W IMIĘ PAŃSKIE, AMEN Dyaryusz wideńskiej okazyji przez Najjaśniejszego Króla Jmci polskiego, Jana Trzeciego, z wiekopom- ną sławą narodu naszego ekspediowanej 1, teraz przez W. Jmci Pana Mikołaja na Dyakowcach Dya- kowskiego, podstolego latyczewskiego2, natenczas w pokoju tegoż Najjaśniejszego Króla Jmci służące- go i pod Widniem actu 3 będącego, ile przy młodej natenczas aplikacyji 4, co rozum uważał, oko widzieć, ucho słyszeć a pamięć pojąć mogła, wypisany. PREKUSTODYCYJA 5 LEKTOROWI P OSPOLITA MNIE UCZY PRAKTY- ka, że lubo wiele spektatorów6 na jednoż razem zapatry- wać się może obiectum, a każdy z nich pod inną a inną konsyderować7 go formalną racyją. Tak lubo od wielu zacnych i godnych wideńskiej okazyji dosyć obszerne i prawdziwe dla wiekopomnej sławy na świat wyszły Dyaryusze 8, że jednak tego nie dotknęły, co ja uważałem, widziałem i słyszałem, przeto nie prejudykując9 niczyjej edycyji, nowy a prawdziwy, ten, w czym tu czego nie do- staje referujący się 10 do innych edycyji, umyśliłem wypisać dyaryusz z radykalnego fundamentu 11, Który jest takowy: Jako jest nieśmiertelna królów i Królestwa Francus- kiego ad Imperium 12 o Koronę Cesarską 13 pretensyja, tak i lucta 14 o taż prawie wieczna, do której lubo zawsze subtelnego Francyja zażywała konceptu15, osobliwszym jednak sposobem wtenczas tego użyła modeluszu 16. Rzecz- Pospolita nasza miała pakta z Cesarzem 17, a Imperium 18 z Turczynem, Sulimanem Wielkim 19 zawarte, który roku (że nie pamiętam którego, więc dla doczytania się odsy- łam do kronik) był sam w osobie swojej pod Widniem i całą kampaniją na dobywaniu jego strawił, gdzie, że go zaszły jesienne słoty i następowały zimowe czasy (w które, czyli podług zwyczaju, czyli podług Alkoranu20 mahome- tańskiego, że za granicami swymi nigdy nie zimują, ale się na święta swoje przed św. Marcinem21, na półtory, czyli na dwie niedziele przypadające, Kassyni zwane z pola do domu wracają i już wtenczas, choćby był naj- żwdwszy, wódz wojska w polu nie zatrzyma), a w Widniu też były dużo nadwątlone siły, więc tak Cesarz Chrześci- jański jako i ten Suliman nakłoniły się do traktatów, przez które, między innymi punktami, ten wymógł Turczyn na Cesarzu Chrześcijańskim, aby na wieczną pamiątkę (że tu sam Cesarz Turecki w osobie swojej był) z kościołów katolickich w Widniu porzucane były krzyże, a miesiące tureckie podawane. (Na co wtenczas Rzesza Niemiecka dla słabych sił pozwolić musiała i tak uczyniła. Dla weryfi- kacyji niech czytelnik czyta po dawnych mapach, to nie inaczej znajdzie kopersztychowany23). Którego punktu traktatów tak na swoją stronę zażywa Francyja. Ludwik Wielki, król francuski 24, przez ojców prowin- cyji, czyli francuskich, czyli hiszpańskich, prokuruje25 mi- syją w Rzymie do Węgier, aby ciż jezuici luterany i kal- winy tam zagęszczone nawracać mogli, co w Rzymie otrzy- mawszy, jako Węgry są pod Cesarzem, tak udają się do Dworu Wideńskiego upraszając Cesarza o pozwolenie li- beri exercitii 26 wiary w Węgrach, który Cesarz, natenczas Leopold 27, jako pan nabożny i jezuitów kochający, ochot- nie tego dopuścił z wielkim respektem 28. Wyprawuje tedy starszy tych misjonarzów, co nad nie- mi był, dwóch tylko jezuitów do Węgier na misyją, zale- cając im pilne pieczołowanie i ochotną żarliwość do po- zyskania dusz Bogu, a w sercu starszy tych misjonarzów mając to intentum 29, aby przez to pobudzić do buntów Węgrów przeciw Cesarzowi. Ci dwóch, wyprawieni od starszego swego, misjonarze jezuici niewiadomi skrytego intentum starszego swego jako baranki niewinne idą do Węgier, gdzie poczęli dużo nauczać luteriją i kalwinów, z czego tumult się zaraz wszczął, który łapa tych dwóch jezuitów i jednego z nich żywcem ze skóry odziera i bę- ben z niej robi in lasionem30 wiary katolickiej. Drugiego in Julio, czyli Augusto 31, gdy mucha największa, nagiego nasmarowawszy miodem przywiązują w lesie do drzewa, przy którym od much i innego robactwa za jedzony mę- częską otrzymał koronę. Dowiaduje się o tym tych pomę- czonych misjonarzów starszy w Widniu zostający, który, jako mający adres do Cesarza, donosi Dworowi Cesar- skiemu popełniony przez Węgrów exces, remonstrując32 tyraniją na misjonarzach uczynioną. Każe zaraz Cesarz łapać, sekwestrować 33, egzekwować tak pryncypałów owe- go buntu, jako też faktorów34, i popełnionego kryminału złoczyńców, z czego większy w państwie węgierskim wszczął się bunt. A że między principałamł, czyli faktorami tego buntu zostawał Takieli35 (który nie tyło sam przez siebie był panem wielkim, ale i przez ożenienie jeszcze większym, bo wziął był Rakocynę, tego Rakocego36, który in anno 1705, czyli 6-to rebellizował37, matkę) udaje się do Turka szu- kając protekcyji u niego. Lecz mu Turczyn protekcyji od- mówił, dając racyją, że mam pakta z Imperium, a przy- czyny nie mam do zrzucenia się z nich, ponieważ mi ich we wszystkim dotrzymuje Imperium, więc i ja się podług Alkoranu mego muszę trzymać. Czego odebrawszy wiado- mość Francyja stara się przez subordynowaną 38 owe osobę wyżej misjonarską, aby Imperium przez zrzucenie miesią- ców z kościołów katolickich mogło złamać traktaty z Tur- czynem zawarte. Co pomieniony misjonarz starszy u Ce- sarza, jako pana pobożnego, łatwo pod płaszczykiem żar- liwości o honor Boski wyrobił, że zrzucono miesiące ma- hometańskie z kościołów katolickich. O czym dowiedziaw- szy się Porta Otomańska39 składa Dywan, to jest sejm generalny, na którym proponuje, że nam Gaurowie40 nie dotrzymali traktatu, ponieważ insignia 41 naszego Mahome- ta z kościołów swoich pozrzucali. Turcy, jako nie tylko z wiary, ale prawie z natury nieprzyjaźni chrześcijanom, jednostajnie krzyknęli, aby Imperio 42 wypowiedzieć wojnę i zaraz preparatoria 43 wojenne i zaciągi poczynili. RzeczPospolita zaś nasza miała natenczas z Turczy- nem na siedm lat po żurawińskiej zawarte pacta 44, za Jana Trzeciego, króla polskiego, do którego i całej RzeczyPospo- litej Cesarz Chrześcijański i Wenetowie45 posyłają po- słów, abyśmy łm dopomogli, wojny przeciw Turczynowi, remonstrując nam, że jeżeli turecka potencyja jakie nie- bezpieczeństwo przyniesie Imperio, to się Polszcze łatwo dostanie. A do tego za panowania Jana Kazimierza, króla pol- skiego, kiedy RzeczPospolita od Szwedów była uczyniona, dał Cesarz Chrześcijański46 RzeczyPospolitej dwadzieścia tysięcy przeciwko Szwedom ludzi swoich (którzy się na ów czas ani bili, ani w okazyji byli, tylko chlib nasz w Wielkiej Polszcze wytrawili; i tyło ich junakieryji 47 było, że przyszli pod Warszawę 48, ale się żaden nie chciał ruszyć do atakowania zamku warszawskiego, w którym się był zamknął król szwedzki49, gdzie natenczas Pan Bóg sam dopomógł Polakom naszym przez luźną czeladź, którym chorągwie podawano, oficyjerów między niemi po- robiono i czyli po czerwonemu złotemu, czyli po talerze na osobę rzucono, gorzałki kufami50 dodano, asekurując51, kto, co zdobędzie, jego będzie i tym ich najbardziej za- chęcili do ochoty. Jak się ta hołota ponapijała, tak ser- decznie do ataku się rzucili, że się król szwedzki z życiem ledwo na szkutę52 ku Gdańsku salwował, a Szwedów w pień wycięli. Z czego potem oliwskie pakta 53 nastąpiły ze Szwecyją), których ludzi cesarskich, gdy król Jan Kazi- mierz zaciągnął, musiał dać cerograf 54 z podpisem niektó- rych senatorów, natenczas królowi przytomnych, że post fata55 któregokolwiek króla polskiego, Cesarz Chrześci- jański będzie miał moc podawać następcę na Państwo Polskie, którego RzeczPospolita przyjąć będzie powinna, jednak to do exekucyji56 dla różnych zabaw cesarskich nie przyszło. Gdy się te cudzoziemskie legacyje u dworu polskiego agitują, wtym p. Proski 57, nasz polski rezydent u cesarza tureckiego zostający, daje znać Królowi naszemu JMci o wypowiedzeniu wojny tureckiej przeciwko Rzeszy Nie- mieckiej i do tego, że posła gotuje Porta do RzeczyPospo- litej z tym, aby Turcy mogli przez Polskie pość do Cesarza Chrześcijańskiego i do Widma za swój grosz58; aby zaś sobie RzeczPospolita nie miała za wiolencyją59 i zgwał- cenie przymierza, chcą się przez posła Turcy ogłosić, że swoim groszem i kosztem będzie się wojsko przechodzące sustentowało 60 i jeszcze ten uczyni profit RzeczyPospolitej, że tak będzie płaciło żywność, jak sami zechcą. Traktem zaś tym chcą iść do Widnia: na Wołoską ziemię na śnią- tyń61, na Podgórze wyrzynając się ku Krakowu, a od Krakowa w Szląsk aż do Widnia. Król tedy JMć zaraz na odwrót wyprawuje do tegoż rezydenta swego, pana Proskiego, aby wyrabiał, żeby tym traktem Turcy nie szli i posła nie przysyłali. Posyła oraz król JMć mapę do re- monstrowania 62 Wezyrowi i ministrom tureckim, że tam jest insza droga, pięćdziesiąt mil bliższa niż na Polskie, byle tylko most postawić na odnodze morskiej mógł, który najwięcej może kosztować pięćdziesiąt tysięcy talerów, o które Cesarz JMć turecki mniej będzie dbał dla wygody wojska i bliższego marszu. Do tego remonstrowano Tur- kom, że w Polszcze lud swywolny, luboby Turcy zaczepić go nie chcieli, jednak Palący Turków zaczepić by mogli, ażby z tego nastąpiło zerwanie traktatów. Chwycili się tedy tego Turcy nie wiedząc, że nas już Niemcy, jak psy wąchają. W tym u nas tu w Polszcze sejm colligationis 63 na- stąpił, na którym deklarował się Król JMć sam w osobie swojej pod Wideń pość, z tą jednak kondycyją, aby re- stytucyja64 była cerografu, na królu Janie Kazimierzu i senatorach wymożonego. Zaraz tedy na ten sejm przy- wieziono ten cerograf i oddano, Rzeczypospolita też na aukcyją65 wojska pozwoliła komputowego 66 ad comple- mentum 67 trzydziestu sześciu tysięcy, bo my nie mieli na- tenczas wojska, tylko ośm tysięcy dla pokoju, które po żurawińskiej 68 na trzy partyje rozdzielone było. Jedna partyja, to jest pułk królewski i pułk hetmański księcia Dymitra Wiśniowieckiego69 stała pod Buczniowem70, druga partyja, to jest pułk Stanisława Jabłonowskiego 71, wojewody i generała Ziem Ruskich, natenczas hetmana polnego, stał pod Trembowlą 72, a z trzecią partyja, to jest przednią strażą, stał pod Sniatyniem Zbrożek73, strażnik polny, i tak przez półsiódma 74 roku stali w pokoju. Tego zaś nas, Polaków, z Niemcami skolligowania się na wojnę turecką przez sejm wielki tak się trzymał sekret, że Turcy choć blisko nas byli, bo Kamieniec Podolski75 jeszcze natenczas trzymali, nic nie wiedzieli, iż ta nagła aukcyją wojska dla wszelkiej ostrożności, zaczepiania nas od któ- rej strony i dla pilnowania granic jest postanowiona, ro- zumieli. Jakoż hetman wielki koronny, natenczas Stanisław Jabłonowski, wojewoda i generał Ziem Ruskich (bo już był wziął buławę wielką po Dymitrze Wiśniowieckim76, polną zaś był razem wziął z województwem wołyńskim Hieronim z Granowa Sieniawski 77, marszałek nadworny) wydał był ordynanse, aby się wojsko ściągało pod Kraków, puszczając echo, że na granicach będzie stało od Węgier i Szląska, ponieważ turecka potencyja w pięciu kroć sto tysięcy, z ordą rachując, ruszyła się po Wideń, aby pod ich imieniem swywolne jakie kupy w granice nasze nie wtargnęły. I w tym się sekret najbardziej utrzymał w woj- sku, że chociażeśmy szli pod Wideń, żaden z mniejszej kondycyji wojskowej nie wiedział, gdzie idzie78. Król zaś JMć już czekał w Krakowie, póki się wojsko nie ściągnęło. W Polszcze zaś został się książę prymas ni fal- lor79 Wydżga 80, a z partyją wojska od Kamieńca i Po- kucia został się Andrzej Potocki81, natenczas wojewoda kijowski, a potem po wideńskiej kasztelan krakowski i hetman polny, teraźniejszego Józefa Potockiego, woje- wody kijowskiego, ojciec. Z pod Krakowa ruszyło się wojsko na .Tarnowskie Góry, Opawę i Ołomuniec traktem ku Widniowi 82, gdzie prowianty obficie dla nas były nagotowane i magazyny założone co cztery mile 83, przez ziemię cesarską. Przy każ- dym magazynie była szopa budowana pełna owsów chliba, ledwo nie wprost z pieca wyjętego, bydeł, bara- nów trzodami, sian strasznymi styrtami, piwa beczkami, a do tego przy każdej szopie stało po kilka tysięcy bryk, w których po pięć, po sześć koni gotowych do rozwożenia prowiantów. Jakeśmy się gdzie przybliżali ku magazynowi któremu, to podług zwyczaju oboźny szachownicę zatykał dla zatoczenia wojska, które się zawsze ilokowało przed magazynem, z którego prowianty ordynaryjnie dobrą dys- pozycyją wydawano: najprzód stanowniczy84 królewski odebrał na królewski dwór, potem na dwory hetmańskie, dopiero pułk królewski, na pułki hetmańskie, na pułki różnych panów, na przednią straż, na piechoty et id ge- nus85, to wszystko zaś wydawano z regestru, który już był pierwej, nim wojsko przyszło, do każdego magazynu podany. Tegoż zaś prowiantu taka sufficiencyja 86 była, że nasi musieli połowę na każdym noclegu, co cztery mile, odchodzić. Potem już ku Widniowi, jak minęliśmy Berno 87 miasteczko, nie mogli Niemcy wystarczyć dawać nam pro- wiantów, a to dla opustoszenia kraju przez inkursyją 88 tatarską. I tak ciągnęliśmy do Dunaju, ku Tulnu 89 miasteczku, natenczas wcale zburzonemu, gdzie tylko zamek jakikol- wiek był i w nim praesidium 90. Tam mosty, na czajkach 91 robione, gotowe zastaliśmy, przez które dwa dni przeby- liśmy Dunaj, bo tak porządne mosty były, że dwiema li- niami wozy przez nich szły. Zastaliśmy też tam wojska cesarskie i z elektoralnymi posiłkami 92. Tego wojska wię- cej się nie rachowało jak siedmdziesiąt tysięcy, które o pół mili od Tulna, nad Dunajem leżącego, stało na kępie tak dobrze opatrzonej, że się wszystkie siedmdziesiąt tysięcy z armatami zmieściły. Od tej kępy szedł most rzucony na czajkach, a przed mostem dana była bateryja, to jest sza- niec, w którym dwa tysiące zostawało piechoty z kilku sztuk armat