Zofia Mrzewińska PO OBU KOŃCACH SMYCZY Warszawa 1998 Projekt graficzny serii Witold Minkowski Redakcja Marcin Jan Gorazdowski Redakcja techniczna Małgorzata Gucman Zdjęcie na okładce Marcin Jan Gorazdowski D Copyright by Agencja Wydawnicza "Egros" s.c. (c) Copyright by Zofia Mrzewińska Wydanie I ISBN 83-86268-92-1 Wydawca Agencja Wydawnicza "Egros" s.c. Warszawa, ul. E. Orzeszkowej 14/16 tel. 823 48 78 Nie kupuj sobie psa... Nie kupuj sobie psa. Coraz trudniej w mieście cieszyć się zwierzakiem. Tereny spacerowe kurczą się raptownie. Na pewno wejdą w życie przepisy, zwiększające odpowiedzialność właścicieli za zachowanie zwierząt (a trzeba przyznać, że wielu psiarzy starannie na niechęć niepsiarzy zapracowało). Każdy pies - nie tylko ten źle wychowany - będzie mógł swobodnie biegać po własnym, dobrze ogrodzonym terenie, ale nie przed blokiem. Pies w mieście to przede wszystkim obowiązek, potem dopiero przyjemność. Trzy wyjścia dla fizjologii, dodatkowy dłuższy spacer rano i wieczorem, niezbędna nauka prawidłowych zachowań - lekko licząc w pierwszych dwóch latach życia naszego Reksa musimy zarezerwować dla niego do czterech godzin dziennie - prawdziwe pół etatu... To nieprawda, że każdego psa można w dowolny sposób ukształtować niczym plastelinę. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, niech spróbuje odwołać teriera dopadającego właśnie szczura. Przez tysiące lat kojarzono psy tak, aby nasilić występowanie cech szczególnie przez człowieka pożądanych, dlatego rozmaite psie rasy różnią się nie tylko wyglądem, ale i usposobieniem, i specyficznymi zdolnościami. Oczywiście dobry treser potrafi niemal każdego psa wyszkolić w zakresie podstawowego posłuszeństwa, jednak nie zrobi z husky stróża czy obrońcy, z jamnika psa przydatnego przy stadzie owiec ani z charta przewodnika niewidomego. Nie każdego psa można ukształtować w dowolny sposób, ale naprawdę każdego można zepsuć nieodpowiednim wychowaniem lub brakiem kontaktu z człowiekiem. Jeżeli nie masz doświadczenia w układaniu psów, lepiej aby Twój pierwszy był przedstawicielem rasy miękkiej, plastycznej, chętnej do współpracy. Tymczasem niemal we wszystkich psich encyklopediach wzorce ras przypominają koncert pobożnych życzeń, każdy opisywany pies jest najwierniejszy, jednocześnie samodzielny, nieustraszony i łatwy w szkoleniu, nieufny, a odważny, pewny siebie, a stróżujący. Takie psy istnieją tylko w reklamach... Nie szukaj psa z dobrym charakterem w masowych hodowlach kojcowych, to fabryki psów służących do wygrywania wystaw. Ale nawet najmądrzejsze, najlepiej wybrane szczenię, kupione tam, gdzie właściciel suki-matki w dobrze przemyślany sposób bawi się z czterotygodniowymi maluchami nie rozwiąże Twoich problemów życiowych, nie wychowa za Ciebie dzieci, nie zagwarantuje w przyszłości stuprocentowego bezpieczeństwa Tobie i domowi. Po prostu będziesz miał jeszcze jednego domownika przez najbliższe 10 lat - więcej obowiązków, mniej czasu i pieniędzy - nie kupuj sobie psa! Jeżeli nie dałeś się zniechęcić - witaj w klubie. I nie narzekaj, gdy w okresie zmiany sierści kłaki ukochanego pieseczka znajdziesz nawet w nie otwartej puszce piwa, przyniesionej przed chwilą ze sklepu. Jedyne zwierzę Jedyną istotą na świecie, która służy człowiekowi swoimi możliwościami psychicznymi jest pies. Można oczywiście dzikie zwierzęta dla ludzkiej rozrywki cyrkową tresurą skłonić do wykonywania czynności zbędnych w ich normalnym życiu. Zdrowy psychicznie pies świadomie, celowo i chętnie współpracuje z człowiekiem, wykorzystując swe wrodzone cechy. Bez kwalifikacji tresera czy pogromcy porozumiewamy się z trzymanym w domu Reksiem, a i on zachowuje się niemal jak członek rodziny - ot, taki ubogi krewny, uzależniony od humorów gospodarza, doskonale rozumiejący własną podporządkowaną pozycje. Każdy Reksio czy Misiek w pewien specyficzny sposób wie więcej o człowieku niż człowiek o nim. Tyle że nie jest to wiedza o człowieku - istocie obcej gatunkowo, lecz o przewodniku własnego stada i prawidłach życia w grupie rodzinnej. Przed tysiącami lat prawa rządzące prymitywną hordą ludzką były bardzo zbliżone do zachowań stadnych wilków i dzikich psów. Każdy członek ludzkiej hordy i psiej sfory umiał zapamiętać i przekazywać informacje, razem polowano, broniono gniazda, wychowywano i uczono dzieci. Dzieci, jak i szczenięta, długo niesamodzielne, w sposób naturalny podporządkowywały się rodzinnej hierarchii. My nie chcemy już pamiętać o regułach życia w stadzie, pies tego zapomnieć nie potrafi, chyba że uniemożliwi mu się jakikolwiek rozwój psychiczny trzymając całe życie w klatce. 4 Domowy Reksio doskonale wie, kto w rodzinie gra pierwsze skrzypce, każde nieporozumienie wśród ludzi przypłaca straszliwym stresem: oto z niepojętych dla niego powodów grozi osłabienie grupy umożliwiającej przetrwanie. Pies po zmianie zapachu ciała lub nieznacznym grymasie rozpozna nasze nastroje i nieświadomie przekazywane informacje, stara się przekazać wiele informacji nam, lecz pozbawieni pierwotnej wrażliwości rzadko odczytujemy je prawidłowo. Zapomnieliśmy przez tysiące lat znaczenia sygnałów przekazywanych ciałem. Zapominamy, że w rodzinnym stadzie szczenięta i samice są pod szczególną ochroną, nie wolno dotkliwie gryźć okazujących uległość przedstawicieli własnego gatunku ani zagryzać proszących o łaskę. Te zasady przestrzegane są tylko przez psy rozwijające się w naturalny dla gatunku sposób. Psy agresywne wobec innych, nie współpracujące w stadzie, na wolności wyginęłyby w pierwszym pokoleniu. Człowiek potrafił, kojarząc właśnie takie zwierzęta, wyhodować rasy nie respektujące gestu poddania się, naprawdę niebezpieczne dla innych psów, a czasem i dla właściciela. Ale w przeważającej większości psiej populacji trzeba niewiele pracy i dobrej woli, by dogadać się z jedynym zwierzęciem na świecie, które chce i potrafi towarzyszyć nam na co dzień. Jak pies widzi świat? ...zupełnie inaczej niż my, przede wszystkim węchem i słuchem, dopiero potem wzrokiem. Dysponuje węchem absolutnym - czyli zapamiętuje, a potem odróżnia zapachy bez konieczności porównywania ich ze sobą. Nie tylko na dużą odległość rozpozna nosem znajomą osobę, nie tylko wie, czy za drzwiami stoi swój czy obcy, ale i w jakim nastroju jest ewentualny gość: przestraszony, rozdrażniony czy życzliwy. Jeżeli sam w środku kipisz z gniewu, nie próbuj udawać przed psem dobrego humoru - nie oszukasz go w żadnym wypadku. Duży, lekko wilgotny psi nos bezustannie chłonie informacje, ale którego ze znajomych Ci psów nauczono znaleźć kluczyki od samochodu zagubione podczas spaceru? Nie tylko węch, psi słuch jest także absolutny, raz usłyszany dźwięk jest zapamiętywany i rozpoznawany. Również dźwięki niesłyszalne dla 5 człowieka docierają do psa, przy wielkiej wrażliwości słuchowej niektóre bywają bolesne i mogą spowodować pozornie niczym nie uzasadnioną ucieczkę na oślep. Nieuchwytna dla człowieka różnica rytmu dźwięków nie jest problemem dla psa-rozróżni bezbłędnie rytm stu sygnałów na minutę od 96 sygnałów przekazywanych w tym samym czasie. Wierszyki, w różnym rytmie skandowane, ułatwiają zapamiętywanie rozmaitych poleceń - "i-dzie-pie-sek-po-wo-li-cho-ciaż-nic-go-nie-bo-li" budzi inne skojarzenia niż pospieszne: "do-do-mu-do-mis-ki-bie-gnągło-dne-py-ski". (Dziesiątki nie najmądrzejszych, czasem niecenzuralnych wierszyków mogą kierować w sposób niepojęty dla znajomych zachowaniem Twojego psa - to naprawdę niewinna zabawa kosztem bliźnich.) Czy psie oczy mogą kłamać - chyba nie, ale wzrok czasem psa zawodzi. Wprawdzie najmniejszy, najdrobniejszy ruch jest natychmiast zauważany (jak się troszkę postarasz, Twój pies odczyta prawidłowo sygnały przekazane uniesieniem brwi czy drgnięciem wargi), lecz stojący nieruchomo przedmiot trudno zidentyfikować, zapamiętać i rozpoznać - poza tym to, co stało nieruchomo, ma zostać tak na zawsze - mijany codziennie obojętnie kosz na śmieci będzie nagle czymś tajemniczym, może bardzo groźnym, jeśli przewrócony leży przed blokiem. To, co zawsze jest wysokie, a nagle stało się malutkie, ani chybi musiało się oddalić - gdy szczenię zastanawia się, czy aby wrócić do Ciebie, spróbuj przykucnąć - przejęte, że uciekłeś tak daleko, dostanie przyspieszenia w Twoją stronę... Z reguły psy nie lubią patrzenia w oczy, wśród zwierząt oznacza to "przymiarkę" do ataku, zamiar skarcenia przez dominanta, tylko serdecznie bliski człowiekowi pies radośnie nawiązuje z nim kontakt wzrokowy. Wąsy czuciowe, umieszczone na pysku i nad brwiami ułatwiają bezkolizyjną orientację w ciemności, ale bodźce dotykowe pies odbiera całym ciałem i nie wszędzie lubi być głaskany. Zamyślone jako serdeczna pochwała poklepanie po wierzchu głowy lub karku jest dla zwierzęcia zdecydowanie nieprzyjemne i może wywołać reakcje inne od oczekiwanych - chwyt za głowę i kark oznacza zachowania dominacyjne, karcące, pies czując się zagrożony może odkłapnąć zębami. Jeżeli chcesz psu zrobić przyjemność rękami - poklep go po łopatkach, podrap delikatnie koło uszu, po szyi, ale nie szarp za skórę na karku. Chęć kontaktu 6 dotykowego jest indywidualna, wrodzona, niezależna od rasy, jeden pies wręcz wtula się w człowieka, wtykając pysk pod pachę, inny raz od wielkiego święta dotknie nosem ręki kochanego przecież pana. Upodobania smakowe też mamy troszkę inne, zapyziałe mięso, cuchnące kości dla psa są przysmakiem, ostre przyprawy, nadmiar soli i czekolada po prostu trucizną. Zdecydowanie więcej jest jednak takich potraw, które smakują i psu, i jego panu. A możliwości myślenia, rozumienia i zapamiętywania, wyciągania wniosków na przyszłość? Czy pies w ogóle potrafi myśleć? Owszem, potrafi, ale zawsze konkretnie, nigdy abstrakcyjnie. Wypowiadane przez człowieka słowa pozostają niepojęte, skojarzone z sytuacją lub wykonywaną czynnością. Kiedy szczeniak siada przed Tobą, pochwal go intonacją głosu, powiedz kilkakrotnie w tym momencie "siadaj" - wkrótce piesek słysząc "siadaj" usiądzie, równie dobrze będzie siadał na hasło "popatrz, Marynika" - jeżeli słowa te skojarzy z przyjęciem pozycji siedzącej. Ten sam pies nie pojmie co znaczy "nie siadaj" (lub "nie popatrz Marynika"); zrozumie oddzielnie "nie" (najczęstszy zakaz, używany przez nas wobec szczeniaka wręcz odruchowo), zna polecenie "siadaj", połączenie tych dwóch poleceń przekracza możliwości najinteligentniejszego psa. Nie oczekuj od Reksia ludzkiej moralności, rozróżniania złych i dobrych uczynków, psia psychika nie jest aż tak skomplikowana. To jest dobre, słuszne i pożyteczne, co przynosi bezpośrednią korzyść psu i jego stadu, natomiast wredne, wstrętne i naganne jest to, co powoduje ból i lęk. Bardzo słusznie i smacznie jest ukraść kotlet ze stołu, zła jest smycz, która za to spierze. Wygodnie siusiać na dywanie, gdy swędzą mleczne zęby miło pogryźć buty pachnące ukochanym panem, okropny i niebezpieczny jest powrót tegoż pana do domu, bo już od drzwi gniewa się nie wiedzieć o co... Pies potrafi się uczyć. Potrafi zapamiętywać doskonale rozmaite przyjemne dla siebie sytuacje, zachowywać się w taki sposób, jaki poprzednio, w identycznych lub bardzo podobnych okolicznościach, przyniósł mu konkretną korzyść - pochwałę, nagrodę, rozładowanie niemiłego stresu. Zapamiętuje doznania przykre - z okresu szczenięctwa najmocniej powtórzenie podobnej sytuacji w życiu dorosłym może wywołać lęk lub agresję. Potrafi naśladować zachowanie psa-dominanta w stadzie, również człowieka uznawanego za szefa. 