LUDWIK BAZYLOW HISTORIA ROSJI WYDANIE DRUGIE UZUPEŁNIONE I WROCł.AW. WARSZAWA. KRAKĆlW ţ GDAŃSK ' ZAKŁAD NARODOWY lMIENIA OSSOLIŃSKICH WYDAWNICTWO , 1975 Okładkę, obwolutę i wyklejkę projcktował JACEK SIKORSK1 ; L I ţ ţ ţ : !,. \ ţ :.i ţ ţ. . ţ,rj ţţ1ţ ţ'ar ţ'ţonţţţ;ego ţ... 3, Redaktorzy Wydawnictwa EWA RACZKOWIAKOWA I STEfţANIA SŁOWIKOWA Redaktor techniczny HELENAţREPA Printed tn Polarul OD AUTORA ţsiĄżxn niniejsza, kolejna w wy- dawanym przez Ossolineum cyklu historii narodowych, stawia sobie analogiczne cele jak i opublikowane już dotąd opracowania. Chodżi więc przede wszystkim o prżedśtawienie najważniejszych elementów tego procesu dziejowego, który od czasów bardzo dawnych rozwijał się nieprzerwanie na terytorium Europy Wschodniej i którego ţ nosi- cielami byli głównie - choć może nie całkiem wyłącznie - przed- stawiciele wschodniosłowiańskiego pnia językowego i etnicznego. W ten sposób kształtowały się stosunki w starej Rusi Kijowskiej i potem, w okresie rozdrobnienia feudalnego; już od XIV w. zaczęły dochodzić do głosu tendencje zjednoczeniowe,. początkowo słabe, później coraz bardziej intensywne i na przełomie XV i XVI stulecia doszło rzeczywiście do zjednoczenia ziem Rusi pńłnocno- -wschodniej - kolebki narodu rosyjskiego. Dalsze dzieje są zatem dziejami Rosji i w kształtowaniu się ich naród rosyjski odegrał oczywiście rolę największą. Jego teżţrozwojowi politycznemu i kul- turalnemu, jego instytucjom gospodarczym i stosunkom społecznym poświęcona jest świadomie ta praca. Mimo że Rosja rozwijała się jako państwo wielonarodowościowe, cały szereg czynników, m. in. także wzgląd na rozmiary pracy, uprawniał autora do ześrodko- wania uwagi na narodzie rosyjskim. Kompendia historyczne wyda- wane w Związku Radzieckim słusznie noszą nazwę "Historia ZSRR", ponieważ dotyczą całokształtu zjawisk historycznych poprzedzających powstanie ZSRR i zajmują się dziejami wszystkich (w sensie do- słownym nie jest to oczywiście możliwe) narodów ZSRR, co zresztą jest sprawą bardzo skomplikowaną, choćby ze wżględu na trudności konstrukcyjne. Opracowanie tak szeroko pojętej historii ZSRR nie wydaje się u nas chyba jeszcze możliwe. S W grę wchodzi ponadto jeden bardzo istotny aspekt - sto- sunki polsţo-rosyjskie. Zajmując się historią Rosji mamy do czy- nienia z dziejami naszego odwiecznego sąsiada, z którym łączyły nas w toku stuleci bardzo różne stosunki. Znajdą się wśród nich za- snajdązś ę rówń eżnwś as k estwowe i długotrwałe konflikty polityczne, y rudności wynikające ze stosunku caratu z do narodu polskiego, który po rozbiorach utracił swą niezawisłość. Ale nie tylko konfliktami charakteryzowały się procesy rozwojowe obu narodów, nie brakowało bowiem też ani kontaktów handlo- wych, ani wzajemnego przenikania wpływów kulturalnych, ani nawct prób zawarcia jakiegoś trwalszego sojuszu. W XIX w., wtedy gdy Polska utraciła niepodległość, pojawiła się ideawnowae zrodzona z najistotniejszych potrzeb narodowych i społecznych- idea sojuszu rewolucyjnego, i wspólnej walki przeciw caratowi jusz ten przebył długą drogę historyczną, . So- racyjnych kontaktów między począwszy od pierwszych konspi rewolucjonistami polskimi i ro- syjskimi w okresie dekabrystów aż do masowego udziału Polaków w walce p utrwalenie zdobyczy rewolucji socjaliśtycznej w Rosji. Niektóre s ośród wyszczególnion c ą y h tu problemów musiały znaleźć w ksi żce jakieś odbicie, chociaż w ramach nie nazbyt szerokich; mamy w literaturze p j ę j p sunkach p olskie