dla wszelkiej ostrożności od nieprzyjaciela, który, gdyby był napadł, to by się rejterowała na kępę, zrzuciwszy most i nieprzyjaciela by nie apprehendowała 93, bo tak daleko była od brzegu kępa, że i z armaty do niej był by nie doniósł, a do tego uprowiantowana była we wszelką żywność, tak dla koni, jako i ludzi, i jeszcze Du- najem większe przychodziły prowianty. Jak się tedy wojska nasze i król przeprawił, dopiero przyjechał wojska cesarskiego generalissimus94, ni fallor Książę Bawarskie 95 z innymi elektorami i przedniejszymi generałami do powitania Króla. Po powitaniu nastąpiła konferencyja i consilium belli96, na którym prezentuje Król JM. ordynans97 cesarski, iż w komendzie królew- skiej zostawać mają, co przez politykę przyjęli elektoro- wie usty, ale sercem ni, bo najbardziej obstawał i kon- trowal Książę Saskie, nieboszczyka Augusta Drugiego oj- ciec98, dając tę polityczną racyję, że co potym azardować się99 osobie królewskiej i w takie się niebezpieczeństwo wdawać, a uchowaj Boże przegranej, to by nieprzyjaciel większą górę wziął, że w okazyji był sam król in perso- na 100, kommenderował wojsko, a przecie przegrał; a tak choć byśmy przegrali, to nieprzyjaciel rzecze: jest jeszcze cesarz i król polski, i będzie przynajmniej osoby, jeżeli nie wojsko, apprehendował. A że się te consilium długo w noc przewlokło, dlatego zalimitowana 101 była sesyja na zajutrz i elektorowie z generałami do swego obozu odje- chali. Nasi zaś hetmani, pułkownicy i towarzystwa gmin jeszcze się byli pozostali, przy których Król palam102 mówi te słowa: "Panowie Niemcy rozumieli, że na mnie, jak na dudka trafili, iż się nie znam na sobie. Jeżeli oni jutro do mnie przyjadą z czym się dziś rozjachali, a przy uporze stać będą, to ja im zagram z innego konia i z woj- skiem się nazad urwę, i już nie będę ich o prowianty prosił, ale sam sobie wezmę, choćby też sobie i hostiliter 103 postąpić, kiedy mnie tu sprowadzili". Słyszało z ust kró- lewskich wiele przytomnych, którzy byli różni, bo tak Niemcy z polskiego wojska, jako i nasi Polacy, ale z Niem- cami korespondencyje mający, supponowaliśmy 104 tedy, że ktoś Niemcom przyjazny z przytomnych słysząc to, do- niósł elektorom, ponieważ na zajutrz przyjechawszy w in- szej się figurze pokazali, bo kommendę królewską przyjęli, do woli się jego stosowali mandatu cesarskiego trzymając się. Zaraz tedy Król wydał ordynans, aby się cesarskie wojska z kępy ruszyli a z; naszym polskim łączyli, co tegoż dnia stało się i zatoczyli obóz blisko naszego obozu. A tymczasem poczęli stoły nakrywać u Króla, do któ- rych Król prosił elektorów ł generałów przedniej szych, gdzie dano dostatek wina, Niemców ochoczo traktowano, na koniec elektorom wszystkim po koniu bardzo pięknym i bogato przybranym kazał Król dać, które konie oddawał Jordan105 na tenczas nadworny, a potym koniuszy ko- ronny. Po uraczeniu Niemców i rozdaniu koni ruszył Król od stołu i wszyscy goście, gdzie zaraz pyta się Król gene- ralissimum i elektorów: "Musicie WPanowie mieć języka nieprzyjacielskiego". Generalissimus i elektorowie odpo- wiadają: "Jakże my mamy posyłać podjazdy, chyba na to ażebyśmy, jeżeli nie wszystkie, to przynajmniej połowę wojska stracili". Król się na to odzywa: "Jakim to spo- sobem być może, żeby się wojsko wygubiło?" Odpowiada - generalissimus: "Posłaliśmy jednego generała z trzema ty- siącymi dragonii kommenderowanej106 na podjazd, wrócił się tylko kapral z kilku żołnierzami, salwując się, a dru- dzy wszyscy zginęli, spotkawszy się z pięciuset tylko Tur- ków, do których naszym i wystrzelić nie przyszło" 107. W tym punkcie obróciwszy się Król spojrzał po Pola- kach, uważając kto mu tu jest przytomny i spostrzegłszy niejakich dwóch, Romana Ruszczyca i Demiana Szumlań- skiego 108, lekkiej chorągwie rotmistrzów, zawołał ich do siebie, mówiąc te słowa: "Weźcie, Waszecie, sobie każdy z osobna po sto koni dobrych z przedniej straży, bo pój- dziecie na podjazd", a potym, obróciwszy się Król do hetmana wielkiego, mówi: "Każ im WMć Pan dać ordy- nans i surowo przykazać, ażeby się języka starali, albo, jeżeli nie dostaną języka, niechże raz w ciele swoim przy- wożą, a niech się wracają we dwudziestu czterech godzi- nach. Wszak tu tylko dziesięć mil do Widnia, to na dobrych koniach mogą się obrócić, bo ta rzecz odwłoki nie cierpi". Znowu Król do tychże rotmistrzów rzecze: "Przyjeżdżajcie tu wprzód z temi ludźmi przed namiot, żebym ich widział". Jak tedy zebrali ludzi, przyjachali z ludźmi temiż pod namiot królewski, w którym jeszcze generalissimus i elektorowie byli, a zobaczywszy rotmi- strzów z temi ludźmi, poczęli sobie szeptać i mówić: "Na zgubne imię ten król tę garstkę ludzi posyła pod tak wielkie wojska". Inni mówią: "Nasz podjazd we trzy tysiące poszedł, a nie wrócił się". Trzecie mówią: "Żal się Boże tych ludzi, a najbardziej tych kommendantów" (że byli urodziwi, dlatego ich żałowali). Aż tu mało co nad dwadzieścia cztery godziny prze- ciągnęło się, dają znać do obozu, że podjazdy wracają z językiem; zaraz to się rozgłosiło i doszło do niemiec- kiego wojska, z którego elektorowie i generali przyj achali na dziwowisko widzieć Turków, których trzynastu jak baranów przyprowadził Ruszczyc, nie straciwszy żadnego swego człeka. Szumlańskiego zaś powracającego napadł podjazd turecki, który przecie z siedmiu janczarami uszedł, nie bez straty ludzi i sam w pępek postrzelony czwartego dnia pod Tukiem umarł, który pod pałacem schowany nad Dunajem. Dziwna to rzecz była Niemcom bardzo, ponieważ i raz im się nie trafiło, jako sami powiadali, i dziewięciu razem przyprowadzić Turków, koło których (na co hisce oculis109 patrzałem się) chodzili rękę na rękę zakładając, a dziwując się, co to za Polacy. To się działo przed batalią (w poniedziałek) na tydzień 110, pod Tulnem, gdzieśmy się przeprawili. Nazajutrz zaraz łapają w namiotach królewskich pod- czas samego obiadu tureckiego szpiega, Wołoszyna, od samego Wezyra przysłanego, który expedite111 umiał po polsku, bo przedtym u dworzanina królewskiego służył. Ten szpieg takowym sposobem przebrał się do naszego obozu. Naprzód przyjachał do przedniej straży naszej i postawił sobie konia u Wołochów, których na tenczas w służbie naszej było siła pod lekkiemi chorągwiami i po- szedł sobie piechoto do namiotów królewskich, bo taką miał instrukcyją, żeby w twarz Króla widział, jeżeli się tu w osobie swojej znajduje, co z takiej przyczyny poszło. Chan tatarski, Salingiera112, przyjaciel i pobratym wielki królewski i już z Królem mający condictamina 113, aby się podejrzanym nie pokazał, przyjeżdża do Wezyra 114, któremu donosi, że: "Z mego wojska ludzie przyprowa- dzili kilka niemieckich języków, którzy powiadają, że król polski w osobie swojej przeprawia się pod Tulnem przez Dunaj". Wezyr temu negował i odpowidział Chanowi: "Czy to podobna, żeby tu Król polski miał być jeszcze w osobie swojej. Wszakże pakta jeszcze nie wyszły przez wszelkie racyje; fałsz to jest, ale to tych Polaków Niemcy chyba widzieli, co za cesarskie pieniądze Lubomirski115 zaciągnął". Ten zaś Lubomirski, kawaler, który potym był kasztelanem krakowskim i hetmanem, na tę kampaniją miał cztery tysiące ludzi zaciągniętych za cesarskie pie- niądze pod swoją kommendą, bez wszelkiej dependen- cyji116 od Niemców i a part117 zawsze sobie chodził, a gdzie mógł to urywał Turków. Jakoż nim przyszliśmy niektóre znaczne partyjki tureckie poznosił. Do których namiotów królewskich przyszedłszy na sam obiad, gdzie już Król publicznie siedział u stołu (który ordynaryjnie 118 był na pięćdziesiąt osób i nikogo od niego, który się mógł docisnąć, nie odpychano) począł przezirać i snować się pomiędzy ludzie królewskie, w twarz kró- lewską, jak w tęczę patrząc się. Co spostrzegłszy niektórzy poczęli się pytać jeden drugiego: "Czyjże i co to za człek?", ale, gdy go żaden nie znał, przeto poszedł jeden do warty, do oficyjera od gwardyji, który parat119 trzy- mał przed namiotami królewskimi, powiadając, że jakiś nieznajomy pląta się w namiocie królewskim, a wszystko w oczy zagląda Królowi. Oficyjer odpowiedział: "Diaboł wi, jeżeli nie szpieg jaki? Proszę mi go pokazać. Spytam się ja jego, co za człek?", a gdy mu go pokazano, że był bardzo blisko stołu królewskiego, kiwnął na niego mówiąc: "Proszę do siebie"; jak się zbliżył, tak go za ramię uchwy- cił oficyjer i niespodzianie za ramię trzymając z ferwo- rem 120 wielkim krzyknął na niego: "A ty pogański synu, szpieg, poznałem cię". Tak Wołoszyn w tym punkcie od- powiedział ze strachu: "Tak jest, prawda, Mości Dobro- dzieju" i zaraz go kazał pod wartę wziąć. Co zaraz donieśli Królowi, że w namiocie szpiega zła- pano, którego Król, skończywszy obiad, kazał przed siebie przyprowadzić. Przyprowadzonego tedy (ale z wielkim strachem i bojaźnią, bo ledwie w nim dusza była) Król tak wita: "A to ty, hultaju, od tureckiego wojska szpieg". On ze strachem odpowiada: "Prawda, ja, Mości Królu". Król się pyta: "Któż cię tu przysłał?" Odpowiedział, że Wezyr. Że tedy Król widział człeka bardzo zmieszanego, łaskawie do niego mówić począł: "Nie bój się, mówięć to królewskim słowem, że ci i włos z głowy nie spadnie, ani cię żadna śmierć, ani żadna kara nie spotka" i kazał go odprowadzić do koniuszego swego, na tenczas Jordana, a warty mu nie przydawać i owszem rzekł Król: "Niech go nakarmią i wina dadzą, nie międzyś bisurmany trafił, ale między chrześcijany; tak rozumiem, że i sam chrześci- janin jesteś". Odpowiedział Wołoszyn: "Chrześcijanin". Przyniesiono tedy jeden i drugi półmisek dla niego, wina dano, rożnie z nim (bo go Król civiliter121 kazał trakto- wać, aby strach od niego odszedł) gadano tak, że się oba- czył i do siebie przyszedł. Dopiero tedy, jak już nabrał śmiałości, kazał go Król wołać przed siebie, który jak przyszedł znowu, Król mówił do niego: "Jakom ci powiedział pierwej, że nie bój się, ani ci włos z głowy nie spadnie, tak i teraz toż ci powiadam i co się będę pytał, bezpiecznie mi odpowiadaj. Naprzód pytam się ciebie, ktoś ty jest?" Odpowiedział: "Żem Wo- łoszyn i służyłem na dworze WKMci u dworzanina tego a tego. Musi tu być przeszły mój pan". Król mu odpowia- da, iż go tu nie masz, bo się zaciągnął do wojska litew- skiego. Wołoszyn na to odpowiada: "Moje nieszczęście. Dałby mi świadectwo, jakiem mu wiernie i podcziwie słu- żył kilka lat i ja tu bardziej dlatego przyjachał mniemając, że pana mego zastanę, a nazad się nie wrócę i tak proszę miłosierdzia WKM, abym się mógł mieścić w polskim woj- sku". Król mu odpowiedział: "Trzeba, żebyś się wrócił z relacyją i dam ci konwój, bo i nieprzyjacielowi trzeba dochować wiary". Wołoszyn odpowiada: "Jak wola WKMci". Król pyta: "Jakim cię tu sposobem wyprawio- no? Czy ty na dworze wezyrskim zostajesz, czyli się jakim sposobem bawisz?". Wołoszyn odpowiada: "Ja pod karałasów chorągwią służę (karałasi zaś są ci, którzy za pieniądze służą, jak u Moskalów kompanczykowie), wyprawionym tum takim sposobem. Jak oznajmił Chan Wezyrowi o wojsku WKM i o osobie jego, że się pod Tulnem przeprawujesz, nie chciał temu wierzyć Wezyr, ale posłał po Hospodara na- szego wołoskiego, nazwiskiem Dukę122 (który potym tu w Polszcze umarł we Lwowie, w niewoli, wzięty przez Dumideckiego123, regimentarza Pokucia, pod Jassami124, w dzień Narodzenia Pańskiego ruskiego 125, jakieśmy po- wrócili spod Widnia), któremu przykazał surowie, aby się starał o takiego człeka, który by po polsku dobrze umiał i w Polszcze sługiwał, mówiąc mu: "Musi być w twojej wojszczyźnie 126 takowy człowiek, gdyż ty blisko Polszczy zostajesz" - my zaś wszyscy jak niewolnicy jesteśmy u Tur- ków i z Hospodarem naszym, który mnie wynalazłszy, sta- wił przed Wezyra. Wezyr przez tłumacza się pytał mnie, czy umiem po polsku dobrze? Odpowiedziałem, że umiem, bom służył kilka lat w Polszcze u dworzanina królewskie- go. Wezyr rzekł: "Takiego też mnie potrzeba" i mówi dalej: "Byle byś mi dobrze usłużył, będziesz miał nadgro- dę dobrą". I zaraz przynosi podskarbi wezyrski czerwonych złotych 100 i daje mi w ręce i mówi, żebyś dotarł aż do samego Tulna, bo się tam wojsko polskie przeprawować i król z niemi ma, jeżeli to prawda. Wezyr znów do mnie: "Pytam się ciebie, jeżeliś ty jakim sposobem nie widział króla?" Odpowiedziałem: "Widziałem i nieraz". Wezyr znowu: "Jakim to sposobem być może, bywszy u sługi sługą, a miałeś go widzieć kilka razy. Wieleś w Polszcze służył?" Jam odpowiedział: "Cztery lata". Wezyr znowu: "Dosyć by na ciebie było, żebyś przez te cztery lata raz widział króla". Jam rzekł: "Mógłbym go po cztery razy na dzień widzieć, gdybym chciał". W tym Wezyr z fukiem powstał na mnie po turecku: "Hałan suyle, Giauor", to jest: "Łżesz, poganinie". Jam odpowiedział: "Nie łgę, bo prawdę mówię. Ciebie, miłościwy Panie, pierwszy raz wi- dzę, a królam kiedy chciał, tom go widział". Tym bar- dziej z większym ferworem na mnie się porwał z wezgło- wia tak dalece, że rozumiałem, iż mi łeb każe uciąć Wezyr, o co u nich nietrudno. Potym, upamiętawszy się, mówi do mnie. "Idź, a uczyń to, coć każę, a będziesz miał nad- grodę dobrą, jak z dobrą wiadomością powrócisz". Potym, wysłuchawszy relacyji tego Wołoszyna, Król pyta się go: "Tenże to ja Król, co w Żółkwi i Jaworo- wie127?" Wołoszyn odpowiedział: "Ten, WKMość". Do- piero Król do niego: "Idźże z P(anem) Bogiem, a powidz Wezyrowi swemu, żeś mię nie tylko widział, aleś i gadał ze mną i oznajmij mu, że Król polski kazał ci powiedzieć: Mci Wezyrze, że ci się w niedzielę stawi na śniadanie", I zaraz Król do przedniej straży kazał go zaprowadzić do strażnika i konwój mu dać za mil dwie. Potym o tymże Wołoszynie