Stanisław Leon Machowiak LISTY BEZ ODPOWIEDZI 2 4 72 4 9 1 COLGRAF PRES Poznań 1999 Wydawca: tytuł Colgraf-press Wydawnictwa- Poligrafia- Rek˝ lama 61-323 Poznań ul. Tarnowska 17 tel. fax (061) 870 52 97 e-mail: colgraf@polbox.com Wydanie pierwsze druk: COLGRAF - Poznań, ul. Tarnowska 17 ISBN: 83-86258-25-X Pamięci Rodziców Dedykuję * * * tekst Jak wiemy z własnego doświadczenia, kluczem do nawiązywania wartościowych, pięknych kontaktów - zarówno z ludźmi ży˝ wymi, jak i zmarłymi - jest uczucie życz˝ liwości, miłość, co pięknie wyraziła na przykład Kazimiera Iłłakowiczówna w fragmencie wiersza pt. "Niebo": 2 4 72 8 niech, kiedy spotkam was, witają˝ cych mnie głowa przy głowie, tekst znajdę u was tę miłość, w którą wierzyłam i wierzę, której szukałam wśród twarzy i dłoni i głosów... Stanisław Machowiak jest na tyle sil˝ nym człowiekiem, że potrafi dzielić się, obdarowywać tym uczuciem bardzo wielu lu˝ dzi- zarówno żywych, jak i zmarłych. Nie zraża się tym, że nie otrzymuje często odpowiedzi- robi to, co uważa za słuszne. W formie "Listów bez odpowiedzi" oca˝ la pamięć o wielu osobach, które darzył uczuciem, o wielu wydarzeniach, nieraz nawet pozornie drobnych. Dokonuje w tej formie również publicznego rozrachunku z własnym życiem, z jego trudnościami, ra˝ dościami i smutkami. Bilans tego rozra˝ chunku jest korzystny dla niego- nie po˝ trzebuje się wstydzić swego- niełatwego przecież życia. Rozrachunku tego dokonywał już wielo˝ krotnie- w formie poezji, poświęcając zwłaszcza wiele pamięci i uczucia nieży˝ jącym już najbliższym i kolegom-poe˝ tom.Zrobił na pewno słusznie uzupełniając część poetycką swej twórczości tymi oto listami- napisanymi szczerze i prosto- aby ludzi i wydarzenia swego życia "oca˝ lić od zapomnienia". A ludzie - bohaterzy "Listów" - są godni ocalenia od zapomnienia! To prawdziwi bohaterowie naszych trudnych czasów! Niektórzy z nich - podobnie jak Autor - to ludzie niewidomi, starający się zre˝ kompensować swoje niezawinione braki pod˝ wójnym wysiłkiem - inten sywnością pracy umysłowej, intensywnością przeżyć i odwa˝ gą życia. Są oni bardziej lub mniej znani szer˝ szemu ogółowi - jak Michał Kaziów, muzyk pracujący w Ośrodku dla Dzieci Niewido˝ mych w Owińskach - Leon Gronek i inni. Szczególne miejsce w "Listach" zajmu˝ je też człowiek zafascynowany światłem, który ową fascynacją "zaraził" Autora - ksiądz profesor Włodzimierz Sedlak. Fascynację tę wyraził Autor w swych licznych wypowiedziach poetyckich - uży˝ wając między innymi ciekawych wyrażeń: "światło przed słowem", "i było świat˝ ło","Słowem - światłem", "jesteście więk˝ si ode mnie tylko o światło" i innych. Trzeba tu wyraźnie podkreślić, że niepodobna zrozumieć "Listów" bez zaznaj˝ omienia się z ciekawą twórczością poetyc˝ ką Autora, która jest po prostu Jego ca˝ łym życiem! W dobie obecnego kryzysu rodziny, wielu wartości moralnych, postawa Autora, Jego wręcz religijny stosunek do Matki, Rodziny, Dziecka, do Najwyższych Wartości - jest niewątpliwie jasnym i pięknym Światłem Nadziei! data Zbigniew Rosiak podpis tytuł List 1 Drogi Łukaszu! tekst Twoja postępująca choroba, ślepota i trwałe schorzenia sprawiła, iż jeszcze bardziej Cię polubiłem, więcej, zawiązała się między nami wzorowa przyjaźń. Przy˝ czyną nie jest to, że mogę Tobie czasem służyć pomocą, być przewodnikiem, ani to, że pochodzimy z tej samej miejscowości. lubonia, to wieś położona, jakby w kszta˝ łcie krzyża, z zachodu na wschód i z pół˝ nocy na południe. Ta druga belka jest o wiele dłuższa. Dziwne to, że człowiek stworzony na podobieństwo Boga, wszędzie dotyka cierpienia. Nawet to podobieństwo leżącej wsi, przypomina mi krzyż. Dotyka˝ my tyle cierpień, chorób i widocznych znaków krzyża, że trudno czasem się z tym pogodzić. popatrz ludzie ślepi, czyli po˝ zbawieni wzroku, głusi, upośledzeni umys˝ łowo, pozbawieni górnych, czy dolnych ko˝ ńczyń itd. możnaby wymieniać w nieskoń˝ czoność. Uważam, że przyczyną naszej przyjaźni jest: Wspólna ludzka rodzina i miłość, która wypływa z naszych serc. Kiedy poznałem Ciebie jako chłopca, byłeś jeszcze zdrowy. Choroba następowała dużo później. Nigdy jednak nie prosiłeś nikogo o litość. Przy sprzyjających wa˝ runkach udało Ci się tak ułożyć sobie ży˝ cie, że wielu może Tobie tego pozazdroś˝ cić. Po latach ja opuściłem rodzinne stro˝ ny i zamieszkałem w dużym mieście. Wracam jednak często na wieś, bo jest to ziemia moich przodków, ziemia nasycona pracą rąk moich rodziców. Szczególnie teraz, kiedy dowiedziałem się o chorobie matki. Dla mnie Jej choroba, to okropna wizja białe˝ go widma, to zaraz niebo pokryte chmura˝ mi, a na jednej z nich widzę, odpływającą Matkę. Znając Ciebie wiem, że podobnie jesteś przywiązany do swojej matki. Może już nie pamiętasz, jak opowiadałeś mi kiedyś o tych wartościach, o samym zna˝ czeniu dla Ciebie słowa Matka. Chciałbym przypomnieć teraz o tym w liście.Mówiłeś mi: - Zwyczajne słowo: "matka", a ty˝ le w nim dobroci, ciepła, serca i spoko˝ ju. Trudno zdefiniować jego znaczenie i wielkość. Często nadużywamy go tak lekko˝ myślnie, bez potrzeby. Czynimy to z przy˝ zwyczajenia, bo w tym słowie zawarte jest jakby nasze poczucie bezpieczeństwa. Opowiadałeś mi, że kiedy jako mło˝ dzieniec opuszczałeś dom rodzinny i odda˝ lałeś się w stronę stacji kolejowej, ro˝ biłeś to z młodzieńczym zapałem, aby zna˝ leźć swoje miejsce w życiu i nie być Jej ciężarem. Chciałeś spełnić swoje młodzie˝ ńcze marzenia. Oddalając się, ukradkiem spoglądałeś na matczyny smutek. Widzia˝ łeś, jak dyskretnie, rąbkiem fartucha, ocierała łzy. Będąc daleko od domu, bo na zadymio˝ nym Śląsku, każdego dnia wypatrywałeś od Niej listu. Każdy z nich był dla Ciebie jak talizman. Odpowiadając na nie, wkła˝ dałeś w odpowiedzi całe swoje serce. Pi˝ sałeś o wszystkich swoich kłopotach i ra˝ dościach. Dziś nie potrafisz odtworzyć ich zawartości. Wiem tylko, że nie wyob˝ rażałeś sobie nigdy waszego rozstania. Na myśl o czymś takim traciłeś po prostu głowę. Sądziłeś, że nie przeżyjesz takiej chwili. Po wielu latach zacząłeś jakby skra˝ cać swoje oddalenie i przeniosłeś się bliżej rodzinnego domu. Z dnia na dzień ogarniało Cię widmo nocy i zanurzałeś się w ocean ciemności. pogodziłeś się z lo˝ sem. postanowiłeś jednak z uporem walczyć z ogromem przeciwności. Wiedziałeś, czu˝ łeś to, jak wielka była troska Matki o Twój los, czy poradzisz sobie w życiu. Nikt nie przewidywał tego, że tak sobie ułożysz życie. Poślubiłeś żonę, zdobyłeś wykształcenie, miałeś odpowiednią pracę i wreszcie zostałeś pisarzem. Łukaszu, nadszedł jednak czas, że utraciłeś Matkę. Pozornie tak się wydaje. Nigdy naprawdę nie wierzyłeś że to roz˝ stanie jest tragedią. Jesteś prawie prze˝ konany, że jest zawsze blisko Ciebie. Mo˝ że nie fizycznie, ale obecna duchem, swo˝ ją dobro˝cią, troską, jest zawsze przy Tobie. Teraz dopiero wiesz , że nadszedł czas, iż możesz porozumiewać się bez słów. Wolisz jednak, jak dawniej, opowia˝ dać Jej wszystko w listach, na które nie otrzymasz już odpowiedzi. Cała Twoja ra˝ dość jest w tym, że możesz do Niej pisać i opowiadać swoje troski i radości, z przekonaniem, że Ona jest blisko Ciebie i zrozumie to, jak dawniej. Widzę, słyszę to, jak moja matka cierpi i prosi o pomoc, o ulgę w bólu, który ciągle się zmaga i jest nieuchron˝ ny. Pamiętam dalszy ciąg Twojego listu, jaki mi dyktowałeś do swojej matki, jak opowiadałeś Jej o całkiem zwyczajnych sprawach. Mówiłeś do Niej: - Mamo, nie wyobrażasz sobie, jak bardzo bolałem nad tym, że nasze uprag˝ nione dziecko musiało odejść tak wcześnie i nie mogło zobaczyć tego cudownego świa˝ ta. Och, jak marzyłem o tym, aby to male˝ ństwo szczęśliwie się urodziło. Ile rado˝ ści i pragnienia było w sercu żony. Stało się jednak inaczej. Nie było w tym naszej winy. Widać taka była wola Boga. Miał to być chłopczyk. Wybrałem już dla niego imię i miejsce przy stole. Kamil- to piękne imię. Spytasz mnie, dlaczego Kamil? Historia tego imienia tak bardzo zapadła w moją świadomość, że nie widzę innego. Święty Kamil to patron cho˝ rych, ma On w sobie pełnię ciepła i opie˝ kuńczości. Pragnienie to i ta ogromna miłość pozostanie w nas na zawsze. My ko˝ chamy wszystkie dzieci, ale tego dziecka nikt i nic nam nie zastąpi. Wydaje mi się, że nikt tak bardzo nie pragnął i nie pragnie dziecka, jak my. Mam jednak nad˝ zieję, że jest ono Aniołkiem i jest szczęśliwe. Wierzę, że czasem przychodzi do nas jak promień słońca i przynosi nam szczęście. Ludzie często mówią swoim bliskim, że chcieliby przychylić im nieba. Ja dziś nie mogę temu dziecku nawet tego uczynić, bo ma już wszystko. Czy mógłbym dać mu coś więcej niż niebo? Chciałbym tylko mieć je tu z nami i dawać mu swoje serce. Skoro jednak stało się inaczej i muszę z żoną przyjąć ten los, wierzę iż przyjdzie dzień, że spotkamy się razem przed Obli˝ czem Boga Najwyższego w radości i pokoju. Pisałem Tobie ten list, ale przed oczyma miałem ciągle wijącą się z bólu moją matkę. Gdyby tu z nami był Chrystus, może On przywróciłby Jej zdrowie. Ty jed˝ nak nic na ten temat nie mówiłeś. Jakby nigdy nic, dalej dyktowałeś mi swój list. - Twórczość jest dopełnieniem moich pragnień i daje mi pełną satysfakcję. Powracam często myślą do tego dziec˝ ka. Było ono dla mnie jedyną miłością, największym pragnieniem, bo nic tak nie scala i nie łączy rodziny jak dziecko. O, ile nadziei pokładałem z żoną w to maleństwo! Jak wielkim było dla nas oczeki˝waniem! Miłość jest czymś tak wspaniałym, że nie można jej do końca zdefiniować. Dziś to dziecko byłoby już dorosłym mężczyzną, w nim byłoby nasze oparcie. Wiem, że czeka Ono na nasze spotka˝ nie w Królestwie Niebieskim. Nie wyobra˝ żam sobie chwili spotkania, bo tamto ist˝ nienie jest bytem doskonałym i nie wiem. czy my się poznamy? tytuł List 2 Drogi Łukaszu! tekst Ciągle gnębi mnie nieustępliwa choro˝ ba mojej matki. Widzę, jak całem ciałem, jak otwartymi źrenicami prosi o pomoc, a ja jestem bezradny. Matka, to szczególna osoba w życiu, której mogę powiedzieć wszystko. Teraz trapionej bólem nie mogę opowiadać swoich trosk. Popatrz człowiek od początku, po swo˝ im urodzeniu spotyka się z cierpieniem, ono towarzyszy mu przez całe życie. Cza˝ sem przychodzi zwątpienie, czy jesteśmy stworzeni dla szczęścia, dla pięknego ży˝ cia, czy tylko dla cierpienia? Tłumaczę sobie ten fakt, iż człowiek sam wybrał sobie ten los, odrzucając Boga. Spójrz na Biblijnego Hioba, jak On cierpiał. Albo Biblijny Łazarz, tylko Marta, jego sios˝ tra, miała żal do Chrystusa, mówiąc: "Gdybyś tu był Panie, nie umarłby mój brat". Popatrzmy na tylu strapionych i uzdrowionych ludzi przez Chrystusa, a mo˝ ja matka? Dlaczego ona musi tak cierpieć? Łukaszu, czyżby moja i Twoja wiara była tak słaba? Jeżeli wiara przenosi góry, jak mówi Pismo, to dlaczego mój sen miałby być nieprawdziwy? Po czterech tysiącach lat. Zapytasz mnie, skąd wiem, że cztery tysiące? Może być dużo więcej. Wczoraj trzymałem w swo˝ ich rękach czaszkę króla Salomona. Zwy˝ czajna, jakby dobrze zachowana czaszka. - Królu, ile w Tobie było mądrości!