Robert ~rownin~ Justynian i ~eodocd f'rzufr>żvło !~'1m~ia lioduszvńska-l3onow ikowu Biografie Sławnych l~uclzi ~ Państwowy Instytut Wydawniczy :.,..~~0..~, Tytuł oryginału .Iustinian and Thcodora Konsultacja naukowa i przypisy Malina F:vcrt-Kappesowa Wyber ilustracji Ewa Balicka Indeks zestawiła Zofia 'l. inserlinó Opracowanie graficzne Jolanta t3arącz 1'N'/,(~;l)M()WA Napisano wiele książek o czasach Justyniana. Niniejszą pracę może usprawiedliwiać to, że jest próbą odmalowania wydarzeń w taki sposób, jak zapewne patrzył na nie sam cesarz i jego zadziwiająca małżonka. Cesarze rzymscy nie byli samowładnymi dyktatorami. Zarówno w zakresie informacji o bieżących sprawach, jak wprowadzania w życie swych decyzji byli uzależnieni od osobistych doradców i od ciężkiej machiny biurokratycznej. Zasięg ich decyzji bywał często bardzo ograniczony. .Teśli jednak w ogóle podejmowano jakieś decyzje, mógł tego dokonać wyłącznie cesarz. Justynian i Teodora byli autokratami, którzy wiedzieli, czego chcą, trwali uporczywie przy swoim pomimo nie kończących się przeszkód i niepowodzeń, odcisnęli na epoce piętno swych osobowości mocniej niż którykolwiek z ich poprzedników, poczynając od Augusta przed pięciu i pół wiekami. Do powstania tej książki przyczyniło się wiele osób. Szczególną wdzięczność winien jestem Patrycji Vanags za to, że pierwsza podsunęła mi myśl napisania jej, następnie Susan Phillpott za gotowość, z jaką wspierała mnie swym doświadczeniem i sądem, Colleen Cheste:rman za pomoc w gromadzeniu i doborze ilustracji, wreszcie Susan Archer za przepisanie rękopisu na maszynie, w znacznej części dwukrotnie. Polskie wydanie nie mogłoby się ukazać bez współudziału tłumaczki, Marii Boduszyńskiej-Borowikowej, i profesor Haliny EvertKappesowej, która służyła radą w niezliczonych wypadkach. Autor pragnie wyrazić obu Paniom najserdeczniejsze podziękowania. Robert Browning 1971 Robert Browning TABLICA CHRONOLOGICZNA TABLICA CHRONOLOGICZNA I ZACH6D 518 Koniec schizmy między papieżem i Kościołem wschodnim. I 519 Konsulat Eutaryka, zięcia i następcy króla Teodoryka. 522 Śmierć Eutaryka. Konsulat Boecjusza i Symmachusa. 523 Hilderyk zostaje królem Wandalów i rozpoczyna politykę procesarską,antyostrogocką. 524 Teodoryk skazuje na śmierć Boecjusza i Symmachusa. KONSTANTYNOPOL. I CESARSTWO WSCHODNIE ok. 482 Urodził się Justynian. ok. 500 ('') .lustynian przybyl do Konstantynopola, aby się kształcić. 518 Śmierć Anastazjusza. Justyn I zostaje cesarzem. Awans Justyniana. Początek prześladowań monofizytów. 520 Konsulat Witaliana. Zamordowanie Witaliana na rozkaz Justyna I i Justyniana. 521 Konsulat Justyniana. ok. 523 Germanus odnosi zwycięstwo nad Antami. 1'IIONT WSCHODNI 523 Dhu-Nuwas dokonuje masakry chrześcijan w .Jemenie. Przy poparciu cesarza krcSl Etiopii Elesboas okupuje Jemen. 524 Kr61 perski Kaw~ad wypiera Rzymian z Iberii. 52b 30 sierpnia: śmierć Teodoryka. Amalasunta zostaje regentką w imieniu swego syna Atalaryka. 530 Obalenie wandalskiego króla Hilderyka przez Gelimera, który wznawia politykę przeciw cesarstwu. 533 Czerwiec: Belizariusz odpływa na Sycylię, ląduje w Afryce północnej. Wrzesień: Belizariusz zwycięża Gelimera przy 525 Justyn I wyznacza na następcę tronu Justyniana. Małżeństwo Justyniana i Teodory. J2V Wielkie trzęsienie ziemi w Antiochii. 527 Justynian zostaje współcesarzem. Śmierć Justyna I. Objęcie tronu przez Justyniana. 528 Początek kodyfikacji praw. 529 7 kwietnia: ukazanie się pierwszej wersji Kodeksu. Zamknięcie Akademii w Atenach. Rewolta Samarytan. 530 Nominacja Jana z Kapadocji na Praefecta Praetorium. Mundus odpiera zwycięsko zagony Słowian na Bałkanach. 532 Styczeń: powstanie Nika. Masakra powstańców przez Belizariusza i Mundusa. 533 Grudzień: ogłoszenie Digesta. 525 Etiopia podbija Jemen. 526 Wojna w Persji. Belizariusz dowódcą frontu wschodniego. 527 Belizariusz prowadzi dalej działania przeciwko Persji. 530 Belizariusz zwycięża Persów pod Dara. 531 Persowie zadają klęskę Belizariuszowi pod Callinicum. Śmierć króla Kawada i objęcie tronu przez Chosroesa I. 532 Podpisanie wieczystego pokoju z królem Chosroesem. 6 TABLICA CFIRONOLOGICZNA Dziesiątej Mili i zajmuje Kartaginę. Grudzień: rozgromienie wojsk wandalskich pod Tricamarum. 534 Gelimer poddaje się Belizariuszowi. Salomon zostaje w Afryce jako główny dowódca. Amalasunta prowadzi tajemne rokowania z Justynianem. Październik: śmierć Atalaryka. Amalasunta poślubia króla Teodahada. 535 Uwięzienie i zamordowanie Amalasunty przez Teodahada.Najazd Mundusa na Dalmację. Belizariusz zajmuje Syrakuzy i rozpoczyna okupację Sycylii. 5.i6 Bunt w Afryce. Teodahad pertraktuje z Justynianem. Ostrogoci odzyskują Dalmację i zabijają Mundusa. Belizariusz dokonuje najazdu na Italię, zdobywa Neapol. Obalenie Teodahada, obranie królem Witigesa. Grudzień: Belizariusz zajmuje Rzym. 539 Germanus tłumi bunt w Afryce. Witiges oblega Belizariusza w Rzymie. Witiges rezygnuje z oblężenia Rzymu. Narses przybywa do Italii. Liguria i Mediolan okupowane. 534 Uroczysty triumf Belizariusza z okazji podboju Afryki. Ogłoszenie drugiej wersji Kodeksu Justyniana. 539 26 grudnia: poświęcenie katedry Mądrości Bożej. 'i'ARLICA CIiRONOLOGICZNA 539 Ostrogoci odzyskują Mediolan i wyrzynają ludność. Odwołanie Narsesa. Witiges pertraktuje u Nuici~j. 540 Belizariusz przyjmuje kapitulację Ostrogotów i wkracza do Rawenny. 541 .Jesień: Totila obrany krf>1em Gotów; wszczyna na nowo wojnę przeciw cesarstwu. 542 Totila zdobyte a wiele twierdz w Italii. 543 Totila zdobywa Neapol. 544 Belizariusz powraca do Italii, by objąć główne dowództwo. 545 Grudzień: Totila rozpoczyna oblężenie Rzymu. 546 Nowy bunt w Afryce. Zamordowanie Areobindusa. Jan Troglita mianowany głównym dowódcą w Afryce. 540 Słowiańskie zagony zagrażają Konstantynopolowi i pustoszą Grecję. 541 Usunięcie .Jana z Kapadocji wskutek intrygi Teodory. 542 Piotr Barsymes organizuje monopol państwowy na handel jedwabiem. Lato: wybuch epidemii dżumy w Egipcie, skąd rozszerza się szybko w całym cesarstwie. 543 Zaraza nadal szaleje. Wyświęcenie Jakuba Baradaja na monofizyckiego biskupa Edessy. Piotr Barsymes mianowany Prefectem Praetorium. 546 Justynian wydaje edykt potępiający Trzy Rozdziały. 539 Posłowie Witigesa proszą o pomoc króla Chosroesa. 540 Chosroes najeżdża Syrię i zdobywa Antiochię. 541 Chosroes najeżdża Lazykę. Belizariusz przejmufie dowództwo frontu wschodniego. 542 Iśclizariusz odpiera perslci atak na Palestynę. 545 Rozejm z Persją. 9 TARLICA CHRONOLOGICZNA 547 Totila opuszcza Rzym. Belizariusz ponownie wkracza do miasta. Ukończenie budowy kościoła S. Vitale w Rawennie. 548 Odwołanie Belizariusza z Italii. Jan Troglita zwycięża Maurów w Afryce. 549 Totila rozpoczyna nowe oblężenie Rzymu. Ukończenie budowy kościoła S. Apollinare in Classe pod Rawenną. 550 Styczeń: Totila zdobywa Rzym i dokonuje najazdu na Sycylię. Wojska cesarskie wkraezają do wizygockiej Hiszpanii. 551 Totila oblega Ankonę. Zwycięstwo floty cesarskiej pod Sena Gallica. Justynian odrzuca propozycje pokojowe Totili. 552 Narses przybywa do Italii i zwycięża Gotów pod Busta Gallorum. Śmierć Totili. Narses zdobywa na nowo Rzym i zwycięża wojsko gockie pod Mons Lactarius. 547 Papież Wigiliusz przybywa do Konstantynopola. 548 28 czerwca: ~mierć Teodory. Zagony Słowian docierają aż pod Dyrrachium (obecnie Durres). 550 Mianowanie Germanusa głównym dowódcą w Italii, jego małżeństwo z Matasuntą, wnuczką Teodoryka. Odpiera on słowiańskich najeżdźców na Bałkanach, ale umiera jesienią. Narses mianowany głównym dowódcą w Italii; rozpoczyna przygotowania. 551 Otwarty rozłam między Justynianem i papieżem Wigiliuszem. Najazd Kutrigurbw na Bałkany. Justynian podburza przeciwko nim UtiguI'bW. 551 Bessas odbiera Persom Petrę w Lazyce. Nowy rozejm z Persją. 553 Frankowie i Alemanowie najeżdżają Italię. 554 Narses zwycięża Franków i Alemanów, rozpoczyna pacyfikację Italii. Wizygoci powstrzymują ekspansję cesarstwa w Hiszpanii. 555 Papież Wigiliusz umiera na Sycylii w drodze powrotnej do Rzymu. Zdobycie Compsa - ostatniej gockiej twierdzy na południe od Padu. 556 Wyświęcenie papieża Pelagiusza. 561 Narses zdobywa Weronę, ostatnią twierdzę ,gocką. 553 Maj: piąty sobór powszechny potępia Trzy Rozdziały pomimo sprzeciwu papieża Wigiliusza. Grudzień: Wigiliusz pod presją potępia Trzy Rozdziały. ok. 554 Przemycenie jajeczek jedwabników z 5ogdiany do cesarstwa i początki bizantyjskiej produkcji jedwabiu. Ogłoszenie Sankcji Pragmatycznej. 558 Zawalenie się kopuły Hagii Sofii. Nawrót epidemii dżumy. Najazd Kutrigurbw na Bałkany. Posłowie awarscy w Konstantynopolu. 559 Belizariusz, odwołany ze stanu spoczynku, zadaje klęskę Kutrigurom. TABLICA CHRONOLOGICZNA 555 Zamordowanie króla Lazyki przez władze rzymskie. Properskie powstanie w Lazyce. 557 Nowy rozejm z Persja. 558 Awarowie pod wodzą Bajana nawiązują kontakt z Justynem, synem Germanusa, na Kaukazie. 10 11 TARLICA CIIRONOLC)GI("l,NA 562 Spisek na życie Justyniana. 24 grudnia: powtórne poświęcenie Aagii Sofii, 563 Justynian odbywa pielgrzymkę do Germii w Galacji. 565 Styczeń: podejmując nową próbę kompromisu z monofizytami Justynian ogłasza doktrynę aftartodocetyzmu. Marzec: śmierć Belizariusza. 14 listopada: śmierć Justyniana i wstąpienie na tron Justyna II. 562 Pięćdziesięcioletni pokój z Persją. W szóstym wieku naszej ery wschodnie cesarstwo rzymskie różniło się pod wielu względami od cesarstwa rzymskiego w wieku pierwszym i drugim, na ogół lepiej znanych.l Próba choćby naszkicowania dziejów tego imperium w pośrednich stuleciach byłaby tutaj nie na miejscu. Ostatecznie tematem mojej książki jest Justynian. Jednak zwięzłe przedstawienie ważniejszych zmian, jakie zaszły w okresie między panowaniami Konstantyna (307-337) i Anastazjusza (491-518), od którego śmierci rozpoczyna się niniejsza opowieść, oszczędzi może wielu późniejszych objaśnień i pozwoli uniknąć pewnych pomyłek czy nieporozumień. Konstantyn, ogłaszając się Augustem w roku 307, władał tylko Brytanią i Galią. Reszta cesarstwa pozostawała w rękach innych cesarzy, niekiedy aż sześciu. Był to ciąg dalszy chaosu panującego w trzecim wieku, kiedy poszczególne armie wynosiły swych wodzów do blasku purpury i kiedy szerzyła się w cesarstwie prawie nie ustająca wojna domowa. Z biegiem lat Konstantyn zlikwidował jednego po drugim swych rywali i w roku 324 władał już sam jeden ziemiami rozciągającymi się od rzeki Clyde do Eufratu. Cesarstwo rzymskie, nominalnie będące zawsze jednym i jednolitym państwem, znowu stało się nim w praktyce. Ale władza zdobyta siłą oręża nie wystarczała. Co miecz zdobył, miecz może odebrać; ludzie nie poczuwają się do szczególnej lojalności wobec swoich zwycięzców. Konstantyn musiał być nie tylko władcą, lecz nadto władcą prawowitym. W trzecim wieku, w okresie wojen domowych, całkowitemu zdewaluowaniu uległa dawna teoria konstytucyjna - nigdy zresztą w pelni nie zrealizowana według której władzę cesarską przekazywano na mocy zgodnego 13 WSTr;I' i, postanowienia wojska, senatu i ludu. Cesarze Aurelian (270-275) i Dioklecjan (284-305) próbowali uzyskać zgodę na sprawowanie il przez nich władzy utrzymując, że są kimś w rodzaju boskich wybrańców. Aurelian nazywał siebie bogiem, jak gdyby ziemskim namiestnikiem powszechnie czczonego bog:~ słońca, kt~rego kult propagował; DioklE:cjan zaś opracował skomplikowany system osobistych koligacji ze swymi cesarskimi poprzednikami z jednej strony, a z Jowiszem i herkulesem z drugiej. Konstantyn szukał uprawomocnienia swego panowania u Boga chrześcijan. Jak wszyscy jego współcześni, był człowiekiem religijnym, a nawet zabobonnym. Poza tym miał poczucie swego posłannictwa. Toteż stale wypatrywał znaków boskiego zaintereso I wania swoim powodzeniem. W cesarstwie rzymskim, zwłaszcza w zachodnich prowincjach, które Konstantyn znał najlepiej, nie było zbyt wielu chrześcijan. Do tej pory nowa religia zdobyła tylko niewielu wyznawców w wyższych warstwach społeczeństwa rzymskiego. Ale w rodzinie Konstantyna byli chrześcijanie, wśród nich jego matka Helena; od najmłodszych lat musiał być w pewnej mierze oswojony z chrześcijańską nauką i jej praktykami. W przeddzień decydującej bitwy z Maksencjuszem, stoczonej u bram Rzymu 28 października 312 roku, jemu i jego wojsku ukazało się jakieś niezwykłe zjawisko niebieskie - może słoneczne halo w którym Konstantyn dopatrzył się krzyża, godła chrześcijan. Tej samej nocy, jak opowiadał po dwudziestu latach swemu biografowi Euzebiuszowi, pewien sen zaszczepił w nim przekonanie, że Bóg chrześcijan jest w istocie prawdziwym panem wszechświata. Pokrzepiony tym objawieniem wyruszył w bój i odniósł wspaniałe zwycięstwo, które otworzyło przed nim drogę do panowania nad całym cesarstwem. Od tamtej pory chrześcijanie zostali najprzód równouprawnieni z wyznawcami innych, mniej ekskluzywnych religii, następnie zaś korzystali ze szczególnych przywilejów w postad subwencji pieniężnych, budowy kościołów i tak dalej. Za panowania Konstantyna i jego synów chrześcijaństwo, będące początkowo religią nieco zapatrzonej w sprawy ducha i sekciarskiej mniejszości, rekrutującej się przeważnie spośród kupców i rzemieślników wschodniego pochodzenia lub mających jakieś związki ze Wschodem, rozszerzyło się na wszystkie klasy społeczne w cesarstwie. Kościół chrześcijański, który był pierwotnie organizacją nielegalną, na pół tajną i od czasu do czasu prześladowaną, stał się odtąd bogaty, wpływowy i jawny. Chrześcijaństwo nie było wsTr~n jeszcze jedyną dozwoloną religią, ale było religią popieraną przez państwo. Ludzie zajmujący wysokie stanowiska żywili przeświadczenie, że ciągłość łask Bożych, a zatem i bezpieczeństwo państwa, zależy od prawowierności nauk i obrzędów chrześcijańskich. Stąd powstała potrzeba interweniowania władzy cesarskiej w sporach kościelnych. Wiele pisano o samej istocie nawrócenia się Konstantyna na chrześcijaństwo. Sprawa ta należy do dziedziny psychologii jednostki i nie ma nic wspólnego z tematem niniejszej książki. Dla nas ważne jest to, że począwszy od Konstantyna władza cesarza ~,rzestała być zależna wyłącznie od liczebności sił zbrojnych gotowych na jego wezwanie i stała się znakiem, iż sam Bóg wybrał go do sprawowania rządów. Ponadto cesarstwo rzymskie przestało być tylko państwem, zresztą bardzo potężnym i rozległym. Było odtąd częścią Bożego planu zbawienia ludzkości - jedynym chrześcijańskim imperium, należącym do odmiennej kategorii bytów niż wszystkie pozostałe organizmy polityczne; wraz z rozkwitem czasów miało się ono rozszerzać wspólnie z całym rodzajem ludzkim. Nie wynikało z tego, żeby nie można było obalać cesarzy. Ich upadek sam w sobie dowodził, że wskutek swych grzechów utracili łaskę Bożą. Stawiało to jednak na nowym poziomie prawowitość panującego cesarza i prawomocność wszystkich jego aktów państwowych. Oznaczało też ścisłe związki pomiędzy państwem a Kościołem jako różnymi stronami tej samej monety. Główne osiągnięcie Konstantyna to przywrócenie jedności cesarstwa jako cesarstwa chrześcijańskiego. Ale inne wprowadzone przez niego zmiany były również ważne. Za czasów anarchii panującej w trzecim wieku cesarze przebywali częściej przy swoich armiach niż w Rzymie. Mediolan oraz główne kwatery legionów w Trewirze i Sirmium (obecnie Sremska Mitrovica) stały się siedzibami centralnych władz na zachodzie. Na wschodzie zaś Nikomedia, Antiochia i Aleksandria bywały sporadycznie rezydencjami cesarskimi. Rzym zmieniał się coraz bardziej w miasto cieszące się wprawdzie prestiżem, lecz nie mające żadnej realnej władzy. Było ono niedogodnie położone, na uboczu od głównych traktów wojskowych, a jako siedziba senatu - reprezentującego wciąż jeszcze wpływową kastę bogatych właścicieli ziemskich - nie bardzo się nadawało na stolicę absolutnego monarchy. Toteż gdy Konstantyn, pozbywszy się wszystkich rywali, ustanowił stolicę państwa gdzie indziej, nie w Rzymie, poszedł tylko śladem swych goprzed 14 15 WsTĘY DROGI WSCHODU I ZACHODU ROZCHODT.P~ SIF, ników. Wybór jego padł na Bizancjum, starożytne miasto greckie na europejskim brzegu Bosforu, posiadające znakomity port natu- ni cesarze byli tak samo nie do pomyślenia jak dwa wszechmocne II ramy. Przemianowane na Miasto Konstantyna - Constantinopo- bóstwa. W praktyce jednak zarysowywało się coraz większe zróż- u lis - i zwane także Nowym Rzymem, zostało oficjalnie ogłoszone nicowanie między wschodnią i zachodnią połową cesarstwa. W na- i 2 stępnym stuleciu proces ten miał się zaznaczyć z całą ostrością. stolicą 11 maja 330 roku . Stolica ta, ze swym senatF~m, prefektem czternastoma okręgami miejskimi, hipodromem itd., miała 1Va razie, rzecz jasna, o sile cesarstwa decydowały raczej ziemie miasta , ~ okalające wschodnią część Morza Śródziemnego - należące do sta- Ale od samego początku miała być ć kopią starego Rzymu b . rożytnej cywilizacji i, w swej większości, do zasięgu mowy grec- y miastem chrześcijańskim bez żadnych pogańskich miejsc kultu ani tradycji. Ustanowienie nowej stolicy nie oznaczało podziału hej - niż niedawno zromanizowane terytoria zachodnie, gdzie lecz raczej stanowiło symbol jego nowej jedności. używano głównie łaciny. Większość bogactw naturalnych, przemy- cesarstwa , słu i ludności koncentrowała się na wschodzie. Znajdowało się tu- I taj więcej miast, lepiej rozwijał się handel, a gminy chrześcijańskie były dawniejsze i bardziej rozpowszechnione. DROGI WSCHODU I ZACHODU ROZCHODZAt SIF~ Wschód przedstawiał także bogatszy łup dla najeźdźców. W ro- ku 376 znaczna grupa ludności gockiej, zamieszkująca na północ Czasy panowania Konstantyna, następnie zaś jego synów (307- od dolnego Dunaju, po drugiej stronie granicy cesarstwa, odczuła były okresem zewnętrznego pokoju i zarazem wewnętrznej nacisk Hunów ze środkowej Azji, prących przez stepowe obszary -361) , na zachód. Goci zwrócili się więc z prośbą, aby osiedlić ich jako jedności. Po chaosie trzeciego wieku cesarstwo odzyskiwało powoli i równowagę. Nowy pieniądz, mający pokrycie w olbrzymich skar- sfederowanych sprzymierzeńców na ziemiach należących do cesar- bach skonfiskowanych przez Konstantyna, zastąpił zdewaluowane, s twa, na południe od Dunaju. Władze cesarstwa źle poprowadziły IiI inflacyjne emisje jego poprzedników. Nowy, uproszczony system tę sprawę, nie zawsze dotrzymując danych obietnic; wysocy urzęd- Ii nicy przejawiali brak zrozumienia i zachłanność. W rezultacie Goci opodatkowania producentów artykułów podstawowych, opodatko- wiania częściowo pieniężnego, częściowo w naturze, gwarantował postanowili zabrać siłą to, czego nie mogli uzyskać w drodze per- skarbowi państwa stałe dochody. W celu zabezpieczenia wpływów traktacji. Ich wojsko - oddziały jazdy - ruszyło na Konstantyno- podatkowych i sprawnego funkcjonowania niektórych zasadniczych pol. Cesarz Walens wyszedł im naprzeciw. W bitwie pod Adriano- jak nieprzerwane zaopatrywanie w żywność wiei- polem, 9 sierpnia 378 roku, wojska rzymskie zostały rozgromione, mechanizmów , a cesarz poległ. Od tamtego czasu kwestia gocka stanowiła jedną przy~~iązywano coraz większą kich miast i dostarczanie rekruta , z głównych trosk wszystkich rządów rzymskich. liczbę obywateli na zawsze do ich zajęć zawodowych, które stawały się dziedzicznymi, nawet w linii żeńskiej: kto się ożenił z córką Człowiekiem, który zaprowadził jakiś ład po Adrianopolu, był piekarza, musiał sam zająć się piekarstwem. Dla wielu ludzi tak Teodozjusz (378-395), rzymski wódz hiszpańskiego rodu, obwoła- 'I urządzony świat był niewygodny i twardy. Ale wiedzieli, na jakim ny cesarzem przez wojsko. Musiał on radzić sobie zarówno z liczny- gruncie stoją. A przedłużający się pokój przynosił z sobą, jak mi rywalami do tronu, jak i z naporem obcych ludów na północne zwykle, pewien wzrost dobrobytu. granice cesarstwa; na razie udało mu się rozwiązać sprawę Gotów W drugiej połowie czwartego wieku zdarzało się, że panował osiedla c ich na ziemiach cesarstwa oraz zawrzeć z nowym królem ją więcej niż jeden cesarz, a odpowiedzialność za rządy można było perskim Szapurem III ugodę, która zapewniała na przeciąg stu lat i wtedy rozdzielać według zasady geograficznej, jak na przykład pokój na wschodniej granicy. Jako pobożny, ba, nawet fanatyczny między braćmi Walentynianem (364-375) i Walensem (364-378). chrześcijanin prześladował z jednakowym zapałem resztki pogan Ale chodziło tylko o ułatwienia administracyjne. Cesarstwo rzym- wśród wyższych klas społeczeństwa i dysydenckie odłamy w łonie skie stanowiło nadal jedno państwo. Zważywszy jego usankejono- Kościoła chrześcijańskiego. Teodozjusz niezmordowanie podróżował właściwie inaczej być nie mogło: dwaj niezależ- wzdłuż i wszerz cesarstwa, które w jego świadomości, podobnie wianie teologiczne , jak w świadomości ludzi mu współczesnych, stanowiło jedną całość, I~i i Ió 17 II~ ws~rĘr mimo że w szczegółach zagadnienia państwowe na wschodzie i na zachodzie różniły się między sobą. Umierając w roku 395 pozostawił dwóch młodych synów, liczących osiemnaście i jedenaście lat. Starszy z nich, Arkadiusz, miał panować w Konstantynopolu, a młodszy, Honoriusz, na zachodzie. Gaden nie był jeszcze dostatecznie dorosły, aby móc faktycznie sprawować władzę. Podział cesarstwa na dwie połowy stał się w praktyce głęboki i trwały. Te dwie połowy zmieniły się w dwa odrębne państwa, jakkolwiek w sferze idealnej pozostawały nadal częściami składowymi nadrzędnej całości: chrześcijańskiego imperium rzymskiego. Przyczyny trwałości tego podziału były różnorodne. Najbardziej przyziemna przyczyna to zawiści i sprzeczności interesów pomiędzy cesarskimi ministrami na wschodzie i na zachodzie, w którvch ręku po śmierci Teodozjusza spoczywała rzeczywista władza. Istniały też różnice w sytuacji wojskowej. Rekrutacja żołnierza spośród chłopów dla utrzymania wy:>tarczającego stanu liczebnego sił zbrojnych była ze względów ludnościowych i gospodarczych sprawą trudną zarówno na wschodzie, jak na zachodzie. Ale ludniejszy Wschód, gdzie z pewnością więcej było wolnych chłopów niż na zachodzie, mógł wystawiać przynajmniej część wojska z własnych rezerw ludnościowych. Natomiast Zachód właściwie wcale nie mógł dostarczać rekruta. Stąd jego większa zależność od kontyngentów cudzoziemskich - tworzonych przez werbowanie pojedynczych ludzi do jednostek wojska rzymskiego albo, w późniejszych latach, walczących pod rozkazami własnych dowódców i mających własną organizację i broń. Stąd także na zachodzie, w ciągu piątego wieku, dominujące znaczenie naczelnego wodza sił zbrojnych, który mógł wynosić na tran i obalać cesarzy. Zazwyczaj, aczkolwiek nie zawsze, naczelnym wodzem bywał cudzoziemiec, najczęściej Germanin. Obronę Wschodu powierzano wojskom rekrutującym się przeważnie z na wpół zhellenizowanych mieszkańców Izaurii w górach Taurus. Tak więc Wschód był bogatszy, bardziej ustabilizowany i zdolniejszy do własnej obrony niż Zachód. I choć stale opowiadano się w słowach za jednością cesarstwa, w rzeczywistości żaden ze wschodnich władców nie mógł na dłuższą metę ryzykować osłabienia własnej pozycji dla ratowania Zachodu, nawet zakładając, że byłoby to realne. Toteż nadal trwało rozdwojenie. Prawa ustanawiane przez każdego z cesarzy obowiązywały tylko w jego połowie cesarstwa. Pieniądz na ogół znajdował się w obiegu tylko na DROGI WSCHODU I ZACHODU ROZCHODZĄ SIF, obszarze jednej połowy. Wprawdzie nigdy nie utrudniano poruszania się poszczególnych ludzi po całym terytorium cesarstwa, ale kontakty osobiste i intelektualne pomiędzy jego dwiema połowami znacznie osłabły w porównaniu z poprzednim stuleciem; na zachodZii: ZąaawIIIvSC gW:lCi :~tu'v'v'ala Si(a' rZad::. a, nIe prZen^S'L.On;) ~~,~~ urzędników państwowych w toku ich kariery z jednej połowy cesarstwa do drugiej, Równocześnie