Martyrologia unitów podlaskich w świetle najnowszych badań naukowych   red. Jerzy Skowronek  Urszula Maksymiuk,  wyd. I, Siedlce 1996. Jego Ekselencji Ksigdzu Biskupowi dr JANOWIMAZUROWI Wielkiemu Orędownikowi procesu beatyfikacyjnego Męczenników Podlaskich w 400 rocznicę Unii Brzeskiej Stowarzyszenie "Martyrium " Wstęp Przed 120 laty władze carskie zakończyły długotrwały okres zwalczania Kościoła unickiego. Finał ten stanowiła likwidacja Unu poprzez faktyczne włączenie wyznawców tego Kościoła do prawosławnych w 1875 r. Wynika- jące stąd prześladowanie unitów należy do istotnych, a naprawdę mało znanych składników dziejów Podlasia. Grupa historyków postanowiła przedstawić różne aspekty tej sprawy na podstawie zachowanych fragmentów dokumentacji archiwalnej, ale także wspomnień i tradycji unickich i sympatyzujących z prześladowanymi unitami katolików. W ten sposób powstał niniejszy tom studiów. Odznaczają się one bardzo zróżnicowaną, charakterystyczną tematyką. Pierwszy z nich sygnalizuje najogólniejsze międzynarodowe uwarunkowania i reperkusje akcji brutalnej likwidacji Kościoła unickiego na Podlasiu na przykładzie relacji dyp- lomatów zachodnich, a zwłaszcza - konsula francuskiego w Warszawie. Decyzja władz carskich wynikała w jakimś stopniu z konsekwentnej walki caratu przeciw Kościołowi katolickiemu i dążenia do bezwzględnego prymatu prawosławia w całym Cesarstwie Rosyjskim. Warte odnotowania było zainteresowanie i sympatia dla unitów wyrażone przez różne środowis- ka polskie, a przede wszystkim - obserwatorów francuskich. Zdecydowany opór prostych unitów przeciw likwidacji ich odrębności budził szacunek jako usprawiedliwiony sprzeciw wobec łamania przez carat podstawowych norm cywilizacyjnych. Znana historyczka Podlasia - Urszula Głowacka-Maksymiukowa - w ko- lejnym z publikowanych studiów gruntownie przeanalizowała dwa etapy walki caratu przeciw Unii: jej pełne odizolowanie od otaczającej unitów społeczności katolickiej, a następnie pełne włączenie ich w społeczność prawosławną przy pomocy specjalnych zarządzeń i łamania oporu przy pomocy siły zbrojnej. Analiza dokumentów dotyczących przebiegu tych wydarzeń, a zwłaszcza oporu unitów w Pratulinie i Drelowie, wskazuje na konsekwentne za- kłamanie propagandy carskiej i zablokowanie wszelkich informacji w tej sprawie. Władze z jednej strony pisały o bardzo łagodnym postępowaniu wojska, z drugiej - o "buncie zbrojnym włościan"sugerując jego polityczny, niemal powstańczy charakter, wynikający z "intrygi polskiej". Także patriotyczne środowiska polskie chętnie widziały w tych wydarzeniach jakiś sygnał samodzielnego występowania chłopów do walki przeciw carskiej 6 władzy (marząc, aby stało się to istotnym składnikiem przyszłego powstania narodowego). W rzeczywistości w Pratulinie i Drelowie opór unitów dotyczył wyłącz- nie obrony wiary przed roszczeniami samowładnego państwa. Polegał on na obronie świątyń, którym władze państwowe, nadużywając prawo odbierały ich dotychczasowy charakter. Nie sposób nazwać tego buntem. Był to ofiarny, ale bierny protest przeciw bezprawnym w swej istocie działaniom wszechpotężnego państwa, łamiącego jedno z podstawowych praw ludzkich do wolności wiary. Działania chłopów unickich przeciw wojsku można zaliczyć do akcji w zakresie obrony koniecznej, obrony świątyń i wiary swych przodków aż do końca, by "dać świadectwo prawdzie". Nastgpne dziesięć studiów i szkiców składających się na książkę dotyczą różnych aspektów i problemów unitów podlaskich. Znajdziemy tu od- tworzenie i charakterystykę sieci parafii unickich, ich życia religijnego i nieruchomego majątku (Grzegorz Welik i Maria Kunowska-Poręba), analizę środowiska, życia religijnego i męczeństwa unitów w Międzyrzecu i Drelowie (Józef Geresz, Czesław Miazga). Bardzo wiele miejsca zajęły kwestie pomocy duchowieństwa katolic- kiego dla unitów w latach 1875-1905, gdy nawet za kontakty katolików z unitami (którzy nie chcieli porzucać swej wiary) groziły obu stronom bardzo surowe represje (Katarzyna Maksymiukowa). Cztery niewielkie szkice pokazują, jak mimo wysiłków całego represyjno-policyjnego aparatu potężnego państwa męczeństwo unitów podlaskich obecne było w świado- mości całego społeczeństwa polskiego - na łamach prasy (Dorota Leśniews- ka), w propagandzie patriotycznej Legionów Piłsudskiego (Krzysztof Stęp- nik), w bardzo popularnych obrazach dramatycznych i popularnych ówczes- nych dramatach o charakterze religijnym (Maria Barbara Stykowa), nawet w twórczości Stefana Żeromskiego i Władysława Reymonta (Dorota Kie- lak). Studia o rewindykacji części cerkwi pounickich w latach 1918-1939 i losach pozostałych świątyń zabranych unitom w okresie likwidacji ich obrządku, które utrzymały swój prawosławny charakter lub zgodnie z wolą wiernych przekształciły się w parafie rzymskokatolickie (Janusz Kuligow- ski) oraz o losach starań o beatyfikację Męczenników Podlaskich, zainicio- wanych przez bpa podlaskiego Henryka Przeździeckiego, a wznowionych w 1964 r. przez bpa Ignacego Świrskiego i prowadzonych do chwili obecnej przez biskupa Jana Mazura, następców inicjatora całej akcji (Hanna Dylągo- wa) zamykają tematykę publikacji. Publikacja niniejsza powstała z ofiarnej i pełnej entuzjazmu inicjatywy dyrektor Archiwum Państwowego w Siedlcach dr Urszuli Głowackiej- 7 Maksymiukowej i dyrektora Archiwum Akt Nowych (a zarazem adiunkta Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego) dra Tadeusza Krawczaka. Swym entuzjazmem zarazili grupę młodych historyków-regionalistów, ale także znaną badaczkę dziejów polskiego Kościoła w XVIII-XIX w., profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Hannę Dylągową i auto- ra niniejszych słów. Wszyscy współautorzy niniejszej publikacji zdają sobie sprawę z niedo- skonałości prezentowanych tu prac. Dla niektórych spośród nas był to debiut w zakresie publikacji historycznych lub dziedzinie historii Podlasia, ale z pewnością za tymi pierwszymi inicjatywami pójdą ieh dalsze prace poszerzające krąg solidnych regionalistów. Istotną trudnością, którą napotkali autorzy - badacze stała się bardzo skąpa baza źródłowa do studiów na podstawowe tematy. Sama akcja likwidacji i prześladowania Unii na Podlasiu udokumentowana jest aktami prawnymi i mocno zaprawionymi propagandą oficjalnymi sprawozdaniami władz carskich (przy czym nadal pełne wykorzystanie tej dokumentacji znajdującej się poza Polską nie jest łatwe). Można i należy je gruntownie konfrontować z ówczesnymi relacjami polskich obserwatorów (często doszukującymi się w postawie unitów przede wszystkim manifestacji postawy politycznej, a zwłaszcza patriotycznej) i wreszcie ze znacznie późniejszymi relacjami zbieranymi pieczołowicie przez ksi#dza Pruszkow- skiego i jego następców - duchownych i historyków laickich. Środowisko chłopskie z pewnością nie jest najlepszym twórcą tzw. źródeł obiektywnych, zresztą tego rodzaju dokumentacja zawsze odznacza się ogromnym subiektywizmem. Uczestnicy wydarzeń w Pratulinie i Drelo- wie czy późniejszego oporu przeciw włączeniu do prawosławia działali z determinacją, ofiarnie i spontanicznie, ale nie pisali manifestów ni programów działania, nie organizowali akcji oporu czynnego na jakąkol- wiek skalę. To również świadczy o czysto religijnym, nieomal osobisto- środowiskowym działaniu, czy wręcz - naturalnym odruchu, wynikającym z prostej (niekiedy budzącej ironiczny dystans niektórych obserwatorów) wiary tych prostych chłopów. I tak to winniśmy przypomnieć i ukazać sprawy dla wielu nam współczesnych wręcz niewyobrażalne, a przecież budzące zasłużony szacunek. Właśnie dla zbliżenia tamtej aury współczesnemu czytelnikowi (a może w ogóle człowiekowi) włączono tu garść aneksów źródłowych i przygoto- wywany jest odrębny tom wspomnień i relacji dotyczących unitów podlas- kich. Spokojne, rzetelne przedstawienie tych spraw winniśmy tej społeczności 8 pogranicza wrośniętej w urokliwą ziemię podlaską. Stanowią one integralną część podlaskiego i polskiego krajobrazu historycznego. Przypominają, że trwanie, zakorzenienie zawsze łączy się z jakąś ofiarnością - znacznie łatwiejszą od tej, której świadectwo dawali męczennicy podlascy przed 120 laty. Tadeusz Krawczak LIKWIDACJA UNII W KROLESTWIE POLSKIM Wydarzenia w Drelowie i Pratulinie w styczniu 1874r. Uwłaszczenie - próby pozyskania chłopów przez carat. Warszawa, 18 marca 1995 Wiosną 1864r. car Aleksander II wydał ukazy uwłaszczeniowe. Od Jerzy Skowronek samego początku starano się wpoić w chłopów, że jest to szczególny akt łaski cara-dobroczyńcy, który łamie opór panów. Temu celowi służyła zarówno bieżąca propaganda, mówiąca, że jednym z celów powstania jest przeciwstawienie się przez panów decyzji cara, jak i później wzniesienie na jasnogórskich wałach pomnika Aleksandra II. Zbudowano go za pieniądze ściągnięte drogą przymusu z chłopów, mieszkańców Królestwa Polskiego. Stojące przy monumencie warty zmuszały wszystkich chłopskich pielg- rzymów do modłów za władcę-oswobodziciela. Podobną rolę pełnić miał okolicznościowy medal wybity z okazji uwłaszczenia. Świadczy o tym propagowany przy jego pomocy program ikonograficzny i dostosowane doń inskrypcje. Cesarską głowę otaczał napis w języku łacińskim "Alexander II, Dei Gratia totus Rusiae imperator, Rex Poloniae, Populi benefactor" (Aleksander II, z Bożej Łaski Wszechrosji władca, król Polski, ludu dobroczyńca). Drugą stronę medalu przyozdobiono sceną. Grupa złożona z czworga wieśniaków zanosiła korne błagania do Matki Bożej Częs- tochowskiej. Ażeby oglądający nie miał kłopotów z odgadnięciem, co jest przyczyną modłów, nad wizerunkiem Jasnogórskiej Pani wybito w języku polskim wezwanie: "Najświętsza Panno czuwaj nad naszym cesarzem". Z boku klęczących umieszczono napisy: "Na pamiątkę urządzenia włoś- cian" (po lewej) i daty ukazów według dwu kalendarzy:19 lutego i 2 marca 1864r. (po prawej stronie). Przedstawiciel cezaropapizmu jawił się chłopu z Królestwa jako legalny jego władca, którego panowanie usankcjowała wola Boga. Wprzęgnięcie do propagandy wizerunku Królowej Korony Polskiej świadczy niezbicie o jej szczególnym kulcie wśród Polaków w owym okresie, a zarazem o religijności włościan. Władze administracyjne przystapiły do organizowania akcji zbierania dziękczynnych adresów, które następnie przesyłano do Petersburga. Z regu- ły sporządzano je wcześniej, zaś na potrzeby Komisji podpisywał je sołtys. Wśród aktów hołdowniczych nadesłanych w marcu były m. in. podziękowa- nia od mieszkańców sześciu gmin powiatu radzyńskiego. Ludność głównie mieszkająca na terenach unickich: Stolno, Siedliska, Sławatycze, Uhrusk, 10 Włodawa, Sobibór opatrzyła je 220 podpisami. W 1864r. naczelnicy powiatów nakazali wójtom i sołtysom wybrać chłopskich delegatów, którzyby w stolicy imperium Romanowych osobiście podziękowali carowi za okazany akt łaski. Przebieg owych wypraw znamy zarówno ze źródeł urzędowych rosyjskich, jak i z relacji delegatów unickich, których opowieść wnosi wiele interesujących szczegółów. Z polecenia namiestnika Berga organizowano zarówno adresy dziękczynne do cara, jak i wysłano dwie chłopskie delegacje. W skład pierwszej weszli włościanie, w liczbie 73, z guberni warszawskiej i radomskiej, w składzie drugiej liczącej 115 osób znaleźli się przedstawiciele guberni lubelskiej, płockiej, augustowskiej w tym ok. 20 reprezentantów wsi unickich. Wytypowanych przez władze terenowe delegatów odsyłano do Warszawy. Tam zostali przyjęci przez namiestnika, któremu towarzyszyli: Milutin, Czerkaskij, Trepow i inni dostojnicy. Berg przemówił po rosyjsku. Jego słowa, na język polski, tłumaczył Giecewicz. Namiestnik przypomniał zebranym o obowiązku wierności wobec Aleksandra II, co w określonej sytuacji miało ich obli- gować do zwalczania powstańców. W wyprawie nad Newę delegatom "towarzyszył" zastępca gen. polic- majstra, płk Annenkow. W Petersburgu przydzielono im jeszcze asystę w osobach płk. Jankowskiego i 10 agentów. Choć oficjalnie chłopów traktowano jak gości cara, to kosztami wyprawy obciążano skarb Królestwa. Delegaci codziennie dostawali porcję wódki, zaś w dniu oficjalnej audiencji u cara przydział ten znacznie zwiększono. Celowo ściągnięci spod peters- burskich wsi sołtysi opowiadali chłopom o funkcjonowaniu w Rosji samorządu. W polskim kościele św. Katarzyny okolicznościowe kazanie do przybyłych wygłosił jeden z katolickich księży. Dnia 19 kwietnia odbyła się uroczysta audiencja. W imieniu cara do delegatów po polsku przemówił Płatanow. Chłopi zwiedzili Pałac Zimowy; byli także podejmowani przez wspomnianych sołtysów. Warto podkreślić, że oficjalne podziękowanie i to tylko za uwłaszczenie podpisało jedynie 34 osoby. Ton złożonego adresu odbiegał treścią od innych pism dziękczynnych składanych carowi w tym samym czasie. Koloniści niemieccy z Królestwa np. dziękowali Aleksan- drowi II za "ocalenie od powstania". Przed wyjazdem majowym gen. Maniukin i Trepow przykazali podleg- łym sobie wojennym naczelnikom, aby z każdego powiatu guberni lubel- skiej i płockiej dostarczyli po trzech delegatów. Tam spośród w ten sposób wyselekcjonowanych wybrano 45 oficjalnych przedstawicieli włościaństwa. W Wilnie dołączono do nich 70 - osobową reprezentację gub. augustows- kiej, w tym 11 tak zwanych starowierów. Wszyscy jechali na koszt rządu. 11 Wedle relacji każdy z delegatów otrzymywał dziennie 3 ruble diety. Tak obdarowywani mogli jeszcze sprawić "gościńce" dla swoich najbliższych. Nad Newą za wszelką cenę starano się ich olśnić. Mieli doskonałe zakwaterowanie, dostawali codzienne porcje wódki. Okres pobytu w Peters- burgu wypełniły przyjęcia i goszczenie deputowanych. Witano ich osten- tacyjnie, nazywano braćmi, schlebiano na każdym kroku. Czasami, w trak- cie luźnej i nieskrępowanej wymiany zdań unici dowiadywali się mimo- chodem, że "przyjdzie czas, kiedy w całym cesarstwie rosyjskim będzie tylko jeden język ruski i jedna religia prawosławna". Nie wiadomo, czy inspiratorzy owego pobytu chłopów w stolicy państwa Romanowych byliby w pełni zadowoleni, że tak przedwcześnie odkryto ich plany i gdyby mogli usłyszeć deputowanych unickich, którzy na tak daleko idące deklaracje, pomni losu współbraci z Ziem Zabranych odpowiadali: "my nie chcemy ani języka moskiewskiego, ani prawosławnej religii. My chcemy zachować religię katolicką" [1]. Oprowadzano unitów, nie wiemy jednak czy tylko ich, czy wszystkich delegatów, po petersburskich cerkwiach. Gremialnie natomiast uczestniczyli we Mszy św. odprawianej w intencji cara. Uległy władzom ks. Kaszko mówił do nich "o prawej od Boga ustanowionej władzy", i zalecał posluszeństwo wobec niej. Prasa niemiecka (Schlesische Zeitung), a za nią polska (Ojczyzna) doniosły, że w kościele św. Katarzyny doszło do wydarzenia nieprzewidzianego przez organizatorów - " galó- wki". Gdy delegaci weszli do świątyni, wówczas jakiś student zaintonował pieśń: "Boże coś Polskę". Zebrani podchwycili melodię i odśpiewali hymn do końca [2]. Tradycja unicka przekazała jeszcze jeden epizod z pobytu w petersburskim kościele, mianowicie spotkanie z człowiekiem nazwanym Przejeżdżającym Powstańcem. Przestrzegał on włościan mówiąc: "Kiedy nas nie stanie i panów, wtenczas się rząd weźmie do chłopów". Słowom jego nie chciano wierzyć, przeczono mu oświadczając: "to nieprawda! Rząd nam sprzyja" [3]. Drugiego dnia po przyjeździe doszło do spotkania z carem Aleksandrem II. Carowi wręczono oficjalne podziękowanie za zniesienie pańszczyzny. Rzecz charakterystyczna, na co warto zwrócić uwagę, że tym razem podpisali je wszyscy delegaci. Na srebrnej tacy, wykonanej także na koszt skarbu Królestwa, ofiarowano carowi chleb i sól [4]. Porównując przebieg pobytu obu delegacji stwierdzić należy, iż program majowy był bardziej wyreżyserowany, bogatszy w wiernopoddań- cze akcenty. Nie wiemy, czy wynikało to tylko z faktu, iż organizatorzy spotkań zdobyli już pewne doświadczenie organizacyjne, czy też, że miało to bezpośredni związek z rekrutacją delegatów ze wschodnich prowincji Królestwa, wobec których Petersburg miał już opracowane dalekosiężne rusyfikacyjne plany. I jeszcze jeden charakterystyczny, godny odnotowania szczegół. Car osobiście odpowiedział na podziękowanie: "Ja wszystko dla was zrobię, ale abyście tylko nie słuchali panów, buntowników i jak panowie by przeciw mnie powstawali, abyście donosili powiatowym nacze- lnikom". Słowa powyższe wypowiadał w trakcie trwającego w Królestwie i na Litwie powstania. W odpowiedzi zabrał głos unita - Semen Pawluk z Drelowa : "My wierni jesteśmy rządowi i podatki płacimy i rekruta damy, ale prosimy, aby nam Cesarz naszą wiarę katolicką zachował". Nie wiemy, czy lęk deputowanych o wiarę ojców zrodził się pod wpływem rozpo- rządzenia o potrzebie zmiany obrządków i liturgii, jakie w początkach 1864r. wystosował do parochów unickich Czerkaskij, czy pod wpływem rozmów prowadzonych nad Newą. Aleksander II uspakajał chłopów mó- wiąc: "Ja wam daję słowo cesarskie, że nikt wiary waszej odbierać wam nie będzie, na to nie pozwolę" [5]. Czy carskie obietnice zagłuszyły nurtujące chłopów obawy, trudno dociec. Wiemy jednakże, że społeczność unicka w Królestwie do powstania odniosła się z rezerwą. Na zjeździe duchowieństwa unickiego w Leśnej Podlaskiej nie podjęto jednoznacznej decyzji o udzielenie poparcia Komite- towi Centralnemu [6]. Bp unicki ks. Jan Teraszkiewicz występował przeciw manifestacjom, okazywał swoje jawne niezadowolenie, gdy lud w chełms- kiej katedrze, w jego obecności śpiewał pieśń "Boże coś Polskę" [7]. Wprawdzie kawalerzyści Rudzkiego otrzymali w kurii biskupiej 2100 rb w gotówce i 2400 rb w listach zastawnych, ale nie wiemy, czy zadecydował o tym ordynariusz, czy uczyniono to bez jego wiedzy [8). Jedynie nieliczni duchowni uniccy angażowali się w konspiracyjne poczynania. Do takich należał ks. Trocewicz, bazylianin z Białej. Kierujący organizacją bialską Tarnowski wskazał Lewandowskiemu zaprzysiężonego księdza unickiego, który mieszkał pod samym Brześciem, a ten z kolei skontaktował go z Polakiem stacjonującym w twierdzy. Od niego z kolei dowiedział się naczelnik wojskowy Podlasia, że z pięciu tysiącami jako tako uzbrojonych i śmiało atakujących powstańców można się pokusić o zdobycie Brześcia [9]. Możemy też wskazać trochę przykładów, i to w oparciu o dokumenty, obrazujących zachowanie ludności unickiej w terenie. Na 888 Podlasiaków represjonowanych za uczestnictwo w powstaniu było tylko 30 unitów, w tym 1 duchowny ! [ 10]. W dn. 16 lutego 1863r. wójt gminy Pratulin raportował do gubernatora cywilnego lubelskiego, że "partia powstańców zatrzymała się we wsi Bohukały i zgromadzonym tłumaczyła cel zawiąza- nego rokoszu podmawiając włościan do współdziałania, co jednakże nie nastąpiło'' [ 11 ]. Postawa mieszkańców gminy pratulińskiej nie była odosobniona skoro Pakuła podkreślał, że unici są wierni i deklarował dopełnienie nawet tak uciążliwej powinności jak danie rekruta. A szło się wtedy do wojska na przeciąg lat 12-tu, a wliczając drogę do oddalonych rejonów Kaukazu i Syberii, gdzie najczęściej Polacy trafiali, na ponad 13 lat! Waga tych słów w kontekście obaw o zachowanie religii ma swoją wymowę! Car żądał czegoś więcej niż neutralności i lojalności, żądał współdziałania w zwal- czaniu powstania. Takiej deklaracji nie uzyskał. Powracający z Petersburga delegaci natknęli się w Wilnie na wiezionych na Sybir powstańców. Wiemy i to nie tylko ze żródeł unickich, że więźniowie i chłopi padli sobie wówczas w ramiona, witali i żegnali się jednocześnie ze łzami. Musiało to być wielkie przeżycie skoro znany nam jedynie z imienia, unita - delegat z Uścimowa, Roman, zamówił Mszę św. za duszę poległego na polach rodzinnej wsi dowódcę powstańczej partii, Bogusława Ejtminowicza. Tłumaczył współbraciom: "Wszak on się bił za naszą wolność i gdyby nie powstanie byłaby jeszcze dotychczas pańszczyz- na" [12]. Słowa Romana dowodzą, że chociaż unici nie poparli czynnie powstania, to prawda o poczynaniach Rządu Narodowego, o dekrecie uwłaszczeniowym trafiła nawet do środowisk Rusinów. Wileński epizod i bratanie się więźniów z chłopami zostało źle odebrane przez Petersburg. Rząd nakazał pociągnąć do odpowiedzialności kilku kolejowych urzęd- ników za to, że dopuścili do wspomnianego spotkania. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku namiestnik Berg zarządził "ochronę" powracających delegatów grożąc, że w razie ich znieważenia zbiorową odpowiedzialnością obciąży mieszkańców miejs- cowości, w której to nastąpiło. Z kolei naczelnik siedleckiego wojennego oddziału, gen. Zachar Maniukin nakazał traktować obelgi wyrządzone delegatom jako wystąpienie przeciwko panującemu i groził winnym takiego wykroczenia zesłaniem na Sybir. Wiemy, że pomimo gróźb, doszło do zamieszek w okolicach Białej. Nie wiemy jednakże, czy wobec jednego z delegatów wystąpili mieszkańcy wsi mazurskiej, czy też wsi rusińskiej- unickiej. Kozacy biorący w obronę wysłannika napotkali solidarny opór mieszkańców wsi [13). Zarządzone przez władze Królestwa środki represyj- ne dowodzą, że zorganizowanie całej akcji wyjazdowej nie spotkało się z jednoznacznym, przychylnym przyjęciem wiejskiej społeczności. Rzeczywistość pierwszych tygodni i miesięcy po ogłoszeniu uwłasz- czenia zdawała się przeczyć złowrogiej przepowiedni Nieznanego Powstań- ca. Przedstawiciele rosyjskiej administracji nadal nie szczędzili chłopom pochlebstw i obietnic. Nazywali ich braćmi, przyjaciółmi, dziećmi jednego 14 ojca - cesarza, synami jednej matki - Rosji. Jak wspominają współcześni nagminne było zjawisko całowania i publicznego ściskania włościan w urzędach, w trakcie odbywanych spotkań [I4). Wszystko zdawało się służyć interesom chłopskim, powstawały urzędy do spraw włościańskich, ustanowiono specjalnych komisarzy. Grupa działaczy z kręgu Milutina, a zwłaszcza przedstawiciele bialskiej komisji realizujący wytyczne Komite- tu Urządzającego w sprawie włościańskiej, Frołowskij i Szczerbackij chcieli na Podlasiu "ruskiego chłopa" wygrać przeciw "polskiej szlachcie" roz- budzając " rosyjski żywioł" na lewym brzegu Bugu. Ich zamysły wy- chodziły naprzeciw planom władz centralnych, a przeszkodą w ich realiza- cji stać się miała tzw. kwestia unicka [15]. Przygotowania do likwidacji Unii W 1864r. odnotowano "na Unii" pewne posunięcia mające na celu odgrodzenie wiernych grecko-katolickiego obrządku od "łacinników". Rozporządzenie z dn. 26 lipca odbierało szlachcie prawo patronatu w cerk- wiach. Wybór i osadzanie "świaszczenników" od tego momentu spoczęło w rękach władz terenowych. Rządcami w cerkwi i nadzorującymi porządek w unickich świątyniach stawał się tzw. cerkiewny starosta. Wybrano ich przy pomocy wojska, gdyż unici wobec tego zarządzenia zastosowali bierny opór! [ 16]. We wrześniu tegoż roku car Aleksander II wydał ukaz o szkołach początkowych (od miejsca podpisania zwany ukazem jugenheimskim). Ciężar utrzymania szkół, tak wioskowych jak i gminnych, spoczął głównie na mieszkańcach wsi, z tym, że na szkoły gminne, przynajmniej przez pierwsze lata, także obok wcześniejszych zapisów płynąć miały w połowie pieniądze ze skarbu państwa. Choć formalnie szkoły podlegały zebraniom gromadzkim i gminnym, to w praktyce nadzór nad nimi spehiiali sołtysi, wójci i ławnicy. Obszar Królestwa podzielono na 10 naukowych okręgów podległych tzw. dyrekcjom i im, a nie zebraniom zastrzeżono prawo doboru nauczycieli. Naczelnicy dyrekcji czuwali także nad doborem podręczników, wypełnianiem wszelkich odgórnych planów i zleceń. Podkreślić nałeży, że carski ukaz gwarantował ludności Królestwa prawo do nauczania dzieci religii w ojczystym języku [17]. Dobrodziejstwa ukazu nie objęły jednak ludności unickiej, gdyż zastrzeżono, że w parafiach grecko-katolickich diecezji chełmskiej funkcje nauczycieli sprawować mieli jedynie Rosjanie, tym samym ludność unicką poddano bezwzględnej rusyflkacji [18]. Pieczę nad sprawami wyznaniowymi w Kólestwie Polskim powierzono 15 Tatarowi z pochodzenia, księciu Włodzimierzowi Czerkaskiemu. W 1866r. ściągnął Czerkaskij do szkół na terenach unickich nauczycieli z Kijowsz- czyzny, guberni czernihowskiej i połtawskiej. Gdy uniei zorientowali się, iż zaczęto wprowadzać "ruskie szkoły" w większości oświadczyli, że "nie mają potrzeby uczyć się ruskiego". Chcieli, by ich dzieci uczęszczały, tak jak to było w zwyczaju, do polskich szkół [19]. Zakaz kontaktów między duchowieństwem rzymsko-katolickim a unic- kim, zesłanie duszpasterza, bpa Jana Kalińskiego do Wiatki, rządy grupy "świętojurców'' z Wójcickim na czele i rozpoczęte w 1867r. tzw. oczysz- czania obrządku i świątyń unickich z "łacińskich" naleciałości stanowiły groźną zapowiedź dalszych działań w najbliższej przyszłości. Władze rosyjskie starały się usuwać wszystko to, co było symbolem jedności wiary w obrębie dwóch obrządków: łacińskiego i unickiego. Wójcicki zabronił odmawiania pacierzy na koronce, zakazał śpiewania polskich pieśni, mó- wienia, jak to było w zwyczaju, kazań po polsku. Zamiana języka homilii polskiego na rusiński spotkała się z dużym sprzeciwem, a rodzący się bunt zażegnano pojednawczymi wystąpieniami gubernatora Gromeki [20]. Zaró- wno Gromeka, jak i podlegli mu urzędnicy jeździli po parafiach i zaręczali ludziom, że im wcale nie chodzi o sprawy wiary, a po usunięciu łacińskich naleciałości nikt "nadto więcej od niego (tj. ludu) wymagać nic nie będzie". Gromeka mówił, że gdyby ktoś zażądał więcej zmian wtedy "buntuj się, krzycz, i bij, rubi sokiroju i skażi czto gubiernator pozwolił" [21]. Wierni zyskiwali zapewnienia przedstawicieli władz terenowych, że "zasadnicze formy i prawidła unii zostaną niewzruszone i nietykalne'' [22]. W powiecie radzyńskim np. naczelnik mówił zgromadzonej ludności unickiej : "władzy duchownej musicie słuchać jak urzędu, ja przyjechał, aby nie było niepo- rządku". Osobiście zachęcał ludzi do wynoszenia organów. Kiedy nikt się nie zgłaszał, usuwali je przedstawiciele władz. Przekonywał ludzi, że on tylko wykonuje polecenia władz zwierzchnich. Perswadował: "napiszcie prośbę do rządu, że chcecie mieć organy w cerkwi, to rząd się z ks. Wójcickim porozumie. Tym sposobem zgodnie możecie otrzymać, czego żądacie". [23]. W wielu konkretnych przypadkach zastraszony ksiądz milczał, chłopi ulegali myśląc, że "pismo" do Chełma przyniesie spodzie- wany efekt. Deputacje interweniowały w tej sprawie u Wójcickiego, u gubernatora w Siedlcach, w Warszawie u Berga, jednak bezskutecznie. Żadnej prośby adresowanej do cara nie przyjmowano i jeszcze grożono, że parafianie za bunt zostaną ukarani. [24] Wiemy, jak w 1867r. zachowali się parafianie pratulińscy. Kiedy naczelnik powiatu, Kutanin przysłał do ks. Kurmanowicza polecenie, aby 16 odprawił organistę, parafianie wynaleźli i na własny koszt sprowadzili " swego organistę" Tomasza Niczyporuka. Wprowadzili go do cerkwi i on grał w czasie nabożeństw. Strażników, którzy chcieli interweniować, nie wpuszczono na chór. W odwet aresztowano wiele osób i przez tydzień trzymano je w więzieniu. Na parafian nałożono kontrybucję: po siedem rubli na mężczyzn, po cztery na kobiety. Mimo tych kar organy w Pratulinie nie zamilkły. Dn. 8 września 1867r. przysłano do parafu sotnię kozaków, by ci rozciągnęli kontrolę nad parafią. Nie wypuszczano nikogo z domów, ani w pole, ani do jakichkolwiek prac. Kozacy żywili się kosztem mieszkańców należących do parafii wsi. Rabunki i niszczenie dobytku unitów było na porządku dziennym. Codziennie rano Kutanin ponawiał żądanie wydania przywódcy buntu. Głosił, że władze walczą tylko z tym, co jest "polskie". Kiedy kwaterunek wojsk się przeciągał, a nie można było podjąć jesi ennych siewów, wtedy w imieniu gromady wystąpił Feliks Osypiuk. Po upewnieniu się, że nie będzie karany za zabranie głosu powiedział: "My nie dzieci, ale już dorośli i starzy, pamiętamy co się działo za Bugiem przed laty, najprzód zdjęli organy, potem zmienili liturgię i przeprowadzili wszystkich na prawosławie, to i tutaj to samo chcecie uczyniE". W od- powiedzi zabrał głos naczelnik mówiąc: "Zaklinam się na żonę i na dzieci, że więcej wam nic nie będą zabierali''. Po odejściu naczelnika chłopi odbyli naradę, a uwierzywszy w jego zapewnienia wydali organy [25]. W parafii Choroszczynka odbyło się bez zaburzeń. Cieszący się wielkim autorytetem wiernych ks. Jerzy Koncewicz przekonał parafian, by się podporządkowali żądaniom władz. Parafianie Ortela Królewskiego broniąc świątyni przed profanacją zamknęli ją, ukryli klucze i wystawili warty. Naczelnik powiatu kazał zmasakrować uchodzącego za duchowego przywó- dcę wiernych, Konrada Kożuchowskiego. Gdy nic nie wskórał terrorem, uciekł się do przekupstwa. Żadna z metod nie poskutkowała. Po miesiącu Dewel ponownie zażądał wydania kluczy i organów. Własnoręcznie wybił Kożuchowskiemu zęby i zdruzgotał szczękę. Cieszących się największym autorytetem wspomnianego Kożuchowskiego i Feliksę Marciniukową skrę- powanych odstawiono do więzienia w Białej. Przy pomocy bagnetów żołnierze rozpędzili broniących przystępu do świątyni unitów, wyłamali zamki i pod konwojem wywieźli do Białej organy. Konrad Kożuchowski zmarł w więzieniu w Siedlcach. Tam też trafił, za opór przeciw "oczysz- czaniu" proboszcz Cicibora, ks. Jan Starkiewicz. Wierni nie wpuścili nowego świaszczennika, zamknęli cerkiew, ukryli akta i klucze. Wszelkie potrzeby religijne zaspakajali w Białej. Dn. 10 stycznia 1865r. w parafii pojawił się pop Liwczak w asyście naczelników powiatowych i 100 17 kozaków. Ani bicie, ani wysoka kontrybucja nie zmieniły postawy cicibo- rzan. Jeszcze większych prześladowań doznali wierni z parafii Hrud. Guber- nator Gromeka uciekł się do wybiegu. W lipcu 1867r. przywiózł ze sobą Pawła Pikułę, dzierżawcę majątku Derło, który uchodził za moralnego przywódcę unitów powiatów bialskiego i konstantynowskiego, aby ten przekonał swoich współwyznawców o bezcelowości oporu. Ku rozczarowa- niu dygnitarza Pikuła nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Dn. 28 września do Hruda zjechała ekspedycja złożona ze świaszczennika Mar- celego Popiela, dziekana bialskiego unickiego obrządku, ks. Mikołaja Kalinowskiego, 3 naczelników, straży ziemskiej i żandarmów. Wierni obronili swą świątynię. Następnego dnia, w odwet aresztowano proboszcza, ks. Józefa Terlikiewicza. Wprost od ołtarza w Witulinie, gdzie sprawował Najświętszą Ofiarę, powieziono go do więzienia w Siedlcach. Sotnia kozaków stacjonująca kwaterunkiem w Hrudzie rozpoczęła hulaszcze życie na koszt mieszkańców wsi. Trwało to trzy miesiące. Mężczyzn dodatkowo gnębiono bezsensownymi podwodami. Pozostali, tj. starcy, kobiety i dzieci musieli spełniać upokarzające prace, najczęściej gołymi rękoma sprzątać błoto z drogi. Ten etap martyrologii zwieńczyło aresztowanie kilkunastu osób i osadzenie ich w więzieniu w Białej oraz nałożenie na parafian wysokiej kontrybucji. W Piszczacu, Kornicy, Mszannej, Prochenkach, Sworach, Łysowie, Drelowie, Międzyrzecu, Gęsi, Rudnie, Dołdze, Czoło- myjach, Sokołowie, Seroczynie, Łazowie, Gródku, Grodzisku, Parczewie, Włodawie, Orchówku, Sobiborze, Hołownie, Rozwadówce, Uścimowie, Janowie i Krzyczewie wierni czynnie wystąpili w obronie organów. Opór ich łamano przy pomocy nahajek, kontrybucji, więzień i zsyłek. W większo- ści wypadków strażnicy, albo żołnierze sami wynosili instrumenty ze świątyni. W Drelowie, Czołomyjach, Rozwadówce wywożono je pod osłoną nocy. W Janowie oczyszczenie świątyni dokonało się podczas zmiany budynku cerkiewnego. Drewnianą cerkiew unicką sprzedano na licytacji, zaś na potrzeby grekokatolików oddano kościół odebrany domini- kanom, odpowiednio, wedle zaleceń płynących z Chełma przygotowany. W Krzyczewie wyrzucono organy dopiero w 1874r. przy okazji remontu cerkwi [26]. Postawa unickiej społeczności podczas "oczyszczania" świątyń współ- grała często z postawą duchowieństwa. Semen Pawluk z Drelowa odczytał odlatynizowanie świątyń i unickiej liturgii jako "moskiewskie poczynania" uważając, że czyni to "niby ks. Wójcicki, ale on by tego nie śmiał uczynić, gdyby go nie wspierali Moskale" [27). W Choroszczynce, Ostrowiu, 18 Żeszczynce księża bez oporu wykonali polecenia ks. Józefa Wójcickiego i władz rosyjskich neutralizując postawę swoich parafian. Ks. Grzegorz Górski z Opola wydał organy Rosjanom po kryjomu, w tajemnicy przed wiernymi [28). Poczynania kleru i wiernych unickich bacznie obserwował bp płocki Wincenty Chościak Popiel. W dn.16 października 1867r. donosił Ojcu św. uważając "za swój obowiązek dać wyraz swego najgłębszego podziwu dla wiernych i duchowieństwa diecezji chełmskiej. Należy bowiem wiedzieć, iż rząd rosyjski używa z największym powodzeniem dla swej propagandy schyzmy przybyszów unickich z Galicji, którzy jak wilki drapieżne w skó- rze owczej przychodzą, by czynić wielkie spustoszenia w Pańskiej Owcza- rni. Sąsiedztwo Rusinów z Galicji, zdeprawowanych przez stronnictwo, tak zwane <świętojurskie>, jest tak dalece zaraźliwe, iż unici lubelscy znaj- dujący się w pobliżu granicy galicyjskiej, już nie obrazują tego samego oporu, co ich bracia z Podlasia. Oporu tamtych nie są w stanie złamać ani egzekucje wojskowe, ani porywania najlepszych kapłanów. Przed miesią- cem znaczna liczba włościan przybyła dla przedstawienia swych żądań gubernatorowi Gromece do jego pałacu w Siedlcach i oświadczyła mu zupełnie wyraźnie : '' [29]. Pewne fragmenty doniesienia płockiego ordynariusza są niezwykle ważne. Zwracał uwagę Watykanu na negatywną rolę, jaką w rusyfikacji unu odgrywają księża grekokatolickiego obrządku sprowadzeni przez Milutina i Czerkaskiego z Galicji. Uderza podkreślenie niezwykłego przywiązania unitów do wiary ojców. Otóż ci mieszkańcy podlaskich wsi gotowi są oddać rzecz najcenniejszą - ziemię, która niedawno stała się ich własnością, byle tylko władze pozostawiły im swobodę działania. Złowrogie proroctwo Powstańca niestety zaczynało się spełniać! Pewne elementy mentalności i religijnej wiedzy unitów możemy od- twarzać w oparciu o zachowane materiały. Niezwykle ciekawe są polemiki słowne, do jakich dochodziło między mieszkańcami unickich parafii a przedstawicielami władz na temat potrzeby istnienia instrumentów muzy- cznych w świątyniach. Negujące argumenty Wójcickiego odpierano przyta- czając cytaty z Biblii. Jak już wspomniano, w lipcu 1867r. do parafii Hrud przybył gubernator Gromeka. W celu przekonania unitów, że należy wyrzucić organy, gdyż wymyślili je łacinnicy, wyjął książkę z psalmami, którą wziął ze sobą i dla poparcia swoich wywodów powołał się na psalm 150-ty. Z gromady 19 słuchających wystąpił Łukasz Kowalczuk i poprosił o książkę. Wziąwszy ją, ku zdziwieniu gubernatora odcztał fragment: "Chwalcie go na strunach i na organie". Gubernator Polakom zarzucił fałszerstwo psalmu. Niespeszony Kowalczuk odczytał dygnitarzowi informację, że książka wyszła z drukarnii Ojców Bazylianów w Supraślu, a więc łacinnicy nie mieli nic wspólnego z wydawnictwem. Wywody Kowalczuka poparł 70 - letni Jan Panasiuk. Przypomniał, że za Bugiem "przed 30 laty naszym braciom tak samo tołkować poczęli o organach, a wyrzuciwszy je z cerkwi wyrzueili zarazem i Unię świętą. Zły to znak Wielmożny Panie, dodał, że z cerkwi naszych chcecie wyrzucać organy. A dla nas, zwracając się do swoich i pociągnąw- szy palcem po swojej szyi dodał, to już sznurek na prawosławie" [30). Unici wykazali dobrą znajomość Pisma św., a także, w starszym pokoleniu, opanowanie sztuki czytania w języku polskim. W oparciu o Psalmy Dawida udowodniono odwieczny zwyczaj wzbogacania liturgii muzyką! Nie pamię- tano przecież, że wirginały i klawesyny pojawiły się w XVII i XVIII w., gdyż uboższe zazwyczaj parafie unickie bardziej było stać na kupienie instrumentu i utrzymywanie jednego organisty, niż śpiewaków! Władze przełamywały opór ludności unickiej siłą. Przywódcy, albo osoby uznane za kierujące "buntem" zapełniały tymczasowe areszty i więzienia. Gdy wzburzenie ludności w terenie potęgowało się coraz bardziej, władze wspierając siły policyjne używały wojska. Dnia 8 września 1867r. Wójcicki wydał rozporządzenie zapewniając, że "nie ma zamiaru bynajmniej łamać wiary wyznawanej przez greko unitów, ale zabezpieczyć narodowość ruską'' [31 ]. Przywoływany już wcześniej bp Chościak Popiel dostrzegał wielkie niebezpieczeństwo w podstępnych działaniach Rosjan. Ostrzegał, że "nie należy oddawać się zbytnim złudzeniom, gdyż opór ten nie może trwać wiecznie, tem bardziej, iż rząd w swojem postępowaniu okazuje wielką wytrwałość i logikę zręcznie obliczoną, przystępuje bowiem do zmian w obrządku powoli, by nie wywołaE popłochu wśród ludności. Najpierw więc usuwa się organy, następnie wprowadza się zmiany do śpiewu, wreszcie nieznacznie do rytuału, tym sposobem czujność i wierność w końcu może być zachwiana, a opór osłabiony" [32]. O ile więc przedstawiciele rządowej administracji i narzucony rządca diecezji dbali o pozory przedstawiając Rosję unitom jako protektorkę ludności rusińskiej, o tyle redaktor naczelny [ Moskiewskich Wiedomosti], Michaił Katkow, jeden z najbardziej zaciekłych i wpływowych przywód- ców rosyjskich nacjonalistów, zamiary Petersburga obnażał w sposób brutalny. W tymże samym 1867r. pisał: "Rosja potrzebuje jedności pań- stwowej i silnej narodowości rosyjskiej; stworzymy sobie taką narodowość 20 na podstawie: 1. jednego wspólnego dla wszystkich mieszkańców języka, 2. jednej wspólnej wiary, 3. wspólnej gminy słowiańskiej (to jest jednakowego urządzenia sprawy włościańskiej). Wszystko co nam stoi na drodze obalimy. Dla nikogo litości znać nie możemy. Unicestwić i zniszczyć to konieczność" [33]. W planach unicest- wienia wszystkiego co nie rosyjskie unia zajmowała czołowe miejsce. Program "łomki, czyli stopniowego "obrusienia" Rusinów, wiernych grec- kokatolickiego obrządku gotów był już od dawna [34]. Tylko wybuch powstania styczniowego odwlekał jego wykonanie do 1866r. Od lata 1864r. "reformatorzy" Królestwa, Milutin i Czerkaskij starali się rozniecić wśród polskich Rusinów, na tzw. przez nich poczucie narodowej odrębności [35). Cel tych poczynań został sformułowany jasno: "sprowadzić lud rosyjski na Chełmszczyźnie na łono wiary i narodowości rosyjskiej" [36). Unici podlascy nie znający przecież prasy petersburskiej, bezbłędnie wyczuli, iż ostateczny wyrok na Unię został wydany. Kat czynił wszystko, by zostać z ofiarą sam na sam, aby egzekucja dokonała się bez rozgłosu. Tak jak nie znano tajnych przygotowań do likwidacji Unii, tak również nie wiedziano, że już w grudniu 1864r. Bismarck zawarł tajne porozumienie z księciem Gorczakowem, kierującym rosyjską dyplomacją, ustalając wspó- lne zasady walki z Kościołem katolickim. W następstwie porozumienia w 1864r. dokonano kasaty zakonów w Królestwie Polskim, skonfiskowano ziemię kościelną pozostawiając przy parafiach po 6 morgów, zagarnięto cały majątek Kościoła. W 1866r. w odwet za przeprowadzoną w Rzymie kanonizację św. Jozafata Kuncewicza, o którą zabiegał Rząd Narodowy [37), Rosja zerwała stosunki ze Stolicą Apostolską, a rok później wypowie- działa zawarty w 1847r. konkordat. Chcąc obalić hierarchiczny ustrój Kościoła, będący ostoją dla polskiego społeczeństwa pozbawionego państ- wowych struktur, broniono księżom obrządku łacińskiego jakichkolwiek kontaktów z Rzymem i poddano ich jurysdykcji petersburskiego Kolegium Duchownego. Dnia 22 maja 1867r. Aleksander II gwałcąc obowiązujące prawo specjalnym ukazem zlikwidował Diecezję Podlaską przyłączając jej teren do Diecezji Lubelskiej. Zamknięto konsystorz i seminarium diecezjal- ne w Janowie. Dnia 12 sierpnia internowano w Łomży wielkiego przyjaciela unii, biskupa Beniamina Szymańskiego, który ulegając przemocy i nie mogąc sprawować władzy nad diecezją donosił o tym Ojcu św., z góry godząc się na wszelkie w tej sprawie zarządzenia [38]. W myśl uchwały 21 Kolegium Kardynałów kongregacja wydała dekret oddając rządy w zniesio- nej diecezji biskupowi lubelskiemu. W tym czasie funkcję administratora lubelskiej diecezji pełnił prałat, ks. Kazimierz Sosnowski [39]. Uderzenie w łacińską diecezję podlaską generalnie osłabiało pozycję unitów, powodo- wało, że musieli liczyć głównie na siebie. Ojciec św. Pius IX poruszony tymi wydarzeniami przerwał milczenie i dn. 17 października 1867r. zabrał głos w tej sprawie. W encyklice "Levate" jednoznacznie klasyfikował postępowanie Wójcickiego: "Groza zniszczenia zawisła nad diecezją chełmsko-bełzką. Najsmutniejszem zaś jest postępowanie pewnego kapłana, podejrzanej wiary, niejakiego Wójcic- kiego. Lekceważąc wszelkie kary i cenzury kościelne, nie pomny nawet strasznego Sądu Bożego, nie wahał się przyjąć z rąk władzy świeckiej zarządu tej diecezji i wydawać najprzeróżniejsze zarządzenia przeciwko ustrojowi Kościoła i torując drogę schyzmie" [40]. Rola samozwańczego oficjała i rządcy diecezji kończyła się. Powyższe wystąpienie Stolicy Apostolskiej uprawomocniało, w świetle obowiązującego w Kościele prawa kanonicznego, opór przeciwko Wójcickiemu. Zarówno duchowni, jak i wie- rni mieli nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek bojkotu jego poleceń. Targi o osobę nowego ordynariusza Ze złożoności sytuacji zdawano sobie sprawę w Petersburgu. Opór wiernych także nie wróżył władzom szybkiego sukcesu. W zaistniałej sytuacji do Stolicy Apostolskiej, za pośrednictwem msgr Falcinellego dotarł 24 października sygnał, iż nad Newą powstał dogodny klimat do pertraktacji w sprawie obsadzenia wakującej biskupiej stolicy. Pius IX dla ratowania unickiej diecezji gotów był do daleko idących ustępstw. Dla strony rządowej potrzebny był ktoś tak uległy, jak 30 lat wcześniej bp Józef Siemaszko, który osobiście był odpowiedzialny za zlikwidowanie unii na ziemiach zabranych [41]. Wymarzoną osobą był Marceli Popiel, profesor teologii w chełmskim seminarium i jego kandydaturę w rozmowie z nunc- juszem Falcinellim wysunął ambasador rosyjski przy dworze Habsburgów w Wiedniu, Staekelberg. Dla nuncjusza takie postawienie sprawy było sygnałem, iż Rosja nie zrezygnowała z planów zniszczenia katolicyzmu. Dn. 2 lutego 1868r. drogą urzędową zapewnił ambasadora, iż takie rozwiązanie nie wchodzi w rachubę. Aby przeciąć wszelkie wątpliwości oświadczył, że w podobny sposób Stolica Apostolska ustosunkuje się do kandydatur Krynickiego i Wójcickiego, a więc przybyszów z Galicji, którzy pracowali w Królestwie bez akceptacji swych władz diecezjalnych, a więc 22 bez otrzymania wymaganego przez prawo kanoniczne . Stackelberg skapitulował, poprosił o przedłożenie listy kan- dydatów godnyćh objęcia tronu biskupów chełmskich, którą mógłby skon- sultować ze swą władzą zwierzchnią. Nieoczekiwanie, ku zaskoczeniu nuncjusza pytał o szanse ks. Michała Kuziemskiego. Listę, o którą prosił, otrzymał ambasador 6 kwietnia I868r. Na pierwszym miejscu figurowało nazwisko Kuziemskiego, członka kapituły metropolii unickiej we Lwowie, który pełnił w tym czasie obowiązki oficjała archidiecezji. Od 1848r. walczył o autonomię Rusinów galicyjskich i jak sam twierdził w piśmie do Ojca Św. "całe swoje życie walczył przeciw latynizmowi i polskości". W opinii biskupa Sylwestra Symbratowicza uchodził za przywódcę ruchu narodowościowego Rusinów, w którym wyższe duchowieństwo unickie odegrało ważną rolę, tzw. świętojurców. Szerzyli oni hasła braterstwa z Rosją, propagowali idee, obyczaje płynące z Rosji, a nawet chętnie posługiwali się językiem rosyjskim. "Świętojurcy" szukali oparcia w Pe- tersburgu walcząc z Polakami. Musiano Kuziemskiego cenić w Petersburgu skoro w 1863r., podczas obchodów I000-lecia założenia państwa rosyjs- kiego Aleksander II przyznał mu krzyż św. Anny II klasy. Dn. 2 czerwca 1867r., w czasie bankietu z raeji otwarcia wystawy etnograficznej w Mosk- wie, a w zasadzie wiecu panslawistów, nowomianowany prezydent Mosk- wy, znany już czytelnikowi kniaź Czerkaskij, wśród osób godnych "szacun- ku i wdzięczności" z racji szerzenia nacjonalizmu rosyjskiego wymienił i prałata Kuziemskiego [42]. Czy wspomniane hołdy, jakie oddawano Kuziemskiemu, były przypadkowe? Raczej nie. Rosjanie mieli zapewne dobre rozeznanie co do nastrojów i sytuacji Rusinów galicyjskich. Nie ulega też wątpliwości, że kontaktowano się ze "świętojurcami ". Zdradził się z tym i sam Kuziemski. Tuż po przybyciu do Chełma powiedział do ks. Bańkowskiego: "Ja od sześciu lat wiedziałem, że będę waszym biskupem. Starałem się przez ten czas poznać was wszystkich. Zbierałem o was wiadomości i od Polaków i od ruskich". [43). Jeśli więc wierzyć jego słowom był szykowany do nowej roli od I863r. Liczyły się więc władze rosyjskie z możliwością niedopuszczenia koadiutora ks. Jana Kulińskiego do objęcia rządów w diecezji, bądź zamierzały Kuziemskiemu zapewnić awans na następcę sędziwego przecież Kalińskiego. Umieszczenie nazwiska Kuziemskiegoo na pierwszym miejscu listy przedłożonej przez Stolicę Apostolską powitano nad Newą z radością. Świadczy o tym niebywały pośpiech w załatwieniu sprawy. Już następnego dnia Stackelberg mógł powiadomić nuncjusza, że cesarz zaaprobował tę kandydaturę i poprosił o uproszczenie całej procedury celem instalacji 23 nominata w Chełmie. Zwykłego w takich razach procesu kanonicznego nie zakłóciły zarzuty obciążające Kuziemskiego o występowanie przeciwko Rzymowi i zwyczajom kościelnym. Nie stawił się on jednak, o co go proszono w Rzymie, natomiast wyjechał do Warszawy, gdzie był z estymą przyjmowany przez Berga i jego otoczenie. Prekonizację nowego biskupa przeprowadzono na konsystorzu 22 września I868r. Sakrę biskupią otrzy- mał we Lwowie z rąk arcybiskupa Litwinowicza w obecności nuncjusza Falcinellego. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że tak gorąco witaną przez władze rosyjskie kandydaturę Kuziemskiego wysunął nuncjusz. Zlek- ceważył on ostrzeżenia Polaków widząc w nich jedynie "rusofobów" którzy są "wprawdzie dobrymi katolikami, lecz ich katolicyzm stale podporządkowywuje się patriotyzmowi''. W słuszności powziętego wyboru utwierdzał Falcinellego arcybiskup Litwinowicz obawiający się wpływów oficjała i jego popularności wśród galicyjskich unitów. Świeżo wówczas przyjęty do nowicjatu Ojców Zmartwychwstańców ks. Walerian Kalinka skreślił 20 czerwca 1868r. znamienne słowa: "Trzeba się obawiać, by uważając się za związanego wysunięciem kandydatury Kuziemskiego, a przytem naciskany przez ambasadę rosyjską w Wiedniu, wreszcie nie nakłonił Papieża do prekonizowania tego nowego Siemaszki! Sama myśl, iż Papież mógłby nieświadomie maczać ręce w tej najpiekielniejszej intrydze, jaką kiedykolwiek ukuł rząd rosyjski - sama ta myśl już wywołuje dreszcze" [44). Przyszłość miała pokazać, kto miał lepsze rozeznanie. Rządy biskupa Michała Kuziemskiego Wierni i większość duchowieństwa wiązali z osobą przybywającego do Chełma ordynariusza wielkie nadzieje. Fakt, iż wreszcie zjawia się wysłan- nik Ojca św. był gwarantem lepszej przyszłości. Oczekiwano zaniechania samowoli władz administracyjno-wojskowych i przywrócenia tradycyjnej liturgii. Odmiennego zdania byli zwolennicy Wójcickiego. Głosili, że przybywa "twardy ruski człowiek, który spełni wszystkie zamierzenia rządu i poprowadzi Chełmszczyzny ''. W przygranicznym Bełżcu na biskupa oczekiwało kilkanaście tysięcy ludzi i księża - wszyscy szli procesjonalnie z Tomaszowa na granicę. Trzydniowa podróż Kuziemskiego, przez Tyszowce i Hrubieszów do Chełma przerodziła się w triumfalny pochód. Biskupa witało duchowieństwo obu obrządków i ludzie różnych stanów. W Chełmie zebrało się ponad sto tysięcy wiernych. Stawiło się duchowieństwo unickie, by złożyć ordynariuszowi homagium. Kuziemski objął rządy w diecezji dn. 2 września I 868r. Przez cały czas swego pobytu 24 w Chełmie zabiegał on o poprawne stosunki z władzami. Robił wszystko, by się im nie narazić. W tymże roku przez 8 dni wizytował seminarium i konsystorz ówczesny minister oświaty hr. Tołstoj. Na jego ręce, jako oberprokuratora Świętego Synodu złożył raport o stanie chełmskiej diecezji. Podczas pobytu w Chełmie codziennie konferował on z ordynariuszem i z Marcelim Popielem. Przed Kuziemskim i jego otoczeniem nie krył on swej nienawiści do Polaków i wszystkiego co polskie. Powtarzał ciągle: "Poloniam esse delendum". W parze z układnością szły zarządzenia, które wychodziły naprzeciw życzeniom Petersburga. W miesiąc po ingresie, bo 23 października 1868r. zatwierdził wszystkie zarządzenia "oczyszczające'' liturgię, jakie wprowadził Wójcicki. Tym samym uprawomocnił prowadzo- ny bez zgody Watykanu proces "odlatynizowania" cerkwi unickiej. Księ- żom zalecał zapuszczać brody, przywdziewać stroje duchowieństwa prawo- sławnego, podczas liturgii otaczał się diakami. Zakazał nadawania na chrzcie dzieciom imion świętych Kościoła rzymsko-katolickiego, których nie było w Mołytłosłowiu, Trefołogidzie, Minei. Zwracał uwagę na popraw- ną pisownię imion ruskich, aby np. Joann nie zamieniał się w Jaśka, Hryhoryi w Hrycia, Efrozynia w Frazynę, Aleksandra w Oleśkę, Marya w Marię. Alumnowi Stanisławowi Łączkowskiemu z powodu imienia nie chciał udzielić święceń kapłańskich [46). W imieniu swoim i unitów wyrażał wdzięczność wobec rządu za rozciągnięcie opieki nad "narodowoś- cią ruską i obrządkiem wschodnim". Na żądanie władz dn. 15 stycznia 1870r. zarządził, aby w każdej parafii sporządzono wykaz rodzin unickich, uwzględniając tych, których przodkowie przeszli na łaciński obrządek. W swej gorliwości posunął się jednak o wiele dalej, niż tego wymagali Rosjanie. Petersburg domagał się powrotu do Cerkwi unitów, którzy przeszli na obrządek łaciński po 1846r. Kuziemski dopominał się o wszyst- kich. Natomiast ani słowem nie upomniał się o tych, którzy przeszli na prawosławie, podobnie jak nie mówił nic o tych z potomków łacinników, którzy zaczęli praktykować w obrządku unickim [47]. Nie bacząc na zgorszenie wiernych, czytał Ewangelię stając tyłem do tabernakulum. Przyjął przyznane przez władze 300 tys. złotych jako pomoc na remont świątyń. Pod ich pretekstem dokonywano wyrzucania ołtarzy, ambon, ławek, katafalków, obrazów świętych łacińskich. Zwalczając używanie monstrancji zakazał obchodzenia świąt Bożego Ciała i patrona unii, św. Jozafata. Likwidował bractwa maryjne, zwłaszcza Matki Bożej Szkaplerz- nej, śpiewania polskich pieśni, różańca, godzinek, odprawiania modłów pod kapliczkami i krzyżami. Poborowym, którzy odbywali służbę wojskową w rosyjskiej armu, zakazał korzystania z posług religijnych u kapelanów, 25 duchownych rzymskokatolickich, a powierzył opiekę nad nimi prawosław- nym popom. Współbraci w wierze, księży łacińskich i szlachtę oskarżał przed Rosjanami o wywieranie zgubnego wpływu na unitów. Pod preteks- tem troski o swobodny rozwój Unii wysunął projekt kasaty wielu łacińskich kościołów, w pierwszym rzędzie sanktuariów: Leśnej Podlaskiej, Kodnia i Radecznicy, jako miejsc, do których najczęściej piełgrzymowali unici [48). Do podstawowych obowiązków biskupa należy formowanie kadr kapłań- skich, bowiem od nich zależy przyszłość Kościoła. Tymczasem Kuziemski wprowadził wykłady teologii w języku rosyjskim. Prowadzono je według podręczników sprowadzonych z Petersburga. Ich treść stała w sprzeczności z wymogami teologii katolickiej [49]. Dlaczego tak czynił? Należy przypu- szczać, że w tym względzie realizował polecenia Petersburga. Świadczyło- by o tym doniesienie, które przesłał władzom rządowym, że "mogą się obejść bez biskupa nawet dziesięć lat" [50]. Słowa powyższe odkrywają jakże doniosłą prawdę - władze rosyjskie liczyły się z faktem, iż w najbliż- szej przyszłości w Chełmie zabraknąć może kanonicznie osadzonego rządcy, który by posiadał sukcesję apostolską. Kuziemski stawał się posłusznym narzędziem. Korzystając z jego pomocy zabezpieczano się na przyszłość, na okres przewidywanej konfrontacji ze Stolicą Apostolską. Od 1870r. chętnie otaczał się ludźmi pokroju Diaczana, Ławrowskiego i Cyby- ka, a więc przybyszami z Galicji, którzy złamali prawo kanoniczne. Osobiście przyjął do Chełma zasuspendowanego przez lwowskiego arcybis- kupa obrządku grecko-łacińskiego kapłana unickiego z diecezji przemys- kiej, ks. Ignacego Chojnackiego. Marcelemu Popielowi, w swoim zastęp- stwie, niejednokrotnie powierzał zarząd diecezją. W 1869r. na polecenie Tołstoja przesyłał do Lwowa, na konkretnego odbiorcę, diecezjalne pienią dze. Władze nagradzały okazywane im oddanie i uległość. Na każdą kanoni- czną wizytację diecezji otrzymywał Kuziemski po 1000 rb. Pozwalano mu sprowadzać z Galicji bez cła i to w znacznych ilościach rozmaite towary, od win i żywności poczynając po przedmioty użytkowe. Na jego konto wyasygnowały władze 22.500 rb, za które nabył leżącą nieopodal Chełma posiadłość Olszow. Przez cały okres rządów Kuziemski prawie wcale nie utrzymywał kontaktów ze Stolicą Apostolską. Podczas pierwszego pobytu w Warszawie złożył wizytę arcybiskupowi prawosławnemu, zaś żadnego z łacińskich kościołów nie odwiedził. W Lublinie spotykał się z gubernatorem, a pomi- nął biskupa Baranowskiego. Jak na biskupa katolickiego były to dziwne 26 obyczaje. Mimo wielokrotnych wezwań nie stawił się w Rzymie i "szczycił się z tego, że nigdy w kościele łacińskim Mszy nie odprawił'' [51 ]. Tylko jeden raz wymienił korespondencję z Nuncjuszem (marzec 1870) sondując sprawę zainstalowania w diecezji sufragana. A przecież na przełomie 1869/ 1870 z racji wyjazdu na kurację przebywał we Lwowie. Nic wówczas nie stało na przeszkodzie, by się znieść chociażby z Falcinellim. W końcu I 870r. posłał do cara podanie z prośbą o przyjęcie jego rezygnacji z funkcji rządcy diecezji. Uczynił tak łamiąc prawo kanoniczne, bowiem od obowiąz- ków ordynariusza mógł go uwolnić tylko Ojciec św. Doskonale wiedział po rozmowie z carem i hrabią Tołstojem, że drogę do władzy toruje Popielowi, a tym samym, że dokłada ręki do likwidacji unii w Królestwie. O swej decyzji powiadomił Piusa IX dopiero 13 maja, kiedy sprawa była już przesądzona, bowiem wcześniej wszelkie możliwe atuty oddał w ręce cara. A i później nie śpieszył się z objaśnieniem swego postępowania Papieżowi. Przynaglony pismem Piusa IX z I 9 czerwca 1871 r. odpowiedział hagio- graficznym memoriałem dopiero po blisko trzech miesiącach - 8 września 1871r. Sporą część winy przelał na księży, przybyszów z Galicji, którzy obsadzali ważniejsze placówki i posiadali najlepsze prebendy. We wspo- mnianym memoriale ich oskarżył o to, że oddani bez zastrzeżeń na usługi rządu odrzucili bez najmniejszego wahania wszelkie obrządki unickie przyjmując natomiast, poczynając od szat liturgicznych, a na zwyczajach kończąc wszystkie zwyczaje i ceremonie prawosławnego Kościoła [52]. We wszystkich dostępnych zródłach nie ma najmniejszej wzmianki o tym, by Kuziemski próbował w ogóle walczyć z Galicjanami, albo by szukał oparcia w duchowieństwie miejscowym. Wręcz przeciwnie. Ks. Bojarskiego- radzyńskiego parocha pozwał przed sąd biskupi za odprawianie Mszy św. w łacińskiej świątyni. Za podobne przewinienie ukarał grzywną w wysoko- ści 25 rb. profesora seminarium i administratora parafii w Sielcu, ks. Jana Szelemetko. Uwięził, a następnie skazał na poniewierkę żonę byłego parocha unickiego z Seroczyna, ks. Nikona Dyakowskiego z dziećmi, przyczyniając się tym samym do śmierci jednego z nich [53]. Jakże fałszywie brzmią wyżej cytowane słowa ze wspomnianego raportu w kon- frontacji z przytoczonymi faktami. Natomiast kiedy chciał to potrafił działać. Obłożył konkretną, merytoryczną pracą byłego administratora Wójcickiego tak, że ten, nie mogąc podołać obowiązkim, podal się do dymisji. Władze nie reagowały. Możemy przypuszczać, iż w Petersburgu uznano, że swe zadanie on już spełnił, tym bardziej, że wszystkie jego rusyfikacyjne "reformy" Kuziemski zalegalizował. Dopiero w końcowym okresie rządów jakby zaczęło Kuziemskiemu zależeć na dobrej opinii. 27 Pragnąc uzyskać przeniesienie na jedno z biskupstw w Galicji, chciał poprawić swoją reputację w Rzymie. Ks. Emila Bańkowskiego mianował nawet profesorem prawa kanonicznego w seminarium. Podczas ostatniej kanonicznej wizyty w dekanatach grabowieckim i zamojskim zalecał czystość obrzędów, nakazał używanie dzwonków, ale nie odwołał swych poprzednich, dotyczących liturgii, zarządzeń. Sporządził nawet na ten temat naukowe uzasadnienie, ale nie ośmielił się go wysłać do Petersburga. Dopiero w lutym I 871 r., po wysłaniu nad Newę rezygnacji z urzędu zarządził kanoniczne dochodzenie "stanu moralności" Marcelego Popiela. Kompromitujący, jak się okazało, operat oddał jednak obwinionemu. Od samego początku pobytu w diecezji używał Kuziemski języka ukraińskiego zrażając sobie wiernych pogardą dla języka polskiego i łacińs- kiego obrządku. Podczas ingresu przemówił do dziesięciotysięcznego tłumu w języku rusińskim. Popiel zaś "ex cathedra'' witał ordynariusza w języku łacińskim miotając pod adresem "Lachów i polskości" słowa pełne niena- wiści. Ks. Karpowicz za powitanie wjeżdżającego do diecezji hierarchę, jak to było dotychczas w zwyczaju, w języku polskim został ukarany przymuso- wymi rekolekcjami. Od ingresu w najbliższym otoczeniu Kuziemskiego znależli się księża Galicjanie i rosyjscy urzędnicy [54], a więc ludzie wcześniej współdziałający z Wójcickim. W pierwszym liście pasterskim znalazł się akapit adresowany wprost do... "RUSKIEGO NARODU" od duszpasterza przybywającego "od tegoż samego ludu Ruskiego". Sama tytulatura adresata budziła zdumienie bowiem unici określali siebie i tak byli nazywani przez łacinników- RUSINAMI. Nowy ordynariusz przypominał wiernym obowiązek trwania "w stałości i miłości do ojczystych zwyczajów" i przywiązania do "swoich monarchów''. Pewną nadzieję na lepszą niż dotychczas przyszłość mogło budzić wezwanie: "Trzymajcie się wiemie porządku w nabożeństwach według ustawy cerkiewnych ksiąg naszych, zachowujcie czystość naszego świętego obrządku, przez Ojców nam przekazanego" [55). Drugi z kolei list, wydany 23 paździemika 1868r. zawierał swoistą wykładnię biskupiego rozumienia "czystości obrządków". Po pierwsze z całą siłą zaatakował Kuziemski obrządek zachodni. Wielowiekowe współżycie wiemych obu obrządków nazwał "czasami niewoli, pogardy i poniżenia ruskiego imienia, ruskiej mowy i obrządku ruskiego", zaś wstępny okres likwidacji unii czasami "kiedy wszelki przymus i hegemonia obconarodowa i obcorządowa ustały" [56]. Powstanie 1863r. uznał za "zagrażające ludności ruskiej i greko-unickiemu wyznaniu "w Królestwie Polskim, co w jego odczuciu skłoniło rząd do podtrzymywania ruskiej 28 narodowości i wyznania [57]. Szerząc podobne poglądy usprawiedliwiał ordynariusz wszelkie poczynania Czerkaskiego i Wójcickiego. Jeden z Galicjan - Krynicki oceniał biskupa słowami, że "to gotowy schyzmatyk i wszystko jest tylko komedią" [58]. Będący niekwestionowa- nym autorytetem wśród księży diecezjalnych oficjał, ks. kanonik Smole- niec, już po dwóch dniach obserwacji nowego biskupa usunął się z Chełma nazywając go "kozakiem", a więc pasterzem bardziej strzegącym "rusiń- skości" niż wiary [59]. A jak widzieli nowego duszpasterza wierni? Jak pisze ks. Pruszkowski "lud był zgorszony i tym, że biskup nie umiał ukrócić samowoli naleciałych do Podlasia galicyjskich świaszczenników oddających się pijaństwu i roz- puście i wprowadzających do cerkwi wszelkie bałamuctwa ludu nie mogą- cego rozumieć, czy jest na katolickim nabożeństwie, czy na schyzmatyc- kim. Każdy ze świaszczenników działał na swoją rękę. To wyrzucali dzwonki z cerkwi, to je na powrót wnosili, jedni na nabożeństwo dzwonili podług dawnego zwyczaju, drudzy znowu kazali bić w jeden bok dzwonu, po schyzmatycku. Komże wyrzueali i znowu je na powrót wnosili. Mszały podczas liturgii raz przenosili, drugi raz nie przenosili, żegnali się jak dawniej, to znowu podług formy schyzmatyckiej przyklękali przed Naj- świętszym Sakramentem, to znowu podług formy schyzmatyckiej prze- chodzili bez należnego hołdu" [59]. Nie wiemy, czy to niekonsekwentne zachowanie księży w sprawowaniu liturgii było wynikiem obaw na reakcję wiernych, czy też chwiejnością ordynariusza. Skoro jednak uprawomocnił zarządzenia Wójcickiego, to tym samym opowiedział się za zmianą obrząd- ku w kierunku liturgu prawosławnej. Można się pokusić o twierdzenie, że Kuziemski nie panował nad diecezją. W kontekście przytoczonych faktów osąd powyższy nie wydaje się zbyt ostry. Przyznać należy, że spełniały się obawy ks. Kalinki, a mylił się co do osoby bpa chełmskiego zarówno Falcinelli, jak i bp Józef Sembratowicz z Przemyśla, który w 1868r. widział w nim "prawdziwego katolika o stanowczym i mocnym eharakterze" [60). Bp Kuziemski okazał się człowiekiem małego serca. Nie miał odwagi swych wiernych, którzy mu mówili: "Już my nadstawialiśmy swoje głowy, popróbujcie jeszcze i wy jaśnie wielmożny pasterzu" [6t]. Nie stał się wyznawcą jak jego poprzednik na stolicy biskupiej, nominat Jan Kaliński. Rezygnację osłodziła mu wymierna łaska ze strony Aleksandra II. Car kazal wypłacać Kuziemskiemu dożywotnią pensję biskupią i obdarował go krzyżem św. Anny 1 klasy [62]. Jeśli zaś rezygnując z dotychczasowej godności liczył Kuziemski na objęcie wakującej stolicy biskupów unickich w Przemyślu, bowiem bp Sembratowicz został abpem lwowskim, to spotkał 29 go zawód. Zmarł we Lwowie dn. 5 grudnia I879r. Ponaddwuletnie rządy Kuziemskiego w diecezji chełmskiej rozczarowa- ły wszystkich. Zawiódł się Rzym, bo ordynariusz nie dość, że podeptał obowiązujące uchwały Synodu Zamojskiego, to jeszcze zatwierdził szereg bezprawnych, wydanych na żądanie Petersburga rozporządzeń i opuścił powierzonych swej pieczy wiernych w obliczu bezpośredniego ataku prawosławia i rusyfikacji. Wobec tak jawnie okazanej Stolicy Apostolskiej arogancji dziwią nadzieje Kuziemskiego na objęcie rządów w jednej z galicyjskich diecezji. Zawiedli się unici, bowiem miast wsparcia w swej walce o zachowanie wiary ojców ze strony desygnowanego przez Rzym biskupa, spotkali się z człowiekiem chwiejnym i ulegającym naciskom władz. W porównaniu z bohaterskim oporem Kalińskiego postępowanie Kuziemskiego zbliżone było do renegactwa. Księży-Galicjan rozczarował Kuziemski brakiem zdecydowania w likwidacji unii i stosowaniem półśrod- ków - próbą krzewienia świadomości rusińskiej. Zaryzykować można twierdzenie, iż przybywał Kuziemski do Chełma z programem RUTENI- ZACJI (czyli jak byśmy dzisiaj powiedzieli UKRAINIZACJI) Rusinów podlaskich, kiedy władze oczekiwały od niego poczynań wyłącznie rusyfi- kacyjnych, pociągnięcia rutenizacyjne traktując wyłącznie instrumentalnie, i to na krótką metę, a nie jako cel ostateczny. Kiedy okazało się, że Kuziemski nie odegra roli renegata Siemaszki skorzystano z pierwszej nadarzającej się okazji, by się go pozbyć. Są przesłanki, by przypuszczać, że Kuziemski zorientował się, iż zbyt pochopnie złożył rezygnację, władze w Petersburgu natomiast nie zamierzały jej anulować [63], uważając widocznie, że w niczym już nie będzie pomocny. Zrezygnowano z usług Kuziemskiego w jakże zmienionej sytuacji politycznej. Oto Prusy pokonały Francję, protestantyzm, zgodnie z planami kanclerza Bismarcka, przy- stępował do rozprawy z katolicyzmem, tym samym prawosławna Rosja mogła przystąpić do bardziej radykalnej walki z Kościołem katolickim. Rządy ks. Marcelego Popiela Po rezygnacji Kuziemskiego rządy diecezją objął desygnowany przez Petersburg ks. Marceli Popiel ( I 871-1875). Przybył on z Galicji w okresie sprawowania rządów przez Wójcickiego. We Lwowie był członkiem tamtejszej greckokatolickiej kapituły. Sprowadził większą liczbę księży unickich z Galicji, czyniąc z nich swoich zauszników. Zażądał ponadto od podległych sobie księży złożenia pisemnej deklaracji o przejściu na prawo- sławie. Odmawiającym duszpasterzom groził więzieniem i wydaleniem 30 z parafii. Był to swoisty szantaż, gdyż rodzinom księży unickich groził dosłownie głód. Chciał w ten sposób złamać opór tych, których w Petersbur- gu uznano za moralnych przywódców "buntu". Groźby Popiela nie były gołosłowne. Niektórych księży wygnano z para- fii, innych uwięziono i deportowano, jeszcze innych zesłano w głąb Rosji. Bardziej przewidujący unikając prześladowań chronili się za granicę, zwłaszcza w Galicji. Los tych, którzy znaleźli się na ziemiach ultrakatolic- kiej monarchii Habsburgów, wbrew oczekiwanim był nie do pozazdrosz- czenia. Świadczą o tym fakty. Z siedleckiego więzienia, w drodze łaski, czterech unickich księży (Teofila Bojarskiego, proboszcza z Dobratycz, Grzegorza Terlikiewicza z Dobrynia, Aleksandra Starkiewicza z Łomaz, Emiliana Sieniewicza ze Sworów) wraz z rodzinami wysłano do Krakowa. Uzyskali oni zgodę namiestnika na podjęcie pracy duszpasterskiej. Po ponad pół roku trwającym milczeniu, metropolita greckokatolickiego ob- rządku, arcybiskup Józef Sembratowicz (1870-1882) nie tylko, że odrzucił ich prośbę o przyjęcie do pracy w podległej sobie archidiecezji, ale nawet zakazał im odprawiania Mszy św. w świątyniach unickich! Przytoczone wyżej i im podobne wypadki nie należały do odosobnionych. Świadczą o szczególnej wrogości "świętojurców" do unii i unitów z Królestwa. Powiadamiano o tym Rzym. Odpowiedni memoriał w tej sprawie złożyli ks. Stanisław Stojałowski i książę Sapieha. Zaniepokojony taką postawą metropolity Pius IX wy- stosował list do arcybiskupa i biskupów rusińskich w Galicji. Przypomniał im o obowiązku niesienia pomocy wygnańcom [64]. Zarówno Popiel, jak i Rosjanie sądzili, że wierni pozbawieni kapłanów nie będą w stanie stawiać oporu. Sondowano także, jaki jest stosunek alumnów chełmskiego seminarium wobec wprowadzanych zmian. Wynik wypadł negatywnie. Większość przyszłych kapłanów trwała w wierności Rzymowi i była im zdecydowanie przeciwna. Popiel podjął decyzję o ich rozpędzeniu. Na miejsce wygnanych przyjął nowych kandydatów, których ściągnięto z Galicji. Znęcono ich mirażem szybkiej kariery. Przygotowywa- no ich do święceń niecały rok. Popiel nie był jednak biskupem i nie miał sukcesji apostolskiej. Na nakłonienie któregokolwiek z biskupów katolic- kich z zaboru rosyjskiego, bądż Galicji, żeby alumnów wyświęcił nie można było liczyć. Święceń dokonał sprowadzony z Kijowszczyzny zniedołężniały i prawie całkowicie ociemniały starzec, biskup unicki Józef Sokólski. Przeszedł on do bułgarskiego Kościoła unickiego (stworzonego z inicjatywy polskiej emigracji - współpracowników Adama Jerzego Czartoryskiego), w 1860r. był w Rzymie konsekrowany i naznaczony biskupem i głową tego 31 Kościoła. W niewyjaśnionych okolicznościach, dzięki zabiegom rosyjs- kiego konsula Ignatiewa, w 1864r. "znalazł się" na rosyjskim okręcie i został przewieziony do Rosji. Trzymano go w Ławrze Kijowskiej. Do Chełma, przez Białą wieziono go w karecie, robiąc częste postoje. Był witany przez ludność, która wychodziła na drogę. Rosjanie celowo prezen- towali Sokólskiego, by uwiarygodnić w oczach unickiej ludności swoje poczynania. Dziwiono się, skąd bp katolicki znalazł się nad Dnieprem. Podczas święceń opuszczono formułę przysięgi na wierność Ojcu św. Było to zerwanie z tradycją Kościoła katolickiego, w tym również Cerkwi unickiej. Tym samym nowowyświęconych księży nazwać można popami, tym bardziej, że sprawowali liturgię wedle rytuału prawosławnego. Za wyświadczoną przysługę, zapewnienie sukcesji apostolskiej, Sokólskiego uhonorowano orderem św. Anny I klasy. W taki oto sposób Święty Synod i Popiel zyskali kadry zauszników gotowych wykonać każde, płynące z Petersburga, polecenie [65). Wiosną 1873r. Popiel bawił z wizytą w Petersburgu. Pobyt nad Newą nie miał charakteru wypoczynkowego. Wezwano wiernego sługę celem po- instruowania go, jaka jest wola monarchy w sprawie unickiego wyznania. Zaproszono go do cara na naradę. Zebranym, a byli tam oprócz Popiela i cesarzowej gubernatorzy: lubelski i siedlecki, namiestnik Królestwa Polskiego, Szuwałow, szef żandarmerii Gorczakow, wiełki książę Konstan- ty, car przedstawił swe żądania. Kategorycznie żądał wprowadzenia na wschodnich obszarach Królestwa "jednostajność w obrzędach" [66]. Na miejsce próbnego eksperymentu wybrano miejscowość Szpikołosy na Lubelszczyźnie (pow. Hrubieszów). Dn. 24 maja zwołano tam naradę unickich dziekanów. Odbywała się ona w obecności zastępcy gubernatora lubelskiego, któremu asystowała sotnia kozaków i policja. Zebranych próbowano nakłonić do przyjęcia prawosławia, ale nie dali się zastraszyć. Wymówili się brakiem kompetencji, by podjąć tak doniosłą decyzję bez konsultacji z parafianami [67]. Atak na unię przypuszczono i z innej strony. Rosjanie posiłkując się wojskiem usunęli konfesję św. Jozafata ze świątyni bazyliańskiej w Białej. Nieco wcześniej wywieziono obraz Simlera przedstawiający scenę męczeń- stwa patrona unu. Poprzez Warszawę trafił on do Petersburga, a potem do Moskwy, gdzie zawisł w galerii Rumiancewa z podpisem: "Miateżniki Polaki ubiwajut naszego episkopa" [68]. Relikwie świętego zamurowano w podziemiach świątyni, a sam kościół, będący miejscem nieustannego styku dwu bratnich obrządków, greckiego i łacińskiego, gromadzący ogro- mne rzesze pątników, upodobniono do prawosławnej świątyni [68]. 32 W dniu 14 października 1873r. Popiel, zgodnie z zaleceniem min. hr. Tołstoja wydał okólnik nakazując księżom, aby do Nowego Roku (wedle juliańskiego kalendarza), czyli do 13 stycznia 1874r., a więc w terminie dwumiesięcznym, definitywnie wprowadzili prawosławny obrządek. Licząc na religijno-prawne nieuświadomienie unitów uzasadniał swe rozporządze- nie fałszywie interpretowanymi konstytucjami Stolicy Apostolskiej [69]. O carskiej woli zawiadomiono naczelników powiatów. Nakazano im wzywać, wedle wcześniej przygotowanych spisów, księży i odbierać od nich pisemne deklaracje, że godzą się na przyjęcie prawosławia. Wieści o mających nastapić zmianach docierały do wiernych budząc ich czujność i wywołując niepokój. Niektórzy księża tłumaczyli ludziom, że rząd dąży do wprowadzenia prawosławia. Ks. Laurenty Makowski z Próchenek "radził im, żeby nie przystawali na złą wiarę, ale żeby przy Panu Bogu się ostali i że on sam woli tłuc kamienie przy drodze, niż pójść na schizmę, bo to niedobra wiara, to nie wiara po myśli Ojca św. I tak mówił: #,Teśli ludzie wytrwają, nie odstąpią swego, to przecież ktoś przetrwa, złe czasy miną, a potem będzie lepiej>". Jakież było zaskoczenie jego parafian, kiedy stwierdzili, że wezwany, pojechał w Adwencie do Janowa na zorganizowa- ny przez władze zjazd unickich duszpasterzy. Probosz Czołomyj, Leon Terlikiewicz, na wieść o uczynku swego sąsiada zawołał: "Zwariował, a tak się zaprzysięgał, że tego nie zrobi! Zgubił siebie!" [70]. Na wspomniany zjazd nie pojechali także proboszczowie z Pratulina i Mszanny. Wedle unickiej tradycji ten ostatni, Michał Szulakiewicz "het daleko, aż do Ojca św. się dostał i stamtąd do ludzi pisywał". [71]. Część księży się ugięła. Ci, którzy nie cheieli tego uczynić, albo uciekali, albo trafiali do więzień. Policja posiłkując sie wojskiem i żandarnterią wyrzucała z plebanii ich rodziny pozbawiając tym samym środków do życia. Gubernator siedlecki Gromeka kusił opornych pieniędzmi. Za po- rzucenie katolickiej wiary gotów był płacić pensje w wysokości 1200 rb. W rozmowach nie szczędzono próśb, obietnic i gróźb. Zdecydowana większość kapłanów opowiedziała się za pozostaniem przy katolicyźmie, za dotrzymaniem wierności Stolicy Apostolskiej. Przybysze z Galicji ściąg- nięci przez władze do pracy w diecezji chełmskiej nie mieli większych skrupułów z przyjęciem prawosławia. Sprzeciw okazało tylko 4 księży, którzy rozpoczęli pracę w diecezji jeszcze przed 1865 r. Zostali oni internowani. Tylko jednemu z nich, Michałowi Harasowskiemu udało się zbiec do zaboru austriackiego [72]. 33 Początki unickiej religijnej konspiracji Wprowadzane w życie rozporządzenia stały w jaskrawej sprzeczności z wcześniejszymi deklaracjami, jakich nie szczędzono zaniepokojonym unitom. Zarówno ten fakt, jak i pozbawienie części unitów posługi religijnej w okresie świąt Bożego Narodzenia stały się bezpośrednią przyczyną zaburzeń. Doszło do nich w unickich wsiach Królestwa Polskiego. Jesienią 1868r. doszło do spotkania Romana z Uścimowa z Semenem Pawlukiem z Drelowa. Spotkali się na jarmarku w Parczewie. W przypad- kowość zetknięcia trudno uwierzyć. Pawluk powiadomił swego dobrego znajomego, a takim był Roman [73], o planach zwołania unickiego aktywu. Podał termin i wyznaczył miejsce spotkania. Wystąpił w roli inicjatora. W oznaczoną niedzielę, w godzinach popołudniowych, w stronę lasów pod Rudnem, różnymi drogami, na wozach, konno, piechotą przemykali ludzie. Semen na wszystkich szlakach porozstawiał czujki, aby nie dać się zaskoczyć Rosjanom. Wartownicy kryli się za drzewami, pytali śpieszących o cel podróży. Gdy padła odpowiedź: do Semena Pawluka - ustępowali z drogi. Pod przydrożnym krzyżem siedział żebrak, który przybywających kierował z gościńca w stronę lasu. Na polanie zebrało się około 40 osób. Obrady zagaił Semen: "Przed trzema laty [74] w powstaniu panów i mieszczan pobili Moskale, my stali na boku. Nam mówili, że darowali pańszczyznę, my wiemy, że Rząd Narodowy polski to uczynił [75], jednak z deputacją jeździliśmy do cara i dziękowali, jakby ta łaska była od niego. On sam powiedział, że religii naszej nie pozwoli nam ruszać. Przecież teraz chcą nam wiarę po moskiewsku oczyścić. My nie przyjmujemy carosławia, bo nasza wiara od Boga pochodzi" [76]. Obecni opowiadali kolejno o przejściach i prześladowaniach, jakich po 1864 r. doświadczyli wierni z ich parafii m. in. Uścimowa, Rudna, Bezwoli, Przegalin Wielkich i Kornicy [77]. Pawluk rzucił wezwanie: "Tu się brońmy, ale ponieważ car nam przyrzekł nie odbierać wiary, więc wyprawimy do niego posłów, aby mu powiedzieli co się dzieje z nami, ale pierwej do namiestnika Berga w Warszawie, może on ma inne rozporządzenia z Petersburga od cara, a tylko urzędnicy niżsi i żołdactwo nas zdziera i prześladuje'' [78]. Ustalono skład deputacji do namiestnika, z zastrzeżeniem, że gdy zajdzie potrzeba wysłannicy będą musieli dotrzeć do samego cara. Ustanowiono organizację terenową. Każda wieś miała obrać tzw. starszego. Funkcja starszych sprowadzała się do utrzymywania łączności między wsiami oraz Semenem i do zbierania składek, by w razie potrzeby można było "nieść pomoc uciśnionym przez Moskali gminom''. Obrady zakończono przyjęciem 34 uchwały obowiązującej wszystkie gminy. Przedłożył ją Pawluk: "Trzy- mamy się wszyscy wiary ojców, nie odstąpimy ani na włos od obrzędów. Jeżeli znajdą się tacy księża, co zechcą prawić Mszę św. po moskiewsku, zamykajmy cerkwie i kluczy im nie wydajmy. Znośmy wszystko, a nawet śmierć za wiarę, a Bóg nas przyjmie do Królestwa swego, a wrogów naszych pobije. Którą wieś Moskale zubożą i zniszczą - my wszyscy na nią składać się będziemy''. Spod kożucha wyjął krzyż, podniósłszy go w górę mówił: "Przysięgamy Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, że wiary naszej katolickiej nie odstąpimy do śmierci!" [79]. Obecni za swoim przywódcą powtórzyli rotę przysięgi, a wolę wytrwania przypieczętowali ucałowaniem pasyjki. Cytowane źródło unickiej proweniencji nie wymienia nazwisk osób zebranych w rudnieńskim lesie. Autor opisujący prawie współczesne wyda- rzenia nie mógł wystawić na szwank bezpieczeństwa osób uczestniczących w konspiracyjnych poczynaniach. I tak podał zaskakująco wiele szczegól- ów. Nie wiemy wedle jakiego klucza werbował Pawluk pierwszych uczest- ników tej batalii o utrzymanie unii. Roman z Uścimowa był jego współ- towarzyszem w oficjalnej podróży do Petersburga. Ale czy znali się wcześniej? Czy w spotkaniu wzięli udział inni delegaci z wyprawy nad Newę w 1864r.? Na te pytania nie możemy odpowiedzieć. Dobrze poinfor- mowany duchowny unicki, ks. Jan Bojarski podał, że na naradę "każda parafia po dwóch delegatów wysłała" [80]. Nie mamy prawa mu nie wierzyć. Był wówczas świaszczennikiem w Zabłociu i dziekanem kodeńs- kim. Zapewne z jego parafii na spotkanie wyruszyło dwóch przedstawicieli. Inne parafie i to nie wszystkie musiały być skromniej reprezentowane, gdyż, jak już powiedziano, na leśnej polanie zebrało się ok. 40 osób. Nie ulega natomiast żadnej wątpliwości, że przywódcą unickiej konspiracji stał się PAWLUK. Wykazał duże zdolności organizacyjne. Na uwagę zasługuje zasięg organizacji, która objęła obszary unickiego Podlasia, nie tylko jego część południową, ale także północną m. in. pow. bialski. Doskonale potrafił wykorzystać nabyte w wojsku rosyjskim doświadczenia. Dowodzi tego zarówno lokalizacja, jak i ubezpieczenie miejsca spotkania. Dążył Pawluk do pełnego rozeznania sytuacji i wyczerpania, w celu obrony zagrożonej wiary, wszystkich dostępnych środków. Tym należy tłumaczyć zamysł interweniowania u Berga w Warszawie i u cara w Petersburgu. To pierwsze spotkanie reprezentantów Unii miało ogromne znaczenie, gdyż jak podał Bojarski, a pisał zaledwie kilka lat później od przedstawianych wydarzeń, doprowadziło ono do "wspólnego porozumienia się i cieszenia, porównując i rozstrząsając wszystko, czego byli świadkami przypomniaw- 35 szy sobie carską obietnicę, daną ich deputatom w Petersburgu, nienarusza- nia w niczem ich wiary, przyszli do przekonania, że monarcha nie wie o tych wszyskich gwałtach i uradzili wysłać w tym celu kogoś, któryby prośbę ich oddał do rąk samego cara'' [8 I ). Działając roztropnie i ostrożnie nakreślił Pawluk granice ustępstw, których przekroczenie uznano za zdradę wiary. Lud stawał się jej obrońcą. Konspiracja unicka zrodziła się z pobudek religijnych i w celu obrony zagrożonego unickiego Kościoła. Jej przywódcy nie zawahali się zrezyg- nować z własnej anonimowości, a więc z własnego bezpieczeństwa, decydując się na reprezentowanie religijnych interesów współwyznawców i bronienie wolności wyznania. O przywództwie Pawluka nie wiedział nawet ks. Bojarski. Gdy oddawał do druku swój rękopis, Pawluk już nie żył, a więc ujawnienie jego nazwiska w niczym nie mogło już zaszkodzić [82]. W następstwie przyjętej uchwały przygotowano wyjazd do Warszawy i Petersburga. Na czele delegacji stanął Pawluk. W jej składzie znalazł się również delegat z Uścimowa. Przywódca unitów przypomniał namiest- nikowi obietnice carskie z I865r. i przedstawił mu przebieg "oczyszczania" obrządku grekokatolickiego. Opowiedział o okropnościach, jakich dopuś- ciło się wojsko. Wyraził nadzieję, że to wszystko musi się dziać bez wiedzy i przyzwolenia cesarza. Zażądał od Berga sprawiedliwości! Dygnitarz wyśmiał mówiącego, zarzucił kłam członkom deputacji wyrażając wątp- liwość, by urzędnicy mogli się dopuszczać takich gwałtów, jakie podczas spotkania przedstawiono. Oskarżenia wysunięte pod adresem przedstawicie- li administracji i wojka uznał za obrazę samego Aleksandra II. Wystąpienie unitów zakwalifikował jako bunt. Zuchwalcom, którzy przybyli na audien- cję groził więzieniem. Pawluk nie dając się zastraszyć oświadczył, że więzienia się nie boją, gdyż mają oparcie w Bogu. Prosił o zwrot paszportów uprzedzając namiestnika, że chcą jechać nad Newę. W od- powiedzi, na polecenie Berga wtrąconno unitów do aresztu, wychłostano rózgami i pod strażą odesłano do domów. Paszporty drogą służbową przesłano do wójtów. Tak więc wcześniejsi deputaci, korzytający z protek- cji i opieki władz, zmienili się w buntowników! Wyprawa do Petersburga była trudniejsza niż zrazu przypuszczano, gdyż władze terenowe zaalarmowane z Warszawy wzmogły czujność. Leśnymi drogami przekradano się na kolej, do Brześcia. Należy przypuszczać, że wobec zatrzymania dokumentów wysłannicy posługiwali się fałszywymi paszportami. Musiano przekupywać strażników. W Petersburgu przydało się obycie Pawluka, który służąc w gwardu cesarskiej miał wyrobione znajomości, znał cesarskie obyczaje i dobrze orientował się w terenie. Znów 36 trzeba było uciec się do łapówki, by "spotkać w ogrodzie na spacerze" imperatora. Podczas przemowy Pawluka Aleksander II nie krył swego niezadowolenia. Odprawił przybyszów do ministra spraw wewnętrznych, hr. Tołstoja. Ten bez ogródek im oświadczył: "Bądźcie sobie lutrami, kalwinami, mahometanami i czem chcecie, byle nie katolikami i nie unitami, bo na to rząd nie pozwoli". Odesłał intruzów do gen. Trepowa czuwającego nad stanem bezpieczeństwa w Królestwie Polskim. Ten delegatów unickich poddał sześciodniowemu śledztwu. Wszelkie indagacje prowadziły do ustalenia, kto "organizował bunt"! [83]. Po śledztwie przesłano zuchwalców do miejsca zamieszkania. Po pewnym czasie nade- szła oficjalna carska odpowiedź. Do Międzyrzeca wezwano nie tylko członków delegacji, ale i innych włościan, w tym wójtów i sołtysów oraz księży unickich. Wybór miejsca na ogłoszenie carskiej woli dowodzi niezbicie, że w składzie unickiej delegacji, obok Pawluka i Romana z Uścimowa, znaleźli się głównie mieszkańcy południowego Podlasia. Carską wolę przekazywał ten sam przewodnik, który w I 864 r. , z ramienia rządu pilotował deputację unicką do Petersburga. Czytał zebranym: "Naj- jaśniejszy Pan, wskutek wyprowadzonego śledztwa przekonał się, że wszys- tko co mu donosili unici przez dymisjonowanego żołnierza gwardyi z para- fii międzyrzeckiej jest fałszem i poleca unitom, ażeby się zachowali spokojnie, a to pod surową odpowiedzialnością". Car podobnie jak Berg zarzucił unitom kłamstwo. Osłupieli i zdumieni bezczelnością urzędowej odpowiedzi opuścili gmach urzędu. Rosyjscy oficerowie, którzy dowiedzieli się przyczyny ich konstemacji wybuchnęli śmiechem i na cały głos świadczyli, że ich samych i podległe im wojska używano do egzekucji po wsiach i miasteczkach [84]. Odpowiedź kryła w sobie wyraźną groźbę. Zdawano sobie sprawę, że rząd nie cofnie się przed żadnym posunięciem, choć wedle doniesień terenowych przedstawicieli prześladowania chwilowo ustały. "Car dob- roczyńca" zrzucał maskę, stawał się carem WIAROŁOMCĄ. Przynajmniej dla pewnej grupy unitów car dobroczyńca przeistaczał się w despotycznego władcę, który śmiał targnąć się na SACRUM. Był to zapewne doniosły moment w kształtowaniu unickiej świadomości. Zwiększony nadzór policji, żandarmów, straży ziemskiej uniemożliwiał dalsze stosowanie dotychczasowych wybiegów mających na celu utrzyma- nie liturgii bez żadnych zmian. Władze rosyjskie, określając za pośrednict- wem Popiela ścisły termin przyjęcia prawosławia, doprowadziły do sytuacji, w której ludność musiała się wyraźnie opowiedzieć za dotychczasowym, bądź zmienionym liturgicznym porządkiem. Dłużej nie można było trwać w pozycji biernej, należało wystąpić czynnie. 37 W grudniu 1873r. ponownie zebrał się aktyw unicki. Konspiracyjne zebranie reprezentantów poszczególnych parafii odbyło się u Semena Pawluka w Drelowie. Narada była krótka, a przyjęta uchwała aktualizowała decyzje podjęte w 1868r. Wszyscy bez wyjątku podtrzymali zdanie, że wiary należy bronić, gdyż "ona jest największym dobrem człowieka. Wiara, przekonanie to dusza człowieka, jej wydrzeć sobie nie dadzą chłopi nasi. Jeżeli ksiądz by chciał prawić po moskiewsku nabożeństwo, trzeba go od ołtarza odpędzić, a cerkiew zamknąć, gdzieżby zaś przyszło wojsko, aby pomagać odstępcom księżom, tam wszystkie sąsiednie wioski mają śpieszyć na pomoc i nie pozwolić Moskwie wejść do świątyni. Jeżeli Moskale bić będą nahajkami mają się na nich rzucić wszyscy z kołami, jeżeliby zaś strzelali, natenczas tylko parafianie sami staną w obronie swej cerkwi, a sąsiedzi odejdą, aby u siebie zasłonić dom Boży od zniewagi" [85]. Uchwała wyżej przytoczona dowodzi determinacji unickich przywód- ców. Przewidziano wszelkie możliwe stopnie rosyjskiego terrozv, z decyzją unicestwienia opornych włącznie. Wiedziano, a taką wiedzę na pewno posiadł Pawluk, że zmodyfikowane po 1856r. rosyjskie ustawy zakazywały bicia, dlatego w razie ich łamania przewidziano czynny opór. Analiza uchwały ukazuje, że podłożem wystąpienia były pobudki natury religijnej, obrona wiary i świątyń. W momencie kiedy zabrakło kapłanów lud unicki stawał się dyspozytariuszem nieskażonej nauki i religii, stawał do surowego egzaminu. Nie dopuszczano do cerkwi nowych księży unickich, jeśli nie miano do nich zaufania. W wielu parafiach zgromadzeni wierni czuwali przy świątyniach, na cmentarnych placach pilnując frontowych drzwi. Były one zamykane, a klucze i parafialne akta chowano. Szczególny opór stawiały kobiety, pokonane "zębami kąsały strażników wnoszących nowe ołtarze [czyli ikonostasy - przyp. autora TK], a wniesione wyrzucały na podwórze i psuły nazywając . Nawet dzieci głośno wyrażały swoje, a przecież zasłyszane od starszych opinie, że "takich księży przy- jmujących nowe reformy, tylko kijami trzeba chłostać i przepędzać" [86). W oparciu o różnorodne źródła (w tym również urzędowe) możemy badać rozmiary również i zaburzeń. Niewtajemniczeni w sprawy konspiracji unickiej zaburzenia, jakich widownią stały się zwłaszcza podlaskie parafie, przypisywali rosyjskiej prowokacji pisząc: "Wtedy znaleźli się chłopi, lub przebrani za takich, zwykle ex wojskowi, wysłańcy gubematora i naczel- ników, przybierający pozory przyjaciół ludu, piorunujący na ucisk i pod- burzający lud do otwartego i gwałtownego wystąpienia przeciwko miejs- cowym duchownym" [87]. Toż samo, pochodzące z 1875r. źródło podaje 38 że wzburzenie wzniecone przez emisariuszy było dość ograniczone w roz- miarach i niezupełnie odpowiadało zamiarom, a rosyjskiej administracji. Oceniano, że w wielu miejscach było spokojnie i nie było uzasadnienia do użycia "przekonywujących dotykalnie argumentów". Ton przytoczonej wypowiedzi i sposób argumentowania pozwala przypuszczać, że żródło powstało w kręgach zbliżonych do konserwatystów. U piszącego przebija obawa przed aktywnością mieszkańców wsi, dominuje ciążące, choć nie dopowiedziane przypomnienie rabacji galicyjskiej. W nieodległej przeszło- ści te właśnie obawy spowodowały odcięcie chłopów od powstańczej konspiracji [88). Ostatnie z cytowanych sformułowań nie jest precyzyjne. Wiemy, że z rozkazu cara, a przynajmniej za jego przyzwoleniem, w Peters- burgu, na najwyższym szczeblu zapadł wyrok na unię. Tam też podjęto decyzję, że wszelki opór należy traktować jako "polski bunt" i w takim duchu oddziaływała rosyjska propaganda. A przecież przyczyną wystąpień unitów była polityka Aleksandra II i jego rządu, zaś religijna konspiracja unicka była następstwem rosyjskiej polityki, ostatecznym środkiem obrony ludu pozbawionego wszelkich praw i religijnych posług. "Nie rzucim, Chryste, świątyń Twych" Termin tego swoistego "egzaminu" wyznaczono w Petersburgu. Przy- padł on na unickie Boże Narodzenie I 874r. Hasłem wzywającym sąsiednie parafie do przyjścia z pomocą pacyfikowanym stało się uchwalone na spotkaniu w Drelowie zawołanie: "Będzie wesele" [88]. Adwent 1873r. był szczególnym okresem oczekiwania. W tradycji Kościoła katolickiego okres ten był zawsze radosny - szykowano się bowiem na przyjście Dzieciątka Jezus. Adwent 1873r. był odmienny od poprzednich. Minione lata dały poznać do czego zdolni są Moskale, czy jak ich powszechnie nazywano - "kacapi". Wiedziano też, że czas, który nadchodzi ma być dużo gorszy, jakiś niewyobrażalny. Wspomniany ks. Makowski, po powrocie z Janowa powiedział wiernym, że "będzie źle i wszystkim ludziom zapowiedział, żeby się spowiadali przed Nowym Rokiem" [89]. Ludzie mu uwierzyli. Rozterkę wywołał tylko swoją postawą. Mówiono, że "teraz to już może źle się u księdza spowiadać, kiedy on przystał" na propozycję władz. W zaistniałej sytuacji jedni szli do spowiedzi do niego, inni do kościołów łacińskich, tak, że "cała parafia przed Nowym Rokiem była u spowiedzi ''. Atmosfera tych świąt Bożego Narodzenia musiała być szczególna, skoro tak mocno wryła się w pamięć kilkunastoletniej wówczas dziewczynki, 39 Helenki Filipczuk. Po latach wspominała: "I przyszły święta Bożego Narodzenia. Ach! Takie były śliczne tego roku, tak szczególnie śliczne! Ludzie tak się modlili! Były trzy dni wystawienia, wszyscy tak do Pana Boga wołali i takie uczucie szczęścia i modlitwy było wszędzie, tak sobie ludzie mówili, że to ostatni raz" [90]. Radość świąt mąciła jednak obawa i trwoga o przyszłość. Zrozpaczeni ludzie zbierali się w gromady prowadząc wielogodzinne rozmowy. Wieczory od Bożego Narodzenia po Nowy Rok upływały na bezustannych naradach. Wciąż padało pytanie: Co robić? Jak nie dopuścić do zmian? Jak nie dać się prawosławiu? [91). W Nowy Rok wszyscy tłumnie śpieszyli do cerkwi. Przed świątynią w Próchenkach stali reprezentanci władz i kilkunastu żandarmów. Po usłyszeniu sygnaturki ludzie weszli do świątyni, aby zobaczyć, co się będzie działo. Świaszczennik, czyli proboszcz unicki, Makowski zawołał na [bratczyka], a był nim Dawid Filipczuk, aby przygotował "prystół ze świecami". Filipczuk natychmiast otoczony żandarmami odparł : "Róbcie ze mną co chcecie, ja nakrywać nie będę. Jest ołtarz, który przybrałem jak zawsze na święta. Ja wiem, że się należy, jak zawsze bywało! Inaczej ja nie wiem jak robić, róbcie ze mną co chcecie". Pod przymusem wydał lichtarze, świece i obrus. Makowski wezwał prawosławnego diaka, ściąg- niętego spod Łosic i on przystroił prystoł. Po ukończeniu przygotowań świaszczennik bez ornatu, ubrany tylko w albę rozpoczął modlitwy i oka- dzenia przy prystole i bocznej ścianie świątyni. Wierni na widok prawo- sławnej liturgii wołali: "Matko Boska opieki! Ratuj! Matko Boska Bolesna ulituj się nad nami! Jezu Chryste, zmiłuj się, zmiłuj". Z płaczem i lamentem wszyscy opuścili cerkiewkę. Nie wracano do domu tylko czekano na wyjście świaszczennika, który stał się popem. Makowski bał się konfron- tacji z parafianami. Najpierw wyszła jego teściowa z dziećmi i sierotą, którą przygarnął. Na płacze i narzekania na postępek księdza wołała: "Nie przeklinajcie go, on biedny, ma nas sieroty. On musiał nam litość uczy- nić!". Ludzie się nie rozeszli. Po jakimś czasie pop wyszedł w asyście policji. Zewsząd posypały się wołania: "A cóżeś uczynił?! Sameś się zaprzedał i nas potępił i myślisz, że się zbawisz?!". Makowski bojąc się patrzee ludziom w oczy zawołał: "Ja mam sieroty, nie mogłem ich bez chleba zostawić!". W odpowiedzi wołano: " Precz! Precz! Ty nie ksiądz! Precz z Tobą! Ty wcale nie nasz pasterz, a my nie Twoje owieczki! Wynoś się od nas!". Pod eskortą żandarmów dotarł bezpiecznie na plebanię. Od tego momentu cerkiewka świeciła pustkami [92]. Dość dokładnie opisano początek zajść w Próchenkach, bo nikt, tak jak Filipczuk nie oddał klimatu wydarzeń z przełomu 1873 i I 874r. A przecież przed takim samym dylematem stali unici we wszystkich parafiach. Często nie dopuszczano do kościołów księży, do których nie miano zaufania. Zgromadzeni wierni czuwali przy świątyniach, na cmentarnych (przykoś- cielnych) placach pilnując drzwi wejściowych. Cerkiewki zamykano, a klu- cze chowano. Do najgłośniejszych zaburzeń doszło w podlaskich dekana- tach diecezji chełmskiej. Władze, zgodnie z decyzją podjętą dużo wcześniej w Petersburgu postanowiły, podobnie jak w latach 1866-1871, opór zgnieść siłą. Prawosławie, w osobach popów ruszyło na podbój Podlasia w asyście żandarmerii i rosyjskiego wojska, zarówno piechoty, jak i kozaków. Masakra w Drelowie Podczas pierwszej fali prześladowań unitów w związku z tak zwanym oczyszczaniem obrządku na listę męczenników wpisali się także parafianie drelowscy. Piękną kartę zapisał także proboszcz, ks. Jan Welinowicz (1805-1867). Nie dość, że nie ogłaszał wiernym rozporządzeń Wójcickiego, to jeszcze w kazaniach przypominał niedawne prześladowania unitów za Bugiem, zagrzewając parafian do wytrwania w wierze. Kiedy pod groźbą usunięcia z placówki ogłosił odnośne rozporządzenie władz, zrobił to w takiej formie, że "pobudził lud zebrany do łez i przysięgi, że wytrwają w wierze i dawnych zwyczajach kośeielnych''. Internowano go za to w Chełmie, gdzie przebywał już do śmierci. Od ezasu do czasu odwiedzali go tam parafianie, których on "do oporu i wytrwałości w wierze zagrzewał. W czasie ostatnich odwiedzin cierpiąc i bolejąc nad tym, co się działo w jego parafii, w czasie ofiary Mszy św. ducha oddał" [93]. Szezególną udręką zacnego kapłana był jego rodzony syn, Teofil (1842-1888), który po nim otrzymał probostwo drelowskie. Stanowił on jaskrawe zaprzeczenie swego rodzica. Słabego charakteru, pijanica, stał się powolnym narzędziem w ręku władz rosyjskich. Za jego to rządów wyrzucono z cerkwi organy, usunięto ambonę i ławki. Co niedziela dochodziło między nim, a wiernymi do awantur. Kiedy jeszcze przed wywiezieniem organów zabronił organiś- cie zasiadać przy klawikordzie, ludność łamała ten zakaz, zmuszając organistę do grania. Kiedy zaczynał wygłaszać kazania w języku rosyjskim, wierni wołali, że nic nie rozumieją i prosili go, by mówił po polsku. Starcia zwykle kończyły się tym, że kazań wcale nie było, a wierni sami śpiewali różaniec i suplikacje [94]. Po słynnym okólniku Popiela zaczęły krążyć wiadomości, że kościół zostanie zamieniony w prawosławną cerkiew. Wierni z niepokojem obserwowali coraz większe zmiany w unickich obrzędach [95]. 