coraz wi ce rac traktujących o sto- olsko-rosyjskich i chętny czytelnik nie będţ;e miał kło- potu z dotarciem do bardziej szczegółowych informacji. Rosjţ je b ba d ókni wi lkiesie opracowań dotyczących całej historii , a niektóre publikacje pochodzą sprzed kilkudziesi ciu lat i ani nie są dostępne, ani nie nadają się dziś do rozpowszechniania. W tym rozumieniu praca niniejsza est edn z pierwszych w ogóle. Oparto p ją na wynikach najnowszych badań rowadzonych oczywiście przede wszystkim w Związku Radzieckim chociaż starano się nie pomijać zały się trwał również tych osiągnięć, które oka- e, mimo że zawdzięczamy je dawniejszym generacjom historyków. Praca traktuje o dziejach Rusi i Rosji od czasów możli- wie najdawniejszych do zwycięstwa Rewoluc i Październikowe nie. Najważniejsze wydarzeni ţ j włącz- nym zestawieniu chron 1 a okresu radzieckiego ujęto w odręb- o ogicznym, sięgającym do czasów nam współ- czesnych. Trudności nomenklaturowe starano się rozwiązać na podstawie istniejących u nas tradycji, przynajmniej tarn, gdzie to było możliwe. Podaje się więc w brzmieniu polskim - zgodnie zresztą z naszym nazewnictwem geograficznym - większość nazw miejscowych (nie zawsze dysponujemy odpowiednikami polskimi) oraz imion poszcze- nielk órhmi ulstości. Trzeba przyţtym zaznaczyć, że granice m y jęciami bywają płynne i n iędzy z tym rad iejednokrotnie trudno sobie przynamnizţć. Tak więc nie polszczy się nigdy imienia "Iwa " j ej jeśli chodzi o imiona władców. n, imioń w polskim brzmieniu ch , także nie używa się , oć istnieją, gdy zastośowanie ich może już stwarzać wrażenie pewnej sztuczności, np. gdybyśmy pisali kon- sekwentnie "Eliasz zamiast "Ilja ', czy "Hermolaus" zam. W książce nie używa się ob "Jermołaj". zykowemu form patronimicznych auWełnie polskiemu poczuciu ję- łowicz", lecz , ţ ięc nie "car ' czy o ro "Aleksy Michaj- "car Aleksy p p stu "Aleksy giusz Juliewicz Witte" , nie np. "Ser- , lecz "Sergiusz Witte" itd. Bez względu na ś ę z eţwać zde sţdó ţęcţu całkowitej precyzji na tym polu s tarano P y y apolskim pod lwţyWe łościami, które znalazły się w giśmiennictwie m niedbałego lub nieu- miejętne aţchczy ń ćzym nie uţwzorów rosyjskich. Nie stosuje się zatem s gaczew", "Murawiew" lec prawiedliwionych form typu " " , z zgodnie ze stanem faktyczn m: czow, "Murawiow" y "Puga- , i wcale nie przeszkadza tu fakt, że Pola sy abie ; pównieydobrzea akcentować te formy na drugiej od końca można wymówić po polsku "Mrawiew. Odrzucone musiały zo ,.Murawiow" jak używane form k, E stać takie dziwaczne, lecz czasem "y, ja , katerynosław ' cz p katerynosław i,P d" (ros y,ţ etrograd ', zarniast "Je- , iotrogró . Pietrograd). Osiągn dalej idącej jednolitości w ięcie jak naj- - powinno perce c tnazewnictwie - choć nie za wszelką cenę p ję ekstu poważnie ułatwić. Daty dzienne p y zaznaczano rodza ţdlu ano zasadniczo zawsze w obu st lach bądź j y - z wyjątkiem wypadków, gdy kwestia ta nie może budzić żadnych wątpliwości na tle kontekstu. g , gdy p j y W szcze- ólności zawsze stary styldW ţest t lko edna data dzienna, oznacza ona w odniesieniu do w dar ţesieniu do wydarzeń w Rosji, a nowy- - y zţń w Królestwie Polskim i na Zachodzie. 