- pomyś˝ lałem. Te jasno patrzące oczy dziś świecą pustką. Spłaszczona kość czołowa nie przypomina w niczym skarbca mądrości. Jest jak wszystkie inne czaszki. Gdyby nie został wybrany przez Jahwe i zapisany w księgach, gdyby nie był namaszczony, nikt z nas nie wiedziałby, że z tego rodu przyjdzie Zbawiciel Świata. Ta czaszka jest tylko znakiem istnienia.Poszukiwałem kości rąk i kości nóg, a znalazłem tylko słowa.Znalazłem wieczną mądrość istnie˝ nia.Po dziś dzień powtarzają:"mądry jak król Salomon", albo "w świątyni króla Sa˝ lomona."Jest bardzo dużo powiedzeń, wzię˝ tych z tej mądrości. Jestem pewien, że wówczas ludzie nie przypatrywali się cza˝ szkom, nie było aptek. Ludzie nie umiera˝ li na serce, na nowotwory lub gruźlicę płuc. Nie pomyślałem, że ten ród będzie panował wiecznie,że stąd przyjdzie Król Królów- Jezus Chrystus. Król, który nie ma sobie równych i którego nikt nie poko˝ na, nawet śmierć. Staję w drzwiach tego świata i słucham krzyku ptaków.Czuję wiatr, który od brzegu mórz roznosi pro˝ chy przodków i krzyk mew. Chwała Tobie, Mądrości Wieków! Jak wielka musi być wiara prostych ludzi, do których Jezus powiedział: "Bło˝ gosławieni, którzy cierpią dla sprawied˝ liwości, albowiem do nich należy królest˝ wo niebieskie". popatrz, wszędzie napoty˝ kamy na cierpienie Czy miliony umierają˝ cych ludzi w obozach koncentracyjnych z otwartymi ustami, dławiąc się gazem nie są przykładem ludzkiej bezradności? Czy mordowanie w chaniebny sposób bezbronnych dzieci nie powinno być dla człowieka za˝ wstydzeniem wobec całego stworzenia? Prochy moich przodków przyjmie zie˝ mia lub ogień,niezależny władca. Może rozniesie wiatr po brzegach mórz i ocea˝ nów.Moje kości spali słońce.Za cząstkę serca chwała Tobie, Królu Królów! podpis tytuł List 3 Drogi Łukaszu! numer W Twoim domu panował jakiś pech- mówił o tym kiedyś ojciec. Coś w tym jest. ma˝ rzeniem ojca i Matki było doczekać się wreszcie synów. po Tobie urodził się je˝ szcze drugi. Tylko ten pech, o którym mówił ojciec. Ty zostałeś nawiedzony chorobą- a młodszy brat nie cieszył się długim życiem. tekst Wyobraź sobie, że pamiętam, kiedy 28 sierpnia 1938 roku urodził się młodszy brat. Ty miałeś trzy lata. Pamiętam to doskonale. Ile wówczas było radości w do˝ mu! Stefan był pełnią życia dla Ojca, dla sióstr i dla Ciebie.Był pupilkiem dla jednego z sąsiadów. Każdego dnia wybiegał mu naprzeciw, kiedy wracał z pracy. Dla˝ czego polubił właśnie starego kowala? Trudno to zrozumieć. Dzieci najlepiej po˝ trafią odczytać wnętrze dorosłych. To one są zawsze prostolinijne i niezakłamane. Łukaszu, czy pamiętasz? Jak opowia˝ dały sąsiadki, jego żona rzuciła na Ste˝ fana urok. Nie wierzyłem nigdy w takie zabobony. Najsmutniejsze dla Ciebie było odejście brata. Czy Pamiętasz, jedenaste˝ go kwietnia 1941 roku Stefan wylał na siebie garnek wrzącej kawy. Bóg jeden wie, jak to się stało. Pod˝ szedł do kuchennego pieca i dalej już wiadomo. Stopień oparzenia był tak wiel˝ ki, że nie było nadziei na ocalenie. Ma˝ jąc niespełna trzy lata nie mógł tego przeżyć. MATKA z ojcem robiła wszyst˝ ko,aby go zachować przy życiu. Wiem, że była to okupacja. Udało się jednak umieś˝ cić Go w szpitalu w Poniecu. Jego wątłe, dziecinne ciało gasło z każdą chwilą. Od˝ szedł na zawsze. To była ogromna strata, dom napełnił się pustką. Rozumiem teraz Tren VIII Jana Kochanowskiego. Wszyscy chodzili smutni, lecz TY cierpiałeś naj˝ bardziej. Był on Twoim jedynym bratem. pocieszano Cię, że jest on szczęśliwy, choć odszedł, bo jest Aniołkiem, że Tobie nie wolno rozpaczać i płakać. Chodziłeś często na jego mogiłę, ale czas zacierał pamięć. Czy niebu była potrzebna jeszcze ofiara Twojego brata? Czy do tylu ofiar wojny było trzeba doliczyć jeszcze Stefa˝ na? Ciągle niepokoję się chorobą matki. Czuję, że niebo, to przestrzeń, która nigdy nie zostanie zapełniona. Chrystus odchodząc powiedział: "Idę do Ojca, aby przygotować wam mieszkanie". W innym miejscu powiada: "U Ojca mieszkań jest wiele", gdyby tak nie było, to bym wam powiedział". Stefan jest na pewno szczęśliwszy ode mnie, Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko jest wspaniale opowiadał mi dalej Łukasz. Nigdy się nie żalę. Moją radością jest dzielenie się wszystkim, co mam, z innymi. Myślę, że to właśnie sta˝ nowi o mojej postawie. Popatrz, żona, osoba wyjątkowo dobra i troskliwa, stwa˝ rza mi doskonałe warunki, wyróżniając mo˝ je powołanie twórcze. Największą radością jest otwieranie siebie i dzielenie się sobą z innymi. Przywołuję tak często pamięcią Stefa˝ na. Tu na ziemi miałby dobrą bratową, swoją rodzinę, prawdopodobnie stanowisko, ale jeszcze nie miałby nieba. To wszyst˝ ko, co mamy, czym tak się cieszymy, o co tak bardzo zabiegamy, jest tylko chwilo˝ we, na dziś, na jutro, na rok. Moja nieżyjąca już matka - mówił da˝ lej Łukasz, może być ze mnie dumna, że trwam i nie upadam na duchu, że to, co robię, czynię zawsze z myślą o sprawach wyższych. Mam ciągle nadzieję, że przy˝ jdzie taka chwila, iż spotkamy się razem w domu Naszego Ojca. Uważam, że smutek Twój po utracie brata jest uzasadniony, tylko jak to jest z nadzieją, że my się spotkamy po drugiej stronie życia? podpis tytuł List 4 Drogi Łukaszu! tekst Ojciec, to słowo dla każdego dziecka brzmi, jak tarcza ochronna. Wiem, że jes˝ teś dumny ze swojego Ojca, bo opowiadałeś mi kiedyś o tym w liście. - Mój Ojciec był bohaterem. Nie waham się użyć tego słowa- mówiłeś. Przecież On był żołnierzem, Powstańcem Wielkopolskim, On brał udział w bitwach na wschodzie, w latach dwudziestych naszego wieku. Wiesz doskonale, jak wielki miałem szacunek do matki, ale nie mogłem nie ko˝ chać ojca. Kiedy czasem powracałem do do˝ mu, żaliła mi się na jakieś nieporozumie˝ nia. Stawałem w trudnej sytuacji. Stając po stronie matki, zasmucałem ojca. Przy˝ znając rację ojcu, bolało mnie serce, że Ona jest moją matką i nie mogę Jej nie przyznać racji. Często był to dla mnie trudny wy˝bór. Starałem się jednak zawsze być sprawiedliwy. Nasze życie jest tak kruche, że koń˝ czy się w najmniej oczekiwanej chwili. Staram się zapisać czyny ojca i utrwalić jego chlubne zasługi w mojej poezji. Chciałbym, aby żył w mojej pamięci wiecz˝ nie. Jak to jest po drugiej stronie ży˝ cia? Jeśli jest druga stro˝na? Czy życie nie jest ciągłym marszem? Czyż nie miłość kształtuje nasze trwanie? Gdybyśmy mieli przekonanie i pewność, że śmierć jest po˝ czątkiem życia, nikt nie wahałby się umierać. Pamiętam o tym i dalej kroczę, zapatrzony w ojca czyny. Pamiętam każde nasze spotkanie, wszystkie moje listy, które pisałem, na które zawsze odpowiadała mi matka. Często w wątpliwych sprawach radziłem się ojca. A On był dumny, że mógł mi odpowiadać. Było to wtedy, kiedy byłem już starszy. Jako mały chłopiec nie zawsze znajdowałem u ojca zrozumienie. Rodzice martwili się o mnie, czy ja sobie w życiu poradzę, Jak widzisz, niepotrzebnie. Poradziłem sobie lepiej, niż przypuszczali. Może nie speł˝ niły się ich skryte marzenia, bo było to niemożliwe. Każdy z nas posiada jakieś ciche plany, a tymbardziej rodzice wobec swoich dzieci, chcieliby zawsze, aby wszystko układało się im jak najlepiej. Przyszedł taki dzień, że sam zdecydo˝ wałem o swoim losie. Jedyny z Luboni, z Parafii, z powiatu zostałem pisarzem. Pisarz- to niezależny lekarz dusz, to powołanie szczególne i wyjątkowe. Szkoda, że matka z ojcem nie doczekała pierwszej mojej książki i moich kolejnych wydań, spotkań autorskich, przekazywania piękna poezji innym ludziom. Tego się po mnie nie spodziewała! Łukaszu, Ta, która jest dla mnie źródłem miłości, przystanią ciszy - mat˝ ka, potrzebująca dziś mojej pomocy. Każdy z nas ma obowiązek wspierać w potrzebie swoją matkę. Popatrz na kwiaty, mają w sobie tyle piękna, choć nikt z nas ich nie przyo˝ dziewa. zarzucisz mi zaraz, że odbiegam od tematu. Nie, tak nie jest, bo matka zawsze kojarzy mi się z pięknem kwiatów. Popatrz, świadomie podcinamy ich ży˝ cie, aby na chwilę nasycić oczy matki. Jutro kwiaty te wyrzucimy na śmietnik. Tylko pamięć o matce jest wieczna, bo ona wypływa z nieskończonej miłości. tytuł List 5 Drogi Łukaszu! tekst Światło, czym dla ślepca jest świat˝ ło? Przystanią, do której będzie dążył przez całe życie. Zastanawiam się czy jest ono pulsującymi falami, czy potężną górą, w którą jestem