41 W ten z niepokojem oczekiwany Nowy Rok 1874r., a więc I 3 stycznia wedle kalendarza gregoriańskiego, proboszcz ogłosił, że nie ma żadnego wyboru, jak tylko usłuchać rozkazu i przyjąć prawosławie. Zapowiedział, iż od tej chwili będzie odprawiał tylko wedle liturgii prawosławnej, bo takie otrzymał polecenie. Gdy zaczął odprawiać Mszę według "nowych porząd- ków" i po rosyjsku, w świątyni powstała wrzawa. Kobiety otoczyły go dokoła wymyślając mu od odstępców. Semen Pawluk i Chwedor Bocian, którzy stali tuż przy ołtarzu, chwycili go pod ramiona i wyprowadzili z kościoła. Wśród krzyków i wymyślań oburzonych wiernych uciekł na plebanię, gdzie się zamknął. Unieszkodliwiono strażnika, który chciał interweniować i podoficera żandarmerii. Pierwszemu przykazano, by nie odważył się donosić władzom i wskazywać winnych. Żandarma powalono na ziemię i rozbrojono. Ludzie modlili się sami, bez księdza, po czym zamknęli świątynię [96). Klucze wzięły na przechowanie kobiety z Drelo- wa, a później przekazano je do ukrycia niewiastom z Kwasówki [97), wiedziano bowiem dobrze, że zacznie się śledztwo. Ks. Teofil Welinowicz udał się do Radzynia, gdzie w ur Lędzie naczel- nika złożył skargę na swoich parafian. Naczelnik powiatu poprosił o przy- słanie wojska [98]. Pewnego dnia do Drelowa dotarł tajemniczy nie- znajomy. Po jego odejściu dn. 16 stycznia Pawluk rozesłał do Dołhy, Rudna, Przegalin emisariuszy z zawiadomieniem, że w "Drelowie będzie wesele". Między 8 a 9 rano przy kościele zaczęli zbierać się ludzie [99]. Rozmawiano o różnych rzeczach, zastanawiano sie także, czy z racji przypadającego święta Trzech Króli (6/18 stycznia) będzie nabożeństwo? [100]. Do Drelowa w asyście kozaków zjechał naczelnik powiatu radzyńskiego, Wasilij Laurentowicz Kotow. Za zasługi na rzecz domu panującego od- znaczony był orderem św. Anny i św. Stanisława III klasy, srebrnym medalem za przeprowadzanie reform w Królestwie Polskim w 1864r. Uczestniczył w wojnie krymskiej: świadczył o tym medal za działania w latach 1853-1856 i zwalczał "buntowników'' w 1863r. Pomocnika miał w osobie zarządzającego siłami policyjnymi, a więc żandarmerią - sztabs kapitana Piotra Wasilewicza Andrejewa, zasłużonego zarówno w tłumieniu "buntu", jak i przy urządzaniu Królestwa Polskiego [101). Naczelnik i Andrejew wezwali drelowian do oddania kluczy od kościoła i do rozejścia się, grożąc w przeciwnym razie sprowadzeniem wojska. Wierni nie usłuchali, pozostali przed świątynią wyrażając wolę bronienia jej przed sprofanowaniem. Kotow odjechał. Drelowianie zawiadomili o tym co zaszło okoliczne wioski i już przed wieczorem zaczęli się gromadzić ludzie, 42 tłumnie, "jak na odpust" [102]. Przybywający zajęli cmentarz kościelny, ogród i zabudowania na probostwie. O głodzie i chłodzie modląc się czuwano przez całą noc [103], strzegąc wejść na plac przykościelny [104]. Jeden z uczestników wydarzeń, który był ze swym teściem, Janem Roma- niukiem, przy kościele od strony północnej, oceniał zebrany tłum na około tysiąca ludzi [105]. Rano, dn. 17 stycznia, pod dowództwem podpułkownika Beka przybyło wojsko, 2 roty piechoty i sotnia kozaków. Otoczono zebranych [ 106]. Piechota rozłożyła obóz nie dochodząc do wsi, kozacy rozstawieni po kilku obsadzili wszystkie drogi wiodące do Drelowa [107]. Kotow ponownie wezwał zebranych do rozejścia się i wydania kluczy od cerkwi. Od- powiedziano mu z płaczerm i krzykiem: "Przyszliśmy tutaj spokojnie pomodlić się przy swoim domu Bożym i nie popełniliśmy żadnej zbrodni na miejscu świętym. My wolimy tu umrzeć - wołali - po tośmy przyszli, a nie odejdziemy od kościoła i nie oddamy kluczów" [108). W odpowiedzi, jak podał jeden z uczestników, starszy z wojska wydał rozkaz: "wiązać ludzi'' [109]. Nagle ktoś z tłumu uderzył w duży dzwon na alarm i natychmiast wszyscy zgromadzeni wyszli przed front światyni demonstrując wolę jej obrony [110]. Wojsko widać było przygotowane do takich poczynań, bo każdy żołnierz miał po kilka sznurów [111). Żołnierze pierwsi wkroczyli do akcji, zaczęli wiązać osoby stojące w pobliżu bramy [112]. Wnosić z tego możemy, że unici pozostali bierni. Pawluk nie nakazał jej zamknięcia, skoro żołnierze wtargnęli między zebranych. Związano około 30 osób [113] m. in. Stefana Marczuka, gospodarza około 50 lat. Wówczas podbiegł jego zięć, Panasiuk i nożykiem, który wyjął z kieszeni przeciął sznur i uwolnił swego teścia. Podobnie czynili młodzi mężczyżni i kobiety z pozostałymi [114]. Związanych Rosjanie wywlekali z cmentarza [115], chcąc w ten sposób osłabić szeregi obrońców. Powstało zamieszanie, zaczęła się szamotanina i bójka. Kobiety i dzieci kamieniami ciskały w żołnierzy, piachem sypano im w oczy [116]. Wtenczas wpadli na cmentarz zawezwani kozacy. Nahajkami zaczęli bić ludzi, batożąc najwięcej kobiety. Mężczyżni chwycili za kołki stojące pod spichlerzem, lub też wyrywali części płota i rzucili się do obrony niewiast [117]. Na cmentarzu znalazła się starszyzna wojskowa i Andrejew, który wyciągnął szablę i ciął nią ludzi. Jeden z unitów, Gabriel Meleszko z Łuzek złapał obydwoma rękoma za szablę, żeby uniemożliwić dalsze okaleczenia, lecz Andrejew zdołał mu ją wyrwać. Wtedy inny z obrońców, Gabriel Gruszka, który znalazł się z tyłu za Andrejewem, uderzył go trzymaną szuflą przez plecy. Dowódca żandarmrii widać poczuł uderzenie, bo upuścił szablę i pochylony wycofał się z cmentarza do wojska 43 stojącego pod cmentarzem [I 18]. Kilku żołnierzy (wedle źródeł unickich od 7 do 11, wedle sprawozdania urzędowego I 0) zostało poturbowanych, inni rzuciwszy broń wycofali się z cmentarza. Obrońcy, mimo że byli stroną atakowaną, choć "zbroili się" w trakcie starcia, w pierwszej walce z częścią wojska odnieśli zwycięstwo [119). Zołnierze zajęli pozycję naprzeciw cmentarnej bramy. Dowodzący odbyli naradę. Stojący nie opodat unici usłyszeli wyraźnie wydany przez oficera rozkaz, który był wyrokiem: "odkryć ogień'' [ 120]. Oficjalne doniesienie rosyjskie na temat wydarzeń jest tak skonstruowa- ne, iż nie określa, kto podjął tę tragiczną dla unitów decyzję. Nie wiemy, na jakich podstawach ks. Telakowski donosił do Rzymu, iż Bek i naczelnik kontaktowali się z Gromeką, a ten z kolei pytał Petersburg co robić. Miano otrzymać decyzję: "Pierebit wsiech" [121]. Pierwsze strzały, tu wszystkie źródła są zgodne, były na postrach, oddano je w powietrze [122], "a potem, kiedy to nie odniosło żadnego skutku, niektórzy z żołnierzy zaczęli strzelać w tłum i chociaż wedle rozkazu ogień rotowy był wojsku zakazany, to od oddanych strzałów zginęło i było rannych 10 chłopów. Nie zważając na to tłum nie chciał się rozproszyć i obrzucał kamieniami i kołkami wojsko żądając, by do nich strzelać" [123]. W urzędowym doniesieniu winą oddania pierwszych strzałów w tłum obarczono później "niektórych żoł- nierzy". Poległ wówczas 1 unita, a 10 zostało ranionych. Następne strzały miały charakter salw, w źródle nazywa się je "ogniem rotowym". Na szczęście dość wysoki parkan przeszkadzał w celowaniu, część pocisków szła więc górą [124], a lud padł na kolana i obnażając piersi na strzały śpiewał pieśń "Kto się w opiekę odda Panu swemu" i "Święty Boże" [125]. Jeden z uczestników zapamiętał, że stojący na prawo od wejścia, pod dzwonnicą, Jan Romaniuk z Przechodziska, padł brocząc krwią, trafiony kulą w głowę. Zginął na miejscu. Przed drzwiami kościoła padł ugodzony w pierś Teodor Ołtuszyk zwany Chwedorem Bocianem [ 126]. Między dzwonnicą a kościołem raniono Andrzeja Charytoniuka z Krasówki. Obu ciężko rannych zaniesiono do domów Daniluków i Czatyrków usytuowa- nych naprzeciw kościoła. Bocian, który niesiony płynącą obficie z rany krwią znaczył przebytą drogę, zmarł na drugi dzień [ 127]. Syn Mikołaja Chodźko, który na odgłos strzałów pobiegł niespokojny o ojca w stronę świątyni ujrzał leżących Romaniuka i Bociana, dalej grupkę ludzi otaczają- cą innego z leżących i płaczące nad nim kobiety. Odnalazł też swego ojca również rannego. Na szczęście rana:#nie pochodziła od kuli, lecz od broni białej. Cios zadał mu któryś z żołnierzy w momencie, gdy zagrzewał obrońców do wytrwałości wołając: Trzymajcie się! [128). Wśród zabitych  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  był także przywódca unitów - Semen Pawluk! [129]. Po oddaniu strzałów na cmentarz wpadli żołnierze i zaczęli okutymi kolbami karabinów bić zebranych. Maciejowi Opalce obcięto wówczas palec u ręki. Jedynie niewielka garstka była zdolna do oporu. Niektórzy broniąc się wyrywali żołnierzom karabiny, inni sięgali po kije. Szybko zostali rozbici i na nich Rosjanie wyładowali swą nienawiść. Część obrońców szukała ocalenia w ucieczce. Inni trwali na modlitwie czekając na śmierć [130]. Uderzenia kolb i nahajek powaliły: Trochima Olesiejuka z Personówki, Teodora Tronda z Kwasówki i Damiana Łuciuka z Zahajek [ 131 ]. Ten ostatni zmarł w trzy dni póżniej z powodu pobicia [ 132). Inicjatywę przejęli napastnicy. Wojsko szczelnym kordonem otoczyło cmentarz zatrzymując obrońców. Część żołnierzy posłano do wsi. Rozpierz- chły lud sprowadzono z powrotem pod kościół. Zgromadzonym nie po- zwolono rozchodzić się do domów. Na mrozie, o głodzie przetrzymano zebranych do południa dn. 18 stycznia [133). Oblegani modlili się, m. in. odśpiewali "Godzinki do Najświętszej Maryi Panny" [134). Tego dnia Kotow dokonał oględzin pobojowiska. Kazał zatrzeć ślady zbrodni. Ludzie nie pozwolili, aby zbroczony krwią obrońców śnieg deptały buty żołdaków. Zgarnięto go w jedno miejsce [135]. W godzinach popołudniowych doszło do utarczki na obrzeżach Drelowa. Około godziny 8 rano nadciągnęli mieszkańcy Dołhy i Żerocina, by wesprzeć opór sąsiadów. Przeciw nim wysłano kozaków, którzy "nie dopuszczając ich do wsi, żądali by chłopi rzucili kołki". Chłopi nie odstąpili, lecz zaczęli odpierać przypuszczony nań atak. Na pomoc koza- kom pośpieszyła piechota. W wyniku starcia 15 chłopów pobito ich własną bronią - kołkami. Do otoczonych przez wojsko i zmaltretowanych przemó- wił naczelnik powiatu. Zostali uwolnieni po złożeniu prośby "o zmiłowa- nie'' i uroczystym przyrzeczeniu, że więcej nie będą wszczynać zamieszek. Odsiecz złożona z wiernych parafii Szóstka wytrwała w lesie do wieczora. Dopiero szwadron wojska nadciągający z Międzyrzeca, grożący odcięciem odwrotu, zmusił broniących się do wycofania [136]. Naczelnik chciał zmusić zebranych drelowian do przysięgi, że nie będą opierać się prawosławiu. Zgromadzeni stanowczo odmówili. Wówczas nakazał tłuc ich kolbami karabinów i chłostać rózgami. Dzieci dostawały od 10 do 25, kobiety do 100, a mężczyźni do 200 razów. Tercjarz Grzegorz Juchimiuk tak po latach wspominał tę kaźń : "Mnie również żołnierze bili przykładami, ale jakoś Bóg dał, że przetrzymałem i żyję" [137]. W trakcie egzekucji prowadzono śledztwo mające na celu wykrycie osób, które występowały przeciwko Welinowiczowi. Nakłaniano bityeh do składania 45 przysięgi, że będą mu posłuszni. Powszechna odmowa skłaniała siepaczy do zaostrzania kar. Od razów zmarli: Grzegorz Jakimiuk, Semen Garmaniuk, Mikołaj Onufryjuk lat 60, Ostap Małaszuk. nie oszczędzano i niewiast. Pod razami skonały m. in. Marianna Kieczka, Agafia z Łuciuków Olesiejuk. W kilka dni później z pobicia zmarli jeszcze: Michał Łęka z Drelowa i Grzegorz Chwaluczyk [138]. Po egzekucji Kotow rozkazał odstawić rannych do domów, kobiety i dzieci oraz starszych mężczyzn rozpędzić. Sprowadzonemu popu nakazał uprzątnięcie zabitych. Zbiorowa pamięć nie przechowała informacji, gdzie złożono ciała męczenników. Zwłoki Jana Romaniuka, wcześniej przeniesione do domu na drugi dzień po tragicznej śmierci, a więc jeszcze w trakcie wydarzeń, pasierb Melan Nakaziuk osobiście pochował na cmentarzu. Rodzina i przyjaciele pogrzebali w ten sam sposób zwłoki Ołtuszyka. Przez dłuższy czas pamiętano o miejscach pochówków tych dwóch zmarłych, ale w I 919r. nikt już precyzyjnie nie potrafił ich wskazać. Dlaczego tak się stało? Na zbiorową amnezję złożył się nie tylko długi okres 45 lat. W pogrzebie tych dwóch pomordowanych uczestniczyli nieliczni. Nie było czasu na trwałe oznaczenie mogiły, nie wiemy nawet, czy postawiono na niej, jak to było w unickim zwyczaju, duży, drewniany krzyż. Pośpiech w jakim chowano zmarłych sugeruje, że tej formalności nie dopełniono. Pamiętać też należy, a o tym wiemy, że niektóre z osób uczestniczących w pochówku trafiły później do więzień. Po 1875r. , aż do 1905r. oporni unici nie mieli praktycznie żadnego oficjalnego dostępu do cmentarzy, a więc o nawiedzaniu grobów najbliższych nie mogło być mowy. Dawid Drupaluk, który pomagał w pochówku Romaniu- ka, po latach powiedział: "W chowaniu ja sam brałem udział, ale ponieważ na cmentarzu grzebalnym były nowe kolejki chowania, grobu bym dzisiaj nie znalazł i wskazać nie umiał [139]. Przez tak długi czas zmianom uległo otoczenie grobów, a więc ich lokalizacja bez systematycznego nawiedzania cmentarza stawała się problematyczna. Pech chciał, że 4 lata przed spisywaniem relacji zmarł Melan IVakaziuk. Jeśli chodzi o pozostałych męczenników, to nie wiadomo, gdzie ich pochowano. Nikt z zeznających nie uczestniczył w ich pogrzebie [140]. Najprawdopodobniej Rosjanie zastosowali metodę wypróbowaną w czasie powstania styczniowego, ukry- tego pochówku swoich ofiar. Wiemy, że pogrzebem zajął się pop, na pewno pomagali mu strażnicy, albo wojsko. Ponadto jak to było w zwyczaju, mogiłę mogli zrównać z ziemią. W inny sposób luki istniejącej w zbiorowej pamięci na okoliczność pogrzebu męczenników drelowskich nie jestem w stanie wytłumaczyć! Chłopska, typowa dla uczestników tych zajść świadomość sprawiła, że 46 dali bohaterski, godny szacunku wyraz swemu przywiązaniu do wiary. Ale nie potrafili z tego uczynić formy kultywowanej tradycji, nie mówiąc już o jakiejkolwiek formie zorganizowanej manifestacji religijnej czy politycz- nej. Swą ofiarną postawę i męczeństwo uznali za coś naturalnego. Zresztą męczeńska kaźń z 1874r. stanowiła jedno z ogniw blisko czterdziestoletniej martyrologii. Przelana wówczas krew stała się fundamentem religijnej trwałości i oporu. Młodszych mężczyzn zatrzymano, zaś następnego dnia rankiem, na skraju wsi postawiono "pod sąd". Uznanych za buntowników i oskarżonych o "zadanie krzywdy oficerom i żołnierzom w trakcie wydarzeń" powiązano i powieziono do więzień w Siedlcach, Białej Podlaskiej i Radzyniu. Trudno precyzyjnie ustalić liczbę aresztowanych, źródła unickie mówią o 60, zaś rosyjskie o 14 osobach [141]. Wśród zatrzymanych byli m. in.: ranny szablą w głowę Daniel Opalko, Jan Hawryluk, Andrzej Opalko z Drelowa, Gabriel Gruszka z Przechodziska, Sylwester Panasiuk, Mikołaj Hawryluk, Teodor Mielnicki z Zahajek, Kalinka z Łuzek. Kary były zróżnicowane: 14 osób skazano na więzienie, 4 na karę chłosty, innych na kontrybucje [142). Skazanych na pozbawienie wolności furmankami, w asyście 10 kozaków, powiązanych powieziono do Międzyrzeca, a stąd na drugi dzień do Siedlec. Przez 4 dni byli przetrzymywani na ratuszu, a potem odstawieni do więzienia. Tam trzymano ich do Wielkanocy, wcześniejsze zwolnienie warunkując przyjęciem prawosławia. W więzieniu byli odwiedzani przez policmajstra i popa, nękani ciągłymi namowami, by na znak uległości ucałowali jedynie popi krucyfiks, bądź przystąpili do spowiedzi. Wytrwali mężnie w oporze [ 143]. Oficjalny raport rosyjski przesłany do Petersburga nie podaje pełnej liczby zabitych i rannych. Źródła polskie i unickie sporządzane na gorąco są raczej zgodne. Ks. Pruszkowski, któremu o dokonanej w Drelowie masakrze opowiadał m. in. jeden z uczestników wydarzeń, rosyjski oficer, szacował @@@straty na 5 poległych i 28 ciężko rannych. Z tych samych kręgów pochodziły informacje francuskich dyplomatów. Liczby podane przez Meyera są identyczne. Dziś, w oparciu o wszystkie dostępne źródła możemy te pierwsze szacunkowe zestawienia bardziej sprecyzować. Tylko w wyniku starcia z Rosjanami i wskutek oddanych do obrońców kościoła strzałów @@@zginęło 13 osób: Jan Kościuczyk, Teodor Kościuczyk, Wincenty Bazyluk, Paweł Kozak, Teodor Ostaszczyk zwany Bocianem, Symeon Pawluk, Andrzej Charytoniuk, Trochim Charytoniuk, Jan Romaniuk, Onufry Toma- szuk, Andrzej Kubik, Jan Kubik, Jan Łuciuk. Liczba powyższa ulegnie zwiększeniu,jeśli dodamy do niej co najmniej 9 ofiar pobicia, które znamy 47 z imienia i nazwiska oraz Szymona Olesiejuka z Pereszczówki, który po 4 dniach od pobicia kolbami karabinów zmarł w międzyrzeckim szpitalu [144]. Trzeba przyznać, że Rosjanie zadali ciężkie straty ośrodkowi unickiej religijnej konspiracji, że zgładzili jej przywódcę Semena Pawluka! Los Pawluka wydawał się być z góry przesądzonym. Choć można domniemy- wać, że Rosjanie niewiele wiedzieli o nieformalnych strukturach unitów i o roli, jaką w nich pełnił Pawluk, to wystarczająco wiele wiedzieli o nim jako o osobie cieszacej się szczególnym autorytetem w unickiej społeczno- ści, jako o tym, który reprezentował świat unicki wobec władz rosyjskich. Nie mogli mu darować, że on, były żołnierz carskiej lejbgwardu stał się duszą legalnego oporu, śmiał do samego imperatora skarżyć na samowolę władz lokalnych i domagać się cesarskiej sprawiedliwości! Dnia 18 stycznia, czyli w unickie święto Trzech Króli wywieziono do więzienia zatrzymanych drelowian. W oficjalnym raporcie chwalono się, co nie znajduje potwierdzenia w innych przekazach, że po odseparowaniu "przywódców buntu" pozostali prosili przedstawicieli władz o przebacze- nie, ręcząc, że w ich parafii nie będzie więcej niepokojów. W ciągu dwóch godzin ponoć mieli dostarczyć klucze od cerkwi. Miejscową grekokatolicką świątynię przerobiono na prawosławną cerkiew, Welinowicz stał się ducho- wnym prawosławnym. Sam namawiał swych byłych parafian do odstępst- wa, do przejścia na prawosławie. Śledztwa i kary spadały na opornych, których on zadenuncjował. Podobny los spotkał tych, których obarczył winą za zajścia w świątyni w dn. 1 stycznia. Strażnicy nakłaniali prześladowa- nych, by przeprosili swego byłego proboszcza za niestosowne zachowanie. Indagowani odmawiali uważając, że przeproszenie odstępcy będzie równo- znaczne ze zdradą! [145]. Dramat w Pratulinie Ks. Józef Kurmanowiez, proboszcz parafu, nie akceptując prawosławia i bojąc się aresztowania, dnia 26 grudnia 1873r. (st. . stylu), a więc 8 stycznia zbiegł do Galicji. Dzień wcześniej odprawił Bożonarodzeniowe nabożeństwo i po raz ostatni przemówił do parafian. Ludność żegnała go na klęczkach [146). Tegoż dnia, tj. 25 grudnia, a wedle kalendarza gregoriańs- kiego 7 stycznia 1874r. po zamknięciu cerkwi kobiety odebrały od stróża klucze i je ukryły. Ludzie w spokoju rozeszli się do domów. Zawiadomiony o wszystkim gubernator polecił przygotować, oczywiście na rachunek winnych, drugą parę kluczy i umożliwić popu sprawowanie prawosławnej 48 liturgii [147]. Parafian pratulińskich poruszyła wieść, iż ich administratorem z polecenia Popiela został młody galicjanin, ks. Urban. Wiedziano już, że przeszedł na prawosławie, bowiem wcześniej odprawiał nabożeństwo w Krzyczewie. Wydarzenia w Krzyczewie Urbana zainstalowano na miejsce ks. Adolfa Wasilewskiego. Tuż przed końcem roku, tj. 29 grudnia ( 11 stycznia 1874r.) przybyli tłumnie chłopi zażądali od świaszczennika wydania kluczy od cerkwi. Odeszli z niczym, gdyż klucze miał u siebie cerkiewny starosta. Po otwarciu świątyni wnieśli do będącej "w remoncie" cerkwi usunięte z niej stare ikony, na nowo ustawili rozebrane boczne ołtarze, a do ściany ponownie przystawili główny ołtarz. Po przywróceniu dawnego wystroju rozeszli się do domów. Powia- domiony o wszystkim Gromeka wydał władzom administracyjnym nakaz sporządzenia nowych kluczy na rachunek winowajców, aresztowania win- nych i pociągnięcia ich do odpowiedzialności kamej, umożliwienia sprawo- wania liturgii. Jednak ani 1 ani 6 stycznia, czyli w unicki Nowy Rok i Trzech Króli (tj.13 i 18 stycznia) nabożeństw w Krzyczewie nie było. Dn. 13 stycznia przybył do parafii w asyście roty piechoty naczelnik powiatu, z zamiarem odebrania od wiemych kluczy od świątyni. Po otwarciu kościoła spędził do świątyni mężczyzn, których wskazał pop i nakazał im przywrócić poprzedni jej wystrój, ustawić w odpowiednim miejscu ikony i prestoł. Oburzeni zmianą liturgii tamtejsi wierni grozili mu strąceniem do Bugu ze skarpy, na której stała świątynia [148]. Usunięcie popa, zamknigcie pratulińskiej cerkwi W Pratulinie dn. 7 stycznia 1874r. w ogóle Urbana nie dopuszczono do ołtarza i mimo oporu z jego strony usunięto go poza przykościelny cmentarz. Nie było nabożeństwa także w święto Trzech Króli, tj. 13 stycznia. Cerkiew była zamknięta. Klucze wzięła pod swoją opiekę Marian- na Pikuła z Derła, a po jej aresztowaniu (przez tydzień przebywała w więzieniu) ukryły je inne kobiety. Pop Urban powiadomił o wszystkim gubernatora Gromekę. Wójt gminy Bohukały dostał rozkaz od pełniącego obowiązki naczelnika powiatu konstantynowskiego, Aleksandra Wasilewi- cza Kutanina, zwołania parafialnego zebrania w gminie w Bohukałach, odebrania kluczy i całkowitej zmiany wystroju świątyni. Plebanię miał oddać we władanie Urbanowi. Unici, pragnąc widocznie podkreślić, że walczą o wiarę i świątynię, zebrali się nie pod urzędem gminnym, a przy 49 kościele. Wójt przybył do Pratulina w towarzystwie komisarza do spraw włościańskich - Bułhakowa. Działał on na Podlasiu od dziesięciu lat. Wchodził wcześniej w skład bialskiej komisji włościańskiej, której człon- kowie z ramienia Komitetu Urządzającego wprowadzali w życie carskie ukazy z marca 1864r. [149). Miał więc duże doświadczenie w prowadzeniu rozmów z chłopami i był im znany. Można przypuszczać, że w Siedlcach liczono na jego możliwości oddziaływania na zbuntowanych. Bułhakow próbował perswazji słownych. W odpowiedzi przypomniano mu wydarze- nia z lat sześćdziesiątych, z okresu oczyszczania świątyń. Mówiono: "Kiedy u nas z cerkwi wyrzucali organy, powiedział gubemator siedlecki Gromeka, że to zmianą religii nie jest, a jeżeli ci ksiądz w przyszłości zechce zrobić jakiekolwiek inne zmiany, jak organy i dzwonki, weź siekierę i zarąb go przy ołtarzu. My przecie nie zarąbali księdza" [150). Tym razem kłamliwe i obliczone na krótką metę obietnice gubernatora posłużyły unitom za oręż w walce z wywodami rosyjskiego urzędnika. Po jakimś czasie zjechał do zbuntowanych pomocnik, a faktycznie zastępca Kutanina, odpowiedzialny w powiecie za sprawy policyjno- porządkowe, kapitan sztabowy Fadiej Osipowicz Klimenko [151). Aby skłonić zebranych do oddania kluczy od cerkwi używał różnych argumen- tów, a wreszcie przypomniał im carskie dobrodziejstwo: "uwolnienie od @@@panów". Dalsze wywody przerwał mu jeden z unitów wołając: "Panowie wiedzieli co robili, oni bili się za wiarę, daj im, Boże, zdrowie. Gdybyśmy byli wtenczas o tem wiedzieli, jużby tu ani jednej nogi z was nie było. A wy złodzieje, psie syny, nas zwodzili, mówiliście, że oni się biją za utrzymanie pańszczyzny, a teraz chcecie nas porobić chizmatykami. Niedoczekanie! '' [152). W przytoczonej wypowiedzi daje się odczytać żal, że w przeszłości dano się zwieść rosyjskiej propagandzie. W wypadkach lat 1863-1865 unici w swej masie, poza nielicznymi wyjątkami pozostali bierni [153). Z innych źI-ódeł wiemy, że polemizujący z Klimenką unita mówił prawdę, bowiem mieszkańcy grekokatolickiej pratulińskiej parafii z rezerwą odnieśli się do powstańców [154). Tak więc misja Klimenki także zakończyła się fiaskiem. Wiemi z Pratulina trafnie odczytali zamiary władz rosyjskich, a ich wysłannikowi dali odczuć, że będą stawiać opór. W tym czasie do społeczności parafialnej dotarło wezwanie, że "w Zabłociu będzie wesele". Niektórzy zgodnie z umową wybrali się pod Kodeń. Zajścia w Polubiczach  Parafianie z Polubicz jawnie przeciwko prawosławiu wystąpili w 1870 r 50 kiedy Marceli Popiel nakazał stosować nową rubrycerę (wykaz świąt) wzorowaną na prawosławnej. Do największych protestów doszło wówczas właśnie w Polubiczach i Piszczacu. Późną jesienią 1873r., a więc po oficjalnej zapowiedzi wprowadzenia liturgii prawosławnej wierni z Polu- bicz, podobnie jak ich sąsiedzi z Rudna, Radczy, Dołhobrodów, Hruda wystawili przed cerkwiami warty. Z chwilą pojawienia się osób nieznanych, przedstawicieli ziemskiej straży, żandarmów uderzano na alarm w dzwon, a wówczas zbiegali się ludzie gotowi bronić swej świątyni. W Nowy Rok st. stylu (tj. I 3 I 1874r.), jeszcze przed rozpoczęciem nabożeństwa udali się do cerkwi, by świątyni przywrócić dawny charakter. Wyłamali świeżo wznie- siony, z polecenia duchownej władzy, ikonostas i wyrzucili go na podwórze przed cerkiew, zdjęli okrywającą ołtarz zewnętrzną zasłonę, przenieśli na prawą stronę ołtarza mszał i rozeszli się do domów. Gdy do świątyni przybył świaszczennik wówczas zebrani parafianie zaczęli wołać, żeby sprawował liturgię wedle rytu grekokatolickiego. Pop- Michał Wachowicz zrezygnował z odprawiania Mszy św., próbując zastąpić ją dziękczynnym nabożeństwem. Ledwie je rozpoczął, już chłopi poznaw- szy się na podstępie zaczęli protestować. Najpierw wyniesiono ze świątyni diaka. Nie pomogły interwencje Wachowicza i wśród okrzyków wzburzo- nych wiernych opuścił cerkiew. Kobiety, osłaniając z ostrożności twarze chustami, usiłowały odebrać klucze cerkiewne od starosty, lecz to się im nie udało. Wierni rozeszli się do domów. Powiadomiony o zajściu pełniący obowiązki naczelnika powiatu ppłk Anton Antonowicz Tur przybył w asyście wojska pod dowództwem płk. Sztajna. Unici otaczali swoją świątynię, wyrażając tym samym wolę obrony wiary ojców. Sztajn wykorzystując nieobecność polubiczan w obejściach rozkwaterował po domach żołnierzy. Chłopi ruszyli na wieś i zaczęli wyrzucać intruzów z domów. Żołnierze użyli kolb karabinowych i bag- netów. Korzystając z rozproszenia i odwrócenia uwagi obrońców, inna grupa wojska uderzyła na cerkiew i przedarła się do głównych drzwi świątyni. Specjalny patrol wyruszył po kowala, aby otworzył zamek. Jedna z niewiast zagrodziła drogę prowadzonemu pod konwojem kowalowi. Użyto wobec niej siły. W obronie kobiety stanął jeden z mężczyzn, który napastującego ją żołnierza uderzył w głowę. Swoją odwagę przypłacił życiem, bowiem padł przeszyty bagnetami. Walki przeciągnęły się do nocy. @@@Unici mieli jednego zabitego, pięciu ciężko rannych, wielu pokaleczonych. Niektórzy z napastników zostali przez chłopów poturbowani. Sam Tur był ranny w nogę. Polubickich parafian ukarano długotrwałym kwaterunkiem wojsk, który pociągnął za sobą liczne gwałty i nadużycia oraz materialne 51 wyniszczenie parafian, bowiem normy wyżywienia rosyjskich żołnierzy określały nie przepisy, lecz samowola oficerów. Jednego z gospodarzy, Jana Koznowicza dotkliwie pobito. Ośmielił się prosić o pozostawienie na potrzeby rodziny choć części kapusty, którą zabierano razem z beczką. Najwięcej ucierpiały dziewczęta i młode kobiety, gdyż je gwałcono. Przed świętem Trzech Króli ikonostas na nowo umieszczono w cerkwi, Wachowicz sprawował liturgię. Kosztami naprawy szkód obciążono wino- wajców. Do świątyni przychodzili jedynie cerkiewny starosta i bratcziki, parafianie zaś modlili się oddzielnie na przycerkiewnym placu. Tak za- chowywali się i we wspomniane święto. W czasie procesji uświetniającej ceremoniał poświęcenia wody kobiety padły na ziemię i podniosły lament. Skoro spostrzeżono, że obecny na nabożeństwie naczelnik wydał polecenie spisania wszystkich naruszających porządek, płacz ustał i wierni w spokoju wytrwali do końca nabożeństwa, obserwując z oddali ceremonię, a póżniej rozeszli się po domach. Zażądano od naczelnika powiatu żeby liturgia odprawiała się jak dawniej, gdyż w przeciwnym wypadku zapowiedziano bojkot cerkwi. Polubiczanie dotrzymali słowa. Przestali uczęszczać do swojej cerkwi, praktyki religijne odbywając w kościołach łacińskich, nawet dalej położonych. Porzucenie własnej duszpasterskiej placówki nie mogło być łatwe, bowiem niedawno, bo w I869r. wyjednali od biskupa Kuziems- kiego zgodę na erekcję parafii w Polubiczach. Wcześniej należeli do parafii Jabłoń. Zgoda Kuziemskiego była obwarowana warunkiem, by przed oficjalną erekcją placówki wystawili oddzielne zabudowania dla świasz- czennika i diaka. Spełnili te żądania, by mieć księdza na miejscu. Jednej jesiennej nocy I 874r. zmusili Wachowicza do ucieczki. Renegat pozostawił rodzinę i zbiegł do Wisznic [I54). Wydarzenia w Polubiczach można odtwarzać w oparciu o kilka źródeł, nie tylko o przekazy urzędowe i relację popa Liwczaka. Tradycja unicka i przekazy współczesne usytuowały wiernych z Polubicz w rzędzie tych wspólnot parafialnych, które w I874r. doznały najboleśniejszych strat. W oficjalnym sprawozdaniu nie przyznano się do zastosowania wobec opornych szczególnie drastycznych środków. "W Pratulinie będzie wesele" Po nadejściu do Pratulina tak dramatycznych wieści, o prześladowaniu unitów, po odprawie jakiej doznał Klimenko, zdawano sobie sprawę, że rosyjska karna ekspedycja lada moment zjedzie do parafii. Nikt już nie miał złudzeń, że za opór przeciwko wprowadzaniu prawosławia przyjdzie za- 52 płacić krwią. Na odbytej [ad hoc) naradzie tym silniej postanowiono bronić wiary ojców [155]. Wzmożono czujność, pilnie strzeżono świątyni. Or- ganizacja oporu przeciw likwidowaniu unii musiała sięgać powiatu, bo kiedy tylko nadeszła wieść, że naczelnik z rotą piechoty ruszył na Pratulin, wezwano parafian do obrony cerkwi, a m.in. do Błonia, Bohukał, Cieleś- nicy, Derła, Zaczopek posłano gońców z wezwaniem: "W Pratulinie będzie wesele" [156]. Przybyły dn. 23 stycznia Kutanin [157] oszacował zebrany @@@za ogrodzeniem kościoła tłum na 500 osób, tj. nieco więcej niż jedna trzecia ogółu parafian. Tabela nr 1 Zasięg i liczba wiemych greko-katolickiej parafii Pratulin w 1863r. Wsie należące do parafii # Liczba wiernych Bohukały 398 Derło 258 Kołczyn 142 Pozimianka 26 Pratulin 5 Woroblin 56 Zaczopki 338 Źródło: Bibl. Seminarium Diec. w Siedlcach Zesp. Archiwum Branickich w Suchej. sygn. 433. Opisanie grekokatolickiej diecezji chełmskiej rkps. s. 103-104. Wedle relacji bezpośrednich uczestników wydarzeń unici trwali w pogo- towiu od poprzedniego dnia, czyli od 22 stycznia. Wypowiedź powyższa pozwala wytłumaczyć niewielką sprzeczność występującą w źródłach, a odnoszącą się do początkowej chronologii tragicznych wydarzeń. Ks. Pruszkowski zanotował, że Kutanin przybył do Pratulina 22 stycznia. W urzędowym doniesieniu o zajściach podano, że "11 stycznia (a więc 23 stycznia wedle kalendarza gregoriańskiego - przyp. TK) na wiadomość o przybyciu do Krzyczewa roty, włościanie zebrani tłumnie w liczbie 500 ludzi i uzbrojeni w kołki zajęli miejsce wewnątrz cerkiewnego cmentarza, postanawiając jawny okazać sprzeciw". Unici trwali w postawie obronnej skupieni na placu, za zamkniętą bramą, chronieni dość wysokim parkanem. 53 Biorąc pod uwagę fakt, że w XIX w. różnica między kalendarzem juliańskim, a gregoriańskim wynosiła 12 dni, stwierdzić można, iż do bezpośredniej konfrontacji obrońców świątyni z siłami administracyjno- wojskowymi doszło 23 stycznia [158]. Pierwsza informacja jest więc zapewne błędna w części odnoszącej się do osoby Kutanina, lecz dowodzi wyrażnie, że zdeterminowany opór unitów zaczął się już 10I22 stycznia. Jak już wspomniano, ekspedycją dowodził osbiście Kutanin. Źródła polskie i unickie określają go jako "młodego i zręcznego" [159) "eleganc- kiego Moskalika pięknie wychowanego" [160]. Nie wiadomo, od kiedy pełnił obowiązki naczelnika powiatu konstantynowskiego. Za udział w tłu- mieniu powtania styczniowego otrzymał medal brązowy, zaś za zasługi położone przy unifikacji Królestwa z Cesarstwem, a więc rusyfikacji i pracach nad wprowadzeniem w życie ukazów uwłaszczeniowych, otrzy- mał medal srebrny [ 161 ]. Pełen wiary w siebie był przekonany, że nakłoni pratulińskich unitów do oddania świątyni i wpuszczenia doń popa Urbana. Na wstępie zagroził zebranym unicestwieniem (sic !), jeżeli będą opierać się jego woli. W odpowiedzi usłyszał od nich, że nie pozwolą sprofanować swojej cerkwi [162]. Wiedząc, że gromady nie przekona i że o wiele łatwiej rozmawiać w niewielkiej grupie, "zażądał, aby do rozmowy z nim wystąpili tylko mądrzy parafianie". Unici nie dali się zwieść. "My wszyscyjesteśmy mądrzy - odpowiedzieli - potrafimy cierpieć i bronić naszej cerkwi" [163]. Kutanin nie ustąpił. Gotów był się chwycić każdego sposobu, aby wykonać polecenie przełożonych, tym bardziej, że wiedział, jak wielka czeka go nagroda za osiągnięcie wytkniętego w Petersburgu celu. Przypomniał sobie, a jako naczelnik znał przecież najbardziej poważanych ludzi w powiecie, że we wsi Derło tej parafii mieszka uczciwy i powszechnie szanowany gospodarz, dzierżawca tamtejszego majątku - Paweł Pikuła. Słuchano go "jak wyroczni, co on powiedział, to uważane było za święte, on lepiej niż sąd niejedną sprawę załatwił i słowem godził powaśnionych" [164]. Posłał do Derła po Pikułę, który był dzierżawcą tamtejszego majątku ufając, że ten na oczach tłumu nie ośmieli się stawić oporu i spełni każdy rozkaz. Wcześniej uprzedził zebranych, aby uczynili wszystko, cokolwiek Pikuła im poleci. Pewność siebie Kutanina i nagłe wezwanie Pikuły wywołały konsternację i zaniepokojenie zebranych. Obawiano się, czy wezwany, którego miejsce przecież było wśród współbraci, przy świątyni, nie prze- szedł na prawosławie. Z napięciem czekano na to, cóż powie. Pikuła postawiony przed tłumem rzekł: "Chciałeś panie naczelniku, abym nauczył lud, jak ma postępować, dobrze więc, spełnię twoją wolę, lecz to co ja im powiem, oni od dawna wiedzą; dla nas wszystkich jest jedna tylko droga- 54 trzymać się silnie naszej świętej wiary, cokolwiek się z nami stać może". Klęknął, a za nim unici, wyjął krzyż, który nosił na piersiach, pod sukmaną, wymówił słowa przysięgi, którą powtórzyli wszyścy. "Przysięgam na moje siwe włosy, na zbawienie duszy, tak jak pragnę oglądać Boga przy skonaniu, że na krok nie ustąpię od naszej wiary i żaden z moich sąsiadów tego nie powinien uczynić. Święci męczennicy tyle mąk ponieśli za wiarę, nasi bracia za nią krew przelali i my także będziemy ich naśladować'' [ 165]. Fakt złożenia przysięgi potwierdzają także i uczestnicy wydarzeń. Jeden z nich zeznał, że przedstawiciel unitów wyjął krzyż spod sukmany i powie- dział: "Klękajcie, za wiarę oddajemy życie. Lud padł na kolana" [166]. Latem 1875r. uazała się w Paryżu praca oparta na źródłach pochodzących z kręgów najbardziej aktywnych unitów. Jej autor, jezuita O. Martinolf pozostawał w ścisłej łączności z Komitetem Jana Frankowskiego (o czym będzie jeszcze mowa). Opisane przezeń wystąpienie Pikuły prawie dosłow- nie pokrywa się z relacją ks. Bojarskiego [167]. Za swoją niesubordynację zapłacił Pikuła więzieniem. Zaledwie skończył mówić został pochwycony przez żandarmów, związany i uwięziony [168). W tym momencie, po trzech dniach bezowocnych negocjacji Kutanin uznał swą rolę za skończoną. Uważając, że ma za szczupłe siły, by konflikt rozstrzygnąć na swoją korzyść, wycofał się ze swoją zbrojną asystą do Bohukał. Wcześniej prosił o przysłanie posiłków. W międzyczasie dowo- dzący wojskiem ppłk Sztejn, oczekując wsparcia, rozlokował swe siły w pobliżu Pratulina. Wierni widząc, że nadchodzi moment decydujący, trwali na przykościel- nym cmentarzu. Powiększyły się szeregi obrońców, bowiem zebrali się prawie wszyscy pratulińscy parafianie, na wezwanie do obrony przybyło wielu unitów z innych parafii. W tłumie nie brakło kobiet i dzieci. Zebrani koczowali dokoła cerkwi lub przy rozpalonych na drodze i polu ogniskach "gotowi na wszystko, aby obronić swą świątynię" [169]. Są podstawy, by przypuszczać, że przy wejściu na cmentarz i przy świątyni, zarówno 23 stycznia, jak i 26 stycznia (kiedy do Pratulina przybyły podesłane koleją 2 roty wojska dla wzmocnienia sił podpułkownika Sztejna), zgromadzeni byli głównie mężczyźni. Liczono się przecież z możliwością bezpośred- niego starcia z wojskiem, co mogło skończyć się tragedią. Obrońcy, jak podano w urzędowym sprawozdaniu, byli uzbrojeni w kołki [170]. Uczest- nicy wydarzeń podali, że z myślą o obronie zaopatrzono się także w kamie- nie, kije i pałki [I71]. Kobiety i dzieci pełniły jedynie funkcje pomocnicze. Zgromadzonym donoszono jedzenie i picie. Niewiasty nadal przechowywa- ły cerkiewne klucze [172]. 55 Wojsko, podzielone na 4 oddziały, wzmocnione posiłkami z Brześcia, maszerowało z Bohukał. Wedle relacji naocznych świadków, ludzie, skoro spotrzegli nad kolumnami "czerwoną chorągiewkę, zaczęli się zagrzewać do obrony, mówili jedni do drugich: " [173]. W tłumie był zapewne niejeden dymisjonowany żoł- nierz, który potrafił odczytać symbolikę rosyjskiego wojska, a zresztą mogli jej się "uczyć" wszycy przed dziesięcioma laty, podczas walk 1863-1865r. Dn. 26 stycznia 1874r. ok. godz.10 rano wojsko otoczyło zebranych, którzy schronili się stłoczeni na niewielkiej przestrzeni za ogrodzeniem kościoła [174]. Czytelnikowi nie znającemu Pratulina wypada przedstawić miejsce opisywanych wydarzeń. Cerkiewka unicka w Pratulinie, pod wezwaniem św. Trójcy, znajdowała się na południe od rynku wytyczonego podczas przekształcania Hornowa, bo tak się wcześniej nazywał Pratulin, w miasto i od drogi wschód - zachód przecinającej tę miejscowość. Kościółek był drewniany. Wzniesiono go w 1852 r. na miejsce poprzedniego, który groził zawaleniem. Nie opodal świątyni stojącej na osi północ (front) - południe (prezbiterium) stała drewniana dzwonnica o konstrukcji słupowej. Cmentarz przykościelny obwiedziony był solidnym, drewnianym parkanem. Główne wejście, zabezpieczone bramą, usytuowano od strony południowej [175] Przybyły Kutanin zażądał ponownie oddania kluczy, przyjęcia popa na probostwo, porzucenia kijów i rozejścia się [176). "Panie naczelniku!- odpowiedzieli mu - gdyście zabierali nam organy z cerkwi, a myśmy ich wydać wam nie chcieli w obawie sprawosławienia naszej świątyni, wtedy zaręczyłeś nam, że rząd nie ma zamiaru narzucać nam prawosławia, że chce tylko oczyszczenia naszej cerkwi i wyrzucenia z niej organów. Powiedziałeś pan, że gdyby kto kiedy od nas lub od naszej cerkwi zażądał czegoś więcej, to wtedy możemy wszyscy, starzy i mali, wziąć kołki i za wieś przepędzić każdego, chociażbyś nawet ty sam był tym wtrącającym się do naszej wiary i cerkwi. Tyś sam więc nas nauczył i upoważnił, że dziś stoimy w obronie naszej cerkwi i wiary, gdy nam przez popa schizmatyckiego chcecie narzucić prawosławie a cerkiew świętą sprofanować. Dziś sądzisz, panie, swoją własną sprawę i swoje słowa. Nie wzięliśmy jednak ze sobą kołków, jakeś to nam kazał, wolimy stać i umierać tu bezbronni, przy świętym progu naszej cerkwi" [177). Przytoczony powyżej fragment relacji dziekana janowskiego, ks. Pruszkowskiego jest niezwykle ważny. W dialogu, jaki się toczył między przedstawicielami władz a unitami ci ostatni zbijali argumen- ty napastników bijąc ich własną bronią. Wystarczy bowiem przytoczyć słowa siedleckiego gubernatora Gromeki, który w 1867r. przeprowadzając 56 "odlatynizowanie" cerkwi unickiej dawał wykładnię swego okólnika nr 867, pisząc do naczelnika powiatu bialskiego, by "przy przekonywaniu greko-unickiej ludności, jak powiedziano we wspomnianym cyrkularzu, należy przede wszystkim usunąć fałszywą myśl, że rząd zamierzył unitów nawrócić na prawosławie" [178]. Tak więc po siedmiu latach wytknięto przedstawicielom władz rosyjskich ich doraźną, obliczoną na szybki efekt, kłamliwą propagandę. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę: oto przywoływana korespondencja Gromeki potwierdza wiarygodność i rzetelność przekazu ks. Pruszkowskiego. Możemy więc wierzyć, a przecież odtwarzał on wydarzenia w oparciu o relacje unitów i opowiadanie właściciela majątku Pratulin, Ludwika Bryndzy, że obrońcy wykazywali odwagę wyznawców, lecz zachowywali spokój. Zawstydzony Kutanin nie dawał za wygraną. Zwrócił się do włościan, aby wydelegowali kilka osób do Drelowa i Zabłocia, uważając, że to co zobaczą i usłyszą o tamtejszych zajściach będzie miało większą siłę przekonywania niż dotychczas użyte argumenty i być może w ten sposób da się wyperswadować unitom bezcelowość dalszego oporu. W tym miejscu znów należy zrobić dygresję. O ile bowiem opis wypadków w Drelowie jest dość łatwo dostępny, to paść może pytanie, skąd się wziął pomysł Kutanina, by wysłać pratulinian do Zabłocia? Widocznie kara, jaką poniosła tamtejsza wspólnota wiernych, była tak straszliwa, że mogła wzbudzać lęk. A może miał Kutanin jakieś konfidenckie doniesienia o udziale wiernych pratulińs- kich w tamtejszych wydarzeniach i liczył na ich potwierdzenie? Trudno dziś dać jednoznaczną odpowiedź. Natomiast wiemy, co się w Zabłociu wyda- rzyło. Wypadki w Zabłociu Cóż stało się w Zabłociu, że poproszono o pomoc? Dn. 28 gru nia kobiety wykradły cerkiewne klucze, aby nie dopuścić do świątyni popa. Fakt ten jednakże nie przeszkodził świaszczennikowi. Cerkiew otworzono innymi kluczmi i odprawił nabożeństwo. Dn. 5 stycznia licznie zebrane ! w świątyni kobiety udały się pod plebanię żądając od świaszczennika E wydania "papieskich kluczy, które jakoby przy budowie świątyni Papież # przysyła do każdej cerkwi". Przepędzone odeszły z niczym, a za obrazę duchownego zostały przez gubernatora ukarane kontrybucją. Rankiem 10 stycznia przed mieszkaniem cerkiewnego stróża zebrało się ponad 200 osób z zamiarem odebrania od niego kluczy od świątyni. Plan nie powiódł się, 57 ponieważ stróż poszedł do urzędu gminnego. Wierni udali się pod cerkiew, otoczyli ją, aby uniemożliwić świaszczennikowi, wikariuszowi bialskiej cerkwi, Andrzejowi Szljakiewiczowi, sprawowanie liturgii. Do Zabłocia, na czele sotni kozaków przybył naczelnik bialskiego powiatu - Awksentij Jakowlewicz Aleszko. Uderzono na alarm w dzwon, zbiegli się wierni, nawet z innych parafu i, jak twierdzą Rosjanie, uzbrojeni w kołki ode- pchnęli kozaków łącząc się z obrońcami. Wedle szacunku władz tłum łiczył ponad 2 tys. osób, a więc tyle co wierni parafii Zabłocie licząc dzieci, starców i chorych. Dowódca sotni, o czym świadczy treść telegramu do władz wojskowych, uznał swe siły za szczupłe, by bez użycia broni palnej opanować sytuację. Zarówno Gromeka, jak i jego przełożeni przypomnieli mu, że wedle prawa wojennego obowiązek przywrócenia porządku spoczy- wa bezpośrednio na nim, zaś wybór środków zależy od niego. Gubernator sugerował ponadto, że jeśli nie czuje się na siłach, aby sprostać zadaniu, powinien od wojennego naczelnika zażądać posiłków. Tak więc zarówno władze wojskowe, jak i gubernator uchylili się od wydania rozkazu o otwarciu ognia. Telegram Gromeki otrzymał essauł rankiem 14 stycznia i natychmiast zadepeszował do naczelnika wojskowego ponawiając prośbę o zezwolenie na użycie broni. W odpowiedzi dano mu znać, żeby oczekiwał przybycia trzech rot piechoty i oddał się pod rozkazy zdążającego z nimi do Zabłocia oficera sztabowego. W obliczu rozruchów do jakich doszło z powodu zmiany liturgii z grekokatolickiej na prawosław- ną na Podlasiu, gubernator podjął decyzję o wyprowadzeniu @@@ wojska z koszar i o rozlokowaniu piechoty w powiatach: bialskim, radzyńskim i włodawskim. Nowa dyslokacja wojsk niezbicie dowodzi, na jakim terenie religijny protest unitów był największy. Odesłane do powiatu bialskiego trzy roty 5-go Grenadierskiego Kijows- kiego pułku przybyły do Zabłocia 16 stycznia o drugiej po południu. Ludzie widząc nadciągające wojska rzucili się do ucieczki. Przy świątyni zostało zaledwie 200 osób. Dowodzący oddziałem ppłk Gulenko i naczelnik powiatu wezwali stojących do rozejścia się. Ci, jak świadczą źródła rosyjskie, wołali: "rżnijcie nas wszystkich, lecz my się nie rozejdziemy i nie opuścimy cerkwi". Podpułkownik ponownie zwrócił się z wezwaniem do chłopów apelując, że musi wykonać rozkaz i bezwzględnie przywrócić porządek. Gdy ani jedna osoba nie opuściła przycerkiewnego cmentarza, nakazał kozakom rozpędzić tłum nahajkami. Większość obrońców uległa rozproszeniu, a tylko nieliczni usiłowali odpierać atak kołkami, lecz nie mając sił na przeciwstawienie się wojsku, także uciekli. Urzędowe źródła rosyjskie pomijają milczeniem dalsze losy wiemych 58 z Zabłocia. Natomiast pratulinianie powróciwszy do domów opowiadali o okrucieństwie i okropnych rzeczach, jakich dopuszczali się tam Rosjanie. Sam Liwczak odnotował, iż dwukrotnie masakrowano ludzi zebranych na cmentarzu. Około 15 unitów miało otrzymać ciężkie rany [I79]. Grozę pomnażały wieści o gwałtach dokonywanych w Polubiczach w pow. włodawskim i o masakrze unitów w Drelowie pod Międzyrzecem. Próby nakłonienia obrońców pratulińskich do rezygnacji Unici zgromadzeni w Pratulinie odrzucili propozycję Kutanina mówiąc: "Po co my mamy gdzie chodzić i na cudzą krew patrzeć, niech lepiej stamtąd przyjdą i na naszą krew patrzą, a przekonają sig, że ten sam duch co w nich mieszka ożywia i nas, a ta sama wiara jak dla nich, tak zarówno i dla nas jest droga'' [ 180]. Ponownie sięgnął naczelnik po ludzi cieszących się szacunkiem i auto- rytetem gromady. Wzywał ich imiennie i rozkazywał, aby nakłaniali zebranych do rezygnacji z oporu. Gdy osoby wyznaczone odmawiały, kolejno kazał je aresztować. W obawie, by tym sposobem nie przechwycił zbyt wielu osób, wzywani przestali opuszczać szeregi obrońców [18I]. Do akcji wkroczył dowódca wojska, Sztejn. Wyjechał konno przed szerg, wezwał zebranych do oddania kluczy i świątyni, nakazał rozejść się grożąc, że wszelki opór jako bunt przeciw monarsze zostanie surowo ukarany, a w razie potrzeby użytą będzie broń palna [I82]. Jeden ze starszych wiekiem unitów "w prostej i otwartej jak jego serce mowie odparł, że o buncie nikt z nich nie myśli, że dla panującego nie zmieniają wiernopoddańczych uczuć, że wszelkie obowiązki względem tegoż wiernie spełniają i spełniać będą, że gotowi są dla niego na wszelkie ofiary z majątku i życia, na wyzucie się z uwłaszczenia, lecz proszą i błagają o zostawienie im wiary, w której się zrodzili i wzrośli. Dodał i to, że jeżeli to prawda, że cesarz pozwolił do nich jak do dzikich zwierząt strzelać, gotowi są i tę jego wolę przyjąć z pokorą i bez oporu (przy tych słowach odkrył swe piersi), lecz jeżeli wojskowym zamarzy się użyć bicia suchymi razami, wtedy wiedząc o najwyższym ukazie znoszącym kary cielesne, zmuszeni będą bronić się tem, co się znajdzie pod ręką" [183). Słowa powyższe świadczą o dużym poczuciu osobistej, ludzkiej godności unitów. W oficjalnym sprawozdaniu z wypadków podkreślono ich deter- minację pisząc, iż ludzie zgromadzeni na placu "odpowiali na argumenty gniewnymi okrzykami twierdząc stanowczo, że do cerkwi nie dopuszczą inaczej niż po ich trupach" [184). Ciekawy dialog wywiązał się gdy 59 pułkownik zaczął tłumaczyć zebranym, że religia prawosławna góruje nad innymi wyznaniami. Z tłumu wówczas spytano: - Jak się nazywacie? - Sztejn, odpowiedział zaskoczony dowódca - A jakiej wy jesteście wiary ? - Luterskiej, usłyszeli w odpowiedzi - To wy pierwsi przyjmijcie schizmę, a my zobaczymy jak wygląda odstępca od wiary - odkrzyknięto Wszystkie dostępne źródła, zarówno rosyjskie, jak i polskie są zgodne, że broniący świątyni zapewniając o swych wiernopoddańczych uczuciach dla Aleksandra II, głośno wyrażali gotowość śmierci za wiarę. Prosili, zaklinali i blagali przybyłych urzędników i Sztejna "o zostawienie im wiary, w której się zrodzili i wzrośli" [185]. Gotowi byli nawet oddać swoją, otrzymaną w 1864r. ziemię! Unici mieli całkowitą pewność, że walka o kościoły jest równoznaczna z walką o wytrwanie w wierze ojców, w wierze katolickiej. "Jeżeli macie taki rozkaz, tedy strzelajcie, my gotowi wyginąć, a wiary nie odstąpimy" - wołał lud wedle relacji Zbrożka [186). Sztejn rozgniewany brakiem uległości unitów, widząc, że żadne z jego żądań nie zostanie spełnione "postanowił rozpędzić tłum przy użyciu siły" [187). Obrona świątyni Podpułkownik wydał rozkaz do szturmu. Kazał wojsku uderzyć na przykościelny cmentarz, rozwinąć sztandar, nabić broń. "Po trupach na- szych pójdziecie do świątyni" zawołali obrońcy i zaparli wrota cmentarza [188]. Dudnienie wojskowych werbli zlało się ze śpiewem unitów, którzy w modlitewnej pozycji podjęli naraz, w różnych miejscach śpiew pieśni: "Kto się w opiekę", "Pod Twoją obronę", "Przed oczu Twoje Panie" [189]. Z polecenia jednego ze starszych unitów pewien młody człowiek uderzył w dzwony, a ich głos obwieszczał mieszkańcom najbliższych okolic, że "zebrani oddają życie za wiarę" [190). Aby dotrzeć do cerkwi, wojsko musiało wtargnąć na przykościelny cmentarz. Przeszkodę stanowił dość wysoki, drewniany, przęsłowy płot. Żołnierze, wedle rot rozsypani dookoła kościoła wzdłuż ogrodzenia zaczęli wspinać się na nie i poczęli je łamać [ 191 ]. Rozebrali kilka przęseł parkanu. Włożywszy bagnety na karabiny, odstąpili kilka kroków od ludzi i ruszyli biegiem, z impetem, z pochylonymi naprzód karabinami do ataku, starając się rozbić wał z ludzkich piersi i zmusić obrońców do rozproszenia. Ci 60 ostatni chwycili za kołki, kije i kamienie, broniąc się przed bagnetami nacierających [192]. Ludzie krzyczeli: "O Boże! Ratuj nas!" i tym podobne wezwania [193]. Niektórzy chłopi kijami zręcznie odbijali ostrza bagnetów [194], wykorzystując przy tym osłonę cmentarnego ogrodzenia [195]. Wojsko powtarzało atak trzykrotnie, lecz obrońcy wytrwali przy świątyni, zdawali się brać górę. Jeden z obrońców widział wydarte żołnierzom cztery karabiny, słyszał, że w sumie zdobyto ich siedem. Zapamiętano też, że Franciszek Fedoruk cisnął kijem w stronę dowódcy [196]. Filip Giryluk kamieniem strącił Sztejnowi z głowy czapkę [197]. Podpułkownik stojący konno nie opodal dzwonnicy [ 198] obserwował atak swych żołnierzy. Widząc, że zanosi się na porażkę wojska, a jak podaje jedno źródło rosyjskie - mając rannych (źródło unickie informuje, że wyeliminowano dwóch szeregowych) [199), w obawie o resztę swoich grenadierów, kazał trąbić sygnał do odwrotu [200). Postawa obrońców Pratulina nie odbiegała od postawy ich współbraci z innych parafii. Postępowali zgodnie z ustaleniami, jakie przyjęto na naradzie w Drelowie. W utarczkach słownych poprzedzających atak od- powiedzieli, że jeżeli wojsko użyje "suchych razów", to złamie monarsze rozporządzenie, a oni będą się bronić [201 ]. W prawnych podstawach oporu utwierdził ich przed kilku laty sam gubernator Gromeka i jego urzędnicy. Czy unici byli do obrony przygotowani? Zarówno źródła urzędowe, jak i unickie świadczą, że tak, ale można powiedzieć, że niezwykle słabo. Obrońcy nie przynieśli ze sobą straszliwej chłopsiej broni jaką były oprawione na sztorc kosy. Nie wszyscy, nawet mieli kije, pałki [202], czy kamienie. Nie posiadali broni palnej [203), choć jej zdobycie w okresie popowstaniowym nie nastręczało większych trudności. Z całą mocą wypada podkreślić, że nie unici byli stroną atakującą. Oni się tylko bronili, trwali przy swojej wierze i świątyni. Potwierdza to nawet rapon urzędowy, a źródło uprzedzone do unitów. Podano w nim, że "chłopi bronili się kamieniami i kołkami" [204], ale pamiętajmy, że powyższy zapis miał usprawiedliwić to, co się stało później, stąd jego ogólnikowość. Wróćmy do wydarzeń. Odstępujących żołnierzy obrzucano kamieniami. Zeznający po latach, przed komisją kanoniczną, Potap Bojko powie, że wysyłany "w bitwie donosił starszym kamienie" [205]. Dosięgły one dowódców ekspedycji: Kutanin dostał jednym kamieniem, innym raniono Sztejnowi konia [206]. Sprawozdanie urzędowe potwierdza szczegóły kanonicznego zeznania unitów i przekaz Zbrożka, którego zapis okazał się bardzo dokładny, bowiem jak zapisano : "kiedy w szeregach byli ranni żołnierze i kiedy sam dowodzący oddziałem podpułkownik Sztejn, a także 61 oficerowie i naczelnik powiatu otrzymali po kilka uderzeń kamieniami, wojsku kazano strzelać" [207]. Męczeństwo wyznawców Przekaz rosyjski nie precyzuje, kto bezpośrednio podjął decyzję o ot- worzeniu ognia do obrońców, informując enigmatycznie: "wojsku kazano strzelać". Bardziej dokładne sąpolskie przekazy. Wskazująone na Sztejna. Wedle Pruszkowskiego kazał on "powtórnie zatrąbić i zabębnić, wojsku odstąpić na 10 kroków i otworzyć ogień'' [208). Gdy żołnierze nabijali broń, każdy z obrońców "rzucił co miał w ręku i ukląkł jak jeden człowiek i chórem zaczął śpiewać wzniósłszy do nieba oczy: "Święty Boże" i "Kto się w opiekę poda Panu swemu". Wśród pocisków wymawiali wyrazy modlitwy, a wszyscy po raz ostatni dusze swe polecili Bogu i umrzeć postanowili za wiarę. Kule leciały jak grad, padali wieśniacy zabici, pochylały się głowy rannych. Śpiew nie ustawał. Wojsko stało półkolem poza parkanem cmentarnym i sypało ogniem bez ustanku. Kulom morder- ców przeciwstawiano modlitwę i determinację śmierci. Potwierdza to nawet źródło rosyjskie, w którym można przeczytać, że "nie patrząc jednakże na taki obrót wydarzeń tłum niewiele tylko mniejszy nie uspokoił się i pozo- stawał na miejscu zapalczywie krzycząc, żądając żeby do niego strzelać, a kobiety w tym czasie śpiewały polskie pieśni pogrzebowe'' [210]. Nikt z mordowanych się nie bronił. Obrońcy nie bluźnili, nie złorzeczyli swoim katom. "Lud zebrany na cmentarzu błagał głośno Boga, na kolana padał, ręce składał i w obronie wiary padał pod kulami" [211]. Źródła polskie zgodnie podkreślają, że jako pierwszy padł młody chłopiec, Nicety Hryciuk z Zaczopek. Jego ciało podniósł do góry stojący obok unita, jedno ze źródeł podaje, że był to jego ojciec i zawołał: "Już narobiliście mięsa, ale jeżeli chcecie, to będziecie go mieli wiele, bo wszyscy poginąć za wiarę jesteśmy gotowi'' [212]. Po nim wystąpił "wysłużony żołnierz gwardii, rozpiął kożuch na piersiach i rzekł: . Znowu strzelali Moskale, padło wielu, a między innymi i ten wysłużony gwardzista" [2I3). Jako jeden z pierw- szych zginął Łukasz Bojko, który uderzył w dzwony. Padł ugodzony kulą w głowę [214]. Kiedy gospodarzowi z Derła, Stefanowi Czuderjakowi ciężko raniono syna, a znajomy zaczął użalać się nad ofiarą, ojciec odparł spokojnie: "nie ma smutku u mnie, miałem jedynaka i z radością oddałem go za świętą sprawę naszej wiary ''. Gdy z kolei jakaś kobieta zapłakała nad ugodzonym mężem sąsiad zaczął ją upominać: "Cicho, czy nie wiesz za 62 co?" [215]. Dalszą masakrę przerwał wypadek, bowiem żołnierska kula ugodziła gwardzistę strzelającego do unitów po przeciwnej stronie parkanu. Gdy podniesiono zabitego żołnierza dowódca nakazał trąbić do zaprzestania ognia rotowego (216]. Większość źródeł podaje (w tym i dane urzędowe) i zgadza się z nimi @@@tradycja unicka, że w obronie świątyni oddało życie minimum 13 osób, z czego 9 zginęło od razu, zaś dalsze zmarły z odniesionych ran. Sztejn napisał w raporcie, iż ciężko raniono 14 chłopów. Wyższe liczby przytoczo- ne przez Zbrożka i autora "Dobrowolnego powrotu" można tłumaczyć dwojako. Albo piszący nie mieli precyzyjnych informacji, choć w przypad- ku Zbrożka raczej taką ewentualność należy odrzucić, albo uwzględnili los rannych wywiezionych do szpitali i ofiary wypadków z późniejszych miesięcy 1874 i z 1875r. Liczba ofiar zdaniem unickich księży byłaby o wiele wyższą "gdyby całe wojsko było strzelało na tak bliską metę w tę skupioną masę ludu i nie rzucało kul w górę" [217]. Ale też nie wszysey strzelali w górę, o czym świadczyły leżące na przedprożu świątyni ciała pomordowanych. Zduszenie oporu Obserwujący walkę Kutanin wezwał obrońców do układów. Zażądał, by wydelegowali spośród siebie 12 przedstawicieli. Bano się podstępu ze strony Rosjan. Reprezentanci władz uroczyście przysięgali, że delegaci będą nietykalni. Kiedy jednak indagowani przez naczelnika oświadczyli, że nie godzą się, by ich unicką cerkiew zamieniono na prawosławną po- chwycono ich, związano i zamknięto w chlewach, które zamieniono na tymczasowe więzienia [218]. Żołnierze ruszyli do ponownego ataku i oczy- szczenia cmentarza z ludzi. Siekierami podcięto słupy ogrodzenia w nie- bronionym przez chłopów miejscu i przez wyrwy w parkanie runęli oni, z bagnetami i karabinami na bezbronną i nadal strzegącą swej świątyni ludność. Tratowano leżących, tłuczono kolbami, masakrowano. Uciekają- cych ścigano. Wyciąganych przemocą z cmentarza i złapanych wiązano sznurami i po 3 lub 4 umieszczano na noc w chlewkaeh, a gdy zabrakło tam miejsc, w stajniach, stodołach i zabudowaniach kościelnyeh. Konrada Weremczuka w grobach pod kościołem trzymano 3 dni. Niektórzy z opraw- ców pastwili się nad więźniami bijąc ich nahajkami i kolbami karabinów, inni okazywali litość nieszczęśliwym. Barbarę Iwaniukową np. żołnierz przerzucił przez ogrodzenie wprost na podwórze świaszczennika. Trupy wyznawców były niemymi świadkami wtargnięcia do cerkiewki, 63 w celu dokonania dzieła całkowitego jej "oczyszczenia" [219]. W sprawo- zdaniu zapisano cynicznie: "lecz dowódca nie chcąc więcej przelewać krwi rozkazał żołnierzom przystąpić do rozebrania cerkiewnego ogrodzenia" [220]. Sledztwo Dnia 27 stycznia dokonano przeglądu zatrzymanych. Oddzielono zdro- wych od rannych. Śmiertelnie rannych wydano rodzinom, innych, po opatrzeniu ran przez ściągniętych lekarzy i felczerów, odstawiono do szpitala w Białej. Tam pozostawali pod policyjnym nadzorem. Kiedy oficer żandarmerii przyszedł zobaczyć, czy jedna z ofiar bestialskiego batożenia, ciężko ranny unita żyje, zastał go odmawiającego modlitwę do Najświętszej Maryi Panny. Młody człowiek widząc jednego z oprawców i sądząc, że będzie jeszcze sądzony powiedział: "To nie wasza wina, wy czyńcie co wam każą, jeśli chcecie mnie bić, tak czyńcie, aby mnie dobić" [221]. Ci z poszkodowanych, którzy uniknęli aresztowania, ukrywali swoje rany nie dbając o ich opatrzenie, a nawet zrywając opatrunki. Czynili to, jak świadczą źródła, nie z obawy przed pociągnięciem do odpowiedzialności i prześladowaniem, lecz z pragnienia uczestnictwa w dziele męczeństwa poległych współbraci. Męki znosili w milczeniu okazując wielką cierp- liwość [222). Kiedy żołnierze przetrząsali wieś w poszukiwaniu rannych niewiasty wynosiły z domów na rękach dzieci wołając: "Zabijcie, my wszyscy gotowi za wiarę umierać" [223]. Śledztwo, któremu poddano zatrzymanych, nie przyniosło oczekiwanych przez Gromekę rezultatów. Chłopi pytani o "przywódców zamieszek" odmawiali jakichkolwiek ze- znań. Nakłaniani przez naczelnika powiatu i komisarza do spraw włościańs- kich do złożenia przyrzeczeń, iż w przyszłości będą zachowywać się spokojnie, trwali w oporze do godziny 17-tej, po czym okazali pokorę. Osoby zdrowe, wzięte do niewoli, w tym wiele kobiet, zakuto w kajdany i pognano do bialskiego więzienia. Jeden z uczestników wydarzeń powie po latach: "Sam zostałem prędko aresztowany i skrępowany, wywieziony do więzienia do Białej" [224]. Tak jak i inni spędził tam 3 tygodnie, potem zwolniono go do domu, by w 1875r. zesłać do Rosji [225). Drogę z Pratulina do poradziwiłłowskiego zamku, którego loehy i wieża służyły za więzienie, przebywali nieszczęśnicy (o ile nie byli ranni) pieszo. Szli nie jak pokonani, lecz jako zwycięzcy. W trakcie drogi i w więzieniu śpiewali religijne pieśni [226). 64 Represje wobec uczestników wydarzeń Kutanin nie pozwolił chować poległych. Przez całą dobę ciała męczen- ników leżały tam, gdzie padli, na cmentarzu przykościelnym [227]. Widok zabitych miał stać się przestrogą dla wszystkich chcących iść w ich ślady. Naczelnik nakazał zgonić chłopów z okolicznych wsi, by oglądali ciała pomordowanych [228). Przestrzegał przybyłych: "Ot widzicie jak się postępuje z ludźmi, którzy słuchać nie chcą - strzeżcie się - i wam tak będzie! - A niech i nam tak będzie - odpowiedzieli - wszyscyśmy gotowi umierać tak samo! To święci, oni zginęli za wiarę!" [229]. Tak więc zamysł Kutanina, który sięgnął do metod tak często stosowanych w dobie po- wstania styczniowego, aby przerazić przybyłych, nie przyniósł oczekiwa- nych rezultatów, bowiem "zarazili się" oni od wiernych pratulińskich, którzy przeżyli, pragnieniem ofiary. Doskonale rozumieli, iż męczeństwo otwiera drogę do świętości. Wierni z parafii pratulińskiej byli dla swych sąsiadów wzorem do naśladowania. Ojciec Aniceta Hryciuka wołał nad jego ciałem: "jednego miałem syna, niech i ten Bogu na ofiarę idzie" [230). Inny przykład odnotowali uniccy księża. Oto "gdy stara matka Onufrego Wasy- luka, który rok przedtem był wykupiony od wojska za 800 rubli, chciała opłakiwać ukochanego syna, żona nieboszczyka wstrzymywała ją od tego mówiąc: "Matko! Nie płaczcie straty syna, ta jak ja nie płaczę straty męża; wszak on ani za zbrodnię, ani za występ zabity; owszem, cieszmy się raczej, że poległ za wiarę; o gdybym ja była godną umrzeć z nim wczoraj '' [231 ]. Smutek po stracie najbliższych przemieniał się w radość płynącą z zapew- nienia Chrystusa, że choćby i kto umarł we mnie, żyć będzie na wieki" [232). Cieszono się z krewnymi pomordowanych, że "będą mieli ze swego stanu tylu w niebie orędowników" [233]. Czuli się więc dumni, niejako nobilitowani przez męczeństwo swoich najbliższych. Na ich przykładzie sprawdziła się odwieczna prawda - Kościół jest silny wiarą swoich wyznaw- ców. Kamieniem węgielnym Kościoła jest krew jego męezenników. Ci, których sprowadzono do Pratulina, sami utwierdzili się w wierze i po powrocie umacniali w niej innych. Rozsławili na Podlasiu bohaterstwo wyznawców do tego stopnia, że jak stwierdzili pozostający w kontaktach ze swymi wiernymi uniccy duchowni "lud nigdzie potem nie upadł na duchu, ale owszem zrezygnowany, z poddaniem się woli Bożej wyglądał katów mających mu otworzyć furtę do nieba" [234]. O moralnym zwycięstwie męczenników bezwiednie zaświadczyli sami Rosjanie. Przywoływane wielokrotnie urzędowe sprawozdanie podaje fakty pominięte w innych źródłach. Dn. 15 lutego nikt z parafian nie chciał 65 uczestniczyć w jutrzni. Kiedy Urban zaczął przywdziewać liturgiczne szaty, wokół cerkwi zebrał się tłum kobiet i młodzieży wołając, że nie dopuszczą do odprawienia nabożeństwa. Zmuszono Urbana do wycofania się na plebanię, a stróża do zamknięcia świątyni. Nie odpowiadano na żadne pytania strażników, nie dano im nic notować, ani nie dopuszczono do jakichkolwiek aresztowań. Zawiadomiony o wszystkim Gromeka skierował do Pratulina jednego z oficerów sztabowych. Miał on wespół z naczel- nikiem powiatu, naczelnikiem żandarmerii i komisarzem do spraw włoś- ciańskich dociec przyczyny oporu parafian pratulińskich i wykryć przywód- ców rozruchów. Indagowani chłopi odmawiali jakichkolwiek zeznań. Opór i "fanatyzm" parafian pratulińskich przypisano duszpasterskiemu oddziały- waniu, zwłaszcza przez Sakrament Pokuty, ks. Kurmanowiczowi i wpły- wom miejscowego rzymskokatolickiego księdza. Za przywódcę uznano 22- letniego Konrada Weremczuka. Umiał on czytae książki liturgiczne, posiadł sztukę pisania. Nie brał udziału w styczniowej obronie cerkwi, gdyż zarobkował poza parafią. Zdaniem straży ziemskiej agitację, jaką podjął wśród kobiet i młodzieży, należało przypisać pragnieniu męczeństwa "za wiarę". Aresztowano go i oddano pod sąd [235]. Klasyfikując wszystko w kategoriach materii, nie mogąc wniknąć w du- chowość Rusinów, jak to bywało wielokrotnie w przeszłości [236] Rosjanie wszędzie doszukiwali się spisku i przywódcy! We wspomnianym wyżej konkretnym przypadku kozłem ofiarnym stał się młody Konrad Werem- czuk. A przecież nie on jeden wykazał ducha oporu! Pomimo aresztowania około 80 wiernych, rozlokowania trzech rot wojska na terenie buntowniczej parafii, ścisłej kontroli nad jej mieszkańcami ze strony żandarmerii i straży ziemskiej, a wreszcie materialnej dewastacji gospodarstw - nie ulegli. Zdobyli się na czyn, który zdumiał oprawców. Na czele z Konradem Greczukiem przybyli do swej świątyni i rzucili popu przystępującemu do Pańskiego Ołtarza w twarz znamienne słowa: "Wilku! Po coś tu wszedł do naszej owczarni! U nas są klucze świątyni, a ty wlazłeś tu jak złodziej i wyłamałeś drzwi jak zbójca. My nie owce Twoje, a ty nie nasz pasterz! Daj nam pokój, prosimy cię w imieniu ojców i dzieci naszych, w imię krwi męczenników naszych, pójdź sobie precz z naszej świątyni. Zostaw nas samych!" [237]. Wobec stanowczej postawy ludu zarówno pop Urban, jak i diakowie poczuli się zagrożeni. Dowodzący pozostałym na kwaterunku wojskiem Sztejn nie zmienił swych dotychczasowych metod. Ks. Pruszkowski, który urzędowo jako dziekan janowski był w Pratulinie, zapisał zasłyszane od unitów opowieści: "Zęby biednych włościan wypadały wyłamane pięścią dowódcy. Bił ich 66 kolanem, kopał nogą, bił ich w głowę, w piersi, w twarz, w brzuch i gdy się ofiara oblała krwią, chwytał za włosy, rzucał skatowanego na ziemię, a potem kazał go wiązać i odstawiać do siedleckiego więzienia, lub do Białej, albo katować do śmierci" [238]. Naoczni świadkowie opowiadali, że Sztejn bił swoje ofiary dopóki mu starczało sił. Omdlałego strażnicy wsadzali na bryczkę lub sanie i wieźli do Janowa. Często odpoczywał cały dzień i wówczas w Pratulinie był spokój. Po przeczytaniu niepomyślnych raportów, że "oporni" nie ustąpili zrywał się, pędził do Pratulina i na nowo rozpoczynał swoje katowskie "nawracanie". Ze szczególnym upodobaniem znęcał się nad tymi, którzy mieli imię po patronie Unu, św. Jozafacie [238]. Wierni pratulińscy wytrzymali wszystkie tortury i nie dali się złamać. Do wściekłości doprowadzał oprawców fakt, że lud, silny wiarą, przestał się obawiać kalectwa i śmierci i nie myślał kapitulować. Pogrzeb mgczenników Ze skąpych informacji, jakich udzielają nam źródła wiemy, że pogrzeb ofiar nastąpił 27 stycznia 1874r. Tylko księża uniccy odnotowali wiado- mość, że w pogrzebie uczestniczyli wierni. Inne źródła temu zaprzeczają. Żaden ze świadków indagowanych podczas kanonicznych przesłuchań nie brał udziału w tej żałobnej uroczystości. W niektórych przypadkach jest to zrozumiałe - odpowiadający przebywali w tym czasie w więzieniach. Ale dlaczego tej ceremonii nie pamiętali inni? Zbiorowa pamięć wiernych pratulińskich nie przechowała żadnych szczegółów z pogrzebu. Możemy snuć pewne porównania. Ludność Sokołowa i okolic przekazała potomnym szczegóły męczeńskiej śmierci ks. Brzóski i Wilczyńskiego. Spędzeni byli świadkami tego dramatycznego wydarzenia. Brak informacji o grzebaniu straconych też jest wytłumaczalny. Wojsko uwiozło ciała w kierunku twierdzy brzeskiej, więc nie było żadnego świadka. Cóż więc może tłumaczyć zbiorową amnezję pratulinian? Osobiście nie wierzę w zbiorową amnezję. Należy przypuścić, że Rosjanie, o czym już mówiono, tylko pokazywali spędzonym unitom pobojowisko i trupy, aby złamać ich ducha. Za taką tezą przemawiają informacje podane przez ks. Pruszkowskiego, że mogiłę zrównano z ziemią i udeptano. Takie zachowanie ma liczne analogie w zachowaniu Rosjan w okresie powstania styczniowego. Władzom chodzi- ło głównie o sparaliżowanie społeczeństwa. Chciano zapobiec powstawaniu kultu męczenników, a przecież podbudową legendy i zbiorowej pamięci są groby. Nie pozwolono rodzinom chować swoich bliskich w obawie, by nie wyrosły miejsca kultu. Dlatego też ciała, co potwierdziła ekshumacja 67 wrzucono do jednego dołu, a ziemię zrównano. Zapewne z tego też powodu w pogrzebie uczestniczyli, o czym zresztą wspominają źródła, "kriczewskij prichodskij świaszczennik" Urban i wojsko [239). Tylko taki przebieg wypadków tłumaczy zbiorową amnezję w odniesieniu do pogrzebu. Podpat- rzono natomiast i zapamiętano miejsce pochówku. Jeden ze świadków po powrocie z więzienia z Białej, a był więziony ok. trzech miesięcy "widział ich groby, wszystkich trzynastu", a podczas zeznania oświadczył: "też same groby i dziś istnieją" [240]. Pop, na polecenie naczelnika dn. 28 i 29 stycznia I 874r. o godz. "piątej po południu sporządził akty zgonu nie podając oczywiście przyczyny tak dużej liczby zejść, jakie nastąpiły w ciągu dwóch dni. Jako świadkowie wystąpili: Onufry Gryciuk,1. 33, wójt gminy Bohukały i były wójt, liczący tyleż samo lat, Nestor Mikołajuk z Łęgów [241]. Niestety nie wiemy, czy asystowali oni przy pochówku ofiar. U progu II Rzeczypospolitej nikt się nie zainteresował ich osobami. Adnotacje spisano, wedle obowiązującego szablonu, w języku rosyjskim. Podano, iż dziesięciu unitów zmarło I 4-go (a więc 26-go wedle kalendarza gregoriańskiego) stycznia, pozostałych trzech następnego dnia. Jeśli wierzyć zapisowi, bezpośrednio pod cerkwią zginęli (podano oczywiście, że zmarli): o godz. 12-tej Daniel Karmasz, Łukasz Bojko, Bartłomiej Osypiuk, Onufry Wasiluk, Filip Geryluk, o 13-tej Konstantyn Bojko, Nikita Gryciuk, Ignacy Franczuk, Wincenty Lewoniuk. Jan Andrejuk miał skonać tegoż jeszcze dnia o godz.16-tej w Derle. W dn. 27 stycznia zmarli: w Derle Maksym Hawryluk (o godz. 12- tej) i Michał Wawryszuk (o godzinie 13-tej); w Zaczopkach o godz I 4-tej Konstanty Łukaszuk. Uwzględnienie godziny zgonu ostatniej z ofiar dowodzi, że pogrzeb odbywał się w zapadających ciemnościach, bowiem musiano dowieźć ciało z Zaczopek do Pratulina. Prawdopodobnie w domach ciężko rannych czuwali strażnicy, bądź ten obowiązek spadł na przedstawicieli administ- racji, gdyż szybko nastąpiła eksportacja ciała. Lokalizacja mogiły Żaden przekaz drukowany nie podaje lokalizacji grobu. Wedle tradycji unickiej, a ta co do tego szczegółu jet zgodna, męczenników pratulińskich pochowano "na starym cmentarzu unickim". Dopiero po 1905 r. można było roztoczyć jawną opiekę nad miejscem :pochówku, sporządzić grób godny chrześcijan [242). W okresie współczesnym do rozgrywających się wydarzeń zmarłych 68 unitów chowano na cmentarzu, który znajdował się obok kościoła unic- kiego, gdzie dziś jest podwórze probostwa. Do dnia dzisiejszego, przy sporządzaniu wykopów odnajduje się mnóstwo ludzkich szczątków. Cóż możemy powiedzieć o starym unickim cmentarzu? Zlokalizowany jest pod lasem, na północ od pratulińskiego rynku, w kierunku dworu. Uważna penetracja terenu nawet dziś pozwala dostrzec granice tego dawnego cmentarza. Wytyczały je, podobnie jak i w innych miejscowoś- ciach rów i wał. Nie wiemy niestety, kiedy został założony. Kronika parafialna podaje, że w 1703 i w 1705r. grasowały w tej okolicy: cholera, hiszpanka, ospa i tyfus. Ofiary owych zakaźnych chorób tam właśnie pochowano, z dala od miasta [243]. Dn. 18 maja 1990r. w obecności biskupa sufragana podlaskiego, ks. Wacława Skomoruchy, delegatów podlaskiego ordynariusza i 7 biegłych lekarzy przystąpiono do rozkopania wspomnianej mogiły. Znaleziono w niej 13 czaszek i 26 kości udowych. Ostatecznie, podczas ekshumacji prochów męczenników potwierdzono kultywowaną przez ponad sto lat unicką tradycję [244]. Męczennicy Nieczęsto się zdarza, by historyk mógł coś więcej napisać o przeciętnym "zjadaczu chleba", chyba że zostawił on po sobie pamiętnik. Trudno jest pisać o wieśniaku, który żył sto dwadzieścia lat temu. Dobrze, jeśli jeszcze mamy zachowane księgi metrykalne, to możemy podać przynajmniej podstawowe dane o interesującej nas osobie i jego rodzinie. Spróbujmy odpowiedzieć na pytania: kim byli pratulińscy męczennicy? czy i jaki wizerunek pozostawili w swojej społeczności? 1. Andrzejuk Jan, ur. 8 września 1848r. we wsi Derło, w rodzinie Stefana i Joanny z domu Tomaszuk. Ochrzczony 9 września. Założył rodzinę, miał żonę i dzieci. Gospodarzył wspólnie z ojcem. Uchodził za dobrego, uczciwego, cieszył się u ludzi poważaniem. Był pobożny, często śpiewał religijne pieśni. Należąc do kościelnego chóru często uczestniczył w nabożeństwach. Postrzelonego w głowę przeniesiono na plebanię, skąd zabrał go do Derła ojciec. Wedle aktu zgonu zmarł 26 stycznia o godzinie czwartej po południu. Umierał nie złorzecząc swoim katom. [245). 2. Bojko Konstanty, ur. 25 sierpnia 1826r. we wsi Derło, w rodzinie Romana i Chwedory de domo Kononiuk. Ochrzczony 26 sierpnia tegoż roku. Z żoną i dziećmi mieszkał w Zaczopkach. Pracował jako wyrobnik u bogatych gospodarzy "i dosyć biedował". Cieszył się dobrąopinią. Ranny 69 śmiertelnie w głowę skonał na przykościelnym cmentarzu dn. 26 stycznia [246]. 3. Bojko Łukasz, ur. 29 października 1852r. we wsi Zaczopki Syn Dymitra i Anastazji z Wojdów. Ochrzczony 30 października. Kawaler, z rodzicami prowadził gospodarstwo w Łęgach. Zwracał uwagę sąsiadów swoim niezwykle serdecznym stosunkiem do rodziców, pracowity, wypeł- niał obowiązki religijne, nie pił wódki. Miał dobrą opinię. Przez tydzień pilnował cerkwi, brat Potap przynosił mu jedzenie. W momencie obrony stał obok Józefa Łazaruka, Konstantego Bojki, Onufrego Wasyluka. To on na polecenie starszych uderzał w dzwony i w trakcie dzwonienia padł ugodzony kulą w głowę. Martwy leżał koło dzwonnicy obok Daniela Karmasza. Zginął w południe dn. 26 stycznia 1874r. [247]. 4. Franezuk Ignacy, ur. w 1824 r. we wsi Derło, jako syn Daniela i Achacji. Gospodarzył z żoną w swej rodzinnej wsi. Miał dzieci - syn i cór- ka byli świadkami jego śmierci. Był człowiekiem dobrym, choć nieco swarliwym. Wedle słów córki, Dominiki Wasyluk, "był to gospodarz do- bry, miał dobrą opinię u ludzi. W opinii najbliższych, między innymi Jana Romaniuka, wierność wierze przedkładał ponad wszystko. Współwyznaw- cy wspominali, że gdy szedł bronić kościoła, był "bardzo pobożnie usposo- biony", bowiem "ze wszystkimi się pożegnał, gdyż miał przeczucie, że już nie wróci". Powyższe odczucia Franczuka można uzasadnić tym, że wie- dział o tragedii do jakiej wcześniej doszło w Drelowie. Taka postawa goto- wości na śmierć graniczyła z bohaterstwem. Podczas obrony cerkiewki w Pratulinie stał naprzeciw bramy. Zginął 26 stycznia. Padając uderzył gło- wą w ścianę frontową świątyni [248]. 5. Geryluk Filip (nazywany także: Giryluk lub Kiryluk), ur. 26 listopada 1830r. w Zaczopkach, syn Wasyla i Dominiki z Koroluków. Ochrzczony 28 listopada tegoż roku. Gospodarzył z żoną Jefrazyną w Zaczopkach. Miał opinię troskliwego ojca, dobrego i pobożnego człowieka. Rzucił kamieniem w pułkownika, zrzucając mu z głowy czapkę. Padł 26 stycznia, w południe ugodzony przez dobosza kamieniem w głowę [249]. 6. Hawryluk Maksym, ur. 2 maja 1840r. . w Bohukałach, syn Pawła i Barbary, ochrzczony dwa dni później. Z rodzicami przeniósł się do Derła. Gospodarstwo musiało być skromne skoro Maksym chodził na wyrobek do Pawła Pikuły. Wielka dobroć szła w parze z sumiennym spełnianiem religijnych obowiązków. Podczas masakry, jak zeznał Jan Romaniuk, który oglądał rannego, otrzymał postrzał w brzuch. Umierał w domu rodzinnym, dokąd go przewieziono. Dominika Wasyluk włożyła do ręki konającemu gromnicę. Na polecenie lekarza wojskowego został zabrany do Zaczopek. 70 Zmarł o godz. 12-tej dn. 27 stycznia 1874r. zostawiająe żonę Dominikę [250]. 7. Hryciuk Anicet (vel Gryciuk Nikita), ur. w 1855 r. w Zaczopkach, w rodzinie "gospodarskiej" Józefa i Julianny. Kawaler, mieszkał z rodzica- mi, których bardzo szanował. Ze względu na niezwykłą dobroć i pobożność oraz wyróżniający sposób bycia (spokój, unikanie zabaw i alkoholu) przyrównywano go do św. Stanisława Kostki. Zginął broniąc świątyni dn. 26 stycznia 1874r. [251 ]. 8. Karmasz Daniel (vel Karmaszuk Daniło), ur. 22 grudnia l826r. w Pratulinie i tamże następnego dnia ochrzczony. Gospodarzył we wsi Łęgi z żoną Anną. Sąsiedzi i znajomi wydali o nim opinię, iż był dobry dla żony i dzieci, odważny, porządny, pobożny i cieszył się poważaniem nie tylko u mieszkańców swej wioski, lecz i wsi okolicznych. Zginął na miejscu dn. 26 stycznia trafiony kulą w piersi [252]. 9. Lewoniuk Wincenty (vel Leoniuk) ur. w 1849r. w Krzyczewie i ochrzczony w tamtejszej cerkwi. Ojciec jego, Wasyl musiał być niezamoż- nym człowiekiem skoro młody Wincenty zatrudnił się jako fornal w mająt- ku Woroblin u Ludwika Bryndzy, by w ten sposób zdobyć środki utrzyma- nia dla siebie i żony Marianny. Wśród znajomych i sąsiadów cieszył się opinią dobrego katolika. Padł 26 stycznia trafiony kulą w czoło. Kiedy leżał na ziemi, otrzymał w to samo miejsce cios kamieniem i skonał. Umierające- go żegnał stojący obok Jan Romaniuk. Jego ciało wziął na ręce Kuźma Jakubiak, wzniósł je ponad parkan i zawołał do Sztejna: "Zabiłeś niewin- nego człowieka, weź go teraz i zjedz" [253]. 10. Łukaszuk Konstanty, ur. w 1829r. w Zaczopkach, syn Fadieja i Franki. Razem z żoną Gritą prowadził gospodarstwo zdobywając środki na utrzymanie siebie i dzieci. Ludzie go szanowali za rzetelność i uczciwość. Ciężko rannego przewieziono go do Zaczopek, gdzie zmarł 27 stycznia o godzinie drugiej po południu [254]. 11. Osypiuk Bartłomiej, ur. 3 września 1843 r. we wsi Pratulin Przedmieście, w rodzinie Wasyla i Katarzyny z Kondraciuków. Ochrzezony w drugim dniu życia. Z żoną Natalią prowadził gospodarstwo rolne w Bohukałach. Ludzie mówili o nim dobrze, poważali go i szanowali jako dobrego ojca i katolika-unitę. Od dłuższego czasu pełnił dyżur przy świątyni, a jego brat Demian przynosił mu jedzenie. Śmiertelnie rannego przewieziono do domu, do Bohukał, gdzie skonał. Cierpienia znosił cierp- liwie, modląc się [255]. 12. Wasiluk Onufry (vel Tomaszuk), ur. w 1853r. w Zaczopkach jako syn Ignacego i Julianny. Z żoną Cecylią dobrze prowadził gospodarstwo 71 rolne. Musiał być człowiekiem zaradnym i oszczędnym skoro w 1873r. zapłacił niebagatelną sumę 800 rb. chroniąc się od poboru do wojska. W momencie walki o kościół pełnił funkeję sołtysa Zaczopek; cieszył się więc sporym autorytetem. Był dobrym mężem i uczciwym ojcem rodziny. Często bywał w kościele. Pocisk zerwał mu pokrywę czaszki, do tego stopnia, iż część czerepu z włosmi i mózgiem wbił w ścianę świątyni. Zginął 26 stycznia 1874r. [256]. 13. Wawryszuk (vel Wawrzyszuk) Michał, ur. w 1853r. w Olszynie, syn Mikity i Agnieszki. Kawaler. Służył u Pikuły w Derle ciesząc się dobrą opinią. Zmarł dn. 27 stycznia o godzinie pierwszej po południu w Derle, z rany postrzałowej otrzymanej pod kościołem [257]. [ 1 ] P. Zbrożek, Historia u ucisku Kościuta grekokatulickie#o, Lwów 1874, s. I 6. [2) K. Groniowski, Reuliz.acja refornty uhfaszczeniowej l864r., Warszawa 1963, s.33. [3) P. Zbrożek, op. cit., s. 16-17. [4] K. Groniowski: Realiz.acja, s.32. [5) P. Zbrożek, op. cit., s. 15-16; J. Pruszkowski (P.J.K. Podlasiak); Martyrologium czyli męczeństu#o Unii śHů. na Pudlasiu. cz.l I864-I8g2. New Jersey 1983, s. 49. [6] S. Kieniewicz. PuH'stanie styc'zraiuwe. Warszawa 1972, s. 318. [7] S. Królik. Hierurchia k#ścielna vi#ubec #,ybc, urzędowej gazecie, aby tym sposobem zawiadomić, ośmielić i przeciągnąć na swoją stronę słabych w wierze i pragnących wyniesienia się kapłanów unickich; to znowu podaje do wiadomości duchowieństwa za pośrednictwem władz administracyjnych, lekceważąc w ten sposób przepisy normalnego porządku komunikowania się z duchowieństwem" [18). Mimo że ta nierówna walka biskupa z potęż- nym przedstawicielem władzy carskiej zakończyła się klęską J. Kalińs- kiego, którego usunięto z diecezji, to jednak jego postawa, niezłomna wola zachowania Unii wyhamowała tempo realizacji planów całkowitego i szyb- kiego jej skasowania. Postawa ta oddziaływała na całe duchowieństwo unickie i stanowiła oparcie moralne dla jego oporu. Duchowieństwo unickie w większości zbojkotowało zarządzenie wpro- wadzające język rosyjski. Gubernator siedlecki pisał w swoim sprawo- zdaniu do Petersburga: "...wśród ludu rozpowszechnia się pogłoska, że car zamierza zniszczyć wiarę unicką. Księża uniccy bojkotowali tych, którzy wypełniali ukaz carski i odprawiali nabożeństwa po rosyjsku, np. ksiądz unicki z Łosic ogłosił bojkot księdza z parafii Chotycze" [19). Po usunięciu z diecezji chełmskiej biskupa J. Kalińskiego (którego w dniu I 1 września I 866 r. wywieziono do Wiatki, gdzie zmarł 18 października tegoż roku) [20), powołano odznaczającego się posłuszeńst- wem wobec władz rosyjskich protojereja J. Wójcickiego. Ten natychmiast wprowadził zmiany w zarządzaniu diecezją na mocy cytowanego już ukazu z dnia 18 czerwca 1866 r. Wprowadzono nowy podział administracyjny diecezji, polegający na zniesieniu dekanatów i wprowadzeniu tzw. błago- czynii. Sprawy odwoływania z parafii kapłanów i wprowadzania na ich miejsca nowych podlegały kontroli rządu. Nadto Komitet do Spraw Królest- wa Polskiego zniósł kapitułę chełmską. W ten sposób zmieniono strukturę organizacyjną Kościoła unickiego, upodabniając ją do zarządu Cerkwią prawosławną. Biskup Wójcicki po objęciu zarządu diecezją wydał wiele okólników, których celem była dalsza unifikacja z prawosławiem Cerkwi unickiej. Okólniki te przesyłane były do gubernatorów, a ci zlecali urzędom żandarmerii i straży ziemskiej pilnowanie, aby zostały ogłoszone i wykona- ne przez duchowieństwo unickie. Jednak duch oporu wobec prawosławia był tak silny, że większość tych okólników nie była ogłoszona ani wcielana w życie. Represje, jakie stosowano wobec tej części duchowieństwa (z początku napomnienia, kary pieniężne), nie załamywały ducha oporu. Represje nasiliły się w okresie walki o "oczyszczenie" z latynizmu. Na mocy rozporządzenia gubernatora siedeckiego Gromeki księża uniccy odmawiający usunięcia z cerkwi organów, obrazów, szkaplerzy itp. zostali wyrzuceni z parafii i osadzeni w więzieniu lub wygnani z Królestwa Polskiego. Dalsze represje dotknęły księży po wizytacji cerkwi unickich na Podlasiu, przeprowadzonej w imieniu konsystorza przez Marcelego Popiela, który wielu kapłanów unickich wytypował do usunięcia z parafii pod zarzutem, że są "niebezpiecznymi buntownikami". Nasilające się prześladowania księży unickich, broniących dotychczaso- wego obrządku w swoich cerkwiach, spowodowało, że duchowieństwo postanowiło zjednoczyć się w walce przeciw prawosławiu. Poufne zjazdy duchowieństwa unickiego odbyły się we wszystkich dekanatach gubemi siedleckiej. Efektem tego był adres do namiestnika Królestwa i memoriał do cara, w których postulowano - powołując się na prawo kanoniczne, postanowienia Synodu Trydenckiego i na warunki konkordatu zawartego przez rząd rosyjski w 1824 r. - uznanie wprowadzonych zmian w Cerkwi unickiej za niezgodne z duchem katolickim, żądano przywrócenia poprzed- niej struktury organizacyjnej diecezji chełmskiej, przywrócenia łaciny i języka polskiego w nauczaniu zreformowanego niedawno Chełmskiego Seminarium Duchownego. Memoriał ten podpisany został przez trzech kanoników pozostałych jeszcze w kapitule chełmskiej, wszystkich dzieka- nów i przeszło stu proboszczów. Wiadomość o zjazdach duchowieństwa i przygotowanych pismach do namiestnika i do cara ogromnie rozjątrzyła władze administracyjne w Królestwie Polskim. Namiestnik hr. Berg jeszcze przed otrzymaniem kierowanego do niego adresu wydał polecenie guber- natorowi siedleckiemu Gromece, aby aresztować najbardziej wpływowych 122 księży unickich i wymóc na nich podpisanie deklaracji, że uznają konsys- torz i przyjmują zmiany organizacyjne diecezji. Jednocześnie żądanie podpisania takiej deklaracji postawione zostało przez władze gubernialne wszystkim księżom unickim. Następują kontrybucje i licytacja mienia opornych księży. Za odmowę podpisania deklaracji grożono wywozem na Syberię. Część wpływowych księży, uznanych za przywódców opozycji przeciwko biskupowi Wójcickiemu, zamknięto w więzieniu w Chehnie. Tam właśnie zmarł ksiądz Jan Welinowicz z Drelowa. Ksiądz Char- łamowicz z Lubienia został wywieziony w głąb Rosji i zmarł na wygnaniu [21). W grudniu 1867 r. skasowano Komisję Wyznań i Oświecenia Publicz- nego. Duchowieństwo unickie sądząc, że fakt ten może oznaczać zmianę polityki władz carskich wobec unitów, podjęło działania, wynikiem których było dostarczenie wspomnianego adresu namiestnikowi. Treść adresu do- szła do wiadomości cara. Dwór w Petersburgu, niezadowolony z dotych- czasowych wyników wprowadzenia prawosławia do Cerkwi unickiej, prze- konał się po raz kolejny, że jego plany całkowitego skasowania Unii napotykają zacięty opór nie tylko ludności unickiej, ale również wywołują zorganizowaną opozycję wśród duchowieństwa. Wobec tego rząd rosyjski, rezygnując chwilowo z dotychczasowych metod, przygotowuje generalną rozprawę z Unią. Cały sztab wysokich dostojników carskiej Rosji opraco- wuje instrukcje i projekty skutecznego złamania oporu i wprowadzenia prawosławia. A tymczasem opór unitów i potępienie przez papieża w 1867 r. w encyklice Levate działalności J. Wójcickiego jako bezprawnej spowodo- wały, że władze rosyjskie próbowały porozumieć się z Watykanem w spra- wie kanonicznej obsady biskupstwa diecezji chełmskiej. Wynikiem rozmów prowadzonych w Wiedniu między nuncjuszem papieskim a ambasadorem rosyjskim była kandydatura księdza Michała Kuziemskiego, prałata kapitu- ły Iwowskiej, wikariusza generalnego i oficjała unickiej archidiecezji lwowskiej. Kuziemski znany był władzom rosyjskim jako czołowa postać nacjonalistycznych ukraińskich, antypolsko a prorosyjsko nastawionych stowarzyszeń działających w Galicji, a zwłaszcza grupy tzw. Świętojurców [22]. Władze carskie liczyły na to, że biskup Kuziemski, nacjonalista niechętny polskości, będzie rugował z kościołów unickich wszystko, co wiązało się z polskością i latynizmem. Tymczasem nowy biskup miał inną ideę. Dążył do urządzenia diecezji chełmskiej na wzór gałicyjski. Nie mógł się więc zgodzić na taką reformę obrządku, która zatarłaby całkowicie 123 różnice między Unią a prawosławiem. Wkrótce miał się przekonać, że władze rosyjskie nie pozwolą na żadne zmiany, mające na celu umocnienie Cerkwi unickiej w jej unijnym charakterze, gdyż dążyły do jej kasacji i wprowadzenia prawosławia. Nie udał się więc pomysł, aby rękoma katolickiego biskupa osiągnąć zamierzony cel - przebudowanie wewnętrzne Cerkwi unickiej w taki sposób, aby zbliżyć ją do prawosławia. Liczono przecież na to, że pod rządami tego biskupa dokona się "oczyszczenie" cerkwi Unickiej z nalecia- łości łacińskich, osamotnienie i odciągnięcie jej od naturalnego sojusznika, polskiego Kościoła rzymskokatolickiego. Przeciwko jawnej unifikacji cer- kwi przez ukazy carskie i zarządzenia lokalnych władz administracyjnych ostro zaprotestowało duchowieństwo i ludność unicka. Biskup Michał Kuziemski, którego postawa budziła zaufanie unitów, mógłby dokonać tego, o co chodziło rządowi rosyjskiemu, bez wywoływania oporu ludności. Była to tylko zmiana metody, a nie, jak początkowo sądziło duchowieństwo, pozostawienie Kościoła unickiego w spokoju i odstąpienie od zamiaru jego rusyfikacji: Nadzieje duchowieństwa i wiernych rozbudzał list pasterski z 23 października 1868 r., w którym biskup Kuziemski pisał, że "...rząd przyrzekł, że nie będzie się już mieszał do religu, ani nie będzie ścieśniał sumienia i jedności z Rzymem nie będzie przeszkadzał" [23]. Władze rosyjskie, niezadowolone z tego, że zarządzanie diecezją chełm- ską nie przynosi oczekiwanych skutków, zaczęły utrudniać Kuziemskiemu normalne kierowanie sprawami diecezji. Biskup domagał się zwołania prowincjonalnego soboru. W końcu zniechęcony i zastraszony zwrócił się z prośbą o przyjęcie jego rezygnacji. W Petersburgu skwapliwie pizyjęto jego dymisję. Zwolniony w marcu I 871 r. wyjechał do Lwowa. Rządy diecezją chełmską objął protojerej Marceli Popiel. Ten energicznie przy- stąpił do rozprawy z duchowieństwem, opierającym się niszczeniu. Sprowa- dził z Galicji całe roty uległych władzy rosyjskiej księży, którymi zastąpić miano tych opornych [24]. Wystąpił do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Petersburgu z listą opornych księży unickich, z prośbą o wytyczne, jakie ma podjąć działania w tej mierze. Minister zlecił sprawę namiestnikowi Królestwa, a ten we współdziałaniu z gubernatorem siedleckim, Gromeką, nakazał zastosować wszelkie środki represji, możliwe do wykonania na drodze administracyjnej. Tak więc Gromeka wydał zakaz dla księży umieszczonych na liście Popiela wydalania się z domów bez paszportów, a naczelnicy powiatów otrzymali rozkaz odebrania im paszportów. W ten sposób zastosowano wobec nich swoisty areszt domowy. Wielu księży unickich osadzono w więzieniu, na wielu nałożono kontrybucje i grzywny oraz pozbawiono pensji. Wreszcie rozpoczęto wyrzucanie ich z parafii [25]. Mimo to opór duchownych trwał nadal. Władze rosyjskie widząc, że zdecydowana i bezwzględna polityka Popiela, zmierzająca do szybkiego skasowania unu, nadal budzi niezłomny opór, nakazały przeanalizowanie sytuacji i zastosowanie skutecznych środ- ków w celu wprowadzenia prawosławia na terenach unickich. Z polecenia cara Dymitr Tołstoj, minister oświecenia publicznego, a zarazem oberp- rokurator Świętego Synodu Prawosławnego, zwołał w Petersburgu 17 czerwca 1872 r. zebranie specjalnego komitetu, który miał ocenić sytuację w diecezji chełmskiej i uzgodnić posunięcia władz cywilnych i duchow- nych. Komitetowi przewodniczył namiestnik Królestwa, a w jego składzie byli m.in. gubernatorzy siedlecki i lubelski oraz Popiel. Protokół z posiedze- nia komitetu przewidywał aresztowanie i karanie przywódców rozruchów, natomiast opomi duchowni mieli być zsyłani poza granice Królestwa. Postanowienia te uzyskały aprobatę cara w dniu 22 czerwca 1872 r. [26]. Dalsze rygorystyczne decyzje zapadły na konferencjach w dniach 22 i 26 stycznia 1873 r. z gubernatorami lubelskim i siedleckim. Postanowiono, że konsystorz diecezji chełmskiej zwróci się do duchownych z listem na- kazującym wprowadzenie w terminie trzymiesięcznym obrzędów Cerkwi prawosławnej, a wobec opomych zostaną zastosowane te środki represji, jakie przewidziano na omawianym wyżej posiedzeniu komitetu w Peters- burgu w czerwcu 1872 r. Przewidziano też zastosowanie egzekucji wojs- kowych w przypadkach, gdyby władze miejscowe nie były w stanie opanować sytuacji [27]. W październiku 1873 r. naczelnicy powiatowi otrzymali polecenie, aby wszystkich księży unickich wezwać do osobistego stawienia się w ich urzędach w celu podpisania deklaracji o przyjęciu lub odmowie przyjęcia prawosławia. Biskup Marceli Popiel również w paździemiku tegoż roku rozesłał do całej diecezji pismo, zawiadamiające o powyższym postanowie- niu rządu i nakłaniające do przyjęcia przez duchowieństwo prawosławia. List konsystorza z 14 października jako ostateczny termin wprowadzenia prawosławia ustanowiał dzień I stycznia 1874 r. [28). Lecz i ta akcja nie przyniosła rządowi pożądanych rezultatów. Prawie wszyscy księża uniccy odmówili przyjęcia prawosławia. Teraz rozpoczął się kulminacyjny punkt represji wobec opornych księży. Zarządzono wyrzucenie ich ze wszystkich parafu unickich. Termin opuszczenia parafii wyznaczono na miesiące zimowe. Władze sądziły, że uda się jeszcze złamać opór i wielu z nich, nie mając się dokąd udać ze swoimi rodzinami, podpisze deklaracje i przyjmie prawosławie. Aby uniknąć zamieszek wśród ludności unickiej (spodziewa- no się, że wiemi będą broniE swych kapłanów), najpierw wszystkich opomych aresztowano i osadzono w więzieniach, w Siedlcach, Białej, Chełmie i Warszawie. W tym czasie policja i wojsko wyrzucały z probostw ich rodziny. Księża uniccy, powiadomieni o losach swych rodzin, byli nadal zmuszani do składania deklaracji o przystąpieniu do prawosławia. Od- mawiającym grożono zsyłką na Syberię. Kapłani ci pozostali jednak niezłomni. Spośród osadzonych w więzieniach siedmiu zesłano na pod- stawie zarządzenia namiestnika na Syberię, dołączając ich do grupy zwyk- łych zbrodniarzy. Pozostałych księży zwolniono z więzień. Pozostawieni bez środków do życia szukali pracy w różnych miejscach Królestwa. Około 70 z nich wyemigrowało do Galicji. Do opuszczonych unickich parafii władze rosyjskie wprowadzały popów prawosławnych. Ludność unicka zaczęła stawiać opór, nie chcąc oddawać swych kościołów popom. Zaczęto usuwać narzuconych popów, zamykać cerkwie, a na nabożeństwo uczęsz- czać do kościołów rzymskokatolickich. Ksiądz Pruszkowski pisze: "Nie było tu żadnej tajemnej namowy ani postronnego rozbudzenia nienawiści ludu względem świaszczenników, był to objaw jego własnego przekonania i obowiązku sumienia, wypływającego z zasady, że dobre dzieci powinny nawet życiem bronić honoru swej matki - cerkwi świętej. Ten obowiązek w następstwie doprowadził ten lud unicki do bohaterstwa i ofiary złożonej z życia za swoją świątynię i wiarę. Bez wątpienia przykład jednych parafii zachęcił natychmiast i drugie do podobnego postąpienia, wszelako siła postanowienia nie przychodziła z obcej strony, ona była na miejscu, ona płynęła prosto z wiary żywej i przekonania ludu" [29]. Nie ulega wątpliwości, że taka postawa wiernych ukształtowała się pod wpływem oporu kapłanów unickich. Ich niezłomna wola pozostania przy wierze unickiej stanowiła wzorzec godny naśladowania. Ta sama niezłomna wola cechowała całe rzesze unitów, gotowych na największą ofiarę, na cierpienia i męezeństwo. Administracja rosyjska, którą rząd obarczył wykonaniem jego postanowień, nie mogła żadną miarą poradzić sobie z tym problemem. Użyto więc do walki z bezbronną ludnością całego aparatu przemocy - policji i wojska. Generał-gubernator warszawski i gubernator siedlecki dostali w tym względzie nieograniczoną władzę. Upoważnieni byli do użycia wszelkich środków w celu złamania oporu unitów. Wygnanych popów na powrót osadzali w unickich parafiach przy pomocy sotni kozackich. Ludność w takich razach gromadziła się przed kościołem 126 i broniła do niego wstępu. Bezbronny, modlący się tłum rozpędzano kolbami karabinów i nahajkami. Areszty, odwachy i domy prywatne napełniały się aresztantami. Wszelkie parafie, z których wyrzucono popów, obłożono kontrybucją, a do pilnowania cerkwi zostawiono piechotę lub kozaków. Tak więc na początku I 874 r. zawrzała straszna i nierówna walka. Na bagnetach kozackich niesione "nawrócenie" na prawosławie spotkało się z nieprzejednanym, heroicznym oporem bezbronnej ludności unickiej. Katowanie, więzienie i inne represje nie były w stanie złamać oporu. Wiele cerkwi pozostawało do obsady, a wiadomo było, że każdej będą bronić tłumy wiernych. Dlatego, zanim przybywał pop w towarzystwie przed- stwicieli władzy administracyjnej, już wcześniej parafię taką okupowały sotnie kozackie lub roty piechoty. W jednym z raportów naczelnika Warszawskiego Okręgu Wojskowego czytamy, że zgodnie z rozporządze- niem cara uzgodniono z gubernatorem siedleckim dyslokację wojsk w gube- rni na terenach unickich oraz że gubernator siedlecki, po uzgodnieniu z biskupem chełmskim postuluje, aby nie wprowadzać nowych popów do kościołów unickich, dopóki do miejscowości tej nie dojdzie wojsko [30]. Minister wojny w korespondencji z innymi ministrami rządu z Petersbur- ga zawiadamiał o tym, że naczelnik Warszawskiego Okręgu Wojskowego wspólnie z gubernatorem siedleckim rozmieścił wojska w parafiach unic- kich. Korespondencja ta pochodzi z 1874 r., a więc już po tragicznych wydarzeniach w Pratulinie i Drelowie. Na ziemiach zamieszkanych przez ludność unicką rozciągnięto pewien rodzaj stanu wojennego. Nieograniczo- na władza gubernatorów i generał-gubernatora warszawskiego upoważniała ich do stosowania dowolnych środków. Z wnioskiem do cara o roz- kwaterowanie wojsk w guberni siedleckiej w celu zlikwidowania zaburzeń wśród grekounitów wystąpił sekretarz stanu Nabukow. Car natychmiast zatwierdził tę dyslokację [31 ]. Władze wojskowe działały błyskawicznie, bo w kilka dni po zatwier- dzeniu wniosku przez cara, pułki piechoty i sotnie kozackie rozmieszczono we wszystkich miejscowościach guberni siedleckiej, zamieszkanych przez unitów. Wojsko obchodziło się z miejscową ludnością w sposób naprawdę barbarzyński, urządzano publiczne chłosty, trzymano na mrozie przez wiele godzin, zmuszano do bezsensownych prac, jak np. zgarnianie śniegu z pól rękami. Wszystko po to, aby wyniszczyć tę ludność fizycznie i moralnie, a przez to złamać opór stawiany prawosławiu. Rozkwaterowanie wojska we wsiach niszczyło ludność materialnie, doprowadzając ją do nędzy. Utrzy- manie takiej liczby wojska przerastało bowiem możliwości zubożałej 127 i znękanej kontrybucjami i innymi represjami wsi. Jednak determinacja obrońców unickiej wiary była tak wielka, że największe nawet cierpienia, z ofiarą życia włącznie, nie były w stanie złamać woli trwania w wierze przodków. Świadomość tego faktu miały lokalne władze administracyjne i wojskowe. Po dramatycznych wydarzeniach w Pratulinie i Drelowie, gdzie doszło do użycia broni palnej wobec bezbronnych unitów zgromadzonych przed kościołem, a opinia publiczna piętnowała męczeństwo unitów, przy- sparzając złej sławy carskiemu despotyzmowi, nastąpił moment refleksji nad zaistniałą sytuacją. Władze gubernialne musiały zastanowić się, co zrobić wobec tak nieprzejednanego oporu ze strony unitów. Zwrócono się do Petersburga z zapytaniem, jak postępować dalej w tej kwestu [32]. Odpowiedź przyszła zwięzła a dobitna: "Cesarz chce zupełnego oczysz- czenia obrzędów Unii ''. Potwierdzono wszelkie pełnomocnictwa dla gene- rał-gubematora i gubernatorów w zakresie swobodnego dysponowania środkami represyjnymi z wyłączeniem tylko strzelania do ludzi [33]. Fakt strzelania do bezbronnych unitów w Pratulinie i Drelowie strona rosyjska starała się przemilczeć. Nie znalazła się o tym wydarzeniu nawet wzmianka w sprawozdaniu gubernatora siedleckiego za 1874 rok, złożonym w Mini- sterstwie Spraw Wewnętrznych w Petersburgu. Milczą też inne oftcjalne dokumenty związane ze sprawą nawracania unitów na prawosławie, a w ak- tach sztabu Warszawskiego Okręgu Wojskowego brak jest w ogóle doku- mentów z tego właśnie okresu. Zachował się jednak dokładny opis tych wydarzeń w specjalnym zbiorze przechowywanym w Bibliotece Publicznej w Moskwie. Jest to tzw. zbiór Milutina [34). Rząd rosyjski dążył do jak najszybszego zakończenia sprawy unickiej. Rązwiązanie problemu widzia- no nadal w zaostrzeniu represji i wprowadzaniu prawosławia siłą. Zalecały to tajne instrukcje ministrów - Milutina, Tołstoja, Nabukowa i innych. Rozkwaterowane po wsiach unickich, pełniące rolę ekspedycji karnych wojsko miało też za zadanie inwigilowanie miejscowej ludności. Poświad- czają to akta Sztabu Warszawskiego Okręgu Wojskowego, tzw. Dniewniki diejstwij wojsk w nasielennych punktach Sedleckoj Gubierni po podaw- leniju wystuplennych żitielej unitskogo wieroispowiedanija" (Dzienniki działalności wojska w miejscowościach guberni siedleckiej po stłumieniu wystąpień mieszkańców wyznania unickiego). Dowódcy rozkwaterowanych pułków i sotni kozackich zapisywali każdego dnia wszystkie wydarzenia i spostrzeżenia dotyczące zachowania ludności w okupowanej wsi. Infor- mowano o zbieraniu się na modlitwy, podawano nowe tytuły pieśni religinych śpiewanych na tajnych modlitewnych spotkaniach. Zapisywano komu urodziło się dziecko, którego nie ochrzczono w cerkwi u popa itp. Równolegle do represji władze administracyjne Królestwa Polskiego podejmowały też zabiegi na drodze perswazji. Generał-gubernator Kot- zebue wezwał do Warszawy delegację unitów z Podlasia, by oznajmić ukaz cara z 5 lipca 1874 r. o całkowitym zastąpieniu Unii prawosławiem i przekonać ich, że muszą przyjąć prawosławie. Relacja z tej konferencji jest bardzo znamienna dla sposobu myślenia unitów i ich przywiązania do swej wiary. Oto fragment odpowiedzi delegowanych unitów na argumentację generał-gubernatora, że każda wiara jest dobra i że prawosławie nie jest gorsze od innych wyznań: "...czemuż, Jaśnie Wielmożny Panie, nie przyją- łeś prawosławia..., ale uważasz, że Twoja religia jest najlepsza? (generał- gubernator był luteraninem - UGM) - >>Cesarz tego ode mnie nie żąda<< odrzekł sucho Kotzebue. >>Jaśnie Wielmożny Panie<< - rzekli mu śmiało- >>cały Twój wiek służysz wiernie monarsze i złożyłeś mu przysięgę wierności. Gdyby ktoś zuchwały powiedział Ci dziś: zrzuć Jaśnie Wielmoż- ny Panie ten piękny mundur, szlify, Twoje ordery zasług, przestań służyć cesarzowi, a przyjmij służbę u kogo innego, pewnie byś nie usłuchał tej zuchwałej rady. Tak samo my i ojcowie nasi, cośmy Bogu przysięgali w Unii katolickiej pozostać do śmierci, czy możemy bez obrazy Boga i sumienia nasze cerkwie, kapłanów, naszą religię porzucić i łamiąc przysięgę, przyjąć obce dla nas wyznanie i obrzędy?