od pokojowych wezyrskich taką miałem rela- cyją (o których wspomnę niżej) iż, gdy przyjachał Woło- szyn do Wezyra i czynił mu relacyją, że: "Wojska wielkie są i sam Król polski jest w osobie swojej, któregom nie tylko widział, alem z nim i gadał i kazał Waszej Wezyr- skiej Mości powiedzieć Król, że ci się w niedzielę stawi na śniadanie". Wezyr temu nie wierząc, kazał mu za kłam- stwo łeb uciąć. We środę128 tedy, porzuciwszy tabory pod Tulnem, a kommunikiem 129 się z wojskami tak swemi, jako i ce- sarskiemi wybrawszy, Król poszedł na imprezę, gdzie kałauszowie 130 niezwyczajnym traktem, bo wielkiemi lasa- mi i górami 131, prowadzili wojsko, które przyszłej wikto- ryji otrzymało praesagium 132 takowym sposobem. Stanęły wojska tak między lasami, jako i koło lasów na płaszczyź- nie, gdzie był murowany pałac 133 od Turków spustoszony, w którym luźni wyszperali piwnicę, gdzie było wina mało dwieście beczek. Poczęła hołota strasznie pić, o czym do- wiedziawszy się Król, posłał do hetmana w. koron(nego), na tenczas Jabłonowskiego, aby tego nie pozwalał. Hetman zaś, jako wódz przezorny, ordynował sto, czyli więcej pie- choty, aby hołotę odpędzili od beczek i wszystkie z winem przykazał porozcinać. W tym puścił się deszcz spory, gdzie namiotek bardzo mały i mizerny rozbito dla Króla, który w trokach zawsze wożono, i poczęli okopywać koło tego namiotku, aby go woda nie podchodziła. W tym wykopują obraz Najświętszej Matki Niepoka- lanego Poczęcia, arkuszowy, na płótnie malowany, w trąb- kę zwiniony (jest on po dziś dzień w skarbcu Królewicza JMci żółkiewskim), który, gdy przyniesiono do Króla, a Król go rozwinął, z wielką weneracyją 134 pocałował go, aż w tym któryś ze stojących mówi: "Mości Królu, są litery jakieś na drugiej stronie". Król mówi: "Czytaj". Aż tam napis takowy łacińskim charakterem czyta: "Erit Victor Joannes" 135. Król się odzywa: "Co ty, bestyjo, ga- dasz?" Czytający odpowiada: "Ja to czytam, co napisano". Król mówi: "Daj mi go, sam". Czyta znowu sam Król, a że to samo, znowu pocałował ten obraz, mówiąc te słowa: "Któż to wi, co to za Joannes będzie victor" 136. Potym w sobotę 137 ruszył się z tego miejsca z wojskiem i cały dzień szliśmy ku Widniowi nie publiczną drogą, ale manowcami do marszu niesposobnymi, osobliwie do pro- wadzenia armat, gdzie, gdy jaka górka trafiła się, to sobą piechoty musiały wyciągać; i takieśmy strawili cały dzień na tym marszu, który czyli umyślnie, czyli z przypadku tak był powolny, żeśmy aż ku zmrokowi, po zachodzie słońca, stanęli z wojskiem na nocleg w dębinie, wielkie pół mili od Widnia138. Jednakże widać nam było wieże od św. Szczepana, kościoła katedralnego w Widniu, i lubośmy tak blisko stanęli, jednak Turcy o nas nie wiedzieli, a to dla nocy, na którą się każdy żołnierz do swego obozu ściąga. Hasło w naszym wojsku przez abszkurd 139 otrąbiono, które wyszło: "W imię Panny Maryj i Panie Boże dopo- móż", bo też ta uroczystość nazajutrz, w niedzielę, przy- padała. Przy haśle wojskowym zalecono wszelką ostroż- ność, ogniów, aby nie kładziono, tutiunów 140 nie kurzono pod gardłem, konie w ręku trzymano, którym, jeśli kto co miał w torbie, to dał, a kto nie miał, to garściami zbierał liście, a konia karmił. Namiotek maleńki Królowi rozbito i materac porzucono, który za nim na koniu wożono, na którym materacu Król siadłszy, mówi do nas, dworzanów: "Ni mam się na kogo spuścić, a samem sfatygowany bar- dzo. Trzeba by, abym miał wczas jaki na jutrzejszą pracę. Będzie dzisiaj dawać znaki komendant wideński Szterem- berg 141; trzeba by mi ich przypilnować, a nie mogę". Na to odzywa się JMć Pan Matczyński142 (który natenczas był koniuszym koronnym i dyspozytorem dworu królew- skiego, a potym wojewodą ruskim. Waręż jego był dzie- dziczny, gdzie ojców pijarów fundował; umarł po śmierci królewskiej podczas interregnum 143): "Mości Królu! Trze- ba się wywczasować, choć nie tak, jak należy. Już na mnie się Wasza Królewska Mość spuść, a ja dopilnuję". Król mówi: "Nie mogę też komu innemu tego podufać" i po- łożył się Król na materacu, a Matczyński siadł sobie przy drzwiach tego namiotku na taboreciku, który woził masz- talirz 144 zawsze w trokach, bo po nim, ile corpulentus 145, na konia wsiadał. Po godzinie circiter 146 dziewiątej wypada raca z wieży św. Szczepana z Widnia, która nam w oczy była widna. Odzywa się Matczyński do Króla: "Mości Królu, już je- den znak wyszedł". Król odpowiada: "To już wi, żem Dunaj przeprawił". Po kilka pacierzy znowu wypada dru- ga raca, za którą się odzywa do Króla Matczyński: "Mo- ści Królu, już drugi znak". Król odpowiada: "To już, żem się od taborów ruszył". Potym trochę poczekawszy trzecia wypada raca. Znowu do Króla Matczyński mówi: "Mości Królu, już trzeci znak". Dopiero Król się odzywa: "Niechże będzie Bóg pochwalony! Już wi o tym, że się na tym miejscu z wojskami znajduję". (Ta zaś wiadomość, supponujemy, musiała stąd być, że sekretna poczta przez rybaków z Widnia chodziła do Tulna, pod którym się łączyły wojska cesarskie z naszemi). Po wydaniu tych zna- ków uspokoił się Król, nakręciwszy na godzinę trzecią po północy zegarek, który blisko siebie kazał położyć, żeby go excytarz 147 obudził. Jak przyszła godzina trzecia po północy, tak za spad- nięciem excytarza budzi się Król i woła na nas: "Chłopiec jest tam który?" Jam się odezwał ł drugi, cośmy koło namiotu swoje legowisko mieli. Król mówi do nas: "Bie- gaj który do księży kapelanów i pobudzić ich, aby się do mszy gotowali, a z bębnów niechaj porobią mensę"148 (bośmy żadnego stołu nie mieli ani wozu). Pobudziliśmy tedy kapelanów, bębnów kilka od piechoty przyniesiono i mensę na nich pod dębem ustrojono. Pierwszą mszę miał dominikanin obserwant, Skopowski149, drugą kapucyn, Włoch 150, na którego mszy to praesagium przyszłej wiko- ryji było: gdy albowiem przy dokończeniu zamiast "Ite, missa est" wymówił "Vinces Joannes" 151. Na której mszy komunikował Król i krzyżem leżał i błogosławieństwo brał. Po skończeniu mszy i odejściu od ołtarza tego kapu- cyna mówią niektórzy z panów do niego to włoskim, to łacińskim językiem, bo po polsku nic nie umiał: "A że Pan Bóg da, że profecyja152 twoja, ks(ięże) kapelanie, weźmie swój skutek". Włoch pyta się: "Jaka profecyja?" Pytającemu odpowiadają: "Żeś zamiast »Ite, missa est« wymówił »Vinces Joannes«". Czego mocno parł się Włoch i gniewał mówiąc: "Co wy na mnie za importum 153 wkła- dacie? Albo to ja szalony takie rzeczy mówić? Nie jestem ja żaden prorok". Dosyć, że to słyszało wielu ludzi god- nych z ust jego. Król zaś sam, czy to uważał i słyszał, tego nie wiem. Po skończonych mszach zaczęło się na dzień zabierać, w który czas przychodzi z chorągwią swoją nową zaciężną i na tę kampaniję erygowaną154, z którą się był trochę spóźnił Denhoff 155, wojewoda pomorski, ojciec wojewody pomorskiego (który secundo voto 156 miał za sobą Sieniaw- ską, kasztelankę krakowską, ostatniego Adama Sieniaw- skiego, kasztelana krakowskiego, hetmana wielkiego koron- nego, córkę 157), który też wojewoda pomorski zginął od Turków pod Parkany. Jak skoro słońce poczęło wschodzić, kazał Król i hetman wojsku na konie wsiadać, które jak spod umbry 158 z lasa wychodziło. O czym dają znać We- zyrowi, że polskie wojska wielkie następują, bo Wezyr te- mu nigdy wierzyć nie chciał, aby się Król ze swemi woj- skami tak daleko znajdował, które wojsko polskie zoba- czywszy Wezyr (jakośmy mieli z relacyji pokojowych jego rzekł: "O królu, nie mogłeś tej krzywdy czynić panu me- mu"). Zabierało się tedy wojsko nasze polskie do szyku, które respektem kommendy 159 królewskiej trzymało prawe skrzydło, na lewym zaś skrzydle było wojsko cesarskie. Wojsko nasze polskie miało niepościwe miejsce i nie sposobne do szyku, bo się na winogrady trafiło naszym, co zaś winograd, to gospodarz każdy sobie swoją winnicę podmurował, nadsypał miedzy albo granicy. W tym przy- jeżdżają dwóch książąt do króla o precedencyją kontru- jąc 160 z sobą, to jest Książę Lotaryńskie 161 i drugie ksią- żę, ale nie pamiętam jakie. Między któremi była lukta, kto się z nich pierwej miał potykać z nieprzyjacielem. Król ich inaczej pogodzić nie mógł, aż przez losy. Do czego przyniesiono bęben i kostki, które rzucali na bęben z koni, trzymany w górę od dwóch piechoty. Któremu by zaś los padł, tego nie wiem, bom daleki w ten czas był od tego, a do tego, żem najbardziej konsyderował strój Książęcia Lotaryńskiego, który siedział na koniu rosłym i dzielnym w karacenę 162 ustrojonym. Sam zaś Książę był kirysiem 163 od głowy do nóg przybrany, drugie zaś książę w samych tylko sukniach był i dlatego mniej uważaliśmy go i nie pytali się do niego. Król zaś nasz był w szarym kontuszu grodetorowym 164, siedział na płowym koniu, którego zwa- no Pałłasz. Król był przepasany złotym łańcuchem i roz- kazał, aby od najmniejszego żołnierza polskiego autora- mentu każdy był przepasany powrósłem słomianym, a to dla dystynkcyji165 naszych od Tatarów sulingierowskich (który to Sulingiera podczas okazyji tej z półtora kroć sto tysięcy ordy tylko otarł się o skrzydło nasze prawe i żadnej nie wypuściwszy strzały poszedł precz i odstąpił Turków, czym nie mało nam do wiktoryji dopomógł), żeby Niemcy naszych nie strzelali, zamiast Tatarów, którzy takowego stroju zażywają jako i my. Jak się już uszykowało wojsko i Król stanął na swoim miejscu, zawołał Król: "A jest rezydent od chorągwi kró- lewicza Aleksandra?"166, bo taka jest reguła wojskowa, aby od każdej chorągwi przy wodzu był rezydent, któremu rozkazuje Król: "Biegaj, Waszeć, do chorągwi swojej, aby tu pan porucznik z nią przychodził". W tym punkcie przy- prowadza chorągiew porucznik, na ten czas Zwierzchow- ski167, podkomorzy łomżyński, i mówi do Króla: "Przy- szedłem tu za znakiem pańskim, czekam dalszego ordy- nansu WKM". Król wziąwszy perspektywę, a rekogno- skując 168 tureckie wojsko mówi do porucznika: "Widzisz, Waszeć, tę kupkę, Panie poruczniku?" Porucznik mówi: "Widzę, Mości Królu!" Król do niego mówi: "O toż to, tam sam Wezyr stoi!" I znowu Król wziąwszy perpektywę, a przypatrując się mówi: "Dopiero sznury rozciągają sej- wanowe (sejwan 169 zaś jest ten, którego dla chłodu zaży- wają, a tegoż dnia był upał wielki), żebyś mi, Waszeć, Panie Poruczniku, tam w nim kopię skruszył, rozkazuję". Odebrawszy ten ordynans ustny, porucznik ruszył się na tę imprezę ze swoją jedną chorągwią, złożywszy kopiją w pół ucha końskiego, według reguły i zwyczaju usarskie- go, prosto pod samego Wezyra poszedł, któremu od żad- nej chorągwi posiłku dać zakazał Król i owszem z tą prekaucyją 170 posłał do niego Matczyńskiego, koniuszego koronnego, żeby mu powiedział, jeżeli wesprze go nieprzy- jaciel, żeby na Króla nie nawodził nieprzyjaciela, ale żeby on tamtą ścieżką salwował się, którą mu z rozkazu kró- lewskiego pokazał koniuszy koronny. Turcy widząc tak małą garstkę ludzi, bo ich tylko dwieście ludzi było pod tą chorągwią171, nic ich nie atakowali, ale im jeszcze miejsca ustępowali i umykali się, gdy widzieli, że pod samego Wezyra szli, rozumiejąc, iż się na turecką stronę przedają. Jak się tedy pod samego Wezyra podsunęli, tak w ten tłum ludzi, co przy Wezyrze był, uderzyli kopijami, co gdy zobaczyli Turcy tak, jak gdyby kto w ul pszczół uderzył, rzucili się na tę jedną chorągiew to z dżydami172, to z szablami, to ze strzelbą Turcy. Oni zaś jak się tam salwowali, już nie mogliśmy rozeznać dk wielkiego tumanu prochów, który jak osiadł, to też widzieliśmy, że kiedyś niekiedyś błysnęła się chorągiew, która była w pół czarna z żółtogorącą kitajką, na niej orzeł biały. W ten czas zaś, gdy widział Król, że już Turcy na nich wsiedli i nic ich widać nie było, tylko tuman nad niemi, dobył drzewa Krzyża św. i karawaki173 z odpustami wielkiemi, żegnał ich, mówiąc te słowa: "Boże Abrahama, Boże Izaaków, Boże Jakubów, zmiłuj się na ludem twoim". Po tym osobliwszą protekcyją Matki Najświętszej, a cudem pra- wie Bożym, z pośrzodka tak wielkiej tłuszczy ludzi sal- wowali się, pod które wojsko, jak się dobrze zbliżyli, Turcy ich opuścili. Otrzepawszy się z kurzawy, przyjeżdża porucznik do krok z tą chorągwią (pod którą zginęło było natenczas kompaniji zacnych i godnych dziewiętnastu, z pocztowych trzydziestu i sześć) i mówi: "Podług rozkazu WKM sprawiłem się". Król odpowiada: "Chwała Bogu, że Wa- szeci Pan Bóg żywo i zdrowa przyprowadził; a co za szkodę, Waszeć, masz między ludźmi?" Odpowiada po- rucznik: "Jeszcze się pomiarkować nie mogę". Król mówi: "Żebyś mi, Waszeć, po haśle report uczynił rejestrem z imienia i przezwiska, kto zginął". Co to zaś za tajem- nica była, że Król tę jedne chorągiew wydał na mięsne jatki, fundamentalnie Bóg tylko wi. Z koniektur174 jed- nak niektórych, a osobliwie z jednego królewskiego słowa (które przy daniu sobie przy haśle przez porucznika reje- stru i czytaniu jego, że między poginionemi poległ towa- rzysz Woyna 175, wymówił Król: "I pan Woyna to zginął", porucznik odpowiedział: "Zginął, jest tu na rejestrze", Król mówi: "Woyna nie rodzi ludzi, tylko pani Woyni- na") inferowaliśmy176 tę przyczynę. Na colligationis sej- mie pretendował177 Król wielkiemi racyjami przez niektó- rych posłów dworowi się akkomodujących 178 i mocno się przy tym upierających, aby Królowej JMci była RzeczPos- polita reformacyją179. Ten zaś Woyna (był na tenczas posłem, tylko nie pamiętam, 2 którego województwa) mo- cno kontrował pretensyji królewskiej i przyj kondradyk- cyji 180 swojej utrzymywał się, bo inaczej na tym punkcie chciał zerwać sejm, który że był potrzebny, musiał dwór odstąpić swojej pretensyji; czy to była prawdziwa przy- czyna, czy nie ta, my