zanurzony i dla od˝ miany stała się ta góra szczytem nocy. Szukałem i szukam na ten temat ciągle wy˝ jaśnienia. Wreszcie w jakimś stopniu uspokoiło mnie twoje doświadczenie, kiedy opowiadałeś mi w swoim liście: Długie wieczory spowodowały to, że zadumałem się nad życiem. W dzisiejszym liście chciałbym opowiedzieć Ci o moich szczególnych kontaktach z już nieżyjącym, wspaniałym kapłanem, profesorem Włodzi˝ mierzem Sedlakiem, do którego wiele lat pisywałem listy. Dziwne i często nieprzewidywalne są nasze drogi tu, na ziemi. W dużym stopniu książki tego kapłana spowodowały to, że zatrzymałem się na temacie światła. Prze˝ czytałem ich sporo, ale najbardziej utkwiła mi w pamięci książka "Na początku było jednak światło". Ponieważ temat światła to motyw kilku tomików moich wie˝ rszy, toteż twórczość Księdza Profesora przypadła mi bardzo do gustu. Po zawiąza˝ niu się naszej przyjaźni korespondencyj˝ nej,w wielu sprawach poszerzyłem sobie wiedzę na ten temat. Jeden z listów spra˝ wił mi ogromną radość, kiedy Ksiądz po˝ chwalił mnie za tomik wierszy "Sło˝ wem-światłem". Zmobilizowany do dalszej usilnej pracy w tym zakresie, postanowi˝ łem napisać jeszcze jeden tomik, w którym głównym motywem będzie światło. Dałem ty˝ tuł temu tomikowi "Światło przed słowem". Zasmuciłem się jednak, kiedy w ciągu roku powiadomiono mnie o śmierci Księdza Profesora. Wiem, że to nie koniec, bo nie ma spraw, które się kończą.Wierzyłem, że ta przyjaźń, nasze kontakty, zaowocują. Tak się stało, pod koniec tego samego ro˝ ku, gdy zostałem odszukany przez panią Danielę, która ze swoimi przyjaciółmi kompletowała twórczość Księdza Profeso˝ ra. Chciałoby się wołać, że to ten duch nadal działa i kieruje sprawami światła. Zapewniam, że zapalona iskra nie zgaśnie. Nie dopuszczam do siebie myśli, że jestem inny, że jest mi trudniej. Każdemu jest trudno. Tak czy inaczej, sprawę światła w moim życiu, w mojej twórczości, stawiam na pierwszym miejscu. Jak bardzo jestem wdzięczny za twórczość, która pomogła mi głębiej poznać ten temat. Nie ma nic tak pięknego jak światło, miłość i cierpie˝ nie. Wierzę, że idea, duch księdza profe˝ sora Sedlaka jest z nami, że nasze dzia˝ łanie jest wspólne, piękne i szlachetne. Nigdy nie zauważyłem, aby ten kapłan ża˝ lił się na swój los. Przecież przyjmowane pogodnie cierpienie to nic innego jak zrozumienie miłości. Dogłębne badanie źródła światła i wchodzenie w jego zaka˝ marki, dociekanie aż do jego dna, to cią˝ głe poznawanie Boga. Dlaczego tak się dzieje, że człowiek wspina się na jakiś szczyt , osiąga pe˝ wien cel i nagle ugina się pod nim zie˝ mia. Proszę zobaczyć, nasze zmagania, nadzieje, kończą się w najmniej oczekiwa˝ nej chwili. Jak to jest naprawdę z naszy˝ mi osiągnięciami? Czym jest dla mnie światło? Odbiciem,tylko odbiciem Stwórcy, bo Bóg jest samym światłem. Moje dążenie do całkowitego poznania światła, w ślad za Profesorem Sedlakiem, stało się niemożliwe. ponieważ Jego zma˝ gania doprowadziły Go na sam szczyt. Pro˝ fesor osiągnął już wszystko. Udało mu się wspiąć na najwyższy szczyt, pozostawił tu wszystko, co jest materią i zaistniał w owocu swoich zmagań. tytuł List 6 Drogi Łukaszu! tekst Każdego dnia wysyłasz po kilka listów do swoich przyjaciół i znajomych. opowia˝ dasz w nich o wielu sprawach, a szczegól˝ nie o tych, którzy odegrali w Twoim życiu jakąś rolę. Wiem, że niewypada pisać Ci o niektórych sprawach, bo chcesz zachować pewne wydażenia dla siebie. Miałem jednak to szczęście, że poznałem wiele osób i ciekawych ludzi Twojego życia. Proszę, opowiedz raz jeszcze o tym swoim czytel˝ nikom. numer Kiedy zadebiutowałem w prasie, nadszedł okres usilnych poszukiwań, aby znaleźć swoją drogę- opowiadał Łukasz. Pracowałem mozolnie nad sobą, najwięcej publikacji miałem w "Tygodniku Kultural˝ nym". Wreszcie natrafiłem na miesięcznik brajlowski "Nasz Świat", którego naczel˝ nym redaktorem był Jerzy. Tu znalazłem swoje miejsce na publikacje. Oczywiście nie było to jedyne czasopismo. Jednak życzliwość Jerzego w znacznym stopniu mi pomogła. Nie pamiętam już, w którym roku odszedł. Wiem tylko, że to odejście sprawiło wszystkim niewidomym, a szcze˝ gólnie działaczom, wielki ból i było du˝ żą stratą. Dorobek literacki Jerzego jest znaczny i pamięć o nim pozostanie trwała. Pamiętam, że krótko po Jego śmier˝ ci zacząłem szukać poparcia wśród wielu bliskich jego kolegów i przyjaciół. Uparłem się, aby powołać Nagrodę Litera˝ cką im. Jerzego Szczygła. Nie było to łatwe, ale udało mi się doprowadzić sprawę do końca.Wielokrotnie już przy˝ znano wspomnianą nagrodę. Nadeszły jed˝ nak trudniejsze czasy i zabrakło funda˝ tora, bo upadła spółdzielczość niewido˝ mych. Zmieniły się nie tylko władze, ale odeszli znakomici działacze naszego śro˝ dowiska. Wszystko jakby nabrało innego wymiaru. tekst Jedno jest pewne, że pamięć o Jerzym pozostała. Był on dla wszystkich zawsze życzliwy. Nie lubił zostawiać spraw nie˝ załatwionych. Jego książki adresowane dla starszych dzieci, są bardzo poczytne, gdyż ich główni bohaterzy są najczęściej utożsamiani z Jerzym. Opowiadałem często dzieciom nie tylko o tych, ale wielu innych książkach, w których zamieszczone postacie, siadają na półkach bibliotecznych i skaczą z miejsca na miejsce, albo wymyślają różne gry i zabawy. Ten pomysł zawsze bardzo rozba˝ wiał moich słuchaczy. Jerzy dobrze zapisał się w mojej pa˝ mięci i uważam, że to dobrze, gdyż tylko to wszystko, co zrobimy pożytecznego dla innych pozostanie natrwałe, wszystko inne przemija. Łukaszu, widzę, że coraz lepiej ra˝ dzisz sobie z pisaniem listów. obiecuję Ci, że kiedy wyjaśni się sprawa zdrowia mojej matki, postaram się zabrać Ciebie na jakiś czas do siebie. tytuł List 7 Drogi Łukaszu! tekst Czasem obawiam się, abym Cię nie zamęczył swoimi listami. Tak często poru˝ szam w nich sprawy drugiej strony naszego życia. Opowiadam Ci o ludziach, którzy już odeszli. Dziś nie mogę się powstrzy˝ mać, aby nie opowiedzieć jeszcze o Małgo˝ si i o następnych swoich dobrych kole˝ gach. Wielu z Nich pomagało Ci w trudnych sytuacjach życiowych, a niektórzy nadal jeszcze to czynią. Dla mnie jest to cza˝ sem niezrozumiałe, bo sprawy proste, zwy˝ czajne są często najtrudniejsze. Gdyby mnie zasłonięto oczy, to jak radziłbym sobie w poruszaniu się, albo wykonywaniu takich czy innych czynności, tego sobie nie wyobrażam. Nie liczyłem, ile już upłynęło lat od chwili, kiedy od nas odeszła Małgosia. Pamiętam tylko, że miała dwadzieścia dwa lata. Przed swoim zgaśnięciem siedziała tu, przy moim biurku. Jak to się stało, co było przyczyną tak nagłego odejścia?- nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Nie wierzę, że człowiek całkowicie odchodzi. Ziemia przyjmuje jego ciało, ale duch je˝ go żyje dalej. Jego myśli, czyny, jego piękno, świadomość i to wszystko, co jest w sferze ducha, nie może się kończyć! Wiesz o tym najlepiej. Dziś już nie pytam Jej, jak tam jest, bo na mój ludzki rozum jest to tylko kwestia wiary. Ona już doj˝ rzała, a ja jeszcze jestem w drodze. Ona jest jak myśl, jak światło, ponad ludzką wyobraźnią, jest u przystani, u celu swo˝ jego przeznaczenia, ja- ciągle na wzbu˝ rzonym morzu. Często mówiłem z Nią o tam˝ tej stronie. Nie pytam już, co tam robi, bo Jej byt nie dotyczy naszej ziemskiej sfery. Doszedłem do przekonania, że jest jak niepodzielny promień szczęścia. Tylko ja, człowiek jeszcze zmaterializowany, płaczę łzami, nie rozumiejąc wielkości i znaczenia cierpienia. W młodości rzadko o tym myślimy, ale później daje się ono nam we znaki. Gdyby Małgosia wiedziała, że tak niespodziewanie dotknie ją ten los, to pewno nieraz rozmawiałaby o tym ze mną. Dziś wydaje mi się, że jednak coś przewidywała. Po pewnym czasie natrafiłem na cały plik jej zapisków i listów. Znalazłem w nich szereg jej przemyśleń i rozważań o innym życiu. Jestem przekonany, że mate˝ riały te nie są nikomu znane. Odeszła w czasie rozkwitającej młodości. Spojrzyj tylko swoim okiem na to wszystko, co dzieje się tu, blisko mnie. Najważniejsze- to nie upadać na duchu i nie poddawać się trudnościom! Jest to bardzo ważne. Czy taką w mojej pamięci pozostała Małgosia? Uważam, że była za˝ wsze pogodna, wyciszona, Jej jasno pa˝ trzące oczy miały w sobie dużo dobroci i życzliwości. Spójrz, przychodzi czas i dojrzewamy jak kwiaty. Co zabieramy ze sobą? Napisa˝ ne listy?, pieniądze?, dorobek całego ży˝ cia?, Co możemy zabrać: nasze stroje, bi˝ żuterię? Tak, więcej niż biżuterię, bo zabierzemy naszą miłość, kwiaty naszych dobrych uczynków, każdy promień uśmiechu jaki udało się nam wywołać na twarzy dru˝ giego człowieka. 