na Zachód spadło wiele ciosów z zewnątrz - głównie dlatego, że ta część państwa przedstawiała łatwiejszy cel ataków. Dyplomacja konstantynopolitańska odwróciła w kierunku zachodnim groźny napór grasującej po Bałkanach hordy Gotów pod wodzą króla Alaryka. Alaryk, gdy odmówiono mu współudziału w rządach nad Zachodem, zdobył i złupił Rzym 24 sierpnia 410 roku. Ludzie nie powinni się byli teYrlu dziwić. Ale dziwili się, upłynęło bowiem osiemset lat od czasu, gdy zewnętrzny nieprzyjaciel po raz ostatni zawładnął tym miastem Był to wstrząs oszałamiający, gdyż zadawał kłam zakorzenionym z dawna wyobrażeniom o wieczystej potędze Rzymu. Pozostali poganie - na zachodzie wciąż jeszcze liczni i wpływowi - utrzymywali, że wszystko to stało się z winy chrześcijan, i dowodzili fałszywości nauki chrześcijańskiej. W odpowiedzi na ich argumenty Augustyn, biskup Hippony w Numidii, zaczął pisać swoje Państwo Boże. W dziele tym wyjaśniał, że cesarstwo rzymskie, jak każde inne państwo, jest zjawiskiem historycznym, które zaczęło kiedyś istnieć i kiedyś przeminie. Jedyną społecznością nieprzemijającą jest społeczność widzialnego i niewidzialnego Kościoła, Państwo Boże. Złupienie Rzymu przez Alaryka było tylko najsilniej przemawiającym do wyobraźni ciosem spośród wielu innych, zadanych zachodniemu cesarstwu w początkach piątego wieku przez zewnętrznych nieprzyjaciół - w Galii, w północnej Italii i w Hiszpanii. Nowi najeźdźcy szukali ziemi, gdzie by się mogli osiedlić. I dawano im tę ziemię, zgodnie z wzorem postępowania ustanowionym już przez Teodozjusza. W niektórych prowincjach przydzielano jedną trzecią każdego majątku ziemskiego głowom jednego lub większej liczby barbarzyńskich rodów w zamian za służbę wojskową. Zasada ta, bazująca na systemie kwaterowania oddziałów wojska w majątkach ziemskich, obowiązywała od wieków i była znana pod nazwą hospitalitas. W praktyce mogła oznaczać wszystko poczynając od płacenia przez właścicieli ziemskich podatku na utrzymanie wojsk najemnych, kończąc na faktycznym oddawaniu lg 19 wsTĘP całych prowincji pod obce panowanie. Cudzoziemcy bowiem napływali całymi szczepami i plemionami, podlegli swoim władcom i rządzący się własnymi prawami. Zgodnie z tym systemem saficcy Frankowie osiedlili się w północnej Galii, Burgundowie w Sabaudii, Wizygoci w Galii poludniowo-zachodniej, Swebowie i Wandalowie w Hiszpanii, Alanowie, Ostrogoci i Hunowie w Panonii (na Węgrzech). W roku 435 Wandalowie pod wodzą króla Genzeryka przeprawili się z Iliszpanii do Afryki, pozorując ten najazd prawem llospitalitas. W niewiele lat później zdobyli Kartaginę i założyli całkowicie niezawisłe królestwo w Afryce, tym spichlerzu Rzymu. Wkrótce rozszerzyli swą władzę na Sycylię, Sardynię, Korsykę i Baleary - byli jedynym państwem barbarzyńskim traktującym poważnie sprawę panowania na morzu - a w roku 455 zdobyli i splądrowali Rzym, który w ciągu jednego półwiecza doświadczył tego losu po raz drugi. Skutki osadnictwa barbarzyńskich ludów na tak szeroką skalę były katastrofalne dla zachodniego cesarstwa. Przede wszystkim w wyniku spustoszeń, jakie te ludy pozostawiały na drodze swych wędrówek, kurczyła się jeszcze bardziej skromna nadwyżka dochodów w stosunku do bieżących potrzeb, z której to nadwyżki utrzymywała się centralna organizacja państwowa. Po drugie, znaczne obszary w poszczególnych prowincjach, a niekiedy całe prowincje stawały się barbarzyńskimi enklawami, nie płacącymi żadnych podatków na rzecz centralnego rządu i pozostającymi w praktyce poza jego kontrolą. Po trzecie, wojskowa obrona niektórych prowincji stała się niemożliwa. Pierwsza musiała odpaść Brytania; stało się to około roku 440. Zagarnięcie Afryki (obszaru obecnej Tunezji) przez Wandalów oznaczało konieczność wyrzeczenia się innych prowincji rzymskich w Afryce północnej ze względu na trudności komunikacyjne, a rosnąca potęga floty morskiej Wandalów doprowadziła do rezygnacji z Korsyki, Sardynii i Balearów. W połowie piątego wieku na większej części terytoriów Galii i Hiszpanii władza Rzymu była już tylko fikcją; niemniej jednak aż do ostatnich dziesięcioleci tego wieku rzymscy urzędnicy zarządzali niektórymi obszarami Galii i ściągali z nich podatki. Na ziemiach przejętych przez barbarzyńców sytuacja kształtowała się rozmaicie. W Afryce Wandalowie zaprowadzili początkowo rodzaj "apartheidu", z arystokratyczną warstwą rządzącą złożoną z wandalskich wojowników. W Hiszpanii, a w jeszcze szerszym zakresie w Galii, rzymscy właściciele wielkich latyfundiów, prag GOCI W ITALII nąc ocalić co się da ze swego bogactwa i wpływów, odnajdywali więź wspólnych interesów z barbarzyńskimi książętami, którzy ze swej strony coraz bardziej upodabniali się do rzymskich wielmożów wiejskich. Miasta kurczyły się, życie w coraz silniejszym stopniu koncentrowało się w wielkich posiadłościach ziemskich. Dla mas chłopskich musiało być chyba obojętne, czy podlegają cesarzowi rzymskiemu, czy też germańskiemu królowi. GOCI W ITALII Tymczasem najwyżsi wodzowie wojsk rzymskich - czy to Rzymianie z pochodzenia, jak Aecjusz i Bonifacjusz, czy też barbarzyńcy, jak Sweb Rycymer - dążyli przede wszystkim do utrzymania się przy władzy, podobni w tym do chińskich generałów z dwudziestych lat naszego wieku. Zmuszeni do manewrowania między naciskiem ze strony barbarzyńców, autorytetem senatu i dyplomacją konstantynopolitańską, ułatwiali sobie zadanie kreując i obalając marionetkowych cesarzy w Rzymie, a były nimi niekiedy niedorosłe dzieci. Kiedy w roku 476 Odoaker z germańskiego plemienia IIerulów, ostatni z owych wodzów, postanowił obejść się całkowicie bez małego cesarza Romulusa Augustulusa i rządzić Italią bezpośrednio - jak Frankowie rządzili w Galii, a Wizygoci w Hiszpanii - niewielu ludzi w tym czasie zauważyło, że oto nastąpił koniec rzymskiego cesarstwa na zachodzie. W teorii istniało nadal. W praktyce od dawna przestało się liczyć. Królestwo Odoakra trwało krótko. Cesarz Zenon w Konstantynopolu życzył sobie bardziej uległego sąsiada, gotowego uznawać nominalną jedność cesarstwa. W roku 488 jego rząd namówił panońskich Ostrogotów pod wodzą króla Teodoryka z królewskiego rodu Amalów do obalenia Odoakra. Ostrogoci dokonali tego w wyniku kilku krwawych kampanii, które ciągnęły się aż do roku 493. W tym czasie Zenon umarł, a jego następcą został Anastazjusz. Między Anastazjuszem a Teodorykiem ułożył się 'modus vivendi trwający aż do śmierci Teodoryka w roku 526. Teoretycznie Teodoryk rządził swymi rzymskimi poddanymi - stanowili oni przeważającą większość ludności Italii - jako Magister Militums i namiestnik cesarza konstantynopolitańskiego, natomiast gockimi poddanymi - jako ich dziedziczny król. Na bitych przez niego mone 20 21 WSTĘP ROZŁAMY W LONIE KOSCIOŁA tach widniała podobizna Anastazjus~za; co roku mianował jednego z dwóch konsulow, których godność utraciła w tym czasie wszelkie realne znaczenie, lecz zachowała swój prestiż; do senatu rzymskiego odnosił się z szacunkiem. W rzeczywistości rządził Italią samodzielnie. Musiał się liczyć, rzecz jasna, z wolą rzymskich magnatów zasiadających w senacie, podobnie jak z wolą gockich wojowników, z których składała się jego armia. Ale, wbrew wszelkim wygodnym fikcjom prawnym, ostrogocka Italia była odłączona od cesarstwa w tej samej mierze co Galia pod panowaniem Franków, wizygocka Hiszpania czy wandalska Afryka. ROZŁAMY W ŁON~E KO~CIOŁA Rozłamy w łonie Kościoła chrześcijańskiego istniały jeszcze przed Konstantynem; niektóre dotyczyły zagadnień doktrynalnych, inne organizacji kościelnej. W miarę jak chrześcijaństwo stawało się najpierw religią tolerowaną, następnie popieraną, w końcu zaś urzędową na terytorium cesarstwa, te wewnętrzne rozłamy nie tylko nie zanikały, lecz przeciwnie, nabierały większego znaczenia. Dla cesarskich rządów wspieranie prawowiernego Kościoła było kwestią życia lub śmierci, gdyż tylko tym sposobem mogły pozyskać i zachować przychylność Boga. Duchowieństwo ze swej strony uważało za sprawę zasadniczej wagi zapewnienie zgromadzeniu wiernych, do którego samo należało, cesarskiej opieki i poparcia oraz władzy nad wielkimi bogactwami, jakie Kościół obecnie posiadał. Z tych powodów ingerowanie państwa w spory kościelne było nieuniknione. Pierwszy poważny rozłam, którym państwo musiało się zainteresować, dotyczył natury Trójcy Świętej oraz wzajemnego stosunku pomiędzy Bogiem Ojcem, Synem Bożym i Duchem ~więtym. Wpływowa grupa chrześcijan, zwana arianami od swego założyciela Ariusza, kapłana aleksandryjskiego, opowiadała się za poglądem, że Syn Boży jest podporządkowany Bogu Ojcu, i potępiała jako heretyków większość swych współwyznawców uznających boską naturę Ojca i Syna. Wszystkie gminy chrześcijańskie w cesarstwie były wewnętrznie rozdarte, gdyź biskupi rzucali klątwę jeden na drugiego. Konstantyna niewiele obchodziły subtelności teologiczne, a wśród jego najbliższych współpracowników było wielu arian. Ale obchodziła go jedność Kościoła, tylko ona bowiem mogła stanowić gwarancję prawowitości jego władzy. Zwołał więc w roku 325 do Nicei sobór biskupów z całego cesarstwa w celu rozstrzygnięcia problemu ariańskiego. Sobór, nie wolny od presji ze strony władz świeckich, orzekł, iż nauka Ariusza i jego zwolenników jest herezją; nie zwlekając cesarz skazał pewną iiCGl~~ arlariSkiCh prZy'.'.'CdCO::' na ~"y g??aniP ń(1 Odległych prOWlnC~l. W ciągu dwóch dalszych pokoleń arianizm liczył jeszcze wielu stronników i podejmowano próby stworzenia organizacji kościelnej równoległej do Kościoła ortodoksyjnego. Za panowania Walensa, który sam był arianinem, arianizm korzystał nawet z opieki cesarza. Później jednak gminy ariańskie na obszarze cesarstwa szybko zanikły. Inaczej działo się poza granicami. Wizygotom, zamieszkującym wtedy jeszcze ziemie na północ od Dunaju, przyniosła chrześcijaństwo grupka greckich kapłanów ariańskich, którzy osiedli w Mezji (północna Bułgaria). Przewodził im Wulfila, którego gocki przekład Biblii, będący najstarszym tekstem w języku germańskim, przetrwał częściowo do naszych czasów. Przejmowane od Wizygotów chrześcijaństwo w wersji ariańskiej szybko się rozprzestrzeniało wśród różnych plemion germańskich ciągnących przez środkową i wschodnią Europę. W rezultacie te plemiona germańskie, które się osiedliły w zachodnich prowincjach cesarstwa w piątym wieku, były w większości arianami, czyli - w oczach prawowiernych poddanych rzymskich - heretykami. Tak przedstawiała się sytuacja, jeśli chodzi o Wizygotów, Ostrogotów, Wandalów, Swebów i Burgundów. Jedynie Frankowie, którzy przywędrowali do Galii prosto z Europy północno-zachodniej, byli wyznania ortodoksyjnego. W piątym wieku spory o naturę Trójcy ~więtej ucichły i powszechnie, z wyjątkiem ariańskich Germanów, przyjęto tak zwany symbol nicejsko-konstantynopolitański. Ale nowy skomplikowany spór o naturę Chrystusa zaczął podkopywać jedność Kościoła na wschodzie. Na zachodzie Kościół, podobnie jak społeczeństwo zachodnie, porał się z innymi problemami, chwiał się bowiem pod uderzeniami barbarzyńskich najazdów. Nie musimy się zatrzymywać przy zawiłościach tego sporu. Wpływ późnej filozofii greckiej, osobiste ambicje jednostek, uczucia narodowe ludów niegreckich zamieszkujących południowe i wschodnie prowincje - każdy z tych czynników odegrał w nim pewną rolę. Kolejne sobory zwoływane przez cesarzy w połowie piątego wieku potępiły zarówno 23 2a WSTF,P nestorianizm - głoszący, że Jezus był w pełnym znaczeniu tego słowa człowiekiem, któremu została przydana natura boska - jak monofizytyzm, to jest doktrynę, według której Chrystus był przede wszystkim Bogiem i nie istniała w nim sprzeczność między naturą ludzką a boską. Nestorianie utracili wkrótce wszelkie wpływy w granicach cesarstwa, natomiast liczne gnany chrześcijańskie w Persji wyznawały w większości nestorianizm, a misjonarze nestoriańscy przewędrowali przez całą środkową Azję i dotarli do Chin. Tym się tłumaczyła tendencja do podejrzewania nestorianów, nie zawsze bez słuszności, o sympatie dla Persów. Inaczej miała się sprawa z monofizytami, wyklętymi przez sobór chalcedoński w roku 451. Egipt i Syria były szczególnie silnymi ośrodkami monofizytyzmu, ale w całym cesarstwie, zwłaszcza w Konstantynopolu, ta chrześcijańska herezja miała wielu zwolenników. Nawet cesarz Anastazjusz opowiadał się po stronie monofizytów. Papież i Kościół zachodni nie mieli najmniejszych sympatii dla ich poglądów. Wszelka skłonność Konstantynopola do ustępstw na rzecz monofizytów wywoływała natychmiast wrogą reakcję ze strony papieża i zachodniego Kościoła, równoznaczną niekiedy ze schizmą. Wszelkie próby doktrynalnego zbliżenia z Zachodem powodowały wśród mas ludności w Syrii i Egipcie, jak również wśród znacznej części mieszkańców pozostałych obszarów wschodniego cesarstwa, zaciętą opozycję wobec władzy centralnej. A przecież, już z samej definicji, mógł istnieć tylko jeden Kościół, tak jak mogło istnieć tylko jedno cesarstwo. 1. l~l~~~~ A 1)() W~,AI)IY W nocy 9 lipca 518 roku w świętym pałacu nad morzem Marmara zmarł stary cesarz Anastazjusz. Tej nocy szalały gwałtowne burze i niektórzy powiadali, źe cesarz poniósł śmierć od pioruna jako karę za swe heretyckie poglądy. Był bowiem żarliwym monofizytą, jak większość jego poddanych w Egipcie i wielu w Syrii, którzy wierzyli, że Chrystus po swym wcieleniu nadal pozostał w pełni Bogiem i nie miał odrębnej natury ludzkiej. Jeżeli piorun, który uderzył w cesarski pałac, był rzeczywiście wymierzany w Anastazjusza, to Wszechmocny długo wstrzymywał swą rękę, bowiem cesarz dożył lat osiemdziesięciu siedmiu. Dwadzieścia siedem lat przedtem cesarzowa Ariadna, wdowa po jego poprzedniku Zenonie, wybrała go na dziedzica tronu i poślubiła, przydając tym mocy swemu wyborowi. Anastazjusz był wówczas tak zwanym Silentiarius' cesarskiego dworu i nic w jego wcześniejszym życiu nie przemawiało za wyniesieniem go na takie wyżyny. Być może senat, zwracając się do Ariadny z prośbą, aby wybrała nowego cesarza, spodziewał się, że będzie to jakiś gnuśny monarcha, który pozostawi rzeczywistą władzę w ręku dworskiej arystokracji. Jeśli istotnie tak było, to senat się zawiódł. Pomimo niemłodego już wieku i braku doświadczenia Anastazjusz okazał się subtelnym, utalentowanym dyplomatą, nie obawiającym się radykalnych reform administratorem i znakomitym finansistą. Pozostawił po sobie pełny skarb państwa, wysoki autorytet i ustabilizowane granice cesarstwa, wreszcie sprawny i sprawiedliwy aparat rządzenia. Z amatorstwa był teologiem, jak wielu wykształconych ludzi w jego czasach. Przed swym nieoczekiwanym wstąpieniem na tron 25 I)ItUGA DU WŁADZY wygłaszał często kazania w konstantynopolitańskich kościołach. Sprzeciwiało się to prawu kanonicznemu, gdyż był człowiekiem świeckim. Ale uznano tę działalność za karygodną przede wszystkim ze względu na nronofizyckie akcenty w jego homiliach. Wkrótce patriarcha Eufemiusz, za zgodą cesarza Zenona, zabronił mu wygłaszania kazań i polecił rozwalic tron podobny do biskupiego, na którym Anastazjusz zwykle zasiadał w kościele. Zaraz po objęciu rządów zaczął otwarcie i bardzo skutecznie popierać monofizytów. Mianował ich na stolice patriarsze i metropolitalne, ortodoksyjnych przywódców kazał aresztować i skazywał na wygnanie; stosunki z papieżem i prawowierną arystokracją rzymską w Italii stawały się naprężone. Z powodu monofizyckich dodatków do liturgii w katedrze Mądrości Bożej doszło w niedzielę 4 listopada 512 do rozruchów, brutalnie stłumionych przez rząd. Po paru dniach zakotłowało się w Konstantynopolu. Ulicami przeciągały tłumy, podpalając domy cesarskich krewniaków i domagając się głośno wyniesienia na tron wodza Areobindusa, który przed kilku laty odznaczył się w wojnie przeciwko Persom. Areobindus bardzo mądrze wymyślił był sobie jakąś pilną sprawę poza Konstantynopolem. Anastazjusz zrozumiał, że przestaje panować nad sytuacją, odwołał więc policję i wojsko, sam zaś stawił czoło dwudziestu tysiącom rozwścieczonych poddanych, ukazując się w kathisma, czyli loży cesarskiej w hipodromie. Stanął przed nimi bez korony, oświadczył gotowość abdykowania i prosił, aby lud obrał nowego cesarza. Był wysokim, przystojnym mężczyzną, siwe włosy uwydatniały tylko dostojeństwo jego postaci, a długie lata spędzone na dworze zrobiły zeń dobrego aktora. Tłum początkowo przywitał go obelgami, ale wkrótce zaczął się wahać. Dworski urzędnik o stentorowym kłosie nawiązał dialog z rzecznikiem ludu. W imieniu cesarza obiecywał ustępstwa, apelował do wierności poddanych; po krótkim czasie obywatele rozeszli się do domów zadowoleni. Anastazjusz nie zwlekał z wykorzystaniem tego taktycznego zwycięstwa. Policja przeprowadziła w mieście okrutną akcję aresztowań i egzekucji. Ujarzmieni, zastraszeni, pozbawieni przywódców obywatele stolicy nie byli już zdolni skutecznie się przeciwstawiać heretyckiej wierze swego cesarza. Ale poza murami miasta inni gotowali się do podjęcia walki na nowo. Witalian, dowodzący gockimi i bułgarskimi oddziałami w pro~~incji scytyjskiej (Dobrudża), sam zaś przypuszczalnie zromanizowany Trak, należał do gorliwych katolików i był człowie DRUGA I)O WŁADZY kiem ambitnym. Mocno niemłody cesarz nie wyznaczył jeszcze następcy tronu. Zarówno prawowierna religia, jak osobisty interes wskazywały Witalianowi jeden kierunek działania, on zaś nie ociągał się z usłuchaniem ich głosu. Czołowi dostojnicy kościelni na wygnaniu popierali go jawnie, skrycie popierała go zapewne stolica apostolska, a z ostrogockim królem 'leodorykiem w Italii pozostawał w dobrych stosunkach. W roku 513 stanął na czele rewolty; niezadowoleni chłopi napływali tłumnie pod jego sztandary i w parę miesięcy później zjawił się u bram Konstantynopola w sile pięćdziesięciu tysięcy ludzi. Mury wzniesione przed osiemdziesięciu laty przez Teodozjusza II były nie do zdobycia, jeśli ich broniono, a panująca na morzu flota cesarska zapewniała miastu stałe zaopatrzenie. Anastazjusz przyznał czym prędzej prowincjom azjatyckim ulgi podatkowe, aby zapobiec ich przyłączeniu się do Witaliana, i przekupywał darami wyższych oficerów zbuntowanego wodza. Wydaje się prawdopodobne, że Witalian liczył na wybuch powstania w mieście. Ale cesarz, dzięki zręcznej grze ustępstw i pogróżek oraz dzięki sprawności swej policji, nie dopuścił do zdrady. Witalian wycofał się wzdłuż brzegów Morza Czarnego na północ, stoczył kilka nie rozstrzygniętych utarczek z wojskami cesarskimi, następnie zaś - w pobliżu Warny znienacka zaatakował ich obóz, wyrżnął trzy czwarte ludzi i wziął do niewoli głównego dowódcę llypacjusza, cesarskiego siostrz eńca. Za murami Konstantynopola wszczęła się ruchawka; doszło do zamieszek w hipodromie i zamordowano szefa policji.s Anastazjuszowi udało się przywrócić spokój. Ale gdy Witalian ruszył z powrotem wzdłuż wybrzeża na południe, w kierunku Konstantynopola, tym razem wspierany przez flotę z portów czarnomorskich, sytuacja cesarza stała się groźna. Anastazjusz nie należał jednak do ludzi, którzy w obliczu zagrożenia tracą głowę. Nie stać go było na poważniejszy opór zbrojny, wobec tego zaś, że przeciwnik dysponował siłami morskimi, utrzymanie miasta przez dłuższy czas mogło okazać się niemożliwe. Z drugiej strony Witalian nie mógł ryzykować ani przegrania bitwy, ani długotrwałego oblężenia. Sytuacja dojrzała więc do rokowań. Anastazjusz zaoferował Witalianowi 3900 funtów złota i dowództwo wojsk w Tracji, ponadto zaś w celu przywrócenia jedności religijnej obiecał zwołać w lecie następnego roku sobór powszechny pod przewodnictwem papieża. Witalian z wielkim zadowoleniem wycofał się do granicy na Dunaju. Ale obiecany sobór w ogóle się nie odbył: ani Anastazjusz, ani pa 26 27 DROGA UO WŁADZY pież I-Iormisdas nie chcieli choćby o włos odstąpić od swoich zasad, toteż wkrótce doszło do impasu. Jesienią 515 roku oburzony i zawiedziony Witalian ponownie wyruszył w pole i pomaszerował na Konstantynopol. Tym razem cesarz był przygotowany. Stojące na kotwicy okręty Witaliana podpalono i zniszczono, a jego wojska, zwiedzione podstępnym manewrem, poniosły miażdżącą klęskę. Wzięto do niewoli i skazano na śmierć trzech dowódców wojskowych, jednak głównemu buntownikowi udało się umknąć ze sporymi siłami do Anchialos w pobliżu Burgas, gdzie cieszył się poparciem miejscowej ludności. Przytaił się ze swymi wrogimi uczuciami, czekając sposobnej pory. Ostatecznie Anastazjusz miał już osiemdziesiąt cztery lata. Umierając pozostawiał kwestię następstwa tronu całkowicie otwartą. Cesarz rzymski nie panował na mocy prawa dziedziczenia ani prawa zdobywcy. Władzę powierzał mu lud, a przede wszystkim senat i wojsko. 'I aha była zasada teoretyczna i odzwierciedlała ona rzeczywistość polityczną. Niemniej jednak ostatni poprzednicy Anastazjusza dbali zawsze o mianowanie współcesarza lub o wyznaczenie przed śmiercią swego następcy, albo wreszcie, jak w przypadku Zenona, zostawała przy życiu cesarzowa, która miała wystarczający prestiż i wpływy, by samodzielnie dokonać przekazania władzy w nowe ręce. Żona Anastazjusza już nie żyła, a jego jedyne dziecko, nieślubny syn z czasów młodości, przepadł był bez śladu. Cesarz miał natomiast trzech siostrzeńców zajmujących wybitne stanowiska w życiu publicznym; .najstarszy z nich, Hypacjusz, był tym wodzem, któremu przed paru laty Witalian zadał tak upokarzającą klęskę. Ilypacjusz nie podzielał religijnych przekonań swego wuja i z tego względu byłby kandydatem możliwym do przyjęcia przez senat, wojsko i lud. Jednak wspomniana klęska pomniejszyła jego znaczenie, poza tym zaś, jako główny dowódca sił zbrojnych na wschodzie, przebywał niewątpliwie w swej kwaterze w Antiochii; wiadomość o śmierci cesarza mogłaby dotrzeć do niego nie prędzej nia po kilku tygodniach. Mimo to był siłą, z którą należało się liczyć. Witalian ze swymi Gotami i Bułgarami znajdował się o dziesięć dni marszu na północ od Konstantynopola. Szybkie załatwienie sprawy następstwa stanowiło konieczność, inaczej bowiem groziła wojna domowa. Anastazjusz był bardzo stary, a stawka wielka. Spośród dostojpików państwowych pierwsi dowiedzieli się o śmierci cesarza Ma wL ,~,.~.~. DROilA DO WŁAUZY yister Of ficiorum~ Celer, stojący na czele władz cywilnych i szczególnie odpowiedzialny za stosunki zagraniczne, oraz Justyn, komes gwardii cesarskich, dowódca jednego z pułków pałacowych. Obaj mieli żołnierzy pod swymi rozkazami, ale ludzie Celera, tak zwani w, muiuu,ti' uraz uduziaiy zwane sciiuiue, pełnili służbę jako paradne formacje pałacowe. Natomiast ludzie Justyna, tzw. excubitoresd, w razie potrzeby zdolni byli do walki. W nocy obaj mężowie postawili swoje oddziały w stan gotowości. Rano Celer wezwał do pałacu wysokich urzędników państwowych, patriarchę i senat, aby radzili nad wyborem nowego cesarza; tymczasem tłumy gromadziły się w hipodromie wznosząc okrzyki na cześć senatu i domagając się szybkiego wyboru. Od czasu do czasu pokazywały się w hipodromie grupki gwardzistów i ogłaszały imiona proponowanych kandydatów, ale tłum ich odrzucał - niewątpliwie z góry byli przewidziani do odrzucenia. Między ludźmi Celera i excubitorca Justyna dochodziło do starć i byli zabici. W hipodromie po jawił się Justyn, aby zaprowadzić porządek. Wówczas excubitores zaczęli wykrzykiwać jego imię jako imię cesarza. Nie chciał przyjąć tego zaszczytu. W hipodromie okrzykiwano rozmaite imiona i rozgorzały walki na pięści. Wkrótce potem groźny tłum już się dobijał do wykładanych kością słoniową drzwi sali, w której odbywało się posiedzenie senatu. Wystraszeni dygnitarze zaproponowali tron Justynowi, zdawało się bowiem, iż panował nad sytuacją lepiej niż ktokolwiek inny, lecz Justyn powtórnie odmówił. Tymczasem rozruchy się wzmagały i w końcu Justyn ustąpił wobec błagań senatu. Na oczach ogromnego tłumu podniesiono go w górę na tarczy - był to zwyczaj germański, przejęty od dawna przez wojsko rzymskie - a jeden z oficerów włożył mu na głowę złoty łańcuch. Żołnierze podnieśli sztandary, poprzednio opuszczone na znak żałoby, i potężny okrzyk zgody odbił się echem z jednego końca hipodromu w drugi. Gwardziści otoczyli swego dowódcę ochronnym murem, a gdy się rozstąpili na boki, Justyn ukazał się ludowi w cesarskich szatach. Patriarcha Jan włożył mu na głowę diadem. Nowy cesarz tak przemówił przez usta swego herolda: "Cesarz Cezar Justyn, zwycięski, wiecznie Augustus. Przyjmując władzę cesarską z mocy powszechnego wyboru i z błogosławieństwem Boga Wszechmogącego, błagamy boską Opatrzność, aby w swym miłosierdziu dozwoliła Nam czynić wszystko dla dobra waszego i dla dobra państwa. Naszą troską jest zapewnienie wam z Bożą pomocą wszelkiej pomyślności oraz zachowanie każdego z was w 29 DROGA DO Wi.ADZY pełni dobrej woli, miłości i wolności od niepokojów. Ku upamiętnieniu radosnej chwili Naszego wstąpienia na tron darujemy każdemu z was pięć sztuk złota i po funcie srebra."