<< - >>Cesarz chce tylko oczyszczenia waszych obrzędów, robi to przez życzliwość dla was, żeście mu zawsze wierni<< - >>Jaśnie Wielmożny Panie<<, odpowiedzieli unici, >>kiedy powstańcy mówili nam, że się biją za wiarę świętą, myśmy im nie wierzyli, bo chcieliśmy być wierni cesarzowi. Kości powstańców leżą po polach i lasach. A nasze kości, za wierność cesarzowi, już leżą wokoło cerkwi, a pewnie będą leżały i na polach.<< - >>Jak kości waszego Jozafata, tak ja rozrzucę was<< - groził nam gubemator Gromeka w Siedl- cach - jeżeli będziecie się opierać wprowadzeniu nowych porządków do cerkwi. Byliśmy wszyscy przyjaciółmi rządu i wdzięczni za jego dob- rodziejstwa i dziś chcemy tak pozostać, niech nam tylko zostawi naszą religię" [35]. Przytoczony tu fragment wyraźnie zaprzecza tezie głoszonej przez władze administracyjne, że unici to buntownicy, których bunty trzeba likwidować siłą wojskową. Lud ten pragnął tylko zachowania wiary. Zabiegi o przekonanie unitów do prawosławia na drodze administracyj- nych perswazji nie przyniosły pożądanych skutków. Również zabiegi unitów o dostarczenie carowi petycji, by pozostawić im ich wiarę, nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. W lipcu 1874 r. car przyjechał do Warszawy. Kilkudziesięciu unitów z Podlasia postanowiło podać do jego rąk prośbę o powrót wydalonych kapłanów unickich i pozostawienie unickiej wiary. Uprzedzony o tym generał-gubernator wydał rozkaz, aby policja nie dopuściła do cara żadnego unity i aresztowała każdego, kto chciałby zbliżyć się do monarchy. Kilkunastu unitów aresztowano i osadzo- no w Cytadeli warszawskiej. Jednakże niektórzy z członków tej delegacji w przebraniu zdołali dostarczyć tę petycję carowi. I tu zawiodła ostatnia nadzieja - otrzymali odpowiedź, by wracali do domów i słuchali popów, bowiem w sprawach wiary decydują popi, a nie lud. Społeczność unicka jednak nadal trwała w niezłomnym oporze przeciw prawosławiu. Tymczasem ostatecznie zniecierpliwione władze wzmogły represje. Pod koniec 1874 r. zwiększono liczbę wojsk stacjonujących w parafiach unickich, podwojono liczbę strażników i żandarmów. Guber- nator siedlecki Gromeka żądał nawet zmiany jednostek wojskowych stac- jonujących w Drelowie, aby - jak to motywował - wojsko nie zżyło się zbytnio z ludnością i nie stało się łagodniejsze w stosowaniu represji [36]. Rząd naglił o wypełnienie ukazu carskiego z 5 lipca 1874 r., w którym ogłoszono (z całą obłudą), że wszyscy unici z Podlasia na klęczkach proszą cara i rząd o łaskę przyjęcia ich na prawosławie, na co car i rząd przyzwala. W Petersburgu oczekiwano formalnych podpisów unitów stwierdzających ich dobrowolne przechodzenie na prawosławie. Ponieważ wiadome było, że nikt nie złoży dobrowolnie podpisu, władze administracyjne z generał- gubernatorem warszawskim i gubernatorem siedleckim postanowiły wymu- sić te podpisy podstępem. Naczelnicy powiatowi ogłosili, we wszystkich parafiach zamieszkanych przez unitów, że każdy z nich obraził popa i żąda się od niego pisemnego oświadczenia, że pop został przeproszony. Każ- dego, kto nie przeprosiłby popa, spotkać miała sroga kara - wywiezienie na Sybir. Unici, odcięci od świata przez oblegające wojsko i żandarmów, nie mogąc znikąd otrzymać światłej rady, zgłaszali się po te oświadczenia. Popi natomiast w każdym takim przypadku wpisywali nazwisko unity na przygo- towanym blankiecie o dobrowolnym przyjęciu prawosławia. W ten sposób zdobyto wiele podpisów nieświadomych tego, niepiśmiennych unitów. Ale i ta akcja nie powiodła się całkowicie, gdyż unici wkrótce dowiedzieli się, że padli ofiarą podstępu. Władze rosyjskie, nie mogąc w żaden sposób zmusić unitów do prawo- sławia przy zachowaniu choćby pozorów dobrowolności, postanowiły problem ten rozwiązać na drodze formalnej. Ukaz carski z dnia 5 lipca 1874 r. stał się podstawą do bezwzględnego przyłączenia całych dekanatów. Dokonywano tego najczęściej na zjazdach dekanalnych duchowieństwa. Zakończeniem tej akcji był zjazd duchowieństwa katedralnego i konsys- torza diecezjalnego 2 marca 1875 r., na którym podpisano akt połączenia Kościoła greckounickiego z Cerkwią prawosławną Cesarstwa [37). Po likwidacji Unii rozpoczął się długotrwały okres bojkotu przez tzw. opornych Cerkwi prawosławnej. Ludność unicka (nazywana odtąd w ofic- jalnych dokumentach władz cywilnych i wojskowych "byłymi unitami") nie uczęszczała do cerkwi prawosławnej, nie korzystała z żadnych posług religijnych sprawowanych przez popów prawosłanych. Na modlitwy zbiera- no się potajemnie w prywatnych domach, lasach. Szukano pomocy w koś- ciołach katolickich. Unici siłą przypisani do prawosławia nigdy go nie przyjęli, cerkwie prawosławne świeciły pustkami, a byli unici swe praktyki religijne odprawiali w głębokiej i niebezpiecznej konspiracji. [1) Dziennik Praw Królestwa Polskiego (Dz.P.KP), t. 64 oraz J. Pruszkowski, Mar- tyrologium czyli Męczeristwo Unii Św. na Podlasiu, Woodbridge 1983, s. 7. [2] J. Lewandowski, Likwidacja obrządku grekokatolickiego w Królestwie Polskim, Aonales Universitates Mariae Curie-Skłodowska, Sectio F. 1966, s. 221. [3] J. Pruszkowski, op. cit., s. 12. [4] Dz.P.KP, t. 67, s. 85. [5] W. Krynicki, Dzieje kościofa pow,szechnego, Włocławek 1925, t. II, s. 613-614. (6] J. Pruszkowski, op. cit., s. 15-17. (7] Centralne Państwowe Archiwum Historyczne, Petersburg (CPAH-Petersburg), sygn. F. 1281, op. 7 j. ch. 19. [8) Dz.P.KP, t. 59, s. 411 oraz J. Lewandowski, op. cit., s. 220-222. [9] Dz.P.KP, t. 63, s. 53. [10) Dz.P.KP, t. 72, s. 62 oraz A. Korbowicz, Stosunek wfadz świeckich do obrządku grekokatolickiego, [w:] Annales UMCS, Sectio F, vol. XX, 1965, s. 150. [11] Dz.P.KP, t. 65, s. 195. [12] E. Likowski, Historia unii kościofa rzymskiego z Iwściotem ruskim, Poznań 1875, s. 196 oraz A. Korbowicz, op. cit., s. 150. [13] J. Lewandowski, op. cit., s. 225. [14] Refomlę tę przeprowadzono na podstawie ukazu z dnia 20 V 1866 r., Dz.P.KP, t. 66. [15] J. Pruszkowski, op. cit., s. 33-37 oraz J. Lewandowski, op. cit., s. 230. [16] Ustawa gimnazjów i progimnazjów mgskich dla ludności niskiej greckounickiej w Królestwie Polskim, ogłoszona w Dz.P.KP, t. 66, s. 75-77 oraz J. Lewandowski, op. cit., s. 230-231. (17] Zbiór Praw, t. V, s. 291 oraz Postanowienia Komitetu Unądzającego, t. XVI, s.100. (18] J. Pruszkowski, op. cit., s. 27. [19) CPAM-Petersburg, F. 1281, op. 7, j. ch. 19. [20) E. Bańkowski, Ruś chefmska od czasów rozbiorów Polski, Lwów 1887, s. 51. [21] J. Pruszkowski, op. cit., s. 40 oraz H. Wierciński, Ziemia Che#mska i Podlasie. Rys historyczny i obraz stanu dzisiejszego, s. 20. [22] J. Lewandowski, op. cit., s. 226. [23) J. Pruszkowski, op. cit., s. 41. [24) E. Likowski, Dzieje kościota unickiego, t. II, s.175 oraz Zbiór Praw, t. I, s. 243. Na obsadzenie parafu duchownymi galicyjskimi zezwolono decyzją namiesmika Królestwa Polskiego z 25 lipca 1867 r. Nastgpne posunięcia władz zwiększyły jeszcze atrakcyjnośE posad kościelnych w diecezji chelmskiej. Ukaz carski z 1871 r. stosował wobec tych duchownych z Galicji, którzy przyjęli obywatelstwo rosyjskie, przepisy ustawy z 11 sie#poia 1867 r. o przywilejach ur Lędników rosyjskiego pochodzenia slużących w gubemiach Królestwa Polskiego. [25] J. Pruszkowski, op. cit., s. 46-47. [26) Archiwum Państwowe w Lublinie (AP Lublin), Kancelaria Gubernatora Lubelskiego (KGL), sygn. 16, 1872, k. 1-3; sygn. 147, 1872, k. 1. [27] Ibidem, sygn. 14, 1873, k. 1-4 i 17-20. [28] Ibidem, sygn. 14, 1873, k. 103-107. [29) J. Pruszkowski, op. cit., s. 47-48, 57. [30] Centralne Archiwum Wojenno-Historyczne w Moskwie, (CPAW-M Moskwa), Akta Ministerstwa Wojennego Sztabu Głównego, sygn. F. 400, op. 3l369, k. 2-3. [31) lbidem, syg#. F. 400, op. 3/369, k. 1. [32] Centralne Historyczne Archiwum Państwowe w Petersburgu (CHAP-Petersburg), sygn. F.1270, op.1, d.1 t 10 - pismo general-gubernatora warszawskiego do cara z marca 1875 r. z zapytaniem w sprawie postępowania z unitami. Mikrofilm AP Siedlce. [33] CHAP-Petersburg, Akta Komitetu do spraw Królestwa Polskiego, sygn. F.1270, op.1, d. I 110. (34] Biblioteka Publiczna w Moskwie, Zbiór Milutina, k. 1-3. TreśE tej relacji jest następująca: "W Drelowie wystąpienia rozpoczęły się 1/13 I (1874). 5l17 I do Drelowa wkraczają wojska - dwie roty piechoty i jedna sotnia Kozaków pod dowództwem podpułkow- nika Beka. Wojsko pr Lystąpiło do oblężenia kościoła unickiego, przed którym zgromadziła się miejscowa ludność (unici). Dowódca zwrócił się do zgromadzonych, aby ci rozeszli się, na co oni odpowiedzieli, że [[choćby ich wszystkich zabito, nie opuszczą swego kościoła)]. Wszyscy oświadczyli, że są gotowi na śmierć. Wówczas Bek stracił nadzieję na pokojowe rozwiązanie. Podjąl decyzję, aby rozpędzić tłum siłą, ale bez używania broni, lecz gdy tylko część wojska weszła na plac przed kościołem, zgromadzeni chłopi zaczęli ich bić i ranili szeregowych. Wojsko zaczęło strzelać w górę na postrach, ale to nie pomogło, wobec czego niektórzy z szeregowych zaczgli strzelać w tlum bez kome#dy, zabito jednego i raniono 10 mężczyzn. Mimo to ludzie nie rozeszli się, a rzucając kamieniami wołali, by w nich dalej str Lelać. Wkrótce głównych przywódców zatrzymano, aresztowano i wywieziono ze wsi, 14 osób odwieziono do więzienia. Następnego dnia grupa ludzi z innych wsi (Dołha i Żyrocin) przybyla wieczorem do Drelowa, by wspomóc opór unitów, wystano przeciw nim kozaków, pobito IS chłopów kolbami. Inna grupa ludzi, która szła na pomoc unitom w Drelowie ze wsi Szóstka, zatrzymala się do wieczora w lesie, ale idący do Drelowa eskadron wojska z Międzyrzeca odciął im drogę i zmusił do powrotu do Szbstki". "W Pratulinie 25 XIIl6 I 1874 kobiety odebrały klucze do kościoła unickiego, gubemator nakazał dorobić inne klucze.11/23 I tłum grekounitów w liczbie 500 osób, uzbrojony w kołki zajął miejsce za ogrodzeniem kościoła. I4/26 I do Pratulina przybyly dwie roty wojska pod komendą podpułkownika Sztejna, ale ludzie zgromadzeni na placu przed kościołem oświad- czyli, że nie dadzą do niego dostgpu inaczej jak po swoich trupach. Dowodząey wojskiem postanowił wziąć kościół siłą. Chłopi bronili się kamieniami i kołkami, byli ranni żołnierze. Pobity został sam podpułkownik Sztajn i oficerowie, a także naczelnik miasta. Dano rozkaz strzelania, zabito 9 i ciężko raniono 14 mężczyzn. Kobiety w tym czasie śpiewały polskie pieśni żałobne, a mężczyźni wołali, aby do nich dalej strzelać. Dowodzący nie chcieli pr Lelewać wigcej krwi, nakazali żołnierzom wyłamać ogrodzenie i wojsko zajęło kościół. Te wydar Lenia nie złamały oporu unitów. Kiedy 3/15 II do kościoła wprowadzono nowego popa, (unici) nie chcieli do niego uczęszczać. Odmówili też podania nazwisk przywódców tego buntu. Winę za ten opór i fanatyzm ponosi miejscowy były ksiądz Kurmanowicz i młody agitator na rzecz opoxv - Konrad Greczuk (22 lata), którego aresztowano i oddano pod sąd". [35] Wiarygodną relację z tej konferencji zamieszcza J. Pruszkowski, op. cit., s. 59-60. [36] CPAW-H Moskwa, F. 1859, op. 1, j. ch. 5. oraz J. Pruszkowski, op. cit., s. 6. [37] K. Gr Lybowski, Historia paristw'a i prawa Polski, t. IV, s. 135. Grzegorz Welik NIERUCHOMOSCI KOSCIOŁA GRECKOKATOLICKIEGO NA PODLASIU W DRUGIEj POŁOWIE XIX w. W chwili łikwidacji przez władze carskie obrządku unickiego, w I 875 r., na terenie Cesarstwa Rosyjskiego znajdowała się już tylko jedna grec- kokatolicka diecezja - chełmska. Na ziemiach zabranych zlikwidowano bowiem Unię już w 1839 r. Sieć parafialna Kościoła greckokatolickiego diecezji chełmskiej obejmowała w 1875 r. gubernie: łubelską, łomżyńską, siedłecką i suwalską. Do 1866 r. w diecezji chełmskiej znajdowało się 21 dekanatów liczących ok. 223 tys. wiernych skupionych w 270 parafiach. Z tego w dekanatach podlaskich mieszkało ok. 103 tys. unitów w 109 parafiach. Tabela 1 Kościół greckokatołicki na Podłasiu w I 863r.[I ] Dekanat Liczba Liezba wiernych parafii Białski 11819 13 Kodeński 14656 I 5 Łosicki 9776 10 Międzyrzecki 12792 14 Parczewski 9227 10 Sokołowski 438I ł 3 Wisznicki 14112 12 Włodawski 25806 22 Razem 102569 109 W 1866r.wprowadzono w Krółestwie nową organizację terytorialną. Podwojono łiczbę guberni (m.in.utworzono gubernię siedlecką).Nowy podział administracyjny spowodował również zmiany w podziałach kościel- nych,gdyż dekanaty obu obrządków musiały pokrywać się terytorialnie z powiatami.Na terenie gubemi siedleckiej liczbę dekanatów unickich 134 zmniejszono z ośmiu do pięciu. Tuż przed likwidacją Unii na Podlasiu żyło ponad 121 tys. osób obrządku greckokatolickiego skupionych w 109 parafiach (tabela 2). Tabela 2 Kościół greckokatolicki na Podlasiu w 1874 r. Dekanat Liczba Liczba wiernych parafii Bialski 30784 30 Konstantynowski 22977 22 Radzyński 20785 16 Sokołowski 6863 10 Włodawski 39946 31 Razem 121355 109 Źródło: Archiwum Państwowe w Lublinie, zespół: Chełmski Konsyston Greko-Katolicki (dalej Ch.Kons.G.Kat.) sygn. 991, k. 289, 447; sygn. 992, k. 132, 169, 332, 333; sygn. 995. (niepaginowana) Kościół unicki tworzyli wierni i kapłani, lecz do ich działalności potrzebne było również zaplecze materialne, którego najistotniejszym skła- dnikiem były nieruchomości. Na majątek nieruchomy Kościoła greckokatolickiego składały się grunty i budynki o charakterze sakralnym (cerkwie, kaplice, dzwonnice), mieszkal- nym (plebanie i domy dla służby cerkiewnej) i gospodarczym (stodoły, obory, stajnie, chlewy, spichrze itp.) Majątek beneficjalny Początkowo władze carskie potraktowały Kościół unicki znacznie łagod- niej niż rzymskokatolicki, któremu ukazem z I865 r. odebrano wszelkie nieruchomości. Regulujący sytuację materialną Kościoła greckokatolic- kiego ukaz z 18(30) V1 1866 r. O świeckim greko-unickim duchowćehstwie w Królestwie Polskim pozwolił zachować dotychczasowy stan posiadania gruntów z wyjątkiem dóbr klasztornych, znosząc jednocześnie dziesięciny [2]. Najdokładniejsze informacje o majątku beneficjalnym parafii unickich przynosi spis przeprowadzony w latach 1817- I 819. Wynika z niego, że parafie greckokatolickie podlaskich dekanatów diecezji chełmskiej posiada- 135 ły 5877 morgów gruntu, przynoszących razem 11836 złp. dochodu [3]. Przeciętnie do beneficjum parafialnego przywiązane było 60 morgów gruntu, przynoszących średnio 125 złp. dochodu. Tylko 7 parafii posiadało więcej niż 100 morgów gruntu (klasztor w Białej, Drelów, Kolembrody, Różanka, Rudno, Włodawa), zdecydowana zaś większość musiała się zadowolić obszarem od 30 do 60 morgów (tabela 3) [4]. Nawet biorąc pod uwagę poprawkę na błędy i nieścisłości w danych spisowych, można stwierdzić, że dochody uzyskiwane z majątków benefic- jalnych parafialnego duchowieństwa unickiego były bardzo niskie [5). Przy przeciętnej dochodowości ok. 2 złp. z 1 morgi gruntu, nawet parafie o większym niż 1 włóka majątku beneficjalnym nie mogły utrzymać proboszcza obarczonego częstokroć liczną rodziną oraz służby parafialnej i gospodarskiej. Na niską dochodowość majątków parafialnych miała też wpływ zła jakość gleb, znaczna odległość gruntów od miejsca zamieszkania proboszcza i konieczność uprawiania ziemi rękami najemników. [6]. Tabela 3 Grunty Kościoła greckokatolickiego w 1816 r. Grunty Dochód Przecięt. Przecięt.Dochód z Dekanat w z gruntów uposażenie dochód z 1morgi morgach w złotych parafii w parafii w gruntu w w morgach złotych złotych Bialski 745 1241 53,2 88,6 1,7 Kodeński 845 1902 56,3 126,8 2,3 Łosicki 902 1393 69,3 107,1 I,5 Międzyrzec. 869 1549 57,9 103,2 1,8 Sokołowski 449 1018 34,5 78,3 2,3 Wisznicki 918 2049 83,4 240,8 2,9 Włodawski 999 2084 62,4 130,2 2,1 Razem 5727 11836 59,6 125 2,08 Źródto: Ch.Kons.G.Kat.sygn.712,k.51-79.Oliczenia własne. Według listu biskupa chełmskiego z 1828r.aż I 32beneficja parafialne diecezji chełmskiej (a więc prawie połowa) nie przynosiły dochodu wystar- czającego na utrzymanie proboszcza.Stąd rosnąca liczba parafii zagrożo- nych opuszczeniem z powodu niskich dochodów [7].Osiąganie wyższych dochodów z majątków beneficjalnych utrudniały także złe stosunki ducho- wieństwa unickiego z dziedzicami - kolatorami parafii. W wielu wypadkach dziedzice ograniczali proboszczom prawo do korzystania z serwitutów czy najmowania służby folwarcznej [8]. Innymi źródłami dochodów Kościoła greckokatolickiego były: dziesięci- ny, opłaty z tytułu świadczenia posług religijnych (iura stolae), procenty z kapitałów i dotacje rządowe (szczególnie od 1866 r.). Wszystkie te dochody nie były jednak w stanie zapewnić przyzwoitych warunków życia duchownym unickim. Stąd m.in. duża liczba wakatów na stanowiskach proboszczów i wikarych [9]. Zabudowania gospodarcze i mieszkalne Niskie dochody duchowieństwa odbiły się na stanie zabudowań gos- podarczych w unickich parafiach. Według spisów z 1874 r., w osiem lat po korzystnej dla proboszczów zmianie systemu finansowania Kościoła grec- kokatolickiego, w 5 unickich dekanatach guberni siedleckiej znajdowało się 286 zabudowań gospodarskich, z czego tylko 2 były murowane. Aż 194 budynki (68%) były w złym stanie [10]. W nie lepszej kondycji niż zabudowania gospodarcze były budynki mieszkalne duchowieństwa unickiego. Spośród 106 plebanii (w tym 11 murowanych) tylko 28 (26%) było w dobrym stanie [11]. Liczby te świadczą o poważnych i wieloletnich (remontu wymagały także budynki murowane) zaniedbaniach w dziedzinie budownictwa, potwierdzających złą sytuaeję materialną Kościoła unickiego w XIX w. (tabela 4) Złe warunki życia duchowieństwa unickiego potwierdza także analiza zabudowy poszczególnych parafii. Oto w 1861 r. w dekanacie sokołowskim na 13 podlaskich parafii (w dekanacie tym znajdowała się również parafia warszawska), w 4 brak w ogóle zabudowań gospodarskich i mieszkalnych. W pozostałych były to raczej zabudowania skromne. Plebanie liczyły od 3 do 5 pokoi, oprócz nich występowały zwykle: stodoła, obora, spichrz i chlewy. Nie wszędzie były stajnie, a tylko w Łysowie wozownia [12]. Tabela 4 Unickie zabudowania mieszkalne i gospodarcze w latach 1872-1874 Budynki Budynki Budynki Budynki Budynki w dobrym w złym w odbud. Dekanat murowane drewniane stanie stanie inaprawie Bialski 3 112 44 71 71 Konstantyn. I 69 5 65 68 Radzyński 4 76 23 57 47 Sokołowski 3 67 20 50 51 Włodawski 2 55 24 32 42 Razem 13 379 116 276 279 (%) (30%) (70%) (71%) Źródlo: Ch.Kons.G.Kat.Sygn.991,k.278-281,437,438; Sygn.992,k.47,48,133,141,172, 173.Obliczenia własne. Brak koni to, z jednej strony, konieczność uprawiania ziemi wołami, a z drugiej kłopoty z podróżowaniem, co miało pewne znaczenie, gdy pola uprawne były rozczłonkowane i znacznie oddalone od miejsca zamiesz- kania proboszcza. Oprócz zabudowań mieszkalnych, gospodarczych i sakralnych należą- cych do Kościoła greckokatolickiego w dekanacie sokołowskim, znajdował się tam tylko jeden budynek innego charakteru, a mianowicie szpital w Sokołowie [I 3]. Cmentarze Sytuacja majątkowa Kościoła greckokatolickiego odbiła się również na stanie cmentarzy pozostających w jego administracji. Spośród 138 cmen- tarzy unickich znajdujących się w 1874 r. na terenie guberni siedleckiej, prawie połowa (68) było w złym stanie. Na wszystkich jednak prowadzone były prace mające na celu przywrócenie ich do dobrego stanu (tabela 5) [14]. Zauważalne w statystykach natężenie prac przy odbudowie i remontach budynków gospodarczych, plebanii, cmentarzy, a przede wszystkim cerkwi i kaplic wynikało z aktywnej polityki władz rosyjskich, zmierzającej do przyłączenia Unii do Kościoła prawosławnego. Widać to najlepiej na przykładzie stosunku władz do budowli sakralnych, których stan był najbardziej widocznym wyrazem kondycji finansowej i znaczenia Kościoła greckokatolickiego. Tabela 5 Cmentarze unickie w latach 1872-1874 Liczba W dobrym W złym Cmentarze Dekanat cmentarfy stanie stanie (prow.prace porządkowe) Bialski 48 30 I 8 18 Konstantynowski 22 2 20 20 Radzyński 17 4 4 3 Sokołowski 18 2 16 16 Włodawski 33 23 10 IO Razem I 38 61 68 67 Źródło: patn tabela 4. Obiekty sakralne Struktura parafialna Kościoła greckokatolickiego na Podlasiu wykształ- cała się stopniowo w okresie XVII i XVIII w., kilka parafii erygowano w wieku XIX. Najstarsze parafie pochodziły z XV i XVI w., a więc powstały przed zawarciem Unii Brzeskiej. Były to dawne parafie prawo- sławne, które po zawarciu Unii jako pierwsze utworzyły sieć parafialną Kościoła greckokatolickiego. Według ustaleń ks. Piotra Aleksandrowicza, badającego daty powstawania unickich parafii na Podlasiu, większość z nich, bo 53 erygowano do końca XVII w. W XVIII w. powstało 23 parafie, a 1 w wieku XIX [15]. Są to co prawda dane niepełne, ale potwierdzają je daty budowy cerkwi unickich. Na podstawie datowania budowy cerkwi można stwierdzić, że zdecydowaną większość para#ti założono do połowy XVIII w. [16). W drugiej połowie XIX w. Kościół greckokatolicki na Podlasiu obe- jmował w sumie 109 cerkwi parafialnych, 2 klasztory bazylikańskie (w Białej Podlaskiej i w Warszawie - klasztor w Białej skasowano w I 864 r.), 8 cerkwi filialnych i 22 kaplice (tabela 6). Tabela 6 Obiekty sakralne Kościoła greckokatolickiego na Podlasiu Do 1866r. Cerkwie Klasztory Cerkwie Kaplice Dekanaty parafialne parafialne filialne filialne Bialski 13 I 1 2 Kodeński 15 2 1 Łosicki 10 2 3 Międzyrzecki 14 3 Parczewski I 0 1 2 Sokołowski 13 I 1 Wisznicki I 2 1 4 Włodawski 22 7 Razem I 09 2 8 22 Po 1866r. Cerkwie Klasztory Cerkwie Kaplice Dekanaty parafialne parafialne filialne filialne Bialski 31 2 5 Konstantynowski 22 5 Radzyński 16 I 5 Sokołowski 13 I 2 2 Włodawski 31 1 9 Razem 113* 1 6 26 * Liczba cerkwi wigksza niż liczba parafi wynika prawdopodobnie z tego,że w statystyce uwzględniono także obiekty zamknięte. Źródło: Lista duchowieristwa diecezji chełmskiej: Ch.Kons.G.Kat.sygn.991: k.278-281,437, 438; sygn.992: k.47,48,133,141,172,173.; T.Fręchowicz,Cerkiew greknkarolicka na terenie diecezji podlaskiej za rządów biskupa Beniamina Szymańskiego.Studia i materiały historyczne,Rzym 1981,s.22-23. Spośród 130 cerkwi i kaplic unickich, których daty budowy udało się ustalić, a które służyły wiernym obrządku greckokatolickiego w drugiej połowie XIX w., większość, bo aż 71 wybudowano w XVIII w. Tylko 10 było starszych. Dużo, bo 49 cerkwi wybudowano w XIXw. (tabela 7). Tabela 7 Pochodzenie cerkwi i kaplic unickich wg stanu z 1861 r. Dekanat Data budowy Odn. w XV w. XVI w. XVII w. XVIII w. XIX w. XIX w. Bialski 1 7 6 1 Kodeński 1 - 5 7 3 1 Łosicki - 7 7 2 Międzyrzecki - - 12 4 1 Parczewski - 2 5 3 1 Sokołowski - - 8 5 3 Wisznicki - - 9 8 1 Włodawski - 1 16 13 4 Razem 1 - 9 71 49 14 Źródło: Ch. Kons. G. Kat. sygn. 986, k. 87-126; M. Maliszewski, G. Welik, Unici podlascy. Przewodnik historyczny, Towarzystwo Miłośników Podlasia w Siedlcach, Siedlce 1992. Spośród 141 cerkwi i kaplic unickich, jakie znajdujemy w statystykach z 1861 r. , zdecydowana większość ( I 21 ) była zbudowana z drewna. Tylko 20 cerkwi było murowanych. Znajdowały się one głównie w miastach i miasteczkach, m.in. w Białej, Kodniu, Terespolu, Konstantynowie (2), Międzyrzecu (3), Parczewie, Włodawie [17]. Najokazalszym obiektem sakralnym służacym wiernym obrządku grec- kokatolickiego był kościół i klasztor bazyliański w Białej Podlaskiej. Kościół pw. św. Jozafata, fundacji Michała Kazimierza Radziwiłła, wybu- dowano w latach 1747-1749, w miejscu poprzedniej, drewnianej świątyni z końca XVII w. Wnętrze kościoła było bogato wyposażone, także w obrazy z początku XVII w. W drugiej połowie XIX w. kościół przyciągał liczne pielgrzymki, gdyż złożono tam relikwie patrona Unii, św. Jozafata Kun- cewicza. Wnętrze kościoła uświetniał również obraz przedstawiający mę- czeństwo św. Jozafata, pędzla sławnego wówczas malarza Józefa Simmlera. Klasztor tej samej fundacji, także murowany, zbudowano w latach 1742- 1745. Okazałymi cerkwiami unickimi mógł się również poszczycić Między- rzec Podlaski. W latach 1774-1784 August Czartoryski ufundował tu dwa murowane unickie kościoły parafialne i jedną kaplicę. Zdecydowanąjednak większość cerkwi greckokatolickich stanowiły niewielkie, drewniane obiek- ty. Wymagały one ciągłych remontów, były wielokrotnie odbudowywane i przebudowywane, gdyż często padały ofiarą pożarów, a nawet wiatru. W 1861 r. 54 unickie cerkwie i kaplice kwalifikowały się do remontu i napraw, lecz poważniejszych prac przy nich nie prowadzono. Nie znaczy to jednak, że kolatorzy, którzy mieli obowiązek dbałości o stan podległych im cerkwi, nie wywiązywali się ze swych obowiązków. Według spisów z 1861r., na 141 cerkwi i kaplic 8 podlaskich dekanatów diecezji chełms- kiej, 121 było kolacji prywatnej, a 20 rządowej. W XIX w. - do 1861r. zbudowano 49 nowych cerkwi (często na miejscu poprzednich), a 14 odnowiono. Było to głównie zasługą kolatorów prywatnych, którzy w XIX w. wybudowali 41, a odnowili 10 cerkwi [18] (tabela 8). Aktywność kolatorów prywatnych w dziedzinie budowy i odbudowy świątyń unickich może oznaczać, że konflikty na tle korzystania z serwitutów nie musiały się przenosić na płaszczyznę budownictwa sakralnego i kolatorzy starali się wywiązywać ze swoich obowiązków dotyczących dbałości o stan zabudo- wań parafii unickich. Tabela 8 Cerkwie i kaplice unickie w 1861r. Liczba Kolacji Kolacji Drewn. Murow. Dorem. Dekanat cerkwi prywat rządowej i kaplic Bialski 17 11 6 15 2 10 Kodeński 18 16 2 I 5 3 10 Łosicki 15 10 5 12 3 5 Międzyrzecki I 7 17 - 12 5 8 Parczewski 13 11 2 11 2 3 Sokołowski 15 14 1 13 2 4 Wisznicki 17 17 - 17 - 6 Włodawski 29 25 4 26 3 8 Razem 141 121 20 121 20 54 Źródło: Ch.Kons.G.Kat.sygn.986,k.87-129.Oliczenia własne. Aż 41wybudowanych i 10wyremontowanych w XIX w.cerkwi i kaplic unickich,których to prac dokonano ze środków prywatnych kolatorów, zaprzecza argumentacji,jakiej użyto w ukazie z 14(26) VII 1864r.zwal- niającym kolatorów od obowiązków ponoszenia wydatków na budowle cerkiewne i od udziału w sprawach cerkwi [19]. Użyte w ukazie sfor- mułowanie, że prawie połowa unickich cerkwi jest w upadku, nie wy- trzymuje konfrontacji ze statystykami z owego okresu, według których na Podlasiu tylko kilka cerkwi nie nadawało się do użytku, a nabożeństwa odbywały się w pomieszczeniach zastępczych. Poza tym parafie kolacji rządowej nie wyróżniały się postępem prac remontowych od parafii kolacji prywatnej [20]. Decyzja o zniesieniu prywatnej kolatorii w rzeczywistości przygotowywała grunt pod likwidację Unii. Pozbawienie proboszczów pomocy materialnej ze strony kolatorów, którzy w zamian za to mieli prawo prezentowania duchownych na stanowiskach, całkowicie uzależniało du- chowieństwo unickie od władz państwowych [21]. Trzeba tu przypomnieć, że duchowni greckokatoliccy mieli na utrzymaniu rodziny, więc władze, będące od 1866r. jedynym dysponentem funduszy na utrzymanie tychże duchownych, mogły w istotny sposób wpływać na ich postawę. Wspomniany już ukaz z czerwca 1866r., regulujący uposażenia Kościoła greckokatolickiego ze skarbu państwa, zapoczątkował korzystne zmiany w dochodach duchowieństwa unickiego, ale przede wszystkim przyniósł pokaźny zastrzyk funduszy na budowę i remonty unickich budynków sakralnych. Rozkaz carski z 1864r. nałożył na Komitet Urządzający w Kró- lestwie Polskim obowiązek przygotowania szczegółowego projektu od- budowy cerkwi unickich. W marcu 1865r. przedstawiono wstępny kosztorys prac budowlanych na kwotę 347105 rb. Oprócz remontu już istniejących, w kwocie tej mieścił się również koszt budowy 31 nowych cerkwi unickich [22]. Niezależnie od sum przekazywanych corocznie na odbudowę cerkwi unickich, władze przeznaczyły na ten cel kapitał zlikwidowanych w 1864r. klasztorów bazyliańskich w wysokości 31736 rb., a ponadto ustanowiły kredyt w wysokości 250000 rb., który miał być realizowany w ciągu 5 lat, od 1865r.poczynając po 50000 rb. rocznie [23]. W 1865r. wydano instrukcję o budowie nowych i odbudowie starych cerkwi unickich w Królestwie Polskim. Ustalała ona, że roboty budowlane rozpoczną się w guberni lubelskiej, a od 1 I 1868r. przeniesione zostaną do guberni siedleckiej, na teren powiatów radzyńskiego, bialskiego i siedlec- kiego, gdzie - jak zaznaczono w instrukcji - liczba cerkwi (do odbudowy) była znacznie mniejsza w porównaniu z powiatami południowymi (guberni lubelskiej). Prace powinny być zakończone do 1 I 1870r. [24). Dalsze dotacje państwa na remont cerkwi unickich w guberni siedleckiej w wyso- kości 75000 rb. rocznie rząd zaplanował na lata 1872 i 1873 [25]. Statystyki z lat siedemdziesiątych XIX w. potwierdzają, że dotacje na odbudowę cerkwi wykorzystano zgodnie z przeznaczeniem. Nasilenie prac remontowych dotyczyło wówczas nie tylko obiektów sakralnych, również cmentarzy, plebanii i zabudowań gospodarczych (patrz tabela 4, 5, 9). Tabela 9 Odbudowa i naprawa obiektów będących własnością Kościoła greckokatolickiego w 5 dekanatach guberni siedleckiej w latach 1872-1874 Liczba W W Razem w Obiekty ogółem naprawie odbudowie nap.i odb w % Cerkwie parafialne 109 55 10 60 Cerkwiefilialne 10 2 4 60 Kaplice 34 18 2 59 Cmentarze 138 46 21 48 Plebanie 111 50 28 70 Budynki gospodarcze 286 103 98 70 Źródło: patrz tabela 4. Przedstawione powyżej dane świadczą o ogromnym rozmachu prac remontowych, które objęły znacznie więcej niż połowę wszystkich obiek- tów Kościoła greckokatolickiego na Podlasiu. Płynące obficie dotacje wykorzystywano nie tylko na odbudowę obiektów sakralnych, na co miały być przeznaczone zgodnie z instrukcją z 1865r., ale także na poprawę stanu zaplecza mieszkalnego i gospodarczego duchownych. Według statystyk z 1861r., na terenie podlaskich dekanatów diecezji chełmskiej remontu potrzebowało 38% obiektów sakralnych (cerkwi i kaplic). Tymczasem statystyki z 1874r. wykazują, że na tym samym terenie prace prowadzono w 60% tego typu obiektów. Dziwi to tym bardziej, że podstawowe roboty na terenie guberni siedleckiej miały być zakończone do 1 I 1870r. Jeśli statystyki mówią prawdę, to można przypuszczać, że znaczna część fun- duszy płynących z kasy rządowej na odbudowę cerkwi była wykorzys- tywana "na wyrost", nawet jeśli nie było pilnej potrzeby remontu. Łaskawość rządu, który od połowy lat sześćdziesiątych XIX w. łożył bardzo poważne sumy na poprawę stanu materialnego Kościoła grec- kokatolickiego, przestaje dziwić, gdy uwzględnimy fakt, że od tego właśnie czasu przygotowywano likwidację Unu, co ostatecznie uczyniono w 1875r. Świeżo wyremontowane obiekty stały się odtąd własnością Cerkwi prawo- sławnej i do niej miały przyciągnąć wiernych. Przygotowania do likwidacji Kościoła greckokatolickiego można zauwa- żyć analizując dane dotyczące wyposażenia unickich cerkwi. Postanowienia synodu Kościoła greckokatolickiego w Zamościu w 1720r. wprowadziły istotne zmiany w liturgii, upodabniające obrządek unicki do obrządku łacińskiego. Z czasem także unickie cerkwie upodobniły się do kościołów rzymskokatolickich. Wprowadzono w nich m.in. organy, boczne ołtarze, w nabożeństwach używano dzwonków, chorągwi, feretronów. Począwszy od 1866r.zaczęto prowadzić akcję "oczyszczania'' unickiego obrządku z "naleciałości" i "wykoszlawień" łacińskich. Na Podlasiu akcji tej dokonano pod nadzorem wojska i żandarmów, którzy siłą tłumili opór wiernych próbujących osłaniać i ratować wyposażenie swoich świątyń. W wielu unickich parafiach guberni siedleckiej doszło w latach 1867-1869 do poważnych konfliktów na tle wyrzucania z cerkwi sprzętów uznanych za " katolickie naleciałości" [26]. Zubożono wtedy znacznie wnętrza cerkwi, usuwając z nich często stare i cenne ołtarze oraz organy, które znajdowały się, według danych z 1862r., w 71 spośród 109 parafialnych cerkwi unickich [27]. Podobny los spotkał największą świętość unitów diecezji chełmskiej- relikwie patrona Unii św. Jozafata Kuncewicza. Relikwie usunięto z ołtarza kościoła bazy]ianów w Białej Podlaskiej, potajemnie przeniesiono do podziemi klasztoru i zamurowano. Władze nie pozostawiły również obrazu Józefa Simmlera, przedstawiającego męczeństwo św. Jozafata. Obraz uzna- no za szkodliwy, gdyż jego celem było "rózbudzanie w grekokatolikach nienawiści i wstrętu do ruskiego narodu". W 1865r. został usunięty i wywieziony do Moskwy [28]. Zamiast usuniętych ołtarzy, organów, ławek, konfesjonałów, instalowa- no w latach 1866-1874 w unickich świątyniach typowe dla cerkwi prawo- sławnych ikonostasy i carskie wrota. Spotykamy je co prawda również wcześniej, ale dopiero w latach siedemdziesiątych wyposażono w nie większość cerkwi (tabela 10). Tabela 10 Wyposażenie cerkwi dekanatu bialskiego w ikonostasy i carskie wrota. Rok Liczba Ikonostas Tylko Brak cerkwi i carskie carskie ikonostasu i parafialnych wrota wrota carskich wrót 1868 30 11 7 12 187l 30 14 8 8 1872 30 15 6 9 1874 30 19 3 8 Źródło: Ch: Kons. G. Kat. Sygn. 987, k.122-125; sygn. 990 (niepaginowana); sygn. 991, k. 435-436; sygn. 992, k. 336-337. Informacje o wyposażeniu cerkwi w pozostałyeh dekanatach nie są kompletne. Instalowanie ikonostasów i carskich wrót przebiegało w myśl zaleceń władz, spotykało się jednak często z oporem parafian, stąd konieczność osłaniania tych prac przez żandarmerię i wojsko [29]. Po kasacji Unii grekokatolickie świątynie upodobniono wewnątrz i na zewnątrz do cerkwi prawosławnych. Po 1918r. większość z nich wy- święcono w obrządku łacińskim, zmieniając również wyposażenie. Niewie- le z nich dotrwało do dziś w postaci z 1875 [30). Lata 1866-1875 przyniosły znaczną poprawę sytuacji materialnej Koś- cioła greckokatolickiego. W latach wcześniejszych XIX w. był on jednak dotknięty poważnym kryzysem finansowym. Dochody z gruntów i innych źródeł nie wystarczały na utrzymanie duchownych i ich rodzin, nie mówiąc już o poprawie stanu zabudowań parafialnych. Pogarszał się również stan zabudowań sakralnych, mimo aktywności dziedziców - kolatorów, którzy w XIX w. wystawili lub gruntownie odnowili 51 cerkwi i kaplic. Z powodu braków finansowych upadał prestiż Kościoła unickiego, a jego ubodzy duchowni mogli się łatwo stać przedmiotem manipulacji ze strony władz. Trudno jednak zaprzeczać, że decyzje rządu biorącego na siebie dbałość o stan unickich cerkwi i przyznanie dotacji dla Kościoła greckokatolickiego odbiły się korzystnie na stanie unickich nieruchomości. Potężny zastrzyk pieniędzy z lat 1865-1874, szybkie i kompleksowe podjęcie prac znacznie poprawiły stan świątyń i innych zabudowań należących do Kościoła greckokatolickiego. Należy pamiętać, że decydując się na te wydatki, władze carskie nie miały na celu doprowadzenia do rozkwitu Kościoła greckokatolickiego. Akcja odbudowy cerkwi nasiliła się w czasie, kiedy likwidacja Unii była już przesądzona, a pounickie nieruchomości miały zasilić majątek Cerkwi prawosławnej. [1] Lista duchowieristH'a diecezji chełmskiej oBrządku grekounickiego za rok l863, Warszawa 1864. [2) Dziennik Praw Królestwa Polskiego (dalej DPKP) t. 65, s. 203 Att. 14: "Wszystkie dziesięciny, opłacane dotąd na korzyść greko-unickiego duchowieństwa znoszą się, a następ- nie, ani bieżące, ani zaległe i niepobrane dziesięciny na przyszłość pobierane być nie mogą. W zamian tego, ze względu na byt familijny rzeczonego duchowieństwa, pozostają jak dotąd w rozporządzeniu tegoż, cerkiewne grunta, należące do probostw, niemniej jak służebności 144 145 146 nieprawnie przerwane mają być przywrócone, albo odpowiednio zastąpione". [3] Chełmski Konsystorz Greko-Katolicki. Sygn. 712, k. 51-79. Obliczenia własne. [4] Ibidem. [5] Na poważne trudności w sporządzaniu spisu majątkowego wskazał ks. Grzegor L Jankowski z Holi w liście do Konsystorza Generalnego Chełmskiego: "Trudny i po ludzku mówiąc niepodobny przedmiot pr Ledsięwzięć Rząd nam Wysoki nakazał, wyciągnięcie akuratne dochodów z każdego beneficjum. Bo najprzód, że przy niektórych rozmiaru żadnego gruntów nigdy nie było. Po wtóre: przy niektórych grunt pusty i nieużyteczny. Po trzecie niektóre roczny większy mają ekspens na ich uprawę utrzymując czeladź, sprzęty gospodarskie ac. aniżeli perceptę..." Ch.Kons.G.Kat. sygn. 626, k. 2. [6) W 1860 r. parafia Swory dekanatu międzyrzeckiego posiadała 65 morgów gruntu uprawianego systemem trójpolowym i wspólnie z włościańskimi pastwiska. Inwentan żywy stanowiły 2 konie, 4 woły robocze, 4 krowy, 4 jałówki, 8 świń i 30 owiec. Gospodarstwo to przynosiło 115 rb i 52 kop. rocznego dochodu, z czego 53 rb, a więc 46%, wydawano na utr Lymanie stałej służby Ch.Kons.G.Kat. sygn. 1205 (niepaginowane). [7] A. Korobowicz, Sytuacja materialna kośc'iofa grekounic'kiego w Królestwie Polskim (l8l5-l875), "Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarezych", XXIX, 1968, s. 107-108. [8] Ibidem, s. 108-109. [9] Ch.Konst.G.Kat. sygn. 995: "Spis duchowieństwa wg. parafii w gubemi siedleckiej". [10] Ibidem, sygn. 992 k. 47, 48, 133, 141, 172, I73; sygn. 991 k. 278-281, 437, 438. Obliczenia własne. [11] Ibidem. [12) Ibidem, sygn. 986, k. 111-113. [ł 3) Ibidem. [ 14) Ibidem. [15] P. Aleksandrowicz, Diecezja siedlecka czyli podlaska, Siedlce 197t, s. 212, 213. [16) Ch.Kons.G.Kat. sygn. 986 k. 87-129. [t7) Ibidem. Obliczenia własne. [18] Ibidem. Obliczenia własne. [19] Zniesienie kolatorii argumentowano m.in. tym, że "Kollatoria takowa rozc'iąRnęla się w Królestw,ie Polskim i na cerkwie Greko-Unickie, chociaż miejscowi obywatele po większej częśc'i w#yznając wiarę Rzymskokatolicką, nie mogą okazywać należytego udziału w utrZymaniu w stanie pomyślnym kościolów i parafii innego wyznania, jak tego dowodzi upadek, a nawet zupefne zniszezenie, do jakiego połowa prawie istniejących w Królestsvie Polskim cerkwi unickich jest doprowadzoną..." DPKP, t. 62, s. 281-287. [20] Ch.Kons.G.Kat. sygn. 986, k. 87, 129. Obliczenia własne. [21] F. Stopniak, aut., Kościół na terenie województw'a bialskopodlaskiego odpotowy XIX wieku, Z nieznanej przeszłości Białej i Podlasia, Biała Podlaska 1990, s. 380. [22) A. Korobowicz, op. cit., s. 121, 122. [23] Ibidem. [24] Ch.Kons.G.Kat. sygn. 770, k. 4. Tam także pełen tekst instrukcji, k. 1-19. [25] A. Korobowicz, op. cit., s. 122. [26] PIK Podlasiak [ks. Józef Pruszkowski], Martyrologium czyli męczeństwo Unii Św. na Podlasiu, Kraków 1905. [27] Ch.Kons.G.Kat. sygn. 980, k. 416-422. [28) T. Fręchowicz, Cerkiew greckokatolleka na terenie diecezji podlaskiej za rządów biskupa Beniamina Szymariskiego, Rzym 1981, s. 52-53. 147 [29] PIK Podlasiak, op. cit. M. in. w parafii Dołha zbudowano carskie wrota z wyraźnego nakazu władz. Ch.Kons.G.Kat. sygn. 987, k. 122. [30) Patrz artykuł Janusza Kuligowskiego zamieszezony w tym zbiorze, jak również: M. Maliszewski, G. Welik, Unici podlascy. Przewodnik historyczny, Towarzystwo Milośników Podlasia, Siedlce 1992. ANEKS Cerkwie unickie w podlaskich dekanatach diecezji chełmskiej w 1861 r. # s # T # c G # # o # # ů ó 3# ## 3 3 #ó## 3 3 3 #ń # ó 3.o o #' Ń # # o #m a# ##u##ó0### e e o # a, p,# ;# o ó ó # # #' ## o E Lp. Miejscowość Wezwanie a.. w # L1 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 I1 12 13 14 Dekanat bialski: 1 BiałaPodlaska Św.Jozafata + 1746 + + + + 150 klasztor 2 Biala Podlaska Św.Onufrrgo + 1826 + + cmentan gneb. 3 Cicibór Św.Praksedy + 1743 + + + 30 4 Dokudów Św.Praksedy + 1716 + + + + 45 5 Horbów Pn.emienienia + 1772 + + + 30 Pańskiego 6 Hrud Zwiastow.NMP + b.d. + + 60 7 Kijowiec Św.Demetrego + 1835 + + + + 90 8 Klonownica Św.JanaEwangelisty + 1851 + + + 40 9 Kościeniewicze Św.Eliasza + b.d. + + 45 10 Koszoły Wniebowstąpienia + b.d. + + 60 Pańskiego 11 Łomazy Św.Św. + 1688 + + + 60 Piotra i Pawla 148 149 # U # T m G u1 C 0 b G m # 0 C! .ó3m## 3 3 #ó## # 3 3 #' 3 ůń # G 3ó # # ó 03,o# #. # # o o ś 'N Q) C U I/),JC L # 0 0 t# #O 4D # #u ůu 3 # ó w # # # o #, p,# o # e o o = # #' #o o E v # >,o ## E Lp. Miejscowość Wezwanie # w #.' G7 # 0 # ##~ 3 Lp. Miejscowość Wezwanie a. w # Gl # C# # ##~ 3 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 I1 12 13 14 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 12 Łomazy Św.Jana + 1834 + + 14 Piszczac Św.Ann + 1754 + + cmentarzgrzeb. Ewangelisty , 15 Połoski Sw.Trójcy + 1680 + + + + 60 13 Rossosz Św.SzymonaSłupnik + 1813 + + 16 Pratulin Św.Trójcy + 1852 + + + 60 14 Ortel Królewski Sw.Św.Dawida + 1707 + + + 90 17 Terespol Św.JanaEwangelisty + pot. + + + + 30 i Romana XVIII w 15 Ortet Książęcy Narodzenia NMP + 1797 + + 30 18 Zabłoć Św.Mikołaja + pocz. + + + + 60 XVII w 16 Rokitno Św.Trójcy + 1835 + + + 60 17 Woskrzenice Św.Michała + 1758 + + + 60 Dekanat łosicki: 1 Bubel Św.JanaEwangelisty + 1861 + + + 45 Dekanat kodeński: 2 Chłopków Wniebowzięcia NMP + 1786 + + + + 65 1 Choroszczynka OczyszczeniaNMP + 1812 + + + # 3 Chotycze ' Podwyższenia + 1840 + + + 90 2 Dobratycze Podwyższenia + 1733 + + + + 50 Św.Knyża Św.Knyża 4 Chotycze OpiekiNMP + 1809 + + 3 Lebiedziew Św.Eustafiusza + b.d. + + # 5 Czuchleby Św.Izydora + 1858 + + 4 Dobryń WniebowzięciaNMP + 1793 + + + + 45 6 Gnojno Św.Praksedy + 1734 + + 75 5 Kobylany Opieki NMP + koniec + + + 50 7 Janów Podlaski Św.Św.Kosmy + 1843 + + + + 60 XVII w i Damiana _ _ _ 6 Kodeń MichałaArchanioła + poł. + + + + 80 8 Pawłów Św.Mikołaja + 1777 + + 45 XVII w 9 Konstantynów Opieki NMP + I833 + + + 133 7 Kodeń Św.Ducha + koniec + + 10 Konstantynów ZwiastowaniaNMP + b.d. + + XV w. cmentarz grzebalny 8 Kopytów Św.Jana Ewangelisty + poł. + + # 11 Komica Św.Jerzego + 1743 + + + 75 XVII w 9 Koroszczyn Narodzenia NMP + 1764 + + + + 30 # 12 Łosice Wniebowzięcia NMP + 1796 + + + 77 13 Łosice Św.Michała + 1794 + + 60 10 Kostomłoty Św.Nikity + pocz. + + + + 50 XVIII w 14 Nosów Św.Michała + 1862 + + 45 I1 Knyczew Św.Jerzego + 1811 + + + 60 15 Witulin Św.Michała + 1741 + + + 60 12 Neple Podwyższenia + 1745 + + + 30 Św.Krzyża Dek.międzyrzecki: 13 Piszczac Św.Praksedy + 1840 + + 60 1 Dołha Św.Barbary + 1774 + + + + 67 150 # T 0 # T 0 .# #. Ć # # ů o 3### ó## 3 3# # 3 3 o a ó 3.o # ##mX## # #u #u Ó # o a' ## E # e o o # #' #U o Lp. Miejscowość Wezwanie w w # # # #1 # #ů~ # 3 I 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 2 Drelów Niepokalanego + 1835 + + + + 270 Poczęcia NMP 3 Horodek Św.Onufrego + 1802 + + 4 Łukowce Podwyższenia + b.d. + + 60 Św.Knyża 5 Makarówka ZwiastowaniaNMP + 1842 + + 20 6 Międzynec Św.Św.Piotra + 1744 + + + b.d. Nowe Miasto i Pawła 7 Żabcze Św.Michała + 1744 + + 8 Międzyrzec Św.Mikołaja + 1772 + + + 75 Stare Miasto 9 Łukowisko ZwiastowaniaNMP + 1862 + + 10 Mostowo Złożenia + b.d. + + + 30 Sukienki NMP 11 Mszanna Św.JanaEwagelisty + poł. + + 90 XVl1w 12 Próchenki Opieki NMP + pocz. + + + 60 XVII w 13 Radzyń Św.Jerzego + 1703 + + + + 25 14 Ruskowola Sw.Praksedy + pocz + + 27 XVIII w 15 Swory Św.Eliasza + pocz. + + 40 XVIII w 16 Szostka NarodzeniaNMP + 1758 + + + + 45 17 Witoroż Św.Michała + 1739 + + 30 Dekanatparczewski: 1 Kolechowice Sw.Sw.Kosmy + b.d. + + b.d. i Damiana 2 Lejno Św.Trójcy + pocz. + + b.d. XVIII w 3 Ostrów Św.Trójcy + kXVIIw + + + + b.d. 151 G # # 0 .U W^ # - o 3### # 3 3 ##3 ' = ó3#or #' # # o 0# ##o w # ů # # o # A,p,#,U o '" ~ b a 0 Ó # #' TU ## E Lp. Miejscowość Wezwanie # w aC O C# # #ů~ # 3 1 2 3 4 5 6 ? 8 9 10 11 12 13 14 4 Parczew WniebowzięciaNMP + I859 + + + + b.d. 5 Sosnowica OpiekiNMP + 1700 + + + b.d. 6 Uścimów OpiekiNMP + I791 + + + + b.d. 7 Wereszczyn Sobor Najświętszej + koniec + + + b.d. Bogarodzicy XVII w 8 Wola Wereszczyńska NMP Bolesnej + po 18 + + b.d. 9 Wola Wołoska Sw.Michała + 18I 9 + + + b.d. 10 Brus Cud Św.Michała + 18I0 + + b.d. 11 Wytyczno Podwyższenia + pol. + + b.d. Św.Knyża XVIII w Dekanat sokotowski: 1 Czekanów Przemienienia + 1pot. + + + 30 Pańskiego XVIII w 2 Czołomyje SzymonaSłupnika + 1859 + + + 45 3 Gródek Św.Mikołaja + 1743 + + + + 60 4 Grodzisk Św.Michała + 1778 + + + 60 5 Hołubla NarodzeniaNMP + b.d. + + + + 30 6 Łazów Św.Św.Piotra + koniec + + + 14 i Pawła XVII1w 7 Łysów Opieki NMP + 1785 + + + 30 8 Mordy Wniebowstąpienia + spIonęł + 30 Pańskiego 1773 9 Rogów Św.Demetrego + 1815 + + + + 30 10 Sawice Św.Jenego + 1800 + + 30 11 Seroczyn Podwyższenia + 1849 + + + + 30 Św.Knyża 12 Sokołów Opieki NMP + 1809 + + + 30 13 Szkopy Św.Trójcy + 1810 + + + 30 14 Warszawa Wniebowzięcia NMP + I784 + + + + b.d. klasztor bazyliański G # T 0 .ó # ' ó 3## 3ó## # 03'o# 0 # # b 0 'N Q) C U Pr L # w e '# # e o # a,a#;#o e o o > # T #0 o E Lp. Miejscowość Wezwanie a, w #C G7 # G# # # ~ # 3 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 Dekanat wisznicki: 1 Bezwola Św.Nikity + 1728 + + + + 60 2 Gęś Św.Św.Piotra + 1797 + + + 80 i Pawła 3 Horodyszcze NarodzeniaNMP + 1770 + + + + 60 4 Horodyszcze Sw.Izydora + 1836 + + cmentarz grzebalny 5 Polubicze $w.JanaEwangelisty + 1788 + + 6 Jabloń Św.Trójcy + spłonęł + + 60 1854 7 Jabłoń Św.Trójcy + t 854 + + tymczas 8 Paszenki Św.Onufrego + 1829 + + 60 9 Kolembrody Podwyższenia + 1764 + + + 128 Św.Knyża 10 Romaszki Św.Tomasza + 1800 + + 11 Korczówka Św.Jozafata + 1780 + + 30 12 Pnegaliny Opieki NMP + 1819 + + + + 65 13 Radcze Św.Mikołaja + 1799 + + + + 45 I4 Rudno Przemienienia + 1818 + + + + 150 Pańskiego 15 Rudno $w.Jana + t 862 + + + cmentarz grzebalny Chnciciela 16 Wisznice WniebowzięciaNMP + 1836 + + 60 spłonęł 17 Wisznice Wniebowzięcia NMP + 1840 + + tymczas 18 Wohyń Sw.Demetrego + 1700 + + + + 60 19 Żeszczynka Podwyższenia + 1791 + + 60 Św.Knyża o # #, Ó .U # - o 3# ## # G #o## 3ó=a3# T 0 = # 0 T) # C # #,JC L #D # #v #u # ó 0# # c# o # Lp. Miejscowość Wezwanie a w # G# ># # # # ~ o3 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 Dekanat włodawski: 1 Dołhobrody Podwyższenia + 1740 + + + + 60 Św.Knyża 2 Lackie Św.Jozafata + 1795 + + 3 Dotholiska OpiekiNMP + 1700 + + 46 4 Hanna Św.Demetrego + 1742 + + + + 60 5 Hanna Św.Anny + 1852 + + cmentan grzebalny 6 Hańsk Podwyższenia + 1798 + + + + b.d. Św.Krzyża 7 Żdżarka $w.Onufrego + I 758 + + 8 Hola Św.Praksedy + I847 + + + + 60 9 Hola Opieki NMP + 1846 + + cmentan gnebalny 10 Haleszów Św.Michała + 1727 + + + + 60 11 Hołowno Św.Demetrego + 1832 + + + 30 12 Horostyta Podwyższenia + 1702 + + + + 60 Św.Knyża 13 Jableczna Św.Onufrego + I750 + + + + 75 14 Kodeniec NarodzeniaNMP + 1795 + + + + 60 15 Kossyń NarodzeniaŚw. + 1738 + + + + b.d. Jana Chrzciciela 16 Lubień Św.Mikołaja + 1704 + + + + 60 17 Kaplonosy Św.Jozafata + 1853 + + + 18 Motwica NarodzeniaNMP + 1807 + + + + 60 19 Opole Św.Mikołaja + 1821 + + + + 90 20 Opole Św.Stefana + I826 + + cmentan grzebalny 21 Orchówek OpiekiNMP + 1690 + + + + b.d. 22 Rozwadówka Św.Mikołaja + 1779 + + + + 30 154 # C G e # "# w # # - ó 3e# s # #, # ó e G # 3 3 e, # o 3-o # 0 # N # # 0 ůN # C o # # ó " " 3 " o# w # ů# # # # o # a,a# # o e # o o = # #' Lp. Miejscowość Wezwanie a. w # G# # #l # # ~ # 3 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 23 Rozwadówka Św.Onufrego + 1817 + + cmentan gnebalny 24 Różanka Św.Eliasza + 1845 + + + + 100 25 Sławatycze OpiekiNMP + 1721 + + + + 60 26 Uhrusk WniebowzięciaN + 1847 + + + b.d. 27 Włodawa Narodzenia NMP + 1843 + + + + 118 28 Włodawa Św.Knyża + 1836 + + cmentan gnebalny 29 Korolówka Św.Demetrego + 1773 + + + 30 Zbereże Wniebowstąpienia + 1700 + + + + b.d. Pańskiego 155 Katarzyna Maksymiuk OPIEKA DUCHOWIENSTWA KATOLICKIEGO NAD UNITAMI PODLASKIMI W LATACH 1875 -1905 Niniejszy artykuł powstał na podstawie materiałów pamiętnikarskich. Do najważniejszych z nich należą: przechowywany w archiwum jezuickim pamiętnik ks. Apoloniusza Kraupy, dotyczący misji jezuickich na Podlasiu, oraz wspomnienia Józefa Grudzewskiego ze zbiorów rękopiśmiennych Biblioteki Narodowej w Warszawie, również dotyczące misji jezuickich. Zawierają one bardzo cenne informacje o duchowieństwie diecezji podlas- kiej i osobach świeckich angażujących się w pomoc na rzecz unitów [1]. Mankamentem tego źródła są nieprecyzyjnie podawane nazwiska oraz błędne daty. Przyczyna zapewne tkwi w tym, że autor był z pochodzenia chłopem, a wspomnienia swe napisał pod koniec życia. Cenne informacje zawierają również pamiętniki Jadwigi Łubieńskiej, Stefana Żeromskiego, Antoniego Kotyłły i Jana Urbana [2). Źródła archiwalne okazały się przydatne w niewielkim stopniu do naszego tematu, aczkolwiek sama kwestia unicka jest w nich dość obficie poświadczona. Akta osobiste z Archiwum Kurii Diecezjalnej Siedleckiej w pewnym stopniu posłużyły jako uzupełnienie informacji o duchownych katolickich. Z akt żandarmerii rosyjskiej przechowywanych w Archiwum Państwowym w Siedlcach bardzo cenne okazały się spisy prawosławnych, uwzględniające liczbę opornych oraz informacje o represjonowaniu księży. Są one uzupełnieniem pracy Pawła Kubickiego Bojownicy kapłani za sprawę Kościoła i Ojczyzny w latach 1861-1915. Znajdujemy tu opatrzony obszernym komentarzem spis księży karanych przez rząd rosyjski we wszystkich diecezjach zaboru rosyjskiego. Z publikacji tej czerpiemy wiele informacji mających wartość źródłową, gdyż wykorzystany do niej został nieistniejący zespół Zarząd Wyznaniowy dawnego Archiwum Akt Daw- nych oraz zachowany w stanie szczątkowym Konsystorz Generalny Lubel- ski z Archiwum Państwowego w Lublinie [3). Nie sposób również nie wspomnieć o pionierskiej pracy Józefa Prusz- kowskiego Martyrologium, czyli Męczeństrvo Unii świętej na Podlasiu, której główny wątek stanowi opis prześladowań stosowanych przez władze rosyjskie wobec unitów. Pruszkowski jako naoczny świadek wydarzeń, 156 a zarazem duchowny katolicki pracujący przez wiele lat na terenach unickich zamieszcza wiele cennych informacji na temat warunków, w ja- kich przyszło księżom udzielać posług religijnych unitom. Spośród znikomych źródeł statystycznych największe znaczenie mają schematyzmy oraz Pamiatnyje Kniżki Siedleckoj Gubiernii, które pozwoliły w przybliżeniu ocenić skalę pomocy udzielanej przez duchownych katolic- kich. Stosunek Kościoła katolickiego do unitów po likwidacji Unii (1875 -1885) Na mocy ukazu carskiego z 1864r., kasującego większość klasztorów katolickich w Królestwie Polskim, na Podlasiu zamknięto wszystkie klasz- tory, a zakonników z całej diecezji wywieziono. W latach 1864-1865 władze administracyjne podejmowały próby przeniesienia stolicy biskupiej z Janowa poza tereny unickie do Siedlec lub Węgrowa. W tym samym czasie zastosowano środki przeciwko bisupowi Beniaminowi Szymańs- kiemu. Podjęto je na wiadomość, że wizytacje duszpasterskie biskupa w dekanacie węgrowskim (położonym na obrzeżach strefy unickiej) skupiły niepokojąco dużą liczbę duchowieństwa i wiernych obrządków rzymsko- oraz greckokatolickiego. Wizytacja została przerwana. Biskup otrzymał nakaz powrotu do Janowa, bez prawa oddalania się z niego i poddany stałemu nadzorowi policji. Władysław Czerkaski, dyrektor Komisji Spraw Wewnętrznych i Duchownych, posunięcia te motywował "szkodliwym działaniem biskupa na ludność obrządku greckounickiego" [4). Dwa lata później represje jeszcze bardziej wzmożono. Ukaz carski z 31 maja 1867r. zwolnił biskupa Szymańskiego z obowiązków, zlikwidował diecezję pod- laską, a jej tereny poddał administracji biskupa lubelskiego. Szymański został wywieziony do klasztoru kapucynów w Łomży, gdzie wkrótce zmarł [5]. W maju 1866r. wydano postanowienie namiestnika Królestwa Polskiego Fiodora Berga dla duchowieństwa katolickiego zakazujące uczęszczania do cerkwi i udzielania tam posług religijnych, tj. spowiedzi, komunii, chrztów etc., oraz zakaz wpisywania takich aktów w katolickie księgi metrykalne. Za przekroczenie tego rozporządzenia groziły liczne kary, poczynając od pieniężnych, a kończąc na zakazie pełnienia obowiązków kapłańskich i wywiezieniu w głąb Rosji. Zapowiedź surowych kar dla księży kontaktujących się z unitami miała odstraszyć od udzielania pomocy i wpływania moralnego na ludność unicką. Pierwsze kary nakładane na księży nie respektujących zarządzeń 157 rządowych posypały się już w 1866r. Nie były one zbyt częste, choć dość wysokie, księża bowiem nie zostali jeszcze poddani inwigilacji. Na przy- kład ks. Franciszkowi Niemirze, proboszczowi parafii Wojcieszków wy- znaczono 100 rb grzywny za udział w procesji unickiej i usunięto go z diecezji [6). Inwigilacji duchowieństwa służyć miała nowa sieć dekanalna zorganizo- wana w 1868r. Ustanowiono wówczas, że teren dekanatu będzie pokrywał się z obszarem powiatu. We wrześniu I 870r. ograniczono swobodę porusza- nia się księży. Wprowadzono paszporty. Dziekanom zabroniono oddalania się poza teren parafii. Naczelnicy powiatów dostali rozkaz śledzenia i karania duchowieństwa katolickiego w przypadku świadczenia posług religijnych unitom [7]. W następnych latach dotknęły księży katolickich na Podlasiu jeszcze surowsze nakazy i zakazy. W 1872r. polecono duchowieństwu zaprowadzić księgi sznurowe do zapisywania intencji codziennych mszy świętych, w których obowiązkowo polecano zapisywać nazwiska zamawiających. Księgi te kontrolowała żandarmeria. W 1873 i 1874r., gdy władze zabrały się energicznie do likwidacji Unii, zabroniono zjeżdżania się duchowieńst- wa na odpusty, słuchania spowiedzi unitów, udzielania im sakramentów, głoszenia kazań i nauk poza kościołem, np. na dziedzińcu kościelnym lub cmentarzu. W maju 1874r. odebrano wszystkim księżom paszporty, za- braniając pod najsurowszymi karami opuszczania swoich parafii [8]. Tymczasem w latach.1873-1875 w ostateczną fazę weszło, trwające nieprzerwanie od klęski powstania styczniowego, likwidowanie obrządku unickiego na Podlasiu. W wyniku stosowania brutalnych metod policyjnych władze carskie dokonały przyłączenia 250-tysięcznej rzeszy wiernych greckokatolickich do Kościoła prawosławnego. Ogółem w latach 1874-1875 zabito na Podlasiu około 80 unitów, ponad 580 wywieziono do Rosji, około 70 duchownych emigrowało do Galicji, a drugie tyle otrzymało zakaz wykonywania obowiązków kapłańskich [9). Likwidacja Unii wywołała bardzo silny opór ludności, przejawiający się bojkotowaniem praktyk religii prawosławnej, kultywowaniem (potajemnie) obrządku greckokatolickiego, dopełnianiem praktyk religijnych w Kościele rzymskokatolickim. Masowy napływ unitów do kościołów katolickich i pomoc niesiona przez księży pozbawionej duszpasterzy ludności spotkały się z ostrą reakcją władz rządowych. Znamienne, że już podczas likwidacji Unii i prze- śladowań Kościoła unickiego ostrymi represjami objęto Kościół katolicki na Podlasiu. W pierwszym roku prześladowań ( 1874) rozpoczęto zamykanie 158 kościołów na terenach unickich, które trwało aż do ukazu tolerancyjnego w 1905r. Działalność taką motywowano mieszaniem się duchowieństwa katolickiego w sprawy unickie. Najwięcej kościołów zamknięto, skasowano lub zamieniono na cerkwie w 1875r. Taki los spotkał kościoły w Kodniu, Rossoszy, Leśnej, Niecieczy i Orchówku. Kodeń i Leśna, a także Kolemb- rody, Łazówek, Mokobody, Miedzna, Orchówek i Ostrów były znanymi na Podlasiu sanktuariami maryjnymi, które gromadziły ludność obu obrząd- ków. Wiedząc, że kult maryjny jest silnym elementem polonizującym, rząd zwrócił się w pierwszej kolejności przeeiwko tym świątyniom. Większość kościołów była zamykana czasowo. Jednak tylko nieliczne z nich doczekały się ponownego otwarcia. Kościół w Rossoszy wprawdzie niedługo otwarto, ale w 1881r. został ponownie zamknięty. Kościół w Piszczacu, czasowo zamknięty w 1878r., skasowany został w 1892r., kościół w Opolu, czasowo zamknięty w 1877r., skasowano w 1890r. Na cerkwie prawosławne zamie- niono kościoły katolickie w Janowie, Pratulinie, Niecieczy, Wierowie, Leśnej [10]. Do zamykania kościołów katolickich przyczyniły się raporty archijereja (arcybiskupa) i zażalenia duchownych prawosławnych z okolicz- nych cerkwi na księży katolickich. Wyeliminowanie kościołów katolickich miało być dla duchownych prawosławnych sposobem na przyciągnięcie ludności unickiej do cerkwi, które ciągle stały puste. Księża katoliccy stanowili dla nich zagrożenie, gdyż "odbierali" im wiernych. Ponadto skargi na duchownych katolickich miały niejako usprawiedliwiać prawo- sławnych "świaszczenników", pod których adresem władze kierowały pretensje o nikłe rezultaty nawracania. Na przykład w 1875r. duchowny prawosławny z Włodawy doniósł generał-gubernatorowi, że na skutek wpływu ks. Jana Piotrowskiego cer- kiew prawosławna we Włodawie pustoszeje, a ludność uczęszcza do miejscowego kościoła. W efekcie donosu ks. Piotrowski został usunięty z parafii włodawskiej [11]. Duchowni prawosławni podawali często infor- macje nieprawdziwe. Zatem na podstawie tych relacji można by sądzić, że rola duchownych katolickich w podtrzymywaniu oporu unitów była większa niż w rzeczywistości. Należy wspomnieć, że sytuacja Kościoła katolickiego w całym Królest- wie Polskim była bardzo ciężka. Władze carskie prawie nie pozwalały na budowanie kościołów i powstawanie nowych parafii, co przy dużym wzroście demograficznym, jaki nastąpił po 1860r., stwarzało bardzo trudne warunki dla pracy duszpasterskiej. Kiedy rząd zaczął zamykać kościoły, 159 sytuacja na Podlasiu stała się jeszcze tragiczniejsza. Dotychczas istniejące parafie musiały się automatycznie powiększać, wchłaniając obszar i ludność tych skasowanych. Jednocześnie w diecezji podlaskiej było najmniej księży. Władze nie tylko ograniczały dopuszczalną liczbę wikariuszy dla po- szczególnych parafii, ale także usuwały ich pod byle jakim pretekstem. O ile w 1860r. liczba księży diecezjalnych wynosiła 203, o tyle w 1883r. spadła do 142. W tym samym czasie liczba wiernych, nie licząc unitów, wzrosła z 243 tys. do 351 tys. [12] W takiej sytuacji normalna praca duszpasterska, obejmująca samą ludność katolicką, była bardzo utrudniona. Dlatego też analizując postawę Kościoła katolickiego wobec kwestu unickiej nie może- my zapominać, że miał on trudności ze świadczeniem posług religijnych nawet wobec swoich wiernych. W 1876r. generał-gubernator Kotzebue wydał zarządzenie zakazujące nauki religii, jedynego przedmiotu prowadzonego w języku polskim w szkołach elementarnych na Podlasiu. Od tej pory lekcje religii mogły odbywać się tylko w kościołach. Przepisy te zostały wydane z myślą, aby utrudnić ludności unickiej kontakt z naukami Kościoła katolickiego i izo- lować ją od katolicyzmu. Na naukach tych zawsze był obecny w miastach powiatowych naczelnik lub jego urzędnik, a w miasteczkach żandarmi i strażnicy. Gubernator siedlecki Moskwin usiłował nakłonić księży, aby pisemnie zadeklarowali, że "zaniechają wrogiego nastawienia do cerkwi w swoich naukach" [13]. Ze wstąpieniem na tron Aleksandra III w 1881 r. nastąpiło pewne złagodzenie kursu wobec Kościoła katolickiego w Królestwie Polskim. Utworzono diecezję kielecką, zezwolono na nowe nominacje biskupie, seminaria i akademię duchowną podporządkowano biskupom. Nie dotyczy- ło to jednak Podlasia, gdzie represje wobec Kościoła i księży zostały wzmożone. Kwestia unicka pozostawała w dalszym ciągu niezałatwiona. Władze carskie były przeświadczone, że głównej przyczyny oporu unitów należy upatrywać w postawie i pomoey księży katolickich. Aby lepiej kontrolować działalność Kościoła katolickiego, rozciągnięto nad nim większy nadzór policyjny. Kazania poddano cenzurze, w każym kościele podczas mszy świętej i nabożeństw obecny był przedstawiciel władzy, który sprawdzał, czy kazania nie zawierają treści wymierzonych w Kościół prawosławny. Naoczny świadek wydarzeń, ziemianka Jadwiga Łubieńska pisała w 1881 r. o zaostrzeniu kursu wobec Kościoła katolickiego w sposób następujący: "Zaczęto zamykać kościoły na Podlasiu, których i tak było już mało. Chodzi Rosjanom o to, aby stało się niepodobieństwem dla unitów, aby dostać się do kościoła. Rossosz i Wohyń zapieczętowano, 160 a księgi parafialne przeniesiono do Radzynia i do Wisznic. I od tej chwili księża musieli kazania swe czytać po poddaniu treści pod cenzurę. Strażnik obecny przy każdym nabożeństwie sprawdzał czy modły za rodzinę cesars- ką odbywają się solennie i stojąco. Siedzących notował lub aresztował. Sprawdzał, czy ksiądz spowiada wyłącznie łacinników i rząda od nich przed wysłuchaniem spowiedzi książeczek legitymacyjnych '' [ 14]. Władze carskie represjonowały księży mieszających się w sprawy unickie. Stosowano upomnienia lub grzywny pieniężne w wysokości od 10 do 300 rb, pozbawiano probostw, usuwano z diecezji, osadzano na pewien czas w klasztorze, zakazywano wykonywania czynności kapłańskich lub zsyłano w głąb Rosji. W latach 1875-1885 nie wysyłano do odległych guberni Rosji. (Wyjątek stanowiło zesłanie ks. Tytusa Zegarta i ks. Kazimierza Dmochowskiego). Kary dla księży nie były z góry ustalone, nakładano je dosyć dowolnie za różne przekroczenia, np. za ochrzczenie dziecka unickiego w 1881 r. jeden ksiądz zapłacił 10 rb, a inny 50 rb kary [15]. Surowiej oczywiście traktowano księży, którzy po raz kolejny popełniali "przestępstwa" w kwe- stii unickiej. Często stosowano przeniesienia poza strefę unicką. Raz usunięty ksiądz nie miał prawa powrotu do guberni lubelskiej, siedleckiej lub sejneńskiej. W latach 1875-I 885 ogółem usunięto z terenów unickich 30 księży. Częste nakładanie surowych kar w sprawach nawet bardzo błahych (np. po- święcenie pól) świadczy najwymowniej o polityce władz rosyjskich na Podlasiu. Nie było też zachęcające dla kleru stanowisko biskupa lubelskiego Walentego Baranowskiego, który z racji zniesienia w 1867r. diecezji podlaskiej stał się jej administratorem. Nie przeciwdziałał i nie próbował interweniować podczas likwidacji Unii. Nie protestował przeciwko usuwa- niu księży katolickich. Był lojalny wobec władz. Przestrzegał zarządzeń wydawanych przez rząd i obligował do ich przestrzegania podległe mu duchowieństwo. W 1875r., pod presją władz, wydał okólnik dla duchowień- stwa, który zabraniał udzielania unitom sakramentów świętych i wpisywa- nia do ksiąg metrykalnych. Swe postępowanie uzasadniał koniecznością przestrzegania rozporządzeń rządowych i powoływał się na bullę papieską z 1743r. zabraniającą unitom przechodzenia na obrządek łaciński [16]. Rzeczywiście bulle takie były wielokrotnie wydawane przez papieży. Dotyczyły jednak okresu, kiedy ludność nie była prześladowana za wiarę i nie zmuszano jej do przyjęcia prawosławia. Podobne stanowisko zajął w 1876r. administrator diecezji warszawskiej 161 ks. Stanisław Kostka Zwoliński. Opinia publiczna jednoznacznie potępiła taką postawę. W "Wiadomościach Kościelnych", organie duchowieństwa katolickiego galicyjskiego oburzano się: "Kiedy nieszezęśliwi unici podlas- cy trwają przy Kościele katolickim, zwierzchnicy łacińskiego Kościoła haniebnie ich opuszczają i ogłaszają duchowieństwu, aby odmawiali pomo- cy duchowej unitom. Najpierw postąpił tak biskup Baranowski, a teraz ks. Zwoliński w Warszawie" [17). Tak reagowała Galicja. Niestety, nie wiemy, jakie stanowisko w tej sprawie zajmowano w Królestwie Polskim, ale można przypuszczać, że byłó ono bardziej wstrzemięźliwe. Na pewno lepiej zdawano sobie sprawę z ciężkiej sytuacji Kościoła katolickiego. Istniała bowiem groźba likwidacji odrębności. Należy także zaznaczyć, że wyższa hierarchia duchowna w Królestwie Polskim nie działała wbrew intencjom Stolicy Apostolskiej, która nie dawała wyraźnych zaleceń, aby otoczyć pomocą duchową ludność unicką, tak jak na terenie Cesarstwa w 1839r. Problem stosunku Stolicy Apostolskiej do kwestii unickiej mógłby stanowić temat odrębnej pracy, wymagającej dodatkowej wnikliwej kwerendy w ar- chiwach watykańskich i petersburskich. Niemniej trzeba tutaj zaznaczyć, że na postawę Watykanu wobec unitów miały wpływ stosunki z Rosją oraz polityka wobec unitów w Galicji. Dążąc do nawiązania stosunków dyp- lomatycznych z Petersburgiem, Stolica Apostolska starała się unikać zatar- gów z Rosją i minimalizowała swe pretensje wobec traktowania katolików w Cesarstwie. Dotyczyło to oczywiście również unitów. Pius IX dużo energiczniej upominał się o unitów z "ziem zabranych" przyłączonych do prawosławia w 1839r. W 1848r. wydał allokucję, w której zobowiązał kler katolicki do niesienia pomocy duchownej unitom na terenie Cesarstwa. Wszelako dużo lepiej układały się wówczas stosunki z Cesarstwem niż , niespełna 30 lat później [18]. Kiedy Aleksander II rozpoczął prześladowanie Unii w diecezji chełmskiej, jedyną reakcją papieża było wydanie w 1874r. encykliki "Omnem solicitudinem" [19]. Potępił w niej administrację Marcelego Popiela, który przywłaszczył sobie władzę kościelną i zatwier- dził zaprowadzenie zmian w Kościele unickim. Jednakże kiedy w roku następnym rząd carski zlikwidował Unię w zaborze rosyjskim, Stolica Apostolska nie zareagowała. Dla papiestwa ważniejsze było kierowanie ' wysiłków w celu utrzymania jedności z Rzymem ponad 2,5-milionowej rzeszy wiernych unickich w Galicji, niż zabieganie o sprawę z góry przegraną, a dotyczącą losu około 250 tys. unitów z byłej diecezji chełms- kiej. Rzym zdawał sobie sprawę, że władze carskie w kwestii unickiej będą nieustępliwe, tak jak nieustępliwe były w 1860r. na Bałkanach, gdzie podjęto próbę stworzenia wśród prawosławnej ludności bułgarskiej Kościo- ła unickiego. Cała akcja wówczas upadła wskutek ostrego sprzeciwu Rosji. 162 Stanowisko wyższej hierarchii duchownej w Królestwie Polskim wobec kwestii unickiej podyktowane było przede wszystkim trudną sytuacją Kościoła katolickiego i bezwzględną polityką caratu. Ks. Kazimierz Wnoro- wski, który objął diecezje lubelską i podlaską po biskupie Baranowskim, podjął nieśmiałą próbę wizytacji terenów unickich, ale wskutek interwencji władz musiał wycofać się. Rządził w diecezji zbyt krótko (1884-1885), by podjąć bardziej skuteczne działania [20]. W 1876r. arcybiskup poznańsko-gnieźnieński, prymas polski Mieczys- ław Ledóchowski, który został przez papieża poufnie obdarzony zwierzch- nictwem nad pozbawionymi opieki diecezjami zaboru rosyjskiego, jadąc z więzienia w Ostrowie do Rzymu, wypowiedział w Krakowie słowa, które odzwierciedlały bezsilność Kościoła katolickiego w sprawie unickiej i od- dawały jednocześnie hołd broniącym wiary unitom: "Nie rozpaczajmy, nie bójmy się, dziękujmy Bogu, bo krew męczenników jest zasiewem świętych i zasiewem triumfów" [21). Przekonanie, że losu ludności unickiej nie da się zmienić, było dość powszechne, uważano, że jakakolwiek pomoc ze strony Kościoła katolickiego może się obrócić przeciwko niemu. Sądzono, że tylko cud może zmienić los unitów [22]. W latach najcięższych represji (1874-1876) pomoc dla prześladowanych unitów wychodziła jedynie od kleru katolickiego, który mimo powściąg- liwej postawy biskupów, mimo realnej groźby represji kontaktował się z unitami, którzy sami zaczęli uczęszczać do kościołów katolickich i prosić o posługi religijne. O takiej postawie księży "wymuszonej" przez unitów pisał Józef Weysenhoff w swojej noweli Pod piorunami. Główny bohater ks. Woliński, choć początkowo bał się udzielać unitom posług, to z czasem przyzwyczaił się do tej niebezpiecznej pracy [23]. Powstaniu poczucia odpowiedzialności wśród duchownych katolickich za losy unitów sprzyjały zapewne dobre na ogół relacje między wiernymi a duchowieństwem obu obrządków przed likwidacją Unii. Nie bez znaczenia było również speł- nianie przez księży katolickich w pierwszej połowie XIX w. funkcji duchownych unickich. Zdarzało się to dość często, gdyż księży unickich było stosunkowo mało i wiele stanowisk wakowało. Do posług najczęściej udzielanych unitom można zaliczyć chrzest, spowiedź i komunię świętą. Rzadziej udzielano ślubu lub ostatniego namaszcznia. Ponieważ chrzty i śluby odbywały się potajemnie, księża katoliccy nie mogli wydawać unitom metryk. Sprowadzano je jednak nielegalnie z Krakowa. Do działalności niezgodnej z prawem władze zaliczały organizowanie wśród unitów żywego różańca i bractwa Serca Jezusowego oraz odprawianie mszy świętej w intencjach składanych przez 163 unitów. Grzywny pieniężne nakładano na księży nawet w tak drobnych sprawach, jak święcenie pokarmów wielkanocnych, domów, pól i bydła. Szczególną odwagą wykazywali się księża, którzy ośmielali się kierować do unitów słowa pocieszenia lub zachęty do uczęszczania do kościołów katolickich i odbywania tam praktyk religijnych. Wiadomo, że kościoły roiły się od szpiegów, którzy donosili władzy. (Szczególnie od 1881r.). Księża udzielali posług religijnych zachowując wszelkie środki ostroż- ności. Odbywały się one najczęściej nocą lub podczas targów i jarmarków, kiedy żandarmi i strażnicy zajmowali się pilnowaniem porządku i załat- wianiem własnych interesów. Ks. Józef Pruszkowski, dziekan janowski, który do 1881 r. sam pracował wśród unitów, opisywał sposoby współpracy z unitami następująco: "Proboszczowie wyznaczają wioskom unickim dni, a raczej pewne noce, w których straż zmęczona całodzienną kontrolą księży, odchodziła na spoczynek. Gdy ciemność nocy pokrywała ziemię, proboszcz wskazywał otwarte boczne drzwi kościoła lub zakrystii, którymi wchodzili unici i zamknąwszy je, gdy ludzie już się zeszli, sam lub ze swoim wikariuszem pracował przez kilka godzin lub czasami do białego dnia. Po udzieleniu wiernemu ludowi komunii świętej każdy unita wracał pojedyn- czo do domu, a księża szli na chwilowy spoczynek. Jeżeli kto z unitów nagle zachorował i od dawna nie mógł być u spowiedzi, natychmiast przywożono go przed kościół... i budzono proboszcza i wikarego. Ksiądz czym prędzej pospieszył udzielając Ostatnich Sakramentów i Wiatyku". Pruszkowski zauważa też, że: "W wiejskich kościołach parafialnych łatwiej było dopełnić tych obowiązków. W miastach byto o wiele trudniej, gdyż liczna policja rosyjska pilnie czuwała nad kościołami i księżmi parafial- nymi, ustawicznie śledząc ich stosunki z parafianami, a zwłaszcza z przyby- wającymi do kościołów unitami" [24]. Najwięcej unitów przybywało do kościołów katolickich podczas świąt i odpustów. Podczas odpustu w Białej w 1876r. przybyło około 6000 unitów, a w 1879r. l0000 na odpust do Włodawy. Księża katoliccy, którzy angażowali się w pracę wśród unitów, zdawali sobie sprawę, jak ważne było dla nich, pozbawionych na co dzień sakramentów, przystąpienie do spowie- dzi i komunii świętej właśnie podczas odpustu, kiedy odpuszczano kary. Józef Grudzewski, katolik pochodzący z terenów unickich, o znaczeniu odpustów dla unitów pisał: "Oto taki odpust dawał dwie korzyści, tylko nie każdemu. Kto pragnął dostąpić odpustu zupełnego - to spowiedź i komunia- to się tyczyło duchowych zdobyczy. Ale pomoc Unici mieli [także w] chrztach i ślubach. W taki odpust w Prostyni każdy rok dawał 260 chrztów, 164 a ślubów 190 albo i więcej" [25]. Był więc odpust szczególnie dobrąokazją do udzielenia pomocy duchowej. W 1879r. podczas odpustu św. Antoniego we Włodawie ks. Feliks Rowiński, dziekan włodawski, spowiadał unitów, za co został usunięty poza strefę unicką; w tym samym mieście trzy lata później za podobne posługi ks. Antoniego Ziemblickiego spotkała kara 25 rb. [26) Świadczyli posługi religijne podczas odpustów także ks. Michał Karwacki w Kąkolewnicy, ks. Franciszek Pierzchała w Woli Gułowskiej, ks. Ludwik Broniszewski w Miedznej. Ostrożniejsi księża polecali unitom, aby przybywali do spowiedzi w wigilię świąt i odpustów lub na kilka dni wcześniej [27). Tak zapewne czynił ks. J. Pruszkowski w Janowie. Chociaż podczas odpustów i świąt unici w niektórych okolicach mieli wyjątkową okazję skorzystać z posług religijnych Kościoła katolickiego to i tak nie zaspokajały one potrzeb stutysięcznej rzeszy opornych. Księża, którzy silnie angażowali się w działalność na rzecz unitów, nie ograniczali się do spełniania posług religijnych. Zachęcali do wytrwania w oporze, dodawali odwagi. Wspomniany ks. Rowiński w 1876r. nawoły- wał unitów do strojenia domów i kościoła w Zielone Świątki, ks. Ewaryst Rutkowski w 1878r. zachęcał unitów do uczęszczania do Kościoła katolic- kiego, podobnie czynił ks. Pluciński w 1879r. w Polubiczach [28]. Ulżyć doli unitów w 1875r. usiłował ks. Wincenty Abramowicz, proboszcz w Huszlewie w powiecie janowskim. Starał się wpłynąć na tych katolików, którzy działali na szkodę unitów. Wójtowi i strażnikowi zagroził, że jeśli nie zaprzestaną zatrzymywania i osadzania w więzieniach unitów gromadzą- cych się w kościele, to nie udzieli im rozgrzeszenia [29]. Ks. Franciszek Dziamarski, wikary parafii Mordy w pow. siedleckim, niejednokrotnie ułatwiał unitom kontakt z jezuitami, którzy przybywali z tajną misją na Podlasie. Z jezuitami współpracował także ks. Wiktor Dąbrowski, pro- boszcz siedlecki, który w 1879r. odwiedzał niejednokrotnie w więzieniu ks. Jackowskiego SJ [30]. Niektórzy księża starali się wpłynąć na podniesienie wśród unitów stanu oświaty i kształtować w polskim duchu ich świadomość narodową. Doradzali im, jak mają walczyć o szkółki miejskie i wiejskie, zakładać nielegalne biblioteki i wypożyczać polskie książki [31 ]. Na szezególną uwagę zasługuje ks. Józef Pruszkowski. Urodził się na Podlasiu, w Białej w 1837r., studiował w seminarium duchownym w Jano- wie oraz w Akademii Rzymskokatolickiej w Warszawie. Był sekretarzem biskupa B. Szymańskiego. Wykładał w seminarium janowskim. W latach 1863-1864 utrzymywał kontakty z powstańcami. W 1868r. został probosz- 165 czem w Janowie. Na tym stanowisku pozostał aż do 1881r., kiedy za działalność na rzecz unitów został usunięty z diecezji podlaskiej. Ks. J. Pruszkowski od 1874r. czynnie angażował się w pomoc dla unitów. Pełnił posługi religijne, tzn. chrzcił, spowiadał i odprawiał nabożeństwa [32]. Jako obserwator wydarzeń, w latach 1874-1875 stał się kronikarzem prze- śladowań unitów, zebrał unformacje z 66 miejscowości, w których władze wprowadziły terror. Opisał je w książce Martyrologium czyli mgczeristwo unii św. na Podlasiu (wydanej dopiero w 1905r. w Krakowie). Pruszkowski podał w niej 100 nazwisk unitów zamordowanych lub pobitych na śmierć oraz 260 wywiezionych w głąb Rosji. O motywach podjęcia się tego zadania, które prowadził przez 7 lat w ścisłej tajemnicy, aby władze nie dowiedziały się o niczym, pisze w następujący sposób: "... słowa listu Ojca Świętego [33) i ofiara męczenników Drelowa i pobliskiego Pratulina oraz następne krwawe prześladowania unitów w 1874 i 1875r. zrodziły w mojej duszy gorące pragnienie spisania imion i nazwisk zamęczonych za wiarę, aby ich przedstawić w przyszłości Sądowi Apostolskiemu do procesu kanonizacyjnego jako męczenników, gdy w obronie wiary złożyłi Bogu i Aniołom ofiarę swojego życia" [34]. Ksiądz Pruszkowski był wspierany w swoich działaniach przez księży z dekanatu janowskiego, którzy zdobywali wiadomości o prześladowaniu unitów. Wśród nich najgorliwszymi współpracownikami byłi: proboszcz łosicki ks. Józef Grunwald, dziekan janowski ks. Franciszek Wasilewski, proboszcz z Jabłoni powiat sokołowski, ks. Józef Pawlikowski, ks. kanonik Karnicki, ks. Atanazy Buczwiński, ks. Trętowski i ks. Feliks Kożuchowski [35]. Księża rzadko oddalali się ze swoich parafii. Było to zabronione, a każdy wyjazd mógł być łatwo przez policję zauważony. Jednakże docierali do wiosek unickich z posługami, wszakże tylko do tych najbliżej kościoła położonych. Na przykład wikary z Radzynia w sąsiedniej Wólce Komarow- skiej ochrzcił dziecko unickie, a proboszcz z Komarówki powiat radzyński, w pobliskich Przegalinach udzielił chłopu ostatniego namaszczenia, a będąc przejazdem w Węgrowie odprawił w intencji unitów nabożeństwo [36]. O zasięgu i intensywności pomocy Kościoła katolickiego czerpiemy informacje głównie z raportów żandarmerii [37). Nie są one pełne, niemniej można przypuszczać, że przy tak silnej inwigilacji na Podlasiu niewiele zdołało się ukryć przed czujnym okiem policji. Prawie wszystkie świątynie katolickie znajdujące się na terenach unickich pewną opieką obejmowały unitów. Z istniejących czterdziestu tylko w trzech (Radczu, pow. radzyński, Opolu, pow. włodawski i Huszczy, pow. bialski) połicja nie wytropiła 166 przypadków udzielania pomocy. Nie można jednak twierdzić z całą pew- nością, że nie udzielono jej również tam. Najbardziej zaangażowani wydają się być księża pracujący w miastach lub większych miejscowościach, to znaczy w Białej, Janowie, Radzyniu, Międzyrzecu, Włodawie, Wisznicach, Ostrowie i Parczewie. Wszelako w tym przypadku nie mamy całkowitej pewności, czy w miejscowościach tych rzeczywiście bardziej troszczono się o unitów, czy też z racji większego skupiska policji i urzędników carskich częściej zauważano i wykrywano podobne przypadki. Z kolei we wsiach, zwłaszcza tych, gdzie w pobliżu znajdowały się cerkwie, księża byli pod większą obserwacją duchownych prawosławnych, którzy spełniali zadania policyjne [38]. Najintensywniejszą opieką otaczano unitów w powiecie włodawskim. Władze carskie odnotowały tam około 60 przypadków przekroczenia prawa w kwestu unickiej. W powiecie tym było największe skupisko ludności unickiej (39 tys.), a drugie pod względem liczby opornych (26 tys.). W powiecie bialskim, gdzie opornych było najwięcej (31 tys.), intensyw- ność opieki była trzy razy mniejsza niż w powiecie włodawskim. W pozo- stałych powiatach policja wykryła: w konstantynowskim - 37, w radzyńs- kim - 36, w sokołowskim, węgrowskim i siedleckim - około 30 przypadków pomocy [39]. Można by więc pokusić się o stwierdzenie, że posługi Kościoła katolickiego nie miały wpływu na wielkość oporu unitów. Wnio- ski takie należy jednak formułować bardzo ostrożnie, gdyż, jak już wspo- mniano, korzystamy tutaj wyłącznie ze źródeł rosyjskich. Niemniej wydaje się logiczne, że to nie Kościół przyczynił się do powstania oporu, ale właśnie istnienie oporu unickiego zmusiło duchownych katolickich do zajęcia odpowiedniej postawy. To władze carskie, nie mogąc uporać się z problemem unickim, oskarżały Kościół o podtrzymywanie oporu wśród unitów. Wydaje się, że nawet intencje kapłanów katolickich na Podlasiu ograniczały się do udzielania posług religijnych tym, którzy się do nich zgłaszali i prosili o nie. Tylko nieliczni księża sami zachęcali do wytrwania w oporze. Mimo represji, spośród 86 księży, którzy w latach t 875-1885 pracowali w diecezji podlaskiej, około 60 pomagało unitom [40]. Działalnością na rzecz unitów zajmowali się także księża z tej części diecezji podlaskiej, która była zamieszkana wyłącznie przez ludność katoli- cką. Nie odmawiali pomocy zgłaszającym się unitom księża z Prostyni, Stoczka, Korytnicy i Węgrowa, z Siedlec i Żeliszewa w powiecie siedlec- kim, z Okrzei, Tuchowicza i Jeleńca w powiecie łukowskim oraz w powie- cie garwolińskim z Maciejowic i Gończyc [41]. Poza diecezją podlaską pomocy unitom udzielali księża z Częstochowy i Warszawy. 