6 I. OKRES PRZEDHISTORYCZNY I PIERWSZE ZWIĄZKI PLEMIENNE TERYTORIUM CzEOGR AFICZNE ISTORIA Rosji w sensie etnicz- nym, kulturotwórczym i politycznym to przede wszystkim historia narodów wywodzących się z dawnych plemion wschodniosłowiańskich. Nie znamy i nie możemy znać dokładnie całego procesu kształ- towania sięţ tych plemion, które pojawiają się na widowni dziejo- wej w I tysiącleciu p.n.e., wiadomo nam jednak, że reprezentowały one względnie wysoki poziom rozwoju kultury materialnej i że łącz- nie z szeregiem innych jeszcze czynników świadczyć to może nie- mal ponad wszelką wątpliwość o ich autochtoniczności W grę wchodzić tu musi jednocześnie problem terytorium, szczegóţnie w da- nym wypadku charakterystyczny i szczególnie ważny. Terytorium, na którym w drugiej połowie IX w. powstać miało państwo staroruskie, a w parę stuleci potem rosyjskie, obejmuje w sensie możliwie najdokładniejszym całą Europę Wschodnią, a więc równinne głównie obszary ograniczone północnym wybrzeżem Morza l:zarnego środkiein dorzecza Dniestru i Prutu, linią Bugu i czę- ściowo Niemna, następnie pionową niemal linią dzielącą Słowian Wschodnich od plemion bałtyckich i Estów aż do Zatoki Fiń- skiej i wielkich jezior północnych - Ładogi i Onegi. Granica wsohoiinia jest raczej znacznie trudniejsza do schematycznego określe- nia; biegła ona od dolnego Dniepru na północny wschód, mniej więcej,do ujścia Oki do Wołgi, a potem na północny zachód znowu ku jezioru Onega. Na tych bardzo rozległych terenach miały też od niepamiętnych czasów swoje siedziby niektóre plemiona nie- słowiańskie, główńie ugrofińskie. Jeszcze dalej na wschód, w dorzeczu środkowej i dolnej Wołgi, na zachód od Gór Uralskich i na pół- nocy, w dorzeczu Dwiny i Peczory, dominowały już tylko różne plemiona turańskie, ugrofińskie i inne. Wszystkie te obszary znaleźć się miały w XVI w. w obrębie państwa rosyjskiego, a od końca tego stulecia zwierzchnictwo polityczne Rosji zaczęło się rozciągać także na tereny azjatyckie. Nie ma to jednak znaczenia, gdy chodzi o rozpatrywanie spraw związanych z genezą początków państwowości w Europie Wschodniej. Zanim doszło dó takiego stadium, mieszkańcy wielkiej Niziny Wschodnioeuropejskiej przebyli bardzo długą drogę rozwojową, głów- nie w ramach wielu kolejnych etapów wspólnoty pierwotnej, od pierw- szych form najprymitywniejszego bytowania aż do wysoko zorgani- zowanych sił wytwórczych, do pierwszych poważniejszych różnic ma- jątkowych i społecznych - do początków feudalizmu. Niewolnictwo odegrać miało w historii rozwoju tych społeczeństw tylko rolę mar- ginalną, chociaż na pewnych terenach rozwinęło się też przejściowo do rzędu formacji ekonomiczno-społecznej : na wybrzeżu czarnomor- skim, w Transkaukazji, w Azji Środkowej istniały przez pewien czas niewolnicze organizmy państwowe; ich związki jednak z plemionami wschodnioeuropejskimi były raczej znikome, wyjąwszy - w pewnym sensie - np. państwo Scytów nad Morzem Czarnym. Jednostajne na pozór oblicze Niziny Wschodnioeuropejskiej odzna- czało się jednak zawsze dużym stopniem zróżnicowania gleby, roślin- ności i dróg naturalnych. Zimna i niegościnna tundra na północy w bardzo niewielkim tylko stopniu mogła sprzyjać rozwojowi sił wytwórczych i dlatego mieszkały tam wyłącznie plemiona myśliw- skie, a gęstość zaludnienia była znikoma. Dalej na południe za- czynała się strefa lasów liściastych i iglastych, ongiś bardzo roz- legła, sięgająca aż do środkowego Dniepru, potem przechodząca wţ mieszany krajobraz leśno-stepowy. Całe południe, od Dniestru poprzez dorzecze dolnego Dniepru, Donu i Wołgi aż do Jaiku (dziś Ural), zajmowały niezmierzone stepy, tu i ówdzie występowały też obszary pustynne. Stepy nadczarnomorskie, nadazowskie i nad- kaspijskie stanowić miały przez długie stulecia