Antoni Kępiński Melancholia Spis treści Klasyfikacja . 1 Depresja endogenna . 1 Obraz kliniczny . 3 Zmiany biologiczne . 4 Mania . . 4 Rytmy biologiczne . - 10 Depresje przełomów biolagicznych . 10 Depresja inwolucyjna . . 12 Depresja wieku młodzieńczego . . 12 Cierpienia młodości . . 14 ?' Postaci depresji młodzieńczej 18 20 Wskazówki diagnostyczno-terapeutyczne Depresja połogowa (poporodowa) . . Postaci depresji poporodowej . r . 21 Czynniki etiologiczne . 22 Wskazówki terapeutycz?e . . . 23 Depresje objawowe . 24 24 Czynniki etiologiczne 24 Czynniki biologiczne . . 25 Czynniki psychosocjologiczne . . . Rodzaje depresji objawowej . . . 2? Uwagi terapeutyczne . 29 Depresje organiczne . . 30 Etiologia . . 3G Uwagi terapeutyczne . 32 Depresje starcze . . 34 34 Smutek starości . . 35 Człowiek stary we.współczesnej cywilizacji . . Bilans życia . . 3E Projekcja w przyszłość . . . 33 Osłabienie pamięci . . 38 Depresj a schizofreniczna . 40 Pustka . . 40 Uwagi terapeutyczne . 43 Depresje nerwicowe . . 44 Geneza obniżenia nastroju . . 44 Negatywne uczucia do siebie i do otoczenia . . Frustracja postawy twórczej . 48 51 5? 58 Miłość utracona . . Wskazówki terapeutyczne . Depresje w psychopatiach . . . IX Depresje u schizoidów . ?? *? Depresje u ludzi z ósobowością obsesyjną (anankastycz- ną) . . 60 Depresja u psychasteników i histeryków . . 63 Depresje u osób dystymicznych (cyklotymicznych) . . 66 , Depresja z wyczerpania Depresja szczytu . . Depresje reaktywne ' . . 0 : Depresja cywilizacyjna . , 32 i ?* "Lebensraum . . Niestrawność" psychiczna i niemożność realizacji si?bie ?5 antytxan d nt zm . Antytradycyjność i scen e y Koloryt . . . @ Gama uczuć . 80 Smutek . . Cię?kość (zahamowanie) . . 82 Lęk i agresja . . Potępienie smutku 85 ? Korelacja uczuciowo-nastrojowa . . Co pierwotne . . M , Ciemność . 86 ' Rytm dnia i nocy 86 Przestrzeń psychotyczna ,Samotność nocy i wspólnota dnia . . Fizjologiczne mechanizmy obu rytmów (snu - czuwania i dynamiki życiowgj) . . . Ewolucja ruchu wewnętrznego i zewnętrznego . . . 89 , Oscylacja rytmu dnia i nocy Rytm dynamiki życiowej (pory roku, śmierć i zmar- twychwstanie) . . Niektóre objawy obniżenia dynamiki życiowej . . . 95 Trudność dec z i . 95 Poczucie wieku . @ Osłabienie metabolizmu informacyjnego . Komponent nerwicowy lub reaktywny . . Szkodliwości interakcji z otoczeniem . . Klasyfikacja urazów psychicznych 100 Utrwalenie postawy uczuciowej . . . 101 Pozytywne i negatywne więzie uczuciowe . 103 ' Rachunek prawdopodobieństwa (oczekiwanie) 105 10? Poczucie krzy,wdy . . 108 Postawa "nad . 109 ? Autoportret . , Narcyzm . . . lI3 _ Poczucie winy . . 11 ? , ' Porządek moralny . 124 Układ samokontroli a współrzędne czasu i przestrzeni 128 ? ł Niektóre cechy smutku . . 130 ?. Ciemność nerwicowa i psychot a . . . 130 , Niezmienność ? Przyzwyczajenie . . . 131 j Smutek i mądrość . . . 132 , ; Groza i nieskończoność . 135 ;ł ; ! ; Pi r ? 58 Zmiana struktury czasówo-przestrzennej . . . . 136 , Nerwicowa niemożność decyzji . . . 140 , , 60 Ubóstwo tematyki ?, . . 141 63 Przykrości . . 142 . 66 "Odwrotna strona" . . . . 143 Perseweracja 144 gg "Zapadnięcie się" struktury czasowo-przestrzennej 145 "Zagęszczenie" . . . . . 146 Bunt i rezygnacja . . . . 148 Smutek "ciepły" i "zimny" . . . ? , 14g ?5 ? Smutek "cichy" i "burzliwy" . . 150 " Smutek "pusty" i "pełny" 151 _. Smutek "czysty" i "brudny" . . . 15? Czerń przyszłości i przeszłości . . I51 Domieszka uczuć negatywnych 152 Koloryt emocjonalny a rytm pór roku i rytm nocy i dnia 153 Różnice farmakologiczne i fizjologiczne . . . . 153 @ Klasyfikacja objawów depresyjnych według obu ry- tmów . . 154 Sposoby na smutek . . 155 ? Metabolizm informacyjny 156 gg Dwa prawa biologiczne . . 156 g6 ? Przyjemne i przykre . . 156 , g? ? Nasycenie i niedosyt . . . 158 " Oscylacje sytości i niedosytu (rytm budowy i niszczenia 159 , : gg Procesy budowy w metabolizmie informacyjnym (hipote- gg tyczna rola snu) . . . . 160 . g2 Lokalizacja czasowa ućzuć przyjemnych i przykrych w oscylacji budowy i niszczenia . . . . 161 g3 Uczucia przyjemne i przykre w metabolizmie informacyj- g5 nym . . . lE2 95 ? Niektóre cechy metabolizmu informacyjnego . . . . 164 "Rządzę" i "jestem rządzony" . . . 164 , ? Autonomia procesów budowy i rozpadu w metabolizmie , 99 energetycznym i informacyjnym . . . 1G,5 . 99 Pomost między obiektywnym a subiektywnym aspektem 100 metabolizmu informacyjnego . . . . 159 101 Zasada realności (hierarchia wartości) . . . . . 1?2 103 Struktura czynnościowa (model rzeczywistości) . . . 134 105 Wysiłek integracyjny . . . 1?5 103' Autokonstrukcja układu nerwowego . . . 1?5 ; 108 Wysiłek autonomiczny (nieświadomy) i wolicjonalny 109 (świadomy) . . . . 133 113 Neurofizjologiczny (matematyczny) obraz świata . . 13 11? Obiektywność obrazu świata . . . . 180 124 , Dwie faz? metabolizmu informacyjnego . 128 Faza pierwsza . . . . 182 130 @ - Faza druga . . . . 182 130 Wielość modeli rzeczywistości . . . 184 130 Konsekwencje metabołiczne i ontologiczne . . . 185 131 Wybór modelu rzeczywistości w fazach pierwszej i dru- 132 . : . lß8 135 ? Dwie fazy w hipotetycznym ujęciu neurofizjologicznym 190 ? XI 5 Y ? Z ? 9 I % f ? ?t f3 x Ewolucja metabolizmu informacyjnego a niezależność 192 7 ?l Konkretność pierwszej i abstrakcyjność drugiej fazy . . 193 '.??, ?Brak granic w pierwszej fazie . . . . 195 Oddalanie w drugiej fazie . . 19? Kolor i forma . "Zaprogramowanie" metabolizmu . . Zachowanie życia własnego . . . . 198 Zachowanie życia gatunku . . . . 202 Automatyzacja wyboru postawy "do" lub "od" . . . 204 "Raj utracony" (środowisko macierzyńskie) . . . 20.5 Marzenia senne . . . 208 . t?; Interocepcja . . . 210 Zespolenie ze środowiskiem zewnętrznym w pierwszej fazie . . . 211 Sprzężenie zwrotne drugiej fazy . . . 212 Automatyzacja decyzji wrodzona i nabyta 213 Współczynnik prawdopodobieństwa realizacji . . . 214 Hipotetyczna lokalizacja anatomiczna pierwszej i drugiej ? fazy . . . 215 Ewolucja metabolizmu energetycznego i iniormacyjnego 216 Ewolucja bierna czy czynna 213 Twórczość . . . . 218 Ograniczenie potencjalnych modeli rzeczywistości (struk- tur czynnościowych) . 219 Związki przyczynowe w pierwszej fazie . . . . 223 Klasyfikacja etiologiczna zespołów depresyjnych . . 224 Wpływy genetyczne . . . 225 Wpływy kulturowe . . . 226 Wszechobecność" depresji 22? 233 Stabilność fazy pierwszej . 235 Chaos pierwszej fazy Współdziałanie obu faz . . . 23fi "Uporządkowanie" życia uczuciowego . . 23? Indywidualne . . . 23? Kolektywne . . . . @238 Fałszywa intelektualizacja w psychoterapii . . . 239 241 Ps chotera ia w de res i . . _ . 244 Samobójstwo . . 245 Nadzieja (nieśmiertelność życia) . Samotność . . . 248 Selekcj a informacji . ? . 249 "Defekt" depresyjny . . . 252 ' Leczenie . . 255 Wstrząsy eIektryczne . . . 255 Tymoleptyki . . . 256 Psychoterapia i socjoterapia . . . . 260 Z dziejów melancholii . . 265 Zagadnienia wprowadzające . . . . 265 Symbolika melancholii . . . . 230 Uwagi wstępne . . . . 230 Dzieci Saturna . . . . . 2?5 Zarys historyczny . . . . 238 Okres przedhipokratesowski . . . . . 2?8 ? XII ?Ś ? tfk ?? t : x"#i Ei?rli Y? r i .? ? FY r:? ? i: ?l 7?? 1 d T? . ). . Grecja, okres klasyczny (ok. 600 - ok. 300 p.n.e) . . 2?9 :??,,?, I92 Medycyna aleksandryjska (ok. 300 - ok. 50 p.n.e.) . . 281 . l93 Medycyna rzymska (do Galena, ok. 50 p.n.e. - ok. 200 r. l95 l9? n.e.) 282 Zmierzch cesarstwa rzymskiego i wczesne średniowiecze t9? ? (do zdobycia Aleksandrii przez Arabów, r. 200-640 n.e.) 283 ? l98 Dalszy upadek medycyny w Europie. Rozkwit medycyny l98 202 arabskiej (w. VII-XIII) . . . 285 ?. Wczesny renesans (wiek XIII do upadku Konstantynopo- 204 205 la 1453 r.) . . . . 283. Melancholia w średniowieczu. Stosunek średniowiecz- 20g nego Kościoła do chorych psychicznie . . 210 "Epidemie" depresji . . . 291 Melancholia w życiu świeckim w średniowieczu . . 292 211 . Rozkwit Odrodzenia . 212 213 Przegląd wydarzeń . . 293 . Geniusz melancholiczny" w epoce renesansu . . 294 214 Wiek baroku i wiek oświecenia . 29? Przegląd wydarzeń . 215 Anatomia melancholii" . . . 299 , 216 Spleen i nostalgia . 303 21? Wiek XIX . . 306 218 Rozwój myśli psychiatrycznej . . 306 Melancholia w kulturze wieku XIX . . . 308 , 219 Wybór bibliografii . 309 223 224 Wyjaśnienia . . 310 Wykaz skrótów . . 225 Bibliografia . . . 311 226 Prace o profesorze Kępińskim . 339 229 233 235 236 23? 23? ? 238 239 241 244 245 248 24? 252 255 255 256 260 265 265 2?0 2?0 2?5 2?8 2?8 f'?N s? ? I I L L? , I;? ; i2;M ' ? ' k? If 5 f I L 5 ?i ;ü `4 7 l?. t ? I?x f? ?ł ;EŚ. ?N,r Ä ?Śtä t 5 d:ä @ '.r Przedmowa Mimo wspaniałych osiągnięć naukowo-technicznych i znacz- nej poprawy warunków życia nie można naszego stulecia ; nazwać radosnym; prawdziwa radość życia jest w nim zja- wiskiem coraz rzadszym, a smutek coraz bardziej powszech- nym. W psychiatrii, która jest poniekąd krzywym zwiercia- dłem życia społecznego, ekspansja smutku objawia się w zro- zumiały sposób, mianowicie powszechne są zespoły objawów depresyjnych, które pojawiają się w różnych chorobach. Obja- wy depresyjne niejednokrotnie przytłaczają obraz innych ob- jawów psychopatologicznych. Poza psychozą maniakalno-de- presyjną spotykamy się z objawami depresji między innymi w schizofrenii, w psychozach organicznych i symptomatycz- nych, w nerwicach i psychopatiach, a są to tylko ważniejsze grupy zaburzeń psychicznych. Również po innych chorobach pojawiają się nastroje depresyjne, np. @po żółtaczce zakaźnej, czy grypie. Nic dziwnego, że nie tylko psychiatrzy, lecz także lekarze różnych specjalności, psycholodzy i inni czytelnicy odczu- wają potrzebę odrębnego opracowania, które by przedsta- wiało zagadnienia psychozy maniakalno-depresyjnej, czyli cyklofrenii, na tle szerszej problematyki smutku nurtującego ludzi, często oscylującego na pograniczu normy i patologii. Po raz pierwszy w naszym piśmiennictwie ujmuje monogra- ficznie ten temat, w zakresie depresji, w sposób obszerny i wielostronny, książka prof. dra Antoniego Kępińskiego, kie- rownika Kliniki Psychiatrycznej Akademii Medycznej w Kra- kowie, zmarłego 8 czerwca 19?2 r. Podobnie jak w swych , innych książkach autor przedstawił trudne zagadnienia orygi- nalnie i przystępnie. Otrzymaliśmy książkę bardzo potrzebną, gdyż - jak świadczy choćby bibliografia przedmiotu, podana w wyborze na końcu tomu - trudno doszukać się ujęć ogól- nych i wszechstronnych, a przeważają drobne, przyczynkar- skie prace, zwłaszcza dotyczące działania pewnych leków u chorych z rozpoznaniem cyklofrenii. Wprowadziwszy czytelnika w zagadnienie omówieniem ze- ??, ...." k s A a? Au-? , społów depresyjnych występujących w różnych chorobach, k?? autor w następnym, drugim rozdziale proponuje swoisty spo- sób wniknięcia w świat przeżyć chorego, mianowicie zasta- nawia się nad kolorytem melancholii i osobliwościami de- presyjnych przeżyć. Wysuwa tezę, że wahania na- stroju zależą od zasadniczego rytmu dynamiki życiowej, któremu odpowiadają w przyrodzie - na krótszym odcinku @ czasu - rytm dnia i nocy, a na dłuższym - rytm pór roku. @ Wśpółczesne, monograficzne ujęcie tematu wymagało śmiel- szych zabiegów w operowaniu terminologią fachową, zarówno ; dlatego, aby jej nie nadużywać, jak i po to, aby n asuwa- "d jące się treści odpowiednio nazwać. Na przykł ad w trzecim . rozdziale prof. Kępiński zajmuje się tak zwanym plrzez siebie metabolizmem informacyjnym. Tym metaforycznym terminem ? określił podstawowe zjawisko życia. Ustroje żywe miano- _wicie - w przeciwieństwie do przedmiotów świata nieoż - ? wionego - stanowią według prof. Kępińskiego tzw. układy ? otwarte, tzn. mogące egzystować tylko dzięki stałemu prze- i pływowi energetycznemu między nimi a środowiskiem ze- ?"? @ wnętrznym. Istotą życia jest metabolizm (z greckiego: me- ! ta = poprzez, ballein = rzuca.ć). Żaden atom w ustroju długo ' - nie pozostaje ten sam. Póki ustrój żyje, istnieje przepływ substancjonalno-energetyczny między nim a środowiskiem a jes k lona struktura, plan genetyczny. ? zewnętrznym, stał t o reś Ustrój jednak, aby zdobyć energię potrzebną do życia, musi ! orientować się w otaczającym go świecie, dlatego już na ? najniższych szczeblach rozwoju - obok metabolizmu ener- f? getycznego - pojawia się met?bolizm informacyjny, który ? polega na wymianie inform.a.cji między ustrojem a środowis- kiem. ?! ? Metabolizm informacyjny (wymiana informacyjna) ma, zda- niem autora, dwie fazy. Wymagają one choć krótkiego wy- ; jaśnienia. W pierwszej fazie dochodzi do spontanicznegó roz- ?' strzygnięcia, czy zbliżyć się do otoczenia, czy od niego od- ?! dalić, czy zwiększyć dynamikę życiową, czy ją obniżyć. Kon- : takt ze światem otaczającym i z własnym środowiskiem ustroju jest tu bezpośredni, liczba modeli rzeczywistości (struktur czynnościowych) nieduża wahania ma ją charakter ! lościow . Rozstrzygnięcie dokon ę si autonomicznie oza ll ńaszą świadomością. W zasadzie nie potrafimy kierować na- 1? szymi nastrojami i uczuciami. !I W drugiej fazie natomiast metabolizm jest skierowany na ' VI ł . ?ä1: ? I ?baGh" , . aktywność ustroju w świeci? otäczającym: Tutaj reälizuje się . ? s o_ własny plan działania i na zasadzie sprzężenia zwrotne?o ? zasta- ; sprawdza się jego działanie ("działam i obserwuję , fakt włas- '?; "o , I nego działania"); w ten sposób tworzy się sekwencja przy- czyny i skutku. Kontakt ze światem otaczającym i z włas- ; nym środowiskiem wewnętrznym nie jest tu tak bezpośredni, , jak w pierwszej fazie, gdyż przede wszystkim metabólizm informacyjny jest tutaj skierowany na plany aktywności ustro- ? ju i na ich realizację. W pewnym więc sensie jest to świat ; . sztuczny, stworzony przez c?łowieka. Pierwsza faza metabolizmu informacyjnego wiąże się z na- : , ' : szym życiem uczuciowo-nastrojowym, a druga - z naszgm ` ? życiem w zakresie myśli i woli. Rozwój filogenetyczny ?tzw. ? nowej kory mózgowej (neocortex) dotyczy przede wszystkim drugiej fazy metabolizmu informacyjnego. To rozróżnienie -=? daje podstawę wywodom autora. Nadto opiera on swój spo- sób rozumienia omawianych zaburzeIi psychicznych na w?as- nym doświadczeniu psychiatrycznym, które w tej książce , ; dopiero w połączeniu z rozumowaniem cz.ęsto filozoficznyrzt? prowadzi do syntetycznego opisu depresji, a więc do często zupełnie nowatorskiego sposobu przedstawiania tej choroby. , ' @ Na swej teorii tzw. metabolizmu informacyjnego prof. Kę- . , piński opiera się również w innych swych książkach, jeszcze : nie wydanych, np. w "Psychopatii" i w "Lęku". Ponadto ?? chętnie posługiwał się modelem biologicznym, tzw. analogiami między rozwojem i reakcjami żywych komórek a zachowa- ? r niem się całego ustroju człowieka i funkcjonowaniem grup ; społecznych w różnych sytuacjach. ? Taka ekspozycja zagadnień psychiatrycznych, w swej for- , mie wychodząca poza hermetyczne ujęcia specjalistyczne, . ? musiała łączyć się z koniecznością doraźnych rozstrzygnięć ? terminologicznych. Zagadnienie terminologii zaburzeń psy- chicznych dyskutuje się od zarania współczesnej psychiatrii. Pamiętam, że na siódmym zjeździe psychiatrów polskich w Kocborowie ? czerwcu 192? r. podczas dyskusji nad i referatami poświęconymi psychozie maniakalno-depresyjnej . słynny psychiatra i neurofizjolog polski, prof. dr Jan Ma- zurkiewicz, zwrócił uwagę, że termin "melancholia" oznacza. dokładnie "jednostkę chorobową", natomiast przez depresję , rozumiemy różne stany w różnych jednostkach chorobowych. Sprawa jest dysküsyjna, mimo że z biegiem czasu dokony- ? wano odpowiedziich ustaleń. Są one raczej formalne, gdyż ? na przykład w pracach historycznomedycznych stosuje się ; VII ? I * + " ?t % ? ?3 r ??; głównie termin "melancholia", a spotykane w bibliografiach ? ?? häsło " przygnębienie" nie oddaje dramatyzmu choroby. Nie- 7? zależnie od niejako urzędowych ustaleń terminologicznych, uzgadnianych zresztą na ogół bez fachowej współpracy języ- koznawców, większość psychiatrów, świadomych subtelnej problematyki językowej, woli jednoznaczny termin "melan- cholia" i za nim też opowiada się autor książki. Krótko w rozdziale czwartym zostały omówione zagadnie= ; nia leczenia depresji. Metody te są na ogół znane z mnóstwa prac terapeutycznych. Autor porządkuje ich główne nurty, ocenia je krytycznie i wskazuje sposoby najwłaściwsze. Kl? Całkowitą nowością w polskim piśmiennictwie medycznym jest rozdział piąty, przedstawiający dzieje melancholii. Czytel- nik, uprzednio zaznajomiony z problematyką tej choroby, za- poznaje się pod koniec książki z najważniejszymi informacja- mi historycznymi, które dopełniają tematu.-Ta część, histo- ryczna, została napisana przez psychiatrę, dr neied. Jana Mitar- 1;? skiego. Bibliografia, w wyborze zebrana w układzie alfabetycznyzn, ; zawiera te pozycje, które pod odpowiednimi numerami kolej- nymi zostały powołane po poszc?ególnych śródrozdziałach. ? ?Jest to zarazem spis mający swe samoistne znaczenie jako materiał do międzynarodowej bibliografii dotyczącej psycho- I zy maniakalno-depresyjnej. "Melancholia" - to kolejne dzieło w cyklu wydanych monografii prof. Kępińskiego. W roku jego przedwczesnej śmierci, 19?2, ukazały się dwie prace monograficzne pióra tego ; ? wybitnego polskiego psychiatry: "Psychopatologia nerwic" f? i "Schizofrenia". Był on autorem przeszło 100 prac nauko- ? ! wych, opublikowanych głównie w czasopismach specjalistycz- I : nych. Wybór z tego bogatego dorobku złożył się na antologię ;? pt. "Rytm życia" wydaną również w roku 19?2. W doprowa- ?j dzaniu tych dzieł do druku, w okresie pogłębiających się ; cierpień i nieuleczalnej choroby, ściśle współpracował z prof. ?; . Kępińskim jego współpracownik, mgr Jan Masłowski. Recenzje dzieł prof. Kępińskiego szybko ukazywały się je- ; dna za drugą, począwszy od dzienników i ogólnie rozpo- ??? wszechnianych czasopism, a skończywszy na periodykach r uł odzwierćiedla ? wielk o u- I naukowych. Te rozne a tyk y )ą ą P P ?' larność i poczytność książek prof. Kęp? ' iego (wybór podano ?@ ' na s. II). Prof. dr EUGENIUSZ BRZEZICKI "Niech go zaćmi? ciemności i cień śmierci, niech go osiędzie mrok, a niech będzie ogar- nion gorzkością. Noc oną ciemny wicher niech osiędzie... Niech się zaćmią gwiazdY 5 mrokierń jej... Czemum w żywocie nie umarf?... I znowu będę czekał wieczora, i będę napeł- ?,@ nion boleściami aż do zmroku. Ciało moje ; obleczone jest zgnilizn? i plugastwem prochu, s?óra moja zeschła i pomarszczyła się... żywot mój wiatrem jest... Będziesz rrtię straszył przez sny i przez widzenia drżeniem wstrzą- śniesz..., i nie wrócę się do ziemi ciemncj i okrYtej mgłą śmierci, ziemi nędzy i ciem- ,` ności, kędy cień śmierci .i nie masz porz?dku, . ale wieczny strach przebywa'?. (Księga Joba, 3: 5-6, 11: ?: 4-5, ?, 14: 10: 21-22) KLASYF I KACJA Depresja endogenna Obraz kliniczny Smutek jest dolą człowieka. I nawet najpogodniejszemu tra- ?i fiają się okresy depresji, gdy wokół niego świat ciemnieje i sam siebie widzi w ciemnych@ kolorach. Nic też dziwnego, że w psychiatrii, gdzie cierpienie psychiczne przekracza gra- nice przeciętności, depresja, niekiedy zwana przygnębieniem, jest jednym z głównych ,problemów. W bogactwie obrazów psychopatologicznych można wyodrębnić różne typy depresji. Najstarszym z nich, bo już Hipokratesowi znanym, jest me- lancholia lub depresja endogenna. Starożytne pojęcie m,elancholia, które dopiero w drugiej połowie XIX stulecia zostało stopniowo wyparte przez termin depresja, obejmowało szeroki wachlarz różnorodnych stanów patologicznego obniżenia nastroju, między innymi depresje nerwicowe i schizofreniczne. Termin ten odpowiadałby więc lepiej używänemu dziś powszechnie pojęciu zespołu depresyj- nego. Depresja kojarzy się raczej ? wyodrębnioną przez Krae- pelina depresją endogenną. Poza tym termin depresja jest używany w odniesieniu do wielu innych zjawisk charakte- ryzujących się obniżeniem zasadniczego poziomu, a nie tylko do obniżenia nastroju, np. obniżenie terenu poniżej poziomu morza, obniżenie aktywności ekonomicznej, obniżenie dyna- miki jakiejś maszyny lub jakiegoś organu ustroju itp. l Vato- miast słowo melancholia odnosi się wyłącznie do smutku ludzkiego. Dlatego warto by się zastanowić, czy nie lepiej wrócić w terminologii psychiatrycznej do pojęcia, które ma już przeszło dwudziestowiekową tradycję. W depresji smutek nachodzi człowieka bez uchwytnej przy- czyny. Jakby za przekręceniem kontaktu wszystko gaśnie, świat traci śwą barwę, przyszłość zamienia się w czarną ścia- nę nie do przebycia, a przeszłość - w pasmo ciemnych wy- darzeń obciążających chorego poczuciem winy. Znika normal- na energia życiowa, każda decyzja staje się niesłychanie trudna, najbłahsze sprawy urastają do problemów, których _ niepodobna rozwiązać. Przed chorym piętrzą się trudności jak niebotyczne góry. Spadek dynamiki życiowej objawia się zarówno w czynnoś- ciach psychicznych, jak też w fizycznych. Myślenie staje się trudne, kojarzenia są skąpe, myśl obraca się wokół jednego ? tematu: beznadziejności własnego życia, własnych win i włas- nej bezradności, marzeń o śmierci, która wydaje się jedynym wybawieniem. Słabnie pamięć, świat otaczający nie pociąga, wszystko jest przykre i bolesne, z trudem więc tworzą się ? nowe zapisy pamięciowe, a z przeszłości wYłaniają się tylko ? przykre wydarzenia, jakby nigdy nad głową chorego słońce nie świeciło. W ciemności wszystko staje się chaotyczne, małe sprawy ulegają wyolbrzymieniu, człowiek błądzi, nie wie, co wybrać, się zdecydować, gdyż normalne proporcje na co wskutek zmiany kolorytu uległy przekształceniu. Staje się bezradny ec otacza ? ce @ o rzecz wistości. Na skutek obniżonej wob )ą ) g Y ? dynamiki życiowej zwalnia się tempo procesów psychicznych, @ wszystko w środku staje się jakby ciężkie, wolno się porusza, e, łr ? ma dużą inercję. Choremu nic się nie chc ogarnia go apatia. Myśli wciąż krążą wokół tych samych tematów. Życie psy- która s rawia, że ma chiczne traci swą normalną lekkosc, p ono w sobie coś wibrującego, że przeskakuje z tematu na temat, że koloryt jego mieni się różnymi barwami. Ta sama ciężkość objawia się też w funkcjach fizycznych. Już z daleka można poznać człowieka smutnego po jego przygarbionej sylwetce - jakby na barkach dźwigał ciężar, przytłaczający go do ziemi, po zwolnionych, ociężałych ru- chach, jak gdyby u rąk i nóg wisiały kajdany. Siła ciężkości zwycięża dynamikę ustroju. Widać, z jakim wysiłkiem chory dźwiga swoje ciało, nawet rysy twarzy opadają ku dołowi . (już w rysunku dziecka uwidacznia się charakterystyczny sposób rysowania twarzy smutnych i wesołych, w pierwszych fałd czołowe, łuki brwibwe, kąciki ust opadają ku dołowi, w drugich uniesione są ku górze). Zwolnienie ruchowe w de- presji może przechodzić w stupor, chory tkwi bez ruchu w jednej pozycji. Radziej niepokój ruchowy bierze górę, chory bez celu kręci się w koło, awodzi, płacze. Na ogół w ciężkiCh depresjach oczy są su chory nie może płakać. Płacz cz sto zm a smutek, po ataku płaczu jest człowiekowi ) lżej na sercu". 2 się ? Zmiany biologiczne Obniżenie dynamiki życiowej odbija się też na funkcjach wegetatywnych - obniża się na ogół przemiana podstawowa, znika łaknienie (chory może w ogóle przestać jeść), zmniej- sza się wydzielanie śliny (typowa suchość w ustach), ruchy robaczkowe jelit są zwolnione, występuje uporczywa konsty- pacja, popęd seksualny zanika. Skóra staje się wiotka i sucha. Charakterystyczne są zaburzenia snu, jeśli w nerwicach cho- ry nie może zasnąć, to w depresjach budzi się bardzo wcześ- nie - o pierwszej, drugiej w nocy i reszta nocy jest bez- senna. Zmiany biochemiczne również zdają się wskazywać na osła- bienie metabolizmu. Poziom amin mózgowych (serotonina, ami- ny katecholowe: adrenalina i noradrenalina, dopamina) w de- res?i obniża si , a podwyższa w manii. Uważa się, że środki P J ę farmakologiczne (neuroleptyki i ?tymoleptyki), a także wstrzą- sy elektryczne zmieniają poziom amin mózgowych i w ten ? sposób wpływają na ustrój i dynamikę życiową chorego. Ob= serwuje się zaburzenia w czynności kory nadnerczy. W fazie depresyjnej podwyższony jest poziom kortyzolu w osoczu i zwiększone jest wydalanie l?-hydroksykortykoidu z moczem. W depresjach endogennych odpowiednie wartości są wyższe niż w depresjach reaktywnych. Poziom wzrasta w miarę nasilania się depresji i, zdaniem .niektórych autorów, moż? służyć za wskaźnik ryzyka samobójstwa. W związku z dys- @ funkcją nadnerczy obserwuje się w depresji zaburzenia w przemianie elektrolitowej, dochodzi do wewnątrzkomórko- wego zatrzymania jonu sodowego. Krzywa cukrowa ulega spłaszczeniu. Częstość rytmu spoczynkowego eeg (fal alfa) ? jest nieznacznie obniżona, sporadycznie występują fale theta. W przypadkach raptus melancholicus* stwierdzano niekiedy zapisy eeg charakterystyczne dla padaczki skroniowej. * Raptus melancholicus - gwałtowny.stan podniecenia, występu- jący najczęściej w głębokim stuporze depresyjnym, w stanie takim chory może być agresywny w stosunku do siebie lub nawet do oto- czenia (niebezpieczeństwo samobójstwa, samobójstwa rozszerzonego, zabójstwa). 3 Mania ä= Już starożytni lekarze zauważyli naprzemienne występow?- ' nie faz depresyjnych z fazami maniakalnymi. Mania przedsta- 'qä wia obraz przeciwstawny depresji. Jeśli w depresji. dynamika życiowa spada do minimum, to w manii podnosi się ona do maksimum. Chory jest pełen energii, radości życia, tempo biopsychiczne jest przyspieszone, świat go przyciąga, wszystko go interesuje, stąd przeskakiwanie z tematu na temat, tzw. "gonitwa myślowa", przeszłość i przyszłość przedstawiają się w jasnych kolorach, podobnie obraz samego siebie. Zaburze- , nia snu są analogiczne jak w depresji, dla manii również ?charakterystyczne jest wczesne budzenie- się. Nadmierna aktywność może prowadzić do konfliktów z otoczeniem. Opór otoczenia chory odczuwa niekiedy jako wrogość w jego stronę skierowaną. Tworzą się zwiewne na ogół urojenia prześladowcze. Zmieniony koloryt obrazu przeszłości, przy- szłości i samego siebie prowadzi do interpretacji urojenio- wych. Łatwo tworzą się urojenia wielkościowe i posłannicze. Analogicznie w depresji powstają urojenia winy (grzesznóś- ciowe), nihilistyczne i katastroficzne. Zob. poz. t9. Rytmy biologiczne I? Fazy: maniakalna i depresyjna, mogą występować naprzemien- , nie (dwubiegunowo - raz depresja; raz mania) lub jedno- i . imiennie (jednobiegunowo - stale depresja lub stale mania). ! Ale nawet przy jednoimiennym występowaniu faz obserwuje ' się wahnięcia nastroju w stronę przeciwną, gdy dana faza ? się kończy. Na przykład po fazie maniakalnej występuje za- , łamek depresyjny, a po fazie depresyjnej - maniakalny. ;, Fäzy mogą występować w różnych odstępach czasu, np. co kilka lub co kilkanaście miesięcy, występowanie ich nierzadko wiąże się z przełomem jesiennym lub wiosennym. Zdarza się, że faza depresyjna lub maniakalna występuje tylko raz w życiu. Wówczas nier?trudno jest postawić ' właściwe rozpoznanie, gdyż właśnie cykliczność występowa- nia faz ułatwia postawienie rozpoznania. W takich? wypad- 4 kach zwykle można prześledzić dość znaczne wahania na-. ? '. stroju, które jednakże nie są traktowane jako chorobowe. Zdarzają się też sytuacje odwrotne, że fazy występują co kilka dni, a nawet co kilkanaście godzin. Chory wówczas @ ; oscyluje między nastrojem obniżonym a podwyższonym. Nie ? ma przerw normalnego nastroju. Normalnie przerwy takie trwają od kilku miesięcy do kilku lat. Długość faz jest też@ różna - od kilku godzin do kilku lat. Najczęściej faza trwa kilka miesięcy. Fazy maniakalne na ogół trwają krócej niż fazy depresyjne. Odstęp między fazami (długość cyklu) zmniejsza się w mia- rę powtarzania się nawrotów (cykle stają się coraz krótsze). ;ię ; Długość cykli jest większa w depresjach jednobiegunowych ? niż dwubiegunowych. W tych ostatnich pierwsze cykle trwa- = ? ją około dwa lata, analogicznie jak w psychozach schizoafek- na tywnych, w schizofrenii katatonicznej i paranoidalnej. Na- iór tomiast w depresjach jednobiegunowych długość cykli wy- ; nosi na początku choroby około 6 lat. zia ' Depresje dwubiegunowe pojawiają się po raz pierwszy wcześniej niż jednobiegunowe. Te ostatnie (łącznie z depre- io- ? sjami inwolucyjnymi) występują w tym samym nasileniu od ze. ? 20 do 60 roku żyćia. Po 60 roku -życia zaznacza się wy- óś- raźny spadek w wyst?powaniu pierwszego skoku chorob . ? Przemawia to za hipotezą, że psychoza inwolucyjna jest nie- . : zależna od występowania zmian organicznych w mózgu. Gd - by bowiem była zależna, to wzrastałaby liczba pierwszych zachorowań po 60 roku życia. W depresjach dwubieguno- ? ; wych wyraźny spadek w liczbie pierwszych zachorowań wy- stępuje już po 50 roku życia. Odstęp między fazami (długość .en- ? cyklu) nie zależy od stosowania środków przeciwdepresyj- .no- `?? nych w okresach remisji. Najdłuższe okresy występowały, üa). ?? gdy nie stosowano żadnego leczenia lub gdy podawano sole ?uje ? . litu. ?aza Jak wykazały badania nad bliźniętami jednojajowymi i dwu- za- jajowymi, obciążenie dziedziczne w depresjach dwubieguno- Iny. wych jest znacznie wyraźniejsze niż w depresjach jednobie- co gunowych. Z punktu widzenia genetycznego cyklofrenia jest . dko więc chorobą heterogenną. Zarówno w depresjach jednobiegunowych, jak i dwubiegu- ?uje nowych początek fazy występuje najczęściej w kwietniu twić , i w październiku, najrzadziej w pełni lata. W psychozach iwa- schizofre?icznych rozkład jest jednakowy we wszystkich m?e- pad- siącach roku. 5 . ? I? ?ługość ?faz rozkłada się wedle krzywej Gaussa. Najczęściej występują fazy o średniej długości (między 3 a ? miesiącami), a rzadziej fazy krótkie (poniżej 3 miesięcy) i fazy długie @ (powyżej ? miesięcy). U mężczyzn fazy są dłuższe (mediana: 5 miesięcy) niż u kobiet (mediana: 4 miesiące). W miarę nawrotów fazy u mężczyzn stają się nieco dłuższe, " a u kobiet nie zmieniają swej długości. Fazy są dłuższe u cho- rych hospitalizowanych niż u tych, którzy leczą się w domu. U kobiet częściej niż u mężczyzn występują fazy średniej długości; u mężczyzn częściej występują @fazy krótkie (po- ?_ niżej 3 miesięcy) i długie (powyżej ? miesięcy). Długość faz zależy od wieku. Poniżej 30 i powyżej 60 roku życia częściej ? występują fazy krótkie. Natomiast w średnim wieku (między '' ,30 a 60 rokiem życia) przeważają fazy średniej długości ? i fazy długie. Cykliczny przebieg (fazowość) nie jest wył?czną cechą cy- . klofrenii, zaznacza się ona w wielu innych zaburzeniach psy- ; . chicznych, np. w nerwicach i w schizofrenii, a także w cho- " @ robach somatycznych. W niektórych chorobach psychosoma- ;i tycznych, jak w chorobie wrzodowej i w astmie oskrzelowej ? fazy choroby, podobnie jak w cyklofrenii, występują naj- c?ęściej na wiosnę i w jesieni. Spontaniczność (stąd pojęcie - "endogenna") i cykliczność "(stąd pojęcie - "cyklofrenia") zmian nastroju zwraca uwagę '; na zasadniczy rytm zmian dynamiki życiowej, który jest ?? w pewnej mierze analogiczny do rytmów pór dnia i pór roku. "Jest to rytm aktywności i odpoczynku. Rytm dnia i nocy " (pór dnia) jest jakby rytmem krótkim, a rytm pór roku jest ?; ?rytmem długim. Na wiosnę wszystko budzi się do życia, 1i w lecie osiąga swoją pełnię, w jesieni dynamika życia opada, ; jest to okres zbierania owoców własnej aktywności, a w zimie ? :dynamika ta zamiera. Analogia obu rytmów znajduje swój :wyraz w różnego rodzaju formach słownych, np. "poranek" i? {"zaranie") życia jako określenie dzieciństwa lub n?ódości, "wieczny odpoczynek" jako określenie śmierci. W wielu mi- ! .tach religijnych zima oznacza zstąpienie bóstwa do piekieł, zwycięstwo śmierci, po zimie przychodzi wiosna, a z nią zmartwychwstanie. W tym rytmie nasilenia dynamiki życio- wej do maksimum i jej osłabienia do minimum, zgodnym z rytmem dnia i nocy i rytmem pór ro u, przejawia się też ,ciągłość procesów życiowych. Po noc rzychodzi poranek, @po zimie wiosna. Życie trwa wiecznie. Śmierc ?est tylko "spo- r ?6 ł; czynkiem", po którym życie znów budzi się na nowo (mit zmartwychwstania). Rytmiczność występuje wówczas, gdy zachodzi konieczność utrzymania równowagi między procesami przeciwstawnymi, np. aktywności i spoczynku w odniesieniu do rytmu dnia i nocy, a życia i śmierci w odniesieniu do rytmu pór roku. Ze wzrastającym ?nriekiem procesy śmierci biorą górę nad procesami życia. Utrzymanie równowagi ustroju zależy od równowagi między procesami przeciwstawnymi, toteż zja- wisko rytmiczności przejawia się w wielu procesach życio- wych. Do charakterystycznych proces@ów przeciwśtawnych na- leżą w metabolizmie energetycznym procesy kataboliczne i anaboliczne oraz odpowiadające im w metabolizmie infor- ' macyjnym procesy pobudzeniowe (depolaryzacja błony synap- tycznej) i procesy hamulcowe (hiperpolaryzacja błony synap- tycznej). Procesy kataboliczne (lub ergotropowe) związane są z wydatkowaniem energii p?zez ustrój i są sterowane przez współczulną część układu autonomicznego, procesy anabo- ? liczne (lub trofotropowe) polegają na magazynowaniu energii przez ustrój i są sterowane przez przywspółczulną część ukła- du autonomicznego. Do normalnej pracy ustroju konieczne jest zachowanie rów- nowagi między obu przeciwstawnymi procesami. Rytmiczność ułatwia utrzymanie tej równowagi, dzięki niej bowiem raz jeden, a raz drugi rodzaj procesów przeważa i dzięki tym właśnie oscylacjom utrzymany jest mniej więcej stały poziom. ! będący wypadkową między wartościami skrajnymi. Patologia zaczyna się wówczas, gdy odchylenia są zbyt wi.elkie, wtedy rytmiczny powrót do fazy przeciwstawnej jest utrudniony. Cały układ ulega rozchwianiu. @; Dynamika życiowa oscyluje między swym wzmożeniem swym a osłabieniem. Subiektywnym odpowiednikiem tych lac i są zmiany nastroju, pogodny n 1 oscy j astrój przy wzmożone `? dynamice, a smutny przy obniżonej. Gdy odchylenie jest ? zbyt duże, wówczas ten stabolizujący rytm ulega rozregulo- `? waniu. ? Tak by można patrzeć na patologiczne wahania nastroju ?: w cyklofrenii. W depresji patologiczna fala zakłóconego ryt- ? mu idzie ku dołowi, tj. ku obniżeniu aktywności, a w manii - I ku górze, tj. ku wzmożonej aktywności. ?? W depresji na ogół przeważają p rocesy anaboliczne (trofo- ? ;j tropowe) , w manii kataboliczne (ergot?opowe). W związku z tym występuje pewne przeciążenie układu przywspółczul- - nego w depresji, a współczulnego w manii. Za obniżeniem dynamiki życiowej w depresji przemawiają m.in. zdaniem ?; Selbacha, takie objawy, jak osłabienie krążenia krwi, zwolnie- , nie rytmu podstawowego eeg, obniżenie przepływu krwi przez mózg, zatrzymanie sodu wewnątrzkomórkowego, zmniejszenie ? aktywności dekarboksylazy, zmniejszone wydzielanie śliny (typowa suchość w ustach), zmniejszenie wydzielania wielu . gruczołów, osłabienie libido i potencji, spadek amin katecho- lowych w mózgu, osłabienie tworzenia odruchów warunko- wych, przedłużenie psychicznych reakcji. Z drugiej strony ob- serwuje się w depresji zjawiska przemawiające za przewagą procesów katabolicznych, jak zaburzenia snu, brak łaknienia, niepokój przechodzący w lęk, zwiększenie wydzielania hor- ? monów kory nadnerczy. Zachwianie równowagi między prze- ciwstawnymi procesami nie polega więc tylko na patologicz- @?? nej przewadze jednych procesów nad drugimi, lecz na ich chwiejności (labilności). Równowaga ilościowa obu antagoni- ? stycznych procesów jest zachwiana. Zdarza się, że zachwianie równowagi między przeciwstaw- IG , nymi procesami poprzedza obniżenie dynamiki życiowej i nastroju. Wówczas s nałem de res i sta si zaburzenia wege- ? j Yg P j ją ę ? chondrycznym. Umiejscowienie dolegliwości fizycznYch dla " ;? depresji jest dość charakterystyczne. Najczęściej są to skargi ? na ucisk w głowie, ciężkość w głowie, pustkę, rzadziej - - '? bóle głowy. Na drugim miejscu co do częstości należałoby wy- ? ;' mienić bóle i ucisk w okolicy serca i za mostkiem, a dalej - bóle w dołku podsercowym, bóle brzucha, bóle kończyn dolnych. ; Dolegliwości fizyczne skłaniają chorego do szukania po- 1H mocy lekarskiej u internisty, a ten zwykle, nie widząc za- :!i; burzeń psychicznych, w szczególności obniżenia nastroju, trak- ? ? tuje chorobę jako cielesną i wytrwale szuka zmian organicz- nych w ustroju. Dopiero ustąpienie objawów po zastosowa- ;: niu środków przeciwdepresyjnych wyjaśnia właściwą etio- ?';i logię fizycznych dolegliwości. Jest to tzw. "depresja ukry- łi ' ta" (depressio larvata aut depressio sine depressione). Częś- I:; ciej zdarza się, że dolegliwościom fizycznym towarzyszy ?; obniżenie nastroju, jest ono jednak maskowane przez posta- ;i" wę hipochondryczną. Ból ciała jest wiej zrozumiały zarów- `? no dla otoczenia, jak i dla same horego, niż ból duszy, dlatego cierpienia psychiczne znajdują niejednokrotnie swój : ? wyraz (ekspresję) w cierpieniach somatycznych. ?? 8 Człowiek wesoły czuje się młody, a smutny - stary. Dla _ wesołego śmierć jest daleko, dla smutnegó blisko. U każdego człowieka, a także u zwierząt dynamika życiowa, odczuwana C ? subiektywnie ako nastrój, ulega stałym wahaniom. Jednego dnia wstaje z łóżka "lewą nogą", a drugiego - "prawą". Oczywiście, na nastrój wpływają różne czynniki, np. postawy uczuciowe w stosunku do otoczenia i do samego siebie. Dla człowieka zakochanego świat jest piękny, sam czuje się ra- ' dosny, dla nienawidzącego - świat staje się ponury, a on ą g złe" uczucia. Niezadowole= sam jest smutny, gdyż trawi o " nie z siebie odbija się na nastroju, odwrotnie - każda sa- tysfakcja z samego siebie poprawia nastrój. Nastrój zależy od somatycznego stanu ustroju, człowiek chory (a także zwie- rzę) staje się smutny, szuka samotności, ucieka od zabawy. . NiektQre choroby szczególnie obniżają nastrój, np. choroby przewodu pokarmowego czy reumatyzm. Zdarzają się choroby, które niekiedy wzmagają dynamikę życiową, a z nią nastrój, np. gruźlica, nadczynność tarczycy. Nastrój zależy od wpły- . wóv? atmosferycznych - s,ą dni radosne i dni smutne. Na nastrój wpływa te? zaspokojenie tendencji twórczych: dobrze wykonana praca przynosi zadowolenie i radość. Zaspokojenie podstawowych potrzeb biologicznych przynosi przejściową poprawę nastroju. Nasycenie głodu, pragnienia, popędu seksualnego daje uczucie radości życia. Ruch i aktyw- ` ność poprawiają nastrój, bezczynność, niemożność wyłado- wania ruchowego obniżają go. y czynników można by wymienić. Od- Wiele jeszcze inn ch powiedź na pytanie: "dlaczego jesteś smutny jest niezwykle trudna, a czasem niemożliwa. Nie zawsze można znaleźć od- powiedź i nieraz trzeba przyjąć, że nastrój zmienia się spon- tanicznie, niezależnie od przyczyn zewnętrznych i. wewnętrz- nych. W cyklofrenii oscylacje nastroju przybierają już formę patologiczną, dzięki swemu wyolbrzymieniu łatwiej dostępne są obserwacji. Mimo że cyklofrenia stanowi określoną je- dnostkę chorobową, nie należy zapominać o endogennych ? wahaniach nastroju i dynamiki życiowej, które mogą wystę- pować zarówno u ludzi psychicznie zdrowych, jak też u ludzi dotkniętych nerwicą, psYchopatią czy chorobą umysłową inną ? niż np. cyklofrenia. 9 Depresje przełomów biologicznych Depresja inwolucyjna Przełomy biologiczne ustroju w wieku pokwitania i przekwi- tania w okresie ciąży, porodu i połogu odbijają się z reguły na ogólnym nastroju, prowadząc nieraz do wystąpienia wy- . !~ä raźnych objawów depresyjnych. W psychiatrii klinicznej - jak dotychczas - wyraźniej zaznaczyła się patologia okresu przekwitania niż okresu pokwitania. Od dawna znane było pojęcie psychozy inwolucyjnej, a nie było analogicznego po- jęcia dla psychoz wieku pokwitania. Wprawdzie wielu auto- rów neguje istnienie osobnej jednostki chorobowej, uważając psychozę inwolucyjną za późną schizofrenię lub cyklofrenię, niemniej jednak obraz psychopatologiczny zaburzeń psychicz- nych okresu przekwitania jest dość typowy, täk że zarezer- ? wowanie dla nich terminu psychozy inwolucyjnej wydaje się uzasadnione. Choć termin ten nie odpowiada obowiązującym w psychiatrycznej klasyfikacji kryteriom, opiera się bowiem ? na kryteriach etiologicznych, domniemaną przyczyną choroby ! je$t inwolucja, podczas gdy klasyfikacja opiera się przede ?! wszystkim na kryteriach objawowych. Psychozy inwolucyjne mają najczęściej obraz mieszany: depresyjno-urojeniowy. Rza- dziej występują w czystej - urojeniowej lub depresyjnej po- ? staci. Często dołączają się - zwłaszcza u mężczyzn - dy- skretne objawy psychoorganiczne. U kobiet obraz chorobowy ? jest z reguły bogatszy niż u mężczyzn. W przeżyciach choro- bowych odzwierciedlają się niejednokrotnie osiowe urazy z życia chorych. ? Inwolucja jest okresem, w którym życie ludzkie chyli się :?; ku zachodowi. Już sam ten fakt stwarza pewną atmosferę smutku. Budzą się refleksje nad własnym życiem, bilans zwy- kle wypada ujemnie. Niekiedy człowiek jeszcze raz chce spró- ! bować własnych sił, zacząć życie na nowo. Zaskakuje wów- czas otoczenie wielką, bo ostatnią, miłością swego życia lub ? nadmierną aktywnością. Częściej jednak pogrąża się w smutku ' nie spełnionych marzeń, zmarnowanych szans życiowych, ? w poczuciu winy i w poczuciu krzywdy. ?? Inwolucja jest okresem życia, w którym trzeba zejść ze ?;) sceny. Możliwości, że jeszcze czegoś v?yciu się dokona, .; są coraz mniejsze, przeszłość wyraźnie bierze górę nad przy- I ' ;' szłością. Po przyszłości już niewiele można się spodziewać, ; i I1 IO I". byle nie była gorsza od tego, co jest. Walczy się o utrzy- manie swej pozycji, by nie zostać strąconym niżej przez młodszych i energiczniejszych. Pragnie się spokoju, odpoczyn- ku, stabilizacji. Niekiedy człowiek buntuje się przeciw swemu wiekowi, chce zachować młodość, chce pokazać sobie i innym, że stać go jeszcze na pełnię życia. Rzuca się w wir aktyw- ności, szuka miłości, która by mu wynagrodziła rozczarowania i niepowodzenia w tej dziedzinie. Wierzy, że miłość przynie- sie mu z powrotem stracone uczucie młodości. ?yłaby to jak gdyby faza maniakalna inwolucji. Brak perspektyw przyszłości sprawia, że człowiek staje wobec pustki. Nic już w życiu go nie czeka, nic nowego się nie zdarzy, niczego już się nie dokona, życie dopełniło się - consummatum est. Uczucie pustki powoduje, że zwraca się oczy na własne ciało. Pojawiają się różne dolegliwości, częś- ciowo związane z wiekiem i niedomaganiem ciała, a częścio- wo urojone. Utrwala się postawa hipochondryczna. Związane z okresem inwolucji zaburzenia hormonalne wywołują dys- funkcję wegetatywną, która ułatwia ugruntowanie się posta- wy hipochondrycznej. Wystąpienie psychozy w wieku inwolucji (depressio invo- lutiva) jest prawdopodobnie wynikiem wpływu wielu czynni- ków zarówno genetycznych, jak wynikających z całej historii życia, oraz swoistego klimatu emocjonalnego okresu inwo- lucji, a także bezpośrednich urazów somatycznych i psychicz- nych. Genetyczna predyspozycja do psychozy typu rozszcze- pieniowego czy cyklofrenicznego może ujawnić się dopiero pod koniec życia. Może dołączyć się do tego genetycznie uwarunkowana tendencja do szybszego proce;:?z starzenia się (wówczas wcześniej występują objawy zespołu psychoorga- nicznego). Okres inwolucji - przez sam fakt, że jest to okres zamykania się życia - sprawia, że ciężar przeszłości staje się specjalnie dotkliwy, nie ma już bowiem szans odro- bienia, naprawienia tego, co w życiu się zepsuło. Osobliwy klimat okresu przekwitania, dopiero co naszkicowany, może się stać nie do zniesienia i wyzwolić reakcję psychotyczną. 11 Depresj? wieku młodzieńczego Cierpienia młodości Wprawdzie u większości ludzi młodość jest we wspomnie- niach najpiękniejszym okresem życia, to jednak w trakcie ,9i jej przeżywania nie wszystko jest tak piękne, a prócz kolo- rów jasnych wiele ciemnych znaleźć w niej można. Depres@je w tym okresie życia (depressio iuvenilis) często się zdarzają, psychopatologiczny. Skąd bierze się smutek młodości? Gwałtowne przestrojenie biologiczne odbija się w obrazie subiektywnym w postaci niepokoju, wzmożonej agresji, nieokreślonych tęsknot, chęci wypróbowania swych sił, buntu przeciw śródowisku domowe- mu itp. Wytwarza się swoisty dla młodości chaos uczucio- wy - uczucia miłości przeplatają się z uczuciami nienawiści, agresji z lękiem, zachwytu ze wstrętem itd. Uczucia dochodzą łatwo do swych maksymalnych granic. Chaos i dynamika uczuć przypominają trochę obraz życia uczuciowego w schizo- frenii. Ten swoisty dla młodzieńczego okresu niepokój uczu- ciowy sprzyja powstawaniu skrajnych wahań nastroju, pod wpływem chwilowego obniżenia nastroju łatwo dochodzi do prób samobójczych. W żadnym okresie życia nie ma tak dużej proliferacji ról społecznych, jak w młodości. Chodzi tu o role zarówno fak- tyczne, jak wyobrażone w marzeniu. Wprawdzie w dzieciń- stwie tych ostatnich także nie zbywa, dziecko nawet częścio- wo realizuje je w zabawie, to? jednak w dzieciństwie problem sprawdzenia sobie nie występuje tak ostro, jak w wieku mło- dzieńczym. Dziecku wystarcza zabawa lu.b samo marzenie, z krainy baśni łatwo wraca na twardy grunt rzeczywistości. Gdy jednak rzeczywistość ta jest bardzo przykra, wówczas dziecko coraz bardziej od niej się odcina i ?cieka w świat marzeń (autyzm dziecięcy). Natomiast wejście w okres inło- dzieńczy zobowiązuje do realizacji ról wyimaginowanych. Trzeba którąś z nich wybrać, wypróbować swoich sił. Bez- pieczny grunt środowiska macierzyńskiego przestaje być wy- starczający, musi się wyjść w świa?erszy. Marzenie i za- bawa już nie wystarczają, bo nie ma?ą bezpiecznego zaplecza :środowiska macierzyńskiego, stało się ono za ciasne. Trzeba 12 pódejmować próby realizacji 5niłasnych marzeń i zabaw w świecie rzeczywistym. Ostro zarysowują się rozbieżności między rolą powstałą w marzeniu a rzeczywistą. Dręczy pytanie: "jaki ja jestem", stąd gwałtowna chęć sprawdzenia siebie i łatwe załamywanie się, gdy to sprawdzanie siebie nie uda się. Rola, która najgłębiej sięga w strukturę osobowości, dotyczy poczucia własnej płci. Jest ono wprawdzie wyraźnie okreś- lone znacznie wcześniej - już małe dziecko czuje się chłop- cem czy dziewczynką - to jednak w okresie pokwitania sprawa własnej męskości czy kobiecości wysuwa się na plan pierwszy, od niej zależy poczucie własnej wartości. Niedosta- teczne poczucie własnej męskości czy kobiecości odbija się na sposobie widzenia siebie: Poczucie mniejszej wartości za- zwyczaj ma u podłoża obniżone poczucie własnej roli seksu- alnej. Nieudałe próby sprawdzenia siebie w swej roli płcio- wej - brak afirmacji siebie w roli mężczyzny czy kobiety - prowadzą z reguły do zachwiania poczucia własnej wartości @ i obniżenia nastroju, a nieraz do prób samobójstwa. Zwykle w okresie pokwitania zaczyna się rodzić krytyczne spojrzenie na śródowisko rodzinne. Środowisko macierzyń- skie, które dotychczas było pewną bazą i tym samym było wolne od wszelkich wad, obecnie - może dlatego, że od tej bazy trzeba się oderwać - zaczyna wykazywać różnego ro- dzaju wady i skrzywienia. Wzrasta krytycyzm w stosunku do rodziców, rodzi się też postawa buntu. Z drugiej jednak strony chciałoby się mieć oparcie we własnym środowisku rodzinnym, gdyż świat otaczający jest wciąż nie znany i nie- pewny. Negatywne uczucia w stosunku do rodziców są źró- dłem silnego poczucia winy, poza tym przez nie odcina się młody człowiek od jedynego w dotychczasowym życiu bez- p?ecznego miejsca, nie ma już powrotu do środowiska ma- cierzyńskiego, którego potrzebuje się przez całe życie. Może . n ch samobó?stwach u młodzieży na pier- dlatego w usiłowa y J wszy plan wysuwają się konflikty z rodzicami. Obraz samego siebie w okresie wczesnej młodości jest jeszcze bardzo nieukształtowany, z kolorytu jasnego łatwo przechodzi się do najciemniejszego. Wystarczy drobne nieraz niepowodzenie, by wszystko się załamało i młody człowiek czuł się bezwartościowy. Jedynym wyjsciem jest wówczas szukanie śmierci, dzięki której rehabilituje się w oczach otoczenia, otoczenie wówczas widzi, jaką krzywdę wyrządzi- ło młodemu człowiekowi. 13 Jeśli w dzieciństwie przyszłość jest jeszcze zamglona, o nie- dy człowiek uświadamia sobie dysproporcję między marzeniem a możliwościami jego realizacji. Nierzadko świadomość ta jest przykra i powoduje wycofywanie się z myśli o przyszłości. Już u progu realizacji własnych możliwości przyjmuje się perspektywę klęski. Unika się myśli o przyszłości, chce się żyć teraźniejszością. Postaci depres?i młodzieńczej Obraz młodzieńczych depresji jest różnorodny, smutek w róż- noraki sposób się manifestuje i nastrój wykazuje duże wa- hania. Dlatego może depresja młodzieńcza nie została dotych- : czas wyodrębniona jako osobny zespół objawowy i zazwyczaj ? jest traktowana jako reakcja nerwicowa, rżadziej - jako faza depresyjna cyklofrenii lub jako depresyjny początek schizo- , frenii. Należy zaznaczyć, że w wieku młodzieńczym obraz ?; psychoz endogennych (schizofrenii i cyklofrenii) często od- biega od klasycznej postaci, toteż rozpoznanie jest trudne. ! . W szczególności trudno jest odróżnić zaostrzenie zmian psy- chicznych okresu pokwitania od dyskretnych objawów schi- . zofrenicznych, poza tym obraz cyklofrenii często u młodych ; ludzi miesza się z obrazem schizofrenii, właściwe rozpoznanie ' więc można postawić dopiero po upływie dłuższego czasu, aIe zwykle mieszana postać okazuje się w przyszłości schizo- i frenią. Z częstszych typów młodzieńczej depresji można by wyróż- nić postać apatyczno-abuliczną, postać buntowniczą i rezygna- i cyjną oraz labilność nastroju. Elementy poszczególnych po- ' staci często występują razem, podział ten ma przeto wartość ł orientacyjną i w miarę pogłębienia badań psychopatologicz- nych nad depresją młodzieńczą na pewno ulegnie zmianie. ? Postać apatyczno-abuliczna i Jak starano się szkicowo przedstawić, okres młodzieńcz? jest ? szczególnie trudnym okresem życia. Trzeba nieraz dużego wysiłku woli, aby przejść zwycięsko przez wszystkie klęski i zawody młodości. Nierzadko więc zdarza się, że tendencje ? ? dezintegracyjne biorą górę. Młody ?owiek ulega wewnętrz- i nemu rozprzężeniu. Nie ma siły zmobilizować się do wysiłku, ' do pracy, nawet do zabawy. Zaniedbuje się w nauce, potrafi 14 nie- bezczynnie godzinami siedzieć w domu ćzy w kawiarni, nic ł ieku go właściwie nie interesuje, zaniedbuje się w wyglądzie ulło- zewnętrznym, niekiedy godzinami przysłuchuje się muzyce iiem big-beatowej, życie zamienia się w pustkę, nie ma ono sensu, nie widzi się celu przed sobą, dzień biegnie za dnieżn, nudę jest na o ół niezbyt wymyślne "ubawy" ; ości. życia niekiedy przerywają g się ? (picie, zbiorowe ekscesy seksualne, wyczyny chuligańskie itp.). si Niekiedy ten typ depresji bardzo przypomina schizofreni rostą i postawienie właściwego rozpoznania jest z początku niemożliwe, dopiero po dłuższym czasie obraz się wyjaśnia w jednym lub drugim kierunku. Zespoły apatyczno-abuliczne utrzymują się na ogół dość ; długo, od kilku miesięcy do kilku lat. Niekiedy u ich podło- ; róż= mpleksu masturbac ne o lub zb t ; wa- ża można się doszukiwać ko Yj g wcześnie rozpoczęte?o życia seksualnego, niekiedy do tego :ych- iemożność przecięcia "pępowiny" Tczaj rodzaju reakcji prowadzi n faza rodzinnej, tłumiony bunt i agresja w stosunku do rodziców hizo- przeradza się w autoagresję, która w tym wypadku manifestu- ? ibraz je się zahamowaniem aktywności i obniżeniem nastroju. ? od- Wyjście z zespołu apatyczno-abulicznego w dużej mierze od warunków środowiskowych. Chodzi tu przede wszy- zdne. zalezy zającym życiu. ! stkim o emocjonalne zaangażowanie się w otac schi- A więc miłość, interesująca praca, drobne nawet sukcesy, za- ; dych _ spokajające sfrustrowane ambicje itp., mogą przywrócić chęć zanie do życia. :zasu, postać buntownicza :hizo- Forma buntownicza depresji młodzieńczej jest zaostrzeniem yróż- normalnie występującego w tym wieku buntu przeciw starsze- Ygna- mu pokoleniu. W pewnym sensie bunt ten jest koniecznością, _ gdyż w tym okresie życia trzeba oderwać się od środowiska ? nego; gdy zerwanie "pępowiny 1 O rodzin " nie nastąpi, odbija się tItOśĆ ?gicz- to fatalnie na dalszej historii życia i rozwoju osobowości nie. @ danej jednostki. Ujemną stroną jest ładunek uczuć negatyw- nych, z którym zazwyczaj osoba buntując?a się nie może sobie poradzić. Wyładowanie agresji na zewnątrz zazwyczaj y jest dokonuje śię w formie impulsywnych reakcji agresywnych, które z reguły zaostrzają istniejący konflikt, lub w postaci użego ?, sji, tj. przyjm nia postawy biernego oporu, klęski ,?cichej agre owa iencje cichego robienia na złość, upartego przeciwstawiania się na- nętrz- ciskom otoczenia. Najczęściej jednak agresja nie może być w całości wyładowana na zewnątrz i część jej wyładowuje ?siłku, wnątrz; w tym wypadku agresja intrafi się do we zmienia się w auto- 15 agresję. Ta ostatnia też może przybierać formy rozmaite: gwałtowne, jak próby samobójstwa czy samookaleczenia, "ła- godne", jak niszczenie własnej kariery życiowej, alkoholizm, używanie narkotyków, lekceważenie obowią?ków społecznych, prowadzące stopniowo do społecznej degradacji itp. W przeciwieństwie do formy apatyczno-abulicznej posiać "buntownicza" przebiega burzliwie. Częste są konflikty ze walczy z całym starszym pokoleniem i jego normami, zdarzają i; ? się wyczyny chuligańskie, ucieczki z domu, wejście na drogę przestępczą, by w ten sposób przeciwstawić się społeczeństwu ludzi star ch. Jest to walka chaotyczna, nie prowadząca do celu; pod powierzchnią młodzieńczego buntu kryją się zwy- kle smutek, poczucie bezsensu życia, brak wiary we własne siły, różnego rodzaju kompleksy niższości. ' TrudnośE podejścia do tego typu chorych polega na uzyska- niu umiejętności "przebicia się" przez powierzchowną war- stwę buntu, która niejednokrotnie drażni otoczenie, i dojściu do warstw głębszych, w których znaleźć można wspomniane _ poczucie beznadziejności, kompleksy mniejszej wartości, brak wiary w swoją przyszłość. Jeżeli w leczeniu formy apatyczno- -abulicznej istotnym momentem jest pobudzenie chorego do wzmocnienie wiary chorego w samego siebie; przywrócenie zachwianego poczucia własnej wartości zmniejsza agresję w stosunku do otoczenia i do samego siebie. Postać rezygnacyjna Postać rezygnacyjna młodzieńczej depresji jest jak gdyby : formą "buntowniczą", pozbawioną zewnętrznej warstwy "bun- tu". U podstawy jej leży brak wiary w siebie. Zbytnia roz- bieżność między marzeniem a rzeczywistością prowadzi do ? rezygnacji z rzutowania się w przyszłość. Przyszłość jest ' szara, nudna, nic ciekawego przynieść nie może; czekają tam tylko klęski i niepowodzenia; nie warto o niej myśleć ani snuć żadnych planów, bo i tak nic się nie spełni. Młody człowiek nie interesuje się wyborem swego zawodu, wybiera pierwszy lepszy, byle przeżyć, rezygn ze swoich zaintere- sowań, bo nie wierzy w możliwość i realizacji, rezygnuje ? z miłości, bo nie ma nadziei, że wybranego partnera czy ? partnerkę kiedykolwiek zdobędzie, idzie przez życie po linii ? 16 aite: najmniejszego oporu, wcześnie go też życie zaczyna nudzić, "ła- bo opór, który stawia otaczająca rzeczywistość, jest bez- ;izm, sprzecznie czynnikiem stymulującym do wysiłku. .ych, Niekiedy przyczyną postawy rezygnacyjnej jest zbyt wcześ- nie rozpoczęte życie seksualne - czy to w formie stosunków ?stać seksualnych, traktowanych jako sposób wyżycia się, a pozba- ? ze wionych komponentu uczuciowego, czy też w formie inten- :iedy sywnego autoerotyzmu. U dziewcząt autoerotyzm prowadzi wiek często do autoagresji. Chęć zniszczenia siebie, wstręt do sa- rzają mego siebie potęgują nastawienie rezygnacyjne. Podobnie jak lrogę w formie "buntowniczej" ważne w leczeniu jest wzmocnienie ?śtwu "autoportretu"; chory powinien odzyskać wiarę w@siebie. ;a do Niekiedy drobne nawet sukcesy życiowe przywracają chęć zwy- . do życia i zmniejszają poczucie rezygnacji. Postać labilna yska- Labilność (chwiejność) nastroju jest zjawiskiem dość typowym war- dla okresu dojrzewania; prawdopodobnie ma ona podłoże prze- ?jściu de wszystkim biologiczne (przestrojenie hormonalne ustroju). .niane O patologii można mówić wówczas, gdy wahania nastroju brak mają tak dużą amplitudę, że utrudniają choremu życie. Zwy- rczno- kle ma się do czynienia z fazami depresyjnymi. W przeci- ?o do wieństwie do cyklofrenii fazy te trwają bardzo krótko, czasem :ormie kilka godzin, najwyżej kilka dni. Bardziej więc przypomi- i jest nają tzw. "chandry" niż depresję typu endogennego. Fazy ?cenie wzmożonego nastroju spotyka się raczej rzadziej, mają one ;gresję @ zazwyczaj więcej cech hebefrenicznyeh niż maniakalnych. Dominuje chęć "wygłupiania" się, przygód, ucieczek z domu, przyjmowania postawy buntowniczej w stosunku do najbliż- szych itp. gdyby Pod powierzchnią wzmożonej żywotności łatwo wyczuć spe- "bun- cyficzny stosunek młodości - poczucie bezsensu życia, swojej ia roz- bezwartościowości, leseferyzmu itp. W fazach obniżenia na- dzi do stroju młody człowiek boleśnie odczuwa bezsens swego życia, ;ć jest otaczającą go pustkę uczuciową, wyolbrzymiają się dość iją tam ? typowe dla tego okresu życia kompleksy mniejszej wartości, leć ani wzrasta autoagresja. Okresy te są niebezpieczne ze względu Młody na możliwość samobójstwa. Niewątpliwie w tej formie mło- ?ybiera dzieńczej depresji leczenie tymoleptykami i łagodnymi neuro- aintere- leptykami, wsparte psychoterapią podtrzymującą, daje naj- cygnuje lepsze efekty. ?ra czy Wskazówki diagnostyczno-terapeutyczne Jak jjuż wspomniano, trudności diagnostyczne w przypadku ; - ? depresji młodzieńczych są duże. Część z nich mija bez śladu w miarę osiągnięcia większej stabilności osóbowości, a część ? prz wyraźną s nię lub cykl echodzi w chizofre ofrenię. W prze- ' ciwieństwie do dorosłych ludzie młodzi na ogół niechętnie szukają pomocy w wypadku trudności natury psychiatrycz- nej. Często też młodzieńcze depresje są traktowane przez nich !'? samych, a także przez otoczenie, nie jako choroba, ale f? jako "humory" lub wady charakteru. Już samo uświadomie- 'i nie choremu, że jest to stan chorobowy i przejściowy, działa na ogół uspokajająco. W każdej . bowiem depresji istnieje ten- dencja do utwierdzenia sytuacJi w czasie; chory przestaje wierzyć w przyszłość, że może ona przynieść odmianę. Dla- te o w de res ?i ważne jest podkreślenie? chorobowego i przej- g P J ? ściowego charakteru zaburzenia psychicznego. Co się tyczy depresji młodzieńczych, to zawsze doszukać się w nich można komponentu psychastenicznego, tj. braku '' wiary w siebie, poczucia mniejszej wartości itp.; wiąże się to z typowym dla tego okresu życia brakiem dystansu i moż- ':. ności względnie obiektywnej oceny samego siebie. Dlatego w podejściu psychiatrycznym do młodzieży należy wyzbyć się zwykłych dla starszego pokolenia tendencji do "mienia za złe", a starać się zobäczyć jak najwięcej wartości pozytywnych. Młody pacjent nieraz wyczuwa, że lekarz wierzy w niego, a tej wiary ze strony otoczenia, zwłaszcza ze strony osób znaczących, najwięcej mu nieraz potrzeba. W podejściu do pacjenta młodego nie należy zapominać, że młodość jest okresem życia najbardziej burzliwym - bunty, przekora, ' krańcowe oscylacje nastrojów i postaw uczuciowych są w tym ?? okresie właściwie zjawiskiem normalnym i lekarz nie może : być nimi zaskoczony, musi zawsze zachować postawę tole- rancyjną. Chorzy w okresie dojrzewania i w okresie młodzieńczym i muszą uzyskać zdolność projektowania się w przyszłości. ? W wypadku młodzieńczej depresji jest to zagadnienie z dwóch względów zasadnicze. W każdej depresji znika zdolność rzu- towania się w przyszłość - przyszłość zmienia się w przy- słowiową czarną ścianę nie do?zebicia i gdy przyszłość ' zaczyna się rozjaśniać, jest to zwykle pierwszy sygnał mija- s?i. W młodości przyszłość ma charakter bardzo roz- nia depre J 18 , ległej, ale zamglonej przestrzeni, raz jej koloryt jest jasny, a raz ciemny. W młodzieńczej depresji jest on ciemny. Nie- rzadko ukazanie młodemu pacjentowi perspektyw przyszłoś- ci - jego mo?liwości i ewentualnych celów - zmienia kolo- ryt z ciemnego w jasńy. Wreszcie najważniejszą może sprawą jest wł?ściwy sto- sunek uczuciowy do młodego pacjenta. Przede wszystkim młodzi nie znoszą fałszu. Szukają prawdy i są wyczuleni na dysonanse między prawdziwym obliczem człowieka, a tym, co on na zewrlątrz stara się manifestować. Są surowymi sę- dziami i gdy odkryją wewnętrzne kłamstwo danego czło- wieka, bezwzględnie go potępiają. Aby zdobyć więc zaufanie młodego pacjenta, trzeba być człowiekiem prawdziwym. Trze- ba młodych ludzi naprawdę lubić, a nie udawać sympatii do nich; nie trzeba wygłaszać "kazań", bo tych mają młodzi na ogół dosyć, ale być samemu w pewnej przynajmniej mie- rze dla nich przykładem. Własny przykład jest w przypadku pacjenta młodzieżowego sprawą ważną, gdyż w tym okresie wciąż jeszcze szuka się ideałów do identyfikowania się z nimi i znalezienie ich ułatwia rzutowanie się w przyszłość, co może pomóc w wyprowadzeniu z depresji. Rzetelność stosunku uczuciowego do pacjenta polega na tym, że lekarz jest naprawdę zaangażowany w jego sprawy, że chce mu pomóc, że stara się gruntownie poznać to, co młodemu najbardziej w życiu dokucza i utrudnia je. Psychia- tra często widzi błędy popełniane przez rodziców w stosuńku do swego pacjenta; mimo woli budzi to niechęć do nich. Jego postawa uczuciowa w stosunku do nich upodabnia się do postawy chorego. Wówczas należy więcej czasu poświęcić rodzicom, przeprowadzać z nimi szczere rozmowy, nie osą- dzać ich, ale patrzeć na nich jak na swoich pacjentów. Wówczas można wiele zrozumieć z ich błędów. To zrozu- mienie rodziców udziela się w trakcie rozmów pacjentowi w wieku adolescencji; uczy się on patrzeć na wiele spraw z większym dystansem, staje się wobec swoich rodziców bar- dziej tolerancyjny, rozumie ich konflikty i trudności. Zmniej- sza się w ten sposób ładunek uczuć negatywnych, które nie- rzadko są jedną z przyczyn młodzieńczej depresji. Ważną rolę w leczeniu młodzieńczej depresji odgrywa kon- takt z innymi młodymi pacjentami. Nierzadko u pod?oża depresji tkwi nieumiejętność nawiązywania kontaktu z ró?nrieś= nikami, spowodowana np. zbyt silnym poczuciem mniejśzej 2* wartości bądź niemożnością przerwania "pępowiny" rodzinnej. Właściwy klimat oddziału młodzieżowego ułatwia wycofują- cemu się pacjentowi próby nawiązywania kontaktów z rówieś- nikami. Depresja połogowa (poporodowa) Macierzyństwo stanowi w życiu kobiety przełom biologiczno- -psychiczny. Nie należy więc dziwić się, że w tym okresie dość często zdarzają się zaburzenia psychiczne. Podobnie jak w wypadku tzw. psychoz inwolucyjnych dotychczas nie rozstrzygnięty jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie roz- strzygnięty wieloletni i nieraz zacięty spór psychiatrów, czy zaburzenia te są specyficzne, tj. czy stanowią jednostkę cho- robową, czy też niespecyficzne. Ze względu na wieloczynni- kową etiologię obowiązującą w większości zaburzeń psychicz- nych, trudno ustalić ich specyficzność, tj. zredukować przy- czyny tylko do jednej, najbardziej istotnej. Zaburzenia psy- chiczne związane z macierzyństwem mogą wystąpić w okresie ciąży, porodu lub połogu. W okresie połogu występują one najczęściej, stąd tytuł podrozdziału (depressio puerperalis). W okresie ciąży spotyka się częściej reakcje nerwicowe, uwarunkowane czynnikami psychologicznymi, jak ciąża nie- pożądana, niechęć lub nieprzygotowanie psychiczne do roli matki, niechęć do ojca dziecka, wrogi stosunek do własnej matki, trudności ekonomiczne itp., lub biologicznymi, jak nie- prawidłowy przebieg ciąży, choroby somatyczne, uporczywe wymioty ciążowe itp. Najczęściej oba czynniki idą w parze. W okresie porodu najczęściej ma się do czynienia z ostrymi psychozami typu zamąceniowego (syndroma amentivum), prze- ważnie wywołanymi ?atruciem lub zakażeniem. W okresie połogu występują psychozy amentywne (zwykle symptoma- tyczne) oraz psychozy schizofrenopodobne i cyklofrenopodob- ne. W tej ostatniej grupie wyraźnie przeważają depresje. Jednakże poza klasycznymi obrazami psychotycznymi spotyka się zaburzenia psych?czne na poziomie nerwicy lub na pogra- niczu nerwicy i psychozy i w ty?zaburzeniach najczęściej dominuje nastrój depresyjny. @ Postaci depresji poporodowej Postać neurasteniczna W tych klasyfikacyjnie niezbyt jasn.o określonych zespołach depresyjnych na pierwszy plan mogą wysunąć się objawy typu neurastenicznego - w postaci zmęczenia, rozdrażnienia, mniejszej sprawności intelektualnej i fizycznej; zwykle łączą się one z wyraźnymi zaburzeniami natury wegetatywno-endo- krynnej. Często występuje nadmierne chudnięcie lub nadmier-, ne przybieranie na wadze. Niektórzy autorzy skłonni są w te- go typu przypadkach doszukiwać się niedoczynności przy- sadki mózgowej. Określają je jako hypothalamosis. Postać apatyczno-abuliczna Inny nieco obraz przedstawiają te depresje poporodowe, w których na pierwszy plan wysuwają się apatia, brak energii, niemożność podjęcia decyzji. Dla tych kobiet wszystko wy- daje się trudne, nie mogą sobie poradzić ze zwykłymi obo- wiązkami domowymi, najchętniej spędzają czas bezczynnie, mają uczucie pustki życiowej, czasem z przykrością odczu- wają zobojętnienie uczuciowe w stosunku do osób najbliż- szych - do męża, do dziecka. Mimo że cieszyły się bardzo na przyjście dziecka, obecnie nie mogą się zdobyć na żywsze w stosunku do niego uczucia. Chętnie oddają je w opiekę swej matce. Pustka uczuciowa zapełnia się, jak to zwykle bywa, skargami typu hipochondrycznego. Zwykle trudno jest w tych wypadkach zadecydować, czy ma się do czynienia z początkami schizofrenii, czy z łagodną formą depresji endo- gennej, czy też z nerwicową jeszcze reakcją na poród i ma- cierzyństwo. Postać anankastyczna W trzecim typie poporodowych degresji na pierwszy plan wysuwa się problem dzi,ecka. Chorą przeraża odpowiedzial- ność za nie ; nie wierzy ona, że potrafi je wychować ; każda czynność staje się dla niej problemem, studiuje książki fa- chowe, szuka pomocy swojej matki. Nierzadko dołączają się myśli natrętne związane z dzieckiem, że coś złego dziecku może się stać, że sama może mu coś złego zrobić. Nękają ją potworne wyobrażenia, że sama dziecko swe zabija. Sam widok ostrych przedmiotów: - noży, nożyczek - nasuwa myśli tego typu. Chora chowa te przedmioty z obawy, aby czegoś złego dziecku nie zrobić. Dręczą ją koszmarne sny, 21 w których dziecko jej ginie w strasznych wypadkach, w któ- , ? skie, rych sama je morduje, a nawet pożera. Zwykle w tego ' cą, typu depresjach można stwierdzić wyraźną niedojrzałość men uczuciową do macierzyństwa. Zob. poz. 519. Czynniki etiologiczne W próbach analizy etiologicznej depresji poporodowych na- leży zwrócić uwagę na: 1) czynniiki natury somatycznej, a więc przebieg ciąży i po- rodu, obecność ewidentnych zaburzeń endokrynnych, dojrza- łość fizyczną do ciąży i porodu (np. fizyczny typ infantylny) itp., 2) czynniki natury osobowościowej - chodzi tu przede wszystkim o dojrzałość uczuciową do macierzyństwa, o ogólny ton uczuciowy: ciepły lub zimny, o skłonność -do uczuciowej ambiwalencji, o poczucie własnej kobiecości itp., 3) czynniki o charakterze konfliktowyan, np. niedobrane małżeństwo, dziecko niepożądane, zbytnia zależność od matki, trudności zawodowe i finansowe, spotęgowane przez macie- rzyństwo. Na ogół dość trudno jest przewidzieć przebieg poporodo- wych depresji. Często po kilku miesiącach, a nawet tygod- niach mijają one bez śladu. Kobieta stopniowo przystosowuje się do nowej roli matki. Zdarza się jednak, że poród staje się punktem zwrotnym w życiu pacjentki. Po latach nawet odczuwa, że się coś w niej od tego czasu zmieniło, "zała- mało", że straciła dawną radość życia i energię, że jej siły fizyczne osłabły, że roztyła się lub schudła i nie może wró- cić do dawnej formy, że nie może wyzbyć się uczucia bez- radności i braku wiary w siebie, że straciła przyjemność w czasie stosunków seksualnych (bywä też odwrotnie, że właśnie od pierwszej ciąży pojawia się zdolność przeżywa- nia orgazmu, której dawniej nie było). Nieraz kobiety smutne, "szare", uginające się pod ciążarem d?mowych obowiązków, nie mające jaśniejszych chwil w życiu, pozbawione radości życia, były - jak się okazuje w trakcie rozmów z nimi - niegdyś inne, życie je cieszyło, potrafiły się śmiać i rado- wać z błahych powodów, miały dużo energii i wiary w przy- szłość. Wyraźna zmiana nastąpiła po ur eniu dziecka. By- łoby zbytnim uproszczeniem kompleks czyn zredukować do porodu; zwykle dołączają się inne, jak złe pożycie małżeń- 22 .? P H F ;n skie, niezadowolenie z pożycia seksualnego, przeciążenie pra- cą, trudne warunki ekonomiczne itp. Niemniej jednak mo- mentem zwrotnym był poród. Zob. poz. 112, 184, 211, 218. Wskazówki terapeutyczne W leczeniu depresji poporodowych należy zwrócić uwagę na czynniki natury somatycznej: zatrucia ciążowe, dyshormony, niedokrwistość poporodową itp. Gdy te sprawy się wykluczy lub odpowiednio ustawi ich leczenie, należy skoncentrować się ; na czynnikach natury psychologicznej; są to: dojrzałość emoc- jonalna do macierzyństwa, poczucie kobiecości, stosunek uczu- ciowy do matki, do męża, do dziecka, warunki bytowe itp: ? Macierzyństwo niejednokrotnie wyzwala u kobiety ukryte w normalnym życiu postawy uczuciowe. Zwykle w tym okre- sie związek uczuciowy z matką staje się silniejszy. Niekiedy przybiera on formę karykaturalną: młoda matka zaczyna się czuć sama jak mała dziewczynka szukająca wciąż oparcia w swojej matce. Macierzyństwo mobilizuje u kobiety posta- wę heroiczną: gotowość całkowitego poświęcenia się dla własnego dzieckd. W tym okresie wyzwalają się dawne urazy związane z włas- nym obrazem, zwłaszcza dotyczącym identyfikacji seksualnej.? ? Stosunek do partnera seksualnego ulega niejednokrotnie zmia- szą być pod ? nie. Uczucia mu zielone między niego a dziecko, często schodzi on na dalszy plan, narastają pretensje do niego, że nienależycie wywiązuje się ze swej nowej roli ojca. , Macierzyństwo jest nowym etapem w rozwoju osobowości kobiety. Rodzi się nowa jäkość, jaką jest swoiste i może naj- silniejsze uczucie, mianowicie uczucie matki do dziecka. Nie zawsze kobieta jest dostatecznie do niego przygotowana. Zmie- i nia się wiele dotychczasowych postaw uczuciowych. Słowem, ? rodzi się jakby nowa kobieta. Ten "poród" psychiczny nie zawsze odbywa się bezboleśnie i różne formy depresji poro- + dowych są tego dowodem. Zadaniem psychiatry jest zorien- , to?ać się, które czynniki odgrywają w genezie depresji naj- ważniejszą rolę i pomóc pacjentce w wejściu w nową rolę matki. Leczenie farmakologiczne (tymoleptyki, neuroleptyki i ataraktyki) ułatwiają lekarzowi opanowanie głębszych sta- nów obniżenia nastroju i lęków oraz zmniejszenie dystonii wegetatywnej. 23 Depre sje objawowe Czynniki etiologiczne Czynniki biologiczne Na ogół każda choroba somatyczna pociąga za sobą obniże- nie nastroju. Wydaje się więc uzasadnione wyodrębnienie z grupy depresji tej, która wiąże się bezpośrednio z fizycznym ? niedomaganiem ustroju. Przyczyny obniżenia nastroju w cho- robach somatycznych można podzielić na dwie wielkie grupy: biologiczne i psychologiczno-socjologiczne. Każda choroba somatyczna powoduje zachwianie we- wnętrznej równowagi ustroju: zmniejsza się stopień integracji poszczególnych czynności ustroju, na skutek grożącego ustro- jowi niebezpieczeństwa pojawia się niepokój lub nawet lęk, a na skutek miejscowego działania czynników szkodliwych dochodzi do drażnienia receptorów bólowych, chory odczuwa ból. W trakcie choroby ustrój musi jakby skoncentrować się na sobie, dlatego zmniejsza się zaangażowanie w świecie ota- , czającym: szuka się schronienia, opieki, spoczynku. Ogólna dynamika życiowa obniża się, gdyż siły ustroju wskutek cho- ? roby są słabsze. Działanie czynników natury biologicznej przedstawia się różnorodnie, zależni.e od ciężkości i rodzaju choroby, od bó- lów, jakie jej towarzyszą, od rodzaju autointoksykacji ustroju, od stopnia uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego, które danej chorobie towarzyszy itp. Można by powiedzieć, że pra- wie każda choroba somatyczna ma swój określony obraz psychopatologiczny. Jest on jednak trudny do zanalizowania, gdyż na obraz ten poza czynnikami biologicznymi, tj. wywoła- ? nymi przez określoną chorobę, nakładają się czynniki natury @ konstytucjo?alnej i osobowościowej oraz czynniki sytuacyj- ne, tj. związane z aktualną sytuacją psychosocjologiczną cho- rego. ? Nie zawsze też czynniki natury biologicznej prowadzą do obniżenia nastroju. Zdarza się, zwłaszcza w pierwszych fazach ' choroby, że nastrój może być nieznacznie podwyższony, a jeśli ' nie sam nastrój, to ogólna dynamika życiowa. Bywa tak czasem w pierwszych stadiach gruźlicy i niektórych chorób zakaźnych, choćby zwykłej grypy, czy n ynności tarczycy. Prawdo odobnie to podwyższenie dyna i życiowej należy wiązać z ?ywołanym przez chorobę wzmożeniem przemiany 24 1 ?I5 ? ? 45 "?"?? i ",t; ' I? i 5 ? ?, podstawowej. W innych znów chorobach obniżenie nastroju jest bardzo wyraźne, np. w chorobie reumatycznej, we wszel- kich dysfunkcjach układu trawiennego, zacząwszy od zwykłej niedyspozycji trawiennej. W przyszłości, może, ściślejsza współpraca psychiatrów ze specjalistami innych dyscyplin medycyny klinicznej pozwoli na znalezienie wyraźniejszych korelacji między różnymi rodzajami chorób somatycznych a towarzyszącym im obrazem psychopatologicznym. Czynniki psychosocjologiczne Czynniki natury psychosocjologicznej mogą różnie się przed- stawiać i różną rolę odgrywać w genezie depresji towarzy- szącej chorobie somatycznej. Choroba zmienia sytuację spo- łeczną dótkniętego nią człowieka, chcąc nie chcąc musi on wycofać się z normalnej aktywności społecznej, jest zwol- niony z większości swych obowiązków, nie może kontynuować rozpoczętych przez siebie prac itd. Wycofanie się z postawy aktywnej pociąga za sobą różnego rodzaju konsekwencje na- tury społecznej, ekonomicznej i psychologicznej. Wiele spraw dla chorego ważnych decyduje się już poza nim, pojawiają się trudności ekonomiczne, a przy długotrwałej chorobie grozi nawet ruina finansowa. Jako chory człowiek przestaje się on liczyć na arenie życia społecznego. Niekiedy także wycofanie się z obowiązków społecznych jest korzystne, niekiedy jest ono jedynym sposobem wyjścia z trudnej sytuacji. Na tym polega ucieczka w chorobę. Na dłuższą metę jednak wycofanie się z życia społecznego jest niemożliwe. Chory staje się coraz większym ciężarem dla otoczenia, coraz niżej spada w hierarchii społecznej. Istnieje wyraźna korelacja między stanem zdrowia a po= zycją społeczną. Choroba zwalnia z dotychczasowej roli spo- łecznej, dzięki niej przechodzi się do roli dziecka, oczekuje się na pomoc i opiekę otoczenia. Choroba wywołuje więc regres w roli społecznej. I odwrotnie, regres w roli społecz- nej może wywołać chorobę. Gdy zdrowie fizyczne jest dobre, wycofanie się z dotychczasowej roli społecznej polega tylko na ucieczce w chorobę. Gdy natomiast zdrowie jest słabe, jak np. w podeszłym wieku, wówczas łatwo dochodzi do dekom- pensacji sił ustroju. Klasycznym przykładem jest występowa- 25 nie różnego rodzaju niedomagań podeszłego wieku i otępienia ? starczego w związku z utratą dotychczasowego statusu spo- łecznego (np. w chwili przejścia w stan spoczynku). Choroba stawia człowieka wobec różnorodnych i często no- wych sytuacji psychologicznych. Wycofanie się z aktywności zmusza do większej refleksji nad samym sobą. Zwykle jest to refleksja nad własnym ciałem (postawa hipochondryczna), ale gdy choroba jest cięższa, pojawia się refleksja nad śmier- cią. Choroba jakby łączy początek z końcem życia. Czyniąc człowieka słabym i wymagającym opieki, upodabnia go do dziecka, a zbliżając perspektywę końca życia, zmusza go do zastanowienia się nad jego sensem. Wiele spraw dotychczas ? ważnych traci swą wartość, człowiek żałuje, że dotychczas się nimi zajmował. Niekiedy świadomość, że zbliża się koniec wszystkiego, przynosi dziwny spokój. Uciszają się dawne bu- rze życiowe. Wszystko staje się mało istotne. Niekiedy czło- wiek broni się przed perspektywą śmierci - nie 'przyjmuje istnienia i stwierdzonej u niego choroby lub lekceważy ją i jeszcze aktywniej niż przed chorobą stara się uczestniczyć w bieżącym życiu. Negację choroby spotyka się dość często w wypadku no- wotworów złośliwych. Na oddziale onkologicznym chory jest przekonany, że wszyscy inni mają raka, ale on jest wyjątkiem. Lekceważenie choroby spotyka się niekiedy po zawałach ser- ca - chorych takich trudno utrzymać w łóżku, wyrywają się do pracy, są nieraz bardziej aktywni niż przed chorobą. Poziom wiadomości lekarskich nie odgrywa tu roli. Zdarza ? się, że lekarze mimo ewidentnych nawet dla laika objawów ? chóroby nowotworowej nie przyjmują jej istnienia u siebie albo wiedząc dobrze, czym grozi zawał serca, nie stosują do siebie tych wszystkich przestróg, które by dali każdemu choremu. Człowiek na ogół niezbyt chętnie przyjmuje możliwość swej " śmierci. Widać to np. w czasie wojny, gd?, na ogół o śmierci ;i za wiele się nie myśli, a stara się raczej w miarę możliwości wykorzystywać życie w pełni. Ludzie starzy też często, za- ? miast myśleć o zbliżającym się końcu ich egzystencji, przej- ; mują się wieloma sprawami, z których większość nie ma szans za ich życia. Prawdopodobnie więc człowiek dysponuje , różnorodnymi mechanizmami psychologicznymi broniącymi go ? przed perspektywą śmierci. PerspektYwa ta z za go bowiem do całkowitej rewizji dotychczasowego sposo u życia, do zro- ?? bienia ostatecznego bilansu, do zdecydowanego ograniczenia 26 '1' enia ? aktywności, które wobec możliwości rychłej śmierci sensu nie spo- mają, do ustosunkowania się wobec spraw ostatecznych. W wielu kulturach kładziono duży nacisk na umiejętność no- ? ? spojrzenia w oblicze śmierci, uczono, jak należy umierać, roz- ości i budowywano rytuały związane z kultem zmarłych (monstru- jest ; alnym pod tym względem przykładem jest kultura staroegip- ?na), ska). We współczesnej kulturze ucieka się racze? od myśli iier- o śmierci, jest ona tą koniecznością natury, której człowiek ? niąc ' jeszcze nie zdążył zwyciężyć, budzi lęk i poczucie bezsensu ? do ! życia. i do ? Osłabienie, ból, potrzeba opieki, nagłe zbliżenie się śmier- czas ci - wszystko to obniża nastrój, zmniejsza dynamikę i eks- ; się pansję życiową. Człowiek widzi swoje życie w innej perspek- niec tywie. Musi zmienić wiele swych uczuciowych nastawień bu- i zrezygnować z wielu dotychczasowych celów życiowych. ?zło- Niekiedy konieczność spojrzenia na życie "sub specie aeter- nuje @ nitatis" pogłębia dotychczasowy styl życia, człowiek staje ? j-ą się mądrzejszy i spokojniejszy. Na ogół jednak radość życia czyć j zmniejsza się, zwykle bowiem łączy się ona ze sprawami drobnymi, one stanowią o tzw. smaku życia i one pobudzają no- do zwiększonej ak.tywności. Zdarza się wprawdzie, że właśnie jest w obliczu śmierci życie nabiera właściwego smaku, dopiero ;iem. , bowiem wtedy człowiek uczy się cieszyć różnymi drobiazgami, sez- ! jak plamą słońca, widokiem ptaka, kwiatu itd., czego dotych- wa ą ? czas nie zauważał. cobą. Zob. poz. 91, 606. Rodzaje depresj i ? objawowej Do częściej spotykanych depresji objawowych należy zaliczyć zespoły depresyjne występujące po chorobach zakaźnych (de- pressio post.infectiosa), w niewydolności krążenia (depressio haemodynamica), w zaburzeniach hormonalnych (depressio en- docrinologica), w różnego rodzaju zatruciach (depressio toxica), przy długotrwałym używaniu środkóv?r narkotycznych i po ich odstawieniu (depressio narcotica). Do depresji objawowych na- leży także depresja spotykana u alkoholików, zwłaszcza w okre- sach abstynencji (depressio al?oholica), wreszcie depresje wy- stępujące w trakcie używania niektórych środków farmako- logicznych (depressio pharmacologica) . Po niektórych chorobach zakaźnych nieraz przez dłuższy czas utrzymują się objawy nerwicowe (najczęściej neuraste- niczne) o silnym zabarwieniu depresyjnym: Typowym przykła- 2? dem jest tu grypa. Nie jest wykluczone, że tego rodzaju de- presje pogrypowe są następstwem łagodnego zapalenia mózgu, wywołanego wirusem grypy. Po wirusowym zapaleniu wątro- by nierzadkie są uporczywe zespoły depresyjne o obrazie neurastenicznym lub apatyczno-abulicznym. Analogiczne ze- społy występują po durze brzusznym, a zwłaszcza plamistym. Niewydolność krążenia nierzadko prowadzi do obniżenia nastroju, co w pewnej mierze wiąże się z upośledzeniem krą- żenia mózgowego. Taki sam efekt daje miażdżyca naczyń mózgowych. Należy o tym pamiętać w zespołach depresyj- nych u ludzi starych. Niekiedy podanie środków naserco- wych (strofantyna) wkrótce usuwa objawy depresyjne. W niektórych zaburzeniach hormonalńych, np. w niedoczyn- ności tarczycy, w dysfunkcji kory nadnerczy lub przysadki, występują długotrwałe zespoły depresyjne o różnej głębokości, często o obrazie apatyczno-abulicznym lub neurastenicznym. ; Zanotowano też występowanie mniej lub więceJ dyskretnych zespołów depresyjnych w następstwie stosowania doustnych środków antykoncepcyjnych. Dość typowe są zespoły depre- syjne przy podawaniu preparatów kory nadnerczy. Są to właściwie depresje farmakologiczne. Medycyna prze- mysłowa ma wiele do czynienia z przewlekłymi zatruciami środkami toksycznymi. Niekiedy w trakcie zatrucia występuje nieznaczna euforia, a gdy trucizna przestaje bezpośrednio działać - zespół depresyjny. Jest to zjawisko często obser- wowane w wypadku chronicznych zatruć. W narkomaniach i alkoholizmie jest jedną z przyczyn nadużywania tych środ- ków; pije się lub zażywa narkotyk między innymi dla po- prawy nastroju ("zalać robaka"), a gdy bezpośrednie działa- nie minie, występuje przysłowiowy "kac", którego osiowym objawem jest obniżenie nastroju. W jednej z krakowskich pralni chemicznych obserwowano, że tamtejsze pracownice mimo niskich zarobków i złych warunków pracy bardzo chętnie chodziły do pracy. Okazało się, że były one stale podtruwane środkami chemicznymi używanymi do prania (tri). Ńastrój ich pogarszał się, gdy nie były w atmosferze tego środka (tj. poza pralnią). Euforyzujące działanie tri było, obok działania oszałamiającego, jedną z przyczyn stosowania tego środka przez polskich hippisów jako narkotyku (tzw. przez nich "kleju"). Większość narkotyków - typowym prz dem jest tu mor- fina - daje nieraz głębokie obniżenie n s oju w tym okre- sie, gdy trucizna bezpośrednio nie działa. Jest to jedna z przy- 28 a,5 * : G; czyn tzw. głodu narkotyku (np. potworny głód morfinowy). Dochodzi w ten sposób do uczynnienia mechanizmu błędnego koła: Używa się narkotyku, by usunąć za pomocą objawów ostrego zatrucia (euforii) objawy zatrucia chronicznego (de- presja). Aby usunąć te przykre objawy, chroniczny alkoholik musi nieraz już z rana "strzelić sobie jednego" dla poprawy nastroju. Niekiedy depresja alkoholowa wyprzedza pojawie- nie się objawów uro?eniowych lub deliryjnych. W depresjach alkoholowych nieraz trudno zdecydować, czy obniżenie na- stroju wywołane jest endogennie, zdarza się bowiem, że cy- klofrenia manifestuje się przede wszystkim tendencją do nad- używania alkoholu (tzw. dipsomania), czy też chronicznym zatruciem alkoholem. Wiele środków farmakologicznych powoduje obniżenie na- stroju, zwłaszcza przy chronicznym ich zażywaniu. Typowym przykładem są preparaty Rauwolfia, np. serpasil, stosowane w leczeniu nadciśnienia. Nie jest wykluczone, iż niektóre antybiotyki prowadzą do powstania uporczywych nieraz ze- społów depresyjnych (przeważnie apatyczno-abulicznych). Pro- blem ten jednak wymagałby dokładniejszej obserwacji. Większość neuroleptyków i niektóre ataraktyki wyraźnie obniżają nastrój; najczęściej wywołują stany apatii i obniżo- nej energii (zespoły apatyczno-abuliczne). Istnieją tu znaczne indywidualne różnice, np. u jednej osoby ten sam lek działa depresyjnie, a u drugiej nawet lekko euforyzująco. Przy ty- powej dla naszej cywilizacji lekomanii nie bez znaczenia dla jej powstania może być wspomniany wyżej efekt błędnego koła. Zażywa się dany lek dla poprawy samopoczucia, które z kolei pogarsza się przy jego dłuższym stosowaniu. Zob. poz. 29, 49, 303, 304, 305, 504, 543, 548, 552, 5?4, 639, 690, ?Ol. Uwagi terapeutyczne W leczeniu depresji na podłożu somatycznym ważne jest, aby chory uzyskał optymistyczne spojrzenie na otaczający świat i samego siebie i by w ten sposób choroby nie zapisywał tylko na straty, ale umiał z niej wyciągnąć korzystne dla siebie doświadczenia. Poprawa nastroju wpływa z reguły korzystnie na przebieg leczenia choroby somatycznej. Dlatego lekarz i pielęgnrarka powinni zarówno swoją po- stawą, jak i cechami osobowości redukować napięcie lękowe towarzyszące każdej chorobie somatycznej, a także wpływać 29 mobilizująco na nastrój i chęć do życia chorego. Z codzien- nego doświadczenia wiadomo, że jedni lekarze i pielęgniarki są obdarzeni takimi zdolnościami - niekiedy samo zetknięcie się z nimi poprawia samopoczucie chorego - inni znów mimo wysiłków wpływu takiego na chorych nie mają. Zagad- nienie to wymagałoby w przyszłości dokładniejszej analizy psychologicznej. Na razie można tylko bardzo pobieżnie wskazać cechy, które wydają się ważne dla poprawy samopoczucia chorego; są nimi prawdziwy, autentyczny, serdeczny stosunek do cho- rego, chęć pomożenia mu, zaangażowanie się w jego cierpie- nie, poczucie własnej kompetencji, tj. wiara, że potrafi się choremu pomóc, wewnętrzny spokój wynikający z przeświad- czenia, że dobrze spełnia się swój obowiązek. Nie trzeba dodawać, że leczenie somatyczne, swoiste dla danej choroby, jest stosowane równolegle z leczeniem psychiatrycznym. To ostatnie jest realizowane zwykle na drugim ?lanie, niemniej jednak odgrywa ważną rolę i jak już wspomniano, może wpłynąć na efektywność leczenia somatycznego. Gdy zachodzi potrzeba i nie ma przeciwwskazań internistycznych, należy choremu podawać neuroleptyki i tymoleptyki, uważając oczy- wiście, aby przy istnieniu choroby somatycznej podawanie tych leków nie przyniosło szkody. Zob. poz. 304, 548, ?13. Depresje organiczne Etiologia W zespołach psychoorganicznych często pierwszym zwiastu- nem uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego są depresje. Miażdżyca naczyń mózgowych zwykle manifestuje się zespo- łem neurasteniczno-depresyjnym. Porażenie postępujące często rozpoczyna się depresją, która mniej lub bardziej gwałtownie przechodzi w otępienie. Po urazach mechanicznych, jak i che- micznych mózgu obok objawów neurastenicznych objawy de- presyjne należą do najczęstszych. Uszkodzeniom naczynio- wym mózgu (zawały i krwotoki mózgowe) nierzadko towa- rzyszy zespół depresyjny. Jak się zd w uszkodzeniach półkuli niedominującej (tj. zwykle p awej) występuje on częściej niż w uszkodzeniach półkuli dominującej. Obniżenie 30 ä nastroju, apatia i abulia utrudniają proces rehabilitacji ruch?