167 Spoza terenów unickich najbardziej zaangażowany w pomoc dla unitów był ks. Marceli Sikorski, wikary w kościele pw. św. Barbary w Warszawie, a od 1884r. w kolegiacie łowickiej. W pomoc dla unitów wciągnął go jego proboszcz ks. Adam Wyrzykowski pochodzący z Podlasia, który udzielał ślubów przyjezdnym parom unickim. Za pełnienie posług religijnych został on zesłany w 1882r. do guberni wołogodzkiej. Ks. Sikorski w latach 1878-1882, kiedy jeszcze nie było na Podlasiu misji jezuickich, wielokrot- nie udawał się na Podlasie. Pod pretekstem nauki pszczelnictwa objeżdżał "oporne" wsie i udzielał tam sakramentów. Wiadomo, że przebywał w Hołubli, Łosicach, Szpakach, Dziadkowskich, Ostromęcinie, Ołowczy- cach, Pucicach, Derle (powiat konstantynowski), w Wólce (powiat węgrow- ski) oraz w powiatach sokołowskim i radzyńskim. Kilkakrotnie też udawał się do Rzymu i prosił papieża Leona XIII o przysłanie misjonarzy [42]. Ks. Sikorski współpracował z jezuitami od 1881r., a więc od momentu przybycia ich do Warszawy. Pomagał im w zorganizowaniu misji i dzielił się swymi doświadczeniami zdobytymi na Podlasiu. O jego działalności po przeniesieniu do Łowicza nie wiemy nic, oprócz tego, że pozostawał on w stałym kontakcie z jezuitami i ułatwiał im przemyt druków i zapisów metrycznych przez granicę. Aresztowany został w 1886r. Razem z nim osadzony został w Cytadeli warszawskiej ks. Nowalski - kameduła z Bielan, o którego pracy wśród unitów niestety nic nie wiemy [43]. Unici uzyskiwali także posługi religijne u księży w Nowym Mieście nad Pilicą leżącym na trasie pielgrzymek do Częstochowy, w Zakroczymiu u o.o. kapucynów, gdzie przychodzili na odpusty oraz oczywiście w Częs- tochowie. Do Częstochowy udawali się unici razem z pielgrzymkami katolickimi. Pielgrzymek tych, zwłaszcza z Podlasia, wyruszało bardzo dużo ze względu na silnie rozwinięty kult maryjny na tym terenie. Unici, przyłączając się do katolickich pielgrzymek, w tłumie pątników byli dla policji niezauważalni Szczególnego zadania podjął się Kościół katolicki w Galicji. Jego sytuacja była całkowicie odmienna niż w zaborach rosyjskim czy pruskim. Cieszył się on pełnymi swobodami, dlatego mógł spełniać wobec unitów podlaskich takie funkcje, których żadną miarą nie mógł się podjąć Kościół katolicki w zaborze rosyjskim. Do takich czynności należało wystawianie metryk dla przybywających w celu zawarcia sakramentów małżeńskich lub ochrzczenia dzieci unitów. Dla udzielania tych posług i wystawiania metryk wyznaczony był kościół W.W. Świętych w Krakowie [45]. Jego proboszcz ks. Walerian Serwatowski został mianowany proboszczem unitów z zaboru 168 rosyjskiego. Prowadził on ewidencję ślubów i chrztów. W latach I 876-1885 zostało u niego wystawionych 4864 metryki chrztu i 3580 ślubów [46]. Posług religijnych udzielał także w kościele W.W. Świętych ks. Wincenty Stypczyński. Wiadomo też, że posług udzielano w niektórych kościołach przy granicy austriackiej. Dość liberalna z perspektywy późniejszych wydarzeń wydaje się poli- tyka władz w sprawie tzw. ślubów i chrztów krakowskich. Władze carskie honorowały metryki zagraniczne, ale na kosztowną podróż do Galicji oraz opłacenie kary za nielegalne przekroczenie granicy stać było nielicznych włościan. Dlatego też zaczęto stosować na dużą skalę przemycanie do zaboru rosyjskiego druków metrycznych dla chrzczonych po kryjomu przez księży katolickich. Druki te wraz z podpisem i pieczęcią przekazywał ksiądz Serwatowski. Popierał on wszelkie inicjatywy pomocy unitom i był gorącym zwolennikiem organizowania wśród nich duszpasters- twa. W 1879r. jako jedyny z proboszczów krakowskich poparł projekt utworzenia ośrodka misyjnego dla unitów, a od 1883r. pracował nad uaktywnieniem misji jezuickich na Podlasiu [47]. Początki akcji misyjnej dla unitów wiążą się z osobami ks. Marcelego Sikorskiego i ks. Feliksa Laudowicza, który doświadczenia wyniesione z udziału w tajnym duszpasterstwie prowadzonym w związku z kulturkamp ; fem w zaborze pruskim wykorzystał na Podlasiu. Ks. Jan Koźmian, organizator tych misji, który po wyjeździe arcybiskupa Ledóchowskiego do Rzymu pełnił jego obowiązki w archidiecezji poznańskiej i gnieźnieńskiej, uzyskał w Rzymie zgodę dla ks. Laudowicza na prowadzenie podobnej pracy wśród unitów. Ks. Laudowicz przebywał z misją w powiatach siedleckim i bialskim zaledwie około jednego miesiąca, dopóki policja nie wpadła na jego trop [48]. Po jego powrocie ks. Koźmian porozumiał się z galicyjskimi jezuitami, którzy byli gotowi kontynuować rozpoczęte dzieło. W 1877 roku papież Pius IX wyraził zgodę na rozpoczęcie tajnych misji jezuickich. Stolica Apostolska jednocześnie zobowiązała jezuitów, aby uświadamiali unitów, że nadal należą do obrządku wschodniego, mimo przyjmowania sakramen- tów z rąk kapłanów katolickich [49). Jezuici mieli potajemnie przekraczać granicę lub udawać się na Podlasie na fałszywych paszportach jako handlarze skupujący różne towary. Ich zadaniem było przede wszystkim udzielanie chrztów i dostarczanie metryk przemycanych z Galicji. Pierwszym misjonarzem był ks. Henryk Jackowski, późniejszy przełożo- ny zakonu. Jego akcja nie należała do udanych. Przybył na Podlasie w 1878r., został natychmiast rozpoznany przez policję carską i osadzony 169 w więzieniu w Siedlcach. Zdołał jednak nawiązać kontakt z miejscowym duchowieństwem, odniósł też spory sukces propagandowy, bowiem na Podlasiu szybko rozniosła się wieść o jego przybyciu i aresztowaniu. Fakt, że unitów nie pozostawiono samym sobie, że jest organizowana dla nich pomoc, podtrzymywał ich na duchu i wzmacniał wolę oporu [50). Jednakże następny misjonarz jezuicki pojawił się na Podlasiu dopiero w 1881 r. Był nim ks. Bróer, który założył w Warszawie sklep spożywczo- kolonialny, będący miejscem spotkań misjonarza z przewodnikami, którzy doprowadzali na wyznaczone miejsce i w umówionym dniu unitów prag- nących uzyskać posługi religijne [51 ]. Niewykluczone, że zaprowadzenie misji dla unitów podyktowane było własną strategią hierarchu Kościoła katolickiego, która musiała mieć na względzie dobro obydwu prześladowanych na Podlasiu obrządków. Roz- wiązanie takie było bardzo rozsądne, gdyż dzięki temu księża miejscowi byli niejako zwolnieni od obowiązków kapłańskich wobec unitów. Mimo to # prawdopodobnie w 1884r. misja jezuicka została przerwana na żądanie # papieża. Jak pisze uczestnik misji, Józef Grudzewski, na tę decyzję miała # wpływ postawa arcybiskupa warszawskiego Wincentego Chościak-Popiela, # który w obawie przed represjami wobec Kościoła katolickiego postarał się o odwołanie tej misji. Grudzewski jest w tej sprawie jedynym naszym informatorem. Mylnie jednak podaje datę tego wydarzenia (jak wszystkie zresztą daty), umiejscawiając je w 1882r. W tym roku W. Popiel nie był jeszcze arcybiskupem i nie mógł spowodować takiej decyzji. Poza tym konfrontacja wspomnień Grudzewskiego spisanych w 1934r. (a więc w po- deszłym wieku - miał wówczas co najmniej 75 lat) z innymi źródłami wskazuje, że wydarzenia, o których pisze, były o dwa lata późniejsze [52]. Mimo podejmowanych w latach I 878-1884 wysiłków, nie udało się jezuitom doprowadzić do większego rozwoju misji. Przebywanie tylko jednego misjonarza "na Unii" i to z dużymi przerwami nie mogło zaspokoić podstawowych potrzeb religijnych. Do wielu rejonów, zwłaszcza w powiatach włodawskim i konstantynowskim, w ogóle nie docierali. Groźba aresztu nie pozwalała im przebywać dłużej niż kilka dni na terenach unickich. Dodatkowym problemem była postawa ludności, która z trudem przełamywała bariery nieufności [53]. Obcych przybyszów często trak- towała jako szpiegów lub ze względu na nietypowy dla księży katolickich wygląd (wąsy i broda) za "popów". Nieufność tę skutecznie pogłębiali urzędnicy carscy i duchowni prawosławni rozgłaszający, że chodzą po wsiach przebrani za misjonarzy Żydzi, aby wyłudzić od unitów pieniądze [54]. 170 Twierdzenie nie jest zupełnie pozbawione prawdy, bowiem skądinąd wiadomo, że we wsiach unickich często pojawiali się handlarze obrazów, dla których religijni unici stanowili doskonałe źródło zarobków. Owi "ochweśnicy" często przebierali się za księży, chrzcili, spowiadali, dawali śluby i oczywiście wyłudzali pieniądze. Oprócz obrazów, w których "unijaci się kochali", oferowali również różańce, szkaplerze i modlitew- niki, tak cenne i poszukiwane na Podlasiu [55]. Ważną rolę w przełamywaniu nieufności pełnili miejscowi księża, którzy swym autorytetem poświadczali prawdziwość misjonarzy oraz przewod- nicy, do których ludność miała zaufanie. Niewielkie efekty duszpasterskie misjonarzy rekompensował poniekąd duży rozgłos, jaki towarzyszył jezui- tom. Spełniał on znaczną rolę w podtrzymywaniu woli oporu w unitach, może nawet większą, niż udzielanie posług religijnych. W każdym razie świadomość, że papież pamięta o unitach i przysyła misjonarzy była dla nich istotna. Trzeba tu podkreślić, że praca misjonarzy była niebezpieczna. Musieli liczyć się z tym, że w każdej chwili mogą zostać zatrzymani przez policję. Zresztą kilku z nich zakończyło swą działalność w carskim więzieniu [56]. Niepowodzenie akcji jezuickiej w I878r. spowodowało, że Stolica Apostolska była skłonna zezwolić na podjęcie akcji misyjnej innemu galicyjskiemu zakonowi - pijarom. W 1879r. ks. Adam Słotwiński, przeło- żony zakonu pijarów w Krakowie, miał stworzyć w swoim kościele ośrodek kształcenia dla misjonarzy, którzy mieli być wysyłani na tereny unickie. Jednakże przeświadczenie, że wśród unitów należy prowadzić nie tylko akcję religijną, ale również pozyskiwać ich dla dobra sprawy polskiej, sprawiło, że Watykan nie zezwolił pijarom na rozpoczęcie misji i pozostała ona w rękach jezuitów [57]. Jak już wspomniano, dla Stolicy Apostolskiej kwestia unicka w zaborze rosyjskim była pochodną kwestii unickiej w Galicji. Takie samo stanowisko zajmowali polscy jezuici. Dążyli oni do łagodzenia sporów narodowoś- ciowych między Polakami i Ukraińcami, w których upatrywali poważne zagrożenie dla jedności Cerkwi unickiej z Rzymem. Jezuici nie negowali prawa Ukraińców do odrębności narodowej, jak czynili konserwatyści wschodniogalicyjscy. Uważali, że odmawianie im tego prawa popycha ich ku Moskwie i prawosławiu. Ks. H. Jackowski w broszurze W sprawie ruskiej uwag kilka do kapłanów dobrej woli pisał: "Jakkolwiek miłość ojczyzny jest cnotą prawdziwą, duch jednak narodowościowy czyli pat- riotyzm przesadny jest jednym z najniebezpieczniejszych wrogów Kościoła, a w szczególności świętej Unii naszej" [58). Jezuitom zależało na pozys- 171 kaniu zaufania Ukraińców, zwłaszcza od 1883r., kiedy uzyskali od Leona XIII pozwolenie na prowadzenie nowicjatów bazyliańskich we Lwowie i Dobromilu w celu odnowy religijnej tych zakonów (bazylianie galicyjscy byli elementem najbardziej eiążącym ku prawosławiu). Wysiłki podej- mowane na rzecz utrzymania jedności Cerkwi greckokatolickiej z Kościo- łem rzymskim przez jezuitów w Galicji rzutowały na postępowanie ich wobec unitów w Królestwie Polskim. Nie chcieli dawać powodów do podejrzeń, że dążą do polonizacji tamtejszej ludności. Reasumując należy stwierdzić, że do połowy lat osiemdziesiątych, mimo wyraźnego zakazu wydanego przez władze carskie oraz wyższe duchowień- stwo, księża katoliccy z dużą ofiarnością angażowali się w pomoc dla prześladowanych unitów. Kościoły stały wówczas dla unitów otworem, chociaż duchownym groziły surowe kary. Ponad połowa księży z terenów unickich pracowała na rzecz unitów ( ok. 60 z 80 księży), za co prawie wszyscy byli przez władze carskie karani. Postawa wielu księży była pełna poświęcenia i determinacji. Przypomnijmy tu nazwiska ks. Pruszkowskiego, Rowińskiego, Pleszczyńskiego czy Dziamarskiego. Natomiast działalność misjonarzy jezuickich była w omawianym okresie dopiero w zawiązku i nie miała większego, poza propagandowym, znacze- nia. Pomoc duchowieństwa katolickiego niesiona unitom w latach 1885-1896 W latach 1883-1894 generał-gubernatorem warszawskim byl Józef Hurko. Jego polityka na Podlasiu była wyjątkowo surowa. Za rządów Hurki wydano wiele zarządzeń wymierzonych w ludność unicką oraz Kościół katolicki na Podlasiu [59). W latach 1884 - 1885 zaostrzono przepisy wcześniej wydane lub wydano nowe. Parafiom katolickim nakazano zmniejszenie liczby procesji, usuwanie krzyży z miejsc publicznych, za- broniono odprawiania czterdziestogodzinnych nabożeństw, ograniczono uroczystości pogrzebowe, rozpoczęto znoszenie bractw religijnych [60]. W 1885r. wydano także zarządzenie zabraniające kapłanom rzymsko- katolickim przeniesionym z parafii unickich przyjeżdżać do dawnych miejsc bez wcześniejszego porozumienia się z władzami świeckimi. Ducho- wnym pozbawionym urzędów zabroniono odprawiania mszy św. [61) W 1887r. ograniczono i tak już znikome możliwości opuszczania parafii w strefie unickiej, a budowy kaplic i kościołów w miejsce spalonych praktycznie zabroniono ze względu na konieczność uzyskania zgody Cer- kwi prawosławnej [62]. 172 Przepisy te z roku na rok zaostrzano tak, że w 1893r. za jednorazowe udzielenie posługi religijnej unicie groziła kara zawieszenia w obowiązkach kapłańskich od 6 miesięcy do 1 roku, a za kolejny raz lub ochrzczenie dziecka unickiego groził zakaz wykonywania funkcji kapłańskich [63]. Zaostrzono także przepisy w stosunku do duchowieństwa katolickiego spoza terenów unickich, któremu pod groźbą surowych kar zakazano przyjeżdżania do parafu z ludnością mieszaną [64). W 1885r. generał-gubernator Hurko utworzył stanowisko urzędnika do specjalnych poruczeń, który miał zajmować się sprawami unickimi. Został nim Mirosław A. Dobriański pochodzący z Galicji, skoligacony z ducho- wieństwem greckokatolickim [65). Usprawnił on znacznie i tak już silną inwigilację na Podlasiu. Jego kilkuletnia działalność doprowadziła do wielu aresztowań, głównie osób wpływowyeh i cieszących się autorytetem wśród opornej ludności unickiej, pośredników, którzy umożliwiali dopełnianie sakramentów, a także duchowieństwa. Wytropił też misje jezuickie i zaha- mował na kilka lat ich prowadzenie. Do 1888r. wskutek jego decyzji wywieziono w głąb Rosji około 1000 unitów [66). August Zaleski, wydawca warszawskiego "Słowa", korespondent "Cza- su" krakowskiego publikujący pod pseudonimem Baronowej XYZ, o dzia- łalności Dobriańskiego pisał: ". nadano mu dyktatorską prawie władzę. Podejrzenia jego są wyrokami. Chodzi on przebrany za unitę po wsiach i kościołach, ma całą zgraję akolitów, którzy klękają przy konfesjonałach, aby wypróbować księdza, czy bez kartki wysłuchuje spowiedzi... Dzięki tej robocie Dobriańskiego... w Cytadeli siedzi obecnie wielu podejrzanych o >>nakłanianie byłych unitów do oporu przeciw prawosławiu<<" [67]. W I 885r. władze przestały uznawać ważność ślubów i chrztów "krakow- skich'' i zapisywać je do ksiąg cywilnych. Zaczęto także "małżeństwa takie uważać za nielegalne, a wobec tego rozrywać je choćby siłą". W okolicy Białej unieważniono np. około 50 ślubów. Dzieci małżeństw "krakows- kich" uznano za nieślubne i prawosławne [68]. Hurko zapisał się w pamięci mieszkańców Podlasia przede wszystkim jako twórca specjalnych komisji weryfikujących wyznanie (działały w la- tach 1887- I 889). Miały one w przypadkach spornych rozstrzygać przynale- żność do wyznania. Chociaż ustanowione dla rozstrzygania spraw unickich, stanowiły potencjalną groźbę dla katolików, którzy przed 1875r. często byli chrzczeni lub zawierali związki małżeńskie w cerkwiach unickich. W każ- dej takiej komisji zasiadał naczelnik powiatu jako przewodniczący, błaga- czynny okręgu, dziekan katolicki, proboszcz parafii prawosławnej i katolic- kiej oraz wójt z głosem doradczym. W wyniku ich działalności zakwes- 173 tionowano wyznanie katolickie potomkom do trzeciego pokolenia tych, którzy byli ochrzczeni w Cerkwi unickiej. Łubieńska pisze nawet o pr Lypa- dkach zabierania katolikom dzieci ochrzczonych w cerkwi unickiej [69]. Duchowni katoliccy, stanowiący w komisjach mniejszość, mieli znikomy wpływ na ich decyzje [70). W omawianym okresie (1885-1896) w stosunku do księży stosowano najczęściej kary pieniężne. W porównaniu z okresem poprzednim ich wielkość znacznie wzrosła. Przed 1885r. kwota 50 rb stanowiła największą karę, a w okresie późniejszym była stosowana najczęściej, później zdarzały się także wyższe kary pieniężne (największa wynosiła 300 rb, taką sumę zapłacił m.in. ks. Jan Radomyski, proboszcz w Korytnicy Węgrowskiej). Najwięcej kar wymierzono w latach 1885-1887, a więc w okresie ostrej inwigilacji zorganizowanej przez Dobriańskiego, poprzedzającej działal- ność komisji weryfikacyjnych. W nakładaniu kar nadal istniała pełna swoboda urzędników. Świadczy o tym olbrzymia ich rozpiętość, np. w 1892r. za ochrzczenie dziecka unickiego jeden ksiądz zapłacił 25 rb, a inny 200 rb. Zmniejszała się natomiast w porównaniu z okresem porzednim liczba usuniętych księży z terenów unickich [71 ]. Po 1885r. za rządów Hurki skasowano kościoły w Huszczy i Sławaty- czach. Kondycja parafii katolickich w stosunku do prawosławnych kształ- towała się następująco: powiat bialski - 5:3, włodawski - 7:32, konstan- tynowski - 8:23, radzyński - 6:17, sokołowski - 13:8 [72]. Z tego wynika, że dysproporcje były największe na terenach zamiesz- kanych przez unitów. Po śmierci bpa K. Wnorowskiego w 1885r. administratorem lubelskim i podlaskim został Fr. Jaczewski, wyświęcony na biskupa w 1890r. Pierwszy po biskupie Szymańskim odważył się prowadzić aktywną politykę unicką i występować wobec władz rosyjskich z żądaniem ustępstw w kwestii unickiej. Jaczewski urodził się na Podlasiu w Górkach (powiat węgrowski). Ukończył warszawską Akademię Duchowną. Od 1857r. był profesorem w Seminarium Duchownym w Janowie. Po kasacie diecezji podlaskiej został regensem Seminarium Duchownego w Lublinie [73). Jaczewski w 1886r. interweniował u generał-gubernatora przeciw in- gerencji policmajstra lubelskiego w sprawy unickie. W latach 1885-1887 polecał swym duchownym, aby nie wydawali metryk lub zwlekali z wyda- waniem metryk władzom. Tak też czyniono, metryki wyszukiwano tylko na konkretne żądanie władz. Biskup lubelski starał się również opóźniać powstanie komisji weryfikacyjnych powołanych przez Hurkę w 1887r. 174 i zalecał podobną taktykę dziekanom. Nawet po zakończeniu ich działalno- ści opóźniał wydawanie metryk osób "zakwestionowanych". Od 1893r. Jaczewski próbował wpłynąć na politykę władz wobec unitów, domagał się zmiany praw i swobód, dowodził, że represje nie zdołały wciągnąć unitów do Cerkwi prawosławnej. Niewykluczone, że w 1897r. wpłynął na postawę generał-gubernatora Imeretyńskiego, który poinformował cara o sytuacji na Podlasiu i Lubelszczyźnie i prosił o wol- ność religijną dla unitów [74]. Prawdopodobnie sprawa ta poruszana była już wcześniej, około 1886r., w Warszawie przez "miarodajne sfery katolic- kie'' [75). Jaczewski brał również w obronę księży pracujących na terenach unickich. Żądał wycofania niektórych zarządzeń przeciwko księżom katoli- ckim, np. zakazu odprawiania mszy świętych duchownym pozbawionym urzędów. Od 1886r. wskazywał na tragiczną sytuację duchowieństwa w jego diecezjach, a zwłaszcza na terenach unickich. Przypominał, że nie ma księży, którzy mogliby pracować w parafiach mieszanych, gdyż są starzy, chorzy lub karani. Twierdził, że księża są niesprawiedliwie przez rząd karani i prześladowani. Wskazywał, że duchowni wcale nie pod- trzymują oporu w unitach i nie chcą udzielać im posług religijnych (co częściowo było zgodne z prawdą), ale nie mogą odmawiać osobom proszącym o pomoc, gdyż byłoby to niezgodne z powołaniem kapłańskim. Brał w obronę poszczególnych księży, na których władze nakładały kary, np. ks. Pruszkowskiego, Dąbrowskiego czy Jasińskiego [76]. Zapewne wstawiennictwu biskupa zawdzięczał ks. Aleksander Arcisze- wski swą około 20-letnią pracę "na Unii", co było bodaj jedynym wyjątkiem w tych okolicach. Mimo że wielokrotnie karany i usunięty z terenów unickich, powrócił w 1893r. na probostwo do Ruskowa (pow. konstantynowski), gdzie kontynuował swą pracę duszpasterską wśród uni- tów [77]. Nic nie wiemy o poczynaniach arcybiskupa warszawskiego Chościak- Popiela w okresie rządów Hurki i Szuwałowa, wszelako zważywszy na jego ustępliwą do tej pory postawę mamy prawo wnosić, że nie uległa ona zmianie. Nie wiemy jednak nic na temat jego ewentualnych działań na rzecz izolowania duchowieństwa katolickiego od opornych unitów. Sytuacja Kościoła katolickiego, społeczności unickiej i katolickiej na Podlasiu w okresie generał-gubernatorstwa Hurki, zwłaszcza w okresie działalności Dobriańskiego i komisji weryfikacyjnych, była szczególnie trudna. 175 Wzmożenie inwigilacji na Podlasiu przyczyniło się do wykrycia tych księży, którzy pomagając unitom nie zostali zidentyfikowani w poprzednim okresie. Dotyczyło to m.in. ks. Jana Paska i ks. Józefa Pawlikowskiego. Ks. Michał Dąbrowski, wikary z Sokołowa pracujący na rzecz unitów od 1875r., mimo iż wystrzegał się chrztów i ślubów, które mogły łatwo ściągnąć policję, został w 1886r. zesłany na pół roku do klasztoru o.o. reformatów w Wysokim Kole (gubernia radomska) [78]. ,Bezkarnie '' do 1886r. działał również ks. Tadeusz Leszczyński, który prowadził w Siedlcach tanią kuchnię. Stanowiła ona parawan dla tajnej pracy na rzecz unitów. Czy związany był z nią dziekan siedlecki Wiktor Dąbrowski, trudno powiedzieć. Udzielenie mu przez władze carskie nagany sprawy jeszcze nie wyjaśnia [79). Na uwagę zasługuje ks. Julian Perzanowski, o którego działalności policja wiedziała już w 1884r. Przeniesiony w 1886r. z probostwa w Kąko- lewnicy na wikariat w Prawnie (pow. puławski) poza sferą unicką, nadal utrzymywał kontakty z unitami, którzy prawdopodobnie do niego się udawali [80]. Znamienne, że odmawianie udzielania ślubów i chrztów to dość częsta postawa wśród duchownych pracujących "na Unu". Sakramenty te bo- wiem, zwłaszcza chrzty, łatwo ściągały uwagę policji. Z kolei ich udzielanie z religijnego punktu widzenia nie było konieczne, gdyż mogły się odbywać bez obecności kapłana. Ponadto udzielane potajemnie przez księży miejs- cowych śluby i chrzty, a w ich konsekwencji sprowadzanie metryk "krako- wskich", straciły swe dotychczasowe znaczenie ze względu na wydany w 1885r. przez Hurkę cyrkularz unieważniający administracyjnie zawarte w ten sposób związki [81]. Jednakże niektórzy księża nadal przywiązywali do udzielania sakramen- tów dużą wagę, gdyż w wielu miejscowościach unici nie wiedzieli i nie byli pouczeni o możliwości udzielania sakramentów bez obecności kapłana. Informowała o tym wydana za zgodą Rzymu "Parafia bez Pasterza", ale nie wszędzie przecież docierała. Jeszcze w 1920r. misjonarz jezuicki narzekał, że lud jest ciemny i że chrzty są nieprawidłowo przez "babkę" udzielane [82]. Poza tym sakramenty bez księdza były powszechnie przez unitów uważane za gorsze, a nawet nieakceptowane. W Jabłoni (pow. radzyński) np. odnoszono się niechętnie i pogardliwie do osób, które zawarły ślub przed starszyzną [83). Mimo wzmożonej inwigilacji, nie udało się policji zidentyfikować wszystkich księży, którzy prowadzili tajną akcję duszpasterską. Znamy 176 takich, którzy przetrwali ten trudny okres. Do nich należeli ks. St. Furmanik z Knychówka (u Grudzewskiego - Formaniuk), ks. Józef Chromiński, ks. Kunowski (lub Kanowski) z Miedznej, ks. Grzegorz Hardej z Repek, ks. Wł. Chojecki, ks. Ostalski, ks. Wł. Olszewski z Mordów, ks. Witkowski z Wierowa, ks. Hotyło z Suchożebrów (lub Knychówka, może Antoni Kortyłło?), ks. Kobylański, dziekan siedlecki i ks. Pawłowski, dziekan sokołowski, ks. Adolf Pleszyński z Międzyrzeca [84]. Księża ci musieli zachowywać nadzwyczajne środki ostrożności. Nie- którzy z nich wyłączyli z posług chrzty. Prawdopodobnie właśnie w okresie wzmożonej inwigilacji została wypracowana metoda szybkiego ostrzegania przed prokuratorami, donosicielami i policją. Otóż podczas spowiedzi porządku pilnowali specjalni stażnicy, zwani na Podlasiu prowodyrami. Do nich należało dyskretne ostrzeganie księdza, gdy w pobliżu znalazł się obcy. "Widząc nieznajomego, na dany znak prowodyra, na uboczu stojącego, tego obcego nie spowiadałem, ani w jego obecności unity nie załatwiałem. Mając przy sobie szpiega, byłem "sierditym" na "kałamutów", wymyślając im, że tylko łacinników załatwiam [...]. Unici wiedzieli, co to ma znaczyć, wiedzieli też, że później będą załatwieni. [...) A ile razy były wypadki, że zbliżali się do mego konfesjonału szpiegi" - wspomina ksiądz z Mordów [85]. W związku z działalnością komisji weryfikacyjnych (1887-1889) nie- którzy księża starali się pomóc tym unitom, którzy do tej pory uchodzili za katolików. Ks. Jan Rozwadowski ze Sterdyni (pow. sokołowski) wy- szukiwał wyciągi metryczne nawet z ubiegłego stulecia i wydawał unitom, aby w razie zakwestionowania ich wyznania mogli przedstawić na swoją obronę odpowiedni dokument [86]. Grę na zwłokę prowadził dziekan bialski Wawrzyniec Brzozowski, który przez dwa lata po zakończeniu działalności komisji weryfikacyjnej przetrzymywał jeszcze akta parafii Cicibór i Rossosz [87]. Po wykryciu w Warszawie jezuitów i aresztowaniu osób związanych z akcją jezuicką zmalała prawdopodobnie rola Warszawy jako źródła pomocy dla unitów. Z tego okresu znana nam jest co prawda pomoc księży z warszawskich kościołów Św. Andrzeja, W.W.Świętych i Św. Józefa, ale nie wiemy, czy były to tylko pojedyncze przypadki, czy też posług udzielano tam częściej [88]. Natomiast nie słabła rola Częstochowy, w której znajdowali schronienie niektórzy duchowni uniccy. Udzielali oni posług religijnych unitom przyby- wajacym tu z pielgrzymkami katolickimi [89]. 177 Omówiliśmy powyżej zmagania i problemy księży silnie zaangażowa- nych w pracę dla unitów, którzy mimo grożących im restrykcji, nie wycofali się z tej działalności. Byli to księża nieliczni, światlejsi, odważniejsi, nastawieni patriotycznie. Byli oni systematycznie usuwani z terenów unickich, zwłaszcza w latach 1885-1887. Najliczniejsi byli księża wiejscy, prości, nieoświeceni, o których wiemy najmniej. Arcybiskup Feliński charakteryzował ich następująco: "...wyszedłszy z włościan litewskich lub zagonowej szlachty podlaskiej, przybywali do seminariów, zaledwie umiejąc czytać i pisać, a poduczywszy się tak przez kilka lat ladajakiej łaciny i odbywszy kurs teologii nie przewyższający dobrego katechizmu, przyjmowali kapłańskie święcenia, śpiesząc więc wrócić do skromnej ludowej sfery, co ich wychowała, gdzie też przepędzali swoje kapłańskie życie. Zaczerpnąwszy z łona pobożnego ludu gorącą wiarę i szczere do Stolicy Apostolskiej przywiązanie, zachowali oni te zasadnicze cnoty i w życiu kapłańskim, a nie wdając się w szerokie rozprawy, wierzyli i żyli po katolicku, dosięgając niekiedy wysokich szczebli chrześcijańskiej doskonałości, a bardzo rzadko dając z siebie zgorszenie" [90). Jaka zatem była ich postawa wobec unitów, czy traktowali ich w ogóle jako "swoich wiernych", czy pełnili wobec nich obowiązki duszpasterskie? Ks. Sozański SJ, pracujący na Podlasiu w latach 1885-1886, a więc w latach zaostrzonych represji, przyznawał, że wielu księży miejscowych nie ma zrozumienia dla potrzeb unickich. Wskazywał na ich bierną postawę i narzekał, że tłumaczą się tym, iż nie chcą wchodzić w kompentencje jezuitów, których papież wyznaczył na duszpasterzy unickich [91]. Znamy też przykłady odmowy udzielania posług. Unitka Helena Filip- czuk wspomina, że jej matka wybrała się z córkami do spowiedzi, zapewne umyślnie do księdza, który odnawiał kościół. Ksiądz ten nie chciał poczat- kowo wysłuchać spowiedzi, ale widocznie argument wysokości 25 rb. podziałał [92]. Józef Grudzewski, uczestnik misji ks. Sozańskiego, pisał, że miejscowi księża żądali opłat za posługi, motywując to ryzykiem narażania się na deportację do Rosji. Opłaty wahały się przeciętnie od 3 do 10 rb. [93] Faktem jest, że za najmniejszą posługę groziły poważne konsekwencje. Mamy tu więc do czynienia ze swoistym handlem. Księża niechętnie nastawieni do unitów, ze względu na grożące kary, przełamywali strach dopiero, gdy zostali opłaceni. Bardziej niepochlebną opinię o miejscowych księżach wyraża miesz- kająca wśród unitów Łubieńska (gorąca katoliczka): "Ale wszystkich księży 178 dobrych wywieziono na Sybir lub przeniesiono na mniejsze parafie często zamieszkałe przez ludność łacińską, a wszystkich tych niemoralnych, sprzedajnych, karanych dyscyplinarnie ściągano i mianowano na probosz- czów podlaskich. Ci stawali się narzędziem rusyfikacji i schizmy, demorali- zacji i szpiegostwa rządowego" [94]. Pisze ona również, że "są też u nas po lasach księża niegodni, zdziercy. którzy tak grubej zapłaty żądają za danie ślubu, że biedniejsi ludzie wydzierżyć nie mogą" [95]. Niewykluczone jednak, że opinia taka mogła powstać wskutek działalno- ści udających księży oszustów i handlarzy świętymi obrazami, którzy bardzo często tereny unickie odwiedzali. Jest to jednak tylko przypusz- czenie, którego nie można udowodnić. Natomiast wobec ciężkiego zarzutu denuncjacji i szerzenia prawosławia stawianego przez Łubieńską musimy stwierdzić, że w innych źródłach nie spotkaliśmy się z podobnym stwierdzeniem. Po około rocznej przerwie w misjach jezuickich, spowodowanej naj- prawdopodobniej interwencją arcybiskupa warszawskiego Chościak-Popie- la, przybył na Podlasie w 1885r. ks. Maciej Szaflarski SJ, a wkrótce po jego aresztowaniu ks. Teodozy Sozański SJ [96). Rozpoczął on działalność w okresie wzmożonej czujności policji. Swą akcją duszpasterską objął powiaty sokołowski, konstantynowski i radzyński. Najczęściej przebywał w powiecie sokołowskim, gdyż stamtąd pochodził jego pomocnik Józef Grudzewski, chłop z powiatu sokołowskiego, który w rodzinnych stronach łatwiej mógł nawiązać kontakt z opornymi unitami [97]. Posługi religijne udzielane były w domach prywatnych, lasach, w Rogo- wie odbywały się w opuszczonej cegielni. Z ks. Sozańskim współpracowali niektórzy miejscowi księża. Duchowni z Białej i Międzyrzeca pomagali misjonarzowi spowiadać, chrzcić oraz odprawiać msze święte w lasach kalembrodzkich oraz w okolicy Leśnej, gdzie zebrało się około 2000 osób. Udzielano tam również odpustu misyjnego [98]. Ks. St. Furmanik z Kny- chówka oraz proboszcz z Górek Jakub Szpryngier informowali ks. Sozańs- kiego o wsiach unickich, do których nie docierali misjonarze i w których istniały ogromne potrzeby religijne. Obydwaj pomagali w dokonywaniu tych posług w Ostromęcinie, Litewnikach, Sławczycach i Pucicach w po- wiecie konstantynowskim. Pomocy w pracy misyjnej udzielali także księża z Radzynia, Wyrozębów, ks. Olszewski z Mordów. ks. Józef Gozdalski, proboszcz z Orchówka ułatwił misjonarzowi kontakt z opornymi unitami [99). 179 Jezuici za posługi religijne pobierali od unitów opłaty. Z uzyskanych pieniędzy opłacali pośredników, straże, nocleg, transport, a także dawali zapomogi biedniejszym unitom (przeważnie w wysokości 3 rb) [100]. Trudno powiedzieć, czy zarabiali na unitaeh. Miejscowi księża podejrzewali ich o to, ale pewnie przede wszystkim dlatego, że sami mieli nieczyste sumienia [101 ). Misja ks. Sozańskiego została przerwana po wykryciu jej przez agentów Dobriańskiego i dokonaniu aresztowań, które dotknęły m.in. Józefa Grudze- wskiego, ks. Sikorskiego, Teofili Lisieckiej, właścicielki sklepu służącego do kontaktowania się jezuitów z unitami [ 102]. W następnych latach podejmowane były podobne akcje misyjne jezuitów przez ks. Arnolda Waschitza, ks. Klemensa Baudiss (1888), ks. Wojciecha Płukasza (1890), ks. Leopolda Markefkę (1890). W latach 1890-1895 z niewiadomych przyczyn nastąpiła przerwa w misjach. Podjął je na nowo w 1895r. ks. Henryk Pychowski [103]. Kościół katolicki w omawianym okresie, zwłaszcza w latach 1885-1889, znalazł się w trudnej sytuacji, w obliczu represji Hurki nie mógł wiele zrobić. Mimo usunięcia wielu księży z terenów unickich, ciągle znajdowali się tacy, którzy w pełni poświęcali się sprawie unickiej. Na pewno działał na nich przykład biskupa Jaczewskiego, który wykazywał troskę o unitów. Większość jednak księży nie chciała narażać się na represje i wykazywała postawę bierną. Spośród 92 księży pracujących w latach 1885-1896 na terenach unickich, około 40 było zaangażowanych w pomoc dla unitów. W porównaniu więc z okresem poprzednim nastąpił ze strony duchownych spadek zainteresowania omawianą kwestią [104]. Od połowy lat osiemdziesiątych ruszyła ponownie misja jezuicka, która powoli acz stale rozwijała swą działalność i obejmowała swym zasięgiem nowe obszary. Działała nieprzęrwanie przez pięć lat, do 1895r., kiedy z niewiadomych przyczyn została ponownie zawieszona. Postawa księży katolickich wobec unitów przed ogłoszeniem edyktu tolerancyjnego w 1905r. Na początku XX w. uległa ożywieniu działalność duszpasterska ducho- wieństwa prawosławnego na terenach unickich. Powstawały nowe bractwa religijne, które miały wzmacniać ducha prawosławia, organizowano pielg- rzymki do kijowskiej Ławry. W Jabłecznie, Leśnej, Wirowie, Teolinie, Radecznicy i Różanym Stoku założono prawosławne klasztory. Prowadzono w nich ochronki, przytułki dla starców, szkoły i szpitale. Duchowieństwo 180 prawosławne zajmowało się również działalnością wydawniczą i propagan- dową. Zakładano czytelnie, rozprowadzano literaturę potępiającą katoli- cyzm i polskość, a propagującą prawosławie i kult moskiewszczyzny [105). W 1897r. w związku z organizowanym w całym Cesarstwie spisem łudności doszło na Podlasiu ponownie do zaostrzenia sytuacji. Tajny ukaz carski przewidywał na terenach unickich dokonanie spisu według ist- niejących ksiąg urzędowych, w których jak wiadomo dawna ludność unicka zapisana była jako prawosławna [106]. Spotkało się to ze sprzeciwem ludności. W wielu miejscowościach urzędnicy odmawiający żądaniom zapisania chłopów jako "Polaków i katolików" zostali dotkliwie pobici. Unitów aresztowano i postawiono przed sądem lub nakładano kary adminis- tracyjne [ 107]. Spis ludności pobudził unitów do śmielszych wystąpień w sprawach religijnych, "[...] w kościołach łacińskich poczęli jawnie i śmiało żądać udzielania im sakramentów świętych, zapisywania ich i dzieci do bractw kościelnych, różańca, szkaplerza" [108]. Pierwszym ustępstwem cara Mikołaja II spowodowanym działaniami rewolucyjnymi w 1905r. w całym Cesarstwie było wydanie 30 kwietnia edyktu o tolerancji religijnej, który objął wszystkie wyznania chrześcijańs- kie i niechrześcijańskie w granicach imperium. Spowodowało to masową konwersję na katolicyzm ludności uznawanej dotychczas za prawosławną. Aby zapobiec temu masowemu zjawisku, które, jak się wydaje, było zaskoczeniem dla władz, kilka miesięcy później wydano przepisy, które utrudniały odłączanie się od prawosławia. Dawały one duchowieństwu prawosławnemu duże możliwości stosowania nacisków na swoich dotych- czasowych parafian [109]. Dla zahamowania procesu porzucania prawosławia duchowni prawosła- wni rozpoczęli ożywioną agitację wśród ludności unickiej. Obiecywali wprowadzenie do cerkwi zmian w duchu katolickim lub zapowiadali powrót obrządku unickiego [ 110]. Założone w Chełmie "Bractwo Obrony Narodu Ruskiego od Lachów i Księży" oraz "Chełmskie Ruskie Bractwo Świętej Bogarodzicy" kolpor- towały w języku rosyjskim ulotki, w których straszono stroniącyeh od prawosławia unitów wizją pańszczyzny i wysokich opłat na rzecz Kościoła katolickiego: "Powinniście spełniać kościelne przykazanie i swoim księżom powinniście dawać dziesięcinę, płacić za śluby po 25 rubli, za chrzty po rubli 5, za pogrzeby 50, to powinniście spełniać z chęcią, ponieważ wiecie, że nasi księża małe pobierają pensje. [...] A jeżeli kto z was nie posłucha tej naszej rady, to taki łajdak Rusin precz od świętego kościoła, niech nie 181 paskudzi wiernych i pobożnych katolików. Amen." W podobnym duchu wypowiadali się w tzw. chełmskich listach prawosławni biskupi Elogiusz i Jeronim [111). Mimo tych zabiegów, do katolicyzmu w latach 1905-1907 powróciło w guberni siedleckiej spośród dawnych katolików ponad 100 tysięcy osób [112). Polityka administracji carskiej wobec Kościoła katolickiego na Podlasiu w omawianym okresie nie odbiegała od prowadzonej w latach poprzednich. W dalszym ciągu Kościół pozostawał pod stałą obserwacją ze strony policji i duchowieństwa prawosławnego. Księży za udzielanie unitom posług religijnych karano najczę#ciej grzywnami. Zmniejszała się liczba księży usuniętych z diecezji podlaskiej. Natomiast wobec dziewięciu duchownych zastosowano karę czasowego, przeważnie półrocznego, zakazu wykonywania funkcji kapłańskich połą- czonego z przymusowym pobytem w klasztorze. Dwaj księża Stefan Kąkawek i Antoni Feręzewicz zostali w 1899r. skazani na zesłanie w głąb Rosji. Dostępne informacje na temat tych księży nie pozwalają nam jednak wnioskować, co było przyczyną tak "szczególnego" wyróżnienia. Jest to o tyle zastanawiające, że był to jedyny od czasów likwidacji Unii przypadek deportacji [ 113]. Z literatury pamiętnikarskiej można wynieść mylne wrażenie odnośnie represji stosowanych przez władze carskie w stosunku do księży katolic- kich. W ich świetle najczęściej stosowane kary to zsyłki w głąb Rosji, np. w "Dziennikach" Żeromskiego czytamy, że ks. Szpryngier z Górek szykował się na Sybir. W rzeczywistości władze ukarały go wywiezieniem do klasztoru [ 114]. Ks. Antoni Kotyłło, ówczesny wikary z Mordów pisał w swoich wspomnieniach, że "księża na Unii z małymi wyjątkami stali na wysokości zadania, cicho bez rozgłosu unitom posługi religijne spełniali. Byli i tacy, którzy wyjeżdżali do dalszych okolic z parafii swej do obsługiwania unitów'' [115]. Wydaje się jednak, że liczba tych księży, którzy całkowicie poświęcili się sprawie unickiej i gotowi byli ponosić ofiary, zmalała. W pamiętnikach dotyczących tego okresu rzadko pojawiają się ogólne stwierdzenia i oceny zachowania duchowieństwa podobne do wyżej przytoczonej wypowiedzi [116]. Potwierdzeniem tej tezy może być liczba duchownych karanych za sprawy unickie, która w latach 1896- I 905 co prawda nie uległa zmniej- 182 szeniu (było ich około 40), ale też księży pracowało tu więcej, niż w okresie poprzednim (dokładnie 133) [ 117]. Nie da się jednak wykluczyć, że księża nauczeni 20-letnim doświad- czeniem potrafili bardziej swą pracę konspirować. W latach dziewięć- dziesiątych nie zdarzali się już duchowni, którzy manifestowaliby swe sympatie dla unitów lub odważyli się głosić im publiczne nauki, tak jak to czynił w okresie poprzednim ks. Pleszczyński czy ks. Szpryngier. Ks. Kotyłło z Mordów przyznawał, że "kapłani mając swe parafie na Unii musieli być bardzo przezomymi, by coś zrobić i siebie, i swego kościoła, i swej parafii nie narazić na prześladowanie" [118]. I tak np. ks. Walenty Zawistowski odchodząc z parafii radził swemu następcy, który po raz pierwszy miał pracować na terenach mieszanych, by na początku nie pomagał unitom, gdyż będzie przez władze bacznie obserwowany [119]. Nowego znaczenia, jako ośrodek pomocy unitom, nabrał kościół podo- minikański w Lublinie. Odwiedzany przez unitów podlaskich sporadycznie już w latach siedemdziesiątych, stał się częstym miejscem dopełniania potrzeb religijnych w ostatniej dekadzie XIX w., zwłaszcza podczas odpustów w dniu św. Stanisława Kostki i Matki Bożej Różańcowej. Lublin swoją sławę wśród unitów zyskał sobie dzięki postawie ks. Kłopotowskiego i ks. Padzińskiego [120). W roku 1900 przypadał obchodzony co sto lat w Kościele katolickim jubileusz. Ponieważ stwarzał możliwości uzyskania odpustu zupełnego miał dla unitów bardzo ważne znaczenie. Nie mamy co prawda żadnych możliwości, aby stwierdzić, czy księża katoliccy więcej niż kiedykolwiek przedtem spowiadali unitów, ale w niektórych wspomnieniach czytamy, że w 1900 nastąpiło ożywienie religijne na Podlasiu oraz zwiększyła się liczba nawróceń. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że wspomnienia te, pisane przez osoby duchowne, mogą odzwierciedlać bardziej pobożne życzenia niż stan faktyczny [121]. Skądinąd jednak wiadomo, że z okazji jubileuszu w wielu wsiach unickich wbrew zakazom rządowym stawiano krzyże. "Oto po obu stronach Buga jakby z ziemi wyrosło przeszło 1500 pięknie obrobionych dębowych krzyży z polskimi napisami, [...) są między nimi i takie, jak: Boże wydźwignij z hydrzej paszczy naród cierpiący" [122). Krzyże te z polecenia władz były niszczone. Księża katoliccy poświęcali je, odprawiali przy nich modlitwy. Wojna o krzyże trwała przez pięć następ- nych lat do ukazu tolerancyjnego. Rozwijające się prężnie w latach dziewięćdziesiątych w Kościele katoli- ckim bractwa religijne i tercjarstwo objęły swym zasięgiem również 183 ludność unicką. Miały one służyć ożywieniu religijnemu i stać na straży moralności. Ponadto wśród unitów spełniały posługi religijne. Tercjarze przechodzili krótkie kursy prawidłowego udzielania sakramentów. Na terenach unickich zastępowali księży chrzcząc, błogosławiąc związki mał- żeńskie, pomagając w przygotowaniu chorych do dobrej śmierci. Tercjarst- wo wśród unitów propagowali niektórzy miejscowi księża oraz misjonarze jezuici [ 123]. Charakterystyczne, że duchowieństwo Podlasia poza działalnością ściśle religijną nie podejmowało innych działań wśród ludności unickiej. Np. podczas powszechnego spisu ludności w 1897r. zachowało się biemie, gdy wielu świeckich angaaowało się w agitację. Władze carskie nie odnotowały prób nakłaniania unitów do zapisywania się jako katolicy [124]. Żaden też z podlaskich duchownych nie wszedł do tajnej organizacji księży "Collegium Secretum ''. Organizacja ta powstała w 1896r. z inic- jatywy Ligi Narodowej. Do jej głównych zadań należało, obok pracy społecznej i oświatowej, prowadzenie opieki nad unitami. Zajmowano się też działalnością wydawniczą. W czasopiśmie "Dla swoich" umieszczono opis pielgrzymki unickiej do Rzymu. Wydano i rozprowadzono na Podlasiu "Rady dla unitów". Organizowano wśród ludności unickiej specjalne wiece, na których księża udzielali unitom posług religijnych. Przeważnie połączone były z przemówieniami politycznymi działaczy narodowych [125]. W pracę tę zaangażowali się przede wszystkim księża warszawscy: ks. Seweryn Popławski, wikary w katedrze Św. Jana, ks. Franciszek Gąsiorow- ski, rektor kościoła Św. Marcina, ks. Kazimierz Merklein, kapelan przy szpitalu Dzieciątka Jezus. Usprawniono również pracę księży dla unitów w Częstochowie, która z racji licznych pielgrzymek z terenów unickich miała istotne znaczenie [126). W 1895r. wznowiona została misja jezuicka na Podlasiu. Mimo istnienia kilku wspomnień dotyczących tych misji, nie jest znana przyczyna około pięcioletniej przerwy w pracy jezuitów. IVie będziemy więc snuć przypusz- czeń nie mających jakiegokolwiek potwierdzenia w źródłach. Ks. Pydynkowski, który pojawił się "na Unii" jako pierwszy po tak długiej przerwie, wypraeował nową metodę działania. Przestał opierać się na dotychczasowych pośrednikach, którzy czerpali z tego zajęcia pokaźne zyski. Od tej pory ich funkcje przejęli pochodzący z Podlasia bracia albertyni. Ponadto Pydynkowski za główny cel swojej pracy wyznaczył sobie zakładanie wśród unitów tercjarstwa: "Osądził słusznie - pisze jeden 184 z jego następców, ks. Jan Urban - że misjonarzowi chodzić powinno nie tyle o największą liczbę chrztów i ślubów, ale o wyrobienie małych grup ludzi pewnych, związanych w trzeci zakon św. Franciszka, którzy by umieli chrzcić prywatnie i byli oporą moralną dla swoich sąsiadów" [127]. W następnych latach misjonarzami byli ks. Jan Urban, ks. Julian Wolszlegier i ks. Apoloniusz Kraupa. J. Urban przebywał na Podlasiu dwukrotnie, w 1902 i 1903r. Pracował w następujących miejscowościach: w powiecie radzyńskim - Kostry, Gęś, Dawidy, Woroniec, Wallin, Derewi- czna, Wiski, Lisia Wólka, Radcze, Jabłoń, w powiecie włodawskim- Polubicze, Horodyszcze, Dubica, Łyniewo, Dańce, Dołhobrody, Różanka, Żółków, Zahajki, w powiecie bialskim - Stasiówka, Kozły, Terebela, Cicibór Duży, Kopytniki, Wólka Karczowska, Bokinka, Piszczac, Wola Dobrzyńska, w powiecie konstantynowskim - Komorno, Hurd, Ostromęcin, Litewniki, Meszki, Falatycze, Zaczopki [128]. Natomiast ks. Kraupa, który pracował również w diecezji lubelskiej na Podlasiu, odwiedził w 1904r.: w powiecie konstantynowskim - Derło, Zaczoki, Mokrany, Kurzawkę, Starzynkę, Mosty, Konstantynów, w powie- cie radzyńskim - Kostry, Kolano, Kaleszke, we włodawskim - Z#hajki, Żuków, Dołhobrody, Włodawę i Orchówek [129). Misjonarze kontynuowali rozpoczęte przez ks. Pydynkowskiego za- kładanie kół tercjarskich i wizytowanie już istniejących. Nie uchylali się też od wykonywania zwykłych posług wśród opornych unitów. Wszędzie starali się pouczać ludność, jak należy dopełniać sakramenty bez udziału księdza, rozdawali broszurki zawierające podobne instrukcje [130]. Misje jezuickie na Podlasiu popierali i czynnie wspomagali w Lublinie ks. Kłopotowski i ks. kanonik Nojszewski oraz w podwarszawskiej Woli ks. prałat Zygmunt Łubieński. Udzielali oni przyjeżdżającym misjonarzom noclegu, dawali cenne wskazówki na temat pracy wśród unitów, zaopat- rywali w hostie, komunikanty i wino, dostarczali broszury do rozprowadza- nia wśród unitów. Ks. Łubieński związany był z misjami jezuickimi prawdopodobnie już w latach osiemdziesiątych. Po aresztowaniu w I904r. misjonarza ks. Kraupy razem z ks. Kłopotowskim starał się o jego uwolnienie [ 131 ]. W związku z wydanym przez cara w kwietniu I 905r. edyktem o toleran- cji religijnej unici, formalnie będący prawosławnymi, zaczęli licznie prze- chodzić na katolicyzm. Biskup Jaczewski zareagował na ukaz carski energicznymi działaniami. Nie czekając na instrukcje władz administracyj- nych odnośnie realizacji ukazu, wydał adresowany do podległego mu 185 duchowieństwa okólnik, w którym polecał założenie Liber Conversorum. Wpisy miały być dokonywane na podstawie metryk lub deklaracji sporzą- dzonych w obecności dwóch świadków. "Osoby dawnych unitów będące w nieprzerwanej łączności z Kościołem, a nawet ci, którzy karani, lub z bojaźni surowych kar, weszli do prawo- sławia z przymusu, nie z dobrej woli, a dziś chętnie powracający do wyznania rzymskokatolickiego, do którego i przedtem należeli, mogą być przyjęci z dziećmi swoimi, bez żadnego dopełnienia nad nimi >>absolutio a schismate et haeresi<< '' [ 132]. Jak widać, wpisywani do Libera Conversorum mogli być bez przeszkód nie tylko jawnie oporni. Przytoczona wyżej formuła stwarzała dla ducho- wieństwa szerokie możliwości interpretacyjne i wpisywania do ksiąg według procedury uproszczonej (bez udzielania absolucji) prawosławnych "z bojaźni". Zezwolenie Jaczewskiego na zapisywanie do ksiąg dzieci kłóciło się lub mogło kłócić się z ukazem carskim, który wykluczał możliwość konwersji osób między 14 a 21 rokiem życia [133]. Księża w obawie przed cofnięciem lub ograniczeniem ukazu tolerancyj- nego pospiesznie dokonywali wpisów, całymi dniami egzaminując unitów z zasad wiary [l34]. Wkrótce po ogłoszeniu ukazu biskup Jaczewski rozpoczął wizytację terenów unickich w diecezjach lubelskiej i podlaskiej. Brał udział w uroczy- stych nabożeństwach, spowiadał, bierzmował. Spotykał się z entuzjastycz- nym przyjęciem ludności, która manifestowała swe przywiązanie do religii katolickiej. Jak się wydaje, m.in. właśnie ewangelizacji prowadzonej przez Jaczewskiego można zawdzięczać tak dużą liczbę nawróceń. Tam, gdzie wizytację Jaczewskiego uprzedziła równolegle prowadzona wizytacja bis- kupa prawosławnego Elogiusza, na katolicyzm przeszło znacznie mniej osób, m.in. we Włodawie, gdzie w skutek działań generał-gubernatora biskup musiał opóźnić swe przybycie [135). W gubemi siedleckiej w 1903r. było około 80 tysięcy opornych, natomiast katolicyzm po 1905r. przyjęło ok. 100 tysięcy osób, a więc również ci spośród potomków unickich, którzy wyznawali religię prawo- sławną. Rozbieżność między liczbą opornych a liczbą konwertytów większa była w guberni lubelskiej, gdzie za opornych uznawano 10 tysięcy osób, a katolicyzm przyjęło około 70 tysięcy [136]. Rozbieżność w guberni siedleckiej można tłumaczyć niedokładnością statystyk rosyjskich, nato- miast w przypadku guberni lubelskiej różnica jest zbyt drastyczna, by wyciągać podobne wnioski. Tak więc masowa konwersja unitów była spowodowana nie tylko trzydziestoletnim prześladowaniem i oporem uni- 186 tów, ale również działalnością biskupa katolickiego. Postawa księży katolickich na przełomie XIX i XX w. stała się bardziej bierna, ale można określić, że była "przyzwoita". Unitów nie denunc- jowano (jedyny przypadek dotyczył ks. Słapezyńskiego z Łańcuchowa) [137), nie starano się prowadzić ewangelizacji, choć pewne wyjątki istniały. Podlascy duchowni nie wywierali na unitów presji politycznej. Ożywieniu uległa natomiast działalność jezuitów, którzy po dłuższej przerwie podjęli w 1895r. ponownie pracę wśród unitów. Charakter tej pracy uległ zmianie. Polegał głównie na ożywianiu ducha religijnego przez krzewienie tercjarstwa i bractw religijnych. Podsumowanie Likwidacja Unii w Królestwie Polskim i związane z nią zaburzenia nastąpiły w momencie, gdy społeczeństwo polskie pogrążone było w apatii z powodu klęski powstania styczniowego. Prześladowanym unitom przyszli wówezas z pomocą duchowni katoliccy. Sprawowanie funkeji duszpasters- kich dla unitów w warunkach panującego wówezas terroru było czynem bohaterskim i wymagało wiele odwagi. W latach 1875-1885 zdecydowana większość księży prowadziła aktywną pracę na rzecz unitów, nie tylko wykonując zwykłe posługi religijne, ale zachęcając ludność do wytrwania w wierze i podtrzymując w niej wolę oporu. Choć zaangażowanie duchownych katolickich w kwestię unicką w tym okresie było największe, wydaje się, że nie miało ono większego wpływu na opór Iudności unickiej. W powiecie bialskim, gdzie pomoc Kościoła katolickiego była najmniejsza, liczba opornych była największa. W następnych latach duchowni katoliccy coraz mniej angażowali się w pomoc dla unitów. Główną przyczyną była polityka represyjna władz, w wyniku której jednostki najbardziej wartościowe i zaangażowane w pracę na rzecz unitów były stopniowo z terenów unickich usuwane. Inną, mniej istotną przyczyną takiej postawy była troska o Kościół katolicki, którego byt na Podlasiu z racji istnienia kwestii unickiej był zagrożony. Panował pogląd, że dla dobra obu obrządków najlepszym rozwiązaniem będzie, gdy działalnością wśród unitów zajmą się jezuici i terejarze, a miejscowi księża ograniczą się do pracy w parafiach łacińskich. Nie zauważono, aby duchowni podlascy angażowali się w inną niż czysto religijną pracę dla unitów. Odmienną postawę reprezentowali pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIX w. księża z "Collegium Secretum", będący często członkami Ligi Narodowej. Uczestniczyli oni w wiecach 187 unickich, podezas których posługi duszpasterskie łączone były z agitacją polityczną. W przeciwieństwie do duchownych podlaskich rosło zaangażowanie galicyjskich księży jezuitów. Ich praca misyjna, początkowo nikła, z czasem nabierała coraz większych rozmiarów. Wydaje się jednak, że działalność jezuitów na Podlasiu była jedynie nieznacznym dopełnieniem codziennej pracy miejscowych księży. Bywały okresy, że misjonarze nie pojawiali się na terenach unickich przez pięć lat, nie mówiąc już o tym, że do wielu regionów nie docierali. Misje jezuickie miały jednak duże znaczenie psychologiczne dla ludności unickiej. [1] Archiwum Prowineji Małopolskiej T.J., M.F. sygn. 989, Apoloniusz Kraupa, Druga wycieczka misyjna do unitów w guberniach siedleckiej i lubelskiej w 1904 r.; Biblioteka Narodowa, Dział Rękopisów, sygn. V5989, J. Grudzewski, Wspomnienia dotyczące misji jezuickich wśród unitów. [2) J. Łubieńska, Podlasie "Hospody pomyfuj'' 7872-1905. Kronika 33 lat prześladowania Unii przez naocznegv śrviadka, Kraków 1908; S. Żeromski, Dzienniki, cz. II 1886-1887, Warszawa 1954, cz. III 7888-7891. Warszawa 1956; A Kotyłło, Mvje wspomnienia, Lublin 1934; J. Urban, Wśród Unitów na Podlasiu. Pamiętnik wycieczek misyjnych, Kraków 1929. [3] Zarząd Wyznaniowy uległ całkowitemu zniszczeniu w 1944 r. podezas Powstania Warszawskiego. K. Konarski, Archiwum Akt Dawnych w Warszawie [w:] Straty Archiwów i Bibliotek Warszawskich w zakresie rękopiśmiennych źróde! histvrycznych, Warszawa 1956, s. 76. [4] T. Fręchowicz, Cerkiew grecko-katolleka na terenie diecezji podlaskiej za rządów biskupa Beniamina Szymańskiego. Studia i materiaty historyczne, Rzym 1981, s. 125-131. [5] Dziennik Praw Królestwa Polskiego, t. 67, s. 84-85. [6] P. Kubicki, Bojownicy kaplani za sprawę Kościota i Ojezyzny w l. l86l-l915, t. 2, Sandomierz 1933, s. 158. [7] B. Kumor, Ustrój i organiZacja kvścivfa polskiegv w okresie niewoli narodowej (7772-1918), Kraków 1980, s. 56; J. Ptuszkowski, Martyrolvgium czyli Męczeństwo Unii Św. na Podlasiu, Woodbridge 1983, cz. I, s. 13. [8] "Czas" (7 VII 1874) s. 2; J. Pruszkowski, Martyrologium, cz. 1, s. 15. [9] T. Krawczak, Kształlowanie świadomości narodowej wśród luclności wiejskiej Podlasia w latach 1863-l9l8, Biała Podlaska 1982, s. 25; A. Boudou, Stollra Święta a Rosja. Stosunki dyplomatyczne między nimi w XIX w., Kraków 1930, t. 2, s. 522: J. Bojarski, Czasy Nervna w X7X w., Lwów 1885, s. 249. [10] P.Kubicki, Bojownicy kaptani, cz. 1, t. 2, s. 306-316. [11] J. Pruszkowski, Martyrologlum, cz. 1, s. 20. [12] B. Kumor, Ustrój i organizacja, s. 212, 693. [13] J. Pruszkowski, Martyrologium, cz. 2, s. 13-14. [14] Innych kościołów, poza tymi dwoma, nie zamknięto. Na terenach unickich pozostało ich zresztą niewiele. J. Łubieńska, Pvdlaskie hospody, s. 53. 188 [15) P. Kubicki, Bojownicy kapfani, cz. 1, t. 2, s. 181. [16) "Przegląd Polski", 1875, s. 47, 81; F. Stopniak, Kościrit na terenie w'ojew'ództwa bialskopodlaskiego od potowy XIX wieku [w:] Z nieznanej przeszłości Białej i Podlasia, Biała Podlaska 1990, s. 383. [17] "Wiadomości Kościelne",1876, s. 3; J. Bojarski, ksiądz unicki, który wyemigrował do Galicji, pisał o postępowaniu Baranowskiego i Zwolińskiego z oburreniem. J. Bojarski, Czasy Nerona, s. 153; A. Boudou przyznawał, że jedynie biskup sejneński Wierzbowski nie podponądkował się zarządzeniom rządowym. A. Boudou, Stolica Święta, t. 2, s. 523. [18) J. Pelczar, Pius 1X i jego ponty#kat, Kraków 1897, t. 3, s. 141. [19] Ibidem, s. 153; Z. Zieliński, Papiestw'o i papieże dw'óch osratnich wieków', s. 263; "Przegląd Kościelny", nr I, s. 54-59. [20) F. Stopniak, Kościcit na terenie... s. 383; Encyklopedia Nowodworskiego, t. 32, Płock 1913, s. 114-116. [21) "Pr Legląd Polski", z 468, s. 548. [22] J. Pruszkowski, Martyrologium, cz. 2, s. 22-24. [23) J. Weysenhoff, Pod piorunami, Warszawa [b.r.). [24) J. Ptuszkowski, Martyrologium, cz. 2, s. 24. [25] J. Giudzewski, Wspomnienia, s. 105. [26] Archiwum Kurii Diecezjalnej Siedleckiej, Akta osobiste, nr 10; P. Kubicki, Bojow'nicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 325. [27] J. Pruszkowski, Martyrologium, cz. 2, s. 30. [28] APS SGZŻ sygn. S,k.104; sygn. 4,k.46; P. Kubicki Bojow'nicy kaplani, cz.l, t. 2, s. 206. [29) P. Kubicki Bojownicy kaplani, cz.1, t. 2, s.17" J. Ptuszkowski, Martyrologium, cz.1, s. 113. [30) P. Kubicki, Bojownicy kaplani, s. 51, 56. [31] J. Pruszkowski, Martyrologium, s. 27. [32) Polski Słownik Biograficzny, t. 28, s. 602-603; APS SGZŻ, sygn. 3,k.50; J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 93. [33] Chodzi o encyklikę "Omnem solicitudinem". [34] J. Pruszkowski, Martyrologium, cz. 1, s. 65. [35] Ibidem, s. 88-161; Archiwum Kuru Diecezjalnej Siedleckiej, Akta osobiste, #r 36. [36] P. Kubicki, Bojow'nicy, cz. 1, t. 2, s. 36, 56, 267. [37] To znaczy z wyżej cytowanej pracy Kubickiego, który korzystaŁ z akt carskich oraz zespołu archiwalnego z Archiwum Państwowego w Siedlcach "Siedlecki Gubernialny Zarząd Żandarmerii", który jest tej pracy uzupełnieniem. [38] Pisząc o intensywności opieki ze strony księży katolickich założyliśmy, że stopień wykrywalności przestępstw priez policję we wszystkich powiatach był jednakowy. [39) Dane dotyczące dawnej ludności unickiej i opomej sporządzone zostały na podstawie rocznych sprawozdań naczelników powiatowych Pamjatnoj Kniżki. APS, SGZŻ, sygn. S,k.8,89,97; Pamjatnaja Kniżka Siedleckiej Guberni, 1877 r., Siedlce 1878. [40] Catalogus ecclesiarum et utriusque cleri tam saecularis quam regularis Dioecesis Lublinensis, Lublin, 1877-1884; dane o księżach udzielających pomocy na podstawie wspo- mnianej pracy Kubickiego oraz wspomnień Grudzewskiego, który podaje spis księży pomaga- jących unitom. Większość księży podanych przez Grudzewskiego pochodziła z powiatów, w których autor pracował. Spis ten jest więc prawdopodobnie niepełny, a nasze obliczenia są oczywiście szacunkowe. J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 151. 189 [41] P. Kubicki, Bojownicy, cz. 1, t. 2, s. 25, 27, 34, 128,129,163, 209, 228, 272, 277. [42] J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 15. [43) Ibidem, s. 67, 70, 118; J. Urban, Wśród unitów', s. 19. [44] Ibidem, s. 93, 118. [45) Kościół ten ze wzglgdu na jego wcześniejsze wezwanie bywa określany w źródłach jako kościół Św. Piotra i Pawła. [46) A. Stołwiński, Unia podlasko-chełmska 1875-1885, Czaca 1893 r. s. 41-44. [47] J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 108-109. [48] A. Boudou, Stolica Św'ięta, t. 2, s. 524-527; Słownik Polskich Teologów Katolickich, t. 2, Warszawa, s. 390. [49] J. Urban, Wśród unitów na Podlasiu. Pamiętnik wycieczek misyjnych. Kraków 1929, s. 92. [50] P. Kubicki, Bojow'nicy, cz. 1, t. 2, s. 51, 56; J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 92. [51] J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 4, 38. [52] Grudzewski pisze, że ks. Sikorski zostaŁ osadzony w Cytadeli warszawskiej w 1884 r. J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 103; P. Kubicki, korzystający z dokumentów rosyjskich, umiejscawia ten fakt w 1886 r. P. Kubicki, Bojownicy, cz. 1, t. 3, podobnie "Prcegląd Kościelny" 1887 r., nr 2, s. 157. Ks. Szaflarski według Grudzewskiego (s. 4) zostaŁ aresztowany w 1883 r., A. Boudourpodaje, że w 1885 r. (op. cit. s. 532). Misja ks. Sozańskiego rozpoczęła się wg Grudzewskiego w 1883 r. (s.15), wedlug J. Urbana w 1885 r. (s.17). Oprócz dat przekręca Grudzewski również nazwiska. Ks. Pydynkowskiego nazywa Pedynkowskim, ks. Szpryngiera - Stryngielem, Perzanowskiego - Pierzanowskim itd. [53) A. Boudoun, Stolica Święta. t. 2, s. 525. [54] J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 18, 57. [55] R. Reinfuss, Malarstw'o luduwe, Kraków 1962, s. 59; W. Budziszewska, Żargon ochweśnicki, Łódź 1957, s. 20. [56] Ks. Jackowski, ks. Szaflarski, ks. Kraupa. [57) A. Słotwiński, Unia podlasko-chełmska 1875-1885, Czaca 1893, s. 26-28; A. Pitala, Trzy w'ieki kolegium pijarów w Krakowie 1664-l964, Kraków, s. 333. [58] W spraw'ie ruskiej uw'ag kilka do kaplanów' dobrej woli, 1883, s. I-4; "Wiadomości Katolickie", 1883, s. 36. [59] W. Czetwertyński, Na w'ozie, s. 275; J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 51; P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 100-203. [60) B. Kumor, Ustrój i organizacja Kościofa polskiego w' okresie niew'oli narodow'ej (l772-l9l8), Kraków 1980. [61] F. Stopniak, Kościóf na terenie wojcwództna bialskopodlaskiego [w:) Z nieznanej przcszłości Bialej i Podlasia, Biała Podlaska 1990, s. 384; P. Kubicki, Bojownicy kapfani, cz.1, t. 1, s. 191, 203. [62] P. Kubicki, Bojownicy kapfani, cz. 1, t. I, s. 192. [63] P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 7. [64] Ibidem, s. 193. [65] J. Urban, Wśród unitów', s. 18; J. Łubieńska, Podlaskie hospody, s. 18. [66) "Przegląd Kościelny" 1888, s. 642-643. [67) A. Zaleski, Towarzystwo Warszawskie. Listy do przyjaciółki przez Baronow'Ą XYZ, Warszawa 1971, s. 455-456. [68] "Wiadomości Kościelue" 1885, s. 84; P. Kubicki Bujow'nicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 202-203; A. Zaleski, Towarzystw'o, s. 456. 190 [69] J. Łubieńska, Podlaskie hospody, s. 72. [70] "Przegląd Kościelny" 1888, s. 557; F. Stopniak, Kościół na terenie województwa bialskopodlaskiego, s. 384; A. Zaleski, Towarzystwo, s. 454-455; P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz. 1, t. I, s. 201-202. [71) J. Pruszkowski, Martyrologium, cz. 2, s. 30-31; P Kubicki, Bojownicy kaplani, cz.1, t. 2, s. 51, 192; F. Stopniak, Kościót na Lubelszczyźnie, s. 302. [72] Pamjatnaja kniżka..., na 1897 god, Siedlce 1896, s.178-193; "Wiadomości Kościel- ne" 1887, nr 18, s. 126; P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 316. [73] Słownik Polskich Teologów Katolickich, t. 2, Warszawa 1982, s. 103-104. [74] F. Stopniak, Kościół na terenie województwa bialskopodlaskiego, s. 386; "Polak", nr 12, s. 172. [75] A. Zaleski, Towarzystwo, s. 457. [76] AKDS, Akta osobiste, nr 26, k. 25; J. Pruszkowski, Martyrologium, cz. 2, s. 30-31. [77) P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 23. [78] J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 39, 230; P. Kubicki, Bojownicy kapfani, s. 50,175. [79) P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 51. [80] Ibidem, s. 176-178. [81) A. Pleszczyński, Strona wew,ngtrzna historii męczeristwa unitów na Podlasiu, "Wiadomości Diecezjalne Podlaskie", 1925, nr 1, s. l9. [82] J. Urban, Wśród unitów, s. 71. [83] J. Łubieńska, Podlaskie hospody, s. 36. [84] J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 230-23I. [85] X. [A. Kotyłło], Moje wspomnienia, s. 10-11; K. Dębiński, Kapfani Diecezji Podlaskiej karani przez rząd rosyjski za posługi religijne wyświadczane unitom, "Wiadomości Diecezjalne Podlaskie", 1925, nr 2-3, s. 100. [86] P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 203. [87] F. Stopniak, Kościól na terenie województwa bialskopodlaskiego, s. 385-386. [88] Archiwum Państwowe w Lublinie, Kancelaria Gubernatora Siedleckiego, sygn. 933,k.34. [89] J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 51,107; P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz.1, t.1, s. 208. [90) Z. Feliński, Pamiętniki arcybiskupa w,arszawskiego, cz. 2,185l-1883, Kraków 1897, s. [91) J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 189. [92] H. Filipczuk, Wspomnienia, "Wiadomości Diecezjalne Podlaskie", 1990, nr 8-10, s. 352. [93) J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 73. [94] J. Łubieńska, Polskie hospody, s. 57. [95] Ibidem, s. 41. [96] J. Urban, Wśród unitów, s. 17; A. Boudou, Stolica Święta, s. 532; J. Grudzewski mylnie podaje datę 1883 r. J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 5, 15. [97) J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 173. [98] Ibidem s. 162. [99] Grudzewski podaje błędne nazwiska: Formaniuk i Stryngiel, ibidem, s.175,189, 200, 201. Nazwiska poprawiono na podstawie Catalogus ecclesiarum... [100] J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 159. [101] J. Urban, Wśród unitów, s. 95. 191 [102) Ibidem, s. 19; J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 82. [103) J. Urban, Wśród unitów, s. 20-22; J. Grudzewski, Wspomnienia, s. 96. [104] Catalogus ecclesiarum...,1885-1896. Dane dotyczące pomocy księży sporządzono na podstawie materiałów zawartych u Kubickiego, Giudzewskiego i Kotyłły. [105] "Przegląd Wszechpolski" 1903, nr 8, s. 633. [106] Tekst tego dokumentu podaje H. Wiercieński, Ziemia Chetmska i Podlasie. Rys historyczny i obraz stanu dzisiejszego, Warszawa 1918, s. 7-8. [107) "Przegląd Wszechpolski" 1897, nr 5, s.108, nr 16, s. 364;1898, nr 12, s.185-187. [108] J. Pruszkowski, Martyrologium, cz. 2, s. 62; "Polak" 1898, nr 8, s. 117. [109] P. Kubicki, Bojownicy i ka#lani, cz. 1, t. I, s. 393-399. [I 10) "Polak" 1905, nr 6, s. 87; APS SGZŻ sygn. 59,k.328; sygn. 102,k.2. [111] J. Konefał, Towarzystwo Opieki nad Unitami 1903-7912, "Chtześcijanin w świeci" 1983, nr 114, s. 51; "Przegląd Polski" 1905, z. 488, s. 549; treść ulotki: "Polak" 1905, nr 7, s. 112. [112] L. Wasilewski, Dzieje mgczeriskie Podlasia i Chelmszczyzny, Kraków 1916, s. 46; E. Czyński, Etnograficzno - statystyczny zarys rozsledlenia ludrwści polskiej, Warszawa 1905, s. 88; W. Grabski, Rocznik statystyczny Królestwa Polskiego, Warszawa 1915, s. 7. [113) AKDS Akta osobiste nr 110; P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 79, 195. [114] S. Żeromski, Dzienniki, t. III, s. 427; P. Kubicki, Bojow,nicy kaplani, cz.1, t. 2, s. 305; J. Urban, Wśród unitów, s. 54. O rzekomym wywożeniu księży na Sybir pisze W. Smoleński w broszurze Prześladox,anie unitów w Królesix-ie Polskim. [115] X.(A. Kotyłło), Moje w,spomnienia, s. 19. [116] APMTJ A. Kraupa, Druga wycieczka misyjna, s. 10, 17, 24, 55. [117] Catalogus ecclesiarum..., Lublin 1896-1905; liczba księży karanych podana na podstawie P. Kubickiego, j.w. [118) X.(A. Kotyłto), Moje wspomnienia. [119] X.(A. Kotyłło), Moje wspomnienia, s. 10. [120] APMTJ A. Kraupa, Druga wycieczka misyjna, s. 30. [121] J. Urban, Wśród unitów,, s. 97; APMTJ A. Kraupa, Druga wycieczlca misyjna, s.168. [122] "Polak" 1902, nr 2, s. 28. [123] Pierwszy Podlaski zjazd tercjarski w Siedlcach od 8-IO maja 1921 r., Warszawa 1922, s. 5; J. Urban, Wśród unitów. s. 42-43, 97; X.(A. Kotyłło), Moje wspomnienia, s. 15. [124] Jedynym wyjątkiem był ksiądz Edward Łyczewski. P. Kubicki, Bojownicy kaplani, cz. 1, t. 2, s. 137. [125] S. Kozicki, Historia Ligi Narodow,ej, Londyn 1964, s. 408; "Przewodnik Katolicki" 1932 nr 21, s. 327. [126) S. Kozicki, Historia Ligi, s. 409. [127) J. Urban, Wśród unitów, s. 24. [128] Ibidem, s. 43-171. [129] APMTJ A. Kraupa, Druga wycieczka misyjna, s. 107, 166. [130] J. Urban, Wśród unitów, s. 63,167, 67; APMTJ A. Kraupa, Druga w,ycieczka misyjna, s. 22, 53, 66. Instrukcje dla unitów napisał ks. Jackowski T.J. "Do Unitów Chełmskich i innych Diecezji w Carstwie Rosyjskim" oraz ks. Urban "Wskazówki dla unitów". [131] J. Urban, Wśród unitów,, s. 31, 36; APMTJ A. Kraupa, Druga wycieczka misyjrta, s. 15, 20, 109, 115. [132] J. Pruszkowski, Martyrologium, cz. 2, s. 80. [133) P. Kubicki, Bojownicy kapfani, cz. 3, t. 1, s. 394. 192 [134] X.(A. Kotyłło), Moje wspomnienia, s. 49; F. Stopniak, Kościół na terenie, s. 390. [135] P. Kubicki, Bojownicy kapfani, cz. 3, t. 2, s. 146. [136] APS AGZŻ sygn. 21 nIb.; "Polalc" 1903, nr 5 [13'7] "Polak" 1904, nr 2, s. 31. 193 Józef Geresz, Czesław Miazga ŚRODOWISKO RELIGIJNE UNITÓW DRELOWSKICH I MI#DZYRZECKICH Pierwsza wzmianka dotycząca wsi Drelów występuje w dokumencie z 1602 r. Wieś nazywa się wtedy Drzewlowo, co świadczy o tym, że by[a kolonizowana nieco wcześniej przez mieszany element etniczny i ówczesny właściciel Gabriel Tęczyński nadał jej mazurską nazwę. Dnia 27 listopada 1653 r. żona następnego właściciela dóbr międzyrzeckich, Zofia Daniłowi- czowa, kobieta bardzo religijna eryguje pierwszy kościół unicki w Drelo- wie. Dokument w tej sprawie wystawiony w Lublinie brzmi następująco: "Oznajmuję tym pisaniem moim, komu by o tym wiedzieć i na potomne czasy należało, iż ja widząc w szerokiej włości mojej szczupłość domów Bożych a szerokość parafii, dla czego jako też i dla niedbalstwa świaszczen- ników tamecznych wiele ludzi takowych się znajduje, iż ledwo o Bogu wiedzą, wiary nie znają, a nawet siła się takich znajduje, że pacierza nie umieją, a to dla odległości miejsca ze wsi kilkanaście mając pod sobąjeden duchowny i to odległe od cerkwi za mil kilka wysługi duchowne duszom chrześcijańskim tak jak powinien oddać nie może, przeto umyśliłam dla rozmnożenia chwały Bożej, chcąc, aby się rozszerzala i ludzie w majęt- nościach mych w tak grubej prostocie nie żyli, w Drechlowskiej wsi mej dziedzicznej cerkiew założenia Niepokalanego Poczgcia Najświętszej Pan- ny Maryi Matki Bożej ufundować, jako i zaraz na pobudowanie się plac podałam i przy niej, że do pomieszkania świaszczennikowi grunt włók dwie pola a trzecią włókę z podaniem na imię. W tejże wsi wiecznymi czasy do niej nadaję, do której i paraflan ze wsi tej Drechlowa i ze wsi Łózek, Kwasówki, Pereszczówki, Przychodzisk i Zahajek co najbliższe siebie a od dawnej cerkwi, do której przedtem należały bardzo odległe odcinając, do tej nowo ufundowanej wiecznymi czasy przyłączam i naznaczam, ob[igując duchownych przy tej cerkwi zostających, aby parafianom wyżej naznaczo- nym w wyciąganiu od nich kwestów za wysługi duchowne nie byli obciążliwymi, z tym jednak dokładam, aby ta cerkiew w unii świętej zjednoczonej z Kościołem rzymskim wiecznie trwała. A jeśliby, strzeż Boże, oderwać by się miała od posłuszeństwa i zwierzchności Ojca Świętego i w niej zjednoczenie z Kościołem rzymskim, tedy tak fundusz, jako i nadanie do niego tym samym casum ad nihilum i wniwecz obracam, do czego i sukcesorów moich obowiązuję i sumieniem obli- 194 guję, aby tego przestrzegali i ten przywilej ode mnie nadany na tę cerkiew wiecznie trzymali... Działo się w Lublinie dnia 27 nowembra roku tysiącz- nego sześćsetnego pięćdziesiątego trzeciego" [1]. Wkrótce stanęła drewniana cerkiew unicka. Wiadomo, że jeden z obra- zów w bocznym ołtarzu przedstawiał Ofiarowanie Dziecięcia Jezus ze św. Symeonem, a drugi obraz św. Onufrego. Niebawem nadeszły dla Drelowa, podobnie jak dla całej Polski, czasy pożogi wojennej. W 1648 r. napadli Kozacy Chmielnickiego, w 1655 r. zalał ją potop szwedzki, a niedługo nastąpił najazd rosyjsko-kozacki, a później siedmiogrodzki. Najeźdźcy grabili, łupili, mordowali, puszczali z dymem gospodarstwa. Przerażona ludność Drelowa chroniła się w miejscu ustronnym zwanym Horodkiem. Było to uroczysko leśne, otoczone dookoła wodą, tak że dostęp do niego był utrudniony i można było się bronić. Zachowały się do dzisiaj ślady wałów, a wybita tam studnia na miejscu dawnej i nazwa świadczą o tym, że był pozostałością jakiejś dawnej warowni. Ponieważ była to niejako pustelnia, nie dziwmy się więc, że ludność tam chroniąca się, modliła się do znanego jej z obrazu św. Onufrego, który żył jako pustelnik kilkadziesiąt lat, a którego relikwie znajdują się na Sycylu. Po każdym z najazdów nie- przyjacielskich ludność Drelowa wracała do wsi prowadząc normalne życie. Stara wieść ludowa głosi, że w owym ustroniu, czyli uroczysku, służącym czasem za miejsce obronne, objawił się pewnego razu św. Onufry. Na tym miejscu postawiono krzyż, który zachował się do dzisiaj i nosi datę 1666. Nawet jeśli jest to krzyż któryś z kolei, nie umniejsza to jego wartości, bo data jest wymowna - jest to bowiem rok wojny domowej w Polsce i najazdu kozacko-tatarskiego. Hetman kozacki Dorosz w 1666 r. poddał się Turcji i metropolii prawosławnej w Konstantynopolu, powodując nową wojnę. Kilkadziesiąt kilometrów dalej od Horodka był prawosławny klasztor św. Onufrego w Jabłecznej, który podlegał władzy prawosławnej w Kijowie. Mnisi z tego klasztoru sugerowali, że kult tego świętego jest tylko dla prawosławnych. Objawienie się św. Onufrego w Horodku przeczyło tym poglądom. Onufry objawił się na terenie parafii unickiej i jak gdyby wzywał do jedności. Mimo że po soborze trydenckim z nieufnością odnoszono się do kultu cudowności nie zatwierdzonych przez Kościół (cały przewód miał być prowadzony z urzędu i tajnie, zgodnie z zarządzeniem Kongregacji Obrzędów), kult św. Onufrego w Horodku rozwijał się bez przeszkód w następnym stuleciu. Ponieważ z tego krzyża obdzierano drzazgi, które koiły bóle, oszalowano go. Tak więc kult św. Onufrego "kwitł", a Horodek często służył jeszcze za schronienie, m. in. podczas II wojny póhiocnej w latach 1700-1721. O tym, że tak było i później i miejsce to stawało się 195 maleńkim sanktuarium, świadczy unicki zapis dokonany przez księdza Mikołaja Waszyńskiego po polsku w 1760 r. Tak pisze on o Horodku: "błotami i gęstwiną lasów otoczony..., rowem ładnie okopany, wokoło cało klęczętnie. Gdy zaś w tym miejscu niekiedyś wyrabiano grunt, starzy ludzie to głosili, że znajdowano różne oręża, strzelby, obuchy, naczynia cynowe... Inni zaś powiadali starzy, że jeszcze pamiętali i widzieli studnię na tym miejscu z kamienia wymurowaną, powiadali, że jakoby niejaki książę przed nieprzyjacielem uchodząc w lasy tu się ukrył i okopał... '' [2]. Słowem, ksiądz Waszyński pisze, że koło krzyża były już specjalne miejsca prze- znaczone do klęczenia dla pielgrzymów. Ksiądz Waszyński upamiętnił Horodek nie tylko słowem. Mianowicie w tymże roku 1760 wystawił w Horodku drewnianą kaplicę pod wezwaniem św. Onufrego z ołtarzem w środku ku jego czci. W 20 lat później właściciel Drelowa, książę Adam Czartoryski, przeznaczył fundusze na jej restaurację. Rola Horodka zwięk- sza się bardziej niż właściwej cerkwi unickiej w Drelowie i aby nie obniżać jej rangi w 1802 r. łączy- się Horodek z cerkwią w jedną parafię [3]. Z powyższego widać, że Drelów miał szczęście do dobrych księży unickich, świątobliwych i wrośniętych w kulturę polską. Kołatali oni o wsparcie do właścicieli Drelowa w sprawie renowacji cerkwi unickiej. Również i właściciele Drelowa pamiętali o zapisie swych poprzedników. W 1835 r. kosztem księcia Konstantego Czartoryskiego zbudowany został obecny kościół murowany pod wezwaniem IViepokalanego Poczęcia NMP, konsekrowany 25 maja (6 czerwca) 1841 r., z czterema ołtarzami. W tym czasie unici z Międzyrzeca pielgrzymowali wspólnie z wiernymi parafii św. Mikołaja obrządku łacińskiego do sanktuarium Matki Bożej w Leśnej Podlaskiej. Dwa opisy takich pielgrzymek zbiorowych I 839 i 1850 r. zachowały się w aktach kościelnych [4]. Wiadomo, że były to liczne zgromadzenia ludu z miasta i ze wsi z chorągwiami i obrazami oraz muzyką kościelną. W Leśnej kapłani uniccy i łacińscy razem od świtu do nocy pracowali w kościele i na cmentarzu, słuchając spowiedzi pielgrzymów bez różnicy obrządku. Msze święte w języku łacińskim i słowiańskim od- prawiały się kolejno przy licznych ołtarzach świątyni. Wszyscy tu byli braćmi jednej wiary. O zgodnej współpracy unitów z łacinnikami świadczą również wspaniałe uroczystości, które odbyły się w czerwcu I 859 r. w Międzyrzecu Podlaskim z okazji przejazdu relikwii św. Wiktora Męczennika do Janowa Podlas- kiego. Kiedy proboszcz, ks. prałat Dobrowolski, w otoczeniu licznego duchowieństwa łacińskiego i unickiego oraz 20 tys. wiernych złożył hołd Świętemu Męczennikowi i dziękował biskupowi Szymańskiemu za sprowa- 196 197 dzenie tego błogosławieństwa na kraj i diecezję, wśród pielgrzymów obecna podobnie koronki. Mimo że miał prawie 70 lat, nie zawahał się ryzykować była liczna delegacja unitów z Drelowa. Wiadomo, że od Kałuszyna własnym życiem. Żegnając się powiedział: "Dajcie mi polską książkę do " w kondukcie pojawili się pierwsi unici z powiatu węgrowskiego, a liczba nabożeństwa, zapewne po raz ostatni w tej świątyni. Zakończył życie ich wzrastała w miarę posuwania się w głąb diecezji podlaskiej, aby od w więzieniu w Chełmie w 1867 r. [8]. Zbuczyna stanowić większość pochodu. Być może parafianie z Drelowa Zasłużonymi księżmi unickimi w Międzyrzecu byłi Faustyn Hannyt- brali udział w uroczystościach patriotyczno-religijnych w Międzyrzecu kiewicz i Andrzej Horoszewicz. Hannytkiewicz urodził się w 18 I 4 r. Ojciec i Białej we wrześniu 1861 r., wiadomo bowiem, że organizował je dziekan jego był proboszczem w Kornicy. Nauki gimnazjalne pobierał w Białej unicki z Międzyrzeca ks. Hannytkiewicz. Dnia 15 września obie parafie Podlaskiej, a teologiczne w seminarium w Chełmie. Na kapłana został grekokatolickie ze Starego i Nowego Międzyrzeca prócesjonałnie przybyły wyświęcony w 1839 r. w Chełmie przez biskupa Szumborskiego. W 1842 r. do kościoła św. Mikołaja (obrządku rzymskokatolickiego) i wzięły udział został proboszczem w Międzyrzecu na Nowym Mieście, a w kilka lat we wspólnym nabożeństwie [5]. W czasie nabożeństwa wszyscy bez później dziekanem. Jego syn był naczelnikiem miasta w powstaniu w 1863 różnicy stanu na znak równości i braterstwa podawałi sobie ręce, a po r. i został wywieziony na Sybir. Kiedy zesłano biskupa Kałińskiego, nabożeństwie uformowano pochód udając się do Białej Podlaskiej do Hannytkiewicz podpisał wraz z innymi petycję do rządu o jego powrót. relikwii św. Jozafata Kuncewicza. Zgodne współżycie i współpraca obu Było to w 1866 roku. Za to po raz pierwszy został wtrącony do więzienia obrządków dały o sobie również znać podczas powstania styczniowego. w Siedłcach, gdzie przesiedział 4 miesiące ze złoczyńcami, celowo trzy- W 1864 r. w kaplicy św. Onufrego w Horodku odbyło się nabożeństwo many z nimi w jednej cełi. katolickie będące zakończeniem szlaku bojowego jednego z oddziałów Po wyjściu z więzienia był odtąd zawsze pod dozorem połicyjnym, tak powstańczych, po czym nastąpiło rozpuszczenie oddziału, a na strychu że nie mógł dostąpić godności kanonika. W 1871 r. pozbawiono go urzędu kaplicy ukryto potajemnie sztandar polski [6]. dziekana i nałożono kontrybucję pieniężną za nieprzestrzeganie nowych Wprawdzie w 1874 r. władze carskie zabrały kaplicę w Horodku i oddały przepisów antyunickich. W 1873 r. narzucony rządca diecezji Popiel, nie prawosławnym, ale ci utrzymywali ją tylko przez 20 lat. Mimo że w 1894 r. zatwierdzony przez Stolicę Apostolską, wydał nowy cyrkularz nakazujący pieczołowicie ją odremontowali, w roku następnym uderzył w nią piorun, # rzekome oczyszczenie obrządku unickiego i wezwał do Chełma probosz- od którego doszczętnie się spaliła. Po ukazie tolerancyjnym byli unici # czów, czy go przyjmują. Stawił się na wezwanie również Hannytkiewicz. zbudowali tu murowaną kaplicę, którą ukończono w 1907 r. i ta istnieje do Okazało się, że żaden z proboszczów nie podporządkował się i wszyscy dzisiaj. poszli do więzienia. Hannytkiewicz otrzymał karę pół roku więzienia Tak jak w XVIII w. słynny był ks. Mikołaj Waszyński, w XIX w. w Siedlcach. Już nie pozwolono mu wrócić do parafii, ani pożegnać się ze zasłynął w Drelowie świątobliwy ksiądz unicki Jan Welinowicz. Urodził się swymi wiernymi. Przeżył następnie 12 łat pod dozorem policji w Łowiczu, on w 1805 r., był synem księdza unickiego. Do szkół średnich uczęszczał a później w Grodzisku. W 1886 r. udało mu się przedostać do Krakowa, w Białej Podlaskiej i w Łukowie. Następnie ukończył Seminarium Duchow- gdzie mieszkał jego syn. Potajemnie przewiózł z sobą 9 listów pisanych ne w Chełmie. Na księdza został wyświęcony w 1829 r. i był później przez jego dawnych parafian teraz zesłanych do Orenburga. Listy były dziekanem łosickim, tak jak jego ojciec, znany kanoniklcatedry chełmskiej oblane łzami i przechodziły przez dziesiątki rąk w tajemnicy przemycane na jego adres. Niektórych już odczytać nie było można. Lud unicki, dający Jan Welinowicz sprawował opiekę nad kaplicą w Horodku. Był to zacny świadectwo wierze, wydawał zarazem świadectwo swemu pasterzowi. i zasłużony kapłan, który kazaniami wzruszał do łez swych wiernych, Hannytkiewicz nigdy nie wahał się zasiadać w katolickim konfesjonałe. gorliwy propagator różańca, obrońca mowy polskiej i książki. Ksiądz ten W Krakowie doczekał się jubileuszu pięćdziesięciolecia kapłaństwa, który specjalnie świętował dzień Matki Bożej Różańcowej, wskazywał zbawien- uświetnił swoją obecnością kardynał Dunajewski. W I 893 r. ksiądz Faustyn ny wpływ różańca na przywiązanie wiernych do Zbawiciela i Matki Hannytkiewicz zmarł na porażenie mózgu, po strasznych cierpieniach. Najświętszej, korzystał z polskich ksiąg liturgicznych, kazania głosił w pię- W chwili konania szukał krzyża, który zawsze nosił na piersi i z tym knej polszczyźnie. Różaniec nie tylko odmawiano, ale śpiewano po polsku, krzyżem w ręku oddał ducha. Miał wspaniały katolicki pogrzeb, w którym 198 uczestniczyli zarówno katolicy, jak unici [9). Wolał cierpienie i poniewier- kę, niż zdradę Chrystusa i swoich wiernych. Także drugi ksiądz międzyrzecki nie ustępował w świątobliwości swemu dziekanowi. Ks. Andrzej Horoszewicz urodził się w 1816 r. w rodzinie duchownego unickiego. Do szkoły średniej uczęszczał w Białej Podlaskiej. W latach 1834-1839 studiował w Seminarium Duchownym w Chełmie. Na księdza został wyświęcony w 1839 r. i po jakimś czasie objął probostwo w Międzyrzecu Starym Mieście [10]. Także on protestował przeciwko wprowadzaniu przez rząd carski zmian do obrządku unickiego i przebywał w 1873 r. w więzieniu siedleckim. Dokuczała mu tam samotność, brak wszelkiego zajęcia, moralne udręczenie (nie pozwolono mu czytać książek), brak snu i spokoju. W nocy, około godz. 12, prowadzono na śledztwo, straszono, aby wymóc zeznania. Namawiano do wierności carowi, a wy- rzeczenia się wierności papieżowi. Argumentowano, że papież nic nie może dać, a car da wszystko. Straszono Sybirem i katorgą. Wyrzucano księżom niewdzięczność, że pobierają pensję rządową. Współwięźniowie opowiadali później, że pewnej nocy urzędnicy carscy zajechali z łoskotem na więzienny dziedziniec kibitką, pobrzękiwali kluczami, udawali, że otwierają celę i kogoś wyprowadzają. Odczytali następnie rzekomy wyrok skazujący księdza Hannytkiewicza na dożywotni pobyt na Syberii, popędzali kibitkę, a jej turkot miał oznaczać, że porwano ofiarę. Później okazało się, że w rzeczywistości księdza Hannytkiewicza przeniesiono po kryjomu do innej celi, a pozostałych więźniów wezwano na śledztwo i straszono, że grozi im to samo. Inni współwięźniowie zapamiętali później, że pewnej nocy funkcjonariusze więzienni wpadli z łoskotem do celi i odczytali wyrok skazujący księdza Andrzeja Horoszewicza z Międzyrzeca na trzysta rózg. Wynikało, że karę tę wykonywali, rozlegały się uderzenia i jęki ofiary. Pozostałych wezwano na śledztwo, szantażując ich, że grozi im to samo. Gdy gubernator siedlecki Gromeka nakazał inspektorowi więzienia, aby nie dawał więźniom wygód, usłyszał w odpowiedzi: "Oni żadnych wygód nie chcą, modlą się tylko i poszczą''. Dopiero w Wielkim Tygodniu pozwolono więźniom odprawić nabożeństwo w kaplicy więziennej. Opowiadano, że sami Rosjanie - pracownicy więzienia schodzili się zaciekawieni i byli zbudowani tak rzewną i głęboką pobożnością [11). Ks. Andrzej Horosze- wicz po wyjściu z więzienia przebywał do końca pod nadzorem policyjnym we Włocławku. Zmarł po 1881 r. [ I 2]. Nie dziwmy się, że mając takich księży wierni z obu parafii międzyrzeckich wytrzymali najgorsze katusze. Chcielibyśmy jeszcze powiedzieć o dwóch przywódcach duchowych unitów drelowskich i międzyrzeckich. Jeden z nich nazywał się Józefaciuk, 199 a drugi Pawluk. Obaj nosili imię Symeon, które zobowiązywało. Symeon Pawluk pochodził ze wsi Pereszczówka. Urodził się praw- dopodobnie w tymże roku, w którym zbudowany został murowany kościół w Drelowie. Jeden z obrazów w tym kościele przedstawiał starca Symeona przy ofiarowaniu dzieciątka Jezus. Na pamiątkę tego rodzice Pawluka nadali mu właśnie imię Symeon. Jak wiadomo Symeon czyli Szymon to ten, który słucha Boga. Młody chłopiec wzrastał w religijnej rodzinie. Zapewne rodzice opowiadali mu nie tylko o tym jednym imienniku, ale również o Szymonie Piotrze i Szymonie Cyrenejczyku, który pomagał dźwigać krzyż Jezusowi. Najbardziej jednak przypadł do serca chłopcu inny jego imiennik św. Szymon Apostoł, rybak, który razem z Judą Tadeuszem poniósł śmierć męczeńską w Persji ukrzyżowany lub według innej wersji przepiłowany piłą, za to tylko, że głosił Ewangelię. Krążyły opowieści również o tym, jak inny jego imiennik Szymon Słupnik był pustelnikiem, zamieszkując na strzaskanej kolumnie jednej ze świątyń. Wydaje się, że element podpory, kolumny lub opoki mógł się głęboko wryć chłopcu w pamięć. Zapewne Symeon Pawluk ukończył jakąś szkołę, ponieważ został gajowym w dobrach hrabiów Potockich i musiał umieć dokonywać obliczeń. Wkrótce ożenił się w Pereszczówce. Jego żona poehodziła z religijnej rodziny unickiej Olesiejuków. Teściowie wystawili w 1859 r. drewnianą kapliczkę koło swojej posesji, która zachowała się do dzisiaj. O ich głębokiej religijności świadczy nie tylko wystawienie kapliczki na pamiątkę sprowadzenia relikwii św. Wiktora, które przez trzy dni spoczy- wały w Międzyrzecu, nie tylko udział i przewodniczenie nabożeństwom majowym, ale również to, że Symeon otaczał się właściwymi współpracow- nikami z Pereszczówki, którzy razem z nim zginęli, jak Pawel Kozak, Andrzej Kubik, Andrzej Siejka zwany Charytoniukiem, lub tacy jak Józef Panasiuk, który później kontynuował jego działalność religijną [13]. We- dług relacji księdza Telakowskiego, Symeon Pawluk mimo średniego wieku był szanowanym gospodarzem ze względu na swoje cnoty i rozsądek. Właśnie Pawluk i jego najbliżsi współpracownicy Kozak, Kubik i Siejka zagrodzili własnymi ciałami drogę do świątyni napierającym żołnierzom i dlatego zginęli pierwsi. Gdy oficer rosyjski, porucznik Bek, usiłował przestraszyć ludzi i kazał strzelać ślepą amunicją, Pawluk powiedział do niego spokojnie: "Jeśli masz władzę, dlaczego nie strzelasz naprawdę? My się nie boimy i jesteśmy gotowi zginąć. Słodko umierać jest za wiarę". IVie dawał przykładu nienawiści i nie kazał stawiać oporu, lecz kazał uklęknąć wiernym i zaintonował piękną polską pieśń napisaną przez Jana Kochanow- skiego "Kto się w opiekę poda Panu swemu". Zanim dowódca podjął 200 decyzję o zbrodni, upłynęło kilka godzin, Symeon jednak nie stchórzył [14]. Oddał swe życie za Chrytusa, jak jego wielki imiennik Apostoł. Innym wielkim przywódcą duchowym był drugi Szymon czyli Symeon Józefaciuk ze wsi Manie. W odróżnieniu od swego poprzednika był już siedemdziesięcioletnim starcem. Również był człowiekiem skromnym, pobożnym, "wzorowych obyczajów". Po wydaniu w 1865 r. przez władze zakazu posiadania polskich książek religijnych, w czasie rewizji znaleziono u niego drukowaną polską pieśń religijną, którą kupił na jarmarku w Mię- dzyrzecu. Został skrępowany i odstawiony do więzienia w Siedlcach. W tym czasie, kiedy przebywał w osławionej siedleckiej katowni, zarek- wirowano mu dobytek, zboże, trzodę chlewną i sprzęty gospodarskie na sumę przeszło 6 tysięcy złp. (co było na owe czasy sumą olbrzymią). W Siedlcach trzymano go przeszło rok. Więzienie nie złamało jednak tego człowieka. Nie zawahał się np. wysłać swego syna potajemnie za granicę, aby wziął ślub katolicki, a kiedy urodził mu się wnuk, nie zawahał się go ochrzcić w kościele w Międzyrzecu. Znowu nałożono na niego olbrzymią kontrybucję, co przyjął ze spokojem. Zdziwił się tym bardzo naczelnik powiatu radzyńskiego mjr Wasilij Ławrentowicz Kotow i kazał go wezwać do Radzynia. Kotowowi zależało na tym, aby tego człowieka, szanowanego i cieszącego się we wsi wielkim autorytetem, przeciągnąć na strońę władz. Zaczął więc początkowo przekonywać starca łagodnie i odwodzić go od uporu. Zaehęcał do przejścia na prawosławie, obiecywał mu pieniądze, wynagrodzenie strat i odbudowę zniszczonej fortuny. Prosił go, aby nie wzywał parafian do oporu, a sam jak najszybciej przyjął nowy obrządek [15]. Obecny przy tej rozmowie urzędnik z Radzynia zapamiętał, że Józefa- ciuk odpowiedział Kotowowi: "Wielmożny Panie Naczelniku! Te ręce pracowały cały mój wiek, rano i wieczorem składałem je do modlitwy mojemu Bogu, te ręce wypiastowały synów i piastują dziś wnuki. Czy możesz Panie chcieć, abym je splamił podpisem i przyjął wiarę, której nie znam - i daj Boże już mi jej nie znać" [16]. Słowa te rozłościły naczelnika, który rzucił się na starca, obalił go i kopał, raniąc piersi i głowę. Następnie broczącego krwią unitę kazał związać i wtrącić do więzienia. Po chwili major Kotow ochłonął, kazał starca rozwiązać i puścić do domu. Przypo- mniał sobie, że może jeszcze skazać unitę na dodatkową karę pieniężną. Szybko nałożył taką karę, a ponieważ wiadomo było, że zrujnowany starzec nie może jej natychmiast zapłacić, Kotow przywołał wójta, kazał mu zarekwirować konie od wozu Józefaciuka, sprzedać je, a pieniądze użyć na zapłacenie kary. Wójt skwapliwie wykonał rozkaz, sprzedał za bezcen konie 201 Żydom, tylko za wysokość kary. W Radzyniu byli jednak miłosierni ludzie. Znalazł się jakiś poczciwy Samarytanin, który spostrzegł skatowanego porzuconego pod wozem. Bez wahania zaprzągł do pustego wozu Józefa- ciuka konie, ułożył na wozie pobitego, okrył i odwiózł do domu. Prawnuk Józefaciuka, który żyje w Przechodzisku, pamięta opowiadania babki, że kiedy Symeona po powrocie do Mań kładziono do łóżka, cała pościel zbroczona była krwią [17]. Starzec wkrótce zmarł. Jeśli taki był przywódca, nie dziwmy się, że pozostali unici wytrzymali nieludzkie prześladowania. Uczeń Józefaciuka, Józef Marciniak z Mań zapisał następujące słowa w swej relacji o tych prześladowaniach: "Rodzice nasi w czasie karnych postojów wojska rosyjskiego żywili po dziesięciu Kozaków i tyleż koni przez 8-10 tygodni. W mroźne styczniowe dni wypędzali ich Kozacy na drogę, gdzie musieli gołymi rękami znosić śnieg na kupy i potem znowu go rozrzucać i to tak całymi dniami" [18). Z parafii międzyrzeckiej 21 osób wywieziono na Sybir, większość z nich nie wróciła, osieracając żony i dzieci. Od pobicia w więzieniu zmarli Leon Trochimiuk vel Trochomiuk (pozostawił żonę, dwoje dzieci i starą matkę) i Grzegorz Sidorczuk (pozostawił żonę i troje dzieci). Wywiezieni zostali w głąb Rosji po wycierpieniu kilku lat więzienia: 1. Andrzej Antoniuk (zostawił żonę i troje dzieci). 2. Eliasz Pińczuk. 3. Aleksander Samociuk (zostawił żonę i troje dzieci). 4. Jan Oleksiuk (zostawił żonę i pięcioro dzieci). 5. Jozafat Klimiuk (zostawił żonę i dwoje dzieci). 6. Tomasz Samociuk (zostawił żonę i czworo dzieci). 7. Jan Pawluczuk (zostawił żonę i jedno dziecko). 8. Michał Rypiński (zostawił żonę i troje dzieci oraz starą matkę). 9. Michał Prokopiuk (zostawił żonę i czworo dzieci). 10. Michał Hryciuk (zostawił żonę i troje dzieci). 11. Jan Bartoszuk (zostawił żonę i czworo dzieci). 12. Józef Bartoszuk (zostawił żonę, siedmioro dzieci, siostrę i matkę). 13. Mikołaj Zaniewicz (zostawił żonę, troje dzieci, siostrę i matkę). 14. Symeon Hołowiuk (zostawił żonę, czworo dzieci, siostrę i matkę). 15. Jan Sidorczuk (zostawił żonę i sześcioro dzieci). 16. Andrzej Mińczuk (zostawił żonę i dwoje dzieci). 17. Stefan Kozłowski (zostawił żonę, czworo dzieci i matkę). 18. Grzegorz Kozłowski (zostawił żonę i czworo dzieci). 19. Jan Oleszczuk (zostawił żonę, troje dzieci i matkę). 20. Roman Piotrenko (zostawił żonę, troje dzieci i matkę). 202 21. Wojciech Korzeniowski (zostawił żonę i troje dzieci) [ 19]. Do tej listy można dodać uściślenia. Józef Bartoszuk z Krzewicy na wygnaniu połączył się z całą siedmioosobową rodziną. Jego brat Jan był z nim w Brześciu przykuty do jednego łańcucha, kiedy ich wywożono w 1875 r. Później okazało się, że Józef Bartoszuk zastał już w guberni orenburskiej wywiezioną z domu rodzinę: żonę Annę, syna Józefa i cztery córki - Mariannę, Józefę, Teklę i Helenę. Podobnie Grzegorz Kozłowski z Tłuśćca, którego wywieziono w 1874 r. W kilkanaście lat później, w 1888 r. przesiedlono za nim do guberni orenburskiej żonę Mariannę, dwóch synów Stefana i Józefa i dwie córki Annę i Katarzynę [20]. Władysław Siłuszyk zapamiętał, że córki wywiezionych pisały stamtąd jeszcze na początku XX w., że nie pozwala im się wrócić na rodzinne Podlasie i że strasznie ciężko obrabiać im ziemię, bo są same bez braci, mężczyzn, którzy już pomarli [21 ]. Stefan Kozłowski z Tłuśćca w 1884 r. potajemnie przybył do Rzymu razem z Greczukiem i Frankowskim, aby powiadomić Ojca Świętego o prześladowaniach i złożyć na ręce papieża prośbę do cara Aleksandra o swobodne wyznawanie wiary. Po powrocie do kraju został aresztowany i wywieziony do guberni orenburskiej [22]. Jeszcze chcemy zwrócić uwagę na zachowanie się strony przeciwnej, tj. rządu carskiego, który tuszował oficjalnie wszelkie zbrodnie i prześladowa- nia. Unici z parafii Międzyrzec myśleli, że monarcha nic nie wie, że aresztowano kapłanów w 1873 r. Po kryjomu odbyły się ogólne narady w lesie. Z każdej parafii dekanatu przybyły po dwie osoby. Uchwalono wysłać posłańca do cara. Znaleziono w parafii międzyrzeckiej wysłużonego żołnierza z gwardii cesarskiej, dano mu pieniądze na drogę i zobowiązano, aby oddał petycję w ręce samego cara. Żołnierz ten wywiązał się ze swego zadania. Znał dobrze Petersburg, wiedział kiedy car jest w ogrodzie na spacerze i udało mu się wręczyć prośbę. Car Aleksander II przyjął dokument i obiecał nadesłać odpowiedź. Żołnierz wrócił do domu i pocie- szał wszystkich, że będzie dobrze. Wkrótce został wezwany na śledztwo pod zarzutem zuchwalstwa i samowolnego przekroczenia granicy kraju. Był dręczony i kilka dni spędził w areszcie. (Prośbę do cara mogli odbierać tylko adiutaci). Żołnierz jednak do niczego nie przyznał się. Po pewnym czasie przyszedł rozkaz do wszystkich parafii z dekanatu międzyrzeckiego, sołtysów, wójtów i księży, aby w określonym dniu przybyli do Międzyrzeca i stawili się w Domu Urzędowym. Gdy to uczynili, Komisja delegowana z Warszawy od hr. Berga oświadczyła im, że nadeszła odpowiedź od cara na prośbę podaną przez unitów. Brzmiała ona następująco: 203 "Ponieważ ze śledztwa pokazało się, że wszystko co unici podali w prośbie jest kłamstwem, przeto rozkazuje Najjaśniejszy Pan, by unici zachowali się spokojnie i w posłuszeństwie rządowi, inaczej będą surowo karani ''. Osłupieni wszyscy i zdumieni bezczelnością wyszli z sali na ulicę, pytając co to ma znaczyć. Stojący na ulicy oficerowie rosyjscy ciekawi przyczyny ich zmieszania, po jej odkryciu wybuchnęli głośnym śmiechem i z oburzeniem na głos wołali: "Jakże śmieją kłamać i zaprzeczać wszyst- kim gwałtom, kiedy naszych wojsk tu konsystujących i nas samych używali do egzekucji po wsiach i miastach; my sami świadczymy ! ''. "Niech żyje oświecenie XIX w. w Rosji", wołali po ulicach. Wkrótce ukazał się w gazecie rosyjskiej artykuł kapitana z tego samego pułku, w którym oświadczono, że nikt nie przypuszcza i nie wierzy, aby rząd mógł nakazywać takie gwałty nad ludem, który zawsze wiernie i spokojnie się zachowywał. Kapelan rosyjski pisał: "jako duchowny potępiając te gwał- towne środki oświadcza, że wiarę nie gwałtem, ale w duchu miłości chrześcijańskiej i przekonania zaszczepiać się powinno [23] ''. Od tej chwili unici przekonali się otatecznie, że nie ma sprawiedliwości nie tylko u władzy na dole, ale i na szczytach. Świątynie w Drelowie i w Międzyrzecu zostały przekazane prawosław- nym. Unici nie uczęszczali do nich i przeszli do podziemia. Historia parafii katolickiej kościoła św. Mikołaja w Międzyrzecu Podlaskim pełna jest świadectw o prześladowaniach księży katolickich z tej parafii za potajemne udzielanie sakramentów świętych ciemiężonym unitom. Dotykały ich nie tylko kary pieniężne i karne przeniesienia do innych parafii, ale nawet zsyłka do odległych terenów Rosji, jak w przypadku proboszcza Rękawka. W 1905 r. unici doczekali się aktu tolerancyjnego i tłumnie przeszli na katolicyzm. Mimo różnych utrudnień i nacisków, z Drelowa przeszło na obrządek katolicki 248 osób, a z Międzyrzeca 448 [24]. Jak silna była wiara niech świadezy to, co zapisał ksiądz Fręchowicz - nawet dzieci zrodzone poza krajem macierzystym, na zesłaniu, zapisywały się do wspólnoty łacińskiej np. w Wohyniu [25]. Długo jeszcze odczuwano skutki przesiedlenia. Gabriela Gruszkę z para- fii Drelów długo przezywano "Chersoniec" od miejsca jego zesłania. W 1924 r. w imieniu dawnych unitów pisał Józef Marciniak o półsierotach: "M. Oleszczukowa z trojgiem dzieci mieszka w Sitnem, M. Samociukowa z trojgiem dzieci w Żabcach, jedna z Bartoszuków pozostała sama, bo całą rodzinę zesłano do Orenburga'' [26]. Po latach milczenia nadszedł wreszcie czas, by prześladownym oddać cześć i upamiętnić ich. 204 [1) P. Aleksandrowicz, Stosunki religijne w Międzyrzecu i okolicy, "Rocznik Międzyrze- cki", t. I, Międzyrzec Podl. 1969, s. 123-125. [2] W. Hawryluk, F. Olesiejuk - Kronika wsi Drelów., s. 10. [3) P. Aleksandrowicz, op. cit., s. 126. [4] M. Maleszyk, Bractwo Różańcowe w parafii Międzyrzec Podlaski w latach 1614-1905., s. 87. W 1770 r. unici i katolicy w Międzyrzecu brali udział w pogrzebie konfederatów barskich. [5] T. Fręchowicz, Cerkiew grekokatolicka... Studia i materiały hist. Rzym 1981, s. 84. Poległych powstańców w 1863 r. uroczyście wniesiono do cerkwi unickiej w Dołdze. [6] J. Olszański, Grzegorz Kowalski powstaniec Międzyrzec'czyzny z 7863l64 r. "Rocznik Międzyrzecki", t. I, s. 169. [7) W. Kołbuk, Duchowieristwo unickie w Królestw,ie Polskim 1835-l875, Lublin 1992, s. 173. [8) J. Pruszkowski, Martyrologium czyli Męczeństwo Unii Św. na Podlasiu, Woodbridge, N. J. 1983, s. 131, Kołbuk, op. cit., s. 173. [9] W. Chotkowski, Z Męczeriskich dziejów Unii. Mowa powiedziana nad trumną śp. ks. Faustyna Hannytkiewicza kaptana - jubilata unickiego b. proboszcza i dziekana w Międzyrzecu na Podlasiu..., Kraków 1893, s. 1-t7. [10] W. Kołbuk, op. cit., s. 132. [11] J. Bojarski, Czasy Nerona w XIX w. pod rzddem moskiewskim, Lwów 1878, s. 59. [12) W. Kołbuk, op. cit., s. 132. [13) Relacja Jana Olesiejuka (lat 95), wnuka Symeona Pawluka z Pereszczówki, spisana w 1992 r. w Międzyrzecu Podlaskim przez Czeslawa Miazgę. Relacja Stanisława Sieczki, wnuka Męczennika (lat 90) z Pereszczówki, relacja Nestoruk Janiny (lat 75) z Pereszczówki, wnuczki Józefa Panasiuka, spisane w 1992 r. przez C. Miazgę. Józef Panasiuk samouk prowadził interesujące notatki z 1893 r. zachowane do dzisiaj, gdzie zamieścił pieśni religijne i własną poezję. Fragmenty jej cytowałem w publikacji "Unitów Podlaskich droga do świętości", s. 30. Przewodził on modlitwom konspiracyjnym do czasu ukazu w 1905 r., a po odzyskaniu niepodległości był wójtem w Żerocinie. [14) H. Dylągowa, Unia brzeska i unici w Królesrwie Polskim, Warszawa 1989, s. 52. [15] J. Pruszkowski, op. cit., s. 136. [16] Z. Bukowiecka, Z dziejów, prześladowania Unii na Podlasiu, Warszawa 1917, s. 78, J. Pruszkowski, op. cit. [17) Relacja Czesława Józefaciuka z Przechodziska, prawnuka Symeona Józefaciuka, spisana w 1992 r. przez C. Miazgę. [18] J. Marciniak, Ci, o których zapomniano, "Głos Międzyrzecki", nr 1-2 z 1926, s. 4. [19] J. Pruszkowski, op. cit., s. 137. [20] Listy Unitów, w,ygnanych do orenburskiej guberni, cz. I, wyd. II, Kraków 1893, s. 24. [21 ] Relacja W. Siłuszyka z 1990 r. [22) Listy Unitów, s. 30. [23] J. Bojarski, op. cit., s. 61. [24) M. Kowalski, Unici Międzyrzecczyzny w walce o polskość. "Rocznik Międzyrzecki", t. X, s. 45. Tamże pełne dane z poszczególnych wsi. [25] T. Fręchowicz, op.cit., s. 99. [26] J. Marciniak, W imieniu dawnych Unitów, "Gazeta świąteczna" nr 2261, z dn. 1 VI 1924, s. 4. 