7 Pies obserwuje nas czujnie i wyciąga wnioski na przyszłość. Po kilku dniach mojej pracy przy komputerze starzejący się już owczarek belgijski Colombo skojarzył dźwięk rozlegający się przed wyświetleniem informacji "możesz wyłączyć komputer" z porą na czułości, zabawy, nawet wyjścia na spacer. Słysząc sygnał (choć jeszcze nie wstałam z krzesła) podrywa się i z nadzieją wymalowaną na pysku podbiega do mnie. Niejeden pies szczekaniem ponagla siedzącego w wannie pana, aby wylazł z łazienki i wreszcie odebrał dzwoniący w pokoju telefon -przecież człowiek zawsze podnosił słuchawkę na ten dźwięk! Powtarzane wielokrotnie nasze zachowania stają się dla domowego psa obowiązującym kodeksem prawnym. Pod wpływem bólu, lęku, stresu, jakakolwiek możliwość nauki zostaje zahamowana, cały wysiłek pies kieruje na przerwanie i uniknięcie teraz i w przyszłości sytuacji przykrej. Doznania przyjemne ułatwiają zapamiętywanie, są zachętą do samodzielnego, bez komendy, zachowywania się w~ wyuczony sposób w podobnych okolicznościach na przyszłość. A tak właściwie - po co psa męczyć szkoleniem, przecież ma co jeść, dach nad głową i jeszcze czułości od domowników? Polować nie musi, niech bawi się z innymi pieskami na spacerze, niech ma dzieciństwo, młodość i całe życie pozbawione obowiązków... I rozumując w taki sposób wyrządzamy psu wcale nie najmniejszą krzywdę - pozbawiamy go poczucia bezpieczeństwa! W psim stadzie nie ma miejsca dla obiboków, każde zwierzę stara się być przydatne i pożyteczne. Wspólna praca - polowanie, ochrona gniazda- umożliwia przetrwanie, daje satysfakcję, wzmaga więzi uczuciowe między członkami stada, zapobiega nieporozumieniom, utrwala hierarchię bez potrzeby staczania walk, daje wszystkim poczucie bezpieczeństwa, po prostu najsilniej cementuje grupę. (My też jesteśmy podobni: wyobraź sobie, że Twojemu rodzinnemu miastu grozi powódź. Wszyscy budują tamę, najsłabsi bodaj donoszą herbatę i kanapki tym silniejszym, patrzą na nich z szacunkiem i podziwem - jakbyś się czuł, młody, silny, sprawny, gdyby nie pozwolono Ci z niepojętych powodów robić zupełnie nic???) W mieście pies ma tylko tyle wolności, na ile umie się poprawnie zachowywać. Tyle ma poczucia bezpieczeństwa, na ile może być przy 8 datny. Najłatwiej opanujesz swojego psa w trakcie szkolenia od najmłodszego, Twój autorytet, autorytet szefa-nauczyciela będzie nie do podważenia. Nie będziesz musiał stosować półśrodków, traktować psa chłodno, nie pozwalać na nadmierne czułości, o włażeniu do łóżka nie wspominając. Szkoląc swojego psa stajesz się dla niego kimś najważniejszym. To, co pies może dla Ciebie zrobić, choćby z Twojego punktu widzenia było bezużyteczne, np. przynoszenie patyka na spacerze, daje mu poczucie wspólnoty z Tobą, sprawia, że pies będzie podporządkowany w sposób naturalny, będzie szczęśliwy, mogąc szanować w Tobie szefa waszego stada. Te podstawowe zasady wspólne są dla wszystkich psów, ale poszczególne rasy różnią się bardzo natężeniem rozmaitych popędów, pasją do szczególnych zadań, stopniem samodzielności, chęcią współpracy z człowiekiem, w każdej rasie suka jest trochę inna niż pies. Jakiego zatem psa wybrać najlepiej? Jakiego wybrać psa Ze znacznie większą szansą na trafną radę można określić, jakiego psa kupować się nie powinno. Jeżeli komuś zależy na specyficznym, określonym wyglądzie zwierzaka lub specjalnych uzdolnieniach - nie powinien nabywać mieszańca. To nie znaczy przecież, że mieszańce są brzydsze czy głupsze - mają dokładnie takie samo serce i żołądek, mogą wykazać wybitne zdolności do nauki - ale w momencie kupna szczeniaka mieszańca absolutnie nie da się przewidzieć, jak będzie wyglądać gdy dorośnie i jakie cechy charakteru w nim przeważą. W każdej rasie łatwiejsza w prowadzeniu jest suka, mocniej związana z rodziną, z reguły bardziej opiekuńcza wobec dzieci, mniej samodzielna, mniej skłonna do ucieczek na własną łapę, rzadziej lubi ostre psie awantury. Często ludzi od kupna suki zniechęca obawa przed przychówkiem - ale psica nie jest wiatropylna, upilnować ją łatwiej niż psa i naprawdę nie musi ani razu w życiu mieć szczeniąt! Decydując się na kupno rodowodowego psa lub suki zobaczymy matkę szczeniąt, dostaniemy wszelkie informacje - z adresem włącznie - o ich ojcu. Jeżeli mamy jakiekolwiek zastrzeżenia wobec charakteru suki - ewentualnej matki naszego szczeniaka - natychmiast zrezygnujmy z kupna. Charakter psi jest dziedziczny i w większym stopniu zależy od suki. To ona - oprócz przekazania własnych cech - wpoi nieodwracalnie szczenięciu w najbardziej chłonnym okresie wszystkie własne wzorce zachowania, nawet te, które w tej chwili nas drażnią. Nie kupujmy szczeniąt ze złych warunków, niechże pseudohodowcy nie żerują na ludzkim współczuciu. A przede wszystkim - nie kupujmy psów takich, którym będzie z nami źle, ani takich, z którymi możemy sobie nie poradzić na co dzień. Do miasta, do mieszkania blokowego nie można wprowadzać przedstawicieli olbrzymich ras stróżujących. Owczarki kaukaskie, południoworosyjskie (jużaki), duże psy pirenejskie muszą mieć swoje własne, niemałe terytorium, nie stworzono ich do pilnowania łazienki. Psy zaprzęgowe, husky i malamuty, potrafią kilometrami ciągnąć sanie, czy na pewno dasz radę biegać z nimi bodaj godzinę dziennie? Z ras myśliwskich i gończych wiele psów jest niekłopotliwymi towarzyszami mieszczucha, ale lepiej nie przymierzać się do wyżła szorstkowłosego, weimarskiego czy bloodhounda - jeżeli nie możemy zapewnić im pracy zgodnej z przeznaczeniem rasy. Znudzone bezczynnością złote cockery lubią gryźć pana i domowników - one też muszą mieć bardzo dużo ruchu i konkretne obowiązki. Szczególnych umiejętności wychowawczych wymagają psy stworzone przez człowieka do walk z innymi psami. Tu nie ma mowy o beztroskich, pogodnych spacerach, przyjaźniach i zabawach obserwowanych z rozczuleniem na psich łączkach. Odpowiedzialny właściciel musi mieć oczy dookoła głowy przez 25 godzin na dobę. A i walory obrończe bywają przesadzone - agresji do psów towarzyszy czasem nie przez wszystkich lubiana sympatia do obcych ludzi. Spośród ras często szkolonych do obrony najwięcej namysłu wymaga decyzja kupna dobermana lub rottweilera. Ciągle trudno o spokojne, opanowane dobermany, szybkością swoich reakcji przekraczają możliwości niedoświadczonego nabywcy. Z rottweilerem bezwzględnie od szczeniaka trzeba ustawicznie pracować, szkolić i egzekwować każde polecenie ani przez minutę pies nie może pomyśleć nawet o próbie zdominowania właściciela czy jego rodziny. Jeżeli suka rottweilerka nie lubi dzieci, nie cieszy jej kontakt z właścicielem-nie kupuj po niej szczeniaka! Briardy 10 bywają przesadnie, lękowo nieufne, sznaucery szczekliwe, bouviery kłopotliwe agresywne wobec innych psów, owczarki niemieckie, za długo modne, masowo hodowane w kojcach, często zostawiły w tych kojcach wiele wspaniałych cech użytkowych... Dalmatyńczyki są zupełnie inne niż na filmie, no to co nam w końcu pozostaje? Ano jest jeszcze wielu przedstawicieli łagodnych, niekonfliktowych ras i od nich należałoby rozpocząć przygodę z kynologią. Pamiętajmy koniecznie, że hodowcy reklamują własne rasy bezkrytycznie, czasem wręcz nieuczciwie. W latach 80. w mistrzostwach Polski psów obrończych startowały dwa psy rasy mniej popularnej, pierwszy raz w zawodach wysokiej rangi prezentowanej. Nie powiodło się im, jeden z nich zajął miejsce ostatnie, drugi-przedostatnie, trudno. Ale ten przedostatni, uciekający w panice przed pozorantem atakującym właściciela, w katalogu najbliższej międzynarodowej wystawy reklamowany był jako reproduktor - najlepszy przedstawiciel swojej rasy na mistrzostwach psów obrończych... Cóż, niby prawda, od ostatniego był lepszy... No to mając chęć na owczarka niemieckiego poprośmy o opinie hodowców bokserów, o briardzie niech się wypowie zwolennik owczarka niemieckiego, a o bokserze - właściciel briarda. Przynajmniej bardzo dokładnie dowiemy się, jakie nas czekają przykre niespodzianki, a jeśli niespodzianki będą miłe, to tym lepiej dla nas i naszego psa. (Uwaga: wydano książkę Nancy Bauer i Steve Duno "Jak wybrać psa, czyli poradnik dla przyszłego właściciela" - rzetelnie przedstawiono problemy, jakie mogą sprawić psy ponad 130 najbardziej popularnych ras). Wybór szczeniaka Wybraliśmy psią rasę, odpowiadającą nam wyglądem i charakterem, poznaliśmy matkę i ojca szczeniaka, chcemy, aby wyrósł właśnie taki, ale które spośród prezentowanych szczeniąt z miotu najlepiej pasuje do nas? Uczciwy hodowca, rzetelnie odchowujący maluchy, powinien już wiedzieć, który jest miękki, wrażliwy, który nadmiernie samodzielny, najweselszy lub najchętniejszy do kontaktów z człowiekiem. Im rasa trudniejsza, tym lepiej wziąć szczenię o ugodowym charakterze, nie awanturnicze, bez tendencji dominacyjnych. Unikaj 11 szczeniaka ustawicznie oddalającego się od braci, co schwytany i przynoszony do gniazda powarkuje z niechęcią- dobrze napoci się ktoś, by nauczyć go komendy "wróć"? Zostaw awanturnika, odbierającego rodzeństwu zabawki i porzucającego je natychmiast. Może okazać się psem zaczepnym, z trudem koncentrującym się na pracy. Najbardziej nieufnego bierz, jeśli potrzebny Ci pies stróżujący. W mieście dobrym towarzyszem będzie maluch radosny, podejmujący zabawę i z Tobą i z rodzeństwem, zainteresowany otoczeniem bez lęku, bez agresji. Aby ułatwić mu pierwsze dni w nowym domu, poproś hodowcę, by pozwolił na czas oględzin szczeniąt włożyć do legowiska specjalnie przywieziony ręcznik czy kocyk. Przejdzie on zapachem gniazda, potem podczas podróży doda szczeniakowi pewności siebie, na tym kocyku łatwiej będzie w nowym miejscu czuć się jak u siebie w domu. ...no i stało się, wziąłeś na ręce, przytuliłeś 7-tygodniowe szczenię, nie zrezygnujesz już z niego-teraz przed Wami najważniejsze, najpracowitsze tygodnie. (Uwaga: kupując 7-tygodniowe szczenię koniecznie porozum się z weterynarzem w sprawie szczepień i kwarantanny.) Najważniejsze tygodnie Twoje szczenię przyszło na świat jako zwierzę stadne, zdolne do przestrzegania hierarchii, celowej współpracy, zapamiętywania i przekazywania informacji. Do 16 tygodnia życia poznaje i zapamiętuje na zawsze zasady życia w grupie. Również w ludzkiej, zastępczej rodzinie, to co najważniejsze wydarzy się w pierwszych czterech miesiącach. Nieodwracalnie ukształtują się podstawy charakteru, rozwinie (lub nie) gotowość radosnej współpracy z człowiekiem, zaufanie (lub jego brak) do dzieci, pewność siebie lub nieufność w kontaktach z otoczeniem. Całe późniejsze szkolenie, jeśli ma być pożądaną przez psa współpracą, a nie wykorzystywaniem odruchów wynikłych z mechanicznej tresury, bazuje na doświadczeniach szczeniaka zdobytych do piątego miesiąca życia. Niejeden właściciel młodego pieska z dumą informuje, że nauczył go już czystości, a na wszystkie inne nauki jest wiele czasu. Wcale nie tak wiele? Na szczęście psie szczenię jest urocze, przemiłe, same ręce nam 12 się do zabawy wyciągają i nieświadomie uczymy Reksia zachowań pożądanych w przyszłości. A gdybyśmy uczyli świadomie? W pierwszych mistrzostwach Polski psów towarzyszących, rozegranych w 1980 roku w Łodzi, startowała niespełna 5-miesięczna suczka pani Marty Gutowskiej (sędziego i instruktora szkolenia psów lawinowych w Polsce). Program zawodów obejmował m.in. chodzenie i bieganie przy nodze bez smyczy, pozostanie w miejscu i przywołanie do nogi z 20 metrów, aportowanie, rozpoznawanie i aportowanie położonego wśród obcych podobnych przedmiotów przedmiotu należącego do właściciela, dawanie głosu na komendę, zmianę pozycji na odległość na polecenia wydawane głosem, potem ruchem ręki, pozostawanie w miejscu, gdy inny pies biegał obok - wystarczy? Szczenię pani Marty ćwiczyło radośnie, zachwycone pyszną zabawą, oczywiście bez idealnej precyzji, ale wykonało wszystkie polecenia, zajmując w efekcie 10 miejsce wśród 26 najposłuszniejszych w Polsce dorosłych psów... Szkolenie szczeniaka naprawdę nie jest trudne. Staraj zachowywać się jak suka matka, zapraszaj do zabawy psimi gestami, przypadnięciem na przednie łapy (oj, przepraszam - na ręce ugięte w łokciach...), potrząśnięciem głowy. Nagradzaj radosnym, lekkim potrąceniem policzkiem o psi