- wej i funkcji mowy. Zdarzają się zespoły depresyjne w gu= zach mózgu i mogą poprzedzać wystąpienie objawów neuro- logicznych. Dość typowe są patologiczne wahania nastroju w na- stępstwie trwałego uszkodzenia układu nerwowego po wiru- sowym zapaleniu mózgu (encephalopathia postencephalitica). Polegają one na gwałtownych zmianach nastroju, występują- . cych bez ućhwytnego powodu lub z błahych przyczyn. Są to krótsze lub dłuższe okresy "chandry", "ponuractwa", zwy- kle połączone z wrogim nastawieniem do otoczenia (syndro- ma dysphoricum) . Podobne wahania nastroju spotyka się w głębszych niedo- rozwojach umysłowych (tzn. wywołanych zmianami organicz- nymi mózgu, a nie zaniedbaniem środowiskowym). Ludzie nie- dorozwinięci umysłowo są zazwyczaj dziecinnie pogodni i do- brzy. Nazwa "kretyn" pochodzi od cretien - chrześcijanin, gdyż życzliwość i pogodny uśmiech niedorozwiniętych miały przypominać cechy dobrego chrześcijanina. Ale na tym po- godnym tle występują od czasu do czasu chmury złego na- stroju i wrogiego nastawienia do otoczenia, nierzadko wywo- łane złym traktowaniem przez otoczenie. Są też niedorozwi- nięci ludzie, którzy zawsze są ponurzy i złośliwi lub apa-tycz- ni i bezwolni. Znaczne wahania nastroju spotyka się täkże w padaczce. Niekiedy zwiastunem zbliżającego się ataku jest gwałtowne pogorszenie się nastroju, trwające od kilku g,odzin do kilku nawet miesięcy. Po ataku nastrój może diametralnie się zmie- nić. Chorego - na krótki, niestety czas - ogarnia eksta- tyczna radość życia. Niekiedy znów taka ekstaza jest zwia- stunem ataku, a po nim występuje stan dysforii. Epileptycy bywają dysforyczni, łatwo dochodzi u nich do znacznych wahań nastroju, afekty u nich zalegają. Są to dość typowe cechy charakteru epileptoidalnego. Gwałtowne nieraz zabu- rzenia życia uczuciovirego są częstym objawem padaczki skro- niowej. Na ogół rozpoznanie organicznego tła depresji nie napo? tyka większych trudności. Zwykle towarzyszą jej objawy psy- choorganiczne w postaci zaburzeń pamięci, niewydolności emocjonalnej (incontinentia affectiva), okresowych stanów za- mąceniowych. Badanie psychologiczne też zwykle wskazuje na organiczne uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego. Poza tym wywiad i wyniki badań dodatkowych (elektroence- 31 r;:, ?alogram, badanie płynu mózgowo-rdzeniowego) zazwyczaj wskazują na organiczne tło depresji. Niemniej jednak, zwłasz- cza w pierwszych fazach choroby, gdy objawowo ma się tylko ? czc z depresją do czynienia, właściwe rozpoznanie może być trud- ne, a nawet niemożliwe. W depresjach organicznych dość zm często przyłącza się komponent urojeniowy. Są to urojenia najczęściej prześladowcze lub nihilistyczne. Niekiedy mają I one wyraźnie treść absurdalną, co nasuwa podejrzenie ich ' reo organicznego tła. W depresjach na podłożu organicznym zwy- uc? kle element apatii wysuwa się na pierwszy plan. Chory jest bezczynny, obojętny, do niczego nie potrafi się zabrać. ? W zachowaniu zaznacza się duża bezradność, trudno nieraz nal określić w jakiej mierze jest ona wywołana obniżeniem ' ma nastroju, a w jakiej - osłabieniem sprawności intelektualnej i i ruchowej na skutek zmian organicznych mózgu. Zob. poz. 55, 64, 32, ?5, 2??, 228, 281-283, 31?, 391, 403, 448, 563, 581, 610, 643, ?22, ?23, ?26. Uwagi terapeutyczne Depresje na podłożu organicznym są zwykle bardziej upor- . czywe. Przy uszkodzonym mózgu łatwiej dochodzi do utrwale- nia stereotypów zachowania się i przeżywania. Tymoleptyki na ogół nie okazują się tak skuteczne, jak w innych zespo- łach depresyjnych; często prowadzą one do stanów zamące- niowych. Dlatego należy je ostrożnie dawkować. W głębo- kich zespołach depresyjnych na podłożu organicznym, gdy nie ma wyraźnych przeciwwskazań internistycznych i neuro- logicznych, można stosować wstrząsy elektryczne. Są one w depresjach leczeniem najskuteczniejszym. Mimo że podło- że depresji ma charakter wyraźnie organiczny, psychoterapia ? i socjoterapia odgrywa w jej leczeniu niemałą rolę. Z obni- żeniem nastroju idzie zawsze w parze obniżenie intelektualnej wydolności. Chory często zdaje sobie sprawę ze swej nie- wydolności intelektualnej, zwłaszcza z osłabienia funkcji pa- mięci. Ten wgląd w stan psychiczny jest dość typowy dla depresji @na podłożu miażdżycowym. W takich wypadkach dodanie choremu wiary w siebie przez wykazanie, że nie . jest tak umysłowo niesprawny, jak sobie wyobraża, i przez umożliwienie mu pracy, w której ?rze sobie radzi, może niejednokrotnie poprawić nastrój chorego, a tym samym jego sprawność umysłową. 32 W depresjach organicznych chory często czuje się zagubio- ny, bezradny, opuszczony i samotny. Poczucie, że jest oto- czony opieką, serdecznością, że w trudnej sytuacji znajdzie oparcie, przywraca choremu pewność siebie, a tym samym zmniejsza przygnębienie. Rozmowy z chorym umożliwiają mu wypowiedzenie się na temat swych obaw, urazów, negatyw- nych nastawień uczuciowych. Dzięki nim zmniejsza się u cho- rego zaleganie afektu, rozładowują się utrwalone stereotypy uczuciowe, chory obiektywniej widzi swoją sytuację. Chory powinien czuć się potrzebny, mieć swój plan dnia, wykonywać prace, których sens i pożytek sam widzi. Nie należy naruszać jego stereotypów zachowania się, utrwalo- nych przez lata przyzwyczajeń i nawyków. One często trzy- mają chorego jak gdyby w ryzach, wypełniają jego dzień, bronią go przed poczuciem pustki, w której łatwo dochodzi do pogłębienia nastroju depresji lub do organicznej dekom- pensacji. Nagła zmiana stereotypów, znalezienie się w nowej, niezwykłej sytuacji może łatwo takąż dekompensację wywo- łać. Jest to tzw. reakcja katastroficzna Goldsteina, objawia- jąca się zamąceniem lub ostrym wystąpieniem objawów otę- piennych. W takich stanach chory zwykle wymaga troskliwej opieki. Opieka ta winna polegać na stworzeniu choremu maksimum poczucia pewności i bezpieczeństwa oraz na zmniejszeniu jego poczucia zagubienia. Chory w stanie zamącenia czuje się zagubiony, bezradny, mieszają mu się marzenia senne z rze- czywistością, cz?s przeszły z teraźniejszością. Jeśli ma on wokół siebie osoby życzliwe, które pielęgnują go i zawsze służą pomocą w razie potrzeby, czuje się bezpieczniejszy i mniej zagubiony. Laikom, a nawet psychiatrom, wydaje się nieraz, że rozmo- wy z chorymi zamąconymi nie mają sensu, gdyż chorzy ci po prostu bredzą, nie zdają sobie sprawy z tego, co sami mówią i co do nich się mówi. Stanowisko takie jest błędne. Niekiedy właśnie w stanach zamącenia odsłaniają? się głębsze warstwy psychiki, które w stanie pełnej świadomości byłyby szczelnie zamknięte. Obraz człowieka w zamąceniu nieraz więc staje się pełniejszy i prawdziwszy. Mówi zresztą o tym stara maksyma: "in vino veritas", chodzi ?w niej wprawdzie o zamącenie alkoholowe, ale równie dobrze można ją odnieść do innych rodzajów zamącenia. Natomiast dla chorego w sta- nie zamącenia poczucie, że ktoś go chce wysłuchać, że chce go zrozumieć, jest obroną przed samotnością. 3 - Melancholia 33. Napięcie emocjonalne, jakie towarzyszy marzeniom sennym, w dużej mierze pochodzi stąd, że człowiek w nich jest sa- ? motny - jest sam wobec wypadków, które rozgrywają się przed jego oczym.a, nie ma do kogo zwrócić się o pomoc. W stanie zamącenia jest on na pograniczu snu i czuwania. Na skutek dezorientacji chory traci kontakt z innymi ludź- mi, odczuwa, że ludzie się od niego odsuwają i nie rozu- mieją jego intencji. Tym bardziej ich potrzebuje. Stąd praw- dopodobnie bierze się alkoholowe "klejenie się", które spo- tyka się też w zamroczeniach wywołanych innymi środkami odurzającymi (trafnie środki takie, jak wspomniano, polscy hippiesi nazywają "klejem"). Kontakt emocjonalny, szczególnie ważny w psychoterapii, łatwiej więc nieraz osiągnąć w stanach świadomości przy- mroczonej niż pełnej. Fakt ten jest zresztą wykorzystywany w tzw. narkoanalizie, gdy prowadzi się rozmowę z chorym . po podaniu środków narkotycznych, lub w psychoterapii psy- chodelicznej, gdy choremu podaje się środki halucynogenne. W izolacji społecznej, wynikającej z zamącenia, fakt, że jest ktoś bliski, kto rozumie i chce pomóc, stwarza poczucie bezpieczeństwa, którego chory zamącony bardzo potrzebuje. Osoba taka staje się tym samym "osobą znaczącą", zastępują- cą matkę, ojca itp., osobą, z którą @ ma się najbliższy kontakt uczuciowy. Osoba taka może z powrotem wprowadzić chorego w świat realny przez sam fakt, że jest ona jednocześnie w świecie nierealnym chorego i we własnym świecie rzeczy- wistym. Zob. poz. 40?, 549, 566, 645, 654. Depresje starcze Smutek starości @ Depresje starcze można by zaliczyć do poprzedniej grupy, tj. depresji na podłożu organicznym. Ponieważ jednak nie zawsze ? występują w nich wyraźnie objawy psychoorganiczne, a pro- blematyka podeszłego wieku wysuwa się na plan pierwszy, w?daje się słuszne osobne ich omówienie. ? Na smutek starości składa się wiele przyczyn. Ze starością wiąże się zniedołężnienie fizyczne i psyc czne, które w dużej mierze wynika z obniżonej w podes wieku dynamiki życiowej. Ponieważ między dynamiką życiową a zasadniczym 34 nastrojem, który jest jak gdyby jej subiektywnym wyrazem, istnieje dość ścisła korelacja, więc obniżenie nastroju w sta- rości jest zrozumiałe. Zdarzają się wprawdzie młodzieńczy staruszkowie, jak i na odwrót - młodzi starcy. W pierwszym wypadku pogodne usposobienie, wrodzona jak gdyby młodzieńczość, pozwäla przezwyciężyć starcze gaśnięcie energii życiowej i idące z nim w parze obniżenie nastroju. A w drugim wypadku obniżenie nastroju wynikające z różnych przyczyn czyni człowieka sta- rym już w młodym wieku. Niekiedy ludzie starzy, bojąc się starości i bliskiej śmierci, stają się bardziej aktywni, niżby to odpowiadało ich życio- wym siłom, rzucają się w wir różnych zajęć, starają się być młodzi, nawet ubierają się jak młodzi. Jest to hiperaktywność kompensacyjna, pod jej powłoką można się doszukać nastroju przygnębienia i rezygnacji. Niekiedy starość przynosi ze sobą wewnętrzny spokój wynikający z poczucia dobrze spełnionego życia,? liczne sprawy, które dawniej bulwersowały, stają się odległe, patrzy się na nie z dystansem, sub specie aeternitatis. Ten wewnętrzny spokój poprawia ogólny nastrój i przeciwsta- wia się smutkowi wynikającemu z wieku. Wspomniane wy- jątki nie zaprzeczają, jak się zdaje, ogólnej prawidłowości, że w starości obniża się dynamika życia, a z nią podstawowy nastrój. Zob. poz. 623. Człowiek stary we współczesnej cywilizacji Obniżenie dynamiki życiowej można określić jako czynnik biologiczny, wpływający na obniżenie nastroju. Do niego trzeba zaliczyć towarzyszące starości ogólne obniżenie sprawności ustroju, choroby podeszłego wieku, zniedołęż- nienie, wszystkie te czynniki nie wpływają dodatnio na nastrój. Nie bez znaczenia są jednak czynniki natury psychoso- cjologicznej. Może najważniejszym z nich jest poczucie niepo- trzebności. Pozycja ludzi starych w cywilizacji naukowo-tech- nicznej uległa wyraźnej zmianie na ich niekorzyść. Do nie- dawna w różnorodnych kulturach utrzymywał się model spo- łeczny, w którym ludzie starzy mieli raczej wysoką pozycję w hierarchii społecznej, ceniono ich mądrość życiową, oni często sprawowali władzę, zwłaszcza w czasach pokoju, gdyż 35 w czasach ,wojny władza przechodziła w ręce młodych, oni wreszcie mieli na ogół lepszą pozycję ekonomiczną, gdyż aż do śmierci starali się utrzymać nagromadzone w ciągu życia bogactwa. Opisany model odpowiada temu, co dzieje się w społeczności komórek ustrojów wielokomórkowych. W nich też władzę sprawują komórki najstarsze (nerwowe) i ich utrzy- manie jest najkosźtowniejsze - zużywają znacznie więcej energii niż pozostałe komórki. We współczesnym świecie naukowo-technicznym obowiązu- je zasada użyteczności - człowiek jest dobry, póki jest uży- teczny. Jest to zasada identyczna do tej, którą stosuje się wobec tworów technicznych - rzeczy niepotrzebne idą na złom. Zasada ta godzi przede wszystkim w ludzi ?tarych, oni nie nadążają za tempem współczesnego życia, nie mają sił, aby sprostać różnego rodzaju obowiązkom i rolom, jakie to życie narzuca, gubią się w chaosie informacji itd. Poczucie niepotrzebności zwykle znacznie przyspiesza.proces starczej degradacji, a z reguły obniża samopoczucie. Jest ono jednym z ważnych czynników prowadzących do depresji. Godzi ono w obraz samego siebie - człowiek niepotrzebny jest tym, na którego wydano wyrok śmierci społecznej. Nie liczy się on już więcej w swojej grupie społecznej, jest zośtawiony samemu sobie, budzi najwyżej @litość, jest czymś kłopotliwym, nie wiadomo, co z nim robić. Obraz samego siebie jest czułym wskaźnikiem zwierciadła społecznego. W dużej mierze formuje się w zależności od niego. Dlatego też, gdy człowiek spotyka się z negatywną oceną swego otoczenia, prawie z reguły także jego własna ocena samego siebie ulega obniżeniu. Poczucie niepotrzeb- ności automatycznie izoluje człowieka od kontaktów i inter- akcji z otoczeniem społecznym. Jeśli jestem niepotrzebny, to nie mam co w danym środowisku robić. '?lłody człowiek może szukać innego środowiska, człowiek stary nie ma już na to potrzebnej energii i plastyczności. Zmniejszenie interakcji z otoczeniem prowadzi do wtórnego obniżenia dynamiki ży- ciowej, która łączy się z reguły z obniżeniem nastroju. Zob. poz. 163, 550. Bilans życia Ważnym czynnikiem wpływającym na trój człowieka jest jego bilans życiowy. W zależności o iego kształtuje się obraz samego siebie. Gdy bilans jest dodatni, to i obraz ten 36 wyjaśnia się, a gdy ujemny - zaciemnia się. Wiek, w któ- rym zaczyna się dokonywać zasadniczego bilansu własnego życia, odpowiada zwykle przełomowi między przeszłością a przyszłością, od tego przełomu przeszłość będzie wyräźnie przeważać nad przyszłością. Przed tym przełomem też robi się niejednokrotnie bilanse własnego życia, ?le istnieje możli- wość zaczęcia na notn?o, przyszłość jest jeszcze rozległa, wiele w niej można dokonać. Po przełomie traci się już wiarę w przyszłość, narasta po- czucie, że już niewiele da się w życiu odmienić, a życie zostało w jakimś sensie zamknięte. W różnym wieku prze- łom ten występuje, wydaje się, że u mężczyzn pojawia się on wcześniej, ok. 40. roku życia, a u kobiet później, zwy- kle w okresie przekwitania. Człowiek stary ma już wiele bilansów życiowych za sobą, zazwyczaj zdążył się przyzwyczaić do oceny własnego życia. Jeśli jest ona dodatnia, to Iżej mu znosić klęski starQści, gdyż ma za sobą dobrze spełnione życie. Gdy ujemna, to wówczas obraz samego siebie staje się jeszcze ciemniejszy i smutek starości tym dotkliwszy. W psychoterapii depresji starczej ważną rolę odgrywa umiejętność pokazania choremu dodatnich apsektów jego ży- cia, aby bilans życiowy dzięki temu zmienił swój znak z ujem- nego na dodatni. Nieraz w życiu, które pozornie wydaje się przegrane, można dojrzeć wiele dodatnich cech i, od- wrotnie, życie na pozór pełne sukcesów przy głębszej ana- lizie okazuje się klęską. Psychiatra, dzięki swej umiejętności widzenia człowieka w różnych jak gdyby jego warstwach, nie musi ograniczać się tylko do tego, co jest na powierzchni, i dlatego jego wartościowanie powinno mieć inny charakter niż przeciętnego człowieka. Projekcjä w przyszłość Nastrój wiąże się integralnie z możliwością projekcji w przy= szłość. Człowiek wesoły swobodnie rzutuje się w czas przy- szły, dla człowieka w depresji przyszłość zamyka się na kształt czarnej ściany. Człowiek, który ma przyszłość przed sobą, jest zazwyczaj radosny i pełen energii życiowej, ma wiele planów, wierzy w możliwość ich realizacji. Na starość odcinek czasu przyszłego staje się coraz krótszy, trzeba re- dukować swoje plany i marzenia, bo na ich realizację czasu, już nie starczy. 3? Na ogół ludżie starzy odsuwają od siebie perspektywę śmierci i końca wszystkiego i zachowują się tak, jak gdyby roztaczał się przed nimi jeszcze długi okres życia. Robią róż- norodne plany, przejmują się przyszłością własną, najbliż- bliższych i całego społeczeństwa, martwią się, co się z nimi stanie za kilka czy kilkanaście lat, choć mało realne i zni- kome są szanse, aby do tego czasu dożyli. To nieliczenie się z ewentualnością śmierci należy uznać za swoisty mecha- nizm obronny, analogiczny do mechanizmu obronnego spoty- kanego u chorych na raka, przekonanych, iż nie są dotknięci ? tą chorobą, mimo że wszystko za tym przemawia. W depresji taki mechanizm obronny ulega osłabieniu lub ? nawet zniesieniu. Chory staje w obliczu swego końca. Praw- dopodobnie stąd biorą się jego urojenia nihilistyczne i ka- tastroficzne. Wszystko w nim gnije i psuje się, narządy we- ? wnętrzne przestały pracować, sam jest już właściwig żywym trupem. Jemu i rodzinie grozi głód, ruina, skrajna nędza. Kata- ? strofa może objąć szerszy krąg społeczny - ludzkości grożą ? wojny, nędza, całkowite zniszczenie itp. Widmo końca wszy- .i stkiego przenosi się w tych wypadkach z chorego na całą " ludzkość. ? Odrzucanie od siebie perspektywy śmierci na ogół jest tak ł silne, że nawet w depresjach ponure myśli chorego skupiają się nie wokół zbliżającej się śmierci, ale wokół różnych ? drobnych trosk dnia codziennego. Troski te, jak to się zwy- ? kle dzieje w depresjach, urastają do olbrz?znich rozmiarów. _i Chory rozpacza wskutek drobnej nieraz straty majątkowej, z powodu kłopotów swoich dzieci lub własnych, pod wpły- wem kłótni z s siadem it . Prz istnieniu ob?awów zes ołu ą P Y J P psychoorganicznego łatwo tworzą się z tych wyolbrzymio- nych konfliktów urojeniowe lub urojeniowo-omamowe znie- kształćenia rzeczywistości. Zwłaszcza osłabienie krytycyzmu `, i zaburzenia świadomości (zacieranie się granicy między snem a czuwaniem, ?dy marzenie senne mieśza się z rzeczywistoś- ; cią) ułatwiają formowanie się urojeń i omamów. Osłabienie pamięci Zdolność tworzenia nowych zapisów pamięciow ch z wiekiem wyraźnie maleje i ten spadek już dość wcześ się ujawnia (mniej więcej około 30 roku życia). Człowiek stary nie jest w stanie wchłonąE tego, co go otacza, aktualne otoczenie 38 staje się dla niego coraz bardziej obce i niezrozumiałe. Za- miast przeżywać to, eo jest, coraz częściej przeżywa to, co cóż- było. iliż- Między siłą przeżycia a zdolnością tworzenia zapisu pa- ?imi mięciowego istnieje pewna korelacja. Im przeżycie silniejsze, zni- tym trwalszy zapis pamięciowy. I odwrotnie, aby coś prze- ?nie żyć, człowiek musi dysponować zdolnością zarejestrowania :ha- . wydarzenia. Gdyby tej zdolności był pozbawiony, to każde przeżycie natychmiast zostałoby wymazane, a właściwie nie ięci zostałoby nawet zarejestrówane. Rejestracja jest bowiem pier- wszym etapem funkcji pamięci. W jej upośledzeniu ten etap lub ' najpierw ulega uszkodzeniu. Na skutek upośledzenia funkcji aw- pamięci, a zwłaszcza zdolności tworzenia zapisów pamięcio- ka- wych, człowiek stary traci możność pełnego przeżywania we- aktualnej rzeczywistości. Jego czas teraźniejszy jest coraz rym bardziej podbarwiony czasem przeszłym, aż w końcu czas ata- ? przeszły wypiera prawie całkowicie teraźniejszość. -ożą To, co się dzieje aktualnie, jest szare, puste, nierzadko szy- ' przykre, ucieka się do wspomnień przeszłości, które stają się całą coraz żywsze i nabierają świeżości bezpośredniego przeży= ; cia. Wyłaniają się z dalekiej nieraz przeszłości dawno za- tak , pomniane obrazy i są one tak żywe, jakby się je dopiero iają co przeżyło. Pamięć obrazowa ma, jak się zdaje, na starość ?ych przewagę nad pamięcią scalającą. Pamięć scalająca to ta, wy- którą stale się posługujemy - z utworzonych zapisów pa- -ów. ? mięciowych formuje się nowe struktury czynnościowe, ale ? żadna z nich nie jest dokładnym powtórzeniem treści zareje- ; strowanego przeżycia. Tylko w rzadkich wypadkach takie połu @ powtórzenie się zdarza, np. pod wpływem przypadkowego nio- bodźca najczęściej węchowego lub smakowego (te bowiem ;nie- bodźce niewątpliwie mają największą siłę wyzwalania zapisu pamięciowego w jego pierwotnej formie) albo w przypadku nem aury padaczkowej. Penfield uzyskiwał tego typu żywe obrazy ;toś pamięciowe drażniąc okolicę skroniową w czasie operacji u chorych na padaczkę, również we śnie fragmenty zapisów pamięciowych występują ze świeżością bezpośredniego prze- 1 życia. Przed oczyma starego człowieka stają sceny z dawnego życia tak żywo, jakby je przeżył w danym momencie. Dzięki Z temu przeszłość staje się bliższa i świeższa niż teraźniej- ciem szość. Poza tym więzie uczuciowe z przeszłością są żywsze rvnia niż z teraźniejszością. Przeszłość jest piękna i jasna, bo było jest się wtedy młodym, teraźniejszość przykra, szara i zimna, gdyż enie ? jest się starym. 39 Na ogół w zapisach pamięciowych obserwuje się swoiste przesunięcie kolorystyczne. Zapisy odległe rozjaśniają się, zapomina się o przykrych wydarzeniach, lub jeśli się je pa- mięta, to nie są one tak przykre, jak wówczas gdy się je przeżywało, na pierwszy plan wysuwają się wydarzenia po- godne. Przeszłość dzięki temu jest zazwyczaj jaśniejsza od teraźniejszości. Tylko u osób z nerwicowym utrwaleniem konfliktu opisany rozjaśniający mechanizm pamięci jakby nie działa. Urazy z młodości i dzieciństwa przez całe życie za- chowują swój ciemny koloryt. Dla otoczenia człowieka sta- rego jego wspominki z odległej przeszłości bywają nieraz nudne i nużące. W leczeniu ludzi starych, a zwłaszcza cierpiących na de- presję,@dość ważną rolę odgrywa chęć wysłuchania ich wspo- mnień. Są to na ogół jaśniejsze plamy w życiu chorego, jeśli do nich. często wraca, to tym samym jego nastrój po- prawia się, teraźniejszość staje się mniej dotkliwä, jest ktoś przy chorym, kto rozumie jego przeszłość, przeszłość chorego zostaje dzięki temu jak gdyby wciągnięta w teraźniejszość. ?łuchając wspomnień chorego, lekarz niejednokrotnie może wzbogacić swą wiedzę o świecie i o ludziach, tak że jego czas i pod tym względem nie jest stracony. W leczeniu cho- rych z depresją starczą ma się z reguły do czynienia z wielo- ma proble?ami związanymi z medycyną somatyczną, z geria- trią, z psychopatologią starości i socjologią tego okresu życia. Depresia schizofreniczna Pustka Osobnego omówienia z pewnością wymagają depresje schizo- freniczne. Nie chodzi tu tylko o fazę depresyjną psychozy schizoafektywnej, w której element depresji wynika z do- mieszki kręgu cyklofrenicznego, lecz przede wszystkim o te depresje, które powstają w następstwie samego procesu schizo- frenicznego. Na ogół w bezpośrednim kontakcie z chorym wyczuwa się od razu różnicę między depresją endogenną (cyklofreniczną) a depresją schizofreniczną. Trudno jednak określić, na czym ta różnica polega. l??wyraźniej, jak się zdaje, różnicę tę wyczuwa się w kolorycie obu rodzajów depresji. 40 iste W depresji endo?ennej koloryt jest czarny. Jak gdyby rze- się, czywistość dotycząca zarówno świata otaczającego, jak i sa- pa- mego chorego została wynicowana i nagle ujrzało się odwrot- je ?? ną, czarną stronę medalu. To, co normalnie skrzy się różno- po- rodnością kolorytu życia, staje się czarne i przez to nabiera od specyficżnej głębi. Człowiek widzi bezsens i płyciznę swego iem dotychczasowego życia, nie może zrozumieć, jak mógł żyć nie dotychczas tak powierzchownie. za- Natomiast w depresji schizofrenicznej dominuje specyficz- sta- na, trudna do określenia, mroczna pustka. Chory jest apatycz- ?raz ny, nie wykazuje żadnej inicjatywy, trudno zdobyć mu się na decyzję i jakikolwiek wysiłek woli, jego dewizą życia de- jest hamletowskie "zasnąć i umrzeć", czas rozpływa się ;po- w pustce życia, dzień leci za dniem, chory, mimo że nic ?go, nie robi, nie nudzi się, nie zdaje sobie jakby sprawy z mi- po- jania czasu, niekiedy jego czas zatrzymuje się w momencie ctoś wybuchu choroby i mimo że wiele lat upłynęło, chory ma ego wrażenie, że wciąż jest młodym człowiekiem. ość. ' W depresji endogennej struktura czasu nie ulega rozbiciu, ?oże a nawet przez to, że odcinek przyszłości zostaje w niej ego ; zamknięty, staje się ona bardziej zwarta. Chory ma wrażenie, :ho- że czas się dłuży, sekunda nieraz staje się wiecznością. Sam elo- czuje się starcem, bo nie ma przyszłości przed sobą, a prze- :ria- , szłość - wskutek tego, iż stała się czarna - przygniata go ?cia. swoim bezmiarem. ? W pustce depresji schizofrenicznej wymiary czasowe roz- pływają się, nie ma ani początku, ani końca, jest jakby mgła, w której człowiek tonie, traci swój kierunek, nie od- różnia siebie od otoczenia. Natomiast w czerni depresji endo- gennej wymiary czasowe stają się nieskończone, nie widzi się końca ćzasu teraźniejszego. Podobnie jak w ciemną noc niepodobna określić odległości. Czas obecny trwa wiecznie, izo- nic. nie może się zmienić. Nie wierzy się, żeby przyszłóść ?ozy ? mogła przynieść jakąś zmianę, bo przyszłości nie ma, jest do- tylko czarna ściana. Natomiast w depresji schizofrenicznej ? te czas rozpływa się we mgle, jest bez@@znaczenia, bo nic się ?izo- ? nie dzieje, jest to "bezstan", jak to określił jeden z pacjen- tów krakowskiej kliniki psychiatrycznej. ;nną ? Depresja schizofreniczna ujawnia, w jakim stopniu nastrój za- inak leży od celów, które człowiek sobie stawia i dzięki którym bierze jak aktywny udział w interakcji ze swoim otoczeniem. W wypad- jów ku depresji schizofrenicznej chory nie stawia sobie konkret- , nych celów, "królestwo jego nie jest z tego świata", na 41 skutek tego wyłącza się z normalnej interakcji z otoczeniem. Stąd bierze się bezpostaciowość jego życia, pustka i mgła, w której zatracają się granice między przeszłością, teraźniej- szością i przyszłością, a także granice między "ja" a światem otaczającym. Aktywność bowiem jest głównym czynnikiem krystalizującym strukturę czasowo-przestrzenną człowieka. To poczucie "bezsensu", że nic się nie dzieje, to życie we mgle, bywa niekiedy dla chorego nie do zniesienia. Chciałby wyrwać się z tej bezpostaciowej masy, która go otacza i która tkwi w nim samym. Najczęściej mu się to nie udaje i jedynym wówczas wyjściem staje się samobójstwo. Depresje schizofreniczne występują z reguły jako forma zejściowa procesu schizofrenicznego. Po okresie burzy, tj. ostrej fazy procesu, stan taki jest zrozumiały zarówno z bio- logicznego, jak i psychologicznego punktu widzenia. Ostra faza schizofrenii prowadzi zwykle do wyczerpania ustroju, powrót do starego porządku lub wytworzenie ?nowego nieraz przekracza jego możliwości, toteż wyczerpanie ustroju łączy się z dezorganizacją jego funkcji. Z psychologicznego punktu widzenia w ostrej fazie procesu chorobowego otwiera się przed chorym świat tak niezwykły i niepodobny do normal- nego, że "powrót na ziemię" staje się niemożliwy. Chory po- zostaje jakby zawieszony w próżni. Świat ostrej psychozy już wygasł, a świat rzeczywisty nie pociąga. Dołączają się do tego przyczyny natury socjologicznej (etykieta groźnej choro- by psychicznej) utrudniające ćhoremu powrót do normalnego życia. Czas trwania depresji schizofrenicznej, występującej z re- guły prawie po każdym ostrym okresie choroby, bywa różny. Niekiedy po kilku miesiącach? wraca do normy. Nieraz jednak depresja utrzymuje się latami. Czasem bywa ona dyskretna, chory prowadzi normalne życie, tylko w oczach jego brak błysku radości i zainteresowania otaczającym światem, są one jakby wygasłe, patrzą gdzieś w dal, poza krąg normalnego świata. Czasem znów jest ona głęboka, chory tkwi w swej apatii, nic go nie interesuje, jest mu wszystko obojętne. Zdarza się, że proces schizofreniczny zaczyna się od ze- społu depresyjnego. Bywa tak przeważnie w formie prostej. Pustka, w której chor?? tkwi, zapełnia się skargami i uroje- niami hipochondrycznymi. 42 Uwagi terapeutyczne Problem leczenia depresji schizofrenicznej sprowadza się na ogół do umiejętności uaktywnienia chorego. Jeśli chory znaj- dzie w swym życiu coś pasjonującego, to jego aktywność w danym sektorze życia wzrasta, zmniejsza się jego apatia i wyizolowanie od otoczenia. W miarę narastania aktywności zwiększa się dynamika życiowa i poprawia się nastrój. W cięższych stanach depresyjnych wskazane jest podawanie tymoleptyków czy nawet zastosowanie wstrząsów elektrycz- nych. W obu wypadkach należy się liczyć z niebezpieczeń- stwem aktywowania psychozy. Sztuczne podwyższenie nas@tro- ? ju i dynamiki życiowej, gdy chory nie jest jeszcze dosta- tecznie przygotowany do kontaktu z rzeczywistością, powo- i duje, iż zwiększona dynamika życiowa wyładowuje się w psy- ' chotycznym świecie chorego. Wydaje się jednak, że największą rolę w leczeniu depresji schizofrenicznej odgrywają psychoterapia i socjoterapia. Cho- I dzi zwłaszcza o wzmocnienie u chorego ?ego poczucia własnej wartości, dzięki czemu zmniejsza się lęk społeczny, izolują- ,1 cy go od kontaktów z ludźmi, oraz o znalezienie takiego terenu w świecie rzeczywistym, który by emocjonalnie za- ?', angażował chorego. Może to być praca, związek erotyczny czy macierzyński lub ojcowski, przyjaźń, aktywność charyta- tywna itp. Należy też chorego bronić przed etykietką "defektu schizo- frenicznego"; etykietka ta degraduje go społecznie. Sama na= zwa sprawia, że człowiek taki jest uznawany za niepełno- wartościowego społecznie, skazany na wegetację na margi- nesie życia społecznego. Odbija się to na samopoczuciu cho- rego, jego autoportret staje się coraz czarniejszy, a chęć czynnego udziału w życiu coraz mniejsza. Mimo że nigdy nie wiemy, do czego doprowadzi proces schizofreniczny, dla dobra pacjenta należy zawsze zachować maksymalny opty- ' ? mizm. Nigdy nie wolno nam tracić wiary w człowieka, gdyż właśnie ta wiara jest mu najbardziej potrzebna i dzięki niej, gdy już wszystko wydaje się stracone, gdy chory traktowany jest jako "defekt", może on wrócić do życia. W terapii zajęciowej należy zwrócić uwagę na to, aby pra- ca odpowiadała zainteresowaniom chorego; można nawe? wy- zyskać dziwaczne hobby chorego, np. pisanie traktatów pseudo- naukowych, amatorską twórczość plastyczną, majsterkowanie itp. Praca, początkowo dziwaczna, stopniowo staje się coraz bar- 43 dziej związana z realnym życiem i może być niejednokrotnie pierwszym krokiem do wejścia w tryby zwykłego życia. Każda praca jest w jakimś stopniu realizacją tendencji twór- czych tkwiących w człowieku. W schizofrenii tendencje te od- grywają ważną rolę przez to, że nieraz rozrastają się do patologicznych rozmiarów i że wskutek oderwania się chorego od rzeczywistości nie mają szans realizacji. Właściwie usta- wiona terapia pracą powinna ułatwiać realizację tyćhże ten= dencji. Realizacja ich, jak u każdego człowieka, bywa źró- dłem zadowolenia (radość twórcza) i dlatego w depresjach schizofrenicznych terapia pracą może być ważnym czynnikiem leczniczym. Zob. poz. 8, 34, 115, 210, 310, 625, 628. De?resje nerw?cowe Z różnorodnych typów depresji depresja nerwicowa - jeśli chodzi o liczbę dotkniętych nią osób - zajmuje chyba pier- wsze miejsce i właśnie w tej formie obserwuje się największy wzrost liczbowy zachorowań na depresję w ostatnich dwu- dziestu latach. Na ogół w każdej nerwicy nastrój jest obni- żony. Nie ma bowiem powodów do radości, gdy ktoś czuje się chory. W depresji nerwicowej obniżenie nastroju wysuwa się na plan pierwszy. Dlatego niejednokrotnie napotyka się dość duże trudności w odróżnieniu jej od depresji endogennej, zwłaszcza że w nerwicach prawdopodobnie istnieje także ele- ment endogenii, tzn. ich nasilenie wzrasta lub maleje nieza- leżnie od czynników nerwicorodnych i od przyczyn psycho- logicznych. Istnieje swoisty rytm wahań nastroju. Jego patologiczne obniżenie wywołuje nawrót uerwicy. W nerwicach depresyj- nych zwykle wyczuwa się nerwicowe "skrzywienie" - fał- szywe postawy uczuciowe, urazy, nierozwiązane konflikty itp., czego na ogół nie ma w depresjach endogennych. Chory z depresją endogenną jest jakby prościej zbudowany niż chory neurotyczny. Geneza obniżenia nastroju @ Negatywne uczucia do siebie i d otoczenia Depresje nerwicowe rzucają dużo światła na psychologiczną genezę obniżenia nastroju. Jeśli w depresjach endogennych 44 ?nie obniżenie nastroju jest sprawą pierwotną, związaną z obniże- ' niem dynamiki życiowej, uwarunkowanym prawdopodobnie ? ?ór- biologicznie, to w depresjach nerwicowych jest ono sprawą ? ? od- wtórną. Różnorodne są przyczyny psychologiczne wpływające : , ; ? do na obniżenie nastroju i dynamiki życiowej. Z grubsza po- dzielić je można według tego, czy dotyczą związku uczucio- ; go wego z otoczeniem, czy stosunku uczuciowego do samego i ta- siebie, czy możności wyładowania zarówno swoich tendencji ? ten= twórczych, jak i zasadniczych postaw emocjonalnych. źró- iach Korelacja między nastrojem a uczuciami żywionymi do oto- czenia i do samego siebie jest zjawiskiem znanym. Człowiek radosny kocha cały świat i samego siebie. Gdy się jest za- kochanym, cały świat wydaje się piękniejszy, a obraz samego Y siebie jaśniejszy. Uczucia pózytywne korelują z nastrojem pogodnym, a uczucia negatywne - z rlastrojem obniżonym. ? Depresji endogennej często towarzyszą uczucia negatywne ? w stosunku do własnej osoby, a niekiedy też w stosunku do ? otoczenia. Zwykle nienawiść jest uczuciem żywionym w sto- ' sunku do samego siebie, a lęk dominuje w uczuciach żywio- ? nych do otaczającego świata. W depresjach nerwicowych negatywna postawa uczuciowa do siebie i do otoczenia jest przyczyną obniżenia nastroju. Oczywiście nie zawsze łatwo rozstrzygnąć, co jest pierwsze: obniżenie nastroju czy utrwalona postawa uczuciowa. I nie- ?ä raz zdarza się, że lżejsze formy depresji endogennej bierze się " początkowo za depresję nerwicową: raczej rzadsze są pomyłki ' odwrotne. Prawdopodobnie wynika to stąd, że psychiatrzy, ' jak wszyscy ludzie, są skłonni doszukiwać się przyczyn psy- ; chologicznych dla obniżenia nastroju ("dlaczego jesteś smut- ? ny"2), Jeżeli jednak w rozmowach z chorym na pierwszy plan wy- ? suwają się jego postawy negatywne (np. nienawiść do osób, ? z którymi stale się styka - do ródziców, do żony czy męża, ? do szefa itp.), to wówczas możemy przypuszczać, że te właś- i nie uczucia są przyczyną ogólnego obniżenia nastroju. Roz- ? mowy z lekarzem dzięki zwerbalizowaniu postaw uczuciowych ? i uzyskaniu pewnego w stosunku do nich dystansu zwykle . zmniejszają napięcie uczuciowe i nastrój chorego dzięki temu . się poprawia. Ex juvantibus można więc przyjąć nerwicowe ? tło depresji. Również, jak uprzednio zaznaczono, obraz samego siebie ? wyraźnie koreluje z nastrojem. Jest jasny w nastroju pod- i wyższonym, a ciemny w obniżonym, i odwrotnie, poprawa 45 ? &ii autoportretu powoduje podwyższenie nastroju, a pogorsze- nie - jego obniżenie. Nie wiadomo, czy obserwowane u wie- lu ludzi dążenie do zaspokajania nienasyconych ambicji nie i wynika z chęci poprawy nastroju przez poprawę własnego '; autoportretu. Każdy bowiem sukces jest jakby jasną plamą ;? w tym portrecie; cóż z tego jednak, jeśli ten jaśniejszy ko- " loryt szybko się zaciemnia i trzeba znów walczyć o nowe ; , sukcesy. ? W pewnych okresach życia obraz samego siebie jest szcze- ? gólnie chwiejny, co z reguły odbija się na nastroju. Okresy te - to wiek młodzieńczy i wiek przekwitania. Przejście z roli dziecka do roli dorosłego wiąże się z zachwianiem ś dotychczasowego obrazu samego siebie; pytanie: "jaki ja je- stem" - jest specjalnie dotkliwe. Autoportret raz się za- ' ciemnia, a raz rozjaśnia, co wyraźnie koreluje z wahaniami nastroju. Typowe dla teg.o okresu życia są przejściowe i na ogół krótkotrw ałe depresje (chandry) , którymi moż?a w pew- nym przynajź?niej stopniu przeciwdziałać, starając sie wpły- nąć s.tabilizująco na autoportret młodego człowieka. W okresie przekwitania skłonność do bilansowania włas- ? nego życia na ogół nie wpływa korzystnie na obraz samego siebie, bilans bowiem częściej bywa negatywny niż pozytyw- ? ny, co z kolei odbija się na zasadniczym nastroju. Ujemny @? obraz samego siebie jest tu bardziej stabilny niż w wieku ?, młodzieńczym i dlatego obniżenie nastroju jest znacznie trwal- ? sze. Nieraz w tym okresie można obserwować wzrost dążeń i do zaspokajania ambicji, co jest swoistym mechanizmem kom- :? ' pensującym zaciemnienie autoportretu i obniżenie nastro?u. Stosunek uczuciowy do samego siebie wiąże się ściśle ze ? stosunkiem uczuciowym do otoczenia. Jedną z cech odróżnia- jących uczucia od innych czynności psychicznych jest to, że granica między przeżywającym podmiotem a odbierającym lub wyzwalającym dane przeżycie przedmiotem nie jest ostra. W spostrzeganiu, w myśleniu, w aktach woli granica ta jest wyraźna; podmiot przeciwstawia się przedmiotowi; to, co jest "moje", odcina się ostro od tego, co należy do otoczenia. Natomiast w uczuciach granica jest bardziej nieokreślona. Promieniują one na zewnątrz. Gdy kocham siebie, to kocham też cały świat; gdy siebie nienawidzę, to nienawiść przenosi ? się też na otoczenie. Podmiot nie przeciwstawia się tu przed- miotowi, ale z nim się łączy. Koloryt ucz iowy przenika , równomiernie obie strony procesu interakcji dmiot i przed- miot. 46 Poruszone zagadnienie można zilustrować na przykładzie üie- poczucia winy i poczucia krzywdy. Obie postawy uczuciowe nie często występują w nerwicach. W wypadku poczucia winy ego autoportret zaciemnia się na skutek ujemnej oceny śumienia, ?mą "sędziego", spełniającego w każdym człowieku rolę najwyż- ! ko- szego układu samokontrolującego. Ocena ta powoduje, że ?we żywi się uczucia ujemne do samego siebie. Natomiast w stosunku do pokrzywdzonego otoczenia, trak- , tując sprawę logicznie, powinno żywić się uczucia pozytywne, choćby jako rekompensatę za sprawioną krzywdę. Tymczasem bywa ono zwykle głównym ośrodkiem uczuć negatywnych zamiast pozytywnych. Ono jest bowiem przyczyną cierpień psychicznych i poczucia winy. Ciemny koloryt autoportretu spływa na pokrzywdzonego i w miarę narastania poczucia winy staje się postacią coraz ciemniejszą, aż w końcu wy- . rządzona mu przez nas krzywda jest czymś w pełni uzasadnio- nym, na co on sobie dobrze zasłużył. Dzięki tej projekcji ! uczuciowej poczucie winy maleje i obraz samego siebie się wyjaśnia. W wypadku poczucia krzywdy uczucia negatywne powin- ; ny skupiać się na wyrządzającym krzywdę otoczeniu, tymcza- sem przenikają one do wewnątrz i człowiek skrzywdzony sam czuje się nieszczęśliwy i to nie tylko dlatego, że został skrzywdzony, ale też na skutek negatywnych uczuć skiero- wanych do samego sxebie. Tak jak nienawidzi krzywdziciela, skrzywdzony zaczyna nienawidzić samego siebie. Nienawidzi siebie za swoje uczucia wrogie do otoczenia, za swoją nie- możność uzyskania sprawiedliwości, za to, że jest przez oto- czenie niezrozumiany itp. Zarówno w wypadku poczucia winy, jak też w wypadku poczucia krzywdy mamy do czynienia z obniżeniem nastroju, które jest wtórne do zaciemnienia się obrazu samego siebie i do ładunku uczuć negatywnych skierowanych tak na ze- wnątrz, jak i do wewnątrz. Jeśli chory dzięki rozmowom z lekarzem - zrozumie genezę swoich nastawień uczuciowych i dzięki temu nabierze w stosunku do nich pewnego dystansu, wówczas z reguły poprawia się jego nastrój. W depresjach nerwicowych prawie z reguły można doszu- kać się utrwalonych negatywnych postaw uczuciowych w sto- sunku do otoczenia lub (czy i) do samego siebie. I wysiłek tera- peutyczny winien koncentrować się na ich rozładowaniu. Większość współczesnych psychiatrów w nerwicach, a tym samym w depresjach nerwicowych, genezy tych utrwalonych 4? ' negatywnych postaw uczuciowych doszukuje się w dzieciń- i; _stwie. Nerwicorodne konflikty późniejszych okresów życia są tylko powieleniem tych pierwotnych, dziecięcych, a raczej ' wczesnodziecięcych negatywnych nastawień uczuciowych. ' W ten sposób "trudne dzieciństwo" leży u podłoża każdej ner- ? tnricy. Stanowisko takie, wywodzące się z freudowskich kon- cepcji, które po inkubacji w Stanach Zjednoczonych wróciły ?v amerykańskim już wydaniu do Europy i ogólnie się przy- jęły (byłby to jeszcze jeden objaw ,.amerykanizacji" naszej cywilizacji, co nie zawsze jej na dobre wychodzi), wyrmaga jednak nieco bardziej krytycznego podejścia. Nasuwa się np. wątpliwość, jak wytłumaczyć często spoty- ? kany fakt, że nerwica występuje tylko u jednego? z rodzeń- i stwa, mimo że wszyscy wyrastali w tym samym nerwicorod- ? nym środowisku. Czy istnieje "nietrudne dzieciństwo",. czy ę . w każdym dzieciństwie nie ma warunków powstania i utrwa- ? : lenia się negatywnych postaw uczuciowych? . - Od zarania życia każdy człowiek inaczej odbiera otaczającą go rzeczywistość, dzieciństwo "trudne" dla jednego może " być idealne dla drugiego. Aktualny koloryt emocjonalny rzu- t tuje w przeszłość. Gdy pod wpływem aktualnych lub niezbyt ? ? ? odległych w czasie sytuacji nerwicowych koloryt ten stanie 5 , się ciemny, wówczas ciemność promieniuje też na przeszłość choregó, jego dzieciństwo staje się przykre, pełne urazów. Gdy minie nerwica, z reguły rozjaśnia się koloryt przeszłości, dzieciństwo przestaje być "trudne", a cieszy człowieka ? . brzaskiem rozpoczynającego się życia. Frustracja postawy twórczej Innym ważnym elementem wyzwalającym nerwicowe obniże- _ nie nastroju jest niemożność wyładowania własnych tendencji twórczych. Prawdopodobnie fakt, że układ nerwowy człowie- ka zapewnia tworzenie, praktycznie biorąc, nieskończenie wielkiej liczby struktur czynnościowych, s?rawia, iż dążenie do realizowania tychże struktur jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka. W ten sposób postawa "nad" (dążenie do narzucania otoczeniu własnych struktur czynnościowych, przekształcania go "na obraz i podobieńst swoje") obok postaw "do" i "od", wyrażających zasadnic rientację uczu- ciową w stosunku do otoczenia, stanowi istotną składową 48 struktury osobowości człowieka. Wpływa ona na jego roz- wój, a także na jego stosunek do otoćzenia. Otoczenie, które umożliwia realizację postawy "nad", jest otoczeniem przyciągającym, a to, które uniemożliwia jej re- alizację, jest otoczeniem odpychającym, od którego człowiek chce uciec lub je zniszczyć. Z kolei, aby móc przekształcać otoczenie wedle swych struktur czynnościowych, trzeba się do niego zbliżyć, postawa "do" musi przeważać nad postawą "od". W ten sposób postawy emocjonalne ("do" i "od") wza- jemnie na siebie wpływają i wiążą się ściśle z postawą twór- czą ("nad") . Jednym z głównych sposobów wyładowania dynamiki ży- ciowej u człowieka jest realizacja tworzących się w nim stale struktur czynnościowych. Człowiek sprawdza się w dzia- łaniu; w działaniu wyładowuje swą energię życiową. Bez realizacji postawy "nad" jego życie byłoby czymś zbliżonym do marzenia sennego. Problem ten wyraźnie występuje w schi- zofrenii. Niemożność realizacji postawy "nad" powoduje, że człowiek czuje się ciasno, jakby skrępowany, jego struktury czynnościowe pozostają nie zrealizowane, z czasem ulegają atrofii, nie ma możliwości sprawdzenia siebie, jego dynamika życiowa stopniowo opada, gdyż nie ma właściwego ujścia; otoczenie, które nie pozwala na realizację własnych dążeń, staje się wrogie, uczucia negatywne - w myśl prawa o prze- nikaniu uczuć poprzez barierę oddzielającą świat zewnętrzny od "ja" - promieniują do wewnątrz, człowiek taki zaczyna sam siebie nienawidzić, co razem z obniżeniem dynamiki życiowej prowadzi do nastroju depresyjnego. Przestrzeń otaczająca człowieka może być otwarta lub zam- knięta. W pierwszym wypadku umożliwia mu ona realizację postawy "nad"; człowiek w niej łatwo wchodzi w interakcję z otoczeniem, może je przekształcać i sam być przez nie prze- kształcony. Przestrzeń otwarta ma znak dodatni, przyciąga do siebie, w stosunku do niej wyraźnie dominuje postawa "do" nad "od". Jej koloryt uczuciowy jest jasny, atmosfera ciepła, człowiek w niej czuje się dobrze, widzi w niej swoją przyszłość, gdyż przestrzeń ta umożliwia mu realizow?nie własnych celów. Przestrzeń zamknięta utrudnia, a czasem wręcz uniemożli- wia realizację postawy "nad". Ma znak emocjonalny ujemny. W stosunku do niej dominuje postawa "od". nad postawą "do". Jej koloryt uczuciowy jest ciemny, a atmosfera zimna, od- pychająca. Paraliżuje ona ruchy człowieka, czuje się ón 4 - Melancholfa w niej skrępowany, sztywny, nienaturalny. Nie widzi przy- @ szłości przed sobą, gdyż w tej przestrzeni nie może realizować swoich planów. Czuje się w niej obco i ona jest obca dla niego, ugniata go, chciałby zerwać pęta, jakie ona mu na- rzuca. . Odcgucie przestrzeni zależy od nastroju. W nastroju ra- dosnym przestrzeń staje się otwarta. Człowiek pełen jest dy- namiki życiowej, ma wrażenie, że z łatwością potrafi zreali- zować swoje plany. Patologicznym przykładem tego rodzaju otwartej przestrzeni jest przeżywanie jej w stanie maniakal- nym. W nastroju przygnębionym przestrzeń staje się zamknię- ta. Każdy plan aktywności napotyka w niej opór, realizacja wydaje się nieosiągalna, drobne nawet sprawy urastają do wielkich problemów. W depresji chory ma wrażenie, że znaj- duje się na dnie głębokiej studni, zewsząd otaczają go strome ściany, nie może wydobyć się na zewnątrz. ; Z drugiej strony istnieje jednak odwrotna korelacja: cha- rakter przestrzeni wpływa na dynaniikę życiową i na nastrój. W towarzystwie, w którym czujemy się dobrze, w którym nas akceptują i w którym możemy swobodnie rozmawiać i poruszać się (a więc realizować swoje struktury czynnościo- we), nastrój nasz automatycznie się poprawia, dynamika ży- ciowa wzrasta. Odwrotnie sprawa przedstawia się w towa- rzystwie, w którym czujemy się skrępowani, w którym mu- simy uważać na każde słowo, na każdy gest. W towarzystwie takim możność realizacji siebie jest ograniczona, człowiek w nim jakby się kurczy, jest skrępowany, nie czuje się sobą. Analogicznie sprawa przedstawia się w pracy, tylko tutaj problem przekształcania otoczenia, narzucania mu własnych struktur czynnościowych występuje jeszcze wyraźniej. Środo- wisko pracy, w którym można realizować swoje projekty, w którym praca jest właściwie ceniona, widzi się jej sens itd., daje zadowolenie. Odczuwa się je jako przestrzeń otwartą, można w niej realizować siebie. Natomiast środowisko pracy, w którym stale napotyka się przeszkody, w którym realizacja własnych projektów jest zgoła niemożliwa, w którym wymaga się ślepego wykonywa- nia poleceń, często niezrozumiałych lub wręcz bezsensownych, jest przykładem przestrzeni zamkniętej, uniemożliwiającej re- alizację własnych struktur czynności ch. Przestrzeń zam- knięta w pierwszej fazie budzi bun hęć jej zniszczenia; w następnej dochodzi do rezygnacji, człowiek jakby się kur- 50 ?zy- l czy, zamyka w sobie, nie wyładowana agresja przyczynia się ?ać do obniżenia nastroju. dla Istnieje też, jak się zdaje, ujemna korelacja między rzu- na- towaniem się w czasie a rzutowaniem się w przestrzeni. Czło- wiek obciążony własną przeszłością i myślący o przyszłości ra- ma mniejszą swobodę rzutowania się w przestrzeni, jest on dy- bowiem skrępowany tym, co było i tym, co ma być. Nato- :ali- miast człowiek żyjący teraźniejszością, nie przejmujący się :aju tym, co było, i tym co będzie, czuje się swobodniejszy w ota- kal- czającej go przestrzeni, jego rzutowanie się idzie przede wszy- nię- stkim w przestrzeń, a nie w czas. Przykładem może być tu ?cja swoboda ruchowa Murzyna i skrępowanie ruchowe Białego do ? naszej cywilizacji. naj- ?me Miłość utracona ?ha- trój. W genezie depresji nerwicowej najważniejszą jednak rolę cym odgrywają związki uczuciowe z otoczeniem. Człowiek, który viać sträcił przedmiot miłości lub nigdy posiąść go nie zdołał, jest cio- z reguły człowiekiem smutnym ("kto nie kocha, tkwi w śmier- ży- ci"); nie pomoże mu wyładowanie postawy twórczej. Postawy ?wa- uczuciowe ("do" i "od") są bowiem ważniejsze od postawy mu- twórczej ("nad") pod względem swego wpływu na poziom ?wie , nastroju. Nierzadko ze stratą przedmiotu miłości życie traci ?iek też swój sens, staje się szare i puste. Takie przerwanie więzi się emocjonalnej z tym, co nadaje koloryt życiu, może być przy- czyną samobójstwa. utaj W jeszcze gorszej sytuacji są ci, którzy nigdy nie kochali. iych Ich życie jest puste i jałowe. Jego koloryt jest szary, smutny, ?do- żyją oni tylko z poczucia obowiązku. Różnorodny splot przy- kty, czyn może składać się na to, iż w człowieku nie zapalił ;ens się ogień miłości. Nie od niego to zależy, gdyż uczuciami irtą,, nie można kierować, a zwłaszcza ich w sobie wzniecać. Można to robić tylko pośrednio i to nie zawsze skutecznie, np. gdy się rozmyślamy nad doznanymi krzywdami i wywołujemy w ten jest sposób u siebie negatywne nastawienia uczuciowe, lub odwrot= ,wa- nie, gdy wyliczając dobre cechy osoby, do której żywimy ych, uczucia negatywne, zmniejszamy w ten sposób ich nasilenie. ? re- Na ogół łatwiej? jest w ten sposób wywołać uczucia o znaku :am- ujemnym niż o znaku dodatnim. :nia; W zasadzie jednak uczucia są autonomiczne - nachodzą kur- ńas nieraz niespodziewanie; nie wiadomo skąd i dlaczego. 51 !/; ? Podobnie jak nastrój, uczucia wymykają się spod kontrol- nego wpływu woli. Można oczywiście kierować ekspresją emocjonalną; odgrywa ona ważną rolę w stosunkach między- ludzkich i dzięki temu, iż podlega ona naszej woli, możliwe jest podporządkowanie się określonym normom społecznym. W pewnym, raczej nieznacznym stopniu ekspresja emocjonal- na wpływa na nastrój i zasadnicze postawy uczuciowe, maska jakby przenika do środka. Na tym opiera się zasada "keep smiling" (zachowaj uśmiech, nie warto się trapić). Uśmiech, który staramy się nadać swej twarzy, w końcu wpływa na to, że stajemy się mimo woli pogodniejsi, a nasz stosunek do otoczenia - życzliwszy. Na ogół wpływ ten jest dość powierzchowny. Koloryt uczu- ciowy ma jakby różne warstwy; na powierzchni mogą być kolory jasne, a pod spodem ciemne, lub odwrotnie. Wysiłkiem woli można wpływać tylko na warstwy powierzchowne. Nie można wywołać u siebie prawdziwych uczuć ani prawdziwego nastroju. Dzieląc różnorodne funkcje człowieka na te, które są od woli zależne, i na te, które od niej nie zależą, odnosi się wra- żenie, że ćzynności istotne dla życia ludzkiego są autonomicz- ne (ni.ezależne od woli), tak jakby życie musiało iść swoją drogą niezależnie od tego, jak chcemy nim pokierować. To, co od woli zależy, dotyczy "nadbudowy" życia, a nie jego "bazy". Możemy przede wszystkim kierować własną aktywnością w stosunku do otoczenia; natomiast wnętrze ustroju wymyka się spod dozoru woli. Ale nawet na polu interakcji z otoczeniem liczne czynności dzięki stałemu powta- rzaniu ulegają automatyzacji. Fakt, że są powtarzane, świad- czy o ich ważności dla życia. Dzięki automatyzacji nie absor- bują one naszej świadomości i jej maksymalnego wysiłku, tj. aktu woli. Jeśli uczucia są subiektywnym wyrazem podsta- wowej orientacji ruchowej w stosunku do otaczającego świa- ta (zbliżenie lub ucieczka czy walka), a nastrój - subiektyw- nym wyrazem dynamiki życiowej, to funkcje te odgrywają zasadniczą rolę w utrzymaniu życia i zgodnie z przedstawio- nym rozumowaniem są poza zasięgiem aktu woli. Depresje wynikające z pustki uczuciowej są może najtra- giczniejszym przykładem ważności związku uczuciowego z oto- czeniem dla życia człowieka (analogiczne depresje można też obserwować w świecie zwierzęcym, zwłaszc u zwierząt do- !; mowych, np. depresja psa czy kota po utr ci swego pana). Jest to zrozumiałe, jeśli pozytywny związek uczuciowy z oto- 52 trol- : czeniem traktuje się jako warunek realizacji drugiego prawa biologiczne?go (popędu seksualnego i macierzyńskiego). Nie- możność zrealizowania tegoż prawa godzi w biologiczny sens livve życia człowieka. Obniżenie nastróju jest więc reakcją zrozu- miałą. inal- Oczywiście różne są u człowieka "kształty miłości" i nie aska zawsze tak łatwo doszukać się w nich prawa zachowania keep , życia gatunku. W uczuciu miłości zawsze zawarta jest jednak iech, tendencja do złączenia się z otoczeniem i u źródeł tego uczu- ? na cia tkwi, jak się zdaje, dążenie do seksualnego złączenia się ?nek z otoczeniem i macierzyńskiej nad nim opieki. Trudno powie- dzieć, w jakim stopniu piękno i bogaty koloryt przyrody iczu- wywodzi się z drugiego prawa biologicznego. Wiele faktów być przemawia za takim właśnie ujęciem. Co się tyczy psychicz- kiem nego życia człowieka, bezsprzecznie to, co w nim najpiękniej- Nie sze i najwznioślejsze, wiąże się z miłością. Bez niej życie Nego staje się szare i smutne, traci swój koloryt i piękno. Depresje wynikające z braku miłości można z grubsza po- ą od ? dzielić na trzy grupy: te, które powstają wskutek utraty przed- wra- miotu miłości, te, w których miłość zmieniła swój znak i prze- nicz- , kształciła się w nienawiść i te, w których nigdY nie zakwitła. Utrata przedmiotu miłości ? nie Klasycznym przykładem depresji pierwszego typü są różnego łasną rodzaju następstwa utraty osoby bliskiej. Utrata taka, w razie .ętrze gdy jest spowodowana śmiercią tej osoby, zwykle w?wo- polu ? ?wta- łuje uczucie pustki, tęsknotę za złączeniem się z daną osobą wiad- . (zdarzają się samobójstwa, których głównym motywem jest właśnie chęć złączenia się z osobą ukochaną), czasem poczu- .bsor- ; cie winy, że dla kochanej osoby nie było się dostatecznie :u, tj. idsta- dobrym. ? U zwierząt domowych tego typu depresje mogą nawet do- świa- prowadzić zwierzę do śmierci - zwierzę jest smutne, prze- staje jeść, ünika kontaktu z ludźmi, zaszywa się w kąt, ? niekiedy zachowuje się w sposób regresyjny, staje się bez- awio- ? radne, zanieczyszcza się itp. U ludzi na ogół reakcja na utra- tę nie jest tak silna, może dlatego, że ich stosunek do życia 1 ajtra- ; nie jest tak uczuciowy, jak u zwierząt (zwłaszcza wyższych); z oto- f u człowieka przeważa postawa "nad" nad postawą "do" i "od". ia też ; Zerwanie związków uczuciowych z otoczeniem, jakie np. na- ?t do- stępuje w wypadku utraty osoby najbliższej, nie godzi tak pana). silnie w sens życia, jak to dzieje się u zwierząt wyższych. z oto- ? Pustka życia, jaką człowiek jest otoczony po utracie bliskiej 53 osoby, wkrótce zapełnia się różnymi drobnymi sprawami, drob- ną codzienną twórczością i właśnie dzięki nim owa izolacja nie jest absolutna. Zmiana zna?u uczuciowego Zgoła inaczej przedstawia się psychopatologia depresji, gdy przyczyną utraty przedmiotu miłości jest zmiäna znaku uczu- ciowego. Wówczas na pierwszy plan wysuwają się uczu- cia negatywne tak do osoby, która odchodząc nas skrzyw- dziła, jak i do siebie samego. Porzucenie przez osobę uko- chaną zawsze bowiem godzi w najczulszy punKt auto- portretu. Uczucia zmieniają swój znak. Miłość zmienia się w niena- wiść. Różne mogą być przyczyny tej zmiany. Zwykle szuka się winy w przedmiocie uczuć, to on zawiódł pokładane na- dzieje, sprzeniewierzył się uczuciu, nie okazał się go godny itd. Przedmiot uczuć, dawniej wyidealizowany na skutek dzia- łania samego uczucia, teraz gwałiownej ulega zmianie -@uczu- cia negatywne powodują, że jego obraz z najpiękniejszego zmienia się w najohydniejszy. Psychiatria, będąc często świadkiem tego przeistaczania się obrazu rzeczywistości, ma nieraz wątpliwości, czy rzeczy- wiście przyczyna zmiany tkwi w przedmiocie uczuć. Czy nie wynika ona z samej dynamiki życia uczućiowego, które jest swoistym procesem. Od fazy wybuchu uczuć (np. miłość od pierwszego wejrzenia) poprzez fazę ambiwalencji ("kocham i nienawidzę") znak minus zaczyna przeważać ("ja go jednak nienawidzę"), aż w końcu dochodzi do wygaszenia niegdyś tak silnego uczucia. Proces ten może oczywiście różnorodnie przebiegać i nie zawsze dochodzi do wygaszenia uczuć (np. w uczuciach macierzyńskich na ogół nigdy do tej fazy nie dochodzi, natomiast w uczuciach erotycznych zniechęcenie i ochłodzenie związków uczuciowych jest prawie regułą). Prze- konanie o zewnętrznej przyczynowości związków uczucio- wych, tzn. o ich zależności od zachowania się przedmiotu uczucia, jest u ludzi tak silne, że niejednokrotnie zapomi- nają oni o swoistej spontaniczności uczuć. Nastroje i uczucia nieraz nie wiadomo skąd się rodzą i dlaczego gasną. Na pewno w tej spontaniczności kolorytu uczuciowego istnieje jakaś przyczynowość, ale może ona być innego rodzaju niż ta, do której przyzwycza?i jesteśmy w naszym świadomym życiu. Przyczynowość życia świado- mego opiera się bowiem głównie na aktywnym stosunku do 54 cob- rzeczywistości - "działam i odbieram efekty własnego dzia- icja łania" - ä więc na postawie "nad". Tymczasem przyczynowość w zakresie postaw emocjonal- nych kształtuje się jak gdyby w innych wymiarach. Jej lo- gika jest odmienna. Fakt ten uzmysławiamy sobie, gdy np. próbujemy znaleźć przyczynę swego nastroju czy zmiany po- czu- staw uczuciowych. Nieraz odczuwamy, że nasze konstrukcje czu- etiologiczne są sztuczne i zrobione na siłę. W gruncie rze- czy nadal nie wiemy, dlaczego jesteśmy smutni, czy nagle zko- kogoś przestaliśmy kochać. ?to- Jeśli związki przyczyńowe w postawie "ńad" układają się w normalnej strukturze przestrzenno-czasowej (działam sna- w określonym czasie i miejscu i w określonym czasie i miejscu ;uka otrzymuję efekt działania), to w postawie "do" i "od" ich na- układ nie mieści się w normalnej strukturze czasowo-prze- ?dny strzennej. W genezie jakiegoś uczucia biorą udział przeżycia lzia- z różnych okresów czasu i z różnych miejsc, nieraz luźno czu- związane z aktualną sytuacją. Struktura czasowo-przestrzenna :ego ulega kondensacji - "tu i teraz", charakterystyczne dla związków przyczynowych w postawie "nad", zmienia się we ? się "wszędzie i zawsze". czy- Stąd może bierze się powszechne przeświadczenie o nie- nie zmienności uczuć i nastrojów, które żywi się wbrew oczy- jest wistej prawdzie o ich ustawicznej zmienności. Wydaje się, . od że smutek czy radość trwają wiecznie, kocha się czy nie- ham nawidzi do grobowej deski itp., i na nic zdają się tu co- inak dzienne doświadczenia mówiące, że tak nie jest. Koloryt emo- ?dyś cjonalny przenika bowiem całą strukturę czasowo-przestrzen- dnie ną człowieka - jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, (np. jego aktualną pozycję i różnorodne sytuacje w różnorodnych nie układach w stosunku do otoczenia. W ten sposób przedmiot enie uczucia może kondensować w sobie różne ważne postaci z ży- ?rze- . cia danego człowieka, niekoniecznie bezpośrednio związane zcio- z aktualną sytuacją. iiotu Opisane zjawisko wyraźnie występuje w marzeniach sen- omi- nych, tam dotyczy ono wszystkich przeżyć. W życiu na ? j awie odnosi się jedynie do życia uczuciowego. Życie uczu- odzą ciowe - jako filogenetycznie i ontogenetycznie starsze od ży- ?rytu ? cia intelektualnego i wolicjonalnego - zachowuje pierwot- być ność marzenia sennego. W swych@uczuciach idziemy przez ?śmy życie jakby w sennym majaku. iado- Oczywiście wiele jeszcze wysiłku badawczego wymaga po- u do ? znanie logiki życia uczuciowego. Freud pierwszy zwrócił uwa- 55 ? ś "?? @? gę na różnicę między logiką pierwotną (primary process) "? a wtórną (secondary process). Pierwsza oparta jest na myś- ?? leniu życzeniowym, a druga na zasadzie rzeczywistości. Nim ?? poznanie praw życia uczuciowego stanie się pełniejsze, na r razie trzeba pamiętać o tym, że nie zawsze przyczyna zmia- ? ny znaku uczuciowego tkwi w przedmiocie uczucia; znacznie ^ częściej należy jej szukać w podmiocie, a szczególnie w swo- ??' i istej dynamice procesu uczuciowego. ' Życie bez miłości ? Najnieszczęśliwsi są chyba ci, którzy nigdy nie kochali. Ich życie jest szare, puste, nie ma ono ani barwy, ani smaku. Prawdziwa ?,Nacht und Nebel" (noc i mgła). Ludzie ci żyją ?? tylko z poczucia obowiązku, nie mają radości życia. W termi- ? ? nologii psychiatrycznej określa się takie stany jako przewle- ? kłe nerwice depresyjne lub psychopatie depresyjne. ?? Na ogół trudno ustalić genezę szarości życia. Należy tu e, ? brać pod uwagę czynniki natury genetycznej (ludzi którzy ? konstytucjonalnie wykazują przewagę postawy "od"). Nie ;? bez znaczenia są warunki emocjonalne w pierwszych latach Y życia, gdy wytwarza się podstawowy stereotyp uczuciowy. , ? Zimna atmosfera domu odbija się na dalszym życiu; ludziom ? takim trudniej kochać niż tym, którzy wychowali się w cie- =? płej atmosferze. Niekiedy pierwsze uczucie miłości zostaje ?; zmrożone przez przedmiot uczucia i uraz pozostaje na całe ; życie. Bardzo ważną rolę odgrywa stosunek uczuciowy do rodzi- ?' ców, zwłaszcza do rodziców płci przeciwnej, gdyż na nich ;' modeluje się zazwyczaj związek uczuciowy z partnerem sek- . sualnym. Ważną też rolę odgrywa proporcja między zdolnoś- ?i cią do brania, a zdolnością do dawania uczuć. ?; Przewaga "biorę" nad "daję" określana jest jako nie- ?i dojrzałość emocjonalna. Dzieci bowiem z natury rzećzy wię- ? cej biorą niż dają. Macierzyńskość środowiska jest koniecz- !? nym warunkiem rozwoju @nie tylko u człowieka, lecz też i u zwierząt. Ale już u dzieci obserwuje się dążenie do da- ? wania uczuć. Najlepiej uwidacznia się ono w ich potrzebie opiekowania się zwierzętami, lalkami itp. U wielu ludzi ten- ' dencja ta jednak nie rozwija się należycie, zwykle na sku- i? tek niedosytu macierzyńskiego ciepła w dzieciństwie. Ludzie 1 !' tacy przez całe życie chcą jakby wyrównać ?czego im '?"' brakowało w dzieciństwie, są stale głodni uczuc, zawsze i ; ? więcej ich potrzebują, niż sami dać potrafią. Wskutek nie- 5G dosytu miłości sami są oni niezdolni do miłości i dlatego nigdy nie czują się szczęśliwi, gdyż tylko dawanie uczucia miłości przynosi radość życia. Wskazówki terapeutyczne Leczenie depresji nerwicowej wymaga zrozumienia jej genezy. Inaczej bowiem trzeba podejść do chorego, gdy jego depresja . wynika z frustracji postawy twórczej, a inaczej - gdy wy- nika z tłumionych uczuć negatywnych do najbliższego otocz?nia lub z pustki uczuciowej. W pierwszym wypadku mamy zwy- kle do czynienia z przerostem postawy despotycznej; człowiek taki za bardzo chce zmieniać swoje otoczenie, wskutek tego napotyka w nim coraz większy opór, który jest przycz.yną jego bezsilnej irytacji, a nawet wściekłości. Zmniejszenie despotyzmu i przyzwyczajenie chorego do zadowalania się mniejszymi sukcesami oraz nauczenie chorego szacunku dla cudzych planów aktywności może wyrwać go z przestrze- ni zamkniętej. Chory znajduje swoją przestrzeń życiową, w której czuje się swobodnie i w której może realizować swoje plany. Gdy przyczyną depresji są uczucia negatywne, ich roz- ładowanie w rozmowie z chorym i ułatwienie choremu s?pojrze- nia z większym dystansem na konfliktową sytuację emocjo- nalną oc?yszcza go z ciężaru "złych" uczuć, co z reguły wpływa korzystnie na poprawę nastroju. Najtrudniejsze są do leczenia depresje wynikające z pustki uczuciowej. Lekarz sam nie jest w stanie pustki tej zapełnić. Wprawdzie zdarza się; że chory bardzo się do swego lekarza przywiązuje i te uczucia sympatii mogą stać się zalążkiem gorętszych uczuć pozytywnych; lekarz jest jakby kataliza- torem uczuć, które bez niego nie zrodziłyby się w stosunku do ewentualnego przedmiotu miłości; lekarz jednak nie jest ,? w stanie znaleźć choremu tegoż przedmiotu, decyduje tu nieraz przypadek, sytuacja zewnętrzna itp. Rola lekarza spro- wadza się do zwiększenia u chorego swoistego "pogotowia" do miłości. Chodzi mianowicie o przesunięcie postawy uczu- ciowej, by postawa "do" przeważała nad postawą "od". Wów- czas łatwiej może powstać uczucie miłości. Depresje w psychopatiach [ y ,I Różnicowanie między przewlekłymi nerwicami (character neu- r rosis) a psychopatiami nie jest, jak wiadomo, łatwe. Odnosi się to też do nerwic i psychopatii depresyjnych. O psycho- ? patii zwykle mówimy wówczas, gdy czynniki natury konsty- ? tucjonalnej zdają się przeważać. Ludzie, u których przeważa _ ciemny kolnryt życia, dla których życie jest udręką i? przy- ? krym obowiązkiem, którzy nieraz marzą o tym, by "zasnąć i umrzeć", rekrutują się przeważnie z typów osobowości schi- zoidalnej, tibsesyjnej (anankastycznej), psychastenicznej, rza- i: dziej z cyklotymicznej. Depresje u schizoidów U schizoidów z reguły przeważa postawa "od" nad postawą "do" otoczenia. Świat im się nie podoba, chcieliby go zmie- nić, co na ogół im się nie udaje, narzucić mu własny ide- alny obraz świata, stąd przewaga u nich postawy "nad" w porównaniu z postawami emocjonalnymi ("do" i "od"). Dlatego przeważa u nich forma nad kolorem, podejście racjo- nalne nad emocjonalnym. Gdy są oni dotknięci miłością, jest to zazwyczaj miłość burzliwa, trudna, pełna konfliktów; świat dzięki niej nie staje się jasny i kolorowy, ale pełen napięć, kolory jasne mieszają się z ciemnymi, uczucia mi- łości przeplatają się z uczuciami nienawiści, ambiwalencja u tych ludzi jest bowiem silna. Uczucia negatywne nieraz koncentrują się na własnej oso- bie; może dojść do tego, że udręczanie samego siebie ma już charäkter psychicznego masochizmu. Znajdują oni przy- jemność w stworzonym przez siebie "ogrodzie udręczeń". Wynikające z uczuć negatywnych żywionych w stosunku do otoczenia i do samego siebie obniżenie nastroju jest niejedno- krotnie wzmacniane przez komponent masochistyczny. Ludzie ci jakby czują się szczęśliwi dlatego, że są nieszczęśliwi. Oczy- wiście istnienie komponentu masochistycznego utrudnia wyjście ze stanu depresyjnego. Przewaga postawy "nad" jest też często przyczyną obni- żenia nastroju. Chęć przekształcenia świata "n?raz i podo- bieństwo swoje" na ogół budzi w realnym ż frustrację. Poczucie bezsilności wzmaga agresję w stosunku do otocze- nia, co z kolei powoduje obniżenie się nastroju. Radość w po- 58 ??x tt ? ? ' fi: x?t :? ä ;?r': stawie "nad" ma inny charakter niż radość w postawie emo- cjonalnej ("do" i "od") wobec otoczenia. W postawie "nad" radość przynosi zwycięstwo nad otoczeniem, realizacja własnej struktury czynnościowej, dokonane dzieło. Smutek zaś po- wstaje w sytuacjach odwrotnych, gdy nie można swych struk- tur czynnościowych realizować, gdy dzieło się nie udaje, gdy otoczenie stawia zbyt silny opór. Natomiast w płaszczyź- nie poziomej stosunku do otoczenia (postawa "do" i "od'r) radość przynosi zespolenie się z otoczeniem, którego peł?ię osiąga się w związku erotycznym i macierzyńskim. Smutek zaś pochodzi z uczuć negatywnych (postawa "od"), gdy oto- czenie odpycha, gdy chce się je zniszczyć lub od niego uciec. Geneza wahań nastroju w obu płaszczyznach stosunku do otoczenia jest więc inna. W płaszczyźnie poziomej ("do" i "od") oscylacje nastroju związane są z oscylacjami zespa- lania się z otoczeniem i oddalaniem się od niego. Człowiek jest w nich jak gdyby podporządkowany rytmowi natury, jest z nią zrośnięty. Stąd w tym typie oscylacji przeważa na ogół postawa konkretna (w sensie zrośnięcia ż otocze- niem); wahania nastroju tego rodzaju występują przeważnie u ludzi należących do kręgu cyklotymicznego, syntonicznych i ekstrawertywnych. Natomiast w płaszczyźnie pochyłej kon- taktu z otoczeniem (postawa "nad") człowiek dąży do zwy- cięstwa nad otoczeniem, jest ponad rytmem natury, jest jej "panem i władcą", stąd swoiście ludzki charakter tej posta- wy. Oscylacje nastroju są związane z rytmem zwycięstwa i klęski: raz człowiek jest zwycięzcą, a raz zwyciężonym. Przewaga obniżenia nastroju występuje wówczas, gdy częściej jest się zwyciężonym niż zwycięzcą. Oczywiście sytuacja taka zależy nie tylko od danego człowieka, ale też od warunków zewnętrznych, w jakim stopniu pozwalają mu one na osią- ganie zwycięstw. Z drugiej jednak strony dążenie do zwy- cięstwa może być nienasycone. Na ogół poziom aspiracji wzrasta zarówno po zwycięstwach, jak i po klęskach. W pierwszym wypadku zawsze jest nie- dosyt, nie można nasycić swej potrzeby władzy. W drugim wypadku, im większe klęski, tym bardziej. nierealne ambicje, którymi jak gdyby się chciało powetować odniesione porażki. W płaszczyźnie pochyłej kontaktu z otoczeniem, w której własny plan - abstrakcja (stąd postawa abstrakcyjna) góruje nad rzeczywistością, człowiek jest sam z własnymi koncepcja- mi, tęskni za złączeniem się z otoczeniem, ale to nigdy nie 59 jest w pełni możliwe. Świat dla niego - to jego własne kon- strukcje myślowe, dlatego forma przeważa nad kolorem. ab- strakcja nad realnością. Dlatego obcy mu jest smak i kolor życia. Życie w płaszczyźnie pochyłej ("nad") do otoczenia wymaga większego wysiłku niż życie w płaszczyźnie pozio- mej ("do" - "od"). W płaszczyźnie pochyłej trzeba wciąż walczyć z otoczeniem, aby móc mu narzucić własne formy aktywności; radość i energię życiową czerpie się ze zwy- cięstw. W płaszczyźnie poziomej raz człowiek zbliża się do swego otoczenia, a raz od niego oddala; radość i energię życiową czerpie ze złączenia się z otoczeniem. W leczeniu przewlekłych depresji u schizoidów ważne jest, aby ułatwić choremu sukcesy; ułatwienie takie osiąga się dzięki zmniejszeniu poziomu aspiracji chorego i przez naucze- nie go sztuki przegrywania (to be a good loser). Wzmocnie- nie poczucia własnej wartości zmniejsza wewnętrzne napięcie związane z potrzebą stałego odnoszen.ia sukcesów, świat staje się dzięki temu mniej wrogi, mniejszy stawia opór, łatwiej się do niego przybliżyć. Może nawet dojść do tego, że chory potrafi się z nim złączyć, odczuje smak życia i jego koloryt. Dla schizoida jest to rzeczywiście niezwykłym przeżyciem, gdyż tego typu doznania są mu obce. Depresje u ludzi z osobowością obsesyjną (anankastyczną) Psychopaci obsesyjni (psychopathia obsessiva vel anancastica) żyją pod naciskiem obowiązku. Osiowym dla nich przeżyciem jest "ja powinienem". Są od dziecka skrępowani różnego ro- dzaju zakazami i nakazami. W okresie pokwitania, gdy prze- łom biologiczny doprowadza do rozchwiania uczuciowego, do niepokoju, wybuchów agresji, buntu, marzeń erotycznych, hamulce stają się jeszcze silniejsze, normy i tabu nabierają monstrualnych rozmiarów. Człowiek taki nigdy nie jest z sie- bie zadowolony, chciałby być inny, lepszy. Psychopatologicznym wyrazem przerostu hamulców są obja- wy anankastyczne, dość często występujące po raz pierwszy w okresie pokwitania. Dla psychopaty obsesyjnego każda przyjemność jest obarczona poczuciem winy. Nie wolno mu się cieszyć, gdyż to godzi w jego poc?ie obowiązku, ra- dość nie jest obowiązkiem, jest w jakimś przynajmniej stopniu zerwaniem krępujących więzów, a te więzy są właśnie dla 60 niego istotą życia. Człowiek taki tęskni w głębi duszy za wolnością, za zerwaniem tego wszystkiego, co ogranicza jego swobodę, jednocześnie jednak niczego tak się nie boi, jak właśnie naruszania tych więzów. Jeśli u schizoida otaczająca go przestrzeń ma charakter raczej abstrakcyjny - nie jest realną przestrzenią, ale taką, która umożliwia realizację własnych struktur czynnościo- wych - to u psychopaty obsesyjnego przestrzeń zamknięta jest różnorodnymi nakazami i zakazami. Jest przestrzenią ciasną i splątaną, w której nie można się swobodnie poru- szać. To ograniczenie przestrzenne jest w dużej mierze przy- czyną obniżenia nastroju. Radość wiąże się zawsze ze swo- bodą. Człowiek skrępowany nie może wyładować swojej dy- namiki życiowej, buntuje się przeciw więzom, bezsilny bunt zamienia się w autoagresję, która z kolei też przyczynia się do obniżenia nastroju. Jeśli u psychopaty schizoidalnego radość przynosi zwy- cięstwo, to u psychopaty obsesyjnego przynosi ją spełnienie obowiązków, zachowywanie norm i tabu jest u niego głów- nym źródłem radości. Jest to radość z odcieniem masochis- tycznym. Więzy bowiem uwierają, a im bardziej uwierają, tym większą to przynosi satysfakcję. "Czasoprzestrzeń" u psy- chopaty schizoidalnego jest rozległa. Im bowiem z większyzn trudem i przykrością porusza się on w "czasoprzestrzeni" re- alnej ("tu i teraz"), tym bardziej rzutuje on w "czasoprze- strzeń" nierzeczywistą, jest w niej więcej przesżłości i przy- szłości niż teraźniejszości, więcej pustki pozwalającej na re- alizację własnych marzeń i planów niż rzeczywistego kolo- rytu życia. U psychopaty obsesyjnego "czasoprzestrzeń" jest zacieś- niona, nakazy i zakazy zamknęły ją ze wszech stron. Czło- wiek nie widzi w niej przyszłości ani nie odczuwa swobody przestrzennej, jest zamknięty w więzieniu swego "ja powi- nienem". Tego rodzaju ograniczenie "czasoprzestrzeni" działa hamująco ?na rozwój człowieka. Dlatego też prawdopodobnie u psychopatów obsesyjnych można doszukać się często cech znacznej niedojrzałości emocjonalnej. Życie w óbsesyjnie zamkniętej "czasoprzestrzeni" nie jest łatwe i wesołe. Radość życia odbiera smak swobody, a z drugiej strony niebezpie- czeństwo naruszenia krępujących norm, które jest nie do uniknięcia w codziennym życiu. To jest przyczyną poczucia winy i karania samego siebie. Psychopata obsesyjny znajduje się więc w magicznym krę- 61 gu, z którego nie sposób się wydobyć. To poczucie zamknię- cia wywołuje u niego stałe pogotowie agresywne; agresja jest skierowana zarówno do własnej osoby, jak i do otocze- nia. Ponieważ wyładowanie agresji - zwłaszcza na ze- wnątrz - jest obwarowane silnym tabu, nie wyładowane napięcie agresywne przyczynia się również do obniżenia na- stroju. VV leczeniu tego typu chorych należy też przede wszystkim zwrócić uwagę na ułatwienie im wyładowania tłumionej agresji. Często lekarz staje się jej przedmiotem. Na nim chory wyładowuje swe tłumione "złe" uczucia. Fakt, że można naruszyć tabu bezkarnie (w tym wypadku tabu ekspresji negatywnych uczuć), stanowi jakby pierwszy krok na drodze do wolności. Zmniejsza się wewnętrzne napięcie wywołane tłumioną agresją, a tym samym zmniejszają się wewnętrzne opory przed jej wyładowaniem. Uczucia negatywne mają większą dynamikę i w związku z tym wymagają silniejszych hamulców. W sumie jednak one łatwiej znajdują ujście na zewnątrz niż uczucia pozy- tywne, których dynamika jest z reguły słabsza. Dlatego, gdy trzeba przełamać barierę wewnętrznych oporów, łatwiej jest uzyskać to poprzez pobudzenie chorego do ekspresji uczuć negatywnych niż pozytywnych. Jest to, jak się zdaje, za- sadnicza różnica między podejściem do ludzi z cechami oso- bowości obsesyjnej, u których kontakt emocjonalny uzyskuje się poprzez wyładowanie agresji, a podejściem do ludzi z ce- chami osobowości psychastenicznej czy schizoidalnej, u któ- rych kontakt emocjonalny uzyskuje się poprzez stymulację uczuć pozytywnych. Gdy chory z osobowością obsesyjną zda sobie sprawę, że każdy człowiek żywi uczucia zarówno o znaku dodatnim, jak i ujemnym, i że ekspresja uczuć negatywnych nie jest tak straszną rzeczą, jak mu się dotychczas wydawało, wówczas uzyskuje on większą swobodę w kontaktach emocjonalnych z otoczeniem, nie musi chronić się przed nimi za barierę norm i tabu. Staje się bardziej sobą, gdyż bycie samym sobą nie jest już obarczone poczuciem zła. W odczuciu człowieka obsesyjnego dobre są bowiem tylko normy, on sam ma w sobie utajone. zło. Walka z tym złem jest jakby celem jego życia. Gdy chory inaczej patrzy na naturę ludzką - nie chodzi tu o patr ie w sensie inte- lektualnym, ale o autentyczne doświad ie emocjonalne - wówczas ma większą tolerancję zarówno w stosunku do sie- 62 ?ł nię- bie, jak też do innych ludzi, jego nakazy i zakazy tracą esja trochę ze swej magicznej mocy, czuje się swobodniejszy, cze- łatwiej mu wyrazić swoje uczucia zarówno negatywne, jak ze- i pozytywne, swoją wartość widzi nie tylko w kurczowym ?ane trzymaniu się norm, lecz w samym sobie. W ten sposób na- rozszerza się "czasoprzestrzeń" chorego, a tym samym po- prawia się jego nastrój, zwiększa dynamika życiowa, chory zaczyna odczuwać kolor i smak życia. Depresje u psychasteników i histeryków Zarówno dla psychopatów psychastenicznych, jak i histerycz- czne nych zasadniczym pytaniem ich życia jest: "jaki ja jestem". Pytanie to wynika z niemożności wytworzenia sobie obiek- ?zku tywnego obrazu samego siebie, co z kolei jest dowodem ?nak ? pewnej niedojrzałości emocjonalnej. Jeśli bowiem powyższe pytanie jest zrozumiałe i naturalne w wieku młodzieńczym, gdyż wówczas tworzy się autoportret, to w późniejszym wie- jest ku - gdy człowiek powinien mieć mniej więcej ustalony ?zuć obraz samego siebie i nie powinien dręczyć się wciąż tym, za- jaki jest naprawdę, jak widzą go inni ludzie itp. - jest już oso- objawem patologicznym, niejednokrotnie utrudniającym pra- ?uje widłowy kontakt z rzeczywistością. ce- Gdy bowiem to pytanie staje się naczelną dewizą człowie- któ- ka, wówczas jego stała interakcja z otoczeniem nastawia się ację pod kątem tegoż pytania. Nie jest ważne, czy to, co robię, ma sens, czy przynosi mnie czy innym przyjemność itp., iwę, ale ważne się staje, jak to zostanie odebrane przez otocze- nim, nie, czy zdobędzie się za to pochwałę czy też naganę. Psy- jest chopaci histeryczni i psychasteniczni są uczuleni na zwier- czas ciadło społeczne. Ich życie rozgrywa się jakby na scenie, iyc? wciąż ktoś na nich patrzy i ich ocenia. ?ierę Tylko inny jest stosunek histeryka do zwierciadła społecz- nego, a inny - psychastenika. Histeryk chce zwrócić na sie- bie uwagę, zdobyć poklask otoczenia, znaleźć się w centrum Ylko zainteresowania, słowem - walczy o uznanie otoczenia. Na- tłem tomiast psychastenik z góry rezygnuje. Zależy mu? nawet ? na bardziej niż histerykowi na aprobacie otoczenia, ale boi się inte- o nią walczyć. Najchętniej zapadłby się pod ziemię, rumie- ni się, gdy ktoś na niego spojrzy, nie wie, co zrobić z włas- sie- nymi rękami i z całym sobą, czuje się skrępowany, ma 63 pustkę w głowie; nim się namyśli, co powiedzieć lub co zrobić w danej sytuacji, już dawno akcja potoczyła się dalej (1'esprit d'escalier). Już ta chęć wycofania się z interakcji z otoczeniem, od- różniająca psychastenika od histeryka (histeryk bowiem chętnie w nią wkracza, aby zdobyć poklask otoczenia), wska- zuje na zmniejszoną dynamikę życiową. Dynamika życiowa byłaby większa u histeryka, a mniejsza u psychastenika, aczkolwiek w sytuacjach trudnych psychastenik, podobnie zresztą jak histeryk, może się zmobilizować. Na przykład w czasie wojny psychastenicy mogą zaimponować otoczeniu swoją odwagą. W ogólnym bilansie histerycy są na ogół pogodniejsi niż psychastenicy i więcej od nich wykazują energii życiowej. Depresje u psychasteników występują najczęściej w formie cyklicznej, tzn. co pewien czas nachodzi ich smutek i kom- pletny brak wiary w siebie, często bez wyraźnej przyczyny, a czasem przyczyną jest błahe niepowodzenie życiowe. De- presja może trwać od kilku dni do kilku, a nawet kilkunastu miesięcy. Klinicznie trudno ją nieraz odróżnić od depresji endogennej; ta ostatnia jest zwykle bardziej dynamiczna w przebiegu i jej poziom jest głębszy. Niekiedy z obrazu psychastenicznej depresji rozwija się schizofrenia. Dla de- presji psychastenicznej objawem najbardziej charakterystycz- nym jest zaciemnienie autoportretu. Jak wyżej starano się przedstawić, problem autoportretu jest osiowym zagadnieniem w życiu zarówno histeryków, jak psychasteników. U pierwszych jest on zwykle jaśniejszy niż u drugich. Prawdopodobnie na skutek słabości i nie- dojrzałości obrazu własnej osoby łatwo dochodzi do jego oscylacji: raz jest ciemny, a raz jasny. U psychasteników jest na ogół ciemniejszy i większe wykazuje tendencje do oscylowania. Widzenie samego siebie w czarnych kolorach powoduje, że chory zwraca ostrze agresji przede wszystkim we własnym kierunku; częste są w depresjach psychasteników próby sa- mobójstwa, na szczęście - podobnie jak w próbach histe- rycznych - najczęściej nieudałe. U jednych bowiem, jak i u drugich, ostateczna i najważniejsza chyba w życiu de- cyzja - żyć lub umrzeć - nie jest dostatecznie silna, gdy zdecydowali się na samobójstwo; p spodem jest zawsze decyzja o znaku przeciwnym - " że jednak żyć". To wahanie decyzji osłabia dynamikę aktu samobójczego. Oczy- 64 I, r!{': r :.` 3 i r ? @ 1 wiście zdarza się nierzadko, że mimo to zamach samobój- ` " czy końćzy się śmiercią. ; Niezadowolenie z samego siebie, pocziicie niższości, szuka- , ; nie aprobaty otoczenia, częste reagowanie poczuciem winy, ; ! wszystko to nie sprzyja pogodnemu nastrojowi. Psychasteni- , :; cy na ogół nie mają radości życia, żyją więcej z poczucia obowiązku, dlatego że się urodzili i że trzeba jakoś przez ; I to życie przejść. Samo życie ich nie cieszy i zbytnio nie ` ? pociąga. Cieszy ich pochwała otoczenia, dobrze spełniony i obowiązek; niekiedy, gdy agresja w stosunku do własnej ? _ osoby jest szczególnie silna, cieszy ich własne cierpienie. Na ; ! tym tle ogólnie obniżonego nastroju występują od czasu ? do czasu załamania depresyjne, o których była mowa wy- f żej. W leczeniu depresji; psychastenicznych należy zwrócić szczególną uwagę na własny obraz chorego. Gdy uda się nam go poprawić, gdy chory zobaczy siebie w jaśniejszym ? ' świetle, wówczas uzyskuje się poprawę jego nastroju. Histeryk maluje własny autoportret zwykle w jaśniejszych . ? barwach niż psychastenik. Zazwyczaj ocenia siebie lepiej niż , to czyni otoczenie. Tu tkwi źródło konfliktów. Czuje się ?? bowiem pokrzywdzony, że jest on "niedoceniony", "źle zro- ?" zumiany", "odtrącony". Jeśli u psychastenika dominuje po- ? czucie winy i ono jest często główną przyczyną obniżenia . ? nastroju, to u histeryka przeważa poczucie krzywdy i ono doprowadza go nieraz do konfliktów z otoczeniem. U psychastenika częściej występuje autoagresja, a u histe- ; ryka - agresja. Jeśli zdarzają się u niego czyny autoagre- . sywne (samobójstwa histeryczne), to zwykle są one wyni- , i kiem niemożności wyładowania agresji na zewnątrz lub chęci , zademonstrowania otoczeniu, źe jest się biednym i pokrzyw- !? dzonym (samobójstwo jako wołanie o pomoc). Podobnie nieco jak dziecko histeryk łatwo przechodzi ' z jednego krańcowego uczucia w drugie, z jednego nastroju ; w nastrój o znaku przeciwnym. Skala kolorytu emocjonalnego ? jest jakby nieduża i dlatego histeryk stosunkowo łatwo osią- ' ?? ga jej ekstremalne wychylenia; od skrajnej rozpaczy prze- , chodzi z bła hej nieraz przyczyny w skrajną radość, ze skraj- nej miłości - w skrajną nienäwiść. Ze względu na tę chwiej- ność emocjonalną depresje histeryczne są na ogół krótko- @ @:; trwałe; w przeciwieństwie do psychastenicznych, które zwią- : zane najczęściej z negatywnym obrazem własnej osoby trwa- , ją nieraz bardzo długo. 5 - Melancholin 65 "ri ,r'.? Jedną z charakterystycznych cech psychopatii histerycznej ź jest zafałszowanie obrazu rzeczywistości; histeryk widzi to, ; co chce widzieć (wi.sful thinking). Czuje się zawiedzion?, .gdy otoczenie nie podziela jego opinii. Ten rozdźwięk mię- : dzy życiowym obrazem rzeczywistości a obrazem akceptowa- nym przez otoczenie społeczne jest nierzadko przyczyną kon- ` ? fliktów z otoczeniem i poczucia, że jest przez nie źle zrozu- miany. Człowiek nie może się poruszać w nierealnym świecie, ten świat wciąż mu się burzy, dlatego histeryk często chce życie rozpocząć na nowo. Chce przekreślić to, co było. Nie je?t to możliwe i stąd bierze się między innymi jego nie- ? zadowolenie z życia. Swoistą tragedią histeryka jest to, że chce być przez otoczenie akceptowany; walczy o to swoim zachowaniem się, ubiorem, sposobem znówienia, ekspresją emocjonalną itd., , pragnie zwrócić uwagę otoczenia na siebie, być przygarnięty, a osiąga najczęściej efekt odwrotny: bywa odtr@ącany. Już ? samo słowo "histeryk" brzmi pejoratywnie. Otoczenie spo- łeczne zazwyczaj dąży do zniweiowania różnic; kto się wy- wyższa, bywä poniżony, a kto poniża - bywa wywyższony. Gdy psychastenicy są na ogół przez otoczenie lubiani, to histerycy są zazwyczaj z trudem tolerowani. Oczywiście zda- rzają się wyjątki, np. tzw. "ciepłe" histeryczki, które z po- . wodu swego ciepła i infantylności cieszą się sympatią oto- czenia. Dlatego pierwszym krokiem w leczeniu depresji histerycz- ?nej jest akceptacja chorego. W dalszych dopiero kontaktach można starać się stopniowo i ostrożnie wprowadzać chorego w bardziej realne sposoby patrzenia na świat otaczający i na ? własną osobę. Prowadzi to do większej stabilizacji emocjo- - nalnej i do spokojniejszej oceny własnej osoby, co z kolei ' ; poprawia samopoczucie chorego. Depresje u osób dystymicznych (cyklotymicznych) Psychopaci z kręgu cyklicznego, zresztą raczej rzadko w Pol- sce spotykani, są przeciwieństwem schizoidów. Ich postawa uczuciowa do otaczającego świata jest "do". Świat ich po- ? ciąga, mają radość życia, odczuwają jego ak i koloryt. ,@ W przeciwieństwie do postawy abstrak j schizoidów ? u nich przeważa wyraźnie postawa konkretna - są zrośnięci 66 = 7 - Ć 'MI ze swoim otoczeniem, są realistami, nie są zbyt skłonni do uogólnień i abstrakcji. W tym nastawieniu do życia mogą jednak występować różne poziomy dynamiki życiowej i różne jej wahania. Są tacy cyklotymicy, których nastrój przez całe życie jest pod- wyższony i dynamika życiowa zwiększona - określa się ich jako psychopatów hipomaniakalnych. Psychopaci depresyjni są ich odwrotnością: zasadniczy poziom nastroju i dynamiki @ życiowej jest u nich obniżony. Życie ich wprawdzie nie od- . pycha jak schizoidów, ale nie mają oni dość energii, by nim się cieszy?; widzą w życiu więcej ciemnych niż jasnych kolorów; tęsknota za złączeniem ze światem otaczającym jest dla nich równoznaczna z tęsknotą za śmiercią. Zenit postawy "do" otoczenia może przejawiać się w tęskno- cie za złączeniem się z nim, najczęściej w akcie seksualnym lub w formie mistycznego złączenia się albo też w tęsknocie za śmiercią, która jest także swoistą formą złączenia się z otoczeniem. Eros i Thanatos łączy się u szczytu postawy "do". Psychopaci dystymiczni cechują się znacznymi waha- niami nastroju od stanów subdepresyjnych do stanów hipo- maniakalnych. ZhTahania te na ogół nie mają jeszcze psycho- tycznej amplitudy. Okres trwania poszczególnych faz jest róż- ? ny - od jednego dnia do kilku miesięcy. Co się tyczy le- czeniä, to potrzebne jest ono tylko w głębszych stanach de- presyjnych; zwykle najlepiej działają wówczas tymoleptyki. Natomiast stany podwyższonego nastroju na ogół nie wy- magają leczenia; przykro jest zresztą leczyć kogoś z jego @ nadmiaru radości życia. Depresja z wyczerpania W psychiatrii krajów języka niemieckiego przyjął się termin Erschöpfungsdepression (Kielholz) - depressio ex exhaustio- ne` - depresja z wyczerpania. Depresje tego typu powstają przy długotrwałych napięciach emocjonalnych połączonych z przeciążeniem układu autonomicznego. Dochodzi w koń?u do wyczerpania ustroju, manifestującego się początkowo obja- wami najczęściej neurastenicznymi, a później apatyczno-abu- licznymi. Są@ to zwykle depresje długotrwałe; odnosi się wra- żenie, jakby w chorym się coś załamało, dawna radość życia i energia bezpowrotnie zginęły. Depresje tego typu obserwo- 5* ???; "d' ; ' ; T?1: ) wano u ludzi, którzy przeszli przez hitlerowskie obozy kon= centracyjne i getta. ?darzają się one też u osób, u których , pożycie małżeńskie lub warunki pracy bardzo źle się ukła- dają i są dla nich codzienną gehenną. Zob. poz. 345, 439, 4?6. Depresja szczytu Pewną analogię do powyżej opisanego typu depresji stanowi "depresja odbarczenia" - Entlastungsdepression - opisana przez E. Bleulera, albowiem tak jedna, jak druga są wy- zwolone przez długotrwałe napięcie emocjonalne, połączone z przeciążeniem układu autonomicznego. Tylko w depresji z wyczerpania kończy się to napięcie klęską; jest to de- pressio calamitatis, a w depresji odbarczenia kończy się ono zwycięstwem - depressio vict_oriae. Jest @to depresja "szczytu"; występuje w momencie, gdy po wielu nieraz latach wysiłków i największego napięcia człowiek wreszcie osiągnął wymarzony cel, np. został profe- sorem, wybudował dom, napisał dzieło swego życia, zdobył przedmiot swej nie zaspokojonej dotychczas miłości itp. Czę- sto w tym typie depresji obserwuje się zjawisko społecznego dziedziczenia. Na przykład razem z mężem, który został profesorem, depresji dostaje też jego żona. Oboje bowiem przez wiele lat żyli tylko tym celem. Teraz cel osiągnęli, zrobiło się przed nimi pusto. W krakowskiej klinice psychia- trycznej tego typu depresje obserwowano u ludzi, którzy po wielu latach wysiłków wreszcie wystawili sobie od dawna wymarzony domek. Nazywaliśmy je popularnie "depresjami wiechy", od wiechy, którą przyozdabia się wystawiony dach domu. Depresja tego typu ujawnia jedną z charakterystycznych cech ludzkiej natury: nie znosi ona spoczynku. Człowiek musi,gdzieś dążyć; gdy osiągnie swój cel, odczüwa zwykle niepokój, pustkę, uczucie "to nie to", które zmusza go do dalszej drogi naprzód. Płynąc po morzu o zachodzie słońca, ma się często złudne wrażenie, że osiągnie się ognistą kulę słońca, ale nigdy do niej dopłynąć nie można. Podobnie ?i życiu stale do czegoś dążymy, ale atecznego celu osiągnąć nie możemy. Tego typu uczucia i pokoju i pustki doznaje się też po zaspokojeniu. podstäwowych potrzeb bio- 68 1' i ?i ?i a "i ? ?;" ; t? 3 ;EI 7 ; b? #IIIä ? kon- ; logicznych. Po pierwszej rozkoszy zaspokojenia potrzeby, np. ?órych powietrza, głodu czy pragnienia lub podniecenia seksualnego, .ukła- przychodzi stan odprężenia i .wspomniane uczucie pustki; trzeba znów ruszyć dalej. Tego typu depresje występują dość często u ludzi pracują- cych intensywnie twórczo. Często obserwuje się u nich po okresach intensywnej twór?zości okresy zastoju. Skarżą się oni wówczas na uczucie wewnętrznej pustki; praca im nie Z idzie, są niezadowoleni ze swego dzieła i z samych siebie, , nie mają żadnych pomysłów. Nierzadko starają się oni ten :anowi I zły okres przełamać za pomocą alkoholu. Bywają depresje pisana ? tego typu tak głębokie, że kończą się zamachem samobój- ą wY- czym. Przeciwieństwem są stany wzmożonej aktywności twór- ?czone czej, gdy czuje się natchnienie, gdy łatwo do głowy przy- epresji ? chodzą nowe pomysły, gdy praca daje satysfakcję. to de- ? Oczywiście, powyższe stany zmian intensywności twórczej ię ono ; można odnieść do normalnych wahań nastroju lub do wahań o amplitudzie już patologicznej zbliżonych do cyklofrenii. ?, gdY ? Wydaje się jednak, że twórczość jest tak wielkim wysiłkiem tpięcia _ dla ustroju ludzkiego, iż mogą tu istnieć swoiste prawidło- profe- ? wości. Chodzi mianowicie o to, że sama twórczość przyspo- zdobył ', sabia do oscylacji dynamiki życiowej. Zwykle po intensyw- ?. Czę- nym okresie pracy twórczej występują okresy stagnacji, któ- cznego re są w pewnym sensie potrzebne dla ogólnego wypoczyn- został ; ku ustroju. Praca twórcza wymaga mobilizacji ustroju do ?owiem :? tworzenia jak największej liczby nowych struktur czynnoś- ągnęli, ? ciowych, a następnie do wysiłku związanego z decyzją - ;ychia- ? ?' z wielu pomysłów trzeba wybrać najlepsze - a w końcu którzy do żmudnej nieraz realizacji wybranego pomysłu. dawna Cały proces twórczy stanowi olbrzymie obciążenie meta- ?esjami bolizmu informacyjnego; musi on jakby wyskoczyć ze swego g dach normalnego, codziennego rytmu, z utartych struktur, musi przejść na tory nowe i niezwykłe; następuje rozbicie dotych- czn?ch czasowego porządku i tworzenie nowego. Przy tym spotyka ;łowiek się opór otoczenia, które ma być przez akt twórczy prze- zwykle kształcone, a także własną inercję dotychczasowej, zwykłej go do interakcji z otoczeniem. słońca, W leczeniu depresji twórczej ważne jest uświadomienie ią kulę choremu naturalnego rytmu pracy twórczej, jej wzlotów idobnie ? i upadków. Chodzi o to, by w stanie depresji twórca nie stra- o celu @ cił wiary w siebie, w swoje twórcze "posłannictwo" i w to, pustki . że znów przyjdzie okres natchnienia. Depresje reaktywne Depresje reaktywne stanowią jasną plamę w mrocznych na ogół powiązaniach przyczynowych prowadzących do obniżenia nastroju. Tutaj przyczyna załamania jest oczywista: utrata ukochanej osoby, utrata majątku, stanowiska, groźba więzie- nia; zniweczenie wysiłków życia przez "obiektywne" prze- szkody itp., lub tylko wydaje się oczywista, gdyż nie tak rzadko@zdarza się, że depresja endogenna - organiczna czy 8 schizofreniczna - zaczyna się reaktywnie. Dopiero dalsza a? obserwacja rozwoju choroby pozwala ustalić właściwe roz- poznanie. Przyczyny depresji reaktywnej są, ogólnie sprawę traktując, analogiczne do przyczyn depresji nerwicowych. Zasadnicza różnica polega na innej długości odcinkä czasu, w którym te przyczyny działają. W nerwicach odcinek czasu jest bax- dzo długi, zwykle początek jego tkwi w przeżyciach v?rczesno- ; dziecięcych, w depresji reaktywnej - jest krótki. Są to l: trzy grupy przyczyn: urazy godzące w związki uczuciowe a) z otoczeniem, b) z własną osobą, c) w postawę twórczą. Depresję reaktywną może wywołać nagła utrata przedmiotu miłości. Ocena siły urazu musi być zawsze robiona ze sta- nowiska chorego, a nie obserwatora, chodzi tu bowiem o uczu- cia chorego, a nie lekarza. A siła powiązań uczuciowych nie ma obiektywnej miary. Ta sama osoba może spokojnie znieść śmierć swej matki, a zareagować głęboką depresją na śmierć swego kotka.