ją z okoliczności wnosili, Bóg zaś osądził z istnej rzeczy. Tu już Król kazał się szczęśliwie z Turkiem potykać naprzód Szczęsnemu Potockiemu 181, natenczas wojewodzie sieradzkiemu, teraźniejszego wojewody wołyńskiemu ojcu, 2 usarską chorągwią swoją, którego rodzony synowiec, a brat starszy teraźniejszego wojewody kijowskiego182, Stanisław Potocki183, starosta halicki, z miłości ku stry- jowi swemu, bez ordynansu hetmańskiego, z swoją cho- rągwią pancerną posiłkować stryja swego porwał się, który uczyniwszy ze stryjem swoim znaczną klęskę w Turkach, sam zginął, ale z wielkiem podziwieniem, bo Turczyn doiżdżając go, ściął mu głowę w misiurce 184, która u ta- kiego pana niepodła być musiała; głowa z denkiem odle- ciała, a czepiec, że dostatni był, został na ramionach; tej głowy (jako powiadali, bom ja tego nie widział) znaleźć po tym nie mogli, ale inną do ciała przyłożyli. W tym dają znać Królowi, że janczarów zasadziło się przy murkach, czyli tysiąc, czyli więcej i bardzo rażą i ko- nie i ludzi w szykach. Król posyła z cesarskiego wojska regiment, aby się stamtąd wyrugować. Wkrótce dają znać do króla, że tego regimentu nie staje, bo przy dobrych przymurkach są janczarowie. Rozkazuje Król drugiemu regimentowi następować, w którym było tysiąc dwieście ludzi pięknych i okrytych; płaszcze mieli szare, kamizele białe, których dobrzem uważał, bo wedle nas szli. Dają znać, że i z tego regimentu mało jest ludzi, którzy byli jak na cel wystawieni, a Turcy się przy fortelu trzymali. Dopiero Król wydaje ordynans do kirasjerów cesarskich, aby skoczyli i szpadami wykłuli. Turcy też byli już nad- wątleni od pierwszych dwóch regimentów, ten trzeci już ich dokończył i już poczęli się regimenty z janczarami, jazda nasza z jazdą turecką ucierać, i gdy już nasi tu- reckie poczęli łamać szyki, Król mówi: "Za Bożą pomocą dziś tę górę opanuję, jutro tamte (bo niedaleko była), a we wtorek, co komu Pan Bóg da". Aż w tym dają znać Królowi, że lewe skrzydło już jest w namiotach tureckich od Dunaju. Zawołał tedy Król: "Biegajcie mi po pana Miączyńskiego" 185, na tenczas sta- rostę lidskiego i krzepickiego, a potym wojewodę wołyń- skiego, "niechaj mi tu przychodzi z pułkiem swoim", który jak przyszedł, mówi do niego Król: "Zaraz Waszeć idź z pułkiem i opanuj namioty wezyrskie" - i poszedł. Nasi też Polacy mężnie wsiedli na Turka 186; cesarscy ich pę- dzili od Dunaju tak dobrze, że jak który na koniu siedział Turczyn, tak uciekać musiał, zostawiwszy nam wszystkie swoje łupy w obozie, który jakeśmy opanowali, tośmy jeszcze zastali potrawy w kociołkach, pieczenie na rożnach, ryży w mlikach; nawet im nie pomogło i to, co już w os- tatnim niebezpieczeństwie za najwyższą salwę mają, iż mahometańską chorągiew rozwijają i podnoszą, przy której trup na trupie do ostatniego padać powinien, a tej cho- rągwi nie odstępować. Jakoż w tenczas, niepraktykowanym tego wieku w ich narodzie na wojnach sposobem, rozwi- niono i podniesiono tę chorągiew187, bardzo bogatą, któ- rej przeciwko Alkoranowi swemu, jak pod nią nasi zabili chorążego i konia, odbiegli. Tę chorągiew zaraz Król z pod Widnia posłał Ojcu Świętemu188 do Rzymu, gdzie jest zawieszona na Watykanie. Jakieśmy się już rozkwaterowali w obozie tureckim, to ledwośmy z wojskami cesarskiemi czwartą część zastą- pili namiotów tureckich zostawionych, w którecheśmy no- cowali. Król zaś na swoim zwyczajnym taboreciku tylko przesiedział całą noc, który, po rozproszonym Turku, jak prędko stanął w namiocie na noc, zaraz, czyli jeden, czyli dwa regimenty cesarskiej piechoty, której było circiter na dwa tysiące przyszło i stanęli w cyrkuł189 koło namiotu, w którym był Król, tak gęsto, że ramię z ramieniem sty- kało się, tak obszyrno, jak cyrkuł namiotów mógł zasiąg- nąć i kogo przy Królu zastali już nazad wyniść nie po- zwolili, a kto do Króla wniść chciał, już go nie dopuścili, oprócz jednego z reportera, który dał znać, że janczarowie jak atakowali Wideń, tak jeszcze atakują, nie wiedząc, że Wezyr uciekł; zarazże ordynował Król część wojska, które wycięło janczarów w aproszach 190. Gdy zaś Król podczas dniowej bataliji widział turecką przegraną, w głos przy nas wszystkich rzekł: "Nie będę królem, jeżeli jutro Szte- remberga (to jest komendanta) pośród rynku obiesić nie każę. Widząc, że nieprzyjaciel uchodzi i mając w Widniu dwanaście tysięcy wojska, a on go nie przerzyna" 191. A Król tego nie wiedział, że się z nami Turcy bili, a janczarowie Widnia dobywać nie przestawali, który Wi- deń tak był w wielkiem niebezpieczeństwie, że gdyby był Król nie pośpieszył, to już we wtorek miał kapitulować komendant z Turkami i poddać fortecę, bo już jeden lud był pomordowany pracą, drugi pozabijany, trzeci głodem wielkiem zmorzony tak dalece, że już kotki i szczury jedli, a do tego Turcy minami wielką sztukę murów i wałów wysadzili, którą dziurę łatali tylko gnojami, faszczynami, drzewami, rozbierając budynki i to jeszcze szczęście, że kontrminerowie 192 wideńscy przez swoją biegłość dociekli tych min założonych, przeto ludziom nie szkodziły,; tylko, że nierychło postrzegli, dla tego im zabieżeć nie mogli, bo było kilka razy, że Turcy zasadzili miny, to kontrminero- wie wideńscy znowu ich! wykopali. W tej zaś dziurze wywalonej tak się wideńczycy salwowali, że już jak po- strzegli, że tym minom nie mogli zabieżeć, tak kilku tysięcy ludziom kazali stanąć w param 193 gotowym na przeciw tej dziury, którą miny wysadzić miały, a tym czasem gno- je, faszczyny gotowe mieli i już z armatami, za karaca- mi194 stali, że jak prędko miny wysadzili mury, tak jedni strzelali, a drudzy dziurę łatali. Mieli też wideńczykowie w ten czas parkan żelazny, duży, w kratę robiony, gwoź- dziami dużemi, ostremi nabity do obwalenia na Turków, gdyby się byli w dziurę cisnęli, którego jednak obwalić nie przyszło, bo na gotowych wideńczyków trafili. Tejże samej pierwszej nocy, którą nocowaliśmy w obozie tu- reckim, hultaj jakiś z polskiego wojska zapalił wszystkie tureckie prochy pozostałe, na milion blisko taksowane, z których tak wielki był ogień i strach, żeśmy rozumieli zrazu, że się niebo na ziemię wali. Wojsko wszystkie usia- dło na konie i stali w param, póty, póki się nie dowie- dziano, że to prochy zapalono. Jak się zaś dzień dobry uczynił, aż się pokazał drugi taki obóz za rzeką 195 (którego z wieczora nie widzieliśmy, bo już ze trzy godziny w noc, nim się wojsko ukantowa- ło 196 i nim się luźni od rabunku owego pierwszego obozu i palenia całą prawie noc namiotów tureckich, których nie było na co brać, bośmy żadnego woza nie mieli, pouspo- koili), który postrzegłszy luźna czeladź hurmem rzuciła się na konie, mniemając jako jeszcze ludzie są w nim jakowi albo, że owa rzeczka głęboka, ale zmiarkowawszy, że woda na niej mała, bo ledwie w pół golenia była, porzucili konie, a pieszo się rzucili tak, że aż woda wyżej nich wy- tryskała, gdzie przybiegłszy tak prędko zrabowali ów obóz, że w godzinę żadnego namiotu widać nie było. Był też tam niedaleko pałac murowany, w którym pełny zastali szucharów ad instar197 kukiełek pieczonych, których nie brali; był w nim i lew w klatce, ale i tego nie brali, strusia zaś zastaliśmy ściętego przed namiotami wezyrski- mi; jedni powiadali, że go nasz któryś ściął, drudzy, że Turczyn, aby się taka raritas Polakom nie dostawała. Te- goż tedy poranku wyprawił Król w pogoń za Wezyrem 198 Miączyńskiego, starostę liwskiego, z pułkiem dwutysięcz- nym, którzy tak dojeżdżali Turków na lada przeprawie, że im aż ręce ustawali od rąbania nieprzyjaciela, a żaden się nie oparł; taki to strach na nich przepuścił Bóg, i nie powrócił ten pułk aż trzeciego dnia z dobrą zdobyczą. Potym o dziewiątej godzinie z ranią tegoż dnia przy- prowadzili od, straży polowej trzech wezyrskich pokojo- wych, którzy z młodości w Polszcze zabrani byli. Pierwszy zwał się Pohoyski, Wołynianin, szlachcic, który tamże na Wołyniu miał dziedziczny kawałek i braci rodzonych, któ- rzy się go nie zapierali. Drugi Skałka, trzeci Podolski, ale ci dwa, czy byli szlachta, czy nie, relacyji o sobie uczynić nie umieli, powiadając, że ich bardzo małymi wzięto i nie wiedzieli, jakij byli kondycyji199, bardziej jednak z nich pokazywało się, że byli plebejczykowie. Wszyscy jednak porządnie przyjachali, mając po kilkoro czeladzi tak z Tur- ków, jako i Greków; konie mieli piękne i bardzo porząd- ne i j uczone, bo u Pohoyskiego znajdowało się cztyrydzieści i pięć tysięcy czerwonych, u Skałki cztyrydzieści i dwa tysięcy czerwonych złotych, u Podolskiego trzydzieści i dzie- więć tysięcy czerwonych złotych, których takim sposobem dostali. Jak Wezyr widział przegraną, iż uchodzić musiał, dopadł do namiotu i kazawszy pootwierać sepety 200, krzyk- nął: "Bierz, kto co może" - tak i my to, co mamy, wzię- liśmy, a potym zmówiliśmy się, że jako jesteśmy chrześci- janie, tak wrócimy się do chrześcijan. Sami byli przybrani dobrze, wszyscy trzech w pancerzach cudnych, bogatych i przednio dobrych, we złoto oprawnych, cyfry201 po nich szczerozłote, rubinami przedniemi sadzone (jest z tych pan- cerzów jeden w skarbcu nieboszczyka Sieniawskiego202, kasztelana krakowskiego), ale ci niebożęta nie umieli tego daru Bożego zażyć, bo to wszystko marnie stracili i ledwie nie o zebranym chlebie poumierali, jako słyszeliśmy, bo ich Król bardzo źle tegoż dnia (którego przyjachali przy zdobyczy zabranej z wezyrskich namiotów, gdzie wielkie milliony i klejnoty byli, ordynował do Krakowa, aby tam byli do powrotu królewskiego przy wszelkiej śufficen- cyji) 203 zastał w Krakowie, gdzie ledwie tylko stanął w wiliją Bożego Narodzenia, zaraz o nich spytał: "A pa- nowie pokojowi wezyrscy jako się tu sprawują?" Powia- dają Królowi, że bardzo huczno, bo garściami dają czer- wone złote metressom. Król rzekł: "Hultaje to widzę, nie będzie z tego nic dobrego", i tak o nich zaniedbał. Po tych pokojowych przyprowadzeniu tegoż dnia, w poniedziałek koło dziewiątej godziny z rana ruszył Król z hetmanami i pułkownikami do Widnia na "Te Deum laudamus" 204, do którego nie bramą, bo ich tak prędko odtarasować nłe mogli, ale wycieczką bardzo ciemną, i to przy pochodniach, wjeżdżaliśmy, gdzie Król mszy św. słuchał i "Te Deum laudamus" śpiewano. Po mszy św. Szteremberg, komendant, prosił króla na obiad, gdzie dla samego Króla i hetmanów osobny postawiono stół, a drugie dwa stoły dla pułkowników i innych wojskowych. Jak Król siadł z swemi hetmanami do stołu owego, do którego sam komendant służył, tak przedniejsi oficyjero- wie, przydani od komendanta, zapraszali do drugich sto- łów naszych wojskowych, jako to pułkowników będących w burkach, kompaniją będących w lampartach. Tymi sło- wy pierwszy oficyjer mówi: "Domini Tigrides ad primam mensam" 205, drugi oficyjer mówi: "Domini Tapetes ad secundam mensam" 206. Na to się Król rozśmiechnął i het- mani, co postrzegłszy Szteremberg komendant, że się Król i hetmani śmieją, a z wojskowych żaden się do żadnego stołu nie bierze, pytał się, co to jest; dopiero informują, że to ci tapetes tygrysami komenderują, bo ci oficyjero- wie, a ci towarzystwo207. Za którą informacyją skonfu- dował208 się komendant i przepraszał, że to z niewiado- mości zrobili. Jakoż tak w samej rzeczy było. W tym też hetman rzekł: "Mości Panowie Pułkownicy! Siadajcie Waszeci do stołu" i dopiero godniejsi ad primam mensam, a drudzy ad secundam siedli, u którego stołu nie ba- wiwszy, bo nie wielki był bankiet, gdyż i sami ledwie mieli czym żyć, pojachał Król do obozu i ruszył zaraz po południu wojsko, które do noclegu uszło czyli mile, czyli półtory. Armaty zaś i amunicyje od Turków pozostałe Wideń zabrał, gdyż nam brać ich niepodobna było, bo bardzo wielkie działa były, które Turcy z przywiezionych na wielbłądach metalów lali pod Widniem, do którego, gdyśmy ową furtką, czyli ucieczką ciemną wjeżdżali, to ludnie jedni z domów wychodząc na kolana padali, a dru- dzy krzyżem, wołając to niemieckim, to łacińskim języ- kiem: ,,Ave Salvator" 209. Po tym we wtorek z noclegu ruszyło się wojsko, aby fortecę bardziej nie ogłodziło i poszło z jedne mile, czyli dalej, gdzie spodziewaliśmy się Cesarza 210. Jakoż we śro- dę nadciągnął do nas, bo był o dwanaście mil od Widnia w jednej fortecy, ale nie wiem jak zwanej, który Cesarz, jak się zbliżył, dano znać; wojsko już go w szyku czekało, a Król niedaleko wyjachał z wojska z hetmanem wielkim Stanisławom Jabłonowskim obviam 211 Cesarzowi, hetman zaś polny Mikołaj Sieniawski został się przy wojsku. Jak tedy postrzegł osoby królewskiej majestuozyją212 porwał się do kapelusza, ale ministrowie jego przytrzymali mu ręki mówiąc: "Stój, Mci Cesarzu, przeciwko Twojej po- wadze". Gdy zaś tak się zjachali, że ledwie konie gło- wami się zetknęli, dopiero Król porwał się do czapki, a Cesarz do kapelusza; obydwa razem prawie zsiedli z koni, witali się i z sobą rozmawiali 213. Pułkownicy też nasi poczęli się zjeżdżać, a który przyjachawszy pokłonił się Cesarzowi, to on tylko głową kiwnął, a kapelusza nie zdjął. W tym hetman polny Mikołaj Sieniawski idzie do powitania Cesarza i pyta się powracających: "A jak tam Cesarz przyjmuje naszych senatorów, pułkowników?" Od- powiadają mu, że wszystkich jednakowo, bo gdy mu się kto kłania z naszych, to kapelusza nie zdejmuje, tylko głową kiwa. Hetman mówi: "Jadęć i ja tam, może tak i mnie uczynić, ale ja mam sposób na hardego". Przyja- chawszy tedy zsiada z konia hetman i prosto idzie ku Królowi i Cesarzowi w czapce, a przyszedłszy przed nich zdjął czapkę i rewerans214 uczyniwszy Królowi, wdział czapkę, dopiero obróciwszy się ku Cesarzowi samą mu się buławą tylko skłonił, nie