koncertowej z Czerwono--Czarnymi, choć jego pierwszy, gościnny występ z tym zespołem odbył się 3 czerwca 1962 w... zakładzie karnym dla kobiet w Grudziądzu. Walicki obawiał się tej imprezy, właśnie ze względu na udział Czesława, który wtedy nie śpiewał jeszcze rockkandrollowych standardów, lecz piosenki latynoamerykańskie, wypełniając nimi przerwę w „regularnym" koncercie Niebiesko-Czarnych. Przyjęto go najpierw rzeczywiście z rezerwą, ale po paru chwi- lach więźniarki ocierały łzy z oczu. Autentyczne łzy wzruszenia - jak wspomina Walicki. Janusz Popławski, gitarzysta późniejszego składu Niebiesko-Czarnych, zapytany o to, kiedy rozpoczęła się „wielkość" Czesława, odpowiedział, że właśnie na tym koncercie. Swym krótkim występem udowodnił po raz pierwszy, że potrafi swą publiczność podbić, zachwycić, zaczarować, i to bez względu na to, co śpiewa, jaki prezentuje repertuar. Teraz trzeba było „tylko" namówić go do śpiewania piosenek „komercyjnych", rock and rolla czy po prostu popularnych wówczas przebojów, a potem do tworzenia własnego, polskiego repertuaru. „Jeżeli można komuś przypisywać odkrycie mojej osoby - mówił po latach Niemen - to Franciszek Walicki był tym człowiekiem. Chciał coś zmienić w tym nadwiślańskim graj dole muzycznym. By przetrwać, trzeba było zginać kark. Wtedy, ze względu na brak tekstów, wszyscy śpiewali po angielsku, przepisując fonetycznie słowa z płyt. Władze jednak uznały te praktyki za imperialistyczną modę. Rhythm And Blues rozwiązano właśnie za śpiewanie po angielsku. Franek więc wymyślił hasło «Polska młodzież śpiewa polskie piosenki" i zaczęliśmy wykonywać ludowe ballady" („Machina" 1997). Dwie takie właśnie piosenki nagrane zostały podczas sesji płytowej Niebiesko--Czarnych, w marcu 1963: Stary niedźwiedź mocno śpi i Mamo, nasza mamo. W sesji tej, obok Marka Szczepkowskiego i Bernarda Dornowskiego, uczestniczył także Czesław Wydrzycki. Wcześniej jednak, w listopadzie 1962, nagrał dla firmy Polskie Nagrania swe latynoskie piosenki. Oto jak wspomina tę sesję: „Profesor Karużas (reżyser nagrania) nie krył zachwytu dla mojej, jak się wyrażał, muzykalności. Może dlatego, że ani razu nie popełniłem podstawowego grzechu. CZAS JAK RZEKA Nie fałszowałem. Ucho miałem czujne i takie herezje były nie do pomyślenia. Po nagraniu playbacku z Jurkiem Kowalskim (na bębenkach) do samby Adieu Tristesse zaskoczyłem pana profesora jeszcze bardziej. Wypatrywał przez szybę dźwiękową, na jakim to instrumencie tak słodzę w solówce. Gdy się okazało, że smyczkowałem solo na strunach własnego głosu - zaniemówił. Z czterech piosenek wówczas nagranych dwie ktoś skasował. Malaguena i Ave Mana No Mono nigdy nie zostały opublikowane. Szkoda, zwłaszcza dzisiaj" (tekst z okładki płyty Sen o Warszawie, 1995). Trzeba się jednak było przestawić na repertuar rockandrollowy. Te pierwsze próby Czesław wspomina w rozmowie z Krystyną Tarasiewicz, opublikowanej w „Radarze" (1965): „Pierwszy rok w zespole Niebiesko-Czarnych był dla mnie bardzo trudny. Latem 1963 nastąpił przełom, starałem się przestawić - i bałem się, czy coś z tego wyjdzie, gdyż byłem dość dobrze zaawansowany, jeśli chodzi o uchwycenie stylu południowoamerykańskiego. Bałem się, że nie dam sobie rady - czego dowodem było nagranie mojej pierwszej płyty Lekcja twista. Uważałem, że to jest nagranie beznadziejne. Jeszcze tydzień wcześniej wykonywałem tylko -sam na sam z gitarą - piosenki południowoamerykańskie. Stwierdziłem wtedy, że do nowej formy - do twistów - brak mi głosu, że moje próby z twistem były właśnie przykładem nieprawidłowego startu. Następnie spotkałem się z piosenką rhythmandbluesową i zafascynowała mnie dusza piosenek i pieśni murzyńskich". W rozmowie z Dariuszem Michalskim dodał jeszcze: „Znacznie lepiej nagrałem po blisko dwu latach Hippy, hippy shake. Po raz pierwszy zaśpiewałem gardłowo, wykorzystując krzyk. I już do mnie przylgnęło - krzyczący Niemen". Jacek Cieślak w „Rzeczpospolitej" (2004) przywołuje wypowiedź Niemena na ten sam temat: „Po kilku latach udało mi się wykonać pierwsze krzykliwe piosenki. To była na przykład Czy wiesz z 1965 roku. Powoli nabierałem wprawy i naturalną dyspozycję do bel canta pokonałem. Zacząłem nadużywać gardłowego głosu. Niektórzy profesorowie muzyki mówili, że zedrę go po roku. Kiedy badałem struny, okazało się, że mam tak zwane gruzełki. To one właśnie dodają specjalnej firmowej barwy". Obaj z Walickim zaczęli zwracać coraz baczniejszą uwagę na repertuar krajowy. Czas rockandrollowych standardów powoli mijał - doskonale śpiewało się je na koncertach, ale w Polskim Radiu i w Polskich Nagraniach trzeba było nagrywać piosenki w języku polskim. Franciszek Walicki: „Ja wcale nie miałem ambicji zostania autorem tekstów, ale wtedy nikt nie pisał tekstów dla zespołów ardzo s^dej^nie biła mi brawo" /(//Radar" 1^65, ffz rozmowy z Krystyną ^Jarasiewic^|.\'A \ Niemena z Niebiesko-Czarnymi wspomina Mńusz? Popławski - najpierw fragment zX miesięcznika : ,)G]^ara i Bas" (2004): „Pb/raz pierwśz^^baczyłem Czesława Nierkena (wtedy/jesżćze Wydrzyc-kiego) 19 stycznik IxiSy r$ai śpiewającego/z Niebies^o^za^i^r|ń w Non Stopie. Przyjechałem) by^:ast#ić wcielonego do wojska Jurka Koąselę, gitarzystę, twórcę 'zespołu. Wszedłem do wypełnionej tłumem sali i nad głowami tańczących zobaczyłem Czesława śpiewającego Oh, pretty woman Roya Orbisona. Obok niego Benek Dornowski i Marek Szczepkowski śpiewali charakterystyczne chórki «pretty woman, je, je, je». Potem zagrali żywiołowe Let's twist again, przy którym publiczność wiła się, skręcała, szalała. (...) Gdy rm^Hi3^u|^J^i9!VT11 Czesław zaśpiewał wielki przebój Raya Charlesa / cant stop loving you, przez plecy przeszły mi ciarki od siły ekspresji jego niezwykłego głosu. Zostałem w Niebiesko-Czarnych na niepowtarzalne, wspaniałe 14 lat mojej kariery, a gdy Czesław rozpoczął karierę solową, pozostałem jego szczerym fanem". Dalsza część wspomnień Janusza Popławskiego pochodzi z udzielonego mi w 2004 roku wywiadu. Zaczął od kilku słów o Błękitnych Pończochach, dziewczęcej grupie wokalnej, która towarzyszyła Niemenowi na koncertach i w nagraniach. „J.P.: Zespół stworzony został po roku pracy Niemena w Niebiesko-Czarnych, po festiwalu w Opolu, gdy Franek Walicki i Czesław zdali sobie sprawę, że jego potencjał twórczy jest tak wielki, iż powinien konstruować własny program i śpiewać własne piosenki. Wzorem do stworzenia tego zespołu były amerykańskie grupy estradowe, np. The Raelets, która towarzyszyła Rayowi Charlesowi. Właściwie tam każdy wybitny solista rhythmandbluesowy miał swoją grupę wokalną. Podobał się nam wtedy zespół The Supremes. Błękitne Pończochy stworzone były tylko dla Czesława i tylko jemu akompaniowały wokalnie. Razem spędzali na trasie dnie i noce, powtarzając stare i próbując nowe piosenki. Na długą metę to jednak nie było szczęśliwe rozwiązanie, ponieważ stworzenie żeńskiej grupy wokalnej w męskim zespole było bardzo niebezpieczne, z różnych względów. W pewnym momencie zresztą Walicki doszedł do wniosku, że grupa taka jest niepotrzebna i że Ada Rusowicz, z niej się wywodząca, będzie śpiewała solo i także towarzyszyła Niemenowi. M.G.: A jak zaczął się tworzyć polski repertuar Niemena! J.P: W lutym 1963 Walicki pojechał na jakąś naradę do Warszawy. Wrócił i powie- dział, że jesteśmy zakwalifikowani do udziału w pierwszym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, ale warunek jest jeden -musimy śpiewać polskie piosenki. Więc razem siedzieli w hotelowych pokojach po nocy, tworzyli nowe piosenki i wtedy powstały trzy utwory: Wiem, że, Czy mnie jeszcze... i Czas jak rzeka. Ale komponowali także inni z naszego zespołu - na przykład Włodek Wander skomponował piękną balladę pod tytułem Mgła. M.G.: Czesław był nieco inny niż wszyscy. Kiedy po raz pierwszy wyczułeś tę jego inności J.P: Gdy przyszedłem do Niebiesko--Czarnych, gdy jeszcze byli w tym zespole Benek Dornowski i Marek Szczepkowski, nie wyczuwałem tej inności Czesława. Ale już wtedy czymś się od nich różnił - nie był tak kłótliwy jak Szczepkowski, nie robił się na wielką gwiazdę rłiythm and bluesa, jak o sobie mówił Dornowski. Był skromnym, pogodnym chłopakiem, jak my wszyscy. Nigdy nie klął, rzadko pił alkohol, zresztą pewnie dlatego mieszkaliśmy we wspólnym pokoju - ja też nie piłem. Był po prostu spokojny. Później, w latach następnych, jego osobowość zaczęła się rozwijać i kształtować nieco inaczej. Był introwertykiem, miał świadomość, że ma wielki talent wokalny i twórczy, ale z tą wiedzą się nie obnosił... M.G.: Opole 1963 i 1964. Niemen już wtedy był ważny, już się liczył w środowisku. Ale na żadnym z tych festiwali nie został zauważony. Czy jakoś to przeżywał, czy okazywał to publicznie! J.R: Tak. I to na pewno wywarło też wpływ na jego późniejsze życie i dalszą twórczość. Zdał sobie sprawę, że na takich festiwalach ocenia się i docenia poezję, poetyckie wartości tekstów, że teksty są ważne, jeśli nie najważniejsze w piosence. I już po pierwszym festiwalu opolskim zaczął się skłaniać ku poezji, może nie śpiewał jeszcze wierszy polskich poetów, ale sam zaczął pisać teksty bardziej poetyckie. Wtedy też uznał, że jego imię Czesław jest zbyt pospolite, i pomyślał o występowaniu jako Juliusz Wydrzycki. Przez kilka miesięcy na plakatach występował jako Juliusz, ale potem, po długiej dyskusji z Walickim doszli do wniosku, że trzeba przyjąć nowy pseudonim. I tak powstał Niemen. Wracając do tekstów - śpiewał wtedy bardzo różne teksty, nie własne, ale coraz mniej był z nich zadowolony. Zwłaszcza wtedy, gdy różni ludzie zwracali mu uwagę na ich miałkość. Pamiętam taki przykład, gdy nagrywaliśmy piosenkę Baw się w ciuciubabkę z realizatorem dźwięku Wojciechem Piętowskim. Po którejś z kolei powtórce tego tekstu, tych słów «baw-się-w-ciuciubabkę, w ciuciubabkę, w ciuciubabkę", Piętowski zerwał się z fotela, zaczął biegać po reżyserce i krzyczeć: «Jak ja nienawidzę tej muzyki, ja nienawidzę tego bełkotu*. To był protest przeciwko naszym tekstom, ale także generalnie przeciwko naszej muzyce. Był to dla nas bardzo trudny okres, gdy nasza muzyka była niedoceniana i krytykowana, i u Czesława zaobserwowałem taką szarpaninę - co robić? Radykalna zmiana nastąpiła po przeboju Dńwny jest ten świat, choć głosów krytycznych nadal było wiele. Ale od tej piosenki Niemen mocno uwierzył w siebie, w swój talent i w swe siły. Generalnie, Czesław bardzo przejmował się głosami krytycznymi, ale starał się nigdy tego nie okazywać. Był człowiekiem, który na agresję nie reagował agresją, raczej się wycofywał. M.G.: Jakim był gitarzystą, bo Walicki twierdzi, że niezłym! J.P.: Powiedziałbym, że był lepszym gitarzystą niż Elvis Presley. Grał, znał wiele akordów, akompaniował sobie przy piosenkach latynoskich. Gdy pierwszy raz byliśmy w Jugosławii, kupiłem sobie tam piękną gitarę 12-strunową i Czesław chętnie na niej grywał. Od zimy 1963 na gitarze już w Niebiesko-Czarnych nie grał. Wykonywał ruchy estradowe, bo Franek kazał mu się ruszać na scenie i na gitarę nie było miejsca. Wszyscy wokaliści musieli robić show, tak jak amerykańskie grupy sou-lowe. Na estradzie poruszał się takim charakterystycznym krokiem, ruchem rozluźnionym, skrępowanym jednak świadomością, że patrzą na niego ludzie. Jak trzeba było, a Walicki tego pilnował, to podczas koncertu i Wojtek Korda, i Czesław musieli robić niemal szpagat w powietrzu. W Niebiesko-Czarnych był bardzo wyluzo-wany, bardziej niż potem w Akwarelach, bo nie spoczywała na nim odpowiedzialność za cały spektakl - było przecież prócz niego wielu innych solistów. Nie czuł tej wielkiej presji, że jest gwiazdą. M.G.: Mówiliśmy o grze na gitarze. A jakim był pianistą, organistą! J.P.: Zachowało się zdjęcie, na którym Czesław gra na akordeonie, a zatem klawisze nie były mu obce. Ojciec organista uczył go gry na instrumentach klawiszowych od dzieciństwa, a potem przecież naprawiał i stroił fortepiany, więc musiał na nich grać. Ale w Niebiesko-Czarnych nie zdradzał się ze swą grą, ani na fortepianie, ani na organach. Natomiast w niektórych utworach, już w Akwarelach, siadał do fortepianu, a Marian Zimiński grał wtedy na organach. Jako pianista-organista objawił się dopiero w zespole Niemen Enigmatic. Na organach jest łatwiej grać, tam nie jest potrzebna szybkość, tylko raczej myślenie muzyczne, myślenie harmoniczne. A gdy kupił melotron, to wszyscy byliśmy zaszokowani brzmieniem tego instrumentu i jego grą, a on doskonale wyczuwał harmonię. Pianistą jednak nie był biegłym i nie miał żadnych szans ani, podejrzewam, chęci, by nim się stać. M.G: Ile koncertów zagrałeś z Nieme-nem-Wydrzyckim ł J.P.: Zagrałem z nim ponad tysiąc koncertów przez cztery lata. W roku 1963 zagraliśmy 240 koncertów, a w 1964 - 360! Czasem graliśmy po dwa, trzy koncerty dziennie, do domu zjeżdżaliśmy na kilka dni. I znów trzeba było wracać do pracy. Tak nas eksploatowali nasi menedżerowie". KONCERT MEBIESKO-CZARNYCH NA FESTIWALU W OPOLU, 24 CZERWCA 1964: Gdy odlatują bociany - utwór instrumentalny Czy będńesz sama dziś wieczorem - W Korda Powiedzcie jej - W Korda Me bądź na mnie taki zły-A. Rusowicz Czy mnie jeszcze pamiętasz - Cz. Niemen Czas jak rzeka - Cz. Niemen Taka, jak ty - K Klenczon Pamiętam ten dzień - Cz. Niemen Przecież nie płaczę - M. Burano w języku plemienia Lowari Słuchajcie, dziewczęta - M. Burano (jw) Me opuszczaj mnie - M. Burano, CZAS JAK RZEKA w języku pseudopolskim Jeden taniec dla mnie - M. Burano To naturalnie skrócona wersja ówczesnego koncertu Niebiesko-Czarnych, skrócona ze względu na wymogi wielkiego festiwalu. A oto jak wyglądał układ typowego koncertu zespołu z 20 stycznia 1965: Red ńvei rock - instrumentalny (z repertuaru zespołu Johnny and the Hurricanes) Mój pierwszy walc - A. Rusowicz Me bądź na mnie taki zły - jw. Powiedzcie jej - W Korda Niewinny złodziej - jw. Suita ludowa - utwór instrumentalny Czy mnie jeszcze pamiętasz - Cz. Niemen Koiokolczik - jw. w duecie z W Kordą (w języku rosyjskim) A hord days night - Cz. Niemen (z repertuaru The Beatles) Czas pożegnań - H. Majdaniec Parodia Andrzeja Bychowskiego, m.in. parodia K Stanek i Cz. Niemena Ballada ratuszowego zegara - E Janczerski Niebieskie jeansy - jw. And I love her - W. Korda (z repertuaru The Beatles) It's all over now - W. Korda (z repertuaru The Rolling Stones) / saw her standing there - W. Korda (z repertuaru The Beatles) Twist and shout - W. Korda (z repertuaru The Beades) LongtaUSaBy- W. Korda Akwarele i Niemen. Rok 1967 (z repertuaru Little Richarda) The house of the rising sun - instrumentalny (z repertuaru The Animals) You're my world - H. Majdaniec (z repertuaru Cilli Black) My boy Lolkpop - H. Majdaniec (z repertuaru Millie Smali) Polka - utwór instrumentalny, popisowe solo W Wandera Czas jak rzeka - Cz. Niemen Pretty woman - Cz. Niemen (z repertuaru Roya Orbisona) Hippy, hippy shake - Cz. Niemen (z repertuaru zespołu The Swinging Blue Jeans) Po powrocie z paryskiej Olympii okazało się, że w Niebiesko-Czarnych jest zbyt wielu solistów. Michaj Burano już nie wrócił do Czerwono-Czarnych. To też był wielki talent, ale trudny do opanowania ze względu na cygańską duszę piosenkarza. Doszli: Wojtek Korda, Helena Majdaniec, już wcześniej śpiewali solowo Piotr Janczerski i Ada Rusowicz. W zespole zrobiło się za ciasno - Niemen wychodził tylko na kilka piosenek, trzeba było zostawić czas innym. Coraz bardziej iskrzyło między nim a Burano. Pod koniec współpracy z Niebiesko-Czarnymi Niemen coraz bardziej interesował się „czarnym" soulem, coraz mniej pociągały go przeboje w rodzaju Hippy, hippy shake, coraz bliższa była mu muzyka Otisa Reddinga, Wilsona Pic-ketta czy Jamesa Browna. Niebiesko-Czarni takiego czarnego soulu nie grali, jeden saksofon Włodka Wandera to za mało jak na sekcję instrumentów dętych, tak charakterystyczną dla muzyki murzyńskiej. Chochoły, na które Niemen spoglądał, a które później przyjęły nazwę Akwarele, grały muzykę znacznie bardziej nowoczesną niż Niebiesko-Czarni, techniczne możliwości i umiejętności muzyków też stały na wyższym poziomie. Aranżacje Niemena, Mariana Zimińskiego były ciekawsze, efektowniej sze, a przede wszystkim bardziej stylowe. Podczas gdy w Niebiesko-Czarnych Podgajny tworzył aran- CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ 59 J ;ZAS JAK RZEKA CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ *. t, POlSKIf NAOłANiA « RAOiOSTACJA HA«Ce*SKA POLSKA FIDIłACJA JAZZOWA pr jedsło-wiaja drugi program * cyklu MUS1C0RAMA żacje dla kilku solistów i piosenkarzy w Akwarelach był tylko jeden wokalista, który w dodatku miał bardzo sprecyzowane żądania i potrzeby. Gdy porównamy dwa różne wykonania tej samej piosenki, na przykład Czas jak rzeka, w pełni ukaże się wyższość Akwareli. Końcowy okres współpracy Niemena z Niebiesko-Czarnymi wspomina Janusz Popławski: „Walicki propagował taką ideologię, że Niebiesko-Czarni są kuźnią talentów, że artysta rozwija się, buduje swój repertuar, my dajemy mu zawodowy, profesjonalny szlif, i potem ten artysta musi stworzyć swój własny program estradowy. Pierwszy był na tej liście Czesław Niemen i już jesienią 1965, gdy Czesław wrócił WMoóztmiowm płyła ł967 roku #»!»» NIEMEN i AKWARELE HAGAW DRUMIERSI TADEUSZ WOŹNIAK PIĘCIU CZERWONE GITARY Iga* ua&ss** i mcm m&H&u z festiwalu w Rennes, Walicki mówił mu wprost: "Czesław, ty musisz mieć swój profesjonalny, własny zespół». W styczniu 1966 jeszcze jeździliśmy pod szyldem Niebiesko-Czarnych, ale już Franek szukał dla Cześka partnerów, bo on sam był bardzo nieśmiały i nie potrafił tak bezpośrednio pójść i poszukać sobie muzyków. W maju 1966 pojechaliśmy na trasę koncertową, a w pierwszej części grał zespół Chochoły. I już wtedy Walicki planował, by ten zespół poznać z Czesławem bliżej i zrobić wszystko, by miał on swoich muzyków. Potem Czesław pojechał do Paryża, by nagrać kilka piosenek z orkiestrą Michela Colombier («czwórka» dla firmy francuskiej A-Z), po powrocie graliśmy jeszcze kilka koncertów pod szyldem Niebiesko-Czarnych, ale już wtedy Czesław spotykał się z muzykami z Chochołów, robili różne narady na temat CZAS JAK RZEKA wspólnie granej w przyszłości muzyki. Oficjalnie ogłosił, że opuszcza Niebiesko --Czarnych w grudniu 1966 roku. Główne przyczyny odejścia leżały w jego stylistycznych i artystycznych poszukiwaniach. Musiał mieć własny program, nie mógł śpiewać w zespole, w którym w ciągu dwóch godzin występowało sześciu artystów. A Chochoły to był zespół młodych muzyków, pełnych entuzjazmu, reprezentujących zupełnie niezły, wręcz wysoki poziom. Przede wszystkim Marian Zimiński był wyjątkowo utalentowanym i wszechstronnym muzykiem i co bardzo ważne, był człowiekiem niezwykle komunikatywnym i nadającym się do codziennej współpracy w zespole. W styczniu 1967 we wrocławskiej Estradzie zaczęliśmy próby -przed południem Niebiesko-Czarni bez Niemena, z Kordą i Rusowicz, a po południu, od godziny 14.00, zespół Akwarele na tej samej aparaturze próbował z Niemenem. Nadal przez pewien czas te dwa zespoły współpracowały i nawet pojechaliśmy wspólnie na kilka koncertów, gdzie w pierwszej części graliśmy my, a w drugiej Czesław z Akwarelami. Chochoły grały mocną, współczesną muzykę gitarową, a Niebiesko-Czarni musieli dopasować się do swoich solistów. Do muzyki Akwarel Niemen wniósł wiele nowego, ale zasługi Mariana Zimińskiego też były ogromne". Na ten sam temat wypowiada się Franciszek Walicki: „W tym, że Niemen odszedł w pewnym momencie od Niebiesko--Czarnych, nie było nic dziwnego. To była po prostu naturalna droga jego rozwoju. Mam list od Czesława, w którym trochę z żalem tłumaczy konieczność odejścia od Niebiesko-Czarnych, mając do mnie w pewnym sensie pretensję, że zbyt dużą uwagę zwracałem w zespole na Wojtka Kordę. W owym czasie podjąłem taką decyzję, żeby stworzyć dwie pary w zespole, dwie pary konkurujące z sobą - Ada Ruso- wicz i Helena Majdaniec oraz Wojtek Korda i Czesław Niemen. Wydawało mi się, że da to dobre rezultaty, bowiem wytwarza między nimi współzawodnictwo. Naprawdę oni niemal wychodzili z siebie, by wypaść lepiej. Ale potem z tego zrezygnowaliśmy. Ruszyliśmy na trasę z Chochołami, a potem Niemen utworzył z nich Akwarele i razem jeździliśmy na wspólne koncerty. Zawarliśmy też takie pisemne porozumienie, w którym ja występuję jako reprezentant nie Niebiesko-Czarnych, tylko Niemena i Akwarel, ponieważ miała to być jakby wspólnie koncertująca grupa". I jeszcze jedna wypowiedź o ostatnim okresie współpracy Niemena z Niebiesko--Czarnymi. Tym razem wspomina Paweł Brodowski, obecnie redaktor naczelny miesięcznika „Jazz Forum", a wówczas, w roku 1966, członek zespołu Chochoły: „Pierwsze spotkanie na tej samej scenie to wspólna, dwutygodniowa trasa koncertowa Niebiesko-Czarnych i naszego big-beatowego zespołu Chochoły w maju 1966 roku. Podróżowaliśmy tym samym autobusem: Czesław siedział obok Ady Rusowicz (która była jego dziewczyną), Wojtek Korda obok Heleny Majdaniec, Janusz Popławski z żoną Krysią (z którą jest do dziś), Zbyszek Podgajny Franciszek Walicki i kierownik naszego zespołu Jurek Bogdanowicz. Występy Czesława były Jmlminacją każdego wieczoru. Nie wiedzieliśmy, że już wtedy planował założenie własnego zespołu. Rozglądał się za muzykami, których chciał zwerbować. Musiał nas słuchać i kątem oka obserwować, bo już dwa miesiące później, w chwili gdy nasz zespół po czterech latach istnienia się rozpadł, Czesław skontaktował się z perkusistą Tomkiem Bu-towttem, który następnie wciągnął gitarzystę Tomka Jaśkiewicza i organistę Mariana Zimińskiego. Na gitarze basowej dołączył do nich najpierw Marek Brodowski (nie było między nami żadnego pokrewieństwa), CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ ale po okresie pierwszych prób w grudniu muzycy poprosili mnie, bym do zespołu powrócił. I w ten sposób, gdy na początku roku Czesław Niemen zaprezentował publicznie swój pierwszy zespół autorski Akwarele, jego skład był identyczny z ostatnią mutacją Chochołów. Zaczęła się największa przygoda mojego życia" („Jazz Forum" 2004). I na koniec tego rozdziału - pochodzący z archiwum Franciszka Walickiego -program koncertu Niebiesko-Czarnych i Akwarel w Jeleniej Górze z 16 stycznia 1967 roku: CZĘŚCI Słowo wstępne (przed kurtyną) P Janczerski 1. Kulawy Wojtek (utwór instrumentalny) ADRIANA RUSOWICZ 2. Me pukaj do moich drzwi 3. You don 't have to say you love me 4. Za daleko mieszkasz, miry 5.1'll go ciazy 6. The Yesteiday Mon 7. Mana Elena - utwór instrumentalny PIOTR JANCZERSKI i skifflowa grupa Niebiesko-Czarnych 8. Pożar w Kwaśniewicach 9. Blowingin the wind 10. Mieszkańcy preńi ll.Shalalalalee 13. Taka była moja dziewczyna - utwór instrumentalny HELENA MAJDANIEC 13. You can have him 14. Chciałeś wszystko zmienić 15. Żegnaj, karnawale 16. Już raz było tak U.HighTime CZĘŚĆ H NIEMEN I AKWARELE 1. Przebacz 2. Nigdy się nie dowiesz 3. Domek bez adresu 4. Pamiętam ten dzień 5. Stoję w oknie 6. Ten los, zły los 7. Sen o Warszawie 8. Kansas City 9. The T-Bird lO.Whafdlsay CZĘŚĆ Ul NIEBIESKO-CZARNI I WOJCIECH KORDA 1. Green green grass ofhome 2.1 want you 3. Andante Cantabile 4. Płynie Wisła 5. Alarm! - utwór instrumentalny 6. Ondraszek 7. Tm crying 8. Boom Boom /* ROZDZIAŁ 5 m ¦ ¦ Sen o Warszawie STROJE, NOWY STYL 1965-1966 Mam, tak samo jak ty, miasto moje, a w nim najpiękniejszy mój świat, najpiękniejsze dni. Zostawiłem tam kolorowe sny. Kiedyś zatrzymam czas i na skrzydłach, jak ptak, będę lecieć co sił tam, gdzie moje sny i warszawskie, kolorowe dni. Gdybyś ujrzeć chciał nadwiślański świt już dziś wyruszaj ze mną tam. Zobaczysz, jak przywita pięknie nas warszawski dzień. słowa: Marek Gaszyński muzyka: Czesław Niemen -?i ..'.tt-'*"- W t TPMR, .>» J^A (%4Ć->> f •* ^•%^ -"SM?* ¦%** *%* •:% •'•; fc> >«r v ? -«C^ > *¦ ,4* *-Ł< * >- / w Ni f "ˇ# \ Jf ¦]lf..........., w ubóstwo brzmienia zleżałych taśm. Mogłem oczywiście wyrzucić ten dorobek na śmietnik i zająć się czymś bardziej pożytecznym. Postanowiłem jednak w końcu drogie mojemu sercu pamiątki ocalić, choć niektóre z nich dawno zaliczyłem do nieszczęśliwych wypadków przy pracy. I oto, po radykalnej ingerencji cyfrowej maszyne-I rii, większość piosenek zarumieniła się no- wym życiem. Powstał zerowy album, który sam się sklasyfikował jako zabytkowy unikat. Wszelkie mankamenty i wpadki nie do uniknięcia już nie rażą nawet mnie, awangardzisty. Dedykuję go moim fanom, szperaczom i kolekcjonerom". Z Francji Niemen powrócił odmieniony: stylistycznie, bo jak sam mówił, świadomie pozbył się swego bel canta, krzycząc w Czy wiesz, a przede wszystkim „zewnętrznie", zdecydował się bowiem na zmianę image'u. Na świecie panowała wówczas moda na „dzieci kwiaty", moda na stroje barwne, kolorowe, swobodne. Tak w Ameryce ubierali się m.in. Bob Dy-lan, członkowie grupy Mamas And Papas, w Wielkiej Brytanii Donovan, a we Francji m.in. Antoine, niemal rówieśnik Niemena, spotkany przez niego w Paryżu podczas nagrywania „czwórki" dla firmy A-Z. Gdy wrócił do Polski w takich właśnie kolorowych strojach, patrzono na niego jak na wariata. Dziwił, budził protest swym nietypowym strojem, jak kilkanaście lat wcześniej bikiniarze marynarkami w kratkę, kolorowymi skarpetkami, krawatami w kwiaty i butami na wysokiej słoninie. W tym oglądaniu się na Niemena nie było jednak ani odrobiny sympatii - jedynie zdziwienie, dezaprobata, a czasem nawet agresja: „Kiedyś napadło na mnie kilku chuliganów. Zrzuciłem ich z siebie i pytam: - Czego chcecie właściwie? - A jak ty chodzisz ubrany? - To moja sprawa! - A co o tobie mówią? - Dowiedziałem się, że je- stem pijakiem, dziwkarzem i jeszcze gorzej. A ja na przykład w ogóle nie piję. Rozsiewa się o mnie niezwykłe plotki. Że na przykład Niemen ma na koncie pięć milionów złotych. A to nieprawda! Znajomi mówią: - Stary, ty masz pozycję, ty masz chody. - A ja nie mogę dostać zameldowania w Warszawie" („Argumenty" 1970, w rozmowie z Krystianem Brodackim). Te nowe stroje były na pewno wyrazem nowej mody, która nieuchronnie nadchodziła z Zachodu, ale było w tym też wiele przekory. Niemen nie traktował tego wszystkiego zbyt poważnie, to jego krytycy zaczęli stosować zbyt ostre kryteria, używać ważkich słów, określeń, argumentów. A on chciał być po prostu barwny, uważał, że muzyka rozrywkowa to rozrywka, zabawa, a czasem niegroźny wygłup. „Skoro można nosić krawat, to dlaczego nie miałoby się zamiast krawata ubrać chustki. Zresztą w tym czasie na świecie podobny sposób noszenia był zupełnie naturalny. Długie włosy, kwieciste koszule, zabawne dodatki i akcesoria w połowie lat sześćdziesiątych zaczęły wchodzić w modę, a wkrótce uprawomocnił to niejako cały ruch hip-pisowski. Właściwie pierwszy w Polsce wprowadziłem tę modę. Dobrze się z tym czułem" („Życie Literackie" 1987, w rozmowie z Urszulą Biełous). Ale hippisem Niemen nie był, za bardzo był na to zorganizowany, obowiązkowy, uporządkowany. Jego kolorowe stroje stanowiły prowokację, w ten sposób przeciwstawiał się szaremu, smutnemu i siermiężnemu pseudosocjali-zmowi, który próbował zapanować w naszym kraju i wszystkich barakach Europy Wschodniej. Sprzeciwiał się także pozornej elegancji czarnych garniturów ludowej administracji i mieszczaństwa. Garniturów zresztą nigdy nie lubił i prawie nigdy ich nie używał. „Dziś jest postacią symbolem, ale gdy wrócił z Paryża w peruce i w kapeluszu, I ^¦' ^^ i^^pB H "* ¦ Łt'' ^ %. at '**^ :v^miWw^ IAK RZEKA budził kontrowersje - mówi Jerzy Gruza. - Żył wbrew obiegowym opiniom, polskiej zaściankowości i polityce partyjno-rządowej. Niezwykle twardy w swojej postawie, nieulegający naciskom. Był artystą, który sam się wykreował. Jego kożuszki, kapelusze były rodzajem twierdzy, w której tworzył własne środowisko, nie tylko na scenie, także w życiu prywatnym. Nigdy nie można było go zobaczyć w szarym garniturku. Zawsze był inny, kolorowy, niecodzienny. Do tego trzeba było niezmiernej odwagi. Kiedy przyszedł do Opery Leśnej z zakochaną w nim nieprzytomnie Faridą, miał na głowie sombrero, którym współtworzył jakiś poza-ustrojowy świat. Przy nim nie czuło się PRL-u" („Rzeczpospolita" 2004, z rozmowy z Jackiem Cieślakiem). Był artystą, który sam się wykreował -to bardzo ważne zdanie. I za ten własny styl był potępiany, a oficjalne władze próbowały ograniczyć jego osobistą wolność. Przed większymi koncertami transmitowanymi przez telewizję kazano mu upi-nać włosy, przysłaniać łańcuch, który no- sił na zewnątrz, na koszuli. Zastanawiam się, dlaczego właśnie długie włosy były dla władz czymś nie do zniesienia, przecież nie tylko Niemen, także inni wykonawcy - na przykład Tadeusz Nalepa - przed koncertami w amfiteatrze opolskim musieli je chować pod czapką lub upinać. Czy dlatego, że długie włosy były symbolem nowej, zachodniej muzyki? W drugiej połowie lat sześćdziesiątych nie była to już przecież muzyka nowa - rock and roli, a potem także rock zapanowały wtedy na całym świecie. Nowocześnie grał Klan, Breakout, Niebiesko-Czarni w późniejszych latach. Skoro więc tama już puściła, skąd ta nienawiść do długich włosów? Pewnie zanadto przypominały amerykańskie i brytyjskie gwiazdy muzyki rozrywkowej, a z kulturą amerykańską, nie mówiąc o USA, byliśmy wtedy ogromnie skłóceni (nie my osobiście, lecz nasze partyjne władze). Najpierw Presley, później Rolling Stonesi, jeszcze później Jim Mor-rison - to prawdziwe symbole zła. Wraz z rozwojem muzyki rozrywkowej, wraz ze zmieniającą się na Zachodzie modą Niemen też zmieniał swój styl - gdy doszły do nas echa muzyki The Doors, zaczął nosić kapelusz podobny do kapelusza Morrisona. „Kapelusz też mam ze skóry. Z Chicago. Kupiłem go rok temu, zwabiony wystawą kapeluszy kowbojskich. Pierwszy nabyłem lub włożyłem bodaj we Włoszech. W Hiszpanii i we Włoszech noszą kapelusze filcowe. Utrzymują jednakową temperaturę. To ważne, żeby nie zagotowało się w głowie ani nie zamarzło" („Głos Wielkopolski" 1993, z rozmowy z Beatą Machowską). Być może kapelusz, podobnie jak od czasów Niebiesko--Czarnych noszona peruka, miał zakryć łysiejące zakola. Nie wypada przecież, by muzyk rockowy łysiał. Oto jak wspomina Niemena z okresu współpracy z Akwarelami Tomasz Jaskie- wicz: „Z jednej strony był skromny spokojny ale z drugiej potrafił szokować. Zakopiański kożuszek, spodnie w kwiaty łańcuchy na szyi. Niemen ubierał się jak paw, ale nieraz także bardzo skromnie. Na płytę Sukces sam sobie zaprojektował okładkę - właśnie tam doszły do głosu te szalone lata sześćdziesiąte: wszystko bardzo barwne, charakterystyczna stylistyka liter, zdjęcia, kolorystyka. A czasem był ubrany bardzo ascetycznie - czarny garnitur własnego pomysłu, ze złotymi szamerunkami, które wykonywały dla niego siostry zakonne. Wyglądał bardzo szlachetnie z tymi grubymi łańcuchami na szyi. Innym razem miał taki pomysł, żeby nawiązać do stron, z których pochodził - było mi bardzo przyjemnie, gdy mogłem mu załatwić taką oryginalną koszulę z surowego jedwabiu, bardzo pięknie haftowaną w ukraińskie wzory. To się nazywało rubaszka -ktoś z jego rodziny w Wasiliszkach też nosił coś takiego. Wiele miał tych wariantów swoich strojów. Trochę sam szył, ale przygotowywała mu te stroje także Barbara Hoff, która zaprojektowała m.in. stroje na występ na MIDEM w Cannes - wyglądaliśmy wtedy jak łowickie pasiaki. Były też kreacje od Grażyny Hase. Były koszule w kraty serdaki, kamizele, do tego czerwone spodnie, jak na przykład na drugiej stronie okładki do płyty Sukces. Te barwne stroje, ich projektowanie, szycie i ich noszenie - to wynikało z tego, że Niemen chciał przełamać szarzyznę, która wtedy u nas panowała, wtedy w Polsce było po prostu szaroburo. Trudno było kupić jakąś dobrą kolorową tkaninę, trudno było ujrzeć kogoś dobrze ubranego. A ponieważ cała nasza działalność polegała wtedy na przełamywaniu różnych ram i ramek - również działalność na tym polu, ubioru, strojów, była nam bliska. Dziś nawet czerwone włosy nikogo nie szokują, ale wtedy czer- wone spodnie to było naprawdę coś! Niemen na tym polu był ekscentrykiem, ale także wynikało to z jego niezależności myślenia. To było to, co odróżniało go od innych - nonkonformizm, kreatywność, niezależność myślenia. Nie spoczywał na laurach, gdy coś dobrze szło, dobrze pracowało - potrafił to zburzyć w jednej chwili po to, by otworzyć sobie nową furtkę. Robił tak zawsze, do samego końca. Mimo ekstrawaganckich strojów on sam był zawsze stonowany, spokojny daleki od agresji, choć przy tym nieustępliwy jeśli chodzi o własne gusta i poglądy". Paweł Brodowski dodaje: „To wiązało się z całą kulturą «dzieci kwiatów*, którą Czesław rozumiał lepiej niż my. Pewnie dlatego, że już wyjeżdżał na Zachód, do Francji, do ludzi ubranych niesztampowo, do ludzi, którzy wyrażali siebie i swoją osobowość m.in. przez ubiór. Takie były czasy. Mówił: "Nazywamy się Akwarele, więc musimy być kolorowo ubrani». Poszliśmy do sklepu -wówczas była to ulica Rutkowskiego, dziś jest to znów Chmielna, tuż przy kinie Atlantic. Widzieliśmy te płachty kolorowych materiałów i Czesław mówił: «Z tego będziemy mieli koszule, z tego spodnie". I potem wszyscy mieliśmy żółte spodnie i koszule w kolorowe kwiaty. W tych strojach Niemen bał się sam wejść do restauracji, zawsze ktoś z nas musiał mu towarzyszyć. Miał takiego swojego giermka - mówiliśmy na niego Baranek. On z nim wszędzie chodził i chronił go przed atakami prostaków, a rano stawiał mu przed drzwiami pokoju butelkę mleka. No i oczywiście szokował wszystkich swoimi perukami. Gdy jeździliśmy gdzieś z Akwarelami, pierwszym pytaniem było: «Czy to rzeczywiście peruka?». Miał ich kilka, pierwsza na przykład przypominała chyba pazia, a potem nosił takie dłuższe, z włosami do ramion". 6961-9961 wm joion !He' 9 imazoa ybieranie muzyków do Akwarel odbywało się w sposób bardzo profesjonalny. Powołana została specjalna komisja; w jej składzie był Niemen oraz Franciszek Walicki, który do swej przyszłej pracy z nowym zespołem Niemena bardzo się przy- gotowywał. Przesłuchania odbywały się w Domu Chłopa, muzyków kolejno zapraszano do pokoju, gdzie mieli popisać się swymi umiejętnościami. Stał tam mały wzmacniacz, do którego trzeba się było podłączyć i, jak wspomina Jaśkiewicz: „coś zagrać. Graj, co chcesz - mówił Niemen. Nikt się nie śmiał, nie dodawał odwagi, nie było też bezpośrednich komentarzy po przesłuchaniu. Bardzo to wyglądało groźnie i poważnie". Wszyscy muzycy przeszli te indywidualne sprawdziany i nikt nie odpadł. Co do samego repertuaru, to najpierw wybrano kilka piosenek ze starych koncertów Niebiesko-Czarnych, a potem powstawały nowe utwory. Zdaniem Niemena najbardziej twórczy byli Jaśkiewicz i Zimiński. Niebawem Marian Zimiński wyrósł na drugiego, po Niemenie, aranżera, pianistę-organistę oraz kompozytora, współtwórcę repertuaru. Tomasz Jaśkiewicz: „Nowe piosenki Niemen tworzył głównie na trasie, w pokojach hotelowych, po koncertach. Przychodziliśmy do jego pokoju i przy gitarze przegrywał nam swoje pomysły. Tam też powstawały zarysy aranżacyjne. Niemen w głowie miał wiele nowych piosenek, które pewnie powstały w czasach współpracy z Niebiesko-Czarnymi, ale u nas miały być realizowane". Paweł Brodowski: „Z Wybrzeża dochodziły do nas głosy, że tam pojawił się jakiś cudowny piosenkarz Wydrzycki. I od początku, gdy jeszcze tworzyliśmy Chochoły, otaczała go legenda kogoś, kto wyrasta ponad innych. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie z Niemenem, chyba w Zabrzu w maju 1966, gdy wrócił już z Paryża - otaczała go jakaś taka przedziwna aura, miał gitarę 12-strunową, a na stoliku przed nim leżały zagraniczne nuty, których my nigdy wcześniej nie widzieliśmy, nuty przebojów zachodnich. Nigdy mi wtedy nawet nie przeszło przez myśl, że już za pół roku l7i p?$Lg f ¦ s ĘĘft PPW ł JAKI KOLOR WYBRAĆ CHCESZ 1/ będę grał razem z Czesławem. Potem, gdy tworzyły się Akwarele, to pierwszym basistą był Marek Brodowski, na bardzo krótko zresztą. I gdy koledzy do mnie zadzwonili z propozycją zajęcia jego miejsca w Akwarelach, to ze szczęścia i z wrażenia czułem, jakby się ziemia pode mną zapadła, taki byłem przejęty. I natychmiast poczuliśmy ogromną różnicę w graniu - dojście Czesława popchnęło nasz zespół kilka szczebli do góry. Od pierwszych prób graliśmy utwory, które znalazły się na płycie Dńw-ny jest ten świat. Na pierwsze próby przychodził gitarzysta, który nazywał się Natan Walden. Był wspaniałym basistą z wielkimi pomysłami muzycznymi. Ale nosił gwiazdę Dawida i już się szykował do wyjazdu do Izraela. To był przecież rok 1967. Cały czas właściwie byliśmy w drodze i gdy przyjeżdżaliśmy do jakiegoś miasta, pierwsze kroki Niemen kierował do fortepianu. Siadał i czasami do znudzenia grał jakieś nowe melodie, z których potem powstawały nowe utwory. Tak powstał Sukces, Klęcząc przed tobą... Większość z nich już pewnie od dawna miał w głowie. Sądzę, że mogły to być także stare piosenki ludowe, rosyjskie czy białoruskie albo ukraińskie, które przerabiał na nowo. Potem zamykał się w pokoju, grał na gitarze, czegoś słuchał na magnetofonie. Nie był może nadzwyczaj błyskotliwym pianistą, ale na nagraniach występował obok Mariana Zimiń-skiego. Grali wymiennie - fortepian, organy. W utworze Wspomnienie to właśnie Czesław gra tak «smacznie» na fortepianie akustycznym". Wtedy właśnie, w pierwszym okresie pracy z Akwarelami, zaczęto go atakować za noszenie kolorowych strojów. Atakować nie tylko w sensie przenośnym, ale także dosłownym. Członkowie zespołu stykali się z tym niemal każdego dnia. „Kiedyś sam wdałem się w taką bójkę w obronie Niemena - mówi Brodowski. - W hotelu MDM, gdzie Niemen mieszkał przez kilka lat, było przyjęcie z zespołem No To Co. Były trunki, było wesoło, rozochoceni wyszliśmy przed hotel, żeby trochę się ochłodzić. I nagle banda jakichś ludzi napadła na nas, krzycząc: Co to za pajace!, i różne takie chamskie odzywki. Wdaliśmy się w bójkę - mnie pobili i wylądowałem na komisariacie". O innym tego rodzaju zdarzeniu, tym razem w Kołobrzegu, opowiedział Brodowskiemu sam Niemen: „Szedł ulicą, a na rowerze jechał jakiś człowiek, pełen agresji wobec Niemena. Zaczął z niego się nabijać: Co to za dziwak! - krzyczeć na niego. No i wpadł przypadkiem na latarnię. Leży, a Czesław podszedł do niego i powiedział: Widzisz, kara boska". Do największych ataków, tym razem prasowych, doszło w roku 1967 po nagraniu piosenki Dńwny jest ten świat. Wiele rzeczy się ludziom w tej piosence nie podobało: że to plagiat, że słowa to jakiś bełkot, że wyśpiewuje nie wiadomo dlaczego i po co oczywiste prawdy, że niepotrzebnie krzyczy. Niemen bardzo przeżywał te krytyki, choć nie dawał tego po sobie poznać. Zamykał się w pokoju, przez pewien czas w ogóle nie pokazywał się ludziom. Mimo że był odważny i niezłomny, to jednak te napaści na niego podziałały, a ich echo odezwało się w latach późniejszych. A mimo wszystko stać go było czasem na jakieś żarty czy nawet wybryki. Paweł Brodowski wspomina: „Jechaliśmy kiedyś autobusem na koncert. Zatrzymaliśmy się przy jakiejś restauracji. Wychodzimy, a ja widzę, że Czesław na swoje obcisłe, kolorowe spodnie wciągnął... slipki. Tak po prostu, dla żartu, by zaszokować tę małą mieścinę. Innym razem upił się na jakimś przyjęciu. Jurek Bogdanowicz, nasz menedżer, był przerażony. Czesław miał chyba słabą głowę - i to był ostatni raz, kiedy widziałem go pijanego. Potem już nigdy nie pił, najwyżej popijał winko". Dziwny jesf fen świaf słowa i muzyka: Czesław Niemen Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele i i dziwne jest to, że od tylu lat - człowieldem gardzi człowk Dziwny ten świat, świat ludzkich spraw, czasem aż wstyd przyznać się... i a jednak często jest, że ktoś słowem złym zabija, tak jak nożem. Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim. Nie! Nie! Nie! Nadszedł już czas, najwyższy czas nienawiść zniszczyć w sobie. W tamtym czasie bardzo blisko przyjaźniłem się z Czesławem, jeździłem na jego koncerty, prowadziłem konferansjerkę, pisałem teksty do jego piosenek. Pamiętam, że byłem kiedyś w hotelu MDM i po próbie muzycy z zespołu Akwarele powiedzieli, że Czesław przygotowuje jakiś nowy utwór. Z niczym się nie zdradzał, w ogóle go nie pokazywał, nie nucił. Na próbach wyglądało to podobno całkiem naturalnie -zwyczajny podkład do zwyczajnej piosenki. I dopiero na nagraniu w studiu okazało się, co to za potęga! Paweł Brodowski: „To było niesamowite przeżycie. Utwór na próbach brzmiał bardzo kameralnie, Czesław na fortepianie grał po cichu i coś tam sobie podśpiewywał pod nosem. Znaliśmy strukturę tego utworu, ale do końca nie wiedzieliśmy, co to będzie. Nagraliśmy podkład, doszły Alibabki, nagrały swoje partie wokalne i teraz przyszedł czas na Czesława. Gdy on to zaśpiewał, po prostu jakby wmurowało nas w ziemię. W studiu nastąpiła długa cisza, nie mogliśmy się pozbierać, to był nieprawdopodobny wstrząs, w jaki sposób on to mógł zaśpiewać, perfekcyjnie. Podobno było poruszenie również w reżyserce, podczas realizacji partii wokalnej. Ktoś (chyba pani inżynier Halina Jastrzębska) powiedział, że to jest za głośne, że nastąpiło przekroczenie pewnych parametrów, że nie można tak głośno śpiewać, bo aparatura tego nie wytrzyma, że te przesterowania nie będą w redakcji zaakceptowane. Czesław tym się nie przejmował, nagrał kilka innych wersji - bo był perfekcjonistą i myślał, że coś więcej może z siebie wycisnąć. Ale najlepsza była ta pierwsza wersja". Realizatorem dźwięku przy tym utworze był Wojciech Piętowski, ten sam, który z taką niechęcią asystował przy nagrywaniu piosenki Zabawa w ciuciubabkę. I właśnie wtedy Piętowski, wszyscy realizatorzy w Polskich Nagraniach i w ogóle spo- ra część naszego środowiska muzycznego nabrali szacunku dla Niemena, jego możliwości i umiejętności. W roku 1967 na obwolucie płyty Dziwny jest ten świat Niemen pisał: „Pragnę zwrócić uwagę na utwór tytułowy - Dziwny jest ten świat. Muzyka powstała na początku sierpnia 1966 roku w Paryżu, podczas występów w programie Music-Hall De Varsovie w Olympii. Tekst napisałem pod wpływem przeżyć, obserwowania ludzi i świata. Od kilku lat nosiłem się z zamiarem, by w sposób sugestywny wyśpiewać ludziom prawdę. Używamy wielkich, ogromnych słów protestu przeciwko wojnie, nie zastanawiając się jednocześnie nad tym, co się dzieje wśród nas na co dzień: nie zdajemy sobie sprawy, że nieraz ludzie zabijają się wzajemnie słowami. Dedykuję ten utwór wszystkim ludziom o wrażliwych sercach". A po trzydziestu latach, komentując wydawnictwo Polskiego Radia Od początku, dorzucił: „Co można dodać w tekście od autora z okazji kolejnego wydania w 2002? O ludziach dobrej woli i potędze zbiorowego rozumu bodaj tylko tyle: ...czy znajdzie Wiara siłę w tobie, Nadziejo? Jak widać, niewiele ponad wykrzyczane kilkadziesiąt lat temu naiwne przesłanie: «Najwyższy czas nienawiść zniszczyć w sobie..."". Myślę zresztą, że rok, dwa lata później nie mógłby już zaśpiewać i nagrać tej piosenki. W latach 1969-1970 sytuacja polityczna na świecie zmieniła się, niestety, na niekorzyść. Wolność słowa, wypowiedzi i wolność jako taka zostały poważnie zagrożone. Polityka „antywolnościowa" prowadzona przez rząd, a dyktowana przez PZPR, była karą za wcześniejszą względną wolność słowa, przyzwolenie na kontakty z Zachodem, na zachodnie wzorce kultury. Pierwszym przejawem tego ograniczenia wolności artystycznej było zawieszenie 1 lutego 1968 przedstawień Dziadów IG & AKWARELE ^^^^^^^ OBOK NAS BAW SIĘ W CIUCIUBABKĘ^ e AC Njz dla w*w* €*&* ćtii&jttfte / * •' Uvuagi .......kd teżysera czm^ćuiAn.. VII Dat|i przesłuchania i wykonania montażu VIII Stwierdzono montaż techniczny... (Prry Drak. P.P. „ odpisach należy wsławiać dale) 'olskie Naf>rania" 14.11.67 zam. 39 Nakl. 1000 A-4 c ^ >4 . Janusz Kondratowicz — 47; 7. Leszek Aleksander Moczulski — — 39; 8. Krzysztof Dzikowski — 35. ULUBIONA AUDYCJA MUZYCZNA 1. Studio „Rytm" — 161 (w tym „Rytmy młodych" — 167 i Non stop studia „Rytm" — 38); 2. Lista przebojów RH — 84; 3. Niedziela będzie dla was — 73; 4. Mój program na antenie — 45; i. Grająca szafa — 17; NAJLEPSZY ARTYKUŁ W „RiP" w 1967 r. 1. O jakości i ilości tym razem na antenie — M. A. Tański — J7; 2. Manfred Mann w Szwecji — Marek W. Dutkiewicz — 67; I. Rolling Stones w Warszawie — A. Olechowski — T. Wielski — 52; 4. Nie ma chałtury dla Czerwonych Gitar — Tomasz Wielski — 48; 5. We Iove Paris — J. G. — 29. Komentarz: str. 12—13 Wśród listów, które otrzymaliśmy w związku z naszą Ankietą ,.Naj... 1967", często pojawiały się prośby: ..Napiszcie coś o Niemenie". Właśnie siedzę z Czesławem w pokoju hotelowym MDM. Na stole, na szafce, a nawet na podłodze, lezą stosy listów od fanów. Kręci się płyta -ostatni LP Jimi Hendrixa. ludzi z wyobraźnią... 