@ Utrata przedmiotu miłości może być bezpośrednia (np. wywołana śmiercią ukochanej osoby, utra- tą majątku itp.) 1ub pośrednia, gdy znak uczuciowy z plus zmieni się w minus. Miłość zmienia się w n.ienawiść. W tym ostatnim przypadku sprawa komplikuje się o tyle, że do obniżenia nastroju dołączają się uczucia negatywne (niena- wiści), które depresję jeszcze pogłębiają. Depresja reaktywna może być wywołana nagłym zachwia- niem obrazu własnej osoby (autoportretu), np. przez utratę dotychczasowej roli społecznej (utrata stanowiska, zagroże- nie więzieniem, utrata majątku), przez ujemną ocenę otocze- nia (potępienie społeczne, wyśmianie, ostracyzm), przez ujem- ną ocenę własną (wyrzuty sumienia, poczücie winy, utrata "własnego oblicza") . Gdy człowiek trafia na nagłą, nie do przezw żenia prze- szkodę w swym uporczywym dążeniu do ceu (przeszkoda w realizacji postawy "nad"), wówczas może dojść do depre- syjnego załamania. Na przykład wysokie podatki zmuszą go do zamknięcia prowadzonego od lat zakładu rzemieślni- i na czego. Brak rąk do pracy zmusza do sprzedania ojcowizny. ;enia Z powodu niechętnego nastawienia otoczenia lub trudności trata tzw. "obiektywnych" nie może on zrealizować opracowanego ęzie- planu itp. ?rze- Charakterystyczne dla depresji reaktywnych jest to, że tak tematyka przeżyć chorego obraca się wokół urazowego pro- czy ' blemu, trzyma się więc raczej teraźniejszości niż przeszłości. ;? ?lsza W depresjach endogennych często przeszłość (poczucie winy) roz- staje się ciężarem przewyższającym siły chorego. Obraz de= presji reaktywnej jest różnorodny, zależnie od głębokośći ?jąc, i i siły urazu oraz od typu osobowości chorego. iicza ? W głębokich depresjach reaktywnych zw?kle konieczne irym ' staje się zastosowanie leczenia somatycznego (duże dawki bar- tymoleptyków i neuroleptyków, ewentualnie leczenie wstrzą- ;sno- sami elektrycznymi); natomiast w lżejszych depresjach wy- ą to starczy na ogół psychoterapia, w której powinno się cho- iowe remu pozwolić swobodnie wypowiadać na tematy najbar- zą. dziej go dręczące, a więc związane z czynnikiem reaktyw- iiotu ? nym, co z reguł? zmniejsza ładunek uczuć negatywnych. sta- ? Z drugiej strony można otworzyć przed chorym możliwości . zczu- ujrzenia- nowych perspektyw życiowych ("nie wszystko jest Nych stracone"). Depresj,a cywilizacyjna tym I ? do W ostatnich latach wiele uwagi poświęca się nerwicorodnym iena- czynnikom współczesnej cywilizacii. Zagadnieniem tym zaj- . mują się ludzie różnych specjalności - historycy kultury, iwia~ socjologowie, psycholodzy, psychiatrzy, filozofowie itd. Ale itratę ?? nawet niespecjalistę uderza dysproporcja między naukowo- roże- ; -technicznymi osiągnięciami naszej cywilizacji a stopniem ocze- ? zadowolenia z własnego życia. Jest to swoisty smutek speł- ? ' ijem- nionej baśni. Najśmielsze marzenia ludzkości ziściły się, itrata ' a mimo to człowiek się nie cieszy, co więcej - jest nieza- dowolony z tego, co stworzył, z czasów, w których żyje; prze- czuje bezsens własnej egzystencji, tęskni za formami życia ;koda ? bardziej prymitywnymi i prostszymi, za powrotem do natury, . epre- @; buntuje się przeciw czasom, w których żyje? nie widzi sensu swego życia, swej roli w tym, co go otacza, z zazdrością : ? patrzy na ludzi żyjących w bardziej pierwotnych formach I? cywilizacyjnych, którzy potrafią cieszyć się życiem, szczerze Isii śmiać się i bawić. A on sam, mimo wygód i wszelkich udo- ; godnień, jakie przynosi współczesna cywilizacja, jest smutny, znudzony, niezadowolony z siebie i otaczającego go świata, ' nie widzi możliwości poprawy, lęka się zagłady atomowej. ; Sk?d bierze się ten smętek naszej cywilizacji ? Bardzo trudno odpowiedzieć na pytanie od czego zależy ludzkie szczęście i umiejętność cieszenia się życiem. Można ' @ jednak w przybliżeniu określić, jakie czynniki we współczes- I7? ? nej cywilizacji wpływają nä obni?enie nastroju. Trzy grupy ` czynników, jak się zdaje, należałoby tu wyróżnić, miano- wicie te, które wpływają na wzrost uczuć negatywnych, te które utrudniają realizację postawy "nad" (tendencji twór- e, czych) i t które paraliżują tendencję do rzutowania się ?, ? w przyszłości, nawet poza kres własnego życia (tendencje ? transcendentne). ' Lebensraum" , . ? Glob ziemski staje się za mały. Ludziom jest za ciasno. I ? Oprócz wzrostu liczby ludności wiele innych czynników ; N? @ wpływa na to zjawisko: urbanizacja, rozwój komunikacji, , ?? powodujący, że człowiek bez ustanku styka się z wydarze- @ ? niami w najbardziej odległych punktach kuIi ziemskiej, skom- ? plikowane stosunki wzajemnej zäleżności, wynikające ze swo- . istego rozwoju ekonomiczno-społecznego itd. Wymienione ' czynniki, a także wiele innych, wpływają na to, że człowiek - wciąż potyka się o drugiego człowieka, że jest od niego ; zależny, że często mu drugi człowiek przeszkadza w realiza- ? cji jego planów. Czuje się jak w zatłoczonym autobusie czy ?; ' tramwaju, inni ludzie mu przeszkadzają i dlatego stają się ;! ; obojętni lub wręcz wrodzy. ??? Zobojętnienie na niedolę drugiego człowieka i wzajemna ? ?? wrogość w znacznej mierze wynikają z poczucia społecznej " ? , ciasnoty. Uczucia negatywne powodują, że człowiek współ- ? czesny czuje się osamotniony - "samotny w tłumie" - ,b nie czuje więzi z innymi ludźmi, bo są mu i. głównie r ?' , przeszkodą, postawa jego staje się coraz bar zi ? egocen- t trycżna, gdyż trudno zajmować się tymi, których się nie lubi, "biorę" przeważa nad "daję", bo w tej ciasnocie trzeba iach przede wszystkim walczyć, by samemu jakoś przetrwać. ?rze W terminologii etnograficznej taką postawę można by udo- , określić jako antropoemetyczną, w przeciwieństwie do po- itny, , ? stawy antropofagicznej. Ludożerca zjada drugiego człowieka, iata, ? aby w ten sposób zdobyć jego cechy, i osiągnąć maksymal- ?j. ne z nim złączenie. Natomiast w postawie antropoemetycznej wymiotuje się drugim człowiekiem, budzi on wstręt i chce . ? się być jak najdalej od niego. leży Zagadnienie przestrzeni życiowej jest problemem istotnym ?żna w biologii. Każda żywa istota musi mieć określoną dla siebie :zes~ przestrzeń życiową. Nie można drzewa hodować w doniczce, rupy bo skarleje lub zginie. Wiele doświadczeń w ostatnich la- ano- tach robiono nad zachowaniem się zwierząt, od najniższych i, te do najwyższych form filogenetycznych, w warunkach zmniej- ?rór- szonej przestrzeni życiowej. Zwierzęta ginęły, przestawały ? się ? się rozmnażać, występowäły u nich perwersje seksualne, sta- ncje wały się agresywne itp. U człowieka przestrzeń życiowa nie jest t?lko pojęciem konkretnym, tzn. nie chodzi tylko o to, ile metrów kwadrä- towych jest jego przydziałem; ważniejszą niewątpliwie rolę odgrywa odczucie własnej prźestrzeni, tzn. odczucie swobody, ? , z jaką można się w otacza?ącym świecie poruszać. Poczucie ' ?sno. ? swobody, nieskrępowania, w dużej mierze zależy od związ- ;ków ków uczuciowych z otoczeniem. Gdy człowiek jest w towa- :acji, ; rzystwie osób, które lubi, czuje się swobodnie, jego prze- . ?rze- ? strzeń życiowa jest rozległa, może poruszać się w niej bez eom- skrępowania, rozwinąć w pełni swą dynamikę życiową. Na- swo- tomiast w niemiłym towarzystwie czuje się on skrępowany, ?ione jest smutny i znudzony, chce uciec od aktualnego otocze- ?viek @ nia. iiego Poczucie swobody i nieskrępowania nie jest równoznaczne ?liza- ? z rzeczywistą przestrzenią życiową. Człowiek może mieć mało czy przestrzeni dla siebie, a czuć się swobodnie, i na odwrót, ? się ? mieć jej dużo, a czuć się skrępowany (np. w cygańskim namiocie i w pałacu królewskim). Dlatego należałoby wpro- ?mna ?? wadzić dwa pojęcia: przestrzeni rzeczywistej i przestrzeni :znej przeżywanej. Przestrzeń rzeczywista nie zależy od aktualnych spół- ? ; ? przeżyć danego człowieka - zawsze pozostaje ta sama, natomiast przestrzeń przeżywana zmienia się zależnie od v?rnie . ? charakteru jego przeżyć, a zwłaszcza od nastawienia uczu- icen- ciowego do otoczenia. nie ?, Gdy przeważają uczucia pozytywne, gdy świat otaczający przyciąga i człowiek chce się z nim złączyć, wówczas prze- ; strzeń przeżywana rozszerza się. Człowiek taki staje się ra- ? . dosny; a dynamika życiowa wzrasta, czuje się swobodny i wolny, nic go nie krępuje. W zenicie postawy "do" ma on , wrażenie, jakby roztapiał się w otaczającym świecie, jakby ' z nim tworzył jedność, znika granica oddzielająca "ja" od otoczenia. Dążenie więc do złączenia się z otoczeniem wy- r wołuje ekspresję przeżywanej przestrzeni życiowej prawdo- podobnie na tej zasadzie, że przestrzenią tą staje się cały świat otaczający. Sytuacja przedstawia się przeciwnie, gdy przeważają uczu- cia negatywne; wówczas świat otaczający odpycha, człowiek chce go zniszczyć lub od niego uciec, zamyka się w sobie, postawa autystyczna przeważa nad syntoniczną. Przeżywana przestrzeń coraz bardziej się zacieśnia, człowiek ogranicza swoje kontakty do osób, które go nie drażnią, osób takich jest coraz mniej, w końcu zostaje sam, zamyka się W sobie, czuje się samotny we wrogim tłumie. Wskutek zacieśniania przeżywanej przestrzeni jego interakcja z otoczeniem słabnie, ' ? a tym samym słabnie dynamika życiowa, co wraz z uczu- ciami negatywnymi wpływa na obniżenie nastroju. @ Przestrzeń życiowa wyraźnie więc koreluje z uczuciami ży- wionymi do otoczenia i z aktualnym nastrojem. Zwykle trud- no określić, który z tych czynników jest pierwszy, co jest prżyczyną, a co skutkiem, czy obniżony nastrój wy- wołuje negatywne uczucia do otoczenia i zacieśnienie prze- żywanej przestrzeni życiowej, czy zacieśnienie przestrzeni życiowej wpływa na powstanie negatywnych uczuć do oto- ; czenia i na obniżenie nastroju. , Potrzeba przestrzeni rzeczywistej jest związana z meta- bolizmem energetycznym, a potrzeba przestrzeni przeżywa- nej - z metabolizmem informacyjnym. Aby wymiana en.er- getyczna mogła przebiegać prawidłowo, żywy ustrój musi dysponować określoną przestrzenią rzeczywistą. Inaczej ginie , on z głodu, a w przypadkach mniej jaskrawych jego roz- wój ulega zahamowaniu. Narasta agresja i walka o prze- ' strzeń życiową, gdyż od niej zależy przeżycie. Natomiast dla wymiany informacji z otoczeniem istotnym problemem jest chęć zbliżenia się lub oddalenia od aktualnego środo- wiska. ' Gdy przeważa postawa "od" otoczenia, wó?as automa- ' ? tycznie metabolizm informacyjny ulega redukc?i. Przy prze- , vWadze postawy "do" staje się on bogatszy. Dlatego dla ?ze- metabolizmu informacYjnego ważniejsza jest przestrzeń prze- ra- żywana niż rzeczywista. Ponieważ u człowieka metabolizm informacyjny zdaje si? przeważać nad metabolizmem ener- i on , getycznym, ważniejsza dla niego jest przestrzeń przeży- wana. Człowiek nie tyle winien bać się przeludnienia na - od ? ziemskim globie, co własnych uczuć lęku i nienawiści, pro- wy- ? wadzących z reguły do ograniczenia jego przestrzeni prze- rrdo- ; żywanej. cały czu- "Niestrawność" psychiczna ?iek@ i niemożność realizacji siebie ibie, rana Człowiek współczesny nie może narzekać na brak pożywki iicza dla swego metabolizmu informacyjnego. W żadnym chyba . kich okresie historycznym czasy nie były tak ciekawe, rozwój ?bie, wiedzy o świecie nie był tak dynamiczny. A mimo to ? ania czuje się on często znudzony, odczuwa wewnętrzną pustkę, bnie, cierpi na niestrawność psychiczną, wynikającą z niemożności - iczu- wchłonięcia nadmiaru informacji, marzy o tym, by żyć w in- nym, bardziej prymitywnym kręgu kulturowym czy w innej ' ? epoce. Słowem nże wykazuje własnych możliwości wymiany trud- informacyjnej ze swym środowiskiem z powodu negatyw- , co nego nastawienia do niego. W skrajnych wypadkach odurza się środkami narkotycznymi lub halucynogennymi, aby przy= ? prze- najmniej na chwilę przerwać metabolizm informacyjny z wro- rzeni gim dla niego światem otaczającym. @oto- Nie ma idealnego modelu kultury i porównując różne rodzaje wzorców kulturowych trudno nawet określić, który ?eta- z nich jest lepszy i który zapewnia lepszy rozwój jednostek: ? Można jednak w sposób raczej ogólny przedstawić warunki, ener- jakie powinien spełniać model kulturowy, by zapewnić ma-. ? musi ksimum rozwoju jednostce. ginie Wyżej omówiono zagadnienie przeżywańej przestrzeni ży- roz- ciowej, drugim z kolei warunkiem jest problem możliwości prze- realizacji postawy "nad". Postawa ta może być traktowana naiast jako swoiście ludzka. Rozwój kory mózgowej u człowieka @; ? stwarza u niego znacznie większe niż w świecie zwierzęcym rodo- możliwości wytwarzania wciąż nowych struktur czynnościo- wych. Jeśli zwierzętom wystarcza w zupełności środowisko toma- rzeczywiste i metabolizm informacyjny może w nim być prze- całkowicie zaspokojony, to u człowieka występuje zawsze i dla _ pewien niedosyt, za mało mu jest tego, co jest, chciałby ~;: 35 Xn :t r? i : i świat zmieniać, narzucać mu własne struktury czynnościo- we. ; Nawet u ludzi najbardziej syntonicznyćh (cyklotymików według Kretschmera) postawa konkretna w sensie zrośnięcia ? z otoczeniem nie jest wystarczająca. Natomiast u zwierząt postawa konkretna w zupełności wyczerpuje możliwości ich układu nerwowego; u człowieka obok niej choćby w śladzie istnieje postawa abstrakcyjna. Postawa ta zapewnia nieogra- niczone możliwości w sensie tworzenia@ wciąź nowych struk- tur czynnościowych; człowiek może bez końca marzyć, pla- nować, stwarzać nowe koncepcje. Problem sprowadza się do tego, w jakim stopniu środo- i wisko umożliwia realizację tworzonych wciąż struktur czyn- ? nościowych, w jakim stopniu pozwala ono na przejście od . postawy abstrakcyjnej do konkretnej. Człowiek nie może żyć jak zwierzęta tylko w postawie konkretnej, ale też nie może żyć wyłącznie w postawie abstrakcyjnej. Musi t @ ? on - podobnie jak świat zwierzęcy i roślinny - wzrastać ! razem ze swoim środovviskiem (concrescere). Może się wpraw- dzie od niego oderwać, czego nie potrafią zwierzęta - abstrahere - ale to oderwanie nie może być całkowite. Do- ? piero realizacja tworzonych wciąż w układzie nerwowym struktur czynnościowych daje człowiekowi poczucie rzeczy- wistości, bez niej życie byłoby czymś na pograniczu marze- nia i snu. Człowiek sprawdza się w czynie. Bez możliwości zrealizo- , wania swych marzeń i planów zatraciłby on pocz?cie własnej rzeczywistości. Jednocześnie poczucie rzeczywistości i ota- cżającego świata byłoby coraz słabsze, gdyż poczucie to tworzy się w oporze, ?aki stawia o?oczenie w trakcie reali- zowania struktur czvnnościowych. Otoczenie, które nie pozwala na realizację własnych pla- nów i marzeń, staje się światem obcym, wrogim, niezrozu- miałym. ?Dochodzi do tego, że świat ten zatraca swoją realność, przypomina bardziej film niż rzeczywistość, przyj- muje się wobec niego postawę konsumpcyjną, obserwatora, gdyż nie można w nim niczego zdziałać. Model kulturowy, który nie zezwala na realizację postawy "nad", hamuje rozwój człowieka, gdyż człowiek rozwija się w stałej inter- , akcji z otoczeniem, rozwija się dzięki temu, że zmienia otoczenie i sam przez nie jest zmieniany. Wiele czynników wpływa na to, że owiek we wspó?- ? czesnej cywiliżacji nie może przyjąć postawy aktywnej, że ; ?6 "? :: . ? ä"?= !I ?' : '? , ,? ? coraz bardziej jest w niej skazany na postawę konsumpcyj- % ; ną. Skomplikowanie się stosunków ekonomiczno-społecznych !? sprawia, że otoczenie współczesnego człowieka stawia opór ? nie do przezwyciężenia i zmusza go tym samym do rezygna- ; cji z chęci realizowania swej postawy "nad". , Antytradycyjność i antytranscendentyzm Bogactwo potencjalnych struktur czynnościowych, j akimi człowiek dysponuje, sprawia, że nie mieści się on w aktual- ~ nym "tu i teraz" (postawa konkretna), lecz sięga on nawet poza kres własnego życia, zarówno w przeszłości, jak i przy- szłości. Z sięganiem w przeszłość jest związane jego dzie- dzictwo kulturowe. Wchodzi on w gotowe wzory, zacho- wania się i przeżywania, dzięki czemu uzyskuje bez włas- nego wysiłku gotowy porządek nie mniej ważny, niż porzą- dek biologiczny przekazany mu genetycznie. Z sięganiem w przyszłość wiąże się transcendentna natura człowieka, nadzieja, że z jego śmiercią nie wszystko się kończy ("non omnis moriar"), że porządek, który stworzył, ! ? sięga dalej niż jego życie. Porządek ten staje się jakby _ mitem, który nadaje sens życiu i śmierci. Zdarza się bo- :: wiem -- i to nie tak rzadko - że dla tego mitu poświęca ? się własne życie. ; Patrząc na rozwój kultury odnosi się wrażenie, że to, co ?? naprawdę w niej wielkie i co przez wieki przetrwało, nie ?? wiązä?ło się z konkretami życia, lecz właśnie wyni- -?j kało z transcendentnych tęsknot, nieraz absurdalnych. Cóż i bowiem człowiekowi dawało wznoszenie piramid, budowanie świątyń, wspaniałych rzeźb, mozolne tworzenie witraży, któ- rych nawet z bliska obejrzeć później nie było można itd.? Olbrzymi wysiłek twórców nie był związany z konkretnymi celami, z tym, co użytkowe i co bezpośrednio zaspokaja potrzeby człowieka. To, co naprawdę wielkie, nie mieściło się w konkretnej postawie wobec życia; co więcej, było nawet czymś bezosobowym, bez praktycznego znaczenia, hoł- dem dla absurdu, mitu, dla nieoznaczonego. . Człowiek tu wyraźnie przekraczał granice własnego życia, swoje "stąd dotąd", sięgał daleko w pzzeszłość i w przy- szłość. Teń transcendentny charakter kultury nie był bez ? znaczenia dla indywidualnego życia człowieka, nadawał on temu życiu jakiś sens, choćby idea porządkująca to życie cie bezsensu kończy, ucz1 samä w sobie była bez sensu. Istotny był tu moment wiary: wiara działa? na ustrój mobilizująco i to nie tylko w aspek- ? cie psychicznym, lecz też fizyćznym. Wiadomo, jak efek- jak wewnątr tywność środków leczniczych w znacznej mierze zależy od powstaniem nych niż te, kowi bowie: pokładanej w nich wiary (placebo effect). W s choterapii poza wiarą w lekarza niemałą rolę od- grywa wiara w określony mit o człowieku, który dany kie- i w chaosie mit nieraz bE rzenia "fałsz runek psychoterapeutyczny propaguje. Człowiek, który wie- rzy, ma więcej dynamiki życiowej niż ten, który w nic nie wierzy. Poza działaniem aktywującym wiara ma dzia- bezpieczeńst? Problem r ?I realizacji ten łanie porządkujące. Stwarza ona określoną hierarchię war- tości, dzięki której człowiek może łatwiej uporządkować w człowieku, naszej kultul swą wymianę informacji z otoczeniem. W świecie zwierzęcym wymiana ta jest znacznie bardziej skąpa niż u człowieka. Wystarcza w zupełności biologiczna sób będzie c hierarchia wartości. Tylko te informacje są przyjmowane zany i w jak z otoczenia, które mają określone biologiczne zriaczenie, wa nasza ku i tylko te struktury czynnościowe tworzą się i są realizo- odbija się n wane, tj. stają się informacjami dla ,otoczenia; które odgry- życiem i rozv ? wają biologiczną rolę dla ustroju. Metabolizm informacyjny Zob. poz. 13i ćzłowieka jest znacznie bogatszy niż jego potrzeby biolo- giczne, toteż biologiczna hierarchia wartości juź nie wy- _ starcza. Człowiek pozbawiony wzorców kulturowych zgubiłby się w chaosie informacji do niego docierających i w chaosie własnych możliwości tworzenia struktur czynnościowych. Ten problem zagubienia się i chaosu w formie patologicznej wy- stępuje w schizofrenii. Mity kulturowe dzięki swemu ładun- kowi emocjonalnemu (wiara) odgrywają ważną rolę jako swoiste systemy hierarchii wartości, dzięki którym porządkuje się metabolizni informa?cyjny. Jedną z charakterystycznych cech człowieka naszej cywilizacji jest brak wiary: nawet gdy jest on człowiekiem wierzącym, to często wybiera on sam dany mit, aby dzięki temu w jakiś sposób uporządkować swoje życie i nadać mu głębszy sens. Tymczasem wiary nie można wybrać, musi być ona dana, gdyż zasadniczym elementem wiary jest jej składnik uczuciowy, a uczuć nie można wybierać, przychodzą i odchodzą same. Zmierzch mitów powoduje, że człowiek współczesny jest ' zdany na siebie, odczuwa bardziej swą samotność niż czło- wiek innych kręgów kulturowych. Sam mus orządkować swoje życie i nadawać mu określony sens, ae pod jego wysiłkami w tym kierunku często kryje się niewiara, poczu- ?8 ?. ?M cie bezsensu życia, świadomość, że ze śmiercią wszystko się :? kończy, uczucie chaosu panującego zarówno na zewnątrz, jak wewnątrz, w nim samym. Zmierzch mitów grozi zawsze powstaniem nowych, nierzadko znacznie bardziej absurdal- ? nych niż te, które miały wielowiekową tradycję. Czło?vie- kowi bowiem trudno żyć w całkowitym agnostycyzmie i w chaosie, toteż łatwo może on ulec "olśnieniu" przez mit nieraz bezsensowny i nawet zbrodniczy. Możliwość uwie- , rzenia "fałszywym prorokom" jest może największym rtie- bezpieczeństwem współczesnej kultury. Problem rozładowania uczuć negatywnych, umożliwienia realizacji tendencji twórczych i transcendentnych, tkwiących w człowieku, jest, jak się zdaje, najważniejszym problemem naszej kultury. Na razie nie można przewidżieć, w jaki spo- sób będzie on rozwiązany, ale od tego, czy będzie rozwią- zany i w jaki sposób, zależy wyjście z kryzysu, jaki przeży- ? wa nasza kultura. Kryzys ten, jak starano się tu wykazać, odbija się na życiu jednostek, nie pozwala im cieszyć się życiem i rozwinąć w pełni ich energii życiowej. KO LO RYT . Gama uczuć Smutek Jeśli przedstawienie świata przeżyć chorego na schizofrenię jest trudne wskutek tego, że są one często bardzo odległe od zwykłych ludzkich przeżyć, to w depresji trudność opisu , , sprowadza się do ciemnego kolorytu, który wszystko prze- słania i nie pozwala nieraz niczego poza smutkiem i lę- kiem ujrzeć. Obowiązkiem psychiatry jednak jest próbować ' wejść w tę depresyjną ciemność, a gdy oczy przyzwyczają ? się do niej, może on ujrzeć to, czego w pierwszej chwili nie był w stanie spostrzec. Zmiana kolorytu stanowi bez wątpienia istotę cierpienia. Najlepiej uwidacznia się ten fakt w cyklofrenii, w której z nieznanych nam dotychczas powodów zmienia się dynamika życiowa, a z nią nastrój, czyli koloryt życia. Widząc tego ; samego człowieka w fazie depresji, a później w fazie manii, odnosimy często wrażenie, że są to inni ludzie, tak bardzo ? zmiana nastroju zmienia całego człowieka. Aby zrozumieć, jak bardzo obraz świata zmienia się pod wpływem nastroju, zwłaszcza patologicznych jego wahań, warto porównać ze sobą obrazy Goyi: jedne malowane w po- ? godnym nastroju, pełne słońca, barw, o pogodnej tematyce, ? ; ; przedstawiające zabawy ludowe,-winobranie, tańce; drugie ? @ niezwykle ponure, pełne koszmarnych potworów, scen okrut- nych i obrzydliwych, w ciemnych kolorach, przerażające swym nagromadzeniem brzydoty życia i jego okrucieństwa ("Caprichos") . W innych formach depresji (tj. poza cyklofrenią) inne ele- menty przeżyć chorego mogą wysuwać się na plan pierwszy, np. agresja do otoczenia i do samego siebie, tęsknota za utraconą osobą, brak perspektyw na przyszłość, bezradność itp.; wydaje się jednak, że nawet w tyc ypadkach zmia- ? na kolorytu jest sprawą najistotniejszą. 80 ł ? . I s ?? ; ';i?? :; : ; ?r?'E W depresjach koloryt waha się od szärości do czerni. ! ' Od intensywności czerni zależy; czy depresja mieści się =; jeszcze w granicach "małej psychiatrii", tzn. czy traktowana ::, jest jako nerwica, czy jest już psychozą depresyjną. Roz- różnienie to jest trudne i często arbitralne. Zależnie od tejże ? intensywności zmienia się struktura i tematyka ?wiata prze- żyć. W przeciwieństwie do ostrej schizofrenii, w której gama ? uczuć jest niezmiernie bogata i zaskakuje swoją niezwy- . ? kłością, w depresji jest ona uboga. W zasadzie sprowadza ? się do trzech "barw" uczuciowych: smutku, uczucia ciężkości . ' ?izofrenię oraz lęku i agresji. i odległe >ść o?isu ?ko prze- Ciężkość (zahamowanie) em i lę- >róbować , Obniżenie dynamiki życiowej zewnętrznie objawia się jako . zwyczają zahämowanie. Najpierw ulegają zahamowaniu czynności ej chwili ustroju najdelikatniejsze i wymagające najwię@kszego wysiłku, . . tj. zwią2ane ze świadomą decyzją. Każda decyzja prze- ?', ierpienia. rasta siły chorego. W miarę pogłębiania się depresji za- ? której hamowaniu ulegają procesy kojarzenia, pamięci, spostrze- ?ynamika gania - choremu trudno skupić myśli, nie potrafi rozwiązać lząc tego najprostszych problemów: "Dni moje przeminęły, my?li moje :ie manii, rozerwane są i trapią serce moje" (Księga Joba, 1?:11). ? bardzo Jego mowa też staje się zahamowana, a nawet wystąpić może całkowity mutyzm (chory w ogóle przestaje mówić). i się pod Ruchy stają się zwolnione, skąpe, ciężkie. Siła ciężkości zwy- ? wahań, cięża nad działaniem mięśni antygrawitacyjnych - ?kąciki ?ne w po- oczu i ust opadają ku dołowi, sylwetka ciała jest zgarbiona; tematyce, ? przeciwnie, w nastroju podwyższonym - sila mięśni anty- e; drugie grawitacyjnych góruje nad siłą ciężkości. Zahamowanie obej- en okrut- muje w końcu wiele czynności wegetatywnych. Przechocizi :eraźające ono w niepokój ruchowy, a nawet podniecenie, gdy silna ?cieństwa jest domieszka uczuć lęku i agresji (depressio agitata). Subiektywnym wyrazem zahamowania jest uczucie ciężkoś- @ inne ele- ci. Niekiedy chory ma zupełnie realne wrażenie, że ciężar pierwszy, jego ciała znacznie się powiększył. Subiektywne uczucie ;knota za ciężaru ciała wyraźnie koreluje z nastrojem. Człowiek we- ezradność soły czuje się lekki, choćby w rzeczywistości ważył sporo. ' ach zmia- Obiektywnie też ruchy jego są lekkie. Człowiek smutny czuje się ciężki, mimo że może wykazywać niedowagę, a ?ru= ?chy jego są ciężkie. Nie jest wykluczone, że współczesna 6 - Melnncholia - M moda na odchudzanie się jest w pewnej mierze 'związana z ogólnym obniżeniem nastroju ("witaj smutku"). Uczucie ciężkości może ograniczyć się do jednej części ciała, np. "ciężko mi na sercu", "mam ciężką głowę", "mam ' ciężką rękę" itp. Uczucie ciężaru ciała jest odwrotnie pro- ' porcjonalne do szybkości tworzenia struktur czynnościowych. "Ciężka" ręka - to taka, która porusza się wolno i nie- ' wiele ma możliwości wykonywania skomplikowanych ru- ? ' chów. Przeciwnie, "lekka" ręka - to taka, której różne, naj- ; bardziej nawet skomplikowane czynności przychodzą z ła- : twością. Głowa jest "ciężka", gdy wciąż myśli się o jednym , i nie można rozwiązać jakiegoś problemu. A "lekka", gdy ? myśli łatwo powstają i przeskakują z tematu na temat. Na ś sercu jest "ciężko", gdy uczucia zalegają, nie można się ich pozbyć. Brak odpowiednich badań nie pozwala nam stwierdzić, jak działa nagłe obniżenie ciężaru ciała (np. stan nieważkości) na nastrój i dynamikę życiową (możliwe, że medycyna ko- smonautyczna dysponuje takimi obserwacjami). Należałoby ' przypuszczać, że jest to działanie raczej euforyzujące (po- prawa nastroju i wzrost energii życiowej). Niewątpliwie ? w pewnej mierze tak działały popularne w ubiegłym stu- leciu "centryfugi", stosowane z zapałem i niemałym okru- cieństwem w leczeniu chorób psychicznych, zwłaszcza tak ,? zwanej wówczas powszechnie melancholii. Na karuzeli lu- :; dzie zazwyczaj czują się młodsi i weselsi. Działanie siły od- ; środkowej zmniejsza ciężar ciała. Lęk i agresja '; Gdy smutek jest głęboki, prawie zawsze towarzyszy mu lęk. Jest to zrozumiałe, gdyż ciemności często lęk towarzyszy; ? _ im ciemność większa, tym i lęk większy. Najczęściej bywa ß to lęk nieokreślony. Chory sam nie wie, czego się boi, ale czuje, że coś mü zagraża, że coś strasznego spotka zarówno _ jego, jak i najbliższych. W lęku tym istotny jest elem?ent 9 oczekiwania. ? Człowiek musi rzutować się w przyszłość; zarówno jego ustrój, jak też ustroje wszystkich żywych istot w ten sposób ? _ są skonstruowane, że zawierają w swej kturze czas i przeszły i czas przyszły. Klasycznym przy a em tego ro- dzaju struktury jest genetyczny układ sterujący. Dlatego , 82 9 ??i ; ?'j99 "?? I 4 i?äi;j =fi :äk? gdy w depresji zamyka się przyszłość ciemną ścianą i nie można już widzieć własnej przyszłości, bo wszystko stało się ciemne, godzi to w podstawowe prawo życia, że życie to nie tylko teraźniejszość i przeszłość, ale przede wszystkim przyszłość i to naruszenie prawa życia jest chyba źródłem lęku. W genezie swej byłby to więc lęk biologiczny. Gdy depresja jest słabsza, wówczas nad lękiem przeważać zaczyna agresja. Uczucia te, jak wiadomo, idą zazwyczaj w parze, ale agresja wymaga więcej dynamiki życiowej niż lęk, toteż łatwiej występuje przy słabszym nasileniu de- presji. Agresja w depresji przejawia się najczęściej w for- mie autoagresji - nienawiści do samego siebie, chęci samo- unicestwienia. Tu też odgrywa rolę gradient dynamiki ży- ciowej; większej energii wymaga skierowanie agresji na ze- wnątrz niż do wewnątrz. Agresja skierowana na zewnątrz przybiera najczęściej for- mę niechęci do całego świata. Świat staje się odpychający, każdy z nim kontakt jest bolesny, chętnie by się od niego uciekło, zaszyło gdzieś w ciemnym kącie. Niekiedy ta nie- chęć do otaczającego świata jest najsilniejsza w rannych godzinach, gdy przed chorym stoi perspektywa całego dnia kontaktu z rzeczywistością. Zależnie od tego, w jakim nasileniu poszczególne "barwy" depresyjnego koloru mieszają się ze sobą, powstają od- mienne obrazy zespołów objawowych. Może więc przeważać smutek lub zahamowanie, rozdrażnienie, niepokój, lęk itp. Kielholtz rozróżnia aż 9 różnych depresyjnych zespołów objawowych: apatyczny, lękowo-ägresywny, stuporu lękowo- -depresyjnego, hipochondryczny, neurasteniczny (hiperste- tyczno-asteniczny, tj. przewrażliwienie z osłabieniem) z dy- stonią wegetatywną, fobijno-anakastyczny, urojeniowo-rozko- jarzeniowy, amnestyczny i wreszcie o innych, nieokreślo- nych tu objawach. Postawienie dokładnego rozpoznania ob- ? jawowego jest pomocne w wyborze odpowiedniego środka antydepresyjnego. Jedne leki działają bowiem bardziej na nastrój, inne na zahamowanie, a inne wreszcie na uczuc?e lęku i agresji. Potępienie smutku Fakt, że smutek nierzadko chodzi w parze z tłumioną agresją, prawdopodobnie wpływa na formowanie się negatywnego na- stawienia otoczenia do ludzi smutnych. Najwyraźniej fakt 83 ł -? ' -it R' i I 5 ? ten uwidacznia się w kulturze amerykańskiej w której dość rygorystycznie obowiązuje zasada keep smiling i maska uśmiechu jest warunkiem powodzenia w kontaktach społecz- nych. Człowiek wesoły jest człowiekiem dobrym, a człowiek smutny złym. Przypominają się słowa Zacchiasa (wiek ??? XVII), prywatnego lekarza papieża Innocentego X: gaudet ? humore melanchvlica daemon ("cieszy się diabeł z melan- ?? cholii") lub św. Teresy: "u niektórych ludzi nad melancholią panuje szatan i w ten sposób przyciąga ich do siebie" (wg Zilborga): Istnieje zapewne ogólna prawidłowość życia emocjonal- nego, polegająca na tym, że w kolorycie jasnym przeważają ? uczueia pozytywne, a w ciemnym - negatywne. Gdy czło- ? wiek jest wesoły, wówczas świat i ludzie wydają mu się piękni, darzy ich życzliwością, a nawet miłością, a gdy smutny - uczucia jego zmieniają swój smak, Istnieje tu ? wyraźna korelacja między uczuciami a nastrojami. Gdy prze- ważają uczucia pozytywne, nastrój staje się pogodny, a gdy ? negatywne - pochmurny. Ustalenie, co występuje najpierw, ? czy zmiana nastroju, czy zmiana nastawienia uczuciowego do otoczenia, jest często niemożliwe. Ocena moralna otoczenia nie jest jednakowa, jeśli chodzi o uczucia i nastroje. Za negatywne nastawienie uczuciowe do otoczenia, otoczenie potępia danego człowieka. Jest to rodzaj samoobrony: "jeśli@nas nie kochasz, jesteś zły". W ten śposób grupa społeczna dąży do wzmocnienia więzi uczucio- wych. Uczucia negatywne, które więzie te osłabiają, są z miejsca potępiane. Natómiast nastrój obniżony spotyka się na ogól ze współ- czuciem otoczenia: "jeste? smutny, co ci jest, czy nie jesteś ,? ? - chory?" Świadomość jednak korelacji, jaka zachodzi między ' nastawieniami uczuciowymi a nastrojami, powoduje, że oce- ? na moralna może przenieść się też na nastrój - wówczas smutek staje się "stygmatem szatana". Nie we wszystkich kręgach kulturowych istnieje negatywne nastawienie do smut- ku; często jest on atrybutem mądrości, głębi, natchnienia itp. Zob. poz. 365, 335, 599, ?36. 84 :? ä?,?& ??iN? ö ;ILC ?= '%?? Korelacja uczuciowo-nastrojowa Co pierwotne W praktyce psychiatrycznej. zagadnienie korelacji międ?,y nastrojami a uczuciami sprawia nieraz niemałe trudności. Trzeba bowiem niejednokrotnie rozstrzygnąć, co jest pier-- . wotne: zmiana uczuć, czy zmiana nastroju? a to - jak wyźej zaznaczono - nie jest zawsze możliwe. Od rozstrzygnięćia tej alternatywy zależy metoda postępowania z chorym. Gdy przyczyną nastroju są negatywne nastawienia uczuciowe, leczenie winno koncentrować się na rozładowaniu tychże uczuć i zmianie postaw uczuciowych. Natomiast gdy pier- wotną sprawą jest zmiana nastroju, wówczas najłatwiej za pomocą środków chemicznych uzyskać jego poprawę. Korelacja uczuciowo-nastrojowa wiąże się z zagadnieniem etiologii nastroju. Jeśli bowiem nastrój jest subiektywnym wyrazem dynamiki życiowej i tym samym najbardziej wiąże się z wewnętrznym (endogennym) stanem ustroju, to uczućia śą subiektywnym wyrazem zasadniczej postawy wobec ota- czającego świata, a wtórnie - wobec samego siebie i tym samym bardziej są zależne od relacji ustroju ze światem ota- czającym (są bardziej egzogenne). . Wahania nastroju mają swój własny endogenny rytm, nie- zależny lub zależny tylko w stopniu nieznacznym od śro- dowiska. Na ogół, jak już wspomniano, trudno jest oddzielić od siebie dwa nurty etiologiczne wahań nastroju: endogenny i egzogenny. Zmiana nastroju jest subiektywnym wyrazem tego wszystkiego, co dzieje się wewnątrz ustroju i w jego zasadniczych relacjach z otoczeniem. Ta skomplikowana cał- ka niełatwo daje się rozbić na swe składowe. Dlatego Qd- powiedź na tak częste pytanie: "dlaczego jesteś smutny" jest nieraz wręcz niemożliwa, a jeśli daje się na to trudne py- tanie odpowiedź, jest ona nierzadko sztuczną, ad hoc, kón= strukcją etiologiczną. Oddzielanie nastroju od uczucia jest czymś sztucznym. Le- piej określać te dwa pojęcia wspólnym mianem kolorytu emocjonalnego. Niezależnie od genezy depresji jej cechą za- sadniczą jest ciemny koloryt. Ciemność panuje zarówno na ? żewnątrz, jak wewnątrz. Zarówno świat otaczający staje się ' , mroczrly, - jak chory sam dla siebie w czarnych kolorach się przedstawia. 85 ., I?t I ? ? A C? I A Ciemność Rytm dnia i nocy Czym jest ciemność? Z biologicznego punktu widzenia ciem- ność jest antytezą życia. Życie na naszej planecie wiąże się bowiem ze Sł@ońcem. Z niego rośliny czerpią enErgię potrzeb- z ili ną do życia i z kolei same stają się źródłem energii dla ? ińnych żywych istot. W świecie zwierzęcym słońce jest koniecznym warunkiem aktywności życiowej i wzrostu. Ist- t " 'IIf? nieją wprawdzie zwierzęta, których aktywność wzrasta w no- cy lub które żyją stale w ciemności, na ogół jednak rytm ?;d snu i czuwania wyraźnie związany jest z rytmem dnia i nocy. W psychice ludzkiej rytm dnia i nocy nie wiąże się tylko z zasadniczym rytmem biologicznego czuwania i @snu, @lecz też z innym stosunkiem do rzeczywistości. W świetle sło- : necznym rzeczywistość jest jasna, racjonalna, związki z nią udaje się kształtować w logiczne struktury. W nocy staje się ona ciemna, budzi nieraz grozę, pustkę ciemności wy- pełniają twory własnej fantazji i uczuć, stosunek do niej jest przede wszystkim irracjonalny. Może najtrafniej oba stosunki do rzeczywistości określił Nietzsche, mówiąć o dwóch nurtach w kulturze: apollińskim i dionizyjskim. Z psychoanalitycznego punktu widzenia noc jest domeną nie- świadomego, a dzień - świadomego. Przestrzeń psychotyczna Cechą ciemności jest to, że znikają kolory i zacierają się kontury rzeczywistości. Jej miejsce ? zajmuje ciemna pustka, ale natura horret ?acuum (natura nie znosi próżni) - ciem- n'ość zapełnia się tworami świata wewnętrznego. Przestrzeń ciemna jest dlatego zawsze przestrzenią psychotyczną, że w nią rzutuje się to, co tkwi w głębi człowieka i .staje się jego nierzeczywistą rzeczywistością. Przykładem takiej fizjologicznej psychozy jest marzenie senne. Stopień odejścia od rzeczywistości jest proporcjonalny do nasilenia ciemności. W mroku kontury prze tów się zmieniają, przeważnie ulegają wyolbrzymieniu; w ca kowitej ciemności tworzą się już całkiem nowe formy, często nic r 86 z rzeczywistością nie mające wspólnego. Analogiczne zja- wisko możn? obserwować w depresji; w lżejszych depresjach drobne kłopoty ulegają patologicznemu wyoIbrzymieniu, w głębokich tworzą się już chorobliwe konstrukcje, nie ma-? jące często nic wspólnego ze stanem rzeczywistym. Od stopnia nasilenia czerni kolorytu zależy granica mię- dzy nerwicą a psychozą. Mrok depresyjny mieści się jeszcze na poziomie nerwicy, całkowita ciemność depresji jest już psychozą. W depresjach psychotycznych chory rzutuje w ciemną przestrzeń swe tajone lęki, agresje, poczucia winy itd. Przestrzeń ta zapełnia się psychotycznymi tworami. Róż- nica między przestrzenią psychotyczną w schizofrenii a prze- strzenią psychotyczną w depresji sprowadza się, jak się wydaje, do problemu dynamiki życiowej. W depresji dynamika życiowa ulega osłabieniu. Gaśnie pęd do życia, wszystko wokół i w środku zaciemnia się, kresem jest ciemność śmierci. W schizofrenii, zwłaszcza na początku procesu, dynamika życiowa często wzrasta do patologicznych wymiarów. Jest to ciemność burzy, rozjaśniana błyskawicami olśnień, stanów ekstatycznych itd. Ciemność powstaje tu na jak w schizofrenii, lub zaburzeń świadomości, tj. zaburzeń rytmu dnia i ?nocy, jak w zespołach psychoorganicznych i w padaczce. Człowiek normalnie wchodzi w ciemność tego typu w cza- sie snu. Wówczas też odcina się on od rzeczywistości; wprawdzie jego wymiana energetyczno-informacyjna spada w tym okresie do minimum; jednak dynamika życiowa nie opada, w każdym razie nie opada w stopniu tak wyraźnym, jak w depresji. Przeżycia doznawane podczas snu, np. sny się natury seksualnej, agresywnej, lękowej itd. świadczą nawet ka, o wzroście tej dynamiki. ?m- ceń że Samotność nocy i wspólnota dnia się Przeżycia dnia są jakby ujęte w karby określonych norm; to, co do nich nie jest dostosowane, ulega na ogół stłumie- niu. Jasność dnia jest jasnością określonego porządku, po- rządku wspólnego wszystkim ludziom, słońce bowiem wszyst- kim świeci. Koinos kosn?.os ("wspólny świat") powstać ?ógł : jedynie w słonecznym świetle dnia. Bo w nocy odsłania się 83 ć ?' i I ,I ?ä/ to, co w człowieku najbardziej intymne i własne - jego @ pożądania, lęki, ekstazy, nienawiście itd. Noc. jest samotna, dzień jest kolektywny. Dlatego nurt dionizyjski jest bardziej dynamiczny i oryginalny niż nurt apolliński. Noc ma w sobie cóś z szału, coś z nieprzewidzianego, jest w niej zetknięcie się z kresem wszystkiego, zespolenie z ciemnością, ze śmier- ci z rzedmiotem miłości. Dzi ki temu zes oleniu ucieka ą, p ę p się od skrajnej samotności, którą w nocy szczególnie silnie się odczuwa. Gdy nasilenie depresji jest słabe, gdy panuje mrok, ale nte pełna ciemność, wówczas utrzymuje się jeszcz? struktura i- tematyka dnia i takie depresje odbierane. są przez otocze- nie jako nerwicowe. Cierpiący na nie ludzie mieszczą się jeszcze w granicach wspólnego świata, w którym dla wszy- stkich świeci to samo słońce. Natomiast gdy panuje noc, wówczas świat chorego przestaje być wspólnym światem, staje się światem samotnym, intymnym, w któryni rządzą już inne prawa, w którym odsłania się nieświadome, w któ- rym nie ma już łączności z innymi ludźmi, jak tylko przez akt ekstazy miłosnej lub skrajnej agresji. Fizjologiczne mechanizmy obu rytmów (snu -czuwania i dynamiki życiowej) Rytm dnia i nocy jest zasadniczym rytmem życia na naszej planecie, według niego układa się rytm metabolizmu ener- g?tyczno-informacyjnego ze środowiskiem i z nim przeplata się rytm dynamiki życiowej (rytm pór roku), od którego zależy zasadniczy koloryt emocjonalny przeżyć człowiekä. Mimo intensywnych badań nie wiemy jeszcze, od jakich me- ehanizmów biochemicznych i neurofizjologicznych zależą te dwa podstawowe rytmy życia ludzkiego - rytm snu i czu- wania oraz rytm dynamiki życiowej. Wiele wskazuje na to, że u człowieka i u zwierząt wyż- szych rytm snu i czuwania jest sterowany przez twór siat- kowaty (formatio retic?laris), a rytm dynamiki życiowej - przez międzymózgo?niie, zw łaszcza przez podwzgórze, o? ar przez węchomózgowie. Badania bioc?emiczne pozwalają roz- różnić substancje działające hamująco lub p?dzająco na przewodnictwo w synapsach nerwowych. Co się tyczy ogól- . , nego działania tych substancji, to mogą one zwiększyć dy- 88 3 I? lV , ü; a? . ,9 : 3 : ?ä ' 'Iär n?amikę życiową i tym samym poprawiać nastrój (tymoleptyki), ? mogą osłabiać metabolizm informacyjny (neuroleptyki i ata- raktyki) lub go zniekształcać (dysleptyki - śr?odki halucy- nogenne) . W modelu komórkowym rytm dynamiki życiowej jest praw- ? dopodobnie związany morfologicznie z mitochondriami, one ? bowiem są "siłowniami" komórki i w nich są syntetyzowane ? i magazynowane podstawowe nośniki energetyczne (ATP . i ADP). Pokrewny rytm dnia i nocy, czyli wzrostu i spadku metabolizmu energetyczno-informacyjnego, związany jest prawdopodobnie z przepuszczalnością błony komórkowej, któ- ra jest sterowana przez jądro komórkowe, ale też w nie- małym stopniu zależy od czynności mitochondriów, które ? regulują, sterują poziomem energetycznym komórki. Model ten, który oczywiście może ulec zmianom w miarę pogłębiania się naszej wiedzy cytologicznej, ma nam uzmy- ? _ słowić; iż wspomniane rytmy występują już na najniższych ? poziomach żywych struktur i tym samym stanowią integralną składową procesów żyeiowych. Człowiek jako istota żywa - też tym rytmom podlega i nie może się spod ich władzy _ , uwolnić. Człowiek skłonny do przyczynowego myślenia, nie- raz z przesadną wnikliwością szuka przyczyny wahania kó- lorytu emocjonalnego, zapominając o jego endogennym ryt- mie. Ewolucja ruchu wewnętrznego i zewnętrznego Myślenie przyczynowe wiąże się z naszym działaniem na świat otaczający. "Działam i obserwuję efekt swego dzia- łania". W ten sposób tworzy się sekwencja przyczyny i skut- ku. W odniesieniu do świata przeżyć myślenie tego typu często zawodzi. Istnieje bowiem wyraźna różnica między możliwościami ludzkiej aktywności w stosunku do świata otaczającego a możliwościami w stosunku do świata włas- nego. Ewolucja ruchu w świecie zwierzęcym skoncentrowała się na ruchu zewnętrznym, tj. takim, który zmieniał sytuację ?? ? zwierzęcia w stosunku do jego otoczenia. Ruch wewnętrzny, tj. mający na celu utrzymanie wewnętrznej integracji ustroju, pozostawał w rozwoju ewolucyjnym daleko w tyle za ru- chem zevrnętrznym. Najlepiej ta różnica uwidacznia się u człowieka, u którego . rozwój ruchu wewnętrznego stoi na tym samym poziomie, , ? i L .? i ? I ffl? co u wyższych ?ssaków; a ruch zewnętrzny, szczególnie mo- ;? wa, wybiega daleko w przód poza ich rozwój. Ruch we- ,t I r wnętrzny ewoluuje znac2nie wolniej niż ruch zewnętrzny. a? , W ruchu wewnętrznym przeważają struktury czynnościowe r? stare; dobrze utrw?lone, dawno zautomatyzowane. Ruch ze- " wnętrzny wymaga największego wysiłku, subiektywnie prze- ? ! , żywanego jako akt woli. ?uch wewnętrzny dzięki zautoma- t tyzowaniu wysiłku tego nie wymaga i akt woli nie odgrywa w nim roli: ? Koloryt emocjonalny w dużej mierze zależy od ruchu we- wnętrznego, tj. ód tego; co dzieje się w samym ustroju. Wprawdzie koloryt ten jest zwykle uwarunkowany sytuacją ; . zewnętrzną, ale to uwarunkowanie dokonuje się poprzez ? reakcję całego ustroju. Reakcja ta polega na zmniejszeniu lub zwiększeniu dynamiki życiowej, co odczuwa się jako ' zmi?nę nastroju, lub na zmianie zasadniczej orientacji w sto- ?? sunku do otaczającego świata (postawa "do" lu? "od"), co "ł , z kolei odczuwa się jako zmianę postaw uczuciowych. ? Zarówno zmiana ?nastroju, jak i uczuć łączy się z szere- F1 ? ; giem zmian fizjologicznych i biochemicznych ustroju; a także ze zmianami tła ruchowego (napięcie mięśniowe, postawa "; ciała, tempo ruchówe), które są od woli przeważnie @nieza- ? leżne, podobnie jak niezależne są nasze uczućia i nastroje. ? Natomiast ruch zewnętrzny, który już bezpośrednio zmie- ?; ? rza do zmiany otaczającego świata i który u człowieka swój ? maksymalny rozwój osiąga w ruchach ręki i w mowie, jest i@ od wali zależny. ?; Ruch ten ule a ci ł zmianom i -przekształceniom, w nim ?: u człowieka ujawnia się wysiłek ewolucji. Subiektywnym j! jego przejawem są m?śli, plany, marzenia, akty woli. W sto- ?G sunku do nich ma się poczucie zdolności kierowania, miesz- czą się one w jasnym polu świadomości. Oczywiście nie s 'one niezależne od nastrojów i? uczuć, które stanowią jakby ; ich tło. ", Pod względem anatomicznym skok ewolucyjny, jakim było ? powstanie gatunku Homo sapiens, sprowadza się do rozwoju == neocortex. Ona zapewnia możliwości tworzenia coraz nowyćh : struktur czynnościowych: Struktury te są związane z analiz sygnałów docieräjących ze świata otaczającego i z tworze- 'żnych ;t; niem ro form reakcji ruchowych. Przy tym; ?jak ju? ś? wspomniano, rozwój tych form ruchowyc?oncentruje się i?' nä ruchach ręki przede wszystki? dóminu?ące?? zwykle pra- ??, wej; i nä mowie: Te funkcje zapewniają b6wiem możliwości " ?' 90 :? : ? 'ł i? I ?II'?i i ?8 ; ? h?? "? yi największych zmian w świecie otaczającym. Na tym polu ?ve- wciąż toczy się coś nowego. .ny. Na niższych szczeblach filogenezy nie ma tego bogactznx.a ?we możliwości struktur czynnościowyćh. Stosunek do świata ota~ ze- czającego jest bardziej stereotypowy i w znacznej mierze , rze- zautomatyzowany, trudno powiedzieć, w jakim stopniu jest ma- on świadomy, gdyż nasze wyobrażenia o świadomości zwie- . ?rwa rząt są tylko hipotetyczne. U człowieka świadomość koncentruje się na jego stosunku do świata otaczającego, a szczególnie na tych formach ? interakcji z otoczeniem; które są nowe i tym samym anga- żują cały układ nerwowy: To, co stare, zostaje zautomaty= zowane i dokonuje się poniżej progu świadomości. Tak samo integracja wewnętrznych czynności ustroju, określona tu mianem ruchu wewnętrznego, jako filogenetycznie starsza nie angażuje na ogół świadomości z wyjątkiem sytuacji awaryjnych, gdy automatyzmy już zawodzą i potrzebny jest całościowy wysiłek ustroju. Wówc2as lęk czy bói jest sy- - gnałem alarmowym. W antynomii dnia i nOcy ruch zewnętrzny wiązał się przede wszystkim z aktywnnścią dnia, a ruch wewnętrżny - i z przeżyciami noćy. Ruch skierowany na zewnątrz wymaga jednego pola świadomości? ruch wewnętrzny, jak wspomnia- no, dokonuje się przeważnie poniżej progu świadomości, jeśli ? związane z nim przeżycia jednak docierają do świadomości, , to są one mroczne, niesprecyzowane, tajemnicze. Dlategó ?, można tu mówić o ciemnym polu świadomości. Schematycznie zagadnienie to można by przedstawić pa- trząc na układ nerwowy jako na barierę oddzielającą śro- - ?7 dowisko wewnętrzne od środowiska zewnętrznego (ektoder- ? ' ma nerwowa), powstające w nim struktury czynnościowe móżna by podzielić na te, które są bliższe środowiska ze= ? wnętrznego (ruch zewnętrzny), i na te, które są bliższe śro- ? dowiska wewnętrznego (ruch wewnętrzn.y). W subiektywnym odczuciu to, co najbardziej osobiste, intymne i własne, łączy się z ruchem wewnętrznym. On jest fizjologiczną bazą@ na- szych nastrojów; uczuć, pragnień itd. Natomiast ruch ze= ? wnętrzny wiąże się z manipulacją światem Otaczającym (postawa "nad"). Ponieważ jest najbliżej świata otaczają- cego, muszą w nim obowiązywać prawa rządzące w tymże świecie. W subiektywnym więc odczuciu nigdy nie może on być całkiem własny, indywidualny i intymny, musi podpo= rz dkować si rawom rz dz c we ws óln świecie. ? 91 Oscylacja rytmu@ dnia i nocy Niezależnie od rytmu dnia i nocy trwa życie, a :z nim jego przeżywanie, czyli psychologiczny asgekt życia. Nie ' I"; można przerwać procesu przeżywania. Inny jest jednak jego charakter w dzień, a inny w nocy. Zmienia się on zależnie od stanu świadomości i od nastroju. Oscyluje od prze- ?; strzeni jasnej, w której rządzą prawa logiki, gdyż jest to p?zestrzeń wspólna wszystkim ludziom, do przestrzeni ćiem- nej, w której rządzą namiętności, tłumione uczucia i ma- ? rzenia oraz która jest najbardziej własna i intymna. Granica między dniem a nocą nigdy nie jest ostra. W pełnej świa- ? domości istnieją elementy przestrzeni ciemnej i, na odwrót, w marzeniu sennym są fragmenty przestrzeni jasnej. Nasze ? życie uczuciowe, choć zależne od wydarzeń w przestrzeni ? ?' jasnej, związane jest genetycznie z przestrzenią ciemną, wy- @ wodzi się z mroku nocy, stąd jego indywidualny i intymny charakter. ?? Jeśli wypadki mieszczące się w przestrzeni jasnej wyzwala- ? ją takie czy inne nastroje i uczucia, to pociągają za sobą ? fragmenty przestrzeni ciemnej. Nigdy więc człowiek nie ; ?r porusza się w pełnym blasku dnia, zawsze otacza go cień ? nocy. Elementy psychotyczne, które są składnikami ciemnej ? przestrzeni, towarzyszą człowiekowi, gdy tylko znajdzie się 1 pod wpływem silnych uczuć i nastrojów. Ludzki racjonalizm v ? jest ledwie zewnętrzną powłoką, pod którą kryją się ta- , i" jeżnnicze siły świata nocy. Stąd bierze się tak często-spoty- ß';' , kana niewspółmierność między nastrojami i uczuciami a sy- ?' tuacją je wyzwalającą. Stąd trudność zrozumienia zarówno ?? cudzych, jak własnych uczuć i nastrojów. Oczy człowieka są bowiem zawsze zwrócone nä zewnątrz, w , interakcji z oto- "?_@. czeniem, w polu jasnym tworzą się związki przyczynowe, ? logiczna struktura świata otaczającego. Natomiast we wnę- : , trzu panuje mrok. ; Jak dotychczas, nie potrafimy ująć świata nocy w logiczne 1: struktury, nieraz przeraża nas samych i zaskakuje jego nie- ?'? zwykłość i irracjonalność. Nie wiadomo, w jakim stopniu ; ? , poznanie ułatwia kierowanie poznanym przedmiotem. Na tym założeniu opiera się nauka. Poznając coś, mamy nadzieję; ; ?, . że potrafimy tym kierować. Możliwe, że lepsze poznanie praw ??' rządzących naszym ?życiem uczuciowym woli na lepsze @ ?' nim kierowanie. Na razie więcej w nim ciemności niż jas- ? ? .ności. 92 Psychotyczny element depresji polega przede wszystkim na odwróceniu się od światła dnia. Ujawniają się w niej elementy nocy, które normalnie w stanie czuwania nie wy- stępują. Śmierć nęci swym urokiem odpoczynku, końca ? wszystkiego, tajemnicą niebytu, możnością wyładowaniai "i agresji w stosunku do własnej osoby. Z ciemności wyłaniają ? się zapomniane już przewinienia, nabierają koszmarnych wymiarów, chory czuje się przywalony poczuciem grzechu. Drobne sprawy powszedniego dnia w mroku nocy nabierają olbrzymich wymiarów; zamieniają się w trudności nie do pokonania. Przyszłość zamienia się w czarną ścianę, nie ma ; wyjścia poza śmiercią, chorego czeka tylko katastrofa, cza= sem rozszerza się ona na krąg jego najbliższych, co bywa ? zwykle motywem rozszerzonego samobójstwa. Obraz samego siebie staje się czarny. Wszystko w chorym jest złe, do niczego się nie nadaje, jest głupi, podly, szka- " radny, nienawidzi siebie, najchętniej sam by siebie zniszczył. ' Obraz otaczającego świata też staje się ciemny. Ludzie po- ruszający się w jasności dnia, rażą swoim głupim śmiechem, swoimi maskami, pozorną zabawą drażni koloryt życia, pod " ? nim chory wyczuwa ciemność nocy, uważa go za sztuczny. ? Ciemność może skoncentrować się na ciele chorego, psu?e się jego organizm, czuje się schorzały, słaby, trawi go choro- ba, zmienia się wygląd zewnętrzny, przeraża go własna stara @ twarz, starzejące się ciał0. Gdy depresja jest słabsza, szuka ,:? pomocy u lekarzy internistów, gdy cięższa, rezygnuje z niej, ? przekonany, iż wkrótce umrze. Rytm dynamiki życiowej , (pory roku, śmierć i zmartwychwstanie) ; Wskutek tego, że koloryt psychozy redukuje się w depresji ??` tylko do ciemnych kolorów, staje się on uboższy, nie ma tej siły i nieprzewidzialności, co w schizofrenii. Ciemność kolorytu w depresji wynika . przede wszystkim z obniżenia dynamiki życiowej. Rytm dynamiki życiowej można by porównać do Fytmu pór roku. Dynamika życiowa zmienia się w ciągu życia: Naj- większa w początkowym okresie rozwoju, stopniowo śłabnie, aż w okresie starości dość gwałtownie opada dó poziomu ? zerowego, tj. śmierci. Koloryt zmienia śię odpowiednio do 93 , i '? r ?, ~;? )?r ? dynamiki. Jest bogaty, gdy dynamika życiowa jest duża, , ? ?;ł blednie, gdy ona słabnie, aż w końcu przechodzi w śzarość i i czerń, gdy ona przygasa. ? Jak już wspomniano, rytm pór roku jest projekcją rytmu ; ?nia i nocy na całe życie. Wiosna - młodość - jest po- .rankiem, lato - wiek dojrzały - pełnią dnia, a jesień - ? starość - jest wieczorem. Zima byłaby nocą śmierci.W ryt- a I5 - mie pór roku depresja odpowiadałaby późnej jesieni i zimie. !? ???? i= Człowiek czuje się stary i zmęczony, zbliża się do śmierci, I :: 9! ?ycie traci swój koloryt, jest szare, nagie i odarte. ? Występujący w wielu systemach religijnych mit śmierci i zmartwychwstania, tudzież krzepiąca śmiertelnych wiara ? w nieśmiertelność, a choćby w trwałość własnych idei i do- ?; konań, są może wyrazem ciągłości życia, który znajduje r swe odbicie w rytmie pór roku. Jedną z zasadniczych cech '? życia jest ustawiczny proces budowy i bur2enia, dotyczący ? zarówno metabolizmu energetycznego, jak i informaeyjnego. ?; Jedne struktury morfologiczne i czynnościowe giną, aby w ich ,., ?' miejsce powstawały nowe. ri Ten swoisty rytm umierania i zmartwychwstania jest tak ~? ciągły, i? nie zdajemy sobie z niego sprawy. Dopiero na dłuż- 1; szym odcinku czasu retrospektywnie oceniamy zaszłe zmiany i nieraz nie możemy siebie samych poznać: "czy to byłem ? ja, czy tak wyglądałem, tak myślałem?" Jednocześnie jednak " mamy głębokie przeświadczenie, że mimo całkiem innego 1' wyglądu jesteśmy nadal tą samą osobą. Poczucie tożsamości 9! zostaje zachowane (nadal jestem sobą), natomiast zmienia r się poczucie takożsamości (nie jestem taki sam, jak dawniej). Na tym między innymi polega zmienność niezmienności i jej ?? dialektyka. Zdarzają się jednak w życiu momenty, gdy ma się wraże- ? nie, że umarł w nas stary człowiek, by narodzić się mógł ?? nowy. Wówczas zachodząca w człowieku zmiana jest zbyt duża i zbyt gwałtowna, by mogła ona nie dotrzeć do świa- '" domości. Człowiek jest nią wstrząśnięty. Jak wąż zrzuca " starą skórę, aby na jej miejsce nosić już nową. W wielu ;:; kultach religijnych wąż był symbolem życia i może dlatego ??? stał się on z czasem godłem sztuki lekarskiej. Wąż jest ; @ symbolem szczególnie charakterystycznego dla przyrody oży- :? wionej odradzania się. ?'; Ten moment śmierci jednej formy i narodz nowej jest '' w wielu kręgach kulturowych jakby świadomi odkreślany i - ;uża, ?; np. obrzęd inicjacji, w którym umiera dziecko, a rodzi się rość mężczyzna, obrzęd zaślubin, w którym dziewczyna zamienia się w kobietę. Kandydat na lekarza-czarownika przechodził ?tmu i b, wiele pró po których miał wychodzić jako nowy człowiek, po- obdarzony magicznymi siłami. Psychologia "nawrócenia się" i - wiąże się z poczuciem, iż stary człowiek umarł, a narodził się nowy. naie. Po ciężkich chorobach somatycznych, po? przejściu ostrej erci, ! fazy psychozy, po ciężkich przeżyciaeh człowiek ma nieraz wrażenie, że narodził się na nowo, stare w nim umarło, aby ierci narodzić się mogło nowe. Na wielką skalę (społeczną) zja- ?iara wisko to występuje w c?asie wojen, rewolucji i innych do- masowych rozlewów krwi. Ludzie wtedy łudzą się zwykle duje nadzieją, że masowa ofiara krwi i cierpienia nie pójdzie na cech marne, że po wojnie czy innym zbiorowym mordowaniu się zącY nastąpi nowa, lepsza era - sprawiedliwości i pokoju. ?ego. Bardzo jaskrawo problem śmierci i zmartwychwstania wy- r ich stępuje w psychopatologii schizofrenii. Stare formy zostają j zburzone, gdyż w nich chory czuł się za ciasno, chce on tak stać się nowym, innym człowiekiem, wolnym, z poczuciem iłuż- własnego pósłannictwa, lepszym, mocniejszym (poczucie bos- iany ?? kiej wszechmocy) itp. Zwykle mu się to nie udaje i za- rłem miast zacząć nowe życie, pogrąża się coraz bardziej w atmo- ?nak . sferze śmierci (bezczynności, degradacji społecznej), w czym aego niestety nieraz sami psychiatrzy mimo woli mu pomagają. iości Czäsem jednak udaje mu się zbudować nowe formy życia ;enia f (schizophrenia paradoxalis socialiter f?usta Brzezickiego, np. iiej). Monsiel, opisany przez Mitarskiego). W ostatnich latach zwra- i jej ca się uwagę na konieczność wyzyskania tych dążeń do narodzenia się w nowej formie (zmartwychwstania) w lecze- ?aże- niu schizofrenii. Do tego sprowadza się koncepcja socjote- nógł rapii Dawida Coopera w jego tzw. "villa 21". zbyt Zob oz. 131, 139, 143, 166, 265, 494, 495. Niektóre objawy obniżenia dynamiki życiowej Trudność decyzji ? Obniżenie dynamiki życiowej przejawia się najpierw ? w trudnościach w podejmowaniu decyzji. Decyzja w ukła- dach samosterującyeh wymaga największego ?ydatku ener- 95 r? ?z getycznego. Dla człowieka smutnego wszystko stäje się trud- ne, ponad jego siły.,Drobne śprawy urastają do wielkich problemów. Tó piętrzenie się trudności, typowe dla każdej depresji, wynika stąd, że chory nie może wybrać odpowied- niej formy interakcji z otoczeniem, przeraża go sama ko- nieczność ?ryboru. Dochodzi do tego, że nawet czynności zautomatyzowane wymagają wysiłku decyzji. Waha się on, ? czy wstać z łóżka, czy jeszcze leżeć, czy golić się, czy nie ' golić itp. Każda czynność stßje się problemem. Dlatego rano chorzy depresyjni czują się zwykle najgorzej, ciężko im ? dzień zacząć, są przygnieceni mnóstwem spraw, w których ? trzeba podjąć decyzje. Poczucie -wieku ? " Dynamika życiowa koreluje z subiektywnym poczuciem wie- ?G?!i ku. Człówiek wesoły czuje się młody, człowiek smutny od- ?' czuwa boleśnie swą starość. W depresji występuje wiele ? ?,. cech psychologicznych, typowych dla starości, jak poczucie '? z' bliskości śmierci, skłonność do robienia bilansu życiowego, I -? rzewa a rzeszłości nad rz szłością (w łębokich depre- , P g P P Y . sjach przyszłość w ogóle przestaje istnieć), uczucie zmęcze- ??;? nia życiem, osłabienie metabolizmu informacyjnego, a w cięż- ;?; kich depresjach także energetycznego itp. W depresji zmie- , nia się struktura czasowa, przyszłość skraca się, w cięższych ? depresjach w ogóle przestaje istnieć, dlatego przyszłość staje się nicością - śmiercią. " Podobnie w starości niewiele przyszłości pozostaje, czło- ;? wieka czeka już tylko śmierć. Wprawdzie człowiek stary i zwykle broni się przed świadomością oczekującej go śmierci I ??; zajmowaniem się różnymi drobnymi sprawami, niemniej je- ;? dnak obiektywna prawda przedstawia się w okrutnej formie, ' G? zbliżającej się nieodwołalnie śmierci. W depresji nie ma i, obiektywnego niebezpieczeństwa śmierc natomiast jest świa- domość jej bliskości. Odcinek przyszłości na współrzędnej czasu ulega bowiem w depresji takiemu skróceniu, że zostaje tylko koniec wszystkiego, czyli śmierć. Natomiast odcinek ,:' przeszłości proporcjonalnie się wydłuża. Uwypuklone są zwłaszcza w nim te momenty, które w jakiś sposób obcią- żają chorego. Chory w depresji jest obciążony swoją prze- szłością, a nie ma przed sobą przyszłości, ?ra by zrówno- ?;? ważyła klęski przeszłości. 1 96 ??; ' qqi Osłabianie metabolizmu informacyjnego ?ich Osłabienie dynamiki życiowej obejmuje na ogół wszystkie ?ied- ? czynności ustroju, przede wszystkim te, które są najdelikat- ko- ' niejsze, najmłodsze w rozwoju filogenetycznym i ontogene- iości ,: tycznym, tj. struktury czynnościowe związane z metaboliz- on, ? mem inforznacyjnym. W depresji myślenie staje się ciężkie, ?nie przykre myśli zalegają, nie można się od nich oderwać. cano ?i Traci się zdolność tworzenia nowych struktur czynnościo- wych. Praca koncepcyjna, twórcza, jest w ogóle niemożliwa. cych Chory może się ograniczyć najwyżej do pracy umysłowej w pewnym stopniu zautomatyzowanej, nie wymagającej większego wysiłku umysłowego. W cięższych depresjach nawet ten rodzaj pracy jest nie- możliwy. Zdolność spostrzegania tępieje, ws,zystko wokół wie- jest szai`e i bezbarwne, do świadomości docierają tylko od- przykre wydarzenia. W związku z osłabieniem procesów riele percepcyjnych słabnie też zdolność tworzenia nowych zapi- ?ucie ,? sów pamięciowych. Chory skarży się, że niczego nie pa- rego, mięta, że wszystko zapomina, że ma pustkę w głowie i tylko ?pre- czarne myśli w niej się gnieżdżą. tcze- Jak już wspomniano, osłabienie dynamiki życiowej upośle- cięż- dza głównie zdolność wyboru pomiędzy przeciwstawnymi ?nie- strukturami czynnościowymi, decyzja jest bowiem aktywnoś- zych cią wymagającą najwyższego wydatku energetycznego. W de- staje presji drobne nawet decyzje normalnie podejmowane bez ? żadnego wysiłku, a nawet nieświadomie, jak np. decyzje czło- związane z codziennymi czynnościami, które uległy automa- stary tyzacji, stają się trudne, wymagają maksymalnej mobilizacji. derci Niekiedy chory cały wysiłek związany z procesem decyzji koncentruje na decyzji ostatecznej - żyć czy nie żyć. Wokół ('mler tego problemu skupiają się jego wszystkie myśli. ? ma Procesy związane z metabolizmem informacyjnym ulegają ;wia= w depresji spowolnieniu, które jest na ogół propocjonalne ?dnej do nasilenia depresji. Spostrzeganie, aktywowanie zapisów ?staje `' pamięciowych, tworzenie nowych struktur czynnościowych, ?inek i ich kojarzenie i wybór oraz realizacja wybranych - wszy- e są ' ; stko to odbywa się jak gdyby na zwolnionym filmie. Ruchy ?bcią- są ociężałe i zwolnione, w skrajnych stanach dochodzi do prze- całkowitego zahamowania ruchowego (stupor melancholicus). wno- Czasem gdy w depresji element psychotyczny (rytm dnia i nocy) góruje nad elementem obciążenia dynamiki życiowej (rytmu pór roku), przebieg depresji jest burzliwy i niera? _ 1- Melnncholin : ż: ' ' i ???;; ; t? 1 ? t? lęk zaznacza się wyraźniej niż smutek. Prowadzi to do nie- @ natomias ' p_ okoju ruchowego (depressio agitata). gnębią k W cięższych depresjaćh obniżenie dynamiki życiowej od- Zagad? bija się nie tylko na metabolizmie informacyjnym, ale też dotychcz na metabolizmie energetycznym. Przemiana materü słabnie, tłumaczy ciepłota ciała obniża się, praca przewodu pokarmowego staje ne budze się powolniejsza (stąd typowe dla depresji zaparcia), niekie- dy zwolnieniu ulega nawet krążenie krwi. Zmienia się też biochemizm ustroju, co jest wciąż przedmiotem wielu ba- dań, nie pozwalających jednak, jak dotychczas, na ustalenie jednoznacznej koncepcji. _ Zakłóceniu ulega również rytm czuwania i snu. Gdyby ; podejść teoretycznie do zagadnienia, można by przyjąć, że ? sen powinien przeważać nad czuwaniem: Sen jest bowiem odpoczynkiem, dynamika życiowa w nim opada. Teoretyczne ? , ? . założenie żgadza się zresztą z intencjami chorego, który ? nieraz marzy o tym, by zasnąć i już nigdy się nie zbudzić. '? W rzadki?h wypadkach rzeczywistość potwierdza teorię; chorzy depresyjni śpią żnacznie więcej niż normalnie. Prze- ? ważnie jednak jest przeciwnie, z reguły chorży ci cier- ??: i na bezsenność, ona ?est cz sto ierwsz objawem de- ? Pą J ę p Ym ,?? presji. r'? Swoisty charakter bezsennośei różni depresję endogenną, ! a więc związaną z patologiczną oscylacją dynamiki życiowej, ??;j od np. depresji nerwicowej. W nerwicach bowiem chory : ;'"'? najczęściej nie może zasnąć; natomiast w depresji endogennej ' budzi się on bardzo wcześnie, czasem po kilku (2-3) godzi- e;r'? nach snu, i resztę nocy spędza bezsennie, dręczony przy- ' krymi myślami, które zawsze w nocy stają się dokuczliw- ? sze. Nic więc dziwnego, że rano wstaje udręczony. ; Sen wymaga odprężenia. W ner?nricach chory nie może ?,? zasnąć; gdyż stale jest napięty? niepokój działa aktywizu- ?r, jąco na :ustrój i zakłóca rytm snu i czuwania. W depresji ? komponent lękowy obok obniżenia nastroju stanowi zasadni- a??? czy koloryt emocjonalny. Lęk jednak, ktdry przeszkadza t?? w zaśnięciu, jest jak gdyby przytłumiony przez obniżenie ??? dynamiki życiowej, które raczej sprzyja zaśnięciu. Możliwe ?;!? jednak, że narasta on w ciągu nocy i powoduje wczesne "?? budzenie się. Świadczyłyby o tym koszmarne sny, które dość ?=,'! ? często dręczą chorych w depresji. Zdarza się jednak, że eś? ż ?,? istnieje odwrotna korelacja między tr ycia n? jawie i?;? a @treścią marzeń sennych. Wówczas w depresji dzień jest '? , koszmarny, a marzenia senne raczej przyjemne. Odwrotnie ; i: F ?? , 98 lęk zaznacza się wyraźniej niż smutek. Prowadzi to do nie- @ nat ' ? pokoju ruchowego (depressio agitata). gnt ' W cięższych depresjach obniżenie dynamiki życiowej od- @ bija się nie tylko na metabolizmie informacyjnym, ale też na metabolizmie energetycznym. Przemiana materii słabnie, ciepłota ciała obniża się, praca przewodu pokarmowego staje się powolniejsza (stąd typowe dla depresji zaparcia), niekie- dy zwolnieniu ulega nawet krążenie krwi. Zmienia się też ' biochemizm ustroju, co jest wciąż przedmiotem wielu ba- dań, nie pozwalających jednak, jak dotychczas, na ustalenie jednoznacznej koncepcji. _ Zakłóceniu ulega również rytm czuwania i snu. Gdyby t; podejść teoretycznie do zagadnienia, można by przyjąć, że ?? sen powinien przeważać nad czuwaniem. Sen jest bowiem !?? odpoczynkiem, dynamika życiowa w nim opada. Teoretyczne ?? założenie zgadza się zresztą z intencjami chorego, który ?? nieraz marzy o tym, by zasnąć i już nigdy się nie zbudzić. ?? W rzadki?h wypadkach rzeczywistość potwierdza teorię; ?, r?? chorzy depresyjni śpią znacznie więcej niż normalnie. Prze- ?? ważnie jednak jest przeciwnie, z reguły chorzy ci cier- ć, ?": pią na bezsennoś ona jest często pierwszym objawem de- , ; presji. "" Swoisty charakter bezsenności różni depresję endogenną, '!? a więc związaną z patologiczną oscylacją dynamiki życiowej, ??"? od np. depresji nerwicowej. W nerwicach bowiem chory ;??? najczęściej nie może zasnąć; natomiast w depresji endogennej budzi się on bardzo wcześnie, czasem po kilku (2-3) godzi- ?i?' nach snu, i resztę nocy spędza bezsennie, dręczony przy- ? . krymi myślami, które zawsze w nocy stają się dokuczliw- ??"? sze. Nic więc dziwnego, że rano wstaje udręczony. ?; Sen wymaga odprężenia. W ner?nricach chory nie może :;Ii zasnąć; gdyż stale jest napięty; niepokój działa aktywizu- ? jąco na @ustrój i zakłóca rytm snu i czuwania. W depresji "'? komponent lękowy obok obniżenia nastroju stanowi zasadni- ,??? czy koloryt emocjonalny. Lęk jednak, który przeszkadza ?:?,? w zaśnięciu, jest jak gdyby przytłumiony przez obniżenie ??? dynamiki życiowej, które raczej sprzyja zaśnięciu. Możliwe ?' jednak, że narasta on w ciągu nocy i powoduje wczesne ;." budzenie się. Świadczyłyby o tym koszmarne sny, które dość i:?! ? często dręczą chorych w depresji. Zdarza się jednak, że ł istnieje odwrotna korelacja między eścią życia n? jawie i?; a @treścią marzeń sennych. Wówcz depresji dzień jest ? ? koszmarny a marzenia senne raczej przyjemne. Odwrotnie 98 'i I Ił? @ natomiast w manii - dzień jest radośny, a w nocy chorego gnębią koszmary. Zagadnienie zaburzeń rytmu snu i czuwania nie jest jeszcze dotychczas dostatecznie poznane, by można należycie wy- tłumaczyć charakterystyczne dla depresji endogennej wczes- ne budzenie się chorych. Komponent nerwicowy lub reaktywny Szkodliwości interakcji z otoczeniem Po przedstäwieniu kolorytu depresji jako wyniku przecięcia się dwóch rytmów - pór roku oraz dnia i nocy - omówie- nia wymaga komponent nerwicowy i reaktywny, odgrywa- jący w niektórych depresjach ważną rolę. W przeciwień- stwie do rytmów pór roku oraz dnia i nocy, które są zwią- zane z biologiczną naturą człowieka i tym samym są w głów- nej mierze endogenne, komponent reaktywny lub nerwicowy wynika z zaburzeń interakcji ze środowiskiem. Interakcja ta nigdy nie jest pozbawiona elementów szkodliwych dla ustroju. Nie ma bowiem środowiska; które by tylko korzyst- nie działało na rozwój ustroju. Ujemne wpływy środowiska dzielimy na fizyczne i psy- chiczne. Pierwsze dotyczą przede wszystkim metabolizmu energetycznego, drugie - metabolizmu informacyjnego. Szka- dliwe czynniki fizyczne - to np. różnego rodzaju urazy mechaniczne, chemiczne, infekcje bakteryjne i wirusowe itp. , Zakłócają one wymianę energetyczną ustroju. Wtórnie wpły- wają na wymianę informacyjną. Człowiek ,somatycznie chory znajduje się zwykle w obniżońym nastroju, wycofuje się z kontaktów z otoczeniem (redukuje metabolizm informacyj- ny), odczuwa lęki (lęk biologiczny) itp. Natomiast urazy psychiczne można traktować jako sygnały lub konstelacje sygnałów otoczenia, które zakłócają prawi- dłową wymianę informacji. Ulega ona bądź redukcji, bądź swoistemu wypaczeniu, w którym stale powtarzają się te same patologiczne, nie przystosowane do warunków otocze- nia struktury czynnościowe, na skutek urazu psychicznego zmniejsza się zdolność integracyjna układu nerwowego, co subiektywnie odczuwa się jako natłok myśli, chaos w gło- , wie, niezdolność myślenia, osłabienie pamięci itp. Zaburzenia metabolizmu informacyjnego odbijają się ? na ., 99 : 'r 'i= "tti r ł metabolizmie energetycznym. Oba typy metabolizmu są ze ,, sobą integralnie powiązane. Metabolizm informacyjny jest bowiem jak gdyby wstępnym krokiem do metabolizmu ener- getycznego. Metabolizm informacyjny nie tylko obejmuje re- ät ? ä*?i lację ustroju z jego środowiskiem, lecz też sygnały wewnątrz- ?'r ustrojowe. W ten sposób każdy bodziec zewnętrzny odbija się na czynnościach całego ustroju i - na odwrót - czyn- ności wewnątrzustrojowe odbijają się na wymianie sygnałów z otoczeniem. Tak istotne ?nr medycynie zagadnienie jedności psychofizycznej sprowadza się do wzajemnej zależności obu typów metabolizmu. Uraz psychiczny odbija się więc nie tylko na związkach ustroju ze środowiskiem, lecz także na jego czynnościach wewnętrznych. , Z reguły prowadzi on do wegetatywno-end.o- .krynnej mobilizacji ustroju, która może ujemnie wpłynąć na czynności poszczególnych układów ustroju, prowadząc do chorób psycho-somatycznych. Klasyfikacja urazów psychicznych Klasyfikacja urazów psychicznych jest zadaniem niezwykle trudnym. Każdy człowiek stwarza bowiem swoisty typ inter- akcji z otoczeniem i dla każdego co innego może być ura- zem. Aby ocenić właściwie uraz, trzeba znać dokładnie hi- ' storię osobniczą danego człowieka, a poza tym uwzględnić jego uwarunkowaną genetycznie konstytucję. Ten sam uraz może mieć inny walor dla człowieka typu np. schizotymicz- nego czy psychastenicznego niż dla człowieka typu cyklo- tymicznego. Historia życia danego człowieka może powo- dować, że będzie on jakby uczulony na urazy pewnego ro- dzaju, np. typu ambicjonalnego, stosunku zależności, związ- ków erotycznych czy utraty przedmiotu miłości. Niekiedy można by mówić o swoistej "alergii" psychicznej, drobny nieraz uraz psychiczny wywołuje wówczas niewspółmiernie silną reakcję. Dlatego nie można ustalić obiektywnej siły urazu, dla każdego człowieka siła ta jest inna. Nie może więc psychiatra posługiwać się własną oceną urazów psychicznych, ale w każdym przypadku musi zastosować ?rarchię wartości typową dla badanego pr2?z siebie chorego. f-Iierarchia war= tości wiąż? się ze stereotypem uczuciowym danego Gzłowie- 100 t? .i?? ?;i,; ??fi ? r , u ;7 uä ^ü?l r r?;? ? ,?? .1i;= ?t ka. Ważne jest to, co zajmuje zasadniczą pozycję w stereoty- pie uc2uciowym. W bardzo ?proszczonym schemacie stereotyp uczuciowy można przedstawić w formie dwóch wektorów, skierowanych na zewnątrz oraz do własnej osoby. Nastrój koreluje ze zna- kiem wektora, gdy znak jego jest dodatni, wówczas nastrój podwyższa się, gdy zaś ujemny - obniża się. Uraz psy- chiczny działa na zasadzie zmiany znaku wektora uczucio- wego z dodatniego na ujemny. Gdy więc sytuacja zewnętrzna jest tego rodzaju, iż wyzwala uczucia lęku i nienawiści w sto- sunku do otoczenia i gdy to działanie utrzymuje się przez dłuższy czas, można powiedzieć, że dane środowisko działa urazowo. To samo dotyczy uczuć żywionych w stosunku do własnej osoby. Gdy pod wpływem otoczenia człowiek traci wiarę w siebie, zamiast siebie kochać zaczyna się nienawidzieć itp., wówczas środowisko działa na niego urazowo. Uczuć żywionych do otoczenia nie można oddzielić od uczuć ży- wionych do samego siebie, w myśl zasady "kochaj bliźniego jak siebie samego". Wektor uc2uciowy ma zawsze dwie strzałki, jedną skierowaną na zewnątrz, a drugą do ?niewnątrz. Utrwalenie postawy uczuciowej Uczucia stale oscylują między znakami dodatnimi a ujem- nymi i dlatego sama zmiana znaku wektora uczuciowegó nie jest dostatecznym kryterium urazu psychicznego. Naj- błahszy bowiem bodziec może ją wywołać. Dopiero stopień utrwalenia negatywnej postawy uczuciowej decyduje o tym, że dany bodziec jest urazem. Życie wymaga ustawicznej zmiany postaw uczuciowych, stanowią one zasadniczą orientację w świecie otaczającym. Orientacja ta jest wspólna dla świata zwierzęcego i ludz- kiego. Na niej dopiero budują się bardziej skomplikowane formy interakcji z otoczeniem. Utrwalenie postawy nega- t?wnej utrudnia, a w skrajnych wypadkach uniemożliwia präwidłowe współżycie z otoczeniem i tworzenie wciąż no- wych form interakcji z nim, przez co sam proces ewolucji życia jest zagrożony. . Póstawy negatywne są szkodliwe, gdyż wywołują znacznie większą niż postawy pozytywne mobilizację wegetatywno-en= dokry:nną ustroju, co na dłuższą metę działa na ustrój szkodli- 101 5% r ? " wsze miejs . ??ł?5 , wie, a poza tym prowadzą zazwyczaj do zrywania kontaktów z otoczeniem, gdyż przeważa w nich postawa "od" otoczenia zwyczajon? (ucieczki lub agresji). Postawy pozytywne przy dużej dyna- tego, kto mice wywołują też mobilizację wegetatywno-endokrynną; nie urazy otoc jest ona jednak tak silna, jak przy postawach agresywno- uczucia. -ucieczkowych, a poza tym dominuje w nich tendencja do "?; ? zbliżenia się do otoczenia. Utrwalenie postawy wyłącznie pozytywnej okazałoby się wszakże również szkodliwe zarówno dla przedstawicieli świa- ta zwierz ce o jak i dla człowieka. Istota taka nie otra- ' - fiłaby unikać urazów i niebezpieczeństw otaczającego świa- ta i tym samym skazana byłaby na zagładę. Człowiek częś- ciej utrwala się w swoich postawach negatywnych niż pozy- tywnych może dlatego, że uczucia negatywne ma?ą na ogół . większą dynamikę niż uczucia pozytywne. . Aby nastąpiło utrwalenie negatywnej postawy uczuciowej, uraz musi być bardzo silny lub, co częściej się zćlarza, tra- fiać w odpowiednią konstelację uczuciową (uczuciowy stere- otyp dynamiczny). W pierwszej sytuacji uraz zwykle burzy dotychczasową strukturę interakcji z otocz,?niem i tym samym prowadzi do psychozy reaktywnej. Jej obraz psychopatolo- giczny może odpowiadać rozbiciu dotychczasowych struktur czynnościowych (typ psychozy zamąceniowy), stworzeniu pa- tologicznej struktury (typ urojeniowy) lub obniżeniu dyna- n?iki życiowej (typ depresyjny). Patologiczna reakcja na uraz w pewnej mierze działa i! ` obronnie. W reakcji zamąceniowej broni ona człowieka przed ?, ?" ? przyjęciem rzeczywistości urazu. Patologiczna struktura uro- jeniowa broni też przed przyjęciem urazu jako rzeczywistego . ; faktu. Dzięki depresji człowiek znów wycofuje się z kontak- ;?? tó?ni z rzeczywistością üla niego zbyt przykrą. i; Natomiast w drugiej sytuacji, gdy uraz trafia na odpowied- nią konstelację emocjonalną, aktywuje ją, jakby uczula ? i utrwala. Na przykład, gdy człowiek nieśmiały, niepewny siebie, zetknie się z błahym nawet niepowodzeniem, krytyką _ ' otoczenia itp., to jego autoportret, i tak niezbyt jasny, ulega 1i I1 wałtownemu zaciemnieniu człowiek taki ütrwala się ?nr złym ?; przekonaniu o sobie samym, staje się jeszcze wrażliwszy , ?? na krytykę otoczenia. Człowiek cierpiący niedosyt uczucia, ?yi szukający ciepła w swym otoczeniu, zetknąwszy się z obo- `?'; jętnością lub wyraźną wrogością, odczuw szcze silniej '`;' brak uczuć otoczenia, czuje się pokrzywdz ny i odtrącony. ??! Człowiek przesadnie ambitny, chcący zawsze zajmować pier- ?tów . wsze miejsće, gorzej znosi porażkę, niż ten, kto jest przy- enia zwyczajony do zwycięstw i klęsk. Krzywda gorzej dotknie ?rna- tego, kto od dzieciństwa reaguje poczuciem krzywdy na ?nie urazy otoczenia, niż kogoś, kto nie jest skłonny do tegoż ?no- uczucia. i do ? Pozytywne i negatywne więzie uczuciowe ? Uczucia pozytywne w stosunku do otoczenia można by określić jako więź człowieka z jego otoczeniem, a tym samym z życiem. One bowiem powodują, że postawa "do przeważä nad postawą "od", a ta przewaga jest konieczna ? do wejścia w wymianę informacyjno-energetyczną z otocze- niem. Wydaje się, że w świecie zwierzęcym obowiązuje ana- logiczne prawo. Fakt, że uczucia negatywne z reguły po- wodują obniżenie nastroju, można by właśnie tłumaczyć tym, że godzą one w więź człowieka z życiem, przez nie człowiek staje się jakby "märtwy" i martwy staje się jego świat ota- - czający: Do najczęstszych sytuacji wyzwalających utrwalenie się postawy negatywnej wobec otoc?enia można zaliczyć utratę przedmiotu miłości, poczucie kr2y'wrdy, poczućie bezsilności: Miłość nadäje życiu koloryt, gdy jej przedmiot się ütraci, wówczas świat zalega ciemność: ' Przedmietem ? .miłości ziaj- częściej jest druga osoba, rzadziej ukochane zwierzę, przed- ? mioty (np. zbiory dla kolekcjonerä; pieniądze dla chciwca), pozycja społeczna dla człowieka ämbitnego. Utrata przed- ??k dyby grunt usunął się spod miotu wywou?e uczucie,' ? g nóg, człowieka otacza püstka, nie widzi on sensu swej egzy- stencji. Przedmiot miłości' był ?bowiem jego więzią z ży- ciem. Postawa "do" wynika z drugiego prawa biologicznego. . Każda istota żywa szukä złączenia ze światem otaczającym w celu prokreacji: Pr?edmioty zastępcze zwykle są namiaśtką , miłości do drugiegó człowieka, żzłiłości, której nie można lub nie umie się znaleźć. Co się tyczy reakcji depresyjnej, nie : ma większej różnicy w zależności od tego, czy utraconym czy z , przedmiotem miłości jest drugi człowiek, wierzę przed- ? mioty materialne, stanowiska itp. Reakcja zależy od siły xxxx więzi emocjonälnej; a nie: od jakości przedmiotu uczuć. Utratä osoby może być następstwem jej śmierci lub - co najczę?ciej się zdarza - ?miany znaku uczuć z dodat- " . ni?go na ujeznn?: Gorśza jest druga sytuacja. ?W wypadku 103 ?ł ? F? ? F? bowiem śmierci osoby ukochanej jej obraz nie ulega zmianie, często nawet pięknieje na skutek idealizacji. Ludzka zdol- ność oderwania się od konkretu życia (postawa abstrakcyjna) powoduje, że mimo śmierci osoba ukochana może nadal żyć, ?:?5 można ją nadal kochać. W ten sposób więź uczuciowa nie zostaje przerwana. Wówczas człowiek żyje jakby w dwóch ? 5? rzeczywistościach - w jednej bliskiej jego sercu, w której nadal obcuje ze zmarłą osobą, i w drugiej, rzeczywistej, która jest dla niego obca i wroga, gdyż przypomina, iż osoba uko- chana już nie żyje. Niekiedy w marzeniach sennych ukocha- na osoba wraca do śpiącego, wówczas rzeczywistość marze- nia sennego jest przyjemniejsza od rzeczywistości dnia. Gdy dojdzie do zmiany znaku uczuciowego i gdy zmiana ta jest trwała, a nie polega tylko na oscylacji uczuć mię- dzy przeciwstawnymi biegunami, co jest cechą wszystkich silnych uczuć, wówczas więź uczuć dodatnich ze światem otaczającym zostaje ostatec2nie zerwana. Nie ma już możli- wości stworzenia wyidealizowanego obrazu dawnego przed= miotu uczuć. Wszystko zostało przekreślone. Dawne uczu- cia budzą obecnie tylko niechęć do samego siebie, że było się "tak głupim i ślepym". Trzeba czekać, aż powstaną nowe więzie uczuciowe, co na ogół rychło nie następuje. Jeśli w wypadku śmierci osoby ukochanej więź emocjo- nalna utrzymuje się w płaszczyźnie abstrakcyjnej, ale jej znak nie ulega zmianie, to av wypadku utraty osoby uko- chanej na skutek zmiany do niej nastawienia uczuciowego więź może się z nią utrzymać dzięki działaniu uczuć nega- tywnych. W takim wypadku ludzi wiąże nie miłość, ale nie- nawiść. Związki nienawiści bywają nawet silniejsze niż :związ- ki miłości. Ich dynamika dominuje i człowiek nie może się z nich wyrwać, może dlatego, że znalazłby się wówczas w pustce uczuciowej. Związki tego typu obserwuje się w wielu małżeństwach, rzadziej w nierozerwalnych powiązaniach matki z dzieckiem (nie przecięta pępowina); "dziecko" ma wówczas kilkadzie- siąt lat i nadal jest dzieckiem dla matki, która wszystko dl? niego poświęciła; zwykle ambiwalencja jest znamienzia dla tego typu powiązań. Niekiedy w pracy ludzie wiążą się negatywnym związkiem uczuciowym najczęściej ze swo= im szefem, nie mogą żyć bez swego prześladowcy. . Negatywna więź emocjonalna ze św?m otaczającym by- wa wprawdzie silna, ale działa ona z reguły ujemńie na żywiącego tego typu uczucia. Nienawiść na ogół nie może I04 `: ?i?t ?? ??" E? ::I n ? ?6w; '??i ;r: r "?': ?; . ?:" t? ? :?:9? ?ie, być wyładowaha, a jeśli to nawet jest możliwe, jest ona ?ol- nienasycona. Każde wyładowańie zwiększa jeszcze jej ła- ? ) dunek. Na zasadzie generalizacji uczuć silnych świat staje ?yć, się nienawistny, a ostrze nienawiści zwraca się w kierunku 'nie samej osoby żywiącej to uczucie. Nienawidząc świata, nie- !óch nawidzi się też siebie. Nic więc dziwnego, że taki człowiek t5rej czuje się nieszGzęśliwy. tóra Gdy utraconym przedmiotem uczuć nie jest druga osoba ?ko- ani nawet zwierzę, a jest nim tylko przedmiot martwy lub ?ha- pozycja społeczna, wówczas sytuacja emocjonalna przedsta- xze- wia się odmiennie. W tym bowiem rodzaju powiązań uczu- ? ciowych z otoczeniem ważniejszy jest element posiadania lana niż kochanie. Pustka, jaka powstaje po utracie przedmiotu oaię- uczuć, jest pustką utraconego terenu władzy i posiadania, ?ich świat otaczający się kurczy, bo znikło z niego to, co było item w nim najważniejsze i najbardziej własne. W stosunku do ?żli- otaczającego świata odczuwa się silne poczucie krzywdy, - ?ed? gdyż on odebrał to, co uważało się za rzecz najdroższą. czu- ' ? ?? Utrata przedmiotu władzy i posiadania odbija się przede było wszystkim na autoportrecie. Władza i posiadanie były bo- taną wiem tym czynnikiem, na którym autoportret głównie się opierał. Poczucie własnej wartości było ściśle związane z po- ?cjo= siadaniem i władzą. Na tym polega błąd konstrukcji auto- jej portretu. Ludzie lokujący swe uczucia w przedmiotäch mar- ?ko- twych lub w pozycjach społecznych często wykazują tragicz- ?ego ny brak wiary w siebie, który kompensują sztucznym roz- ? .ega- szerzeniem swego świata o przedmiot władzy i posiadania, nie- na tym terenie czują się bezpieczni. Nawiązanie normalnego riąz- ; kontaktu uczuciowego z otoczeniem jest dla nich często nie- ?oże możliwe, gdyż zbyt niepewnie w nim się czują. Poczucie @ . ?czas bezpieczeństwa daje im tylko teren absolutnej władzy i po- siadania. Gdy teren ten usunie się im spod nóg, czują się ?ach, zgubieni i przez świat otaczający prześladowani. ?stko Rachunek prawdopodobieństwa (oczekiwanie) enna riążą Związek żywego ustroju z jego środowiskiem opiera się na s?ro? ?' swoistym rachunku prawdopodobieństwa. Z góry jak gdyby "się przyjmuje", że pewne zachowania się ustroju wywołują t by- określone reakcje środowiska. Ziarno umieszczone w ziemi ? ?a "spodziewa się", że będzie miało dostarczone potrzebne mu ?oże do życia substancje chemiczne, odpowiednią temperaturę i od- 105 .=?`? : l,?t?+ G ? ? B ? t i ?i 7 Ł ! ' ?$ '5 ,ä ?1: : powiednią ilość energii słonecznej. Młodziutkie zwierzę, kie- ;???' I , ? ł ? i rując się do matki, "spodziewa się", że ona go nakarmi. ??i?= uchroni przed niebezpieczeństwem itd. Słowo "spodziewa się" jest tu użyte jedynie dla wyrażenia tego biologicznego ra- ? i;l~. chunku prawdopodobieństwa, który wyraża ścisłe powiązanie d ?N ustroju z jego środowiskiem i rzutowanie się każdego ustro- a lt; = ju w przyszłość. U człowieka tylko nieliczne związki z otoczeniem są oparte na świadomym rachunku prawdopodobieństwa. Większość ?Ł?, ; z nich zbudowana jest na nieuświadomionym "spodziewam się". Wdychając powietrze zakłada się, że zawiera ono tlen potrzebny do życia ustroju. Wkładając pokarm do ust, przyj- muje się, że jest on przyswajalny i nie trujący. Stawiając nogę na ziemi, przypuszcza się, że ona spod nóg się nie usunie itp. Tego typu założeń nie robi się, gdyż związki ustroju z otoczeniem w tych wypadkach są już tak ustalone i tak pewne, iż prawdopodobieństwo, że właśnie w dany spo- sób otoczenie się wobec nas zachowa, sięga 100?/o, choć na- wet w tych pewnych, stuprocentowych relacjach ustroju z je- go środowiskiem mogą wystąpić zakłócenia obniżające praw- dopodobieństwo struktury spodziewanej. Powietrze może być zatrute, jedzenie niestrawne i szkodliwe, ziemia może się spod nóg usunąć itp. Wtedy "spodziewam s-ię" staje się świadome. Świadomość jest więc zarezerwowana dla struktur czyn- nościowych o dość dużym stopniu prawdopodobieństwa, które są niepewne, nowe, jeszcze niedostateczną ilość razy wypróbo- wane. Gdy otoczenie nie spełnia pokładanych w nim nadziei, budzi to uczucie zaskoczenia, przerażenia. Od otoczenia, które nie odpowiada rachunkowi prawdopodobieństwa żywego uśtroju, ustrój ten chce uciec lub je zniszczyć. Istnieje wprawdzie pewien margines, w którym ustrój szuka nowego i nieprzewidzianego, gdyż tylko w ten sposób mogą tworzyć się nowe formy interakcji z otoczeniem. Margines ten je- dnak musi się opierać na bazie pewności. Pewność ta jest możliwa dzięki istnieniu swoistej "macierzyńskości" środo- wiska, która w miarę filogenezy staje się coraz wyraźniej= sza. Niepewne można dzięki temu wypróbować na tle pew- 1 nego. Dla rozwoju i życia człowieka istotne znaczenie ma jego środowisko społeczne. W związkach z też obowiązuje swoisty rachunek prawdopodobieństwa. worzy się on w cią- gu życia danej jednostki, bezsprzecznie w jego formowaniu 5 - się od.grywają rolę czynniki natury genetycznej, ale ważniej- , . sze, jak się zdaje, są czynniki natury środowiskowej, jeśli można jedne od drugich oddzielić. Środowisko społeczne działa przede wszystkim na zasa- ; ? dzie zwierciadła społecznego, w którym człowiek stale się p- ? przegląda i wedle którego swoją aktywność koryguje. Oto- czenie społeczne karze lub nagradza, odgrywa rolę "sprawie- te dliwego ojca". Interakcja z otoczeniem społecznym wymaga ć ?? tworzenia wciąż nowych i nieraz skomplikowanych struktur . czynnościowych. Warto choćby wspomnieć, że mowa jest . n właśnie wytworem tejże interakcji. @ Wysiłek ewolucyjny człowieka koncentruje się w jego , c związkach z otoczeniem społecznym. W związkach tych wy- e twarza się także swoisty rachunek prawdopodobieństwa. Po- i nieważ jednak są to związki na ogół skomplikowane i każdy e nowy związek jest nieco inny od poprzedniego, do tworzenia - _ odpowiednich struktur czynnościowych potrzebny jest du- ' ży wysiłek ustroju i całościowe zaangażowanie układu ner- '?e- == wowego. Dlatego rachunek prawdopodobieństwa nie ma tu - tego stopnia pewności, jak w innych, bardziej zautomaty- ć " zowanych związkach z otoczeniem, i dlatego przeważnie jest ?