ANDRZEJ GRABOWSKI A wszystko to... Ich Troje ANDRZEJ GRABOWSKI A wszystko to Ich Troje Reim Musie Factory Copyright © Andrzej Grabowski Copyright for this edition © Reim Musie Factory Wydawca: Reim Musie Factory B'B1S5S Korekta: GMINYSawasUica . Justyna Karpacz ' ul Wrzeciono 5 Zdjęcia na okładce: Darek Kawka (5 fotografii) Karol Skiba (1 fotografia) Piotr Pawelec (1 fotografia) i archiwum artystów (1 fotografia) Zdjęcia w książce: Darek Kawka (41, 49, 51, 58, 60, 61, 63, 64,115,130,131,153) Karol Skiba (54,55,56, 68,111,112,121,132,133,1140,141) Ryszard Rożek (43, 44, 50, 52, 87,110,139) Piotr Pawelec ( 88,101,112,116,120,121,130,135) Katarzyna Forusińska (22), Sebastian Skalski (29,131) Andrzej Hrechorowicz (47, 69), Krzysztof Jarczewski (113) oraz archiwum Koch International, Universal Musie Polska i artystów. Wydawnictwo: Reim Musie Factory ul. Szczytowa 56, 95-030 Starowa Góra k. Łodzi mcw@music-factory.pl agrabowski@interia.pl ISBN 83- 914735-0-3 Redakcja techniczna i druk: Studio Poligraficzne Mega Print Sp. J. ul. Konwaliowa 24, 03-194 Warszawa, biuro@megaprint.com.pl Spis treści i. Zamiast wstępu........................................................................................7 2 . Ich Troje...................................................................................................9 3 . Magda Pokora........................................................................................71 4 . Justyna Majkowska................................................................................83 5 . Jacek Łągwa...........................................................................................89 6 . Michał Wiśniewski................................................................................103 7 . Nie tylko wokaliści................................................................................115 8 . Reim Musie Factory..............................................................................123 9 . Koncerty...............................................................................................127 10 . Fani.......................................................................................................135 11 . Dziennikarze muzyczni o Ich Troje......................................................149 12 . Od autora..............................................................................................152 13 . Podziękowania......................................................................................154 14 . Dyskografia...........................................................................................155 15 . Teksty piosenek....................................................................................181 16 . Chwyty gitarowe do piosenek..............................................................241 Zamiast wstępu Są fenomenem na polskim rynku muzycznym. Mimo że na początku działalności nie byli doceniani przez ogólnopolskie media, to cieszyli się fanatycznym uwielbieniem publiczności i wiele popularnych zespołów mogło im zazdrościć dużej ilości sprzedanych płyt. W lokalnych rozgłośniach radiowych ich piosenki były i są, na życzenie słuchaczy, jednymi z najczęściej emitowanych utworów. Dzieje się to aż tak często, że prezenterzy bywają nimi znudzeni. Po sześciu latach działalności odnieśli ogromny sukces, a ich album „Ad-4" w ciągu czterech miesięcy sprzedał się w półmilionowym nakładzie! Po każdym koncercie systematycznie powiększa się grupa ich fanów. Ten zespół potrafi doprowadzić widownię niemal do zbiorowej histerii, która bywa porównywana do reakcji publiczności na występach The Kelly Familly. Charyzmatyczny lider z demonicznym głosem, subtelna wokalistka oraz śpiewający kompozytor większości utworów, wspomagani przez muzyków i tancerzy, prezentują na scenie ekspresyjne widowisko. Zdarza się, że bisują dziesięć razy! Żyj ą z fantazj ą - j ak na artystów przystało. W ekstrawagancj ach przoduj e zwłaszcza lider grupy, postrzegany jako najbarwniejsza postać w polskim show-biznesie. Już sama nazwa grupy, zaczerpnięta z filmu o skomplikowanych relacjach seksualnych między młodymi ludźmi, jest intrygująca. Ta książka pozwoli poznać ich lepiej. Panie i panowie... Ich Troje!!! ( 7 Ich Troje URODZINY NA BASENIE, MIZERNY OKULARNIK IŻÓŁTOSKÓRY LENNON Sto lat, sto lat! — przekrzykuje się elegancko ubrana młodzież. Strzelają korki od szampanów. Spojrzenia wszystkich gości skierowane są na wysokiego bruneta. Znajomi podchodzą do niego i składają życzenia. Przy plastikowych stolikach poustawianych wokół basenu alkohol leje się strumieniami. Za chwilę wszyscy wskoczą do wody... Tak właśnie bawiono się na urodzinach Michała Wiśniewskiego, który nie żałował pieniędzy na huczną imprezę. Młody biznesmen postanowił zaszaleć, bo przez ostatnie miesiące ciężko pracował i chciał odreagować stres. Patrząc na stoły zastawione kanapkami z kawiorem, przypomniał sobie czasy, kiedy jadał tylko placki ziemniaczane... Nazajutrz miał potężnego kaca, ale milo wspominał atrakcje poprzedniego wieczora. Aż trzy razy budziły go telefony z podziękowaniami za udaną imprezę. Choć bolała głowa, myślał już o... następnych urodzinach. A może z tej okazji przygotować wiązankę przebojów musicalowych ipokazaćje w teatrze? — przemknęło przez głowę wielbicielowi tego gatunku. Postanowił przespać się z tym pomysłem... Dwa miesiące po pamiętnych urodzinach Michał zjawił się w Wytwórni Filmów Fabularnych, gdzie grupa Varius Manx nagrywała płytę „Elf. Szukał tam Pawła Marciniaka, który miał mu pomóc w realizacji pomysłów. Muzyka polecił mu jeden z pracowników WFF. Wiśniewski miał już przetłumaczone teksty szlagierów. Wcześniej szukał sposobu, żeby zdjąć wokale z oryginalnej ścieżki dźwiękowej, ale dowiedział się, że przy ówczesnej technice komputerowej było to Urodziny w czepku 9 bardzo trudne. Znajomy realizator dźwięku poradził mu, żeby zrobił nowe aranżacje znanych utworów. Michał przygotował się do rozmowy z Marciniakiem i poznał jego twórczość. Po nagraniu trzeciej płyty grupa Varius Manx była już bardzo popularna, ale miody biznesmen, zajęty interesami, nie śledził list przebojów. Usłyszał od kogoś, że Variusi mają wielki przebój o snach. Zasugerował się tym i... kupił album „Sen" Edyty Bartosiewicz. Kiedy w końcu zdobył płytę Varius Manx, od razu zakochał się w piosence „Zanim zrozumiesz". Podczas wstępnej rozmowy muzyk wydał się bardzo komunikatywny i obiecał zaaranżować wybrane utwory. Nie miał zbyt wiele czasu na rozmowę, bo spieszył się do studia. Michał był zadowolony, członek jednego z najpopularniejszych polskich zespołów niejako dawał gwarancję dobrze wykonanej roboty. Marciniak po tygodniu miał poinformować o postępach w pracy. Zaraz po tym spotkaniu Michał ustalił z Urszulą Dziekciarek, która prowadziła młodzieżową grupę „7 coma 7", że jej podopieczni przygotują choreografię do opracowywanych piosenek. Nie mogli mu odmówić, bo biznesmen sponsorował wiele ich występów. Był tak zajęty interesami, że zapomniał o planach związanych z urodzinami, dopiero po dwóch tygodniach postanowił zadzwonić. Marciniak powiedział mu wtedy: Słuchaj, stary, bardzo cię przepraszam, ale mamy dużo roboty z płytą. Nawet nie zabrałem się za twoje aranże. Za to mogę cipołecić dobrego muzyka, który współpracował z nami przy dwóch pierwszych płytach. Cóż było robić? Michał zapisał numer telefonu Jacka Łągwy i podziękował Pawłowi za pomoc. Następnego dnia rekomendowany muzyk zapukał do drzwi dwupoziomowego mieszkania na łódzkich Chojnach. W pierwszej chwiłi pomyślałem: Ale gościu! - wspomina Michał. Wyglądał dziwnie: taki mizerny, nosił okulary, chodził w trampkach, a do tego przyjechał małym fiatem. Wywnioskowałem z tego, że potrzebuje pracy i kasy. Podczas rozmowy ciągle przytakiwał. Nie sądziłem, że uda mi się coś z nim zrobić. Mimo to panowie szybko ustalili szczegóły. Należało opracować piętnaście musicalowych przebojów. Do ich nagrania potrzebne były mikrofony i mikser. Jacek od razu zasugerował, że lepiej je kupić Jacek był mizerny i nosił okulary... 10 niż pożyczać. Stwierdziłem, że skoro facet ma szmal, to trzeba od niego wyciągnąć jak najwięcej - opowiada. Miałem zamiar go wydoić. Michał zatwierdził budżet i na pożegnanie wypłacił niewielką zaliczkę. Umówili się na spotkanie za tydzień. Po siedmiu dniach zleceniodawca mógł posłuchać fragmentu przygotowanego utworu. Bardzo mu się spodobała ta próbka. Przy okazji usłyszał również kilka kompozycji nagrywanych do przedstawienia „Wielki Testament" Francoisa Villona. Spektakl miał być wystawiony w warszawskim Teatrze Adekwatnym. Michał był pod wrażeniem. Podzielił się z kolegą dobrą informacją - zdążył uzbierać dwadzieścia tysięcy marek na potrzebny sprzęt. Zaplanowali, że pojadą na zakupy do Niemiec, gdy tylko Michał wróci z urlopu. Zapracowany biznesmen wcześniej nie miał czasu na wypoczynek i na pierwszy urlop z prawdziwego zdarzenia chciał wybrać się do ciepłych krajów. W biurze podróży zaproponowano mu Tajlandię i Singapur. Wyjechał tam pod koniec grudnia. Tajlandia nie zaskoczyła go specjalnie; spędził w niej pierwszy tydzień, który nie dostarczył mu specjalnych wrażeń. Dla odmiany w Singapurze wkurzał go zakaz palenia na ulicach. Michał nie należy do wielbicieli zabytków, więc - zamiast cieszyć oczy starymi budowlami - wybrał się do pubu. W zadymionym pomieszczeniu siedziało kilka osób, z głośników leciała muzyka. Zawieszone pod sufitem monitory przykuły jego uwagę. Dopiero później zauważył literki na dole ekranu. Nie przeszkadzał mu facet za pulpitem, który mamrotał coś do mikrofonu. Zdziwił się jednak, kiedy na środek sali wyszedł skośnooki mężczyzna i zaczął śpiewać utwór The Beatles. Żółtek z wielką wprawą naśladował Lennona. W pierwszej chwili Michał myślał, że piosenka puszczana jest z taśmy. Z uznaniem słuchał wokalisty, a po występie nie żałował braw. Klaskały też inne osoby. Zaciekawiony podszedł do prezentera i zapytał, o co chodzi w tej zabawie. Zamiast odpowiedzi dostał katalog piosenek. Było tam kilkaset znanych utworów. Alkohol dodał odwagi, Michał postanowił spróbować. Wybrałem utwór „ The Great Pretender" Freddiego Mercurego - wspomina. Przerosła mnie ta piosenka. Nie wiedziałem kiedy wchodzić i odwałiłem kaszanę. Mimo to dostał brawa. Później dowiedział się, że wkaraoke obowiązuje zasada: nie ważne, jak się śpiewa, publiczność zawsze klaszcze. Po tej przygodzie kilkakrotnie zaglądał do klubu. Zakochałem się w panującej tam atmosferze, w tym dreszczyku przed każdym występem - mówił później. Po powrocie do Łodzi często o tym opowiadał. Jacek nie podzielał jego entuzjazmu, bo nie wiedział, o czym kolega mówił z takim przejęciem. Tydzień później pojechali na zakupy do Niemiec. Wędrując od sklepu do sklepu, natknęli się na sprzęt do karaoke. Michał był w swoim żywiole. Długo próbował, pokazywał i objaśniał... Po dwóch godzinach stwierdził, że rezygnuje z urodzinowej imprezy, za to kupuje zmieniacz i kilkaset płyt z instrumentalnymi podkładami do u piosenek. Do kompletu brakowało jeszcze telewizorów. Dopiero w Polsce Jacek przekonał się do pomysłu kolegi i sfinansował zakup monitorów. Nowy sprzęt wypróbowywali w domu. Wieczorami zapraszali znajomych i namawiali ich do śpiewania. Początkowo ciężko było rozruszać towarzystwo, wychodziło to dopiero po kilku głębszych. Próby były udane. Wspólnicy zaczęli rozglądać się za miejscem, w którym mogliby zainstalować urządzenia. Po kilku wizytach w łódzkich klubach stwierdzili, że odpowiada im lokal przy Teatrze Muzycznym. Do tego pomysłu udało im się przekonać dyrektora teatru. Obie strony miały nadzieję, że zabawa w karaoke zatrzyma widzów wychodzących ze spektakli. W lokalu adaptowanym na klub karaoke należało wykonać prace remontowo-adaptacyjne. Wstawiono tam dystrybutory do piwa, pod sufitem zawisły monitory i światła, w kątach sali stanęły trzystuwatowe głośniki, a okna wyłożone zostały folią lustrzaną. Zrobiliśmy to tanim kosztem, ale wyglądało fajnie - opowiada Michał. Remont kosztował 20 tysięcy złotych. Pierwsze imprezy odbyły się w kwietniu 1995 roku. Największy ruch był w weekendy. Po kilku tygodniach w Łodzi zaczęto mówić o pubie, w którym można pośpiewać. Do lokalu zaglądało coraz więcej młodych ludzi. Nie wszystkim wychodziły wokalne popisy, ale zdarzały się prawdziwe talenty. Po czterech miesiącach trzeba było jednak szukać nowego miejsca, bo karaoke przy teatrze nie sprawdziło się. Publiczność z okolicznych miejscowości przyjeżdżała na przedstawienia autobusami i zaraz po spektaklach musiała wracać. Zaglądali tam natomiast pracownicy miejscowego Urzędu Ochrony Państwa, którzy próbowali rządzić. To oni dyktowali, kto i co ma śpiewać. Nie wszystkim się to podobało. Również dyrektor teatru przestał być przychylny, bo na hałasy dobiegaj ące z pubu coraz częściej skarżyli się mieszkańcy okolicznych domów. Michał i Jacek szybko znaleźli inne lokum. Szef restauracji Pera zainteresowany był współpracą. Nowe umiejscowienie znów okazało się niekorzystne. Ekskluzywny lokal miał jedną wadę - twierdzili wspólnicy. Ceny były tam zbyt wysokie dła młodzieży, a właścicieł niechętnie patrzył na małolatów, którzy przez kiłka godzin sączyli jedno piwo. Po dwóch miesiącach sprzęt do karaoke przetransportowano do klubu Wall Street. Tam też wprowadzili jedną innowację. Wiele osób nie chciało śpiewać po angielsku, więc postanowili włączyć do repertuaru polskie piosenki. Jacek zrobił aranże do kilkudziesięciu utworów, a Michał przygotował wideoklipy. Były to fragmenty z filmów. W repertuarze znalazły się też dwa hity bardzo popularnego wtedy disco-polo, bo wielu bywalców klubu zamawiało „Białego Misia" i „Niech żyje wolność". Do profesjonalnej oprawy brakowało jeszcze zabarwiających się literek. I ten problem dało się rozwiązać metodą domową przy użyciu komputera Amiga. Innowacje wpłynęły na frekwencję. Zajebiście się to sprawdzało - mówi 12 Michał. Pojawiły się osoby, które nie znały angielskiego. Co wieczór przychodziło do nas ponad trzystu amatorów śpiewania. Imprezy prowadzili właściciele sprzętu. Zapowiadając wykonawców, staraliśmy się wprowadzać fajną atmosferę - opowiadają. Czasem opowiadaliśmy jakiś dowcip. Prowadzący dbali też o brawa po każdym występie. Do klubu zaczęli przychodzić stali bywalcy. Michał wspomina Anię: To była bardzo śmieszna dziewczyna. Miała prawie dwa metry wzrostu, nogi jak kolumna Zygmunta, ale fryzurę jak z Kogutkowa. Żartowaliśmy: Dziękujemy już Ani, która fantastycznie wykonała piosenkę. Aniu pamiętaj, PKS odchodzi o 22:06. Wyróżniała się również blondynka, która przez dwa miesiące wałkowała tylko jedną piosenkę Później nauczyła się jeszcze dwóch utworów. Potem jej odbiło - stwierdza Michał. Poczuła się bardzo dobra, nawet nie zdawała sobie sprawy, że specjalizuje się w trzech piosenkach. Była o nie zazdrosna i dostawała ataków szału, gdy ktoś inny je śpiewał. Przez lokal przewinęło się wielu zdolnych ludzi. Do stałych bywalców należał również kleryk łódzkiego seminarium duchownego, na którego wołali „Księdzu". W tym samym czasie Jacek kończył komponowanie muzyki do reżyserowanego przez Józefa Zbiróga przedstawienia opartego na tekstach Fracoisa Villona. Zrobiłem muzykę do szesnastu tekstów - wspomina. Miały być grane z orkiestrą, więc postarałem się o szeroką panoramę i bogatą aranżację. Spektakl opowiadał o rozpustnym życiu w piętnastowiecznej Francji, widzianej oczami włóczęgi, bandyty, sutenera i złodzieja, który znaczną część życia spędził w więzieniach i tylko cudem uniknął szubienicy. Już po przygotowaniu większości materiału okazało się, że reżyser nie dostał zaplanowanego budżetu, więc postanowił, że muzyka będzie puszczana z playbacku. Trzeba było nagrać piosenki. Jacek pomyślał wtedy o przyjaciołach. Główną rolę powierzył Michałowi, którego charakterystycznie zdarty glos pasował do tytułowego bohatera. Ponadto w nagraniach mieli wziąć udział profesjonalni aktorzy: Małgorzata Gudejko i Artur Pastuszko. Potrzebna była jeszcze dziewczyna a Popisy w klubie karaoke 13 z łagodnie brzmiącym głosem. W tym samym czasie pojawił się pomysł założenia zespołu. Michał od razu go podchwycił i zaczął snuć plany. Jego zdaniem można było wydać te nagrania i sprzedawać po spektaklach - wspomina kompozytor. Obiecałem przedstawić ten pomysł dyrektorowi teatru. Biznesmena tak bardzo nakręcił ten projekt, że zaczął rozglądać się za wokalistką, która mogłaby zaśpiewać partie żeńskie. Uważniej niż zwykle przyglądał się osobom odwiedzającym ich klub. Jednak nie przynosiło to efektów... Zbliżała się premiera „Wielkiego Testamentu" Fracoisa Villona. Jacek, pochłonięty przygotowaniami, musiał często wyjeżdżać do Warszawy. Prowadzenie imprez karaoke wziął na siebie Michał. Kilkanaście dni przed pierwszym przedstawieniem Jacek przywiózł wiadomość, że teatru nie stać na wydanie kasety. Po długiej naradzie wspólnicy zdecydowali, że sami sfinansują ten projekt. Z zakupem stu kaset nie było problemu. Nagrania kopiowali na tzw. jamniku, czyli magnetofonie z dwoma kieszeniami. Całości dopełniły kserowane wkładki. PUB ZAMIAST SIŁOWNI, STUDIO W KUCHNI I CZWARTA ŻONA Dwie studentki socjologii długo zastanawiały się, co robić wieczorem. Lucyna zaproponowała wyjście do siłowni. Magda wprawdzie nie narzekała na zbędne kilogramy, ale chciała dotrzymać towarzystwa koleżance. Po dwudziestu minutach machania hantlami nieprzyzwyczajone do wysiłku mięśnie zaczęły boleć i dziewczyny... ulotniły się. Znowu zaczęły się zastanawiać, co zrobić z wolnym czasem. Słyszałam o pubie, gdzie można śpiewać - przypomniała sobie Lucyna. Moja kołeżanka po trzech piwach dawała tam takie popisy... Magda dawno nie śpiewała, więc chętnie przystała na tę propozycję. W lokalu położonym niedaleko siłowni było niewiele osób. Uwagę wchodzących przykuł siedzący przy stoliku pod ścianą brunet, który żywo gestykulował. Chłopak zmierzył wzrokiem dwie nowe dziewczyny. Jedna z nich pewnym krokiem podeszła do stolika i wzięła katalog. Zaśpiewaj mi to, to i to... - mówiła, szybko przerzucając kartki. Magda, widząc jej niezdecydowanie, poprosiła o spis utworów. Kiedy go przeglądała, podszedł do nich ów brunet. Cześć, jestem Michał -przedstawił się. Chcecie zaśpiewać? Drobna brunetka skinęła głową, ale nie czuła się zbyt pewnie. Nigdy wcześniej nie śpiewała w takim miejscu. Chłopak dodawał jej otuchy: Spoko, w razie czego pomoże ci moja koleżanka - powiedział, wskazując na blondynkę. Po chwili wahania zdecydowała się zaśpiewać „To nie ja byłam Ewą" z repertuaru Edyty Górniak. Po skończonej piosence wszyscy bili brawo. Najgłośniej klaskał Michał, który od razu zaprosił Magdę do stolika. 14 Podoba mi się jak śpiewasz - pochwalił ją szczerze. Po chwili zastanowienia dorzucił: Mam kolegę, który robi muzykę dla teatru w Warszawie. Szukamy dziewczyny na nagrania. Wpadnij za dwa tygodnie, Jacek cię posłucha... Magda skinęła głową na znak zgody. Nie robiła sobie wielkich nadziei, ale nie miała nic do stracenia. Żeby tylko to nie byli jacyś chałturnicy grający na weselach - pomyślała, wychodząc z klubu. Następnego dnia Michał pochwalił się koledze nową znajomością. Kiedyś przy wódce wspomniałem, że w zespole przydałaby się wokałistka. Po kilku tygodniach on przyszedł i powiedział: Jest dziewczyna! - opowiada Jacek. Często musiałem studzić jego zapał, podchodziłem do wszystkiego z wielką rezerwą. W tamtym czasie zawzięcie dyskutowali, jaką muzykę chcą grać. Ja byłem zupełnie zielony - wspomina Michał. Me wiedziałem nawet, co to pop, w sprawach muzycznych zdawałem się na Jacka. Sugerowałem, żeby śpiewać coś podobnego do piosenki poetyckiej. Jako przykład podałem „Jeanny" z repertuaru Fałco. Śpiewałiśmy to w naszym klubie. Po kilku zakrapianych spotkaniach mieli już wizję zespołu. Postanowili wcielić plany w życie. Wcześniej czekały ich nagrania „Wielkiego Testamentu" Fracoisa Villona. Dwa tygodnie później Magda Pokora przyszła na umówione spotkanie. Obstawą były dwie koleżanki, które miały dodawać jej odwagi. Pełniący obowiązki gospodarza Michał zaprosił je do służbowego stolika i zamówił piwo. Dziewczyna została przedstawiona Jackowi i jego żonie Dorocie. Kiedy po godzinie atmosfera zrobiła się luźniejsza, studentka socjologii odważyła się zaśpiewać. Nie dała po sobie poznać, że jest wystraszona i czuje się jakby zdawała egzamin. Na początek wybrała piosenkę Whitney Houston „One Moment In Time". Jacek uważnie jej słuchał, ale jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Po występie były oczywiście brawa. Impreza rozkręcała się w najlepsze, również gospodarze dali popis umiejętności wokalnych. Magda kilkakrotnie podchodziła do mikrofonu. Około północy usłyszała od Jacka: Jesteś niezłym materiałem na dobry głos. Uznała, że to za dobry znak. Kiedy Michał zapytał mnie o opinię na jej temat, stwierdziłem, że może być - mówi kompozytor. Me emocjonowałem się tak jak on, bo miałem przykre doświadczenia i specjalnie nie zależało mi na nowym zespole. Pracowałem wtedy przy reklamach, z których były niezłe pieniądze. Ale mój wspólnik ma dar przekonywania... Tydzień później cała trójka spotkała się w mieszkaniu chłopaków. To tam Magda pierwszy raz usłyszała muzykę do „Wielkiego Testamentu". Michał od razu zaproponował zrobienie próby i, nie czekając na zgodę, wręczył wokalistce teksty. Była oszołomiona. Czego ten facet ode mnie chce - pomyślała. Niech chociaż na chwilę odczepi się, żebym mogła nauczyć się mełodii i opanować tekst! Dziewczyna musiała zmierzyć się z przekładem Boya-Żeleńskiego. Nie było to łatwe, gdyż do zaśpiewania miała między innymi taki fragment: 15 Xiążę, ty rozsądź; od tegoś iestxięciem Ale, co do mnie, w lasce wybaczcie, Lecz leszcze młodym słyszałem dziecięciem, Że nie masz w świecie nad wygodne życie... Michał nie zwracał uwagi na problemy i próbował wymusić aktorską interpretację piosenki. Na szczęście bardziej opanowany przyjaciel uspokoił go i wysłał na spacer. Dopiero po godzinie pracy nad tekstem przyszła wokalistka wczuła się w poetyckie strofy. Po kilku wyczerpujących próbach utwory brzmiały znacznie lepiej. Zdecydowali, że je nagrają. Jacek przygotował ośmiośladowy magnetofon. Pomieszczenie do nagrywania wokalu znajdowało się w kuchni, a sprzęt stał Nagrywamy musical! w pokoju. Urządzenia były połączone kilkunastoma kablami, o które stale się potykali. Przy pierwszych próbach dźwięku dziadek, słysząc hałasy, przybiegał do pokoju i pytał zaniepokojony: Co się dzieje? Już wtedy zaczęły się problemy. Okazało się, że trzeba zmienić tonację niektórych utworów. Michał miał zastrzeżenia do interpretacji. Pokłóciliśmy się nie na żarty i chcieliśmy sobie podziękować - wspomina. Miałem ambicje reżyserskie, chciałem wszystko przesadnie podkręcić. Jak zwykle w konfliktowych sytuacjach, Jacek musiał być mediatorem. Problemów co prawda było znacznie więcej, ale po kilku dniach udało się zakończyć rejestrację piosenek. 16 Kompozytor był zadowolony z nagrań, mógł się nimi pochwalić w Warszawie. Reżyserowi tak się one spodobały, że zaproponował, aby aktorzy śpiewali pod playbacki przygotowane przez Jacka. Ci jednak nie zgodzili się. Nieoficjalnie mówiono, że wokalnie byli znacznie gorsi, poza tym nie chcieli mieć konkurencji. Mimo to wykonawcy zostali zaproszeni na uroczystą premierę. Bardzo się zawiodłem na tym przedstawieniu - przyznaje rozżalony Michał. Po spektaklu poszedłem do garderoby i powiedziałem, co mi się nie podobało. Jacek mnie unikał, ale jak go w końcu dopadłem, to stwierdziłem, że było tragicznie. Czułem się obrażony: ja nagrałem piosenki i nie usłyszałem nawet „dziękuję". Przedstawienie „Wielki Testament" Fracoisa Villona nie odniosło sukcesu. Zdjęto je z afisza po kilkunastu spektaklach. Z czasem wszyscy zapomnieli o nieprzyjemnych wydarzeniach. Michał dowiedział się od rodziców Jacka , że po premierze nie powinno się krytykować aktorów, bo to źle wypływa na morale... Podczas pojednawczego wieczoru stwierdzili, że warto wrócić do planów wydania piosenek. Przez kilka dni kopiowali kasety, które później sprzedawali w klubie karaoke. Po tej przygodzie wspólnicy postanowili wrócić do planu założenia grupy. Potrzebna była jeszcze nazwa. Pomysł podsunęło życie... Michał z Jackiem i jego żoną wynajmowali wspólnie mieszkanie. Pewnego razu odwiedzającą ich koleżanka stwierdziła, że żyją jak bohaterowie filmu „Ich Troje". Michałowi spodobał się ten tytuł. Zapadła decyzja: tak właśnie postanowili nazwać zespół. Była już nazwa, potrzebny był jeszcze repertuar. Już wcześniej ustalano, że grupa będzie grać muzykę pop zbliżoną do piosenki poetyckiej. Jacek przygotował dawniej wiele utworów tego typu. Michał zabierał Będziemy grałi muzykę pop z jego szuflady dyskietki, żeby przesłuchać zbłiżoną do piosenki poetyckiej kompozycje. Wpadła mu w ucho melodia z rozbudowaną aranżacją. Spodobała mi się, bo była taka hymnowata - wspomina. Brakowało jeszcze tekstu. Jacek zaproponował napisanie słów Michałowi, który nie był zachwycony tym pomysłem. Głupio mu było jednak wykręcać się. Postanowił pójść po najmniejszej linii oporu i przerobić jakiś gotowy tekst. Zaczytywał się wtedy poezją Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, którą poleciała mu żona Jacka, Dorota. Do wybranej kompozycji pasował jeden z wierszy, ale trzeba go było trochę przerobić. Michał dopisał dwa wersy i... pierwsza piosenka zespołu Ich Trojebyła gotowa. Nosiła tytuł „Prawo". 17 Pozytywna opinia autora muzyki i przychylne recenzje znajomych zachęciły Michała do podobnego zabiegu przy opracowaniu piosenki Falco. Podekscytowany wizją zespołu, nie poprzestał na przygotowaniu tekstów. Z właściwym sobie darem przekonywania zaczął namawiać kolegę do przygotowania kasety demo. Byłiśmy zgodni, że musimy znałeźć dobre studio. Zależało nam na brzmieniu, bo wyszliśmy z założenia, że w wytwórniach fonograficznych nie będą słuchać słabych nagrań. Zdecydowali się na podwarszawski Izabelin, jedno z najlepszych studiów w kraju. Było ono zarezerwowane z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, ale Iwona Puczyńska zgodziła się wygospodarować kilka godzin w przerwach między sesjami innych artystów. Zainwestowaliśmy najmniej pewną sumę za trzy utwory - wspomina Michał. Siedem tysięcy złotych było niemałą kwotą jak na tamte czasy. Po załatwieniu formalności zespół zaczął intensywnie przygotowywać się do nagrań. Oprócz „Prawa" i „Jeanny" mieli zarejestrować jeszcze trzy piosenki. Jacek wybrał swoje najlepsze kompozycje, Michał miał napisać do nich teksty. Czułem ciśnienie związane ze zbliżającym się terminem, musiałem sięgnąć po doping. Kiedy na trzeźwo siadałem nad kartką, wychodziły jakieś płytkie stwierdzenia. W ten sposób powstały teksty „Ci wielcy" i „Niecierpliwi myśliwi". Słowa utworu „Spadam" napisał sam kompozytor. W poszukiwaniu własnego styłu 18 Pełni zapału łodzianie przyjechali do Izabelina w styczniu 1996 roku. Ja i Magda pierwszy raz pracowaliśmy w profesjonalnym studiu. Musieliśmy się sprężać. Nie ważne czy stoisz, śpiewasz czy siedzisz - i tak trzeba było płacić za godzinę - wspomina Michał. Mimo tej presji wokalistka nie narzekała na atmosferę. Czułam się lepiej niż podczas nagrań w domu - wspomina. Realizator chłodno oceniał nasze poczynania. Byliśmy bardzo skupieni, dlatego rejestracja materiału poszła tak sprawnie. Nagrywaliśmy te piosenki tak, jakbyśmy pracowali ze sobą wiele lat. Nie było problemu z podkładami, które Jacek przygotowywał na komputerze; obeszło się bez żmudnego nagrywania poszczególnych instrumentów. Realizatorem był Jarosław Pruszkowski. W tym samym czasie ze studia korzystali także Kasia Kowalska i Norbi. Prezenter radiowy z Olsztyna często zaglądał do nich i dopingował młodych artystów. Za to syn państwa Puczyńskich oświadczył kiedyś: Magda będzie moją czwartą żoną! Podczas zabaw w piaskownicy również Michał zyskał sympatię nie tylko jego, ale też dzieci mieszkających w sąsiedztwie. Podczas sesji nagraniowej Ich Troje pytali wszystkich, którzy przyjeżdżali do Izabelina, o opinię dotyczącą ich piosenek. Pamiętam Anię Orthodox, której spodobało się nasze demo - przypomina sobie Michał. Podobnych stwierdzeń było więcej. Po nagraniach Ich Troje wrócili do swojego miasta i wybrali się do Adama Kołacińskiego z Radia Łódź. Młodzi artyści obserwowali jego reakcję. To naprawdę wy? -zapytał z niedowierzaniem prezenter. Te piosenki świetnie brzmią, obiecuję puszczać je w radiu! Życzę powodzenia i... jedźcie zwiedzać Warszawę. Na pożegnanie Adam wręczył im listę adresów wytwórni fonograficznych, które miały swoje siedziby w stolicy. Po tak dobrej recenzji nie zwlekali i następnego dnia wybrali się do Warszawy. Najpierw pojechali do Polygramu. Nie byli umówieni, więc nikt nie miał dla nich czasu; zostawili tam swoją kasetę i ruszyli dalej. Podobnie było w firmie Koch International. Jako trzecią odwiedzili Sony Musie Polska. Przyjął ich Maciej Pilarczyk, który wcześniej pracował w jednej z łódzkich rozgłośni radiowych. Szef repertuarowy dużej wytwórni zainteresował się kasetą demo, ale miał uwagi. „Jeanny"określił jako disco-polo - mówi Michał. Rozważał też możliwość zatrudnienia producenta z Zachodu. Zaproponował nam występ podczas Mokotowskiej Jesieni Muzycznej i zagwarantował zwycięstwo w konkursie młodych kapel. Realia show-biznesu podziałały na początkujących artystów jak kubeł zimnej wody. To nam nie spodobało się - oburza się Magda. Me chcieliśmy iść po trupach... Rozmowa trwała dwadzieścia minut. Nagle zadzwonił telefon Michała. Ania Felkner zapraszała na rozmowę z szefostwem firmy Koch. Podziękowali zatem Pilarczykowi i pojechali na ulicę Arkuszową. Przyjęto ich w pokoju konferencyjnym i po kilku oficjałkach zaproponowano podpisanie kontraktu. 19 Z jednej strony cieszyliśmy się, z drugiej - cos podejrzewaliśmy. Za szybko to się działo. Zabraliśmy kontrakt do domu, bo chcieliśmy wszystko na spokojnie przemyśleć. Jacek nie podzielał ogólnego entuzjazmu i nawet nie chciał czytać umowy. Te wszystkie kontrakty można o kant dupy potłuc - przekonywał ich doświadczony muzyk. Jeśli chcemy wydać płytę, to musimy zgodzić się na pewne kompromisy. Dobrze chociaż, że oni nie chcą zmieniać naszej muzyki. Zespół z kilkutygodniowym, stażem nie miał nic do stracenia. Kilka dni później ponownie zjawił się w Warszawie. Po podpisaniu kontraktu na trzy płyty Ich Troje dostali zaliczkę na nagrania i zwrot pieniędzy za studio. Za te fundusze kupili też dobry mikrofon. Radość z podpisania kontraktu nie trwała długo. Wkrótce zaczęły się kłótnie. Popstrykałem się z Michałem - wspomina Jacek. Zaczął wymagać ode mnie konkretnych terminów, a ja jestem bardzo skrupulatny i nie łubie pośpiechu. Po jednej z awantur Jacek i Dorota wyprowadzili się z mieszkania wynajmowanego wspólnie z Michałem. Przygotowania do nagrania płyty odbywały się w nerwowej atmosferze. Część kompozycji była gotowa. Oprócz utworów z kasety demo potrzebowaliśmy jeszcze dziesięciu piosenek. Na pierwszej płycie znalazło się wiele odpadów z mojej wcześniejszej działalności - mówi kompozytor. Trójka artystów pośpiesznie przygotowywała się do nagrania debiutanckiej płyty. Me mieliśmy prób - opowiada Magda. Wszystko robiliśmy w szalonym tempie, ćwiczyliśmy na przykład w drodze z Łodzi do Warszawy. ROZRYWKOWY KAT, POŁYKACZ ANTENY I SZPILKI W PLECACH Pierwszy album grupy Ich Troje miał być nagrywany w tym samym studiu co demo. Piosenki z tej sesji spełniały profesjonalne wymagania i po obróbce mogły trafić na płytę. W Izabelinie należało zarejestrować jeszcze dwanaście utworów. Pracę rozpoczynał Jacek, który od rana nagrywał instrumentalne podkłady. Po południu studio zajmowali muzycy zespołu Kat. Dzieliliśmy z nimi pokój przejściowy - wspomina muzyk. Na początku strasznie nas to wkurzało, ale potem zrobiło się bardzo przyjemnie. Bratanie się przedstawicieli różnych gatunków muzycznych trwało prawie tydzień. To była jedna wielka impreza - opowiada Michał. Alkohol dowoziliśmy skrzynkami. Ktoś się budził, ktoś szedł spać... Chłopaki ze Śląska okazali się bardzo rozrywkowi, Magdę dosłownie nosili na rękach. Jedyna kobieta w męskim gronie miała też obowiązki - musiała sprzątać po imprezach. Choć porządkowała pokoje, po kilku godzinach znowu byl bałagan. Kiedy w nocy szlam do toalety, dosłownie ślizgałam się po butelkach 20 - mówi. Chłopaki z Kata stwierdzili, że mogą pić do rana - i nie były to przechwałki. Pamiętam, jak gitarzysta tak zaszalał, że następnego dnia nie chciał wstać, więc gitarę wgrywał za niego wokalista. W trakcie imprez wymieniano poglądy, ale konfrontacja popu i metalu nie wywołała konfliktów. Ich Troje podsumowali to później w podziękowaniach umieszczonych na wkładce do płyty, gdzie napisali: Chłopaki, ten tydzień spędzony wspólnie to był bajer. Przekonaliście nas do heavy metalu, choć wątpimy, by się to odbiło na naszych piosenkach... Z zespołem Ich Troje jako realizatorzy współpracowali Jarek Pruszkowski i Staszek Bokowy. Magdzie pracowało się bardzo dobrze, Michałowi nie szło aż tak sprawnie. Kilkakrotnie rzucał słuchawkami i wychodził ze studia, trzaskając drzwiami. Denerwowało mnie ciągłe powtarzanie niektórych fragmentów - opowiada. Pojawiły się też rozbieżności jeśli chodzi o interpretację utworów. Spieraliśmy się nawet o takie duperele, jak odległość ust od mikrofonu. Zajęło im to więcej czasu niż zaplanowali. Studio było zarezerwowane, więc łodzianie przez trzy miesiące dojeżdżali do Izabelina i wykorzystywali przerwy między nagraniami innych wykonawców. Po wyjątkowo długiej sesji artyści niecierpliwie czekali na debiutancki krążek. Firma fonograficzna pospiesznie zajęła się jego produkcją. Do druku przygotowywano również kolorową wkładkę. Niewiele osób wiedziało, że zamieszczony we niej spis muzyków nie jest zgodny z prawdą. Me mieliśmy pieniędzy, więc większość instrumentów odtworzyłem z syntezatora - przyznaje Jacek. Uciekłem się do wybiegu: wymieniłem tam osoby, które w ogóle nie umiały grać. Tak było w przypadku Zygmunta Matuszewskiego - dziadka żony oraz Miłczo Stanczewa - ojca mojego kołegi. Żaden nie ma pojęcia o grze na kontrabasie czy akordeonie. W ten sposób przetestowaliśmy dziennikarzy... Wielu z nich dało się złapać i wychwalało właśnie tych muzyków. Młodzi wokaliści mieli zastrzeżenia do okładki. Miała inaczej wyglądać - stwierdza Michał. Z sesji zdjęciowej wybraliśmy najbardziej komercyjne obrazki, ale we wkładce zamieszczono inne fotki. Na pierwszym singlu znalazły się nowe zdjęcia. Ich wykonanie zlecono Katarzynie Forusińskiej, która stworzyła atelier na strychu starego domu. Obdrapane ściany rzeczywiście ciekawie wyglądały w obiektywie aparatu, ale w kamienicy nie było szyb i panował tam przejmujący chłód. Mróz dał nam się we znaki - przyznaje Magda. Od zimna prawie skamieniały nam twarze; nawet gruba warstwa makijażu nie kryła zaczerwienionych nosów! Młody zespół zaczął zastanawiać się nad swoim wizerunkiem. Łodzianie postanowili oddać się w ręce fachowców i skontaktowali się z Basią Żerkowską - studentką Akademii Sztuk Pięknych. Pierwsza stylistka zespołu uszyła mundurki, w których wokaliści mieli występować w teledysku oraz na koncertach. 21 Na strychu nie było okien, panował przejmujący chłód.. W maju 1996 roku ukazał się debiutancki singiel. Znalazły się na nim aż cztery piosenki: „Prawo", „Jeanny", „Spadam" i „Ci Wielcy". To był poroniony pomysł, wytwórnia chyba chciała zaoszczędzić na singłach - twierdzi Michał. Stacje radiowe nie wiedziały, co promować, więc grały różne kawałki. Firma fonograficzna miała w planach przygotowanie teledysku do „Prawa". Muzycy postanowili sfinansować jeszcze jeden klip. Na ten cel przeznaczyli dziesięć tysięcy złotych. Wybór padł na przebojowy utwór „Ci Wielcy". Realizację zlecono Piotrowi Goncerzowi. Urządził on plan filmowy w łódzkim teatrze 7,7. Pełni zapału debiutanci początkowo byli zdyscyplinowani, sumiennie wykonywali polecenia reżysera. Problemy zaczęły się podczas sceny w knajpie, gdzie panowie mieli pić. Teoretycznie toast wznosili niby-alkoholem, jednak w rzeczywistości była to wódka. Po kilkunastu dublach aktorzy mieli już nieźle w czubie. Oni najzwyczajniej się upiłi - przypomina sobie Magda. Jacek podszedł chwiejnym krokiem do wózeczka od kamery, wsiadł na niego i ruszył. W ostatnim momencie udało mi się uratować go przed wywrotką. Potem próbował połknąć antenę telefonu komórkowego... Po tych ekscesach został odwieziony do domu, a jego kolegę czekały jeszcze zdjęcia w siatce. Upłynęło trochę czasu, zanim 22 Michał zajarzył, o co chodziło reżyserowi. Z niemałym trudem udało się go rozebrać i zapakować do siatki. Wiszący kilka metrów nad ziemią bezwładny wokalista był świetnym obiektem do filmowania. Po premierze singla zespół przygotowywał się do pierwszego występu. Mieli zadebiutować podczas imprezy organizowanej przez łódzkie Radio Classic. Wyszliśmy z założenia, że liczy się Ujęcie z teledysku „Ci wielcy" nie tylko dźwięk, ale i obraz - mówi zafascynowany widowiskami Madonny Michał. Po długich wahaniach postanowiliśmy uatrakcyjnić występ oprawą taneczną. Udało mu się namówić do współpracy grupę prowadzoną przez Adama Śniega. Ponadto wokaliści mieli przebierać się do każdej piosenki. Koncert odbył się 9 lipca 1996 roku na placu Dąbrowskiego w Łodzi. Lunął deszcz, ale ludzie nie uciekli, a to debiutujący wykonawcy uznali za spory sukces. Byliśmy zaskoczeni, że słuchacze znali już nasze utwory - dziwi się Magda. Me robiliśmy żadnych prób i sami byliśmy ciekawi, jak nam wyjdzie. Wystąpili z półplaybackami, Jacek dodatkowo grał na syntezatorach. Choreografia nie była dopracowana, a tancerzy zżerała trema, dlatego prezentacja nie wyszła najlepiej. Mimo tych potknięć publiczność życzliwie przyjęła nowy zespół. Po pierwszym występie chętnie udzielali wywiadów. W rozmowach z dziennikarzami nie unikali kontrowersyjnych tematów. Celował w tym lider, który w jednym z wywiadów tak tłumaczył genezę tekstów: Pawlikowska--Jasnorzewska była łesbijką i choć jej poezje można odczytywać na wiele sposobów, to podtekst „Prawa" jest całkiem jasny. Nasze teksty pisane są na podstawie doświadczeń własnych albo przeżyć przyjaciół i ich otoczenia. Śpiewamy o problemach dosłownie, bez owijania w bawełnę, tak, żeby poruszyć publiczność i rozpocząć dyskusję. Ich Troje zaczęli występować w okolicach Łodzi. Stopniowo dopracowywali widowisko. Nie obyło się bez awantur. Początkowo strasznie się wkurzałem - wspomina Jacek. Wyniosłem z domu szacunek dla sceny, miałem już doświadczenia z estradą. Michał tego nie rozumiał i wychodził, kiedy chciał. Grzebał się przy przebieraniu. Często zdarzały się pięciominutowe dziury, które musiałem wypełniać improwizacjami. Kiedyś nie wytrzymałem i posłałem za kułisy wiązkę. Dopiero wtedy wyszedł. 23 Po kilkunastu występach zespół opracował stały program. Rozpoczynał się on recytacją tekstu znanego jako „Intro". Po tej zapowiedzi na scenę wybiegały dziewczyny z baletu. Przy dynamicznych dźwiękach utworu „Kot" pojawiali się Magda i Michał ubrani w cętkowane stroje. Kolejno prezentowane były: „Czas", „Lęk", „Walizka", „Spadam" i przejmująca piosenka „Bezdomni". Dla zmiany nastroju prezentowali nastrojowe ballady: „Niecierpliwi myśliwi" i „Obcy". Na koniec zostawiali „Prawo", które wykonywali z pochodniami trzymanymi w dłoniach. Całości dopełniały „Ci wielcy" oraz Ich Troje - live „ Jeanny" - i oczywiście bisy. Data premiery debiutanckiego albumu zbliżała się wielkimi krokami. Firma fonograficzna chciała połączyć wydanie płyty z pokazem wideoklipu „Prawo". Teledysk miała realizować znana już grupie ekipa Piotra Goncerza. Pierwsza część zdjęć odbyła się w starym dworku w Łodzi. Dla Magdy był to prawdziwy koszmar. Stylistka wpięła mi z tyłu sukienki kilkanaście szpiłek - opowiada. Kiedy po kilku godzinach ją ściągałam, musiałam odrywać szpilki, które powrzynały się w skórę. Krew ciekła mi strużką po piecach... Druga część zdjęć została przełożona na następny dzień. Producent obiecał sprowadzić po południu tłum statystów, którzy mieli z zespołem przemaszerować jedną z ulic miasta. Na umówione spotkanie przyszło tylko piętnaście osób, ale mimo tego udało się nakręcić plenerowe sekwencje. Ich Troje - łive i \ \ / 3 i.h •kiL. « Sl/W * MM li* " 1 ii i 24 NERWOWA PREMIERA, WESELE PRZY LIŚCIE PRZEBOJÓW I ZŁOTA PŁYTA Z KUCHNI Długo oczekiwana premiera płyty „Intro" odbyła się 9 września 1996 roku. Z tej okazji firma Koch International zorganizowała bankiet dla prasy w warszawskim klubie Classic Terra. Zaproszono wielu dziennikarzy, zagwarantowano im możliwość przeprowadzenia wywiadu z zespołem oraz zapewniono... satysfakcję dla ciała i ducha. Na telebimach pokazywano teledyski. Byliśmy trochę zestresowani zamieszaniem wokół nas - mówi wokalistka. Tamtego wieczora najbardziej czekałam na nasz album. Kiedy go wreszcie dostałam, byłam bardzo podniecona. Nerwowo zerwałam folię i z niedowierzaniem oglądałam krążek. Koktajl skończył się po dwóch godzinach. Pracownicy wytwórni byli zadowoleni z wysokiej frekwencji. Po tym wieczorze w ogólnopolskiej prasie ukazało się wiele wzmianek o Ich Troje. W jednym z plotkarskich pism zamieszczono zdjęcie z notką: Śpiewają i skandałizują! W1995 roku nie było w telewizji zbyt wielu programów muzycznych. Prym wśród nich wiodła lista przebojów „Muzyczna Jedynka". Tam też trafił teledysk „Prawa". Najpierw wyemitowano go jako propozycję, na którą widzowie mogli głosować. Łodzianie niecierpliwie odliczali dni dzielące ich od pierwszego notowania. Wspólnie oglądaliśmy „Muzyczną Jedynkę" i na początku mocno trzymaliśmy kciuki - wspomina Michał. Przy szóstym miejscu straciłem nadzieję i wyszedłem do kuchni. W czasie emisji piosenki z czwartego byłem już mocno wkurzony. Kiedy prezenter zapowiedział: miejsce trzecie i... „Prawo", poczułemjakby piorun we mnie strzelił! Piosenka tak bardzo przypadła widzom do gustu, że znajdowała się na liście aż szesnaście tygodni. Podobne emocje zespół przeżywał podczas słuchania cotygodniowego rankingu piosenek Radia Łódź. Nasz utwór znalazł się na 44. miejscu jako nowość - stwierdza Magda. Tydzień później byłiśmy na wesełu. Zamiast bawić się, przez dwie godziny siedziełiśmy w samochodzie i słuchaliśmy listy przebojów. Pod koniec zacieraliśmy ręce z radości. Przy piosence z drugiego miejsca gratulowaliśmy sobie zwycięstwa. Gdy jednak usłyszeliśmy, że na pierwszym miejscu jest Michael Jackson, to zeszło z nas powietrze. Dopiero w następnym notowaniu piosenka Ich Troje wróciła do notowania i już na wiele miesięcy została w czołówce. „Prawo" trafiło również do rozgłośni katolickich. Przypadkowo zbiegło się to z ogólnonarodową dyskusją na temat aborcji - mówi Magda. Wiele osób interpretowało naszą piosenkę jako hymn nienarodzonych dzieci. Przesłanie było zupełnie inne. Chcieliśmy powiedzieć, że wszyscy mają prawo do wolnej miłości. Tymczasem niektórzy widziełi w tełedysku kobietę w ciąży... My pokazaliśmy tam w delikatny sposób dwóch gejów i dwie lesbijki. 