pyszczek, udawanym-jeśli brzydzisz się prawdziwego-polizaniem szczeniaka w wierzch nosa czy ucho... Chwalisz swojego maluszka, chwalisz i jeszcze raz chwalisz, ani na moment nie tracisz cierpliwości. Każde zbliżenie się, spontaniczne lub przez Ciebie sprowokowane, nagradzasz kontynuacją zabawy, maleńkim kąskiem (jeśli potrafisz i nie brzydzisz się - najlepiej podawanym z ust), dokładając zawsze te same słowa-polecenia. Jeśli szczenię usiądzie samo z siebie lub na widok zabawki w Twojej ręce, trzymanej nad psim nosem, mówisz "siad, świetnie, siad" - tak wniebowzięty, jakbyście razem co najmniej odkryli Amerykę. Imienia nie używasz bez potrzeby, przywołujesz nim szczeniaka do miski lub zachęcasz do zabawy w berka. Psy nie obrażają się na siebie - w razie potrzeby suka-matka karci szczeniaka błyskawicznie, zdecydowanie, przytrzymaniem, unieruchomieniem, chwytem za kark, ucho, warknięciem, potrząśnięciem, ujęciem w zęby pyska grzesznika. Na ogół dla malucha wystarczającą karą jest brak pochwały, dezaprobata w głosie, jeśli wyjątkowo wojownicze szcze 13 nię ze złością spróbuje na serio szarpać cię mlecznymi ząbkami, nie wahaj się skarcić po suczemu, błyskawicznie, natychmiast zdumionego malca przywracając do łask. W zabawie uczysz wszystkiego, co niezbędne, zapoznajesz z całym światem, budujesz podstawy pod przyszłą naukę absolutnego posłuszeństwa, pracy węchowej, obrończej - zależnie od rasy i Twoich planów na przyszłość. Nie można maluszka znudzić ani zmęczyć, lekcje są krótkie, ale częste, wielokrotne w ciągu dnia. Na następnych stronach znajdziesz informacje szczegółowe, ale pamiętaj, to nie tak, że dziś uczysz tylko siadać, jutro warować, pojutrze aportu, a za tydzień pracy węchowej. Starasz się codziennie wprowadzać jak najwięcej nowych elementów nauki, codziennie wiele razy je powtarzać, wykorzystując nadarzające się okazje. A nie mówiłam, nie kupuj sobie psa??? Chcącemu podobno nie dzieje się krzywda, pracuj teraz na te pół etatu, poświęcaj szczeniakowi co najmniej cztery godziny dziennie... Zachowanie czystości To coś, co nieopatrznie przynieśliśmy do domu, zdaje się mieć nie tylko skóry w nadmiarze, w 150 procentach składa się z płynów, wylewanych beztrosko na dywan, po każdych silniejszych wrażeniach, w trakcie zabawy, po obudzeniu, jedzeniu, przywitaniu... Szczenię ze swojego punktu widzenia postępuje rozsądnie -na dywanie łapki nie ślizgają się, więc łatwiej przykucnąć nie tracąc równowagi, zapach jest utrwalony, co umożliwia powrót w to samo miejsce, dodaje pewności siebie. Jeżeli w chwili produkowania kolejnej kałuży w jakikolwiek sposób szczeniaka skarcimy, szybko zrozumie, że załatwianie potrzeb fizjologicznych w obecności właściciela jest ryzykowne. W przyszłości będą problemy z załatwianiem się na smyczy - a nie wszędzie psa można puścić luzem! Wielu właścicieli skarży się, że ich pies wytrzymuje nawet długi spacer, wraca do domu, chowa się w kąt czy pod łóżko, i... A przecież sami nauczyli, że siusiać przy nich nie należy! Kara za zabrudzony przed godziną dywan zostanie skojarzona tylko z Twoim powrotem do domu, szczeniak nie pojmuje, że fizjologia jest "be". 14 Najłatwiej nauczyć malucha czujnie go obserwując - przy każdym niepokoju, kręceniu się, szukaniu miejsca, bierzesz szczenię na ręce, przenosisz na przygotowane np. w przedpokoju gazety, powtarzając zawsze to samo, choćby "rób siusiu", głaszczesz i chwalisz wyprodukowanie kałuży na gazetę. Jeśli szczeniak załatwi się gdzie indziej, udawaj, że nie widzisz, ale starannie czyścisz to miejsce, by nie utrwalił się zapach. Za to zasiusiana gazeta zostanie w korytarzu - szczeniakowi będzie łatwiej samemu trafić. Dorastający psiak potrzeby fizjologiczne załatwia dalej od gniazda, suka szybciej uczy się czystości niż pies, ale nie rób problemu, gdy młodziutki Reksio jeszcze nie wytrzyma do spaceru. Oczywiście chwalisz każdorazowe siusianie na spacerze, powtarzasz znowu "dobrze, rób". Wystarczy trzy-cztery miesiące cierpliwości, by potem dorosły pies choćby podczas krótkiej przerwy w podróży - na hasło zapamiętane ze szczenięctwa zrobił co należy szybko, na smyczy i we wskazanym miejscu. Jeszcze jedno: nie ucz szczeniaka siusiać na balkonie! Pomyśl o sąsiadach, poza tym w przyszłości "balkonowy" piesek zlekceważy trawę, dekorując ku Twemu wstydowi miejskie chodniki. Zostawanie w domu Nowy nabytek okazał się tak czarujący, że cała rodzina ochoczo pełni przy nim dyżury, niczym przy niemowlęciu - jakże maleństwo zostawić same, będzie się bać i płakać... Będzie się bać, no jasne, półroczny pies pozostawiony pierwszy raz sam w domu zdemoluje mieszkanie lub wyciem ożywi kontakty z sąsiadami. Przecież starannie nauczono zwierzaka, że zawsze ktoś mu towarzyszy, a samotność, jak wszystko nie poznane w szczenięctwie, jest po prostu straszna! Choćbyś nie miał po co wychodzić, nakarmionego, wybawionego szczeniaka zostaw zupełnie samego w domu, ewentualnie z wygotowanym gnatem na pociechę. Czułości na pożegnanie są zbędne, psy okazują serdeczność przy powitaniu lub zapraszając do zabawy, głaskanie przed wyjściem pies zrozumie jako zaproszenie do wyjścia razem! Nie ma sensu wymykać się ukradkiem, to też podnieca, by towarzyszyć człowiekowi, powiedz spokojnie "czekaj, zostań" i zamknij drzwi. 15 Krótkie piśnięcie, węszenie pod drzwiami można zlekceważyć, na skowyt trzeba natychmiast wrócić - ale nie z pocieszaniem! W otwartych drzwiach okrzykiem, a jeszcze lepiej warknięciem, wyrażasz niezadowolenie i zamykasz drzwi ponownie. Zaskoczone szczenię na moment zamilknie - oto chodzi! - natychmiast wracasz, chwalisz, nagradzasz smakołykiem i wychodzisz po raz drugi, trzeci i dziesiąty... Zmieniaj godziny wyjścia i czas nieobecności - pies musi umieć zostawać zawsze, nie tylko od 10 do 11.30. Zdumiewająco szybko zrozumie, że wycie nie przynosi korzyści, nie przybliża Twego powrotu, a i sąsiedzi przestaną patrzeć spode łba. Smacznego! Niezależnie czy żywić psa będziesz w sposób tradycyjny, czy tzw. suchą karmą, na pewno nie chcesz, aby zjadał wszystko co znajdzie na spacerze, żebrał przy stole, zostawiał niedojadki. Od przyjścia szczenięcia do domu jedzenie dawaj mu w misce stojącej na odpowiednim podwyższeniu, nie rzucaj psu na podłogę niczego co jadalne. To podstawa nauki nie podejmowania jedzenia z ziemi. Zawsze obowiązuje ta sama kolejność przy stole -najpierw jedzą ludzie, nie dokarmiając szczeniaka pod żadnym pozorem, dopiero potem napełnia się psią miskę. Jeśli maluch nie zje wszystkiego - miska powinna być natychmiast opróżniona, do pory następnego, skromniejszego posiłku stoi pusta. Pies rozkapryszony nie zasygnalizuje czytelnie choroby - jak zgadnąć, czy nie je, bo ma taką fantazję, czy trzeba szybko jechać do weterynarza. Zdrowy pies to pies lekko głodny, a nie nażarty do wypęku... Nie jestem zwolenniczką idealnego, co do minuty, karmienia psa zawsze o tej samej porze. W naturze nigdy taka regularność nie ma miejsca, a i w domu może okazać się kłopotliwa. Gdy z jakichkolwiek powodów spóźnimy się z miską, pies może dostać torsji, pozbywając się nadmiaru nagromadzonych na tę minutę kwasów żołądkowych. Od początku szczenię przyzwyczajamy, że może spokojnie jeść z miski trzymanej w rękach właściciela, a te ręce mieszają jedzenie przed nosem, pozostawiając pyszną dokładkę. Niemal żaden psiak nie życzy sobie wspólników przy kości, jednak trzeba nauczyć, że możemy 16 kość odebrać. Inaczej nie skłonimy psa, by oddał nam tę znalezioną na spacerze... Zaczyna się od trzymania w ręce czegoś, co maluch może obgryzać, co nie budzi takich emocji jak kość - skórki od chleba czy bułki. W trakcie częstowania z jednej ręki, druga ręka podsuwa pod psi pysk kawałeczek mięska, zabierając bułkę. Potem dajemy psu kość i za chwilę podchodzimy z drugą kością w ręce, proponując zamianę, trzymamy kość przez psiaka obgryzaną, wtykamy mu do pyszczka kawałeczki mięska, wymieniamy kość na mięso, zabieramy na chwilę, znowu oddajemy. Na przyszłość pies bez dyskusji wypluje i zostawi znaleziony gnat. Na pierwszych spacerach zajmujemy szczeniaka zabawką, prowokujemy do pościgów, mając przygotowane kąski-nagrody sprawdzamy, co ma w pyszczku, nie protestując, gdy porwał np. patyk. Często chęć zjadania nieczystości na spacerze wynika ze zbyt sterylnego żywienia - w naturze pies uzupełniałby witaminy w diecie jedząc mięsko nie pierwszej świeżości i zawartość jelit roślinożerców. Dlatego dobrze co jakiś czas, w porozumieniu z weterynarzem, podać psu np. zgliwiały (nie skiśnięty!) biały ser i mięso, które już na pewno nie nadaje się na tatara. Obroża, smycz, kaganiec Pierwsze założenie obroży na ogół nie budzi w psiaku entuzjazmu ten dziwny przedmiot swędzi i uwiera. Zakładamy więc obróżkę na chwilę w domu, bawimy się odwracając uwagę i dosłownie po kilku powtórzeniach w jednym dniu mamy problem z głowy. Jeśli damy smakołyk, a potem pogłaszczemy przy każdym włożeniu obroży, wystarczy wziąć ją do ręki, by psiak radośnie do nas podbiegł. Smycz absolutnie nie może być narzędziem kary ani zabawką do obgryzania, nie może też jej odpięcie sygnalizować możliwości natychmiastowego biegania. Po parokrotnym przylaniu psiakowi smyczą, do końca życia będzie się bał nawet wtedy, gdy ktoś obcy pogrozi swojemu psu. Zapinamy smycz najpierw w domu, odpinamy, zapinamy jeszcze raz, uczymy, że szczęknięcie karabinka jest dźwiękiem obojętnym, jeśli kiedyś karabinek odepnie się sam - nasz dorosły już pies nie pobiegnie 17 radośnie wprost pod nadjeżdżający samochód. Na spacerze pokazujemy coś ciekawego trzymanego w ręce, by psiak z czystych nudów smyczy nie obgryzał, a przede wszystkim zapinamy i odpinamy ją po wielekroć. Niech Reksio nigdy nie wie, czy zapięta smycz oznacza powrót do domu, czy spacer potrwa znacznie dłużej. Wprawdzie nikt nie wymaga, by dwumiesięczne szczenię chodziło w kagańcu, ale w przyszłości kaganiec będzie psa obowiązywał w różnych sytuacjach. Najlepiej, by szczeniak zauważył w środku kagańca kawałeczki mięsa, sam ochoczo wsunie pyszczek... Potem przez pręty czy paski założonego kagańca wtykamy coś pysznego, wreszcie zakładamy kaganiec bodaj na moment przed każdym wyjściem. I tak dorosły pies bez buntów pogodzi się z koniecznością noszenia kagańca przez jakiś czas. Co dalej ...Drobiazgi mamy za sobą, pora przyjrzeć się szczeniakowi, zdecydować co dalej. Pewne jest, że będziemy malca uczyć w zabawie, nagradzać czynności wykonywane spontanicznie, przywoływać po to, by dać coś dobrego. Pamiętajmy, że naprawdę warto: • za każdym razem, gdy szczeniak przysiadł, chwalić mówiąc: siad, dobry pies, gdy się położy - waruj. To samo słowo przy samorzutnym zachowaniu się szczeniaka, połączone z nagrodą, doprowadzi do trwałych skojarzeń, oszczędzi w przyszłości tygodni tresury; • chwalić każde podejście, nawet powrót po dwugodzinnym wymykaniu się spod ręki. Kara skojarzyłaby się nie z ucieczką, a z powrotem; • dziesiątki razy na spacerze uciekać szczeniakowi, chwalić i nagradzać, gdy nas dogoni; • bez gniewu odebrać przeżute rękawiczki, pochwalić, dać sensowniejszą zabawkę. Tylko pies nie karcony za branie do pyska przedmiotów pachnących właścicielem może kiedyś odnaleźć cokolwiek zgubimy; • nie uczłowieczać Reksia, nie wymagać od niego ludzkiej inteligencji i moralności, ale, respektując jego obyczaje, dopasować swoje postępowanie do psich możliwości rozumienia i kojarzenia; 18 • możesz zrobić jeszcze więcej dla swojego psa. Jeśli jest przedstawicielem rasy stworzonej do bliskiej współpracy z człowiekiem, jeśli chętnie cokolwiek podnosi z ziemi, spróbuj zaprosić go na najwspanialszą przygodę, nieustającą zabawę w polowanie. Chęć polowania, pościgu, chwytania zdobyczy tkwi najgłębiej w psiej naturze - bez tych umiejętności pies zginąłby z głodu! Zdobyczą będzie każda piłka (byle za duża do połknięcia), każda uciekająca, turlająca się