ę on świadomy. Na ogół człowiek zdaje sobie sprawę z tego,@ ?ię _ jaką reakcję w otocźeniu może wywołać jego zachowanie ? i odpowiednio do przewidywania modeluje swoje zachowanie - się. Zdarza się jednak i nie tak rzadko, że jego przewidy- e wanie zawodzi. Reakcja otoczenia nie zgadza się z jego ra- ? - chunkiem prawdopodobieństwa. Poczucie krzYwdY f; Gdy człowiek spodziewa się przychylnej reakcji otoczenia, a spotyka się z niekorzystną, rodzi się u niego poczucie krzywdy. Zwierciadło społeczne jest wówczas sędzią niespra- wiedliwym. Wina - jeśli w ogóle można o niej mówić - tkwi w wadliwej ocenie ze strony otoczenia społecznego lub . w wadliwej konstrukcji rachunku prawdopodobieństwa. Naj- częściej oba czynniki jednocześnie odgrywają rolę. Poczucie krzywdy wywołuje automatycznie przewägę postawy "od" otoczenia, niesprawiedliwego sędziego chce się zniszczyć lub ? od niego uciec. "? Jednocześnie występuje zjawisko regresji, tj. gwałtowne . ; szukanie oparcia w strukturach czynnościowych starszych 10? -ś? ;I'?! ł? ,?;I i ;Q ? i lepiej utrwalonych.-Człowiek skrzywdzony zachowuje się często jak dziecko, manifestuje dziecinne reakcje emocjo- nalne, szuka w otoczeniu "ojcowskiej sprawiedliwości"@ Tym samym jego rachunek prawdopodobieństwa dotyczący związków z otoczeniem społecznym staje się bardziej d2ie- cinny, a wskutek tego podatniejszy na urazy otoczenia. Oto- ł:; czenie społeczne bowiem często jest dalekie od środowiska ? macierzyńskiego z jego toierancyjną i "ojcowską" sprawie- dliwością. W ten sposób tworzy się błędne koło. Poczucie krzywdy wywołuje regresję obejmującą teź rachunek praw- dopodobieństwa w związkach społecznych. A ten "dziecinny @-; rachunek łatwiej rodzi poczucie krzywdy, gdyż opiera się na założeniu "macierzyńskiego środowiska". Świat, który krzywdzi, jest złym światem, można z nim ; walczyć w nadziei, że zwycięży pojęcie sprawiedliwości, ' ? oparte zwykle na fałszywym rachunku prawdopodobieństwa. Walka taka jest z góry skazana na niepowodzenie i w koń- r cu przychodzi rezygnacja, przestaje się wierzyć zarówno w świat otaczający, jak i w samego siebie. Świat jest ? szary i smutny, a sam człowiek już do niczego niezdolny. Poczucie krzywdy zwykle wiąże się z konkretnymi osobami ?: i sytuacjami. Na zasadzie generalizacji uczuć obejmuje ono ? ! zazwyczaj całe otoczenie. Wrogość odczuwana w stosunku ? do jednej osoby obejmuje więc niejednokrotnie cały świat. ? W poczuciu krzywdy mieści się nadto element dziecięcego ? despotyzmu, własne poczucie sprawiedliwości człowiek chce narzucić całemu światu i czuje się sfrustrowany, iż świat = jego sprawiedliwości nie akceptuje. Dlatego świat ukazuje ?, się jako zły i niesprawiedliwy. Postawa "nad" Jedną z podstawowych tendencji człowieka jest dążenie do narzucenia własnego porządku otoczeniu: 2mienić świat "na obraz i podobieństwo swoje". Jest to wspomniana postawa "nad", którą w przeciwieństwie do postaw "do" i "od", wy- stępujących takźe w świecie zwierzęcym, można uznać za swoiście ludzką. Dzięki niej powstaje kultura i dzięki niej człowiek wychodzi poza zakres swego konkretnego życia. Jego przeszłość i przyszłość rozciąga ?daleko poza okres ' jego życia (dziedzicznóść kulturowa i transcendentne dąże- nie człowieka). ' 108 g* dt ? ? t f:l=? ;= ?9? #?" g2 j ?;g? ! 3 .Y Zmiana świata nie jest jednak zadaniem łatwym, w re- alizacji postawy :,nad" człowiek napotyka silny opór oto- czenia. Każdy człowiek w trochę inny sposób chce swe oto- czenie przekształcać. stąd bierze się wiele konfliktów między ludźmi i wiele frustracji.?Człowiek częściej odczuwa własną bezsilność v? swych dążeniach do zmiany oblicza świata, niż udaje się mu wycinek rzeczywistości wedle swego planu przekształcić. Bezsilność jest uczuciem budzącym początkowo agresję do otoczenia, która wcześniej lub później wyczerpu- ; je się, w jej miejscu pojawia się stan zniechęcenia i re- zygnacji. Świat otaczający - zamiast przyciągać - odpy- cha. Normalna realizacja postawy "nad" polega na tym, iż na jednych polach człowiek zwycięża, a na innych sam jest zwyciężony. On zmienia otoczenie i otoczenie zmienia jego. Gdy jednak postawa "nad" jest obarczona zbyt silnym ła? dunkiem emocjonalnym, co zdarza się zwłaszcza wówczas, gdy postawa "do" nie jest nasycona, wtedy łatwo dochodzi do generalizacji uczuć. Poczucie klęski i własnej bezsilności nie ogranicza się tylko do jednego pola, ale obejmuje cały ? świat otaczający. Niemożność realizacji postawy "do" i "nad" stwarza u człowieka poczucie samotności. Nie mogąc kochać ani two- rzyć, czuje się on@obco w otaczającym go świecie, nie widzi celu przed sobą, jego życie staje się czystą wegetacją, po- zbawione miłości traci ono swą barwę. Autoportret Trudno oddzielić stosunek uczuciowy do otaczającego świata . od stosunku uczuciowego do samego siebie, wektory uczucio- we mają zawsze jedną strzałkę skierowaną na zewnątrz, ? ?ie do a drugą do wewnątrz. Niemniej jednak, chcąc dojść do ge- at "na nezy depresji, musimy rozróżnić uczucia skierowane na ze- ?stawa wnątrz od tych, które są skierowane do własnej osoby. Od ", wy- uczuć tych zależy koloryt autoportretu, a od niego z kolei Zać za i stosunek uczuciowy do otaczającego świata. Zależność jest ?i niej tu kolista, bo od nastroju i od uczuć żywionych do otocze- życia. nia zależy też koloryt autoportretu. . okres _ W przeciwieństwie do obrazu otoczenia, który jest względ- ? dąże- nie stały i tylko w psychozie ulega wyraźnemu zniekształce- niu, obraz samego siebie jest zmienny. Razem z jego kalo- 109 Ii 4 rytem zmienia się zazwyczaj jego forma. Z codziennego do- =? świadczenia wiadomo, jak zupełnie inaczej człowiek widzi ! siebie w stanie smutku, a inaczej, gdy jest wesoły. Pod wpływem nastroju i uczuć zmienia się też koloryt otaczają- cego świata, jego forma jednak na ogół pozostaje ta sama. Różnica ta pochodzi prawdopodobnie stąd, iż presja oto- ,? ' czenia społecznego jest znacznie większa przy formowaniu się obrazu otoczenia niż przy formowaniu się własnego ob- ! razu. Obraz świata otaczającego jest bardziej wspólny, spo- ; łeczny, a obraz własnej osoby bardziej własny, indywidual- ? ny. Świat otaczający musimy widzieć tak, jak widzą go inni ludzie, inaczej bowiem traktowani jesteśmy jako "varii", na każdym kroku, w każdym zetknięciu z otoczeniem sprawdza- ? my własne widzenie świata. Jesteśmy do tego sprawdzania tak przyzwyczajeni, że często nie zdajemy sobie z niego sprawy. Dokonuje się ono automatycznie. Nie zdajemy sobie . np. sprawy, że w określony sposób spostrzegamy nasze codzien- ne otoczenie: dom, ulicę, miejsce pracy itp., i że nasz sposób 'i . widzenia jest w znacznej mierze uwarunkowany społecznie. ? Widzimy nasze otoczenie tak, jak nauczyliśmy się je widzieć. Geniusz artysty może wyłamać się z tego określonego spo- G; łecznie sposobu widzenia. Natomiast obraz samego siebie jest bardziej zmienny i nie- !i pewny, nie ma on dostatecznych kryteriów sprawdzających, jest on wewnątrz, a nie na zewnątrz, jak obraz świata otaczającego, wskutek tego jest on bardziej własny, a nie ?; wspólny, jak obraz otoczenia. Dużą rolę w jego formowaniu odgrywa otoczenie społeczne, widzimy siebie oczyma innych, i@ z drugiej jednak strony widzimy siebie własnymi oczyma. Te dwa rodzaje spojrzenia nierzadko stoją ze sobą w sprze- I ? czności. Dlatego może nie dochodzi do automatyzacji obrazu . samego siebie, znajduje się on prawie zawsze na polu świa- ; domości, wciąż jest "in statu nascendi". Człowiek nigdy nie ?; wie, jaki jest naprawdę, zmienia własne zdanie o sobie, raz i siebie kocha, a raz nienawidzi. Trzy czynniki odgrywają decydującą rolę w należytyzn funkcjonowaniu autoportretu: jego stabilność, jego koloryt i jego zgodność z rzeczywistością. Autoportret stabilny, o ja- snym kolorycie i zgodny z rzeczywistością, ułatwia czło- ? wiekowi życie z otoczeniem i z samym sobą. Rzadko, nie= :, stety, ten ideał jest osiągany. Formowani?ię obrazu samego ; siebie jest procesem niezwykle skomplikowanym i zależnym od wielu czynników konstytucjonalnych, środowiskowych, ? 110 łl i ; v ! j = i ł ?b j : ?:'I i ?" i üI cr, powiązań uczuciowych z otoczeniem, przewagi sukcesów nad klęskami itp. Niestabilność autoportretu jest typowa dla okresu mło- dzieńczego. Prawdopodobnie wpływa na to przestrojenie hor- monalne i związane z nim nasilenie życia popędowego, a tak- że wyjście ż rodzinnego kręgu na szerśze pole źycia spo- łecznego. Każde nowe otoczenie społeczne wywołuje za- chwianie autoportretu, człowiek z niepokojem oczekuje, jak zostanie przyjęty. Chwiejność autoportretu jest przyczyną wahań nastroju i, odwrotnie, stabilność nastroju powoduje zmiany w sposobie widzenia siebie. Z wiekiem na ogół autoportret ulega stabilizacji. Człowiek uczy się obiektywniej patrzeć na siebie. Większa zgodność z rzeczywistością wpływa stabilizująco na obraz własnej osoby. Są jednak ludzie, którzy do późnej starości zachowują młodzieńczą labilność widzenia siebie. Ludzie ci są z reguły bardziej skłonni do wahań nastroju niż ci, których obI-az własny jest stabilny. Nie tylko bowiem nastrój wpływa na widzenie siebie, ale widzenie siebie wpływa też na nastrój. Obraz własnej osoby jest z reguły rozszczepiony. Składa się on jakby z dwóch obrazów: jaki chciałbym być i jaki jestem naprawdę - "Sam jestem oskarżycielem i sam oskar- żonym" (Hildebert z Le Mans, wiek XI). Im większe rozszcze- pienie, tym bardziej człowiek jest z samego siebie niezado- wolony, tym bardziej koloryt jego autoportretu się zaciemnia. Czynnikiem istotnym w psychoterapii jest nauczenie chorego bardziej obiektywnego spojrzenia na siebie i akceptacji włas- nej osoby. Zmniejsza to dysonans między autoportretem ide- alnym (jaki chciałbym być) a realnym (jaki jestem). Dyso- nans ten jednak jest konieczny dla rozwoju człowieka. Dzięki bowiem niezadowoleniu z siebie człowiek wciąż siebie poprawia i zmienia, a na tym właśnie polega jego ewo- lucja. Autoportret idealny jest rzutowaniem się w przyszłość, jest to obraz własny w przyszłości. Autoportret realny jest obra- zem wytworzonym na skutek interakcji z otoczeniem, przede wszystkim dzięki zwierciadłu społecznemu ("takim widzą mnie inni" i "takim widzę się sam"; w tym drugim wypadku działa też zwierciadło społeczne, ale zinternalizowane). Jest on więc obrazem doskonałym, przeszłym. Rozszczepienie auto- portretu jest zatem oznaką rozdziału między przyszłością a przeszłością, a więc istotnym elementem czasowego aspektü życia, jego ewolucyjnego charakteru. 111 ??? ł i ? ' Patologia zaczyna się wówczas, gdy przedział między przy- ?, szłością a przeszłością jest tak duży, iż człowiek nie jest ' w stanie go przekroczyć. Wówczas obraz idealny jest nie- ? osiągalnym marzeniem, mrzonką, której nie można w żaden ?` ? sposób zrealizować, a obraz rzeczywisty coraz bardziej od- .'s _ da'la, się od obrazu wyś?ionego i przez to samo staje się ; coraz bardziej ciemny i nienawistny. Rozwój człowieka ulega ' '?? , zahamowaniu, gdyż dokonuje się on na zasadzie częściowej i realizacji obrazu idealnego? a tu jest ona niemożliwa. Ciemny ; koloryt autoportretu realnego rzutuje na cały świat prze- " żyć; cały świat staje się ciemny. Gdy przepaść między auto- ? portretem rzeczywistym a idealnym jest zbyt wielka, idealny a? ? c zostaje przekreślony, a tym samym zostaje przekreślona przy- ? szłość. Człowiek taki nie ma już szans, widzi tylko swoją ;, ; klęskę. ?'' ?i Patrząc na ludzkie dążenia do zaspokojenia ambicji, które 1 ; tak często są nienasycone, nie można oprze? się wrażeniu, 'i , że u ich podłoża tkwi patologia widzenia samego siebie. '? Sukcesy, do których niestrudzenie się dąży, mają poprawić :; , realny obraz siebie i być tym samym źródłem radości życia. ; Powstaje jednak pytanie, czy poprawa własnego autoportretu " , rzeczywiście może być tym źródłem. Sukcesy bezsprzecznie wpływają dodatnio na spósób widzenia siebie i tym samym 'i na nastrój. Ale poprawa ta jest krótkotrwała. Wkrótce czło- ; @? wiek znów jest z siebie niezadowolony czy to wskutek nie- powodzeń, czy też wskutek większych jeszcze wymagań sta- I wianych sobie. Człowiek jest bowiem skazany na rozdźwięk między swym i. idealnym a realnym obrazem samego siebie. Autoportret ; spełnia rolę układu samokontrolującego i dlatego musi stale ? się zmieniać, sygnalizuje on relacje między planem (przy- szłością) a wykonaniem (przeszłością) i między własnym "ja" '! ? a światem otaczającym. Charakter samokontrolujący auto- ? portretu sprawia, że uczucia z nim związane muszą mieć charakter krótkotrwały, gdyż są one nagrodą lub karą za ? , sumę aktywności człowieka. Uczucie jest tym, co łączy człowieka, a prawdopodobnie ; też zwierzęta, z otoczeniem. Nie może ono być skierowane ; na wewnątrz, bo wówczas ulega zakłóceniu układ samokon- ? trolujący, zostaje wypaczony na plus lub na minus. Zamiast '? @ sygnalizować możliwie obiektywnie i o r cjach z otoczeniem ?; i o stosunku przyszłości do przeszłości, s a?e się on układem ?; zamkniętym, odcinającym człowieka od jego otoczenia. Czło- 112 ; ?.? ; .F G ' . r ", a r? : ??;i wiek taki - zamiast kierować swą postawę uczuciową na zewnątrz - kieruje ją do wewnątrz, obraca się wokół własnej osi, przestaje iść naprzód; jest zakochany w sobie, wskutek tego bezkrytyczny, lub siebie nienawidzi i dąży w końcu do samounicestwienia. Wskutek skierowania uczuć do wewnątrz znika obiektywność widzenia siebie; dlatego autoportret prze- staje spełniać rolę układu samokontr?ującego. Narcyzm Według Freuda we wczesnym dzieciństwie musi się przejść przez narcystyczną fazę rozwoju libido; postawa "do" jest skierowana do wewnątrz, dopiero później uczucia dziecka zwracają się ku światu otaczającemu. Oczywiście wszystkie przypuszczenia odnoszące się do przeżyć w tak wczesnym okresie rozwoju są zawsze obarczone nie dającym się skreś- lić znakiem zapytania. Opierają się one wyłącznie na ob- serwacji zachowania się dziecka, analogicznie jak hipotezy tyczące życia psychicznego zwierząt. Poza tym okres pier- wszych lat życia jest z reguły pokryty niepamięcią? toteż przeżyć z tego okresu czasu nie można retrospektywnie od- tworzyć. Są ońe prawdopodobnie nie tylko ilościowo, lecz także jakościowo różne od przeżyć człowieka dorosłego, trzeba więc mieć dużo wyobraźni, by potrafić się w nie wczuć. Koncepcja narcyzmu wczesnodziecięcego wymaga z pew- nością pewnej oceny krytycznej. We wczesnym okresie roz- woju, jak zresztą twierdzą sami psychoanalitycy, nie wy= twarza się jeszcze granica między "ja" a światem otacza- jącym. Metabolizm informacyjny, a szczególnie zdolność dzia- łania i rejestrowania efektów własnej działalności, nie jest na tyle rozwinięty, by ta granica mogła się wytworzyć. Nie można więc mówić w tym okresie życia o skierowaniu libido (postawy "do") na zewnątrz czy do wewnątrz, gdyż wszystko jest całością. Dziecko jest dla siebie kosmosem. Dla obser- watora jednak jego reakcje uczuciowe, choć pryznitywne i chaotyczne, są skierowane na zewnątrz: Gwałtowne ruchy, krzyk, śmiech, są jakby wyzwaniem rzuconym otaczającemu światu, choć w tym okresie dziecko prawdopodobnie z istńie- nia tegoż świata nie zdaje sobie sprawy. Po drugie, uczucia zwrócone do wewnątrz wiążą się za- wsze z obrazem własnej osoby, a obraz ten tworzy się w zna- 8 - Melnncholia 113 . , !^I M ri i Ł cznie późniejszym okresie rozwoju? Najgwałtowniejszy roz- wój dokonuje się w okresie dojrzewania; wówczas dopiero najsilniej występuje zwrócenie uczuć w kierunku własnej osoby. W okresie wczesnego dzieciństwa metabolizm infor- macyjny jest zbyt słabo rozwinięty, by można mówić o po- wstaniu tak skomplikowanego układu samokontrolującego, jakim jest autoportret. Uczucia skierowane do własnej osoby spełniają rolę syste- mu nagrody i kary. Nagrodą jest uczucie miłości osoby włas- nej, a karą - uczucie nienawiści. Zaciemnienie koloru włas- nego obrazu pod wpływem negatywnych uczuć życiowych do samego siebie jest więc sygnałem, że w naszych reIa- ra uczuciowego skierowana na zewnątrz i do wewnątrz), to, jak wspomniano, dzieje się tak dzięki temu, że w sferze uczuć nigdy w pełni nie wytwarza się granica? między światem wewnętrżnym a zewnętrznym. KoIoryt uczuciowy jest podob- ny wewnątrz jak na zewnątrz tej granicy. Patrząc jednak na świat wewnętrzny jako przede wszystkim na obraz włas- nej osoby, który to obraz spełnia rolę skomplikowanego układu samosterującego, można zagadnienie dwukierunko- wości uczuć traktować w ten sposób, ?że uczucia pozytywne żywione do własnej osoby są swoistą nagrodą za postawę pozytywną w stosunku do otoczenia, odwrotnie w wypadku uczuć negatywnych - są one karą za niemożność pozytyw- nego ustosunkowania się do otoczenia. By kochać samego siebie człowiek musi kochać swe otoczenie. Narcyzm pojmowany jako skoncentrowanie uczuć na włas- nej osobie oznacza przede wszystkim, że dany człowiek nie może skierować ich na zewnątrz. Szuka on miłości otoczenia, ale sam tej miłości dać nie potrafi. Małe dziecko - z racji swej biologicznej potrzeby środowiska macierzyńskiego - więcej bierze niż daje ciepła ze swego otoczenia. W tym sensie jest ono rzeczywiście narcystyczne. Ale już we wczes- nym okresie rozwoju obserwuje się u dziecka potrzebę da- wania uczuć, niekiedy uczucia te koncentrują się na zwie- rzętach domowych, na lalce itp., gdyż łatwiej jest darzyć uczuciem miłości to, co jest słabsze i wymagające opieki, niż to, co jest od nas silniejsze. Utrwalenie się postawy narcysty j (przewaga "biorę" nad "daję") czyni człowieka nieszc ę iwym głównie z tej racji, że staje się on niezdolny do miłości, nie może on i14 łr? ? r;. t , E ? ? ł l ? ? jir ' r%r ti=I I ? ;Iz? ': j ? ł? ?z- wyjść w pełni do świata otaczającego, jego uczucia koncen- ?ro trują się na własnej osobie. A ponieważ uczucia pozytywne ?ej skierowane na zewnątrz są nikłe, więc i w stosunku do ?r- samego siebie przewagę mają uczucia negatywne. Człowiek narcystyczny nie kocha siebie, ale nienawidzi lub ma w sto- sunku do siebie uczucia ambiwalentne. Wskutek skoncentro- wania się uczuć na własnej osobie nie może rozwinąć się w sposób należyty obraz własnej osoby. Oscyluje on ra?em z uczuciami, nie ma dostatecznej obiektywności, gdyż każda ujemna ocena jest zbyt boleśnie odczuwana. Gdy uczucia skierowane są na zewnątrz, własna osoba i sposób widze- nia siebie stają się mniej ważne, a dzięki temu uraźliwe: Pod wpływem uczuć zwiększają się proporcje przedmiotu uczuć. Przedmiot kochany czy nienawidzony jest z reguły wyolbrz?miony. Dynamika życia, której subiektywnym wyrazem jest na- strój, wiąże się z rozwojem. Im rozwój jest gwałtowniejszy, tym dynamika życiowa większa. Większa jest ona u dziecka niż u człowieka starego. Dlatego rytm dynamiki życiowej określono jako rytm pór roku; jest to w zasadzie rytn:t roz- , wojowy. Rozwój obejmuje dwa rodzaje form: morfologiczne i czynnościowe (funkcjonalne). Największe tempo rozwoju form morfologicznych u czło- wieka, a także u zwierząt, koncentruje się we wczesnym okresie rozwoju. Zapłodnienie wywołuje jakby wybuch nie- zwykłej dynamiki życiowej, która stopniowo słabnie. Naj- większa jest ona w życiu embrionalnym, słabsza w płodo- wym, a w pozapłodowym wyraźnie przygasa. ?Nie wiemy, jaki jest subiektywny odpowiednik tej dynamiki rozwoju form morfologicznych i czy w ogóle on istnieje. Natomiast rozwój form wyraźnie czynnościowych wiąże się z subiektywnym aspektem dynamiki życiowej, tj. z nastrojem. Człowiek we= soły manifestuje więcej form interakcji z otoczeniem i two- rzy więcej nowych form niż człowiek smutny. W depresji tempo aktywności i myślenia jest zwolnione, myśli krążą wokół jednego przykrego tematu. Krzywa rozwoju form czynnościowych przebiega odmiennie od krzywej rozwoju form morfologicznych. Maksimum tej ostatniej występuje, jak wspomniano, bezpośrednio po za- płodnieniu, po tym momencie, jakby wybuchu, krzywa stop- prę" niowo opada. Natomiast krzywa rozwoju form czynnościo- ' . tej wych zaczyna wyraźnie wzrastać dopiero wówczas, gdy wy- oń tworzyły się w dostatecznym stopniu formy morfologiczne. 115 ??ih Oczywiście formy czynnościowe istnieją znacznie wcześniej, gdyż nie można oddzielać czynności (funkcji) od morfologii. @ Ale we wcześniejszych fazach rozwoju dotyczą one przede , t wszystkim - jeśli nie wyłącznie - metabolizmu energetycz- nego. A gwałtowny ich rozwój wiąże się dopiero z powsta- r?+ niem metalbolizmu informa?yjnego. ?fi?, Różnica gatunkowa między człowiekiem a najwyższymi nawet zwierzętami tkwi właśnie w metabolizmie informacyj- nym, a nie w energetycznym. I w nim też głównie dokonuje się ewolucja człowieka. W ciągu całego życia człowieka, r, ?i a nie tylko w jego młodości, tworzą się nowe struktury ,I. ar? czynnościowe metabolizmu informacyjnego. Dzięki temu czło- ' ^ ?r wiek stale się rozwija. Tem?o ich tworzenia jest większe w młodości niż na starość, niemniej jednak aż do śmierci w człowieku powstaje wciąż coś nowego. Jego indywidual- na ewolucja nie może ulec zahamowaniu. Metabolizm ener- getyczny szybciej śtarzeje się niż metabolizn:i informacyjny. Struktury czynnościowe metabolizmu informacyjnego do- tyczą przede wszystkim relacji ustroju do jego środowiska; wynika to z samej istoty metabolizmu, który jest wymianą ze środowiskiem. Odcięcie się od świata zewnętrznego, zam- knięcie się w sobie, prowadzi w końcu do osłabienia i na- wet wygaszenia wymiany informacji ze środowiskiem; skraj- nym przykładem tego jest przewlekła schizofrenia. Zwró- cenie więc uczuć w kierunku własnej osoby godzi w istot- ny dla życia proces metabolizmu informacyjnego. Uczucia muszą być skierowane przede wszystkim na zewnątrz, gdyż tylko wówczas można wejść w interakcję z otoczeniem, two- rzyć nowe jej formy i w ten sposób kontynuować jednost- _ kową ewolucję. Postawa narcystyczna nie przynosi więc radości; związana jest raczej ze smutkiem i własnym samoudręczeniem. Sprze- czna jest bowiem z podstawowym prawem życia, które wy- maga stałej wymiany informacji z otoczeniem, a w niej konieczna jest postawa "do" otoczenia. Żeby żyć, trzeba życie kochać. Relacje człowieka do jego środowiska są tak skomplikowane, że nieraz dochodzi do zerwania więzi emo= cjonalnych z otoczeniem; zamiast przyciągać, odpycha ono . człowieka od siebie. Wówczas silniej zaczyna działać me- chanizm samokontrolujący. Autoportret wysuwa się na plan pierwszy i przesłania świat otaczający.? autoportrecie też koncentrują się uczucia człowieka. Sytuacja wyznaga bo- wiem wówczas niejednokrotnie zmiany postaw uczuciowych, 116 .r .. ^ #, ?5? `6 ; ? '";t metod postępowania, stworzenia nowych form interakcji z oto- czeniem, a to wymaga skoncentrowania się na właśnej oso- : bie. ' ' Różriego rodzaju sytuacje mogą doprowadzić do skupie- nia się. na własnej osobie. Przejściowo taki stan jest nieraz konieczny, gdyż człowiek wciąż wymaga korekcji i samo- kontroli. Patologia zaczyna się w związku z jego utrwaleniem się. Wówczas uczucia coraz bardziej kumulują się na włas- nej osobie zamiast być na zewnątrz skierowane. Postawa introspektywna zmienia się w postawę narcystyczną. Na tym zawsze cierpi obiektywność introspekcji. I autoportret prze? staje spełniać swą zasadniczą rolę układu samokontroli. Poczucie winy Jak wspomniano, układ samokontroli działa na zasadzie sy- stemu nagrody i kary. Nagrodą są uczucia pozytywne ży- wione do własnej osoby, karą - uczucia negatywne. Uczu- cia pozytywne to przede wszystkim zadowoIenie z samego ,@ siebie, które prowadzi do wyjaśnienia kolorytu autoportretu: ? Człowiek zadowolony z siebie widzi się w jasnych kolorach. , ? Uczucia negatywne w stosunku do własnej osoby wywołują zaciemnienie autoportretu. Z nich najczęściej rodzi się po- ? czucie winy. Poczucie winy można by traktować jako karę za narusze- nie systemu wartości mo:ralnych. Wiąże się więc ono z naj- bardziej skomplikowanymi formami interakcji z otoczeniem społecznym. Porządek moralny zmierza bowiem do sprawie- dliwego i harmonijnego ułożenia tych stosunków. Wobec mnogości ludzkich celów i nastawień uczuciowych trudno taki porządek stworzyć; zawsze istnieje niebezpieczeństwo, ? że w najlepszych nawet intencjach k?goś się krzywdzi lub czyjeś uczucia się urazi. D?atego może, iż tak trudno po- ? . rządek moralny samemu stworzyć, we wszystkich kręgach , kulturowych powstają takie czy inne rygorystyczne społecz= ne systemy moralne, często sztywne i niezgodne z indywr- dualnym poczuciem moralnym, niemniej jednak stwarzają one poczucie bezpieczeństwa, iż posiada się akceptowany społecznie system moralności. W wielu też kręgach kulturowych istnieją różnego typu sposoby oczyszczania śię z poczucia winy. Sposoby te mają ? duże znac?enie psychoterapeutyczne, gdyż poczucie winy zawsze prowadzi do zaciemnienia obrazu własnej osoby, ä tyin l I? ? , samym do znacznego obniżenia nastroju. Oczyszczenie (?a- tharsis) przywraca więc radość życia i pozwala na powrót do niego. Z tego punktu widzenia grzeszenie i oczyszczenie byłoby zatem normalną koleją życia. Poczucie winy jest naszym najdelikatniejszym, a jedno- .cześnie najsilniejszym łącznikiem z ludzką wspólnotą. Rodzi się ono przy naruszeniu tej części obrazu własnej osoby, która powstała z zinternalizowanego zwierciadła społecz- nego. Już we wczesnych okresach rozwoju dziecko uczy się, że pewne jego sposoby zachowania się zbliżają, a inne 9 i ! i 3 oddalają je od jego otoczenia społecznego (przede wszystkim matki). W tym okresie życia oddalenie od środowiska spo- łecznego jest równoznaczne ze śmiercią. Śmierć społeczna równa się śmierci biologicznej. W ten sposób rodzi się lęk społeczny i on prawdopodobnie wpływa na internalizację ,? ?? '?: zwierciadła społecznego. System nagród i kar działajacy w otoczeniu społecznym zostaje wchłonięty do wnętrza. Czło- i) wiek sam siebie i karze, i nagradza. Jest dla siebie sędzią, ?,? 3?!?" 1 a nieraz i katem. W ten sposób rozwija się najważniejsża =?:"?? część autoportretu, bo dotycząca najbardziej skomplikowa- nych relac?i ze swiatem otacza?ącym, relac?i ob?ętych porząd- kiem moralnym. Ten najwyższy układ samokontrolujący człowieka składa się jakby z dwóch części: starej i nowej. Stara tworzy się już w dzieciństwie i - jak wszystkie struktury czynnoś- ciowe dawne i na skutek ciągłego używania zautomatyzowa- ne - pracuje ona poniżej progu świadomości. Jest to su- mienie nieświadome, superego według terminologii freudow- _ ? !! skiej. Z tego sumienia nie zdajemy sobie sprawy. Ujawnia : . się ono w dręcżących snach, w naszych przeżyciach i dzia- łaniach, które niejednokrotnie są sprzeczne z sumieniem świa- domym; wyraźniej występuje w nerwicach, a zwłaszcza w psychozach. Nową część układu samokontrolującego obej- mują przede wszystkim te struktury czynnościowe, które wciąż się tworzą w naszej interakcji ze środowiskiem spo- łecznym. Każda sytuacja wymaga decyzji moralnej; nigdy ta decyzja nie jest taka sama, bo ani sytuacja zewnętrzna, ani wewnętrzna nie powtarza się w identyczny sposób. Wy- siłek integracyjny związany z dećyzją angażuje w pełni świa- don:iość człowieka. W tej świadomej części układu samo- ?ontrolującego proces internalizacji nigdy n ostaje zakoń- czony. Do oceny własnej dołącza się zaws ocena otocze- nia ("co ludzie o mnie pomyślą"). 118 ä? ? J ? Ä 3? 1? ;?i!f P ?? :??l3 ? pr *Ś ?G. ?3 fYl?? ??fl 1?? ? ; ? ?ł r : ? 'i ' Wciąż jednak jesteśmy dalecy od znalezienia zależności między subiektywnym a obiektywnym aspektem metabolizmu , informacyjnego, czyli między przeżyciem a życiem. W dużej mierze wynika to stąd, że dotychczas nie dysponujemy od- powiednim sposobem analizy przeżyć, a całościowe ich po- równywanie z danymi obiektywnymi (neurofizjologicznymi, biochemicznymi itp.) nie umożliwia tworzenia odpowiednich korelacji. Również dotychczasowe klasyfikacje przeżyć psy- " chicznych nie są pomocne w stworzeniu pomostu między wiedzą obiektywną a subiektywną. Wysiłek psychologii i psy- chopatologii być może powinien iść w tym kierunku, by stworzyć klasyfikację odpowiednią do problemów stawianych przez neurofizjologię i neurochemię. Dlatego wydaje się słusz- ne, by stronę subiektywńą zjawisk życiowych rozpatrywać . przez pryzmat zasadniczych praw biologicznych. Łatwiej wów- czas mogą uwydatnić się pewne analogie, które zamazują się przy wyłącznym koncentrowaniu się na zjäwiskach psy- chicznych i stwarzaniu klasyfikacji nie opartych na biologii obiektywnej. Jednym z podstawowych elementów przeżycia jest jego znak uczuciowy, dodatni lub ujemny. Przyjemność i przy- krość są subiektywnymi wyznacznikami procesów życiowych. ?rzyjemność w różnych swych odcieniach i nasileniach jest jak gdyby nagrodą za wysiłek życia, za wzrost negatywnej entropii ustroju. Natomiast przykrość jest jak gdyby karą za wzrost entropü ustroju. Jest to oćzywiście znaczne uprosz- @ czenie; procesy destrukcji mogą też wiązać się z uczuciaini o znaku dodatnim, a procesy budowy, gdy zbyt długo trwają, zmieniają swój znak uc?uciowy na ujemny. Subiektywny wyznacznik jest bowiem związany nie tylko z negatywną entropią i entropią, lecz też ?e zmiennością i niezmiennością. Dialektyka zmienności i niezmienności odgrywa w życiu ustro- ju równie ważną rolę, co równowaga między procesami bu- dowy i destrukcji. Można więc przypuszczać, że zasadnicze wyznaczniki subiektywne przede wszystkim do nich się od- noszą. @ Życie psychiczne nieznosi pustki, musi coś się dziać. To ustawiczne dzianie się wynika ze zmiennego charakteru procesów życiowych (dialektyka zmienności i niezmienności) ? oraz z konieczności stałej wymiany energetyczno-informacyj- r ' nej ustroju ze środowiskiem. Przewaga ?ć o znaku ujem- ?- nym w depresji jest między innymi wynikiem zahamowania zarówno zmienności, jak też metabolizmu. Wchłanianie sygna- @ 1?0 P ???::ä:::;? ib? a # P- 9 ++ r ? a ? ? ? ? ? ? + t ? ? a +n w j? = ? ?F+ +P I ? s A + ? iłtł N t ? ? N I ??a? ?3s I? ? HP ? 1 f $; 5 łów z otoczenia i wysyłanie ich w otoczenie jest na ogół połączone z uczuciami przyjemnymi. Najwyraźniej związek ten uwidacznia się w okresie wczes- nego dzieciństwa, gdy metabolizm informacyjny jest w po- > czątkowym stadium tworzenia się. Niemowlę na .ogół cieszy się nowymi bodźcami, oczywiście jeśli nie są one zbyt silne i nie wywołują reakcji lękowej, cieszy się też możliwością wyładowania ruchowego. Ruch jest tu jeszcze prymitywnym, , nieukształtowanym sygnałem dla otoczenia i radość z nim r- związana jest radością nadmiaru dynamiki żYciowej, która vV ruchu znajduje swe ujście. Również jednak człowieka dorosłego dopływ nowych bodź- ? ców wyprowadza na ogół z uczucia nudy, pustki, przygnę- ? bienia itp. Dlatego ludzie często szukają zmiany i nowych wrażeń. Nowa sytuacja kusi ich nadzieją nowych, atrakcyj- , nych bodźców, które wprowadzą ich w stan lepszego nastro- _ ju. Także możność działania na ogół poprawia nastrój, zmniej- sza napięcie lękowe, przywraca wiarę w siebie itd. ?? iA ?i Nie wystarcza tu już jednak aktywność chaotyczna, bę- ? dąca tylko wyładowaniem energii życiowej, choć i taka nie- _ raz przynosi ulgę. Aktywność musi być w jakiś sposób zorga- h. ; , nizowana, tj. podporządkowana prawom i strukturze metabo- lizmu informacyjnego. Sygnały wchodzące muszą w trakcie wchłaniania ulec określonej organizacji (negatywnej entropii), rą ? która jest zgodna z organizacją całego ustroju. Sygnały wy- chodzące też muszą być zorganizowane, przy? czym wycho- = dząc poza granice uśtroju, muszą podporządkować się po- rządkowi otoczenia (negätywna entropia ustroju ulega nega- tywnej entropii otoczenia). Dodatni ton afektywny związany jest z koniecznością porządkowania (nagroda za wysiłek in- A?T?:; tegracyjny). Ponadto zarówno wejście, jak i wyjście sygna- A ?1: ? łów jest zawsze połączone ze zmianą istniejącego status quo, 4? spełnia więc warunek zmienności życia i ten fakt też zostaje r? A 1 :ze @ wynagrodzony przyjemnym uczuciem. Charakterystyczną cechą depresji jest zredukowanie do ? 1 ?? ? ;. w ?? @ minimum metabolizmu informacyjnego z otoczeniem (ucieczka A " ?" h ać. w przysłowiową "mysią dziurę") oraz zmniejszenie zmien- ? ?s ? ,? ności, stagnacja, zatrzymanie się w jednym punkcie "czaso- ? 6 ? ts przestrzeni". Dlatego chorzy nierzadko odnoszą wrażenie, że ?A ??r? ;ci zastygli w cźarnej smole. Uczucia przykr towarzyszące de- presji, można by więc traktować jako "karę" za osłabienie .ä , . aia procesu negatywnej entropii i przesunięcie równowagi ze C M?? +: zmienności ku niezmienności. ?a I?I ?,4 ? :: A ?g ??" äI? ri? ? ,?A r r? I ł ?a? ?? ; :? = ä ? ??1? fF W codziennych oscylacjach między negatywnymi a pozy- tywnymi uczuciami łatwo można prześledzić, że uczucia po- zytywne, jak też podwyższony nastrój, wiążą się z szybszym ??? tempem przeżywania i z większą zdolnością porządkowania; odwrotnie - uczucia i nastroje o znaku ujemnym. Człowiek zresztą nieraz usiłuje sztucznie poprawić sposób swego p?ze- żywania z przykrego w przyjemny, przyspieszając tempo prze- , ? żyć (nadmierna aktywność, podróże itp.). Z codziennego doświadczenia wiadomo też, jak "złe" uczu- cia zalegają, jak trudno wyzbyć się nienawiści, zazdrości, poczucia krzywdy, winy itp. Tkwią one w człowieku i osła- biają jego zdolności integracyjne. Traci on przyjemność pły- . nącą z porządkowania, gdyż wszystko, co do niego wchodzi i z niego wychodzi, zostaje przetrzymane i wykrzywione przez skłębione uczucia o znaku negatywnym. ? W psychiatrii stale napotykamy duże trudności w rozłado- wywaniu negatywnych napięć uczuciowych; niimo naszych wysiłków chory wciąż wraca do utrwalonych negatywnych po- staw uczuciowych, które wybitnie utrudniają mu życie i nie- raz prowadzą do skrajnego wyczerpania sił ustroju na skutek zbytniego obciążenia układu wegetatywno-endokrynnego. Zasada realności (hierarchia wartości) W wymianie informacyjnej ustroju z jego środowiskiem tkwi ukryte założenie, że obraz świata tworzący się z tej wy- - miany informacji jest prawdziwy. Inaczej metabolizm infor- macyjny nie spełniałby swej roli przygotowania ustroju do wejścia w metabolizm energetyczny i spełniania praw za- chowania życia własnego i gatunku. Istotnym problemem w metabolizmie informacyjnym jest selekcja sygnałów. Tylko minimalna część sygnałów działa- jących na ustrój zostaje zasymilowana i tylko znikoma część struktur czynnościowych tworzących się w ustroju zostaje zrealizowana w postaci określonej aktywności psychicznej słownej, ruchowej. Co zostaje wchłonięte, a co zostaje na ze- wnątrz w gotowej formie wyrzucone, zależy w znacznej mie- rze od określonej hierarchii wartości. Sygnały ważniejsze mają pierwszeństwo przed mniej ważnymi. - Ale co jest ważne? Gdy człowiek j?głodny, to wy- chwytuje wszystkie sygnały, które wiązą się z zaspokoje- niem głodu. Również sygnały wychodzące koncentrują się 1?2 5 ? ? 15,?? ?? a ? N ? Z ??F? ?? ?hr ?) E I ? ? ? r? ? 5 ? 5 ł i ? # A t ? ? ? ? ? E 1i ł I r M a 7 ? d ? i HY? P ?I _ ;; wokół głównego tematu, tj. głodu. Hierarchię ważności łatwo ustalić, gdy potrzeby dotyczą dwóch podstawowych praw biologicznych (głód, pragnienie, potrzeba powietrza, popęd R? ? G= i Iä i ? seksualny, macierzyństwo itp.). W życiu ludzkim jednak po- trzeby te rzadko występują w "nagiej" postaci, zwykle są . ,- _ jak gdyby "owinięte" w inne potrzeby związane z życiem r , ł społecznym, z obowiązującym w danej kulturze systemem . wartości itp. Hierarchia wartości u człowieka jest więc bar- ? dzo plastyczna i powikłana i nieraz trudno w gmatwaninie ? :1'ä ludzkich wartości odnaleźć zasadnicze potrzeby wiążące się z dwu podstawowymi prawami ?iologicznymi. Hierarchia wartości wyraźnie zmienia się pod wpływem zi kolorytu uczuciowego. Wpływa to na charakter metabolizmu ie? i informacyjnego. Gdy przeważają uczucia o znaku dodatnim, ` wówczas też metabolizm informacyjny jest bardziej nasta- wiony na sygnały o dodatnim znaku emocjonalnym, odwrót- nie natomiast bywa przy uczuciach negatywnych. Najwy- ?h? O- t' raźniej zjawisko to występuje w manii i w depresji. W sta- nie maniakalnym człowiek wychwytuje przede wszystkim ;?M? _ sygnały dla niego przyjemne, sygnały przykre jak gdyby ? nie docierają do jego świadomości. Odwrotnie w depresji, ' ??d wszystkie przykrości i zmartwienia jak gdyby przylepiają się do niego, a gdy zdarzy się coś przyjemnego, chory jakby nie dostrzega lub pomniejsza znaćzenie tego wydarzenia. W radości świat jest piękny, w smutku ohydny. To samo wi dotyczy uczuć. Gdy kogoś kochamy, widzimy w nim tylko cechy dodatnie, a gdy nienawidzimy, to znów tylko cechy; ? ujemne. Pod wpływem uczucia metabolizm informacyjny ulega do wypaczeniu, selekcja sygnałów przesuwa się w kierunku bie- & guna dodatniego lub ujemnego. Działa tu mechanizm dodat- niego sprzężenia zwrotnego. Przesunięcie selekcji sygnałów .c ,3 ,st w kierunku dodatnim powoduje bowiem wzrost uczuć pozy- ?äHr: tywnych, a on - z kolei jeszcze większe przesunięcie se- . lekcji na plus. Odwrotnie przy uczuciach negatywnych. Ana- ? P?? logicznie sprawa przedstawia się z sygnałami wychodzącymi aś ,: ?,: .i : ?, : , f ?je lej z ustroju. Gdy ich selekcja jest przesunięta w kierunku dO- .? datnim, sygnały wychodzące. stają się dla otocze?ia przy- . ??t.c? ? 4 ? ie- " jemne, a gdy w kierunku ujemnym - stają się przykre. ;ze Od selekc?i sygnałów wchodzących zależy obraz otacza- ?c& ?3 jącego świata, a od selekcji sygnałów wychodz?cych - obraz ? ustroju, jaki na ich podstawie otoczenie sobie wytwarza. ? ? 6 ??:?? 1 ,je- W ten sposób nasz obraz świata, a także nasz własny obraz, się jaki światu prezentujemy, nie jest czymś stałym; zmienia ,a?& ? L ? SA? ?d ? 5 ?; ä "?ł ? iä?1 ? ?&' ' się on równolegle ze zmianami w strumieniu informacji idą- cym od i do świata otaczającego. Jego słabość jest złudna@; ? wynika ona z utrwalenia jednorazowego przekroju strumie- nia wymiany sygnalizacyjnej ze środówiskiem. Cechą świa- ta ożywionego jest przepływ energetyczno-informacyjny. Na skutek powtarzania się pewnych układów (struktur) w tym przepływie powstaje wrażenie stałości. Jego złudność wyraź- nie występuje, gdy pod wpływem uczuć i nastrojów selekcja @ sygnałów ulega diametralnej nieraz zmianie. Selekcja sygna- ? łów jest zjawiskiem, które wymagałoby jeszcze grutowniej- szego zbadania. Widzimy świat otaczający na kształt obrazu i sami w ten sposób jesteśmy przez otoczenie odbierani (przynajmniej lu- dzie, bo nie wiemy, jak- odbierają nas zwierzęta). Mimo żaienności otaczającego świata, a także własnej osoby, od- czuwamy niezmienność jednego i drugiego. Być może ta niezmienność wynika z konieczności uchwyceni? się jakiejś struktury, jakiejś formy w tym chaotycznym przepływie ener- getyczno-sygnalizacyjnym, jakim jest życie. W psychiatrii szczególnie często spotykamy się z patolo- gicznym utrwaleniem się struktur. Zalegają ucziicia, tworzą się urojeniowe koncepcje, wypacza się obraz zmysłowy świa- ta. W depresjach tworzenie patologicznych struktur jest sto- sunkowo ubogie w porównaniu z dynamiką ich powstawania w ostrej schizofrenii i w ostrych psychozach organicznych. Jest to zrozumiałe, gdyż w depresji w ogóle obniża się me- tabolizm informacyjny na skutek osłabienia dynamiki życio- wej i dlatego tworzy się mniej struktur. Struktura czynnościowa (model rzeczywistości) Patologia struktury wynika z wadliwej selekcji sygnałów. Selekcja ta dokonuje się już na najniższych poziomach inte- gracyjnych układu sygnalizacyjnego (np. percepcja bólu zależy od aktualnego stanu emocjonalnego, percepcja sygna- łów wzrokowych - od aktual?ego stanu czynnościowego układu nerwowego itp.). Analizatory obwodowe są pod sta- łym wpływem sygnałów biegnących z wyższych poziomów integracyjnych układu nerwowego. Selekc ygnałów wcho- dzących do ustroju jest prawdopodobnie lowana przede wszystkim przez sygnały pochodzące z wyższych? poziomów 1?4 r . ? ??i ł t? ??9 i ? 9 ' ? ł g i ",i + ?i ? ł ? r ? ? j 99 i ä? "f ? ; 1 4? ?? k I?, 9 v ? I er ; ??,G integracyjnych. One mają,już swój stopień uporządkowania, swoją strukturę i tę śtrukturę narz?cają sygnałom wchodzą- @ cym do ustroju. Już więc na samym styku receptorycznym świata otacza- jącego ze światem wewnętrznym rozgrywa się walka między porządkiem otoczenia a porządkiem ustroju. Walka ta prze- nosi się na wyższe poziomy integracyjne układu nerwowego. Na każdym poziomie działa selekcj-a; jedne sygnały prze- chodzą wyżej, inne zostają zatrzymane. Nie dysponujemy jeszcze wyraźną koncepcją struktury czynnościowej układu nerwowego; w każdym razie jest to struktura dynamiczna; obejmująca wiele struktur anatomicz- nych, a nawet jest do pewnego stopnia z nimi tylko luźno związana, gdyż mimo zniszczenia części struktur anatomicz- nych struktura czynnościowa istnieje nadal i angażuje inne struktury anatomiczne. Na przykład struktury czynnościowe związane z pisaniem normalnie są związane ze strukturami anatomicznymi odpowiedzialnymi za ruchy prawej ręki. Znisz- czenie tych struktur nie znosi struktury czynnościowej pisa- nia. Można pisać drugą ręką, nogą, w myśli itp. Struktura czynnościowa jest czymś, co przenika cały układ nerwowy; t,??? ale jednocześnie jest ona nieuchwytna w przeciwieństwie do struktur anatomicznych. ?? 5 Ri t ?? x r Wysiłek integracyjny ? ?I ? : Starano się tu przedstawić pogląd, że tworzenie struktur `???:: czynnościowych jest "nagradzane" uczuciami przyjemnymi, gdyż dzięki niemu wzrasta negatywna entrQpia ustroju, i że ?" analogicznie sprawa przedstawia się ze zmien?ością struktur, która zresztą zależy od zdolności tworzenia tychże struk- . tur. Zdolność tworzenia nowych struktur i współczynnik ich ?ł "? zmienności zależą z kolei od dynamiki życiowej, a jej subiek- ? 9 tywnym wyrazem jest nastrój. Wzmożona dynamika życiowa r łączy się z przewagą kolorytu uczuciowego o znaku dodat- ł ?? ? ? ' nim, a obniżona - z przewagą kolorytu o znaku ujemnym. ?? Prawo negatywnej entropii i prawo zmienności są więc wy- I?+ ? razem dynamiki życiowej. Od czego jednak zależy dynamika życiowa? Jeśli jej objawami są tempo metabolizmu energe- 9 ? tyczno-informacyjnego ,i, co za tym idzie, wzrost współczyn- nika zmienności, to należy ją uznać za wyraz wysiłku życia, ?yt , i ?? 1?5 , "9 ? , k ?ź 1 I 4 I 1 1 I I ;e i ? ?? ? r ? ;i" r?. i 9 ?ii'9E ? ?:?? 7, ' I- ?. gdyż od tych czynników zależy?stopień negatywnej entropii ustroju. W subiektywnym odczuciu dynamika życiowa jest jednak niezależna od naszego wysiłku, jest ona nam dana, możemy _ ją tylko odczuwać jako wzmożoną energię życiową lub jako rad?ość życia itp. C?y jednak tak jest w rzeczywistości, czy życie nie wymaga wysiłku, czy nie można świadomą de- cyzją zwiększyć dynamiki życiowej i tym samym poprawić swój nastrój? Jeśli sportowiec do maksimum napina swoją , wolę, by osiągnąć zamierzony cel, to dzięki temu wzrasta , jego metabolizm energetyczny i informacyjny (przy dużym wysiłku może stracić kilka kilogramów wagi, a uwaga jego jest skoncentrowana do maksimum na podjętym zadaniu). Mając jakieś żadanie umysłowe do wykonania, staramy się rozszerayć dopływ informacji dotyczący danego zagadnienia i jednocześnie wysilamy się, by informacje te uporządkować, stworzyć z nich nowy porządek. Uporządkowanie ich jest , źródłem zadowolenia. W okresach nudy, zniechęcenia nowe towarzystwo, nowe zajęcie zmusza człowieka do mobilizacji energii, ale nagrodą jest zwykle poprawa samopoczucia. Nie- . kiedy negatywne uczucia żywione do jakiejś osoby słabną, a nawet zmieniają swój znak w miarę częstszych i głębszych z tą osobą kontaktów. Wysiłek więc, potrzebny do przeła- mania negatywnej postawy uczuciowej i do zbliżenia się do osoby nielubianej, w sumie opłaca się, gdyż nagroda zań jest zmiana znaku kolorytu emocjonalnego. Autokonstrukcja układu nerwowego Z doświadczeń na zwierzętach, a także z psychologii czło- wieka wiadomo, że zredukowanie do minimum bodźców oto- czenia we wczesnych okresach rozwoju odbija się fatalnie -_ na dalszym rozwoju. Zwierzęta wychowywane od urodzenia w izolacji wykazują już w dzieciństwie różnego rodzaju za- burzenia zachowania się, a w późniejszym wieku ich podsta- wowe czynności biologiczne są niewykształcone. Co więcej, ? rozwój struktur morfologicznych układu nerwowego zależy . od dopływu bodźców, czyli od intensywności metabolizmu informacyjnego. U zwierząt chowanych w izolacji (sensory deprivation) rozwój kory mó2gowej jest źniony. Klasycz- . ne są tu doświadczenia Krecha na szcz ch; jedną grupę szczurów chował on w izolacji od bodźców otoczenia, a dru- 1?6 r ? ?ł??łd rtx 1?? ?ł ' F 1 5pii gą w normalnych warunkach. Szczury chowane w izolacji ; miały znacznie niższą inteligencję, grubość kory mózgowej i Zak była u nich mniejsza niż u szczurów chowanych normalnie, ' :my ? słabsze były powiązania komórek glejowych z neuronami, @ ?ko r słabsza aktywność enzymów mózgowych (acetylocholineste- ; czy razy i cholinesterazy). Można zatem przyp?szczać, że rozwój ?` de- struktur morfologicznych układu nerwowego jest wyraźnie I wić uzależniony od poziomu metabolizmu informacyjnego. To sa- ?oją mo prawo obowiązuje zresztą w odniesieniu do zależności ); ?sta morfologicznych struktur całego ustroju od metabolizmu : energetycznego. Wpływa też na nie metabolizm informacyj- ? ? e* ego - ny (np. ręka pianisty jest inna niż ręka dźwigacza cięża- ? !' , ale nie w t m sto niu, Y t 4 iiu). r rów) y p co na morfologiczną strukturę się ośrodkowego układu nerwowego. Można więc za Eyem po- ;? :nia wiedzieć, że mózg jest wyjątkowym organem, który żyjąc uać, sam siebie tworzy. jest Starając się patrzeć na żywy ustrój całościowo, tj. nie ?we rozdzielajYąc struktur morfologicznych od energetycznych acji (w tym też informacyjnych), możemy w pełni docenić rolę ? Vie- wymiany energetyczno-informacyjnej dla rozwoju ustroju. ? bną, A wymiana ta łączy się z koniecznością zmienności i ko= i??' ł r ;ych niecznością budowy (stałego wzrostu entropii negatywnej). ; ;eła- - Wymiana ta, a z nią zmienność i wzrost negatywnej entropii, ? ? do dokonuje się w dużym stopniu autonomicznie, tzn. bez świa- f " ' zań domego wysiłku żyjącej istoty, ale niekiedy wymaga ona _ przezwyciężenia tendencji inercyjnych, lęku oraz podjęcia de- cyzji, wybrania struktury czynnościowej najodpowiedniejszej ? do sytuacji, wysiłku umysłu i woli, potrzebnego do upo= rządkówania myśli i chaotycznych uczuć itp. W sytuacjach granicznych, np. w zagrożeniu życia, w decydujących mo- :zło- mentach życiowych zdarza się, że czynności wykonywane oto- normalnie automatycznie, bez świadomego wysiłku, wyma- tlnie gają maksymalnego natężenia woli. Po przezwyciężeniu włas- "S enia nego oporu i oporu otoczenia czuje się mak życia". za- Zob. poz. 58, 130, 225, 409. ista- ęcej, .leży ? ? ?; Wysiłek autonomiczny (nieświadomy) izmu ; i wolicjonalny (świadomy) sory ;ycz- Fakt, że uczucia pozytywne towarzyszą zwykle wzrostowi ; rupę negatywnej entropii i wzrostowi współczynnika zmienności, Y, dru- * można tłumaczyć jako swoistą nagrodę za wysiłek życia. 12 - Melancbo!!n !j" ?ś?? I' 1 ?ün?li' I: ü i Z drugiej strony jednak z codziennego doświadczenia wiado- mo, że nie zawsze świadomy wysiłek idzie w parze z pod- wyższeniem nastroju i wzrostem uczuć pozytywnych. Na ogół raczej nieszczęsny widok przedstawiają ludzie, którzy "na siłę" chcą robić się dobrymi i z życia zadowolonymi. Wiadomo też dobrze, że nie można być "na siłę" szczęśli- wym czy kogoś na siłę kochać. Uczucia i nastroje są auto- nomiczne. By tę sprzeczność wyjaśnić, należałoby przyjąć jak gdyby @ dwudzielność dynamiki życiowej i, co za tym idzie, nega- tywnej entropii i współczynnika zmienności. Jedna część jest świadoma, a druga - nieświadoma, autonomiczna. Możemy świadomie, aktem woli, zwiększyć własną dynamikę życiową, np. zwiększyć tempo metabolizmu energetycznego przez pod- jęcie wysiłku fizycznego, a metabolizmu informacyjnego przez żywszy kontakt z otoczeniem (np. wejście w towa- rzystwo, czytanie książki, pójście do kina lub -teatru). Mo- żemy zwiększyć negatywną entropię starając się np. uporząd- kować swoje przeżycia. Na ogół łatwiej to się udaje z myś- lami niż z uczuciami. Stopień świadomej sterowalności jest ?= znacznie większy w wypadku myśli niż uczuć. Świadome zwiększenie negatywnej entropii jest możliwe tylko w wypadku metabolizmu informacyjnego, natomiast nie można świadomie wpłynąć na uporządkowanie metaboliz- t mu energetycznego. Porządek tworzy się tam autonomicznie. Można jednak zmienić tempo metabolizmu energetycznego, a tym samym jego zmienność. Nasze świadome panowanie nad porządkiem i zmiennością zarówno metabolizmu energe- tycznego, jak też informacyjnego, jest zatem dość nikłe. To, co dla życia wydaje się najistotniejsze - utrzymanie indywidualnego porządku ustroju, co wiąże się z koniecz- nością utrzymania stałej wymiany energetyczno-informacyjnej z otoczeniem i określonego stopnia jej zmienności - roz- grywa się w znacznie większej mierze poza świadomością, autonomicznie. Świadomy jest tylko margines życia, może jego formy najnowsze i tym samym najdelikatniejsze (np. człowiek ma pewien wpływ na negatywną entropię met?bo- ? lizmu informacyjnego, a nie ma żadnego wpły?niu na po- rządek metabolizmu energetycznego). Życie jest procesem samosterującym, nie można go "na siłę" porządkować, przyspieszać lub zwaln tempa przemian. Niemniej jednak świadomość, a zwłasz z świadomy akt woli nie jest całkiem bez znaczenia. Przyjmując hipotezę, 1?8 t? ?I? ?? s?e ?? ?a ?? ?? Y ti G I ? Y Pł ? ? ? ? ( W ? ? YI ? N że życie zawsze łączy się z przeżyciem, czyli jakimś świa- domym doznaniem, w którym choćby w zalążkowej formie mieści się akt woli, gdyż akt woli jest subiektywnym wyrazem jednego z najważniejszych procesów życiowych, tj. formowania decyzji, należy też przyjąć, że świadomy wy- siłek życia jest potrzebny do jego utrzymania, szczególnie w sytuacjach nowych i trudnych, które jeszcze nie uległy automatyzacji. ?x Przyjmując, że uczucia pozytywne i negatywne są swoistym systemem nagrody i kary za wysiłek życia, można by wy- różnić w tym systemie poziom pierwszy, związany z prawem zachowania własnego życia, tudzież drugi - z prawem za- chowania życia gatunku. W pierwszym systemie z kolei mo- żna wyodrębnić jeden poziom, związany z metabolizmem energetyczrlym, i drugi, związany z metabolizmem informa- "dl? ć . cyjnym. Pierwszy jest bardziej dramatyczny, obowiązuje w nim bezwzględne prawo: zwyciężę lub zostanę zwyciężony. Świat otaczający jest tu instancją jednocześnie dającą ży- cie i życie zabierającą. Uczucia oscylują między biegunem k' rozkoszy, związanej z zaspokojeniem podstawowych potrzeb biologicznych (odnoszących się do pierwszego prawa), a bie- gunem lęku i bólu, gdy potrzeby te nie są zaspokojone i gro- zi zwycięstwo porządku otoczenia nad porządkiem własnym ustroju. Przy tym lęk jest sygnałem zagrożenia ogólnego, a ból - bezpośredniego, gdy już część ustroju zostaje uszko- dzona. Sam proces budowy i zmiany w nim zachodzące roz- grywają się automatycznie, bez udziału świadomego wysiłku. Wysiłek koncentruje się bowiem na złączu świata wewnętrz- nego z zewnętrznym; tam nasilenie walki między porząd- kiem zewnętrznym a wewnętrznym jest największe i tam też "zlokalizowany" jest systemem nagrody i kary. Neurofizjologiczny (matematyczny) obraz świata Na poziomie metabolizmu informacyjnego sytuacja ulega zmianie. Tu zwycięstwo porządku otoczenia nie grozi zagładą, gdyż otoczenie atakuje ustrój tylko w formie sygnału, który staje się symbolem te?o, co dzieje się na zewnątrz, ale jego wartość energetyczna jest zbyt nikła, by mogła zagrażać ustrojowi. Tutaj więc porządek otoczenia nie musi być roz- bity przy samym wejściu do ustroju, jak w wypadku meta- =;.?I ;fu ?i I2' 1?9 ? ?P W f? 'Fi ?? ?; ?? ä ?r ;?;? ? ? t?i?i; r 1 ?i 7'?fl x f r f?? r,r?::;:: "5? ; :i i9;il: bolizmu energetycznego, lecz może on wtargnąć do śr?dka, oczywiście w postaci symbolicznej, gdyż wszystko, co działa ? z zewnątrz na powierzchni styku ze światem zewnętrznym, @ tj. w receptorach, zostaje przerobione na impuls nerwowy. Układ czasowo-przestrzenny impulsów nerwowych oddaje rzeczywistość otaczającego świata. Język tych impulsów jest matematyczny, tak przynajmniej odczytuje go współczesna neurofizjologia. Jest to język dwupostaciowy: 1) potencja- łów iglicowych - "tak" lub "nie", "1" lub "0", "wszystko" lub "nic", cyfrowy język pełnego wyładowania komórki ner- wowej, odpowiadając? językowi maszyn cyfrowych i 2) język ' potencjałów generacyjnych, impulsów podprogowych, które nie aktywują całej komórki, tylko rozchodzą się w miejscu podrażnienia bodźcem i są proporcjonalne do jego siły; nie @ obowiązuje tu zasada "wszystko" lub "nic", lecz proporcjo- nalności reakcji do siły bodźca; język ten odpowiada języ- : 5 kowi maszyn analogowych. Neurofizjologia, a szczególnie fizjologia receptorów pozwa- lają nam przynajmniej częściowo zrozumieć, w jaki sposób sygnały świata otaczającego ,zostają zmienione na sygnały nerwowe. Nie wiemy jednak, w jaki sposób matematyczny język sygnałów nerwowych zostaje przetłumaczony na język subiektywnego przeżycia. Z neurofizjologicznego punktu wi- dzenia nasz obraz świata, a także własnego ustroju, powi- nien być matematyczny, lecz taki nie jest - może z ?=y- jątkiem nielicznych jednostek, których talenty matematyczne pozwalają chwilami w ten sposób spojrzeć na rzeczywistość; na pewno nie jest też taki u niższych od człowieka istot żywych. Zob. poz. 666. Obiektywność obrazu świata Kontakt z chorymi depresyjnymi jaskrawo uwidacznia za- leżności obrazu otaczającego świata i własnej o?oby od na- śtroju. Jednocześnie w jakimś stopniu podważa on naszą wiarę w obiektywność tegoż obrazu. Zależnie od głębokości depresji, a także od zasadniczej struktury osobowości różne są formy i stopnie tego przekształcenia. Pod wpływem zmia- ny kolorytu emocjonalnego (w tym wy ku naśtroju, ale odnosi się to też do związków uczucio h z otoczeniem; zresztą nastroje i uczucia są ściśle od siebie zależne) zmie- 18.0 ?'??. ;: ?h`,61 ?:??a : ?ś?; nia się perspektywa przeżywanych tematów, czyli ich struk- tura czasowo-przestrzenna, jak też zmieniają się same te- ?ł maty. Wiadomo, że człowiek smutny myśli o smutnych rzeczach, a wesoły - o wesołych. Selektywność zarówno procesów percepcyjnych, jak pamięciowych zmienia się w zależności od kolorytu emocjonalnego. Tematyka naszych przeżyć zależna jest więc od nastroju. W nastroju radosnym wyłaniają się z magazynów pamięci radosne przeżycia, sukcesy życiowe, a spostrzega się to, co g?" " ,Y?, ? _ jest radosne, wesołe i piękne, i co wzmacnia wiarę w siebie, Fl???' tak że świat jest piękny i sam człowiek piękny się sobie wydaje. Odwrotnie w nastroju przygnębienia, smutek przy- ciąga smutne wydarzenia, przeszłość składa się z klęsk i nie- powodzeń; to samo czeka w przyszłości, spostrzega się w ota- c?ającym świecie tylko to, co jest smutne, brzydkie, bez- nadziejne i to samo widzi się w samym sobie. Najlepiej tę zmianę widzenia świata zaobserwować w cy- klofrenii; w ciągu jednego dnia świat chorego, gdy prze- chodzi on z fazy maniakalnej w depresyjną lub odwrotnie, zmienia się nie do poznania. Ten sam człowiek, który jeszcze wczoraj wszystko widział w czarnych kolorach i tylko przy- kre przeżycia stanowiły treść jego teraźniejszości, przeszłości i przyszłości, budzi się rano radosny, świat wydaje mu się piękny, przypomina sobie tylko jasne wydarzenia z prze- szłości, przyszłość widzi w różowych barwach, jest sam sobą zachwycony. Jakimże jest więc świat naprawdę i jacy my jesteśmy? Nasze nastroje i uczucia normalnie stale oscylują między biegunem dodatnim a ujemnym, tak że w sumie oscylacje ?a?i w górę i w dół się znoszą i pozostaje podstawowy poziom i 4? ? nastrojowo-uczuciowy, wedle którego modeluje się zasadni- czy schemat obrazu otaczającego świata i własnej osoby. ?ł? I Zależnie od tego, czy ta "linia zerowa" będzie bliższa zna- kowi plus czy minus, kształtować się będzie zasadniczy zrąb przeżyć; u jednych ludzi przeważać będą przeżycia przyjem- 4 ne, a u innych znów przykre. Potocznie mówi się o "uro- ?,? : dzonych" optymistach i pesymistach. Drugim czynnikiem, który zmniejsza oscylacje nastrojowo- ?Ij F: '. -uczuciowe i tym samym przyczynia się do pewnej stabiliza- cji obrazu świata i własnej osoby, jest zdolność abstrakcji, tj. oderwanie się od konkretnej sytuacji, zdolność swobod- nego rzutowania' się w czasie i przestrzeni. Dzięki zdolnoś- 181 ! ?d r ä ä:'? ?? ś:' it di t= 'W : ciom abstrakcyjnym człowiek oddala się od konkretnej sytu- acji zarówno środowiska zewnętrznego, jak i wewnętrznego, a tym samym od ustawicznych wahań wywołanych wzajem- nym oddziaływaniem obu środowisk. Abstrakcja umożliwia usztywnienie obrazu świata. Uzmysłowienie sobie metabolicznego charakteru procesu życia (życie polega na ustawicznej wymianie energetyczno- -informacyjnej między ustrojem a środowiskiem) pozwala nam lepiej zrozumieć ustawiczną zmienność zarówno zewnętrznej, jak wewnętrznej sytuacji ustroju. Dwie fazy metabolizmu informacyjnego Faza pierwsza Zmiana sytuacji zewnętrznej czy wewnętrzne? ustroju wiąże się prawdopodobnie ze zmianą w przeżywaniu, czyli w stanie subiektywnym. Przede wszystkim zmienia się koloryt uczu- ciowo-nastrojowy (oscylacje między biegunami zadowolenia i cierpienia), który jest subiekt?wnym odpowiednikiem za- spokojenia podstawowych potrzeb, mobilizacji ustroju do walki lub ucieczki, przyjęcia zasadniczej postawy orienta- cyjnej ("do" lub "od" otoczenia) i ogólnej dynamiki życio- wej. Jest to jak gdyby faza przygotowawcza, pierwsza re- akcja na zmianę środowiska zewnętrznego i wewnętrznego; dopiero na jej tle rozwija się właściwy proces metabolizmu informacyjnego, czyli wymiany sygnałów z otoczeniem. Z po- tencjalnych struktur czynnościowych, którymi dysponuje da- ny ustrój, zostają wybrane i zrealizowane te, które najbar- dziej odpowiadają sygnałom wysyłanym przez otoczenie i zewnętrznej sytuacji ustroju. Powstaje w ten sposób od- powiednia forma zachowania się ruchowo-słownego. Gdy np. usłyszymy sygnał telefonu, pierwszą reakcją jest jak gdyby lekki wstrząs, będzie on silniejszy w chwili zasypiania, kon- centracji uwagi lub w stanie znerwicowania, polega on głów- nie na uczuciu zaskoczenia i reakcji wegetatywnej. Zob. poz. 142. Faza druga Stanowi ona tło dalszej interakcji z oczeniem; z wielu możliwych form zachowania się powinna zostać wybrana ta, 182 ??E ??? F ŃM ? 3 I t ? ?? ??1 kl???? F? i ? y ? ?j t E ? I ? 1 ? ?;I ? rl ? a i 3?? 4 ? ? ? d? ? 4 ł, ? It I j ? ? ?F ? ? ?IF @ r r: G która najbardziej odpowiada sytuacji. Zwykle jest to forma zachowania się najczęściej powtarzająca się, a więc struk- tura czynnościowa najlepiej utorowana i tym samym ma- jąca największe prawdopodobieństwo realizacji, w konkret- nym przykładzie podniesienie słuchawki i powiedzenie "halo", ale można też słuchawki nie podnieść, wyłączyć gniazdko telefonu, rozbić go, wyjść z pokoju, zacząć krzyczeć itd. - 1 ? t . możliwości jest bardzo wiele. Możemy więc metabolizm informacyjny wyobrazić sobie ?E 7 ?? 4?? a ? 9I9$$ w postaci procesu dwufazowego. Pierwsza faza jest bezpo- średnio związana z zewnętrzną i wewnętrzną sytuacją ustro- ??? y Gl? r ?4 r I 4 % ?k E r ? t ju, stanowi przygotowanie do dalszej aktywności, już bar- ? $ 0 M dziej zróżnicowanej. Wobec tego, co dzieje się na zewnątrz 4h ,p I ustroju, i w jego wnętrzu, nie można pozostać obojętnym; na każdą zmianę człowiek musi w jakiś sposób zareago- wać; ta pierwsza reakcja jest jednoznaczna, możliwości wy- & ? & 3 boru są tu ograniczone (np. wybór między postawami "do !$ $ i "od"); jest ona natychmiastowa, nie ma sensu na wybie- 9?f y _ ranie między różnymi możliwościami, możliwości tych zresztą ;? nie ma zbyt wiele. Struktury czynnościowe biorące udział w pierwszej fazie & ł procesu metabolizmu informacyjnego są raczej ubogie, róż- norodność ich jest ilościowa, a nie jakościowa, np. różne stopnie nasilenia lęku, nienawiści, miłośći, przyjemności ; ?"y: ?? : ? i cierpienia, radości i smutku, różne stopnie wyładowania endokrynnowegetatywnego i nieliczne postawy ruchowe bę- dące przygotowaniem do dalszej interakcji z otoczeniem (po- ??" E? stawa przyjaznego zbliżenia, ucieczki, ataku itp.). W subiektywnym odczuciu formy zachowania się w pier- wszej fazie metabolizmu informacyjnego są nam dane, po- wstają jak gdyby niezależnie od nas, jesteśmy owładnięci ? danym stanem uczuciowym, nie mamy nań wpływu, jak rów- nież nie mamy wpływu na reakcję wegetatywno-endokrynną, ale już pierwotną reakcją ruchową (przyjęcie zasadniczej po- stawy) można w pewnym stopniu pokierować. Brak możności wyboru i kierow?nia każe nam zaliczyć struktury czynnościowe pierwszej fazy procesu metabolizmu informacyjnego do struktur podświadomych, gdyż ich właś- nie zasadniczą cechą jest ananke - w sensie przymusu i ko- nieczności; nie można tu dokonać swobodnego wyboru. Z neurofizjologicznego punktu widzenia przyjmuje się, że _ struktury czynnościowe związane subiektywnie z uczuciami ? i nastrojami, a obiektywnie - z wyładowaniem endokrynno- 183 7 IIC I r E? ??r $ 4Ä ä 4: 'I? 7$?? ? ; li : t ?le ü;? ;: F , =wegetatywnym i za6adniczymi postawami ruchowymi, są ste- rowane przez filogenetyczne starsze części mózgu (diencepha- ' ; : lon i rhinencephalon), natomiast neocortex jest zarezerwo- wana dla bardziej precyzyjnej wymiany informacji z otocze- niem; możliwości tworźenia w niej różnorodnych struktur cżynnościowych są znacznie większe niż w starych częściach mózgu. Wynika to ze znacznie większego bogactwa elemen- " tów neuronalnych i tym samym w większej moźliwości two- rz?nia różnorodnych kombinacji czynnościowych połączeń między nimi. ? Ta właśnie możliwość tworzenia różnorodnych struktur czynnościowych jest cechą drugiej fazy metabolizmu infor- macyjnego. Sygnał środowiska zewnętrznego czy też we- wnętrznego aktywuje poprzez pierwszą fazę mobilizacyjną ??@ metabolizmu informacyjnego "możliwości twórcze" układu ? ? nerwowego, zwłaszcza jego części najmłodszej, a tym samym ;? najbardziej plastycznej - neocortex. Wielość modeli rzeczywistości ? Tworzą się różnorodne struktury czynnościowe na podstawie dotychczasowych zapisów pamięciowych i aktualnych infor- macji. Są to jak gdyby różnorodnc modele rzeczywistości i zachowania się ustroju. Spośród różnych możliwości zostaje wybrana jedna - powinna to być struktura czynnościowa ; najbardziej odpowiadająca aktualnej sytuacji. Nie zawsze je- dnak tak bywa, gdyż wybór zależy od pierwszej fazy mo- bilizacyjnej, ona bowiem nastawia interakcję z otoczeniem w określonym kierunku (np. zwiększonej lub zmniejszonej ?? dynamiki, postawy "do" lub "od"), ona tworzy koloryt prze- @? żywania. Zależnie od tego kolorytu zostają aktywowane struktury czynnościowe, inne więc w smutku niż w radości, ' inne w nastawieniu przyjaznym, a inne we wrogim lub ; lękowym. Struktury czynnościowe, które tworzą się pod wpływem informacji aktualnych oraz tych, które już zostały dawniej zarejestrowane, są modelem rzeczywistości. Z wielu możli- wych modeli zostaje wybrany najbardziej prawdopodobny. ?! Zwykle z tego procesu wyboru nie zdajemy sobie w pełni ?? sprawy, w większości bowiem@ wypadkó??vybór dokonuje się automatycznie i dopiero ex post dziwimy się, dlaczego ' daną rzecz w ten sposób widzieliśmy lub dlaczego właśnie 184 w ten sposób zachowaliśmy się. W późniejszej bowiem oce- nie odsłaniają się inne modele rzeczywistości, których uprzed- nio nie dostrzegaliśmy, gdyż nie pozwalał na to ówczes- ny koloryt emocjonalny. W zależności od tego kolorytu t?a sama rzeczywistość może przedstawiać się zupełnie odmien- nie. Konsekwencje metodologiczne i ontologiczne Prawie nieograniczone możliwości w tworzeniu struktur czyn- nościowych, jakimi dysponuje układ nerwowy człowieka, po- ciągają za sobą pewne konsekwencje natury metodologicznej i ontologicznej. Zasadniczą metodą w naukach przyrodniczych jest eksperyment. On sprawdza rzeczywistość naukową. Co eskperymentalnie nie daje się udowodnić, jest wątpliwe. ? Ä Eksperyment jest możliwy przy założeniu, że zjawiska przy- rody są powtarzalne, tzn. w identycznych warunkach do- 9? 4 świadczenia występują te same, co za pierwszym razem, ,t? reakcje badanego przedmiotu. Im zjawiska przyrody są prost= i; ?; sze (np. fizykochemiczne), tym silniej akcentuje się ich n.ie- zmienny charakter. W miarę ich komplikowania się (wyższe poziomy negatywnej entropii) maleje stopień niezmienności, a tym samym wzrasta margines nieprzewidzialnego. Bogactwo struktur czynnościowych (modeli rzeczywistości ??9 i własnej w niej aktywności), jakimi człowiek potencjalnie ??t?4 I ? dysponuje (potencjalnie, gdyż tylko w małym procencie mo- żliwóści te wyzyskuje), jest tak duże, że nigdy nie można przewidzieć zachowania się człowieka. Margines nieprzewi- ? ? Y dzialnego jest zbyt duży, by eksperyment był możliwy. Przy ? Im zachowaniu tych samych warunków doświadczenia wyniki jego mogą być całkiem odmienne, gdyż inna struktura czyn- ?ł i ... nościowa będzie aktywowana. Eksperyment jest możliwy tylko w tych wypadkach, gdy liczba potencjalnych struktur czynnościowych jest stosunko- .?:; wo nieduża i w związku z tym możliwości @wyborów nie- wielkie, np. w badaniu poszczególnych narządów ustroju i ich funkcji, w badaniu czynności autonomicznych i zautoma- tyzowanych itp. Natomiast eksperymentalne badanie człowie- ka jako całości jest właściwie niemożliwe. Dlatego antropo- logia (jako nauka o człowieku) nie mieści się w ramach nauk przyrodniczych; stanowi ona odmienną jakość, wyma- gającą stosowania odmiennych metod. 185 ir ' ?: t? . ?# ? s . ? ?I ;? t? := ??29 r ;? Ale im bardziej pole badania nie oznaczone, tym silniej człowiek trzyma się różnych schematów i etiologicznych ?? uproszczeń. Zjawisko skomplikowane i obarczone dużym mar- ginesem nieoznaczoności zostaje zredukowane do prostych fenomenów fizykochemicznych, fizjologicznych lub wytartych schematów psychologicznych czy socjologicznych. Od sche- ; ? matyzmu trudno uwolnić się nawet tym, którzy uświada- ; miają sobie istnienie marginesu nieprzewidzialności w nau- ' kach dotyczących człowieka (antropologicznych). Przykładem ?=; jest David Cooper, autor interesującej książki "Psychiatria ' i antypsychiatria", który ostro zwalcza schematyzowanie ;i w psychiatrii, nazywając go gwałtem dokonywanym na ćiru- gim człowieku. Sam jednak sprowadza genezę schizofrenii ;? do prostych schematów patologii mikrosocjologicznej (pato- ?? logii rodziny). Nie ma chyba książek psychiatrycznych wol- nych od takich uproszczeń, wciągających nas, psychiatrów, ? : siłą przyzwyczajeń, nawyków i inercji. Nieraz pód błyskotli- wą zasłoną nowoczesnej terminologii i zwłaszcza technicy- stycznych ujęć kryją się trawestacje dawnych schematów, dających znać o swej żywotności; łatwo popada się w nowe ? !` szablony. Co się tyczy konsekwencji natury ontologicznej, to rlie- " wątpliwie trafiają one w jedną z zasadniczych cech ludzkie- ?' go zachowania się. Od zarania dziejów mianowicie człowiek, ! jakby podświadomie wyczuwając nieograniczoność własnych ? możliwości, stale nakładał wędzidła otoczeniu i sobie. Jakby @ bojąc się własnej i cudzej wolności, zamyka on siebie i in- nych ludzi, a także zwierzęta, ?v różnego rodzaju klatkach, więzieniach, obozach, ogranicza swobodę normami tabu. Sam " @ siebie zamyka w kręgu "wolno" i "nie wolno". W okresie młodości zwykle jeszcze walczy o swoją wolność, co nieraz ; ?' przybiera tragiczną formę, np. w schizofrenii. ; Ograniczenie ludzkiej wolności jest nie tylko bezpośred- ' nie (przez więzienia, kary, nakazy i zakazy), lecz też po- ? średnie. Człowiek wchodzi w gotowy układ struktur czynnoś- ciowych (tj. modeli rzeczywistości i różnych form zachowa- :'; nia się w niej) i dzięki temu jego decyzje są już z góry ; wyznaczone przez dane wzory kulturowe. W ten sposób dzie- ?' dziczenie społeczne zmniejsza wysiłek związany z podejmo- ? waniem decyzji, jednocześnie jednak zmniejszając zakres in- dywidualnej swobody. Wchodząc w got?y system pojęć ' (struktura języka ojczystego), zwyczajów, norm etycznych, estetycznych it?., człowiek otrzymuje jakby w spadku wynik .9. 186 S r pracy wielu pokoleń, jednocześnie jednak musi odrzucić z góry to, co z tym systemem się nie zgadza. Dziedziczenie biologiczne też zmniejsza wysiłek poszcze- gólnej żywej istoty, zostaje ona bowiem wyposażona w go- towe formy morfologiczne i czynnościowe, jednocześnie ogra- niczając zakres możliwości, gdyż nie może ona wyjść poża to, co zostało jej dziedzicznie przekazane, choć teoretycznie sprawę traktując należałoby dopuścić istnienie takich możli- wości, na co zdaje się wskazywać zjawisko mutacji i wystę- powania nowotworów. W tej skrajnej sytuacji zakres możli- wości zostaje rozszerzony poza granice wyznaczone planem genetycznym. ?f=: ? Człowiek - poza ograniczeniem biologicznym (nakazy i za- kazy natury) - ma ograniczenia wynikające z dziedzictwa K d kulturalnego. Powstaje więc pytanie, czy absolutna wolność 3?? tc ludzka nie jest po prostu fikcją. `~?? ;? r Fikcją też wydaje się absolutna autentyczność cz?owieka. Czy człowiek może być prawdziwie sobą? Czy naprawdę jest w nim coś wyłącznie ,własne? Żadne słowo, myśl, gest, wyraz twarzy, ani żadna cząstka ustroju człowieka nie jest jego tylko dziełem i jego absolutną własnością. Jest w niej zawarty wysiłek ewolucyjny wszystkich pokoleń ludzi, któ- I 5 rzy przed nim żyli, i nie tylko ludzi, ale wszystkich istot żywych, które od najprostszych form na przestrzeni milio- nów lat doszły do formy aktualnie najwyższej, tj. człowie- ka. Fikcją też okazuje się samotność człowieka. Już przez sam ?,? , fakt, że mieści on w sobie historię całego rodzaju ludzkie; go i, co więcej, całego świata ożywionego, jest on ściśle zespolony ze światem ludzkim i światem przyrody ożywionej. W świadomości ludzkiej najdobitniejszym wyrazem tego ze- spolenia jest wiara w reinkarnację, a także poczucie wspól- noty z ludźmi z najdalszych kręgów kulturowych i epok, nawet z przedstawicielami świata zwierzęcego (powszechne '? przyrównywanie ludzi do zwierząt). ? k Fakt, że człowiek nie jest zamkniętą, niezależną jednością, wynika z natury zjawisk przyrody ożywionej. Każda żywa istota stanowi układ otwarty, tzn. powstający dzięki usta- wicznemu przepływowi energii i informacji między nią a oto- czeniem. Taki układ nie może być niezależny (wolny), ani własny?(autentyczny), ani odizolowany (samotny). Jest on tylko przelotną formą na wiecznym prądzie życia. Zob. poz. 166, 368. 18? ?5 ? i'd 'I Wybór modelu rzeczywistości w fazach pierwszej i drugiej Nie ma większych trudności z wyborem modelu, gdy dana sytuacja się powtarza; z wielu możliwych modeli, które ona - "` aktywuje, zostaje wybrany jeden i przez sam fakt realizacji ? " model ten ma większe szanse wyboru przy dalszych powtó- ? rzeniach sytuacji, a tym samym staje się d1a nas prawdziwą rzeczywistością; inne odrzucorie i niezrealizowane modele są ;: ; ? nieprawdziwe, choć może się zdarzyć, że właśnie one bar- dziej odpowiadają rzeczywistości. :r Wątpliwości w odczytaniu rzeczywistości rodzą się w sy- ?: ?; tuacjach całkiem nowych i niezwykłych lub gdy druga faza - ?ä metabolizmu informacyjnego nie zdążyła się rozwinąć i od- " bieranie rzeczywistości odbywa się poniżej progu jasnej świa- ` domości. Na przykład w ciemności, gdy liczba sygnałów ? "; ze świata otaczającego nie wystarcza do pełnego rozwinięcia ' ? drugiej fazy metabolizmu informacyjnego, góruje pierwsza faza i nastawienie nastrojowo-uczuciowe może spowodować fałszywą percepcję rzeczywistości (np. krzak identyfikujemy =? mylnie jako ukrywającego się człowieka). Analogicznie ? w chwili zasypiania lub budzenia się przedmioty rzeczywiste ?; zostają zastąpione tworami wyobraźni znajdującej się już na '?" pograniczu marzenia sennego. ? Niekiedy przeżywamy ostrą zmianę naszego sposobu wi- ?i? dzenia: Eksperymentalnie najlepiej to doświadczyć ogląda- " jąc rysunki, które można w dwojaki sposób percepować, np. ;?;" przez dłuższą chwilę widzimy na takim rysunku tylko wazę, ??' a nagle dostrzegamy profil ludzki i wtedy już trudno nam i ?@_^" z powrotem zobaczyć wazę. Coś jakby "zaskoczyło" i już ' nie można oderwać się od nowego sposobu widzenia rzeczy- ???' wistości. To samo zjawisko obserwuje się w sytuacjach bar- ??" dziej skomplikowanych; daną rzecz czy daną osobę nagle ? "' spostrzegamy w "nowym świetle", piękno zmienia się w brzy- d dotę, anioł w szatana itp. Nie można już wrócić do dawnego ' ' sposobu patrzenia ; w obrazie naszej rzeczywistości dokonał ; ; się przeskok, nowy model zastąpił stary. ? Zmiana modelu rzeczywistości na ogół dokonuje się stop- niowo i dla nas niezauważalnie. Wystarczy porównać ze sobą " obraz rzeczywistości, jaki się miało będąc dzieckiem, z nbra- ; ? zem posiadanym aktualnie, w dojrzałynt?ieku. Zdarzają się ' jednak olśnienia, gdy obraz zmienia się nagle, z jednego mo- ;' delu rzeczywistości "przeskakuje się" w krańcowo przeciwny. ??' 188 :.6 ?C? rIs ? ? ? ? E h ? 4z ? ? ? 9 4 h n przeskok jest bardzo wyraźny w depresji; nieraz w ciągu ?y . Te b 6 j ?E6 ? * kilku godzin, a nawet może krócej (nasze obserwacje doty- s e'r",9 , czące okresu wchodzenia w depresję i wychodżenia z niej. a także przechodzenia z jednej fazy w drugą, tj. maniakalnej s w depresyjną lub odwrotnie, są jeszcze dość skąpe) obraz ??, ? ?'? ? ? 6 ?? ` świata się zmienia i nie można uwierzyć, że jeszcze niedawno ? ; był on całkiem odmienny; brak też nadziei, że aktualny, ciem- i " ??? ? ny obraz kiedykolwiek się rozjaśni. Mimo że modele rzeczy- ? ?f? s wistości, które w cią u ż cia tworzymy, są bardzo różnorodne g Y i zmienne, to jednak, gdy aktualnie dany model "zapanuje", ? ` : odnosi się wrażenie, że tylko on jest jedyny, prawdziwy, trwały itp. Zjawisko "przeskoku" występuje wyraźnie w modyfikacjach ?4 , I h 3 obrazu świata, zależnych od nastroju i uczucia. Świat otacza- jący staje się jasny lub ciemny w zależnośei od nastroju; dana ? ? 3 osoba wydaje się szlachetna lub podła zależnie od żywionego do niej uczucia. Przeżywany obraz rzeczywistości ma charaK- 4 " ter pozornej trwałości; nie można sobie uzmysłowić, że grze- j cież niedawno jeszcze widziało się świat zupełnie inaczej lub - źe nie tak dawno ta osoba była dla nas ideałem wszelkich ??EF ?t '? cnót. Daleko nam jeszcze do poznania mechanizmów tworzenia się . ? ? 6 4 f naszego obrazu rzeczywistości. By obraz ten był użyteczny, , ? ? tzn. by pozwalał nam poruszać się w otaczającym nas świecie, musi on mieć trwały charakter. Nie można bowiem poruszać ? F się w tym, co ustawicznie jest zmienne i płynne. W świecie otaczającym - podobnie zresztą jak w środowisku wewnętrz- nym ustroju - muszą istnieć pewne "constantia , wartości stałe. W wypadku środowiska wewnętrznego są one utrzymy- wane dzięki skomplikowanym mechanizmom iizjologicznym, f ? natomiast co się tyczy metabolizmu informacyjnego, to tworzą ; się one dzięki utrwalaniu modeli rzeczywistości, które w pro- , rze- cesie tegoż metabolizmu wciąż się tworzą. Zjawisko ,p skoku" można by traktować jako moment utrwalania się ta- kiego modelu. Wybór modelu zależy w głównej mierze od pierwszego eta@ pu metabolizmu informacyjnego: W tej pierwszej fazie doko- 4? nuje się zasadnic?a decyzja, od której zależy, czy otaczająca rzeczywistość będzie jasna i piękna, czy też ciemna i odpy- chająca. Pierwszy etap metabolizmu informacyjnego polega ? na wyborze odpowiedniej postawy orientacyjnej w stosunku ? do otoczenia lub - gdyby traktować sprawę bardziej z subiek- ? , tywnego punktu widzenia = na wyborze kolorytu uczuciowo- = 189 ? ? -nastrojowego. Dopiero na tym tle w drugiej fazie dokonüją '? się wybory różnych modeli rzeczywistości. W tym samym ko- ? , ? lorycie mogą bowiem istnieć różne formy rzeczy wistości i na- ? ';? szego w niej zachowania się. Tutaj też wybór dokonuje się ;; na zasadzie "przeskoku", jak w przykładzie z rysunkiem ?:' o podwójnym znaczeniu. Dzięki temu mechanizmowi odnosi ? 'ż się wrażenie, że model jest prawdziwym obrazem rzeczywis- @v; tości. r ? ;? Jeśli w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego możli- wości wyboru są stosunkowo nieliczne, to w drugiej jest ich ? bardzo dużo; u człowieka - dzięki rozbudowie układu ner- "; wowego - liczba ich jest praktycznie rzecz biorąc nieograni- "; czona. Dzięki tym możliwościom istnieje większa swoboda wy- .- ?? boru; w drugiej fazie mamy często uczucie, iż sami wybiera- ? " , my jedną z możliwości, natomiast w pierwszej fazie tej swo- " body, czyli wolności, woli nie mamy. W pierwszej fazie okreś- ' '" lony obraz świata jest nam dany. Przychodzi do nas jak gdyby ; z zewnątrz, nie mamy na niego wpływu. To poczucie niepeł- ? nej władzy, "nasłania z zewnątrz" jest charakterystyczne dla wszystkich procesów, które dokonują się w głównej mierze ; ?? poniżej progu świadomości. Klasycznym przykładem jest ma- i rzenie senne; ono jest zawsze "nasłane z zewnątrz", na jego przebieg nie ma się wpływu. Ale analogicznie sprawa przed- '','; stawia się z naszymi nastrojami i uczuciami; one "nas nacho- dzą", trudno je zmienić czy zwalczyć. Również nowe pomysły, '? w których powstaniu na pewno procesy podświadome odgry- wają znaczną rolę, też często przychodzą jak gdyby z ze- wnątrz. "Olśnienie", "natchnienie", które towarzyszą powsta- niu nowego modelu rzeczywistości, oprócz zaskoczenia cha- rakteryzują się też tym elementem "nasłania". Dwie fazy w hipotetycznym ujęciu , neurofizjologicznym ' We współczesnej neurofizjologii jako dwie cechy najbardziej 9; ? ;?, charakterystyczne tkanki nerwowej wymienia się jej pobudli- ? wość i plastyczność. Są to cechy przeciwstawne, choc wza- i' jemnie się uzupełniające. Pobudliwość polega na zdolności ?? reagowania krótkotrwałymi zmianami na bodźce i na prze- ?' kazywaniu stanu pobudzenia na odległ?, a plastyczność - ? na powstawaniu długotrwałych, miejscowych zmian. Pierwszy ?'` etap metabolizmu informacyjnego byłby bardziej zbliżony do 190 ?k sae?? 1' f? " 1 ? ? Y ? I Y ? ? ? I I ? $Q ? ? ? ? 3 * gW??P ?, ?? 8 ? ? ł 1?t Zz a iu?? ko- odpowiadających charakterystyce pobudliwości. Na skutek na- określonej konstytucji i doświadczeń życiowych - zwłaszcza się wczesnego okresu życia, w którym pierwszy typ metabolizmu :iem informacyjnego dominuje, drugi bowiem jeszcze nie zdążył się nosi rozwinąć z powodu choćby niedojrzałoś?i struktur anatomicz- ?vis- nych - utrwala się zasadniczy sposób widzenia świata, od którego nie można, a w każdym razie trudno się wy- zwolić. Czasem takim wyzwoleniem jest choroba psychiczna, zwłasz- cza typu schizofrenicznego, rzadziej - jakiś wielki przełom życiowy, nawrócenie itp. Oczywiście to, co dzieje się w dru- giej fazie metabolizmu informacyjnego, też ulega utrwaleniu. Ale z psychologii pamięci wiadomo, jak istotną rolę w two- rzeniu zapisów pamięciowych odgrywają czynniki natury na- strojowo-uczuciowej, a więć należące do pierwszej fazy infor- macyjnego metabolizmu. Współczynnik zmienności w drugiej fazie jest znacznie większy niż w pierwszej. Jest to faza zwrócona na aktywność, na stałą interakcję z ,Qtoczeniem; z natury rzeczy struktury czynnościowe i modele rzeczywistości muszą w niej szybko się zmieniać, gdyż im większa ich zmienność, tym większa szanśa, że dokładniej odpowiadać one będą rzeczywistości. Natomiast tło lub koloryt powstające w pierwszej fazie i ograniczające różnoródność struktur drugiej fazy nie są tak ściśle związane z zewnętrzną aktywnością ustroju; w pierwszej fazie formują się tylko zasadnicze postawy przygotowawcze do dalszej akcji, t?, M ?G s zależne głównie od wewnętrznych potrzeb ustroju, od jego zasadniczej projekcji w przyszłość, w tym sensie są one bar- dziej własne i bardziej dynamiczne. ??9 n? Metabolizm informacyjny miałby więc jak gdyby dwie war- f?T stwy, wewnętrzną, tj. bardziej zależną od warunków we- __ tr ?ow ch ale też zewn trzustro?ow ch i mieszczącą w sobie zasadnicze dążenia (zaprogramowanie) ustroju na ? ?? ? t r przyszłość, oraz warstwę zewnętrzną, tj. znajdującą się bliżej rf G , styku ze światem otaczającym, bardziej związaną z aktyw- nością ustroju w tym świecie, a w związku z tym bardziej znamienną i elastyczną. Z punktu widzenia elektrofizjologii układ nerwowy posłu- guje się dwojakim językiem: analogowym i cyfrowym. Pierw- szy (potencjały generacyjne) ma charaktef falowy, ciągły; jest to reakcja miejscowa na bodziec, proporcjonalna do jego siły. Dopiero z sumowania się czasowego i przestrzennego poten- I91 ,? : łl(? ??? ar??? ? ? 6 § ? ? F ?i?ä ?lliimi!I ?? i?\ i cjałów generacyjnych powstaje potencjał iglicowy, czyli im- .? ?puls nerwowy; jest to odpowiedź "tak" lub "nie", zawsze taka ' ? ? a! ????? sama, niezależnie od ?siły bodźca. Przenosi się ona wzdłuż wy- "' pustki osiowej neuronu, nieraz przeszło metr długiej, nie tracąc j wI na swojej sile. Potencjały iglicowe powstały później w roz- ??? woju filogenetycznym, gdy zaszła konieczność szybkiego i na ? ? dalszą odległość przewodzenia sygnałów nerwowych. ??@?t ? W elektrofizjologicznym obrazie metabolizmu informacyjne- . ? I; go mielibyśmy do czynienia z tłem (potencjały generacyjne), ł które falują w różnych miejscach zależnie od działających ??? bodźców zarówno otoczenia zewnętrznego, jak wewnętrznego, _ ; oraz ze strukturą o charakterze matematycznym, powstałą "i z różnorodnych kombinacji odpowiedzi "tak" lub "nie". :?? Bodziec działający na komórkę nerwową może wywołać ?"! depolaryzację lub hiperpolaryzację jej błony komórkowej. W pierwszym wypadku działa on na komórkę nerwową pobu- ? :??.? dzająco, a w drugim - hamująco. Przy tym rodzaj reakcji "? (pobudzenia lub hamowania) nie zależy od rodzaju bodźca, ;`? , tylko od samego stanu komórki nerwowej. Ta sama substan- ? ! cja chemiczna, tzw. trasmiter synaptyczny, np. acetylocholina ? @ w jednej błonie komórkowej (synaptycznej), wywoła depoia- p? ryzację, a w innej hiperpolaryzację, zależnie od tego, z ja?ich ? f enzymów błona ta jest zbudowana. Warto o tym pamiętać, by ?" zdać sobie spräwę ze skomplikowanej zależności, a w pew- ;;; nym sensie niezależności pracy komórek nerwowych od dzia- ? ?:? łających na nie bodźców. Zob. poz. 666. Ewolucja metabolizmu informacyjnego a niezależność Ewolucja zmierza do coraz większego uniezależniania się " ustroju od jego środowiska. Niezależność w świecie zwierzę- ' cym jest większa @niż w świecie roślinnym, choćby ze względu na zdolność ruchu, którą zwierzęta dysponują. Na najniższych szczeblach ewolucji żywy ustrój wchodzi jak gdyby od razu ä na arenę walki, walki między własnym programem - zacho- ? waniem swego życia i życia gatu?ku - a warunkami otocze- r . nia. Zwycięża albo on, albo otoczenie. Nie ma tu wielu moż- ' ? liwości interakcji z otoczeniem. ??' W miarę rozwoju układu nerwowego pr rzeń między oto- ?? czeniem a ustrojem rozszerza się, ustrój nie musi od razu ? 192 f ? ??I ,f F I \4 d t 3( ? f ; Y ? g +rf flf j ?f? t f äd?fi ? ? ' ł ? t r f ??i4 ? " ? ! h ł ????r I E + ? r i? ? r r f g ? ? łp ??I?? ?$ ł ??Pl?# "E?? ? ?., wchodzić w metabolizm energetyczny ze swym środowiskiem ' ? lub w aktywność reprodukcyjną; może do tych czynności się ?k ???? "? ;? , przygotować, może na podstawie sygnałów otoczenia stwa- ? ??E? ?? ,?????= ?# ; ? rzać różne modele interakcji z otoczeniem. Im układ nerwowy ? E ? ? ?% ? ?# bogatszy w elementy komórkowe (neurony), tym więcej tych Eai modeli może tworzyć ; obraz rzeczywistości staje @ się bardziej rozmaity, ale jednocześnie dzięki wielości modeli bardziej do ,_ rzeczywistości dopasowany. ? Z drugiej jednak strony obraz ten jest bardziej niezależny od otoczenia, jest cora? bardziej abstrakcyjny, jest wynikiem skomplikowanej przeróbki sygnałów, a nie bezpośrednią re- . akcją ustroju na bodźce otoczenia. Dzięki rozwojowi układu nerwowego zwiększa się odległość czasowo-przestrzenna mię- dzy żywym ustrojem a jego środowiskiem. Czas między bodź- ? cem a reakcją ustroju może wydłużać się w nieskończoność, te same modele rzeczywistości mogą znaleźć zastosowanie w różnych miejscaeh otoczenia. Język analogowy (potencjałów generacyjnych) odpowiada ? filogenetycznie starszemu, bliższemu kontaktowi z otocze- . niem. Natomiast język cyfrowy ("tak" lub "nie", potencjałów iglicowych, czyli impulsów) odpowiada większemu oddaleniu ?` od środowiska ; jest to języ k matematyczny, abstrakcyjny. Plastyczność układu nerwowego jest też zapewne cechą filo- genetycznie starszą, każda bowiem żywa komórka - nie tyl- ko nerwowa - ma zdolność reagowania na bodziec i zapa- ? miętywanie go. Natomiast elastyczność, tj. zdolność krótko- ? trwałego reagowania i szybkiego przenoszenia reakcji, zdol- - ność umożliwiająca tworzenie różnorodnych czasowo-prze- strzennyrh kombinacji z sygnałów, jest cechą filogenetycznie ? młodszą. Dzięki swej elastyczności układ nerwowy uniezależ- ? nia się od bezpośredniego działania bodźca. Ustrój zyskuje - przewagę nad otoczeniem w postaci możności swobodnego operowania jego sygnałami w czasie i przestrzeni. Konkretność pierwszej i abstrakcyjność drugiej fazy W subiektywnym obrazie metabolizmu informacyjnego jego =_?? pierwsza faza, uczuciowo-nastrojowa, wydaje się też filoge- netycznie starsza; jest ona bezpośrednią reakcją na wpływy - ; środowiska zarówno zewnętrzego, jak i wewnętrznego; nato- miast faza druga, charakteryzująca się możliwościami - pra- ?'? @ 13 - Melancbolia 193 ?I? 7? ? wie nieograniczonymi - tworzenia różnorodnych struktur czynnościowych, stwarza właśnie dzięki tym możliwościom '?; coraz większy dystans między otoczeniem a ustrojem. Dzięki niej człowiek może się jak gdyby "lepiej przymierzyć" do tego, co się wokół niego dzieje; jeśli jeden model nie pasuje, ? może zastosować inny model rzeczywistości. W pierwszej fazie człowiek jest w bliższym kontakcie z własnym wnętrzem (środowisko wewnętrzne ustroju) i ze ,swoim otoczeniem, nie może się od nich uwolnić, wybór mo- ;:?" deli rzeczywistości jest ograniczony ze względu na stosun- kowe ubóstwo filogenetycznie starszych struktur morfologicz- nych układu nerwowego; stąd prawdopodobnie bierze się po- 4 _ ? czucie niemożności sterowania własnymi uczuciami i nastro- ; jami, są one nam "dane", "nasł?ne" itp. Jednocześnie są one ?@;?! bardziej własne niż modele tworzące się w drugiej fazie me- ? tabolizmu informacyjnego, a to dlatego, że w pierwszej fazie ??';?? człowiek znajduje się jak gdyby bliżej swego środowiska ??";; wewnętrznego i zewnętrznego. Tę bliskość odczuwa jako ?? większą własność, natomiast oddalenie typowe dla fazy dru- `?:? giej stwarza wrażenie pewnej obcości. ?!I Jednym ze sposobów na złagodzenie napięć emocjonalnych jest próba ich racjonalnej analizy. Wówczas dystans charak- t?? terystyczny dla procesów drugiej fazy metabolizmu informa- !?; cyjnego udziela się pierwszej fazie. Jak pisał Spinoza, "uczu- cie, które jest namiętnością, przestaje być namiętnością, gdy ?, tylko stworzymy sobie jego jasny i wyraźny obraz" (według 5;" Altschulego). ; W pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego człowiek ?;i jest "we wnętrzu" świata, w drugiej - na zewnątrz. Zjawisko ; to odzwierciedla się do pewnego stopnia w poglądach teolo- ?? gicznych. Zasadriiczo spotyka się dwie koncepcje Boga, istnie- ??, jącego wewnątrz i na zewnątrz świata. W pierwszym wypad- ' ku cały świat jest uświęcony, stosunek człowieka do Boga ? i do świata układa się na płaszczyźnie poziomej podmiotu do 1 ? podmiotu, pierwiastek boski istnieje bowiem zarówno w czło- j wieku, jak i w otaczającym go świecie. Człowiek nie dąży do zmiany świata, gdyż sam jest w ten świat wtopiony, raczej i? dąży do zmiany siebie, gdyż świat ewoluuje razem z nim i w nim. W drugim wypadku, gdy Bóg jest ustawiony na ze- ?! wnątrz świata, płaszczyzna kontaktu człowieka z Bogiem i ze ?';i światem otaczającym układa się poc . Bóg jest powyżej, ? , świat poniżej. Świat staje się przedmi , który trzeba stwa- ! ! rzać, zmieniać i naprawiać, tak jak Bóg stwarza i naprawia ; ; 194 1 Pi I !% i : : ta?, 5f? ?i? ' ?i ? ?? AF? ? G I i ? ? ?5 P g?? I ? A i s Ań A ? t t ?A1 ? ? ł %? ' +? ? " 3 fr?l ?i? ? t?Gi ? ? " ?' ? ?ł 5 I t i3 7 9 1 ł ??4 ? t m? K ? człowie ka; proces ewolucji nie jest wewnętrzny, ale ze- " ????? r? fi? wnętrzny - podmiot naprawia przedmiot. Postawa taka mobilizuje człowieka do aktywności zewnętrz- nej, dąży on wciąż do przekształcania swego otoczenia, dzięki ? ? , ? '? ' 1 I? ? L ? niej rozwój cywilizacji jest bardziej dynamiczny niż w wypad- "???? ? , ku postawy "podmiot - podmiot", w której człowiek nie mo- że zmieniać otaczającego świata, gdyż sam jest tym światem ? 9 ??? ?? ?' M i w nim istnieje bóstwo. W pierwszym wypadku ewolucja ?;ę? ? ? w? *?? ??