25 Po premierze płyty wykonawcy z niepokojem czekali na pierwsze recenzje. Opinie dziennikarzy były skrajne: od euforii do potępienia. Robert Leszczyński, krytyk muzyczny „Gazety Wyborczej", pisał: Są tu rzeczy, które mogą się bardzo podobać, a nawet zachwycić, ale i kawałki, które wręcz odrzucają. Mamy więc niezwykle kompozycje jak np. „Prawo", które już stało się przebojem, jak i „Spadam" oraz kiłka innych, które takimi przebojami stać się mogą. Do rzeczy irytujących natomiast zaliczyć należy jednego z wokalistów, który ma nieznośną manierę przypominającą połączenie knurkowatego błackmetalowca z wibratem Bajora. (...) Irytuje mnie również użycie synte-zatorowego instrumentarium i bębnów Simmonsa, które lokują brzmienie zespołu w stylistyce polowy lat 80. Stąd brzmienie przypominające pozytywkę w zegarku elektronicznym lub zespół Kombi z czasów fascynacji muzyką new romantic. Fachowy miesięcznik muzyczny „Tylko Rock" obszedł się z płytą łagodniej. Ania Zabłocka zauważała: To jakby poezja śpiewana w rockowej oprawie. Mądre, przemyślane, nieco gorzkie teksty o dużej wrażliwości i ambicjach intelektualnych. Magda Pokora ma na pewno interesującą barwę głosu, a Trojgu udało się zachować właściwie proporcje: płyta nie jest przesłodzona. (...) Dobór instrumentów może być jakąś wizytówką tego zespołu. Wiolonczela, kontrabas czy klarnet momentami wprowadzają coś z klimatu wczesnego Grechuty. Jacek z dużą rezerwą odnosił się do tych opinii. Me przejmowałem się recenzjami - wspomina. Robiąc tę płytę, nie zakładałem, że będzie to dzieło sztuki. Nawet gdy jakiś dziennikarz czepiał się czegoś, zupełnie mną to nie wstrząsało. Tam było się do czego przyczepić. Wokal Michała może być kontrowersyjny, ale właśnie przez to jest charakterystyczny. Po kilku tygodniach firma Koch International zaczęła odnotowywać dobre wyniki sprzedaży. Wszyscy byli tym zaskoczeni. Mimo sporych osiągnięć grupy na listach przebojów, rozgłośnie radiowe zbyt często nie puszczały ich utworów. Można było mówić jedynie o sukcesie odniesionym w Łodzi i okolicach. Najbardziej kulała promocja telewizyjna. Dlatego artyści wzięli sprawy w swoje ręce: postawili na koncerty. Michał wymyślił własny sposób reklamowania zespołu. Brałem płyty, kasety i jechałem do jakiejś miejscowości - opowiada. Zajeżdżałem do sklepu muzycznego, najczęściej na dworcu kolejowym. Udawało mi się sprzedać trochę naszej muzyki. W ten sposób zwracały mi się koszty podróży. Potem pytałem o ośrodek kultury lub jakąś salę koncertową. Jechałem tam i przekonywałem szefów, że warto zorganizować nasz koncert. Na ogół udawało się, zwłaszcza że miałem już gotowe plakaty i bilety. Dzięki tej operatywności zaczęli dość systematycznie koncertować. Ceny biletów nie były wygórowane, żeby nie odstraszały potencjalnych nabywców. Zdarzało się, że śpiewali dla niewielu osób, ale to ich nie zrażało. Pierwszy występ w nieznanym mieście uważali za wstęp, zwykle za drugim razem gromadziło się znacznie więcej publiczności. Na początku grali z pół-playbacków, bo nie stać ich było na wożenie całej ekipy. Muzyków zabierali tylko na plenerowe imprezy. Płyty zaczęły się rozchodzić się jak świeże bułeczki. Mimo to firma nie inwestowała należycie w zespół. Pomaton promował wtedy debiutującą Steczkowską, wszyscy o niej słyszeli - skarży się Magda. My sprzedaliśmy Zastrzyk wzmacniający znaczniej więcej płyt, ale nikt nas nie znał. To przed trasą powodowało bardzo duży niesmak. Nie było nas nawet w zestawieniach najlepiej sprzedających się albumów! 27 Na pocieszenie w grudniu 1996 roku wytwórnia załatwiła im wspólną trasę z zespołem Smokie, gwiazdą lat siedemdziesiątych. Ich Troje mieli występować jako support. Rozgrzewanie publiczności przed występem gwiazdy trwało zwykle pół godziny. To było miłe rozczarowanie - opowiada Michał. Mimo że graliśmy inną muzykę, nic na nas nie poleciało, nikt nie przerywał i nie krzyczał „Smokie!". Wokalista występował z kontuzją obojczyka. Kilka dni wcześniej na jednym z koncertów nie wyszedł mu skok w tłum... Ich Troje zagrali wtedy siedem koncertów w największych halach widowiskowych w Polsce. W Warszawie za kulisami pojawił się Krzysztof Kotowski z popularnego programu „Kawa czy herbata". Znany dziennikarz zaprosił zespól do porannej audycji w TVP. W efekcie Kotowski został managerem grupy. Byliśmy w szoku, że ktoś ze stolicy chce nas reprezentować - mówi lider. A Krzysztof to nie byle kto! Mieliśmy nadzieję, że nasza kariera nabierze rozpędu. Po czterech miesiącach w księgowości firmy Koch International odnotowano sprzedaż pięćdziesięciu tysięcy płyt i kaset. Debiutancki album otrzymał tym samym status Złotej Płyty. Informacja ta nie dotarła jednak do Łodzi. Muzycy zdawali sobie sprawę, że udało im się zaistnieć na rynku, ale nie znali rozmiarów sukcesu. Zaczęliśmy stawiać się i żądać intensywniejszych działań promocyjnych. Artyście można liczyć lata jak psu, czyli siedem razy szybciej niż człowiekowi. Szkoda nam było naszych pięciu minut - obrazowo opowiada Magda. Zarobili na nas, ale nie wykazywali się inwencją. Zaczęły się pierwsze awantury. Szalę przeciążyło wydarzenie, które artyści wspominają z nieukrywanym żalem. Załatwiając formalności w firmie fonograficznej, usłyszeli od sekretarki: W kuchni są wasze Złote Płyty, możecie je zabrać. Zdziwiła ich ta forma przekazania dowodów sprzedaży 50. tysięcy nośników dźwięku, ale z radością je zabrali. Pierwszy sukces uczcili wielką popijawą. Dzięki udanemu debiutowi zespól zakwalifikował się do udziału w Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Łodzianie sądzili, że będzie to dobrą okazją do zaprezentowania się wielomilionowej publiczności. Jacek na urodzinowej imprezie Realia różniły się jednak od 28 oczekiwań. To był największy koszmar mojego życia - mówi wokalistka. Dostałam tam od życia wiełkiego kopa i przekonałam się, czym jest branża muzyczna. Na próbach słyszeliśmy uszczypliwe uwagi. Musieliśmy płacić frycowe. Cały zespół bardzo przeżywał pierwszy występ w opolskim amfiteatrze Zwłaszcza Jacek czuł się nieswojo, bo niemiło wspomniał koncert z grupą Tamerlane. Byłem przeciwny graniu na żywo - stwierdza. Występowało dużo zespołów, obawiałem się kłopotów technicznych. Na próbach okazało się, że nie uzgodniono szczegółów dotyczących oprawy choreograficznej. Na kilka godzin przed występem Michał dowiedział się, że Ich Troje mogą wystąpić z własnym baletem, więc pospiesznie ściągnął tancerzy z Łodzi. Pierwszy występ w Opolu Atmosfera była fatalna. Magda okazała się najmniej odporna na stres. JVie mogłam jeść i cały czas chciało mi się płakać - żali się. Na próbach było ciężko, a w dniu koncertu czułam się jak wrak. Już na próbie generalnej zaczęły się problemy z nagłośnieniem. Kiedy wieczorem wyszłam na scenę, od razu siadły odsłuchy. Nie słyszałam tonacji i wpadłam w straszną panikę. Patrzyłam na Jacka, żeby zobaczyć, gdzie ma ręce na klawiaturze. Głos mi drżał z nerwów i ze strachu. Śpiewałam niemał a capełla! Podobne zdanie o występie ma lider: To była żenada. Na scenie słyszałem tyłko rżenie, a Magda pojechała pod 29 dźwiękiem. Ten koncert zagrałem na trzeźwo - to był błąd. Ich Troje mieli jeszcze jeden powód do niezadowolenia: występowali po Kayah, która rozkołysała publiczność. Trudno im było przebić gwiazdę. Po powrocie wokalistka wyrzuciła wszystkie rzeczy, które przypominały jej nieszczęsny występ. Przez dwa tygodnie płakała w poduszkę. Nie wychodziła nawet z domu, bo bała się spojrzeć ludziom w oczy. Nie pocieszały jej opinie, że inni artyści też wypadli nienajlepiej. Z problemami technicznymi poradzili sobie, oprócz Kayah, tylko doświadczeni muzycy z Budki Suflera. Magda dowiedziała się od znajomych, że Robert Janson chciał zaskarżyć organizatorów za złą jakość dźwięku. Ci zaś tłumaczyli, że na koncerty zamontowano nowe nagłośnienie i były problemy z jego obsługą. Na swoją obronę przytaczali opinie widzów, którzy twierdzili, iż transmisja nie wypadła tragicznie i dźwięk w telewizorach był w miarę dobry. UCIĘTE UTWORY, ODLEPIANIE LUDZI I JACKSON NA RYNKU Ich Troje nie byli zadowoleni z promocji i dlatego przed przystąpieniem do pracy nad drugim albumem chcieli zrezygnować z kontraktu z Koch International. Jednak po długich rozmowach prawników obie strony doszły do porozumienia i łodzianie znowu mieli nagrać płytę w tej samej wytwórni. W umowie znalazło się ważne zastrzeżenie: jeśli w ciągu czterech miesięcy nie sprzeda się sto tysięcy nośników, kontrakt automatycznie wygaśnie. Chcieliśmy tym posunięciem zmusić ich do większej aktywności - stwierdza Michał. Po podpisaniu dokumentów zespół otrzymał dużą zaliczkę, ale bez entuzjazmu wziął się do pracy. Była dziwna sytuacja - wspomina Magda. Czuliśmy się źle, nie było w nas takiej werwy, jak przy pierwszej płycie. Mimo nie najlepszej atmosfery Jacek postanowił rzetelnie zabrać się za nowe kompozycje. Miał więcej czasu na przygotowanie muzyki, bo termin wejścia do studia został przesunięty o dwa miesiące. Na rejestrację nowego materiału grupa wybrała sprawdzone Izabelin Studio. Tym razem warunki socjalne były o wiele lepsze. W pobliżu studia otworzono hotelik. Muzycy byli tam pierwszymi gośćmi. Mieszkaliśmy dwa metry od drogi i trochę nas wkurzały samochody - opowiada wo-Jacek w Izabelin Studio kalistka. Ale jedzenie było super. 30 W Izabelinie jako pierwszy zameldował się Jacek. To była końcówka działalności starego studia, cały czas coś szwankowało. Okazało się, że nie mógł z nami pracować Leszek Kamiński. Żaden inny znany realizator nie miał czasu, dłatego sampodjąłem się tego zadania - opowiada. Kompozytor musiał zapłacić frycowe. Popełniłem wiełe pomyłek — ocenia po latach. Nigdy wcześniej nie nagrywałem niektórych instrumentów, działałem metodą prób i błędów. Tym razem budżet był większy niż przy debiutanckim krążku. Zaproszono wielu sidemanów. W sesji wzięli udział między innymi bracia Golcowie i Adam Bytów. Niektórzy twierdzili, że nowe piosenki brzmią tak, jakby były nagrywane w wersji live. To była duża odmiana w porównaniu z muzyką z pierwszego krążka - ocenia Jacek. Zdaniem Magdy druga sesja znacznie różniła się od pracy przy debiutanckim albumie. Wiedzieliśmy już, jak się zachować. Dzięki temu było spokojniej - opowiada. Już podczas sesji Michał zastanawiał się nad tytułem albumu. Nazwa miała nawiązywać do pierwszej płyty; chciałem, aby była jej rozwinięciem - wyznaje lider. Pomyślałem o skrócie „itd.", ale przerobiłem go na „iti cd.", co można tłumaczyć jako „Ich Troje ciąg dalszy". Wiśniewskiemu zależało na uatrakcyjnieniu nowego wydawnictwa. Zaplanował umieszczenie tam programu multimedialnego. Jego przygotowaniem zajęła się Marzena Cieślak, która współpracowała z zespołem przy tworzeniu jego stron internetowych. W 1997 roku było to nowością. Innowacja ta wywołała zamieszanie, podczas produkcji pojawiły się błędy w numeracji utworów. Ponadto niektóre z nich przypadkiem ucięto o kilka ułamków sekund. Również w książeczce dołączonej do płyt i kaset znalazły się przekłamania. Najbardziej bezsensowny był tekst: Andrzej Wawrzyniak, który śpiewał partie Jacka. Oczywiście nie była to prawda. Podano też błędną informację o Bodku Pezdzie, który nie zrobił re-miksu, a tylko pożyczył sampler. Kiedy druga płyta została przygotowana do tłoczenia, wydawca rozpoczął promocję. Na pierwszy singiel wybrano utwór „Lustro". Teledysk do tego utworu kręcono w Warszawie. Jak zwykle zdjęcia przeciągnęły się do późna. Ostatnie ujęcia kręcono nad ranem. Prawie wszyscy zasnęli na płanie - przypomina sobie Magda. Stałam na desce dwa metry nad ziemią. Chłopakom nie podobał się ten teledysk, ale mi tak. Wideoklip nie miał specjalnej Sesja zdjęciowa do płyty 31 fabuły, były to po prostu różne zdjęcia wokalistów pojawiających się przy czarnym fortepianie wśród zapalonych żarówek. Premierę nowego albumu zaplanowano na wrzesień 1997 roku. Firma przeznaczyła na promocję radiową 15 tysięcy złotych, zamówiła spoty reklamowe w jednej z największych rozgłośni komercyjnych - RMF-ie. Zdaniem zespołu nie było to najlepsze posunięcie, bo w wielu miastach Polski nazwa Ich Troje niewiele mówiła słuchaczom. Do akcji włączyło się łódzkie Radio Classic oraz 15 innych rozgłośni. Zaprzyjaźniona rozgłośnia przygotowała reklamówki emitowane w lokalnych stacjach. Chcieliśmy przypomnieć się fanom - opowiada Michał, który koordynował działania promocyjne. To on wpadł na pomysł, aby w dniu premiery zespól podpisywał płyty w Łodzi i w sąsiednich miastach. Za pieniądze sponsora załatwił śmigłowiec, który miał im pomóc w szybkim przemieszczaniu się z miejsca na miejsce. Dzięki temu w ciągu kilku godzin zespół podpisał płyty w Sieradzu, Pabianicach, Zduńskiej Woli i Wieluniu, a na koniec wylądował w Łodzi. Po spotkaniu z wielbicielami Ich Troje wystąpili w Hali Sportowej. Koncert gwiazd poprzedzały prezentacje zespołów Yak! i Agressiva 69 związanych z Koch International. To było bardzo duże przedsięwzięcie -wspomina Michał. Już nigdy nie zdecyduję się, żeby samodzielnie zrobić coś podobnego. Za dużo spraw wziąłem na siebie. W Łodzi urządzone zostało stoisko komputerowe, na którym prezentowano strony www oraz aplikacje z płyty. Zainteresowanie było tak duże, że do komputerów trudno się było dostać. Byłam bardzo zdenerwowana i przejęta swoją rolą - wspomina Mycha, zajmująca się tą częścią promocji. Prezentując płytę wyrobiłam opakowanie od CD, które bez przerwy otwierałam. Ich Troje zaczynali być znani nie tylko w Łodzi i jej okolicach. Telewizja Regionalna Bydgoszcz poprosiła o przygotowanie piosenki na lokalny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Byliśmy tam najpopularniejszym zespołem - mówi Magda. Nasze utwory znajdowały się na listach przebojów po pięćdziesiąt tygodni! Chętnie przystaliśmy na tę propozycję. Jacek skomponował muzykę, a Michał dopisał tekst nawiązujący do akcji Jurka Owsiaka. Jedna ze zwrotek nagrana została z dziećmi ze szkoły muzycznej. Bydgoska TVP zobowiązała się dograć do' piosenki obrazki, bo na realizacje pełnowymiarowego^tele-dysku nie było •'pieniędzy. Część Premiera płyty „ITI CD" 32 zdjęć miała być kręcona z udziałem fanów. O miejscu akcji wcześniej trąbiła lokalna telewizja. Kiedy grupa pojawiła się na placu, czekała na nich niespodzianka. Nagle zobaczyliśmy, jak w naszym kierunku biegną ludzie - opowiada wokalistka. To byl taki tłum, że przypomniał mi się obraz „Bitwa pod Grunwaldem". Facet z tełewizji krzyknął, żeby uciekać, bo nas stratują. W ostatniej chwili dopadliśmy nasz samochód. Ludzie w amoku wskakiwali na maskę auta. Policja dosłownie odlepiała fanów od samochodu. Pojechaliśmy pod telewizję, ale i tam czekał na nas tłum. Ekipa postanowiła przeczekać. Dopiero kiedy część fanów odpuściła, udało się nakręcić sekwencje z mniejszą grupą statystów. Piosenka nagrana dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie ukazała się na normalnej płycie, trzeba więc przypomnieć jej tekst: Niewinna twarz i beztroski płacz Tonie w nim szczęście i tysiące szans W jeziorze pełnym rzewnych dziecięcych łez Pełnym nadziei wystarczy choć gest Mały gest... Czy wiesz dlaczego ci najmłodsi chcą żyć Wyjść z labiryntu śmiać się, bawić i śnić Miłości skrzydła rozwiń do nas się wzbij Pomóż im przeżyć, wsłuchaj się w serca rytm Serca rytm... Oooch... Czy ktoś zatrzyma dla nich czas... Ooch... Czy będzie nim choć jeden, jeden, jeden. z nas. Milion serc Więcej będzie bić Gdy orkiestra gra A z nią ja i ty... Milion serc Więcej będzie bić Gdy orkiestra gra A z nią ja i ty... Milion serc Więcej będzie bić Gdy orkiestra gra A z nią ja i ty... I wy.. rM^LErKA PUBLICZNA GMINY WAHSZAWA-BIEIANY |m. Slanislawa Staszica Wypo2»c?iln„ dli Dorosłych i Wodwży ul. Wrzeciono S 33 Poprzez lawinę grzechu, którą wciąż gnasz Z miłością w sercu możesz pokonać czas Miłcz i omijaj wszystkich co nie chcą znać Wielkiej Orkiestry, bo miłość jest w nas Właśnie w nas... Singiel ten był rozprowadzany w dniu finału. Dochód ze sprzedaży tysiąca egzemplarzy zasilił konto fundacji. Na licytację trafiła też Złota Płyta IT. Zespół zapamiętał WOŚP z jeszcze jednego, nieprzyjemnego powodu. Wcześniej Michał namówił firmę Zwoltex ze Zduńskiej Woli do przekazania na rzecz akcji ręczników za osiemdziesiąt tysięcy złotych. Napisałem list z prośbą o zgodę na wydrukowanie logo Orkiestry na ręcznikach - opowiada. Po kilku dniach oddzwoniła sekretarka, że odpowiedź jest negatywna. Udało mi się skontaktować z asystentem Jurka, od którego usłyszałem, że nie mają gdzie magazynować ręczników. Lider nie kryje swojego rozczarowania: Bardzo angażowałem się w akcję Owsiaka. Zdecydowanie byłem za, ale w jednej chwili zrobiłem się anty. Od tamtej pory nie graliśmy już w finale za darmo. Okazjonalny singiel nagrany dla Orkiestry nie był jedynym wydawnictwem tego typu. Zespół ma na swoim koncie również nagranie płytki dla Łódzkiego Klubu Sportowego. W zasadzie miała powstać piosenka dla Widzewa - mówi lider. Pochodzimy z tych dzielnic Łodzi, gdzie kibicuje się Widzewowi. Zaproponowałem naszej drużynie nagranie oficjałnego hymnu, ale oni nie byli zainteresowani. W myśl zasady „na złość mamie odmrożę sobie uszy", zwróciłem się do ŁKS - u, który pożyty wnie odpowiedział na naszą ofertę. Grupa nagrała w Berlinie utwór, który ukazał się na dwóch tysiącach singli. Kibice Widzewa okazali się wyrozumiali - tak wokalista podsumował współpracę ze sportowcami. Fani spoza Łodzi mogą nie znać tej piosenki; oto jej słowa ułożone z przyśpiewek kibiców: Ole, ole, ole... W naszym mieście Łodzi Gdzie łódeczka w herbie jest Jest taka drużyna co się zowie ŁKS Wróć do dawnej formy Na lidera fotel wróć Na mistrzostwo Polski czeka przecież cała Łódź Alleluja, alleluja... Kto mistrzem jest? Kto mistrzem jest? 34 Oczywiście, że ŁKS! Tańczymy łabado, labado, łabado Tańczymy łabado - małego wałczyka Tańczą go kibice, kibice, kibice Tańczą go kibice łódzkiego ŁKS-u! Hej! A eja o! a - ŁKS! Nie ma łepszego - od ŁKS-u łódzkiego.. Ołe, ole, ole... ŁKSlAłez, ałez, ałez! A wszystko to... bo ciebie kocham I nie wiem jak bez ciebie mógłbym żyć Chodź pokażę ci czym moja miłość jest - dła ciebie zabiję się! Mimo coraz większej popularności w Łodzi i okolicach, zespołowi nie udawało się zaistnieć na ogólnopolskim rynku. Druga płyta przeszła bez echa - mówi rozżalona Magda. Pozwołono łudziom o nas zapomnieć. Managerami Ich Troje było wtedy małżeństwo - Beata i Karol Jackowscy. To byli bardzo miłi ludzie, ale nie mieli siły przebicia - twierdzi Michał. Zresztą niewiele mogli zrobić, bo na zespół w Warszawie był szlaban. Firma fonograficzna nie ustawała w próbach wypromowania grupy. Jednym ze sposobów była oryginalna sesja zdjęciowa. Zlecono ją Bogdanowi Aksmanowi - znanemu artyście, który fotografował między innymi Claudię Schiffer. Jego pracownia znajdowała się w centrum Krakowa. Plan zdjęciowy urządzono na Starówce. Na środku ustawiono kanapę w stylu Ludwika XIV. Kiedy pojawili się wokaliści w scenicznych strojach, od razu powTstało zbiegowisko. Dla spacerowiczów i turystów byliśmy atrakcją - wspomina Magda. Michał był w mundurze; jakiś starszy pan na jego widok zawołał: „O, Michaeł Jackson przyjechał"! Te zdjęcia trafiły później na okładkę płyty „The Best of...". Na początku 1998 roku pojawiła się propozycja wykorzystania utworu zespołu na ścieżce dźwiękowej filmu „Gniew" w reżyserii Macieja Ziembińskiego z Renatą Dancewicz i Arturem Żmijewskim w rolach głównych. Grupa zaczęła się przygotowywać do tego projektu, ale plany nie zostały zrealizowane. Zgodnie z przypuszczeniami, promocja drugiej płyty nie była wystarczająca. Ich Troje ponownie rozglądali się za innym wydawcą. Pełniący obowiązki managera lider wziął na siebie rozmowy z firmami fonograficznymi. Najbardziej zainteresowany był Polygram. Jednak jego szef - Andrzej Puczyński - stwierdził, że nie będzie współpracował z zespołem, który jest wciąż związany kontraktem. Wiśniewski ftt LMJ mtfizM rtum .¦ u ii, t». U &M» UtW ! 35 zlecił przeprowadzenie rozwodu z Kochem renomowanej kancelarii prawniczej z Łodzi. Strasznie długo się to ciągnęło - mówi Magda. Prawnicy prowadziłi rozmowy, a my byliśmy zawieszeni w próżni. Mimo zapewnień wydawcy, druga płyta była promowana jeszcze gorzej niż pierwsza. Przez to grałiśmy mniej koncertów. Po kilku miesiącach rozmów strony doszły do porozumienia. Koch International był zdania, że nie zatrzyma zespołu, skoro ten ma inne plany. Zresztą kontrakt rozwiązał się automatycznie, w czasie czterech miesięcy nie udało się firmie sprzedać 100 tysięcy płyt i kaset. Po odejściu Ich Troje z Kocha nagranie utworów do filmu „Gniew" zaproponowano innym wykonawcom. Wydarzenia te sprawiły, że grupa planowała nazwać swój trzeci album „Nareszcie wolni". Na okładkę miała trafić grafika przedstawiająca zerwany łańcuch. Jednak po współpracy z firmą Koch pozostały również miłe wspomnienia. Do dzisiaj jestem wdzięczny szefowi za pomoc w trudnej sytuacji - wspomina Michał. Kiedy skradziono nam samochód, Andreas bardzo nam pomógł: przelał na nasze konto dwadzieścia tysięcy złotych jako załiczkę za sprzedaż drugiego albumu. Solówka Magdy 36 WERY INTERESUJĄCA PŁYTA, KOCHANKA MATTHIASA I PLEMNIKI NA PIERSIACH Podpisanie drugiego kontraktu rozpoczęło nowy rozdział w historii zespołu, Wszyscy z wielkim entuzjazmem wzięli się do pracy nad kolejną płytą. Materiał powstawał w domu na przedmieściach Łodzi. Michał kupił go za zaoszczędzone pieniądze. Zamieszkał tam z Magdą i jej mamą. Zbiegło się to z rozpoczęciem współpracy z Matthiasem Reimem, który stworzył tam swoje studio nagraniowe Własne studio zapewniało komfort - opowiada wokalistka. Sami ustalaliśmy godziny pracy. Nie musieliśmy nigdzie dojeżdżać, wszystko było na miejscu, a do studia schodziliśmy w kapciach. Jak miałam zły dzień, to przekładałam nagrania, a jak szło dobrze, to zamawiałam jeszczejedną lub dwie sesję. Podobnie jak w przypadku dwóch pierwszych płyt, Michał chciał nagrać cover. Najpierw wybrałem kompozycję Matthiasa Reima, ale odłożyłem ją na solową płytę - opowiada. Po przesłuchaniu wielu utworów zdecydowałem się na ,AHes Aus Liebe" z repertuaru Die Toten Hosen. Zastanawiałem się, jal poradzimy sobie z ostrą, prawie punkową piosenką. Jacek stanął na wysokości zadania i zaaranżował ten utwór bardziej popowo, ale nie pozbawił go zadziorności. Zdecydowałem, że dajemy go na pierwszy singiel - mówi lider, Magda była jednak przeciwna, podobnie jak Jacek. O covery zawsze byty konflikty - twierdzi kompozytor. Me lubię, kiedy na płycie jest coś obcego, ak ulegam, bo mamy taką niepisaną zasadę. Byłem przeciwny lansowaniu ,A wszystko to... bo ciebie kocham"jako singla na lato. Była o to wielka wojna Michał postawił jednak na swoim. Żeby uatrakcyjnić piosenkę, dograł na początku krótki dialog. Pytanie o Jolkę zaczerpnąłem z „Seksmisji" - wspomina, Poprosiłem mamę Magdy, żeby powiedziała: „Jolka, do ciebie...". Brakowało mi dziewczyny do roli Jolki. Wyjrzałem wtedy przez okno i zobaczyłen sąsiadkę. Wybiegłem z domu i namówiłem ją na nagranie. Julita powiedziało do mikrofonujedno zdanie ipiosenka była gotowa. Po udanym debiucie mama Magdy poproszona została jeszcze o nagranie głosu pani doktor, która w utworze „Jeanny - End Of The Story" wygłasza opinię na temat zdrowia psychicznego pacjenta. Zrobiła to rewelacyjnie! ~ ocenia Michał. Mam nadzieję, że wykorzystam ją jeszcze wiele razy. Również Magda zadebiutowała w innej roli. Wcześniej pisałam teksty, ale one nie pasowały do konwencji Ich Troje. Tym razem zgodziłam się na wykorzystanie jednego z nich, bo chłopakom bardzo się podobał. Reszta utworów była dziełem spółk Wiśniewski-Łągwa. Teksty dotyczyły dyżurnego tematu, czyli miłości; mówiły tei o wojnie w Jugosławii oraz o komercyjnym podejściu do sztuki. Płytę miała zakończyć piosenka „Jeanny - End Of The Story" nawiązująca do wykonywanego wcześniej coveru Falca. Podczas nagrań wokalistka pozwoliła sobie na niewielką iłu. kria! monę ti9em ,swve. prny P'CU, ki„rać m: na modyfikację niektórych tekstów. Zmieniłam wers lub dwa w piosenkach, które śpiewam - twierdzi. Początkowo Michał traktował je bardzo hermetycznie i mówił, że po zmianie jednego słowa przestaną one być prawdziwe. Ale jesteśmy ludźmi, którzy ufają sobie i szanują swoje zdanie. Praca nad płytą trwała ponad dwa miesiące. W tym czasie szlifowane były piosenki. Michał nie wtrąca mi się do muzyki, ałe ja się wtrącam do tekstów - wyznaje Jacek. Zdarza się, że są one arytmiczne. Muszę wtedy zmienić konfigurację słów. Lubię komponować do gotowych tekstów, one mnie inspirują. Dlatego chętnie pracuję dla filmu i teatru. Muzykę traktuję wówczas narzędziowo, stąd wielka różnorodność stylistyczna naszych płyt. Nie twierdzę, że zawsze to jest dobre, bo czasami walnę jakiegoś boba, który mnie męczy latami. Tym razem grupa dysponowała większymi funduszami, więc mogła rozbudować brzmienie. Zagrały wszystkie instrumenty, które tylko sobie wymarzyłem - opowiada Jacek. Do studia zaprosiłem nawet chłopięcy chór Połskie Słowiki z Poznania. Zaśpiewał on w utworach „Jutro" i „Koks". Podczas nagrywania tych piosenek kompozytor był zaskoczony dyscypliną, jaka panowała w tak dużym zespole. Kontrastowało to z typowo rockandrollowym klimatem panującym w Ich Troje. Michał na ostro... ...Magda łagodnie 38 Przy zgrywaniu niektórych piosenek Jacek zastosował inny sposób realizacji. Utwory powstawały w studiu, a ciekawsze pomysły od razu były nagrywane. W ten sposób stworzono „Do M." i „Jeanny - End Of The Story". Według niego są to najlepsze utwory na płycie. Taka metoda okazała się bardzo skuteczna - dodaje. Praca we własnym studiu trochę ich rozleniwiła. Nie musieli już patrzeć nerwowo na zegar i skrupulatnie liczyć czasu. Mfcf nas nie gonił, wiele rzeczy odkładaliśmy na później - opowiada Magda. W ostatnim tygodniu musieliśmy się sprężyć i siedzieliśmy w studiu po czternaście godzin dziennie. Jacek stwierdził, że brzmienie nawiązywało do drugiej płyty, choć nie wyczuwało się takiego patosu. Mniej było piosenek zaangażowanych ideowo. W niektórych utworach zastosował sample i loopy. Po przygotowaniu materiału zespół zaczął zastanawiać się nad tytułem. Michał uparcie wracał do wymyślonego wcześniej - „Nareszcie wolni", ale wybijałam mu to z głowy. Było wiełe propozycji, ja rzuciłam między innymi pomysł ze skrótem „WIP", który można było tłumaczyć jako „Wery Interesująca Płyta". W końcu zdecydowaliśmy się na „3" - opowiada wokalistka. Tuż przed wydaniem albumu grupa wzięła udział w sesji zdjęciowej. Owocem tej pracy miała być okładka. Zdjęcia zrobiono bez pomysłu, więc wyszła z tego wielka żenada - wspomina Michał. Były tak nieudane, że zdecydowaliśmy się dać na okładkę wybrane ujęcie z teledysku. Jeszcze przed ukazaniem się trzeciej płyty Matthias Reim zaprosił Magdę Pokorę na trasę koncertową organizowaną przez niemiecką telewizję ZDF. Wokalistka Ich Troje miała śpiewać chórki w zespole towarzyszącym znanemu artyście. To była wielka produkcja - wspomina. Tełewizja nie żałowała pieniędzy, więc zaproponowaliśmy Matthiasowi naszych muzyków. Żeby było ciekawiej, na próby wysłaliśmy skład z perkusistką. Po kiłku dniach oddzwonił, że panna, zamiast grać, tyłko poprawia grzywkę. Przed samymi występami dołączył do zespołu Reima nowy perkusista. Razem z nim dojechała Magda w towarzystwie Michała. Już po pierwszych koncertach w prasie niemieckiej pojawiły się informację, że Matthias ma nowy romans. Każda dziewczyna z chórków zostawała jego kochanką albo żoną - śmieje się Magda. Tymczasem my sami prowokowaliśmy takie plotki, bo, widząc fotoreporterów, łapaliśmy się za ręce. Magda schodzi do parteru 39 Koncerty pod patronatem ZDF-u organizowane były w wielkich halach; przychodziło na nie kilka tysięcy ludzi. Dzięki tej trasie Magda przekonała się, jak na Zachodzie wygląda takie wydarzenie: Życzę każdemu polskiemu artyście, żeby mógł to zobaczyć. Nikt na nikogo się nie obraża, każdy zna swoje miejsce. Wszystko chodzi jak w zegarku. Na zapleczu nie ma podziałów na artystów i na technicznych, gwiazdy jedzą posiłki wspólnie z panami od kabli. Przed jednym z występów wokalistka nie mogła dopiąć żabki przy spodniach. Jej nerwową szamotaninę dostrzegł techniczny i błyskawicznie zaoferował swoją pomoc, choć to nie wchodziło w zakres jego obowiązków. Trasa obejmowała czterdzieści koncertów. Pod koniec byłam już tak zmęczona, że nie wiedziałam, w jakim jestem mieście - opowiada. Myliły mi się piętra i pokoje w hotełach. To była bardzo ciężka praca. Dwa miesiące w Niemczech dały jej możliwość porównania standardów życia. Już na pierwszym postoju w kraju szybko sprowadzono mnie na ziemię. Na stacji benzynowej dostałam ochrzan od ochroniarza, który po chamsku żądał ode mnie opłaty przed skorzystaniem z toalety. Kiedy zobaczyłam wyboiste drogi i brudne podwórka, od razu zrobiło mi się smutno. Jeszcze przed wydaniem trzeciej płyty Ich Troje wystąpili na imprezie organizowanej przez fundację Janiny Ochojskiej. Dochód przeznaczono na pomoc dla Mozambiku. Maciej Durczak - manager Big Cyca, który współpracował również z IT - przekazał zespołom zaproszenie. Skiba i spółka mieli tam zaprezentować między innymi przebój „Makumba". Ceł był szczytny, ale organizacja fatalna - wspomina Wiśniewski. Koncert trwał siedem godzin, a my występowaliśmy na końcu. Publiczność była już zmęczona, w efekcie niewiele osób nas oglądało. Pamiątką jest wielki dyplom, który wisi na honorowym miejscu w siedzibie Musie Factory. Szef firmy twierdzi, że zespól przynajmniej trzy razy do roku uczestniczy w podobnych akcjach charytatywnych. Ich Troje pokładali wielkie nadzieje w nowej płycie, której premierę zaplanowano na maj. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, singlem na lato została piosenka „A wszystko to... bo ciebie kocham". Powstał też teledysk wyreżyserowany przez Michała Brysia. Był to dynamiczny show przypominający znane z występów na żywo widowisko. Wokaliści mieli punkowe fryzury, liderowi usztywniono imponującego irokeza gąbką... Wfinale Michał tarzał się po ziemi. „A wszystko to... bo ciebie kocham" stało się wielkim hitem. Tak dużego sukcesu nie spodziewano się ani w zespole, ani w wytwórni fonograficznej. Mimo bojkotu grupy w RMF-ie i Radiu Zet, największych komercyjnych rozgłośniach, słuchacze lokalnych stacji radiowych nieustannie prosili o ten utwór. Niektórzy prezenterzy musieli go puszczać tak często, że byli nim już znudzeni. 40 Dzięki teledyskowi, żywiołowym koncertom i popularności zdobytej w lokalnych rozgłośniach, płyta „3"rozchodziła się bardzo szybko. Po wakacjach sprzedaż trochę zmalała. Wytwórnia fonograficzna wydała wówczas reedycję trzeciego albumu. Michał wymyślił, aby stary zestaw piosenek powiększyć o dwa niepublikowane remiksy oraz wiązankę największych przebojów „Hit Mix'99" przygotowaną przez Marka Blaszczyka. Do tego utworu powstał teledysk zmontowany z fragmentów programów muzycznych z udziałem zespołu. Sukces znowu był zaskoczeniem dla wielu speców od show-biznesu. Firma Koch International postanowiła wykorzystać potencjał zespołu i wypuściła na rynek płytę „The Best of...". Krążek ukazał się pod szyldem firmy Koch Prezent. Bardzo się zdziwiliśmy, kiedy zobaczyliśmy w sklepie swojego „besta"'- wspomina Magda. Chyba jako jedyny zespól doczekaliśmy się takiej płyty po dwóch wydawnictwach. Dobór utworów pozostawiał wiele do życzenia. Firma zdecydowała się na prosty zabieg: połowa utworów pochodziła z pierwszego albumu, połowa z drugiego. Ale krążek odniósł spory sukces, podobnie jak inne płyty łódzkiej grupy. Rok wydania albumu „3" był dla Ich Trojga bardzo dobry. „A wszystko to... bo ciebie kocham" stało się jednym z największych przebojów lata. Doceniły to rozgłośnie radiowe w corocznych podsumowaniach najczęściej emitowanych utworów. Piosenka została wyróżniona statuetką Play Box. Wielkie hop dla prywatnych stacji radiowych i wielkie bęc dla RMF-u i ZET-ki - złośliwie skomentował to lider. Po ogłoszeniu wyników zaproszono grupę na uroczystość wręczenia nagród, która miała się odbyć na warszawskim Torwarze. Specjalny koncert był dobrą okazją do wręczenie zespołowi Złotej Płyty. Michał zaprosił na tę uroczystość przyjaciół z Niemiec i zaproponował, aby Złotą Płytę wręczył im Matthias Reim. Niemiecki gwiazdor skorzystał z zaproszenia. To była fajna impreza, można było zjeść i wypić - opowiada wokalistka. Przyzwyczaiłam się do tego, że niektórzy ludzie z branży patrzyli na mnie jak na wariatkę, gdy wstawałam i biłam brawo artystom wywoływanym na scenę. Występ Ich Troje wywołał ożywienie na widowni. Panowie byli tym razem ubrani w koszulki z wizerunkiem plemnika. Po występie poleciały komentarze, że wyczyniamy jakieś szopki - mówi Magda. Teraz się z tego śmieję, ale gdyby to było po pierwszej płycie, pewnie uciekłabym, żeby się wyryczeć w ubi-Złota płyta za album „3" kacji. 41 ROZBÓJ W BIAŁY DZIEŃ, POTYCZKI Z METYSEM I ICH ZBROJE Grupa Ich Troje miała w swojej historii niezbyt udany epizod związany ze współpracą z ŁKS-em, którego mecze w 1998 roku poprzedzało odegranie specjalnie przygotowanego hymnu. Piosenka nie pomogła - drużyna spadła do drugiej ligi. Michał żartował potem, że będzie brał pieniądze za niepisanie hymnów dla klubów sportowych... Jednak we wrześniu 2000 roku doszło do nawiązania współpracy z koszykarskim klubem Warbud Polonia Warszawa. Umowa dotyczyła nagrania hymnu, który miał być przeróbką „A wszystko to... bo ciebie kocham". Utwór został nagrany z rozbudowaną aranżacją. Na płycie rozprowadzanej wśród kibiców znalazła się też aplikacja multimedialna z informacjami o klubie. Me boimy się, że przez to łódzcy fani się od nas odwrócą, bo my przede wszystkim kibicujemy reprezentacji narodowej - tak Jacek skwitował pytania o sympatię dla warszawskiej drużyny. Zawsze dbali o profesjonalizm Tuż po wakacjach zespól otrzymał zaproszenie do udziału w programie „Muzyka łączy pokolenia" realizowanego przez Warszawski Ośrodek Telewizyjny. Scenariusz zakładał konfrontację artystów z różnych grup wiekowych. W myśl tej zasady Ich Troje mieli spotkać się z Tercetem Egzotycznym. Łodzianie wcześniej nagrali piosenkę „Pamelo żegnaj" z repertuaru konkurencji. Przygotowali też ciekawe stroje. Zrobiliśmy to przekornie - wspomina Magda. Jacek przebrał się za lałunię, Michał był zdzirą, a ja występowałam jako mafioso. Nie było to łatwe, bo bardzo swędział mnie przyklejony pyłek, który imitował wąsy. Nowe wykonanie szlagieru sprzed lat 42 spodobało się jego autorom, którzy z kolei przygotowali swoją wersję „A wszystko to... bo ciebie kocham". Oba zespoły były zadowolone. Zazdrościłam im spokoju - mówi młoda piosenkarka. Pani Iza to przepiękna kobieta. Chciałabym tale wyglądać w jej wieku i być taka mądra. Niedługo po tym nagraniu Ich Troje spotkały dwie bardzo przykre przygoda. W połowie listopada Magda i Michał jechali do Wiednia kupionym niedawn,0 Audi. Tuż za Warszawą Michał dostrzegł dwóch przechodniów na przejściu, wi^c gwałtownie zahamował. Wtedy poczuł uderzenie w tył samochodu. Oba auta zjechały na pobocze, kierowcy zaczęli wyjaśniać przyczyny kolizji. Po chwi]j rozległ się krzyk Magdy, którą wypychał z samochodu jeden z przechodnio-^ bijąc ją przy tym po twarzy. Wszystko odbyło się błyskawicznie - ich Aucjj odjechało z piskiem opon, ulotnił się też sprawca kolizji. Wezwana na miejscje zajścia policja wyjaśniła, że była to typowa akcja na stłuczkę. Był to już trzeci stracony samochód. Wcześniej Michał pożegnał się z dwoma innymi autami. Kradzież samochodu znalazła oddźwięk w Internecie. Zamiast słów pocieszenia, lider odebrał e-mail od niejakiego Me-tysa: Wypierdalajcie z Łodzi... Won!!! Słyszałem, że chciano wam ukraść to wasze pieprzone Audi oraz was pobić... Szkoda, że im za bardzo nie wyszło, bo cholernie bym się cieszył... Po lekturze tego listu Michał skontaktował się z administratorem konta, od którego uzyskał dane autora. Skrzynka Metysa została zablokowana a jego sprawa trafiła do prokuratury. Koniec 2000 roku przyniósł jeszcze jedną, tym razem radosną wiadomość. Na stronach www fani mogli przeczytać taką informację: 25 lipca Jacek Łągwa otrzyma od losu córkę albo syna. Dorotajego żona, jest bardzo szczęśliwa. Po 12. latach znajomości i 8. latach małżeństwa marzenie spełniło się! Tajemniczy uśmiech Michała W. 43 W Sylwestra Jacek życzył sobie właśnie powiększenia rodziny... Zespół witał nowy wiek na prywatnych imprezach. Bardzo oryginalny sposób spędzenia tego szczególnego wieczoru wybrał lider, który po kilku głębszych poszedł... spać. Muzycy mieli wolne, bo koncert w Poznaniu został odwołany. Był to wyjątek w porównaniu z wcześniejszymi latami, kiedy tę noc spędzali w pracy. Przeważnie grają pod gołym niebem; występ na mrozie zwykle kończy się chorobą. Po koncercie raczej nie mogą już liczyć na zabawę. Kończymy zwykle po północy, a gdy dotrzemy na jakąś imprezę, wszyscy są pijani. Na stołach znajdujemy tylko czerstwy chleb Jacek będzie tatą! i resztkijajek w majonezie - śmieje się Magda. Pamiętam imprezę, na której mój dobry znajomy już mnie nie poznawał i pytał: A Ty, kochanie, jesteś tancereczką? Dopiero kiedy kończy się sezon koncertowy, artyści mogą sobie pozwolić na dłuższy odpoczynek. Ich urlop zwykle przypada wczesną wiosną lub jesienią. Magda jest istotą ciepłolubną, więc w 1999 roku pojechała z Michałem do Bangkoku. Codziennie spotykało ich mnóstwo z atrakcji - latali na spadochronie za motorówką, pływali szybkimi łodziami. W czasie tych karkołomnych zabaw nikomu nic się nie stało. Los zakpił jednak z Magdy. Przykre wydarzenie spotkało ją podczas spokojnego zwiedzania skansenu. Dziewczyna wpadła do niezabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej i dotkliwie potłukła nogę. Potrzebna była interwencja lekarza. Spuchnięte kolano zostało unieruchomione. Po powrocie z urlopu trudno było pochwalić się opalenizną, blada noga z wielkim siniakiem wyraźnie odznaczała się od reszty brązowego ciała. Na początku 2001 roku grupa zabrała się do pracy nad nowym albumem. Sesję nagraniową przerwał zjazd fanów, który odbył się 19 stycznia. Spotkania z wielbicielami są tradycją już od pięciu lat. Tym razem do łódzkiego pubu Metro przyjechało ponad pięćdziesięciu najzagorzalszych sympatyków IT. Wśród nich była Justyna Robert - szefowa centralnego fanklubu, Marzena Cieślak - webmaster i Nadia Szopińska prowadząca wirtualny fanklub. Największą atrakcją wieczoru był koncert. Wokalistom towarzyszyli klawiszowiec i sekcja rytmiczna. Kameralny występ nie mógł się nie podobać. Potem oglądano wywiady z zespołem. Najwięcej śmiechu wywołała projekcja programu „Muzyka łączy pokolenia"; artyści widzieli go pierwszy raz. Pojawiły się drinki, atmosfera rozluźniła się, fani mogli porozmawiać z idolami. Magda obdarowała wielu z nich 44 singlami. Przy barku rządził Michał i Marek Błaszczyk. Ten drugi szybko złapał dobry humor i zaczął wykrzykiwać do mikrofonu hasła typu: „Ich zbroje - zespół rycers/aTTmpreza skończyła się o trzeciej nad ranem. Przygotowując nowe piosenki, Michał myślał o zmianie wyglądu. Zaczęło się od piercingu. Zafundował sobie kolczyk nad brwią oraz podobną ozdobę pod dolną wargą. To początki metamorfozy - mówi. Jakiś metał wyszedł mi z głowy, teraz będzie jeszcze gorzej... Kilka dni później na jego przedramieniu pojawił się nowy tatuaż - logo Ich Troje wystylizowane na wzór etruski. Nie udały się natomiast paski na brwiach. Wokalista chciał samodzielnie powycinać regularny wzór. Nie wyszło mu to, więc musiał zgolić brwi. Przez kilka dni znajomi mówili, że wygląda jak E.T. Michał nie przejmował się złośliwościami i postanowił... ogolić głowę. Magda odradziła mu jednak tak radykalną zmianę. Wtedy to pojawił się pomysł zafarbowania włosów na czerwono. Zdecydował również, że dla lepszego samopoczucia zrzuci parę zbędnych kilogramów. Przez dwanaście dni jadł tylko gotowana pszenicę. Taką dietę zalecił mu Leszek Biolik - basista Republiki, który w Musie Factory nagrywał z Fiolką Najdenowicz. Tuż po Walentynkach w Internecie zaczęły się pojawiać informacje o postępach w pracy nad płytą. Był nawet plan zamontowania w studiu nagraniowym kamery, ale na planie się skończyło. Lider zamieszczał na swojej stronie tytuły utworów, potem ich teksty. Z czasem można było nawet posłuchać roboczych wersji piosenek w formacie real-audio. Zaczęło się też odliczanie dni do premiery zaplanowanej na maj. W tym czasie Magda Czerwiec objęła w Universalu funkcję product-managera Ich Troje. Wcześniej w firmie fonograficznej zajmowała się promocją telewizyjną. Uwielbiam Die Toten Hosen - mówi. Kiedy usłyszałam roboczą wersję piosenki,A wszystko to... bo ciebie kocham", pomyślałam: ałe bezczelny zespół, nawet nie zmienił słów, tyłko przetłumaczył tekst. Potem kiłka razy posłuchałam tego nagrania i z ciekawością sięgnęłampo całe demo. Spodobało mi się. To właśnie na Magdzie spoczywał ciężar organizowania promocji. Zespół, po nienajlepszych doświadczeniach, pokładał w niej wielkie nadzieje. RAZEM A JEDNAK OSOBNO, ZAKOCHANY MAURYCY I WYCINANIE HOŁUBCÓW Magda Pokora musiała pogodzić przygotowania nowej płyty Ich Troje z promocją solowego albumu. Jej managerom udało się zorganizować w Polskim Radiu koncert, który miał być transmitowany na cały kraj. Nad organizacją czuwała Ola Szymańska współpracująca między innymi z Varius Manx i Reni Jusis. Od początku lutego w Trójce kilka razy dziennie emitowano zapowiedź 45 występu Magdy Femme i rozdawano słuchaczom zaproszenia. 16 lutego wokalistka przyjechała do stolicy. Pół godziny przed koncertem studio imienia Agnieszki Osieckiej było wypełnione po brzegi. Przyjechało nawet sporo fanów Ich Troje spoza Warszawy. Zabrzmiały piosenki z płyty oraz utwór z repertuaru Alanis Morisette. Na zakończenie była owacja na stojąco. Wokalistka po koncercie szybko wróciła do Łodzi, żeby kończyć nagrania z macierzystym zespołem. Pośpiech był wskazany, bo data premiery została wyznaczona na 26 marca. Na pierwszym singlu miał się znaleźć utwór „Razem a jednak osobno". Magda i Michał śpiewali tam między innymi: Nie patrząc na mnie trzymasz dłoń Przeczuwam czego możesz chcieć Tym razem to przypuszczam Będą słowa te: Nie kochasz mnie Nie kocham Cię (...) W pierwszej wersji było takie zakończenie: Kto wie być możejeszcze kiedyś Zejdą się serduszka MW i MP. Autor tekstów chyba nie wiedział, że słowa te okażą się prorocze. Również inne piosenki zostały okrojone - np. z dosadnych sformułowań. Po sukcesie „A wszystko to... bo ciebie kocham" Michał chciał poprzedzić jeszcze jeden utwór scenką nawiązującą do kultowej niemal Jolki. Jedna z propozycji, która nie znalazła się na płycie, wyglądała tak: l Dzwoni tełefon. Szybki tekst: - Dobry dzionek Bozia dała. Mamy kołejnego słuchacza. Jesteś już na antenie. Witamy w koncercie życzeń. Jak masz na imię, czego dusza pragnie idlakogo? - Słychać mnie już? No, hejka, hejka... Maurycy dzwoni, radio jest git, muza się broni. Pozdrawiam Iłonę, Ankę i wszystkich z naszej dziełnicy oraz wszystkich kibiców. Chłopaki, będzie dobrze. I tak może dla Jolki od Fryca słowno-muzyczny utwór kapeli Ich Troje „Zawsze z tobą..." no, chciałbych być przez miesiąc. - Życzysz i masz... Dla ślicznej Jolki od zakochanego Maurycego - Ich Troje... Jedziemy! 46 Przed premierą albumu należało jeszcze nakręcić teledysk do piosenki z singla. Na plenery wybrano czeską Pragę. Wokaliści pojechali tam na dwudniową eskapadę w pierwszych dniach marca. Plan zdjęciowy urządzono na starówce. Byliśmy z Michałem parą, która się rozchodzi - opowiada Magda. Scenariusz był trochę serialowy: rzucałam pierścionek z mostu do wody... Wkrótce życie dopisało epilog tej historii. Pod koniec marca do fanów Ich Troje dotarła zaskakująca wiadomość: Magda odeszła z zespołu! Dla wielu było to wręcz nieprawdopodobne. Nikt nie chciał uwierzyć, że wokalistka rozstała się z kolegami przed wydaniem nowej płyty. Dziennikarze przypuszczali nawet, że jest to chwyt marketingowy. Spotkałam kanadyjskiego producenta, który zaproponował mi nagranie drugiej płyty - wyjaśniała wokalistka. Terminy promocji nowego ałbumu Ich Troje pokrywały się z rejestracją moich piosenek. Zdecydowałam się realizować własny projekt... Potwierdzenie tej informacji ukazało się 26 marca w Internecie. Magda opuściła zespół Ich Troje i w Warszawie zajmie się intensywną pracą nad swoim sołowym albumem - zawiadamiał Michał. Zarówno mnie, jak i Jackowi jest bardzo przykro z tego powodu, ale życzymy jej samych sukcesów. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś wspólnie zaśpiewamy. Wiśniewski i Łągwa, przynaglani terminami, musieli znaleźć nową wokalistkę. Firma fonograficzna błyskawicznie urządziła przesłuchania w Warszawie, ale łodzianie nie znaleźli wśród kandydatek odpowiedniej osoby. Wtedy Jacek przypomniał sobie o wokalistce zespołu Erato, który w Musie Factory nagrywał demo. Liderem tej grupy był Andrzej Wawrzyniak, który kiedyś zajmował się nagłośnieniem koncertów Ich Troje. To dzięki niemu udało się dotrzeć do dwudziestoczteroletniej Justyny Majkowskiej ze Zduńskiej Woli. Dziewczyna zgodziła się przyjechać na spotkanie... Nie chcieli tracić czasu na rozmowy, więc od razu zeszli do studia. Wokalistka otrzymała teksty czterech piosenek, Ich Troje przed wydaniem, Ad. 4" 47 które miała zaśpiewać. Egzamin wypadł nadspodziewanie dobrze. Wtedy padło pytanie: Czy chcesz się do nas przyłączyć? Odpowiedź była twierdząca... Po uzupełnieniu składu łódzka grupa musiała szybko powtórzyć nagrania sporej części czwartej płyty oraz przygotować się do promocji. Sesja, podczas której Jacek rejestrował wokale dziewczyny, odbywała się równolegle z sesjami zdjęciowymi i z kręceniem teledysku. Klip do piosenki „Powiedz" miał być realizowany 13 kwietnia. Ten dzień wypadał w piątek - być może dlatego producenci mieli wyjątkowego pecha do pogody. Plan zdjęciowy urządzono w podwarszawskim zakładzie produkującym kruszywo. Zwały gruzu przypominały krajobraz księżycowy. Przed południem zjawiła się kilkunastoosobowa ekipa statystów - studentów z Chóru Uniwersytetu Warszawskiego. Każdy musiał mieć trupio blady makijaż. Ich posępny wygląd podkreślały czarne okulary i ciemne płaszcze przeciwdeszczowe. Zespół przyjechał w południe. Najbardziej przejęta była Justyna. Miał to być jej debiut przed kamerami. Jackowi jak zwykle towarzyszyła żona, którą wszyscy zasypywali pytaniami o samopoczucie przed porodem. Michał dla żartu zaczął do niej mówić: Marysiu. To właśnie wtedy państwo Łągwowie zdecydowali się na to imię dla nienarodzonej jeszcze córki. Jeszcze przed przyjazdem wokalistów techniczni ustawili na gruzowisku pomalowane na niebiesko znaki, przypominające litery T i odwrócone L. Reżyser, Iwona Strzałka, wyjaśniała, że na tych zastawkach wykorzystany zostanie efekt blue-boxu. Na takim tle statyści kręcili pierwsze ujęcia. Zaczęła się burza śnieżna... Zespól w tym czasie siedział w BarBusie, zajadając pyszną jajecznicę i sałatkę. Tematem dnia był Big Brother. Jacek z żoną prognozowali, że z domu Wielkiego Brata wyleci Piotrek Lato, bo -jak stwierdzili - nie chce mu się grać na gitarze. Rozmawiano też o piosence „Powiedz". Muzyka do tego utworu powstała dość dawno - wyjaśniał Jacek. Słowa pierwszej i drugiej zwrotki napisała Kamila Lenarczyk - wokalistka, która śpiewała wtedy u nas w chórkach. Michał dopisał trzecią zwrotkę i refren. Czasami wykonywaliśmy ten utwór na koncertach. Jednak nie znalazł się na pierwszej płycie, bo nie miełiśmy pieniędzy na nagranie saksofonu. Michał dodawał: No i uznaliśmy, że nie pasował do konwencjipierwszego ałbumu. Po zdjęciach ze statystami na plan poproszono kompozytora. Produkował się tam zaledwie piętnaście minut. Kiedy Justyna stanęła przed kamerą, wyjrzało słońce i zrobiło się bardzo ciepło. Stremowanej wokalistce dodawał otuchy Michał, który tłumaczył, pokazywał i wyręczał reżysera. W końcu przyszła jego kolej, ale pogoda gwałtownie pogorszyła się i lider musiał się szybko uwinąć. Gdy do ujęć przystąpił cały zespół, zaczęła się ulewa. Nie był to koniec kaprysów kwietniowej aury, która zaskoczyła jeszcze gradobiciem; z nieba leciały lodowe kule wielkości orzechów laskowych. Oprócz zaskakującej aury sensacją był nowy 48 samochód Michała. Jeden z technicznych nie mógł odmówić sobie przyjemności i usiadł za kierownicą nowego BMW. Kilka dni później w warszawskiej Stodole odbył się bardzo ważny koncert. To na Połowinkach organizowanych przez Szkolę Główną Handlową pierwszy raz miała wystąpić nowa wokalistka. Dwa dni wcześniej musiała radzić sobie z tremą na próbie generalnej zorganizowanej w łódzkim klubie WallStreet. Jej kolegom przypomniały się czasy, kiedy zaczynali swoją przygodę z karaoke. Tym razem na sali było znacznie więcej znajomych i fanów. Justynę wspierała siostra. Może dlatego próba wypadła zadowalająco, chociaż dziewczyna nie wiedziała jeszcze, jak się poruszać. Jacek określił jej ruch sceniczny jako wycinanie hołubców... W Stodole byli głównie studenci świętujący półmetek nauki. Pojawiła się również Nina Terentiew - dyrektor programowy II programu TVP - zaproszona przez szefową promocji Universal Polska - Katarzynę Kanclerz. Połowinki rozpoczął Świder Anny - młody zespół hiphopowy. W tym samym czasie w garderobie Justyna nerwowo popijała kawę za kawą i dyktowała teksty piosenek, które podczas występu miały być wyświetlane na ekranie ustawionym pod mikrofonem. Michał rozdawał single „Powiedz" i narzekał na nienajlepsze samopoczucie spowodowane imprezą zakończoną o 8 rano. Trwały intensywne próby baletu, z którym ponownie miała występować Mandaryna - autorka układów choreograficznych. Państwo Łągwowie zjawili się tuż przed występem. Ogromne zainteresowanie budził coraz większy brzuch Jacek przytula się do Doroty Doroty. Wszyscy chcieli go dotykać; tym spo- i... Marysi. sobem szybko pobrudzili jej koszulkę. Publiczność nie dopisała, choć mówiło się, że sprzedano ponad półtora tysiąca biletów. W tłumie wyróżniał się wzrostem Krzysztof Zgorzelski odpowiedzialny za promocję prasową zespołu, a przy barze królował Krzysztof K.A.S.A Kasowski, któremu towarzyszył Daniel Calabash znany bardziej jako Makubma występujący z Big Cycem. Debiut Justyny był udany, choć niektórzy uważali, że brak jej jeszcze obycia scenicznego, a to bardzo kontrastowało z ekspresją Michała i Jacka. Występ spodobał się Ninie Terentiew. Zaowocowało to udziałem zespołu w wielkim koncercie w katowickim Spodku organizowanym przez program 49 2 TVP. Było to zwieńczenie akcji uświadamiającej społeczeństwu potrzeby ludzi starszych. Dwuczęściowy koncert zatytułowany „Kocham cię, życie" oglądało kilka tysięcy pensjonariuszy domów opieki społecznej. Wielu z nich pierwszy raz miało okazję obejrzeć polskie gwiazdy na żywo. Ich Troje wystąpili pod koniec drugiej części. Michał wyszedł na scenę, trzymając za rękę Monikę z baletu. Powiedział: Przygotowałem specjalnie kobietę, bo chcę jej powiedzieć: ,A wszystko to... bo ciebie kocham". Przebój rozkołysał młodszą część widowni, która siedziała na balkonie. Biegający artysta z czerwonymi włosami zszokował niektórych seniorów. Po dynamicznym wstępie zdyszany lider zawołał: Witamy Katowice po raz pierwszy! Po solówce saksofonu w piosence „Powiedz" zachęcił publiczność do wstania i...wszyscy go posłuchali! To był niecodzienny widok: cały Spodek stał i klaskał razem z wykonawcami. Taka reakcja zaskoczyła chyba nawet samego Michała, który, schodząc ze sceny, był wyraźnie wzruszony. Podziękował za życzliwe przyjęcie i jednocześnie zaprosił w imieniu Telewizji Polskiej na transmisję koncertu z Opola. Był to dobry wstęp do promocji czwartego albumu, która rozpoczęła się niecały tydzień później. 27 kwietnia lider wystąpił w Teleexpresie. W rozmowie z Markiem Sierockim powiedział: Tak jak przed czterema laty, kiedy w Opolu zaprezentowaliśmy utwór „Prawo", chcemy wykonać podobną piosenkę. Pochodzi ona z naszej najnowszej płyty, która ukaże się 4 czerwca. Ilustracją krótkiego wywiadu była premiera fragmentu teledysku „Powiedz". Od tej pory zespół pojawiał się w wielu programach radiowych i telewizyjnych. Mocnym akcentem było Święto Łodzi 19 maja, które miało wyjątkową oprawę dzięki Programowi 2. TYP. Tego dnia przygotowano kilka na wejść na żywo na 50 ogólnopolskiej antenie. Imprezę prowadzili: łodzianin Michał Fajbusiewcz znany z programu „997" oraz Agata Młynarska. Oboje byli ubrani w stroje z filmu „Ziemia obiecana". Widzowie w całej Polsce mogli oglądać występy łódzkich zespołów i słuchać rozmów ze znanymi mieszkańcami miasta. Na deser zaplanowano półgodzinny koncert Ich Troje. Na pierwszy ogień poszło „Prawo" odśpiewane z pochodniami w dłoniach. Pojawiły się też flagi z logo zespołu. Po przypomnieniu pierwszego przeboju przyszła kolej na utwory premierowe: „Dla Ciebie", „Lecz to nie to", „Razem a jednak osobno". Nowe piosenki obroniły się. Niektórzy widzowie zastanawiali się, skąd fani znają ich słowa. Nikogo nie dziwiła natomiast żywiołowa reakcja na utwór „Powiedz". Producenci słusznie przypuszczali, że grupa zostanie poproszona o bis. Na finał zabrzmiał utwór „A wszystko to... bo ciebie kocham". Pod koniec piosenki Michał wdrapał się na rusztowanie sceny, a kamerzyści długo filmowali tak oryginalne ujęcie. Tydzień później w Zamościu rozpoczęła się trasa koncertowa promującą nowy album. To tam muzycy zaczęli występować w koszulkach zaprojektowanych przez firmę Do Bani Designe, która od dawna współpracowała z zespołem. Oprócz utworów z „Ad. 4" zaprezentowana była też „Suzzana", która nie zmieściła się na płycie. Podczas tej piosenki Michał zaprosił na scenę trzech ochotników; mieli oni zatańczyć z dziewczynami z baletu. Kilku mężczyzn omal nie stratowało barierek i ochrona miała sporo pracy. 27 maja Ich Troje zaprezentowali się na koncercie galowym dwudniowego Pikniku Praskiego. Tuż przed występem Katarzyna Kanclerz poinformowała, że grupę zaproszono do udziału w Festiwalu Karlshamn w Szwecji. Być może dlatego występ był tak udany. Najlepiej przyjęto „Suzzanę", „Zawsze z Tobą chciałbym być..." i oczywiście ,A wszystko to... bo ciebie kocham". Przy ostatniej piosence Michał znowu wdrapał się na rusztowanie sceny. Szefowa promocji Universalu z niepokojem patrzyła na jego popisy. Wokalista chciał później zeskoczyć na scenę, ale potknął się i upadł. Na Michał-alpinista 51 Premiera płyty ,Ad. 4" w warszawskim Empiku szczęście nic mu się nie stało. Po chwili stał już przy mikrofonie i żartował: Koncert bez karetki to nie koncert! Jeszcze przed premierą nowej płyty pojawiły się dwie ważne informacje. Pierwsza była dobra: na stronach internetowych znalazła się wiadomość, że Magda Pokora pracuje nad singlem do drugiej solowej płyty oraz razem z Michałem i Jackiem ma zamiar wrócić do planów nagrania płyty z musicalem „Wielki Testament" Francoisa Villona. Druga była zatrważająca: Michał i Justyna mieli poważny wypadek. W ich BMW, które stało na poboczu, uderzył TIR jadący z prędkością 7okm/h. Samochód osobowy po kilku obrotach przeleciał przez betonową barierkę i wpadł do rowu. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Badania tomograficzne nie wykazały żadnych powikłań, ale Michał przez kilka dni musiał chodzić w kołnierzu ortopedycznym. ZŁOTA PREMIERA, ZAJEBISTE OPOLE I TORTY NA TWARZACH Czwarty czerwca 2001 roku był chyba najlepszym terminem na premierę czwartej płyty zatytułowanej „Ad. 4". Tego dnia zespół podpisywał ją w warszawskim Empiku-Juniorze. Prawie pięćset osób przyszło na spotkanie z idolami. Specjalnie na tę okazję lider zażyczył sobie makijaż - Tatiana Hrechorowicz po- 52 malowała mu oczy na fioletowo. W makijażu Justyny dominował żółty kolor. Jacek, tradycyjnie już, podziękował stylistce. Tak przygotowani artyści wzięli się do pracy. Każdy z fanów dostał autograf na wielkim plakacie. Wielbiciele robili sobie zdjęcia z gwiazdami. Z głośników słychać było muzykę z nowej płyty. W czasie dialogu poprzedzającego piosenkę „Zawsze z tobą chciałbym być..." zapadła cisza. Wielu rozbawił taki wstęp. Po trzech godzinach większość czekających na autografy nuciła właśnie tę melodię. Osoby, które tego dnia kupiły album, dziwiły się niskiej cenie: CD kosztowało niecałe trzydzieści złotych; krążki innych wykonawców były znacznie droższe. Również dzięki temu pierwszego dnia kupiono 56 tysięcy płyt i kaset. Już w przeddzień premiery w niektórych sklepach można było nabyć nowe wydawnictwo. Choć sprzedawcy z premedytacją zawyżali cenę, płyty rozchodziły się jak cieple bułeczki. Następnego dnia na Stadionie Dziesięciolecia piraci zdążyli wytłoczyć i od razu sprzedać wiele płyt. Nie trzeba chyba dodawać, że nabywcy znaleźli się natychmiast. Za wysoką sprzedaż oryginalnych płyty i kaset zespół miał odebrać Złotą Płytę podczas 38. Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Czekał ich jeszcze udział w koncercie premier. Wykonanie nowych utworów w opolskim amfiteatrze poprzedzały emisje teledysków w programie 1. TVP. Widzowie mieli oceniać piosenki i oddawać głosy w systemie audiotele. Zmobilizowało to łodzian do autoreklamy. Na stronach internetowych można było znaleźć prośbę o glosowanie na „Powiedz". Michał prosił o to również na koncertach i w wywiadach telewizyjnych. 8 czerwca zespoły prezentujące w Opolu premierowe kompozycje występowały w kolejności alfabetycznej. Na pierwszy ogień poszli faworyci - grupa Brathanki z przebojem „W kinie, w Lublinie kochaj mnie". Potem na scenie pojawił się debiutujący zespół Friends. Młodzi wykonawcy mieli problem z rozkołysaniem widowni. Dopiero następny wykonawca miał poderwać publiczność z krzeseł... Uważany za najlepszego polskiego konferansjera Piotr Bałtroczyk popełnił duży błąd. Wywołując na scenę wokalistów Ich Troje, wymienił Magdę Pokorę. Wśród fanów grupy zapanowała konsternacja. Szczególnie zaskoczeni byli znajomi Justyny Majkowskiej, którzy zjawili się w amfiteatrze, żeby ją dopingować. Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy zobaczyli nową wokalistkę idącą za kolegami z pochodnią w ręku. Michał przywitał publiczność: Dobry wieczór, widzowie programu pierwszego, dobry wieczór, kochana Łodzi przed telewizorami, dobry wieczór, Opole! Jacek był ubrany w dziergany sweterek kolegi, zaś właściciel sweterka założył skórzaną kurtkę. Zmiany miały strategiczne znaczenie. Podczas refrenu lider wbiegł na widownię, by jednej z dziewcząt założyć swoją kurtkę. Publiczności spodobał się ten gest. W amfiteatrze wyróżniała się grupka fanów z transparentem „Ich Troje z Łodzi i My z Głogowa". Po występie frontman nie krył wzruszenia. Krzyczał: Jesteście zajebiści! Tak jak w katowickim Spodku, również tu porwał publiczność do 53 zabawy. Tym razem większość osób znała słowa „Powiedz", więc nie było problemu ze wspólnym odśpiewaniem refrenu. Po prezentacji dwunastu piosenek jury składające się z dyrektorów regionalnych ośrodków telewizyjnych ogłosiło swój werdykt. Zgodnie z przypuszczeniami nagroda przypadła Brathankom. Wszystkich ciekawił wynik głosowania audiotele. Cztery tygodnie widzowie głosowali na premierową piosenkę - mówił Sławomir Zieliński, dyrektor i. programu TVP. Dziś już jest wszystko wiadome. Nagrodę w wysokości 10000 dolarów brutto otrzymuje zespół... Ich Troje! Zanim Michał odebrał kopertę, podbiegł na brzeg sceny i ukłonami dziękował publiczności. Zaraz po przyjęciu gratulacji wręczył otrzymany bukiet Kasi Kowalskiej. Piotr Bałtroczyk skomentował to tak: Plącząca Kowalska otrzymuje kwiaty od Ich Troje, a dokładnie odjegojednego. Na zakończenie wystąpili nagrodzeni wykonawcy. Podczas występu Brathanków publiczność głośno domagała się prezentacji drugiego laureata. Wychodząc na scenę, Michał odniósł się do wyniku konkursu: Nigdy nie mieliśmy przychylności jury, ale zawsze publiczności. Dziękujemy Opolu, dziękujemy całej Połsce! Zaczął padać deszcz, ale nie zniechęciło to wokalisty. Znowu ruszył na widownię. Po piosence tak dziękował: Już nie mogę powiedzieć tego słowa, co na początku, ałe było...fantastycznie! Fantastycznie, fanta... Publiczność skandowała razem z nim, domagając się bisu, ale nie było na to czasu. Zabrzmiał jedynie refren „A wszystko to...bociebiekocham". Opinie dziennikarzy na temat Festiwalu Opolskiego były różnorodne, ale występ łodzian na ogół oceniano pozytywnie. Wprawdzie Tomasz Żąda na antenie Trójki stwierdził, że piosenka „Powiedz" ociera się o popularny gatunek, którego nazwy nie chciał wymienić, ale Jacek Cieślak w „Rzeczpospolitej" pisał: Dla dużej części publiczności zaskoczeniem mógł być sukces Ich Troje w Premierach. Perspektywa Warszawy i największych stacji komercyjnych nie zawsze zgodna jest z preferencjami Polaków. Często lansowane w stolicy gwiazdy żyją popularnością wirtu- Oh, Mandy! 54 alną. Tymczasem Ich Troje sprzedaje po sto tysięcy każdego albumu i trudno się dziwić, że w konkursie audiotele ten fakt wyszedł na jaw. Na pewno grupa z Łodzi ociera się o kicz, bywa nieznośnie pompatyczna, ale trudno odmówićjej własnego pomysłu na muzykę, pasjiipomysłów inscenizacyjnych. Nagroda pieniężna została podzielona między członków zespołu. Nie była to jedyna finansowa korzyść. Po Opolu rozdzwoniły się telefony managera. Po nagłym wzroście zainteresowania podopiecznymi Maciek Durczak zdecydował się podnieść stawkę za występ. Tym samym grupa mogła zaliczać się do wąskiego grona polskich wykonawców grających w pierwszej lidze. Nim na dobre zaczęło się pięć, a właściwie piętnaście minut Ich Troje, zostali oni zaproszeni na urodziny Kasi Kowalskiej, które urządzono w opolskim hotelu Festival. Byłem tam i ja... skromny artysta z Łodzi - relacjonuje Michał. Me był to zwariowany pomysł. Czysta chęć zmusiła mnie do złożenia życzeń: nabrałem pełną garść tortu i rozsmarowałem go na twarzy Kaśki. Delikatna konsternacja. Co ja na to? Oczywiście nabrałem pełną garść tortu i rozsmarowałem ją sobie na twarzy... I Kaśka już była uśmiechnięta! Kasia Kanclerz wpadła w szampański nastrój. Zakończyło się to kolejną garścią tortu na jej twarzy. Impreza rozkręcała się! Ryjący ze śmiechu Andrzej Puczynski został przeze mnie wepchnięty do basenu! Później w tym kierunku łeciałjuż właściwie każdy! Mandaryna nie może oderwać oczu 55 A że pojawili się tam także Brathanki, to i oni wylądowali w basenie. Halinka Młynkowa dzielnie się stawiała... Ałe cóż... Jumprezajestjumpreza! Tekst takiej treści ukazał się na stronach internetowych „30 ton". Na forum dyskusyjnym pojawiły się komentarze internautów. Oto kilka z nich: On jeden o: No tak... Jak się cienko gra, to przynajmniej po posmarowaniu tortem będzie się mówić o zespole... Smutni jesteście wy niewyskrobani... Prawo...Lewo... Tort... Woda...Dno... Katerina i Justyna: Jak to dobrze znać się na muzyce, prawda?! Ty pewnie słuchasz techno albo hip hopu -jak większość, więc nie komentuj w taki sposób muzyki, której nie znasz. PS. Głupijesteś! Malkontent: Smarowanie tortem po twarzy pasuje jak ulał do wyjątkowo tandetnego wizerunku grupy Ich Troje. Zastanawiam się, kto wydzwonił tę nagrodę w Opolu - wtórna muzyka, pretensjonalny, grafomański tekst (jak zresztą większość w repertuarze zespołu) no i ten nieznośny image (zalami-nowany kołeś, nie bardzo zrównoważony emocjonałnie) - to nie ma prawa podobać się szerszej pubłiczności! No ale co ma robić „artysta", którego największym przebojem jest cover? Musi być szokujący - tyle że szokować też trzeba umieć. Gusia: No cóż, straszna komercja się z nich zrobiła. Wystarczy porównać ,Ad. 4"z pierwszą płytą - to po prostu przepaść! Ich głównie łodzianie słuchają. Jak się przejdzie Piotrkowską, to w co drugim ogródku łecijakiś kawałek IT. Nie podobał mi komentarz, że Michał jest niezrównoważony emocjonałnie: jak ktoś nie zachowuje się stereotypowo, jest spontaniczny i nie ma hamulców, to odra-zu takie reakcje! Ludzie, więcej luzu!!! Połacy to taki okropny naród, na okrągło chodzą naburmuszeni, tylko jak się spiją, to potrafią się bawić... Telma: O zespole Ich Troje głośno, bo sam lider -jak widać -dba, by ciągle o nim gadano. Jakieś głupoty z tortem... Co kogo to obchodzi? Zupełnie się nie dziwię ich poprzedniej wokalistce, Magdzie Femme, że odeszła. Chwała jej za to!!! A sukcesu to nie ma co zazdrościć. Jak kołeś umie kręcić interesem, to ma. I nie ważne, czy muza fajna, czy nie. Obiektywnie stwierdzając, umie to robić, więc nie wkurzajmy się, choć wiemy, że to tandeta. Nie kochasz mnie? 56 SCENY ŁÓŻKOWE NA SCENIE, PODBITA SZWECJA I PREKURSORZY NOWEGO KICZU Jak zwykle po wydaniu nowego albumu zespól uważnie czytał recenzje. Jacek Grzębowski w internetowym serwisie „30 ton" napisał o „Ad. 4" między innymi: Skoro zespól męczy się i przez dłuższy czas nagrywa we własnym, kupionym za wypracowane przez siebie pieniądze studiu płytę, która zawiera co najmniej 5 wielkich przebojów na miarę „Powiedz", to dlaczego tego nie pochwalić? Dlaczego nie pochwalić tego, że artyści potrafią zatroszczyć się o obecność w mediach? Dlaczego nie pochwalić bardzo profesjonalnego prowadzenia zespołu?Są gusta i guściki. Jeden lubi rocka, drugi hip hop. Tylko proszę, nie przekreślajmy jednego z największy eh fenomenów napolskiej scenie muzycznej tylko dlatego, że gra muzykę pop. Również Michał Kirmuć na łamach „Tylko Rocka" obok wywiadu z Wiśniewskim zamieścił swoją opinie na temat nowej płyty: Smutek i nostalgia dominują w tekstach autorstwa Michała. Jak w balladzie „Dla ciebie" wyśpiewanej przez lidera z towarzyszeniem fortepianu i partii orkiestry smyczkowej, gdzie słyszymy: „Serce złamane/1zimne tak/ Tak mi teraz bardzo ciężko/ Tak trudno mi bez ciebie żyć". Dużym zaskoczeniem może też być piosenka „Błędne wojenne rozkazy". To najcięższa i najbardziej mroczna kompozycja z umieszczonych na tej płycie. Można odnieść wrażenie, że trójka z Łodzi, pracując nad tym utworem, była pod silnym wrażeniem Rammstein. Ale to są wyjątki. W większości jednak mamy do czynienia ze zgrabnymi, dobrze wyprodukowanymi piosenkami popowymi, weźmy chociaż: „Powiedz" czy „To tylko chwila". Nie zabrakło też próby stworzenie drugiej „A wszystko to...", w postaci równie pastiszowego i równie wakacyjnego „Zawsze z tobą chciałbym być... (przez miesiąc)!". Muszę też dodać, że na wyróżnienie zasługuje nowa twarz w zespołe, Justyna Majkowska. To jej głos (sprawiający wrażenie jakby nie obca jej była szkoła śpiewu Janusza Józefowicza) ozdobił jedną z najładniejszych kompozycji ałbumu, nastrojową „Istało się..." Po opolskim sukcesie terminarz występów Ich Troje zapełniał się błyskawicznie. Manager doszedł do wniosku, że skoro biletowane koncerty tak dobrze się sprzedają, to ich cena powinna wzrosnąć. Tym samym grupa została jednym z najdroższych polskich zespołów. Wysokie honoraria pozwoliły na większy rozmach przy produkcji widowiska, które wydłużyło się prawie do trzech godzin. Do ekipy składającej się z 18. osób dołączyli jeszcze akustyk, maki-jażystka, dwóch ochroniarzy oraz masażysta, który pomagał wykonawcom zregenerować siły po wyczerpujących występach. Kto je widział, ten wie, jak wiele wysiłku wymagają. Podczas letniej trasy koncerty Ich Troje zaczął prowadzić znany showman - Paweł „Końjo" Konnak. 57 Ich Troje w Mrągowie Zdarzały się też koncerty szczególne. Jednym z nich był występ w Mrągowie - ważny z dwóch powodów. Po pierwsze zakończył on transmitowaną przez program 2. TVP „Mazurską Biesiadę Kabaretową". Zaprezentowano tam dwie piosenki - „Razem a jednak osobno" i „A wszystko to... bo ciebie kocham". Zaraz po nich prowadzący koncert Piotr Bałtroczyk zaprosił na scenę Andrzeja Puczyńskiego - prezesa Związku Producentów Audio-Video, a zarazem szefa Universal Musie Polska - który wręczył podwójną Platynową Płytę Justynie, Jackowi i... najbarwniejszej postaci polskiego show-biznesu - Michałowi Wiśniewskiemu. Właśnie on dziękował w imieniu grupy: Przez sześć lat bardzo ciężko pracowaliśmy, aby zaistnieć w mediach. W końcu znalazła się jedna kobieta, dyrektor programu II - Nina Terentiew... Tłum nagrodził znaną dziennikarkę brawami. To właśnie jej zadedykowano „Powiedz". Potem zabrzmiały największe przeboje i piosenki z nowej płyty. Chyba po raz pierwszy koncert Ich Troje miał tak efektowna oprawę. To właśnie w Mrągowie grupa wystąpiła w nowych strój ach. Efektownie prezentowały się zwłaszcza czarne płaszcze i pstrokate wdzianka, w których wykonano „Gwiazdora". Ale nie strojem Michał zaskoczył najbardziej. Do „Wypijmy za to!" wyszedł przepasany ręcznikiem... i zaczął się ubierać. W scenie łóżkowej Justyna wystąpiła w seksownej, prześwitującej halce... Była jeszcze jedna niespodzianka. Wersja znana z płyty została wzbogacona o partię wokalną Michała. Krótki koncert 58 rozgrzał mrągowską widownię. Widzowie z całej Polski mogli zobaczyć go 5 sierpnia w programie 2. TVP. Tego lata zespół dał rekordową ilość - aż 148 koncertów. Wśród nich były występy podczas ogólnopolskiej trasy „Lata z Radiem". Wtedy to miało miejsce wydarzenie szczególnie ważne dla Michała. Grzegorz Markowski - wokalista Perfectu, który był gwiazdą tej trasy - na jednym z koncertów zadedykował łódzkiej grupie utwór „Chciałbym być sobą". Me wiem, jak to opisać, ale wyraz uznania z ust takiego faceta przyprawia o orgazm - mówił Michał. Niesamowite, ale to chyba najważniejsza chwila w moim życiu zawodowym. Piłem, płakałem, piłem, płakałem... Po tym wydarzeniu Wiśniewski ogłosił na stronach www: Perfectjest największym przyjacielem zespołu Ich Troje! Inne spektakularne wydarzenie odbyło się w Lubomierzu - miasteczku na Dolnym Śląsku rozsławionym komediową trylogią o Kargulach i Pawlakach. Od 5. lat odbywa się tam ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych. W tym roku największą atrakcją jubileuszowej imprezy stał się występ Ich Troje. Było tak wielu chętnych, że na drogach dojazdowych powstały wielokilometrowe korki. Podczas koncertu fani wchodzili na drzewa i dachy, żeby lepiej widzieć. Widowisko obejrzało około 80 tysięcy osób!!! Niedługo potem fani dowiedzieli się o innym fakcie: Jacek został szczęśliwym ojcem Marysi! Wokalista Ich Troje asystował przy porodzie, po czym pojechał z radosną wiadomością i trzylitrową butelką Smirnoffa na koncert do Łęczycy. Po występie zaprosił wszystkich na pępkowe, ale nagle pojawił się organizator, który przypomniał, że w na tej trasie nie wolno pić i palić. Cóż było robić? Barek został przeniesiony do bagażnika samochodu, a impreza odbyła się w bardziej plenerowych warunkach. W te wakacje członkowie Ich Troje mieli znacznie więcej powodów do radości. Wydanie płyty „Ad. 4" było częścią akcji „Tanie lato", która po dwóch miesiącach pięciokrotnie zwiększyła sprzedaż płyt Universal Musie Polska. Specjaliści od marketingu wyliczyli, że każdego dnia około siedmiu tysięcy słuchaczy kupowało album IT. I tak pod koniec lipca łodzianie mogli się pochwalić trzystoma tysiącami sprzedanych płyt i kaset. Zadecydowały o tym popularność, bardzo dobra promocja oraz sukces na festiwalu w Opolu. Artyści zgodzili się również zrezygnować z części dochodu z każdej płyty, przez co można było ustalić jej cenę na niecałe trzydzieści złotych. Dla porównania, poprzedni album kosztował czterdzieści sześć złotych. Jednocześnie gwałtownie wzrosło zainteresowanie zespołem i jego wcześniejszymi płytami, które znowu znalazły się w rankingach. Sprzedaż poprzedniego krążka sięgnęła stu tysięcy egzemplarzy, co było równoznaczne z przyznaniem Platynowej Płyty. Dobre wyniki nie sprawiły, że grupa osiadła na laurach. Chociaż Universal nie planował nagrania teledysku do piosenki „Zawsze z Tobą chciałbym być...", 59 oni sami postanowili sfinansować jego realizację. Zaprosili do współpracy ekipę telewizyjnej listy przebojów „30 ton". Ustalono, że zdjęcia zostaną zrobione podczas występu w rzeszowskim klubie Akademia. Po koncercie miała powstać scenka poprzedzająca piosenkę. Około północy Michał, siedząc na pomarańczowym dużym fiacie, udawał, że wola Kaśkę. Na balkonie stały dwie aktorki. Akcja trwała tylko kilka minut. Całe zamieszanie nie spodobało się starszej pani, która zadzwoniła na policję i poinformowała, że zespół Ich Troje - zachowuje się skandalicznie. Na miejsce przyjechał patrol, zbadał sytuację i... odjechał. Kobieta była jednak uparta i zadzwoniła jeszcze raz. Kilka dni później w rzeszowskich „Nowinach" ukazała się informacja dotycząca zajścia: Kobieta Podwójna Platynowa Płyta za albym ,Ąd. 4" udała się ze skargą na Ich Troje do wiceprezydenta miasta, Janusza Smułskiego i na połicję. Podpisy na proteście złożyło oprócz niej sześć osób. Najbliżsi sąsiedzi właścicielki balkonu powiedzieli dziennikarzowi „Nowin", że tej nocy nie słyszeli hałasów. O powstających zdjęciach do teledysku dowiedzieli się po kilka dniach. O kobiecie, która złożyła skargę, mówiono, że nie umie współżyć z ludźmi i wszystko jej przeszkadza. Jak się okazało, podpisani mieszkali w tej kamienicy, ale po drugiej stronie... 60 Kilka dni później w ogólnopolskiej prasie znowu zrobiło się głośno o zespole, ale tym razem z zupełnie innego powodu. W połowie 2001 roku Ich Troje zostali wytypowani do udziału w festiwalu krajów nadbałtyckich w Karlshamn. Początkowo do Szwecji miała jechać Shazza, ale organizatorzy zdecydowali się zaprosić łodzian. Jak się później okazało, był to nadzwyczaj trafny wybór. Na trzydniową wyprawę wokaliści zabrali całą ekipę. Jacek pojechał z żoną i trzytygodniową Marysią! Pierwsze chwile na promie nie należały do najprzyjemniejszych. Kiedy auta wjechały na pokład samochodowy, coś zazgrzytało, zaszumiało i statek ruszył. Łodzianie długo błądzili wśród pojazdów i nagle stwierdzili z przerażeniem, że wodoszczelne drzwi, które powinny być zamknięte, są... otwarte. Kobiety zaczęły panikować. Niektórzy widzieli oczami wyobraźni sceny z filmu „Titanic". Po dłuższej chwili zjawili się członkowie załogi i uspokoili zdenerwowanych pasażerów. Dalsza podróż upłynęła bez większych przygód. Po przybyciu do Szwecji Jacek robił za przewodnika. Znał już Karlshamn, bo przed laty wyjechał tam z zespołem Tamerlane. Następnego dnia na próbie muzycy byli w dobrych nastrojach, mimo że wyraźnie faworyzowano gospodarzy oraz grupy z Wielkiej Brytanii i ze Stanów Zjednoczonych. Na koncercie galowym Ich Troje wykonali „Powiedz" i „Zawsze z tobą chciałbym być...". Już przy pierwszej piosence słuchacze zgromadzili się pod sceną ustawioną przy ratuszu. Taka reakcja widowni miała miejsce tylko podczas występu Polaków. Nie tylko na scenie, ale też pod nią powiewały flagi. Michał przejął jedną z nich i zaprezentował na scenie nasze barwy narodowe. Po dobrym przyjęciu zespół liczył skrycie na nagrodę publiczności. I tak się stało! Jakby tego było mało, otrzymali również Grand Prix Festiwalu!!! Później okazało się, że mieli trzydziestoprocentową przewagę nad innymi wykonawcami. Po ogłoszeniu werdyktu Michał klęczał owinięty flagą i dziękował za tak duże wyróżnienie. Po koncercie artyści do późna w nocy opij ali w hotelu podwój ne zwycięstwo. Na promie płynącym do Polski lider znalazł chwilę, żeby na gorąco podzielić się wrażeniami z fanami. Mineto już kilkanaście godzin od ogłoszenia wyniku, a my nadal nie możemy w to uwierzyć - mówił na żywo w TVP. Jest nam strasznie milo, że mogliśmy reprezentować Polskę w kraju tak popularnych zespołów, jak Abba czy Roxette. Tym bardziej jest nam milo, że po 18. latach mogliśmy przywieźć do Polski główną nagrodę festiwalu - do tego zdublowaną nagrodą publiczności. Ostatnio nagrodę Grand Prix zdobyła Małgorzata Ostrowska z zespołem Lombard, wykonując w 1983 roku piosenkę „Szklana pogoda". Oprócz statuetki ryby zespół wiózł także 35 tysięcy koron szwedzkich, czyli równowartość 14. tysięcy złotych. Michał zapewniał, że kwota zostanie sprawiedliwie podzielona między członków zespołu. Po tych sukcesach grupa stała się obiektem zainteresowania mediów. Przodował w tym oczywiście program 2 TYP, patron medialny. 61 O ekscentrycznym liderze z lubością rozpisywały się popularne magazyny nie tylko dla kobiet. Zespołem zainteresowali się także dziennikarze renomowanej „Polityki". W sierpniowym numerze ukazał się artykuł Mariusza Czubaja i Mirosława Pęczka, którzy zastanawiali się nad sukcesem łódzkiej grupy. Publicyści uznali ją za specyficzne zjawisko i nazwali Nowym Kiczem. Dlaczego? W przypadku Ich Troje trzeba raczej mówić o Nowym Kiczu, który nie jest już „dyktaturą serc", lecz przemyślaną strategią na rynku kultury popularnej, proponującej publiczności prawdy znane i oswojone pod przykrywką oryginalności i niezwykłości - pisali. Znani socjologowie przewidywali również, że śladem Ich Troje mogą pójść inne grupy. Na zarzuty działania pod publiczkę Michał odpowiadał: Równie dobrze można powiedzieć, że Rubens byl kiczowaty. To, co dlajednychjest kiczem, dla innych może być wielka sztuką. Są to subiektywne odczucia, każdy może mieć swoje zdanie, a my to szanujemy. Na swoja obronę mogę powiedzieć tylko to, że ja od sześciu lat robię to samo. Mimo krytyki tekst w „Polityce" był interpretowany również pozytywnie. Wiele osób odczytało go jako nazwanie łodzian prekursorami i sztandarowym zespołem nowego nurtu w polskiej muzyce popularnej. Fenomenem sukcesu łódzkiego zespołu zajęto się także we „Wprost" gdzie napisano: W ekspresowym tempie grupa Ich Troje przestała być zjawiskiem muzycznym, a stała się zjawiskiem społecznym... Po publikacji tekstu w „Polityce" do redakcji napłynęły polemiczne listy. Oto fragmenty dwóch z nich: Jest takie grono bywalców koncertów, którzy chcą czegoś więcej. Udając się na koncert chcą z niego coś wynieść, obejrzeć widowisko, a nie tylko wyginające się panny w chórku, chcą poczuć klimat zespołu i to co on sam chce im przekazać w takiej formie, jaką uważa za najbardziej odpowiednią. A spektakł z ogniem i chorągwiami nadaje się do tego wyśmienicie, wspaniałe łączy się z klimatem koncertów Ich Troje, z osobowością jego tiuórców. Autorem tego listy był Mariusz Szymanowicz. Również Jerzy Szukalski wyraził swoje poglądy, pisząc do redakcji miesięcznika: Zgadzam się, że lider zespołu, Michał Wiśniewski, zachowuje się i stroi w sposób ekstrawagancki i wyzywający, ałe z racji mojego podeszłego już wieku pamiętam, jakie gromy protoplaści autorów artykułu rzuciłi na Beatlesów za ich fryzury, a o strojach wczesnego Czesława Niemena nie wspomnę... W obronie zespołu stanęła również Nina Terentiew, która na łamach „Polityki" odniosła się do tekstu M. Czubaja i M. Pęczaka: Pozwólcie Panowie Krytycy cieszyć się naszym widzom piosenkami zespołu Ich Troje (...). Żyj i pozwól żyć innym - to nasze hasło, bo bez jednej rzeczy żadna kultura - ani ta wysoka, ani też masowa - istnieć nie może. Bez tolerancji. 62 Desant z pomocą dła powodzian DESANT DLA POWODZIAN, KOREK NA MOŚCIE I PÓŁMILIONOWY SUKCES Latem 2001 roku Gdańsk, południową Polskę oraz okolice Kielc dotknęła klęska powodzi. Ich Troje nie pozostali obojętni na dramat kilku tysięcy osób. Ostatniego dnia lipca w Zembrzycach koło Suchej Beskidzkiej wylądował helikopter z artystami. Przekazali oni na ręce miejscowych władz sześćdziesiąt tysięcy złotych. Mimo że jestem z Wrocławia, gdzie przeżyłem powódź sprzed 4. łat, to co widzę tutaj jest wstrząsające - mówił Maciek Durczak, manager grupy. Pieniądze miały być przeznaczone na zakup szczepionek przeciw żółtaczce. Wielu miejscowych, widząc lądowanie helikoptera, myślało, że przyleciał do nich premier Jerzy Buzek z ochroną i lekarzem. Zmylił ich biały płaszcz Michała... Nieco później w mediach znowu było głośno o łódzkiej grupie. Tym razem była ona wymieniana jako zespół, który bierze udział w kampanii wyborczej. Nie było to nadużycie prasowe, bo rzeczywiście Ich Troje wspierali kandydatów z listy SLD. Jeszcze przed sukcesem płyty „Ad. 4" komitet wyborczy tej partii zaproponował zespołowi skomponowanie hymnu kampanii. Jacek zgodził się i przygotował utwór „Czas normalnej drogi", który został nagrany w warszawskim 63 Studio Buffo. Obok kompozytora i Justyny Majkowskiej zaśpiewali go jeszcze: Danuta Błażejczyk, Witold Paszt oraz Artur Gadowski. Wśród wokalistów nie było Michała, bo ze swoim zdartym głosem nie pasował do klimatu piosenki. Ponadto grupa wspierana przez wyżej wymienionych wokalistów wystąpiła na kilku konwentach wyborczych SLD. Podczas imprezy zorganizowanej na warszawskim Torwarze Michał poderwał z miejsc najbardziej znanych liderówtej partii, nawet samego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Po kilku takich mityngach zaczęły pojawiać się zarzuty łączenia muzyki z polityką. Taką mamy pracę - odpowiadał lider. Kazik słusznie kiedyś zauważył, że artyści to prostytutki. Gramy tam, gdzie płacą; rok temu występowaliśmy na imprezach organizowanych przez AWS. W terminarzu zespołu trudno było znaleźć jeden dzień na realizację nowego teledysku, który planowano wyemitować na początku września. „Razem a jednak osobno" miało być pierwszym singlem, promującym „Ad. 4". Jeszcze przed premierą płyty nakręcono zdjęcia w Pradze, ale po odejściu Magdy trzeba było z nich zrezygnować. Piosenka trafiła jednak na singiel i doczekała się wizualnej Na planie teledysku „Razem a jednak osobno" 64 oprawy. Zaproszono ekipę, którą kierowała Iwona Strzałka znana z realizacji teledysku „Powiedz". Zdjęcia zaplanowano na 2 sierpnia - przed południem miały być kręcone w warszawskim Parku Praskim, potem w okolicach pomnika Nieznanego Żołnierza, a późnym popołudniem w Piasecznie. Jednak trzeba było zmienić plan, bo dzień wcześniej grupa zagrała trzygodzinny koncert w Chełmie. Muzycy byli tak zmęczeni, że nie mogli zjawić się przed południem w Warszawie. Ponadto Michał ponownie miał kłopoty z samochodem. Nagrania przełożono na 3 sierpnia. Tego dnia Ich Troje występowali w oddalonym o 600 kilometrów Szczecinie. Producenci teledysku i managerowie doszli do wniosku, że artyści udadzą się na wieczorny koncert samolotem. Po rozwiązaniu tych problemów przystąpiono do pracy. Teledysk miał być zrealizowany w konwencji romantycznej telenoweli. Założono, że bohaterowie to dwoje ludzi, którzy żyją razem, ale ciągle oddalają się od siebie. Oto fragment scenariusza autorstwa Iwony Strzałki: Wnętrze salonu. Wieczór. Ona siedzi skulona na fotelu. Podnosi oczy na kilkuletniego chłopca, który stoi przy oknie. Po szybie spływa deszcz. Chłopiec przeciera szybę rączką. Ona wstaje, podchodzi do niego, gładzi go czułe po głowie. Chłopiec nie reaguje, czeka na kogoś. Nagłe drzwi się otwierają - staje w nich Michał. Mały biegnie do ojca i rzuca mu się w ramiona. Ten podnosi go i przytula. Spojrzenia mężczyzny i kobiety spotykają się. On zrezygnowany stawia dziecko, które patrzy raz na nią, raz na niego, ale trzyma Michała za rękę. Ona odwraca głowę iprzytuła twarzdo mokrej szyby. Wnętrze salonu. Dzień. Chłopczyk skrada się po schodach. Zatrzymuje się i obserwuje rodziców przez barierki. Wsałonie są Michał i Justyna. Prowadzą dramatyczny dialog. Justyna chodzi po pokoju i robi wyrzuty mężczyźnie. On próbuje ją przekonywać, wstaje, zaczyna gestykulować. Chłopiec przygląda się sylwetkom rodziców. Oni go nie widzą. Chodzą, gwałtownie gestykulują - trwa kłótnia. Obserwujemy ją z perspektywy synka. Wspólna sypialnia. Wieczór. Choć można wyczuć napięcie, już się nie kłócą. Wszystko zostało powiedziane. Justyna pakuje się, chodzi po pokoju. Wchodzi do garderoby, do pobliskiej łazienki. Mija obojętnie Michała, zbiera rzeczy osobiste. Mężczyzna bierze do ręki ramkę z ich wspólnym zdjęciem. Patrzy przez moment, po czym kładzie ją fotografią w dół. W drzwiach staje zaspany chłopiec w pidżamce, w ręce ma ukochaną maskotkę. Niezauważony przez dorosłych wkładają do torby mamy. Cicho wychodzi... 65 W domku w Piasecznie panowała piknikowa atmosfera: słońce, grilł, basenik w ogrodzie... Tylko wielkie reflektory przypominały, że za chwilę rozpoczną się tu zdjęcia. Jackowi towarzyszyła żona z malutką Marysią. Michał zjawił się jako ostatni, bo był zajęty załatwianiem formalności związanych z zakupem mieszkania. Na planie czekał już na niego siedmioletni Maks, który miał grać syna jego i Justyny. W przerwach między ujęciami wokalistka zajadała się surówkami i narzekała na sceny aktorskie, których nie cierpi. Właśnie w tym teledysku pierwszy raz musiała wykazać się takimi zdolnościami. Lider starał się zmobilizować ją: Ruszaj paszczą jak na próbie! - krzyczał, a po chwili przepraszał, szarmancko całując ją w rękę. Dla aktorów-amatorów najtrudniejsze były sceny łóżkowe. Poza kadrem nie obyło się bez symulowania stosunku seksualnego, w czym przodował lider. Koleżanka nie szczędziła mu złośliwych uwag. Zostawiam cię dla Jacka, który ma talent i umie komponować - komentowała akcję wideoklipu. Pierwszego dnia zdjęcia zakończono przed północą. Nazajutrz ekipa spotkała się na malowniczym moście Świętokrzyskim podwieszonym do słupów metalowymi linami. Michałowi wyjątkowo dopisywał humor. Żartował, rozdawał autografy i zdjęcia. Samopoczucie zepsuło mu się, gdy podsunięto mu do podpisania piracką płytę. Bez wahania podarł kolorową wkładkę i wyrzucił do kosza, a właścicielce podarował zdjęcie z podpisem. Przez kilka godzin na moście zrobił się korek, bo kierowcy zwalniali, żeby przyjrzeć się zamieszaniu. A działo się tam wiele. Kiedy na planie pojawiła się statystka znana z teledysku „Powiedz", Michał na powitanie pocałował ją tak namiętnie, aż zabrakło jej tchu. Przed uruchomieniem kamer ekipa techniczna musiała się uporać z siedemdziesięcioletnim rowerzystą, który długo nie mógł zrozumieć, dlaczego nie powinien pojawiać się w kadrze. Przecież nie pogonię go batem - żartował kierownik produkcji. W końcu dziadek zrezygnował z przejażdżki, więc pani reżyser mogła krzyknąć: Akcja! Lider jak zwykle wczuwal się w swoją rolę, ale co chwilę dzwonił mu telefon. Sama Katarzyna Kanclerz, która przyjechała przyjrzeć się produkcji teledysku, musiała go przywoływać do porządku. Niektórzy z gapiów żartowali, że słowa „Jak liść bez wody..." nie pasowały do występuj ącej z brzegów Wisły... Temat ten wrócił podczas rozmowy, którą tego dnia na Woronicza przeprowadziła z wokalistami Agata Młynarska. Kiedy zapytała ich o marzenia, Michał powiedział: Jest mi teraz dobrze, ale chciałbym, aby innym też było dobrze. Myślę tu zwłaszcza o powodzianach... Wywiad miał być wyemitowany przed retransmisją koncertu zarejestrowanego 6 lipca w Mrągowie. Po zakończeniu zdjęć zespół poleciał do Szczecina. Podróż nie obyła się bez problemów. W połowie drogi pilot awionetki otrzymał informacje o burzy i samolot musiał ominąć ciężkie chmury. Przez problemy z pogodą koncert 66 rozpoczął się z trzygodzinnym opóźnieniem, ale fani byli wyrozumiali. To tam po raz pierwszy na scenie wylądowały damskie majtki. Jedne były zaadresowane do Michała, na drugich widniały żeńskie imiona. Lider znowu się nie oszczędzał - nie wystarczyły mu akrobacje na rusztowaniu sceny, więc wdrapał się na zadaszenie amfiteatru. Podczas tego koncertu wpadł też na nieoświetlony słup i do końca występu wytrwał tylko dzięki przeciwbólowym zastrzykom. Słuchacze długo domagali się bisów. Michał zapowiedział, że zespół będzie podpisywać zdjęcia oraz płyty na zewnątrz i... połowa publiczności wyszła. Wielki sukces sprawił, że po latach bojkotowania ich nagrań Radio Zet wyemitowało „Powiedz" jako propozycję do listy przebojów. Prezenter nie szczędził złośliwych komentarzy typu: Ulubiona piosenka strażaków ochraniających koncerty zespołu. Michał nie pozostał obojętny na te uwagi. Nas media mogą obrażać (zresztą robią to regularnie), ałe nie pozwolimy, by obrażały ponad pół miliona naszych fanów - pisał na stronach internetowych. Kategorycznie sprzeciwiamy się puszczaniu naszych utworów w Radiu Zet. Zdobyliśmy popularność bez ich pomocy, więc teraz nie zgadzamy się na to, aby oni nas grali. Namawiamy fanów, by nie głosowali na nasze utwory na liście przebojów Radia Zet. Po interwencji firmy fonograficznej grupa złagodziła swoje stanowisko i kilka dni później zachęcała do oddawania głosów na swoje piosenki w bojkotowanej rozgłośni. Efekt był taki, że „Powiedz" znalazło się w czołówce rankingu. Postawa lidera zespołu zaskoczyła wielu. To kuriozum na skałę światową - mówił Krzysztof Kouyoumdjian, rzecznik prasowy Zetki. Me słyszałem, żeby ktoś domagał się, aby jego piosenki nie były rozpowszechniane. Mimo takich opinii Michała poparło wielu artystów, którzy twierdzili, że wreszcie ktoś utarł nosa komercyjnym stacjom radiowym. Na półmetku wakacji z całą pewnością można było stwierdzić, że lato 2001 roku należało do Ich Troje. Potwierdzeniem tego mogą być notowania Listy Przebojów „30 ton". We wszystkich rankingach pierwsze miejsce zajmowały piosenki Ich Troje. Łodzianie ustanowili też swoisty rekord Polski. W ciągu trzech miesięcy udało nam się sprzedać prawie pół miłiona płyt i kaset, podczas gdy dotychczasowemu rekordziście, Budce Suflera zajęło to około siedmiu miesięcy - chwali się Maciek Durczak. Sukces miał jeszcze jeden wymiar. Wcześniej łodzianie grali głównie takie koncerty, na które był darmowy wstęp. Na widowni zwykle był komplet. Kiedy organizatorzy zaczęli sprzedawać bilety... nic się nie zmieniło! Wejściówki rozchodziły się dwa tygodnie przed imprezą. Zdarzało się, że w dniu występu koniki sprzedawały je nawet za 150 czy 300 złotych!!! Nie ma się więc co dziwić, że terminarz grupy został zapełniony do końca roku. Po raz pierwszy musieliśmy powiedzieć managerowi: stop! - twierdzi Jacek. W styczniu chcemy mieć trochę czasu na przygotowanie nowej płyty.W przerwach między koncertami Michał pisał nowe teksty. Płyta będzie 67 Uczucie narodziło się na trasie nosić tytuł „Piątek trzynastego" - mówił lider. Płanujemy, że ukaże się w połowie przyszłego roku, mniej więcej rok po „Ad. 4". Członkowie zespołu układali sobie nie tylko życie zawodowe. Po kilku nieudanych związkach Michał znalazł bratnią duszę - zaczął spotykać się z Martą z baletu. Uczucie narodziło się na trasie. Mam nadzieję, że spotkałem dziewczynę, z którą zwiążę się na dobre i złe - stwierdza. Wcześniej byłem w dziwnych układach, moja pierwsza partnerka bardzo rzadko chciała się kochać, druga była małomówna, a trzecia nie chciała się zgodzić na dziecko. Artyści, którzy odnieśli spektakularny sukces, zdają sobie sprawę z ulotności chwili, ale wierzą, że ich pięć minut będzie trwało jak najdłużej. Pod koniec lata zespół mógł się już pochwalić rewelacyjnym wynikiem - sprzedał pół miliona płyt i kaset. Udało nam się osiągnąć sukces - mówił Michał. Jesteśmy rozpoznawani, gramy dużo koncertów, ale chcemy, żeby fani mieli do nas lepszy dostęp. Żeby człowiek słuchający naszej muzyki nie czuł się sam... 68 69 Magda Pokora Na wstępie trzeba zaznaczyć, że Magda nie jest blondynką i nie jest spokrewniona z Wojciechem Pokorą... Jej osobowość doskonale pasowała do odmiennych charakterów kolegów z zespołu. Współpracowała z nimi sześć lat, po czym zdecydowała się na karierę solową. SZPITALNA DERATYZACJA, DUMNY MAGNETOFON I UMIERANIE W POCIĄGU Przyszła na świat na początku lat siedemdziesiątych w Zduńskiej Woli, a właściwie w Łasku. Kiedy jej mamie zaczęły się bóle przedporodowe, okazało się, że szpital w Zduńskiej Woli jest deratyzowany. Rodzice musieli jechać do szpitala położonego kilka kilometrów dalej. Całe szczęście, że nie wodziłam się w szczerympolu - żartuje Magda. Zduńska Wola jest oddalona pięćdziesiąt kilometrów od Łodzi. Pochodzą stamtąd między innymi Marek Niedźwiecki i Wojtek Jagielski - popularni dziennikarze - oraz Rafał Królikowski, aktor. Tych pierwszych dziewczyna nie poznała osobiście, bo byli od niej dużo starsi. Natomiast razem z ostatnim uczęszczała do Ogniska Pracy Pozaszkolnej, o czym przypomniała sobie po latach, przeglądając album ze zdjęciami najzdolniejszych wycho-Słodkie dzieciństwo; Magda z mamą wankówplacówki. Talent Madzi ujawnił się dość wcześnie. Na początku udawała, że gra na gitarze, drapiąc paznokciami po rakietce do badmintona. Jednak szybko zrezygnowała z tego instrumentu. Prawdziwa muzyka dochodziła z magnetofonu szpulowego. Me pamiętam, jak się nazywał; na pewno jakoś dumnie - opowiada. Mama miała dużo nagrań, ałe najwięcej było piosenek Abby. 7i Sprzęt produkowany w tamtych czasach byl dwuśladowy - można było nagrywać dwie oddzielne ścieżki. Początkująca piosenkarka nie od razu na to wpadła. Najpierw puszczała nagrania i dośpiewywała do nich drugi głos. Na pierwszy ogień poszła „Pszczółka Maja" - hit z końca lata siedemdziesiątych. Kiedy znudziły jej się tego typu piosenki, stwierdziła, że musi je trochę pozmieniać. Wpadła wtedy na pomysł pocięcia taśmy. Chciałam posklejać fragmenty po swojemu - wyjaśnia. Miałam zamiar zrobić miks, choć nie wiedziałam wtedy, że tak to się nazywa. Kilkuletnia dziewczynka chciała nagrywać na inny magnetofon nowe wersje utworów ze swoim wokalem. Pierwsza próba była nieudana. Druga również, a w czasie trzeciej... mama zobaczyła dziecko z kawałkami taśmy w rękach. Magda spuściła wzrok i, z miną niewiniątka, wydukała: Wciągnęło mi taśmę... Próby sklejania jej plastrem spełzły na niczym. Była jedynaczką, więc takie wybryki uchodziły jej na sucho. Na początku lat osiemdziesiątych w Zduńskiej Woli prężnie funkcjonowały szkoła muzyczna i Ognisko Pracy Pozaszkolnej. We wrześniu instruktorzy z tych placówek poszukiwali w szkołach podstawowych młodych talentów. Przesłuchania odbywały się głównie na lekcjach muzyki. Pani instruktor siadała przy pianinie, a dzieci śpiewały: Do re mifa sol ła si... Oprócz tego wystukiwały rytm i grały na cymbałkach. Magda przeszła takie przesłuchanie. Po dwóch dniach pani zjawiła się z listą nazwisk. Ty, Pokorówna, masz dobry słuch i pójdziesz na skrzypce - usłyszała. Bardzo ją to ucieszyło. Radość nie trwała jednak długo, bo zajęcia Pokorny mis? szybko przestały jej się podobać. Zrezygnowała ze żmudnej nauki gry na skrzypcach, za to wybrała zespół wokalny i kółko teatralne, działające przy Ognisku Pracy Pozaszkolnej. Miała jeszcze ochotę na kółko plastyczne. Instruktorzy byli bardzo mili, że mnie nie zdyskwalifikowali - po latach krytycznie ocenia swoje umiejętności. Rysowałam niepodobną do niczego kurę. Dobrze, że nie wyrzucono mnie z pierwszej klasy, nawet szlaczki wychodziły mi krzywo. Po kilku miesiącach zrezygnowała z zajęć plastycznych. Najbardziej podobało jej się w zespole wokalnym „Karmelki", cztery razy w tygodniu biegała tam ćwiczyć gamy. Była jeszcze sekcja teatralna. W przedstawieniu chciałam być krółową - wspomina Magda. Prowadzący twierdzili, że nie pasuję do tej roli, bo jestem malutka, chudziutka i bardzo ruchliwa - dlatego musiałam grać zwierzaczki. Pocieszałam się, że byłam na scenie przez całe przedstawienie, a królowa pokazywała się tylko na chwilę, siadała na tronie imało mówiła. 