205 Maria Kunowska-Porębna PARAFIE PODLASIA W SWIETLE "CHOŁMSKO - WARSZAWSKOGO JEPARCHIJALNOGO WIESTNIKA". Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z Kościołem rzymsko- katolickim, czy Cerkwią prawosławną, najmniejszą jednostką ich struktury organizacyjnej pozostaje parafia. SpehZia ona bardzo wiele funkcji: w świą- tyni parafialnej zbierają się ludzie na liturgię i katachezę, tu udziela się sakramentów, prowadzi księgi chrztów, ślubów i pogrzebów itd. - jednym słowem, tu koncentruje się życie rełigijne określonej społeczności. Przemiany religijne, jakie za sprawą unii brzeskiej dokonywały się m.in. na Podlasiu, siłą rzeczy zaogniskowały się na terenie parafii. Ta sama parafia w miarę rozwoju sytuacji bywała prawosławną, unicką i powtórnie prawosławną, względnie ty)ko unicką i prawosławną. Tu zachodziły powol- ne, ewolucyjne przemiany w kierunku zbliżenia z Kościołem rzymskim, kościół parafialny był też widownią odporu, jaki dawał lud Podlasia zmianom obrządku wprowadzonym w trybie administracyjnym przez wła- dze rosyjskie. I tu - w parafii - obsługujący ją duchowni wybierali drogę oporu bądź współpracy. Czy struktury te udźwignęły tak zasadnicze przemiany i w czym się to przejawiło, spróbujemy odpowiedzieć na podstawie historyczno-statystycz- nych opisów poszczególnych parafii - w tym wypadku podlaskich- zamieszczonych w "Wiestniku". Ponieważ "Chołmsko-Warszawskij Jeparchijałnyj Wiestnik" (Warsza- wa 1877-1905) należy do grupy oficjalnych organów wydawanych przez władze diecezjalne Cerkwi prawosławnej i nie można zapominać, że w kwestii oceny obrządku unickiego reprezentował zarówno stanowisko prawosławia, jak i rosyjskiej racji stanu - zasadnie wyłania się pytanie o wiarygodność tego źródła. Czy warto szukać odbicia procesu skompłikowanej transformacji religij- nej, trwającej trzysta lat i obejmującej swoim zasięgiem masy ludności polsko-rusińskiego pogranicza w periodyku, który manipulując infotmacją prowadził jawną indoktrynację wśród tejże ludności? Czy skala trudności zagadnienia - jakim było przekształcenie świadomo- ści religijnej, a w efekcie i kulturowej, i narodowościowej - nie przerasta 206 możliwości czasopisma, zorientowanego przede wszystkim na propagan- dowy, a więc doraźny efekt? Otóż wydaje się, że można oprzeć się na materiałach dostarczanych przez tak zawodne źródło. Nie sposób bowiem zakłamywać czy przeinaczać mnóstwa drobnych informacji, które składają się na owe historyczno- statystyczne opisy parafu, mozolnie zestawiane z dokumentów donacyj- nych, inwentarzy, materiałów i zaleceń powizytacyjnyeh, ksiąg metrykal- nych itp. Na poziomie faktów więc - mając jednak na uwadze wszystkie poprzednie zastrzeżenia - można "Wiestnikowi" zaufać. Z pewnością natomiast nie jest godny wiary na poziomie interpretacji. Myślę więc, że wysiłek odtworzenia przemian religijno-kulturowych na terenie nierzyms- kokatolickich parafu Podlasia na podstawie zaprezentowanych przez perio- dyk faktów okaże się zajęciem przynoszącym pożytek. Autorzy tych monografii zachowywali pewien ustalony porządek: na pierwszy plan wysuwano infomzacje dotyczące cerkwi, dzwonnicy, cmen- tarza, potem omawiano kwestię zabezpieczenia materialnego parafii, stara- no się ustalić chronologię pracujących w niej duchownych, całość kończyły uwagi o parafii i parafianach. Zazwyczaj najobszerniejsza część opracowa- nia była poświęcona świątyni: uwzględniano wiadomości na temat fun- datorów i daty powstania, "walorów" architektonicznych i stanu technicz- nego, wyposażenia wnętrza w przedmioty potrzebne do sprawowania kultu, naczynia i szaty. Sporo infomZacji dotyczyło przeróbek, napraw i remontów cerkwi i pozostałych zabudowań. Materiałem wykorzystywanym jako baza danych jest zbiór opisów historyczno-statystycznych dotyczących następujących parafii podlaskich: Andrzejów, Bukowicze, Chłopków, Chotycze, Dołgoje, Dołhobrody, Doł- holiska, Drelów, Gęś, Hańsk, Hola, Hołowno, Horodyszcze, Horostyta, Jabłoń, Kodeniec, Kodeń (parafia św. Michała i parafia św. Ducha), Kolechowice, Konstantynów, Komica, Kossyń, Lejno, Lubień, Łazów, Łosice, Łukowce, Mordy, Mszanna, Mutwica, Nosów, Opole (wieś), Or- chówek, Pawłów, Prochenki, Radzyń, Seroczyn, Sobibór, Sokołów, Stulno, Swory, Szostki, Uścimów, Wisznice, Witulin, Włodawa, Wola Wereszczyń- ska, Wołoska Wola, Wytyczno. Podstawową informacją tego zbioru jest moment fundacji. Analizowany materiał pozwala w tej kwestii na kilka wniosków. W wypadku niektórych świątyń nie dało się określić przybliżonego choćby czasu powstania (Chłopków, Dołhobrody, Hańsk, Lubień, Sokołów, Wołoska Wola itd.). Przypuszczalnie najstarszą budowlą były cerkiew włodawska - z XV czy może początku XVI w. oraz radzyńska - ok. 1468. Z tego samego mniej 207 więcej okresu pochodzi świątynia św. Michała w Kodniu (1500) oraz ze wsi Opole (1511 ?). Nieco późniejsze były fundacje w Horodyszczu (połowa XVI w.), Witulinie (1573), Bukowiczach (1576?) oraz w Holi (1588) i Wisznicach (też ok.1588). Te budowle bez wątpienia służyły początkowo jako świątynie prawosławne. Możliwe, że z tego samego czasu pochodzi również cerkiew w Kodeńcu. Fundacje siedemnastowieczne (już unickie?) to: Seroczyn (początek XVll w.), Sobibór (1 połowa XVII w.), Swory (1603), Wola Wereszczyńska (sprzed 1668), Kolechowice (1668), Mutwica (1669), Mszanna (1679?), Łukowce (1695). Możliwe, że cerkiew uścimow- ska również pochodzi z XVII w. Dziełem wieku XVIII są unickie cerkwie: Hołowno (1700), Horostyta (1702), Radzyń (1703), Orchówek (1718), Wytyczno (1766), oraz Lejno (1771). Fundatorów najwcześniejszych cerkwi nie znamy. Wśród późniejszych byli przedstawiciele najznakomitszych rodów książęcych - Krzysztof Radzi- wiłł Sierotka (Swory), Karol Stanisław Radziwiłł (Łukowce), Mikołaj Sapieha (Wisznice), Paweł Jan Sapieha (Kodeń), Władysław Sapieha (Mutwica), hr. Tęczyński (Dołgoje). Byli też wysocy urzędnicy: hetman litewski Konstanty Pociej (Orchówek). Nie brakło i lokalnych osobistości: podkomorzy Bojkowski (Lejno), starosta mścisławski i radomski Bazyli Połubieński (Horodyszcze), starostowie parczewscy - Jan Karol Daniłowicz (Kolechowice) i Roch Kossowski (Uścimów), starosta drohiczyński Mikołaj Kiszka (Chłopków, Seroczyn), kasztelan brzeski Krzysztof Piekarski (Swo- ry), kasztelanowa Kataczyna Kopciowa (Hołowno). Była też grupa ziemian: Stefan Zbaraski (Szostki), Andrzej i Maria Firlejowie (Jabłoń), Stanisław Antoni Szczuka (Radzyń), Ignacy Męciński (Hańsk). Cerkiew w Sobiborze była ufundowana przez klasztor franciszkanek z Brześcia. Cerkwie były drewniane. W opisie parafii Radzyń dookreślono: z drzewa sosnowego, natomiast w relacji dotyczącej Seroczyna przy okazji remontu wymienione zostaje wiązanie - na dębowe. Zdarzały się informacje, że cerkiew wzniesiono z drzewa piłowanego (Mszanna) lub tartego (Sero- czyn). Największe zainteresowanie wzbudziła cerkiew w Bukowiczach, będąca zabytkiem bardzo starego sposobu budowania. W całej budowli nie było ani jednego żelaznego gwoździa, ani żadnej innej żelaznej części. Ściany ze smolnego, sosnowego drzewa pochodziły z czasów, w których nie znano jeszcze piły, a budowle wznoszono przy pomocy toporów, bale są grubo obciosane, z nieprawidłowo, ale mocno zaciosywanymi węgłami. Wewnątrz świątyni bierwiona są ściągane przy pomocy grubych gwoździ, drzwi wejściowe także wyrąbywane. Zabytek przetrwał przeszło 200 lat. Cerkwie stawiano na fundamencie: kamiennym (Horodyszcze, Kijowiec 208 - nowa cerkiew, Radzyń, Swory, Wołoska Wola) lub ceglanym (Sobibór, Wytyczno) - to ostatnie dotyczyło świątyń młodszych. Wyjątkiem były cerkwie bez fundamentu (Wola Wereszczyńska). Na ogół były z zewnątrz poszywane deskami (Hołowno, Horostyta, Uścimów itd). Traktowane jako prestiżowy element nowego ładu religijnego, wprowadzonego z chwilą zjednoczenia Unii z prawosławiem, cerkwie lat siedemdziesiątych XIX w. stawiano z cegły (Wisznice) lub z kamienia (Orchówek). Ale i w tych latach reprezentacyjne świątynie były rzadkością - pojawiły się przeważnie w mia- stach - na ogół więc lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte są okresem kapitalnych remontów: Seroezyn - 1878 nowy dach, 1888 nowy fundament z cegły, kopuła. Mszanna -1877 naprawa fundamentów, nowe poszycie ścian, nowy dach gontowy, odnowienie kopuły. Łukowce - 1888 dobudowa ganku, wstawienie krat w okna. Łukowce - 1880 nowe poszycie ścian, odnowienie dachu. Uścimów -1888,1889 nowa kopuła, dach gontowy, nowe poszycie ścian itd. Cerkwie składały się na ogół z 3 części: wejściowej, środkowej i oł- tarzowej, choć np. w Seroczynie część wejściową dobudowano dopiero w 1822, zaś w Polubiczach w 1862r. Niektóre cerkwie stawiano na planie krzyża, czasem nawet ośmio- ramiennego (Lejno). Wydaje się, że częściej wykorzystywano plan krzyża w stosunku do późniejszych cerkwi ceglanych (Hołowno, Horodyszcze, Mutwica, Wisznice). Zdarzyła się też świątynia na planie litery T (Lubień). Plan krzyża "wychodził" budowniczym w dość naturalny sposób - część środkowa bywała szersza od wejściowej i ołtarzowej. Z reguły budowano je sytuując ołtarz po stronie wschodniej, wyjątek stanowiły cerkwie - wisznicka (zachód), sobiborska (południowy-zachód) i opolska (północ). Zwykle kryto je gontem (Kijowiec, Kossyń, Lejno, Lubień, Sobibór), szczególnie ubogie miewały strzechę (Bukowicze, Opole, Wytyczno). Zdarzało się też łączenie słomy z gontem (Łukowce). Zdecydowanym wyjątkiem jest blacha (Wola Wereszczyńska) lub dachówka (Mutwica), zarezerwowane dla reprezentacyjnych budowli pozjednoczeniowych. Charakterystycznym dla cerkwi elementem zawsze była kopuła. Na Podlasiu zwykle wznoszono jedną nad środkową częścią świątyni (Kolecho- wice, Kossyń, Mutwica). Bywała ona blaszana zakończona czteroramien- nym krzyżem (Kolechowice, Lejno itd.). Czasem zdarzała się większa liczba kopuł: Kodeniec - I nad ołtarzem,1 nad częścią środkową; Orchówek 209 - 1 nad wejściem, I pośrodku. Trzy kopuły wieńczyły słomianą strzechę w Lubieniu, a prawie trzy zainstalowano w filialnej cerkwi przynależnej do parafii w Wołoskiej Woli - I nad chórem, I pośrodku i rodzaj kopuły osadzono na kominie wyprowadzonym ponad dach zakrystii. Czasem wykorzystywano kopułę jako miejsce do zainstalowania sygnaturki (fiołow- no, Lejno itd.), a nawet jako dzwonnicę (Kodeń parafia św. Michała, Wola Wereszczyńska). Zdarzały się i budowle bezkopułowe (Kossyń), względnie ustawiano kopułę w momencie, gdy podnosił się "standard" budowli i np. kładziono gontowy dach w miejsce dawnej strzechy (Łukowce). Po zjed- noczeniu zdarzały się i w tym rejonie rozwiązania bardzo reprezentacyjne- w Kolechowicach po remoncie zainstalowano miedzianą pozłacaną kopułę z pozłacanym krzyżem (1883). W części wejściowej - idąc za wzorem świątyń katołickich - instalowano chór (Horodyszcze, Orchówek itd.). Przeważnie dokonywano tego w mo- mencie budowy nowej świątyni (Łukowce 1788) lub poważniejszego remontu (Seroczyn I 822). Zachowała się informacja, że chór w Radzyniu mieścił 12 osób, a oparty na 4 słupach i ozdobiony balustradą chór w Wołoskiej Woli pochodził z I 815r. W ścisłym związku z chórem pozostają organy - na obserwowanym terenie jest trochę tych instrumentów. Istnienie organów o 6 głosach odnotowano w nowej cerkwi w Lubieniu, w Holi używano starych organów z kościoła w Sosnowicy, sprowadzonych po remoncie w latach I 800-1803. Wołoska Wola miała organy od I 849r., od 1851 - Uścimów. Krótko działały w Kodeńcu i Horostycie, były też w Hołownie i Kodniu. O likwidacji organów pisze się tylko w odniesieniu do Wołoskiej Woli (1867). Image katolickiej kruchty otrzymały wnętrza wejściowe w Wisznicach oraz w Łukowcach. W tej ostatniej świątyni poza przechowywaniem kropielnicy z wodą święconą i wiszącego nad nią krzyża umieszczono narzędzie publicznej kary, tzw. kuny. Cerkiew w Łukowcach zamiast podłogi miała klepisko - po latach dopiero zastąpione deskami - dowodzi to, że mamy do czynienia z najstarszą formą wiejskiej świątyni, a stan ten trwał do 1788r. Kunę spotykamy też w zabytkowej budowli w Bukowiczach. Zdarzało się, że remontowi poddawano wyłącznie część wejściową: i tak naprawy cerkwi w Uścimowie z lat I 888 i I 889 obejmowały poszycie deskami, wymianę podłogi, słupów podtrzymujących chór oraz okien i drzwi "kruchty". W ramach przeróbek pozjednoczeniowych o dawną część wejściową przedłużono wnętrze cerkwi w Holi, dlatego trzeba było pobudować zupełnie nowe wejście. Jeżeli chodzi o wnętrza, były one wyłącznie lub prawie wyłącznie 210 w drewnie: drewniane były sufity, często wsparte o drewniane słupy, drewniane przeważnie bywały podłogi, choć zdarzały się i klepiska, o czym wspomniano wyżej, np. w Kijowcu oraz Łosicach, choć był i odwrotny przypadek, kiedy podłogę ceglaną zamieniono na drewno w Opolu. Były wnętrza malowane na olejno - Horostyta po remoncie 1880r., czasem nawet bardzo kolorowo. W Mszannej sufit utrzymany był w tonie jasnoniebieskim, część ołtarza w żółci, zaś ikonostas miał częściowo pozłacane carskie wrota, natomiast w części rzeźbionej w formie winnej latorośli - liście były zielone, a jagody ciemnoczerwone. W Seroczynie cerkiew wybielono. Były też świątynie "bielone'' gliną (Kijowiec). Środkowa część cerkwi w okresie Unii miała na ogół wyposażenie nie odbiegające od katolickiego. Należały do niego przede wszystkim boczne ołtarze. Zwykle bywały dwa - jeden po prawej, drugi po lewej stronie głównego ołtarza. W Horostycie był tylko jeden ołtarz, w Kijowcu - 3, Mszanna i Wytyczno miały ich po 4. W Sobiborze, uznawanym za bardzo ubogą parafię, istniał tylko jeden, główny ołtarz do 1782r., później nie ma na ten temat informacji. Boczne ołtarze służyły do odprawiania cichych mszy - tak było do 1843r. (Swory). W owych ołtarzach oddawano cześć świętym: Annie (Horodyszcze), An- toniemu Padewskiemu (Hola, Wytyczno), Antoniemu Pieczerskiemu (Hola, Kolechowice, Wytyczno), Bazylemu (Kodeń cerkiew św. Ducha), Janowi Chryzostomowi (Mszanna), Janowi Chrzcicielowi (Kossyń), Janowi Ewan- geliście (Mszanna, Wisznice), Janowi Nepomucenowi (Kodeń cerkiew św. Ducha), Jerzemu (Uścimów, Wisznice), Jozafatowi (Kodeń cerkiew św. Ducha, Lejno), Józefowi (Wola Wereszczyńska, Wołoska Wola), Katarzy- nie (Kodeniec), Kosmie i Damianowi (Kolechowice), Łukaszowi (And- rzejów), Michałowi (Witulin), Mikołajowi (Hołowno, Horodyszcze, Kodeń cerkiew św. Ducha, Mszanna, Radzyń, Sokołów, Witulin), Onufremu (Pawłów), Praskowii (Hola), Szczepanowi (Kodeniec), Tadeuszowi (Buko- wicze, Wola Wereszczyńska), Teodozemu Pieczerskiemu (Hola) oraz Jezu- sowi w wizerunkach Dzieciątka (Kossyń, Radzyń), Przemienienia Pańs- kiego (Mszanna, Sokołów) i Zbawiciela (Hołowno, Łukowce, Wola Were- szczyńska), a także Maryi (Andrzejów, Hola, Kodeń cerkiew św. Ducha, Łukowce, Uścimów, Wytyczno), również ujmowanej jako Niepokalane Poczęcie (Bukowicze, Lejno), Wniebowzięcie (Kijowiec), Narodzenie (Ko- deń św. Michał), tzw. Pokrowa (Opieka Matki Boskiej Kijowiec), a także Matka Boska Różańcowa (Wołoska Wola). W tym zbiorze postaci otacza- nych kultem łatwo dostrzec dwa bieguny. Jeden bliższy jest prawosławiu: Mikołaj (otaczany jak widać na Podlasiu czcią szczególną), Jerzy i Szcze- pan to święci spotykani na ikonostasach, a więc postaci należące do 211 "programu teologicznego'' prawosławia; natomiast Praskowia, Kosma i Da- mian, Katarzyna należą do popularnych "ruskich" patronów, można więc o nich mówić jako o świętych do pewnego stopnia i unickich, i prawosław- nych. Dziwny w tym zestawie jest natomiast Antoni Pieczerski, traktowany przez prawosławie jako "zamiennik'' Antoniego Padewskiego - por. dzieje klasztoru w Radecznicy. W tym kontekście Antoni Pieczerski z unickiej cerkwi staje się jakoś "podejrzany". Katolicki "repertuar" zawiera też- obok postaci "ponadczasowych" - kulty nacechowane semantycznie. Zali- czyć do nich należy kult Jozafata Kuncewicza, ale również pewne aspekty kultu maryjnego, m. in. ostro zwalczane przez propagandę prawosławną: kult Matki Boskiej Różańcowej - ze względu na szerzące się bractwa - oraz wprowadzany w połowie XIX w. kult Niepokalanego Poczęcia. Boczne ołtarze, charakterystyczne dla wyposażenia wnętrza katolickiej świątyni, zostały do greckokatolickich świątyń Podlasia wprowadzone w różnym czasie. Np. w cerkwi wereszczyńskiej mogły się znaleźć w połowie XVIII w., gdy świątynia ta ostatecznie przyjęła kościelny wystrój. Nie jest to jednak pewne, gdyż w Kolechowicach, gdzie wnętrze przemodelowano w duchu katolickim już w 1721r., wizytator jeszcze w 1779r. musiał się upomnieć o 3 boczne ołtarze. Ustawiono je - być może- w roku następnym, z pewnością były już jednak w 1783r., gdyż wspomina o tym kolejny wizytator. Ale tylko dla tych parafii można wymienić jakieś przybliżone daty. Wydawałoby się, że łatwiej będzie o szczegóły w sprawie momentu ich usunięcia: Kolechowice pozbyły się ich w 1873, Uścimów w 1874, a Wołoska Wola w 1880r. Ale to niestety wszystko, co na ten temat wiadomo. Do wyposażenia wnętrza środkowej części cerkwi należała - w porządku katolickim - ambona. Wiadomości o tym elemencie organizacji wnętrza również nie mamy wiele. Istnienie ambony odnotowano w Holi, Kijowcu, Opolu, Wisznicach, Wołoskiej Woli, wiadomo, że w Uścimowie ustawiona została w 1848r. Usunięcie zarejestrowano tylko w Holi, informując ogólnie "po zjednoczeniu", w Wołoskiej Woli (1880), w Kodeńcu (1881). W jednej z cerkwi "zaistniała" chrzcielnica (Wołoska Wola), podobnie jak miejscowa ambona ozdobiona stosownym "daszkiem''. Przemodelowanie wnętrza obejmowało również instalację konfesjona- łów. Upominał się o nie wizytator w Kolechowicach (1779). Wiadomo, że były w Holi, Kodniu ("u św. Ducha"), Lejnie, Wołoskiej Woli - aż 2. Usunięto je - z Lejna w 1873r., z Holi - "po zjednoczeniu". Ostatnim elementem "kościelności" w tej części świątyni były ławki- ustawiono je w Holi, Lejnie, w Wołoskiej Woli aż 6 - po trzy po każdej 212 stronie cerkwi. Usunięte zostały w podobnym trybie co konfesjonały. Część środkową od ołtarzowej dzieli w cerkwi ikonostas - do pewnego momentu w greckokatolickich świątyniach Podlasia był on prawie nieobec- ny - stary, jeszcze prawosławny zachował się w Kolechowicach do 1721r. Autor opisu Witulina sugeruje, że mamy tam do czynienia również ze starym ikonostasem. O braku tego elementu organizacji wnętrza wyraźnie zawiadamiają relacje z Bukowicz, Mszanny i Opola. Jakieś elementy czy pozostałości ikonostasu istniały w Gnojnie (ikony 12 apostołów) i w Kodniu "u św. Ducha" (12 dużych starych ikon). Wprowadzenie tego ważnego elementu wystroju cerkiewnego mamy odnotowane w stosunku do parafii Swory (1843), Sobibór (1845), Uścimów (1845), Opole (1851), Orchówek (1852), Horodyszcze (1853), Kolechowice (1873), Mszanna (1877), Soko- łów ( 1877), Seroczyn ( 1878) i Kodeniec, który w I 881 r. otrzymał nowy ikonostas. Między 1850 a 1870r. mieści się ufundowanie ikonostasu w Kijowcu. Niedatowane informacje z Holi, Hołowa, liorostyty, Kodnia (św. Michał), Mutwicy i Wytyczna oraz Kodeńca - co do istniejącego tam pierwszego ikonostasu - pozwalają tylko na dość ostrożne wnioski. Otóż akcję "przefasonowywania" Unii na modłę prawosławną rozpoczęto już w latach czterdziestych XIX w. W związku z sytuacją "okołopowstańczą" z lat sześćdziesiątych władze na pewien czas odstąpiły od nacisków, na co wskazuje pauza między 1853 a 1873r., nie poniechały jednak swych zamiarów, przystępując po tej przerwie do dalszej akcji. Ikonostas, tj. ustawnyj poriadok rozpołożenija ikon po obieim stronam carskich wrat, jest - ze swej natury - przedmiotem głęboko i wielokierun- kowo nasemantyzowanym, obudowanym wielopłaszczyznową symboliką teologiczną, ważny jest w nim każdy element, bo każdy jest nośnikiem ważkich religijnie treści. Stąd "Wiestnik" bardzo wiele uwagi poświęca ikonostasom, choć na wstępie trzeba zauważyć, że tylko nieliczne z nich zawierają pełny program teologiczny. Pozostałe są w większej lub mniejszej mierze ułamkowe. I tak mamy wśród nich ikonostas zwany "prostym, unickim": mieści on ikony Jezusa, Maryi, Jana Chrzciciela - po prawej stronie, Jana Ewangelisty - po lewej. Na carskich wrotach wyobrażenie Maryi i archanioła Gabriela, nad wrotami Ostatnia Wieczerza. W Horodysz- czu odnotowano jedynie ikony Jezusa i Maryi - z sercem przebitym mieczami, a także to, że były drzwi południowe. Czy była jeszcze inna dekoracja, czy ikonostas był wyposażony w drzwi północne - nie wiadomo. O jakimś ikonostasie - prawdopodobnie prymitywnym - mówi się w cerkwi Polubicze, informację, że takowy był, mamy z Woli Wereszczyńskiej. O cerkwi w Uścimowie wiemy, że był tam jednopoziomowy ikonostas, 213 malowany olejno, rozczłonkowany gzymsami, pilastrami i kapitelami, a rzeźbione carskie wrota zdobiły wyobrażenia czterech ewangelistów. Z wiadomości z Sobiboru orientujemy się, że ikonostas ten miał przekazy- wać pewien program - są ikony Zbawiciela i Maryi oraz diakonów Szczepana i Wawrzyńca, co sugeruje istnienie w ikonostasie drzwi prze- znaczonych dla diakona, oraz ikona Jana Ewagelisty. Oba ikonostasy - i ten z Uścimowa, i ten z Sobiboru - pochodzą z tego samego roku. Trudno mówić chyba o jakimś skrótowym, niejako oszczędnym przesłaniu w Uści- mowie, kiedy parafia zdobywa się na rzeźbiony ikonostas. A może jej nie stać już na ikony? Dlaczego bowiem rezygnowałaby z nich? A może informacje "Wiestnika" nie są pehle? I dlaczego? Pytania się mnożą. Ikonostas z Hołowna też nie wydaje się typowy - poza ewangelistami na carskich wrotach tradycyjną ikoną Maryi i Jana Ewangelisty - jest tam rzeźbione Ukrzyżowanie oraz wizerunki dwóch aniołów i narzędzia Męki Pańskiej, a na północnych drzwiach wyobrażenie św. Dymitra. Następny egzemplarz pochodzi z Horostyty: carskie wrota z wyobrażeniem czterech ewangelistów, wyżej Ostatnia Wieczerza, po prawej obraz Zbawiciela, po lewej - Maryi - nie ma natomiast wzmianki o drzwiach dla diakonów. Najszerszy program teologiczny był zaprezentowany na ikonostasach z Opola (czterech ewangelistów na carskich wrotach, po bokach ikony Zbawiciela i Maryi z Dzieciątkiem, św. Mikołaja i męczennicy Praskowii, na drzwiach północnych i południowych wizerunki św. Szczepana i Waw- rzyńca, nad wrotami Ostatnia Wieczerza z krzyżem), Seroczyna (ikony Zbawiciela, Maryi, Mikołaja, nad carskimi wrotami Ostatnia Wieczerza, ikona Koronacja Matki Boskiej - w katolickim stylu - po prawej, po lewej- Ukrzyżowanie, u góry krzyż), z Holi (ikony Zbawiciela, Maryi, tzw. ikony chramowe: męczennicy Praskowii i św. Antoniego Wielkiego, na drzwiach południowych - archanioł Gabriel, na północnych - archanioł Michał, nad północnymi "św. Oblicze" - mandylion, nad południowymi - Maryja, nad carskimi wrotami Ostatnia Wieczerza), z Mszanny (na carskich wrotach duży, drewniany, złocony krzyż z wyobrażeniami czterech ewangelistów, po prawej ikona Zbawiciela, archidiakona Szczepana - czyżby na drzwiach?, ikona ehramowa Jana Ewangelisty, po lewej - Wawrzyńca- czyżby znowu na drzwiach?, ikona chramowa św. Mikołaja, nad carskimi wrotami Ostatnia Wieczerza, a nad nią nieduży złocony krzyż), Wytyczna (na carskich wrotach wizerunek Maryi i archanioła Gabriela oraz ewangelis- tów: Mateusza i Jana, a poniżej Łukasza i Marka, ikony Zbawiciela, Maryi, Mikołaja, na północnych drzwiach - archanioła Michała, na południowych- archanioła Gabriela, nad carskimi wrotami Ostatnia Wieczerza). 214 Bogaty w treści ikonostas spotykamy w Kodniu "u św. Michała" - były tam ikony 12 apostołów, rząd tzw. prazdników, tj. 12 małych ikon upamiętniających najważniejsze święta związane z wydarzeniami Nowego Testamentu (np. Narodziny Maryi, Zwiastowanie, Boże Narodzenie, Prze- mienienie), tzw. ikony namiestne Zbawiciela i Matki Boskiej, carskie wrota oraz drzwi dla diakonów - północne i południowe. Całość wieńczy krzyż w otoczeniu opłakujących niewiast. Najbardziej interesujące były w tym zestawie wizerunki Zbawiciela i Matki Boskiej z końca XV w. - oba w srebrnych sukniach. O ikonostasie rozbudowywanym stopniowo mówi relacja z terenu Kijowca. Jednopoziomowy, fundowany w 1850r. przez administrację i para- fian, w późniejszym czasie (ok. 1870) został uzupełniony darowanymi 15 ikonami, tak że ostatecznie parafia Kijowiec posiadała trzypoziomowy ikonostas. Informacja z Kijowca poza konkretnymi danymi niesie dodat- kowe treści, autor zauważa bowiem, że mimo rozbudowy ikonostas nie zmienił charakteru: zdominował go styl nowobizantyjski, akademicki. Mamy do czynienia z określeniem nie tylko technicznym, sytuującym omawiany zestaw w dziejach sztuki ikonopisarskiej, ale równocześnie z określeniem wartościującym ich walory. Inną problematykę niesie informacja z parafii Swory: po zasygnalizowa- niu zawartości ikonostasu (jednopoziomowy - carskie wrota rzeźbione i wyzłacane z owalnymi ikonami czterech ewangelistów, na północnych i południowych drzwiach wyobrażenia niewymienionych archidiakonów, namiestne ikony: Zbawiciela, Matki Boskiej, św. Ilu i Praskowii, nad wrotami Ostatnia Wieczerza, autor rozwija myśl, iż ikonostas pod wzglę- dem wyglądu ani posiadanych ikon - marnego pędzla - nie odpowiada prawosławiu, z czego wysuwa wniosek, że był on postawiony tylko po to, żeby zadowolić władze. Dodatkowo wysuwa kwestię różnic w sposobie wykorzystywania ikonostasu przez unitów: drzwi w nim były stale otwarte i wchodzili przez nie wierni - zarówno mężczyźni, jak i kobiety w czasie liturgii i nie tylko. Nawet wprowadzenie ikonostasu nie musiało więc oznaczać zbliżenia do prawosławia - był to bowiem przeważnie tzw. prosty ikonostas, o niewiel- kiej liczbie obrazów, a więc i niesionych przez prawosławie treści. Poza tym, jak się domyślano, część ikonostasów stawiano "dla świętego spoko- ju", już więc w latach tzw. oczyszczania obrządku rodził się opór. A nawet jak już ikonostas był, to i tak używano go po swojemu. Wprowadzenie ikonostasu powodowało konieczność przesunięcia bocz- nych ołtarzy, które dosuwano do bocznych ścian (Kijowiec). 215 Dodatkowo część ołtarzowa bywała oddzielona rodzajem ażurowej przegrody, kratki (po rosyjsku reszetka). Bezpośrednio zawieszono na niej ikony - w Kossyniu. Część ołtarzowa kojarzy się z miejscem sprawowania liturgii, czyli ołtarzem. Za czasów unickich był tu zapożyczony od katolików tzw. wielki, czyli główny ołtarz. "Wiestnik" nieodmiennie zwraca uwagę na jego pozycję w "prezbiterium", to znaczy dostawienie do ściany. Tylko przy opisie cerkwi w Mszannie zauważa: ołtarz z dala od ściany, przypisując ten stan rzyczy remontom o charakterze wyraźnie niekonserwacyjnym. Do podjęcia owych remontów ideologicznych na szerszą skalę, tj. do zjed- noczenia, funkcjonowały więc ołtarze katolickie, czasem wręcz pochodzące z kościoła. Tematem obrazów odbierających w nich cześć było najczęściej Ukrzyżowanie i to w wersji rzeźbiarskiej (Mszanna, Horostyta, Łukowce, Opole, Witulin, Wytyczno, malowane Ukrzyżowanie było w Kossyniu). W Kodeńcu natomiast spotykamy bardzo rzadki motyw: Jezus siedzący na kamieniu wśród aniołów - również w wersji rzeźbiarskiej. Matka Boska była w ołtarzu głównym w Holi (Częstochowska), Horodyszczu, Kodniu (u św. Ducha), Radzyniu, Sworach, Wołoskiej Woli. Poza tymi wizerunkami wymienia się Trójcę św. (Bukowicze, Lejno), Boga Ojca (Łukowce), Przemienienie Pańskie (Andrzejów), św. Praskowię, zastąpioną zresztą przez wizerunek Matki Boskiej (Wola Wereszczyńska), św. Mikołaja (Bukowicze). Do informacji - ołtarz katolicki - ograniczono się w przypad- ku Mutwicy. Tylko sporadycznie dowiadujemy się czegoś więcej o wymie- nionych obiektach kultu. Kolechowice posiadały np. cudowną ikonę Matki Boskiej, pochodzącą sprzed okresu przemodelowywania świątyni w duchu katolickim, tj. sprzed 1721r. Wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem z Radzynia przyciągał tłumy pielgrzymów. Udekorowano go srebrną, pozłacaną suknią, 12 takimiż gwiazdami, koroną nad głową Jezusa oraz srebrnymi promieniami wokół głowy Madonny i Dzieciątka. Przy ikonie wisiały wota: srebrny medalion, 2 srebme krzyżyki z drogimi kamieniami, 4 sznurki korali i bursztyny. Więcej informacji dostarczano w kwestu dekoracji rzeźbiarskiej ołtarzy: nad ołtarzem baranek (Horodyszcze), rzeźba Ukrzyżowania usytuowana między 2 kolumnami, na nich anioły, a po bokach kolumn statuy Piotra i Pawła, cyborium między 2 aniołami, nad nimi symbol Opatrzności. Całość malowana na biało, pozłacana (Horostyta). Kolumny wykorzystano także do dekoracji wielkiego ołtarza w Sworach - po bokach kolumn ustawiono statuy św. Piotra i Pawła. Figury św. Joachima i Anny zdobiły ołtarz w Łosicach. Natomiast w cerkwi św. Ducha w Kodniu nad kamiennym 2I6 ołtarzem wzniesiono na 4 kolumnach baldachim. Górę ołtarzy również dekorowano np. gołębicą - symbolem Ducha św. w obłokach i promieniach (Bukowicze) lub w obłokach z aniołkami (Łukowce). Ołtarze malowano na olejno - w Andrzejowie był np. bladoróżowy, o ołtarzu w Pawłowie wiemy natomiast tylko tyle, że go pomalowano. Bardzo ważnym elementem katolickiego ołtarza jest cyborium. Jego istnienie "Wiestnik" bardzo uważnie obserwuje - w jednym przypadku informuje o starym i pogryzionym przez myszy (Wołoska Wola). Na ogół bywało w dobrym stanie - malowanie (Andrzejów, Pawłów), z dekoracją rzeźbiarską (Pawłów, Łukowce). Innym elementem wystroju ołtarza było antepedium - wspomina się o nim w Lejnie. Przy okazji periodyk daje trochę małopoważny obraz centralnego punktu greckokatolickiej świątyni: ikona Trójcy św., monstran- cja, cyborium, jakieś poduszeczki(!), antepedium. O antepedium mówi się też w Kodeńcu (modlitwa w Ogrójcu). Główne ołtarze w stylu katolickim zostały oczywiście z cerkwi usunięte, w I 873r. w Lejnie i Lubieniu, w I 875r. w Uścimowie, w I 877r. w Sokoło- wie, w 1878r. w Seroczynie, w I 880r. w Wołoskiej Woli, w 1881 r. w Kodeńcu, w I888r. w Mutwicy. Zamieniano wówczas te ołtarze na prawosławne, "wolno stojące", bez portatylów, wprowadzano równocześ- nie żertwienniki i anałoje - o tych ostatnich mówi się jednak tylko sporadycznie. Można się tylko dziwić, dlaczego nie natąpiło to równocześnie we wszystkich cerkwiach, a może władze wzięły pod uwagę wcześniejsze niepokoje związane z wycofaniem organów, np. we Włodawie. Do wyposażenia ruchomego cerkwi należą ikony. Posługując się inwen- tarzami i protokółami wizytacyjnymi "Wiestnik", wymienia ich wiele, szczególnie mając predylekcję do starszych egzemplarzy. I tak odnotowuje w Uścimowie 4 stare ikony: Zbawiciela, Trójcy św., Matki Boskiej z Dzieciątkiem i proroka Nahuma - ta ostatnia z greckim napisem. Nie stroni jednak od wymieniania nowszych, szczególnie pochodzących z da- rów okresu pozjednoczeniowego (Wola Wereszczyńska - ikony Zbawiciela i Maryi w srebrnych, pozłacanych sukienkach). Parę razy wspomina o kopiach wizerunku Matki Boskiej Żyrowickiej i Chełmskiej (Kossyń). Rejestruje też inne cudowne ikony maryjne (Horodyszcze, Nosów). Czasem tylko wymienia ogólnie liczbę ikon (6 dużych, 24 małe - Lubień, małych tzw. moskiewskich ikon 20 - Kodeniec). Kiedy indziej pisze szczegółowo o ikonach Jana Złotoustego, z których jedna wprawdzie wyobraża świętego w szatach prawosławnych, ale jest skażona pędzlem katolika - otóż palce 217 świętego są złożone do błogosławieństwa inaczej niż na obrazach prawo- sławnych (Mszanna). Z ciekawszych informacji warto wspomnieć o iko- nach w bizantyjskim stylu w Lubieniu oraz starych wizerunkach Zdjęcia z Krzyża w Sokołowie, z których jeden był wykonany na miedzi, a drugi na drewnie. Wnętrze świątyni ozdabiają chorągwie. O istnieniu chorągwi z ruskimi napisami informuje "Wiestnik" opisując Hołowno, a chorągwie z wyob- rażeniami świętych łacińskich i polskimi napisami - Swory i Uścimów. Najszerszy zestaw przedmiotów potrzebnych przy sprawowaniu kultu zaprezentowano przy okazji opisu Radzynia: 3 srebrne, wyzłocone we wnętrzu kielichy, jeden złocony wewnątrz i na zewnątrz, srebrna monstran- cja, ołowiana kadzielnica, krzyże: srebrny, metalowy, dwa drewniane- wszystkie ołtarzowe, duży wiszący przy wejściu, świeczniki: 4 pary dużych drewnianych, para małych, 3 pary średnich i 3 - wielkich, brackich. Było też lustro, baldachim, katedra dla kaznodziei i krzesło. Rejestracja ta pozwala na zorientowanie się zarówno w "repertuarze" owych przedmiotów, jak i w materiałach, z jakich są wykonane, co charakteryzuje dobitnie możliwo- ści ekonomiczne cerkwi unickich. Trzeba zastrzec, że w opisywanej świątyni sytuacja w zakresie naczyń liturgicznych jest niezła. O wyposaże- niu wykonanym ze srebra wiadomo w odniesieniu do parafii Bukowicze, Orchówek i Kodeniec. W Horostycie natomiast odnotowano obecność naczyń złoconych - minimalnie - srebrnych i miedzianych, srebrnych i cynkowych w Łukowcach, zaś srebrnych i miedzianych z przewagą tych ostatnich w Sworach. Wyłącznie miedź była w Wisznicach, miedź, drewno i ołów - w Łukowcach. Wyraźnie tandetne naczynia, bez żadnej wartości, nawet historycznej - miała cerkiew w Kolechowicaeh. Od tego poziomu biedy i "bylejakości" odbiegały dary przekazywane cerkwiom po zjed- noczeniu - pozłacane naczynia otrzymał wtedy Uścimów i Swory, Opolu ofiarowano kielich ozdobiony reliefami, słowiańskim napisem oraz rzeź- bioną stopką, a także srebrny krzyż z pasyjką i wyobrażeniem czterech ewangelistów oraz "puszkę" ze słowiańskim napisem. Sporą uwagę przywiązywano do obecności monstrancji - odnotowano ją między innymi w Chotyczach, Dołgoje, Drelowie, Gęsi, Jabłoni, Kijowcu, Łosicach, Szostkach, Sworach. Zauważono też istnienie formy przejściowej między "puszką" a mon- strancją, pozwalającej na eksponowanie hostii na specjalnie skonstruowa- nym daszku ozdobionym pozłacanymi promieniami (Kodeń "u św. Du- cha"). Obecność ręcznych dzwonków odnotowano w Dołholiskach, Kodeńcu 218 i Lejnie, zaś w Kodniu (cerkiew św. Michała) było ich bardzo wiele. Relacja z cerkwi św. Michała w Kodniu pozwala zorientować się w chronologii przemian. W 1726r. wskazuje się na istnienie bocznych ołtarzy, choć nie wiadomo kiedy je zainstalowano. W 1747r. wspomniano srebrną puszkę z daszkiem zastępującą monstrancję oraz wielką liczbę ręcznych dzwon- ków. W 1751 r. wymienia się nową, dużą, srebrną monstrancję z czterema aniołami i koroną. W 1767r. - 3 małe dzwonki, w I 78 I - ikonę Jozafata Kuncewicza i Matki Boskiej Bolesnej. Informacje o wyposażeniu w szaty bywały jeszcze bardziej skąpe, mimo to można odkryć pewne prawidłowości. Spotykamy więc "zakrystię" wyłącznie prawosławną: komplety szat kapłańskich, rizy, podrizniki, płasz- czanica (Horostyta, Radzyń) i tylko katolicką: komże, puryfikaterze (Ła- zów). Ale jest i mieszana z szatami cerkiewnymi z jednej, a korporałami- z drugiej strony (Wisznice). Cerkiew św. Michała w Kodniu zaopatrzona została w dużą liczbę komży oraz welon na monstrancję w I757r. Szczegó- łowe dane z relacji o Bukowiczach, wymieniającej nowe szaty wyszywane jedwabiem, szafirowy welon haftowany w kwiaty z wyszytym srebrem imieniem Jezus, różową szatę, niebieską szatę z kitajki, kamlotową z półjed- wabnym galonem, pozwalają zorientować się, że mamy do czynienia z zasobem pochodzenia wschodniego. Stare, lepsze szaty, podobnie jak kielich z diskosem, zostały sprzedane za długi - wizytacja z I737r. zwróciła uwagę na potrzebę ich zwrotu do cerkwi bukowieckiej, jak też konieczność zwrotu długów. Na ogół miewamy tylko bardzo ogólne informacje: Łukow- ce - droższe szaty, bardzo wyblakłe i porwane; Pawłów - trochę szat starych, podobnie Uścimów; Swory - szaty podarte. Wśród innych elementów wyposażenia odnotowano istnienie nie prawo- sławnego baldachimu, m. in. w Chłopkowie, Dołhoje, Drelowie, Horodysz- czu. Obce tradycji cerkiewnej były też feretrony (Kodeniec, Kodeń) i wota (Sokołów). Ale zachowały się gdzieniegdzie ośmioramienne cerkiewne krzyże (Kodeń "u św. Michała", Wytyczno). Gdzieś obliczono długowieczność drewnianej cerkiewki na około 120 lat - w ciągu 300 lat istnienia Unii powinny więc być "wymienione" co najmniej dwukrotnie, tym bardziej że materiał, z którego je wznoszono- drewno sosnowe - nie odznacza się trwałością. Tak jednak nie było, mimo złego stanu technicznego cerkiewki funkcjonowały znacznie dłużej, np. bukowicka ponad 200 lat. O tym, że któraś się zawaliła, jesteśmy infor- mowani rzadko (Mszanna, Wola Wereszczyńska). Wiemy, że cerkwi w Orchówku zaczął zagrażać Bug, zmieniający koryto. 219 W 1878r. rozebrano zrujnowaną świątynię w Kodniu - cerkiew św. Michała, choć sądząc z opisów wiele innych też się do tego kwalifikowało: w 1817r. zawalił się dach cerkwi świętoduskiej w Kodniu; groziła ruiną cerkiew w Bukowiczach: ściany spróchniały, mech, którym je utkano, zetlał, a drewniane gwoździe w ogóle zanikły; okna bez szyb, rozwalone ogrodzenie i dzwonnica straszyły u św. Mikołaja w Łosicach. Żałosny widok przedstawiała świątynia w Łazowie, zaś w Wirowie (1883) dach potrzebował szybkiej reperacji, sufit przeciekał, a w ścianach porobiły się szpary. Wszystkie wymienione cerkwie były filialnymi. Często zdarzały się pożary: Mordy (I773), Kijowiec (I780?), liołowno ( 1821 ), Wisznice ( 1836), Kossyń (1877), ale tylko jedna z podlaskich świątyń była ubezpieczona od ognia (Radzyń), najprawdopodobniej ze względów ekonomicznych. Dzwonnice i cmentarze dzieliły los macierzystych cerkwi - ich "kondy- cja" była zależna od sytuacji materialnej parafii. Jak wspomniano wyżej, część cerkwi nie miała oddzielnej dzwonnicy. W innych bywały najprost- sze: dach gontowy lub słomiany (Andrzejów) wsparty na czterech słupach. Nierzadko osobna dzwonnica powstawała "na zlecenie" wizytujących parafię władz. Dzwony bywały niewielkie, czasem zastępowała je tylko sygnaturka. W Hołownie i Mszannie było po cztery dzwony, po trzy małe w Łukowcach i Radzyniu, po dwa w Andrzejowie (trzeci rozbity) i w Kijo- wcu (trzeci zarekwirowali powstańcy w 1830r. - dopiero w 1865 parafianie dokupili trzeci). Cmentarze na ogół bywały ogrodzone - czasem był to tylko rów, czasem - jak w Witulinie - ogrodzenie z luźno ułożonych kamieni umocnionych ziemią. Drewniane ogrodzenie na kamiennym fundamencie zastosowano w wybudowanej w latach siedemdziesiątych cerkwi wisznickiej. Każda z parafii unickich miała zestaw ksiąg liturgicznych. "Wiestnik", zorientowany na poszukiwanie śladów "drewniego" prawosławia, z jednej strony zwraca uwagę na wszelkie księgi, co do których można mieć podejrzenie, że pochodzą z czasów przedunickich, z drugiej zaś - tropi wszelkie odstępstwa od cerkiewnych kanonów. Stąd zdając sprawę z warto- ści cerkiewnych księgozbiorów, wysuwa na czoło egzemplarze rękopiś- mienne. Istnienie rękopisów Ewangelii odnotowano między innymi w Cho- tyczach, Dołhoje, lVosowie i Witulinie, irmołogów w Chłopkowie, Dołhoje, Gnojnie, Horodyszczu, Witulinie, służebników w Drelowie, IVosowie, Szostkach. Te księgi - nadal użytkowane - zapewniały wprawdzie czystość obrząd- ku, były jednak stosunkowo rzadkie. 220 Jeśli chodzi o księgi drukowane, sytuacja komplikuje się: do synodu zamojskiego liturgia była mniej więcej prawosławna, od wprowadzenia służebników drukowanych w Supraślu liturgia zaczęła zmieniać się w duchu unickim. Pierwszy rzut opracowanych przez bazylianów na zlecenie Lwa Kiszki służebników wyniósł 10 tysięcy egzemplarzy. Równocześnie Afana- sij Szeptycki w swoim okólniku nakazał wymazywać ze starszych ksiąg wszystkie elementy niezgodne z Unią - że tak istotnie było, świadczą księgi z Kijowca. Zestawienie opublikowane w "Wiestniku" wskazuje na znaczne rozpo- wszechnienie w parafiach Podlasia owych skażonych służebników. Służeb- niki z Supraśla funkcjonowały w Chotyczach, Drelowie, Gnojnie, Jabłoni, Kornicy, Łosicach, Nosowie, Prochenkach, Szostkach, Witulinie. Służebników z Poczajowa używano natomiast w Chotyczach, Dołhoje, Drelowie, Gęsi, Jabłoni, Kornicy, Łosicach, Prochenkach, Szostkach, Witu- linie. Mniej skażone służebniki wileńskie znaleziono w kilku z wyżej wymie- nionych parafii (Chotycze, Dołhoje, Drelów, Jabłoń), na liście ich posiada- czy znalazły się i nowe (Horodyszcze, Konstantynów). Najsłabiej rozpo- wszechnione były wydania lwowskie (Łosice i Konstantynów). Z tych danych tylko niewiele da się wyprowadzić wniosków: dublowanie się zakresu wpływów Supraśla i Poczajowa można tłumaczyć ich podobień- stwem czy "pokrewieństwem" duchowym. Wilno pojawia się natomiast jako sygnał wpływów trochę innego kręgu. Nikłe zainteresowanie wydania- mi lwowskimi wynikało - jak się zdaje - ze słabszych związków Podlasia z tym centrum, może dlatego, że silniej ciążyło ono ku prawosławiu (np. trebnik ze Lwowa z 1645). "Wiestnik'' zwraca też uwagę na zawarte w tych i innych księgach cerkiewnych treści. Odnotowuje np. istnienie w Łosicach modlitewnika szerzącego kult Bożego Ciała oraz Jozafata Kuncewicza, w tychże Łosicach była też Ewangelia po polsku. Swory posiadały księgi poczajowskie: triod postnaja, triod cwietnaja oraz służebniki wymieniające papieża, Jozafata Kuncewicza, Anioła Stróża, św. Antoniego Padewskiego i Kazimierza. Opis parafii św. Ducha w Kodniu pozwala te przemiany - choć w bardzo ograniczonym zakresie - usytuować w czasie, dowiadujemy się bowiem, że modlitewnik propagujący kult Bożego Ciała wprowadzono w 1757, a trebnik z Supraśla wr. 1781. W tymże Kodniu nieco wcześniej - w 1747r. - zamieniono służebnik wileński na wydany w Supraślu. Dzięki wprowadzeniu tych ksiąg duchowny opuszczał szereg wezwań modlitewnych, wspominał papieża i prawowiernych chrześcijan, po modlit- 221 wie pańskiej mył i wycierał palce, w inny sposób łamał chleb, a po komunii wycierał palcem patenę. W Credo funkcjonowało sformułowanie "filio- que", używano jednego chleba zamiast tradycyjnych 5 i białego wina w miejsce czerwonego. Niższe duchowieństwo unickie dokonywało zmian we własnym zakresie, dodając lub opuszczając poszczególne elementy. I tak w cerkwi sworskiej utarły się następujące zwyczaje: zamiast antyfon śpiewano pieśni kościelne, po ewangelii również śpiewano, np. W żłobie leży - aż do Pieśni Cherubihs- kiej, a potem do Ojcze nasz. Credo było czytane. Na koniec śpiewano litanię loretańską. Jutrznię odprawiano rzadko, nieszpory jeszcze rzadziej. W wielkie święta było coś w rodzaju nocnego czuwania, ale bez charakteru prawo- sławnego. Nie błogosławiono chlebem. Proskomidia bardzo skrócona od- bywała się w zakrystii - trwała około 5 minut - w tym czasie nie było czytań tylko polskie pieśni, np. kolędy. Wejście kapłana oznajmiano sygnaturką. Cicha msza (tzw. szeptucha) odprawiana w dni powszednie trwała około 15 minut. Liturgu nie śpiewano na głosy, ale nie było i organów. Modlono się na kolanach odmawiając różaniec - szczególnie kobiety. Niedzielną liturgię odprawiano późno, o godz. 11 lub 12 według służebnika wydanego w Supraślu. Szczególnie rozwinięty kult Bożego Ciała oraz Jozafata odnotowano w Dołhoje i Nosowie. Księgi liturgiczne wydane w Moskwie pokazały się dopiero po zjednoczeniu (Swory). A teraz bohaterowie, czyli duchowieństwo i lud podlaski. Ta strona życia parfialnego nie ma w "Wiestniku" tak bogatej egzemplifikacji. Jeśli chodzi o swiaszczenników na ogół autorzy informacji o poszczegól- nych parafiach ograniczają się do wymienienia kolejności duszpasterzy. Próby odtworzenia chronologii w tym zakresie są tym bardziej kłopot- liwe, im głębiej sięgają w przeszłość. Siedemnastowieczne czy nawet wcześniejsze daty rzadko oznaczają okres właściwego duszpasterzowania. Bywają na ogół ważnymi datami granicznymi - oznaczają śmierć względnie odejście z parafu, czasem nastanie na urząd. Chociaż wymieniając właśnie lata śmierci następujących po sobie osiemnastowiecznych proboszczów z Holi, autor osiągnął właściwy efekt - ustalił ich chronologię. Podobnie było w odniesieniu do Mutwicy. Nie zawsze jest to jednak możliwe - dwie daty odnoszące się do Kossynia: 1739 i 1802 następujące po sobie - mogą albo rzeczywiście ustalać kolejność następujących bezpośrednio po sobie proboszczów, co oznaczałoby funkcjonowanie Symeona Gabrylewicza na tym stanowisku przez 62 lata, co wydaje się nieprawdopodobne, albo są to daty odnalezione w dokumentach i nie mające ze sobą związku. Równie 222 nieprawdopodobnie długie zasiadanie na urzędzie duszpasterskim występu- je w Seroczynie - według tych danych Jan Wierbowicz miałby tam proboszczować przez 59 lat - od 1611 aż po t 670r. Długie lata duszpasterzowania nie były jednak w gruncie rzeczy niczym dziwnym. Rekord w tym zakresie - jeśli odrzucimy podejrzany Kossyń i Seroczyn - należy do Pawła Snitki, który kierował parafią w Łukowcach przez 49 lat. Nieco krócej w tym charakterze funkcjonowali: Leon Koś- ciukiewicz z Mszanny (45), Jan Markiewicz z Lubienia (42), Leon Górski z Mutwic (40), Adam Zapasiewicz z Horostyty (40), Gabriel Jankowski z Holi (40). W przedziale między 40 a 30 lat pasterzowania mieścili się: Grzegorz Górski z Opola (36), Paweł Jankowski z Seroczyna (36), Leon Zaleski młodszy z Sokołowa (35), Paweł Szymański średni z Uścimowa (34), Adam Jankowski z Holi (31 ). Fenomenem w tej grupie był Szymon Makowski, który będąc przez 36 lat proboszczem w Woli Wereszczyńskiej, przez 32 lata dodatkowo administrował parafią w Lejnie. Warto też wspomnieć, że parafia w Holi przez przeszło 70 lat pozostawała w rękach przedstawicieli jednej rodziny - zarządzali nią Gabriel Jankowski ojciec, wspomniany już wyżej, oraz jego syn Adam (31 lat). 20 lat i powyżej trwała praca parafialna Leona Zatkalika w Sokołowie (29), Jakuba Górskiego w Kodeńcu (29), Nikona Dyakowskiego w Seroczynie (27), Gabriela Górskiego w Radzyniu (27), Konstantego Zielińskiego w Wisznicach (25), Afanasija Markiewicza (25) i Jana Charłampowicza (25) - obaj z Lubienia, Antoniego Zatkalika w Horodyszczu (21) oraz Antoniego Paszkiewicza w Sobiborze (20). Na przeciwnym biegunie sytuują się ci, co nie zagrzewali długo miejsca na terenie jednej parafu. Wiele się na to składało. Sporą część "winy" ponosi administracja kościelna, zmieniająca często neoprezbiterów na parafiach. Część duchownych prosiła o przeniesienie z przyczyn ekonomi- cznych, nie mogąc utrzymać rodziny z gospodarczo słabej parafu. Może- szczególnie wśród duchownej młodzieży - pewną rolę odgrywała niemoż- ność dostosowania się do jakichś konkretnych, a dziś bliżej nieznanych warunków. Trzeba jednak powiedzieć, że ruch personalny był znaczny, szczególnie w pewnych parafiach. Należała do nich Horostyta, gdzie w ciągu 50 lat zmieniło się 13 kapłanów, również 13 przewinęło się przez Mszannę w ciągu 54 lat. W Orchówku w tym samym mniej więcej czasie wymieniono 14. Do "ruchliwych" należy zaliczyć parafię w Wytycznie przez którą w latach 1826-1892 przeszło 20 zarządzających, tyle samo przewinęło się w tym czasie przez Wołoską Wolę. Zresztą i wcześniej nie miała ona więcej szczęścia - znalazło się w niej 4 administratorów. 223 Wydaje się, że pewne lata szczególnie sprzyjały szybszym zmianom. Takie przyspieszenie ruchu personalnego daje się wyraźnie zauważyć w okresie zjednoczenia z prawosławiem, kiedy ostro zarysowuje się cezura 1874r. W tym to roku zmieniono duchownych w Radzyniu, Horostycie, Woli Wereszczyńskiej, Holi, Orchówku, Wołoskiej Woli. Był to jedno- znaczny skutek ogłoszonego w 1873r. zarządzenia o oczyszczaniu obrząd- ku, który między innymi oczyszczano z ludzi. Zmiany te rozpoczęły się już wcześniej - w tymże 1873r. poddano im parafie w Uścimowie, Sobiborze, Hołownie, Mszannie, Holi, Polubiczach, Mutwicy i Wołoskiej Woli. A jeśli jeszcze dorzucimy do tego "zjednoczeniowy '' rok 1875 ze zmianami w Uścimowie, Łukowcach, Horostycie, Kossyniu, Wytycznie, Seroczynie i Sokołowie - będziemy mieli chyba kompletny obraz "trzęsienia ziemi" w podlaskich cerkwiach. Odnosi się wrażenie, że niemal nie uchowała się parafia, gdzie pozostał stary proboszcz. Mamy też wśród duchownych podlaskich grupę tych, którzy szczególnie krótko gościli na terenie poszczególnych parafii. Przez rok z miesiącami przebywali w Wołoskiej Woli Grzegorz Łazurkiewicz (rok i 5 miesięcy), Hieronim Bluś (rok i 4 miesiące), Ambroży Sietnicki (rok i 3 miesiące), a Grzegorz Łazurkiewicz zawitał tam ponownie, tyle że tylko na 4 miesiące. Przez rok zarządzał Wołoską Wolą Michał Sonik, a Grzegorz Stepuła i Antoni Zagorowicz - Wytycznem, zaś Ignacy Pyszkowski - Mszanną. Krócej niż rok zagrzali na parafiach: Jan Pluciński - Horostyta (8 miesięcy), Jan Łącki - Orchówek (6 miesięcy), Grzegorz Terlikiewicz - Uścimów (6 miesięcy), Joachim Koczurzyński - Wola Wereszczyńska (6 miesięcy), Grzegorz Terlikowski - Uścimów (6 miesięcy), Paweł Łącki - Hola (5 miesięcy). Najkrócej w parafii był wspomniany G. Łazurkiewicz (4 miesią- ce). "Wiestnik" zainteresowany był nie tylko chronologią, choć chyba takie były jego ambicje i preferencje. Od czasu do czasu jednak informował czytelnika o czymś szczególnym z zakresu życia i działalności unickich duszpasterzy. Rozrzut jego zainteresowań w tej kwestii wydaje się dość znaczny - odnajdujemy bowiem informacje o tym, że ktoś tytułował się księdzem i pisał po polsku, a ktoś inny po zarządzeniu oczyszczania obrządku zrzekał się funkcji proboszcza itd. Defacto periodyk skupiał się na informacjach świadczących co najmniej o wyobcowaniu swiaszczenników spośród ruskiego żywiołu. Służyły temu np. 3 krótkie notatki: o zrzeczeniu się parafii po zarządzeniu o oczyszczeniu obrządku (Paweł Szymański młodszy z Sobiboru), o zbiegnięciu do Galicji w okresie zjednoczenia (Adam Bojarski młodszy z Radzynia) i o odmowie 224 przyjęcia prawosławia (Adam Artychowicz z Łukowiec), przynoszące trzy rodzaje możliwych rozwiązań najbardziej zasadniczego problemu, który władze w trybie administracyjnym postawiły przed duchowieństwem Pod- lasia. "Wiestnik" odsłania tu rąbek tajemnicy wyborów moralnych i choć nie komentuje spraw szerzej, można się domyślać, że nie sprzyja tego rodzaju postawom kontestacyjnym. Nie zasługują na jego aplauz także duszpas- terze, którzy jak Jan Charłampowicz z Lublina propagowali katolicyzm, jawnie ignorując rozporządzenia władz o religijnym wychowaniu unitów. W 1867r. został on zesłany do Nowogrodu, skąd dzięki staraniom bpa Michała Kuziemskiego powrócił w 1872r. Wróciwszy uciekł wraz z synem - też swiaszczennikiem - za granicę. Były też i inne niespokojne duchy: Emilian Sienkiewicz, który emi- grował do Rzymu, po czym skorzystał z amnestii 1856r. i powrócił do kraju, gdzie powierzono mu parafie w Kijowcu i Sworach. W 1871 r. powtómie emigrował do Galicji. Ale i duszpasterze, którym trudno byłoby coś zarzucić, nie okazywali się w pełni wiarygodnymi dla władz. Np. Leon Zatkalik z Sokołowa to człowiek religijny, rozumny, praktyczny, który uczył, że trzeba kochać Boga, bliźnich i wrogów, nie pysznić się ani nie gardzić innymi, pomagać biednym. Jako zasługę mu poczytano, że protes- tował przeciw założeniu na terenie swojej parafii bractwa różańcowego. A jego syn Władysław był już człowiekiem całkiem spolszczonym i nawet został skazany na zesłanie do guberni kazańskiej. Podobny mechanizm sygnalizował "Wiestnik" przy okazji omawiania sytuacji w parafii Sobibór. Duszpasterz z połowy XVIII w. Jan Paszkiewicz pisał księgi metrykalne po rusku, natomiast jego syn był prawdziwym katolikiem, nazywał się księdzem, pisał i mówił tylko po polsku. Powstawał nie wyartykułowany problem: jak ojciec bliski i przyjazny Rusinom mógł dopuścić, by syn opuścił szeregi wyznawców obrządku i zatracił świado- mość narodową. Nawet za pomocą drobnych wzmianek "Wiestnik'' dawał upust swojej dezaprobacie. Innym elementem, który akcentowano, było pochodzenie: w Kijowcu dostrzeżono, iż jego duszpasterzami byli Rusini, urodzeni na miejscu. Najlepszą opinię zyskał Dymitr Lentowicz z Sokołowa sprzed przyjęcia Unii. Był to człowiek uczony i spokojny. Znał wiele opowieści i pieśni. Był dobrym gospodarzem, dbał także o służbę Bożą - jest autorem śpiewnika używanego przez 150 lat. Był dostępny dla parafian. Odznaczał się miłosierdziem - zbierał jałmużnę na pogorzelców. Informacje na jego temat zbierał Leon Zatkalik. 225 Sporo uwagi poświęcono osobie Tomasza Szulakiewicza z Wisznic. Po pożarze cerkwi w 1836r. toczył on długotrwałe spory z miejscowym kolatorem, księdzem i kurią podlaską w kwestu miejsca, w którym mógłby sprawować liturgię. Kolejnym elementem obrazu unickiej parafu Podlasia było jej zabez- pieczenie materialne. Składało się ono z pewnego arsenału ziemi (ornej, ogrodowej, "pod osadą", łąk i nieużytków), dziesięciny, pewnej liczby "praw" (do wyrębu, połowu itd.), serwitutów, pensji oraz zwyczajowych ofiar za zaspokajanie potrzeb religijnych. Informacja o użytkowanej przez parafię ziemi jest w gruncie rzeczy nieprecyzyjna - starsze dokumenty obliczają ją na włóki (Mordy), włóczki (Radzyń Stary) i półwłóki (Opole wieś), nie określając o jakie włóki chodzi. Miarą najpowszechniej stosowa- nąjest mórg - prawdopodobnie chełmiński, bo w jednym przypadku o takim wspomniano (Mszanna). Był jeszcze zagon (Lejno) oraz plac (Radzyń), a także stajanie. Spośród 25 przykładowych majętności mierzonych w mor- gach do największych należały: Wisznice (238), Hola (200), Sobibór (180), Hańsk (154), Opole - wieś (129). Najmniejsze to: Wytyczno (36), And- rzejów (39), Horodyszcze (41), Orchówek (44) i Dołholiska (60). Zarówno w jednym, jak i drugim ciągu rzucają się w oczy znaczne "rozbieżności"- w pierwszym przypadku wynosi ona przeszło 100 mórg, w drugim- wprawdzie tylko około 30, ale i tak rożnica między 60 a 36 morgami jest bardzo znacząca. Jeśli chodzi o majątki mierzone we włókach, zróżnicowania też są znaczne - od 8,5 włóki (Mordy) do 1 (Hołowno). Różna także była jej strukturalizacja: w Hańsku np. na 46 morgach ziemi ornej przypadało 30 morgów łąki, a we Włodawie na 97 morgów pola - 21 morgów łąki. Ziemię swiaszczennik użytkował do spółki z diakiem w proporcji 75:25. Dziesięci- na była snopowa - wynosiła 1 kopę żyta z każdej włóki (Hołowno), 0,5 kopy żyta (Kodeniec), 15 snopów żyta (Andrzejów) - czasem owe 15 snopów zamieniano na pieniądze - 200 zł polskich (Lejno). W zakresie praw przyznawano swiaszczennikom najczęśeiej prawo wyrębu drzewa opałowego i budowlanego, przemiału, warzenia piwa i pędzenia wódki (Włodawa, Lubień itd.). Z bardziej oryginalnych był połów ryb w Bugu i jeziorach (Włodawa), polowania (Hańsk), uwolnienie od czynszu, podatku i powinności (Stulno, Wisznice), "placowe'' w odpust (Hola, Lubień, Włodawa). W 1870r. wszystkie te prawa zamieniono na serwituty: prawo do drewna opałowego i budowlanego i jakieś inne- najczęściej do wypasu. Na ogół ilość drewna bywała określona: co do częstotliwości (raz w roku - Łukowce), co do ilości (2 sążnie6 - Wisznice, 226 13 sążni6 - Sobibór,156 wozów drzewa - Hańsk) i co do jakości ( 100 fur drzewa opałowego i wyrąb drzewa budowlanego - Lubień, 12 arszynów6 drzewa opałowego,10 wozów żerdzi - Horodyszcze). Wypas na ogół bywał nielimitowany, zdarzało się jednak inaczej - w Mutwicy określono ilość spasanej trawy na 10 koni, 2 źrebięta, 4 woły, 4 krowy, 4 cielęta, podobnie w Mszannej. W Wisznicach przyznano prawo połowu ryb. Swiaszczennik posiadał również i inne źródła dochodu: pieniądze na wino mszalne otrzymywał od parafian, a mąkę na "komunikanty" z dworskiego młyna (Sobibór). Otrzymywał też 30 zł wynagrodzenia oraz parę wołów, 2 krowy, 2 owce, 2 kozy i 2 świnie (Sobibór). W tej samej parafii stawka za chrzest wynosiła 3 grosze, za ślub 6, a za pogrzeb 12 groszy. Szczegółowy wykaz jura stolae przedstawiono w opisie parafii Lubień: obiednia z panichidą l rubel 50 kop., liturgia czytana 50 kop., chrzest 2 chleby i 30 kop., pogrzeb 3-5 rubli, poświęcenie domu -1 rubel. Na kolędę 1 chleb i garniec owsa, na "postną" wizytę 1 chleb, 2 jajka, garniec owsa. Święcenie pokarmów - po 2 jajka i małej bułce, święcenie zasiewów i bydła - praca w żniwa, ślub - 2 chleby żytnie, pogrzeb -1 chleb żytni, nabożeństwo po pogrzebie: 1 mały chleb, 3 pierogi z kaszą, I/2 funta sadła, mała kiełbasa, 2-3 jajka gotowane, 2-3 jabłka. Za oświęcenie wody w przysiółkach, 4 korce owsa, za oświęce- nie pól - praca w żniwa. Organista otrzymywał 15 korców zboża, 440 chlebów, 110 zł. Od 1876r. proboszcz otrzymywał 1200 rb., wikary 800, diakon 500, psałomszczyk starszy 250, psałomszczyk młodszy 200, stróż 80. W 1817r. wyliczenie dochodów parafii Włodawa przedstawiało się następująco: dochód z ziemi z juryzdyki dziesięcina "postojowe'' + z młyna z win pańszczyzna 651 zł 22 gr 230 zł 223 zł 21 gr 30 zt 1134 zł 43 gr. 900 zł 500 zł 206 zł 15 gr. - rozchód dochód 2740 zł 58 gr 370 zł 2370 zł 58 gr 227 Mieszkali świaszczennicy w domach złożonych z tzw. białej izby i alkierza (do spania) oraz oddzielnej kuchni. Często domy miały klepisko, czasem ceglaną posadzkę, rzadko podłogę z desek. Były i biedne parafie: Prochenki miały dla swiaszczennika izbę bez podłogi w chacie krytej słomą i kilkoma komórkami plecionymi z chrustu. A zdarzały się i zadłużone parafie (Bukowicze). Do zabudowań parafialnych należały również spichrze i pomieszczenia dla zwierząt. Niektóre cerkwie posiadały brackie spichrze (Dołhoje, Horodyszcze), na ogół drewniane, Dołhoje miało kamienny. Były też i "szpitale"-przytułki (Chotycze). Niektóre cerkwie miały katakumby (Chotycze). Unici łożyli na swoje cerkwie - w Łosicach np. zebrano na jej potrzeby 2662 zł polskie. Na rzecz swoich świątyń składali ofiary i ich proboszcze- swiaszczennik z Szostek dołożył się do składki na dzwon (50 czerwieńców) oraz ufundował srebrną suknię do ikony Matki Boskiej za 1000 zł. polskich. Elementem zamykającym omawiane analizy były uwagi o parafli. Składało się na nie kilka rodzajów informacji. Pierwszy był natury administ- racyjnej - tu wymieniano jakie wsie, kolonie i przysiółki należą do danej parafu. Bywały parafie, w skład których wchodziły liczne miejscowości (Uścimów, Wisznice, Opole wieś, Mszanna). Z drugiej strony wiele parafii zlikwidowano z powodu małej liczebności wiernych, należały do nich między innymi: Andrzejów, Bukowicze, Dołholiska, Stulno, Syczyna. Również natury administracyjnej była informacja, w jakiej odległości od cerkwi parafialnej położone były konkretne miejscowości - np. dla Uścimo- wa odległości te wahały się od 1 do 4 wiorst. Kolejną informacją było wyliczenie odległości między Uścimowem a najbliższymi cerkwiami w pro- mieniu 14 wiorst. Byla też statystyka innowierców - tu konkretnie 20 protestantów i 80 Żydów - ze wskazaniem, do której gminy wyznaniowej należą. Czasem w tej części znalazły się wiadomości o sposobach zarob- kowania przez ludność (Horostyta, Sobibór). Bardzo ważnym elementem tej części opracowania jest statystyka. Statystyka jak statystyka, ma wiele wad. Dla kilku parafii brak jakichkol- wiek danych o liczebności wiernych, inne są trudno porównywalne ze względu na pochodzenie nie z jednego okresu. Ale i tak jakieś obserwacje można poczynić. Na 38 opatrzonych danymi parafii w 27 przypadkach czyli 71 % udało się dotrzeć tylko do danych z jednego roku. Jedne spośród nich odnoszą się do współczesności (5), inne dotyczą danych historycznych (20). W pierwszym przypadku nie precyzowano, co znaczy sformułowanie "do dziś '' - czy rzeczywiście chodziło o rok, w którym artykuł ukazał się 228 w druku, czy to tylko potoczne powiedzenie. Tak czy inaczej ujawniono, że w Kijowcu było 1985 parafian, w Uścimowie 1470, w Hołownie 1400, Mszannie 1350, Łosicach 750. Dane historyczne w większości pochodzą z wizytacji dokonanej w 1775r. Wizytatorzy ustalili wówczas, że w parafii Szostki liczącej 192 domy było 912 wiernych, Chłopków - 260 domów, 1658 wiernych; Chotycze -179 domów, 871 wiernych; Łosice - 65 domów, 234 wiernych; Prochenki 183 domy, 777 wiernych; Dołhoje -141 domów, 761 wiemych; Kornica 250 domów, 1328 wiernych; Witulin - 83 domy, 410 wiernych; Drelów - 35 I domów, 1546 wiernych; Gęś - 362 domy, 1863 wiernych; Jabłoń - 151 domów, 854 wiernych; Horodyszcze - 174 domy, 767 wiernych; Konstantynów - 204 domy, 1213 wiernych; Gnojno - 84 domy, 504 wiernych; Nosów 63 domy, 402 wiemych. Zasadniczo historyczne były również dane dotyczące parafii zlikwido- wanych: Andrzejów - 147, Bukowicze - 375, Dołholiska - 502. Chociaż tylko w jednym wypadku oznaczono datę, z której one po- chodzą: Pawłów 1759r. - 974 osoby. W obu "zbiorach" mamy do czynienia z różnymi jakościami - dane pochodzące sprzed lat odzwierciedlają liczbę unitów, natomiast publikowa- ne przez "Wiestnika" jako wsółczesne, dokumentują liczbę zarejestrowa- nych w parafii wyznawców prawosławia. Nieco bardziej pouczające zdają się zestawienia wieloletnie, ale jest to tylko pozór. Przytaczane cyfry nie potwierdzają np. istnienia ruchu "odśrod- kowego" unitów porzucających swój obrządek na rzecz katolicyzmu - na 11 zaprezentowanych przykładów tylko jeden potwierdza powtarzane do znudzenia sądy o katolicyzowaniu w skali masowej. Dramatycznie spadała tylko liczba wiernych w parafii Mordy:1700 -1000,1789 - 300,1870 -10 ! Ale i tu zaplątała się jakaś dziwna niekonsekwencja: po pierwszym ostrym spadku liczby między latami 1700 a 1773, w ciągu następnych lat szesnastu liczba wiernych nagle miała wzrosnąć o przeszło 100 osób. Zdarzały się tu i bardzo dramatyczne informacje, jak ta o niepokojach w Lubieniu z listopada 1874 r. Tego dnia gromada kobiet zażądała kluczy od cerkwi, a zaskoczony świaszczennik je wydał. Kobiety wdarły się do świątyni i padając na kolana przysięgły bronić wiary zaprzedawanej przez świaszczennika. Przejrzały mienie cerkwi i nakazały świaszczennikowi wynosić się. Ten przez 3 godziny przekonywał je i powstrzymywał przed najściem na swój dom. Ale w końcu wdarły się przez okno i zaczęły wyrzucać jego rzeczy. W tym czasie przybyli świaszczennicy z Holi, Mutwicy i Kodeńca - przywitały ich krzyki, przekleństwa i kamienie. 229 Świaszczennik uciekł do nauczyciela, gdzie przebywał przez 2 dni. Na trzeci dzień tłum powiększony o mężczyzn, kazał im opuścić dom. Świaszczennik z rodziną i nauczycielem odjechali do niemieckiej kolonu. W tym czasie wyniesiono z cerkwi prawosławny ołtarz i wstawiono stary, łaciński, wróciła też monstrancja i dzwonki. We dnie i noce tłum okupowat cerkiew przez dwa tygodnie. Do uspokojenia użyto wojska, które kazało się tłumowi rozejść. Ten opierał się, żądając powrotu Unii, ale widząc swoją bezsilność, poddał się. Omawiając stan cerkwi i parafii nierzymskokatolickich Podlasia "Wiest- nik" skupia uwagę przede wszystkim na problematyce cywilizacyjnej. Dokumentuje status Cerkwi ritus graeci na pograniczu polsko-ruskim, wydobywając jej kiepski stan materialny, słabe wyposażenie świątyń w księgi, szaty, naczynia i niedostateczne zabezpieczenie materialne parafii - w podtekście winiąc za ten stan Kościół katolicki, Polskę i samych unitów, przede wszystkim chełmskich biskupów. Wymowa tego obrazu jest jedno- znaczna: taki jest obrządek religijny narodu zniewolonego - przez Polaków- którego nie stać na wielkie murowane kościoły, błyszczące od świateł, ani na wspaniałe cerkwie połyskujące bogactwem szat i złocące się od ikon, narodu, który tkwi zawieszony między dwoma światami: rzymskim, do którego nie dotarł, a bizantyjskim, od którego odszedł. Tymczasem teren biednej parafii, położonej już nie tylko na granicy między dwoma ludami, ale wręcz na pograniczu dwu wielkich systemów, stał się teatrem zmagań bardzo zasadniczych, wielkiej transformacji, która przez zmianę obrządku religijnego pociągnęła za sobą głębokie przemiany w zakresie kulturowym i świadomości naTodowej. A dokonało się to na drodze powolnej ewolucji, która przyniosła nadspodziewanie trwałe efekty. Skomplikowany proces artykułował się konkretem przedmiotów przynależ- nych do jednego lub drugiego obrządku, językiem kazań i liturgii. I w efek- cie ludność Lubienia i Włodawy, Drelowa i Pratulina staje w obronie swojej cerkwi, swoich organów, swoich ikon, swoich kazań. W tych dramatycz- nych momentach nie broni tylko świaszczenników - ci, co po zjednoczeniu ostali się w parafiach, nie byli już uważani za swoich. Na to miano zasłużyli liczni kapłani, którzy Unię wprowadzili, cierpliwie ją pielęgnowali i wy- chowywali swoich parafian do postawy, dzięki której podlaski unita do dziś kojarzy się z obroną wiary. 230 BIBLIOGRAFIA 1). N. Straszkiewicz: Kijewiec'kaja cerkow, Sicdlec'kvj gubiernii, Bielskogo ujezda (is- toric'zeskoje vpisanije). 1879 nr 14 s. 239-248, nr 15 s. 258-263 - autor niepodpisany, nr 16 s. 269-277 - autor W. Tatarow, nr 17 s. 292-297 - autor W. Tatarow. 2). O gricko-unijatc'kic'h c'erkx,ach b. Mielnic'kago blagoczinija (sostajaszc'zic'h w nastojasz- c'zeje w'riemja w' Chofmskv-Warszaw'skuj Jeparc'hii), za sto lel dv w'ozsojedinienija ić'h s prax'oslanoju Cerkowju. 1880 nr 12 s. 204-207. 3). I. Musijewicz: Sx,orska c'erkow', Siedlec'koj gubiernii, Konstantinox'skogo ujezda. 1880 nr 20 s. 327-335, nr 22 s. 361-368. 4). L. Pajewskij: Nicskolkv,słvw o Bukow,iczskoj cerkwi. 1883 nr 9 s. 174-l77. 5). A. K.: O razruszennvj dricw,niej praw'osławnoj Sw,. Michajfowskvj c-erkwi i raz- ruszajuszc'zejsia driew'niej prax'osław'noj Sw. Duc'howskoj c'erkwi x, pos. Kodnie, Biclskogo ujezda. 1883 nr 20 s. 350-354, nr 22 s. 382-385, nr 23 s. 397-402. 6). W. Szajdickij: Istoriko-statistic'zeskvje opisanije c'crkw'i i prichoda "Gansk", Włodaws- kogo ujezda, Siedleckoj gubiernii.1887 nr 13 s. 214-217, nr 14 s. 232-236, nr 15 s. 249-252, nr 16 s. 266-268. 7). Tenże: Istoriko-statisticzeskoje vpisanije c'erkw,i i pric'hoda "Wlodaw'a'' Włodawskogo ujezda, Siedlec'koj gubicrnii.1887 nr 22 s. 356-360, nr 23 s. 379-384, nr 24 s. 395-397,1888 nr 1 s. 16-18, nr 2 s. 3t-34. 8). Tenże: Istoriko-statistic'zeskujc opisanije c'erkwi i pric'hoda "Ljubień", Wlvdawskvgo ujezda, Sicdlec'koj gubiernii. 1888 nr 12 s. 197-200, nr 13 s. 212- 215, nr 14 s. 228-231. 9). A. Kwasnieckij: Ob uprazdniennyc'h prichodach i zakrytych cerkx,ach b. Cholmskoj gricko-uniatskujjeparchii. 1888 nr 15 s. 246-247, nr 16 s. 261-266, nr 17 s. 278-281, nr 18 s. 295-297, nr 19 s. 314-315. 10). W. Szajdickij: Isturikv-statisticzeskoje opisanije cerkwi i prichoda w gvr. Sokofowie, Siedlec'koj gubicrnii. 1888 nr 21 s. 347-350, nr 358-361, nr 23 s. 374-378, nr 24 s. 398-400. 11). Tenże: Istoriko-statistic'zeskojc opisanijc Wolosko w'vlskogo pric'hoda, Wlvdaw#skogo ujezda, Siedlec'koj gubiernii. 1889 nr 9 s. 173-175, nr 10 s. 193-195. 12). Tenże: Istvrikv-statistic'zeskoje opisanije cerkwi i pric'hoda w s. Seroczynie, Sokoiows- kvgo ujezda, Siedlec'koj gubiernii. 1889 nr 17 s. 341-344, nr 18 s. 355-358, nr t9 s. 377-379. 13). Tenże: Istoriko-statistic'zeskuje opisanije cerkw'i i pric'hvda w' s. Usrimowie, Włodax's- kogo ujezda, Siedlec'koj gubiernii. 1890 nr 1 s. 5-9. 14). Tenże: Istoriko-statistic'zeskoje opisanije c'erkx'i i pric'hoda w s. Sobiborie, Włvdaw's- kogv ujezda. 1890 nr 2 s. 19-21, nr 3 s. 37-40. 15). Tenże: Istoriko statisticzeskojc opisanije c'erkwi i pric'hoda w, s. Łukou'c'ach, Bielskogo ujezda, Sicdlec'kvj gubicrnii. 1890 nr 6 s. 92-95, nr 7 s. 104-107. 16). Tenże: Istvrikv-statistic'zeskvje opisanijc c'erkw'i i pric'hoda w posadie Wisznic'ac'h, Włvdaw,skugo ujezda, Sicdlec'koj gubiernii. 1890 nr 8 s. 128-131, nr 9 s. 141-144. 17). Tenże: Istoriko-statistic'zeskoje opisanijc c'erkw'i i pric'hoda w' s. Go#ow'no, Wlodaws- kogo ujezda, Siedlec'kvj gubicrnii. 1890 nr IO s. t58-160. 18). E. Priwrodskij: Istoriko-statistic'zeskoje vpisanije cerkw,i i pric'hoda w g. Radinic, Sicdlec'koj gubiernii. 1890 nr 12 s. 201-204, nr 13 s. 222-224. 19). W. Szajdickij: Istoriko-statisticzeskojc opisanijc c'crkx,i i pric'hoda w, s. Gorostytie, Wlodax'skogv ujezda, Sicdlec'kvj gubicrnii. 1890 nr 14 s. 247-249. 20). Tenże: Isloriko-statistic'zeskvjc opisanije c'erkw'i i pric'hoda w s. Opole, W-todawskogo ujc#da, Siedlec'koj gubicrnii. 1890 nr 15 s. 263-265, nr 16 s. 280-281. 231 21). Tenże: Istoriko-statisticzeskoje opisanije c'erkwi i pric'hvda w siel. Mszannie, Konstan- tinvw'skogv ujezda, Siedlec'koj gubiernii. 1890 nr 17 s. 295-297, nr 18 s. 306-308. 22). Tenże: Istoriko-sTatistic'zeskoje opisanije c'crkwi i pric'hoda w' s. Wvle Wereszezynskoj, Wlodawskogo ujezda, Siedlec'koj gubiernii. 1891 nr 1 s. 4-6. [23). Tenże: Istoriku-statistic'zeskoje opisanije c'crkw'i i pric'hvda w, s. Lejno, Wlodawskogo ujezda, Siedlec'kvj gubiernii. 1891 nr 2 s. 20-22. 24). Tenże: Istoriko-statistic'zeskoje upisanije c'erkx,i i pric'hvda w' s. Koderice, Wlodaws- kogo ujezda, Siedlec'koj gubiernii. 1891 nr 14 s. 218-219. 25). Tenże: Istoriko-statistic'zeskoje vpisanije c'erkw,i i prichoda w sicl. Gole, Włodawskogo ujezda, Siedleckoj gubiernii. 1891 nr 15 s. 237-240. 26). Tenże: Istoriko-statislic'zeskoje vpisanije c'crkx'i i prichvda w posadic Orc'how,kie, Włodawskogo ujezda, Siedlec'kuj gubiernii. 1891 nr 17 s. 273-275. 27). Tenże: Istoriko-statisticzeskoje vpisanije Gorvdyszezskogv i Poljubiczskugo prichoda, Wlodax,skogo ujezda, Siedlec'kvj gubiernii. 1891 nr I8 s. 294-296. 28). Tenże: Isturikv-statisticzeskojc opisanije c'erkx,! i pric'hvda w' s. Mutw'ice, Wlodaws- kogv ujezda, Siedlec'koj gubiernii. 1891 nr 20 s. 338-340. 29). Tenże: Istoriko-statisticzeskvje opisanije cerkw'i i pric'hvda x' sicle Kussynie, Wlodaw,- skvgo ujezda, Sicdlec'kvj gubiernii. 1891 nr 22 s. 373-374. 30). Tenże: lstorikv-statistic'zeskoje opisanije c'erkx'i i pric'hoda x, s. Kolechuwicac'h, Wiodax'skogv ujezda, Sicdleckvj gubiernii. 1831 nr 23 s. 398-402. 31 ). Tenże: lstoriku-statistic'zeskvje opisanijc c'erkwi i pric'hoda w s. Wytyc'znie, Włvdaws- kogv ujezda, Siedleckoj gubiernii. 1892 nr 24 s. 483-485. ANEKS Duchowni cerkwi greckokatolickich Podlasia Hańsk Paweł Kijanowicz Pawel Łuceński, dziekan krasnostawski. W t 795 odwołany przez bpa chełmskiego, co się z nim dalej działo nie wiadomo. Kandydatem był proboszez z Łowcza Michał Paszkowski, powotano jednak Jakuba Gruszeckiego. Symeon Dolinowski, wyświęcony 1803, zm. 31 V 1820. Bazyli Gruszecki, teść poprr.ednika, ur. 1742, syn duchownego, wyświgcony 1777. W 1777-1838 proboszcz w Cycowie. Od 1838 emerytowany, zm. 1839. Administrator Onufry Aresztowicz, ur. 1798, syn duchownego, wyświęcony 1821. Proboszcz w Hańsku. Żonaty z wdową po Symeonie Dolinowskim. Zm. 1857. Administrator Jan Dolinowski, pasierb poprzedniego, ur. 1814, syn duchownego, wyświgcony 1837. Proboszcz w Hańsku. Zm. 1874. Administrator Józef Kolbuś, ur. 1840, syn diaka, wyświęcony 1865 1720 t786-1795 26 VIII I795-1814 18t4-3I V 1820 1820-1821 XII 1821-14 XII 1823 22 IV 1857-30 I 1860 1871-V 1875 232 W 1859 wstąpił do bazylianów, sekularyzował się. Administrator w Wereszczynie. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1883 jako proboszcz w Tuczępach. Teodor Lachocki, syn diaka, wyświęcony 1861. Pracował we wsi Dąbrówka k. Lipowiec (186l-1863), był bibliotekarzem biblioteki dekanatu i pomocnikiem 4 dekanatu w pow. Lipowiec (1863-1875). Od 20 VIII 1875 proboszcz cerkwi zamkowej w Kijowie. Hola Stefan Buławski otrzymal prezentę od Augusta II Mocnego. Symeon Lubaczewski. Michał Łukawiecki, zięć popn.edniego. Grzegor# Charłampowicz. Administrator Grzegorz Zapasiewicz, proboszcz Horostyty. Joachim Jankowski. Grzegorz Jankowski (starszy), syn Joachima. Człowiek b. rozumny, ur. 1766, wyświęcony 1790. Proboszcz w Holi 1791-1830. W 1818-1827 oficjal diecezji chełmskiej. Zm. 1836 w Holi. Grzegorz Adam Jankowski, syn poprzedniego. Ur.1797, wyświęcony 1820. W 1830-1861 proboszcz w Hóli. W 1841-1861 dziekan włodawski, kanonik katedry chełmskiej. Zm. t861. Pochowany w Holi w wybudowanej przez siebie kaplicy. Administrator Paweł Malczyński, ur. 1835, syn duchownego, wyświęcony 1859. W 1860-1874 administrator w Horostycie. Od 1874 w Galicji - nauczyciel ludowy w Koszyłowcach. Zm.18?7. Administrator Paweł Łącki, ur. 1831, syn swiaszczennika, wyświęcony 1854. Proboszcz w Chotyczach. W 1875 przyjąl prawosławie. Zm. 1903. Ludwik Zatkalik, ur. 1831, syn duchownego, wyświęcony 1854. Administrator w Wytycznie. Od 1874 internowany w Lublinie. Zm. 1880. Michat Somik, ur. 1829 w Galicji, syn duchownego, wyświęcony 1853. Od 1869 w diecezji chełmskiej - administrator Sosnowicy. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1909 na emeryturze. Józef Gwozdowicz, ur. 1826 w Galicji, syn duchownego, wyświęcony 1852 w Galicji. Od 1874 w diecezji chelmskiej- proboszcz Holi, w 1875 przyjął prawosławie. Zm. po 1885 jako proboszcz Holi. Hołowno Bazyli Fabijański. Franciszek Charłampowicz. Bazyli Charłampowicz. Administrator Euftymi Skalski, ur. 1797, syn duchownego, wyświęcony 1820. Proboszcz w Opolu, kanonik honorowy chełmski. Zm. 1850. 16 X 1875-1887 1702 1702-1725 1725-1757 1757-1766 22 VI 1766-9 X 1766 9 X 1766-4 VIII 1790 4 V111 1790-1830 1830-1861 1 VIl1 1861-IX 1H64 IX 1864-III t 865 III 1865-12 X 1873 1873-12 X 1874 12 X 1874-1891 od 1700 do 1807 21091807 - 21 OH 1829 2t VII1 1829-1830 Joachim Wasilewski, ur. 1805, syn duchownego, wyświęcony 1827 W 1832-1856 proboszcz w Hołownie. Zm. 1856. Portiry Dyakowski, ur. 1824, syn duchownego, wyświęcony 1845. Proboszcz w Holeszowie, Hołownie. Od 1874 internowany w Grójcu. Zm. po 1877. Jan Charlampowicz (mlodszy), ur. 1849, syn duchownego, wyświęcony 1872. Administrator w Holownie. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. po 1885 jako proboszcz Opola. Jan Eustachiewicz (mlodszy), ur. 1838 w Holownie, pochodzenie świeckie, wyświęcony 1861. Proboszcz w Bezwoli. Od 1874 internowany na Pradze? W 1877 przyjął prawoslawie. Zm. 1904. 233 t830-1856 1856-1873 1873-1886 12 III 1886- I 890? Horodyszcze i Polubicze Bazyli Grcymański. Maksymilian Gnymański. Mikołaj Gabrylewicz. Antoni. Antoni Wysiekierski. Bazyli Wysiekierski. Gerwazy Wysiekierski, Piotr Zieliński. Wawr Lyniec de Lithe Miller. Gn.egor L Jurkiewicz, Sylwester Łącki, Piotr Kaliński. Jakub Skalski, ur. 1815, syn duchownego, wyświęcony 1837. Proboszcz w Horodyszczu. Zm. 1855. Antoni Zatkalik, ur. 1825, syn duchownego, wyświęcony 1848. Proboszcz w Kostomłotach, Horodyszczu. Od 1874? intemowany w Chełmie, Siedlcach, Plocku, od 1H76 w Rosji. Piotr Skalski, ur. l839, syn duchownego, wyświęcony 1862. W 1859 wstąpil do bazylianów. 1871? sekulaiyzowal się, wikary w Warszawie. 1875 pxzyjąl prawosławie. Zm. po l885. Polubicze Julian Nasalski, ur. 1841 w Galicji, syn duchownego, wyświęcony d 1870. Administrator w Busównie, Polubiczach. 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1899. Michal Wachowicz, ur. 1849?, pochodzenie chtopskie, wyświęcony 1872. Proboszcz w Choroszczynce. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1908 jako proboszcz w Terespolu. Administrował proboszcz Jabłonki. Eustachy Somikow. Józef Kołbuś (zob. Hańsk) Administrator Michał Listkiewicz, ur. 1838, syn duchownego, wyświęcony 1859. Proboszcz w Biaiej. W 1873-1887 w szpitalu. W 1879 przyjąl prawoslawie. W I886 wrócił do katolicyzmu, przebywal w Grodnie, Lublinie, Mienianach, Kurowie. Zm. 1897. Włodzimierz Drozd. 1684 1711 t727 1740 t740-1780 1780-1807 1807-1812 1812-1814 1814-1837 1837-1855 1H55-1876 1 IX 1876- I 890 1871 I873-IV 1875 IV 1875-XII 1876 XII 1876-VI 1H79 VI 1879-1 VI 18H1 1 VI 1H81 - 1 VII 1883 1 VII l883-1891 234 Horostyta Grzegorz Zapasiewicz. Jan Zapasiewicz. Adam Zapasiewicz otrzymał prezentę od Ignacego Sierakowskiego, ur. 1770, syn duchownego, wyświęcony 1794. Proboszcz w Horostycie. Zm. 1836. Jan Charłampowicz (starszy), ur.1810, syn duchownego, wyświęcony 1833. Proboszcz w Lubieniu, dziekan parczewski. Od I867 internowany, wywieziony w głąb Rosji - zbiegł do Galicji. Zm.1898. Mikołaj Wereszko, ur. 1813, pochodzenie świeckie, wyświęcony 1837. Proboszcz w Chotyczach 1840-1865. Zm. 1865. Symeon Zienkiewicz, ur. 18I5 w rodzinie mieszczańskiej, wyświęcony 1839. Administrator w Pobołowicach. Od 1872 mieszkał w Galicji we Lwowie. Zm. po 1877. Eustachy Skalski. Bazyli Snitka, ur. 1791, syn duchownego, wyświęcony 1819. Proboszcz w Sworach. Zm. 1848. Mateusz Parczewski, ur. 1784, pochodzenie mieszczańskie, wyświęcony 1819. Proboszczw Sławatyczach. Zm. 1852. Leon Horoszewicz, ur. 1823, syn duchownego, wyświęcony 1847. W 1852- I 874 proboszcz w Dołhobrodach. Od 1874? intemowany w Radomiu. Zm. 1880?. Administrator Grzegorz Górski (starszy?), ur. ł801, syn duchownego, wyświęcony 1824. W 1827-1856 proboszcz w Drelowie, dziekan bielski. Zm. 1856. Administrator Józef Tąkiel [ur. 1819, syn duchownego, wyświęcony 1841. Proboszcz w Kodeńcu, Ostrowie. W pocz. 1875 intemowany w Siedlcach, Lejnie. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. po 1881. Jan Mazanowski, ur. 1825, syn duchownego, wyświęcony 1854. W 1860-1874 proboszcz w Witorażu. Od 1874 w Galicji - un.ędnik, kapelan, proboszcz w Borszczowie, Rudzie. Zm. 1896. Paweł Malczyński (zob. Hola). Jan Pluciński, ur.1835 w Galicji, syn duchownego, wyświęcony 1861. Od 1868 w diecezji chełmskiej. W 1874-1907 proboszcz w Lubieniu, w 1874-1907 dziekan włodawski. Zm. 1907 jako protojerej. Roman (Remigiusz) Hankiewicz wychowany w chetmskim Seminarium, wyświęcony 1845. Do 1849 byl kapelanem katedry w Chełmie. W 1849-1851 w Warszawie kaznodzieja. W 1851 pomocnikiem proboszcza w Białej. W 1852 proboszcz lubelskiej cerkwi Przemienienia. W 1868 proboszcz we wsi Braniew. W 1873-1875 proboszcz w Kolechowicach. Kodeniec Prokop Nikiforowicz. Mikołaj Lubiński Jakimowicz. 1766 do 1794 1794-1836 1836-1837 1837-1839 1840-1841 1841-1843 1843- I 844 1844-1850 1850 1850-1853 29 VIII 1853-I 854 5 IX 1854-1860 1860-1874 15 IX 1874-19 IV 1875 19 IV I 875-1890 1588 1661 jego syn - Lubiński Jakimowicz. Liskowski (Litkowski, Łytkowski). Ilia Kroszyński (Krószyński)? Po jego śmierci zawiadywali proboszczowie sąsiednich parafu: Jakub Górski, ur. 1785, syn duchownego, wyświęcony 1813. Proboszcz w Kodeńcu, dziekan parczewski, kanonik honorowy chetmski. Zm. 1846. Crzegorr Górski (młodszy), ur. 1821, syn duchownego, wyświęcony 1845. Proboszcz w Opolu, w Kodeńcu. W 1875 przyjął prawostawie. Józef Tąkiel (zob. Horostyta). Józef Mazanowski. Jan Bielawski (starszy), ur.1815, syn duchownego, wyświęcony 1838. Proboszcz w Kodeńcu, dziekan lubelski i wtodawski. W 1875 przyjąt prawostawie. Zm. po 1885 jako proboszcz w Różance. Jan Zański, ur. 1844, syn duchownego, wyświęcony 1867. Administrator w Kodeńcu. 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1900. Jozafat Urban, ur. 1815 w Galicji, syn duchownego, wyświęcony 1845. Od 1868 w diecezji chełmskiej. Administrował w Holeszowie, Kodeńcu. W 1875 pr Lyjął prawosławie. Zm. 1887 jako proboszcz w Kopytowie. Jan Michalecki pr Leniesiony do Kodeńca z Kopytowa. Kolechowice Prokop Czemiewicz. Jan Warchocki. Antoni Warchocki. Aleksy Skalski. Sylwester Górski - probosuz Uścimowa. Stefan Skalski. Parafia administrowana przez sąsiednich proboszczów: Mikołaja Michalewicza. Jana Kumianowicza, ur. 1800, syn duchownego, wyświęcony 1827. Proboszcz w Uścimowie. Zm. 1838. Andrzeja Cieszewskiego z Syczyny. Jana Ciszewskiego, ur. 1762, syn duchownego, wyświęcony 1796. W 1796-1835 proboszcz w Syczynie. Zm.1836. Pawła Górskiego, ur.1810, syn duchownego, wyświęcony 1832. Administrator w Ostrowie, Kolechowicach, Wereszczynie, Andrzejowie, proboszcz w Parczewie. Zm. 1839. Michała (Mikołaja) Hotubowicza, ur. 1800, syn duchownego, wyświęcony 1827. Proboszcz w Ostrowie. Zm.1865. Józefa Tąkiela (zob. Horostyta). Romana Remigiusza) Hankiewicza (zob. Horostyta). Aleksego Maciuraka, ur. 185t? w Galicji, wyświęcony 1874. Administrator w Uścimowie. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1885 jako proboszcz w Uścimowie. 235 po 1661 1741 1761 1761 1816-1845 1845-1850 1850-1857 185?-1858 1858-1867 1867-1872 1872-VIII t886 1 VIII 1886-1891? 1686 przed 174l 1741?-1748? 1770-1790 1790-1791? 1791-1825 1825-1876 236 Kossvń Symeon Gabrylewicz. I 739 Michat Kozłowicz. 1802 Jan Eustachiewicz (starszy), ur. 1776 w Galicji, syn duchownego, 1807-1822 Proboszcz w Pniównie. Znt. 1854. Administrowali proboszczowie ze Zberezia: 23 08 1822 - 22 04 1846 1822-1833, Tomasz Andrzejewicz 26 I 1833-2 IV 1846, Józef Dębkowski, ur. I803, syn duchownego, wyświęcony 1826. Proboszcz w Zbereziu. Zm. 1864. Sylwester Górski, ur. 1823, syn duchownego, wyświęcony 1846. 22 IV 1846-3 III 1851 Proboszcz w Hannie. W 1875 przyjąt prawostawie. Zm. po 1885 jako proboszcz w Jabłoni. Teofil Bojarski, ur. 1827, syn duehownego, wyświęcony 1850. 1851-I862 Proboszcz w Dobratyczach. W 1871 intemowany, w 1872 eskortowany do Galicji - proboszcz w Bóbrce. Zm. po 1894. Michał Horoszewicz, ur. 1825, syn duchownego, wyświęcony l854.10 X 1862-4 VIII 1866 Administrator w Krupem, Zbereziu. Od pocz. 1875? inteniowany w Lublinie, Radomiu. Zm. 1876. Michał Szelemietko, ur. 1840, syn duchownego, wyświęcony 1865. 4 VIII 1866-1875 Administrator w Leszczanach, Kossynie. Od pocz.1875? w Galicji- wikary w Medyce, Butynach. Zm. 1904. Administrator Józef Bluś, ur. 1841 w Galicji, syn duchownego, 1875-19 X11 1875 wyświęcony 1870. Administrator w Uścimowie. W 1875 przyjąt prawosławie. Zm. 1905. Stefan Ostrowski 19 XII 187S-19 X 1876 Administrator Kiriłt Ostrowskij proboszcz Zberezia. 19 X 1876-1 IV 1877 Le-ino Joachim Koczurzyński. Symeon Makowski (1832-1861), ur. 180I, syn duchownego, wy- święcony 1825. Proboszcz Woli Wereszczyńskiej. Zm. 1861. Mikołaj Charłampowicz (1861-1869), ur. 1838, syn duchownego, wyświęcony 186t. Administrator w Wakijowie. Od pocz. 1875 w Galicji, proboszcz w Stąpkach. Zm. po 1913. Aleksander Tąkiel, ur. 1846, syn duchownego, wyświęcony 1869. Administrator Mutwicy. W 1875 przyjąt prawostawie. Zm. 1893. Hieronim Bluś, ur. 1845 w Galicji, syn duchownego, wyświęcony 1871. Administrator Mutwicy. W 1875 przyjąt prawosławie. Emilian Kulmatycki. 1793-31 VII 1832 1832-t869 IV 1869-XII 1880 1881-1889 1 III 1889-1891 237 Jan Markiewicz, syn Afanasego, otnymał w 1798 prezentę od Adama Czartoryskiego, ur. 1766, syn duchownego, wyświęcony 1789. W 1800-1839 proboszcz w Lubieniu, dziekan włodawski, kanonik katedry chełmskiej. Od 1839 na emexyturze. Zm. 1844. Jan CharŁampowicz (starszy). Był włodawskim dziekanem, propagował katolicyzm, ignorując zarządzenia wtadz. W 1867 zesłany do Nowogrodu, wrócił dzięki staraniom bpa M. Kuziemskiego. Wróciwszy - wraz z synem Walerianem, proboszczem w Cycowie, zbiegt za granicę, gdzie Walerian byt kapelanem w jednym z dworów. (zob. Horostyta) Administrator Paweł Malczyński (zob. Horostyta). Jan Pluciński (zob. Horostyta). Andrzej Charłampowicz. Piotr Kopystiański. Jan Turański. Konstanty Kucharenko. Jan Rożniatowski. llia Praczuk. Sylwester Górski. W i karzy Łukowce Maksymilian Ihnatowicz. Dionizy Snitka. Bazyli Snitka. Wiktor Snitka. Piotr Snitka, ur.1764, syn duchownego, wyświęcony 1789. Pmboszcz w Łukowcach. Zm. jako emeryt 1839. Jan Karpowicz, ur. 1808, syn duchownego, wyświęcony 1833. Administrator w Sworach. Zm. 1859. Stefan Wachowicz, ur.1833 w rodzinie chłopskiej, wyświęcony 1857. Proboszcz w Nosowie, dziekan sokołowski. Od pocz. 1875? intemowany w Warszawie. Zm. po 1877,. Adam Artychowicz odmówił pzzyjęcia prawosławia i zrzekł się parafii, gdy dobiegaly końca przygotowania do zjednoczenia, ur. 1835, pochodzenie świeckie, wyświęcony 186I. W 1862-1875 administrator w Łukowcach. Od pocz. 1875 internowany? w Liwie, Biatej. Zm. 1877. l8oo-184z 1842-1867 VI 1867-III 1868 III 1868-1888? 1806-1814 1868-1877 1877-1878 1878-1881 1881 1881-1882 1882 1695-1715 17I5-1748 1748-1786 1787-1789 1789-1838 1839-1858 1858-1863 1862-1874 L u 11 1 e ń Do tej pory wszyscy otrzymywali prezentę od miejscowych kolatorów. Kornel Wasilewicz. 1647 Administrator Michat Ortowski, proboszcz Cicibora, ur. 1830 IV 1875-1V 1876 Michat Kalichowicz - małopiśmienny. 1734-175I w Galicji, pochodzenie szlacheckie?, wyświęcony 1855. Od I868 Teodor Markiewicz - otrzymat prezentę od Jer Lego Fleminga. l752-? w diecezji chelmskiej - administrator Cicibora Białej. W 1875 Afanasy Markiewicz. 1775-# E przyjął prawosławie. Zm. po 1885 jako proboszcz w Hrudzie. 238 Hilarion Janczyński. IV 1876-VIII 1877 Anastazy Sahajdakowski, b. proboszcz w Witulinie i w Nepli. 3 VIII 1877-1890? Od 7 XI 1883 wicedziekan w Biatej. Mszanna Marcin Wyrzykowicz. 1729- I 745 Paweł Sawicki. 1746-1787 Administratorzy: Jan Grudziński, Leon Wysiekierski. 1787-20 III 1790 Gerwazy Wysiekierski. 20 III 1790-XII 1791 Leon Kościukiewicz, ur. 1768. Wyświęcony 1792. W 1792-1836 1891-9 I 1836 proboszcz w Mszannie. Zm. 1836. Administrator Jan Szymański (mtodszy), ur. 1809, syn duchownego, 9 I 1836-11 IV 1840 wyświęcony 1832. W 1836-1870 proboszcz w Prochenkach, dziekan łosicki. Znt. 1870. Ignacy Pyszczyński, ur.1802 w Wielkopolsce, pochodzenie świeckie, 11 IV 1840-III 1844 wyświęcony 1834. Administrator w Terespolu, od 1855 emerytowany. Internowany w Augustowskiem. Zm. 1876? Jan Szymański powtórnie. III 1844-20 XII 1844 Cyprian Hanytkiewicz, ur.1821, syn duchownego, wyświęcony 1844. 20 XII 1844-pocz.1854 W 1854-1867 proboszcz Kornicy. Od 1867 internowany w Łukowie. Zm. 1880?. Leon Terlikiewicz, ur. 1822, syn duchownego, wyświęcony 1846. IV 1854-XI 1858 Proboszcz w Mszannie i Czołomyjach. Od 1874 internowany w Siedlcach, Łowiczu, Łyszkowcach. Zm. 1875. Michał Szulakiewicz, ur. 1835, syn duchownego, wyświęcony 1858. ? 1858-III 1869 Administrator w Przegalinach, Mszannie, Rudnie. Od 1874? w Galicji - wikary we Lwowie. Zm. 1875. Teodor Telakowski, ur. 1840, pochodzenie mieszczańskie, IV 1869-III 1872 wyświęcony 1868. Administrator w Rogowie. Od 1874 w Galicji- nauczyciel Iudowy we Lwowie, proboszcz w Buczaczu. Zm. 1885. Jakub Lesiuk, ur. 1849 w Galicji. Wyświęcony 1872. Administrator IV 1872-X 1873 w Horbowie. 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1895. Emilian Janowicz, ur. 1849 w Galicji, syn duchownego, wyświęcony XII 1873-2 IV 1879 1873. Administrator w Mszannie. 1875 przyjął prawosławie. Arseniusz Budziłłowicz. 28 I 1879-IV 1884 Sylwester Magura. 1 VI 1884-III 1890 Michał Pankiewicz. III 1890-1890 M u t w i c a Jan Daszkiewicz. 1707 Bazyli Charłampowicz. 1736 Stefan Charłampowicz. 1751-1774? Mateusz Kozakiewicz. 1774-1816 Michał Futasiewicz, ur. 1786, syn duchownego, wyświęcony 1814. 1816-1824 W 1824-1870 administrator w Dołholiskach, 1825-1870 proboszcz w Rozwadówce. Zm. 1872 na emeryturze. 239 Mikołaj Filonowicz,ur.1773,pochodzenie chłopskie,wyświęcony 1824-1831 1796.Proboszcz w Mutwicy,Kijowcu.Zm.1840. Leon Górski,ur.1805,syn duchownego,wyświęcony 1829. 1831-1871 Proboszcz w Mutwicy.Zm.1875jako emeryt. Ambroży Sietnicki,ur.1822w Galicji,syn duchownego,wyświęcony 1871-1873 1846.Od 1870w diecezji chełmskiej.Administrator w Wołoskiej Woli,Mutwicy.Prof.Seminarium Chełmskiego.W 1875pn,yjął prawosławie.Zm.1900jako protojerej,czł.konsystorza. Hieronim Bluś (zob.Lejno). 1873-1881 Aleksander Tąkiel (zob.Lejno). 1881-1891? Opole(wies# Bazyli Doroszewski - otr Lymał prezentę od kolatorki Załuskiej. 1736 Frane ? Doroszewski - prezenta od Ignacego Sierakowskiego. 1791-1821 Euftymi Skalski (zob.Hołowno). 1821?-1850 Grzegorz Górski (młodszy) (zob.Kodeniec). 1850-1886 Jan Charłampowicz (młodszy) (zob.Hołowno).Do 1886był 4III 1886-1890 proboszczem w Kościeniewiczach,pow.Biała i w Hotownie, pow.Włodawa.Uczył w szkółce parafialnej. Orchówek Ilia Kotowski. 1765-1778 Andrzej Szymański. 1778-1788 Piotr Ciszewski. 1788-1789 Bazyli Szulakiewicz (starszy). 1780-1801 Andrzej Szymański,Kołbuk wymienia Andrzeja,ur.1772,syna 1801-1815 duchownego,wyświęconego 1801,proboszcza z Radcza.Zm.1839. Jakub Górski (zob.Kodeniec). 