szeroki i możliwie najdogodniejszy korytarz, którym dosłownie wlewały się na tereny europejskie niezliczone plemiona koczownicze z głębi Azji, szerząc często niepowetowane zniszczenia wśród plemion od dawna osiadłych i zagospodarowanych. Tym się też tłumaczy fakt, że obszary ste- powe znalazły się stosunkowo bardzo późno w orbicie ustabili- zowanej w pełni gospodarki rolnej. W takim układzie geograficznym strefa leśna i leśno-stepowa miały stać się głównym obszarem formowania się pierwszych spo- łeczeństw rodowych i rodowo-plemiennych. Gleba w tej strefie miała największą wartość, nie brak było i bardzo żyznego czarnoziemu. 8 9 Nie mogło się oczywiście obejść bez wielkich wysiłków i niezwykle ciężkiej pracy - las musiano karczować lub wypalać, lecz i w wielu innych rejonach Europy nie działo się inaczej. Poza tym w lesie można było uprawiać myślistwo i zajmować się bartnictwem, las był też nieograniczonym rezerwuarem budulca. Dołączał się do tego gęsty system rzeczny, właśnie w strefie leśnej, choć nie tylko. Rzeki Europy Wschodniej układały się szczęśliwie w taką sieć, dzięki której można było maksymalnie wykorzystywać je jako drogi prze- wozowe na ogromnym obszarze od Zatoki Fińskiej do mórz połu- dniowych, nie mówiąc już o korzyściach płynących z rybołówstwa. Doskonała sieć rzeczna rekompensowała jak gdyby w znacznym stop- niu bardzo niekorzystne ukształtowanie wybrzeży morskich; brzegami Morza Kaspijskiego i Czarnego nieustannie przeciągały hordy ko- czowników, a Ocean Lodowaty nie nadawał się do żeglugi. Wykopaliska archeologiczne pozwoliły zlokalizować w czasie i przestrzeni najwcześniejsze z dotąd znanych osad na terytorium dzisiejszego ZSRR. W dorzeczu środkowej i dólnej Wołgi, nad środkowym Dnieprem, na Krymie i Kaukazie ludzie żyli i pra- cowali już w okresie środkowego, górnego i późnego paleolitu, choć praca ta była jeszcze bardzo prymitywna. Uży;yano naj- prostszych narzędzi, nauczono się obrabiać kość, mieszkano w na- turalnych pieczarach, potem wykopywano też ziemianki. Luźnie z sobą związane i nieliczne wspólnoty prţzybierały powoli cechy organizacji rodowej. Zaczęły się też kształtować pierwsze wyobrażenia religijne. Później, w epoce neolitu, narzędzia pracy doskonalą się w tempie daleko szybszym, rozszerza się rolnictwo, rozwija hodowla bydła. Następuje zasiedlenie całej Europy Wschodniej aż do jej północnych i wschodnich krańców. Na przełomie III i II tysiąclecia p.n.e. po- jawiły się już wyroby z brązu, potem przyjść miała kolej i na żelazo. W związku z tym ukształtował się ostatecznie system pa- triarchalny, pogłębiała się nierówność majątkowa, powstawały wa- runki, w których dojść musiało do zakładania związków plemien- nych i - na ogół początkowo nietrwałego - wyodrębniania się zwierzchniej władzy jednostki. Najwcześniej zajmowały się w Europie Wschodniej rolnictwem ple- miona tzw. kultury trypolskiej - nazwa pochodzi od znalezisk ar- cheologicznych z końca XIX w. we wsi Trypole (Tripolje) nad Dnieprem, w odległości 50 km na południe od Kijowa. Plemiona te żyły w ustroju matriarchalnym, zamieszkiwały osady złożone z gli- nianych domostw, uprawiały pszenicę, jęczmień i proso, zajmowały się hodowlą bydła (w III i II tysiącleciu). W strefie lasów do- rzecza górnej Wołgi, a także Moskwy i Klaźmy, rozwinęła się w II tysiącleciu tzw: kultura fatianowśka (od cmentarzyska we wsi I~a- tianowo obok Jarosławia nad Wołgą), już patriarchalna. Plemiona fţltianowskie zajmowały się hodowlą bydła, rybołówstwem