7'2 Zajęcia zespołu wokalnego prowadził Waldemar Karbowiak. Skład grupy często się zmieniał, przeważnie występowało pięć do siedmiu osób. On chyba nigdy we mnie nie wierzył - opowiada Pokora. Śpiewałam ałtem i nigdy nie mogłam doprosić się solówki. „Karmelki" miały typowo dziecięcy repertuar. Jedną z najpopularniejszych była piosenka „Na majówkę". Młodzi wokaliści śpiewali z podziałem na glosy, akompaniowali sobie na marakasach i kastanietach. Magda grała na tamburynie. Występy „Karmelków" można było oglądać nie tylko w Zduńskiej Woli. Wysyłano je na wojewódzkie i ogólnopolskie przeglądy, a nawet na Festiwal w Zielonej Górze. Przyjeżdżali z nich z trofeami, dlatego po kilku sukcesach zaczęto wysyłać zespół za granicę. W latach osiemdziesiątych dziecięce grupy jeździły najczęściej do Związku Radzieckiego. Mieliśmy wystąpić w Sarańsku - wspomina Magda. Jechaliśmy tam trzy dni. Za polską granicą przesiedliśmy się do radzieckich wagonów, w których były tylko łóżka. Pamiętam straszny upał. Nie mogłiśmy otworzyć okien pozabijanych gwoździami. Wydawało mi się, że ta podróż trwała ze sto lat. Na zmianę chciało mi się wymiotować i umierać. Do dzisiaj jestem przez to bardzo wrażliwa na zapachy. Po meczącej podróży grupę zaprowadzono do hotelu. Nie mogli tam jednak odpocząć, przed nimi był obowiązkowy punkt programu: apel pod pomnikiem Lenina. Dopiero po nim mogli iść spać. Występy odbywały się na scenach ogromnych domów kultury, zawsze przy pełnej widowni. Zauważyłam, że dzieci były tam jednakowo ubrane, nie mogłam ich odróżnić - wspomina dziś Magda. My też musiełiśmy nosić takie same fartuszki, ale nauczycielki pozwalały chociaż na kolorowe kokardki we włosach. Organizatorzy wyjątkowo dbali o zagranicznych artystów, obdarowywali ich cukierkami i czekoladkami. W Polsce można było tylko pomarzyć o takich słodyczach... Magda rzadko miała czas na spotkania z rówieśnikami. Jeśli wychodziła przed blok, najczęściej bawiła się w szkołę. Jej ciocia była nauczycielką, więc ona najczęściej inicjowała taki sposób spędzania czasu. Magdalenka rozdawała dzieciom zeszyty, a potem je sprawdzała. Miała też specjalny dziennik, w którym zapisywała Śpiewam najgłośniej! uwagi. Kiedy padał deszcz, 73 uczniami były lalki i misie. Zdarzało się, że któraś z maskotek dostała od nauczycielki linijką po łapkach. Inną popularną rozrywką na podwórku była zabawa w warzywniak. Towarem była trawa, a kamyki udawały pieniądze. Zazdrościła innym dzieciom mieszkań na wyższych piętrach. Nie mogła, tak jak inni, wołać rodziców. Moim rówieśnikom mamy rzucały gumy do skakania, kłucze i kanapki - opowiada. Kiedy próbowałam wydzierać się, mama wychyłała się przez okno i groziła: Ja ci pokrzyczę! To był mój największy ból dzieciństwa. Mieszkanie na parterze miało jednak swoje zalety. Kiedy wszyscy bawili się z drugiej strony bloku, ona wychodziła do nich przez balkon. Nie miała z tym trudności, bo uwielbiała łazić po drzewach, a na trzepaku była prawdziwą mistrzynią. Na wszelkie możliwe sposoby utrudnialiśmy najprostsze akrobacje - wspomina. To były prawdziwe kombinacje! Jeśli ktoś bujał się niewłaściwie, następowało zderzenie i dwóch akrobatów leżało na ziemi. Teraz o tym myśłę i dziwię się, że się nie pozabijaliśmy. Inną pasją przyszłej piosenkarki były łyżwy, ale w jej mieście nie było lodowiska z prawdziwego zdarzenia. Z wypiekami na twarzy oglądała więc telewizyjne transmisje. Miała w małym palcu nazwiska zawodników, którzy wykonywali potrójnego i poczwórnego aksla. Strasznie chciałam zostać łyżwiarką - przypomina sobie. Co noc śniło mi się, że tańczę na lodzie. Rodzice nie chcieli mi kupić łyżew, bo twierdziłi, że mam za chude nogi. Magda rzeczywiście była szczupła, do tego miała wyjątkowo chude nogi. Mama często zakładała jej dwie pary rajstop, żeby je trochę pogrubić. Dziewczynka wypożyczała wtedy łyżwy i chodziła na lodowisko. W latach siedemdziesiątych zimy były bardzo mroźne, rozlana na szkolnym boisku woda szybko zamarzała. Jednak pojawiły się trudności z nauką jazdy na łyżwach, które były tak wykoślawione, że nie można było utrzymać w nich stóp. No i nie nauczyłam się jeździć - stwierdza niedoszła lyżwiarka. Za to szalałam na wrotkach. Umiałam wszystkie przepłatanki. Za śmietnikiem obok mojego bloku był asfaltowy parking, tam właśnie jeździłam. Mama nie była przeciwna tej dyscyplinie i chętnie kupowała coraz to nowsze modele wrotek, początkowo z plastikowymi, potem z metalowymi kółkami. Kiedyś z koleżankami wpadłyśmy na szałony pomysł, żeby pojechać na wrotkach do oddalonej cztery kilometry miejscowości - mówi wokalistka. Po godzinie strasznie rozbolały nas nogi, ale ambicja nie pozwalała zawrócić. Nie wzięłyśmy butów na zmianę i ze łzami w oczach dowlokłyśmy się wieczorem do domu. Nazajutrz miałam takie zakwasy, że nie mogłam stać i chodziłam na czworakach. To jedyny wyczyn sportowy, z którego jestem dumna. Chyba przez to nie złapałam bakcyla, żadna siła nie jest w stanie zmusić mnie do wykonywania ćwiczeńfizycznych. W dzieciństwie Magda próbowała także grać na akordeonie. Studwu-dziestobasowy instrument przekazywano w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Uzdolniona muzycznie babcia przepięknie na nim grała. To ona nalegała, by 74 / f - T u ^-łJIj/1, /r i ). X ......4-Q kontynuować tę tradycje. W tajniki gry miał wprowadzić dziewczynkę nauczyciel, który przychodził do jej domu. Duży akordeon przygniatał siedmiolatkę, na klatce piersiowej zrobił jej się wielki siniak. Wtedy babcia uszyła z gąbki zawiązywany z tyłu ochraniacz. Jednak wnuczka K f JE przestała grać. Wtedy to był wEPO m* i/^tll "" łiiuU obdach ~ wspomina po latach. Widząc mnie, dzieci mówiły: ,Ale wieśniara, gra na akordeonie!". Postawiła się mamie i babci, więc te musiały skapitulować. Po akordeonie przyszła kolej na gitarę. Nauczyła się kilka chwytów i zdzierała palce do krwi, naciskając struny. Udało jej się nawet opanować wstęp „Schodów do nieba" Led Zeppelin, ale to był szczyt jej wirtuo-zerskich osiągnięć. Przyszła piosenkarka zaczęła słuchać poważniejszej muzyki dzięki starszemu kuzynowi. To on puścił jej Marillion. Byłam wtedy fanką Wham i Limahła, ale puknęłam się w głowę, kiedy usłyszałam Fisha - opowiada. Kuzyn pomógł mi znaleźć w radiu Program III, zaczęłam namiętnie słuchać audycji Piotra Kaczkowskiego i listy przebojów Marka Niedźwieckiego. Zawsze miałam w zapasie zestaw kaset Stilon Gorzów, na które nagrywałam ich programy. W szóstej klasie dziewczyna zastąpiła znaczki z Limahlem i grupą Wham wizerunkiem Fisha. Jego plakat zajął miejsce dużego zdjęcia Modern Talking. Pokój ozdabiała również taśmą wyciągniętą z kasety magnetofonowej. Wtedy też Magda postanowiła wybrać się na prawdziwy koncert. Udało jej się zdobyć bilet na występ angielskiej grupy Classic Nouveax, bardzo popularnej w Polsce w latach osiemdziesiątych. Po przyjeździe do Łodzi od razu zgubiłam się - opowiada. Kiedy w końcu dotarłam pod halę widowiskową, ktoś zamienił mi bilet na fałszywkę. Zapłakana stałam kiłka godzin przed halą. Wróciłam do domu o czwartej rano. Magdę było ledwo widać zza instrumentu 75 MATEMATYCZNA LAMPERIA, MAGISTER Z KARAOKEI PRASOWALNICA MARYSIA Już na początku szkoły podstawowej kiełkowało w Magdzie przeświadczenie, że chciałaby śpiewać. Choć miała bardzo dobre oceny, nauka specjalnie jej nie pociągała. Jednak była ambitna,w przyszłości chciała iść na studia i dlatego po podstawówce wybrała liceum ogólnokształcące. Na przekór sobie wybrała klasę matematyczno-fizyczną. Kiedyś czytała statystyki, z których Pilna uczennica wynikało, że uczniowie klas o tym profilu prawie nie oblewają matury. Poszłam do mat-fizu, ale nie zdawałam sobie sprawy, że jestem kompletne dno z tych przedmiotów - ocenia się surowo. Przez cztery lata miałam koszmarne problemy. Wychowawczyni była matematyczką, więc Uczyłam na luzy. Tymczasem ona gnębiła mnie, a ja ciągle nie mogłam niczego pojąć. Na lekcjach matematyki marzyłam, żeby być lamperią. Chciałam wtopić się w ścianę, żeby nikt mnie nie widział. Bałam się, że jak pójdę do tablicy, to znowu dostanę dwóję. Na kartkówkach było trochę lepiej, bo czasami udawało mi się ściągnąć. Tym sposobem przechodziłam z klasy do klasy. Po dwóch latach nauczycielka matematyki doszła do wniosku, że panna Pokora nie będzie matematyczką i patrzyła na nią przez palce. Inne przedmioty wypadały znacznie lepiej. Uczennica o wiele lepiej radziła sobie z geografią. Edward Marszałek - nauczyciel tego przedmiotu - był dyrektorem szkoły. Czasem ratował ją pytaniem: Dziecko, a ty jeszcze śpiewasz? Sympatyczny belfer byl wielbicielem jej talentu, na akademiach jako pierwszy podrywał się z krzesła i na stojąco oklaskiwał ulubienicę. Choć nie sprawiała ona kłopotów wychowawczych, nie znaczy to, że była aniołkiem. Pierwszy raz zbuntowała się, kiedy zobaczyła, że w szkole są tłumione wszelkie przejawy indywidualizmu. Wyobrażałam sobie, że nauczycielka bierze młotek i wbija nim w tłum tych, którzy się wyróżniali - wspomina. Kiedyś kazała wstać mi i dwóm koleżankom. Pamiętam dokładnie, co powiedziała: „Wy, dziewczynki, kariery nie zrobicie". Los jest jednak przekorny, przepowiednia ta nie sprawdziła się. Jedna z dziewczyn pracuje jako prawnik, druga jest lekarzem, zaś Magda jest... wiadomo kim. 76 Po czterech latach udręk przyszedł czas egzaminu dojrzałości. Jak większość rówieśników, nasza abiturientka ściągała na matematyce, geografię zdała oczywiście celująco, tylko z angielskim poszło jej nienajlepiej. Wylosowała pytanie: Jak sadzi się drzewka bonzai? Miałaby problem z odpowiedzią nawet w języku ojczystym. Najlepiej poszedł jej egzamin z polskiego. Przez pięć godzin powstało wypracowanie na dwanaście stron. Wtedy nadszedł czas, by poważnie pomyśleć o przyszłości. Chciałam wybrać studia, na których mogłabym się wygadać - opowiada wokalistka. Brałam pod uwagę psychologię i socjologię. Zdecydowałam się na tę pierwszą. Na egzaminach zdawało się między innymi biologię, a z tego przedmiotu kandydatka miała duże zaległości. Narzuciła sobie ostrą dyscyplinę. Zaczęła od opanowania materiału z podstawówki, potem sięgnęła po podręczniki ze szkoły średniej. Przed samymi egzaminami czytała już literaturę fachową. Egzamin poszedł jej bardzo dobrze. Byłam z siebie potwornie dumna - wspomina. Inni płaciłi za korepetycje straszne pieniądze, a ja przygotowałam się sama. Egzaminatorka wyrzucała wszystkich po dwóch minutach, a ja zostałam dłużej i dostałam czwórkę plus. Nienajlepiej poszedł jej jednak egzamin z języka polskiego. Ze względu na niewystarczającą liczbę punktów nie dostała się na psychologię. Mogła natomiast studiować socjologię. Na studiach Magda zmieniła swój stosunek do nauczycieli. Uczyła się bardzo dobrze i już nie marzyła o tym, by być lamperią. Podobało jej się, że wykładowcy traktowali studentów indywidualnie. Można było z nimi nawet dyskutować. Na czwartym roku trzeba było zaliczyć praktyki. Magda trafiła do łódzkiego oddziału „Gazety Wyborczej". Skierowano mnie do Piotra Wesołowskiego, który wprowadzał mnie w tajniki dziennikarstwa - mówi. Pierwsze teksty pisałam o kosmetykach. Wystukiwałam je jednym pałcem na komputerze. Początkująca dziennikarka dostała też poważne zadanie. Wysłano ją do siedziby ZCHN-u, żeby przeprowadziła wywiad ze Stefanem Niesiołowskim. Wszyscy się go bali, a mi udało się z nim porozmawiać - chwali się. Zaczęło mi się podobać w redakcji; gdybym nie spotkała Michała i Jacka, pewnie pracowałabym w gazecie. Przygoda z czasów studenckich była nie tylko początkiem kariery. Stalą się też inspiracją do napisania pracy magisterskiej pod kierunkiem profesora Bogusława Sułkowskiego z wydziału socjologii sztuki Uniwersytetu Łódzkiego. We wstępie dotyczącym aspiracji bywalców klubów karaoke Magda pisała: Pierwszy profesjonalny klub powstał w Łodzi. Poznałam tam ludzi, z którymi stworzyłam zespół Ich Troje. Po niecałym roku działalności dostaliśmy Złotą Płytę, za pół roku kołejną - za drugi album. Jestem przykładem na to, że wszyscy moi respondenci mają takie same szanse na osiągnięcie sukcesu. Sama poznałam tę drogę i wiem, jak jest trudna. 11 Kiedy przyjedzie moja kolej? 78 Nauczyłam się łączyć pracę, wysiłek, trud i ryzyko. I udało mi się. Oby i im się udało! Materiałów dostarczyły rozmowy z dwudziestoma osobami. Promotor był zadowolony; wystawił taką opinię: Praca pokazuje problem na pierwszy rzut oka egzotyczny; przedstawia bywalców klubu karaoke, podejmujących rozrywkę popularniejszą w Azji niż w Europie. Ale za tą egzotyką kryje się fascynujący problem socjologiczny; chodzi o aspiracje artystyczne, motywacje i marzenia o sławie łudzi stających u progu dorosłego życia. Praca magisterska Magdaleny Pokory została oceniona na czwórkę. Obrona nie była formalnością. Przewodniczącą komisji została znana ze złośliwości pani profesor. Kiedy mój promotor chciał mi podziękować, ona wtrąciła się i zaczęła mnie męczyć pytaniami o lektury. Przy wszystkich powiedziała, że moje sukcesy nie robią na niej wrażenia i wcałe nie znaczy, że muszę się dobrze obronić. Byłam tak zestresowana, że w środku zdania nie pamiętałam co mówiłam na początku. Z tytułu magistra najbardziej cieszyli się rodzice. Podobnie było z sukcesami w zespole Ich Troje. Jednak po pięciu latach wokalistka powiedziała, że nie chce funkcjonować w układzie, w którym jest tylko odtwórczynią... Zwłaszcza mama kibicowała przy pracy nad solową płytą. Realizację autorskiego projektu wspierali Maciek Werk i Bartek Dziedzic, którzy skomponowali muzykę. Nagrania odbywały się w studiu Musie Factory. Oprócz pracy były wspólne obiady, kolacje, grille w ogrodzie i oglądanie filmów - wspomina Magda. Pracowaliśmy i jednocześnie świetnie się bawiliśmy. Do powstania płyty przyczynili się też artyści, pracujący w tym czasie pod Łodzią nad innymi produkcjami. Jeden z tekstów napisał sam Lech Janerka, w kilku utworach pojawił się Nawet w wakacje dzwonią telefony bas Leszka Biolika z Republiki. Dawniej uczono mnie, że za wszystko trzeba płacić, ale to nieprawda - mówi piosenkarka. Można się przyjaźnić i bezinteresownie robić naprawdę piękne rzeczy. Wokalistka nagrała solową płytę jako Magda Femme. Stwierdziłam, że ten pseudonim pasuje do mnie, bo ja mam bzika na punkcie swojej kobiecości. Taka jest ta płyta: niesamowicie kobieca. Mówi o całej gamie damskichprzeżyć. Stąd też jej tytuł: Empiryzm. 79 Magda jest zodiakalnym bliźniakiem. Twierdzi, że ma podwójną naturę. Uważa się za choleryczkę, ale potrafi łagodzić konflikty. Bardzo szybko przechodzę od zachwytu do nienawiści. Z jednej strony jestem artystką, a z drugiej zwykłą kobietą, która kocha dom i uwielbia się w nim zamykać -mówi o sobie. Ałejeśłi to trwa zbyt długo, dostaję szału. Nie wyobrażam sobie życia bez sceny. Stara się nie mieszać spraw służbowych z prywatnymi. Najlepiej odpoczywa, zajmując się domem. Dzięki mamie, która wcześnie nauczyła mnie gotować, jestem bardzo dobrą kucharką. Uwielbiam też robić na drutach. Bywa, że mam napady sprzątania. Rano ubieram się w dres i wszystko szoruję. Zdarza się też, że namiętnie prasuję kilka godzin dziennie na specjalnej prasowalnicy, którą nazwałam Marysia. Piosenkarka troszczy się również o swoje ciało, jest stałą klientką fryzjerki i kosmetyczki. Uwielbia być zadbana, a takie zabiegi sprawiają jej wiele przyjemności. Dbałość o ciało łączy z dbałością o ducha. Interesuje się teoriami Wschodu i psychiką ludzką. Na co dzień stara się myśleć pozytywnie. Nie przepada za używkami. Próbowała LSD i kilka razy na studiach sięgnęła po amfetaminę, ale uważa to za wybryki młodości. Nigdy nie dałam bym sobie w żyłę - twierdzi. Kiedyś po wódce rozmawiałam z Freddym Krugerem, który do mnie machał. Uwiełbiam za to babskie drinki. Magda jest w takim wieku, że coraz częściej myśli o dziecku. Muszę znaleźć na nie czas, bo inaczej życie straci sens - mówi z przekonaniem. Nie boi się przyszłości, gdyż uważa, że z pomocą przyjaciół poradzi sobie w trudnych chwilach. Jak każda kobieta, potrzebuję uczucia i opieki - wyznaje. Miłość pomaga mi tworzyć i wierzyć w siebie. Ostatnio Magda żyła przygotowaniami do nagrania drugiej solowej płyty. Przypadkowo poznałam Chrisa Aikana - Kanadyjczyka, który współpracuje między innymi z Bryanem Adamsem i grupą The Cars - opowiada. Bardzo spodobał mu się mój głos i zaproponował mi współpracę. Znalazły się pieniądze na sfinansowanie tego projektu, więc można było przystąpić do pracy. Realizacja płyty pokrywała się z terminem wydania czwartego albumu Ich Troje. Pomysłałam sobie: teraz albo nigdy - wspomina wokalistka. Zdecydowałam się odejść z zespołu i poświęcić karierze solowej. Mój producent sprowadził z Kanady sprzęt i muzyków. Chris narzucił zachodni system pracy. Tam na płytę nie przygotowuje się określonej liczby piosenek, tylko z wielu propozycji wybiera się te najlepsze. Tak było i z moimi nagraniami. Zarejestrowano partie wokalne do 35 utworów. Najciekawsze trafią na album, który wyda Pomaton EMI. Premiera zapowiadana jest na koniec 2001 roku. Cieszę się, że Ich Troje odnieśłi sukces. Gdyby stało się inaczej, miałabym wyrzuty sumienia, że zostawiłam ich w trudnym momencie. A tak - jesteśmy w bardzo dobrych stosunkach i nikt z nas nie zamierza tego zmieniać - podsumowuje kontrowersyjną decyzję Magda Femme. 80 Magda Femme 81 I . > { l I I Justyna Majkowska Kiedy tuż przed wydaniem czwartej płyty z Ich Troje odeszła Magda, na gwałt potrzebna była jej następczyni. Michał i Jacek szukali wśród warszawianek, jednak nową wokalistką została dziewczyna pochodząca z tej samej miejscowości co poprzedniczka. SPALONY DYWAN, PLUCIE Z DRZEWA I FRANCA OD CHEMII Urodziła się 17 lipca 1977 w Zduńskiej Woli. Jest trzecim dzieckiem w rodzinie Majkowskich, ma dwie siostry: dwa lata starszą Magdę i cztery lata starszą Ewelinę. Dzieciństwo było sielanką - wspomina Justyna. W domu to właśnie mnie rozpieszczano i hołubiono. Dziewczynkami zajmowała się niania, na którą mówiły ciocia. Opiekunka była bardzo wyrozumiała. Wiele razy zasługiwałam na klapsa - opowiada. Me oberwałam nawet wtedy, kiedy z kolegą spaliliśmy dywan. Pawełek chciał mi pokazać, jak działa grzałka; włączył ją do prądu i położył na stercie gazet, które zaczęły się palić. Następnie dywan zajął się ogniem. Pożar udało się ugasić, ałe my - ze strachu przed rodzicami - zabarykadowaliśmy się w pokoju na kiłka godzin. I tym razem jf"t, sześciolatkom się upiekło. Uchodziło im również na sucho opluwanie ludzi, którzy przechodzili pod drzewem, na którym uwielbiali przesiadywać. Oprócz Pawła do paczki rozrabiaków należał jeszcze kuzyn Witek. Justyna uwielbiała ich towarzystwo. Byłam typową chłopczycą - opowiada. To chyba dlatego, że miałam być Bolkiem. Rodzice chcieli, aby po dwóch córkach ich kolejna pociecha była chłopakiem, ale los splatał figla. Może przez to najmłodsza dziewczynka z rodziny Majkowskich lubiła towarzystwo chłopców i wolała bawić się samochodami niż lalkami. Jednak - wbrew pozorom - nie była tak wielkim łobuzem. Już jako mała dziewczynka śpiewała w kościele. W wieku dwóch lat zadebiutowała przed szerszą publicznością, grając w Jasełkach rolę małego Jezusa. Nie był to Przegląd piosenki religijnej 83 udany występ. W najmniej oczekiwanym momencie Jezusek zaczął wołać: Ja chcę siku! Kilka lat później już z Magdą zaczęła śpiewać na uroczystościach kościelnych. Potem siostry występowały jako solistki. Odziedziczyły talent po rodzicach; mama brała udział w konkursach recytatorskich, a tata śpiewał w chórze. Na początku szkoły podstawowej Justyna uczyła się wzorowo. Im była starsza, tym mniej uwagi poświęcała nauce. Lubiłam rządzić w klasie - opowiada. Me znosiłam, gdy coś było nie po mojej myśli. Kiedyś pani od chemii zaniżyła mi ocenę. Mruknęłam wtedy pod nosem: A to jranca! Nauczycielka to usłyszała i zrobiła wiełką awanturę. Musiałam iść na dywanik do dyrektora. Potem wezwano mamę, która niemal dostała zawału, gdy o wszystkim się dowiedziała. Rodzice byli bardzo pobłażliwi. Twierdzili, że córki muszą się wyszumieć, a te chętnie to wykorzystywały. Przyszła artystka nie pozwalała sobie dmuchać w kaszę. Kiedy największy klasowy łobuz pociągnął ją za warkocz, ona dała mu nauczkę: po prostu pobiła go. Gorzej przebiegała edukacja muzyczna Justynki. Początkowo dziewczynka próbowała grać na pianinie, ale szybko znudziło ją powtarzanie ćwiczeń. Me mogłam rozluźnić palców, bo wstydziłam się instruktora. Podobnie było z grą na gitarze. Chciałam też uczyć się śpiewu operowego. Moja nauczycielka miała rozstrojone pianino i psa, który wył, kiedy śpiewałam. Mimo tych potknięć nie zraziła się do muzyki. Właśnie dzięki temu nie miała problemu z wyborem liceum. Bez wahania zdecydowała się na ogólniak, w którym działał znany w całym mieście chór prowadzony przez Andrzeja Woźniaka. Ten od razu wypatrzył utalentowaną dziewczynę i zaprosił ją do pięcioosobowego zespołu wokalnego. Kilka tygodni później Justyna została jego solistką. Na pierwsze sukcesy nie trzeba było długo czekać. Na festiwalu „Majowa Nutka" w Częstochowie zakwalifikowała się do finałowej dziesiątki. Jej popis na koncercie galowym, transmitowanym w TV Polonia, można było oglądać w kraju i za granicą. Takich występów było znacznie więcej. Na Festiwalu Piosenki Harcerskiej w Siedlcach Justyna wykonała „Jej portret" z repertuaru Bogusława Meca i wyśpiewała pierwsza nagrodę. Dzięki tym sukcesom licealistka zaczęła być znana wśród lokalnych muzyków. Kiedy była w trzeciej klasie szkoły średniej, do współpracy zaprosił ją gitarzysta, Sławek Cybulski. Kilkakrotnie zaprezentowali minirecital. Do duetu dołączył doświadczony Andrzej Wawrzyniak, kompozytor i autor tekstów. Wkrótce trio powiększyło się o nowego członka, został nim grający na fortepianie Przemek Rybak. Niedługo skład został poszerzony o perkusistę Marcina Płotka i kontrabasistę Tomasza Cyranowicza. Zespół grał muzykę zaliczaną do kręgu piosenki poetyckiej. Grupa wybrała na swoją nazwę imię bogini muzyki - Erato. Po kilku tygodniach prób zaczęli występować na przeglądach i konkursach. Na festiwalu w Limanowej zdobyli nawet Grand Prix. 84 Justyna jest w dobrych stosunkach z chłopakami z zespołu tanecznego 85 W 1995 roku wokalistkę poproszono (za pośrednictwem Andrzeja Wawrzyniaka) o zaśpiewanie chórków do kilku piosenek z przedstawienia „Wielki Testament" Fracoisa Villona. Wtedy pierwszy raz zetknęła się z twórczością Łągwy i Wiśniewskiego, ale nie miała okazji ich poznać, ponieważ nie byli obecni przy nagraniach. Absolwentka szkoły średniej, podobnie jak jej siostra Ewelina, zdecydowała się na studia w Opolu. Me wiedziałam specjalnie, co chcę robić - wyznaje. Marzyłam o pracy z dziećmi, więc wybrałam pedagogikę i edukację elementarną. Nauka nie sprawiała jej większych problemów. Dlatego po dwóch latach zdecydowała się rozpocząć drugi fakultet, terapię pedagogiczną. Jako że planowała uczyć dzieci głuchonieme, opanowała język migowy. Michał żartuje, że bardzo jej się to przyda, bo przez występy z Ich Troje prędzej czy później na pewno ogłuchnie... Justyna na razie nie czuje zamieszania wokół siebie. Ostatnio wszystko poprzestawiało się - mówi Justyna. W wakacje miałam jechać do Włoch - żeby sprzątać pokoje hotelowe; miałam też pracować jako opiekunka na kolonii dla dzieci z rodzin patologicznych. Nie żałuję jednak tego, bo lubię, gdy dużo się dzieje. Dobrze zna swoją rolę w zespole. Jestem tu od śpiewania - stwierdza. Dzięki sukcesom zawodowym i pomocy rodziców udało jej się kupić samochód. Od niedawna jeździ kilkuletnim Volkswagenem Lupo. Z dumą podkreśla, że teraz już nie jest uzależniona od kolegów z zespołu i od siostry, których ciągle prosiła o podwożenie do Łodzi. Sława ma jednak nie tylko dobre strony. Me udało mi się załiczyć wszystkich egzaminów z pedagogiki elementarnej w sesji letniej - mówi artystka. Na uczelni wykładowcy nie byłi specjalnie wyrozumiali, tylko jedna osoba pogratulowała mi. Prywatnie Justyna to bardzo miła i ciepła osoba. Niektórzy mówią, że mimo to potrafi posłać kilka mocnych tekstów. Fani od razu pokochali jej naturalność. Uwielbiająją za rozbrajający uśmiech. Wokalistka ma również małe słabości. Nie tylko przed koncertami pije dużo kawy. Ten nawyk wyniosła z domu. Jej rodzina ma w zwyczaju Coffee Company, czyli pośniadaniowe pogaduchy w ogrodzie. Dziewczyna nie ukrywa głębokiej wiary w Boga. Mieszkaliśmy obok kościoła - opowiada. Śpiewałam na mszach, należałam do oazy i chodziłam na pielgrzymki. Być może dlatego lubi słuchać muzyki sakralnej wwykonaniu grupy Adiemus. Przepada również za Portishead i Bjórk. Przed nawiązaniem współpracy z Jackiem i Michałem nowa wokalistka nie znała pioseneklchTroje. Od niedawna ma okazję nadrabiać zaległości... 86 Justyna nadrabia zaległości ze znajomości piosenek Ich Troje 87 Jacek Łągwa Jako ten drugi pozostaje w cieniu Michała. Nie przepada za wywiadami i raczej unika spotkań z ludźmi z branży muzycznej. Wygląda bardziej na studenta, niż na gwiazdę, ale to właśnie on jest filarem jednej z najpopularniejszych w Polsce grup. GŁOS MAŁEGO KSIĘCIA, REŻYSER Z ŁAPÓWKĄ I PIJAK POD KOŚCIOŁEM Śmiało można powiedzieć, że talent wyssał z mlekiem matki. Jedyne dziecko aktorskiego małżeństwa przyszło na świat 11 października 1969 roku. Maluch był oczkiem w głowie rodziców. Miał szczęśliwe dzieciństwo. Wiele czasu spędzał z babcią, bo rodzice musieli łączyć obowiązki domowe z pracą zawodową. Oboje byli wziętymi aktorami; ojciec grał w Teatrze Powszechnym, a matka w Teatrze Nowym. Synek miał dobre warunki do rozwijania zdolności. Jako sześciolatek został wysiany na lekcje gry na fortepianie. Z natury jestem leniem i już wtedy nie chciało mi się powtarzać nudnych ćwiczeń - wspomina. Me mam zacięcia wirtuoza, który siedziałby po siedem godzin dziennie i klepał Tałent wyssał z... wprawki. Po dwóch latach nauki w szkole mu- zycznej Jacek zakomunikował, że nie będzie więcej chodził na lekcje. Troskliwi rodzice znaleźli mu wtedy inne zajęcie. W latach siedemdziesiątych Łódź była stolicą polskiego przemysłu filmowego, tam właśnie powstawała większość produkcji. Mama często pracowała przy dubbingu bajek dla dzieci. Udało jej się zachęcić syna do tej pracy. Od tej pory nagrywał głos do polskich wersji językowych filmów sprowadzanych głównie z Węgier, NRD, Czechosłowacji i oczywiście ze Związku Radzieckiego. Zadebiutował jednak w zachodniej produkcji. Była to amerykańska wersja „Małego Księcia", nakręcona w 1970 roku. Tytułowy bohater mówił jego głosem. Od szóstego roku życia Jacuś zaczął regularnie zarabiać. Przynosił do domu trzecią pensje. Zdarzały się miesiące, kiedy otrzymywał honoraria większe od wypłat rodziców. Dzięki niemałym 89 Jacuś zarobkom mógł sobie pozwolić na wszystkie zabawki, które mu tylko wpadły w oko. Po dwóch latach pracy przy dubbingu został aktorem. Zadebiutował na dużym ekranie w „Pogrzebie świerszcza" w reżyserii Wojciecha Fiwka. W dramacie psychologicznym o dwóch chłopcach zagrał jedną z głównych ról. Ośmioletni Jacek mylony był ze swoim partnerem, który występował w okularach. Dlatego po każdej emisji filmu musiał cierpliwie tłumaczyć, że dopiero później zaczął nosić okulary. Dwumiesięczna praca na planie była wielką przygodą. Większość zdjęć kręcono w wiejskiej chałupie w Aleksandrowie. Podczas przedłużających się przygotowań do poszczególnych ujęć Jacek nie zawsze mógł usiedzieć w jednym miejscu. Kiedy zepsuł się światłomierz, na nieletniego aktora padło podejrzenie o... wbijanie gwoździ tym urządzeniem. Chłopiec obraził się, bo tego nie zrobił i pojechał do domu. Reżyser nie mógł z niego zrezygnować, skoro większość zdjęć była już zrealizowana. Wojtek Fiwek przyjechał po mnie z łapówką - wspomina muzyk. Przyjąłem zabawkę, ale na plan wróciłem dopiero, gdy oświetleniowiec przeprosił mnie za niesłuszne posądzenie. Innym razem to właśnie Jacek spłatał figla całej ekipie. Kiedy zaczęła mu doskwierać nuda, dla draki przestawiał wyłączniki i potencjometry we wszystkich urządzeniach. Zabawa zakończyła się wielką awanturą. Sprawca szybko został zdemaskowany, a ekipa techniczna złorzeczyła przez dwa dni. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że byl to początek lat osiemdziesiątych, „Pogrzeb świerszcza" był stosunkowo dobrze promowany. Reżyser i aktorzy jeździli na premierowe pokazy do miast wojewódzkich. Me miałem zapędów gwiazdorskich i nie interesowały mnie recenzje - wspomina Jacek. Ale film był dobrze przyjęty. Rodzice jednak uznali, że syn nie może opuszczać zbyt wielu lekcji, a film zabiera za dużo czasu. Pozwolili mu jeszcze zagrać rolę Adasia Niezgódki w telewizyjnej wersji „Przygód Pana Kleksa" w reżyserii Laco Adamika, potem zagonili go do nauki. Mógł jednak pracować przy dubbingu. Wtedy podkładał między innymi głos syna królowej Bony w serialu o polskiej monarchini. 90 Aktorstwo przynosiło niemałe dochody, ale Jacek miał inne plany. Marzył o lataniu, chciał zostać pilotem lub kosmonautą. Już w szkole podstawowej zgłosił się do oficera ze Szkoły Orląt, który na lekcjach wychowania obywatelskiego opowiadał o zawodzie lotnika. Żołnierz odesłał go do higienistki, która badała potencjalnych kandydatów do szkoły lotniczej. Kiedy pani doktor zobaczyła małego okularnika, zapytała: A ty po co tu przyszedłeś? Tak skończyła się moja kariera w łotnictwie - wspomina. W szkole podstawowej uczył się raczej przeciętnie. Nauczyciele mają w zwyczaju określać jemu podobnych: Zdolny, ałe leniwy. Po podstawówce zdecydował się zdawać do liceum ogólnokształcącego. Matematyka poszła mi całkiem niezłe, ałe w wypracowaniu z polaka zrobiłem trzydzieści błędów - opowiada. Na egzaminie poprawkowym dostałem pytanie o „Pana Tadeusza", Na planie filmu „Pogrzeb świerszcza" ale coś mi się pomieszało i mówiłem o budowaniu muru w ogrodzie. Kilka razy pytano mnie, czy jestem przekonany, że to epopeja narodowa. Odpowiedziałem, że nie mam pewności, ale taka historia na pewno była. Dopiero później zorientowałem się, że się pomyliłem. Na swoje usprawiedliwienie miałem to, że i „Pan Tadeusz", i „Zemsta" były lekturami. Po egzaminie poprawkowym Jacek dostał się do liceum. Komisja rekrutacyjna wzięła pod uwagę jego kłopoty z językiem polskim i skierowała go do klasy matematyczno-fizycznej. Chłopak nie zagrzał tam miejsca i już po roku został wyrzucony za złe zachowanie. Potrafił na przerwie odkręcić hydrant i urządzić koleżankom śmigus-dyngus. Zmoczone dziewczyny wrzeszczały przy tym wniebogłosy. Ciśnienie było tak duże, że woda spływała kaskadami ze schodów. Po tej akcji rodzice nie mogli mieć żalu do nauczycieli. Syn był skruszony i obiecał poprawę. W nowym liceum trochę się uspokoił. Nie chciał się narażać, ale nie byl aniołkiem. Jak każdy nastolatek, próbował używek. Pierwsza przygoda z alkoholem przytrafiła mu się w Wielkanoc. Z weseła chrzestnej udało mi się zorganizować dwie półłitrówki - opowiada. Pojechaliśmy z kolegą routerami do lasu, żeby rozpracować tę zdobycz. Pierwsza flaszka poszła szybko, drugą udało nam opróżnić do połowy. Kolega zasnął w lesie, a ja byłem bardzo wesoły i postanowiłem wrócić do domu. Kiedy przejeżdżałem koło kościoła, spadłem z roweru i zasnąłem z półlitrówką w dłoni. Jacek miał wyjątkowego pecha, była to akurat Wielka Sobota, ludzie 91 przychodzili do kościoła ze święconkami... Dopiero po godzinie rozpoznano delikwenta i powiadomiono rodziców. Obyło się bez awantury - wspomina. Gdy nazajutrz mama zobaczyła, jakiego mam kaca, dała mi spokój. Miałem za to wielkiego morałniaka. Przez kiłka tygodni nie mogłem spojrzeć łudziom w oczy, bo wydawało mi się, że wszyscy wytykają mniepałcami. OSIEMNASTKA NAUCZYCIELKI, SKRZYNKA PIWA ZA DZIEWCZYNĘ I CHAŁTURY W REMIZACH Również w drugim liceum Jacek nie palii się do nauki. Na lekcjach wolał czytać książki lub ulubionego „Radioelektronika". Często też chorował (albo symulował), ale znalazł sposób na zaliczanie poszczególnych przedmiotów. Tuż przed wystawieniem ocen kul przez tydzień, dzięki czemu udawało mu się zdawać egzaminy komisyjne. Jego studenckie metody tolerowano, bo chłopak bral udział w zajęciach pozalekcyjnych. Z dwoma koleżankami przygotowywał scenariusze szkolnych akademii i osobiście odpowiadał za oprawę muzyczną przedstawień. Pomagał im jeszcze kolega, którego mama była kierownikiem domu kultury. Stamtąd wypożyczali sprzęt. Zaradni uczniowie umieli wychodzić naprzeciw oczekiwaniom ciała pedagogicznego. Jeśli nauczycielka języka polskiego lubiła poezję Baczyńskiego, mogła się zachwycać jego wierszami na specjalnie przygotowanym wieczorku. Programy te tak bardzo się spodobały, że inne klasy zaczęły zapraszać Jacka do współpracy. On perfidnie to wykorzystywał i coraz częściej opuszczał lekcje. W trzeciej klasie pobił rekord nieobecności. W pierwszym półroczu nie chodził prawie na wszystkie lekcje. Nauczyciele przestali zwracać uwagę na wagarowicza, nie znaleźli na niego sposobu. Miało to odbicie w ocenach: pod koniec roku szkolnego uczeń byl zagrożony aż z siedmiu przedmiotów. Do szkoły wezwano rodziców. Ojciec obiecał w imieniu syna poprawę. Nastolatkowi znowu udało się uniknąć powtarzania klasy. Wiele zawdzięczał wychowawczyni. Matematyczka była młodą nauczycielką i chyba Jacek i Fred 92 miała do mnie słabość - opowiada. Walczyła o mnie na radach pedagogicznych i wielokrotnie wybawiała z opresji. Niesforny uczeń nie umiał tego docenić i nieraz robił jej na złość. Mieliśmy jechać z klasą na wycieczkę do Krakowa - wspomina. W dzień wyjazdu świętowaliśmy urodziny kolegi. Po imprezie to on wsadził mnie do pociągu. Chwiłę potem zacząłem składać wychowawczyni życzenia z okazji... osiemnastki. Już w Koluszkach zostałem wyproszony z pociągu i w towarzystwie dwóch koleżanek miałem wrócić do domu. Po odstawieniu winowajcy do Łodzi, dziewczyny ruszyły w pogoń za wycieczką, a ich podopieczny został na dworcu. Nie miał jednak zamiaru pokazywać się rodzicom. Znalazł schronienie na strychu, pożyczył śpiwór od kolegi. Nazajutrz poszedłem na spacer. Na dworcu poznałem sympatycznego Włocha, któremu przez cały dzień pokazywałem miasto - mówi Jacek. Następny dzień przesiedziałem w kinie i sześć razy obejrzałemfilm „Dawno temu w Ameryce". W dzień powrotu z wycieczki zjawił się na dworcu z kwiatami. Nauczycielka przyjęła przeprosiny i zastrzegła, żeby nikomu nie mówił, co się wydarzyło. Trochę inaczej wyglądała jego edukacja muzyczna. Umiejętność gry na pianinie przydała się już w szóstej klasie podstawówki. Kiedyś na szkolnej zabawie zobaczył zespół, który grał maluchom do tańca. Tak mnie to zafascynowało, że postanowiłem założyć kapelę - wspomina. Odkryłem w szkole magazynek ze zdezelowanymi instrumentami, które doprowadziłem do stanu używalności. Zaproponowałem kolegom założenie zespołu. Zgłosiło się czterech ochotników. Na próbach był prawdziwy dramat, bo tylko ja umiałem grać. Lider wolał gitarę od syntezatora. Nie był w tym zbyt dobry, ale Znajdź trzy szczegóły, którymi różnią się zdjęcia... 