1815-1817 Grzegorz Jurkiewicz. 1817-1830 Jan Wasilewski (młodszy?),ur.1794,syn duchownego,wyświęcony 1830-1833 1818.W 1821-1850proboszcz w Sobiborze,wicedziekan włodawski.Zm.1850. Ignacy Łącki,ur.1809,syn duchownego,wyświęcony 1833. 1833-1835 W 1836-1875proboszcz w Jabłonnej.Od pocz.1875? - nauczyciel ludowy.Zm.po 1881. Nikon Zieliński,ur.1800,syn duchownego,wyświęcony 1823. 1835-1836(koniec) W 1827-1853proboszcz we Włodawie,1853-1876pozbawiony probostwa,wielokrotnie internowany.Zm.1876. Paweł Szymański (średni),ur.1810,syn duchownego,wyświęcony 1837-1839 1836.W 1839-1874proboszcz w Uścimowie.Od 1874? internowany w Mińsku Mazowieckim. Mateusz Parczewski (zob.Horostyta). 1836-1844 Filemon Dyakowski,ur.1818,syn duchownego,wyświęcony 1844. 1844-V 1857 Proboszcz w Orchówku.Zm.1875. Józef Lebedyński (Jozafat),ur.1834; syn duchownego,wyświęcony V 1857-IX 1860 1856.Administrator w Orchówku,Rejowcu.W 1875przyjął 240 prawosławie. Zm. I 877 jako proboszcz w Gnojnie. Aleksander Szulakiewicz, ur. 1830, syn duchownego, wyświęcony IX 1860-XII 1872 1854. Proboszcz w Orchówku. Od 1872 internowany. Od 1874 w Galicji - nauczyciel ludowy w Remanowie, proboszcz w Bóbrce. Zm. 1889. Jan Bielawski (młodszy?), ur. 1846, syn duchownego, wyświęcony 1870. Administrator w Różance. Zm. 1874. Administrator Jan Łącki, ur. 1845, syn duchownego, wyświęcony 1872. Aministrator w Rygałówce. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1877. Jan Indyszewski, ur. 1850?, wyświęcony 1874. Administrator w Orchówku. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1877 - przed śmiercią przyjął katolicyzm. Konstanty? Aleksiejewicz, ur. 1849 w Galicji, syn duchowoego, wyświęcony 1874. Administrator w Pratulinie. W 1877 przyjął prawosławie. Zm. po 1891 jako proboszcz w Miączynie. Aleksiejewicz zamienił się parafią z proboszczem Biszczy - Bazylim Jasińskim, ur. w Galicji, pochodzenie świeckie, wyświęcony 1843. Od 1867 w diecezji chełmskiej, administrator Biszczy. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. 1884 jako proboszcz w Orchówku. Wiktor Skomorowski. Radzyń Aleksander Baliński. Jan Kaliński (starszy?) Teodor Kaliński wyświęcony 1783, rekomendowany na parafię przez Jana Eryka Potockiego, ur.1754, pochodzenie świeckie, wyświęcony 1784. W 1784-1836 proboszcz w Radzyniu, kanonik honorowy Chełmski. Zm. 1836. Jan Herman, ur. 1810 w rodzinie soltysa, wyświęcony 1834. W 1838-1864 proboszcz w Bezwoli. Zm. 1864. Gabriel Górski, ur. 1814, syn duchownego, wyświęcony 1838. W 1848-1865 proboszcz w Radzyniu. Zm. 1865. Administrator Antoni Szelemetko proboszcz z Szostek, ur. 1828, pochodzenie mieszczańskie, wyświęcony 1851. W 1855-1875 wicedziekan radzyński. Od 1875? internowany w Siedlcach. Zm. po 1881. Jan Bojarski (młodszy), ur. I 822, syn duchownego, wyświęcony 1844. Proboszcz w Zabłociu, dziekan kodeński. Od 1874? w Galicji- proboszcz w Husiatynie. Zm. 1898. Jan Łahodyński [ur. 1852 w Galicji, syn duchownego, wyświęcony 1874. Administrator Radzynia. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. po 1885 jako proboszcz w Horyszowie Polskim. Seroczyn Jan Wierbowicz (Wierzbowicz) XII 1872-IV 1874 IV 1874-IX? 1874 IX? X? 1874-VII 1877 VII I 877-koniec 1877 10 VI 1884-1891 1703 ? -1836 1836-1838 I 1838-VIII 1865 1 I 1866-? 1866-1874 1874-1890? 1611 Pawel Hotowicki. Łukasz Hladyjewicz. Administrator Mateusz Przybyszewicz proboszcz parafii w Grodzisku. Tomasz Strakiewicz. W 1771 zostal przeniesiony na proboszcza w Międzyneczu. Administrował, nieznany z nazwiska, proboszcz z parafii Kossów. Adam Hołowacki. Wyświęcony w 1785. OtrzymaŁ prezentę od hr. Stanisława Ossolińskiego w 1788. Pawel Jankowski. Był dziekanem sokolowskim i kanonikiem chełmskiej katedry. Miał prezentę od hr. Ossolińskiego. Administrator Ignacy Tyszczyński. Marek Charlampowicz, w 1842 przeszedł na proboszcza do Konstantynowa, ur. I 807, syn duchownego, wyświęcony 1829. Administrator w Konstantynowie. Zm. 1846. Michał Witoszyński (starszy), ur.1815, syn duchownego, wyświęcony 1839. Proboszcz w Radczu. Zm. 1864. Zrzekł się od razu parafii znajdując ją niewygodną. Wakat Administrował Jan Pawłowicz, ur. 1799, syn duchownego, wyświęcony 1822. W 1822-1850 kooperator w Grodzisku, w 1850-1852 proboszcz w Grodzisku. Zm. 1852. Parafia na skraju przepaści. Nikon Dyakowski administrator?, ur. 1779, syn duchownego, wyświęcony 1844. Proboszcz w Seroczynie. W 1868 internowany i wywieziony w głąb Rosji. Zm. 1875. Administrator Klemens Wasilewski, ur. 1822, syn duchownego, wyświęcony 1845. W 1853-1874proboszcz w Gródku, administrator w Czekanowie. Od 1874 internowany w Warszawie. Michał Pnybylski - odmówił przyjęcia prawosławia, porzucil stan świaszczennika, żyl jako świecki w Warszawie, ur. 1815, syn oficera, wyświęcony 1869. Administrator w Seroczynie. Od pocz. 1875? internowany w Warszawie. Zm. po 1875. Ostatecznie spolszczył parafię. Wszyscy zostali katolikami, więc parafia nie była potrzebna. Seweryn Mogielnicki, ur. 1853 w Galicji, syn duchownego, wyświęcony 1874. Od 28 IV 1875 proboszcz w Seroczynie. W 1875 prr.yjąl prawosławie. Zm. po 1885 jako proboszcz Seroczyna. Ignacy Pajewski, proboszcz z Majdanu Księżopolskiego, przeniesiony do Parczewa. Mikołaj Lisowski, wyświęcony 1875. Sobibór Aleksy Abramowicz. Jan Paszkiewicz, prowadził księgi metrykalne "po rusku", pod koniec życia po polsku. Antoni Paszkiewicz, syn poprzedniego. Księgi prowadził częściowo po polsku, częściowo "po rusku". 241 1670-1683? 1765-1771 1792-1800 1836-14 VI 1837 I4 VI 1837-9 IX 1842 22 XI 1842 10 IV 1844-1867 1867-1868 1868-1875 1875-1889? 21 IV 1878-III 1835 1 I 1885-1889 1637 1740-1753 1753-1783 242 Dymitr Paszkiewicz, syn poprzedniego. Katolik, mówił i pisał wyłącznie po polsku. Paweł Wasilewski. Jan Wasilewski (młodszy) (zob. Orchówek). Pawel Szymański (średni) (zob. Orchówek). W 1873 pozbawiony parafu za jawne przeciwstawianie się władzom duchownym w kwestii "czyszczenia" obrządku. Przeniósł się do Warszawy z pensją 300 rubli. Jan Łącki (zob. Orchówek). Leonty Urban, ur.1850? w Galicji, wyświęcony 1873. Administrator w Pratulinie. W 1875 przyjął prawosławie. Zm. po 1885 jako proboszcz w Kodeńcu Wikarzy Siemion Mironowicz lózef Mironowicz. Sokołów Świaszczennicy prawosławni. Mnisi prawosławni z Brześcia i Drohiczyna. Wissarion Kołacz. Artemiusz Sieński. Archip Chlebik. Taras Tereszyński. Arseniusz Tereszyński. Izaak Fauszyński. Eustachy Lewik. Elewfierij Kętrzyński. Kasjan Tarko. Dymitr Lentowicz. Wnuk Izydora ihumena monast. w Sofii, czas jego postugi był b. trudny - m. in. z powodu wojny z Moskwą, która w Sokołowie dała znać o sobie grabieżami, zabójstwami itd. Był człowiekiem uczonym, zrównoważonym, spokojnym, znal wiele opowiadań i pieśni, był autorem śpiewnika używanego ok. 150 lat. Parafianie lubili go za dostępność i takt. Był litościwy (miłosierny) dla ofiar pożarów. Zbierał dla nich ofiary. Gdy i jego dosięgło podobne nieszczęście, parafianie ufundowali mu dar. Zm. 1624. Jan Zalewski b. wikary w Siemiatyczach - unita, który pr Lyjął unię w 1614, a w 1621 przeszedł znów na prawosławie. Wikarym był Tymofiej Szczuka (uczony). Piotr Żyła. Bazyli Zalewski. Jan Hermanowski - możliwe, że mnich lub nieżonaty. W tym czasie używano imion prawostawnych nawet wśród katolików. Chądzyński. Antoni Mieleszkiewicz - proboszcz Rogowa. W tym czasie wprowadzono imiona nieprawosławne. 1783-1787 1787-1819 1819-1850 t 850-1873 1873-27 I 1877 # 14 III 1877-1890 18 VII 1874 - 1 I 1882 I 1882-1890 wiek XVI 1663-1670 1690 Unici 1690- I 705 VII 1705-1714 1714-1717 Józef Ilkiewicz stosował imiona katolicko-polskie: Wojciechy, Małgorzaty, Reginy. Pobudował w 1730 cerkiew Administrował Piotr Bonicki (Boniecki?) proboszcz z Łazowa. Samuel Filanowicz (z Łomaz) administrował 1757-1758, był proboszczem 1758-1764? Cyryl Marianowicz, prawdziwy Polak, nie umiał nawet po rosyjsku napisać swego imienia. Jan Dekudowski, kand. bpa Wołodkowicza, nie otrzymał probostwa. Leon Zatkalik, ur. 1735, syn Ambrożego i Anastazji z d. Pudnickiej. uczył się w Drohiczynie u jezuitów przez 8 lat, potem w akademu w Kijowie. W 25r. życia wstąpił do jezuitów (1 rok), po czym wrócil do Sokołowa, ożenił się i zajął stanowisko burmistrza. Otxzymał prezentę na parafię w Sokołowie minio utrudnień ze strony diecezji we Włodzimierzu. Bardzo religijny, rozumny, praktyczny. Jan Zatkalik, syn Leona. Parafianie mówili po rusku, w tym języku nauczano w cerkwi. Administrator Wincenty Zatkalik, syn Jana, wyświęcony I 820. 1828-1836 proboszcz w Łomazach. Leon Zatkalik, syn Jana, ur. 1806, syn duchownego, wyświęcony 1828. Administratorw Sokołowie 1828-1832, proboszcz 1832-1863, dziekan sokołowski. Zm. 1863. Nazywał dzieci po katolicku używając niespotykanych imion. W 1858 utworzono bractwo różańcowe. Z. był przeciwny, parafianie skariyli się do Rzymu i zwrócili się do Lublina (dominikanie?), skąd otrzymali statuty i ustanowiono bractwo. W 1863 ustanowił bractwo trzeźwości. 3 synów Z. byto świaszczennikami w Holi, Wisznicach i w Sokołowie, wszyscy trzej odeszli z parafii w momencie "czyszczenia" obrządku. Obrządku unickiego przestrzegał, w 1. 60 - 2 niedziele w miesiącu odprawiał "po prawosławnemu". Nazywano go ruskim popem. Władysław Zatkalik, syn Leona. Całkowicie spolszczony, w 1876 zesłany do guberni kazańskiej za sprzeciw wobec rozporządzeniu władzy duchownej, ur. 1836, wyświęcony 1859. Administrator w Sokołowie. W 1868 zesłany do Rosji (gubernia pskowska) potem internowany w Mokotowie pod Warszawą. W tym czasie bractwo różańcowe liczyło 20 mężczyzn i 40 kobiet. Administrował proboszcz ze Szkopów - Sofroni Trusiewicz, b. przeor bełskich bazylianów. Gabriel Furman, b. jeromonach, bazylianin. Aleksander Bobikiewicz, późniejszy proboszcz w Spasie (powiat chełm.), on usunął wszystkie łacińskie nazwiska. Nadawał prawosławne imiona i zestawił spis nieprawnie prrechrzczonych na katolicyzm. W ciągu 90 lat na katolicyzm pn.eszło 1780-1810: 40; 1810-1820: 61, 1820-1830: 103, 1830-1840: 111, 1840-1850: 148, 1850-1860: 206, 1860-1870: 331 oraz 56 osób bez możliwości określenia roku. 70 ochrzczonych jako unici, ale spełniających obowiązki religijne w kościele - razem 1126 osób. 243 1718-1746 1746-1757? 1757-IV 1764 IV 1764-1764 176S-1794 1794-? 1797-1836? 1828-VI 1863 1863-1867 1867-1868 1862-IV 1870 1870-1872 244 245 Andrzej Żypowski,ur.1829,wyświęcony 1851.Administrator IV 1875-? Emilian Sieniewicz uczył się w Chełmie,emigrował do Rzymu. 1862-V 1871 w Wytycznie,Wołoskiej Woli,Kolembrodzie,Sokołowie. Po dwu latach w jezuickiej szkole i amnestii w 1856powrócil. Od początku 1875internowany w Warszawie.Powrócił do polskich Został świaszczennikiem w Kijowcu,potem przeniesiony do parafii imion,żegnania się po katolicku.Użył monstrancji podczas Swory.Emigrował do Galicji,ur.1833,pochodzenie duchowne, uroczystości Wielkiego Piątku,a gdy podczas Wielkiej Niedzieli # wyświęcony 1858.Probosżcz w Sworach.1872deportowany nie chciał jej nieść na procesji,napadły na niego kobiety i porwały do Galicji - wikary w łac.parafii w Milatynie,w Krakowie. mu sutannę. Zm.1909. W i k a r z y Łukasz Bobrowicz.Syn mieszczanina z Hrubieszowa.Uczył się 1871-1875 Jan Kęwło.Rozpoczął chrrczenie dzieci odstępując od obrzędu 1694-1703 w sandomierskim Seminarium Duchownym,po powstaniu 1863 prawosławnego. przyjęty do chełmskiego Seminarium.Ur.1844,pochodzenie Stefan Markiewicz. 7705-1714 mieszczańskie,wyświęcony 1870.Administrator w Sworach. Makarewicz; Wołkowicz; Ilkiewicz. 1714-1717 W 1875opuścił probostwo,był urzędnikiem w cukrowni,od 1880 P.Baliński. 1725 w Galicji - kapelan więzienny.Zm.1906. Bazyli Zatkalik 1794-? Julian Perfecki,ur.1851,pochodzenie duchowne,wyświgcony 1874. 1875 Administrator w Nosowie.1875przyjął prawosławie.Zm.1885. Prawosławni świaszczennicy I.Mussijewicz,były świaszczennik diec.wołyńskiej. X 1876-1880 Bazyli Jakubowski,w IV 1879,kiedy przybył bp Modest,tłum padł 1875-VI 1884 na kolana,a jeden człowiek trzymał podanie o przywrócenie Unu. S.V C Z y I1a Modest nie przyjął prośby i w rozmowie wskazał na prawosławne Parafia nie miała własnych świaszczenników,administrowana była 1716 pochodzenie i bezpodstawność prośby.Potem porwano prośbę. przez proboszczów sąsiednich parafii: Swory,Dołhoje,Makarówki, Anatol Lewicki. 1884 Łukowiec. S w o r y Paweł Futasewicz,prawdopodobnie służył we dworze,otrzymał 1724-1727 prezentę na proboszcza. Tymoteusz Jaroszewicz. Przed 1657 Jan Futasewicz,podobnie służył we dwozze,otrzymał prezentg na 1727?-1768 Stanisław Czudowski. 1716 proboszcza.Dzieci jego były katolikami. Teodor Czudowski. 1747-1756 i Teodor Paszkiewicz. Symeon Denisewicz. 1756-1781 I Mikołaj Kościukiewicz. 1795-1820 Michał Suchodolski. Administrowana przez proboszczów w Sworach.W 1857parafia 1820-1857 Teodor Paszkiewicz,proboszcz z Syczyny. 1790 uczyniona filialną w stosunku do parafi w Sworach. Bazyli Suszczyński. 12V 1792-1793 Symeon Bielicki.Pochodził z Galicji,syn cieśli? stolarza?,sam też 29X 1793-1815 # U ś c i m ó w zajmował się rzeźbą,budował dla sąsiednich parafii oltarze i rzeźbił # Sylwester Górski (starszy). statuy. IV 1826-II 1827 Administrował Mikołaj Kościukiewicz,proboszcz z Syczyny. 1815-1816 Joachim Konduszyński z Lejna. Administrował też Jan Grzegorowicz,proboszcz z Makarówki. Gr Legorz Terlikiewicz,ur.1802,syn duchownego,wyświęcony 1826. II 1827-VIII 1827 Administrował Bazyli Snitka,proboszcz z Łukowca. 1817-1824 !, W 1826-1827administrator w Dobryniu.1872deportowany do (zob.Horostyta). 1824-1841 ' Galicji.Zm.1881w Krakowie. Administrował Bartłomiej Halicki,ur.1819,pochodzenie duchowne, 1843-1845 Jan Kurmanowicz (zob.Kolechowice). VIII 1827-II 1838 wyświęcony 1843? Zm.1845. # Michał Hołubowicz (Mikołaj) (zob.Kolechowice). II 1838-1839 Grzegor L Ka#powicz,ur.1822,pochodzenie duchowne,wyświęcony 1846-1856 # Paweł Szymański (średni),ur.1810,syn duchownego,wyświęcony 1839-1873 1845.W 1855-1874proboszcz w Janowie.Od 1874 intemowany # 1836.W 1839-1874proboszcz w Uścimowie.Od 1874? internowany w Piotrkowie.Zm.po 1881. I w Mińsku Mazowieckim.W 1873pozbawiony parafu za jawne Jan Karpowicz (zob.Łukowce). 1854-1860 pr Leciwstawianie się władzom duchownym w kwestii "czyszczenia" Seweryn Zatkalik,ur.1838,pochodzenie duchowne,wyświęcony 12X 1860-1862 obrządku. 1860.Administrator w Wisznicach.Od 1873? intemowany Aleksander Tąkiel proboszcz Lejna (zob.Lejno). 1873-1875 w Siedleckiem.Zm.1880?. Aleksy Maciurak (zob.Kolechowice). 19I 1889-1890 246 Wisznice Teodor Grzegorowicz. Do 1588 Tomasz Słabniewicz. od 1588 Klemens Słabniewicz. 1664 Stefan Hryniewiecki. 1761 Leon Markowski. Zm. pocz. XIX w., na pocz. XIX w. parafia ? wakowała 4 lata do ok. 1810 Konstanty Zieliński, kapelan wisznickiego kościoła, naznaczony na 1810?-1835 prośbę kolatorki Anny Sapieżyny. Umierając w 1835 zapisał # miejscowej cerkwi 2000 złp, od których procenty przekazywano wdowie, a po jej śmierci pri.eznaczono na nabożeństwo żałobne raz do roku za duszę Konstantego i jego żony Franciszki. Tomasz Szulakiewicz. VIII 1841 przeniesiony na administratora 1835-1841 cerkwi we wsi Szostka. Ur. 1795, syn duchownego, wyświęcony 1820. Proboszcz w Wisznicach 1830-1848, 1848-1851 proboszcz Szostek. Zm. 1851. Michał Futasewicz (zob. Mutwica). VIII 1841-19 III 1842 Ludwik Łącki - administrował na prośbę kolatora Sosnkowskiego, 19 III 1842-13 VII 1843 ur. 1802, syn duchownego, wyświęcony 1826. W 1833- I 875 proboszcz w Zeszczynce. Od pocz. 1875? intemowany. W 1877? przyjął prawosławie. Zm. przed 1887?. Mikołaj Nazarewicz, ur. 1819, syn mieszczanina, wyświęcony 1842.13 VII 1843- I 1 VI 1844 Proboszcz w Tomaszowie, Wojsławicach, dziekan tomaszowski. Od 1874 intemowany w Klemensowie - zbiegt do Galicji. Pasiecznik w Pieniakach, proboszcz w Sarnach. Zm. 1895. Administrator Emilian Starkiewicz, ur. 1819, syn duchownego, 11 VI 1844-1849 wyświęcony 1844. W 1853-1873 proboszcz w Horbowie. Od 1873 intemowany w Radecznicy, Warszawie. Zm. po 1875. Leon Szokalski, ur. 1822, syn duchownego, wyświęcony 1846. 1849-1862 Proboszcz w Wisznicach, Kijowcu, dziekan bialski. Od 1873 intemowany. Seweryn Zatkalik (zob. Swory). 1862-XI 1872 Mikołaj Mazanowski wyświęcony 1870, proboszcz Rudy 28 XI 1872-1890? pow. Chełm. W i t u I i n Jan Ponosowicz. 1796- I 826 Jan Terlikiewicz z parafii Hrud. VII 1826-VIII 1834 Nikanor Futasewicz, ur. 1808, pochodzenie duchowne, wyświęcony 1834 (koniec) - I 845 1833. Proboszcz w Bukowicach i Bublu. Od pocz. 1875? intemowany w Warszawie. Zm. po 1877?. Paweł Terlikiewicz, ur. 1819, pochodzenie duchowne, wyświęcony 1845 - 1859 1844. Administrator w Hrudzie i Witulinie. Znt. 1859. Nie dtużej niż miesiąc Starkiewicz z Cicibora. 1859 Stefan Wachowicz (zob. Łukowce). I 1860-III 1860 Józef Terlikiewicz, ur. 1830, pochodzenie duchowne, wyświęcony IV 1860-X I870 247 1854.Administrator w Koszołach.Od pocz.1875? w Galicji - # administrator w Zagórzu,proboszcz w Lubszy,Worobijówce. Zm.1905. Stefan Dębkowski,ur.1845,pochodzenie duchowne,wyświęcony X 1871-1874(połowa) 1870.Administrator w Witorożu.W 1875przyjąt prawosławie. Zm.1892. Jakub Starosielec (Jan),ur.1841,pochodzenie mieszczańskie, 1874poł.-1875poł. Był bazylianinem,sekularyzował się,administrator w Hrudzie. W 1875pnyjął prawosławie.Zm.po 1885jako proboszcz w Zabtociu. Michał Karpowicz,ur.1810,pochodzenie duchowne,wyświęcony 1875poł.- III 1876 1833.Administrator w Klonowicy.W 1875przyjąt prawosławie. Zm.1891jako emeryt. Stefan Siemienowicz,ur.1837,pochodzenie duchowne,wyświęcony III 1876- 1877 t862.Od 1867w diec.chełmskiej - administrator w Nosowie. W 1875przyjął prawosławie.Zm.po 1810jako proboszcz w Bialej. Anastazy Sahajdakowski,przeniesiony do Nepli,a potem do I 1877-V 1877 Łukowiec. Lew Pajewski. 23V 1877- 1884 Włodawa Symeon. 1564 Bazyli Pawtowicz. 1694 Andrzej Władyczka,protopop. 1699 Bazyli Zieliński. 1742 # Jerzy Zieliński,otnymał prezentę od Adama Czartoryskiego. 1785-1827 Nikon Zieliński,prezenta od hr.Stanisława Zamoyskiego 26VII 1827-1852 (zob.Orchówek). Grzegorz Adam Jankowski (zob.Hola). IX 1852-13IX 1860 Józef Lewicki,ur.1836,syn duchownego,wyświęcony 1860. 13IX 1860-10X 1867 Administrator w Łużkowie.Od 1874w Galicji - nauczyciel ludowy w Pełkińskiej Woli.Proboszcz w Olchowcach.Zm.1889. Jan Bielawski (starszy) (zob.Kodeniec). 10X 1867-29III 1874 Roman Remigiusz Hankiewicz (zob.Kolechowice). 29III 1874-19XI 1874 Kornel Ferencewicz,ur.1843w Galicji,syn duchownego, 19XI 1874-12X 1881 wyświęcony 1870.Od 1874w diecezji chełmskiej,proboszcz w Wiszniewie.W 1875przyjął prawosławie.Zm.1900jako proboszcz w Rakołupach. # Konstanty Romanowski. 2XI 1881-1888 Wikarzy Leon Łącki,ur.1827,syn duchownego,wyświęcony 1852.Proboszcz 20VII 1852-? w Holeszowie,Zabłociu.Od pocz.1875w Galicji - nauczyciel ludowy,proboszcz w Skomorochach Dziewiętnikach.Zm.1895. Szulakiewicz (imienia nie podano). L.sześćdziesiąte XIX w. Włodzimierz Drozd. 1878-25VII 1882 Diomedes Wilkanowicz. IX 1882-8III 1884 248 249 Walerian Wojciechowski. 8III 1884-1885 Michał Zatkalik,ur.1823,wyświęcony 1845.Proboszcz w Parczewie. 1848-1853 Pawel Iskrzycki,ur.1834w Galicji,syn duchownego,wyświęcony 1IV 1885-1IX 1886 W pocz.1875intemowany.W 1875przyjął prawosławie.Po 1885 1858.Od 1874w diecezji chełmskiej - proboszcz w Tamowie. zm.jako proboszcz w Dołholiskach. W 1875przyjął prawosławie.Zm.po 1885jako proboszcz Andrzej Żytowski. 1853-1855 w Bereściu. Ludwik Zatkalik (zob.Hola). 1855-1864 Antoni Kudrzyński. 1 IX 1886-30 VIII 1887 # Administrator Pawel Łącki proboszcz w Wytycznie. (zob. Hola). 1864-1866 Emilian Bekarzewicz. 30VIII 1887-1888 Ludwik Zatkalik (powtómie). 1866-1867 Antoni Zahorowicz proboszcz. 1867-1868 W O I a W e I' e S Z C Z y ń S k a Grzegorz Stepuła,(Stecula) ur.1817w Galicji,wyświęcony 1850.Od IV 1868-1869 Zachariusz Machowicz. 1668 1868w diecezji Chełmskiej,administrator Wytyczna.Zm.1870. Andrzej Skalski administrator filialnej cerkwi z Lejna. 1788-20IX 1795 Michał Somik (zob.Hola). 20071869- 29071870 Antoni Patronowicz. 179Ś-19XI 1795 Ambroży Sietnicki inspektor chełmskiego Seminarium Duchown. 29VIl 1870-4XII 1871 Andrzej Skalski (powtórnie). 23I 1796-19V 1800 (zob.Mutwica). Bazyli Ilczyński,ur.1773,syn duchownego,wyświęcony 1797. 19V 1800-14IX 1800 Gn.egorz Łazurkiewicz,ur.1845,wyświęcony 1870.Administrator 4XII 1871-7IIl 1872 Kooperator w Krośniczynie.Zm.1835. w Świerszczowie,Wytycznie,Janowie.W 1875pr Lyjął Mikołaj Makowski. 14IX 18Q0-27V 1824 prawosławie.Zm.1883jako proboszcz w Wohyniu. M.Skalski. 27V 1824-IV 1825 Hieronim Bluś (zob.Lejno). 7IIl 1872-1VII 1873 Joachim Koczurzyński proboszcz Lejna. IV 1825-X 1825 Administrator Grzegorr Łazurkiewicz (jw.). 1VII 1873-13XII 1874 Symeon Makowski (zob.Lejno). X 1825-6III 1861 Antoni Telichowski przeniesiony z Hołubia,ur.1849? w Galicji,syn 19XII 1874-IV 1887 Mikołaj Charłampowicz (zob.Lejno). III 1861-XII 1870 duchownego,wyświęcony 1873.Administrator Woloskiej Woli. Michał Kaipik,ur.1845,pochodzenia mieszczańskiego,wyświęcony XII 1870-IV 1875 W 1875przyjął prawostawie.Zm.po 1885. 1870.W XII 1874mianowany proboszczem Gęsi.W 1875przyjął ', Bazyli Sobucki. IV 1887-1889 prawosławie.Zm.1902jako proboszcz Bezwoli. Włodzimierz Żukowiecki,Władysław,ur.1844w Galicji,syn V 1875-1891? W y t y c z n o duchownego,wyświęcony 1874.W 1875-1899proboszcz Woli Teodor Birontowicz. Do 1789 Wereszczyńskiej.1875przyjął prawosławie.Zm.1889. Józef Iwaszkiewicz,ur.1758,wyświęcony 1781.Od 1838emeryt. 21III 1789-1791 Zm.1838. W o ł o s k a W o 1a Mateusz Borysewicz. 1791-VIII 1793 Piotr Anchimowicz zm.1763. 1742-1763 Birontowicz (po raz drugi). VIII 1793-I 1794 Antoni Skalski.Administrator Jan Nazarewicz proboszcz 1763-1779 Józef Archimowicz. 1802 z Sosnowicy. ; Administrator Grzegorz Dębkowski,proboszcz w Wereszynie. 1808-1810 Eliasz Repaszy. 1780-1797 Łukasz Masiukiewicz. 1810-1815 Jan Wasilewski (starszy) wyświęcony 1797.Proboszcz w Gródku. 1780-1797 Jan Bobrrykiewicz. 1816 Zm.1845jako emeryt.Administratorzy: Łukasz Mazurkiewicz, Jan Gerasimowicz,Jan Sierkowski. Mikołaj Skalski,proboszcz z Sosnowicy,Jan de Dąbrowa Orłowski, Józef Dybowski. 1818-l820 Józef Dębowski (Dębkowski ur.1803,wyświęcony 1826.Proboszcz Grzegorz Dębkowski (po raz drugi). 1820-1826 w Zbereziu.Zm.1864),Jan Gerasimowicz. Tomasz Kalinowski,ur.1770,pochodzenie mieszczańskie, 1826-1827 Jan Markiewicz (zob.Lubień). 1815-1822 wyświęcony 1794.W 1796-1847proboszcz we wsi Tarnów. Łukasz Mazurkiewicz. 1822-1826 Zm.1848. lg27-1833 Joachim Wasilewski (zob.Hołowno). 1826-1828 Józef Dębkowski,ur.1803,syn duchownego,wyświęcony 1826. Grzegorz Adam Jankowski,proboszcz z Holi (zob.Hola). 1828-1835 Proboszcz w Zbereziu.Zm.1864. Jan Charłampowicz (starszy),proboszcz z Lubienia (zob.Lubień). 1835-1837 Tomasz Kalinowski (po raz drugi). 1833-1835 Grzegorz Adam Jankowski (powtómie).Jan Łopacki,ur.1783, 1837 Górski? 1835-1839 wyświęcony 1806.Proboszcz w Terebiniu,administrator Jan Bielawski (starszy),ur.1815,syn duchownego,wyświęcony 1832. 1839-1841 w Płarańcach.Zm.1841jako emeryt. Proboszcz w Kodeńcu,dziekan lubelski,dziekan wlodawski.W 1875 Grzegorz Adam Jankowski (po raz trzeci). 1839-1845 przyjąl prawosławie.Zm.po 1885jako proboszcz w Różance. 250 Łukasz Ulanicki, ur. 1778, syn duchownego, wyświęcony 1803. W 1803-1845 wikary, proboszcz w Buśnie. Zm. 1845. Hilary Panasiński, ur. 1820, syn duchownego, wyświęcony 1844. W 1845-1859 proboszcz w Rejowcu, administruje dekanatem lubelskim. Zm. 1859. Symeon Zinkiewicz, ur. 1815, pochodzenia mieszczańskiego, Wyświęcony 1839. Administrator w Pobołowicach. Od 1872 w Galicji zamieszkał we Lwowie. Zm. 1877. Michał Zatkalik (zob. Wołoska Wola). Andrzej Żypowski (zob. Sokołów). Ludwik Zatkalik (zob. Hola). Pawet Łącki (zob. Hola). Ludwik Zatkalik (po raz drugi). Antoni Zagorowicz. Grzegor L Stepuła (Stecuła) (zob. Wołoska Wola). Michał Somik (zob. Hola). Grzegorz Łazurkiewicz (zob. Wołoska Wola). Administrator Antoni Telichowski (zob. Wołoska Wola). Paweł Łącki (po raz drugi). Piotr Kopystyński. 1841-VI 1844 1844-VI 1845 1845 1846-1853 X 1853-VIII 1855 1855-1865 V 1865-VIII 1866 VIII 1866-10 V 1867 10 V 1867-18 IV 1868 IV 1868-5 VI 1869 VI 1869-XII 1871 1871-23 I 1875 1875-III 1876 1876-1882 VII 1882-1892 Wladimir Szajdickij: lstorik#-statisticzeskoje opisanje c'erkw,i i prichoda w s. Ustimuwie, Włodawskogo ujezda, Siedleckoj gubiernii. 1890, nr 1, s. 7-8. Witold Kołbuk: Duchow,icństwo unickie w Królestwie Polskim /835-1875, Lublin 1992, passim. I. Mussijewicz: Sworska cerkiew Siedleckuj Rubiernii, Konstantinowskogo ujezda,1880, nr 22, s. 366. 251 Dorota Leśniewska PROBLEM UNICKI NA ł,AMACH "POLAKA" Czasopismo "Polak", wychodzące w latach 1896-1906, było miesięcz- nikiem Ligi Narodowej, przeznaczonym dla chłopów [1 ]. Pismo drukowano do 1903r. w Krakowie, następnie we Lwowie. Redaktorem odpowiedzial- nym został Kasper Wojnar, a od 1898r. Stefan Bernacki. Jednak rzeczywis- tymi twórcami "Polaka" byli Roman Dmowski i Jerzy Popławski. Po ich odejściu redagowaniem miesięcznika zajął się Jan Załuska [2]. Materiały przygotowywali członkowie Ligi Narodowej w Galicji. W 1904r. właściwą redakeję przenieśiono do Warszawy. Przyczyną tego było m. in. skupienie uwagi redaktorów na problemach zaboru rosyjskiego. "Polak'' od początku był przeznaczony do rozpowszechniania w Królestwie. W pierwszych numerach miesięcznika przeważała tematyka historyczna, poruszano tylko niektóre problemy aktualne, popularyzując hasła liberal- nodemokratyczne [3]. Później sprawy bieżące zaczęły dominować. "Polak" nabrał zdeeydowanie narodowego i antyrosyjskiego charakteru. Najwięcej miejsca na jego łamach poświęcono zagadnieniom Królestwa Polskiego, m.in. postulowano zniesienie ograniczeń w posługiwaniu się językiem polskim w szkolnictwie, sądach, administracji, podnoszono kwestię samo- rządów gminnych i sprawy wyznaniowe. Problem unicki pojawiał się od pierwszych numerów pisma, sygnalizo- wany jako "walka o unitów" w zaborze rosyjskim. Miesięcznik bowiem propagował tezę, że po likwidacji Kościoła greckokatolickiego (w guber- niach zachodnich w 1839r., w Królestwie w 1874r.) eks-unici, bez względu na stanowisko rządu carskiego, powinni się opowiedzieć za religią rzymsko- katolicką. Przejście na prawosławie uznawano jednoznacznie za wynarodo- wienie, za zdradę sprawy Polski. "Unia brzeska była połączeniem się narodu nie tylko z kościołem katolickim, ale i z narodem polskim..." [4]. Dlatego redakeja nie ograniczała się do omawiania aktualnej sytuacji unitów. Pokazywała też aspekt historyczny tej sprawy, komentowała posu- nięcia rządu, pouczała czytelników - eks-unitów, co czynić w konkretnej sytuacji politycznej. Wskazywała, że prześladowania unitów to przykład ogólnego stosunku Rosji do Polski i Polaków. Natomiast zagadnieniom związanym z unitami w Galicji "Polak" nie poświęcił wiele uwagi. 252 Wzmianki o unitach znajdujemy prawie w każdym mumerze "Polaka" [5]. Największe ich natężenie obserwujemy w latach 1897-1898 (36) i 1905 (28), ponieważ we wspomnianych okresach władze rosyjskie podejmowały decyzje prawno-organizacyjne, które mogły zmienić lub zmieniły sytuację unitów na ziemiach zaboru rosyjskiego. Chodzi o spis ludności z 1897r. i wydane w roku następnym "przepisy o unitach" oraz o ukaz Mikołaja II "O wzmocnieniu zasad tolerancji religijnej" z 1905r., który pozwolił byłym unitom swobodnie wyznawać katolicyzm. Zagadnienia unickie redakcja "Polaka'' poruszała na łamach obu stałych działów czasopisma: "Sprawy polskie" i "Różne wiadomości" oraz w ar- tykułach redakcyjnych. Publikowała też listy od unitów lub traktujące o sprawach unickich. Stanowisko redakcji wobec problemu najpełniej zostało wyrażone w rub- ryce "Sprawy polskie". Oprócz informacji o wydarzeniach, przekazywa- nych zawsze z odpowiednim komentarzem, zamieszczano tu również rady dla unitów, jak postępować wobec posunięć rządu carskiego (np. w czasie przeprowadzania spisu ludności w 1897r.) [6]. Redakcja przedstawiała przykłady pozytywnego działania na rzecz obrony katolicyzmu, ale i prze- strzegała przed szpiegami i konfidentami rosyjskimi [7]. Ponadto prze- drukowywano w tej rubryce fragmenty artykułów z prasy rosyjskiej, niemieckiej oraz tajnego pisma warszawskiego "Pochodnia" [8]. Redakcja przytaczała też zinterpretowane fragmenty materiałów rządowych (np. fragment Spisu skazanych na kary nr 28 - w maju 1900r.) [9). Również w "Sprawach polskich" zostały zamieszczone nieliczne wzmianki o sytua- cji u nitów w Galicji. W dziale "Różne wiadomości" publikowane były krótkie notatki o cha- rakterze informacyjnym, w zasadzie bez komentarzy redakcji. Najwięcej miejsca sprawy unickie zajęły w latach 1904-1905. Doniesienia z różnych miejscowości, położonych "na terenie Unii" dotyczyły prześladowań uni- tów, sposobów obrony przed represjami oraz osób, których należy się wystrzegać. W 1905r. w tej rubryce zacytowano dwie odezwy Towarzystwa Opieki nad Unitami [l0]. Ponadto przytoczono fragmenty artykułów z in- nych gazet ("Gwiazdki Cieszyńskiej", "Nowej Reformy", rządowej "O- światy") [11] odnoszące się do spraw unickich. W "Polaku" opublikowano zaledwie cztery samodzielne artykuły po- święcone wyłącznie problemom unickim [12]. Jednak o unitach wspominali też autorzy innych publikacji, np. omawiających stosunki ludnościowe i religijne na ziemiach polskich [13]. Artykuły te nie były podpisane. Sprawy unickie znalazły także odzwierciedlenie w korespondencji na- 253 pływającej od czytelnków. Nadawców można podzielić na dwie grupy: nie-unitów i unitów (zob. aneks 3). Pierwsi w swoich listach wyrażali współczucie dla doli unitów i podziw dla ich postawy. Natomiast drudzy pisali najczęściej o swoim życiu, opisywali prześladowania "opornych" współwyznawców, ich próby obrony przed rusyfikacją i wpływami prawo- sławia. Korespondenci unici i nie-unici nie podawali swoich nazwisk. Zgodnie z apelem "Polaka", dla uniknięcia represji używali pseudonimów, rzadziej sygnowali list inicjałami lub samym imieniem. Czasem brak było jakiego- kolwiek podpisu. Pierwsze listy redakcja zamieszczała w dziale "Sprawy polskie". Dopiero od 1900r. utworzyła odrębną rubrykę, w której pub- likowała wybraną korespondencję. Najwięcej listów związanych z prob- lematyką unicką zamieszczono w latach: 1902 (8),1904 (9) i 1905 (9). Cała korespondencja pochodziła z zaboru rosyjskiego (zob. aneks 4), przede wszystkim z guberni siedleckiej (12 listów) i lubelskiej (13 listów). W "Polaku" były cytowane w całości lub we fragmentach niektóre dokumenty dotyczące unitów, przeważnie dotyczące wydarzeń roku 1905. Dwukrotnie zacytowano odezwy Towarzystwa Opieki nad Unitami, nato- miast trzecią odezwę, podpisaną przez Towarzystwo redakcja uznała za prowokację popów [14]. Również w roku I 905 przytoczono 1. paragraf z ukazu Mikołaja II "O wzmocnieniu zasad tolerancji religijnej", fragment okólnika generał-gubernatora warszawskiego Makrymowicza, który komen- tuje carski ukaz [15] oraz część okólnika biskupa lubelskiego Jaczewskiego do duchowieństwa diecezji, precyzującą bardzo liberalne zasady przyj- mowania byłych unitów na łono Kościoła katolickiego [16]. Ponadto we wrześniu 1900r. "Polak" wydrukował prośbę unitów do papieża (dokonując tylko nieznacznych skrótów) [ 17). W artykułach i korespondencji "Polaka" wielokrotnie wymieniano tereny zamieszkane przez eks-unitów. Informacje dotyczyły bądź wszyst- kich rejonów unickich, bądź konkretnych wsi, miast lub powiatów. W zabo- rze rosyjskim tereny unickie wchodziły w skład guberni lubelskiej, siedlec- kiej, łomżyńskiej, suwalskiej, Litwy, Rusi, Podola, Ukrainy i Wołynia. Jeśli "Polak" wspominał o unitach z Galicji, to wzmianki dotyczyły Galicji Wschodniej. Najczęściej były poruszane problemy guberni siedleckiej. Najwięcej informacji miesięcznik dostarczał o powiecie bialskim (38), a w nim o miastach Białej i Terespolu, klasztorze w Leśnej oraz o gminach Kobylany, Sitnik, Lubienka, Łomaza, Sidorki, Piszczac, Kodeń, Sławaty- cze; następnie o powiecie konstantynowskim - o mieście Janów i o gminach 254 Bohukały, Swory, Czuchleby, Witulica, Zakanale; o powiecie włodawskim (l3) z miastem Włodawą i gminami Opole, Romanów, Ostrów, Horodysz- cze i Dębowa Kłoda. Mniej się pisało o powiecie sokołowskim (6), a w nim o gminach Sterdyń i Repki; o powiecie siedleckim (5), o Siedlcach i gminach Mordy, Krześlin, Zbuczyn oraz o powiecie radzyńskim (5), o klasztorze w Międzyrzecu i gminie Tłuściec. " Równie często "Polak zamieszczał wiadomości o unitach zamiesz- kałych w guberni lubelskiej. Najwięcej informacji odnosi się do powiatu zamojskiego (12) - do gmin Tereszpól, Radecznica, St. Zamość, Łabunie i miasta Krasnobród oraz powiatu chełmskiego (7) - do miasta i gminy Chełm i do gminy Pawłów. Mało wzmianek dotyczy powiatu tomaszows- kiego (3) z Dołhobyczowem i Tomaszowem Lubelskim, powiatu krasno- stawskiego (2), biłgorajskiego (2), lubartowskiego (1) i hrubieszowskiego (1). Niewiele pisano w "Polaku'' o guberni suwalskiej. Za powiat, w którym mieszkali unici, uznawano jedynie augustowski (8 wzmianek o gminach: Bala, Kurianka, Petropawłosk, Wołowiczowce, Łabno, Hołynka). Jeśli zaś chodzi o konkretne miejscowości z guberni zachodnich Cesarstwa Rosyjs- kiego, znajdowały się one w guberni grodzieńskiej (powiat sokólski- 5 wzmianek), w guberni mińskiej (powiat miński - I) i guberni kowieńskiej (miasto Kroże - 1). Jedyne miejscowości zamieszkane przez unitów w zaborze austriackim wymienione na łamach "Polaka" to Malówka w powiecie rzeszowskim oraz miasteczko Husiatyń (zob. aneks 6). Warto wspomnieć o liczbie unitów, którą podał w sierpniu 1904r. "Polak". W Królestwie, "w wąskim pasie nad Bugiem, żyje 400 tys. unitów, częściowo sprawosławionych i zruszczonych, częściowo opierają- cych się uciskowi rządu i trwających przy polskości i Kościele katolickim". [18] Zagadnienia dotyczące unitów, które zostały poruszone na łamach " Polaka", można podzieliE na pięć grup tematycznych: - geneza prześladowań unitów w zaborze rosyjskim, - prześladowania unitów przez rząd carski, - spis ludności w 1897r. w Rosji, - ukaz cara Mikołaja II "O wzmocnieniu tolerancji religijnej" z 1905r ., - problem unicki w Galicji. Wyjaśniając genezę prześladowań unitów przez rząd carski, pismo przypominało historię Kościoła greckokatolickiego na ziemiach polskich (naturalnie w dużym skrócie), poczynając od unii brzeskiej w 1596r. Przy 255 tej okazji podkreślano, że unia kościelna była równoznaczna z unią narodową między Polakami i Rusinami, tzn. przyniosła polonizację tere- nów, na których została przyjęta [19]. Po Kongresie Wiedeńskim rząd rosyjski zamierzał stopniowo zrusyfiko- wać całą ludność wiejską zarowno guberni zachodnich, jak i Królestwa Polskiego. Metodą miało być ograniczenie wpływów Kościoła katolickiego, będącego podporą polskości. Pierwszym etapem realizacji tego celu było wystąpienie zaborcy przeciwko wyznawcom Kościoła greckokatolickiego [20]. "Polak" podkreślał, że przechodzenie wsi unickich na prawosławie często odbywało się przy użyciu siły (np. we wsi Jamy w powiecie włodawskim gub. siedleckiej, gdzie tych unitów, którzy nie chcieli zmienić wyznania, zesłano do Rosji, do guberni chersońskiej [21 ]). "Polak'' często podkreślał, że część unitów tylko formalnie przyjęła prawosławie. Wobec tych "opornych" władze stosowały represje do 1905r. Najwięcej miejsca redakcja poświęciła prześladowaniu byłych unitów przez władze rosyjskie. Realizowała w ten sposób podwójny cel: pokazywa- ła stosunek caratu do Polaków oraz wskazywała na "pozytywne'' przykłady zachowania się ludności, piętnując nie tylko współpracę z zaborcą, ale też bierne poddawanie się jego rozporządzeniom [22]. Na podstawie lektury miesięcznika czytelnik mógł wyrobić sobie dość pehZy obraz życia na terenach unickich, zwłaszcza na Podlasiu i na Lubelszczyźnie. Rząd rosyjski stosował tu o wiele surowsze prawa w sferze administracji i wyznania, niż na innych terenach Królestwa. Powiaty unickie uznał bowiem za rosyjskie i prawosławne. Znalazło to odbicie w ograniczaniu praw języka polskiego - w sądach i urzędach obowiązywał język rosyjski, w miastach "nie wolno tu wywieszać szyldów pisanych po polsku" [23]. Dopiero w 1905r. próbowano w niektórych gminach unickich zapisywać uchwały gminne po polsku (np. gmina Czuchleby w powiecie konstan- tynowskim [24]). Szybszej rusyfikacji terenów unickich miały służyć szkoły cerkiewne i rządowe. Uczęszczały do nich "nie tylko dzieci zapisane na prawosławie, ale i dzieci Polaków - katolików" [25]. Nie uczono w nich języka polskiego ani religii katolickiej [26]. Unici nie chcieli posyłać dzieci do takich szkół, na zebraniach gminnych nie wyrażali zgody na ich budowę (np. w Nowym Dworze w gub. grodzieńskiej czy w Lipowcu w gub. lubelskiej) [27]. W niektórych wsiach (np. wieś Grzebienie w gub. gro- dzieńskiej) potajemnie nauczano katechizmu i języka polskiego [28]. "Polak'' dość często zajmował się sferą życia religijnego byłych unitów. Wspominał o zamykaniu kościołów unickich oraz katolickich, budowie licznych cerkwi (np. "w całym powiecie bialskim są tylko 2 parafie, gdy 256 w innych powiatach bywa po kilkanaście; za to cerkiew i pop znajdują się w każdej wsi" [29) lub w gubemi lubelskiej, w kącie południowo-wschod- nim, "gdzie w każdej wsi widać 1, a nieraz nawet 2 i 3 cerkiewki'' [30]). "Chodzi rządowi o nadawanie okolicom unickim pozoru prawosławnego w błogiej nadziei, że z czasem pójdą do carskich tych świątyń obok braci unitów i katolicy" [31). Unici bowiem byli zmuszani do uczęszczania do cerkwi, odbywania przy nich nocnych straży, obchodzenia świąt prawo- sławnych i państwowych [32]. Za nierespektowanie tych nakazów byli karani grzywną lub aresztem. Kiedy w 1899r. 40 włościan ze wsi Kobylany (powiat bialski, gub. siedlecka) odmówiło pełnienia nocnej straży przy cerkwi prawosławnej w Terespolu, zebrany sąd pokoju skazał ich na 25 rubli kary lub 15 dni aresztu [33). Za pracę w dni prawosławnych i rządowych świąt karano nie tylko włościan, ale i właścicieli majątku, w którym pracowano (np. w 1899r. p. Niemirycz z Drohuczy w powiecie chełmskim został skazany na 2 tygodnie więzienia w Lublinie) [34]. Miesięcznik poświęcił wiele uwagi roli klasztorów prawosławnych (przeważnie żeńskich, np. Leśna, Radecznica), położonych w okolicach, "gdzie jeszcze tli się iskra przywiązania do dawno przestarzałej Unii" [35]. Oba wspomniane klasztory prawosławne utworzono po zniesieniu Unii. W Leśnej koło Białej Podlskiej znajdowała się cerkiew unicka z cudownym obrazem, w Radecznicy koło Szczebrzeszyna klasztor oo. bernardynów z kościołem św. Antoniego, słynący z odpustów. W obu tych sanktuariach rząd rosyjski osadził prawosławne mniszki [36). Miały one "łagodnością i dobrocią, a także podarunkami i łakociami" nawracać "opomych" unitów na prawosławie [37]. Prowadziły więc działalność charytatywną (rozdawały zapomogi, lekarstwa). Przede wszytkim mniszki skupiały uwagę na dzie- ciach. Organizowały szkółki prawosławne i ochronki dla dziewcząt, w któ- rych wychowywały dzieci "na sługi moskiewskie, na zaprzańców wiary katolickiej" [38]. Dużo wysiłku wymagało pozyskiwanie wychowanków. W tym celu mniszki "włóczyły się po wsiach okolicznych" namawiając chłopów, zwłaszcza opiekunów sierot i ludzi biednych, aby oddawali dziewczęta pod opiekę klasztoru na bezpłatną naukę. W tym procederze pomagali im "werbownicy": strażnicy, naczelnicy straży ziemskiej, wiejscy nauczyciele [39]. Działalność tych klasztorów cieszyła sie poparciem cara Mikołaja II. W 1900r. car odwiedził klasztor w Leśnej i złożył zakonnicom swe "najwyższe podziękowania". Klasztorowi prawosławnemu w Winowie (gub. lubelska) nadał 260 morgów ziemi [40]. Natomiast ludność okoliczna odnosiła się do poczynań mniszek z dużą niechęcią. Powszechnie oskarżano je o pijaństwo i rozpustę [41]. 257 "Polak'' popierał wszelkie skłonności eks-unitów do katolicyzmu. Księ- ża katoliccy mieli surowo zabronione udzielać jakichkolwiek posług religij- nych byłym unitom [42). Inaczej spotykali się z represjami: np. wikariusz parafialny w Siedlach, ksiądz J. Suracki został oskarżony o spowiadanie eks-unitów na odpuście w Suchożebrach (1903r.) i "dostał nakaz guber- natora, że mu nie wolno wyjeżdżać z Siedlec'', a ksiądz Czeczot, dziekan parafii św. Stanisława, "został usunięty z probostwa i od godności dziekańs- kiej za to, że dał ślub katolikowi Niemczykowi z Łapedkówną unitką i że ochrzcił im dziecko" [43]. Na Podlasiu "opomi" unici potajemnie spotyka- li się na wiecach w lasach, gdzie księża uniccy odprawiali msze i udzielali sakramentów [44]. Wielu unitów z gubemi lubelskiej przekradało się do pogranicznych parafii w Galicji (np. do Rozwadowa), aby tam "brać tzw. krakowskie śluby", chrzcić dzieci [45). Wielu unitów jednak przez długie lata żyło bez sakramentów [46]. Redakcja "Polaka" odnotowała jeszeze inne formy oporu eks-unitów. Na przykład próbowali oni organizować katolickie pogrzeby dla swoich współwyznawców (w 1898r. we wsi Manie w powiecie zamojskim aresz- towano organizatorów katolickiego pogrzebu dla unity; w 1902r. w Łomży nie udało się rodzinie pochować A. Mosiejczyka na cmentarzu katolickim) [47]. W "jubileuszowym roku 1901 '' unici wspólnie z katolikami stawiali krzyże we wsiach. "Każda wieś podlaska postawiła sobie nie jeden, ale dwa, trzy i cztery krzyże. [...) Sąsiednie Zabuże gubemi grodzkiej czyniło to samo". Ogółem po obu stronach Bugu stanęło około 1500 krzyży [48). Unici odbywali liczne pielgrzymki do Częstochowy (zwłaszcza z guberni lubelskiej) [49]. "Polak" zamieścił też wzmiankę o pielgrzymce 50 unitów z gubemi siedleckiej do Rzymu (kwiecień 1904r.), w czasie której wręczyli oni papieżowi "adres od ludności unickiej, podpisany przez 57 tysięcy ludności" z prośbą o pomoc [50). Unici zabiegali również o wstawiennict- wo cesarza austriackiego Franciszka Józefa u cara [51). Według "Polaka", "takie podawanie próśb do innych monarchów ma czasami dobry skutek, bo choć sami nic poradzić nie mogą, ale rząd rosyjski ze wstydu przed obcymi może ustąpić'' [52]. Mimo to redakcja miesięcznika uważała, że skuteczniej zmusi rząd rosyjski do ustępstw opór unitów wobec zarządzeń władz bez względu na stosowane prześladowania, niż odwoływanie się do obcej pomocy. Obawiała się jednak możliwości czynnego oporu ze strony prześladowanych. "Ludzie, którzy znają strony unickie, piszą, że lud tamtejszy, jeżeli będzie doprowadzony do rozpaczy, zacznie i pono już sam zaczyna szukać sobie sprawiedliwości, mścić się na swych prześladowcach. Lud podlaski jest łagodny, ale zarazem zacięty i skryty [...]. Od czasu do 258 czasu nadchodzą z tamtych stron wiadomości, to o zniknięciu tajemniczym jakiegoś strażnika, który bardzo gorliwie opornych śledził, to o spalenie domu i dobytku znienawidzonego popa. [...] Obawiać się można, że ludność unicka nękana i uciskana w wierze, chwyci się z rozpaczy środków gwałtownych'' [53]. Jednym z dwóch ważniejszych wydarzeń dla unitów w badanym okresie był spis ludności w Rosji przeprowadzony w lutym I 897r. "Polak'' poświęcił tej sprawie dużo uwagi. Już w pierwszych numerach miesięcznika z I 896r. redakcja rozpoczęła agitację skierowaną do byłych unitów, zamie- szkałych w zaborze rosyjskim, aby zapisywali się w rejestrach jako Polacy i katolicy. Przestrzegała przed obietnicami urzędników rosyjskich odnośnie nadawania ziemi w zamian za opowiedzenie się za prawosławiem [54]. Nie robiła nadziei, że przywrócony zostanie Kościół greckokatolicki, ponieważ rząd rosyjski "wie, że wtedy setki tysięcy prawosłanych nie tylko w Królest- wie, ale w całym kraju zostałoby znów unitami" [55]. Ponadto "Polak" przytoczył spekulacje rosyjskich "Petersburskich Wiadomości", w których sądzono, że rząd rosyjski "pozwoli zostać katolikami" unitom, jeśli wielu z nich opowie się za katolicyzmem [56]. Spis ludności potwierdził, że opór unitów nie osłabł mimo prześladowań ze strony rządu. Przeważająca liczba eks-unitów zapisała się jako katolicy (i to nie tylko w Królestwie, ale też w guberni mińskiej) [57]. W pewnym stopniu było to zasługą rad udziela- nych przez "Polaka" przed spisem. Opisując wielokrotnie okoliczności towarzyszące spisowi ludności, redakcja donosiła, że rząd carski podszedł bardzo nieuczciwie do tego przedsięwzięcia. Urzędnicy rosyjscy podobno czerpali dane z ksiąg gminnych, a nie z bezpośrednich oświadczeń ludności [58]. Ewentualnie mieli sporządzać podwójne listy - zgodną z zeznaniami ludności i spreparowaną dla Komisji Spisowej w Warszawie (np. w Krze- szewie) [59]. Dowiedziawszy się o tym, unici próbowali słać skargi do cara, żądali, by "arkusze spisowe były w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach dla każdego gospodarstwa i jeden egzemplarz z podpisami [...) był im oddany do rąk" [60]. Jeśli władze lokalne wyraziły zgodę na te warunki, spis odbywał się bez przeszkód. W przeciwnym razie dochodziło do zaburzeń, gdyż ludność próbowała zapobiec fałszowaniu list spisowych: domagała się wglądu do nich (np. w gminie Tłuściec w powiecie radzyńs- kim), nie pozwalała wywozić ksiąg ludności z gminy (np. w powiecie konstantynowskim), odbierała listy spisowe urzędnikom dla kontroli (np. w Dołholisie w powiecie włodawskim) albo sama tworzyła listy, które wysyłała bezpośrednio do Komisji Spisowej w Warszawie, wypędziwszy uprzednio urzędników rosyjskich (np. mieszkańcy wsi Bednarzówka, Roz- 259 wadówka, Opole, Horodyszcze w powiecie włodawskim) [61]. "Polak" donosił o licznych aresztowaniach unitów za "opór władzy" (np. z powiatu radzyńskiego; głośna była też sprawa kilkudziesięciu unitów z gminy Bohukały, skazanych przez sąd okręgowy w Białej na areszt, dopiero odwołanie, podane do Izby Sądowej Warszawskiej, przyniosło większości zwolnienie od kary - tylko 7 włościan ukarano aresztem) [62]. Redakcja miesięcznika przytoczyła za prasą niemiecką, że "na wstawiennictwo Ojca Świętego car przyrzekł, że ci unici, którzy w wierze swej wytrwali, nie będą nadal karani" [63]. I początkowo rzeczywiście wierzyli oni w dobrą wolę cara, za gwałty winiąc popów i urzędników rosyjskich [64]. "Polak" zmienił ton wypowiedzi dopiero w sierpniu I898r., kiedy przedstawił omówienie nowych przepisów dotyczących unitów, wydanych przez Miko- łaja II. Były one "powtórzeniem dawniejszych, na moey których działy się gwałty i bezprawia". Między innymi wszyscy, których choć jeden z rodzi- ców był unitą, od tej pory mieli być uważani za prawosławnych, bez względu na ich własne przekonania. O sprawach religii mieli decydować wyłącznie popi [65]. "Polak" ocenił, że po raz pierwszy rząd tak otwarcie potwierdził swoją nietolerancyjną politykę w sprawach religijnych. Dora- dzał unitom uznanym z góry za prawosławnych, aby żądali metryk rodziców i składali prośby o zmianę wyznania. Sądził, że duża liczba podań zmusi w końcu władze carskie do rozwiązania problemu unickiego [66]. Drugim, ważnym dla unitów wydarzeniem, zamykającym kwestię unic- ką w zaborze rosyjskim, było wydanie ukazu "O wzmocnieniu tolerancji religijnej" przez Mikołaja II. W związku z klęskami Rosji w wojnie z Japonią w latach 1904-1905 "Polak'' wyrażał powszechną w społeczeńst- wie nadzieję na autonomię polityczną Królestwa i tolerancję religijną, m.in. dla unitów. Podobne nastroje wyrażała przytoczona przez miesięcznik w kwietniu 1905r. odezwa Towarzystwa Opieki nad Unitami [67). Nic dziwnego, że z dużym odzewem spotkał się w "Polaku" carski ukaz "O wzmocnieniu tolerancji religijnej" (30 IV 1905r.). Wprowadzał on m.in. zasadę, że odejście od prawosławia nie podlega karze, osoba pełnoletnia ma prawo wyboru wyznania, nakazywał otwarcie kościołów katolickich na terenach unickich. Komentując powyższe zarządzenie, redakcja pisma postawiła przed sobą nowe zadanie: "teraz już nam nic nie przeszkadza zabiegać, by ci bracia nasi na Podlasiu w Królestwie, by ci z okolic Białegostoku i Grodna, ci zamieszkali na Litwie i Białej Rusi, a także na Wołyniu stali się znowu katolikami" [68). Pismo zacytowało kolejną odezwę Towarzystwa Opieki nad Unitami, która wytyczała konkretne zasady postępowania dla unitów, obecnie katolików (np. mieli oni nie 260 czynić krzywdy popom, nie płacić im za "uwolnienie od prawosławia", słuchać tylko księży, obchodzić jedynie święta katolickie itp.) [69). Ponadto , Polak" przytoczył fragment okólnika biskupa lubelskiego Jaczewskiego do duchowieństwa, zalecający księżom przyjmować do parafu "opornych" unitów bez formalności, natomiast warunki przepisane prawami kanonicz- nymi stosować jedynie do tych, którzy przyłączyli się do prawosławia [70). Redakcja "Polaka'' poświęciła więc wiele miejsca sytuacji, jaka zapano- wała na terenach unickich. Zarejestrowała ogromną radość byłych unitów z uzyskania możliwości wyboru wyznania. Skorzystała z niej ludność guberni siedleckiej, lubelskiej, Litwy i Rusi - "W Lubelskiem i na Podlasiu całe wsie wracają na łono Kościoła katolickiego i zrywają z prawosławiem'' [71]. Ludność starała się odtworzyć dawne parafie i odzyskać kościoły (np. w Terespolu, w Sławatyczach, w Huszczy) [72]. Po raz pierwszy od lat odbywały się uroczyste procesje na zewnątrz kościołów (np. w Białej) [73]. Miesięcznik zamieścił wzmiankę o obchodach Zielonych Świątek w Cheł- mie, w których wzięła udział kompania pielgrzymów z Podlasia [74]. Czasopismo zajęło się również reakcją popów i urzędników carskich na ukaz o tolerancji. Zacytowano fragment okólnika warszawskiego generał- gubernatora Maksymowicza, który zakazywał rozpowszechniania innej religii poza prawosławiem. Redakcja skomentowała, że zarządzenie zostało wydane jedynie po to, "by dać możliwość strażnikom i naczelnikom przyczepiania się do tych, co przyjmują wiarę katolicką i dręczenia ich" [75). I przytoczyła przykłady nieprzestrzegania carskiego ukazu przez lokalnych urzędników - zwlekanie z urzędowym zatwierdzeniem metryk (głównie na Podlasiu), nieotwieranie kościołów (w Pratulinie, Malówce, Terespolu), urąganie procesjom (w gminie Bohukały), gwałty na ludności (pobicie i bezprawne uwięzienie Marii Denisówny z Tomaszowa Lubels- kiego) [76]. "Polak" ostrzegał przed posunięciami popów, obawiających się utraty dotychczasowych dochodów - pensji, "przybawek" od rządu oraz łapówek. Popi obiecywali nagrody (np. 6 morgów gruntu we wsi Monas- tyry, gub. siedlecka), urządzali uczty (np. we wsi Swory, gub. siedlecka), aby tylko utrzymać wiernych przy prawosławiu [77]. Nierzadko stosowali prowokację (np. wydana w imieniu Towarzystwa Opieki nad Unitami odezwa wzywająca chłopów do powrotu do pańszczyzny) [78], próbowali przeszkadzać obrzędom katolickim (np. we wsi Kornicz pop obrzucił kamieniami procesję w czasie święcenia pól) lub otwarcie wzywali do rzezi katolików, wywołując awantury we wsiach [79]. Ponadto obiecywali przywrócenie Kościoła greckokatolickiego, mianując się księżami unickimi (np. w Mutnicy, pow. włodawski) [80). Mniszki z prawosławnych klasz- 261 torów (zwłaszcza z Leśnej) dzielnie sekundowały popom w tej działalności na rzecz utrzymania wpływów prawosławia na terenach unickich. Zor- ganizowały deputację do cara, błagającą o zmianę ukazu. Obiecywały po 25 rubli nagrody za pozostanie przy prawosławiu, a odwiedzającym klasztor w Leśnej płaciły po 50 kopiejek [81 ]. Tej sytuacji położyło kres zarządzenie carskie, na mocy którego zostały odłączone od Królestwa powiaty zamiesz- kane przez byłych unitów i były przyłączone do gubemi grodzieńskiej i wołyńskiej. Dla "Polaka" był to rezultat opowiedzenia się wszystkich unitów za katolicyzmem [82]. W ten sposób "Polak" zamyka kwestię unicką w zaborze rosyjskim. Unitom w Galicji pismo poświęciło mało zaiteresowania. Wyrażał się "Polak" o nich z dużą niechęcią, ponieważ wiarę greckokatolicką wy- znawali w Galicji przede wszystkim Rusini, izolujący się od połskości. Jedynie około 100 tysięcy unitów uważało się za Polaków i mówiło po polsku. Zamieszkiwali oni tereny pograniczne między Polską a polsko- ruską częścią Galicji, tj. w powiatach przeworskim, jarosławskim, strzyżow- skim oraz w miastach - Lwowie i Przemyślu [83]. Redakcja podkreślała, że unici-Rusini, w przeciwieństwie do współwyznawców w zaborze rosyjskim, którzy "z duszy całej i serca do Polski i wiary katolickiej są przywiązani, tu w Galicji zdrajcy i odszczepieńcy Kościoła i narodu waśnią dwie bratnie narodowości" [84]. Duchowieństwo unickie jest zaprzedane Rosji, pod- burza Rusinów przeciwko Polakom, chce bowiem "zrobić z obrzędu unickiego ruską [tj. prawosławną) wiarę" [85]. "Polak" uznawał więc, że sytuacja narodowościowa i religijna w Galicji jest zła, za co winił polityków rusińskich, unickich duchownych oraz władze austriackie [86]. Natomiast Polakom wyznania greckokatolickiego wyznaczył zadanie - odzyskanie wszystkich unitów dla polskości, aby "Unia w Galicji była związkiem szczerym ludu ruskiego z Rzymem, tj. z katolicyzmem i Polską" [87). Problem unicki był regularnie poruszany na łamach "Polaka". Zarówno artykuły redakcji, jak również listy czytelników, traktujące o sytuacji unitów w poszczególnych rejonach zaboru rosyjskiego, miały na celu uświadomienie istnienia i wagi zagadnienia. Oficjalnie bowiem obrządek unicki został zniesiony, a unici stali się wyznawcami prawosławia. W ten sposób rząd rosyjski zrealizował jeden z etapów rusyfikacji ziem polskich. Dla redakcji "Polaka'' najważniejszą rzeczą była integracja narodowa oraz religijna Polaków w trzech zaborach, walka z wynaradawianiem. Dlatego miesięcznik aktywnie zajął się kwestią unicką, dostarczał informacji o uni- tach, wyjaśniał aktualną sytuację i wskazywał metody działania. Uważał, że unici w zaborze rosyjskim powinni przyjąć katolicyzm, gdyż on "zachowa'' 262 ich dla polskości; skoro nie ma nadziei na przywrócenie unii brzeskiej. Jak wspomniałam, ukaz carski "O wzmocnieniu zasad toleraneji religijnej" zakońezył kwestię unicką w zaborze rosyjskim. "Nie ma już Unii. Wdeptały ją w ziemię kopyta dzikiego kozactwa, zniszezyły ciężkie nasze krzywdy chłopskie [...). W proch obróciły się śmiertelne szezątki szlachetnych twórców Unii. Ale dzieło ich, dzieło miłości i zgody [...) nie poszło na marne. Krwią okupiliśmy przynależność naszą do Kościoła, przetrwaliśmy długie lata ucisku i dziś widzimy zwycięstwo naszej sprawy" [88]. * Praca niniejsza powstała pod naukowym kierownictwem dra Tadeusza Krawezaka. [1] J. Łojek (red.), Historia prasy pulskiej. Prasa polska w latach l864-l9l8, Warszawa 1976, s. 56. [2) J. Myśliński, Prasa x'ydaw'ana przez Ligg Narodow'ą w Krakowie przed I905 r. (zarys informacyjno-bibllograficzny), "Rocznik Historu Czasopiśmiennictwa Polskiego" (dalej RHCzP), t. II, 1963, s. 43. [3] W. Piątkowski, Idee społeczno-polityczne "Polaka" (7896-l906). Przyczynek do kształtowania sig ideologii Narodowej Demokracji, RHCzP, t. V, 1966, z. 2, s. 47. [4] Sprawy polskie w zaborze austriackim, "Polak", t. X, wrzesień 1905, nr 9, s. 143. [5] Do niniejszej pracy nie wykorzystano następujących numerów pisma: 1896 (t. I) - nr 1; 1901 (t. VI) - nr 2 -12;1902 (t. VII) - nr 6, 7;1903 (t. VIII) - nr 1, 4, 7-8,12;1906 (t. XI) - nr 5, 6. Uwzględnienie tych numerów niewątpliwie miałoby wpływ na konkretne dane liczbowe, ale ogólny obraz sytuacji nie uległby zmianie. [6] Sprawy polskie w zaborze rosyjskim, "Polak", t. I, listopad 1896, nr 2, s. 13. [7) Sprawypolskie..., "Polak", t. IV, listopad 1899, nr 11, s. 170. [8] Przedruki z zagranicznych czasopism, niemieckich i rosyjskich: Sprawy polskie..., "Polak", t. I, listopad 1896, nr 2, s. 13 oraz t. II, czerwiec 1897, nr 6, s. 91; przedruki z "Pochodni": Sprax'ypolskie..., "Polak", t. IV, grudzień 1899, nr 12, s.188-189 oraz Spraxy polskie..., "Polak", t. V, listopad 1900, nr 10-11, s. 162-163. [9] Spraxy polskie..., "Polak", t. V, maj 1900, nr 5, s. 93. [10] Różne wladomości, "Polak", t. X, kwiecień 1905, nr 4, s. 63-64 i maj 1905, nr 5, s. 79 (zob. aneksy 1 i 2). [11] Różne x'ladomości, "Polak", t. IV, czerwiec 1899, nr 6, s. 95; t. IX, grudzień 1904, nr 12, s. 192; t. V, listopad 1900, nr 10-11, s. 167. [12) Prawo i rząd rosyjski, "Polak", t. III, lipiec 1898, nr 6-7, s. 96-99; Prośba unitóx', "Polak", t. V, wrzesień 1900, nr9, s.180-181; Walka o wiarę, "Polak", t. IX, lipiec 1904, nr 7, s. 97-98; Chłop. Na ziemiach dax'nej Unii (głos Podlasiaka), "Polak", t. X, sierpień 1905, nr 8, s. I 17-118. [13] Królestx#o Polskie, "Polak", t. II, kwiecień 1897, nr 4, s. 49-51. [14) Różne wiadomości, "Polak", t.X, wrzesień 1905, nr 9, s. 144. [15) Ukaz Mikolaja II,.O x'zmocnieniu zasad toleraneji religijnej", "Polak", t. X, maj 1905, nr 5, s. 65-66; Spraxy polskie..., "Polak", t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 91-92. [16] Różne wiadomości, "Polak", t. X, maj 1905, nr 5, s. 79. 263 [17] Prośba unitóx', "Polak", t. V, wrzesień 1900, nr 9, s. 180-181. [18) Siermiężny, Nasze siły, "Polak", t. IX, sierpień 1904, nr 8, s. 114. [19] Zob. przyp. 4. [20] Walka o wiarg, "Polak", t. IX, lipiec 1904, nr 7, s. 97. [21) Prośba unitów', "Polak", t. V, wrzesień 1900, nr 9, s. 130. [22) Sprax'y polskie..., "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s. 28. [23) Różne u#iadomości, "Polak", t. IX, styczeń 1904, nr 1, s. 15. [24) "Polak", List z guberni sicdleckiej, "Polak", t. X, marzec 1905, nr 3, s. 43. [25] Spraw'y polskie..., "Polak", t. VII, paździemik 1902, nr 10, s. 155n. [26] Skuteczna polih#ka, "Polak", t. VIII. czerwiec 1903. nr 6, s. 89. [27) Znad Niemna lisr trzecl, "Polak", t. VII, paździemik 1902, nr 10, s. 151; Sprax'y polskie..., ibidem, s. 156. [28) "Unita", List z Sokófki gub. grodzieriskiej, "Polak", t IX, luty 1904, nr 2, s. 21. [29] Walka o wiarg, "Polak", t. IX, lipiec 1904, nr 7, s. 97. [30] "Puławiak", List z Pulax', "Polak", t. VII, luty 1902, nr 2, s. 27. [31 ] Ibidem, s. 27. [32] Sprawypolskie.... "Polak", t. IlI, listopad 1898, nr 10-11, s.148 oraz t. IV, wrzesień 1899, nr 9, s. 139. [33] Ibidem, t. IV, grudzień 1899, nr 12, s. 188. [34) Ibidem, wrzesień 1899, nr 9, s. 139. [35] Różnc wiadomości, ,.Polak", t. V, listopad 1900, nr 10-I1, s. 168. [36) Spraxy polskie..., "Polak", t. V, wrzesień I900, nr 9, s. 140; "Lubelezyk", List z Lubelskiego, "Polak", t. V, listopad 1900, nr 10-11, s. 161. [37) Różne wiadomuści, "Polak", t. V, listopad 1900, nr 10-11. s. l67. [38) Sprax'y polskie..., "Polak", t. VIII, luty 1903, nr 2, s. 27 oraz t. V, wrzesień 1900, nr 9, s. 140. [39] Sprax'ypolskie..., "Polak", t. V, wrzesień 1900, nr 9, s.140; "Ryba", Lisrz Podlasia, "Polak", t. VI, styczeń 1901, nr l, s. 8. [40] Różnc wiadomości, "Polak", t. V, listopad 1900. nr IO-11, s. 167-168. [41] Sprawy polskie..., "Polak", t. IV, grudzień 1899, nr 12, s. 189. [42) Ksiądz, Moskale udajĄ obrońców wiary katolic'kicj, "Polak", t. IX, kwiecień 1904, nr 4, s. 49. [43] Polak Paweł, List z okulic Siedleć' na Podlasiu, "Polak", t. VIlI, marzec 1903, nr 3, s. 42; Różne x,iadumości, "Polak" t. VII, listopad 1902, nr 11, s. 175. [44] "Podlasiak", List z Podlasia, ,.Polak", t. X, maj 1905, nr 5, s. 71. [45] Różne x'iadomości, "Polak", t. IV, czerwiec 1899, nr 6, s. 95: Sprax,y polskie w zaborze austriackim, "Polak", t. IV, kwiecień 1899, nr 4, s. 63. [46) Spraxůa polska x#obec śx'iata, "Polak", t. IV, Iipiec 1899. nr 7, s. 98. [47) Sprassy polskie x' zaborze rosyjskim, "Polak", t. IlI, grudzień 1898, nr 12, s. 172; "Wiarus", List z Łomży n. Narwią, "Polak", t. VIII, sierpień 1902, nr 8, s. 120. [48] "Unita", List z Sicdlec, "Polak", t. VII, luty 1902, nr 2, s. 28. [49] List z pox'iatu zamojskicgo, "Polak", t. IX, grudzień 1904. nr 12, s. 186. [50) Walka o wiarg, "Polak", t. IX, grudzień 1904, nr 12, s. 98. [51) Różne wiadumoścl, "Polak", t. II, ntaj 1897, nr 5, s. 80. [52] Ibidem s. 80 [53] Spraxy polskie..., "Polak", t. VIII, październik 1903, nr 10, s. 161. [54] Sprawůy polskie..., "Polak", t. I, listopad 1896, nr 2, s.13, grudzień 1896, nr 3, s.13. 264 [55) Ibidem, s. 12 [56] Ibident, nr 2, s. 13. [57] Ibidem, t. II, luty 1897, nr 2, s. 28. [58] Prawo i rząd rosyjski, "Polak", t. III, lipiec 1898, nr 6-7, s. 96. [59] Sprawy polskie..., "Polak", t. II, nr 2, s. 28. [60) Prawo i rząd rosyjski, "Polak", t. III, lipiec 1898, nr 6-7, s. 97. [61] Sprawypolskie..., "Polak", t. II, marzec 1897, nr 3, s. 44-45, kwiecień 1897, nr 4, s. 59 i październik 1897, nr 10, s. 156; Prawo i rząd rosyjski, s. 97. [62] Spraw#y polskie..., "Polak", t. II, marzec 1897, nr 3, s. 44; Prawo i rząd rosyjski, s. 97-98. [63] Sprawy polskie..., "Polak", t. II, czerwiec 1897, nr 6, s. 91. [64] SpraHy polskie..., "Polak", t. IIt, kwiecień 1898, nr 4, s. 58. [65) Spraw#ypolskie..., "Polak", t. III, sierpień 1898, nr 8, s. 113-114. [66] Sprawypolskie..., "Polak", t. III, wrzesień 1898, nr 9, s. 129. [67) Zob. przyp. 10. [68] Zob. przyp. 15. [69] Zob. pr Lyp. 67. [70) Zob. przyp. 16. [71] Sprawy polskie..., "Polak", t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 92. [72) Janko z Podlasia, List z Podlasia, "Polak", .t. X, lipiec 1905, nr 7, s. 106-107. [73] Ibidem, s. 106. [74] "Przysięgły", List z Chełma, "Polak", t. X, lipiec 1905, nr 7, s. 109. [75) Sprawůy polskic..., "Polak", t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 92. [76] Chłop, Na ziemiach dawnej Unii, "Polak". t. X, sierpień 1905, nr 8, s.118; Sęp., List z Rminy bohukalskiej, "Polak", t. X, sietpień 1905, nr 8, s. 121; J. G., List z Tomaszowa Lubelskiego, "Polak", t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 86. [77) Janko z Podlasia, List z Podlasia, "Polak", t. X, lipiec 1905, nr 7, s. 105; Różne wiadomości, "Polak", t. X, czenviec 1905, nr 6, s. 95; Ł., List z powiatu konstantynowskie#o, "Polak", t. X, czenviec 1905, nr 6, s. 87. [78] Zob. przyp. 14. [79) Janko z Podlasia, List z Podlasia, "Polak", t. X, Iipiec nr 7, s. 105-106. [80) Ł., List z powiatu konstantynon#skiego, "Polak", t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 87. [81) Zob. przyp. 79. [82] Sprawy polskie..., "Polak", t. XI, grudzień 1906, nr 10-12, s. 11. [83] Sprawypolskie w zaborze austriackim, "Polak", t. X, wrzesień 1905, nr9, s.143-144. [84] Sprawy polskie w zaborze austriackim. "Polak", t. VII, sierpień 1902, nr 8, s. 125. [85] Sprawy polskie w zaborze austriackim, "Polak", t. VII, Iuty 1902, nr 2, s. 31 oraz t. X, wrzesień 1905, nr 9, s. 143. [86] Sprawy polskie w zaborze austriac'kim, "Polak", t. VII, luty 1902, nr 2, s. 43. [87) Zob. przyp. 83. [88) Chłop, Na ziemiach Unii, op. cit., s. 119. 265 ANEKS 1 Odezwa Towarzystwa Opieki nad Unitami ("Polak", t. X, kwiecień 1905, nr 4, s. 63-64) Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Bracia Unici! Witamy Was pozdrowieniem katolickim jako swoich braci. Jako bracia idziemy do Was z dobrym słowem, z dobrą nowiną i szezerą nauką. Przeczytajcie uważnie każde słowo tu Wam podane i pouczajcie sąsia- dów, swych braci, aby cała unia, cały kraj katolicki wiedział, co teraz czynić i czego trzymać się trzeba. Ogłaszamy Wam do powszechnej wiadomości, że dni ucisku, że dni cierpień Waszych za Wiarę Świętą wkrótee muszą się skończyć, bo kończy się potęga i upada przemoc naszego prześladowcy. Bóg nie rychliwy, ale śprawiedliwy! Za wszystkie zbrodnie, za wszystkie prześladowania, za rabunki i mor- derstwa, za odbieranie nam wiary katolickiej i języka polskiego, za uciemiężenie Polski naszej - oto teraz Moskale otrzymują w Mandżurii zasłużoną karę, tam w Mandżuru na naszych gnębicieli spadła z ręki Japończyka pomsta gniewu Bożego. Tam na wsehodzie wojska moskiewskie, rozbite na miazgę, uciekają w dzikim przestrachu, okręty zatopione, Port Artura zdobyty przez dziel- nych Japońezyków, wszędzie klęska i klęska, bo i w samej Rosji bunty ciągłe, głód, a teraz na dobitkę przychodzi cholera, a jak mówią to i dżuma na nich idzie. Jednym słowem wszystkie plagi egipskie spadły na Moskali za ich bezeceństwa. Przerażony car drży bezsilny w swoim pałacu i ze wszystkich stron naciskany musi ustąpić, musi ukorzyć się i dać nam wolność wyznawania naszej wiary katolickiej. Popy i moskiewskie urzędniki ze strachem myślą, że niezadługo przyjdzie wynosić się od nas, tak im tu było dobrze, tak swobodnie mogli nas ciemiężyć, gnębić na różny sposób. Chwila jest bardzo ważna, czas jest bardzo bliski, kiedy światło zapanuje nad ciemnościami, kiedy Bóg pokaże wszystkim moc swoją i wymierzy sprawiedliwie każ- demu podług zasług jego. Którzy największe prześladowania przebyli, a nie ulegli, nie zaparli się swojego Boga i swojej wiary, ci wielkie zasługi mają. Ale są i tacy, którzy dali się skusić szatanowi, są tacy, którzy ulękli się groźby moskiewskiej i poddali się popom i prawosławiu. 266 Otóż tych grzesznych ratować musimy od zguby i kary wiecznej, bo przecież to także bracia nasi; chociaż ciemni oni i słabi, chociaż przez ciemnotę i słabość ducha wyparli się Wiary Świętej, ale to bracia nasi i pomóc im trzeba. Nieście im tą pomoc, Wy wszyscy, którzy jako męczennicy wierni przeszliście wszystkie męczarnie, a wytrwaliście do ostatku i duszy swej szatanowi nie zaprzedaliście. Idźcie do swych braci grzesznych i nakłaniajcie ich słowem braterskiem, aby się opamiętali, póki czas. Tłomaczcie im, że Chrystus Pan przebacza największemu grzesz- nikowi, byle nawrócił się i poprawił. Niech ci grzeszni uderzą się w piersi, wszyscy ci odstępcy - dawni unici niech rzucą cerkwie schizmatyckie i popów, niech przygarną się do jednej prawdziwej Świętej Wiary katolic- kiej, a będzie wielka radość i wielkie święto zmartwychwstania, bo wtedy zapanuje jeden duch między rodzonymi braćmi, nie będzie już wiernych i zdrajców, tylko będzie jedna owczarnia i jeden pasterz: Chrystus Pan w niebie, a tu na Ziemi Papież Rzymski-Ojciec Święty, który Was kocha, za Was się modli i po ojcowsku Wam błogosławi. Dlatego wzywamy wszystkich, aby już dziś nikt do cerkwi prawosławnej nie chodził; aby wszyscy gromadami powiedzieli popom, że już rzucają schizmę i idą wszyscy do Kościoła Katolickiego; nie posyłać dzieci do szkół cerkiewnych i rządowych, bo tam dzieci nasze na prawosławie przerabiają; "monaszki'' ze wsi wypędzać precz; jak czynowniki będą pytać: jakiej kto wiary chce być, wszyscy powinniśmy dobrze dopilnować, aby ich czynow- niki zapisali na katolików, bo jakby kto teraz się nie dopilnował, to jużby nigdy od tego prawosławia się nie odczepił. Amen! Towarzystwo Opieki nad Unitami 267 ANEKS 2 Odezwa Towarzystwa Opieki nad Unitami ("Polak", t. X, maj 1905, nr 5, s. 79) Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Bracia Rodacy! Wielki nam dziś dzień nastał! Oto w dniu trzeciego maja, to jest w dniu rocznicy, kiedy pielgrzymi nasi w Rzymie otrzymali błogosławieństwo Ojca Świętego, możemy już zawiadomić Was, że Bóg Najwyższy wejrzał w cierpienia nasze, wysłuchał modlitw naszych i modlitw Ojca Świętego i rozkuł kajdany naszej niewoli. Wstyd zrobiło się Moskalom, że Japonia pozwala każdemu wyznawać wiarę katolicką, a tylko w Rosji nahajki przy prawosławiu utrzymują ludzi i nawet katolickiego trupa nie dawali po- grzebać uczciwie na katolickim cmentarzu. Ojciec Święty ciągle we wszystkich pismach przypominał światu męczenników unitów! Aż no car nie mógł wytrzymać dłużej, musiał ukorzyć się i w dniu 30 kwietnia musiał podpisać ukaz, pozwalający przechodzić z prawosławia na wiarę katolicką. To sobie dobrze zapamiętajmy, że car nie zrobił tego dobrowolnie, tylko pod przymusem. Tę swobodę zawdzięczamy najpierw Łasce Boskiej, potem modlitwom Ojca Świętego, a na koniec zawdzięczamy Japonu, którą Bóg Najwyższy wybrał na narzędzie, aby skruszyć potęgę Rosji i pychę jej cara, aby ukarać to prawosławne państwo za wszystkie zbrodnie, jakich się codzień dopuszcza na nas Polakach. Towarzystwo nasze zawsze niosło Wam pomoc, ułatwialiśmy Wam chrzty, śluby, opiekowaliśmy się Wami, ile sił starczyło, ułatwiliśmy Wam pielgrzymkę do Rzymu, więc dzisiaj w dniu Waszego zwycięstwa mamy prawo wymagać od Was, abyście w szczęściu nas wysłuchali, bo idziemy do Was z radą serdeczną, tak jak w złej doli śpieszyliśmy Wam z pomocą i opieką. A więc wymagamy od Was i nakazujemy: 1) Abyście popom, ani nikomu ani grosza nie płacili za uwalniania od prawosławia. 2) Ani popom, ani ich rodzinom, ani ich dobytkowi żadnej krzywdy nie czynić. 3) Popy chcą siebie ratować i namawiają ludzi, ażeby zapisywali się na Unię, to oni zostaliby unickimi popami. Nie słuchać tego? Nie wierzcie im, bo chcą Was oszukać, jak przedtem zdradzili i przeszli z Unii na prawo- sławie. Teraz Rosja pokorna - bo ją Japonia bije, ale jak się wojna skończy 268 i Moskal za kilkanaście lat na siłach się wzmoże, to znów pazury pokaże i zechce nas dusić. Popy teraz pokorne, namawiają nas na Unię, a jak poczują siłę, to znowu z Unii na prawosławie siłą nawracać będą. Dlatego też trzeba odrazu teraz zapisywać się do kościoła rzymskokatolickiego, bo inaczej nigdy od prawosławia nie odczepimy się i będą nas przeklinać dzieci i wnuki nasze. W żadne rozmowy i narady z popami się nie wdawać, bo to chytre lisy i skończy się zawsze na tem, że albo grosz z kieszeni wypędzą, albo do jakiegoś nieszczęścia doprowadzą. 4) Tak samo nie słuchać, jakby popy namawiali pojechać na jakieś narady popie. Zawsze popom i innym naczelnikom odpowiadać jedno: my zapisaliśmy się na katolików i znamy tylko swego katolickiego biskupa i proboszcza. 5) Obchodzić tylko święta katolickie. 6) Żadnych posług, ani stójek, ani też żadnych dopłat do cerkwi nie dawać, bo dotąd wszystko to na Was wymuszali bez prawa, a teraz kiedy jawnie zapiszecie się na katolików, to już ani Wy do cerkwi, ani cerkiew do Was nic nie ma. 7) Żadnych kar za krzyże, za pogrzeby, ani żadnych innych sztrafów nie płacić. Na wszystkie kary takie, ściągnięte z Was bezprawnie w ciągu ostatniego roku, podawać skargi i prawować się z rządem aż do skutku. 8) Nie posyłać dzieci do szkół cerkiewnych i rządowych, bo tam dzieci nasze na prawosławie przerabiają. Amen. 269 ANEKS 3 Indeks autorów korespondencji opublikowanej w "Polaku'' Nie-unici: Maciej G. - Lubartów, gub. Lubelska - "Polak" t. IX, styczeń 1904 nr 1, s. 8 Maciek B. - Ciechanowice, gub. łomżyńska - "Polak" t. X, grudzień 1905 nr l2, s.157. "Katolik" - Lublin - "Polak" t. VIII, czerwiec 1903, nr 6, s. 93. Unici: Janko z Podlasia - gub. siedlecka - "Polak" t. X, lipiec 1905, nr 7, s. I05. Paweł - okolice Siedlec - "Polak" t. VIII, marzec 1903, nr 3, s. 41. "Gospodarz" - Janów, gub. siedlecka - "Polak" t. IX, sierpień 1904, nr 8, s. 121. "Gospodarz" - okolice Sterdyni, gub. siedlecka - "Polak" t. XI, grudzień 1906, nr 10-12, s. 13. "Lubelczyk" - Zamość, gub. lubelska - "Polak" t. V, listopad 1900, nr 10-11, s. 160 "Polak" t. IX, kwiecień 1904, nr 4, s. 55. "Oporny" - Tereszpól, gub. lubelska - "Polak" t. IX, grudzień 1904, nr 12, s. 187. "Podlasiak" - gub. siedlecka - "Polak" t. X, maj 1905. nr 5 s. 71. "Polak" - gub. siedlecka - "Polak" t. X, marzec 1905, nr 3, s. 43. "Przysięgły" - Chełm, gub. lubelska - "Polak" t. X, lipiec 1905, nr 7, s. 109. "Puławiak" - Puławy, gub. lubelska - "Polak" t. VII, luty 1902, nr 2, s. 27. "Rodak" - Wilno - "Polak" t. IX, lipiec 1904, nr 4, s. 106. "Ryba" - gub. siedlecka - "Polak" t. VI, styczeń 1901, nr 1 , s. 7. "Sęp" - gm. Bohukały, gub. siedlecka - "Polak" t. X, sietpień 1905, nr 8, s. l21. "Świadek" - gub. łomżyńska - "Polak" t. VI, styczeń 1901, nr l, s. 8. "Unita" - Siedlce - "Polak" t. VII, luty 1902, nr 2, s. 28. "Unita" - pow. augustowski, gub. suwalska - "Polak" t. VI1, paździemik 1902, nr 10, s. 153. "Unita" - Sokólka, gub. grodzieńska - "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s. 21. "Unita" - Konstantynów, gub. siedlecka - "Polak" t. IX, wrzesień 1904, nr 9, s. 139. "Unita" - pow. bialski, gub. siedlecka - "Polak" t. X, maj 1905, nr 5, s. 71. "Wiarus" - Łomża - "Polak" t. VII, sierpień 1902, nr 8, s. 120. "Wierny" - pow. biłgorajski, gub. lubelska -.,Polak" t. VIII, marzec 1903, nr 3, s. 40. J. G. - Tomaszów Lubelski, gub. lubelska -,.Polak" t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 86. K. - Krasnobród, gub. lubelska - "Polak" t. IX, maj 1904, nr 5, s. 74. Ł. - pow. konstantynowski, gub. siedlecka - "Polak" t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 87. b. podp. - Sokołów, gub. siedlecka - "Polak" t. VII, wrzesień 1902, nr 9, s. 137. b. podp. - znad Niemna - "Polak" t. VI1, wrzesień 1902, nr 9, s. 135; "Polak" t. VII, paździemik 1902, nr 10, s. 151. b. podp. - Waniewo, gub. łomżyńska - "Polak" t. VIlI, paździemik 1903, nr 10, s. 159. b. podp. - pow. zamoyski, gub. lubelska - "Polak" t. IX, marzec 1904, nr 3, s. 40. b. podp. - gub. lubelska - "Polak" t. IX, grudzień 1904, nr 12, s. 186. 270 ANEKS 4 Wykaz miejscowości (lub terenów), z których napływała korespondencja do "Polaka" I. Gubernia siedlecka a) z Podlasia - "Polak" t. VI, styczeń 1901, nr 1 s. 7-8. "Polak" t. X, marzec 1905, nr 3, s. 43. "Polak" t. X, maj 1905, nr 5, s. 71. "Polak" t. X, lipiec 1905, nr 7, s. 105-107. b) z pow. bialskiego - "Polak" t. X, maj 1905, nr 5, s. 71 c) z pow. konstantynowskiego 1) z powiatu - "Polak" t. X, czerwiec 1905, nr 5, s. 87. 2) z gm. bohukalskiej - "Polak" t. X, sierpie# 1905, nr 8, s. 121 3) z Janowa Biskup. - "Polak" t. IX, sierpień 1904, nr 8, s. 121. 4) z Konstantynowa - "Polak" t. IX, wrzesień 1904, nr 9, s. 139 d) z pow. siedleckiego z Siedlec - "Polak" t. VII, luty 1902, nr 2, s. 28. "Polak" t. VIII, marzec 1903, nr 3, s. 41-42. e) z pow. sokołowskiego 1) z powiatu - "Polak" t. XI, grudzień 1906, nr 10-12, s. 13-14. 2) z Sokołowa - "Polak" t. VII, wrzesień 1902, nr 9, s. 137. II. Gubernia lubelska a) z guberni - "Polak" t. V, listopad 1900, nr 10-11, s. 160-161. b) z pow. biłgorajskiego - "Polak" t. VII, marzec 1903, nr 3, s. 40. c) z pow. chełmskiego z Chełma - "Polak" t. X, lipiec 1905, nr 7, s. 109-110. d) z pow. lubartowskiego z Lubartowa - "Polak" t. IX, styczeń 1904, nr 1, s. 8-9. e) z pow. lubelskiego z Lublina - "Polak" t. VIII, czerwiec 1903, nr 6, s. 93. f) z pow. puławskiego z Puław - "Polak" t. VII, luty 1902, nr 2, s. 27; "Polak" t. VII, marzec 1902, nr 3, s. 40-41. g) z pow. tomaszowskiego z Tomaszowa Lubelskiego - "Polak" t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 86. h) z pow. zamojskiego 1) z powiatu - "Polak" t. IX, marzec 1904, nr 3, s. 40-42. "Polak" t. IX, grudzień 1904, nr 12, s. 186-187. 2) z Krasnobrodu - "Polak" t. IX, maj 1904, nr 5, s. 74. 3) z Tereszpolu - "Polak" t. IX, grudzień 1904, nr 12, s. 187. 4) z Zamościa - "Polak" t. IX, kwiecień 1904, nr 4, s. 55-56. III. Gubernia łomżyńska a) z pow. łomżyńskiego 1) z powiatu - "Polak" t. VI, styczeń l901, nr 1, s. 8-11. 271 2) z Łomży - "Polak" t. VII, sieipień 1902, nr 8, s. 120-122. b) z pow. mazowieckiego z Waniewa - "Polak" t. VIII, październik 1903, nr 10, s. 159. IV. Gubernia suwalska a) z pow. augustowskiego - "Polak" t. VI1, październik 1902, nr 10, s. 153-154. V. Gubernia grodzieńska a) znad Niemna - "Polak" t. VII, wrzesień 1902, nr 9, s. 133-135; "Polak" t. VII, październik 1902, nr 10, s. 151-153. b) z pow. sokólskiego z Sokółki - "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s.21. ANEKS 5 Indeks nazwisk unitów wspomnianych na łamach "Polaka" Abramik Jan (Jamy, gub. siedlecka) - "Polak" t. III, kwiecień 1898, nr 4, s. 59 Andrukiewicz Wincenty (Grzebienie, gub. grodzieńska) - "Polak'' t.1X, luty 1904, nr 2, s. 21 Antoniuk (k. Międzyrzecza, gub. siedlecka) - "Polak" t. IV, listopad 1899, nr 11, s.170. Balkun Stanislaw (Grzebienie, gub. grodzieńska) - "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s. 21 Bobkowski Mikołaj (Grzebienie, gub. grodzieńska) - "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s. 21 Burdzyński Paweł (Wolka Nosowska, gub. siedlecka) - sołtys - "Polak" t. V, maj 1900, nr 5, s. 93. Chajczuk Jan (gm. Bohukały, gub. siedlecka) - "Polak" t. III, lipiec 1898, nr 6-7, s. 97. Chudzik Ignacy (Jamy, gub. siedlecka) - "Polak'' t. 111, kwiecień 1898, nr 4, s. 59. Cybula Dominik (Barchaczów, gub. lubelska) - "Polak" t. IX, marzec 1904, nr 3, s. 40. Czech Bazyli (Dęby, gub. siedlecka) - "Polak" t. IV, grudzień 1899, nr 12, s. 188. Denisówna Maria (Tomaszów Lub., gub. lubelska) - "Polak" t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 86. Derkulewicz Jakub (Łomowo, gub. siedlecka) - "Polak'' t. II1, kwiecień 1898, nr 4, s. 59. Derkulewicz Łukasz (Kanusk, gub. siedlecka) - "Polak" t. II1, kwiecień 1898, nr 4, s. 59. Doroszuk E. (Nosowo, gub. siedlecka) - "Polak" t. X, lipiec 1905, nr 7, s. 106. Gawroński Andrzej (Wolka Nosowska, gub. siedlecka) - "Polak'' t. V, maj 1900, nr 5, s. 93. Glowacz Bazyli (Rogów, gub. siedlecka) - "Polak'' t. II, kwiecień 1897, nr 4, s. 60. Griczuk Konstanty (gm. Bohukały, gub. siedlecka) - "Polak" t. III, lipiec 1898, nr 6-7, s. 98. Hałuszka Julia (Huś, gub. siedlecka) - "Polak" t. V, maj 1900, nr 5, s. 93. Hobryn Daniel (Łoski, gub. siedlecka) - "Polak" t. V, maj 1900, nr 5, s. 93. Iwaniuk Onufry (Błotków, gub. siedlecka) - "Polak" t. III, kwiecień 1898, nr 4, s. 59. Jeleszuk Tomasz (Międzyrzec, gub. siedlecka) - "Polak" t. IV, grudz.1899, nr 12, s. I88. 272 Kiełbińska, żona Antoniego (Majdan, gub. lubelska) - "Polak" t. IX, marzec 1904, nr 3, s. Komiluk (Wólka Nosowska, gub. siedlecka) - "Polak" t. V, maj 1900, nr 5, s. 93. Kozioł Tadeusz (Grzebienie, gub. grodzieńska) - "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s. 21. Łokwin Jan (Grzebienie, gub. grodzieńska) - "Polak" t. IX, Iuty 1904, nr 2, s. 21. Łopatnik Jan (Bednarzówka, gub. siedlecka) - "Polak" t. III, kwiecień 1898, nr 4, s. 59. Mańko (Łańcuchów, gub. lubelska) - "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s. 31. Misiejczuk Wawrzyniec (gm. Bohukaty, gub. siedlecka) - "Polak" t. III, lipiec 1898, nr 6-7, s. 98. Mosiejczyk Adam (Łomża, gub. łomżyńska) - "Polak" t. VII, sierpień 1902, nr 8, s. 120. Najdygier Andrzej (Stasiówka, gub. siedlecka) - "Polak" t. IV, grudzień 1899, nr 12, s. 188. Piwowar Konstanty (Rogów, gub. siedlecka) - "Polak" t. II, kwiecień ł897, nr 4, s. 60. Stefaniuk Konrad (Kużawka, gub. siedlecka) - "Polak" t. III, lipiec 1898, nr 6-7, s. 98. Strankowski Dominik (Grzebienie, gub. siedlecka) - "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s. 21. Szczepkowska Maria (Waniewo, gub. łomżyńska) - "Polak" t. VIII, paździemik 1903, nr 10, s. 159. Szumaczuk Eljasz (gm. Bohukały, gub. siedlecka) - "Polak" t. III, lipiec 1898, nr 6-7, s. 98. Tarasiuk Grzegorz (pow. bialski, gub. siedlecka) - "Polak" t. IV, grudzień 1899, nr ł2, s. 188. Wienek Anna (Wogino, gub. siedlecka) - "Polak" t. V, maj 1900, nr 5, s. 93. Wiszniewska Zuzanna (Grzebienie, gub. grodzieńska) - "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s. 21. Wiszniewski Antoni (Grzebienie, gub. grodzieńska) - "Polak" t. IX, luty 1904, nr 2, s. 21. ANEKS 6 Indeks nazw miejscowości zamieszkanych przez unitów Bala - pow. augustowski- gub. suwalska Barchaczów - gm. Łabunie- pow. zamojski gub. lubelska Bednarzówka - gm. Dębowa Kłoda- pow. włodawski gub siedlecka Biała - gub. siedlecka- "Polak" t. VII, paździemik 1902, nr 10, s. 153. "Polak" t. IX, marzec 1904, nr 3, s. 41. "Polak" t. III, kwiecień 1898, nr 4, s. 59. "Polak" t. II, październik 1897, nr 10, s. 151, 156; "Polak" t.III, lipiec 1898, nr 6-7, 97,98; 273 "Polak" t. VI, styczeń 190l, nr 1, s. 12; "Polak" t. X, czerwiec 1905, nr 6, s. 87. Błotków - gm.Kobylany - "Polak" t.III,kwiecień 1898, pow.bialski nr 4,s.59. gub.siedlecka Bohatyry - gm.Kurianka - "Polak" t.VII,październik pow.augustowski 1902,nr 10,s.153. gub.suwalska Bohukały - pow.konstantyńowski - "Polak" t.II,luty 1897,nr 2,s.27 gub.siedlecka .,Polak" t.II,paźdz.1897,nr 10,s.156 "Polak" t.III,lipiec 1898,nr 6-7,s.97. Bnezina - pow.krasnystawski - "Polak" t.X,czerwiec 1905, gub.lubelska nr 6,s.95. Burawka - gm.Bohukały - "Polak" t.III,lipiec 1898, pow.konstantynowski nr 6-7,s.97. gub siedlecka Chełm - gub.lubelska - "Polak" t.II,wrzesień 1897,nr 9,s.142 "Polak" t.IX,styczeń 1904,nr 1,s.15 "Polak'' t.X,maj 1905,nr 5,s.105,189. Chmielek - gm.Łukowo - "Polak" t.X,grudzień 1905, pow.biłgorajski nr 12,s.159. gub.lubelska Cyców - gub.lubelska - "Polak" t.IX,luty 1904,nr 2,s.31. Czuchleby - pow.konstantynowski - "Polak" t.X,marzec 1905,nr 3,s.43 gub.siedlecka Dęby - pow.bialski - "Polak" t.IV,grudzień 1899, gub.siedlecka nr 12,s.l88. Dołhobyczów - pow.tomaszowski - "Polak" t.IX,luty l904, gub.lubelska nr 2,s.28. Dołholis - gm.Horodyszcze - "Polak" t.Il,marzec 1897, pow.włodawski nr 3,s.44. # gub.siedlecka Drohucz - pow.chełmski - "Polak'' t.1V,wrzesień 1899, gub.lubelska nr 9,s.139. Geroczyn - gm.Sterdyń - "Polak" t.ll,kwiecień 1897, pow.sokolowski nr 4,s.60. gub.siedlecka Ginowicze - pow.augustowski "Polak" t.V11,paździemik 1902 gub.suwalska nr 10,s.153. Grabowiec - pow.hrubieszowski - ,.Polak" t.III,maj 1898, gub.lubelska nr 5,s.75. Grzebienie - pow.sokólski - "Polak" t.1X,luty 1904,nr 2, ; gub.grodzieńska s.2I. i Hołynka - pow.augustowski - "Połak" t.VIl,paździemik 1902, gub.suwalska nr 10,s.153. Huszcza - gm.Lubienka - "Polak" t.X,lipiec 1905, pow.bialski nr 7,s.107 274 275 Jamy - gm.Ostrów - "Polak" t.III,kwiecień 1898, Lubanów - gub.lubelska - "Polak" t.IX styczeń 1904, pow.włodawski nr 4,s.59 nr I,s.8. gub.siedlecka "Polak" t.V,październik 1900, Łabno - pow.augustowski - "Polak" t.VIt,październik 1902, nr 10,s.181. gub.suwalska nr 10,s.153. Janowice - pow.puławski - "Polak" t.VII,marzec 1902, Łabunie - pow.zamojski - "Polak" t.IX,marzec 1904,nr 3,s.41. gub.lubelska nr 3,s.41. gub.lubelska Janów Bp.- pow.konstantynowski - "Polak" t.III,lipiec 1898, Łazów - gm.Sterdyń - "Polak" t.II,kwiecień 1897, gub.siedlecka nr 6-7,s.97 pow.sokołowski nr 4,s.60. "Polak" t.IX,sierpień 1904,nr8,s.121. gub.siedlecka Kanusk - gm.Opole - "Polak" t.III,kwiecień 1898, Łęgi - gm.Bohukały - .,Polak" t.III,lipiec 1898, pow.włodawski nr 4,s.59. pow.konstantynowski s.97. gub.siedlecka gub.siedlecka Kobylany - pow.bialski - "Polak" t.VI,styczeń 1901, Łobaczów - gm.Kobylany - ,.Polak" t.III,kwiecień 1898. gub.siedlecka nr'1,s.12. pow.bialski nr 4.s.59. Kodeń - pow.bialski - "Polak" t.X,lipiec 1905, gub.siedlecka gub.siedlecka nr 7,s.107. Łomazy - pow.bialski - "Polak" t.X,maj 1905.nr 5,s.71 Konstantynów - gub.siedlecka - "Polak" t.IX,wrzesień 1904, gub.siedlecka ..Polak" t.X,lipiec 1905,nr 7,s.107. nr 9,s.139. Łomowo - gm.Horodyszcze - "Polak'' t.III,kwiecień 1898. Kornicz - pow.bialski - "Polak t.X,lipiec 1905, pow.włodawski nr 4,s.97. gub.siedtecka nr 7,s.106. gub.siedlecka Krasnobród - pow.zamojski - "Polak" t.IX,maj 1904, Łomża - gub.łomżyńska - "Polak" t.YII,sierpień 1902,nr 8.s. gub.lubelska nr 5,s.74. Kroże - pow.rosieński - "Polak" t.IV,marrec 1899, Łoski - pow.konstantynowski - "Polak" t.V,maj 1900,nr 5,s.93. gub.kowieńska nr 3,s.35. gub.siedlecka Krzeczewo - gub.mińska (?) - "Polak" t.II,luty 1897, Łukowce - gm.Sitnik - "Polak" t.X,lipiec 1905,nr 7,s.105. nr 2,s.28. pow.bialski Krzewica - gm.Tłuściec - "Polak" t.II,paździemik 1897, gub.siedlecka pow.radzyński nr 10,s.156. Majdan - pow.zamojski - ,.Polak" t.IX,marzec 1904,nr 3,s.40. gub.siedlecka gub.lubelska Kużawka - gm.Bohukały - "Polak" t.III,lipiec 1898, Malowa Góra - gm.Kobylany - ,.Polak" t.X,lipiec 1905,nr 7,s.107. pow.konstantynowski nr 6-7,s.97. pow.bialski gub.siedlecka gub.siedlecka Leguty - pow.bialski - "Polak" t.III,kwiecień 1898, Manie - gm.Tłuściec - "Polak" t.II,paźdz.1897,nr 10,s.156 gub.siedlecka nr 4,s.59. pow.radzyński "Polak" t.IłI,grudz.1898,nr 12.s.172. Leśna - pow.bialski - "Polak" t.V,wrzesień 1900, ů gub.siedlecka gub.siedlecka nr 9,s.140 Międzyrzec - pow.radzyński,- "Polak" t.IV.listopad 1899, "Polak" t.V,Iist.1900,nr 10-11,s.167 gub.siedlecka nr Il,s.170. "Polak" t.VI,styczeń 1901.nr 1,s.8 ..Polak" t.IV,grudz.1899,nr 12,s.I88. "Polak" t.X,czerwiec 1905,nr 6,s.87 Mokrany - gm.Bohukały - ,.Polak" t.IV,wrzesień I904,nr 9.s. ,.Polak" t.X,lipiec 1905,nr 7,s.108 139. "Polak" t.X,sierpień 1905,nr 8,s.117. pow.konstantynowski Lipowiec - gm.Tereszpól - "Polak" t.VII,październik 1902, gub.siedlecka pow.zamojski nr 10,s.156 Monastyry - pow.krasnostawski - "Polak" t.X,czerwiec 1905,nr 6.s.95. gub.lubelska ,.Polak" t.IX,grudz.1904,nr 12,s.186. ~ gub.lubelska Lipsk - gm.Petropawłosk - "Polak" t.VII,październik 1902, ' Mordy - pow.siedlecki - "Polak" t.II,luty 1897,nr 2,s.28. pow.augustowski nr 10,s.153. gub.siedlecka gub.suwalska Mutnica - pow.włodawski - .,Polak" t.X,czerwiec 1905,nr 6.s.87. 276 Nosów - gm.Witulica - "Polak" t.X,Iipiec 1905,nr 7,s.106. Sokołów - gub.siedlecka - "Polak" t.VII,wrzesień 1902,s.137. pow.konstantynowski Sokółka - gub.grodzieńska - "Polak" t.IX,luty 1904,nr 2,s.21. gub.siedlecka Sopoćki - gm.Wołowiczowce - "Polak" t. VII, paździemik 1902, Nowa Wola - pow.sokólski - "Polak" t.VII,październik 1902, pow.augustowski nr 10,s.153. gub.grodzieńska nr 10,s.151. gub.suwalska Nowy Dwór - pow.sokólski - "Polak" t.VII,paździemik 1902, Stasiówka - gm.Lubienka - "Polak" t.IV,grudzień 1899, gub.grodzieńska nr 10,s.I51. pow.bialski nr 12,s.188. Opole - pow.włodawski - "Polak" t.II,marzec 1897,nr 3,s.4. gub.siedlecka gub.siedlecka Sterdyń - pow.sokołowski - "Polak" t.XI,grudzień 1906, Pawłów - pow.chełmski - "Polak" t.'X,czerwiec 1905,nr 6,s.95. gub.siedlecka nr 10-12,s.13. gub.lubelska Suchożebry - gm.Krześlin - "Polak" t.VIII,marzec 1903, Piszczac - pow.bialski - "Polak" t.X,lipiec 1905,nr 7,s.I07. pow.siedlecki nr 3,s.42. gub.siedlecka gub.siedlecka Porstun - pow.augustowski - # "Polak" t.VII,październik 1902, Swory - pow.konstantynowski - "Polak" t.X,czerwiec l905, gub.suwalska nr 10,s.153. gub.siedlecka nr 6,s.87; Pratulin - gm.Bohukały - "Polak" t.X,sierpień 1905,nr 8,s.121. "Polak" t.X,lipiec 1905,nr 7,s.106. pow.konstantynowski Szozdy - gm.Tereszpól - "Polak" t.IX,grudzień 1904,nr 12, gub.siedlecka pow.zamojski s.186. Puławy - gub.lubelska - "Polak" t.VII,luty 1902,nr 2,s.27; gub.lubelska "Polak" t.VII,mar Lec 1902,nr 3,s.40. Środy - gm.Sitnik - "Polak" t.X,Iipiec 1905,nr 7, Radecznica - pow.zamojski - "Polak" t.V,listopad 1900, pow.bialski s.105. gub.lubelska nr 10-11,s.161; gub.siedlecka "Polak" t.X,sierpień 1905,nr 8,s.117. Terespol - pow.bialski - "Polak" t.IV,grudzień 1899,nr 12, Regałówka - pow.augustowski - "Polak" t.VII,paździemik 1902, gub.siedlecka s.188; gub.suwalska nr 10,s.153. "Polak" t.VI,styczeń 1901,nr 1,s.12; Rogów - gm.Repki - "Polak" t.II,kwiecień 1897,nr 4,s.60. "Polak" t.X,lipiec 1905,nr 7,s.107; pow.sokołowski "Polak" t.X,sierpień 1905,nr 8,s.121. gub.siedlecka f Tereszpól - pow.zamojski - "Polak" t.IX,grudzień 1904,nr 12, Romanów - pow.włodawski - "Polak'' t.III,kwiecień 1898, G ub.lubelska s.186,187. gub.siedlecka nr 4,s.59. Tomaszbw Lub.- gub.lubelska - "Polak" t.IX,marcec 1904, Rozwadówka - gm.Romanów - "Polak" t.II,marzec 1897,nr 3,s.44. nr 3,s.48; pow.włodawski "Polak" t.X,czerwiec 1905,nr 6,s.86. gub.siedlecka Waniewo - pow.mazowiecki - "Polak" t.VIII,paździemik 1903, Różanystok - pow.sokólski - "Polak" t.IX,luty 1904,nr 2,s.27. gub.mińska nr 10,s.159. gub.grodzieńska Winowo - gub.lubelska - "Polak" t.V,listopad 1900, Samowicze - gm.Bohukały - "Polak" t.III,kwiecień 1898, nr 10-11,s.167; pow.konstantynowski nr 4,s.59. "Polak" t.X,sie#pień I905,nr 8,s.12t. gub.siedlecka "Polak" t.III,lipiec 1898,nr 6-7,s.97. Wtodawa - gub.siedlecka - "Polak" t.VI,styczeń 1901, Siedlce - gub.siedlecka - "Polak" t.II,październik 1897, , nr 1,s.8; nr 10,s.156; "Polak" t.VIII,paźdz.1903,nr 10,s. "Polak" t.VIII,manec 1903,nr 3,s.42. 151. Sitniki - pow.bialski - "Polak" t.X,lipiec 1905,nr 7,s.105 Woroblino - gm.Bohukały - "Polak" t.II,luty 1897, gub.siedlecka pow.konstantynowski s.27. Sławatycze - pow.bialski - "Polak" t.X,lipiec 1905,nr 7,s.107. ', gub.siedlecka gub.siedlecka Woskrzenica - gm.Sidorki - "Polak" t.III,lipiec 1898, Sochy - gm.Tereszpól - "Polak" t.IX,grudz.1904,nr 12,s.186. pow.bialski nr 6-7,s.96. pow.zamojski gub.siedlecka 278 Wólka Nosowska - gm. Zakanale- pow. konstantynowski gub. siedlecka Zabłocie - gm. Zbuczyn- pow. siedlecki gub. siedlecka Zaczopki - gm. Bohukały- pow. konstantynowski gub. siedlecka Zamość - gub. lubelska- "Polak" t. V, maj 1900, nr 5, s. 93. "Polak" t. X, lipiec 1905, nr 7, s. lo7. "Polak" t. III, lipiec 1898, nr 6-7, s. 97. "Polak" t. IX, kwiecień 1904, nr 4, s. 56. Miejscowości zamieszkane przez unitów w zaborze austriackim: Husiatyń (miasteczko) - "Polak" t. X, wrzesień I905, nr9, s.143. Rozwadowo (wieś) - "Polak" t. IV, czerwiec 1897, nr 3, s. 44. Malówka (wieś) - "Polak'' t. X, sierpień 1905, nr 8, s.121. 