* Nie sposób rozwikływać tutaj sieć intryg i knowań, które wyniosły na tron Justyna. Zajmowane przez niego stanowisko nie naieżału do najwyższych i w ciągu swe j kariery niczym się nie odznaczył. Taki człowiek mógł się wspiąć na wyżyny władzy jedynie dzięki umiejętnemu wygrywaniu ambicji i obaw swych potężnych rywali. To, co wiadomo o wydarzeniach z 10 lipca, stanowi zaledwie drobną cząstkę całej historii. Jakiego rodzaju człowiekiem był nowy cesarz i kim byli jego najbliżsi współpracownicy? Podobnie jak inni proponowani kandydaci do tronu, Justyn był zwolennikiem sformułowanego przez sobór powszechny w raku 451 chalcedońskiego wyznania wiary, zgodnie z którym Chrystus lączył w swej osobie w nierozerwalną jedność naturę boską i ludzką. Justyn sobie zawdzięczał swą karierę, piął się w górę od prostego żołnierza - w późnym cesarstwie rzymskim była to normalna droga awansu społecznego. Historyk Prokopiusz z Cezarei tak pisał o nim w swoich złośliwych i niedyskretnych wspomnieniach, przeznaczonych dla prywatnego kręgu czytelników: "Za panowania cesarza Leona trzej młodzi wieśniacy z Ilirii, Zimarchus, Ditybistus i Justyn z Bederiany, którzy u siebie na wsi borykali się stale z .niedostatkiem i pragnęli się od niego uwolnić, postanowili zaciągnąć się do wojska. Szli więc piechotą do Bizancjum w zgrzebnych płaszczach na grzbiecie, do których wychodząc z domu włożyli tylko kilka sucharów, a kiedy przybyli na miejsce, cesarz przyjął ich do służby i wcielił do gwardii pałacowej, bo wszyscy trzej odznaczali się wyjątkową urodą. W jakiś czas potem na tron wstąpił Anastazjusz, który wdał się w wojnę z ludem Izaurów, kiedy ci zbrojnie powstali, i wysłał przeciw nim znaczne siły pod dowództwem Jana zwanego Garbusem. Ten to Jan wtrącił Justyna za jakieś przewinienie do lochu, a byłby go nazajutrz wyprawił na tamten świat, gdyby mu w tym nie przeszkodził pewien sen. Opowiadał mianowicie ów wódz, że zjawił mu się we śnie ktoś ogromny i pod każdym względem potężniejszy od człowieka i rozkazał mu uwolnić tego, którego właśnie uwięził. On jednak po przebudzeniu nic sobie ze swego snu nie Constantinus Porphyrogenltus, De Certmontis Aulne l3yzanttnae, Bonnae 1831, 1, 93 (A.K.) DROGA DO WŁADZY robił. Kiedy nadeszła druga noc, wydało mu się, że znowu słyszy we śnie te same słowa; ale i wtedy jeszcze nie myślał o wykonaniu rozkazu. Po raz trzeci wreszcie stanęła nad nim owa zjawa i zagroziła, że spotka go straszliwy los, jeśli nie zrobi tego, co mu przykazano; dosiała także, że kiedy w przyszłości wpadnie w wiew, ów człowiek i jego rodzina będą mu bardzo potrzebni. W ten sposób Justyn uszedł wtedy śmierci. Z biegiem lat miał dojść do najwyższych godności, bo najprzód został mianowany przez cesarza dowódcą gwardii pałacowej, potem zaś, kiedy Anastazjusz rozstał się z życiem, dzięki potędze swego urzędu sam wstąpił na tron. Był to już wtedy starzec nad grobem, nie znający nawet liter, zwykły, jak mówią, analfabeta - co pierwszy raz się wśród Rzymian zdarzyło."* Dokładne umiejscowienie Bederiany jest niepewne - wrócimy później do tej sprawy - ale najprawdopodobniej wieś ta leżała w pobliżu obecnego Niszo w Jugosławii. U schyłku starożytności panowała w tym regionie mowa łacińska, jakkolwiek więzy gospodarcze łączyły go z greckim Wschodem. Tamtejsza ludność była pochodzenia trackiego, choć od dawna zromanizowana. Dwaj towarzysze podróży Justyna do Konstantynopola mieli trackie imiona. Nie ulega wątpliwości, że na pewnych obszarach w północnej części Półwyspu Bałkańskiego, szczególnie na wsi, aż do wczesnego średniowiecza mówiono po tracku - był to język indoeuropejski, najbliżej spośród wszystkich żywych języków spokrewniony z armeńskim. Bardzo możliwe, że Justyn nauczył się mówić po tracku, kiedy jeszcze trzymał się matczynej spódnicy, ale od najwcześniejszego dzieciństwa musiał znać także łacinę. Natomiast grekę poznał zapewne po przybyciu do Konstantynopola. A zatem - zromanizowany chłop tracki, który w poszukiwaniu lepszego życia przybywa do Konstantynopola. Przypuszczalnie młodszy syn, którego starszy brat odziedziczył ojcowską gospodarkę. I przypuszczalnie stało się to około roku 470 - Leon panował od 457 do 474. Jeśli Justyn był wtedy dwudziestolatkiem, to w chwili śmierci Anastazjusza miał lat sześćdziesiąt osiem. Człowiek o niskim stopniu kultury - jakkolwiek nie musimy traktować zbyt poważnie opowieści Prokopiusza, że był analfabetą i do podpisywania się używał drewnianego szablonu. To samo opowiadano o gockim królu Teodoryku, który odebrał w młodości gruntowne wykształ Prokopiusz z Cezarei, Historia sekretna, przeio2yi, wst~pem i przypisami opatrzyt Andrzej Konarek, Wars2awa 1969, B, 2-11. 30 31 DROGA DO WŁAZ !v cesarzem Justynianem 1'etrus Sabbatius także posłał do l3ederiany po młodego krewniaka, któremu zapewnił solidne wykształcenie łacińskie i greckie. Chłopiec ów miał wtedy lat osiem, wiek, w którym normalnie rozpoczynano naukę w szkole podstawowe j, bardzo m i~liycr ~.,,tc.m 'oe i Pnfrttc ~yl,hąfil7C WłaŚrllr' w t.ym wieku; 8 nle i później, przybył do swego wuja w Konstantynopolu, niewątpliwie szybko przywieziony cesarską pocztą i traktowany z wszelkimi względami i szacunkiem. On już nie musiał odbywać tej długiej drogi pieszo, z sucharami zawiniętymi w tłumoczek z płaszcza. Nie znamy szczegółów z wczesnych lat jego życia w stolicy, jest jednak rzeczą jasną, że odebrał najlepsze wykształcenie greckie i łacińskie, jakie można było otrzymać w cesarstwie. W późniejszym życiu okazał się człowiekiem o rozległej kulturze, który nigdy nie przestawał się kształcić. Wszyscy siostrzeńcy i cioteczni wnukowie Justyna, o których wiadomo coś pewnego, obrali karierę wojskową, z wyjątkiem przyszłego Justyna II. Sam Justyn znał i rozumiał sprawy wojskowe. ~11e tamci nie zaczynali od prostego żołnierza, jak ich wuj czy dziadek. Jest więc prawdopodobne, że Petrus Sabbatius po ukończeniu normalnych nauk dostał się do jednej z elitarnych jednostek gwardii pałacowej. W każdym razie, w chwili gdy jego wuj obejmował tron po Anastazjuszu, był on tak zwanym candidatus, czyli oficerem pułku scholae. Wojsko nie interesowało go jednak w najmniejszym stopniu, toteż odkąd wuj został komesem excubitores, Petrus zapewne rzadko bywał obecny na paradach. Jego oczy były zwrócone ku wi~kszym sprawom. Od początku panowania Justyna Petrus Sabbatius odgrywał na dworze ważną, decydującą rolę. Stary cesarz był .niewątpliwie dzielnym żołnierzem, a w ciągu prawie półwiecza w służbie cesarstwa zdobył poważne doświadczenie życiowe. Nie czuł się jednak pewnie w wyrafinowanym środowisku stołecznej arystokracji, nie potrafił też radzić sobie z zawiłościami polityki zagranicznej ani z delikatnymi problemami współzależności Kościoła i państwa. Wydaje się zresztą, że wcześnie popadł w stan starczej zgrzybiałości. W początkach panowania swego wuja Petrus Sabbatius awansował na stanowisko Comes Domesticorumlř. Do obowiązków tego urzPdnika należała pierwotnie opieka nad scholae przydzielonymi do służby w pałacu, ale już od dawna był on ważnym O WLADZY od Konstantynopola gwarancje faktycznej władzy dla siebie' i swoich nast4pców. Tak też uczynił. Jego zięć Eutaryk, adoptowany przez niego zgodnie z germariskirn obyczajem, zostalł oficjalnie uznany przez Justyna za następc4 tronu w królestwie Ostrogotów i mianowany, obok sameeo cfesarza. knnsnlom na rnk 519 Kiedy 1''lavius Eutaricus Cillica wjechał do lizymu 1 stycznia 519, inaugurując swój ktulsulat z bezprzykładną wspaniałością i przepychem, wielu zachodnich emigrantów, którzy tworzyli w Konstantynopolu grupę nacisku na rząd, zrozumiało, że sprawa ich jest stracona. Ci zachodni senatorowie rzymscy, którzy marzyli o odbudowaniu zachodniego cesarstwa pod berłem własnego nominata, przyznali wreszcie, że zachodnie cesarstwo się skończyło, i musieli się pojednać zarówno z Rawenną, jak z Konstantynopolem. Symbolem dokonanej przez nich nowej oceny sytuacji był i'akt, że ich przywódca F3oecjusz został w roku 519 szefem gabinetu Tcodoryka, zaś dwóch jego synów mianowano konsulami na rok 522. Papież, który nie bardzo znał prawdziwy stan rzeczy w prowincjach wschodnich, wywierał nacisk na rząd cesarski, aby ten złożył z tronu patriarchę Aleksandrii, monofizytę Tymoteusza IV, i wszczął kampanię represji religijnych w Egipcie. Rząd jednak stał twardo przy swoim stanowisku i IIormisdas musiał sil w końcu pogodzić z typowo bizantyjskim kompromisem uznającym, że to, co stanowiło zbrodniczą herezję gdzie indziej, w Egipcie było prawowierne i legalne. NAPIFCIE MIEDZY KONSTANTYNOPOLEM I RAWENNA~ Pomimo uznania Eutaryka za następcę tronu zamiary Bizancjum niepokoiły rząd gocki w Italii. W roku 522 Eutaryk umarł, pozostawiając wdowę Amalasuntę, córkę króla Teodoryka, i dwoje małych dzieci, Atalaryka i Matasuntę. Teodoryk miał już przeszło siedemdziesiątkę, toteż następstwo tronu stanowiło poważny problem. U północnych i zachodnich granic królestwa Italii ruszali się Frankowie i Burgundowie. Krążyły pogłoski o spiskach i kontrspiskach. W Rawennie aż szumiało od podejrzliwych plotek. W roku 523 umarł papież Hormisdas, wierny przyjaciel Teodoryka. Wywiad królewski przechwycił listy najwybitniejszych senatorów NAYIFCtli MIEDZY KONSTANTYNOYOL1~:NI I RAWN:NN/~ rzymskich do cesarza w Konstantynopolu, uzasadniające podejrzenie o nielojalność. Szef gabinetu królewskiego IW ecjusz próbował usunąć dowody, ale miał wrogów wśród rzymskiej arystokracji, którzy radzi byli z okazji zadenuncjowania go. ~ledztwo toczyło ciP w nhr~r rinśri `~~~ncjorVk9_ ~~tlV uZ.VSkanO Zt'Znanla ObCląLa,jąCt' jednego z wybitnych senatorów, Albinosa, Boecjusz był na tyli' nieopatrzny, by zauważyć, że jeśli Albinos jest winny, to winien jest również on sam i cały rzymski senat. Tego było już królowi za wiele. Po raz pierwszy od swego wstąpienia na tron użył terroru przeciw rzymskicrnu senatowi, organowi italskiej klasy rządzącej. Boecjusz wraz z kilku innymi został aresztowany. Jego następca na stanowisku szefa gabinetu królewskiego, Kasjodor, próbował ułO Wt,An'LY mia i Kaukaz. Ale ważne rzeczy działy siei także tta połudltiu, w rejonie cieśniny Bab-el-Mandeb u południowego wylotu Morza Czerwonego. Obszar ten, nie nlajałcy ż"i .inne. wonności. Ważniejszą rolę odgrywał daleki handel korzeniami z Indiami Zachodnimi i Wschodnimi oraz handel jedwabiem, w postaci surowca i gotowych tkanin, z Chinami. Towar indyjskie mogły docierać do krajów położonych nad Morzem ~ródziemnym albo przez Zatokę Perską, której porty mieli w ręku I'ersowic, albo przez Morze Czerwone do portów egipskich. Panowanie >iizancjum nad cieśninami pozwalało cesarstwu omijać ewentualną blokadę perską; panowanie Persji pozwalało jej na odcięcie rynków rzymslslch od dostaw tych ważnych artykułów, używanych do konserwowania mięsa z jesiennego uboju na okres zimowy. Jedwab z Chin można było przywozić kilku szlakami lądowymi lub morskimi, przechodzącymi przez obszar państwowy Persji, ale właśnie: dlatego Persowie mogli zablokować jego dostawy. Tylko dwie drogi nie prowadziły przez Persję, mianowicie szlak stepowy, biegnący na północ od Morza Kaspijskiego do portów Morza Czarnego, oraz droga przez Morze Czerwone do Egiptu. W odróżnieniu od korzeni jedwab nie był artykułem powszechnego użytku, ale jego rola jako artykułu o znaczeniu prcatiżowym, jako symbolu pozycji społecznej, jako nagrody za zasługi, była wyjątkowo ważna w społeczeństwach śródziemnomorskich późnej starożytności. Wzrost ceny jedwabiu lub zmniejszenie jego dostaw postawiłoby rząd konstantynopolitański w obliczu różnorakich trudności. Przez cały szósty wiek wiele uwagi poświęcano niedopuszczeniu do tego, aby Persja sprawowała monopolistyczną kontrolę nad Jedwabnym Szlakiem. Podajemy niżej relację kapitana statku greckiego z początku szóstego wieku: "Owóż ta kraina jedwabiu zmajduje się jeszcze dalej niż jedne i drugie Indie. Kiedy wpływasz na morze indyjskie, leży po lewej ręce, daleko za Zatoką Perską i wyspą zwaną przez mieszkańców Indii Selediba, przez Greków zaś Taprobane [Cejlon]. Nazywają tę krainę Tzinista, opływa ją z lewej strony ocean, podobnie jak Barbarię [przylądek Guardafui we wschodniej Afryce] z prawej. Indyjscy filozofowie zwani braminami powiadają, że gdyby prze INNE GRANICE c i<~gnąć linię <>d '1'zittisty przez Persję aż d<> posiadłości rzymskich, to wyznaczyłaby ona całkiem dokładnie środek ziemi, i może mają rację. Bo kraj ten odchyla się bardzo znacznie na lewo, dzięki czemu partie jedwabiu wlezione lądem przez ziemie jednego ludu po drugim docierają do Persji w stosunkowo krótkim czasie, natomiast droga morska do Persji jest o wiele dłuższa... Przeto ten, kto przybywa lądem z Tzinisty do Pensji, skraca o wiele czas podróży. Z tej przyczyny w Persji można zawsze zltaleźć obfitość jedwabiu. Dalej niż Tzinista nie ma już ani żeglugi, ani krain zdatnych do zamieszkania."*r3 W szóstym wieku ludy zamieszkuj<łce górzyste obszary Etiopii i Erytrei były w większości chrześcijańskie - byli to jednak monofizyci, gdyż chrześcijaństwo przyszło do nich z Egiptu, i podlegali patriarsze aleksandryjskiemu. Państwo Aksum w północnej Etiopii zdobyło hegemonię nad sąsiadami i rozciągnęło swą władzę aż na Jemen po drugiej stronie cieśniny. W granicach cesarstwa monofizyci mogli uchodzić za heretyków, ale poza jego terytorium byli tylko chrześcijanami i mieli prawo do opieki i pomocy ze strony chrześcijańskiego cesarza, jeśli odpowiadało to jego celom. Etiopskie panowanie w Jemenie było właściwie równoznaczne z rzymskim panowaniem nad cieśninami. Wnętrze Półwyspu Arabskiego należało w przeważającej części do perskiej strefy wpływów. Istniejące tam bogate gminy żydowskie, których członkowie zajmowali się handlem karawanowym z odległymi krajami, cieszyły się szczególną opieką Persji, ponieważ nie zachodziła obawa, że będą popierały państwo chrześcijańskie, dyskryminujące członków żydowskiej grupy wyznaniowej. Z tego powodu judaizm zdobywał sobie wielu prozelitów wśród semickich ludów zamieszkujących na południu Arabii. Na początku panowania Justyna żydowski książę Dhu-Nuwas z plemienia Ilimjarytów zdołał wypędzić z Jemenu etiopski garnizon i zaczął prześladować chrześcijan w swym kraju. Wieści o tych prześladowaniach dotarły do gmin monofizyckich w cesarstwie. Patriarcha aleksandryjski Tymoteusz zażądał od swego duchowego syna, króla Aksum - Ylle Atsbyhy - aby etiopskie siły zbrojne interweniowały w tej sprawie. Przywódcy Żydów palestyńskich, w obawie przed represjami, wezwali Dhu-Nuwasa do zaprzestania prześladowań. W końcu cesarz rzymski lub jego dalekowzroczny siostrzeniec zwrócił się ř Cosmas Indicopleustes, Christian Topography, 2, 137-138. 44 45 DItOC:A Do WŁADZY chyba bezpośrednio do Ylle Atsbyhy. Król etiopski wysłał silny korpus ekspedycyjny, pokonany Dhu-Nuwas poległ, w Jemenie przywrócono chrześcijaństwo. Pierwotnie błahy zatarg między dwoma sąsiadującymi z sobą południowymi ludami semickimi przerodził się w część składową konfliktu światowego. U północnych krańców długiej granicy oddzielaj<łcej imperium rzymskie od perskiego leżało królestwo Lazyki - starożytna Kolchida, obecnie zachodnia część Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Aż do połowy piątego wieku obszar ten należał do rzymskiej strefy wpływów. Cesarz Leon I dopuścił do tego, że suwerenność nad nim przejęła Persja. Królowie I.azyki udawali się po inwestyturę do Ktezifonu (w pobliżu Bagdadu), a wśród wyższych warstw tamtejszego społeczeństwa zoroastryzm miał status religii półoficjalnej. W roku 522, kiedy zmarł król Damnazes, jego syn 'Lat postanowił, niewątpliwie w wyniku tajnych rokowań z rządem Justyna, przybyć po inwestyturę do Konstantynopola. Przyjął on chrzest i od tej pory królestwo I.azyki stało się rzymskim protektoratem. Ta zmiana zależności politycznej odcinała Persję od jedynego jej dostępu do Morza Czarnego, które stawało się obecnie rzymskim morzem wewnętrznym, z wyjątkiem kilku portów północnego wybrzeża pozostających jeszcze w ręku władców gockich; z tynxi portami załatwiono się szybko. Zmiana suwerena oznaczała również zamknięcie korytarza, przez który, za zgodą króla Persji, stepowi I-Iunowie mogli najeżdżać ziemie cesarstwa rzymskiego. Ponadto królestwo Lazyki przyłączało się wskutek tej zmiany do łańcucha państw mniej lub bardziej chrześcijańskich, ciągnącego się przez całe Zakaukazie, od Morza Czarnego do Morza Kaspijskiego --- Lazyki, Iberii (wschodniej Gruzji) i Albanii kaukaskiej (Azerbejdżanu) - skąd za panowania Justyna chrześcijańscy misjonarze przeprawiali się przez góry Kaukazu, by głosić ewangelię koczowniczym szczepom Runów w ich własnym języku. Reakcja Persji na dyplomatyczne zwycięstwo Konstantynopola, które tak bardzo osłabiało jej własne położenie strategiczne, była z początku zadziwiająco łagodna. Wielki Król zgłosił protest; niewiele więcej zdolny był uczynić. Absorbowała go wciąż jeszcze kampania mająca na celu zdławienie szeroko rozpowszechnionego ruchu społecznego protestu we własnym państwie, mianowicie ruchu mazdakitówx4, którzy głosili utopijny i prymitywny komunizm. Poza tym usiłował zabezpieczyć następstwo tronu trzeciemu MIAS'L'U KONSTANTYNA z kolei, ulubionemu synowi Chosroosowi, wbrew roszczeniom jog" starszych braci. Próbował nawet skłonić Justyna do adoptowania Chosroesa, podobnie jak sto lat wcześniej rzymski cesarz Arkadiusz namówił Wielkiego Króla Jezdegerda I do formalnego adoptowania jego małego synka Tcodoziuszh. Justynian, zai'ascynowany swymi planami ustanowienia na nowo rzymskiej władzy na zachodzie, omalże wpadł w t4 pułapkę. 1'o I'roclus zwrócił mu uwag, że Chosrocs mógłby na tej podstawie rościć sobie pretensje dc> dziedzictwa po swym ojcu z adopcji, to jest do cesarstwa rzymskiego. Posłano więc odpowiedź w tym sensie, że prawo rzymskie nie pozwala rzymskiemu cesarzowi adoptować barbarzyńcy; Chosroes mógłby przeto zostać adoptowany jedynie według germańskiego obyczaju, to jest przez ceremoniał oręża, podobnie jak barbarzyńscy wasale cesarza. Ta rozrrxyślna obelga sprowokowała do działania Wielkiego Króla Kawach. W roku 526 wysłał swe wojska do Iberii, której król Gurgen zajmował zdecydowanie prorzymskie stanowisko. Rzymianie odpowiedzieli inwazją w głąb perskiej Armenii; wodzami tej wyprawy byli dwaj młodzi oficerowie traccy, przyjaciele Justyniana - Belizariusz i Sittas. Drugi z kolei najazd na Armenię odparły wojska perskie. Dalej na południu, na pograniczu pustyni, groźny przywódca Arabów al-Mundhir znowu zaczął rozpuszczać zagony na ziemie cesarskie. Lokalny dowódca rzymski zorganizował przeciwnatarcie, które jednak zakończyło się ogólnym chaosem i fiaskiem. Jego miejsce zajął Belizariusz, a doświadczony wódz IIypacjusz, siostrzeniec nieżyjącego cesarza Anastazjusza, uzyskał ponownie nominację na głównodowodzącego sił zbrojnych na wschodzie. Yo dwudziestu latach pokoju między dwoma imperiami te pograniczne utarczki wyglądały na przygrywkę do nowej wielkiej wojny. Ale 1 sierpnia 527 umarł Justyn, pozostawiając Justyniana jako jedynego cesarza; dla Justyniana zaś wojna z Persją nie była bynajmniej sprawą pilną. Porozumiano się zatem co do zaprzestania ognia i rozpoczęły się pertraktacje. MIASTO KONSTANTYNA Miasto, w którym Justynian miał spędzić resztę swego życia, założyli w roku 658 p.n.e. greccy osadnicy z Megary, którzy nazwali je Bizancjum. Kiedy w roku 330 n.e. Konstantyn ustanowił tam 46 47 tocucn no wr.nnzY K.Matkl Boskl~j i Blacherny ó r Brama Charlalose Cysterna ~Aecjusza Kościoły Tereny chcenie zwrÓCOna przez morza a O f Cysterna_ Aspara_ P O' `BRAMA ,NtATEA B O S FO R K.Sw.Apostolów `a 1I ~'t ~ PRZYSTAN .~p ~oo, PHOSPHORIONA ' o~ Ó 791) Forum ~ařo MUR.. j ~ o" s BIZANTYNSKI ~.qmastrian ~a . F.aź~ue e a Leuxq~pa ;. Cysterna Forum ' Q Mokiosa~ Fusum se Wolur _.~ Kons~y, ~ KSw.lreny Aróadluslonia mas. Z drugiej strony anonimowość i poczucie solidarności, którymi cieszyły się dziesiątki tysięcy widzów stłoczonych ntr(>GA 1)U Wt,Alt'!.Y brzegu murza Marrnara i Złutegu Rugu. I'c>rtyki, Erale, brytu targc>wislctz dawały schrunit~nle przed słoiu~um w lecie, a w zimie przu<1 deszczem. Rzecz ciekawa, że nie było, jak się zdaje, żaclnel;u stałego oświetle rtia ulic, jałclcolwiok miału je flntic>Wia i niekt<'>ro imu miasf r~ "r. n orlnin.r im morml;mnir c il<~ii~r v Knrntanivnrnwlw v,rvr hrvrlvili w, I~w .. ..~.~......._ .... .___.._..___ ~_____..___,___~J ___-___r r __ J ______ ze swych dornó w na własne ryzyko. Stały garnizon wojskcnvy składał s!ę wyłącznie z pułlW w gwźnicj zaś nowy urzędnik, zwany 1'ruelor 1'lcEris,='ř dyspurwwał znacznymi siłami Ix~licy,jnymi, o których mamy ttic wiele szczegółowych wiadonzuści. 1'unadto w pobliżu stolicy stacjonowały często jednustlci regularnego wu js lsa, która można było zawezwać dla utrzymania spokoju w miescic . Mimo to władca, który nie potrafił zdobyć panowania tmla, miał tyllc<> słabe widoki na dłul;c>trwale sprawowanie rządów. Zaraz pu objęciu tronu przez jego wuja Justynian został mianowany Comes Domesticorum i otrzymał rangę patrycjusza, najwyższą, jaką cesarz mógł nadać swomu poddanemu. W roku 5'ż 1 święcił swój pierwszy konsulat. Głównym obowiązkiem osoby piastującej ten czcigudtty i zaszczytny urząd było organizowanie zawodów w hipodromie i w amfiteatrze oraz rozrzucanie pieniędzy wśród pospólstwa. Tunictwa, Zielonych i Błękitnych, miały fanatycznie oddartych strcrnnik~wmrlot nim iak rlzisiai nimkt,óre klubu piłki nc>żttei. W mieście. gdzie nic istniały partie polityczne ani wybory, orl;anizacje te stanowiły Icl<>dronwwe różniły się triec'o <>d siebie pod wzgle~dem składu społecznego i cieszyły się popularnością nie w tych sanrych dzielnicach miasta. Błękitni na ogół ropr<~zontowali podmiejskich właścicieli ziernslcich i zamożnych kupców, armatorów, jubilerów byli niezachwianymi wyznawcami chalcedońskiego credo i trochę konserwatystami. Zielonych popierali kupcy i rzemieślnicy, w dużej części SyryJczycy z pochodzenia, toteż stronnictwo skłaniało się do ustf;pstw na rzecz rnururfizytyzmu i do wysuwania bardziej radykalnych żądań społecznych.