1 koncert to show. widos Podczas ostatnich wysl zastosowałem grę świateł to dopiero początki. Za my wkrótce kilka rzutt i inne podobne urząd: Wykonujemy muzykę s] powaną — chcemy osil efekty wizualne przez chronizowanie gry świal - Jesteś jednym z nielicznych, którzy rozumieją, że koncert beatowy. to przede wszystkim widowisko. Tymczasem twoje występy, stroje. spotkały się i spotykają nadal z 7iiezrozumieniem i atakami prasy. — Niektórzy z tych, eo zabierają glos w sprawach po-zamuzyeznych, po prostu nie znają się na muzyce. Cenię akcentami muzyki. Zaw fascynowały mnie barwy, I lory. Łączy się to chj z umiłowaniem przyrody, 1 larstwa. Mój ulubiony kia nek w malarstwie to impn jonizm. — A ulubiony malarz? — Van Gogh. Wracając i strojów — sprawia mi osol stą przykrość, że wszyscy (dok. na str. 13) że jest to kandydatura żenująca. Niemen jako wzorzec ideowy stał się śmieszny Siedzący obok mnie kilkunastolatek uśmiecha się ironicznie, z wyższością,- nie dla niego taki ideał. (...) Twarz piosenkarza jest pewna siebie, zadowolona. Niemen ma w ręku syfon, przytyka go do ust, naciska, łyka sodową wodę, banieczki gazu pulsują, woda bulgoce...". Trzecia płyta nagrana przez Niemena z Akwarelami to longplay Czy mnie jeszcze pamiętasz z roku 1968, zawierający przede wszystkim, ale nie tylko, nowe wersje piosenek nagranych jeszcze z Niebiesko-Czarnymi. Komponując swe wczesne piosenki w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych, Niemen nie mógł, ze względu na dość skromne instrumentarium zespołu, nagrać ich tak, jak zapewne chciał to zrobić. Tak więc ponowne ich nagranie z Akwarelami było pełniejszą realizacją jego wczesnych pomysłów. Stare piosenki nabrały nowych barw, zaczęły brzmieć zupełnie inaczej. W Niebiesko-Czarnych akompaniament był jasny, klarowny, przejrzysty z Akwarelami zyskały brzmienie pełniejsze, bogatsze, efektowniejsze. W wersjach pierwotnych brzmiały skromnie, czasem nawet ubogo, tu zaś - nieco pompatycznie. Członkowie zespołu Akwarele nie zawsze pochlebnie oceniają dziś te nowe wersje. Tomasz Jaśkiewicz: „Moim zdaniem wyniki były różne. Ja uważam, że na przykład lepsze były pierwsze wersje Wiem, że nie wrócisz, Czy mnie jeszcze pamiętasz albo Pod Papugami. Nasze wersje czasem były po prostu przearanżowane". Paweł Brodowski: „Nie uważam, że to była dobra płyta. Zawsze wolałem oryginały. Może dlatego, że miałem jakiś sentyment do tych pierwszych piosenek". I wreszcie sam Czesław Niemen: „Od nagrania Sukcesu już nie musiałem iść na kompromis z Farfisą Mańka Zimińskiego. Płyta Czy mnie jeszcze pamiętasz jeszcze bardziej ukoiła mój głód na szlachetne brzmienie legendarnego dziś instrumentu (chodzi o organy Hammonda, które Niemen sprowadził sobie z Kopenhagi). Wracając do repertuaru, myślę, że miałem dobry pomysł na przearanżowanie piosenek wcześniej nie najlepiej nagranych. Weszliśmy do studia Polskich Nagrań w końcu października 1968, żeby, jak się okazało, zamknąć tą płytą okres soulowo-akwarelo-wy" (z okładki wydawnictwa Niemen Od początku). Od repertuaru starego, jeszcze z czasów Niebiesko-Czarnych, po muzykę najnowszą - taki był program Niemena i Akwarel w 1968 roku. 20 grudnia tego roku wręczono Niemenowi, z pewnym opóźnieniem, Złotą Płytę za longplay Dńwny jest ten świat. Jedne źródła podają, że sprzedano 125 tysięcy egzemplarzy, inne, że 250 tysięcy - w każdym razie koncert był wielkim wydarzeniem, bowiem było to wręczenie pierwszej w historii naszego przemysłu fonograficznego Złotej Płyty. Dziś o takim nakładzie większość wykonawców nawet nie marzy - nakład 25-tysięczny już jest promowany tym tytułem. Ale wtedy wiele było płyt, które tak dobrze się sprzedawały - od Niemena i Czerwonych Gitar po Jaremę Stępowskiego i Mazowsze. Na koncercie, który odbył się w Sali Kongresowej, Niemen z Akwarelami przypomnieli piosenki ze wszystkich trzech płyt; odbyło się też wtedy premierowe wykonanie Bema pamięci... zapowiadające nowy okres twórczości Niemena. Oto jak koncert Złotej Płyty opisano wówczas w „Życiu Warszawy": „Rzadki to przykład recitalu bez zarzutu, pod każdym względem: muzycznym, reżyserskim i dźwiękowym. Krótka uroczystość wręczenia Złotej Płyty przez mgr. Pukackiego z Polskich Nagrań nie rozbiła ciągłości 1 WYNIKI NASZEJ ANKIETY „NAJ... 1966" CZ. NIEMEN, S. KRAJEWSKI i CZERWONE GITARY w czołówce Otrzymaliśmy 356 odpowiedzi (nie licząc 24 unieważnionych, nadesłanych po terminie). AUDYCJA MUZYCZNA, KTÓREJ NAJCZĘŚCIEJ SŁUCHAM (350 odpowiedzi) 1. Studio „Rytm" — 179 głosów 2. Rytmy młodych — 48 głosów 3. Non stop Studia „Rytm" — 29 głosów (41—5: MÓJ program na antenie. Niedziela będzie dla was, 6. Grająca szafa — PR, Poznań). NAJLEPSZY ZESPÓŁ (216 odp ) 1. Czerwone gitary — 134 2. Niebiesko-Czarni — 41 3. Polanie —- 22 (4. Skaldowie, 5. Czerwono-Czarni). NAJLEPSZY WOKALISTA (339) 1. Czesław Niemen — 165 2. Fewcryn Krajewski — 102 3. Wojciech Korda — 33 (4, 5, 6: Micha) Burami, Stanisław Guzek, Krzysztof Klenczon). WOKALISTKA NAJLEPSZA (296) 1. Adriana Rusowicz — 141! 2. Katarzyna Sobczyk — 79 3. Krystyna Konarska — 26 (4. Krystyna Ostrowska). NAJLEPSZY INSTRUMENTALISTA (285) 1. Janusz Popławski — 116, git. N-C. 2. Krzysztof Klenczon - 36, git. I C-Git. 3. Wiesław Bernolak - 33, git. i Polanie (4. Ryszard Poznakowski — org. C-C. 5. Bohdan Ken-delewicz — git. I Tajfuny, «. Jerzy Kossela — git. I C-Git.). NAJLEPSZY KOMPOZYTOR (322) 1. Czesław Niemen — IM (za naiiensza kompozycję uznano ,,Se;i o Warszawie" — 100 ów) 2. Seweryn Krajewski — 64 (kompozycja „Posłuchaj, co ci powiem" — 21 głosów) 3. Krzysztof Klenczon — 22 (4. Andrzej Korzyński, 5—6. Jerzy Kossela, Tadeusz Nalepa). NAJLEPSZY AUTOR TEKSTÓW (268) 1. Marek Gaszyński — 116 (tekst: „Sen o Warszawie" — 33 glosy) 2. Bohdan Loebl — 44 (tekst: ..Anna") 3. Jacek Grań — 20 (4—5. Krzysztof Dzikowski. Jerzy Kossela, 6. Czesław Niemen. 7. Wojciech Młynarski). NOWY TALENT R. 1966 (2R4) 1. Zespół „Skaldowie" — 76 2. ,, „Blackout" — 59 3. Seweryn Krajewski — 20 (4. Ryszard Poznakowski, .5— 6. Zesp. „Akwarele", Siostry Panas). NAJLEPSZY (MUZYK. KOMPOZYTOR, WOKALISTA, POPULARYZATOR) 1. Czesław Niemen — Mfi 2. Seweryn Krajewski — 27 3. Janusz Popławski — 24 (4-5 Witold Pograniczny, Krzysztof Klenczon). PRZEBÓJ ROKU (314) 1. Sen o Warszawie (Niemen' Gaszyński — 73 głosy) 2. Historia pewnej znajomości (Klenczon Kossela — 62) 3. Anna (Nalepa Loebl — 51) 4. Posłuchaj, co ci Dowiem — Krajewski/Gaszyński. 5. Jak mi sie podobasz — Klenczon' Krajewski. 6. Mały ksiaże — Poznakowski Dzikowski. 7. Matura — Klenczon, B. Barwy jesieni — Krajewski'Ga-szyński). Wymieniono 39 tytułów, w tym 11 — to piosenki skom-nmowane i wyk. przez Czerwone Gitary. PIOSENKA O NAJWYŻSZYCH WALORACH ARTYSTYCZ- NYCH (265) I. Sen o Warszawie — 60 2—3. Mały ksiaże 24, Anna — 24 4. Zabrońcie kwitnąć kwiatom (A. Zieliński/Moczulski) 5. Te bomby lecą na nasz dom (Nalepa Loebl) 6. Uciekaj, uciekaj (góralska mol. lud., oprać. A. Zieliński) 7. Barwy icsieni 8. Posłuchał, co ci nowiem Wymieniono aż 4fi tvtułów, z ti*tt\ 7 — to Diosenki Skaldów. 7 — Niemena, 6 — Cz. GiMr. KOMPOZYTOR. WOKALISTA LUB ZESPÓŁ. KTÓRY MOCJŁ-"Y rWOH' ZDANIEM ZDOBYĆ MIĘDZYNARODOWĄ SŁAWĘ 1. Czerwone Gitary — IW 2. Czesław Niemen — 93 X Viebiesko-Czarni — 69 • . Polanie — fis 5. Skaldowie — 29 (wymieniano no kilku wykonawców, stad suma głosów nrzewyższa liczbę uczestników ankiety). MUZYK. KOMPOZYTOR. PIOSENKARZ, ZESPÓŁ — TWOIM ZDANIEM NIEDOCENIANY a) przez dorosłych: 1. Cz. Niemen (108 gł.), 2. Cała muzy- ka big-beatowa (27 gł.), 3. Czerwone Gitary (23), ł«) przez młodzież: 1. Skaldowie (66 gł.), 2. Polanie (23), 3. Zesp. „Blackout" i „Kawalerowie" (po 10 gł.). NAJLEPSZY ARTYKUŁ W „RYTMIE I PIOSENCE" W 1966 R. (203) 1. Strzeżcie się imitacji — Tomasz Wielski (31) 2. Kilka uwag... — Cezary Gu-miński (22) 3. Jeszcze The Rolling Stones — Piotr Moszyński (20) (4. Deficyt ambicji? 5. Siała rubryka: Z kraju i zagranicy. 6. Gorączka beatu). NAJBARDZIEJ LUBISZ ¦ ZYKE ROZRYWKOWA. P» CHODZĄCA Z... (309) 1. Anglii (158) 2. Polski (112) 3. Ameryki (22) JAKI LONGPLAY C1IC1AŁB1 MIEL W SWEJ PŁYTOTM (300) 1. Czerwonych Gitar 2. Beatlesów „Revolver 3. Niebiesko-Czarnych - H 4. Czesława Niemena 5. Rolling Stones KOMENTARZE ANKIETOWE Ogłoszona iv grudniu ub. roku pierwsza ogólnopolska ankieta badająca popularność rodzimej muzyki rozrywkowej dala nam sporo satysfakcji. Gros naszych ankietowlczów iyje osiąanięciaml l sukcesami polskiej piosenki, wierząc w poprawę wszystkich niedociągnięć, częściej zresztą organizacyjnych niż muzycznych, jednakie sporo listów byto pełnych goryczy i pretensji do instytucji odpowiedzialnych za rozwój polskiej muzyki rozrywkowej. Choć najmłodszy z uczestników liczył sobie lat 13 (b. ciekawy Ust) a najstarszy dokładnie trzykrotnie więcej, to średnią możemy określić na 17—22 Jat, a loięc główni odbiorcy muzyki rozrywkowej. Oczywiście wszyscy pragnęlibyśmy, aby podane obok wyniki ankiety nie zostały zlekceważone przez nasz przemysł rozrywkowy. Mechaniczne podliczenie głosów w ostatnim punkcie wy- kazało, że wciąż jeszcze^ zyka brytyjska ma w więcej zwolenników zyka polska, z listów wynika, że nie są oni dowani co do konkr wyboru: „Łatwiej zdób niejącą płytę z przeboji glelsklm, niż nlelslnle lansowanym przez rodto bojem polskim". Sporo skarg posypu na zespoły, piosenkarz ty, imprezy, audycje. na poszczególne piosenk wyjątkiem tylko Niemen stało" się potrochu kim zwycięzcom naszej ty. A oto jakie zarzuty wiano zespołom: Trub — nieoryginalny styl. te ne maniery. Chochoły nterowany wokalista, sk liczne teksty. Czcrwon tary — zbyt popularny naśladowanie Beatlesów, kout — ntedopracu ny instrumentalnej. — zachowanie. Polanie (dokończenie na str. imprezy której bohaterem był nasz najbardziej dziś chwalony i krytykowany piosenkarz, Czesław Niemen, gwiazdor numer 1 naszej muzyki beatowej. Ekspresywny, ale szczery, stosujący skontrastowane środki wyrazu, ale w sposób powściągliwy i z umiarem; swoisty w ostrym stylu śpiewania, ale zadziwiający kulturą muzyczną i wyrobieniem estradowym. Przez przeszło dwie godziny trzymał w napięciu Salę Kongresową nabitą publicznością jak trotylem - i panował nad nią jak zaklinacz. Dał przegląd swych piosenek z pięciu lat, prócz tego jedną nową - własnej kompozycji Bema pamięci żałobny-rapsod do tekstu CK. Norwida. Gdyby nie ten chorał bluesowy, powtórzyłbym wszystkie zastrzeżenia i zarzuty, które tyle razy wobec niego wysuwałem. Rapsodem Niemen udowadnia, że naśladowanie stylu murzyńskich wykonawców bluesowych było dla niego etiudą, wprawką wokalną, ćwiczeniem wyobraźni. W przejmującym, chorałowo potraktowanym utworze daje on odważny zarys swoich zamierzeń: uprawiać sztukę jak najbardziej atrakcyjną w formie, a równocześnie zawierającą niebłahe treści. Niemen grał wszystkim: głosem ostrym i krzykliwym, nad którym panuje jednak świetnie i który potrafi zmuszać do liryzmu,- zespołem Akwarele, który brzmi jak duża orkiestra,-wielotysięczną salą, którą to rozpalał do krzyku, to przytłumiał do głębokiego milczenia. Śpiewano mu sto lat. Zasłużenie. Jeśli swą zapowiedź spełni - przyłączę się do chóru". Świetna, sprawiedliwa recenzja, a jej autorem był Andrzej „Ibis" Wróblewski, który w minionych latach nieraz atakował artystę: za strój, krzyk, styl, odmianę słowa Niemen nawet. Koncertów z Akwarelami było wiele, ale zespół nigdy nie był tak eksploatowany, jak Niebiesko-Czarni (o liczbie koncertów wspominał Janusz Popławski). Nie było tak długich tras koncertowych, nie grano po trzy, cztery razy dziennie, nie podbijano KDL-ów, inaczej niż w przypadku innych wykonawców tamtych lat. Tomasz Jaśkiewicz: „Byliśmy raz w Czechosłowacji, mieliśmy jakąś trasę po Słowacji, ale to był mały epizod. Byliśmy we Włoszech, była impreza radiowo-tele-wizyjna w Kolonii, taka typowa niemiecka składanka, byliśmy na targach muzycznych w Cannes na MIDEM, gdzie występowaliśmy jako gwiazda w Dniu Słowiańskim. I był jeszcze wyjazd na festiwal rockowy do Finlandii. Wszyscy wtedy jeździli często na zarobek do ZSRR - ale nie my. My mieliśmy poczucie, że to nie jest dla nas. Wiedzieliśmy od samego początku, że nie gramy muzycznej sieczki, mieliśmy poczucie jakiejś wyjątkowości - naturalnie ze względu na Niemena i jego talent. Z Czesława nie dało się zrobić artysty, który by grał po trzy imprezy dziennie, przejeżdżał te wszystkie trasy od Noworosyjska po Kijów i zbierał jakieś bony towarowe. Pieniędzy było trochę mniej, ale musieliśmy się z tym pogodzić". Sporo czasu zespół spędzał natomiast na nagraniach płytowych. Do studia muzycy przychodzili doskonale przygotowani, bo Czesław tego od wszystkich wymagał, trafiały się jednak liczne problemy studyj-no-techniczne. Studia nagraniowe były wtedy wyposażone bardzo ubogo. Istniały właściwie tylko dwa dobre studia: Polskich Nagrań na Długiej i na Okólniku w szkole muzycznej. Ale nawet wtedy gdy coś się psuło, zacinało, nie działało, Niemen nie tracił cierpliwości. Nagrywano na magnetofonie czterośladowym, trzeba było na przykład nagrać wszystkie instrumenty na jedną ścieżkę, by uwolnić ją na nagranie głosu czy chórku - więc to wszystko trwało czasem do białego rana. Dlaczego rozpadły się Akwarele? Tomasz Jaśkiewicz: „Nagraliśmy trzy płyty i dalej - ściana! Głównie ze względów W V ff I K I N A J A N K I E TY 0C O «« NAJLEPSZY ZESPÓŁ 1. Breakout — 736, 2. Skaldowie — 700, 3. Niebiesko-Czarni — 33*>, 4. Czerwone Gitary — 190, 5. ABC — 73, 6, No To Co — 69, 7. Niemen — Enigmatic — 62, 8. Dżamble 5*, 9. Klan — 36, 10. Romuald i Roman — 13. NAJLEPSZY WOKALISTA 1. Niemen — 1501, 2. J. Zieliński — 255, 3. W. Korda — 141, 4. Krajewski — 88, 5. Grechuta — 60, 6. Klenczon — 45, 7. Ałła-szewski — 31, 8. Borys — 30, 9. Zaucha —• 29, 10. Janczerski — 16. NAJLEPSZA WOKALISTKA i. Rodowicz — 301, 2. Kubasińska — 284, 3. Frąckowiak — 277, 4. Rusowicz — 250, 5. Jarocka — 74, 6. Demarczyk — 54, 7. Sipińska — 22, 8. Borusiewicz — 19, 9. Zytkowiak — 10, 10. Wróblewska — 9. NAJLEPSZY INSTRUMENTALISTA 1. Popławski — 360, 2. Nahorny — 273, 3. A. Zieliński — 194, 4. Nalepa — 112, 5. Nebeski — 59, 6. Sadowski — 38, 7. Klenczon — 36, 8. Budziaszek — 33, 9. Stefanek — 30, 10. Niemen — 25. ODKKRYCIE ROKU 1969 1. Dżamble — 541, 2. Klan — 238, 3. ABC — 190, 4. Romuald i Roman — 100, 5. Frąckowiak — 58, 6. Rodowicz — 52, 7 Quo-rum — 45, 8. 74-ta Grupa Biednych — 27, 9. Alłaszewski — 17, 10. Zaucha — 12. NAJLEPSZA PIOSENKA ROKU 1. Bema pamięci — 772, 2. Na drugim brzegu tęczy — 266, 3. Nadejdziesz od strony mórz — 157, 4. Oh, well — 119, 5. Jesień idzie przez park — 69, 6. Honky Tonk Women — 66, 7. 20 minut po północy — 52, 8. Od wschodu do zachodu słońca — 48, Oh, Darling — 48, 9. Gdzie jest człowiek — 47, Gdybyś kochał, hej — 47, 10. Malowany dym — 45. NAJLEPSZY KOMPOZYTOR 1. A. Zieliński — 510, 2. Niemen — 310, 3. Nalepa — 215, 4. Krajewski 63, 5. Klenczon — 46, 6. Podgajny — 34, 7. Poznakowski — 19, 8. GSrtner — 14, 9. Krzemiński — 12, 10. Loranc i Korzyński — 10. NAJLEPSZY AUTOR TEKSTÓW 1. Moczulski — 422, 2. Grań — 229, 3. Loebl — 213, 4. Młynarski — 98, 5. Osiecka — 79, 6. Gaszyński — 64, 7. Kondratowicz — 52, Dzikowski — 52, 8. Niemen — 20, 9. Janczerski — S. NAJLEPSZA AUDYCJA RADIOWA LUB TELEWIZYJNA 1. Studio Rytm — 249, 2. Klub grającego krążka — 225, 3. Minima* — 148, 4. Rytmy młodych — 100, 5. TEM — 95, 6. Radiowy magazyn przebojów — 85, 7. Lista przebojów RH — 74, 8. Plebiscyt 17 rozgłośni — 62, 9. Roman Waschko i jego płyty — 56, 10. Giełda piosenek — 55. , NAJLEPSZY PREZENTER 1. Waschko — 633, 2. Bromski — 166, 3. Pograniczny — 68, 4. Turski — 48, 5. Kydryński — 47, 6. Kaczkowski 43, 7. Korman — 42, 8. Kossowicz 32, 9. Cegiełła — 27, 10. świąć — 25. NAJLEPSZY ARTYKUŁ 1. Toczący się kamień — M. Garztecki — 1104, 2. Cream, śmietanka instrumentalistów — M. Garztecki — 293, 3. Wywiad z Niemenem — M. Garztecki — 104, 4. Bez kredytu — J. Ab-stawski — 90, 5. Blues epoki podboju kosmosu — M. Miller — 87, 6. Piosenka a polityka — M. Garztecki — 71, 7. Między guzikami — K. Mreła — 57, 8. Szatanowi podzwonne — R. Bogdan — 33, 9. Brytyjska fala bluesa — M. Garztecki — 27, 10. Sylwetki kompozytorów - D. Michalski — 20. NAGRODY (PŁYTY Z IMPORTU) WYLOSOWALI: Anna Mileszczyk — W-wa, Al. Niepodległości 118/87; Damian Czepita — Szczecin «, ul. Grzegorza z Sanoka 37; Andrzej Rudziński — W-wa, ul. Dorycka 6, m. 69; M. Grygiel — Tarnów, ul. Ludowa 12; Marek Palewski — Leszno Wlkp., ul. Śniadeckich 1; Tadeusz Szczepanowskl — Łódź 1, ul. Narutowicza 42 m. 7; Krzysztof Michalak — W-wa, ul. Pańska 5 m. 46; Kazimierz Jaśkiewicz — Gdańsk, ul. Reduta Żbik 7/18; Henryk Kłyk — Sieraków 97 pow. Lubliniec; CZSP 3 T — Katowice 8, ul. ZMP 2. < t < Ph IX] ) I Podsumowaniem wyników ankiety zamknęliśmy jeszcze jeden rok polskiej piosenki. Zamknęliśmy też dziesięciolecie, które przyniosło nam narodziny polskiego beatu i jego dynamiczny rozwój w ostatnich latach. Najpierw parę uwag technicznych. W tym roku na naszą ankietę glosowało 2107 osób. Brak kuponów kontrolnych zwiększył wydatnie ilość odpowiedzi. Niestety, zanotowaliśmy przypadki wysyłania kartek pisanych jednym charakterem pisma z różnymi albo tymi samymi adresami. Decyzjq komisji ankietowej głosy te zostały unieważnione. Wielu czytelników przysyłało bardzo obszerne umotywowanie swoich odpowiedzi. Trafiła się nawet osoba, która tak gorąco wychwalała zalety wybranej przez siebie grupy, że... zapomniała podać jej nazwę. Słowo podzięki należy się klubowi „Progres" z Płońska i innym grupom, które przysłały opracowane wyniki głosowania przeprowadzonego wśród swoich członków. W ankietach najczęściej postulowano zwrócenie znacznie większej uwagi na nurt awangardowy w beacie (310 głosów). Duża liczba czytelników domagała się artykułów dotyczących historii i stylów w muzyce młodzieżowej. Szczególne uznanie zyskały artykuły monograficzne, wśród wykonawców proponowanych do następnych artykułów tego typu najwięcej głosów padło na Jimi Hendrixa, Johna Mayalla, The Animals i Boba Dylana. Nie możemy, niestety, mimo wielu próśb, zamieszczać żadnych list przebojów. Zbyt długi cykl produkcyjny numeru dezaktualizuje tego typu zestawienia. Z tych samych powodów zrezygnowaliśmy z zamieszczania rubryki ,,Z zagranicy", co większość czytelników zaaprobowała. Notujemy z zadowoleniem zwrot w zainteresowaniach młodzieży w kierunku muzyki ujazzowionej, awangardowej, o znacznie wyższym stopniu trudności. Wszystkim czytelnikom dziękujemy za liczne wzięcie udziału w ankiecie. Tym z Państwa, do których uśmiechnęła się nagroda — płyta zagraniczna, życzymy przyjemnego słuchania. IA K I KOLOR WYBRAĆ CHCESZ artystycznych. Tak generalnie to były dwa powody - artystyczny i finansowy. Koniec Akwarel nastąpił właściwie we Włoszech, to był chyba 1969 rok. Paru kolegów chciało też odejść ze względów finansowych, nie zarabialiśmy wielkich pieniędzy, nawet w najlepszym okresie. We Włoszech to było granie w klubach, a tę niewielką sumę od właściciela trzeba było podzielić na tyle osób... A za nagranie tak wielkiej i wspaniałej płyty jak Dziwny jest ten świat każdy z nas dostał jakieś jednorazowe wynagrodzenie, i to były po prostu grosze. A zabierało nam to wiele czasu". Paweł Brodowski: „Czesław już szedł dalej, myślał dalej. O innej muzyce, o poezji i innych muzykach. Jego następny utwór - Bema pamięci żałobny-rapsod -był utworem prekursorskim: pod wzglę- dem koncepcji, wykonania i wkładu muzyków jazzowych. W roku 1968, gdy ta muzyka powstawała, praktycznie zaczęły działać w Ameryce zespoły jazz-rockowe: Blood, Sweat And Tears oraz Chicago Transit Autority - dwie grupy które dały początek wspólnej muzyce rockmanów i jazzmanów. Czesław nie miał żadnych wzorców, bo te dwa zespoły były u nas nieznane. Tak więc te dzieła muzyczne tam i tu rozwijały się niemal równocześnie. Czesław był wtedy niesłychanie kreatywny, niemal równorzędnie z tymi światowymi zespołami". Te utwory powstawały już w okresie Akwarel, niektóre nawet wykonywane były z tą grupą, ale apogeum nowoczesnej twórczości Niemena nastąpiło w zespole Niemen Enigmatic. M wiersz: Cyprian Norwid muzyka: Czesław Niemen Pod latyńskich żagli cieniem, Myśli moja, płyń z aniołem, Płyń, jak kiedyś ja płynąłem, Za wspomnieniem - płyń spomnieniem... Dookoła morze - morze -Jak błękitu strop bez końca: O! przejasne - pełne słońca -Łodzi! wioseł!... szczęść ci, Boże... ROZDZIAŁ 7 Italiami Itałiam KONCERTY WE WŁOSZECH 1969 Płyń - a nie wróćże mi z żalem Od tych laurów tam różowych, Gdzie Tass śpiewał Jeruzalem, I od moich dni-laurowych... O! po skarby cię wysłałem: Cóż! gdy wrócisz mi z tęsknotą -Wiem to, ale proszę o to -Niech zapłaczę, że płakałem... Pod latyńskich żagli cieniem, Myśli moja, płyń z aniołem, Płyń, jak kiedyś ja płynąłem... Za wspomnieniem - płyń spomnieniem. ap^iji,! tJfff UNA >N AMORE(sltN R^oman Waschko zapoznał mnie z szefem Jazz Agency iw Bolonii, Antoniem Fore-k stim - wspominał Nie-Imen. -W lutym 1969 roku zapakowaliśmy instrumenty w tym Hammonda, do pociągu i pojechaliśmy szukać szczęścia pod niebem Italii" [Niemen Od początku). To była jego druga poważna zagraniczna wyprawa - pierwsza, niezbyt udana, o kilka lat wcześniejsza, to wyprawa do Francji. Czy ten wyjazd zaowocował czymś poważnym? Świetnymi płytami? Dalszymi lukratywnymi kontraktami? Zakończenie tej wyprawy tak opisuje Niemen w radiowym boksie Od początku: „Koniec lata 1969. Po półrocznym pobycie we Włoszech wracałem samotnie za kierownicą camioncino ford transit. Trasę Bo-lonia-Warszawa pokonałem non stop w 35 godzin. Na granicy w Cieszynie czekał już mój włoski impresario Antonio Fo-resti udający się z wizytą do Polski. Był zaszokowany, kiedy tłumy fanów na wiadomość o przejeździe gwiazdy zaatakowały szlaban. W pośpiechu skrobnąłem kilkadziesiąt autografów i na gaz. Po rozładowaniu sprzętów w domu pognałem dalej. Wieczorem dobiłem do grona świato- wych szpanerów w sopockim Grand Hotelu. Szaleństwo...". Czego dowiadujemy się z tych paru zdań? Że Niemen z Włoch wracał sam, bo zespół Akwarele przestał istnieć, że ma już swego włoskiego menedżera, że w kraju witają go na pewno serdeczniej niż za granicą. I rzeczywiście, w najbliższych latach czekała nań wielka sława: zaszczyty, nagrody, płyty, sukcesy, przeboje, ale też kilka awantur (Radomsko), głosy krytyczne (nadal)... Kariera zagraniczna ciągle była za mgłą. Ale Włochy wciąż stały otworem... czekały na innego Niemena, już nie soulo-wego, lecz awangardowego, jazz-rockowe-go. Jesienią tegoż roku znów wyjechał do Włoch. Tomasz Jaśkiewicz: „Nasz pierwszy wyjazd do Włoch trwał kilka miesięcy. Graliśmy po klubach. I to była właściwie końcówka Akwarel". Za pierwszym razem Niemen ze swymi muzykami spędził tam ponad pół roku. Baza była w Bolonii, a koncerty odbywały się niemal w całym kraju, głównie nad Adriatykiem i w Rzymie, w jednym z największych wówczas rzymskich klubów Titan. Grali dwa razy po 45 minut i przyjmowani byli bardzo ciepło. Repertuar, przede wszystkim do tańca, składał się ze światowych standardów sou-lowych, ale grab także Bema pamięci ża-łobny-rapsod i, jak mówił Czesław, utwór ten bardzo się podobał. Niemen nagrał też kilka singli; jeden z nich, z piosenką Io sen-za lei, trafił do miejscowych szaf grających. „Trzeba wiedzieć - opowiadał Niemen "Panoramie" w październiku 1969 - że w kraju tym istnieje około 30 tysięcy szaf, a odtwarzane w nich płyty są rejestrowane. Zwycięża ta, która była najczęściej słuchana. Podobno moja płyta rozchodzi się bardzo dobrze. Mam trzyletni kontrakt z wytwórnią płyt Compagnia Generale del Disco. We wrześniu muszę udać się na pięć dni do Mediolanu, aby nagrać następną płytkę. A od listopada będę znów koncertował we Włoszech". Io senza lei to włoska wersja utworu Dziwny jest ten świat, a po drugiej stronie tego singla znalazła się piosenka Arcobale-no, czyli po włosku zaśpiewany standard Harolda Arlena Over the rainbow. Włoski wydawca takimi słowami opisał ten singel: „Niemen, nazwisko i twarz tajemnicze. Osoba, która we Włoszech nie jest jeszcze znana, ale ma na swoim koncie miliony płyt i popularność porównywalną z popularnością największych mistrzów muzyki rozrywkowej. W Polsce sprzedaż płyt Niemena jest większa niż Franka Sinatry, Toma Jonesa i Beatlesów, o czym świadczą jego Złote Płyty i sprzedaż 600 tysięcy longplayów. Jego popularność, jeszcze nie sprawdzona we Włoszech, nie ogranicza się tylko do Polski. W 1968 roku otrzymał Trofeum MIDEM za najlepszą płytę roku -a specjalistyczne pismo «Billboard» okrzyknęło go oficjalnie najlepszym polskim piosenkarzem roku". Dariusz Michalski w roku 1974 zacytował w „Nowej Europie" recenzję z koncertu Niemena, która ukazała się w rzymskim „Radiocorriere": „Niemen podobał się wszystkim. Fachowcy twierdzą, że jest wielką indywidualnością - śpiewa tak, jakby przeszedł szkołę Raya Charlesa czy Toma Jonesa. Na sukces duży wpływ miało także jego zachowanie przypominające gentlemana dawnych czasów, który przypadkowo trafił do lokalu big-beatowego: włosy i wąsy starannie utrzymane, strój nad wyraz schludny i gustowny. W czasie występów polskiego piosenkarza panował na sali spokój, nawet skupienie. Niemen nie rozbierał się, nie krzyczał, nie biegał, jak to mają w zwyczaju wykonawcy angielscy i francuscy. W krótkim wywiadzie zdradził nam swoje uwielbienie dla ormiańskiego piosenkarza Raszida Bejbutowa, a zwłaszcza dla Marleny Dietrich, która - jak stwierdził - przekonała go, że ma wszelkie walory muzyczne i kompozytorskie. Marleny, której śpiew i głos są dla niego najpiękniejsze, która wreszcie tak wspaniale wykonała jego utwór Czy mnie jeszcze pamiętasz. Nazywany fenome-nem-dziwolągiem, dla nas Niemen jest muzyczną rewelacją Wschodu". A jednak dla Włochów repertuar Niemena był zbyt awangardowy i podczas żadnego ze swych pobytów w Italii kariery nie zrobił, choć prócz wspomnianego wyżej singla nagrał tam także włoską wersję piosenki Spinning wheel z repertuaru grupy Blood, Sweat And Tears. „Włosi chcieli, bym śpiewał piosenki ich kompozytorów. Podstępnie zmusili mnie do nagrania Dńwny jest ten świat z banalnym, nie na temat, tekstem wło- skim. I tak im nic to nie dało, bo była to piosenka zbyt dramatyczna jak na ich uszy. Media preferowały u piosenkarzy śliczne bel canta. Z ulgą rozstałem się z tamtą sceną. Jeszcze tylko zaliczyłem słynny objazdowy festiwal Cantagiro" („Tygodnik Demokratyczny" 1974). Dodajmy też, że nie dopuszczono go do udziału w festiwalu w San Remo, podobno na skutek protestów tamtejszego związku piosenkarzy. Niemen, słysząc wciąż opinie, że jego muzyka dla Włochów jest zbyt trudna i że powinien śpiewać bardziej słodko, zrezygnował z kariery w Italii, choć pojechał tam ponownie w tym samym, 1969 roku. Ale już z innym zespołem. Pierwszy wyjazd do Włoch mógł zakończyć się sukcesem komercyjnym; koncertów było sporo, funkowa muzyka i znane standardy podobały się w klubach, a ich właściciele przekazywali sobie zespół i Niemena wraz z bardzo pozytywnymi opiniami. Grali więc w miejscowościach wypoczynkowych, w różnych ekskluzywnych miejscach i zdobyli sobie niezłą markę. Ale praca zespołu klubowego nie odpowiadała Niemenowi i w momencie gdy zespół zaczął zyskiwać stabilną pozycję na tamtejszym rynku, doszedł do wniosku, że jednak na takiej stabilizacji mu nie zależy. Chodziło mu o to, by muzycznie się rozwijać, a nie naśladować amerykańskich wykonawców. Chciał robić swoje. Natomiast ponowny wyjazd do Włoch - z zespołem Enigmatic - był czymś bardzo „artystycznym", właściciele klubów jednak na tym się nie poznali. Chcieli piosenek do tańca, nie zaś długich improwizowanych fraz na gitarach, saksofonie czy Hammondzie. Czasami odbywały się też duże koncerty, na przykład organizowane przez włoską Partię Komunistyczną, ale głównie było to niezbyt udane granie w klubach, niekiedy nawet w tych samych, w których Niemen grał kilka miesięcy wcześniej z Akwarelami. „Wszyscy byli w sumie rozczarowani - wspomina Jaśkiewicz, który z Akwareli trafił do zespołu Enigmatic. -Czesław chciał Włochów nauczyć swojej nowej muzyki, a to się nie bardzo udawało. Trzeba było wracać do Polski i nagrywać płytę Niemen Enigmatic. Muszę dodać, że właśnie tam, we Włoszech, kosztem koncertów bardzo mocno pracowaliśmy nad materiałem do tej płyty". Czesław Niemen: „Był koniec jesieni 1969 roku. Po dokonaniu nagrań na płytę Enigmatic i zagraniu kilkunastu promocyjnych koncertów w Polsce pojechaliśmy do Italii. Czekała nas praca w klubach. Wybitni muzycy, jak na jazzgienków przystało, zachowywali się dość wyniośle wobec włoskich pracodawców. Zbyszek Namysłowski niewiele sobie robił z uwag, że solówki są za długie. Trzymałem jego stronę, śmiejąc się z wybrylantynowanego towarzystwa na parkiecie, które nie nadążało za improwizatorską jazdą Zbyszka. Zrozpaczeni menedżerowie Francesco Lo Bianco i Antonio Foresti nie byli w stanie udobruchać właścicieli klubów. Ci ostatni po kilku naszych występach nie chcieli o niczym słyszeć. W ramach udzielania lekcji pokory odwołano wszystkie koncerty. W rezultacie zamiast skorzystać na zbliżającym się po świętach Bożego Narodzenia karnawale, trzeba było zwijać ma-natki. Postanowiliśmy przynajmniej zwiedzić niektóre ważniejsze miejsca na ziemi włoskiej. Wigilia i dni świąteczne w Wenecji pozwoliły na zweryfikowanie pomysłu na przyszłość, która była zagadką. (...) Po nagraniu dwóch soulowych coverów na płytę składankową zespół zakończył swą działalność we Włoszech i został oddelegowany do domu. Od stycznia do lipca 1970 roku Lo Bianco i Foresti próbowali jeszcze przybliżać mnie włoskiemu odbiorcy. Jednak po odmowie przez związek zawodowy piosenkarzy włoskich występu na festiwalu San Remo 70 - wróciłem do kraju ostatecznie. Zacząłem reformować zespół. Jeszcze tylko pojechałem na Cantagiro w czerwcu, by po wakacjach zająć się na dobre funkcjonowaniem na polskiej scenie. Jesienią zagraliśmy trasę w największych halach w Polsce. Gościem specjalnym była fenomenalna zdobywczyni nagrody dziennikarzy na festiwalu Sopot 70 - Farida" (Niemen Od początku). Farida urodziła się na Sycylii, jej matka była Arabką, a ojciec Włochem. Po zwycięstwach na różnego rodzaju amatorskich konkursach pierwszy sukces osiągnęła na tym samym festiwalu Cantagiro, w którym uczestniczył Niemen. Tam się poznali. Farida nagrała piosenkę Vediai, vedrai, skomponowaną przez Lui Tenca, niezbyt jednak wysoko ocenioną przez jury festiwalu w San Remo; Tenco tak się tym przejął, że popełnił samobójstwo. „Faridę poznałem w tym roku (1970) na festiwalu Cantagiro, który jest imprezą polegającą na jeżdżeniu z koncertami po całych Włoszech - opowiadał dziennikarce Niemen. - Co roku wybiera się inną trasę. Występujący piosenkarze podzieleni są na trzy grupy: pierwsza składa się ze znanych nazwisk i wyłącznie Włochów, druga z młodych, startujących piosenkarzy (i tu była Farida), a trzecia z piosenkarzy zagranicznych, gdzie byłem ja. Przedtem zwróciłem uwagę na głos Faridy i na rodzaj ekspresji, który reprezentuje. (...) Ostatnio bardzo często porównywano nasze style śpiewania, podobne rodzaje ekspresji. Rzeczywiście, Farida i ja śpiewamy tak, jak czujemy. Często ludzie pytają, czy nadwerężenie głosu nie grozi jego utratą. Jeśli o mnie idzie, to nie myślę na tyle o przy- szłości, by się oszczędzać. Śpiewając inaczej i nie wkładając w to serca, oszukiwałbym siebie i publiczność. Nigdy tego nie robię" („Nowa Wieś" 1970, z rozmowy z Elżbietą Treger). I wreszcie przytoczmy, co na temat pobytu we Włoszech ma do powiedzenia pełnoprawny wówczas członek zespołu Niemena, Zbigniew Namysłowski: „Kilkakrotne nasze wyjazdy do Włoch były bardzo nudne. Mało było grania, natomiast dużo wolnego czasu. Czesław przygotowywał się do udziału w festiwalu w San Remo, który jednak nie doszedł do skutku. Dla mnie to była zupełnie nowa muzyka -przeboje soulowe, piosenki Beatlesów, ówczesny hit Venus i długie, rozbudowane utwory Niemena. Publiczność włoska zakochana jest w swoich piosenkach, a my ofiarowaliśmy im mocny soul, który był wtedy oczkiem w głowie Czesława. Zresztą robił to świetnie, sekcja grała też doskonale, ale to nie było na Włochy. To był wspaniały wyjazd turystyczny, bo dużo zwiedziliśmy". Po powrocie do Polski ruszyli w wielką trasę po całym kraju, już z Farida. „Byłem wtedy gościem zespołu - kontynuuje Namysłowski - grałem wyłącznie solówki i byłem już prawie poza zespołem. Z Niemenem współpracowało mi się doskonale. Jak go oceniam? Gdy mówię o jego grze na organach, to dla mnie było trochę za prymitywne granie, ale do tej muzyki było to potrzebne. Ja tak nigdy bym nie zagrał na organach, bo nie potrafię grać czystych akordów, zawsze bym dodał jakieś nuty dysonansowe, ale to wtedy nie pasowało. To były dwa światy muzyczne i po koncertach doszliśmy obaj - bez żadnych sporów - do wniosku, że się rozstaniemy". m i 1969-1970 jezdżasz, ręce złamawszy na pancerz, acii, lu bi IftliilBUftlFil Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan; co Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę jak tancerz. p> . Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie, Jak namioty ruchome wojsk koczuflffcych po niebie. KRlIIIKjwil ' Pokłaniają się z góiy opuszczonymi skrzydłami, Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki... 1 Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami... - Idą panny żałobne: jedne podnosząc ramiona \ Ze snopami wonnymi, które wiatr w górze rozrywa; pQ Drugie, w konchy zbierając łzę, co się z twarzy odrywa, Inne, drogi szukając, choć przed wiekami zrobiona... C^ Inne, tłukąc o ziemię wielkie gliniane naczynia, -. Czego klekot w pękaniu jeszcze smętności przyczynia. <^ Chłopcy biją w topory pobłękitniałe od nieba, ^ W tarcze rude od świateł biją pachołki służebne, LN Przeogromna chorągiew, co się wśród dymów koleba, Włóczni ostrzem o łuki, rzekłbyś,, oparta pod-niebne... I Wchodzą w wąwóz i toną... wychodzą w światło księżyca I czernieją na niebie, a blask ich zimny omusnął, pL^ I po ostrzach, jak gwiazda spaść niemogąca, prześwieca, ił był nagle i znów jak fala wyplusnął... I Dalej - dalej - aż kiedy stoczyć się przyjdzie do grobu I czeluście zobaczym czarne, co czyha za drogą, Które aby przesadzić ludzkość nie znajdzie sposobu, f^ I Włócznią twego rumaka zeprzem, jak starą ostrogą... ą I powleczem korowód, smęcąc ujęte snem grody, W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów, Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody, i Serca zmdlałe ocucą - pleśń z oczu zgarną narody... j dalej - dalej — wiersz: Cyprian Norwid I muzyka: Czesław Niemen w W roku 1968 podczas opolskiego festiwalu - wspominał Niemen - podszedł do mnie Wojtek Młynarski i powiada: «Gdybyś tak skrobnął muzykę do wiersza Norwida Bema pamięci żalobny--rapsod, to byłoby dopiero coś». Ziarno Wojtka zakiełkowało w mojej wyobraźni natychmiast. Ale gdy pół roku później intonowałem pierwsze słowa "Czemu, Cieniu, odjeżdżasz..." z odtwarzanych płyt na lekcjach polskiego, niektórzy pogromcy jeszcze donośniej zaczęli grzmieć i buczeć" [Niemen Od początku). Wojciech Młynarski: „To było tak - jechaliśmy na audycję Zgaduj Zgadula. Siedziałem koło Czesława i miałem z sobą ten tomik poezji Norwida, celofanowy, żółty, pomięty PIW-owski. On się tym zainteresował, spytał, co ja czytam - odpowiedziałem, że Norwida, i od razu mu powiedziałem, że jest tu taki wiersz Bema pamięci żałobny-rapsod. Jakoś tak skojarzyłem ten wiersz z Niemenem, którego zaśpiew wydawał mi się chwilami monumentalny. To był zupełny zbieg okoliczności - Norwid, Zgaduj Zgadula, Niemen, autobus. I w ogóle nie przypuszczałem, że to może być coś tak wspaniałego w efekcie. Zrobił to fantastycznie, mało tego, pomyślałem sobie, tak trochę pochlebiając, że ten pierwszy kontakt z wierszem, dzięki mnie, przybliżył Czesława do Norwida. Notabene on potem tego tomiku nigdy mi nie oddał. Co do dalszej współpracy to było tak: Czesław podczas tego tournee niemal nie wychodził z pokoju, bo bez przerwy zaczepiali go ludzie: za wygląd, za ubiór, za całą jego fizys. Mieszkałem z nim w hotelu przez ścianę i ciągle słyszałem, jak on coś gra na gitarze, coś podśpiewuje, coś kombinuje. Zapytałem go o to kiedyś, a on powiedział, że trzeba bez przerwy próbować, pracować, notować nowe pomysły. I ja wtedy nieśmiało mu zaproponowałem, że mogę coś napisać do tych jego muzycznych pomysłów. W ten sposób powstały trzy czy cztery piosenki z moimi tekstami - jako pierwsza Chwila ciszy. Ale one nigdy się szerzej nie spopularyzowały. O Niemenie mówiono różne dziwne rzeczy, robiono z niego takiego Bożego człowieka, świątka naiwnego. Ja go wtedy za kogoś takiego wcale nie uważałem. Wyczuwałem, że ma w sobie jakąś niesłychaną, wkodowaną intuicję muzyczną, która sprawia, że on dobrze wie, o co mu chodzi. I to się uzewnętrzniało. Cały czas byłem świadom jego zdumiewającego rozwoju, a poszło to w zaskakującym kierunku, którego mało kto się spodziewał. On kompletnie odszedł od komercji, od ułatwionego biegu spraw, w stronę poszukiwania poezji. Ile razy go spotykałem, tyle razy mu tego gratulowałem. Takiego muzyka po prostu do dziś nie ma i miejsce po nim pozostanie puste. To był bardzo wiele od siebie wymagający, niesłychanie utalentowany muzycznie człowiek, który wybrał trudne teksty poetyckie i zawsze mu się z tego składała integralna, doskonała, niepowtarzalna całość". Ale głosy krytyczne wobec Niemena po nagraniu Bema pamięci... nasiliły się, zarzucano mu szarganie świętości, obrazoburcze traktowanie polskiej poezji... Wrócimy jeszcze do tych głosów. Na razie powstaje Bema pamięci... Do jego pierwszego wykonania doszło podczas wręczenia Niemenowi Złotej Płyty za Dńwny jest ten świat w grudniu 1968 roku. Tomasz Jaśkiewicz: „Forma Bema pamięci... trudna jest do odczytania dla niektórych nawet teraz, po latach. Utwór na próbach robiony był po kawałku. Długo bardzo Czesław nosił się z tym pomysłem i z tym, jak go realizować. Jeszcze w Akwarelach, po niejednym koncercie, podczas gdy my rozstawialiśmy sprzęt na sali, on ćwiczył, próbował, wymyślał introdukcje, wstępy, zagrywki organowe, podkłady, zmieniał harmonię. Wiadomo było, że będzie to utwór poważny, mocny, potężny, wielki, monumentalny i że będzie miał właśnie takie tempo. Tylko tempo znane nam było od początku. Na próbach nie mieliśmy możliwości ocenienia tego, co powstaje, podobnie jak przy tworzeniu Dziwny jest... Bardzo przeżywałem ten utwór". „We Włoszech Rapsod był naszym popisowym utworem zapowiadającym coś nowego - opowiadał Niemen. - Zanim wróciłem do Warszawy, zdążyłem dokończyć Jednego serca i naszkicować dwa pozostałe: Kwiaty ojczyste i Mów do mnie jeszcze. Cała historia nie byłaby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie ewenement popularności Rapsodu. Andrzej Turski i Witold Pograniczny odnotowywali pierwszeństwo onego na ówczesnej Uście przebojów Studia Rytm przez 18 tygodni. No i szef reklamy Polskich Nagrań - zacny ułan, pan Franciszek Pukacki - wręczył mi w roku 1971 trzecią Złotą Płytę. Ostatnią. Myślę, że tego było i tak za wiele, jak na ograniczoną możliwość tolerowania mojej odmienności przez dawnych politruków od spraw kultury" (Niemen Od początku). Niemen zaryzykował i... wygrał. Powstał podniosły utwór wieloczęściowy rozpoczynający się niemal gregoriańskim chorałem, który dalej przetwarza się we wspaniałą, rockową ekspresję. Połączył ducha muzyki słowiańskiej z echami muzyki średniowiecza i współczesnym ciężkim rockiem. Cudowna poezja Norwida współbrzmi z logicznie rozwijającym się akompaniamentem i podkładem instrumentalnym. Okazało się, że Niemen doskonale potrafi grać na organach Hammonda. Potęgi temu wykonaniu dodaje chór pod kierownictwem Romualda Miazgi. „Konstrukcja formy uzależniona została od budowy wiersza. Stworzony przez muzyków nastrój odpowiada aurze poetyckiego tekstu, będącego wizją pogrzebowego orszaku - takiego, jaki przystoi bohaterom. Całość poprzedza nadane przez Norwida motto: «Przysięgę daną ojcu aż po dziś dzień zachowałem». W kompozycji Niemena zostało ono trzykrotnie zaśpiewane przez chór. Monumentalny klimat budują dźwięki dzwonów i organów Hammonda - tu często w brzmieniu niemal liturgicznym. Muzyka, która z czasem narasta, gęstnieje, zostaje jednak gwałtownie przerwana - po to, aby po krótkiej chwili ciszę przeszył samotny, pełen bólu głos wokalisty: «Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz...». Akcja muzyczna wraca na dobre, dołącza się perkusja ("Bartkowski zrobił wtedy takie rytmy, jakich nikt nie słyszał" - wspominał Niemen), kroczy orszak pogrzebowy z ciałem Bema umieszczonym na żałobnym wozie, z pochodniami, rozwiązanymi proporcami, z pannami żałobnymi... Wizja Norwida i Niemena staje się naszą wizją"- to jedna z najlepszych recenzji tego utworu, autorstwa Elżbiety Skrzypek, zamieszczona w „Naszym Dzienniku" w styczniu 2004 roku. Od razu przez mass media przetoczyła się dyskusja, czy nasz „piosenkarz rockand-rollowy", jak go wówczas określano, ma prawo do zajmowania się polską poezją -chętnie by mu wówczas tego zakazano, ale na szczęście nie znalazł się na to żaden paragraf. „Kanon literatury", „szarganie świętości" - takie określenia padały najczęściej. A w jednym z telewizyjnych programów postawiono pytanie wprost - czy Niemen w ogóle rozumie Norwida... Ale utwór przetrwał próbę czasu, dziś podoba się nie mniej niż kiedyś, wywołuje równie podniosłe uczucia. Trudny jest do nagrania na nowo czy wręcz do powtórzenia. Sztuka ta udała się dopiero Maćkowi Maleńczukowi, który miał na szczęście własne spojrzenie na Rapsod. Bema pamięci wiąże się nierozerwalnie z płytą Niemen Enigmatic i z zespołem pod takąż nazwą. Po powrocie z Włoch -po rozpadzie Akwarel - Niemen zaczął coraz intensywniej myśleć o powołaniu nowego składu muzyków, którzy by sprostali jego muzycznym pomysłom. Basistą został Janusz Zieliński, grający ze Zbigniewem Namysłowskim młody muzyk, którego Czesław spotkał w jednym z warszawskich klubów. Z Akwarel zostali w nowym zespole Tomasz Jaśkiewicz i saksofonista Zbigniew Sztyc. No i trafili do niego dwaj muzycy jazzowi. Czesław Niemen: „Traf chciał, że w Sopocie bawił Czesław Bartkowski. Właśnie odbębnił służbę wojskową. Podczas rozmowy sam zgłosił chęć bębnienia w planowanej przeze mnie formacji Niemen Enigmatic. Jako się rzekło, tak się i stało. Wkrótce nawiązałem kontakt ze Zbigniewem Namysłowskim, który Bartkowskiego wtedy spisał na straty dla sceny jazzowej w Polsce. (...) Zbyszek ostatecznie uznał, że zagranie w rokującym zespole nie przyniesie jazzowemu muzykowi ujmy. Kokieterię dwóch genialnych muzyków przyjąłem, mając pełną świadomość, że zdradzą mnie, kiedy chwilowy kryzys jazzu minie. Odejdą. Zanim to nastąpiło, zdążyłem zaaranżować i nagrać ten album w doborowym składzie już w październiku 1969 roku. Poza najpiękniej malującym akwarelowe dźwięki Tomkiem Jaśkiewiczem, został jeszcze Zbyszek Sztyc. Basowania podjął się Janusz Zieliński, którego poznałem w warszawskiej Dziekance - grał coś w rodzaju raczkującego jazz-rocka z Namysłowskim. Gościnnie wzięli udział Michał Urbaniak, który przyjechał na chwilę do kraju prosto z głuchej Północy, precyzyjnie nastrojone Alibabki oraz chór pod dyrekcją Romualda Miazgi... Wibrujące struktury wypełnił mój Hammond" (Niemen Od początku). Niemen na organach grał już zupełnie inaczej niż w czasach Akwarel i oczekiwał, że muzycy jazzowi realizować będą jego koncepcje. Mimo całego szacunku dla Namysłowskiego, który był i jest wspaniałym muzykiem, saksofonista, trzeba przyznać, że realizował on plany nakreślone przez Niemena. Ten zaś był wizjonerem, który nie tylko coś kreował, ale również miał pieczę i kontrolę nad realizacją swego dzieła. Wtedy, podczas nagrywania longplaya Niemen Enigmatic, muzyka nie była tak ściśle aranżowana, jak w Akwarelach. Jak wspomina Tomasz Jaśkiewicz, kreślono jedynie ogólne szkice, ramy, pomysły konkretnych utworów, a muzycy mieli wiele miejsca i czasu na solowe granie, improwizowanie. Otworzył się dla Niemena świat muzyki improwizowanej. Tomasz Jaśkiewicz: „Nagrywanie tej płyty było właściwie łatwiejsze niż nagrywanie płyty ściśle aranżowanej, gdzie każdy musi odtworzyć pomysł aranżera. Nagrywaliśmy w Filharmonii i można było sobie po prostu trochę poszaleć. I to było bardzo dla wszystkich inspirujące. Wszyscy nawzajem doskonale się rozumieli. Po NIEMEN ENIGMATIC ¦ 1 CZAS JAK RZEKA pewnej przerwie nagraliśmy kolejną płytę, podwójną, już w nieco zmienionym składzie. Doszedł nowy