279 Krzysztof Stępnik UNICI W PROPAGANDZIE LEGIONOW W pierwszych miesiącach I wojny światowej doszło do uksztattowania i okrzepnięcia dwóch głównych orientacji, dwóch systemów wyobrażeń politycznych Polaków, wiążących się z nadziejami na autonomię, bo o pełnej suwerenności państwowej trudno było wówczas marzyć. Konflikt zbrojny między zaborcami stwarzał wprawdzie wyczekiwaną od dawna sytuację szansy dziejowej, lecz niewielu wierzyło, by mogła się ona ziścić jako restytucja niepodległości. Jedni tedy liczyli na alians z państwami centralnymi, drudzy zaś wierzyli w potęgę Rosji sprzymierzonej z Za- chodem. W istocie była to rachuba na konsumpcję owoców uczuć sprzymie- rzeńczych po zwycięskiej wojnie strony, na którą się stawia. Oczywiście orientacyjne horyzonty i parametry ulegały nieustannym zmianom wewnęt- rznym wraz z obrotami fortuny wojennej. Zwolennicy orientacji austriackiej widzieli przyszłe państwo polskie jako sfederowany trzeci człon monarchu Franciszka Józefa (koncepcja trializmu), zaś po ewakuacji wojsk rosyjskich z Kongresówki - jako odrębne Królestwo; jednak dopiero akt 5 listopada 1916r. restytuował tę formę bytu państwowego. W każdym razie Polska byłaby częścią austroniemieckiej Mitteleuropy pomyślaną jako państewko buforowe, prewencyjna zona antyrosyjska. Zrazu nawet niepodległościowcy musieli respektować nie tyle te rachuby, ile po prostu konieczność militamego partnerowania państwom centralnym. Był to warunek sine qua non zaistnienia Legionów, auto- nomicznej siły zbrojnej w organizmie c.k. armii. Natomiast zwolennicy orientacji rosyjskiej zahipnotyzowani zostali wiz- jami wodza naczelnego w. ks. Mikołaja Mikołajewicza, roztoczonymi w słynnej odezwie z dnia 14 sierpnia 1914r. Rozumieli to jako obietnicę zjednoczenia Polski pod berłem Romanowów (Królestwo byłoby przeto polskim Piemontem). Efektem zwycięskiej wojny ze światem germańskim miało być zjednoczenie Słowiańszczyzny oraz w ogóle supremacja Rosji na kontynencie. Polska miała zająć pozycję najdalej na zachód wysuniętego protektoratu, rywalizującego pokojowo z pokonanymi Niemcami. Publicy- ści prasy warszawskiej udowadniali, że już teraz - w pierwszych miesiącach wojny - Królestwo spełnia rolę przedmurza Rosji, osłaniając ją przed ciosami nawały teutońskiej. Mamy przeto dwie orientacje [1], dwa systemy politycznych rachub 280 związane z zaborcami, dwa rządy: Naczelny Komitet Narodowy i Komitet Narodowy Polski, zaostrzony dwupodział moralny i dzielnicowy (proaust- riacka Galicja i prorosyjska Kongresówka), dwie formacje militame afilio- wane przy armiach państw zaborczych: Legiony Polskie z brygadierem Piłsudskim i Legion Polski walczący u boku Rosji (nie mówiąc o setkach tysięcy Polaków wcielonych do armii cesarskich i carskiej), mamy wreszcie dwie machiny propagandowe, wspomagane przez znanych pisarzy polskich. Po jednej stronie Struga, Daniłowskiego, Sieroszewskiego, Przybyszews- kiego, Orkana, a po drugiej zdeklarowanych zwolenników orientacji rosyjs- kiej: Reymonta, Micińskiego, Świętochowskiego, Niemojewskiego, Opp- mana. Oczywiście sytuacja zmienia się po wejściu Niemców do Warszawy dokładnie w pierwszą rocznicę wymarszu pierwszej kompanii Legionów, między sierpniami 1914 i 191 Sr. dwupodział jest niesłychanie głęboki. Pogłębiają go machiny propagandowe, pracujące z olbrzymim rozmachem. Perswazja panuje niepodzielnie w publicystyce; ukazują się liczne wydaw- nictwa, w tym albumowe, całe serie broszur propagandowych i politycz- nych, zbiorki wierszy, opowiadań i nawet powieści. Propaganda orientacji rosyjskiej zrazu odnajduje się lepiej niż propagan- da austrofilska i niepodległościowa. Ma ona mocne atuty w ręku, a głównie czynnik pozytywnego zaskoczenia wywołany "wiekopomną" odezwą wiel- kiego księcia, tak wiele obiecującą Polakom - państwa centralne nie były przygotowane do obwieszczenia odpowiednio atrakcyjnego manifestu. Po- nadto na korzyść Rosji działa głośna sprawa "mordu teutońskiego" w Kali- szu oraz wzrost sympatii do sojusznika prawiącego o Grunwaldzie, kapitał przez Rosjan szybko zresztą roztrwoniony. Ogólnie można powiedzieć, że propaganda ta ma charakter "ludowy", nie tylko że apelowała do ludu, lecz w sensie zręcznego posługiwania się naturalnymi obawami społeczeństwa, a w szczególności społeczności wiejskiej, wiążącymi się z wojną (inter- pretowano je jako instynktowną nienawiść chłopa polskiego do Niemców), dyskretnego sugerowania carskiego paternalizmu wobec chłopów, wreszcie tryumfalnego eksponowania dobrowolnego akcesu do wojny mas żołniers- kich, rekrutujących się z kongresowiackiej wsi. Świętochowski był wręcz zafascynowany reakcją mobilizacyjną "rezerwistów" (obyło się bez branki, a nawet pojawili się ochotnicy) i na tej podstawie wysnuł wnioski politycz- ne [2). Lud polski - według tego pisarza - wybrał orientację jako wyraz własnej woli, głębinowej nienawiści do Niemców, a ten wybór dojrzał w nim bez udziału inteligencji. Świętochowski opowiada się za powołaniem partii ojczyźnianej, któremu to dziełu sojuszu z Rosją stoją na przeszkodzie 281 politycy galicyjscy i "rozmaite odłamy inteligencji". A więc dochodzi tu do głosu wyraźny syndrom antyinteligencki. Ekspozycja ludowej nienawiści była o tyle dogodna, że przy jej pomocy można było zagłuszyć to wszystko, co tchnęło historią czy romantyzmem. Propaganda orientacji rosyjskiej rzadko zapuszczała się w obszary przeszło- ści, a jeśli już to czyniła, to po to, by winą za zabory obarczyć Niemców (w jednej z broszur tyczących tej kwestu nie wymienia się imienia... carycy Katarzyny [3)) oraz po to, by wytłumaczyć politykę rusyfikatorską im- perium celową prowokacyjną działanością biurokratów Petersburga o rodo- wodzie niemieckim. Przeto na białym od plam anezyjnych tle pseudohistorii wyhaftowane zostały wzorki ludowe i zarysy spiskowych konceptów. Propaganda orientacji austriackiej, a w szczególności publicystyczne agendy Naczelnego Komitetu Narodowego, demonstrowaay wprawdzie treści narodowe, ale tak, by nie wejść w kolizję z politycznymi interesami państw centralnych. O to zresztą dbała cenzura wojenna. Uwydatnia się cnoty wiemości Franciszkowi Józefowi oraz dzielności pułków polskich walczących w organizmie militarnym Austro-Węgier i legionistów. Rola oficjalnej publicystyki enkaenowskiej (którą wzorcowo uosabiają pewne periodyki i wydawnictwa ukazujące się w Wiedniu i w Krakowie) ulegała coraz wyraźniejszemu pomniejszeniu wraz ze wzrostem legendy Legionów. Dlatego wydaje się, że psychopolitycznym kontrapostem propagandy orien- tacji rosyjskiej jest propaganda Legionów, bazująca na perswazji typu niepodległościowego, a nie lojalistycznego, walkę z wrogiem przedstawia- jąca jako ogniwo polskiej irredenty i próbująca suwerennej gry z sojusz- nikiem. W głównych swoich zarysach stanowi ona prawie idealne zaprzeczenie duchowych podstaw orientacji rosyjskiej. Przede wszystkim daje jawny i pobudkowy wyraz marzeniom niepodległościowym, czego dowodem zaskakująco rozległe i intensywne zjawisko poezji bardów legionowych (nb. najczęściej wydawane przez Centralne Biuro Wydawnictw NKN). W wierszach dochodzi do emocjonalnej restytucji chlubnej przeszłości narodowej, w szczególności nasilają się echa Listopada i Stycznia. O ile propaganda orientacji rosyjskiej posługuje się technikami amnezyjnymi, o tyle ta - przeciwnie - jest anamnezyjna, wręcz zakotwiczona w przypo- mnieniu, w przywoływaniu wzorców zachowań patriotycznych, w marzeniu o dorównaniu największym wyczynom oręża polskiego. Tak to Rokitna staje się besarabską Samosierrą, a obecne zmagania "parafrazą" dawnych. Propagandę Legionów określa przeto ekspozycja treści narodowych, historycznych i romantycznych i to ją zasadniczo różni 282 od propagandy prorosyjskiej stawiającej na ludowość, słowiańskość, amne- zję historyczną. Przekazy propagandowe tworzone są w sposób dokładnie opisany już w antycznych podręcznikach retoryki. Do ułożenia figury perswazyjnej potrzebne są pewne pojęcia i obrazy, tak by mogły być użyte jako trafnie dobrany argument. Pole inwencji jest nie do ogarnięcia, ale i ono ma swoje ograniczenia, by wspomnieć tu o korzystaniu z chwytu analogii. Propaganda Legionów pracuje na rozległym terytorium przeszłości, dobywając z niej przykłady chlubnych zwycięstw i poświęceń, będące powodem dumy oraz martyrologii i krzywd historycznych, zachęcające do odwetu. Lecz nie wszystko, co choćby najświetniejsze, nadaje się do podniesienia, na przy- kład uderza oczywisty brak hasła "za wolność waszą i naszą''. Naturalnie nie sposób interpretować owego przypomnienia inaczej niż w kategoriach preparatu propagandowego, służącego przecież konkretnym celom psychopolitycznym. Fakt staje się tu po prostu plazmatem, wy- tworem odpowiednio zaaranżowanych wyobrażeń. Przywoływane obrazy konfederatów, napoleończyków, insurgentów mają mówić to samo, więc jakby zlewają się z sobą. Portrety Kościuszki, ks. Józefa, Wysockiego i Traugutta doprawdy upodabniają się pod względem wymowy patriotycz- nej. Wszak chodzi o łączącą pokolenia ideę niepodległości. Obróbce poddawane są także mity i legendy, np. ta o rycerzach tatrzańskich. Nie wszystko jednak podlega aktualizacji. W każdej propagandzie odkryć można ewidentne zaniechania, wątpliwe analogie, fałszywe odwrócenie proporcji, wstydliwe czy taktyczne przemilczenia. Poza tym drzemiące, potencjalne motywy mogą nagle się zaktualizować, dać świetny materiał dla propagandowej inwencji. Tak właśnie ma się sprawa z unitami w propagan- dzie Legionów. Zupełny brak zainteresowania tą kwestią i to po obu stronach frontu został gwałtownie przerwany w połowie sierpnia 191 Sr. Odtąd już mar- tyrologia unitów będzie ważnym elementem propagandy Legionów. Ale zanim do tego doszło, przeminął cały rok zupełnego milczenia. Zrozumiałe, że niedawne prześladowania religijne stanowiły tabu dla orientacji rosyjs- kiej, pochłoniętej ukłonami sojuszniczymi wobec Petersburga. A ponadto unici kojarzyli się z bolesną kwestią wyodrębnienia Chełmszczyzny, to jest oderwnia jej od Królestwa Polskiego. Wysmażony przez Dumę projekt, a potem faktyczna secesja były rodzajem biurokratycznego odwetu za nieoczekiwane skutki kwietniowego edyktu tolerancyjnego: "otpadienie 1905 goda'' czyli przejście unitów na katolicyzm. Ta bynajmniej nie nowa idea administracyjnego "respoljaczenia" (tradycyjnie obmyślana przez 283 Rosjan po wstrząsach powstańczych i politycznych w Kongresówce) już przed wojną postawiła Narodową Demokrację, aliantkę Rosji, w nie- słychanie trudnej sytuacji. Pomysł wykreowania nowej guberni i jej od- łączenia całe społeczeństwo odebrało wówczas jako dowód gwałtownego przebudzenia się instynktów rusyfikatorskich, a przerażeni konserwatyści obawiają się powstańczych "przedstawicieli polskiej rozpaczy". Najświet- niejszy literacko dokument martyrologii unitów Z ziemi chełmskiej Rey- monta wydany został w 1910r. - właśnie na fali tych niepokojów. W ostat- niej scenie utworu roztoczona została wizja biurokratycznej hucpy "przera- biania" Chełma na "odwiecznie rosyjskie miasto". Do oficjalnego ode- rwania doszło I stycznia I 9 I 3r. Wszystko zmienił manifest wielkiego księcia z dnia 14 sierpnia 1914r., który podniósł falę entuzjazmu dla Rosji, stwarzając psychopolityczne podwaliny orientacji rosyjskiej, opartej na sojuszu endeków, konserwatys- tów i postępowców. O unitach teraz milczy się zupełnie, a Reymont składa podpis pod telegramem wodza naczelnego oraz pisze opowiadanie Na Niemca!, będące apoteozą ludowego antygermanizmu. W wybitnym powie- ściopisarzu widziano filar orientacji rosyjskiej. Zupełnie podobną postawę przyjął inny sympatyk endecji Józef Weyssenhoff, który przed wojną również pisał o prześladowaniach unitów. Kwestię Chełmszczyzny załat- wiono zaś w bardzo prosty sposób, spisując ten region na straty. Ma to być cena za obiecywane zjednoczenie ziem polskich pod berłem Romanowów. Tak sprawy postrzegał np. Czesław Jankowski, który na początku wojny podzielał z entuzjazmem koncepcję Weyssenhoffa "odbudowy Polski etno- graticznie całej, jako przedmurza Słowiańszczyzny", konkludując wprost: "Chełmszczyzna, terytorium nowokreowanej guberni chełmskiej pozostanie oczywiście poza granicami Polski etnograficznej" [4]. IVic dziwnego, że dzieła ostatecznej aneksji Chełmszczyzny dokonała "z sercem otwattym i z dłonią po bratersku wyciągniętą krocząca na wasze spotkanie Wielka Rosja" [5) w... 1915r. (na mocy wielkanocnego ukazu carskiego). Wśród autorów opisujących przed wojną prześladowania unitów, a teraz zwolenników orientacji rosyjskiej, widzimy również Zofię Kowerską. W opowiadaniu Za wiarę, opublikowanym w "Przeglądzie Polskim" w 1888r., pisarka ta przedstawiła funkcjonowanie machiny państwowej, łączącej w sobie "fanatyzm urzędowy" z "gorliwością prawosławną", a ukierunkowanej na zmiażdżenie duchowe i religijne "uporstwujusz- czych". Zaś w zbiorze opowiadań propagandowych Przez krew i łzy (Wilno 1915) w rachunku krzywd historycznych przeklina Niemców za katowanie "dusz i sumień polskich", zabranianie "słowa polskiego i pieśni od Boga", 284 "ze świątyń pańskich wyganianie". Określenia użyte przez autorkę wyraź- nie odnoszą się do prześladowań religijnych, ale obecnie pasja antygermań- ska i sojusznicza sympatia do Rosji każąje widzieć po zupełnie innej niż 27 lat temu stronie. Opowiadanie Za wiarę, nawiasem mówiąc, zostało ponow- nie wydane w Warszawie w 1916r. O wiele bardziej zaskakuje roczne milczenie orientacji austrofilskiej i niepodległościowej. Wydawać by się mogło, że niedawne prześladowania unitów staną się ważnym elementem perswazji antyrosyjskiej, demonst- rującym nieludzkie metody praktyk "obrusienia", zasady działania gwałtu duchowego, nienasyconą niczym zaborczość carosławia. Wydawać by się mogło, że z dziejów martyrologii wydobyte zostaną świetne wzory męczeń- skiego heroizmu (wszak porównanie do pierwszych chrześcijan było stan- dardowe już przed wojną) oraz wątki konsolacji, by nie powiedzieć: tryumfalnego finału. Albowiem po kwietniowym edykcie tolerancyjnym z 1905r. unici podlascy w przeważającej swojej masie przeszli na katoli- cyzm. Był to prawdziwy policzek dla prawosławnego caryzmu, oznaczający tryumf - że posłużymy się tu zwrotami zaczerpniętymi z propagandy rosyjskiej - "opoljaczenia'', "okatoliczenia'' i "oporstwa''. Poseł siedlecki Ludomir Dymsza w książce Sprawa chełmska (Warszawa 1911) stwierdził, iż "nie można nie przyznać, że sam rząd popchnął unitów do katolicyzmu". Takie skutki przyniosła "idea zagarniania i rusyfikowania Polaków" oraz praktyka uciekania się do "środków nacjonalistyczno-eksterminacyjnych". Podobnego zdania był Leon Wasilewski: "Znikli <> byli unici, zjawili się natomiast faktycznie przywiązani do kościoła rzymskiego katoli- cy, którzy jednocześnie uznawali się za Polaków. Takiego wyniku 30- letniej pracy tępienia <> nikt się nie był spodziewał, najmniej zaś rząd i żywioły rosyjsko-nacjonalistyczne" [6]. Skutki edyktu tolerancyjnego sprowokowały w kilka lat później rozdraż- nioną nacjonalistycznie Dumę do podjęcia kontrakcji typu administracyj- nego, o czym była mowa. Wtedy to kwestia unitów - niejako ex post- została niesłychanie nagłośniona i włączona jako przewodni motyw w woj- nę publicystyczną polsko-rosyjską. Jej świadectwem są liczne artykuły i broszury, głównie z lat 1909-1912, traktujące o "sprawie chełmskiej '' i "chołmskom woprosie" [7]. W tej wojnie swoją obecność zaznaczyli literaci: Konopnicka, Weyssen- hoff, Bartkiewicz, a zwłaszcza Reymont [8]. Krótko mówiąc, opinia publiczna Kongresówki i Galicji reaguje na hasło "unici" i "Chełmszczyz- na" z wielką wrażliwością, a legenda "oporu" staje się duchowym przeżyciem wspólnoty w cierpieniu dla Polaków ze wszystkich dzielnic. 285 Musi przeto zdumiewać "przeoczenie" owej legendy na początku wojny przez propagandystów galicyjskich. Samo przypomnienie niedawnej wojny publicystycznej, faktu ponadkordonowej konsolidacji polskiej opinu pub- licznej wobec polityki Petersburga - mogło już mieć niebagatelne znacze- nie. Ale tego nie ma, tak jak nie ma tematyki unickiej w rozlicznych broszurach traktujących o "kwestii polskiej" i o wojennej geopolityce. Nawet później, gdy już dokonała się inkorporacja unitów do propagandy Legionów, to w tym typie publicystyki, bujnie wówczas rozkr Lewionym, sprawę tę zbywano formułami w rodzaju: "o losie <>, tj. unitów, nie potrzebuję tu chyba mówić" [9]. Wyczuwamy w tym zdaniu jakąś nawiasowość, choć literalnie wyraża ono sensowną myśl, że mar- tyrologia unitów jest tak powszechnie znana, iż nie ma potrzeby o niej rozprawiać. Samo werbalne przywołanie męczeństwa ma być argumentem. Argumentem? Ale na rzecz czego? Tego właśnie zabrakło w galicyjskiej publicystyce, szeroko rozpisującej się o "kwestii polskiej". Zabrakło, rzec można, ekstrapolacji geopolitycznej, ekspozycji złowrogiego przypuszcze- nia, że "kraj Chełmsko-Podlaski" - w sytuacji zwycięstwa Rosji - może zostać potraktowany jako wzorzec socjotechniki administracyjnej, zachęca- jący do eksperymentów na znacznie bardziej rozległą skalę. Skalę całej " zjednoczonej" pod berłem cara Polski. Naturalnie trzeba w tym miejscu postawić pewne hipotezy dotyczące jeśli nie braku wyzyskania, to braku kwalifikacji legendy martyrologicznej- wypada nazwać rzecz po imieniu - do "obróbki" politycznej i propagan- dowej. Otóż w pierwszym roku wojny działać mogły następujące czynniki. Po pierwsze, oczywiste zanachronizowanie przedwojennej świadomości (opada wysoka przedtem fala antysemityzmu, wyciszają się wewnętrzne waśnie etniczne wśród walczących z sobą państw), której towarzyszy oczekiwanie na zmianę dotychczasowej mapy Europy. Po drugie, unici to exemplum legendy męczeńskiej, ale nie żołnierskiej i nie powstańczej. Dalej - całkowita niewiedza co do stosunku byłych unitów do Rosji. Wszak mobilizacji "rezerwistów" nie towarzyszył spodziewany przez Piłsudskiego opór. Ponadto raczej chłodne przyjęcie Legionów w Kongresówce na- kazywało ostrożność w wyciąganiu wniosków, a cóż dopiero mówić o jakimś jej pogranicznym zakątku, do którego na razie wojska państw centralnych nie dotarły. W ewentualnym opiewaniu Podlasia brak byłoby roztropności i jakby poczucia sensu geograficznego. Warto zauważyć, że Legiony budowały swoją romantyczną legendę m. in. na bardzo realistycz- nym upamiętnianiu kolejnych pól bitew. Po czwarte, martyrologia unitów mogła być wyzyskana jako przypowieść o męczeństwie, ilustrująca wojnę 286 prawosławia z katolicyzmem. Ale propaganda galicyjska nigdy nie układała wizji konfliktu europejskiego w figury wojny religijnej. Co najwyżej w pewnych wydawnictwach żołnierzy rosyjskich określano mianem "schiz- matyków". To samo dotyczy ideologii społecznych, np. socjalizm - z które- go wyrósł twórca Legionów - nie dawał żadnego motywu, który można by perswazyjnie wyzyskać. Sytuacja zmienia się diametralnie w połowie sierpnia t915r., gdy I Brygada Legionów wkracza na Podlasie. Dosłownie natychmiast obser- wujemy serię działań propagandowych, których ducha świetnie oddaje nadtytuł krótkich obrazków Mariana Dąbrowskiego, sprawozdawcy wojen- nego przy Sztabie I Brygady: "Jak to żołnierz polski przywracał ludowi polskiemu odebrane mu przez Moskali kościoły katolickie" [10]. W obraz- ku "Brygada Piłsudskiego na Podlasiu" (z notą lokalizacyjną "Leśna, miejsce postoju I Brygady 17 sierpnia 1915") przedstawiony został epizod sierpniowego przemarszu beliniaków przez Podlasie. "Maszerujemy- podkreśla narrator - po drogach tej ziemi krwią męczeńską zroszonej, w boju najokrutniejszym, w boju biednej ludności unickiej, bezbronnej ze zbrojnymi bandami carskich opryszków nawracających nahajem i sztykiem na prawosławie" [11]. 15 sierpnia legioniści wkraczają do słynnego z prześladowań Drelowa. Prawosłani uciekli wraz z cofającymi się wojs- kami rosyjskimi, zaś ludność katolicka na wieść o zbliżaniu się oddziału Legionów powróciła z lasów do wsi. W tej sytuacji, jak relacjonuje sprawozdawca wojenny, wśród żołnierzy "zrodził się żywiołowo plan oddania kościoła ludności katolickiej, zwalenia ze szczytu nienawistnego prawosławnego krzyża, odprawienia w kościółku przynajmniej różańca do Matki Boskiej" [12]. Plan zrealizowano błyskawicznie: "W kwadrans czasu prawosławny krzyż, zrąbany toporkiem, leżał już pod ścianą płotu. Szczyt kościółka był wolny! Nad głównym wejściem zawieszono obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Posągi świętych, połamany krzyż unicki ze strychu kościoła znieśliśmy pod carskie wrota. Wkrótce jękliwy głos sygnaturki wzywał wiernych na nabożeństwo. W cerkwi do niedawna prawosławnej gospodarzył w otoczeniu nas i ludu kapelan wojsk polskich" [13]. Dalej następuje opis podniosłej modlitwy, łkania dziękczynnego byłych unitów, które tak wzruszyło sprawozdawcę, że musiał wyjść z kościoła, nie mogąc opanować łez. Obrazek zamyka rozmowa ze starym chłopem spieszącym do Drelowa, dobrze pamiętającym czasy prześladowań, który głęboko poruszony, błogosławi legionistów: "Panowie, niech was Bóg, niech was Matka najświętsza... Otom dożył, oto już antychryst pokonany". 287 Nie inaczej bylo następnego dnia w Leśnej (obrazek "Leśna"). Oddział polskiej kawalerii przywrócił Kościołowi katolickiemu klasztor zagrabiony niegdyś na rzecz prawosławia. Na dziedzińcu świątyni legioniści spalili krzyż prawosławny, postawiony na pamiątkę wyodrębnienia Chełmszczyz- ny. Tu również odbyla się msza, podczas której było "zamiast śpiewu słychać płacz radosny ''. Z podobną scenką "przywracania" spotykamy się w opowiadaniu Zygmunta Kisielewskiego W drodze. Oddział legionistów maszerujący przez Chełmszczyznę napotyka kaplicę cerkiewną, postawioną na miejscu dawnej, katolickiej. Jeden z żołnierzy niszczy uderzeniem kolbą wnętrze kapliczki, rozbijając w drzazgi krzyż trzyramienny, w miejsce którego stawia krzyż "nasz", "polski". Okoliczna ludność opowiada historię przerobienia owej kaplicy na ruską i towarzyszący temu opór, a w efekcie "męczeństwo za wiarę, jak u pierwszych chrześcijan". Nawiasem mówiąc, ta historia nie mogła się rozgrywać "przed niedawnymi laty", gdyż biorąc pod uwagę liczbę śmiertelnych ofiar i charakter represji, trzeba by te wypadki zlokalizować gdzieś w latach 1874-1875, w każdym razie przed edyktem tolerancyjnym z 1905r. A już na pewno musiałyby one dotyczyć unitów, tymczasem w tym opowiadaniu mowa jest wyraźnie o niegdysiej- szej kapliczce katolickiej, a nie unickiej. Dzieło "przywracania" zostaje uświęcone: "Teraz wystąpił kapelan wojskowy w habicie bernardyna, w burce kozackiej i strzeleckiej czapce. Cisza zapanowała śmiertelna. Wiatr jeno szamotał się, huczał i wściekał, jak prawosławny czort. Ksiądz pokropił kapliczkę dokoła, odmawiając modły, po czym, robiąc znak krzyża w powietrzu, zaczął: - W imię Ojca i Syna i Ducha... Lecz zaledwie wymówił pożegnanie, jęk żałośliwy i radosny stłumił jego słowa. Głośne westchnienia i szlochania zerwały się z ciżby chłopskiej i żohiierskiej, zlewając się w dziwny chór, w którym żalił się człowiek, płakała ziemia, a wicher rzucał się jak opętaniec. Kapelan przez długą chwilę nie mógł mówić i stał pod kapliczką wzruszony tak, iż łzy ciurkiem ciekły mu po twarzy wyschniętej... Potem zaczął: Ludzie chrześ- cijańscy, ludzie polscy... A że zmrok się już zaczął spuszczać na świat, słowa jego wysnuwały się jakby z dalekiej, głębokiej krainy, kędy duch wiecznie żywy - czuwa..." [14]. Opowiadanie Kisielewskiego różni od obrazków Dąbrowskiego włącze- nie elementu motywacji do opisu zachowań żołnierzy. Determinuje je chęć zemsty za "zrostopczynienie" wschodnich ziem Królestwa, za bestialstwo uciekających wojsk rosyjskich, w ostatnim odruchu panowania palących wieś polską i gnających przed sobąjej mieszkańców. Są tu wyeksponowane :t 288 pobudki do zemsty osobistej żołnierza, który uderzeniem kolby zniszczył wnętrze kapliczki prawosławnej. Towarzyszy temu charakterystyczne uogó- lnienie: "Tę barwę krwiożerczości wnieśli w uczucia brygady chłopi lubelscy i siedleccy. Były ich setki, a wszystkich dusze zaciekłe, twarde, zionęły pragnieniem odwetu za palenie sadyb, pędzenie ludzi na północ, niszczenie plonów. W ich spokojnych, zimnych oczach tlił skryty płomyk strasznej nienawiści, którą ugasić by mógł tylko odwet równie straszliwy, jak zbrodnie moskiewskie" [15]. Propaganda Legionów wyzyskała gwałtowny zwrot opinii Kongresówki, przerażonej paleniem i wysiedlaniem wsi, bezmyślnym kopiowaniem tak- tyki Rostopczyna z 18 I 2r. Można było teraz pokazać, na jak iluzorycznych podstawach budowano niedawną przyjaźń polsko-rosyjską i że obecnie " dantejski zaiste obraz piekła w Królestwie Polskim" przewyższa "pożało- wania godną katastrofę kaliską", która przed rokiem poważnie depopulary- zowała Legiony jako sprzymierzeńców państw centralnych. Uczucie niena- wiści do Moskali na trwałe owładnęło teraz powracającym do spalonej wsi chłopem oraz polskim żołnierzem, który w rzeczywistości nie był na tyle silny, by przeszkodzić niszczącej ewakuacji Rosjan - Piłsudski mówił wprost o "hańbiącej bezsilności naszej" i "policzku na twarzy". Niemniej sytuacja psychiczna Legionów uległa zdecydowanej poprawie. W sierpniu operują one w Lubelskiem oraz na Podlasiu jako oddziały wyzwalające ludność polską spod okupacji rosyjskiej oraz przemocy caryz- mu i prawosławia. Legioniści wkroczyli na tereny, gdzie nareszcie spotkali się z życzliwym przyjęciem, co dla nich miało budujące znaczenie. Do tej pory Kongresówka nie żywiła specjalnego zrozumienia dla żołnierzy formacji Piłsudskiego; przyjmowano ich chłodno, a wielu bardów puł- kowych nie potrafiło ukryć rozczarowania raczej odpychającą reakcję stolicy po "wzięciu" jej przez Niemców. Całoroczna gorycz, poczucie psychicznej izolacji ustępują teraz miejsca rodzajowi radości z misji, która wiąże duchowo wyzwoliciela z wy- zwalanym. "Sympatia ta w ziemi Chełmskiej i Podlaskiej, w ziemi Unitów, zamieniła się w jawną i otwartą pomoc. [...) Rzecz prosta, iż w ziemi Unitów wojska I Brygady nie napotkały na większy opór. Moskal zmykał, znacząc swą drogę łuną pożarów, a legioniści zwracali ludowi zabrane przed Iaty na cerkwie kościoły" [16]. Naturalnie tę sympatię można odczytywać po części w kategoriach " wishfull thinking", jako projekcję oczekiwań propagandysty na rzeczywi- stość, widzenia tego, co się chce widzieć. Nawet jeśli tak było, to jednak elementy owej sympatii i pomocy przejawiły się faktycznie. Wszak Legiony 289 weszły na ziemie o wspaniałej tradycji oporu. Nie wygasła tu pamięć o zrywie powstańczym Stycznia i o ks. Brzósce. Od świetnie zorganizowa- nej konspiracji unickiej zaczęła się aktywizacja świadomości narodowej podlaskiego ludu. W pierwszym roku wojny poddziemie niepodległościowe wzywa do bojkotu poboru do armii carskiej, działają tu ugrupowania "stanowiące polityczne zaplecze Legionów i tworzonej w Królestwie Polskiej Organizacji Wojskowej" [17]. A więc był na Podlasiu element przygotowania, który mógł skutkować prawdziwą sympatią dla Legionów. Dotyczy to także Lubelszczyzny i Lublina, "pierwszego z miast Królestwa Polskiego, które do Legionów i legionistów uprzejmą i serdeczną wyciąg- nęło dłoń" [t 8). Entuzjastycznym przyjęciem zgotowanym pr Lez mieszkań- ców Lublina rozkoszował się ułan Beliny Jerzy Godziemba-Sosnowski [19]. Obok więc "przywracania" propaganda Legionów podnosi kolejny wiążący się z unitami motyw "powitania", rozwijany na ogół jako dialog starego miejscowego chłopa z legionistą. Tego rodzaju dialog pojawia się w zakończeniu przywoływanego już obrazka Dąbrowskiego. W utworze anonimowego autorstwa Znam, znam was legionista rozmawia ze starcem unitą, który "siedział na pogorzelisku, dziwnie rozradowany, z taką pogodą w oczach, z jaką na świat i losy swoje patrzyli chyba dawni męczennicy z pierwszych wieków chrześcijaństwa" [20]. Jego gospodarstwo zostało spalone, ale składa on podziękowanie Bogu, że "takiej chwili doczekał - że nie ma ich tu". Starzec opowiada żołnierzowi dzieje męczeństw unitów podlaskich, pokazuje też tajemne miejsce pochówków. Legiony wita jako wojsko wyczekane, kojarzące mu się z oddziałami powstańczymi, w któ- rych szeregach sam niegdyś walczył: "Znam... znam was... - wyrzekł prawie że szeptem i zamyślił się, jakby chciał wspomnieniami przebiec czasy, kiedy i on [...]". Ten krótki obrazek stanowi apologię oporu unitów, ich przywiązania do polskości oraz - ta analogia kieruje się w stronę Legionów- "bohaterskiego wytrwania na posterunku - mimo wszystko". Narrator podkreśla malującą się na twarzach tych "najtwardszych" ludzi radość z powodu doczekania: "Wydali mi się jednymi z tych, o których Konopnic- ka musiała myśleć, pisząc rotę przysięgi". Podobny dialog toczy legionista z podlaskim chłopem w obrazku "Wśród opornych'', wydanym pod kryptonimem J.D. Wyprowadzając żołnierza na trakt prowadzący ku Białej Podlaskiej, chłop unita opowiada dzieje prześladowań: "Kiedy to mówił, siwe oczy nabierały błysku stali, wargi się zaciskały, twarz zdawała się być ulaną ze spiżu. - Może to nie po chrześcijańsku - ale nieraz w litanu odmawialiśmy sami: Boże skaż Moskali za nasze krzywdy! - I widocznie Bóg miłosierny wysłuchał naszych próśb, 290 bośmy ich raz przecież uciekających widzieli. A jak uciekali - warto to było widzieć" [21]. Swoje chałupy porzucili wszyscy prawosławni z wyjątkiem jednego wyznawcy tej wiary, "ale tylko z wierzchu". Ten uratował wieś przed podpaleniem, a następnie oddział kozaków wyprowadził na grzęzawi- ska. Chłop doprowadza legionistę do drogi, żegna się z nim, z dumą podkreślając, że Podlasiacy to "nie najgorsze chłopy i Polaki". Ten motyw powitania kojarzący apoteozę przetrwania z radością ze zrzucenia kajdan, tę w istocie figurę sprawiedliwego zadośćuczynienia przenoszono, ale to już było sporadyczne, na realia Polesia, gdy brygada Legionów przekroczyła Bug, idąc "nieledwie szlakiem napoleońskim". W wierszu Jana Starzewskiego "Rozmowa'' chłop poleski, przypominający " siwego Wernyhorę", tak przemawia do legionisty: "To jedno myśmy wszyscy czuli, że jakaś kr#ywda kraj dzierżyła, że ludzie jakiś tad - zepsuli, że wrócić winna - Dawna Siła. To myśmy też się nie zdziwili, gdyście pr#ybyli - hen - z daleka, my to wiedzieli każdej chwili, że tu coś woła nas - i czeka" [22] Propaganda Legionów eksponuje obrazy przywracania świątyń katolic- kich oraz serdecznego powitania żołnierzy polskich przez mieszkańców Podlasia i Lubelszczyzny. Tradycyjne wyobrażenia narodowo-romantyczne, a zwłaszcza ideę posłannictwa wpisuje w świat unitów; uwidacznia też zachowania żołnierza wywodzącego się ze wsi. W ten sposób doszło do perswazyjnego wyzyskania treści religijnych i społecznych. Inna sprawa, że sprzyjał temu splot realnych okoliczności. Istotę i charakter legionowej propagandy ludowej dobrze ilustruje gawęda Antoniego Plutyńskiego Moskale nie wrócą! (Trzy rovnowy), wydana w Lublinie w 1915r. jako odbitka z "Gazety Ludowej". Byli unici toczą dialogi na tematy wojny, rosyjskich niedawnych prześladowań, aktualnej polityki i przyszłości Polski (są mieszkańcami wsi lubelskiej). Nie są to jednak rozmowy, w których wszyscy się z sobą zgadzają. Bohaterem pozytywnym jest nieugięty Staszek Krawczyk, dawny konspirator unicki, wierzący, że zbliża się czas sądu Bożego nad Rosją, a teraz rozmyślający o "opiekunie" dla narodu polskiego, tzn. zapewne o królu polskim [23]. Jego antagonistą, a właściwie słabszą stroną dialogu jest Paweł Woś, który 291 dobrowolnie uciekał wraz z Moskalami, ale wkrótce - widząc bezsens tułaczki - powrócił na swoje, zresztą przez kozaków spalone gospodarstwo. Został on wykreowany jako niedoszły apostata, który "łaską Boską oświe- cony zawrócił ze złej drogi". Rozbudowa tego wątku nie jest przypadkowa albowiem propaganda musiała się jakoś ustosunkować do sprawy dobrowol- nych "bieżeńców", to jest uciekinierów, którzy w panice przed napierający- mi wojskami niemieckimi ewakuowali się za linię Bugu. To zjawisko migracji wojennej przybrało kolosalne rozmiary, świadcząc psychologicznie o nie wygasłej jeszcze sympatii do Rosji, a także o sile zakorzenienia propagandy antygermańskiej. Przedstawiane jako budujące sceny z tego, co działo się 15-16 sierpnia l9ISr. w Drelowie czy Leśnej, miały swoją antytezę. Mówi coś o tym relacja Stanisława Wotowskiego, który w książce Ze smutnej drogi (Kijów 1916) ukazał obrazy ucieczki ludności Podlasia: "groza zbliżania się wojska niemieckiego przeraziła ludzi i zdemoralizowała". Na pytanie stawiane chłopom "dokąd jadą?" autor zawsze otrzymywał jedną odpowiedź: "gdzie oczy poniosą, przed siebie". Podczas zaś kazania w kościele janowskim dokładnie dnia 15 sierpnia 1915r. przerażony "lud płakał, kiedy ksiądz w kilku słowach dotknął czasów obecnych". Nie jest to relacja szczególnie stronnicza# podobną ocenę migracji spotykamy także w prolegionowej "Polsce Ludo- wej". W nr 5 z 1915r. w listopadowej korespondencji z Janowa Podlaskiego autor o inicjałach M.S. taką formułuje opinię: "Zdołano wpłynąć na umysły gospodarzy naszych tak dalece, że ci z własnej nieraz woli opuszczali rodzinne siedziby, ładowali na wozy swą chudobę i wyruszali, hen, na północ, wabieni słodkimi obietnicami otrzymania tam gdzieś 10-krotnej ilości morgów ziemi. W pierwszym miesiącu wiele wsi stało wprost pustkami. - Dzisjaj już wielu gospodarzy popowracało. Ale, pożal się Boże, w jakim stanie! Przeważnie każda rodzina straciła kogoś z bliskich: dziecko, ojca lub matkę starszą. Umarli z chłodu i głodu lub potonęli przy przeprawie przez Bug" [24]. A więc ten trudny temat propaganda podjęła, a rozegrała go w ten sposób, by wykazać nieroztropność owych uciekinierów, wyrażając przy okazji współczucie tym, którzy powrócili. W utworze Plutyńskiego jest to jakby powrót syna marnotrawnego, który widząc postępowanie Rosjan, popalone przez nich wsie w Chełmszczyźnie, przekonał się, iż jego rodzinie grozi poniewierka, jeśli nie zatrata i zaprzaństwo - i wyciągnął z tego wnioski. Ta ekspiacja w zakończeniu utworu znajduje dodatkowo budujący finał. Oto syn owego bieżeńca jako kapral II Brygady walczy w Karpatach i w liście zapowiada zwycięstwo nad Moskalami. Ojciec teraz podziela te 292 nadzieje i błogosławi jego walce. Legionista wspomina w liście (tylko w świecie fikcji mogła go przepuścić cenzura wojskowa) o rozkazie powrotu brygady do Królestwa i o połączeniu jego oddziału z czwartakami, wśród których wielu wywodzi się z Lubelszczyzny. Warto w tym kontekście wspomnieć o czwartakach, tj. czwartym pułku piechoty, uformowanym 10 maja 19 t Sr. , w skład którego weszli żołnierze walczący uprzednio w Karpatach, na Huculszczyźnie. Ta jednostka III Brygady walczyła pod Jastkowem, 16 sierpnia przemaszerowała przez Drelów, a następnie odbyła kampanię na Wołyniu. Był to pułk, w którym do głosu doszła - rzec można - ludowa wersja ideologii Legionów. Najciekaw- sze jest jednak to, że jednoczył on w sobie ducha "małych ojczyzn", regionów szczególnie przez legionistów ulubionych, a niekiedy stamtąd pochodzących. Mamy tu na myśli Podhale, o którym tak pięknie wyrażał się Piłsudski, dobrze mu zapamiętując, że epitet "nasi" dotyczył tu wyłącznie Legionów (w innych dzielnicach był to "zaimek niewolniczy '', odnoszony przez ludność do wojsk carskich czy cesarskich). Czołowy zaś propagandys- ta i poeta czwartego pułku Józef Andrzej Teslar stwierdzał, że "Podhale dało nie tylko swój zapał i swój pieniądz, ale i świetny materiał do Legionów'' [25]. Odznaką pułkową była swastyka góralska, zaś komendant 1 baonu mjr Andrzej Galica pochodził z Podhala. Drugim takim regionem była Lubelszczyzna, skąd rekrutowała się część żołnierzy i gdzie przeszedł chrzest bojowy pułk. Legioniści we wdzięcznej pamięci zachowali przyjęcie zgotowane im przez mieszkańców tej ziemi, o czym już była mowa. Trzecią zaś "małą ojczyzną'' stało się Podlasie i Chełmszczyzna, ziemia unitów. W Feliksa Gwiżdża Pieśni pułku IV (np. pojawia się tu hasło "Za Wolność i Lud!") mamy zwrotkę, w której podniesiona została motywacja walki: "Za bat nad ludem, za oplwanie wiary, Za szubienicę, za narodu krew... Mścić się dziś idzie nasz Legion szary, Ohydą Moskwy zatargać do trzew" [26] Niewątpliwe to świadectwo barwy ludowo-religijnej pułku, które po- zwala na domysł co do jego proweniencji duchowej i terytorialnej. Czwarty region to Huculszczyzna, skąd przeniesiono część legionistów w celu uformowania pułku, o którym mowa. Pamięć o Huculszczyźnie była wśród żołnierzy tak dobra, jak pamięć o Lublinie. Przywoływany Teslar nazwał słynne Żabie "polskim Soplicowem", zaś żołnierze długo nie mogli zapomnieć uroków Kołomyi [27). A więc Podhale, Lubelskie, Podlasie 293 i ziemia chełmska oraz Huculszczyzna - to były te małe ojczyzny, miejsca serdeczne pochodzenia bądź walki oraz gościnnego przyjęcia i duchowego wytchnienia, tak dobrze zachowane we wspomnieniach legionistów. Kreacja sędziwego chłopa opowiadającego o męczeństwie unitów miała krzepić ducha żołnierzy Legionów oraz sugerować wyzwoleńczo-misyjny charakter ich walki. Dialog unity z legionistą stanowił podstawową figurę propagandową, która służyła nie tylko wygrywaniu treści okazjonalnych, lecz także zdawała się przybierać szatę patriotyczno-religijnego mitu. Tak jest np. w obrazkach scenicznych Jadwigi z Łobzowa (Strokowej). W Kto idzie? Obrazku scenicznym na tle życia legionistów, którego akcja rozgrywa się w I915r., stojącego na warcie żołnierza osaczają Tęsknica i Zwątpienie. W tej psychomachii woli walki z osłabiającą ją udręką rozstania z bliskimi i "złym duchem'' wątpliwości z pomocą legioniście przychodzi Podlasianin (nazywany też Unitą). Roztacza on wizję wytrwania unitów, którego ceną było "za wiarę męczeństwo", a następnie czyniąc znak krzyża przepędza dręczące Zwątpienie. Wyegzorcyzmowany legionista nabiera zapału i "chy- ląc się do nóg Podlasianina" dziękuje mu serdecznie za duchowe wzmoc- nienie. Unita z kolei składa Legionom hołd "za wolności siew", za wyzwolenie Podlasia: "Czekali my dlugo, ezekali my wiernie Na to wojsko święte... <>... co hen pod Wawelem Śpi długo - uśnięte... I wierzyli wszyscy od krańca po kraniec, Iż powstanie z snu... Chmurą orlów splynie... rozprawi się z wrogiem I przyjdzie... aż tu... Tutaj gdzie my - lud bezbronny... Stali - niezachwiani... Nie bojąc się kul, nahajów... (z okrzykiem bólu) Carom nie poddani !... (Wyciąga ręce jakby błogoslawiąc legionistę) <> !... idźcie... nie wstrzymani- Przez fzy, krew i trud... Obrońcom ojczyzny... błogosławi dzisiaj! Tu - Podlaski lud..." [28]. 294 W finale utworu pojawia się Królowa Jadwiga, która uroczyście wieści, że "padnie wiary wróg" i że Polska odzyska wolność. Ofiara legionistów nie pójdzie na marne, a ich żołnierski trud doczeka się zapłaty. "Wróci wam Ojczyzna, wróci łzy przelane... W tych kościelnych dzwonach, Co pieśnią popfyną na podlaskiej ziemi... I Chełmszczyzny stronach... '' [29]. W odpowiedzi na te słowa legionista prezentuje broń i z zapałem wypowiada ostatnią kwestię w utworze: "Nie damy, by nas gnębił wróg... Tak nam dopomóż Bóg!..." Kolejny obrazek sceniczny Strokowej Tobie Polsko! został "napisany tak, ażeby w najuboższej szkółce mógł być przedstawiony, bez kostiumów i bez dekoracji". Jego akcja rozgrywa się również w 1915r. "w Polsce", a jest on o tyle interesujący propagandowo, że usiłuje kontaminować tematy prześladowania unitów i powstania styczniowego. Sędziwa babunia błogo- sławi Legiony i rwącą się do nich młodzież, która może czuć się szczęśliwa, że przypomni wrogowi "rzeź Pragi, Maciejowice, 31 rok..., 63 rok..., Podlasie..., Chełmszczyznę..., knut...'' W zakończeniu utworu babcia rozpo- znaje w jednym z legionistów sierotę po drugim bracie z dworku nad Bugiem, który został powieszony za udział w powstaniu styczniowym. A więc męczeństwo unitów jest tu inkorporowane do tradycji powstań, a interpretacja propagandowa zmienia jego sens z oporu religijno-ludowego na narodowy. Konsekwencją tego jest wyniesienie walki Legionów do rangi misji wyzwoleńczej, co najlepiej w utworze wyrażają słowa młodziutkiej Zosi: "Niech nasi legioniści idą dalej i naprzód, niech się walą mury niewoli carskiej, niech na Podlasiu i Chełmszczyźnie zadzwonią dzwony radosną pieśnią za odebrane kościoły..." i dalej: "Nie zabroni już nikt unitom chrztu i pacierza, nie będą dzieci w szkołach po rosyjsku uczyć się..., będzie można powiedzieć dziecku w szkole - t y P o I a k j e s t e ś !.. " [30]. Warto przy okazji zauważyć, że formuła "nie zabroni już nikt Unitom chrztu i pacierza" jest anachronizmem, by nie powiedzieć celowym wmówieniem propagandowym, gdyż po edykcie tolerancyjnym z 1905r. unici podlascy przeszli masowo na katolicyzm. Galicyjscy zaś nie, i to może tłumaczyć błędną (trudno powiedzieć czy zamierzoną) akomodację sytuacji 295 religijnej jednej dzielnicy do drugiej. Jest to podobny typ anachronizmu, o którym była mowa przy okazji utworu Zygmunta Kisielewskiego. Było chyba tak, że funkcja propagandowa nakazywała nadal utożsamiać Pod- lasianina z unitą (jak w obrazku Strokowej), choć w 1915r. ten unita był już eks-unitą. Legenda oponz stanowiła niezwykle ważny materiał dla ludowego skrzydła propagandy Legionów, który mógł zostać doceniony dopiero w sierpniu 1915r. Lata 19 I 5-1916 to okres dość intensywnego wyzys- kiwania treści martyrologii unitów, ale nie bez wyraźnych ograniczeń. Przede wszystkim, pomimo sporadycznych prób, męczeństwo za wiarę nie zyskało sankcji motywu narodowego. Dowodem brak wyodrębnienia tego wątku w tematycznie poukładanych licznych antologiach, almanachach, wydawnictwach okolicznościowych i tomikach wierszy bardów pułkowych. Od początku legenda oporu była traktowana jako materiał propagandy niepodległościowo-ludowej, a nie niepodległościowo-narodowej. Jej ad- resatem miał być czytelnik i żołnierz wywodzący się ze wsi. Stąd też przywoływane w tym artykule obrazki i opowiadania zamieszczane były w publikacjach typu "Kalendarz polski dla ludu nar. 1916" czy w lubels- kich tygodnikach ilustrowanych o orientacji niepodległościowo-ludowej: "Gazecie Ludowej" i "Polsce Ludowej". W pewnym sensie "regionalizo- wało" to tematykę unicką, co może było rzeczą naturalną, biorąc pod uwagę fakt oddziaływania na adresata, lecz nie przyczyniało się do jej upowszechnienia jako narodowej czy ogólnopolskiej. W przywołanych periodykach lubelskich sprawie unitów poświęcano wiele miejsca, przy czym przeszłość starano się łączyć ze współczesnością, tak by osiągnąć oczekiwany efekt perswazji. "Gazeta Ludowa" przypo- mniała niedawne prześladowania unitów oraz działalność rusyfikatorską władz carskich, a w bloku listów przedstawiała sytuację obecną, przykłady pozytywnych przemian i wzrostu świadomości patriotycznej, z drugiej zaś strony "ostatnie podrygi konającego prawosławia i rosyjszczyzny", przeja- wiające się w "straszeniu teraz zemstą Rosji rodzin legionistów w Chełmsz- czyźnie". W jednym z numerów spotykamy wierszowaną parodię odezwy wielkiego księcia pisaną "pod unitów", w innym zaś artykule "do braci włościan" przypomnienie działalności "chuliganów w sutannach popskich i z krzyżami na piersiach" oraz "zawziętego wroga Polaków katolików osławionego polakożercy, archireja chełmskiego Eulogiusza". Tego typu tekstom towarzyszy sporadycznie ikonografia, np. w postaei reprodukcji obrazu przedstawiającego wydarzenia w Pratulinie. Do tego dochodzi przedruk Do swego Boga Żeromskiego z dość dwuznacznym wyjaśnieniem 296 dla czytelnika, że "wielki pisarz narodowy" "dla słabego zdrowia- przebywa obecnie w Zakopanem '' ( 19 I 6 nr 17). Widocznie miało to uśmierzyć wieści dotyczące postawy politycznej Żeromskiego, po wojnie przez Struga określanej jako "moskalofilska" (w Odznace za wierną służbę). Nie inaczej ma się sprawa z "Polską Ludową". Mamy tu też artykuły o unitach (np. Jadwigi Marcinowskiej o Makrynie Mieczysławskiej), foto- grafię obrazu przedstawiającego św. Jozafata Kuncewicza męczennika patrona unitów, wreszcie wiersze i pieśni Legionów z akcentami regional- nymi, np. w Śpiewce ułanów Beliny (1916 nr 17) pojawia się zwrotka: "Na głowg włożym dawny hełm, Lub czako... Niech nam sprzyja ! ! Odzyszczem Chełm - odzyszczem Chełm! Jezus ! - Maryja !.. '' W śpiewce tej nb. mowa jest również o odzyskaniu Lublina, Horodła i Wilna, przemawia więc przez nią jakiś rodzaj orientacji "wschodniej" w propagandzie Legionów. Ponadto w "Polsce Ludowej" w bloku korespondencji drukowano listy z Podlasia, ukazujące aktualną sytuację polityczną i stan świadomości narodowej jego mieszkańców. Opublikowany też został artykuł polemiczny wobec żądań bazylianów, zakonu unickiego w Galicji Wschodniej - chodzi- ło o sprawę przejścia katolików eks-unitów z powrotem na łono Kościoła unickiego, mającego mieć pierwszeństwo na Podlasiu. Z rzeczy literackich mamy obrazek Mariana Dąbrowskiego, zaś o Reymoncie wzmiankuje się tylko jako o autorze Z ziemi chełmskiej (pamięta się jego akces do orientacji rosyjskiej). Naturalnie temat martyrologii unitów nie był wyłączną demoną propa- gandy Legionów, która dokonywała specyficznej jego aktualizacji. Istniał jeszcze po prostu społeczny nurt pamięci, który niósł wspomnienie o nieda- wnym męczeństwie i prześladowaniach, niekoniecznie kojarząc je z ideo- logią niepodległościową. Po upadku orientacji rosyjskiej w Królestwie (teraz Rosją pogardzają ci, którzy najgoręcej w nią wierzyli) następuje psychologiczne odreagowanie rocznej "sugestii", wymagające z kolei ustosunkowania się do zaborcy, który odszedł. Następuje jakby odczadze- nie, zdanie sobie sprawy z tego, czym była dla Polski Rosja i z systemu rusyfikacji, jaki bezwzględnie w każdych warunkach stosowała. Nawet w sytuacji wojny. Publicyści Kongresówki (nie wnikamy tu w kwestie koniunktury poli- 297 tycznej) przypominają teraz - zepchnięte w niebyt wskutek niedawnego aliansu z Rosją - fakty z przeszłości. Powracają zwłaszcz echa powstań narodowych. Ta fala reaktywacji pamięci, anamnezji, przywoływania wzor- ców patriotycznych niesie też ewokację martyrologii unitów. Od strony wydawniczej wygląda to w ten sposób, że wznawia się niektóre spośród utworów przedwojennych, w tym zresztą autorów, którzy głosili akces do orientacji rosyjskiej: Reymonta Z ziemi chełmskiej i Zofii Kowerskiej Za wiarę. Spośród utworów oryginalnych, powstałych w dobie wojny, zwraca uwagę Marii Gerson-Dąbrowskiej Za co? Obrazek z życia unitów (War- szawa 1917). Przedstawiona tu została historia życia unitki, która, by uniknąć prześladowań, uciekła do Warszawy. Manifest tolerancyjny zmienił jej sytuację, przepisała się na wiarę katolicką, ale już było za późno na odwrócenie losu. Poświęciła swoją miłość i młodość, przeżyła prześladowa- nia, cierpiała, aż wreszcie doczekała wybuchu wojny, a następnie klęsk Rosji, które oceniła jako nadejście "godziny sądu". Ale zaraz odczuła straszliwą niesprawiedliwość losu, wyrażając to pytaniem "za co?" - za co musiała przecieipieć tyle, by dożyć tej chwili? Interesujący jest również jeden z obrazków tryptyku unickiego Cecylii Walewskiej z cyklu Nad Bugiem (I900-1915) [31], w którym zostały ukazane wewnętrzne przeżycia mniszki nagradzanej orderami za szerzenie prawosławia, a teraz gotującej się do odejścia wraz z ewakuującymi się wojskami rosyjskimi. Mniszka, przerażona niepojętymi dla niej wydarzenia- mi, doznaje szoku. Wali się w gruzy jej dotychczasowy świat, ziszczają przeczucia i napawające ją niegdyś przerażeniem sny. Przygniata ją widok opustoszałej, ogołoconej z dzwonów wywiezionych za Bug cerkwi, która "stała, jak pozbawione gromowładnej dostojności swej i mocy widmo, któremu wypruto trzewia''. Oprócz utworów literackich, wznowionych lub w okresie wojny po- wstałych, ukazują się prace publicystyczne również jako przedruki bądź rzeczy obecnie napisane. Czasem mamy do czynienia z wyzyskaniem i "przeróbką'' publicystyki przedwojennej. Przykładem są Leona Wasilews- kiego Dzieje męczeńskie Podlasia i Chełmszczyzny (wydania z 19 I 6 i 1918r.), będące odpowiednio zaktualizowaną wersją książki tego autora Chełmszczyzna i sprawa jej oderwania, o której już była mowa. Warto przy okazji zwrócić uwagę na fakt pewnego zintensyfikowania wydawnictw traktujących o unitach po akcie 5 listopada 1916r. (o czym świadczą grudniowe daty niemieckiej cenzury wojennej na utworach druko- wanych w końcu I 916 i początku 19 I 7r.). Można to interpretować jako 298 świadectwo instrumentowania pamięcią, dowodzące obecności elementu decyzji i dyspozycji w sterowaniu określonymi tematycznie wydawnict- wami [32]. Wojenne dzieje pamięci o unitach i legendy oporu wchodzą w trzecią fazę wraz z przyznaniem Ukrainie - na mocy traktatu brzeskiego - Podlasia i Chełmszczyzny. Ten nadział dosłownie wstrząsnął społeczeństwem pol- skim, reaktywując poczucie zagrożenia, odsłaniając cynicznie użytkowy stosunek państw centralnych do wykreowanego przez nie Królestwa, czy- niąc zeń operetkowego sojusznika. Wyzwolenie Podlasia i Chełmszczyzny w sierpniu 191 Sr. można było teraz odbierać jako farsę, skoro w lutym 1918r. lekką ręką oddano te ziemie Ukraińskiej Republice Ludowej. Przez Polskę przeszła potężna fala protestów, pobudzająca do wzmożenia działań niepodległościowych, zaś eks-legioniści pod Rarańczą stoczyli bitwę z soju- szniczymi dotąd oddziałami austriackimi. Czarę goryczy przepełniła kapitu- lacja bobrujska, rozbrajanie przez Niemców oddziałów polskich na Wscho- dzie. Wieść o nowej aneksji Podlasia i Chełmszczyzny sprowokowała społe- czeństwo także do konkretnych posunięć organizacyjnych. Jedną z takich inicjatyw komitetowych było utworzenie w Lublinie Towarzystwa Straży Kresowej. Agenda wydawnicza tego towarzystwa opublikowała m. in. niezłe literacko opowiadanie o unitach Heleny Mniszek Z ziemi fez i krwi. Artykułom publicystycznym towarzyszą obrazki i wiersze. Przykładem utwór ks. Franciszka Błotnickiego Nie wydrzecie!..., wyrażający dumę z ziemi unitów "Świętej laszej w swym zwycięstwie tak wyniosłej". Końcowa zwrotka jest wyznaniem religijno-patriotycznej wiary: "Nam >>opornych<< nie wydrzecie, choćby piekło byfo z wami, bo osfonim ich piersiami i nie damy za nic w świecie!" [33] Publicystyczne i literackie echa "sprawy chełmskiej" odzywają się jeszcze w pierwszych latach niepodległości. Legenda oporu, pamięć o męczeństwie (nie mówiąc o konkretnych losach unitów) ma przeto swoją wojenną historię. Najpierw p r z e m i I c z e n i e, aż do sierpnia 19 I Sr., potem znamienne w y z y s k a n i e jej przez propagandę Legionów, a następnie dość trwałe u o b e c n i e n i e, które było zasługą wydawnictw warszawskich (intensyfikujące się po akcie 5 listopada 1916r.), w końcu zaś gwałtowna a k t u a 1 i z a c j a w związku z reaktywacją dobrze znanego poczucia 299 zagrożenia po nowym wyodrębnieniu Podlasia i Chełmszczyzny, tym razem dokonanym przez Niemców. Artykuł traktował tylko o pewnym wycinku owej wojennej historii, ograniczającym się do propagandy Legionów. Staraliśmy się wykazać, że legenda oporu - naturalnie w pewnych okolicznościach - dawała dobry materiał, służący celom perswazji patriotycznej. Było oczywiście w tym coś z instrumentalizacji, gospodarowania zasobami pamięci o męczeństwie, niemniej gdy patrzymy na to od strony moralnej, nie możemy uznać takiego podejścia za naganne. W końcu poezja Legionów operuje na całej nieomal historii Polski, biorąc z niej to, co jest potrzebne, np. do pobudki i dla podniesienia ducha. Przeszłość, a właściwie jej obiegowe wątki przy- jmujące postać legendy czy mitu, dają się wciąż odsłaniać na nowo, aktualizować, wchodzić w pola analogii, wreszcie politycznie figurować. Próbowaliśmy także ukazać ograniczenia i wmówienia, które towarzy- szyły operacjom plastycznym na treściach religijno-narodowych. Elemen- tem ograniczenia było zrazu całoroczne przemilczenie (sytuacja nie skłania- ła do zajęcia się sprawą unitów), a potem lokalizacja materiału w ramach propagandy niepodległościowo-ludowej. Pojawiły się też próby inkorporo- wania wątku martyrologii unitów do tradycji zrywów powstańczych, kon- taminowania go ze Styczniem. Rodzajem wmówienia była ekspozycja rdzennej polskości unitów, przy zupełnym niedostrzeganiu czynnika rusińs- kigo. Pomimo tego, iż opór był świadectwem nie tyle wytrwania w polsko- ści, ile raczej opowiedzenia się za nią, doszło do utożsamienia Podlasiaka z unitą i wręcz z wzorcem Polaka, do wykreowania postaci mówiącej czysto po polsku, obdarzonej polską świadomością narodową, zahartowanej przez eierpienie, gruntowanie nienawidzącej Moskali. Stąd ta figura sędziwego chłopa rozmawiającego z legionistą oraz propagandowe opisy wkroczenia oddziałów Legionów na Lubelszczyznę, Podlasie i ziemię chełmską jako misji wyzwoleńczej. Z terenów tych usunięto w sposób "cudowny" armie państw centralnych, w ogóle w ani jednym z przywolanych utworów nie pojawia się żołnierz niemiecki czy austriacki. Tymczasem faktycznie Legiony tylko "przemaszerowały" tamtędy, staczając zresztą bitwy i poty- czki, a prawdziwą władzą stała się rychło administracja okupacyjna. O szamotaninie duchowej i poczuciu niemocy Piłsudskiego mówi w końcu wiele opowiadanie Rubikon Juliusza Kadena-Bandrowskiego. Widzimy w tym utworze nie wodza wyzwoliciela, lecz wystawionego na ośmieszenie konspiratora, właśnie w dniach 13-I 5 sierpnia I 915r. przemy- kającego się do Warszawy przez patrole żandarmeru austriackiej i zmotory- zowane zagony wojsk niemieckich. Kaden mówi wprost o "wstydzie 300 i upokorzeniu" jako o dominujących uczuciach towarzyszących owej wyprawie do stolicy. A trzeba pamiętać, że pisarz ten byl zagorzałym piłsudczykiem, który wszak w świętej legendzie dojrzał jakiś "cień" istotnej prawdy. Kreacja osamotnionego i osaczonego Piłsudskiego bodaj czy jednak nie zyskała przez to na wzniosłości. Elementem wmówienia były też (trudno powiedzieć na ile celowe) błędy adaptacyjne, biorące się z dostosowania treści legendy czy wieści do aktualnej sytuacji. Wyzwalało to efekt anachronizmu. Z analizy świata przedstawionego niektórych utworów wynika, że unici powinni być nazy- wani eks-unitami. Ponadto "styl" i skala represji (ofiary śmiettelne), wskazujących raczej na lata 1874-1875, bywają przenoszone na okres tuż przedwojenny. Pomijana jest też bliższa charakterystyka ludności Podlasia i Chełmszezyzny. Unitów czy raczej eks-unitów postrzegamy przeważnie jako modlącą się zbiorowość, a jeśli już występują jednostki - w rozmowie z legionistami - to określane są one w rodzaju "stary chłop", "sędziwy unita". Nie mają oni nazwisk ni imion, mówią najezystszą polszezyzną, gwary się nie zauważa, rusińskiego i mówienia "po prostemu" też nie. Problemu prawosławia nie dostrzega się w ogóle, rzeczy przedstawia się tak, jakby wszyscy wyznawcy tej wiary uciekli wraz z cofającymi się wojskami rosyjskimi. W sumie trzeba powiedzieć, że propaganda Legionów posługiwała się pewnym preparatem świadomościowym, który nazwała "unitą", czyniąc zeń element perswazji patriotycznej, że wydestylowała z legendy mar- tyrologicznej, z pamięci o męczeństwie nadzwyczaj "czyste" treści, które następnie mogła uczynić narzędziem wzmacniania sensu ideologii Legio- nów i ich wysiłku zbrojnego. Był to rodzaj "wishfull thinking", które świetnie można zrozumieć. W sierpniu 1915r. nareszcie mogła zostać zaspokojona potrzeba misji, być może nieco zastępezo, gdyż wymarzoną stolicę zajęli jednak Niemcy. Niemniej, nie były to Karpaty, gdzie droga wiodła donikąd. Żołnierz polski wkroczył na ziemie unitów, których mieszkańcy przyjęli go dobrze, podzielając jego nienawiść do odehodzą- cych w dymie pogorzelisk Moskali. Nic więc dziwnego, że w tej perspek- tywie Lubelszezyzna, Podlasie i ziemia chełmska jawiły się jako najlepsza część Polski, region serdeczny, mała ojczyzna, zakątek ziemi obiecanej, namiastka Itaki. 301 [1) Naturalnie za tym dychotomicznym uproszczeniem kryją się istotne podziały wewnęt- nne. W ramach orientacji austriackiej "enkaenowcy" ("austrofile'') ścierają się z "niepodleg- łościowcanti". Z kolei orientacja rosyjska po sierpniu 1915 r. miata swój wariant "konspiracyj- ny" (pod okupacją niemiecką) i "emigracyjny" - ten był reprezentowany przez przebywają- cych w Rosji polityków i publicystów, wywodzących się głównie z kręgów endeckich. [2] W artykule "Polacy wobec wojny", opublikow. w "Humaniście Polskim" 1914 nr 9. [3] Por. J. Poraj, Na Niemca!. Warszawa 1915. [4] Cz. Jankowski, Polska etnograficzna, Warszawa 1914, s. 7. [5] Słowa z sierpniowej odezwy wodza naczelnego. [6] L. Wasilewski (pseud. Leon Ptochocki) Chełmszczyzna i sprawajej oderwania, Kraków (ok.1913), s. 25. W tym kontekście warto przytoczyć opinię tego autora z czasu wojny: "Rusin [oporny] w ogniu prześladowań stał się Polakiem - niekiedy daleko twardszym od rdzennie polskiego chłopa. Nie dość na tym. Ciążący całą duszą do polskości Rusin wyrzekał się raz na zawsze Unii, widząc, jak ją łatwo Moskal przeobraża na prawosławie i lgnąt do [czysto polskiej wiary] - katolicyzmu (Na w,sehodnich kresach Krrilestwa Polskicgo, Piotrków 1916, s. 8). [7] Por. chrestomatie propagandowe Nieskolko wozrażenij na knig# L. Dymszy "Chofomskij wopros'' (Chołm 1911 ) i Chofmskij w,opros. Obzor russkoj periodiczeskoj pieczati (Petersburg 1911) oraz broszurę P. Antonowicza, Czto pierieżiła Cho#mskaja Rus (Cholm 1912). [8] Przed 1905 r. o unitach podlaskich pisali m. in. S. Żeromski i K. Kozierowski (chodzi naturalnie o utwory literackie). [9] S. Kutrzeba, Spraw,a polska w Królestwie Polskim l8I5-I915, Lwów 1916, s. 64. [10] Nadtytuł pojawił się w "Kalendarzu polskim dla ludu na r. 1916". W ogóle obrazki Dąbrowskiego często byty przedrukowywane pod różnymi zresztą tytułami. Pierwszy z nich "Brygada Piłsudskiego na Podlasiu" (inne wersie tytułu: "Drelów", "W Drelowie") opub- likowany został w "Polsce Ludowej" 1915 nr 5, "Kalendarzu polskim dla ludu na r. 1916", "Sercu polskim. Wybor Le opowiadań i nowel legionowych z lat wielkiej wojny" (Lwów 1917), w książce Dąbrowskiego, Różanicc życia i śmierci. Opuwiadania z cyklu "Żolnierz I Brygady (Zamość 1924). Obrazek ten zamieszczano przeważnie z drugim "Leśna" ("W Leśnej"). Ten ostatni został osobno przedrukowany w "Legioniście Polskim. Kalendarzu Naczelnego Komitetu Narodowego na rok 1916" pt. "W Leśnej na Podlasiu 16 sierpnia 1915". [11].,Serce polskie", s. 16 [12) Ibidem, s. 17. [13) Ibidem, s. 17. [14] Z. Kisielewski, Krwawe drogi, Kraków 1916, s. 49. Opowiadania wchodzące w skład tego zbiorku pisane były przeważnie w Dąbrowie Górniczej w 1915 r. [15] Ibidem, s. 45. [16) M. Dąbrowski, Zarys dziejów, oręża I Brygady Legionu#v P#lskich (ud 4 sierpnia 19l4 r. d# 1-go stycznia l9l6 r.) [w:) "Kalendarz polski dla ludu na r. 1916", s. 303. [17] T. Krawezak, W walce o nicpodlegfość (l9l4-l9l8), [w:] Z nicznanej przeszłości Białej i Podlasia. Wstęp J. Skowronek. Oprac. nauk. T. Wasilewski i T. Krawezak, Biała Podlaska 1990, s. 330. [18] J. A. Teslar w przedmowie do publikacji Wystawa Legionów Polskich, Lublin 1917, s. 6. Dobre przyjęcie legionistów tłumaczono uświadomieniem, np. "W ogóle w Lubelskiem chłopi są ogromnie uświadomieni. Rzadko spotykamy się tutaj z tą bezgraniczną, do rozpaczy doprowadzającą apatią. Względny dobrobyt chlopów Iubelskich pozwalał im myśleć i stwarzać dokładniejsze pojęcie o stanie rzeczy" (S. Romin, Z notatek legiunisty, Kraków 1916, s. 45). 302 [19] J. Godziemba-Sosnkowski, Czerwone xylogi. Szkice i obrazki, Warszawa 1917 (por. obrazek "W Lublinie"). [20) Znam, znam was [w:] W pamiętnym roku wojny. Książka zbiorowa dla młodzieży, Warszawa 1916, s. 151. Pozostałe cytaty pochodzą z tej samej strony. [21] J. D. "Wśrbd opomych" [w:] Serce polskie, s. 111. [22) J. Starzewski, Wiersze wojenne, Kraków 1916, s. 66. [23] Koncepcję powołania na tron polski arcyksięcia Karola Franciszka szerzyły broszury w rodzaju Dwie rozmoxy o Sprawie Polskiej (Warszawa 1915) czy O Berlo Polskie (Lublin 1915). Ta ostatnia adresowana była do ludu. Chłop, rezoner poglądów autora, jest za obwołaniem arcyksięcia Karola Franciszka królem polski, a jako argument służy mu opinia, iż "jedynie rząd austriacki nie jest naszym niepnyjacielem". [24) Autor tej korespondencji dotyka również sprawy ucieczki prawoslawnych z Janowa, w tym wypadku nie bez satysfakcji: "cerkwie zabite oszastami na krzyż, ścieżki do nich wiodące zarosly chwastem i pokrzywami, z wieżyczek baniastych nie płyną już dziś pr Lenikliwe tony dzwonów i dzwoneczków. Miasto opustoszało ze skośnookiego kozactwa". [25] Pod znakiem Legionów. Wydał J. A. Teslar, Kraków 1916, s. 36. [26) Nowy śpiewnik polski 1914-1977. Zebrał Wł. Jeziorski, Kraków 1917, s. 56. [27] Abstrahując od pułku czwartego, warto dodać, że uformowana została nawet kompania "huculska" Legionów. [28) Jadwiga z Łobzowa (Strokowa), Kto idzie?! Tobie Polsko!! Dwa obrazki scenicznc na ile walki legionów, Kraków 1916, s. 20. (29] lbidem, s. 23. [30] Ibidem, s. 46. [31] W tomie prozy tej autorki Salwa. Chwile, które byty... (1914-l975 rok), Warszawa 1917. [32] Nawiasem mówiąc, cenzura nie zezwalała na stosowanie kliszy "z ziemi lez i krwi"- odnoszonej często do prześladowań unitów - gdy przy jej pomocy sugerowano ucisk okupanta niemieckiego (dlatego też została przez cenzurę wojenną wykreślona w tytule tomiku wierszy Stanisława Czajkowskiego). (33) Ks. F. Blotnicki, Z ojczystego łanu. Poezje, Lwów 1918, s. 103. 303 Maria Barbara Stykowa M#CZENNICY PODLASCY W DRAMACIE POLSKIM Niniejszy temat nie został dotychczas opracowany. Autorzy znanych mi publikacji poświęconych martyrologii unitów w literaturze pięknej uwzglę- dnili tylko poezję i prozę [I]. Motyw Pratulina pojawia się w dramacie po raz pierwszy w wydanym w I 881 r. obrazku dramatycznym ks. Wincentego Smoczyńskiego Wesele podlaskie: "Czyż to w Pratulinie i Zabłociu nie strzelano do narodu? Czyż nie bito nahajkami, nie zważając, czy to kobieta, czy dziecko?" [2] Tematem tym bardzo był zainteresowany Lucjan Rydel. W swoim Dzienniku pod datą 6 kwietnia ) 893r. napisał: "Przyszedł mi [...] pomysł, który trzeba będzie wykonać prędzej czy później. Byłoby to dość oryginalne i niezwykłe, rodzaj Wojny czy Polonu Grottgerowskiej na scenie - rzecz nie związana jednością akcji i połączona tylko wspólnym tłem. Pięć lub sześć jednoaktowych obrazków przedstawiających prześladowanie na Podlasiu. W jednym byłby dwór szlachecki dręczony groźbami denuncjacji i rewizji, w drugim małomieszczanie, narażeni na szykany i ucisk obrusitieli- domowa nauka religii i języka polskiego; w trzecim Żydzi gnębieni w wykonywaniu swych religijnych obrzędów; w czwartym lud wiejski katowany; w piątym ksiądz katolicki wywieziony na Sybir za spowiadanie unitów; w szóstym zamknięcie kościoła, lud bity nahajami i śpiewający Święty Boże, Święty mocny. [...) Do tego trzeba dodać jakiś fantastyczno- symboliczny prolog i epilog [...). Momentów pełnych prostej boleści i dramatycznej zgrozy jest nieprzebrane mnóstwo w tym temacie [...). Aby taką rzecz dobrze napisać, trzeba się wybrać na Podlasie i przemieszkiwać tam czas jakiś, przypatrzyć się wszystkiemu naocznie, poznać kraj, ludzi i stosunki. Gdyby mi się to udało, wstrząsnąłbym sercem całej Polski i postawiłbym pomnik męczeństwu tej biednej podlaskiej ziemi" [3]. Ze swego pomysłu zwierzył się Rydel Stanisławowi Wyspiańskiemu, przebywającemu wówczas w Paryżu. List Rydla nie jest znany, za to znana jest odpowiedź Wyspiańskiego, objawiająca duże zainteresowanie i rady co do opracowania literackiej wizji przyjaciela [4]. Dramat Rydla o unitach nie powstał, jednak pomysł ten nie pozostał bez śladu. Postać unity umieścił Rydel w swym słynnym Betlejem polskim, 304 wystawionym w 1904r. we Lwowie i wydanym w Krakowie w 1906r. Utwór ten zapisał się na trwałe w literaturze polskiej i w teatrze. Tym samym unita podlaski wszedł do panteonu sławnych i zasłużonych Pola- ków, takich jak: Kazimierz Wielki, Władysław Jagiełło, Jan III Sobieski, husarz spod Chocimia i Wiednia, konfederat barski, kosynier, legionista Jana Dąbrowskiego, ułan z 1831 roku, powstaniec z 1863 roku i dzieci wrzesińskie, zgromadzonych przy żłóbku Jezusa w polskim misterium. Unita wygłasza następującą kwestię: W Polsce dziś radość wszędzie, Wszyscy łamią opłatek, Więc ja też po kolędzie Przychodzę na ostatek; Sam Pan Jezus mnie wita, Bom z Podlasia unita. Ani na mnie pancerze, Ani blyszczą kontusze, Lecz trwam w ojców wierze I w niej oddać chcę duszę; Co po mieczu i tarczy? Boska pomoc wystarczy. Przyszedlem do Betlejem, Przed Panem się uniżę, Bo w udręczeniu mdlejem I marzniem na Sybirze! Udziel, Matko, swej łaski, By lud wytrwał podlaski. Postać unity nie mogła się ukazać na scenie w zaborze rosyjskim [5]. W 1918r. Rydel, wstrząśnięty wiadomościami o pokoju brzeskim, napisał nowy tekst [6]. Powoli jednak w świadomości społecznej sprawa prze- śladowania i męczeństwa unitów ulegała zapomnieniu. W 1938r. autor artykułu Dzieje "Betlejem polskiego", zamieszczonego w krakowskim "Czasie", napisał: "Moje pokolenie, pokolenie powojenne,jasełka Rydlow- skie poznawało już w Odrodzonej Polsce, gdzie niektóre aluzje do mar- tyrologii uciemiężonego narodu (Unita z Podlasia, dzieci z Wrześni) przestały być aktualne i żywe" [7). Czasami na scenie pomijano postać unity [8]. Wróćmy jednak do zasadniczego tematu - do przeglądu dramatów w całości poświęconych martyrologii unitów podlaskich. Wszystkie teksty pochodzą z kręgu dramaturgii popularnej, tworzonej na użytek teatru 305 amatorskiego: młodzieżowego, teatru dla dzieci (i zarazem dla ludu) oraz dla teatru seminaryjnego. Pierwszy z nich ukazał się w 1894r. w Krakowie pod kryptonimem Margert; ukryła się pod nim zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek, siostra Maria Gertruda Skórzewska [9), autorka wielu dramatów historycznych i hagiograficznych. Rzecz pt. Unici. Szereg obra- zów z prześladowari podlaskich została pomieszczona w tomie autorki Trzy doby dziejów naszych, zawierającym trzy dramaty o odrębnej paginacji: Jadwigę, Królowg Korony Polskiej i Unitów, opatrzonym dedykacją: "Obra- zy sceniczne młodzieży polskiej poświęcone". Dla ówczesnego czytelnika był to tekst współczesny, przedstawiający niedawne stosunkowo wypadki, i jako niecenzuralny nie mógł ukazać się drukiem na terenie zaboru rosyjskiego. Dlatego ukazał się w Krakowie i pod kryptonimem, by uniknąć narażenia autorki na represje [10). Jak napisała do mnie archiwistka Zgromadzenia: "s. Skórzewska podjęła się literackiego opracowania tego tematu na prośbę [...] założycielki Matki Marceliny Darowskiej, której sprawa unitów, tak bardzo pr Leśladowanych, głęboko leżała na sercu" [11]. W archiwum Zgromadzenia w Szymanowie znajdują się wspomnienia dwóch sióstr o prześladowaniach unitów [12). "Rzecz dzieje się na Podlasiu - w okolicach Drelowa i Pratulina. Nazwiska Męczenników [13] i główne ich słowa prawdziwe" - napisała autorka na samym początku (s. 8). Wypowiedzi te zostały w tekście dramatu ujęte w cudzysłowy, szczególnie ważne - wyróżnione kursywą. Opisy wydarzeń prawdziwych zostały opatrzone przypisami "historyczne". Są to m. in. wieści o porwaniu i wywiezieniu na Syberię biskupa Kalińskiego (s. 27-28) [14], o wykradzeniu trumny św. Jozafata z Białej (s. 51) [IS), opowiadania o nielegalnym przekraczaniu granicy i udawaniu się do Krakowa do chrztu (s. 49), o torturowaniu unitów: trzymaniu ich na mrozie w Czołomyjach (s. 99) [16], sceny obrazujące wprowadzanie cyrkularza Popiela (s. 41) [17], pisania listu do papieża (s. 58). Scena czytania encykliki papieża Piusa IX [18), biorącej w opiekę unitów (s.108-I 10), nie jest takim przypisem opatrzona. Jako historyczne uznaje autorka objawienie się św. Andrzeja Boboli (s. 104-105). Dramat siostry Skórzewskiej był omawiany w ówczesnej prasie [19) i doczekał się pewnego miejsca w historii literatury. Jest to omówienie w Dramaturgii Młodej Polski Lesława Eustachiewicza, pomieszczone w rozdziale Dramaturgia popularna [20). Określa on interesujący nas tekst jako najlepszy spośród dramatów autorki. Zwraca uwagę na wczesne zainteresowanie tematem. Zauważa - co warto podkreślić - pewne prekur- sorstwo siostry Skórzewskiej w stosunku do Wyspiańskiego. 306 Dramat popularny - zwłaszcza religijny - jest surowo oceniany przez historyków literatury. Czasami jednak może stanowić nie tylko "materiał do badań z zakresu socjologii czy też religijności końca XIX wieku" [21], ale i do oglądu pewnych elementów literackich w sytuacji innej niż modelowa. Unici są tekstem dość interesującym. W świat zdarzeń dramatu wprowa- dza Prolog na mogile. To mogiła powstańców styczniowych, pochowanych tu żywcem rannych; autorka zaznacza, że jest to fakt historyczny (s. 10). W romantycznej sceneru - "Las - w głębi mogiła krzyżem uwieńczona - na niej Trochim Benduk siedzi nieruchomy z lirą w ręku". Lirnik śpiewa o smutnych losach ziemi podlaskiej. Po jego pieśni - "wśród cichych i rzewnych dźwięków muzyki w białym świetle spływają z mogiły i napeł- niająlas: Łzy Polskie otulone w srebrzyste przesłony - w brylantach rosy". Te nowe postaci dramatu - zdaniem L. Eustachiewicza - "to już w emb- rionalnej formie przyszłe poetycko wspaniałe Niki Wyspiańskiego" [22]. Są to: Łza polskich Matek, Łza polskiej dziewicy, Łza polskich łanów i Jedna drobna łezka. Mówią o nieszczęściach Polski, o condition humaine Polaka: "Cierpieć - to dziś żyć...". Są one wytworem, upostaciowaniem tego cierpienia, wyrazem myśli i przeżyć bohaterów (funkcja podobna, jak postaci dramatu w Weselu Wyspiańskiego). Będą się pojawiać na scenie w szczególnie ważnych momentach, zapowiadać ważne wydarzenia (funk- cja podobna, jak postaci Maeterlinckowskich w dramacie symbolicznym). To od nich dowiadujemy się już w Prologu, że Matka Boska wyprosiła u Boga szczególną łaskę dla ludu podlaskiego. Ach ! jakaż łaska?... czyliż nią będzie Triumf zwycięstwa ? Wolności blask, Który pokruszy mordów narzędzie? Pierwsza #za (bardzo uroczyście) Nie! ponad wszelkie błogosławieństwa To dar przedniejszy - to łaska łask: To dana łaska - męczeristwa! (s. 36) A więc już na początku mamy podany właściwy klucz do odczytania zdarzeń dramatu. Toczą się one w dwu płaszczyznach: ziemskiej i nad- przyrodzonej, są działaniem Boga w życiu ludzkim i odpowiedzią człowie- ka na to działanie. To zasadnicze znamiona dramatu religijnego i chrześ- cijańskiej koncepcji człowieka, według której los - czy to indywidualny, czy też zbiorowy - "rozgrywa się pod znakiem [...] wybrania, powołania, a niekiedy i szczególnej misji" [23). Scenariusz wydarzeń jest już za- 307 planowany, już istnieje. Reżyserem spektaklu, który ma się rozegrać, jest sam Bóg. Przy takich apriorycznych założeniach i ambicjach autentyzmu autorka postanowiła uatrakcyjnić tekst wprowadzając wiele motywów i wątków. Zasadniczy jednak rys dramatu religijnego (martyrologicznego i hagiograficznego) jest utrzymany konsekwentnie i z całą wyrazistością. Zatrzymujemy się przy obrazie IV zatytułowanym Wesele w lesie. Słowo "wesele" ma w utworze kilka różnych znaczeń: I. jest to wesele Oleny i Józka, rozgrywające się w scenie III aktu II (oparte na autentycznym obrzędzie wesela podlaskiego); 2. jest hasłem spotykających się przy mogile unitów [24]; 3. jest weselem a rebours, przeczuwanym i zapowiedzianym w seenie I aktu II: [...) Chyba coś się święci Ważnego ? Szymonowa O co chodzi? Szymon (dobitnie) O śmierć lub o życie- Mazurka Ależ... wesele chyba wyszło wam z pamięci? Szymon (oczy wznosi) Rychło inne wesele będzie na Podlasiul (s. 40-41 ); 4. wesele jest obrazem radości unitów po powrocie ich wysłannika- nieznajomego podróżnego - z Rzymu, który przywozi odpowiedź na ich list - encyklikę papieża biorącą ich w obronę. Radość potęguje fakt, iż nieznajomy okazuje się księdzem katolickim - wreszcie jest możliwość uczestniczenia w sakramentach świętych: możliwość chrztu, spowiedzi, mszy świętej, sakramentu małżeństwa. Do spełnienia tego jednak nie dochodzi; 5. wesele jest wreszcie radością największą - najpełniejszą realizacją życia chrześcijańskiego: ofiarą śmierci za wiarę. Idą tu Moskale ! ! Skąd? Zewsząd ogarniają! - Gubaniew z piechotą... Bagnety jak las długi sterczą między drzewy ! ! 308 Szymon Przyszła chwila stanowcza. - Już my pod Golgotą... Kazimierz Zanim się lud mój zmierzy z dziczą przeniewierczą, Absolucją ostatnią przyjmijcie w pokorze... Na kolana... (wśród jęków rozrzewnienia żegna lud) A teraz wstańcie dziatki Boże! Nie bójcie się! Mszy świętej nie mogło być w lesie, Ale inną Ofiarę Zbawca z Krzyża niesie ! ! Wszyscy Spełnimy ją ! (s. 1 I2-113); Następuje to w scenie V Gubaniew Rozejść się ! (...) Czego nie chodzicie Do prawosławnej cerkwi! - ale bunt szerzycie?... Car kazał!l Józko Antoniuk Lecz dla cara... , "my prawa Bożego Nie odstąpim. - Bóg większy niż car - Królów dużo- Ale wszyscy moc biorą od Pana Jednego- Temu Unici Chełmscy po wiek wieków służą!!" Gubaniew (wściekły) Hej! Gaworyt'nie warto... (daje znak żołnierzom) Rabiata ! Do Krzyża ! Zwalić Krzyż ! Jakub Lasko Do Chrystusa niech nikt się nie zbliża! Onufry Mordujcie ! macie wolność... lecz wara od Krzy.ża ! Gubaniew (pieni się) Ha ! bunt? ! ! walka?... - strzelajmy (woła w las) Panie pułkowniku ! Choć pomóc - Staw tu zaraz swoją rotę w szyku ! 309 Szymon Niech żyje wiara ojców, którą Kościół stoi- "Strzelaj wrogu ů lud Iginie ! - Śmierci się nie boi !" (s. 114-115) Unitów podtrzymuje na duchu Paweł Pikuła: [...) "Co niegdyś przed wiekami męczenniki stare, To i my dziś zrobimy: damy krew za wirę!!" (s. 117-118) Po jego wystąpieniu Gubaniew daje rozkaz: "Pieriebit' wsiech! '' Lud odpowiada pieśnią Święty Boże, Święty mocny. Padają strzały, padają ludzie. Kobieta, która bardzo pragnęła ochrzcić swoje dziecko, chrzci je teraz jego własną krwią. Zatrzymajmy się przy postaciach tego martyrologium. Co je charak- teryzuje? Przede wszystkim - przywiązanie do Kościoła rzymskokatolic- kiego. Oto przykład, zaznaczony przez autorkę jako autentyczny: (...J kiedy nam wojsko wśród srogich katus#y Rozkazało dostawić aż sześćdziesiąt wołów, Tośmy sześćdziesiąt dzlewięć z chęcią dostawili, A jak nas zapytano u ich "protokołów" Czemu dajemy więcej? - To my się zmówili, Że "wszystko wam oddajemy, co tu jeno mamy- Tylko o świętą wiarę dla siebie błagamy!" (s. 99) Unici nie chcą przyjmować sakramentów od schizmatyków. Skór Lewska podaje historyczny opis [25] samospalenia się rodziny Józefa Koniuszews- kiego ze wsi Kłoda w wyniku zmuszania go karami pieniężnymi za nieochrzczenie dziecka w cerkwi prawosławnej (s. 101). Prawosławie jest - w mniemaniu unitów - domeną szatana. Np. "lepiej nie złączyć rąk na wieki niż wziąć ślub schizmatycki", gdyż "dyzunicki pop szatańskim powrozem wmiast stuły je sczepi" (s. 61). Co jest powodem takich opinii? Odpowiedź jest prosta: prawosławie to po prostu "carosławie'' - państwowa religia obcego mocarstwa ("carosławie miasto świętej wiary. Od jutra wprowadzone!") (s. 41). Religia jest dla unitów sferą wolności człowieka - nie chcą przyjąć wyznania, które jest narzucane siłą, przy pomocy wojska i bagnetów. Unitów cechuje duża świadomość religijna, przywiązanie do wiary ojców i determinacja: napadnięci przez Moskali postanawiają się bronić. 310 Oto historyczna relacja: Jakub (chwyta za drzewce od kosy) Chłopcy? Nie mamyż kołków? Szymon Stój, nie podnoś ręki Oddajmy się tym katom z Chrytusem na męki! (s. 65). Mają więc świadomość, że niewinna ofiara chrześcijańska łączy się ze zbawczą ofiarą Chrystusa. O radości, weselu z powodu śmierci za wiarę już była mowa. Radość cierpienia ujawnia się także w scenie w więzieniu. Uwięzieni odrzucają obrońców przed sądem. "Mamy obrońcę Boga! '' (s. 87-88). W tym miejscu wypadnie przytoczyć opinię na temat cechy powtarzają- cej się we wszystkich dramatach martyrologicznych czy hagiograficznych, w których zwraca się uwagę na "kształtowanie sylwetek bohatrrów według uproszczonego wzorca", "brak pogłębienia charakterów"; "bohater jest zazwyczaj [tylko] reprezentantem danej idei, względnie jasno określonej postawy moralnej" [26]. Te uproszczenia mogąbyć zjawiskiem pejoratyw- nym w porządku literackim, w odniesieniu do idei - do nauki Chrytusa jest to konkretna jej realizacja przez bohaterów, którzy są po prostu "jako dzieci" ewangeliczne. Co do postaci w dramatach Skórzewskiej - istnieją także opinie łagodniejsze, a nawet pozytywne, podkreślająee, że są to "dobrze t e a t r a 1 n i e nakreślone postacie". Język "jest na ogół prosty, bezpośredni", "ładny, pełen liryzmu", "dialog zwarty, ale miejscami nie pozbawiony również patosu" [27]. Konstrukcja utworu to - jak wskazuje podtytuł - "szereg obrazów". W kompozycji wielu z nich widać inspirację konkretnych dzieł, np. VIII scena IV Obrazu jest nawiązaniem do obrazu Grottgera Na pobojowisku, V scena V Obrazu, w której Olenie zesłanej na Sybir ukazuje się Matka Boska, jest - co w didascaliach zaznaczono - Widzeniem z obrazu Grottgera. " Grottgeryzm" jest widoczny również w ukształtowaniu rysunku postaci- jako wizerunku świętych, w podniosłości ich działania, mającego wymiar obrządku, liturgii, w scenerii [28). Kolorystyka obrazu scenicznego jest dość jednorodna: dominuje kolor biały; jest to kolor ludowego stroju podlaskiego, śniegów Syberii, a także- zmartwychwstania i wiecznej chwały. W zupełnie odmiennej od poprzedniego poetyce został nakreślony inny 311 ! utwór o męczennikach podlaskich - księdza Mariana Stefanowskiego # Bohaterowie wiary. Obrazek sceniczny w 4 aktach z prologiem i epilogiem. ; Z krwawych dziejów prześladowania przez Rosjg unii na Podlasiu w latach # 1874-75 na podstawie źródeł historycznych. Tekst ukazał się w Potulicach, ! nakładem Seminarium Zagranicznego, w 1938r., jednakże - jak pisze autor w Słowie wstępnym - powstał znacznie wcześniej: "szkicowo jeszcze nieomal opracowany, już w roku 1919 po raz pierwszy grany był w War- szawie" [29]. Jako źródło wymieniona jest praca ks. Józefa Pruszkows- kiego. Również i w tym dramacie "poszczególne sceny, zwłaszcza w aktach 2-im, 3-im i 4-tym, wzięte są wprost z natury. Autentyczne dialogi ujęte są w cudzysłów". Tekst zawiera ponadto szczegółowe przypisy, a w nich nazwy miejscowości i nazwiska zarówno prześladowanego ludu, jak i prze- śladowców: generał-gubernatora warszawskiego, dyrektora depanamentu spraw wewnętrznych i duchownych przy generał-gubernatorze warszaws- I kim, gubernatora siedleckiego, naczelników powiatów: bialskiego, włodaw- # skiego, janowskiego, ich pomocników, komendantów policji itp. W utworze przedstawione są podobne wydarzenia, jak u Skórzewskiej (wesele), nie- które te same postacie (Paweł Pikuła), opowiadania o tych samych faktach. Jednakże dramat ks. Stefanowskiego został nakreślony zupełnie inaczej - zdecydowaną, czarną, grubą kreską, bez unikania przedstawiania brutalno- śei i agresji. Ponadto - Skórzewska skupiła całą swoją uwagę na postaciach unitów; Stefanowski dopuścił do głosu również i drugą stronę - ich prześladowców. Utwór został skomponowany na zasadzie konfrontacji dwu światów: schizmy i unii. Reprezentują je postacie symboliczne: postać w czerwieni - uosobienie schizmy, i postać w żałobie - uosobienie # męczeńskiej unii. Ponadto występują (obok postaci realistycznych): Pacholę - uosobienie ducha, Aniołowie, szatan, Głos za sceną (jest to głos sumienia). Konfrontacja tych dwu światów odbywa się na dwóch różnych płasz- czyznach: symbolicznej i realistycznej. W świat zdarzeń dramatu wprowa- dzają postacie symboliczne. Dramat jest utrzymany w konwencji dyskusji ideologicznej. Oto fragment: ' W kancelarii naczelnika powiatu Akt II Scena I Naczelnik powiatu - pułkownik - pop - urzędnik powiatowy - unici. Naczelnik powiatu: No, jak długo to jeszcze będzie tego buntu przeciw- # ko cesarskiej woli? Długo jeszcze będziecie się upierać pr.#y swojej głupocie? Czy nie wiecie, że cesarz tak rozkazuje i tak być musi? Zrozumieliście, bałwany, co? 312 Unita I: A czy to Pan Jezus cesarzowi i rządowi oddał wladzę nad swoim Kościołem, czy też św. Piotrowi, którego opoką Kościola nazwal? Wyście się, panowie, już odłączyli od Piotra i od Chrystusa, dajcie więc nam przy nich pozostać. Naczelnik: Ja mam ze sobą swoich apostolów-kozaków i gdy oni wam kości pobierają do czysta, wtedy poznacie, czym jest wasza unicka religia i czy ona z waszym papieżem potraj was obronić. Pop: Naszą prawosławną wiarą opiekuje się sam eesarz. Więc kto prawosławia nie przyjmuje, ten przeciwko cesarzowi bunt podnosi. Praw- da, panie naczelniku? (s. 41-42). Metoda dyskusji rychło ze strony władzy zostaje zastąpiona innymi środkami: Naczelnik: "Podle nasienie!" (po chwili) No, przyjmujecie prawo- slawie? Wszyscy: Nie, panie naczelniku! Naczelnik: Dlaczego ? Wszyscy: Nie chcemy i nie możemy. [...) Naczelnik: (przypada do mówiącego i wymierza mu policzek) Masz, ty suczy synu ! Wyjrzyj no tam przez okno i zobacz kozaków, którzy na rozkaz obecnego tu pana pulkownika pokryją nahajami twoje podle cialo, kości połamią ! Rozumiesz, bydlaku ? No ! Podpisujecie się, czy nie ? Długo mam jeszcze czekać? Unita III: "Wielmożny panie naczelniku... Te oto ręce pracowały mój wiek cały. Rano i wieczór składalemje do modlitwy mojemu Bogu. Te ręce wypiastowaly synów i piastują dziś wnuki. Czy możesz pan chcieć, abym je splamil podpisem i przyjąl wiarę, której nie znam i daj Boże mi jej nie znać !'' Naczelnik: (zły, rzuca się na starca i obala go uderzeniem pięści) Ty zdrajco cesarza ! ty podlecu ! (kopie go) Masz ! masz ! Nahajek ! Dorosłym po 300, a malym po 100! Pułkownik: No, widzę, że teraz na mnie czas do roboty! (otwiera okno) Hej, kozacy ! Szykować nahajki ! Nie żałować im, suczym synom ! Nie przerywać mi roboty! Dokoriczyć, komujeszcze nie dokoriczyliście. Jak się dobrze sprawicie, po pół sztofa wódki na glowę. Głosy zza sceny: Radzi my starać się, wasza wielmożność. Pułkownik: (do unitów na scenie) Won mi stąd, polskie bydlo ! (s. 44-45) Niezłomność unitów trwania w wierze jest uwidoczniona i w następnych scenach, a szczególnie w Akcie III Przed Kościołem w Pratulinie. Unita II: Wszyscy, kto żyw, przysięgnijmy tutaj, że świętej sprawy nie 313 zdradzimy! Życie krótkie, a wieczność nieskończona. Chwilkę tylko cierpi się, ale za to po śmierci czeka nas szczęście wieczne, jeżeli tylko mężnie wytrwamy w wierze katolickiej! Kto z was gotów złożyć przysięgę? Wszyscy: Wszyscyśmy gotowi! wszyscy! (s. 55-56) Akt ten kończy się sceną męczeństwa. Unitów podtrzymuje na duchu Paweł Pikuła: Święci męczenniey tyle mąk ponieśli za wiarę, nasi bracia za nią krew przelali, i my tak samo ich naśladować będziemy! (...) Naczelnik: (wściekły) Łajdaku ! Ja ciebie za to na Sybir wyślę ! Ja ciebie każę rozstrzelać ! (...) Hej, soldaty ! (s. 60) (...) Pułkownik: Naprzód ! Nabij brori ! Podoficer: Nabita, wasza wielmożność. Pułkownik: No, czy przyjmujecie prawosławie? Przecież to najlepsza wiara. (...) Unita I: "Przecieżjuż daliśmy odpowiedź". (mężczyźni usuwają kobiety pod kościół, sami stają na froncie), Pułkownik: "Ognia!" (padają strzały, robi się chwilowe zamieszanie). Unita II: "Stójcie śmialo ! Jeden tylko krok nam do żywota wiecznego ! Mamyż go pominąć? (do pułkownika) Strzelaj naprawdę, jeżeli masz władzę ! Slodko umierać za wiarę ! '' (...) Pułkownik: "Milczeć przeklęte lachy! Ognia!" (następuje nowa salwa) Unita III: (padając) "Za Twoją świętą wiarę, o Chryste!" (Pozostali przy życiu klękają pod kościołem i zaczynają śpiewać: Swięty Boże...) (s. 62-63). Po tej scenie następuje scena w więzieniu, w którym przebywają pozostali przy życiu, wciąż jeszcze namawiani do przyjęcia prawosławia pod groźbą batów. W Epilogu jest ukazana klęska schizmy i szatana oraz apokaliptyczna wizja, w której wyłania się obraz zmartwychwstałej Polski (w formie żywego obrazu). Biorąc pod uwagę kontrastowość, dynamizm, subiektywizację języka (a zwłaszcza brutalizację języka pewnych postaci), konstrukcję przeciwstaw- nych racji światopoglądowych postaci - dramat ten można określić jako ekspresjonistyczny. Omawiane teksty są oparte na wydarzeniach historycznych. Wydarzenia te są jednak tylko pretekstem do stworzenia własnej wizji literaekiej, w której element realistyczny łączy się z romantycznym, symbolieznym czy ekspresjonistycznym. Ambicje autorów ujawniają się m. in. w zapożycze- 314 niach literackich. U siostry Skórzewskiej są to głównie powinowactwa z romantyzmem: motyw mogiły, opowieść o porwaniu biskupa Kalińskiego, przypominająca opowiadanie Sobolewskiego z III części Dziadów, scena w więzieniu w Siedlacach, motyw balu u senatora. Gradacja nastroju, tak częsta w tym dramacie, przywodzi na myśl dramat Maeterlinckowski. Frządki w II Obrazie mogą być odczytane symbolicznie - jako uosobienie losu ludzkiego (podobnie jak we Wnętrzu Maeterlincka). Również wieloas- pektowo można odczytać postacie Łez - jako moralitetowe, romantyczne, symboliczne i ekspresjonistyczne (emanacja i upostaciowanie przeżyć ludzkich). U ks. Stefanowskiego widzimy nawiązania m. in. do Nie-Boskiej Komedii Zygmunta Krasińskiego (argumenty dotyczące opiekuńczej roli szlachty w stosunku do ludu), do Nocy listopadowej Wyspiańskiego (zakończenie: "Witaj, jutrzenko swobody! ''). Ponadto, podobnie jak u siost- ry Skórzewskiej - do obrazów Grottgera i Jacka Malczewskiego. Takie powinowactwa i zapożyczenia świadczą nie tylko o wtórności utworów, ale i o kulturze literackiej zarówno autorów, jak i odbiorców, do których były adresowane. Ważnym punktem odniesienia omawianych dramatów jest Ewangelia. Jest to widoczne w postaciach unitów - autentycznych dzieci Bożych. Obraz męczeństwa unitów, zawarty w prezentowanych utworach, utrwa- la funkcjonowanie mitu ofiary. Zarówno w utworze powstałym przed odzyskaniem niepodległości, jak i w napisanym po tym fakcie, ukazywano konieczność i sensowność śmierci za wiarę (i jednocześnie za ojczyznę), która to ofiara jest potrzebna do odzyskania wolności. Towarzyszyła temu świadomość wpisania się w chrześcijańską tradycję przez przywołanie motywu Heroda i śmierci niewiniątek oraz Nerona i śmierci pierwszych chrześcijan. W odniesieniu do prześladowania narodowego są to nawiązania do powstania styczniowego. Dramaty, o których tu była mowa, uległy zapomnieniu. Pisane z prze- znaczeniem na scenę, były wystawiane tylko sporadycznie [30]. Postać unity utrwalił w świadomości społecznej Lucjan Rydel trzema zwrotkami w Betlejem polskim. Dzięki niemu unita podlaski zyskał rangę bohatera narodowego, a Podlasie stało się ważnym kulturowo miejscem: narodowym i sakralnym. 315 [1] R. Br Lozowski, Świadec'tn'o martyrologii unitów w nowelistyc'e polskiej końca X1X i poc'zątku XX w'ieku. "Roczniki Humanistyczne" t. 35: 1987, z.1, s. 177-203 (fragm. pracy magisterskiej pod kierunkiem prof. dra hab. Stanislawa Fity, KUL 1982); W. Kołbuk, Martyrologium unitów' podlaskic'h i chełmskic'h w prozie i poezji końca XIX i poczqtku XX wieku. "Chrześcijanin w Świecie" 1988, nr 8-9, s. 208-217. [2] W. Smoczyński, Wesele podlaskie. Obrazek ludowy w pięciu aktach a sześciu odsfonach, Kraków 1881. Fabułę utworu stanowi historia pary unitów, którzy wziąwszy "ślub krakowski" u jezuitów zostali zesłani na Syberię. [3] Listy Stanislaw'a Wyspiariskiego do Lucjana Rydla, cz. 2: Dodatek krytyczny. Napisali Leon Płoszewski i Maria Rydlowa, Kraków 1979, s. 122. [4] Ibidem, cz. 1: Listy i Notatnik z podróży, s. 232-233. [5] Narada [pseud.], Betlejcm polskie, obraz ludow'y ze śpiew'ami i taric'ami w 3 aktach Lucjana Rydla, "Ziemia Lubelska" t906, nr 316 - recenzent nie wymienia postaci unity. [6] Bnmiał on: W betlejemskiej stajence na twarr padłem u progu. I we Izach wznoszę ręce, płacząc żywemu Bogu. Bo się serce rozkrwawia Od nowego bezprawia. Męczeńskie ziemie nasze, Lud, co przetrwał Moskali Przekupczyli Judasze, Na tup schizmie wydali I kładą nam na glowy Nowy wieniec cierniowy. Ojczyzny żywe ciało Rozcięli toporem, Aż im w ręku zadrgało Rozdarte takim rozbiorem. Matko! Serce skrwawione Weź pod Twoją obronę... Cyt. za: S. Nowiński, Traktal brzeski w ostatnim utw'orze Rydla, "Ilustrowany Kurier Codzienny" 1938, nr 57 (26 II), s. 12. [7] Z. Leśniadorski, Dzieje "Betlejem polskiego". "Czas" 1938, nr 357, s. 20. [8] Autorka wspomnień o teatrze szkolnym w Wilnie w okresie międzywojennym tak pisze o jasetkach: "Czy były to spektakle patriotyczne i religijne? Chyba nie: jeśli mnie pamięć nie myli, usuwano tam postacie zbyt dramatyczne, np. unitę podlaskiego. Biedny unita! Zawsze usuwany, albo przez cenzurę carską, albo by nie psuł wesołej zabawy. Zawsze komuś przeszkadzał". - I. Sławińska, Z życia teatralnego szkofy. Wspomnienia z miłego miasta. "Pamiętnik Teatralny" 1986, z. 2-3, s. 435. [9] Maria Skórzewska (siostra Maria Gertruda od Niepokalanego Poczęcia NMP), córka Leona i Marii z Morstinów urodziła się w Chełmie 15 XI 1846 c. w rodzinie ziemiańskiej. Uzyskała średnie wykształcenie. Do zgromadzenia wstąpiła w I 863 r., tamże złożyta uroczystą profesję 1 VI 1873 r. Zmarła 29 grudnia w Jazłowcu i tam została pochowana w grobowcu Sióstr Niepokalanek. - Z listu siostry Lucylli Piszcz do autorki z dnia 2 XII 1991 r. 316 [10] Ibidem. [11] Z listu siostry Lucylli Piszcz do autorki z dnia 10 VII 1992 r. [12) Zob. [J. P. Bojarski, ks.], Czasy Nerona w XIX w,ieku pod rządem moskiew,skim czyli Prawdziwe Neronowskie prześladow,anie Unli w, diecezji chełmskiej. Fakta zebrane przez kapfanów unickich i naocznych św,iadków. Wyd. 2 popr. i uzup. przez Ks. J. P. B. [Cz.] II, Lwów 1885, s. 62-64, 69. O Pratulinie także w: J. Pruszkowski, Martyrologium, czyli Męczeństwo Unii na Podlasiu. Z wiarygodnych i autentycznych źródeł napisai P. J. K. Podlasiak, cz. I, Kraków 1905, s. 182-190. Sprawa Drelowa i Pratulina ma potwierdzenie w źródłach: Biblioteka im. W. I. Lenina w Moskwie, Zbiór Milutina, sygn.169 p. 43 nr 13, k. 15-18. - U. Głowacka-Maksymiuk, Źródła arehiwalne do likwidacji unii na Podlasiu przechowywanc w, archiwach Moskwy i Petersburga, komunikaty na sesji naukowej KUL w dniu 28 IX 1992 r. i UJ w dniu 18 XII 1992 r. [13] Dwa spośród nich - Onufry Wasiluk i Nicety Hryciuk - sąwymienione w opracowaniu hagiograficznym: ks. W. Padacz, Słudzy Boży Wincenry Lewoniuk i towarzysze, męczennicy + 1874 [w:] Z polskiej gleby, Kraków 1972, s. 174. [14] Por. Pruszkowski, op. cit., cz. II, Lublin 1917, s. 25-26. [15] Bojarski, op. cit., s. 27-31. [16] Bojarski, op. cit., s. 100; Pruszkowski, op. cit., cz. I, Kraków 1905, s. 275-276. [17) Bojarski, op. cit., s. 41-51. [I8) Bojarski, op. cit., s. 88-97. [19] Ks. A. B., Margert: Trzy doby dziejów naszych. Obrazy scenicjne. "Przegląd Powszechny" 1895, t. 46, s. 128-129. [20] L. Eustachiewicz, Dramuturgia Młodej Polski. Próba monografii dramatu z lat 1890-79l8, Warszawa 1986, s. 50-52. [21] H. Filipkowska, Aspekty chrześcijańskie dramatu epoki Młodej Polski [w:) Dramat i teatr rellgijny w Polsce, red. I. Sławińska, W. Kaczmarek, Lublin 1991, s. 268. [22] L. Eustachiewicz, op. cit., s. 51. [23) H. Grabska OSU, Dramat religijny w okresie Młodej Polski, "Roczniki Humanistycz- ne", t. 20: 1972, z. 1, s. 107. [24] Wg Bojarskiego (op. cit., s. 59) hasło to brzmiało: "Będzie wesele". [25) Bojarski, op. cit., s. 76-78. [26] H. Grabska, op. cit., s. 107. [27] Ibidem, s. 80; podkreślenie moje - M.B. S. [28) Por. A. Grzymała-Siedlecki, Grottgeryzm literatury polsktej (Rzecz o belerystyce i poczji, osnurej na tle !at l859-l862). "Tygodnik Ilustrowany" 1916, #r 45-46. [29] Niestety, nie udało się odnaleźć informacji o tym przedstawieniu. [30] Trudno to ustalić, ponieważ brak opracowań dokumentacyjnych, np. teatru seminaryj- nego. Praca E. Orzechowskiego Teatr polonijny w, Stanach Zjednoczonych (Wroclaw 1989, s. 77) zawiera informację o wystawieniu w 1897 r. w Pittsburghu, w parafii św. Stanisława Kostki Unitów, nie ustalonego autora. Najprawdopodobniej był to tekst Maru Gertrudy Skórzewskiej. 