zdejmując czapki i podparłszy się buławą tak przy nich był. Gdy zaś ten hetman skłaniał się królowi, rzekł mu Król: "Mospanie" (dając znać, aby się pierwej był skłonił Cesarzowi), na co hetman odpo- wiada: "Wiem, Mości Królu, że on Cesarz cesarstwa, a Wasza Królewska Mość król i pan mój". Pogadawszy tedy Król z Cesarzem trochę wsiedli obydwa na konie i począł Cesarz wojska stojące w szyku objeżdżać, po- cząwszy od królewskiego pułku, i jako zwyczaj jest, że przed monarchami zniżają chorągwie, tak i w pułku kró- lewskim i hetmana wielkiego zniżali. Gdy zaś przyjachał Cesarz na pułk hetmana polnego, żadnej chorągwi nie zniżają, co uważając Cesarz pyta się zaraz: "Co za racyja, że górniejsze pułki zniżali przede mną chorągwie, a w tym nie zniżają?" Ktoś mu odpowiedział, że ten hetman, co jego pułk ma urazę do W.C.Mości. Pyta się Cesarz: "O co?" Odpowiadają mu, że: "Kiedy Waszą Cesarską Mość witał, nie uchyliłeś kapelusza". Na co Cesarz odpo- wiedział: "Czemuście mnie nie przestrzegli?" Już tedy po uczynieniu sobie tej relacyji, gdy gdzie na którą chorągiew przyjachał, to ledwie się na chorągiew kapeluszem pchał. Nawet wołoskim i tatarskim chorągwiom po admonicyji 215 ten honor czynił. Wszystkie nasze objachawszy wojsko, stanął sobie tam na skrzydle, gdzie Król i hetmani byli, i prosił Króla, aby mógł exercitium kopij 216 widzieć, jakim ich sposobem za- żywają. Zaraz tedy, obróciwszy się Król do hetmana, aby pokazać, jak kruszą kopiję, ale wybrać doświadczonych gońców, aby było z honorem wojska naszego. Tak tedy hetman wielki, jako przezorny wódz i doskonały, dwu- dziestu czterech różnych chorągwi kompanij i oficyjerów, którzy się umieli z tym dobrze sprawić, dawszy im rumaki swoje, jeżeli który nie miał sprawnego swego konia, na to ordynował i sam tenże hetman na to instruował ich, jakim sposobem tego oręża prezentę217 mieli czynić; któ- rych rozdzielił na dwie partyje, kazał im do siebie skoczyć złożywszy kopiję i jak już mają w samą pierś składać, tak w tym punkcie, aby do góry podnieśli. Wszystko to za instrukcyją hetmana zrobili i udało się bardzo chwalebnie, ale w tak krótkim czasie bez żadnej próby. Z czego był bardzo kontent Cesarz, ale czy im za to co dał, tego nie wiem, bo jedni affirmowali218, że im za to kazał dać kilkaset czerwonych złotych, a drudzy negowali. Pożegnawszy się Cesarz do Widnia pojachał, a Król marsz swój dalej kontynuował z wojskiem, któremu, jako publiczna fama była, miał Cesarz na zimowe kwatery Morawską Ziemię deklarować i po trzysta tynfów219 na konia (a potrójna w ten czas była służba) naznaczyć, ale tego Król nie miał akceptować z tej podobno racyji, jako powiadano, iż mieli być posłowie od Takielego Cesarzowi rebelizującego przysłani sekretnie do Króla, aby z wojskiem spieszno ku Koszycom 220 ciągnął, gdzie deklarowali koro- nować królewicza Jakuba 221 na węgierskie królestwo. Cze- go Pan, jako już napełniony wiktoryją, miał się chwycić i dać uwieść tym baśniom i dlatego miał się zbyć wojska cesarskiego, które go pod Strygon 222 odprowadzić miało. Jakoż tam się z nami rozstało. W nadzieję tedy przyszłego ukoronowania królewicza, jako fama ferebat223, ruszył się Król z wojskiem ku Preszburgu 224, węgierskiemu mia- stu, quondam 225 stolicy, dziesięć mil od Widnia leżącemu. Stamtąd poszło wojsko ku Kamarynowi 226, fortecy pospo- licie zwanej Intacta Virgo227, że w nim żaden jeszcze nieprzyjaciel nie był, gdzie pośród rynku stoi statua wiel- ka, wieniec w ręku trzymająca. Spod Kamaryna poszliśmy ku Parkanom228, przepra- wiwszy się przez mosty na odnodze Dunajowej, i zaraz stąd hetman wyprawuje podjazd ku Parkanom pod pan- cernym rotmistrzem Górskim 229, który przyprowadził Tur- ków jedenaście dla języka i relacyji uczynienia siła w Par- kanach być może Turków na praesidium zostawionych. Ci, przyprowadzeni pojedynczo, pytani z groźbą i pod gardłem, aby prawdę zeznali, na jedno się zgodzili, że nie może być więcej nad dwa tysiące. Pytano ich, jeżeli się nie spo- dziewają jakiego wojska, odpowiedzieli: "Nie słyszeliśmy, choć jest most na Dunaju pod Strygonem", ale się Król zawiódł na tej relacyji. W tym otrąbiono hasło, po któ- rym przyjeżdża oboźny polny 230 do Króla, pytając się, czyli się jutro ruszy wojsko, jako; otrąbiono, i dokąd, i gdzie obóz zataczać. Król odpowiada, żeby pod same Parkany obóz zataczać. "Znajduje się też tam ze dwa ty- siące wojska tureckiego, to niech się na nich pożywi hoło- ta; wiem, że ich łatwo dobędą, bo to tam zbierana dru- żyna, okopek mizerny, armat też nie mają". Jakoż tak było w samej rzeczy, a tego Król nie wiedział, że po wy- jeździe z Parkanów tych złapanych Turków w nocy nad- ciągnęło czterdzieści tysięcy wojska. Idzie tedy oboźny na tenczas, Charczewski nazwiskiem (który potym był kasztelanem halickim), z szachownicą, podług zwyczaju, przed przednią strażą i ludzie przy sza- chownicy, podług ordynansu zatoczenia obozu i rozdania miejsc, ciągną się ku Parkanom. Aż tu się pokazują nie- przyjacielskie kupy, które postrzegłszy oboźny zatrzymał się z szachownicą i posyła do strażnika, natenczas Zbroż- ka 231, z przednią strażą idącego, aby pospieszał, żeby oboźny mógł rozdać miejsce na wojsko. Nadciąga strażnik z przednią strażą, aż tu nieprzyjaciela przybywa, a jeszcze więcej zza góry się wyciąga, posyła strażnik do Króla i hetmana, aby z wojskiem spieszyli, bo nie wytrzyma z pierwszą strażą, gdyż się ochotnik bardzo gęsto ściera. Nadciąga Król i hetman, natenczas Jabłonowski, gdyż dru- gi hetman, Sieniawski, został chory w Preszburgu. Zaraz in confuso 232 wszystkie rzeczy poczęli iść: pie- choty i armaty nie nadciągnęli, wojsko cesarskie nie zbie- gło, nasi się poczęli szykować, ale nie do ładu, bo rozwodu nie dał nieprzyjaciel, to jest pasza sylistryjski233, który się potym w subotę 234 w niewolę naszą dostał. Najpierw wsiadł na lewe skrzydło; w tym przypada Król sam do dragoniji konnej, bardzo pięknej i moderownej 235, osob- liwie w konie (bo co chorągiew, to insza maść koni, pra- wie jak do cugu 236 zbierane), każe jej Król, aby z koni zsiadła 237, oficer mówi, że "niezafasowane lonty" 238 (bo jeszcze lontowej strzelby używano). Król drugi raz mówi: "Z koni". Tak ci, jak z koni zsiedli, tak Turcy na nich wsiedli i jak owce szablami wyrżnęli tak, że żadnemu nie tylko wystrzelić, ale zapalić lonta i zafasować nie przyszło. A potym z impetem jak na całe wojsko nasze skoczyli, tak nasi wszyscy w rozsypkę, bo żaden nie miał nabitego muszkietu. Wtenczas tedy był dał Król ordynans woje- wodzie pomorskiemu Denhoffowi, aby się był z swoją chorągwią piękną, okrytą239 i moderowną potykał, którą jak muchi złamali Turcy. Bo żaden z kompaniji albo pa- chołków pistolety i karabina nie miał nabitego; pod sa- mym wojewodą zabito konia, drugiego nie mógł go do- słęść, bo był człowiek corpulentus. Pokojowy jego w tym nieszczęściu pana odjeżdżający, a salwować się wyśmie- nicie mogący, rozumiejąc, że się razem z panem dostanie w niewolą i w niej mu usługiwać będzie, z szczególnego affektu zsiadł z konia i pana odstąpić nie chciał. W tym przypadli Turcy w okazyji nikogo w niewolę nie biorąc, obydwu trupem położyli, który wojewoda, że był mężczyzna osobisty, rozumieli Turcy, że króla zabili i jeden z nich dostawszy głowy tego wojewody (jak mi potym czynił relacyją niejaki Janicki, którego zaraz wspomnę) przyniósł ją do Seraskier Paszy240, to jest re- gimentarza, i rzucił pod nogi mówiąc: "A tomci przyniósł głowę króla polskiego", za co ten Turczyns osobliwsze wziął praemium241 nad inszych, bo to jest u Turków w obserwie 242, że za każdą głowę płacą swym żołnierzom, a im jest kogo znaczniejszego głowa, tym sowitsza rekom- pensa, z której głowy kontent był Seraskier Pasza, a mając niewolnika naszego w swojej turmie, niejakiego Janickiego, tegoż znaku wojewody pomorskiego towarzysza, moją ciot- kę za sobą mającego, w niewolą pod Nowemi Zamkami 243 na podjeździe zabranego spod komendy Stadnickiego244 (co potym wojewodą wołyńskim umarł), który natenczas młody będąc naparł się komendy i wiele też ludzi potracił, kazał go do siebie przywołać, którego się pytał Seraskier Pasza: "A znasz ty króla swego?" Odpowiedział: "Znam dobrze". Kazał zaraz tę głowę przynieść, którą gdy na miednicy przyniesiono, mówi znów do niego: "Witajże go teraz". Janicki odpowiedział: "Nie królewska to głowa, ale to jest rotmistrza mego, pod którego chorągwią ja słu- żył". W tym krzyknie na niego Seraskier Pasza: "Hałan sujte giauor", to jest "Łżesz, poganinie" i kazał go nazad porwać do turmy. Oprócz tego wojewody wiele godnych innych wtenczas poginęło, bo najbardziej naszych to w salwowaniu się gubiło, że się trafiło na rolę oraną, która była z rania przymarzła, a potym rozpuściła, na której i sam Król ledwie głowy nie położył, gdyby go był pod boki nie pro- wadził, z obydwu stron trzymając, z Czerkasem Matczyń- ski, koniuszy koronny245, który jak tylko jaki towarzysz mijał Króla, to koniuszy wołał: "Mości Panowie, widzicie kto jest, wstrzymajcie konia a salwujcie, będzie osobliwszy respekt". To każdy, co mija, odpowiada niepodściwie, a dalej umyka: "Jechał cię pies z nim. Lepiej było spod Widnia po wiktoryji wrócić się, a nas chleba w Morawie nie zbawiać, gińże teraz taki a taki". To nie cudzą po- wieść piszę, ale to, co uszy moje słyszały i na co oczy moje patrzały, gdyżem sam nie prosto za Królem, ale bokiem uchodził, niedaleko z Piotrem Rzeckim246, pazłem kró- lewskim. Aż w tym punkcie nadgania i mija rajtar, na którego miłosiernie woła koniuszy koronny: "Panie rajtar, tyś spod królewskiego regimentu, wstrzymaj konia a pilnuj nas, będziesz miał wielki respekt i nadgrodę, tylko nie odstępuj". Wstrzymuje tedy rajtar konia i po zadzie króla zostaje, aż Turczyn jeden, wysforowawszy się przed innymi z dżydą, już blisko dopędza króla. Koniuszy koronny obró- ciwszy się woła na rajtara z prośbą: "Zmiłuj się, panie rajtar! Obróć się na tego Turczyna". Obrócił się rajtar i zrównawszy się z Turczynem, jak strzelił, tak Turczyn z dymem spadł. Znowu dwóch Turków wysforowało się za Królem, rajtar też się znowu do nich obrócił, koło któ- rego poczęli się bawić ci dwóch Turków, a inni nadciągać i uczyniła się kupka koło tego rajtara, który czyli zginął, czyli go zabrali, nie wiem; tylkośmy słyszeli dwa razy strzelenie w tej kupce, a tymczasem umknął Król, pod którym już się począł koń rozpierać na tej roli. Nasze też chorągwie poczęli się do kupy zbierać i przeciwko nie- przyjacielowi obracać. Wojsko cesarskie poczęło nadciągać, które postrzegłszy Turcy wrócili się, gdy też i oni mieli konie zmachane i na tym się dzień czwartkowy zakończył. Gdzie jaki taki dziękował Panu Bogu, że żyw został, wi- tając się z sobą, jak gdyby z tamtego świata wrócili. W piątek 247 tedy rano składa król consilium bellicum z panami polskimi, z pułkownikami(nie wokując248 ni- kogo z cesarskiego wojska), do których miał wyborycz- na249 mowę, którą kończąc rzekł: "Peto consilium 250 WMM Panów". Aż odzywa się zaraz; na samprzód Czar- necki251, pisarz koronny, królowi bardzo nieprzyjazny, który jako orator extemporaneus 252 mówił fluide253, ale Królowi nie do gustu, bo jako pamiętać mogę, zaczął w ten sens od axioma 204 polskiego: ,,Kto się mści, dwa razy bity bywa. Wiesz to Wasza Królewska Mość bardzo dobrze, że to tu asystując Majestatowi WKM, Flos255 Ojczyzny się wysypał i wszystkie ordines256 za granicę wyszły. Któż się w Polszcze został? Baby i dzieci. Nie daj Boże drugiej takiej klęski, żebyśmy na Warnowskie nie przyszli, gdzie król Władysław polski i węgierski, obojga narodów wojska pogubił i sam zginął tak, że dwóch Po- laków, nuntii cladis 257 byli ledwo uszli. Dosyć nam, z łas- ki Boskiej, zwycięstwem wideńskim zaszczycać się". (Wię- cej nie pamiętam mowy) 258. Potym jaki taki począł woto- wać, idąc ad vota 259 pisarza koronnego tak, że się wszyscy na jeden sentyment260 zgodzili. Po ostatniego mowie po- rwał się Król, uderzył obiema rękami w stół i krzyknął: "A to co, Mci Panowie? Gdzie u was staropolska odwaga? Gdzie zaszczyt Ojczyzny, którą nam zostawili przodkowie nasi? Właśniem to duchem prorockim przeczuł, żem tu nie prosił nikogo z cudzoziemców. O, jakie by to było zgorsze- nie, jak wieczna konfuzyja na takie WMMć Panów senty- menta. Nie słucham tego. Kogo podcziwość rządzi i kto w służbie wojennej zostaje, odpowiadam, że jutro wydaję bataliją". I ruszył się Król w tym z miejsca swego, będąc dużo malkontent z tych sentymentów. Zarazie konwoko- wał261 generałów cesarskich, z któremi drugie consilium bellicum złożył i na nim zaraz na papierze, podług zwycza- ju wojennego, szyk złożyli (bo taki jest zwyczaj, że pierwej na papierze szyk formują, a potym, według włożonej for- my, czynią go w polu). Nazajutrze tedy, w subotę rano, wyciąga się nasze wojsko do szyku i cesarscy, których wtenczas (było) tylko ośmaście tysięcy z nami, bo się byli już elektorowie po- wracali, a te ośmaście tysięcy austryjackie nam asysto- wali 262. Tureckie też się wojsko sypie, którego nie czter- dzieści, ale pięćdziesiąt było, do którego znowu w nocy spod Bud 263 trzydzieści tysięcy przybyło tak, że się ich ośmdziesiąt tysięcy264 jeszcze nie będących w wideńskiej okazyji zebrało. Staje tedy w szyku dobrą sprawą wojsko nasze, na które tymże impetem, co i we czwartek, wysunął się Sylistryjski Pasza na kobyle białej, tureckiej, ale cud- nej, siedzący. Wpada na husarską chorągiew hetmana wielkiego i tak dobrze osobą swoją Turków przywiódł na nie, że ledwie naszym kopiji z rękami nie poucinali Turcy, ale mężnie stawiła się ta chorągiew, a do tego blisko pie- choty nasz regiment