93 znacznie gorzej wypadał pozbawiony poczucia rytmu perkusista. Próby odbywały się u Jacka. Kapela usiłowała grać utwory Republiki. Najlepiej wychodził im hit „Gdzie oni są". Dźwięki słychać było w całym domu, więc ojciec, zaintrygowany hałasem, zajrzał kiedyś do pokoju syna. Po wysłuchaniu kilku taktów poradził mu, żeby lepiej wrócił do szkoły muzycznej... Jak każdy małolat, Jacek słuchał Listy Przebojów Programu Trzeciego prowadzonej przez Marka Niedźwieckiego. Podczas 24. notowania usłyszał, że Niedźwiedź robi ranking najpopularniejszych piosenek. Chłopak zaczął naśladować popularnego prezentera. Bardzo go to wciągnęło. Nie rozstawał się z radiem nawet podczas wakacji. W czasie spaceru z rodzicami potrafił przystanąć, żeby zanotować kolejność utworów. Nie zrażał się angielskimi nazwami, które zapisywał zgodnie z brzmieniem. Wśród jego ulubionych grup były Republika, TSA i Perfect. Fascynacje tymi zespołami widoczne były w wyglądzie. Jacek nosił nawet taką grzywkę, jaką miał Grzegorz Ciechowski z Republiki. Wielbiciela polskiej muzyki nie mogło zabraknąć na Rockowiskach w Łodzi. Znalazł sposób na wchodzenie bez biletów: przeciskał się przez małe okienko o wymiarach 25 na 40 centymetrów, przez które przeciągano kable. Zawsze starał się stać jak najbliżej sceny. Na jednym z koncertów był taki tłok, że stracił buta. Nie przejmował się zgubą, bo mógł się pochwalić autografami Lombardu oraz Bandy i Wandy. Inną zdobyczą były podpisy muzyków z TSA. Na początku siódmej klasy młodzieniec postanowił wrócić do szkoły muzycznej, ale wybrał gitarę zamiast pianina. Pełen zapału w dwa lata skończył czteroletnią szkołę pierwszego stopnia, potem kontynuował naukę w szkole średniej. Szybko mógł wykorzystywać zdobytą wiedzę. Już jako szesnastolatek napisał muzykę do przedstawienia o Kubusiu Puchatku, w którym występowali jego rodzice. Znów miał okazję, by nieźle zarobić, ponieważ poprzednia praca przy dubbingu skończyła się wraz z mutacją. Jacek tworzył coraz więcej. Wieczór bez napisania piosenki był zmarnowany - wspomina. Powstawały czasem straszne gnioty, ałe to wtedy napisałem utwór znany później jako „Prawo" oraz kompozycję „Razem a jednak osobno", która była adresowana do kołeżanki z kłasy. Wtedy też postanowił założyć zespół - tym razem ze znajomymi ze szkoły muzycznej. Tamto granie różniło się od nieudolnych prób z czasów podstawówki. Udało im się nawet wystąpić w łódzkim klubie Medyk. W tym samym czasie Jacek zaczął interesować się komputerami. Razem z kolegą Borysem Stanczewem poznawali wchodzące na polski rynek modele ZX Spectrum, Atari 800 XL i Commodore 64. Zaczytywaliśmy się „Radioelektronikiem" i „Bajtkiem" - wspomina. Całymi wieczorami siedzieliśmy przy klawiaturze i pisaliśmy programy. Udawało nam się tworzyć całkiem ciekawe konfiguracje! Fascynacja komputerami nie przeszkadzała mu 94 w kontaktach z płcią przeciwną. Zaproponowałem Monice chodzenie, ale ona jakoś nieszczególnie była zainteresowana - opowiada muzyk. Zaczęłiśmy się jednak spotykać. Po kilku tygodniach Borys zapytał mnie, czy ja z nią na poważnie... Zacząłem trochę kręcić i powiedziałem, że odstąpię ją za skrzynkę piwa. I tak przehandlowalem dziewczynę... Nie spodziewał się, że wkrótce spotka dziewczynę, która zmieni jego życie. Na imprezie u znajomych Dorota od razu zwróciła moją uwagę. Była w długiej koszuli z dekoltem, a gdy nachylała się... miałem na co popatrzeć. A ja uwielbiam kobiety z dużymi piersiami. Po imprezie odprowadziłem ją do domu i... zapomniałem. Nie w głowie była mu miłość. Wraz z kolegami z zespołu postanowił zarobić trochę grosza, grając na weselach. Los sam wyszedł im naprzeciw - kolega jednego z muzyków poprosił o taką przysługę. Impreza miała się odbyć za tydzień. W kilka dni trzeba było przygotować piosenki. Zdążyli opracować 35 hitów, ale ta ilość okazała się niewystarczająca. Każdy utwór musieli grać po 10 minut z długimi solówkami i improwizacjami. Nikomu specjalnie to nie przeszkadzało, podpite towarzystwo bawiło się w najlepsze. Pewnemu człowiekowi tak to się spodobało, że zaproponował im granie na imprezach w remizach. Początkujący chałturnicy chętnie na to przystali. Obrotny rolnik po tygodniu załatwił pierwszą zabawę. Zgodnie z umową, zespół stawił się we wsi pod Łodzią. Wszystko skończyło się po trzech godzinach. Pełniący funkcję managera upił się, więc nie mógł odwieźć grupy do miasta. Instrumenty zostały załadowane na pożyczony od gospodarza wózek. Zespól ruszył w drogę, jednak po kilku kilometrach zrezygnował z dalszej wędrówki. Byli zmęczeni, poprosili mieszkającego przy drodze rolnika o przechowanie sprzętu w szopie. Następnego dnia przyjechał po niego ojciec Jacka. I tak skończyło się granie w remizach. GRAJĄCY DOWÓD MIŁOŚCI, GOŁY DYRYGENT I AWANTURA O LIMUZYNĘ Przypadkowe spotkanie na dworcu kolejowym sprawiło, że Jacek odnowił dawną znajomość. Dorota zaprosiła go na działkę do koleżanki. Chłopak nie mógł zmarnować takiej okazji... Spędził tam dwa dni. Chociaż dziewczyna bardzo mu się podobała, nie przejawiał inicjatywy i znajoma musiała zostać swatką. Zapytała, czy mam względem Doroty jakieś zamiary, a ja zacząłem kręcić - wspomina. Zaprowadziła mnie do pokoju, posadziła na krześle i wyszła. Zaraz potem zjawiła się sama zainteresowana. Była bardziej zdecydowana niż ja. To ona zaproponowała, byśmy byłi razem. Zgodziłem się z entuzjazmem. Ta rozmowa wpłynęła nie tylko na życie prywatne, ale również na karierę Jacka. Dorota mieszkała naprzeciwko Akademii Muzycznej. Zamiast na zajęcia, trafiał 95 więc do dziewczyny. Wizyty były coraz częstsze, odbywały się kosztem nauki. Znalazł jednak wyjście z tej sytuacji. Jeśli miał problemy w szkole muzycznej, mówił, że ma dużo nauki w ogólniaku, a gdy w liceum szło mu nienajlepiej, tłumaczył się dużą ilością zajęć z muzyki. Uczucie stawało się coraz silniejsze. Kiedy Dorota skończyła osiemnaście lat, postanowiła dać Jackowi dowód miłości i... przeznaczyła spadek po mamie na zakup nowoczesnego instrumentu. Śniły mi się klawisze za 1800 dolarów - wspomina muzyk. To byl bardzo duży wydatek. Średnia pensja wynosiła wtedy 20 dolarów. Ona dala półtora tysiąca dołarów! To był szok. Ale trzeba było uzbierać jeszcze 300 dolarów. Skrzyknąłem rodzinę i jakoś się udało. Zakup zrobiono w tajemnicy. Osiemnastolatka musiała uciec się do podstępu: po otrzymaniu pieniędzy wpłaciła je na książeczkę oszczędnościową, którą pokazała rodzinie. Następnego dnia zlikwidowała ją. Ukochany nareszcie mógł kupić wymarzonego Korga Ml. W tamtym czasie było to absolutne szaleństwo klawiszowe - stwierdza po latach. Gdy mój kolega dowiedział się, jak zdobyłem pieniądze, stwierdził: „Łągwa, ty będziesz się musiał z nią ożenić!". Nowoczesny instrument zapewnił mu wysokie notowania na lokalnym rynku muzycznym. Pojawił się wtedy Marek Sośnicki - świeżo upieczony absolwent wydziału aktorskiego łódzkiej szkoły filmowej, który zakładał zespół ( 96 i szukał klawiszowca. Grupa miała się nazywać The Tamerlane. Jacek chętnie zgodził się na tę propozycję. W pierwszym składzie znaleźli się też Witek Karolak oraz wykładowca ze szkoły muzycznej - Sławek Romanowski. Pierwszą piosenkę, „Rivers Apart", nagrano głównie na instrumencie Jacka. Wokalista chciał, aby utwór był w języku angielskim. Dzięki jego operatywności do jednej z piosenek nakręcono teledysk, który trafił do telewizji. Debiutujący zespól uzyskał wysokie notowania w Telewizyjnej Liście Przebojów, dzięki czemu łódzka grupa zakwalifikowała się do Opola. Dobra passa nie opuściła ich, zostali oddelegowani na występ do Sopotu. W Operze Leśnej powtórzyli sukces. Również dziennikarze przyznali zespołowi swoją nagrodę. Potem wysłano grupę na Festiwal Krajów Nadbałtyckich do Karlshamn. Po serii udanych występów znaleziono sponsora, który miał sfinansować nagranie płyty. Dzięki jego hojności zespół prawie przez pół roku wynajmował renomowane studio S4. Podczas długiej sesji nagraniowej lider zmienił koncepcję zespołu. Został on przemianowana na Tamerlane and His Warriors. Zmienił się też sam pomysł na płytę. Część krążka miał przygotować Jacek Łągwa, część Steven Ellery, który studiował dyrygenturę u Pendereckiego. Anglik był wielkim oryginałem. Podczas nagrań chodził w bokserkach i pokazywał dupę - śmieje się Jacek. Kiedyś nagrywałem żeński chórek. Dziewczyny nie mogły się skupić, boSteven dyrygował, używając zamiast batuty czegoś innego... Podczas przedłużających się nagrań atmosfera w zespole zaczęła się psuć. Marek podziękował za współpracę Witkowi Karolakowi, który był kompozytorem prawie połowy utworów. To było przykre - opowiada Jacek. Markowi coś odbiło i chciał mieć muzyków z Warszawy, aleja się mocno trzymałem. Byłem mu widocznie potrzebny. Po zakończeniu prac zespół znowu pojechał na opolski festiwal. Tym razem występ został bardzo źle przyjęty. Tamerlane jako jedyny zespół wystąpił z playbackiem. Utwory w języku angielskim nie spodobały się widowni. Tupano i gwizdano, słychać było okrzyki „Do domu!". Mimo klęski grupa znowu załapała się do Sopotu. Sośnicki chciał zrobić wrażenie na publiczności w Operze Leśnej. Planował wjechać pod scenę ośmiometrową limuzyną. Techniczni nie zgodzili się na to i wybuchła awantura. Obsługa zemściła się: w czasie występu puściła grupie cały playback zamiast podkładu instrumentalnego. Tamerlane został zdyskwalifikowany, a Jacek zakończył współpracę z Markiem. Po rozstaniu z Tamerlane Jacek Łągwa zaczął współpracować z Michałem Zabłockim - studentem Łódzkiej Szkoły Filmowej - dla którego napisał muzykę do dwóch filmów dyplomowych. Potem wspólnie pracowali przy produkcji reklam. Zaczął się dła mnie bardzo dobry okres. Pracowałem szybko, dostawałem duże pieniądze. Niekiedy płacono w dolarach, bo nasze produkcje wysyłano za granicę. Zajmował się wówczas nie tylko komercyjnymi 97 przedsięwzięciami. Komponował między innymi dla Teatru Telewizji, pisał także muzykę do krótkometrażowych filmów zrealizowanych przez grupę artystyczną Łódź Kaliska. Przygotowywał też aranże piosenek dla Bogusława Meca i Krystyny Giżowskiej. Również współpraca z rodzicami nabrała rozmachu. Jeździli po Polsce z widowiskiem dla dzieci. Jacek akompaniował, zajmował się nagłośnieniem, a w „Przygodach Kubusia Puchatka" grał nawet Osła i Świnię. Marzyła mu się jednak praca w profesjonalnym zespole, ale po niemiłych doświadczeniach z Tamerlane był bardzo ostrożny. Interesująca propozycja wyszła od Roberta Jansona z Varius Manx. Oni mieli dobry skład, ale nie miełi dobrego instrumentu - wspomina. Zaczęli przychodzić do mnie z pomysłami i razem je opracowywaliśmy. Tak powstały dwie pierwsze płyty łódzkiej grupy, nagrywane jeszcze bez Anity Lipnickiej. Współpraca z Robertem Jansonem układała się bardzo dobrze. Założyli nawet Fundację Na Rzecz Nowatorskich Osiągnięć w Dziedzinie Kultury, Sztuki i Ochrony Środowiska imienia Krzysztofa Komedy, która miała zajmować się wspieraniem amatorskich przedsięwzięć. Po nagraniu drugiej płyty lider Varius Manx zaproponował Jackowi stałą współpracę. Dobrą komitywę popsuło pewne wydarzenie. Byliśmy umówieni na wywiad do lokalnej telewizji - opowiada Jacek. W tym samym czasie musiałem wyjechać z rodzicami, o czym nie zdążyłem Roberta powiadomić. Podziękował mi wtedy za współpracę. Nie zakończyło to znajomości z muzykami z Varius Manx. To dzięki Pawłowi Marciniakowi kompozytor poznał Michała Wiśniewskiego... ŚMIERDZĄCE WYKŁADZINY, MISTRZ CYWILIZACJI I DE'VISA NA WALENTYNKI W życiu Jacka najważniejsza jest rodzina. Po czterech latach znajomości ożenił się z Dorotą. Skromna ceremonia odbyła się w małym kościele św. Józefa w Łodzi. Para młoda nie chciała wesela, wybrała się za to w podróż poślubną do Francji. Oni są ze sobą chyba od dziecka - żartuje Michał Wiśniewski. Dorota nie opuszcza męża podczas nagrań i koncertów. Jest nie tyłko żoną, ałe też świetnym kumpłem na imprezy - mówi Jacek. Ona ma dużo mocniejszą głowę ode mnie! Ale rok temu musiała zrezygnować z używek. Powód był radosny. Poznali go również fani, kiedy na stronie internetowej Ich Troje pojawiła się informacja, że wlipcu200i roku przyjdzie na świat potomek Łągwów! Ogromną pasją Jacka jest majsterkowanie. Nie straszne mu są żadne prace. Doprowadził do stanu używalności zdezelowanego forda Taunusa. Do tego celu przygotował warsztat samochodowy, postarał się o wyciąg i sam zajął się szlifierką. Obecnie nie ma już problemów z samochodem, bo jeździ nowym 98 autem. Ostatnio najwięcej czasu zajęło mu remontowanie mieszkania. Osobiście montował centralne ogrzewanie. Robię to sam, bo fachowcy są mało fachowi - żartuje. Mam wizję tego, co chciałbym osiągnąć i pracuję systematycznie. Kułem ściany, bo w starym budownictwie nie było miejsca na grzejniki. Wyniosłem stamtąd prawie 5 ton gruzu. Widząc mnie, sąsiadka stwierdziła, że nie tak wyobrażała sobie gwiazdę muzyki. Odnowione mieszkanie to jego konik. Budynek postawiono w 1900 roku. Przez lata mieszkańcy bardzo je zaniedbali. Kładli nowe wykładziny na stare. Lały tam psy, kot, chyba nawet jeż - przez to był straszny smród. Przed zdjęciem siedmiu warstw wykładzin musiałem wypić ćwiartkę wódki, później przez trzy dni wszystko dezynfekowałem. W czasie remontu domu bardzo przydawały się jego zamiłowania techniczne. Komputer to bardzo ważne urządzenie w domu państwa Łągwów. Uwielbiają oni gry komputerowe, a zwłaszcza „Cywilizację". Jacek kiedyś obliczył, że w ciągu trzech lat co najmniej pół roku przesiedział przy komputerze. To jest potworny złodziej czasu - twierdzi fan gier komputerowych. Zdarzało się, że grałem trzy miesiące prawie bez przerwy. Kiedy wyzerowałem łicznik, przed monitorem siadała żona. Często kłóciliśmy się, kto ma robić obiad. Teraz kupiłem drugi komputer i... nie jemy obiadów. Jacek jest mistrzem w tym, co robi. Grając, zakłada tyle miast, że komputer sobie z tym nie radzi. Zauważył też drobne usterki, których przeciętny użytkownik nie jest w stanie wykryć. Kontaktuje się z producentem w sprawie poprawek, jakie należałoby wprowadzić do nowego wydania gry. Lubi też surfować po Internecie. Równie chętnie czyta książki fantastyczne i popularnonaukowe. Państwo Łągwowie interesują się nie tylko komputerami. Mają Freda, owczarka niemieckiego. Dorota od dawna marzyła o koniu. Dwa lata temu Jacek kupił jej na Walentynki klacz o imieniu De'visa. Zwierze zamieszkało w prywatnej stajni pod Łodzią, której właścicielką jest koleżanka Doroty - Sandra Gębicka. Pierwsze spotkanie nie było szczęśliwe - opowiada muzyk. Głaskałem De'visę, a ona gwałtownie podniosła łeb. Uderzyła mnie w głowę tak mocno, że moje okułary znalazły się kilka metrów dalej. Na szczęście to nie było nic poważnego. Pół roku później pojawiły się problemy ze zdrowiem zwierzęcia, które uszkodziło sobie kość rysikową i musiało jechać do Warszawy na operację. Rehabilitacja trwała trzy tygodnie. Dorota tak pokochała konie, że rozpoczęła studia na SGGW w Warszawie, jednak musiała przerwać naukę ze względu na ciążę. 99 Prezent dla żony W Ich Troje Jacek jakby schodzi na drugi plan. Jestem raczej mało towarzyski - twierdzi. Mam wielu przyjaciół, ale nie lubię chodzić do pubów; wolę napić się w domu. To dlatego, że piję sporo i jeśli już zacznę, to chcę mieć blisko do łóżka. Przyznaje, że lubi czasem zapalić papierosa, ale za narkotykami nie przepada. Raczej unika mocniejszych używek. Wszystkiego spróbowałem, ale narkotyki nie są dła mnie - wyznaje. Zdarzały się chwile po amfie, kiedy wydawało mi się, że jest OK, ale z boku wyglądało to zupełnie inaczej. Muzyk marzy o solowym projekcie. Na razie nie znajduję na to czasu - mówi. Mam wobec siebie duże wymagania. Chciałbym zrobić sam to wszystko: od kompozycji, przez nagranie instrumentów i wokali aż po reżyserię teledysku i mastering. Chcę trafić muzyką i tekstami do starszych słuchaczy, którzy już coś przeżyli. W najbliższym czasie nie zanosi się na realizację tych planów. Jacek poświęca większość czasu rodzinie. Chodził z żoną do szkoły rodzenia, był przy porodzie i filmował go. Bardzo się przy tym wzruszył - wspomina Dorota. Widziałam łzy w jego oczach. Marysia urodziła się w czerwcu - od tego czasu młody tata stara się spędzać w domu każdą wolną chwilę. A nie jest ich zbyt dużo, bo Ich Troje koncertują niezwykle często. Młodzi rodzice już po dwóch tygodniach zdecydowali się zabierać dziecko na koncerty. Jacek z Marysią Marysia przyszła na świat w okresie, kiedy jej tata został gwiazdą. Dziewczynka ma okazję przyglądać się kulisom showbiznesu. Ciekawe, czy pójdzie w ślady ojca? 100 ...został gwiazdą 101 Michał Wiśniewski To niepospolity facet o pospolitym nazwisku. Jest najbarwniejszą postacią w zespole Ich Troje - wcale nie dlatego, że ma czerwone włosy i kolorowe tatuaże. Na podstawie jego życiorysu mógłby powstać niejeden scenariusz filmowy. UCIECZKI DO BECZKI, SMYRANIE PO PLECACH I INTERES NA BLASZKACH W jego przypadku określenie: nie miał łatwego dzieciństwa jest bardzo łagodne. On po prostu miał przechlapane. Rodziców nikt sobie nie wybiera, ale Michał miał wyjątkowego pecha, bo urodził się w rodzinie patologicznej. Najprawdopodobniej poczęto go upojnej sylwestrowej nocy; przyszedł na świat 9 września 1971 roku. Jego rodzice nie stronili od używek. Zdarzało się nawet, że częstowali wódką trzyletniego malca. Zwłaszcza ojciec miał problemy z alkoholem. Choć był absolwentem Akademii Sztuk Pięknych, bardzo krótko malował obrazy. Kilka lat po skończeniu studiów wpadł w złe towarzystwo i musiał zarabiać, malując mieszkania. Wtedy też zaczął zaglądać do kieliszka. Po pijanemu robił się niebezpieczny i bardzo często używał pięści. Zdarzało się, że trafiał do więzienia za rozróby. Awanturował się również w domu. Żeby nie dostać lania, Michał musiał chować się do beczki po kiszonej kapuście. Odetchnął z ulgą dopiero wtedy, gdy ojciec na dłużej trafił za kratki. Wówczas matka postanowiła wyjechać do Niemiec. Chłopakiem zajęła się babcia. Starsza kobieta utrzymywała się z renty i - żeby zarobić trochę grosza - wynajmowała znajomej rodzinie część domu. Miała poważne problemy ze zdrowiem, potrzebowała pieniędzy na drogie leki. Gdy te nie pomagały, zdecydowała się na operację, która miała być przeprowadzona w Niemczech. Skomplikowany zabieg nie przyniósł poprawy stanu zdrowia. Po śmierci babci wnukiem zajęła się rodzina, która wynajmowała mieszkanie. O chłopcu nie zapomniała też mama - regularnie przysyłała mu paczki. Syn jednak nie mógł się nimi nacieszyć, bo opiekunowie przechwytywali przesyłki i sprzedawali atrakcyjne produkty znajomym. Podopieczny musiał zajmować się ich małym dzieckiem. Potrzebowała go również matka malca. Kiedy jejmąż, zatrudnionyjako kierowca, wyjeżdżał w trasy, zapraszała dziewięciolatka do łóżka i... kazała smyrać się po plecach. Michałowi udało się powiadomić rodzinę o tym, jak jest traktowany. Matka postanowiła sprowadzić go do siebie. Nie było to łatwe. Opiekunowie domyślili się, że ten chce wyjechać, więc zaczęły się konflikty. Po interwencji matki sprawa 103 trafiła do opieki społecznej. Opiekunowie musieli opuścić mieszkanie, a chłopak trafił do rodziny zastępczej. Byłem wtedy w trzeciej klasie - wspomina. Do końca szkoły podstawowej miałem spokój. To był najlepszy okres w moim życiu. W szkołę nie miałem problemów, być może dlatego, że nauczyciele wiedzieli o mojej trudnej sytuacji. W nowym domu dostawał czasem lania - jego nowi opiekunowie mieli takie metody wychowawcze. Swojego syna traktowali jednak trochę lepiej. Matka Michała nie ustawała w próbach sprowadzenia go do Niemiec. Udało jej się nawiązać kontakt z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci w Łodzi. W tajemnicy załatwiła swojemu synowi i synowi jego opiekunów wyjazd za zachodnią granicę. Chłopcy zamieszkali u dwóch rodzin. Matka namówiła jedną z nich na wypożyczenie syna, który przez kilka dni mógł poznać inny świat. Pani Wiśniewska była już osobą majętną, pracowała jako dyrektor szkoły specjalnej. Namawiała syna, by przyjechał do niej na stałe. Jednak on bał się zmian. Obiecał mamie, że po powrocie skontaktuje się z ojcem, który miał w rym czasie wyjść z więzienia. Po przyjeździe do kraju zaczął zastanawiać się nad emigracją. Zwierzył się ze swoich planów wychowawcy w ośrodku Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Pedagog poinformował o tym rodzinę zastępczą i znowu układy z opiekunami bardzo się popsuły. Zgodnie z obietnicą, postanowił odwiedzić ojca, którego nie widział 10 lat. Ojciec mieszkał z bratem na Złotnie w Łodzi - opowiada. Powiedziałem mu, że chcę wyjechać do Niemiec. Umówiliśmy się, że wspólnie spędzimy moje urodziny. Następnego dnia odebrano mnie ze szkoły i zawieziono na Złotno. Zobaczyłem tam ojca z podciętymi żyłami... Po samobójstwie ojca do Polski przyjechała matka Michała. Po pogrzebie zaczęła zabiegać o przyznanie praw do syna. Gdy je uzyskała, oboje wyjechali. Dla chłopaka rozpoczął się wtedy nowy etap życia. Czternastolatek po przejściach myślał, że nareszcie skończyła się zła passa. Rzeczywistość szykowała mu jednak niemiłe niespodzianki. Na początku wszystko się ukła-Młody człowiek po przejściach dało. Młody Polak zamieszkał w dobrej 104 dzielnicy Bonn, dzielił pokój z młodszym o 10 lat przyrodnim bratem. Zaczął chodzić do gimnazjum i do szkoły muzycznej. Z nauką nie miałem probłemu, ale musiałem się przestawić na inny sposób uczenia - mówi. W Polsce uczono wkuwania, w Niemczech to się nie sprawdzało. Tam wymagano logicznego myślenia i własnego zdania. Najbardziej różniły się lekcje historii; w Polsce dominował inny światopogląd, wiele rzeczy fałszowano. W szkole muzycznej uczył się gry na fortepianie, jednak nie miał cierpliwości do tego instrumentu. Podobnie jak wielu rówieśników, chciał grać utwory znanych wykonawców, a na to nauczyciele nie pozwalali w początkach muzycznej edukacji. Z tygodnia na tydzień w domu przestawało być sielankowo. Byłem popychadłem - wspomina. Matka faworyzowała brata, który był Niemcem, miał inną mentalność i był... prostszy w obsłudze. Ona nienawidziła Polaków, a ja miałem rozdwojenie jaźni. Byłem Polakiem, więc bolało mnie to. Nie mogłem pisać po polsku, ale potajemnie korespondowałem z rodziną z kraju. Matka wykradała listy od brata i ciotki. Nastolatek zaczął szukać życzliwych osób poza domem. Zaprzyjaźnił się z chłopakami, którzy - podobnie jak on - nie byli rodowitymi Niemcami. Wielu z nich pochodziło z rodzin irakijskiej generalicji. Paczka kumpli w czasie ferii wpadła na pomysł zgromadzenia wszystkich filmów o Asteriksie. Udało im się ukraść z domu towarowego 25 kaset video, ale przy kolejnej próbie przyłapano właśnie Michała. Sprawa trafiła do sądu. Kolegom uszło to płazem, bo wstawili się za nimi rodzice, a ja spędziłem weekend w zakładzie karnym dla młodocianych przestępców. Stawiłem się tam w piątek o 16 i musiałem siedzieć do poniedziałku. Było czyściutko, grało radio, tylko drzwizamykano od zewnątrz... Kilka miesięcy później matka posądziła go o kradzież kolejki, którą rzekomo miał wysłać do Polski. Gdy zaprzeczył, dostał w twarz. Być może to była sprawka Michaela, który w ten sposób chciał się mnie pozbyć - stwierdza. Matka spakowała mi rzeczy, dała 100 marek i bilet. Po przyjeździe do kaju stanąłem na dworcu w Łodzi i ogarnęła mnie czarna rozpacz. Zdesperowanego chłopaka przygarnęła ciotka. Michał nie chciał siedzieć bezczynnie w domu, dlatego zdecydował się podjąć naukę. W połowie roku szkolnego nie przyjęto go do liceum, więc zdecydował się na zasadniczą szkołę zawodową o specjalności budowlanej. Zajęcia odbywały się w systemie: trzy dni szkoły i dwa dni praktyki. Nauka zawodu montera instalacji budowlanych pozwalała jednocześnie na zarabianie, u cioci się nie przelewało. To było fajne doświadczenie, zapieprzałem ostro na budowie - opowiada. Wtedy zacząłem robić interes na blaszkach, które robiłem z odpadów metalowych. Pracując na budowie, marzył o ponownym wyjeździe do Niemiec, bo chciał tam skończyć gimnazjum i pójść na studia prawnicze. Dopiero po kilku miesiącach odłożył pieniądze, za które wykupił w Orbisie najtańszą wycieczkę na Zachód. Oficjalnie miał to być wyjazd na 105 camping do Wioch. Dla szesnastolatka najważniejszy byl jednak postój w Kolonii. Kiedy tam dotarł, od razu ulotnił się z autokaru. Na najbliższej poczcie wysłał telegram do matki, że przyjeżdża do Bonn wieczornym pociągiem. Gdy się tam zjawił, zamiast matki zobaczył patrol policji, która zabrała go na komisariat. Po sprawdzeniu tożsamości skierowano go do domu dziecka. Dowiedział się od funkcjonariuszy, że matka nie chciała mieć z nim do czynienia. PULCHNA PROSTYTUTKA, PLACKI ZMIENLACZANE NA CO DZIEŃ I SPECJALISTA OD CEBULI W domu dziecka nie zagrzał zbyt długo miejsca. Po wakacjach został skierowany do prywatnej szkoły z internatem. Jego sytuacja na tyle się poprawiła, że dziś dobrze wspomina ten okres. Bez problemów pisałem do Polski, mogłem się uczyć. Zacząłem się usamodzielniać. Nauczyłem się wielu rzeczy, od najprostszych - np.jak wiązać krawat - do tych trudniejszych (jak wypełniać zeznanie podatkowe). W tym czasie zaczęła się jego fascynacja musicalami, która nie ograniczyła się do ich oglądania. Zainteresował się tym gatunkiem, kiedy obejrzał filmową wersję „Rocky Horror Show". Tymczasem w jego szkole postanowiono wystawić właśnie ten spektakl. Instruktor kółka teatralnego ogłosił nabór aktorów. Zgłosiło się wielu chętnych, ale nie było wśród nich odpowiedniej osoby do roli Rifa Rata. Zbiegło się z to akademią w szkole, na której Michał, namówiony przez nauczyciela muzyki, wykonał fragment arii operowej. Me było to mistrzostwo świata, ale mi wyszło - stwierdza artysta. Reżyser to obejrzał i zaprosił nas na casting. Z dwunastu osób wybrano właśnie mnie. Pomógł mi wygląd, zwłaszcza nos bardzo pasował do wizji reżysera. Specjalnie na potrzeby musicalu Michał pofarbował włosy na blond. Poświęcenie się opłaciło. Przedstawienie odniosło sukces. Zamiast planowanych czterech spektakli odbyło się aż sześć. Za każdym razem sześćsetosobowa sala była wypełniona do ostatniego miejsca. Widowisko bardzo się podobało, mimo że zrealizowali je amatorzy. Walory artystyczne spektaklu podnosiły profesjonalnie wykonane kostiumy i scenografia. Jeszcze na próbach debiutujący aktor przekonał się o magii sceny. Poznałem wtedy śliczną koszykarkę wywodzącą się ze szlacheckiej rodziny. Zaczęliśmy się spotykać - opowiada. Z Amelłią von Vieregge chodziłem sześć tygodni, czyłi dokładnie tyłe, iłe graliśmy nasz musical. Wydawało misie, że to bardzo poważny związek i chyba tylko dlatego nie poszliśmy na całość. Gdy skończyły się przedstawienia, ona ze mną zerwała. Poszedłem wtedy do jej mamy i poskarżyłem się, że ona najpierw płanowała ze mną przyszłość, a potem złamała mi serce... Po udanym debiucie i nieudanej miłości Michał zaczął namiętnie słuchać płyt z przebojami musicalowymi. 106 Nie było go stać na oglądanie spektakli, bo musiałby przeznaczyć na bilet kieszonkowe z dwóch miesięcy. Szkoła szybko się skończyła. Należało rozpocząć dorosłe życie. Chłopak marzył o studiach prawniczych. Chciałem zostać adwokatem, żeby zapobiegać złu, którego doświadczyłem w dzieciństwie. Jednak na studia prawnicze nie było go stać, więc zaczął rozglądać się za pracą. Wcześniej musiał znaleźć mieszkanie. Aby zaoszczędzić, zamieszkał z poznaną przypadkiem dziewczyną. Po kilku tygodniach okazało się, że współlokatorka jest prostytutką. Również jego obdarzała swoimi wdziękami. Była starsza i pięć razy cięższa - mówi Michał. Lubię kobiety o pełnych kształtach, ałe bez przesady. Najpierw dobrze się z nią dogadywałem, potem zaczęły się nieporozumienia. Żeby było śmieszniej, to ona wprowadziła mnie do środowiska gejowskiego. Wiśniewski, oprócz rozrywek, znalazł też pracę. Zatrudniono go w domu towarowym jako sprzedawcę konfekcji męskiej. Jednak to zajęcie nie odpowiadało mu. Wtedy też zdecydował się na powrót do Polski. Żeby uzbierać pieniądze na bilet do kraju, podejmował dorywcze prace, np. przez trzy miesiące roznosił gazety i ulotki reklamowe. Osiemnastolatni Michał ponownie zjawił się w Łodzi. Był pełen zapału, w głowie kotłowały się nowe pomysły na życie. Mimo że nie miał prawa jazdy, udało mu się wypożyczyć samochód. Wystarczyła modna marynarka i kilka poważnych tekstów. Jak się okazało, był to początek nowych problemów. Jego kolega szybko rozbił pożyczony wóz. Następne auto kupili na giełdzie, ale spotkał je podobny los. Znowu nie było mu lekko. Poznał wtedy Bożenę. To ona wyciągnęła go z dołka i przygarnęła. Na jednym ze spacerów jakiś Niemiec zaczepił ich i zapytał o drogę. Znajomość języka niemieckiego przydała się, mężczyzna zaprosił przypadkowo poznaną parę na drinka. Okazało się, że był biznesmenem, który handlował w Polsce papierosami. Obcokrajowiec miał mieszkanie w Łodzi, zaproponował, że wynajmie je młodym. Zamieszkałem z Bożeną - opowiada Michał. Pierwszy okres był fatałny, brakowało kasy i codziennie musieliśmy wpieprzać placki ziemniaczane. Po kilku tygodniach dziewczyna objęła posadę sekretarki, a jego zatrudniono w firmie handlującej cebulą. Musiał w niej skupować warzywa od rolników i wysłać transporty do Holandii. Siedziałem w biurze i czułem, że marnuję czas. Nie mogłem wykorzystać języka, tylko powtarzałem, że cebula jest OK. Wpadłem na pomysł, żeby robić karty rabatowe, które funkcjonowały w Niemczech, a w Polsce były nieznane. Na te karty zwrócił uwagę jeszcze w gimnazjum. Prenumerował wtedy „Manager Magazine" i razem z czasopismem otrzymał kartę, która upoważniała do zniżek na bilety lotnicze, hotele i wypożyczalnie samochodów. Napisał do redakcji i dostał odpowiedź. Szef magazynu zachęcał go do współpracy. Michał zamieścił w prasie ogłoszenie o wprowadzeniu w Łodzipodobnej karty. Odzew był mizerny. Zgłosiło się zaledwie 200 osób zainte- 107 resowanych zniżkami w hotelach Sheraton. Biznesmeni chcieli je mieć bardziej ze snobizmu niż z potrzeby. Wspólnik Michała postanowił wrócić do handlu cebulą, a on sam zaczął dorabiać przy tłumaczeniach. Na początku lat dziewięćdziesiątych modne było nagrywanie filmów z telewizji satelitarnej. Nie wszyscy je Zajął się produkcją kart rozumieli, więc zamawiali polskie wersje językowe. Pisałem listy dialogowe - wspomina. Trafiał się Louis de Fu-nes, ale najczęściej były to bawarskie pornołe. Trochę grosza wpadało też za tłumaczone z niemieckich gazet artykuły zamawiane przez kolorowe pisma dla kobiet. Sukcesy w interesach zaczęły się dopiero po nawiązaniu współpracy z Markiem Galewskim, inżynierem budownictwa. Byl on jednym z nabywców karty rabatowej. Spodobała mu się operatywność początkującego biznesmena. Ich pierwszym wspólnym przedsięwzięciem było otwarcie biura tłumaczeń na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Po kilku tygodniach przekonali się, że taka działalność może przynieść duże dochody dopiero za kilka lat. Kolejnym pomysłem było nowoczesne biuro pośrednictwa pracy. Dopasowywaliśmy ludzi do wymagań pracodawców. Po kilku tygodniach staliśmy się bardziej popularni niż tzw. pośredniaki. Prowadzenie działalności tego typu wymagało jednak koncesji, dlatego biuro zostało zamknięte. Wspólnicy postanowili skoncentrować się na produkcji kart SevenCard uprawniających do zniżek w sklepach i warsztatach samochodowych. Była to laminowana wizytówka ze zdjęciem - śmieje się Michał. Stanowiło to pierwsze utrudnienie dła klienta, który musiał przynieść fotografię. Sprzedaliśmy tylko 250 kart - i znów porażka. Pomysł się nie przyjął, ale postanowiliśmy wyrabiać plastikowe karty. Nowym projektem zainteresowało się Towarzystwo Ubezpieczeniowe Westa. Musieliśmy się jednak z tego wycofać, bo ze współpracy zrezygnował nasz niemiecki kontrahent, któremu pierwszego dnia pobytu w Połsce ukradziono samochód. Wtedy spółka Wiśniewski-Galewski rozpoczęła współpracę z Instytutem Papierów Wartościowych w Monachium. Zaczęły się poważne zlecenia. Dwudziestojednoletni Michał prowadził szkolenia między innymi dla kierowników laboratoriów Kodaka. Łódzka spółka, dzięki referencjom, stała się jedną z najpoważniejszych firm specjalizujących się w produkcji kart. Wprowadziliśmy między innymi kartę dla Orbisu i Polskich Linii Lotniczych - chwali się wokalista. Nareszcie mieliśmy z tego duże 108 pieniądze. Doszedłem do pewnego pułapu i... odechciało mi się. Jeśłi nie mam nowych wyzwań, tracę entuzjazm. Przestałem się tym zajmować, prowadzenie firmy przekazałem współni-kowi. Wiśniewski bez żalu rozstał się z biznesem, bo wtedy właśnie zaczęła się jego przygoda z muzyką... Po pięciu latach działalności grupy Ich Troje lider postanowił nagrać solowy album. Pomysł zrodził się po rozmowie z Matthiasem Reimem, który zaproponował mu swoje kompozycje. Michał nie mógł się nie zgodzić. Premiera krążka odbyła się w Walentynki 2000 roku. Wiśniewski początkowo chciał nazywać płytę „Ich Troje solo". Miało to zapoczątkować serię indywidu-alnych projektów członków Początkujący biznesmen zespołu. Zrezygnował jednak z tego pomysłu, bo nie chciał odcinać kuponów od sławy macierzystej grupy. Teksty z solowej płyty Michała nie różnią się zbytnio od jego twórczości w Ich Troje, ale muzyka jest bardziej nowoczesna. W nagraniach pomagali mu, oprócz polskich muzyków, niemieccy artyści znani ze współpracy z zespołem Alphaville oraz instrumentaliści występujący w Filharmonii Berlińskiej. Podobnie jak podczas nagrań z zespołem, Michał często powtarzał, że nie śpiewa, ale tworzy klimat. Tym razem wokalnie wspomagała go Agnieszka Pędziwiatr. Album spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem. W ponad pięćdziesięciu pięciu lokalnych stacjiach radiowych singiel „Walczyk bujaj się" stał się utworem tygodnia. Zrealizowano do niego kontrowersyjny teledysk, w którym wokalista byl ucharakteryzowany na kobietę. Z tego powodu w telewizji nie chciano go emitować. Większą popularnością cieszył się wideoklip „Ja chcę". Michał, ubrany w biały garnitur, pokazał się tam z piękną dziewczyną. Album „Spooko, to tylko płyta (kaseta)" sprzedał się w nakładzie jedenastu tysięcy. 109 ODPYCHAJĄCY PIES, TEKSTY PO AMFETAMINIE I ZMIANA PŁCI Sam Michał często powtarza, że nie jest łatwym człowiekiem. Uchodzi za despotę, nie lubi sprzeciwu. Kiedyś moja mama powiedziała, że nie potrafię kochać, ale jestem przekonany, że jest odwrotnie - twierdzi. Właśnie dlatego, że nie miałem rodziców i ich miłości, potrafię kochać bardziej niż inni. Michał przyznaje, że zrobił w życiu bardzo dużo błędów. Wypróbowałem wszystkiego - twierdzi. Byłem z kurwą, z dziewczyną i facetem. Nie byłem z psem, ałe to mnie odpycha. Siedziałem też w pierdlu i zażywałem narkotyki, ale nie żałuje, bo to mnie dużo nauczyło. Jaki... ...jest... ...naprawdę? Z rozbrajająca szczerością przyznaje się do alkoholizmu. Każdemu pijącemu wydaje się, że sobie z tym radzi. Podobnie jest ze mną - stwierdza. Ałkohoł jest mi potrzebny do pracy. Wstaję o 15., chyba że jest coś ważnego i muszę się zwlec z łóżka. Zwykle zaczynam pić około 21. Czasami piję więcej, czasami mniej, ale przeważnie jest to około pół łitra. Po trzech setkach zaczynam się źle czuć. Na koncertach również sięga po alkohol, ale zastrzega, że potrafi zagrać na trzeźwo. Me jestem aktorem, który coś odtwarza; chcę wywalać z siebie to, co we mnie siedzi - podkreśla. Alkoholik, póki nie przesadzi z agresywnością, jest bardzo otwarty i szczery. Po wódzie daję dużo lepszy koncert, po co więc zastanawiać się na trzeźwo, czy to jest prawdziwe? 110 Wokalista zwykle sięga po butelkę w trakcie koncertu. Kiedyś zaczął pić przed występem i na scenie stracił kontakt z rzeczywistością. Nigdy więcej to się nie powtórzyło. Michał nie ukrywa słabości do innych używek. Jestem zwolennikiem dopuszczenia trawy do legalnej sprzedaży - mówi. To funkcjonuje od wielu lat i zakazy tego nie zmienią. Mnie akurat ona nuży, a jak się napalę, to idę spać. Bardzo ważna jest dla mnie amfetamina - po niej powstała większość tekstów. Biorę ją, gdy mam coś napisać. Ale tego nie lubię. Jak muszę wziąć, to mam odruchy wymiotne. Ma jeszcze jedną słabość. Są nią filmy, które namiętnie zbiera od kilku lat. Jego kolekcj a liczy półtora tysiąca tytułów na kastetach video i dwieście filmów na DVD. Ten format trochę mnie wkurza. Filmy sprzedawane w Polsce mają napisy, a tego nienawidzę. Dlatego wolę oglądać niemieckie produkcje. Swój ulubiony gatunek określa jako dobry film. Nie tak dawno przechodził fascynacje „Szóstym zmysłem", za kultowe uważa „Pulp Fiction", serię „Obcy" oraz „Maskę". Podobała mi się ta postać i możliwość zmiany osobowości - ocenia artysta. Ja też często próbuje być śmieszny, ale za bardzo mi to nie wychodzi. Właśnie po obejrzeniu tej komedii zrobił sobie pierwszy tatuaż. Od tamtego momentu co jakiś czas funduje sobie nowy rysunek na ciele. Przed wydaniem czwartego albumu zdecydował się na etruską wariację z logo Ich Troje na lewym przedramieniu. Najnowszy tatuaż schowany jest pod ubraniem i można go nie zauważyć, ale czerwonych włosów nie sposób nie dostrzec. Miałem wielką potrzebę zmiany zewnętrznej, tym razem są to czerwone włosy, przy następnej płycie może stanę się kobietą - żartuje. To mój sposób na chandrę. Andrzej Puczyński - prezes Universal Musie Polska powiedział o Wiśniewskim, że jest on najbarwniejszą postacią polskiego show-biznesu. Nie ma w tym przesady. Jako jeden z nielicznych w naszym kraju potrafi zadbać o wizerunek. Wzbudza skrajne emocje - niektórych drażni, inni go ubóstwiają. Pod maską rozkojarzonego, ekscentrycznego artysty kryje się facet z głową na karku. Najbliżsi współpracownicy wiedzą, że ma niezwykły dar przewidywania i jest niezwykle kreatywny. Bywa porównywany do Madonny, bo -jak ona - zaskakuje jako artysta, a przy tym doskonale prowadzi interesy. Choć wielu się z tym nie zgodzi, ale Michał Wiśniewski wielkim artystąjest! Michał na prezydenta? 111 Trzymajcie się! Marta... ...nowa miłość Michała 112 Dła Ciebie.. 113 Nie tylko wokaliści Ich Troje to nie tylko trzy osoby. Z zespołem współpracują muzycy, tancerze, managerowie oraz techniczni. Tworzą oni małą firmę prężnie działającą w polskim show-biznesie. SZOK PRZED KLUBEM, PRZECIERANIE SZLAKÓW I CZARNA LISTA Najwięcej czasu pochłaniają im koncerty. To one są głównym źródłem dochodów. Na początku działalności zespołu Michał zajmował się organizacją występów. Po roku lider powierzył to Beacie i Karolowi Jackowskim, którzy zostali pierwszymi oficjalnymi managerami Ich Troje. Stanowisko to objął po nich dziennikarz Krzysztof Kotowski, potem zastąpił go Marcin Kołaciński. Ostatnio zespołem zajmuje się Maciej Durczak - szef wrocławskiej agencji Rock House. Pracuje on w branży muzycznej od 1994 roku; jest managerem Big Cyca i współtwórcą sukcesu Czarno-Czarnych. Współpracował też z Oddziałem Zamkniętym, Renatą Przemyk i grupą Blen-ders. Jego największym osiągnięciem było przygotowanie w 1999 i 2000 roku Juwenaliów w ośmiu największych ośrodkach akademickich. Wzięło w nich udział 170 tysięcy osób. Rok później w serii imprez uczestniczyło aż 300 tysięcy studentów. W przygotowywaniu koncertów Ich Troje Durczakowi pomaga Jola Bochowicz znana z pracy w toruńskim klubie Od Nowa. Oboje jeżdżą z grupą w trasy i Jola pełni na nich funkcję tour-managera. Drobna dziewczyna zaskakuje temperamentem, potrafi zapanować nad ponad dwudziestoosobową ekipą rozkojarzonych artystów. Jej podstawowym narzędziem pracy jest telefon. Komórka dzwoni co chwilę - skarży się Jola. Często bywa tak, że nie mogę przez Maciek Durczak 115 Leszek Wojtas i Jola Bochowicz nią nawet wejść pod prysznic. Muzycy żartują, że pani manager ma telefon przyrośnięty do głowy. Maciek Durczak zwrócił uwagę na Ich Troje pod koniec 1999 roku. Kiedy grupa popełniła przebój tyA wszystko to... bo ciebie kocham", postanowiliśmy wpisać ich w naszą ofertę - opowiada. Najpierw zorganizowaliśmy im koncert w rzeszowskim Compact Okocim Club. Pojechałem tam osobiście, żeby zobaczyć ich na scenie. Piętnaście minut przed koncertem na zewnątrz stało trzysta osób. Zacząłem dopytywać się, dlaczego jeszcze nie weszli. Okazało się, że kłub na tysiąc osób jest już wypełniony. Uznałem to za wydarzenie, bo już wtedy imprezy biletowane sprzedawały się bardzo słabo. Nie kwapiłem się do bliższej współpracy z nimi, bo byłem zajęty Big Cycem i Czarno-Czarnymi. Durczak przekonał się do grupy dopiero miesiąc później, kiedy rozeszły się wszystkie bilety na duży koncert we Wrocławiu. Wtedy szef Rock House przyjął propozycje Wiśniewskiego i został managerem Ich Troje. Oni są wyjątkowi - mówi Maciek. Żadna innaformacja nie ma tak profesjonalnie przygotowanego widowiska. Wiele osób zna tylko jeden przebój. Po występie są w szoku i zaczynają słuchać ich muzyki. Poza tym zespół ma wiernych fanów, którzy potrafią jeździć za nimi po całej Polsce. Od czasu nawiązania współpracy z agencją Rock House grupa gra ponad sto koncertów w ciągu roku, najwięcej w wakacje. W ciągu sześciu lat działalności zespół kilkakrotnie przemierzył Polskę wzdłuż i wszerz. Podczas długich tras zdarzają się też nieudane imprezy. Zwykle organizatorzy ponoszą winę, bo biorą 116 się za coś, o czym nie mają pojęcia - opowiada manager. Z niektórymi można się dogadać, ale zdarzają się osobnicy wyjątkowo oporni. Mam zasadę, żeby nie palićza sobą mostów, ale czasami trudno jest przekonać się do człowieka, który nie rozumie, że zespół powinien mieć odpowiednie nagłośnienie, a po występie należy mu się nocleg. Jako pierwszy w Polsce na stronach internetowych swojej agencji zamieścił czarną listę nazwisk osób, które mu podpadły. Poza tymi nielicznymi wyjątkami impresario nie odmawia przygotowania koncertu. W Polsce nie ma megagwiazd, które z założenia gdzieś nie zagrają - mówi. Obowiązuje zasada, że gra się tam, gdzie płacą. Razem z Ich Troje i Big Cycem byliśmy w wielu małych miejscowościach, choć mogło się wydawać, że występują tam jedynie Cłassic i Boys. Chcemy dotrzeć do ludzi, przecieramy w ten sposób szłaki innym zespołom. Do obowiązków managera należy nie tylko załatwianie występów. Spada na niego również łagodzenie konfliktów i zażegnywanie sporów. Michał jest bardzo wymagający - twierdzi. Czasami drobna sprawa urasta do rangi wielkiego problemu... Ale ja od lat pracuje z artystami i wiem, jak z nimi rozmawiać. Na szczęście Michał jest otwarty i można się z nim dogadać. Zespół ma zaufanie do Durczaka. Konsultuje z nim nawet kwestie artystyczne, choć nie musi tego robić. Pełna współpraca - stwierdza Maciek. PSYCHICZNI NA KONCERTACH, TAŃCZĄCA MANDARYNA I NADERWANE UCHO Ich Troje dali się poznać dzięki widowiskowym koncertom. Właśnie dlatego warto przedstawić osoby, które pojawiają wraz z nimi się na scenie. Na początku zespól grał z półplaybacku. Z czasem zdecydowali się na występy na żywo. W pierwszym składzie grającego na syntezatorach Jacka Łągwę wspomagała sekcja rytmiczna: basista Marek Kalin i perkusista Adam Marszałkowski. Obok nich występowało jeszcze dwóch gitarzystów: Krzysztof Szmigiero i Piotr Dębowski. Po nagraniu drugiej płyty zastąpili ich gitarzyści: Waldemar Moder i Piotr Tyszkiewicz oraz basista Marcin Płuciennik, za perkusją usiadł Łukasz Klaus. Jeszcze przed wydaniem trzeciego albumu Marek Blaszczyk zastąpił za syntezatorami Jacka, aby ten mógł skupić się na śpiewaniu. Wkrótce dołączył saksofonista Michał Kobojek, który współpracuje z Varius Manx. Instrumentalista występuje na przemian z Tadeuszem Rybarczykiem - saksofonista grającym między innym z Robertem Chojnackim i K.A.S.Ą. Ten wyróżniający się wysokim wzrostem muzyk bral również udział w programie „Ananasy z mojej klasy" emitowanym wTVN. 117 Obecnie zespołem muzyków kieruje Marek Błaszczyk, uczeń szkoły muzycznej w klasie oboju, absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wcześniej współpracował między innymi z Hanką Bielicką, Elżbietą Adamiak, Piotrem Bukartykiem, Andrzejem Poniedzielskim i Trzecim Oddechem Kaczuchy. Błaszczyk aranżował Robertowi Jansonowi hymn polskiej reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Sydney, ponadto dyrygował orkiestrą, która nagrywała ten utwór. Marek występuje również solo, używa pseudonimu Marc Bee. Na koncertach Ich Troje wykonuje piosenkę ze swojej płyty „Do Errrrrrrr". Krążek został wyprodukowany w 2000 roku przez Reim Musie Factory. Błaszczyk jest również nauczycielem w szkole muzycznej II stopnia, gdzie prowadzi dla pianistów zajęcia z improwizacji i harmonii j azzowej. Marek jest wyczulony na brzmienie, szczególnie dba o odpowiednie nagłośnienie. Wokaliści ufają mu i zwykle nie robią prób przed występami. Znany jest również z tego, że po koncertach nie wylewa za kołnierz. Na imprezach dotrzymuje mu kroku Łukasz Klaus. Ten perkusista ukończył studium jazzowe w Państwowej Szkole Muzycznej przy ulicy Bednarskiej w Warszawie. Grał między innymi w zespole Jezabel Jazz. Dwa lata temu wrócił do Łodzi i zaczął współpracę z Ich Troje. Występował również w zespole Magdy Femme. Łukasz byl członkiem zespołu Medicus Band gdzie grał wspólnie z Michałem Kobojkiem. Saksofonista występujący z Ich Troje ukończył podstawową i średnia szkołę muzyczną w klasie klarnetu oraz Studium Jazzowe na ulicy Bednarskiej, gdzie doskonalił grę na saksofonie. Z Markiem Błaszczykiem najdłużej współpracuje basista Bartek Lewandowski. Grali razem już w wieku czternastu lat, zainspirowani stylem grupy Alphaville. Bartek ukończył szkołę muzyczną I stopnia i ma za sobą epizod w Wyższej Szkole Muzycznej. Obok niego na scenie gra Piotr Tyszkiewicz. Gitarzysta zaliczył trzy lata szkoły muzycznej, zaczynał karierę w zespole After Shave. Umiejętności rozwijał na lekcjach Marka Ozimińskiego i Sławomira Wiśniewskiego. Piotr miał własne studio, w którym nagrywały undergroundowe zespoły metalowe. Były to między innymi Tenebris, Domain i Moutza. Ze względu na te doświadczenia lider Ich Troje powierzył mu prowadzenie studia Musie Factory. Tyszkiewicz ustala grafik pracy i koordynuje wszystkie działania. Jest tam również realizatorem dźwięku. Jego brat został prawnikiem Reim Musie Factory. Do ekipy należy jeszcze Andrzej Adrjanowski obsługujący monitor z tekstami. To chłopak występującej w balecie Moniki Kalinowskiej, którą poznał w zespole Imago. Teksty wyświetlane są przede wszystkim dla Michała, któremu zdarza się w koncertowym amoku zapomnieć słowa niektórych piosenek. Andrzej zajmuje się również techniką oraz jest kierowcą. To on pilnuje kolegów, żeby w czasie długich wyjazdów za dużo nie pili. 118 Występom Ich Troje towarzyszy grupa baletowa. Jej skład zmieniał się wielokrotnie, ale od początku z zespołem tańczy Marta Mandrykiewicz nazywana Mandaryna. W pierwszym składzie były jeszcze: Agnieszka Osińska, Agnieszka Lotta, Marta Bednarska, Kasia Łojko oraz Jacek Palarz, Marcin Kasiarz i Adam Śnieg, który przygotowywał układy choreograficzne. Większość z nich zaczynała karierę w 7 coma 7. W ciągu sześciu lat z zespołem tańczyło wiele osób. Niektórzy pojawili się tylko na kilku lub kilkunastu koncertach, ale najczęściej spośród nich występowali: Małgorzata Skiba, Mirek Bednarkiewicz i Błażej Szychowski. Niedawno na scenie można było oglądać Mandarynę, Monikę Młodzik i Monikę Kalinowską oraz Witka Jakubowskiego i Radka Stępniaka. Dla wielu z nich przygoda z tańcem rozpoczęła się od znanych w Łodzi zespołów dziecięcych: Krajek, Sezamków czy Dyrdymałek. Na swoim koncie mają znaczące osiągnięcia: Marta w 1996 roku została mistrzynią Polski w hip hopie, Monika Młodzik z zespołem Busters wytańczyła wicemistrzostwo kraju w formacjach show-dance. Dziewczyny z dumą mówią, że tańczą już prawie piętnaście lat. Pięcioosobowa grupa przygotowywała najnowszą choreografię w małej salce gimnastycznej na ulicy Hipicznej. Ćwiczyli po kilkanaście godzin dziennie. Premierowy pokaz odbył się 19 kwietnia w warszawskim klubie Stodoła. Podczas trasy promującej album ,Ad. 4" do baletu wrócił Błażej Szychowski. W tym samym czasie do ekipy dołączył akustyk Leszek Wojtas. Ich Troje mają osobistego ochroniarza. Od początku pracuje z nimi Bartosz Lipiec. Na koncertach nie zawsze jest bezpiecznie. Gdy Michał skacze w publiczność, Bartek chroni go przed napaścią ze strony fanów. Musi uważać przede wszystkim na fanki, które potrafią szarpać idola za włosy. Zdarzają się też większe rozróby. Trzy lata temu Ich Troje mieli grać po Illusion, ale publika nie chciała do tego dopuścić - wspomina ochroniarz. Kiedy nasi wyszli na scenę, wszystko wymknęło się spod kontroli. Musiałem zasłaniać sobą wokalistów. Podobnie było w Jastrzębiej Górze, kiedy Lipiec bił się z dziesięcioma facetami, którzy chcieli ukraść przyczepkę ze sprzętem. Grupa ma wielu fanów, ale ma też wrogów, którzy nie lubią ich muzyki. Zdarzają się nie tylko tacy, którzy obrzucają inwektywami, ale i tacy, którzy potrafią rzucić kamieniem. Na ochronę nie można Uczyć - twierdzi. Zwykłe są to dziadkowie, którzy zarabiają trzy złote za godzinę, więc nie chcą się narażać. A ja jestem gotowy poświęcić życie! Ze względu na wojowniczy charakter dorobił się przezwiska Walczyć. Bartek bierze także udział w widowisku. Podczas piosenki „Jeanny" nakłada Michałowi kaftan bezpieczeństwa; zdarza się, że czasem oberwie podczas szamotaniny. Już nie raz miał naderwane ucho albo rozbitą wargę. Ostatnio w pracy pomaga mu dwóch nowych kolegów. Bartek został szefem ochrony, czuwa nad bezpieczeństwem całej ekipy. 