zabawka, wszystko, co szczeniak ma ochotę wziąć w zęby. Ty będziesz mistrzem, uczącym, jak zdobycz pochwycić. Bardzo szybko psiak zrobi wszystko, by upolować nagrodę-zabawkę. Twoje komendy: siad, waruj, zostań, wróć - nie będą przymusową musztrą, ale sposobem polowania! Zabawa wymaga zejścia do poziomu szczeniaka, siedzenia na podłodze, biegania na czworakach. Że niewygodnie? Przecież nie obiecywałam, że będzie Ci wygodnie z psem, mówiłam-nie kupuj... Siad, waruj, stój.... ...właśnie w takiej kolejności. Najłatwiej szczeniakowi wychodzi "siad" - albo siada, bo jest zdumiony, zaciekawiony, chce zobaczyć coś nad nosem, albo tłusty tyłeczek przeważy przednie łapki. Gdy szczenię usiądzie - przytrzymaj na moment pieszczotą, powtarzaj "siad" głosem pełnym entuzjazmu. Zachęć za chwilę do pobiegnięcia za wyrzuconą, czyli uciekającą, zabawką, odbierz ją ciągle chwaląc, cofnij się i podbiegającemu maluchowi szybkim ruchem podnieś zabawkę przed nosem powtarzając "siad". Szczeniak zadzierając głowę siądzie, bo tak mu jest wygodniej patrzeć w górę, pochwal, powtórz "ślicznie, dobrze, siad" i pozwól "upolować", nacieszyć się zabawką. Słowo "waruj" powtarzaj najpierw głaszcząc po prostu leżącego, zmęczonego maluszka. Podczas następnej lekcji skłonisz ruchem zabawki do przyjęcia pozycji "siad", głaszcząc uniemożliwiasz wstanie, powtarzasz "waruj", druga ręka z zabawką tak zniża się przed psim noskiem, aby usiłując jej dosięgnąć, szczeniak sam się położył, co kwitujesz radosną pochwałą, nagradzasz wielki wyczyn turlając po chwili zabawkę. Podbiegające szczenię chwal, przybliżając twarz do pyszczka, pozwól się polizać, oburącz przytrzymując w pozycji "stój", powtarzaj 19 serdecznie to słowo. Od tego już tylko krok do pojęcia pozostawania w żądanej pozycji-powtarzając "siad, siad, zostań", czy "waruj, waruj, zostań" przedłuża się po prostu moment od wykonania "siad" czy "waruj" do nagrodzenia ćwiczenia. Likwidujesz w ten sposób przymus pies waruje pół godziny nie dlatego, że boi się wstać, ale żeby wreszcie móc pobiec za piłką....(Uwaga: z pozycji "siad, waruj, stój" zawsze zwalniasz psa innym poleceniem, np. "biegaj, zabawa".) Twoje szczenię może mylić poszczególne komendy, zapomnij o gniewie, lekcja jest wspólną zabawą, trwa króciutko, zanim psiak się zmęczy. W domu i na spacerze, ucząc malca sam siedzisz lub biegasz na czworakach, uczniowi ma być łatwo obserwować nauczyciela, poza tym w takiej pozycji jesteś bardziej przyjaznym partnerem, nie przestając być dominantem. Zwróć uwagę - silny, dorosły pies w zabawie z malutkim przypada obok szczeniaka, przewraca się na grzbiet, pozwala sobie skakać po brzuchu, gryźć na niby i korona z głowy mu nie spada. Twój uczeń pojmuje tylko psią mowę, porozumiecie się, jeżeli zachowasz się jak pies, dorównasz do niego; pies w żadnym wypadku dorównać do poziomu myślenia człowieka nie jest w stanie. Do mnie Na wszystkich szkoleniach, egzaminach, zawodach, pies może do właściciela przybiegać w dwojaki sposób: na komendę "do mnie", siadając tuż przed przewodnikiem, lub na komendę "noga", siadając przy lewej nodze. Polecenie "do mnie" przydatne jest zwłaszcza, gdy pies przynosi aport; aportem może być równie dobrze coś, co ocieka wodą, jak i półtorametrowy patyczek - wygodniej odebrać na wprost, niż z boku... Polecenia "do mnie" absolutnie nie należy podczas nauki dzielić na dwie części - wołać psa "do mnie", dokładając "siad", gdy przybiegnie blisko. Pies jest w stanie zrozumieć bez trudu, że "do mnie" oznacza "usiądź przede mną jak najbliżej". Szczeniaka, biegnącego w naszą stronę zachęcamy uciekając mu tyłem, wołając "do mnie". Gdy niemal na nas wpada, szybkim gestem podnosimy rękę z zabawką lub nagrodą, skutek gwarantowany, usiądzie tuż 20 przed nami, żeby zobaczyć, co mamy w ręce. Można oczywiście pomóc niepewnemu uczniowi sadzając go przed sobą, ale nie wolno mówić wtedy "siad", tylko "do mnie". To nie jest sztuka dla sztuki: pies dobiegający z aportem, słysząc "siad", często aport wypuszcza, koncentruje się na nowym poleceniu. Natomiast komenda "do mnie" wypowiadana w chwili uchwycenia aportu, ułatwia psu przyniesienie go bez upuszczania po drodze. By pies przybiegał bliziutko, wpatrywał się w nas z podniesioną głową, ukrytym od początku w ręce smakołykiem czy zabawką jak magnesem przyciągamy maluszka na styk. Gdy próbuje siąść dalej -uciekamy, powtarzając "do mnie" zanim usiądzie. Nagrodę lub zabawkę otrzyma, jeśli nosem niemal dotknie naszych rąk. Uczenie psa, by najpierw ćwiczenie robił źle, czyli za daleko, a potem poprawiał, to stawianie dwóch różnych zadań - jakbyś komendą "do mnie" domagał się siadania metr przed Tobą, a na "popraw" siadania blisko. Pamiętaj, pies nie rozumie znaczenia słów, kojarzy je z sytuacją, wykonywaną czynnością. "Do mnie" bez aportu można uczyć od początku ćwiczeń; "do mnie" z aportem dopiero wtedy, gdy pies chętnie przybiega do nas ze zdobyczą w pyszczku, gdy gotów jest podzielić się nią z nami, w oczekiwaniu nagrody lub dalszej zabawy w polowanie... Noga Naprawdę lepiej, żądając zajęcia siedzącej pozycji przy lewej nodze, używać słowa "noga" niż "do nogi". "Do nogi" zaczyna się tak samo jak "do mnie", prawda? Po co psu utrudniać życie, i tak ma wiele pojęć do skojarzenia. To nie jest łatwe. Wyobraź sobie, że na obozie harcerskim lub w wojsku nagle na hasło "trzy" masz biec przed siebie, słysząc "osiem" odwrócić się w prawą stronę, na "dwa" zasalutować, a na , jeden" przykucnąć. Na pewno pierwszego dnia, słysząc te polecenia w różnej kolejności, pomylisz się niejeden raz. A gdyby Cię jeszcze przy tym dławiono pętlą, bito smyczą, kaleczono kolczastą obrożą... Przecież nie jesteś barbarzyńcą, nie potraktujesz tak psa! No to gdziekolwiek jest Twój szczeniak, pokaż mu kawałek mięska trzymany w prawej ręce. Porusz zachęcająco głową powtarzając "noga", 21 gdy już, już, psi pyszczek dosięga mięska, przełóż rękę za plecy, weź za plecami smakołyk do lewej ręki, ciągle tuż przed psią głową, lewa ręka z mięsem wraca do przodu, prawa przejmuje kąsek, ale trzyma przy lewym boku - i co się stało? Ano szczenię idąc za smakołykiem obeszło cię dookoła, siedzi równiutko przy Twojej lewej nodze, z głową zwróconą w Twoją stronę, wpatrzone w rękę z nagrodą, oblizuje się z nadzieją. "Noga, dobrze", usłyszy, dostanie nagrodę, a Ty postaraj się tak pracować rękami, żeby szczenię obiegało Cię najciaśniej, siadało idealnie prosto przy lewej nodze. Być może Twoje nieduże szczenię wymaga, abyś ćwiczył z nim kucając, zeszczuplejesz w brzuszku bez kłopotu, też Ci się jakaś nagroda należy. Dla szczeniaka uwielbiającego piłkę cały manewr można wykonać pokazując i przekładając nie mięsko, ale piłkę, którą rzucamy w chwilę po zakończonym ćwiczeniu, tak by mógł na nią zapolować. Podstawy aportowania Noszenie zdobyczy jest dla psa naturalne, suka i pies potrafią także przenosić w pysku szczeniaka nie wyrządzając mu krzywdy. Możesz nauczyć psa noszenia każdego przedmiotu, nie wyłączając surowego jajka i pięćdziesięciogroszówki. Za aport uważa się wszystko, co pies ma przynieść, na szkoleniu wyższym czy zawodach aportem jest drewniany koziołek - coś jakby kość wystrugana z drewna. Najważniejsze przy nauce aportu to - od małego nie obrzydzać? Szczeniak, któremu przetrzepano futerko za przeżuwanie butów, rękawiczek, któremu z wrzaskiem oburzenia wydzierasz z zębów portfel z ostatnią stówką, gniewnie odciągasz od pozostawionego w trawie czyjegoś tekturowego talerzyka-niewielkie ma szanse, aby zostać mistrzem aportu. I trudno oczekiwać, aby odnalazł zgubioną podczas spaceru smycz, że o złotym zegarku nie wspomnę. Przed przyniesieniem szczenięcia do domu należy w zasięgu jego zębów pozostawić tylko to, co może chwytać bez szkody Twojej i własnej. Najrozmaitsze zabawki - twarde jabłko, drewniany klocek, piłka, związany w supły stary ręcznik, cudownie trzeszczące pla- 22 stikowe butelki leżą sobie na podłodze, a Ty zachwycasz się, cokolwiek malec porwie. Pasja aportowania rozwija się rozmaicie - szczenię, które miało sensowne zabawki w rodzinnym gnieździe i mogło je nosić, w zasadzie ma aport wpojony. Tylko turlasz piłeczkę, chwalisz, gdy złapie, chwaląc zabierasz i turlasz jeszcze raz, pozwalając nacieszyć się zdobyczą. Piesek musi mieć pewność, że nie zabierasz zabawki na zawsze - wspaniała zdobycz za chwilę ucieknie z Twoich rąk i będzie można znowu radośnie na nią zapolować. Aby psiak aportował wszystko, przygotuj zabawki w rozmaitych kształtach, z różnych materiałów. Od pierwszego dnia unikaj podnoszenia piłki upuszczonej przez szczenię, staraj się odebrać z pyska. Najpierw odbierasz zabawkę stojącemu, biegnącemu, czy leżącemu szczeniakowi, chwalisz, wyrzucasz ponownie, odbierasz (uwaga: pierwsze lekcje odbywają się tak, abyś miał psiaka w zasięgu ręki). Skłaniasz szczenię ruchem zabawki, by na moment usiadło, przytrzymujesz siedzące powtarzając "siad, siad, siad" i ze słowem "aport" wyrzucasz zabawkę, pozwalając gonić zdobycz. Gdy dobrze złapie - sam stań się uciekającą olbrzymią zdobyczą, szczenięciu będzie zależało i na piłce, i na Tobie, prędzej czy później pobiegnie za Tobą trzymając aport w zębach. Pozwól się dogonić, ze słowami zachwytu odbierz piłkę, daj nagrodę lub szybko wyrzuć piłkę jeszcze raz, mówiąc tylko "zabawa", niech maluch się nacieszy. W chwili wyuczenia na 1000 procent polecenia "do mnie", po wyrzuceniu aportu i schwytaniu go przez szczenię, uciekając tyłem wołasz "do mnie", gdy dobiega, podtrzymując aport i powtarzając "do mnie" pomagasz przyjąć pozycję siedzącą przed Tobą, ale bez komendy "siad"! Gdy opanuje "do mnie" z aportem, po odebraniu zabawki dochodzi komenda "noga". Uważaj: regulaminowe aportowanie nie jest dla psa pasjonujące - musi siedzieć przy nodze, wytrzymać i nie ruszać się, gdy aport wyrzucasz, odczekać, pobiec na komendę, złapać, przybiec, siąść przed Tobą, oddać aport, po chwili siąść przy Twojej lewej nodze, ojej! Ćwicząc tylko tak, szybko każdego psa zniechęcisz. Musisz psa nagrodzić zabawą. Gdy raz wykona aport regulaminowy, wyrzuć mu go z innym poleceniem, np. "zabawa" - pouciekaj, powyrywaj, nie wydając polecenia "do mnie", po prostu radośnie powygłupiaj się z psem. 23 A jeśli z jakichkolwiek powodów psiak nie zdradza zainteresowania zabawką? No to trwającą jednocześnie naukę siadania, warowania, stania, do mnie i do nogi opierasz o pochwały i smakołyki. Zabawkę pokazujesz szykując malcowi jedzenie, kładziesz obok miski. Zachęcasz do złapania bodaj uciekającej szmatki, przeciągasz się z nim przez chwilę, wyrywasz {byle bez zębów), natychmiast nagradzasz smakołykiem. Sam na czworakach, popychasz głową w stronę szczenięcia piłkę. Bierzesz zabawkę w zęby - a niby jak pies nosi, w reklamówce? upuszczasz przed malcem, turlasz nosem zachęcająco. Nie przeciągasz tych lekcji, szczenię nie może się znużyć. Bardzo ostrożnie, by nie zdekoncentrować ucznia, chwalisz, ale chwalić musisz, i musisz z radosną aprobatą wymieniać chwycony przez szczenię przedmiot na smakołyk. Jeżeli wytrzymasz nerwowo przez kilka miesięcy, na pewno obudzisz chęć aportowania! Dopiero wtedy zaczynasz naukę tak, jak ze szczenięciem chętnie chwytającym zabawkę. Pamiętaj: • nie wolno karcić szczeniaka za łapanie jakichkolwiek Twoich rzeczy; • nie podnosisz przedmiotów upuszczonych na ziemię, zawsze odbierasz z pyszczka; • przyniesienie aportu musi być nagrodzone następną zabawą w polowanie, smakołykiem lub radosną pochwałą; • nie ryzykuj wyrzucania aportu w obecności biegającego luzem obcego czy zaprzyjaźnionego psa - gdy inny pies porwie aport, Twój może się zniechęcić; • aportowanie jest podstawą wszystkich szkoleń wyższych, wspaniale koncentruje uwagę psa na Tobie, jest namiastką prawdziwego polowania w stadzie; • aport jest zakazany dla psa, którego jedynym zadaniem w życiu ma być samodzielne, bez