perkusista, Janusz Stefański, który też dużo dodał do tej muzyki. Nowym nabytkiem był też grający na organach Jacek Mikuła, który pochodzi ze Śląska. Nadal całość opierała się na długich frazach Niemena, a koncepcja polegała na tym, żeby muzycy jazzowi ubarwiali niejako swoim talentem jego muzyczne pomysły. I ta podwójna płyta jest moim zdaniem czysto jazz-rockowa: w realizacji beatu, pulsu, swingu, muzyki funky, czego nie chcieliśmy robić na płycie Bema pamięci. Tam były do zrealizowania wielkie songi, wielkie formy, a na tej płycie chodziło po prostu o jazzowo-rockowe granie". Czesław Niemen: „Podwójny album określany jako czerwony, ze względu na okładkę w tym kolorze, a nie ze wstydu, jak sądzę, jest przełomowym w moim dorobku, mimo różnych niedoróbek. Znakomitym nabytkiem zespołu był Jacek Mikuła, który po mistrzowsku wykorzystał organy Hammonda. Bas Janusza Zielińskiego stawał się coraz bardziej wyrazisty. Tomek Jaśkiewicz okazał się zdolnym kompozytorem [Zechcesz mnie, zechcesz, Muzyko moja do słów Wojciecha Młynarskiego). Szkoda, że Czesław «Mały» Bartkowski ze swoim unikalnym bitem nie wy-terminował w nagraniu całego materiału. Tak jak przewidywałem, poszedł za Zbyszkiem Namysłowskim w rejony wysokiej sztuki, która zaczęła wracać do łask - sztuki jazzu. (...) Pod koniec stycznia 1971 roku nagrania były gotowe. Warto dodać, że w dużej mierze udało mi się zrealizować wcześniejsze, nie do końca spełnione marzenia o żeńskim chórku, który na czele z niezwykłym głosem Krystyny Prońko do-barwił całość..." [Niemen Od początku). A potem dodał gdzieś indziej: „Chęć eksperymentowania wiązała się z moim wejściem w wiek Chrystusowy. Bardzo intensywnie myślałem o przyszłości. Otrzymałem zastrzyk inspiracji od Hendrixa, Cream, a później Milesa Davisa. To była zachłanność na odkrywanie nieodkrytego. Trudno było mówić o rynku komercyjnym, bo nas, muzyków, problem ten nie dotyczył. Mimo że miałem dwie Złote Płyty, M nie ujrzałem za nie żadnych pieniędzy poza tymi, które otrzymałem za ich nagranie. To było wtedy jakieś 10 tysięcy złotych za jedną, czyli mniej więcej trzy średnie pensje. Mimo całej złożoności Rapsod odniósł niebywały sukces". W wielu ankietach ogłaszanych pod koniec XX wieku płyta Niemen Enigmańc, ta z Rapsodem, uznana została za polską rockową płytę wszech czasów. Czesław Bartkowski: „To był niesamowicie płodny okres, fascynujące doświadczenie, ale też próba sił - Niemen był z innego świata niż my, jazzmani, inaczej podchodziliśmy do spraw harmonii. Musieliśmy szukać złotego środka" („Rzeczpospolita" 2004, z rozmowy z Jackiem Cieślakiem). Andrzej „Ibis" Wróblewski po jednym z koncertów zespołu pisał w „Życiu Warszawy" (1974): „Niemen znowu wyprzedził swój czas i zaskoczył słuchaczy. Młoda publiczność siedziała jak zahipnotyzowana. Paru rozrabiaków uciszyli sąsiedzi i atmosfera była jak w Filharmonii". A oto fragment innej recenzji: „Grupa Niemen Enigmatic osiągnęła niespotykaną u nas sprawność estradową. Jej koncerty są nie tylko prezentacją osiągnięć i możliwości muzycznych: są także doskonałymi, dopracowanymi do najdrobniejszego szczegółu widowiskami typu show, wyróżniającymi się ogromną kulturą estradową. Nad całym spektaklem muzycznym panuje niepodzielnie Niemen, który jest bezbłędnym jego organizatorem" („Słowo Polskie" 1970, Andrzej Ejsiel). Zbigniew Namysłowski: „Dla mnie to była muzyka za ciężka, nie chodzi o długość utworów, bo jazzowe utwory są nieraz dłuższe, tylko dla mnie trudna była do zniesienia ta cała pompa. To były sprawy bardzo poważne - ten Rapsod. A Jednego serca było lżejsze, i tę melodię o wiele lepiej mi się grało. To nie było w moim stylu, ja się nie najlepiej czułem, grając te numery. Czesław nagrał też jedną moją piosenkę, kiedyś ją usłyszał i poprosił o nią [Sprzedaj mnie wiatrowi). Ale to już trafiło na drugą płytę, którą z Czesławem nagrałem. (...) Jego piosenki, jego głos, wszystko to robiło na mnie wielkie wrażenie. Zrobił wielki przełom w wokalistyce". Michał Urbaniak: „Byłem wielkim fanem muzyki Niemena i z wielką radością przyjąłem propozycję uczestniczenia w nagrywaniu płyty Bema pamięci... Ze Zbyszkiem Namysłowskim byliśmy wtedy takimi papużkami nierozłączkami, więc gdzie on, tam ja. Pamiętam doskonale tamte lata - nagrania i telewizję, gdzie trzeba było chować długie włosy, bo nie chciano by nas w innym wypadku pokazać. Na nagraniach Czesław był bardzo podobny do Komedy, w surowości oceny, na przykład mówił: "Panowie, to było fantastyczne, nagrajmy to jeszcze raz». Mimo że to, co nagraliśmy, było naprawdę bardzo dobre. Dla mnie to była doskonała porcja muzyki jazz-rockowej. I to było moje pierwsze spotkanie z Niemenem, dość krótkie, bo zaraz potem jechałem na koncerty do Skandynawii". Zespół Niemen Enigmatic po nagraniu obu płyt, Bema pamięci... i podwójnej „czerwonej", istniał jeszcze przez pewien czas. Skład uległ zmianom: na perkusji, po odejściu muzyków jazzowych, grał Andrzej Tylec, rolę wiodącego instrumentu przejęły organy Hammonda Jacka Mikuły. Nadal koncertowali, m. in. ze wspomnianą już Faridą, nadal prezentowali nowoczesny poetycki repertuar. Ale Niemen miał już nowe plany „Niebawem czekało na mnie nowe wyzwanie - awangarda lat siedemdziesiątych". ¦»R0ZDZIAŁa9 Poezjai ( m% / Za Jednego serca, tak mało, tak mało jednego serca trzeba mi na ziemi co by przy moim miłością zadrżało a byłbym cichym pomiędzy cichemi. Jednych ust trzeba skąd bym wieczność całą pił napój szczęścia ustami mojemi i oczu dwoje, gdzie bym patrzał śmieło widząc się świętym pomiędzy świętemi... pHP Jednego serca i rąk białych dwoje co by mi oczy zasłoniły moje bym zasnął słodko marząc o Aniele który mnie niesie w objęciach do nieba. Jednego serca, tak mało mi trzeba a jednak widzę, że żądam za wiele... wiersz: Adam Asnyk muzyka: Czesław Niemen Mimo że urodziłem się w przedwojennej Polsce, na Kresach, nigdy nie ukończyłem żadnej polskiej szkoły - mówił Niemen w jednym z wywiadów. - Moim ulubionym poetą był Lermontow. To były moje nastoletnie fascynacje. Dopiero później przyszło zainteresowanie filozoficzną sferą poezji Herberta, Leśmiana, Słowackiego. Wziąłem sobie do serca, że jestem jednym z Późnych Wnuków Norwida" („Rzeczpospolita" 2004, z artykułu Jacka Cieślaka). Lermontowa czytywał w dzieciństwie, ale później, w okresie współpracy z Niebiesko-Czarnymi, śpiewał głównie teksty własne i Franciszka Walickiego. Gdy nadeszły lata Akwarel, zmieniło się niewiele, choć słowa do melodii Niemena pisali inni tekściarze, m.in. Tylczyński, Dzikowski, Adriański, Patuszyński, Gaszyński. Tworzył też dlań wiersze wojskowy poeta Edward Fiszer, wówczas redaktor naczelny Programu III Polskiego Radia, ale wielka poezja trafiła do jego repertuaru dość późno i gościła początkowo nieśmiało: zaledwie dwa wiersze Tuwima nagrał z Akwarelami: Wspomnienie (na płycie Dńwnyjest ten świat) i Jeżeli (na longplayu Sukces). I dopiero na Niemen Enigmatic poezja w pełni doszła do głosu. „Czy mógłby Pan żyć bez poezji?" - pytał w „Nowej Wsi" Zbigniew Adriański. A Niemen odpowiadał: „Bardzo wcześnie zacząłem czytać poezję, mając zaledwie osiem lat. Ojciec miał pełne wydanie dzieł Lermontowa, wertowałem je więc stale. Później sam próbowałem pisać, jak zresztą większość młodych ludzi, zarzuciłem to jednak, bo przecież do pisania wierszy potrzebny jest specyficzny talent. Jednak poezję uważam za jedną z najpiękniejszych form literackich, jeśli nie za najpiękniejszą z literatur. Piosenka to również poezja, może mniej ambitna, mniej programowa, ale przecież piosenki bywają bardzo poetyckie. Styk piosenki i poezji jest tak bliski, że nawet nieuchwytny. Lubię każdą dobrą poezję, również współczesną. Jednak do naj-ulubieńszych należą: Mickiewicz, Tuwim, Gałczyński". Tak mówił w wywiadzie z roku 1966 -później, jak wiemy, zaczął się skłaniać głównie ku Norwidowi i Herbertowi. Ale żeby śpiewać poezję, trzeba mieć odpowiednią duszę, trzeba inaczej patrzeć na świat. Niemen swego czasu mówił, że poezja jest wszędzie, że można ją dostrzec w każdej chwili, w każdym działaniu człowieka, w każdym „kawałku" przyrody. „Dawno już nie jestem przeciwnikiem śpiewania poezji, pod warunkiem, że potrafi się właściwie połączyć wizje muzyczne ze słowem. Tylko wówczas śpiewanie poezji jest dla mnie uzasadnione, kiedy z połączenia muzyki i tekstu powstaje nowa wartość, nowe dzieło. Poezja jest dla mnie wielką inspiracją" („Tygodnik Demokratyczny" 1974, z rozmowy z Anną Ba-czewską). Przeglądam płyty Niemena, stare wycinki prasowe, czytam jego wypowiedzi. Tam, gdzie mówi o poezji, niemal zawsze wspomina Norwida. To jego ukochany poeta, któremu poświęcił sporą część swego życia. Mówiąc o Niemenie, ktoś kiedyś wspomniał: „Ach, to ten, który Krakowskim Przedmieściem idzie, trzymając pod ręką tomik Norwida". I nie możemy nie doceniać tego, że przecież pokolenie lat siedemdziesiątych poznało Norwida, i nie tylko Norwida, dzięki niemu. Oto wybrane z różnych lat wypowiedzi Niemena na temat śpiewanej przez siebie poezji. „Jestem uparty. Nie bez powodu moim duchowym przywódcą stał się Cyprian Kamil Norwid ze swą filozofią. Mam zawsze w pamięci wiele jego myśli, z tą najbardziej znaną: «bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy. Praca, by się zmartwychwstało". Ten sam Norwid napisał, że pracować należy nie wysiłkiem ramion i grzbietu, lecz w pocie czoła. Do kultu pracy, która jest sensem istnienia i poczucia obowiązku, przywykłem w mym domu rodzinnym. Zycie ludzkie, jeśli chcemy mówić o jego pełni, a tylko takie ma prawdziwą wartość, polega na nieustannej samoedukacji, zbieraniu doświadczeń, dążeniu do poznania nowego" („Radar" 1978, z rozmowy z Barbarą Henkel). „Jest to wielka literatura, w której powiedziane zostało wszystko, co wciąż jest dla nas najważniejsze. To, co Norwid mówił na każdy temat XIX wieku, pozostaje aktualne w XXI wieku, także po tym, co stało się w Ameryce. Norwid wciąż mnie inspiruje, pozwolę sobie nawet przedstawić kilka swoich własnych utworów, które mają źródła również w Norwidzie, w sprawach, które były ważne dla niego, jak choćby wtedy, gdy w Paryżu namawiano go, by wracał do kraju, a Polski nie było. I to o tym jest Moja ojczyzna, bardzo piękny, bardzo ważny wiersz. Mam nadzieję, że moje grafomańskie zacięcie nie wpłynie na odbiór poezji Norwida. Bardzo mi zależy na tym, by czytano go w Polsce, bo pomaga zrozumieć to, co się u nas dzieje. Niestety, Polacy teraz nic nie czytają" („Rzeczpo- spolita" 2001, z rozmowy z Krzysztofem Masłoniem). Janusz Atlas pisał w „Argumentach": „Niemen wrócił i zaśpiewał Bema pamięci żałobny-rapsod. Śpiewał wspaniale i nadworni krytycy kompletnie zbaranieli. Dowodem na to zarzut, jaki został postawiony Niemenowi: jak piosenkarz śmie wykorzystywać do swojej produkcji poezję Norwida? Znalazł się także obrońca praw autorskich, który dowodził, że bez zgody spadkobierców Norwida Niemenowi wierszy śpiewać nie wolno. Te opowieści dziś wydają się absurdalne, ale tak było, proszę państwa, naprawdę". „Początkowo uważałem, że poezja jest tak piękna, że nie trzeba tego śpiewać. Zachęciła mnie do tego Ewa Demarczyk - nie tyle osobiście, co swoimi nagraniami. Pomyślałem, że jednak nie mam racji - że nie ma sensu śpiewać wciąż o tych sercowo--zawałowych sprawach. Ciągle ciągnęło mnie w rejony publicystyki - i Norwid jakoś zaczął być aktualny. Ale od początku ta poezja u mnie nie miała łatwego życia. Kiedyś jakiś dyrektor Pagartu zaprosił mnie na rozmowę i spytał: «Panie Czesławie, czego pan chce od tego Norwida?". Ja zgłupiałem i odpowiedziałem mu: «Panie dyrektorze - brak mi słów!»" (z ostatniego wywiadu radiowego, którego Niemen udzielił mi 12 grudnia 2003 w Programie I Polskiego Radia). Oto jeszcze jeden przykład na to, jak bardzo niektórzy ludzie - i to, niestety, dyrygujący wówczas rozrywką w Polsce - nie rozumieli intencji Niemena. Ale były też inne głosy. Recenzent, podpisany jako Bernard, w „Literach" z 1970 roku pisał: „By teatr muzyki był wielki - tekst musi być wielki. Taki tekst napisał Norwid. Zastanawiałem się, czy Niemen «rozumie» to, co śpiewa? I wtedy odkryłem prawdę, którą potwierdzają krytycy, kiedy piszą o poezji współczesnej. Nie trzeba być wcale CZAS JAK RZEKA znawcą, nie trzeba być filozofem, nie trzeba poezji tej analizować, można ją "wyczuć" innym zmysłem: poprzez obrazowanie pełne nowego piękna idzie ku nam Prawda. I tak właśnie wrażliwość Niemena «odkrywa» głębię myśli Norwida. To brzmi niemal jak świętokradztwo. Norwid - pro- '.'.'srszawa, dnia 3t.01.tS72 r. V.'ielce Szanowny Panie l Pozwalamy sobie w załączeniu przedstayłić' tłumaczenie na język angielski pańskiego wiersza •Piosenka dla Zmarłej". Zwracamy się z prośbą o wyrażenie zgody na wykorzystanie angielskiego tekatu wiersza do nagrania na płytę utworu muzycznego kompozycji i w wykonaniu Czesława fciemena dla zachcdnio-niemieckiej agencji firmy CBS /Columbia/. Wiersz Pana zainspirował naszą muzykę głębokimi refleksjami Wdzięczni bylibyźmy za ocenę, czy nasze tłumaczenie właściwie oddaje zawarte w utworze tretci poetycfetfe. Eograniem płytowym pragnęlibyśmy uprzystępnić miłoćnikom poezji i muzyki poza granicami kraju utwory naszych wielkich poetów. Łączymy wyrazy głębokiego szacunku, /Czesław Kiemen/ Czesław IJiemen sam. Warszawa ul. Kiecała 8 m. T6 roczy, mądry, filozof i nauczyciel, Niemen - nerwowy, histeryczny, pulsujący krzykiem jako wyrazem wrażliwości... Enigma-tic, znaczy zagadkowy. Ta płyta jest przyczynkiem do zagadki wielkiej sztuki. Niemenowi udało się odczytać tekst tak, jak może odczytać tekst świeży, wrażliwy czytelnik. Obowiązuje tu jednak zasada: trzeba się na tę poezję "Otworzyć", przyjąć ją bez uprzedzeń, sycić się nią, nią żyć... Tajemnice otwierają drzwi. Słychać krzyk. Jest to krzyk radości z odkrycia Prawdy". Piękne słowa, szczera recenzja, zupełnie nowe spojrzenie na Niemena, jego muzykę, jego pojmowanie poezji. „A jak wyglądały Pańskie kontakty z poetami, których wiersze Pan śpiewał? Na przykład z Iwaszkiewiczem" - pytał Jacek Cieślak z „Rzeczpospolitej". A Niemen odpowiadał: „Wspólnie z Pawłem Brodowskim wystosowaliśmy list do poety, kiedy powstawała muzyka do wiersza Piosenka dla zmarłej, ponieważ Paweł tłumaczył to na język angielski. Bez większego entuzjazmu zgodził się. W Polsce zaczynała się dekada propagandy sukcesu, a ja śpiewałem, że wszystko jest bez sensu. Ale że to był wiersz Iwaszkiewicza, decydenci nie oponowali. Kiedy zamierzałem nagrać Herberta, Polskie Nagrania - ówczesny monopolista fonograficzny - nie chciały się zgodzić. Przemyciłem jedynie niezwykły jego wiersz Kamyk. Herbert nie bardzo to trawił, nie lubił takich krzykaczy rockandrollowców jak ja. Dopiero po jego śmierci dowiedziałem się od żony poety, że cenił mnie za Bema pamięci żałobny-rapsod. Osobiście się nie spotkaliśmy. Próbowałem, ale nie chciałem być namolny. Napisałem dwa wiersze dedykowane poecie - Słowo i granie oraz Do Zbigniewa Herberta [W kwestii muzyki pop)". W roku 1975 Niemen wystąpił w Sali Kongresowej, mając w swym repertuarze utwory Herberta. Wykonywał go bardzo delikatnie i precyzyjnie, tak że nawet najbardziej wymagający zwolennik poezji tego twórcy nie mógł Niemenowi zarzucić, że Herberta zagłusza czy wykrzykuje. Śpiewał jak zawsze bardzo wyraźnie i z doskonałą dykcją, do słuchaczy dochodził więc każdy wers poety. Ponadczasowość Pana Cogito, przesłanie tych wierszy, ich uniwersalność, to wszystko przemówiło, wzruszając słuchaczy i widzów. Był oczywiście Kamyk, a koncert zakończyło wykonanie pointują-cego całość wiersza Co myśli Pan Cogito Kamyk wiersz: Zbigniew Herbert muzyka: Czesław Niemen Kamyk jest stworzeniem doskonałym równy samemu sobie pilnujący swych granic wypełniony dokładnie kamiennym sensem o zapachu, który niczego nie przypomina niczego nie płoszy nie budzi pożądania Jego zapał i chłód są słuszne i pełne godności Czuję ciężki wyrzut kiedy go trzymam w dłoni i ciało jego szlachetne przenika fałszywe ciepło L Kamyki nie dają się oswoić do końca będą na nas patrzeć okiem spokojnym bardzo jasnvm fc- o piekle. Była też inna poezja, tak mocno tkwiąca w repertuarze Niemena z połowy lat siedemdziesiątych - Bema pamięci..., Pielgrzym Norwida, Smutny ktoś i biedny nikt Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej i bodajże wiersz śpiewany Jonasza Kofty Cztery ściany świata. Jeszcze Piotr Dziemski grał tam na perkusji. To chyba na tym koncercie, w chwili ciszy, dał się słyszeć z sali głos: „Czesiek... żyjesz?". Spytany po latach przez dziennikarza „Przeglądu", czemu nie czerpie już z polskich poetów, jak robił to kiedyś, odparł: „Nie tkwię już w cudzych słowach. Sam stałem się autorem swoich przemyśleń. Ale jak to w polskim piekle: i tak źle, i tak niedobrze. Kiedyś odsądzano mnie od czci i wiary za nadużywanie wielkiej poezji, a gdy zacząłem śpiewać niemal wyłącznie swoje teksty, stałem się grafomanem w opinii, nomen omen, właśnie grafomanów lub maniakalnych złośliwców o niskim ilorazie inteligencji". Wiele było różnych rozproszonych głosów atakujących Niemena za śpiewanie polskiej poezji. Pojawił się też jeden poważny tekst Mieczysławy Buczkówny: Niemen w dolinie świec, analizujący i poddający krytyce ten okres jego działalności: „Zapowiedziano - ni mniej ni więcej tylko Bema pamięci żałobny-rapsod - czekałam w napięciu i oto w ciemności małego ekranu rozbłysły płomyki świec - światła, światła, światła jak Uście chwiejące się w podmuchu wiatru - cała dolina świec, niekończące się łąki z wciąż dalej rozkwitającymi płomykami - i popłynął tą doliną głos... Słuchałam, słuchałam, patrzyłam i oto zjawił się sam Niemen z rozwianym włosem, w ekscentrycznym stroju, olbrzymiejący na ekranie wraz z potężniejącym głosem - ale choć czyniłam wysiłki ani słów heksametru żałobnego pochodu, ani słów Norwidowego rapsodu żadną miarą rozpo- znać w tym wzbierającym żywiole nie mogłam. Pieśń Niemena brzmiała donośnie, miejscami nawet przejmująco (głos mu się raz po raz łamał jak rozpaczy żałobnej przystoi), ale niewiele to miało wspólnego z poematem Norwida - jednym z arcydzieł polskiej liryki. Taki śpiew zabija poezję skutecznie, unicestwia ją, czyli wprost przeciwnie, niż chciałby Sartre, aby się działo z dziełem sztuki, które, aby mogło powstać - zaistnieć, musi nastąpić unicestwienie rzeczywistości. Niestety, zbyt często mamy obecnie do czynienia z zabiegami niszczącymi słowo w przeróżnego rodzaju imprezach audiowizualnych. Chciałoby się wreszcie powiedzieć - weto! Lecz może to (i nie zawsze) uczynić autor żyjący, Norwid na przykład jest bezbronny. A już wyobrażam sobie Ust, który przesłałby na adres Ty Ust pełen tłumionego gniewu, rozstrzelonych zdań i podkreśleń, jak to zwykł często czynić. On, dla którego słowo tyle znaczyło, poświęcił mu całą rozprawę filozoficzną - Rzecz o wolności słowa - on, który tak dbał o całość słowa i literę, gdy nakazywał surowo, że słowo się czyta w sobie samym. (...) Pozwolę sobie zanotować jeszcze parę uwag pod rozwagę naszym piosenkarzom i kompozytorom sięgającym po teksty poezji. Istnieje swoista przestrzeń wiersza, jego struktura, którą muzyka i śpiew może naruszyć i monstrualnie rozbudować lub zmienić tak, że traci kształt pierwotny i zatraca się w obcym sobie tworzywie muzyki. Zachodzi również niezgodność czasowa. Czas wiersza jest integralnie związany z jego przestrzenią słowną. Natomiast jedyną przestrzenią muzyki jest czas. Przekładając zatem słowa poezji na dźwięki, dodajemy nową wartość - czaso-przestrzeń muzyczną, zmieniamy zatem sam wiersz. Zmieniamy materię, z jakiej został uczyniony. POEZJA Jaskrawo dzieje się to właśnie w śpiewanym przez Niemena Rapsodńe Norwidowskim - heksametr żałobnego pochodu zostaje roz-bity roz-mazany roz-dęty rozlany w odnogi, zalewy i meandry głosu Niemena (same roz-, ale nie sposób się nie rozgniewać). A poza tym, a może przede wszystkim -jest to wiersz-przesłanie, zaadresowany w przyszłość. Ten żałobny orszak żegnający bohatera walk o wolność - generała Bema, w ogromniejącej wizji Norwida idzie przez świat, drogi szukając «choć przed wiekami zrobiona»... i szedł będzie dotąd, aż «pleśń z oczu zgarną narody». Idea wolności jaśniejąca w tym obrazie-paraboli została całkowicie zatracona w widowisku telewizyjnym. Podobno Niemen zapowiada, że będzie śpiewał Pana Cogzto Herberta. A co o tym myśli pan Cogjto? Nie jest to bynajmniej żadna napaść na Niemena, bardzo lubię, jak sobie śpiewa (ale inne, nawet własne, teksty), podziwiam jego pomysłowość w interpretacji piosenek, muzykalność, wysokosiężność tak niebywale rozbudowanego głosu... i pewność siebie. Tylko na jego przykładzie (bo jaskrawy i donośny) chciałam ukazać, jakim nieporozumieniem jest lekkomyślne adaptowanie poezji dla potrzeb rozrywki masowej. (...) Dojdzie do tego, że trzeba będzie powołać Komitet Ochrony Poezji - a może już dzisiaj należy o tym pomyśleć" („Literatura", 8 maja 1975). "Wspomnienie s:j»»: Jtiua Tcww dE?*=L; W^ f»_____Sm k^-^k ^EŚEEgEł MLzj-ka'. M.VREK SART ZB-—ZT, śl S= 3 I. I *j iSSEEg I JE L_ J" _ sSB^t: f. muzyka teatralna i telewizyjna W Warska, Kurylewicz, Niemen. Rok 1972. skiej i śpiewów synagogalnych. To dało znamienny efekt". Andrzej Wajda: „To był mój pomysł, a nie kompozytora Stanisława Radwana. Doszedłem do wniosku, że Chochoła nie można zrobić tak jak w teatrze, gdzie ubiera się człowieka w słomę. Trzeba znaleźć dla niego inną formę, więc głos Chochoła miał być głosem z zewnątrz. A to musiał być głos poruszający. Gdy Niemen zaśpiewał Płonącą stodołę, zwróciłem uwagę na to, że jest nam potrzebny właśnie ktoś taki. (...) Spotykaliśmy się naturalnie wielokrotnie wcześniej przy różnych okazjach, ale nigdy nie sądziłem, że będziemy razem pracowali. Przy samym nagrywaniu tej partii nie byłem w studiu - był tam tylko Andrzej Radwan, który po prostu zarejestrował to, co Niemen zaśpiewał. To była całkowicie jego własna interpretacja tego, jak zapisał tę partię sam Wyspiański. Te nuty Wyspiańskiego, dołączone do Wesela, Niemen przekształcił w swoją muzykę, swój głos, swoją ekspresję. Początkowo myślałem, że może powinniśmy byli dla lepszego sygnału całość zakończyć kilkoma dźwiękami, które będą kojarzone z Wyspiańskim, ale Andrzej Radwan był innego zdania. Uważał, że to jest tak zdumiewające, tak inne, tak oryginalne - to wszystko działo się przecież w mgle porannej - i tak już zostało. Niemen moją propozycję przyjął jako rzecz oczywistą, bo czuł się częścią naszej tradycji: to nie było tak, że on uważał się za artystę współczesnych czasów i nie akceptował tego, co istniało przedtem, co nas zrodziło. Jego też zrodził m.in. stosunek do Wyspiańskiego i naszej tradycji. Dla niego to nie był problem, czy tak czy nie - tylko: jak? jak to zrobić... Słyszałem kiedyś, że podobno publiczność, gdy słyszy głos Niemena w Weselu - wybucha śmiechem. Ja wiele razy oglądałem Wesele razem z publicznością i nigdy nie trafiłem na taką reakcję. Mó- wiono też, że to był zły pomysł: bo publiczność przychodzi na film z przeszłości, a nagle do tego utworu wkracza dzisiejsza rzeczywistość w postaci głosu Niemena. Ale ja chciałem, żeby to było Wesele dla tej obecnej publiczności, która dzisiaj siedzi w kinie, a nie dla widowni lat dwudziestych...". W tym samym czasie Niemen skomponował muzykę do krótkometrażowego filmu telewizyjnego Sobie król. „W latach siedemdziesiątych zacząłem funkcjonować jako całkiem sprawny kompozytor muzyki teatralnej i filmowej - opowiadał w „Przeglądzie". - O ile sobie przypominam, to Janusz Nasfeter miał podsunąć innemu reżyserowi filmów dla dzieci, Januszowi Łęskiemu, pomysł zwrócenia się do mnie. Temat był mi bliski z chwilą urodzenia się moich dzieci. Najcenniejszym doświadczeniem było to, że nauczyłem się krótkich form od nowa. Tematy do piosenek bardziej melodyjnych i pogodnych same wylatywały". A w rozmowie z Adamem Trąbiń-skim dodawał: „Mam świadomość, że uzbierało się wiele tematów nadających się na piosenki, jak choćby z filmów Rodzina Leśniewskich czy Żyć przeciw wojnie. Melodyka takich utworów, jak Chrabąszcz według Brzechwy czy Mm przyjdzie wiosna, jest dość prosta, cały dowcip polega na instrumentacji" („Nasza Trybuna" 1979). W swych filmowych kompozycjach Niemen niejednokrotnie sięgał po muzykę ludową. W Zapachu ziemi wykorzystał polski folklor muzyczny, w filmie Antyki czerpał też z istniejących tematów, głównie starych pieśni żołnierskich, gdzie często powraca parafraza piosenki Bywaj, dziewczę, zdrowe. Hymn o miłości powstał do jednego z filmów Królikiewicza, a słynna Pieśń wojów Bolesława Krzywoustego pochodzi z Kroniki polskiej tegoż reżysera, z roku 1977. .MUZYKA TEATRALNA I TELEWIZYJNA' FILMOWA Wymieńmy jeszcze tytuły kilku innych filmów z muzyką Niemena: CDN i Zofia Ryszarda Czekały z roku 1976, Szarża Krzysztofa Wojciechowskiego i Polonia Re-sńtuta Bohdana Poręby z 1981, Karabiny Waldemara Podgórskiego z 1982, Na tropach Bartka Janusza Łęskiego z 1984, serial Przygrywka tegoż reżysera, Baba Jaga od 8 do 15 Leszka Komorowskiego. „Jeśli chodzi o moją współpracę z teatrami - mówił - to nie interesuje mnie muzyka teatralna na zasadzie pisania piosenek dla aktorów, lecz jako integralna część przedstawienia, pogłębiająca charaktery i uczucia. Nie zawsze można dojść do porozumienia w tej sprawie z reżyserem. Aktor boi się muzyki pod monolog, aby nie przeszkodziła jego słowom. Nie jestem zwolennikiem ilustracji muzycznych i łączników. Odpowiada mi taka relacja pomiędzy muzyką i słowem, jak w zaproponowanym przeze mnie Panu Cogito Zbigniewa Herberta" („Radar" 1978, z rozmowy z Barbarą Henkel). Z Adamem Hanuszkiewiczem Niemen porozumiewał się doskonale: „Po programie telewizyjnym 100 pytań Adam Hanuszkiewicz ostatecznie zaprosił mnie do teatru - ostatecznie, bo spotkałem kiedyś pana Adama i spytałem, czy nie znalazłby miejsca dla mnie u siebie w teatrze, żebym mógł sobie popracować, rozłożyć instrumenty. Najpierw powiedział, że niestety nie ma wolnego miejsca, że jest u niego w teatrze bardzo ciasno. Ale potem współpracę rozpoczęliśmy, powiedział: Niech pan przyjdzie. To był dla mnie bardzo piękny okres - mieszkałem niedaleko teatru i miałem własną pracownię. Teatr nie odniósł może z mojego tam istnienia zbyt wielu korzyści - zrobiłem trochę ilustracji muzycznych, ale nie za wiele. Głównie pracowałem dla innych reżyserów i przyznam, że nie zawsze były to próby udane. Teatr zaczął się wcześniej: Bernard Hana- oka namówił mnie do napisania muzyki do sztuki Mindowe w Gnieźnie, i to było przed nagraniem płyty Katharsis, bo część muzyki z tej sztuki weszła na płytę. A w ogóle to bardziej myślałem o pisaniu muzyki do filmów, bo teatr jest mniej nośny, jeśli chodzi o muzykę: sztuka schodzi ze sceny i o muzyce się zapomina". Do pierwszego spotkania Niemena z muzyką teatralną i telewizyjną doszło w roku 1971, kiedy do nagrania swojej płyty zaprosił go Andrzej Kurylewicz. „Zwróciłem się do Niemena z propozycją współpracy przy nagrywaniu płyty z moją muzyką. Zaprosiłem Niemena i Wandę Warską. Niemen był po prostu najlepszy, bardzo go lubiłem. Zawsze mieliśmy sobie wiele do powiedzenia, czuliśmy jakąś więź duchową między sobą. Może dlatego, że obaj pochodzimy z Kresów, mieszkaliśmy blisko siebie, szalenie ceniliśmy się nawzajem, wiedzieliśmy, czego od siebie oczekiwać. Poznałem go osobiście bardzo dawno, chyba jeszcze w roku 1963, gdy śpiewał z Niebiesko-Czarnymi. Puściłem mu utwory z tej płyty, żeby sam zdecydował, w których chce śpiewać, w których czułby się dobrze. I on sobie te utwory wybrał. Nagrywał te utwory w brawurowy sposób, jakoś go to wszystko bardzo zainspirowało. Przepiękne są jego melizmaty w Romancy Cherubina, gdzie wypełniał wszystkie luki. To był nasz jedyny kontakt zawodowy, bo obracaliśmy się w różnych kręgach muzyki. Towarzyskie kontakty były bliskie -sprowadziliśmy się na Żoliborz, na sąsiednie uliczki, mniej więcej w tym samym czasie. Bardzo przeżyłem jego śmierć. Teraz często łapię się na tym, że kogoś mi brakuje, tak jakbym miał brata i ten brat gdzieś się zdezintegrował. A co do tych ataków na Niemena, za jego życia, to zawsze się za ich autorów wstydziłem". Wanda Warska, żona Kurylewicza, podczas tego samego spotkania powiedziała: „Gdy przypominam sobie nagrywanie tej płyty, to pamiętam, że Niemen wszystko nagrał natychmiast. Współpracowało nam się wspaniale, piosenek naucz^/ się szybko. Na nagranie Romancy Cherubina trochę się spóźnił - ja już musiałam zacząć nagranie, bo czas studia był wyliczony. Ale przyszedł i razem zaśpiewaliśmy. Oczywiście znaliśmy się wcześniej. Czesław przychodził do naszej Piwnicy i tam ćwiczył. Niestety niedługo, bo lokatorzy protestowali. Nie miał łatwego życia, był indywidualistą, za to płacił. Ci, którzy go skrzywdzili, nie wiedzieli, że ranią nadzwyczaj wrażliwego człowieka. Zawsze będzie już tylko smutno, że go nie ma. Na szczęście są nagrania jego przejmującego i doskonałego głosu, który w naturalny sposób był bezbłędny. Był darem Boga. Jeszcze jedno łączy mnie z Czesiem. Kupiłam kiedyś dawno od niego aparaturę - jest w Piwnicy. Do dziś działa, bo on ją ofiarował z całą troską. Zawsze, gdy coś się przesunęło, wyłączyło, przychodził do Piwnicy pomóc ustawić. Kochany Czesio - często myślę, ileż to razy w ciągu tych wielu lat bez wahania poświęcał swój czas. Perfekcjonista, nie chciał, żeby coś gdzieś źle zabrzmiało. Mam to stale na uwadze. I te godziny ko- rekty, ustawiania mikrofonu, wzajemnego próbowania są niezapomniane. Namawiałam go do zaśpiewania u nas - powiedział, że bałby się śpiewać tak blisko ludzi, że ten wysiłek psychiczny byłby dla niego nie do pokonania. Myślę, że w końcu dałby się namówić, gdyby nie ta choroba. Wydawało się nam, że mamy jeszcze dużo czasu przed sobą. Już go nie ma". Kilka lat później już nie śpiewał cudzych kompozycji teatralnych i telewizyjnych, ale sam pisał dla teatru. Adam Hanuszkiewicz: „Niemen przyszedł do mnie do teatru na moje Wesele, a przyprowadził go Daniel Olbrychski. Stał pod ścianą i mówił, że to na nim wywarło wstrząsające wrażenie. Tak się zaczęła nasza znajomość, a potem także czułość i ser-' decznośą i mój zachwyt nad jego muzyką. W efekcie, gdy dowiedziałem się, że nie ma studia, dałem mu przestrzeń sceniczną u siebie w Teatrze Narodowym. I tak się zaczęła nasza współpraca. Siedział tam całymi godzinami i pracował. Robił mi muzykę, może ta muzyka jeszcze gdzieś istnieje, mimo pożaru w Teatrze Narodowym. Jego muzyka towarzyszyła naszym wielu spektaklom. Najważniejsza rzecz, jaką zrobił, to O poprawie Rzeczypospolite], no i Dziady, to było fenomenalne. Nasza współpraca zakończyła się na tym, że mnie po prostu wywalili z teatru. I automatycznie, gdy mnie nie było w teatrze, to i Czesław nie miał swojej przestrzeni. Jako muzyka ceniłem go bardzo, ale chyba jeszcze bardziej jako człowieka. Fenomenem jest to, że nie dał się przerobić przez warszawkę, pozostał takim, jakim przyjechał do Polski. Nie ma takich ludzi, jednego takiego w życiu poznałem, i to był Czesław. Ostatnia nasza rozmowa toczyła się wokół tego, że proponowałem mu, by napisał muzykę do Dziadów, i żeby sam zaśpiewał Księdza Piotra. Ale on był wtedy chyba .MUZYKA TEATRALNA zmęczony i zajmował się zbieraniem tego, co dotąd zrobił". I jeszcze raz Adam Hanuszkiewicz w rozmowie z Jackiem Cieślakiem: „Pamiętam go jako zamyślonego świątka, ale dla mnie był przede wszystkim pieśniarzem sakralnym, idealnym kompozytorem integralnej części muzyki moich spektakli - III części Dziadów i Ustępu. Fenomenalnie skomponował chóry anielskie i diabelskie. Napisał fantastyczną muzykę do metafizycznych dramatów Juliusza Słowackiego: Snu srebrnego Salomei i Samuela Zborowskiego. Połączyło nas zauroczenie polską literaturą, z którą obaj zetknęliśmy się poza szkołą podczas okupacji" („Rzeczpospolita" 2004). A oto tytuły innych sztuk czy widowisk teatralnych lub telewizyjnych z muzyką Niemena: Zabobony, Parady, Burza w reżyserii Hanaoki, Cyd, Mały książę, Hamlet w reżyserii Jana Machulskiego, Ballada łomżyńska, Fedra, ErykXNw reżyserii Jerzego Gruzy, Pan Tadeusz, Pani Wdzięczny Strumyk, Teraz na ciebie zagłada w reżyserii Kijańskiego, Elektra Chołodzińskiego, Król umiera Czarneckiego, Mąż i żona oraz Wyzwolenie w reżyserii Hanaoki, Bankiet Głuszczaka, Sen nocy letniej Krystyny Meissner. W jednej z radiowych audycji z roku 1990, zatytułowanej Portret muzyka, Niemen opowiadał o swej pracy teatralnej: „Z doświadczeń, jeśli chodzi o muzykę teatralną, coś wynikło - dało mi to proste spojrzenie na zagadnienie kompozycji, bo każda forma do sztuki teatralnej jest to po prostu muzyka programowa. W związku z tym musiałem się nagiąć do tematu, i w tej chwili przystępując do komponowania jakiegokolwiek utworu dla siebie, też najpierw szukam sobie tematu, zadaję sobie temat i wokół niego pracuję. Z tych moich sztuk mógłbym kilka wymienić - są to jakby moje rodzynki teatralne: Sen srebrny Salomei dla teatru w Opolu, Ballada łomżyńska i Hamlet, jakkolwiek z braku czasu nie zrobiłem Hamleta tak, jak to sobie wyobrażałem. Ale i tak spełniło to swoje zadanie - muzyki tam nie było dużo, ale to chyba dobrze, bo jestem zwolennikiem teatru czystego, a więc teatru, który posiada mniej muzyki. Po drodze jeszcze była muzyka do Fedry w reżyserii Hanuszkiewicza - tam napisałem właściwie jedną formę, która w całym spektaklu pojawia się kilka razy. Teraz jestem w trakcie pracy nad Galateą dla Teatru Pantomimy Głuchych w Olsztynie i będzie to dość długo trwało, bo jest to forma na prawie półtorej godziny". I na koniec tego rozdziału jeszcze raz Andrzej Kurylewicz w wypowiedzi przytoczonej przez „Tygodnik Demokratyczny" w roku 1973: „Niemen jest teraz właściwie w trudnej sytuacji. Publiczność oczekuje czegoś innego, a on chce iść dalej własną drogą. Nie wystarcza mu to, co aktualnie wokół się dzieje. Ma do przeskoczenia wysoki próg - musi sobie wychować własną publiczność. Ale on to zrobi - jest na tyle sugestywny, konsekwentny. On jest przede wszystkim prawdziwy". ROZDZIAŁ 12 I 1972-1973 Jak się nie nudzić? gdy oto nad globem Milion gwiazd cichych się świeci, A każda innym jaśnieje sposobem, A wszystko stoi - i leci... I ziemia stoi - i wieków otchłanie, I wszyscy żywi w tej chwili, Z których i jednej kostki nie zostań. Choć będą ludzie, jak byli... Jak się nie nudzić na scenie tak małej, Tak niemistrzowsko zrobionej, Gdzie wszystkie wszystkich Ideały grały, A teatr życiem płacony - Doprawdy nie wiem, jak tu chwilę dobić, Nudy mię biorą najszczersze; Co by tu na to, proszę Pani, zrobić, Czy pisać prozę, czy wiersze? - Czy nic nie pisać... tylko w słońca blasku, Siąść czytać romans ciekawy: Co pisał Potop na ziarneczkach piasku, Pewno dla ludzkiej zabawy (!) - Lub jeszcze lepiej - znam dzielniejszy sposób Przeciw tej nudzie przeklętej: Zapomnieć ludzi, a bywać u osób, - Krawat mieć ślicznie zapięty!... wiersz: Cyprian Norwid muzyka: Czesław Niemen yochód awangardy... ultrano-:esność muzyki... wszystko, zyce niespotykane... poezja yczna... dźwiękowa paleta uicyjny sposób komponowania na żywo... malarskie przybory... impresje plastyczne... niesamowita muzyka... współczesna muzyka poważna... tworzona w ramach plastycznego szkicu... bezkompromisowa sztuka. Takich to i paru innych określeń używał w odniesieniu do swej muzyki, swej twórczości Czesław Niemen. Dziś jeszcze nie dla wszystkich jest ona zrozumiała, a co dopiero mówić o połowie lat siedemdziesiątych, gdy awangarda nie w pełni do nas dotarła! Tworząc muzykę, która będzie mu towarzyszyła przez następne dziesięciolecia, stracił Niemen swych starych sympatyków, tych, co nie potrafili wyjść poza jazz-rock Niemen Enigmatic, ale zyskał nowych, sięgających w muzyce po coś więcej niż tylko krótkie, kilkuminutowe przeżycie z piosenką czy rockiem. Kogo było więcej - straconych czy pozyskanych? Niemen poszerzył horyzonty, przeszedł na „wyższą półkę", chociaż z pewnością stracił na popularności. Opuścili go ci, którzy chcieli słuchać Pod Papugami, Jeszcze sen, Wiem, że nie wrócisz - bo takich i podobnych utworów z lat sześćdziesiątych MARIONETKI V ^m Niemen na swych koncertach w następnej dekadzie, zwłaszcza w drugiej jej połowie, już nie śpiewał. Śpiewał, a często nawet tylko grał bez śpiewania, długie, rozbudowane, wielominutowe suity, które wypełnią wszystkie jego następne płyty, aż do XXI wieku, do Spodchmurykapelusza. Z pewnością zdawał sobie sprawę z tego, że jest teraz mniej zrozumiały, ale... Czy nie zależało mu już na słuchaczach tak jak kiedyś, czy też może zależało mu na innych słuchaczach, a może był tylko wsłuchany w samego siebie... nie, w to nie wierzę, przecież zawsze najważniejsza była dla niego publiczność - teraz już inna niż kiedyś. Tę jego nową muzykę nie zawsze dobrze rozumieli także jego starzy koledzy. Paweł Brodowski: „Byłem świadkiem pierwszego spotkania Czesława ze Skrzekiem. Było to w roku 1971 w Hybrydach, w obecności Tomka Jaśkiewicza, który jako ostatni ostał się ze starego składu Akwarel. Nie bardzo rozumiałem, o co chodzi w tej ich nowej muzyce, co oni tam grają: jakaś dziwna muzyka, bez funkcji, free, atonal-na. A z jakim przekonaniem przebierali na gitarach... Po tych pierwszych próbach Tomek Jaśkiewicz też rzucił gitarę i powiedział: Więcej z nimi nie gram. Rozpoczął się nowy etap - wyższy pod względem sprawności technicznych, bo ci muzycy ze Śląska wnieśli bardzo dużo do muzyki Niemena". Czesław Niemen: „To była współczesna muzyka poważna, tworzona intuicyjnie, w ramach plastycznego szkicu, a nie na podstawie napisanej partytury. Fascynujące doświadczenie. Muzycy współtworzyli spontanicznie, zachowując jednak niezbędne minimum dyscypliny, by pod czujnym prowadzeniem smyczkującego kompozytora nie ulec pokusie zbytniej samowoli. Ostateczna forma powstawała w wyniku swoistego dialogu nas wszystkich. Muzycy okazali się niezwykle pojęt- nymi współpracownikami przy moich zwariowanych (wybiegających poza kanony światowego rocka) pomysłach. Choć na samym początku, kiedy jesienią 1971 formowałem tę supergrupę, ja, a zwłaszcza Helmut, uchodziliśmy za szarlatanów". Helmut to naturalnie kontrabasista Helmut Nadolski, przyjaciel Niemena jeszcze z czasów gdańskiej szkoły muzycznej. Ów jazzowy muzyk postanowił pewnego dnia zerwać z „normalnym" jazzem i przejść do świata muzycznej awangardy. On jest właśnie tym wspomnianym wyżej „smyczkującym kompozytorem", a utwór, o którym mówił Niemen, to jego (Helmuta) kompozycja Requiem dla von Gogha. Czesław Niemen: „Wyłuskałem ze Śląska Skrzeka i jego kolegów. Oni grali bluesy w stylu B.B. Kinga. Najpierw przyszedł do mnie Skrzek, potem perkusista Jurek Piotrowski, który przez pewien czas grał w Niebiesko-Czarnych, i wreszcie Anty-mos Apostolis. Oni nie wiedzieli, co mają grać, a ja miałem gotowy pomysł na muzykę. To była interesująca muzyka, z tym szalonym Helmutem na kontrabasie. Na początku nie było żadnych sporów - bardzo sprawnie przygotowaliśmy pierwszą płytę. To był repertuar składający się z kilku rzeczy, które skomponowałem wcześniej. Ćwiczyliśmy w salce ZAiKS-u. Pojechaliśmy po próbach na trasę - ogromny sukces!". Janusz Popławski: „Pojawili się ludzie młodzi, niezwykle zdolni, którzy wywodzili się ze Śląska. Zrozumieli swoją szansę grania u boku kogoś wielkiego. Czesiek wziął tych trzech muzyków, dołączył Helmuta, szalonego człowieka i muzyka obdarzonego niezwykłą free-jazzową, awangardową wyobraźnią. To on potem ściągnął Przybielskiego na trąbkę. Muzycy ci otworzyli Czesławowi oczy, i powiedzieli - pełna swoboda. I ci muzycy dostali też wolną rękę od Cześka: «Robicie, co chcecie, ja MARIONETKI gram na klawiszach". Trzeba powiedzieć, że Skrzek, który grał na basie, na organach był dwa razy ciekawszy od Czesława, lepiej improwizował. Poleciał po klawiszach, po skalach, harmoniach - i gdy Niemen wracał do klawiszy, a Skrzek do basu, słychać było tę wielką różnicę. Ale mimo wszystko Czesław był leaderem, choć jego rola była wyjątkowo niewdzięczna, trudna, bo ci muzycy ze Śląska byli wpatrzeni w siebie. Oni po pewnym czasie już nie byli zainteresowani pracą dla Czesława. Chcieli grać tylko swoje. Ale Niemen trzymał całość, choć z trudem, zdobył dobry kontrakt do Niemiec, i tam razem nagrali dwie płyty. To był wielki popis ich technicznych możliwości. Ale niebawem muzycy uznali, że przerośli Niemena, i postanowili pójść własną drogą. Rozstali się". Czesław Niemen: „Po ostatnim koncercie w Monachium nagraliśmy płytę i muszę przyznać, kolegom odbiła szajba. Chętnie dawałem pole do popisu im wszystkim, zagrzewałem ich do tego, ale to ja dałem zespołowi nazwę Niemen. Tak zresztą było w kontrakcie. Nagraliśmy drugą płytę i Józek doszedł do wniosku, że będzie dalej próbował w trio grać swoją muzykę. **" Pamiętam naszą długą rozmowę w samochodzie, gdy wracaliśmy do Polski. I zostałem sam -pojechałem do Nowego Jorku, żeby nagrać kolejną płytę z amerykańskimi muzykami". Niemen i Józef Skrzek. Rok 1973 W swym ostatnim radiowym wywiadzie, z grudnia 2003, wraca do tych chwil: „Powodem tego, że lubię i chcę grać solo, było m.in. to, że kiedyś spotkałem się ze zdaniem muzyków ze mną pracujących -iż to oni tworzą moją muzykę, a nie ja, że jestem tam tylko dodatkiem, jako wokalista. Szczerze mówiąc, bardzo mnie to denerwowało - potem zacząłem różne rzeczy robić sam i w tych solowych płytach udowodniłem, że nie mam lewych rąk i to nieprawda, że ja «tylko dotykam» klawiszy. Nasze drogi się rozeszły, bo tych indywidualności w jednym zespole nie dało się pogodzić. Ale to nieprawda, że tamci muzycy dc Ul i U \g i/ v HO r* 1 \tt-bAMM, b\ iku yjut\% \lU U&^^M U^LA/Ol/ l\AjMMUAtA Ma* . vwvvt >XU&uu4.WQSA*a' ijuu. i 112 5P^' *cK A/tiAs N: - "< ju VA4/ * fy iPKL OQ zazid lauozpoMOJdazjd V l8UZ3jUOp|3{ 'J3U{Sn gfrg narzutili mi swoje ja - było tak jak w teatrze, gdzie aktorzy muszą być znakomici, żeby wszystko było dobrze". Paweł Brodowski: „Był też duży konflikt między nimi a Helmutem Nadolskim, który był za Niemenem i na nich patrzył bardzo groźnie. Czesław zaproponował mi, żebym został konsultantem językowym przy jego nagraniach w Niemczech, żebym też tłumaczył na angielski teksty polskie. Muzycy (którzy potem utworzyli SBB) początkowo zgadzali się z Niemenem, ale już wtedy czułem nadchodzący konflikt i rozłam. Trasa powrotna była dramatyczna -jechaliśmy czerwonym fordem, który Czesław kupił od Skolimowskiego, psuła nam się chłodnica i co 50 kilometrów musieliśmy dolewać wodę. Byłem wtedy w samochodzie świadkiem narastającego gniewu, rozżalenia, buntu Skrzeka i jego ekipy. Było mi bardzo przykro, znajdowałem się w samym środku tej sprawy. Oni nie mogli już tego wytrzymać, oni chcieli koniecznie grać swoją muzykę, oni tak naprawdę chcieli się uwolnić, i wtedy dopiero podbić Europę! - tak mówili w tym samochodzie. A strasznie ich drażniła płyta z rosyjskimi piosenkami nagrana przez Niemena, przedrzeźniali go bardzo". I jeszcze raz Niemen: „Niewątpliwy talent, Józef Skrzek, zachował się nie fair w stosunku do mnie, głosząc wszem wobec, że Niemen to kaleka muzyczny. Pytanie, czy skoro nie grałem tak «stylowo» jak on, to grałem źle, czy może po prostu grałem swoje - pozostawiam bez komentarza" („Przegląd" 2003, z rozmowy z Ewą Likowską). Jak po latach wspomina ten spór Józef Skrzek? „Menedżerowie zaczęli nas rozdzielać - zanotował Wojciech Staszewski -wyciągać Cześka do przodu, a nas chować w tle. Usiedliśmy na trawniku przed Stodołą i mówię: Może lepiej, Czesiek, jak się rozstaniemy?" („Duży Format" 2004, magazyn „Gazety Wyborczej"). A w magazynie „Brzmienia" dodaje: „Na początku naszej znajomości, około roku 1972, darzyliśmy się wzajemnie wielkim uznaniem artystycznym oraz szacunkiem osobistym. Jasne, że moje źródła śląskie rockowe, na styku ze stylistyką Czesława, to mieszanka wybuchowa w dosłownym znaczeniu (...). Taktowne podejście z obu stron oraz talenty reszty grupy, Apostolisa oraz Jerzego, dały fantastyczny efekt finalny, jakim stała się grupa Niemen. (...) kiedy wydawało się, że zagramy dalej (...), nagle przyszedł kryzys zakulisowy, sprowokowany głównie przez menedżerów, i rozstaliśmy się na przekór rozsądkowi twórczemu". A oto końcowy akord. W styczniu 2004 w bazylice jasnogórskiej odbył się koncert kolęd i beskidzkich pastorałek z udziałem góralskiej kapeli Wałasi i Józefa Skrzeka. Przed koncertem odbyła się msza, podczas której modlono się za duszę zmarłego tydzień wcześniej Niemena. A podczas koncertu Józef Skrzek zagrał na organach utwór poświęcony pamięci artysty. Jego pamięci poświęcona była także ostatnia kolęda, kończąca koncert. IZAS JAK RZEKA flKfTKn ^WŚi .jb- —o— NIEMEN Co pozostało ze współpracy Skrzeka, Niemena, Nadolskiego? Dwie płyty nagrane w Polsce, wówczas zatytułowane Niemen vol. 1 i Niemen vol. 2 (potem wydane na CD pod wspólnym tytułem Mańonet-ki), oraz dwie płyty nagrane w Niemczech: Strange is this wońd i Ode to Venus. Dla porównania przytaczam dwie recenzje z płyt wydanych w naszym kraju, dwie recenzje, które dzieli ponad 30 lat. Ibis w „Życiu Warszawy" w roku 1973 pisał tak: „Dziwny jest ten świat dźwięków Niemena. Narzucając słuchaczowi ostre, skontrastowane figury melodyczne, Niemen-śpiewak, posłuszny Niemenowi --kompozytorowi, prowadzi strofy wierszy drogą pomysłów muzycznych, za którymi każe iść. Słuchacz idzie, ale w pewnej chwili przystaje znużony, bo Niemen-wy-konawca przestał panować nad Nieme-nem-kompozytorem i fala muzyki, szeroko rozlana w improwizacjach poszczególnych instrumentalistów, zaczyna prześwitywać mieliznami albo burzyć się tylko dla efektu. Spięcia dramatyczne nie przykuwają uwagi, rozładowania nie rozładowują - a sam wiersz zaczyna w tej rzece tonąć". I fragment recenzji z miesięcznika „Teraz Rock" z marca 2004, autorstwa Wiesława Królikowskiego: „To najbardziej udane utwory powstałe w tym okresie śmiałych eksperymentów. Com uczynił do wiersza Bolesława Leśmiana okazuje się wyjątkowym wzlotem w dziedzinie awangardowej poezji śpiewanej. Niemen świetnie oddaje klimat Leśmianowskiego utworu. Wpro- wadzeniu odpowiedniej atmosfery doskonale służą ilustracyjny wstęp, pauzy i dialogi wokalno-gitarowe i wokalno-kontrabasowe. Nasz twórca proponuje coś w rodzaju pieśni o ładnej, wyrazistej melodii i z ascetycznym akompaniamentem. (...) Niemenowe muzyczne ujęcia wierszy Norwida są bardzo różne i... jednakowo frapujące. Mańonetki to rzecz w stosownym, refleksyjnym klimacie, to melodia na ledwie kilku dźwiękach, która ma służyć jak najlepszemu przekazaniu mądrej i smutnej treści wiersza. (...) Z kolei Sańusz - przejaw Norwidowskiej pasji publicystycznej - jest żywym utworem o rozszerzonej harmonii, mimo prostego, powtarzanego motywu w akompaniamencie". A oto co sam Niemen mówił o tej płycie (a właściwie o dwu płytach): „Z sesji nagraniowej pamiętam moje wielkie zdumienie, kiedy przy konsolecie, obok profesora Urbańskiego, zobaczyłem słynnego dyrygenta Bohdana Wodiczkę, zwabionego, jak później wyznał, niesamowitą muzyką dobiegającą z pokoju reżyserskiego studia w warszawskiej PWSM. (...) Kiedy słuchałem teraz archiwalnych taśm, dość dobrze zachowanych, poczułem dreszcze emocji jak przed trzydziestoma laty. Trochę żal, że straciliśmy kiedyś szansę na scenach Europy" [Niemen Od początku). Wiesław Królikowski, również w „Teraz Rock" z marca 2004, pisze o dwu pozostałych płytach. O Strange is mis wońd: „To zapis niemalże rewolucji muzycznej. Początek najbardziej awangardowego etapu jego twórczości i początek współpracy z zachodnim koncernem płytowym CBS. Tytułowy utwór to - mogąca fascynować i szokować jeszcze do dzisiaj - przeróbka Dziwny jest ten świat. Najpierw mamy atonalny improwizowany wstęp kontrabasowy (wkład Nadolskiego). Potem Niemen niesamowicie wykrzykuje początek tekstu i dochodzi... akompaniament nieco podob- ny do pierwotnej wersji. Jednak w dalszej części utworu zachowuje mniej charakterystyczną część melodii, pojawia się free--jazzowe intermedium (znów kontrabas) i część z tonalną improwizacją organów". Natomiast „Oda do Venus jest świadectwem artystycznych rozterek. Niemen (...) proponuje nowe wersje trzech utworów nagranych wcześniej w Polsce ze zmienionymi aranżacjami, ale raczej na banalniejsze. (...) Magia muzyki wyzwolonej już się raczej ulotniła, słychać, czym akurat fascynują się instrumentaliści. Daje się dostrzec coś, co chyba jest znużeniem. Co tu dużo mówić, jest w dorobku Niemena mnóstwo bardziej interesujących rzeczy". Wszystkie te piosenki Niemen śpiewał po angielsku, a większość polskich tekstów i wierszy tłumaczył Paweł Brodowski: „Miałem spore opory wewnętrzne z tłumaczeniem Norwida na język angielski. Ja, dwudziestoparolatek, mam tłumaczyć Norwida? Znałem już wtedy język angielski bardzo dobrze, ale i tak konsultowałem się wielokrotnie z native speakers. A Oda do Venus to nawet się rymuje, co jest już w tłumaczeniu dużą sztuką... Co do angielszczyzny Niemena to na nasze potrzeby była ona niezła, ale Anglicy i Amerykanie wyczuwali oczywiście, że śpiewa cudzoziemiec. Żadna z tych płyt nie była w Niemczech sukcesem komercyjnym, ale obie się jakoś tam liczyły". Na nagranie swej następnej płyty, z piosenkami rosyjskimi, pojechał do Niemiec sam w roku 1973, na zaproszenie Wernera Wunderlicha. Niemcy myśleli, że zrobią z Niemena drugiego Iwana Rebroffa, którego płyty sprzedawały się tam doskonale. Ale chyba pomysł lansowania jednocześnie dwóch różnych płyt w tym samym prawie czasie, nie był zbyt dobry. Jeden człowiek śpiewa tak nieprzystające do siebie utwory: i rosyjskie piosenki ludowe, i rockową awangardę? Może należało trochę odcze- kać i z rosyjskimi piosenkami wejść na rynek nieco później... Przy nagrywaniu tej płyty Niemen sam nakładał wszystkie ścieżki, instrumenty i chóry. To musiało być trudne, ale on był pracowity... i był perfekcjonistą. Ciekawą postacią był Werner Wunder-lich. Mówi o nim Paweł Brodowski: „To był człowiek bardzo zasłużony dla polskiego jazzu. W roku 1957 przywiózł do Polski, na drugi Festiwal Jazzowy w Sopocie, Alberta Mangelsdorfa. Werner był wtedy sekretarzem Niemieckiej Federacji Jazzowej i doskonale znał język polski. W roku 1944 zo- stał jako dziewiętnastolatek wcielony do Wehrmachtu, wojował kilka miesięcy, został schwytany, osadzony w więzieniu, najpierw koło Olsztyna, a potem na warszawskiej Pradze, gdzie pracował w służbach telefonicznych i zakładał telefony. Poznał tam język polski, a jego marzeniem było poślubienie polskiej dziewczyny. Ale mu się to nie udało i jego żoną została... Murzynka. No i to właśnie on bardzo Niemenowi pomagał podczas jego pobytu w Niemczech i przy nagrywaniu płyty Russische lieder". Wunderlich jest również autorem komentarza do tej płyty. Oto jego fragment: „Było do przewidzenia, że któregoś dnia ta płyta się ukaże. Tu Czesław Niemen odwołuje się do folkloru, głównie rosyjskiego i orientalnego. Podczas długich pobytów we Włoszech znalazł po raz pierwszy wiernych słuchaczy pieśni rosyjskich. A dźwięki te były zawsze obecne we wspomnieniach i opowieściach z dzieciństwa, spędzonego w Rosji. Od nazwy rzeki płynącej w jego stronach rodzinnych przyjął swój pseudonim, Niemen. Było tylko kwestią czasu, kiedy będzie chciał w swej twórczości pokazać ten repertuar (...)". A oto co sam Niemen mówił o tej płycie: „Ja wśród tych pieśni żyłem, spędziłem dzieciństwo i wczesną młodość, do 19 roku życia. To musiało pozostawić swój ślad. Powiem więcej, znajomość i umiłowanie folkloru słowiańskiego, a zwłaszcza rosyjskiego, to podstawa wszystkiego, czego w muzyce dokonałem. Gdyby tak ktoś zechciał dokładnie przeanalizować moją twórczość, musiałby dojść do wniosku, że melodyka i harmonika to sprawy, których nauczył mnie folklor. Do pieśni rosyjskich wracam, i zapewne będę wracał, jak wraca się do szczęśliwych lat dzieciństwa. To wielka moja miłość" („Tygodnik Demokratyczny" 1976). Jeden z ówczesnych koncertów w Niemczech tak opisuje Jerzy Wydrzycki: „Występowaliśmy w pierwszej części koncertu doskonałego rockowego muzyka Jacka Bruce'a (eks-Cream). Bruce nie chciał grać z nami na tej samej, wspólnej aparaturze - uważał nas za muzyków gorszych, za kogoś tam ze wschodniej Europy. Nie chciał też, żebyśmy mieszkali w tym samym hotelu, co on. Cały czas był taki butny, dopóki nie usłyszał, jak dobrze gramy. A pewnego dnia jego aparatura całkiem siadła - przerwa trwa pół godziny, godzinę. W pewnym momencie Bruce do nas podchodzi z opuszczoną głową i prosi o pozwolenie grania na naszej aparaturze. Oczywiście nie mieliśmy nic przeciwko temu. Potem, pod koniec trasy, pił wódkę z Jurkiem Piotrowskim - tak się upił, że w hotelu strasznie narozrabiał i zdemolował całą recepcję. Uporządkowaliśmy wszystko po nim i odnieśliśmy go do pokoju. I jeszcze chcę dodać coś o planowanym koncercie w Czechosłowacji, w roku 1968. Siedzieliśmy już na walizkach, gdy nagle rano dzwoni Bogdanowicz i mówi, że trasa jest odwołana, że w nocy Rosjanie wkroczyli do Czechosłowacji. Oczywiście nikt nam nic nie zapłacił za odwołane koncerty". 34 t 1973- ^//Z m U w%. fi m :MS Na granitowej wyspie nie ma już śladów zwinnych Irokezów - Afroeuroazjaci rozsiedli się w dzielnicach kosmicznego miasta, -Hnbywcy fortun uprawiają ogrody wysoko w chmurach. Nieudacznicy czerpią natchnieni w ciemnych zakamarkach podziemnych przejść, gdy zapadnie noc rozwilkołaczą się wybałuszone oczy pożądania wszystldego co nie było im dane. Dziewiętnastego maja w Town Hall wystąpi Rick Wakeman o całe anglosaskie mniemanie znamienitszy samotnik niż ja, wczoraj na tej samej scenie on Broadway - YES - tak tu jest. )obrze, że moi rodacy, emigranci znad Wisły nie zawiedli w przeprawie przez Hudson River, - by odkryć, że drapacze białych obłoków li nie są tu aż tak niebotyczne. %a i muzyka: Czesław Niemen T ę piosenkę napisał Niemen w latach dziewięćdziesiątych. Do USA, do Nowego Jorku, na Manhattan jeździł często, ^1 !¦ poznał tamte strony doskonale i Manhattan polubił. Stąd pewnie ten wiersz nagrany w roku 2001 na płycie Spodchmwykapelusza. Na razie jednak jesteśmy w połowie lat siedemdziesiątych i dopiero w Londynie. Paweł Brodowski: „W Londynie siedziałem w latach 1969-1971. Pewnego dnia przyjechał Niemen, miał tam nagrać dla firmy CBS singla. Znałem Londyn, znałem język angielski i byłem tam jego przewodnikiem. Pracowałem jako barman w małej kafejce Coffee in Lounge w pobliżu Hyde Parku, otoczony innymi zatrudnionymi tam Polakami. Wiedziałem, że Czesław ma po mnie przyjść. Nagle staje on w drzwiach. Kelnerka, która akurat niosła tacę z filiżankami, oniemiała, krzyknęła: Jezus, Maria! Czesław Niemen! -i buch, tacę na ziemię! Od tamtej pory zupełnie inaczej traktowano mnie w tej kawiarni. W 1971 roku Niemen podpisał w Londynie kontrakt na płyty, które niebawem ukazały się w Niemczech. W Anglii nagrał singla z angielską wersją Dziwny jest ten świat i własną, nową piosenkę We've got the sun z moim angielskim tek- stem. Menedżerowie myśleli, co zrobić teraz z Niemenem - nie sprawdził się na rynku włoskim, może trzeba spróbować na rynku amerykańskim... Jeden z menedżerów, Włoch, który nazywał się Minucci i był przyjacielem Romana Waschko, wziął mnie kiedyś na stronę i mówi: «Słuchaj, nie wiemy co z tym Czesławem zrobić... on chce wracać do Polski, a lepiej by było, gdyby tu został kilka miesięcy, rok, półtora. Jesteśmy gotowi to opłacić, żeby on tu pomieszkał, nabrał ogłady, nauczył się języka". A Czesław na to: «Ale co ja tu będę robił?». Wiedział, że w Polsce jest bardziej potrzebny, że tam jest jego miejsce, a przyszłość w Anglii nie była wcale pewna. Wrócił więc do kraju, a potem w Niemczech nagrał płyty w ramach kontraktu podpisanego w Londynie". W zasadzie można powiedzieć, że wyjazd do Ameryki, płyta Momnei's Rhapso-dy nie byłyby możliwe, gdyby nie ten londyński kontrakt, nagrane w Niemczech płyty i tamtejsza trasa koncertowa. Menedżerowie i dyrektorzy firmy CBS - wówczas najpopularniejszej na świecie - doszli do wniosku, że na Polaka nadal warto stawiać. Podobno jeden z nich powiedział, że Niemen jest jedynym wokalistą europejskim, który ma w tej chwili szansę wejścia na rynek amerykański. Podobno były dwa warianty: według pierwszego Niemen miał nagrać płytę w Londynie, a według drugiego - w USA. Ponieważ akurat wolny czas mieli znakomici amerykańscy muzycy jazzowi, zdecydowano się na USA. I podobno na nagranie tej płyty wydano tam ponad 60 tysięcy dolarów - dziś jest to mała suma, ale wówczas... „Po odejściu Skrzeka i jego ekipy zostałem sam - opowiadał Niemen. - Na przełomie 1973 i 1974 roku pojechałem do Nowego Jorku, żeby nagrać czwartą zagraniczną płytę ze świetnymi muzykami jazzowymi. Ciekawe, że łan Hammer grał MANHATTAN 93 nie na klawiszach, jak zwykle, tylko na perkusji. Jeśli chodzi o światową karierę, to miałem szansę, ale niestety nie trafiłem na człowieka, który byłby entuzjastą tego, co robię. Po latach spotkałem Normana Simona, który pisał dla mnie w USA angielskie teksty, i Norman mi powiedział: ••Czesław, to się nie mogło udać, bo wszyscy dyrektorzy i producenci to byli prawnicy, a nie muzycy, a twój osobisty menedżer był lekarzem». Oni mieli pieniądze, ale od strony artystycznej zupełnie nie potrafili mi pomóc. I najważniejsze: nie miałem dobrego producenta. Teraz, po latach, wiem, co należało wtedy zrobić z tą płytą Mouiner's Rhapsody. Trzeba było zaangażować Quincy'ego Jonesa, zlecić mu zaaranżowanie całości i zrobić dobrą, ostrą muzyczkę. Ale oni się do tego nie potrafili zabrać. To był piękny okres, aczkolwiek zaprzepaszczony. Ja jak zwykle miałem ciągoty do komplikowania, zresztą mam je do tej pory, do dziś nie umiem sobie z nimi poradzić. Nie potrafię - prosto, łatwo i pięknie... To są te przywary, w pewnym wieku człowiek puka się w czoło i mówi: Przecież to jest oczywiste, to powinno być tak a tak! W każdym razie wiele z tamtych piosenek mogło stać się przebojami, gdyby je inaczej zrobić. Co prawda, szło to w kierunku funky fusion, ale nie były potrzebne te wszystkie udziwnienia arytmiczne w środku". Andrzej Marzec: „Od 1970 do 1975 roku współpracowałem z Czesławem Niemenem. Jako pracownik Polskiej Agencji Artystycznej Pagart zajmowałem się jego sprawami zagranicznymi. Byłem przy podpisywaniu kontraktu ze stroną niemiecką, byłem przy zakładaniu zespołu z udziałem Józefa Skrzeka, towarzyszyłem mu w licznych trasach zagranicznych - głównie w Niemczech i Skandynawii. (...) W Niemczech kontrakt obejmował nagranie pięciu płyt - w sumie nagrano tam trzy, a czwar- tą w USA. Generalnie cała ta akcja nie była zbyt udana, chyba dlatego, że ze strony zagranicznej nie było żadnego rzutkiego menedżera, który by zajmował się sprawami Niemena. Najbardziej aktywny był Włoch, Signore Minucci, osoba wysoko postawiona w CBS amerykańskim, oraz Vice--President CBS USA, Sal Rabinowicz (szefem całego CBS był wtedy chyba Clive Davis). To oni, bazując na materiale, który był nagrany w Niemczech, przekonali amerykańskie władze CBS, że warto zapro- CZAS JAK RZEKA sić Niemena do USA na nagrania płytowe. W końcu tam się znalazł. Jego wielkim przyjacielem i pomocnikiem w Nowym Jorku był Michał Urbaniak. Michał miał już wtedy w CBS przetarte szlaki i wiedział, co powinno się zrobić. Ale nagranie tej płyty [Momnefs Rhapsody) też nie było sukcesem. Znów zabrakło dobrego menedżera. A z drugiej strony Niemen bardzo chciał wracać do Polski, do Małgosi, i nie został w USA na zgraniu gotowego materiału. Myślę, że ta nieobecność podczas zgrywania płyty bardzo mu zaszkodziła -ta płyta jest po prostu źle zgrana. I to był jedyny chyba znany mi epizod w życiu Czesława, że sam czegoś nie dopilnował do końca. Zamiast dłubać przy tej płycie, pracować - jak to miał w zwyczaju, aż do końcowego efektu - zjechał z trasy. Co do prywatnych «stron» jego pobytu w USA, to przypominam sobie, iż mimo nie najlepszego akcentu śmiało mówił po angielsku, nie unikał konwersacji, nie obawiał się swojej angielszczyzny. Nie był rozrzutny, bo nie bardzo było z czego rozrzucać, ale też nigdy nie widziałem, by w hotelu - jak robili to często inni Polacy - otwierał puszki albo jadł kiełbasę przywiezioną z kraju. W każdym kraju miał wielu kolegów, przyjaciół, koleżków - gdziekolwiek by się zjawił, w USA czy w Europie - wszędzie czekał na niego gotów do wszelkiej pomocy kolega (...). W Szwecji takim wielkim orędownikiem Czesława był Zbyszek Bizoń feks-Czerwono-Czarni, eks-Bizony). Każdy z nich był natychmiast do dyspozycji Nie- mena, każdy pomagał, służył swym autem, mieszkaniem, sprzętem". Michał Urbaniak: „Przyjechałem do USA, bo CBS zaproponowała mi kontrakt. Dowiedziałem się też, że brytyjska odnoga CBS zaprosiła do USA Niemena i że ma on nagrywać tu płytę. W Nowym Jorku spędziliśmy razem dobrych kilka miesięcy. Niemena bardzo tam chcieli i bardzo go pieścili, wydali na niego niemal fortunę. Załatwiłem zespół, o który Czesław prosił, choć nie we wszystkim się z nim wtedy zgadzałem. Prosiłem go, żeby nie nagrywał na płytę Bema pamięci... bo to nie pasowało do amerykańskiego rynku. Dobrze by było, gdyby na tę płytę przygotował kilka swoich starych piosenek. Ale Czesław się upierał, w studiu niemal klękał przed producentami, i w końcu to nagrał. Grała z nim niemal cała ówczesna czołówka jazzowa - łan Hammer, Rick Laird, John Abbercrombie, na klawiszach Don Grolnick, i pod względem muzycznym wszystko było OK. Ostateczny efekt nagrania podobał się, ale nikt nie wiedział, co zrobić z ponad 15--minutowym utworem na płycie debiutanta, bo przecież w USA nawet największa gwiazda z Europy jest debiutantem. I okazało się, że nie było na płycie piosenki, która mogłaby się stać przebojem i ciągnąć całość. W końcu wydali tę płytę najpierw w Anglii, a potem śladowe ilości w USA, ale ani tu, ani tam nie zrobiła ona kariery. I my wiedzieliśmy, że tak się stanie, już podczas nagrywania longplaya. Była propozycja, żeby Czesław zrezygnował z Rapsodu... i nagrał trzy, cztery piosenki. Ale on mówił, że absolutnie nie... Zupełnie jak Komeda, taki był uparty, nie było żadnej szansy, żeby go przekonać. Robili mu promocję, wszędzie go wozili, był traktowany najlepiej, jak tylko można. Teraz to już nie te czasy, ale wtedy artystów traktowali jak królów. Czesław mieszkał na Manhattanie, obok mojego apartamentu, w luksusowym hotelu Windsor na 58 Ulicy między 6 a 7 Aleją. Ciągle spotykaliśmy się, ciągle chodziło się do studia. Kupił sobie mooga, zainstalował go w studiu i stale coś na nim dogrywał. Czuł się w tym wszystkim doskonale, jakby siedział w Białymstoku na trasie. Był sobą, ale też trochę jak Alicja w Krainie Czarów, był ponad tym...". Paweł Brodowski: „Powstała piękna płyta, która kontrolnie wystawiona została na sprzedaż w Wielkiej Brytanii. Przez pewien czas widywałem ją nawet w witrynie pewnego londyńskiego sklepu, ale potem ją wycofali, nie wiem dlaczego. Kryły się za tym jakieś marketingowe ruchy. Fakt, ta płyta była jakaś taka elegijna, chwilami nawet grobowa - Lilacs and champaigne, In-side Fm dying, Mourner's Rhapsody. Trudno było wylansować takie utwory. Czesław był artystą upartym, szedł własną drogą, nie ustępował, nie zginał pleców, był trudny w prowadzeniu przez menedżerów, czasami był nawet przekorny. Miał własne zdanie. Chciał, żeby jego rysunek (...) znalazł się na pierwszej stronie okładki, ale dyrektorem artystycznym był wówczas w CBS Rosław Szajbo, i to jego okładka trafiła w końcu na pierwszą stronę. Czesław był niepocieszony". W latach następnych Niemen wielokrotnie wypowiadał się na temat swych zagranicznych prób podbicia świata i przyczyn braku sukcesów na tym polu: „Zagranicznej karierze z pewnością towarzyszył dreszczyk emocji. Ale trzeba ją bardzo młodo rozpocząć, być za granicą, tak jak Basia Trzetrzlewska, która wyjechała z kraju i znalazła odpowiednich ludzi. Niby miałem szansę, kiedy nagrywałem dla CBS International. (...) Próbowano mnie wylansować, ale nie czułem ze strony moich opiekunów determinacji. Zacząłem się powoli wycofywać" („Rzecz- pospolita" 2004, z rozmowy z Jackiem Cieślakiem). „To ze nie zrobiłem światowej kariery, można w pewnym sensie uznać za porażkę, ale ja tego nie żałuję. Nigdy nie zabiegałem o wielkie fortuny, ale z tych zagranicznych wojaży zawsze chętnie wracałem do Polski, do mojej publiczności, do której autentycznie tęskniłem. Okazuje się, że z wzajemnością. Właśnie ta wierna publiczność, która od lat przychodzi na moje koncerty, pozwoliła mi przetrwać najtrudniejsze momenty. Ci fani, którzy wychowują już swoje dzieci, a może nawet i wnuki, to jest mój największy dorobek" („Sztandar Młodych" 1992, z rozmowy z Małgorzatą Szniak). Zapytany w roku 1999 przez Mariusza Czubaja z „Polityki" o to, jak z perspektywy czasu ocenia, nieudane w końcu, próby zaistnienia na Zachodzie, odpowiedział: „Może pan nie uwierzy, ale z ulgą. Gdy patrzę na swój styl życia i pracy, najczęściej bezinteresownej, widzę, że nie pasowałbym do blichtru, jaki otacza światowe gwiazdy. Te wszystkie fanaberie, prywatne samoloty, cieśle do budowania garderób, nadmierny zgiełk mediów, chełpienie się posiadanym bogactwem, przyprawiają mnie raczej o niesmak". Najlepiej to wszystko podsumowała „Gala" (2004): „Mógł zrobić karierę na Zachodzie, ale jej nie zrobił, choć w 1968 roku zdobył prestiżową nagrodę na MIDEM w Cannes i statuetkę amerykańskiego pisma branżowego «Billboard» dla najpopularniejszego piosenkarza, a później nagrał płyty w Niemczech, we Włoszech, Anglii i Stanach Zjednoczonych. Za każdym razem jednak wracał z zagranicznych wojaży na tarczy. W środowisku znawców estrady dawało się wyczuć zadowolenie. I co? Tak krzyczał, a kariery nie zrobił - mówiono z satysfakcją. Miał pecha. We Włoszech miał zaśpiewać na festi- walu w San Remo, ale w ostatniej chwili nie dopuszczono go do konkursu. W Londynie w wytwórni fonograficznej CBS prowadzono już z nim poważne rozmowy o nagraniach, ale angielskie władze nie wydały mu pozwolenia na pracę. Kultowy zespół Blood, Sweat And Tears zastanawiał się nad jego kandydaturą na swego leadera. Nieszczęśliwy traf sprawił, że Niemen nie dotarł na spotkanie z grupą. W Stanach dużym kosztem wydał płytę, ale amerykańskie CBS zdecydowało się właśnie na lansowanie Michała Urbaniaka, a dwóch Polaków na amerykańskim rynku to za dużo. «Czesiek był pechowcem - mówił Roman Waschko - ale w pewnym sensie sam się przyczynił do swoich niepowodzeń. Był bardzo przywiązany do tego, co robi, i nie szedł na ustępstwa. W tamtym okresie nie był już wolnym strzelcem. Był zaangażowany uczuciowo, miał rodzinę. Tu był jego dom. Tu miał swoich fanów. Poza tym tak dążył do tego, by być Polakiem, i nie chciał z tego zrezygnować"". Niemen jeszcze wiele razy koncertował w Stanach Zjednoczonych, ale nie były to już próby podbicia zagranicznego rynku, lecz jedynie zwykłe koncerty dla polskiej lub amerykańskiej publiczności. Janusz Popławski: „W roku 1978 bracia Swierszczowie, właściciele polonijnego klubu w New Jersey, naciskali, by Niemen przyjechał do nich na koncerty. Ja też byłem wówczas w USA, więc go tam odwiedziłem. Już wtedy był człowiekiem innym, już go nie interesowały żadne zespoły, współpraca z innymi muzykami. Cieszył się, że może grać sam, sam sobie akompaniować. Miał doskonały sprzęt, ale do USA wyjechał, by sobie kupić sprzęt jeszcze nowocześniejszy. Przyjechałem do niego z koniaczkiem, a widzę u niego na stole - tylko sałata, jarzyny, warzywa, owoce, orzeszki itp. «Jestem wegetarianinem" - powiedział wtedy do mnie". to był jakiś koncert charytatywny dla Czarnej Afryki. I potem zaprosiłem go na koncerty z Cześkiem. Benson powiedział: «Ty grałeś dla moich ludzi, ja zagram dla twoich". Ja mówiłem, kto ma grać, a płacił za wszystko Witek Markowicz. To był człowiek, który dorobił się milionów, bo wymyślił elektrycznego totolotka. Kolega Polak, z którym grałem w tenisa, i raptem okazało się, że jest bardzo bogaty, wymyślił automat do totolotka. I potem, po tym koncercie nagraliśmy singla z piosenkami Pod Papugami i High Hoise. Ale to nie weszło na rynek komercyjny bo nikt nie miał siły i energii do tego, by się tym bliżej zająć. Nagraliśmy to tylko my dwaj, komputerowo, bo obaj z Cześkiem byliśmy wtedy wielkimi komputerowcami, i te piosenki na owe czasy były nagrane bardzo nowocześnie. To są teraz białe kruki - sam tej płyty nie mam... Potem, gdy nagrywałem drugiego Urbanatora, Czesiek przyszedł do studia, a ja mówię: «Czesiu, zróbmy coś fajnego razem». A on odparł, że chyba nie warto. W roku 1986 przyleciałem do Polski i razem zagraliśmy na Jazz Jamboree. On na keybordach, a ja na skrzypcach. Taki duet. Graliśmy kilka moich i kilka jego kompozycji, m.in. Pod Papugami - ja uważam, że to już jest taki standard. Co do Cześka, to był skromny, spokojny, znał swoje miejsce, swoją wartość, nie było w nim nic z gwiazdorstwa. Potrafił być taki down to the earth". By zakończyć etap jazzowych zainteresowań Niemena, współpracy z jazzowymi MANHATTAN 93 Michał Urbaniak wspomina inne amerykańskie spotkanie, w 1986 roku: „Do Stanów zaprosiłem Niemena na koncerty z George'em Bensonem i Marcusem Millerem. Z Bensonem znałem się od dawna -kiedyś, gdy przechodziłem obok Blue Notę na dolnym Manhattanie, usłyszałem, że gra jego zespół. Podszedłem do Geor-ge'a i spytałem, czy mogę z nim zagrać na skrzypcach. Powiedział, że naturalnie tak- Donnerstag, 5. April 1973 Polen H iemen r UWAGA! iam Hagaw JAZZ SUPERNOWOCZESNY nocny Klub UWAGA SCORPIO ZAPRASZA m wysiepy wspanialej v,vvi*msSŁł.:j, po nieudanej operacji. Swa, karierę nrczyczną rozpoczął już w wieku H lat, grając ca ptritasji w zespoie Sch»ła.»I Przyjsutowywali się do nagrania albumu w duecie z muzyką do hwcwzwłdw Jtwtt Caajtw". Piany » pakn^ztowilk iiezsenseraca śmierć. IM Czesław IOmbwi: JSatr był wspaniałym człowiekiem, dotwym. bez-yra i rzeUdnym. Pracowaliśmy razem tak wleie. że w końcu rtsu-¦łtłtfaiF się nawzajem dokładnie. Lą-czyla =as fascynacja pedobnymi rzeczami * muzyce. Zawsze byłem zado-souwy sp wspóineei} gran.ia i wierzyłem, że praca BHM przyniesie dobre Mała nasze flakowa*! sam. \'os3e się z zamiarem ~agrar.ia albumu pt. .Caiharsis' z mazytof prświę-cofią pamięci Piotra. Sye modę uda M się wyknrz^ać fragmenty zareje-ItWlOl -padUM naszych "¦ ELEKTRONIKA „Po śmierci Piotra Dziemskiego zostałem sam i powstała płyta Katharsis, nagrana częściowo w domu na bardzo prymitywnym sprzęcie, bo miałem małego uherka czterośladowego i revoksa. Grając wszystko na raz, od razu nagrałem kilka utworów. Wtedy dopiero zaczął się tworzyć rynek takiej innej muzyki, bo to była rzeczywiście inna muzyka. Przemyciłem na tę płytę różne rzeczy z mojego okresu jazz--rockowego. Pamiętam, powstały takie utwory: Dorożką na księżyc i Mleczna droga. I cały czas, przewidując, że będę mógł się tym posługiwać sam - budowałem instrumentarium. Oczywiście spotkałem się z licznymi zarzutami, że nie mam pojęcia o niczym, że nie umiem grać - mówiono, że «Niemen dotyka». Ale stworzyłem tym «dotykaniem» także dużo muzyki, która gdzieś przepadła, bo była pisana do teatru, do filmów - jak się później okazało, kompletnych kitów" (z wywiadu radiowego Portret muzyka 1990). Katharsis nagrał Niemen zupełnie sam, wykorzystując śpiew, efekty naturalne, akustyczne i syntetyczne, instrumenty perkusyjne, dwunastostrunową gitarę, melo-tron, syntezatory, minimoog i synthi firmy EMS. Utwory Planeta Ziemia, Fatum i Katharsis to fragmenty muzyki teatralnej do sztuki Słowackiego Mindowe w reżyserii Bernarda Forda-Hanaoki. „Po ukazaniu się pierwszego solowego albumu Katharsis coś się zmieniło w mentalności twórców z innych rejonów sztuki. Już nie byłem traktowany jak wyjący do księżyca hippis. Muzyka z tej płyty stała się także ilustracją spektaklu Galatea w wykonaniu fenomenalnej olsztyńskiej Pantomimy Głuchych w reżyserii Bogdana Głuszczaka" [Niemen Od początku). W roku 1975 Dariusz Michalski, przewidując przyszłe kierunki twórczości Niemena, napisał w „Sztandarze Młodych": „Niemen nie jest i już chyba nigdy nie będzie twórcą i wykonawcą przebojów, lego muzyka jest świadomie trudna, zmusza do myślenia, wielokrotnego słuchania utworów. Zwłaszcza w przypadku płyty Katharsis, gdzie kolejność nagrań jest przemyślana i podporządkowana jednej idei przewodniej: jaki jest sens życia człowieka, który rodzi się i umiera, a jedno i drugie dzieje się bez jego woli". Bez przebojów i bez pomocy innych muzyków... takie było kredo Niemena na kilka następnych lat, choć swój najbliższy longplay Idee fixe nagrał znów z zaproszonymi muzykami. Była to epoka samotnicza Niemena. Choć pracował w teatrze Hanuszkiewicza, choć współpracował i przyjaźnił się z wieloma ludźmi teatru, to jednak był sam. Mówił, że nie ma siły na współpracę z innymi muzykami. Zaczął występować na estradzie jako człowiek-orkiestra, otoczony olbrzymim instrumentarium klawiszowym, głośnikami, wzmacniaczami. W pierwszej części koncertu grał te swoje długie, rozbudowane suity - ludzie cierpieli i czekali na znane piosenki, które w przeróbkach, bardzo zresztą ciekawych i efektownych, przypominał w części drugiej. A on nie mógł się nadziwić, dlaczego czekają na te piosenki. Przecież to było tak dawno. On chciał podzielić się ze słuchaczami swoim nowym repertuarem, swoją nową muzyką. Ale ta nowa muzyka nie miała chyba tak silnego oddziaływania, jak ta stara. Z własnego, radiowego doświadczenia wiem, i potwierdzą to chyba wszyscy praktycy i teoretycy radia, że na ogół ludzie wolą słuchać tego, co już znają, niż poznawać nowe. „Elektronika pojawiła się u mnie od pierwszych organów Hammonda, które kupiłem w roku 1968. Natomiast w 1971 kupiłem pierwszy instrument w pełni skomputeryzowany: synthi firmy EMS - to taka mała walizeczka. Ten instrument mam do dziś, i to jest kopalnia bardzo dziwnych brzmień. Jest dość kłopotliwy w użyciu na estradzie, ale ja oczywiście uparłem się, żeby go wykorzystywać, choć nie zawsze szczęśliwie. Zresztą już wcześniej miałem melotrony - to był instrument mechaniczny: na każdym klawiszu jest umieszczona taśma z głowicą, i przez sześć sekund brzmi dźwięk samplowany, czyli nagrany na taśmie. Jedyną przyczyną, że poszedłem w brzmienia elektroniczne, była chęć samodzielności, dlatego że wciąż napotykałem trudności we współpracy z ludźmi, choć nigdy nie byłem zbyt apodyktyczny. Ale miałem swoje wizje i chciałem je realizować. Po nagraniu płyty w Nowym Jorku, gdy przywiozłem minimooga, już właściwie zaczęła się zabawa z tymi elektronicznymi instrumentami" (z wywiadu radiowego Portret muzyka, 1990). W rozmowie z Janem Skaradzińskim na pytanie: „Nadal elektronika?", Niemen odpowiada: „Dlaczego nie? Choć absolutnie nie czuję się weteranem i nie czuję tego, że jako jedyny obok Tadeusza Nalepy przetrwałem tyle lat (...), robię się coraz starszy i lubię rzeczy uporządkowane. Wchodzimy w wiek XXI i nie ma na to rady. Ale nie jestem niewolnikiem czystej elektroniki, staram się ją podporządkować swoim zamysłom. Poza tym kwestia techniczna - sam tego materiału na koncertach nie wykonam. (...) Elektronika to takie laboratorium malarskie, a nie znam nikogo spośród malarzy, który angażowałby czeladników. Komputery dają olbrzymie możliwości. Istnieje muzyka akustyczna, dlaczego więc nie ma być muzyki elektronicznej?" („Rock and Roli" 2000). W wielu rozmowach Niemen używa określenia „muzyka elektroniczna" bądź się przed nim cofa. W swych wcześniejszych wywiadach podpiera się tym terminem, w późniejszych przeciwko niemu protestuje. Mówi, że takiej muzyki nie ma, że jedynie wykorzystuje elektroniczne instrumenty, elektroniczną aparaturę przy wykonywaniu swej muzyki, że chodzi o nieco inne sposoby tworzenia pewnych efektów, sposoby realizacji dźwięku. W wywiadach z lat osiemdziesiątych z całą mocą podkreśla - używając porównań z malowaniem - że teraz sam może „namalować" swoje muzyczne projekty, że jest w pełni niezależny. Czy jednak ta niezależność w jakiś sposób nie dehumanizuje muzyki, nie izoluje od muzycznego życia, które toczy się dookoła? Przypomnijmy słowa Leszka Możdżera, że muzyka Niemena jest (wybiegając w przyszłość, do płyty Spodchmurykapelu-sza) taka inna, gdyż artysta odizolował się od otoczenia, zamknął w swej samotni. Niemen bronił się przed tym zarzutem: „Cztery lata koncertuję sam, podczas występu bezpośrednio żywy jest mój głos i improwizacje. Bo muzyka nie jest zapisana na taśmie. Komputer wytwarza dźwięk w czasie rzeczywistym, odtwarza dany moduł, który w tym samym czasie może być modyfikowany, zmieniany. Dlatego «cały ten złom» - jak kiedyś napisał jeden z krytyków - nazywam orkiestrą, orkiestrą komputerową oczywiście, ale jest to naprawdę żywa orkiestra" („Trybuna Ludu" 1988). Jerzy Gruza wspomina jeden z takich koncertów z lat osiemdziesiątych: „Pamiętam go z Sopotu, gdy wystąpił z wielką elektroniczną maszynerią. Wcześniej zastanawialiśmy się, ile ma zagrać - 5 czy 10 minut. A on grał bez końca. Nie wszystkim się to podobało, ludzie zaczęli wychodzić. Nie wszyscy chcieli pamiętać, że nieważne, jaki temat brał na warsztat, czy śpiewał o papugach, czy o Bogu - zawsze robił coś szlachetnego" („Rzeczpospolita" 2004, z rozmowy z Jackiem Cieślakiem). A ile kosztowała taka elektroniczna aparatura? W latach siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych Niemen nie zarabiał wiele. Jego nowoczesna muzyka nagrana na płyty nie rozchodziła się w tak wielkich nakładach, jak w latach sześćdziesiątych. Na koncerty nie ruszał zbyt często, radio nie przynosiło wcale wielkich tantiem z odtwarzanych tam piosenek. Pieniądze płynęły wąskim strumykiem, a trzeba było przecież remontować dom, który małżeństwo Niemenów kupiło na Żoliborzu w roku 1982. I trzeba było stale unowocześniać elektroniczną aparaturę. Pewnego dnia Czesław sprzedał swój wspaniały samochód, kupił nieco gorszy, .t—', D.Re* JD€€ pixc li •'¦ ¦ o ?<**, J *J s * . tJJ I 3 _ **#» używany, a to, co pozostało mu po tej transakcji, wydał na sprzęt muzyczny. Po samotnym nagraniu płyty Katharsis znów sięgnął po muzyków: „Idee fixe nie pozwalały tak łatwo skapitulować, zrezygnować z koncertów. Zacząłem montować kolejną grupę, zwłaszcza że otrzymałem po raz pierwszy propozycję wyjazdu na trzymiesięczne tournee za wschodnią miedzę. Polska była wtedy zaledwie przedsionkiem prawdziwej «żelaznej kurtyny*. Do roku 1976 miałem zakaz koncertowania na wschód od Bugu, jako niebłagonadiożnyj predstawiciel użasnoj muzyki..." (Niemen Od początku). Lata 1975-1977 to znów okres współpracy z młodymi zdolnymi muzykami spod znaku jazz-rocka i muzycznej awangardy. Na perkusji grał Stanisław Kasprzyk, na gitarze Maciej Radziejewski, a na gitarze basowej brat Piotra Dziemskiego, Jerzy. Jerzy Dziemski: „Miałem świadomość, że brat był znacznie zdolniejszy ode mnie, że takich muzyków jak ja jest w Polsce wielu. A jednak przez pamięć dla Piotra Czesław wziął do zespołu właśnie mnie. Występowaliśmy pod nazwą Aerolit. Grałem z Niemenem od 1975 do 1980 roku. Uczestniczyłem w nagrywaniu podwójnego albumu Idee fixe z dodatkowym krążkiem zawierającym muzykę teatralną" („Gazeta Współczesna" 2004). Czesław Niemen: „Jesienią 1975 już koncertowaliśmy w zachodniej Polsce. Publiczność wciąż darzyła mnie zaufaniem, choć nie zawsze nadążała za jazz--rockową konwencją, mimo że od czasu Mańonetek upłynęły cztery lata i już nie pozwalałem sobie na dodekafoniczne klastery. (...) Echa folkloru samoistnie dochodziły do głosu przy powstawaniu nowych kompozycji, a scenariusz płyty sam się ułożył w opowieść poetycko-muzyczną, tym razem inspirowaną wyłącznie poezją Norwida. We wrześniu pojechaliśmy za wschodnią granicę na wspomniane tournee, które trwało niemal do końca listopada. Nie chcę rozwodzić się o szczegółach, poza faktem, że zyskałem wielu sympatyków po tamtej stronie linii Curzona, w kraju euroazjatyckich terytorialnych obsesji: gdzie tak wolno dyszyt cze-łowiek. Publiczność, zwykle skrywająca w sobie milczącą przekorę, wynagradzała mnie spontanicznymi brawami, zwłaszcza za Norwidowe strofy wykonywane po rosyjsku. Kiedy, na zakończenie trasy, graliśmy przez tydzień w operze we Lwowie, aż korciło mnie, żeby słowami Juliusza Słowackiego: Pryde - z piersi czerpnąć wiary... (Pieśń Wernyhory), dać świadectwo mistycznemu proroctwu o wolnej Ukrainie..." [Niemen Od początku). Bardzo przychylne recenzje, mimo swego eklektyzmu, zebrał krążek Idee fixe. Mateusz Święcicki, ten sam, który w roku 1963 doprowadził do nagrania dla Polskiego Radia piosenki Pod Papugami, tak ocenia tę płytę: „Formalnie rzecz biorąc, Niemen to electric rock z wieloma różnymi elementami, jak soul, jazz, poezja śpiewana, ballada w stylu folk, archaiczny blues, folklor, orientalizm, rytmy wojskowe, śpiewy kościelne, obrzędy, efekty teatralne, filmowe oraz liryka, refleksja, ironia itd. (...). Tradycyjni krytycy muzyczni zaliczają Niemena do awangardy bądź do rock-awangardy, podczas gdy ja odbieram go jako klasyka, i więcej -jako hołd oddany przemijaniu, nostalgię nie tylko za miejscem urodzenia, lecz za światem, który odchodzi bezpowrotnie w przeszłość, bądź już dawno odszedł, a jego echa drzemią w starych kolumnach Grecji" („Brzmienia" 2004). To wszystko prawda, w Idee fixe Niemen czerpał z tych wszystkich wzorców, które wymienia Święcicki, mieszając je w sposób wręcz niewiarygodny, wyprzedzając epokę. Na wiele lat przed współcze- PLEBISCYT NON STOPU NAJPOPULARNIEJSI W ROKU 1979 POLSKA KOMPOZYTOR ŚWIAT i 5 3 2 78 — 4 79 Czesław Niemen Józef Sk- zek Rom xa\ń Lipko Seweryn Krajewski Andrzej Zieliński 75 •i 76 77 78 — 4 78 1 2 3 4 & Paul McCartney Jeff Lynne Frank Farian Bob Dylan Elton John AUTOR 5 1111 Agnieszka Osiecka 14 2 2 2 Marek Ditkiewicz — — — 4 3 Wojciech Młynarski — — — — 4 Andriej Kuryło _ _ — _ 5 Bogdan Olewic* WOKALISTKA — 1 4 2 15 11 ! Maryla Rodowicz 2 Urszula Sipińska 3 Krystyna Prońko 4 Anna Jantar 5 Lidia Stanisławska -313 1 4 & 4 3 — _ 2 __ _. _ 5 1 Donna Summer 2 Su&ie Quatro 3 Oli via Newton-John 4 Kate Bush I Bonni« Tyler WOKALISTA 11111 Czesław Niemen — — 5 3 2 Seweryn Krajewski _ — — 2 3 Zbigniew Wodecki 2 3 5—4 Krzysztof Cugowski 4 5 8 4 5 Józef Skrzek — 1 Robert Plant 5 2 Drupi 3 3 Bob Dylan 2 4 Freddie Mercurjr 1 I Rod Stewart ZESPÓŁ WOKALNO-INSTRUMENTALNY -—i ,.... ,__ 1 Kombi — — — — 1 Electric Llght Orchestr* 1 1 1 1 f 3BB — — — » 2 Boney M 2 2 4 — 3 Budka Suflera 3 Led Zeppelin — — 4 4 Exodus 1 4 1 I 4 ABBA 1 4 X 2 1 i + 1 — — 1 t 1 Queeo GRUPA INSTRUMENTALNA ! 1 1 1 SBB — —22 Krzak — — 4 3 Kombi — — 4 4 Exodus _ _ — 5 Alex Band S S 2 1 Pink floyd 113 2 Tangerine Dream I 1 3 Santana — — — 4 Electric Light Orchestra — 411 Space i 1Wr»XJ CTAD snym kierunkiem etno łączył elementy pozornie skrajne, jak rock, jazz, folklor, śpiewy cerkiewne. Dziś, w XXI wieku, ta muzyka zyskuje coraz większą popularność, ale wtedy to było absolutne novum. Na przykładzie tej płyty widać, jak bardzo awangardowa na tamte czasy była jego muzyka. I jeszcze fragmenty innych recenzji z płyty Idee fke: „To pożegnanie na wiele lat z melotro-nem. Pełne rozmarzenia i melancholii brzmienie ustępuje nowoczesnym instrumentom elektronicznym. Pierwsza wersja Larwy - z podtytułem «wszechcywilizacji społeczny blues» - eksploduje funkowymi nastrojami, zjawiskowym odrealnionym przez przetwornik śpiewem" (Jacek Cieślak, „Rzeczpospolita" 2004). „Idee fixe II zaskakuje połączeniem Norwidowskich tekstów z jamowym graniem, w którym gitara elektryczna sąsiaduje z syntezatorami. Białe góry pokazują Niemena w samym centrum syntezatoro-wych eksperymentów. Takiego finału nie będzie już miała żadna rockowa płyta: Credo zainspirował Promethidion Norwida, zaś Sen srebrny Salomei - dramat Juliusza Słowackiego" (jw). „Szczerze mówiąc, jest to album dla zagorzałych zwolenników artysty. Czasami Niemen jakby cierpi na brak jednej koncepcji artystycznej. I stara się zaintrygować słuchacza już samym zestawieniem elektronicznej pulsacji z długimi, stojącymi dźwiękami syntezatora. Natomiast finałowe Credo ma - wyraźnie wynikający z programowości niemenowskich poczynań - pastoralny wstęp instrumentalny. Potem, poza interpretowanym z egzaltacją wierszem, pojawia się improwizowany dialog syntezatorowo-saksofonowy Niemena i Namysłowskiego. Dodana mała płyta jest dobrą przeróbką elektronicznej muzyki teatralnej Niemena, przypomina jego wkład w Sen srebrny Salomei (Wiesław Królikowski, „Teraz Rock" 2004). „Wszechcywilizacji społeczny blues" jest, jak powiedział sam Niemen, pastiszem o niebezpieczeństwach zachłannej nowoczesności, a Sygnały QSS odsłaniają Ziemię z perspektywy wszechświata. I wreszcie ostatnia płyta, przed dziewięcioletnim milczeniem - Postscńptum z roku 1980. Znów nagrana samodzielnie, bez innych muzyków. Poznańska Wiosna Estradowa, rok 1979. Obrady jury - od lewej: Mariusz Jeliński, Niemen, Roman Waschko, Jan Borkowski Czesław Niemen: „Płyta była podsumowującym dziełkiem i jednocześnie weryfikacją poglądu na piosenkę jako formę muzyczną. Trochę zmęczyło mnie ciągłe napinanie się na wysokie C w stosowaniu wyszukanych, rozbudowanych aranżacji, stąd częściowy powrót do piosenki melodyjnej, tradycyjnej. Narodziny Natalii (1976) i Eleonory (1977) ułatwiły tylko zadanie. Za sprawą Janusza Łęskiego, który zaprosił mnie do współpracy w reżyserowanych przez siebie filmach dla dzieci, nie tylko się zmieniły, ale i rozszerzyły moje horyzonty jako kompozytora. Okazało się, że nie przestałem być melodykiem. A przecież było rzeczą oczywistą, że nie mogłem, w radosnych scenach z udziałem «bąbli», stosować awangardowych pomysłów na muzyczne ilustracje... Oglądając z dziewczynkami «dobranocki» i różne kreskówki dla milusińskich, zrozumiałem, że świat naiwnie piękny też jest potrzebny. Moja powaga i dojrzałość nie ucierpiały, jak się okazało, przez to doświadczenie. Tylko pozornie stałem się infantylny... Okazało się, że z filmowego worka Rodziny Leśniewskich, Kłusownika, Przygrywki wysypało się wiele autonomicznych tematów na udane piosenki. Chociażby takie, jak Nim przyjdzie wiosna do wiersza Jarosława Iwaszkiewicza lub Pokój według Michałko-wa, w tłumaczeniu Jana Brzechwy, etc." (Niemen Od początku). Płyta Postscńptum często była krytykowana. Oto jedna z mało przychylnych recenzji pióra Krzysztofa Wodniczaka: „Powiem prosto: krążek Postscńptum jest nieudanym PS do dotychczasowej działalności Niemena. Zabrakło na tej płycie dramaturgii i kojarzeniowego rozwinięcia myśli, komentarza do dawnego wyznania, że dziwny jest ten świat. Niemen zawarł na nim utwory znane z ubiegłego festiwalu Interwizji, Jarosława Iwaszkiewicza Mm przyjdzie wiosna (taki sobie wal- czyk). (...) próbuje eksperymentować w warstwie formalnej, lecz są to laboratoryjne zabawki, niczym owego Krzysia, bohatera z utworu Pokój. Kompozytor okazał się miernym imitatorem doskonałych twórców muzyki z kręgu elektronicznego rocka, dla których nie barwa czy brzmienie są najistotniejsze, lecz przejrzystość i zmiany metryczno-rytmiczne. Na płycie Niemen nie tylko obnażył brak polotu kompozytorskiego, ale i zagrał na licznych instrumentach klawiszowych w sposób zgoła szkolny. Teraz się nie dziwię, że musiało dojść do rozstania między nim a Józefem Skrzekiem, który nie tylko zna doskonale tradycję muzyczną, ale tworzy rzeczy świeże i oryginalne. A tego nie znajdziemy, niestety, w dzisiejszej muzyce Niemena. Już nie kontrowersyjnego, tylko ugrzecznionego i ustabilizowanego starszego pana" („Gazeta Poznańska" 1980). Mocna to krytyka, moim zdaniem nie całkiem słuszna. To że artysta sięga po melodyjne piosenki, to że gra na instrumentach w sposób lekki i przyjemny - to źle? Czy to go dyskwalifikuje jako muzyka? Po takich płytach jak poprzednie, wprost przeładowanych muzyką trudną, awangardową, eksperymentalną, Niemen pozwolił sobie na chwilę wytchnienia, na coś bardziej melodyjnego. Postscńptum nie jest dowodem jego twórczej słabości, to świadome sięgnięcie po taki, a nie inny repertuar. Chciał zrobić taką właśnie płytę i uzasadnił jej powstanie. Inna rzecz, że jeśli krytykowi się to nie podobało, miał prawo o tym napisać. Postscńptum miała być ostatnią płytą Niemena: „Po jej nagraniu chciałem się absolutnie wycofać, chciałem się zająć pisaniem muzyki dla samego siebie, sobie a muzom" (Ponret muzyka, 1990). Wycofał się, co prawda, nie z życia koncertowego, tylko z nagrywania płyt, na dziewięć lat. Kolejna, Terra Deflorata, ukazała się dopiero w roku 1989. Wracając do tamtych czasów, Andrzej Chłopecki, znany dziś krytyk muzyczny, opisuje swoje spotkanie z Niemenem w studiu radiowym na Woronicza w 1979 roku: „Pracowałem, przesłuchując i przegrywając utwory Aleksandra Tansmana (...). Wszedł Czesław Niemen, skądinąd Wydrzycki. Siadł. Słuchał. Spytał: Co to, kto to, śpiewnym akcentem nadniemeń-skim. Poprosił, bym mu jeszcze raz przedstawił utwór, podczas trwania którego wszedł do pokoju, bym mu pokazał coś jeszcze z twórczości pomniejszego klasyka, którego dotąd nie znał. W końcu, zafascynowany muzyką, którą usłyszał, powiedział coś szczególnego: «Bo wie pan, człowiek coś tam robi ze swoją muzyką, coś tworzy, coś śpiewa, a nagle wchodzi gdzieś, gdzie objawia mu się świat, którego nie dosięgnie. Ten pański Tansman - przecież to są Himalaje kunsztu kompozytorskiego, których nigdy nie sięgnę. Tak nigdy nie będę potrafił komponować, choć bardzo bym chciał». Zapamiętałem, że Niemen był wtedy wzruszony, i poruszony" („Gazeta Wyborcza", 24-25 stycznia 2004). ROZDZIAŁ 15 Wplotła jesień purpurowa ^ ^ złoty liść do twych warkoczy " L^-r- .