0 g t t 3 2 4 72 4 9 1 ť tytuł List 8 Drogi Łukaszu! tekst Czy kolejny list nie będzie dla Cie˝ bie zaskoczeniem. piszę ich tak dużo i w wielu z nich dotykam tematów, które są do siebie podobne. Czymże jednak jest nasze życie? Czy nie jest ono powtarzającymi się sprawami, czy nie wszyscy zdążamy w tym samym kierunku? Jak więc mogę pominąć taką okazję i nie opowiedzieć o Panu Leo˝ nie Gronku, z którym spotykałeś się tak często. Wspominasz te spotkania i wspólne tworzenie pieśni. Choć nieraz mieliście różne zdania, to jednak zawsze chodziło każdemu z was o piękno utworu i większą chwałę Boga. Podziwiałem zawsze jego zdo˝ lności komponowania w wewnętrznej harmo˝ nii ducha i spokój, który posiadał. Rado˝ ści i cierpienia, ich przyjmowanie, były dla mnie zawsze znakomitym wzorem. Najba˝ rdziej to drugie. Zastanawiam się, czym dla Ciebie dla człowieka, jest cierpienie. Najprościej możnaby powiedzieć, że jest to zakłócanie normalnego funkcjonowania danego organu, pozbawienie ręki, rozbicie głowy. Ale są jeszcze cierpienia duszy, jak: utrata ko˝ goś bliskiego, czyjeś nieszczęście, łzy innych itp. Leon zawsze te fizyczne i te duchowe umiał pogodnie przyjmować. Dziś ma to wszystko już za sobą. Nieustannie zastanawiam się i py˝ tam, czym jest cierpienie?Skoro sam Chry˝ stus przybrał postać człowieka i poddał się cierpieniu, to cóż dopiero my, zwykli ludzie? Cierpienie jest,musi być tak wiel˝ kie, że nie jesteśmy wstanie tego zrozu˝ mieć, jest ono poza zasięgiem naszego my˝ ślenia, naszej wyobraźni. Jak bardzo je˝ szcze dziś potrzebowałbyś pana Gronka po˝ mocy w komponowaniu. Bez niej pozosta˝ niesz już tylko twórcą tekstów. Na pewno widzi On okiem ducha, że robisz wszystko, aby upowszechnić te utwory, które wspól˝ nie napisaliście. Ciesząc się z tego, za˝ wsze Go mile wspominasz. Jego studia muzyczne w Berlinie, ta˝ lent dobrego organisty, nie zatrzymały Go na Zachodzie, ale skierował swoje kroki do Polski i tu z innymi organizował Ośro˝ dek dla Niewidomych. Kierowanie zespołami muzycznymi, chórami, branie z nimi udzia˝ łu w festiwalach, zdobywanie pierwszych miejsc, to było otwieranie tym młodym lu˝ dziom duszy. Muzyka i śpiew przynosiły radość całemu otoczeniu i członkom zespo˝ łów. pamiętam, że w pewnym okresie sam próbowałeś rozwijać swój talent muzyczny pod batutą Pana Leona. Jego znajomość kilku języków i posłu˝ giwanie się nimi, duży zbiór taśm, czaso˝ pism i nut, wiele doświadczeń, zachęcały Cię do częstych odwiedzin i współpracy we wspomnianej dziedzinie komponowania. Jak szczęśliwa musi być dusza, kiedy z tak dużym bagażem piękna i zmagania się z przeciwnościami, może wyzwolić się ze skorupy ciała i przenieść się przed tron swojego Boga. Decyzja przydziału miejsca w niebie nie jest łatwa, ale ocenę pozos˝ tawmy Sędziemu Najwyższemu. On wie najle˝ piej, On zna każde za i przeciw. Ponieważ Bóg nie jest Bogiem mściwym, a Ojcem i Bogiem Miłosierdzia, nikt z nas nie powi˝ nien tracić nadziei. tytuł List 9 Drogi Łukaszu! tekst Chciałbym opowiedzieć Ci, jak bardzo cenię sobie swoich przyjaciół Opowiem o niewidomym koledze, który odszedł do Pana i o swoim znajomym, który był wspaniałym przyjacielem. Wiktor jest zwycięzcą ziemskiego ży˝ cia. Zastanawiam się, jak to jest z umie˝ raniem niewidomych, czy przechodzenie przez próg śmierci. Czy jest to dla nich radością, czy smutkiem. Na ziemi pozba˝ wieni oczu, widzą lepiej oczyma duszy i serca. Przechodząc próg tego życia, nie˝ doskonałą materię zostawiają tutaj, a sa˝ mi idą dalej, z nabytym już doświadcze˝ niem widzenia. Wiktor odszedł, ale pozostawił po sobie utwory muzyczne, nagrania, pozosta˝ ła pamięć. Nie wszyscy mogą być twórcami kultury i kochać muzykę, w której odbija się nasza dusza, a także nie wszyscy mogą pozostawiać po sobie taki obraz wspom˝ nień. Wśród niewidomych są to częste przypadki, ich twórczość jest odbiciem ich wnętrza. Zaskoczył mnie swoim nagłym odejściem. Dopiero teraz rozumiem, jak znaczącą sprawą jest dzieło tworzenia. Zastanawiałem się, jak można wpisać się w pamięć innych. Jest to bardzo róż˝ nie: jedni malują po ścianach,inni piszą wiersze, pamiętniki. Inni tworzą muzykę, jeszcze inni ją wykonują. Bibliotekarki zapisują karty i ustawiają je alfabetycz˝ nie. Ale są też tacy, którzy wyrąbują drzewa i siekierą kształtują sobie drogę. Wiktora spotkałem przy pianinie. Miał za˝ mknięte oczy. Dlaczego On zawsze miał za˝ mknięte oczy? Pustymi źrenicami widział tyle pięknych obrazów muzycznych. Ostat˝ nim z nich był "Tryumf śmierci". Pożegnałem już tak wielu naszych ko˝ legów, że i z tym odejściem muszę się po˝ godzić. Będę go słyszał w nagraniach mu˝ zycznych. Wydaje mi się, że jego istnie˝ nie po drugiej stronie życia także musi być radosne i szczęśliwe .Nie umarł prze˝ cież cały, żyją jego utwory. Niech pamięć o nim trwa wiecznie! tytuł List 10 Drogi Łukaszu! tekst W poprzednim liście starałem się opi˝ sać jak spokojny i bogaty w twórczość był Wiktor. Andrzej natomiast promieniował dobro˝ cią i życzliwością dla innych. Od jego przyjaciół dowiedziałem się o gnębiącej go chorobie. Nie okazywał tego w najmnie˝ jszym stopniu. Ciągle dotykam tematu: cierpienia, choroby i śmierci. Jak trudno uwolnić się od tych zagadnień. Andrzej opowiadał mi o harmonii świata pszczół, kiedy stawał zapatrzony w ich mozolną i zorganizowaną pracę. Nikt ich nie popędza, niczego im nie nakazuje, a każda z nich wie, co do niej należy. Nieco inaczej jest z człowiekiem. My odróżniamy dobro od zła, sprawy wartościowe od nic nie znaczących. Jeste˝ śmy stworzeni do spraw wyższych, jak mówi Pismo. Dążymy nieustannie ku doskonałoś˝ ci. Andrzej takim szedł przez życie. Krótko przyglądałem się jego uczynkom. Zapamiętałem go z jak najlepszej strony. To wszystko, co było w nim bólem, zostaje w łonie Matki Ziemi. Zabieramy, a może raczej przechodzimy z tym, co ma wartości duchowe. Zastanawiam się, dlaczego właśnie o Andrzeju postanowiłem napisać do Ciebie. Znałem go krótko, zaledwie trzy dni. Zro˝ bił On na mnie zaskakujące wrażenie. Każ˝ da chwila spędzona w jego obecności wno˝ siła ogromne bogactwo myśli i refleksji. Trudno mi to dziś nazwać, określić. Miał w sobie tyle pogody ducha. Kiedy jednak następowała chwila ciszy, czułem że myś˝ lami przenosi się w zupełnie inny świat. Spiętrzenie się choroby uwypukliło wszys˝ tkie jego szlachetne czyny i zaniepokoiło przyjaciół oraz najbliższe osoby. W oczach wszystkich pozostał jak strudzony pielgrzym po dobrze wykonanym zadaniu, jak pogodny uśmiech przed obliczem Najwy˝ ższego. tytuł List 11 Drogi Łukaszu! tekst Trudno Ci zapomnieć Mariana, który wielokrotnie bywał w Twoim domu. Mnie On także nie może odejść z pamięci. Szcze˝ gólnie teraz, kiedy zbliża się Jego kole˝ jna rocznica odejścia. Często szukam Go w naszym gronie, a On jest już poza tą strefą. Bywam na spotkaniach w szkołach i muszę powiedzieć, że pozostawił tam miłe wspomnienia. Dzieci, sczególnie te młod˝ sze, powracają do jego książek, wiele z nich jest obowiązującymi lekturami. Jego książkowe psy żyją w naszej pamięci, a właściwie w pamięci dzieci. Mam nadzieję, że ten Jego przyjaciel domowy także jesz˝ cze żyje. Po tej stronie pozostawił piękne i radosne wspomnienia, uśmiechy dzieci. Jak jest po tamtej stronie? Czy Jego duchowa radość tworzenia, radość i pogoda, udziela się innym, czy jest to tylko trwanie w bezruchu, po prostu trwanie ku chwale Boga? Popatrz, jak wielu przeszło ten próg oczekiwania i nikt wcześniej nie powraca, aby uchylić rąbka tajemnicy. Za oknem jesienny dzień , przed nami Listopad Poetycki i szereg spotkań. Przy˝ pomnę ponownie o Nim dzieciom. Szkoda, że nie może już uczestniczyć w naszych poetyckich imprezach. Jak wiem, wznowiono jedną z Jego książek. Opowiada˝ ła mi o tym Jego małżonka. Jak wiesz każdy z nas tu na ziemi ma swoje zadanie do wykonania i swoje obo˝ wiązki.Nie należy jednak ubolewać, że kiedyś trzeba odejść. Marian miał w so˝ bie dar uśmiechania się i przekazywania tego szczególnie dzieciom. Wydaje mi się, że radość i pogoda na twarzy jest odbi˝ ciem wnętrza człowieka. Dłuższy czas sta˝ rałem się zapamiętać Jego postępowa˝ nie.Przychodził często pod dom Związku Literatów i jakby szukał nowego pomysłu, nowej myśli, albo wsłuchiwał się w dusze już odeszłych kolegów. Wiem, że szukał czegoś, wsłuchiwał się w coś, co dla mnie i dla Ciebie będzie zawsze tajemnicą. Bóg jeden wie, na ile pisanie sprawiało Mu radość, a na ile wprowadzało w zakłopota˝ nie, ponieważ od czasu do czasu szukał w "boskim nektarze" zapomnienia, w którym jednak nie znajduje się jasnej drogi dla duszy. Spotkałem go w "Aptece pod Ziołami", był sam, pochylony nad książką. Zapytałem o Jego młodość. Długo opowiadał mi o Gostyniu, o swoich młodzieńczych wybry˝ kach, wreszcie o przeniesieniu się do Po˝ znania. Był czas, że szukałem w Marianie wzorca do pisania. Nie było to łatwe, uciekał mi w świat swoich marzeń i poszu˝ kiwań. Łukaszu, to wszystko prawda. Rozumiem Twoje przyjaźnie i tych, którzy Tobie po˝ magali. Kto jednak zrozumie mój ból? kie˝ dy ciągle mam przed oczyma chorą Matkę i nikt Jej nie może pomóc. podpis tytuł List 12 Drogi Łukaszu! tekst W dalszym cyklu moich listów, chcę opowiedzieć Ci o szczególnie bliskich mi osobach, o moich dobrych znajomych i ko˝ legach. Chciałbym, aby każdy z tych lis˝ tów był dla Ciebie miły i ciekawy. Wszys˝ cy, o których piszę, żyją w kręgu mojej przyjaźni. Alwin, o którego pytałeś mnie wie˝ lokrotnie i którego dobrze zapamiętałeś, żyje ze swoją rodziną na pomorzu. Długo Go poszukiwałem po rozwiązaniu zespołu teatralnego "Immaculata". Często zastana˝ wiam się, dlaczego ostatnio jest w nim tyle rezygnacji i zniechęcenia oraz brak zapału do życia. Wydaje mi się, że popeł˝ nił coś, czego drugi raz by nie uczynił. Dlaczego to tak go gnębi i zniechęca do wszystkiego? Ma obok siebie wielu przyja˝ ciół i ludzi życzliwych, powinno Mu więc być dobrze i radośnie. Doskonale pamiętam jego młodość, kiedy miał siedemnaście, osiemnaście lat. Było w Nim tyle zapału, chęci pomagania innym i nawracania ich do Boga. Przeja˝ wiało się to u niego w budowaniu, czy stawianiu każdego dnia sceny i dekoracji, na której odbywało się Misterium Męki Pa˝ ńskiej. Tu każdego dnia widział postać Chrystusa w otoczeniu swoich uczniów i wysłuchiwał rozpaczliwego monologu Juda˝ sza. Pamiętam tłumy ludzi, które tak bar˝ dzo przeżywały każde Misterium i tych, którzy odchodząc, płakali. Dla Ciebie był zawsze jednym z bliż˝ szych kolegów, bo kiedy trafiłeś do ze˝ społu, zaopiekował się Tobą. Przyszedłeś do zespołu po czteroletnim pobycie na Śląsku z utrwalonymi zasadami etycznymi i nagle spotkałeś się z zupełnie innym światem. Ta przeszłość jest Mu nieznana. Twoją pasją już wówczas było pisanie wie˝ rszy. Pamiętam, że gdy od czasu do czasu napisałeś jakiś sonet i wręczałeś go Kry˝ stynie, byłeś wyśmiewany. Faktycznie, by˝ ło to naiwne. Alwin jednak stawał zawsze w Twojej obronie. Dlatego nabrałeś do niego zaufania i po rozwiązaniu zespołu, długo Go poszukiwałeś. Odleciał, jak ptak do ciepłych krajów. Był to czas, że musieliście opuścić wspólny statek i drogi wasze rozeszły się. Al˝win był jednak wówczas człowie˝ kiem czynu, pomysłów i inicjatywy, nie umiał stać bezczynnie. Dostał się na inną łódź, biorąc nawet jej ster w swoje ręce. Wybacz, że posługuję się symbolem łodzi, jest to moja poetycka przenośnia. Woda, po której przyszło mu dryfować, była bar˝ dzo niespokojna. Znając Alwina, szkoda, że podjął się tego steru. Prawdopodobnie nie znał sytuacji w jakiej się znalazł. Nie rozumiał możliwości żywiołów, które w każdej chwili mogły zmienić całe Jego otoczenie. Dla wszystkich z nas, dla każ˝ dego człowieka jeden jest cel i kierunek, a jest nim dążenie do Boga i początkowo wybrał On właściwą drogę, ale zabrakło waszego sternika, którym był Ksiądz Hen˝ ryk Kamiński. A sam miał małe doświadcze˝ nie. Dowiedziałeś się o tym później, jak uległ nadmorskim wiatrom i jak wyciszył w sobie młodzieńczy zapał. Łukaszu, wielokrotnie opowiadałeś mi, jak Alwin usprawiedliwiał swoje niepowo˝ dzenia młodego sternika. Jak mówi przy˝ słowie: życie kołem się toczy". Po pewnym czasie doszedł do innych wniosków, choć wiem, że nie zawsze do końca jest przeko˝ nany o trafności swojego wyboru. Nie do mnie należy ocena postępowa˝ nia tego przyjaciela. Jestem prawie prze˝ konany, że spłyciła się jego wiara, że spowszedniał jego zapał i wzoruje się na postępowaniu innych. Chce On dorównać po˝ stępującej nowoczesności, a nie zauważa, że zatraca wartości duchowe i to wszyst˝ ko, co ma jedyną wartość. Wyobraźmy sobie inną sytuację. Alwin został misjonarzem i przyjechał do mnie na wieś na wakacje. Usiedliśmy w ogrodzie, a On zaczyna mnie nawracać. Przedstawia mi swoją filozofię myślenia, wszystkie za i przeciw. Cały ten zabieg jest niełatwy. Upieram się przy swoim i nie poddaję. Zanosiło się na poważną sprzeczkę między nami. Zaproponowałem od˝ wrócić nasze role i teraz na chwilę ja staję się misjonarzem, ale próba ta spełzła na niczym.Zaproponowałem pocału˝ nek pokoju i w przyjaźni powrócić do co˝ dzienności. tytuł List 13 Drogi Łukaszu! tekst Wiem, że ostatnio sam nie mogłeś brać udziału w spotkaniu w Puszczykowie. Było to w maju, w miesiącu, w którym tam wszystkie ogrody toną w kwitnącym bzie. Na spotkanie z Jubilatem przyjechało około dziesięciu uczestników. W jednym z moich listów wspominałem już, że opowiem Ci o jubileuszu 45-lecia kapłaństwa na˝ szego dobrego księdza Henryka Kamińskie˝ go. Nadszedł właśnie taki dzień, zebrali˝ śmy się w Puszczykowie, aby dzielić ra˝ dość Jubileuszu i przy tej okazji przeka˝ zać księdzu jubilatowi tablicę pamiątko˝ wą, związaną z działalnością zespołu "Im˝ maculata". - Kim był dla nas ten kapłan w tam˝ tym czasie,kiedy my, członkowie wspomnia˝ nego zespołu, mieliśmy po 16-17 lat?- za˝ pytałem jednego z uczestników tej uroczy˝ stości. - Dla wielu z nas był ojcem i wycho˝ wawcą. Ponieważ robiliśmy tak piękną sprawę, jak wystawianie Misterium Męki Pańskiej, ale w życiu potocznym jako mło˝ dzi ludzie mieliśmy swoje słabości, to właśnie ksiądz Henryk Kamiński potrafił jak ojciec wychowywać nas, służyć nam przykładem i czasem wybaczać. Ten przy˝ kład, to wychowanie, owocuje po dziś dzień. Może ta nieliczna grupa tych ludzi dlatego tak chętnie wraca na spotkanie ze swoim duchowym ojcem- powiedział Błażej. Najlepszym tego dowodem jest dzisiej˝ szy jubileusz. Po Mszy świętej jeden z uczestników złożył następujące życzenia księdzu jubilatowi: - Drogi Jubilacie!- powiedział Zyg˝ munt. Na ziemi potrzebni są dwaj leka˝ rze,jeden z nich leczy ciała, a drugi du˝ sze. Przez całe czterdzieści pięć lat le˝ czyłeś te dusze. Posłuchałeś głosu Chrys˝ tusa:"Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie Narody".Uczyniłeś to, ale mało Ci było zostać kapłanem na parafii, po˝ szedłeś do Gostynia, aby w Małym Semina˝ rium Duchownym wychowywać młodych chłop˝ ców i opowiadać im Ewangelię. Mało Ci te˝ go było,założyłeś zespół składający się z młodych ludzi i czynem głosiłeś Ewange˝ lię, wystawiając Misterium Męki Pańskiej. Ponadto pojechałeś na Misje, by tam, w Brazylii, głosić Chrystusa. Tam powoła˝ łeś Zespół, by opowiadać Ewangelię dla oczu. Po latach pracy na obczyźnie powró˝ ciłeś do kraju i pokazujesz wszystkim zdjęcia i przeźrocza tamtych krajobrazów, pokazujesz owoce nauczania na tamtej zie˝ mi. Przyjechałeś do Puszczykowa, aby od˝ począć, a Ty, Drogi Jubilacie, piszesz listy i kontaktujesz się z wieloma osoba˝ mi, które pamiętają Cię 40 i więcej lat. Nie zrywasz kontaktów z nami, członkami zespołu, jak też my nie chcemy zerwać tych więzi z Tobą. Wszyscy prosimy o mod˝ litwę i przyrzekamy modlić się w Twojej intencji, aby Chrystus miał Cię w swojej opiece i dalej darzył Cię dobrym zdro˝ wiem. Do naszej uroczystości na krótko przyłączył się Ksiądz Superior, rodzony brat księdza Henryka Kamińskiego. Tu do˝ wiedziałem się, że dzieło wystawiania Mi˝ sterium Męki Pańskiej promieniuje w dale˝ kiej Argentynie; kontynuuje je ksiądz Paweł Molewski. Radość naszego księdza Jubilata była tym większa, kiedy usły˝ szał, iż jego rozpoczęte dzieło nadal się rozwija. Widziałem wielkie zadowolenie w Jego oczach z tak udanego spotkania i z ko˝ lejnego przywołania do życia tych pięk˝ nych lat i wspomnień. Nie zabrakło rów˝ nież tradycyjnej dziesiątki różańca. Żal było rozstawać się z księdzem, ale tak trzeba, by po pewnym czasie móc ponownie powrócić. Łukaszu, opowiadam Ci to wszyst˝ ko,by podzielić się z Tobą tym niezwykłym spotkaniem i radością tylu ludzi! Po trzydziestu trzech latach udało mi się ponownie nawiązać kontakt z człon˝ kami zespołu "Immaculata". Przyszły kole˝ jne spotkania, cała gama wspomnień, rela˝ cji i serdeczności. Zostałem łącznikiem między naszą grupą. podpis Puszczykowo, 11 maja 1994 r. 3 3 72 0 0 108 1 ff 1 32 1 tytuł List 14 Drogi Łukaszu! tekst Człowiek, który w Twoim życiu odegrał znaczną rolę. Nie mów mi tylko, iż zbyt dużo i często piszę o cierpieniu. Jak można uciec, jak uwolnić się od krzyża? Jest to niemożliwe. W swoich listach chcę tylko pokazać Ci kilka postaci, które ni˝ gdy nie rozstawały się z cierpieniem. Wy˝ bacz, że opowiadam w tych listach o powa˝ żnych sprawach. Wiem, że wolałbyś, abym Cię trochę rozweselił, lub opowiedział Ci trochę anegdot. Widzisz, to nie w moim stylu. Ja śmieję się także, ale bardziej lubię opowiadać o sprawach refleksyjnych i poważnych. Opowiem Ci o pięknej postaci, bo któż bardziej niż Marian potrafi tak po˝ godnie przyjmować cierpienie i rozweselać innych. Skazany od lat na częste dializy i na różne zabiegi, nigdy nie traci nad˝ ziei i pogody ducha. Przyjmuje to wszyst˝ ko zawsze z uśmiechem i pogodą. Nigdy nie słyszałem, aby żalił się na swój los. Jest to tak piękne, że może przeciętny człowiek tego nie zauważa. Na scenie, w teatrze, jest jak boski zwiastun piękna, sztuki słowa i pogody serca. Jest oryginalną postacią, przeka˝ zuje bowiem to, co rodzi się na dnie ser˝ ca, czego nie można zrozumieć bez dobrej interpretacji. W moim mieście, w naszym regionie jest jedynym który niesie bogac˝ two naszej gwary językowej. Gdybym miał wybierać między dobrem a złem, między no˝ cą a dniem, to wybrałbym to wszystko, co pochodzi z jego interpretacji. Wszystko, co On interpretuje, jest oparte na Bogu, na fundamencie prawdy, życzliwości, światła i bólu. A jednak, mimo tego bó˝ lu, wszystko nabiera tylu pozytywnych wartości! Na scenie, w teatrze, jest boskim posłańcem, tu kształtuje swoje i słucha˝ czy serca. Na estradę wnosi radość i przemienia smutek w świat pełen optymizmu i beztroski. Jest jeszcze Radio, to szczególne miejsce, tu potrafi skupić wokół siebie dziesiątki tysięcy słuchaczy. Na antenie radiowej dopełnia się do końca jego oso˝ bowość. Postanowiłem napisać o Nim ten list z wielu względów. Jest On dla mnie cenną osobowością, której do końca nie potrafię scharakteryzować. Chciałbym zachować jego wizerunek jak najdłużej, bo to, co piękne i szlachetne, powinno trwać zawsze. Jego pogoda ducha i jej przyjmowanie jest dla mnie znakomitym przykładem. Nie ubolewa i nie utyskuje nad swoim losem, ale jego uśmiech rozbraja wszelki smutek. Czy ci wszyscy, którzy Go słuchają, nie powinni się czuć jak beztroskie pta˝ ki? tytuł List 15 Drogi Łukaszu! tekst Czy mógłbym nie opowiedzieć Ci o człowieku, który utorował mi drogę wyda˝ wania książek. Na pewno chciałbyś zapy˝ tać, kim jest ta osoba? Trochę cierpliwo˝ ści, opowiem z dużą radością i życzę Ci, abyś kiedyś także napotkał na takiego człowieka. Pan Klemens, bo o Nim chcę po˝ wiedzieć, zafascynował mnie swoją posta˝ wą. Jego płaska, raczej ściszona mowa, życzliwość do drugiej osoby, zatroskanie o czystość języka polskiego, to wszystko sprawiło, że polubiłem Pana Klemensa. Dziesięć lat składałem swój maszyno˝ pis w Wydawnictwie Poznańskim i trzy lata w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej. Odrzu˝ cano mi teksty bez konkretnych uzasad˝ nień. Dopiero kiedy złożyłem maszynopis w "Czytelniku" i spotkałem tam pana Klemen˝ sa Górskiego, redaktora prowadzącego dział poezji, wszystko się odmieniło. Po˝ zostały mi nagrania naszych rozmów, ana˝ liza wersa po wersie. Wiem, to Opatrzność sprawiła, by wysłuchać Matki i Ojca mod˝ litwy, bo tak bardzo pragnęli, abym sobie w życiu poradził. Opatrzność posłużyła się Panem Klemensem. Wiedziałem, że nie mogę zawieść Ich nadziei i pracowałem nad sobą ze zdwojonym