ł ? r? a ? dokonywana jest z zewnątrz? - przez Boga w stosunku do człowieka i do świata, przez człowieka w stosunku do ota- czającego go świata. W drugim wypadku ewolucja tkwi we- wnątrz - Bóg sam ewoluuje w swoim świecie i w swoim człowieku. Pierwsze stanowisko można by określić jako tech- . ""? niczne - przedmiot jest przekształcony przez podmiot, drugie stanowisko jako biologiczne - podmiot sam się przekształca: ?b Te dwie postawy przeplatają się w żyćiu każdego człowie- ka. Człowiek ma w stosunku do siebie i swego otoczenia po- stawę podmiotu do przedmiotu, chce siebie i swoje otoczenie zmieniać, przekształcać według wykoncypowanego modelu, ale jednocześnie ma do siebie i do otoczenia postawę pod- miotu do podmiotu. Czuje, że coś się w nim dzieje niezależnie od niego, czym nie potrafi sterować, że coś się w nim zmienia i przekształca. Czuje się też chwilami zespolony z otaczają- cym go światem lub jego fragmentami; zespolenie jest tak sil- ne, iż nie jest on władny światem kierowa.ć, jest w jego ryt- mie, stanowi z nim jedną całość. Co więcej, człowiek dąży do tego typu zespolenia ze swoim otoczeniem; jest to ostateczny cel jego postawy "do". Zespolenie to osiąga też w sposób odwrotny - niszcząc świat otaczający. Wtedy ma uczucie, że zespala się w nim w akcie niszczenia, że sam razem z nim ginie. Brak granic w pierwszej fazie W pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego zostaje wy- brana zasadnicza postawa wobec otoczenia; świat otaczający, a także własna osoba przybiera określony koloryt. Ten nie- świadomy wybór z góry określa rodzaj modeli rzeczywistości? jakie mogą się tworzyć w drugiej fazie metabolizmu informa- cyjnego. Nie może w niej wystąpić model przynależący do innego kolorytu. Na tym polega znane zjawisko, że w smutku wszystko widzi się ciemno, że jak do magnesu przyciągane są ? 13? 195 ??* k ?" i ń? ?" ä? % ? :Ki I'?y ,4 , R ?i?E ? ? ? 7 przykre wydarzenia, a odwrotnie - w radości ; to samo do- tyczy uczuć miłości i nienawiści. W pierwszej fazie nie ma rozdzielenia na podmiot i przedmiot; koloryt uczuciowo-na- ??? strojowy irradiuje na zewnątrz i do wewnątrz; nie ma granicy między podmiotem a przedmiotem, ten sam kolor@jest tu i tam. ?? i Na tym polega dwukierunkowość uczuć. Koloryt nastrojowo-uczuciowy nie ma granic przestrzen- nych. Nie istnieje tu zasadnicza granica między "ja" a świa- tem zewnętrznym. Smutek ?zy radość panują jednocześnie ?`' w świecie wewnętrznym, jak i zewnętrznym, miłość lub nie- :IA ? nawiść są żywione jednocześnie do przedmiotów otoczenia, jak też do własnej osoby. Lęk czuje się przed światem ze- wnętrznym, ale jednocześnie przed własnym wnętrzem. To samo dotyczy granic czasowych. Nastroje i uczucia nie `? są ograniczone w czasie. Gdy komuś jest smutno, to smutek ogarnia nie tylko teraźniejszość, ale też przeszłość i przy- ? '? szłość, a gdy wesoło, to i przeszłość maluje się w wesołych _ä barwach, a przyszłość nęci swym jasnym blaskiem. Wydaje ?;? się wtedy, jakby miłość, lęk, nienawiść trwały wiecznie; nie dociera jakby do świadomości fakt, że nie tak dawno żywiło ?: się uczucia diametralnie przeciwne, a wkrótce znów znak ?; uczuć może się zmienić. Koloryt ma znak nieskończoności, :? złudny oczywiście, gdyż właśnie on bardzo oscyluje. W tym zatarciu się granic czasowo-przestrzennych kolorytu _ Ń? uczuciowo-nastrojowego uwidacznia się charakterystyczna ce- ??? cha pierwszej fazy metabolizmu informacyjnego. Mianowicie ?? jest to faza bezpośredniego kontaktu świata wewnętrznego ze ,?;i światem zewnętrznym; kontakt ten może mieć znak dodatni ?, lub üjemny, tj. prowadzić do jeszcze większego zespolenia lub ; odsunięcia się, niemniej jednak stanowi on jakby pierwsze zwarcie, w którym wszystko - własne "ja" i świat otacza- `?" jący - staje się jednością. W stosunkach między ludźmi obserwuje się swoiste promie- "' niowanie nastrojów i uczuć; przenoszą się one jak gdyby d z jednej osoby na drugą. Mówi się o "udzielaniu się" uczuć ' i nastrojów. Zjawisko to wymagałoby gruntowniejszego zba- @ ; ;;'1 dania ; możliwe, że brak granic czasowo-przestrzennych ?j w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego nie jest tylko ? zjawiskiem subiektywnym, ale też obiektywnym. Nie jest wy- ; kluczone, że lepsze poznanie elektrofizjologii układu nerwo- ;? wego w przyszłości rzuci pewne światło?. ten fenomen. ;? W tej kategorii zjawisk znajdują się też niewytłumaczalne, s`? jak dotąd, zdolności telepatyczne i jasnowidzenia. 5 196 i %7f 7j 7*i I? 1 ) ? r 1 ?,?7 ,, ? " 1t ?d ? ? ? t ? ??t t ? ? 7" i? ) t' f ?l ? d P Jt k 15 do- Oddalanie w drugiej fazie :ma -na- _ Po pierwszej fazie zetknięcia się ze światem otaczającym, Zicy które ma w sobie coś z panteistycznego roztopienia się w świe- tam. cie, następuje faza druga metabolizmu ińformacyjnego, w któ- rej dzięki większemu uaktywnieniu filogenetycznie młodszych zen- . i znacznie bogatszych struktur układu nerwowego wydłuża wia- się "łuk odruchowy" (odległość między bodźcem a reakcją) ?" ??i śnie zarówno w sensie czasowym, jak i przestrzennym. Procesy ? , nie- metabolizmu inforznacyjnego w tej fazie oddalają się od, śro- ?,e? ae f t ?& y ,nia, dowiska zewnętrznego i wewnętrznego, rozgrywają się jak ze- . gdyby w pewnym dystansie w stosunku do tego, co dzieje się na zewnątrz i wewnątrz ustroju; dzięki temu oddaleniu "?s ??? '? t ä ' ? j ??? a? ? ? nie łatwiej tworzą się różnorodne modele rzeczywistości. atek Stosunek do rzeczywistości - zarówno zewnętrznej, jak ?rzy- i wewnętrznej - jest. tu stosunkiem podmiotu do przedmiotu. łych Procesy metabolizmu informacyjnego dążą do opanowania ? ?P ? ?: daje rzeczywistości, do manipulowania nią. Zaostrza się granica @ p@?r ? ?h? nie między działającym podmiotem a odbierającym to działanie wiło przedmiotem, między "ja", a światem otaczającym, a także świa- ???" ? znak tem wewnętrznym. Jednocześnie tworzą się granice w obrę- ości, bie zarówno świata zewnętrznego, jak i wewnętrznego. Dzia- łanie nie może bowiem obejmować wszystkiego, tylko pewne ? G? Y łś , ?rytu@ określone wycinki rzeczywistości. ? ce- Działanie jest?zwrócone przede wszystkim na zewnątrz, dla- ?7 ?icie tego granice w świecie otaczającym są znacznie wyraźniejsze @o ze niż w świecie wewnętrznym. W tej fazie metabolizmu infor- iatni anacyjnego tworzy się przede wszystkim układ czasowo-prze- ? lub strzenny i porządek przyczynowy. Działanie wymaga bowiem wsze lokalizacji w przestrzeni i w czasie, a zasadnicza sekwencja ?cza- "działam i odbieram efekt własnego d2iałania" stanowi za- sadnicze ogniwo wiązań przyczynowych w świecie wewnętrz- ?mie- nyni i zewnętrznym. Kolor i forma Świat lüdzkich przeżyć skła?a się z koloru i formy. Kolor przekracza granice czasowo-przestrzenne i prawa przyczyno- ?_ wości, wiąże się on z odczuwaniem, z ogólną dynamiką życio- wą, przenika on wszystko, teraźniejszość, przyszłość i prze- szłość, podmiot zlewa się w nim z przedmiotem. Natomiast ? #orma związana jest z działaniem i wszelkimi modelami inter- 19? 'i%iä? ' u ?I : ; ;ti:?` i s :? 'ä r* i~ akcji z otoczeniem. Musi więc tu dojść do ścisłego odgraniczenia cia uczuci działającego podmiotu i odbierającego działanie przedmiotu oraz ? prawo bic do wyznaczenia granic czasowo-przestrzennych pola działania. ? przede ws Forma i kolor przeplatają się z sobą, nie mogą bez siebie a drugie, istnieć. Analogicznie dwie fazy metabolizmu informacyjnego s? : i nastrojal ? ściśle ze sobą zespolone i oddzielanie ich jest sztuczne. Cechą wszystkich układów samosterujących, a więc i ży- wych ustrojów, jest zaprogramowanie, czyli stałe istnienie jakiegoś celu. Bez swojego celu ustrój nie może funkcjono- ; wać. Pierwsza faza metabolizmu informacyjnego jest przygo- ? towaniem do celowego działania. Dopiero w drugiej fazie cel zostaje określony. Sama więc pierwsza faza nie wystarcza i nawet w ustrojach o najbardziej prymitywnej organizacji układu sygrlalizującego tworzą się modele rzeczywistości z określonymi celami i z określonym sposobem widzenia tejże rzeczywistości. Również druga faza samoistnie istnieć nie mo- że; każda interakcja z otoczeniem musi mieć swe ?tło, musi istnieć odpowiednie przygotowanie do realizacji akcji celowej. Zob. poz. 135. "Zaprogramowanie" metabolizmu Zachowanie życia własnego Istotnym i zasadniczym zaprogramowaniem (celem) każdej istoty żywej - zarówno jednokomórkowej, jak i człowie- ka - jest spełnienie dwóch podstawowych praw biologicz- y nych: zachowania życia własnego i życia gatunku. Zaprogra- ;: mowanie to tkwi zarówno w procesach metabolizmu energe- " tycznego, jak i informacyjnego. Obejmuje też ono obie fazy `? metabolizmu informacyjnego. Nie można więc mówić, by ;j pierwsza faza metabolizmu informacyjnego nie miała swego '' zaprogramowania. Ma je, gdyż cała budowa zarówno morfo- ; logiczna, jak funkcjonalna każdego ustroju jest przeniknięta ' celem; faza ta nie mogłaby więc być wyjątkiem. AIe nie jest ;; to cel określony, są to tylko ogólne, choć zasadnicze "wy- 3 @ tyczne". Sprecyzowanie celu dokonuje się dopiero w drugiej fazie metabolizmu informacyjnego. ? Dwa podstawowe cele biologiczne implikują pewne prawi- ? dłowości kolorytu uczuciowo-nastrojowego, a c subiektyw- ' nego aspektu pierwszej fazy metabolizmu inormacyjnego. ': Upraszczając skomplikowane zagadnienie kolorytu, czyli ży- 198 ?f ł? , ?? ??? i?H 9u ? ?4 ? ? sJ ? f 1 M + ? ? cia uczuciowo-nastrojowego, można powiedzieć, że pierwsze rawo biolo iczne, t@. zachowania własnego życia, łączy się u 3 a?9 + i r ? r P g J ; ~ przede wszystkim z uczuciami i nastrojami o znaku ujemnyzn, a drugie, tj. prawo zachowania życia gatunku, z uczuciami i nastrojami o znaku dodatnim. *:? Postawa "od" Prawo zachowania własnego życia wymaga niszczenia innych *? ??%J ? w 3 ?Ł & żywych istot. Jedynie w świecie roślinnym prawo to jest ? ?u??? ? mniej okrutne, gdyż rośliny czerpią potrzebną do życia energię a ? ? ?r ? I 9 głównie ze słońca. Z zachowaniem tego prawa wiąże się wiele nastrojów i uczuć pozytywnych - radość zwycięstwa, przy- jemność, a nawet rozkosz towarzysząca nasyceniu podstawo- wych potrzeb itp. Ale są to stany raczej krótkotrwałe, zwią- zane z chwilą obecną. Otwarte pozostaje pytanie, "co będzie E u pt 3 t% ? i? 2 ?, dalej". Znane jest uczucie niedosytu "to nie to", znudzenia i rozdrażnienia po zaspokojeniu podstawowych ,potrzeb, po ?Ł okresie chwilowej radości i triumfu. W perspektywie czaso- ?;? sji i lęku oraz mobilizacja ustroju do walki lub ucieczki, a więc wzmożenie dynamiki życiowej. Przy postawie agresyw- nej zakłada się własne zwycięstwo, a przy postawie ucieczko- wej własną klęskę. Uczucia agresji i lęku traktujemy jako negatywne, gdyż przez często zbyt silną mobilizację ustroju do walki czy ucieczki są dla niego szkodliwe (np-. u człowieka obciążenie układu endokrynno-wegetatywnego, choroby psychosomatycz- ne), poza tym dzięki swej zdolności irradiowania negatywne uczucia zwracają się przeciw osobie, która je żywi (auto- agresja, lęk przed samym sobą). Wreszcie ostatecznym celem negatywnych uczuć jest niszczenie otoczenia, a także siebie (na zasadzie dwukierunkowości uczuć). A niszczenie jest uwa- żane za coś negatywnego, choć z biologicznego punktu widze- nia stanowisko takie nie jest słuszne, gdyż proces życia jest ustawicznym budowaniem i niszczeniem, organizacją i de- strukcją. W procesie tym życie (w sensie budowy) i śmierć (w sen- sie niszczenia) idą ze sobą w parze. Uczucia negatywne są więc immanentną składową subiektywnego aspektu życia. Bez nich życie ani zwierzęce (zakładając, że zwierzęta też mają swe życie uczuciowo-nastrojowe), ani ludzkie istnieć nie może. Ocena ich jako "negatywne" jest oceną moralną 199 r 3 ?i Ir ! ':I ; ?i=! i z biologicznego punktu widzenia niecałkowi?ie słuszną. Ist- nieją jednak pewne biologiczne szkodliwości uczuć negatyw- nych, co pozwala je traktować do pewnego stopnia jako bio- lo.gicznie szkodliwe. Zasadniczo jednak uczucia negatywne jako związane z pro- cesem niszczenia są równie potrzebne, a więc biologicznie pozytywne, jak uczucia tzw. pożytywne, związane z proce- sem tworzenia: l?ie można bowiem obu procesów odłączyć od siebie; by coś budować, trzeba burzyć. Analogicznie jak w procesach metabolizmu energetycznego musi istnieć rów- nowaga między procesami anabolicznymi (budowy) i katabo- licznymi (niszczenia); taka sama zresztą równowaga istnieje w metabolizmie informacyjnym (budowa i niszczenie struk- tur czynnościowych); tak i w życiu nastrojowo-uczuciowym winna istnieć równowaga między kolorytem jasnym i ciem= nym (tj. między uczuciami i nastrojami o znaku dodatnim i o znaku ujemnym): Pierwsze prawo biologiczne mobilizuje postawę "od" oto- czenia, postawę walki i ucieczki. By walczyć, trzeba się zbli- żyć do otoczenia, otoczenie jednak ma zostać zniszczone, taki bowiem jest cel walki. Przestaje więc istnieć, zwycięzca zostaje sam na polu walki, końcowym zatem faktem walki nie jest złączenie się z otoczeniem, ale rozdzielenie. Rozdzie- lenie to osiąga się przez destrukcję otoczenia. Jest to oczy- wiście przedstawienie spraw dość scheniatyczne, w walce bowiem dojść musi do zwarcia się z otoczeniem, zespolenia się z wrogiem, ?le jest to tylko moment; w perspektywie czasu, tj. dalszego celu, zawsze chodzi o zniweczenie wro- ga - "niech cały świat ginie, bym tylko ja żył". Jest to więc postawa ?egoistyczna. W postawie ucieczki nie niszczy się wprawdzie otoczenia, pozostaje ono całe i nienaruszone, ale od otoczenia się ucie- ka, tym samym zrywa się z ?im kontakt, przestaje ono ist- nieć na zasadzie oddalenia. W ucieczce nie dąży się do zniszezenia otoczenia, tak jak w agresji, ale d.o zerwania więzi z otoczeniem. Jest to destrukcja otoczenia na zasadzie subiektywnej: "oddalam się od ciebie, nie widzę ciebie, więc cię nie ma", na tej samej zasadzie dzieci zamykają oczy, by skryć się, by same nie widziały i by ich nie widziano, w ten sposób oddalają groźne otoczenie od siebie. Uczucia agresji i lęku idą ze sobą w parze. A or zwykle boi si swego przeciwnika, a w lęku chętnie y oby się agreso- rem, tylko ?złowiek czuje się na to za słaby. 200 \. ?f ? ? r 1 ? ? ? ? 1 b 4? Potrzeba uczuć negatywnych Różnica między lękiem a agresją uwydatnia się w perspekty- wie czasowej. W lęku przyjmuje się własną klęskę - "oto- czenie mnie zniszczy", w agresji natomiast - własne z@wy- , ? + ? cięstwo: "ja niszczę otoczenie". Z widzeniem przyszłości wią- że się zasadniczy nastrój, czyli subiektywne poczucie własnej a ? dynamiki, siły życiowej. W wypadku lęku nastrój jest obniżo- ??4w ?tr? r? ? ? ny; z góry zakłada się własną słabość w porównaniu z siłą Y 1 t i dynamiką otoczenia. Przeciwnie w uczuciach agresywnych, k ? Y : F : ; tu zakłada się własną przewagę nad otoczeniem, własna dynamika zwycięży dynamikę otoczenia. Walka ma zatem swoją radosną stronę. Nie maluje się tylko w ciemnych ko- lorach. Istnieją nawet poglądy, że uczucia agresji odgrywają rolę pozytyw?ą, że są one warunkiem postępu i rozwoju, że dzięki nim rozwinęła się nasza kultura. Istnieją też poglądy prze- ciwne, których krańcowym przedstawicielem był Freud, że uczucia te wynikają z instynktu śmierci i są tym samym negatywne. Co się tyczy drugiego stanowiska, to wydaje @ się, jak już to podkreślono, że proces życia jest dialektyczną jednością budowy i niszczenia (śmierci), a tym samym jego subiektywny wyraz musi oscylować międźy nastrojami i uczu- ciami o znaku pozytywnym i negatywnym. Co do pierwszego stanowiska - pozytywne aspekty agresji - to wydaje się ono mocno przesadzone. Z punktu widzenia społecznego i kulturalnego konstrukcja jest zawsze czymś bardziej pozy- tywnym niż destrukcja. WprawdziQ nie można budować no- wego nie niszcząc starego, ale proces budowy, ?eśli społe- czeństwo i jego kultura mają się rozwijać, musi przeważać nad procesem niszczenia. Z punktu vVidzenia psychologicznego nastroje i uczucia o znaku ujemnym są też raczej szkodliwe, głównie wskutek dwukierunkowości uczuć (ich irradiacji). Nienawidząc kogoś, nienawidzi się siebie, agresja łączy się z autoagresją. A uczu- cia negatywne do Własnej osoby nie są na ogół korzystne dla rozwoju osobowości. Poza tym uczucia negatywne wiążą się z postawą "od" otoczenia, tj. dąży się w nich do zerwa- nia z nim kontaktu; w ten sposób podcina się podstawę zasadniczego zjawiska życia, tj. metabolizmu zarówno ener- getycznego, jak i informacyjnego. W tym sensie tkwi w nich śmierć. i ? , ?G - a i 1 ?: af; ?ri "?:??'? i ;u?';:? 1 L' ' Zachowanie życia gatunku ? roizm Cel zawarty w drugim prawie biologicznym - zachowanie ; życia gatunku - wymaga ścisłego zespolenia się z otocze- niem, w postaci zwarcia się z partnerem seksualnym. Istnie- ją wprawdzie w przyrodzie ożywionej inne formy reproduk- cji - aseksualne, ale wyraźnie dominuje w niej seks, gdyż dzięki @niemu zapewniona jest większa indywidualność jed- nostkowa. Przy reprodukcji aseksualnej plany genetyczne są identyczne, w związku z tym reprodukowane jednostki są ! do siebie bardziej podobne niż przy różnorodnych planach genetycznych, jakie zapewnia reprodukcja seksualna. Przyro- da aseksualna straciłaby swą różnorodność i indywidualność poszczególnych jednostek, charakter reprodukcji byłby se- ryjny, taki jak w technice, a tym samym świat przyrody ożywionej stałby się monotonny i nudny. U istot jednokomórkowych zespalenie seksuälne z otocze- ' niem (tj. z partnerem seksualnym) jest tak całkowite, że rów- noznaczne z unicestwieniem ich jako jednostek. Z nich po- wstaje nowe indywiduum, które - jak gdyby odmłodzone ; przez akt seksualny - wchodzi w proces podziału komór- kowego. Powstanie nowego życia łączy się tu wyraźnie ; ze śmiercią starego. Ślady tego połączenia seksu ze śmiercią ' można znaleźć w przeżyciach erotycznych, niekiedy u szczy- ; tu miłosnego uniesienia przeżywa się własne unicestwienie ; lub chęć unicestwienia partnera. W wielu obrzędach i mitach ; upiększających zespolenie seksualne doszukać się można mo- ' tywu śmierci, który jak czarna nić przewija się wśród radosnego kolorytu wesela. Również w mistycznym zespole- niu się z bóstwem przeżywa się unicestwienie swego starego "ja"; w miejsce "starego" rodzi się nowy człowiek, prze- ! pojony bóstwem. Postawa "do" Jeśli w pierwszym prawie biologicznym przeważa kierunek "od" otoczenia, to w drugim wyraźnie dominuje kierunek "do" otoczenia. Ostatecznym celem postawy "do" jest akt pełnego zespolenia się z otoczeniem w akcie seksualnym. Je- śli pierwsze prawo jest egoistyczne, bo dla zachowania włas- nego życia niszczy się życie innych istot żywych, roślin i zwie- rząt, to drugie prawo jest altruistyczne ięki jego realiza- cji powstaje nowe życie; altruizm ten, j wyżej wspomnia- no, u istot jednokomórkowych wiąże się ze swoistym "he- 202 `ł??= ?i ^ '? ': : ' roizmem", gdyż powstanie nowego życia wymaga śmierci sta- rego. Celem pierwszego prawa jest budowa własnego ustroju kosztem otoczenia, wyrażając to formułą fizyczną - nega- tywna entropia ustroju wzrasta kosztem spadku negatywnej entropii otoczenia. Celem drugiego prawa jest budowa oto- czenia, a przynajmniej istot należących do tego samego ga- tunku, reprezentujących podobny plan genetyczny. Dzięki drugiemu prawu wzrasta negatywna entropia otoczenia. Włas- ny porządek (plan genetyczny) zostaje narzucony otoczeniu. ?r Ostatecznym celem postawy "do" jest seksualne zespolenie się z otoczeniem. W ewolucji form? życia wokół tego podstawowego cel? f??? rozwija si? wiele funkcji mających tylko pośredni zwią- ?mj1 ?fAf t 5 ;E If zek z aktem reprodukcji seksualnej. Przede wszystkim .są ł II tu więc wszelkie formy zachowania się i różne postacie przeżywania związane z macierzyństwem. Wiadomo, czym ; ć? M jest miłość matki zarówno w świecie zwierzęcym (chodzi tu o zwierzęta na wyższym szczeblu rozwoju), jak i ludz- kim. Dla tej miłości matka nieraz jest gotowa poświęcić włas- ne życie. Sam akt porodu u ssaków, a zwłaszcza u człowieka, połączony jest z ryzykiem śmierci, toteż z macierzyństwem łączy się pewnego rodzaju heroizm. Warto wspomnieć, że ten aspekt heroiczny jest u samców przesunięty na osi czasu do przodu. Zdobycie partnerki wy- maga u nich pewnego heroizmu, walki o samicę. U samic ? f natomiast jest on związany z samym macierzyństwem. Troska ==:?!"~ ? I macierzyńska, opieka, ciepło, bezpieczeństwo, zaspokojenie an? podstawowych potrzeb biologicznych stwarza wokół, potom- stwa swoisty klimat ciepła macierzyńskiego. Subiektywnym wyrazem tego typu zachowań jest miłość już nie sensu ? 4 stricto seksualna, ale macierzyńska. Miłość przepojona tros- t: ką, caritas w odróżnieniu od cupiditis. Narzucanie własnego porządku obejmuje nie tylko plan genetyczny, lecz także wypracowane w ciągu życia formy interakcji z otoczeniem. Matka zwierzęcia bawi się ze swymi młodymi, uczy je zdobywania pokarmu, polowania, chronie- nia się przed wrogiem. Analogicznie, choć w znacznie szer- szym zakresie, przedstawia się wychowanie człowieka. War- tości społeczne i kulturalne można więc traktować jako naj- szerszą rozbudowę prawa zachowania życia gatunku. Jeśli dla wypełnienia pierwszego prawa biologicznego konieczne jest niszczenie otoczenia, to w drugim prawie rezultatem jego 203 ? f ? ? ? ?B b3 i Ś % l RE ? F ?G a ^ ? ' r i? t realizacji jest wzbogacanie go i przekształcanie na "kształt i podobieństwo swoje". W wypadku pierwszego prawa negatywna entropia oto- czenia obniża się, a w wypadku drugiego prawa podnosi się. Akt twórczy wymaga zbliżenia się do otoczenia w sen- sie dosłownym i emocjonalnym. Trzeba być z nim razem, polubić je, poznać itd. Więź uczuciowa ze światem otacza- jącym jest tu bardzo silna. Człowiek chce się połączyć z przedmiotem swej miłości, zespolić z nim na zawsze. W ten sposób postawa "do" otoczenia jest odpowiednim tłem dla metabolizmu informacyjnego. Nie można by było wejść w kontakt metaboliczny z otoczeniem przy istnieniu wy- łącznie postawy "od". Automatyzacja wyboru postawy "do" lub "od" U@ człowieka sprawa kontaktu uczuciowego z otoczeniem - szczególnie w pi?rwszych latach życia - odgrywa niewątpli- wie zasadniczą rolę w rozwoju osobowości i w dalszych @ kolejach życia. Ciepło "środowiska macierzyńskiego" jest nieodzownym warunkiem przyjęcia postawy "do" otoczenia. Ona umożliwia bogatszy rozwój różnorodnych form zacho- wania się i lepszą eksplorację otoczenia niż postawa "od", w której dominują w stosunku do otoczenia uczucia lęku i agr?sji. Na zasadzie dwukierunkowości uczuć, gdy prze- waża postawa "do", uczucia do własnej osoby są bardziej pozytywne, obraz samego siebie maluje się w jaśniejszych kolorach, łatwiej też na ogół tworzy się on i jest bardziej scalony niż wówczas, gdy przeważa postawa "od" otocze- nia. W pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego zapada de- eyzja wyboru postawy "do" lub "od" w aktualnej sytuacji. Jest to decyzja zapadająca bez udziału naszej woli, nie można kierowäć swymi uczuciami ani nastrojami, najwyżej można zmieniać ich ekspresję. Dokonuje się ona poniżej na- szego progu świadomości. Zależnie od tej zasadniczej de- cyzji - dopiero na? tle postawy "do" lub "od" - zapadają dalsze decyzje dotyczące szczegółowszej już interakcji z oto- czeniem. Jak wspomniano, w drugiej fazie m olizmu informa- cyjnego istnieje wiele możliwości wybor ożnorodnych mo- deli rzeczywistości i własnego w niej zachowania się, w prze- 204 I ? ciwieństwie do fazy pierwszej, w której wybór ogranicza rr rr rr się do alternatywy "do lub od . Ale decyzja w tej fazie jest w t?m sensie zasadnićza, iż od niej zależy rodzaj wy- borów w fazie drugiej. Jeśli w pierwszej fazie zapadnie decyzja "od", to w drugiej fazie nie mogą tworzyć się modele rzeczywistości odpowiadające postawie "do". Koloryt uczuciowo-nastrojowy ogranicza nasze możliwości widzenia i działania w świecie otaczającym. ? ?f ?`?' Nie bez znaczenia jest tendencja do automatyzacji. Gdy pewne decyzje stale się powtarzają, to z czasem na zasadzie * ?3 t t ? ? Ylj? ł? ??dY ? ich "utorowania się" i utrwalenia mają one znacznie większe szanse wyboru niż decyzje przeciwstawne. W ten sposób utrwalają się obraz świata i formy zachowania się. Nie moźna normalnie wyjść z kręgu świata, który samemu się stworzyło. Wyjściem takim jest psychoza. W schizofrenii roz- biciu ulegają struktury czynnościowe zarówno pierwszej, jak i drugiej fazy metabolizmu informacyjnego, a w cyklofre- nii - głównie struktury pierwszej fazy (nastrojowo-uczu- ciowe). Raj utracony" (środowisko macierzyńskie) Srodowisko "macierzyńskie" pierwsżych lat życia przyczynia się do przewagi postawy "do" i tym samym do żyw- szego metabolizmu informacyjnego z otoczeniem. Dzię- ki dwukierunkowości wektorów uczuciowych wzmacniają się uczucia pozytywne do własnej osoby, co sprzyja szyb= szemu i łatwiejszemu formowaniu się autoportretu; jest on bardziej scalony niż przy istnieniu uczuć negatywnych. Większa jest też wiara w siebie, a w związku z tym większa dynamika życiowa. Przyszłość bowiem rysuje się w formie zwycięstwa, a nie klęski. Wspomniana automatyzacja po- woduje, że w dalszych kolejach życia idzie się po linü z grubsza wytyczonej we wczesnym dzieciństwie. W wypadku ciepłej atmosfery wczesnego dzieciństwa staje się ono "rajem utraconym", do którego nieraz się wraca w ciężkich chwilach późniejszego życia. Gdy jednak dzie- ciństwo jest "trudne", gdy nie ma charakteru "środowiska macierzyńskiego", gdy nie ma w nim dostatecznego ciepła uczuciowego, pogodnego nastroju i gdy nie daje ono małemu .dziecku poczucia bezpieczeństwa, wówczas w późniejszym życiu nie ma dokąd wrócić, nie ma bowiem "raju utraco- 205 ? IWld s ` ? f 'Y!' 4' `?E ?Ig 5? `s aa i ? r nego", nie ma się o co oprzeć, przeszłość i przyszłość. są ciemne. Zasadniczy koloryt przyszłości, to, co popularnie określa się przez postawę optymistyczną lub pesymistycz- ną, zależy bowiem w znacznym stopniu od klimatu uczucio- wego wczesnego dzieciństwa. Korzystne "środowisko macie- rzyńskie" wzmacnia nadzieję na przyszłość i wiarę w siebie oraz w świat otaczający. Świat jest "dobry" i przyciągający (postawa "do"), można w nim żyć i rozwijać się. Irradiacja uczuć powoduje, że postawa "do" nie ogranicza ? się tylko do określonego przedmiotu. Z drugiego prawa bio- ! logicznego wynika, że przedmiotem tym powinien być partner seksualny. Promieniuje ona w przestrzeni i w czasie. Obej- muje np. u człowieka krąg rodzinny, większe grupy społeczne, w końcu ludzkość i jej dzieła kulturalne. Człowiek wtapia ' się w swe środowisko, jednoczy z nim, dzięki temu czuje się silniejszy, gd.yż "my" jest zawsze silniejsze niż "ja" Z drugiej strony istnieje tu niebezpieczeństwo-utraty własnej indywidualności i odrębności. W panteistycznym zespoleniu się ze światem otaczającym zatracają się granice między "ja" . a otoczeniem. Taka sama irradiacja dotyczy też wymiarów czasowych. Wiara, nadzieja i miłość idą zawsze razem. Choćby. czas teraźniejszy był zły i odpychający, to jednak przed sobą ma się "czas lepszy", zawsze "skrawek nieba" jest przed nami. Tak więc życie człowieka rozgrywa się między "rajem utraconym" dzieciństwa a rajem, który nas oczekuje w przy- szłości i który jest swoistym odbiciem tego pierwszego ra- ju. Gdy na skutek niekorzystnego "środowiska macierzyńskie- go" pierwszych lat życia przeważa postawa "od" otoczenia - do jej dominacji przyczynić się też może wiele innych czyn- ników, przede wszystkim genetycznych - wówczas świat otaczający staje się zagrażający i odpychający, trzeba go zmienić, przekształcić na lepszy. Zamiast zespolenia się że światem występuje oddzielenie od niego, przyjęcie pochyłej płaszczyzny kontaktu, "zwyciężę lub zostanę zwyciężony", silnie odczuwa się w tej płaszczyźnie własną odrębność i sa- motność. Człowiek wskutek tego czuje się w niej słabszy, gdyż "ja" nigdy nie jest tak silne jak "my". Dwukierunkowość uczuć powoduje, że do własnej osoby też żywi się uczucia o znaku ujemnym raz własnej osoby oscyluje między przeciwstawnymi bieg i, człowiek kocha siebie i nienawidzi, autopnrtret jest rozbity, czarny i biały, 206 ??t b?? + d ? ?" ? ? ? ?? ł ? t ł ?d dobre walczy ze złem, trudniej dochodzi do konsolidacji d I własnego obrazu. Wolniej i trudniej się on buduje niż wów- Frd d Pd d r 7 ?9?,? czas, gdy przeważają uczucia pozytywne do własnej osoby. R? F Człowiek nie ma oparcia w przeszłości, nie ma swojego t I P 7 "räju utraconego", gdyż jego dzieciństwo było budzącym i ?? k? ? trwogę piekłem. Nie ma więc gdzie wrócićr przeszłość jego ;f jest ciemną nicością. Każdy jednak okres żYcia człowieka t ? 9 9 ma swoje prawa, tzn. musi się kiedyś choćby śladowo wy- d 7 pełnić. Jeśli w dzieciństwie nie miało się "macierzyńskiego g 7R h &? środowiska" to szuka się go później nieraz przez całe życie. I i I? t 7 t? Ludzie tacY czują się przez całe życie "niedopieszczeni" o?. ^? f ?? szukają macierzyńskiego ciepła i opieki w aktualnym środo- wisku, a ponieważ zwykle ich nie znajdują, pojawia się uczucie zawodu i pretensji do całego świata, że jest obo- jętnyr nieczuły, wrogi. Zjawisko irradiacji odnosi się też do uczuć negatywnych. !rbnd d Lęk i nienawiść zwykle promieniują też z określonego przed- miotu na resztę otaczającego świata. Dziecko, nienawidząc chwi- lowo własnych rodziców, nienawidzi siebie i całego świata. Nie jest to reguła, czasem dochodzi do ostrego rozgraniczenia kolorytu, na zasadzie kontrastu jeszcze silniej występują koIory przeciwne. Świat staje się biało-czarny. Dzieli się na wrogów i przyjaciół. Taka polaryzacja uczuciowa upraszcza orientację w otaczającym świecie. Zwykle spotykamy ją w okresach dużych napięć emocjonalnych, np. w czasie woj- ny. Brak ciepła w okresie dzieciństwa, jest często powo- demr że koloryt świata staje się ciemny. Świat nie jest dobry. Wymaga zmiany, naprawy itd. Czasem postawa "od rr mobilizuje tendencje twórcze, w dużym stopniu zależy to od stopnia wiary we własne siły, tj. od obrazu własnej osoby. Irradiacja obejmuje też - analogicznie jak w wypadku uczuć pozytywnych - wymiary czasowe. Jeśli w uczuciach pozytywnych życie zamyka się w perspektywach "raju utra- conego" i tego, który nas w przyszłości oczekujer to w wy- padku uczuć negatywnych początek i koniec życia stanowi bezkres piekła, nicość i pustka. Badania doświadczalne na zwierzętach mogą wskazywać na to, że istotną przyczyną w wypadkach tzw. r,psYchicznej śmierci" (śmierć voodoo) jest całkowita utrata nadziei. Utra- ta nadziei jest jednym z osiowych objawów depresji, zresztą najtrudniejszym do pokonania z psYchoterapeutycznego pun- ktu widzenia. DIatego depresja jest swoistym piekłem za życia. 20? :??r b ? I r Ylś i9 9 , '???"I ?ä ;!%'? `HG~, . i '= i ^i^ E9t;i W badaniach przedstawionych na sympozjum poświęconym zespołowi depresyjnemu (Berlin, 16-l?.II.l968) stwierdzono, że w depresjach, zarówno cyklofrenicznych (endogennych), jak inwolucyjnych i nerwicowych, istotnym czynnikiem etio- logicznym jest "trudne dzieciństwo", trudne w sensie złej atmosfery uczuciowej. Na pewno prócz "macierzyńskiego środowiska" wiele innych czynników, przede wszystkim o znaczeniu genetycznyn:z lub konstytucjonalnym, wpływa na utrwalenie się określonej postawy nastrojowo-uczuciowej. Niemniej jednak pierwsze kontakty z otoczeniem mają za- pewne decydującą rolę w określeniu dalszej orientacji uczu- ciowo-nastrojowej. Również z badań Matusska nad byłymi więźniami hitlerowskich obozów koncentracyjnych wynika, że dla przetrwania obozu i dla stopnia nasilenia następstw po- bytu w obozie zasadnicze znaczenie miały przeżycia z wczes- nego dzieciństwa. Zob. poz. 186, 300, 436, 551, 61?, 619, 661. Marzenia senne Możliwe, że przeżycia wczesnego dzieciństwa wyznaczają koloryt i formę marzeń sennych. Wiadomo, że niektórych ludzi nękają stale przykre sny, a inni znów mają sny po- godne. Niestety nasza wiedza dotycząca psychologii czy psychopatologii (gdyż trudno tu ustalić granice między nor- mą a patologią) marzenia sennego jest wciąż jeszcze bardzo skąpa. Badania naukowe koncentrują się przede wszystkim wokół procesów świadomych. To co dzieje się poniżej progu świadomości, opiera się na innym porządku czasowo-prze- strzennym i na innych prawach przyczynowych (logicznych) niż to, co dzieje się w świetle świadomości. Na fakt ten zwrócił uwagę już Freud w swym Traumdeutung. Poza tym marzenie senne łatwo zostaje wyparte z pamięci świadomej. Dlatego rekonstrukcja marzenia sennego jest trudna, a cza- sem nawet niemożliwa. Jak twierdzą psychoanalitycy, wy- maga to pewnego wysiłku i ćwiczenia. Trzeba przyzwy- czaić się do innego porządku czasowo-przestr?ennego i przy- czynowego i nauczyć się zwalczać tłumiące tendencje pa- mięci. Warto by zbadać, jaka istnieje korelacj iędzy koIorytem uczuciowo-nastrojowym życia na jawie olorytem marze- nia sennego. Niekiedy w ciężkich chwilach życia znajduje 208 lE, 9 t ? "? t się ulgę w pogodnej treści marzenia sennego; i na odwrót, ?tr9 ?? t ? ł gdy koloryt dnia jest względnie jasny, wówczaś sny bywają nieraz koszmarne. W piekle obozów zagłady sny więźniów 4 wracały do ich życia na wolności, do rodziny i domu. A na E i? wolności większość byłych więźniów prześladują koszmary , ś r obozowe. Jeden z pacjentów krakowskiej Kliniki Psychia- trycznej, cierpiący na dwubiegunową cyklofrenię z często ? ?? a zmieniającymi się fazami, w okresach depresji miewał sny pogodne i radosne, a w okresach manii - smutne i koszmar- - ne. Bywa też jednak odwrotnie, przykre sny zwiastują fazę ?; ? z 9 depresji. *?? 9 Kontrastowość kolorytu marzenia sennego spełniałaby rolę ' równoważącą koloryt życia na jawie. W chwilach ciężkich człowiek znajdowałby otuchę wracając do krainy szczęścia w trakcie snu, a w chwilach dobrych marzenie senne przy- pominałoby mu, że nie zawsze tak jasno na świecie być musi. Wydaje się jednak, że pomijając wspomniane równo- wa?ące tendencje marzenia sennego, na ogół jego koloryt nastrójowo-uczuciowy odpowiada zasadniczemu koloryt-a-wi , emocjonalnemu danego człowieka. Ludzie smutni mają zwykle , smutne i lękowe sny, a ludzie pogodni - sny pogodne. Świat marzenia sennego stanowi formację bardziej archa- iczną ?iż świat życia świadomego. Obowiązują w nim prawa charakterystyczne dla procesów rozgrywających się poniżej progu świadomości, a więc zniesienie porządku czasowo- -przestrzennego, odmienne prawa przyczynowości niż na ja- wie, brak poczucia wolności woli. Prawdopodobnie ze wzglę- du na swą archaiczność świat marzenia sennego jest bliższy światu małego dziecka niż światu człowieka dojrzałego. Po- dobnie jak zrozumienie psychozy - zwłaszcza typu schizo- frenicznego - ułatwia poznanie ś?@Tiata marzenia sennego, tak psychikę małego dziecka łatwiej byłoby może zrozumieć po- przez treść marzeń sennych. W każdym razie wydaje się, że przeżycia z wczesnego okresu życia w jeszcze większym stopniu kształtują śwrat marzenia sennego niż świat życia w pełnej świadomości. Wydaje się, że zasadniczy koloryt uczuciowo-nastrojowy ma- rzeń sennych odpowiada kolorytowi wczesnego dzieciństwa. Postawy lękowo-agresywne, które u człowieka łatwo utrwa- lają się przy nieodpowiednim klimacie uczuciowym jego śro- dowiska macierzyńskiego; szczególnie silnie i trwale nasy- cają świat marzenia sennego. Sny człowieka o "trudnym dzie- ciństwie" są więc często przepojone lękiem i agresją. Kon- 14 - Melnncholia 20g ? ;=` @ #'; ?9 i? ? ' r ; ' !; ' ' ä; 4 I ? ;f ? ' 5 ?r3;r t 1 , ??,.; '4 ; flikty późniejszego życia będą znajdować odpowiedni rezo- nans w tym tle, które utrwaliło się w dzieciństwie i będą . aktywować postawy lękowo-agresywne łatwiej niż wtedy, w: ' ? gdy tło jest jasne. Zob. poz. 52, 80, 243, 245, 28?, 356, 353, 358, 3?9, 451, 484, 53?, 532. Interocepcja Koloryt marzenia sennego często wpływa na koloryt dnia. Wiadomo, że po nocy zapełnionej koszmarami człowiek wsta- je "jak wypluty" i nie ma zbyt wiele radości życia i energii do rozpoczęcia dnia. W marzeniu sennym łatwiej uwydat- niają się wpływy kanału interocepcyjnego niż w życiu świa- domym. Determinują one nieraz koloryt, a nawet tematykę marzenia sennego. Wpływ interocepcji na życie świadome jest mniej uchwytny. Z codziennego doświadczenia wiadomo, jak choćby zwykła niestrawność wpływa na koloryt i te- matykę marzenia serirlego. Interocepcja ma duże znaczenie w modulowaniu tła nastro- , jowo-uczuciowego. Od niej prawdopodobnie w dużej mierze zależą zasadnicze decyzje wyboru odpowiedniej postawy emo- cjonalnej, jakie formują się w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego, decyzje rozgrywające się poniżej progu świa- domości i tym samym niezależnie od aktu woli. W marze- niu sennym ten wpływ wyraźnie się uwidacznia, natomiast w życiu świadomym jest często pokryty przez wtórnie sfor- mułowane, pozorne związki przyczynowe. Na przykład smu- , tek w ciągu dnia tłumaczymy sobie jakimiś drobnymi przy- krościami, gdy jego rzeczywistą przyczyną jest niedyspozycja żołądkowa. Fakt zależności pier?=szej fazy procesu metabolizmu infor- macyjnego od charakteru informacji interocepcyjnej jest zro- zumiały, gdy pamiętamy o tym, że w tej fazie kontakt ża- równo ze środowiskiem zewnętrznym, jak wewnętrznym jest ściślejszy niż w fazie drugiej, w której dominują zagadnie- nia związane z opracowaniem modeli zachowania się (ruchu w świecie zewnętrznym). Ściślejszym zespoleniem ze środo- " wis?iem wewnętrznym należałoby też tłumaczyć dużą-zależ- ność'?pterwszej fazy metabolizmu informacyjnego od meta- b?olizmu energetycznego. Szczególnie wszelkie zmiany bio- ? chemizmii środowiśka wewnętrznego ?dują swe odbicie v? oscylacjach nastrojowo-uczuciowych. Farmakoterapia psy- ?10 ? ; ; ! : chiatryczna koncentruje się głównie na regulowaniu pier- wszel fazy metabolizmu informacyjnego (zmiana nastrojów ; c i postaw uczuciowych). ł? ? ?? ? ?, ?i ? Zespolenie ze środowiskiem zewnętrznym w pierwszej fazie W pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego nie tylko zespolenie ze środowiskiem wewnętrznym ustroju jest ściślej- sze niż w fazie drugiej, lecz też ściślejsze jest zespolenie ze środowiskiem zewnętrznym. Stwierdzenie to wydaje się sprzeczne z istnieniem znacznie większego bogactwa form interakcji ze środowiskiem zewnętrznym w fazie drugiej. Ale formy te nie są już bezpośrednim stykiem z rzeczywistością; są raczej modelami określonej aktywności w określonych warunkach środowiska, modelami, które formują się w ciągu życia, zmieniają pod wpływem zdobywanych doświadczeń. W ich powstawaniu niemałą rolę odgrywa presja społeczna (widzę świat tak, jak go widzą inni). Pewne formy już są gotowe, np. język formuje nasze sposoby myśienia, widzenia świata, a w pewnym stopniu też zachowania; nie bez zna- czenia są też inne wpływy o charakterze kulturowym. Pa- trząc więc na drugą fazę metabolizmu informacyjnego odno- simy wrażenie, że nie jest to bezpośrednie złączenie się z ota- czającą rzeczywistością, ale narzucanie jej gotowych form, stworzonych zarówno przez poszczególnego człowieka jak też przez społeczeństwo. Bezpośredniość kontaktu z otaczającą rzeczywistością w pierwszej fazie wynika stąd, że nie zdążyły się tu jeszcze wytworzyć bardziej skomplikowane modele interakcji z oto- czeniem. W pierwszej fazie chodzi tylko o zasadniczą orien- tację: zbliżyć się czy oddalić, przyjąć postawę "do" czy "od", zmobilizować się czy rozluźnić. Subiektywnym odpowiedni- kiem tej orientacji ustroju w świecie otaczającym jest od- powiedni koloryt uczuciowo-nastrojowy. Dopiero w drugiej iazie rozwija się cały wachlarz możliwości działania w świe- cie otaczającym, bogactwo różnych form zachowania się, czyli różnych form ruchowych. Wyładowanie efektoryczne w pierwszej fazie metaboliz- mu informacyjnego koncentruje się głównie na "ruchu we- wnętrznym", tj. na efektorach objawiających swe działanie wewnątrz ustroju (zmiany w wydzielaniu gruczołów, w ru- 14? 211 td ?ć:' 4 ' 'I? ? r ?%: chach mięśni narządów wewnętrznych: naczyń, serca, prze- maj; wodu pokarmowego, w zmianach napięcia mięśni szkieleto- ? ustr wych itp.). Natomiast w drugiej fazie metabolizmu informa- stalt cyjnego wyładowanie efektoryczne koncentruje się w "ruchu ność zewnętrznym", tj. głównie mięśni szkieletowych. Bogactwo ner? form ruchowych jest tu olbrzymie; wciąż nowe powstają w ciągu życia, stopień ich zróżnicowania jest znaczny, od globalnych chaotycznych ruchów całego ciała. charaktery- stycznych dla małych dzieci, znajdujących się raczej na gra- nicy między fazą pierwszą a drugą, gdyż mają one duży ' komponent emocjonalny (zasadnicza postawa orientacyjna @ Jedr w stosunku do świata), aż do ruchów niezwykle skompliko- wan wanych, związanych z funkcją mowy i z aktywnością ręki raża dominującej (zwykle prawej) . denć Zob. poz. 480. jedy i stZ na r Sprzężenie zwrotne drugiej fazy mac, fn?ic W drugiej fazie nie chodzi już o ogólną orientację w świe- cie otaczającym. Receptoryczna część (wejście) drugiej fazy metabolizmu informacyjnego koncentruje się główn?e na wy- chwytywaniu efektów własnego działania w otoczeniu ("dzia- łam i obserwuję efekt własnego działania"). Jest to istotne dla zachowania się w świecie otaczającym sprzężenie zwrot- ne. Dzięki niemu wciąż poprawiane są stare formy zachowa- . nia się, tworzą się nowe, bardziej do sytuacji odpowiednie. ?` To sprzężenie zwrotne jakby pobudza układ nerwowy do two- rzenia wciąż notniych modeli rzeczywistości i własnej w niej ' aktywności ustroju. Subiektywnym wyrazem procesów drugiej fazy metaboliz- ? mu informacyjnego jest myślenie. Dzięki niemu odczuwamy ? tworzące się w drugiej fazie modele rzeczywistości i własnej ? aktywności. Odrywanie przeżyć o charakterze myślowym od ? przeżyć o charakterze nastrojowo-uczuciowym jest naukową r fikcją. Rozszczepienie takie ułatwia czasem zrozurZienie pew- 1 nych zjawisk, ale nie jest ono zgodne z subiektywną rzeczy- ł wistością. I? Tie ma "czystych" myśli, jak nie ma "czystych" i uczuć i nastrojów. Koloryt nie może istnieć bez formy, a for- ma bez kolorytu. Każda myśl przepojona jest uczuciem i na- strojem, a każde uczucie i nastrój ma?woja formę my- ślową. Przedstawione tu dwie hipotetyczne fazy metabolizmu informacyjnego. są też pewnego rodzaju fikcyjnym modelem, 212 `? mającym ułatwić zrozumierlie wymiany informacji między '@ ~ ustrojem a jego środowiskiem. Obie fazy przeplatają się , stale ze sobą, jedna bez drugiej istnieć nie może, ich łącz? ?? ' ` ność wynika zresztą z całościowego charakteru pracy układu '= nerwowego. Automatyzacja decyzji wrodzona i nabyta Jednym z zasadniczych zadań układu nerwowego jest formo- ; :r? ? wanie decyzji. Już w pojedynczym neuronie zadanie to wy- :x` raża się nawet w jego budowie morfologicznej - wielość dendrytów wyraża różnorodność informacji na wejściu, a po- jedynczość aksonu zmusza do zintegrowania tych informacji i stworzenia jednej własnej. Istnieje, jak się zdaje, wyraź- ? na różnica między pierwszą a drugą fazą metabolizmu infor- macyjnego co do zakresu możliwości wyboru. W pierwsze j ' ? ?? , fazie zakres potencjalnych decyzji jest stosunkowo mały i ma ! charakter przede wszystkim ilościowy (podobnie jak język f :. analogowy potencjałów generacyjnych, które prawdopodobnie ??? ?'? , ? powstają głównie w układach sieciowych układu nerwowego). ' Decyzje w pierwszej fazie koncentrują się wokół koniecz- ności wyboru jednej z dwóch przeciwstawnych postaw: "do" lub "od" i mobilizacji lub demobilizacji ustroju, co subiek- : "?: . tywnie wyraża się wahaniami postaw uczuciowych i nastro- ju. Różnorodność reakcji przejawia się głównie w modula- t; cjach natężenia wybranej postawy i dynamiki żYciowej (oscy- i lacje uczuć i nastroju). Ten wąski zakres możliwości wyboru powoduje prawdo- podobnie, że decyzja zapada poniżej progu świadomości, czyli, ; jak przypuszczamy, nie angażuje całościowo układu ner- ?? ? wowego. Świadomość byłaby bowiem zarezerwowana dla procesów angażujących do pracy cały układ nerwowy: są to z reguły procesy nowe, trudne. Procesy stare, powtarza- ; @": rzające się na zasadzie ekonomii pracy układu nerwowego, . angażują tylko te jego części, które są niezbędne do pokie- ? rowania tymi procesami. Niektóre procesy metabolizmu informacyjnego od początku q? rozgrywają się@ przeważnie poniżej progu świadomości, np: procesy związane z kierowaniem środowiskiem wewnętrznym. x' Odpowiednie decyzje zapadają tu poza świadomością, są nie- zależne od naszej woli (nie potrafimy kierować biciem swego 213 3:?? ; k serca, ruchami robaczkowymi jelit, procesami biochemicznymi ustroju itp.). Tylko śladowo wyniki pracy metabolizmu informacyjnego dotyczącego środowiska wewnętrznego docierają do świado- mości w postaci np. złego samopoczucia, rozdrażnienia, nie- pokoju itp., a więc modulacji uczuciowo-nastrojowych. Inne znów procesy wymiany informacji znikają z pola świadomości na skutek stałego powtarzania się. Mówimy, że ulegają one automatyzacji (np. czynność chodzenia w trakcie jej opano- wywania angażuje całą naszą świadomość, opanowana roz- grywa się poniżej progu świadomości, nie zastanawiamy się nad tym, czy nogę zgiąć, czy ją wyprostować). W pierwszym wypadku można by mówić o automatyzacji wrodzonej a w drugim - o automatyzacji nabytej. Automatyzacja może istnieć wówczas, gdy możliwości wy- boru są stosunkowo nieduże; gdy jest ich bardzo wiele, jest ona niemożliwa; układ nerwowy musi wówczas vvytężyć swe maksymalne możliwości decydowania. W wypadku czynności wegetatywnych (sterowanie środowiskiem w-ewnętrznym ustro- ju) decyzje od początku są ograniczone do koniecznego mi- nimum. Niekorzystne, niedostosowane formy aktywności są w procesie filogenezy wyeliminowane, toteż zostają tylko modele aktywności o dużym współczynniku prawdopodobień- stwa realizacji. W wypadku automatyzacji nabytej początko= wo, w trakcie uczenia się danej funkcji, tych modeli jest bardzo wiele i możliwości wyboru są bardzo duże. Wystar- czy popatrzeć na różne ruchy, które się wykonuje niepo- trzebnie, w nauce chodzenia, pływania, pisania, czytania itp. W miarę opanowywania danej czynności zbyteczne, niedosto- sowane formy zachowania się (modele, struktury czynnościo- we) zostają wyeliminowane. Współczynnik prawdopodobieństwa realizacji Układ nerwowy człowieka dysponuje, jak wielokrotnie pod- kreślano, prawie nieograniczonymi możliwościami tworzenia modeli rzeczywistości (potencjalnych struktur czynnościo- wych). Każda z nich ma różny współczynnik prawdopo- dobieństwa realizacji. Ostają się tylko struktury o dużym współczynniku, inne ulegają eliminacji. iecko ucząc się chodzić wykonuje czasem ruchy, jakby c ciało latać. Ten model rzeczywistości ma jednakże mały współczynnik praw- ?14 ; .? , "1,. üópodobieństwa realizacji i zostaje w ciągu opanowywania czynności chodzenia wyeliminowany. Nie znaczy to jednak, by eliminacja była całkowita; ślad jej zostaje w tęsknotach za uniesieniem się w powietrze, w marzeniach sennych wy- daje się, że jest się w stanie nieważkości. W dzisiejszej dobie ludzkość zrealizowała wiele modeli o niskim współczyn- niku prawdopodobieństwa realizacji, latanie jest powszech- nym środkiem komunikacji, a stan nieważkości przestał już być czymś zatrważająco niezwykłym. ?: Schizofrenia w jakimś przynajmniej stopniu polega na re- alizacji modeli rzeczywistości o małym współczynniku praw- dopodobieństwa. Jej dziwność i dziwaczność często więc szo- ? kuje otoczenie. Warto zaznaczyć, że wiele koncepcji schizo- frenicznych dzięki postępowi technicznemu zostało zrealizo- wanyc?h, np. promienie działające na odległość, przenoszenie obraźów na odległość, niewidzialne siły działające i nisz- czące organizm z odległości, energie prowadzące do rozbicia kuli ziemskiej, do końca świata, obraz zagłady - piekło na, ziemi itp. Nie ma rojenia, które byłoby czystym rojeniem. Każdy _ stworzony przez człowieka model rzeczywistości ma jakiś ;; ?:" cień prawdy, choćby był najmniej prawdopodobny. Człowiek nie jest wyizolowany od otaczającej go rzeczywistości i jego świadomość ma zawsze ją w sobie. Największa abstrakcja może okazać się realnością, urojenie - rzeczywistością. Hipotetyczna lakalizacja anatomiczna - pierwszej i drugiej fazy Ekonomia wysiłku wymaga jednak, by formy aktywności w świecie otaczającym ograniczyć do modeli o najwyższym ? współczynniku prawdopodobieństwa realizacji, a tym samym najbardziej do aktualnej sytuacji dostosowanych. Dziecko ? odrzuca model latania, gdyż aktualna sytuacja nie daje możli- wości ?jego realizacji. Dzięki tej eliminacji liczba wyborów :? znacznie się zmniejsza, decyzja staje się łatwiejsza i cały proces decydowania może rozgrywać się poniżej progu świa- domości, tj., jak przypuszczamy, nie angażować całościowo układu nerwowego, tylko jego struktury niezbędne do reali= zacji danej czynności. Co się tyczy decyzji: dotyczących pier- wszej fazy metabolizmu informacyjnego (żyeia nastrojowo- -uczuciowego), to na ogół przyjmuje się, że są one formo- 215 ?r , I , ?;:?; ? wane przede wszystkim w starszych strukturach układu ner- wowego, określonych jako węchomózgowie lub układ limbicz- ny; obejmują one podwzgórze, obszerny pas kory mózgowej opasujący wnęki półkul mózgowych i zakręt hipokampa, a także korę mózgową związaną z receptorami węchowymi, leżącą w ponadczołowej części płata czołowego, rozrzucone skupiska komórek nerwowych leżące we wnętrzu płatów skroniowych (jądra migdałowate) i w przegrodzie przezroczy- stej (jądra przegrody) . Nie jest-to układ zamknięty; choćby podwzgórze ma nie- zwykle bogate połączenia dwukierunkowe z filogenetycznie najmłodszą korą mózgową płatów czołowych. Nigdy nie można więc mówić o wyizolowanej funkcji układu nerwo- wego. Kora mózgowa, należąca do tzw. "węchomózgowia" (nazwa "węchomózgowie" wydaje się stosowniejsza, gdyż podkreśla powiązania tego układu z receptorami węchowymi, które odgrywają w filogenezie istotną rolę w zasadniczej, na- strojowo-uczuciowej, orientacji w świecie otaczającym i któ- re zapewne się wiążą w jakiś jeszcze nie całkiem poznany sposób z utrwalaniem zapisów pamięciowych), jest korą filo- genetycznie starszą (allocortex i mesocortex) i o prymityw- niejszej budowie niż kora innych części półkul mózgowych (neocortex). Jak już wspomniano, liczba możliwych modeli aktywności w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego jest niewielka (alternatywne postawy "do" i "od" i podwyższenie lub obni- żenie dynamiki życiowej). Różnice są przede wszystkim iloś- ciowe, różne stopnie modulacji. Stąd ograniczona liczba de- cyzji i w związku z tym łatwość aut?matyzäcji zarówno wro- dzonej, jak i nabytej. Całe bogactwo form metabolizmu in- formacyjnego realizuje się w drugiej fazie metabolizmu. Tu- taj wciąż tworżą się nowe modele aktywności i nowe mo- dele rzeczywistości, w której aktywność ta ma się realizo- wać. Ze względu na bogactwo strukturalne ludzkiego układu nerwowego możliwości te są właściwie nieograniczone. Ewolucja metabolizmu energetycznego i informacyjnego Ewolucja przyrody ożywionej, jak można przypuszczać, w niż- szych formach życia dokonuje się przede wsz stkim poprzez zmiany morfologiczne, u wyższych natomias przez zmiany czynnościowe. 216 Ewolucja bierna czy czynna U niższych form ewolucja koncentruje się na metabolizmie genetycznym, a u wyższych - na informacyjnym. W pewnej fazie ewolucji postęp w metabolizmie energetycznym osiąga jakby maksymalną granicę, dalsze zmiany są minimalne i właściwie niecelowe; otwartym polem dla rozwoju pozostaje metabolizm informacyjny (rozwój receptorów, układu ner- wowego i efektorów). Na tym etapie ewolucji też można rozróżnić dwa okresy: wcześniejszy; obejmujący rozwój pier- wszej fazy metabolizmu informacyjnego i późniejszy, obej- mujący rozwój drugiej fazy. Ewolucja człowieka rozgrywa się prawdopodobnie głównie w tym drugim etapie. Swoistość metabolizmu informacyjnego u człowieka spro- wadza śię do swoistości drugiej fazy metabolizmu informa- cyjnego, tj. budownictwa różnorodnych modeli rzeczywistości i własnej w niej aktywności. Bogactwo struktur morfolo- gicznych sterujących przede wszystkim tą fazą metabolizmu informacyjnego (neocortex) jest u człowieka tak duże, że nie ma na razie obaw, by ewolucja ta miała się zatrzymać. Na- tomiast pierwsza faza metabolizmu informacyjnego, sterujące- go bezpośrednim uczuciowo-nastrojowym kontaktem z rze- czywistością, nie podlega zapewne u człowieka większym zmianom ewolucyjnym i nie różni się znów tak wiele od analogicznej fazy u wyższych ssaków. Odpowiadałoby to również sytuacji w rozwoju struktur morfologicznych układu nerwowego. Mózg ludzki różni się od mózgu wyższych ssa- ków przede wszystkim rozwojem neocortex. Starsze części ko? ry mózgowej pozostają zasadniczo na tym samym poziomie, co u zwierząt wyższych. @ Ewolucja ma charakter nie tylko indywidualny, lecz też kolektywny. Ewoluują nie tylko poszczególne osobniki, ale cały gatunek. Kolektywny charakter ewolucji uwidacznia się wyraźnie w wypadku rozwoju drugiej fazy metabolizmu informacyjnego. Ewolucja to nie tylko rozwój jednostki, lecz całych grup społecznych, a w końcu - całej ludz? kości. Ewolucja człowieka uwidacznia także ważny fakt, że życie, a szczególnie jego rozwój wymaga wysiłku. Fakt ten może być przeoczony, gdy obserwuje się ewolucję niższych form życia, gdyż nie mamy wglądu w icli życie subiektywne, dla? tego przyjmujemy, jak się zdaje niesłusznie, że ewolucja ma charakter bierny, tj. dokonuje się bez wysi?ku: indywidualne- 21? ?bf I' ' go czy zbiorowego. Pogląd taki nie wydaje się słuszny, choćby dlatego, że życie wymaga zawsze wysiłku, nie jest procesem biernym. Wynika to z konieczności wymiany ener- getycznej i informacyjnej z otoczeniem, a ta wymiana nigdy całkiem biernie się nie dokonuje. Pogląd o biernej ewolucji zriajduje swój odpowiednik w teologii w koncepcji Boga, który stwarza świat i wszystkie jego istoty, a więc Boga, który jest na zewnątrz świata, ponad nim. Natomiast pogląd o? aktywności ewolucji odpowiada koncepcji Boga, który jest w świecie i jest źródłem jego rozwoju. Twórczość Starając się prześledzić ewolucję człowieka na podstawie jego twórczości, można by tę twórczość podzielić z grubsza na artystyczną i techniczno-naukową. Artystyczna odpowia- dałaby więcej pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego, gdyż w niej kontakt z własnym wnętrzem i ze światem ota- czającym jest bardziej bezpośredni, uczuciowo-nastrojowy. Natomiast twórczość techniczno-naukowa odpowiadałaby ra- czej drugiej fazie metabolizmu informacyjnego, chodzi w niej bowiem głównie o narzucenie otaczającej rzeczywistości pew- nego modelu tworzonego przez umysł człowieka, w stosunku do świata ma się większy dy$tans niż w postawie artystyc?- nej, przyjmuje się wobec niego postawę wyższości, narzuca mu się własną wolę. Kontakt jest bardziej racjonalno-wolicjo- nalny niż emocjonalny. Obserwując tę twórczość na przestrzeni wieków, można by zaryzykować - oczywiście z dużą granicą błędu - twier- dzenie, że twórczość artystyczna stosunkowo słabo się roz- wija w porównaniu z twórczością naukowo-techniczną. Dzie- ła artystyczne sprzed setek, a nawet tysięcy lat działają na współczesnego człowieka równie silnie, a nierzadko znacznie silniej niż dzieła doby obecnej. Natomiast dawne osiągnięcia myśli naukowo-technicznej mają tylko wartość historyczną, często śmieszą swą naiwnością. Oczywiście polegają na przy- bliżeniu. Nie da się bowiem oddzielić ostro od siebie ar- tystycznego i naukowo-technicznego aspektü twórczości, tak jak i nie da się oddzielić pierwszej fazy tabolizmu infor- macyjnego od drugiej. Podział taki ma t k ułatwić zrozu- mienie pewnych zjawisk. Życie jest procesem całościowym, nie można jego fragmen- 218 ,: r :.? . Y' ? tów rozpatrywać niezależnie od cäłości, jak też, na ndwrót, ny? nie można całości rozpatrywać niezależnie od jej części skła~ ?est ? dowych. Dlatego wyrażamy pogląd, że życie uczuciowe czło- ier- ? wieka w przeciwieństwie do jego życia intelektualnego nie wykazuje większego rozwoju, co ma znajdować anatomiczno- tzcji -fizjologiczne potwierdzenie w fakcie, że części mózgu ste- , rujące nim nie różnią się wiele od analogicznych części ; mózgu ssaków, natomiast rozwój układu nerwowego czło- ?ląd ? wieka koncentruje się na ewolucji najmłodszych filogene- @ jest netycznie części kory mózgowej (neocortex), nie wydaje się całkowicie słuszny, w każdym razie nie powinien być bez- krytycznie przyjmowany. Godzi on bowiem w zasadę dialek- tycznej jedności różnorodnych procesów życiowych. Rozwój życia uczuciowego jest też możliwy na równi z roz- wojem intelektualnym; przemawiają za tym doświadczenia ?wie osobiste każdego człowieka, a także wzloty i upadki kultury _ bsza które można na przestrzeni dziejów prześledzić. Rozwój obu ?ia- faz metabolizmu informacyjnego jest od siebie zależny, nie ego, może jedna faza rozwijać się oddzielnie od drugiej, co już ota- ? zostało dawno w Księdze Mądrości powiedziane: "albowiem ? w złośliwą duszę nie wnijdzie mądrość, ani nie będzie miesz- ra- kać w ciele grzechom poddanym"( Ks.Mądr.l,4). niej ? Wydaje się, że problem ewolucji życia uczuciowego jest ?ew- ' , w dóbie kryzysu naszej kultury problemem zasadniczym i na ? mku ; zmianie postaw uczuciowych, większej kulturze uczuć po- tycz- winien polegać skok ewolucyjny, którego człowiek musi do- żuca konać, by sprostać nagłej zmianie warunków swego życia icjo- ' wywołanej przez rewolucję naukowo-techniczną. ożna wier- Ograniczenie roz- potencjalnych modeli rzeczYwistości Dzie- " (struktur czynnościowych) ą na ; cznie '5 Różnorodność modeli rzeczywistości i ludzkiej aktywności, :ięcia jakie mogą się tworzyć w drugiej fazie metabolizmu infor- czną, macyjnego, jest ograniczona przez kilka czynników. Pierwsze przy- ograniczenie jest następstwem decyzji zapadłej w trakcie ? ? ar- pierw?zej fazy metabolizmu informacyjnego. Decyzja ta .po- woduje, że modele rzeczywistości nie odpowiadające wybra- infor- ,t nemu kolorytowi emocjonalnemu mają minimalne szanse re- ;rozu- alizacji (ich współczynnik prawdopodobieństwa jest bardzo nikły). Na tym polega zjawisko, że człowieka smutnego "cze= ?men- 219 piają się" tylko smutne myśli i na odwrót, wesołego - ? lor? jedi weśołe. Drugie ograniczenie wynika już z samego charakteru dru- nej giej fazy metabolizmu informacyjnego. Jest ona, jak zazna- Czł, czono, skierowana przede wszystkim na aktywność w świe- człc cie otaczającym. Informacje ze świata otaczającego koncen- nie trują się wokół efektów tej działalności, w myśl zasady "działam i obserwuję własne działanie". Inne informacje są j infa mniej ważne, stanowią tło dla tego głównego strumienia in- ? wac formacji, spełniającego rolę sprzężenia zwrotnego, gdyż pod ich wpływem zmienia się model aktywności i obraz otacza- ? sto? ? P jącego śWiata. Świat więc widzi się przez pryzmat własnej ; o? Róż w nim aktywności. Odnosi się to zarówno do różnic w widzeniu świata po- fazi między poszczególnymi gatunkami, jak też pomiędzy po- tu szczególnymi jednostkami w obrębie jednego gatunku. Ina- ten? czej widzi otaczający świat żaba, inaczej zając, a jeszcze ? mOi inaczej leW. Spośród ludzi inaczej widzi świat otaczający I poz człowiek pracujący na roli, inaczej myśliwy, technik, mate- ? matyk, poeta itp. Nie tylko własna aktywność w świecie staj wpływa na sposób, w jaki się go odbiera, lecz też aktyw- noś ność ludzi, z którymi się współżyje bezpośrednio lub po- pra? średnio dzięki różnego rodzaju więzom kulturowym. W ten ; red? sposób model rzeczywistości określa grupa społeczna, w któ- i noś? jedi rej dany człowiek żyje i krąg kulturowy, do którego przy- ! aliz należy. Trzecie ograniczenie różnorodności modeli rzeczywistości j strz wynika z samego faktu decyzji. Każda decyzja zwiększa ? nie? prawdopodobieństwo poWtórzenia się modelu wybranego, ; w r a zmniejsza prawdopodobieństwo zrealizowania modelu od- ? szy rzuconego. Odnosi się to do decyzji zarówno zapadają- moc cych w pierwszej, jak i w drugiej fazie metabolizmu infor- macyjriego. W pierwszej fazie liczba potencjalnych modeli szy jest stosunkowo nieduża. Chodzi tu głównie o zmiany natę- ne?. żenia tła uczuciowo-nastrojowego; bieguny przeciwstawne zo- stają te same. Powtarzające się decyzje mogą osłabić możli- Lic? wość wystąpienia kolorytu przeciwstawnego, ale nigdy nie łec2 mogą jej nie tylko całkowicie, ale nawet w znacznym stopniu rycl życ zredukować. nie Człowiek "z natury" pogodny, rzadzie będzie reagował ; smutkiem na kontakty z otaczającym ś em niż człowiek ! SWQ "z natury" smutny. Koloryt ciemny jednak nie jest mu obcy, ?? lizn podobnie jak "smutnemu" od "urodzenia" nie jest obcy ko- wnE 220 . ???? ? i d i . ? I r loryt jasny. To samo dotyczy postaw uczuciowych: przewaga jednej postawy, np. lękowo-agresywnej, nie wyklucza u da- nej osoby możliwości występowania uczuć przeciwstawnych. iru-_ agresywny częściej będzie reagował agresją n Człowiek człowiek ,rz ury" spokojny, nie znaczy to jednak, bY '? i ; ś @ nat rvie- nie potrafił on żywić uczuć o znaku pozytywnym. ?en- Decyzje powtarzające się w pierwszej fazie metabolizmu ady informacyjnego wyznaczają tylko ogólną tendencję do prze- i wagi jednego kolorytu emocjonalnego nad drugim, ale nie ??` in- zmniejszają jego współczynnika prawdopodobieństwa w tym pod u, cza- stopni jak to się dzieje w wypadku modeli rzeczywistości powstających w drugiej fazie metabolizmu informacyjnego. snej . Różnica ta pochodzi prawdopodobnie stąd, że. w pierwszej _ ecyzje dotyczą zmian ilościowych, tj. zmian natężenia; fazie d tu istnieje wielość możliwości; natomiast sama liczba po- ły, po- Ina- tencjalnych modeli jest nieduża i nigdy jeden z nich nie może ulec wyeliminowaniu. Najlepszy człowiek nie będzie zcze pozbawiony "złych" uczuć, a najgorszy - ,rdobrych". JącY w zo- iäte- 1 W drugiej fazie decyzje dotyczą zmian jakościowych; iecie staje wybrany ten lub inny model rzeczywistości czy aktyw- _ ności. Potencjalnych modeli jest bardzo wiele, liczba ich jest _ ? rawie nieo raniczona. I d b nie różne o rodza u cz niki ? ? P g g Y Y g j Yn ten reduku ce, człowiek zgubiłby się w chaosie ich różnorod- któ- ności; coś takiego dzieje się w schizofrenii. Już sam wybór ?rzy- jednego z modeli zmniejsza jednak prawdopodobieństwo re- alizacji modeli innych. Uczymy się w określony sposób spo- tości ? strzegać otaczający nas świat i w odpowiedni sposób na niego działać. Wszystkie inne sposoby - wskutek tego, że ?ksza ją coraz mniej- Zegor w momencie decyzji zostały odrzucone - ma ? od- szy współczynnik prawdopodobieństwa realizacji, natomiast dają- model wybrany ma coraz więks2e szanse realizacji w miarę .nfor- jego powtarzania. Każdy więc krok naprzód wyznacza dal- odeli szy kierunek drogi i zmniejsza szanse wybrania drogi in- nat?- nej. :e zo- Proces decyzji jest zarówno indywidualny, jak kolektywny. nożli- Liczą się tu nie tylko wybory własne, lecz też grupy spo- j nie ? łecznej, w której się żyje i wzory kulturowe, wśród któ- opniu i I-ych się wzrasta. W ten sposób tworzy się swoista rutyna ? życia, przyzwyczajamy się do jednego obrazu rzeczywistości, ?ował ? nie możemy zejść z drogi, na którą raz weszliśm . Temu ?wiek swoistemu skostnieniu przeciwdziała pierwsza faza metabo- obcy lizmu informacyjnego. Dzięki temu, że w niej kontakt z we= ko- wnętrznym, jak i zewnętrznym środowiskiem jest bardzie 221 I4 ;?(ś:l? :' : ;ći: bezpośredni ,i spontaniczny, faza ta działa pobudzająco na fazę drugą w sensie rozbijania jej stereotypów. Poza tym oscylacje między przeciwnymi biegunami nastrojów i uczuć wpływają w zasadniczy sposób na zmianę modeli rzeczywi- stości tworzących się w fazie drugiej. Dzięki pierwszej fazie człowiek wciąż jest zagrożony zmia- ną widzenia swego świata i zmianą stereotypów swego dzia- łania. Powszechnie wiadomo, jak ważną rolę czynniki natury emocjonalnej odgrywają w pobudzeniu lub hamowaniu aktyw- ności czysto intelektualnej, ile pomysłów, choćby najbardziej abstrakcyjnych (np. matematycznych), powstaje poniżej progu świadomości. W marzeniu sennym niejednokrotnie występują różnego rodzaju fragmenty rzeczywistości zarówno aktualnej, jak też dawno zaszłej, które na jawie nie dotarły do świa- domości, zostały wyeliminowane, gdyż prawdopodobnie nie harmonizowały z aktualnym modelem rzeczywistości, należa- ły do modeli odrzuconych. Niekiedy takie odrzucone modele rzeczywistości, fragmen- tarycznie ujawniające się w marzeniach sennych, dają le- psze zrozumienie własnych dążeń, a także pozwalają do- strzec w świecie otaczającym nowe, nie dostrzegane dotych- czas wartości. Druga faza metabolizmu informacyjnego ma w sobie coś sztucznego, jest jakby nadbudową nad tym, co naprawdę dzieje się w zderzeniu człowieka z jego świa- tem otaczającym. Człowiek tą nadbudową broni się przed bezpośrednim z nim zetknięciem, dzięki niej styka się raczej z tym, co sam tworzy niż z prawdziwą rzeczywistością za- równo zewnętrzną, jak wewnętrzną. Ten bezpośredni, spontaniczny kontakt jest jednak po- trzebny do rozbijania starych i tworzenia nowych modeli w drugiej fazie metabolizmu. Dzięki niemu realizuje się za- sada zmienności życia. Człowiek nie kostnieje w swoim wi- dzeniu świata i w swoich formach aktywności, ale jedne niszczy, by w ich miejsce budować nowe. Nieraz po wyjściu z depresji chory mówi, że zobaczył w nowy sposób swoje życie, że wiele się nauczył. Tak przykra zmiana kolorytu emocjonalnego, jaką się przeżywa w depresji, uświadamia choremu, jak niepewny jest jego obraz świata, jak w ciem-- ności depresji świat wygląda zupełnie inaczej i tym bardziej trzeba się cieszyć, gdy z powrotem świat śię rozjaśni. W przeciwieństwie do schizofrenii w d sjach struktura świata i własnej osoby nie ulega zasadni e zmianie. Świat się zmienia tylko dlatego, że zmienia się jego koloryt. W schi- 222 5 zofrenii natomiast wskutek tego, że zostają uaktywnione odrzucone modele rzeczywistości, zmienia się sama budowa świata i budowa własnego "ja". W depresjach zmiana rozgrywa się głównie w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego (zmiäńa kolorytu emocjonalnego), a zmiany w fazie drugiej są wtórne. Natomiast w schizofrenii zmiana dotyczy obu faz; szczególnie w drugiej fazie ujawniają się odrzucone niegdyś modele rzeczywistości. Dlatego chory na schizofrenię jest dla otoczenia bardziej "inny" (varius) niż chory depresyjny. Związki przyczynowe w pierwszej fazie Znalezien?e właści?nrych przyczyn oscylacji kolorytu emocjo- nalnego nie jest sprawą łatwą, a wydaje się, że w ogóle nie zawsze jest możliwe. Wprawdzie na pytanie: "czemuś smutny" lub "czemuś zły" itp. z reguły potrafimy dać odpo- wiedź, ale podana motywacja zwykle jest mniej lub więcej sztuczną konstrukcją logiczną, mającą wytłumaczyć to, czego prosto wytłumaczyć się nie da. Prawa przyczynowości i związanego z nimi porządku lo- gicznego tworzą się przede wszystkim w drugiej fazie meta- , bolizmu informacyjnego. Tu bowiem zakres kontaktu z rze- czywistością jest ograniczony; koncentruje się on na aktual- nym polu aktywności, wszystko inne - dotyczące zarówno ` środowiska wewnętrznego, jak i zewnętrznego ustroju - jest mniej ważne, stanowi tylko tło na polu działania. Dzięki temu zwężeniu kontaktu ze światem otaczającym, a także ze światem wewnętrznym, wyraźnie uwydatnia się sekwencja czasowa i przestrzenna oraz sekwencja przyczyny i skutku ("działam i obserwuję efekt swego działania", "działam w określonym czasie i miejscu"). Natomiast w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego nie ma porządkującego działania własnej aktywności, jest tylko zetknięcie się z rze- czywistością zewnętrzną i wewnętrzną. Pole kontaktu z rzeczywistością nie jest ograniczone przez zakres własnej aktywności, ma ono znak nieskończoności zarówno w sensie czasowym, jak i przestrzennym, stąd złud- ne wrażenie, że uczucia i nastroje trwają wiecznie. Taki? "rozciągnienie" w czasie i przestrzeni odczuwa się nawet w stosunku do kolorytu codziennego dnia, tj. do pogody. Gdy pada deszcz wydaje się nieraz, że będzie padał "wiecz- nie" i że "wszędzie" pada. Jest to dziwny paradoks, gdyż 223 I I właśnie tło emocjonalne wykazuje największe oscylacje. Ale może właśnie dlatego, że jest tłem, musi mieć pozory trwa- łości. Stanowi ono bowiem bazę, na której buduje się bar- dziej subtelne i skomplikowane modele interakcji z otocze- niem. To samo zjawisko nieoznaczoności - w sensie braku okreś- lonych granic - dotyczy związków przyczynowych. Nie ma tu sekwencji ,?działam i obserwuję efekt własnego działania", nie ma więc tym samym wyraźnych powiązań przyczynowych. Efekt końcowy w postaci określonego kolorytu emocjonal- nego jest całką różnorodnych czynników pochodzących za- równo ze środowiska zewnętrznego, jak i wewnętrznego. D1?- tego trudno jest odpowiedzieć na pytanie: "dlaczegoś taki smutny", czy "zły" itp. Nastrój bowiem czy nastawienie uczuciowe nigdy nie są wywołane przez jedną przyczynę, ale przez bardzo wiele i trudno ocenić ich hierarchię waż- ności. Klasyfikacja etiologiczna zespołów depresyjnych Psychoge? a somatoc Powyższe trudności wyraźnie uwydatniają się w próbach kla- Zob. poz syfikacji i etiologicznego uporządkowania różnych rodzajów 335, 336, 4: depresji. Od lat psychiatrzy wiele wysiłku wkładają w stwo- rzenie odpowiedniej klasyfikacji i co wybitniejszy autor po- daje własny sposób podziału. Dość trafny wydaje się po- dział zaproporiowany przez Kielholza (1965). Autor ten na Co się t? osi współrzędnych Y ustawia czynniki somatogenne, a na współczes osi X - czynniki psychogenne. Rodzaj depresji jest funkcją endogenn obu tych czynników. Idąc po kolei, największe nasycenie w psych czynnikami somatogennymi mają depresje organiczne, a więc i w dep? starcze, miażdżycowe, pourazowe, padaczkowe, związane podkreśla z niedorozwojem umysłowym; dalej, depresje objawowe (sym- gunowym ptomatyczne), np. w następstwie chorób zakaźnych, w nie- sjami jed? wydolności krążenia, w zaburzeniach wewnątrzwydzielniczych, presyjne. na tle zatrucia; w następnej kolejności, zdaniem autora, idą dziczne o depresje inwolucyjne, a dalej schizofreniczne, w końcu endo- biegunow genne; w depresjach nerwicowych już wyraźnie przeważają ?rcześniej ?zynniki psychogenne, a największe ich nasycenie wykazują jednobieg presje jeć biet. depresje reaktywne. Podział ten wydaje trafny, gdyż słusznie podkreśla współzależność wpływó rodowiska ze- wnętrznego (somatogenia) i wewnętrznego (psychogenia) (ryc. Analiza 1): pach obja 15 - Melnnc 224 F I ??: OEPRESSIONES ;:`E" ORGANICAE (senilis, arteriośclerotica,posttraumcztica, epilep.tica, oligophrenica) ?i::E :; ': :??GG ; SYMPTOMATICAE (postinfectiosa, ńemodynamica, endocrinologica, toxica) ?ł 2 INV.OLUTIVAE SCHlZOPHRENICAE ä : ENDOGENNES NEUROTICAE EX EXHAUS TIONE REACTIVAE PSYCHOGENIA Ryc. 1. Psychogenia jest bliższa metabolizmowi informacyjnemu, a somatogenia - metabolizmowi energetycznemu. Zob. poz. 2, 24, 86, 8?, 95, 119, 150, 161, 190, 191, 301, 328, 336, 340, 3?5, 336, 410, 444, 450, 512, 532, 543, 620, 64?, 688, 689. Wpływy genetyczne Co się tyczy znaczenia czynnika genetycznego, to zdaniem współczesnych autorów jest on największy w depresjach endogennych, średni - w inwolucyjnych, a najmniejszy - w psychogennych (nerwicowych, depresji z wyczerpania i w depresjach reaktywnych). W depresjach endogennych podkreśla się wyraźną różnicę między depresjami dwubie- gunowymi, tj. przeplatanymi fazami maniakalnymi, a depre- sjami jednobiegunowymi, w których występują tylko fazy de- presyjne. W depresjach dwubiegunowych obciążenie dzie- dziczne odgrywa wyraźniejszą rolę niż w depresjach jedno- biegunowych, poza tym rozpoczynają się one na ogół we wcześniejszych okresach życia (w młodości) niż depresje " jednobiegunowe (w wieku dojrzałym); fazy są częstsze. De- presje jednobiegunowe stosunkowo częściej występują u ko- biet. Analiza roli czynnika genetycznego w poszczególnych gru- pach objawów wskazuje, że podniecenie (n?elancholia agitatn) ts - Melnncholin 225 6 I "; b 1 ?(3?i jest w znacznym stopniu uwarunkowane genetycznie, nato- miast zahamowanie tego typu uwarunkowań nie wykazuje. Urojenia winy, prześladowcze, ubóstwa, omamy i iluzje, z?- pewne nie zależą od czynników genetycznych, ale od wieku i od kręgu kulturowego. Urojenia winy są typowe dla wieku K. dojrzałego i późniejszego, stosunkowo rzadko występują u młodych pacjentów. Urojenia ubóstwa są charakterystyczne dla wieku starczego. Na starość występują też częściej oma- my i iluzje, co można wiązać z pojawiającymi się już w tym wieku zmianami organicznymi. Zob. poz. 33, 134, 141, 151, 186, 259, 313, 333, 339, 410, 515; 542, 595, ?0?, 618, 619, 620, 621, 65?, 664, ?00, 311, 731. Wpływy kulturowe Urojenia winy (grzesznościowe) są typowe dla naszej kultu- ry @(judajsko-chrześcijańskiej), natomiast należą do rzadkości w ännych kulturach. W kulturach tzw. "pierwotnych" częstsze -są urojenia hipochondryczne, pxześladowcze, a także omamy i iluzje. Wielu psychiatrów uważa, że w ogóle depresje są rzadsze u tzw. "ludów pierwotnych". Już Kraepelin w czasie swej dość krótkiej podróży na Jawę zauważył, że wśród ludności tubylczej prawie nie ma depresji. Przyjmuje się, że w kulturach bardziej "pierwotnych" ist- nieje większa spoistość grupowa. "My" przeważa nad "ja". Tym samym odpowiedzialność za nieszczęścia, za "grzechy", spada w znacznej mierze na całą grupę społeczną; nie tylko jednostka jest nieszczęściami obarczona. Odpowiedzialność ?zbiorcza zwalnia poszczególnego człowieka z poczucia winy. Klasycznym przykładem jest łatwość mordowania bliźnich w czasie wojny, gdy odpowiedzialność za tę największą zbrodnię spada na grupę społeczną, zwalniając tym samym jednostkę od ciężaru winy. Silna więź grupowa powoduje, ?e uwarunkowane społecznie czynniki hamulcowe (freudow- skie superego) pozostają na zewnątrz, w grupie; tylko w nie- @znacznym stopniu ulegają internalizacji. Musi istnieć pewien stopień uniezależnienia się od grupy, a?igraniczenia własnego "ja", by normy zewnętrzne stały się normami wewnętrznymi, by "zw rciadło społeczne" stało się indywidualnym sumieniem. Pr dużej spoistości grupy ?tto takiej pełnej internalizacji nie dochodzi. Tym próbuje się tłumaczyć rzadkość urojeń grzeszności w tzw. "pierwot- ? ; 226 ;JS , T Y? !Y y ?ń?ch" kręgach kulturowych. Wina jakby obarcza całą grupę "?? śpołeczną, a nie tylko jednostkę. Natomiast częstsze są w "pierwotnych" społeczeństwach _ urojenia prześladowcze, a także omamy i iluzje. Przy zatarciu ?:: bowiem granicy między "ja" a "my" łatwiej doehodzi da projekcji, własne uczucia są rzutowane w najbliższe otocze- ? ` nie społeczne. Jeśli prawdą jest, że depresje są ?zadsze u tzw. ??? .@ ludów "pierwotnych", to fakt ten można by tłumaczyć w ten ,sposób, iż silna więź grupowa ułatwia wyładowanie uczuć ?; na zewnątrz. Uczucia własne stają się uczuciami całej grupy; _dzięki temu obciążenie poszczególnej jednostki staje si? ? mniejsze. W grupie łatwiej jest znosić cierpienia. Job był ; samotny. Więź grupowa ułatwia wyładowanie (ekspr?sję) na- _ strojów, jak i postaw uczuciowych. Radość, smute.k, miłość? ??'_nienawiść i lęk w grupie znajdują swój rezonans, utorowane ?@ drogi zewnętrznej manifestacji, irradiują na innych członków grupy. W sumie wyładowanie uczuć czy nastrojów dzięki _ właśnie grupowemu wzmocnieniu przybiera znacznie na siler _ ale jednostce jest lżej dane napięcie uczuciowe wytrzymać, ?! - uczucia "nie zalegają", łatwo znajdują ujście i to ujście "za= ?` legalizowane" przez społeczną aprobatę. Człowieka naszej kultury, zwłaszcza współczesnej epokir ? ? mogą razić jäskrawe nieraz manifestacje uczuć i nastrojów, . ?Spotykane w innych kręgach kulturowych. Ale dzięki tej @ ?: łatwości wyrażenia swego kolorytu emocjonalnego człowie= ` kowi łatwiej znosić przykre nastroje i uczucia, a przyjemne są wzmocnione przez rezonans grupo?Ty. Poza tym w spo- ; łeczeństwach "pierwotniejszych" wyraźniej jest określona rola H danej jednostki; każdy wie, skąd przyszedł i dokąd zmierza b ?ego przeszłość i przyszłość nie rozpływa się w niebycie. ?? Za sobą ma tradycję, a przed sobą takie czy inne, może@ ? dla nas naiwne, koncepcje transendentne. Człowiek nie czuje ?, się samotny nie tylko w dosłownym sensie słowa (ścisła więź ? ? grupowa), lecz też w sensie przenośnym (określone miejsce &, w porządku świata) . @ ?? Według niektórych badaczy, w przeciwieństwie do schizo- ? @ frenii, która rzekomo ma częściej występować w niższych klasach społecznych (możliwe, że na skutek schizofreniczne ? degradacji chorzy ci szybko deklasują się do niższych ?? warstw), depresje mają częściej występować w klasach wyż- szych. Jeśli badania te odpowiadają choćby w małym pro- ;,r? - ćencie rzeczywistości, to potwierdzałyby one znaczenie więzi ' gr powej dla profilaktyki depresji. Na ogół bowiem im wyżej ; * . 22 ? r ? !+ ' w hierarchii społecznej, tym więź grupowa jest słabsza. Jak wiadomo, władcy są samotni. U ludów tzw. "pierwotnych" często spotyka się formy hipo- chondryczne depresji, częste są też hipochondryczne urojenia. Postaci hipochondryczne depresji nie są rzadkie także w na- szym kręgu kulturowym, występują one może częściej u lu- dzi tzw. "pr?nitywnych" (przez co na ogół niezbyt słusznie rozumie się ludzi niewykształconych i pozbawionych przyję- tych form kulturowych - jest to pojęcie niezbyt w psychia- trii stosowne), ale nie są też rzadkie u ludzi wykształco- nych i dysponujących wyrafinowanymi nawet formami życia kulturalnego. Co więcej, w ostatnich kilkunastu latach można zauważyć swoistą "hipochondryzację" zarówno wśród chorych psychiatrycznych - i to z różnych grup diagnostycznych (a więc obok depresji hipochondryzacja nerwic, schizofrenii, zespołów psychoorganicznych) - jak też wśród ludzi nie zaliczanych do psychiatrycznych pacjentów. By się o tym przekonać warto przysłuchać się rozmowom prowadzonym przez ludzi w średnim i w starszym wieku; obracają się one często wokół dolegliwości cielesnych, lekarzy, wad służ- by zdrowia itp. W czasopismach temat zdrowia i choroby należy do tematów "chwytliwych", popularne publikacje me- dyczne cieszą się znaczną poczytnością. U ludów "pierwotnych" i u tzw. ludzi "prymitywnych" ten- dencje hipochondryczne można tłumaczyć specjalnym dla nich znaczeniem ciała i siły cielesnej, co wiąże się z fizycz- ną pracą. Silne i zdrowe ciało jest dla nich warunkiem egzy- stencji. Poza tym ludzie ci mają często trudności w wyra- żaniu swoich stanów psychicznych, swoich uczuć, nastrojów, swego cierpienia psychicznego. Nasza mowa jako najwyższa forma ruchu jest skomplikowaną formą aktywności zewnętrz- nej, tym samym jest zwrócona na świat otaczający, a nie na świat wewnętrzny, własnych doznań psychicznych. Te same słowa określają stany psychiczne o bardzo rozleg- łym wachlarzu odcieni i natężenia (miłość, lęk, nienawiść itp.). Słownik w odniesieniu do stanów psychicznych jest ubogi w porównaniu ze słownikiem dotyczącym zjawisk świata otaczającego. Łatwiej wyrazić swoje cierpienie w po- jęciach bólu fizycznego niż psychicznego. Jest to zrozumialsze dla samego chorego i dla jego społecznego otoczenia. U lu- dzi wykształconych trudności werbalizac woich doznań nie odgrywają większej roli. Natomiast u nic ciało może mieć znaczenie nerwicorodne. 228 ?za. Jak Dla naszej cywilizacji dość typowa jest pewnego rodzaju pogarda dla ludzi starych. Jest to cywilizacja ludzi prężnych, energicznych, młodych, mimo że życie w niej wymaga mniej- szego wysiłku fizycznego i jest otoczone znacznie większymi wygodami niż życie w cywilizacjach prymitywnych. Człowiek lęka się własnej starości, niedołęstwa, nieatrakcyjności. Tech- nizacja środowiska sprawia, że w ?stosunku do własnego cia- ła ma się nastawienie techniczne, "maszynka" działa dobrze lub źle. Reperuje się ją, dorzuca różnych chemikaliów i dalej pracuje. Poza tym formy współżycia społecznego wymagają ukry- wania własnych nastrojów i uczuć, trzeba "zachować twarz , "keep smiling". Łatwiej wzbudzić uczucie otoczenia demon- strują@c dolegliwości fizyczne niż psychiczne cierpienia; te ostatnie ma się tylko dla siebie. Dlatego cierpienie psychiczne nieraz przybiera formę cierpienia fizycz- nego. Dolegliwości cielesne często maskują ukrytą de- presję (depressio larvata). Depresje tego typu tra.fiają prze- ważnie do lekarży internistów i są nieraz traktowane po- czątkowo jako choroby somatyczne. Niekiedy właściwe roz- poznanie jest stawiane dopiero wówczas, gdy bóle fizyczne i złe samopoćzucie fizyczne ustępują po środkach antyde- presyjnych (tymoleptykach). Właściwe rozpoznanie i lecze- nie jest trudniejsze, gdy depresja łączy się z chorobą soma- tyczną, np. z wrzodem żołądka, zapaleniem pęcherzyka żół- ciowego, colitis ulcerosa, nadciśnieniem tętniczym, astmą oskrzelową, niewydolnością krążenia, chorobą gośćcową itp. Zagadnienie percepcji bólu jest wciąż otwarte. Powszechnie wiadomo, że tło emocjonalne może obniżyć lub podwyższyć próg percepcji bólu. Przeżywając silne napięcie emocjonalne można w ogóle bólu nie odczuwać. Obniżony nastrój na ogół obniża próg bólowej percepcji; smutnego człowieka wszystko boli, gorzej znosi urazy bólowe. Często też depresje zaczy- nają się dolegliwościami cielesnymi, dopiero później wy- stępuje wyraźne obniżenie nastroju. Zob. poz. 83, 88, I11, 186; 235, 333, 339, 405, 515, 51?, 518, 520, 528, 542, 603, 656, 300, 311, 315. " Wszechobecność" depresji Zastanawiając się nad różnymi próbami klasyfikacji depresji, nie można czasem oprzeć się wrażeńiu, że jest to zespół chorobo- wy wszechobecny. Prócz bowiem cyklofrenii, dla której pa- 229 F= xt tologiczne wahania nastroju są objawem osiowym, we wszy- stkich innych zespołach chorobowyeh spotkać się można z obniżeniem nastroju. Nie tak rzadko objawy depresyjne wysuwają się na pierwszy plan, co prowadzi nieraz do du- żych trudności diagnostycznych. Wiele np. sporów nauko- wych wywoływał od lat i dfltąd wywoluje pro?lem, czy psy- choza inwolucyjna jest osobną jednostką chorobową, czy też jest nietypową depresją endogenną, a jej odmienny nieco obraz kliniczny (urojenia grzeszności, prześladowcze, zazdroścr itp.) związane są z faktem, że występuje ona w późniejszym wieku. W praktyce psychiatrycznej nieraz ma się duże trudności w odróżnieniu cyklofrenii od schizofrenii; często postawienie jednoznacznego rozpoznania jest w ogóle niemożliwe i w je- dnym. szpitalu rozpoznaje się tę, a w drugim inną jednostkę chorobową. Czasem trudno jest odróżnić łagodne depresje od nerwic, zwłaszcza gdy depresja endogenna ?występuje u lu- dzi z osobowością psychasteniczną lub anankastyczną. U ludzi tego typu osobowości łatwo tworzą się nerwicowe postawy uczuciowe ("zaleganie uczuć"), toteż łatwo można łagodną depresję wziąć za nerwicę. Inaczej dzieje się u osób synto- nicznych lub cyklotymicznych według typologii Kretschmera, które zdaniem tego psychiatry są najbardziej skłonne do cyklofrenii. U nich dzięki współbrzmieniu z otoczeniem i dzię- ki stosunkowo dużej zwartości psychiki nie ujawniają się nerwicowe "skazy"; po wyrównaniu się nastroju są oni ide- ałem zdrowia psychicznego; moźna by nawet powiedzieć, ż? są "patologicznie zdrowi psychicznie". Pod wpływem sugestywnych koncepcji Kretschmera zbyt silnie- kojarzy się depresję endogenną z cyklotymicznym typem osobowości. Późniejsze badania wskazują na to, ż? nierzadko choroba ta występuje też w innych typach osobo- wości, zwłaszcza w typach zbliżonych do anankastycznych. Są to ludzie o przesadnym nieraz poczuciu obowiązku, "po- rządni", o wrażliwym sumieniu, podporządkowani obowiązu= jącym normom społecznym, nieraz uparci. Zdaniem psycho- analityków zbliżają się oni do typu "analnego"; z triady cech określających ten charakter: porządnictwo, upór, skąp- stwo, mają oni dwie pierwsze cechy. Zbliżają się też swoim uzależnieniem od środowiska społecznego (stosunek symbio- tyczny) do typu oralnego. Obniżenie nastroju jest dla nerwic z?awiskiem dość typo= wym i ocena, czy ma się do czynienia z depresją nerwicową, 230 . ćzy też z innym rodzajem nerwicy ma charakter ilościowy, a nie jakościowy. W schizofrenii obniżenie nastroju spotyka się często w fazach początkowych, @zwłaszcza gdy choroba ~` zaczyna się powoli i niespostrzeżenie, a prawie z reguły , : w fazach końcowych, gdy człowiek jest jakby wyczerpany chorobą i stoi wobec pustki własnej i otaczającego świata. ?V zespołach tzw. psychoorganicznych nastrój depresyjny nie należy do rzadkości, w każdym razie jest znacznie częstszy niż podwyższenie nastroju (euforia, moria). Zwłaszcza w osta- tnich kilkunastu latach zauważa się wyraźnie przesunięcie w kierunku nastroju depresyjnego. Obniżenie nastroju w ze- społach psychoorganicznych można tłumaczyć ogólną nieza- radnością, mniejszą wydolnością umysłową, łatwym wystę- powaniem "reakcji katastroficznych" Goldsteina, tj. silnego wzburzenia emocjonalnego, połączonego zwykle z zamące- , ?iem, pod wpływem błahych nieraz trudności (lęk wywołany ?oczuciem bezradności i niemożnością znalezienia wyjścia _ e sytuacj i) . r: Badania neurofizjologiczne (Olds) zdają się wskazywać na `? ?akt istnienia w "węchomózgowiu" "ośrodków przyjemności" i przykrości. Zwierzę doświadczalne z mikroelektrodami ?", ?mieszczonymi w "ośrodku przyjemności" bez przerwy na- @ ciska pedał połączenia elektrycznego, wywołując w ten spo- '? sób podrażnienie tego ośrodka, przestaje się czymkolwiek , = innym zajmować, przestaje jeść i spać, w końcu ginie z wy- ! ? czerpania. Nie jest wykluczone, że przy organicznych uszko- dzeniach mózgu dochodzi do zaburzeń w koordynacji pracy ?': tych "ośrodków" i stąd pochodzą zmiany nastroju. Niektórzy ?;: autorzy proponują zastosowanie elektrycznego drażnienia "oś- rodków przyjemności" za pomocą implantowanych elektrod ?nr uporczywych przypadkach depresji. ?% Obniżenie nastroju jest częstym objawem zatruć, zwłasz- ?__ ? @ cza przewlekłych. Wiele leków stosowanych w psychiatrii ' (neuroleptyki, a także ataraktyki) wpływa obniżająco na na- t' strój, dając nieraz obraz zespołu depresyjno-apatycznego. ? ZlV ostatnich latach o awił si doniesienia w iśmiennictwi ; ?~ psychiatrycznym na temat depresyjnego działania doustnych , (hormonalnych) środków antykoncepcyjnych. kłych ? W chorobach somatycznych, zwłaszcza przewle , ob- , ? niżenie nastroju jest zjawiskiem dość powszechnym. Bez wąt- :??: ? ?ienia działają tu przede wszystkim czynniki natury psycho- ;?