- jy cóż ci mogę ofiarować, \A/ gA przecież nic cię nie zaskoczy. Wszędzie byłaś, wszystko miałaś, -j- a gdy rano drzwi otwieram, ludzi krzyk i miasta hałas między nas się klinem wdziera. 1981-1989 Więc nim pryśnie ta rozmowa, nim znów miasta krzyk usłyszysz, chcę ci miła ofiarować chwilę ciszy, chwilę ciszy. iSSf Wokół miasto oszalałe A neonami już się pali, Popatrz - wcale nie4 myślałem, że ta cisza nas ocali i że odtąd twoje oczy będą patrzeć na mnie szczerze w ciszy, która nas otoczy w ciszy danej ci w ofierze. I że cho^aż miasto płonie, tłum jak fala się kołysze -to miłości naszej broni chwila ciszy, chwila ciszy. • słowa: Wojciech Młynarski muzyka: Czesław Niemen . oniec lat siedemdziesiątych był dla Niemena okresem ^dużej aktywności. W sierp-^niu 1979 zdobył główną I nagrodę na festiwalu w Sopocie za Nim przyjdzie wiosna, w czerwcu tegoż roku na festiwalu opolskim znowu, chociaż w innej aranżacji, wyśpiewał Dńwny jest ten świat, później nagrał płytę Postscńptum, a w styczniu 1980 ponownie wystąpił na festiwalu MIDEM w Cannes. Ten występ nie był tak udany jak poprzedni. „Wystąpiłem samotnie na targach w Cannes, bez specjalnego szumu, bez reklamy, bez echa... Chyba żeby uznać za echo odzew Romana Waschko, który skwitował ten fakt jako fiasko (...). Po sierpniu 1980 pojechałem, z pieśnią wolności na ustach, do Czechosłowacji i Bułgarii. Od grudnia 1980 do maja 1981 odwiedziłem polskie Chicago, podnowo-jorską Polonię i Miasto Aniołów. Pół roku później, już w Warszawie, byłem świadkiem, jak 13 grudnia Polacy Polaków doprowadzili do stanu rozpaczy..." {Niemen Od początku). Manipulacja telewizyjna, bojkot zagraniczny, złe czasy - już o tym pisałem w rozdziale Człowiek jam niewdzięczny. Niemen, który w stanie wojennym na dwa lata zupełnie wycofał się ze świata muzycznego jak zranione zwierzę, od roku 1983 znów zaczął pisać. W roku następnym po raz pierwszy pojechał na koncerty w Polskę, by sprawdzić, czy bojkot jeszcze trwa. Okazało się, że nie, że ludzie już mu tamto zapomnieli, a może zawsze wierzyli w jego szczerość i uczciwość... Jerzy Bogdanowicz coraz mocniej zachęcał Niemena do powrotu na estradę i powoli koncertów rzeczywiście było coraz więcej. Lata osiemdziesiąte to bardzo bogate życie koncertowe, ale tylko jedna płyta, Terra Deflorata, i to pod koniec dekady, w roku 1989. Niemen obawiał się nieco, że narastający boom rocka - hard rocka, heavy metalu i podobnych odmian - odciągnie publiczność od jego muzyki. Ale na szczęście tak się nie stało i jego piosenki w nowych aranżacjach, które wykonywał w drugiej części koncertów, nadal były oklaskiwane. Część pierwszą jakoś trzeba było przetrzymać! Na świecie w latach osiemdziesiątych walczyły ze sobą dwa gatunki muzyczne. A więc wspomniany ciężki rock, wykonywany przez zespoły takie, jak Saxon, Iron Maiden, Motorhead, Metalika, Krokus, Ju-das Priest, i wiele, wiele innych o jeszcze bardziej demonicznych nazwach i jeszcze bardziej dynamicznej muzyce. Ponadto mocno trzymała się fala określana jako cool wave albo new romantic - z muzyką rzeczywiście chłodną, przeintelektualizo-waną czasem, a czasem bardzo, bardzo prościutką. Popularność zdobyły w ramach tego gatunku takie grupy, jak Depeche Modę, Ultravox, Talk Talk, OMD, Humań Le-ague, Eurythmics. Między tymi skrajnościami mieścił się typowy pop, muzyka dyskotekowa, hip-hop i naturalnie muzyka Czesława Niemena, trudna do określenia, wielostylowa, wówczas oparta na brzmieniach elektronicznych. Niemen powrócił i ten powrót, jak zawsze, gdy pojawiała się jego muzyka czy jego postać, wywołał emocje. W roku 1986 Rafał Rojkiewicz w tygodniku „ITD" pisał: „Kilkuletnia nieobecność na scenie odci- CHWILA CISZY snęła ślad na artystycznym wizerunku Czesława Niemena. Kiedy wycofał się z czynnego koncertowego życia kraju, był znużony dźwiganiem swej popularności i sławy. Zapewne wówczas nie przewidywał, że kiedyś będzie mu tego brakowało. Teraz powiedział otwarcie, ze szczyptą ironii, na którą może sobie pozwolić tylko twórca tak dużej miary: «Już myślałem, że stanę się artystą zapomnianym. Środki przekazu zajmują się nową falą... płytkiej wody. A ja skromnie tak już w cień odchodzę, aż tu nagle jakieś zamówienie otrzymałem". To bardzo dobrze, gdy stęskniony kontaktu z odbiorcą swych dzieł artysta napotyka publiczność stęsknioną wyników jego pracy. Wówczas powstaje zależność niepodniecana koniunkturą, walorem komercyjnym. Szczerość za szczerość. Koncert w Stodole wskazywał, że comeback Niemena należy rozpatrywać wyłącznie ja- ko przejaw owej szczerości. A kim jest Czesław Niemen po latach życia utajonego? Supergwiazdą lat minionych? Z całą pewnością pozostał wybitną indywidualnością muzyczną na poziomie międzynarodowym". O recitalu w warszawskim klubie Stodoła, który odbył się 12 grudnia 1985, pisała w „Expressie" Krystyna Gucewicz: „Koncert - poza niezaprzeczalnymi artystycznymi - miał także walory sentymentalne dla wielu, którzy z przebojami Niemena wędrowali przez młodość. Publiczność stała się zresztą wspaniałym dopełnieniem recitalu: kulturalna, rozumiejąca, wrażliwa, podatna na - co tu ukrywać - charyzmę wykonawcy o niezmiennie silnej osobowości scenicznej (...). Wokalnie jest u szczytu. Swoboda, niezachwiana pewność intonacyjna, siła i ekspresja - bez obawy popełnienia błędu można powiedzieć, że tu także CZAS JAK RZEKA POLAND STREET AGENCY zapras/a na koncert CZESŁAWA NIEMENA Londyn 20 i 30.04.1987 otwiera się nowa epoka Niemena-wokali-sty. Koncert był prezentacją kilkunastu utworów, ballad-manifestów (choćby Terra Deflorata brzmiącego jak nowy Dńwny jest ten świat), ostrych, osadzonych w rytmice rockowej pastiszy, a także instrumentalnych parafraz [Chopin]". Dwa lata później zaproszono Niemena do Jarocina. Miał spore obawy - czy zrozumie go młodzież tańcząca pogo, dość agresywna, niezbyt tolerancyjna dla wykonawców, którzy chcą śpiewać coś innego niż to, na co w danej chwili czekają słuchacze. Przyjęto go bardzo dobrze, i to od pierwszego utworu. A tam nie ma autorytetów! Mirosław Pęczak tak pisał o tym festiwalu w „Polityce": „Sierpień 1987 roku, festiwal w Jarocinie. Na stadionie przed estradą tłumy młodych ludzi. Wiedzą, że ma wystąpić Niemen, dla nich, nasto- czy dwudziestolatków, postać z prehistorii, idol rodziców. Gdy zaczyna się koncert, część publiki gwiżdże, ten i ów zanosi się rechotem, no bo niby co tu robi ten starszy gość wydobywający z elektronicznego sprzętu jakieś dziwne dźwięki. Niedługo potem gwizdy milkną, a na koniec wybucha owacja. Najpewniej to, co usłyszeli, zdało im się czymś kompletnie «odjechanym» - innym zarówno od popowej oferty radia, jak i muzyki zwykle w Jarocinie prezentowanej. I to coś intrygowało, podobnie jak niewzruszony spokój Niemena, który przecież musiał wiedzieć, że może nie zostać zaakceptowany. Poszedł na niemałe ryzyko i wygrał, co zdarzało mu się w życiu wiele razy". A wcześniej Jazz Jamboree 1986 - jakże różna publiczność! W Jarocinie rozhukana, rozdokazywana, rozwścieczona, czasem groźna, mało tolerancyjna, rozbuchana... a w Sali Kongresowej: zblazowana, niekiedy znudzona, znająca wszystko na wylot, raz bardzo wymagająca, innym razem obojętna na to, co się dzieje na scenie. Oba rodzaje publiczności przyjęły Niemena doskonale - taka potrafi być siła jego muzyki, a ona sama - jego muzyka - potrafi być aż tak uniwersalna. O Jazz Jamboree 1986 pisał w „Jazz Forum" krytyk Roman Kowal: „Wśród polskich zespołów zupełnie niezwykłą pozycję zajęło trio Urbaniak, Niemen, Karolak. Ten swojski stop temperamentów typowych chyba dla średniego pokolenia czter-dziestokilkuletnich jazzmanów okazał się publiczności bliższy niż Constellation. Spory udział elektroniki w tej rytmiczno--barwowej machinie był zupełnie naturalny, wręcz konieczny, bowiem pozwolił znaleźć wspólny mianownik dla trzech różnych tradycji muzycznych. Detache smyczka Urbaniaka, wokaliza Niemena (nieśmiertelne Papugi). Bogata faktura organów Wojciecha Karolaka. To naprawdę CHWILA CISZY muzyka godna najwyższych słów uznania. Jeśli nie był to występ fascynujący to dający wiele okazji do przemyśleń". Oto opinia krytyka bardzo wymagającego, prawdziwego jazzowego purysty który niejednego, i to doskonałego, artystę potrafił swym piórem doprowadzić do płaczu. Warto wspomnieć, że nie był to pierwszy występ Niemena na Jazz Jamboree. Poprzednio grał tam w roku 1975 - 11 lat wcześniej. Jego występ tak wówczas opisał w „Słowie Powszechnym" Istvan: „Niemen wystąpił w podwójnej roli - jako muzyk i wokalista własnej, nowej grupy oraz jako współtwórca eksperymentalnego duetu z cenionym kontrabasistą Helmutem Nadolskim. W pierwszej części duet przedstawił kompozycję Nadolskiego Dialog, gdzie obok obu instrumentów słychać było podłożony na taśmie głos aktora Olgierda Łukaszewicza. Druga część koncertu należała do Niemena i jego grupy, która wystąpiła w składzie: Czesław Niemen - śpiew, moog, melotron, Maciej Radzie-jewski - dwugryfowa gitara 18-strunowa, Stanisław Kasprzyk - perkusja, i Sławomir Piwowar - piano Fender klawinet. Niestety, nowe produkcje Niemena do tekstów Norwida wyraźnie rozczarowały słuchaczy. Niemen bowiem dąży wytrwale do maksymalnej elektronizacji, co odbija się w efekcie na komunikatywności kompozycji". Wcześniej w tym samym 1986 roku w Operze Leśnej w Sopocie 11 i 12 lipca odbyło się największe święto polskiego rock and rolla, polskiego rocka, czyli Old Rock Meeting. Pomysłodawcą imprezy był Franciszek Walicki, uważany za ojca polskiego big-beatu, a nazwę wymyślił Wojciech Fułek, animator życia kulturalnego na Wybrzeżu, obecnie, w chwili gdy piszę te słowa, wiceprezydent miasta Sopot. W ciągu tych dwu dni organizatorom udało się zgromadzić w Operze Leśnej prawie RHYTHM& BLUES CZERWONO-CZARNI - NIEBIESKO-CZARNI TRUBADURZY-ABC -BREAKOUT OPERA LESIMA S.a030| J3r tor lar tar tar tar lot tar tar lar tar tar tar tar MNIE JESZCZE IĘTASZ wszystkich muzyków i piosenkarzy, którzy w latach minionych, głównie sześćdziesiątych, dokonali czegoś dla polskiej piosenki młodzieżowej, dla big-beatu, jak wtedy na- zywano tę muzykę. Franciszek Walicki wylicza kolejno, kogo udało się namówić do przyjazdu z zagranicy: Michaja Burano z Kalifornii, Helenę Majdaniec z Paryża, Janusza Godlewskiego z USA, Zbigniewa Bizonia i Andrzeja Nebeskiego ze Szwecji, Janusza Popławskiego z Finlandii, Zbigniewa Podgajnego ze Szwajcarii, Wojciecha Kordę Z OKAZJI XXX LECIA BAŁTYCKIEJ AGENCJI ARTYSTYCZNEJ Na pamiątkę srebrnego wesela w Polsce pod hasłem Lj?=o^ PRZEŻYJMY TO JESZCZE RAZ... sOr1-; U .1,: ^ SOPOT 11-12 lipca l^fr^^ ^^ ^ z Norwegii, i wielu innych wykonawców z wielu stron świata. Okazało się, że niemal wszyscy nadal grają, nadal koncertują i po paru tygodniach intensywnych prób gotowi są do występu. Nie zawiodła publiczność, spragniona nie tylko muzyki z tamtych lat, ale także widoku byłych i obecnych idoli. Franciszek Walicki w roku 2004 tak wspomina Old Rock Meeting: „Ten koncert przypominam sobie jak przez mgłę, bo 0 trzeciej rano obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Poszedłem na Pogotowie, dostałem jakiś zastrzyk, a doktor, który nic nie wiedział o imprezie, dał mi na uspokojenie środek na sen. Byłem niemal nieprzytomny, ale jakoś otworzyłem z estrady ten koncert. Niemen zresztą też był zdenerwowany, ale z innego powodu. Otóż on, po zaparkowaniu swego samochodu ze sprzętem na terenie Opery Leśnej, zamknął auto, ale... z kluczykami w środku. Kiedy okazało się, że na próbie trzeba sprzęt rozładować, zaczęliśmy szukać kogoś, kto auto otworzy. Znalazł się w końcu jakiś mechanik z bormaszyną, wyborował dziurę w drzwiach i Niemen mógł, opóźniony, zacząć próbę. Był też zdenerwowany tym, że to on miał kończyć cały koncert - no bo niby kto, jak nie on. Wszystko zakończyło się w późnych godzinach nocnych, i publiczność podczas jego występu spieszyła się na ostatnią kolejkę, by dostać się do domów w Gdańsku czy Gdyni. Ale i tak impreza była wspaniała". Prawie wszystkie recenzje z tej imprezy były wręcz entuzjastyczne. Prawie wszystkie, bo zdarzały się wyjątki. Niektórzy recenzenci pisali, że „teraz śpiewa się inaczej, że obowiązują inne brzmienia, i że niektórzy wykonawcy śpiewają gorzej niż 25 lat temu" (z książki F. Walickiego Szukaj burz buduj, wydawnictwo T.R.Z., 1995). Inni mówili, że muzyka big-beato-wa nie miała nic wspólnego z autentycznym rockiem, pozbawiona była cech buntu, a także ambicji. Pies szczeka - karawana idzie dalej. 1 doszła do kolejnej wielkiej imprezy sięgającej korzeniami lat sześćdziesiątych, do koncertu pod nazwą Przeżyjmy to jeszcze raz, czyli do srebrnego wesela zespołu Niebiesko-Czarni. Te koncerty odbyły się rok i w (O w K» W i HrX *j ".....•*> ¦** » • * Niemen. Koncert Dinozaurów. Sopot 1976 później, też 11 i 12 lipca, i również w Operze Leśnej. „Tym razem nie musieliśmy zaglądać do atlasu. Szlaki były przetarte. (...) W imprezie wzięli udział ci wykonawcy, do których nie zdołaliśmy dotrzeć w roku 1986 lub których udział w tamtej imprezie był niemożliwy. Poszerzyliśmy również krąg muzyki i próbowaliśmy udowodnić, że "muzyczna rewolucja nastolatków" obejmowała nie tylko rock i jego pochodne, ale i inne obszary muzyki rozrywkowej, zwłaszcza muzykę środka, która za sprawą mocnego uderzenia uległa istotnym przeobrażeniom (z książki F. Walickiego, jw). MSEm/TOfflA DLFL0RATA I znów Niemen zamykał te koncerty, a wraz z nim, na pożegnanie, wszyscy wykonawcy i cała publiczność zgromadzona w Operze Leśnej zaśpiewała Gzy mnie jeszcze pamiętasz. Znowu był więc wśród „swoich", muzyków, przyjaciół, z którymi debiutował na rockandrollowej estradzie w roku 1962. Czuł się wśród nich doskonale, choć nikt nie miał wątpliwości, że przerósł ich o głowę. Ale nigdy nikomu nie dał tego poznać. Ukoronowaniem lat osiemdziesiątych było wydanie płyty Terra Deflorata, stano- wiącej nie tyle powrót do okresu elektronicznego, ile raczej powrót do lat siedemdziesiątych, gdy Niemen śpiewał jeszcze piosenki. Oczywiście wykorzystał tu zupełnie inne instrumentarium, na którym grał sam, ale mimo to ta płyta jest bardziej melodyjna niż poprzednie. Są na niej echa muzyki soulowej i rhythmandbluesowej; od tych wpływów, swych wczesnych zainteresowań Niemen nigdy nie uciekał. Nawet w utworze Alter ego, nawiązującym do muzyki baroku, słyszymy podziały, które wynikają z bluesa i rhythm and bluesa. „Zadowolony jestem z tej płyty - jest dobrze wytłoczona, nie trzeszczy. No i jednak wywołała duży oddźwięk, pomimo że Polskie Radio trochę ją zbojkotowało. Po nagraniu Terra Deflorata trochę odetchnąłem, ale muszę się brać za nagrywanie następnej płyty. Tytuł prawdopodobnie Sen końca i początku. No, a potem stare piosenki... na nowo" - powiedział mi w jednym z radiowych wywiadów. Jak wiemy, tych pomysłów nigdy nie zrealizował. Nie było ani Snu końca i początku, ani nowych wersji starych piosenek... Szkoda. Oto kilka recenzji omawiających płytę Terra Deflorata. Janusz Popławski: „Zawarł tam swoje muzyczne doświadczenia z całej dekady lat osiemdziesiątych, dekady zwątpień, wyobcowania, niespodziewanych triumfów i powrotów artystycznych. W poetyckich testach mówił o życiowych doświadczeniach, ale też z troską o sprawach uniwersalnych. Był samotny, jak każdy wielki twórca, ale otwierał się, gdy mówił swobodnie o swojej muzyce i o swoim życiu. Muzyka z Terra Deflorata stworzona na «robiotestrze», bo tak nazywał swoją elektroniczną orkiestrę, była konsekwentnym rozwinięciem jego stylu, wzbogaconym o nowe elementy brzmieniowe i formalne. Kompozycja Unisono na pomieszane CHWILA CISZY języki, mimo że jej głównym elementem porządkującym był rytm, przenosiła nas w świat eksperymentalnej muzyki "poważnej », daleko od nurtów muzyki rockowej, z którą jednak Niemena powszechnie kojarzono" („Brzmienia" 2004). Dariusz Michalski: „Jeśli kiedyś rzeczywiście się zagubił - jako artysta, filozof, wreszcie jako zwykły człowiek - Czesław Niemen odnalazł się w 1989 roku w autorskim albumie Terra Deflorata. Powstająca przez półtora roku płyta jest «rozprawą o absurdach", zarazem «krytyką i samokrytyką". Nagrana w domowym studiu Niemena wciąż stanowi atrakcyjny katalog kombinacji nieznanych wcześniej brzmień i współbrzmień, uzyskanych dzięki najnowszej generacji instrumentach elektronicznych, rejestrowanych w pamięci komputera z wykorzystaniem procesora dźwięku. Dedykowana rodzinie (żonie Małgorzacie oraz córkom Eleonorze i Natalii), zdumiewająco nowatorska płyta otworzyła nowy etap estetyczno-muzycznych rozważań Czesława Niemena. Rozważań, których symbolem był dobrze nam znany tytuł jego przeboju, w tym samym roku nagranego w kolejnej wersji: Dńwnyjest ten świat. Oczywiście świat drugiej połowy lat osiemdziesiątych" („Brzmienia" 2004). Elżbieta Skrzypek: „Znawcy tematu stwierdzają, że choć wokalista już wcześniej utrzymywał swoje teksty w poetyce Norwida (np. Człowiek jam niewdzięczny), dopiero na płycie Terra Deflorata pokazał, że Norwidem jest wprost przesiąknięty. Już same tytuły utworów, na przykład Począwszy od Kaina, Spojrzenie za siebie, Status mojego ja, mogły mówić o tematyce niecodziennie poruszanej w muzyce rozrywkowej. Człowiek nie umie korzystać z darów Stwórcy, nie pojmuje Bożej miłości, gdyż (posłużmy się słowami autora) «napawa się przemocą», «wcielił się w armie sprzeczne", «wytwarza nieurodzaje", a «oracje swe niewdzięczne ozdabia w komunały», a zatem niweczy to, co otrzymał: «Cud Wszechświata/Owoc Wszechbytu Ziemię». Niemen snuje refleksje nad kondycją człowieka, który często wędruje «od złości ku złości", gdyż «ser-ce zasypał w popiele»" („Nasz Dziennik" 2004). W roku 1990 nagrałem z Niemenem cykl audycji pod wspólnym tytułem Portret muzyka. Chcieliśmy w nich podsumować minione lata. Między innymi postawiłem mu dwa pytania: „Czy będziesz obchodził 30-lecie swojej pracy?" i „Jak oceniasz swoje dotychczasowe życie". CZY MNIE JESZCZE PAMIĘTASZ DZIWNY JEST TEN ŚWIAT PŁONĄCA STODOŁA KLĘCZĄC PRZED T0BA WSPOMNIENIE SUKCES WŁÓCZĘGA OSTROWIEC ŚW. 9 października 1996 godz 18:00 ZDK RADOM 10 października 1996 godz 18:00 SALA KONCERTOWA UW KIELCE 11 października 1996 godz 19:00 HALA WIDOWISKOWA Na pierwsze pytanie odpowiedział krótko: „Czy ja wiem, co będę robił za dwa lata? (w roku 1992 przypadało 30-lecie jego pracy artystycznej). Jeżeli w kraju się trochę unormalni, jeśli się wyprostuje ten nienormalny rynek muzyczny - to może zrobię jakieś wielkie halowe imprezy". Na pytanie drugie nieco obszerniej: „Parę rzeczy zrobiłbym może trochę inaczej, to samo, ale inaczej. Ale to normalne, gdy masz już za sobą takie doświadczenie. Generalnie należę do szczęściarzy, pomimo różnych kłód, jakie CZAS JAK RZEKA rzucano mi pod nogi, różnych obelg, których się nieraz nasłuchałem. Jednak większość ludzi mnie akceptowała i akceptuje do tej pory. Jest we mnie wielka miłość do ludzi, kocham tych ludzi, daje mi to radość współistnienia i podzielenia się z nimi wszystkim, co mnie boli i cieszy. Teraz muzyka jest najważniejsza, dom to jest dom, rodzina - wiadomo. Ale muzyka jest najważniejsza - zawsze tak było, ale nie zawsze zdawałem sobie sprawę z tego, jak to długo będzie trwało". Rozmawialiśmy jeszcze o tym, jaki jest w życiu prywatnym, czym interesuje się poza muzyką: „Interesuję się polityką, choć nieraz byłem z nią na bakier. Dalej boli mnie niezrozumienie świata - dalej ten świat jest dziwny, coraz dziwniejszy. Filmy - głównie westerny. Aktorzy - cała plejada tych wielkich z lat sześćdziesiątych: John Wayne, Henry Fonda, Steve McQueen. Do teatru chodzę rzadko -Adam Hanuszkiewicz, obecnie dyrektor Teatru Nowego, znów zaprasza mnie do pracy w swoim teatrze. Książki czytam różne, ale ostatnio nie mam na nie czasu. Muszę sam napisać książkę o swoich refleksjach i ze swoimi tekstami. Sport - „W roku 1966 z teatru przeszedłem do bydgoskiej Estrady, tam związałem się z Niebiesko-Czarnymi (nosiłem paczki, czyli instrumenty, wzmacniacze, głośniki, także przez pewien czas rozliczałem imprezy), a potem, gdy Niemen wrócił z Paryża, zostałem jego menedżerem w Akwarelach i dalej, przez długie lata pracowaliśmy razem. Pracę z nim zakończyłem w roku 1987, gdy wyjechałem do USA. Wróciłem w roku 1992 i wtedy znów rozpoczęliśmy rozmowy na temat wznowienia współpracy. Zacząłem go też namawiać do założenia zespołu, do odejścia od z ubolewaniem powiem, że zajmuje mało miejsca w moim życiu, ale muszę się nim zająć. Ze względu na siedzący tryb życia trochę narzekam na krążenie. Wakacje -cały czas jestem na wakacjach. Nigdy na żadne wakacje nie wyjeżdżałem, bo nie lubię takiego czasu, że się tylko leży i nic nie robi. Odpoczywam przy pracy". Jak wielu innych artystów Niemen nie należał do ludzi, którzy „tracą czas" na wakacjach. A zresztą w okresie wakacyjnym, latem, w lipcu, sierpniu, wrześniu, gra się wiele imprez plenerowych. Jesienią bywa krótki okres wypoczynku, przerwy w pracy - ale ten czas artysta spędza na przygotowywaniu nowego repertuaru, na próbach, nagrywaniu płyt, odrabianiu zaległości. Potem przychodzi okres świąteczny, więc znów sporo imprez, potem karnawał, potem krótki czas postoju, dalej wiosna, więc znów koncerty, i lato... Dziś artyści wyjeżdżają na Karaiby, w dalekie strony, aby tylko uciec od rodaków, którzy zatruwają wolne chwile prośbami o autografy i o wspólne zdjęcia. W latach minionych Karaibów nie było, kto mógłby o nich marzyć... Zarobki artystów ograniczały stawki, kategorie, a na Karaiby jeździli prywaciarze. pracy całkowicie samodzielnej. Po wielu rozmowach już prawie się na to zgodził, w roku 1993 nawet mówił, że znalazł kandydatów do swojej grupy, ale żadne nazwisko nie padło. Rozmowy były trudne - namawiałem go do napisania kilku melodyjnych piosenek, bo wtedy tworzył głównie długie, wielominutowe utwory, które w radiu nie bardzo były akceptowane. Chciałem też zaangażować chórek i smyczki, chciałem zrobić wielki koncert, wielki comeback. Nie doszło do tego trochę przeze mnie - jesienią 1993 roku samolot, który wraz ze mną lądował na WSPOMNIENIA JERZEGO BOGDANOWICZA, WIELOLETNIEGO MENEDŻERA NIEMENA CZAS JAK RZEKA Okęciu, prawie się na nim rozbił. Odniosłem obrażenia, poszedłem do szpitala, a gdy z niego wyszedłem, zacząłem pod innym kątem patrzeć na życie. Wycofałem się na emeryturę. Z Czesławem często różniliśmy się poglądami na różne sprawy, spieraliśmy się. Ale on nawet w najbardziej ostrych sporach nie podnosił głosu - krzyczał tylko w piosenkach. Denerwowały mnie głównie te jego «pogaduszki» na scenie, podczas koncertów, zapowiedzi i rozmowy z widzami, to jego częste gadulstwo między piosenkami. Uważałem, że tak nie można, że artysta powinien bardziej się szanować, a nie wdawać w głupie dyskusje. Nigdy nie wiedziałem, co on powie, a czasem jakaś bzdura pod wpływem chwili mu się wy-msknęła. Poza tym istniała wtedy cenzura i wszystko, co szło ze sceny, musiało być jej przedstawione. * Czasem musiałem przełamywać opory organizatorów i innych oficjeli, jakie mieli oni przed zaangażowaniem Niemena do swojego miasta. Na przykład kiedyś w Szczecinie, jeszcze w latach siedemdziesiątych, nie mogłem otrzymać zgody na koncert w tamtejszej filharmonii, a chciałem zawsze grać w dobrych salach. W Wydziale Kultury jakiś bubek próbował mi udowodnić, że filharmonia to nie miejsce dla Niemena, że mamy grać u kolejarzy w teatrze. Przypadek chciał, że do rozmowy włączył się tamtejszy wojewoda, Jan Stopyra, mój znajomy. Gdy tylko «szef» zaczął ze mną rozmawiać bardziej serdecznie, po przyjacielsku, ten bubek od kultury natychmiast zmienił zdanie i filharmonię dostaliśmy. * Chciałem kiedyś zrobić koncert Cześka w hotelu Yictoria, chyba niedługo po tym, gdy ten hotel wybudowali. Poszedłem do jakiegoś wicedyrektora, a on mówi: - Niech pan przyniesie taśmę z muzyką Niemena, przesłuchamy, zdecydujemy... -A ja na to: - Panie, czy pan skądś przyjechał? Pan nie wie, kto to jest Czesław Niemen? Pan mi proponuje, żebym ja taśmę panu przywiózł, a pan potem powie - albo tak, albo nie...? To dla was byłby honor, zaszczyt, gdyby Niemen tu chciał wystąpić. - Zerwałem rozmowę. * Koncerty Niemena prowadził przez pewien czas Andrzej Kossowicz. Ale zorientowałem się, że Andrzej nie bardzo trafia w gusta młodzieży, i zacząłem szukać kogoś innego. I wtedy Zosia Komedowa (wdowa po Krzysztofie «Komedzie» Trzciń-skim) powiedziała, że w Krakowie jest jakiś młody chłopak, którego po pierwszym roku wywalili ze szkoły teatralnej, że ten chłopak jest fajny i prowadzi z kolegą jakiś kabaret. Pojechałem ekspresem do Krakowa - zobaczyłem młodego, przystojnego, wesołego chłopaka i na przerwie zaangażowałem go na koncerty z Niemenem. Wsiadł do pociągu i następnego dnia już był na próbie. W Gdańsku była afera. Otóż Czesław zawsze swoje koncerty kończył Bema pamięci... - żeby podniosłość tego utworu uspokoiła rozgrzane głowy. I zawsze tak było - ludzie spokojnie opuszczali salę. A tu gramy w Operze Leśnej, lata siedemdziesiąte... W połowie imprezy jadę do hotelu, wracam i nadal słyszę te wszystkie szybkie przeboje, które Czesław śpiewał w połowie koncertu i przy których publiczność szalała. Myślę sobie, czemu to wszystko tak długo trwa, przecież dawno powinien iść Rapsod. Ale okazało się, że Materna namówił Niemena, żeby zmienić układ koncertu i żeby dać na koniec szybkie piosenki. No i publiczność połamała ławki, pokroiła opony w samochodach, poszarpała siedzenia w kolejce miejskiej. Afera - przez dwa lata nie mogłem grać z Niemenem w Trójmieście. Chciałem od razu CHWILA CISZY zwolnić Maternę, ale Czesław go wybronił. Potem Maternę wzięli do wojska, Kosso-wicz się na mnie obraził i nie miałem nikogo do prowadzenia koncertu. A tu zbliża się termin przyjazdu Faridy Więc nagle wymyśliłem hasło: Niemen przedstawia Faridę! I rzeczywiście Niemen sam całość zapowiadał. A Materna cierpiał w wojsku, przysyłał mi listy, jaki to on jest nieszczę- śliwy. A ja wiedziałem, że mu się tam powodzi nieźle, ma jak pączek w maśle. Ale i tak dobrze mu to wojsko zrobiło. No i postanowiliśmy pojechać do tej jednostki w Kołobrzegu. Koncert daliśmy za darmo, a wojsko przewiozło nas i wszystkie paczki. Wydali bankiet i następnego dnia zwolnili Maternę. Od razu z nami pojechał na koncert do Opola, ale że nie miał żadnych MINISTERSTWO KULTURY i SZTUKI GABINET MINISTRA Nr GM-I-0570/10/68 Warszawa, dnia .....".. Warszaiua 1 Skrytku pocztc-ua P-34 Krak. Przedmieście !S Teł. 26-62-51 lutego 8r Polska Federacja Jazzowa W ar s z a w a ul.Nowogrodzka 49 Ministerstwo Kultury i Sztuki - zgodnie z podaniem z dnia 28.XII 1967 r. l.dz. 3359/BK/67 - przesyła w załączeniu zezwolenie ogólne nr 000599 na organizowanie na terenie całego kraju z udziałem zawodowych zespołów jazzowych i instrumentalnych - imprez muzycznych o charakterze jazzowym i rozrywkowo-tanecznym /zabawy, bale, wieczorki taneczne itp./ - z wyłączeniem imprez estradowych. Zezwolenie niniejsze ważne jest od dnia 2 lutego do 31 grudnia 1968 r. Jednocześnie Ministerstwo Kultury i Sztuki przypomina, że honoraria za udział w imprezach mogą być wypłacane wyłącznie wykonawcom posiadającym uprawnienia zawodowe. 1 zał. zezwolenie ogólne nr 00059"5 / mgr Stanisław Neumark / Warszawa, dn.. /7 listopada 19g8 ZAR ZAD PAŁACU KULTURY I NAUKI WARSZAWA "¦"fc Polska Federacja Jazzowa w miejscu ul.Nowogrodzka 49 NBP VII O/M W WARSZAWIE 1531-96-70-361 TELEFON CENTR. PAŁACU 20-02-11 NaS2Znak.DI#IT/_I/68 w sprawie: Na pismo Znak: Zarząd Pałacu Kultury i Nauki uprzejmie informuje, że nie może przyjąć w Sali Kongresowej proponowanej przez Federację imprezy z uwagi na jej charakter. Jak wiemy z dotychczasowych doświadczeń widzowie - jakich podobne imprezy przyciągają - zachowują się w sposób pozostawiający wiele do życzenia. Pragniemy natomiast, aby świeżo wyremontowana Sala Kongresowa jak najdłużej służyła społeczeństwu Warszawy w jak najlepszym stanie. 1+ Dyrektor^ Zarządu Kac?- nycfi CrTStylaWc CZAS JAK RZEK, ciuchów na estradę, dostał od Zosi Kome-dowej jakieś kolorowe spodnie, a ode mnie koszulę, którą sobie za 20 USD kupiłem we Włoszech. To była wtedy niebotyczna suma - dolar kosztował 40 złotych. * Od 1 czerwca 1967 zaangażował nas Stanisław Cejrowski do Polskiej Federacji Jazzowej. Ponieważ wiedział, że Czesław nie zdał egzaminów na stawki koncertowe, zaproponował mu, że weźmie go do federacji pod opiekę i że będzie mu wypłacał pieniądze według ówcześnie obowiązujących przepisów Stawki kształtowały się różnie w zależności od wielkości koncertu i od tego, czy był to recital, czy półrecital. Pamiętam, że za półrecital stawka wynosiła około 1000 złotych, a za pełny recital dwa razy tyle, a po pewnym czasie dochodziła do 2500 złotych. Muzycy nieposiadający uprawnień otrzymywali po około 175 złotych za koncert, a ci z uprawnieniami po 300 złotych. Soliści zarabiali po 350-400 złotych za koncert. Stawki te stale wzrastały. Cena dolara - również! To były stawki za zwykły koncert, za plener trochę większe. Ale i tak to były małe pieniądze - przecież koncert Niemena wypełniał sale po kilka tysięcy osób... A za nagranie płyty muzycy otrzymywali jeszcze mniej - jakaś symboliczna suma za minutę nagrania. Więc Niemen nie otrzymywał wcale takich wielkich honorariów, o jakich mówiło się na mieście. Finansowo ratował go ZAiKS. * Bardzo długo nie jeździliśmy do ZSRR, na te zarobkowe trasy, bo wcale go tam nie chciano. A inni artyści zarabiali dobre pieniądze - ruble wpłacali sobie na konto i w Polsce otrzymywali bony dolarowe, za które wszystko można było kupić w Pe-weksie. Rosjanie Niemena nie chcieli, bo im się źle kojarzył - jakiś Polak z Wasili-szek jest idolem i wyjeżdża na Zachód, a do tego nazywa się Niemen! W roku 1979 zrobiliśmy tam trasę -Białoruś, Ukraina, republiki nadbałtyckie. Gdy graliśmy w Grodnie, Czesław pojechał w strony ojczyste. Trzeba było mu oczywiście załatwić przepustkę, pojechał z kierowcą, chyba także z jakimś politru-kiem Mnie odmówiono udziału w tym wyjeździe. A na koncerty do Grodna przyjechała prawie cała jego rodzina i siedziała w pierwszych rzędach. Byliśmy tam wszyscy dobrze poobsta-wiani politrukami, ale wszystkich przekupiłem łapówkami. Tłumaczka, która normalnie zarabiała kilka rubli dziennie, ode mnie dostawała 50-60 co parę dni. Ale za to wiedziałem, że nie będą na nas nadawali do swojej partii. Czesław był strasznie rozczarowany tym, co się tam działo -przecież za parę lat czekało nas to samo. Brud, ubóstwo, nędza, zakłamanie, niechlujstwo - to wszystko, co niosła z sobą komuna. My jednak zawsze mieszkaliśmy w dobrych hotelach i jedliśmy też jako tako w barach. Mleczne rzeczy mieli bardzo dobre, bo okazało się, że kupili na Zachodzie holenderskie ciągi produkcyjne, więc mleko, sery, śmietana były smaczne i czyste. Wszyscy dookoła przemycali wtedy różne rzeczy w obie strony, ale my nie. I tylko niektórzy muzycy zdejmowali dżinsy, bo hotel obstawiony był dookoła handlarzami, a dżinsy szły jak woda. Czesław wtedy zachorował, bolało go gardło i prawie stracił głos. Chciałem nawet zerwać trasę, ale zrobiliśmy jakąś przerwę i wróciliśmy na koncerty. To była bardzo długa i męcząca trasa i podejrzewam, że to była choroba bardziej w warstwie psychicznej, ze zmęczenia, niż rzeczywiście prawdziwe niedomaganie. Zresztą on nigdy nie lubił lekarzy, bał się dentysty, choć miał kłopoty z zębami. Ale w końcu znalazłem mu jakąś panią dentystkę na Powiślu. A co do tej trasy po ZSRR, to dopiero po powrocie do Polski zaczęliśmy doceniać, że mieliśmy rzeczywiście najweselszy barak w całych KDL-ach. • Od jakiegoś księdza dostałem adres sióstr, które dla kościoła szyły chorągwie i ornaty. Czesław wybrał sobie jakiś wzór, siostry to zrobiły, a potem naszyły mu ten wzór na taką elegancką marynarkę kapitańską, którą czasem nosił. Siostry urzędowały w Warszawie, koło domu handlowego Braci Jabłkowskich. Przez podwórze tam się wchodziło, a potem po schodkach. Wszyscy razem z Akwarelami czasem specjalnie szokowali przechodniów. Ustawiali się w kolejkę - tak specjalnie kolorowo ubrani - i szli, jeden za drugim po ulicy. Przechodnie nadziewali się na pierwszego przebierańca, odwracali za nim, potem nadziewali na kolejnego i na Niemena, wyjątkowo wystrojonego, na koniec. Wszyscy byli zszokowani. Za te stroje, za ten krzyk często go wycinano z telewizji. Pamiętana że kiedyś reżyser Janusz Rzeszewski robił taki program składankowy z Niemenem. Wszystko było nagrane - siadamy przed telewizorem, oglądamy, a tu Niemena nie ma. Dzwonię do Rzeszewskiego, a on mi mówi, że kazali mu Cześka wyciąć. Ale Czesław tym się nie załamywał, był psychicznie odporny. A propos telewizji, tych wszystkich wielkich festiwali, imprez masowych. U nas zawsze była pełna histeria, pani reżyser biegała po amfiteatrze, na wszystkich krzyczała, asystentki mdlały - hałas, bałagan, wszystko nieprzygotowane na czas, scenografia nieustawiona. I kiedyś pojechaliśmy na taki gigantyczny koncert do Kolonii -wielka hala, cztery sceny, a pan reżyser siedzi sobie cichutko z radiem przy uchu, spokój, cisza, wszystko idzie swoim tokiem, wszystko idealnie przygotowane. Niemen śpiewał trzy piosenki, a ostatnia miała być szybka - tak zdecydował pan reżyser. No i Niemen na tę ostatnią wybrał kozaczka. Awantura była gigantyczna - jakiś dyplomata z polskiej ambasady w Wiedniu zadzwonił gdzieś wysoko, że Niemen w Niemczech Zachodnich śpiewa rosyjskie piosenki, a Zachód to może odebrać tak, że my tu jesteśmy rosyjską republiką. A mógł zaśpiewać Stodołę. Pamiętam też trasę po Skandynawii, a właściwie jej początek. Chyba w Szwecji, w jakimś klubie, po pierwszym koncercie właścicielka klubu już nas chciała wyrzucać - z dnia na dzień. A my nie mieliśmy żadnych pieniędzy żeby przeżyć do następnego weekendu. Właścicielce nie podobało się, jak gramy - że za głośno, że za długie numery, że mało przebojów. Więc zrobiłem zebranie, ubłagałem ją, żeby dała nam jeszcze jedną szansę, i mówię chłopakom, że mają grać ciszej, spokojniej, że mają być przeboje i w ogóle inny repertuar. No i już potem wszystko szło doskonale. • Czasami Niemen był pamiętliwy. Kiedyś po koncercie w Częstochowie ktoś mu zerwał kapelusz z głowy, zerwał i uciekł. To potem nie chciał długo występować w Częstochowie, a tam jest przecież piękna filharmonia, gdzie mogliśmy grać wiele razy. Jeśli ktoś o nim coś źle napisał, też długo to pamiętał i nie chciał z tym dziennikarzem rozmawiać ani udzielać mu wywiadu. Pamiętam Ibisa, specjalnie go nie lubiłem, bo mi się kiedyś naraził. Chodziło o to, że mieliśmy intensywne próby przed wyjazdem na nagrania do Niemiec, a on chciał, żebyśmy wystąpili na jakiejś imprezie «Życia Warszawy». Przyszedł, zaczął rozmawiać z Niemenem, bo mnie w ogóle nie zauważał, był ponad menedżerami. Straszył nas, że może nas tak urządzić, że my w ogóle nie dostaniemy paszportu, jeżeli na tym koncercie «Życia Warszawy» nie wystąpimy. Nie ustąpiliśmy. Potem Ibis się zmienił na korzyść, a ja nawet trochę zająłem się koncertami jego żony, Elżbiety Wojnowskiej. Trzeba jednak powiedzieć, że Ibis pierwszy wystąpił w swojej gazecie przeciwko Pagartowi, który chciał zmienić zasady wypłacania stawek polskim artystom zarabiającym za granicą. Napisał, zresztą zgodnie z prawdą, że nasi artyści nie wydają tam pieniędzy na byle co, tylko na sprzęt, którego normalnie w Polsce nie można było kupić. Pisał, że to są konieczne inwestycje. Niemen generalnie nie pił alkoholu -tylko czasem trochę wina czy koniaczek. Raz miałem z nim alkoholowy problem. Mieszkaliśmy w czeskiej Pradze na statku--hotelu, na Wełtawie. I pewnego wolnego od koncertu dnia widzę, jak Niemen wraca swoim samochodem - parkuje, wysiada i ledwo się toczy do hotelu. W ogóle nie może chodzić, taki był upity. Chcemy go zaprowadzić do pokoju, a on się wyrywa -był bardzo silny. W końcu daliśmy mu radę. To był jedyny taki wypadek. Najpierw z Czesławem sam chodziłem po mieście, żeby coś kupić, załatwić, wejść do restauracji. Ale potem nie miałem na to czasu i specjalnie zaangażowałem Andrzeja Filipka i Kubę Kiszkiela. I oni cały czas byli przy Czesławie, mieli za zadanie po prostu go pilnować przed fanami i atakującymi go ludźmi. Czesław dość długo nie miał samochodu, a po pewnym czasie kupił sobie polskiego fiata, na którego dostał od kogoś z ministerstwa talon. Potem kupił samochód od reżysera Jerzego Skolimowskiego, z którym się trochę zaprzyjaźnił. Ale to był straszny grat i ciągle w nim coś się psuło. Później kupił sobie półciężarówkę, w której woził sprzęt na koncerty. I już w XXI wieku ten samochód mu ukradli. Na koncert Czesław jeździł z muzykami, a ja z Kubą w tej półciężarówce. Początkowo Czesław był kierowcą bardzo ostrym, ale potem się za kierownicą uspokoił. Jeżeli chodzi o wyjazdy na koncerty, to zwykle był punktualny - czekało się na niego krótko. Ktoś szedł na górę do jego pokoju i pomagał mu znieść walizki i gitary. Natomiast jeśli chodzi o wyjazdy zagraniczne, to przeżywałem nieraz pełen horror. Umówieni byliśmy, na przykład, na wyjazd o 10.00 rano, a Czesław zjawiał się po mnie w moim domu o 22.00. I trzeba było pędzić na koncert za granicę na złamanie karku. W końcu tak się wycwaniłem, że on jechał z muzykami, a ja z Kubą w tym dużym samochodzie. • Czesław kupił w Warszawie kawalerkę koło Teatru Wielkiego, na Niecałej. Mógł tam mieszkać, ale nie miał meldunku -Warszawa była wtedy miastem zamkniętym. I co pewien czas płacił jakieś kary za przebywanie - w swoim mieszkaniu -właściwie nielegalnie. Milicja go nachodziła, choć ja podejrzewam, że głównym powodem tych odwiedzin było to, że milicjanci chcieli z bliska obejrzeć Niemena. Tego Niemena! I w końcu teść Andrzeja Korzyńskiego, prezes Radia i Telewizji Włodzimierz Sokorski, przez swoje znajomości załatwił Niemenowi meldunek w Warszawie. W tej kawalerce Niemen przez kilka lat mieszkał z Małgosią. Pewnego dnia dzwoni do mnie i mówi: - Jurek, weź dowód osobisty i przyjedź na Stare Miasto. - Myślę sobie: po co on mi to mówi, przecież i tak wtedy zawsze trzeba było mieć dowód przy sobie. No i spotykamy się na Starówce, a Czesław oznajmia, że bierze z Małgosią ślub, że ja mam być świadkiem. Nikogo nie było - tylko oni, ja i rodzice Małgosi. Przeszliśmy przez piwnicę, żeby nikt nas nie widział -i taki to był ślub Niemena. Potem, gdy wyjechał do Ameryki, to gdy chcieliśmy z nim rozmawiać, trzeba było zamawiać rozmowy z wielogodzinnym wyprzedzeniem, czasem czekaliśmy z Małgosią po osiem godzin na połączenie. * Sopockim Non Stopem zajmował się Andrzej Smereka, który potem został menedżerem Maryli Rodowicz. Z nim wiąże się pewna anegdota. Otóż już pod koniec lat sześćdziesiątych, gdy Niemen pracował z Akwarelami, zaproszono go do grania latem w Non Stopie, który mieścił się niedaleko plaży, ale otoczony był prywatnymi willami stojącymi nad morzem. Mieszkańcy tych domów wywalczyli sobie, że Non Stop będzie trwał do godziny 22.00 - bo hałas im bardzo przeszkadzał. Ale wiadomo, że żaden artysta nie jest na tyle punktualny, by skończyć równo o wyznaczonej porze. Mija dziesiąta wieczór, pięć po, dziesięć po - Smereka zaczyna się denerwować, każe nam przestać grać, pokrzykuje - nic to nie daje, Czesław śpiewa, bo musi dokończyć set. A Smereka w pewnym momencie podchodzi do głównego kabla zasilającego całość i jednym ruchem wyrywa go z gniazdka. Wszystko naturalnie od razu cichnie. Niemen jest wściekły, że mu przerwano w połowie utworu, i postanawia nie schodzić ze sceny, dopóki Smereka nie pozwoli mu skończyć i nie włączy na nowo zasilania. Po stronie Niemena staje naturalnie cała publiczność, która zaczyna głośno skandować: - Czesław grać! Czesław grać! Czesław grać! Stali tak wszyscy na tej scenie i pod nią chyba z godzinę, ale Smereka nie ustąpił. * Dziś, po latach, jestem bardzo dumny z tego, że w trudnych czasach PRL-u udało mi się w sposób bezbołesny przebrnąć przez wszystkie przepisowe rafy, które na każdym kroku nas gnębiły Pracowałem w sumie z kilkoma artystami, ale właściwie pełną satysfakcję miałem z pracy z Niemenem i Ewą Demarczyk". Przywołany przez Jerzego Bogdanowicza Krzysztof Materna nieco inaczej opisuje początki swej pracy z Niemenem: „Był moim idolem i jako artysta, i jako człowiek. Odnalazł mnie, debiutanta, w krakowskim kabarecie Odmieniec. Niemenowi zawdzięczam początki kariery. Odbyłem wielką trasę koncertową z zespołem Niemen Enigmatic: 30 hal, stadionów i amfiteatrów - od Sali Kongresowej po Operę Leśną w Sopocie. Współpracowaliśmy cztery lata, do czasu, aż za uchylanie się od wojska trafiłem do jednostki o zaostrzonym rygorze, gdzie liczyłem dni i godziny. Niemen przyjechał, dał trzygodzinny (!) koncert, sfotografował się z dowódcami i ze sztandarem jednostki, bo w sali zmieściło się 2000 ludzi, a o koncercie Niemena dowiedziała się okoliczna ludność. Ja dostałem tygodniowy urlop i mogłem poprowadzić jego koncert w Opolu, na którym odbierał Złotą Płytę z przebojem Człowiek jam niewdńęczny. („Viva" 2004). .'-:¦¦:¦.-.., ¦:,:¦.