`r Nic naloży przyrównywać tych dziwnych organizacji do partii politycznych naszych czasów. Nie rnial'y one wyraźnie zarysowanych programów i nie obchodziły ich żadne wybory. W ówczesnych warunkach mogły jednak stać się głosem ludu, przynajmniej ludu żyjącego za murami Konstantynopola. W wif,lcszych miastach prowincjonalnych istniały podobne stronnictwa hipodrumowe F3łękitnych i Zielu~rrych, które utrzymywały luźne stosunki ze stronnictwami stołecznymi. Justynian postanowił związać się z Błękitnymi. Rekrutujące się ze złote j młodzieży bandy awanturników należących do tego stronnictwa stały się postrachem miasta, ale żaden funkcjonariusz policji nie śmiał ich aresztować ze względu na wysoko postawionego patrona. Natomiast wobec Zielonych, jeśli się odważyli wyjść na ulice, stosowano okrutne represje, prowokując ich przez to do jeszcze gwałtowniejszych wystąpień. Starcia wrogich sobie band na ulicach Konstantynopola, a w pewnym stopniu również na prowincji, zapewniały Justynianowi wiernych stronników, zdolnych w razie potrzeby do opanowania stolicy; Justyn był stary i chory, nikt więc nie mógł przewidzieć, kiedy jego siostrzeniec będzie ewentualnie zmuszony walczyć o cesarstwo i o własne życie. Burdy te zapewniały również powodzenie igrzysk, którymi wsławił swój konsulat. Ludzie myślący bardziej po staroświecku dawali wyraz swemu zgorszeniu: "I kiedy Justynian tak bezustannie podjudzał i roz 54 55 DROUA DO WŁADZY juszał Błękitnych - - powiada I'rokopiusz - - całe Cesarstwo Rzymskie drżało w posadach, jak gdyby nawiedzone trzęsieniem ziemi czy potopem, lub jakby jego miasta jedno po drugim wpadały w ręce wroga. Wszf~dzie zapanował zamęt, nic nie pozostało takie jak dawniej, lecz w powszechnym chaosie ~inełv prawa i łarl rnihlir'zny." Aktywiści stronnictwa l3łf~kitnych - opowiada dalej - nosili włosy z przodu krótko obcięte, a z tyłu długie, z długimi wąsami i brodą na wzór llunów, chodzili w kaftanach z bardzo sz< rokimi rękawami, w spodniach do konnej jazdy i huńskich pelerynach. Po nocach zbrojne bandy patrolowały ulice, obrabowując bogatych przechodniów z płaszczy, złotych lub srebrnych klamer, zapinek i brosz, czasem wykańczając swoje ofiary sztyletem. Obok jawnej grabieży Błękitni uprawiali szantaż i donosicielstwo, wymuszali protekcję i nikt nie czuł się bezpieczny. "Mówią też - ciągnie Prokopiusz - że niektóre kobiety zmuszane były do powolności przez własnych niewolników, a niejeden chłopiec był przymuszany, i to za wiodzą ojca, do utrzymywania bezbożnych stosunków z fakcjonistami; podc>bnic: zresztą cierpiały zamężne niewiasty."* Tymczasem Justynian dbał o to, aby czyny tych łotrów uchodziły im bezkarnie, sypał szczodrze pieniędzmi dla Błękitnych, trzymał ich w swoim otoczeniu i kazał mianować na urzędy i stanowiska państwowe. Relacja ta pochodzi od świadka wrogo usposobionego, toteż niewątpliwie daje jednostronny obraz metod, jakie opanowany i ambitny Justynian stosował w celu zabezpieczenia swej przyszłości. Nikt nie ośmielał się informować cesarza Justyna o tym, co się działo, gdyż w świętym pałacu stary cesarz żył w odosobnienie zgrzybiałego wieku albo też wolał przymykać oczy na działal I pość swego zaufanego siostrzeńca. Dopiero w roku 524 czy 525, gdy .Tustynian poważnie zachorował, prefekt miasta, Teodotus Colocyntius (zwany Dynią), kazał powiesić albo spalić żywcem wielu il Błękitnych. I Niewątpliwie dzięki swym powiązaniom z Błękitnymi Justynian nauczył się zdawkowej uprzejmości i przystępności, które później cechowały go jako cesarza. Z natury bowiem był nietowarzyski, ~~ a nawet miał w sobie coś z odludka. Również dzięki Błękitnym poznał Teodorę. Yrokopiusz, op. cit., 7. III~~ ill' i b6 M1AST0 KONSTANTYNA. Była od niego młodsza mriicj więcej o lat piętnaście, chociaż jak wiele kobiet nigdy nie ujawniała swego wieku, i miała urozmaic uczuć zgromadzonego tłumu. Błękitni, chcąc sicz wydać lepszymi od Zielonych, wzięli ją pod swoją opiekę i dali u siebie pracę ojczymowi Teodory. Nie ulega wątpliwości, że często przypominano dziewczynce, komu zawdzięcza środki utrzymania. W każdym razie Teodora przez całe życie pozostawała żarliwą stronniczką Błękitnych i zawziętą przeciwniczką Zielonych. Wkrótce jej starsza siostra Komito zaczęła występować w pantomimach - niewybrednych i przeważnie nieprzyzwoitych farsach z mnóstwem blazeńskich sztuczek. Teodora grała obok niej pomniejsze role. W niedługim czasie talent naśladowczy, bystra inteligencja i brak zahamowań moralnych zdobyły jej popularność. Bizantyjskie aktorki nie były wzorami dziewiczej czystości. Społeczeństwo .nie dozwalało im praktykowania tej cnoty, choć później urągało im za to. Prokopiusz z chorobliwą lubieżnością świętoszka rozwodzi się nad tym 57 I~ItOGA DO Wt.ADZY okresem życia Teodory. Pomijając ocenę jego wypowiedzi, oto co mówi na ten temat: "Do pewnego czasu, zanim dojrzała, Teodora .nie mogła spać z mężczyzną jak dorosła kobieta, ale już wtedy uprawiała niejako męskie stosunki z różnymi łajdakami - i to niewolnikami którzy towarzysząc swym panom do teatru wykorzystywali okazję na tego rodzaju bezeceństwa; i dużo czasu spędzała w burdelu wystawiając swe ciało na te sprzeczne z naturą praktyki. Kiedy zaś wyrosła i była już zupełnie dojrzała, przyłączyła się do kobiet na scenie i natychmiast stała się jedną z tych kurtyzan, o których dawniej mówiono, że (r)są w piechocieŻ; nie grała na flecie ani na lirze, nie uprawiała nawet sztuki tanecznej, po prostu sprzedawała swe wdzięki pierwszemu lepszemu, całe niemal ciało wystawiając na sprzedaż. Później wraz z aktorkami brała udział we wszystkim, co się działo w teatrze, i pomagała im w różnych komicznych błazeństwach, bo była wyj_stwowych. Umarł 1 sierpnia 5',?7, pozostawiaj swego nie kwestionowanego nast~pcę. W ciągu tych lat, kiedy Justynian był siłą ukrytą za tronem, skupił on wokół siebie zespół ludzi, na których mógł polegać w prowadzeniu spraw publicznych. .lak na człowieka dzielącego się władzą bardzo niechętnie, miał niezwykłą zdolność zjednywania sobie wierności, a nawet serc ludzi wysoce uzdolnionych, którzy w pewnych wypadkach mogliby być jego rywalami. Nie wyjawiał swoich zamiarów i nie ufał w pełni nikomu, może nawet Teodorze. Podobnie jednak jak w młodszych latach umiał sicz posługiwać nieokrzesanymi przywódcami stronnictwa hipodromowego, obecnie, na progu wieku średniego, mógł także liczyć na niezachwiane poparcie ze strony utalentowanych wojskowych i wyższych urzędników. Większość tych ludzi po raz pierwszy ukazała się na scenie publicznej w ostatnich latach panowania Justyna lub w samych początkach rządów Justyniana. Zapewne przez całe lata Justynian obserwował i dobierał ludzi, a następnie przygotowywał ich do wysoce odpowiedzialnych stanowisk, które mieli objąć. Powściągliwy i nieprzenikniony pod maską uprzejmości, przyglądał się, słuchał, prowadził rozmowy w kasynach wojskowych, w biurach urzędów państwowych, w sądach, i rozważnie, stopniowo montował zespół, z którym miał realizować swe wielkie plany. Nie przywiązywał wagi do wysokiego urodzenia i pozycji społecznej; jeśli miały one w jego oczach ,jakieś znaczenie, to tylko jako kwalifikacje ujemne, ponieważ możne rody cesarstwa żywiły zaciętą wrogość wobec parweniusza z Tra 63 LUDZIE WOKCi. JUSTYNIANA cji. Mimo że był człowiekiem wykształconym, wręcz erudytą roz? miłowanym w problemach intelektualnych i uczonych dysputach, wytworny sposób wysławiania się i subtelne maniery nie robiły na nim wrażenia. Doświadczenie nauczyło go, że pod tymi pozora _4,_., :.....a..m..a.:. : m f;;iHCt:'. ^ 1111 bal'11G0 CZyW tliW ~% vaid ~i~ puSwu, ,iwuuv....~.~., . ...:~., albo teź wrogość i intryganctwo. Szukał ludzi wspaniale uzdolniopych do określonej roboty, takich, którzy potrafiliby wytrwać w atmosferze niepopularności i złośliwych ataków, a także nie traciliby glowy w sytuac juch krytycznych. To były najważniejsze kwalifikacje. Na drugim miejscu stawiał brak osobistych ambicji. To nie znaczy, żeby nic przyjmował do służby tych, którzy pragheli się wspiąć na sam szczyt kariery i cieszyć się owocami swego powodzenia; w samej rzeczy słusznie krytykowano wielu jego ministrów za nadmierne cieszenie się tymi owocami, za zbijanie olbrzymich fortun na urz~dowych stanowiskach. Zdaniem Justyniana bogactwo i przepych życia podwładnych zwiększały tylko ich zależność od niel;o. Dopóki nikt nie kwestionował wladzy cesarza, wystarczało jedno skinienie, aby ich pozbawić pałaców, włości, !I prywatnych wojsk, chmary służby i podać w łańcuchach na nędzne wygnanie do jakiegoś ponurego kąta cesarstwa. Wczesnobizantyjska społeczność nie była podobna do średniowif~~zne go świata feudalnego, w którym wasala z suzerenem łączyła gęsta sieć wza I jemnych powiązań, dająca możnemu baronowi niezależną władzę, a z nią możliwość przeciwstawienia się suzerenowi. Była to spoleczność płynna i niepewna, zmienna zarówno w kierunku z góry w dół, jak i z dołu do góry; ludzie wznosili się i upadali zależnie od kaprysu panującego. Panujący zaś, choć uznawany za namiestnika Bożego na ziemi, musiał szukać usprawiedliwienia swej władzy w powodzeniu, z jakim ją wykonywał. Raz dobrawszy sobie współpracowników, Justynian popierał ich w każdych okolicznościach. W późnym cesarstwie rzymskim okres I, kadencji na wysokim stanowisku wojskowym czy cywilnym na ogół bywał krótki. Zbyt wiele istniało ugrupowań zabiegających umiejętnie o łaskę monarchy, zbyt wiele roszczeń trzeba było zaspokajać. Poza tym ci, którzy odchodzili po roku czy dwóch latach, przedstawiali mniejsze niebezpieczeństwo niż ludzie, których dłonie miały czas przywyknąć do steru władzy. Ale główni ministrowie Justyniana pozostawali często na swych stanowiskach przez dziesiątki lat. Jeżeli zaś cesarz musiał usunąć ich pod presją ludu, WOI9'LOWIE jak to się zdarzyło w czasie wielkiego powstania w roku 532, to przywracał im urzędy, gdy tylko mógł to uczynić bezpiecznie. Jeśli byli lojalni wobec niego, on także okazywał im lojalność. WODZOWIE Najbardziej znaczną, choć w ostatecznym rachunku może nie najważniejszą grupę stanowili wodzowie. Na pierwszym miejscu BeIizariusz. Prokopiusz, który był jego sekretarzem wojskowym, dostrzegał słabości swego zwierzchnika, ale pozostawał wyraźnie pod magnetycznym urokiem jego osobowości i pod wrażeniem świetnych czynów. Bizantyjczycy także pielęgnowali pamięć o nim; minstrele śpiewający w miejscowej gwarne greckiej przekazywali z pokolenia na pokolenie legendę o jego życiu, która niewiele miała wspólnego z prawdą historyczną, i w ten sposób Belizariusz został bohatererrl ballady, której czternastowieczna wersja w ludowej grece przetrvaała do naszych czasów. Był o wiele młodszy od Justyniana. Nie wiadomo dokładnie, kiedy się urodził -- prawdopodobnie koło roku 505. Pochodził z G.ermanii, dzisiejszej wsi Sapareva Banja koło Dubnicy w zachodniej Bułgarn. Imię jego było, jak się zdaje, imieniem trackim. Podobnie jak Justynian należał do zromanizowanej warstwy Traków, w owym czasie bardzo już przemieszanej z Gotami. Na pewno jednak nie był chłopskim synem: karierę wojskową rozpoczął jako oficer w jednym z pułków gwardii cesarskiej, najprawdopodobniej więc jego ojciec był ziemianinem. Nie wiadomo jednak absolutnie nic o jego rodzinie. W odróżnieniu od Justyna .nie sprowadził on do stolicy gromady swych siostrzer~~~ów czy kuzynów, pragnących wyciągnąć z jego powodzenia borzyści dla siebie. Grodła powiadają, że był wysokim, przystojnym i ognistym młodzieńcem, idealnym obrazem młodego oficera kawalerii. W Konstantynopolu roilo się od młodych oficerów kawalerii, ale Belizariusz posiadał zalety wyróżniające go spośród kolegów i właśnie dla tych zalet Justynian, jako naczelny wódz sił zbrojnych za panowania swego wuja Justyna, wziął go do swego stztabu.. W roku 526, kiedy Belizariusz mógł mieć nie więcej niź dwadzieścia parę lat, otrzymał dowództwa rzymskich wojsk w Mezopotamii, w wojnie przeciwko Persji. Na tym pierwszym dowództwie niczym się nie odznaczył; przeprowadził wówczas dwie, właś 64 g5 LUDZIE WOKOŁ JUSTYNIANA dwie nie rozstrzygnięte, kampanie. Siły zbrojne, którymi rozporządzał, nie były zapewne wystarczające do osiągnięcia czegoś więcej. Być może, iż w zamiarach Justyniana leżało tylko zademonstrowanie swego potencjału na pograniczu, bo w tyra okresie wcale nie pragnął wplątać się w poważniejszą wojnę z Persami. W każdym razie Justynian był zadowolony z działalności swego protegowanego. W kwietniu 529 roku, już jako jedyny władca cesarstwa, mianował Belizariusza dowódcą armii wschodniej, głównodowodzącym na froncie perskim. Zastąpił on na tym stanowisku wodza llypacjusza, siostrzeńca cesarza Anastazjusza, oficera mającego za sobą długie lata służby bez szczególnych zasług - to on, w ostatnich latach panowania swego wuja, poniósł upokarzającą klęskę z ryk zbuntowanego Witaliana - i człowieka, który mógł był zostać cesarzem. Władzę przejmowała młoda gwardia. Ale Justynian nie szedł na żadne niepotrzebne ryzyko. Szefem sztabu Belizariusza mianował starszego wiekiem oficera Hermogenesa, który służył pod rządami Anastazjusza i Justyna; uczynił to przypuszczalnie w tym celu, aby było komu powściągać wszelkie nierealne wybryki strategicznej fantazji. Na nowym stanowisku Belizariusz nie zdziałał też nic takiego, co by zapowiadało jego, niedalekie już, świetne czyny. Obronił jednak przeciw znacznie przeważającym siłom perskim miasto Dara, a to dzięki pomysłowym umocnieniom polowym i szybkiemu wyborowi najdogodniejszego miejsca i pory ataku. Po raz pierwszy od wielu lat, jak zaznacza Prokopiusz, Rzymianie pokonali dużą armię perską. W następnym roku, gdy Belizariusz ścigał cofające się wojska perskie, rozważnie unikając związania się z nimi w walce, lecz przyśpieszając tempo ich odwrotu, dał się namówić jednemu ze swych oficerów do niewczesnego ataku w pobliżu miejscowości Callinicum. Persowie przerwali szeregi Rzymian, zmuszając ich do ucieczki na łeb, na szyję. Belizariusz walczył odważnie, rozkazawszy swym oficerom sztabowym, aby zsiedli z koni i wraz z nim walczyli pieszo. Wytrzymał ataki Persów i udało mu się w końcu odwrócić wiszącą nad nim klęskę. Gdy wkrótce potem odwołano go do Konstantynopola, stało się to bynajmniej nic z powodu owej porażki, lecz dlatego, że Justynian chciał mu powierzyć ważniejsze zadania. W czasie swego pobytu w Kdora. Jest także oczywiste, że nie doświadczała specjalnych skrupułów, jeśli chodzi o sposoby korzystania ze swoich wielkich wpływów. Nieraz jeździła Belizariuszowi po głowie. Dochodziło między nimi do zaciekłych kłótni, aż musiała interweniować cesarzowa, głównie z powodu młodego '1'codozjusza, któregawanie im stanowisk w służbie cesarstwa rzymskiego, zarówno w nagrodę za wierność, jak i w celu związania ich z większą wspólnotą, wykraczającą poza granice skłóconych z sobą górskich kraików. To właśnie Sittas dał początek armeńskiej diasporze. Gdyby nie jego intuicyjne zrozumienie charakteru tej spo 66 67 LUDZIE WOKOŁ JUSTYNIANA łeczności, Armeńczycy byliby może pozostali za.nknięci v: swych górskich dolinach, jak do dziś Swanecjanie, i nic odegraliby tak wybitnej roli w życiu Bizancjum, imperium osmańskiego i całego świata. Aż do tego momentu Sittas, zdawało się, wyprzedzał Belizariusza we współzawodnrctwlE: O Wład7('. Dla(`ZPrJńi tminr nh_nr nip imię jego znane jest tylko garstce specjalistów? VByć może przejawiał rysy charakteru, które wzbudzały w Justynianie nieufność. Możliwe nawet, że zaszkodziła mu W oczach cesarza zręczność polityczna w postępowaniu z Armenią. Najprawdopodobniej jednak należy szukać wytłumaczenia w jego nieobecności w Konstantynopolu w roku 53z, w czasie ludowego powstania Nika. Wtedy bowiem przyjaciele Justyniana zostali wystawieni na próbę. BelizariE;sz był na miejscu i nie zachwiał się ani na chwilę. Sittas, jako rzeczywisty Magister Militum - najwyższe stanowisko wojskowe - - dowoElził z powodzeniem kampanią przeciwko stepowym plemionom lceczoWniczym na pograniczu naddunajskim. Kiedy powrócił stamtąd, cesarz przy jął go wyrazami uznania, a lud oklaskami i okrzykami, ale nie należał już do ścisłego kręgu zaufanych Justyniana. W roku 538, w związku z buntem niektórych niezadowolonych naczelników szczepowych w Armenii, jego obecność tam okazała się konieczna. Dzięki swemu osobistemu autorytetowi wkrótce załagodził sytuację. Sam jednak poległ w przypadkowej utarczce. Belizariusz pozostał na placu bez rywala, przynajmniej na razie. Człowiekiem, który mógłby rywalizować nie tylko z Belizariuszem, lecz z samym Justynianem, był Germanus. Przybył on do Konstantynopola, podobnie jak Justynian, w ślad za s\voim wujem. W ostatnich latach rządów Justyna pełnił funkcje Magistra Militum w Tracji. Germanus był zwycięskim wodzem. Można by zadać sobie pytanie, dlaczego właściwie Justyn wolał wybrać na swE:go następcę ezłowiE:ka tak niewojennego jak .Justynian. Może pewną rolę odgrywał tu wiek kandydata, jako że Germanus był chyba znacznie młodszy od Justyniana. Być może również wytworne maniery i arystokratyczne stosunki Germanusa budziły w starym cesarzu nieufność. Germanus bowiem poślubił córkę niesłychanie bogatej i szlachetnej rodziny zachodniorzymskiej Anicjanów, która przeniosła się była do Konstantynopola, gdy w Italii powstało królestwo ostrogockie, i - jak się zdaje - zasymilował się z arystokracją. Prokopiusz, który go lubił, powiada o nim, że miał wielkopański sposób bycia, był nieprzekupny i hojny, posiadał pałace i majątki ziemskie na całym obszarze cesarstwa, gardził hipodromem i na \NODZOWIE miętnościami zgromadzonego tam motłochu, i że Teodora wręcz go nie znosiła. Wydaje się, że ta antypatia była wzajemna. Nie potrzeba zbyt wiele fantazji, aby wyobrazić sobie uczucia żony Germanusa, mającej w swym rodowodzie, niby klejnoty w naszyjniku, ~PCarw i konsulów, kiedy musiała uginać kolano przed tą niemożliwą eks-aktorką. A Teodora dobrze się rozumiała na tego rodzaju sprawach i przy okazji spotkań z kuzynką patrycjuszką zapewne ani trochę nie rozluźniała etykiety. Jeśli chodzi o Justyniana, to pozostawał w dobrych stosunkach z Germanusem, cenił jego solidność, talenty wojskowe i brak ambicji osobistych. Rodzaj wzajemnych zwi<łzków między tymi dwoma ludźmi ustalił się prawdopodobnie - na brudnym podwórku chłopskiej zagrody na Bałkanach - zanim którykolwiek z nich doszedł do znaczenia, i Justynian wiedział, że może być pewien swej przewagi nad Germanusem. Kilkakrotnie powierzał mu ważne dowództwa: w roku 536 w Afryce, w 540 na wschodzie, W 550 w Italii. Po śmierci Teodory w roku 548 zawiązał się spisek w celu wprowadzenia na tron Germanusa, ale sprawa zakończyła się fiaskiem, w głównej mierze z powodu braku entuzjazmu ze strony samego kandydata - przekazał on odpowiednie informac je jednemu z oficerów gwardii pałacowej, ten zaś powtórzył je Justynianowi. Cesarz zapłonął gniewem, że Germanus nie powiadomił go wcześniej i osobiście, ale zasadniczo nie wątpił o jego niewinności. Dwa lata później, udawszy się do Italii, aby objąć dowództwo nad tamtejszymi wojskami, cesarski kuzyn bardzo uroczyście zawarł związek małżeński - podówczas był już Wdowcem - z gocką księżniczką Matasuntą, wdową po królu Witigesie i wnuczką Teodoryka. Małżeństwo to było niejako symbolem planowanego przez Justyniana ostatecznego uregulowania stosunków w Italii między rządem bizantyjskim i starym gockim rodem królewskim. Zarazem desygnowało ono Germanusa na przyszłego następcę Justyniana, który miał już lat sześćdziesiąt osiem. Podobnie jednak jak tyle innych planów Justyniana, wspaniały ten projekt obrócił się wniwecz. Goci nadal walczyli pod wodzą nowych, ludowych przywódców. A Germanus umarł w Serdice (Sofia) w jesieni 550 roku. Dowódca, który był rzeczywiście rywalem Belizariusza, wielce się różnił od Germanusa, mimo że - podobnie jak Germanus i sam Justynian - pochodził z nizin społecznych. Narses nie był nawet Rzymianinem: wywodził się z perskiej Armenii. Do Konstantynopola przybył jako eunuch i niewolnik, nie wiadomo, w jaki sposób 69 68 LUDZIE WOKOŁ JUSTYNIANA ani kiedy. Przypuszczano, że urodził się koło roku 480. W jakich I okolicznościach dostał się na służbę cesarską, pozostaje dotąd tajem nicą. Gdy po raz pierwszy zjawia się na scenie w początkach panowania Justyniana, jest dowódcą cesarskiej straży przybocznej złożonej z trzebieńców i ma już przeszło czterdziestko. I)zieki swf:mu stanowisku stał się zaufanym cesarza. Ale nie pozostawałby długo na tym miejscu, gdyby nie cieszył się również zaufaniem Teodory. Według współczesnych źródeł, łączyła tych dwoje wspólna sympatia do monofizytyzmu. Jeśli Narses miał jakieś zdecydowane poglądy na spory teologiczne swojej epoki, to przypuszczalnie zachowywał je wyłącznie dla siebie. Życie nauczyło go ostrożności. "Szczupły, wątły z wyglądu - powiada historyk Agathias, który musiał go znać - odznaczał się niewiarygodną odwagą i znajomością swego rzemiosła." Mimo iż nie posiadał wykształcenia i nie ćwiczył się w publicznym krasomówstwie, umiał szybko i wnikliwie ogarnąć myślal skomplikowane zagadnienie, a gdy raz zdecydował, co należy zrobić, robił to gruntownie i energicznie. W relacjach jego współczesnych szczególnie uderza podkreślanie godności i ludzkości, cechujących Narsesa w każdej sytuacji. Inamicnne jest i to, że Prokopiusz nie wspomina o nim ani razu w swej zjadliwej i plotkarskiej Historii sekretnej. Człowiek uczciwy, zdolny, inteligentny --- ale wielcy wodzowie bywają zazwyc-r_aj ulepieni nie z takiej gliny. Jednak w czasie powstania Nika, gdy władza Justyniana zawisła na włosku, Narses, jako dowódca cesarskiej straży przy j bocznej, zajmował kluczową pozycję. Jego wierność okazała się niezachwiana, ponadto zaś ujawnił nieoczekiwane talenty wojskowe. II Wkrótce potem otrzymał awans. Zabrał się do studiowania sztuki wojennej i wiele się nauczył od swego bliskiego przyjaciela i doświadczonego żołnierza, Jana, siostrzeńca Witaliana. W roku 538 cesarz wysłał go do Italii w celu sprawdzenia na miejscu, czy nie dałoby się szybciej zakończyć wojny. Było to równoznaczne z ustanowieniem go sędzią nad Belizariuszem, toteż wielki wódz poczuł się oburzony i dotknięty. Niezależnie od tego nie mógł ścierpieć widoku dostojnego, eleganckiego eunucha w trudnym do określenia wieku. Bez ustanku wybuchały pomiędzy nimi spory i odwołanie I jednego z nich stało się koniecznością. Ku powszechnemu zdumieniu powrócił do Konstantynopola Belizariusz, a Narses pozostał.22 Ale Justynian wiedział, co robi. Ostatecznie to przecież Narses - który w roku 552 objął znowu dowództwo wojsk w Italii, mając do dyspozycji ogromne środki, znacznie większe od tych, jakimi dyspono Wonr(r)wIl: wał był Belizariusz - doprowadził do zakończenia długotrwałej wojny z Lotami. Nie miał on rozmachu ani pięknego stylu Belizariusza. Ale był rozważnym architektem zwycięstwa; 20 lipca 561 zdobył Weronę i marzenie Justyniana spełniło się. Narses co najmniei zbliżał się do osiemdziesiątki, jeżeli nie był jeszcze starszy, ale zabrał się wówczas natychmiast do reorganizacji spraw wo~skowych w Italii. I pomimo Sankcji Pragmatycznej, mocą której przywrócono na półwyspie rządy cywilne, faktycznie to on sprawował tam władzę aż do śmierci Justyniana. Był jedynym człowiekiem z otoczenia Justyniana w początkach jego rządów, który go przeżył. Umierając koło roku 575, miał jakoby dziewięćdziesiąt pięć lat. Również inni żołnierze, wybrani przez Justyniana na samym początku, dobrze mu służyli. W pierwszych latach jego panowania Jan Troglita sprawował funkcje dowódcze w Mezopotamii, potem zaś przez długi czas, co najmniej do roku 552, w Afryce. Był specjalistą od operacji oczyszczających teren i karnych ekspedycji; dobrze zaplanowane i z rozmachem przeprowadzane akcje przywracały ducha bojowego i dyscyplinę organizacyjną wśród żołnierzy bizantyjskich, wstrząśniętych i przerażonych przepaścią dzielącą zwycięstwo na polu bitwy od pacyfikacji kraju. Ciekawa rzecz, że Jan stał się bohaterean ostatniego łacińskiego eposu w klasycznym stylu, mianowicie Johannidy Flaviusa Cresconiusa Corippusa, nauczyciela z Kartaginy. Drugim wodzem związanym z Afryką przez swą żołnierską karierę był Salomon z Dara w Mezopotamii. Także eunuch, został nim wszakże wskutek wypadku. Nie wiemy, w jaki sposób wyuczył się wojennego rzemiosła. Wydaje się, że początkowo był protegowanym Belizariusza, który go zabrał do Afryki w charakterze szefa sztabu, a następnie pozostawił tam jako głównego dowódcę, podczas gdy sam w roku 533 wyprawił się na Sycylię i do Italii. Salomon był człowiekiem nieugiętym i surowym administratorem - poprzednie doświadczenia nie przygotowały go do zadań, wobec których go postawiono - toteż nie lubili go zarówno żołnierze, jak ludność cywilna. Wprawdzie zamach na jego życie w katedrze kartagińskiej, w wielkanocną niedzielę 536 roku, nie powiódł się, ale stał się sygnałem do buntu wojskowego na dużą skalę. Justynian, mimo że umysł miał zaprzątnięty przede wszystkim Italią, uświadomił sobie, iż w Afryce sprawy przybierają niedobry obrót, i odwołał Salomona. Mogłoby to oznaczać koniec kariery wodza. Ale cesarz nie odrzucał pochopnie swych współpracowników. W roku 539 70 I 71 LUDZIE WOKOŁ JUSTYNIANA Salomon, powróciwszy do Afryki z posiłkami i nowymi dyrektywami, rozpoczął kampanię mającą na celu ustanowienie panowania bizantyjskiego nad Maurami z gór Auras. Kampanię tę uwieńczyło wspaniałe zwycięstwo. Ledwie jednak przycichło radosne uniesienie z tego powodu, Salomon stanął w obliczu poważniejszej próby sił. W roku 543 cześć w~j~k r~y w-~~~i`.