i myśli- stwem, umiały wyrabiać narzędzia i ozdoby z miedzi i brązu. Głównie w okresie brązu przebiegają też najbardziej intensywnie różnorodne migracje ludnościowe, zwłaszcza w południowych czę- ściach Europy Wschodniej; przy różnym natężeniu trwać one będą jeszcze bardzo długo i w okresach późniejszych. SCYTIA I KOLONIE GRECKIE Przejście do obróbki żelaza dokonało się zasadniczo w VII w. p.n.e. W tym też mniej więcej czasie północne wybrzeże Morza Czarnego, a także częściowo te- reny leżące jeszcze dalej na pół- noc, opanowane zostały przez Scytów. Był to prawdopodobnie bardzo niejednolity zespół ple- mion, w zasadniczym swoim trzonie jednak niewątpliwie po- chodzenia irańskiego. Wiado- mości o Scytach zawdzięczamy pisarzom greckim (głównie He- rodotowi), czerpiemyje też z wy- - Trn'r kopalisk, niekiedy bardzo obfi- tych. Grecy nie mogli się do- kładnie orientować w etnicznym składzie Scytów, toteż dzielili ich tylko z punktu widzenia za- jęć i sposobu bytowania, wyróż- niając Scytów-oraczy, Scytów- -rolników i Scytów-koczowni- Nţcţynie z płaskorzeźbą przedstawiającţ ków. Można przypuszczać z wiel- Scytów, znalezione w kurhanie Kul-Oba ką dozą prawdopodobieństwa, że nazwa Scytów odnosiła się do znacznie szerszego kręgu etnicznego niż do samych tylko Scy- tów irańskich, że przez Scytów rozumiano również wiele plemion 10 11 mieszkających dalej na północ, które można nazywać protosło- wiańskimi, ponieważ bezpośrednio od nich wywodzą się późniejsze plemiona wschodniosłowiańskie. Nie ma natomiast żadnych podstaw do tego, by Scytowie w sensie ściślejszym mogli być uważani za bezpośrednich przodków późniejszych Słowian. Niewątpliwe jednak powiązania między Scytami i plemionami protosłowiańskimi usprawiedliwiają metodologicznie nieco bliższe przypatrzenie się Scytom. Tworzyli oni w pewnym okresie nawet jak gdyby państwo, chociaż o bardzo nieokreślonych granicach i struktu- rze wewnętrznej, nazywane w źró- dłach greckich Scytią lub Wielką Scytią. Scytowie mieli też swoich ' wodzów i królów, ich kultura ma- " terialna stała na stosunkowo wyso- kim poziomie, utrzymywali ożywio- kţ . ne stosunki handlowe, m. in. z Gre- cją, czasami prowadzili wojny, w których odznaczali się zaciętością i męstwem. Zmarłych królów grze- bali razem ze specjalnie zabijanymi . : niewolnikami i końmi, wkładali rów- nież do mogił możliwie najcenniej- sze przedmioty. Stąd wielka ilość wykopalisk w kurhanach stepowych, które właśnie były grobami arysto- kracji scytyjskiej; znaleziono w nich mnóstwo przedmiotów ze złota, sre- bra i brązu, misternie wyrabianą Amfora z Olbii, koniec VI w. p.n.e. uprząż, amfory i wazy z wyobra- Na amforze: walka Heraklesa Żeniami SCen z ÓwCZeSnegO życia z Anteuszem oraz różne rodzaje broni. Handel z Grecją prowadzili Scy- towie za pośrednictwem licznie w tym czasie rozsianych na wy- brzeżu czarnomorskim kolonii greckich. Tiras u ujścia Dniestru, Olbia u ujścia Bohu, Chersonez na południowym wybrzeżu Półwy- spu Krymskiego i Pantikapeum (Pantikapaion) na wschodnim, nad Cieśniną Kerczeńską (Kimmeryjską), Fanagoria po przeciwległej stro- nie tej cieśniny, na Półwyspie Tamańskim, Tanais u ujścia Donu do Morza Azowskiego oraz Dioskurias i Fasis na wschodnim wy- brzeżu Morza Czarnego w znanej z mitu o Argonautach Kol- chidzie (dziś Gruzja), były świetnie na ogół zorganizowanymi mia- stami państwami i utrzymywały ożywione stosunki handlowe z ma- cierzą, ze Scytami i plemionami mającymi swe siedziby dalej na