~ socjologicznej, zmiana roli życiowej na skutek choroby, do- , ??: ?egliwości fizyczne, ograniczenie sprawności, perspektywa M 231 śmierci itp. Nie bez znaczenia mogą być jednak czynniki natury somatycznej, np. toksycznej. Wiadomo, że niektóre choroby, np. reumatyzm, specjalnie predysponują do obni- żenia nastroju. W chorobach psychosomatycznych (np. wrzód trawienny, nadciśnienie samoistne, astma oskrzelowa), w któ- rych etiologii czynniki natury emocjonalnej odgrywają nie- małą rolę, obniżenie nastroju może być wywołane zarówno samą chorobą, jak też nerwicowymi postaciami uczuciowymi leżącymi u jej podłoża. Ta "wszechobecność" depresji może nasuwać wątpliwości, czy w ogóle słuszne jest rozpoznawanie obniżenia nastroju jako osobnej jed?tki chorobowej. Z teoretycznego punktu widzenia traktowanie zmian kolorytu emocjonalnego jako kryterium diagnostycznego nie wydaje się słuszne. Byłoby to tak, jakby ktoś klasyfikował obrazy wedle ich kolorytu, np. na obrazy jasne i ciemne. Każdy obraz nza jakiś określo- ny koloryt. Z praktycznego jednak punktu widzenia rozpo- znanie depresji jest uzasadnione, gdyż depresja wymaga nie- raz odmiennego postępowania terapeutycznego, a zresztą roz- poznania psychiatryczne są przede wszystkim rozpoznaniami objawowymi. Słuszne@jest więc, by tam, gdzie obniżenie na- stroju wśród objawów wysuwa się na plan pierwszy, sta- nowiąc objaw osiowy zaburzenia psychicznego, mówić o de- presji. Przedstawi?ne tu pokrótce trudności w klasyfikacji zespo- łów depresyjnych uwidaczniają różnorodność czynników, mo- gących wywołać obniżenie nastroju. Analiza etiologiczna w każdym rozpoznaniu depresji powinna być wieloczynni- kowa. Choć jesteśmy przekonani, że jeden z czynników jest najważniejszy (np. w depresjach endogennych czynnik gene- tyczny wywołujący prawdopodobnie jeszcze bliźej nie znane zaburzenia w procesach biochemicznych mózgu), nie można wykluczyć znaczenia czynników innego rodzaju (np. czynników psychogennych w wypadku depresji endogennej). Współczesna "naukowa" medycyna dąży do sprowadzenia czynników etiologicznych do najniższego poziomu integracji mechanizmów ustrojowych, a więc do poziomu chemicznego i fizycznego. W ten sposób stara się dorównać naukom ści- słym. Naukowe jest to, co da się wytłumaczyć w katego- riach matematyki, fizyki i chemii. N wiadomo, czy sta- nowisko takie jest słuszne w naukach yczących wszelkich procesów życiowych (biologia), a zwłaszcza w naukach do- tyczących człowieka (antropologia); wątpliwe czy dla zro- 232 zumienia zachodzących tu zjawisk, znacznie bardziej skom- ?i plikowanych niż w wypadku przyrody nieożywionej, wy- :óre starczą prawa fizyczne i chemiczne. Bardzo lićzne badania bni- biochemiczne mogą wskazywać na to, że w depresjach ma zód się do czynienia z obniżeniem poziomu amin mózgowych, które prawdopodobnie odgrywają rolę w przenoszeniu im- nie- Pulsów nerwowych (neurotransmitery lub substancje ważne dla ich metabolizmu), substancji takiej jak serotonina, nor- ?o adrenalina, dopamina it? Działanie środków chemicznych ?1 poprawiających nastrój (tymoleptyków) umacnia psychia- iści, trów w przekonaniu, że głównym czynnikiem etiologicznym w depresjach są zaburzenia metabolizmu biochemicznego ?u . mózgu, zwłaszcza w depresjach "bez przyczyny", czyli endo- iktu gennych. ako Z drugiej strony w depresjach nerwicowych czy reaktyw- oby nych nieraz zbyt silnie podkreśla się znaczenie czynników u' psychogennych, zapominając o współistnieniu czynników so- ślo- matogennych. Zdarza się, że dopiero w dalszym przebiegu :po- nie- rzekoma nerwica depresyjna czy depresja reaktywna okazuje roz- się depresją endogenną. Nierzadko bowiem depresja endo- genna zaczyna się reaktywnie albo też przy patologicznym ?l wahaniu się nastroju istnieje wiele czynników nerwicorod- na- nych. sta- Zob. poz. 364, 50?. Stabilność fazy pierwszej Przedstawione rozważania, raczej hipotetyczne na tema? meta- bolizmu informacyjnego zmierzały do lepszego zrozumienia wieloczynnikowej etiologii depresji. Bezpośredniość kontaktu z rzeczywistością, zarówno środowiska zewnętrznego, jak i wewnętrznego ustroju cechująca pierwszą fazę metabolizmu informacyjnego, sprawia, że tło emocjonalne jest szczególnie wrażliwe na wszelkie wpływy obu środowisk. Nie można jednego z nich wyłączyć z rozważań etiologicznych. Nastrój i postawa uczuciowa są wypadkową wielu różnorodnych czynników etiologicznych. Ich dokładna ocena nie zawsze jest możliwa. Pierwszą fazą metabolizmu informacyjnego, czyli naszym tłem emocjonalnym, jesteśmy związani z wnętrzem ustroju i z tym, co ustrój wokół otacza. Bez tego tła czło- wiek byłby zawieszony w próżni. Autyzm schizofreniczny w znacznej mierze polega na oder- 233 ?; , "g';; P: ?9 waniu się tła emocjonalnego od rzeczywistości zewnętrżnej: trwają "wie< Życie emocjonalne zaczyna się w schizofrenii rządzić swoimi f prawami, uniezależnia się do pewnego stopnia od wpływów _ ? cjonalnego, ' zewnętrznych; stąd wynika jego niedostosowańie do zewnętrz- bYć złudzeni ? nej sytuacji, co na otoczeniu sprawia wrażenie dziwności czywiście ni? i dziwaczności reakcji emocjonalnych (Präcoxgefühl). Oscy- tak silne wra lacje tła emocjonalnego stają się burzliwe, gwałtowne, chao- W związk? tyczne, nieprzewidywalne. , przeżywania Natomiast w cyklofrenii bezpośredniość kontaktu z rzeczy- Przewlekłe? ? ? wistością, zarówno zewnętrzną, jak wewnętrzną, nie zostaje rzY nie odczi ?? zerwana; p?ologia polega na nadmiernie wysokiej amplitu- czas się bard ? dzie wahań tła emocjonalnego. Stabilność pierwszej fazy ?ego spoczyI . metabolizmu informacyjnego zostaje naruszona przez prze- ciągną się w " kroczenie dopuszczalnej granicy oddychania w zmianach ko- ?ie związane , że dzie- W schizofi lorytu. Używając prymitywnego porównania widzimy czucie nieskc je się to tak, jakby zbyt silnie odchylić wahadło zegara. sta, w które Stan równowagi między przeciwnymi znakami uczuć przy- jemnych i przykrych zostaje zachwiany. Nie mogą wrócić w depresji n uczucia i nastroje o znaku przeciwnyzn. Oscylacja charakte- gmocjonalnec rystyczna dla tła emocjonalnego zmienia się w patologiczne Z wiecznego szans przejśc utrwalenie jednego kolorytu, czarnego w depresji, a jaskra- Utrwalenie wego w manii. Utrwalają się też postawy uczuciowe. terystyczne Utrwalenie się negatywnych postaw uczuciowych jest ty- ?mienności k powe dla nerwic. Ta właśnie niezdolność zmiany, brak oscy- lacji tła uczuciowego, zbliża nerwice do kręgu cyklofl-e- ?iowej w pe? ! nicznego w sensie patologicznego odchylenia postaw ucżucio- Przekroczyła wych ("zapiekłe uczucia"), od którego trudno powrócić do stała się zby1 ' normalnej równowagi wahań nastrojów i uczuć. ciwstawnej i znak "wieczi Nier?ożność powrotu do nastrojów i uczuć o znaku przeciw- dobieństwo b 2 ;F nym sprawia, że koloryt emocjonalny ma znak nieskończo- sYtuacji, któr ności. W depresji chorzy często mają wrażenie, że nigdy już ?ie tła emocj życie do nich się nie uśmiechnie i że zawsze w ich życiu byłQ sce w tle er ciemno. Czerń depresyjna rozchodzi się w przyszłość i w prze- ?;? szłość. Jak już zaznaczono, cechą kolorytu emocjonalnego staje się zatE jest tendencja do znaku nieskończoności "wiecznie pada ?rudności nie ? deszcz , co prawdopodobnie wynika z konieczności stabiliz acji tYcznego skr? ä tła; tło musi być względnie stałe, na nim zmieniają się formy: cowa osobow ? ł Pierwsza faza metabolizmu informacyjnego, stanowiąc tło dla ?" różnorodnych i z natury rzeczy bardziej zmiennych modeli ?? ? fazy drugiej, musi w stosunku do nich być bardziej stabilna. ? Potrzeba stabilności stoi w sprzeczności ze stałymi oscylacja- mi, charakterystycznymi dla tła emocjonalz?o. Stąd prawdo- Brak określor ?rak granic p podobnie pochodzi złudne wrażenie, że nastroje i uczucia $zej fazie me1 ?? 234 trwają "wiecznie". Przy patologicznym odchyleniu tła emo- cjonalnego, które jest cechą depresji, utrwalenie przestaje być złudzeniem, a staje się rzeczywistością; człowiek już rze- ? czywiście nie może wrócić do nastroju przeciwstawnego. Stąd tak silne wrażenie "wiecznego" trwania. ? W związku z tym prawdopodobnie dochorlzi do zaburzeń przeżywania czasu. Jeśli w schizofrenii zwłaszcza prostej lub przewlekłe? czas jest "pusty i biegnie raczej szybko, a cho- rzy nie odczuwają pośpiechu ani nudy, to w depresji z reguły ;: czas się bardzo dłuży, z rana nie można doczekać się wieczor- nego spoczynku, a w nocy - brzasku dnia. Minuty i godziny ciągną się w nieskończoność. Zwiększa się oczywiście cierpie- nie związane z poczuciem "nieskończoności". @ ? W schizofrenii prostej dominuje pustka; jeśli chory ma po- " czucie nieskończoności trwania, to jest to nieskończoność pu- ?: sta, w której wieczność równa się jednej chwili. Natomiast w depresji nieskończoność jest wypełniona czernią kolorytu emocjonalnego; każda chwila w tej .czerni ma w sobie coś z wiecznego trwania, nie może się skończyć, gdyż nie ma szans przejścia do innego kolorytu. Utrwalenie się negatywnych postaw uczuciowych, charak- ?:;= terystyczne dla nerwic, też polega na naruszeniu zasady zmienrlości kolorytu emocjonalnego. Oscylacja postawy uczu- ciowej w pewnym odcinku (sytuacja konfliktowa, kompleks) ?@? ?rzekroczyła dopuszczalne granice, amplituda odchylenia _ stała się zbyt wielka, nie może nastąpić powrót do fazy prze- ?? ciwstawnej i na danym odcinku życia uczuciowego panuje znak "wieczności". Wszelkie sytuacje zbliżone, choćby po- dobieństwo było odległe, a dystans czasowy i przestrzenny od sytuacji, która po raz pierwszy wyzwoliła zbyt duże odchyle- ?iie tła emocjonalnego; daleki, aktywują to patologiczne miej- sce w tle emocjonalnym. Patologiczna struktura nerwicowa staje się zatem utrwaloną cechą osobowości; stąd pochodzą trudności nieraz spotykane, w odróżnieniu jej od psy?hopa- tycznego skrzywienia osobowości (character neurosis, nerwi- ?? cowa osobowość itp.j. Chaos pierwszej fazy @ Brak określonych granic czasowych i przestrzennych, a także . brak granic przyczynowych powiązań nie tylko nadaje pierw- szej fazie metabolizmu informacyjnego znak nieskończoności, 235 ;i,I"' ä lecz też sprawia, iż różne odrębne nieraz tematy ulegają dziw- ; nemu pomieszaniu. Odległe wypadki mieszają się z aktualny- mi, przyszłość z przeszłością, rzeczy bliskie z dalekimi, j.eden przedmiot zastępuje drugi, poszczególne przedmioty ulegają kondensacji lub jeden przedmiot ulega rozszczepieniu. Zjawi- ska te dają się wyraźnie zaobserwować w treściach marzeń ; sennych, na co Freud chyba pierwszy zwrócił uwagę. Niemniej jednak, analizując nasze nastawienie uczuciowe, znajdujemy zjawiska analogiczne. Uczucie żywione niegdyś do ojca przenosi się w późniejszym wieku na przełożonych, uczu- cia żywione do matki - na partnerki seksualne, zawiść ży- wiona w dzieciństwie do jednego z rodzeństwa odnawia się w każdej sytuacji rywalizacji, pewne osoby, do których żywi- my negatywne uczucxa, łączą się w jakąś jedną fikcyjną osobę, którą z góry potępiamy na zasadzie podobieństwa do osoby pierwotnie wyzwalającej przykre uczucia. Jedną osobę roz- bijamy na dwie przeciwstawne sobie postac?, jedna postać wyposażona jest w cechy dodatnie, a druga - w ujemne, przypominając jakąś przykrą osobę z dawnej przeszłości itp. W tej sytuacji braku granic łatwo może dochodzić do chaosu w naszym życiu ,uczuciowo-nastrojowym. Współdziałanie obu faz Nie należy jednak zapominać o zasadzie jedności sprzecz- nych nawet zjawisk. Wyodrębniona tutaj pierwsza i druga faza ?, metabolizmu informacyjnego, tło i forma, mimo odrębnych . zadań i odrębnych mechanizmów funkcjonowania są ze sobą ściśle powiązane. Pierwsza faza wpływa na drugą dominują- co. Dzięki oscylacjom tła emocjonalnego i dzięki bezpośred- niości kontaktu ze środowiskiem zewnętrznym i wewnętrznym ustroju nie dochodzi do utrwalenia się stereotypów widzenia rzeczywistości i reagowania na nią w drugiej fazie; modele rzeczywistości ulegają wciąż zmianom i wzbogacają się o fragmenty pominięte na skutek zawężenia kontaktu z rze- czywistością w drugiej fazie, a występujące w pierwszej fazie, gdyż w niej powierzchnia styku z rzeczywistością jest znacz- nie rozleglejsza (znak nieskończoności). Natomiast druga faza wpływa na pierwszą organizująco, wprowadza pewien porządek w chaos t czuciowego, ujmuje je w pewne normy, dąży do narzuc jej swoistego dla siebie porządku czasowo-przestrzennego i przyczynowego: 236 W znacznej mierze pod wpływem drugiej fazy tworzy się swoisty "ład serca". ZIV pewnej mierze na tej zasadzie porząd- kowania opierają się nasze wysiłki psychoterapeutyczne. Mimo więc że decyzje dotyczące tła emocjonalnego zapa- dają poniżej progu świadomości i nie możemy na nie wpływać z pomocą nasżej woli, to jednak świadomy wysiłek w kierun- ku uporządkowania życia uczuciowego nie jest wysiłkiem da- remnym, działanie drugiej (świadomej) fazy metabolizmu in- formacyjnego ma swój efekt także w pierwszej fazie (nieświa- domej). Wprawdzie działanie ludzkie - jako polegające głów- nie na ruchu zewnętrznym - skierowane jest przede wszyst- kim w stronę świata zewnętrznego, to jednak nie oznacza to. by człowiek nie mógł też wpływać na swój świat wewnętrz- ny. Nawet, jak uczą doświadczenia jogów, a także hipnotera- pii można wolą własną lub hipnotyzera wpływać na funkcje nie podlegające normalnie naszej woli, np. czynności wege- tatywne, wywoływanie odległych i zapomnianych engramów pamięciowych, wywoływanie określonych postaw uczucio- wych, nastrojów itp. "Uporządkowanie" życia uczuciowego Indywidualne Nasza kultura od epoki odrodzenia zwróciła się wyraźnie w kierunku świata otaczającego i jego podboju; nie znaczy to jednak, by przy bardziej "introwertywnym" nastawieniu nie było możliwe większe niż u ludzi naszej cywilizacji sterowa- nie procesami normalnie od woli niezależnymi, a przede wszy- stkim naszym życiem uczuciowym. Porządkujące działanie dru- giej fazy metabolizmu informacyjnego na pierwszą nie jest działaniem bezpośrednim, tzn. nie można sobie "nakazać" ta- kich czy innych uczuć, takich czy innych nastrojów. Próby wpływania aktem woli na tło emocjonalne kończą się z reguły fiaskiem, a często dają efekt przeciwny do zamierzc?- nego. Jeśli np. człowiek zmusza się do wesołości, co oznacza przybieranie wesołej maski, wtedy gdy jest smutny, to zwykle jeszcze bardziej pogłębia się jego smutek. Bezsilność bowiem 'wobec niezmienności kolorytu uczuciowego pogłębia uczucie bezradności, niechęci do samego siebie itp. Nie można też "na- kazać" sobie miłości do innej osoby; próby takie kończą się często jeszcze silniejszym uczuciem negatywnym. 23? Natomiast działanie może być pośrednie; ustalenie pewnego porządku w fazie drugiej metabolizmu - możliwe do osiąg- nięcia wysiłkiem woli, gdyż decyzje w tej fazie przeważnie ?apadają powyżej progu świadomości, tym samym więc są decyzjami wolicjonalnymi - oraz zwrócenie większej uwagi na własne życie wewnętrzne stwarzają pewien uporządkowa- n.y model życia wewnętrznego. Model ten może nie odpowia- dać rzeczywistemu obrazowi życia uczuciowego, tj. temu, co dzieje się w fazie pierwszej, ale jest pewnym zbliżeniem i pewnym "ideałem" tegoż życia. Ten porządek udziela się pośrednio burzliwym przebiegom fazy pierwszej i z czasem może doprowadzić do złagodzenia oscylacji w tej fazie. Kolektywne Podobnie jak modele rzeczywistości dotyczące interakcji ze światem zewnętrznym są nie tylko indywidualnym dziełem jednostki, człowiek bowiem wiele modeli przyjmuje gotowych, wypracowanych nieraz na przestrzeni wieków przez grupę społeczną, w której żyje (język, modele kulturowe), tak i mo- dele stosujące się do świata wewnętrznego, a przede wszyst- kim do kolorytu emocjonalnego są pochodzenia zarówno in- dywidualnego, jak i kolektywnego: ?Każda kultura ma okreś- lony sposób "radzenia sobie" z nastrojami i uczuciami przy- należnych do niej osób. Różnego rodzaju ceremonie, rytuały, święta, systemy transcendentne ("sacrosanotum"), wojny itp. służyły i służą do rozładowania napięć uczuciowych w do- puszczalnych społecznie granicach. W pewnej przynajmniej mierze równowaga emocjonalna członków danej kultury, umiejętność cieszenia się życiem zależy od społecznych syste- mów porządkujących życie uczuciowe jednostek należących do danej grupy spałecznej. ' Siła porządkująca oddziaływania kolektywnego, jak się ?daje, jest więkśza niż siła óddziaływania indywidualnego. W grupie występują zjawiska irradiacji postaw uczuciowych i nastrojów, wzmacniając te ?czucia i nastroje, które w 'da- nym momencie są przez grupę akceptowane. Poza tym w gru- pie, w której powiązania emocjonälne są silne, łatwiej jest wyładować swoje uczuciä i nastroje, cźłowiek znajduje rezo- nans w uczuciach i?nych członków , nie jest skazany na samotność w przeżyciäch swoich sta o emocjonalnych i na niemożność ich zamanifesto5ńiania. Wyładowanie uczuć i na- 238 ? ?trojów - w sensie możności ich zamanifestowania, możnośct ukazania swego gniewu, lęku, miłości, nienawiści, smutku, ra- dości itp. - oczyszcza atmosferę uczuciową; stosunki uczucio- we między członkami grupy stają się wyrazistsze, mniej za- kłamane. A zakłamanie, konieczność noszenia maski, stwarza atmosferę nieufności, granicząc nieraz z nastawieniem uroje- _ niowym. Fakt, że "my" jest z reguły silniejsze niż "ja", też przyczynia się do tego, że siła porządkująca oddziaływań ko- lektywnych jest większa niż siła poszczególnej jednostki. Fałszywa intelektualizacja w psychoterapii i Z. punktu widzenia psychoterapeutycznego znaczenie więzi grupowej, możność oparcia się na drugim człowieku, znale- - zienia w nim zrozumienia i pewnego przynajmniej współ- brzmienia odgrywa bardzo ważną rolę. Istotą psychoterapii? zarówno indywidualnej, jnk g?upowej, jest swoista więź emo- cjonalna, czyli "ja" zostaje wzmocnione przez "my". Niewątpli- wym błędem wielu .kierunków psychoterapeutycznych, zwłasz- cza nastawionych psychoanalitycznie, jest zbytnia "intelek- tualizacja" procesów zachodzących w życiu uczuciowym, czyli przenoszenie praw drugiej fazy metabolizmu infórmacyjneg? na fazę pierwszą. ; W pewnej mierze wynika to z deterministycznych poglądów twórcy psychoanalizy, Freuda. Uważał on, żyjąc w epoce ? burzliwego sukcesu myśli ludzkiej, że wszystkie zjawiska ży- cia uczuciowego da się ułożyć w ścisłe powiązania przyczy- nowe, że nic nie dzieje się bez uchwytnej przyczyny. Dziś jesteśmy znacznie bardziej sceptyczni co do naszych możli- . wości poznawczych; zwłaszcza zdajemy sobie sprawę, że lo- giczne, przyczynowe uporządkowanie zjaZnTisk zachodzących w naszym życiu uczuciowym jest bardzo trudne, a często nie- możliwe. r? "Intelektualizowanie" życia uczuciowego, czyli przenosze- ??.' nie` prawidłowości występujących w drugiej fazie na fazę pierwszą prowadziło do tworzenia raczej sztywnych i sztucz- nych schematów życia uczuciowego, które wprawdzie mają na ogół jakiś ślad prawdy, aie z reguły sprawiają na czytel= niku wrażenie zbytniego uproszczenia i naginania faktów da wykoncypowanych teorii. Schematów tych, jak wiadomo, po- . wstało bardzo wiele i swego czasu zwolennicy poszczególnych szkół psychodynamicznych zacięcie ze sobą walczyli, przeko- 239 nani o wyłącznej słuszności swej teorii. Bezsprzecznie wpływ człowieka na człowieka jest duży, ale nie zawsze daje się on ująć w związki przyczynowe, jakby to chcieli niektórzy psy- choterapeuci, uzbrojeni w swoje systemy logiczne życia uczu- ćiowego. Wbrew pozorom wzajemny wpływ ludzi na siebie bardziej uwydatnia się w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego niż w fazie drugiej. Pozornie wydawać by się mogło, że faza druga jako bardziej racjonalna jest na te wpływy bardziej podatna. Tak powinno być, ale w rzeczywistości jest zwykle przeciwnie. Wystarczy przysłuchać się jakiejkolwiek dyskusji: Nierzad- ko poglądy dwóch antagonistów są bardzo zbieżne i przy mi- ? nimum dobrej woli dałoby się je pogodzić, do zgody jednak nie dochodzi, każdy z nich przytacza coraz mocniejsze argu- menty na poparcie swego stanowiska; argumenty te mimo lo- gicznej konstrukcji zamiast przekonać pr_zeciwnika, zwykle jeszcze bardziej w oporze go umacniają, tym ostrzej broni . swego stanowiska. W miarę dyskusji bowiem jego niechęć do oponenta wzrasta. Właśnie tło emocjonalne, tj. pierwsza faza metabolizmu in- formacyjnego, nadaje zasadniczy kierunek fazie drugiej. Gdy ? uczucia wobec dyskutanta są negatywne, wówczas nie pomo- gą zazwyczaj nawet jego najbardziej przekonywające argu- menty. "Uczucia zaślepiają", nie pozwalają bowiem widzieć tych modeli rzeczywistości, które nie są zgodne z tłem emocjo- nalnym. Dlatego w psychoterapii są na ogół mało skuteczne ? wszelkie metody perswazyjne, rady, choćby najsłuszniejsze i mądre, nie zostaną przez chorego przyjęte, jeśli nie ma on właściwej postawy uczuciowej wobec swego lekarza. W praktyce lekarskiej - i to nie tylko psychiatrycznej, lecz we wszystkich działach medycyny - znaczenie wpływu ? lekarza, a także pielęgniarki jest nieraz decydujące dla przebiegu terapii. W dobie medycyny naukowo-technicznej : nieraz nie docenia się teg4 wpływu. A jednak od właściwej , postawy lekarza i pielęgniarki w stosunku do chorego zależy jego wiara w wyleczenie, jego samopoczucie psychiczne, które odbija się też na fizycznym stanie zdrowia, zdolności mobi- lizacji ustroju do walki z chorobą itp. Nie jest właściwie dotychczas zbadane, na czym ten mobi- lizujący wpły?nr lekarza i pielęgniarki polega, jakie czynniki odgrywają tu decydującą rolę. Wysi?psychoterapeutów kon- centrują się wokół układania schematów przyczynowych, nie .?: 240 zawsze trafnych i prawdziwych, nerwicorodnych postaw cho- rego i na próbach sterowania jego życiem uczuciowym, a dzie- dzina, jak się zdaje, w psychoterapii najbardziej istotna, kon- taktu emocjonalnego i wpływu pozaświadomego człowieka na cżłowieka; pozostaje nadal poza sferą naukowej ekspl=oracji. Dlaczego wśród jednych osób czujemy się dobrze, zmniej= szają się nasze napięcia emocjonalne, popraviria się nastrój, nabieramy wiary we własne siły itp., a przeciwnie - wśród innych napięcie nasze wzrasta, odczuwamy niepokój, nie czu- jemy się swobodni, zakładamy mäskę, tracimy wiarę w siebi?, uczucia nasze stają się jeszcze bardziej chaotyczne itp.? Sama obecrlość niektórych osób działa kojąco; spokój i wTewnętrzny porźądek jakby udziela się otoczeniu; obecność innych?wywo- łuje napięcie i niepokój: Wydaje się, że badania naukowe nad psychoterapią trzeba by zacząć od przeanalizowania wspom- nianych czynników mobilizujących chorego, ważnych zarów- on w psychiatrii, jak?i w innych dziedzinäch medycyny. W tym sensie każdy lekarz powinien być psychoterapeutą. T.en właś- nie?'odzaj psychoterapii jest szczególnie potrzebny w leczeniu depresji. Zob. poz. 369. Psychoterapia w depresji Wielu psychiatrów uważa, że psychoterapia w depresjach - zwłaszcza typu endogennego i w ostrej fazie choroby = jest bezcelowa??a nawet szkodliwa. Stanowisko to jest słuszne, jeśli ma się na myśli psychoterapię w wydaniu t2w: szkół psycho- terapeutycznych, a nie zwykły, ludzki stósunek człowieka do cżłowieka.? ?i depreśji trudno?analizować przeżycia ćho- rego, dochodzić przyćzyn jego ?smutku, lęków, niewiary w sie- bie, braku nadziei, rozśnuwać przed nim perspektywy lepsze- go, radośniejszego życia itp. Chory w głębokiej depresji ?ie ma nawet sił mówić o sobie; a tym bardziej analizować swo?ej przeszłości, ciężko mu wydobyć nieraz słowo z siebie, nie wierzy perswazjom lekarza, gdyż jest on człowiekiem z inne- go świata; świata jasności, gdy on sam tkwi na dnie ciemnicy. A jednak bardzo potrzebuje drugiego człowieka, samej jego obecności, jego cichej życzliwości, poczucia bezpieczeństwa, które on stwarza, poczucia, że chce on chorego zroz?mieć, wczuć się w jego cierpienia: Potrzebuje spokoju, który z nie- go spływa, wewnętrznego porz?dku, który choremu się udziela. 16 - Melancholia ? !1 r ĆQ Bezsprzecznie odgrywają tu rolę cechy stanowiące strukturę osobowości lekarza czy pielęgniarki, wymaga to jednak pew- nej pracy nad sobą. Brzmi to moralizatorsko, ale w psychiatrii prócz pracy nad chorym potrzebna jest praca nad samym sobą. Zdawał sobie z tego sprawę już Freud, wymagając od adeptów psychoanalizy długotrwałego szkolenia w postaci własnej ana- lizy. Jeszcze wyraźniej zrozumienie tego zagadnienia wystę- powało w medycynie tzw. pierwotnej, w której kandydat na lekarza czarownika musiał przejść przez wiele ćwiczeń i wy- rzeczeń. Prawdopodobnie dzięki nim osiągał dyscyplinę wę- ; wnętrzną, nie spotykaną u innych członków grupy społecznej; w ten sposób miał nad nimi pewnego rodzaju przewagę, więk- szą siłę wewnętrzną. Oczywiście sam kontakt z chorym zmusza lekarza czy pie- lęgniarkę do wyrobienia pewnych korzystnych postaw uczu- ciowych, koniecznych dla utrzymania tego kontaktu, jak życz- liwość, chęć pomocy, poczucie odpowiedzialności, pewna czu- łość połączona z troską itp. Wiele jednak cech trzeba w sobie ? wyrabiać, porządkować swoje postawy uczuciowe, hamować negatywne nastawienia, starać się zrozumieć chorego, wczuć w jego przeżycia itp. W głębokiej depresji na ogół nie można prowadzić z cho- rym długich rozmów, rozmowa go męczy, nie jest w stanie nieraz wypowiedzieć słowa, często wypowiedzi lekarza wzma- gają w nim poczucie winy. Natomiast ważne jest, by chory ' miał poczucie, że lekarz jest przy nim, dzięki temu czuje się on bezpieczniejszy, czuje jakby cząstkę środowiska macie- ? rzyńskiego. Człowiek, który go nie opuszcza; który próbuje wczuć się w jego cierpienia, jest dla chorego promieniem na- ? ! dziei w ciemności jego depresji. Na skutek czerni zalegającej świat chorego staje się on w swym smutku i w swych cierpieniach samotny. Drażni go nawet jasny koloryt życia, drażnią go ludzie weseli i uśmiech- ; nięci. Ludzie też odsuwają się od człowieka smutnego, chcą, by był uśmiechnięty, z dezaprobatą patrzą na jego twarz wy- krzywioną cierpieniem i smutkiem, smutny nastrój chorego im się udziela i przed tym się bronią. Szukają przyczyny jego smutku, starają się znaleźć winy, za które cierpi, jak to nie- gdyś czynili ?rzyjaciele Joba. W ten sposób tworzy się swoi- ! sty autyzm depresyjny. Nie jest to jednak autyzm prawdziwy ki, jaki się spotyka w schizofrenii, gdzie zrywa się konta otaczającym świa- tetn społecznym. W depresji nie zmienia się zasadnicza cecha ?42 pierwszej fazy metabolizmu informacyjnego - bezpośrednia łączność ze światem otaczającym. Człowiek w depresji po- trzebuje kontaktu emocjonalnego ze światem otaczającym, a przede wszystkim z innymi ludźmi, ale przez swój obniżony nastrój jest tego kontaktu pozbawiony. Tym boleśniej odczu- wa jego brak. Ludzie go często drażnią, ale bez nich żyć nie może. Przez potrzebę więzi ze światem otaczającym tym przy- krzejszą staje się samotność w ciemnościach smutku. Dlatego korzystnie działa na chorega świadomość, że ktoś prawdziwie życzliwy jest przy nim. Niech on nie mówi, nie próbuje go pocieszać, a tym bardziej go rozweselać, wszelkie bowiem takie próby wprowadzają chorego w jeszcze głębszą depresję. Np. słuszne pocieszenie, że przecież wszyscy ludzie od czasu do czasu mają depresję i jakoś z tego wychodzą, u chorego wzmaga tylko jego poczucie winy, gdyż widocznie inni są lepsi od niego, potrafią swój smutek zwalczyć, a on tego nie potrafi. Próby "rozruszania" chorego, uaktywnienia go, wciągania goj?nr wesołe towarzystwo, rozweselenia go itp. na ogół koń- czą się fiaskiem; chory wpada w panikę. W tragiczny spo- sób odczuwa v?łasną niemożność działania, boleśnie razi go śmiech innych ludzi, wzrasta jego poczucie winy, że jest właś- nie taki. To, czego chory naprawdę potrzebuje, nie polega na ukazywaniu mu jasnych stron życia ani na mobilizowaniu go, lecz na stworzeniu poczucia bezpieczeństwa, poczucia, że nie jest samotny, że ktoś jest przy nim, że na kimś można się oprzeć. W ten sposób więź ze światem nie zostaje zerwana. Człowiek taki broni chorego przed poczuciem absolutnej sa- motności, jaką on skłonny jest odczuwać w mrokach swej depresji. W depresji nieraz bezpośredniość kontaktu ze światem ota- czającym ulega zaostrzeniu. To, co normalnie nie dociera do świadomości, w depresji jest ostro percepowane, stanowiąc niekiedy źródło przykrych rozmyślań. Czasem jäkieś niewin- ne słowo, gest, uśmiech, na które normalnie nie zwróciłoby się uwagi, w depresji stają się bolesnym urazem, pogłębiają poczucie winy, trafiają na zadawnione kompleksy. Wskutek tego, że świat w depresji stał się czarny, każdy konkakt z nim jest bolesny. Czerń jakby przytłacza człowieka, wchłania go w siebie, nie można wobec niej przyjąć postawy dystansu, która jest możliwa wówczas, gdy amplituda oscylacji kolorytu jest znacznie mniejsza i gdy oscylacja jest zachowana. Dys- tans bowiem tworzy się w poczuciu zmienności, gdy po ciem- is? 243 ńości nocy następuje jasność dnia, gdy jasne i ciemne kolory się mieszają. Znak nieskończóności, którą.czerń świata depresyjnego w sobie zawiera - ciemność nie ma granic - łączy się z tak typowym dlä depresji brakiem nadziei. Już nic zmienić się nie może. Dlatego często śmierć wydaje się jedynym wyjściem i ucieczką od znęki tego świata. Zob. poz. 82. Samobójstwo Samobójstwo jest jednym ż najniebezpieczniejszych i najtrud- niejszych problemów w zespołach depresyjnych. Obowiązkiem lekarza jest przevvidzieć ryzyko samobójstwa i jemu przeciw- działać. Oba zadania są niezwykle trudne i w wielu wypad- kach niewykonalne. Kielholz daje następujące praktyczne wskazówki dotyczące oćeny ńiebezpieczeństwa samobójstwa: A. Czynniki dotyczące samego samobójstwa: I) występowa- nie samobójstwa w rodzinie lub w najbliższym otoczeniu (czyn- niki sugestywne); 2) wcześni?jsze próby samobójstwa, bezpo- średnie i pośredńie odgrażanie się samobójstweni; 3) wyraża- nie konkretnych wyobrażeń o sposobach dokonania sämobój- stwa lub niezwykły spokój ("unheimliche Ruhe"); 4) sny auto- agresywne, katastroficzne. B. Czynniki dotyczące choróby: i) początek lub koniec fazy depresyjnej, stany mieszane; 2) stany lękówe z pobudzeniem, zaleganie efektu i agresji; 3) ciężkie poczucie winy i niewy- dolności; 4) przełomy biologiczne (pu?ertas, graviditas, puer- perium" climax); 5) długotrwałę zaburzenia snu; 6) nieuleczal- ?na choroba lub urojenia choroby; ?) alkoholizm i toksykoma- nia. C. Czynniki dotyczące środowiska:: 1) rozbite związki rodzin- ńe w dzieciństwie (broken home); 2) utrata lub pierwotny brak związków interpersonalnych (zawód miłosny, rozczärowanie, osamotnienie, odrzucenie); 3) uträta pracy, brak zadań życio- wych, troski finansowe; 4) brak zasad religijnych. Za najlepszą profilaktykę samobójstw Kielholz uważa "do- bry kontakt uczuciowy chorych depresyjnych z leczącym ich `lekarzem" ("eine gu?e affektive Bindung der Depressiven an den behandelnden Arzt", str. 13). W młodym wieku częste są próby s bójstwa, a w sta:- szym = samobójstwa dokonane. Większość autorów jest zgod- - 244 ory ? na co do zasadniczej różnicy między samobójswami ludzi młodych a samobójstwami ludzi w starszym wieku. Statyśtyki ego wykazują, że u młodych wyraźnie przeważają usiłowane sa- tak mobójstwa, natomiast u osób starszych - samobójstwa doko- nie nane. U młodych samobójstwo jest wołaniem o pomoc, u sta-.. iem rych już tylko wołaniem o śmierć. Oczywiście zdarza się, że "wołanie o pomoc" kończy się śmiercią. Bywa tak nawet w najbardziej demonstracyjnych ("histerycznych") próbach samobójstwa. _ Ta zasadnicza różnica między samobójstwami ludzi młodych a samobójstwami ludzi starszych wskazuje na inny sposób widzenia przez nich przyszłości. Mimo ciemnego kolorytu cud- ? przyszłość dla młodych nigdy nie jest całkiem beznadziejna. :iem Choć świadomie beznadziejność jej mogą widzieć nawet zbyt ?iw- ?óstro, to jednak podświadomie dzięki "sile źyciowej", mło- pad- dzieńczemu "elan vital"; nie wierzą w śmierć. Śmierć jakby :zne dla nich nie istniała: Śmierć = to chwilowy sen (dzieci zresztą twa: ?ieraz oba pojęcia mylą), po@ których człowiek znów się budzi iwa- ? do życia. Świadomie oczywiście. zdają sobie dobrze sprawę z tego, zpo- czym jest śmierć (natomiast u dzieci świadome pojęcie śmierci aża- nie jest jeszcze ukształtowane), ale głęboko, poniżej progu ?bój- św?adomości, tkwi w nich nadzieja w życie. Jest to jakby biolo- ?uto- giczny optymizm, który z wiekiem słabnie, a na starość znika. U starego człowieka nierzadko występuje sytuacja odwrotna; fazy świadomie nie przyjmuje on faktu śmierci, żyje tak, jakby .iem, jeszcze miał żyć kilkanaście lat, mimo że zostało tylko? kilka '?Y- ? lat lub miesięcy, martwi się o przyszłość; @z czego będzie żył, iuer- obawia się nędzy rzekomo zagrażaj?cej mu w przyszłości (uro- czal- jenia zubożenia typowe dla podeszłego wieku) itp. Natomiast @ ?ma- poniżej progu świadomości wiara w życie często już przestała istnieć. Zob. poz: 48, 88, 89, 129, 239, 311, 366, 3?6, 395, 414, 415, 431, 44G. 511, 531, 539, 5?3, 608, 615, 622, 631, 636, 663, ?02. Nadzieja (nieśmiertelność życia) Wydaje się, że zagadnienie tej biologicznej, egzystującej ra- czej poniżej progu świadomości wiary w życie, wiary w swoi- stą nieśmiertelność, odgrywa dużą rolę w terapii chorób so- matycznych. Lekar@ze praktycy aż za dobrze znają stan? "za- łamania sił odpornościowych ustroju", które trudno nieraz wy- 245 : , tłumaczyć obiekt?wnymi danymi, lub odwrotnie: poprawy wy- nie jest tylk? stępujące wbrew racjonalnym przesłankom. Wydaje się też, rodzaju ludz; i że oddziaływanie psychoterapeutyczne, jakie powinno cecho- lizmu i podo ? wać każdego lekarza, a nie tylko psychiatrę, polega przede koszmarów, wszystkim na mobilizowaniu tej "biologicznej" nadziei. W od- Są to ocz w ?? działywaniu tym tkwi prawdopodobnie przyczyna znanego raczej fantas ? zjawiska, że te same metody terapeutyczne w rękach jednego ma charakte? 1 lekarza dają wspaniałe efekty, a w rękach innego - małe lub właśnie zja? j żadne. Wspominano już o tym, że przypadki śmierci o nie o projekcję ? ? wyjaśnionej etiologii ("Voodoo death") są, zdaniem współczes- Zjawisko ? ? nych autorów, wynikl ?m całkowitej utraty nadziei. Chodziłoby stępuje zaró? ? tu o tę najgłębszą u człowieka, nieraz nie uświadomioną na- tu o zdolnoś? ? dzieję w nieśmiertelność życia. WldZtWa"r I17 Z biologicznego punktu widzenia życie jest nieśmiertelne, potrafią przE ni d nie inie, gdyż charakterystyką żyćia jest zdolność pro- dla nich duż g Y g ; kreacji, przenoszenia własnego planu genetycznego. ?CT czło- ziemi itp. O? ? wieka poza nieśmiertelnością biologiczną istnieje nieśmiertel- oznakach zbi j ność kulturalna - non omnis moriar (dziedziczenie społeczne a dla nich e, i kulturalne, tj. przenoszenie pewnych gotowych modeli my- nie jest czyn ; ślenia, odczuwania i zachow?rzia się z pokolenia na pokolenie) przeniknioną ? i nieśmiertelność metafizyczna (wiara w życie pozagrobowe, nie tylko wła @! w raj, złączeni,e się z bóstwem po śmierci itp.). Czarny koloryt U człowiel i depresji może tę wiarę przysłonić. Obowiązkiem lekarza jest wisk - jak d? . ją w miarę własnych możliwości mobilizować. Pod tym wzglę- nia przyszłoś ; dem podejście psychoterapeutyczne do depresji winno być ? wisko meteol i? analogiczne jak w ciężkich chorobach somatycznych, co Kiel- wicowych, w :f holz trafnie określił jako "dobry związek uczuciowy". . wisk tego ty? 4 " Nieskończoność czasowo-prześtrzenna pierwszej fazy meta- `, Druga faza ?I; bolizmu informacyjnego objawia się w tym, że zdarzenia od- nice czasowo ?" ległe od siebie łaczą się w całość, dając pierwszy obraz rze- Ta jakby por !; ?zywistości. W ten sposób np. zapach kwiatu czy jego widok cie świadomE ? łączy się z obrazami gdzieś i kiedyś odczuwanymi. Zależnie od w znacznej n ??? Zhaku emocjonalnego tych obrazów aktualny bodziec wyzwala cym. Nie wia postawę "do" lub "od", poprawia nasz nastrój lub go pogarsza. logiczne kate Nieskończoność czasowa sięga w przyszłość i w przeszłość. fazie metabol Nie wiadomo jeszcze, czy słuszna okaże się jungowska kon- świadomych i ? cepcja archetypów, ale bezsprzecznie w marzeniach sennych jest trafne, ta ' występują obrazy, które trudno uznać za nabyte w doświad- . nie się, w cza : ? ćzeniu osobistym jednostki. Jak one powstają, właściwie nie Nieśmiertel? wiemy i nie jest wykluczone, że człowiek w s marzeniu nie ma określ ? sennym sięga poza pnc?ątek swego ontogenetyc go rozwoju " , tylko jedną fa _ wkraczając w rozwój filogenetyczny już nie jednostki, ale ca- entropii (czyl: łego gatunku ludzkiego. W żen sposób przeszłość człowieka tropii i entro? 246 ,??; ? .x? 1 nie jest tylko jego własną przeszłością, ale przeszłością całego rodzaju ludzkiego. Potwory, masakry, wojny, objawy kaniba- lizmu i podobne obrazy, stanowiące nierzadko treść sennych koszmarów, mogłyby być wyrazem praprzeszłości człowieka. Są to oczywiście hipotezy trudne uv sprawdzenia i brzmiące raczej fantastycznie. Z biologicznego punktu widzenia życie ma charakter ciągły, bez określonego początku i końca i może właśnie zjawisko archetypów jest tej ciągłości, jeśli chodzi o projekcję w przeszłość, subiektywnym wyrazem. Zjawisko projekcji w przyszłości może nieco wyraźniej wy- stępuje zarówno w świecie zwierzęcym, jak i ludzkim. Chodzi tu o zdolność przewidywania przyszłości, różne formy@ "jasno- widztwa", intuicji itp. Powszechnie wiadomo, że zwierzęta potrafią przewidzieć różne zjawiska przyrody mogące mieć dla nich duże znaczenie życiowe, np. ostrą zimę, trzęsienie ziemi itp. Oczywiście mogą się one orientować po różnych oznakach zbliżającej się katastrofy, dla nas niewidocznych, a dlä nich ewidentnych. Niemniej jednak przyszłość dla nich nie jest czymś zupełnie nowym, nie są od niej odcięte nie- przeniknioną ścianą, często odczuwają zbliżającą się śmierć nie tylko własną, ale też swego pana. U człowieka nie należy przechodzić obojętnie obok zja- wisk - jak dotychczas niewytłumaczalnych - zdolności widz?,- nia przyszłości, "proroczych" snów itp. Nie wiadomo, czy zja- wisko meteoropatii, na którą cierpi wiele osób, zwłaszcza ner- wicowych, w pewnej przynajmniej mierze nie n.ależy do zja- wisk tego typu. Druga faza metabolizmu informacyjnego ma określone gra- nice czasowo-przestrzenne i określone związki przyczynowe. Ta jakby porządkująca siatka jest głęboko wryta w nasze ży- cie świadome. Jak już podkreślano, porządek ten wiąże się w znacznej mierze z naszym działaniem w świeci.e otaczają- cym. Nie wiadomo jednak, czy w przyrodzie obowiązują ana- logiczne kateaorie przestrzeni, czasu i przyczyn, jak w drugiej fazie metabolizmu informacyjnego, tj. w naszych proćesach świadomych i rozumowych. Jeśli pojęcie "czaso-przestrzeni" jest trafne, to może być dla nas bardziej zrozumiałe porusza- nie się w czasie analogiczne do poruszania się w przestrzeni. Nieśmiertelność biologiczna polega na tym, że proces życia' nie ma określońego początku i określonego końca. Śmierć jest tylko jedną fazą tego procesu, fazą przeciwstawną negatywnej entropii (czyli procesem budowy). Obie fazy negatywrlej en- tropii i entropii (rozkładu, dezintegracji), idąc ze sobą w pa- 24? ? ;: ? rze, tworzą to, co nazywamy życiem. W naszym świadomym i rozumowym obrazie rzeczywistości (drugä faza metabolizmu informacyjnego) życie ma swoje określone granice. Zaczyna się w momencie urodzin lub - w? niektórych kręgach kulturo- wych - w momencie poczęcia (np. Japończycy liczą swój wiek od chwili poczęcia), a kończy się z chwilą śmierci. Na- tomiast w obrazie rzeczywistości bardziej uczuciowym i intui- cyjnym (pierwsza faza metabolizmu informacyjnego) granice naszego życia nie są tak ściśle ograniczone. Przeszłość sięga daleko poza początek naszego życia. W naszych żyłach płynie "krew swych przodków?"; jesteśmy "ich cząstką", a z naszego nasienia powstaną nowe pokolenia. Staróżytność tej obserwacji potwierd?a następująca eytata: "i rozm@nożę nasienie twoje jako gwiazdy niebieskie i jako pia- sek, który jeśt na brzegu morskim... I ustanowię przymier?e między mną a tobą i między nasieniem twym po tobie w po- koleniach ich, jako przymierze wieczne, żebym był Bogiem twoim i nasienia twego po tobie..., a obrzeżecie ciało napletka waszego, aby było na : znak przyzriierza między mną? i wami" (Księgä Rodzaju, 22 :1?, 1?, ?, 13 :11): Ta biologiczna ciągłość znajduje swe odzwierciedlenie vv ciągłości społecznej@ i kulturalnej. Za nami jest tradycja, a przed nami to, eo do życia społecznego i kulturalnego sa- miśmy wnieśli i co w przyszłóści - taką przynajmniej mamY nad?ieję - dalej rozvvijać się będzie. Jeszcze wyraźniej ta ciągłość czasowa występuje we wszystkich właściwie syste- mach religijnych; każdy system ma swoją tradycję, oznacza- jącą miejsce człowieka i osobniczą koncepcję przyszłości. Każ- dy system odpowiada więc na dręczące pytanie: "skąd przy- byłem i dokąd zmierzam". Zob. póz. 349, 551, 661. , Samotność Depresyjny klimat naszej epoki można by między innymi tłu- maczyć gwałtownym naruszeniem, dotychczasowych systemów społecżnych i kulturaln?ych. Na skutek rozbicia dotychczaso- wych struktur zachwiane zostało poczu?cie nie tylko metafi- zycznej, kulturalnej, społecznej, lecz że biologicznej ciąg- łości ż cia ludzkie o. Człowiek został erwany od swej tra- Y g dycji i od swej przyszłości. Poczuł się samotny w czasie, w przestrzeni i w chaosie związków przyczynowych. Zamiast 248 i porządku panują w świecie przypadek i prawa statystyczne. Samótność ta (alienacja) stoi w sprzeczności z biologicznie uwarunkowanym poczuciem ciągłości życia. Człowiek musi ? wiedzieć, skąd przyszedł i dokąd zznierza, gdyż taka jest jego natura: Należy on do układów samosterujących, a te muszą mieć swoje "zaprogramowanie" (przyszłość) i swoją pamięć tui- (tradycję). Samotność (alienacja) jest sprzeczna z naturą czło- iice , wieka i w ogóle wszystkich istot żywych. ? Samotność dzisiej.s?ego człowieka dotyczy nie tylko kate- ?nie gorii czasu; ale też przestr?eni; nie czuje on łączności z inny- ego . mi ludźmi i z przyrodą, jest od nich odizolowany. Od kon- taktu z przyrodą izoluje go warstwa technicznego środowiska, ata: a od żywego emocjonalnego kontaktu z ludźmi - koniecz- pia- @ ność noszenia ochronnej maski, wynikająca ze zbytniego ?r2e zagęsz?zenia się i skomplikowania stosunków międzyludzkich. W chaosie sprzecznym zjawisk nie jest też on w stanie ustalić iem zrozumiałych dla siebie związków przyczynowych; jego ?tka światem rządzi chaos, wobec którego czuje się bezsilny; nie ? może w nim realizować własnych modeli rzeczywistości (istot- ny element drugiej fazy metabolizmu informacyjnego). Ze ,nie ??? względu na skomplikowanie się stosunków śpołecźnych i eko- nomicznych np. kolektywność procesu produkcji, różnego sa- t rodzaju zależności, współczesny człowiek porusza się w swoim ' otoczeniu społecznym jak w smóle (wysoki współczynnik j ta ?? lepkości środowiska społecznego); najmniejsza próba realiza- ?ste- cji własnych pomysłów::napotyka tak silny opór, iż wy- cza- ? daje się, że lepiej przyj?ąź postawę konsumpcyjną, a w ogól? Każ- ? zrezygnować z postawy twórczej. rzy- Zob. poz. 401. Selekcja informacji ?,Y Istotnym elementem pracy układu nerwowego jest selekcja :;? informacji. Z informacji docieräjących do receptorów ustro- ?? ju, odbierających bodźce ze środowiska wewnętrznego (in- tłu- teroceptory) i ze środowiska zewnętrznego (eksteroceptory), mów tylko drobna część tworzy informację świadomą (czyli do- :aso- @ ? chodzi do naszej świadomości). Większość z nich żostaje ?tafi- zatrzymana na niższych poziomach integracji układu nerwo- c?ąg- wego. Nie znaczy to, że informacje te giną; zostają one tra- gdzieś zarejestrowane w układzie nerwowym, mogą wywołać ;asie. różnego rodzaju reakcje ustrojU i być aktywowane w póź- niast = ? niejszym czasie. 249 Jeśli działamy na człowieka (to samo doświadczenie można by przeprowadzić na zwierzętach; trudność polega na okreś- leniu u zwierząt, kiedy dany proces jest świadomy) jakimś powtarzającym się bodźcem, np. błyskiem światła lub dźwię- kiem dzwonka, to przy wielu powtarzających się bodźcach może się zdarzyć, że niektórych z nich badany nie zauważa, nie docierają one do jego świadomości, niemniej jednak mimo braku informacji świadomej występuje określona re- akcja ruchowa (np. ruch głowy czy ręki) i reakcja wege- tatywna (np. zmiana oporu elektrycznego skóry - odruch skórno-galwaniczny) . Od dawna znane jest doświadczenie polegające na tym, że badanemu człowiekowi pozwala się wejść do jakiegoś po- mieszczenia i poleca zapamiętać jak najwięcej zauważonych szczegółów. Zwykle zapamiętuje ich kilkanaście. Gdy się następnie wprowadzi go w trans hipnotyczny i w tym transie nakaże podać zapamiętane szczegóły, wymienia ich znacznie większą liczbę, niekiedy kilkadziesiąt. Tak więc w trakcie hipnozy odsłaniają się informacje, które w nor- malnym stanie pozostały poniżej progu świadomości. Znane są też doświadczenia z bodźcami podprogowymi, które normalnie nie docierają do naszej świadomości (np. obrazy świetlne eksponowane przez ułamek sekundy - za krótki, by dany obraz ujrzeć), niemniej bodźce te, choć nie uświadomione, wpływają na motywację zachowania się (por. reklamy o bardzo krótkim czasie ekspozycji, nie spo- strzegane, ale działające na psy-chikę ludzką). W ostatnich latach usiłuje się pewne procesy uczenia się realizować poniżej progu świadomości, np. w trakcie snu. Dane neurofizjologiczne, jakimi dotychczas dysponujemy, wyraźnie wskazują na t?, że w układzie nerwowym pewne informacje ulegają wytłumieniu - niekiedy już na najniż- szych poziomach integracyjnych, inne znów ulegają wzmoc- nieniu i przedłużeniu w czasie. Dzięki tzw. obwodom zam- kniętym (tzn. neuronom, które za pomocą swych połączeń tworzą jakby koło, w kole tym strumień impulsów może -- z teoretycznego punktu widzenia - krążyć w nieskończo- ność) informacja w układzie nerwowym może trwać znacz- nie dłużej niż trwa bodziec. Poza tym dzi.ęki synapsom po- budzeniowym (depolaryzacyjnym) lub hamulcowym (hiper- polaryzacyjnym) impulsy mogą ulec w?ocnieniu lub też zahamowaniu. W ten sposób obraz rzeczywistości może w ustroju ulec różnorodnym przekształceniom zarówno 250 ?na w wymiarach przestrzennych, czasowych, jak też w swojej ?eś- amplitudzie (w swoim nasileniu) . imś W pierwszej f?zie metabolizmu informacyjnego powierzchnia rię- styku z rzeczywistością jest znacznie większa niż w fazie ?ch drugi?j (brak określonych granic i bezpośredniość kontaktu). ?ża, Na skutek tego główny proces selekcji zachodzi właśnie iak , w pierwszej fazie. Tu zapada decyzja; co może dojść do re- świadomości; a co zostanie poniżej jej progu. Dlatego treść ge- naszych świadomych przeżyć w wysokim stopniu zależy od uch nastroju i uczuć. Co innego widzimy w smutku, co innego w radości; ta sama osoba inaczej się nam przedstawia, gdy że . patrzymy na nią w gniewie, a inaczej, gdy życzliwie je- po- steśmy do niej nastawieni ; strach ma "wielkie oczy"; "szum ?ch strachu zawżdy w uszach jego, a choć jest pokój, on się się zawsze zdrady obawia" (Ks. Joba 15:21). Tak więc pier- wsza faza metabolizmu informacyjnego jak filtr nie tylko ich , nadaje koloryt światu, ale też jego niektóre fragmenty do- iięc puszeza do świadomości, a inne zatrzymuje. ? ior- W depresji jak potwory w marzeniu sennym wyłaniają się z zapomnienia popełnione niegdyś przewinienia, własne rmi, potknięcia, drobne wady, które teraz urastają do monstru- (np. alnych rozmiarów. Chory nie może uwierzyć, że świat jest za inny, że ma też fragmenty o jasnych kolorach, że on sam hoć nie jest najgorszy, mimo że nie tak dawno właśnie żył się ? w takim świecie. Świat kolorowy, który był do niedawna ;po- jego światem, przestał istnieć, pamięć o nim zaginęła; chory iich ? nie może uwierzyć, by inny rodzaj egzystencji niż męczarnia; ?ać którą teraz znosi, był w ogóle możliwy. Interesujące i znamienne jest to zaprzeczenie własnej prze- my; ?złości; pamięć zostaje jakby całkowicie zafałszowana przez vrne natężenie kolorytu emocjonalnego. Nie można chorego prze- niż- konać, że przecież było inaczej, że jeszcze wczoraj wiele aoc- śpraw? widział w innym świetle. Perswazje takie pozostają ;am-' bez efektu. Nastroje i uczucia zaślepiają. Nie można je- :zeń dnak stwierdzić, że to zniekształcenie obrazu świata pod wpływem głębokiego smutku nie przynosiło choremu żadnych czo- korzyśri. Czerń depresji wydobywa nieraz na wierzch to, acz- ?co dotychczas pozostawało w ukryciu - niedostrzeżone po- wady, popełnione krzywdy, bezsens spraw, wokół których .per- dotychczas się zabiegało itp. Odsłania się inne, czasem też y głębsze spojrzenie na rzeczywistość. Zresztą głębia jest za- noże wsze ciemna. wno , p Zob oz. 14?, 3?2, 3?3, 666. 251 ? ! " Defekt" depresyjny Za Kraepelinem do?ychczas większość psychiatrów przyjmuje, że jeśli schizofrenia z reguły pozostawia po sobie zmianę osobnwości (co określa się technicznym pojęciem "defektu"), to cyklofrenia pozostawia psychikę nienaruszoną. Pogląd ten wymagałby pewnej rewizji. W psychiatrii często pokutują poglądy sprzed wielu lat, przyjmowarie jakby dzięki sile przyzwyczajenia, mimo że codzienne doświadczenia z nimi nie zawsze się zgadzają. Nierzadko zdarzają się przypadki schizofrenii bez "defektu" i cyklofrenii z "defektem". W ostat- nich latach zziówi się już ofic.jalnie o "defekcie" depresyj- n?zn. Po wejściu w piekło depresji nie jest łatwo wrócić do normalnego kolorytu świata. Może na stałe utrwalić się ciem- niejszy koloryt; już nigdy wówc2as świat nie okaże się tak jasny i wielobarwny? jakim był przed ćhorobą i pozo- stanie osnuty szarością smutku. Zdarza się tak u osób, u któ- rych depresja wystąpiła po raz pierwszy w późniejszym wieku, gdy dynamika życiowa z natury rzeczy słabnie i trud- no już wrócić do tego, co było. Wspomniany mechanizm selekcyjny pierwszej -fazy m-etabolizmu informacyjnego z wie- kiem jakby traci swą elastyczność; gdy koloryt raz się zmieni, trudniej jest wrócić do kolorytu poprzedniego. 'I`o samo dotyczy postaw uczuciowych; u starszych osób na ogół uczucia stają śię bardziej "zapiekłe". Gdy depresja trwa długo i gdy częste są nawroty, ?vówczas też powrót dn normalnego kolorytu jest trudny; chorzy tkwią permanentnie w subdepresyjnym nastroju. @ Prócz czynników pierwotnych (endogennych), polegających prawdopodobnie na zachwianiu równowagi pierws?ej fazy metabolizmu informacyjnego - na skutek zbyt dużej ampli- tudy wychylenia - i na zmniejszeniu elastyczności mecha- nizmów selekcyjnych, istnieją czynniki wtórne, utrudnia= jące choremu powrót do normalnego nastroju. -Depresja izo- luje człowieka od jego normalnych kontaktów; w ostre? fazie czyni go w ogóle niezdolnym ?do pracy i do życia to- warzyskiego i zmienia jego autoportret. Gdy depresja minie, nie jest łatwo wrócić do zerwanych kontaktów, podjąć z po- wrotem pracę; nie ma się już częst?j wiary w siebie; jaką się niegdyś miało; coś się w c ieku zmieniło, coś się załamało. Nie bez znaczenia jest stosunek najbliższego otoczenia do 252 t4 , chorego. Otoczenie też traci wiarę w niego, boi się, że znów może się załamać; człowiek z psychiatryczną pieczątką za- zwyczaj? w oćenie innych budzi niepewność i z trudem?zdo- ? bywä zäufanie. Przed człowie?kiem, który wyszedł z depresji, ?? piętrzą się -różnego rodzaju trudności w jego kontaktach z najbliższymi i w jego miejscu pracy, które utrudniają ? mu powrót do normalnego życia. Trudności te nie są na ogół tak wielkie, jak u chorych, którzy wyszli ze schizofrenii, ?* niemniej jednak wystarczające, by zaciemnić koloryt życia x" chorego i nie pozwolić mu cieśzyć się życiem. W schizo- @frenii odskok od rlormalnego zachowania się jest większy niż w depresji; chory schizofreniczny budzi zwykle lęk oto- czenia, co pogłębia@jeszcze przepaść między nim a jego , :śpołecznym środowiskiem. I dlatego je?o powrót dó normal- nego życia jest najeżony tyloma trudnościami: ?? Wspomniany mechanizm selekcyjny pierwszej fazy meta- ?` e, bolizmu informacyjnego powoduj że w depresji ujawniają się różnego rodzaju sytuacje konfliktowe, kompleksy itp., ?- które przy normalnych oscylacjach nastroju nie były wi- doczne lub pojawiały się tylko sporadycznie. Chory po prze- bytej depresji nieraz cierpi dalej na nerwicę, która z kolei ?? obniża jego nastrój i nie pozwala mu wrócić do normalnego kolorytu życia. U osób starszych nagła zmiana kolorytu i duża amplituda tej zmiany mogą przyspieszyć proces narastania zmian orga- nicznych w układzie nerwowym. Zagadnienie to .nie jest jeszcze dokładnie zbadane, ale wydaje się, że w długo- trwałych stanach depresyjnych u ludzi starych łatwiej do- ?ł chodzi do powstawania zespo?ów psychoorganicznych. W po- wstaniu takiego zespołu objawów nie bez znaczenia są czyn- niki wtórne, a więc przede wszystkim izolacja od otoczenia, ?? ;? utrata wiary w siebie, bezczynność itp. Powszechnie wiado- mo, jak często przejście w stan spoczynku lub innego rodzaju , wyłączenie się z dotychczasowych stereotypów życiowych wywołuje u ludzi starych szybko narastającą demencję. Wreszcie nie bez znaczenia dla utrzymywania się sub- depresyjnych zespołów jest samo leczenie. Zwykle leczenie ? środkami przeciwdepresyjnymi (tymoleptyki) kojarzy się z le- czeniem neuroleptykami, chodzi tu przede wszystkim o zmniej- ~ szenie napięcia lękowego, które w większości wypadków ;? towarzyszy depresji. Neuroleptykf, jak wiadomo, wywołują obniżenie dynamiki życiowej i nastroju. Nie wszystkie dzia= 3? ?. łają jednakowo, np. najsilniejsze działanie depresyjne ma 253 :.; rezerpina, mniejsze chloropromazyna, a tiorydazyna nawet poprawia nastrój. Nie jest też wykluczone, że same tyznolep- tyki, spłaszczając amplitudę depresji, jednocześnie ją wydłu- żają. Wydaje się, że przy ich stosowaniu depresja znacznie łagodnieje, ale trwa dłużej niż to działo się przed wprowa- dzeniem chemioterapii. Zdania psychiatrów nie są tu jedno- znaczne. W przewlekającej się depresji (zespół subdepresyj,ny) bar- dzo ważną rolę odgrywa psycho- i socjoterapia. Chory po wyjściu z ostrej fazy powinien jak najszybciej wrócić do normalnych swych zajęć, niekiedy z pewną ulgową taryfą. Otoczenie powinno mieć dla niego większą tolerancję, do- dawać mu wiary w siebie, znosić jego pewną niezaradność czy brak energii, chory musi czuć w nim oparcie, a nie surowego sędziego. Zob. poz. 103, 360, 432, ?03, i05. nawet caolep- _ LECZE N I E wydłu- iacznie prowa- iedno- ?) bar- Wstrząsy elektryczne tarytą. rierwszą rewoiuc?ę w ieczeniu zespoiow aepresy?nycn sia- ję, do- nowiło wprowadzenie na początku lat czterdziestych wstrzą- adność sów elektrycznych. Wyniki okazały się rzeczywiście bardzo a nie dobre. Po kilku wstrząsach - ośmiu do dziesięciu - wy- stępowała u większości leczonych tym sposobem poprawa nastroju, a chorzy nawet przechodzili w lekki stan hipo- maniakalny. Niestety, nie zawsze leczenie wstrząsami elek- trycznymi dawało rezultaty, a poza tym jest ono połączone z ryzykiem złamania kręgosłupa lub nagłej śmierci na sku- tek niewydolności krążenia. Wypadki śmierci przy wstrząsie elektrycznym są wprawdzie bardzo rzadkie, ale niestety się zdarzają. Większość chorych odczuwa lęk przed utratą przy- tomności pod wpływem uderzenia prądem elektrycznym, co też stanowi ujemną stronę terapii wstrząsowej. Zastosowanie wstrząsów w zwiotczeniu mięśniowym i w uśpieniu zmniejsza wspomniane ujemne strony tego leczenia, jest jednak trochę mniej skuteczne niż leczenie zwykłymi wstrząsami elektrycz- nymi, a poza tym dość kłopotliwe. Dlatego psychiatrzy z ra- dością powitali pojawienie się leków przeciwdepresyj- nych. Koncepcja leczenia wstrząsowego w zespołach depresyj- nych jest bardzo stara. Już Thessal?s z Trallesu (I w. n.e.), lekarz nadworny Nerona, znany ze swego "młyna dyplomów", w którym różnym. ciemnym typom wydawał za pieniądze dyplomy lekarskie, wprowadził pojęcie metasyncrisis, czyli całkowitego wstrząśnienża konstytucji chorego za pomocą jakichś gwałtownych poczynań; po takim wstrząsie chory wracał do normalnego stanu. Metoda wstrząsowa była popularna w ubiegłym stuleciu; stosowano tzw. "surprise bath" - niespodziewane zanurzenie chorego w wodzie, zwykle zimnej, i trzymanie -go w niej tak długo, aż zaczynał się dusić; popularne były różnego rodzaju "centryfugi"; częstość obrotów dochodziła do 100 255 1 ?? u fp,? ?7 i . na minutę, chory wymiotował, oddawał bezwiednie stolec, miewał krwotoki z ust, nosa, oczu; chorzy bardzo bali się tego rodzaju zabiegów; podobnie boją się obecnie wstrząsów elektrycznych. Od czasu odkrycia elektryczności stosowano zarówno w neurologii, jak i w psychiatrii różnego rodzaju elektryzację; "commotions electriques" były zalecane przez Hilla (1814) w leczeniu depresji. W świątyniach Asklepiosa podobno leczono melancholię za pomocą elektrycznych wę- żów. Różnego typu kołysania i wiroowania stosowano w le- czeniu zaburzeń psychicznych już w starożytności. Thessalus z Trallesu znany był ze swej zarozumiałości; uważał on Hipokratesa za "bolesnego ignoramus", a siebie za "zwycięzcę wszystkich lekarzy" (wg Alt?chulego). Zaro- zumiałość nie jest cechą obcą i współczesnym psychiatrom, gorącym wyznawcom własnej (a więc najlepszej) metody terapeutycznej, czy to somatycznej, czy psyćhologicznej. Zob. poz. 60, ?3, ??, 1??, 18?, 199, 249, 256, 291, 295, 296, 359, 459, 469, 506, 534, 635, ?1?. Tymoleptyki Podanie leku doustnie lub domięśniowo zawsze wydaje się bezpieczniejsze niż stosowanie wstrząsów elektrycznych. Choć były notowane wypadki śmierci po tymoleptykach, żwłaszcza zabronione jest łączenie tzw. inhibitoró?nr monaaminooksy- ? dazy (MAO), np. Niälamid?, z trójpierścieniowymi środkami przeciwdepresyjnymi, np. Melipramin. Chory nie boi się zażycia tabletki ani zastrzyku domięśniowego. Zakres prze- ciwwskazań przy leczeniu środkami przeciwdepresyjnymi jest na ogół mniejszy rliż przy stosowaniu wstrząsów elektrycz- nych. Środki przeciwdepresyjne (tymoleptyki) można podzielić na dwie grupy, tzw. inhibitorów MAO, np. Isocarboxazide (Mar- plan), Nialamide (Niamid), Phenelzine (Nardil), na tżw. trój- pierścieniowe (trójcykliczne) środki przeciwdepresyjne, które ; nie są inhibitorami NÄAO, np. Imipramine (Tofranil, Meli- ' pramin) , Dibenźepine (Noveril) , Chlorimipramine (Anafranil) , ^ Noxiptilin (Agedal), Amitryptyline (Saroten), Desimipramine {Pertofran), Nortriptyiine (Nortrilen). Le ie? farmakolo icznie jest poznane ziałanie inhibitorów P J g MAO, natomiast ich działanie przeciwdepresyjne jest bardziej 256 zawodne niż tymoleptyków trójpierścieniowych: Ocena ich wartości terapeutycznej według różnych autorów waha się od 0 do 65fl/o (wg Kielholza). Inhibitory MAO działają hamująco na monoaminooksydazę, enzym rozkładający aminy mózgowe, np. noradrenalinę, adrenalinę, serotoninę, dopaminę. Aminy te odgrywają bezpośrednią lub pośrednią rolę w transmisji impulsów nerwowych. Zahamowanie enzymu MAO przeciw- działa ich rozkładowi, a tym samym zwiększa ich poziom w mózgu. Inhibitory MAO są pochodnymi kwasu izonikotynowego. Pierwszym badaczem, który zwrócił uwagę na ich działanie pobudzające był Brzezicki. Z powodu toksyczności są one w ostatnich latach wycofane z handlu. Nierzadko wywołują one kryzysy nadciśnieniowe, prowadzące ?do krwotoków móz- gowych, a nawet kończące się zejściem śmiertelnym. Mechanizm działania farmakologicznego tymoleptyków trój- pierścieniowych, a więc pod względem chemicznej budowy zbliżonych do neuroleptyków (pochodnych fenotiazyny), przed= stawia się mniej jasno, za to ich skuteczność terapeutyczna jest znacznie pewniejsza. Na ogół przyjmuje się, że działają one antycholinergicznie lub adrenergicznie; ich podawanie zwiększa poziom amin mózgowych. Oceniając terapeutyczną wartość środków antydepresyj- nych zwraca się uwagę na trzy czynniki: a) ich działanie pobudzające, tj. przecivirdziałające zahamowaniu, b) działanie euforyzujące, tj. poprawę nastroju, jaką wywołują, c) dzia- łanie sedatywne, tj. zmniejszające niepokój i napięcie lękowe, działanie więc zbliżone do działania neuroleptyków i atarak- tyków. Kielholz proponuje następujący praktyczny podział tymoleptyków : A. Tymoleptyki działające silnie pobudzająco: inhibitory MAO, np. Isocarboxazide (Marplan), Nialamide (Niamid), Phe- nelzine (Nardil), Tranylcypromine (Parnate). B. Tymoleptyki działające euforyzująco: 1) o działaniu pobudzającym: Desimipramine (Pertofan, Nor- pramin, Nortriptyline), Noritren, Nortrilen, Sensival, Aventyl; 2) o wyrównanym działaniu pobudzającym i uspokajają- cym: Imipiramine (Tofranil), Dibenzepine (Noveril), Chlorimi- pramina (Anafranil), Noxiptilin (Agedal), Melitracen (Dixeran, Trausabun) Dimethacrin (Istonil); 3) o? działaniu sedatywnym: Amitryptiline (Saroten, Elavil, Laroxyl), Trimiprimine (Stangyl, Surmontil). C. Neurolepty@ki z komponentem tymoleptycznym (neuroty- 17 - Melancholia 25? ? ;? i ': 5 moleptyki): Thioridazine (Melleril), Chlorprothixene (Truxal, Taractan), Levomepromazine (Neurocil, Nozinan, Veractil), Opipramol (Insidon). Należy zawsze pamiętać o osobniczych różnicach w reago- waniu na leki. Ten sam środek przeciwdepresyjny u jednego chotego może działać skutecznie, a u drugiego może pozo- stać bez efektu. Poza tym ustrój uodparnia się na działanie ? leku. Foczątkowo dany tymoleptyk może dawać doskonałe efekty, w późniejszym okresie jego działanie spada do zera. W takich wypadkach trzeba zmienić lek. Czasem lek, który przestał działać, po pewnym czasie znów staje się efektywny. Dlatego też w farmakoterapii psychiatrycznej próbuje się ; stale tych czy innych leków. Najlepiej jest stosować lecze- nie kombinowane, kilka tymoleptyków z neuroleptykiem. Oczywiście taka polipragmazja ma wiele ujemnych stron, ale w psychiatrii wydaje się nieunikniona. W wyborze metody leczenia kierujemy się cźynn.ikami etio- logicznymi, a więc tym, czy depresja jest uwarunkowana bardziej somatogennie, czy psychogennie, tj. czy zaburzenie jest bliższe środowiska wewnętrznego (metabolizmu energe- ; tycznego), czy bliższe środowiska zewnętrznego (metabolizmu informacyjnego). W pierwszej sytuacji przeważają metody somatyczne (wstrząsy elektryczne, tymoleptyki), a w dru= ' giej - metody psychologiczne i socjologiczne (psychoterapia : i socjoterapia). Nie można jednak obu metod od siebie od- dzielać, jak też nie można oddzielać środowiska wewnętrzne- ; go od zewnętrznego. Na ogół nie zaleca się stosowaniä ' wstrząsów elektrycznych i większych dawek tymoleptyków w depresjach psychogennych. Gdy depresja przechodzi w depresję chroniczną, dobrze jest niekiedy gwałtownie zmienić metodę leczenia, przejść np. na duże dawki innego tymoleptyku bądź zastosować leczenie wstrząsami elektrycznymi. W zespołach subdepresyjnych - i podobnie jak w depresjach nerwicowych - lepiej jest za- ' miast tymoleptyków podać ataraktyki. Czasem też nieźle ? działają insulina subkomatyczna i środki ogólnie wzmacnia- jące. Specjalnej ostrożności i doświadczenia wyznaga leczenie ,, zespołów depresyjnych u ludzi starych. Nierzadko wystę- pują u nich paradoksalne reakcje na neuroleptyki i tymolep- ' tyki, np. na ich zbyt duże dawki mogą zareagować stanem pobudzenia i zamącenia. Należy lteż zat?e. pamiętać ó czyn- nikach somatogennych, np. takim czynnikiem wywołującym lub pogłębiającym stan depresyjny często bywa niewydolność 258 ?ü krążenia. Wówczas nie pomagają tymoleptyki, a pomaga strofantyna. Niedobór witaminy BI2 działa też depresyjnie. ZIV ostatnich latach znów popularne staje się znane już dawniej leczenie depresji i zespołów maniakalnych solami litu. Sole te mają przeciwdziałać nawrotom. W uporczywych zespołach depresyjnych, opornych na inne metody lecznicze, w Stanach Zjednoczonych AP stosuje się leukotomię. Wspo- mniane doświadczenia neurofizjologiczne nad "ośrodkami" przyjemności i przykrości w węchomózgowiu skłaniaj? nie- których psychiatrów na Zachodzie do prób drażnienia od- powiednich ośrodków mózgowych za pomocą implantowanych elektrod w uporczywych wypadkach depresji, a także w upor- czywych zespołach anankastycznych. W próbach stosowania metod neurochirurgicznych w psy- chiatrii trzeba jednak zachować daleko idącą ostrożność i krytycyzln. Wiadomo, do jakich tragicznych skutków do- pro?wadziła fala entuzjazmu w leczeniu schizofrenii leuko- tomią. Warto wspomnieć nadto o próbach leczenia depresji za pomocą bezsenności. Chorym nie pozwala się w ogóle spać przez jedną noc. Otrzymano dobre wyniki w depresjach en- dogennych zarówno w stadiach początkowych, jak i w sta- nach opornych na leczenie tymoleptykami. Natomiast w de- presjach nerwicowych efekt tego leczenia był słaby i zda- rzały się pogorszenia. U chorych obserwowano wzrost eiśnie- nia skurczowego, badanego na arteria ophthalmica. Efekt ten występował tylko u chorych na depresję endogenną, a nie u chorych z depresją nerwicową. Zdaniem autorów, działanie tej metody polega na wyrównaniu zaburzeń prze- miany amin katecholovuych w mózgu, które mogą prowadzić do dysharmonii ośrodków wegetatywnych i zmiany rytmu snu i czuwania. Opierając się na obserwacjach wykazujących, że depresje endogenne przebiegają niekiedy naprzemiennie z niektórymi chorobami na tle alergicznym (migrena, asthma bronchiale, ulcus duodeni, colitis ulcerosa, polyarthritis), niektórzy auto- rzy (Gall) wywoływali sztucznie odczyn alergiczny skórny. W 50o/ó przypadków depresji endogennej uzyskiwali dobre wyniki. W depresjach nerwicowych"reaktywnych i sympto- matycznych poprawa była tylko nieznaczna lub żadna. Zob. poz. 20, 25, 26, 36, 3?, 46, 68, 118, 120, 123, 132, 140, 149, 168, 1??, 183, 185, 188, 199, 205, 229, 238, 239, 254, 256, 2?3, 291, 292, 293, 295, 296, 330, 353, 354, 355, 381, 411, 413, 422, 424, 443, 458, 460,,469, 259 4?8, 506, 530, 538, 541 556, 56?, 669, 6?0, 6?4, 6?5, 6?6, 681, 688, 691, ?1?, ?33. O działaniu imipraminy i jej pochodnych zob, poz. 3, 8, 23, 38, 45, 65, Il?, 146, 1?2, 1?3, 1?4, 181, 232, 258, 268, 342, 343, 396, 445, 461, 5?1, 614, 624, 623, 659, 633, ?18. O działaniu inhibitorów monoaminoksydazy (MAO): zob. poz. ?6, 144, 221, 25?, 288, 426, 612, 669. O działaniu pochodnych fenotiazyny zob. poz. 9, 30, 50, 62, 65, 6?, 31, 100, 114, 116, 136, 269, 429, 468, 555, 626, 669, 681, 691, 695. O działaniu ataraktyków zob. poz. 6, 10, 344, 466, 533. O działaniu środków stymulujących i łucidriłu zob. poz. 3, 110, 115, 392, 463, 611. O stosowaniu soli litu zob. poz. 35, 9?, 152, 16?, 280, 346, 416, 41?, 463, 481, 5fl3, 536, 554, 564, 565, 568, 583, 584, 601, 6??. O działaniu różnych innych środków w leczeniu depresji zob. poz. 15, 31, 66, 69, ?0, ?8, 102, 212, 32?, 3?8, 496, 569, 530, 598, 625. O innych metodach biologicznych zob. poz. 138, 252, 430, 524, 529, 591, 645. . O powikłaniach w leczeniu depresji zob. poz. 28, 63, 93, 122, 189, 200, 226, 255, 266, 324, 325, 326, 331, 412, 419, 426, 428, 430, 554, 562, 599, 630, 692, 693, 694 696 328. W narastającym z każdym rokiem piśmiennictwie dotyczącym de- presji najczęściej napotyka się publikacje poświęcone działaniu po- szczegółnych środków psychofarmakologicznych. Psychoterap?a i socjoterapia Nieuchwytność związków przyczynowych w powstawaniu wa- hań nastroju powoduje, że patologiczne wahania przypisuje się najczęściej czynnikom tzw. endogennym, tj. związanym ze środowiskiem wewnętrznym ustroju, i dlatego wysiłek lecz- niczy koncetruje się na leczeniu somatycznym w myśl nie cał- kiem słusznej zasady: psychogenne leczyć metodami psycho- logicznymi i socjologicznymi, a somatogenne - metodami somatycznymi. W leczeniu zespołów depresyjnych dotychczas niewątpliwie nie docenia się roli psychoterapii i socjoterapii. W ciężkich zespołach depresyjnych, gdy chory jest zahamo- wany lub w podnieceniu lękowym, gdy trudno mu wymówić słowo, skupić myśli ("myśli moje rozerwane są i trapią serce moje", Ks. Joba, 1?: 11); gdy widzi przed sobą tylko piekielną ciemność i ani promyka nadziei, niełatwo jest nawiązać z nim kontakt słowny. Ale może w psychoterapii ten kontakt nie jest najważniejszy. Jak już wspominano, chory nie powinien uć się samotny; samotność zwiększa poczucie zagrożenia, n si a smutek. Chory powinien czuć obecność bliskiej osoby przy sobie, mieć świa- 260 l! ? ć ' domość, że może się na kimś oprzeć, że nie jest całkiem sam; źe ktoś go rozumie lub przynajmniej chce go zrozumieć, ?e ktoś może mu pomóc i wprawdzie niewiele, ale zawsze choć troc?ę przynieść ulgi. W p?wnej mierze postawa lekarza w stosunku do chorego w głębokiej depresji powinna przypo- minać postawę, jaką przybiera on wobec chorego na cięż??ą chorobę somatyczną. Lekarz tu też często niewiele może po- móc, stara się tylko choremu ulżyć w cierpieniach, ale chory ma poczucie, że ktoś jest przy nim, że nie jest w swym cier- pieniu samotny, że ktoś mu prawdziwie współczuje, że faclio= chowo stara mu ulżyć w cierpieniu; nieraz sam dotyk lekarza czy pielęgniarki przynosi choremu chwilową ulgę. Taka po- stawa lekarska mobilizuje wiarę chorego w wyleczenie, a ta odgrywa w chorobie nieraz decydującą rolę. Chory depresyjny powinien mieć .?oczucie, że w każdej chwili może znaleźć lekarza obok siebie; ten sam moment jest też ważny w ciężkich chorobach somatycznych. W każ- dej _chwili może się przed lekarzem pożalić, ten może mu dać jakiś środek zmniejszający jego cierpienia, poprawiający sen itp. Do chorego w głębokim stanie depresyjnym nie należy dużo ? mówić; czasem odpowiedni, prawdziwy wyraz współczucża, od- powiedni życzliwy gest, niezwerbalizowana wiara, że depresja przejdzie, niają dużo większe znaczenie niż najpiękniejsze i najbardziej przekonywające słowa pociechy. Słowa dla czio= wieka pogrążonego w smutku zawsze brzmią pusto. Bardziej kojąco działa na niego muzyka, z czego już starożytni zdawa- li sobie sprawę. Większy wpływ na nastrój ma ton i barwa głosu niż treść wypowiadanych słów. Należy tu pamiętać, że chorego w depresji na zasadzie kon? trastu (jak człuwieka, którego nagle z ciemności wyprowa, dzono w jaskrawą jasność dnia) razi wszelki jasny koloryt, a więc śmiech, radość, głośna rozmowa, zbytni optymizm, zbytnia pewność siebie; zbytnia energia życiowa itp. Nie tyl- ko wciąganie chorego w wir życia, ale nawet manifestowanie - pełni życia ze strony otoczenia działa na niego przygnębia= jąco. Czuje się on jeszcze gorzej, jeszcze bardziej zatapia się w swoim smutku. Element nadziei jest bardzo istotny w leczeniu depresji: Piekło depresji polega bowiem na utracie nadziei. Lekarz, a także najbliższe otoczenie chorego, powinno mu nadzieję wrócić. Nie jest to zadanie łatwe. Demonstrowanie bowiem własnego optymizmu czy przez postawę emocjonalną, czy też 261 ?ł ; słownie tylko rozdrażnia chorego, budzi wstręt do siebie i do osoby, która mu swym optyrrzizmem świeci w oczy. Postawa optymistyczna musi być postawą bardzo dyskretną, wypływa- jącą z własnego, głębokiego przekonänia (tzn. trzeba samemu bardzo wierzyć, że chory wyjdzie ze swego przykrego stanu) i raczej wiara ta winna być ukrywana niż jawnie manifesto- wana, chory jednak ją wyczuje. Na ogół bowiem chorzy - nie tylko zresztą psychiatryczni - są bardzo wyczuleni na dyskretne postawy emocjonalne. Najdrobniejszy gest, skrzy- wienie twarzy, wyraz oczu ma dla nich duże znaczenie, od- czytują te znaki bystrzej niż ludzie zdrowi. W głębokiej depresji chorzy lepiej znoszą towarzystwo in- nych chorych, byle niezbyt wesołych, niż ludzi zdrowych i pogodnych. Na wspomnianej zasadzie kontrastu lepiej się nawet czują w towarzystwie osób smutniejszych od siebie. Dlatego warto by w przyszłości pomyśleć o stosowäniu w de- presjach - nawet ciężkich - psychoterapii grüpowej. Na razie próby takie należą do wyjątków; przynajmniej w pi- śmiennictwie mało jest o nich wzmianek. W psychoterapii ta- kiej znaczenie miałyby nie tyle słowne wypowiedzi, co wspól- ny kontakt chorych ze sobą, wzajemne zrozumienie dla cier- pienia, gdyż niestety, kto sam nie przeszedł depresji, nigdy nie wczuje się w bezmiar cierpienia tej choroby. Znaczenie ma nadto wiara, że jednak będzie lepiej, gdyż wśród obecnych są zawsze tacy, którzy już przeszli najgorszą fazę smutku i lepiej się czują. Taka grupa chorych depresyjnych, związana silnymi więza- mi emocjonalnymi, wynikającymi ze wzajemnego zrozumie- nia, może mieć duże znaczenie w przywróceniu choremu na- ?ziei na wyleczenie. @ Grupowe "my" zawsze jest silniejsze niż samotne "ja". Gdy choremu wróci choćby nikły promyk nadziei, wówczas szansa wyleczenia jest znacznie większa. Depresja przestaje być wieczystym piekłem z ńapisem "porzućcie wszelką na- dzieję", a staje się chorobą, która po jakimś czasie minie. Gdy jedynie lekarz zapewnia chorego o tym, że jego depre- sja jest tylko chorobą i że musi ona przejść, to zwykle on tym zapewnieniom nie wierzy, ale wierzy osobom, które same depresję przeszły i tak jak on cierpiały. W depresjach nerwicowych i zespołach śubdepresyjnych (chronizacja depresji) leczenie psychotera tyczne i socjo- terapeutyczne odgtywa decydującą rolę. C o tego wszyscy autorzy są zgodni. Chodzi tu przede wszystkim o zmniejszenie 262 ? do nerwicorodnych postaw uczuciowych, które na skutek obniże- awa nia nastroju trapią człowieka; chodzi też o poprawę "auto- ?wa- portretu" chorego, który w depresji ulega tragicznemu wypa- emu czeniu, a czarny obraz własnej osoby wpływa ujemnie na stó- ?nu) sunek do otoczenia, obniża zazwyczaj dynamikę życiową, :sto- zmniejsza wiarę w przyszłość. W tym okresie należy chorego trochę mobilizować do aktywności, nie pozwolić mu wyjść z dotychczasowej roli społecznej, gdyż to z reguły prowadzi do stopniowego otępienia organicznego. W długotrwałych zespołach depresyjnych (chronizacja de- presji) chory nieraz zanurza się w depresji, jak w przyjem- . nym, ciepłym błotku, ciężko mu wyjść z tego stanu indolencji, apatii, nieróbstwa, braku odpowiedzialności, życzliwego ciepła otoczenia. Są to przyjemnościowe aspekty zespołów subdepre= syjnych. Chory taki boi się życia, odpowiedzialności, nie wie- rzy swoim siłom, boi się podjąć próby swych sił, boi się kry- tyki otoczenia. Lekarz musi się zorientować, jakie czynniki trzymają chorego w tym stanie przedłużającej się depresji i próbować te czynniki zwalczyć. Nie bez znaczenia jest tu stosunek najbliższego otoczenia do pacjenta, a więc jego ro- dziny i przełożonych oraz kolegów w pracy. Jeśli otoczenie działa w ten sposób, że u chorego wzrasta wiara w siebie i we własną przyszłość, to chory wyjdzie ze swego stanu; w prze- ciwnym razie zwykle tkwi nadal w swoim "smuteczku" ("Smu- tek w sercu moim mieszka i tak gryzie mnie jak weszka. Gry- zie duszę moją biedną, o co? To już wszystko jedno." Boy: Spleen) . W okresach między fazami depresyjnymi postępowanie lecz- nicze w znacznej mierze zależy od typu osobowości. U chorych o syntonicznym (cyklotymicznym) typie osobowości dalsze le- czenie jest na ogół niepotrzebne, chorzy tacy nie odczuwają jego najmniejszej potrzeby, nie zgłaszają się do lekarza, są psychicznie "patologicznie" zdrowi. Przy nawracających fa- zach powinni jednak bezwzględnie być w kontroli psychia- trycznej, by w razie najmniejszych oznak obniżenia lub pod- wyższenia nastroju, można było natychmiast zastosować od- powiednie środki farmakologiczne. Natomiast chorzy o innych typach osobowości (w zespołach depresyjnych często spotyka się typy osobowości psychastenicznej i anankastycznej) zwykle w okresach między fazami depresyjnymi wymagają dalszego leczenia psychiatrycznego. Ich "skrzywienia" osobowości pre- dysponują bowiem do występowania nerwicowych postaw uczuciowych i utrwalonych sytuacji konfliktowych. Elementy 263 t: ; , ,I I I E ?A ? i ?II ? ;li Ć ' E ? nerwicowe z kolei mogą spowodować nawrót zespołu depre- syjnego. Leczenie depresji nie jest sprawą łatwą. Wymaga ona dużej umiejętności wczuwania się w chorego, zrozumienia charak- teru jego cierpień oraz wykazania cierpliwości. _Kontakt z cho- rym depresyjnym nie jest tak "bogaty", jak w wypadku cho- rych na nerwicę, a zwłaszcza na schizofrenię. Chorzy tacy są smutni, zwykle zal?amowani, mało mówią lub milczą, twarz ich jest zastygła w wyrazie rozpaczy lub apatii. Zdawałoby się, że nic się nie dzieje. Trudno uzmysłowić sobie ogrom ich cierpienia; dopiero zamach samobójczy uwidacznia; jak bar- dzo oni cierpią. Trzeba mieć dużo wyobraźni i zdolności- wczuwania się, by wejść w świat depresyjny. A trzeba jednak wejść w ten świat, aby móc choremu naprawdę pomóc. Depresja jest chorobą, w której człowiek bardzo cierpi, i niestety, w naszej cywilizacji staje się ona chorobą coraz częstszą. Dlatego zrozumienie jej jest dla lekarza śprawą rze- czywiście istotną. Zob. poz. 4?, ?1, 82, 104, 105, 106, 108, 124, 154, 156, 15?, 158, 162, i83, 209, 215, 216, 242, 264, 26?, 286, 294, 313, 320, 321, 322, 338, 330, 3?1, 411, 452, 45?, 505, 534, 540, 541, 545, 546, 561, 59?, 602, 629, 634, 63?, 638, 662, 66?, 6?9, 680, 685, 69?, 320. ?pre- Z DZIEJĆ?lI\I MELANCHOLII? użej rak- cho- cho- y są Narz łoby Zagad n ien ia wprowadzające ? ich bar- Zagadnieniem istotnym, ale rzadko i wyrywkowo poruszanym iości @ w piśmiennictwie psychiatrycznym, zwłaszcza polskim, jest inak historia melancholii. Historycy psychiatrii co prawda oma- wiają poszczególne teorie dotyczące melancholii i dzieje jej leczenia, lecz na ogół pomijają związki tego zagadnienia z dziejami kultury. Celem niniejszej pracy jest właśnie próba syntetycznego omówienia takich związków. Przeprowadzona analiza opiera się więc nie tylko na źró- dłach wyłącznie lekarskich, lecz także uwzględnia dorobek nauk humanistycznych, szczególnie historii filozofii, historii sztuki i historii literatury. Wydaje się, że zastosowanie takiej metody porównawczej umożliwia uzyskanie syntetycznego obrazu niektórych kulturowych aspektów dziejów melancholii. Praca dzieli się na zasadnicze dwie części. W pierwszej omówiono symbolikę melancholii, mającą szczególne znacze- nie w historii kultury; w drugiej ujęto problematykę w @zary= sie historycznym, eksponując głównie dynamikę poglądów na melanćholię i ich wpływ na zjawiska kulturowe różnych epok. Warto dodać, że dopiero współcześnie docenia się w pełni w piśmiennictwie psychiatrycznym konieczność korzystania z historycznych źródeł pozamedyczńych, zwłaszcza źródeł z zakresu historii sztüki, literatury i obyczajowości, a współ- praca psychiatrów i historyków kultury jest jeszcze w dość skromnym zakresie realizowana przez obie strony. Wyrazem tyćh zainteresowań jest działalność Międzynarodowego Towa- rzystwa Psychopatologii Ekspresji (Societe International de Psychopathologie de 1'Expression), którego organem jest kwar- talnik "Confińia Psychiatrica" ("Pogranicza Psychiatrii"). Tam można znaleźć prace z zakresu psychopatologii i psychologii, * Rozdział "Z dziejów melancholii" napisał psychiatra, dr med. Jan Mitarski. 265 twórczości plastycznej i literackiej, rozważania na temat filo- zoficznych aspektów psychiatrii oraz psychopatologicznych problemów historii kultury. Zaczątki historii pierwszych teorii melancholii tkwią w te- zie istniejącej w wielu starożytnych kulturach o podstawo- wych, często antagonistycznych elementach stanowiąćych za- sadę wszystkiego, co istnieje. Wynikło to zapewne z obser- wacji przeciwieństw w przyrodzie, np. wilgoci i suchości, zim- na i gorąca, smutku i radości, cierpienia i rozkoszy. Również liczba zasadniczych elementów miała magiczne znaczenie, od którego umysł współczesnnego człowieka nie jest jeszcze zu- pełnie wolny. W Chinach były to dwa pierwiastki: jang i in. W Egipcie istniał już zbliżony do podstawowych koncepcji greckich filo- zofów przyrody podział na cztery elementy: wodę, ziemię, ogień i wiatr (indyjska prana, grećka pneuma). W Babilonie powstała idea oddziaływania makrokosmosu na lüdzki mikro- kosmos i magia liczby (mag oznaćzało w języku perskim ka- płana - lekarza, dosłownie: największy). Zaważyła ona -na mitologiczno-magicznej i astrologicznej intepretacji wszelkich zdarzeń, również i melancholicznej strony bytu człowieka w średniowieczu i w okresie odrodzenia. Zasada Gautamy Buddy (568-488) czterostopniowej medy- tacji mającej doprowadzić do odrzucenia wszelkich świato- wych pragnień, której ukoronowaniem jest nirwana, najwyż- szy stopień introspekcji wiodący do stopienia się ze wszech- światem - jest pierwowzorem idei średniowiecznej ascetycz- nej medytacji, a odżyje w obecnych czasach w modnym na zachodzie zen-buddyzmie, chińskiej odmianie buddaizmu. Dzieje melancholii są nie tylko historią poglądów lekarskich na depresję, lecz także dziejami przyrodzonego człowiekowi smutku, cierpienia i filozoficznej medytacji. Złożyły się na nią poglądy filozoficzne, opinie społeczeństwa znajdujące swoje odbicie w stosunku do chorych, w obyczajowości, w litera- turze i w sztukach plastycznych. Trudno się bowiem zgodzić ze zdaniem Aubreya Lewisa, który powiada, że wprawdzie istnieje doskonały opis Plutarcha melancholii na tle religij- nym, ale nie przytacza go, wyrażając lekceważący i chyba niesłuszny sąd, iż powinno się unikać cytowania pisarzy nie- lekarzy, spotykanego w pracach z historii psychiatrii, gdyż należą one raczej do literatury pięknej ? do psychiatrii (440, str. ?3). Metoda taka zubożyłaby historię medycyny, a zwłaszcza psychiatrię, i większość badaczy czerpie obficie 266 ze źródeł pozamedycznych. Tak ujmował historię medycyny Władys?aw Szumowski, autor znanego dzieła pt. "Historia me- dy?yny filozoficznie ujęta" (641), pionier badań w Polsce nad aspektem psychiatrycznym średniowiecznej demonologii. Po- dobnie ujmuje dzieje psychiatrii Tadeusz Bilikiewicz, cytując właśnie wbrew zaleceniom Lewisa opis Plutarcha i oceniając go jako niezwykle wnikliwy (85, str. 28). Większość historyków medycyny zgodna jest co do tego, że należy badać nie tylko dzieła i życiorysy lekarzy oraz dzieje chorób, lecz także całokształt życia danej epoki. Sigeri,t w książce "A history of medicine" (605, str. 11) wywodzi, że poznanie Michała Anioła i Tintoretta daje klucz do lepszego zrozumienia i historycznej interpretacji prac Williama Har- veya. Podobnie Bilikiewicz w "Psychiatrii polskiej na tle dziejowym" (?5, str. 4?) stwierdza, że psychiatria zawdzięcza artystom niejedno trafne spostrzeżenie. Schuhmacher w "Antike Medizin" (593, str. 243-250) sądzi, iż każdy okres historii medycyny cechuje swoisty sposób my- ślenia, odpowiadający - zwłaszcza w antyku - treściom i formom panujących poglądów filozoficznych. Zrozumieć więc można medycynę danego okresu, znając filozofię tej epoki, a filozofów starożytnych należy uważać za pełnoprawnych współtwórców medycyny. Rozszerzając ten pogląd można twierdzić, iż do poznania i ugruntowania się sądów o choro- bach i chorych psychicznie przyczynili się nie tylko lekarze, lecz również myśliciele i artyści. Bywali oni prekursorami wielu brzmiących obecnie bardzo nowocześnie przekonań, któ- re jak mówi Sigerist (605, str. 12-13) poszły w zapomnienie, gdyż były niezgodne z duchem czasu. Tak też ujmuje historię medycyny Foucault, który pisze o "historii obłędu", a nie o historii psychiatrii lub psychologii na tle społeczno-obyczajowym. Uwzględnia on poglądy lekar- skie w poszczególnych epokach, lecz nie przypisuje im wy- łącznego znaczenia w kształtowaniu się opinii społeczeństwa o chorych psychicznie i jego stosunku do nich (236). Niedostatecznie podkreślano dotąd wartość opisu i interpre- tacji zaburzeń psychicznych dokonanych przez osoby nimi dotknięte, a zwłaszcza utalentowane artystycznie. Zilboorg w "A history of medical psychology" (?36?, opisu- jąc historię ewolucji poglądów na zaburzenia psychiczne, dla- tego nazywa ją historią psychologii, a nie psychiatrii, że uwa- ża, iż psychiatria jako domena lekarska powstała dopiero w czasach nowożytnych, a przedtem zagadnieniami tymi zaj= 26? 1 mowali się prawie wyłącznie filozofowie i teolodzy. Chyba nie ma w tym racji, gdyż od Hipokratesa, poprzez Galena, me- dycynę arabską i Weyera, można prześledzić zainteresowanie medycyny chorobami psychicznymi, a w jej zasadach i meto- dach doszukać się między innymi podstaw psychogennej teo- rii powstawania zaburzeń psychicznych oraz psychoterapii, zwłaszcza sugestii. Altschule w "Roots of modern psychiatry. Essays on the history of psychiatry" (20, str. ?I) zapewne słusznie s?dzi, że obecna psychiatria nie jest jeszcze w pełni nauką ścisłą, lecz zbiorem poglądów (ideas). Dlatego jej historia nie może być przeglądem systemów klasyfikacyjnych i sposobów postępo- wania, lecz dziejami ewolucji hipotez i wykazywaniem nie tyle ich obiektywnej wartości, co ich wpływów. W medycynie istnieją "mody" na pewne teorie i metody leczenia, a niektóre choroby w różnych okresach bywają fa- woryzowane bądź pomijane przez lekarzy lüb społeczeństwo. Wynikać to może z zapotrzebowania społecznego wskutek czę- stości występowania tych chorób, lecz może też być odbiciem atrakcyjności jakiejś teorii. Na przykład "fluidy" Mesmera nie tylko okazały się skuteczne w leczeniu "waporów", lecz spowodowały też wyraźny wzrost liczby chorych na te dole- gliwości. Że czasem jakaś teoria, nawet nieprawdziwa, lecz triafiająca w gusty i potrzeby epoki, może powołać d? życia nowe objawy chorobowe i nowe rzesze chorych, świadczy dzieło Sprengera i Kraemera "Młot na czarownice" (Malleus Maleficarum,1488). Musiałó ono zaspokajać w jakiś sposób za- potrzebowanie społeczne, skoro doczekało się 19 wydań w cią- gu dwu wieków i wyczarowało setki tysięcy czarownic i opę= tanych przez diabła. Podobnie Charcot dał asumpt swym pa- cjentom do pokazów "wielkiej histerii". Takie zjawisko możli- wości zasugerowania pewnych objawów choremü miał na myśli Gruhle, mówiąc, że "często nieświadomość chorego jest w rzeczywistości świadomością psychoanalityka". Wydaje się więc, iż ogólna wiedza historyczna, a zwłaszcza znajomość dziejów psychiatrii jest nieodzownie potrzebna psychiatrze, pozwala na bardziej krytyczne, perspektywicżne spojxzenie na różne kierunki. Pokazuje, jak duch epoki znaj- duje swoje odbicie w treści, a nawet w formie zaburzeń psy- chicznych. Pracę historyka psychiatrii można? nazwać archeologią :, myśli ludzkiej. Może ona dawać wzruszenia podobne jak w ba= daniach archeologicznych, kiedy np. we współczesnej sym- 268 bolice smutku odkrywa się podobne znaki do tych, którymi posługiwali się starożytni. Nie trzeba tworzyć mitycznej pod- świadomości zbiorowej jak to czynił Jung, by odkryć w co- dziennym życiu ślady zamierzchłych mitów i wierzeń. Jeśli studia historyczno-obyczajowe pozwolą dostrzec u współczes- nego człowieka relikty odległej przeszłości, staje się to źró- dłem poczucia więzi z naszymi przodkami i zadowolenia po- dobnego do tego, jakie daje dostrzeżenie we wnuku rysów pradziada. Cenna wydaje się bowiem nie tylko tradycja dóbr materialnych, wiedzy i obyczajów, ale i uczuć i ich ekspresji. Wiele racji kryje się w zdaniu Sigerista (604, str. XVI), że medycyna jest wiedzą ścisłą w jej metodach, a społeczną w jej przedmiocie. Dlatego uważał on historię medycyny za część historii ludzkości, łącząc ją z historią kultury, sztuki, wierzeń, filozofii, ekonomii, technologii i socjologii każdej epoki. Przykładem, jak owocna i konieczna jest współpraca medy- cyny z naukami humanistycznymi, może być dzieło mediewisty Klibansky'ego i historyków sztuki Panofsky'ego i Saxla "Sa- turn and Melancholy" (wg 380). Dali oni w tej pracy tak ob= szerną monografię historii melancholii nie tylko w sztuce, lecz również w medycynie i obyczajowości, że historyk medycyny Flashr, którego pierwotnym zamiarem było wykazanie wpły- wów antycznych teorii melancholii na wieki późniejsze; po zapoznaniu się z tym dziełem zrezygnował z tych planów. Uznał je bowiem za zupełnie wyczerpujące również z punktu widzenia lekarskiego (231). Filozof przyrody, Arystoteles, dał podstawy teorii czterech temperamentów i zapoczątkował mniemanie o "wyższej" for- mie melancholii, usposabiającej do geniuszu. Ducho?vny Burton stworzył nie tylko encyklopedię wiedzy o melancholii, lecz także dzieło jego "Anatomia melancholii" wywarło znaczny wpływ na literaturę piękną jego epoki (126). Uderzająca jest liczba melancholików piszących o tej cho- robie, nawet jeśli przyjąć, że część z nich niesłusznie przypi- sywała sobie to cierpienie, lub czyniła to idąc za panującą modą. Wielu bowiem przekonująco opisuje objawy swojej de- presji. Może ta chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi łączy się z syntoniczną cechą kręgu cyklotymiczne- go (liczne ,przykłady podają Richard Hunter i Ida MacAlpine w antologii tekstów psychiatrycznych od XVI do XIX wieku). Słowo "melancholia" nie starzeje się nie tylko w języku pr?- tocznym, lecz również nadal zajmuje poczesne miejsce w słow- 269 nictwie psychiatrycznym. Tak np. Zilboorg doprowadzający historię psychiatrii do lat trzydziestych wieku XX prawie nie używa słowa depresja (?36), a Alexander i Selesnick, repre- zentujący psychoanalityczne poglądy w historii psychiatrii obejmującej również szEśćdziesiąte lata naszego stulecia, uży- żywają słowa depresja tylko raz, posługując się wyłącznie określeniem melancholia (19). Podobne zjawisko widać w dziele T. I. Judina, radzieckiego historyka psychiatrii (34?). Melancholia oznaczała w przeszłości zarówno w języku lekarskim, ,jak i laików bardzo różne stany psychiczne. Pod jej opisami można się domyślać nieraz objawów schizofrenii paranoidalnej, katatonicznej, a czasem nawet psychoz sympto- matycznych z zamąceniem świadomości. Na ogół jednak ter- min ten i związane z nim inne pojęcia pokrywały się z przy- I; jętym również obecnie oznaczeniem stanu uczuciowego będą- cego przeciwieństwem radości, szczęścia i pogody ducha. Zresztą i współczesny słownik psychiatryczny daleki jest od ścisłości cechującej inne gałęzie medycyny. Mnożą się szkoty i kierunki, a z nimi nowe słowa, w których czasem jedynym novum jest nazwa oznaczająca znane już pojęcie. Jak to nie jest obojętne np. dla badań statystycznych, niech świadczy fakt, iż w statystykach amerykańskich z ostatnich dziesięcio- leci wyraźnie zmniejszyła się ilość depresji endogennych, co chyba nie wynika ze stanu faktycznego, lecz jest odbiciem psychodynamicznych przekonań wielu amerykańskich psychia- trów (?16, str. 142-143). Zresztą te kierunki umykają obiek- tywnej i ścisłej ocenie wymaganej w nauce, dlatego dają moż- liwości dość dowolnej interpretacji ich wyników. Mówiąc o współczesnym języku psychiatrycznym, można by sparafra- zować słowa Roberta Burton.a, który powiada, że "wieża Ba- bel nie stworzyła takiego pomieszania języków, jak chaos objawów melancholii". Zob. poz. 19, 20, 85, 126, 231, 236, 34?, 380, 440, 593, 604, 605, ?t5, ?36. Symbolika melancholii Uwagi wstępne Historia melancholii byłaby niepełna bez po?ia jej bogatej symboliki. W świecie człowieka pierwotnego, a również ? i współczesnego, rzeczy, fakty i pojęcia abstrakcyjne oraz 2?0 ich nazwy i wyobrażenia w postaci znaków graficznych i przed- stawień plastycznych miały i mają nadal znaćzenie nie tylko dosłowne, ale i symboliczne, czasem o wiele ważniejsze. Jak pisze Chalioungi w "Magic and medical science in ancient Egipt" (London 1963, str. 22), "nazwa przedmiotu (w starożyt- nym Egipcie - przyP@ J.M.) była identyczna z nim samym. Co nie miało nazwy, nie istniało...; znajomość nazwy prze?