~ ~ ~Y;~iCWina przez ludność miejscową, podniosła bunt. Salomon działał szybko i zdecydowanie, odniósł szereg zwycięstw o znaczeniu lokalnym, ale na wiosnę następnego roku poległ w bitwie. Inskrypcje zachowane na całym obszarze dzisiejszej Tunezji i Algierii świadczą o istnieniu tam fortyfikacji, dróg i twierdz budowanych przez tego eunucha z Mezopotamie. Wśród wodzów Justyniana byli również Goci. Bessas, Ostrogot z Tracji, walczył w wojnie perskiej już za czasów Anastazjusza. Kiedy Justynian wstępował na tron, Bessas miał jeszcze jakieś pomniejsze dowództwo na wschodzie. Może tam właśnie zwrócił na siebie uwagę l3elizariusza. A może wcześniej Justynian wyrobił sobie o nim korzystną opinię. W każdym bądź razie dostał ważniejsz, ~ 4- ~ ,...,.. ,t.. ~ . ..,t , :,^f_..,z.,.>"h ~il~tnayamyLU iąaąaie~yaaGov:i, acv.~. ąauuw ~..".ujU:: .~(.'u ::... . ,.~J.. ..J.. zasad budowy sklepienia. Architekt Izydor z Miletu -- być może nauczyciel Antemiusza - napisał uczony komentarz do traktatu Ilerona z Aleksandrii o sklepieniach. Inny uczeń Izydora, Eutocjusz, dedykował Antemiuszowi swój komentarz do traktatu Apoloniusza z Pergi o teorii przecięć stożkowych. Wszystkie te prace tkwią w głównym nurcie twórczym klasycznej matematyki greckiej. Antemiusz zdradzał również umiejętność owocnego łączenia teorii z praktyką w sprawach drobniejszych niż budowa kościoła Mądrości Bożej. W Konstantynopolu mieszkał on w jednym domu z pewnym retorem, niejakim Zenonem. Prowadzili ze sobą spór o prawo własności do tego domu i podczas procesu w sądzie krasomówstwo Zenona przeważyło szalę na jego korzyść. Jeśli jednak Zenon umiał przemawiać, to Antemiusz potrafił działać. Zainstalo-,vał w izbie pod mieszkaniem Zenona duże kotły, które podłączył za pomocą skórzanych przewodów do belek w suficie. Gdy zagotował w tych kotłach wodę, podłoga w mieszkaniu na górze zaczęła się kołysać jak podczas trzęsienia ziemi. Zenon wypadł z domu i pośpieszył do pałacu - był bowiem na tyle wybitny w swym zawodzie, że nie broniono mu tam wstr~pu - aby się dowiedzieć o Ios cesarza i innych osób. Szkoda, że nie wiadomo dokładnie, jak Antemiusz dokonał tej sztuki. Sposób opisany przez historyka Agathiasa - nie zorientowanego w ówczesnym stanie nauk ścisłych - nie mógłby spowodować takich skutków. Inną dziedziną zainteresowań E'~ntemiusza była optyka. Napisał trał; lat o wklęsłych zwierciadłach skupiających promienie słoneczne i ć:cmonstrował ich działanie w Konstantynopolu. W badaniach tych przyświecał mu prawdopodobnie praktyczny cel wojenny, próbował mianowicie skonstruować tajną broń dla Justyniana. Opóźnienie w rozwoju techniki, ta wieczyście słaba stroma starożytnego świata, czyniło ów projekt niewykonalnym. Fakt, że Justynian wyłowił człowieka, który przerzucał most nad przepaścią dzielącą teoretyczne nauki ścisłe od praktyki, jest dobitnym przykładem jego talentu wynajdywania - i zatrzymywania przy sobie - takich ludzi, jacy mu byli potrzebni. OSOBY CYWILNE Antemiusz zobaczył swoją katedrę już ukończoną, ale zaledwie doczekał tej chwili, umarł bowiem koło roku 534. Kiedy kilka lat później, wskutek trzęsienia ziemi, zawaliła się kopuła, odbudował ją na podstawie udoskonalonych obliczeń syn jego kolegi, Izydor z Miletu, i obecna kopuła jest właśnie dziełem Izydora. Jednak monumentalna, harmonllna Koncepc]a caioścl pochodzi od tjniemiusza r Tralles, cesarskiego budowniczego i ministra robót publicznych. g0 PRAWO RZYMSKIL: I BUNTY P1LA W 1~.ZYMSKIh~ I FUNTY Od sierpnia 527 roku Justynian był jedynym władc~l cesarstwa. Przez dziewięć poprzednich lat odgrywał rolę siły ukrytej za majestatem, ale nic nie zabezpieczało tej jego pozycji. Zgrzybiałemu i nieudolnemu Justynowi mogło grozić usunięcie z tronu. Mógł okazać niezdecydowanie w wyborze następcy, dopuszczając do tego, aby po jego śmierci rozpętała się walka o władzę. Mógł też do tego stopnia zrazić sobie wpływowe czynniki w społeczeństwie, że wyznaczony przez niego dziedzic tronu nie zostałby zaakceptowany. Justynianowi potrzebna była przezorność, cierpliwość, pewna ręka i głowa. Z natury nieskłonny do wyjawiania swych zamiarów, wtedy właśnie nauczył się współpracować z innymi. Przezwyciężył wrodzoną chwiejność decyzji i nauczył się stanowczego działania. Wybredny i pryncypialny, nauczył się posługiwać ludźmi, którzy w jakiejś ordynarnej burdzie czuli się w swoim żywiole i nie cofali się przed niczym. Małżeństwo z Teodorą raczej nie przyczyniło się do wzmocnienia jego pozycji, przynajmniej na razie. Ale jej związki z przywódcami monofizytów, nienaganność jej obecnego sposobu życia i bezsporny talent najlepszego wykorzystywania każdej sposobności do publicznych wystąpień zaczynały już wpływać na zmianę sytuacji, czyniąc z niej cenny atut zamiast obciążenia. Justynian zaznajamiał się był powoli z cesarstwem i jego problemami, jak również z ludźmi, na których miał później polegać w rozwiązywaniu tych problemów. Toteż gdy w wieku lat czterdziestu pięciu znalazł się wreszcie u władzy jako jedyny i nie kwestionowany monarcha, wiedział, co należało czynić. Od czasów gdy cesarstwo rzymskie osiągnęło szczyt swego terytorialnego rozrostu, minęło więcej niż pięćset lat. Przez cały ten okres Morze Śródziemne było rzymskim jeziorem i Rzym rządził położonymi wokół niego krajami. Ludzie, towary i idee krążyły swobodnie z końca w koniec olbrzymiego państwa, w którym istniał jednolity system praw, wspólna kultura i niezliczone miasta upodabniające się coraz bardziej jedno do drugiego. Administracja centra1na ingerowała w życie przeciętnego obywatela niewątpliwie mniej, niż się to dzieje: w państwach współczesnych. Wiele spraw pozostawiano lokalnej inicjatywie; człowiek miał możność zaspokojenia wszystkich swoich ambicji w granicach rodzinnego miasta lub prowincji. handel z bardzo odległymi krajami ograniczał się do drogich przedmiotów zbytku i podstawowych artykułów żywnościowych dla niektórych wielkich miast. Ale granice państwa obsadzone były wojskami rzymskimi i rzymscy urzędnicy sprawowali sądy nad ludnością, która od roku 212 n.e. składała się wyłącznie z obywateli rzymskich. Na wschodzie leżało ogromne, lecz raczej chwiejące się w posadach państwo irańskie, którym rządzili najpierv~ Panowie, zaś od drugiej ćwierci trzeciego wieku ich energiczniejsi następcy, perscy Sasanidzi. Pogranicze dwóch supermocarstw bywało często widowni<1 zajść i utarczek z powodu spornych terytoriów. Stosunkom rzymsko-perskim ton nadawały jednak w większym stopniu układy niż wojna. I żadne z obu państw nie zamierzało ani nic było zdolne podbić drugiego. Inne granice cesarstwa rzymskiego stanowiły zarazem granice cywilizacji. Nie istniały poza nimi żadne trwałe organizmy państwowe, lecz tylko zmieniająca się stale mozaika plemiennych federacji, hołdowniczych ksiąstewek i ludów koczowniczych. Jakieś lokalne zagrożenie na tym czy innym odcinku granicy mogło się zaostrzyć. W roku 267 horda Gotów ruszyła od dunajskiej granicy na południe i niszcząc wszystko na swej drodze zapuściła się aż pod Ateny. Tego rodzaju epizody były wprawdzie niepokojące, ale nie zagrażały bezpieczeństwu cesarstwa i nie skłaniały obywateli do przewidywania jego upadku. Z początkiem czwartego wieku, gdy Konstantyn nawrócił się na chrześcijaństwo - które wkrótce stało się uprzywilejowaną, a następnie panującą religią w cesarstwie - idee polityczne jego obywateli zyskały jakby dodatkowy wymiar. Trwałość cesarstwa rzymskiego przestano uważać za rzecz praktycznie oczywistą, widziano w niej natomiast istotny składnik boskiego planu zbawienia ludzkości. Pierwszym krokiem w kierunku realizacji tego planu było, za czasów narodzenia Chrystusa, zjednoczenie cywilizowane 82 83 PRAWO RZYMSKIE r BUNTY go świata pod panowaniem Augusta. Obecnie upatrywano w tym niezbędny warunek szybkiego rozpowszechniania się chrześcijaństwa. Panstwo rzymskie zmieniło się z biernego narzędzia rozprzestrzeniania prawdy - niekiedy zaś, pod panowaniem złych cesarzy, z czynnika aktywnie hamującego to rozprzestrzenianie w aktywnego jej orędownika, zapowiadając na ziemi Królestwo Boże, które miało nadejść wraz z dopełnieniem się czasów. Podobnie jak istniał jeden Bóg, mogło istnieć tylko jedno cesarstwo i jeden cesarz. Justynian odziedziczył te poglądy jak wszyscy w jego czasach. Nikomu, nawet człowiekowi pełnemu pokory, nie przyszłoby na myśl kwestionować je. A Justynian w żadnym razie nie był pokorny. Z biegiem czasu dzielącego jego chłopięce lata spędzone wśród wieśniaków w Bederianie od dnia, kiedy mając u swego boku Teodorę przyjmował oklaski nieprzeliczonych tłumów w konstantynopolitańskim hipodromie, utwierdził się w przekonaniu, że jest mężem opatrznościowym. Wiedział, do jakiego zadania został powołany, i był pewny, że potrafi mu sprostać. Rozglądając się wokół siebie nie mógł nie zauważyć, że w ciągu ostatniego stulecia sprawy cesarstwa przybierały niedobry obrót. Terytorium państwa Brie pokrywało się już z zasięgiem cywilizowanego świata na zachód od Persji. Galia odpadła na rzecz Wizygotów, których z kolei wyparli Frankowie. I-Iiszpania była siedzibą królestwa Wizygotów. Afrykę północną podbili Wandalowie, którzy rozciągnęli swą władzę na Sardynię, Korsykę i Baleary. Nawet Italia ze swą starożytną stolicą Rzymem była królestwem Ostrogotów, którego zależność od bizantyjskiego suzerena miała zaledwie: wartość grzecznościowej fikcji. Co gorsze, władcy tych nowych królestw germańskich, których poddanymi byli w większości Rzymianie i katolicy, wyznawali, z jedynym wyjątkiem Franków, herezję ariańską. Wskutek wędrówki ludów u północnych granic okrojanego cesarstwa pojawili się nowi nieprzyjaciele. Bułgarzy, Hunowie i Słowianie dokonywali teraz najazdów i przenikali na ziemie cesarstwa w skali dotychczas nie spotykanej. Czyżby wschodnie prowincje miały pójść śladem zachodnich? Wewnątrz cesarstwa daleko było do osiągnięcia jedności wiary. Niezależnie od istniejących wciąż jeszcze grup pogan i żydów, wielu zwolenników zdobywała sobie dualistyczna religia manichejska. Niektóre ugrupowania chrześcijańskie, jak na przykład montaniści, od dawna zerwawszy z Kościołem rozwijały się nadal pomyślenie. Najgorsze PRAWO RZYMSKIE 1 BUNTY było to, że sani Kościół, daleki od proklamowania jedności swej nauki, coraz bardziej ulegał wewnętrznemu rozdwojeniu. Kościół zachodni, podlegający biskupowi rzymskiemu, dzieliła od wschodnich patriarchatów męcząca schizma o małym znaczeniu doktry ,r..m ~y .."l, u n , 1 cnhnrnmi r ~11~I'Pfł(IYIS~IPml1 nlf' udało sie pona... y . . ,. . _. _ _ łożyć kresu sporom doktrynalnym w łonie Kościoła. Monofizytyzm rósł w sity. I-,iczył wielu wyznawców w całym cesarstwie. Za czasów Anastazjusza monofizyci opanowali oficjalną hierarchię Kościoła. Nawet obecnie ich zwolennicy mieli poważne wpływy w Konstantynopolu. W Syrii zaś, a zwłaszcza w Egipcie, stanowili większość. W istocie Kościół monofizycki stał się w pewnej mierze instrumentem etnicznego separatyzmu. W Egipcie i Syrii masy chłopskie, tylko powierzchownie zhellenizowane, uparcie trwające przy swej prastarej mowie i tradycjach, widziały w posiadaniu odrębnego Kościoła środek umacniający świadomość własnej odrębności plemiennej. Rozwijające się dynamicznie piśmiennictwo monofizyckie w językach starosyryjskim i koptyjskim podsycało dumę narodową mieszkańców tych krain. Prawowiernych chalcedończyków nazywano w Syrii melkitami, czyli "cesarskimi". W Egipcie zaś, poza Aleksandrią, cała organizacja kościelna pozostawała w ręku monofizytów. Czyżby boski plan zbawienia ludzkości zbłądził na manowce? Cóż się stało z jedynym ekumenicznym cesarstwem, zjednoczonym w nauce i wierze? Justynian, który i bez tego sypiał niewiele, musiał spędzić niejedną noc na rozmyślaniach nad tego rodzaju pytaniami. Dzisiejsi historycy chętnie mówią o najrozmaitszych problemach: o problemie perskim, problemie granicy na Dunaju, problemie zachodniego cesarstwa, problemie papiestwa, problemie monofizytów i tak dalej. Były to oczywiście odrębne problemy w tym sensie, że ich rozwiązywanie wymagało stosowania rozmaitych środków. Wydaje się jednak, że dla Justyniana stanowiły one w gruncie rzeczy tylko różne aspekty jednego problemu, mianowicie przywrócenia cesarstwu rzymskiemu należnego mu miejsca zarówno na tym świecie, jak i w porządku bytu nadprzyrodzonego, którego niedoskonałym odbiciem - i niczym ponadto - jest świat doczesny. W obliczu sytuacji świadczącej o tym, że sprawy zmierzają na serio w złym kierunku, człowiek nowoczesny myślałby kategoriami reformatorskimi, myślałby o nadaniu tym sprawom jakiegoś nowego kształtu. Ale dla człowieka szóstego wieku, zwłaszcza tkwiącego tak mocno w tradycjach przeszłości jak Ju 84 85 PRAWO RZYMSKIE 1 BUNTY stynian, tego typu postawa była nie do pomyślenia. Słowo "innowacja" miało wówczas wydźwięk silnie pejoratywny; w języku teologicznym sugerowało herezję. Ani wśród subtelności myślenia filozoficznego, ani w wytartych zwrotach potocznych nie było po prostu mieisca dla TW iP~la rmctPrm rvvli ~ ;~~sll.< ..: .. r..,.w....:..~ ' C ~-'Tl ") .."J ~' ....,id~vu ~~ V 1AJ4J'1110.11, jak przekonamy się ~ później, wprowadził istotnie~ lwiele nowego w cesarstwie rzymskim, ale mógł to uczynić jedynie przekonawszy najpierw samego siebie i innych, że przywraca do życia przeszłość. Jego ideą przewodnią było naprawienie błędów minionego stulecia i odbudowanie cesarstwa w jeszcze większym majestacie i chwale, odbudowanie chrześcijańskiego cesarstwa Konstantyna. Zdobycie na nowo całego Zachodu, jedność religijna, kodyfikacja praw, reforma moralności, roboty publiczne, sztuka i literatura - wszystkie te sprawy były w jego oczach częściami składowymi jednego programu, który miał realizować przez całe swe długie panowanie, dążąc do osiągnięcia wytyczonego celu wytrwale i z fanatycznym niemal oddaniem. Ale nadrzędny cel to jedno, a środki praktyczne służące jego urzeczywistnieniu to coś zupełnie innego. W roku 527 Justynian miał już za sobą długie doświadczenie, jeśli idzie o zawiłe ścieżki rządzenia. Wiedział, że wiele rzeczy trzeba przeprowadzać powoli, że jest uzależniony od swoich narzędzi w postaci omylnych ludzi i że samymi słowami nie da się zażegnać oporów i błędów. Jego charakterystyczna przebiegłość, może wrodzona, a może nabyta, sprawiaia, że do uporczywych problemów wolał podchodzić drogą okrężną. Czy kiedykolwiek rozmawiał o swoich celach z ministrami? Nie zachował się żaden przekaz, który by to potwierdzał. Zresztą Justynian nie miewał po temu okazji, nie był przecież współczesnym prezydentem ani premierem, który musi mieć cały gabinet u swego boku. Możliwe, że rozmawiał o tym z Teodorą. Ale nawet ona nie zawsze cieszyła się jego całkowitym zaufaniem. Można też podejrzewać, że nie zawsze słuchała, co mówi jej dostojny, lecz rozwlekły w słowach małżonek; miała umysł raczej intuicyjny niż racjonalistyczny. W niektórych wstępach do swoich dekretów Justynian zarysowuje linię swej polityki. Wstępy te miały charakter propagandowy, chodziło w nich o zdobycie jak najszerszego oddźwięku, toteż nie nadawały się do formułowania wypracowanych i subtelnie wycieniowanych deklaracji. Nie posiadamy jednak przekazów bardziej zbliżonych do pozytywnego sfor WOJNA Z PERSJt~ mułowania programu Justyniana. Można go poza tym rekonstruować tylko na podstawie interpretacji posunięć cesarza; ale motywy kierujące postępkami człowieka nigdy nie bywają całkowicie jasne ani dla innych, ani dla niego samego. WOJNA Z PERSJAt Najpilniejszym problemem była Persja. Uregulowanie w jakiś sposób licznych drobnych sporów granicznych, które, w razie przesunięcia wojsk rzymskich na zachód, każdej chwili groziły przerodzeniem się w lokalne incydenty zbrojne, stanowiło rzecz zasadniczej wagi. Zostawszy jedynym władcą cesarstwa, Justynian nie zwlekał z wyprawieniem specjalnego poselstwa do Persji. Na jego czele stał Iiypacjusz, siostrzeniec Anastazjusza i wódz naczelny, wraz z Faresmanesem, prorzymsko nastawionym przywódcą Lazów, ludu zamieszkującego dzikie, górzyste okolice na południowo-wschodnim wybrzeżu Morza Czarnego. Faresmanes wielokrotnie oddawał Rzymianom różne usługi, za co został nagrodzony wysoką rangą wojskową, ale jednocześnie był, jak się zdaje, persona grata na dworze perskim. Nie chodziło tu więc o jakąś zdawkową misję. Justynianowi zależało na doprowadzeniu do faktycznej normalizacji stosunków. Ale w tym samym czasie polecił Belizariuszowi zbudować nad granicą nowy fort. Persowie uznali to za prowokację i zerwali rozmowy. Na wiosnę następnego - 528 - roku wybuchły walki zarówno w Lazyce, jak w Mezopotamii. Początkowo Rzymianie panieśli ciężkie porażki na obu frontach i Justynian przygotowywał wysłanie z Konstantynopola posiłków pod wodzą Pomp~jusza, brata 1-lypacjusza. Oręż nie był jedynym dostępnym dla niego narzędziem walki. W owym czasie znaczna część Kaukazu znajdowała się w rękach Sabirów, koczowniczego plemienia spokrewnionego z Hunami. Nie utworzyli oni zwartego państwa, lecz byli podzieleni na wiele szczepów, często zwaśnionych między sobą. Niektóre z nich pozostawały na żołdzie Persów i walczyły w Lazyce po ich stronie. Na swoich tyłach miały federację szczepów pod rządami kobiety imieniem Boa. Justynian i Teodora słali do barbarzyńskiej księżniczki listy wraz z kosztownymi darami i subsydiami w złocie. W rezultacie tych zabiegów wojownicy księżniczki napadli na swych properskich pobratymców i wyrżnęli ich co do nogi-. Jed 86 87 PRAWO RZYMSKIE I BUNTY noczeynie wojska rzymskie pod nowym dowódcą Piotrem zaatakowały w l,azyce. Persowie wycofali się z ciężkimi stratami, a Lazyka, klucz do Morza Czarnego, pozostała nadal pod rzymskim protektoratem. Jesienią 528 roku wszczęto na nowo pertraktacje, które doprowadziły ~~~, ~;mx~_"-~.i~ .. ~ ,.~_-..r_~ v li(i.mu vaauvily lllt t't'I-Saflll. Just nian mó ł ż wić vuzasadnion Y g Y ą nadzieję, że nic dojdzie do dalszych incydentów z Persją. W ciągu wyjątkowo surowej zimy przełomu lat 5213 i 529 rzeczywiście nic się nie wydarzyło. Ale już z pierwszą wiosną Mundhir, władca jednego z arabskich księstw w Mezopotamii i od długiego czasu wasal Persji zdecydował się dokonać najazdu na ziemie cesarstwa. Czy był do tego upoważniony przez Wielkiego Króla w Ktezifonie - nie wiadomo; głowy państw wolą nie wiedzieć o tego rodzaju przedsic~wzięciach aż do czasu uwieńczenia ich pomyślnym skutkiem. Dzicy jeźdźcy beduińscy Mundhira przebyli w skok granicę, przebiegli przez północną Syrię, rabując, paląc i gwałcąc po drodze, i dotarli aż pod mury Antiochii, trzeciego z kolei co do wielkości miasta w cesarstwie. Według relacji, które mogły być całkiem prawdziwe, poganin Mundhir w jednym tylko dniu złożył swym bogom ofiarę z czterystu chrześcijańskich dziewic. Justynian musiał działać. W miesiąc po najeździe Mundhira Belizariusz został mianowany głównodowodzącym wojsk rzymskich na wschodzie. Nie ma potrzeby szczegółowo przedstawiać przebiegu jego operacji wojskowych, do których należała ekspedycja karna przeciwko Mundhirowi. Nie przyniosły one ani wielkich zwycięstw, ani też wielkich klęsk. Tymczasem Justynian próbował osiągnąć porozumienie za pomocą bezpośrednich kontaktów z królem Persji. Dopóki przewaga militarna była po stronie Persów, cesarz nie śpieszył się z krokami pojednawczymi. Ale na początku roku 529 wyprawił do Ktezifonu Magistra Officiorum IIermogenesa z imponującym orszakiem i wspaniałymi darami. Hermogenes przybył tam w lipcu i rozpoczęły się rokowania. Żadna ze stron nie miała ochoty iść na ustępstwa i żadna nie była dostatecznie silna, aby wymusić ustępstwa na swoim partnerze. Rozmowy przewlekały się. Rząd perski miał ręce związane koniecznością zdławienia wielkiego powstania chłopów przejętych duchem utopijnego egalitaryzmu mazdakitów. Po stronie rzymskiej natomiast wchodziły w grę trudności, których Justynian nie przewidział. Samarytanie byli ludem wieśniaczym, zamieszkałym głównie w okolicach miasta Neapolis (Nablus) w północnej Judei. Od wieków oddzieleni od ortodok WOJNA Z I'F:HS,J~j syjnej społeczności żydowskiej, która odnosiła się do nich z nienawiścią i pogardą,w oczach chrześcijan uchodzili za niewiele lepszych od pogan. Ze względu na ich niską pozycję społeczną i brak możnej opieki, chciwość rzymskich poborców podatkowych w jeszcze większym stopniu dawała się im we znaki W ż chłopom w ogóle, lch bieda znajdowała jednak wsparcie w solidarności społecznej, której podłoże stanowiło mocne przekonanie, że są wybrańcami 13c>ga. Osiemdziesiąt lat wcześniej podnieśli zbrojny bunt i w zaciekłych walkach partyzanckich bronili swoich spieczonych od słońca wzgórz. Justynian, któremu przyświecał dalekosiężny cel wprowadzenia prawowiernego chrześcijaństwa na całym obszarze uniwersalnego cesarstwa, widział w nich po prostu uciążliwą, zatwardziałą mniejszość, którą trzeba było nauczyć rozumu. Toteż w roku 5213 wydał edykt nakazujący zamknięcie synagog i zabraniający Samarytanorln przekazywania swego mienia czy to w drodze sprzedaży, czy za picu spadkowego komukolwiek poza chrześcijanami. Reakcja była natychmiastowa. Samarytanie chwycili za broń. Ich przywódca Julian, którego rzymskie źródła przedstawiają oczywiście jako bandytę, ogłosił się cesarzem w Neapolis. Rzymska załoga miasta została wyrżnięta, a Julian, ukoronowany przez arcykapłana samarytańskiego, przewodniczył wyścigom rydwanów w miejscowym hipodromie, na wzór cesarza konstantynopolitańskiego. Trzeba było co prędzej skierować do Samaru oddziały stacjonujące w innych wschodnich regionach. W latach 529 i 530 wojska cesarskie zdobywały na nowo wioskę po wiosce i wzgórzt: po wzgórzu, a gdy kraj został spacyfikowany, nastąpiły okrutne: kary. Ogółem zginęło przeszło sto tysięcy Samarytan. Na razie ten kłopot został zlikwidowany i Justynian mógł znowu zająć się swymi planami. Ale wśród Samarytan nadal po cichu wrzała wrogość. Dwadzieścia lat późnic: j biskup Cezarei doniósł, że Samarytanie są już bardziej skłonni do współdziałania, wobec czego złagodzono narzucone im ograniczenia. Jednak po kilku latach znów podnieśli bunt, tym razem - rzecz niesłychana - wspierani przez miejscowych żydów. Chrześcijanie zamieszkali w Cezarei zginęli od miecza, a gubernator Palestyny został zamordowany. Trzeba było długotrwałych i krwawych represji, aby zmusić resztki Samarytan do uległości. Gdyby Justynian miał trochę mniej pewności siebie, to opór stawiany jego polityce przez tak nikłą mniejszość mógłby go zniechęcić. W roku 530 Rzymianie podjęli na nowo ofensywę