stojący wydaniem ognia wsparł ich, a cesarscy w rezerwie naszym zostali. Potym też nasi jak się pomknęli i wsiedli na nich, tak ich jak bydło w Dunaj napędzili. Z początku zaś bataliji Król kazał kilkadziesiąt dział wyrychtować do mostu i nadwątlić go. Gdy tedy na most hurmem się Turcy rzucili uciekając, tak się pod niemi załamał w samym środku Dunaju, a który się nie mógł docisnąć do mostu, to wpław w Dunaj puszczał się, ale z rzadka który do brzegu dociągnął, bo się Dunaj od za- wojów i mycek tureckich zabielał tak, jak gdy kwiat na stawie kwitnie. W siedm lat potym, gdy byłem już rot- mistrzem, zdarzył mi był Pan Bóg na podjeździe pod Ka- mieńcem wziąć kilkunastu w niewolę Turków, których z osobna każdego pytałem się, na jakiej był wojnie, a osob- liwie o wideńską i parkańską, jeżeli tam który z nich nie był, i zaklinałem ich na bisurmańską wiarę. Tedy jeden z nich przyznał mi się, że był pod Parkany i że było Tur- ków świżych, co na wideńską nie nadążyli, ośmdziesiąt tysięcy, z których więcej Dunaju nie przepłynęła nad trzysta. Po tym zwycięstwie stanęliśmy nad Dunajem, niedaleko Parkanów, gdzieśmy cztery niedziele stali. Kazał tedy Król atakować fortecę zwaną Strygon, które lubo małe opus 265, ale obronne; jak nasi przystąpili do ataku, tak praesidium tureckie w kapitulacyją weszło, które ten najpierwszy punkt położyło, że "My nie na cesarskie imię, ale na kró- lewskie poddajemy się, gdyż na imię cesarskie nie pod- dawać się, ale krew do ostatniej kropli lat, oświadczyli się". Za takową tedy kapitulacyją wyszli z fortecy, które Król kazał konwojować aż do Bud. Ta zaś sobotna wiktoryja dosyć piękna by była, bo wojsko nasze wzięło dwóch paszów w niewolą, to jest sylistryjskiego, owego wielkiego dowódcę, wziął towarzysz husarski hetmana wielkiego z kolegą swoim, niejakim Ciń- skim 266, który potym był rotmistrzem pancernym; którego Paszę Sylistryjskiego, jako komendującego wszystkimi owe- mi ośmdziesiąt tysiącami nad Dunajem, złapali na tejże białej kobyle, która się potym dostała do stajni hetmań- skiej. Drugiego paszę mniejszego, to jest Ali Paszę267, wziął towarzysz pancerny także hetmana wielkiego, niejaki Mikulicz. Jak ich ta kompanija oddała hetmanowi, tak marszałek hetmański, przezwiskiem Zamoyski268, chorąży łomżyński, kazał namiot rozbić i obydwóch paszów do niego przyprowadzić, przydawszy im ludzi dla straży i dla posługi. Ten Sylistryjski Pasza posłał kogoś do marszałka hetmańskiego z tą propozycją, że "Nie zna się na mojej osobie, gdy mi w kupie daje stancyją z Ali Paszą, z któ- rym dla mojej powagi i honoru razem stać nie mogę, bo on o jednym tule, to jest buńczuku, chodzi, a ja o trzech, zarówno jak i sam Wezyr". Kazał im marszałek odpowie- dzieć, że jak mu Pan Bóg da na wolność wyniść, to się u siebie będzie rządził, a teraz niech wi, że tu jest nie- wolnikiem. Szacowali się ci paszowie na wielki szacunek, osobliwie sylistryjski, bo był wielki pan i całą Babiloniją pod sobą miał i władzą swoją i dlatego była o nich lukta między Królem i hetmanem. Król pretendował269, aby jemu byli oddani, hetman też mówił: "Moja ich kompanija pobrała, jam też hetman, więc mnie się należą", na któ- rych okup już wielkie miliony wieziono do Polski, ale Król przeszkodził. Tymczasem ten cesarz, który na nich łaskaw, czyli umarł, czyli go zrzucono, inszy nastąpił o nich nie dbający. Fortuna ich według zwyczaju ich poszła na fis- cus 270, dla czego tu blisko dziesięciu lat siedzieli w nie- woli we Lwowie, co z niemałą było expensą271 hetmań- ską, bo ich honestissime 272 kazał traktować. Suknie piękne, futra sobole sprawiać, a okup, którym się wykupili, nie wiem, czyli stał za to, bo pieniędzy i szeląga za nich nie przyszło, tylko tiutiuniu brykami przywieziono i inne to- wary. Najznaczniejsza rzecz była namioty piękne, które jednako mizernie poszły, bo po śmierci hetmańskiej dosta- ły się sukcessorom, u których wziął ich kontraktem Dzia- łyński 273, wojewoda malborski, na podarunek carowi mos- kiewskiemu 274 od króla Augusta, który go propria autho- ritate 275, bez żadnego sejmu i senatus consilium 276 (prze- ciwko czemu po dziś dzień są protestacyje nieboszczyka Sieniawskiego277, na tenczas wojewody bełskiego i het- mana polskiego) posyłał do Moskwy dla zawarcia ligi na Szwedów278, przeciwko którym Moskwa w Polskę wy- szła; nowa się kłótnia zaczęła, podczas której umiera wo- jewoda malborski, którego fortuna na dłużników nie wy- starczała i tak przepadły te namioty w okupie dane za paszów, których portrety są w zamku podkamienieckim 279, nieboszczyka Jabłonowskiego, hetmana wielkiego, które wielką sztuką malowano, bo się Turcy żadną żywą miarą malować nie dadzą, mając takiego za przeklętego. Przeto nagotowano wtenczas do stołu w ogrodzie, do którego, jak siedli, dopiero ich malarz wtenczas za drzewem sie- dzący malował. Po wyściu sześć niedziel 280 subotnej włktoryji ruszył się Król na Węgry z wojskiem, a cesarscy, osadziwszy swo- je praesidium w Strygoniu, wrócili się. I poszliśmy prosto ku Koszycom w samą wiliją Wszystkich Świętych, a Wę- growie jak biegają, tak biegają do Króla z fakcyjami 281, obiecując nam, że tylko do Koszyc przyjedziecie i pro- wianty i wszystko mieć będziecie, a co największa, że królewicza na królestwo ukoronujemy i całe państwo pod- damy (jako publiczna niosła fama). Gdy tedy przycho- dzimy pod Koszyce282, miasto stołeczne węgierskie, aż nam z Koszyc prowianty dają z armat, nie pozwalając ani przystąpić pod miasto. Musieli tedy nasi złożyć obóz tak daleko od miasta, żeby nas z dział nie dosiągnęli (a gdy się z naszych który pokazał pod miasto, to na niego po nieprzyjacielsku wypadali nie Niemcy, ale Węgrowie, na- zwani Łabancy, którzy za cesarzem trzymali; którzy zaś przy Tekielim byli, nazywali się Kurucy, i gdy się Ła- baniec z Kurucem zjachał, to się tak zabijali, jak główni nieprzyjaciele), gdzie tylkośmy się roztaborowali, namioty rozbili, do noclegu zabierali, bo już było po zachodzie słońca, aż tu otrębują do ruszenia zaraz i tak wojsko extra praxim283 nie wiedząc, z jakiej przyczyny musiało się z taborami, z armatami ruszyć zaraz, gdzie rzeka jakaś była duża284 bo aż tebinki285 koniom zabierała woda. Przez tę tedy rzekę musieliśmy się w nocy przeprawić, uciekając, choć nas nikt nie gonił; u obudwu zaś stron była wieś duża, którą zewsząd zapalono, aby był widok do przeprawy. Przeszedłszy tę rzyczkę o pół mili, czyli o ćwierć mili, znowu wojsko obozem stało cały dzień, aby się wojsko do kupy zjachało. Potemeśmy się ruszyli ku Szyczynu 286, gdzie było prae- sidium tureckie; tam tę fortecę kazał Król atakować, któ- ra się trzymała z pół dnia, gdzie podkomorzemu krakow- skiemu, Lanckorońskiemu 287, natenczas w służbie cudzo- ziemskiej zostającemu, z działa nogę ustrzelono. Potym się praesidium akkordowało288, których nasi konwojowali o kilka mil ku Budom. Stamtąd szło już wojsko ku grani- com polskim, gdzie pod Sabinowem 289, miasteczkiem jesz- cze węgierskim, spotkaliśmy się z wojskiem litewskim, ciągnącym ku Widmowi, spod którego już wracaliśmy się. Jednakże z Litwy mieliśmy ten awantaż290, że nas pod- sycili gorzałkami, o które tam trudno bardzo było i drogo, bo po dwa złote kwatyrkę płacić musieliśmy, gdyż była potrzebna na wojskową chorobę, to jest dyssenteryją, na którą siła godnych wojskowych poumierało; ta zaś choroba (jako doktorowie zeznawali) była z wody dunajewskiej, która nigdy czysta nie była, ale zawsze mętna, a do tego jakieśmy się od Widnia ruszyli, to piwa ani widzieliśmy w wojsku, tylko raz zjawiło się czajkami przywiezione, jakieśmy stali pod Parkanem, pod Strygoniem, i tośmy garniec płacili po ośm złotych. Przybiegł tamże był wyro- stek węgierski, z ośmnaście lat mający, z tiutiuniem, któ- rego miał torbę na sobie, pod czuhajem 291 przewiesłonym, jakieśmy stali pod Dunajem, po zwycięstwie subotnim Turków, który stanąwszy pod namiotami królewskiemi krzyknął: "A chce kto kupić tiutiuniu?" Rzuciło się ho- łoty od wozów i luźnych więcej jak tysiąc, którzy w oka- mgnieniu rozkupili tiutiuń, każdy listek od ręki do ręki płacąc po orlance 292, tak, że kilka tysięcy, nie spodzie- wając się, zebrał orlanek, ufundowawszy sobie pierwej bezpieczeństwo u janczarów królewskich, którzy go pil- nowali od napaści. Z pod Sabinowa, jakieśmy się ruszyli, tak na noclegu odłączył się Król od wojska i poszedł na miasteczko wę- gierskie Plawcze293, a hetman 294 z wojskiem ciągnął na Muszynę 295, miasteczko, do biskupstwa krakowskiego na- leżące, gdzie odprawiwszy koło generalne wojskowe 296, a wojskowi pobrawszy assygnacyje297, rozeszły się cho- rągwie na konsystencyje298. Król zaś z Pławczy poszedł do Lubomli299 z senatorami, biskupami asystującymi, któ- rędy też spieszył za Królem hetman polny Sieniawski, który przyjechawszy do Lubomli razem skończył i kam- paniją i życie, bo die 17 Decembris 300 umarł. Król zaś na święta Bożego Narodzenia przez Sącz301 pospieszył do Krakowa, w którym stanął w wiliją Bożego Narodzenia, tam odprawiwszy Zapust, w pół Postu Wielkiego wyja- chał na Ruś, do Żółkwi, na święta Wielkanocne. I tak się skończyła ta wideńska okazyja, zostawiwszy po sobie nasienie, z którego urosła żwaniecka 302, na której tenże Król był osobą swoją. Po żwanieckiej nastąpiła bu- kowińska 303, gdzieśmy byli in obsidione 304 pod Gajami 305 już bez prezencyji 306 królewskiej, gdzie szczęśliwie wypro- wadził wojska hetman wielki Stanisław Jabłonowski, któ- rego wojska dosyć mała była kwota, bo się na tę kom- paniją pod Glinianami307 tylko popisało dziesięć tysięcy naszych. Andrzej zaś Potocki, kasztelan krakowski, na tenczas hetman polny z partyją wojska został pod Śnia- tyniem. Turków zaś na nas, w tych dziesięciu tysiącach będących, rachowało się pięćdziesiąt tysięcy z piechotami i armatami, okrom ośmdziesięciu tysięcy ordy, od których Turków w wielkim niebezpieczeństwie byliśmy przez nie- dziel dwie, przez które codzień, jak tylko zaświtało na dobry dzień, w nasz obóz ze stu dział ognia dawano, ale osobliwsza nad nami była Boska Prowidencyja 308, że ani nam, ani ludziom, ani koniom nie szkodziły, bo nas na dole stojących, od nich na górze stojących kule przenosiły. Potym ex consilio bellico piechoty codzień przez tydzień, po pięćdziesiąt od chorągwi komenderowani, rąbali las, który jak wyrąbali tak, że wozy mogły pość, wedle ko- lumny, przez niego, zostawiwszy pod każdą chorągwią tylko po dwanaście wozów, a resztę popaliwszy, ruszy- liśmy się. Do którego bespiecznego miejsca, albo raczej przejścia, salwowały nas z jednej strony błota, a z drugiej Prut rzeka. Na odwodzie zaś szła piechota i armaty z ge- nerałem artyleryji, natenczas Kątskim309, wojewodą ki- jowskim, który bardzo chwalebnie obstawał w odwodzie, bo tak kommunik turecki nacierał na niego, że aż niektó- rzy z nich za szpansrejter 310, alias 311 rogatki, co się niemi piechota obstawia, przeskakiwali z końmi, ale który prze- skoczył, to się nie wrócił. I tak nam asystowali ze dwie mile do noclegu, który mieliśmy dobry, bo nam szkodzić nie mogli, i szczęśliwie dotarliśmy do Śniatynia. Po tej kampaniji nastąpiła budziacka 312, na której Król sam był w osobie swojej i tak jedna za drugą ciągnęła się kampanija aż do drugiej bukowińskiej 313, chociaż przy prezencyji królewskiej, ale bardzo nieszczęśliwej, na której bez żadnego nieprzyjaciela wojsko się zrujnowało, bo dzień i noc deszcze lały, a śnieżyce waliły; myśmy od Soczawy 314 weszli w Bukowinę, gdzie co dolina albo potoczek, to nam się Dunajem stawało; tam ani ognia nałożyć, ani się gdzie schronić, z góry się leje, pod nogami się pluskocze, dla koni żywności ani myśleć dostać, jednym słowem mówiąc niewypowiedziana biada była, a co największa, że nam konie z zimna i od głodu zdychali, i rzadko kto się z na- szych z koniem do domu wrócił, a choć go przygnał, to już pożytku z niego nie miał, bo zmizerowany zdychać musiał. Dla wyzdychanych koni armaty i ammunicyje w Bukowinie zakopali, po które potym chodził Gałecki 315 na ten czas kuchmistrz koronny, a potym wojewoda ka- liski. Samego nawet Króla karytę wołami wieźli poty, póki ze Stryja świeże nie przyszły cugi i inne konie ze starostw, które na siebie trzymał, ale nie Królem będąc ich sobie przywłaszczył, lecz gdy jeszcze chorążym koron- nym, marszałkiem koronnym i hetmanem zostawał (podług opisania życia jego jednym wirszem: Bellator, post signa ferens, post Scipio, dux, rex316) nadane mu były. Jam końca tej opłakanej kampaniji nie czekał, ale nas trzy chorągwie, ja ze swoją i Turkułłów dwóch 317 ze swojemi, widząc, co się dzieje i dziać będzie, poszliśmy spod Soczawy. W tej wojnie tureckiej odumarł nas Król waleczny, mężny, odważny, pobożny zwycięzca, Jan Trzeci, Polak. Po niem nastąpił August Drugi, za którego pokój z Tur- kami stanął, Kamieniec i Podole przez traktaty318 ode- brane, pokój sowity od traktatów konfederacyji 1717 anni szczęśliwie zachowuje, któremu żyjącemu, niech Bóg użycza zdrowia dobrego, umarłemu sukcesorowi319 niech da wieczny pokój. A od cudzoziemca następcy niech nas za- chowa na wieki wieków. Amen. Co się zaś teraz dzieje, opisywać nie trzeba, bo widzą, którzy żyją, a co się dziać będzie, zobaczą, którzy docze- kają, a którzy nie żyją jeszcze, dziwować się nam będą, kroniki czytając. KONIEC PRZYPISY 1 okazyji... ekspediowanej - akcji przedsięwziętej. 2 Latyczów - m. na prawym brzegu Bohu, 50 km od Płoskirowa. 3 actu - w rzeczywistości. 4 aplikacyji - gorliwości. 5 prekustodycyja - przestroga. 8 spektatorów - widzów. 7 konsyderować - rozpatrywać. 8 zob. Wstęp s. 12-14. 9 prejudykując - nie przesądzając, domyślnie: wartości. 