opiekuna, pilnowanie terenu. (A jak będzie z tą pięćdziesięciogroszówką i jajkiem? Zwyczajnie, najpierw zachęcasz psa, by podnosił małe plasterki korzenia surowej pietruszki - nie atrakcyjne smakowo, ale nie stanie się krzywda, jeśli połknie przypadkiem. Padając coś lepszego łatwo skłonisz, by wypluł plasterek. Gdy pies dla nagrody podnosi pietruchę i wypluwa w nadstawione ręce, podniesie i wypluje także pięćdziesięciogroszówkę. Jajko -ugotowane na twardo na początek - wkładasz razem z własną ręką do psiego 24 pyska, dając hasło np. "delikatnie", potem jajko w psim pysku trzymają już tylko Twoje dwa palce, potem z podłogi jajko podnoszą razem Twoje palce i psie zęby, wreszcie pies podnosi je sam. Jeżeli nie zgniótł skorupki, zaczynasz wszystko od początku, tym razem ze surowym jajkiem. Proste, prawda?) Pomocnicze słowa Pamiętamy doskonale, że pies nie rozumie znaczenia słów, kojarzy je z czynnością albo sytuacją. Ale młody pies (dorosły także) od jednego razu nie jest w stanie zapamiętać słowa-hasła i odpowiednio, słysząc to właśnie słowo zareagować. Tymczasem komenda, jeśli ma być wykonywana zawsze, w każdej sytuacji, nie może zawisnąć w powietrzu, raz wypowiedziana musi być wyegzekwowana. Nie można ćwiczyć z psem tylko w mieszkaniu, a na spacerze tyle się dzieje, rozprasza uwagę... Dlatego potrzebne są słowa pomocnicze, pozwalające nie zanudzić ani nie zamęczyć szczeniaka, wykonać coś w sposób najłatwiejszy, "domowy". Dziesięć ćwiczeń polecenia "noga" na jednym spacerku to o połowę za dużo! Nie mając pewności prawidłowego wyegzekwowania polecenia, lepiej uciekając psiakowi wołać "wróć" czy "chodź tu", gdy nas dogania dać coś, pozwolić jeszcze biegać, ponownie zwabić, zapiąć smycz. Komendą "noga" przywołuj, jeśli masz pewność, że pies natychmiast przybiegnie i usiądzie przy lewej nodze. Nie ma sensu powtarzać w kółko "noga", bo nauczysz psa wykonywania polecenia na dziesiątą komendę. Dopóki słowo-hasło nie jest wystarczająco utrwalone, zapamiętane, nie należy wydawać go w sytuacji, w której młody pies może, lub po prostu musi, nie posłuchać... Podobnie z aportem - potrzebne jest nam hasło "przynieś" czy "zabawa" lub jakiekolwiek inne oznaczające dla psa możliwość wykonania polecenia w sposób dowolny, zabawowy. Pamiętaj: najpierw uczymy psa znaczenia komend tak, aby musiał je wykonać, mając zwierzaka w pokoju w zasięgu ręki, a na spacerze - na lince. Jeśli nie ma pewności, że pies wykona polecenie idealnie - używaj słów pomocniczych. 25 W przyszłości słowa pomocnicze, polecenia wykonywane byle jak, też nam się przydadzą. A pies ma wystarczająco pojemną pamięć, by wiedzieć: "noga" - błyskawicznie biegnę do pana i siadam przy lewej nodze, "wróć" - może jeszcze powącham ten krzaczek i podejdę spokojnie, "no chodź już" - oglądając się za biegnącą w przeciwną stronę koleżanką wrócę do mojej pani, bo obiecująco włożyła rękę do kieszeni... Podstawy pracy węchowej Już w średniowieczu poszukiwacze trufli wiedzieli, jak spośród całego miotu wybrać najbardziej przydatne szczenię - w jednej zaciśniętej pięści ukryty był kawałeczek chleba, w drugiej - w kawałeczku chleba schowana była kulka tłuszczu. Obie pięści wyciągnięte do szczeniąt - no i sprawa jasna. Węszenie, tropienie śladów własnego stada i zdobyczy jest dla szczeniaka równie oczywiste i naturalne, jak dla dziecka rozglądanie się za mamą i smoczkiem. A my obrzydzamy psu węszenie ile się tylko da. Co ty tam niuchasz, zostaw, fe, nie wsadzaj nosa do kosza na śmieci, weź mordę z mojej torebki - było tak? Oj, było, było. Jednak ciągle rodzą się psy, które natychmiast, same z siebie podejmują tropienie śladu właściciela, za pierwszym razem bez wahania spośród pięciu drewnianych aportów przynoszą ten trzymany przedtem przez ukochanego pana w ręce, zatrzymują się zaintrygowane przy czymś, co wypadło z kieszeni. Jeśli nie przypadł nam samorodny geniusz pracy węchowej - bierzmy się do roboty. I tylko bez wykrętów, proszę- nawet charty, choć ścigają zdobycz na wzrok, też potrafią posługiwać się nosem. Łajdak Cellerimus, chart polski, startujący w mistrzostwach Polski psów towarzyszących w Nowym Sączu, poradził sobie z wybieraniem własnego aportu spośród obcych, a i jako nie jedyny z polskich chartów zaliczył egzamin psa towarzyszącego drugiego stopnia, czyli między innymi z nosem przy ziemi poszedł śladem swojej pani... Po pierwsze oczywiście - nie obrzydzamy węszenia. Po drugie i najważniejsze - nigdy nie tracimy cierpliwości, pies karcony na śladzie to pies niepewny, prawdziwej pracy węchowej żadnym przymusem na- 26 uczyć się nie da! Pies nie może zakończyć pracy węchowej klęską - jeśli np. nie znajdzie naszej zguby, to natychmiast gubimy coś drugiego, świetnie wiedząc gdzie, ułatwiamy psu znalezienie, chwalimy i nagradzamy. Są dwie różne szkoły uczenia psa pracy na śladach - jedna sportowa, do wielkiego wyczynu na zawodach i konkursach, zaleca, aby przejść pierwszy raz jakąś trasę, starannie w każdy ślad buta wkładając kawałek mięska czy suchej karmy. Psa uczy się idealnie równego tropienia wydeptanego śladu, powolnego, z nosem przy ziemi. Przedstawiciele szkoły drugiej, praktycznej, dławią się w tym momencie ze śmiechu: czy widział ktoś, aby tropione przez wilki zwierzę odcinało sobie po kawałku ciała i zostawiało na śladzie??? Należę do szkoły praktycznej - niech pies zboczy pół metra ze śladu, ' byle samodzielnie na ślad wrócił, nie dał się wprowadzić w błąd tropem obcym, zwodniczym. Noto przez zejście o pół metra nie wygrasz żadnych zawodów - już słyszę. Za to mój pies znajdzie i podniesie metalowy kluczyk, który na spacerze, przy skoku przez strumyk, wypadnie mi z kieszeni i wyląduje w trawie wcale nie idealnie na linii śladu- co kto woli. Podstawowe "konkursowe" ćwiczenia z pracy węchowej to praca na śladzie właściciela, potem obcych ludzi, dodatkowe praktyczne - samodzielne szukanie przedmiotów zgubionych na wstecznym śladzie, rewirowanie za zgubą, czyli szukanie przedmiotów wyrzuconych np. na środek łąki, i rozpoznawanie po zapachu, który spośród identycznych przedmiotów do kogo należy. Zaczynając naukę węszenia na śladzie, prosimy, aby ktoś szczeniaka przytrzymał - bez komendy nakazującej pozostanie, ale pobudzając uwagę, podniecając napięcie. Sami pokazujemy pieskowi ukochaną zabawkę, ruszamy prosto, najpierw stopa za stopą, po kilkunastu krokach odwracamy się, pokazujemy zabawkę, po następnych kilkunastu kładzie . my zabawkę na swoim śladzie i wracamy dokładnie tą samą drogą. W kieszeni mamy coś wyjątkowo pysznego oczywiście. (Uwaga: wbij patyk obok początku linii śladu, zanim wyruszysz, jedna kępka trawy podobna do drugiej, jeżeli pomylisz się i każesz psu szukać twojego śladu tam gdzie go nie ma - od początku, zamiast nauki, zrobisz mętlik w psiej głowie.) Doprowadzonemu do początku śladu pieskowi pokazujemy ręką kierunek nad ziemią, zachęcamy- "wąchaj". Idziemy obok chwaląc, napro- 27 wadzając na ślad w razie wahania, niepewności, gdy psiak idzie dobrze - nie przeszkadzamy. Znalezienie zguby nagradzamy smakołykiem, możliwością pogonienia za wyrzuconą do zaaportowania zabawką, własnym niesłychanym entuzjazmem. Uczymy spokojnego zatrzymania się przy znalezionym przedmiocie, na siad, stój lub waruj. Pies to co znajdzie może też zaaportować - lecz czasem trudniej potem na nowo podjąć ślad. Przyjdzie pora na ślady coraz dłuższe, ze zmianą kierunku - najpierw łagodnym łukiem, następnie pod kątem rozwartym, prostym i ostrym. Coraz bardziej wydłuży się czas od wydeptania śladu do rozpoczęcia pracy przez psa. Poprosimy znajomych o układanie śladów naszemu psu - oczywiście znajomi zostawiają na śladzie swoje przedmioty, niekoniecznie od razu złotą dwudziestodolarówkę. Jeżeli pies nie ma ochoty węszyć śladu - pomaga zabawa w chowanego. Zostaw Reksia przywiązanego na długiej lince, odejdź, schowaj się - ktoś zaprzyjaźniony odwiązuje psa, ale nie wypuszcza linki z ręki, zachęca do szukania - oczywiście przedtem dokładnie ustalisz, jaką pójdziesz trasą, gdzie się schowasz. Gdy Reksio Cię znajdzie lub zostanie doprowadzony, dostanie pochwałę i nagrodę - nawet jeśli za pierwszym razem ani na moment nie przyłożył nosa do ziemi... Pamiętaj • musisz psu wierzyć na śladzie. Jeżeli on sam nie wywęszy w wysokiej trawie zgubionych kluczyków od samochodu, Ty nie znajdziesz ich na pewno; * wiatr, nagrzane podłoże powodują, że pies ma prawo zbaczać ze śladu; bardzo wysokie i bardzo niskie temperatury w znacznym stopniu utrudniają pracę węchową; • nie możesz na śladzie pozostawiać olbrzymiej piłki ani walizki małe przedmioty, niewidoczne z kilku kroków skłaniają psa do dokładnej pracy nosem, a nie biegu na wzrok; • tego samego dnia nie wydeptuj śladu w tym samym miejscu -to dla psa nudne, a poza tym na pewno trochę zboczysz z poprzedniej trasy i pies też będzie chodzić niczym pijany wąż; • wrażliwemu, delikatnemu psu nie układaj pierwszych śladów w ostach ani w pokrzywach; 28 • jeżeli pies biegnie za szybko, zostaw więcej przedmiotów na linii śladu; • jeżeli pies idzie za wolno, udawaj, że biegniesz za nim; • nie mów nic, jeśli pies idzie dobrze i chętnie - patrz na jego ogon wkrótce nauczysz się, jaki ruch ogona oznacza niepewność, a jak !. pies trzyma ogon dochodząc do zguby niczym po sznurku; • na śladzie psa prowadzi się na lince przypiętej do specjalnych szelek - linka przypięta do obroży tamuje ruchy psa; • idziesz na początku nauki obok psa, potem coraz dalej za nim, nigdy = i przed psa nie wychodzisz; • każda praca węchowa musi zakończyć się sukcesem, pochwałą i nagrodą. Jeśli pogubicie się na śladzie - trzeba wydeptać zaraz drugi, prostszy, aby pies nie zszedł z pola przegrany; • nerwy i zły humor nieodwołalnie zostawiasz w domu. Jednocześnie z nauką śladu trwa nauka szukania zguby -ale na inną komendę, np. "zguba". Zaczynasz od zabawowego spaceru - idąc podrzucasz rękawiczkę, prowokujesz do łapania, ale złapać nie dajesz, rękawiczka ucieka przed psim pyszczkiem, potem przytrzymujesz psa, upuszczasz rękawiczkę, idziesz jeszcze parę kroków, odwracasz się pokazujesz, radośnie podajesz hasło "zguba". Jeśli pies nie umie aportować - pozwalasz mu złapać zgubę nie puszczając ze smyczy, dociągasz do siebie, odbierasz zgubę, wypłacasz psu znaleźne i pochwałę. Zabawę stopniowo utrudniasz - gubisz rękawiczkę niepostrzeżenie, odchodzisz coraz dalej od miejsca rzekomej zguby, aż nadejdzie taki dzień, gdy bez pudła poślesz psa po zgubione naprawdę klucze czy zegarek. Czasem nikt nie wie, gdzie została zguba na wielekroć przedeptanej łące. Temu służy nauka rewirowania - szukania przedmiotu tylko według jego zapachu, niezależnie od śladu człowieka. I znowu potrzebna jest inna komenda - np. "szukaj". Idąc z Reksiem wyrzuć przedmiot jak najdalej na środek mijanej łączki, przejdź kilkadziesiąt metrów, wejdź na łąkę tak, by znaleźć się możliwie na wprost wyrzuconego przedmiotu i zachęć psa do szukania, biegnąc razem z nim wiele razy na skos przez łączkę, coraz bliżej i bliżej wyrzuconej zabawki. Oczywiście, znaleziona zabawka ma być przyniesiona, uczciwie mięskiem lub rzutami aportowymi wypłać znaleźne. 