przeciwko Persji. Na północy Sittas, na południu zaś Belizariusz odnieśli po 88 89 PRAWO RZYMSKIE 1 BUNTY ważne zwycięstwa, ale perska kontrofensywa w Mezopotamii wkrótce przy~~róciła na froncie równowagę sił. Tymczasem inżynierowie Justyniana, posuwając się za wojskami, budowali i naprawiali drogi i fortyfikacje na całym pograniczu. Wojna z Persją okazywała się n r -_ KOSZLUWIIa. W U~SHa pULt'Zt.'IJlle l1U piiilluwallt'~ Ull lldwltd VLCIIJy w y na zachodzie były związane na wschodzie, a wielkie zasoby pieniężne nagromadzone przez Anastazjusza zaczynały poważnie topnieć. Ale i Persowie odczuwali ciężar wojennego wysiłku. Jak widzieliśmy, mieli duże trudności wewnętrzne, poza tym wzrastał napór nomadów ze stepów środkowej Azji na północno-wschodnią granicę Persji. Wielki Król Kawad był już stary. Zasiadał na tronie od roku 488, kiedy Justynian jeszcze nie wyszedł z lat dziecięcych, i pragnął uregulować sprawę następstwa na korzyść czwartego z kolei, ulubionego syna Chosroesa. Justynian doznał uczucia ulgi, ale bynajnlnicj nie zdziwienia, gdy w czerwcu 531 raku arabski książę Mundhir ostrożnie nawiązał rozmowy z lokalnym przedstawicielem władz rzymskich, proponując podjęcie na nowo rokowań między dwoma wielkimi monarchami. Zaledwie puszczono w ruch ciężką machinę dyplomatyczną - podróż z Konstantynopola do Ktezifonu trwała długo - zmęczony i zakurzony jeździec przywiózł Justynianowi wiadomość, której cesarz oczekiwał. Król Królów umarł. Jego syn Chosroes, całkowicie zaabsorbowany obroną przed roszczeniami innych pretendentów do tronu, dążył do porozumienia. Jakkolwiek cesarzowi pilno było do zawarcia pokoju na wschodzie, wiedział, że nie powinien okazywać zbytniego pośpiechu. Wysłał do stolicy Persji Magistra Officiorum I-Iermogenesa i patrycjusza Rufinusa. Po kolejnych trzymiesięcznych zawieszeniach broni podpisano we wrześniu 532 traktat pokojowy. Nazwano ten pokój wieczystym, gdyż miał trwać wiecznie. Nie trzeba przypominać, żt: nie trwaŁ Rzymianie zachowali protektorat nad królestwem Lazyki, odcinając tym samym Persję od Morza Czarnego. Zwrócono sobie wzajemnie ~>bszary zagarnięte w toku ostatnich działań wojennych przez jedną i drugą stronę. Uznano zwierzchnictwo Persji nad Iberią - obecną Gruzją - kładąc przez to chwilowo kres rzymskim próbom okrążenia Persji od północnej flanki. Ponadto Rzymianie zgodzili się płacić Persji poważną sumę jedenastu tysięcy funtów złota rocznie, pod pozorem dopełnienia warunków traktatu sprzed stu pięćdziesięciu lat, zobowiązującego cesarstwo do pokrywania kosztów obrony przełęczy kaukaskich przed stepowymi nomadami; w rzeczywistości był to rodzaj daniny. Porozumienie to kosztowało drogo, szCZOnItOfILIWOSC CESARSKA I MN1EJSZOSCI RN;LIGIJNE ale nie zaprzepaszczało żadnych żywotnych interesów rzymskich, nade wszystko zaś rozwiązywało Justynianowi ręce dla innych przedsięwzięć. SZCZODROBLIWOŚĆ CESARSKA I MNIEJSZOŚCI RELIGIJNE Podczas gdy wojska rzymskie walczyły, Justynian zwracał swe myśli ku innym sprawom. W dniu 1 stycznia 528 obchodził uroczyście swe wprowadzenie na drugi konsulat. W późnym okresie cesarstwa istniał zwycza j, że nowo mianowany konsul rozrzucał pieniądze wśród miejskiego pospólstwa. W gruncie rzeczy nie miał żadnych innych obowiązków. Powodowany chęcią trwałego odciśnięcia w świadomości poddanych obrazu nowego panowania, Justynian prześcignął wszystkich swych poprzedników, ciskając garściami złote monety z worka, jak confetti, w tłum zgromadzony wzdłuż ulic stolicy. W tym samym czasie odbudował z cesarskich funduszów wiele miast podupadłych wskutek ciężkich warunków, ozdabiając je teatrami, łaźniami i portykami. Kilku z tych miast, być może: nawet wszystkim, nadał nową nazwę Iustinianopolis, czyli Miasto Justyniana. Nowy władca zdecydował, że Rzymianie powinni podzielać jego przeświadczenie o rozpoczęciu się nowej ery. O ile wiadomo, Justynian nie powracał już nigdy do swej rodzinnej wioski w zachodniej Tracji. Ale na pewno nie zapomniał o niej. Jednym z jego pierwszych przedsięwzięć jako wyłącznego monarchy było założenie w pobliskiej Bederianie całkiem nowego miasta, zaprojektowanego i zbudowanego przez stołecznych architektów i inżynierów kosztem cesarskiej szkatuły. Nazwał je Iustiniana Prima - Pierwszym Miastem Justyniana. W roku 535 doszło ono do takiego rozkwitu, że było już siedzibą arcybiskupa. W początkach następnego wieku Iustiniana Prima padła ofiarą wielkich najazdów Słowian na Bałkany; ostatnia wzmianka o niej pochodzi z rollu 602. Ale pamięć o tym mieście przetrwała, a jego nazwa pojawiała się w tytulaturze niektórych serbskich arcybiskupów aż do roku 1718. Nie wiadomo na pewno, gdzie leżała Iustiniana Prima. Najbardziej prawdopodobną lokalizacją jest Carićin grad, na południe od Niszo, gdzie archeologowie odkryli duże ufortyfikowane miasto, pochodzące - jak stwierdzono na podstawie g0 91 PRAWO RzYMSKIE I HUN'I'Y monet - z szóstego wieku. Niedaleko stamtąd, na miejscu dzisiejszego Lipljanu, odbudowano dawne miasto lJlpiana, założone przez Trojona, i dano mu nazwę lustiniana Secunda. W dniu 29 listopada 52ti roku wielkie miasto Antiochia w Syrii bardzo ucierpiało wskutek trzęsrenia ziemi. Justynian r 'Teodora współczesne relacje na ten temat wyraźnie wiążą jej imie~ z imieniem cesarza - pośpieszyli z wysłaniem hojnej pomocy na odbudowę. Barwna osobowość Teodory mogła przejawiać sio z całkowitą swobodą również w innych okolicznościach. W lecie 52tś C'OkU Teodora postanowiła odbyć kuracja u wód mineralnych w Pythion, w północne-zachodniej części Azji Mniejszej. Jej podróż stała się okazją do roztoczenia cesarskiego przepychu. Przejeżdżała przez kraj w asyście prefekta miasta, oddziału gwardii pałacowej i eunuchów oraz orszaku liczącego cztery tysiące osób, rozdając pieniądze ludowi i obdarzając po książęcemu kościoły w miastach i w ciach na swe j drodze. Być może to Justynian był inicjatorem tego demonstracyjnego przejazdu. Pomysł innego pokazu cesarskiej szczodrobliwości pochodził przypuszczalnie od same j Teodory. Pewnego dnia wezwała ona do swoich komnat w pałacu wszystkich właścicieli domów publicznych w Konstantynopolu, wygłosiła do nich kazanie o tym. jak złe życie prowadzą, i spytała, jalardzo zadowolony. Zdawało mu się, że już wie, w jaki sposób może dojść do zjednoczeniowej formuły. W dniu 15 marca 533 ogłosił, w formie cesarskiego edyktu. wyznanie wiary, które nie wspominało ani słowem o soborach powszechnych, unikało zwrotu "dwie: natury" i stwierdzało, że jedna z osób Trójcy Świętej cierpiała cieleśnie. Edykt ten rzucał klątwę na zwolenników Nestoriusza, "którzy rozdzielają jedynego Pana naszego Jezusa Chrystusa i nie uznają, iż błogosławiona Dziewica Maryja była prawdziwie Matką ł3oga", jak również na skrajnych manofizytów, "którzy zaprzeczają, jakoby Jezus Chrystus był współistotny z Bogiem Ojcem w swojej boskości i współistotny z nami w swym człowieczeństwie ". Zdaniem Justyniana, jego wyznanie było w zgodzie z wiarą katolicką, a jednocześnie żaden rozsądny monofizyta nie mógł przeciwko niemu oponować. Łatwo powiedzieć - jak to czynili niektórzy historycy Kościoła - że Justynian był "teologiem amatorem". Ale w Konstantynopolu nie znalazłbyś zawodowych teologów, to jest ~t ~_ u. w ~ ,ł 9. Gtowa portretowa, pT~ypuszczalnie Teodory In;FUIiMA I'NeIW takich, którzy odbyli systematyczne studia i na ich zakończenie zlożyli egzamin- '!, drugiej sumy Justynian nie był zwyklyrn nie douczonym dyletantem. 'Z.nał ogromną, odstraszającą literaturę teologiczną równie dobrze jak wi4kszość obecnych w stolicy biskunńyr lVligł nriv twm W vnstrznn;l Ćw1s7l1WmnŚO 1'nz5z('z('r>lalacef_r() ,, wpływu różnicy ideologicznych. Nie potrafił jednak zro-r.umieć głębokiego niezadowolenia społecznego, które znajdowało wyrolco zakorzenionych przekonań religijnych. Ostatecznie jego nowa doktryna "teopasyjna" nie przyczyniła się w niczym do religijnej jedności cesarstwa. REFORMA PRAW IG. Kośoiuł S. Vitale 7u Ra7~~entnu Inna inicjatywa zmierzająca do osiągnięcia wewnętrznej jedności, a podjęta przez Justyniana w początkach jego rządów, przyniosła pomyślniejsze skutki. Justynian pojmował, że obok religii prawo jest najpotężniejszym czynnikiem zespalającym społeczeństwo. Itzyrnianie rrtieli zaiste wszelkie powody do dumy ze swego systemu prawnego. I'ud względem subtelności rozróżnień, logicznej struktury i wszechstronności zasięgu przewyższał on znacznie wszystko, cu w tej dziedzinie stworzyli Grecy. Ale w szóstym wieku prawo rzymskie popadało w coraz większy chaos. Głównym źródłem ustawodawstwa były cesarskie dekrety i orzeczenia wybitnych jurystów w poszczególnych sprawach. Namnoźyło się ich w końcu tyle, źe nawet najpilniejszy prawnik nie był w stanie posiadać, a cóż dopiero czytać, wszystkich potrzebnych tekstów. Poza tym nieuniknione były niejasności i sprzeczności między autorytetami wypowiadającymi się w ciągu z górą piciu stuleci. Co więcej, niektóre koncepcje odziedziczone po dawnych czasach były niezgodne z tvymaganiami chrześcijańskiego społeczeństwa. Na przykład małżeństwo traktowano wyłącznie jako zagadnienie prawa cywilnef~n, bez żadnych aspektów religijnych. Prawo v~ł-_^-.mości zaśmiecały bardzo dawne zwyczaje, które zupełnie nie odpowiadały warunkom panującym w szóstym wieku. Jednym słowem, prawo rzymskie zmieniło się w dżunglę, przez którą zręczny prawnik mógł wyrąbywać ścieżkę nie zawsze prowadzącą do sprawiedliwości. 97 I'ItelWO R'l.YMSKIr; I 13UN'1'Y Wcześniejsze próby kodyfikacji praw - ostatnią podjął przed stu laty cesarz leodozjusz lI - nic wychodziły poza zwykłą mechaniczną kompilacja cesarskich edyktów i były już zresztą całkiem przestarzałe. Sprawy te dręczyły Justyniana jeszcze przed wstą,,;r,nir,_m n_o tr rw .lrmtn _ W;mir~rn l:rinis rw~;r irvtn ssrllnYnwn;1 re fnrma. która by przywróc ła rzymslcicniu prawu~~ pierwotną klarowność, usunęła wszelkie niepewności i sprzeczności i odrzuciła wszystkie nieprzydatne anachronizmy. Jedynie taki kodeks praw cldpowiadałby potrzebom odbudowanego chrześcijańskiego cesarstwa, które on, spadlsobicrca Augusta i Konstantyna, miał wkrótce zapoczątkować. W pogańskim adwokacie 'lrybonianie, człowieku o imponującej erudycji i możliwościach intclelstualnych, Justynian znalazł współpracownika, który podzielał jego wielką koncepcję, a porl,dto wiat dosyć energii, umicjatności technicznych i zdolności orgallizacy jnych, aby jrmy praw było zebranie wszystkich orzeczeń jurystów z okresu klasycznego, uporządkowanie ich według układu rzeczowego i podzielenie na piaćdziesiąt ksiąg. '1'o wielkie przedsiawzięcie zostało zapoczątkowane 15 grudnia 530 edyktem adresowanym dc> '1'ryboniana, wówczas już C~uaestora Sacri Palatii, który sam miał sobie dobrać do pomocy komisja. Członkowie komisji mieli wyselekcjonować odlo>wiednie fragmenty z wszystkich pism tych jurystów, którym poprzedni cesarze przyznali prawu interpretowania aktów ustawodawczych, eliminując przy tym wszelkie powtórzenia i sprzeczności oraz zmicni 4_ ..h ....l:ul~. . 1 ,11... , t,. ."L, . rl ,r, r, mnrt~ ~ hvi rrwnayi v_ oy. .m . .... ~ j . ~a a.... ", ~..-... j . ,...,.. ::r..r;:.'.'.,. . .,h _~ ~ i _ , wena w sądzie tego resortu. Za kadencji Jana z Kapadocji stosowano także inne środki sanacyjna, mianowicie redukcja przerostów personalnych w wielu resortach państwowych, usuwanie ludzi z zajmowanych przez nich synekur i skreślanie z listy płac tals zwanych martwych dusz. Z kolei przystąpiono do drastycznej redukcji niektórych bardzo kosztownych służb państwowych, jak poczty cesarskiej. Dotychczasowy system stacji pocztowych z wymianą korni co pięćdziesiąt kilometrów zachowano jedynie wzdłuż głównego traktu do perskiej granicy. Gdzie indziej albo go zlikwidowano, albo zachowano tylko w bardzo ograniczonej formie. Wreszcie podjato powaźną próbę wyegzekwowania podatków od tych, którym byłoby najłatwiej je płacić, to jest od ludzi bogatych. Wymagało to przypuszczania szturmu do całego szeregu umocnionych pozycji, miedzy innymi zaatakowania powszechnego immunitetu warstw wyższych w zakresie kar cielesnych, jak również łapowniczych porozumień miedzy członkami tych warstw społecznych a lokalnymi urzadnikami. /~utorzy wspólczesnych źródeł, na-leżący przeważnie do klas wyższych, raczą nas niesamowitymi historiami o niegodziwościach popełnianych przez podwładnych Jana z Kapadocji, którzy za niepłacenie podatków ośmielali się - rzecz nie do wiary! - więzić i poddawać chłoście osoby zajmujące wysoką pozycja społeczną. Już same przezwiska, pod którymi ci ludzie byli znani - jak l~lolssandcr "Nożyk"* lub Jan "~elazne cegi" -- brzmiały złowieszczo. Nicw<łtpliwie zdarzały się wypadki przesadnej gorliwości. A wielu urzędników Jana miało r!ie mniejszą chrapka na to, aby nabić własną kieszeń, n.iż ich poprzednicy. Ale dochody cesarstwa wzrosły i pozatykano przecieki. Doraźnym skutkiem wszystkich tych działań było zgromadzenie się w Konstantynopolu znacznej liczby ludzi żywiących jakąś urazę. Zwolnieni pracownicy urzędów państwowych, funkcjonariusze poczty, drobni ziemianie, którzy zostali nie tylko zrujnowani, ale i poniżeni w oczach swych współtowarzyszy, samowolni osadnicy wyeksmitowani z cesarskich majątków, słudzy i pieczeniarze tych, Byto to przezwisko bardzo bezwzgl~dne(;o urzędnika w resorcie podatkowym (n.K.). 102 ~ 103 Pla-1W0 ItIYMSKIL: I I3LTNTY którzy już nie mogli sobie pozwolić na utrzymywanie świty wszyscy ściągali z prowincji do stolicy zarówno dlatego, że tutaj żytu się łatwiej, jals i z powodu upartej nadziei, iż zdołają wYJednać u cesarza lub jego najwyższych uriędników wynagrodzenie swych l; rzvwrrl 'r.."",.,. ~.__ . _ -~ ---~--~=c u~ ~~l gulli~a~ja i,ransportu r niepewnoś<~ życia gospodarczego w prowincjach powodowały przejściowe zahamowania dostaw żywności dla stolicy. Okazało się konieczne obniżenie jakości chleba rozdawanego zarejestrowanym głowom rodzin. Razem wziąwszy, tworzyło tu mieszankę wybuchową. Ostre represje zastosowane w ostatnich latach panowania Justyna w Konstantynopolu, Antiochii i innych miastach znacznie umniejszyły siłę i wpływy Błękitnych i Zielonych. Justynianowi przestali być potrzebni. Organizacje te jednak, jak widzieliśmy, koncentrowały wokół siebie emocje i wierność mas. Zatrudniani przez oba stronnictwa najwybitniejsi woźnice rydwanów byli prawdziwymi bohaterami ludowymi. A kiedy dziesiątki tysięcy Zielonych i Błękitnych zgromadziły się w hipodromie, stanowili oni autentyczny środek nacisku mas na władcę. Wśród wzrastającego niepokoju i niepewności w pierwszych latach rządów Justyniana ludzie zwracali się znowu do tych organizacji, szukając u nich zachęty i poparcia. Istniejąca między nimi od dawna rywalizacja, pomimo pozorów zaciekłości, była w istocie czymś sztucznym. Błękitnych i Zielonych więcej łączyło z sobą niż dzieliło. W pierwszych dniach stycznia a32 roku, w samym środku chłodnej, wilgotnej zimy konstantynopolitańskiej, cała ludność żyta w dużym napięciu nerwów. Zieloni zorganizowali w hipodromie demonstrację, sl~arżąc się na samowolne postępowanie władz, przy czym nie oszczędzali nawet cesarza. "Bodaj się ten Sabbatius nigdy nie był unudził - krzyczeli - żeby nie spłodził syna mordercy." ,Jedynymi mordercami jesteście tu wy" - odpowiadali Biękitni. I demonstracja przerodziła się w normalną rozgrywkę na mocne słowa między dwoma stronnictwami, po czym zakończyła się opuszcieniem hipodromu przez rozwścieczonych Zielonych. W ciągu kilku najbliższych dni na ulicach toczyły się bójki i walki, a policja prefekta miasta aresztowała sporo aktywistów fakcyjnych. Kilku skazano na śmierć. W tłumie, który się zebrał, aby oglądać egzekucje, panował groźny nastrój. Zdenerwowany kat Fuszerował swoją robotę i dwóch skazańców, jeden Błękitny i jeden Zielony, zwaliło się z szafotu żyjąc jeszcze. Tłum zaczął głośno skandować: iA(3laDtJIECJfA FINAN:iU'vYl~: "Do kościoła, do kościoła." 'l, pobliskiego klasztoru Sw. Konona wypadiu na plac kilku zakonników, chwycili obie ofiary i l~od osłoną tłumu przewieźli łodzią przez Busfur, du Icuściula Św. Wawrzyńca, który miał przywilej azylu. Prefekt postawił przed kościołem uzbrojonych strażników, a na ulicach Ilum dniej denruusvuwul, u~magając się uniewinnienia skazańców. Trzy dni później, wc wtorek 13 stycznia, gdy rozpoczęły się w hipodromie wyścigi rydwanów, ogromna ciżba widzów zaczęła wykrzykiwać hasła żądające uwolnienia obu nieszcześliwcciw; ale władze pozostawały nieugięte. Pod koniec tego popołudnia dwa stronnictwa nagle zjednoczyły się we wspólnym froncie pm;eciwku rządowi. Zapomniawszy o dzielącym je tradycyjnie wspólzawokiego pałacu i także ją podpalili. Ogień rozprzestrzeniał się szybko i zanim noc zapadła, kościół Mądrości Buźej zamienił się w kupę dymiących zgliszcz, a wiele gmachów publicznych wzdłuż Mese stało w płomieniach- Wieczorem tłum się rozproszył, ale przywódcy nie próżnowali. Następnego dnia rano, gdy wyścigi znowu się rozpoczyły, Justynian miał niewątpliwie nadzieję, że oba stronnictwa, dawszy upust swym namiętnościom, powrócal do tradycyjnego rytuału wzajemnego obrzucania się obelgami. Spotkał go jednak zawód. Solidarność stronnictw nie załamała się, a ich żądania przybrały charakter otwarcie polityczny. Podczas gdy kilka band grasowało po ulicach podpalając domy, reszta zgromadziła się w hipodromie i domagała się usunięcia ze stanowisk nie tylko Eudaimona, prefekta miasta, lecz także Jana z Kapadocji i Tryboniana. Cesarz zrozumiał, że jedyną szansę odzyskania kontroli nad sytuacją mogły dać szybkie ustępstwa, toteż nie zwlekając oznajmił o dymisji trzech dygnitarzy. Ale obywatele Konstantynopola zakosztowali już władzy i nie mieli ochoty tak łatwo wypuścić jej z rąk. W całym mieście szalały pożary, tłum oblegał pałac cesarski. Justynian wraz z obecnymi przy nim ministrami i senatorami znalazł się w kłopotliwym poło 104 105 r'K.1W<) IiGYI\1`iłjslsa rzymskiego nie chciały z nimi współdziałać. A co z senatorami obecnymi w pałacu'? Dwaj z nich, Ilypacjusz i Ponrpejusz, siostrzeńcy Anastazjusza, byli Isiedyś rywalami Justyna do cesarskiego tronu. ('zy można było ufać, że nie sprf)bują tego s~trnego po raz wtóry' Ilu spośród tych sanatorów asekurowało się na obie strony przyflotowuj<łc sobie grunt na wypad ols dojścia do władzy nowego monarchy'? 15 stycznia wieczorem tłum okrzyknął cesarzem trzeciego sicwtrzcńw Anastazjusza, 1'robusa; Probus jednak - podobnie zresztą jals wielu zamożniejszych obywateti dyskretnie opuścił był stolicy, za co lud zemścił sicz podpalując jego donn. Justynian bał sicz śmiertelnie zamachu na swoje życic ze strony osób przebyww olmwincla sicz za nim, nabrał otuchy. A gdy zacze;ly sicz szerzyć hc>głoski, .I~lkok>y .lustynian ucic'lsł I>otajeruni(' z miasta, zgodził sicz, ak>y go nrzmiuziono d~ łri_nociromu i t_IOSadzono w cc sarslsiej loży na tronie, przybranego w purlłurow,ł szatek ccsarslsą. 'Plum wznosił okrzyki na jogo cześć i slsbclgi łoxi adresem Justyniana i '1'eodory. W tym czasie, za drzwiami wiodącymi z cesarskiej loży do lrlłacu, Justynian i jego najbliżsi wspó łprły patriarcha i cesarz. Należała wiec dc)stosuwać te budwn~lę du jej i ultlseji budzie wchudz,lcy _ocm atralmvinrać~ ravme4ini nvivili.>ar ii ..G;'J .........b...,_. -- .,._..~_..___ ..-.,..._. ....._..__ i niewielka własna liczebność współdziałały w zacieśnianiu wzajemnych stosunków. Wandalowie jeszcze pod jednym względem bardzo się różnili od współczesnych im barbarzyńców, mianowicie doceniali znaczenie potęgi na morzu. Wprawdzie wandalska flota nie stanowiła regularnej siły zbrojnej, jak flota cesarstwa rzymskiego w dobie jego rozkwitu, ale w piątym wieku panowała na zachodnim obszarze Morza Śródziemnego. Sycylia, Sardynia, Korsyka i Baleary dostały się w ręce Wandalów, aczkolwiek później Sycylię odebrał im Teodoryk na czele swych Ostrogotów. Rzym i inne miasta Italii przestały otrzymywać dostawy zboża z Afryki. W roku 455 król Genzeryk dokonał desantu u ujścia Tybru, po czym zdobył i złupił sam Rzym. Swoim postępowaniem przy tej okazji Wandalowie zasłużyli sobie na reputację bezwzględnych grabieżców i niszczycieli. W roku 468 cesarz wschodniorzymski Zenon wysłał z Konstantynopola wielką ekspedycję przeciw afrykańskiemu królestwu. Flota rzymska została całkowicie zniszczona w bitwie morskiej, a straty Rzymian w zabitych były olbrzymie. W roku 477 król Genzeryk, umierając w sędziwej starości, mógł obejrzeć się wstecz na półwiekowy nieprzerwany okres powodzeń. Pięćdziesiąt lat później sprawy przybrały już inny obrót. Królem Wandalów był Hilderyk, wnuk Genzeryka. Był an zarazem potomkiem cesarza rzymskiego, ponieważ jego matkę, księżnę Eudoksję, córkę Walentyniana III, przywiózł ongiś do Kartaginy, jako jedną z najcenniejszych zdobyczy ze złupionego Rzymu, stary, srogi Genzeryk. Hilderyk chlubił się swymi rzymskimi przodkami, nie uznawał wandalskich tradycji ani norm wartości. Wyrzekł się nawet ariańskiej wiary i przeszedł na katolicyzm. Justynian widział w nim człowieka, który mógłby poddać Afrykę z powrotem pod zwierzchnictwo rzymskie. Toteż na długo jeszcze przed śmiercią Justyna nawiązał z nim korespondencję, posyłał hojne dary i pielęgnował przyjazne stosunki osobiste. Królestwo Wandalów skłaniało się ku przymierzu z Rzymem i przejawiało wrogość wobec italskich Gotów. Uwięziono królową wdowę Amalafridę, krewną Teodoryka, a Gotów z jej otoczenia wymordowano co do jednego. Przez jakiś czas wydawało się, że Afryka WOJNA T. WANDALAMI może wrócić pod rzymsku zwierzchnictwo bez potrzeby zadania choćby jednego ciosu. Ale, za sprawą spisku wandalskiej starszyzny wojskowej, llilderyk został obalony, a spiskowcy wynieśli na tron jego kuzyna i uznanego następcę, Gelimera, człowieka bardziej nn ich myśli .lmstvnian - inż wteciv ic~~lvnv cesarz rzymski. bo Hilderyka~ usunięto w roku 530 - interweniował drogą ~dyplomatyczną na rzecz swego przyjaciela, lecz próba ta spotkała się z ostrą odprawą ze strony Gelimera. Trzeba więc było odmienić plany. Justynian nie mógł już użyć królestwa Wandalów jako odskoczni do Italii, lecz musiał uczynić z niego pierwszy cel ataku. Postanowił zorganizować wyprawę przeciwko Afryce. Za pretekst posłuźyło przywrócenie Hilderykowi należnego mu z prawa tronu. Właściwy cel stanowił podbój Afryki. Pamięć o straszliwej klęsce poniesionej w roku 468 była jeszcze świeża, toteż wielu ludzi w Konstantynopolu myślało z przerażeniem o możliwości drugiej takiej klęski i - w nie mniejszej mierze - o finansowych i materiałowych kosztach tak odległych morskich działań wojennych. W portach cesarstwa przygotowywano wielką flotę. A tymczasem wywiad Justyniana także nie próżnował. Pewien Rzymianin w Afryce północnej, niejaki Pudencjusz, wzniecił powstanie w 'Trypolisie, mieście wandalskim leżącym najbliżej ziem cesarstwa, Justynian zaś posłał mu w sukurs niewielki garnizon. Jednocześnie namówiono do buntu gubernatora Sardynii Godasa, Gota w służbie wandalskiej, obiecując mu pomoc Rzymu. Gelimer dał się zwabić w pułapkę i skoncentrował swą flotę na wodach Sardynii, by zdławić tamtejszy bunt. Pod koniec czerwca 533 roku wypłynęła z Konstantynopola flota ekspedycyjna, uroczyście pobłogosławiona przez patriarchę Epifaniusza i odprowadzana wzrokiem przez Justyniana z murów cesarskiego pałacu. Ogółem flota rzymska liczyła pięćset okrętów, w tym dziewięćdziesiąt dwie galery wojenne. Płynęło na nich szesnaście tysięcy żołnierzy armii lądowej oraz trzydzieści tysięcy marynarzy i piechoty morskiej, pochodzących głównie z Egiptu lub z zachodniego wybrzeża Azji Mniejszej. Naczelnym wodzem ekspedycji był Belizariusz, któremu towarzyszyła, jak zwykle, żona Antonim. Podlegali mu bezpośrednio Doroteusz i eunuch Salomon. Wszyscy pozostali dowódcy, wyliczeni przez Prokopiusza, byli Trakami, z wyjątkiem dowódcy jazdy Aigana, ten bowiem był Hunem. Ludzie ci pochodzili z ojczyzny Justyniana, cesarz ich ro 116 117 HAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI zumiał i mbgł im ufać. Admirał floty Kalonymos był rodem z Aleksandrii. Wojsko stanowiło różnorodną zbieraninę. Obok jednostek regularnej armii rzymskiej były tam oddziały najemników barbarzyńskich spoza granic cesarstwa - tak zwani foederati - oraz kilka tvsiecv bucellarii. to jest najemników w nrvwatnei służbie u Belizariusza. Zawijając kolejno do Heraklei, Abydos i Sigeion, flota cesarska popłynęła następnie przez Morze Egejskie do południowego przylądka Peloponezu, stamtąd zaś do Metone i Zakinthos. Dziki pertraktacjom dyplomatycznym uzyskała prawo zatrzymania się na Sycylii, która stanowiła część królestwa ostrogockiego. Warunki atmosferyczne sprzyjały ekspedycji, która bez żadnej złej przygody przebyła burzliwy często obszar wód otwartych, dzielący ją od Sycylii, i zakotwiczyła w pobliżu brzegu, na południe od Taorminy, aby odnowić zapas słodkiej wody. Bez wątpienia zaopatrzono się również w świeżą żywność, gdyż suchary dostarczone przez Jana z Kapadocji okazały się spleśniałe i wielu ludzi zachorowało. W czasie postoju u sycylijskich wybrzeży Belizariusz wysłał do Syrakuz swego sekretarza wojskowego, którym był nie kto inny, tylko historyk Prokopiusz; polecił mu przekanać się, czy Wandalowie już się dowiedzieli, że flota rzymska nadciąga. Prokopiusz miał łut szczęścia, natknął się bowiem przypadkowo na przyjaciela z lat chłopięcych, z Cezarei w Palestynie, który potem osiadł jako kupiec w Syrakuzach. Agent tego kupca, niewolnik, zaledwie przed trzema dniami przybył z Kartaginy, stolicy wandalskiej. Stwierdził, że Wandalowie nie mają pojęcia o rzymskiej ekspedycji, że w Kartaginie panuje zupełny spokój, a główne siły morskie Wandalów są wciąż skoncentrowane na wodach Sardynii, przeciwko Godasowi. Prokopiusz udał, że miałby ochotę przespacerować się po mieście pod przewodnictwem niewolnika swego przyjaciela, i zaprowadził go do portu, skąd zabrała ich obu ośmiowiosłowa łódź należąca do floty rzymskie j; w kilka godzin później sam Belizariusz na okręcie flagowym wypytywał niewolnika. Człowiek ten podtrzymywał swą pierwszą relację. Nie mogąc prawie uwierzyć w takie szczęście, Belizariusz rozkazał, aby flota odpłynęła natychmiast w kierunku Malty. Po krótkim odpoczynku u brzegów tej wyspy płynęli dalej w stronę afrykańskich wybrzeży, wypatrując czujnie jakiegoś znaku świadczącego o bliskości groźnej floty wandalskiej. Ale główna jej część jeszcze przebywała na wodach Sardynii, reszta zaś stała zacumowana w porcie kar WOJNA Z WANDALAMI Morze Śródziemne ...:%`"1~ ;'v' :,~......... .._.....,. .