119 120 121 Reim Musie Factory Firma założona przez Michała Wiśniewskiego stanowi zaplecze grupy Ich Troje. Jej działalność polega między innymi na prowadzeniu interesów zespołu. Zajmuje się też innymi projektami związanymi z przemysłem muzycznym. PIWO Z IDOLEM, CIUCHY DO BANI I SKUP DOMEN Matthias Reim Przed nagraniem trzeciego albumu Michał zastanawiał się nad wyborem coveru. Po przesłuchaniu kilkudziesięciu nagrań zdecydował się na popularny w Niemczech przebój Matthiasa Reima „Ver-dammt Ich lieb Dich". Aby uzyskać zgodę na jego wykorzystanie, musiał wysłać do Niemiec swoje nagrania oraz polski tekst piosenki. Odpowiedź przyszła po dwóch tygodniach - manager niemieckiego gwiazdora był zainteresowany współpracą. Oprócz tego zaproponował nagranie całej płyty z kompozycjami Matthiasa. Myślałem, że zesram się ze szczęścia - wspomina Michał. Reim jest w Niemczech gwiazdą dużego formatu. 123 Popularny wokalista sprzedał ponad piętnaście milionów płyt i był między innymi laureatem nagrody Word Musie Award w 1990 roku. Nawet się nie zastanawiałem! Już następnego dnia poleciał się do Berlina. Gdy wieczorem dzwonił do bramy posiadłości gwiazdora, czuł bicie serca, a nogi miał jak z waty. Otworzył mi Matthias - opowiada. Siedzieliśmy w salonie i przy piwie gadaliśmy o naszych planach. Byłem w takim szoku, że język mi się plątał. Gdy później zaprowadził mnie do wielkiego ogrodu, szczęka mi opadła. Był pod wrażeniem tego, co zobaczył, ale nie zapomniał o celu wizyty. Udało mu się zachęcić gospodarza do współpracy; piosenkarza przekonała duża liczba sprzedanych przez Ich Trój e płyt. Reim Musie Factory rozpoczęło działalność pod koniec 1997 roku. Studio mieściło się na przedmieściach Łodzi. Reim miał podobne w Berlinie, w Drentwede i w Kalifornii. Pomieszczenia w piwnicy domu Wiśniewskiego zostały wyposażone w nowoczesny sprzęt nagrywający, którego zakup sfinansował Niemiec. Michał reklamował swoje studio tak: Oprócz wyposażenia dla gitarzystów, specjalnego pomieszczenia dla wokalistów i do masteringujest tam zapadnia w szambie dla recenzentów. Nie ma chwiejących się statywów i niewiadomodlaczegobrumiących kabli, za to są bezpłatne noclegi na łóżkach szerokich na dwa metry. W nowym studiu powstały płyty Ich Troje, Spooko oraz album Magdy Femme. Nagrywali tam również Fiolka Najdenowicz, Lech Janerka oraz zespoły Varius Manx i Big Cyc. Naczelnym zadaniem Reim Musie Factory Polska jest oczywiście wspieranie Ich Troje. Oprócz tego zaopatruje różnych artystów w modne ubrania. Pierwszym klientem był Bogusław Mec. Specjalny dział - Do Bani Design - współpracuje z projektantami, którzy szyją stroje na zamówienie. Spółka zarządza też prawami majątkowymi do piosenek. W imieniu twórców pobiera prowizje od nadawanych w radiu i telewizji utworów. W katalogu firmy jest ich około pięciuset. Wiśniewski chciałby w przyszłości założyć wytwórnię muzyczną. Już teraz opiekuje się kilkoma artystami. W najbliższym czasie ma zamiar wypromować między innymi chłopaka występującego pod pseudonimem Jay Jay, łódzki zespół Kenya oraz grupę Niebonie, która właśnie podpisała kontrakt z Universal Musie Polska. Do niedawna opłacał lekcje śpiewu dobrze zapowiadającej się młodej wokalistce - Andżelice. Jednak jej rodzice zmienili plany, więc sponsor zrezygnował z tego pomysłu. Lider Ich Troje ma nosa do interesów. Niedawno postanowił wrócić do pomysłu sprzed lat i utworzył oddział firmy, Karaoke Star Factory. Pod tym szyldem mają się odbywać imprezy dla śpiewających amatorów. Byłyby one połączone z akcjami reklamowymi. 124 Szef RMFP widzi możliwość zarobienia na Internecie. Obecnie skupuje domeny i zakłada swoje strony. Jest też webmasterem. Już teraz zarządza ponad dwudziestoma domenami. Bardzo lubię pracować - twierdzi. Gdy po koncertach i nagraniach mam trochę czasu, zajmuję się nowymi projektami, bo mam do zrealizowania jeszcze wiele pomysłów. Michał nie chce się za bardzo rzucać w oczy, dlatego często posługuje się pseudonimem Xavier Fabienne, który można spotkać na stronach internetowych i na okładkach niektórych płyt wydawanych przez Musie Factory. Michał łubi mieć ostatnie zdanie 125 Koncerty Są bezsprzecznie jednym z największych atutów grupy. To przede wszystkim żywiołowym występom z elementami musicalu zespół zawdzięcza swój sukces. SALTO DO GÓRY, PRZERAŹLIWIE GŁOŚNY BAJOR I KONCERT W AGENCJI TOWARZYSKIEJ Wbrew pozorom życie członków popularnego zespołu nie jest usłane różami. Najwięcej czasu zajmuje im przemieszczanie się z miejsca na miejsce. Rzadko kiedy jest to przyjemne. Zdarza się, że w upalny letni dzień czy w mroźną sylwestrową noc muzycy z bolącym gardłem (lub... z wielkim kacem) muszą przejechać kilkaset kilometrów i wziąć udział w wyczerpującym widowisku. W ciągu sześciu lat Ich Troje zagrali ponad siedemset razy, przejechali około stu dwudziestu tysięcy kilometrów. Najczęściej występowali w Łodzi i w Warszawie, byli we wszystkich większych miastach i wielu mniejszych miejscowościach. Na początku śpiewali z półplay-backiem, więc zabierali niewiele sprzętu i mieścili się w samochodzie osobowym. Z czasem kolumna transportowa rozrosła się do dwóch pojazdów. Potem powiększyła się o busa przyozdobionego wielkim logo zespołu. Zwykle sam Wiśniewski prowadzi samochód, jeśli wcześniej pił, zastępuje go Bartek Lipiec. Kiedy lider siada za p t" t ' kierownicą, jazda jest pełna wrażeń. Michał prowadzi niemal jak rajdowiec i już nieraz niemal zahaczył lusterkiem o inny pojazd. W drodze lubi słuchać bardzo głośnej muzyki. Nie są to bynajmniej utwory heavy metalowe czy nagrania Ich Troje. Najczęściej puszcza piosenki Michała Bajora. Na postojach nie lubi czekać na maruderów, dlatego często zdarza się, że muszą oni gonić odjeżdżający samochód i wsiadać w biegu. Gdy ekipa dotrze na miejsce, jako pierwsi instalują się muzycy. Ich próba trwa zwykle około godziny. Jednocześnie pod mikrofonami montowany jest monitor, na którym wyświetlane są teksty piosenek. Na końcu zjawiają się wokaliści, żeby wypróbować mikrofony. Gdy sprzęt jest w porządku, rezygnują 127 z dalszej próby. Mają wtedy więcej czasu na przygotowanie się do występu. Najwięcej czasu przed lustrem spędzają kobiety. Dziewczyny z baletu malują też Michała, który na scenie lubi mieć ekstrawagancki makijaż. Lider wozi ze sobą kilka walizek ubrań, bo każdą piosenkę śpiewa w innym stroju. Zdarza się, że jego ciuchy zajmują większą część garderoby. Jacek przeważnie występował w skórzanej kurtce i na zapleczu robił najmniej zamieszania, ale ostatnio jego kolekcja koncertowych strojów powiększyła się. Kilka minut przed występem jest czas na ładowanie akumulatorów. Większość artystów zamawia kawę; przodują w tym Justyna i perkusista Łukasz Klaus. Jacek lubi wypić piwo Korona, a Michał wspomaga się dobrym alkoholem. Lubi markową whisky, którą popija Coca Colą i... zieloną gumę w pastylkach. Koncert odbywa się według ustalonego planu. Czasami Michał zmienia jego program. Zwykle występ rozpoczyna instrumentalna introdukcja z fragmentami największych przebojów. Dalszy ciąg wygląda mniej więcej tak: „Mnie to wali" „Lustro" „Pokaż swoją twarz" „Szarość dnia" „Nie ma czadu" „Dla ciebie" „Zawsze pój dę w twój ą stronę" „Ci wielcy" „Lecz to nie to" „Błędne wojenne rozkazy" „Razem a jednak osobno" „Geranium" „Gwiazdor" „Jeanny" „Spadam" „Prawo" „Jastrzębia profil" „A wszystko to... bo ciebiekocham" „Lodziara na lato" (Marc Bee) „Wypijmy za to!" „Mrok" „Suzanna" „Pierwsza ostatnia miłość" „Zawsze z tobą chciałbym być... (przez miesiąc)" „To tylko chwila" „Powiedz" 128 Kiedy rozgrzana publiczność domaga się kolejnych bisów, zespól wychodzi w cywilnych strojach i śpiewa... „Kochane przedszkole" w wersji pop, hard i heavy. Koncerty w wielkich salach widowiskowych rządzą się swoimi prawami. Bardzo ważna jest oprawa świetlna. Michał stara się o dopracowanie wszystkich szczegółów. Jeszcze do niedawna zabierał w trasę instrukcję dla oświetleniowców: Przed samym koncertem puszczamy wolną muzykę poważną. Pełne światła! Po pięciu minutach światła gasną. Kompletna czerń na scenie. Prosimy o powolne zadymienie. Maximum czadu! Przestaniecie, gdy usłyszycie pierwsze dźwięki klawiszowca. Powoli wchodzą światła... Nie zawsze występy przebiegają zgodnie z planem. Zdarzają się zarówno śmieszne, jak i groźne sytuacje. Graliśmy tego dnia dwa razy i nie czułam się najlepiej - wspomina Magda. Nagle zaczęłam coraz słabiej słyszeć i miałam wrażenie, że wszystko dookoła jest z waty. Wytrzymałam do końca piosenki, ale za kulisami upadałam. Dobrze, że w ostatnim momencie złapał mnie manager. Zaprowadził mnie do garderoby - dopiero tam straciłam przytomność. Przyjechało pogotowie. Lekarz stwierdził przemęczenie i zalecił dożylne podanie glukozy z witaminami. Wokalistka leżała pod kroplówką. Jednak po pół godzinie karetka przyjechała ponownie. Tym razem Michał potrzebował pomocy. Skoczył ze sceny i na rozbitej butelce rozciął łokieć. Innym razem podczas występu na warszawskiej Pradze pogryzł go pies. Do najgroźniejszych wypadków można zaliczyć upadek tancerza Witka Jakubowskiego, który źle wymierzył długość sceny i spadł na beton. Złamał sobie wtedy nogę. Od niedawna lider praktykuje niebezpieczną wspinaczkę na rampę ze światłami, ale -jak sam żartuje - Koncert bez karetki to nie koncert! Znacznie częściej zdarzają się problemy z gardłem, na które narzekała przede wszystkim Magda. Na trasie ze Smokie złapałam grypę i prawie straciłam głos - opowiada. W czasie naszego występu basista Smoków stał za kurtyną i podawał mi chustki, a ja wybiegałam, żeby się wysmarkać. Choroby były prawdziwym utrapieniem. Po zimowych koncertach w plenerze przychodziło zapalenie oskrzeli. Jednak najczęściej wokalistka uskarżała się na zapalenie krtani. Zabierałam ze sobą butelkę z oliwą z oliwek i popijałam ją, żeby łagodzić podrażnienia - mówi Pokora. Przed koncertem zapobiegawczo piłam wywar z siemienia lnianego. Artystka ma swoje sposoby podpatrzone u babci. Kiedy ją lub Michała dopadała wysoka gorączka, pomagały okłady z ręczników namoczonych w letniej wodzie z octem. Atrakcją długich tras są wieczorne imprezy. Zespół lubi je organizować w pubach. Zaprasza na nie radiowców, patronów medialnych; czasami organizatorzy koncertu fundują kolację. Zwykle takie spotkania są bardzo przyjemne - opowiadają. Co chwilę dosiada się ktoś z rodziny, wszyscy robią 129 sobie zdjęcia... Puszczają nasze piosenki, jakby nie zdawali sobie sprawy, że chcemy od nich odpocząć. Jeśli w hotelu lub jego pobliżu nie ma odpowiedniego miejsca, imprezy są urządzane w pokoju. Często biorą w nich udział muzycy z Big Cyca. Skiba jest duszą towarzystwa i nie lubi, gdy się na niego nie zwraca uwagi - wspomina Magda. Pamiętam wieczór, kiedy próbował być śmieszny, ale jakoś mu nie wychodziło. W końcu wyszedł do łazienki. Wrócił z prysznicem w ręku, cały mokry. Dopiero tym rozbawił towarzystwo. Zdarza się, że imprezy kończą się kłótnią. Wokalistka pamięta do dziś awanturę kolegów, którzy ze zdenerwowania połamali stół i rozwalili telewizor. Ostatnio zespól coraz częściej rezygnuje z zabawy, bo duża częstotliwość koncertów wymaga, aby następnego dnia wszyscy byli w formie. Grupa ma w swojej historii kilka szczególnych występów. Jeden z nich odbył się w agencji towarzyskiej. Znajomy Michała jest właściciełem jednej z większych agencji w Łodzi - opowiada Jacek. Zostałiśmy poproszeni o zagranie na jego imieninach. Honorarium miała stanowić... panienka dla każdego muzyka. Ja odstąpiłem swój przydział koledze z baletu, któremu nie przysługiwał ten ekwiwalent. Po naszym występie goście tak się urżnęli, że wszystko skończyło się jedną wielką imprezą. W1998 roku Ich Troje zagrali w zakładach karnych w Bydgoszczy i Sieradzu. Te koncerty były wyjątkowo dobrze zorganizowane - mówi Jacek. Na komendę publiczność weszła i usiadła na krzesłach. Więźniowie poderwali się z miejsc przy utworze „Prawo"; interpretowali go na swój sposób. Wtedy na salę wkroczył uzbrojony odział, który miał interweniować, gdyby widzów ogarnęła zbytnia euforia. Jeszcze większe poruszenie wywołało pojawienie się baletu. Wszyscy muzycy dostali na pamiątkę ręcznie wykonane notesy i obrazy. Zrezygnowali wtedy z honorariów. Mózgiem lub -jak kto woli - liderem ponad dwudziestoosobowej ekipy jest Michał. To on ocenia, czy koncert był udany. Jeśli jest zadowolony, przyznaje premie, ale zdarza się, że zmniejsza stawki. Najczęściej jest jednak wyrozumiały, daje współpracownikom prezenty. Wszyscy traktują go więc w szczególny sposób i bardzo często mówią na niego... tato. 130 131 CC co Ol co Fani Najwięcej wielbicieli Ich Troje jest oczywiście w Łodzi i jej okolicach. Ich liczba wzrasta po każdym koncercie. Tak dzieje się również w całej Polsce. Dowodem na to może być między innymi nagroda publiczności na opolskim festiwalu. STRONY PIETRUCHY, FANI NA DRZEWACH I PISK W SKLEPIE Z BIELIZNĄ Fanatyczne uwielbienie zespołów muzycznych jest domeną nastolatków. To głównie oni słuchają nagrań, bywają na koncertach, zbierają zdjęcia, plakaty oraz informacje dotyczące ulubieńców. Zespoły i wytwórnie fonograficzne wychodzą im naprzeciw, wspomagają fankluby, a ich działalność wpływa na ilość sprzedawanych płyt i kaset. Młodzi ludzie mają natomiast pasję, której mogą im pozazdrościć rówieśnicy. Współpraca z popularnym zespołem jest przecież powodem do dumy! 135 Fankluby przypominają małe przedsiębiorstwa: mają certyfikaty i legitymacje; ich budżety pochodzą ze składek. Często organizują spotkania z idolami. Ponadto każdy z członków może liczyć na aktualne informacje o ulubionej grupie, plakaty, zdjęcia, autografy oraz znaczki. Zespól Ich Troje również zdaje sobie sprawę z roli młodych wielbicieli i od początku działalności zabiega o ich względy. Tuż po wydaniu debiutanckiej płyty powstał pierwszy fanklub założony przez... Michała Wiśniewskiego. Na adres jego firmy zaczęły przychodzić listy od osób, którym podobał się album debiutantów. Fanklubem z prawdziwego zdarzenia zajęła się warszawianka, Karolina Frączak. Potem szefową została Iwona Maszczyk z Bełchatowa, a od początku 2001 roku centralny fanklub (www.ichtroje.fanclub.pl) prowadzi Justyna Robert z Łodzi. Jej fascynacja zaczęła się, gdy dziewczyna miała trzynaście lat. Wtedy zobaczyła w telewizji teledysk „Prawo". Przez tydzień nuciła refren utworu, ale nie wiedziała, kto go wykonuje. Dopiero kuzyn uchylił rąbka tajemnicy - dał jej do przesłuchania kasetę debiutanckiej grupy. Justyna słuchała tych nagrań prawie bez przerwy i po kilku Ich Troje i Justyna Robert dniach znała je już na pamięć. Potrafiła nawet odpowiadać na pytania tekstami piosenek. Rozmówcy najciekawiej reagowali na fragment: „Zgwałć mnie, tego pragnę, tego chcę". Tak długo katowała tę kasetę, że rodzice chcieli wywieźć magnetofon z domu. Wraz z ukazywaniem się kolejnych płyt nastolatka utwierdzała się w przekonaniu, że Ich Troje są najlepszym polskim zespołem. Podziwiam ich za to, że są otwarci na ludzi i śpiewają o codzienności - mówi. Uważam, że są objawianiem na naszym rynku muzycznym. Kiedy na stronach Musie Factory pojawiła się informacja o poszukiwaniu nowego szefa fanklubu, od razu wysłała swoją ofertę. Jej atuty - bogate archiwum artykułów o zespole, sprzęt komputerowy z dostępem do Internetu - sprawiły, że wybrano właśnie ją. Dwa lata działał internetowy fanklub zespołu, który prowadziła Nadia „Pietrucha" Szopińska. Bydgoszczanka zafascynowała się grupą, kiedy obejrzała teledysk do piosenki „Cień". Rok później, gdy przeglądała w Internecie oficjalne strony różnych zespołów, zapragnęła stworzyć coś podobnego. Powoli zaczęła realizować marzenia. Jej pierwsze strony znalazły się w sieci w kwietniu 1999 roku. Od tamtego czasu były wielokrotnie zmieniane. Dodatkowym impulsem był 136 e-mail od Michała, który pochwali! ją za inwencję twórczą. Jej strona została autoryzowana. Nadia zajmowała się grafiką i redagowała informacje, pomagali jej fani, którzy np. przysyłali zdjęcia. Pietrucha była również webmasterem oficjalnej strony grupy Spooko. Od 1997 roku dzięki intrne-towi wielbiciele mają dostęp do ulubionej grupy (www.ichtroje.pl). Ich Troje mieli swoje strony www jako jeden z pierwszych zespołów w kraju. Ich autorka, Marzena Mycha Cieślak, pracuje nad nimi do dziś. Przed czterema laty studentka Pietrucha z Michałem trzeciego roku informatyki Politechniki Wrocławskiej stworzyła serwis internetowy dla polskich fanów zespołu The Kelly Family. Dostałam kiedyś maiła od jakiegoś Wiśniewskiego. Pod jego podpisem była nazwa Ich Troje, ałe nie wiedziałam, co ona oznacza - wspomina Mycha. Facet pytał, czy nie zrobiłabym mu strony, bo natknął się na moje dzieło o TKF, które bardzo mu się podobało. Odpisałam, że bardzo chętnie zajmę się tym. Wtedy dowiedziałam się, że Ich Troje to zespół. Zapytałam brata, czy o nich słyszał, a on puścił mi „Prawo" i „Ci wiełcy". Brat był nimi bardziej zafascynowany niż ja. To było p ierwsze zleceń ie... Michał nie chciał, żeby współpraca była bardzo oficjalna, więc zaprosił Marzenę na koncert w Gliwicach. Zrobili na mnie ogromne wrażenie - opowiada dziewczyna. To było wielkie widowisko: inne kostiumy do każdego utworu, scenki teatrałne. Tak bardzo mi się to spodobało, że tydzień później, oglądając w Spodku The Kelly Family, wracałam myśłami do występu Ich Troje. Oni wkładali dużo więcej serca w to, co robili. Mycha i Ich Dwoje 137 Praca nad pierwszą stroną trwała bardzo długo, bo Marzenie trudno było trafić w upodobania Michała. Po dwóch miesiącach udało się i fani mogli oglądać efekty. Mycha wykonała również plakat grupy. Miałam wtedy komputer 486 i chyba ze 16 MB ramu, a plakat miał format B2. Ci, którzy zajmują się grafiką, pewnie załamują ręce... Otwieranie dokumentu trwało 40 min. Przed wyjściem z pracy dzwoniłam do kumpla i prosiłam, żeby mi włączył komputer. Kiedy dochodziłam do domu, dokument się nadał otwierał. Podczas przygotowania plakatu zrobiłam sweter na drutach. Wśród fanów Ich Troje zdarzają się całe rodziny. Należą do nich państwo Rożkowie z Warszawy. Ich fascynacja zespołem zaczęła się w wakacje 1999 roku, kiedy wypoczywali na wczasach w Węgierskiej Górce. Największym przebojem w lokalnym radiu była piosenka „A wszystko to... bo ciebie kocham". W Warszawie nie puszczali tego utworu, a Radio Bielsko emitowało go co godzinę. Już wtedy stwierdziłam: Ałe facet ma głos! - wspomina pani Elżbieta, która od dawna interesuje się polską muzyką. Jej córka kilka lat temu zaczęła kolekcjonować autografy. Ma ich ponad 300, w jej kolekcji nie mogło zabraknąć podpisów wokalistów Ich Troje. Wkrótce miała nadarzyć się okazja do powiększenia zbioru. W wydawanej w naszej dzielnicy gazetce „Południe" znalazłem informację, że Ich Troje wystąpią na stadionie Gwardii - opowiada pan Ryszard. Organizatorzy nie zadbali o reklamę, więc na widowni było tylko dziesięć osób, ale nam się i tak podobało. Po występie Michał zaprosił rodzinę państwa Rożków na kolejny koncert, który - ich zdaniem - był dużo lepszy od poprzedniego. I tak warszawiacy zaczęli zaliczać występy łódzkiej grupy. Najpierw jeździliśmy w miejsca oddalone o 150, potem 200 kilometrów, a teraz nie straszny nam Rzeszów i Gdańsk - żartuje pan Rożek. Pani Ela z mężem i córką była już na 26. koncertach. Z każdego z nich przywożą co najmniej kilkanaście zdjęć. Niekiedy udaje im się stanąć pod samą sceną, ale jest to coraz trudniejsze, bo tłum bywa tak wielki, że nie można przecisnąć się w okolice barierek. Na ich koncertach zapominamy o całym świecie - mówi pani Elżbieta. Każdy występ jest inny. Na przykład piosenka „Jeanny" raz jest tak smutna, że chce misiępłakać, a raz możnają interpretować zupełnie inaczej. Największą fanką jest Magda, która zna wszystkie teksty, nosi biżuterię podobną do wisiorka idola i codziennie zagląda na strony internetowe Ich Troje. W jej pokoju stoją oprawione zdjęcia Michała. Nastolatka tak bardzo polubiła zespół (a zwłaszcza lidera), że przestała zbierać autografy innych wykonawców! Zespół wyjątkowo dba o fanów. Dwa razy w roku organizuje dla nich specjalne spotkania. Ostatnie takie zjazdy odbywały się w Łodzi. Uwielbienie zespołu może mieć różne przejawy. Fani dzielą się na trzy grupy - twierdzi Magda Pokora. Pierwsi są nieaktywni - przychodzą na koncert, dostają autografy, zrobią sobie zdjęcia i to im wystarcza. Druga grupa 138 Magda Rożek z różą dla idola 139 Jeszcze, jeszcze!!! to przemili ludzie, którzy chcą pogadać, ale wiedzą kiedy się wycofać. Trzecia kategoria to upierdliwcy, którzy nie znają granic i są potwornie natarczywi. Jest ich niewielu, ale najwięcej z nimi kłopotu. Jakimś sposobem udaje im się zdobyć np. mój numer telefonu i potem wydzwaniają, wysyłają sms-y. Od początku wokalistka miała przez nich nieprzyjemne przejścia. Kiedy mieszkała w bloku w Zduńskiej Woli, fani wdrapywali się na drzewa i krzyczeli: Magda, wyjdź! Wiemy, że jesteś w domu! Sąsiedzi państwa Pokorów denerwowali się, gdy słyszeli takie wrzaski. Mieli jeszcze większe pretensje, kiedy zobaczyli napisy na klatce schodowej. Nie zawsze były to wyrazy uwielbienia, zdarzały się hasła w stylu: Lepiej eh... mieszać ciasto, niż z Ich Troje wyjść na miasto! Tego typu rymowanki zamalowywano pogróżkami: Gnoju, niech cię znajdę! Artystka musiała malować ściany, żeby nie narazić się sąsiadom. Po przeprowadzce miała inne kłopoty. W nowym domu zapomniałam, że w łazience jest okno - opowiada. Pewnego razu gdy się rozbierałam, zobaczyłam błyskflesza. Wyjrzałam przez okno. Na płocie siedzieli ludzie z aparatami. Wpadłam w szał, chciałam ich bić, ałe Michał mnie powstrzymał. Takie sytuacje najczęściej zdarzają się latem, kiedy nastolatki mają dużo wolnego czasu.Do Starowej Góry przyjeżdżają wtedy grupki fanów, żeby urządzić piknik przed domem idoli. 140 Będzie faaajne zdjęcie! Popularność bywa uciążliwa w różnych sytuacjach. Wybrałam się kiedyś do sklepu z bielizną - wspomina Magda. Za mną wbiegło z piskiem kiłka dziewczyn, a sprzedawczyni ze strachu upadła na szafkę. Wokalistka przyzwyczaiła się do szeptów za plecami, kiedy idzie ulicami Łodzi. Z uśmiechem wspomina najzabawniejsze chwile: O, idzie ta Magda z Ich Troje! Nie, ta jest wyższa i ładniejsza... Innym razem starsza kobieta przywitała ją radośnie: Ojej, zdjęłajuż pani aparat z zębów! Kiedy zobaczyła zdziwienie na twarzy Magdy, zmieszała się: To pani nie jest tazBrathanków? Najwięcej przygód z wielbicielami ma oczywiście Michał. To za nim szaleją dziewczyny. Uwielbiają go też chłopcy. Lider często wspomina pewną historię: Grałiśmy w warszawskiej Stodole. Nagle zjawił się patroł policji. Szukali dziewczyny, która ukradła rodzicom pieniądze i uciekła z domu na nasz koncert. Nie mogłem im pomóc, bo akurat tego dnia nie widziałem jej. Michał ma zawsze czas dla wielbicieli. Choć po koncertach jest zmęczony, długo pozuje do zdjęć, rozdaje autografy i rozmawia z fanami. Zdarza się nawet, że wspólnie śpiewają największe przeboje grupy. Niekiedy ochrona musi interweniować. To on dostaje najwięcej listów; trudno je zliczyć. Najczęściej są to prośby o podpisy, zdjęcia i płyty. Zdarza się też ciekawsza korespondencja. Oto przykłady... 141 Listy od fanów Sznyty z inicjałami Zakochałam się w jednym z członków zespołu, a konkretnie w Tobie, Michale. Wiem, że nie jest to pierwszy list od fanki, która Cię kocha, ale ja dostaje na Twoim punkcie fioła. Gdy zauważyłam na Twoim ciele tatuaż, chciałam sobie zrobić podobny, ale nie zrobiłam, bo nie wiem gdzie i jaki. Gdy dowiedziałam się, że palisz, też zaczęłam palić. Gdy dowiedziałam się, że jesteście wegetarianami, też przestałam jeść mięso. Na ciele zrobiłam sobie żyletką sznyty z Twoimi inicjałami. Wiem, że pomyślisz sobie: „kolejna głupia gówniara, która myśli, że się na to nabiorę", aleja Cię tak bardzo kocham. Wiem, że wcale Cię nie znam, ale coś ciągnie moje serce do Ciebie. Codziennie wieczorem słucham wywiadu „50 minut bez tajemnic", już znam go na pamięć. Kiedyś śniło misie, że spotkałam Ciebie i Magdę w autobusie... Chciałabym, aby spełniły się moje sny. Justyna z Łodzi Potwory niszczące świat List ten adresuje do autora piosenki „S.O.S", czyli do Mikey'ego. Chciałabym się dowiedzieć, czemu winisz Boga za choroby, śmierć i katastrofy. Czemu właśnie Jego. Dlaczego nie szukasz winnych wśród ludzi? Przecież to oni niszczą planetę, którą stworzył właśnie Bóg. To On dał nam najpiękniejszy dar, jakim jest życie. Stworzył nas, czyli potwory niszczące świat. Piszesz: „W jaki sposób przekonać Chrystusa, by przyspieszył kolejne zbawienie?" Ile razy, według Ciebie, powinien umierać za nasze grzechy? On nie jest niczemu winien. Przecież to ludzie sami sprowadzają na siebie cierpienia. Przez swoją zachłanność, zawiść i nienawiść wypowiadali wojny sobie, zabijali się, spuszczali na siebie bomby. Skutkiem tego wszystkiego są właśnie choroby i katastrofy... Hanna z Bełchatowa Faceci w mundurach Opowiem, czemu staliście się moim ukochanym, jedynym i wprost niezastąpionym zespołem. Otóż któregoś dnia tata mojej przyjaciółki Patrycji przyniósł do domu jakiś singiel. Dopiero niedawno kupili wieżę. „Pytałem o coś fajnego. Sprzedawca zaproponował mi to, mówiąc, że niedługo wyjdzie płyta, a zespół jest naprawdę godny uwagi" - powiedział nam. Nawet tego nie przesłuchałyśmy. Pomyślałam: „O Boże, facetka i faceci w mundurach...". Na drugi dzień w szkole Patrycja powiedziała: „Przyjdź do mnie, puszczę ci ten 142 singiel", pomyślałam: „Czemu nie". To, co usłyszałam, było dosłownie niesamowite. Już gdy leciał refren „Prawa", czułam, że to właśnie Wy. To było niesamowite uczucie, bo wcześniej niezbyt interesowałam się muzyką. W „Spadam" były klimaty, w których czuje się dobrze. Patrycji niezbyt się to spodobało. Po „Jeanny" wiedziałam, że macie wiele do przekazania, zbyt wiele, aby zmieściło się nawo. płytach. A to była pierwsza płyta. Wujek zamówił ją już w dwa dni po kupieniu singla. Może nie uwierzycie, ale nie kłamię nawet w jednym procencie - wszystkie piosenki mi się spodobały. Odkąd mam kasetę, słucham jej non stop do tej pory, oczywiście na przemian z drugą. Jesteście po prostu tak inni, niesamowici i jedyni, że jeśli nie ma Was - nie ma mnie. Wraz z Patrycją zachęciłyśmy do tej muzyki naszą koleżankę Agnieszkę. Teraz we trzy chodzimy na Wasze występy. Po koncercie w Energetyku uściskałyśmy Michała przy jego samochodzie, więc może nas kojarzy. Karolina Jesteś jak ocean Dziękuję za to, że istniejecie. Ot tak, po prostu, bo życie bez was byłoby jedną wielką pustką i... kupą gnoju. Nie lubię być sama, ale jeśli przez przypadek to mi się zdarzy, włączam sobie wasze płyty. Mam teraz problem. Wciągnął mnie ostatnio nałóg... papierosy. Nie chcę tego, ale nie potrafię odmówić. Wszyscy wokół palą i to mnie dobija... Nie potrafię sobie pomóc, więc proszę: pomóż mi Ty. Ostatnio zafascynowała mnie grupa The Doors. Zauważyłam, że masz wiele wspólnego z Jimem Morissonem. Przede wszystkim poczucie humoru i... to coś w tekstach piosenek. Lubisz Doorsów? Wydaje mi się, że tak. Moim zdaniem jesteś jak ocean, raz spokojny, raz wzburzony. Nigdy się nie zmieniaj. A to mój wiersz dla Ciebie: Bo my jesteśmy sobie nawzajem przeznaczeni Bo my jesteśmy sobie ciepłą myślą Dobrym słowem ipomocną dłonią Bo my jesteśmy jak dwie wrażliwe dusze Artystyczne delikatności Kiedy jest nam źle tworzymy sztukę Ona układa nuty w najpiękniejszą muzykę Ja swój ból, żale i tęsknoty zapisuję wierszem Jesteśmy sobie dopełnieniem Dwiema połówkami serca pełnego miłości Jesteśmy szukaniem i odnalezieniem Jesteśmy początkiem i końcem wszystkiego... Maja z Łagiewnik 143 Po prostu ideał Czytałam trylogię Tolkiena, no cóż... długa była. Wiesz co? Chyba preferujemy odmienne rodzaje książek... Tak ogólnie mówiąc, to ta książka była całkiem fajna gdyby nie te dodatki na końcu trzeciego tomu... Nawet ich do końca nie przeczytałam... Żałuj, że nie widziałeś, jak mi ułżyło, gdy dowiedziałam się, że tapowieść należy do fantastyki...Zgoda, nieprzepadam za tym, ale mogło być gorzej mógłbyś przecież równie dobrze czytać jakieś powieści erotyczne... Nie!!!Nie mógłbyś!!! A terazpowiem Ci, jakim jesteś człowiekiem: według mnie jesteś niezwykle romantyczny, czuły i kochający. Masz cudowny uśmiech i śłiczne, długie rzęsy po prostu ideał! A skoro taki jesteś - rzadko się mylę, oceniając ludzi - to mało prawdopodobne jest, że nie masz dziewczyny ałbo żony. Chyba że nie znalazłeś jeszcze prawdziwej miłości... Jeżeli tak, to jestem pewna, że niedługo ją spotkasz... Może już dzisiaj, albo jutro... Kto wie? Gosia Mama zawsze krzyczy Kochana Madziu! Piszę do Ciebie z nadzieją, że mi pomożesz. Jesteś ciepłą, kochaną osobą, której bardzo ufam. Czuję, że mnie nie zawiedziesz. Nie mogę znaleźć wspólnego języka z mamą. Zupełnie nie możemy się dogadać. Każda nasza rozmowa kończy się kłótnią. Staram się bardzo, ale nic nie wychodzi. Kiedy chcę z nią porozmawiać, ona zawsze krzyczy. Uważa, że wszystko co robię, robię jej na złość, a to nieprawda. Najgorsze, że nie mam prawa się bronić. Muszę zawsze cierpliwie wszystkiego wysłuchać. Wiem, że nie jestem ideałem. Jestem jedynaczką, ałe nie jestem rozpieszczona. Nie jesteśmy najbogatszą rodziną, mimo tego nigdy niczego mi nie brakowało. Nie doznałam głodu i zawsze byłam czysto ubrana. Doceniam moich rodziców i bardzo ich kocham. Ciągle przypomina mi się zdanie, które gdzieś przeczytałam: „Śpieszcie się kochać łudzi, tak szybko odchodzą". Moja mama jest chora. Bardzo się spieszę, ale... nie wiem czy zdążę. Moja mama nie jest zla. Są chwile, kiedy jest kochana, ale trwa to bardzo krotko. Dlaczego? Jest mi trochę lżej na sercu, gdy to wszystko wyrzuciłam z siebie. Rzadko mówię to, co czuję. Tym bardziej to jest dłamnie ważne. Grażyna „Zgwałć mnie" w PKS-ie Nazywam się Małgosia. Urodziłam się tego samego dnia co Michał, tyle że 14 lat później. Pierwszy raz zobaczyłam Cię na urodzinach Radia Parada w maju 1998 roku. Bardzo spodobał mi się twój ekspresyjny, zachrypnięty głos. Takie głosy są rzadkością na polskim rynku muzycznym. W kilka dni po kon- 144 cercie kupiłam Wasze kasety, by móc Was słuchać w domowym zaciszu. Nawet mojej mamie kilka piosenek przypadło do gustu. Po jakimś czasie dostała takiego samego hopła na punkcie Waszej muzykijakja. Od tamtej pory zabiera Wasze kasety do pracy. Iz tym związana jest pewna zabawna historia. Mama, jadąc PKS-em do pracy, słuchała przez walkmana „Intro". W trakcie piosenki „Gwałt" zapomniała się nieco i na cały autobus wydarła się „Zgwałć mnie"... Chyba nie muszę opisywać, jaki wyraz twarzy miełi wszyscy łudzie, ani jak bardzo purpurowa była moja mama. Małgosia Bo forsę kocham Wysyłam przeróbkę utworu, A wszystko to...". Nie miałam na myśli siebie, podobnie jak Mikey nie miał siebie na myśli, kiedy śpiewał utwór „Bezdomni", czy Magda, gdy śpiewa piosenkę „Sam". Czy wiesz bałwanie, jak ciebie miżał Czy widzisz to, cojajakijesteś cham Jesteś po..., że aż słów mi brak Bo kto widział rąbniętego tak Nie ma takich dwóch jak ty Niedobitków chociaż wielki świat Przeczucie mam że zaraz spyta ktoś Czy zamiast mózgu kasę ma A wszystko to bo forsę kocham Inie wiem, jak bez niej można żyć Choć pokaże ci czym mojapracajest Dla forsy poświęcam się Zdarza mi się być na haju Wieszjakjest Dziwne wizje wchodzą Wciąż pożądasz mnie Pragniesz coraz więcej Sprężaj się Nie chcesz też gry wstępnej No obejdzie się Ochoty nie mam, lecz musze grać Dlapieniędzy rolęswą Przechodzi nas oboje inny dreszcz Gaśnie światło i zaczyna się Anka 145 Dziesięciomiesięczny fan Moi drodzy! Mam 52 lata i w ajencji kiosk Ruchu, ale najważniejsze jest to, że mam wspaniałe wnuczęta. Patryk, ma niespełna dziesięć miesięcy i jest już Waszym fanem. Dzięki babci uwielbia piosenkę „A wszystko to...". Słucham waszej kasety na okrągło. Mam w pracy magnetofon, dlatego w domu wyśpiewuję wnuczkowi „A wszystko to..." i wyobraźcie sobie, że on zamiera w bezruchu i słucha. Teraz na mój widok zaczyna tańczyć. Kiedy przychodzi z synową do kiosku, muszę cofać kasetę i puszczać jego piosenkę. Czy miełiście takiego dużego wielbiciela? Ewa ze Słupcy Superfacet Ich Troje są według mnie jednym z najlepszych zespołów. Cieszą się popularnością w Polsce, ale mam nadzieję, że będą znani na całym świecie. Moim idolemjestjeden z wokalistów, Michał Wiśniewski. Wydaje mi się, że pan Michał dodaje uroku zespołowi. Bez obrazy dla reszty! Oni też są the best. Szanowny pan Michał jest świetny pod wiełoma względami. Fryzura dodaje mu cech superfaceta. Ale przede wszystkim jest sobą. Po prostu czuje to co robi. Marcin z Sochaczewa Me tylko z Łodzi Nie jest prawdą, że Ich Troje słuchają tylko ludzie z Łodzi. Jestem dobrym tego przykładem. Singieł „Lustro" był Uście Radia Radom, a „Drzwi" słyszałem w dyskotece. Może wydaje Wam się, że to dziwne, ałe to prawda. Nie mam możliwości, żeby dojeżdżać na koncerty i głupio mi z tego powodu, że na żadnym nie byłam. Ałe zawsze jestem w Wami sercem i duszą. Proszę Was ojedno: nie zmieniajcie się i twórzcie muzykę sercem. Anka W imieniu Jeanny Doszłam do wniosku, że ktoś powinien spróbować wypowiedzieć się w imieniu Jeanny. Opieram się jedynie na anałizie tekstów Michała Wiśniewskiego i zawartym w nich ładunku emocjonałnym. Może niesłusznie, ałe odniosłam wrażenia, że ta historia jest Mu szczególnie bliska. Ano... Pisze ten list, bo... Przecież wiesz... Nie wierzysz? Naprawdę. Jest pierwszy, a może już drugi i znowu lekką ręką wnoszę toast, ulatniając się z bąbelkami kolejnej butelki szampana... Zaskoczę Cię! Twoje zdrowie! Masz 146 ochotę? Śmiało, nalej sobie. Poczekam. Już? To wspaniale. Czyłi... Do dna - za Ciebie, a może za nas? Piszę tak po prostu... To zawsze przyjemne, gdy dwoje ludzi o sobie pamięta, prawda? A Ty o mnie pamiętasz? Nie słyszę... Pamiętasz? Krzyczałeś: „Pamiętaj!". Nie mogę zapomnieć... Masz jeszcze nadzieję? Nie? Matką głupich, mówisz? A czy jesteśmy normalni?! Gdyby tak było, to ja bym tego nie pisała, a Ty nie siedziałbyś po nocach nad kartką papieru, nie pałiłbyś kołejnego papierosa, skoro tak naprawdę nie miałeś na niego ochoty i przede wszystkim nie rozmawiałabyś kołejny raz z cieniem. Nie, nie ze swoim. Ty już nie rzucasz cienia. Ja go wyręczam, snując się niczym wyrzut sumienia przez Twoje dni, Twoje miejsca... Lena - Jeanny Zmyślna blaga z biciem w dekiel Wczoraj minął rok, od kiedy wspaniały autor tekstów z zespołu Ich Troje, Michał Wiśniewski, zrobił jaja z całej Polski, odstawił szopkę, kiedy to rżnął głupa, strugał wariata, udawał czubka, podszywał się pod świra, robił zmyślny kawał z wariatkowem. Była to figlarna prowokacja i zaproszenie do zabawy, taki reklamowy show i fanaberyjna podpucha! Zastosował dowcipny fortel! Zainscenizował takie zmyślne qui pro quo, zrobił siurpryzę i zaskakujący humbug, wydumaną i wyrafinowaną fantasmagorię! Była to jakby groteskowa, kabaretowa gra, symulacja anormalnego stanu psychicznego. Konfabulacja facecyjna, szajba, psikus filuterny, frajda i figlarna psota z wariacką pozą; pic. Zaaranżował grę z głupia frant w przemienienie, epatację typu: excentrica, extravaganza, extra!Było to oszustwo z anomalią psychiczną, zmyślna blaga z biciem w dekiel. Wiśniewski zaserwował to dla zabawy, frapował, zszokował i zadziwił przeistoczeniem się w fioła. Zaserwował maskaradę, fiku-miku i fiu-bździu, wykonał cyrkową cłownadę, szopkę i burleskę z pomylonym facetem... Kazimierz ze Zduńskiej Woli 147 Dziennikarze muzyczni o Ich Troje Me mam nic szczególnego do powiedzenia o zespole Ich Troje poza ogólnikami np., że zawsze wiedzieli, o co im chodzi i niektóre rzeczy robili ze sporym rozmachem, choć nie zawsze ze skutkiem. Moi sąsiedzi mają nagrany ich największy przebój (ten zrobiony do melodii niemieckiego zespołu) i budzą mnie nim co rano. Robert Leszczyński, Gazeta Wyborcza Ogromna popularność Ich Troje specjalnie mnie nie dziwi. Pamiętam jeden z ich pierwszych koncertów, który odbył się mniej więcej sześć lat temu. Mimo że nie byli znani, to potrafili obronić się na scenie. Kiedy dwa lata temu usłyszałem „A wszystko to... bo ciebie kocham", to od razu wiedziałem, że ta piosenka stanie się przebojem. Ludzie wyczuwają, że coś jest autentyczne. Ten autentyzm i niesamowita osobowość Michała powodują, że ta muzyka cieszy się takim powodzeniem. Przepis na przebój jest bardzo prosty -piosenka musi mieć mełodię oraz chwytliwy tekst - i to wszystko Ich Troje daje. Myślę, że ich sukcesy będą trwały jeszcze długo. Marek Sierocki, Program I TVP, Bravo Osobiście nie przepadam za taką muzyką, bo nie robią na mnie wrażenia hymny, jakie oni wyśpiewują, ale zdaje sobie sprawę, że są to chwytliwe motywy i ludzie tego słuchają. Ich ostatni przebój „Powiedz" to utwór w stylu „Bo do tanga trzeba dwojga" - są w nim miękko zaaranżowane instrumenty i nastrojowy saksofon, to może się podobać. Dla mnie teksty są za bardzo grafomańskie. Może nawet lepiej, że ludzie słuchają ich zamiast disco-poło, ale do mnie ta muzyka nie trafia. Robert Kilen, Radio Wawa 149 Nie jestem zwolennikiem Ich Troje. Dla mnie to jeden z synonimów kiczu. Myślę, że zespól zawdzięcza swoje ostatnie sukcesy w dużej mierze słabości oficjalnej czołówki pop-rockowej. Ałe lepiej, że rekordy biją Ich Troje niż discopolanie. Dlatego pozostaje mi pogratulować Im Trojgu. I dodać, że Justyna Majkowska bardzo przypomina Marie Fredriksson z Roxette. Jan Skaradziński, autor książek muzycznych Ich Troje to nie moja bajka. Dlaczego? Nigdy nie podniecały mnie musicale, zarówno w polskim jak i amerykańskim wydaniu, a wręcz zawsze zastanawiały zachwyty i popularność „Metra". A muzyka Ich Troje właśnie z musicałem mi się kojarzy. Jednak we wszelkiego rodzaju sztuce najważniejsza jest szczerość i naturalność, a wydaje mi się, ze to jest główny atut Michała i spółki. Publiczność to wyczuwa i po raz kolejny swoim zaufaniem obdarza ludzi, którzy nie starają się im wciskać kitu i nabierać na kasę. Leszek Gnoiński, autor książek muzycznych, Super Express Po raz pierwszy z Ich Troje zetknąłem się jeszcze podczas pracy w jednej z łódzkich rozgłośni, gdzie byli mocno eksploatowani antenowo. Przyznaję szczerze - nie grałem ich utworów, bo wydawały mi się za bardzo napompowane. Ewidentny przerost formy nad treścią. Nie odpowiadał mi też demoniczny wokal Michała. Z najnowszą płytą wstrzełiłi się w zapotrzebowanie rynkowe i dobrze przygotowałi produkt, który sprzedał się rewelacyjnie. Nie słucham takiej muzyki, ale szanuję ten sukces, bo nie każdy wykonawca sprzedaje w tym kraju pól miliona krążków. Przez wiele lat skradali się do sukcesu, więc na zdrowie. Piotr Stelmach, Program III Polskiego Radia Przyznam się szczerze, że Ich Troje wzbudza we mnie kontrowersje. Bo jak jednoznacznie sklasyfikować zespól, który w swoim repertuarze ma tak odmienne utwory jak: yyA wszystko to...bo ciebie kocham" i „Prawo", jak: „Zawsze z tobą chciałbym być" i „Błędne wojenne rozkazy". Łączy je właściwie 150 tylko jedno, przebojowość. Muzycy Ich Troje mają łatwość tworzenia melodii, które, chcąc nie chcąc, zapadają w pamięć. I wszystko to sprawia, ze Ich Troje jest nie tylko zespołem popowym, ale w ogóle zjawiskiem ifenomenem na naszej scenie. Fenomenem, który opanował nie tylko listy przebojów, dyskoteki, ale również sale weselne. Michał Kirmuć, Tylko Rock Słyszałam ich dwie piosenki i byłam na jednym koncercie. Prywatnie ta muzyka mi się nie spodobała i nie sięgnęłam po całą płytę. Widziałam ich na rozdaniu Płay Boxów i odniosłam wrażenie, że za wszelką cenę chcą być profesjonalistami. Choreografia w ich wydaniu była dła mnie zbyt przerysowana i mogę to okreśłić jako przerost formy nad treścią. Nie kwestionuję, że jest topopułarny zespół, o czym może świadczyć fakt, że w mojej stacji ,A wszystko to... bo ciebie kocham" było jedną z najczęściej emitowanych piosenek w 2000 roku. Monika Tarka, Radio Wawa, Gazeta Polska 151 Od autora Po raz pierwszy zobaczyłem Ich Troje na koncercie w warszawskim klubie Proxima. W 1997 roku nazwa zespołu niewiele mi mówiła. Z ich nagrań znałem jedynie „Jeanny", przeróbkę przeboju Falco. Niecierpliwie czekałem na tę piosenkę i ogarniało mnie coraz większe zdziwienie. Z każdą minutą coraz bardziej podobało mi się widowisko mało znanego zespołu. Zapamiętałem zwłaszcza ekscentrycznego wokalistę, który udawał szaleńca, miał na sobie kaftan bezpieczeństwa i oblewał się wodą. Warszawska publika, zwykle bardzo sztywna, już po kilku piosenkach podrygiwała pod sceną. Ja również tam byłem. Dwa lata później spotkałem Ich Troje osobiście. Właśnie wydali trzecią płytę. Miałem przeprowadzić z nimi wywiad dla „Magazynu Muzycznego XL". W warszawskiej kawiarni Nowy Świat Magda przywitała mnie słowami: Ale wiesz, że niejesteśmy debiutantami? Ona i jej koledzy z entuzjazmem opowiadali o swojej twórczości. Żalili się na dziennikarzy, którzy przychodzili na rozmowy nieprzygotowani i dziwili się, że zespół ma w dorobku już dwie Złote Płyty. Wywiad się nie ukazał, bo szefowie pisma uznali, że grupa jest mało znana. Byłem innego zdania i wielokrotnie prosiłem o publikację. Bezskutecznie. Latem 2000 roku byłem w Kołobrzegu, moim rodzinnym mieście. Na koniec sierpnia zapowiedziano występ Ich Troje. Nie mogłem go opuścić. Jeszcze przed koncertem byłem świadkiem histerycznej reakcji fanek, które na widok wysiadającego z samochodu Michała zaczęły krzyczeć. Wieczór był chłodny, jednak szybko zrobiło się gorąco. Nie przeszkadzał mi podchmielony czterdziestolatek, który co chwilę krzyczał: Zaśpiewaj Jolkę! Gdy na początku wokalista wykonał „Mandy", ciarki przeszły mi po plecach. Takich momentów było więcej. Kiedy po koncercie zapytano mnie o wrażenia, bez namysłu odparłem: To najbardziej widowiskowy zespól w Polsce! Byłem pod wrażeniem. Wtedy zaproponowałem grupie spisanie ich historii. Magdzie, Michałowi i Jackowi spodobał się ten pomysł. Na ramieniu Michała dostrzegłem wytatuowany wizerunek bohatera filmu „Maska". Dla mnie również jest to kultowa komedia. Poza tym, podobnie jak Michał, jestem fanem musicali. Udało mi się nawet przygotować kilka autorskich spektakli. Może właśnie dlatego ich twórczość tak bardzo mi odpowiada. W czasie przygotowywania książki widziałem wiele koncertów IT. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że grupa ta jako jedna z nielicznych w naszym kraju wie, jak stworzyć efektowne widowisko. Widziałem młode fanki w spazmach; podobne oglądałem tylko na filmach o zespole The Beatles. Widziałem panie po pięćdziesiątce, które w jednej dłoni ściskały plakat z autografami, 152 a drugą trzymały za rączkę kilkuletnią wnuczkę. Widziałem, jak kilka tysięcy osób, zachęconych przez Michała, wstaje z miejsc... Miałem okazję dobrze ich poznać. Zaskakiwali mnie wiele razy. Magda (i jej mama) - przepysznym jedzeniem podawanym w ich domu. Jacek - cierpliwością, z jaką kilka godzin szczegółowo odpowiadał na pytania. Justynę znam najkrócej, ale nigdy nie ukrywałem, że mam słabość do jej uśmiechu. Największe problemy miałem z Michałem. Ciągle zajęty, z wyłączonym telefonem (wiele razy musiałem słuchać automatycznej sekretarki, która informowała, że: Mc tak nie cieszy jak seria z pepeszy...). Najtrudniej było go namówić na zwierzenia i wspomnienia. Unikał tego jak ognia, ale to właśnie on zaskakiwał mnie pomysłami dotyczącymi książki. Pracowałem nad nią przez rok. W zakończeniu napisałem: Trzymam za nich kciuki i wierzę, że największe sukcesy są jeszcze przed nimi. Robocza wersja maszynopisu była gotowa jeszcze przed wydaniem płyty „Ad. 4". Czy wtedy ktoś mógł przypuszczać, że te życzenia spełnią się tak szybko? Me zawsze rozmowy z zespołem były łatwe... Ich Troje i autor 153 Podziękowania Wielkie DZIĘKI za pomoc przy zbieraniu materiałów do książki dla: Michała Wiśniewskiego, Magdy Pokory, Jacka Łągwy, Doroty Łągwy, Justyny Majkowskiej, Barbary Pokory, Maćka Durczaka, Joli Bochowicz, Marty Mandrykiewicz, Moniki Młodzik, Moniki Kalinowskiej, Bartka Lipca, Marka Błaszczyka, Łukasza Klausa, Piotra Tyszkiewicza, Bartka Lewandowskiego, Michała Kobojka, Tadeusza Rybarczyka, Radka Stępniaka, Błażeja Szychowskiego, Andrzeja Adrjanowskiego, Magdy Czerwiec, Krzysztofa Zgorzelskiego, Bodka Pezdy, Justyny Robert, Marzeny Cieślak, Nadii Szopińskiej, Marka Sierockiego, Roberta Leszczyńskiego, Moniki Tarki, Roberta Kilena, Roberta Leszczyńskiego, Jana Skaradzińskiego, Leszka Gnoińskiego, Piotr Stelmacha, Marcina Kirmucia, Nataszy i Dariusza Raczyńskich (Matrix-Kołobrzeg), Joanny Kocielnik, Rafała Stasia, Natalii Szyller, Elżbiety i Ryszarda oraz Magdy Rożek, Czarka Szostka, Justyny Karpacz, Darka Kawki, Piotra Pawelca i Karola Skiby. Bibliografia Autor, zbierając materiały do książki, korzystał z artykułów opublikowanych w pismach: Tylko Rock, Machina, Wprost, Polityka, Przegląd Tygodniowy, Przekrój, Bravo, Popcorn, Gazeta Muzyczna, Playboy, Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita, Super Express, Trybuna, Express Wieczorny, Zielony Sztandar, Kurier Polski, Gazeta Łódzka, Dziennik Łódzki, Nowiny, Gazeta Poznańska, Głos Pomorza, Głos Koszaliński, Glos Szczeciński, Nowy Łowiczanin, Gazeta Lubuska, Nowy Dziennik i programów telewizyjnych: Święto Łodzi na Piotrkowskiej (TVP 2), Pralnia (Viva Polska), Muzyka łączy pokolenia (WOT) oraz z archiwum Koch International, Universal Musie Polska i Reim Musie Factory a także z serwisu internetowego 30 ton. Fragment „Wielkiego Testamentu" Francoisa Villiona w tłumaczeniu Tadeusza Żeleńskiego-Boya wydanego przez Beskidzka Oficynę Wydawniczą. 154 Dyskografia I. Albumy zespołu Ich Troje 1. Intro 2.ITICD 3- 3 ą. The Best of... 5.3- reedycja 6. Ad. 4 II. Single zespołu Ich Troje 1. Prawo 2. Ci wielcy 3. Milion serc 4. Lustro 5. ŁKS Mistrzem Polski 6. A wszystko to... bo ciebie kocham 7. Jeanny - End ofThe Story 8. Hit Mix'99 9. Powiedz 10. Zawsze z tobą chciałbym być... (przez miesiąc) 11. Razem a jednak osobno III. Solowe wydawnictwa wokalistów Ich Troje oraz płyty nagrane przed powstaniem zespołu 1. Jacek Łągwa a. Tamerlane: lĄth Century Soul b. Varius Manx: The Beginning c. Varius Manx: New Shape 2. Michał Wiśniewski a. Spoko: Spoko, to tylko płyta b. Single: - Walczyk bujaj się - Ja chcę 3. Magdalena Pokora a. Magda Femme: Empiryzm b. Big Cyc: Świat według Kiepskich c. Single: - Yerticalo Ł Mim ....."'JB \& i^ii^l ŁlV.« ;-T"fSll i> U ¦Hr INK i i. IJYTRO CD 33920 - 2 Koch International, maj 1996 MC 33920 - 4 Koch International, maj 1996 Mastering: Koch International Zdjęcia: Tomasz Paweł Lewandowski Opracowanie graficzne + DTP: Graal m. intro Nagrań dokonano: w Studiu Izabelin w Warszawie od marca do czerwca 1996 roku 156 Li. i. Intro - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 2. Prawo - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Pawlikowska-Jasnorzewska, - opracowanie tekstu: M. Wiśniewski 3. Walizka - muz.: J. Łągwa, sl.: J. Łągwa 4. Spadam - muz.: J. Łągwa, sl.: J. Łągwa 5. Lęk - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 6. Gwałt - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 7. Czas - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 8. Bezdomni - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 9. Szarość dnia - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 10. Kot - muz.: J. Łągwa, sl.: J. Łągwa li. Obcy - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 12. Mrok - muz.: J. Łągwa, sl.: J. Łągwa 13. Niecierpliwi myśliwi - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 14. Cień - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 15. Ci wielcy - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 16. C.D.N. - muz.: J. Łągwa 17. Jeanny - muz.: F. i M. Borland, sl.: Falco, - słowa polskie: M. Wiśniewski Ich Troje: Magdalena Pokora Jacek Łągwa Michał Wiśniewski Gościnnie: Krzysztof Szmigiero - gitary Ryszard Bednarczyk - wiolonczela Mieczysław Komar - klarnet Stanczew Miłczo - akordeon Zygmunt Matuszewski - kontrabas Janusz Szrom - chórki męskie Kamila, Gosia - chórki kobiece Jacek Łągwa - aranżacje, instrumenty klawiszowe Jacek Łągwa i Ich Troje - produkcja Realizacja nagrań: Jarek Pruszkowski - 2,4,5,8,17 Jacek Łągwa - 1,16 Stanisław Bokowy - 3,6,7,9,10,11,12,13,14,15 1.1. 157 2. ITICD CD 33709 - 2, Koch International, wrzesień 1997 MC 3370 - 4, Koch International, wrzesień 1997 Zdjęcia w książeczce: Michał Pasich, studio Bogdana Axmana w Krakowie Przygotowanie zdjęć do części medialnej: Sebastian Kołodziejak Opracowanie graficzne + DTP: Axa Łódź, Ania Szumiga Nagrań dokonano: w Studiu Izabelin w Warszawie od maja do lipca 1997 roku. 158 1 i. Program multimedialny 2. Drzwi - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 3. Loop - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 4. Lustro - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 5. Spowiedź - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 6. Les - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 7. S.O.S. - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 8. Gwiezdna noc - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 9. Miłość i zdrada (tango) - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 10. Sam - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 11. Koniec - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 12. Mnie to wałi - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 13. Jastrzębia profił - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 14. Wznieś mnie - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 15. Dąbrowa - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski Bonus Track 16. Mandy - muz.: S. English, sl.: R. Kerr, słowa polskie: M. Wiśniewski Magdalena Pokora Ich Troje: Magdalena Jacek Łągwa Michał Wiśniewski Gościnnie: Adam Marszałkowski - perkusja Krzysztof Szmigiero - gitara elektryczna Marek Kalin - gitara basowa Piotr Dębowski - gitary Artur Włodkowski - saksofon, klarnet Marcin Włodarczyk - obój Grzegorz Piotrowski - saksofon altowy, tenorowy Łukasz Golec - trąbka Paweł Golec - puzon Adam Bytów - wiolonczela Kamila Lenarczyk, Katarzyna Nowicka, Justyna Danielewicz - chórki żeńskie Andrzej Wawrzyniak - chórki męskie Jacek Łągwa - instrumenty klawiszowe i fortepian, realizacja i aranżacje Z zespołem tańczyli: Marta Mandrykiewicz, Katarzyna Łojko, Marta Bednarska Marcin Kasiaż, Marcin Kokosiński 1.2. 159 ich troje CD 5462582 Universal, maj 1999 MC 5462584 Universal, maj 1999 Publishing: Reim Musie Factory Polska Produkcja: Universal Musie Polska Mastering: Julita Emanuilow (CD Accord) Product manager: Piotr Busz Opracowanie graficzne: Vanart Nagrań dokonano: w studiu Reim Musie Factory Polska w Łodzi od lutego do kwietnia 1999 roku. 160 1-3. i. A wszystko to...bo ciebie kocham - muz.: A. Frege, -sł. polskie: M.Wiśniewski (Edition DTH - BMG/UFA) 2. Die Freien - muz.: J.Łągwa, sł.: K.Kunc 3. Woalka - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 4. Koks - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 5. Do M. - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Pokora 6. Nienawiść - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 7. Gwiazdor - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 8. Ptaki Bez Skrzydeł - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 9. Kołysanka dłaAni - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 10. Me Ma Czadu - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 11. Jugosławia - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 12. Przyroda - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 13. Jutro - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski 14. Jeanny - End OfThe Story - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski; - Potulice - myśli i aforyzmy 15. End - Epitafium dla Romka - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski Ich Troje: Magdalena Pokora Jacek Łągwa Michał Wiśniewski Gościnnie: Adam Marszałkowski - perkusja Marcin Płuciennik, Paweł Marciniak - gitara basowa Piotr Dębowski, Krzysztof Szmigiero, Bartek Papierz - gitary Rafał Kokot - saksofon Milena Karpińska - wiolonczela Michał Paśniczek - trąbka Agnieszka Pędziwiatr - chórki Łukasz Jatkowski - bas Barbara Pokora i Julita - role mówione Polskie Słowiki - chór chłopięcy z Poznania pod dyrekcją Wojciecha Kroloppa Jacek Łągwa - aranżacje, realizacja i instrumenty klawiszowe 13- 161 4. The Best of.. CD 52629 - 2 Koch Prezent, sierpień 1999 MC 52629 - 4 Koch Prezent, sierpień 1999 162 I.4. i. Prawo - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Pawlikowska-Jasnorzewska, - opracowanie tekstu: M. Wiśniewski 2. Drzwi - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 3. Lęk - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 4. Ci wielcy - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 5. Lustro - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 6. Szarość dnia - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 7. Spadam - muz.: J. Łągwa, sl.: J. Łągwa 8. Niecierpliwi myśliwi - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 9. Jeanny - muz.: F. i M. Borland, sl.: Falco, - słowa polskie: M. Wiśniewski 10. Obcy - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 11. Gwiezdna noc - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 12. Cień - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 13. Sam - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 14. Mandy - muz.: S. English, sl.: R. Kerr, słowa polskie: M. Wiśniewski 15. Kot - muz.: J. Łągwa, sł.: J. Łągwa 16. Koniec - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski Ich Troje: Magdalena Pokora Jacek Łągwa Michał Wiśniewski I.4. 163 ich troje HIT MIX99 MU 2 NIEPUBIIKOWANE REMIKT / 5. 3 - reedycja CD 157 220 - 2 Universal, grudzień 1999 MC 157 222 - 4 Universal, grudzień 1999 Remiksy: Werk by Werk Industry Publishing: Reim Musie Factory Polska Produkcja: Universal Musie Polska 164 1.5. i. HitMix'99 czyli Co To Jest Za Jazda! - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski za wyjątkiem: A wszystko to... bo ciebie kocham - muz.: A.Frege, słowa polskie: M. Wiśniewski - Published by BMG/UFA Edition DTH - produkcja muzyczna Marc Bee dla Reim Musie Factory Polska 2. A wszystko to...bo ciebie kocham - muz.: A. Frege, słowa polskie: M. Wiśniewski (Edition DTH - BMG/UFA) 3. Die Freien - muz.: J. Łągwa, sl.: K. Kunc 4. Woalka - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 5. Koks - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 6. Do M. - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Pokora 7. Nienawiść - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 8. Gwiazdor - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 9. Ptaki Bez Skrzydeł - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 10. Kołysanka dla Ani - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 11. Nie Ma Czadu - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 12. Jugosławia - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 13. Przyroda - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 14. Jutro - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 15. Jeanny - End OfThe Story - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski; - Potulice - myśli i aforyzmy 16. End - Epitafium dla Romka - muz.: J. Łągwa 17. Jeanny - End OfThe Story (morę acoustic mix) - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski - produkcja - Reim Musie Factory, miks - Marc B. 18. A wszystko to... bo ciebie kocham (house mix) - muz.: A.Frege, słowa polskie: M. Wiśniewski - produkcja - Reim Musie Factory, miks - Marc B. Ich Troje: Magdalena Pokora Jacek Łągwa Michał Wiśniewski 1.5. 165 6. Ad. 4 CD 014 - 365 - 2 - Universal Musie Polska, czerwiec 2001 MC 014 - 365 - 4 - Universal Musie Polska, czerwiec 2001 Zdjęcia: Andrzej Hrechorowicz Stylizacja: Tatiana Hrechorowicz Multimedia i WebDesign: Marzena Mycha Cieślak (mycha@ichtroje.pl) Opracowani graficzne + DTP: kasia@vanart.com.pl Design płyty: Rafał Hanzl oraz Piotr Horodyński Executive Producer: Xavier Fabienne i Ralf Zielasko Produkcja: Universal Musie Polska Nagrań dokonano: w studiu Reim Musie Factory Polska w Łodzi od marca do maja 2001. 166 1.6. i. Intro - muz.: J. Łągwa, sl.: Paul Claudel 2. Powiedz - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski, K. Lenarczyk 3. Zawsze pójdę w twoją stronę - muz.: J. Łągwa, sl.: J. Łągwa 4. Razem a jednak osobno - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 5. Lecz to nie to - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 6. Dla ciebie - muz.: M. Reim/W. Becker, sl.: M. Wiśniewski 7. To tylko chwila - muz.: J. Łągwa, sl.: J. Łągwa 8. Błędne wojenne rozkazy - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 9. Po prostu - muz.: J. Łągwa, sl.: Magda Femme 10. Geranium - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 11. Pierwsza ostatnia miłość - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 12. Zawsze z tobą chciałbym być... - muz.: J. Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 13.1 stało się... - muz.: J.Łągwa, sl.: M. Wiśniewski 14. Wypijmy za to! - muz.: P. Platę, AnNa Err, sl.: M. Wiśniewski Ich Troje: Michał Wiśniewski Jacek Łągwa Justyna Majkowska Gościnnie: Marcin Płuciennik (Closterkeller/Kat), Bartek Lewandowski - gitara basowa Piotr Dębowski ( Los Desperados) - gitara klasyczna, akustyczna, elektryczna Rafał Kokot, Michał Kobojek - saksofon Agnieszka Pędziwiatr, Jacek Łągwa, Justyna Majkowska - chórki Thomas Weinferdt - akoredon Jeff Ley - harmonijka Łukasz Klaus - perkusja Z zespołem tańczą: Marta Mandrykiewicz, Monika Kalinowska, Monika Młodzik, Witek Jakubowski, Radek Stępniak. Z zespołem na koncertach grają: Marek Błaszczyk, Łukasz Klaus, Bartek Lewandowski, Piotr Tyszkiewicz, Michał Kobojek. Aranżacja, realizacja i mix: Jacek Łągwa z wyjątkiem 6 i 14, które we własnym studiu zrealizował Rafał Paczkowski. Manager: Maciej Durczak, o 602 240 548, Agencja Koncertowa Rock House, Wrocław Product Manager: Magdalena Czerwiec 1.6. 167 i. LC 5680 - 33920 - 6 Koch International, maj 1996 Singiel promujący album „Intro" 1. Prawo -muz.: J. Łągwa, - sl.: M. Wiśniewski 2. Spadam -muz.: J. Łągwa, - si.: M. Wiśniewski 3. Jeanny - muz. F. i M. Borland, - sl.: Falco - słowa polskie: M.Wiśniewski Skład: Magda Pokora, Jacek Łągwa, Michał Wiśniewski 2. LC 5680 - 33940 - 6 Koch International, wrzesień 1996 Singiel promujący album „Intro" 1. Ci wielcy - muz.: J. Łągwa, - sł.: M. Wiśniewski 2. Lęk 3. Cień 4. Prawo - muz.: J. Łągwa, - sł.: M. Wiśniewski - muz.: J. Łągwa, - sł.: M. Wiśniewski - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Pawlikowska-Jasnorzewska, opracowanie tekstu: M. Wiśniewski 5. Interwiew - pierwsze pozdrowienia Skład: Magda Pokora, Jacek Łągwa, od zespołu nagrane Michał Wiśniewski w studiu w Łodzi dla stacji radiowych 3. LC 5680 - 33709 - 6 Koch International, styczeń 1997 1. Milion serc - muz.: J. Łągwa, - sł.: M. Wiśniewski Skład: Magda Pokora, Jacek Łągwa, Michał Wiśniewski Singiel nagrany na 5 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 168 IŁl.2.3. 4. LC 5680 - 33990 - 6 Koch International, sierpień 1997 ______ Singiel promujący album „ITI CD" 1. Lustro - muz.: J. Łągwa, - sl: M. Wiśniewski Skład: Magda Pokora, Jacek Łągwa, Michał Wiśniewski 5. RMFPL 1 Reim Musie Factory Polska, maj 1998 1. ŁKS Mistrzem Polski 2. Hallelujach house mix 3. Instrumental mix 4. Zapowiedzi Strony off linę ŁKS autor: Adam Chmielecki Wersja demonstracyjna gry: Polska liga manager '98 . 6. LC 011988 2 Universal Musie Polska, maj 1999 Singiel promujący album „3" II.4-5-6. 1. A wszystko to... bo ciebie kocham - radio edit - muz.: A. Frege, - słowa polskie: M. Wiśniewski 2. A wszystko to... bo ciebie kocham - RMX - - muz.: A. Frege, - słowa polskie: M. Wiśniewski 3. A wszystko to... bo ciebie kocham - album version - muz.: A. Frege, słowa polskie: M. Wiśniewski Skład: Magda Pokora, Jacek Łągwa, Michał Wiśniewski 169 7. LC 153 966 2 Universal Musie Polska, wrzesień 1999 Singiel promujący album „3" 1. Jeanny - End ofThe Story (short album version) - muz.: J. Łągwa, - sŁ: M. Wiśniewski / Potulice, 2. Jeanny - End ofThe Story (radio edit) - muz.: J. Łągwa, - sł.: M. Wiśniewski / Potulice, 3. Jeanny - End ofThe Story (album version) - muz.: J. Łągwa, - sł.: M.Wiśniewski / Potulice, remixed: Marc Bee 4. A wszystko to... bo ciebie kocham (house mix) - muz.: A. Frege, - słowa polskie: M. Wiśniewski Skład: Magda Pokora, Jacek Łągwa, Michał Wiśniewski 8. SP 157 118-2 Universal Musie Polska, grudzień 1999 Singiel promujący album „3 - reedycja" łoh tro|« 1. Hit Mix' 99 czyli Co To Jest Za Jazda! - muz.: J. Łągwa, - sł.: M. Wiśniewski za wyjątkiem „A wszystko to... bo ciebie kocham" - muz.: A.Frege, - sł.: M. Wiśniewski. Published by BMG/UFA Edition DTH produkcja muzyczna: Marc Bee dla Reim Musie Factory Polska 170 11.7-8. 9- SP 041731 Universal Musie Polska, kwiecień 2001 Singiel promujący album „Ad. 4" 1. Powiedz - muz: J. Łagwa, - sł.: M. Wiśniewski, K. Lenarczyk Realizacja: J. Łągwa Skład: Justyna Majkowska, Jacek Łągwa, Michał Wiśniewski 10. SP 061767 Universal Musie Polska, lipiec 2001 Singiel promujący album „Ad. 4" 1. Zawsze z tobą chciałbym być... (przez miesiąc)! - muz.: J.Łągwa, - sł.:M. Wiśniewski, radio edit 2. Zawsze z tobą chciałbym być... (przez miesiąc)! album version 3. Zawsze z tobą chciałbym być... (przez miesiąc)! remix by Marc Bee 4. Zapowiedź płyty Ad. 4-1 5. Zapowiedź płyty Ad. 4-2 Skład: Justyna Majkowska, Jacek Łągwa, Michał Wiśniewski 11. SP SP 081808 Universal Musie Polska, wrzesień 2001 Singiel promujący album „Ad. 4" 1.. Razem a jednak osobno - muz.: J. Łągwa, sł.: M. Wiśniewski Realizacja: J. Łągwa Skład: Justyna Majkowska, Jacek Łągwa, Michał Wiśniewski Realizacja: J. Łągwa II.9.10.11. 171 Tamerlane: lĄth Century Soul CD 001 D'Art Corporation; MC 001 D'Art Corporation i. Young John - muz.: S. Ellery, sł.: M. Śledziewski 2. lĄth Century Soul - muz.: M. Sośnicki, sł.: M. Śledziewski 3. Sauage Love - muz.: M. Sośnicki, sł.: M. Śledziewski 4. Catmans Kiss - muz.: M. Sośnicki, sl.: M. Śledziewski 5. MoonAnd The Cross - muz.: M. Sośnicki, J. Łągwa, sł.: M. Śledziewski 6. Oracle - muz.: M. Sośnicki, sł. M. Śledziewski 7. Betwbct - muz.: M. Gładysz, sł.: M. Śledziewski 8. You - muz.: M. Sośnicki, W. Karolak, sl.: M. Śledziewski 9. ImAfraid - muz.: M. Sośnicki, sl.: M. Śledziewski 10. 2 Children - muz.: M. Sośnicki, W. Karolak, sł.: M. Śledziewski 11. Im a Liar - muz.: M. Sośnicki, W. Karolak, sł.: M. Śledziewski Tamerlane: Marek Tamerlane Sośnicki The Warriors: Maciej Gładysz - gitara Steven Ellery - saxofon Bogdan Wawrzynowicz - bas Jacek Łągwa - instrument klawiszowe Mark Śledziewski - backing vocal Radosław Maciński - perkusja 172 IILi.a. Varius Manx: The Beginning CD SPV 00232,1994; MC SPV 00232,1994 1. The Beginning - muz.: R. Janson 2. The Riddle OfThe Sky - muz.: R. Janson 3. Dark Passage - muz.: R. Janson 4. Sympathy - muz.: R. Janson 5. Traveller - muz.: RJanson 6. SilentScream - muz.: P. Marciniak 7. Lafce - muz.: T. Ziułkiewicz 8. Bitters Words - muz.: P. Marciniak 9. Carpe Diem - muz.: R. Janson 10. After time - muz.: P. Marciniak 11. Lc2 - muz.: P. Marciniak 12. The New Shape - muz.: R. Janson Varius Manx: Robert Janson Michał Marciniak Paweł Marciniaka Ponadto w sesji udział wzięli: Jacek Łągwa - programowanie instrumentów klawiszowych Joanna Gozdek - sopran Łukasz Błaszczyk - vocal Paweł Babara -bas Beata Witkowska -flet Iwona Rapacz - cello Robert Nogacki -obój Krzysztof Przewoźny - obój Piotr Sobczak - gitara basowa Mariusz Puchlowski - samponia Agnieszka Król, Agnieszka Makówka, Kamila Sowińska, Ewa Śródkowska - chórki String - Quintet of PRiTV in Warsaw voc, gitara gitara instrumenty klawiszowe, perkusja Tomasz Ziulkieiwcz - piano, clarnet Ill.i.b. 173' Spooko: Spooko, to tylko płyta CD i 57604 - 2, Universal, luty 2000; MC 157604 - 4, Universal, luty 2000 1. Walczyk bujaj się - muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski 2. Ja chcę -muz.: M. Reim, sl.: M.Wiśniewski 3. No jak? - muz.: M. Reim, sl.: M.Wiśniewski 4. Jeszcze tylko raz - muz.: P. Platę, sl.: P.Plate i A. Err, - słowa polskie: M. Wiśniewski 5. Zegar - muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski 6. Psy - muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski 7. Koncert - muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski 8. Niebo - muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski 9. Lekcja śpiewu - muz.: P. Platę sl.: P. Platę i A. Err, - słowa polskie: A. Pędziwiatr 10. Lecz to nie to - muz.: M. Reim i B. Dietrich, sl.: M. Wiśniewski 11. A ja mam to wszystko gdzieś - muz.: M. Reim, C.Breux, M. Reim, - słowa polskie: M. Wiśniewski 12. OK • -muz.: M. Reim, sl.: M.Wiśniewski 13. Dożywocie live -muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski Nagrań dokonano od marca 1999 do stycznia 2000 z wyjątkiem „Walczyka Bujaj Się," nagranego w Reim Musie Factory Studio w Berlinie 174 III.2.a. Michał Wiśniewski - wokal, teksty, klimat Agnieszka Pędziwiatr - śpiew Marek Blaszczyk - muzyka, aranże i pianino Przemysław Kuczyński - perkusja Marcin Płuciennik - bas, kontrabas Piotr Tyszkiewicz - gitary Emilia Oleksiak - przeszkadzajki Wydawca: Universal Musie Polska Producent: Universal Musie Polska Producent Muzyczny: Marc Bee dla Reim Musie Factory Polska Manager: Maciej Durczak, Agencja Impresaryjno - Artystyczna Rock House Konsultacja Wokalna - Agnieszka Pędziwiatr Executive Producer: Xavier Fabiene i Ralf Zielasko Mastering: Julita Emanuiłow Product Manager: Piotr Busz Koordynacja A&R: Michał Zioło Design Całokształtu: www.vanart.com.pl Zdjęcia: Krzysztof Kalinowski, Daniel Raczyński Webmaster: Xavier Fabienne WebExecutive: Tomasz Heflik, AlphaNet, www.alpha.pl Kostiumy: Basia Żerkowska Makijaż: Grzesiu Szustak i Kasia i. SP 156 759-2 Universal Musie Polska, luty 2000 1. Walczyk bujaj się (RADIO EDIT) - muz.: M. Reim, sł.: M.Wiśniewski nagrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Berlin, 08.1998 aranżacja - Jacek Łągwa wokale - Michał Wiśniewski i Agnieszka Pędziwiatr flet, klarnet - Michael Gótz (Filharmonia Berlińska) obój - Manuell Moslinger gitara akustyczna i elektryczna: Lutz Kruger (Alphaville) 2. New Romantic Walzer - muz.: M. Reim, sł.: M. Wiśniewski nagrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Łódź ,10.1999 aranżacja: Marc Bee wokale: Michał Wiśniewski i Agnieszka Pędziwiatr III.2.b. 3. Acid Jazzy Mixture muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski agrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Łódź, 10.1999 aranżacja: Marc Bee i Przemek Kuczyński wszystkie instrumenty: Marek Blaszczyk 4. Rock Version - muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski nagrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Łódź, 11.1999 aranżacja: Spooko bębny: Przemek Kuczyński gitary: Piotr Tyszkiewicz gitara basowa: Marcin Płuciennik instrumenty klawiszowe: Marek Blaszczyk wokale: Michał Wiśniewski i Agnieszka Pędziwiatr 5. SoulMix - muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski wokale: Michał Wiśniewski i Agnieszka Pędziwiatr aranżacja: Marc Bee wszystkie instrumenty: Marek Blaszczyk nagrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Łódź, 11.1999 6. Instrumental Confiture - muz.: M. Reim, sł.: M. Wiśniewski nagrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Łódź, 11.1999 aranżacja: Marc Bee i Przemek Kuczyński 7. Nasz Walc Dance Tance - muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski nagrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Łódź, 11.1999 aranżacja: Marc Bee i Przemek Kuczyński 8. Szczać Mi Się Chcę - Mix muz.: M. Reim, sł.: M. Wiśniewski nagrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Łódź ,12.1999 aranżacja: Marc Bee i Przemek Kuczyński 9. Oki Doki Ten Walc House Mix - muz.: M. Reim, sł.: M. Wiśniewski nagrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Łódź, 12.999 aranżacja: Marc Bee wokale: Michał Wiśniewski Agnieszka Pędziwiatr 10. Funky Long Cut - muz.: M. Reim, sł.: M. Wiśniewski nagrań dokonano w Reim Musie Factory Studio Łódź, 12.1999 gitara: Bartek Papierz saksofon: Tadeusz Rybarczyk trąbka: Szymon Żmadziński pozostałe instrumenty: Marek Błaszczyk wokale: Marc Bee i Agnieszka Pędziwiatr chórki: Agnieszka Pędziwiatr, Przemek Kuczyński, Bartek Papierz i Marc Bee Publishing by Edition Antenna Musik / Universal Musie Publishing Producer: Marc Bee Executive Producers: Xavier Fabienne i Ralf Zielasko Mixed by Jacek Łągwa Produkcja: Universal Musie Polska Singiel promujący album „Spooko, to tylko płyta" 2. SP 156 7992 Universal Musie Polska, maj 2000 Ja chcę - muz.: M. Reim, sl.: M. Wiśniewski produkcja muzyczna: Marc Bee dla Reim Musie Factory Polska aranżacja: Ben Ben Singiel promujący album „Spooko, to tylko płyta"" Magda Femme: Empiryzm CD 159 587-2, Universal, wrzesień 2000 MC 159 587-4, Universal, wrzesień 2000 III.2.b./III.3.a. 1. Verticalo - muz.: B. Dziedzic, M.Werk, sl.: L. Janerka 2. Amor - muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sl.: M. Femme 3. Magia - muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sł.: M. Femme 4. Oszukać los - muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sl.: M. Femme 5. My - muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sl.: X. Fabienne 6. Kilka chwil - muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sl.: M. Werk 7. Fatum - muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sł.: M. Femme 8. Empiryzm - muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sl.: M. Femme 9. Raz jeszcze - muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sł.: A. Nowak 10. Oszukać los (reprise)- muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sł.: M. Femme 11. Verticalo - visitor mix muz.: B. Dziedzic, M.Werk, sł.: L. Janerka Magda Pokora - śpiew Bartek Dziedzic - instrumenty klawiszowe, programowanie Maciej Werk - instrumenty klawiszowe, sample, wokal Leszek Biolik - bas, darabuka Leszek Pieszczek - bas Mikę Jones - skrzypce Marcin Bors - gitary Łukasz Klaus - perkusja Leszek Laskowski - pedał steel Produkcja muzyczna: Bartek Dziedzic, Maciej Werk dla Reim Musie Factory Polska Nagrano w studiu Reim Musie Factory w Łodzi Produkcja: Universal Musie Polska Big Cyc: Świat według Kiepskich CD 7243 530801 2, Pomaton EMI; MC 7243 5308014, Pomaton EMI 1. Świat według Kiepskich - muz.: J. Lis, sł.: K. Skiba 2. Czas na rwanie - muz.: A. Frege, Muller, sł.: A Kozłowski, M. Wiśniewski 3. Kumple Janosika - muz.: J. Jędrzejak, sł.: K. Skiba, J. Jędrzejak 4. Mały fiat - muz.: R. Lechowicz, sł.: K. Skiba, J. Jędrzejak 5. Kocham piwo - muz.: J. Jędrzejak, sł.: J. Jędrzejak 6. Śmieci - muz.: J. Jędrzejak, sl.: A Kozłowski 178 III.3.a. 7. Bułgarka - pieśń tradycyjna 8. Nasza rodzinka - muz.: T. Fuentes, sl.: J. Janiszewski, J. Jędrzejak 9. Zawsze płyń pod prąd - muz.: J. Lis, sl.: A Kozłowski 10. Niech każdy robi to co chce - muz.: G. Presser, sl.: J. Jędrzejak 11. Wyróżnienie - muz.: J. Jędrzejak, sl.: A Kozłowski 12. Hipermarket - muz.: R. Lechowicz, sl.: K. Skiba 13. Idą święta - muz.: J. Jędrzejak, sl.: K. Skiba Płytę nagrano w składzie: Dżej Dżej - wokal, bas, chórki Dżery - bębny, chórki Piękny Roman - gitara, chórki Skiba- ideologia, rap Ponadto w nagraniach udział wzięli: Magda Femme (Ich Troje) - wokal w utworze 2 Jacek Dewódzki (Dżem) - wokal w utworze 5,6 oraz chórki w utworach 3,8. Gadak - klawisze, Dyzio - gitara w utworze 8 Sebastian Soldrzyński - trąbka w utworze 3, 8. Wawrzyniec Peiker - skrzypce 3,12., Ela Psoniak - altówka 12 Micvhał Kiska - wiolonczela 12, Ula Chajdecka - chórki 3,8 Jacek Kołtuniak - chórki 3,8 Oraz gościnnie Andrzej Grabowski jako Ferdynand Kiepski III.3.b. Płyta powstała: Utwory 3, 4,5,8,11,13,9,11,12 w „Preisner Studio" w Niepołomicach k/Krakowa, wrzesień - październik 2000r Realizacja, mastering: Leszek Wojtas, Asystetnt: Jacek Kołtuniak Utwory 2, 10 w studiu Reim Musie Factory w Łodzi, kwiecień 2000,Realizacja: Jacek Łągwa Utwór 1 w studiu Hendrix w Lublinie, styczeń 1998 r. Realizacja Paweł Skura Utwór 20 w studiu Sonus w Łomiankach, marzec 1997 r. Realizacja i mastering: Darek Szweryn Produkcja muzyczna: Big Cyc, Leszek Wojtas Aranżacje: Big Cyc Kierownictwo organizacyjne: Maciej Durczak Produkcja: Rock House Ent. 2000 r. 1. SP 080598, Universal Musie Polska, wrzesień 2000 1. Zapowiedź utworu 2. Verticalo - muz.: B. Dziedzic, M. Werk, sł. Lech Janerka 3. Verticalo - Visitor Mix 4. Jingiel płyty 5. Jingiel płyty Magda Femme - śpiew Bartek Dziedzic - instrumenty klawiszowe, programowanie Marcin Bors - gitary, Leszek Biolik - bas, darabuka Michael Jones - skrzypce, Leszek Laskowski - pedał steel Produkcja muzyczna: Bartek Dziedzic, Maciej Werk dla Reim Musie Factory Polska Realizacja Bartek Dziedzic Mastering: Bartek Dziedzic/Maciej Werk/Piotr Zygo- Izabelin Studio Executive Producer: Xavier Fabienne i Ralf Zielasko Zdjęcia: Jacek Poręba Nagrano w studiu Reim Musie Factory w Łodzi Produkcja: Universal Musie Polska Utwór pochodzi z płyty „Empiryzm" 180 III Teksty piosenek INTRO Intro A wszystko to... bo ciebie kocham Prawo Woalka Walizka Koks Spadam Nienawiść Lęk Gwiazdor Gwałt Nie ma czadu Czas Jugosławia Bezdomni Jutro Szarość dnia Die Freien Kot DoM. Obcy Kołysanka dla Ani Mrok Ptaki bez skrzydeł Niecierpliwi myśliwi Przyroda Cień Jeanny - End Of The Story Ci wielcy Jeanny Ad. 4 ITI CD Intro Powiedz Drzwi Zawsze pójdę w twoją stronę Loop Razem a jednak osobno Lustro Lecz to nie to Spowiedź Dla ciebie Les To tylko chwila S.O.S. Błędne wojenne rozkazy Gwiezdna noc Po prostu Miłość i zdrada Geranium Sam Pierwsza ostatnia miłość Koniec Zawsze z tobą chciałbym być... (przez Mnie to wali miesiąc) Jastrzębia profil I stało się... Wznieś mnie Wypijmy za to! Dąbrowa Mandy Intro Już dla nas się zapaliła najmilsza z gwiazd Wpadła w tunel miłości Na końcu tego tunelu czekała miłość z nadzieją A w dłoniach trzymały szczęście Prawo Naszym prawem jest być dzieckiem miłości Powitanym tu jak najmilszy z gości Choć wiem, że tych uczuć nie odda mi nikt. Naszym prawem jest krew pełna ekstazy, Pięknych dziewcząt jak i mężczyzn bez skazy I kość cienka tak... Już nie powiem ci nic... Posłuchajcie nas i was nienarodzonych Dotąd cichych, dotąd zawsze bez obrony Chcemy bowiem przemówić nareszcie Bez zapału - ku nam się nie spieszcie To prawo... Naszym prawem jest radość istnienia A nie martwa cierpliwość kamienia I tak wiem, że z tą prawdą nie liczy się nikt... Naszym prawem jest pozostać w przestrzeni W odległości od świateł i cieni Być tym kimś, kim każdy z was też mógłby być Posłuchajcie nas i was nienarodzonych Dotąd cichych, dotąd zawsze bez obrony Chcemy bowiem przemówić nareszcie Bez zapału - ku nam się nie spieszcie To prawo... INTRO Walizka Wszystkie marzenia Zamknąłem w wielkiej walizce I moje życie Targane z wiatrem jak zwiędłe liście icn trejg I wszystkie kłamstwa Te bardzo małe i te wiele znaczące Wkładam pod szafę I niech czekają aż wzejdzie słońce! Nie chcę pamiętać Niczego co wtedy chciałem Nie chcę być świętym I nie chcę wcale już być ideałem I ciągle czekam I całe życie przechlapuję w ukryciu I tylko czasem Uchylam wieko I płaczę po cichu I płaczę po cichu... I płaczę po cichu! Wszystkie marzenia Zamknąłem w wielkiej walizce I moje życie Targane wiatrem jak zwiędłe liście I pytam siebie Czy to co mam - to nie jest więcej niż dałem Nie odpowiadam I sam już nie wiem, czego ja chciałem 184 Spadam Nocą, gdy senne słowa Porwane wiatrem - gorących serc Płyną powoli płyną Kochają wpadać do ciepłych miejsc. Jak letni deszcz.... Jestem, tak bardzo blisko Dotykam wzrokiem Nie czuję cię... Spadam, powoli spadam Błagam zatrzymaj, zatrzymaj mnie I nie wiem już sama Czy wolę być Czy wolę rozpaść się... ich troje INTRO 185 Lęk Czasem j esteś j ak j a I próbujesz być zły Żaden miecz nie tnie tak Jak twe kłamstwa i łzy ich troje Gdzie ostatni prawdziwy sen jvv^ Każdej nocy przez nas mknie Życia lęk - śmierci dźwięk Życia lęk - śmierci dźwięk Nie powie ci nie! Czasem jesteś jak los Który czuwa jak wilk Nie otrzymasz już nic Oprócz tęsknoty chwil On już nie chce nadzieją łgać Nie chce żądać ani brać Życia lęk - śmierci dźwięk Życia lęk - śmierci dźwięk Nigdy nie powie - nie! W mroku nocy słyszysz ten głos Który mówi - nie chcę nigdy być sam! Życia lęk śmierci dźwięk Życia lęk - śmierci dźwięk Nie odmawiaj im nie! Myśli dogonią czas Teraźniejszość to żart Przyszłość jest wrogiem kłamstw Moja przeszłość to fałsz Gdzie ostatnia nadzieja się tli Na przyjaciół ostatni krąg Życia lęk śmierci dźwięk Życia lęk śmierci dźwięk Nie wierzę już w nic! Życia lęk - śmierci dźwięk Życia lęk... 186 Gwałt h| To noc - to czar Przez mrok - do gwiazd To coś - w mych snach Ten głos - zła moc! ICh troje To nic, że ból TXrT"R O To nic, że krew Lrs L ^^ Ten lęk - to sens To głód - to seks Ty jesteś mym marzeniem I zjawą ze snów Ty jesteś tak jak piorun Który trafił w mój mózg To ja cię wymyśliłem I zdarzy się cud Jesteś dziką bestią Już brakuje mi słów Więc Zgwałć mnie Wyładuj na mnie cały gniew Więc zgwałć mnie Tego pragnę - tego chcę! Jak szczur jak wąż Przez krew do łez Przez fart - szach mat To ty - to kat To nic, że pal To nic, że śmiech Ten dźwięk to żart To szczyt - to szał I zedrzyj ze mnie wszystko I zadaj mi ból Naucz mnie miłości Zgwałć mnie, zwiąż mnie i skuj I opleć łańcuchami I podpal lont Niech ta dzika bestia Wyzwoli się stąd... Więc Wyładuj na mnie Zgwałć mnie Cały gniew... 187 Czas Prędkość światła mi pozwala Czas dogonić - tra la la la Może kiedyś to się ziści I dogonię swoje myśli ICn IfOJg Czas i przestrzeń się nie liczą T1VT"R O Nim za gardło cię nie chwycą -tvVJ Einstein wiedział - nie powiedział Diabłu swoją duszę sprzedał Poprzez czasoprzestrzeń mknę Nie dogonisz nigdy mnie Nie dopadniesz choćbyś chciał Nawet gdybyś odpal miał Nie wiem, kiedy pójdę spać Może gdy przestanę gnać W czarną dziurę coś mnie pcha Kiedy skończy się ta gra Gdy teoria zada cios Rzeczywistość zmieni los To dopiero będzie bal Czasoprzestrzeń na sto par Tik tak, tik tak, tik tak... Co czas robi kiedy śni Może wtedy oddać strzał By mieć szansę by wpadł w szał Poprzez czasoprzestrzeń mknę... 188 Bezdomni My jesteśmy bezdomni I nie mamy co jeść Walczymy by przeżyć Walczymy by zjeść ICI1 IrOJg Naszą bronią są słowa Już nas nie stać na pięść Więc nie zostawiaj nas proszę Daj nam znak - życia znak! Ooooch... Ooooch... Daj nam znak - życia znak! My jesteśmy wciąż sami Bez domów od lat Nasze serca są głodne Nasze sny są jak kat Naszym mieczem są pieśni Naszą tarczą są łzy Więc nie poddawaj się proszę Daj nam znak - życia znak! Ooooch... Ooooch... Daj nam znak - życia znak! INTRO 189 Szarość dnia Jak co wieczór drę twe zdjęcia Zaspokajam zemsty głód Magia voodoo i zaklęcia A na twarzy mojej chłód ICn troje Szarość dnia *^* * *»•" Zeza ma Już ja wiem dlaczego Szarość dnia Karę zna Dla niej i dla niego Stałam w kuchni z nożem w ręku Ktoś zapukał do mych drzwi Otworzyłam nie poznałam Jak mi przykro to nie Ty Szarość dnia Ciągle trwa Ja już nie wytrzymam Szarość dnia Wiecznie trwa Pakuję się i spływam Szarość dnia Prawdę zna Komu rację przyzna Szarość dnia Naprzód gna Czy mi wszystko wyzna Tak znalazłam się na dworcu Nie wiem dokąd odejść mam Może kiedyś jemu w końcu Powiem jaki z niego cham Szarość dnia Tak jakja Szarośćdnia Zwiała gdzieś daleko Żyje w nas Szarość dnia Bo tak najbezpieczniej Zwiędła tak Szarość dnia Straciła własne ego Jak ten czas będzie żyła wiecznie 190 Kot Szerokimi ulicami Skrada się samotnie nocami Pręgowane, szare futro Nigdy nie wie co będzie jutro! To on - przemyka zgrabnie między drzewami To on - potrafi zadrzeć z wszystkimi psami To on - bezczelną miną kotki zachwyca I nocą tylko jego jest ulica! Nieprawda, że nocą trzeba spać Bo każdy mały, duży kociak wie Że cały świat nocą bawi się... To jest właśnie kot Co się włóczy cały rok Nie ma sprawy, dla zabawy On wypija cztery kawy Potem idzie w noc Speed mu daje wielką moc Nie ma, nie ma, nie ma nic Ale wie po co, po co ma żyć Ona słodka i wesoła Nie stara się udawać anioła Takie samo - szare futro I nie chce wiedzieć Co będzie jutro To ta - co nigdy nie ma dosyć zabawy To ta - co dba wyłącznie o własne sprawy To ta - mnie żadne prawo nie ogranicza Więc nie mów mi co robić ma kocica! Nieprawda... To jest właśnie ta Co wysypia się za dnia Nie ma nic do roboty Tak jak wszystkie inne koty Czeka, czekają szok I kolejny skok w bok Ona też nie ma nic Ale wie po co, po co ma żyć! Obcy Nie wiem dokąd iść Nie chce mi powiedzieć nikt W którą stronę pierwszy krok Mija miesiąc - mija rok Moje oczy zalał deszcz Zimą je przysypał śnieg To ja - to twoja miłość... To ja - twój jedyny cel... To ja - twe pragnienie... To ja - obcy z twoich snów - to ja Leżysz zimna tak nie wiem gdzie Na rozstajach dróg, na dnie Czasem płacz, a czasem krzyk Moje serce drży we śnie Wszyscy opuścili cię Nikt ci nie został, o nie... To ty - to zrozumiałeś... To ty - choć raz jeszcze przyjdź... To ty - kochasz jak nikt... To ty - kochaj mnie jak nikt... Choćbyś chciał to nie znajdziesz Wiary tej, której pragniesz Życie się skończyło Teraz przyszedł czas na miłość Więc nie mówcie już nic Już nie skrzywdzi was nikt... ich troje INTRO 192 Mrok Powietrze zamrożone chłodem skał Podchodzisz tak powoli tak bez końca Zabijasz mnie patrząc mi prosto w oczy Codziennie silisz się na ten gest I znów to samo nudne sam na sam I znów ten sam początek ten sam koniec A może by tak zrobić raz coś dla ciała Nie trzeba zaraz sięgać po miecz Nie każ mi czekać Nie każ mi zdradzać Ile razy jeszcze mam Ci powtarzać Nie pozwól by co noc znów to powracało By metalowe ostrze Tak beznamiętnie cię przebijało I setki lat mijają dzień za dniem Tysiące takich samych chłodnych nocy Nie pytaj mnie kto jest wszystkiemu winien Gdy północ minie ja odnajdę cię I popatrz znów przychodzę jak co noc Okrutne przeznaczenie nas złączyło Ty kochasz to I czekasz wciąż rta te chwile I wiesz, że nie będę mógł powstrzymać się Niecierpliwi myśliwi Chcesz polować na ludzi By rozpoznać, kto wrogiem Potyczki w ciemnościach Między piekłem ICh tfOJg A nieba progiem TMTT? O Chcesz walczyć do końca 0 światłość bez dna Gdzie strzały zatrute Nie krwawią Nie krwawią jak ja... Zostaliśmy sami Niecierpliwi myśliwi Bez szansy bez kraju Bez serca z kamienia Chcieliśmy odnaleźć Własną drogę do raju Chcieliśmy odnaleźć Własną drogę do raju Chcemy wiedzieć dlaczego Chcemy zniszczyć to wspólnie Nie skomleć, nie błagać By zobaczyć To wszystko w trumnie Kiedy wreszcie zrozumiesz Że litość to dno Wybaczać rzecz boska Jak miłość Jak miłość i zło 194 Cień Słyszysz mój głos Wstałeś już? Czujesz ten chłód Porannych zórz? ICm IrOJg Ja kocham tak TMTD ^ Bardzo tak UNIKU I w moich myślach Pozwól stracić czas Boty Sam nie wiesz czego chcesz Twój cień Przemyka się dzień w dzień Zawsze tam gdzieś A nigdy tu Sam na sam Patrzysz na dzban Pełen mych łez Sam na sam Patrzysz na dzban Pełen mych łez Nie wiesz już sam Czy wciąż chcesz łgać Za żartem - żart Pełno skarg Choć kocham tak Ciebie brak Więc błagam Nigdy nie mów więcej - tak! Boty Sam nie wiesz czego chcesz Twój cień Przemyka się dzień w dzień Zawsze tam gdzieś A nigdy tu Zawsze sam... 195 Ci wielcy ii Tak dużo zrobiłem Wierz mi naprawdę By odnaleźć siebie , By odnaleźć prawdę ICh Irojg TNTRO Wszystko już wiem rvw Aż wstyd się przyznać Rzucić się w przepaść Jest prościej niż ją wyznać... Ci wielcy ludzie Im się udało Wrzucić mnie w bagno Przygwoździć zdradą Zabrakło światła I czasu brakło A wszystko to, w co tak wierzyłem Raz na zawsze się rozpadło I dla mnie w tym mieście Miejsca zabrakło Zabrakło przyjaciół I sensu zabrakło I znów ludzka rasa Mnie przekreśliła Z dnia na dzień - spadaj! Po prostu mnie zabiła... Ci wielcy ludzie... Jak poczuć ten żal Jak nie mieć wspomnień I jak skreślić czas Aby zapomnieć Tak pozostaną Na serca mego dnie Prawda i kłamstwo I ci co opuścili mnie... Ci wielcy ludzie... 196 Jeanny Jeanny! No chodź! Wstań już proszę Przecież będziesz cala mokra Już późno - no chodź! Musimy się stąd wydostać - uciec jak najdalej.. Rozumiesz? Gdzie twoja torebka? Zgubiłaś ją? Może wtedy, gdy pytałem cię o drogę... Kto kogo stracił? Nie wiem... Ty zaginęłaś? Czyja zaginąłem? A może to my zagubiliśmy się nawzajem? Jeanny, quit livin' on dreams Jeanny, life is not what it seems Such a lonely little girl In a cold, cold world There's someone Who needs you... Jeanny, quit livin' on dreams Jeanny, life is not what it seems You're lost in the night Don't wanna struggle and fight There's someone Who needs you... oh babę.. Zrobiło się zimno... Musimy stąd uciec, chodź Twoja szminka taka rozmazana... Pamiętam jak ją nakładałaś Widziałem to... Tak dużo czerwieni! Powiedziałaś wtedy: „Odwal się ode mnie!" Oczy potrafią powiedzieć więcej niż słowa Potrzebujesz mnie! No powiedz! Teraz wszyscy zobaczą, że możemy być razem Słyszysz ich kroki? Już idą... Idą żeby cię zabrać Ale nie znajdą ciebie Nikt mi ciebie nie odbierze Pamiętaj, już zawsze będziesz ze mną! Jeanny... W ostatnich miesiącach znacznie zwiększyła się liczba zaginionych kobiet w Polsce. Komenda Stołecznej Policji podała właśnie wiadomość o kolejnym tragicznym wypadku. Zaginioną dziewiętnastoletnią dziewczynę według zeznań świadków widziano ostatnio w pobliżu podmiejskiego lasu. Policja nie wyklucza morderstwa na tle seksualnym. Trwają poszukiwania... Jeanny... m ich troje INTRO 197 Drzwi W pustym światłocieniu uczuć Wiem, że chcesz odnaleźć sens Bliskich sercu cichych pragnień Prostych słów, odejdź stąd - nie znam cię W bladym wyrzeźbionym geście Odnajduję własną twarz Drzemie we mnie cień nadziei Rozpacz wie, ona zna ciebie, mnie Po prostu wyjdź I zamknij drzwi Zatrzymaj czas Na kilka chwil Czuły ciepły szept Szczerych prostych słów Bezmiar pocałunków Otchłań najprawdziwszych snów Powódź uczuć trwa Serce daje znak I z prądem pragnień popłyń Nie poddawaj nas Gdy uparty czas Chce dogonić nas Targa nas i ciągnie Chce usłyszeć: pass Możesz zawsze Wejść i wyjść I wyjść i wejść i wyjść Lecz nie zamykaj drzwi Po prostu wyjdź... W korowodzie własnych myśli Połączonych szukam serc, pajęczyna melancholii Wokół nas, szkoda słów nie znasz mnie W rozścielonych kwiatach róży Zakurzonych szukam chwil Skromnych uczuć zapomniany dziki kwiat Złączył coś - złączył nas 198 Loop Czuję twoje usta Chciałbym się w nie wpleść Miło, że tu jesteś Ekstra, że ktoś jest ICh Irojg TTI CD Nieodkryte żądze Zapłakanych serc Pościelonych myśli Nieznaczący gest Poetyckie kocham Nie ma tu znaczenia Próżną pokorą Nie wzbudzisz pragnienia Gardzisz tym kobieto Dorastajmy razem Kogo za wzór bierzesz Nie znam nie słyszałem Jesteś niegotowa Teraz mi to mówisz Nie ma słodka pani Ty po prostu tchórzysz Trochę więcej luzu Nieugięta damo Adam kiedyś z Ewą Robili to samo Pierwszy raz powiadasz Nie gram w takie klocki Koniec moja miła Romantycznej nocki Męczę się i pocę Uproszczonym słowem Mogłem sobie znaleźć Ale już nie mogę... 199 Lustro Patrząc na siebie Ziębiąc się w twarz Grzesznych słów naszych gra Będzie trwać ICh Iroje ITT CD Nie ufasz moim łzom W toku wydarzeń śnisz Próżnych chwil, niemy wzrok Zachwyt i zmysłów mrok Prędka wymiana zdań Naszych ciał... A w lustrze pada deszcz Tętniący głucho wiersz Pleciona w świetle gwiazd Poezja w nas Pamiętasz To był ten pierwszy raz Koniec nam wyznaczył czas Jeden raz Strzępił uczucia nam W zimowy wieczór Powiedział: pass Raz na zawsze Płomień w sercach naszych zgasł Już nie obawiaj się Popatrz jak Znów w lustrze pada deszcz Tętniący głucho wiersz Pleciona w świetle gwiazd Poezja w nas 200 ITICD Spowiedź Myślę, więc jestem Czuję, bo wrzeszczę Boli nienawiść Plączę, gdy tracę ICh troje Muszę wytrzymać Kochać i szlochać Plączę, bo tracę Pójdę, gdy skiniesz Umrę, gdy zginiesz Piszę co czuję Czytam głupoty Gryzę, gdy trzeba Oglądam kraty Żyję w niewierze Uwielbiam ranić Chlam, na lekarstwo Życie to kłamstwo Staram się cieszyć Kradnę, by przeżyć Czekam zbawienia Chcę rozgrzeszenia Wierzę, że mogę Odnaleźć drogę Imię, nazwisko To wszystko... Bajer to odlot Szał to purpura Jest pełno piesków I jest niebiesko Meteo data Hejnał tratata Dzisiaj pogoda Bombowa... 