29 Po wielu takich wspólnych bieganiach pies przeczesuje pole sam, potem nie widzi gdzie, kiedy i w którą stronę zabawkę wyrzucaliśmy. Wreszcie wszystko od początku powtarzasz z przyjaciółmi - teraz oni wyrzucają coś własnego, a Ty przed komendą "szukaj" skłonisz psa, aby powąchał rękę, która zabawkę wyrzuciła. A potem odbierasz telefon od zdesperowanej znajomej: po wczorajszym pikniku na łące został bardzo ważny notes! Jedziesz na to miejsce, dasz psu nawęszyć rękę przyjaciółki i posyłasz w pole z komendą "szukaj". I zadzierasz nos aż pod chmury pękając z dumy, bo po piętnastu minutach genialny pieseczek wraca, trzymając notes w zębach... (A jeżeli durna baba notes naprawdę zostawiła w drugiej torebce i pies niczego nie znajdzie? To trzeba coś zgubić, żeby znalazł, praca węchowa musi kończyć się zwycięstwem.) Wypadałoby jeszcze rozpoznawać swój przedmiot wśród obcych jeśli przeczytałeś poprzednie strony, wiesz, że to nie jest zbyt trudne zadanie. Pies aportuje ukochaną zabawkę, wącha Twoj ą rękę, która kładzie tę zabawkę obok cudzej, nieciekawej, posłany po aport zachęcony jest do przyniesienia zabawki własnej. Wszystko powtarza się z innymi przedmiotami, zwiększając ilość tych obcych... I tu potrzebna jest komenda różna od poprzednich, ale przede wszystkim przypomnij sobie - podstawą pracy nosem jest wyrobienie od małego chęci aportowania i szukania... No to szybciutko pochwal Reksia ogryzającego ze smakiem Twoje nowiuteńkie buty. Odbierz, daj nagrodę (nie za to, że pogryzł, ale że oddał), rozbaw zębatego potworka czymś dozwolonym - choćby dużą piłką tenisową, wsadź - by widział - piłkę do tekturowego pudełka, dwa puste pudełka rzuć obok na podłogę, komendą "szukaj" zachęć do zlokalizowania pudełka z piłką i nie protestuj, gdy zostanie radośnie rozgryzane na strzępy... A nowych butów na przyszłość nie zostawiaj w miejscu dostępnym dla szczeniaka. To oczywiście ogólne wskazówki, nie ma dwóch psów reagujących identycznie, chociaż są podobieństwa rasowe, również rodzinne. Poświęciłeś już dosyć czasu na zabawę i jednoczesną obserwacje Twojego psiaka, by wiedzieć co go cieszy, niepokoi, umiesz postawić się w jego sytuacji, przewidzieć zachowanie. 30 Pamiętaj tylko: • nauka nie ma sensu, gdy zwierzę z jakichkolwiek powodów źle się czuj e; • zapach śladu może być zniesiony przez wiatr, zmyty przez ulewny deszcz; inaczej trzyma się zapach na trawiastej łące, inaczej na piasku porośniętym suchymi kępkami i odpowiedz na pytanie, czy układając ślad dla młodego psa lepiej skręcić w miejscu, gdzie nagle zmienia się rodzaj podłoża, czy pójść jeszcze prosto, pozwolić psu tropić ślad w nowych warunkach i dopiero później zmienić kierunek śladu. Przyzwoite chodzenie na smyczy Jak to - pies tyle umie, a chodzić przy nodze na smyczy jeszcze nie?? Kochany, cały czas uczyłeś Reksia, że jesteś dla niego najciekawszym partnerem w zabawie, smycz będzie prostą formalnością. Na pewno codziennie parokrotnie zapinałeś i odpinałeś mu ją w domu, wychodząc na spacer trzymałeś w ręce nie tylko smycz (z psem na końcu), ale i zabawki, z Twoich kieszeni cudownie pachniały smakołyki, piesek chodził przy Tobie właśnie jak pies! ... Reksio idzie przy lewej nodze, kilkumetrowa linka zwisa luźno, wlecze się, w ręce masz zabawkę, uwaga Reksia koncentruje się na zabawce, co chwilę ruchem zabawki przypominasz "siad", "waruj", "stój". Jeśli Reksio Cię wyprzedza, przydeptujesz linkę, wprowadzając komendę "równaj" - to linka, czyli grom z jasnego nieba, przytrzymała psa, nie Ty! Jeżeli Reksio się ociąga, zabawka ucieka, przecież pies musi zapolować! Polowanie udane, zabawka odebrana za pochwałę lub smakołyk - i zaczynasz od początku. Jeżeli zabawkę wyrzucasz w prawą stronę, pies dokładniej pilnować będzie Twojej lewej nogi, idąc ciasno i blisko. Potem zmiana tempa na powolne i bieg, odpinanie, przypinanie linki w czasie marszu (być może zapomniałeś zobojętnić psa na odpinanie karabinka-no to pracuj naprzypiętej jednocześnie lince i smyczy, odpinasz i przypinasz tylko jedną z nich). 31 Powtarzasz wszystko ze smyczą odpiętą (przewieszoną przez lewe ramię na prawy bok, aby nie majtała się nad psim nosem, pies idzie przy Twojej lewej nodze), nie zapominasz o pozostawianiu Reksia na siad i waruj, po czym to Ty wracasz do psa i pozwalasz, ku jego wielkiej radości, dalej iść ze sobą, a nie siedzieć w miejscu. A potem zastanawiasz się, po co nauczyłeś psa chodzić bez smyczy, skoro w mieście zawsze smycz obowiązuje. Miasto W mieście psa smycz obowiązuje zawsze. Za dużo tu ludzkich wynalazków i niespodzianek, by mógł się w nich połapać najinteligentniejszy pies, za dużo konfliktowych sytuacji, ludzi, którzy mają prawo nie lubić najsympatyczniejszych zwierzaków. Przyzwyczajaj szczeniaka, skoro w mieście musicie mieszkać, do ruchu, hałasu, jazdy środkami komunikacji miejskiej. Tramwaje i autobusy najlepiej poznaje się na pętli, gdy pusto wsiadając i wysiadając do znudzenia. Ale w kagańcu-tylko psy trzymane na rękach nie muszą w podróży innej niż własnym autem nosić kagańca. Wyobraź sobie, że autobus raptownie hamuje, ktoś niechcąco wpada na Reksia, a on odruchowo oddaje zębami - lepiej jednak, żeby oddał kagańcem. A poza tym kaganiec przedziwnie powstrzymuje ludzi od wycierania rąk w cudzego psa... Nie bierz psa na zakupy. Przywiązany przed sklepem jest bezbronny, a i kupujących może nie cieszyć wilgotny nos kontrolujący w przejściu siatki z zakupami. Pamiętaj - na wysokości psiego nosa najwięcej jest trujących spalin. Spacer wzdłuż najruchliwszej ulicy w mieście raczej psu nie służy. Na pewno przed wyjściem na miasto pomyślałeś, by w domu nauczyć psa, że automatycznie otwierana parasolka niczym nie zagraża, ludzie mogą poruszać się o kulach i trzymać w rękach dziwne rzeczy. Jeśli nie masz w domu laski, mogłeś w trakcie zabawy zacząć raptownie utykać i podpierać się choćby kijem od szczotki, niosąc jednocześnie dwie walizki i plecak. Pies, czujący się przy Tobie bezpiecznie, obojętnie potraktuje miejskie wynalazki-o ile pierwszy raz spotka je we wczesnej młodości. 32 Nie bój się No proszę-Reksio w parku zobaczył potwora. Kamienny potwór stał niepokojąco nieruchomo, pies zdumiony zaszczekał i cofnął się na wszelki wypadek. Właściciel nieco zgorszony (jak można przestraszyć się pomnika) szarpnął smyczą i powiedział z wyraźną dezaprobatą "nie bój się". Dopiero wtedy pies wystraszył się naprawdę. Wyczuł w głosie pana niechęć, gniew i wreszcie usłyszał słowo "nie", po którym już nieraz przez łeb oberwał. Jeżeli Twój pies czegokolwiek się przestraszy - nigdy nie mów "nie bój się". Przecież wiesz - pies nie rozumie zdań przeczących! Pochwal psa (nie za to, że się przestraszył, ale by bać się przestał, nabrał pewności siebie), podejdź pierwszy, jak na szefa stada przystało, potraktuj straszny obiekt lekceważąco, możesz dotknąć, potrącić, poklepać. Jeżeli Reks odważy się podejść razem z Tobą, to świetnie, ale nie zmuszaj go komendą. Po kilku takich doświadczeniach lęki przejdą, mówiąc "nie bój się" - sytuację stresową utrwalasz. A skoro jesteśmy przy lękach - coraz bliżej do podstaw nauki zachowań obrończych... Obronomania Coraz częściej do psich szkółek zgłaszają się ludzie gotowi zapłacić niemałe pieniądze, aby Misiek z wyszczerzonymi zębami atakował każdą wskazaną osobę. Nie szkodzi, że Misiek promienieje uśmiechem do ludzi, nie szkodzi, że Kora cofa się z podkulonym ogonem, a Lessie reprezentuje rasę, w której przez tysiące lat tępiono jakiekolwiek przejawy agresji, majągryźć, mająbronić i już. Przy dzisiejszej technice pora byłoby wreszcie pozbyć się złudzeń żaden pies nie ma żadnych szans w konfrontacji z przygotowanym na wszystko napastnikiem. Pies może zaalarmować, przestraszyć, może ciężko skrzywdzić, okaleczyć, nawet zabić nie uzbrojonego człowiekaprawda. Ale zanim ktoś w przemyślny sposób ureguluje porachunki z Tobą - najpierw odpowiednio przygotuje się na spotkanie z Twoim psem. Uwierz mi - żaden pies nie zapewni Ci nieśmiertelności. Szkolenie obronne, prowadzone przez ogólnie dostępne psie szkoły, jest szkoleniem sportowym - i takie być powinno. Jeśli masz psa od- 33 powiedniej rasy i chcesz szkolić go obronnie - od małego zapomnij o biciu psa ręką czy smyczą. W żadnym wypadku nie proś życzliwych kolegów o drażnienie Reksia. To naprawdę trzeba umieć robić, aby pies nie zaczął wszystkich atakować ze strachu, jednocześnie gotów do ucieczki przy poważniejszym zagrożeniu. Niewielu ludzi w całej Polsce ma uprawnienia treserów, instruktorów i pozorantów-nie powierzaj swojego psa byle komu. Od szczeniaka przyzwyczajaj psa do huków, hałasów, oswajaj z najrozmaitszymi sytuacjami - nie może bać się łopocącej płachty, przewracanej beczki, ręki uniesionej w górę. Wyrabiaj pasję aportu, niezbędną dla psa obronnego, absolutne posłuszeństwo - o dalszą naukę zwróć się do któregoś z instruktorów o udokumentowanych kwalifikacjach. Nie wystarczy instrukcja na piśmie - jeszcze chyba nikt korespondencyjnie nie nauczył się grać na skrzypcach. Praca podczas szkolenia psa obronnego wymaga od całej waszej trójki (instruktor z uprawnieniami pozoranta, Ty i Twój pies) wcale nie mniejszej koncentracji uwagi i wysiłku niż mistrzowski koncert. Pamiętaj - egzamin psa obronnego, zgodnie z międzynarodowym regulaminem, zaczyna się od podejścia sędziego do psa, oględzin, dotknięcia zwierzęcia. Jakakolwiek agresja w tym momencie powoduje natychmiastową dyskwalifikację - pies już do żadnych prób nie zostanie dopuszczony. Dorastamy na spacerach Twój pies kończy pięć, sześć miesięcy, ma zbudowane solidne podstawy pod każde szkolenie specjalistyczne. Może pozostać Twoim towarzyszem na spacerach, wzbudzającym zachwyt (zazdrość też...) swoim zachowaniem, może przygotowywać się do startów w psich zawodach, jeśli Cię to bawi. Każdy prowadzący psią szkołę porwie Cię jak diabeł duszę- co chcesz z psem robić dalej, zależy tylko od Ciebie. Rozumiecie się, jesteś dla Reksia całym światem, on już życia sobie bez Ciebie nie może wyobrazić. Operujesz głosem niczym aktor, słowa zachęty wypowiadasz innym tonem niż polecenia czy zakazy. Pamiętasz o słowach pomocniczych, umiesz się z psem bawić, nagradzać jego starania. Wasz spacer nie służy tylko temu, aby Reksio się wybiegał... 34 Popatrz - blokowy Szarik idzie na spacer. Wiedzą o tym wszyscy, bo szczeka na klatce schodowej. Wlecze za sobą pana, puszczony biegnie na oślep. Dopada radośnie, przecież jest młodziutki, równie młodą Kamę, zaczyna się dzika gonitwa, właściciele oddychają z ulgą- niech się pieski wygonią. Pieski rosną, w biegu wpadają ludziom pod nogi, grymasy niechęci ze strony spacerowiczów są coraz częstsze. Coraz trudniej zawołać Kamę i Szarika, przychodzą z ociąganiem, doskonale wiedząc, że przyjemność biegu się kończy, zostanie nudny powrót do domu i jeszcze nudniejszy dom. Po drodze oberwą smyczą ("ile razy mam cię wołać, Szarik, co za głupi pies", "Kama, wraaaacaaaj, noga mówię, nie rozumiesz?"). Kama, jak na sukę przystało, podporządkowuje się z rezygnacją, obojętnieje coraz bardziej, w Szariku narasta bunt. Właściciel nie jest przewodnikiem stada, na szczęście psu brakuje chęci do rządzenia, ale szuka takiej grupy, w której zdejmą mu z łebka ciężar odpowiedzialności. Jeżeli oba psy wybiorą się na zorganizowane szkolenie, Kama będzie spokojną, dostateczną uczennicą, spędzi dalsze życie obok właścicieli obok, nie razem. Szarik zorientuje się natychmiast, że to instruktor wydaje polecenia. Już od drugiej-trzeciej lekcji wita instruktora serdecznie, wyrywa się do niego, chętnie używany do demonstracji co i jak trzeba robić, wyłazi wręcz ze skóry, aby go zadowolić. - To głupi pies -narzeka pan Szarika - tutaj jeszcze słucha, ale w domu nie chce... A Ty zabierasz na spacer - oprócz psa - zabawki i nagrody. Zabawką może być piłeczka, rękawiczka, gumowe kółko. W dowolnej kolejności przypominasz psu wszystko, czegoś go nauczył. Przypominanie przeplatasz nagłą ucieczką-pies ma biec za Tobą, nie Ty za psem! Przeskakujesz kamienną ławkę, zachęcasz psa do naśladownictwa (najłatwiej pokonać przeszkodę naśladując szefa lub goniąc uciekającą przez tę przeszkodę piłeczkę-zdobycz. Uwaga: nauka pokonywania przeszkód jest okupiona napięciem psychicznym, pies, który zdecydował się na pierwszy skok przez dużą przeszkodę, chętnie dla rozładowania emocji przyłoży zębami koledze czekającemu na swoją kolej za przeszkodą). Uczysz pozostawania na miejscu, choć tyle się dzieje dookoła. Mówisz "siad, zostań" - obiegasz psa, cofasz się za niego, wybiegasz do przodu, wracasz, chwalisz. Nagradzasz polowaniem na aport lub kąskiem, za chwilę będzie "waruj, zostań". Unikasz przywoływania z "waruj", wra- 35 casz, polecenie "siad" i dopiero - bieeegaj! Radośnie biegniesz z Reksiem, upuszczasz piłkę.