wysiłkiem. Cieszyłem się pojedynczymi publikacjami, ale moim marzeniem było wydać książkę. Jak wiesz, nie lubiłem nigdy litości. Powiedziałem to w pierwszym opublikowanym wierszu: numer "litości nie błagam, ni jawnie, ni skry˝ cie", siłą swej woli przenikam mrok, bo w nim jest moc- potężna moc, w życie!..." tekst Była to dla mnie zawsze mozolna pra˝ ca. Życzliwość pana Górskiego sprawiła, że nauczyłem się być samokrytyczny w sto˝ sunku do swoich utworów. Dziś jeszcze, kiedy staram się zasięgnąć fachowej rady u pana Klemensa, każe mi On stawiać po˝ przeczkę bardzo wysoko. Jestem Mu za to wielce wdzięczny, bo należy wymagać od siebie jak najwięcej. Czasem nie mam od˝ wagi prosić Go o taką czy inną radę. Cho˝ ciaż wydaje mi się, że jest On cząstką mojej biografii. Zapewniam, że do koń˝ ca,póki mi sił starczy, nie zawiodę ocze˝ kiwań w tym zakresie. Moje rzadkie co prawda spotkania z Panem Klemensem, są okazją do wyrażenia prawdziwej radości i serdeczności. Łukaszu, szkoda, że nie spotkałeś się jeszcze z Panem Klemensem. Wiem, że po przeczytaniu Twojej ostatniej książki, pochlebnie wyrażał się o tych tekstach. Mówił, że jesteś dobrze zapowiadającym się poetą. Myślę, że pocieszająca jest taka ocena i podnosi na duchu. Te pochle˝ bne słowa są bodźcem do dalszej pracy nad sobą. Mnie znowu przed oczyma stanęła po˝ stać mojej chorej Matki. tytuł List 16 Drogi Łukaszu! tekst Chciałbym podzielić się z Tobą jesz˝ cze wielu ciekawymi przyjaźniami i kon˝ taktami. Michał jest moim bliskim kolegą i również jest zaprzyjaźniony z panem Kle˝ mensem. Słyszałem, że przeszedł operację oka, ale co dalej, czy jest poprawa, czy w ogóle widzi? Nic na ten temat mi nie wiadomo. Domyślam się, że ma teraz żonę, która wreszcie uzupełnia Jego ręce i jej musi poświęcać dużo czasu, tak to już by˝ wa. Na pewno jest mu teraz łatwiej pod wieloma względami. Nie moją sprawą jest oceniać jego życie. Jednak znamy się dziesiątki lat i nieobce są mi jego prob˝ lemy. Dlatego chciałbym, aby wszystko układało się jak najlepiej. Ciekaw jes˝ tem, czy Michał pisze coś nowego? Jak je˝ go sprawy wydawnicze, czy ukazała się jakaś nowa pozycja? Wydaje mi się, że od dłuższego czasu mało bywa w Zarządzie Głównym PZN i w ogóle w Warszawie. Tak sądzę, bo rzadko słyszę go na antenie Polskiego Radia, mało ukazuje się jego utworów, artykułów na łamach prasy itd. Dlatego domyślam się, że musiało się dużo zmienić w Jego życiu. Wierzę jednak, że kiedy minie Jego miodowy okres, powróci do czynnego życia na łamy czasopism. Dużo osób odsyłam do Jego książki "Gdy moim oczom". Bywają sytuacje, że chcę posłużyć się nim jako przykładem w pokonywaniu trudności i przeciwności, je˝ stem pewien, że czytelnicy się nie zawio˝ dą, czytając tę pozycję. Łukaszu, nie wiem czy możesz znaleźć lepszy wzór do naśladowania? Michał, który dźwiga na sobie szcze˝ gólny krzyż, jest zawsze pełen humoru i pogody ducha. Nie naśladuje nikogo, ra˝ czej sam jest godzień naśladowania. za˝ stanawiam się czasem, czy Jego zmaganie możnaby porównać z cierpieniem mojej Mat˝ ki? Nie ośmielę się wydać oceny. Ale jes˝ tem przekonany, że tylko Chrystus mógł pokorniej przyjąć wolę Ojca! Gdybyś miał okazję prześledzić drogę, jaką Michał doszedł do swoich osiągnięć, to będzie to dla Ciebie skała, której sam nigdy byś nie pokonał. tytuł List 17 Drogi Łukaszu! tekst Zastanawiam się, czy imię "Szczęśli˝ wy" nie zaprzecza rzeczywistości. Jak wiesz"Feliks" znaczy szczęśliwy. Jednak przed kilkoma laty nieprzyjemny los spot˝ kał jednego z naszych znajo˝mych. Feliks został pozbawiony podstawowego narządu mowy. Każda żyjąca istota ma potrzebę ko˝ ntaktowania się z otoczeniem. Człowiek ma wielki dar mowy. Mówienie, jest to wewnę˝ trzna potrzeba dzielenia się z innymi, wypowiadanie swoich uczuć, myśli, przeka˝ zywanie informacji, radości, smutku, tego wszystkiego, co jest w sercu. Dźwiganie słów, których nie można wypowiedzieć, to ogromne obciążenie. Od kilku lat patrzę na Niego i jes˝ tem zaskoczony tym, że Feliks stracił wiarę w siebie. Rozumiem Jego smutek i przygnębienie, ale przecież nie Bóg jest przyczyną tego nieszczęścia. Ostatnio miałem okazję przebywać wśród ludzi głucho- niewidomych, którzy "mówili" przez wykonywane przez siebie rzeźby. O, Łukaszu, gdybyś mógł zobaczyć ten "krzyk" w wykonanych pracach, to przyznałbyś, że wołanie Ich jest głośnie˝ jsze od klasycznie wygłoszonej mowy. Popatrz na Feliksa, ile osób podobnie jak On, zmaga się z przeciwnościami. Łukaszu, zauważ, że choroba budzi w sercu jakąś refleksję. Wszelkie cierpie˝ nie wprowadza w nas jakby miłość,zrozu˝ mienie drugiego człowieka. Kieruje naszą uwagę, nasze myśli ku Bogu. Tam szukamy ratunku, ale sami także uczymy się rozu˝ mieć innych. Wracając do sprawy niemówienia, jak trudno żyć, kiedy nie możemy wypowiedzieć siebie. A często mówimy, że milczenie jest złotem. Oczywiście jest to powie˝ dziane w innym kontekscie. Doskonale ro˝ zumiem ten ciężar. Chciałbym, aby Feliks zawsze przyjmował to w duchu pogodnym i w rodzinie cierpiących, niepełnosprawnych czuł się dobrze. Zdaję sobie sprawę, iż nie potrafię przekonać Cię o słuszności cierpienia. Każdy z nas, dźwigając swój krzyż, stara się pomagać innym. Ci, którzy robią to w ciszy, mają niewymierne zasługi. Co o takich powiedział Chrystus: "Błogosła˝ wieni miłosierni, albowiem Oni miłosier˝ dzia dostąpią". tytuł List 18 Drogi Łukaszu! tekst Jak mógłbym nie wspomnieć Ci o Marku, który był liczącą się postacią w zespole teatralnym. To On starał się tak dobierać aktorów, przygotować teksty i scenogra˝ fię, aby wszystko było po myśli kierowni˝ ctwa zespołu. Łukaszu, przecież to Ty opowiadałeś mi już o Nim, kiedy rozmawialiśmy o Kole˝ gach naszego teatru. Było to w latach pięćdziesiątych, kiedy pierwszy raz spotkałeś Marka w ze˝ spole "Immaculata".Potem drogi nasze na długo się rozeszły - opowiadał Łukasz. Po trzydziestu kilku latach odnalazłem licz˝ ną grupę naszych kolegów z tamtych cza˝ sów. Wszystko było dobrze.Dopiero w ubie˝ głym roku zaczęło się coś komplikować w Marka życiu. Dwie poważne operacje krtani i długi czas rehabilitacji. W bieżącym roku śmierć jego żony. Wydawałoby się, że to już za dużo jak na jedno życie. Zdaję sobie sprawę, jak trudno było się z tym wszystkim pogodzić, jak to bolało. Od czasu do czasu musiałem jednak do niego zatelefonować, aby dowiedzieć się, jak żyje i co u niego nowego? Zależy mi, aby go pocieszyć, podtrzymać na duchu. Wiedz, że mnie też nie było łatwo telefonować w takiej sytuacji, jak ta, ale nie chciałem aby Marek pozostał sam. Nie dosłownie sam, bo daleko stąd ma ro˝ dzinę i bliskich sąsiadów, myślę jednak o naszej grupie. Od jakiegoś czasu jestem spokojny, bo zauważyłem u niego przemijanie kryzysu. Jest bardziej pogodny, mówi lepiej i sta˝ ra się to wszystko zrozumieć. Dobrze, że wyszedł już z dna przygnę˝ bienia i ma na twarzy uśmiech. Musi pa˝ miętać, że nie jest sam. Może inni mniej kontaktują się z nim, ale oni także myślą i wspominają Marka. Dobrze powspominać czasem stare dzieje, to ubarwia nasze ży˝ cie. Niechaj rośnie i umacnia się nasza przyjaźń! tytuł List 19 Drogi Łukaszu! tekst Chociaż ciągle mam przed oczyma jesz˝ cze chorobę Matki, to jednak dziś chciał˝ bym oddalić od siebie te myśli. Pragnę napisać Ci o człowieku, który jest jakby synem Mitologicznego Homera. Nikos, to imię znaczy tyle, co Mikołaj. Poeta o ja˝ snym spojrzeniu, zawsze pogodny, z unie˝ sioną głową, mimo gnębiącej Go choroby. Jest jakby jednym ze współczesnych posta˝ ci mitologicznych. Nie ugina się przed żadną przeciwnością, to poeta radośnie zapisujący świat w swojej poezji, poeta gorącego serca i nigdy nie gasnącego sło˝ ńca. Zaskoczę Cię może tym listem, ale nie umiem inaczej wyrazić podziwu i uzna˝ nia dla wszystkiego, co robi Nikos Cha˝ dzinikolau- dobry kolega i wybitny poeta. Wydaje tak dużo własnych, pięknych tomi˝ ków poetyckich, a obok tego umożliwia wy˝ dawanie innym. Wszyscy wiedzą, że gdyby nie Biała Seria Biblioteki Poetyckiej pod Jego redakcją, wielu autorów, nie miałoby możliwości wydawania w takiej ilości swo˝ ich książek, niektórzy nie zaistnieliby na mapie literackiej. Zasługa Nikosa jest niewątpliwa. Dziwię się tym, którzy tak szybko i łatwo zapominają o tym fakcie. Czasem zastanawiam się nad jego rodo˝ wodem i myślę sobie, który z mitologicz˝ nych bogów jest jemu najbliższy, skoro ma w sobie tak wielki talent twórczy organi˝ zacyjnej i solarystycznej siły. Która bo˝ gini kształtowała Jego serce i napełniała je czarem poetyckim. Opowiadał mi kiedyś o swojej słabości do bogini mądrości Ate˝ ny, a przede wszystkim do bogini miłości Afrodyty. Ona pozwala mu być otwartym na piękno, kochać ciało kobiety i wspinać się do wiecznośći. Kiedyś pisał: "Istnie˝ je tylko to, co naprawdę kochamy". Święte słowa. Wszystko inne jest obok nas, może nawet nie istnieje. Bardzo często wspomi˝ na boginię Artemidę, która opiekuje się łowami, lasami i przyrodą. Albo jak blis˝ ka jest jemu bogini urodzajów Demeter. Bóg morza Posejdon prowadzi go jak Odysa po wodach oceanów jego poezji. Do Ita˝ ki...A jego Itaką jest Grecja i Polska. One pozwalają Nikosowi istnieć i tworzyć Wyliczyłem Ci cały szereg mitologicz˝ nych postaci, a tak mało powiedziałem o Nikosie. Mało, bo On z wielkim rozmachem zapisuje otaczający Go świat, jest wyci˝ szony, z rozpromienioną twarzą, ale z drugiej strony jest skryty, jakby niósł w sobie jakiś wielki skarb. Sądzę, że skar˝ bem tym jest Jego miłość do kobiety i do poezji. . numer Łukaszu, Znamy się z Nikosem już bar˝ dzo dawno, pamiętam, jak na początku lat sześćdziesiątych zadebiutowałeś i z jak wielkim wysiłkiem dochodziłeś do swoich