10 referujący się - odwołujący się. 11 z radykalnego fundamentu - na gruntownej podstawie. 12 ad Imperium - do Cesarstwa. 13 rywalizacja austriacko-francuska o koronę cesarską w Niemczech rozpoczęta w XVI w. przez Franciszka I i Karola V. 14 lucta - walka. 15 konceptu - pomysłu. 16 modeluszu - sposobu. 17 pakta Rzeczypospolitej z Solimanem z 1529 r. - traktat przyjaź- ni i pokoju zawarty w 1529 r. z Solimanem przez Zygmunta Starego, będący podstawą stuletnich pokojowych stosunków między Polską i Turcją. 18 Imperium - Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. 19 Suliman - Sulejman (Soliman) Wspaniały (ok. 1495-1566), suł- tan turecki od 1520 r., twórca potęgi państwa otomańskiego. W walce i Węgrami zdobył Belgrad (1521), stoczył zwycięską bitwę pod Moha- czem (1526), w 1529 r. oblegał Wiedeń. 20 Alkoran - albo Koran, święta księga muzułmanów zawierająca naukę proroka Mahometa. 21 św. Marcin - 11 listopada. 22 Kassym - tureckie oznaczenie św. Demetriusza (29X1) - wed- ług kalendarza juliańskiego początek zimy; dzień, w którym flota sul- tańska płynęła na zimowe kwatery w zatoce Złotego Rogu. 23 kopersztychowany - odbity z płyty miedzianej. 24 Ludwik XIV (1638-1715), król Francji od 1643 r., określany mianem Króla-Słońce. 25 prokuruje - przygotowuje. 26 liberi exercitii - wolnego uprawiania. 27 Leopold I Habsburg (1640-1705), cesarz rzymsko-niemiecki od 1658 r., dalej w tekście określany jako Cesarz Chrześcijański. 28 respektem - uszanowaniem. 29 mając to intentum - mając to na uwadze. 30 in lasionem - dla znieważenia. 31 Julio, czyli Augusto - w lipcu lub w sierpniu. 32 exces - wybryk; remonstrując - przedkładając. 33 sekwestrować - dochodzić swego. 34 faktorów - wykonawców. 35 Takieli - Emeryk Thokóly (1657-1705), przywódca powstańców węgierskich, sprzymierzeniec Kara Mustafy. 36 Ferenc (Franciszek) II Rakoczy (1676-1735), syn Franciszka I Rakoczego, ks. siedmiogrodzki, w 1705 r. wybrany królem Węgier. 37 rebellizował - podnosił bunt przeciw cesarzowi. 38 subordynowaną - podporządkowaną. 39 Porta Otomańska (Wysoka Porta) - uroczyste określenie turec- kiego dworu sułtańskiego wraz z podległymi mu instytucjami; określe- nie rozszerzone na całe państwo tureckie w epoce sułtanatu. 40 giaur, geur (tur.) - niewierny, u muzułmanów pogardliwa nazwa wyznawców innych religii, szczególnie chrześcijan. 41 insignia - znaki. 42 Imperio - Cesarstwu. 43 preparatoria - przygotowania. 44 pakta żurawińskie - pokój wieczysty (nie siedmioletni!) zawarty 16 X 1676 w obozie pod Żórawnem, mocą którego Turcja zatrzymała m.in. część Podola z Kamieńcem. 45 Wenetowie - Wenecjanie. 40 Cesarz Chrześcijański - Ferdynand III (1608-1657), cesarz rzymsko-niemiecki od 1637. 47 junakieryji - śmiałości, fanfaronady. 48 wojska cesarskie nie brały udziału w zdobywaniu Warszawy w 1656 r., lecz Torunia w 1658 r. 49 król szwedzki - Karol X Gustaw (1622-1660), król szwedzki od 1654. 50 kufami - beczkami. 51 asekurując - zapewniając. 52 szkutę - statek rzeczny. 53 pakta oliwskie - układ pokojowy podpisany 3 V 1660 zakończył wojnę polsko-szwedzką. -54 cerograf - własnoręcznie podpisane zobowiązanie. 55 post fata - po śmierci. 56 do egzekucyji - do wykonania, do zrealizowania. 57 Proski - Samuel Proski (zm. 1693), kawaler maltański, poliglota władający siedmioma językami. Był rezydentem, czyli posłem stale przebywającym na dworach zagranicznych: w Turcji - 10 lat, we Wło-. szech - 10 lat. 58 wiadomość o żądaniu przepuszczenia wojsk tureckich przez Pol- skę nieścisła: chodziło o przepuszczenie Turków stojących w tym cza- sie pod Kamieńcem Podolskim. 59 za wiolencyją - za krzywdę. 60 sustentowało - utrzymywało. 61 Śniatyń - miasto nad Prutem ok. 40 km na zach. od Kołomyi. 62 do remonstrowania - do pokazania. 63 sejm colligationis - sejm, na którym podpisano układ polsko- -austriacki, obradował 27 I - 10 III 1683; colligationis - tu w znacze- niu: sojuszniczy. 64 z tą kondycyją, aby restytucyja - z tym warunkiem, aby cofnię- cie było. 65 na aukcyją - na werbunek, na zaciąg. 66 wojska... komputowego - wojska stałego, utrzymywanego ze skarbu Rzeczypospolitej. 67 ad complementum - dla uzupełnienia. 68 po żurawińskiej (kampanii) - po oblężeniu obozu żórawińskiego 29 IX - 16X1676. 69 Dymitr Jerzy Wiśniowiecki (1631-1682), hetman w. kor. od 1676, kasztelan krakowski od 1680. 70 Buczniów - Bucniów, miejscowość w pow. tarnopolskim, poło- żona ok. 10 km na płd. od Tarnopola, zamek i starostwo niegrodowe ziemi halickiej. 71 Stanisław Jan Jabłonowski (1634-1702), wojewoda ruski, het- man polny kor. od 1676, hetman w. kor. od 1682. 72 Trembowla - miasto i zamek nad Seretem na płd. od Tarno- pola. 73 Michał Zbrożek - strażnik polny kor., star. wilszyński. 74 półsiódma roku - 6,5 roku. 75 Kamieniec Podolski - twierdza i miasto nad Smotryczem, miej- sce częstych walk polsko-tureckich i polsko-tatarskich. 76 Dymitr Jerzy Wiśniowiecki pozostawał w opozycji do króla Jana III. 77 Mikołaj Hieronim Sieniawski (1645-1683), chorąży w. kor. od 1669, woj. wołyński od 1680, hetman polny kor. od 1682. 78 Nieprawdopodobna jest informacja Dyakowskiego, aby wyrusza- jący z Krakowa żołnierze nie wiedzieli, iż idą na odsiecz Wiednia, Zawarcie przymierza z cesarzem było w Polsce powszechnie znane. 79 ni fallor - jeśli się nie mylę. 80 Stefan Wydżga (zm. 1685), kanclerz w. kor. w latach 1677- 1678, prymas i arcybiskup gnieźnieński od 1678. 81 Andrzej Potocki (zm. 1692), woj. kijowski od 1668, kasztelan krak. od 1682, hetman poi. kor. od 1684. 82 Tarnowskie Góry - m. na Górnym Śląsku; Opawa - m. na Morawach, stolica samodzielnego hrabstwa; Ołomuniec - m. i twier- dza w okr. północnomorawskim. Wojsko polskie wyruszyło spod Krakowa 11 VIII, maszerując w dwóch kolumnach. Główna armia szła trasą wymienioną przez Dyakowskiego, druga część wojska pod dowództwem hetmana Sieniaw- skiego szła przez Cieszyn. Spotkanie obu kolumn nastąpiło na pogra- niczu Moraw i Austrii, za Mikułowem (Nikolsburg) 31 VIII. 83 co cztery mile - mila wynosiła 8,5 km, czyli co 34 km. 84 stanowniczy - kwatermistrz. 85 et id genus - i tego rodzaju. 86 sufficiencyja - obfitość. 87 Berno - Brno, stolica Moraw. 88 przez inkursyją - przez najazdy, napady. 89 Tulln - m. nad Dunajem, na płn. zach. od Wiednia. 90 praesidium - załoga. 91 na czajkach - na łódkach, na pontonach. 92 z elektoralnymi posiłkami - z posiłkami dostarczonymi przez elektorów niemieckich. 93 nie apprehendowała - nie zważała. 94 generalissimus - Jerzy Fryderyk Waldeck (1620-1692), od 1665 książę Rzeszy i wódz cesarski. 95 Książę Bawarskie - Maksymilian Emanuel (1662-1726), elektor bawarski od 1679, od 1694 mąż Teresy Kunegundy Sobieskiej, córki Jana III. Elektorzy mieli prawo wyboru cesarza rzymsko-niemieckiego. 96 consilium belli - narada wojenna, odbyta 3 IX na zaniku Stet- telsdorf. Na naradzie tej przedyskutowano różne propozycje dalszej akcji, ostatecznie przyjmując plan Sobieskiego. 97 ordynans - polecenie, rozkaz. 98 Książę Saskie - Jan Jerzy III, ks. i elektor saski, ojciec Fryde- ryka Augusta I, późniejszego króla polskiego Augusta II. Słowa: "nie- boszczyka Augusta Drugiego ojciec", to wtręt kopisty 99 azardować się - narażać się. 100 in persona - osobiście. 101 zalimitowana - zawieszona, odroczona. 102 pałam - jawnie. 103 hostiliter - po nieprzyjacielska. 104 supponowaliśmy - domyślaliśmy się. 105 Adam Jordan - koniuszy nadworny, od 1691 podkoniuszy kor. 106 dragonii kommenderowanej - dragonii wysłanej. 107 wiadomość o klęsce podjazdu nieprawdziwa: silny podjazd (1600 koni) wysłał 8 IX ks. Karol Lotaryński, dowódca wojsk cesar- skich. Podjazd wrócił następnego dnia nie stoczywszy walki z przeciw- nikiem. Podjazd polski, o którym mowa dalej, również był wysłany 8 IX. 108 Jerzy Roman Ruszczyc - rotmistrz chorągwi jazdy lekkiej, Da- mian Szumlański - rotmistrz chorągwi pancernej. 109 hisce oculis - tymi oczami. 110 pomyłka Dyakowskiego: 8 IX była środa, zob. przypis 107. 111 expedite - doskonale. 112 Salingiera - Selim Girej, chan krymski. W rzeczywistości cha- nem był wówczas Murad Girej, panujący na Krymie od 1678 r. i wkrótce po bitwie wiedeńskiej zdetronizowany przez Turków. Ponie- waż Selim Girej był chanem krymskim kilkakrotnie, w latach 1671- 1678, 1684-1691, 1692-1699 i 1703-1705, więc pomyłka Dyakow- skiego dowodzi, że Selim Girej utrwalił się w opinii współczesnych jako chan krymskł, a wiadomości o częstych zmianach na stanowisku chana do przeciętnego szlachcica rzadko docierały. 113 condictamina - porozumienie. 114 Wezyr - Kara Mustafa (ur. ok. 1620 lub 1634), wielki wezyr od 1676, stracony na rozkaz sułtana w trzy miesiące po bitwie wie- deńskiej (25XII). 115 Hieronim Augustyn Lubomirski (ok. 1647-1706), syn Jerzego, kawaler maltański, dowódca wojsk zaciężnych w służbie cesarza, póź- niej jego przeciwnik, podskarbi w. kor. od 1692, hetman w. kor. i kasztelan krakowski od 1702. 116 dependencyji - zależności. 117 a part - oddzielnie, osobno. 118 ordynaryjnie - zwyczajnie. 119 parat - gotowość, czujność, tu: straż. 120 z ferworem - z pasją. 121 civiliter - po ludzku, uprzejmie. 122 Duka - Jerzy III Duca, hospodar mołdawski 1655-1666, 1668- 1672, 1678-1684. 123 Andrzej Dumidecki a. Demidecki, namiestnik, chorągwi pancer- nej, uczestnik późniejszych wojen z Turkami. 124 Jassy - stolica Mołdawii w latach 1560-1860. 125 dzień Narodzenia Pańskiego ruskiego - Boże Narodzenie wed- ług kalendarza juliańskiego w 1683 r. przypadało 5 11684 r. 126 wojszczyzna - tu w znaczeniu gorszego wojska. 127 Żółkiew - m. na płn. od Lwowa, odziedziczone przez Jakuba Sobieskiego, ojca króla, po Żółkiewskich; Jaworów - m. na płn. zach. od Lwowa. Oba miasta to ulubione siedziby króla Jana III. 128 w środę 8 września - błąd Dyakowskiego: wojska sprzymie- rzonych wyruszyły spod Tulln w czwartek, 9 IX, rano. 129 kommunikiem - przemarszem wojsk bez taborów. 130 kałałuszowie - przewodnicy. 131 wielkiemi lasami i górami - był to przemarsz przez góry zwa- ne Lasem Wiedeńskim (Wienerwald). 132 praesagium - przepowiednię. 133 murowany pałac - miejscowość Kónigstetten, nocleg 9/10 IX, 134 weneracyją - czcią. 135 Erit Victor Joannes - Jan będzie zwycięzcą. 136 podobne wydarzenie opisuje zaufany dworzanin króla Jana III, Francois Paulin Dalerac, uczestnik wyprawy wiedeńskiej, w książce Les anegdotes de Pologne ou Memoires secretes du Regne de Jean Sobieski III du nom (Amsterdam 1699), ale lokuje je w innym czasie, gdyż w cztery dni po bitwie wiedeńskiej. Obraz Matki Boskiej Lore- tańskiej odnaleziony w ruinach wioski Wichau miał dwa następujące napisy: "In has imagine Mariae vinces Joannes" ("W tym obrazie Marii zwyciężysz, Janie") oraz "In has imagine Mariae Victor ero Joannes" ("W tym obrazie Marii, ja, Jan, będę zwycięzcą"). 137 w sobotę - 11 IX. Dyakowski zgubił w swej relacji piątek, kiedy trwał dalszy przemarsz wojska przez Las Wiedeński, zakończony osiągnięciem miejscowości Kirchbach; król tego dnia znajdował się przy wojskach austriackich. 138 wielkie pół mili od Wiednia - 4',5 km. Król znajdował się wówczas przy piechocie, na lewym skrzydle wojsk polskich, w Drei- markstein. 139 abszkurd - munsztuk. 140 tutiuniów - tytoni. 141 Ernst Rudiger von Starhemberg (1635-1701), generał-feldmar- szałek austriacki, dowódca obrony Wiednia. 142 Marek Matczyński (1631-1697), koniuszy kor. od 1676, woj. bełski od 1684, późniejszy podskarbi kor. i woj. ruski; Waręż - m. w pow. sokalskim, fundacja kościoła i kolegium pijarskiego nastą- piła w 1688 r. 143 interregnum - bezkrólewia. 144 masztalirz - opiekun stadniny i wozowni. 145 corpulentus - tęgi, otyły. 146 circiter - około. 147 excytarz - budzik. 148 mense - stół ołtarzowy. 149 Ambroży Skopowski, dominikanin, spowiednik i kaznodzieja Jana III; obserwant - ścisłej reguły. 150 Drugą mszę, już na Kahlenbergu, odprawił ks. Marco d'Aviano. Na jej pamiątkę na specjalnej tablicy umieszczony został wiersz fran- cuski : lei les bras en croix, au pled du meme autel, Sobiesky pendant tout le saint sacrifice Pour vaincre Ottomans invoca l'Eternel, Oui deux heures apres aux Chretiens fut propice En rendant a jamais son grand nom immortel. (To tu, złożywszy w krzyż ręce, u ołtarza stóp, Sobieski w czas mszy świętej błagał Przedwiecznego, By zwycięstwo chrześcijan Otomanom dało grób, Co w dwie godziny później sprawiła łaska Jego Imię króla na wieki nieśmiertelne uczynił Bóg) (przekład poetycki L. Ignaszewskiego) 151 Ite, missa est... vinces Joannes - idźcie, msza skończona... zwy- ciężysz Janie. 152 profecyja - wróżba. 153 importum - niedorzeczność. 154 chorągwią... erygowaną - z chorągwią wystawioną. 155 Władysław Denhoff (zm. 1683), woj. pomorski od 1677 l pod- skarbi ziem pruskich od 1679, ojciec Stanisława, woj. pofftckiego (nie: pomorskiego), hetmana polnego lit. od 1709 r. 156 secundo voto - w drugim ożenku. 157 Maria Zofia Sieniawska (1648-1717), córka Adama Sieniaw- skiego (zm. 1726), hetmana w. kor. od 1706 i kasztelana krakow- skiego. 158 spod umbry - zza zasłony. 159 respektem kommendy - zgodnie z rozkazem. 160 o precedencyją kontrując - spierając się o pierwszeństwo; opo- wieść Dyakowskiego bałamutna, gdyż kolejność atakowania była usta lona wcześniej i potwierdzona rankiem 12 IX przed mszą. 161 Karol Leopold (1643-1696), ks. lotaryński, żonaty z Eleonorą wdową po królu Michale Wiśnłowieckim, kilkakrotny kandydat do ko rony polskiej (m.in. konkurent Jana Sobieskiego), dowódca armii au striackiej. 162 karacenę - tu rodzaj czapraka końskiego zrobionego ze skór lub grubego płótna, do którego przyszyte są metalowe łuski. 163 kirysiem - zbroją karacenową. 