= miotu lub osoby dawało wieIką władzę, dlatego starano się ukryć prawdziwą nazwę pod symbolicznymi określeniami, a omawiano je eufemistycznie, jeśli pojęcie kryło w sobie zna- czenie złowróżbne. Skreślenie imienia zmarłej osoby pozba- wiało ją osobowości". Ślady tego rozumowania przetrwały wieki. Kryje się ono np. w przemilczaniu i niszczeniu śladów i faktów historycznych, jak to czynili np. Niemcy w okresie hitlerowskim w stosunku do narodów podbitych, w irracjonal- nym przekonaniu, że zniszczenie materialnych znaków i sym- boli ich istnienia zatrz.e nie tylko ich pamięć historyczną, lecz będzie dla potomności ich symboliczną powtórną śmier- cią. Podobne były praktyki inkwizycji i obrazoburców w Bi- zancjum. Wiedzy o syznbolach troskliwie strzegli strażnicy wszelkich religii. Zaczęto ją systematyzować w okresie Odrodzenia, gdy człowiek jako jednostka odzyskał swą indywidualną rangę, którą stracił po zmierzchu kultury starożytnej. Ponownie pod- jęto badania - tym. razem analityczno-porównawcze - tego przedmiotu pod koniec XIX wieku. Obecnie nauka o syznbo- lach przeżywa s?rój rozkwit; niemało przyczyniły się tu ba- dania Junga, K?reny'ego i innych przedstawicieli kierunków psychodynamicznych. Piśmiennictwo to jest bogate. Spośród wielu autorów warto wymienić G. D'Alviellę, M. Eliade'a, J. G. Frazera, S. Freuda, C. Junga, I. Kereny'ego, K. Selig- mana. Psychiatra, historyk medycyny i historyk sztuki w jednej osobie, Felix Marti-Ibanez, w swych esejach (4?1, str. 40) uwa- ża, że wiek XX jest bardziej wiekiem symbolów aniżeli lęku. Według niego symbol może mieć trojakie znaczenie: 1) ogól- nie ?przyjęty konwencjonalny związek pomiędzy słowem a przedmiotem, który ono oznacza, 2) znaczenie indywidualne, zależne od osobist'ego doświadczenia i związanego z tym stosunku emócjonalnego do danego przedmiotu, 3) znaczenie uniwersalne, przekazane wielowiekową tradycją, kryjącą nie- raz archaiczne myśli i emocje. 2?1 . , 8 " ?J ^ I Znaczenie poglądów Junga dla psychiatrü i psychologii jest ? , może niaraz dyskusyjne, podobnie jak poglądy innych przed- stawicieli szkół psychodynamicznych, ale niewątpliwe jest z?aczenie jego teorii archetypów i ukrytych w nich symboli dla kultury, zwłaszcza dla twórczości artystycznej. Stało się@ ono modne w literaturze i jest tak używane i nadużywane, . jak "libido", "kompleks Edypa", "schizofrenizacja sztuki". Uwidaczniają się tu głębokie związki pomiędzy humanistyką a psychiatrią. Znaczenie prac Junga dla badań nad historią sztuki można porównać nie bez głębszych podstaw z ikonologiczną metodą badania sztuki Panofskiego. Nie można się oprzeć wrażeniu, że - aczkolwiek o tym wyraźnie nie mówi - wyzyskał on niektóre koncepcje Junga, podobnie jak inny wybitny teore- ? tyk sztuki, Herbert Read, opowiada się za psychoanalityczną ` interpretacją zjawiska sztuki (5?4). J. Białostocki, opisując w "Pięciu wiekach myśli o sztuce" (61, str. 2?1-296) ikono- logiczną metodą Panofskiego analizy dzieł sztuki, podaje, iż treściowa interpretacja dzieła według tej metody przebiega na zasadzie 1) analizy naturalnych przedmiotów i postaci, 2) po- znania ich konwencjonalnego sensu, 3) odczytania dzieła sztuki jako zjawiska historycznego, jako dokumentu, sympto- mu. Celem jej jest wykrycie wewnętrznej treści dzieła, jego symbolic?rlej formy. Narzuca się porównanie tych trzech warstw interpretacyj- nych dzieł sztuki i trzech metod analizy przychiatrycznej: ba- ;: dania "poprzecznego", tj. aktualnego stanu psychicznego cho- rego, "podłużnego", tj. jego historii życia i analizy jego poza- ._ świadomych mechanizmów ujawniających się, jak chcą przed- stawiciele kierunków psychodynamicznych, w symbolicznej ? nieraz formie objawów chorobowych, ale i odreagowanych czasem w twórczości artystycznej. Można powiedzieć, że Jung, a również i Freud, zastosowali właśnie taką metodę ikonologicznej analizy symboliki dzieła sztuki do celów psy- Ryc. 2. Re chologiczno-psychiatrycznych. lancholia". Od powiedzenia Arystotelesa, że "wszyscy niezwykli ludzie ? go atrybut wyróżniający się w filozofii, polityce, poezji i sztuce są me- = , wyraża me lancholiczni" (Problemata XXX, I), powtarza się to przekona- , ?Yczne łą? cego porzą nie w różnych odmianach. Seneka w swojej sentencji "Nullum Hugo Gro1 magnum ingenium sine mixtra dementiae" ,(nie ma wybitnego najzgubnie, umysłu bez domieszki szaleństwa) podaje innych słowach . lentu i tę perypatetyczną maksymę. Stąd też sym a smutku, przy- gnębienia, łączy się z symboliką filozoficznej zadumy, z jej 2?2 ? ?s - Melanc Ą?l9F"i ;YE i YYM gii jest , przed- ?e jest ,ymboli ało się@ ?wane, ;ztuki". aistyką można ä @ metodą ażen?u, ckał on teore- ityczną pisując ikono- iaje, iż iega na 2) po- dzieła ;ympto- a, jego cetacyj- iej: ba- ?o cho- ó poza- @ E przed- ?licznej wanych ieć, że metodę iw psy- Ryc. 2. Reprodukcja sztychu Jakuba de Ghyen (1569-1629) pt. "Me- .; lancholia". Alegoria symbolizująca temperament melancholiczny i je- ` 1 go atrybuty. Ziemia jest elementem związanym z melancholią. Noc ? i ludzie wyraża medytację i kontemplację. Przyrządy astronomiczne i geome- ? są me- ? tryczne łączą się z pojęciem geniuszu melancholicznego, analizują- ? zekona- ? cego porządek rzeczy. Łaciński dystych, widoczny u dołu, autorstwa Nullum Hugo Grotiusa, brzmi (w przekładzie polskim): "Melancholia jest ? bitnego najzgubniejszą przypadłością duszy i umysłu; częs g bi 1 ?i ta- ;łowach lentu i geniuszu . (Ryciny 1-5 wybrał i opisa an itars i . . ?, przy- . I ' 18 - Melancholin ?1 ? i I ?1 często powtarzającym się gestem podparcia ręką głowy po- chylonej jak pod ciężarem smutku, ale też może i głębokiej medytacji (ryc. 2). Zaciśnięta pięść według niektórych inter- pretacji jest wyrazem zamknięcia się, a w symbolice renesan- sowej oznacza chciwość przypisywaną melancholikom (684). Gesty i postawy są zależne w dużej mierze od obyczajów, a nawet np. od mody m.in. w ubiorach, co uchwycił L. Sterne, później Mickiewicz w "Panu Tadeuszu" (np. uderzenie w ta- :; bakierkę czy zarzucenie wylotów kontusza) (4?3). Nie można np. wyobrazić sobie wizerunku współczesnego męża stanu w ulubionej przez dawnych portrecistów buńczucznej pozie, z pasującym do dawnych strojów wyzywającym podparciem się pod bok. Inne gesty smutku i rozpaczy, zgodnie z obowiązującą w naszej kulturze zasacią maskowania uczuć, stały się. "nie- modne", a nawet "źle widziane", gdyż przekraczają normy obyczajowe. Lecz jeszcze nie tak dawno, bo w epoce roman- ! tyzmu, nie wstydzono się ujawniania wzruszeń, łatwo było o płacz i "łamanie rąk", które stało się nawet utartym zwro- @ tem językowym. Obecnie takie reakcje nazwano by prymi- tywnymi i świadczyłyby one o braku hamulców emocjonal- nych. Ostał się jednak stary, melancholiczny gest medytacyj- ?' nego smutku, może nie tylko dlatego, że jest on jedną z po- staw głęboko tkwiących w człowieku, lecz również nie sprze- ciwia się obecnej zasadzie tajenia myśli i uczuć. Do tej pory artyści i myśliciele pozując do portretu chętnie go przybie- rają. Jest on uniwersalny, bo znaleźć go można nie tylko w kręgu kultury europejskiej, lecz także na sarkofagach egip- skich, w sztuce buddaistycznej i wśród kultu? pierwotnych (464 - t. II, str. 295, 311; nadto 521 ) . Do innych symboli smutku i medytacji należą wyobrażenia ? czaszki, kościotrupa i innych wizerunków śmierci. Szczególnie modne stały się one w późnym renesansie i baroku, jako sym- bole vanitas i memento mori. Od wieku XVI pojawia się mo- tyw ruiny, cmentarza, oznaczający nietrwałość rzeczy i nie- uchronność przemijania. Przybiera on czasem elegijny ton, wy- - rażający tęsknotę za złotym Wiekiem Saturna i daje przed- smak nowych określeń melancholii: nostalgii, weltschmerzu, spleenu i chandry. ? Pojawiający się wówczas temat przepychu i bogactwa, mu- zyki, oraz beztroskiej zabawy uosobionej? uskrzydlonym ? małym dziecku płci męskiej (Putto) przez kontrast z obrazami śmierci i rozkładu pogłębia ostrzegawcze memento mori. 2?4 I ł Estetyka śmierci odgrywała zawsze dużą rolę w religiach '=ä?' i ceremoniach pogrzebowych. W rytualnym samobójstwie ha- ?;::; rakiri ma ona szczególne znaczenie, a o powinowactwie smutku i wdzięku w Japonii świadczy, iż w języku japońskim słowo smutek oznaczało pierwotnie: rozkoszny, piękny. !ir?; x ? Zob. poz. 44, 61, 165, 224, 241, 244, 245, 260, 2?6, 348, 350, 351, 352, 361, 425, 465, 4?1, 433, 521, 544, 586, 594, 596, 634, ?34. ?R= ?!i . Dzie?i Saturna Postać Saturna odgrywa zasadniczą rolę w mitologićznej sym- bolice melancholii (ryc. 3). Saturn (grecki Kronos) był synem Urana, którego obalił. Za jego czasów zapanował Złoty Wiek opiewany przez Hezjoda i Wergiliusza. W walce o władzę ze swym synem, Zeusem, został wykastrowany i strącony do Tartaru, gdzie zakuty w kajdany czeka, aż przeminą rządy bogów olimpijskich, skończy się czas, którego jest symbolem (greckie Chronos = czas), a ludzkość i świat po wypełnieniu wielkiej orbity wrócą pod jego władzę do stanu pierwotnej niewinności. Okrucieństwo wszystko pochłaniającego czasu symbolizowane jest opowieścią o tym, jak pożerał on własne dzieci. W tej legendzie widać dwoistość Saturna. Repreze?tuje on Złoty Wiek ludzkości i wróży jego powrót. Jest uosobieniem przemijania czasu, a zarazem trwania mimo wszystko. Jest symbolem smutku i medytacji nad minionym szczęściem, ale i nadzieją na nie. Jest tak stary jak czas, który uosabia i dla- tego cieszy się gorzką mądrością, którą daje wiek podeszły. Te cechy znajdują się w średniowiecznej i renesansowej sym- bolice melancholii i melancholicznego temperamentu. Atrybuty Saturna łączą się z cechami i symbolami, ?tóre tradycja przypisuje smutkowi i nocnej melanchólijnej me- dytacji. W nocy nawiedzać mógł nie tylko dobry duch poboż- nego skupienia, lecz można też było ulegać podszepto?n zwąt- pienia. Dla gnostyków Saturn był więc diabłein, a jego pla- neta - siedzibą Szatana. Był on władcą fatalnej siódemki, która symbolizowała siedem grzechów głównych, była liczbą szubienicy i siedmiu naczelnych diabłów. Zgodnie jednak z"ambiwalentnym znaczeniem Saturna siódemka była też licz- bą szczęśliwą, doskonałą (gr. arrthmos teleios), bo oznaczała sumę Słońca, Księżyca i pięciu znanych wówczas planet. 2?5 ? ł ;9: '?: r:? -? J Tf , . i r:i Ryc. 3. Reprodukcja sztychu Martena van Heemskercka pt. "Saturn i jego dzieci". Szczegółowo pisze o tym J. Schwabe w "Archetyp und Tier- kreis" (594, s. 189). Satürn według niektórych pojęć astrologicznych nosił miano "Wielkiego Złoczyńcy", ale zło i nieszczęście mogły przez oczyszczenie (gr. ?atharsis) być czynnikiem doskonalącym. Kolorem Saturna jest czerń. Już dla Babilończyków był on "czarnym słońcem". Wyróżnia się on ołowianym światłem i nadzwyczajną powolnością. Jego przebieg po orbicie nie- bieskiej wynosi 30 lat. Ta powolność i chorobliwa barwa oznaczają starość, ułomność, złe soki i pr.zygnębienie (594, str. W tradycji zachodu czerń oznacza żałobę, smutek, d ?ała przygnębiająco. Symbolizuje jednak również i dosto- je ? stwo, co przejawia się np. w obowiązującym czarnym ko- lor ?ubrań przy uroczystych ceremoniach. Dlatego też chyba mityczny kamień filozoficzny, który miał arzać ostateczną wiedzą i przywracać młodość, wśród licz h symbolicznych synonimów zwany był Melancholią i Czarnym Kamieniem ..., 2?6 .S ? m laina lithos 580, str. ?6-??). G. A. Lades zwraca uwa- (.gr. e ) ( g? że hipochondria, którą łączą bliskie związki z melancho- ! , lią, nazywana była ,.czarną chorobą" (morbus niger) (425, ? str. 1-39) . któ- ; Saturn był związany z ołowiem, może dlatego, że ołów, i ? ry alchemicy chcieli przemieniać w złoto, w ich mniemaniu krył w sobie symboliczny sens przemiany materii ułomne , lichej, w doskonałą. Ołów jest też symbolem ociężałości i do tej pory mówi się o "ołowianych nogach". Według poglądów astrologicznych Saturn jest najbardziej złowróżbną planetą. Przepowiada nieszczęśliwe wypadki, gwał- towną śmierć i katastrofy (2?6, str. 24). Niekiedy Księżyc (łac. Luna) symbolizował też melancholię zapewne z powodu jego związków z nocą, melancholicznym światłem i wiarą w lunatyzm. Melancholia czasem oznaczała w ogóle chorobę psychiczną, . a w Grecji starożytnej boginie księżyca - Selene, Hekate i Artemis - wywoływały obłęd i leczyły go. W Egipcie od= prawiano misteria poświęcone bóstwu Księżyca, w czasie któ- ;i rych błagano je o ochronę przed obłędem. Zachód słońca :? symbolizował schyłek życia i śmierć, a Zachód był miejscem ;?' zaświatów egipskich. U afrykańskiego szczepu Pongwe zacho- dzące słońce oznacza obłąkanego, co odtwarza się w rytual- nym tańcu (594, str. 4?0). Saturn jest uosobieniem niedoskonałości wszPlkiego bytu, bo żaden nie opiera się niszczącemu działaniu czasu. Do jego atrybutów należą: wiosło, oznaczające przepływanie w czasie, , i klepsydra. Sierp lub kosa mają podobny sens: określają zarówno androgyniczną naturę Saturna (z powodu jego wy- kastrowania, bo sierp był narzędziem używanyna przez kobie- ty), jak i uwidaczniają, iż przecina on wszelkie życie. Atrybut ten przeszedł później do chrześcijańskich wyobrażeń śmierci (126, str. 255-266). Kiedy grecki Kronos stopił się z rzymskim Saturnem, bó- stwem płodów ziemskich. stał się on również patronem rolni- ków, cieśli, drwali, kamieniarzy i stolarzy, gdyż był opie?u- nem ziemi i drzew i miał nauczyć swe "dzieci" budowy ćlo- ? mów. W średniowieczu zależeli od niego eremici, uczeni i al- chemicy, wszyscy wiodący życie kontemplacyjne. Był też pa- tronem wszelkiego nieszczęścia. Jako jego "dzieci" widzimy na ówczesnych rysunkach skazańców, wisielców, kaleki:@ ; Z tych dwu ostatnich powodów (kontemplacji i nieszczęśćia) ? pod jego znak dostali się też melancholicy. 2?? ?r? a I, S? ś ; ?J Biegunowa dwoistość stałego przeplatania się w życiu smut- ku i radości i ambiwalencja symboliki saturnijskiej uwidacz- niają się też w obchodzie Saturnalii (gr. Kronia), które na- zwane były "najlepszymi z dni" (optimus dierum), a odbywały się od 1? do 23 grudnia (?34, str. 241-2?5 i 325-330). Una- oczniały one zjawisko przemijania wszelkiej władzy, nawet bogów, a ich orgiastyczna prostackość wyrażała zarówno protest przeciw krótkości i przemijaniu życia, jak i tęsknotę do pierwotnego chaosu i desperacką ucieczkę przed ogranicza- jącym wszystko czasem. Saturn był też patronem tonacji lidijskiej, w której ukła- dano pienia żałobne (594, str. 190). Od Haendla, który zilustro- wał poemat muzyczny do słów Miltona "Il Pensieroso", datuje się tradycja muzykalnego przedstawienia temperamentów i na- strojów melancholicznych, zwłäszcza przez skontrastowanie tonacji dur i moll. Dla przykładu można przytoczyć "Valse melancholique" Franciszka Liszta, "Spleen" C. Debussy'ego i "Cztery temperamenty" F. Hindemitha. Nietoperz i sowa jako stworzenia Nocy były elementami Saturna i Melancholii. Również i one miały ambiwalentny sens. Nietoperz był symbolem ślepej głupoty, ale i nocnego rozmyślania i próżnych poszukiwań, z dala od jasności dzien- nej, o czym między innymi wspomina E. Bergen (The psy- chiatry of Robert Burton, London, 1944, s. 8?). Sowa już w egipskich hieroglifach oznaczała noc, chłód, śmierć i bier- ność (165, str. 235), a u Indian z Alaski strzeże spokoju zmar- łych. Zob. poz. l, 165, 2?6, 421, 425, 580, 594, ?16, ?34. Zarys h istoryczny Okres przedhipokratesowski Przedstawienie dziejów depresji wymaga uwzględnienia ten- dencji rozwojowych związanych z ogólną historią medycyny, zwłaszcza w powiązaniu z poglądami na zaburzenia psychi- czne. Przyjmuje się, że w okresie prehistorycznym panowała me- dycyna animistyczna i pierwszą teorią choroby ła patologia działania obcego ciała i patologia emanacji. e on choroby uosabiał obce ciała. Ingerować w sprawy choroby i zdrowia 2?8 iut- miały bóstwa, była to więc patologia teurgiczna. Brak jest icz- ; z tych czasów bezpośrednich danych odnoszących się do zja- na- wiska depresji. Relikty obrządków żałobnych świadczą o re- , ?ały akcji żalu i lęku. Pierwsze dokumenty historyczne mówią, iż ?na- w Babilonie istniała swego rodzaju teoria humoralna, stamtąd wet też wywodzi się astrologia i magia liczb. W Indiach rbwnież ?no i obowiązywała teoria czterech soków ustrojowych (dosa). Przy- iotę czyny chorób psychicznych tłumaczono nie tylko demonolo- :za- ? gicznie, ale i racjonalnie. Na przykład przypisywano je błę- dom dietetycznym (również truciznóm), higienicznym, nie- właściwemu postępowaniu (przyczyny moralne) i wynikają- cym stąd troskom. W podręcznikach medycyny indyjskiej z okresu przedbuddaistycznego znajdujemy też jeden z pierw- szych opisów nieszczęśliwej miłości jako' przyczyny choroby psychicznej połączonej ze stanem depresji (6?1). W Egipcie również panowała medycyna empiryczno-teur- giczna. W znanych papirusach medycznych znajdują się tam wzmianki o zaburzeniach psychicznych, w których można zna- ? leźć elementy depresyjne (260, str.128-130). W medycynie ży- ' dowskiej, godnej uwagi ze względu na bogato rozbudowany ; dział wskazówek higienicznych, obowiązywała monoteistycz- ? na teurgia. Księga Hioba jest jednym z pierwszych literackich opisów depresji. ? W mitach Grecji wczesnego okresu (do około 600 r. p.n.e.) ? pojawiają się postacie obłąkanych herosów (Ajax, Herakles, Belleforon), późniejsze wzory dla typów melancholików Ary- stotelesa. Homer w Iliadzie opisuje reakcje depresyjne, z jej gwałtownym komponentem ekspresyjnym wł@aściwym dla tej epoki, ale również i dla późniejszych czasów. Panowała wów- , czas medycyna teurgiczna. Z kultem Asklepiosa związany był rodzaj szkół lekarskich, w których jego kapłani, asklepiadzi, leczyli w świątyniach interpretowaniem snów wróżebnych. Można się tu doszukać początków pewnych metod psycho- @ terapeutycznych. Zob. poz. 260, 6?1. Grecja, okres klasyczny (ok . 600 - ok. 300 p.n.e.) ? Pitagoras (ok. 530 r. p.n.e.) swoją nauką o potędze liczb dał ? póczątek późniejszym spekulacjom gnostyków, które odbiły ' się na mitologii melancholii. Alkmeon z Krotony (ok. 500 r. 2?9 . F ; t . p.n.e.) uznał, mózg za siedzibę życia psychicznego, a . Empedo~ kles z Agrigentu (495=435) stworzył teorię czterech ?elemen- ?r terializmu mechanistycznego jest Demokryt (ok. ??60), z je- ,, , . go teorią atomistyczną, która znajdzie swój oddźwięk w za- lii?iG ?vua?awy meaycyny i początKi nozologii. Humoralna teoria czterech soków ustroju z jej czarną żółcią (gr. melan krazja) dala Galenowi (II wiek n.e.) podstawę do jego teorii temperamentów (gr. krasis = mieszanina, łac. temperamentum od tempero = n?ieszać) (250), (603, str: 209-210) . Jest paradoksem, że czarna żółć nie istnieje i była tylko w teorii, która jednak przez dwa tysiące lat zaważyła na kon- cepcjach melancholii. Kudlien wykazał, że łączą się w niej niejszą lekarską wiedzą praktyczną, np. obserwacją wymio- tów krwią lub czarnych stolców. Jest ona według tych po- glądów sokiem szczególnie złym; szkodliwym i agresywnym (421). Hipokrates w traktacie "O powietrzu, wodzie i miejscowoś- ciach" nie uważa melancholii za przypadłość psychicźną, lecz za chorobę somatyczną spowodowaną czarną :żółcią. Jednak w późniejszych pismach hipokratycznych znajduje się opis stanu melancholicznego cechującego się przygnębieniem, znie- chęceniem, brakiem apetytu i bezsennością ("Jeśli lęk lub strapienie trwają długo, to jest to melancholia"). Idealizm? Platona (423-43? p.n.e.), jego dualizm psychofi- . zyczny i teoria natchnionego szaleństwa (frenesia) oraz wpro- czne i astrologiczne koncepcje melancholii. HerQfilos (koniec IV w.), zasłużony badacz anatomii, zwłaszcza mózgu, lokali- zujący w nim ośrodek życia, wzmiankuje o żniłości jako przy- czynie melancholii. Arystoteles (384-322 .e.) i szkoła pe- rypatetyków ujęli filozoficznie hipotezę urzeń psychicz- ;,, nych i typu melancholicznego z jego negatywnymi i pozytyw- 280 r nymi cechami oraz powinowactwem z wrodzonymi talentami, i zważyli na późniejszej spekulacyjno-dogmatycznej rozbudo- wie teorii Hipokratesa. Częsty jest temat obłędu i stanów depresyjnych w klasycz- nych dramatach greckich (Ajschylos, Eurypides). Racjonalne teorie etiologii chorób psychicznych nie znalazły odbiciä w greckiej literaturze pięknej. Poeci i dramaturdzy nadal hoł- dowali wierze o nadnaturalnym ich pochodzeniu. Tłumaczy się to może tym, iż teoria taka była bardziej poetycka i dawała pole do większej fäntazji. Tym też w części można próbować wyjaśnić wielki wpływ teorii psychoanalitycznych na współ- ? czesną literaturę i sztukę. Teza, że w człowieku tkwią potężne, czasem nieznane mu siły, schlebia jego własnemu mniemaniu o sobie i daje możliwości do nieograniczonych spekulacji , poetyckich. Ibsen pozostawał pod wpływem modnych w jego epoce teorii degeneracji, ale wykorzystywał ją w swych dra- matach jako odmianę greckiego przeznaczenia (ananke). W Grecji, w okresie klasycznym, słowo melancholia weszło , już do języka potocznego i np. u Arystofanesa melancholik ? "czarnożółciowiec" (gr. melancholon) oznacza obłąkanego. To ogólne używanie słowa melancholia dla oznaczenia dowolnej choroby psychicznej lub ekscentrycznego zachowania, powta- ; rzać się będzie nieraz nie tylko wśród laików, ale i lekarzy do XIX wieku. Dlatego Ackerknecht sądzi, że do ubiegłego wieku trudno jest czasem identyfikować opisy dawnych melan- ; cholii i manii z przyjętymi dzisiaj obrazami tych chorób (1). VV tym okresie można spostrzec pierwsze wpływy wierzeń , wschodnich. Berosus (ur. ok. 350 r.), były kapłan świątyni - Baala w Babilonie, założył szkołę astrologii w Kos i näpisał "Babyloniaca", sumę wiedzy babilońskiej o gwiazdach, a stoic- ka nauka o Losie (gr. mojra) przygotowała grunt pod koncep- cje astrologiczne. Zob. poz. 1, 208, 250, 421, 603. Medycyńa aleksandryjska (ok. 300 - ok. 50 p.n@e.) " Asklepiades i jego następca, Caelius Aurelianus (II-I wiek) oraz stworzona przez nich szkoła metodyków, odrzucili teorię humoralną i oparli się na anatomizmie Demokryta i filozofii epikurejskiej. Zasługą tej szkoły są: podział chorób, m.in. psy- chicznych, na ostre i przewlekłe oraz humanitarny stosunek 281 ?rr ??? I 1?? I ;It l do chorych psychicznie i metody; które obecnie można by na- zwać psychoterapią. Szczególnie zasłużył się w tym względzie Soranus (II w.n.e.). Asklepiades dzielił choroby psychiczne na phrenitis, furor i delirium. Melancholię zalicza do tzw. de- liriów częściowych, mania ma być delirium ogólnym. Pierw- szy rozróżnia on omamy od iluzji. W tym okresie pojawia się termin hipochondria. Opis tej choroby dał Diokles z Karistos (ok. 350 p.n.e.). Określenia te- go jako anatomicznego pojęcia użył już Hipokrates dla ozna- czenia wszystkich narządów mieszczących się w podżebrzu: wątroby, żołądka. śledziony, krezki i systemu żyły wrotnej (gr. rzeczownik liczby mnogiej - ta hypochondria). W łacinie grecka liczba mnoga przejęła liczbę pojedynczą rodzaju żeń- skiego. Galen pierwszy mówił o morbus hypochondricus. Sama nazwa sugeruje somatogenną hipotezę etiologii tej choroby. Dość wcześnie używano jej jako przymiotnika w zastosowa- niu do melancholii. Paweł z Eginy (VII wiek n.e.) rozróżnia melacholię mózgową, ogólną i hipochondryczną. Aetius z Ami- dy (VI w.n.e.) wymienia jako objawy hipochondrii lęk przed śmiercią i obawę przed rzeczami niewartymi lęku (zapewne obecne fobie). Do wieku XIX wyodrębniono hipochondryczną formę me- lancholii. Od Esquirola zaczęto oddzielać hipochondrię od me- lancholii, przypisując jej somatyczne podłoże, a pod koniec i? wieku XIX zaczęto doszukiwać się jej psychogennego tła (425, str. I-39). Cicero (106-43), filozof stoicki, odrzuca teorię humoralną i nazwę melancholia. Lżejszy stopień zaburzeń psychicznych nazywa insanią, manię oznacza jako furor. Szuka jej przyczy- ny psychologicznej we wściekłości, lęku lub żalu. Zob. poz. 425. Medycyna rzymska (do Galena, ok. 50 p.n.e. - ok. 200 n.e.) Rzymską patronką chorych psychicznie była bogini Angerona Dea. Modły do niej chroniły przed obłędem i tajemnym smut- kiem (Altschule, str. VI). Korneliusz Celsus (2? p.n.e. do 14 n.e.) pisze pierwszy łaciński träktat medyczny: "De re medi- ca". W tomie III omawia choroby psychicz? Choroby dzieli na zlokalizowane i ogólne (totius corporis); do tych ostatnis?i zalicza choroby psychiczne. Zaleca surowe metody postępd- 282 ??IYi W 7 wania z chorymi psychicznie, zapoczątkowuje trwające do wieku XIX "wstrząsowe" leczenie strachem. Jest zwolenni- 3 ą kiem teorii humoralnej, choroby psychiczne dzieli na: phre- nitis, mania i melancholia. Areteusz z Kappadocji (30--90) opisuje to, co można by agl nazwać dzisiaj osobowością prepsychotyczną, łącząc cechy konstytücjonalne ze skłonnością do zapadania na pewne for- my zaburzeń psychicznych. Spostrzegał również związek mię- , ? ?? 3 ?r dzy manią a melancholią i dał ich trafne opisy. Kreśli przy- kład wyleczenia melancholii przez pomyślną miłość, popular- ł` ny w późniejszych czasach, zwłaszcza w literaturze arabskiej i w epoce baroku. Witruwiusz w dziele o arćhitekturze (25 n.e.) pisze o wpły- wie gleby i klimatu na budowę cielesną, obyczaje i stań psy- chiczny człowieka - temat poruszany jest przez ?ipokratesa. Galen (?30-201) był eklektykiem. Stworzył teorię czterech temperamentów, z którymi melancholiczny miał stanowić kon= stytucjonalne podłoże melancholii. Synonimem przewlekłej melancholii był dla niego termin hipochondria. Różne za- burzenia somatyczne opisuje jako melancholię, co mogłoby od- powiadać obecnemu pojęciu depresji utajonej (depresio lar- vata). W swych dziełach "De atrabile", "De temperameniis" i "De sanitate tuenda" omawia wpływ czarnej żółci. Za jedną z jej głównych cech uważa kwaśność (aciditas). Stąd zapewne "acedia" - szczególna forma depresji w średniowieczu. Jest on też twórcą teorii pięciu typów "sympatii", z których teoria "tchnień" (łac. spiriti) wywrze w wieku XVII wpływ na kon- cepcję przyczyn chorób psychicznych (250, 603). Rufus z Efezu (przełom wieku I i II) dał opis sylwetki przed- chorobowej melancholika, podkreślając w niej zdolności arty- styczne oraz związek melancholii z wiosną i jesienią. Jego traktat o melancholii wywarł znaczny wpływ na medycynę arabską i średniowieczne poglądy europejskie. Zob. poz. 20?, 250, 603. Zmierzch cesarstwa rzymskiego i wczesne średniowiecze (do zdobycia Aleksandrii przez Arabów, 200-640 n.e.) ?r\i pierwszych wiekach naszej ery dochodzi do wzrastającego wpływu mistycznych i ?agicznych wierzeń Egiptu i Wschodu i pomieszania ich z elementami filozofii klasycznej oraz z za- 283 sadami chrystianizmu. Przykładem są gnostycy (Fil?n i Akiba, I wiek). Następuje łączenie metod medycyny ludowej i nau- kowej. Plotyn, kojarząc naukę Platona z teoriami Ptolemeusza o sferach niebieskich, wpłynie swoim neoplatonizmem na teo- rie melancholii w epoce Odrodzenia. ` Ideałem życia staje się w tym czasie: bierna kontemplacja, mistyka i asceza. Narasta schyłkowy pesymizm. Edykt me- . diolański w roku 313 czyni chrześcijaństwo religią państwową. @ Zakazuje się wtedy studiowania Platona i Arystotelesa. Synod w Laodycei (343 r.) potępia magię, uznając tym samym pośred- nio jej skuteczność. W epoce tej demonologiczna teoria za- burzeń psychicznych zastępuje medycynę klasyczną. Chorzy psychicznie przechodzą spod opieki lekarzy w ręce przedsta- wicieli Kościoła. ;. Medyczne dzieła z tego okresu są na ogół pozbawione ory- ginalności; bywają powtórzeniem koncepcji greckich i rzym- skich autorów. Posejdonios (IV w.) odrzuca demonologiczną etiologię zaburzeń psychicznych i szuka ich siedliska w ko- morach mózgowyc?. Aleksander z Tralles (525-6Q4), bizantyjski lekarz, którego dzieła będą cenione w świecie arabskim i w epoce odrodze- nia, zauważa związki melancholii z manią, opisuje klasyczne typy konstytucjonalne i daje pierwszy opis popularnego póź- niej triku psychologicznego zastosowanego przy leczeniu uro- jeń. Jeden z takich trików opisuje historyk średniowiecza: obłąkanego Karola VI straszyło dwunastu mężczyzn przebra- nych za diabłów, grożących mu porwaniem do piekła, by zmu- sić go do kąpieli (J. Huizinga: Jesień średniowiecza, 1961, str. 38). Medycyna Trallesa stanowi połączenie tradycji hi- pokratycznych i galenowskich ze wschodnimi zabobonami. Zalecane przezeń leki są przykładem średniowiecznej "Dreck- apotheke". Dahrenberg nazwał go "iatrosofistą" (1?). Paweł z Aeginy (625-690) wykazuje ślepą, eklektyczną wiarę w autorytet starożytnych, która będzie typowa dla średniowiecza. Idealizacja vita contemplativa prowadzi do powstawania klasztorów, które stają się ośrodkami tradycji wiedzy lekar- skiej, a azyle przyklasztorne - pierwocinami średniowiecz- nych szpitali (?5). Skrajnym wzorem medytacyjnego odcięcia . się od świata są eremici (np. Święty Szymon Słupnik, zm. :; 459 r.). Wyznania św. Augustyna (354-430) s ? zykładem głębo- 284 M r Akiba, kiej analizy introspekcyjnej, którą Alekxander (19, str. 53-59) i nau- porównuje z dziejami Kierkegaarda i Freuda, uważając go neusza za prekursora kierunku psychodynamicznego. ia teo- Zob. poz.19, 559, 660. placja, Dalszy upadek medycyny w Europie ?t me- ,? y iivu ?. . " ??-?l?j?, ?ośred- ria za- W roku 632 umiera Mahomet. Arabowie podbijają wkrótce Bliski Wschód, Afrykę północną i Hiszpanię. Ideologia Kora- zedsta- nu wpływa na humanitarny stosunek do chorych psychicznie. Tradycje opieki nad chorymi na Bliskim Wschodzie są wcześ- Ze ory- niejsze, gdyż pierwszy zakład dla psychicznie chorych po- rzym- wstaje w Bizancjum w wieku IV (morotrophium), a w Jerozo- ?giczną limie w w. V. Około roku 800 Harun el Raszyd założył w Bag- :; . w ko- dadzie szpital z oddziałem dla chorych psychicznie. Lata 900--1150 są okresem rozkwitu medycyny Islamu, wie- ?tórego dzy o chorych psychicznie i opieki nad nimi. Leczenie było drodze- bezpłatne. Koszty ponosiło państwo. Rekonwalescenci, opusz- isyczne , czając szpitale, otrzymywali zapomogi. Poza tym istniały przy ?o póź- klasztorach derwiszów azyle dla chorych psychicznie, w któ- iu uro- rych stosowano swoistą psychoterapię. Utrzymały się one wiecza: w Turcji do dzisiaj (109, 660). ?rzebra- Honain zwany Johannitiusem (800-850) tłumaczy ria język iy zmu- syryjski Arystotelesa, Hipokratesa i Galena. Najab (IX-X i, 1961, wiek) daje opis depresji i manii oraz ich naprzemienności. Avicenna (980-103?) przeprowadza krytykę demonologicznej etiologii melancholii i wysuwa hipotezę jej somatycznego pod- rcji \ hi- ?ona ; ,Dreck- łoża. Averrhoes rozbudowuje filozofię perypatetyków i stwa- rza teorię "podwójnej" prawdy: filozoficznej i teologicznej, ?tyczną którą podejmie w wieku XIII św. Tomasz z Akwinu. Teoria ?a ,dla ta miała duże znaczenie, gdyż usprawiedliwiała i dopuszczała ? lekar- nie musiały być koniecznie zgodne z prawdami świeckimi. ?wiecz- Maimonides (1135-1204) daje dobry opis chorych melancho- ?dcięcia licznych, przypadków przechodzenia wzajemnego manii w me- ?ik, zm. lancholię oraz udziela szczegółowych wskazówek, jak należy zachować zdrowie psychiczne i fizyczne, a w leczeniu cho- głębo- rych zaleca środki, które można nazwać psychoterapeutyczny- 285 Ć: ? 1I' Ś; ? 7 mi, jak muzykę, wąchanie przyjemnych zapachów oraz inne rozrywki (462). Wyprawy krzyżowe doprowadziły do bliższego zetknięcia się kultur Islamu i Europy. Być może, szpitale muzułmańskie były wzorem dla pierwszych szpitali europejskich (660). W tym okresie zaczął się szerzyć w Europie trąd i rozbudowana zo- stała we wszystkich krajach Europy ogromna liczba leprozo- ri6w. Po ustąpieniu trądu z Europy (z wyjątkiem krajów skan- dynawskich) leprozoria te zamieniły się w azyle dla wszelkiej biedoty i chorych psychicznie (236). W wieku XII powstaje w Cheel koło Antwerpii instytucja rodzinnej opieki nad psy- chicznie chorymi, pierwowzór obecnych rodzin zastępczych. Wiadomo, że w roku 1320 istniał azyl dla psychicznie chorych w Elblągu, a pierwszy szpital dla psychicznie chorych w Euro- pie założono w roku 13?? w Betlehem w Londynie. Kontynu?i- cją pogańskiej wiary w bóstwa zsyłające chorobę i leczące ją jest w tym okresie wiara w.świętych - patrónów chorób, ale również i ich sprawców. Bartholomeus Anglicus pisze w wieku XIII rodzaj bardzo popularnej wówczas encyklopedii wiedzy średniowiecznej: "De proprietatibus rerum". Do melancholii zalicza tam stany lęko- we, hipochondryczne, depresyjne i urojeniowe (306). W wieku IX powstaje szkoła medyczna w Salerno, tzw. "col- legium hipocraticum vel civitas hippocratica". Święta Hilde- garda z Bignen (1098-11?9) z kongregacji mulieres salernita- nae pisze medyczny traktat magiczno-astrologiczny. Konstan- tyn Afrykańczyk (1020-108?) tłumacząc medyczne dziela arabskie przekazał szkole salerneńskiej wiedzę zaczerpniętą przez Arabów z medycyny antycznej. Św. Tomasz z Akwinu (1225-12?4) skojarzył filozofię Koś- cioła z nauką Arystotelesa. Według jego dualistycznej kon- cepcji dusza rządzi ciałem, ale może mieć niezależny byt. Funkcje wegetatywne są zależne od organów wewnętrznych, lecz intelektualne są niezależne od ciała. Był to początek dua- lizmu, dotychczas niezupełnie wygasłego w psychiatrii. Arnold z Villanova (1240-1313) zaleca trepanacje czaszki w wypadkach chorób psychicznych, m.in. manii dla usunięcia szkodliwych substancji (19, str. 66). Ta wzmianka i reproduko- wane w dziele Klibansky'ego i innych średniowieczne rysun- ki "instruktażowe" (cauterisation charts), wskazujące miejsca, w których należy stosować trepanację lu??rzyżeganie cho- rych na melancholię, może być potwierdzeniem znanej tezy, że obyczaj trepanowania chorych psychicznie wywodzi się 286 ! , od zamierzchłej przeszłości, na co wskazywałyby znaleziska archeologiczne czasek ze śladami trepanacji z epoki neolitycz- nej (380, str. 291, plansza ?2 ; tamże średniowieczne rysunki przedstawiające leczenie melancholików za pomocą muzyki i biczowania) . Zob. poz. 19, 109, 236, 306, 380, 397, 462, 660. Wczesny renesans 3?f If' (wiek XIII do upadku Konstantynopola, 1453 r.) W roku 1233 papież Grzegorz IX ustanawia inkwizycję, która wywrze fatalny wpływ na los chorych psychicznie. Jednak mimo narastającej wiary w demonologię pojawiają się pierw- sze zwiastuny empiryzmu. Roger Bacon (ok. 1210 do ok. 1294) uważa zaburzenia umysłowe za chorobę naturalną. Rozróżnia doświadczenie "zewnętrzne" - empiryczne i "wewnętrzne" - mistyczne. Vitelo, rodem ze Śląska (wiek XIII), w traktacie "De natura daemonum" rozróżnia zjawy (apparitiones), któ- rych przyczyna tkwi w chorym i dzieli je na demones frene- tici, melancholici, epileptici oraz demony "prawdziwe", zgod- nie z demonologią wieków średnich. Na początku wieku XIII powstają pierwsze uniwersytety i fakultety medyczne w Europie. W roku 1231 "konstytucje" Fryderyka II Hohenstaufa nakładają na pragnących trudnić się zawodem lekarskim obowiązek pięcioletnich studióvt? lekar- skich i złożenie egzaminów w szkole śalernitańskiej. Melancholia w średniowieczu Stosunek średniowiecznego Kościoła do chorych psychicznie Jak pisze Alexander (19, 50-53), chorzy psycliicznie we wcze- snym średniowieczu traktowani byli humanitarnie i Kościół otaczał ich troską i opieką, a poglądy świeckie, jak to wynika z ówczesnej literatury pięknej, były bardziej realistyczne w tym względzie i przyjmowały nieraz psychogenne tło cho- roby psychicznej. Na przykład Yvain, bohater średniowiecz- nego romansu, wpada w psychozę pod wpływem nieszczęśli- wej miłości, a leczy go inna miłość, jest to więc koncepcja psychozy wywołanej stressem emocjonalnym, wyleczonej dzięki korzystnej odmianie losu. 283 t!i', 4:Y i ! ??II G ti;? I Boecjusz (stracony w roku 5?4 pod zarzutem zdrady) popada w "letarg", chociaż opis jego cier?ień odpowiada ówczesnemu pojęciu melancholii (94, 584). Tłumaczy się to tym, że od cza- sów Arystotelesa, którego dzieła Boecjusz znał, melancholia miała wysoką rangę moralną, dwoiste znaczenie i tkwił w niej aktywny czynnik. Usposabiała do medytacji, wiodła do mą- drości i dawała zdolność wieszczenia. W tej sytuacji Boecjusz stwierdza, że muzy poezji, które chciały go pocieszyć, były bezsilne. Jedynie muza filozofii staje się lekarką jego ducho- wych cierpień. . Scholastyk Wilhelm z Owerni (wiek XIII) stwierdza, że zbyt głęboka medytacja spraw nadnaturalnych może doprowadzić osoby melancholiczne do choroby umysłowej. Lecz nawet ; wtedy zachowują one dar natchnionego objawienia. Niektó- rzy święci pragnęli nieraz zupełnego obłędu, który mógł im zapewnić zbawienie, gdyż albo było się przed chorobą spra- wiedliwym i dobrym i wówczas w chorobie nie?można stracić tych zasług, gdyż ni? można grzeszyć będąc obłąkanym, albo jeśli się było przedt grz. nikiem, to w chorobie wina przy- najmniej nie może się większyć (380, str. ?3-34). Melancholia czyniła więc chorego niejako niepoczytalnym ? i nieodpowiedzialnym w oczach niektórych moralistów śred- niowiecznych. Potwierdzałby tę tezę fakt, że w tekstach pro- cesów o czary nie spotyka się terminu melancholia (613, 633). Reginald Scott (1548) w traktacie broniącym podejrzanych o czary@ ("The Discovery of Witchcraft") argumantuje, iż wielu spośród podejrzanych cierpi w rzeczywistości na melancholię. A więc pośrednio jest to też dowodem, że melancholia niejako zwalniała od podejrzenia czarów. Marćin Luter pisze: "Satan est spiritus tristitiae ideo lon- gissime abest a musica" (szatan jest sprawcą smutku i dlate- go trzyma się z dala od muzyki), dając tym wyraz zarówno , potępienia smutku, jak i datującej się od czasów starożyt- nych wierze o ' skuteczności leczenia muzyką chorych psy- chicznie. Podobnie w okresie kontrreformacji Kościół trakto- ? wał melancholię niechętnie, widząc w niej zagrożenie wiary i dobrych ob@yczajów. Zacchias, osobisty lekarz papieża Inno- centego X, móavi: "Gaudet humore melancholico daemon" (de- mon cieszy się z melancholicznego humoru), a św. Teresa , (1515-1582) stwierdza: "Jest wiele odmiań tego usposobie- ? nia...; wierzę, że szatan narzuca je niektór?, by ich ku sobie . przyciągnąć...; melacholia jest zaburzeniem teraz bardziej . powszechnym niż dawniej bywało. Przyczyną tego są samo- f 2gg i? ? wola i rozwiązłość, które nazywa się dzisiaj melancholią". Zdarzały się jednak sądy przeciwne. Na przykład? cytowany już scholastyk Wi@lhelm z Owernii mówi, że melancholia od- wodzi od ziemskich pokus, a James Day w utworze "The me- lancolics souls comfort" pisze, że "żadna muzyka nie jest tak a?? ?q miła Bogu, jak płacz i łzy" (44, str. 104). Skodyfikowanie demonologii średniowiecznej przez Michała :ä. Psellosa (1020-1105), ustanowienia inkwizycji i przepisy doty- czące badań podejrzanych o czary w. "Młocie na czarownice" (1484) i "Demonologii" Jakuba I stworzyły granice präwne orzekania o winie i tym samym paradoksalnie mogły zapobiec nadużyciom. Scholastycżna pedänteria inkwizytorów pozosta- wiłä poza tym badaczom historii psychiatrii bardzo bogaty i cenny ?nateriał faktograficzny. Z opisanych faktów można wnosić, że wymienione czynniki nieraz raiowały osoby chore na depresję od prześladowań inr kwizycji, jednak część chorych depresyjnych, cierpiących na . , urojenia winy-i s óoskarżenia, padała ich ofiarą: Chorych psychcznie w procesach o czary wymienia się zwykle sumaryczn?e i podkreśla przypuszczenie, że najczę- ściej ofiarami mogł -być osoby cierpiące na schizofrenię i histerycy: Wydaje się, że melancholia, chociaż nieraz niechętnie wi? dział ją Kościół, była jednak uprzywilejowana w?porównaniu z innymi chorobami psychiczn?mi. Szczególną postacią depresji, którą we współczesn?na języ- ku psychiatrycznym można by nazwać reakcją d?presyjną, była acedia (3i6? str. 102=108). ?Polegała ona nä,grzeć?u gnuśności, niechęci do medytacyjnej pobażności. ?odóbzią formą reakcji była "choroba mnichów";.?zwana püsillanim?tae (małoduszność) lub scrupulositas (289, str. : 261). Przejawiä?a się ona załamaniem psychicznym, chorobliwą wątpli?ośeią t? sens pobożnyćh praktyk, a.zar?zem poćzuciem. grżee?u i @ lęku .przed karą. Rolę psychoterapeuty pełnił spowżednik. Ten szczególny rodzaj reakcji ? depresyjn?j, w?wodzący @ się z wątpliwości światopoglądowyćh i zäłamań w wierze; opisüj? mistyk i asceta, św. Jan od .l?rzy?a, ?akn ?,?ńoc, gdy du?h p?~ grążony jest w ciemności, a ?duszę gnębi ? mrok" (558). ? . Mnich Stagirius cierpiał na ,?atymię"; miał myśli saxnobójcze, obawy, że nie będzie zbawion.y, co męczyło go tym bardżiej, iż widział, że jego towarzysze, którzy: rz?cili ż,ycie .klasztorne, pozbywali się .tych cierpień, a,on sam nie doznawał ich? .niin zośtał mziichem,: :Chryzostom usiłuje go po?cieszyć argumeńtem, ?s - Melancho?ta ?g9 di gE r@?; iż cierpienie uszlachetni go i zbliży do Boga. Przyjmuje więc ? katartyczną rolę melancholii (380, str. ?5). Przygnębienie potępia Dante, umieszcza?ąc melancholików aż w piątym kręgu piekielnym, a grzesznicy w "Piekle" prze- bywają w tym głębszym kręgu piekielnym, im cięższe jest ich przewinienie. W piątym kręgu żyją zanurzeni w mulistej rze- ce śmierci - Styksie - potępieni za gniew i ponurość. Z po- riiżenia swego wołają: "Smutkiem byliśmy karmieni na lubym świecie, który się weseli. W słońcu gnuśnymi dymy napełnie- ni. Więc smutek żre nas w tej błotnej topieli" ("Boska Kome- dia", "Piekło", VII, 121-123). O dwoistym stosunku Dantego ? do świata melancholii świadczy jednak, że w XIV pieśni "Piekła" (wiersz 94-109) Wergiliusz, wykładając Dantemu pochodzenie rzek piekielnych; nazvwa Saturna "dostojnym starcem, który rządził Złotym Wiekiem", a VII sfera .Raju jest sferą Saturna (Raj, pieśń XXI). Liczba siedem ma tu znaczenie symboliczne, gdyż Saturn jest uosobieniem siódmego okresu życia ludzkiego: starości z jej wiedzą i jej cierpieniami, i siód- mej cnoty - mądrości. Ta identyfikacja melancholii i starości nasuwa porównanie ze spostrzeżeniem, iż w depresji u dzieci (zdarzającej się bar- dzo rzadko) wypowiadają one nieraz poglądy nad wiek doj- rzałe i rozumują jak dorośli. Z ustąpieniem fazy depresji znika ta "patologiczna akceleracja intelektualna". Stają się one znów dziecinne, myślą i zachowują się stosownie do swego wieku ? (str. 392-393) . Poza lekarskim, nozologicznym i typologicznym podział?in melancholii można, oceniając ją tak, jak była widziana w opi- niach różnych epok, przeprowadzić również jej klasyfikację estetyczną i filozoficzną. O chorym na depresję któryś z psy- chiatrów powiedział, że jest to pesymista z urojeniami. Nie zawsze jednak łatwo przeprowadzić granice pomiędzy uroje- niami a myślami nadwartościowymi, a wiadomo, jak osobo- wość twórcy wpływa na temat i treść jego dzieła. Tak oce- : niając należałoby zaliczyć niektóre światopoglądy religijne i filozofic2ne, np. filozofię stoików, Schopenhauera i Kierke- gaarda, do pesymistycznego, saturnijskiego nurtu myśli ludz- kiej (3??, 655) : Bo skoro mówi się o nurcie appolińskim i dionizyjskim w życiu ludzkirń, warto by może wymienić jeszcze trzeci nurt - saturnijski, nurt refleksji, medytacj?Smutku i cier- pienia. Jeśli przyjąć, że postawa depresyjna jako antyteza dio- nizyjskiej radości jest immanentna człowiekowi, łatwiej można 29Q t?di; I ; ?1 ? ? zrozumieć, dlaczego treści psychozy depresyjnej mniej są - jak piszą A. Orelli, H. Kranz, H. Lauter i inny - podatne na wpływ ducha czasu niż np. urojenia schizofreniczne (400, 433, 508). W depresjach bowiem, jak sądzi B. Pauleikhoff, ujawniają się pralęki człowieka o duszę, ciało i zasadnic?e potrzeby życia - w postaci urojeń winy, hipochondrii i uro- jeń zubożenia (516) . Zob. poz. 19, 44, 94, 289, 380, 558, 582, 613, 533, ?14, ?16. "Epidemie" depresji E # ??? ; ? :'r ? Masowe reakcje depresyjne, wynikające z dramatycznych sy- t ac?? społecznych lub będące wyrazem indukcji czy mody, ?E ' z arzają się w różnych epokach. O epidemiach samobójstw w tarożytnej Grecji wspomina Aecjusz (20, str. @146). Były to jedna samobójstwa rytualne, związane z kultem Dionizosa, , 9 w którym radość łączyła się z nieopanowaną żądzą niszczenia i eksces.ami seksualnymi (por. relację Liwiusza z rzymsklego procesu przeciw uczestnikom obrzędów bachicznych: "Baccha- nalia" w antologii W. Dreikandta, 21?, str. 1-12; zob. też 52?). Przekonanie o nieuchronnym końcu świata w tysięcznym roku n.e., zwane chiliazmem (gr. chilici - tysiąc), spowodo- wało przypływ pesymizmu. Zaniedbywano sprawy doczesne, myślano tylko o pokucie i zbawieniu. Takie masowe przygnę- bienie przynosiły też ze sobą klęski głodu; moru i wojen. Zda- rzały się również r.eakcje odmienne: szukano zapomnienia w pijaństwie i rozpasaniu seksualnym, a nawet w przestęp- stwach i zbxodni (502, 641). Rola społeczna masowo występującego wówczas biczowrii- ctwa i tanecznictwa miała według poglądów psychoanalitycz- nych polegać na tym, że rozładowywała także i u widzów po- czucie winy i obawy przed potępieniem. Paradoksalne reakcje orgiastyczne na podobne katastrofy przypominają dość rzad- ko zdarzające się reakcje maniakalne po przygnębiających przeżyciach. W epoce odrodzenia pojawiła się epidemia tarantyzmu, którą Ferdynandus Epidaurus (1621), zalicza do rodzaju melancholii, co świadczy, jak różne znaczenie miało to słowo. Sigerist uważa, że tarantyzm był reliktem órgiastycznych kultów dio- nizyjskich w Apulii. Istnieją też zbiorowe depresje wywołane klimatem i ciężki- mi warunkami związanymi ż nocą polarną, tzw. depresja ark- is@ 291 "1 iyczna i epidemie samobójstw wśród Eskimosów. Podobnie głębokim przygnębieniem i masowymi samobójstwami reago- wały niektóre pierwotne szczepy na zetknięcie się z cywili- zacją białego człowieka, do której nie potrafiły się przysto- sować. Zob. poz. 20, 94, 21?, 289, 400, 433, 508, 516, 523, 558, 582, ?14, ?16. Meiancholia w życiu świeckim w średniowieczu Poezja melacholiczna ma swoje źródła w starożytnych ele- giach, tęskniących za utraconym Złotym Wiekiem (Hezjod, Wergiliusz). W średniowieczu, jak pisze Huizinga w "Jesie- ni średniowiecza" (s. 51-52), melancholia ma równocześ- nie trzy znacze ? ponure usposobienie, poważna refleksja i fantazja. K ?da poważniejsza praca umysłu,zdawała się obracać w p sępność". Jean Froissart, ówczesny dziejopis, powiada o k ś, że otrzymawszy ważną wiadomość, trochę melancholizował" i dopiero powziął decyzję. W ówczes? nej poezji dworskiej, zwłaszcza u śchyłku średniowiecza, zgod- nie z panującym wówczas pesymizmem, spostrzeganiem głów- nie ujemnych stron życia i jego brzydoty, obowiązywała me- lancholiczna konwencja poetyczna (Huizinga, str. 363). ".Dame Merencolye" średniowiecznego poety A. Chartiera jest blada, wychudzona i obdarta. Tak również w .oczach ogó- łu wyglądać mogła wiedźma. Miała dwoistą postać. Była uoso- bieniem z?owrogiego szatańskiego piękna lub prawdziwyżn obliczem nędzy Wroga Dobra. Średniowieczny psychologiczny portret kobiety - to "Beatryce w niebiosach wśród gwiazd lüb czar?wnica, nieprzyjaciółka ludzkości" (483). Sain tytuł "Młot na czarownice" wskazuje, że uderzać ma on głównie kobiety, nie jest więc przypadkowy, .lecz jest wy- razem mizoginizmu cechującego wieki średnie. Nas_uwa się tu pytanie, czy plastyczne wyobrażenia melancholii w postaci kobiecej sugerowała tylko żeńska odmiana tego rzecz-ownika. Wiedźma to ta, która .,wie", zna czarną magię, a czerń na- leży do świa?a Saturna. Stąd też facies nigra propter melan- choliam (oblicza czarne z melancholii), "Melancolii I" Dürera (380,.s. 290) wyraża może nie tylko smutek ?vynikający z wie- dzy o świecie i jej pesymistycznej kontemp?l?ji, jak to inter- pretują wymienieni autorzy, lecz jest cz , gdyż posiada zakazaną wiedzę czarnoksięską. Zob: poz. 2i?, 3??, . 380, 400, 433, 483, 502, 508, 516, 52?, 655. 292 d ?'i 7:'?t I#, : . Rozkwit Odrodzenia 5ż ;7i Przeglad wydarzeń Odrodzenie przyniosło wyzwolenie średniowiecznemu czło- wiekowi, pracującemu jako anonimowa jednostka sub specie aeternitatis, na chwałę Bożą, przywróciło mu indywiduaIność, którą utracił po upadku antyku. Nie dało jednak poprawy ł 6 w Iosie chorych psychicznie. Zapełniali oni opustoszałe lepro- ?ii"?`, zoria, więzienia i nadal byli przedmiotem prześladowań inkwi- zycji. Z nielicznych wzmianek (306) można wnosić, że chorzy dobrze sytuowan_i mogli korzystać z opieki bądź domowników, bądź lekarzy i prywatnych zakładów, które rozwinęły się zwłaszcza w dwu następnych wiekach (306). Dominikanie, Jo- hann Sprenger ? inrich Kraemer, za aprobatą papieża In? nocentego VII wydäili wspomniany już "Młot na czarownice" ("Malleus ma eficarum") w 1484 r. Jakub VI, król Szkocji, zwalcza w swej "Demonologii w formie dialogu" (1593) po- glądy Reginalda Scotta, poprzednika Johanna Weyera stają- cego w obronie czarownic. Rozproszeni po upadku Bizancjum uczeni bizantyjscy zapoznają Europę z prawem rzymskim, poezją, filozofią i nauką grecką (G. Ostrogorski, str. 455). Poglądy ówczesnych postępowych lekarzy i myślicieli są mieszaniną przejętego od Greków racjonalnego empiryzmu, astrologii, magii i alchemii. Paracelsus (1493-1541) jest ty- powym przedstawicielem tej epoki. Rewolucyjnie zwalcza @ obowiązujące na uniwersytetach martwe kanony scholastycz- nej wiedzy. Wierzy w wartość doświadczenia i zdobywa je, wędrując po Europie (przy czym odwiedza również Polskę?), ale jest głęboko przekonany o wpływie ciał niebieskich na losy ludzkie. Zajmuje się alchemią, a zalecane przez niego leczenie jest mieszaniną magii i empiryzmu. W dziele o cho- robach pustoszących rozum (,?Von den Krankheiten die den Vernunft berauben") odrzeka się od klasycznej triady: phreni- tis, mania, melancholia. Zalicza melancholię do działu praw- dziwego szaleństwa (Wahre Irrsinn), gdyż łączy ją z bra- kiem rozumu. Nie uważa, że jest ona pochodzenia szatań- skiego, lecz demonologicznej etiologii dopatruje się u inńej kategorii chorych psychicznie, zwanych obsessi.?W traktacie "De colerico bello, de melancolico passione, de sanguinea industria, de flegmatico sudore" przeprowadza typologiczną analizę wojowniczego męża jako choleryka oraz sekciarza 293 jako melancholika, szukającego w męczeńskiej śmierci fał- ś?ywej świętości (2?0, 514). Andreas Cisalpinus (516-1603) w traktacie "Daemonum investigatio peripatetica" (a więc jak wynika z tytułu na- wiązujący do Arystotelesa) poleca sprawdzać, czy podejrzani o czary "nie są chorzy z powodu przyczyn naturalnych jak wapory, czarna żółć lub inne złe hümoxy, które czasem szkodzą umysłowi" (652, str. 140). Na ogół obowiązywała teoria humoralna melancholii. Szu- kano jednak również przyczyn zewnętrznych, np. Thomas Cogan (1584) uważa, że wywołuje ją nadmiar nauki; Thimoty Bright (1583) dzieli ją na formę wywołaną przyczynami ze- wnętrznymi, a więc reaktywną i humoralną. Wzmianki o me- lancholii i obszerniejsze prace na jej temat spotyka się w polskiej literaturze pięknej i piśmiennictwie lekarskim tego okresu. A. Rothe w swym "Rysie?dziejów psychiatrii w Pol- sce" (1893) przytacza dość bogatą polską literaturę psychia- tryczną, w tym też prace na temat melancholii od renesansu aż po jego czasy (559). Z cennej i zasługującej na studiowanie pracy Rothego wynika, że wiedza psychiatryczna w Polsce? szła w parze z rozwojezn europejskiej myśli psychiatrycznej, oczywiście dzieląc z nią wszelkie błędy i przesądy. Wspomnieć należy, że niepełne polskie tłumaczenie "Młota na czarownice", do- konane przez Stanisława Ząbkowicza, sekretarza księcia Ja- nusza Ostrogskiego, ukazało się w Krakowie w roku 1614, a w roku 163? w Poznaniu nieznany autor wydał "Czarownicę powołaną", traktat będący racjonalną obroną podejrzanych o czary. Zob. poz. 230, 306, 514, 559, 658. "Geniusz melancholiczny" w epoce renesansu Filip Melanchton wprowadza do nauki o człowieku słowo psychologia. On to, sławiąc geniusz Dürera, pisał: "Melan- cholia Düreri generosissima" (najszlachetniejsza melancholia Dürera), wyrażając tym panujący w renesansie arystotelow- ski sąd o geniuszu melancholików. Z autobiografii Dürera wiadomo, iż cierpiał on na stany twórczej depresji, a jaką wagę przyk?adał do tego zjawiska, świadszy, iż w swoim podręczniku malarstwa zaleca, by nie puścić do tej cho- roby u ucznia malarskiego, a w razie p jawienia leczyć ją muzyką (61, str. XXXII i 32-33) . 294 ł??l t? i2 d fał- Wynalazek druku przez Jana Gutenberga (ok. 1399-1468) spowodował upowszechnienie pojęć religijno-filozoficznych ,. ium i magiczno-astrologicznych dotyczących melancholii z jej szta- iia- fażem mitologicznymr zwłaszcza od pojawienia się pod koniec wieku XV kalendarzy będących popularnym kompendium ;? ? , - ,ani jak wiedzy o świecie (ryc. 4). PQłączenie tezy Arystotelesa z neo- g'ä , sem platońską nauką o związkach makrokosmosu z mikrokosmo- sem oraz astrologiczno-magiczną interpretacją losu człowieka dało nową koncepcję melancholii, z jej bogatą symboliką plastyczną i literaturą. Astrologia w tym czasie była nie tylko sposobem prze- powiadania przyszłości, lecz również ogólną teorią życia i lekarze musieli ją studiować tak, jak anatomię i botanikę .'CFE:r (96) . Ciała niebieskie traktowano jako osobowościr które w mi- E " t?' ? ?? ; tologii astrologicznej oddziaływały na losy ludzkie w okreś- .* ? lony sposób prz?z sympatie lub antypatie. Planety uosabiały siedem cnót i siedem grzechów głównych. W tej kwalifi- kacji Saturnowi przypisywano miana: tristitia, acedia. Miał on wywierać decydujący wpływ na rolę osób urodzonych pod jego znakiem, jaką przypada im odegrać na scenie życia. k ? Platońska koncepcja frenezji odżywa pod pojęciem nadnatu- If? ralnej zdolności wieszczenia; którą obdarzone są utalentowane r,dzieci" Saturna (divinatio, furor divinus). 4 7 ? , r Syn znanego lekarza, Marsiglio Ficino, jeden z najświatlej- szych umysłów tej epoki, mentor Akademii Koźmy Medy- ceusza we Florencji, w swoim dziele "De vita triplici" no- bilituje melancholię zgodnie z opisanymi koncepcjami. W myśl jego poglądów średniowieczna vita meditativa ustę- puje filozoficznej vita speculativa. Ficino, mówiąc o geniuszu melancholicznym, ma na myśli filozofów, teologów i naukow- cowr lecz artyści nie czuli się od nich gorsi, a nawet lepsi. I? I F$ Dlatego Agrippa z Nettensheim w swym dziele r,De occulta philosophia" stwierdza, iż są trzy rodzaje geniuszów two- 4 r rzących pod wpływem "szału melancholicznego". Do tych trzecich zalicza artystów i architektów, którymi powoduje fantazja. Określenie artysty jako melancholika równało się pasowa- niu go za geniusza. Vasari w swóich ,rŻywotach" określa tym mianem artystów, których ceni. O Michale Aniele mó- wiono, że "towarzyszyła mu gwiazda melancholii", a Rafael przedstawił go w "Szkole ateńskiej" jako "Pensieroso"@ Artystom i poetom były znane stany twórczej depresji, wy- 29? d? ; t ";? '? . nikające z okresów lenistwa, poczucia niedosytu twórczego ' ' lub rezygnacji. Petrarka mówi o "acedii" towarzyszącej sa- motnej twórczości, a Michał Anioł w swoim ?4 sonecie `? 7 ` - pisze: "Melancholia jest moją radością, a niepokój jest moim ??f ? wypoczynkiem". Tak więc średniowieczny ascetyzm zastępuje humanistyczna medytacja. Ideałem staje się wol?y człowiek renesansu - "homo literatus", "Musarum sacerdes". Odzyskując wolność 4I ? I gd ; wiedzy o sobie i o świecie spostrzegł on też tragiczny aspekt niedoskonałości tego świata i samego siebie. Dlatego był "melancholijny i zadumany", jak pisze o Dantem Boccacio .(380, str. 255). Należy jednak pamiętać, że pewne odchylenia artystów od normy psychicznej były niewątpliwie tolerowane *? przez opinię ogółu bardziej niż u przeciętnych osób i "gwiaz- ?? 7 da melancholii" zdobiąca czoło Michała Anioła mogłaby się spotkać z inną oceną, gdyby błysła zwykłemu zjadaczowi chleba. Nie bez pożytku przy badaniu dziejów trwałości pewnych ' : tradycji, wierzeń i przesądów jest studiowanie literatury tzw. armarczne Można w niej bowiem znaleźć rastare mit i praktyki magiczne, wywodzące się nawet z tak dawnych e ok, jak z kultów Mezopotamii. Na przykład opis magicz- ; ne o znaczenia Saturna w książce pt. "Salomonis, świat du hów i klucz do tego" (wyd. E. Bartels, Weisensee prawdo- p dobnie początek XXw.) czerpie wiedzę z tradycji i wierzeń . starych, wymarłych kultur; jest dość wiernym powtórzeniem średniowiecznych i renesansowych poglądów o tym patronie melancholii. Zob. poz. 61, 96, 2?0, 380, 509, 614, 559, 658. Wiek barbku i wiek oświecenia Przegląd wydarzeń 7 Stulecia XVII i XVIII są widownią dalszej rewizji nauki tym razem nie tylko scholastycznej, lecz i antycznej - w jej re- nesansowym wydaniu. Pod wpływem zdobyczy fizyki i ćhemii ugruntowuje się w medycynie nowoczesny; filozoficzny, nie- . raz skrajnie mechanistyczny sposób myślenia. Filozofia wy- wiera dalej przemożny wpływ na medycynę, co trwać będzie do pierwszej połowy wieku XIX; od nauki Leibniza o mo- 29? i Ł u ? ;&' 7; r I ? 'I JM @ P ? ?ś I I; nadach do romantycznych filozofów przyrody. Kartezjusz (1596-1650) jeszcze wyznawał dychotomię ciała i duszy, lecz Spinoza (1632-16?3) wprowadził już paralelizm psychofizjo- logiczny, stwierdzając, iż umysł i ciało są identyczne, a psy- chologiczne fenomeny są równie ważne jak procesy mate- rialne. Montaigne (1533-1592) przeprowadza analizę postępków ludzkich bez obowiązującej dotychczas oceny mnralnej. To- masz Hobbes (1588-169?) tworzy podstawy psychologii asocja- cyjnej. Uwidoczniają się dwa kierunki myślenia naukowego: dedukcyjny - analityczny, i indukcyjny - ezrzpiryczny. Lin- neusz (130?-13?8) proponuje system nozologiczny? według wzorów systemów botanicznych. Nadal jeszcze panują teorie humoralne, lecz G. E. Stahl detronizuje patologię humoralną w swojej nauce o temperamentach (169?). Stwarza on teorię witalistyczną, ?ędącą syntezą hipokratesowskiej empirii i pla- tońsko-arystotelowskiej filozofii. Przeciwstawia się teoretycz- nym założeniom człowieka-maszyny, rozróżnia choroby umy- słowe idiopatyczne i wywołane chorobą somatyczną. Ten podział zrodził dwa kierunki w psychiatrii : psY chików i so- matyków. W teorii Stahla obowiązuje paralelizm psychofi- zyczny. Czynnikiem łączącym duszę z ciałem jest ruch, po- myślany jako element cielesno-duchowy. Stahl stwarza po- jęcie organizmu, a jego teoria witalistyczna przetrwa do końca epoki romant cznej. Mnożą się prace poświęcone me- lancholii, spotyka si trafne spostrzeżenia, jak Morgagniego, który nie widzi ró nicy między manią a depresją, stwier- dzając, że jedna ? ma przechodzi w drugą. Timothy Rogers (1691), opisując własną depresję, wysuwa hipotezę obciążenia dziedzicznego. John Symlifes (1693) w swoim dziele "O zapobieganiu samobójstwom" stwierdza, iż chcąc im zapobiec, należy zwalczać nie sam fakt samo- bójstwa, lecz motywy i przyczyny tegó kroku (306, str. 113- -113). Bernadino Ramazzini (1?13) w pierwszym traktacie o chorobach zawodowych ("De morbis artificum") przypisy- wał napady melancholii u malarzy szkodliwym właściwościom farb, których oni używają.? Tomasz Willis (1621-16?5) odrzuca teorię humoralną, upa- truje przyczyny zaburzeń psychicznych w mózgu i pniach nerwowych. Według niego "tchnienia" (spiriti) animalne sta- nowią zasadę ruchu i odczuwania. Tch ia te przenoszą się przez nerwy, a ich brak lub zanie zczenie ma wy- woływać takie choroby, jak melancholia. Podobny pogląd 298 * ?usz wyrażał też Sydenham (1624-1689). Od Willisa pochodzi ?ecz trWająca do dziś nazwa choroby "nerwowej". zjo- i William Cullen (1?10-1?90) przeprowadza podział chorób psychicznych na nerwice (neuroses) i vesaniae. Termin ner- ,? z ate- wica miał jednak dla niego zupełnie odmienne znaczenie ??:; @ niż obecnie. Oznaczał on wszelkie choroby neurologiczne r? ? ? ?g ?OW i zaburzenia psychiczne wywołane uszkodzeniem układu ner- ? ? ? d To- wowego, a więc organiczne według dzisiejszej terminologii. Melancholię zaliczał on do vesanii. Mesmer (1?34=1815), ze swą teorią fluidów był zapowiedzią medycyny romantycznej, próbującej znaleźć metafizyczny sens osiągnięć wiedzy przyrodniczej i będącej reakcją na prze- sadny racjonalizm i materializm. Doniosłe przemiany, które się dokonały w stuleciach XVII i XVIII w naukach przyrodniczych i filozofii, niewiele wpły- nęły na los chorych psychicznie. Wprawdzie ustały polowa- nia na czarownice, ale chorzy ci, zgodnie z teoriami mecha- nistycznymi, byli traktowani jak zepsute maszyny lub dzikie PE zwierzęta, które należy izolować w obronie społeczeństwa. W szpitalach i azylach psychiatrycznych stosowano brutalne metody ograniczania sWobody. Zob. poz. 306. " Anatomia melancholii" Jedną z cieka?szych i zasłużonych dla historii melancholii postaci j?st bert Burton, duchowny anglikański, kanonik w Oxford?? nielekarz, autor dzieła wydanego w roku 1621 pt. "Anatomia melancholii, czym ona jest, z jej wszelkimi odmianami, przyczynami, objawami, rokowaniem i kilkoma sposobami jej leczenia" ("The anatomy of melancholy, what it is, with all the kinds, causes, symptomes, prognostics and several cures of it"; 126) (ryc. 5). Jest to jedno z częściej wznawianych do obecnych cza- sów dzieł o zaburzeniach psychicznych. Doczekało się już w Anglii kilkudziesięciu wydań. Literatura krytyczna na temat tego dzieła jest ogromna i uznaje się jego znaczenie nie tylko dla medycyny, lecz także dla literatury pięknej, zwłasz- cza dramatu okresu Stuartów, a również (40) historii socjo- logii i ekonomii tej epoki (499). Praca ta jest rodzajem encyklopedii melancholü od czasów starożytnych. Burton cytuje w niej około tysiąc autorów, 299 ;',fI ?1i ? iH iP . ; i i a ii ł, z czego połowa to lekarze. Nie jest to jednak tylko kompi- lacja. Czyni on wiele wnikliwych uwag na podstawie włas- nych obserwacji i introspekcji. Sam stwierdza, że ma tę przewagę nad lekarzami, że oni uzyskali wiedzę o melan- cholii z książek, a on przez własne "melancholizowanie". Nadał sobie przydomek "Democritus Junior", by zaznaczyć swą solidarność z poglądazni tego filozofa, a również gwoli tradycji mówiącej, że Demokryt był również melancholikiem i leczył go sam Hipokrates. Na nagrobku Burtona widnieje ułożone przez niego epitafium: "Paucis notus, paucioribus ignotus Hic iacet Democritus Junior Qui vitam dedit et morterrt Melancholia" (Nielicznym znany, licznym nieznany, Spoczywa tu Demokryt Junior, Co życie i śmierć oddał Melancholii) . Na wstępie swego dzieła powtarza jak refren słowa: "nie ma nic słodszego... nic bardziej przeklętego... nic smutniej- szego, jak melancholia", które stały się dla Miltona wzorem d1a jego poematu "I1 Pensieroso". Dalej w przedmowie Bur- ton stawia retoryczne pytanie: "W samej rzeczy, któż nin jest pomyleńcem, melancholikiem, szalonym? Pomylenie, m?- lancholia, obłęd - wszystko to jest jedną i tą samą chorobą". Później jednak różnicuje melancholię z innymi chorobami psychicznymi. Dla Burtona człowiek @ jest najnieszczęśliwszą istotą na świecie z powodu pierworodnego grzechu, który;-?est pier- Ryc. 5. Reprodukcja karty tytułowej pierwszego wyda ia "Anatomii melancholii" R. Burtona z roku 1638, z portretem autora. a obwodzie poszczególne rysunki wyrażają formy i przyczyny melanc olii według ówczesnych pojęć. W dolnyrn prawym kącie rysunek ciemiernika (Helleborus), który od starożytności był lekiem stosowanym w me- lancholü. Rysunki zaopatrzone są znakami astrologicznymi i emble- matami związanymi z tematem poszczególnych postaci melancholii. Od lewej strony, od dołu: postać wyrażająca melancholię na tle re- ligijnym, która w owej epoce była przedmiotem wielu prac medycz- nych i teologicznych; w środku po lewej: melancholia wywołana nie- szczęśliwą miłością (motyw znany od starożytności); u góry od le- wej: zawiść jako jeden z powodów melancholii, filozoficzna medyta- cja (filozof Demokryt jest aluzją do przydo Dernocritus Junior, który sobie przybrał Burton), samotność; w ku po prawej wy- obrażenie melancholika hipochondrycznego; niżej stan maniakalny (rysunek świadczy, iż Burton widział łączność między manią a depresją). 300 ?I ?? t i r E?~ ? ; a, ? : , t ? :- ? ? ?: I) Y? ?l ? i'i A ii,=." ) )r, ..r I t"? 301 '?" ??*? wszą przyczyną melancholü i przekleństwo jej ciąży na wszystkich ludziach. Są jednak różne stopnie tej choroby. Obdarzeni rozsądkiem, jak np. stoicy, potrafią się uchronić przed "przyrodzoną melancholią". Nikt jednak nie jest wolny od jej epizodów z pówodu nieuchronnych w życiu przy- krości. W tym sensie melancholia jest uosobieniem ludzkiej, ułomnej "śmiertelności" (mortality). Burton uważa melanch@olię za jeden z najistotniejszych czynników w życiu. Doszukuje się jej wpływu na uczucia, dążenia i popędy oraz samopoczucie cielesne. Rozważa pod kątem melancholii handel, rolnictwo, ceny zboża, nędzę ? i bogactwo, klimat, ciała niebieskie, zwierzęta i rośliny, cho- roby cielesne i zaburzenia seksualne. Mueller, podnoszący talenty Burtona jako gawędziarza, dramaturga, autobiografa i dowcipnego satyryka, stwierdza, iż anatomizuje on nie tylko melancholię, lecz w jej aspekcie także ustrój państwowy pod Stuartami, religię, ekonomię, i siły śpołeczne. Burton domaga się uspołecznienia prawa i medycyny oraz powszech- nej oświaty (499). Alexander (19, str. 101-104) porównuje pod względem wnikliwości introspekcji dzieło Burtona do "Wyznań" św. Augustyna i prac Freuda i znajduje w jego uwagach wiele prekursorskich spostrzeżeń. Burton pisze np. o wpływie przeżyć wczesnego dzieciństwa na kształtowanie się mentalności człowieka, o błędach wychowawczych zbyt opiekuńczych lub zbyt niedbałych rodziców, o znaczeniu tłu- mionej agresji dla zjawiska melancholii, wreszcie opisuje procesy, które we spółczesnym języku można by nazwać sublimacją i pozytywn m przeniesieniem. Burton pracę swą u ażał za rodzaj autoterapii przez twór- czość: "Piszę, by prze? zajęcie uniknąć melancholü (...), by doskonalić się, by dać folgę swemu umysłowi, gdyż miałem gravidum cor, foetum caput... których ciężar bardzo pragn:ą- łem z siebie zrzucić i nie mogę sobie wyobrazić zdatniejsze- go sposobu dla pozbycia się ich. Poza tym nie muszę powta- rzać, że ubi dolor, ibi digitizs (człek się drapie, gdzie go . swędzi)" *., Oczywiście nie pomija też, zgodnie z ówczesnymi poglą- dami, sprawy czarownic, powstrzymując się jednak od włas- ? * Brzmi to w oryginale: "I write of melancholy by being busy to avoid Melancholy (...), to exercise myse to ease my mind, for I had gravidum cor, foetum caput. (...) Whi was very desirous to be unladen of, and could imagine no fitter evacuation than this. Besides. I could not refraine, for ubi dolor ibi digitus (one muśt need scratch where it itches)". 302 a, nego zdania (być może z ostrożności). Cytuje wiele różnych sprzecznych i dzięki temu wyraźniej niedorzecznych sądów ?fl 9 ? I , innych autorów na ten temat. I pod tym względem jest on autorytetem, gdyż M. Summers (633, str. 315) wymienia pracę Burtona jako podstawowe encyklopedyczne dzieło, dotyczące zagadnienia czarodziej- stwa. Summers jest jednym z najlepszych współczesnych znawców dziejów magii i czarodziejstwa, jest on jednak prawdziwym anachronizmem w wieku XX, gdyż opierając się na wierzeniach katolickich, wyraża niezłomne przekona- nie o istnieniu czarów i prozelitów szatana, a jego książka jest apologią inkwizycji. Zarzut kompilatorstwa, jaki niektórzy stawiają Burtonowi (553, s. 258-260), wydaje się nieistotny, zwłaszcza w his- torii nauki; badacz ?jej musi opierać się na zastanej wiedzy i może dołączyć tylko swą cząstkę do już istniejącej ca- łości. Zob. poz. 19, 40, 126, 499, 553, 633. Spleen i nostalgia W roku 1610 Smollius nap@sał traktat o melancholii, dopa- ł( - 5 trując się jej siedliska w śledzionie (ang. spleen). Termin ten stał się w języl?u a gielskim synonimem hipochondrii i obecnie jeszcze śled?iennik (ang. splenetic) oznacza hipo- chondryka. W tej epoce, oceniając charaktery narodowe, mówiło się o Angliku-śledzieńniku i melancholicznym Hiszpa- nie, które to określenie wzięło swój początek od postaci Don Kichota. Melancholia A?ii elżbietańskiej (The English Malady) w wieku XVIII sta? się ängielskim spleenem, który zrobił karierę w literaturze i języku potocznym. Richard Blackmere (1325) pisze: "A treatise of the spleen and vapours", a George Cheyne w swoim potraktowanym autobiograficznie traktacie: "Angielska choroba lub traktat o chorobach nerwowych wszelkiego rodzaju jak spleen, wapory, upadek ducha jako też rozstroje hipochondryczne i histeryczne" (1?33) wystę- puje w obronie osób cierpiących na podobne schorzenia, stwierdzając, że nie są one niczym, czego należałoby się wstydzić ("The English Malady: or a Treatise of nervous diseases of all kinds, as spleen, vapours, lownees of spirits, hypochondriacal and hysterical distempers"). 303 ?C I ? & ?t f:??? : j !i? , ; ?7 0I I M'? Uważał on wprawdzie, że choroba ta wywołana jest za- burzeniami humoralnymi śledziony i jest męskim odpowied- nikiem histerii u kobiet, wkrótce jednak termin ten zaczął oznaczać szczególny rodzaj reakcji depresyjnej, będący mie- szaniną nudy i zniechęcenia wywołanych przesytem życia i pesymistycznego spojrzenia na świat zabarwionego cyniz- mem. Z pewnością nie docenia się znaczenia elementu nudy w etiologii depresji. Interesowali się tym zagadnieniem psy- ; chiatrzy egzystencjonalni. Znane są zespoły apatyczno-de- presyjne wywołane bezczynnością np. w zespole hospitaliza- ' ; cyjnym. Również w literaturze pięknej nie brak o tym wzmia- "?? nek. Puszkin, wspominając byronowskiego Czajd Harolda, cier- ? piącego na ten stan ducha, pisze w "Eugeniuszu Onieginie" (PIW, 1964, str. 112) : "Bolączka - czas już jej przyczynę ' Odciąć od zwykłych bajd i andron; We mgle londyńskiej zwana ?,splinem<<, A po rosyjsku prościej: chandrą". * Wydaje się, że poeta zbyt uprościł zagadnienie, indenty- fikując te dwa słowa. Każde z nich ma specyficzny odcień narodowy. W spleenie kryje się też snobizm właściwy tej epoce w Anglii, cha dra jest bardziej pierwótna, żywiołowa, dramatyczna. Nasze po kie poetyckie smętki, tęsknice i ża- łości mają jeszcze inn wydźwięk, .być może pochodzący z martyrologżcznó-sent entalnego nurtu naszej poezji. Ję- zyk polski ma swoje własne i chyba nieprzetłumaczalne na ińne języki słowo określające smutną medytację. Jest to staropolskie słowo frasunek i jego pochodna przymiotnikowa frasobliwy. Pochodzi od niemieckiegó czaśównika fressen = =żreć, ale w języku niemieckim nie ńädano mu innego znaczenia, ?ódczas gdy w naszym ?oznacza on głęboki, bar- dzo ziemski ?smutek i zadumanie nad losem ludzkim, którego symbol - Chrystus frasobliwy z tradycyjnym, medytacyjnym gestem - zdobi polne kapliczki (ryc. 6). Językoznawcze rozważania, zdaniem J. Wyrscha; nie są bez znaczenia dla psychiatrii. Autor teń analizuje odcienie znaczeniowe określeń różnych stanów? psychicznyćh w róż- nych językach, np. niem. Weltschme franc. 1'ennui, i mówi * Tłum. Adam Ważyk: Eugeniusz Oniegin. W?ä IV, PIW, 196?. 304 ?II i I ??Y? ?'IE i! . ,?? ?l;? ? + äd? ;r-??a' x ? C II ? G I I I I I a IIfi ? II I Äi I ; r Ii IiI I! Ryc. 6. Chrystus frasobliwy - polska rzeźba ludowa. o nieprzetłumaczalności niektórych z nich. Opowiada się rów- nocześnie za szerokim korzystaniem z określeń pochodzących z zasobu języka potocznego, który często lepiej trafia w isto- tę rzeczy niż wymyślone terminy naukowe. Przytacza przy- kład zwrotu używanego przez chorych psychicznie "słyszenie 20 - Melancholia 305 ź;' I n 7k? ?f ? ?ü t;? " ? głosów" lub "wyciąganie myśli", które wykorzystał Jung (?2?, str. 8?--95). Podobnie Jaspers (341, str. 10?-109) przyswaja psychopato- logii termin personifikacja, który ukuł inteligentny chory na schizofrenię dla opisu "części swej podświadomości, które się usamodzielniły". A czyż nie trafny i dający się uogólnić jest paradoks depresyjnego pacjenta Kliniki Psychiatrycznej , AM w Krakowie: "Jestem nieszczęśliwy, bo straciłem smu- tek"? Innym terminem medycznym związanym z melancholią, któ- ry przeszedł do słownika potocznego i literatury, jest no- stalgia (z gr. nostos = powrót ; algos = ból, cierpienie) . Użył tego, słowa Johannes Hofer (1611) w swej dysertacji "Die Nostalgie oder I-Teimweh" na temat dezercji zaciężnych żoł- nierzy szwajcarskich, wywołanej, jego zdaniem, melancholicz- ną reakcją na szkodliwą zmianę klimatu (246). To słuszne spo- strzeżenie o patogennym działaniu oderwänia od własnego % środowiska, które można zresztą zauważyć i u zwierząt, np. u psów, gdy zmienią miejsce pobytu razem z właścicielami (odpada tu znana u psów reakcja na zmianę opiekuna), od- żyło u E. Kretschmera w opisanych przez niego nostalgicz- nych reakcjach krótkiego spięcia oraz w pojęciach Entwur- zelungsdepression i Reisepsychose (stany depresyjne u osób wyrwanych ze swego środowiska, które znalazły się w ob- cym kraju i tzw. psychozy podróżne). Zob. poz. ?46, 341, 52?, ?2?. Wiek XIX Rozwój myśli psychiatrycznej Wiek XIX był świadkiem narodzin nowoczesnej psychia- trii. Do tego czasu laicy mieli do powiedzenia o melan- cholii tyleż, co lekarze, a może nawet więcej. Wydaje się , zresztą, że zazdrosne uzurpowanie sobie pr?ez psychiatrię wyłącznego prawa do analizy zdrowia psychicznego człowie- ka jest równie niesłuszne, jak pretensje niekiedy vrysuwane wobec psychiatrów, iż zabierają oni głos w takich sprawach . nie dotyczących ich bezpośrednio, jak polityka, moralność, : sztuka. Intuicja artystyczna wielokrotnie wyprzedzała i przewyż- :i szała myśl naukową, i twórca nier potrafi w lapidarnym ? skrócie lepiej nazwać prawdę niż ługie wywody naukowe. ? Filozof amerykański, tłumacz i znawca dzieł Heideggera, ? 306 W. Kaufmann, dochodzi do wniosku, że to, co Heidegger w sposób zawiły, wieloznaczny, a czasem niezrozumiały ujął ?3 ;? w swoich rozwlekłych traktatach , poeta Hölderlin trafnie i pięknie zawarł w jednym, krótkim wierszu (361, str. 39-63) . Pinel (1?45-1826) roźróżniał cztery formy-zaburzeń psy- chicznych: melancholię, manię, demencję i idiocję. Starał się on dokładniej opisać melancholię, nie wyzwolił się jednak zupełnie od starych przekonań. Określenie delire mćlancol;- que Pinel zastrzega dla stanów przygnębienia, w których chory myśli wyłącznie o jednym przedmiocie, "zwłaszcza ny dla tworzącego się nowego ideału jednostki społecżnej. W rozdziale "Melancolie ou delire exclusive" pisze naprzód o melancholii jako o temperamencie wrodzonym, a następnie opisuje postacie będące chorobą psychiczną. Często są to obrazy schizofrenii. Jego uczeń, Esquirol (1??2-1840) mówi o melancholii, że nie upośledza ona rozsądku, lecz zaburza tylko uczucia. Ogól- ne określenie melancholii dzieli na monomanię i lipomanię ? 5ł (od gr. lypao = cierpię, martwię się). Różnicuje on melancho- lię z hipochondrią, która, jego zdaniem, jest spowodowana głównie zaburzeniami przewodu pokarmowego. Termin lipo- mania jest używany niekiedy do dzisiaj we Francji. Wyodrębnienie porażenia postępującego jako jednostki cho- ?obowej stało się modelem dla prób nowej klasyfikäcji cho- rób psychicznych. W Niemczech Johann Heinroth (1??3-1843) jest przedstawicielem psychologizującej, moralizującej i ro- mantycznej @psychiätrii. Obłęd jest według niego następstwem gwałtownych namiętności, które odbierają duszy wolność i wywołują chorobę. Wilhelm Griesinger (181?-1868), twórca Ge I somatyczno-empirycznej psychiatrii, stawia tezę gsychozy obejmującej wszystkie zaburzenia psychiczne (Einheitspsycho- se), której prekursorem był Aretajos. Jan Falret w roku 1851 opisuje obłęd cyrkularny (folie circulaire), a J. Baillarger w roku 1854 - obłęd o podwójnej postaci (folie ä double for- me). Wreszcie Kraepelin w swoim I wydaniu podręcznika psy- chiatrii (1883) opisuje obowiązujący do dzisiaj obraz psychózy maniakalno-depresyjnej (Das z?anisch-depressives Irresein), ter- min melancholii zastrzegając dla depresji wieku podeszłego. Zob. poz. 361. ? zo* 30? r?; : ? Melancholia w kulturze wieku ?IX Podczas gdy racjonalistyczny pogląd na człowieka w okresie oświecenia nie sprzyjał pozytywnej ocenie melancholii, jej uroki nie obce były epoce romantyzmu. Elegijna nuta poezji melancholicznej wieku XVIII ustępuje burzliwemu dramatowi namiętności szekspirowskich postaci, które stają się wzorem dla poezji romantycznej. Wydaje się zresztą, że idylle w li- teraturze, a nieraz i w życiu, stają się nudne i że istnieje w człowieku potrzeba dramatu i cierpienia. W życiu codziennym znane są rozkosze narzekania - "małe smuteczki". Bywają one niekiedy podbarwione masochistycz- W spisie nie, ale spełniają też czasem rolę katartyczną (655, str. 100- z treścią 119). Pierwszą próbą analizy psychiatrycznej dzieła literackiego miennict? była książka Ch. Bucknilla: "The mad folk of Shakespeare" syjnej ob? (London 186?). C. A. Bieber opisuje w "Melancholikertypus czas nie 2 Shakespeares" (1913) typy melancholików u Szekspira. W pol- Wybrany skiej współczesnej literaturze psychiatrycznej poruszał ten materiał ć temat R. Mirek. pozycji z W romantyzmie modna staje się poezja grobów i cmen- autorów ? tarzy. Goethe w "Cierpieniach młodego Wertera" daje wzór skiego, z, romantycznego samobójcy. Weltschmerz wchodzi do litera- ruszanych tury, a w Prusach powstają kluby samobójców. R. Stevenson pisze opowiadania pod tym tytułem. W Polsce melancholiczny nurt przewija się od "Trenów" Kochanowskiego, poprzez romantyzm, do epoki Młodej Pol- ski, z jej lubowaniem się śmiercią i smutkiem (wiersz Tetma- jera "Melancholia", "Melancholia" Malczewskiego). ?Dzieło Freuda otwiera nowy rozdział w psychiatrii, w jej symbolice i w mitologii. Obecne czasy z hasłem "keep smi- ling", konwencją tajenia uczuć i uniformizacji społeczeństwa nie sprzyjają klasycznym tradycjom melancholii, ale widać ją w pesymistycznej ocenie naszej kultury,przez "gniewnych", w nic nie mającym w sobie radości proteście hippiesów prze- ciwko zastanemu światu i w modzie na głoszące ideał kon- templacji filozofie Wschodu. Zob. poz. 485-493. ?e?a ? ? o?,? ? ? 0 '?? f?@j? ? ,I WYBÓR BIBLIOGRAFII 3 ł (do roku 19?1) irl i . ::9=? ? " ę ? ? t Wyjaśnienia :? ? ? W spisie podano te pozycje bibliograficzne, które wiążą się z treścią książki. Eksponowano główriie prace nowsze. Piś- miennictwo światowe dotyczące psychozy maniakalno-depre- syjnej obejmuje wiele tysięcy publikacji naukowych; dotych- czas nie zostało ono ujęte w całości w bibliografii specjalnej. Wybrany tutaj wykaz piśmiennictwa można traktować jako materiał do takiej bibliografii. Znaczna część podanych w nim pozycji zawiera dość obszerne spisy wymienianego przez autorów piśmiennictwa., zarówno zagranicznego, jak i pol- skiego, zwłaszcza w zakresie zagadnień szczegółowych po- ruszanych w poszczególnych pracach. " r 9ł ?S? t e !" ; "L ?5 : i' C' IIŃiI :? :? 1 x I ?r ? t Wykaz skrótów " Ann. Med.-psychol. = Annales Medico-psychologiques. ? Arch. Gen. Psychiat. = Archives of General Psychiatry. , Arch. Psychiat. Nervenkr. = Archiv für Psychiatrie und Nerven- krankheiten vereinigt mit Zeitschrift für die Gesamte Neuro- logie und Psychiatrie. Brit. J. Psychiat? - The British Journal of Psychiatry. The Journal _ of Mental Science. ? Das depressive Syndrom = Das depressive Syndrom. Internationales ? Symposium. Berlin 16-1? Februar 1968. Praca zbiorowa pod _ l redakcją H. Hippiusa i H. Selbacha. Wyd. Urban Schwarzen- ? berg, München-Berlin-Wien 1969. ?? Depressionen... = Depressionen und ihre Behandlung. S. Karger, Basel-New York 1968. ; Fortschr. Neurol. Psychiat. = Fortschritte der Neurologie, Psychiatxie und ihrer Grenzgebiete. i J. Ment. Sc. = Journal of Mental Science. ; NNiPP = Nerologia, Neurochirurgia i Psychiatria Polska. Pamiętnik XXVI = Pamiętnik XXVI Zjazdu Naukowego Psychiatrów Polskich w Szczecinie, 16-18 maja 1959. PZWL, Warszawa 1961. ' Pamiętnik XXIX = Pamiętnik XXIX Naukowego Zjazdu Psychiatrów Polskich, Kielce, 11-13 maja 196? r. Lublin 1971' (powielone). ! Pol. Tyg. Lek. = Polski Tygodnik Lekarski. ; Przeg. Lek. = Przegląd Lekarski. ?; Psych. Pol. = Psychiatria Polska. i Rerefat zjazdowy: praca wygłoszona na sympozjum poświęconym zagadnieniu psychofarmakoterapii i psychoterapii stanów depre- syjnych, a zorganizowanym przez sekcje naukowe psychofar- ' makologii i psychoterapii Polski?go Towarzystwa Psychiatrycz- ; nego 8 i 9 października 19?1 r. we Wrocławiu. 3l0 9 Bibliografia ? l. Ackerknecht E.: Kurze Geschichte der Psychiatrie. F. Encke, Stutt- Terven- gart 196?. - 2. Agius S., Eisert H. G., Heimann H.: Essai de clasśifica- Neuro- tion psychologique ot physiologique du syndrome depressif. Schwei- zer Archiv für Neurologie, Neurochirurgie und Psychiatrie, 19?0, 106, P? H c ".. ,1, : i I: ?ournal 1, 105. - 3. Aleksandrowicz J. W.: Amitryptylina (clavil, NK 230) - s. nowy lek przeciwdepresyjny. NNiPP, 1962, 5, ?59. - 4. Aleksandro- wicz J. W.: Nerwice i choroby psychosomatyczne. PAN, Kraków ionales lg?l. - 5. Aleksandrowicz J. W.: Obciążenie insuliną i glikozą w ze- ja pod Społach depresyjnych. Psych. Pol., 196?, 4, 439. - 6. Aleksandrowicz varzen- J. W.: Oksazepam - VVy 3498 - nowa pochodna benzodiazepiny. Psych. Pol., 196'f, l, 33. - ?. Aleksändrowicz J. W.; Dzikowski H.: ?arger, Lucidril (ANP 235, Centrophenoxina) - obserwacje nad działanie?m leku. NNiPP, 1963, l, 9?. - 8. Aleksandrowicz J. W.; Dzikowski H.: óby le :biatri pr czenia środkami tymoleptycznymi (imipraminą, amitryptyliną) oraz centrofenoksyną niektórych przypadków schizofrenii. NNiPP ? 1963, 6, 90?. 9. Aleksandrowicz J. W Dzikowski H.: Taraktan .; (Re 4-?403) analog fenotiazyny o działaniu przeciwdepresyjnym. Przeg. iiatrów ,, , ?rszawa Lek., 1964, 3, 185. - 10. Aleksandrowicz J. W Dzikowski H.: Zasto- sowanie valium w psychiatrii. NNiPP, 1965, 4, 64?-655. 11. Aleksandrowicz J. W., Dzikowski H., Schiffer Z.: Effect of hiatrów mental stress on blood coagulation. Pol. Med. Science and I-Iist., 1964, ielone). , 3, 103. - 12. Aleksandrowicz J. W., Dzikowski H., Schiffer Z.: The influence of mental conditions on blood clotting. Nuclear Hemato- logy, 1954, 4, 19. - 13. Aleksandrowicz J. W., Dzikowski H., Schif- fer Z.: Tromboelastograficzne badania przebiegu krzepnięcia krwi ?conym w zespołach depresyjnych. NNiPP, 1964, l, 123. - 14. Aleksandro- rdepre- wicz J. W., Dzikowski H., Schiffer Z.: Tromboelastograficzne badania ?chofar- zmian krzepnięcia krwi towarzVszące dynamice i leczeniu psychoz. iatrycz- NNiPP, 19G4, 2, 289. - 15. Aleksandrowicz J. W., Jakubik A.: Prin- dol - nowy lek przeciwdepresyjny. Psych. Pol., 196?, 6, 689. -- 16. Aleksandrowicz J. W., Klimek R., Ryn Z.: A case of manic-de- pressive psychosis ?=ith 14-day cycles. Polish Endocrinology, 1968, 5/6, 280. Toż pt. Przypadek psychozy maniakalno-depresyjnej o 14- dniowym cyklu. Obserwacje psychologiczne i badania endokryno- logiczne. Endokrvnologia Polska, 1968, nr 6. - l?. Aleksandrowicz J. W., Schiffer Z.: WpłyW czynników psychogennych na krzepnięcie krwi. Pol. Tyg. Lek. 1962, 25, 986. - 18. Alexander F.: Psychoso- matische Medizin. Wyw. 2. Walter de Gruyter, Berlin 1931. - 19. Alexander F., Selesnick S.: The historv of psychiatry. George Allen and Unwin Ltd., London 1963. - 20. Altschule M. D.: Roots of modern psychiatrV. Grune Stratton Inc., New York, London 1965. 21. D'Alviella G.: La migration de symboles. Paris 1891. - 22. Ała- pin B.: O odrębności nozologicznej psychoz inwolucyjnych. AM, 311 9!':; : łä Warszawa 1962 (rozprawa habilitacyjna). - 23. Afapin B.: Poza- szpitalne leczenie depresji. Pamiętnik XXIX, s. 293-296. - 24. Afa- pin B.: Próba klasyfikacji stanów depresyjnych: Pamiętnik XXIX, s. 6?-?6. - 25. Afapin B.: Zaburzenia psychiczne na tle starzenia się. Pamiętnik XXVI, s 22-28. - 26. Ałapin B., Broszkiewicz E Leder S., Majewski J., Welbel L.: Wyniki leczenia farmakologiczne- go stanów depresyjnych. Pamiętnik XXVI, s. 143-146. - 23. Afa- pin B., Broszkiewicz E., Filipowicz M.: Leczenie stanów depresyj- nych tofranilem (G-22355 Geigy). Pol. Tyg. Lek., 1959, 45, 2001. - 28. A?apin B., Dymecki J.: Przypadek powikłania mózgowego z zej- ściem śmiertelnym przy leczeniu trimperaminą. NNiPP, 1964, 4, ?05.- 29. Afapin B., Jankowski K.: Encefalopatia reumatyczna z objawami psychotycznymi. NNiPP, 1966, 6, 665. - 30. Ałapin B., Sobieraj R.: Le- czenie insidonem stanów rzekomonerwicowych i nerwic o przeważają- cej symptomatyce depresyjnej i hipochondrycznej. NNiPP.1968, 2,1?9. 31. Afapin B., Zaborowska E.: Własne wyniki leczenia stanów de- presyjnych prothiadenem. NNiPP, 1966, 4, 425. - 32. Ambroży S., Bednarski S.: Zespoły depresyjne w otwartym lecznictwie psychia- trycznym w latach 1956-l966. Pamiętnik XXIX, s. 325-327. - 33. Angst J.: Zur Ätiologie und Nosologie endogener depressiver Psychosen. Eine genetische, soziologische ?und klinische Studie. Springer-Verlag, Berlin 1966. - 34. Angst J., Grof P., Hippius f?., Pöldinger W., Varga E., Weis P., Wyss F.: Verlaufsgesetzlichkeiten depressiver Syndrom. W: Das depressive Syndrom. - 35. Angst J., Weis P., Grof P., Baastrup P. C., Schou M.: Lithium prophylaxis in recurrent affective disorders. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116. 535. 604. -- 36. An introduction to psychopharmacology. Red. R. H. Rech., K. E. Moore. Raven Press, North-Holland Publ. Co., New York 19?1. - 3?. Arnold O. H.: Zur Frage der Abwandlung depressiver Verläufe nach Antidepressiva-Therapie. W. Das Depressive Svndrom. - 38. Asberg M., Crönholm B., Sjoqvist F., Tuck D.: Relationship between plasma level and therapeutic effect of nortriptyline. The British Medical Journal, 19?1, 3, 331. - 39. Asntussen A.: Affekt ? und Antrieb im Rahmen der agitierten Depression. Nervenarzt, 1953, ; 6, 24?. - 40. Babb L.: The Elisabethan malady. A study of melan- choly -1642. Michigan State College Prass,1951. 41. Badura W., Bomba J., Orwid M., Zadęcki J.: Uwagi o psycho- terapii grupowej młodzieży. Psych. Pol., 19?1, 3, 295. - 42. Baeyer W.: Depressionszustände in Kindheit und Jugend. W: Das depres- . sive Syndrom. - 43. Baker M., Dorzab J., Winokur G., Cadoret R. J.: Depressive disease: classification and clinical charakteristics. Compr. Psychiat., 19?1, 12, 354. - 44. Bandmann G.: Melancholie und Musik. ? Ikonographische Studien. Westdeutscher Verlag Köln und Opladen ?e? 1960, s. 8?. - 45. Barkan D. W.: O wlijanü melipramina na klini- czeskuju kartinu i teczenie maniakalno-depressiwnogo psichoza. ? Żurnał Newropatałogii i Psichiatrii, 1969, 69, 9, 1365. - 46. Barto- szewicz S., Czerwiński A., Lisowska J., Strzyżewski W.: Skojarzone .? leczenie zespołów depresyjnych endogennych. Referat zjazdowy. - ?? `- 4?. Bartoszewski J.: Perspektywy rozwojü opieki domowej nad psy- chicznie chorymi w Polsce. NNiPP, 1 4, 591. - 48. ßartoszew- e' ski J., Moczulski W.: Samobójstwa c ch psychicznie w szpitalu ; psychiatrycznym. Psych. Pol., 1969, 3, 319. - 49. Bartoszyńska A., Kasperska T., Kazubska M., Kochanowska K.: OsQbowość i zaburze- . 312 ??? ; , . nia psychiczne u chorych na cukrzycę. Psych: Pol., 1968, 2, 133. - 50. Bartoszyriska A., Kolakowska T., Welbel L.: Analiza przebiegu ; äH : leczenia pochodnymi fenotiazyny. NNiPP, 1963, 4, 515. 51. Battegay R.: Gruppenpsychotherapie mit Depressiven. W książ- ce: Depressionen 52. Baust W.: Ermüdung Schlaf und Traum. Wissenchaftliche, Stuttgart 19?0. - 53. Bautsch A., Dobrzańska M., Ładoś A.: Rozwój psychoendokrynologii a poglądy na udział zabu- rzeń wewnątrzwydzielniczych w etiopatogenezie chorób psychicz- nych. NNiPP, 1964, 1, 131. - 54. Bev;k A. T.: Thinking and depres- sion. II. Theory and therapy. Arch. Gen Psychiat., 1964, 10, 561. - 55. Bednarski S., Góralska-Dontinko A., Majczak A.: Zagadnienie depresji u oligofreników. Pamiętnik XXIX, s. 329-338. - 56. Bel- lak L., Berneman N.: A systematic view of depression. American Journal of Psychotherapy, 19?1, 25, 385. - 5?. Bender K.: Anan- kastische Symptome in zyklothymdepressiven Phasen. Bonn, 1968. - 58. Benedetti G.: Psychogenese und biologische Entwicklung. Forstchr. Neurol. Ps chiat., 1931, 1, 1. - 59. Reott Q.: C.onferences de psychiatrie. Fascicule VIII. Psychoses aigues. Preface de Dau- mezon. ?ditions Doin, Deren Paris 1966. - 60. Beresford H. R.: Legal issues relating to electroconvulsive therapy. Arch. Gen. Psychiatr.,1931, 25,100. 61. Biafostocki J.: Pięć wieków myśli o sztuce. PWN, Warszawa 1959, s. 2?1-296. - 62. ? Bieber H., Kugler J.: Die Behandlung von depressiven Kranken mit Chlorimipramin-Infussionen. Arch. Psychiat. Nervenkr., 1969, 212, 3, 329. - 63. Biedrzycki W., Gadecki W.: Przy- padek śpiączki po podaniu dawki ponalidu. Psych. Pol., 196?, 3, 355. - 64. Bilikiewicz A.: Badania kliniczne nad istotą napadów pa- daczkowych dystymicznych. Psych. Pol., 1969, 1, 110. - 65. Bilikie- wicz A.: Dotychczasowe doświadczenie kliniki z lekami przeciwde- presyjnymi (tofranil, nozynan). Pamiętnik XXVI, s. 140-142. - 66. Bilikiewicz A.: "G-22355" - specyfik przeciw depresji. Wiadomości Lekarskie, 1958, 6, 258. - 63. Bilikiewicz A.: Leczenie mellerylem w psychiatrii w świetle własnych doświadczeń klinicznych. NNiPP, 1961,1,131. - 68. Bilikiewicz A.: Skojarzone leczenie depresji endogen- nej. NNiPP, 1966, 10, 1153. - 69. Bilikiewicz A., Dolmierski R.: "IB- -503" - lek o działaniu przeciwdepresyjnym i przeciwmaniakalnym. Psych. Pol.,1968, 3, 283. = 30. Bilikiewicz A., Dolmierski R.: Ocena kli- niczna preparatu mesoridazin (NC 123) Candoz. Psych. Pol., 196?, 4, 455. - 31. Bilikiewicz A., Dolmierski R., Sikorski W.: Tiorydazyna i jej metabolity TPD-6 i TPO-33 Sandoz w leczeniu stanów depresyjnych. Psych. Pol., 1963, 4, 455. - ?2. Bilikiewicz A., Gromska J.: Znaczenie rozpoznawcze zaburzeń ,psychicznych w guzach mózgu okolicy skro- n`iowej. NNiPP, 1963, 3, 393. - 33. Bilikiewicz A., Krzyżanowski J.: Zastosowanie jednostronnychwstrząsów elektrycznych w psychiatrii. NNiPP, 1964, 4, 663. - ?4. Bilikiewicz A., Nowicki Z.: Leczenie schi- zofrenicznych stanów depresyjnych na podstawie własnych doświad- szeń klinicznych. Psych. Pol., 1930, 4, 443. - 35. Bilikiewicz A., No- wicki Z.: Napady dystymiczne u chłopca w następstwie gruźliczego zapalenie opon i mózgu. Psych. Pol., 196?, 3, 363. - ?6. Bilikiewi?z A., Sulestrowski W.: Leczenie stanów depresyjnych dużymi dawkami nialamidu. NNiPP, 1963, 6, 921. - 33. Bilikiewicz A., Umiastowski J.: Pierwsze własne doświadczenie kliniczne z v?strząsami indoklonowy- 313 ??1 ? C 1 i IiI i 1"' mi. NNiPPP, 1961, I, 101. - 78. Bilikiewicz A., Żurada-Wyrwiriska J.: ?Oc?na wartości leczniczej przetworu "IB-503" na podstawie włas- nych czteroletnich doświadczeń klinicznych. Psych. Pol., 1971, 5, 57?. - 79. Bilikiewicz T.: Psychiatria kliniczna. Wyd. IV poprawione i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1969, s. 188-191. - 80. Bilikie- wicz T.: Psychologia marzenia sennego. 