osiągnięć. Szczęśliwym trafem już na studiach Nikos zetknął się ze środowis˝ kiem niewidomych. Więcej, bliski, może najbliższy jest mu ślepy Homer. Stąd za˝ interesowanie Twoją twórczością i zrozu˝ mienie uporu, który prowadzi Cię do ce˝ lu. "Ten tylko ma serce, który je uży˝ wa"-powiedział C.K. Norwid. Wielka to prawda. tekst tytuł List 20 Drogi Łukaszu! tekst Tym razem list ten piszę z Luboni, gdzie zatrzymałem się na kilka dni u siostry Leonii. Chcę opowiedzieć Ci o niewidomym koledze, który robi dużo dob˝ rego dla innych. Wincenty jest dobrym muzykiem. Bierze udział we wszystkich wycieczkach i piel˝ grzymkach. Mając akordeon rozbawia towa˝ rzystwo. Jest duszą takich wypraw, zawsze męski, pogodny, pełen humoru. Jego rado˝ sny, naturalny sposób bycia musi rozbroić każdy otaczający nas smutek. Jest on tym bardziej ciekawy, że reprezentuje ludowy, szamotulski folklor. Kiedy niedawno zaproponowałem pani Danieli, aby Wincenty wystąpił ze swoim zespołem w Zelowie, przyjęła propozycję z zadowoleniem. Wincenty również zgodził się na ten wyjazd, choć musiał pozostawić w domu chorą matkę. Dziś właśnie spotkało go nieszczęście-śmierć matki. Zauważyłem że bardzo cierpi. Prosił, abym napisał jakąś elegię. Jak widzisz, każda matka dla swego dziecka jest postacią centralną . Tu nie ma wyjątków. Wiersz otrzymał. Czasem zwyczajne nasze postępowanie, ale niosące uśmiech, radość i pokój in˝ nym, jest największym bogactwem. Wincenty jest dla mnie zawsze tą postacią niosącą innym pogodę ducha. Dotknięty naturalnym bólem śmierci najbliższej osoby, musi za˝ chować męskość. Składam mu wyrazy współczucia i życzę szybkiego powrotu do równowagi psychicz˝ nej. Ten cios nie ominął mnie i nie omija nikogo. Łukaszu, przy okazji muszę Ci napi˝ sać, że wczoraj odeszła do Pana moja Mat˝ ka. Skończyło się Jej piętrzące się cier˝ pienie. Moją duszę ogarnęła czarna roz˝ pacz. pocieszam się jednak tym, że Jej zawierzenie w Bogu, było tak silne, iż nie może być poza obietnicą Pana. tytuł List 21 Drogi Łukaszu! tekst Piszę tyle listów do Ciebie. Nie czekam na odpowiedź, bo są to "Listy bez odpowiedzi". Przyczyna pisania leży w czym innym. Mam nadzieję, że zgodzisz się ze mną,iż zapanowała jakaś ogólna niechęć do pisania listów. Jest to zły, powie˝ działbym smutny zwyczaj naszego czasu. Z tym musimy walczyć. Dlatego postanowiłem napisać listy. Po drugie Ania, o której chcę Ci opowiedzieć, jej stosunek do Bo˝ ga, choć inny, odpowiada mojej koncepcji myślowej. Ona również jest zwolenniczką pisania listów. Jest między nami prze˝ paść, której nie próbuję pokonywać, gdyż Jej filozofia ma pokrycie raczej w sło˝ wach. Cieszę się, że w jakimś stopniu zauważyła Ciebie, kiedy porusza sprawy niepełnosprawnych. Przyjmuję jej słowa z tomiku "Właści˝ wy czas" jak balsam na rany współ czes˝ ności:"Teraz świadomość wielkości Twojej, Panie, / rośnie we mnie i wydaje owo˝ ce". Szczerze cieszę się z jej osiągnięć twórczych - proza i poezja w pismach li˝ terackich, w licznych almanachach, dzie˝ siątkach recenzji, jej pięć indywidual˝ nych tomików poetyckich. Wiem, że w przy˝ szłym roku ma wydać wybór wierszy. Gratu˝ luję! "Poezja jest mową ojczystą rodzaju ludzkiego"- stwierdził Herder. Jakże to prawdziwe! Wiem, że nieobce są Ani sprawy osób niepełnosprawnych. Porusza dość często to zagadnienie w swoich listach. Poświę˝ ciła wiersz Marii Grzegorzewskiej, która stwierdziła: "Nie ma kaleki, jest czło˝ wiek". Słuszność tego potwierdza życie. Mam nadzieję, że ustosunkuje się jeszcze nie raz do tych zagadnień. Często podziwiam jej skrupulatność i dokładność w poprawianiu tekstów.To nawyk długich lat pracy polonistki. Oby takich nauczycieli było więcej,niestety nasze pokolenie przemija. tytuł List 22 Drogi Łukaszu! tekst Od dawna zachwycam się osobą Profeso˝ ra Stuligrosza i chórem, którym dyrygu˝ je- "Poznańskimi Słowikami". Jest to tak piękna sprawa, że po kolejnym koncercie pod jego batutą, który był dedykowany pa˝ ni doktor Władysławie Błeńskiej, z okazji nadania jej Doktoratu Honoris Causa, po˝ stanowiłem napisać ten list do Ciebie i opowiedzieć o tej postaci. Profesor oddany bez reszty pieśni i muzyce, ogarnąłby także Ciebie, gdybyś miał w sobie dar i potrzebę śpiewania. Profesor pełen entuzjazmu dzieli się z nami tą sztuką, jak chlebem. Czy nie są˝ dzisz, że musi On być szczęśliwy, skoro nigdy nie znajdujemy na Jego twarzy smut˝ ku. Dowiedziałem się, iż było to w "Wiel˝ ki Piątek", kiedy nawiedzony łaską cier˝ pienia, zaśpiewał Panu pieśń dziękczynną. Napełniony radością, nigdy nie przestał głosić chwały Boga. Muzyka i śpiew dla Niego jest źródłem, z którego tryska światło nadziei. Dla Profesora ta sztuka jest, jak falujące niebo wszystkimi od˝ cieniami tęczy, jak ocean grający falami ciszy. Łukaszu, nie chciałbym, aby ten list był powtórką innych listów i stał się "hymnem" pochwalnym dla Profesora. To On całkowicie oddany pieśni i muzyce, jest przykładem pogodnego życia. Jego radość i nieustanne chwalenie Boga, brzmi przez usta tych, którymi dyryguje. A radość tą i niepowtarzalny talent opiera na cier˝ pieniu. Od lat jest podporą domu, jest ramieniem dla swojej małżonki, która dźwiga na sobie krzyż. To On swoją posta˝ wą i pogodą ducha napełnia cały dom. Profesor Stefan Stuligrosz jest cenną osobowością dla naszego miasta, re˝ gionu, dla Polski. Potrafi w zaskakujący sposób przekazywać piękno muzyki, śpiewu i patriotyzmu.Wypływa to wszystko z jego serca i z ust tych młodych chłopców,któ˝ rych kształtuje. Swoim słowem potrafi za˝ chęcić uczestników każdego koncertu. Wła˝ śnie "Poznańskie Słowiki" pod Jego batutą sławią piękno pieśni na wszystkich konty˝ nentach. Dzięki temu chórowi kultura pol˝ ska dociera do najdalszych zakątków. To On ukształtował setki, a może tysiące młodych serc w duchu umiłowania muzyki i pieśni.On wychował kilka pokoleń muzyków i dyrygentów. Zachwycony Jego działalnością, każdym występem chóru, a wczorajszym w szczegól˝ ny sposób, pragnę najserdeczniej, najcie˝ plej podziękować.Trudno mi wyrazić tę ra˝ dość słowami. Niech ten skromny list do Ciebie Łukaszu i z serca wypowiedziane "dziękuję", będzie zadośćuczynieniem dla Profesora i chóru. Niech zdrowie i pogoda ducha towarzyszy im przez długie lata! tytuł List 23 Drogi Łukaszu! tekst Pamiętam, że kiedy jeszcze praco˝ wałeś zawodowo, miałeś miłych przyjaciół, którzy pomagali Ci zawsze tam, gdzie były potrzebne oczy. Przyjaźń z Elżbietą i Stanisławem zaczęła się wcześniej, dzięki Twojej pracy w szkolnej bibliotece. Elż˝ bieta była dobrym fachowcem i doskonałą pracownicą Miejskiej Biblioteki Publicz˝ nej im. E. Raczyńskiego w Poznaniu. Bezi˝ nteresownie udzielała Ci pomocy w katalo˝ gowaniu i inwentaryzowaniu księgozbioru w szkolnej bibliotece. Ponieważ Stanisław pracował w pokrewnym dziale i Jego pomoc oraz fachowa rada czasem była niezbędna, raz po raz przyjeżdżał do Ciebie z Elż˝ bietą i tak się to zaczęło. Z tej pary narodziła się nowa rodzina bibliotekarzy. Po tylu latach, mimo kwitnącej, uro˝ czej trójki dzieci, nawału pracy i obo˝ wiązków, przyjaźń ta, jak mi wiadomo trwa nadal. Wiem, że w razie potrzeby, u nich zawsze znajdziesz pomoc w dziedzinie bibliotekarstwa i radę w znalezieniu ta˝ kiej czy innej pozycji. Dlaczego postanowiłem napisać o tym w liście? Dlatego, aby zapisać, utrwalić to działanie i by powiedzieć to, czego pew˝ nie nigdy nie powiedziałem. Muszę przy˝ znać, że trudno było Ci dojeżdżać do pra˝ cy, do Owińsk, ale tam znajdowałeś radość swojego życia, toteż czyniłeś to z dużą przyjemnością. Pomoc techniczna tych osób była Ci niezbędna. Kiedy po wielu latach miałeś odcho˝ dzić z pracy na zasłużony wypoczynek, by˝ ło Ci bardzo ciężko pogodzić się z tym faktem. W tej szkole zostawiłeś całe nie˝ mal serce. Współpraca z takimi Przyjació˝ łmi jak Andrzejewscy, praca z dziećmi, to jest coś, czego nie można zapomnieć! Nie było, niestety, nikogo, kto cho˝ ciaż dla pozoru powiedziałby Ci: "może Pan jeszcze zostanie"? Ciebie jednak, na szczęście, interesowała twórczość. Po˝ trzebowałeś więcej czasu na pisanie. Na wydawanie swoich książek, oraz na spotka˝ nia z dziećmi i z młodzieżą w innych szkołach. W okresie tamtej pracy i przy fachowej pomocy takich osób, nauczyłeś się bardzo dużo, szczególnie w posługiwa˝ niu się książką. Twoje kontakty z dziećmi zwiększyły się o wiele bardziej. Spotykasz się z ni˝ mi w całym województwie i nie tylko w tym jednym. Przyjaźń z Andrzejewskimi trwa nadal. Teraz masz więcej czasu na pisanie nowych tekstów. Piszę ten list, aby w nim podziękować i wyrazić swoją i Twoją wdzięczność za otrzymaną pomoc. Niejeden człowiek nie zrozumie jak wielką wartość ma w sobie przyjaźń i praca wkładana w nauczanie dzieci! Chciałbym, aby Ich dzieci rosły w mą˝ drości i w przyjaźni z innymi, by nigdy nie brakowało Im zdrowia. Z całego serca tego Im życzę! tytuł List 24 Drogi Łukaszu! tekst Zauważyłem, że po raz pierwszy odwa˝ żyłeś się napisać swój list do nieżyjącej już matki. Domyślam się, że chciałeś po˝ wiedzieć Jej o swojej miłości do żony. Nie zależało Ci aby mówić o tym przy pie˝ rwszej lepszej okazji i pierwszej lepszej osobie, ale chciałeś powiedzieć to w liś˝ cie do Matki. Miałeś może nadzieję, że całe niebo usłyszy Twoje słowa, bo nie przypuszczam, aby Twoja matka nie była w niebie. Miłość, którą miała w swoim ser˝ cu, nie mogła sprawić tego, aby nie do˝ szła do królestwa Bożego. Jesteś prawie przekonany o tej miłości i dlatego posta˝ nowiłeś napisać ten list. Mamo, List ten adresuję do Ciebie, a jest on właściwie pisany do mnie. Jest jakby rozliczeniem samego siebie. Opowia˝ dałem już Ci, że w młodości miałem zupeł˝ nie inne plany. Spotkałem jednak