---. w: . ~r-' ~- ~ -mrr~ m.wuo - ~ Mons Pappua Decimu~ RTAGI " Bulla Regia~ CEUTA pmQ HaR,dd~'~-' Tricamarum ~Thacia ~1~ Tipasa Sicca Veneria ~Laribus '"ĄDRUMETUM Bagae . vAmmaedara Tapsus Thevesta Mascula ~Cillium Caput Vada Thamugadi ~Thelepta ~ ~, uspa Campi Catonis( )~ ~ustmianopolis ,, Capsa Laricus ~h ~F Marta ř i 0 200 400 JOkm ' .~:.'; ._ tagińskim. Północny wiatr zapędził Rzymian dalej na południe, niż leżało to w ich zamiarach; zaoczyli ląd na wysokości przylądka Caput Vada (Ras Kaboudia), w polowie drogi między Susą a Sfaksem. Belizariusz zwołał naradę wojenną na okręcie flagowym. Zdecydowano wysadzić na brzeg wojska lądowe, które miały następnie pomaszerować na północ trzymając się jak najbliżej morza, podczas gdy flota towarzyszyłaby im w tym samym kierunku. Desant odbył się bez żadnego-incydentu. ~wiadczy to bardzo dobrze o organizacji i dyscyplinie wojsk Belizariusza, przypomnijmy bowiem, że 118 I 119 HACGIA SOI''IA I ODZYSKANIE AFRYKI trzeba było wysadzić na otwartą plażę około dziesięciu tysięcy koni. Po zakończeniu desantu l3elizariusz zadbał przede wszystkim o to, aby ostrzec żołnierzy przed zrażeniem do siebie miejscowej ludności. "Przybyliśmy tu, aby walczyć przeciwko Wandalom powiedział - i aby wyzwolić Afrykanów, którzy są Rzymianami. Jeżeli me będziecie przestrzegać dyscypliny, to skończy się na tym, że popchniemy Afrykanów prosto w ramiona Wandalów." Wieść o wylądowaniu Rzymian dotarła tymczasem do Gelimera, który prowadził właśnie karną ekspedycję przeciwko plemionom mauretańskim na zachód od Kartaginy. Polecił on niezwłocznie swemu bratu Ammatasowi, któremu powierzył był opiekę nad stolicą, aby kazał wykonać egzekucję na llilderyku i jego więzionych stronnikach. Rozwiązywało to ręce Belizariuszowi; dyskretnie poniechał pretekstu przywrócenia Wandalom prawowitego władcy. Podczas gdy rzymskie wojska lądowe i flota posuwały się równolegle wzdłuż afrykańskiego wybrzeża na północ, Gelimer przygotowywał plan zamknięcia ich w pułapce utworzonej z trzech armii wandalskich. Ale jego sztab nie mógł się równać pod względem sprawności ze sztabem Belizariusza. Oddział Wandalów pod dowództwem Ammatasa przybył na wyznaczone miejsce za wcześnie i wysiekła go rzymska straż przednia, a sam Ammatas poległ. Drugi oddzial wandalski rozgromiła szarża sześciuset karnych lIunów, którzy napadli nań znienacka. Natomiast główne siły wandalskie pod wodzą samego Gelimera odparły przednią straż Belizariusza i wśród rzymskiej jazdy - piechotę pozostawiono w tyle - powstało chwilowe zamieszanie. Stwarzało to dla Gelimera szansę, nie zdołał jej jednak wykorzystać. Właśnie szykował się do ataku na Rzymian, gdy niespodziewanie natrafił na trupa swego brata Ammatasa, którego miał za żywego, i wtedy upadł na duchu. Belizariusz zdążył przywrócić ład w swojej kawalerii i zarządzić szarżę przeciwko znacznie przeważającym siłom Wandalów; ich szyki były zaledwie w połowie rozwinięte do bitwy. Przełamano wandalskie szeregi i kilka minut później Gelimer ze swym wojskiem uciekał na złamanie karku na zachód, w kierunku Numidii, omijając Kartaginę. O włos tylko uszedł ostatecznej klęski. Bitwę stoczono 13 września 533, koło dziesiątego kamienia milowego na drodze prowadzącej z Kartaginy na południe, nad Zatoką Tunezyjską, mniej więcej tam, gdzie obecnie znajdują się przedmieścia Tunisu. Następnego dnia wojska rzymskie rozłożyły się obozem pod murami miasta, a flota wpłynęła na wody Zatoki Tu WOJNA Z WANDALAMI nezyjskiej. Belizariusz mógłby wkroczyć do Kartaginy. Pozostali w mieście Wandalowie schronili się w kościołach, korzystając z prawa azylu. Duchowieństwo katolickie przejmowało z powrotem kościoly skonfiskowane przez arian, łącznie ze wspaniałą bazyliką Św. Cypriana. Bramy stały otworem, uradowani mieszkańcy zawieszali wzdłuż murów latarnie na powitanie Rzymian. Belizariusz obawiał się jednak zasadzki w wąskich uliczkach miasta. Dopiero nazajutrz, w niedzielę 15 września, odbył uroczysty wjazd do Kartaginy wśród wiwatujących, uniesionych radością tłumów. Udał się prosto do królewskiego pałacu, gdzie przy jął wybitnych przedstawicieli miasta siedząc na tronie króla Gelirnera. Była to niedwuznaczna lekcja: panowanie Wandalów skończyło się i Afryka połączyła się znowu z cesarstwem rzymskim. Wojsko trzymano w ryzach żelaznej dyscypliny - pewien obserwator powiada, iż żołnierze płacili nawet w sklepach za to, czego im było potrzeba - i bardzo dbano o życzliwość obywateli. Na wsi w pobliżu stolicy sprawy nie przedstawiały się równie pomyślnie. Chłopi, Fenicjanie lub Berberowie z języka i kultury, uczuciowo mniej związani z Rzymem, obawiali się zimnej sprawności rzymskich poborców podatkowych. Gelimer, który ze swymi Wandalami rozłożył się obozem w Bulla, cztery dni drogi na zachód od Kartaginy, wypłacał nagrody za każdą przyniesioną mu głowę rzymskiego żołnierza. Z tych głów urósł wkrótce wysoki stos. Ale Gelimer musiał myśleć o innych sprawach. Przegrał bitwę i stracił stolicę, nie przegrał jednak wojny. Linie komunikacyjne Rzymian wydłużyły się niebezpiecznie, a tymczasem zbliżała się zima, kiedy żegluga morska zagraża życiu. Czym prędzej odwołał z Sardynii swego brata Zazo wraz z podległymi mu siłami. Poza tym zabiegał nie bez powodzenia o przyjaźń plemion berberyjskich, których naczelnicy pośpieszyli byli przeważnie do Kartaginy, aby zapewnić nowych władców o swojej wierności. Wkrótce mógł podejść pod stolicę. Belizariusz śpiesznie naprawiał zaniedbane mury obronne. Gelimer odłączył wprawdzie jeden akwedukt, ale nie udało mu się całkowicie odciąć dostawy wody. W mieście jego agenci nie marnowali czasu, a nie wszyscy mieszkańcy byli tak życzliwie usposobieni do Rzymian, jak się wydawało. Król Wandalów przekupywał nawet huńskich kawalerzystów Belizariusza. A Belizariusz mógł tylko przyrzekać Hunom jeszcze hojniejsze nagrody, kazać im złożyć przysięgę wierności i nie tracić nadziei, że wszystko będzie dobrze. 120 121 HAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI Inicjatywę przejmowali Wandalowie. Zanim zima dobiegłaby końca, nieliczne wojska rzymskie mogły się wykruszyć wskutek partyzanckich działań wojennych, dezercji i demoralizacji. Belizariusz postanowił narzucić nieprzyjacielowi regularną bitwę. Jego żołnierze byli lepiej wyszkoleni, a poza tym wiedział, że potrafi przechytrzyć i wywieść w pole miernych dowódców wandalskich. W połowie grudnia wyprowadził z miasta swą jazdę i, zagrażając obozowi Gelimera, zmusił go do wydania bitwy. Stoczono ją pod Tricamarum, czterdzieści osiem 'kilometrów na zachód od Kartaginy. Zazo poległ. Wandalowie cofnęli się w kierunku swego obozu. Dopiero wtedy Hunowie Belizariusza, którzy do tej pory oczekiwali wyniku bitwy w buntowniczym nastroju, zdecydowali sIę pójść za swoim wodzem; ich grzmiąca szarża ostatecznie rozgromiła nieprzyjaciela. Poległo około ośmiuset Wandalów, podczas gdy Rzymian tylko pięćdziesięciu. Przeprowadziwszy szybki zwiad, Belizariusz zaatakował obóz Wandalów. Gelimer nie usiłował go bronić, lecz uciekł na zachód, do Numidii. Resztki wojsk poszły za przykładem króla, porzucając swoje rodziny i całe mienie. Armia wandalska przestała istnieć. Wandalowie jako lud w istocie znikli z powierzchni ziemi, wycięci w pień albo wchłonięci przez otaczających Rzy mian i Berberów. Belizariusz zawładnął obozem, wyłapał Wandalów chroniących się po kościołach i pomaszerował dalej na Hipponę; wkroczył do tego miasta nie napotykając żadnego oporu. Zagarnął tam skarbiec królewski, jak również wielu wandalskich notabli, którzy oczekiwali jego przyjścia czepiając się opiekuńczych ołtarzy w różnych kościołach miasta. Gelimer wymknął się jednak z rąk Belizariusza. Z garstką wiernych sobie żołnierzy uciekł w niedostępne góry południowej Numidii, gdzie miejscowi Berberowie udzielili mu schronienia. Ale przestał się liczyć: był królem bez poddanych. Okrążony przez rzymskie oddziały, spędzał czas na układaniu łacińskiego poematu o swych nieszczęsnych losach. Ukończywszy ten rapsod, wyprawił posła z białą flagą do rzymskiego dowódcy Farasa, prosząc o dostarczenie mu liry, na której mógłby sobie wtórować, gąbki do ocierania łez i bochenka chleba. Pod koniec marca 534 roku złożył wreszcie bezwarunkową kapitulację na ręce Belizariusza. Tymczasem wojska rzymskie zajęły Sardynię, Korsykę, Baleary, Cezareję Mauretańską (Szerszel) i odległą twierdzę Ad Septetu Fratres (Ceuta). W ciągu sześciu miesięcy od wylądowania na ziemi afrykańskiej ŁUPY ZWYCIĘSTWA Belizariusz poddał na nowo ten kontynent władzy Rzymu. W każdym razie tak się wydawało. Utrzymywanie łączności między Afryką a Konstantynopolem nie było sprawą łatwą. Raporty naczelnego wodza dla Justyniana przekazywano prawdopodobnie drogą morską do jednego z portów peloponeskich, stamtąd zaś dalej rozstawnymi końmi. Nie wiemy, kiedy dotarła do cesarza pierwsza wieść o zwycięstwie. Do tego momentu żył w napięciu niepewności. Niepowodzenie oznaczałoby dla niego rezygnację z wszystkich nadziei na przyszłość; a nie można było wykluczyć niepowodzenia. Ale koło 21 listopada dowiedział się o zwycięstwie przy Dziesiątej Mili i o zajęciu Kartaginy, co w jego mniemaniu najwidoczniej przesądzało ostateczny wynik. W tym dniu bowiem wydał dekret wprowadzający w życie Institutiones. W dekrecie owym powiada: "Barbarzyńskie ludy, które ugięły kark pod Nasze jarzmo, wiedzą o Naszych wojennych trudach, zaś Afryka, podobnie jak niezliczone inne prowincje, które, dzięki zwycięstwom zesłanym Nam łaskawie przez Niebiosa, znowu wróciły po tak długim czasie pod rzymskie panowanie i zostały przyłączone do Naszego cesarstwa, dają im świadectwo." W preambule do dekretu Justynian uzupełnia swe dotychczasowe tytuły: "Alamanicus, Goticus, Francicus, Germanicus, Anticus", które nadał był sobie na wzór dawniejszych cesarzy, dodając nowe: "Alanicus, Vandalicus, Africanus". Był więc nie tylko nowym Augustem i nowym Konstantynem, ale również nowym Scypionem. ŁUPY ZWYCIFSTWA Gdy wiadomość o ostatecznym zwycięstwie pod Tricamarum dotarła do stolicy, cesarz ogłosił natychmiast dwa długie edykty, w których ustalał cywilną i wojskową organizację podbitych terytoriów. Ustanowiona została trzecia z kolei Praefectura Praetorium dla Afryki, obejmująca zasięgiem swego działania również Sardynię, Korsykę i Baleary. Utworzono siedem nowych prowincji. Edykt określał szczegółowo etaty i pobory wszystkich urzędników, poczynając od Praefecta Praetorium, którego personel miał liczyć 396 osób, a roczne pobory sto funtów złota, aż do najskromniejszego kancelisty. W lecie 534 roku Belizariusz został odwołany z Afryki. Justy 122 123 HAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI nian miał nowe zadania dla swego wielkiego wodza. Ze spacyfikowaniem Afryki może sobie poradzić Salomon, zdolny i doświadczony oficer. W Bizacene wybuchło Trytu jące powstanie Berberów, którzy wycięli w pień niewielką załogę rzymską. Ale z tym szybko ~i~ ~ałat.wia .Tastvnian wr'nla~ nim ~~l:rwał snhiE~ ~uńwr~ac cnrawv z bolesnej przepaści,r jaka dzieli zwycięstwo militarne od ostatecznej pacyfikacji. Miał się o tym przekonać zarówno w Afryce, jak gdzie indziej. Belizariusz powrócił z Gelimerem i wandalskimi jeńcami, obładowany łupem wziętym w Kartaginie, między innymi poważną częścią zdobyczy uwiezionej przez Genzeryka z ograbionego Rzymu w roku 455; cesarz obdarzył go zaszczytem nie mającym sobie równego i dającym świadectwo temu, jak Justynian oceniał jego osiągnięcia. Zgodnie ze starożytnym rzymskim zwyczajem przyznał mu uroczysty triumf. Nawet cesarze już od wieków poniechali tego zwyczaju. Jeśli chodzi o wodzów niższego stanu, to ostatnim, któremu dane było cieszyć się uroczystym triumfem (z powodu zwycięstwa odniesionego nad Garamantami przed 553 laty, za panowania Augusta), był Lucius Cornelius Balbus. Belizariusz kroczył na czele swych żołnierzy w stronę hipodromu, za nim szedł Gelimer, odziany w purpurowe królewskie szaty, oraz najroślejsi i najurodziwsi z Wandalów, a dalej posuwały się jeden za drugim wozy wyładowane bogatymi łupami z Afryki. W hipodromie, w loży cesarskiej, oczekiwali wodza Justynian i Teodora w otoczeniu dostojników państwowych. Gdy Belizariusz ze swym królewskim jeńcem zbliżył się do loży, żołnierze zdarli z ramion Gelimera purpurową szatę i zmusili go, aby uderzył czołem o ziemię przed cesarską parą. Szepcząc: "Marność nad marnościami i wszystko marność", ostatni król Wandalów czołgał się w pyle przed władcami świata; obok przyklęknął ten, który go zwyciężył, oddając hołd swemu panu.2s Dalszą nagrodą dla Belizariusza było mianowanie go konsulem na następny rok; w dniu 1 stycznia jego pochód inauguracyjny stał się powtórzeniem niedawnego triumfu. Co do Justyniana, to w ciągu siedmiu lat dokonał on więcej, niż uważano wówczas za możliwe. Bóg sprzyjał jego planom. Gelimera osadzono w bogatym majątku ziemskim w Galacji, gdzie nie mógł prowadzić żadnej szkodliwej działalności, i pozwolono mu praktykować bez przeszkód religię ariańską. Z Wandalów zdolnych do służby wojskowej, którzy zostali wyłapani w Afryce, sformowano pięć pułków, tak zwanych Vandali lustiniani, i wy ŁUPY ZWYCIĘSTWA słano je nad perską granicę. Nic się nie mogło zmarnować. Przywiezione przez Belizariusza łupy były zaiste bogate i z nadwyżką pokrywały koszty afrykańskiej wyprawy. Wśród nich znajdowała się menora, to jest siedmioramienny świecznik ze świątyni Salo _ . Wln C2-mmm r~oZ Tvfyco vzn rC~p %~ n c~ i Z~hr~m~r~w~ ~,~ J ::'.."..'.:."..".j ..J. Y~ _~ - .. ._. _ _ ny stamtąd przez Genzeryka w roku 455. Wieść o tym zelektryzowała żydowską gminę w Konstantynopolu. Jeden z najbardziej wpływowych jej przedstawicieli wszedł w kontakt z pewnym wysokim urzędnikiem, któremu cesarz jakoby nie odmawiał łaskawego ucha; począł tłumaczyć temu urzędnikowi, że zatrzymanie menory w stolicy cesarstwa nie byłoby rzeczą rozsądną. Świecznik ten zawsze przynosił nieszczęście. Jerozolimą zawładnął był Tytus, Rzymem Genzeryk, a Kartaginą ostatnio Belizariusz. Byłoby może najlepiej zwrócić menorę Jerozolimie, skąd pochodziła. Dygnitarz przekazał tę sugestię cesarzowi. Justynian nie miał ochoty zadzierać z Żydami, których uważał za jeden z osobliwych, aczkolwiek godnych ubolewania dopustów Opatrzności. Jak wszyscy ludzie w jego czasach był zabobonny i trochę strachliwy. Menorę i inne przedmioty pochodzące ze świątyni Salomona czym prędzej wysłano do Jerozolimy i rozdzielono między tamtejsze kościoły chrześcijańskie. 124 BELIZARIUSZ W ITALII 7r. REI ~IZARILTSZ W 1 ~I' ~~ 1.1 T Przywrócenie władzy rzymskiej w Afryce było triumfem polityki Justyniana. Ale stanowiło to dopiero początek. W planach cesarza królestwo ostrogockie w Italii miało o wiele bardziej kluczowe znaczenie. Ten, kto trzymał w ręku Italię, mógł zagrażać wschodniorzymskiemu panowaniu na Półwyspie Bałkańskim. Większa część wybrzeża dalmatyńskiego znajdowała się już w istocie pod rządami Ostrogotów. Dla Justyniana jednak tradycja i zmysł historii znaczyły więcej niż kalkulacje strategiczne. Rzym, Wieczne Miasto, był kolebką cesarstwa. Został założony przed blisko trzynastu wiekami i w ciągu siedmiuset lat reprezentował największą potęgę w basenie Morza Śródziemnego. To miasto było również siedzibą rzymskich biskupów, następców świętego Piotra. Wprawdzie zwierzchność papieska należała wciąż jeszcze do przyszłości, ale papieże posiadali ogromny autorytet. Byli primi in,ter parw. Fakt, że takie miasto pozostawało w obcym ręku, dotkliwie urażał Justyniana, poza tym zaś mógł się stać niebezpieczny. Cesarski ideał zjednoczonego, autokratycznego Kościoła, współdziałającego ręka w rękę z równie autokratycznym państwem, nie miał szans urzeczywistnienia tak długo, dopóki najdostojniejszy spośród mężów Kościoła znajdował się poza zasięgiem cesarskiego ramienia. Z perspektywy Konstantynopola Ostrogoci przedstawiali problem bardziej skomplikowany niż Wandalowie. Założyciel ich królestwa Teodoryk rządził nie tylko jako król Gotów, lecz także jako namiestnik cesarza i wódz naczelny cesarskich sił zbrojnych na zachodzie. Taki wzajemny stosunek został potwierdzony w roku 497 przez Anastazjusza, następcę Zenona, i żadna ze stron nie rozwiązała tego układu. Podobnie jak wiele ustrojów konstytucyjnych, ten również nie był odbiciem rzeczywistego stosunku sił; praktycznie biorąc, Ostrogoci byli niezależni od Konstantynopola. Ustrój ten jednak przyczyniał się w istotnej mierze do tego, że rzymskiej ludności Italii, zwłaszcza zaś wpływowym i przywiązanym do tra._~(r)n;; ~on ,t~rnr__n_ =v(r),_,clr;rr, r,~nnur~nir~ C:ntńw wyrławałn Cic~ łatwiejsze do strawienia. Dziękirtemu ustrojowi nie można było tak że napiętnować królów zasiadających w Rawennie po prostu jako bezprawnych uzurpatorów. Poza tym Ostrogoci, mimo źe byli arianami jak Wandalowie, nigdy nie prześladowali katolickiej większości. Teodoryk, ten najwybitniejszy chyba człowiek swoich czasów, dokładał starań, aby pielęgnować dobre stosunki z papieżami i z czołowymi przedstawicielami społeczeństwa rzymskiego. Jego celem na daleką metę - którego ziszczenia sam, oczywiście, nie mógłby dożyć - było takie stopienie się Gotów z Rzymianami, w którym znalazłyby ucieleśnienie najlepsze cechy obu społeczności. Justynian nie mógł więc liczyć na spontaniczne poparcie ze strony rzymskiej ludności Italii ani nawet ze strony papieża; temu ostatniemu mogło bardziej dogadzać życie pod panowaniem heretyckiego monarchy, który pozwalał mu rządzić Kościołem według własnej woli. Interwencja wojskowa cesarstwa mogła się zatem okazać bardzo ryzykowna i nie należało oczekiwać szybkich ani łatwych zwycięstw. Już od dawna Justynian doszedł do wniosku, że najlepszym sposobem odzyskania władzy w Italii byłoby działanie w ramach istniejącej konstytucji. Italia pozostawała nominalnie pod zwierzchnością cesarstwa. Gdyby się dało tę zwierzchność urealnić przez stałe rozszerzanie precedensów i wyzyskiwanie każdej sposobności dla zaakcentowania władzy cesarza, z pewnością można by faktycznie poddać Italię jego rządom bez uciekania się do kosztownej i niebezpiecznej rozprawy zbrojnej z Ostrogotami. W pewnym sensie taka sama polityka przyświecała Teodorykowi. Nie miał on spadkobiercy płci męskiej i zaleźało mu na zabezpieczeniu dziedzictwa tronu. Był więc gotów poczynić znaczne ustępstwa na rzecz Justyniana w zamian za gwarancję sukcesji. Obustronna gotowość do przyjęcia pokojowego, aczkolwiek nieco mglistego rozwiązania znalazła odbicie w porozumieniu zawartym w roku 518. Eutaryk, mąż córki Teodoryka Amalasunty i jego przewidywany następca, został mianowany przez Justyna konsulem na rok 519 i objął ten urząd niezwykle uroczyście, z wielkim przepychem. Jednocześnie cesarski ambasador Gratus zapewnił papieża 126 127 BELIZARIUSZ W ITALII l~ormisdasa, że Konstantynopol wyrzekł się manofizyckich skłonności Anastazjusza i powrócił do chalcedońskiego wyznania wiary. W ten sposób zakończyła się piętnastoletnia schizma dzieląca papieża od cesarza. Gdyby wszystko ułożyło się zgodnie z powziętym nla_nnm_ F_>_>t_arvh xxrc+a nikliv xxrA ~xH_aćni."v.m_ i .,n~:., ..., +...... .,~+.......,.. _ ki, ale jako "wasal i~ namiestnik.. cesarza konstantynopolitańsk ego. I Kościół rzymski nie byłby już wystawiony na pokusę odgrywania niezależnej roli. Fakt, że Eutaryk był kimś w rodzaju gockiego patrioty, a przy tym antykatolikiem, stanowił okoliczność zniechęcającą. Ale jego żona Amalasunta odebrała rzymskie wychowanie i, podobnie jak ojciec, żywiła podziw dla rzymskiego stylu życia, a była to kobieta o silnym charakterze. Poza tym miała zostać po śmierci Teodoryka naprawdę bardzo bogata. W męskim świecie gockiej starszyzny plemiennej bogate kobiety o silnym charakterze raczej nie znajdowały dla siebie miejsca. Toteż można było liczyć na to, że Amalasunta, niezależnie od poglądów męża, będzie nakłaniała rodaków do układania się z Konstantynopolem. Plan ten jednak ostatecznie nie został poddany próbie, Eutaryk bowiem zmarł w roku 522, pozostawiając czteroletniego syna Atalaryka jako następcę sędziwego Teodoryka. Śmierć Eutaryka zapoczątkowała okres pogarszających się stosunków między Rawenną a Konstantynopolem. Teodoryk odnosił się podejrzliwie do zamierzeń Justyniana na dalszą przyszłość. Objęcie tronu wandalskiego w roku 523 przez prorzymsko usposobionego Hilderyka doprowadziło do ścisłego współdziałania między Konstantynopolem a Kartaginą, w czym ostrogocki monarcha upatrywał zagrożenie dla siebie. Następca Hormisdasa na stolicy papieskiej, Jan I, nie odznaczał się takim taktem jak jego poprzednik i całkiem otwarcie opowiadał się po stronie procesarskich ugrupowań wśród zamieszkałej w Rzymie arystokracji. Na tym tle, zabarwionym jeszcze intensywniej przez podejrzliwość starczego wieku, staje się zrozumiałe zerwanie Teodoryka z rzymskim senatem, jak również aresztowanie i skazanie na śmierć w roku 524 Boecjusza, Symmachusa i innych wybitnych Rzymian, oskarżonych o spisek mający na celu przywrócenie władzy cesarza w Italii. W tych trudnych