201 Les To jest ostatni nasz dzień Całuję cię W gorące twe Izy Tak bardzo chciałabym dziś Powiedzieć ci Nie odchodź - wciąż tu jest nasz dom Szukałam wzrokiem twych ust Ostatni raz Na sobie je czuć Jak przetrwać mam pierwszą noc I kolejnych ich sto Czy ty wiesz jak to jest Jesteś kobietą jak ja A ranisz mnie tak W okropną ciemność mam wejść W niej zostać i tkwić Czemu chcesz skreślić czas Odrzucić w niepamięć nas Serce jak głaz masz... Jak mogłaś w serce wbić cierń Głęboko tak Nie dając mi szans Wyrzeźbić coś z moich słów Poddać się By poczuć głód moich ust Znów będę szlochać za dnia A w nocy strach Nachodzi mnie strach Dlaczego żądasz mych łez Chociaż jeden gest A przestanę się bać Jesteś kobietą jak ja... 202 S.O.S. Ile warte jest życie człowieka Chcesz spróbować odnaleźć odpowiedź Ilu ludzi Bóg spisuje na straty Poprzez różne wymyślne choroby Ile serc zostanie złamanych Ile łez wyleją najbliżsi Tych straconych, skreślonych przez Boga Naszych sióstr i braci kochanych Ile jeszcze wybuchów wulkanów I miażdżących trzęsień ziemi Co do diabła robi tysiąc kościołów Czy nie mogą zaprzestać tej rzezi S.O.S. - S.O.S. - to wszystko nas przeraża S.O.S. - S.O.S. - nie warto się narażać S.O.S. - S.O.S. - już nie ma na co czekać S.O.S. - S.O.S. - natychmiast stąd uciekać Ale dokąd - gdzie ? W jaki sposób przekonać Chrystusa By przyspieszył kolejne zbawienie Przerwać wszystkie powodzie i wojny Jak powstrzymać to straszne cierpienie Jakim prawem nas karzesz za Ewę Co obchodzi nas wina Adama Nie jesteśmy zabawką ni lalką Za śmierć bliskich nie pijemy szampana Choć jesteśmy bezsilni bez wiary A nadzieja się śmieje z nas wszystkich Walczyć chcemy do końca o życie Ty stworzyłeś nas, więc szanuj S.O.S. - S.O.S. - to wszystko nas przeraża... Jesteś Panem Wszechmocnym Stworzycielem świata Podnieś więc wszechwładną rękę Rzeknij słowo choć jedne I uchroń przed krzywdą nas - błagam Już nie mogę przyglądać się cicho Na te brzuchy muchami oblazłe Choć nie byłem na bliskich pogrzebie Choć AIDS mnie nie zjadło To bez bólu, cierpień bez lęku Choć mój brat jest mordercą Chciałbym z nimi odnaleźć się w niebie ich troje ITICD 203 Gwiezdna noc Późno tak Na ulicach pustki wkrąg Wokół mnie Pełno gwiazd, które lśnią Słyszę gdzieś szept Kroków szept i nagle ty Ty i ja To dotknięcie naszych warg Czyj to głos Zdradził znów te chwile nam Ja wiem Że księżyc na niebie Świeci tylko dla ciebie A ja dla ciebie śnię... Noc - pełna gwiazd Kolejno dla ciebie spadają Noc - pełna gwiazd Uczucia gwiazdy kochają Być może właśnie one Tę miłość dały nam I dla nas ją stworzyły By pozostać już do końca Z tobą Na zawsze sam na sam... Sam na sam Do końca z tobą Blisko tak Dłoń dotyka drugą dłoń Czule tak Wtul się w myśli moich toń Tuli je wiatr, słońce deszcz A pieścisz ty Magia snów Poetycki półmrok słów Szał dwóch serc Nietykalnych naszych ciał Ja wiem, Że księżyc na niebie Noc pełna gwiazd... 204 Miłość i zdrada Nienawidzić znaczy kochać namiętnie... Sam chciałeś Wybudować własny świat Sam przegrałeś Jeden ruch i szach - mat Sam straciłeś To co wielkim szczęściem jest To dla ciebie Jeden wielki życiowy test Miłość i zdrada Zdrada i miłość Chodzisz narwany Zmienny - niewyspany Boisz się wreszcie Jak długo jeszcze? Chciałbym Ciebie widzieć nagą Taką białą, taką czystą Moją miłość ukochaną Bladą i od nocy bliższą Nieznajomej dalekiej, nieznajomy daleki Miłość i zdrada Zdrada i.miłość Chodzisz narwany Zmienny - niewyspany Boisz się wreszcie Jak długo jeszcze ? Nigdy więcej Już nie powiesz, że kochasz Nigdy więcej Już nie usłyszysz jak szlocham Nigdy więcej Już nie dotkniesz mego ciała To dla ciebie Ta gra jest przegrana Miłość i zdrada Zdrada i miłość Sam Sam Wiecznie sam Gdzie tkwi błąd Czemu wciąż miłość ta Ucieka stąd Kocham noc Kocham dzień Czy ktoś kiedyś będzie Kochał mnie Pozwól tęsknić i śnić Marzyć i żyć Jak chcę Pozwól wzleciec nad mur Dotknąć choćby raz chmur Pozwól tęsknić i śnić Marzyć i żyć Ja chcę Wzleciec nad mur Dotknąć raz chmur I spaść Czas Niepokój w snach Zazdrość i zysk Wyrzucam cię, tak jak ty Wyrzucasz mnie Przestało wiać Z chmur lecą łzy Bezsenna noc Bezsilne sny Pozwól... Stwórco daj nam Kochaćjak Ty Chciałbyś wiecznie sam Kochanym być Pozwól tęsknić i brać... 206 Koniec Wtulony w róży cierń Chciałeś zapomnieć tamten dzień Już odszedł czas i spadły łzy Pomiędzy nimi więdniesz ty icn IfOJg Pomiędzy nimi więdniesz ty TTT PT4 Uciekam - chowam się Wiem, że ty nadal kochasz mnie Pamiętam gniew - twój dziki wzrok To ty zrobiłaś pierwszy krok To ty zrobiłaś pierwszy krok Przyniosła jesień chłód A moją miłość przegnał wiatr Odeszłam stąd - i nadszedł żal Wypowiedzianych niegdyś słów Wypowiedzianych niegdyś słów Pamiętam każdy dzień I każde słowo - każdy gest Kochałam cię - wiedziałeś to Nie wykorzystasz więcej mnie Nie wykorzystasz więcej mnie Wtulony w róży cierń Chciałeś zapomnieć tamten dzień Już odszedł czas i spadły łzy Pomiędzy nimi zwiędniesz ty Pomiędzy nimi zwiędniesz ty 207 Mnie to wali Myślę, więc jestem te trzy słowa znam I udaję mądrego i zachwycam się sam Nie wiem, dlaczego śmieją się wciąż Ryczą i kwiczą non stop ze mnie drwią Lecz mnie to nie przeraża, mnie to wali. Oui, je ne vu pas - tak to jest tekst Dorzucam bonjour I francuski gest Lecz nikt tu nie chce wierzyć, że Tata Francuzem, mama Polką jest Lecz ja się nie obrażam Mnie to zwisa... Nie wierzysz ty Nie wierzę ja Gdyby wierzył każdy To bym może zdał I w pierwszej klasie znów Nie siedziałby kolejny tchórz Co w ten pusty łeb Oni dolać chcą Nie pomoże olej - ani wstrząs I żaden inny bicz Ja dalej będę wciskał kicz! Znów kolejny raz nadziałem się tak Ktoś mnie zapytał Ile jest dwa plus dwa I zamurował mnie i nie dał szans Skąd się biorą - te numery - skąd! Wsio mi opadło A pewnego dnia A z faceta był Hans Miałem tak straszny sen Choć pot spływał ciurkiem Złapał mnie ktoś Mnie zwisało... Był przebrany za cień Hmm, co za bajer Umie wciskać wciąż I teraz jestem pewien Co za frajer Już mi nie zwisa... Ul ich troje ITICD 208 Jastrzębia profil Zapętlil się kolejny dzień Nie mogę znaleźć się Świat w inną stronę kręci się A ja mam pisać tekst I tylko bla bla bla bla bla Pomysłu nie mam zostanie tak Kolejne bla bla bla bla bla Chyba za chwilę trafi mnie szlag Już są gotowe zwrotki, bo to łatwa sprawa Wejdź pod prysznic napisz refren i się nie poddawaj Liczy się kasa... Liczy się kasa... Żądza pieniądza opętała Już do końca mnie Wciąż tylko więcej forsy chcę Po prostu kocham... Bla bla bla bla bla To chodzi po mnie od tylu lat Powtarzam bla bla bla bla bla Mam to już gdzieś dobranoc goodbye (bez jaj) I tak powstaje nowy hit Bo to jest łatwa sprawa Zerżnij, zmień patenty i dalej się nie przyznawaj Liczy się kasa Zielony kolor podnieca mnie Liczy się kasa Sam nie wiem czy to dobrze czy źle Wszystko było dawno już gdzieś Napisane Liczy się kasa... Każdy taki hicior Liczy się kasa... Nagrody ma murowane Money, money... Liczy się kasa... 209 ich troje ITICD Wznieś mnie Pośród cichych drzew I pośród niemych, niespokojnych Mrocznych skał Po cichutku usiadł ktoś I usłyszał gdzieś w oddali płacz Księżyc rzucił blask Na ziarnka piasku Rozgrzanego ciepłem dnia Wznieś się i poszybuj gdzieś Wysoko aż do gwiazd mnie wznieś Do gwiazd, hen do gwiazd Oooooooo Wznieś się i poszybuj gdzieś Oooooooo Niech poniosą skrzydła mnie Oooooooo Wiatr przegonił chmury Gwiazdy wskazywały Gdzie odnajdziesz mnie Polecimy razem, gdy Usłyszysz moją słodko - gorzką pieśń Burza rozszalała się A w miejscu gdzie płakałam Padał deszcz Wzbił się poszybował gdzieś Wysoko aż do gwiazd się wzbiła Do gwiazd, hen do gwiazd Oooooooo W inny lepszy świat się wzbił Oooooooo Pod skrzydłami schował mnie Oooooooo Wznieś się i poszybuj gdzieś Oooooooo 210 Dąbrowa Nasze życie zbyt krótko trwa Na przemyślenia czasu brak Więc nie przejmuj się Gdy nadejdzie czas ICh troje (Złapiesz za kija i w ryja! I w ryja!) Gdy słońce zgaśnie wzejdzie mrok i Ostateczny dla nas dzień Oko za oko ząb za ząb i cześć Napierdalać i wódę chlać... Hej, wy tam, idzie Dąbrowa! Obudź się, zabawy nadszedł czas Hej, wy tam, idzie Dąbrowa! Żaden cel nie umknie z oczu nam Zawsze pełen niepokoju W scenariuszu pełnym gnoju Dno przyciąga nas Gdy nadchodzi czas (Łapiesz za kija i w ryja! I w ryja!) Nie zrozumiesz nigdy mnie Choć naprawdę tego chcesz Oko za oko ząb za ząb i cześć Z naszych wrogów zostanie cień Hej, wy tam... ITICD 211 Mandy Chciałem poznać - każdy dzień Życie przeszło obok mnie Czy to jest twój cień Czy twarz, którą znałem Przepłakałem noc Łez morze wylałem Wpadłem w dzień Kolejnych kłamstw Szczęście inną drogą gna Spójrz raz w oczy jej Odnajdziesz niepamięć Czego pragniesz wciąż By bez niej żyć dla niej Och, Mandy Czemu dałaś mi nie biorąc w zamian Wiesz, że musisz opuścić mnie Mandy Gdy całujesz mnie Wstrzymuję oddech i drżę Potrzebuję cię dzisiaj Och, Mandy Stoję na przepaści serc Smutek, żal ci piszą wiersz Złapać świat ten w garść Odrzucić daleko By nie mógł skraść snów Płynących łez rzeką Och, Mandy... Wczoraj miałem sen Czas chciał mnie dogonić Płakać w ulic mgle Czy wstyd do mnie dzwonił % ich troje ITICD Czemu dałaś mi nie biorąc w zamian Wiesz, że musisz opuścić mnie Mandy Gdy całujesz mnie Wstrzymuję oddech i drżę Och, Mandy... Ja kocham! 212 A wszystko to... bo ciebie kocham Czy wiesz malutka może jak ciebie mi brak Czy czujesz to co ja, gdy jestem sam? Jestem opętany jak w niewoli pies Kto jest temu winien... Wiesz? ich troje Nie ma takich prostych słów co oddadzą to co boli mnie... Przeczucie mam, że jednak spyta ktoś: «J „Czy ta bajka się nie skończy źle"? To tylko zazdrość zżera mnie Zawsze wtedy kiedy obok ciebie nie ma mnie Raz jestem dr Jekyll, raz mr Hyde Transformacja trwa - nie zatrzymam jej! Oko w oko stań Co za twarz! No powiedz... Boisz się? Za późno już, zwalam stąd Będzie lepiej jak zapomnisz mnie!!! A wszystko to... bo ciebie kocham I nie wiem jak bez ciebie mógłbym żyć Chodź! Pokażę ci, czym moja miłość jest Dla ciebie zabije się!!! Zdarza mi się być na haju, wiesz jak jest Dziwne wizje wchodzą, nie pożądasz mnie... Pragniesz kogoś bardziej, żegnaj więc Nie chcesz nic tłumaczyć, no to odwal się Ochoty nie mam słuchać i stać Na milczenie nie stać mnie Przechodzi nas oboje zimny dreszcz Czy ta bajka się nie skończy źle? A wszystko to... bo ciebie kocham I nie wiem jak bez ciebie mógłbym żyć Chodź! Pokażę ci czym moja miłość jest Dla ciebie zabije się!!! Oko w oko stań Co za twarz! No powiedz... Boisz się? Za późno już, zwalam stąd Będzie lepiej jak zapomnisz mnie!!! A wszystko to... bo ciebie kocham... 213 Woalka Gdy w woalce bladej spoglądam To sam nie wierzę, że byłaś ze mną... Nawet słów nie pojmuję, wiesz? Które do mnie mówisz, tak gorzko Choć marzenia spełniły się Ja odbieram je jak clowna Na słodko Głuchonieme serca szalone Z boku patrzę na nie i widzę Że nie pragną się wcale oboje Wolą ciszę... Załzawione, rzucone w górę Zatrzymane nie wiem dlaczego? Takie szczere, związane sznurem Własnym ego! W ślad za Tobą przewracać chcę Znów kolejną łódkę z papieru I na głowę z papieru zrób Mi kapelusz Wtedy batem pogromie dni Te co nie chcą o nas nic słyszeć Choć ja do nich podnoszę wzrok Krzyczą do mnie wciąż Bądź ciszej! Głuchonieme serca szalone... 214 Koks Usiąść i siedzieć 0 wszystkim chcieć wiedzieć 1 nie chcieć już nigdy wstać Patrzeć wesoło nie kręcić się wkoło I nie chcieć już nigdy spać Wiedzieć dlaczego Nie kochać już tego I nie chcieć już nigdy brać Pytać natrętnie Uśmiechać się wstrętnie I nie chcieć już nigdy się bać... I nie chcieć już nigdy się bać... Czemu mama pozwoliła Czemu mama ich wpuściła Czemu tata nie powiedział Tylko w swym fotelu siedział Czemu mama nie krzyczała Czemu mama forsę dała Czemu tata nie chciał wiedzieć Tylko nam pozwolił... Nie wiesz nic - nie chcesz wiedzieć już nic Nie wiesz nic - to nie musi tak być Nie wiesz nic - nie chcesz wiedzieć już nic Nie wiesz nic - to nie musi tak być Jakiś ból-jakiś żal Jakiś blask - słońca skwar Jakiś dzień -jakaś noc To drugów moc! Potęga i siła Z nas wszystko wypija Zaschnięci, spuchnięci Leżymy jak wzdęci Czemu mama pozwoliła... Nienawiść Miałaś niewinną twarz jak na te piętnaście lat Obcy kraj, obce miasto i ty Pamiętam jak Z oczu niebieskich leciały ci łzy... Tak, pamiętam ten dzień, te minuty, te dwie Co zmieniły me życie Wiesz dobrze, że Pocałunek ten mój Nas do siebie tak skul Do drzwi zapukała nienawiść W prawej ręce ściskała złość Jak mogło to wszystko się zdarzyć Jak mogło w nas trafić to coś... Nie czas tu na kłótnie jest 1 ty dobrze o tym wiesz Za co zadajesz ból Okrutnie tak - jak wyrwać mam stąd Swój żal i rzucić go w kąt W serce me wbijasz cierń i podpalasz słów sens Ja wyciągam do ciebie znów dłoń Mogem być twój na zawsze Wiesz co, zapomnijmy o sobie Do drzwi... Jak ci to oddać mam Kiedy most już zburzony jest w gruz Nie chcę słyszeć twych słów Mówiących: wróć By wstrzymać tę burzę Nie chcę poświęcać snów... Błagam nie każ odejść mi Choć nie skrzywdził mnie nikt Ty wiesz dobrze, że bez ciebie i mnie To nie będzie już dom Dom zamieni się w schron Do drzwi... 216 Gwiazdor Jestem już gotowy by wykonać song Song ten na tej scenie to ostatni dla mnie gong Od małego chciałem zostać piosenkarzem Bo ja o piosenkach dużo marzę Staram się rozumieć, staram słuchać rad Jakiś styl załapać no i nie przynosić strat Nawet zdjęcia mógłbym zrobić sobie goły Nawet poszedłbym do śpiewu szkoły Co to jest za jazda Stać na scenie jak ta gwiazda I jak w solarium świateł sto na sobie czuć Dawać autografy I mieć zawsze kupę kachy Tak często mi się śni Zostać VIP Czyja może chcę - wam zaśpiewać źle Może to co gram, to może jest za mdłe Może zmienić mam swą płeć, czy kolor skóry Może schudnąć mam, czy być mam gruby O tym będę marzył, będę o tym śnił Zostać takim kimś - kim chcecie abym dla was Może wtedy ktoś mnie w końcu kupi Może znajdzie się ktoś taki głupi Co to jest za jazda... Nie ma czadu Nie ma czadu Jak nudno Nie ma czadu No trudno Nie ma czadu Jak nudno, no trudno, no cóż .. Dawajem! Miałaś być ekstra Miałaś być fajna Miałem odlecieć Miałaś być zgrabna A tu nic z tego No co mam zrobić Mam się powiesić, czy mam się zagłodzić ? Nie ma czadu... Skąd ty pochodzisz Jest to na mapie? Kumasz co grane I już go masz w łapie A tu nic z tego I co mam zrobić Mam się powiesić, mam się zagłodzić Nie ma czadu... Kto mi to zrobił Do jasnej cholery Kto mnie w to wrobił Teściowie - sknery Żona - paszkwilek Kościół - dożynki Wieś na całego Pasi do prymki Nie ma czadu... 218 Jugosławia Dosyć tego zbaw nas ode złego Po tylu latach znamy cię kolego Nikt z nas teraz już nie zaśnie Drzwi do szczęścia nie zatrzaśnie Oddaj broń i podaj dłoń Jeśli ciebie znajdą to dobrze się schroń Prawo pięści rozwalaj na części Tu wszystko jest dozwolone I nikt nam nie zabroni więcej już nic Ramię w ramię, razem na skazanie To siła - władza w obłęd nas wprowadza Tu ktoś - tam ktoś We wszystkich wzbudza Chore coś nicość odnalazło Tu wszystko jest dozwolone... Powiedz czemu jutro nie będzie już dnia I czemu karzesz tak namiętnie nas Tobie rozkosz spływa z ust i nie widać dna... Jak Ci uwierzyć gdy nie zna Cię nikt Kto Ci dał prawo by strzelać w skroń I kiedy mogę liczyć byś nam podał dłoń Więc oddaj broń! Dosyć... Tu wszystko jest dozwolone... Kto Ci pozwolił wykonać ten gest W niepamięć miłość rzucić - zostawić gniew Jak długo chcesz kontynuować grę Wszystko koniec ma - więc i ta gra! Miłość zwycięży - nie masz szans Każdy z nas wpadł w okrutny trans Wyrwiemy serce i to co jest nasze I chleb i ziemię i wolność naszą! Jutro Dlaczego chcemy zniszczyć świat Bez niego przeżyć nikt nie zdoła Gdy ktoś o pomoc prosi nas Nikogo nie ma dookoła A dzieci płaczą wciąż I usnąć chcą A dzieci płaczą wciąż By nie mieć z tym już nic wspólnego... Kto chce by wzeszło słońce Znów jasne i gorące Kto chce by pierścień władzy Nie ukradł więcej naszego jutra! Kto chce by spadły wszędzie Gołębie białe w pędzie Kto chce oglądać ptaki Znów odrodzone biało - czerwone?! A dzieci... Kiedy ołów wejdzie w krew Kiedy słowa dotkną ostrzej Kiedy strach zrozumie krzyk Wtedy będzie ci najprościej... A dzieci... 220 Die Freien On i ona i oni są Pocałunek - po ustach ślina przepływa Pot - ciało - emocje Koniec... i oddech głęboki Papierosa dym Rozeszli się postmodernistyczni Adamowie I owoc... ich troje 3 221 DoM. Zostań nie opuszczaj mnie Nieporadnie składam słowa te Boję się, boję się, nie wiem że... Powiedz: nie zostawisz mnie? Twoje dłonie w moich myślach tulą mnie Tulą mnie, ale wiem... nie ma cię A zegar odmierza swoje minuty Choć jutro nie będzie już takie samo Kolejny raz podaję ci rękę Kolejny raz robię to samo Nie ogarniesz tego nie Może kiedyś jeszcze będę cieszyć się Teraz nie, chyba że kochasz mnie Zobacz jak wylewam łzy Droga, którą dziś wybrałam, plącze się Zostań więc, nie mów, nie mów: Nie... A zegar odmierza swoje minuty Choć jutro nie będzie już takie samo Kolejny raz podaję ci rękę Kolejny raz robię to samo 222 Kołysanka dla Ani Czy niebo jest gotowe by przyjąć gwiazdki świecące nowe Czy chciałbyś je policzyć wraz z nim Księżyc już policzył i znikł Gdy trudno oczka zmrużyć, to wszystkie gwiazdki będą ci służyć Wnet wszystkie ci zapalą się w krąg Ukołyszą piosenką tą Śpij słonko, nie wstawaj aż do ranka Wstał księżyc i lśni On chciałby cię dziś utulać Podarować sny Śpij słonko nie wstawaj aż do ranka... Gdy wokół ciebie ciemność To wszystkie gwiazdki się odwzajemnią Gdy mama powie: „synku pójdź spać" One zaczną śpiewać ci tak Śpij słodko nie wstawaj do pobudki Śpij mój skarbie i śnij Księżyc wie, że książę mój malutki Chce już zasnąć, chce Już niebo jest gotowe by przyjąć mą gwiazdkę już, a nie potem Czy chciałbyś też obejrzeć swe sny I spotkać śpiące gwiazdki jak ty Śpij sionko nie wstawaj aż do ranka... Ptaki bez skrzydeł Jestem ptakiem bez skrzydeł pośród złowrogich wron Walczę w ciemnościach Chcę odnaleźć dom Chcą mnie dotknąć spojrzeniem Chcą pokonać, dobić mnie Jestem jednym z ostatnich Nie poddaję się Nie poddamy nigdy się Nie poddamy się Jestem ptakiem bez skrzydeł Bez ojczyzny, bez szans W brudach ludzkich odpadów tak ucieka mi czas Składam w ptaków imieniu broń o której nie wie nikt Jestem jednym z ostatnich, nie poddaję się... Nie poddaje się - nie poddamy się - nie poddamy się... Nie poddaje się - nie poddamy się - nie poddamy się... Nie poddaje się - nie poddamy się - nie poddamy się... 224 Przyroda Głusza przeszła w szept Pod stopami śnieżnobiały śnieg Wierzba z chmurą toczą wieczne boje Barwy tęczy chcą zostać tylko razem z nią Nie jak piorun z wierzbą rozdzielone Płyną z wiatrem szron i lód, a przy sterze siedzi chłód Bezmiarem głodnych pustych słów szukają własnych dróg Mgła ukrywa w sobie dom jak nie zgranych orkiestr sto Zapomnieć pośpiech, ulic zgiełk Nie miotać się jak dźwięk I mysią dziurą uciec gdzieś - i mysią dziurą uciec gdzieś... Próżnia zaszła mgłą Wierzby płakać chcą Chmura chce radości szukać dalej Czeluść woła mnie Nie opuszczaj teraz mnie Bóg nakazał płakać, a więc płaczę Płyną z wiatrem szron i lód, a przy sterze siedzi chłód Bezmiarem głodnych pustych słów szukają własnych dróg Mgła ukrywa w sobie dom jak nie zgranych orkiestr sto Zapomnieć pośpiech, ulic zgiełk Nie miotać się jak dźwięk I mysią dziurą uciec gdzieś - i mysią dziurą uciec gdzieś... Jeanny - End Of The Story Piątek, 13 sierpnia 1999 roku. -Pani Alu, proszę o uzupełnienie opinii psychiatrycznej dotyczącej pacjenta Michała W. o poniższe podsumowanie. Historia choroby: pacjent znajduje się od października 1985 roku na oddziale ich troje zamkniętym Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Łodzi. Stan psychiczny pacjenta zmuszona jestem określić jako skrajnie o chwiejny. Pan W. w dalszym ciągu jest zbyt niebezpieczny dla otoczenia, w związku z czym w najbliższym czasie nie widzę możliwości przerwania leczenia... - Wejść! Co pan tu robi? Panie Wiśniewski proszę się uspokoić i odłożyć ten dzbanek! - Pani Alu - Teraz to już ja podyktuję... -Słuchaj, Jeanny... dlaczego piszę ten list? Ano...To co powiem nie dotyczyć będzie ziemi ani niebios... Ani przebijanych igłą... To, co powiem tobie, słoneczko, nie dotyczyć będzie mężczyzny ani kobiety - ani mnie, ani ciebie! To co powiem dotyczy jednego wyrwanego serca... A jeszcze, owszem... Kamieni to dotyczy, a że i kamieni więc także i drugiego serca! Dlatego piszę ten list, wiesz!? Our love never dies With the voices off heli I cali you again Lunatic damnation, unending ovation I cali you again And come again to the sweetest journey Trough my darkest dreams My power walking around Just meet me again - together in the night Jeanny? Gdzie mam ci ja ten list wysłać? Nie z dobrych chęci rodzi się poezja Jeanny, nie... Z nadmiaru siły się rodzi... Tu nikt mnie nie chce słuchać, od lat rozmawiam tylko z tobą, powoli zastępuję kwestię „być albo nie być" pytaniem... „po co być" ? Carpe diem - kurde balans... Albo i nie... A propos - odnalazłaś torebkę ? Idę przez to zasrane życie do ciebie jak niewidomy przez ciemność, ale mam ochotę czasami tą białą laską zdzielić kogoś przez łeb! Odchodzę, bo sny, co się nigdy nie kończą, zwielokrotniają obcość zamkniętych drzwi... Pa pa! Our love never dies With the voices off heli I cali you again Lunatic damnation, unending ovation I cali you again And come again to the sweetest journey Trough my darkest dreams My power walking around Just meet me again - together in the night 226 Intro Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza Powiedz Powiedz, powiedz czemu Świat twój milczy cały blady od wzruszeń Niczym słońce zaćmione przez księżyc Czekające na chwile poruszeń? Czemu, czemu pragniesz Dojrzeć w oknach świata część odległą Niczym drzewo więdnące bez skargi Czekające na deszcze z nadzieją! Wstań, powiedz nie jestem sam I nigdy więcej już nikt nie powie Sępie miłości, nie kochasz Ja, jestem panią/panem mych snów Moich marzeń i lęków Moich straconych dni Moich łez, wylanych łez... Proszę... Poczekajcie Sen rozpłynął się w świtu płomieniach Nie chcesz chyba powrócić jak Eos W lekkich jak motyl marzeniach... Wstań, powiedz nie jestem sam I nigdy więcej już nikt nie powie Sępie miłości, nie kochasz Ja, jestem panią/panem mych snów Moich marzeń i lęków Moich straconych dni Moich łez, wylanych łez... Zawsze pójdę w twoją stronę Tak wiele jest zgubionych dni Porzuconych myśli, zapomnianych chwil Tak chciałabym pozbierać je Poukładać jak mozaikę w jeden sen Wspaniały sen Taki co osusza wszystkie łzy W którym ze mną jesteś tylko Ty... Zawsze pójdę w twoją stronę Więc nie oglądaj się Za chwilę Cię dogonię Zawsze pójdę w Twoją stronę Nieważne jak i gdzie Powiodą nieostrożne myśli Twe I zamknę jednym słowem wszystkie drzwi Za nimi dla mnie będziesz tylko Ty Nie bardzo wiem dlaczego ja Skoro zawsze tyle masz ważniejszych spraw Zgubiłeś się sam nie wiesz jak W labiryncie swych ambicji tracisz czas A jednak ja, choć bardzo oddalona - bliska tak Zachowam dla nas echo tamtych lat 228 Razem a jednak osobno s Nie patrząc na mnie trzymasz dłoń Przeczuwam czego możesz chcieć Tym razem to przypuszczam Będą słowa te: ICjjJrOje - Nie kochasz mnie » j - Nie kocham Cię Aa* 4 Za dużo stało się - sam wiesz Za wiele zapomniałeś dni Nieprzemyślanych słów i chwil Tak wiele jest - Ja to nie Ty - Ty to nie My Jak zatrzymany w biegu wiatr Jak niebo wśród nocy bez gwiazd Jak liść bez wody tak Ty Beze mnie nie znaczysz już nic Sama dla siebie jesteś tym Kim ja dla Ciebie chciałem być Znikąd donikąd Wciąż przeganiasz moje sny - Ja to nie ty - Ty to nie my Ściskam w swej dłoni twoją dłoń Pamiętasz jak budziła mnie A wieczorami kładła spać A teraz cóż: - Nie kochasz mnie - Nie kocham Cię 229 Lecz to nie to I znów trzasnąłem drzwiami samochodu Włączyłem radio, aby dalej stąd I nagle głos twój w radiu usłyszałem Nie brzmiało to jak przed godziną - won! Kolejny song śpiewałaś o miłości Kolejne morze braw i tłumu krzyk Pamiętasz, ja te słowa napisałem A teraz mnie nazywasz wielkim nic Lecz to nie to Mi przez lata przyrzekałaś Ty zawsze więcej brałaś niż dawałaś Powiedz mi czemu skreśliłaś nas Mój dom twym domem jest- zasadę znasz Deszcz mi nie pozwala jechać dalej Wspomnienia nie chcą odejść - czuję żal Zawrócić już nie można - nie chcę wcale I zbliżyć się do ciebie choć na cal Gdzie jestem, słyszę ciągle te nagrania I sens tych wspólnie zapisanych nut Czy czujesz co ci chciałem tym powiedzieć Czy wierzysz, że będziemy razem znów? 230 Dla ciebie Od tylu lat Widuję Cię Przechodzimy obok siebie... Nie czułem nic - a jednak coś... Co mam za lot Przez tyle miejsc Stracony czas - jawa czy sen? Czyja to ja? Czy Ty to Ty? Chciałem wierzyć, że to już na zawsze Kobieta nigdy nie rozmyśla się! Gdzie jesteś? Gdzie jesteś? Tak często myślę skąd passe Co mogłem zrobić aż tak źle? Samotny Jestem samotny tak! I wierzę w to, że uda się Odkręcić to co było źle No spróbuj raz - od zera tak... Oszukać los - to tylko blef Za błędy trzeba ponieść karę Bez Ciebie to Nie uda się Serce złamane I zimne tak Tak mi teraz bardzo ciężko Tak trudno mi Bez Ciebie żyć Śnij ze mną o tym co już było Wrócą do nas, wierz mi, piękne dni! Gdzie jesteś... To tylko chwila Budzisz się sam Wśród swoich chorych snów Dobrze to znam Niełatwo odżyć znów Tak stało się Bo tak musiało być I nawet Ty Nie zmienisz dzisiaj nic Sam dobrze wiesz Kto winien a kto nie Tak wiele dróg Znów poplątało się Nie przejmuj się Czasami bywa źle Posłuchaj mnie Wystarczy tylko zbudzić się To tylko kilka gorzkich łez Koszmarny sen Za chwilę znowu wstanie dzień To tylko kilka gorzkich łez Sam przecież wiesz Tak w życiu czasem zdarza się Tak trudno jest Zacząć od zera znów Rozpocząć grę Wykonać pierwszy ruch Tak chciałabym Dać Ci odpowiedź lecz Nie pytaj mnie O to co sam już dobrze wiesz To tylko kilka... 232 Błędne wojenne rozkazy Nazbyt rozumny się staję Bezładnym językiem władam Zatrute wyznaczam granice Nietrwały jak mgła opadam Wykreślam z pamięci twe wiersze Mdlejące widziadła w twych słowach Przewracam w zeszycie wciąż strony Świadomie innym je zdradzam Dreszcz dręczy drążąc do prawdy Brzegi tych stron zapisanych Nietkniętych przez moment zmęczenia Zajętych przez kłamstwo natchnienia Dziewica wśród słodkich pajęczyn Zapadła w sen, kwitnie pod tęczą Tuż obok brzozy płaczącej Nie boi się mnie i nie jęczy... Błędne wojenne rozkazy Nie drążę, nie słucham, nie warto Alarm, pościg i zamęt Wywołam jedną kartą! Nie ufam trzęsącej się z zimna Na głodzie - i zielonym obłokom A tym padającym na twarz Spoglądam oko w oko! Jesteś ćmą lub aniołem Na pewno nie jesteś człowiekiem Z końcem świata z pewnością Nad jego pochylisz się wiekiem I z tego samego nieba Świadomość zmieni te wersy Nie będzie różnił się wtedy Ten wiersz - od innych twych wierszy! Błędne wojenne rozkazy... II Po prostu Słyszałam, że mam szansę Jedną by mieć To wszystko czego pragnę Co tylko chcę ich troje Słyszałam nie idź drogą Bez śladów stóp Ad. Ą Donikąd ona wiedzie Zatrzymaj się - stój! Mówili nie wyważaj Otwartych drzwi Wystarczy z wiatrem gonić Kolejne dni Mówili nie walcz z ogniem On życzy źle Uciekaj jak najdalej Bo spalisz się... Chcę łączyć ogień z wodą W deszczu zatańczyć chcę A ciemną nocą Na niebie znaleźć dzień Chcę przejść po linie I w przepaść spojrzeć chcę Niech krzyczą myśli Niech stanie się... Słyszałam czas upływa Nie walcz już z nim Na linii horyzontu Nie znajdziesz nic Słyszałam, że nie można Płynąć pod prąd Życie zniewala, wiesz? Poddaj się tej grze! Mówili: To los Twój , Zapisany jest, wiedz Pragnienia ranią serce Przekonasz się Mówili, że zakwita się tylko raz Pamiętam o tym Jak Agawy kwiat... Chcę łączyć ogień z wodą... 234 Geranium Szybo Czy pamiętasz mnie Czy pamiętasz moje myśli Tamten dzień, mroźny dzień... Właśnie ten... Gwiazdko! Co na szybie lśnisz Dla mnie z dnia na dzień powstajesz Przyniósł cię... Przywiał mróz... Dla mnie - wiem... Spadnijmy w dół - objęci wpół Otuleni - liściem Poprośmy wiatr - o ciszę zimą Spadnijmy w dół - objęci wpół Uwijmy sobie gniazdo wśród chmur Kochajmy się... Świerszczu Co wśród trawy grasz Czy pamiętasz tę melodię Którą wtedy grał Dla mnie grał... Lepiej nie... Proszę Nie zapomnij mnie Choć fioletem wrzące słowa Skradłem Ci - teraz wiem... Milczę więc... Pierwsza ostatnia miłość Nareszcie wolny Siedzę w kącie jak ten nikt W odstępach zwijam skrzydła zdarzeń Sprawdzam jak piękny jest Mój zachód i mój świt To nie ja- to nie Ty Świat pełen wrażeń! Po nieprzespanych nocach W parku spędzam dzień. Zwalają się pioruny szczęścia Choć czasem zamiast śniegu zimą pada deszcz Ja i Ty, Ty i ja My zawsze razem Nie wiesz czy pierwsza miłość to ostatnia Czy ostatnia może pierwszą właśnie jest? Nie wiesz czy pierwsza miłość to ostatnia Tak naprawdę to nikt nie wie jak to jest! Choć niewyraźnie przemykają wokół nas Pamiątki, ślady, przewidzenia To za zamkniętą jedną z powiek spadła łza Spadłam ja I spadła ona! Nie wiesz czy pierwsza miłość to ostatnia Czy ostatnia może pierwszą właśnie jest? Nie wiesz czy pierwsza miłość to ostatnia Tak naprawdę to nikt nie wie jak to jest! 236 Zawsze z tobą chciałbym być (przez mieś Zadzwoniłem w środku lata Choć minęły już dwa lata Ty nadal nie odzywasz się... Dziś ten list Ci napisałem Lato zbliża się, więc chciałem Powtórzyć Tobie jeszcze raz... to co wtedy: Zawsze z Tobą chciałbym być Przez całe lato Zawsze z Tobą chciałbym być Kochaj mnie za to Zawsze z Tobą chciałbym być Tylko we dwoje Zawsze z Tobą chciałbym być... Zawsze z Tobą chciałbym być Przez całe lato Zawsze z Tobą chciałbym być Kochaj mnie za to Zawsze z Tobą chciałbym być Tylko we dwoje Zawsze z Tobą chciałbym być... Daj się skusić na wakacje Morze, plaża i kolacje... Będziemy tańczyć aż po świt... Chciałbym też w księżyca blasku Stawiać z Tobą babki z piasku I wciąż do ucha szeptać Ci... tak jak wtedy: Zawsze z Tobą chciałbym być... I stało się... I stało się W rozkoszy tonie chęć Wyciągam ją Przytula mocno mnie... icn troje I stało się dziś AU. 4 Co miało dziś się stać I cóż ? I nic... Zapomnieć o tym chcę... Tylko ja Nie mów nic Cicho sza! I stało się Ktoś odszedł - przyszedł ktoś Za dużo wiem Nie powiem nigdy dość I stało się dziś Co miało dziś się stać I cóż? I nic... Zapomnieć o rym chcę... Tylko ja Nie mów nic Cicho sza! I stało się dziś Co miało dziś się stać I cóż? I nic... Zapomnieć o rym chcę... Tylko Ty Z Tobą ja... Cicho sza! 238 Wypijmy za to! Ubierasz się Odwracasz twarz Bez zbędnych słów To wszystko już? Już taki z Ciebie zimny drań To jest chore, wiem Lecz z Tobą to inaczej jest... Już taki z Ciebie zimny drań No czy warto jest Poświęcić noc i dzień? Za ten papieros tuż po I ten szampan tuż przed Za pocałunek w tę noc I za stosunek w dzień Za ten papieros tuż po I ten szampan tuż przed Ty dobrze wiesz, że to gra I kiedyś powiesz mi... Wychodzisz już Szepczesz: Pa, pa... Zadzwonić chcesz Za dzień lub dwa... Choć taki z Ciebie zimny drań Dla Ciebie warto jest Poświęcić noc i dzień Choć taki z Ciebie zimny drań Na wylot już Cię znam A jednak zgadzam się... Na ten papieros tuż po... Lecz przyjdzie kiedyś ktoś Kto powie mi, że kocha Że takiej jaką jestem Pragnął i chciał I będzie tylko ze mną Przez wszystkie dni i noce Zostaniesz sam Sam siebie będziesz miał... I kochał... a teraz napij się, misiu... ich troje Ad. 4 Za ten papieros tuż po... CHWYTY GITAROWE PRAWO g d Naszym prawem jest być dzieckiem miłości g d Powitanym tu jak najmilszy z gości c B D g Choć wiem, że tych uczuć nie odda mi nikt g . d Naszym prawem jest krew pełna ekstazy g d Pięknych dziewcząt i mężczyzn bez skazy c B D g I kość cienka tak już nie powiem ci nic g c d Posłuchajcie nas i was nienarodzonych g c d Dotąd cichych dotąd zawsze bez obrony g c d Chcemy bowiem przemówić nareszcie g c d Bez zapału ku nam się nie spieszcie g To prawo... g d Naszym prawem jest prawo istnienia g d A nie martwa cierpliwość kamienia c B D g I tak wiem, że z tą prawdą nie liczy się nikt g d Naszym prawem jest pozostać w przestrzeni g g W odległości od świateł i cieni c B D g Być tym kimś kim każdy z was też mógłby być SPADAM C7 f7 g7 C7 f7 Nocą gdy senne słowa g7 C7 f7 g7 C7 f7 g7 Porwane wiatrem gorących serc 07 f7 g7 C7 trj Płyną powoli płyną g7 C7 f7 g7 C7 f7 Kochają wpadać do ciepłych miejsc g7 C7 C7 f7 g7 C7 f7 Jak letni deszcz jestem, tak bardzo blisko g7 C7 f7 Dotykam wzrokiem g7 C7 f7 g7 C7 f7 Nie czuję cię spadam powoli spadam g7 C7 p g7 Błagam zatrzymaj C7 Zatrzymaj mnie Cis7 B6 I nie wiem już sama Cis7 B6 Czy wolę być g7 C7 f7 g7 Czy wolę rozpaść się C7 Nie nie nie nie C7 f7 g7 C7 f7 g7 Spadam powoli spadam JEANNY a G a G F Jeanny, no chodź, wstań już proszę, przecież będziesz cała mokra, już no chodź! • d E a G Musimy się stąd wydostać, uciec jak najdalej, rozumiesz? a G Gdzie twoja torebka? Zgubiłaś ją? 242 F Cd Może wtedy gdy pytałem cię o drogę... Kto kogo stracił? E Nie wiem... Ty zaginęłaś? Czyja zaginąłem? A może to my zagubiliśmy się nawzajem? a e Jeanny, quit livin' on dreams, a e Jeanny, life is not what it seems F C Such a lonely little girl in a cold cold world d E There is someone who needs you... a e Jeanny, quit livin' on dreams a e Jeanny, life is not what it seems, F You are lost in the night C Don't wanna struggle and fight d E a There's someone who needs you... babę... G a G a G Zrobiło się zimno... Musimy stad uciec chodź. Twoja szminka taka rozmazana... a G a G F C Pamiętam jak ja nakładałaś, widziałem to... Nie! Nie! Nie! Tak dużo czerwieni... d E Powiedziałaś wtedy: "Odwal się ode mnie!", a Oczy potrafiły powiedzieć więcej niż słowa Ga G Potrzebujesz mnie! No powiedz! Teraz wszyscy zobaczą, że możemy być razem F C d Słyszysz ich kroki? Już idą... Idą żeby cię zabrać, ale nie znajdą już ciebie E Nikt mi ciebie nie odbierze, pamiętaj, już zawsze będziesz ze mną! 243 CI WIELCY ad ad Tak dużo zrobiłem, wierz mi, naprawdę FE ad By odnaleźć siebie, by odnaleźć prawdę E a d E ad Wszystko już wiem aż wstyd się przyznać F E d Rzucić się w przepaść jest prościej niż ją wyznać F G a Ci wielcy ludzie, im się udało F G a Wrzucić mnie w bagno, przygwoździć zdradą F G a Zabrakło światła i czasu brakło F G a A wszystko to w co tak wierzyłem raz na zawsze się rozpadło ad ad Dla mnie w tym mieście miejsca zabrakło FE a Zabrakło przyjaciół i sensu zabrakło a d E a d I znów ludzka rasa mnie przekreśliła FE d Z dnia na dzień - spadaj, po prostu mnie zabiła ad ad Jak poczuć ten żal, jak nie mieć wspomnień FE ad Jak skreślić czas, aby zapomnieć a d E ad I tak pozostaną na serca mego dnie F E a Prawda i kłamstwo i ci co opuścili mnie 244 LĘK g c d g c d g Czasem jesteś jak ja i próbujesz być zły c d g c d c Żaden miecz nie tknie tak - jak twe kłamstwa i łzy d Gdzie ostatni prawdziwy sen c d Każdej nocy przez nas mknie c d Życia lęk, śmierci dźwięk Dis F Gsus4 Życia lęk, śmierci dźwięk - nie powie ci nie! g c d g c d g Czasem jesteś jak los, który czuwa jak wilk c d g c d c Nie otrzymasz już nic oprócz tęsknoty chwil d On już nie chce nadzieją łgać c d Nie chce żądać ani brać c d c W mroku nocy słyszysz ten głos, który mówi d Nie chcę nigdy być sam c d Życia lęk, śmierci dźwięk Dis F Gsus4 Życia lęk, śmierci dźwięk nie odmawiaj im nie g c c g c d g Myśli dogonią czas, teraźniejszość to żart c d g Przyszłość jest wrogiem kłamstw c d c Moja przeszłość to fałsz d Gdzie ostatnia nadzieja się tli c d Na przyjaciół ostatni krąg 245 CIEŃ a G Słyszysz mój głos wstałeś już d E Czujesz ten chłód porannych zórz a ho Ja kocham tak bardzo tak G giso a I w moich myślach pozwól stracić czas —bridge—- G d E a Bo ty sam nie wiesz czego chcesz G Twój cień przemyka się dzień w dzień d Zawsze tam gdzieś a nigdy tu E a Sam na sam patrzysz na dzban pełen mych łez E a Zawsze sam patrzysz na dzban pełen mych łez a G Nie wiesz już sam czy wciąż chcesz łgać d E Za żartem żart pełno skarg a ho Choć kocham tak ciebie brak G giso a Więc błagam nigdy nie mów więcej tak 246 LUSTRO E Gis Patrząc na siebie cis Ziębiąc się w twarz H A H Grzesznych słów naszych gra będzie trwać E Gis Nie ufasz moim łzom cis H W toku wydarzeń śnisz A Próżnych chwil niemy wzrok Hsus4 H Zachwyt i zmysłów mrok A cis Es Prędka wymiana zdań naszych ciał E A w lustrze pada deszcz Fis Gis Tętniący głucho wiersz E A Pleciona w świetle gwiazd H Poezja w nas E Gis Cis Pamiętasz to był ten pierwszy raz H A Koniec nam wyznaczył czas H Jeden raz strzępił uczucia nam W zimowy wieczór powiedział pass Raz na zawsze płomień w sercach naszych zgasi A cis Już nie obawiaj się Es Popatrz jak... 247 MNIE TO WALI C G Myślę więc jestem - te trzy słowa znam a F I udaję mądrego i zachwycam się sam C G Nie wiem dlaczego śmieją się wciąż a F Ryczą i kwiczą, non stop ze mnie drwią C G C Lecz mnie to nie przeraża, mnie to wali... G C Oui, je ne vu pas - tak to jest G a Dorzucam bonjour i francuski gest C Ga F Lecz nikt tu nie chce wierzyć że tata Francuzem, mama Polką jest C G CG Lecz ja się nie obrażam mnie to zwisa C G a Nie wierzysz ty, nie wierzę ja, gdybym w to uwierzył F C To bym może zdał i w pierwszej klasie znów G CG Nie siedziałby kolejny tłuk C Ga Co w ten pusty łeb oni dolać chcą nie pomoże olej F C G C G Ani wstrząs i żaden inny bicz ja dalej będę wciskał kicz CG a F Znów kolejny raz nadziałem się tak ktoś mnie zapytał ile jest dwa plus dwa CG a F I zamurował mnie i nie dał szans, wsio mi opadło a z faceta był Hans C G C G Choć pot spływał ciurkiem mnie zwisało... hmmm Co za bajer umiem wciskać wciąż Co za frajer skąd się biorą te numery Skąd, a pewnego dnia miałem tak straszny sen Złapał mnie ktoś był przebrany za cień C G CG I teraz jestem pewien, że już mi nie zwisa CG CG I wszystko czego chcę by w końcu gdzieś zamknęli mnie... 248 A WSZYSTKO TO... BO CIEBIE KOCHAM C a Czy wiesz malutka może, jak ciebie mi brak d G7 Czy czujesz to co ja, gdy jestem sam C a Jestem opętany jak w niewoli pies d G7 Kto jest temu winien wiesz a F Nie ma takich prostych słów G E Co oddadzą to co boli mnie a F Przeczucie mam że jednak spyta ktoś G Czy ta bajka się nie kończy źle C a F G To tylko zazdrość zżera mnie, zawsze wtedy kiedy obok ciebie nie ma mnie C a F G Raz jestem dr Jekyll, raz mr Hyde transformacja trwa nie zatrzymam jej a F GE Oko w oko stań, co za twarz - no powiedz boisz się a F G Za późno już zwalam stąd, będzie lepiej jak zapomnisz mnie C e A wszystko to, a G Bo ciebie kocham C G I nie wiem jak bez ciebie mógłbym żyć Ce a F Chodź pokażę ci czym moja miłość jest G G C G Dla ciebie zabiję się C a F G Zdarza mi się być na haju, wiesz jak jest dziwne wizje wchodzą, nie pożądasz mnie C a F G Pragniesz kogoś bardziej, żegnaj więc nie chcesz nic tłumaczyć, no to odwal się a F G E Ochoty nie mam słuchać i stać na milczenie nie stać mnie a F G Przechodzi nas oboje dziwny dreszcz czy ta bajka się nie skończy źle... 249 GWIAZDOR g Jestem już gotowy by wykonać sam Song ten na tej scenie to ostatni dla mnie gong F g Od małego chciałem zostać piosenkarzem F g Bo ja o piosenkach dużo marzę Staram się rozumieć staram słuchać rad Jakiś styl załapać no i nie przynosić strat F g Nawet zdjęcia mógłbym zrobić sobie goły F g Nawet poszedłbym do śpiewu szkoły Gis A# Co to jest za jazda Dis Stać na scenie jak ta gwiazda A# Dis I jak w solarium świateł sto na sobie czuć Gis A# Dis Dawać autografy i mieć zawsze kupę kachy A# Dis Tak często mi się śni zostać VIP g Czyja może chcę wam zaśpiewać źle może to co gram, to może dla was jest za mdłe F g Może zmienić mam swą płeć lub kolor skóry F g Może schudnąć mam lub mam być gruby O tym będę marzył o tym będę śnił Zostać takim kimś kim chcecie abym dla was był F g Może wtedy ktoś mnie w końcu kupi F g Może znajdzie się ktoś taki głupi 250 KOŁYSANKA DLA ANI d E Czy niebo jest gotowe a d By przyjąć gwiazdki świecące nowe F G Czy chciałbyś je policzyć wraz z nim C E Księżyc już policzył i znikł d E Gdy trudno oczka zmrużyć a d To wszystkie gwiazdki będą ci służyć F G Wnet wszystkie ci zapalą się w krąg C E Ukołyszą piosenką tą F G C Śpij słonko nie wstawaj aż do ranka, wstał księżyc i lśni d a d a On chciałby cię dziś utulać podarować sny F G C Śpij słonko nie wstawaj aż do ranka, wstał księżyc i lśni d a G a On chciałby cię dziś utulać podarować sny d E a d Gdy wokół ciebie ciemność to wszystkie gwiazdki się odwzajemnią F G CE Gdy mama powie "synku, pójdź spać" one zaczną śpiewać ci tak F G Śpij słonko nie wstawaj do pobudki C Śpij mój skarbie śnij d a G a Księżyc wie, że książę mój malutki chce już zasnąć chce d E a d Już niebo jest gotowe by przyjąć mą gwiazdkę już a nie potem F G Czy chciałbyś też obejrzeć swe sny C E I spotkać śpiące gwiazdki jak ty POWIEDZ E H des as Powiedz, powiedz czemu świat twój milczy cały blady od wzruszeń A H des A E A Niczym słońce zaćmione przez księżyc czekające na chwile poruszeń? E A des as Czemu, czemu pragniesz dojrzeć w oknach świata część odległą A H des A E H Niczym drzewo więdnące bez skargi czekające na deszcze z nadzieją? E H Wstań, powiedz nie jestem sam des I nigdy więcej już nikt nie powie A H Sępie miłości, nie kochasz E H Ja, jestem panią/panem mych snów des A Moich marzeń i lęków moich straconych dni H E Moich łez, wylanych łez... E H des as Proszę... Poczekajcie sen rozpłynął się w świtu płomieniach A H des A EH Nie chcesz chyba powrócić jak Eos w lekkich jak motyl marzeniach... 252 RAZEM A JEDNAK OSOBNO Es F g Es F B Nie patrząc na mnie trzymasz dłoń, przeczuwam czego możesz chcieć CD G C Tym razem to przypuszczam będą słowa te: Es F G Nie kochasz mnie, nie kocham Cię E F g E F B Za dużo stało się - sam wiesz, za wiele zapomniałeś dni CD G C Nieprzemyślanych słów i chwil tak wiele jest Es F G - Ja to nie Ty, Ty to nie My Es F G Jak zatrzymany w biegu wiatr Es F B Jak niebo wśród nocy bez gwiazd C D G Jak liść bez wody tak Ty F G Beze mnie nie znaczysz już nic Es F g E F B Sama dla siebie jesteś tym kim ja dla Ciebie chciałem być CD G C Znikąd donikąd wciąż przeganiasz moje sny Es F G - Ja to nie ty, Ty to nie my E F g E F B Ściskam w swej dłoni twoją dłoń pamiętam jak budziła mnie CD G C A wieczorami kładła spać, a teraz cóż: Es F G Nie kochasz mnie, nie kocham Cię ) ZAWSZE Z TOBĄ CHCIAŁBYM BYĆ... (przez miesiąc) C E Zadzwoniłem w środku lata am F Choć minęły już dwa lata C E am G Ty nadal nie odzywasz się... C E Dziś ten list Ci napisałem am F Lato zbliża się, więc chciałem C E am G Powtórzyć Tobie jeszcze raz... to co wtedy: F G C Zawsze z Tobą chciałbym być przez całe lato F G C Zawsze z Tobą chciałbym być kochaj mnie za to F G C Zawsze z Tobą chciałbym być tylko we dwoje F G C Zawsze z Tobą chciałbym być... x2 C E am F Daj się skusić na wakacje - morze, plaża i kolacje... C E am G Będziemy tańczyć aż po świt... C E am F Chciałbym też w księżyca blasku stawiać z Tobą babki z piasku CE am G I wciąż do ucha szeptać Ci... tak jak wtedy 254 WYPIJMY ZA TO! G Es F D Ubierasz się, odwracasz twarz G Es F D Bez zbędnych słów, to wszystko już? G Es Już taki z Ciebie zimny drań, to jest chore, wiem F D Es Lecz z Tobą to inaczej jest... już taki z Ciebie zimny drań F D No czy warto jest poświęcić noc i dzień? Es As Za ten papieros tuż po i ten szampan tuż przed B G Za pocałunek w tę noc i za stosunek w dzień Es As Za ten papieros tuż po i ten szampan tuż przed B G Ty dobrze wiesz, że to gra i kiedyś powiesz mi... Wypijmy za to! G EsF D Wychodzisz już szepczesz: Pa, pa... G EsF D Zadzwonić chcesz za dzień lub dwa... G Es Choć taki z Ciebie zimny drań dla Ciebie warto jest F D Es Poświęcić noc i dzień choć taki z Ciebie zimny drań F D Na wylot już Cię znam a jednak zgadzam się... Es As Lecz przyjdzie kiedyś ktoś kto powie mi, że kocha B G Że takiej jaką jestem pragnął i chciał Es As I będzie tylko ze mną przez wszystkie dni i noce B G Zostaniesz sam, sam siebie będziesz miał... i kochał... "'-'FI! '^NA BIBi. GMIN. : .. im.S ^ANY