¦¦:-¦':::¦ V>. HF ^T--/% Lata dziewięćdziesiąte rozbudziły nadzieje na zmiany, na lepsze rządy, lepsze efekty rządzenia, na poprawę sytuacji gospodarczej, na otwarcie się na świat. Zryw solidarnościowy, wybór Tadeusza Mazowieckiego na stanowisko premiera w roku 1989, potem prezydentura Lecha Wałęsy, przystąpienie do NATO, rozmowy o wejściu do Unii Europejskiej -pozwalały wierzyć, że będzie normalniej, że my też możemy być państwem europejskim, a nie tylko jednym z zacofanych krajów Europy Wschodniej. Potem zaczęliśmy powoli te nadzieje tracić: „gruba kreska", „wojny na górze", zmieniające się rządy, odchodzący premierzy, niespełniane obietnice, partykularne interesy korupcja, dosiębierność tych, którzy stali przy władzy, „przy korycie", jak mówiono, czasem wręcz nieumiejętność rządzenia - wszystko to sprawiło, że zaczęliśmy bardziej realnie, krytycznie, z obawą patrzeć na przyszłość naszego kraju. Czesław Niemen, początkowo porwany duchem Solidarności, zgorzkniał nieco, zobaczywszy, co się u nas dzieje. Odsunął się od polityki, odsunął się też od tętniącej wówczas życiem warszawki - zresztą nigdy nie był jego pilnym obserwatorem ani uczestnikiem. Rzadko pojawiał się na licz- nych bankietach, organizowanych przy byle okazji przez firmy płytowe, ludzi rządzących biznesem. A w Warszawie było wówczas bez liku różnych spotkań promocyjnych, prezentacji nowych płyt, kosmetyków, aut, książek, eleganckich magazynów mody, wszelakiego blichtru, który coraz szerszą ławą trafiał na nasz chłonny rynek, dotąd zamknięty dla tych luksusowych dóbr. Artyści rzucili się w wir rozrywek, koncertowali często i obficie. Sprzyjały temu różne imprezy promocyjne, a także koncerty organizowane przez powstające jak grzyby po deszczu firmy płytowe czy prywatne rozgłośnie radiowe. Niemal każde miasto czy miasteczko miało za honor zorganizowanie jakiegoś jubileuszu, rocznicy istnienia lub bodaj własnych dni... Artyści, od tych najlepszych do drugiego i trzeciego garnituru, byli rozchwytywani. Gwiazdy i gwiazdeczki występowały po kilka razy dziennie, niemal tak często, jak kolorowe zespoły w latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych. Wielkie, wręcz gigantyczne darmowe koncerty, urządzane przez Radio Zet czy RMF FM, nieco dezorganizowały rynek - ludzie przestali uczęszczać na koncerty płatne. Koło się zatoczyło, co obróciło się w końcu przeciwko artystom, których recitale czy „codzienne" koncerty odwoływano na przełomie wieków niemal masowo. Piractwo lub półpiractwo (czyli korzystanie z luk prawnych) rozłożyło z kolei rynek fonograficzny. Po co kupować płyty po 40, 50, 60 złotych, gdy niemal to samo można na bazarze kupić za 10, 15 złotych? Zmalały nakłady, zmalały tantiemy twórców, honoraria wykonawców, pensje grafików i dziennikarzy. Wielkim koncernom płytowym, tzw. majorsom, znacznie bardziej opłacało się, a i nadal zapewne się opłaca, sprzedawanie gotowych produktów w postaci CD wielkich gwiazd zagranicznych niż promowanie od zera młodych polskich wykonawców. Dobrze mają się wielkie gwiazdy naszej piosenki czy naszego rocka - Maanam, Perfect, T. Love, Bajm, Budka Suflera, Ryszard Rynkowski, za to debiutantom wejść na rynek jest coraz trudniej. Jak w tym dziwnym świecie odnalazł się Czesław Niemen? Przede wszystkim nadal, w jego opinii, dziwny jest ten świat, choć może już z nieco innych powodów niż w roku 1967. Zżymał się na piractwo: „To są zwykli złodzieje, a nie romantyczni piraci. Trzeba im odebrać ten tytuł. Chciałem wystąpić do ministra finansów, aby zwolnił mnie z podatków do końca życia. Nie wiem, co będzie z moją emeryturą. Ci ludzie odbierają mi chleb. Nawet po koncercie ktoś przyszedł z pirackimi kasetami do podpisania. Podpisałem" („Głos Wielkopolski" 1993, z rozmowy z Beatą Machowską). Ci wydawcy czy pseudowydawcy z lat dziewięćdziesiątych napsuli mu sporo krwi. Po pierwsze, wydawali płyty z jego piosenkami poza wszelką kontrolą, po drugie, nie płacili tantiem autorskich lub znacznie je zaniżali, a po trzecie wydawali cały ów dorobek niechlujnie, niestarannie, dając płytom jakieś dziwne, przypadkowe okładki, opisując nagrania z licznymi błędami. Wielu fanów nabrało się na to. Niestety także zagranica, a konkretnie Niemcy, przyłączyła się do tego procederu. Płyty Niemena nagrane w latach siedemdziesiątych w Niemczech [Ode to Venus, Strange is this world) czy w USA [Mouiner's Rhap-sody) w roku 2003 wydane tam zostały bez zgody artysty. Owa nienormalność rynku muzycznego, spory polityczne, a z pewnością także cechy charakteru Niemena sprawiły, że mógł o sobie powiedzieć: „Mentalnie jestem antyświatowcem. To znaczy, że lubię dłubać w zaciszu swojej pracowni i jest mi z tym dobrze. Najchętniej w ogóle już bym nie występował, choć dzwonią do mnie różni ludzie w tej sprawie. (...) Ale z drugiej strony, gdybym tak często miał koncertować, to nie miałbym czasu na robienie tego, co robię, czyli na opracowywanie starych płyt i starych piosenek na nowo, tak jak zrobiłem to w boksach Od początku. Koncert jest ulotny, a płyty przetrwają" (ostatni radiowy wywiad z 12 grudnia 2003, Program I Polskiego Radia). Podobnie mówił w 1997 roku w wywiadzie udzielonym Bohdanowi Gadomskiemu z tygodnika „Agora": „Na co dzień unika Pan tłumów, zgiełku, lubi spokój i ciszę... Tłum mnie przerażał od wczesnego dzieciństwa, od momentu, kiedy zemdlałem w kościelnym tłoku. A co z życiem towarzyskim i bankietowymi O, to nie dla mnie. Nie odczuwam takich potrzeb. Czyli z natury jest Pan samotnikiem... Przyjaźnię się z różnymi ludźmi, ale nie spotykamy się ze sobą po to, żeby urządzać party i popijawy. / nie jeździ Pan już tak szybko samochodem jak kiedyś! Tak naprawdę to ja już nie potrzebuję jeździć i można powiedzieć, nie mam samochodu. Tam, gdzie muszę dojechać, zawsze mnie podwiozą. Wszyscy chcą mieć samochód, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę, że ledwo sami się mieścimy, a tu jeszcze samochód! Jest to przerażające. Czy to prawda, że żelaznym punktem dnia w Pana domu są Wiadomości telewi-zyjnel Lubię oglądać Wiadomości ze względu na walor tego programu, a mnie interesuje psychologia i czasami analizuję - dlaczego takie właśnie wiadomości, zdaniem "telewizora", są najważniejsze (...). Często polemizuję z «telewizorem» i dlatego oglądam w nim programy. CZAS JAK RZEKA Podobno każdy dńeń rozpoczyna Pan od lekkiego rozruszania się, bo uważa, że forsowna gimnastyka w Pana wieku nie jest wskazana... Gimnastyki nie uprawiam, ale jak wpadnę w trans, to i 16 pompek zrobię! Jak znosi Pan upływ czasul Bez bólu. Mając możliwość cofnięcia go lub zatrzymania, skorzystałby Pan z tego i dokonał zmianl Zostawiłbym przepływ czasu zbiegowi okoliczności". Cały blichtr show-biznesu Niemen określał słowami „paszo! biznes", oddającymi jego wszystkie pozory, zakłamania, ułomności. „To targowisko tandety słowno-muzycznej. Ani się obejrzeliśmy, a wyrosło nam pokolenie głuchych na mądre i piękne słowo polskiej poezji" („Nasza Służba" 2004, z rozmowy z Elżbietą Szmigielską-Jezierską). O tej głuchocie mówił też w jednym z moich radiowych wywiadów w latach dziewięćdziesiątych: „Większość ludzi jest w Polsce niemuzykalna. Myślę, że nie tylko w Polsce. Jest to lenistwo słuchu, ponieważ ludzie są uwikłani w różne problemy, w życie i pracę na tyle, że nie mają czasu i sił na muzykę. Ale cechy narodowe też odgrywają tu ważną rolę. Podróżując po świecie, obserwowałem różne narodowości. I tak na przykład Hindusi są chyba bez wyjątku muzykalni. To samo bym powiedział o Włochach. Może to przechodzi z pokolenia na pokolenie. Co do mojej muzyki, to wydaje mi się, że niektórzy melomani nie nadążają za moimi propozycjami - większość odbiera dany utwór fragmentarycznie, nie posługując się wyobraźnią muzyczną, a to zaprzepaszcza czasem idee utworu". W latach dziewięćdziesiątych nastąpiło ponowne „wycofanie się" Niemena z rynku muzycznego, a może była to kontynu- acja tego, co trwało już od lat osiemdziesiątych? Długie okresy milczenia, przerywane od czasu do czasu jakimiś dużymi, spektakularnymi akcjami lub koncertami, które znów przypominały o jego istnieniu. „Normalny" artysta chce występować jak najczęściej, co dzień, po kilkanaście razy w miesiącu, kilka razy w tygodniu, przez cały rok, na okrągło. Rzadkie chwile ciszy medialnej, dni wolne od koncertów są czymś rzadkim, wyjątkowym, nienormalnym, wręcz groźnym. Życie toczy się na trasie, dom jest odpoczynkiem. Z Niemenem w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych było odwrotnie - żył w domu, był gościem na trasie. Nie zabiegał o imprezy, bronił się wręcz przed nimi, rozmaicie tę niechęć tłumacząc. „Waldemar Dąbrowski (minister kultury) usilnie zapraszał go na festiwal do Międzyzdrojów, koncert na plaży i odcisk dłoni, co Niemen wśród przyjaciół skomentował: «A może im tyłek odcisnąć? I pewnie będą chcieli, żebym na piasku śpiewał Dńwny jest ten świat, a ja już zupełnie inne rzeczy robię, ale tym się nikt nie interesuje-'" („Viva" 2004, z artykułu Liliany Śnieg-Czaplew-skiej). „Za długo jestem w światłach reflektorów. Odczuwam zmęczenie materią, samym sobą i chętnie uciekam tam, gdzie niczego nie muszę. Od zawsze byłem samotnikiem. Nigdy się sobą nie nudzę. To, co mnie najbardziej interesuje, mam w domu: malowanie, komponowanie, dłubanie w drewnie. Zastanawiam się, czy nie przestać koncertować. Zaczyna mnie męczyć ta ciągła konieczność popisywania się. Kiedy byłem w teatrze u Hanuszkiewicza, obserwowałem aktorów i doszedłem do wniosku, że jest to najbardziej kabotyński zawód. Całkiem podobnie jest z muzykami na scenie. Ostatnio Janusz Kijowski zaproponował mi napisanie scenariusza filmowego na podstawie mojego życia. Wydaje mi się, że byłby to potwornie nudny film" („Machina" 1997, z rozmowy z Grzegorzem Brzozowiczem). W tych latach Niemen wyraźnie zwolnił tempo. Niewiele koncertował, pracował w swym studiu na elektronicznym instrumentarium. Nad czym pracował? Nad kolejną płytą, którą wydał dopiero w roku 2001, ale także nad innymi, może niezbyt sprecyzowanymi projektami. Wielokrotnie w rozmowie ze mną mówił o płycie zawierającej nowe wersje jego starych piosenek. Myślał o muzyce instrumentalnej. Nie zdradzał swych planów, pracował powoli. Ileż to razy dzwoniłem do niego ze studia z pytaniem: „Czesiu, masz coś nowego?". I zawsze mi odpowiadał: „Poczekaj, niebawem przyniosę". Goran Bregović zadzwonił do niego z propozycją nagrania wspólnej płyty. Podobno Niemen odpowiedział: „Może za rok. Teraz opracowuję swoje nagrania, robię grafiki komputerowe" („Duży Format" 2004, magazyn „Gazety Wyborczej", z artykułu Wojciecha Staszewskiego). Potem Zbigniew Hołdys chciał mu zorganizować duży koncert. I znów odpowiedź była wymijająca, że może, że nie czuje się najlepiej. Krzysztof Cugowski z Budki Suflera chciał, by Niemen zaśpiewał na jubileuszowej płycie Budki, która ukazać się miała w roku 2004, na 30-lecie istnienia zespołu. I też doczekał się odpowiedzi: „Stary, nie wiem, czy dożyję". A przecież w roku 1975 już raz pomógł Budce, gdy uczestniczył przy nagrywaniu pierwszej płyty zespołu, Cień wieMejgóry, grając na moogu i na organach. „Zwolnił. Od lat nie tworzył przebojów. Poszukiwał w muzyce innych tonów, głębszych, metafizycznych odniesień. Tak jakby nie chciał obniżyć lotów, zepsuć wcześniejszego wrażenia. Trudno się dziwić. Przecież w roku 1999 pismo «Tylko Rock» ogłosiło płytę Niemen Enigmatic najlepszą płytą powojenną. W tym samym roku w plebiscycie «Polityki» na artystę wszech czasów Niemen bezapelacyjnie zwyciężył" („Tygodnik Solidarność", styczeń 2004). „Kilka lat temu zapytany, dlaczego nie pisze już przebojów, odpowiedział: «Nie jestem w stanie sprostać oczekiwaniom mediów, że przebój musi być albo śmieszny, albo głupi. Zresztą po co miałbym się umi-zgiwać do wszystkich. Dla pieniędzy? Dla utrwalenia powierzchownej popularności? Nie chciałbym mieć pomnika, znając choć i niewinne intencje gołębi»" („Gala" 2004). Nie był zachwycony muzyką rozrywkową, która powstawała w naszym kraju: nie lubił miałkiego popu, naturalnie disco polo i hip-hopu. Mówił, że jest to pseudomu-zyka, odległa od prawdziwej sztuki. Miał inne wymagania, ponad przeciętność. „Nie gonił za pieniędzmi - gdyby zgodził się występować na scenie, zarabiałby krocie. Ale on, jak zwykle, wszystko robił po swojemu. Bo człowiek i muzyk tej klasy rodzi się raz na kilka pokoleń" - tak mówił o Niemenie Jerzy Dziemski, muzyk, który grał w jego zespole w latach siedemdziesiątych. W latach dziewięćdziesiątych Niemen wycofał się z czynnego życia muzycznego, niemniej kilka ważnych wydarzeń artystycznych odnotować należy. W roku 1992 uczestniczył w wielkim przedsięwzięciu, w spektaklu Księga Krzysztofa Kolumba. Andrzej Wajda: „W szkole teatralnej przed laty powstała taka idea i taki pomysł, żeby trzech studentów zrobiło swoje dyplomy oparte na dużych widowiskach plenerowych. Uznałem, że młodzi reżyserzy powinni bezpośrednio zetknąć się ze swą widownią, i postarałem się o to, by tę ideę zrealizował w Gdańsku teatr, w którym sam wiele lat temu debiutowałem sztuką Kapelusz pełen deszczu. Dyrektor tego teatru poszukiwał do wystawienia jakiegoś wielkiego widowiska i połączyliśmy nasze siły. Wybraliśmy Krzysztofa Kolumba Pau- la Claudela i postanowiliśmy, że wystawimy go na Darze Pomorza. Wszyscy od samego początku nalegali na to, żeby muzykę zrobił do tego Czesław Niemen. Dostał libretto, skomponował do niego muzykę, a potem wykonywał ją na żywo w czasie spektaklu. Między widownią a sceną ustawiona była wieżyczka i tam siedział Niemen z tym całym swoim wielkim sprzętem. Sztuka miała charakter poetyckiego poematu i doskonale nadawała się na widowisko plenerowe. Grał tam Daniel Olbrychski, a muzyka - bardzo silna, wyrazista - wniosła do tego widowiska element podniosłości. Niezależnie od tego, na ile naszym młodym kolegom reżyserom udało się wyreżyserować tę sztukę, był to pomysł pierwszorzędny. Ujęło mnie to, że Niemen wyszedł tej młodzieży naprzeciw i chciał z nimi współpracować. Po dwóch z nim spotkaniach - w Weselu i w Krzysztofie Kolumbie - zapamiętałem go jako człowieka, który wie, czego chce. Traktowałem Niemena jako jednego z nas, jako jednego z tych ludzi, którzy do czegoś dążą, na własny rachunek, pod własnym nazwiskiem i na własne ryzyko. A takich ludzi nie było wcale tak dużo. To był człowiek, który konsekwentnie realizował swoje wizje, a także realizował siebie samego wobec tego, co się działo w tym kraju. Zaczął jako piosenkarz, potem sam się wykreował, stworzył siebie przez własną pracę i stawiał sobie dalsze cele, dalej niż ktokolwiek mógł się tego spodziewać". Widowisko to wspomina także Krzysztof Wójcik: „Niemen wykonywał live własne kompozycje, poetyckie i muzyczne, oparte melodycznie na motywach wcześniej wydanej płyty Terra Deflorata. Widowisko plenerowe, grane kilka wieczorów z rzędu w sierpniu 1992 roku na tle Daru Pomorza, obejrzało dziesięć tysięcy widzów. Dominującym motywem poetyckich tekstów Niemena był gołąb, czyli Co- lumbus (a więc Kolumb), jako symbol niebiańskiej czystości i niewinności, symbol uskrzydlonych dążeń, boskiego natchnienia, pobożności, ofiary i pokory". Daniel Olbrychski dwukrotnie wspomina ten okres pracy z Niemenem. Pamięta, jak w Gdyni w hotelu Antracyt jedli śniadanie. On - jajka na bekonie, Niemen -kaszę gryczaną bez tłuszczu i sałatę. „Powiadam: «Czesiek, wieczorem spektakl, przecież ty nie przetrzymasz na takim jedzeniu. Duży chłop jesteś, chociaż jajka zjedz». A on: «Popatrz, słoń też duży, tylko trawkę wcina, a jaka siła»" („Viva" 2004). I w innym miejscu: „Pamiętam próbę generalną spektaklu Kolumb w reżyserii Andrzeja Wajdy. Rzecz działa się na Darze Pomorza. Statek był sceną, na nabrzeżu zaaranżowano widownię. Leżę pod żaglem i czuję, że mi duszno. Czesław miał śpiewać na żywo. Po jego występie ja miałem wyłonić się spod tej płachty i wygłosić monolog. Czesław stroi instrument, mija pięć minut, mija dziesięć. Czesław dalej kręci tymi swoimi śrubkami. Ze strony publiczności dochodzą pogwizdywania. Czesław stroi dalej. Po co najmniej kwadransie zaczął wreszcie śpiewać. I zaśpiewał tak, że natychmiast odzyskałem energię i oddech. Po jego występie każdy aktor musiał dobrze zagrać. Swoim śpiewem po prostu czynił cuda. Przynajmniej z moją osobą. A przywołuję tę scenę, żeby powiedzieć, że był on w każdym calu profesjonalistą. Publiczność, włącznie ze mną, nie zorientowałaby się, gdyby coś w aparaturze nie grało, ale on nie mógł i nie chciał sobie na to pozwolić" („Fakt" 2004, z rozmowy z Marzanną Stychlerz-Klucińską). W roku 1993 znów pojechał do USA, śpiewał w sali widowiskowej The Town Hall w Nowym Jorku, na Manhattanie, a całość miała uhonorować 30-lecie jego występów scenicznych. Zgadza się, już 30 lat minęło... nawet 31 od początków współpracy z Niebiesko-Czarnymi. Grudziądz... debiutancki występ w więzieniu. Pojechał do USA w związku z ponownym wydaniem płyty Mournefs Rhapsody, płyty wydanej w wersji ulepszonej, rozprowadzanej prawie wyłącznie w polskich sklepach, polskich księgarniach w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Śpiewał w tej samej Town Hall Theater, gdzie dwa lata wcześniej Lech Wałęsa na spotkaniu z Polonią zagrzewał i zachęcał do współpracy ze starym krajem. Ponad 1500 osób słuchało koncertu, w którego części pierwszej Niemen śpiewał swoje nowsze utwory m.in. z płyty Terra Deflorata, a w drugiej swe dawne piosenki. Były naturalnie bisy, kwiaty, owacje na stojąco. Niemenowskie koncerty zorganizował w USA Józef Ru-szar, były działacz opozycyjny i były dziennikarz katolicki, potem pracujący w sekcji polskiej Radia Wolna Europa. Ówczesny ambasador Polski przy ONZ, otwierając koncert Niemena, powiedział zgrabnie, że nigdzie nie widać lepiej niż w ONZ, jak „dziwny jest ten świat". W roku 1995 Niemen wystąpił na koncercie poświęconym pamięci Ryszarda Rie-dla, który zmarł w lipcu 1994. Koncert odbył się w katowickim Spodku, a artysta bez żadnych oporów zaśpiewał dwa utwory z repertuaru Riedla i Dżemu: Cała w trawie i Obłuda. Obydwa wykonania trafiły na potrójną płytę list do R. na dwanaście głosów, która dokumentowała tę imprezę. Czesław pamiętał swe pierwsze spotkanie z Rie-dlem, gdy podszedł on do mistrza i powiedział, że śpiewa właśnie dzięki niemu. W roku 1997 pojawił się pomysł dwumiesięcznej trasy po Polsce: Animalsi, Niemen, Grechuta, Krajewski, Rodowicz. „Pytał: «Manka, po co ty grasz tyle koncertów?" - wspomina Maryla Rodowicz. -Tłumaczyłam, że jestem muzykiem, że lubię. «Mańka, przestań, przecież już pograłaś sobie w życiu». Myślę, że przekomarzał się. Możliwe, że drążył temat, szukał sensu. Faktem jest, że organizator trasy, o której wspomniałam, mało nie dostał zawału - już musiał drukować plakat, a Czesław wciąż nie podjął decyzji. W końcu zgodził się, aczkolwiek niechętnie. Miał wtedy pasję kręcenia kamerą wszystkiego, chodził z nią cały czas. Mówiliśmy na niego "Fellini". Gdy domagaliśmy się, żeby coś zjeść po koncercie, nie chciał z nami chodzić na kolację. Robił wymówki w stylu «kto je w nocy». Był wegetarianinem, pytał, dlaczego jemy mięso. Na znak protestu nie wychodził z autokaru. Siedząc w restauracji, mieliśmy odczuwać wyrzuty sumienia" („Rzeczpospolita" 2001). Kiedy latem 1997 roku wielka fala zalała nasz kraj, przynosząc mieszkańcom południowej Polski tyle szkody i cierpienia, Niemen, choć w zasadzie już nie występował, zgodził się w grupie wielu wykonawców zaśpiewać jeden utwór z repertuaru zespołu Hey inicjatora akcji zbierania funduszy dla powodzian. Cały dochód z tej płyty przekazany został na rzecz ofiar powodzi. W listopadzie 1999 roku otrzymał nagrodę im. Mateusza Święcickiego, a właściwie „Super Mateusza", przyznawaną przez Program III Polskiego Radia. Oto uzasadnienie przyznania tej nagrody: „Za upór i konsekwencję trwania we własnym stylu, który ukorzeniony w polskim big-beacie odradza się ciągle z nowym obliczem, lecz tym samym firmowym znakiem artysty niepokornego". Kiedy w tym samym roku 1999 tygodnik „Polityka" zorganizował plebiscyt na najlepszego polskiego wykonawcę XX wieku, wygrał - jak się tego wszyscy spodziewali - Czesław Niemen, na którego oddano ponad 52% wszystkich głosów, a w sumie w plebiscycie uczestniczyło blisko 8000 czytelników „Polityki". Odbierając tę nagrodę, która chyba sprawiedli- Wisniii willi I mcmii Unii" iijciiicii iiliiti iritirmliml ilrli iiftiliikii Mllllll - u liirpili llllr, slilii riiiiilj ii II liuj: truiiri lirhuli inrfiiil. Unii liiiiiuili i limiilii Jiricki lliili lillinl. Inn liilir, Im llnnil, lim Iritnii linlili, U w XX wieki polscy artyści estrady w ankiecie przeprowadzone] wśród czytelników 26. Jerzy Połomski 27. OM. 21. TU 29. Ryszard Rynkowski 30. Ozem 31. Hanka Ordonówna 32. Kora 33. Elektryczne Gitary 34. Urszula 35. Tadeusz Nalepa 36. Seweryn Krajewski 37. Krzysztol Klenczon 38. lombard 39. Edyta Geppert 40. Edyta Bartosiewicz 41. Justyna Steczkowska 42. Maria Koterbska 43. Edyta Górniak 44. Violetta Yillas 51. Anna German 52. Grzeprz Ciechowski 76. Kasia Kowalska 77. Halina Frąckowiak WsiTnir ESTRADA XX WIEKU DZIWNY JESITEN ŚWIAT mb, Czesław Ni™™ i TTie Beatles: wynik dla nikogo nie może byc zaskoczeniem, podobnie jak fakt, że zwyciężyli z ogromna przewaga.. Warto podkreślić Ujeszcze. W plebiscycie „piosenkarki, piosenkarze i zespoh X\ wieku" wziela udział rekordowa liczba naszych czytelników-Nadesłano aż 7917 odpowiedzi „a ankietę.. Świadczyło o tym, i, piosenka w kulturze wspóHesnej jest fenomenem szczególnym. Poniżej przedstawiamy dwie pierwsze setki wykonawców polskich i ,.«r»nirzmch. typowania Zwycięzcy plebiscyty POLITYKI na najpopularniejsi)! p wykonawców muzyki rozrywkowej XX.....' 4 92 ?039 szjcliiiskjti wieki o i rUmtj lliiiiniti I; i:it Itrjli lf«bnii limi, (u nurtu! MW NH ML U. MM «» ¦""**** MMSl »S'« ««!»» GALERIA GROŹNYCH KOBIET 1939: TA OSTATNIA NIEDZIELA POLITYCY WĘDROWNI ~" ^J* 7vZJ7J______ - jAi J &JW w '¦t9UJXJSń& Śii CZAS JAK RZEKA wie ukazała jego miejsce w rankingu gwiazd, Niemen powiedział: „Jest mi głupio, bo rok temu napisałem, że już niczego się nie spodziewam, nawet nagród". Mirosław Pęczak, publicysta „Polityki", tak skomentował wyniki ankiety: „Niemen dla znakomitej większości Polaków, słuchających płyt i radiowych audycji muzycznych, pozostaje jednak kompozytorem i wykonawcą swoich dawnych piosenek. Tych z czterech pierwszych płyt: Dziwny jest ten świat, Sukces, Czy mnie jeszcze pamiętasz i Niemen Enigmatic. Jest to zarazem dorobek z lat sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych. Potem Niemen wszedł na krętą drogę elektronicznej awangardy i tak zwanej muzyki ilustracyjnej, czyli filmowej i teatralnej. Z tego okresu nic w zasadzie nie ostaje się w pamięci. Jednakowoż Niemen, jak mało kto spośród tuzów naszej estrady, potrafił w pierwszej fazie kariery zbudować sobie pozycję niekwestionowaną, otoczyć się aurą artysty oryginalnego, dzięki której potem stać się mógł nieledwie symbolem i pomnikiem, czemu nie przeszkodziła późniejsza przesadna fascynacja elektroniką ani nie zawsze udane eksperymenty awangardowo-jazzowe. I o ile w czasach gomułkowskich uchodził za ekscentryka, o tyle później przekonano się, że jego najbardziej znane piosenki łatwo trafiają w gust nie tylko koneserski" („Polityka" 1999). Tę nagrodę, podobnie jak Super Mateusza, dostał Niemen w 1999, roku swych sześćdziesiątych urodzin. Piękne to prezenty. I choć urodzin nie obchodził hucznie -ani prywatnie, ani na estradzie - to jednak przyjaciele, inni muzycy o nim nie zapomnieli. Marek Piekarczyk z zespołu TSA wystawił mu laurkę: „Ubierał się inaczej, śpiewał inaczej, teksty miał troszeczkę inne, inaczej rozmawiał z dziennikarzami. Zamiast ładnych opowieści o ojczyźnie, snuł różne impresje. Życzę mu stu lat, aby do końca życia nie zaznał ani sekundy bez miłości i żeby do końca życia śpiewał i grał. Bo życie aktywne i czerpanie miłości z aktu twórczego to szczęście każdego muzyka. A Czesław Niemen jest - tak mi się wydaje - niespożyty i nie do wypalenia. Poza tym ma niesamowity głos. Jest wielkim artystą, bardzo wielkim. Gdyby nie on, nigdy nie wyszedłbym na scenę. Jego twórczość to był przełom dla bardzo wielu ludzi. Kogoś teraz mogą śmieszyć stare piosenki Niemena, ale wtedy to była rewolucja. Nikt się wtedy nie odważył tak śpiewać. Odkrył Norwida dla młodych ludzi, i to też jest jego wielką zasługą. Zachowywać się, ubierać i śpiewać jak Niemen pod koniec okresu gomułkowskiego było niemal bohaterstwem. Nie wiem, jak on to wszystko przetrwał" („Super Express" 1999). W tym samym numerze „Super Expres-su" nasza skandalizująca gwiazda muzyki ciężkiej, Agnieszka Chylińska, mówiła o Niemenie: „To wielka osobowość polskiej muzyki popularnej, wielki człowiek. W wieku 15-16 lat miałam odjazd na lekko hippisowatą modę i wtedy identyfikowałam się z jego dziwnymi strojami, dzwonami i tym bólem w głosie. Życzę mu więcej szczerości w ocenianiu innych muzyków, bo do oceniania się ostatnio ogranicza. Aby robił to dobrze i obiektywnie. Ten jego obiektywizm zawsze mi imponował. Pamiętam, jak było mi miło, kiedy powiedział, że wszystko fajnie, ale dlaczego tak krzyczę. Potrafił szczerze wyrażać swoje opinie. Ostatnio wydaje mi się, że coś się z nim dzieje, bo naprawdę o muzyce kiepskiej wyraża się, że jest dobra. Szczególnie dziwi mnie stosunek do muzyki jego córki. On, jako ojciec, broni jej. To jego sprawa. Ale jako muzyk powinien spojrzeć na córkę inaczej". Jeden ze swych ostatnich koncertów; może nawet ostatni, dał Niemen w lipcu 2002 w Krakowie. „Nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałem, że Kraków zgotuje mi fetę podsumowującą 40-lecie moich przygód scenicznych... -wyznał mi następnego dnia. Zachowana szczęśliwie taśma odtwarza fragment: -W tekście Co po nas pojawia się wątek nieuchronności przemijania. Tekst napisałem po śmierci Ady Rusowicz, mojej kiedyś bliskiej przyjaciółki, później żony Wojtka Kordy. A nie tak dawno odeszli Wojtek Skowroński, Helena Majdaniec, Staszek Zybowski, Grzegorz Ciechowski, ostatnio Zbyszek Podgajny, Łucja Prus. Wszystko ludzie z mojej branży, wielu z mojej półki. (...) Mój testament to nie posiadać grobu, napisu i innych zbędnych atrybutów cmentarnych... - To gdzie będą przychodzili wielbiciele, fani? - Wystarczy pamięć, zanim i ta się wykasuje" („Dziennik Piątkowy", z rozmowy z Wacławem Krupińskim). Jednego ze swych ostatnich wywiadów prasowych udzielił Niemen Robertowi Szy-dlikowi z tygodnika „Twoje Imperium". Zapytany o młode talenty, odpowiedział: „Jako człowiek próżny wspomnę o Kasi Kowalskiej - podobała mi się jej interpretacja utworu Dńwny jest ten świat. A Wilki? Robert Gawliński zaśpiewał Sen o Warszawie chyba lepiej ode mnie (śmiech). Jest wielu wartościowych artystów, ale najlepsi wciąż czekają, by ktoś ich odkrył. Może za dużo wymagam. - Czemu od tak dawna nie napisał Pan żadnego przeboju? - Bo nie zależy mi na pieniądzach ani na taniej popularności. Nie chcę pisać głupich piosenek ani królujących dzisiaj rynsztokowych przebojów. Nie znoszę wulgarności, chamstwa... Zawsze chciałem być malarzem. Wciąż zajmuję się grafiką i to zainteresowanie przenoszę do kompozycji. Lubię nagrywać wszystkie partie sam, malować dźwiękiem". Malarstwem, plastyką, rysunkiem interesował się Niemen od dzieciństwa. W jednym z pierwszych rozdziałów tej książki wspominam o jego przyjacielu z wczesnych lat, który mówi, że Czesław miał wówczas tyle talentów, że nie wiedział, na który z nich się zdecydować. Swe talenty malarskie spożytkował już w latach siedemdziesiątych, a ściśle w roku 1972, kiedy to flamastrami i ołówkami stworzył ilustrację do płyt Mańonetki i Requiem dla von Gogha, zatytułowaną Sańusz. Potem była praca w oleju umieszczona wewnątrz albumu Idee jixe, później zaś malunki na płycie Katharsis i okładka do płyty Aerolit, inspirowana twarzą jego żony. „Od wczesnego dzieciństwa inspirował mnie pejzaż. Ponieważ urodziłem się na wsi, lubiłem wyglądać przez okno, patrzeć na pola i lasy, bardzo działało też na moją wyobraźnię niebo pełne chmur. Fascynowały mnie również drewniane wiejskie sufity, w których słoje i sęki układały się w fantazyjne wzory. To wszystko było inspiracją moich ówczesnych rysunków i obrazów" („Rzeczpospolita" - Magazyn 1998, z artykułu Jana Bończy-Szabłowskiego). I od razu przeskok we współczesność. Oto prasowy oddźwięk po wernisażu, jaki odbył się we wrześniu 1998 w warszawskiej MAQGALLERY. „Komputer stał się dla Niemena kolejnym wyzwaniem, jakiego poszukiwał. Zgodnie z przyjętą zasadą «dajcie mi nowe narzędzie, a ja będę robił swoje». I robił swoje, czyli kontynuował zawsze fascynujący go temat miejsca człowieka w kosmosie i społeczeństwie, jego stosunku do Boga i mitów, które na długo przed nadejściem Chrystusa i pierwszych filozofów przyrody usiłowały wyjaśnić istotę życia. Mamy więc na wystawie bajecznie kolorowe, jak wizje senne obrazy: Panna Cyklop, Kosmokus, Oś Wszechświata, Ma-tńarchat, W ogniu oczyszczenia, gdzie przedstawione postaci ludzi-nieludzi przy- CZAS JAK RZEKA SPODCHMJRYKAPEUISZA (Czesławie i Franciszkowi Walickim) słowa i muzyka: Czesław Niemen chcę czy nie chcę patrząc wstecz na zdeptane ścieżki dostrzegam zwykłą ludzką rzecz...? to wierność serc to drwin uśmieszki czy chcę czy nie chcę późno już wyznaczać górnolotne cele ja niepokorny...? spokorniały cóż... i nie żal nic i żal tak wiele mój okręt porwał szkwał odpłynął umknął w świat a czterokonnych kwadryg cwał pozrywał cugle zostawił bat więc mam tym batem teraz wybatożyć ironii głupawy los spod chmury kapelusza wzrok nasrożyć obojętności świata odparować los...? wiem jedno że już umiem siebie ostrzec przed powszechnością zdrad spod chmury kapelusza miłość dostrzec gdyż ta najtrwalszy pozostawia ślad pominają czasem łudząco nasze filmowe wyobrażenia o E.T Niekiedy przedstawione wyraźną kreską - innym razem zniekształcone, zdeformowane, rozmyte czy rozpływające się w otchłani, jaką jest wszechświat" („Tygodnik Solidarność" 1998, z artykułu Anny Kłossowskiej). „Grafiki komputerowe Niemena przenoszą w świat barwnej wyobraźni i psychodelicznych form, kojarzących się nieco z formistycznym malarstwem Witkacego. (...) Czesław Niemen zachowuje dystans do nazwy «grafika komputerowa» i woli mówić o wydrukach cyfrowych. A tak naprawdę traktuje swoje prace jak malarskie obrazy, tyle że powstałe nie w tradycyjnej technice, lecz przy użyciu komputera" („Gazeta Wyborcza" 1998, z artykułu Moniki Kuc). Na przełomie wieku wystawiał swoje prace w licznych galeriach, m.in. w katowickim Pałacu Młodzieży, w warszawskiej galerii Katarzyny Napiórkowskiej, w Galerii Sztuki Współczesnej „Esta" w Gliwicach, w Galerii mil-ART Danuty Milian. W 2001 roku część swoich dzieł przekazał na licytację, z której dochód został przeznaczony dla Polskiej Akcji Humanitarnej na kupno sprzętu edukacyjnego do litewskich szkół. Wiele swych prac umieścił w książeczce dołączonej do płyty Spodchmwykapelusza, wydanej w roku 2001 (piosenka tytułowa powstała w lutym 1996). „Zadedykowałem ją (tę piosenkę) Czesławie i Franciszkowi Walickim, którym zawdzięczam wszystkie moje początki związane z piosenkarską przygodą. Miłość i szacunek to są najtrwalsze ślady w przyjaźni między ludźmi. Czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak los bywa łaskawy dzięki czyjejś pomocy. Często jedno życzliwe słowo uskrzydla nas i zachęca do pokonywania swoich kompleksów. Ta piosenka jest pewną zapowiedzią, między innymi kie- I runku mojej dalszej twórczości - refleksji nad magią wzruszenia" (www.popław-ski.com.pl). Znów otrzymaliśmy dość trudną muzykę i piękne, tym razem napisane wyłącznie przez Niemena, teksty. Zgodnie z ogłoszonym na okładce płyty hasłem „ładne piosenki, jakie miały powstać, już powstały", nie ma na tej płycie łatwych przebojów do klaskania i tupania. A teksty są mądre i zadziorne: o głupocie ludzkiej, o ulotnej modzie, przemijającym czasie i - jak zwykle u Niemena - o dziwnym świecie. A przecież nieraz obiecywał, że napisze o tym, że... piękny jest ten świat. Widać mu nie wypiękniał. Czasami z płytami jest tak, że dopiero po którymś z kolei przesłuchaniu zaczynamy je rozumieć, zaczynają się nam podobać. Gdy z firmy Pomaton otrzymałem ostatnią płytę Niemena, nie od razu mi się spodobała. Ale im częściej jej słuchałem, tym lepiej rozumiałem jej przesłanie i tym bardziej do mnie trafiała - pięknymi tekstami, powolnie rozwijającą się, niekiedy wręcz dostojną muzyką. Ale dobrych recenzji Spodchmury... nie miała. „O co tu chodzi? - teraz ja pytam zwyczajnie, bo nie rozumiem. Czy artysta tak bardzo wyprzedził swoją epokę, że znalazł się na jej tyłach? Ale co to ma znaczyć? Mam słabsze koneksje niż podmiot liryczny utworu, więc nie mogę powiedzieć tak jak on w finałowym fragmencie: «Tu się uniosła Opatrzności Dłoń i odpukała w moje niemalowane czoło». Mogę się najwyżej sam puknąć w czoło. (...) Nie wiem, jak Państwu, ale mnie po prostu ręce opadają. Przyznaję, że nie nadążam za autorem biegającym w siedmiomilowych butach po nieboskłonie i syntetyzującym myśli" („Trybuna" 2002, z recenzji Leszka Bugajskiego). Nieco wcześniej, bo w grudniu 2001, tenże Leszek Bugajski - również w „Trybu- CZAS JAK RZEKA nie", w tekście zatytułowanym Diament grafomanii - niemiłosiernie skrytykował teksty Niemena, zachwycając się jednocześnie jego muzyką i głosem: „Powiem od razu, acz nie jest to sąd autorytarny i jedyny; Spodchmurykapelusza to jest diament grafomanii, ale z drugiej strony - jedna z najlepszych, by tak rzec, pociągających propozycji muzyczno-wokalnych, jakie ostatnio ukazały się na naszym rynku. Z tą płytą jest spory kłopot: jest to w całości autorski projekt Niemena, który, co sugeruje motto z wiersza Cypriana Kamila Norwida, chciał pójść w kierunku wzniosłych songów, a poszedł w budzący litość patos. Teksty! Okropne! Mówię to z przykrością, bo muzyka i głos Niemena - wspaniałe, aż dreszcz idzie po krzyżu. Wielopiętrowe kompozycje, różnorodne melodycznie, a w tym wokaliza nawiązująca do religijnych hymnów. Gdyby w tej oprawie Niemen śpiewał Norwida (acz już to czynił), gdyby sięgnął do innych tekstów i w oparciu o nie zbudował swój program - kto wie, być może byłoby to wydarzenie muzyczne roku. A tak? Muzyka i głos ugięły się pod ciężarem słowa". Przy okazji wspomnianego już koncertu krakowskiego z roku 2002 w tonie dość krytycznym pisała o płycie Magda Huzar-ska-Szumiec: „Nie ma co ukrywać, że Spodchmury... jest materiałem bardzo trudnym i - tu nie mam wątpliwości - elitarnym. (...) Chłód wiejący z widowni i gorycz bohatera wieczoru stworzyły nastrój nie urodzinowego świętowania, ale raczej smętnej stypy" („Gazeta Krakowska" 2002). Hieronim Wrona: „Myślę, że bardzo przeżył krytyczne recenzje albumu Spodchmury.... Pamiętam, jak rok temu trzeba było go przekonywać do przyjęcia Fryderyka za całokształt osiągnięć. Kiedy już się zgodził, zrezygnował, bo usłyszał, że nagroda jest przyznawana niesprawiedliwie. Gdy udowadnialiśmy, że wszystko jest fair, nie przyszedł, bo jak powiedział, przeszkadzało mu palenie papierosów na sali. Nigdy nie mogliśmy mu wręczyć tej statuetki. Stawał się coraz bardziej zamknięty. Mimo fascynacji Internetem i komputerami nie chciał używać poczty elektronicznej. Długo decydował się na kupno telefonu komórkowego. W domu nie było za dużo pieniędzy. Żył z nie największych tantiem, a jednak z godnością" („Rzeczpospolita" 2004, z artykułu Jacka Cieślaka). Autorem jednej z pochwalnych recenzji jest Janusz Popławski, przyjaciel Niemena z okresu Niebiesko-Czarnych: „Jej progra-mowość staje się klarowna. To muzyka nowa, a jednocześnie odwołująca się do bogatych doświadczeń twórcy, idealnie zintegrowana z treścią tekstu poetyckiego. Nie ma tu typowego popowego schematu (wstęp, zwrotka, refren, solówka, refren, zakończenie). Gdyby zastosować najprostszy zabieg aranżacyjny - powtórzyć osiem czy dwanaście razy motyw przewodni (co jest typowe dla wszystkich obecnie produkowanych przebojów), można by niektóre utwory skierować na antenę do lansowania na przebój. Jednak Niemen nie w tym celu tworzy. (...) Bardzo rozpoznawalna i charakterystyczna jest melodyka Nieme-nowska, wynikająca z bogatej i zróżnicowanej brzmieniowo skali głosu i perfekcyjnej techniki wokalnej. Niepowtarzalny jest timbre głosu o krystalicznie czystej intonacji i szlachetnej barwie. Każdy motyw, fraza zachwyca nieskazitelną intonacją, ciekawym, zróżnicowanym frazowaniem i artykulacją. Jest tu dynamiczny rhythm-andbluesowy śpiew, precyzyjny rytmicznie, swinguj ący. (...) Rytmika w większości utworów jest ważnym elementem budowania napięć dramaturgicznych. To właśnie niespokojna pulsacja, nie tyle instrumentów sekcji rytmicznej, ile instrumentów harmonicznych, grających dźwię- LATA DZIEWIĘĆDZIESIĄTE kiem punktowanym, utrzymuje słuchacza w napięciu, a nawet niepokoju" („Brzmienia" 2004). Niemen czuł się z pewnością rozczarowany głosami krytycznymi. Czyżby tak mało osób rozumiało jego intencje twórcze, jego muzykę? Bo nakład płyty był rzeczywiście niezbyt imponujący, zaledwie 12 tysięcy egzemplarzy. W przeciwieństwie do płyt poprzednich, na tej znalazły się utwory krótkie, trzy, czterominutowe, a więc „strawne" dla radia. Ale, niestety, w programach radiostacji komercyjnych muzyka z tej płyty gościła rzadko - prezenterzy woleli wracać do staroci niż grać trudniejsze nowości. Jedynie programy radia publicznego, Jedynka, Bis, Trójka, chętnie sięgały po tę płytę. Ale i tak zbyt rzadko, by któryś z utworów mógł stać się przebojem ogólnopolskim. Niemen przekonany, że płyta sprzeda się dobrze, miał plany z nią związane: sam chciał zrobić teledyski, wydania DVD... Niestety, wydawca takich planów nie miał. Ostatnim wielkim dziełem Niemena były dwa sześciopłytowe boksy zatytułowane Niemen Od początku: „Przed Gwiazdką (2003) zdążyłem skończyć drugą serię Od początku. Druga część to lata siedemdziesiąte, a nad całością pracowałem blisko 10 lat. Najpierw rozpocząłem pracę z Polskimi Nagraniami, ale jakoś nie wszystko szło dobrze i trochę mnie też zniechęciła niezbyt precyzyjna ustawa autorska. Więc całość wydało Polskie Radio. Te wszystkie płyty, to całe wydawnictwo, to owoc mojej ciężkiej pracy. Jest tam ikonografia, są moje opisy - to trochę jak pamiętnik artysty, który zaczął od południowoamerykańskich piosenek. Na płycie Katharsis piosenka List do M. może trochę przypomina nagrania Bobby'ego Mc Feri-na, ale ja ją napisałem na długo przedtem, zanim w ogóle o Bobbym usłyszałem. Mało tego, ten cały ostinatowy wstęp należy teraz do strefy techno, to są te wszystkie loopy, które dziś jedni muzycy zapożyczają od innych. A ja to już robiłem wiele lat temu. Więc opowiadanie o nowej muzyce, że taka nowa, jest trochę niedorzeczne" (ostatni wywiad radiowy z 12 grudnia 2003). A propos loopów, jakiś czas temu słynny zespół brytyjski Chemical Brothers zwrócił się do Niemena o zgodę na wykorzystanie fragmentu jakiejś jego piosenki. I dzięki temu Norwid został wykorzystany w muzyce XXI wieku. W roku 1990 Czesław udzielił mi radiowego wywiadu. Zamiast o sprawach poważnych rozmawialiśmy o codziennym życiu: „Jak spędzasz taki świąteczny dzień jak dziś (Wielkanoc)! Normalnie, w domu, nie pracuję. Nie pomagasz w domu} Wczoraj pomagałem, a dzisiaj myślę o muzyce, to także praca, choć umysłowa. Właściwie mogę powiedzieć, że pracuję cały czas, bo gdy nie pracuję, to myślę, a myślenie to też praca. Przychodzi wieczór i co robisz! Czy tak jak wszyscy normalni ludzie czytasz gazetę, oglądasz TV, idziesz do kina, teatru, dyskoteki! Ja uważam, że codzienne siedzenie przed TV jest raczej nienormalne, choć teraz jest taki zwyczaj. Zaskoczyłeś mnie tym pytaniem - niestety, też się wgapiam, choć staram się tego unikać. Kino, teatr, niestety, rzadko. Kogo zaliczasz do swoich przyjaciół! Wiele osób. Ciebie również uważam za przyjaciela. Ale za rzadko spędzamy czas razem - ty nie masz czasu, ja nie mam czasu, wszyscy pracujemy, jesteśmy załatani. Przyjaźnię się z byłymi muzykami, z ludźmi, których kiedyś poznałem. Niczego od przyjaciół nie wymagam, przyjaźnię się z kimś, bo go lubię. Powspominajmy trochę. Pamiętasz te stare trasy z Niebiesko-Czarnymi, Akwarelami! Małe miasteczka, nieopalane garderoby, brak zaplecza, podłe jadłodajnie, jak to wspominasz! Z sentymentem. Zresztą muszę powiedzieć, że gdy czasem jeżdżę na koncerty trafiam w te stare miejsca. Na przykład byłem ostatnio w Kraśniku. Podczas koncertu zapytałem, czy ktoś z państwa był na moim poprzednim tu koncercie i kiedy to było. Okazało się, że w 1967 roku. Atmosfera dziś jest inna, teraz nie ma już tej euforii rock and roiła, bo przecież muzyka ta w Polsce jest znana od 30 lat. I nie ma teraz takiego powiewu świeżości, czegoś nieznanego, nieoczekiwanego. A na koncertach odwiedzają mnie te same dziewczyny, które słuchały mnie kiedyś. Tylko już ze swymi dziećmi czy nawet z wnukami. Wracając do lat sześćdziesiątych - byliśmy młodzi, nie przejmowaliśmy się tak bardzo jak dziś swoimi kłopotami, polityka nas nie interesowała. Choć wszyscy czepiali się nas z różnych stron: za stroje, za język angielski w piosenkach, za wycie na estradzie, włosy... Poezja: czy nadal sięgasz do wielkich wierszy, czy nadal poezja cię inspiruje! Owszem, na przykład do tej pory śpiewam Wspomnienie Tuwima. Ale teraz już nie chodzę Krakowskim Przedmieściem z tomikiem poezji pod pachą. Od kilku lat spisuję własne spostrzeżenia, kontynuując myśli z piosenki Dziwny jest ten świat. Ale nie korzystam już z wielkiej poezji, choć nieraz ją czytam. Dalej czytam Herberta, sięgam do Leśmiana, ostatnio czytałem wiersze Lechonia. Ale beletrystyki nie czytam, nie mam na to czasu. Nieustannie cieszę się życiem i proszę nie odczytywać mnie jako osoby smutnej, bo piszę smutne piosenki. One nie są smutne, tylko refleksyjne i w poważny sposób pokazują życie. Na przykład w piosence Dziwny jest ten świat zawarłem wiarę w dobrych ludzi. Elektronika: to teraz dominuje w twojej muzyce. Ale czy nie ciągnie cię do prostych, akustycznych brzmień! Nadal lubię muzykę spod znaku rock and roiła. Słucham Hendrka i też mi się zdarza stosować ostre brzmienia. A co do elektroniki, mało jest jej w mojej muzyce, bo dążę do brzmień akustycznych. Śpiewam też stale moje stare piosenki. Koncert tak jest skonstruowany, że od nowych utworów przechodzę w drugiej części do starych. W mojej muzyce zdarza się smutek, ale teraz jest smutny czas i wielu jest muzyków tworzących pod wpływem tego, co się wokół dzieje, a w ich piosence jest trochę polityki. Ale ja staram się sięgać do muzyki kolorowej. Teraz pracuję nad płytą zatytułowaną Moja ojczyzna według Norwida, całość oparta jest na hinduskiej muzyce klasycznej, na mój sposób rozumianej. A to jest bardzo kolorowa i pogodna muzyka. Dom traktuję jako gniazdo. Lubię dom, czasem zdarza mi się nawet zrobić córkom śniadanie. Ale nie uczestniczę tak mocno w domowym życiu, żebym stale był w kuchni i przygotowywał różne dania. Jestem wegetarianinem i przyrządzam jedzenie sam dla siebie". Ten wywiad, podobnie jak większość wypowiedzi Niemena z lat dziewięćdziesiątych, a także jego działania, sprawiają na mnie wrażenie podsumowywania życia, zbierania tego, co się wydarzyło, co powstało kiedyś. I ja więc postaram się o takie krótkie podsumowanie: 1962 - awans do finałowej dziesiątki na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie, 1966 - nagroda jury i Srebrny Gronostaj na Międzynarodowym Festiwalu Va-riete w Rennes we Francji, 1967 - nagroda prezesa Radiokomitetu (Włodzimierza Sokorskiego) na festiwalu opolskim za piosenkę Dńwnyjest ten świat, Laur dojrzały wiersz: Cyprian Norwid muzyka: Czesław Niemen I Nikt nie zna dróg do pot&mności, Jedno - po samodzielnych bojach; Wszakże w świątyni jej nie gości W tych, które on wybrał, pokojach. Ni swoimi wstępuje drzwiami Lecz które jemu odemknięto -A co? w życiu było skrzydłami, Nieraz w dziejach jest ledwo piętą! Rozwrzaskliwe czasów przechwałki, Co, mniemałbyś, że są trąb graniem? -To padające w urnę gałki... Gdy cisza jest głosów zbieraniem. 1968, a potem także 1970 i 1971 - odebranie Złotych Płyt, 1968 - Trofeum MIDEM na festiwalu w Cannes, 1968 - zdobycie statuetki pisma „Billboard" dla najpopularniejszego wykonawcy w Polsce 1974 - Złoty Krzyż Zasługi, 1979-1 nagroda na festiwalu sopockim za Nim przyjdzie wiosna, 1979 - nagroda prezesa Rady Ministrów w dziedzinie twórczości i sztuki estradowej za „twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji", 1991 - „Metronom" otrzymany od „Sztandaru Młodych", 1999 - tytuł „polskiego artysty wszech czasów" w plebiscycie „Polityki", 1999 - nagroda im. Mateusza Święcickiego przyznawana przez Program III Polskiego Radia, 2000 - Fryderyk, nieodebrany. Po drodze mnóstwo było innych nagród i wyróżnień - różne radiowe piosenki miesiąca, przeboje roku, Bratysławskie Liry... Jaką drogę przebył Czesław Niemen, jakie przyspieszenie miał na tej drodze... Rok 1958 - nikomu nieznany chłopiec przekracza granicę polsko-białoruską... rok 1962 - przyłącza się do najpopularniejszego polskiego zespołu rockandrollowe-go... rok 1967 - zdobywa główną nagrodę na największym polskim festiwalu... rok 1974 - nagrywa płytę w USA... rok 1999 -zostaje największym polskim muzykiem rozrywkowym. Gdyby nie nowotwór, z którym walczył od jakiegoś czasu, 17 lutego 2004 skończyłby 65 lat. Część przyjaciół wiedziała o jego chorobie. Część nie miała o niej zielonego pojęcia, bo nie był zbyt wylewny w mówieniu na swój temat. O chorobie nie mówił w ogóle. Wiedzieliśmy, że jest wegetarianinem, że nie pali, prowadzi zdrowy tryb ży- cia. Dlatego szokiem dla Krzysztofa Cugowskiego z Budki Suflera, który dzwonił do niego jesienią z propozycją wspólnego nagrania na jubileuszowej płycie Budki, wydawanej z okazji 30-lecia zespołu, była odpowiedź Niemena: „Stary, nie wiem, czy dożyję...". Pierwszą operację przeszedł w lutym 2003, a po zastosowaniu terapii, jak mówił, wiele komórek rakowych uległo zniszczeniu. Był dobrej myśli, wierzył, że z tego wyjdzie. Zresztą chyba nikt nie dopuszcza do siebie myśli o śmierci, walczymy z nią do końca. Po drugiej operacji było już gorzej, miał świadomość zagrożenia życia. Komuś powiedział: „W przyrodzie musi być równowaga. Jeśli ktoś odchodzi, to potem jakieś drzewo wyrośnie, dąb może". Dokończył pracę nad drugim boksem, uczestniczył w pracach związanych z promowaniem tego zbioru, choć tak naprawdę żadne media, prócz Polskiego Radia, i to głównie Programu I, tych płyt nie promowały. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia płyty ukazały się w sklepach i właśnie wtedy zaprosiłem go do audycji Wieczór z Jedynką. Był w dobrej kondycji, pogodny, snuł plany... Mówił też, że na wiosnę zostanie dziadkiem, że Natalia przyniesie mu wnuka lub wnuczkę. I nagle te straszne tytuły w gazetach: Niemen walczy ze śmiertelną chorobą, Wierzymy, że wróci Pan do zdrowia, Jesteśmy z tobą (wszystkie opublikował „Super Express"). „Lekarze nie chcą się wypowiadać na temat stanu zdrowia pacjenta, jednak wiadomo, że jest krytyczny. Piosenkarz miał być operowany we wtorek, ale zabieg odroczono, gdyż wycieńczony organizm mógłby go nie wytrzymać. Wczoraj stan Czesława miał się tak pogorszyć, że trzeba go było reanimować. (...) Rodzina Czesława Niemena nie chce rozmawiać z prasą o jego chorobie. Jak się dowiedzieliśmy, nawet przed CZAS JAK RZEKA bliskimi przyjaciółmi nagłe pogorszenie stanu zdrowia artysty trzymano w tajemnicy. Podobno na jego prośbę" („Super Express", styczeń 2004). „Czesław Niemen (64) nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii w szpitalu onkologicznym na Ursynowie. Od piątku stan jego zdrowia nie poprawił się, wciąż jest bardzo ciężki. Przy chorym cały czas czuwa żona i dwie córki. W szpitalu pojawiają się wielbiciele artysty, zmartwieni jego chorobą. Lekarze jednak bardzo dbają, by nikt nie mógł nawet zbliżyć się do sali, w której artysta przebywa. Nie udzielają też żadnych informacji o stanie jego zdrowia" (również „Super Express"). Redakcja „Super Expressu" wygląda na najlepiej poinformowaną! Po raz ostatni widziałem Czesława dwa tygodnie przed śmiercią. Z synem Michałem pojechałem na kontrolę do szpitala onkologicznego na Ursynowie. W szatni spotkaliśmy Czesława. Zdziwił się, co ja tam robię. Ja nie dziwiłem się, co on tam robi. Mówił, że idzie na kontrolę i że zaraz wraca do domu. Winda była chyba w konserwacji. Szedł pieszo, bardzo powoli, widać, że bardzo go to męczyło. Ze szpitala już nie wyszedł. Nie umierał w samotności - tak zatytułował jeden ze swoich tekstów dziennik „Fakt". Jego autor, podpisany inicjałami AH, pisał: „Jeszcze tydzień temu pan Niemen przyszedł na zabieg z żoną, ale o własnych siłach. Szedł sam, bez pomocy, bez wózka. Tydzień temu stan pana Niemena bardzo się pogorszył, ale leżał u nas tylko dwa dni. Potem zabrali go na OIOM". „Będzie trochę łaskotać - powiedział doktor, który dał mu ostatni zastrzyk. -Niech łaskocze - odpowiedział szeptem. Leżał całkowicie bezsilny i tylko w oczach miał wielkie łzy. Była ciemna noc. Sobota, 17 stycznia 2004 roku, godzina 20" („Życie", AB). Tak opisuje ostatnie chwile mu- zyka Paweł Brodowski, szef „Jazz Forum", niegdyś gitarzysta basowy w Akwarelach. I przywołuje jego piosenkę: Stoję w oknie słowa: Edward Fiszer muzyka: Czesław Niemen Bije zegar, cichy dzwon, słyszę go tak samo jak Ty i tak samo dwie duże łzy w oczach mam, jak Ty „Zmarł Czesław Niemen. Przed chwilą otrzymaliśmy taką wiadomość - te słowa Kory Jackowskiej wypowiedziane w sobotę późnym wieczorem na VII Charytatywnym Balu Dziennikarzy zmroziły wszystkich obecnych, a potem całą muzyczną Polskę. (...) Odszedł jeden z gigantów muzyki. Wiemy wszyscy, że był chory. Niech ta piosenka będzie swoistym requiem dla niego - powiedziała Kora. Zespół zagrał utwór Planety. Po zejściu ze sceny Maanamu, prowadzący bal Hirek Wrona zagrał dwie piosenki Niemena: Wspomnienie i Dziwny jest ten świat. Wśród gości balu zapanowała cisza, nikt nie tańczył. To była jedna z najsmutniejszych ostatnio wiadomości" („Trybuna", 19 stycznia 2004). Tego wieczora, kiedy umarł Czesław Niemen, byłem w Katowicach, w stworzonym za Gierka centrum rozrywki na Śląsku, niegdyś wspaniałym, a dziś trochę śmieszącym swym byłym przepychem. Prowadziłem jakieś dla nikogo nieważne koncerty. Artyści śpiewali, ludzie jedli zimne i ciepłe dania, i bez względu na to, czy im się coś podobało czy nie, klaskali. Typowa sobotnia zabawa dla tych lepszych na Śląsku. To był klub Globtrottera. Obok jest hotel Silesia, ani wdzięczny, ani elegancki, po prostu taka przechowalnia LATA DZIEWIĘĆDZIESIĄTE I XXI WIEK Wiktory 1999. Od lewej: Hoffman, Kydryński, Niemen, Wajda, Englert CZAS JAK RZEKA CZESŁAW NIEMEN 1939 To był najznakomitszy pieśniarz, który pojawił się w Polsce - twierdzi Seweryr - Ktoś taki jak on pojawia się raz na miliony 4 Anna Maria Jopek To największy polski wokalista w dziedzinie muzyki rozrywkowej. Miał nieprawdopodobną charyzmę i obłędny głos. Wychowywałam się na Żoliborzu i miałam niezwykłe szczęście widywać go prawie codziennie. Z jego córkami uczyłam się w tej samej szkole muzycznej. Podczas koncertów hipnotyzował, a w życiu był cudownym, troskliwym ojcem, który zawsze pamiętał o tym, żeby odebrać dzieci po lekcjach. Chodził na nasze koncerty, rozmawiał o tym, co graliśmy. Żył normalnie, blisko nas. To był taki człowiek - zwyczajny nadzwyczajny. Jego muzyka jest zakotwiczona tu. mimo że posiadał talent na miarę światową, rezonowała w niej "¦tof-y^ hi r-4 r ren wyl prz pra ma 90. wie pot artj Wąj czyjj przi wao..n^./ nie tylko muzycznie. Zachęcał mnie do wegetarianizmu, u niego w domu jadłam w 1972 r. ław uv ulu. njwuujnuj ilu iiw której W ramach nazwać artysfycz- przekora ;ji, twórca- zyzdcte poszukw dla niego go wy* zespctei smeniebf ;iekr/yklr łjegogfr było w tym bufonady, narcyzmu, grał swoje, było mu obojętne, czy słuchaj «edział to bardzo ciepło, tórej twór- tycznym dla niego humo amach d iDziwny jest ten świat azwać rtystycz- Maciej Maleńczuk rzekona- IA/ychowałem się na jego muzyce, i, twórczo- IIV „Bema pamięci rapsod żałobny* y zdobę- słyszałem, jak miałem dwanaście lat. )oszukiwał!fobiłna mnie piorunujące wrażenie. 'a niego kw do mnie jeszcze"1 wywoływało we ) występ unie dreszcze. Czuję się. jakby ode-ispołem zła połowa moich znajomych. W Pol-nenie by- ;ce jeszcze nie było tak dramatyczne-' krzyk lu- jo zdarzenia w muzyce pop. Mam gi-?go gra- jantyczną chandrę. To najlepszy polski ale nie nkalista. I już go nie ma. ..Bema pa-!, grał nieci rapsod żałobny" wykonam dziś jcha go a koncercie w Rozmaitościach. SMUTNY JEST TEN S człowiek polskiej kultury. Na miarę Ke-itha Richardsa i Micka Jaggera. Wiadomość o jego śmierci wywołała we mnie wielką pustkę. To już koniec. Artur Rojek Odszedł wielki artysta w sile wieku o wspaniałym głosie i umiejętnościach gry na instrumentach klawiszowych, który reprezentował najwyższy poziom muzyczny. Niedawno dowiedziałem się, że jego kompozycję śpię wała Marlena Dietrich. To jedno z największych osiągnięć polskiej muzyki wmmmm^mmmmmmmm KALENDARZ JAZZOWY ¦ LATA DZIEWIĘĆDZIESIĄTE I XXI WIEK "J \ THE EUROPLAN WZ m& MX) /»{«/// łby 65 lal. Chorował od dawi Czesław był jedyny, nicpowtarz; zw>c/ajn>. Wyrastał na wielkiej w środowisku lekceważącym i - nie sie powiedzieć - pogardzanym, cz; tak zwanwh bigbńowców. Szukając pokfasku u przctn/nn^t karze z lubością krytykowali jego kok' m tśmkszali wypowiedzi ro/dmud CZESŁAW NIEMEN NIE ŻYJE d ! k v/>i h *% publiczne dyskusje na temai ać ia/u iska albo rozważanie. s,/> no nie. Mu/\kabyła na dalszym plan n>bil swoje. W 1967 r. ..Dziwi " nagrodzono w Opolu. Polem pne świetne kompozycje, ale on I się tylko piosenkami. Sięgnął f ^7^w.sp('>ipractnvaćzczc^*)wyn Ciągle robi! Moje i fX> swojen- piat własne zdanie i nigdy koniur ie ukrywał. Nie ulegał modom. ¦4/ /dobywał nowych zwolennik. :ak. ze MM lak! istnienia Czesław rnl zjawiskiem niepokojącym sz la innych hyl czymś krzepiąc) m i jąc\m wiarę w niezależność s/tu ¦mość twóres. A Czesław robi! H lagie się skońez\ło. I już nic będz Wimn- PUSTV JEST k1 O W In I bez Ciebie^. ie umi dla panów w delegacji. Ostatnie brawa zabrzmiały około godziny 23, więc przed północą byłem w pokoju. Włączyłem telewizor, bo przez kilka poprzednich godzin odcięty byłem od wiadomości - małym, biegnącym pod ekranem drukiem informowano, że po ciężkiej chorobie zmarł Czesław Niemen. Strasznie mnie to uderzyło - nie zastanawiałem się nad odpowiedzią na pytanie, które potem nieraz mi zadawano: „Czy świat po Niemenie będzie inny?". Po prostu umarł człowiek, nie byle kto, nie byle jaki człowiek, choć każda śmierć rani serce. Umarł mój przyjaciel. Nasza przyjaźń, zadzierzgnięta w początkach lat sześćdziesiątych znacznie już osłabła, ale te więzy się pamięta. A osłabła, bo ja miałem swoją rodzinę, zajęty byłem pracą, licznymi obowiązkami, a i on nie miał czasu, pewnie też pomysłu na to, jak ją kultywować, podtrzymywać. Czasami się w tych ostatnich latach zastanawiałem się, co to za przyjaźń, taka na odległość, ale ona istniała - we mnie na pewno - w Czesławie chyba też. Spytał mnie niedawno któryś z młodych dziennikarzy: „Panie Marku, dlaczego w pana piosence Warszawa jest kolorowa, wtedy przecież życie było smutne, szare i beznadziejne". I co ja mu odpowiedziałem? „Panie drogi, dla nas ówczesne życie było kolorowe przez muzykę, którą kochaliśmy, Pożegnanie „Wczoraj w Poznaniu skremowano ciało Czesława Niemena. Zgodnie z wolą najbliższych, prochy legendarnego muzyka i kompozytora zostaną pochowane na Powązkach. Kremacja odbyła się w Miłosto-wie - dzielnicy Poznania. W uroczystości wzięli udział członkowie najbliższej rodziny. Ochrona nie wpuściła do krematorium przez stroje, które nosił Niemen, przez barwne sukienki naszych dziewczyn". Witek Pograniczny, jak zawsze sceptyk i kryty-kant, zwrócił mi uwagę, że jednak tamten świat był beznadziejny, to znaczy bez nadziei, że nie było wolności słowa ani możliwości poruszania się po świecie i nie było wielu innych rzeczy, które teraz są. Zgoda, nie było, ale ja tego wtedy nie wiedziałem i nie czułem, że mi czegoś brak. Wszyscy kojarzą go przede wszystkim z piosenką Dziwny jest ten świat. Tylko ten jeden jedyny raz Niemen zaśpiewał protest song. Nigdy więcej nie wracał do tej tematyki - wcześniej śpiewał głównie miłosne ballady, pseudorockandrollowe kawałki (Zabawa w ciuciubabkę, Nie bądź taki Bitek) lub piosenki o ojczystej ziemi, mijającym czasie, wspomnieniach z lat minionych. Potem, w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, później zaś siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, jego protestem wobec świata było wycofanie się w poezję. Miał już dość miałkich, bardziej czy mniej sprawnie pisanych tekstów o błahych sprawach dnia codziennego - i uciekł w wiersze, wiersze polskich poetów. Znalazł w nich wielką, ponadczasową prawdę, interesujące go wartości, wyrastające ponad szarą codzienność. To była forma protestu Niemena w latach siedemdziesiątych przeciwko dziwnemu światu, który nas otaczał. nikogo więcej. Trumnę ze zwłokami artysty przywieziono z Warszawy karawanem marki Chrysler Voyager, w którym siedziało trzech ochroniarzy. Rodzina artysty podjechała pod zakład kremacji kilkoma samochodami. W pośpiechu weszli do środka. Uroczystość zaczęła się o godzinie 11 i trwała około godziny. Po jej zakończę- niu uczestnicy wyszli tylnymi drzwiami i szybko odjechali. Nie ustalono jeszcze daty pochowania prochów Niemena. Nieoficjalnie mówi się, że pogrzeb odbędzie się w pierwszej połowie przyszłego tygodnia na warszawskich Powązkach" (znów wszystko wiedzący „Super Express", 24 stycznia 2004). Tomasz Stańko: „Nie zagram na pogrzebie Niemena. Trzy razy zagrałem na pogrzebach moich przyjaciół: Krzysztofa Komedy, Wacława Kisielewskiego i Marka Kotańskiego. Wystarczy. Nie chcę być kojarzony z takimi uroczystościami. Przede wszystkim jednak szanuję wolę artysty. Czesław Niemen chciał, by jego prochy zostały rozsypane". Piątek, 30 stycznia 2004. Po kremacji złożenie prochów do grobu, a właściwie katakumb, na tyłach kościoła św. Borome-usza. Było kilka tysięcy ludzi - przed schodami kościoła ludzie gromadzili się już około 12, godzinę wcześniej. Tłumy obcych ludzi, dla mnie obcych, ale Niemen był im bliski. Pewnie też sporo gawiedzi, osób przypadkowych lub ciekawskich, którzy przewidywali publiczne spotkanie gwiazd. Staliśmy na dole przed schodkami - Gąssowski, Piotr Puławski, Poznakow-scy Pograniczny, Włodek Wander, Halina Frąckowiak, Andrzej Komorowski, Adam Beraś, Włodek Kleszcz. Ceremonia bardzo podniosła, spokojna, uduchowiona, pełna wewnętrznego spokoju. Odprawiał ją ksiądz Niewęgłowski. Mądry ksiądz; widać, że wie, kim był Czesław. Mówił o nim ciekawie i ze znawstwem. Mówił przy tym o Bogu, o wierze, o miłości do Boga, a przecież niewielu z nas wiedziało, jaki był stosunek Niemena do spraw religii. Kościół był pełen, wiele obcych twarzy, ale także wielu znajomych -Darek Michalski, Franciszek Walicki prowadzony przez Janusza Popławskiego, bracia Bemowie, wielu, wielu innych. „Mszą świętą w kościele Karola Boro-meusza na warszawskich Powązkach pożegnaliśmy piosenkarza i kompozytora, Czesława Niemena. «Był to wielki artysta, wokalista pokolenia, a właściwie pokoleń» - powiedział w homilii ksiądz prałat Wiesław Niewęgłowski, duszpasterz środowisk twórczych. Przypomniał także, iż Czesław Niemen «był artystą w drodze», że «ciągle szukał nowych form». Podkreślił, że muzyk należał do ludzi prawych, rzetelnych, pokornych i skromnych. Ksiądz Niewęgłowski dodał również, że «cechowała go potrzeba życia duchowego». «Pan Bóg dał mu niezwykły głos i wyjątkowy słuch» -powiedział ksiądz prałat, przypominając przesłanie Niemena z jego piosenki Dziwny jest ten świat: «Nadszedł już czas, by nienawiść zniszczyć w sobie». W pogrzebie artysty - według szacunków policji - wzięło udział blisko trzy tysiące osób" („Zycie", Gazjan, PAP). Potem ostatnia droga pod ścianę cmentarza. Tam bardzo krótkie przemówienie prezydenta Warszawy, Lecha Kaczyńskiego, który wspominał swe młodzieńcze lata pełne muzyki Niemena, potem znów krótka, ale mądra mowa pożegnalna ministra Rafała Skąpskiego z ministerstwa kultury, odtworzenie z taśmy tytułowej, mało znanej piosenki z płyty Spodchmurykapelu-sza, której tekst zabrzmiał bardzo mocno, i na koniec przejmujące wykonanie przez córki psalmu Zobaczyć chcę niebo do muzyki soulowej. Radio, które piosenki Niemena raz popularyzowało, innym razem zaniedbywało, przyłączyło się do hołdu. Na apel Marka Niedźwiedzkiego wszystkie rozgłośnie radiowe w całej Polsce punktualnie o godzinie 13 wyemitowały Dziwny jest ten świat. „Sądzę, że to dobry pomysł, byśmy wszyscy w jednej chwili pomyśleli ciepło o wyjątkowym muzyku. Dajmy okazję wszystkim, którzy nie mogą uczestniczyć x A>Y .% ^ ł - \*^mm^ w pożegnaniu Czesława" („Życie Warszawy", 27 stycznia 2004). Pożegnaliśmy Niemena, aż trudno uwierzyć, że złożyliśmy go do grobu. Nasze kontakty nie były ostatnio zbyt częste, ale wiedziałem, że jest, że mogę do niego zadzwonić, pogadać o muzyce, zaprosić na rozmowę do radia, zapytać o nowe nagrania, o to, co ma w planie. A teraz nawet tego już nie będzie. Będzie go brak, choć to może takie banalne stwierdzenie. Po złożeniu urny do grobu udaliśmy się na spotkanie do hotelu Maria, nieopodal Powązek. Wspominaliśmy Niemena, osobiście i żarliwie, ale prócz tego rozkwitło, można rzec, życie towarzyskie. Muzycy, którzy zjechali na pogrzeb Niemena z różnych stron świata, gorąco pragnęli spotkać się z nami, żyjącymi w Polsce. Z Niemiec przyleciał Piotr Puławski (eks-Polanie). Na co dzień nie ma nic wspólnego z muzyką, pozapominał prawie wszystko, co działo się w polskiej muzyce lat sześćdziesiątych - wyjechał bodajże w 1970. Nawet mówi z charakterystycznym dla cudzoziemców akcentem. Jego hobby to akrobacja samolotowa. Z Chicago przyleciał Włodek Wander, przez wiele lat użerający się ze swym klubem Cardinal. Klub sprzedał nie tak dawno i ma już z tym spokój. Ten niegdyś najprzystojniejszy mężczyzna polskiego big-beatu nadal wygląda doskonale i młodo jak na swe lata. Miłym zaskoczeniem był dla mnie przyjazd dwóch muzyków z pierwszego składu Czerwono-Czarnych - perkusisty Knapa i kontrabasisty Wójcika. Dawno ich nie widziałem. Knap gra na statkach, ale ciągle żyje przeszłością, i także przyszłością - ktoś zrobił mu nadzieję na reaktywowanie dawnego składu Czer-wono-Czarnych. Przy wielkim stole siedział też Zbyszek Namysłowski z żoną. Był Jarek Bem, ale także kilku innych Bemów, których nie bar- dzo od siebie odróżniam. Był Tomek Jaśkiewicz, twórca chyba najsłynniejszej polskiej solówki gitarowej (słynny gitarowy środek w Dziwny jest ten świat), byli prawie wszyscy z oczekujących na pogrzeb przed kościołem. A także Sławek Kowalewski z Trubadurów, którzy w tym roku obchodzić będą, jak zapowiadał, hucznie swe 40-lecie. I Ryszard Poznakowski z żoną Danka. Kupili ziemię, pobudowali siedlisko pod Pułtuskiem i mieszkają tam na wsi, daleko od gwaru wielkiego miasta, szczęśliwi bez miary. Akurat ich o chęć opuszczenia miasta nigdy bym nie posądzał - brak barów, dancingów, lokali, restauracji, miejskiego blichtru, księgarni, sklepów muzycznych, tego wszystkiego, co oferuje życie wielkomiejskie. Ale okazało się, że za spokojną wiejską egzystencją tęsknili cały czas, pewnie wówczas nawet o tym nie wiedząc. Siedziałbym tam z nimi jeszcze długo, bo to przecież pokolenie mojej muzyki (naszej muzyki), gdyby nie nagły telefon wzywający mnie do TVN 24, gdzie wspólnie z Pawłem Sztompke wspominaliśmy na wizji Niemena. I tam właśnie, na oczach milionów, jak mniemam, telewidzów wygłosiłem swoje pożegnanie, Requiem dla przyjaciela, którego nie dane mi było wygłosić nad jego grobem, a które zamieszczam w tej książce. „Czesław nie został sam, każdy z nas mu coś kiedyś ofiarował. Tomek Jaśkiewicz wspaniałe solo w piosence Dziwny jest ten świat, Franek Walicki opiekę w Niebiesko-Czarnych, Paweł Brodowski tyle miejsca w swoim «Jazz Forum», ja - tekst piosenki Sen o Warszawie, żona Małgosia stworzyła mu dom, Nora i Natalia dały mu coś, co dla mężczyzny jest najpiękniejsze - ojcostwo. Marek Karewicz dał mu tyle wspaniałych zdjęć, Zbyszek Namysłowski - jazzowe doświadczenia, Piotr Kaczkowski -czas na radiowej antenie, Adam Hanuszkiewicz podarował mu swój teatr, Sławek Pietrzykowski oferował miejsce w radiowych studiach, Mateusz Święcicki dał mu Pod Papugami. Przepraszam, jeśli nie wymieniłem wszystkich i każdego z osobna. Ale każdy z nas, tu obecnych - i w całej Polsce - daje mu teraz swą przyjaźń i miłość. Z tym bagażem Czesławowi będzie łatwiej żyć na drugim świecie. A co on sam nam dał - to, że mogliśmy obcować z kimś od nas lepszym, że w tym dziwnym świecie zawsze istniał moralny autorytet, jakim był on, dał nam wzór człowieka twardego, nieustępliwego, nie-uginającego się, idącego pod wiatr. Pokazał, że lepiej jest dawać niż brać, bo w tych latach, gdy wszyscy chcą brać, on wolał dawać. Dał nam tyle radości, ale też często kazał nam myśleć - choćby o tym, że czas jak rzeka płynie, że coraz więcej zostawiamy za sobą i coraz bardziej zbliżamy się do takiego dnia jak dzisiejszy. Każdy z nas zapamięta Czesława inaczej. Ja chyba na zawsze zapamiętam ten zimny, styczniowy dzień, gdy stoimy wokół grobu - wierni do ostatniej chwili przyjaciele, mimo wiatru i mrozu ciężko nam odejść od tego grobu, od Czesława. I zawsze będziemy sobie mówili o tej chwili: Pamiętam ten dzień". Mam tak samo jak ty miasto moje, a w nim najpiękniejszy mój świat, najpiękniejsze sny... „Tą jedną piosenką zrobił więcej dla naszego miasta niż niejeden polityk czy działacz. Połączył pokolenia, dał Warszawie hymn, sprawił, że tysiące osób wzrusza się na dźwięk Snu o Warszawie. Pokazał w końcu, że Warszawa jest miejscem magicznym, i potrafił do tego przekonać nawet tych, którzy stolicy nie lubią. Prawo mówi, że dopiero pięć lat po śmierci będzie można nadać ulicy, skwerowi czy parkowi jego imię. Myślę jednak, że od tej reguły można zrobić wyjątek. Jeśli nie w rocznicę jego urodzin, to może za dwa lata, w 40 rocznicę nagrania Snu o Warszawie. Pewne jest, że takie miejsce musi powstać" („Gazeta Wyborcza", luty 2004, tekst Łukasza Kamińskiego). „Uczcijmy Czesława. Apelujmy do Rady Miasta, aby pozwoliła na upamiętnienie Czesława Niemena nazwą ulicy, skweru czy parku! Chcemy, żeby pamięć o Czesławie Niemenie trwała nie tylko w naszych sercach - jednym głosem mówią nasi czytelnicy, artyści i władze Warszawy. Przedstawiamy kilka naszych pomysłów na miejsca, które mogłyby żyć muzyką i pamięcią o zmarłym artyście. Nie czekajmy 5 lat ani roku, ani nawet miesiąca" („Super Express", 21 stycznia 2004). I tu mapka z paroma propozycjami: skwer pod Zamkiem Ujazdowskim, skwer „na Wiankach", pas zieleni przed pomnikiem Sapera. Adam Hanuszkiewicz proponował zmianę nazwy ulicy Kubusia Puchatka, Bohdan Łazuka skwer na Żoliborzu... Ale do sfinalizowania żadnego z tych pomysłów nie doszło. Pojawiła się także inna jeszcze propozycja. Poseł Krzysztof Zaremba zaproponował uczczenie zmarłego chwilą ciszy podczas sejmowych obrad. Marszałek Borowski oponował, a potem wypowiedział się na ten temat w „Super Expressie": „Jestem wielkim zwolennikiem twórczości Niemena. Towarzyszył mi przez dziesiątki lat. W sejmie jednak obowiązują pewne zasady, ponieważ zdarzało się, że posłowie wykorzystując czy to smutną okoliczność, czy jubileusz znanej osoby, próbowali przy tej okazji, wchodząc na trybunę sejmową, zbijać mizerny wprawdzie, ale jednak, kapitał polityczny, stawiając niekiedy całą Izbę w przymusowej sytuacji. Uzgodniliśmy z klubami poselskimi, że wszystkie tego rodzaju wnioski muszą być wcześniej zgłaszane na posiedzeniu konwentu senio- rów celem sprawdzenia, czy nie ma sprzeciwu (a konwent odbył się pół godziny wcześniej i gdyby wniosek się pojawił, to ja przynajmniej bym go poparł). Pan poseł Zaremba próbował ominąć tę zasadę i po otrzymaniu ode mnie informacji, iż trzeba tę kwestię wcześniej uzgodnić, nadał całej sprawie wymiar polityczny, przedstawiając ją w fałszywym kontekście". A więc znów polityka, nawet po śmierci artysty. Polityka, której echa towarzyszyły mu przez całe życie, od drugiej wojny światowej, przez gomułkowszczyznę, Solidarność, stan wojenny lat osiemdziesiątych, grubą kreskę, meandry i zmiany lat dziewięćdziesiątych i XXI wieku... Na zakończenie tej książki pozwolę sobie zacytować fragment artykułu Andrzeja Chłopeckiego z „Gazety Wyborczej" ze stycznia 2004: „Śmierć Niemena jest jakąś granicą dla mojego pokolenia, pokolenia urodzonego na początku lat pięćdziesiątych, rosnącego w jego pieśniarskiej aktywności. Ja, zajmujący się «poważną» nową muzyką, jestem mu wdzięczny za wzruszenia lat młodości, za Bema pamięci żałob-ny-rapsod, za dezynwolturę piosenki Dziwny jest ten świat, za to, że rozświetlał szary świat PRL-u gestem, choćby limitowanej, to przecież wolności. W takt śpiewanych przez Niemena piosenek poznawałem smak warg nie tylko szkolnych koleżanek. Rósł na mego idola jednocześnie z zespołem The Beatles. W imponujący sposób tworzył w ostatnich latach swą akustyczną fabrykę dźwięków elektronicznych, którą jednak nie zaatakował Europy ani świata. Nierozpoznana wielkość dzisiejszych (już wczorajszych?) mass mediów? Może". ••, 1507 „^ BIBLIOTEKA PUBLICZNA Im. Stanisława Staszka w Dzielnicy Bielany m. st Warszawy Wypożyaatoto fo Dwwłydi I kbimtt Nr 83 ul. Wrzeciono 2 Nrinw..........!j3$n> PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA W UKŁADZIE CHRONOLOGICZNYM ł WYŚNIENIA SKRÓTÓW MUZYCZNYCH UŻYTYCH W TEKŚCIE as - saksofon altowy b - kontrabas bg - gitara basowa bvoc - podkład wokalny (chórki) dr - perkusja el-p - fortepian elektryczny el-viol - skrzypce elektryczne fl-flet g-gitara harp - harfa hca - harmonijka ustna kbds - klawiszowe instrumenty elektroniczne org - organy p - fortepian perć - instrumenty perkusyjne s - saksofon sound effects - efekty dźwiękowe synth - syntezator tp - trąbka ts - saksofon tenorowy viol - skrzypce voc - śpiew 1962 NIEBIESKO-CZARNI EP MUZA N 0230 Juliusz Wydrzycki voc, Niebiesko-Czarni: J. Kossela g, D. Danielewski p, A. Jasiński g, J. Kowalski dr, W Wander ts, H. Zomerski bg. • Lekcja twista (Howard) CZESŁAW WYDRZYCKI: EL SOLDADO DE LEVITA / ADIEU TRISTESSE SP PRONIT SP-67 Czesław Wydrzycki voc, g, J. Kowalski perć. • Adieu Tristesse (A. C. Jobim - V de Moraes) • El soldado de Levita (Gonzales) 1963 NIEBIESKO-CZARNI: NA SWOJSKĄ NUTĘ (1) EP PRONIT N 0251 Czesław Wydrzycki, M. Szczepkowski, B. Dornowski - voc, Niebiesko-Czarni: J. Popławski g, K. Klenczon g, J. Kossela g, H. Zomerski bg, W Wander ts, D. Danielowski p, J. Kowalski dr. • Głęboka studzienka (mel. lud.), • Gdybyś to tak miała (S. Hadyna) NIEBIESKO-CZARNI: NA SWOJSKĄ NUTĘ (2) SP MUZA SP-83 Czesław Wydrzycki, M. Szczepkowski, B. Dornowski - voc, Niebiesko-Czarni: J. Popławski g, K. Klenczon g, J. Kosela g, H. Zomerski bg, W Wander ts, D. Danielowski p, J. Kowalski dr. • Mamo, nasza mamo (J. Grań) • Stary niedźwiedź (mel. lud.) 1964 LES NOIR ET BLEU: LES IDOLES DE POLOGNE EP DECCA 460 811 (FRANCJA) Niebiesko-Czarni, Czesław Niemen voc. • Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen -J. Grań) NIEBIESKO-CZARNI: LOCOMOTION EP PRONIT N 0296 Czesław Niemen voc, Niebiesko-Czarni: W Wander ts, K. Klenczon g, Z. Bernolak bg, J. Popławski g, Z. Podgajny p, A. Nebeski dr, Błękitne Pończochy bvoc: M. Dziecielska, K. Wasilewska, A. Rusowicz. • Locomotion (G. Goffin - C.King) • Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen - J.Grań) • Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen - J. Grań) • Tylko nie mów mi o tym (J. Liggins - J. Grań) NIEBIESKO-CZARNI: CZAS JAK RZEKA EP PRONIT N 0325 Czesław Niemen voc, hca, Niebiesko-Czarni: W Wander ts, Z. Bernolak bg, J. Popławski g, Z. Podgajny org, W Korda g, A. Nebeski dr, Błękitne Pończochy bvoc: M. Dziecielska, K. Wasilewska, A. Rusowicz. PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA • Czas jak rzeka (Cz. Niemen) • Ach, jakie oczy (Cz. Niemen) • Nie bądź taki Bitels (Cz. Niemen - J. Grań) • Ptaki śpiewają kocham (Cz. Niemen - W Patuszyński) NIEBIESKO-CZARNI: HIPPY, HIPPY SHAKE EP MUZA N 0326 Czesław Niemen voc, W Korda voc, Niebiesko- -Czarni: W Wander ts, Z. Bernolak bg, J. Popławski g, Z. Podgajny org, W Korda g, A. Nebeski dr, Błękitne Pończochy bvoc: M. Dziecielska, K. Wasilewska, A. Rusowicz. • Hippy, Hippy Shake (C. Romero) • Long Tali Sally (E. Johnson, R. Blackwell, R. Penniman) 1965 NIEBIESKO-CZARNI: JESZCZE SEN EP PRONIT N 0349 Czesław Niemen voc, g, hca, Niebiesko-Czarni: W Wander ts, K. Klenczon g, Z. Bernolak bg, f. Popławski g, Z. Podgajny org, W Korda g, A. Nebeski dr, Błękitne Pończochy bvoc: M. Dziecielska, K. Wasilewska, A. Rusowicz. • Jeszcze sen (Cz. Niemen - M. Bellan) • Jak można wierzyć tylko słowom (Cz. Niemen - J. Grań) • Zabawa w ciuciubabkę (Cz. Niemen - J. Grań) • Stoję w oknie (Cz. Niemen - E. Fiszer) 1966 NIEMEN EP DISC A-Z EP 1043 (FRANCJA) Czesław Niemen voc, Orkiestra Michela Colombiera (Francja). • Jamais (Cz. Niemen - A. Ursini) • Varsovie (Cz. Niemen - P Delanoe) • Hey les filles (Cz . Niemen - P Delanoe) • Peut-etre (Cz. Niemen - A. Ursini) CZESŁAW NIEMEN: SEN O WARSZAWIE EP Muza N 0418 Czesław Niemen voc, Orkiestra Michela Colombiera (Francja). • Hej, dziewczyno, hej (Cz. Niemen - J. Grań) • Sen o Warszawie (Cz. Niemen - M. Gaszyński) • Czy wiesz (Cz. Niemen -M. Gaszyński) • Być może i ty (Cz. Niemen) 1967 CZESŁAW NIEMEN I AKWARELE: DZIWNY JEST TEN ŚWIAT LP MUZA XL 0411 T. Jaśkiewicz g, R Brodowski bg, Czesław Niemen voc, p, org, T Butowtt dr, M. Zimiński p, org, Alibabki bvoc. • Gdzie to jest (Cz. Niemen - M. Bellan) • Nigdy się nie dowiesz (Cz. Niemen) • Ten los, zły los (Cz. Niemen - K Dzikowski) • Coś, co kocham najwięcej (Cz. Niemen - J. Grań) • Wspomnienie (M. Sart - J. Tuwim) • Nie wstawaj lewą nogą (Cz. Niemen) • Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen) • Jeszcze swój egzamin zdasz (M. Zimiński -M. Gaszyński) • Chciałbym cofnąć czas (Cz. Niemen) • Pamiętani ten dzień (Cz. Niemen) • Nie dla mnie taka dziewczyna (Cz. Niemen - J. Grań) • Chyba, że mnie pocałujesz (Cz. Niemen - J. Grań) CZESŁAW NIEMEN I AKWARELE: DZIWNY JEST TEN ŚWIAT EP MUZA N 0497 Czesław Niemen voc, p, org, T. Jaśkiewicz g, P Brodowski bg, T Butowtt dr, M. Zimiński p, org, Alibabki bvoc. • Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen) • Jaki kolor wybrać chcesz (M. Zimiński -M. Gaszyński) • Proszę, pizebacz (Cz. Niemen - M.Gaszyński) • Domek bez adresu (A. Korzyński - A. Tylczyński) 1968 CZESŁAW NIEMEN I AKWARELE: SUKCES LP MUZA XL 0390 T Jaśkiewicz g, M. Zimiński p, org, T. Gogosz bg, T. Butowtt dr, R. Podgórski tp, Z. Sztyc ts, Czesław Niemen voc, org. • Płonąca stodoła (Cz. Niemen - M. Bellan) • Gdzie mak się czerwieni (Cz. Niemen - i. CZAS JAK RZEKA A. lylczyński) • Włóczęga (mel. lud. opr. Cz. Niemen - M. Bellan) • Narodziny miłości (Cz. Niemen - M. Gaszyński) • Allilah (Cz. Niemen - M. Gaszyński) • Najdłuższa noc (Cz. Niemen - M. Bellan) • Sukces (Cz. Niemen) • Jeżeli (Cz. Niemen -J. Tuwim) • Spiżowy krzyk (Cz. Niemen -Cz. Niemczuk) • Tyle jest dróg (Cz. Niemen - P. Janczerski) • Niepotrzebni (M. Zimiński - M. Gaszyński) • Klęcząc przed tobą (Cz. Niemen - M. Gaszyński) CZESŁAW NIEMEN I AKWARELE: CZY MNIE JESZCZE PAMIĘTASZ LP MUZA XL 0516 T. Jaśkiewicz g, T. Gogosz bg, M. Zimiński org, p, R. Podgórski tp, Z. Sztyc ts, T. Butowtt dr, Czesław Niemen voc, org. • Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen - J. Grań) • Baw się w ciuciubabkę (Cz. Niemen - J. Grań) • Obok nas (W Piętowski -J. Odrowąż) • Nie wiem, czy to warto (Z. Bizoń - K. Dzikowski) • Przyjdź w taką noc (M. Święcicki - K. Dzikowski) • Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen -J. Grań) • Pod Papugami (M. Święcicki - B. Choiński, J. Gałkowski) • Jeszcze sen (Cz. Niemen - Z. Kaszkur, Z. Szczęsny) • Stoję w oknie (Cz. Niemen -E. Fiszer) • Czas jak rzeka (Cz. Niemen) • Ach, jakie oczy (Cz. Niemen) 1969 NIEMEN: 10 SENZA LEI SP CGD N 9703 (WŁOCHY) Czesław Niemen voc, T. Jaśkiewicz g, Orkiestra p/d A. Baldana. • Io senza lei (Cz. Niemen - D. Pace, G. Argenio) • Arcobaleno (Arlen - Devilli) NIEMEN ENIGMATIC LP MUZA SXL 0576 Czesław Niemen voc, Hammond org, Z. Namysłowski as, J. Zieliński bg, T. Jaśkiewicz g, C. Bartkowski dr, Z. Sztyc ts, M. Urbaniak ts, fi, Alibabki bvoc, Chór pod kier. R. Miazgi. • Bema pamięci żałobny-rapsod (Cz. Niemen - C. Norwid) • Jednego serca (Cz. Niemen -A. Asnyk) • Kwiaty ojczyste (Cz. Niemen - ) T. Kubiak) • Mów do mnie jeszcze (Cz. Niemen - K. Przerwa-Tetmajer) NIEMEN: UNA LUCE MAI ACCESA SP CGD N 9746 (WŁOCHY) Czesław Niemen voc, Orkiestra p/d A. Baldana. • Una luce mai accesa (Pace, Panceri, Piłat) • 24 ore spese bene eon amore (D.C. Thomas - Mogol) 1970 NIEMEN: OGGI FORSĘ NO SP CGD N 9781 (WŁOCHY) Czesław Niemen voc, Orkiestra p/d A. Baldana. • Oggi forsę no (Mogol - Lavezzi) • Domani (Ingrosso - Niemen) LA SETTE STELLE... DEI COMPLESI LP CBS S 64073 (WŁOCHY) Czesław Niemen voc, J. Mikuła Hammond org, T Jaśkiewicz g, J. Zieliński bg, Cz. Bartkowski dr, Z. Namysłowski as. • The best man cried (Batchelor - Roberts) • She's looking good (Roger Collins) SAN REMO 70 LP CGD FGS 5062 (WŁOCHY) Czesław Niemen voc, Orkiestra p/d A. Baldana. • La prima cosa bella (N. Di Bari - Mogol). 1971 NA SZKLE MALOWANE LP MUZA SXL 0666 Czesław Niemen voc, Cz. Bartkowski dr, J. Zieliński bg, T. Jaśkiewicz g, J. Mikuła Hammond org. • Lipowa łyżka (K. Gaertner - E. Bryll) • Pożegnanie harnasia (K. Gaertner - E. Bryll) NIEMEN ENIGMATIC I i II (CZŁOWIEK JAM NIEWDZIĘCZNY) LP MUZA SXL 0710/0711 Czesław Niemen voc, fl, J. Mikuła Hammond org, p, T Jaśkiewicz g, Z. Namysłowski fl, J. Zieliński bg, C. Bartkowski dr, J. Stefański dr, K. Prońko, Z. Borca, E. Linkowska bvoc, Partita bvoc. • Człowiek jam niewdzięczny (Cz. Niemen) • Aerumnarum plenus (Cz. Niemen - PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA C. Norwid) • Italiam, Italiam (Cz. Niemen - C. Norwid) • Enigmatyczne impresje (J. Mikuła) • Nie jesteś moja (Cz. Niemen) • Wróć jeszcze dziś (Cz. Niemen - W Młynarski) • Mój pejzaż (Cz. Niemen -M. Bellan) • Sprzedaj mnie wiatrowi (Z. Namysłowski - M. Groński) • Zechcesz mnie, zechcesz (T. Jaśkiewicz -W Młynarski) • Chwila ciszy (Cz. Niemen -W Młynarski) • Muzyko moja (T Jaśkiewicz - W Młynarski) 1972 KURYLEWICZ - WARSKA - - NIEMEN: MUZYKA TEATRALNA I TELEWIZYJNA LP MUZA SXL 0831 Czesław Niemen voc, W Warska voc, A. Przybielski tp, A. Kurylewicz p, J. Bednarek b, W Jagiełło dr, Orkiestra p/d A. Kurylewicza. • Wieczory niekochanych (A. Kurylewicz -I. Iredyński) • Mazurek (A. Kurylewicz - F. Karpiński) • Zapytaj (A. Kurylewicz - C. Norwid) • Romanza cherubina (A. Kurylewicz - E Beaumarchais, S. Hebanowski) • Mój psalm (A. Kurylewicz - C. Norwid) • Jesień (A. Kurylewicz -C. Norwid) • Dobranoc (A. Kurylewicz -A. Mickiewicz) NIEMEN: STRANGE IS THIS WORLD LP CBS S 64896 (WIELKA BRYTANIA) Czesław Niemen voc, org, J. Skrzek p, bg, org, hca, H. Nadolski b, perć, A. Apostolis g, J. Piotrowski dr. • Strange Is This World (Cz. Niemen) • Why Did You Stop Loving Me (Cz. Niemen/Rymaszewski/P. Brodowski) • I've Been Loving You Too Long (O. Redding - Butler) • A Song For The Deceased (Cz. Niemen - J. Iwaszkiewicz, E Brodowski) NIEMEN: STRANGE IS THIS WORLD SP CBS S 8060 (NRF) Czesław Niemen voc, org, J. Skrzek p, bg, org, hca, H. Nadolski b, perć, A. Apostolis g, J. Piotrowski dr. • Strange Is This World (Cz. Niemen) • We've Got The Sun (Niemen/Skrzek/ Brodowski - Katz) NIEMEN [VOL. 1] LP MUZA SXL 0895 J. Skrzek org, p, viol, bg, hca, voc, J. Piotrowski dr, A. Apostolis g, A. Przybielski tp, H. Nadolski b, Czesław Niemen org, p, voc. • Requiem dla Van Gogha (H. Nadolski) • Sariusz (Cz. Niemen - C. Norwid) • Inicjały (komp. zespołowa) NIEMEN [VOL. 2] LP MUZA SXL 0896 J. Skrzek org, p, viol, bg, hca, voc, J. Piotrowski dr, A. Apostolis g, A. Przybielski tp, H. Nadolski b, Czesław Niemen org, p, voc. • Marionetki (Cz. Niemen - C. Norwid) • Piosenka dla zmarłej (Cz. Niemen -J. Iwaszkiewicz) • Z pierwszych ważniejszych odkryć (J. Skrzek - L. Moczulski) • Ptaszek (Cz. Niemen -M. Pawlikowska-Jasnorzewska) • Com uczynił (Cz. Niemen - B. Leśmian) TO PEJZAŻ MOJEJ ZIEMI -BEAT ORATORIUM LP MUZA SXL 0938 Czesław Niemen voc, org, J. Skrzek bg, A. Apostolis g, J. Piotrowski dr. • Przecież nas wita (M. Sewen - J. Hohensee, A. Kreczmar) 1973 NIEMEN: ODE TO VENUS LP CBS S 65606 (WIELKA BRYTANIA) Czesław Niemen voc, sound effects, J. Skrzek org, el-p, bg, voc, A. Apostolis g, J. Piotrowski dr. • Ode To Venus (Cz. Niemen - J. Skrzek, P Brodowski), • Puppets (Cz. Niemen -C. Norwid, P. Brodowski) • From The First Major Discoveries (J. Skrzek - L. Moczulski P Brodowski) • What Have I Done (Cz. Niemen, J. Skrzek - B. Leśmian, R Brodowski) • Fly Over Fields Of Yellow Sunflowers (J. Skrzek - P. Brodowski, Cz. Niemen) • What A Beautiful Woman You Are (Cz. Niemen - P Brodowski) • A Pilgrim (Cz. Niemen - C. Norwid, P Brodowski) • Rock For Mack (komp. zespołowa) VLV* YK*v VL\VK' CZESŁAW NIEMEN: RUSSISCHE LIEDER LP CBS S 65707 (NRF) Czesław Niemen voc, bvoc, g, bg, p (melodie ludowe) • Stjep da stjep krugom • Ty podi moja korowuschka domoj • Odnoswutschno gremit kolokoltschik • Wychoshu odin ja na dorogu • Jolotschki sosjonotschki • Tschornyje browi karije otschi • Kolybelnaja • Raskinulosj morę schiroko • Po dikim stepjam Sabajkalja • Slawnoje morę swjaschtschennyj Bajkał 1974 NIEMEN: MOURNER'S RHAPSODY LP CBS S 80557 (WIELKA BRYTANIA) Czesław Niemen voc, p, el-p Fender, synth, perć, J. Hammer dr, D. Johnson perć, R. Laird bg, M. Urbaniak el-viol, S. Powell fl, S. Khan g, D. Grolnick p, el-p Fender, C. Rabinovitz g, J. Abercrombie g, E. Dickins, G. Cantor, T. Thomas bvoc, Chór p/d H. Robertsa. Muzyka Cz. Niemen, słowa N. Simon. • Lilacs And Champagne • IVe Got No One Who Needs Me • I Search For Love, • Baby M • Inside Fm Dying • Mourner's Rhapsody Wznowienie CD zawiera dodatkowo: Prelude, Half Way Around The World, Fm Reaching Out To The People 1975 NIEMEN AEROLIT LP MUZA SX 1192 Czesław Niemen voc, mellotron, synth, E Dziemski dr, perć, A. Nowak el-p Fender, J. Gazda bg, S. Piwowar g. • Cztery ściany świata (Cz. Niemen - J. Kofta) • Pielgrzym (Cz. Niemen - C. Norwid) • Kamyk (Cz. Niemen - Z. Herbert) • Daj mi wstążkę błękitną (Cz. Niemen -C. Norwid) • Smutny ktoś i biedny nikt (Cz. Niemen - M. Pawlikowska--Tasnorzewska) CZESŁAW NIEMEN: KATHARSIS LP MUZA SX 1262 Czesław Niemen voc, sound effects, perć, g, mellotron, synth. Muzyka i tekst Cz. Niemen • Odkrycie nowej galaktyki • Mleczna Droga • Planeta Ziemia • Fatum • Pieczęć • Z listu do M. • Próba ucieczki • Katharsis • Epitafium - Pamięci Piotra CZESŁAW NIEMEN: MLECZNA DROGA SP MUZA SP 510 Czesław Niemen voc, sound effects, perć, g, mellotron, synth. • Mleczna Droga (Cz. Niemen), • Dorożką na Księżyc (Cz. Niemen) BUDKA SUFLERA: CIEŃ WIELKIEJ GÓRY LP MUZA SX 1264 Budka Suflera, Czesław Niemen synth (gościnny udział w nagraniu suity). • Szalony koń (R. Lipko K. Cugowski - A. Sikorski) 1976 HELMUT NADOLSKI: MEDYTACJE LPVERITONSXV-786 H. Nadolski b, Czesław Niemen synth, A. Nowak org, O. Łukaszewicz recytacja (nagranie koncertowe Sopot 1974) • Medytacje (H. Nadolski) ALBUM OPOLSKI LP PRONIT SX 2991 Niebiesko-Czarni, Czesław Niemen voc, (nagranie koncertowe, Opole 1963). • Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen - J. Grań) 1977 NIEMEN: IDEE FLXE LP MUZA SX 1570/1571 Czesław Niemen voc, el-p, p, mellotron, synth, Z. Namysłowski as, S. Piwowar g, M. Radziejewski g, J. Dziemski bg, viol, perć, S. Kasprzyk dr, perć. • QSS I (Cz. Niemen) • Larwa (Cz. Niemen - C. Norwid) • Moja piosnka (Cz. Niemen - PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA C. Norwid) • W poszukiwaniu źródła (Cz. Niemen) • Chłodna ironia przemijających pejzaży (Cz. Niemen - C. Norwid) • Straceńcy (Cz. Niemen) • Laur dojrzały (Cz. Niemen - C. Norwid) • Idącej kupić talerz Pani M. (Cz. Niemen - C. Norwid) • Białe góry (Cz. Niemen) • Legenda scytyjska (Cz. Niemen) • QSSII (Cz. Niemen) • Twarzą do słońca (Cz. Niemen) • Credo (Cz. Niemen - C. Norwid) Wznowienie CD zawiera dodatkowo: Sieroctwo (Cz. Niemen - C. Norwid), Larwa (2) (Cz. Niemen - C. Norwid) NIEMEN: IDEE FLXE SN 0770 Czesław Niemen voc, p, g, synth, M. Radziejewski g; J. Dziemski bg, S. Kasprzyk dr. Muzyka Cz. Niemen • Proroctwo Wernyhory • Spotkanie Leona i Salomei • W obozie ukraińskim • Zazdrość Semenki • Przybycie regimentu • Defilada • Mazurek weselny • Pieśń Wernyhory (sł. J. Słowacki) DWA PLUS JEDEN: TEATR NA DRODZE LP MUZA SX 1574 Zespół Dwa Plus Jeden, Czesław Niemen bvoc, synth. • Ballada łomżyńska (Cz. Niemen - E. Bryll) CZESŁAW NIEMEN: BALLADA ŁOMŻYŃSKA SP MUZA Z-SS-650 Czesław Niemen voc, synth. • Kołysanka (Cz. Niemen - E. Bryll) • Polonez (Cz. Niemen) • Mazur (Cz. Niemen) 1980 CZESŁAW NIEMEN: POSTSCRIPTUM LP MUZA SX 1876 Czesław Niemen voc, bvoc; el-p, synth, perć. • Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen) • Pokój (Cz. Niemen - J. Brzechwa) • Nim przyjdzie wiosna (Cz. Niemen - J. Iwaszkiewicz) • Elegia śnieżna (Cz. Niemen - J. Brzechwa) • Moje zapatrzenie (Cz. Niemen) • Serdeczna muza (Cz. Niemen) • Żyć przeciw wojnie (Cz. Niemen) • Postscriptum (Cz. Niemen) Wznowienie CD zawiera dodatkowo: Panflutronik - wymarsz na wczasy (Cz. Niemen), Wakacje 1939 (Cz. Niemen). 1982 CZESŁAW NIEMEN: PRZEPROWADZKA MC ROGOT STC 1001 Czesław Niemen voc, synth, perć, Chór dziecięcy p/d W Seredyńskiego, Zespół „Gawęda" p/d A. Kieruzalskiego. Muzyka Cz. Niemen, słowa W Młynarski. • Temat rodzinny • Wszystkim ludziom, co do pracy spieszą • Bąble 'Kwiaty dla mamy cz. I i II • Dobranoc 'Rozmowy • Bąble w zoo • Koledzy - rywale • Zaloty • Bieg z przeszkodami • Slalom • Zachwyt • Marzenie • Przed Wigilią • Kolęda rodzinna • Bąble w cyrku • Piękna woltyżerka • Witaj, przygodo zielona • Dom cz. I i II • Mały włóczęga • Stare ścieżki • Nieznajomy młokos • Ucieczka w nieznane • Przygrywka 1985 MOSKWA 85. NASZE MIEJSCE NA ZIEMI EP TONPRESS N 80 Czesław Niemen voc, kbds, M. Radziejewski g, J. Dziemski gb, S. Kasprzyk dr (nagranie koncertowe, Leningrad 1976) • Moja ojczyzna (Cz. Niemen - C. Norwid). ¦ 1986 MICHAEL URBANIAX, CZESŁAW NIEMEN - EXTRAVAGANZA MU 178231 (USA) Michał Urbaniak s, Czesław Niemen voc, kbds. • Pod Papugami (M. Święcicki - B. Choiński, J. Gałkowski) • High Horses (M. Urbaniak -D. Allen) CZAS JAK RZEKA OLDROCKMEETING: CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ LP MUZA SX 2505 / 2506 ; LPPOLLJAZZKPSJ013 1-5 Czesław Niemen voc, keyb. • Jednego serca (Cz. Niemen - A. Asnyk) • Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen) • Czas jak rzeka (Cz. Niemen) • Pod Papugami (M. Święcicki - B. Choiński, J. Gałkowski) • Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen -J. Grań) 1987 KULPOWICZ / NIEMEN: SAMARPAN LP MUZA SX 2508 Czesław Niemen voc, J. Smyk s, A. Faber harp, W Szczurek b, K. Przybyłowicz perć, K. Zawadzki perć, J. Pomianowski tabla, M. Kamaluddin tabla, S. Kulpowicz kbds, perć, voc. Muzyka S. Kulpowicz, słowa S. Kulpowicz, L. Engelking • Song For Mohindar • Song For Maa • Samarpan • The Only Prayer • Song For Harprit GDYBY NIE TY, WARSZAWO LPTONPRESSSXT-74 Czesław Niemen voc, synth. • Ulice niby piosenki (M. Sart - W Korda) 1989 KCIUK: LITTLE WING LPARSTONALP-050 T. Jaworski bg, M. Kulenty s, A. Lewandowski dr, J. Zawadzki keyb, D. Janus keyb, A. Stępień g, Czesław Niemen voc (gościnny udział w nagraniu) • Little Wing (J. Hendrk) MACIEJ ZEMBATY: GREATEST HITS, CZYLI OSTATNIA POSŁUGA LP PRONIT PLP 0092 Czesław Niemen bvoc. • Piosenka o Maruśce (J. Bogacki - M. Zembaty) CZESŁAW NIEMEN: TERRA DEFLORATA LPVEPJTONSXV1001 Czesław Niemen voc, bvoc, synth. Muzyka i słowa Cz. Niemen • Spojrzenie za siebie • Klaustrofobia • Status mojego ja • Zezowata bieda • Terra Deflorata • Unisono na pomieszane języki • Począwszy od Kaina Wydanie CD zawiera dodatkowo: Pantheon, Alter ego, Blue Community 1990 LOOKING EAST - ELECTRONIC EAST CD ERDENKLANG 90341 (NIEMCY) Czesław Niemen kbds. • Alter ego (Cz. Niemen) • Return From Nowhere (Cz. Niemen) • Loneliness Community (C. Niemen) 1991 GWIAZDY MOCNEGO UDERZENIA -CZESŁAW NIEMEN LP MUZA SX 2991 Niebiesko-Czarni, Bossa Nova Combo, zespół Studia Rytm, Czesław Niemen voc. • Adieu Tristesse (A.C. Jobim) • Mamo, nasza mamo (J. Grań) • Pod Papugami* (M. Święcicki - B. Choiński, J. Gałkowski) • Wiem, że nie wrócisz* (Cz. Niemen - J. Grań) • Locomotion (G. Goffin - C. King) • Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen -J. Grań) • Tylko nie mów mi o tym (J. Liggins - J. Grań) • Mgła* (W Wander - J. Słowikowski) • Ptaki śpiewają - kocham (Cz. Niemen - W Patuszyński) • Czas jak rzeka* (Cz. Niemen) • Kałakolczik* (Wołków - Makarów) • Jak można wierzyć tylko słowom (Cz. Niemen - J. Grań) • Jeszcze sen (Cz. Niemen - M. Bellan) • Czy wiesz o tym że* (Cz. Niemen -M. Gaszyński) • Przyjdź w taką noc* (M. Święcicki - K. Dzikowski) nagrania radiowe PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA 1995 SEN O WARSZAWIE CD POLSKIE NAGRANIA PNCD 290 1-16 Niebiesko-Czarni: J. Kossela g, H. Zomerski bg; J. Kowalski dr, D. Danielowski p, W Wander ts, K. Klenczon g, B. Dornowski bvoc, M. Szczepkowski bvoc, J. Popławski g, A. Nebeski dr, Z. Podgajny p, Z. Bernolak bg, Błękitne Pończochy: A. Rusowicz, M. Wit, U. Dziecielska bvoc, Cz. Niemen voc, g, hca 17-20 Orkiestra Michela Colombiera (Francja), Cz. Niemen voc. • Adieu Tristesse* (Jobim) • El Soldado (Gonzales) • Teach Me How Do Twist (Howard) • Locomotion (GofBn - King) • Tylko nie mów mi o tym (J. Liggins - J. Grań) • Wiem że nie wrócisz (Cz. Niemen - J. Grań) • Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen - J. Grań) • Czas jak rzeka (Cz. Niemen) • Jak można wierzyć tylko słowom (Cz. Niemen - J. Grań) • Ach, jakie oczy (Cz. Niemen) • Ptaki śpiewają - kocham (Cz. Niemen - W Patuszyński) • Nie bądź taki Bitels (Cz. Niemen - J. Grań) • Zabawa w ciuciubabkę (Cz. Niemen - J. Grań) • Hippy Hippy Shake (Cz. Romero) • Stoję w oknie (Cz. Niemen - E. Fiszer) • Jeszcze sen (Cz. Niemen - M. Bellan) • Czy wiesz o tym że (Cz. Niemen - M. Gaszyński) • Sen o Warszawie (Cz. Niemen - M. Gaszyński) • Być może i ty (Cz. Niemen) • Hej, dziewczyno, hej (Cz. Niemen - J. Grań) w wydaniu z 2003 r. utwór nosi tytuł „Felicidade" 1996 DŻEM: LIST DO R. NA 12 GŁOSÓW (VOL. 3) CD ANIA BOX MUSIC ABM CD 043 Grupa Dżem, Czesław Niemen voc, kbds (nagrania koncertowe z 1995 r.). • Cała w trawie (B. Otręba - R. Riedel) • Obłuda (B. Otręba - K. Galas) 1997 MOJA I TWOJA NADZIEJA CD SP POLYGRAM POLSKA 011384-2 Zespół HEY| voc: E. Bartosiewicz, R. Dąbkowska--Kloc, P Kosiarkiewicz, N. Kukulska, G. Markowski, Czesław Niemen, E. Niemen, K Nosowska, J. Prykowska, M. Rodowicz, A. Świątczak, M. Zabiełowicz g, J. Chrzanowski bg, R. Ligiewicz dr. • Moja i twoja nadzieja (P Banach -K. Nosowska) 1999 OSIEM BŁOGOSŁAWIEŃSTW CDSPTAKT(bn.) voc: AM. Jopek, N. Kukulska, K. Stankiewicz, R. Amirian, J. Broda, G. Markowski, Czesław Niemen, R. Rynkowski, M. Szczęśniak, M. Pospieszalski bg, J. Broda fi. • Osiem błogosławieństw (J. Pospieszalski -Mt 5, 3-12) 2000 CZESŁAW NIEMEN: CZAS JAK RZEKA CD POMATON EMI 724352753727 Akwarele, Orkiestra M. Colombiera, Niemen Enigmatic, Orkiestra p/d A. Kurylewicza. • Przyjdź w taką noc (M. Święcicki -K. Dzikowski) [zapowiedź A. Freeman] • Sen o Warszawie (Cz. Niemen - M. Gaszyński) • Wspomnienie (M. Sart -J. Tuwim) • Pod Papugami (M. Święcicki -B. Choiński, J. Gałkowski) • Hej, dziewczyno, hej (Cz. Niemen - J. Grań) • Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen - J. Grań) • Zabawa w ciuciubabkę (Cz. Niemen - J. Grań) • Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen -J. Grań) • Stoję w oknie (Cz. Niemen -E. Fiszer) • Klęcząc przed tobą (Cz. Niemen -M.Gaszyński) • Płonąca stodoła (Cz. Niemen - M. Bellan) • Czas jak rzeka (Cz. Niemen) • Obok nas (W Piętowski - J. Odrowąż) • Sukces (Cz. Niemen) • Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen) • Nim przyjdzie wiosna (Cz. Niemen - J. Iwaszkiewicz) • Pokój (Cz. Niemen - J. Brzechwa) • Jołoczki, sosionoczki (mel. lud.) • Italiam, Italiam (Cz. Niemen - C. Norwid) • Dobranoc (A. Kurylewicz - A. Mickiewicz) • Proroctwo Wernyhory (Cz. Niemen - J. Słowacki) 2001 CZESŁAW NIEMEN: SPODCHMURYKAPELUSZA CD POMATON EMI 72435 362372 2 Czesław Niemen voc, bvoc, synth. Muzyka i słowa Cz. Niemen. Spokojnym krokiem • Trąbod2wonnik Nie wyszeptuj • Śmiech Megalozaura Jagody szaleju • Pojutrze szary pył Sonancja • Manhattan 93 • Co po nas Doloniedola • Antropocosmicus Spodchmurykapelusza Dyskografia chronologiczna nie obejmuje wznowień i reedycji powielających przedstawione powyżej nagrania podstawowe, poza płytą „Sen o Warszawie" z 1995 roku, nad którą Czesław Niemen pracował niemal od początku. Mimo to godne wyszczególnienia są dwa sześciopłytowe boksy „Niemen Od początku" wydane przez Polskie Radio w 2003 roku, a przygotowane przez samego Niemena (PRCD 331-336 oraz PRCD 337-342), zawierające autorskie płyty wydane w kraju ( bez „Terra Deflorata" i „Spodchmurykapelusza"). OPRACOWALI: EDWARD CHOMICZ, TADEUSZ SKLIŃSKI KALENDARIUM ARTYSTYCZNE Czesława Niemena 16 lutego 1939 • Stare Wasiliszki k. Nowogródka, między Lida a Grodnem - przychodzi na świat Czesław Juliusz Wydrzycki. Dzieciństwo nierozerwalnie związane z muzyką. 