północ. Z ziem scytyjskich wywożono zboże i niewolników, z Grecji przywożono głównie przedmioty zbytku i wino. Kolonie greckie nie ograniczały się do samych tylko miast, posiadały też zwykle pewne, niewielkie zaplecze terytorialne, gdzie uprawiano zboże, za- kładano winnice i zajmowano się rybołówstwem; w samych mia- stach rozwinęło się wybitnie rzemiosło. Dzięki tym czynnikom ko- lonie te (było ich zresztą znacznie więcej) odegrały dużą rolę, a niektóre z nich zrobiły nawet poważną karierę polityczną, np. Pantikapeum, Fanagoria i kilka pomniejszych, z których powstało w V w. Królestwo Bosporańskie. Przechodziło ono różne koleje losu, pod koniec II w. p.n.e. stało się widownią wielkiego po- vrstania niewolników pod wodzą Scyty Saumakosa i przetrwało osta- tecznie aż do najazdu Hunów. RUCHY MIGRACYJNE Pod koniec starej ery sytuacja w rejonie Morza Czarnego za- częła ulegać dość istotnym zmianom. W II w. p.n.e. pojawili się na stepach czarnomorskich Sarmaci, wypierając Scytów, których nazwa po pewńym, dość dhzgim zresztą jeszcze czasie zanikła zupełnie. Sarmaci również stanowili zespół bardzo różnorodnych i niedosta- tecznie dzisiaj znanych plemion o poziomie kultury materialnej wyraźnie niższym od scytyjskiego. Bardzo luźne też i zmienne były wytworzone wtedy formy państwowe, jeśli w ogóle może o nich być mowa. Okres ten charakteryzuje się ciągłymi zmianami w za- kresie rozsiedlania się poszczególnych plemion; przede wszystkim Sarmaci nie wyparli Scytów od razu, tak że używa się nawet terminu scytyjsko-sarmacki zarówno w odniesieniu do pewnego okre- su, zwykle II I w. p.n.e., jak i do niektórych plemion. Scytyj- sko-sarmackim nazywa się np. plemię bądź zwiąZek plemienny Jazygów, którzy osiedlili się w dzisiejszej Besarabii, a potem do- tarli do Niziny Panońskiej, gdzie około połowy V w. ulegli wchło- nięciu przez różne inne plemiona. Duże znaczenie w zespole plemion sarmackich przypisuje się 12 Alanom, ludowi pochodzenia irańskiego, który stosunkowo późno, bo dopiero w I w., osiedlił- się na stepach między dolną Wołgą, Kaukazem i dolnym Donem. Alanowie, z których rekrutowała się arystokracja sarmacka, przesunęli się z biegiem czasu dalej na zachód, dochodząc do Prutu; część ich wywędrowała później pod naciskiem Hunów aż do Galii i Hiszpanii, gdzie nastąpiło zmie- szanie ich z germańskimi plemionami Wandalów i Swewów. Nie- którzy uczeni dopatrują się bardzo wielu elementów ścisłego po- wiązania czy nawet powinowactwa kulturalnego Alanów i plemion wczesnosłowiańskich, np. w dziedzinie folkloru, sztuki, wierzeń re- ligijnych, urządzeń wojskowych, a niekiedy także i w zakresie słow- nictwa. Są to jednak analogie opierające się z reguły na indy- widualnych tylko podobieństwach, często bardzo ryzykowne i pozba- wione jakiejkolwiek siły przekonywającej; dotyczą też raczej nie tylko przodków późniejszych Słowian Wschodnich, lecz w ogóle całej Słowiańszczyzny. Niezależnie od tego trudno przeczyć możliwościom wzajemnego oddziaływania na siebie plemion protosłowiańskich i sarmackich czy sarmacko-scytyjskich, w grę bowiem wchodzić muszą nie tylko sa- mi Alanowie. Co więcej, w orbicie tego oddziaływania ţa pewno znajdowały się niejednokrotnie też plemiona turańskie, tak licznie przecież występujące na obszarach Europy Wschodniej w różnych okresach. Jest jednak inna rzecz, daleko ważniejsza. Oto właśnie w tzw. okresie scytyjskim i sarmackim działa i rozwija się w Eu- ropie Środkowej i Wschodniej mnóstwo plemion ściśle