164 w szarym (w niektórych wydaniach Diariusza - czarnym) kon- tuszu grodetorowym - z ciężkiego jedwabiu. Według Wespazjana Ko chowskiego król ubrany był w biały żupan z chińskiego jedwabiu i ciemnoniebieski kontusz. 165 dla dystynkcyji - dla rozróżnienia. 166 Aleksander Sobieski (1677-1714), najmłodszy syn Jana III w wyprawie wiedeńskiej oczywiście nie brał udziału, ale był nominał nym rotmistrzem swej chorągwi husarskiej. 167 Zygmunt Zwierzchowski, podkomorzy i chorąży łomżyński, jako porucznik bezpośredni dowódca chorągwi królewicza. 168 perspektywę, a rekognoskując - lunetę i rozpoznając, 169 sejwan (tur. sajwan) - namiot bez ścian bocznych, płaski, uży- wany tylko dla ochrony przed słońcem. 170 prekaucyją - z ostrzeżeniem. 171 chorągiew liczyła tylko 149 koni. 172 dżydami - dzidami. 173 karawaki - krzyża o podwójnych ramionach mającego na sobie 7 mniejszych krzyżyków i 18 liter początkowych modlitw w języki łacińskim. 174 z koniektur - z domysłów, z przypuszczeń. 175 Jan Woyna, podczaszy mścisławski. 176 inferowaliśmy - wnosiliśmy, wnioskowaliśmy. 177 pretendował - zabiegał. 178 posłów... się akomodujących - wysługujących się. 179 reformacyja - tu: zabezpieczenie posagu królowej. 180 przy kontradykcyji - przy przeciwnym zdaniu, przy sprzecznej opinii. 181 Szczęsny Kazimierz Potocki (zm. 1702), woj. sieradzki od 1669, hetman polny kor. od 1692, kasztelan krak. i hetman w. kor. od 1702. Atak dwóch chorągwi pod jego wodzą również miał charak- ter rekonesansu. 182 starszy brat Stanisława - Józef Potocki (zm. 1752), woj. ki- jowski od 1702, hetman w. kor. od 1735 i kasztelan krak. od 1748. 183 Stanisław Potocki (zm. 1683), syn Andrzeja, rotmistrz królew- ski, star. halicki i kołomyjski. Pamięci Stanisława Potockiego poświę- cona została tablica w kościele franciszkanów w Wiedniu, ufundowana przez "najwierniejszych jego współtowarzyszy" - pułkownika. Jana Po- nikowskiego, miecznika nurskiego, i rotmistrza Stanisława Paradow- skiego. 184 misiurka - hełm posiadający płytkie denko, do którego przy- czepiona była gęsta metalowa siatka spadająca na kark i ramiona, nazywana czepcem. 183 Atanazy Miączyński, rotmistrz królewski, właściciel chorągwi pancernej i pułku, dragonii, star. łuckł, podskarbi nadw., woj. wołyń- ski od 1713 - błąd Dyakowskiego; chorągwiami wchodzącymi w skład pułku dowodził Marek Matczyński (zob. przypis 142). 186 Generalny atak jazdy polskiej rozpoczął się o godz. 6 wie- czorem. 187 Zdobyta wielka chorągiew nie była jednak chorągwią Maho- meta, gdyż tę złożył i ukrył w zanadrzu jeden z dowódców tureckich, Osman-aga. 188 Innocenty XI, papież w latach 1676-1689. 189 w cyrkuł - w koło; pomyłka Dyakowskiego - regimenty pie- choty niemieckiej otaczały namiot króla przed bitwą, w nocy z 10 na 11 IX. 190 aprosze - rowy oblężnicze osłonięte od góry. Walki te trwały do godz. 22. 191 przerzyna- odcina, przecina. 192 kontrminerowie - saperzy wysadzający miny tureckie. 193 w param - w pogotowiu, w gotowości. 194 karacami - kartaczami. 195 za rzeką - Wiedenką, dopływem Dunaju. 196 ukantowało (popr. ukantonowało) - rozkwaterowało. 197 ad instar - na kształt. 198 Miączyński został wysłany w pościg na czele lekkiej jazdy już w nocy z 12 na 13 IX. 199 kondycyji - pochodzenia. 200 sepety - skrzynie, kufry. 201 cyfry - ornamenty, desenie, floresy. 202 Adam Sieniawski (zm. 1726), woj. bełski, hetman w. kor. od 1706 i kasztelan krakowski. 203 przy... sufficencyji - przy obfitości (zaopatrzenia). 204 Te Deum laudamus (Ciebie, Boże, chwalimy) - początek ła- cińskiego hymnu dziękczynnego. 205 Domini Tigrides ad primam mensam - panowie "tygrysi" do pierwszego stołu. 206 Domini Tapetes ad secundam mensam - panowie "burkowi" do drugiego stołu. 207 towarzystwo - dowódcy poszczególnych pocztów w chorągwiacł husarskich. 208 skonfudował się - zawstydził się. 209 Ave Salvator - Witaj Zbawco. 210 Zob. przypis 27. 211 obviam - naprzeciwko. 213 majestuozyją - wspaniałość. 213 Spotkanie króla Jana III z cesarzem odbyło się w podwiedeń skiej wiosce Schwechat. Na tym miejscu zachował się do dzisiaj obe lisk z pamiątkowym napisem w języku łacińskim: "Anno Gloriosi Im perii Leopoldi I XXVI die XV Septembris. Duo longe maximi Europae Monarchae, ibidem Leopoldus Caesar Augustus et Joannes 3-us Polo niae Rex, Liberata prospere obsidione Vienna acto łn fugam ingent barbarorum exercitu occupatis eorundem aeneis tormentis comeatuąut reportatis, praeterea opimis spoliis hoc loco łnter suorum victricia arnu invicem gratulabundi convenere magna utriiusąue electoris ducum, prin cipum, ac magnatum comitiva". ("W roku 26 pełnego chwały pano wania cesarza Leopolda I 15-go września na tym miejscu zeszli się w przytomności obu elektorów, wielu książąt udzielnych, książąt i licz nego orszaku magnatów dwaj najwięksi monarchowie Europy: Leopold cesarz rzymski i Jan III król Polski, po szczęśliwym wyzwoleniu Wiednia oblężonego przez niezliczone wojska barbarzyńców, które roz prószyli zdobywszy wszystkie działa, składy prochu, broń; w obliczu zwycięskich wojsk pośród wzajemnego szczęścia i pozdrowienia". 214 rewerans - poważanie, uszanowanie. 215 po admonicyji - po upomnieniu. 216 exercitium kopij - ćwiczenie z kopiami. 217 prezentę - pokaz, prezentację 218 affirmowali - potwierdzali. 219 tynf, tymf lub ort - pieniądz srebrny wartości 18 groszy. 220 Koszyce (Kosice) - miasto w Słowacji nad rz. Hernad. 221 Jakub Sobieski (1667-1737), najstarszy syn Jana III, uczestnik wyprawy wiedeńskiej, kandydat do korony polskiej, przeciwnik Au- gusta II, pan na Oławie. 222 Strygon (Ostrzyhom, łac. Strigonium, węg. Esztergom) - m. na prawym brzegu Dunaju. 223 fama ferebat - wieść niosła. 224 Preszburg (węg. Pozsony, słów. Bratysława) - stolica Słowacji Po zajęciu środkowych Węgier z Budą w 1541 r. przez Turków Bra- tysława stała się stolicą habsburskiej zachodniej części Węgier i sie- dzibą prymasa oraz miejscem koronacji królów węgierskich (do 1835) 225 quondam - niegdyś. 226 Kamaryn (słów. Komarno, węg. Komarom) - m. w widłach Dunaju i Wagu. W średniowieczu było jednym z ważniejszych miast węgierskich z silną twierdzą wzniesioną w drugiej połowie XV w. 227 Intacta Virgo - nietknięta dziewica. 228 Parkany - m. przy ujściu rz. Hron do Dunaju, obecnie Sturovo. 229 Nie znany z imienia porucznik Górski z chorągwi lekkiej nale- żącej do pułku Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, marszałka w. kor. 230 Jan Franciszek Charczewski, oboźny polny kor., chór. czerni- howski. 231 pomyłka Dyakowskiego - strażnikiem w. kor. był Stefan Bi- dziński, a nie Zbrożek (por. przypis 73). 232 in confuso - w zamieszaniu. 233 pasza sylistryjski - wezyr Mustafa-pasza, wzięty do niewoli 9X (nie chodzi o wielkiego wezyra Kara Mustafę). 234 w subotę - 9 X. 235 moderownej - wyposażonej. 236 do cugu - do wystawnego zaprzęgu. 237 rozkaz spieszenia dragonii wydał hetman w. kor. Stanisław Jan Jabłonowski. 238 nie zafasowane lonty - strzelby nie miały wetkniętych lontów. 239 okrytą - umundurowaną. 240 seraskier (pers.) - naczelny wódz; pod Parkanami był nim Kara Mehmed-pasza, bejlerbej (namiestnik) prowincji budzińskiej. 241 praemium - nagrodę. 242 w obserwie - w zwyczaju. 243 Nowe Zamki (Nove Zamky) - m. i twierdza nad rz. Nitra w Słowacji. 244 Jan Franciszek Stadnicki, kasztelanie przemyski, rotmistrz cho- rągwi pancernej, chór. nadw. kor. od 1693, woj. wołyński od 1697. 245 Króla osłaniali w odwrocie - Marek Matczyński, szlachcic li- tewski Czerkas, Atanazy Miączyński oraz Piekarski i Ustrzycki, a po- nadto wspomniany dalej rajtar. 246 Piotr Rzecki herbu Drużyna, paź królewski. 247 w piątek - 8 X. 248 nie wokując - nie wzywając. 249 wyboryczną - wyborną. 250 Peto consilium - proszę o radę. 251 Stefan Stanisław Czarniecki, pułkownik król. chorągwi husar- skiej, star. kaniowski i radziejowski, pisarz polny kor., bratanek Ste- fana Czarnieckiego. 252 orator extemporaneus - mówca nadzwyczajny. 253 fluide - płynnie. 254 axioma - przysłowia. 255 flos - kwiat. 256 ordines - stany. 257 nuntii cladis - zwiastuni klęski. 258 Mimo tej krytycznej mtowy Czarniecki następnego dnia dowo- dził z powodzeniem dziesięciu chorągwiami na skraju lewego skrzydła wojsk sprzymierzonych, najbardziej zagrożonym przez Turków. 259 ad vota - za głosem. 260 sentyment - uczucie, tu: zdanie. 261 konwokował - zwoływał, wezwał. 262 Pod Parkanami żołnierzy cesarskich było ok. 16 tyś., wojska polskie liczyły ok. 15 tyś. zbrojnych. 263 spod Bud - spod Budy; Buda - m. na prawym brzegu Dunaju, w latach 1361-1541 stolica Węgier, okupowana przez Turków od 1541 do 1686 r. W 1763 r. Buda i Peszt zostały wolnymi miastami królewskimi. Buda stolicą Węgier została ponownie w 1848 r. W 1872 r. połączona została z Pesztem w jedno miasto. 264 W rzeczywistości Turcy pod Parkanami mieli ok. 14 tyś. jazdy i 1200 janczarów. 265 małe opus - mała rzecz. 266 Wojciech Ciński (popr. Cieński), stolnik bracławski. W 1687 otrzymał list przepowiedni na zaciąg chorągwi pancernej. 267 Chalil-pasza, pasza Aleppo, miasta i prowincji w płn.-zach. Syrii. 268 prawdopodobnie Marek Zamoyski. 269 pretendował - rościł sobie prawo. 270 na fiscus - na skarb publiczny. 271 expensą - kosztem. 272 honestissime - przyzwoicie. 273 Jan Ignacy Działyński (zm. 1724), woj. pomorski od 1703 r. Po śmierci hetmańskiej - po 1702 r., kiedy zmarł Stanisław Jabłonow- ski, hetman w. kor. 274 car moskiewski - Piotr Wielki (1672-1725), car rosyjski od 1682 r. 275 propria authoritate - własną powagą, władzą. 276 senatus consilium - uchwały senatu. 277 Adama Sieniawskiego - zob. przypis 202. 278 liga na Szwedów - tajne przymierze Saksonii, Danii i Rosji zawarte z inicjatywy Augusta II w 1699 r. w celu rozbioru zamorskich posiadłości Szwecji. 279 Podkamień - m. i zamek, 11 km na płn.-zach. od Rohatyna. 280 sześć niedziel - pomyłka autora; w rzeczywistości w 3 tygod- nie po bitwie pod Parkanami. 281 z fakcyjami - spiskami, zmowami. 282 Pod Koszycami armia Sobieskiego stanęła dopiero 27 XI. 283 extra praxim - wbrew praktyce. 284 rz. Hernad, dopływ Cisy. 285 tebinki (popr. tybinki) - boczne płaty skórzane przy siodle. 286 Szyczyn (węg. Szecseny) - m. i zamek niedaleko rz. Ipel, do- pływu Dunaju; Dyakowski znów przestawił kolejność wydarzeń, gdyż Szyczyn zdobyty został już 10X1. 287 Franciszek Lanckoroński (ok. 1645-1715), star. stobnicki, pod- komorzy krak., wielki przyjaciel Jana Chryzostoma Paska, według którego informacji Lanckorońskiemu "ustrzelono lewą nogę". 288 akkordowało - ułożyło się, zawarło porozumienie. 289 Sabinów (słów. Sabinoy, węg. Kiss Szeban) - m. w komitacic saryskim nad rz. Torysą; spotkanie z głównymi siłami wojsk litewskich nastąpiło wcześniej, 19X1, w Rymawskiej Sobocie. Sabinów osiągnięto i zdobyto 8 XII. Miasto obsadziły wojska litewskie, które ponadto po- zostały w tym rejonie na kwaterach zimowych. 290 awantaż - korzyść. 291 czuhajem - szubą. 292 orlanka - moneta zdawkowa z wyobrażeniem orła cesarskiego. 293 Plawcze, Plavec, Pławce (węg. Palocsa) - m. nad Popradem na Słowacji, w okręgu Stara Lubovna, graniczącym z Polską. 294 Hetman w. kor. Jabłonowski z wojskiem koronnym powrócił do Polski. 295 Muszyna - miasteczko nad Popradem w Beskidzie Sądeckim. 296 koło generalne - narada pułkowników i rotmistrzów zwoływana w czasie wyprawy wojennej przez hetmana lub regimentarza. 297 assygnacyje - kwity na wypłatę żołdu. 298 konsystencyje - kwatery. 299 Lubomla, Lubowla (słów. Lubovna, węg. Lublo) - m. i zamek na Spiszu, starostwo w posiadaniu Lubomirskich od 1591 r. 300 17 Decembris - 17 XII. 301 Stary Sącz - spotkanie Jana III z królową Marysieńką w tym mieście upamiętnione zostało tablicą wmurowaną na kościele farnym w 200-lecie bitwy wiedeńskiej. 302 żwaniecka potrzeba - wyprawa na Podole i do Mołdawii (3IX - 2X1684); wojska polskie dotarły tylko nad Dniestr. 303 bukowińska potrzeba - wyprawa na Bukowinę pod dowódz- twem hetmana Jabłonowskiego w 1685 r. 304 in obsidione - w oblężeniu. 305 Gaje - wieś w odl. 20 km na płd. wsch. od Lwowa. 306 bez prezencyji - bez obecności. 307 Gliniany - m. w pow. złoczowskim, znane z tzw. rokoszu 1537 r. W latach 1691-1693 miejsce koncentracji wojska i pospolitego ruszenia w celu odzyskania Kamieńca Podolskiego. 308 Prowidencyja - Opatrzność. 309 Marcin Kątski (1636-1710), generał artylerii kor. od 1667, woj. kijowski od 1684, woj. krakowski od 1702, autor Diariusza wyjazdu z Krakowa pod Wiedeń Jana III roku 1683 wydanego dru- kiem w Krakowie w 1784 r. 310 szpansrejter - kozły, przeszkody przeciw konnicy. 311 alias - albo. 312 kampania budziacka - nieudana wyprawa na Wołoszczyznę prze- ciw Tatarom w okresie: sierpień-wrzesień 1686 r. Stanowiła tylko sku- teczną dywersję i dopomogła cesarzowi w zdobyciu Budy. 313 druga kampania bukowińska - sierpień-październik 1691 r.; ostatnia wyprawa wojenna króla Jana III, zakończona również nie- powodzeniem. 314 Soczawa, Suczawa - m. na Bukowinie. W 1673 r. zajęta przez Sobieskiego. 315 Franciszek Gałecki, generał-adiutant wojsk kor., woj. kaliski od 1703, później woj. poznański. 316 Bellator... - "Wojownik, następnie niosący znaki wojenne (cho- rąży), następnie Scipio, wódz, król". Wiersz jest dwuznaczny, bo moż- na go przetłumaczyć (trochę w niezgodzie z gramatyką łacińską) w spo- sób obraźliwy dla króla: "Wojownik, z tyłu niosący znaki wojenne, od tyłu Scipio, wódz, król". 317 Konstanty Turkułł (starszy), Andrzej (młodszy) - obaj rot- mistrze chorągwi wołoskich. 318 Chodzi o pokój karłowicki zawarty 26 11699 r. 319 umarłemu sukcesorowi - nieżyjącemu spadkobiercy; popr. król Jan III był antecessorem, czyli poprzednikiem Augusta II.