Zofię, która została moją żoną. Niedługo zasta˝ nawiałem się, czy ją poślubić, czy jesz˝ cze poczekać. Zamknąłem jednak tamten rozdział, planów i marzeń. Często siadam w ciszy i tak sobie rozważam moje życie, co mi się udało, a czego powinienem żało˝ wać. Jestem pewien, że drugiej takiej żo˝ ny nie spotkałbym dla siebie. Zofia ma w sobie tyle dobroci, że nie podejmuję się wyliczać wszystkich Jej zalet. Czasem wą˝ tpię, czy jestem tego wart? Obciążony defektem zdrowia, staram się nadrabiać ten brak swoim zachowaniem, pracą, do której potrzebna jest odpowied˝ nia atmosfera w domu i to właśnie mam za˝ pewnione. Mojego inwalidztwa Zosia stara się nie zauważać. Więcej, robi wszystko tak dyskretnie i naturalnie, że lepiej nie trzeba. Jest to Jej ogromna zasługa i umiejętność odpowiedniego traktowania ludzi niepełnosprawnych. Może jedno szczęście nas ominęło. Nie doczekaliśmy się własnych dzieci. Jak wiesz, napisałem wiersz o synu. Widać ta˝ kie było przeznaczenie, taka wola Boga. Dobrze, że potrafimy zgadzać się z tą wo˝ lą i mamy umiejętność przyjmowania dobra i zła. Skoro mamy w sobie tyle zrozumienia do siebie, tyle miłości, to może ona re˝ kompensuje nam kochanie innych dzieci i dawanie im naszych serc. Doświadczyłem tego w pracy w szkole i spotykam się z nią każdego dnia. Wiem doskonale, ile ra˝ dości sprawia najdrobniejszy gest i pomoc jakiemuś dziecku. Jeżeli po drodze czegoś nie dopatrzyłem, albo coś zgubiłem, to lata wczesnej młodości. Zbyt późno pozna˝ łem Zofię, aby nacieszyć się naszą miłoś˝ cią i obdarowywać nią innych. Stracone lata, przed naszym poznaniem się, mogły tylko pomnożyć bilans naszych uczynków, miłości dla siebie i innych. Chciałbym, aby Żonie nigdy nie brako˝ wało zdrowia i bym jak najdłużej mógł żyć w cieniu jej dobroci! tytuł List 25 Drogi Łukaszu! tekst Nie wyobrażam sobie, ile radości może sprawić ta wiadomość nieżyjącej już mat˝ ce, że papieżem Kościoła Powszechnego zo˝ stał Nasz Rodak. Ten fakt uspokaja nas wszystkich w tak szczególnych i niespoko˝ jnych czasach. Dziękujemy nieustannie Bo˝ gu za ten dar, za szczególne wyróżnienie Naszego Narodu. W dniu wyboru, to jest szesnastego każdego miesiąca, we wszyst˝ kich kościołach prosimy o zdrowie dla pa˝ pieża. Zastanawiam się, skąd papież bie˝ rze tyle sił. Jest to już ponad sześć˝ dziesiąt Jego pielgrzymek na wszystkie niemal kontynenty. Z Jego serca promie˝ niuje dobroć. Może nie wszyscy doznali tego odczucia, ale tak jest. Jego ręce przytulają szczególnie najbiedniejszych i opuszczonych, chorych na trąd, umierają˝ cych, dzieci i dorosłych, czarnych i bia˝ łych, wierzących i niewierzących. Serce Ojca świętego raduje się widząc tłumy uś˝ miechniętej i rozśpiewanej młodzieży, ale smuci się niezmiernie, widząc tyle wojen i niewinnie ginących ludzi. Smuci się, widząc tyle nienawiści i zbrodni. Ogarnia je żal i smutek, że nikt nie słyszy woła˝ nia i próśb o pojednanie i zaniechanie braterskich walk. Zapewniam Cię, że moi najbliżsi i przyjaciele są pełni podziwu i uznania w ocenie dążenia do zjednoczenia wszystkich ludzi. Zapewniam, że nieustannie prosimy Boga o zdrowie dla papieża. Szkoda, że tu na ziemi nie doczekała tych czasów, aby być choćby na jednej z pielgrzymek Ojca świętego. Często nazywają go papieżem pokoju. On chciałby wyciszyć wszystkie wojny i niepokoje między narodami. Chciałby do˝ prowadzić do zjednoczenia kościołów i re˝ ligii. On, podobnie jak Prymas Tysiącle˝ cia, postawił wszystko na Maryję. Papież Jan Paweł II ma na uwadze zawsze człowie˝ ka. We wszystkich Jego poczynaniach Czło˝ wiek jest najważniejszym punktem odnie˝ sienia. Łukaszu, przypomina mi się scena, kiedy Chrystus powiedział do Piotra: "Ty jesteś opoka, na której zbuduję kościół mój, a bramy piekielne go nie zwyciężą. Tobie daję klucze królestwa itd.." Uwa˝ żam, że obecny papież jest w całej pełni kontynuatorem polecenia Chrystusowego. . tytuł List 26 Drogi Łukaszu! tekst Chciałbym Ci powiedzieć trochę o so˝ bie. Upłynęło już ponad dziesięć lat od naszego rozstania. Nastąpiło tak dużo zmian. W liście tym nie będę spowiadał się z swoich grzechów. Nie było ich tak dużo. Każdy z nas ma swoje słabości. Pamiętam, jak kilka lat temu przesta˝ łeś pracować zawodowo. Początkowo trudno było Ci pogodzić się z tym faktem i oswo˝ ić się z tą myślą. Powoli wszystko się ułożyło. Masz więcej czasu do swojej dys˝ pozycji i możesz nim sam rozporządzać. Piszesz dużo więcej wierszy, a także wy˝ dajesz więcej książek. Odbywasz liczne spotkania autorskie z dziećmi i z mło˝ dzieżą. Daje Ci to dużo zadowolenia. Czę˝ sto mam to poczucie, jak gdybyś pracował normalnie, ale robisz to już na własny rachunek. Nikt nie decyduje o Twoim cza˝ sie, nie nakazuje Ci, co masz robić. Jes˝ teś panem własnego czasu. Lubisz powracać w rodzinne strony. W Luboni zawsze odnajdujesz jakąś refleksję i wspomnienia. Tam otwiera się jakby źródło nowych tematów do pisania. Leszno, Poniec, to są miejscowości, w których lu˝ bisz się zatrzymywać. Powracasz raz po raz do Gostynia i kontaktujesz się listo˝ wnie z nowymi przyjaciółmi na Śląsku. Ro˝ bisz to dlatego, że są to drogi Twojej młodości. Łukaszu, po naszym rozstaniu się, przeszło na drugi brzeg tak dużo dobrych ludzi! Patrzę już na ten fakt bardzo spo˝ kojnie. Wiem, że wszyscy idziemy w tym samym kierunku i nikt z nas nie przejdzie obok bramy śmierci. Nikt nie uniknie sądu i rozliczenia ze swojego życia. Czasem niepokoję się o tych, którzy stawiają się przeciw boskiemu prawu. Wy˝ daje im się, że to oni mają rację, że to człowiek decyduje o wszystkim. Tak nie jest. Żal mi tych błądzących w swoim za˝ dufaniu, ale jest to ich sprawa. Łukaszu, zapewniam Cię, że ja nie od˝ szedłem od przekazywanych mi przez moją matkę zasad i pouczeń. Jestem zawsze dum˝ ny z tego wszystkiego, co mi przekazała i korzystam z przykładu Jej życia! tytuł list 27 Drogi Łukaszu! tekst Jestem na wakacjach w Międzygórzu i mam dużo więcej czasu i spokoju. Ostatnio napisałem do Ciebie wiele listów, w któ˝ rych poruszałem różne sprawy. Teraz za˝ stanawiam się, czy to dobrze, czy czasem czymś Cię nie zasmuciłem, albo czy napi˝ sałem o wszystkim, o czym napisać chcia˝ łem? Opowiadałem w tych listach o moich koleżeńskich przyjaźniach, o różnych lu˝ dziach, poruszałem dużo spraw i pokazywa˝ łem dwie strony naszego życia. Często brak mi Matki i Ojca obecnoś˝ ci, ale żona rekompensuje mi to wszystko swoją dobrocią. Jak pewnie zauważyłeś, doceniam żyjących i nieżyjących kolegów. Od czasu do czasu przywołuję ich w pamię˝ ci. Doceniam każdą przyjaźń i życzliwość. Sam odczuwam radość i satysfakcję, kiedy mogę pomóc innym i gdy uda mi się coś dobrego dla innych zrobić. W jednym z tych listów podkreśliłem wielkość istoty ludzkiej. Każdy człowiek jest ważną, najważniejszą osobowością, bo stworzoną na podobieństwo Boga. Wszyscy idziemy ku temu samemu celowi, ku Wiecz˝ ności. Jednak wybierać może każdy z nas dowolnie. Istotą doskonałą jest tylko Bóg i do Niego kierujemy nasze kroki i dąże˝ nia. Czytając Pismo święte, na początku stworzenia człowiek także musiał być do˝ skonałym stworzeniem, nie dostrzegał na przykład swojej nagości. Jego zmysł pożą˝ dania, nie tylko smaku zakazanego owocu, pożądania zmysłowego, ale władzy i stania się równym Bogu. To właśnie sprawiło, iż człowiek zrójnował harmonię szczęścia. Bóg nie stworzył cierpienia, to sam czło˝ wiek dokonuje wyboru. Łukaszu, taki jest obraz naszej ludzkiej niedoskonałości, naszej słaboś˝ ci, z której wyzwolił nas Chrystus. Te zagadnienia starałem się w jakimś stopniu pokazywać w swoich listach. Nie wiem, na ile mi się to udało? Niepokoi mnie wciąż sprawa cierpie˝ nia, które dotyka nas na każdym kroku i okazuje się, że jest ono czymś obcym, bo nawet Hiob ośmielił się bluźnić Bogu. tytuł List 28 Drogi Łukaszu! tekst Wiem, że na żaden z moich listów nie otrzymam odpowiedzi. Cieszę się, że mogłem Ci o wielu sprawach napisać. Wczoraj podjąłem decyzję o ponownym wyjeździe w góry i będzie to trochę dłuż˝ szy okres. Zauważyłem, że w żadnym z swo˝ ich listów nie opowiadałem Ci o pięknych Sanktuariach Maryjnych w Polsce i na świecie. Był to zawsze Twój ulubiony te˝ mat. Często poruszałeś te zagadnienia. Mógłbym Ci dziś opowiedzieć o tych Sank˝ tuariach, w których dokonuje się tyle cu˝ downych uzdrowień. Dlaczego nie potrafi˝ łem uprosić łaski cudownego uzdrowienia dla Ciebie i mojej Matki? Ona pokładała tak wielką ufność w Bogu. Widać dojrzała tak bardzo w oczach Boga, że musiała już odejść, bo dojrzały owoc należy zbierać. Dziś nie proszę też o uzdrowienie Twojej ślepoty, bo światło Twojego wnętrza jest dostatecznie duże. Wierzę w możliwość uzdrowienia, ale czy to wyszłoby na Twoje dobro, tego nie wiem. Jeśli w Fatimie słońce, na oczach ty˝ sięcy ludzi, mogło wirować z ogromną prędkością, jeśli tam i w Lourdes i w la Salette, w Częstochowie i w wielu, wielu innych miejscach dokonuje się tak dużo cudownych uzdrowień, to dlaczego miałoby to być niemożliwe i w Twoim przypadku? Łukaszu, nadchodzący okres mojego wyjazdu będzie doskonałym czasem, abym przemyślał wszystkie sprawy związane z naszym rozstaniem. Przemyślę to wszystko, co nurtuje moje serce. Może tam napotkam jakąś pustelnię i pustelnika, aby w ogro˝ mnej ciszy spojrzeć w siebie, bo najtrud˝ niej odnaleźć siebie w sobie. Po swoim powrocie napiszę ponownie! Spis treści tabul Jak wiemy... 5 List 1 9 List 2 16 List 3 19 List 4 23 List 5 26 List 6 30 List 7 33 List 8 36 List 9 39 List 10 41 List 11 43 List 12 46 List 13 50 List 14 54 List 15 57 List 16 60 List 17 62 List 18 65 List 19 67 List 20 70 List 21 72 List 22 74 List 23 77 List 24 80 List 25 83 List 26 86 List 27 88 List 28 90