317 Dorota Kielak SPRAWA UNICKA W UTWORACH STEFANA ZEROMSKIEGO I WŁADYSŁAWA REYMONTA Bogate i dość nietypowe źródło do badań kwestu unickiej stanowi literatura piękna. Jest to źródło specyficzne o tyle, że z jednej strony poprzez przytaczanie faktów, rejestrowanie autentycznych zdarzeń i praw- dziwych postaci z fotograficzną czasem dokładnością - mówi w sposób bezpośredni o sytuacji historycznej, a z drugiej - przekazuje perspektywę emocjonalną tych zdarzeń, sposób zakodowania ich w świadomości epoki. Literatura piękna daje świadectwo tego, jak rozumiano problem unitów, jakimi kategoriami myśleli o nim współcześni. Rzeczywistość przedstawiona na kartach powieści, nowel czy też repor- taży odzwierciedla konkretne fakty i zdarzenia wraz ze sposobem utrwala- nia się ich w zbiorowej pamięci. I tak z jednej strony literacką transpozycję uzyskała np. postać prawo- sławnego chłopa Leoniuka [1 ], faktycznego unity w noweli Stefana Żeroms- kiego pt. Do swego Boga, chłopa, który co roku przed Wielkanocą wraz ze swą wnuczką po zabitym przez Moskali synu, wędruje pieszo spod Drohiczyna aż do Warszawy, gdzie katolicki ksiądz udziela im sakramentu pojednania. "Przebywają pustkowie bezludne, lasy czarne i głuche, brną po zaspach głębokich, po lodach rzek i stawów śniegiem przyprószonych, pod nogami dzwoniących - idą leśnymi, dalekimi a zapadłymi drogami - spod samego Drohiczyna aż za Warszawę - miasto [...] spowiedź uhopić" [2). Swoje odbicie na kartach noweli Władysława Reymonta pt. Osądzona znalazły jezuickie misje wśród unitów, działające w latach 1877-1903, a ożywające we wspomnieniach głównej bohaterki Anny Jaszezukowej. "Tknęło ją przypuszezenie, boć dobrze pamiętała czasy nawracania na prawosławie, kiedy to zjawiali się przebrani księża, niosący umęczonym unitom słowa wytrwania " [3). Jej pamięć zarejestrowała także "całe wsie umęczone, całe rody wymor- dowane, całe parafie wygnane. I swoją rodzoną matkę z połamanymi nogami, i ojca przepędzonego przez kozackie nahaje, i braci potopionych w jeziorze " [4], także przymusowe przesiedlania opornych unitów, nie 318 chcących przejść na prawosławie, w głąb Rosji (np. do Orenburga) [5). W tej samej noweli wspomina się o żywotności kultu św. Jozafata [6), którego relikwie zaraz po powstaniu styczniowym zamurowane zostały w bialsko-podlaskiej cerkwi przez proboszcza prawosławnego [7). Jest tu także wzmianka, że ukaz Mikołaja II z 30 IV 1905r. wprowadzał na obszarze imperium rosyjskiego pewną tolerancję religijną, mianowicie umożliwiał unitom zapisywać się na listy wyznawców Kościoła rzymsko- katolickiego. W okresie pewnej liberalizacji polityki wyznaniowej rozgrywa się akcja noweli, a jej bohaterka na pytanie carskiej urzędniczki, czy jest prawosławna, może odpowiedzieć: "Ja z unitów [...] I moja Oksenia też katoliczka [...)" [8). A w odpowiedzi usłyszy następujące słowa: "Po ukazie, to już wszystko jedno jakiej kto wiary, byle jeno wiernie służył carowi. Ślub w cerkwi czy w kościele jednakowo ważny" [9]. Bohater noweli Uroda życia Stefana Żeromskiego - Piotr Rozłucki przypadkowo przygląda się nocnym ceremoniach unitów: "Piotr wsłuchiwał się w to, lecz do jego uszu dochodziły tylko urywane słowa modlitwy. Pozostawiony na oboczu, przytulił się do jakiegoś drzewa, usiadł na spotkanym pniaku i czekał. Domyślał się, że ksiądz udziela ślubów, o których coś niecoś słyszał [...] '' [ 10]. Unicka historia żyje na kartach literatury pięknej w dość bogatej faktografii, w kolorycie wiejskich krajobrazów, gdzie czasami spotkać można "na przecięciu gościńców" dawną, gontem krytą kapliczkę unicką, "zszarzałą, zapomnianą i przelękłą'' [ 11 ], ale ponad tym żyje przede wszystkim w ludziach. Uniccy bohaterowie, postacie mające jakikolwiek związek z Unią, są głównymi przekazicielami prawdy o tym epizodzie historii. O Unii świadczą w utworach Żeromskiego i Reymonta ludzie i ich życiowa postawa, ich sposób odbierania świata, ich wrażliwość na sprawy rzeczywistości. Problem Unii jest tutaj wyłącznie problemem człowieka i jego psychiki ukształtowanej przez takie czy inne wydarzenia, hierarchii wartości przyjętej w trakcie przeżytych doświadczeń. Można powiedzieć, że unicka historia funkcjonuje na kartach dzieł Żeromskiego i Reymonta w ludzkich losach, ludzkim, odwróconym nagle biegu życia. Szymon Lewczuk z reymontowskiego opowiadania Osądzona w czasie najsilniejszych represji uparcie bronił swojej wiary. Organizował opór całej parafii, aż wreszcie znalazł się w więzieniu, z którego został zesłany do Orenburga. Ale stamtąd udało mu się uciec i odtąd "przez całe lata, chroniąc się przed pościgiem był duszą opornych", walczących o swoje polskie, katolickie dusze. Był niestrudzonym, o świętej żarliwości apostołem. Sprowadzał księży i urządzał po lasach misje, prowadził tajne pielgrzymki 319 do Częstochowy, wykradał trupy opornych z prawosławnych cmentarzów i grzebał je po lasach, stawiał przydrożne, katolickie krzyże, krzepił słabnących, gromił małodusznych i był postrachem dla odstępców. Żył niby zwierz ciągle tropiony, Bóg wie gdzie i Bóg wie czym, a zawsze gotowy do pomocy, nieulękły, gorejący wiarą, niby rozżarzona pochodnia. Modlono się do niego, jak do świętego, bowiem gdzie się pokazał, obsychały łzy, spływał spokój i ustępowały wszelkie nieporozumienia" [12). Pratuliński sołtys z noweli Żeromskiego pt. Poganin był zamożnym gospodarzem, dopóki nie zaczął opierać się prawosławnej wierze. "Służył ja Jemu wiernie - temu Panu Jezusowi - a na mnie on nie wejrzał, a na cały naród chłopski - nie wejrzał, w ręce oprawców nas wydał" [13]. Szymon po swojej tragedu przesłuchań i prześladowań stał się kimś zupełnie innym: "ja nie prawosławny i nie katolik - mówi po latach, które upłynęły od tamtych wydarzeń - ja nie Polak i nie ruski, ja człowiek. Swoimi drogami za wolą Bożą chodzę. Każde stworzenie jest mi bratem rodzonym'' [ 14). Pratuliński sołtys natomiast pod wpływem cierpienia usunął Boga ze swojego życia całkowicie: "ja się jego nie zapierał, na rotę-m wojska wyszedł z krzyżem i piersi odkrył. Ze mnie ciało kawałkami leciało pod batem - ja imienia jego wzywał. Ja w Brześciu między zbójami i łotrami krzyżem leżał po całych nocach, na mnie żołdactwo pluło, grunt mój sprzedali za nic, dzieci wywieźli - ja tylko imienia jego wzywał. Aż w nocy rozum i statek na mnie przyszedł... Jakby Pan Bóg na niebie był, jakby był sprawiedliwy, toby na świecie nie było tego katowstwa" [15). Szymon Lewczuk porzuciwszy swoje gospodarstwo wędruje po świecie w poszukiwaniu swego Boga, pratuliński sołtys stał się pasterzem miesz- kającym w lesie lub na łące. Obaj utracili swoje normalne życie i obaj, każdy na swój sposób, szukają swojego Boga. Zbiorowa pamięć epoki Reymonta i Żeromskiego zanotowała Unię przede wszystkim jako tragedię ludzkich losów, tragedię załamanych światopoglądów, wątpiących wciąż i poszukujących istnień, także tragedię zhańbionego pod strachem śmierci żyeia, rozdwojonego na to oficjalne- prawosławne i to naprawdę własne - katolickie. (Jest to tragedia jeszcze bardziej znacząca dla epoki, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w mental- ności nadal funkcjonował ethos Konrada, który nade wszystko ceni honor i walkę z otwartą przyłbicą.) Literacki sobowtór chłopa Leoniuka z noweli Żeromskiego Do swego Boga, chcąc uchronić życie wnuczki, przyjął wraz z nią obcą, narzuconą mu przemocą wiarę. "Stare u niego było serce, dziadowskie... Jak liść dygotał, 320 u nóg Moskalowi się wlókł, przyszwy butów całował - aż podpisał" [16]. Ale raz w roku przebywa wraz z wnuczką setki kilometrów pieszo, by wyspowiadać się u katolickiego duchownego. "Jest daleko, za Warszawą - miastem, kościółek maleńki, stary; ksiądz ten jest młody, świątobliwy a miłosierny. Oczy u tego księdza we łzach, słowo ciche [...]. Przyjdą w nocy, zastukają, dziad przez szybę poszepce- wnet on ich boczną furtką do kościoła prowadzi, spowiedzi słucha, a sam płacze, serdeczny ślózami gorzkimi. Potem wszyscy krzyżem leżą aż do samego rannego świtania'' [ 17]. W ten sposób Unia, w epoce, gdy minęły już najgorsze prześladowania, zarejestrowana została w ogólnej świadomości jako specyficzny problem moralny, problem godności ludzkiego życia, wytrąconego z normalnego biegu, życia, którego pełni nie można osiągnąć, któremu zabroniony jest powrót do źródeł. Skazany na wieczne rozdarcie jest w końcu i Piotr Rozłucki, syn unitki [18], który wychowany na Rosjanina, z dala od kultury i historii Polski nie umie tak naprawdę określić się względem otaczających go problemów. Chociaż w jego przypadku jest to kwestia nie tylko przyjęcia określonej wiary, ale przede wszystkim przynależności narodowej. Problem unicki, widziany oczami literatury pięknej, to problem ludzkich losów, dylematów światopoglądowych, ale również i problem nieuchronno- ści tychże losów, ich zdeterminowania losami zbiorowości. Osądzona Jaszczukowa z noweli Reymonta została jakby napiętnowana poprzez dzieje swoich przodków. "Męczeńska krew unicka płynęła w jej żyłach, ojcowie jej szli za wiarę i Polskę pod knuty, na wygnanie, na śmierć, toć i ona niczego się nie ulęknie. I żądza poświęcenia uskrzydlała jej duszę i rwała ją wysoko w krainy nadludzkich ofiar i uniesień ekstatycznych. - A choćby i dać życie! - myślała dumnie, tocząc rozpalonymi oczami" [19]. Chociaż ukaz Mikołaja II znacznie złagodził kurs polityki wyznaniowej w Imperium Rosyjskim, bohaterka nadal identyfikuje się z postawą unitów- męczenników. Identyfikacja ta jest przy tym tak silna, że zamienia urojenie w rzeczywistość. Każe Jaszczukowej zagrać rolę poświęcającej się dla sprawy wiary męczennicy, osaczonej przez prawosławnych wrogów. Mimo przychylnego dla niej wyroku sądu w sprawie o udzielenie pomocy zbiegłemu rewolucjoniście, bohaterka wciela się w legendarne już postacie unitów po roku 1875 i przekonana o swoim unickim nieuchronnym przeznaczeniu umiera pod przydrożnym krzyżem. Na przykładzie utworów Żeromskiego i Reymonta powiedzieć można, że 321 pisarze patrzyli na kwestię unicką nie tylko poprzez pryzmat spraw narodowych, ale także oceniali z pozycji etyczno-moralnych i znajomości ludzkiej osobowości. [1] Potwierdza to w swoich dziennikach Stefan Żeromski, zob. T. Krawczak, Ksztaftowanie świadomości narodowej wśród ludności wiejskiej Podlasia w latach 1863-l918, Biata Podlaska 1982, s. 26. [2] S. Żeromski, Do swego B#ga [w:] S. Żeromski. Dzieła. t. I., Warszawa 1973, s. 270. [3] W. Reymont, Osądzona [w:) Pisma., t. 6, Warszawa 1950, s. 24. [4] Ibidem, s. 14. [5] Ibidem, s. 59. [6) Ibidem, s. 9. [7) Ks. R. Soszyński, Relikwie św. Jozafata. "Ład", 1988, nr 6, s. 9. [8) W. Reymont, Osądzona. s. 12. [9] Ibidem, s. 12. [10) S. Żeromski, Uroda życia. t. I [w:] Dzleła, t. 14, Warszawa 1974, s. 269. [11] W. Reymont, Osądzona. s. 10. [12) Ibidem, s. 59. [13] S. Żeromski, Poganin, [w:] Dzieła, t. I, Warszawa 1973, s. 265. [14] W. Reymont, Osądzona. s. 79. [l5] S. Żeromski, Poganin, s. 266. [16) S. Żeromski, Do swcgo Boga, s. 271. [17] Ibidem, s. 271. [18] S. Żeromski, Uruda życia, s. 24. [19] W. Reymont, Osądzona, s. 56. MALKOM qrt50 363e9277 36c861ac 54e 22 3069 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  322 Janusz Kuligowski REWINDYKACJA SWIĄTYN POUNICKIGH W DIECEZJI SIEDLECKIEJ W LATACH 1918-1939 Diecezja podlaska czyli janowska została przywrócona do życia bullą papieża Piusa VII z dnia 2 lipca 1918 r. Po zmianie rezydencji biskupa z Janowa Podlaskiego na Siedlce przyjęła się jej nazwa - diecezja siedlecka czyli podlaska. Powołany na ordynariusza ks. Henryk Przeździecki jedną z głównych swoich czynności skupił na odtworzenie administracji kościel- nej, zwłaszcza we wschodnich obszarach diecezji. W okresie zaborów był to teren objęty silną rusyfikacją ze względu. na ludność wyznania grec- kokatolickiego czyli unickiego, którą carat zamierzał zrusyfikować i zmusić do przyjęcia wiary prawosławnej. Aby ograniczyć wpływ Kościoła rzyms- kokatolickiego na obrządek unicki, władze rosyjskie skasowały diecezję podlaską, a później część parafu. Po wskrzeszeniu diecezji, organizacją sieci parafialnej na tych obszarach objęto również dawne unickie placówki duszpasterskie, które w latach 1874-1875 przymusowo zamieniono na prawosławne. Zostały one rewin- dykowane na rzecz Kościoła rzymskokatolickiego - jako spadkobiercy Unii, "[...] do którego musieli przejść ci unici, którzy po roku 1905 wrócili do katolicyzmu'' [ I ]. Tematem niniejszego artykułu jest próba przedstawienia w zarysie przebiegu rewindykacji świątyń pounickich w diecezji siedleckiej w lataeh @@@1918-1939. Zgodnie z rozporządzeniem nr 65 bpa H. Przeździeckiego z 11 grudnia 1918 r., do obiektów sakralnych pochodzenia unickiego zaliczono kościoły i kaplice unickie, cerkwie prawosławne przerobione z kościołów i kaplic unickich lub cerkwie pobudowane na miejscu, z materiałów lub zamiast zburzonych kościołów i kaplic tego obrządku [2]. Obszar naszego zainteresowania obejmuje granice byłej guberni siedlec- kiej sprzed 1912 r. W zasadzie pokrywał się on z granicami diecezji podlaskiej. Badaniami nie objęliśmy placówek duszpasterskich z powiatu chełmskiego, które w 1925 r. należały do tej diecezji, zaś w tym roku odeszły do diecezji lubelskiej. Są to dawne unickie ośrodki w Łukówku, Rudzie, Świerszczowie i Tarnowie. Natomiast do badań tych włączyliśmy placówkę kościelną w Hańsku, leżącą w powiecie włodawskim i diecezji lubelskiej, którą w 1925 r. przyłączono do diecezji siedleckiej. Ze względu 323 na temat unicki badania nasze przede wszystkim dotyczyć będą wschodnich terenów Podlasia siedleckigo, obejmujących powiaty: bialski, konstan- tynowski, radzyński, sokołowski i włodawski. Należy zaznaczyć, iż granice niektórych powiatów były zmieniane, głównie w 1923 i 1932 r. [3]. Ponieważ dla naszego tematu najistotniejszy jest okres pierwszych lat od wskrzeszenia diecezji i odzyskania przez Polskę niepodległości, dlatego w badaniach zmian tych nie uwzględniano. Według spisu powszechnego $$$z 30 września 1921 r. na terenie tych powiatów zamieszkiwało 270.587 wiernych Kościoła rzymskokatolickiego i 35.949 prawosławnego [4]. Należy zaznaczyć, iż wśród wiernych Kościoła rzymskokatolickiego znajdowali się unici, którzy po 1905 r. przeszli na katolicyzm. Według "Kołokoła" - organu duchowieństwa prawosławnego, w latach 1905-1909 na terenie guberni siedleckiej wiarę katolicką przyjęło 100.751 osób [5]. Tylko część dawnych wyznawców Kościoła greckokatolickiego pozostała przy prawosławiu. W większości była to już wtedy ludność narodowości ukraińskiej, która na tym obszarze stanowiła mniejszość narodową i wy- znaniową. Jednakże w niektórych gminach powiatów włodawskiego i bials- kiego przewyższała liczebnie inne wyznania (gm. Krzywowierzba, Sobibór, Wyrki i Włodawa oraz w bialskim gm. Kostomłoty) [6]. Należy podkreślić, że liczba prawosławnych po 1921 r. jeszcze wzrosła na skutek ich repatriacji z Rosji. W czasie I wojny światowej byli oni przymusowo ewakuowani w głąb Cesarstwa. Do 1931 r. liczba prawosławnych wzrosła do ok. 55 tys. osób [7]. Istnienie zwartych skupisk wiernych Kościoła prawosławnego miało ważny wpływ na przebieg rewindykacji świątyń pounickich, ponie- waż jako dotychczasowi właściciele, również i oni zgłaszali do nich swoje pretensje. Ramy chronologiczne pracy wyznacza okres istnienia II Rzeczypos- politej. Poza tym w t918 r. wskrzeszona została diecezja podlaska, a w grudniu jej ordynariusz wydał rozporządzenie nr 65, w wyniku którego doszło do masowych rewindykacji obiektów pounickich. Natomiast w la- tach 1938-1939 prawnie unormowano stan własności obiektów pounickich Kościołów: rzymskokatolickiego i prawosławnego. Podstawą źródłową do napisania tego artykułu są akta Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Departamentu Wyznań (MWRiOP), akta Urzędu Wojewódzkiego Lubelskiego Wydziału Spraw Społeczno-Politycznych (UWL WSP) oraz akta Kurii Diecezjalnej Siedlec- kiej czyli Podlaskiej (AKDS). Zawierają one podstawowe informacje dotyczące cerkwi prawosławnych (pounickich) na Podlasiu, ich pochodze- nie, stan materialny i ówczesny stan własności. Ze źródeł drukowanych 324 cenną pomocą są schematyzmy diecezjalne, przynoszące podstawowe informacje o świątyniach i sieci parafialnej. Do zilustrowania stanu liczeb- nego cerkwi prawosławnych sprzed I wojny światowej cennym źródłem jest wydawnictwo "Siedleckaja Gubiernia" z 1911 r., w którym przedstwiono krótki rys historyczny tych świątyń [8]. Badany temat dotychczas nie doczekał się osobnego opracowania. Był tylko poruszany przy omawianiu tej kwestii w ramach historii Kościoła rzymskokatolickiego lub prawosławnego w II Rzeczypospolitej [9]. Naj- więcej informacji dotyczących rewindykacji świątyń pounickich na terenie Podlasia znajduje się w pracach ks. Piotra Aleksandrowicza i ks. Leona Balickiego - badaczy dziejów diecezji siedleckiej [10]. Publikacje te jednak zbyt ogólnie traktują interesujący nas temat, zwłaszcza ta pierwsza, nie- mniej stanowią ważny dorobek historiografii kościelnej. Niniejszy artykuł jest pierwszą próbą przedstawienia niektórych aspek- tów z przebiegu rewindykacji świątyń pounickich w diecezji siedleckiej w dwudziestoleciu międzywojennym. Zilustrujemy faktyczny stan liczbowy cerkwi pochodzenia unickiego w 1918 r., liczbę parafii rzymskokatolickich i filii erygowanych przy rewindykowanych świątyniach. Należy zaznaczyć, iż rewindykacja nie objęła wszystkich kościołów unickich, część przejęło państwo w przymusowy zarząd, a część przeszła na własność Kościoła prawosławnego. Dlatego również podejmiemy próbę opisania tych faktów i losu świątyń będących w posiadaniu rządu polskiego. Artykuł ma charakter przyczynku i tylko częściowo wypeMia lukę w dotychczasowej literaturze. Temat ten wymaga rozszerzenia o cały majątek pounicki, co musi pociągnąć za sobą żmudną i pracochłonną kwerendę źródłową oraz dodatkowe badania, które być może zweryfikują, a na pewno rozszerzą przedstawianą problematykę. Ukaz tolerancyjny z 1905 r. tylko częściowo rozwiązał kwestię unicką. Jak już wiemy - na terenie guberni siedleckiej ok. 100 tys. tzw. opornych przeszło do Kościoła rzymskokatolickiego. Na skutek tej konwersji "[...] zanikały niektóre parafie unickie uważane przez władze za prawosławne [...] Witulin, Hrud, parafie łysowska i mostowska liczyły po kilku wiernych. W powiecie radzyńskim znikały parafie prawosławne Paszenki i Wohyń, w bialskim Rossosz i Cicibór" [11]. Jednakże masowe przyjęcie wiary katolickiej przez byłych unitów nie pociągnęło za sobą odbierania dawnych świątyń unickich. Nawet nieliczne grupy prawosławnych użytkowały cerk- wie przejęte w latach 1874-1875. Kwestia własności tych cerkwi mogła być rozstrzygnięta dopiero po upadku caratu i odzyskanu przez Polskę niepod- ległości, to jest wtedy, gdy Kościół prawosławny, będący dotąd narzędziem 325 polityki cara, utracił pozycję kościoła panującego. Inicjatywę rozstrzyg- nięcia problemu własności świątyń pounickich pierwsze podjęło ducho- wieństwo i wierni Kościoła rzymskokatolickiego, a nie władze państwowe. @@@Biskup H. Przeździecki w rozporządzeniu nr 65 z 11 grudnia 1918 r. polecił duchowieństwu, "[...] aby natychmiast poświęcili: a) zamknięte przez rząd rosyjski kościoły i kaplice obojga obrządków (łacińskiego i unickiego - J.K.); b) cerkwie przerobione z kościołów i kaplic czy to łacinników, czy to unitów; c) cerkwie pobudowane na miejscu, z materiału lub zamiast zburzonych kościołów i kaplic obojga obrządków" [12]. Rewindykowane świątynie miały być poświęcane (rekoncyliowane) przez proboszczów istniejących parafu rzymskokatolickich, którzy jednocześnie mieli przejąć cały majątek należący do rekoncyliowanych świątyń i ich parafii. Należy zaznaczyć, iż rozporządzenie ordynariusza siedleckiego polecało przejmować również i cerkwie pochodzenia łacińskiego. Jak już nad- mienialiśmy - także i Kościół rzymskokatolicki utracił na rzecz prawosławia wiele swoich świątyń, które razem z unickimi pragnął odzyskać. "Teraz po zakończeniu wojny 1918 r. >> Nadeszła chwila, gdy prawi właściciele mogą odebrać co im przez gwałt wydarto<<. Biskup, odpowiedzialny za rozwój życia parafialnego oraz za stan majątkowy placówek duszpasterskich zareagował w owym historycznym momencie słusznym postulatem przy- wrócenia Kościołowi choćby tego, co zabrał zaborca. Rozporządzenie stoi na stanowisku, że dobra zagarnięte niegdyś przemocą nie stały się przez ten akt własnością zaborcy, zatem w sprzyjających okolicznościach winny wrócić do ich prawnych właścicieli" [13]. W rozporządzeniu nr 65 bp H. Przeździecki zajął stanowisko w sprawie cerkwi prawosławnych, miało to zapobiec samowolnemu ich przejmowaniu przez duchowieństwo katolickie. "Co się zaś tyczy cerkwi pobudowanych przez schizmatyków na ich gruncie i za ich środki, a nie z materiału lub zamiast zburzonych kościołów i kaplic obojga obrządków, należą one do tych, którzy je budowali. My, katolicy, wyznawcy zakonu Miłości, gwałtem za gwałt odpłacać nie będziemy, samowolnie cerkwi tych nie zajmiemy. Jedynie Rząd Polski na mocy z rozrachunków z Rosją lub akt kupna albo dobrowolnej umowy z właścicielami cerkwi może nam dać je w posiadanie. Lecz w tym ostatnim wypadku nikt z kapłanów diecezji podlaskiej nie może oddanej cerkwi poświęcić bez specjalnego imiennego pozwolenia i upoważ- nienia naszego'' [ 14]. Rozporządzenie biskupa podlaskiego z 11 grudnia 1918 r. mogło 326 przesądzić sprawy własności sakralnych obiektów pounickich, zwłaszcza na tych obszarach, gdzie prawosławni wśród mieszkańców niektórych ob- szarów diecezji stanowili dość liczną grupę wyznaniową, powiększaną przez napływ repatriantów z Rosji bolszewickiej. Dlatego władze państwo- we, nie chcąc dopuścić do konfliktu o cerkwie między wiernymi obu kościołów, starały się ograniczyć akcję rewindykacyjną. Już dnia 16 grudnia 1918 r. ogłoszono dekret Naczelnika Państwa w przedmiocie przymusowe- go zarządu państwowego. Na jego mocy majątek ruchomy i nieruchomy pocerkiewny oraz stanowiący dotychczasowe uposażenie duchowieństwa prawosławnego mógł być objęty zarządem państwowym. Przede wszystkim pod zarząd państwowy miały być oddane majątki pounickie leżące w grani- cach Królestwa Polskiego [15]. Jak zaznacza ks. L. Balicki - od tej pory wywiązał się spór między władzą państwową a kościelną o to, kto ma prawo do władania majątkiem tzw. pocerkiewnym, a ściśle - pounickim, który trwał ponad dwadzieścia lat. Spór ten wynikał z tego, iż władza państwowa @@@do majątku pocerkiewnego zaliczała również i tzw. popówki, czyli dobra pounickie należące niegdyś do Kościoła unickiego, a które po 1839 i 1875 r. oddane zostały przez rząd rosyjski w użytkowanie Cerkwi prawosławńej [16]. Spór więc toczył się nie tylko o świątynie, ale także o grunty rolne i inne nieruchomości. Jak pisze Krzysztof Krasowski - autor studium historyczno prawnego o związkach wyznaniowych w II Rzeczypospolitej- głównym motywem dekretu Naczelnika Państwa było - poza potrzebą zagospodarowania opuszczonych nieruchomości i świątyń - powstrzymanie akcji rewindykacyjnej Kościoła katolickiego i zawieszenie całej sprawy do ostatecznego ustalenia tytułu własności do dóbr unickich [17]. Z rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych z 16 kwietnia 1919 r. i 2 sierpnia 1922 r. ustanowiono przymusowy zarząd państwowy nad majątkiem i osadami pocerkiewnymi znajdującymi się na obszarze byłego Królestwa Polskiego, w tym także na Podlasiu (ok. 120), wśród których większość stanowiły nieruchomości pounickie [18]. Władze państwowe zdołały przejąć tylko część świątyń, bowiem znaczna ich liczba została już zrekoncyliowana. Bardziej złożona sytuacja była z innymi nieruchomoś- ciami pounickimi i cmentarzami, ale problem ten wykracza poza ramy niniejszego artykułu. Zanim przejdziemy do przedstawienia akcji rewindykacyjnej świątyń pounickich, wcześniej omówimy ich stan liczebny w 1918 r. Natomiast w celu stwierdzenia unickiego pochodzenia cerkwi prawosławnych, musi- my się cofnąć do okresu sprzed likwidacji Unii. Stan posiadania Cerkwi unickiej z połowy XIX w. został już omówiony w artykule Grzegorza 327 zasygnalizujemy. Według katalogu diecezji chełmskiej obrządku unickiego za rok 1863 na terenie Podlasia znajdowała się następująca liczba cerkwi i kaplic: w deka- nacie bialskim 14 cerkwi paraflalnych, w tym jeden klasztor O.O. Bazylia- nów, jedna kaplica publiczna (Rossosz) i 2 kaplice cmentarne (Biała i Łomazy); w dekanacie kodeńskim 15 cerkwi parafialnych, 2 filialne (Kodeń i Lebiedziew), jedna kaplica cmentarna (Piszczac); w dekanacie łosickim 10 świątyń parafialnych, 2 filialne (Pawłów Stary i Łosice), jedna kaplica (Czuchleby) i 2 kaplice cmentarne (Konstantynów i Kornica); w dekanacie międzyrzeckim 14 kościołów parafialnych i 3 kaplice (Horo- dek, Łukowisko i Żabce); w dekanacie parczewskim 10 cerkwi parafial- nych, jedna filialna (Bruss), jedna kaplica (Ostrów) i jedna kaplica na cmentarzu (Wola Wereszczyńska); w dekanacie sokołowskim 13 cerkwi parafialnych (pominięto czternastą parafię, którą stanowił klasztor O.O. Bazylianów w Warszawie, ponieważ leży poza badanym obszarem); w de- kanacie wisznickim 12 kościołów parafialnych, jeden filialny (Paszenki), 2 kaplice (Polubicze i Romaszki) i 2 kaplice cmentarne (Horodyszcze i Wisznice) oraz w dekanacie włodawskim 22 cerkwie parafialne, 3 kaplice (Lack, Kaplonosy i Żdżarka) i 4 kaplice cmentame (Hanna, Hola, Opole, Rozwadówka) [ 19]. W wyniku nowego podziału administracyjnego i utworzenia guberni siedleckiej, od stycznia 1867 r. dekanaty musiały się mieścić w granicach poszczególnych powiatów. Liczbę dekanatów greckokatolickich zmniej- szono do 5 (bialski, konstantynowski, radzyński, sokołowski i włodawski). Jedynie dekanat sokołowski obejmował obszar większy, m. in. w jego skład weszły parafie z powiatu siedleckiego. Pod względem liczbowym stan sieci parafialnej w zasadzie bez więk- szych zmian dotrwał do czasu likwidacji obrządku greckokatolickiego. Z liczby 110 parfu z 1863 r. mamy w 1874 r.109 parafu. Według informacji o parafialnym duchowieństwie unickim w guberni siedleckiej z 1874 r. liczba parafii w dekanatach przedstawiała się następująco: bialskim - 30, konstantynowskim - 22, radzyńskim -16, sokołowskim -10 i włodawskim- 31 [20]. W stosunku do stanu z 1863 r. zmiany w sieci parafialnej nastąpiły tylko w dwóch ostatnich dekanatach. W sokołowskim uległy likwidacji 3 parafie: afiliowano placówki w Łazówku i Sawicach Ruskich (obecnie Sawice Kościelne) i skasowano parafię w Mordach, natomiast erygowaną parafię w Siedlcach obsługiwało duchowieństwo z diecezji lwowskiej, a więc 328 mogła już być ona placówką prawosławną [21 ]. W dekanacie włodawskim parafię erygowano przy kaplicy w Polubiczach. W momencie likwidacji obrządku unickiego w Królestwie Polskim wszystkie placówki duszpasterskie zamieniono na prawosławne. Do I wojny światowej należały one do Kościoła prawosławnego. W 1915 r. podczas wycofywania się wojsk rosyjskich z Królestwa Polskiego ewakuowano także ludność cywilną, przeważnie wyznania prawosławnego - w tym też i duchowieństwo - a świątynie zamknięto. W tym roku dokonano pierw- szych rekoncyliacji cerkwi prawosławnych przerobionych z kościołów łacińskich lub unickich. Większość cerkwi greckokatolickich wybudowa- nych przed 1874/75 r. przetrwała okres zaborów i "Wielką Wojnę". Dużo jednak świątyń ze względu chociażby na zły stan techniczny rozebrano, a na ich miejsce przeważnie wybudowano nowe. Były to już cerkwie prawosław- ne wybudowane kosztem parafian - byłych unitów, państwa rosyjskiego lub osób zamożnych wyznania prawosławnego. Ponieważ świątynie te najczęś- ciej budowano na miejscu dotyehczas istniejącego kościoła unickiego lub też na gruncie parafialnym unickim czy z materiału z rozebranej świątyni, dlatego duchowieństwo katolickie je rewindykowało - zgodnie z rozpo- rządzeniem biskupa podlaskiego z 11 grudnia 1918 r. - jako cerkwie pochodzenia unickiego. W źródłach takie cerkwie występują jako wybudo- wane na miejscu unickich (n.m.u.) [22]. W 1918 r. na badanym terenie zachowało się 63 unickich cerkwi parafialnych w następujących powiatach: bialskim 11 (Biała Podlaska- pobazyliański, Cicibór, Dołhobrody, Hanna, Kijowiec, Korczówka, Kos- tomłoty, Łukowce, Ortel Królewski, Piszczac i Terespol); konstantynows- kim 15 (Bubel Stary, Chotycze, Hrud, Klonownica, Konstantynów, Kornica, Krzyczew, Łosice, Makarówka, Mszanna, Neple, Nosów, Rokitno, Witulin i Swory); radzyńskim 12 (Bezwola, Dołha, Drelów, Gęś, Kolembrody, Międzyrzec Nowy, Międzyrzec Stary, Przegaliny, Rudno, Rusko-Wola- obecnie Polskowola, Witroż i Wohyń); siedleckim 2 (Czołomyje i Hołubla); sokołowskim 5 (Grodzisk, Gródek, Rogów, Seroczyn i Szkopy) i włodaws- kim 18 (Hola, Horodyszcze, Horostyta, Kodeniec, Lejno, Lubień, Motwica, Opole, Parczew, Polubicze, Rozwadówka, Różanka, Sobibór, Uhrusk, Wisznice, Wola Wereszczyńska, Zbereże i Żeszczynka). Natomiast cerkwi prawosławnych wybudowanych w latach 1874/75 - 1914 na miejscu unickich świątyń parafialnych było 27: w bialskim 10 (Horbów, Jabłeczna, Kobylany, Kościeniewicze?, Łomazy, Ortel Książęcy, Połoski, Sławatycze- druga, Woskrzenicze i Zabłocie); konstantynowskim 5 (Chłopków, Gnojno, Łysów, Mostów i Mszanna - druga); radzyńskim 4 (Jabłoń?, Radcze, 329 Radzyń Podlaski i Szóstka), włodawskim 8 (Hańsk, Hołowno, Kolechowice, Kosyń, Ostrów, Rozwadówka - druga, Sosnowica i Włodawa) [23]. Wyjąt- kowa sytuacja zaistniała w Sokołowie Podlaskim, gdzie cerkiew unicką rozebrano w 1895 r., a z jej materiałów wybudowano kaplicę na cmentarzu. Natomiast w miejsce zdemontowanej postawiono cerkiew prawosławną drewnianą, poświęconą w 1897 r., a którą już w 1909 r. musiano rozebrać. Tuż przed wybuchem I wojny światowej przystąpiono do budowy cerkwi murowanej. Do 1915 r. zdołano wykonać jedynie fundamenty, nabożeństwa tymczasowo były odprawiane w kaplicy cmentarnej. Z tego też względu budowanej świątyni nie zakwalifikowaliśmy do cerkwi już istniejących [24]. Wymienione wyżej świątynie nie obrazują stanu liczebnego wszystkich świątyń parafialnych z 1874 r., ponieważ część z nich do 1918 r. została rozebrana lub zniszczona, zwłaszcza podczas I wojny światowej. W okresie zaborów decyzją władz rosyjskich rozebrano 6 unickich cerkwi parafialnych (jedna jeszcze przed kasacją Unii w Janowie w 1868 r., a pozostałe już po 1875 r. - w Czekanowie, Kodniu, Orchówku i Pratulinie). Z wyjątkiem Czekanowa w wymienionych miejscowościach utrzymano parafie prawo- sławne z tym, że na cerkwie zabrano kościoły rzymskokatolickie. Natomiast w Czekanowie w 1885 r. świątynie zamknięto ze względu na zły stan techniczny. W trzy lata później zawaliła się, a na jej miejscu postawiono kapliczkę. Parafię skasowano, a w 1894 r. ostatecznie przydzielono do klasztoru w Wirowie jako placówki macierzystej [25]. Do 1918 r. największe zniszczenia cerkwi spowodowała I wojna świato- wa. W tym okresie uległo spaleniu lub zburzeniu aż 17 interesujących nas obiektów:14 unickich: w powiecie bialskim 7 (Choroszczynka, Dobratycze - stara, Dobryń, Dokudów, Koroszczyn, Koszoły i Sławatycze - stara); w konstantynowskim 1 (Próchenki) i włodawskim 4 (Uścimów, Weresz- czyn, Wołoska Wola i Wytyczno) oraz 3 wybudowane na miejscu unickich (wszystkie w powiecie bialskim - Dobratycze - druga, Holeszów i Kopy- tów). Według danych z lat 1874/75-1914 na miejscu unickich świątyń parafial- nych lub na ich gruncie wybudowano 31 cerkwi prawosławnych (tabela 1). 330 Tabela 1.  Cerkwie prawosławne pobudowane  na miejscu świątyń unickich w latach 1874/75- 1914[23).  Powiat Data budowy Brak danych Razem  1874/75-1900 1901-1914  Bialski 4 7 2 13  Konstantynowski 3 2  Radzyński 4  Sokołowski 1  Włodawski 7 1 g  Razem I 9 10 2 3  Jak ilustruje tabela 1,najwięcej cerkwi pobudowano w powiatach €€€€€€€€€z największą liczbą prawosławnych: w bialskim 13 i włodawskim 8, w sumie 21świątyń,tj.67,7%.Większość z nich została wybudowana przy końcu XIX w.Na 29świątyń prawosławnych,których znamy rok budowy,  w tym okresie powstało 19cerkwi,z czego najwięcej w powiecie włodaws- kim [26].Natomiast na początku XX w.wybudowano 10świątyń,w tym aż 7w powiecie bialskim.Należy zaznaczyć,iż w czterech miejscowościach obok starej unickiej cerkwi istniały nowe,prawosławne,które zarówno  przez kościół,jak i władze administracyjne zaliczane były w wykazach do świątyń wybudowanych na miejscu (gruncie) unickich (Dobratycze,Mszanna,  Rozwadówka i Sławatycze).Natomiast w Zbereżu drugą cerkiew zarejestrowano jako pochodzenia prawosławnego i dlatego została pominięta w badaniach.  Spośród 3I cerkwi prawosławnych powstałych na miejscu unickich 108 było murowanych (w powiecie bialskim - Dobratycze,Kobylany,Łomazy, Sławatycze i Zabłocie; w konstantynowskim - Gnojno i Mszanna; radzyńs- kim - Jabłoń,Radcze,Szóstka,Radzyń Podl.; włodawskim - Hańsk  Hołowno,Kolechowice,Kosyń,Ostrów,Sosnowica i Włodawa),pozostałe  były drewniane.Jak już wspomnieliśmy - do 1918r.nie zachowały się cerkwie w Dobratyczach,Holeszowie,Kopytowie i Sokołowie Podlaskim. W dotychczasowych rozważaniach pominięto świątynie istniejące w da- wnych unickich placówkach filialnych.Ich stan liczbowy sprzed likwidacji Unii już wcześniej przedstawiliśmy.Od 1863r.do końca I wojny światowej zostały zniszczone: cerkiew filialna w Lebiedziewie, gdzie świątynię rozebrano już w 1863r,natomiast w latach 1917-1918dwie kaplice  331  w Romaszkach, parafia Kolembrody i Żdżarce, parafia Hańsk. Należy zaznaczyć,iż dzieje świątyń pełniących funkcje pomocnicze nie są dobrze znane.Uwaga ta szczególnie dotyczy kaplic cmentarnych,np.w Roz- wadówce czy w Woli Wereszczyńskiej.Z braku tych informacji zwrócimy uwagę na wybranych 6kościołów filialnych w Kodniu (św.Ducha), Pawłowie Starym (par. Janów Podl.), Łazówku (par. Seroczyn), Sawicach Ruskich (par. Szkopy), Paszenkach (par. Jabłoń) i Brussie (par. Wołoska Wola) oraz 3kaplice: w Lacku (par.Dołhobrody),Horodku (par.Drelów) i Kaplonosach (par.Lubień),a także jedną kaplicę cmentarną w Szóstce (par.Szóstka) [27].Z wymienionych świątyń 8było pochodzenia unickiego, a 2wybudowane na miejscu unickiej (Paszenki 1894-1895i Horodku 1912). Ze względu na materiał budowlany tylko filia w Kodniu i kaplica w Horod- ku były murowane,pozostałe zaś drewniane. Generalnie rzecz ujmując,u progu niepodległości Polski na badanym obszarze,w dawnych unickich ośrodkach parafialnych z 1874r.znajdowało się 63świątynie unickie i 27cerkwi prawosłanych powstałych na miejscu unickich.Do tej liczby należy doliczyć wybrane świątynie filialne: 5koś- ciołów,2kaplice i jedną kaplicę cmentarną pochodzenia unickiego oraz jeden kościół i 2kaplice prawosławne wybudowne na miejscu unickich. Obiekty te stały się przedmiotem akcji rewindykacyjnej Kościoła rzymsko- katolickiego (wiernych i duchowieństwa).Działania te napotkały opór nie tylko władz państwowych - o czym już pisaliśmy - ale i wiernych Kościoła prawosławnego,którzy do I wojny światowej byli właścicielami tych świątyń. Pierwsze rewindykacje cerkwi prawosławnych pochodzenia łacińskiego i unickiego odbyły się już na początku I wojny światowej.W sierpniu 1915 r.,gdy wojska rosyjskie wycofały się z Królestwa Polskiego,na obszary Podlasia wkroczyły wojska państw centralnych,wśród których znajdowały się legiony polskie.Miejscowa ludność katolicka,korzystając z obecności @@@kapelanów wojskowych wyznania rzymskokatolickiego,podjęła starania, aby oni wyświęcili niektóre z dotychczasowych cerkwi prawosławnych przerobionych z kościołów łacińskich lub unickich.Oni to dokonałi pierw- €€€szych rewindykacji i rekoncyliacji obiektów sakralnych na rzecz Kościoła rzymskokatolickiego.Wśród takich świątyń rekoncyliowanych w 1915r. znalazł się dawny klasztor rzymskokatolicki w Leśnej Podlaskiej i dawna cerkiew unicka w Rudnie.Natomiast dnia 17maja 1916r.kapelan wojsk niemieckich wyświęcił unicką świątynię we wsi Witulin.W tym samym roku została rekoncyliowana cerkiew w Korczówce,natomiast w 1917r. dawny kościół rzymskokatolicki w Kodniu i cerkwie pochodzenia unickiego  332  w Horodyszczu i Polubiczach [28]. Wyświęcano cerkwie połacińskie i pounickie w tych miejscowościach, gdzie dominowała ludność katolicka. Liczba rekoncyliowanych świątyń do 1918 r. wzrasta, a od następnego przybiera masowy charakter, na co decydujący wpływ miało wspomniane rozporządzenie nr 65 biskupa podlaskiego, ale i także odzyskanie przez Polskę niepodległości, które na wschodnich obszarach diecezji siedleckiej dokonało się dopiero na początku 1919 r. Duchowieństwo parafialne na prośbę wiernych lub z własny inicjatywie samowolnie rekoncyliują- interesujące nas - świątynie, często bez akceptacji lokalnej władzy administ- racyjnej. Od kwietnia 1920 r. duchowni mogli wyświęcać takie cerkwie dopiero po uzyskaniu zgody biskupa podlaskiego [29). Akcję rewindykacyjną Kościoła rzymskokatolickiego najlepiej obrazuje liczba erekcji parafu przy świątyniach pounickich, co ilustruje tabela 2. Tabela 2. Liczba parafii rzymskokatolickich erygowanych przy świątyniach pounickich w latach 1919-1933. Powiat 19I9 1920 1921 l922 1923 1924 1925 1926 1927 1928 1930 1933 Suma Bialskopodl. 3 - 2 1 - 2 2 1 1 1 1 1 15 Konstantynowski 3 1 1 - - - 3 - - 1 - - 9 Radzyński 9 - 1 - - - 2 - 12 Siedlecki 1 - 1 - - - - 2 Sokolowski 4 - 2 - - - - 6 Włodawski 6 - 2 1 1 - 1 - - - - - 11 Razem 26 1 9 2 1 2 6 1 1 2 3 1 55 @@@Źródła: Katal#g,1929i 1975; P.Aleksandrowicz,op.cit.,s.199-200.(W latach 1929, 1931,1932i po 1933r.brak erekcji). W latach 1919-1933 przy cerkwiach pochodzenia unickiego erygowano 55 parafii, w tym w 1919 r. aż 26, tj. 47,3%. Na ten rok przypada największa liczba świątyń pounickich przejętych przez Kościół rzymskokatolicki. Od 1920 r. obserwujemy nagły spadek liczby erygowanych parafii. Jeszcze w 1921 r. przy cerkwiach pochodzenia unickiego erygowano 9 parafii, ale już później liczba ta spada do rzędu 1-3 placówek rocznie. Wyjątkiem jest tu rok 1925, w którym erygowano 6 parafii. Wzrost ten spowodowany był 333 nej placówek duszpasterskich w nowym obrządku wschodniosłowiańskim zwanym neounickim. W tym roku powstały 3 parafie neounickie (Hola, @@@Bubel Stary i Połoski) Jak ilustruje tabela 2, w latach 1926, 1927 i 1933 erygowano po jednej parafu i wszystkie w obrządku wschodniosłowiańs- kim. Należy stwierdzić, iż dwie parafie w Bublu Starym i Pawłowie Starym erygowano przy zamkniętych cerkwiach. Ludność prawosławna, będąca w tych miejscowościach w większości, sprzeciwiała się przekazywaniu ich Kościołowi katolickiemu. Dlatego władze administracyjne zamknęły je jako sporne obiekty. Dwukrotne próby przejęcia świątyń w Bublu przez Kurię Podlaską zakończyły się niepowodzeniem. Na początku lat trzydziestych prawosławnym udało się nawet przejąć świątynię, którą wcześniej władze państwowe przekazały biskupowi siedleckiemu i którą ponownie musiały zamknąć [30]. Warto jeszcze dodać, iż dwie parafie neounickie utworzono przy rewindykowanych kaplicach: w 1930 r. w Szóstce przy kaplicy cmentarnej i w 1933 r. w Kodniu przy kaplicy zamkowej św. Ducha. Podobnie było z trzema parafiami rzymskokatolickimi, które erygowano przy dawnych unickich świątyniach filialnych: w 1919 r. w Brussie i Łazówku oraz w 1930 r. w Paszenkach. Jak już wyżej zaznaczyliśmy, od 1920 r. obserwujemy spadek liczby erygowanych parafii przy interesujących nas świątyniach. Wpływ na to miały różne czynniki, np. w 1920 r. działania wojenne z Rosją bolszewicką. Jednakże do najważniejszych przyczyn należą: objęcie majątku pocerkiew- nego w przymusowy zarząd przez administrację państwową, a także brak w diecezji siedleckiej odpowiedniej liczby księży do obsadzenia nowo utworzonych placówek duszpasterskich [31). Z tego też względu przy rewindykowanych świątyniach powstawała tzw. prawie parafia obsługiwana przez proboszcza istniejącej już samodzielnej placówki kościelnej. W spisie cerkwi unickich sporządzonym przez Kurię Podlaską - na prośbę wojewody lubelskiego z dnia 8 kwietnia 1920 r. znajduje się 10 prawie parafii": w Woskrzenicach - obsługiwaną przez księdza z parafii w Białej Podlaskiej i analogicznie w Korczówce - z Witroża, Ortelu Królewskim - z Łomaz, Hołubli - z Paprotni, Seroczynie - ze Sterdyni, Szkopach - z Wyrozębów, Kodeńcu - z Opola i Sosnowicy oraz Rozwadów- ce - z Motwicy. Poza tym proboszczowie istniejących parafii obsługiwali świątynie, przy których erygowano samodzielne parafie. I tak według cytowanego już spisu proboszcz z Malowej Góry obsługiwał świątynię parafialną w Neplach i kaplicę w Krzyczewie, z Janowa Podlaskiego- 334 kościół parafialny w Rudzie, w Szóstce - proboszcz z Drelowa, Czołomy- jach - z Mordów, a Polubiczach - z Horodyszcza [32]. Ponieważ niektóre rewindykowane cerkwie pounickie nie były od razu obsadzane przez duchowieństwo parafialne i stały nadal zamknięte, ludność prawosławna zaczęła się domagać od władz państwowych ich zwrotu. @@@W swych prośbach zwracali uwagę, iż rewindykowany przez Kościół rzymskokatolicki obiekt sakralny jest nieczynny, a więc zbędny dla kultu katolickiego. Starania te mogły doprowadzić do otwartych walk o te świątynie między katolikami a prawosławnymi. Wojewoda lubelski w piś- mie do biskupa podlaskiego z 13 marca 1921 r. zwraca uwagę, iż "[...] jedynie wyświęcenie cerkwi na kościoły i pozostawienie takiej placówki bez obsługi duszpasterskiej daje, niestety, niekiedy w następstwie b. niepożądane rezultaty, czego mamy dowody w powiecie biłgorajskim, w Księżopolu oraz w powiatach bialskim i konstantynowskim na Podlasiu'' [33]. Rząd, aby nie dopuścić do konfliktu religijnego o takie obiekty, część z nich, głównie nierekoncyliowanych, pozamykał lub przekazał prawosław- nym, tym samym zahamował akcję rewindykacyjną Kościoła katolickiego. Wróćmy jeszcze do zagadnienia związanego z erekcją parafii rzymsko- katolickich przy cerkwiach pounickich. Należy zaznaczyć, iż nie wszystkie rewindykowane świątynie utrzymały charakter parafialny z 1874 r. Część wyświęconych cerkwi zamieniono na kościoły filialne lub kaplice, zwłasz- cza w tych miejscowościach, gdzie istniały już wcześniej czynne kościoły katolickie. Ponieważ takie kościoły już zapewniały należytą obsługę dusz- pasterską, dlatego tworzenie jeszcze dodatkowej parafii uznano za niepo- trzebne. W badanym okresie filie rzymskokatolickie powstały przy daw- nych unickich cerkwiach parafialnych w Międzyrzecu (św. Ap. Piotra i Pawła), Bezwoli, Jabłecznej i Radzyniu (w I. 1919-1923), Makarówce (1935 r.) i Łysowie (1936 r.). Natomiast na kaplice mszalne zamieniono wyświęcone cerkwie w Ciciborze, Krzyczewie i Wohyniu. W schematyźmie diecezjalnym na rok 1929 jest jeszcze wymieniona kaplica w Hołownie, jednakże była ona zamknięta z rozporządzenia władz administracyjnych. W stosunku do 1874 r. utrzymały swój filialny charakter rekoncyliowana cerkiew w Sawicach Ruskich i kaplice w Lacku i Horodku. Poza wyżej wymienionymi świątyniami rewindykowano cerkwie w Konstantynowie i Łosicach. Ponieważ w tych miejscowościach były już nowe świątynie parafialne, dlatego władze państwowe na prośbę wiernych i za zgodą Kurii przeznaczyły je na inny cel. Cerkiew w Konstantynowie przebudowano na szkołę, a w Łosicach, z której materiały miały być również wykorzystane pod budowę szkoły, ostatecznie w 1929 r. została sprzedana nowo erygowa- 335  nej parafii w Dęblinie. Z tych samych względów uznano za zbędne dla kultu rzymskokatolickiego świątynie pounickie w Gęsi, Opolu, Chotyczach, Kornicy i Różance, które w latach 1918-1926 rozebrano [34]. Należy dodać, iż materiałów z rozebranej cerkwi w Opolu użyto do budowy kościoła w Polubiczach, gdzie wcześniej zdemontowano unicką świątynię, znisz- czoną w czasie wojny. Wymienione wyżej rozbiórki cerkwi unickich dokonane zostały - jak już wspomnieliśmy - na prośbę wiernych przy aprobacie władz kościelnych i państwowych. Nie wywołały one ostrych protestów ludności prawosław- nej, ponieważ w tych miejscowościach ludność katolicka pod względem liczebnym stanowiła zdecydowaną większość. Natomiast inna sytuacja mogła zaistnieć na obszarach, gdzie wierni Kościoła prawosławnego stano- wili wśród mieszkańców znaczny odsetek. Każda rozbiórka cerkwi mogłaby się spotkać z czynnym oporem tej ludności. Należy zaznaczyć, iż władze państwowe poza roszczeniami rewindykacyjnymi Kościoła rzymskokatolic- @@@kiego musiały uwzględnić również potrzeby religijne prawosławnej mniej- szości wyznaniowej. Jak już wiemy, ludność ta najliczniej zamieszkiwała powiaty: włodawski, bialski, konstantynowski i wschodnie tereny radzyńs- klaps kiego. Większość cerkwi prawosławnych połacińskich i pounickich rewin- dykował Kościół rzymskokatolicki, natomiast część zamknięto z rozpo- rządzenia władz administracyjnych. Prawosławni początkowo nie stawiali oporu, gdy zabierano cerkwie pochodzenia łacińskiego czy nawet unic- kiego, tym bardziej, że w większości cerkwie te były zamknięte i nie było duchownych. Jednakże w miarę upływu czasu po repatriacji ludności z Rosji i wraz z przybyciem duchownych prawosławnych nastał spór o te świątynie. Władze państwowe nie mogły dopuścić do otwartego konfliktu między ludnością katolicką i prawosławną. Jak pisze Mirosława Papierzyńs- ka-Turek, historyk Kościoła prawosławnego w II Rzeczypospolitej - wbrew przekonaniu katolików, władze państwowe zawsze uważały za słuszne, a nawet niezbędne przekazywanie Kościołowi katolickiemu cerkwi po- chodzenia łacińskiego lub unickiego. Jednakże w obawie przed wybuchem niezadowolenia ludności prawosławnej, działania w tym kierunku prowa- dziły bardzo ostrożnie [35]. Ludność prawosławna domagała się zwrotu cerkwi prawosławnych, także i tych wybudowanych na miejscu unickich, które według rozporządzenia bpa H. Przeździeckiego rewindyfikowało duchowieństwo katolickie. Należy zaznaczyć, iż własność cerkwi nie zawsze mogła być regulowana zgodnie z jej pochodzeniem, ponieważ na niektórych obszarach stosunek liczbowy ludności prawosławnej i katolickiej przemawiał na korzyść Kościoła prawosławnego [36]. Zatem władze 336 państwowe musiały również uwzględnić potrzeby religijne ludności prawo- sławnej. @@@ W latach 1919-I923 MWRiOP przywróciły na Podlasiu 12 parafu prawosławnych: w Kobylanach, Sławatyczach i Zabłociu pow. bialskiego, Gnojnie i Nosowie pow. konstantynowskiego, Żerocinie pow. radzyńskiego oraz Horostycie, Kosyniu, Sosnowicy, Suchawie, Uhrusku i Włodawie pow. włodawskiego. Oprócz tego istniał prawosławny klasztor męski w Jabłecz- nej bez charakteru parafii [37]. Władze państwowe, licząc się z faktem wyświęcenia byłych cerkwi na kościoły, na parafie przeznaczyły świątynie, które znajdowały się w posia- daniu prawosławnych, np. we Włodawie, i zamknięte, przejęte w przymuso- wy zarząd. Dla kultu prawosławnego przeznaczono 11 cerkwi. W powiecie radzyńskim erygowano parafie bez świątyń, ponieważ prawie wszystkie cerkwie, z wyjątkiem jednej w Jabłoniu, rekoncyliowano na kościoły. Prawosławni przy wsparciu materialnym państwa mieli wybudować nową świątynię. Spośród 11 świątyń tylko jedna w Suchawie była pochodzenia prawo- sławnego, 3 unickiego (Horostyta, Nosów i Uhrusk), natomiast pozostałe prawosławne wybudowano na miejscu unickich. Warto jeszcze dodać, iż w czterech miejscowościach obok siebie funkcjonowały parafie katolicka i prawosławna (Sławatycze, Sosnowica, Uhrusk i Włodawa). Ze względu na protesty ludności katolickiej poparte przez Kurię Podlaską nie doszło do powstania placówki prawosławnej w Horbowie i Hańsku, gdzie cerkiew ostatecznie rekoncyliowano. Władze państwowe opieczętowały i zamknęły te cerkwie, które nie zostały wyświęcone na kościoły lub przekazane ludności prawosławnej [38]. @@@ Należy zaznaczyć, że w wyniku akeji rewindykacyjnej Kościoła rzyms- kokatolickiego, na terenie diecezji siedleckiej przejęto na rzecz tego Kościoła większość cerkwi pounickich. W pierwszych latach niepodległości większość tych obiektów przejęto w wyniku samowolnych działań wiernych i duchowieństwa katolickiego, często bez aprobaty władz państwowych. W późniejszym okresie rewindykacje te odbywały się już za wyłączną zgodą władz centralnych. Należy podkreślić, iż rewindykacja nie objęła wszystkich świątyń pochodzenia unickiego, które przetrwały okres zaborów i I wojnę światową. Część świątyń przejęło państwo, z których 10 przekazano do 1923 r. Kościołowi prawosławnemu - o czym już pisaliśmy- a część rozebrano. 337 [1] L. Balicki, Dzieje gospodarcze diecezji siedleckiej 1918-l939, Lublin 199l, s. 7-8. [2) Ibidem, s. 121; "Wiadomości Diecezjalne Podlaskie" 1918 nr 1, s. 19. (3] Z rozporządzenia Rady Ministrów (RM) z 6 XI 1922 r. gm. Sławatycze w powiecie bialskim włączono do powiatu włodawskiego. Rozporządzenie weszło w życie w dn.1 I 1923 r. - DzURP 1922, nr 99, poz. 912; z rozporządzenia RM z 28 II 1923 r. gm. Swory w powiecie konstantynowskim z dniem 1 IV 1923 r. wtączono do powiatu bialskiego - DzURP 1923, nr 28. poz. 167; z rozporządzenia RM z 12 III 1931 r. z gm. Wisznice w powiecie włodawskim wyłączono wieś Romaszki i włączono do gm. Rossosz w powiecie bialskim - DzURP 1931, nr 28, poz 189; z rozporządzenia RM z I 1932 r. zniesiono powiat konstantynowski, a gminy z tego powiatu włączono do powiatów: siedleckiego i bialskiego - DzURP 1932, nr 6, poz. 33. $$$[4] Pierwszy Powszechny Spis Rzeczypospolitej Polski z dnia 30 IX 1921 r. t. XVIII, Warszawa 1927; Skorowidz Miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej, t. IV, Warszawa 1924. Na terenie tych powiatów liczba wiemych Kościoła r Lymskokatolickiego i prawosławnego przedstawiała się następująco: w bialskim 37.239 i 9.551, w konstantynowskim 53.667 i 4.012, w sokołowskim 67.224 i 420, w radzyńskim 70.976 i 1.862 oraz włodawskim 40.881 i 20.I04. [5] Cytat za: L. Wasilewski, Dzieje męczeriskie Podlasia i Chelmszc'zyzny, Kraków 1918, s. 46; T. Krawczak, Kszla/towanie św,iadomości narodowej w,śród ludnośel wiejskiej Podlasia w latach 1863-1918, Biała Podlaska 1982, s. 48. [6] Patrz: Skorowidz Miejscowości. [7) Drugi Powszechny Spis Ludności z dnia 9 X/I 1931 r., Seria C, z. 85, Warszawa 1938; M. Papierzyńska-Turek, Między tradycją a rzeczywistośriĄ. Państw,o wobec prawostawia l918-1939, Warszawa 1989, s. 5-6. [8) Akta wymienionych zespołów przechowywane są w następujących archiwach: MWRiOP w Archiwum Akt Nowych w Warszawie (AAN), UWL WSP w Archiwum Państwowym w Lublinie (APL) i AKDS w Archiwum Diecezjalnym w Siedlcach. Źródła drukowane: Lista duchowieristw,a chełmskiego obrządku grekounickiegu za rok 1863, War- szawa 1864; Katalog kośeiotów i duchow,ieństwa diecezji siedleckicj czyli podlaskiej na rok 1929, Siedlce 1929; Katalog duchowieństwa i para#i diecezji siedleckiej czyli podlaskiej, Siedlce 1975; O prawoslaw,nych cerkwiach w siedleckoj gubiernii [w:] Siedleckoja Gubiemia 1911 [b.m.w.) 1910. Należy dodać, iż w wymienionych źródłach arehiwalnych znajdują się wykazy cerkwi prawosłanych, których dane nieraz znacznie się różnią między sobą. W niektórych pnypad- kach wersję najbardziej wiarygodną ustalono metodą porównywania tych danych. Źródła te nie zawsze rejestrują liczbę cerkwi zgodną ze stanem r Leczywistym, np. wykaz byłych cerkwi z terenu diecezji siedleckiej wg stanu na 18 VIII 1923 r. zawiera również cerkwie już wówezas nieistniejące, spalone w czasie I wojny światowej, jak Choroszczynka, Dobryń, patn: ADS, AKDS sygn. K III 28, t. I. [9) W. Mysłek, Kościrił kalolicki w, Polsce w latac'h 1918-l939 (zarys historyczny), Warszawa 1966; tenże, Przedmurze (Szlcice z dziejów Kościola katolickiego w II Rzeczypos- politej), Warszawa 1987; M. Papier Lyńska-Turek op. cit.; J. Wysłocki, Uposażenie Kościo/a i duchowieństwa katolickiego w Polsce 19l8-1939, Poznań 1981. [10] P. Aleksandrowicz, Diecezja siedlecka czyli podlaska. W I50 rocznicę erekcji (1818-1968). Przyc'zynki i materiały do dziejów diecezji siedleckiej, czyli podlaskiej, Siedlce 1971; L. Balicki, op. eit. ( 11 ] F. Stopniak, Kościóf na terenie w,ojewództw'a bialskopodlaskiego odprrtowy XIX w,ieku [w:) Z nieznanej przeszłości Białej i Podlasia, Biała Podlaska 1990, s. 390-391. [12] Cytat za: L. Balicki, op. cit., s. 121. (13] Ibidem; o represji władz rosyjskich wobec Kościoła rzymskokatolickiego na Podlasiu patrz m. in.: F. Stopniak, KościrH na Lubelszczyźnie i Podlasiu na prze#omie XIX i XX wieku, Warszawa 1975; tenże, Kośctóf na terenie województx'a blalskopodlaskiego, s. 359-403. [14) Cytat za: L. Balicki, op. cit., s. 122; patrz też: APL UWL WSP, sygn. 641, s. 33-35 pismo biskupa podlaskiego do wojewody lubelskiego z 27 IV 1921 r. [ 15] K. Krasowski, Związki wyznaniowe w ll Rzeczypospolitej. Srudium historycznoprawne, Warszawa-Poznań 1988, s. 139. [16) L. Balicki, op. cit., s.123. Należy dodać, iż w sporze tym brałajeszcze udział ludność prawosławna i ich duszpasterze - czego autor nie zaznaczył. [17) T. Krasowski, op. cit., s. 139. [t8) Monitor Polski (1919) nr 135 i (1922) nr 186, pocz. 116. [19) Lista duchowieństwa [...] za rok 1863 [...). Miejscowości z cerkwiami parafialnymi wymieniamy w innej części artykułu. (20] APL, Konsystorz Greckokatolicki w Chełmie, sygn. 995, k. nlb. [21] Ponieważ nie dotarliśmy do źródeł dotyczących świątyni greckokatolickiej w Siedl- cach, dlatego w badaniach jej nie uwzględnialiśmy. @@@ [22] Należy zaznaczyć, iż ludność prawosławna takie cerkwie uważała za swoje. W stara- niach u władz państwowych o odzyskanie cerkwi wybudowanej n.m.u. podkreślata, iż wybudowana została już po likwidacji Unu. Natomiast rząd polski wobec takich cerkwi zajmowat nie zawsze jednoznaczne stanowisko. Na początku II Rzeczypospolitej często prryznawał je katolikom, później zaś i prawosłanym, zwłaszcza tam, gdzie wymagały tego Iokalne stosunki wyznaniowe. W 1930 r. wojewoda lubelski w piśmie do starostów polecał traktować cerkwie zbudowane na placach po byłych świątyniach katolickich obrządku łacińskiego i wschodniego (tzn. greckokatolickiego) jako pochodzenia prawosławnego, a nie katolickiego. Stanowisko to kolidowało ze stanowiskiem zajętym przez Kurig Siedlecką. APL, UWL WSP, sygn. 625, k. 28. [23] O prawostax#nyc'h c'erkwac'h, s. 42-43; AAN, MWRiOP, sygn.1207, k. 336-347; ADS, AKDS, sygn. K III 28 t. I, k. 26-31. Spis cerkwi unickich. Do rzędu cerkwi wybudowanych n.m.u. zaliczyliśmy świątynie w Radzyniu Podl. Unicką świątynię Rosjanie rozebrali a na placu miejskim wybudowali cerkiew prawosławną. [24) O prax,oslawnych c'erkwiac'h, 42-43. [25) W Czekanowie istniała przy pałacu kaplica prawosławna, w 1923 r. już nie funkcjonowała, a w pałacu urządzono schronisko dla dzieci. Została równie urządzona kaplica rzymskokatolicka. Dnia 2 IX 1935 r. została tu erygowana filia parafu w Skrzeczewie. Patrz: AAN, MWRiOP sygn. 865, k. 602-604, pismo wojewody lubelskiego do MWRiOP z 20 III 1924; Katalog... 1975, s. 161. [26] Do tej liczby zaliczono pierwszą cerkiew wybudowaną n.m.u. w Sokołowie Podl., zdemontowaną w 1909 r., natomiast drugiej nie objgto wykazem, gdyż przed I wojną światową zdołano wykonać jedynie fundamenty. [27] Do świątyń objętych badaniem włączyliśmy kaplicę cmentamą w Szóstce, której nie wymienia schematyzm diecezji chełmskiej grekokatolickiej z 1863 r. [28] APL, UWL WSP, sygn. 647, s. 131 i 132, wykaz cerkwi wyświęconych na kościoły rzymskokatolickie na terenie powiatu konstantynowskiego w czasie od dnia 1 VIII 1914 do dnia 1 VI 1924; AAN, MWRiOP, sygn. 860, k. 86-98, wykaz cerkwi wyświęconych na kościoly rzymskokatolickie w woj. lubelskim. Należy zaznaczyć, iż katalog diec. siedleckiej na 1929 r. podaje w niektórych przypadkach inną datę wyświęcenia świątyni niż źródła wyżej wymienione, np. świątyni w Leśnej P. -1918 r., Witulinie -1919, patn: Katalog, s.100 i 104. [29] AAN, MWRiOP, sygn. 859, k. 57-58 pismo bpa podlaskiego do MWRiOP z 3 II 1921. @@@ [30] O konflikcie w Bublu Starym patrz: AAN, MWRiOP, sygn. 865, s.131 i nn. Należy ! zaznaczyć, iż w 1925 r. erygowano jeszcze jedną parafię neounicką w Kijowcu, jednak przy # zamknigtej świątyni, której władze administracyjne nie przekazaly Kościołowi kat. cerkiew ta # została zaliczona do świątyń zamkniętych. [31] L. Balicki, op. cit., s. 66-67; APL, UWL WSP, sygn. 641, s. 35, pismo biskupa i podlaskiego do wojewody lubelskiego 27 IV 1921, pkt IV. [32] ADS, AKDS, sygn. K III 28 t. I, k. 26-31. Spis cerkwi unickich. [33] Ibidem, k. 71. [34] AAN, MWRiOP, sygn.1207, patrz wykaz cerkwi prawosławnych - powiaty konstan- tynowski, radzyński i włodawski. Należy zaznaczyć, iż ok. I921 r. został rozebrany unicki kościół w Polskowoli, poświęcony w 1918 r., przy którym w 1919 r. erygowano parafię rzymskokatolicką. Staraniem wiernych wzniesiono nową świątynię. [35] M. Papierzyńska-Turek, op. cit., s. 331. [36) Ibidem, s. 339. [37] AAN, MWRiOP, sygn. 1035, k. 120, 122-126 reskrypt MWRiOP z 1 VIII 1919 r.; sygn.1036. Projekt rozmieszczenia parafii prawosłanych na terenie województwa lubelskiego z 7 Ill 1922 r.; APL, UWL WSP, sygn. 641, s. 210-2ł4, pismo MWRiOP do wojewody lubelskiego z 22 XI 1923 r. Prawosławnym otwierano również niektóre zamknięte cerkwie głównie na okres świąt, m. in. na początku lat dwudziestyeh korzystali oni z kaplicy unickiej (?) w Kaplonosach znajdującej się na cmentarzu, ale tylko w czasie pogrzebu. [38] Na mocy dekretu Naczelnika Państwa cerkwie zostały pr Lejęte przez państwo w przymusowy zarząd. Rząd opierając się na opinii Prokuratorii Generalnej uznawat prawo państwa do rozporządzania nieruchomościami Cerkwi, do czasu przyszłej ustawy sejmowej określającej, jaki majątek nieruchomy będzie przekazany duchowieństwu prawoslawnemu. Patrz: K. Krasowski, op. cit., s. 128-136. [39] AAN, MWRiOP, sygn.1036, k. 44-51. Wykaz i stan obecny b. cerkwi prawostawnych na terenie województwa lubelskiego, sporrądzony w styczniu 1922; ibidem, sygn. 1041, k. 127-128. Wykaz cerkwi zamkniętych województwa lubelskiego 1 VI 1928. W artykule nie uwzględniliśmy cerkwi w Sycynie, której nie wymienia Lista duchowieństwa za rok 1863. Warto zaznaczyć, iż wykaz z 1928 r. wymienia już tylko 8 zamkniętych cerkwi, jednakże jest ; on niepełny, ponieważ pomija zamknięte świątynie w Lejnie, Łomazach, Rozwadowie i Sworach. Nieczynna również była stara unicka cerkiew we wsi Mszanna (od I 911 r., to jest od wybudowania nowej cerkwi). Pod koniec lat dwudziestych znajdowała się w użytkowaniu miejscowego proboszcza katolickiego, który przeznaczyl ją na spichlerz, patrz: AAN, MWRiOP 1207, s. 293-306. Ewidencja b. świątyń prawostawnych na terenie pow. konstan- tynowskiego. @@@ [40] ADS, AKDS, sygn. K III 28, t. I, k. 186. Pismo biskupa podlaskiego do wojewody lubelskiego z 24 IV 1924. Żądania biskupa podlaskiego nie mogty być pnez rząd w catości zrealizowane, bowiem doprowadziłyby do likwidacji sieci parafialnej Kościoła prawosławnego na Podlasiu. Kościót ten utraciłby aż 10 świątyń na 11 czynnych. Poza tym bp H. Pr Leździecki domagal się nawet zwrotu budynków klasztoru prawosławnego w Jabłecznej, jako rzekomo dawniej należącego do O.O. Bazylianów, patrr: APL, UWL WSP sygn. 674 Sprawa klasztoru w Jabłecznej. ' [41] AAN, MWRiOP, sygn. 867, k. 236 Kuria diecezji podlaskiej do MWRiOP z 14 VII 1923. [42) M. Papierzyńska-Turek, op. cit., s. 336. [43] Patrz: protokoły z tych konferencji w: ADS, AKDS, sygn. K III 28, t. I. [44] AAN, MWRiOP, sygn. 859, k. 268 tamże wyniki z konferencji; M. Papierzyńska- Turek, op. cit., s. 341-342. [45] AAN, MWRiOP, sygn. 1205, k. 150 i nn. Należy zaznaczyE, iż unicką cerkiew w Zbereżu rozebrała ludność prawosławna, z polecenia władz, na potrzeby istniejącej czynnej cerkwi prawosławnej. (46] Ibidem, k. 261. [47] APL, UWL WSP, sygn. 641, k. 396-402 Wojewoda lubelski do MWRiOP z maja 1934r. (48] ADS, AKDS, sygn. K III 28, t. II, k.127-128, i 135, przy okazji warto jeszcze dodać, że została jeszcze zbur Lona unicka kaplica cmentarna w Konstantynowie, nie objęta badaniem. [49] DzURP 1939, nr 39, poz. 222, art. Vla. [50] DzURP 1939, nr 57, poz. 370. Hanna Dylągowa HISTORIA PROCESU BEATYFIKACYJNEGO MęCZENNIKÓW PODLASKICH Rok I 874, w którym zginęło 13 unitów z parafii Pratulin, a nieco wcześniej 5 z parafii Drelów w unickiej diecezji chełmskiej, był rokiem nasilenia prześladowań. Rząd rosyjski w Petersburgu postanowił ostatecznie zlikwidować Unię, stosując ostre środki przymusu fizycznego. Ówczesna sytuacja polityczna była tego rodzaju, że w podległym Rosji Królestwie Polskim nie było żadnych możliwości rozpoczęcia starań o ich beatyflkację. W 1875r. została zlikwidowana unicka diecezja chełmska, a na jej miejsce władze rosyjskie powołały prawosławną diecezję chełmsko-warszawską. Łacińska diecezja podlaska, na terenie której znajdował się Pratulin, została przez Aleksandra II zlikwidowana już wcześniej w 1867r. i we wrześniu tegoż roku złączona z diecezją lubelską. Papież Benadykt XV reaktywował ją w 1918r. Unicka diecezja chełmska nigdy nie została reaktywowana. Nie było bowiem prawie unitów, bo znakomita tch więk- szość przeszła w 1905r. na rzymski katolicyzm. Przez cały czas od 1875r. do 17/30 kwietnia 1905r., kiedy to Mikołaj II ogłosił ukaz o tolerancji religijnej, pozwalający na zmianę wyznania prawosławnego, słowa Unia i unici były objęte całkowitym zakazem. Unici przepisani w 1875r. na prawosławie, którzy się z tym nie pogodzili, nazwani z tego powodu w urzędowych rosyjskich dokumentach "opornymi", byli przez cały ten czas prześladowani. Bardzo dobrze stosunek rządu rosyjskiego do Unii oddaje list Giersa, ministra spraw zagranicznych w Petersburgu, do sekretaxza stanu kardynała Lodovico Jacobiniego, z 21 listopada 1884r. Pisał w nim m. in. "Vorte Eminence... comme Elle fait mention de voeux qui auraient ete presentes au Gouvernement Imperial par Monseignieur Vanutelli concemant la situation des Uniates, je dois Lui rappeler qu'a nos yeux il n'existe pas d'Uniates dans 1'Empire de Russie, il n'y a que des Orthodoxes ou des Catholiques Romains. Par cosequent cette question ne sairait faire l'objet d'aucune negociation ni d'explication quelconque" [I). W następstwie niepowodzeń w wojnie z Japonią i wybuchu rewolucji Mikołaj II był zmuszony do pewnych ustępstw, w tym - ogłoszenia wspomnianego ukazu tolerancyjnego. Bardzo liczny wówczas powrót by- łych unitów z Królestwa Polskiego do Kościoła katolickiego, wynoszący @@@w 1905r. - 56348 osób z guberni siedleckiej i - 57990 osób z guberni lubelskiej, spowodował silną kontrakcję duchownych prawosławnych z ich biskupem Eulogiuszem na czele. Z dnia na dzień tracili bowiem wyznaw- ców, nawet jeśli przedtem wielu z nich, mimo formalnego zapisania ich jako prawosławnych, do cerkwi nie uczęszczało [2]. Rozgorzała wówczas na nowo dyskusja, zapoczątkowana po powstaniu 1863r., nad wyłączeniem Chełmszczyzny z Królestwa Polskiego jako odrębnej guberni i włączenia jej do Cesarstwa Rosyjskiego. Biskup Eulo- giusz prowadził szeroko zakrojoną agitację wśród ludności Chełmszczyzny, mając poparcie lokalnych władz rosyjskich. Wprowadzono tam wówczas miejscowe ograniczenie dla byłych unitów, chcących wrócić do katolicyz- @@@mu. Na przykład rodzice mogli decydować o wierze swoich dzieci tylko do lat I 4. Potem młodzież musiała czekać do pełnoletności (21 lat), żeby móc określić swoją przynależność religijną. Represje stosowane przez władze lokalne były bardzo dokuczliwe. Biskup lubelski Franciszek Jaczewski, który korzystając z ukazu tolerancyj- nego rozpoczął prawie natychmiast (13 V 1905r.) wizytację duszpasterską wschodniej części diecezji zamieszkaną przez ludność mieszaną: rzymsko- katolicką i byłych unitów, spotykał się z wielkimi trudnościami ze strony rosyjskich władz administracyjnych, przede wszystkim lokalnych [3]. Obawy przed represjami były jeszcze na tyle silne, że publikujący w 1905r. swojąpracę Martyrologium czyli męczehstwo Unii na Podlasiu ks. Józef Pruszkowski nie zdecydował się ujawnić swego nazwiska. Praca ukazała się więc pod pseudonimem P.J.K, Podlasiak, mimo że drukowana była w Krakowie pod zaborem austriackim. Władze rosyjskie godziły się bowiem, choć niechętnie, na powrót byłych unitów na łono Kościoła rzymskokatolickiego, ale o żadnej propagandzie prounickiej w Królestwie Polskim w dalszym ciągu nie było mowy. Za taką zaś uznawano m. in. mówienie o wieloletnich prześladowaniach unitów i ich oporze przeciw prawosławiu. Diecezja podlaska dalej była przyłączona do lubelskiej. Do reaktywowa- nia jej przez papieża Benedykta XV doszło dopiero w przededniu odzys- @@@kania przez Polskę niepodległości, 24 września 1918r. [4). Objęcie rządów przez biskupa Henryka Przeździeckiego pozwoliło też na podjęcie sprawy unickiej. Dnia 7 marca 1919r. biskup wydał dekret, w którym nawiązywał do swego listu pasterskiego ogłoszonego przy objęciu rządów w diecezji (21 XI 1918). Zacytował fragment tegoż listu: "Błagamy gorąco Boga, aby za ###aw# wiciii.y#.ii aiug uwvn,ii iu#,i.yi i # wejrzeć, łaski i cuda pragnącym udzielić. A gdy Pan raczy wysłuchać błagań naszych, ślubuję, że nie spocznę, póki nie zacznę i nie przeprowadzę procesu o kanonizację prześladowanych przez schizmę wyznawców Św. Kościoła Naszego. Niech Bóg miłosierny sprawi, aby jak najprędzej Stolica Apostolska mogła wprowadzić ich na ołtarze ku pociesze i zbudowaniu obecnego i przyszłych pokoleń". W dalszej części dekretu biskup pisał: "Jaki będzie skutek modłów naszych, Bogu tylko wiadomo. My ze swej strony czynimy wszystko, co do nas należy" [5]. W dekrecie polecał proboszczom i rektorom kościołów zebranie do 1 stycznia 1920r. informacji o prześladowaniach unitów. Podał też jedenaś- cie pytań, według których należało przeprowadzić dochodzenie. Były to: " 1. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie? 2. Kto uległ prześladowaniu? 3. Jakie katusze, męczarnie, ucisk znosił? i jak? 4. Kto za trwanie przy Wierze ojców został wywieziony i dokąd? i czy są o nim wiadomości i jakie? 5. Jakim był człowiekiem prześladowany pod względem wyrobienia chrześ- cijańskiego i jakiemi cnotami się odznaczał? 6. Czy Bóg łaski swej nie okazywał za przyczyną męczennika lub męczenników za Wiarę Świętą? 7. Czy wierni zwracają się o wstawiennictwo do Boga za przyczyną męczenników Podlaskich? 8. Skąd prześladowani czerpali pomoc w ucisku? Kto im udzielał Sak- ramentów Świętych? Kto ich nauczał? 9. Czy były odstępstwa od Wiary Świętej? i w jakich okolicznościach? 10. Jak się w ogóle przez cały czas prześladowań względem łacinników i unitów zachowywał: a) rząd rosyjski? b) duchowieństwo prawosławne? 11. Czy społeczeństwo polskie pomagało prześladowanym i w jaki spo- sób?'' [6]. Mimo więc trwania w latach 1919-1920 wojny polsko-rosyjskiej i kilka- krotnego przemarszu wojsk obu stron przez kraj, biskup Przeździecki zajął się od razu sprawą beatyfikacji Męczenników unickich. Z 44 parafii (czasem łącznie z całego dekanatu) nadesłano do Kurii Biskupiej materiały mówiące o prześladowaniu unitów za wiarę. Autorzy zeznań znali te wydarzenia najczęściej z autopsji. Obraz cierpień unitów przedstawiony w tych sprawozdaniach za trwanie przy wierze katolickiej 344 345 jest zgodny z wcześniej znanymi relacjami. Powtarzają się też nazwiska sposób? kto żyje ze współświadków tych wydarzeń (imię, nazwisko i miejscowości najbardziej dotknięte represjami [7]. i miejsce zamieszkania)? Dnia 7 listopada 1919r. bp Przeździecki mianował ks. Józefa Florczaka, 3. Kto wtedy został zabity? (świadek poda imiona, nazwiska poległych) czy kanonika katedry podlaskiej (janowskiej), prokuratorem w Rzymie dla ich znał i skąd? co to byli za jedni? jakie wiedli życie i jaką się cieszyli sprawy Męczenników [8]. Ks. Florczak mianowany został właśnie w lutym opinią? 1920r. audytorem w Rocie Rzymskiej. W łiście z 10 czerwca tego roku # 4. W jaki sposób zaczęło się mordowanie wiernych, a minowicie w jakich przekazał biskupowi wiadomość, że sprawa Męczenników została przez okolicznościach zaczęła się strzelanina, jak zachowałi się zabijani, czy niego zarejestrowana w Kongregacji, oraz o swojej rozmowie z Ojcem św., mieli sami jakąś broń, czy jej używali, czy bluźnili, złorzeczyli strzelają- który "bardzo się cieszy, że Ekscelencja ten proces kanonizacyjny zaczyna'' cym, czy coś do nich mówili i co mianowicie, czy zabijani bronili się, [9). w jaki sposób i jak mianowicie, gdzie padali, jaka to była śmierć, czy Upłynęło jednak wiele lat, zanim doszło do kanonicznego procesu zaraz pomarli na miejscu, czy później, a ewentualnie w jakich warun- w diecezji. Zniszczony wojnami kraj, opuszczona diecezja, nie mająca ! kach? przez 50 lat biskupa ordynariusza, z 2,5-krotnie większą liczbą wiernych 5. Gdzie zabici zostali pochowani, czy można rozpoznać ich groby, czy im i 1,5-krotnie mniejszą liczbą kapłanów w porównaniu do 1861r., wymagała oddawano cześć jako męczennikom i ewentualnie w jaki sposób, odkąd ogromnej pracy organizacyjnej w każdej dziedzinie życia religijnego i przez kogo? i administracyjnego. Jednakże bp Przeździecki nie zaniechał starań o zbiera- # 6. Czy odczytane świadek uznaje za swoje, czy ma co poprawić lub nie świadectw o męczeństwie i cierpieniach unitów. zmienić, czy podpisuje i zaprzysięga?'' [ 14]. W 1928r. delegował sędziów i notariuszy do formalnego przesłuchania Właściwy proces rozpoczął się w 1938r. Na postulatora sprawy Męczen- świadków tragedii w Pratulinie i Drelowie. Dla Pratulina 19 maja 1928r. ników Podlaskich został powołany przez bpa Henryka Przeździeckiego delegowani zostali z Janowa Podlaskiego, jako sędzia - ks. prałat Aleksan- 7 maja 1938r. ks. Wojciech Topoliński, franciszkanin, Postulator Generalny der Lipiński, jako notariusz - ks. profesor Polikarp Rowicki [10). Dla Spraw Beatyfikacyjnych i Kanonizacyjnych Czcigodnych Sług Braci Bo- Drelowa delegowani zostali ks. Andrzej Olędzki, jako sędzia, i ks. Karol , żych z Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. Ks. Topoliński miano- Wojszczuk, proboszcz parafu w Drelowie, jako notariusz [11]. wał dwóch wicepostulatorów: ks. Karola Dębińskiego (29 Vlll 1938r.) i ks. W lipcu 1928r. zmienił, skład delegowanych. Dla Pratulina na sędziego Adama Wojtyłę (24 VI 1938r.) [15). delegowanego wyznaczono wicerektora Seminarium w Janowie ks. prałata Dnia 2 września 1938r. Kuria Diecezjalna wydała odezwę do probosz- Jana Grabowskiego, a na notariusza ks. Aleksandra Koczkodaja, proboszcza # czów i rektorów w sprawie zeznań i odpowiedzi parafian na temat z Malowej Góry. Obaj też złożyli na piśmie wymaganą przysięgę [12]. męczeństwa unitów i przesłania tychże w formie krótkiego protokołu do 15 Protokoły zeznań świadków o tragicznej śmierci w 1874r. unitów października tego roku do Kurii. Pytań było 6: w Drelowie i Pratulinie zebrane przez wyznaczonych sędziów i notariuszy " 1. Czy był (była) przedmiotem krwawego prześladowania w 1874 roku lub (wraz z przysięgami złożonymi na piśmie) zostały przesłane do Kurii w latach następnych, wymierzonego przez b. zaborczy rząd rosyjski w Siedlcach i złożone w aktach procesu informacyjnego [13]. Świadkom przeciw wierze katolickiej i jedności kościelnej w jednej z miejscowości zadano 6 następujących pytań: diecezji, np. Hołubłi, Drelowie, Pratulinie itd.? "1. ZapytaE się i wpisać: imię, nazwisko, wiek, wyznanie, miejsce urodze- 2. Czy był (była) naocznym świadkiem mordowania unitów, w okołicznoś- nia i pochodzenia, zajęcie, o spełnianiu obowiązków religijnych i kiedy ciach i miejscowościach, jak w p. 1.? był ostatni raz u spowiedzi. 3. Czy brał (brała) osobisty udział w pogrzebach pomordowanych unitów: UWAGA: Należy notować wszystko w pierwszej osobie tak, jak mówi kiedy, gdzie i czyj pogrzeb? świadek "nazywam się..." 4. Czy słyszał (słyszała) opowiadania o męczeństwie unitów, podawane 2. Czy świadek zna fakt zamordowania wiernych w Pratulinie, kiedy to przez naocznych świadków: kto, kiedy, co i gdzie opowiadał? było? w jakim miejscu? skąd świadek o tym wie, czy był obecny i w jaki 5. Czy słyszał (słyszała) opowiadanie o pogrzebach pomordowanych unitów 346 od tych, co brali w nich osobisty udział: od kogo, kiedy i o czyich pogrzebach? 6. Czy sam (sama), modląc się, za wstawiennictwem pomęczonych unitów, otrzymał jakąś łaskę od Boga, np. uzdrowienie itp. lub czy zna takich, kogo mianowicie i gdzie, którzy za wstawiennictwem pomęczonych unitów taką łaskę od Boga otrzymali? '' [ I 6]. Dnia 19 października 1938r. biskup mianował członków Diecezjalnego Trybunału Procesu Informacyjnego w osobach: ks. dr Marian Jankowski- sędzia delegowany, ks. dr Józef Pyziołek - sędzia prosynodalny, ks. dr Jan Niedziałek - sędzia prosynodalny, ks. prałat Aleksander Ejme - notariusz kościelny, ks. prałat Bolesław Pawłowicz - notariusz sekretarz, ks. mgr Kazimierz Miszczak - adiunkt notariusza sekretarza, ks. mgr Tadeusz Fręchowicz - adiunkt sędziego, ks. dr Jan Zubka - promotor wiary. Woźnym sądowym został Gracjan Rozumski [17]. Przygotowano 45 nowych pytań, według których miano przesłuchiwać następnie świadków. Były to: "1. Imię i nazwisko, wiek, wyznanie, pochodzenie i zamieszkanie świadka. 2. Czy nikt świadka nie namawiał do świadczenia w tej sprawie? 3. Czy nikt nie pouczał, jak świadek powinien zeznawać? 4. Czym się świadek powodował idąc świadczyć? 5. Kto świadkowi dostarczył wiadomości w sprawie męczeństwa Męczen- ników Podlaskich? 6. Czy świadek o tym czytał, słyszał od innych, czy to sam widział? 7. Czy świadek nie jest ich krewnym, znajomym lub bliskim? 8. Jakich Męczenników świadek zna? 9. Skąd pochodzili, jak i przez kogo byli wychowywani? l0. Czym się w życiu odznaczali? 11. Dlaczego rząd rosyjski prześladował unitów? 12. Czego chciał od nich? 13. W jaki sposób prześladowano? 14. Czy kary, więzienia i zesłania na Sybir spotykały parafian pratulińskich? 15. Co usuwał rząd rosyjski z cerkwi unickich? 16. Dlaczego to czynił? 17. Do czego po tym namawiał? 18. Kto był wówczas w Pratulinie proboszczem? 19. Co rząd rosyjski uczynił z księdzem proboszczem Józefem Kur- manowiczem? 20. Kogo po wywiezieniu proboszcza unitom chciał narzucić? 21. Czego od nich żądał? 347 22. Jak odpowiedzieli unici? 23. Kto wówczas przybył do Pratulina? 24. Jak się zachowywali unici po przybyciu wojska? 25. Czego od nich dowódca wojska żądał? 26. Czym im groził, gdy nie posłuchają? 27. Jak się unici wówczas zachowywali? 28. Jak długo otaczali cerkiew i co robili? 29. Czy posiadali kije, kołki lub kamienie i bronili nimi dostępu do cerkwi? 30. Jak się zachowywali w czasie odpędzania przez żołnierzy? 31. Czy Moskale obiecali jakieś nagrody za odstąpienie od cerkwi? 32. Czy oddanie cerkwi uważano za odstępstwo od wiary? 33. Jak długo trwało strzelanie? 34. Ilu było wówczas zabitych, rannych i aresztowanych? 35. Gdzie i jak zabici byli pochowani? 36. Czy wymienieni męczennicy ponieśli śmierć w obronie wiary? 37. Jak przyjęto śmierć pomordowanych w parafii pratulińskiej? 38. Czy wieść o tym rozeszła się poza par. pratulińską? 39. Czy były jakieś znaki w samym męczeństwie lub po męczeństwie? 40. Czy wieść o męczeństwie ściągnęła wielką liczbę wiernych na pogrzeb? 41. Czy groby pomordowanych były odwiedzane i otaczane czcią? 42. Czy wizerunki i obrazy męczenników były czczone publicznie? 43. Czy przekonanie o męczeństwie było ogólne wśród parafian? 44. Czy świadek modlił się kiedy do męczenników wszystkich razem, czy jakiegoś szczególnego i jakie za ich pośrednictwem otrzymał łaski? 45. Czy ma jeszcze świadek coś do powiedzenia, zmienienia, dodania o czym nie było w pytaniach? '' [ 18). Trybunał rozpoczął działaność 17 listopada 1938r. na pierwszym posie- dzeniu w Siedlcach. Ostatnia przed II wojną światową sesja odbyła się 6 czerwca 1939r. [19]. W trakcie sesji Trybunał przesłuchał świadków. Akta zostały zapieczętowane i złożone u notariusza Trybunału. Donosił o tym wicepostulatorowi infułatowi ks. Karolowi Dębińskiemu, w liście z 19 czerwca 1939r., sędzia delegowany ks. Marian Jankowski. Ksiądz Jankow- ski przekazał też notariuszowi dokument z 27 maja 1939r. biskupa pomoc- niczego Czesława Sokołowskiego przedłużający władzę Trybunału. Wygas- ła ona bowiem wraz ze śmiercią biskupa Przeździeckiego, który zmarł 9 maja 1939r. [20]. Jednocześnie wicepostulator ks. Wojtyło przekazał temuż ks. Dębińs- kiemu list postulatora ks. Wojciecha Topolińskiego z dnia 14 czerwca 1939r. przysłany z Rzymu. Ks. Topoliński pisze m. in., że samych zeznań świadków nie ma co do Rzymu przesyłać. Trzeba bowiem na podstawie materiałów, m. in. z różnych archiwów, pokazać sytuację historyczną całej sprawy. Ks. Topoliński sugeruje, aby poprosić jako eksperta - specjalistę dr Zofię Skowrońską. Zagadnienie to szerzej omówił w swoim liście ks. Wojtyło [21 ]. Ostatnia wiadomość dotyczy akt Trybunału i pochodzi od ks. Cz. Mularzuka z Janowa Podlaskiego. Pisał on dnia 7 listopada 1939r., a więc już w czasie wojny, do ks. Dębińskiego: "Akta męczenników wziął ze sobą ks. prałat Pawłowicz, który od połowy września duszpasterzuje w Roz- wadówce. Trudno mi się z nim skomunikować. Jeśli tylko będzie można, wyślę do niego chłopaka-służącego w seminarium z poleceniem, by akta odesłał do Kurii Diecezjalnej" [22]. Okupacja niemiecka w Polsce uniemożliwiła kontynuację prac Trybuna- łu. Po II wojnie światowej rządy komunistyczne w Polsce nie pozwalały na wszczęcie przerwanego procesu, zgodnie z polityką ZSRR, który zlik- widował na swoim terenie (Galicja Wschodnia) obrządek grekokatolicki. W ogóle o Unii kościelnej w Brześciu i unitach nie wolno było mówić wówczas w Polsce publicznie. Poza bardzo wąskim gronem specjalistów- historyków temat ten nie był znany szerzej opinii publicznej. Dopiero w 1964r. biskup Ignacy Świrski wznowił prace związane z beatyfikacją Męczenników Podlaskich. Dnia I 3 lutego 1964r. powołał na nowo Trybunał, ponieważ w ciągu 25-letniej przerwy kilku jego członków zmarło. W skład nowo powołanego Trybunału weszli: biskup pomocniczy ks. Wacław Skomorucha jako sędzia delegowany, ks. Henryk Brzostowski jako sędzia prosynodalny, ks. Edmund Barbasiewicz jako sędzia prosynoda- lny, ks. Józef Pyziołek jako sędzia synodalny, ks. Henryk Majewski jako sędzia synodalny, ks. Stanisław Jurzysta jako sędzia prosynodalny, ks. Jan Zubka jako promotor wiary, ks. Antoni Paduch jako notariusz sekretarz, ks. Ameliusz Dadej jako notariusz adiunkt. Woźnym został Franciszek Miki- ciuk [23]. Postulatorem w sprawie beatyfikacji i kanonizacji po II wojnie światowej został, powołany jeszcze w 1961r., ks. dr Piotr Naruszewicz, który miano- wał jako wicepostulatora ks. Mariana Myrchę [24]. Zrekonstruowany Trybunał odbył 11 sesji w sprawie beatyfikacji lub orzeczenia męczeństwa Sług Bożych. Sesje otrzymały numerację będącą kontynuacją sesji z lat 1938-1939. Przesłuchiwani wówczas świadkowie odpowiadali na 45 pytań stosowanych w czasie sesji Trybunału w 1938r. Ostatnia XXXIV sesja odbyła się 4 czerwca 1964r. [25]. Przeprowadzono następnie proces zwyczajny o braku kultu publicznego. Sesje w tej sprawie trwały od 10 paździemika 1964r. do 12 grudnia 1964r. [26]. Przesłuchano wówczas oddzielnie świadków według 29 pytań: "1. Imię i nazwisko, wiek, miejsce urodzenia, zamieszkanie? 2. Czym się zajmuje, wyznanie, narodowość? 3. Czy świadek nie jest spokrewniony lub spowinowacony z Męczennikami Podlaskimi? 4. Czy nikt świadka nie namawiał do świadczenia w tej sprawie? 5. Czy nikt nie pouczał, jak świadek powinien zeznawać? 6. Czym się świadek powodował idąc świadczyć? 7. Skąd świadek wie o Męczennikach Podlaskich? 8. Kto świadkowi dostarczył wiadomości o męczeństwie Męczenników Podlaskich? 9. Jakich świadek Męczenników Podlaskich zna? 10. Skąd Męczennicy pochodzili? 11. Jak i przez kogo byli wychowywani? 12. Czym się w życiu odznaczali? 13. Kiedy zostali zamordowani? 14. Kto i za co ich zamordował? 15. Ilu było wówczas zabitych, rannych, aresztowanych? 16. Gdzie i jak zabici byli pogrzebani? 17. Czy w ich pogrzebie wzięło wielu ludzi udział? 18. Dlaczego rząd rosyjski nie pozwolił na uroczysty pogrzeb pomor- dowanych? 19. Czy wymienieni męczennicy ponieśli śmierć w obronie wiary? 20. Czy wieść o śmierci męczeńskiej rozeszła się poza parafią Pratulińską? 21. Czy groby pomordowanych były odwiedzane i otaczane czcią publicz- ną? 22. Czy świadek zna obrazy męczenników i czy one były publicznie czczone? 23. Czy pomordowanych obrazy noszą w procesji w kościele, czy zawiesza- no pośród obrazów błogosławionych i świętych? 24. Czy relikwie pomordowanych otaczano publiczną czcią? 25. Czy przekonanie o męczeństwie było ogólne wśród parafian pratulińs- kich? 26. Czy świadek modli się kiedy do męczenników wszystkich razem, czy do jakiegoś szczególnego i jakie za ich pośrednictwem otrzymał łaski? 27. Czy świadek nadal się do męczenników modli? 28. Czy świadek zna ludzi, którzy się do męczenników modlą i otrzymują łaski? 350 29. Czy świadek ma jeszcze coś do powiedzenia, zmienienia, dodania, o czym nie było w pytaniach?" [27]. Dnia 11 listopada 1964r. Trybunał przesłuchał jeszcze dodatkowo świadków, dla których przygotowano 6 pytań odnośnie Męczenników. Pytania te brzmiały następująco: "1. Imię i nazwisko, imiona rodziców, wiek, miejsce zamieszkania, wy- znanie, stanowisko. 2. Czy nikt nie pouczał świadka, jak ma świadczyć w tej sprawie? 3. Czy świadek wie dokładnie, gdzie się znajduje grób pomordowanych 24 I 1874r. w Pratulinie Męczenników? 4. Czy świadek był na tym grobie i czy widział tam znaki publicznego kultu? 5. Jakie jest przekonanie ludzi, co do męczeństwa Męczenników Pratulińs- kich? 6. Czy świadek ma jeszcze coś do powiedzenia, zmienienia, dodania?" [28]. Zakończenie Procesu Męczenników Podlaskich odbyło się na sesji 23 kwietnia 1965r. w Kurii Diecezjalnej w Siedlcach. Podpisy na dokumencie końcowym złożyli członkowie Trybunału: bp Wacław Skomorucha, ks. Henryk Brzostowski, ks. Edmund Barbasiewicz, ks. Jan Zubka, ks. Marian Myrcha, ks. Antoni Paduch [29). Akta sprawy Męczenników zostały za pośrednictwem ówczesnego pry- masa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego przesłane do Rzymu. W liś- cie przewodnim do postulatora sprawy, ks. Piotra Naruszewicza, ks. Marian Myrcha wicepostulator prosił o nadanie sprawie "dalszego biegu w Rzymie, zgodnie z przepisami prawa kanonicznego i zwyczajami tam panującymi" [30]. Episkopat Polski wysłał też List Postulacyjny w sprawie Męczenników Pratulińskich czyli Podlaskich datowany we Wrocławiu 1 września 1965r. podpisany przez księdza prymasa kardynała Wyszyńskiego i 59 arcybis- kupów i biskupów polskich, w tym przez ówczesnego arcybpa krakows- kiego Karola Wojtyłę, obecnie papieża Jana Pawła II [31). W 1971r. wydrukowano w Rzymie akta procesowe pt. "Sacra Cong- regatio pro Causis Sanctorum. Siedlcen. seu Podlachen. Beatificationis seu declarationis Martyrii Servorum Dei Vincentii Lewoniuk et XII Sociorum in odium fidei, uti fertur, die 24 januarii a. 1874 in pago Pratulin e Dioecesi Siedlcensi interfectorum. Positio super Causae Introductione. Romae 1971 " [32]. Na zakończenie części pierwszej - "Positio super Causae Introductione'' 351 czytamy: "Quindi, i sottoscritti Patroni insieme al Rev.mo D. Pietro Naruszewicz, attivo Postulatore di questa nobile causa, ne chiedono la introduzione '' [33]. Tymczasem w diecezji siedleckiej po śmierci bpa Ignacego Świrskiego kolejny biskup ordynariusz Jan Mazur, ogłaszając 6 stycznia 1974r. list pasterski z okazji Roku Świętego, nawiązał do setnej rocznicy wydarzeń w Drelowie i Pratulinie. Na zakończenie tego listu czytamy: "Oby ten rok był również czasem wzmożonej modlitwy całej Diecezji Podlaskiej o rychłą beatyfikację naszych Męczenników. Ufamy, że naszą usilną wspólną modlitwę zanoszoną z serc pojednanych z Bogiem i bliźnimi, wysłucha Najlepszy Ojciec niebieski" [34). Zresztą wielokrotnie w swoich wypowie- dziach bp Jan Mazur nawiązuje do sprawy beatyfikacji Męczenników, wzywając wiernych swojej diecezji do modłów w tej intencji. Pismem z dnia 26 lutego 1981 r. biskup ordynariusz ustanowił pierwszą niedzielę po uroczystości św. Andrzeja Boboli dniem modłów o beatyfikację Męczen- ników Podlaskich [35]. Dnia 5 maja 1989r. bp Jan Mazur powołał na postulatora sprawy Męczenników Podlaskich ks. Jerzego Mrówczyńskiego, Postulatora Genera- lnego Polski w Rzymie, który mianował 28 czerwca 1989r. wicepos- tulatorem ks. dra Andrzeja Dzięgę [36). Dnia 16 października 1989r. bp Mazur wyznaczył komisję do prze- prowadzenia Procesu "super Fama Martiru" Wincentego Lewoniuka i XII Towarzyszy. Delegatem ordynariusza został biskup pomocniczy Wacław Skomorucha, promotorem sprawiedliwości - ks. prałat Henryk Majewski, notariuszem - ks. dr Mieczysław Głowacki, notariuszem pomocniczym ks. Zdzisław Młynarski. Następnego dnia odbyła się w Pratulinie sesja inaugu- racyjna, w czasie której wszyscy wymienieni złożyli przysięgę na ręce bpa Jana Mazura [37]. W procesie "super Fama Martirii" świadkowie od- powiadali na 16 następujących pytań: "1. Personalia świadka: imię i nazwisko, wiek, zamieszkanie. Czy spełnia praktyki religijne? Kiedy ostatnia spowiedź? Czy ktoś pouczał, co i jak zeznawać? 2. Czy świadek słyszał od kogoś o Męczennikach Podlaskich? Od kogo słyszał i co słyszał? 3. Czy świadek obecnie mógłby wymienić ich nazwiska? Czy był wśród nich ktoś z rodziny świadka? 4. Czy świadek wie, co znaczy być "męczennikiem" według nauki Kościoła Katolickiego? Jak świadek sam rozumie to słowo "Męczen- nik"? 352 5. Czy świadek uważa Wincentego Lewoniuka i Towarzyszy - Męczen- ników Pratulińskich - za Męczenników w świetle nauki Kościoła? 6. Co świadek może powiedzieć o okolicznościach, w jakich Męczennicy Pratulińscy ponieśli śmierć? Skąd to wie? z opowiadań starszych? z kazań? czy z lektury? 7. Czy świadek wie, gdzie ci Męczennicy zostali pochowani i dlaczego właśnie tam? Czy ich później przeniesiono w inne miejsce spoczynku? 8. Czy świadek był na Grobie Męczenników? Czy był na miejscu Ich męczeństwa? Czy ziemię męczeństwa i Grobu uważa za świętą? Jeśli tak, to dlaczego? Czy świadek ma ziemię z tych miejsc? Jak tę ziemię traktuje? 9. Czy świadek posiada obrazek męczeństwa Męczenników? Jak i gdzie go przechowuje? Czy zna pieśń o Męczennikach: "Przed Unitami..."? Czy zna modlitwę o rychłe wyniesienie Męczenników Podlaskich na ołtarze? Czy ją odmawia? 10. Czy w kościele parafialnym świadka jest tablica ku czci Męczenników Pratulińskich czy Męczenników Podlaskich? Czy są w kościele jakie nabożeństwa i modły o wyniesienie Ich na ołtarze? Jakie? 11. Czy świadek polecał się Ich wstawiennictwu u Pana Boga? Czy zalecał innym takie pośrednictwo? 12. Czy świadek zna inne osoby, które polecają się wstawiennictwu Męczenników? Czy świadek słyszał o kimś z dalszych stron, kto przyjeżdża tu się modlić? Czy przyjeżdżają tu grupy pielgrzymów? czy turyści? 13. Czy świadek doznał jakiejś łaski za wstawiennictwem Męczenników? Czy słyszał o innych, kto takiej łaski doznał? Jaka to była łaska? 14. Czy świadek troszczy się o zewnętrzny wygląd Grobu Męczenników? o wygląd miejsca ich męczeństwa? Czy zna osoby inne, które się o to troszczą? I5. Czy świadek uważa za wskazane przeniesienie ich na inne, bardziej eksponowane miejsce? 16. Czy świadek chciałby jeszcze coś powiedzieć na temat związany z tą sprawą? '' [38]. W dniu 18 maja 1990r. odbyła się w Pratulinie ekshumacja zwłok Sługi Bożego Wncentego Lewoniuka i 12 Towarzyszy. Szczątki zostały złożone w metalowej trumnie, którą następnie włożono do trumny drewnianej i umieszczono w rzymskokatolickim kościele parafialnym w Pratulinie. Z powyższych czynności został sporządzony urzędowy protokół [39]. W związku z rezygnacją ks. dra A. Dzięgi z funkcji wicepostulatora na 353 jego miejsce nominację od ks. J. Mrówezyńskiego, postulatora Sprawy, otrzymał 18 lutego 1991r. ks. dr Franciszek Juchimiuk [40]. Przygotowanie "Positio historica" sprawy Męczenników Podlaskich Biskup Ordynariusz powierzył Hannie Dylągowej. Biskup Jan Mazur zorganizował kilka konferencji naukowych na temat likwidacji Unii i męczeństwa unitów w diecezji chełmskiej z udziałem P.T. duchowieństwa diecezjalnego i historyków świeckich. Wśród tych ostatnich byli m. in.: prof. dr hab. Jerzy Skowronek i dr Tadeusz Krawezak z Istytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, dr Urszula Głowacka-Ma- ksymiuk, dyrektor Archiwum Państwowego w Siedlcach, prof. dr hab. Hanna Dylągowa z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. [1) Watykan. Archivio della Sacra Congregatione degli Affari Ecelesiastici Straordinari. Obecnie Arehivio Storico del Consiglio per gli Affari Publici della Chiesa (dalej AES), Russia e Polonia, fasc. 174, k. 42-43. [2] H. Wiercieński, Ludnośc' guberni siedlecklej [w:] W spran,ie wydzielenia Chełmszczyz- ny, Warszawa 1910, s. 25 i n. [3) Ks. K. Dębiński, Z przeżyrych chwil, cz. I (maszynopis w Bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Siedlcach), s. 266-318. Ks. K. Dębiński, Podróż pas#erska J. E. Ks. Fr. Jaezewskiego bpa lubelskiego po dekanatach Krasnostawskim, Zamojskim, Biłgorajs- kim, TomaszoH#skim, Hrubieszowskim i Chc'fmskim odbyta w,1905 r., Lublin 1906. [4] Ks. P. Aleksandrowicz, Diec-ezja sledlecka czyll podlaska (l818-1968), Siedlce 1971, s. 83-84. (5] Arehiwum Diecezjalne Siedlce (dalej: ADS), Processus Informativus Ordinarius in Causa Beatyfikacionis seu Declarationis Martyrii (dalej: Processus),1, k. 46. H. Preeździecki, Listy pasterskie i przemów,ienia 1918-1928, Siedlce 1928, s. 22. [6] ADS. Processus, 1, k. 46. [7] Ibidem, 1, k. 48 i n. [8) Ibidem, 1, k. 47. [9] lbidem, 1, k. 24-25, 27-28. [10] Ibidem, 2, k. 27-28. [11] Ibidem, 2, k. 10-11. [12] Ibidem, 2, k. 29, 48-51, 61-62. [13] Ibidem, 2, passim. [14] Ibidem, 2, k. 30-31. [15] ADS. Acta Originalia Processus Informativi in Causa Beatificationis seu Declarationis Martyrii (dalej: Acta Originalia). k. 3-5. [16) ADS. Processus, 2, k. 1. [17] ADS. Acta Originalia, k. 7-18. [18) Ibidem, k. 257-258. Pytania po włosku [w:] Sacra Congregatio pro Causis Sanctorum. Siedlcen. seu Podlachen. Beatificationis seu declarationis Martyrii Servorum Dei Vincentii Lewoniuk et XII Sociorum in Odium fidei, uti fertur, die 24 januaru a. 1874 in pago Pratulin e Dioecesi Siedlcensi interfectorum. Positio super Causae Introductione (dalej: Positio), Romae 1971, Summarium, s. 2-3. [19] ADS. Acta Originalia, k. 32-190. [20) ADS. Processus, 4, karty nienumerowane. [21 ] Ibidem. [22] Ibidem. [23] ADS. Acta Originalia, k. 191, 193-206. [24] Ibidem, k. 192. [25] Ibidem, k. 214-275. [26] Ibidem, karty nienumerowane. [27] Ibidem. [28] Ibidem. [29] Ibidem. [30] ADS. Processus, 4, kany nienumerowane. [31] Positio, Litterae Postulatoriae, s. 1-10. [32] Positio, Index positionis: 1. Informatio pag. 1-48, 2. Tabella et index Testium pag. 1-7, 3. Summariunt pag. 1-204, 4. Summarium super scriptis pag. 1-6, 5. Decretum super scriptis pag. 1, 6. Litterae Postulatoriae pag. 1-10. [33] Positio, Informatio, s. 48. [34] Bp J. Mazur, Listy pasterskie Biskupa Siedlec'kiego c'zyli Podlaskiego dr Jana Mazura 1968-l986, Siedlce 1986, s. 76. [35] Ibidem, s. 24, 65, 68, 75, 76, 96, 97, 108, 114, 170. [36] ADS. Męczennicy Podlascy, Korespondencja: ks. J. Mrówczyński do ks. A. Dzięgi, Rzym 28 VI 1989. Bp J. Mazur do ks. A. Dzięgi, Siedlce 8 VI 1989. [37] ADS. Męczennicy Podlascy, Dekret bpa J. Mazura 16 X 1989. [38] ADS. Męczennicy Podlascy, pytania dla świadków w Procesie (październik 1989). [39] Protokrif ekshumacji i rozpoznan#ania doc'zesnyc'h szc'ząlków Sługi Bożego Wincentego Lewoniuka i l2 Tuwarzyszy, "Wiadomości Diecezjalne Siedleckie" nr 6, czerwiec 1990, s. 220-225. [40] ADS. Męczennicy Podlascy, Korespondencja, ks. J. Mrówczyński do ks. dra F. Juchimiuka, Rzym 18 II 1991. Bp J. Mazur do ks. J. Mrówczyńskiego, Siedlce 7 II 1991. J. Molga, Męczeństwo Unitów Podlaskich J. Simmler, Męczeństwo świętego Jozafata w kościele w Osiecku w kościele Narodzenia NMP w Białej Podlaskiej . Prochy Sług Bożych Męczenników z Pratulina w kościele w Pratulinie Świątynia pounicka w Ortelu Królewskim Piotr Załuski, Unita z Hołubli, zesłaniec odznaczony medalem papieskim Zesłańcy - Unici z Hołubli w Chersonie 1890 r. i medalem od Prezydenta Rzeczpospolitej. SPIS TREśCI: 1.Wstęp str. 5 2.Tadeusz Krawczak,Likwidacja Unii w Królestwie str. 9 Polskim.Wydarzenia w Drelowie i Pratulinie w styczniu I874r. 3.Jerzy Skowronek,Prześladowanie unitów podlaskich str. 80 w kontekście europejskim. 4.Grzegorz Welik,Formy represji stosowane wobec str.103 unitów na Podlasiu. 5.Urszula Głowacka-Maksymiuk,Rola carskiej str.113 administracji i wojska w likwidacji Unii na Podlasiu. 6.Grzegorz Welik,Nieruchomości Kościoła str.133 greckokatolickiego na Podlasiu w drugiej poł.XIX w. + aneks (spis cerkwi unickich) 7.Katarzyna Maksymiuk,Opieka duchowieństwa str.155 katolickiego nad unitami podlaskimi w latach 1875-1905. 8.Józef Geresz,Czesław Miazga,Środowisko religijne str.193 unitów drelowskich i międzyrzeckich. 9.Maria Kunowska-Porębna,Parafie Podlasia str.205 w świetle "Chołmsko-Warszawskiego Jeparchijalnogo Wiestnika''. 10.Dorota Leśniewska,Problem unicki na łamach str.251 ,Polaka''. I 1.Krzysztof Stępnik,Unici w propagandzie Legionów. str.279 I2.Maria Barbara Stykowa,Męczennicy Podlascy str.303 w dramacie polskim. 13.Dorota Kielak,Sprawa unicka w utowrach Stefana str.317 Żeromskiego i Władysława Reymonta. 14.Janusz Kuligowski,Rewindykacje świątyń str.322 pounickich w diecezji siedleckiej w latach 1918-1939. 15.Hanna Dylągowa,Historia Procesu str.341 Beatyfikacyjnego Męczenników Podlaskich.  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a