- Ojej, zgubiłem - wołasz. Zawracacie, daj psu wygrać, złapać piłeczkę, ale uciekaj sam. Gdy pies z piłką Cię dogoni, odbierzesz, dasz coś pysznego, odpracujecie jeden aport regulaminowy (siad, aport, do mnie, daj, noga) - i w nagrodę zupełnie nieregulaminowo odbiegasz od psa wołając "wracamy". Zmęczony? To przywiąż Reksia w cieniu mówiąc "zostań", odejdź kilkanaście kroków, po chwili wróć - uszczęśliwiony, że znowu może być z Tobą, gotowy jest robić cokolwiek zechcesz. Pomocnicze słowa, pomocnicze "domowe" hasła przydają się bardzo na spacerze. Przydają się - również dla ludzi - specjalne słowa pojednania. Słowa pojednania Sytuacje miłe dla psa (przyjście osoby zaprzyjaźnionej) warto skojarzyć z powtarzanymi tymi samymi słowami, np. "przywitaj". Tak samo ciepłym głosem powiesz kiedyś "przywitaj", gdy na ringu piękności sędzia będzie oglądać Reksia. "Przywitaj, zabawa" powtarzane do znudzenia przy spotkaniu z zaprzyjaźnionym psem nie tylko ułatwi znajomość z całkiem nowym kolegą, ale i upewni jego właścicieli, że w powietrzu nie wisi awantura. Gdy pies wyciąga mordę w stronę kogoś obcego, rzadko pamiętasz, że przemiłe szczenię wyrosło już nielicho i przestało budzić przyjazne uczucia, jakie w normalnym człowieku wywołują małe, bezbronne stworzenia. "Dobrze, chcesz się przywitać, wiem, ale nie teraz, ten pan nie ma ochoty na zabawy, idziemy" - taki tekst przeznaczony jest oczywiście dla człowieka, wprawi go w życzliwszy nastrój niż pełen oburzenia wrzask "nie rusz, nie podchodź do obcych". Pies zrozumie "przywitać" (nie ma zagrożenia), po chwili "nie" (najczęstszy zakaz kontaktu psiego pyska z czymkolwiek). "Zabawa" i "idziemy" koncentruje już uwagę Reksia tylko na Tobie. Jeszcze miły uśmiech - i każdy wie, że to jest właśnie pieski savoir vivre. 36 Psi savoir vivre Nawet w najbardziej akustycznym bloku unikniemy konfliktów, przestrzegając elementarnego pieskiego savoir vivre'u. Wiesz już, jak od maleńkiego nauczyć zachowania ciszy podczas Twojej nieobecności. Szczekanie na klatce schodowej dowodzi przesadnego napięcia lub lęku - można tego uniknąć, dając psu "zatyczkę" do pyska, np. rękawiczkę do niesienia. Tak samo w nocy wyciszysz nadmiernie entuzjastyczne powitanie, sąsiedzi nie muszą wiedzieć, o której wróciłeś do domu. Nie wiąż psa przed drzwiami sklepowymi - utrudnia wej ście i może ciekawskim nosem sięgać do cudzych siatek. Choćby w najżyczliwszych zamiarach nie pozwól psu podbiegać do nieznajomych ludzi. Ktoś może panicznie bać się nawet szczeniaka. Młody piesek radośnie bawiłby się z dziećmi - dopóki matka nie wyrazi chęci zapoznania swej pociechy ze szczeniakiem, niedopuszczalne są deklaracje miłości składane mokrym jęzorem. Jeżeli ktoś prowadzi swojego psa na smyczy, Twój nie ma prawa podejść, choćby tylko w celach towarzyskich. Najpierw obydwoje właściciele wyrazić muszą zgodę na zapoznanie się psów. Idąc razem na spacer, pamiętaj, że dwa zaprzyjaźnione psy już tworzą sforę i chętnie dla zasady najpierw przetrzepią futerko trzeciemu, potem dopiero zaczną bawić się w trójkę. Gdy ktoś ze swoim psem schodzi Ci z drogi - nie krzycz "mój nic nie zrobi". Weź natychmiast swojego na smycz, idź w inną stronę. Ten drugi pies może być awanturniczy, chory - albo ma za sobą bardzo złe doświadczenia z kontaktów z psami podobnymi do Twojego. Wytrzymaj cierpliwie zainteresowanie obcych ludzi Twoim szczeniakiem, pozwalaj głaskać. Bardzo niedługo, gdy pies podrośnie, trudniej będzie o zachwyty. Na widok najgorszej psiej pokraki nie mów z politowaniem "cóż za ohyda". Może sam nie wyglądasz jak mister uniwersum. Widząc chorego psa, nie dopytuj co mu jest, chyba że jesteś lekarzem weterynarii, chcesz i potrafisz pomóc. ...W czasach kartkowego mięsa idąc z dużą suką obok sklepu, gdzie od północy za wołowym z kością ustawiała się kolejka, wiele razy słyszałam "ludzie nie mają co jeść, a ta psy chowa". Przechodząc koło tego 37 samego sklepu po paru dniach dawałam psicy do niesienia koszyk. "Takiego psa warto żywić" - mówiono. Pokazujmy, co dobrego potrafią nasze psy, może powiększy się krąg ludzi życzliwych zwierzętom i sobie nawzajem. Na wszystko jest sposób Na wszystkie psie wybryki, naturalne dla młodego zwierzaka, można znaleźć sposób. Również wiele kłopotliwych pozornie sytuacji da się rozwiązać bez krzyku, przymusu, zadawania bólu. Psu wyskakującemu na powitanie nie trzeba deptać po łapach. Wystarczy przygotowany jeszcze przed drzwiami rogalik, a później rękawiczkę lub klucze podać do pyska. Młody pies zabawowo pogonił za kurą, kura zabawy nie przeżyłastało się, płacisz za kurę jakby znosiła złote jajka. Bierzesz się natychmiast za obrzydzanie zapachu piór. Najpierw - karne warowanie obok kurzego trupa, spranie smyczą z oburzonym wrzaskiem nie psa, ale ziemi obok kury. Najmniejszą próbę ruszenia się z miejsca karcisz, bijąc kurą w pysk, z ostro karcącym "fe". Zabierasz słono zapłacone ptasie zwłoki do domu, lekcje obrzydzania powtórzysz jeszcze i jeszcze raz. (Miało być bez krzyku, prawda, jednak to lepiej, niż ustawicznie płacić. Niech kura żyje spokojnie zanim trafi do garnka, pamiętaj, że jej właściciel mógłby widłami dochodzić swoich praw.) Jeśli chcesz, aby Twój pies opiekuńczo traktował ptaki, chomiki, króliki - nigdy nie szczuj, nie pozwalaj gonić ptaków, bawić się znalezionymi piórkami. Wymyśl jakieś hasło i powtarzaj przy zaprzyjaźnionych zwierzakach, choćby "śliczne, maleńkie" - nie trzeba aktorskich zdolności, aby te słowa wypowiadać z ciepłą, serdeczną intonacją. Zapoznając z nowym małym zwierzakiem czy ptakiem ukryj go dokładnie w dłoniach - tak, aby Twój pies nie skubnął za pióra czy futerko. Daj obwąchać, poznać nowy zapach wymieszany z zapachem Twoich dłoni, powtarzając to wyuczone już "śliczne, maleńkie". Oczywiście daj powąchać od tyłu, by pies przy zawieraniu znajomości nie został skubnięty czy uderzony dziobem. Hasło "śliczna suka" (jeśli sam masz psa samca), powtarzane przy każdej zabawie z sukami, pomoże uspokoić Twojego psa również wte 38 dy, gdy nie wiesz, czy ktoś idący naprzeciwko prowadzi na smyczy psa czy sukę. Czasem trzeba psa wykąpać w wannie - połóż na dno szorstki ręcznik, zwierzak spokojniej wytrzyma kąpiel. Jeżeli nie masz dobrego psiego szamponu sprawdzonej firmy, umyj psie kudły w żółtkach zmieszanych z wodą - włos się nie odtłuści i zapach nie prowokuje do wytarzania się na najbliższym spacerze choćby w zdechłej myszy. Przy każdej zabawie, od maleńkiego, wszędzie psa dotykaj - również błyszczącą łyżką czy widelcem. To może w przyszłości zmniejszyć lęk przed strzykawką. Do lekarza weterynarii wybierz się z herbatnikami. Po oględzinach nagródź swego psa. Jeśli od małego pies jest wyjątkowo nieufny, zamów wizytę domową, rzecz jasna płatną, do całkiem zdrowego psa, zapoznaj, zaprzyjaźnij w domu psa z lekarzem. Jeśli chcesz bez konfliktów przewieźć swoim samochodem drugiego psa razem z własnym - pamiętaj, że ten drugi musi pierwszy wsiadać, a Twój - wysiadać. Pies - stały użytkownik auta - łatwiej zaakceptuje już zastanego gościa, wysiadając pierwszy utwierdzi się w przekonaniu, że uszanowano jego prawa dominanta. To samo dotyczy ludzi o ile pies ma wybitne tendencje dominacyjne i wrodzoną pasję pilnowania domu, samochód jest dla niego własną budą na kółkach. Oddać na tresurę Nie najlepszym sposobem rozwiązania psich kłopotów jest oddanie zwierzaka na tresurę. Jeżeli nigdy w życiu psa samodzielnie - lub pod okiem tresera - nie opanowałeś, nie będziesz umiał korzystać z psich umiejętności wpojonych przez kogoś obcego. Nie pomoże Ci najlepszy treser świata, jeśli boisz się własnego zwierzęcia, jeśli pies nie uznaje w Tobie przewodnika stada. Oddanie psa na szkolenie ma sens, jeśli równocześnie treser uczy właściciela czego i w jaki sposób można wymagać od zwierzęcia. Różne są metody stosowane wobec psa, gdy właściciel nie widzi - zaostrzonych kolczatek i brutalnego przymusu nie wyłączając. Czasem z dobrej psiej szkółki wychodzi zwierzak chętnie i radośnie wykonujący każde polece 39 nie nauczyciela, lecz w dalszym ciągu koncertowo lekceważący prawowitych właścicieli. Chcąc jak najwięcej nauczyć Reksia i nie stracić z nim kontaktu uczuciowego trzeba poświęcić własny czas, samemu pracować z psem, korzystając ze wskazówek obecnego przy tym doświadczonego instruktora. W taki sposób prowadzą kursy podstawowego posłuszeństwa (również dla psów nierodowodowych) oddziały Związku Kynologicznego w Polsce i coraz liczniejsze dobre szkoły prywatne, prowadzone przez instruktorów z potwierdzonymi kwalifikacjami. Może nie miałeś szansy pracować ze szczeniakiem od maleńkiego, no to na zajęciach prowadzonych indywidualnie czy w grupie przede wszystkim pamiętaj: • szkolenie odbywa się bez członków rodziny! Obecność kogokolwiek oprócz przewodnika rozprasza rozpoczynającego naukę psa. Oczywiście w domu trzeba pokazać, czego pies się nauczył, by wszyscy domownicy tak samo postępowali ze zwierzęciem; • pochwała i nagroda umożliwiają lepsze zapamiętywanie wykonywanych ćwiczeń. Kieszenie pełne smakołyków są skuteczniejsze niż kolczatka; • pies musi czuć, że naprawdę zależy Ci na tym, co robicie razem, nie wolno okazać zniechęcenia czy złości. Jeden wybuch gniewu czasem niweczy rezultaty tygodni pracy; • ćwiczenia wykonywane pod okiem instruktora powtarzaj sam na każdym spacerze. W przeciwnym razie pies będzie słuchać tylko w obecności instruktora; • polecenie raz wydane musisz wyegzekwować, choćby trwało to parę godzin. Inaczej pies wykona Twoje polecenia tylko wtedy, gdy nie będzie miał nic ciekawszego do roboty; • każde zwierzę ma własną indywidualność i nie jest gorsze przez to, że uczy się wolniej od pozostałych. Łatwiej wyszkolić dziesięć owczarków niż jednego charta, ale jakaż satysfakcja, gdy chart wraca na każde zawołanie! • szkolenie w zakresie podstawowego posłuszeństwa (chodzenie i bieganie przy nodze na smyczy i bez smyczy, przybieganie na zawołanie, aportowanie, pozostanie przez pewien czas na siad i waruj, choć obok biegają psy i ludzie, spokojne zachowanie wobec równie spo 40 kojnego obcego człowieka) nie przekracza możliwości psychicznych żadnego psa; • jeżeli psa układasz sam, podporządkowuje się w trakcie szkolenia Tobie, reagując na Twój ton głosu i gesty; • w razie konieczności oddania psa na tresurę, sprawdź w najbliższym oddziale Związku Kynologicznego, czy oferujący Ci pomoc w szkoleniu ma rzeczywiście odpowiednie kwalifikacje. Kto tu rządzi Oczywiście, znasz takie psy, które nie pozwolą zrzucić się z fotela, zabrać kości z pyska, warczą, gdy właściciel podchodzi w czasie jedzenia, a nawet grożą zębami swojemu panu. Wprawdzie większość tragicznych wypadków pogryzień spowodowały zwierzęta łańcuchowe, przypadkiem uwolnione z uwięzi (łańcuch wypacza nieodwracalnie charakter; w krajach o wyższej kulturze kynologicznej trzymanie psa na łańcuchu jest zakazane), ale tyle ostatnio słyszy się o agresywnych, niebezpiecznych psach, że wielu ludzi zaczyna bać się jakiegokolwiek przejawu gniewu czy złości u własnej domowej Koruni. Niemal każde zwierzę może ze strachu, w obronie własnej, zwłaszcza gdy nie ma możliwości ucieczki, zachować się przez chwilę agresywnie, i nie należy tego wyolbrzymiać. Niemal każdy silny, o skłonnościach dominacyjnych samiec próbuje, czy aby nie uda mu się awansować w swoim stadzie, suki takie próby podejmują rzadziej. I to również nie jest prawdziwym zagrożeniem wystarczy zdecydowana postawa przewodnika, ostre skarcenie (najlepiej po psiemu) i natychmiastowe wydanie polecenia, za wykonanie którego można psa pochwalić. Nawet stanowczy ton głosu, podparty wewnętrznym przekonaniem, ustawia psa na odpowiednim, czyli