81. Biliklewicz T.: Psychopatologia pokwitania. NNiPP, 1963, 3, 391. - 82. Bilikiewicz T.: Psychoterapia w praktyce ogólnolekar- skiej. Wyd. II. PZWL, Warszawa 1966. - 83. Bilikiewicz T.: Zabu- rzenia psychiczne na tle starzenia się (Problemy psychogeriatrii). Pamiętnik XXVI, s. 11-20. - 84. Bilikiewicz T.: Zagadnienia psycho- geriatrii. NNiPP, 1960, 5, ?03. - 85. Bilikiewicz T., Gallus J.: Psy- chiatria polska na tle dziejowym. PZWL, Warszawa 1962, s. 28. - 86. Bilikiewicz T., Wdowiak L.: Czynniki biologiczne i psychogenne w genezie stanów depresyjnych. Pamiętnik XXIX, s. 27-38. - 8?. Birtchnell J.: Depression in relation to early and recent parent death. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116, 532, 229. - 88. Birtchnell J.: The relationship between attempted suicide, depression and parent death. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116, 532, 307. -- 89. Bizori Z., Pańków T., Pfużek Z., Winid B., Wiszniewska N.: VVstęp do ekologii samobójstw w Krakowie. NNiPP, 1963, l, 63. - 90. Elaser P., König U., Pöldin- ger W.: Das Problem der Quantifizierung in Depressionsforschung. W książce: Depressionen ... 91. Bleuler M.: Endokrynologische Psychiatrie. Stuttgart 1954. 92. Bleuler E.: Lehrbuch der Psychiatrie. Wyd. 10, Springer-Verlag, Berlin-Heidelberg-New York 1966. - 93. Blażejewski J.: Zespół majaczeniowy w przebiegu leczenia taraktanem. Psych. Pol., 1970, 5, 603. - 94. Boethius A.: O pocieszeniu, jakie daje filozofia. PWN, Warszawa 1962. - 95. Bojanovsky J.: Differenzierung der psycho- genen und endogenen Depressionen. Jena, 1969. - 96. Boll F., Be- zold C.: Sternglaube und Sterndeutung. Wyd. 4, Gundel Verlag, Ber- lin-Leipzig 1931. - 97. Bonasegla F., Cavalća G. G. : Trattamento della psicosi maniaco-depressiva con sali di Litio. Riv. Sper. Freniat. Włochy, 19?0, t. 94, nr 2 s. 296-301. ?- 98. Borgna E.: Psicopatologia " P e clinica della "depressione sine de ressione . Riv. S er. Freniat. Włochy, 1969, t. 93, nr 6 s. 1276-I290. - 99. Bornsztain M.: ?Vstęp do psychiatrii klinicznej. Wyd. II, Księgarnia Ludowa, Łódź 1948. - 100. Borowski T.: Wyniki leczenia stanów depresyjnych taraktanem. Psych. Pol..1963, 2. 211. 101. Borowski T., Grzegorczyk D.: Zmiany w obrazie depresji po /dokonaniu strangulacji. Pamiętnik XXIX, s. 317-323. - 102. Bo- ? rzych D., Ga.lusrko P.: Spostrzeżenia kliniczne nad działaniem tindalu w lecznictwie psychiatrycznym. l964, 4, 683. - 103. Boy-Żeleński T.: Słówka. Wydawn. Literackie, Kraków 1953. - 104. Bräutigam W.: Psychotherapeutische Führung und Behandlung depressiver Patienter. Deutscher Medizinischer Journal, l969, 20, 66. - 105. Bräutigam W.: PsVchotherapie der Depression. W: Das depressive Syndrom. - 106. Broszkiewicz E.: O znaczenie środowiska rodzinnego w ambula- toryjnym leczeniu depresji. Psych. Pol., 1931, 2, 169. - I07. Brosz- kiewicz E.: VVpływ czynników psychicznvch chorobie zawałowej. Przeq. lek.. 1963. 10, 398: - 108. Broszkiewi .: Znaczenie środ?- wiska w psychoterapii depresji. Referat zjazdowy. - 109. Browne E. G.: Arabian medicińe. University Press, Cambridge 1962. -110. Bryś 314 J., Tomaszewski K., Wasik A., Bukowczyk A.: Captagon -- nowy lek psychoenergizujący. Psych. Pol.,1969, 3, 341. 111. Buchan T., Psych. F. F.: Depresion in African patients. South African Medical Journal, 1969, 43, 34, 1055. -112. Bukowczyk A.: Ba- dania kliniczne nad psychozami poporodowymi.?AM, Łódź 1963 (roz- prawa habilitacyjna). - 113. Bukowczyk A.: Biochemia i patofizjo- logia zespołüw egzogennych. ? Pamiętnik XXX Zjazdu Naukowego ii ;. Psychiatrów Polskich. Katowice 19?0, s. 221=215. - 114. Bukow- czyk A., Bryś J., Horodnicki J., Krause-Holyst K., Wasik A.: Prom3- zyna Polfa w postaci dożylnej jako lek zwalczający niepokój psy- choruchowy. Psych. Pol., 1968, 6, 633. - 115. Bukowczyk A., Cym- ba?a J., Wasik A.: Bimanol Polfa w leczeniu poneuroleptycznego ze- społu abuliczno-apatycznego u chorych na schizofrenię. NNiPP, 1966, 12, 1403. - 116. Bukowczyk A., Domagalski J., Siwczyziski J., Wilcz- kowska K.: Badania nad działaniem antydepresyjnym doksepiny (Sine- quan). Psych. Pol., 19?1, 2, 19?. - 11?. Bukowczyk A., Horodnicki J., Szydlik H.: Ocena kliniczna dwubenzepiny (noverilu) w leczeniu ze- społów depresgjnych. Psych. Pol., 19?1, 3, 289. - 118. Bukowczyk A., 5 Krause K., Wasik A.: Fazy psychozy a zmiany torelancji na środki psychotropowe. NNiPP, 1966, I 2, 1385. - 119. Bukowczyk A., Niwiń- ska A., Fiszer T.: Zastosowanie toksonomii wrocławskiej do analizy stanów depresyjnych. Psych. Pol., 1968, 2, 155. - 120. Bukowczyk A., Wasik H.: Psychofarmakoterapia depresji. Referat zjazdowy. ? 9 121. Bukowczy? A., Waśik A.: Różne zespoły choreatyczne w prze- biegu leczenia pochodnymi fenotiazyny. Psych. Pol., 196?, l, 85. - Ä 7 122. Bukowczyk A., Wasik A., Horodnicki J.: Skojarzo?e leczenie hydreginą i neuroleptykami zaburzeń psychicznych wieku podeszłego. Psych Pol., 1969, 3; 32?. -123. Bunney W. E., Murphy D. L., Goodwin F. K.: The swift process from depression to mania: relationship to drugs with alter brain ami?es. Lancet, 19?0, 3655, 1022. - 124. Bur- ner M.: Die Psyc?hotherapie der Depressionen unter Berücksichtigumg der psvcho-sozialen Aspekte. W książce: Depressionen... - 125. Bur- ner M.: L'abord psychotherapeutique du malade ?ge. W książce: Die Psychiatrie des Alters. S. Karger, Basel, New York 1930, - 126. Burton R,: The anatomv of melancholy. Doll and Jordan Smith, London 1955. - 12?. Bürger-Prinz H.: Endogene PsYc?osen bei Kindern und Jugendlichen. W.: Das depressive Syndrom. - 128. Bürcrer-Prinz H.: Vitalit?t. Enke, Stuttgart 1968. - 129. Bycz- kowska Z., Dorczak W., lViwińska A., Siwczyński J.: Stanv depre- syjne a usiłowania samobójcze. Postępowanie terapeutyczne. Re- ' ferat zjazdowy. - 130. Brzezicki E.: Automatyzm i stereotypie ' w etologii. NNiPP,1955, 4, 551. 131. Brzezicki E.: Energetyka nap?du psYchoruchowego i jeao dysregulacja. Psych. Pol., 1969, 4, 40?.- 132. Brzezicki E.: Etude clinique comparative des nouveaux psYcholeptiques. Ann. Med. - psychol., 1960, 2, 825. - 133. Brzezicki E.: Katamneza i proqnoza w ostrych psychozach młodzieńczych. Psych. Pol., 1931, 4, 3?9. - 134. Brzezicki E.: Krytyczna ocena dotychczasowych badań nad tY- pologią ludzką a osi?gnięcia nauki Pawłowä. Postępy Wiedzv Me- dycznej, 1955, 2, 123. - 135. Brzezicki E.: Monopolarność rozsądza- jącego logiczneao rozumowania i bipolarność uczuć w normie i natręctwach. NNiPP, 1958, 3, 325. - 136. Brzezicki E.: Nerwizmy i psychizmy pokwitania i przekwitania w oświetleniu teorii Paw- 315 ir? ? 9 I?? * I f? !, i łowa. Przeg. Lek., 1951, 2/3, 82. - 133. Brzezicki E.: Psychopatalo- gia życia codziennego. PAN, Kraków 19?0. - 138. Brzezicki E.: Psychoza maniakalno-depresyjna po urazie czaszki. Prasa Lekarska, 1938, ?, 31. - 139. Brzezicki E.: Schizophrenia paradoxalis socialiter fausta. Folia Medica Cracoviensia, 1961 s. 263-288. - 140. Brze- zicki E.: Srodki psychotropowe we współczesnym lecznictwie psy- chiatrycznym. NNiPP, 1955, 4, 565. 141. Brzezicki E.: Typy ludzi w Polsce pod względem psycho- fizycznym i ich reakcje duchowe. I: Ludzkość w świetle typologii psycho-fizycznej. II: Reakcje duchowe ludzi zamieszkujących obsza- ry Polski. Problemy, 1946, 9, 12 i 194?, 1, 13. - 142. Brzezicki E. : Uwagi nad biologią i filogenią uczuciowości. NNiPP, 1959, 6, 793. - 143. Brzezicki E.: t7ber Schizophrenien, die zu einem sozialen Auf stieg führen. I. Mitteilung: Positive Wandlung der ganzen Persön- lichkeit. II. Mitteilung: Positive Wandlung der ethischen Haltung. Confinia Psychiatrica, 1962, 2/3, 1??; 4, 223, - 144. Brzezicki E.: Wpływ hydrazydu kwasu izonikotynowego na psychikę pod kątem widzenia nauki Pawłowa. Pol. Tyg. Lek., 1954, 4?, 1503. - 145. Brze- zicki E.: Życie psychiczne w okresie przekwitania. W tomie: ßoleg- liwości wieku przekwitania. Warszawa 1950. - 146. Brzezicki E., Kępiński A., Winid B.: Kilka uwag o leczeniu depresji tofranilem. Przegl. Lek., 1958, 12, 393. - 14?. Brzezicki E., Kępiński A., Winid B.: Odruch orientacyjny. Część I. Neurofizjologiczne podstawy od- ruchu orientacyjnego. Folia Med. Cracov., (1.960), 1959, I, 1/2, 3. - 148. Burns B.H.: Breathlessness in depression. Brit. J. Psychiat., 19?1, 119, 39. - 149. Cadden J. J., Flach F. F.: Differential response to treatment as a function of the changing character of a depression. Amer. J. Psychiat., 19?0, 126, ?, 1013. - 150. Cadoret R. J., Wino- kur G., Clayton P. J.: Family history studies: VII. Manic-depressive disease versus depressive disease. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116. 535, 625. 151. Cammer L.: Sehizophrenic children of manic-depressive pa- rents. Dis. Nerv. Syst., 19?0, 31, 3, 1??. - 152. Cavalca G. G., Bona- segla F., Costa N.: I1 litio glutamato nel trattamento delle psicosi ma- niaco-depressive: problemi di tossicita. Riv. Sper. Freniat. (Włochyl. 1969, 93, 6, 133?. - 153. Chaleckij A. M.: O smene sindromow w te- czenii periodiczeskich psichozow. Żurnał Newropatołogii i Psichia- trii, 19?0, ?0, 4, 556. - 154. Cheroilllod C.: Techniques d'approches psychoth?rapiques des depressions. W książce: Depressionen 155. Chimiak M., Jaklewicz H., Walden J. de: Próby wyjaśnienia patomechanizmn zespołów depresyjnych. Pamiętnik XXTX, s. 143- 151. - 156. Chfopicki K.: Uwagi o organizacji społeczności terapeu- tycznej w szpitalu psychiatrycznym. Psych. Pol., 1?5?, 2, 231. - 15i'. Chfopicki K.: Własne doświadczenia ze stosowaniem psyclio- terapii grupowej w leczeniu zespołów depresyjnych. Referat zjazdo- wy. - 158. Chfopicki K.: W sprawie tzw. systemu drzwi otwartvch w szpitalach psychiatrycznych. NNiPP, 1966, 10, 1193. - 159. Chło- picki K.: Zespoły psychopatologiczne towarzyszace nadciśnieniu p ., Paw?owicz A.: t tniczemu. NNiPP, 1965, 6, 829. - 160. Chfo icki K ?Vtórna toksykomania glimidowa w przebiegu a owycli psychoz endogennych. Psych. Pol.,19?l , 2, 133. 161. Chłopicki W.: Kliniczne granice psychozy maniakalno-depre- syjnej. Referat wygłoszony na VII zjeździe psychiatrów polskich 316 ?I ? I w ?oc?orowie 4 czerwca 192? r. Streszczenie w: Nowiny Psychia@- tryczne, 192?, 4, 220. - 162. Chmielewska Z., Lejman S., Strawiri- ska Z.: Znaczenie zakładów pracy chronionej w procesie rehabili- tacji. NNiPP, 1966, 4, 455. - 163. Cieślik N., Spett K., Wolter W.: ? ? F d5: ; Psychiatria w procesie karnym. Wydawn. Prawnicze, Warszawa 1968, s. 302-309. - 164. Ciompi L. : Aktuelle Probleme der geronto- i - -psychiatrischen Forschung. W książce: Die Psychiatrie der Alters. S. Karger, Basel, New York 19?0. - 165. Cirlot J. E.: A dictionary of symbole. Philosophical Library, New York 1962, s. 225-266. - 166. Cooper D.: Psychiatry and anti-psychiatry. Tavistock Publ. New York-Sydney Toronto-Welligton 196?, s. 5-6. - 163. Coppen A., Noguera R., Bailey J., Burns B. H., Swani M. S., Hare E. H., Gard- ner R., Maggs R.: Prophylatic lithium in affective disorders. Lancet, 19?1, 2, 2?5. - 168. Cornu F.: Die Indikation zur Behandlung mit antidepressiven Medikamenten. W książce: Depressionen... - 169. Curzon G.: Tryptophan Pyrrolase-A - biochemical factor in depres- sive illness? Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 529, 1363. - 130. Cwietko- wa N. B., Dwojnikow N. D., Jo?owa M. I.: Elektroencefałograficzes- kie dannye u bolnych affektiwno-bredowymi i bredowymi psicho- zami presenilnogo wozrasta w processe ich katamnesticzeskogo izuczenija. Żurnał Newropatołogii i Psichiatrii, 1930, 30, 6, 8?9. I?l. Cwynar S.: Przypadek psychozy z naprzemiennymi stanami maniakalnymi i depresyjnymi, przechodzącymi w śpiaczkę. Rocznik Psychiatryczny, 1860 (1951), nr 1/4, str. 143. - 132. Cwynar S.. .la- rosz M., Pionkowski J.: Działanie lecznicze nortryptyliny. NNiPP. 1966, 4, 419. - 133. Cwynar S., Krasilewicz R., Wojdyslawska-Wald I.: Dwubenzepina (Noveril) - lek o działaniu antydepresyjnym. Psych. Pol., 1931, 2, 201. = 1?4. Cwynar S., Nagurska H.: Ocena skuteczności działania amitryptyliny w stanach psychotycznych przebiegających z odczynem depresyjnym. NNiPP, 1965, 2, 289. - 1?5. Cwynar S., Napieralska M., Pogorzelski W., Siuchnińska H.: Do- niesienie o wynikach leczenia nowokainą kwaśną (Hg) w Klinice Psychiatrycznej AM w Łodzi. NNiPP, 1962, 4, 599. - 136. Cwv- nar S., Siuchnińska H., Frydrychowicz T., Posef Z.. Weychert A.: Stosowanie insidonu (Geigy) w zamkniętym i otwartym lecznictwie ' r i psychiatrycznym. NNiPP, I964, 4, 63l. - 1?3. Cwynar S., Rydzyń- i? ? ski Z., Simińska W., Wojdysławska I., Weychert A.: Porównawcze badania nad skutecznością rozwoju metod w leczeniu stanów depre- sji. Pamiętnik XXIX, s. 403-406. - 138. Cwynar S., Rydzyński Z.: Własne doświadczenia kliniczne z preparatem SCTZ (Hemineuryną). NNiPP, 1964, l, 163. - 1?9. Czernlej?wski K.: Terapia starczych ze- społów depresyjnych. Referat zjazdowy. - 180. Czerniewska J., Jak- lewicz H., Walden J. de: Depresja o typie endogennej w przebiegu leczenia etionamidem. NNiPP, 1966, 10, 1209. 181. Czerwiński A., Kapelski Z.: Wyniki stQsowania anafranilu w endogennych zespołach depresyjnych. Psych. Pol., 19?1, 6, 681. - 182. Czistowlcz A. S.: Wyniki badań nad psyc?ozami infekcyinYmi. NNiPP, 1962, 2, 223. -183. Dabiriski J.: Psychofarmakoterapia i psy- choterapia w ambulatoryjnym leczeniu stanów depresyjnych. Refe- rat zjazdowy. - 184. Dalton K.: Prospective study into puerperal depression. Brit. J. Psychiat., 19?1, ll8, 689. - 185. Danysz A.: Leki tymoanaleptyczne. NNiPP, 1965, 2, 3?1. - 186. Das depressive Syn- drom. Internationales Symposium, Berlin 16-1'f Februar 1968. Pra- 31? i?:; 3" ???łf ,I' ? : ca zbiorowa pod red. H. Hippiusa i H. Selbacha. Wyd. Urban 5chwarzenberg, München-Berlin-Wien 1969. - 18?. Davies R. K.; ?lectroconvulsive therapy instruments. Arch. Gen. Psychiat., 19?1, 25, 93. - 188. D?biński J.: Postęp?wanie terapeutyczne w przypad- kach nerwicowych stanów depresyjnych. Pamiętnik XXIX, s. 423- 42ß. - 189. Dąbrowska T., ?trzyżewski W.: Zmiany zapisu eeg w przebiegu leczenia noverlinem. endogennych zespolów depresyj- nych. Referat zjazdowy. - 190. Dąbrowski S.: Czynniki biologicz- ne i psychiczne w genezie stanów depresyjnych. 1'amiętnik XXIX, s. 39-51. 191. Dąbrowski S.: Psychozy afektywne o typie dystymicznym. Psych. Pol., 1969, 5, 53?. - 192. Dąbrowski S.: hóżnicowanie osłu- pienia schizofrenicznego i depresyjnego ze zjawiskami osłupienia występującymi w psychozach inwolucyjnych oraz próba ich pato- fizjologicznej interpretacji. NNiPP, 195?, 4 (dodatek), 653. - 193. Dą- brows?i S.: Stany mieszane w okresie inwolucji. NNiPP, 1964, 1, 105. - 194. Dąbrowski S.: W sprawie zespołu interno-astenicznego. NNiPP, 1960, 1, 161. - 195. Dąbrowski Ś.: Zespół interno-asteniczny w zejściu tzw. psychoz inwolucyjnych i próba wyjaśnienia roli jego w procesach przystosowania. NNiPP, 1959, nr 4. - 196. Dąbrow- ski S.: Zmiany przebiegu okresowych psychoz afektywnych podczas inwolucji. PZWL, Warszawa 1969. - 19?. Dąbrowski S., Grądzki J.: Obrazy pneumoencefalograficzne w przebiegu cyklotymii okresu inwolucji. NNiPP, 1964, 1, @11. - 198. Dąbrowski S., 4buchowski K: : Kliniczno-eskperymentalna analiza struktury zespołów depresyjnych okresu inwolucji. NNiPP, 1964, 2, 235. - 199. Depczyński L., Kuczew- ska K., Tanaszkiewicz J. A.: Nawrotność w depresji a metody lecze- nia. Referat zjazdowy. - 200. Depczyriski L., Kuczewska K., To- maszkiewicz J.: Zmiany aktywności lipolitycznej w surowicy krwi w depresji endogennej w procesie leczenia. Pamiętnik XXI?, s. 139-145. 201. Depczyński L., Tomaszkiewicz J.: Biochemiczne aspekty de- presji endogennej. Pamiętnik XXIX, s. 16?-1?0. ~- 202. Depression. Proceedings of the Scandinavian Symposium on Depression. Red. S. Kristiansen. Acta Psychiatrica Scandinavica, 1961, supl. 162?. - 203. Depression. Red. E. Davies. Cambridge Univ. Press, 19?0. - 204. Depressionen und ihre Behandlung. (PTaca zbiorowa). S. Karger, Basel, New York 1968. - 205. Dick P., Tissot R.: Criteres du choix des antidepresseurs. W książce: Depressionen... - 206. Diepgen P.: Weltenschaulich bedingte Wandlungen in der Medizin. Norven Ver- lag, Berlin 1935. - 20?. Die VVerke des Galens. Hippokrates-Verlag, T. I-II, Stuttgart 1939-1941. - 208. Die Werke des Hippokrates. T. I-V. Hippokrates-Verlag, Stuttgart 1933-1940. - 209. Dimitrow Ch., Kirow K.: Rola i miesto na psichoterapewta pri melancholii. Swr. Med. (Sofia), 1959, 20, 11, 595. - 210. Dobrzański T., Kaczo- nowski F.: Badania nad zawartością insuliny we krwi chorych z de- presją schizofreniczn? NNiPP, 1966, 2, 139. ? 211. Dolmiers?i R.: Psychozy okresu ciąży, porodu i połogu w świetle nowych spostrzeżeń klinicznych. NNiPP, 1961, 5, 6?3. 212. Dolmierski R., Falicki Z.: Leczenie parkinson polekowego ponalidem (Uk 338). NNiPP, 1963, 4, 542. - 21 olmierski B., Mrózek J.: Zaburzenia psychiczne w okresie starzenia się w świetle materiału Kliniki Chorób Psychicznnych w Gdańsku. Pamiętnik XXVI, 318 s. 36-39. - ?14. Dorninik M., Jakubik A., Ryn Z.: Zaburzenia psy- chiczne w związku z pobytem za granicą. Psych. Pol., 1968, 5, 515. - 215. Doświadczenia w rozwijaniu społeczności leczniczej w szpitalu w Drewnicy (Praca wspólna zespołu lekarzy i psycholo- gów). Psych. Pol., 1970, 5, 566. - 216. Bragon P.: Muzyka jako czynnik psychoterapeutyczny w stanach depresji. Referat zjazdo= ?%y. - 217. Dreikandt K. K.: Schwarze Messe. Hansen ?jerlag, Mün- chen 19?0, s. 1-21. 218. Drogowski M.: Stany depresyjne okresu poporodowego. Pamiętnik XXIX, s. 395-398. - 219. Drozdowska D., Sieniarski W., Zienkiewicz B., Jasiewicz F.: Wpływ warunków spo- łecznych na zaburzenia psychiczne okresu inwolucji. W: Pamiętni? XXVIII Naukowego Zjazdu Psychiatrów Polskich w Lublinie, 13-15 września 1963, PZWL, Warszawa 1965, s. 208-210. - 220. Dzidusz- ko T.: O systematyce i nozologii zaburzeń psychicznych wieku po- deszłego. NNiPP, 1962, 4, 552-555. 221. Dzikowski H.: Nowy środek w leczeniu psychiatrycznym esu- cos (U. C. B. 3412; Dihydrazine). NNiPP, 1961, 4, 543. - 222. Edison W. H.: Depression: normal and abnormal. J. Ment. Sc., 1934, 81, 3?0. - 223. Ekiert H.: Elektroencelofalograficzne nieprawidłowości w okolicy skroniowej w zaburzeniach psychicznych. Psych. Pol., 1968, 6, 663. - 224. Eliade M.: Images et symboles. Sheed Ward, Paris 1952. - 225. EY H.: La conscience. Press Univ. de France, Paris 1963. - 226. Falicki Z.: Przypadek stanu padaczkowego po za- truciu largaktylem. NNiPP, 1960, 2, 281. - 22?. Falicki Z.: Zespoły depresyjne w prz?biegu procesów zanikowych kory przedczołowej. Pamiętnik XXIX, s. 205-20?. - 228. Falicki Z., Walden J. de: Trud- ności różnicowe w przypadku zaburzeń psychicznych na tle padacz- ki skroniowej. NNiPP, 1962, 3, 441. - 229. Fawcett J., Siemopou- les V.: Dextroamphetamine response as a possible predictor of impro- vement with tricyclic therapy in depression. Arch. Gen. Psychiat., 19?1, 25, 24?. - 230. Fischer-Homberber E. : Hypochondrie. Melancho- lie bis Neurose. Krankheiten und Zustandsbilder. H. Huber, Bern 19?0. 231. Flashar H.: Melancholie und Melancholiker in den medizini- schen Theorien der Antike. Walter de Gruyter, Berlin 1966. - 232. Fluegelnt.an S., Auslaender J.: The use of anafranil in the treatmenlt of depression. Harefuah (Hiszpania), 19?0, ?8, 5, 269. - 233. Fonberg E.: Nerwice. Przesądy a nauka. Seria "Omega", Wiedza Powszechna, Warszawa 1971. - 234. Fonberg E.: Neuropatofizjologia stanów depresyjnych. Referat zjazdowy. - 235. Forrest A. D., Fra- ser R. H., Preist R. G.: Environmental factors in depressive illness. Brit. J. Psychiat., 1965, 111, 243. - 236. Foucault N.: Folie et derai- son. Histoire de la folieä 1'äge classique. Libraire Plon, Paris 1961. - 23?. Foulds G. A., Caine T. M.: The assessment of some symptoms and sings of depression in women. J. Ment. Sc., 1959, 438, 182. - 238. Franczak W., Sobkowiak J., Gerżabek-Bajko A., Ignatowicz Ł.: Leczenie moczenia nocnego u dzieci niektórymi tymoleptykami. Psych. Pol., 1963, 4, 439. - 239. Franczalc W., Ułatowska H., Sobko- . i wiak J.: Metoda Łaskowa a leki psychotropowe w leczeniu mocze- nia nocnego u dzieci. Psych. Pol., 196?, 1, 5?. - 240. Frankl V. E.: Psycholog w obozie koncentracyjnym. W: Apel skazanych, Pax, War- szawa 1962. 241. Frazer J. G.: Złota gałąź. PIW, Warszawa 1962. - 242. Frąc- kowialc T.: Psychoterapia stanów depresyjnych. Referat zjazdowy. - 31? EI? 243. Freud S.: bie ?raumdeutung. ?ranz i?euticke, ?eipzig-Wien 1952. - 244. Freund S.: Leonardo da Vinci. A study in psycho- sexuality. Randon House. New York 194?. - 245. Freud S.: The interpretation of dreams. Standard Edition of Works, London 1953, t. 4-5. - 246. Fritz E.: Von Heimweh. Zürich 1949. - 24?. Frizek D., Coppen A., Marks V.: Plasma magnesium and calcium in depres- sion. Brit. J. Psychiat. 1969, 115, 529. 13?5. - 248. Frostig J.: Psy- chiatria. T. I-II. Lwów 1933. - 249. Gaertner H., Lisiewicz J., Krzeczkowska E.: Wpływ wstrząsu elektrycznego na krzepliwość krwi u psychicznie chorych. NNiPP, 1966, 12, 134?. - 250. Gale- nus G.: Die Werke des Galens. T. 1-2. Hippokratus-Verlag, Stutt- gart 1939-1941. 251. Gall H.: Rheumatoide und neuralgische Erscheinungen im Ver- lauf von depressiven Psychosen. Psychiat. Neurol. Med. Psychol. (Lipsk), 1969, 21, 11, 414. - 252. Gall H.: Therapieversuche durch experimentelle Erzeugung von Hautallergien bei depressiven Psy- chosen. Nervenarzt, 1931, 9, 495. - 253. Gallus H., Kostkowski A.: Zdolność wiązania żelaza przez białka surowicy krwi w stanach de- presji. Pamiętnik XXIX, s. 133-134. - 254. Gałuszleo F.: Profilak- tyka nawrotów schizofrenicznych i cyklofrenicznych. Biuletyn Infor- macyjny "Cefarm", 19?0, 5, 163. ~ 255. Gafuszko P.: Przypadek ciężkiej meprobamatopatii. NNiPP, 1965, 2, 335. - 256. Gafuszko P@, Zgirski L.: Wyniki leczenia niektórymi lekami i metodami depresji endogennych, uzyskane u chorych przebywających w Klinice Cho- rób Psychicznych AMG w latach 1959-1965. Pamiętnik XXIX, s. 40?-409. - 253. Gątarski J.: Doniesienie o leczeniu stanów depresji niamidem. W książce: Farmakoterapia chorób psychicznych. War- szawa 1960, s. 353--356. - 258. Gedychowa M.: Zastosowanie trau- sabunu w psychiatrycznym lecznictwie ambulatoryjnym. Referat zjaz- dowy. - 259. Gershon E. S., Dunner D. L., Goodwin F. K.: Toward biology of affective disorders genetic contribution. Arch. Gen. Psy- chiat., 19?1, 25, 1. - 260. Ghalioungi P.: Magic and medical science in ancient Egipt. Hadder and Stoughton, London 1963, s. 22. 261. Giberti F.: Hypochondrie et depression endogene. Evol. Psy- chiat., 1965, nr 30, s. 9?. - 262. Gierdziewicz A.: Psychotyczne zespoły depresyjne u kobiet vY okresie inwolucji. Pamiętnik XXIX, s. 355-359. - 263. Gierdziewicz A.: Zespoły psychotyczne okresu in- wolucji u kobiet i mężczyzn. Psych. Pol.,19?0, 4, 415. - 264. Giza J. S., Morasiewicz W.: O wartościach opieki socjalno-prawnej nad pacjen- tami otwartego lecznictwa psychiatrycznego. Psych. Pol.,1969, 2,1?3. - 265. Glasenapp H.: Religie niechrześcijańskie. Przeł. S. Łapycewicz. Pax, Warszawa 1966. - 266. Giówćześka E., Jankowski K.: Przy- padek pseudocephalitis toxica w p?zebiegu leczenia chloroproma- zyną. NNiPP, 1964, 4, ?08. - 26?. Gnat T., Godorowski K.: Kilka uwag o pśychiatrii społecznej. NNiPP, 1962, l, 101. - 268. Gnat T., Jezierska A., Krasilewiczowa M., Wierzbicki T.: Wstępne doniesie- nie o leczeniu nowymi środkami przeciwdepresyjnymi sarotenem i surmontilem. NNiPP, 1964, 2, 323. - 269. Gnat T., Walczak B., Wierzbicki T., Zimny S.: Wstępne wyniki leczenia choloroproteksi- nenem chorych psychicznie. NNiPP, 1963, 103. - 2?0. Goldant- mer K.: Der cholerische Kriegsmann und elancholische Ketzer. W: Psychiatrie und Gesellschaft. H. Ehrhardt Verlag, Bern-Stuttgart 1958, s. 90-101. 320 231. Gołębiowska M.: Znaczenie aktualnej sprawności myślenia dla rokowania i leczenia depresji. Referät zjazdovtry. - 232. Górska J., Fellmann B.: Zaburzenia czynności poznawczych w przebiegu depresji. Psych. Pol., 1931, 3, 231. - 233. Grabowska H.: Problem ,67! =ii depresji endogennej wieku dziecięcego. Pamiętnik XXIX, s. 335- Iy ?'ś 7 338. - 234. Grabowska M. J.: Problem utajonych stanów depresyj- nych i ich leczenia u chorych internistycznych. Referat zjazdo?vy. - 235. Grabowska M. J.: Znaczenie czynnikóvV psychicznych w powsta- ?? .fs waniu otyłości. Psych. Pol., 1930, 3, 301. - 236. Grillot de Givry: Le p x ?; A musee de sorciers. Officina Sanctaandreana, Paris 1929. - 233. Grof P., Schou M., Angst J., Baastrup P. C., Weis P.: Methodological pro- blems of p?ophylactie trials in recurrent affective disorders. Brit. J. Psychiat., 1930, 116, 535, 599. - 2?8. Grof P., Vinar O.: Verlaufs- rhytmus and prophylaktische Beeinflussungsmöglichkeiten der affek~ tiven Psychosen. W: Das depressive Syndrom. - 239. Gromska J.: ?": ? Idee samobójcze u młodzieży jako następstwa młodzieńczych zm?an nastroju. Pamiętnik XXIX, s. 233-234. - 280. Gromska J.: Leczenie stanów maniakalnych solami litu. NNiPP, 1962, 4, 535. 281. Gromska J., Jaklewicz H.: Zespoły psychotyczne w przebiegu zapaleń mózgu u dzieci. NNiPP, 1962,2, 235. - 282. Gromska J., Rief T.: Przypadek postaci ekspansywnej zespołu czołowego. NNiPP, 1961, 4, 533. - 283. Gromska J., Sulestrowska H.: Symptomatologia nerwicowa i rzekomonerwicowa guzów mózgu. NNiPP, 1963,1, 83. - ~ 284. Hamilton M White J. M.: Clinical syndromes in depressive ., states. J. Ment. Sc., 1959, 441, 985. - 285. Harrow M., Amdur M. J.@ Guilt and depressive disorders. Arch. Gen. Psychiat., 1931 25, 240. - 286. Haubrich M., Maksimowicz M., Romankiewicz S., Sobczyk P.: Poglądy pomocniczego personelu medycznego na zmiany moderniza- cyjne w klinice i szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu. Psych. Pol., 1969, 3, 351. - 283. Hauri P., Hawkins D. R.: Phasic REM, depression. and the relationship between sleeping and waking. Arch. Gen. Psy- chiat., 1931, 25, 56. - 288. Heftlich-Piątkowska H., Dotychczasowe wyniki leczenia nerwic nialamidem: NNiPP, 1961, 4, 543. - 289. Hei- ler F.: Der Katolizismus. Münich 1923, s. 261. - 290. Heimann H.@ Der Schlaf und seine Störungen im Alter. W książce: Die Psychia- F? trie des Alters. S. Karger, Basel, New York 1930. 291. Heinrich K., Kretschmar J. H., Kretschmar C.: Vergleichende Untersuchungen über die Ergebnisśe der Pharmakotherapie und der älteren somatischen Behandlungsverfahren bei endogenen Depressio- nen Pharmakopsychiatrie (Stuttgart), 19?0, 3, l, 50. - 292. He?lm- chen H., Hippius H.: Pharmakogene Depressionen. W: Das depressi- ve Syndrom. - 293. Henry B. W., Markette J., Emken R., O?erall J.: Drug treatment of anxious depression in psychiatric outpatients. Dis. Nerv. Syst., 1969, 30, 10, 635.,- 294. H.essek A.: Szpital Psychia- tryczny w Anglii jako środowisko terapeutyczne. Psych. Pol., 196?f, 4, 513. - 295. Higier H.: Etiologia i terapia psychozy maniakalno- depresyjnej. Klinika Współczesna, 1938, 9, 4?8. - 296. Hippius H., Jantz H.: Die heutige Behandlung der Depressionen. Bericht über ein Symposium in Kronberg im Taunus, 12-13 Juni 1959. Nervenarzt, I959, 10, 466. - 293. Holub A., Kozubska M.: Zaburzenia psychiczne u chorych z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego. Psych. Pol., 1931, l, ?. - 298. Hommes O. R., Panhuysen L. H. M.: Depression and cerebral dominance. Psychiat. Neurol. Neurochir., 1931, 34, 259. - 21- Melancholia 321 299. Hopkinson G.: Celibacy and material fertility in manic-depresiVe patients. Acta Psychiatrica Scandinavica, t. 39, z. 3, s. 433-436. - 300. Hopkinson G., Read G. F.: Bereavement in childchood and de- pressive psychosis. Brit. J. Psychiat., 1966, 112, 459. 301. Horećki S., Jafra J., Kurowski Z., Zajdowski Z.: Zespoły de- presyjne w świet 'ału Szpitala w Morawicy w latach 1963- 1966. Pamiętni XIX, s. 3 -308. - 302. Horodnicki J., Krause K.; Gospodarka ektrolitowa i dalanie sterydów nadnerczy u cho- ? rych ze społami depresyjnym. Panziętnik XXIX, s. 113. - 303. Hryn ' icz L.: Objawy depresyj w alkoholowym zespole absty- ; nencyjnym. Przyczynek do zagadni nia tzw. depresji alkoholowej. Pamiętnik XXIX, s. 255-260. - 304. Hrynkiewicz L.: Psychopatolo- gia i leczenie depresji alkoholowych. eferat zjazdowy. - 305. Hryn- ? kiewicz L., Kotlarek-Haus S., Gabryś Aspekty ps , ; colitis ulcerosa. Psych. Pol., 196?, 4, 403 - . unter R., Mac @ Alpine I.: Three hundred years of psychiatry 1535-1860. Oxford University Press, London 1963. - 303. Huttunen M. O.: The bio- ? chemistry of mental disorders. Duodecim, 19?0, 86, 1409. - 308. Imie- liński K.: Równoczesność depresji cyklofrenicznej z objawowym wstrętem płciowym w przypadku dwóch bliźniaczek. NNiPP, 1961, ? 4, 535. - 309. Inose T., Hirata I., Kajiwara A., Iwata A., Tano T., Takahaski K., Sec 1, Sakai H.: t?ber depressive Zustände mit EEG- Anamalien. Ein Beitrag zur Differentialdiagnose der endogenen De- pression. Psychiat. Neurol Jap., 1969, ?l, 8, 364. - 3l0. Iwanow W.: O objawach depresyjnych chorych na schizofrenię paranoidalną. ? Pamiętnik XXIX, s. 95. 311. Iwanow W., Konstantinow K.: Dwa przypadki samobójstwa drogą samopodpalenia. NNiPP, 1966, 6, 655. - 312. Iwanow Ł. T.: O różnicowaniu stanów depresyjnych u kobiet w okresi? ostrych przełomów hormonalnych. Pamiętnik XXIX, s. 99. - 313. J obs M. ? A., Muller J. J., Skinner J. C., Anderson J., Spilkin A. Z.: Pers ' characteristics of depressive patients associated with improvement in an openward setting. J. Nerv. Ment. Dis., 19?1, 153, 126. - 314. ? Jain V. K.: Affective disturbance in hypothyroidism. Brit. J. Psy- chiat., 19?1, 119, 2?9. - 31? Jaklewlcz H.: Przypadek pourazowego zespołu czołowego (z badań nad zagadnieniem lokalizacji rysów ; charakteropatycznych). NNiPP, 1961, 4, 581. - 316. Jaklewicz H.: Samouszkodzenia młodocianych recydywistów. NNiPP, 1966, 12, 1363? 1366. - 317. Jaklewicz H.: Zagadnienie charakteropatii i alkoholizmu wśród nieletnich. NNiPP, 1963. 5, 65?. - 318. Jakubczyk A., Pio- trowska A., Piotrowski A., Szelenberger W.: Wstępna ocena psycho- logiczna-społeczna młodocianych pacjentów leczonych z powodu za- żywania środków odurzających. Referat zjazdowy. - 319. Janicki A:: O ekspresji twórczości plastycznej w stanach depresji. Referat zjazdowy. - 320. Janicki A.: Percepowanie muzyki w stanach de- presji. Referat zjazdowy. 321. Janicki A.: Zastosowanie muzyki jako dodatkowego czynnika ? w przebiegu leczenia chorych na schizofrenię. Psych. Pol., 19?l, 2, ~ 183. - 322. Jankowska H.: Opieka rodzinna nad psychiczńie cho- rymi na Wileńszczyźnie. Rocznik Psychiatry ny, 1934, 22, 216. - 323. Jankowska H.: Z zagadnień biologii wzr ń. Pamiętnik Wileń- skiego Towarzystwa Lekarskiego, 1933, 11, 324. Jankowski K.: Powikłania neurologiczne w przebiegu leczenia neuroleptykami 322 ' 5t ? ? iä`i w świetle badań histopatologicznych. NNiPP; 1964, 4, 635. - 325. Jankowski K., Knoll E.: Obraz morfologiczny ośrodkowego układu nerwowego zwierząt doświadcz?lnych przy długotrwałym podawaniu niektórych leków neuroleptycznych. NNiPP, 1966, 4, 381. - 326. Jan- ~i kowski K., Knoll E.: Próba porównania obrazu morfologicz?ego ,ä ośrodkowego układu nerwowego przy przewlekłym stosowaniu chlo- ropromazyny u ludzi i zwierząt doświadczalnych. NNiPP, 1964, 4, 643. - 32?. Januszkiew? ra ., Nowicki Z.: Próba oceny właściwości przec? epresyjnych preparatu concordin. Pamiętnik drugich gdański dni lecznictwa psychiatrycznego, Gdynia 25-2? IX 19?0 r. O 'sko-ßydgoski Pol. Tow. Psychiatrycznego, Gdańsk 19?1 431-433. 328. Janzarik W.: Das depressive Syn- drom, struk rdynamisch ges hen. W: Das depressive Syndrom. - 329. Jare M.: Rzadki przy adek z kręgu psychozy maniakalno- -depresyj j. Przeg. Lek., 194 , 12/13, 323. - 330. Jarmużak Z.: Wzajemn stosunek wydalani z moczem kwasu 5-hydroksyindolo- octoweg i wanilinomigdałow go (VMA) a efekt leczenia okreso- wych de esji endogennych i ipraminą i nialamidem. Referat zjaz- dowy. 331. Jar żek Z.: Zabu nia świadomości jako powikłanie lecze- nia nialamid Ps ol., 19?0, 2, 15?. - 332. Jarosz M.: Depresja (depressio) a ner a przygnębienia (neurosis tristitiosa). W książce: Psychonerwice. Sympozjum w Łodzi. Warszawa 1962, s. 151-15?. - 333. Jarosz M.: Elementy psychologii lekarskiej i psychopatologii ogólnej. PZWL, Warszawa 19?1. - 334. Jarosz M.: Stany hipoglike- miczne naśladujące nerwice i różne zespoły psychopatologiczne. Psych. Pol., 1963, 2, 225. - 335. Jaroszewski Z., Bartoszewska D.: Psychoza maniakalno-depresyjna w świetle danych z kart statystycz- ? nych szpitalnych. Pamiętnik XXIX, s. 363-3?4. - 336. Jaroszyński J.: Klasyfikacja stanów depresyjnych. Referat zjazdowy. - 33?. Ja- roszyński J., Gerard K., Stankiewicz D.: Czynniki środowiskowe i rodzinne a początek psychozy maniakalno-depresyjnej. Psych. Pol., 196?, 2, 135. - 338. Jaroszyński J., Jaroszewski Z., Leder S.: Choroby psychiczne i pielęgniarstwo psychiatryczne: Podręcznik dla średnich szkół medycznych. Wyd. 5 poprawione i uzupełnione. PZWL, War- szawa 19?1. - 339. Jaroszyński J., Jarzębowska E., Welbel E.: Oso- bowość patologiczna w rodzinach chorych na schizofrenię i psychozę maniakalno-patologiczną. Psych. Pol. 196?, 3, 261. - 340. Jaroszyń- ski J., Kolakowska T., Stankiewicz D., Welbel L.: Klasyfikacja de- presji. Pamiętnik XXIX, s. 53-66. 341. Jaspera K.: Allgemeine Psychopathologie. Wyd. 6. Springer- Verlag, Berlin-Göttingen-Heidelberg 1953, s. 10?-109. - 342. Ja- worska K., Kojecka I., Skaryszewska-Sawicka J., Szmurło B.: Diben- zepina (noveril) w leczeniu stanów depresyjnych. Psych. Pol., 1931; 4, 433. - 343. Jaworska K:, Kojecka I., Skaryszewska J., Szmur- ło B.: Wyniki stosowania noverlilu w zespołach depresyjnych. Re- ferat zjazdowy. - 344. Jezierska A., Kłosińska B., Wierzbicki T.: Próba leczenia oksazepanem stanów lękowo-depresyjnych w prze- biegu nerwic i psychoz. Psych. Pol., 1968, 1, 33. - 345. Jędrzejczak W.: Zespoły depresyjne u byłych więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Pamiętnik XXIX, s. 339-343. - 346. Johnson G., Gershon E., Burdook E. I., Floyd A., Hekimian L.: Comparative effects of lithium and chlorpromazine in the treatment of acute manic states: 21' 323 * ?i , f Brit. J. Psychiat:, 19?1, 119, 26?. - 34?. Judin T. 1.: Oczerki istorii oteczestwennoj psychiatrii. Medgiz, Moskwa 1951. - 348. Jung C.: Aion Untersuchungen zur Symbolgeschichte. Rascher Verlag. Zü- rich 1951. - 349. Jung C.: Psychological reflections Pantheon, New York 1953. - 350. Jung C.: Psychologie und Alchemie. Bascher Ver- lag. Zürich 1944. 351. Jung C.: Symbolik des Geistes. Rascher Verlag, Zürich 1948.- 352. Jung C., Kereny I.: Introduction to a science of mithology. Lon- don 1950. - 353. Jus A.: Badania neurofizjologiczne i behawioralne w psychofarmakologii. Psych. Pol., 1968, 2, 201. - 354. Jus A.: Ocena skuteczności leków psychotropowych za pomocą badań reakcji na "placebo". Psych. Pol., 1963, 6, ?35. - 355. Jus K.: Ocena metod ba- dania reakcji "placebo" we współczesnej psychofarmakoterapii. Psych. Pol., 196?, 5, 609. - 356. Jus K.: Próba zbliżenia się do ana- lizy fizjologicznej marzenia sennego. Psych. Pol., 1962, 6, 861. - 35?. Jus K., Jus A.: Badania poligraficzne nad snem i marzeniem sen- nym. Psych. Pol., l966, 6, ?15. - 358. Jizs K., Jus A.: Próba neurofizjo- logicznego podejścia do zagadnień nieświadomości. Analogie klinicz- no-doświadczalne. NNiPP, 1963, 6, 883. - 359. Justyna M., Krzyżow- ski J.: Leczenie wstrząsami elektrycznymi w narkozie i zwiotczeniu mięśniowym. NNiPP, 1966, 4, 461. - 360. Kaczyński M:: Zagadnienia zmian psychicznych po zespołach depresyjnych. Pamiętnik XXIX, s. l?l-1?6. 361. Kaulmann W.: ?xistentialism and death. W: The meaning of death. Red. H. Feifel. Mc Graw Hill Book Comp., New York-To- ronto-London, 1959, s. 39-63. - 362. Kay D. W. K., Garside R. F., Bean2ish P., Roy J. R.: Endogenous and neurotic syndroms of de- pression. Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 521, 3??. - 363. Kay D. W. K., Garside R. F., Roy J. R., Beamish P.: "Endogenous" and "neurotic" syndromes of depression: a 5- to 3-years follow-up of 104 cases. Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 521, 389. - 364. Kaye B. M.: Oral contra- ceptives and depression. JAMA, 1963, 186, 522. - 365. Kelly D., Wa1- ter C. J. S.: A clinical and physiological relationship between anxiety and depression. Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 521, 401. - 366. Kenne- dy P. F., Phanjco A. L., Shekim W. O.: Risk-taking in the lives of parasuicides (attempted suides). Brit. J. Psychiat., 19?1, 119, 281. - 36?. Kędzior J., Leszczyński L.: Zaburzenia popędu płciowego w de- presji endogennej. Pamiętnik XXIX, s. 223-226. - 368. Kępiński A.: Trudności naukowe psychiatry. NNiPP, 1962, 5, ?15. - 369. Kępiń- ski A.: Uwagi krytyczne o psychoterapii. NNiPP, 1965, 4, 585. - 3?0. Kępińslti A.: Uwagi o społeczności terapeutycznej. Psych. Pol., 1930, 2, I 69. 331. Kępiński A., Rystka-Zającowa J.: O pielęgniarstwie psychia- trycznym, jego roli i zadaniach. Pięlęgniarka i Położna, 19?1, 8, 16 i 30. - 3?2. Kępiński A., Winid B.: Odruch orientacyjny. Cz. II. Badania nad komponentą ruchową i skórno-galwaniczną odruchu orientacyjnego. Folia Med. Cracov., 1960, 1, 125. - 373. Kępiński A., Winid B., Gierdziewicz A.: Uwagi o odruchu orientacyjnym: NNiPP, 1961, 3, 383. - 3?4. Kielholz P.: Allgemeine Aspekte der Depres- sionstorschung. W książce: Depressionen... - Kielholz P.: De- pressionśdiagnostik. Therapie Umschau, 1968, 1 - KieIholz P.: Diagnose und Therapie der Depressionen für den Praktiker. J. F. Lehmanns Verlag, München 1965. - 3?6. Kielholz P.: Klassifizierung 324 : der depressiven Verstimmungszustände. W: Das depressive Syn- ? drom. - 3??. Kierkegaard S.: Gesammelte Werke. Entweder- Oder. Cz. 2, F. Diedericks, Jena 1922. - 338. Kiljan A., Rzadkowolska A.: , Kliniczne zastosowanie TPN 12. Referat zjazdowy. - 3?9. Kiljan A., a?r. Wilczak H., Kubacki L., Jus K.: Badania poligraficzne nad snem ? i marzeniem sennym w stanach depresji. Pamiętnik XXIX, s. 101- 105. - 380. Klibansky R., Panofsky E., Saxl F.: Saturn and melan- choly. Nelson, London 1964. 381. Kofakowska T:: Indywidualna wrażliwość na leki psychotro- , powe. NNiPP, 1963, 4, 551. - 382. Koiakowska T.: Próba analizy l czynników wpływających na jakość remisji w depresji cyklicznej. Pamiętnik XXIX, s: 199-203. - 383. Kolakowska T., Ekiert H., Go- hol Z.: Kliniczna i elektroencefalograficzna analiza niektórych ze- społów depresyjnych. Ps?ch. Pol., 1963, 4, 423. - 384. Ko?akowska T., Welbel L.: Próba ustalenia istotnych dla rokowania czynników w ze- społach depresyjnych. NNiPP, 1966, 4, 38?. - 385. Kofakowska T., Welbel L.: Wartość diagnostycznych objawów psychopatologicznych w zespołach depresyjnych. NNiPP, 1965, 2, 245. - 386. Korekjarto M., Lienert G. A.: Depressionsskalen als Forschungsmittel in der Psychopathologie. Pharmakopsychiatrie (Stuttgart), 1930, 3, l, I. - 38?. Korta B., Spisla B.: Uzależnienia lekowe młodzieży w materiale kliniki i M. Sz. P. we Wrocławiu. Referat zjazdowy. - 388. Korze- t niowski L.: Reaktywne zaburzenia psychopatów i tzw. psychozy więzienne. Nowiny Psychiatryczne, 1936, z. I IV, s. 49-52: De- presje reaktywne. - 389. Korzeniowski L.: Zagadnienie odrębności ? nozologicznej psychoz inwolucyjnych. NNiPP, 1964, 4, 569. - 390. Ko- rzeniowski L.: Zarys psychiatrii. Wyd. III, PZWL, Warszawa 1969. 391. Korzeniowski L., Pużyński S.: Nawracające zespoły depresyj- ne w przebiegu przedstarczych zaników mózgu. Pamiętnik XXIX, s. 13?-180. - 392. Korzeniowski L., Pużyński S" Szymborski B.: Wpływ bimanolu - Polfa na stany depresyjne. Psych. Pol., 196?, ,jEas ? 2, 205. - 393. Korzenikow I.: Analiza osobowości nieletnich prze- ? stępców przebywających w grupach półwolnościowych. NNiPP, 1966, 12. 1407. - 394. Kostkowski A.: Farmakochirurgiczna terapia zespo? łu depresyjnego w przebiegu siedmioletniej obserwacji choroby Cushinga Referat zjazdowy. - 395. Kostrzewa T., Mijał K., Pań- ków T., Płużek Z., Wilk Z.: Epidemiologia samobójstw na terenie miasta Krakowa w roku 1966. Psych. Pol., 1968, 6, 653. - 396. Ko- zaczewska-Kaczanowska W., Luczek M.: Amiptryptylina w leczeniu stanów depresyjnych. NNiPP, 1963, 5, 695. - 39?. Kraemer E.: Les Maladies designees par le nom d'un saint. Nordiska Antkvariska Bokhändeln, Helsingfors 1949. - 398. Kraepelfn E.: Psychiatria. C: Grumbach, Leipzig 1896. - 399. Kraepelin E.: Vergleichende Psychia- @ trie. Zentralblatt für Nervenheilkunde und Psychiatrie, 1904, 27, ? 433. - 400. Kranz H.: Das Thema des Wahns in Wandel dex Zeit, Fortschr. Neurol. Psychiat., 1955, 23, 58. 401. Kranz H.: Depressiver Autismus. W: Das depressive Syn- ? drom. - 402. Krasowska J.: O nowy rozdział w psychiatrii. NNiPP, 1963, 5, 651. - 403. Krasowska J.: Zespół psychotyezny napięcia przedmiesiączkowego u dziewcząt w wieku pokwitania NNiPP, 1962, 6, 893. - 404. Krasowska J.,' Matias K., Dąbrowska M.: Niedojrza- łość psychiczna i jej związek z niektórymi odchyleniami charakteru u młodzież . NNiPP, 1963, l, ?5. - 405. Kraus A.: Der Typus me- 325 ? 4 lancholicus in östlicher und westlicher Forschung. Der japanische Beitrag M. Shiniadas zur prämorbiden Persönlichkeit Manisch-De- pressiver. Nervenar?t., 19?1, 9, 481. - 406. Krause K., Holyst J.: Zaburzenia psychiczne po przywróceniu czynności serca. NNiPP, 1962, 3, 401. - 40?. Krause K., Hoiyst J:: Zespoły depresyjne i ich leczenie w przebiegu chorób naczyń mózgowych. Referat zjazdo- wy. - 408. Krause K., Katzenellenbogen J.: Depresja sytuacyjna w przebiegu procesu karnego. Pamiętnik XXIX, s. 26?-236. - 409. Krech D.: Heredity, environment, brain and problem solvinga The XVIII Int. Congr. of Psychology, Moskow 1966. - 410. Kretscluner E.: Medizinische rsychologie. Wyd. 13, oprac. W. Kretschmer: Georg Thieme Verlag, Stuttgart 19?1. Toż w jęz. pol. pt. Psychologia lekar- ska, PZWL, Warszawa 1958. 411. Kryc_zyriski I.: Farmakoterapia i psychoterapia tzw. climacte- rium vilire. Referat zjazdowy. - 412; Krystof J., Kaizer J.: W spra- wie utrwalonych zaburzeń pozapiramidowych wywołanych przewlel?- łym stosowaniem neuroleptyków. Psych. Pol., 1963, 3, 289. - 413. Krzyżowski J.: Krytyczna ocena metod służących do wykrywania neuroleptyków w moczu. NNiPP, 196fi, 2, 161. - 414. Krzyżowski J.: Próby samobójcze dokonywane środkami psychotropowymi. Psych. Pol., 19?0. 2, 181. - 415. Krzyżowski J.: Próby samobójcze dokony- wane środkami psychotropowymi. (Analiza przypadków hospitalizo- wanych vV klinice psychiatrycznej w Warszawie). Psych. Pol., 19?0, 3, 2?5. - 416. Krzyżowski J., Marcjan K., Skaryszewska J.: Frze- wlekłe podawanie węglanu litu w psychozach afektywnych. Referat zjazdowy. - 417. Krzyżowski J., Skaryszewska-Sawicka J., Marcjan @K.: Profilaktyczne działanie soli litu w psychozach afektywnych. Psych. Pol., 19?1, 3, 283. - 418. Kubacki A.: Choroba wrzodowa a zaburzenia emocjonalne. Psych. Pol., 1968, 6, 612. - 419. Kubacki A., Fortini K., Szelanberg W.: Poneuroleptyczne reakcje depresyjne w psychozach paranoidalnych. Pamiętnik XXX Zjazdu Naukowego Psychiatrów Polskich, Katowice, 19?0. s. 155-158. - 420. Kuczew- ska K., Depczyński L.: Gospodarka lipidowa w depresji endog?nnej. Pamiętnik XXIX, s. 135-I38. 421. Kudlien F.: Der Beginn der medizinischen Denkens bei Grie- chen. Artemis, Zürich, Stuttgart 196?. - 4'?2. - Kuhn R.: Kombina- tionsbehandlung depressiver Zustände. W książce: Depressionen. - 423. Labhardt F.: Depression und psychosomatische Krankheit. W książce: Depressionen... 424. Labhardt F., Pöldinger W.: Antide- pressiv wirkende Medikamenten. W książce: Depressionen... - 425. Lades G. A.: Hypochondracal syndrom. Elsevier Publ. Comp., Amsterdam-London-New York 1966. - 426. Langwiński R.: Powi- kłania w następstwie błędów dietetycznych przy leczeniu inhibitora- mi MAO. Psych. Pol., 196?, 3, 33?. - 42?. Lasoalles R. G.: Atypical facial pain and depression. Brit. J. Psychiat., 1966, 112, 651. - 428. Laskowska D.: Obrzęk mózgu z wgłobieniem podnamiotowynti jako przyczyna nagłego zgonu podczas leczenia mellerilem. Psych. Pol., 19?0, 5, 603. - 429. Laskowska D., Kuczyńska R., Brzezińska I.: W sprawie działania perazyny (taksilanu). NNiPP, 1966, 4, 433. - 430. Laskowska D., Kuczyńskä E., Ziwny S.: S splataniuwe za- mroczeniowo-majaczeniowe jako powikłania 1 nia chloroproma- zyną. NNiPP, 1963, 5, 663. 431. Laskowska D., Urbaniak K., Groblewska K.: Poczucie choroby 326 ?'i' t jako motyw samobójstwa w schizofrenii. Psych. Pol., 196?, 2, 155. - , 432. Lauter H.: Phassenüberdauernder Persönlichkeitswandel und per- sistierende Symptome bei der endogenen Depression. W.: Das depres- ? = sive Syndrom. - 433. I.auter H., Schön W.: L7ber den Gestaltwandel ? der Melancholie. Arch. Psychiat. Nervenkr., 196?, 209. 290. 434. Leonhard K.: Aufteilung der Endogenen Psychosen. Akademie Verlag, Berlin 1968. - 435. Leonhard K.: Diagnostyka różnicowa : i leczenie depresji okresowych i nerwicowych. Pamiętnik XXIX, @ s. 85. - 436. Leonhard K.: Biopsychologie der endogenen Psychosen. ? S. Hirzel Verlag, Leipzig 1930, s. 3-53. - 433. LeszczYński L., Si- ? korski W., Zgirski L.: Wczesna symptomatyka depresyjna w prze; biegu schizofrenii. Pamiętnik XXIX, s. 213=21?: - 438. Leszycki A.: Współczesne badania nad przemianą materii w stanach maniakal- nych i depresyjnych Nowiny Psychiatryczne, 1933, 3/4, 231. - 439. Leśniak R,: Poobozowe zmiany ?osobowości byłych rwięźniów obozu koncentracyjnego Oświęcim-Brzezinka. Przeg. Lek.,1965,1,13, - 440. Lewis A.: The state of psychiatry. Routlodge and Kagan, London 196?, s. 31-110: rozdz. VII: Melancholia - a historical review. 441. Licht E., Zienkiewicz J.: Zaburzenia charakteru w przebiegu choroby reumatycznej u dzieci. NNiPP, 1966, 6, 659. - 442. Lich- , tenberg P.: A definition and analysis of depression. Arch. Neurol. Psychiat., 195?, 5, 519. - 443. Lisowska J.: Leczenie atypowych ze- ; społów depresyjnych o charakterze systymii. Psych. Pol., 1969, 5, 543. - 444. Lisowska J.: Rola czynników somatycznych i psychicz- nych w atypowych zespołach depresyjnych o charakterze dystymii. ? Pamiętnik XXIX, s. 153-159. - 445. Lisowska J., Czerwiński A., Strz żewski W., Kapelski Z., Bartoszewicz S.: Skuteczność dibenze- piny (novoril) w leczeniu endogennych zespołów depresyjnych. Re- . ferat zjazdowy. - 446. Lisowska J., Sęk H.: Przypadek wielokrot- ., j nych samouszkodzeń. 1965, 2, 341. - 44?. Loewenstein L Cza kow- ska L.: Zespoły psychoorganiczrle w okresie inwolucji. Przeg. Lek., - 196?, 9, 676. - 448 Loewestein L., Gierdziewicz B.: Przypadek zabu= " ? rzeń psychicznych w przebiegu wędrującego zapalenia zakrzepowego żył kończyn dolnych i mózgu. NNiPP, 1963, 2, 305. - 449. Lopez Ibor J.J.: Depressive Aquivalente W: Das depressive Syndrom. 450. Lo= ren J. ,A., Eisert M.: Quelques aspects epidemiologiques de !a manie. (Etude sur 10? cas hospitalises). Schweitz. Arch. Neuro!. Psychiat., , 1969, 105, 2, 353. 451. Lowy F. H., Cleghorn J. M., MacClure D. J.: Sleep patterns in - ,r ? depression. J. Nerv. Ment. Dis., 19?1, 153, 10-26. - 452. Lubo?- ska A.: Próby zastosowania muzyki jako środka terapii i readaptacji w szpitalu psychiatrycznym. Psych. Pol., 1963, 5, s. 5?3. - 453. Lund- quist G.: Prognosis and curse in manic-depressive psychosis. Acta Psychiatrica Scandinavica, 1945, supl. 35. - 454. Łęczycka K. Ł @ ., ? Trembla K., Lesiak J.: Reakcje psychomotoryczne w stanach depre- syjnych. Pamiętnik XXIX, s. 3?9-382. - 455. Łukomskij J. I.: Ma- niakalno-depressiwnyj psichoz. Wyd. II poszerzone Izdatelstwa "Me- ? dicina", Moskwa 1968. - 456. ?uniewski W.: Psychoza szałowo-po- sępnicza w kazuistyce sądowo-psychiatrycznej. Referat wygłoszony na VII zjeździe psychiatrów polskich w Kocborowie, 4 czerwca 192? r. Streszczenie w: Nowiny Psychiatryczne, 196?, IV, 232. - 45?. ?Yskanowski M.: Adolf Rothe i jego inicjatywa opieki nad pa- cjentami opuszczającymi szpital psychiatryczny. NNiPP, 1964, 2, :u:" 32 ? r? I ?I ł I I !, i 343. - 458. Łyskanowski M.: Kartki z dziejów psychiatrü. Z zagad- @ nień farmakologicznego lecznictwa psychiatrycznego w Polsce w XIX ? stuleciu. NNiPP, 1963, l, 10?. - 459. Łyskanowski M.: Leczenie cho- rych psychicznie w wieku XVIII w Polsce i za granicą. Psych. Pol., 1969, 3, 35?. - 460. Łyskanowski M.: Ludwik Perzyna i jego poglą- ' dy na etiologię oraz leczenie chorób psychicznych. 1964, 2, 339. 461. Madejska N., Hika N., Pańków T.: Wyniki leczenia stanów ! depresyjnych melitraceuem. Psych. Pol., 1963, 1, 463. - 462, Mai- - monides: Regimen Sanitatis oder die Diaetetik für die Seele und den Körper. S. Karger, Basel- New York 1966. - 463. Majczak A., '_ Grzywa A.: Zagadnienie stosowania litu w depresyjach. Referat ? zjazdowy. - 464. Malik K.: Fsychopatologia zespołów depresyjnych ? leczonych w okresie 1960-1963 w Szpitalu w Kocborowie. Psych. ? Pol., 1968, 6, 605. - 465. Malraux A.: Le musee imaginaire. Paris ! 1952, 2, 295 i 311. - 466. Małcużyńska I., Wierzbicka B.: Ocena kli- i nicznego :i ambulatoryjnego stosowania valium. NNiPP, 1966, 8, ? 953. - 467. Macjan K.: Wstępne dane o wynikach stosowania cen- trofenoksyny (lucidrilu) w psychiatrii. NNiPP, 1962, 4, 583. - 468. Marcjan K., Pietruszewska I.: Próba zastosowania flufenazyny w le- ? czeniu nerwic i psychoz. NNiPP, 1964, 4, 6??. - 469. Marcjan K.: ??i 'Y Wpływ stosowania środków psychotropowych? i elektrowstrząsów '? na obraz kliniczny i przebieg niektórych psychoz afektywnych . i schizoafektywnych. Pamiętnik XXIX, s. 431-435. - 430. Mark V. ' H., Barry H., McLardy T., Ervin F. R.: The destruction of both an- ? terior thalamic nuclei in a patient with intractable agitated depres- , _ sion J. Nerv. Ment. Dis., 19?0, 150, 4, 266. 431. Marti-Ibariez F.: Ariel. Essays on the arts and the history and philosophy of medicine. M. D. Publications Inc., New York 1952,.s. 40: ; The wonder world of symbols. - 4?2. Masiak M.: Przypadek melan- ?? cholii anestetycznej. NNiPP; 1965, 2, 335. - 433. Masfowski J.: Gesty ;?; w "Panu Tadeuszu". (Maszy?opis). - 434. Matecki W.: O hetero- ! gennych pierwiastkach urojeniowych w stanach depresyjnych psy- ? chozy maniakalno-depresyjnej. Referat wygłoszony na VII Zjeździe ? Psychiatrów Polskich w Kocborowie w: Nowiny Psychiatryczn.e ' 1923, 4, 232. - 4?5. Matecki W.: Etiologia i terapia psychozy ma- niakalno-depresyjnej. Klinika W'spółczesna,1938, ?/8, 421. - 436. Ma- tussek P.: Die Konzentrationslagerhaft und ihre Folgen. Springer- -Verlag, Berlin-Heidelberg-New York 1931. - 43?. Matussek P.: Phasendauer bei unbehandelten Fällen endogener Depression. W: Das depressive Syndrom. - 438. Mazur M., Mazurowa A., Szadow@- ? ska A., Szmigielski A.: Wpływ toksycznych dawek imipraminy na wyosobnione serce królika i obraz ekg. Psych. Pol., 1959, 2, 139. - 4?9. Mazurkiewicz J.: Zaburzenia nerwowe i psychiczne w okresie przekwitania. Warszawa 1936. Odbitka z Pamiętnika VTII Lekarskiego Kursu VVakacyjnego w Ciechocinku-Cieplicy. - 480. Medizinischer Okkultismus. Paramedizin. Red. O. Prokop. VEB G. Fischer, Jena 1962. 481. Melia P. I.: Prophylactic lithium: a double-blind trial in re- current affective disord?rs. Brit. J: Psychiat., 19?0, 116, 535, 621. - 482. Mendlewicz J., Fieve R. R., Rainer D., Fleiss J. L.: Ivlaic- -depressive illess: a coniparative study tients with and without a family history. Skrót w: Brit. J. Psychiat., 1931, 119, 553, 683. - 483. Michelet J.: Czarownica. Czytelnik, Warszawa 1961. - 484,. Mil- 328 , ?? 4 Mę? ? ? ?r? ; ler J. B.: Dreams during varying stages of depression. Arch. Gen. Psychiat., 1969, 5, 560. - 485. Mirek R.: "Burza" Szekspira drama- tem osobowości. Przeg. Lek., 1968, 11, ?21. - 486. Mirek R.: Erotyka ; w komediach Szekspira "Sen nocy letniej", "Wieczór Trzech Króli", "Jak wam się podoba". Przeg. Lek., 1969, 4, 391. - 48?. Mirek R.: Kroniki dramatyczne Szekspira w ocenie psychiatrycznej. Cz. I. Przeg. Lek., 196?, 8, 649. - 488. Mirek R.: Kroniki i tragedie Szeks- pira w świetle psychiatrii sądowej. Przeg. Lek., 1969, 3, 331. - 489. Mirek R.: Osobowość Wiliama Szekspira. Przeg. Lek., 1969, 3, @ 556. - 490. Mirek R.: Problematyka psychiatryczna sonetów Szekspi- ra. Prze . Lek., 1968,12, 885. 491. Mirek R.: Spojrzenie psychiatry na komedie Szekspira. Cz. I. Wesołe kumoszki z Windsoru, Kupiec wenecki, Miarka za miar- kę, Ugłaskanie sekutnicy. Przeg. Lek., 1968, 5, 498. - 492. Mirek R.: Spojrzenie na komedie Szekspira. Cz. II. Przeg. Lek., 1968, 8, 668. - 493::Mirek R.: Wiliam Szekspir, dramaturg chorej psychiki. Przeg. Lek., 1969, 5, 445. - 494. Mitarski J.: Psychiatryczne aspekty twórczości Edmunda Monsiela. W broszurze: $wiat samotnych wizji Edmünda Monsiela z Wożyczyna. Wystawa rysunków z lat 1942- 1962: VVyd: Stowarzyszenie Historyków Sztuki, Kraków 1963. - 495. Mitarski J., Trybowski I.: $wiat samotnych wizji Edmunda Mon- siela z Wożyczyna. Wystawa rysunków. Wyd. Towarzystwo Przyja- ? ciół Sztuk Pięknych, Warszawa 1964. - 496. Montgorrtery B. A., Cul- linan T. R., Bayley A. J.: A double-blind comparative? trial of do~ xepin hydrochloride and chlordiazepoxide in anxiety and depression ? in general practice. B. J. Clin. Pract., 19?0, 24, 5, 20?. - 493. Moody J. P., Allsopp M. N. E.: Circadian rhytms of water and eiectrolyte excr?tion ?f manic-depressive psychosis. Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 525, 9?3. = 498. Morozow W. M:: Klinika stanów .depresyjnych po- czątkowego ?tadium schizofrenii. `Pamiętnik XXIX; s. ?3-?83. - 499. Mueller ?. R.: The Anatomy of Robert Burton's England. Uni- ; versity of California Press, Berkeley-Los Ageles 1952. - 5Q0. Nis- sen G.: D?pressive Syndrome im Kindes und Jugendalter. Springer- Verlag, Berlin 19?1. 501. Nóble P., Źaćler M.: Depressive illness, pulse rate and forearm blood flow. Brit. J: Psychiat., 1931, 119; 261. - 502 Nohl J.: The black Death: University Bookś Lohdon 1952. - 503. Noyeś R:, Ring- dahl I. C.,. Andreasen N. J. C.: Effect of lithium citrate on ädreno= cortical aćtivity in manic-depressive illness. Comp. ??P?ychiat.; 19?l,r 12, 333. - 504. Obolew?ćz K.: Wybrane przypädki powikłań? psycho-- tycznych w młódzieżowyćh toksykomaniach trójchloroetylenowych? Referat zjazdowy. - 505. Obuchowska L., Obuchuwski K.: Badani? eksperymentalne nad?wpływenz kompozycji barwnej ścian sali. szpi- , talnej nä chorych psychicznie. NNiPP, 1962, 2, 255. - 506: Oczkow? ' ski Z.: Skojärzone leczenie zespołów depresyjnych środkami psycho- farmakologiczrZymi ze zmodyfikowanymi elektrowstrząsami skolino- wyzni jednostronnymi w doświadczeniach Oddziału Psychiatryczne- go w Bytomiu. Referat zjazdowy. - 50?. Olds J.: Self-stimulation of the bräin. Science, 1958, 12?, 315. - 508. Orelli A.: Der Wandel des Inhältes der depressiven Ideen bei der reinen ? Melancholie. Schwei- zerische Archiv für Neurologie, 1964; 33. 21?. - 509: Ostrogorskl G.: Dzieje Bizancjum. PWN, Warszawa 196?; s. 445. - 510. Paniczewa J. W.: O niektórych rezultatach kliniko-epidemiologiczeskogo isśle- 329 ć? ? i;? "!i ; ! dowanija maniakalno-depressiwnogo psichaza. Żurnał Newropatoło- gii i Psichiatrü, 1969, 69, 9, 1354. Ne 511. Pańków T., Plużek Z., Wilk Z., Mojaf K., Kostrzewa T.: Epide- . in miologia samobójstwa na terenie miasta Krakowa w roku 1966. W@ , 53F Zagadnienie psychiatryczno-społeczne. Pamiętnik II Polsko-Czech>- bie słowackiej Konferencji Psychiatrycżnej, Kołobrzeg, 1?-19 IX 196?. Wyd. Pol. Tow. Psychiatryczne (bez miejsca wydania), 19?0, s. lI6- 122. - 512. Papadimitriov G.: Melancholies periodiques atypiques. nia Arch. Neurol. Psychiat., 1963, 1, 112. - 513. Paprocka E., Stańczyk T.: Psychoza inwolucyjna w świetle badań katamnestycznych. Pamięt- nik XXIX, s. 235--243. - 514. Paracelsus: Sämtliche Werke. T. 1-4, zja Fischer Verlag, Jena 1926-1932. - 515: Paszkowski S.: Prawość auf charakteru u osób z psychozą maniakalno-depresyjną. Polska Gazeta trä Lekarska, 1930, 2. - 516. Pauleikhoff B.: Statistische Untersuchung ch? über Häufigkeit und Thema von Wahneinfällen bei der Schizophre- nie. Arch. Psychiat., Nervenkr., 1954, 191, 34. - 51?. Pauleikhoff B.: Re? Über die Auslösung endogener depressiver Phasen durch situative 546 EinfIüsse Arch. Ps chiat. Nervenkr., 1959, 4, 456. - 518. Pauleik- hoff B.: Über die Bedeutung situativer Einflüsse bei der Auslösung se endogener depressiver Phasen. Arch. Psychiat. Nervenkr., 1958, 6, sei 669. - 519. Pauleikhoff B.: Verlaufesregeln depressiver Syndrome 548 der Schwangerschaft und das Wochenbetts W: Das depressive Syn- chc drom. - 520. Pauleikhoff B., Mester H., Müller-Fahlbusch H.: Endo- . gene Depression nach Unfall. Psychiat. Clin. (Bazylea), 19?0, 3, 12.9. wo 521. Paulne D.: Les sculptures de 1,Afrique noire. Presses Univer- Re1 sitaires de France, Paris 1956. - 522. Penfield W., Jasper H.: Epi- tio? lepsy and the functional anatomy of the human brain. Little, Brown @; ; Co:, Boston 1954. - 523. Perris C.: A study of bipolar (maniaco-de- ?; 5 pressive) and unipolar recurrent depressive psychoses. Akademisk ??? in Avhandling, Umea, Tryckeriaktiebolag City, 196'f. - 524. Persson T., ? ; Gr? Walińder J.: L-dopa in the treatment of depressive symptoms. Brit. ., J. Psychiat., 19?1, 119, 2??. - 525. Petrie A.: Personality and the ;?? del frontal lobes. Blakeston, New York 1952. - 526. Petrilowitsch N., :?;= Roi Baer R.: Zyklothymie (1964-1969). Fortschritte der Neurologie, Psy- i? @ Pre chiatrie und ihrer Grenzgebiete, 19?0, 38, 12, 601-692. Tamże 8@13 :r? brc pozyćji bibliograficznych. - 52?. Peuckert W. E.: Geheimkulte. Hei- :@?; ? me delberg 1951. - 528. Pfeifer W M.: Die Symptomatik der Depression :? pat in transkultureller Sicht: W: Das depressive Syndrom. - 529. Pflug ?: B., Tölle R.: Therapie endogener Depressionen durch Schlafentzug. 415 y bie Nervenarzt, 19?1, 42, 3, 11?. - 530. Pi tkowska H.: Problem biolo- giczne w leczeniu stanów depresyjnych. Referat zjazdowy. w 531. Piekarska-Ekfert A., Żelazowska S.: Reakcje depresyjne z pró- 55? bami samobójczymi n młodzieży szkolnej. Pamiętnik XXIX, s. 361- zja 362. - 532. Pietruszewska I., Piotrowski A., 2ardecka M.: Kryteria ;e . ?o? diagnostyczne psychoz mieszanych. Pamiętnik XXIX, s. 195-198. - ?::ä Ps? 533. Pietruszewska I., Urbanek B.: Potencjalizacja niektórych środ- of ków antydepresyjnych przez podanie diazepamu. Pamiętnik XXIX, :? ?, 119 s. 429. - Piotrowski A.: Leczenie psychoz maniakalno-depresyjnych i? , 5 i ich zapobieganie. Referat wygłoszony n II zjeździe psychiatrów kał olskich w Kocborowie, 4 czerwca 192? treszczenie w: Nowiny 333 Psychiatryczne, 192?, 4, 223. - 535. Pirożyński T., Siropoaru G.: ele: Psychopatologia z?chowania się w okresie dojrzewania. Psych. Pol., . pre 1963, 3, 2?1. - 536. Patman S. R.: Comparison of lithium carbonate n.id 330 ?? 1 and imipramine. (In prevention of manic-depressive disease). Dis. Nerv. Syst., 19?0, 31, 2, 132. - 53?. Platman S. R., Fieve R. R.: Sleep in depression and mania. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116, 531, 219. - 538. Popkowska N.: Badania nad żachowaniem się źrenic w prze- biegu leczenia psychotropowego. NNiPP, 2, 163. - 539. Popkowska N:: O formie samobójczej reakcji rezygnacyjnej. Psych. Pol., 19?0, 5, 531. - 540. Popfawska C., Cwiklińska A.: Specyfika pracy pielęg- niarki w psychiatrycznym oddziale dziennym. Psych. Pol., 19?1, 4, 43?. 541. Pöldinger W.: Kliniczne aspekty leczenia depresji. Referat zjazdowy. - 542. Priori R.: Anthropologische und kulturelle Einflüsse auf die Ausgestaltung der endogenes Depression. W książce: Bei- träge zur vergleichenden Psychiatrie. Karger, Basel 196?. - 543. Ra- chowski A.: Dipsomania a alkoholizm przewlekły. Psych. Pol., 1969, 5, 5?5: - 544. Read H.: Sens sżtuki. PWN, Warsżawa 1965. - 545. Rees L.: Leczenie depresji w szpitalu. Pamiętnik XXIX, s. 281-283. - 546. Regufa-Adolf T.: Problemy pozakliniczne psychiczenie chorego (uwagi asystenta społecznego). Psych. Pol., 1969, 4, 491. - 543. Rei- se E.: Konstitutionelle Verstimmung und manisch-depressives Irre- sein. Zeitschrift f. d ges. Neurol. Psychiat. Origin., 1910, 11, 343. - 548. Rekliński M., Bialoszewska l.: Przebieg i leczenie depresji psy- chotycznej w przypadkach zaburzeń hormonalnych. Referat zjazdo- wy. - 549. Rekliński M., Bia?oszewska l.: Taraktan w leczeniu obja- wowych stanów depresyjnych w przebiegu stwardnienia rozsianego. Referat zjazdowy. - 550. Richard J.: A propos de problemes institu- tianels hospitaliers en geriatrie. W książce: Die Psychiatrie dcs Alters. S. Karger, Basel, Nev York 1930. 551. Richter C. P.: The phenomenon of unexplained sudden death in animal and man. W: The meaning of death. Red. H. Feifel. Mc. Graw Hill Bock Company Inc., New York-Toronto-London 1959. - 55'2. Rimon R., Halonen P.: Herpes simple?r virus infection and depressive illżzess. Dis. Nerv. Syst., 1969, 5, 338 - 340. - 553. Roback A. A.: History of psychology and psychiatry. The Citadel Press, New York 1964, s. 258 - 260. - 554. Rogers M. P., WhY- ?row P. C.: Clinical hypothyroidism occurring during lithium treat- ment: two oase histories and a review of thyroid function in 19 patients. Amer. J. Psychiat., 19?1, 128, 158. - 555. Romaszewska K.: Dotychczasowe wyniki leczenia taraktanem w psychiatrii. 1962, 3, 415. - 556. Romaszewska K., Wlosińska 1., Jus A.: Analiza prze- biegu faz psychozy maniakalno-depresyjnej i okresowej depresji w zależności od metod leczenia. Pamiętnik XXIX, s. 399 - 402. - 55?. Roszka J., Seredyński R.: Zespoły depresyjne u dzieci. IZ?ferat zjazdowy. - 558. Roih G.: Melancholie und "Dunkle Nacht . ;, Confinia Psychiatrica, 1962, 5, 151. - 559. Rothe A.: Rys dziejów psychiatrii w Polsce. Warszawa 1893. - 560. Rowe D.: Estimateś of change in a depressive patient. Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 52?, 1 I 9?. 561. Różycki A.: Realizacja zasad społeczności leczniczej na przy- kałdzie wybranych ośrodków zagranicznych. Psych. Pol., 19'f0, 3, 333. - 562. Rudkowska A., Krause K., Holyst J.: Zmiany zapisu elektroencefalograficznego w przebiegu leczenia stanów de- presyjnych tofranilem. NNiPP, 1961, 2, 241. - 563. R.ud- niaki S., Krause K., Hołyst J.: ?Wieloobjawowy zespół neuro- 33? n i 1 7' ,,tI ; r ? a:r ? !'7 f?! logiczno-psychiatryczny w następstwie anomalii przedniego odcinka koła tętniczego Willisa. NlViPP, 1962, 265. - 564. Rumiancewa C. M., Faktor M I., Nefeäewa Ń. I.: Prinzenenije solej litija dla profiłak- tiki affektywnych pristupow. Żürnał Newropatołogii i Psichiatrii? 19?0; ?0, 11, 1?12. - 565. Rumiancewa G. M., Margolina E. B.: Liti? kak sredstwo profiłaktiki affektiwnych rasstroistw. Żurnał Newro- patołogii i Psichiatrii, 19?0, ?0, ?, 1082. - 566. Rümmele W.: Orga- nische Depressionen und ihre Behandlung. W książce: Depressio= nen... - 56?. Rump S.: Nowe związki psychozomimetyczne. NNiPP, 1962, 1, 111. - 568. Rybakowski J.: Uwagi na temat leczniczego działania soli@ litu w zespołach depresyjnych. Referat zjazdowy. - 569. Rydzyński Z.: Badania nad właściwościami przeciwdepresyjnymi prothiadenu. NNiPP, 1966, 10, 1159. - 5i0. Rydzyński T.: Własne doświadczenia kliniczne z nowym preparatem antydepresyjnym TPD-6..Psyćh. POI., 196i, 4, 459. 5?1: Rydzyńskf Z., Weychert A.: Własne doświadczenia ze stoso- waniem imipraminy w leczeniu nioczenia nocnego. NNiPP, 1966, 2; 153. - 5?2. Ryn Z.: Przypadek psychozy maniakalno-depresyjnej z 14-dniowymi fazami. Psych. Pol., 1963, 4, 499. - 5?3. Ryn Z.: Sa- mobójstwa w Tatrach. Psy,ch. Pol., 19?0, 2, 113. - 5?4. Ryn Z.: Za- burzenia psychiczne w chorobie górskiej (wysokościowej). Psych. Pol., 196?, 3, 331. - 5?5. Sachar E. J., Finkelstein J., Hellman L.: Growth hormone responses in depressive illness. Arch. Gen. Psy- chiat., 1931, 25, 263. - 536. Sattes H.: Paranoische Symptomatik beż der andogenen Depression: W: Das depressive Syndrom. - 5??. Sa= wicka H.@ Ilościowe i jakóściowe zmiany szpiku kostnego w prze- biegu cyklofrenii. Przeg!. Lek., 1951, 8, 2?0. - 5?8: Scharrer W.: Die phasischen Psychosen in Wandel psythiatrischer Denksrichtungcn. Dissertation, Hamburg 196?. - 5??. Sćher J. N1.: The depressions and structure: an@ existential approach to their unterstanding an? treatment. Amer. J. Psychother., 19?1, 25, 369. - 580. Schneider W.: Lexikon alchemistisch-pharmazeutischer Symbole. Verlag Chemie, Meinbeim, 1962; s. ?6-??. 581. Schilling-Siengalewicz S.: Psychoza maniakalno-depresyjna po urazie głowy. Prasa Lekarśka, 1938, 6, 514. - 582. Schmid W.: Phi- losophisches und medizinisches der Consolatió der Boetius. Mün- chen 1956. - 583. Schon NI.: Die Lithiumprophylaxe bei manisch- -depressiven Pśychosen. Nervenarzt, 19?1, I, 1. - 584. Schou M., Buastrup P. C., Grof P., Weis P., Aitgst J.: Pharmacological and cli- nical problems of lithium prophyla?is. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116, 335, 615. - 585. Schramm I?? W.; Schrarrtmowa H.: Aminy biogenne w ześ?ołach depresyjnyCh. Psyćh. Pol., 196?, ?; 32?. - 586. Schrarrtrrr R. W., Schrammowa H.: 1?-hydroksykortykosteroidy i równowaga wodno-elekfrolitowa w zespołach depresyjnych. Ps?ch. Pol.; @1968, I, 8?. --~ 58?. Schrammowa H.: Wpływ dużyćh dawek witaminy A na wydalariie VMA. Referat zjazdowy. - 588. Schrammowa H.: Zmiany psychiczne w przebiegu niektórych chorób związanych z zaburzenia- mä przemiany wodno-elektrolitowej. AM, Poznań ? 1964 (rozprawa ha- bilitacyjna). - 589. Schrammowa H., Nowak S.: Akt?wność cerulo- pläzminy w surowicy krwi chorych ?>a depre o różn,ej etiologii. Psych. Pol., 19?1, 3, 251. - 590: Scltrammowa , Schramm R. W.: Biochemiczna regulacja nastroju@i stanów afekt?wnych. Psych. Po!., 196?, 6, ?23. 332 ś ?% ' 591. Schrammowa H., Schramm R. W.: Kwas gamma-aminomasło- wy metabolizm i rola w układzie nerwowym. Psych. Pol., 196?, 2, 213. - 592. Schrammowa H., Szubertowa M.: Zagadnienia wzajem- nej z?leżności żaburzeń psychicznych i alergicznych, NNiPP, 1961, 4, 513. - 593. Schumacher J.: Antike Medizin. Walter de Gruyter, Berlin 1963, s. 243-250. - 594. Schwabe J.: Archetyp und Tierkreis. Bruno Schwabe Verlag, Basel 1951, s. 189. - 595. Selbach H.: Die endogene Depresion als Regulationskrankheit. W: Das depressive Syndrom. - 596. Seligman K.: The mirror of magic. New York i, : 1948. - 59?. Sęk H., Kapelska A.: Psychoterapia grupowa w depres- jach endogennych. Referat zjazdowy. - 598. Sęp-Kowalik B.: Zna- czenie pochodnych dibenzocykloheptadionowych w leczeniu zespo- łów depresyjnych. NNiPP, 1966, 8, 963. - 599. Sęp-Kowalikowa B.: Przypadek depresji endogennej powikłanej w czasie leczenia zespo- ?ów majaczeniowo-zamroczeniowych. Psych. Pol., 1969, 6, 321. - 600. Shobe F. O.: Long-term prognosis in manic-depressive illness. Arch. of Gen. Psychiat., 19?1, 24, 334. 601. Schull W. K.: Critique of studies of lithium salts in the treat- ment of mania. Amer. Journ.? of Psychiat., 1930, 12?, 218. - 602. Sibielak J.: Psychiatryczna opieka domowa. Psych. Pol., 19?0, e, 683. - 603. Siegel R. E.: Galen's System of Physiology and Medicine. Ś. Karger, Basel-New York 1968, s. 209-210. - 604. Sigeris# H. E.: On the history of medicine. M.D. Publications Inc., New York, 1960, s. XVI. - 605. Sigerist H. P.: History of medicine. Wyd. 2, Oxford Uni- versity Press, Oxford 1965, t. I, s.12-13. 606. Sikorski W.: Zagadnieni? psychiatryczno-organizacyjne problemu toksykomanii na terenie wo- jewództwa gdańskiego. Referat zjazdowy. - 603. Simoda K.: t7ber den prämorbiden Charakter des manisch-depressiven Irreseins. Psychiat. Neurol. Japon., 1942, 45, 101. - 608. Siwczyński J.: Zagadnienie pro- filaktyki samobójstw w nauczaniu średnich kadr medycznych. Refe- rat zjazdowy. - 609. Smietannikow P. G.: Wysszaja nerwnaja deja- telnost' pri depressiwnych sindromach. Izdatelstwo "Medicina", Le- ningradskoje Otdelenie, Leningrad 1967 - 610. Smoczyński S.: Ze- spół kataleptyczny w przypadku guza szyszynki. ŃNiPP, 1962, 3, 43?. 611. Sobkowiak J., Franczak W.: Wpływ centrofenoksyny na czę- stość moczenia nocnego u dzieci. NNiPP, 1966, 2, 15?. - 612. Soko- fowska W.: Doświadczenia własne z leczenia niamidem zespołów de- presyjnych. Referat zjazdowy. - 613. Soldan W., Heppe H., Bauer M : Geschichte der Hexenprozesse. Wyd. 3, München 1911, t. 1 i 2. - 614. Spett K., Dzikowski H., Aleksandrowicz J. W.: Leczenie tofra- nilem stanów depresyjnych. NNiPP, 1964, 6, 943. - 615. Spett K., Dzikowski H., Leśniak R., Szymusik A.: -Samouszkodzenie chorych psychicznie. NNiPP, 1962, 6, 885-892. - 616. Spiegelberg U.: De- pressive ? Syndrome aus der Sicht psychosomatischer Klinik und For- schung W: Das depressive Syndrom. - 61?. Spitz R. A.: Die Ent- stehung der ersten Objektbeziehungen. Wyd. 2. Klett, Stuttgart 1960. - 618. Stenstedt A.: A study in manic-depressive psychosis. Acta Psychiatrica Scandinavica, 1952, suppl. ?9. - 619. Stenstedt A.: Drei genetische UntersuchungEn von psychischen Depressionen. W: Das depressive Syndrom, s. 29-36. - 620. Stenstedt A.: Genetics of eurotic depression. Acta Psychiatrica Scandinavica,1966, 42, 392. 621. Stenstedt A.? Involutional melancholia. An etiologic clinical and social study of endogenous depression in-later life with special 33? reference to genetic factors. Acta Psychiatrica Scandinavica, 1959, suppl. 12?. - 622. Sternalski M.: Zaburzenia psychiczne a samobój- stwa dokonane. Psych. Pol., 1969, 4, 419. - 623. Sternberg E. J.: Kliniczne właściwości zespołów depresyjnych, wieku starczego. Pa- ? miętnik XXIX, s. 8?-93. - 624. Stone C. A.: Zum Wirkungsmecha- nismus trizyklischer Antidepressiva. W: Das depressive Syndrom. - 625. Strzyżewski W., Drogowski M.: Flupentiksol (Fluanxol) w lecze- ' niu zespołu apatycznego pochodzenia schizofrenicznego. Psych. Pol., 19?1, 2, 20?. - 626. Strzyżewski W., Bartoszewicz S., Kapelski Z., Trzeciaknwa O.: Zależność między dynamiką endogennych zespołów depresyjnych a czynnością układu wegetatywnego i pozapiramido- ; wego w; przebiegu leczenia lewopromazyną. Referat zjazdowy. - 62?. Strzyżewski W., Kapelski Z., Barćoszewlcz S., Trzeciakowa O.: ? Zmiany w czynnościach wegetatywych w przebiegu leczenia dwu- benzepiną (noveril) endogennych zespołów depresyjnych. Referat zjazdowy. - 628. Strzyżewski W., Zakowska-Dąbrowska T.: Tie- tiksen (Navane) w leczeniu zespołów apatycznych pochodz?nia schi- zofrenicznego. Psych. Pol., 19?1, 2, 189. - 629. Sulgostowski ..l., Wol- ska H.: Leczenie stanów depresyjnych na oddziale terapii dziennej. ; Pamiętnik XXIX, s. 419-422. - 630. Sujecka-Szymkiewicz H.: Obja- wy z??społu pozapiramidowego podczas stosowania podtrzymujących dawek środków neuroleptycznych. Psych. Pol., 196?, l, 39. 631 Sulestrowska H., Wróblewska-Smoczyńska J.: Z kazuistyki "nieumotywowanych" samobójstw u dzieci. NNiPP, 1966, 6, ?29. - 632. Sullivan H. S.: Conceptions of modern psychiatry. Norton, Ne?v York 1953. - 633. Sumnters M.: The history of Witchcraft and de- monology. Wyd. 2, University Books, New York 1956. - 634. Susu- ; #owska M.: Rola psychologa w klinice psychiatrycznej, NNiPP, 1965, ' 4, 613. - 635. Sych M., Winid B., Gątarski L., Treter A.: Stosowanie @ ? wstrząsów elektrycznych w uśpieniu i w kontrolowanym zwiotczeniu mięśniowym:? NNiPP, 1960, l, 129. - 636. Szafranek J.: Niezwykła próba samobójcza chorej z depresją endogenną. Psych. Pol., 1969, ?.; 6, ?13. - 63?. Szelenberg W.: Muzykoterapia w oddziale psychiat- ? rycznym. Fsych. Pol., 19?1, 5, 69. - 638. Szelenberg W.: Terapia za- jęciowa na psychiatrycznym oddziaIe dziennym. Psych. Pol., ?19?0, 6, 66?. - 639. Sztejerwald W.: Stany depresyjne a gruźlica płuc. Pa- nziętnik XXIX s. 391-394. - 640. Sztenberg E. J.: Sowremiennyje @ woprosy kliniki i leczenija depressiwnych sostojanij. Kliniczeskaja ? Medicina, 1969, 4?, 9, ?0. 641. Szumowski W.: Historia medycyny filozoficznie ujęta. Wyd., 2, PZWL, Warszawa 19?1. - 642. Szydlik H.: Objawy depresonali- zacyjne w stanach przygnębienia nerwicowego. Pamiętnik XXIX, s. 261-266. - 643. Szydlik H., Wasik A.: Zespoły psychopatologicz- ne w przebiegu pourazowego uszkodzenia przedniej części płatów czołowych, NNiPP, 1961, 5, 669. - 644. Szymariska Z., 2elazowska S., Piekarska A.: Zaburzenia przystosowania u dzieci i młodzieży w świetle katamnezy. Psych. Pol., 19?1, 3, 309. - 645. Ściga#a F.: - Leczenie depresji miażdżycowej heparyną Psych. Pol., 1969, 1, 49. -- ;' 646. Sciga#a F., Obolewicz K.: Toksykómanie młodzieżowe jako przy- ?? czyna hospitalizacji psychiatrycznej na m ale ostatnich dziesię- ciu lat Szp?itala w Kocborowie. - 64?. Swi c k S.: Podział klinicz- ny depresji. Zestawienie przypadków depresji Kliniki Psychiatrycznej w Lublińcu za lata 1960-1964. Pamiętnik XXIX, s. 383-389. - 648. 334 . E , 1 Swierczek S.: Psychozy inwolucyjne. Lekarski Instytut Naukowo- -Wydawniczy, Vl?arszawa 194?. - 649. Swierczek S.: Psychozy inwo- lucyjne. W: Pamiętnik XXVI, s. 2%-36. - 650. Swierczek S.: Psy- chozy inwolucyjne. AM, Zabrze 1960, (rozprawa habilitacyjna). 651. Swierczek S.: Über die Involutionspsychosen auf Grund eige- ner Untersuchungen. Psychiat. Neurol., 1960, 12, 169. - 652. Swier- czek S., Kaiser-Swierczkowa S.: Odczyn opadania krwi w psycho- ! zach. Nowiny Psychiatryczne, 1933, 3/4, 200. - 653. Ta?zow T.: Współczesne problemy melancholii. Pamiętnik XXIX, s. 9?. - 654. Tarnowska-Dziduszko E., Zieliński J. J.: Zastosowania waskulatu ' w chorobach naczyniowych mózgu. NNiPP, 1964, 1, 51. - 655. Ta- tarkiewi?z W.: O szczęściu. Wyd. 5, PVVN, Warszawa 1962, rozdz. ? VI: Szczęście a nieszczęście. - 656. Teja J. S., Narang R. L., Aggur- ! wal A. K.: Depression across cult?,res. Brit. J. Psychiat., 19?1, 119, '253. - 65?. Tellenbach H.: Zur Freilegung des melancholischen Ty- pus in Rahmen einer kinetischen Typologie. W: Das depressive Syn- ? drom. - 658. Temkin O.: The falling sickness. J. Hopkins Press *E , Baltimore 1945, s. 140. - 659. Temkow I., Krstinkow A., Dackafow ?.: Kliniczni izsledwanija wrohu leczebnija efekt na melitrecen (trau- sabun) pri depresite. Newrol. Psichiat. Newrochir. (Sofia), 1969, 8, 6, ? 456. - 660. Terzioglu A:: Mittelalterliche Krankenhäuser unter Be- rücksichtigung der Frage nach den ältesten psychiatrischen Anstal- ten. Fakultät der Architektur der Technischen Universität, Berlin łk 1968. 661. The meaning of death. Red. H. Feifel. Mc Graw-Hill Book pi ?' Comp., Inc., New York-Toronto-London 1959. - 662. Thille Z.: Rodzaje i formy oporu przed tworzeniem się społeczności leczniczej ., w tradycyjnej instytucji psychiatrycznej. Psych. Pol., 1969, 3, 369. ?- 663. Thille Z.: Zamachy samobójcze dzieci i młodzieży. Psych. Pol., . 19?1, 6, 315. - 664. Thomson L. G.: On the genesis of affective illness. A pair of discordant twins. Brit. J. Psychiat., 1930; 116, 532, . ? 323. - 665. Tracewski C.: Psychonerwice z elementami depresyjnymi ! i ich leczenie. Referat zjazdowy. - 666. Trąbka J.: Neurofizjologia , kli?iczna. Cz. I: Ogólna i Cz. II: Analizatory - narządy zmysłowe. ? Wyd. AM, Kraków 1931, (skrypt). - 66?. Treter A.: Uwagi na temat ; dobrowolności i przymusu w psychiatrii.? Psych. Pol., 1969, 4, 4?9. - ! 668. Truszczyriska Z., Mielczarek J.: Analiza stanów ostrej depresji i reaktywnej jakó przyczyn działań przestępczych. Pamiętnik XXIX, ?I s. 301-304. - 669. Urbanek B.: Wpływ doustnego podawania chlo- ? ropxomazyny i niamidu na skład flory bakteryjnej jelit z człowieka. ? NNiPP, 1966, 2, l43. - 6?0. Ilszerenko L. S.: Wlijanije psichotrop- nych weszczestw na ekskxeciju katechołaminow u bolnych maniakal- na-depressiwnym psichozom. Wracz. Dieło, 1970, 6, 9?. 631. Vagbh.ares astengahrdayssamhits. Ein altindisches Lehrbuch ? der Heilkunde. Tłum. E. J. Brill, Leiden 1941. - 6?2. Veillard-Cybul- ska H.: Współpraca psychiatry z sędzią dla nieletnich. NNiPP, 1963, 5, 301. - 633. Vencovsky E.: Leczenie stanów depresyjnych nortryp- ? tyliną. NNiPP, 1966, 4, 413. - 634. Vencovsky E.: Prispevek k meto- dologii farmakoterapie depresi. Ćeskoslov. Psychiat., 19?0, 66, 2, 84.- 6?5: Vencovsky E.: Współczesne zagadnienia farmakoterapii psychia- trycznej, NNiPP, 6, 321. - 6?6. Villa H. L.: Die medikamentöse Be- handlung der psychischen Störungen im höheren Alter. VV książce: Die Psychiatrie des Alters. S. Karger, Baśel, New York 19?0. - 335 k I I ? ?;S? I 63?. Wacfawik P.: Przypadek postaci naprzemiennej cyklofrenii le- czony przez cztery lata węglanem litu. Psych. Pol., 1931, 3, 345. - 638. Walcher W.: Die larvierte Depression. Hellinek, Wien 1969. - 639. Walczyńska A.: Interpersonal relations among neurotic and psy- chotic patients. Acta Medica Polona, 1968, 3, 281. - 680. Walczyńska A.: Próba analizy zagadnienia współżycia pacjentów w klinice psychiatrycznej. NNiPP, 1964, I, 139. 681. Welden J. de: Wpływ grup krwi na efekt leczniczy chloro- promazyny. NNiPP, 1966, 8, 943. - 682. Waldmann H.: Zur Psycho- pathologie der Tagesschwankung beim depressiven Syndrom. Arch. Psychiat., Nervenkr., 1930, 213, 2, 13?. - 683. Walser H.: Melan- cholia in medizinisch-geschichtlicher Sicht. Therapie Umschau, 1968, 25, l?. - 684. Wankmüller R. F.: Zu Dürers Kupferstich "Melancholia I" Confinia Psychiatrica, 1960, 3, 158. - 685. Wardaszko-Łyskowska H.: Analiza roli socjoterapii we współczesnej psychiatrii. AM, Warsza- wa I 966 (rozprawa habilitacyjna). - 686. Wardaszko-Łyskowska ? H.: Badania kliniczne nad mogadonem, środkiem regulującym zaburzenia snu. Psych. Pol., 1969, I, 53. - 68?. Wardaszko-Łyskowska H., Żar- decka-Mieściwska M.: Wyniki stosowania pyritinolu (encephabolu) w psychiatrii. Psych. Pol., 19?0, 2, 161. - 688. Wardaszko-Łyskow- ska H.: Zmiana obrazu psychopatologicznego schizofrenii i psychozy maniakalno-depresyjnej jako wynik farmakoterapii. NNiPP, 1965, 6, 869. - 689. Wardaszko H., Jus A.: Próba ocen granic między de- presją okresową a depresją reaktywną. Pamiętnik XXIX, s. 187- 194. - 690. Wasik A.: Depresje objav?owe w przebiegu leczenia gruźlicy płuc etionamidem. Pamiętnik XXIX, s. 123-131. 691. Wasik A.: Niektóre formy reagowania niedorozwiniętych umy- słowo na chloropromazynę. Psych. Pol., 196?, l, 91. - 692. Wasik A.: Psychopatologiczne obrazy późnych objawów psychicznych wywoła- nych przewlekłym zażywaniem neuroleptyków. NNiPP, 1964, I, 133. - 693. Wasik A.: Rzadkie powikłania neurologiczne w przebiegu lec?e- nia neuroleptykami. NNiPP, 1964, 6, 949. - 694. Wasik A., Guzow- ski K.: Hiperkinezy napadowe wywołane neuroleptykami. NNiPP, 1966, 6, 699. - 695. Wasik A., Kotschy A.: Taractan - nowy zZvią- zek neuroleptyczny w leczeniu chorób psychicznych i nerwowych. NNiPP, 1962, 4, .6?3. - 696. Wgsik A., Kotschy A.: Zespół egzogen- ny o pomyślnym zejściu jako powikłani? w przebiegu leczenia laro- xylem. NNiPP, 1965, 2, 353. - 693. Watts C. A. H.: Postępovrranie w endogennej depresjl w ogólnym lecznictwie. Pamiętnik XXIX, s. 289-291. - 698. Wdowiakowa M., Jędrzejczakowa M.: Próba oce- ny klinicznej reakcji depresyjnych u młodzieży. Pamiętnik XXIX, s. 349-353. - 699. Weissman M. M., Klerman G. L.. Paykel E. S.: Clinical evaluation of hostility in depression. Amer. J. Psychiat" 1931, 128, 261. - 700. Weftbrecht H. J.: Auslösung ,endogener Psy- chosen. W: Das depressive Syndrom. ?Ol. Wesełucha P.: Zespoły depresyjne w klinice chorób wewnętrz- nych (maszynopis artykułu). - 302. Wiechowski W.: Samobójstwo w następstwie konfliktu z otoczeniem. Psych. Pol., 1931, 3, 351. - ?03. Wieck H. H.: Depressiv getönte Durchgangs-Syndrome. W: Das depressive Syndrom. - 304. Wierzchnicki T., K? ńska B., Soczyń- ska D., Chrzanowicz T., Rogiewicz A.: Bada katamnestyczne w depresji inwolućyjnej. Pamiętnik XXIX, s. 309-316. - 305. Wie- ser St.: Über den @Defekt bei phasischen Psychosen. W: Das depres- 336 ??6?; ??'; r sive Syndrom. - ?06. Wilczkowski ?.: 2agadnienia patofizjologicz= I 'r? . ne w zaburzeniach psychicznych reaktywnych. Rocznik Psychiatrycz- ny, 1949 (1950), nr 2/3, s. 214-231. - ?0?. Wilczkowski E.: Zagad- nienia patofizjologii zaburzeń psychicznych w okresie inwolucji. , Pol. Tyg. Lek., 1949, 180-183. - ?08. Wilczkowski E., Bukowczyk A.: Krótka diagnostyka psychiatryczna. Wyd. 2, PZWL, Warszawa 1966. - 309. Winid B.: Psychopatologia i psychoterapia zespołu natręctw. Psych. Pol., 1969, 4, 413. - ?10. Winid B.: Uwagi o postępowaniu psychoterapeutycznym w nerwicy natręctw. NNiPP, 1962, 6, 911. ?11. Winid B.: Uwagi o zespole natręctw. Psych. Pol., 19?0, 2, ' 1?5. - ?12. Winid B.: Zespół natręctw. (Psychopatologia i psycho- terapia). Wyd. AM, Kraków t9?0 (powielone). - ?13. Winid B., Sta- rzecka B.: Wyniki stosowania u chorej na colitis ulcerosa farmako- terapii i psychoterapii. NNiPP, 1955, 4, 65?. - 314. Winzenried F. J. M.: Beziehung periodischer Verhaltens- und Befindensstörungen im Kindes und Jugendalter zu den endogenen Psychosen. W: Das P Y de ressive S ndrom, s. 392-393. - 315. Wittkower E., Hüge1 R.: s?k ' Transkulturelle Aspekte des Depressiven syndroms. W: Das depre?- sive Syndrom, s. I42-143. - ?16. Wittkower R., Wittkower M.: Born under Saturn. The character and conduct of artists. Weidenfeld and Nikolson, London 1963, s. 102-108. - 31?. Włosińska I.: VVpływ aktywnego leczenia biologicznego nä czas trwania remisji w psy- chozie maniakalno-depresyjnej. Psych. Pol., 19'fl, 5, 543. - 318. Woj- dyslawska I.: Wyniki leczenia stanów depresyjnych melitracenem (trausabunem). Psych. Pol., 19?0, 4, 449. - ?19. Wolpe J:: Neurotic ! depression: experimental analog clinical syndromes, and treatment. ' Amer. J. Psychother., 19'fl, 25, 362. - ?20. Wolek, Przybylska L.: j Rozwój życia kulturalnego wśród pacjentów szpitala w Kocborowie. Psych. Pol., 1968, 1, 43: ' ?21. Woodruff A. A., Guze S. B., Clayton P. J.: Unipolar and bi- polar primary affective disorder. Brit. J. Psychiat., 19?1, 119. 33. - ?22. Wróblewska-Smoczyńska J.: Reakcja depresyjna u dzieci nie- . dorozwiniętych umysłowo i zaniedbanych wychowawczo.?Pamiętnik XXIX, s. 209-212. - 323. Wróblewska-Smoczyńska J., ?Smoczyński S.: Depresja a organiczne dysforie na materiale chorych z guzanli 1 mózgu. Pamiętnik XXIX, s. 219-222. - ?24. Wróblewski J.: Diete- tyka starców jako problem gerontopsychiatryczny. Psych Pol., 1930, 5, 593. - ?25. Wróblewski J.: Problem starców w szpitalnej terapii zajęciowej. Psych. Pol., 19?1, 3, 331. - 326. Wróblewski J.: Przypadek pourazowego zespołu czołowego z napadami dystymicznymi. Psych. Pol., 1963,? 3, 363. - ?2?. Wyrsch J.: Psychiatrie als offene Wissen- schaft. ?Verlag P. Haupt, Bern-Stuttgart 1969, s. 83-95: ?Über Glück und Unheil der Namengebung in der Psychiatrie. - 328. Zakrzew- ska F.: Analiza kliniczna i elektromio raficzna zaburzeń ruchowych ???i w przebiegu leczenia środkami neuroleptycznymi. NNiPP, 1963, 5. ??4 6?9. - ?29. Zarębiński J., Gajewski W.: Efekty leczenia zespołów depresyjnych u ludzi w podeszłym wieku na materiale Szpitala Psy- chiatrycznego w Węgorzewie (Maszynopis). - ?30. Zemlanioćyna P. A.: Ob atipicznych wariantach maniakalno-depressiwnogo psicho- za. Żurnał Newro atoło ii i Psichiatrü, 1969, 69, 9, 1360. 331. Zerbin-Rüdin E.: Zur Genetik der depressiven Erkrankungen? W: Das depressive Syndrom. - ?32. Zgirski L.: Kliniczne i społecz- ne aspekty toksykomanii v?śród młodzieży trójmiasta. Referat zjaz- 22 - Melancholfa 33? ft? i I I :ü I ł i i R l? t? = I ' ' ;Ć:I Ć ? ;I < ? ć?owy. - ?33. ?girski L.: IZozważania naci efektywnością leczenia depresji endogennej. W: Pamiętnik drugich gdańskich dni lecznictwa psychiatrycznego, Gdynia 25-2? IX 19?0 r. Oddział Gdańsko-Byd- goski Pol. Tow. Psychiatrycznego, Gdańsk 19?1, s. 403~408. 334. Zieliński T.: Z życia idei. Wydawn. Rój, Warszawa 1939, t. 2, s. 241-235: Mania twórcza, s. 325-330: Złoty wiek. - ?35. Zien- kiewicz J.: Nerwicowe i psychotyczne zespoły depresyjne wieku S. Adi dziecięcego. Pamiętnik XXIX, s. 345-348. - 736. Zilboorg G.: A hi- s. 214. story of medical psychology. W. W. Norton Co., New York 1941. - a.t. Sc; ?3?. Zakowska T., Dąbrowski S.: Zmiany czynności bioelektrycznej M. ?Ba mózgu w przypadkach okresowych psychoź afektywnych podczas s. 16. inwolucji. Pamiętnik XXIX, s. 10?-111. J. Bog 189-193 J. Bog nr 29, s. @ H. Bor 1932, nr : E. Brzt Znak, 19? B. Cze; 56-5?. J. Doli; Literacki? W. Grc R. W. l Z. Hani Przeg. Le: ' A. Jakt ; J. Jano ; s. 38-39. Z. Jaro; ? Alkoholiz ; O. Jędi nr 199. R. Leśn hitlerows? karski, 1 g T, Lisie s. 80-89. J. Mas? nr 34, s. 2, J. Masl 19?2, nr 6, T. Nycz K. Skar: ' chologia V A. Stro? _ i 52. S. Stanu M. Szpa czość, 193? A. Tars? s. 43. 22' ? leczenia lecznictwa tńsko-Byd- 3--@408. - 1989 t 2 ?35. Zien ???? Prace o profesorze Kępińskim jne wieku ? ? G.: A hi- S. Adamcz k Schizofrenia. Człowiek i ŚwiatopQgląd, 19?3, nr ?, @k 1941. - s. 214. a.t. Schizofrenia. Problemy, 1933, nr 1, s. 62. ektrycznej M, -Bajerówicz: Najbardziej tajemniczy kraj. Tydzień, 19?3, nr ?, h podczas s. 16. " ? r J. Bogusz: Prof. dr Antoni Kępiński. Przeg. Lek., 19?3, nr 1, s. 189-193. J. Bogusz: Prof. dr med. Antoni Kępiński. Służba Zdrowia, 19?2, nr 29, s. 2. @ H. Bortnowska: Profesor Antóni Kępiński. Tygodnik Powszechny, 19?2, nr 2?, s 2. ; E. Brzezicki, J. Masfowski: Antoni Kępiński. Człowiek i dzieło. Znak, 19?2, nr 220, s. 1293-1314. B. Gzeszko: Pomoc w zrozumieniu. Nowe Książki, 19?2, nr 19, s. 56-5?. J. Doliński; Symptomy poprawy. Nowości literatury faktów. ?ycie Literackie, 19?2, nr, 38, s. 10. W. Grochola: Co jest w człowieku? Polityka, 19?3, nr l? i 18. ?1, = R. W. Gutt: Rezonans rytmu. Służba Zdrowia, 19?2, nr 32, s. 8. ł,L ? Z. Hanicki: Wspomnienie o prof. dr hab. med. Antonim Kępińskim. E' ? Przeg. Lek., 19?2, nr 12, s. 9?1-9?2. A. Jakubik: Antoni Kępiński - Homo religiosus. 'VVięź, 19?3, nr 4. ? J. Janociński: Żył mądry lekarz. Przewodnik Katolicki, 19?3, nr 5, ? s. 38-39. ?, Z. Jaroszewski: Pro memoria. Prof. dr Antoni Kępiński. Problemy Alk ? oholizmu, 19?2 nr 11, s. 18-19. O. Jędrzejczyk: W sprawie człowieka. Gazeta Krakowska, 1932, nr 199. R. Leśniak i J. Masfowski: Psychiatryczna problematyka obozów ? ? hitlerowskich w twórczości Antoniego Kępińskiego. Przegląd Le- ; karski, 19?4, nr 1. T. Lisiewicz: Psychiatria rozumiejąca. Życie i Myśl, 1933, nr ?, s. 80-89. J. Masfowski: Najbliżej chorych. Tygodnik Powszechny, 19?2, ? nr 34, s. 2. , J. Masłowski: Profesor dr Antoni Kępiński. Psychiatria Polska, ? ? 1972, nr 6, s. 609. T. Nyczek: Psychiatria stosowana. Echo Krakowa, 19?4, nr 16. ? K. Skarżyńska: Antoni Kępiński - Psychopatologia nerwic. Psy- ? chologia Wychowawcza, 19?2, nr 5, s. 599. " A. Strońska: Morbus Bojarskiej. Służba Zdrowia, 19?3, nr 51 e:?ł ' ' i 52. ?? S. Stanuch: Rytm życia. Dziennik Polski, 1932, nr 180, s. 5. M. Szpakowska: ...A bliźniego swego jak siebie samego. Twór- czość, 19?3, nr 4, s. 99. A. Tarska: To ogromne lustro. Magazyn Kulturalny, 19?3, nr ?, s. 43. 22' 33? ? x . a I ? EI ??CYII ?? I ; ; ;Y -?:: i : ?I A. Tarska: Wielka szansa obłędu. Literatura, 19?2, nr 35, s. 14. K. T. Toeplitz: Rytm życia. Kultura, 19?2, nr 52, s. 5. R. Zieliński: Po owocach ich poznacie. Życie i dzieło prof. A. Kę- pińskiego. Za i Przeciw, 19?3 nr 14, s. 8-9. Autorzy licznych prac rozumieją, że dzieła prof. Kępińskiego stano- wią całość i dlatego często starają się opisywać ten dorobek synte- tycznie. Dojrzałe syntezy wszakże będzie można nakreślić dopiero wtedy, gdy w rękach czytelników znajdą się nie wydane jeszcze' książki prof. Kępińskiego. Prof. dr Eugeniusz Brzezicki I i .nr 35, s. 14. ło prof. A. Kę- ińskiego stano- "i ; , dorobek synte- kreślić dopiero uydane jeszcze ' iusz Brzezicki ? ?; ?ł ?? it . :i ?k A? ;' ;? : I? f = 'I I; 1 , ??