związanych z sobą pod względem języka i obyczajów, plemion autochtonicznych, reprezentujących wówczas stosunkowo wysoki poziom rozwoju kul- turalnego, które były bezpośrednimi przodkami późniejszych plemion słowiańskich. I właśnie w I i II w. n.e. pojawiają się w źródłach pisanych pierwsze, bardzo jeszcze urywkowe, ale już całkowicie pewne wiadomości o tych plemionach. Kiedy piszący w V w. p.n.e. Herodot wspomina o Neurach, których można umiejscowić na Podolu i częściowo na Wołyniu, czy o Budynach, którzy mieli swe siedziby najprawdopodobniej nad środkowym Dnieprem, wielu badaczy zagadnienia genezy Słowian widzi w tych plemionach poprzedników późniejszych Słowian, co jest chyba jak najbardziej słuszne, choć może też wywoływać dys- kusje i spory. Za absolutnie bezdyskusyjną uważa się natomiast wzmiankę Tacyta z końca I w. n.e. o Wenedach, których autor ten lokalizuje między Germanami i Sarmatami. To samo określenie spotykamy u Pliniusza Młodszego i u geografa greckiego z II w. Klaudiusza Ptolemeusza, informującego, że Wenedowie mieszkali w dorzeczu Wisły, czyli na terytorium dzisiejszej Polski. Tenże Ptolemeusz zanotował, jak wiadomo, bardzo dokładnie nazwę na- szego Kalisza jako "Calisia". Domyślać się można, że wymienieni pisarze nazywali Wenedami nie tylko późniejszych Słowian Zachod- nich, lecz w ogóle wszystkie czy prawie wszystkie plemiona sło- wiańskie. Wytworzyła się też wtedy jak gdyby pewna tradycja w greckiej nomenklaturze Słowian, bo i późniejsi o kilka wieków pisarze bizantyjscy używali nazwy ţ"Wenedowie" ("Wenetowie"), choć tylko w odniesieniu do Słowian Wschodnich. Nie jedyne miało to być zresztą określenie plemion słowiań- skich w Europie Wschodniej. Ci sami pisarze bizantyjscy posługują się jeszcze nazwą "Antowie", odnoszącą się do Słowian Wschodnich w okresie od IV do VII w. Niektóre plemiona słowiańskie okre- ślano również jako Sklawinów, przy czym zakres użycia tej nazwy był daleko mniej precyzyjny, a sama nazwa stać się miała potem wspólnym mianem dla całego wielkiego szczepu słowiańskiego (Skla- winowie, Sclavini, Słowianie). Później też nazwa Antów ustąpi w źródłach nazwie Rusów. Zanim do tego doszło, południowe rubieże Europy Wschodniej miały jeszcze niejednokrotnie stać się areną nowych ruchów migra- cyjnych i wielu wiążących się z tym zmian, także o charakterze politycznym. Na przełomie II i III w. n.e. zaczyna się już wyraźnie zmierzch supremacji politycznej plemion sarmackich na stepach czarnomorskich. Łączy się to m.in. z przybyciem na te tereny Gotów, którzy po długich wędrówkach dotarli tam prawdopodobnie od północy, ze Skandynawii, choć istnieją również koncepcje, w myśl których Goci przybyli nad Morze Czarne z Azji. Wojownicze ple- miona gockie dały się we znaki przede wszystkim miastom grec- kim, pustosząc je w licznych wyprawach i oblężeniach; napadali Goci również na leżące za Dunajem prowincje rzymskie. W IV w. znalazła się we władaniu Gotów znaczna część Krymu; jest zresztą rzeczą najbardziej charakterystyczną, że resztki ludności mówiącej językiem gockim utrzymały się na Krymie aż do XVI w., mimo iż od setek lat nie było już wtedy w Europie Gotów. Nie mogło się też w tej sytuacji obejść bez nacisku Gotów na plemiona słowiańskie, głównie na Antów, choć istnieją pewne ślady mogące śţviadczyć o krótkotrwałym zwierzchnictwie Gotów nad czę- ścią Wenedów znad dolnej Wisły bądź też nad niektórymi plemio- l4 IS nami niesłowiańskimi z da)szych,północnych i-egionów.Niezależnie 7:ţIţ