1954 • Rozpoczyna naukę w liceum muzycznym w Grodnie (ZSRR) w klasie fortepianu. Poznaje podstawy muzyki, uczy się gry na ludowych instrumentach: domrze i bajanie. Fascynuje go muzyka orientalna, śpiewa w chórze szkolnym, wykonuje ludowe pieśni rosyjskie, białoruskie, orientalne, często słucha wydawanych na Białorusi nagrań muzyki latynoamerykańskiej. 1958 • Przed wyjazdem do Polski bierze w Wasilisz-kach ślub z Marią Klauzunik. • Rodzina Wydrzyckich - Antoni, Anna - (rodzice), Jadwiga i Czesław - przyjeżdża do Polski, do Białogardu. Czesław rozpoczyna naukę w średniej szkole muzycznej w Gdańsku w klasie fagotu. Zamieszkuje w bursie szkół plastycznych w Orłowie. Tam poznaje Janusza Krzywickiego, z którym na różnego rodzaju spotkaniach i imprezach w pokojach bursy wykonuje w duecie muzykę latynoamerykańską i rosyjską. Sytuacja rodzinna zmusza go porzucenia szkoły i szukania źródeł zarobkowania (stroi fortepiany). Przychodzi podpatrywać studencką działalność estradową Gdańska. 1960 • Narodziny córki Marii. • Umiera ojciec Czesława Wydrzyckiego. On sam stawia pierwsze kroki na estradzie Klubu Studentów Wybrzeża Żak, w kabarecie To Tu, wspólnie z Januszem Krzywickim, potem w tercecie; w repertuarze głównie utwory latynoamerykańskie. Występuje również z zespołem Zbigniewa Wilka. 1962 • Eliminacje do I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Czesław wykonuje „Malaguenę". Poznaje Franciszka Walickiego. Po zakwalifikowaniu się do finału Festiwalu Młodych Talentów, bierze udział w trasie koncertowej Czerwono--Czarnych, wykonując kilka piosenek. 2 LIPCA • Finał I Festiwalu Młodych Talentów - Czesław Wydrzycki wykonuje „Adieu Tristesse". JESIEŃ • Wspólne stałe występy z Niebiesko-Czarnymi. Na jednym z pierwszych koncertów, w Kaliszu -śpiewa „What'd I Say" R. Charlesa w zastępstwie za Bernarda Dornowskiego, co radykalnie zmienia jego zapatrywanie na repertuar, jaki powinien wykonywać. LISTOPAD • Sesja nagraniowa EP Muza N 0230 „Lekcja twista". • 27 listopada Sesja nagraniowa SP Pronit SP-67 „Adieu Tristesse" i „El soldado de Levita". KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA 1963 LUTY • Sesja nagraniowa EP Pronit N 0251 Niebiesko--Czarni: „Na swojską nutę" (1). MARZEC • Sesja nagraniowa SP Muza SP-83 Niebiesko--Czarni: „Na swojską nutę" (2). WIOSNA • Powstaje pierwsza kompozycja „Wiem, że nie wrócisz". CZERWIEC • Na I Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu Niebiesko-Czarni z Czesławem Wydrzyckim, śpiewającym „Wiem, że nie wrócisz", otrzymują nagrodę zespołową. SIERPIEŃ • Koncerty Niebiesko-Czarnych w sopockim Non Stopie, wykonuje min. „Wiem, że nie wrócisz" i „Czy mnie jeszcze pamiętasz". Przebywający w Sopocie Bruno Cooquatrix zaprasza Niebiesko-Czarnych z Czesławem Wydrzyckim na koncerty do paryskiej Olympii. WRZESIEŃ • Pierwsze nagranie radiowe Czesława „Pod Papugami" z zespołem Bossa Nova Combo. LISTOPAD • Czesław Wydrzycki zaczyna używać pseudonimu Niemen. GRUDZIEŃ • 10-29 grudnia. Pobyt w Paryżu • 12-25 grudnia. Koncerty w paryskiej Olympii „Idole młodych": Niemen wykonuje piosenkę „Wiem, że nie wrócisz", którą Decca umieszcza na płycie „Les noir et blue - Les idoles de Pologne". Dźwięki zakupionej w Paryżu harmonijki ustnej Hohner będą pojawiać się od tej pory w nagraniach płytowych i koncertowych Niemena z zespołem Niebiesko--Czarni. • Po raz pierwszy ukazuje się na ekranie filmowym w filmie krótkometrażowym A. Kondratiuka „Kobiela na plaży", wykonując w sopockim Non Stopie piosenkę „Wiem, że nie wrócisz". 1964 STYCZEŃ • Warszawa, Sala Kongresowa: występ Niebiesko-Czarnych przed koncertem Marleny Dietrich. Marlena kupuje prawa do nagrania utworu Niemena „Czy mnie jeszcze pamiętasz", który następnie nagrywa we wrześniu w Londynie na płytę „Die Neue Marlenę" jako „Mutter, hast du mir vergeben". • Sesja nagraniowa Niebiesko-Czarnych EP Pronit N 0296, m.in. „Locomotion". KWIECIEŃ • Egzamin przed Państwową Komisją Weryfikacyjną Ministerstwa Kultury i Sztuki - Niemen otrzymuje jedynie czasowe (dwuletnie, do 1966 r.) uprawnienia do występów estradowych z Niebiesko-Czarnymi, fw komisji egzaminacyjnej Kazimierz Rudzki stwierdza, iż Niemen nie potrafi śpiewać). CZERWIEC • II Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: wyróżnienie zespołowe dla Niebiesko-Czarnych wraz z Czesławem Niemenem, który wykonuje m.in. „Nie bądź taki Bitels". SIERPIEŃ-WRZESIEŃ • Sesja nagraniowa EP N-0325 (m.in. „Czas jak rzeka") oraz EP N-0326 (m.in. „Hippy, Hippy Shake"). WRZESIEŃ • Niebiesko-Czarni rozpoczynają serię koncertów w szwedzkich klubach muzycznych. Honorarium z występów Niemen przeznacza na kupno wzmacniacza wokalnego. 1965 STYCZEŃ • Dokonuje nagrań radiowych: m.in. „Kalakol-czik", „Mgła", „Czas jak rzeka", „Nie bądź taki Bitels" i „A Hard Day's Night". LUTY • Ukazuje się pierwszy duży artykuł o Niemenie w miesięczniku „Radar". KWIECIEŃ • Ponowna weryfikacja, komisja weryfikacyjna MKiS podtrzymuje decyzję sprzed roku. MAJ • Nagrywa dla radia: „Nadzieja, niepewność" [Być może], „Zabawa w ciuciubabkę", „Nie wierzę, że kochasz" [Jak można wierzyć tylko słowom], „Stoję w oknie". CZERWIEC • Sesja nagraniowa EP Pronit N 0349, m.in. „leszcze sen" i „Stoję w oknie". LIPIEC • W utworze „Czy wiesz" - Niemen po raz pierwszy wykorzystuje krzyk artystyczny. CZAS JAK RZEKA PAŹDZIERNIK • Dokonuje nagrań radiowych z zespołem Młodzieżowego Studia Rytm: „Czy wiesz", „Przyjdź w taką noc" oraz „Hej, dziewczyno, hej", dogrywając w niektórych utworach, jako pierwszy muzyk w Polsce, chórki metodą wielokrotnego nakładania głosów. LISTOPAD • Wyjazd do Francji na III Międzynarodowy Festiwal Variete w Rennes, gdzie otrzymuje dwie nagrody: Prix Special du Jury jako najbardziej oryginalny talent w kategorii autorów-kompo-zytorów-wykonawców oraz nagrodę Hermine d'Argent (Srebrnego Gronostaja). GRUDZIEŃ • Występuje w telewizji francuskiej, nagrywa audycję radiową. Podpisuje trzyletni kontrakt z francuską firmą płytową Disc A-Z. 1966 KWIECIEŃ • 15 kwietnia, Paryż: nagrywa cztery piosenki w języku francuskim dla firmy Disc A-Z, EP 1043, min. „Varsovie". • Paryż. Nagrywa wersje piosenek w języku polskim które ukażą się na polskiej czwórce EP Muza N 0418 „Sen o Warszawie". Występuje w tv francuskiej, bierze udział w programie Music--Hall de France. MAJ • Dwutygodniowa wspólna trasa koncertowa Niebiesko-Czarnych i Chochołów. Powstaje koncepcja powołania zespołu akompaniującego (Akwarele). SIERPIEŃ • Występuje w programie Music-Hall de Varso-vie w paryskiej Olympii. Tam też powstaje tekst utworu „Dziwny jest ten świat". • Po powrocie z Francji prowadzone są rozmowy w sprawie powołania zespołu akompaniującego Akwarele (na bazie Chochołów). WRZESIEŃ • Akwarele powołane do życia - zakup sprzętu muzycznego finansuje Niemen (dzięki francuskim honorariom). PAŹDZIERNIK • Ostatnie (gościnne) występy z Niebiesko-Czarnymi na Węgrzech i w Jugosławii. GRUDZIEŃ • Rozwiązanie trwającego jedynie rok trzyletniego kontraktu z firmą Disc A-Z. 1967 STYCZEŃ • „Obóz treningowy" we Wrocławiu przed pierwszą trasą koncertową Akwarel. • 16 stycznia. Oficjalny debiut Niemena z zespołem Akwarele w Zielonej Górze, w pierwszej część koncertu Niebiesko-Czarnych. Potem trasa koncertowa po Dolnym Śląsku. LUTY • Sesja nagraniowa dla Młodzieżowego Studia Rytm: „Gdzie to jest", „Nigdy się nie dowiesz", „Ten los, zły los". KWIECIEŃ • Warszawa, w Rozgłośni Harcerskiej Niemen otrzymuje nagrodę Młodzieżowej Płyty Roku za czwórkę „Sen o Warszawie". • 12-18 kwietnia. Sesja nagraniowa płyty Muza XL 0411 „Dziwny jest ten świat". CZERWIEC • V Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu - Nagroda Prezesa PRiTV za piosenkę „Dziwny jest ten świat". SIERPIEŃ • Występy z Akwarelami w sopockim Non Stopie. • Na VII Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie wykonuje „Dziwny jest ten świat". PAŹDZIERNIK • Koncert dla radia West Deutsche Rundfunk, Kolonia (NRF). 1968 STYCZEŃ • Francja. Występy na festiwalu MIDEM (Marche International du Disc et de 1'Edition Musicale) w Cannes - otrzymuje nagrodę Trofeum MIDEM. Rezultatem udziału w festiwalu było zaproszenie Niemena do Włoch przez Antonio Forestiego, do Szwajcarii na festiwal „Złota Róża" w Montreux oraz do Czechosłowacji. • Zmienia dotychczasowy, hotelowy tryb życia; kupuje kawalerkę w Warszawie, w której zamieszkuje bez zameldowania, płacąc kary pieniężne. LUTY • Warszawa, sala Operetki Warszawskiej: II Mu-sicorama, w czasie której wręczono Niemenowi doroczną nagrodę Polskich Nagrań, Polskiej Federacji Jazzowej oraz Rozgłośni Harcerskiej dla najlepszego wokalisty w plebiscycie na Młodzie- KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMEN, żową Płytę Roku 1967 za „Dziwny jest ten świat". Roman Waschko wręcza również statuetkę pisma „Billboard" dla najlepszego polskiego wykonawcy młodzieżowego. KWIECIEŃ • Pierwsza sesja nagraniowa płyty Muza XL 0390 „Sukces". CZERWIEC • Koncerty w Czechosłowacji: uczestniczy w festiwalu „Bratysławska Lira". SIERPIEŃ • Sopot: bierze udział w koncertach „Diorama" oraz w I Festiwalu Zespołów Młodzieżowych „Sopockiego Lata 68"; gdzie otrzymuje nagrodę Złotej Kotwicy w kategorii wokalistów. • Koncertuje w Danii - z Kopenhagi przywozi wymarzone organy Hammonda. WRZESIEŃ • Pierwsza sesja nagraniowa płyty Muza XL 0516 „Czy mnie jeszcze pamiętasz". GRUDZIEŃ • 19-20 grudnia, Warszawa, Sala Kongresowa: koncerty „Złota Płyta" z udziałem Niemena, Akwarel i Alibabek. Następuje wręczenie pierwszej polskiej Złotej Płyty za „Dziwny jest ten świat". W czasie koncertu Niemen po raz pierwszy prezentuje 8-minutową, skróconą wersję „Bema pamięci żałobny-rapsod". • Premiera krótkometrażowego filmu „Sukces" M. Piwowskiego, karykaturalnie przedstawiającego Niemena. 1969 LUTY • Wyjazd do Włoch (Bolonia jako baza wypadowa): podpisanie trzyletniego kontraktu z firmą CGD (Compagnie Generale del Disco). Występy pod nazwą I NIEMEN. Próbne nagrania „Io sen-za lei" oraz „Sorridi Bambina". MARZEC • Ukazuje się pierwsza płyta CGD N 9703 z „Io senza lei" i „Arcobaleno", nagrana z T Jaśkiewiczem i orkiestrą A. Baldana. MAI • Rzym: dwa tygodnie koncertów w klubie Titan, po dwa koncerty dziennie. Występy m.in. w Klubie Bat Caverna w Riccione. Włoska komisja radiowa nie dopuszcza piosenki „Io senza lei" do rozpowszechniania w radiu ze względu na zbyt dramatyczną wymowę utworu. Pierwszy okres pobytu Niemena we Włoszech - 6 miesięcy i 17 dni. SIERPIEŃ • Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie. Niemen gościem festiwalu, na którym dochodzi do spotkania z Allanem Freemanem, angielskim prezenterem radiowym; rezultatem spotkania jest obietnica promowania muzyki Niemena w zachodnich stacjach radiowych. WRZESIEŃ • Trasa koncertowa w kraju pod nową nazwą Niemen Enigmatic. W pierwszej części koncertu występuje czeska grupa Flamengo i Alibabki. • Pięciodniowy wyjazd do Mediolanu - nagranie kolejnej płyty N 9746 z piosenkami „Una luce mai accesa" i „24 ore spese bene eon amore" z orkiestrą A. Baldana. 13 PAŹDZIERNIK • Pierwszy dzień sesji nagraniowej płyty „Niemen Enigmatic" („Bema pamięci żałobny--rapsod"). GRUDZIEŃ • Warszawa, Sala Kongresowa: „gwiazdkowe" koncerty Agencji Koncertowej Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego. 1970 MARZEC • Pobyt i koncerty we Włoszech. W Bolonii nagrywa trzecią płytę N 9781 z piosenkami „Domani" oraz „Oggi forsę no". Przygotowuje się do festiwalu w San Remo - nagrywa utwory „Firmamento", „Re di cuori" oraz „La prima co-sa bella" (ten ostatni znalazł się na płycie festiwalowej), jednak w San Remo nie wystąpił wobec protestu włoskich związków zawodowych muzyków. CZERWIEC • Początek ponaddwumiesięcznego udziału Niemena w Cantagiro - festiwalu objazdowym telewizji włoskiej, w czasie którego poznaje Faridę. SIERPIEŃ • Ostatnie koncerty Niemena we Włoszech. WRZESIEŃ • Seria koncertów w kraju. PAŹDZIERNIK • Jazz Jamboree: Niemen Enigmatic z Namysłowskim, Nahornym, Stańką, Muniakiem wykonuje m.in. „Człowiek jam niewdzięczny". LISTOPAD • TVP emituje film Janusza Rzeszewskiego „Bema pamięci żalobny-rapsod". • Cykl koncertów zatytułowanych „Niemen przedstawia Faridę" - zdobywczynię nagrody dziennikarzy na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki Sopot 70. Podczas warszawskich koncertów wręczona zostaje Złota Płyta za „Sukces". GRUDZIEŃ • Sesja nagraniowa pierwszej płyty tzw. czerwonego albumu (SXL 0710) - „Człowiek jam niewdzięczny". 1971 STYCZEŃ • Sesja nagraniowa drugiej płyty tzw. czerwonego albumu (SXL 0711) - „Nie jesteś moja". • W dwutygodniku „Gazeta Radomszczańska" (nr 4 z 27 stycznia) ukazuje się artykuł „Grześkowiak i ...przesilona Grupa Pod Wezwaniem", Również rozpętujący tzw. sprawę radomszczańską. Również w prasie ogólnopolskiej ukazują się relacje z koncertu w Radomsku, gdzie jakoby doszło do nieobyczajnego zachowania się Niemena w stosunku do publiczności. KWIECIEŃ • Koncerty w Czechosłowacji, udział w III Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Beatowej w Pradze. • Wygrywa sprawę sądową w Radomsku. 24-26 CZERWCA • LX Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: na specjalnym koncercie wręczona zostaje Złota Płyta za „Niemen Enigmatic" („Bema pamięci żałobny-rapsod"). SIERPIEŃ • Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie. Pasza Christowa śpiewa „Dziwny jest ten świat", otrzymując pierwszą nagrodę w „Dniu Polskim". LISTOPAD • Podpisanie pięcioletniego kontraktu z firmą CBS (Columbia Brodcasting System), zapewniającego nagranie przynajmniej jednego albumu rocznie. 22 GRUDNIA • Wrocław: debiutuje Grupa Niemen. 1972 STYCZEŃ • Przed nagraniem płyty seria koncertów w NRF z Jackiem Bruce'em (eks-Cream). LUTY • Monachium: sesja nagraniowa CBS (S 64896) „Strange Is This World". Początek serii koncertów w kraju. LIPIEC • Warszawa: sesja nagraniowa albumu SXL 0895 „Requiem dla van Gogha" i SXL 0896 „Marionetki" - na okładkach płyt rysunek Niemena (flamastry i ołówki) zatytułowany „Sariusz". SIERPIEŃ • Początek koncertów w Europie, min. festiwal w Bilzen (Belgia), festiwal Polar Rock w Saarijarvi (Finlandia). SIERPIEŃ • W Monachium, z okazji igrzysk olimpijskich, bierze udział w koncercie „Rock & Jazz Now", wspólnie z Mahavishnu Orchestra, Charlesem Mingusem oraz Gingerem Bakerem. W gabinetach dyrektorów CBS rozważana jest możliwość zaproponowania Niemenowi współpracy z grupą Blood, Sweat And Tears. PAŹDZIERNIK • XV Jazz Jamboree, impreza towarzysząca „Komeda": Grupa Niemen wykonuje „Kattornę" -15-minutowy utwór oparty na tematach z filmu „Kattorna" i „The Riot". • Nagrywa muzykę do filmu telewizyjnego „Dziewczyny do wzięcia" A. Kondratiuka oraz wokalne partie Chochoła do filmu „Wesele" A. Wajdy. 1973 MARZEC • 18 marca Monachium: pierwszy dzień sesji nagraniowej płyty CBS S 65606 „Ode to Venus". MARZEC-KWIECIEŃ • Dni Warszawy w Berlinie: specjalne eksportowe wydanie Musicoramy Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego - Niemen występuje obok Wojciecha Skowrońskiego i Asocjacji Hagaw Organizatorzy festiwalu dokonują zakupu taśm od PWM Editions (Ars Polona) w celu wydania płyty w NRD, bez konsultacji z zainteresowanym. • Ukazuje się wydana przez Synkopę i PWM książka „Czesław Niemen" - wywiad-rzeka Marka Sewena. MAJ • Monachium: nagrywa płytę CBS S 65707 „Russische Lieder". KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMENA SIERPIEŃ • Kołobrzeg, amfiteatr: jeden z czterech pożegnalnych koncertów Grupy Niemen. Skrzek, Apostolis i Piotrowski tworzą grupę SBB, a Niemen powołuje nowy zespół Niemen Aerolit. • Po raz pierwszy w instrumentarium Niemena pojawia się mały syntezator firmy EMS (synthi AKS) oraz melotron przywieziony ze Skandynawii. WRZESIEŃ • Wyjazd na koncerty do NRF, m.in. Frankfurt, Ulm, Getynga, Kolonia, Monachium, w czasie których promuje płyty „Ode to Venus" i „Russi-sche Lieder". PAŹDZIERNIK • Występ w koncercie radiowym WDR w Kolonii „Radio Show" oraz w programie TV WDR3 w Hamburgu. • Nagrywa muzykę do filmu „Die Schlussel" (Klucze) w reż. E. Giinthera [NRD] oraz wspólnie z Jerzym Grunwaldem muzykę do filmu telewizyjnego „Sobie król" J. Łęskiego. GRUDZIEŃ • 3 grudnia - 27 lutego 1974: Pobyt w Nowym Jorku, zwieńczony nagraniem płyty CBS S 80557 „Mourner's Rhapsody". 1974 STYCZEŃ • Kupuje w Nowym Jorku kolejny instrument elektroniczny - minimoog. MARZEC • Z okazji XI Studenckiego Festiwalu Jazzowego „Jazz nad Odrą" ukazuje się książeczka Wacława Panka „Niemen - kształty mitu". KWIECIEŃ • Warszawa, Sala Kongresowa: koncerty prezentujące m.in. utwory z „Mourner's Rhapsody". • Koncerty w Finlandii (wraz z Marylą Rodowicz) w ramach Dni Polskich. MAJ • Berlin Zachodni: koncert w Wyższej Szkole Muzycznej. • Seria koncertów w różnych miastach Polski. CZERWIEC • Ponowne koncerty w Niemczech Zachodnich. • XII Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: „Dzień Młodości". W koncercie inauguracyjnym festiwalu - Przeboje Trzydziestolecia -Niemen prezentuje niewykonywany od dłuższego czasu „Dziwny jest ten świat" oraz „Wspo- mnienie". Bierze również udział w koncercie „Rock przez cały rok" - Musicorama oraz w imprezie towarzyszącej „Polska poezja śpiewana". • 29 czerwca. W Urzędzie Miejskim w Opolu wireminister kultury i sztuki Aleksander Syczewski dekoruje Czesława Wydrzyckiego - Niemena odznaką „Zasłużony działacz kultury". LIPIEC • USA, Chicago: na wystawie z okazji 30-lecia PRL promuje płytę „Mourner's Rhapsody". SIERPIEŃ • Uczestniczy w Nadbałtyckich Spotkaniach Jazzowych „Jazz Jantar". • Na XTV Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie TV Gdańsk rejestruje pozakonkur-sowy koncert Niemena. • 27 sierpnia, Sopot: koncert w kościele św Jerzego - Helmut Nadolski (kontrabas), Czesław Niemen (minimoog), Andrzej Nowak (organy kościelne), Olgierd Łukaszewicz (recytacja); zarejestrowany materiał dźwiękowy wydany zostaje na płycie Helmuta Nadolskiego „Meditation", Veriton SXV-786. 21 WRZEŚNIA • Czesław Wydrzycki-Niemen zostaje odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. LISTOPAD • Wyjazd do Londynu w związku z wydaniem tam płyty „Mourner's Rhapsody". Przygotowanie trasy koncertowej na luty-marzec 1975 w brytyjskich ośrodkach uniwersyteckich oraz nieudane próby wynajęcia aparatury nagłaśniającej. • 15 listopada. Pierwszy dzień sesji nagraniowej płyty SX 1192 „Niemen Aerolit". 15 GRUDNIA • Warszawa, Sala Kongresowa: koncert wyjątkowy pod względem scenografii, niemający precedensu w polskiej muzyce rockowej. „Pan Cogito" Zbigniewa Herberta wykonywany w symbolicznej scenerii - podium pokryte płachtą imitującą morze, tło chmur, świece dymne, świeczniki zapalające się w kulminacyjnych momentach oraz pantomima w układzie Marka Gołębiowskiego w wykonaniu baletu klubu Stodoła. 1975 LUTY • Na rynku angielskim ukazuje się „Mourner's Rhapsody" bez koncertów promocyjnych. • Warszawa, Sala Kongresowa: ostatnie koncerty grupy Niemen Aerolit. W planach nagranie albumu „Pan Cogito" z tekstami Z. Herberta, w duecie z Piotrem Dziemskim. • Wyjazd do Londynu, gdzie omawiane są sposoby promocji płyty „Mourner's Rhapsody". 27 MARCA • W Białymstoku po nieudanej operacji umiera Piotr Dziemski, grający z Niemenem od sierpnia 1973 r. KWIECIEŃ • Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie: premiera sztuki f. Słowackiego „Mindowe" w reż. B. F. Hanaoki z muzyką Niemena. • Ślub z Małgorzatą Krzywicką. Po nim dopiero otrzymuje stałe zameldowanie w Warszawie. MAJ • Warszawa: premiera oratorium „Zagrajcie nam dzisiaj wszystkie srebrne dzwony"; Niemen śpiewa trzy utwory - „Jakże człowiek jest piękny", „Co się stało, matko, z moim snem" oraz w finale z Marylą Rodowicz „Wołaniem wołam cię". • Uczestniczy w nagraniu suity „Szalony koń" Budki Suflera, grając na moogu. MAJ-CZERWIEC • Nagrywa sam pierwszą w Polsce autorską płytę „Katharsis" (SX 1262), jeden z jej utworów dedykuje zmarłemu niedawno przyjacielowi, Piotrowi Dziemskiemu. • W finałowym koncercie „Mikrofon i ekran". Na XIII Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, wykonuje „Co się stało, matko, z moim snem", w koncercie „Premiery" śpiewa w duecie z Marylą Rodowicz „Pieśń ocalenia", a podczas koncertu towarzyszącego festiwalowi prezentuje muzykę, m.in. z płyty „Katharsis". • Koncerty w kraju z krakowską grupą Laboratorium, m.in. we Wrocławiu i w Częstochowie (ten ostatni filmowany przez NBC). • Powołuje nowy zespół muzyczny bez nazwy. WRZESIEŃ • Katowice, Spodek: przewodniczy jury III Młodzieżowego Festiwalu Muzycznego. PAŹDZIERNIK • Warszawa, XVII Międzynarodowy Festiwal Jazzowy „Jazz Jamboree": w imprezie towarzyszącej występuje w duecie z Helmutem Nadol-skim w utworze „Narracja" oraz ze swoim zespołem w nowym repertuarze. LISTOPAD • Program TV „100 pytań - Czesław Niemen". GRUDZIEŃ • 4 grudnia. Pierwszy dzień sesji nagraniowej albumu SX 1570/1571 „Idee fixe". • Oprócz „Mindowe" w kraju wystawiane są sztuki teatralne z muzyką Niemena: „Zabo-bonik" F Zabłockiego w Opolu oraz „Parady" W Potockiego w zamku Książ. 1976 STYCZEŃ • Narodziny córki Natalii. LUTY • Premiera filmu fabularnego „CDN", z muzyką Niemena. MAJ-LIPIEC • Kolejne sesje nagraniowe albumu „Idee fixe". SIERPIEŃ • Sopot, impreza towarzysząca Międzynarodowemu Festiwalowi Piosenki: koncert prezentujący całość nowego programu „Desperatio et Credo" (Idee fixe). WRZESIEŃ • Warszawskie koncerty w Sali Kongresowej z programem „Desperatio et Credo" (Idee fixe), na których zapowiada ograniczenie występów estradowych. • Koncerty w Berlinie Zachodnim; zerwanie kontraktu z CBS spowodowane brakiem promocji albumu „Mourner's Rhapsody". 1 PAŹDZIERNIKA - 15 GRUDNIA • Pierwsze tournee po ZSRR - łącznie 95 wspaniale zorganizowanych koncertów, na których prezentowano najnowszy program z płyty „Idee fixe", przedzielony piosenkami rosyjskimi wykonywanymi z towarzyszeniem gitary. • Powstaje muzyka do sztuki J. Słowackiego „Sen srebrny Salomei" w reż. B. F. Hanaoki w teatrze opolskim. 1977 STYCZEŃ • Kontynuacja nagrywania płyty „Idee fixe". • Warszawa: wystawa plakatu teatralnego w Klubie MPiK na pi. Zwycięstwa, której tłem muzycznym jest suita złożona z tematów teatralnych Niemena. LUTY • Zakończenie kilkudniowego tournee koncertowego po klubach jazzowych RFN. • Podejmuje współpracę z Teatrem Narodowym KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMEN, w Warszawie - Adam Hanuszkiewicz udostępnia mu salę do pracy twórczej i nagrań. MARZEC • Warszawa, Teatr Polski: udział Niemena w koncercie charytatywnym „Miej serce i patrzaj w serce", z którego dochód przeznaczono dla Centrum Zdrowia Dziecka. KWIECIEŃ • Poznań, V Międzynarodowa Wiosna Estradowa: dyrektor Estrady Poznańskiej wręcza Niemenowi nagrodę „Osobistość Estradowa Roku". MAJ • Lublin: Teatr im. Andersena wystawia „Małego księcia" A. Saint-Exupery'ego z muzyką Niemena. • Narodziny córki Eleonory. • Koncerty w Niemczech Zachodnich. CZERWIEC • Zielona Góra, XIII Festiwal Piosenki Radzieckiej: udział Niemena w Koncercie Przyjaźni. • Rumunia: koncertuje, m.in. w Bukareszcie, na rzecz ofiar trzęsienia ziemi. • Elbląg, Teatr Dramatyczny: prapremiera „Ballady łomżyńskiej" E. Brylla z muzyką Niemena. LIPIEC • Warszawski Teatr Ochoty wystawia w Zamościu w ramach Zamojskiego Lata Teatralnego plenerowego „Hamleta" Szekspira z muzyką Niemena. • Premiera filmu „Zapach ziemi" w reż. D. Jova-novica,z muzyką opartą na temacie „Legendy scytyjskiej" z albumu „Idee fixe" Niemena. • Powstaje spektakl telewizyjny „Kronika Polska Galla Anonima" w reż. G. Królikiewicza z pieśnią „O cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego" oraz „Pieśnią o zdobyciu morskiego brzegu". GRUDZIEŃ • Warszawa, Sala Kongresowa: udział w koncertach ]azz Yatra, z których dochód przeznaczono na pokrycie kosztów pobytu polskiej ekipy na festiwalu Jazz Yatra 78 w Indiach. 1978 STYCZEŃ • Koncertuje w NRD. • Występuje w filmie dokumentalnym A. Wasy-lewskiego „Przed nami Bombaj...", opowiadającym o przygotowaniach polskich muzyków do uczestnictwa w festiwalu Jazz Yatra. LUTY • Emisja w Teatrze TV sztuki J. Słowackiego „Mindowe" w reż. B. F. Hanaoki z muzyką Niemena, występującego również w roli Zwiastuna. • 12-18 lutego, Indie, Festiwal Jazz Yatra: koncerty m.in. w Bombaju, Kalkucie i New Delhi. Niemen zaprasza muzyków hinduskich do wspólnych występów. • Trasa koncertowa w Czechosłowacji. KWIECIEŃ • Koncerty w klubach muzycznych RFN. MAJ-CZERWIEC • Koncerty w NRD. LIPIEC • Nagranie „Hymnu do Matki Ziemi" z fragmentami poezji C. Norwida, F. G. Lorki, A. Macha-do, Ch. Baudelaire'a, H. Heinego, E. Cardenala, P Nerudy, R. Rożdiestwienskiego, W Whitmana, R. Albertiego i T Różewicza, z towarzyszeniem Chóru Pofitechniki Szczecińskiej. • 28 lipca Kuba, Hawana: inauguracja XI Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. SIERPIEŃ • Udział m.in. w Gali Polskiej festiwalu hawań-skiego oraz w koncercie pieśni politycznej. • Olsztyn, premiera widowiska „Galatea" Olsztyńskiej Pantomimy Głuchych w reż. B. Głusz-czaka z muzyką Niemena. • Nagrywa muzykę w Teatrze Narodowym m.in. do „Dziadów" A. Mickiewicza w reż. A. Hanuszkiewicza oraz do serialu telewizyjnego „Rodzina Leśniewskich" w reż. J. Łęskiego. • Premiera filmu „Antyki" w reż. K. Wojciechowskiego z utworami Niemena „Duma rycerska" oraz „Bywaj, dziewczę, zdrowe". 1979 • Powstaje muzyka do spektaklu telewizyjnego „Eryk XTV" w reż. J. Gruzy oraz do filmu „Żyć przeciw wojnie" T Aleksandrowicza. W Teatrze Narodowym pisze muzykę do „Braci Karama-zow" F. Dostojewskiego, w reż. A. Hanuszkiewicza. • W WFD powstaje film „Hymn do Matki Ziemi", w którym fragmenty muzyki Niemena ilustrują zdjęcia obrazujące piękno naszego kraju oraz migawki z XI Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów w Hawanie. KWIECIEŃ • Moskwa. Dni Kultury Polskiej w ZSRR: Niemen uczestniczy w koncercie w kremlowskim Pałacu Zjazdów, otwierającym program polskich imprez, wykonując z chórem Politechniki Szczecińskiej „Dialog" z fragmentami wierszy W Majakowskiego i W Broniewskiego. Utwór ten zostaje nagrany w wersji studyjnej i umieszczony na kasecie Tonpressu CK-05 „Kantata polska". MAJ • Koncerty w NRD i Czechosłowacji. • Otrzymuje dyplom ministra spraw zagranicznych za wybitne zasługi w propagowaniu polskiej kultury za granicą. • Na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze występuje z recitalem pieśni rosyjskich. • Otrzymuje Nagrodę Prezesa Rady Ministrów I stopnia w dziedzinie twórczości estradowej za „twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji". CZERWIEC • XVII Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: Niemen prezentuje nową wersję utworu „Dziwny jest ten świat" oraz potężnie brzmiącą, wielogłosową „Pieśń o zdobyciu morskiego brzegu" (tzw. Pieśń wojów) do słów Galla Anonima. LIPIEC • Warszawa, Stadion Dziesięciolecia: w ramach odchodów 35-lecia PRL prezentuje utwór dedykowany Mirosławowi Hermaszewskiemu -pierwszemu Polakowi w kosmosie. 24 SIERPNIA • III Festiwal Interwizji Sopot 1979: bierze udział w konkursie piosenki, wykonując własne kompozycje: „Pokój" (do słów Michałkowa w tłumaczeniu Brzechwy) i „Nim przyjdzie wiosna" do słów J. Iwaszkiewicza. Otrzymuje Grand Prix Festiwalu Interwizji - nagrodę pieniężną w wysokości 85 tysięcy zł oraz jacht „Dalmoru" jako Nagrodę Publiczności. WRZESIEŃ • Ponowna trasa koncertowa w ZSRR. Po wielu latach odwiedza rodzinne strony. GRUDZIEŃ • Koncerty w Bułgarii. Po nich następuje rozwiązanie ostatniego zespołu muzycznego, z którym współpracował. Od tej pory do współpracy z muzykami będzie dochodzić jedynie sporadycznie. 1980 STYCZEŃ • Francja. Uczestniczy w festiwalu MIDEM w Cannes. • Francja. Wykonuje recital w polskiej ambasadzie w Paryżu. KWIECIEŃ • Wraz z orkiestrą Zbigniewa Górnego nagrywa wiązankę własnych przebojów. • Otrzymuje Nagrodę Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji I stopnia za osiągnięcia artystyczne i twórczy udział w rozwoju polskiej muzyki rozrywkowej. MAI • Poznań: bierze udział w Międzynarodowej Wiośnie Estradowej. CZERWIEC • Przewodniczy jury na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. SIERPIEŃ • Uczestniczy jako ubiegłoroczny laureat w IV Festiwalu Interwizji w Sopocie. GRUDZIEŃ • Wyjeżdża do USA na czteromiesięczne koncerty dla Polonii amerykańskiej. • Pisze muzykę do serialu tv „Kłusownik" w reż. J. Łęskiego. 1981 MAJ • Premiera filmu fabularnego „Polonia Restitu-ta" w reż. B. Poręby z muzyką Niemena. 27 GRUDNIA • Po wprowadzeniu stanu wojennego TVP wyemituje program (nagrany 12 grudnia) „A miłość największym jest darem" z kolędami Niemena i komentarzem dotyczącym szeroko rozumianej pracy,- wyrwane z kontekstu zdanie dotyczące pracy „w naszym czasie niemal wojennym" znalazło się, jako zapowiedź programu, w głównym wydaniu Dziennika Telewizyjnego. Wypowiedź ta została nieprzychylnie odebrana przez środowiska twórcze. • Pisze muzykę do filmów fabularnych: „Karabiny" w reż. W Podgórskiego i „Szarża, czyli przypomnienie kanonu" reż. K. Wojciechowskiego oraz do spektaklu Teatru Narodowego „O poprawie Rzeczypospolitej" wg A. F. Modrzewskiego w reż. A. Hanuszkiewicza. 1982 • W Berlinie Zachodnim, Szwecji i USA dochodzi do bojkotu koncertów Niemena przez polskich opozycjonistów działających na emigracji. KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMENA • Z USA przywozi komputer perkusyjny Linn Drum firmy Yamaha, na którym powstaną podkłady rytmiczne do późniejszych koncertów i płyt. • Przeprowadzka do nowego domu na Żoliborzu. • Firma Rogot wydaje kasetę STC 1001 „Przeprowadzka" z muzyką filmową Niemena. • Powstaje serial telewizyjny „Polonia Restituta" w reż. B. Poręby z muzyką Czesława Niemena. 1983 • Premiera filmu fabularnego „Na tropach Bartka" w reż J. Łęskiego z muzyką Niemena. • Telewizyjna ekranizacja przedstawienia „Bankiet" wg. Gombrowicza Olsztyńskiej Pantomimy Głuchych w reż M. Popławskiego, z choreografią B. Głuszczaka i muzyką Niemena. • Kupuje pierwszy komputer Comodore 64. Od tej pory komputery towarzyszyć będą Niemenowi w całej jego drodze artystycznej. Tworząc muzykę, posługiwać się będzie komputerowym systemem MIDI (Musie Interface Digital Instruments). 1984 LUTY • NRD, Berlin: koncert na Festiwalu Pieśni Politycznej. MARZEC • Olsztyn: wspólne występy z Olsztyńską Pantomimą Głuchych. • Koncerty w różnych miastach Polski, poza Warszawą, z programem „Terra Deflorata". • Premiera animowanego filmu L. Komorowskiego „Baba Jaga od 8 do 15" z muzyką Niemena. 1985 • Trasa koncertowa po Polsce. GRUDZIEŃ • Warszawa, Stodoła: pierwszy od dłuższego czasu koncert w stolicy. 1986 • Umiera matka Czesława Niemena. STYCZEŃ • USA, Nowy Jork: Polish Extravaganza, prezentacja polskich artystów, m.in. Niemena w Studio 54. MARZEC • Chicago, Cardinal Club: wspólne koncerty z Michałem Urbaniakiem. • W Nowym Jorku nagrywają maksisingla MU 178231 z utworami „Pod Papugami" i „High Horses". LIPIEC • Sopot: koncert „Najlepsi z najlepszych"; Niemen występuje obok młodzieżowych idoli. • 11-12 lipca Sopot, Opera Leśna: uczestniczy w koncertach „Old Rock Meeting". PAŹDZIERNIK • Jazz Jamboree, występ wspólnie z Michałem Urbaniakiem i Wojciechem Karolakiem. LISTOPAD • Koncerty w Berlinie Zachodnim. 1987 STYCZEŃ Udział w sesji nagraniowej płyty Sławomira Kul- powicza „Samarpan" (Muza SX 2508). LIPIEC • Sopot: „Przeżyjmy to jeszcze raz" (srebrne wesele Niebiesko-Czarnych); Niemen bierze udział w koncercie z zaproszonym Zbigniewem Namysłowskim. SIERPIEŃ • Jarocin, stadion Victorii: udział w Festiwalu Rockowym. LISTOPAD • Londyn: koncertuje z programem „Terra Deflorata" w renomowanej Queen Elisabeth Hall. • Koncerty w Szwecji i Danii. 1988 • Koncerty w Austrii. • Warszawa: premiera „Snu nocy letniej" Szekspira w Teatrze Powszechnym z muzyką Niemena. MARZEC • Wrocław, IX Przegląd Piosenki Aktorskiej: prezentuje w elektronicznym opracowaniu m.in. piosenkę z repertuaru M. Rodowicz i S. Borysa „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma". SIERPIEŃ • Przewodniczy jury na Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie. WRZESIEŃ • Warszawa, VI Grand Festival Róbrege: gościnnie wraz z zespołem Tomasza Jaworskiego Kciuka wykonuje utwór J. Hendrbca „Little Wing". Po festiwalu nagrywają utwór na płytę Kciuka -„Little Wing". • Warszawa: koncert w Hali Gwardii z zespołem Kciuka na zakończenie wystawy malarskiej Arsenał. Spełnia się jedno z marzeń Niemena - śpiewanie wśród obrazów. JESIEŃ • Powstaje Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej w Poznaniu. Niemen zostaje jego prezesem honorowym. • Komponuje muzykę do filmu Z. Rebzdy „Powrót wabiszczura". 1989 MARZEC • Poznań. Recitalem Niemena inauguruje działalność Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej. CZERWIEC • XXVI Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: wykonuje m.in „Pieśń o zdobyciu morskiego brzegu" oraz „Pieśń o miłości" wg św. Pawła. PAŹDZIERNIK • USA. Koncert w klubie Park West z okazji Dni Polskich w Chicago. Po długiej przerwie ukazuje się kolejna płyta autorska, „Terra Deflorata" (Veriton SXV 1001). • Premiera filmu „Powrót wabiszczura" w reż. Z. Rebzdy, z muzyką Niemena. 1990 STYCZEŃ • Warszawa, Filharmonia Narodowa: koncert „Artyści dla Rzeczypospolitej" - w obecności prezydenta W Jaruzelskiego i premiera T .Mazowieckiego Niemen wykonuje „Amen" (Nie obawiajcie się prawdy...) oraz „Dziwny jest ten świat". CZERWIEC • Poznań, Stary Rynek, schody poznańskiego ratusza: bierze udział w „Koncercie dla miasta". SIERPIEŃ • Katowice, Spodek: Festiwal Artystów Chrześcijan - wykonuje „Moją piosnkę", „Amen" oraz „Pieśń o miłości" wg św. Pawła. • Seria koncertów w kościołach różnych miast polskich. 1991 LUTY • Warszawa, Sala Kongresowa: w czasie koncertu „Tolerancja", zorganizowanego na rzecz pomocy chorym na AIDS, wykonuje m.in. „Jednego serca". MARZEC • Zaczyna codziennie wpisywać do dziennika wydarzenia, komentarze, wspomnienia, których fragmenty ukazywać się będą w magazynie muzycznym „Tylko Rock". • Seria koncertów w południowej Polsce. • Premiera spektaklu telewizyjnego „Król umiera, czyli ceremonie" E. Ionesco w reż. J. Czarneckiego z muzyką Niemena. LIPIEC • Sopot: „Trzy dekady rocka w Polsce". Występuje wspólnie z przyjaciółmi: Wanderem, Popławskim, Apostohsem i Jaśkiewiczem. • Redakcja magazynu „Musie News" przyznaje Niemenowi nagrodę „Złotego Kamer-tonu" za wybitne osiągnięcia w dziedzinie muzyki i organizacji życia muzycznego w Polsce. 1992 MARZEC • Seria koncertów w Kanadzie. MAJ • Koncerty we Francji. SIERPIEŃ • 8 sierpnia, Gdynia, „Dar Pomorza" (500-lecie odkrycia Ameryki), premiera widowiska plenerowego „Księga Krzysztofa Kolumba" P. Claudela, w reż. R. M. Nyczki i W Starosteckiego, z muzyką Niemena. • Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie: w czasie swego recitalu prezentuje m.in. fragmenty muzyki do „Księgi Krzysztofa Kolumba". JESIEŃ • USA. Koncertem w nowojorskiej Town Hall inauguruje skromne obchody 30-lecia swojej działalności artystycznej. 1993 LUTY • Koncerty w Australii, m.in. w Perth, Adelajdzie i Melbourne. MAJ • USA. Przy okazji amerykańskich koncertów, m.in. w nowojorskiej Town Hall, promowana jest kompaktowa wersja „Mourner's Rhapsody", wydana przez Normana Simona. CZERWIEC • Pisze przedmowę do książki „Kuchnia Kryszny - indyjskie potrawy wegetariańskie". KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMENA 1994 • Koncertuje w Niemczech. • Sala Operetki Warszawskiej: koncert poświęcony Jonaszowi Kofcie - Niemen w duecie z Kayah wykonuje „Śpiew ocalenia". • Powstaje spektakl telewizyjny „Elektra" Eurypidesa w reż P. Chołodzińskiego z muzyką Niemena. 1995 MAI • Warszawa, korty Legii: koncert z zespołem Perfect, na którym Niemen w duecie z Grzegorzem Markowskim wykonuje m.in. „Płonącą stodołę". LIPIEC • Katowice, Spodek: koncert poświęcony pamięci Ryszarda Riedla (legendarnego wokalisty zespołu Dżem) „List do R. na 12 głosów", na którym Niemen z grupą Dżem wykonuje „Całą w trawie" oraz „Obłudę". PAŹDZIERNIK • Warszawa: wspólna wystawa malarstwa Małgorzaty Niemen i twórczości komputerowej Czesława Niemena. GRUDZIEŃ • Warszawa, Planet Musie: promocja albumu kompaktowego „Sen o Warszawie", płyty zawierającej najwcześniejsze nagrania Niemena. 1996 LIPIEC • Kraków, „Lato Artystyczne 96": cykl koncertów z udziałem m.in. Niemena. • Sopot: bierze udział w koncercie „Po obu brzegach tęczy - atlas polskiego rocka", dedykując jeden z wykonywanych utworów („Spodchmurykapelusza") Franciszkowi Walickiemu. GRUDZIEŃ • Warszawa: wraz z zespołem Perfect uczestniczy w koncercie „Gwiazdy rocka" z okazji 40-lecia klubu studenckiego Stodoła. 1997 • Angażuje się w kampanię wyborczą po stronie AWS. MAJ-CZERWIEC • Wraz z The Animals, M. Rodowicz, M. Grechutą i S. Krajewskim bierze udział w trasie objazdowej „dinozaurów". LIPIEC • Warszawa, scena przed gmachem TVP: w czasie koncertu „Moja i twoja nadzieja" (na rzecz ofiar powodzi) wykonuje, jedynie z fortepianem, „Moją piosnkę". SIERPIEŃ • Przewodniczy jury na XXXIV Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie. • Występuje wraz z żoną (grając samego siebie) w krótkiej scenie filmowej serialu tv „Sposób na Alcybiadesa" w reż. W Szarka. 1998 LUTY • Warszawa Sala Kongresowa: koncert „Złote Przeboje". Niemen otrzymuje nagrodę „Żorży-ka" za uparte poszukiwanie perpetuum mobile. • Premiera widowiska artystycznego „Zdania i uwagi" z fragmentami poezji A. Mickiewicza, w reż. G. Królikiewicza, ze wspaniałymi wokalizami Niemena. 1999 CZERWIEC • Prezentacja utworu „Osiem błogosławieństw" nagranego z okazji wizyty papieża Jana Pawła II - Niemen jest jednym z wykonawców tego utworu. SIERPIEŃ • Zajmuje I miejsce w plebiscycie czytelników „Polityki" na najlepszych piosenkarzy i zespoły XX wieku. PAŹDZIERNIK • Gliwice, Galeria Sztuki Współczesnej ESTA: otwarcie wystawy grafiki komputerowej Niemena. LISTOPAD • Warszawa, koncert w radiowej Trójce: Niemen odbiera statuetkę Super Mateusza za całokształt osiągnięć artystycznych w muzyce rozrywkowej. 31 GRUDNIA • Warszawa, plac Zamkowy: w koncercie podsumowującym wiek XX wykonuje nową wersję piosenki „Dziwny jest ten świat". 2000 LUTY • Warszawa. Akademia Telewizyjna przyznaje trzy Super Wiktory dla najpopularniejszych postaci małego ekranu; otrzymują je: Andrzej Wajda, Jerzy Hoffman i Czesław Niemen. • Warszawa, Torwar: festiwal Play-Box 2000; w specjalnym koncercie występują m.in. Niemen, Budka Suflera i O.N.A. Niemen uhonorowany zostaje statuetką Play-Box za całokształt dokonań artystycznych. SIERPIEŃ • Pomaton EMI wydaje płytę-składankę „Czas jak rzeka". • Uczestniczy w koncercie „Dwadzieścia lat dla Polski" z okazji obchodów dwudziestej rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Stoczni Gdańskiej. GRUDZIEŃ • Zajmuje I miejsce w plebiscycie „Polityki" na najpopularniejszego polskiego artystę XX wieku. Z tej okazji w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego daje specjalny recital. 2001 WRZESIEŃ • Warszawa, Teatr Polski: w ramach spektaklu „Norwid bezdomny" odbywa się koncert Niemena „Pieśń od ziemi naszej". PAŹDZIERNIK • Paryż, Kościół Polski św. Magdaleny: koncert Niemena w 180. rocznicę urodzin C. Norwida. LISTOPAD • Ukazuje się długo oczekiwana, ostatnia autorska płyta „Spodchmurykapelusza", wydana przez Pomaton EMI. • Warszawa, Galeria Sztuki K. Napiórkowskiej: Wernisaż i aukcja komputerowych prac plastycznych Niemena. Dochód z aukcji przeznaczono dla Polskiej Akcji Humanitarnej na zakup sprzętu edukacyjnego do szkół litewskich. •Warszawa, Teatr Wielki: dla uczczenia ofiar terrorystycznego zamachu na Manhattanie wykonuje - w czasie uroczystego koncertu „Pamięć i nadzieja" - specjalnie przygotowany na tę okazję utwór „Nowy Jork" oraz dawno niesłyszany „Bema pamięci żałobny--rapsod". 2002 STYCZEŃ W Wielkiej Brytanii Chemical Brothers wydają płytę „Come With Us" z utworem „The Test", w którym wykorzystano fragmenty improwizacji Niemena z utworu „Pielgrzym" (z płyty „Niemen Aerolit" SX 1192) LIPIEC • Hiszpania, Alcala de Henares pod Madrytem: uczestniczy w koncercie inaugurującym Rok Polski w Hiszpanii. • Kraków: z okazji 40-lecia pracy twórczej odbywa się specjalny koncert w Collegium Maius, jednen z ostatnich, znaczących koncertów Niemena w kraju. LISTOPAD • Niemcy. Ostatnie koncerty zagraniczne Niemena, m.in. w Hanowerze i we Frankfurcie. 2003 LUTY • Przechodzi operację, po której następuje poprawa stanu zdrowia. • Nie odbiera Złotego Fryderyka - Nagrody Akademii Fonograficznej Złoty Fryderyk 2002, przyznanej za całokształt osiągnięć artystycznych. KWIECIEŃ • Warszawa: przewodniczy jury na VI Festiwalu Muzyki Folkowej Polskiego Radia „Nowa Tradycja". • Ostatnie prace przygotowawcze do wydania dwóch sześciopłytowych boksów, zatytułowanych „Niemen Od początku". • Włochy, Florencja: „The Voyage" - multimedialny spektakl Jana Sawki z muzyką Niemena -zdobywa Premio de Lorenzo II Magnifico Gold Medal na biennale Contemporary Art. GRUDZIEŃ • Udziela jednego z ostatnich wywiadów w radiowym „Wieczorze z Jedynką" w Programie I Polskiego Radia. • 26 grudnia. Ostatni wywiad w telewizji (program II godz. 21.50). 2004 STYCZEŃ • W autorskiej rubryce miesięcznika „Teraz Rock" ukazuje się jeden z ostatnich wierszy, „Ka-lanchoe", oraz grafika Niemena. • 17 stycznia, Warszawa Centrum Onkologii im. M. Curie-Skłodowskiej - umiera Czesław Niemen. • 30 stycznia, Warszawa godz. 13.00: msza żałobna w kościele św. Karola Boromeusza, pogrzeb na Powązkach. 23 LUTEGO • Stalowa Wola jako pierwsze miasto w Polsce nazwało jedną z ulic imieniem Czesława Niemena. OPRACOWAŁ EDWARD CHOMICZ CopyrightOMarek Gaszyński, 2004 projekt graficzny i łamanie Andrzej Barecki dyskografia Edward Chomicz, Tadeusz Sklinski KALENDARIUM Edward Chomicz Wykorzystano zdjęcia L. Dzikowskiego, M. Karewicza, J. Waniukiewicza, W Pawelca, W Karskiego, E Artwicha, Z. Proszowskiego, E. Liberackiego, J. Strzeszewskiego, J. Unierzyckiego, M. Saneckiego, T. Późniaka, J. Awakumowskiego, R.J. Wydrzyckiego, A. Korzyńskiego, J. Bogdanowicza, E Walickiego, J. Popławskiego, T. Jaśkiewicza, z archiwum „jazz forum" oraz z Agencji: Epoka, Studio 69, Sky News, East News KOREKTA Mariola Będkowska przygotowanie DO DRUKU Studio Graficzne Prószyński i S-ka ISBN 83-7337-849-9 Wydawca Prószyński i S-ka SA 02-651 Warszawa, ul. Garażowa 7 Druk i oprawa Drukarnia Wydawnicza im. W L. Anczyca SA. 30-011 Kraków, ul. Wrocławska 53 Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej książki. Zwłaszcza osobom, które udzieliły mi wywiadów: Jadwidze Bortkiewicz (siostrze Niemena), Jerzemu Wydrzyckiemu, Janowi Wydrzyckiemu, Romualdowi Juliuszowi Wydrzyckiemu, Tomaszowi Jaśkiewiczowi, Franciszkowi Walickiemu, Wowo Bielickiemu, Pawłowi Brodowskiemu, Witoldowi Fillerowi, Januszowi Popławskiemu, Leopoldowi Dzikowskiemu, Zbigniewowi Namysłowskiemu, Wojciechowi Młynarskiemu, Michałowi Urbaniakowi, Adamowi Hanuszkiewiczowi, Andrzejowi Kurylewiczowi, Wandzie Warskiej, Andrzejowi Wajdzie, Jerzemu Bogdanowiczowi, Krzysztofowi Sadowskiemu, Wojciechowi Gąssowskiemu, Jackowi Nieżychowskiemu, Andrzejowi Marcowi oraz Alibabkom. Zdjęcia, plakaty, notatki, listy, wydawnictwa reklamowe, autografy dostarczyli mi: Piotr Artwich, Paweł Brodowski, Janusz Popławski, Tomasz Jaśkiewicz, Adam Trąbiński, Franciszek Walicki, Edward Liberadzki, Zbigniew Proszowski, Stanisław Cejrowski, Andrzej Korzyński, Krzysztof Nieporęcki, Wojciech Fułek, Jerzy Bogdanowicz, Ewa Kozłowska, Edward Walczak, Witold Pograniczny i Jerzy Płoński. Szczególne podziękowania winien jestem członkom rodziny Czesława Niemena: Jadwidze Bortkiewicz, Jerzemu, Janowi i Romualdowi Juliuszowi Wydrzyckim, a także redakcji miesięcznika „jazz forum". Marek Gaszyński I h 35.42