ostatnim miejscu w hierarchii rodzinnej. Im więcej z psem pracuje się od szczenięcia, tym mniej dorastający pies ma wątpliwości, kto tu właściwie rządzi. Rady, aby nie pozwolić psu włazić do łóżka, nie karmić w innych niż ustalone porach, wychodzić zawsze pierwszemu przez drzwi - to bardzo dobre, ale jednak półśrodki. Widywałam wiele razy psa dominanta po- 41 zwalającego tulić się do siebie na własnym legowisku drugiemu, znacznie słabszemu zwierzakowi tej samej płci. Obserwowałam również z zachwytem, jak duży, silny pies malutkiemu przyjacielowi udostępniał własną miskę. I znam dziesiątki mocno władczych psów, całkowicie podporządkowanych temu człowiekowi, któremu włażą do łóżka i wypraszają kąski przy jedzeniu. Najlepszym sposobem podporządkowania sobie psa jest szkolenie go samodzielnie lub z pomocą instruktora - od najmłodszego. Przecież wiesz: Twój. pies pracując razem z Tobą osiąga sukces, czuje się potrzebny, a więc bezpieczny, i ma wystarczająco dużo do roboty, żeby zachować równowagę psychiczną. Dorosły pies świetnie pamięta, że zawsze warto było mu w szczenięcych czasach podporządkować się wszystkim Twoim poleceniom. Pomijając choroby (choroba psychiczna u psów może się zdarzyć, choć nieporównywalnie rzadziej niż u ludzi), przez trzydzieści lat szkolenia, egzaminowania, testowania i serdecznych kontaktów z setkami psów nie spotkałam się ze zwierzęciem, które mądrze układane od szczeniaka, czymkolwiek zagrażałoby swojemu przewodnikowi lub rodzinie. Przekonanie, że psa można i należy szkolić dopiero pod koniec pierwszego roku życia to jeden z najbardziej szkodliwych przesądów pod psem. Przesądy pod psem Chyba każdy z nas kiedyś usłyszał, że suka dla zdrowia powinna przynajmniej raz urodzić szczeniaki. W pismach kynologicznych weterynarze-hodowcy powtarzają do znudzenia, że ciąża niczego nie leczy, niczemu nie zapobiega, czasem stwarza zagrożenie dla życia suki, ale przesąd dalej tkwi w świadomości wielu właścicieli psów. Obserwacje żyjących dziko wilków kanadyjskich wykazały, że w wilczym stadzie przyjemności ojcostwa i macierzyństwa zarezerwowane są tylko dla pary dominującej, pozostałe wilki chętnie przyjmują role dobrych cioć i wujków, pomagając wychować i wykarmić nie swoje szczeniaki. Aby para wilcza mogła założyć własne gniazdo, musi zwolnić się teren łowiecki wystarczająco duży dla wykarmienia nowej rodziny. No 42 i wiele wilków i wilczyc zachowuje celibat przez całe życie, bez żadnego uszczerbku dla zdrowia. Nasze domowe suki często przechodzą tzw. ciąże urojone, połączone z laktacją, próbą robienia gniazda itp. Ale ciąża prawdziwa absolutnie nie zapobiega następnym urojeniom, przeciwnie-wzmacnia ich objawy. Najlepszym lekarstwem na ciąże urojone jest zmiana sposobu karmienia, nieco uboższa dieta, więcej ruchu i solidne zmęczenie psicy jakąkolwiek pracą, choćby noszeniem aportu pod górkę. Również dla psa samca naprawdę nie musisz szukać suki-partnerki. Jedynym sposobem na występującą czasem nadpobudliwość, ustawiczne kopulacje na kocykach czy meblach jest kastracja. Wobec 4-5-letnich suk czasem stosowana jest sterylizacja, chroniąca przed ropomaciczem i nowotworami gruczołów mlecznych. Nasze zwierzęta nie czytają ogłoszeń agencji towarzyskich, suka podniecenie seksualne odczuwa raptem parę dni w roku, pies - tylko przy kontakcie z zapachem grzejącej się suki. Poza tym okresem zwierzaki obu płci mogą się serdecznie przyjaźnić, spotykać, bawić, współpracować - bez żadnych zamiarów matrymonialnych wobec siebie. Wśród znajomych mi zwierząt na ropomacicze i nowotwory w równym stopniu zapadały suki wieloródki, rodzące tylko raz, jak i te, które szczeniąt nie miały nigdy. Przesąd o konieczności krycia suki dla zdrowia skutkuje tylko kolejnymi miotami szczeniąt, dla których trudno o jakiekolwiek, co dopiero dobre, ręce. Wierzono kiedyś, że suka, która raz miała niepożądany przychówek - "skundliła się" -rodzić będzie nierasowe szczeniaki również w przyszłości. Cóż, jeśli ktoś przy poprzedniej cieczce suki nie upilnował, a potem pokrył psem rasowym i zaniechał do końca cieczki środków ostrożności, przeżyje przykrą niespodziankę. W jednej cieczce suka może być pokryta kilkoma psami, urodzić szczenięta od różnych ojców albo tylko od ostatniego partnera. Tym samodzielnie wybranym adoratorem może być pierwszy partner suki - on wie, jak do niej się dostać, a i ona, zgodnie z prawem pierwszego skojarzenia, najchętniej szczeniaki miałaby tylko z nim... Czasem łatwiej uwierzyć w skundlenie suki, niż dobrze poszukać, w którym miejscu pod siatką przeciśnie się nieproszony gość. Pies z czarnym podniebieniem będzie zły - chętny na takiego właśnie zagląda szczeniakom do pyska. Rzeczywiście w niektórych ra 43 sach najszybciej nabierają ciemnego pigmentu śluzówki tych najsilniejszych, najzdrowszych szczeniaków, ale niekoniecznie najbardziej awanturniczych. Pies nie ugryzie człowieka, który się nie boi - chyba nie każdy pies o tym słyszał! Pewnie, ktoś, kto się nie boi, nie pachnie lękiem ani agresją i nie wykonuje niespokojnych ruchów, w żaden sposób zwierzęcia nie drażni. Ale pies pilnujący własnego terytorium, suka broniąca szczeniąt bez wahania może wbić zęby nawet w najdzielniejszego intruza "nieboja". Pies ugryzie człowieka, który się go boi - to znacznie bardziej prawdopodobne. Przestraszony człowiek wydziela zapach lęku i agresji, tym samym nieświadomie prowokuje każdego psa, aby na wszelki wypadek pierwszy użył zębów. Od psa można zarazić się toksoplazmozą - nieprawda!!! Największe szczenię w miocie wyrośnie na najsilniejszego psa, ostatnie urodzone będzie słabsze, mniejsze - też nieprawda... Pies zrobił na złość właścicielowi - chciałoby się, aby zwierzak miał aż takie zdolności umysłowe, ale robienie na złość jest cechą ludzką, przekracza możliwości psiego intelektu. Pies wie, że zrobił źle, gryząc buty pana, bo chowa się przed wchodzącym, chociaż występek nie został jeszcze ujawniony-to też nie tak... Ten pies po prostu pamięta, że pan wracając niedawno przetrzepał mu skórę z zupełnie niepojętych (dla psa) powodów. No to stara się ukryć przed stojącym jeszcze w drzwiach panem lub okazuje na wszelki wypadek podporządkowanie poddańczymi gestami - nie na darmo chyba psi kodeks głosi, że nie wolno serio ukarać proszącego o zmiłowanie... Pies potrafi telepatycznie wyczuć ukochanego pana lub przeczuć grożące niebezpieczeństwo - nie wszystkie tajemnice psiego serca są przez nas poznane. Zdarzają się przypadki niesamowite, niemożliwe do logicznego wytłumaczenia - no i bardzo dobrze. Pies jest najlepszym przyjacielem człowieka i w każdych warunkach takim pozostanie - czy to prawda, zastanów się sam. Ja tylko spróbuję jeszcze raz przypomnieć, co najważniejszego od wielu lat dzieje się po obu końcach smyczy. 44 Po obu końcach smyczy Żadne z dramatycznych wydarzeń nie poruszają tak opinii publicznej, jak informacje o psie, który spowodował śmierć człowieka. Od psów nie oczekujemy najgorszego, one przecież zawsze powinny pozostać najwierniejszymi przyjaciółmi! Każdy normalny pies rodzi się zwierzęciem stadnym. Te nieduże drapieżniki polowały i wychowywały razem potomstwo, kierując się prawami zbliżonymi do praw prymitywnej grupy ludzkiej. Ścisłe zachowanie hierarchii, podporządkowanie młodzieży rodzicom, nietykalność samic i małych dzieci, możliwość powstrzymania agresji najsilniejszego w grupie przez okazanie mu uległości, chęć i konieczność współpracy umożliwiającej przetrwanie... Dzięki tym cechom pies stał się najwszechstronniejszym pomocnikiem człowieka, jedynym zwierzęciem radośnie służącym nam możliwościami psychicznymi. W ostatnim stuleciu co jakiś czas wybuchały mody na posiadanie zwierząt określonych ras - w odpowiedzi na kaprysy rynku powstawały fabryki psów - hodowle kennelowe. Zaniechano selekcji pod względem użytkowym, ważna stała się uroda, suka-matka, rodząca kolejne mioty w kojcu, nie mogła przekazywać potomstwu prawidłowych wzorców zachowania. Dla rozrywki amatorów psich walk usiłowano wyhodować psy nie respektujące gestu poddania, sygnałów pojednawczych, psy zdolne ciężko okaleczyć lub zabić współplemieńca. Mimo tak ukierunkowanej działalności ludzkiej, niemal każdy pies rodzi się jeszcze normalnym zwierzęciem stadnym ...Ale nie ma lepszego sposobu na nieodwracalne zniszczenie psiej psychiki niż izolowana klatka, łańcuch lub zapewnienie życia w luksusie - w ludzkim rozumieniu tego słowa - bez żadnych wymagań z naszej strony. W naturze szczenię, bezkarne w szaleńczych zabawach, karmione, chronione przez dorosłych, zajmuje jednak w hierarchii ostatnie miejsce i musi się rodzicom bezwzględnie podporządkować. Ludzie -postrzegani przez szczeniaka jako rodzice zastępczy - ustępując maluchowi na każdym kroku, stawiają go w roli przywódcy stada, której szczenię nie może sprostać. Młody pies, któremu wszystko się daje niczego nie wymagając, musi zgodnie z psią logiką uznać ludzi za podporządkowanych 45 sobie. Gdy dorośnie - miast oczekiwanej wdzięczności i zmądrzenia, zacznie na właścicielach wymuszać posłuszeństwo zębami. Podstawy psiego charakteru, rozwinięcie chęci współpracy, kształtują się do czwartego-piątego miesiąca życia, toteż każde szczenię powinno - a ras potencjalnie trudnych musi - od siódmego tygodnia życia nie pejczem ani kolczatką, ale dobrze przemyślaną zabawą uczyć się podporządkowania człowiekowi. Niektórych psów nie zepsuje najbardziej niedoświadczony właściciel. Do mdłości rozpieszczona suka collie nigdy nie stanowi zagrożenia, zmanierowany jamnik króliczy będzie nieznośny, dokuczliwy, ale nie bardzo groźny. Jednak kupno psa dowolnej rasy to tylko kwestia ceny. Bez żadnych ograniczeń czy przygotowania teoretycznego ludzie wprowadzaj ą do ciasnych mieszkań blokowych psy, mogące stanowić problem wychowawczy dla doświadczonego kynologa. Wprawdzie niemal każdego psa ras uznanych za trudne można dobrze wychować - ale kilka godzin dziennie trzeba poświęcić na szkolenie i współpracę, nie tylko na wybieganie się! Nie wystarczy wyznaczyć miejsca na psie legowisko, przechodzić pierwszemu przez drzwi, nie karmić przy stole. Silny, o dominacyjnych skłonnościach samiec tylko w trakcie celowej współpracy w pełni podporządkuje się człowiekowi. Najbardziej agresywny, ale zdrowy psychicznie pies też nie atakuje bez powodu. Naprawdę niebezpieczny jest pies reagujący agresją niewspółmierną do sytuacji. Czasem nie zdajemy sobie niestety sprawy z tego, jakim zachowaniem wyzwalamy bardzo niebezpieczną - zwłaszcza w ciasnym mieszkaniu - agresję lękową, jak nieświadomie prowokujemy do stoczenia walki o władzę. Pies od małego musi być mądrze podporządkowany człowiekowi. Pamiętaj • każdy członek Twojej rodziny podejdzie do jedzącego psa, zażąda (skutecznie) oddania kości; • każdy z domowników nakaże psu opuszczenie zajmowanego w tej chwili miejsca. Jeśli wiesz, że ktokolwiek z Twojej rodziny odczuje wtedy lęk nie kupuj sobie psa, a przynajmniej nie silniejszego psychicznie od suki sheltie. 46 ...Fachowym, radosnym, pozbawionym bicia i gniewu szkoleniem ustawia się szczeniaka od pierwszych dni w naszym domu na przyszłość na właściwym, czyli ostatnim miejscu w rodzinnej hierarchii. Jeżeli nie masz dosyć czasu, aby zapewnić zwierzakowi prawidłowy rozwój psychiczny i fizyczny - nie kupuj sobie psa... Aby na drugim końcu smyczy znalazło się dobrze wychowane zwierzę, najlepszy Twój przyjaciel - na pierwszym musi być odpowiedzialny człowiek. 47 Nasza oferta dla miłośników psów to: • Teriery • Pudle • Boksery • Rottewailer • Owczarek niemiecki • Dogi de Bordeaux • Polski owczarek nizinny • Briard • Dog niemiecki • Sznaucery • Psy zaprzęgowe • Jamniki • Spaniele • Jak poskromić bestię Książki można zamówić pod adresem: A. W. "Egros" s.c. ul. E. Orzeszkowej 14/16 02-374 Warszawa tel. 823 4878 e-mail:egros@pol.pl Płatność: zaliczenie pocztowe