latach Justynian musiał zapewne stracić wszelką nadzieję na pokojowe odzyskanie władzy w Italii. Tymczasem 30 sierpnia 526 roku umarł stary król Teodoryk, pozostawiając wprawdzie stosunki między Rawenną a Konstantynopolem w sta BEL12ARIUSZ W ITALII nie recesji, ale zarazem otwierając możliwość ponownego obustronnego rozważenia sytuacji. Królem Italii był obecnie ośmioletni Atalaryk, a jego matka AmaIasunta - regentką. Niezwłocznie zapoczątkowała ona politykę zbliżenia z Konstantynopolem, zarówno z przekonania, jak i w celu umocnienia swej pozycji wobec burzliwej starszyzny gockiej, u której kobiece rządy budziły wręcz odrazę. Pod koniec roku 527 doszło do zamachu stanu w Rawennie, wymierzonego przeciw Amalasuncie i jej prorzymskim ministrom. Odebrano matce wychowanie małego króla i powierzono je gockim patriotom, którzy spisali się w tym względzie jak najgorzej. Odsuwając Amalasuntę od syna popchnięto ją prosto w ramiona Justyniana; niebawem nawiązała z nim potajemną korespondencję. Zdawało się, że pokojowe przywrócenie władzy rzymskiej w Italii raz jeszcze stało się nakazem chwili. W roku 532, gdy Justynian, po stłumieniu powstania Nika, podpisał wieczysty pokój z Persami, Amalasunta znalazła się u kresu swej drogi. Widząc, że władza wymyka się jej z rąk, i zdając sobie sprawę z zagrożenia swego życia wskutek bezustannych intryg i spisków gockiej starszyzny, doprowadziła do zawarcia z Justynianem tajnego porozumienia. Miała uciec do Dyrrachium, najbliższego portu we władaniu cesarstwa, gdzie przygotowano już dla niej pałac, i odwołać się do Justyniana z prośbą o przywrócenie jej regencji. Jednocześnie wysłała do Dyrrachium okręt wiozący jej prywatny skarbiec wartości blisko trzech milionów złotych solidów, z rozkazem, aby nie rozładowywano okrętu przed jej przybyciem na miejsce. Mając na swoim dworze jako suplikantkę córę wielkiego Teodoryka i prawowitą władczynię królestwa Italii, Justynian uzyskałby w samej rzeczy bardzo mocną pozycję. Wielu Gotów stanęłoby po jego stronie i mógłby wprowadzić swe wojska do Italii, kiedy by tylko zechciał, z wszelkimi szansami na bezkrwawe zwycięstwo. Niespodziewanie jednak Amalasuncie udało się spowodować zabicie kilku głównych jej przeciwników wśród gockiej starszyzny i zyskać poparcie innych wybitnych Gotów. Wobec tego zdecydowała się pozostać w Rawennie i rządzić jako niezależna władczyni. Za kulisami tej decyzji działał prawdopodobnie jeszcze inny czynnik. Amalasunta słyszała, że Justynian nie był jedyną siłą rządzącą w Konstantynopolu. Należało brać pod uwagę również Teadorę. Miała ona swe własne zdanie, a od czasu powstania Nika jej wpływy jeszcze wzrosły. Justynian i Teodora ciągnęli niekiedy w odmiennych kierunkach, ale w każdej poważnej sytuacji byli ze sobą zgodni 128 129 BF:LIZ~łHIUS'!. W ITAI.11 i bez chwili namysłu puświr;cali wszystkich i wszystko, cokolwiek st~ wało omiedz nimi. a p a y Anlalasunta była kobietal wielkiej urody i wdzic~ku, wykształconą i subtelną. Poza tym była córką króla Italii, nic' zaś nicdźwiednilca z hiniornmll W rnlsl rWJ rrliał;l knłn trwriiimstm lnt :~ we>r nira~ r~ mniej niż Teodora. Nie potrzeba zbyt wiele kobiecej intuicji - Amalasuncie zaś na pewno jej nie brakowało -- aby sobie wyobrazić, co by sil stało, gdyby królowa zjawiła sil w Konstantynopolu jako otaczany honorami gość Justyniana. h'akt, że o ważnych problemach politycznych rozmawiałaby z cesarzem po łacinie i prawdopodobnie zbyt szybko, aby Teodora mogła nadążyć za tokiem tych rozmów, jeszcze pogarszałby sprawa. Gdyby Justynian kierował sil trzeźwym względem na własny interes, czyż mogłaby istnieć dla niego korzystniejsza droga postępowania niż pozbyć się najpierw leodory, której barwna przeszłość mogła łatwo dostarczyć powodów do jej oddalenia, a naste~pnie poślubić córkca Teodoryka'? Amalasunta musiałaby oczywiście wyrzec się wiary ariańskiej, ale to by sil dało urządzić. W taki sposób kwestia gocka zostałaby rozwiązana za jednym pociągnięciem, nie zapowiadało sil bowiem, aby wyniszczony deprawacją młody król Atalaryk miał długo pożyć. Kiedy kurier z Dyrrachium przybył do stolicy z wiadomością o zmianie planów Amalasunty, J ustynian poczuł sicz zawiedziony, ale nie skonsternowany. Nie uległa bowiem zmianie zasadnicza słabość pozycji Amalasunty, uzależniająca ją od Justyniana. Musiał tylko zaczekać do następnego kryzysu w Rawennie. Tymczasem montował inne plany. Jedynym krewnym Amalasunty płci męskiej, jedynym żyjącym członkiem królewskiego rodu Amalów, był jej kuzyn Teodahad. Władza nie pociągała go, nie miał też doświadczenia w sprawach wojskowych. Dyletanckie zainteresowanie filozofią platońską, rozbudzone zapewne dziki kontaktom z ludźmi otaczającymi w Rzymie Symmachusa i Boecjusza, łączyło sicz w nim z chciwościtl, która dwukrotnie ściągnęła na niego gniew Te_Vaą iaaaaa.v.:.u a v ...., 1. .. ~ ...__~ .. cie uwięziono, że ją trzymają na wyspie na jeziorze l3olsena i że jej życiu zagraża niebezpieczeństwo. Justynian polecił Piotrowi jak najbardziej stanowczo zaprotestować wobec Gotów przeciw takiemu traktowaniu Amalasunty i dać do zrozumienia, że jeśli nie przywrócą jej dawniejszej pozycji, to rząd bizantyjski będzie zmuszony interweniować w Italii. Nadeszło jednak i drugie polecenie, od Teodory, nakazujące Piotrowi zapewnić poufnie Gotów, że cesarz nic nie uczyni w tej sprawie i że Teodahad może bez żadnych obaw pozbyć się Amalasunty. Co zaszło w Konstantynopolu'? Prokopiusz, który nie pałał miłością do Teodory, twierdzi, że powodowała nią zazdrość i lęk przed wpływem Amalasunty na Justyniana, gdyby gocka królowa przybyła do Konstantynopola, i że cesarz w ogóle nie wiedział o drugim poleceniu dla Piotra. Możliwe, że Prokopiusz ma słuszność. Z pewnością Teodora sprzeciwiałaby się bardzo zdecydowanie zamieszkaniu gockiej księżniczki w świętym pałacu, a cesarzowa nie miewała skrupułów, gdy chodziło o usuwanie za pomocą mordu tych, których uważała za niewygodnych dla siebie. Ale w tym wypadku ani Amalasunta nie myślała o przybyciu do Konstantynopola, ani Justynian nie miał ochoty ją tam widzieć. Jeszcze z innych względów wolno odnosić się do relacji Prokopiusza z pewną dozą sceptycyzmu. W momencie gdy raport Piotra dotarł do stolicy, wojna z Wandalami została już zwycięsko zakończona. Belizariusza odwołano z powrotem do Konstantynopola i urządzono mu triumf. Był teraz wolny i mógł objąć dowództwo na innym froncie. Justynian przekonał się ostatnio, że można zmiażdżyć potf~żne z pozoru królestwo germańskie za pomocą zdecydowanych działań wojennych na względnie małą skalę, a to głównie dlatego, że miejscowa ludność rzymska nie wspiera tego królestwa, 1<~cz wita radośnie wojska bizantyjskie. Od przeszło piętnastu lat próbował przywrócić władzę bizantyjską w Italii posługując się środkami dyplomatycznymi, ale doznawał stale niepowodzt:ń. Wydaje się prawdopodobne, że w jesieni 534 roku postanowił uciec się i tutaj do rozwiązania militarnego, żywiąc nadzieję na równie szybkie i łatwe zwycięstwo jak w Afryce. Potrzebny mu był teraz jakiś BF:LIZARIUSZ W 1TAL1I casus belu, który zjednoczyłby po jego stronic rzymską ludność Italii, a jednocześnie poróżnił między sobą Gotów. Gdyby Teodahad kazał zamordować Amalasuntę, dostarczyłby właśnie oczekiwanej przez Justyniana sposobności. Nie chcę przez to powiedzieć, ie cl'.Ja1'i 1 '1 t'lluUra G111UW I11 Jt~, etlJy W ~'oiaxv ui77ućxaćxuW O-vv i Ńvu vv v j ne instrukcje. Jest więcej niż prawdopodobne, że Teodora działała na własną rękę, ze ilości, jaką żywiła do Anlalasunty. Sam fakt jednak, że drugie polecenie dotarło do rąk adresata i że później działał on zgodnie z jego treścią, zda je się wskazywać, że Justynian wiedział o kroku pod jętym przez żonę i że traktował go przychylnie. Jeżeli ten krok przyniesie zamierzony skutek, to tym lepiej. Jeżeli nie przyniesie, to iawsze można go będzie zdezawuować jako wybryk kapryśnej kobiety. Wkrótce po wylądowaniu w palii z zamiarem udania się do Rawenny Piotr dowiedział się, że krewni trzech gockich nobilów, których Amalasunta kazała poprzednio zamordować, zadusili królową w więzieniu na jeziorze Bolsena. Zaraz po otrzymaniu tej wieści Piotr oświadczył Gotom, że oznacza to wojnę. Tymczasem zamordowanie Amalasunty zwróciło uczucia ludności rzymskiej przeciwko rządowi raweńskiemu, a wielu Gotów również było zdania, że Teodahad posunął slę ia daleko; córy Teodoryka nie wolno było uśmiercić jak pierwszego lepszego zbrodniarza. Gdy kurier Piotra przywiózł Justynianowi tę wiadomość, cesarz natychmiast rozkazał Mundurowi, głównodowodzącemu wojsk rzymskich w Ilirii, by wkroczył do Dalmacji, Belizariuszowi zaś, aby popłynął z korpusem ekspedycyjnym na Sycylię. Rozpoczęła się wojna z Gotami. I3elizariusz opanował Sycylię bez bitwy. W toku przygotowań do zabrania stamtąd z powrotem swej nielicznej armii - przywiózł był z Konstantynopola zaledwie około dziesięciu tysięcy żołnierzy -- doszły go fatalne wiadomości z Afryki. Tamtejsze wojska rzymskie, którym od dawna nie wypłacano zaległego żołdu i które uległy demoralizacji pod wpływem berberyjskich działań partyzanckich, podniosły bunt o szerokim zasięgu. Rebelianci łączyli się we wspólnym froncie z niedawnymi nieprzyjaciółmi i zagrażali nawet Kartaginie. W czasie swej krótkiej bytności w Afryce wielki wódz zdołał odwrócić od Kartaginy wiszące nad nią niebezpieczeństwo, ale zadanie zdławienia buntu w wojsku pozostawił Salomonowi. Belizariusz musiał spędzić jeszcze czas jakiś ma Sycylii, aby podnieść morale własnych żołnierzy, którzy się odgrażali, że pójdą za 132 133 BELIZAR1USZ W I'rAL.II przykładem swych afrykańskich kolegów. Dopiero w lucie 53G roku mógł wyl ICORSYKA, Centumceliae ) - zyc Portus / Tibur 'fio Ostna( RZYM ~Casmum Antiuń~ 1 Tarrac ńa ) yBeneventum Casilinum ~~a\ual "> P Com sa~ Cumae NOIa P v Brundisiura NEAPOLAcerenza ~ SARDYNIA Tarentum .. 'Hy runtum Caralis Morze Tyrrenskio Acheiontia 0 ~Croton V i b //''""''/o ~Vivarium Messma '~/ -7 ,lRh_egmm Lilybaeum Pa nor mus ~ ~ Tauromenium $YCYL I A Latana SVRAKUZ~" 0 200 400 600 km pięknych kulisach tej afery, cesarz podjął słabiutką próbę przywrócenia Sylweriuszowi rzymskiej stolicy. Zanim jednak mogło się tać zadość woli cesarza, agenci Teodory dopilnowali, aby Sylweriusz umarł z nędzy na wyspie niedaleko italskich wybrzeży. W l;~t~,naE~zi~ fala ~acze?ła się odwracać. Trzy tysiące piechotv --górali z Izaurii w południowej części Azji Mniejszej - i dwa tyiące jazdy, składającej się głównie z Traków, przybyło morzem do Kampanii pod dowództwem doświadczonego w rzemiośle wojennym Jana, siostrzeńca Witaliana. Belizariusz wyprowadził za mury bardzo silny podjazd, by odepchnąć nieprzyjaciela, i posiłki długą kolumną weszły bezpiecznie do miasta. Rzymianie mogli teraz utrzymywać w swym ręku linie komunikacyjne, natomiast Gotom brakło żywności. W ich obozie zaczęły się niebawem szerzyć choroby. Pod koniec miesiąca Goci poprosili o rozejm. W toku rokowań goccy parlamL:ntariusze dowodzili, iż rządy Teodoryka, a stąd i jego następców, były prawowite. Kiedyś Goci wkroczyli do Italii na zaproszenie rządu kanstantynopolitańskiego, w celu złożenia z tronu uzurpatora Odoakra; wobec tego obecna inwazja rzymska jest po prostu agresją. Na to Belizariusz odparł, że w takim razie fieodoryk powinien był po obaleniu Odoakra przekazać Italię z powrotem ówczesnemu cesarzowi rzymskiemu. Italia stanowi nieodłączną cze ść cesarstwa i on, Belizariusz, nigdy nie wyda cesarskiej własności w inne ręce. Wówczas Goci zaproponowali ustąpienie Rzymianom Sycylii. Belizariusz odparował tę propozycję ofiarowując Gotom Brytanię -- prowincję, nad którą cesarstwo przed stu laty utraciło władzę -- a więc dając im do zrozumienia, że łatwo jest odstępować coś, czego się ;już nie posiada. Goci dorzucili do swojej alerty Kampanię i Neapol, na co Belizariusz odpowiedział, że rozporządzanie ziemiami cesarza nie leży w jego mocy. Na dalszą propozycję Gotów, dotyczącą płacenia daniny, w ogóle nie zareagował. W końcu zgodzono się zawrzeć trzymiesięczny rozejm; w tym okresie miano się odwołać z całą sprawą do Konstantynopola. Żadna ze stron nie przestrzegała ściśle warunków rozejmu. Ufny w swe siły Belizariusz wyprawił Jana, aby ten zdobył Ariminum na drodze do Rawenny i przeciął w ten sposób linie komunikacyjne nieprzyjaciela. W marcu zrozpaczony Witiges odstąpił spod Rzymu. Jego cofające się wojska, zaledwie resztki ogromnej armii, która przed rokiem okrążyła miasto, nieustannie nękali żołnierze Belizariusza. Wystraszony i skompromitowany Witiges próbował umocnić swą 141 Iih;l.1'l.AIIIUSG W 1'I'AI.I1 pozycję w północnej Italii. l3elizariusz, wiedząc już doskonale, jak wielkal zdolność regeneracyjną posiadają Goci, zamierzał posuwać się powoli naprzód, zdobywając jedną twierdzę po drugiej i zabezpieczając sobie linie komunikacy jne. W marcu zdobył Ankonę, a łańrttr'h mmnrninnv~ h nlar~W x~c~l; rwmcl~i. h . A... ,.i, ,...1.,., .,I _.. .. _ _ _~ ___ , __.__ .. ___ __~ ___...__. __ .. __r.:::.__H... ~,...,....u. drogę lądową od Morza Adriatyckiego. W Ariminum Jan zajmował teraz pozycję niebezpiecznie wysuniętą, toteż lielizariusz rozkazał mu wycofać się na południe, w bezpieczny okręg Ankony. Ambicje Jana, którego wuj aspirował kiedyś do tronu, sięgały także wysoko; za pośrednictwem swych agentów prowadził on pertraktacje z Matasuntą, wnuczką `I'eodoryka i żoną Witigesa, gotowy zdradzić znienawidzonego me~ża. Jan odmówił wycofania się z Ariminum. Witiges, zorientowawszy się szybko w słabości pozycji nieprzyjaciela, otoczył miasto, ale sprawę tę rozstrzygnęła za niego nowa dziewięciotysięczna armia bizanty jska, która nadciągnęła pod wodzy eunucha Narsesa, człowieka o dość ograniczonym doświadczeniu wojennym, lecz obdarzonego niezwykłą rozwagą i cieszącego się całkowitym zaufaniem .lustyniana i Teodory. Narses był przyjacielem Jana, przeto doradził Belizariuszowi, aby wysłać odsiecz dla Ariminum, i sam wykonał to zadanie przeprowadzając wspamały manewr. Po raz pierwszy wola Belizariusza natrafiła na sprzeciw i ostatecznie musiała się ugiąć. Od tej pory dowódcy niżsZegO SZCZebf~ mogli wygrywać przeciwko sobie Narsesa i Belizariusza. Ziarno niezgody i wzajemnej nieufności zostało posiane w łunie najwyższego dowództwa, co zmniejszało przez długie lata sprawność i opóźniało działania wojenne. Tej samej wiosny 538 roku, po zaniechaniu przesz Witigesa oblężenia Rzymu, Belizariusz wysłał niewielkie siły do Ligurii, aby nękały Gotów na ich tyłach. Rzymskim oddziałom udało się przcedostać przez Apeniny łatwo dostępną przełęczą, którą obecni< biegnie autostrada, i zdobyć Mediolan, najludniejsze miasto w północnej Italii. Mieszkańcy powitali najeźdźców z radością_ Niebawem nadciągnął Witiges wraz z frankońskimi wojskami, w zamiarze: oblegania miasta; król Franków Teudebert I, wnuk Chlodwiga, pragnął poszerzyć granice swego państwa wbrew traktatowi, który go zobowiązywał do przymierza z Justynianem. Belizariusz, przeprowadziwszy niedawno udaną odsiecz Ariminum, koniecznie chciał zorganizować podobną operację na rzecz oblężonego Mediolanu. Ale Narses miał inne plany. W naczelnym dowództwie rzymskim wybuchła skandaliczna awantura; najpierw ZA MAŁO I ZA 1'62N0 rozpoczęto działania wojenne, potem je zawieszone, oszczerstwa i intrygi stały się chlebem powszednim. Ostatecznie Medit>lan wzięto głodem w marcu 539 roku. Goccy i frankońscy żołnierzu, chcąc dać odstraszający przykład, wymordowali trzysta tysięcy cym;lnv~ h miI wk;IW ~ńw miasto - m~żczvzn_ kokiet i dzioc'i. Kiedv ta okropna wieść dotarła do Justyniana, ci sarr odwołał Narsesa, pozostawiając I3elizariusza znów jako jedynego wodza. Belizariusz postępował ostrożnie. Opanowywał jedną po drugiej broniące się jeszcze twierdze gockie w środkowej Italii, aż pozostało tylko Auximum (dzisiejsze Osimo, wśród wzgórz na południe od Ankony). Przeciwko Auximurn skoncentrował całą swl siłę uderzeniową i rozpoczął obleźżenic miasta. P<> północnej stronic Apeninów nieliczne wojska rzymskie pod wodzą Jana i Marcina wiązały siły gockie, nie dozwala jąc im przy jść z pomocą zagrożonym współziomkom. W czasie tych operacji niespodziewanie zjawiła sicz na nizinie lombardzkiej silna armia frankońsku. Sądząc, żc Frankowie przybywają jako sprzymierzeńcy, Goci otw<>rzy'li im bramy Pawii i pozwolili przeprawić się na drugi brzeg Padu. Zaledwie jednak tamci znaleźli się za rzeką, obrócili się przeciw swym gockim gospodarzom. ldezorientowany wódz Gotów upadł na duchu i wraz ze swym wojskiem uciekł w 'kierunku Rawenny, szukając tam oparcia i bezpieczeństwa. 'Tymczasem w I'awii Frankowie urządzili rzeź kobiet i dzieci oraz złupili miasto, następnie zaś, jednakowo zdradzieccy wobec jednej i drugiej strony, ruszyli przeciwko wojskom bizantyjskim. Jan i Marcin czuli się tym wprawdzie zaniepokojeni, ale zdołali zajr ~^ :. ř ~ . ,~.; . ~,~ i:: w _ . " ~ # A r ę ~ _F 160 17. Mauzoleum Teodoryka w Rawennie 'I'OT1LA '!,I)013YWA ItGYM przez wszystkich jego kolegów; oświadczali oni, że nie będzre można pokonać Totili przy pomocy posiadanych obecnie wojsk. Wolno przypuszczać, że to poważne ostrzeżenie skłoniło Justyniana do ponownego mianowania Belizariusza naczelnym wodzem w Italii. Cokolwiek cesarz myślał o _ieeo wierności - a nie brakło mu na nia dowodów - Teodora nie ufała Belizariuszowi. Nie zabrał ze stolicy ani jednego żołnierza i nie miał w swej kasie wojennej dostatecznych środków. W ciągu lata spędził jakiś czas na werbowaniu żołnierzy w ojczystej Tracji, czerpiąc pieniądze na ten cel głównie z własnej kiesy.s3 Była już późna jesień, gdy przeprawił się morzem do Italii, niosąc odsiecz oblężonemu Otranto; na krótko przed końcem roku zawinął do Classis, portu Rawenny. Tymczasem Totila wysłał do senatu rzymskiego list wzywający senatorów, aby i tym razem związali swe losy ze zwycięskimi Gotami. Rzymski komendant miasta Jan, siostrzeniec Witaliana, zabronił senatowi udzielić odpowiedzi na ten list. Wówczas na ulicach Rzyrnu i w miejscach publicznych zaczęły się w tajemniczy sposób pojawiać proklamacje z podpisE:m Totili, zapewniające, iż rzymianie nie mają żadnego powodu do obaw przed Gotami. W mieście najwyraźniej działało dobrze zorganizowane stronnictwo progockie. Wystraszony komendant nie mógł zrobić nic więcej poza wypędzeniem ariańskich duchownych, jako najbardziej podejrzanych. W tym czasie Bułgarzy ponownie najechali Półwysep Bałkański, zagarniając wielu jeńców, wśród nich żony i dzieci iliryjskich żołnierzy służących w Italii. Kiedy wieść o tym dotarła do nich, zaczęły się masowe dezercje; żołnierze wracali na piechotę do rodzinnych wsi. Nie można było przyśpieszyć budowy fortyfikacji, gdyż brakowało inżynierów i murarzy. Justynian zaprosił wówczas widząc w tym przejściowe rozwiązanie trudności - słowiańskie plemię Antów do osiedlenia się w pobliżu ujścia Dunaju, dzięki czemu spełnialiby rolę buforu przeciwko Bułgarom. Był to przykład starej rzymskiej metody przerabiania złodziei na policjantów, Antowie bowiem sami należeli do tych łupieżców, którzy od czasu do czasu przeprawiali się przez Dunaj, by grabić ziemie cesarstwa. Na wschodzie Chosroes uporał się wreszcie ze swym buntowniczym synem, a zaraza, jak się zdawało, już wygasła. Kampania wojenna roku 544 rozpoczęła się od uderzenia Persów na Edessę, główne miasto północnej Mezopotamii. Jednym z najcenniejszych skarbów w posiadaniu tego miasta był list napisany rzekomo przez Chrystusa do ówczesnego króla Edessy Abgara i zawierający obiet 161 24. Konstantyn Wielki ofiarowujący model świqt~ni Hagia so)ta LATA ODWLEKANYCH NADZIEI nicę, że Edessa, w nagrodę za swą wiarę, nie zostanie nigdy zdobyta przez nieprzyjaciół. Wybierając za cel ataku właśnie to miasto, Chosroes być moźe liczył na propagandowy efekt udowodnienia fałszywości tej obietnicy. Chociaż mieszkańcy miasta uważali je za ,."~.,h(r)+n mmclr; xxW rlv T/farr in nnnanrawiak i w~mnrnik mW rv (r)(r),.~,",,~~ "~, :'Z~ ___~._. .. _"._. _._..._ ____ r _____1 _ _ .. __._ _ .. ____ ____ __ W~ ciągu dwumiesięcznego oblężenia odpierał energicznie wszystkie szturmy Persów. Wreszcie, jak to się często zdarzało w rzymsko-perskich działaniach wojennych, Chosroes wycofał się w zamian za okup wysokości pięciuset funtów złota. Kilka pomniejszych zwycięstw rzymskich w Mezopotamii nie wpłynęło na zmianę stosunku sił. Ale w czasie tej dziwacznej zaprawy wojennej drogę pomiędzy Konstantynopolem a Ktezifonem nieustannie przemierzali tam i z powrotem wysłannicy walczących stron. Obie były obecnie gotowe do rokowań w sprawie warunków pokoju. Targowały się jednak tak zawzięcie, że dopiero w początku 545 roku podpisano pokój. Miał on obowiązywać pięć lat i dotyczyć takźe arabskich państw hołdowniczych, związanych zarówno z jedną, jak z drugą stroną; tym sposobem niespokojne księstwa nie mogłyby w przyszłości wciągać wielkich mocarstw w swe lokalne spory. W odniesieniu do królestwa Lazyki nie osiągnięto żadnego porozumienia. Rzymianie zgodzili się płacić czterysta funtów złota rocznie na utrzymanie fikcyjnych garnizonów na Kaukazie, przy czym mieli uiścić z góry należność za całe pięć lat. Cena była wysoka, ale za tę cenę udało się Justynianowi zdobyć swobodę działania na wschodzie i chwilowo powstrzymać najazdy od północy, których grozy ani on sam, ani jego współcześni chyba w pełni nie pojmowali. Teraz mógł się obrócić na zachód i odrabiać krok po kroku poniesione tam straty; był już najwyższy czas. Do Afryki wysłano, jako równorzędnego Sergiuszowi współdowódce;, Areobindusa, członka starej arystokracji, ożenionego z siostrzenicą Justyniana Praeiectą. Nie szczędził on wysiłków na nowym stanowisku, ale Sergiusz liczył się wyłącznie z własnym zdaniem, co doprowadziło raz jeszcze do klęski Rzymian pod Tacją (Tozer) w zachodniej Tunezji; wobec tego Justynian odwołał Sergiusza. Tymczasem Areobindus stanął w obliczu spisku zawiązanego wśród jego oficerów. Rzymski dowódca wandalskiego pochodzenia, niejaki Guntaryt, żywił nadzieję, że dzięki pomocy zbuntowanych Maurów uda mu się zostać królem niepodległej Afryki. Spiski i kontrspiski następowały jeden po drugim, aż w końcu, Areobindus, otrzymawszy od biskupa Kartaginy Reparatusa zapewnienie osobistego bez 'POTILA ZDOBYWA RZYM pieczeństwa, zgodził się na spotkanie z Guntarytem. Podstępny buntownik przyjął naczelnego wodza z wszelkimi oznakami szacunku, ale następnej nocy kazał go zamordować. Kilka tygodni później nie żył już sam Guntaryt, zasztyletowany w czasie uczty nrZP2 lPf~nP_f1n 7P c\E7vr_~1 ~n~PUńxat /~riahant_tco ~fńrv tWrwmxrtva_t potajemne kontakty z oddziałami wiernymi v cesarzowi.~~Justynian mianował go niezwłocznie Magistrem Militum w Afryce. Po przybyciu do Rawenny Belizariusz wydał proklamację wzywającą Gotów do poddania się prawowitemu władcy, cesarzowi. Nie wywołało to jednak pożądanego skutku. Przeciwnie, niektóre załogi rzymskie, nie otrzymujące od dawna żołdu i niedostatecznie zaopatrywane w żywność, przechodziły na stronę Gotów. Większość żołnierzy iliryjskich zdezerterowała po najeździe Bułgarów na ich ojczyznę, pozostawiając Witalisa, którego Belizariusz wysłał był na północ w celu odzyskania Emilii, w ogóle bez wojska. W środkowej Italii Goci likwidowali kolejno warowne placówki pozostające jeszcze w rękach rzymskich. Belizariusz wyprawił do Konstantynopola Jana, siostrzeńca Witaliana, polecając mu, by przedstawił Justynianowi pilną potrzebę nadesłania posiłków i pieniędzy. Jan pozostawał w stolicy kilka miesięcy, gdyż poślubił tam córkę cesarskiego kuzyna Germanusa. Stało się to ku wielkiemu zmartwieniu Teodory, która dotychczas nie dopuszczała do małżeństwa żadnego z dzieci Germanusa. Tymczasem Belizariusz, zamierzając przetransportować spodziewane posiłki drogą morską do zachodniej Italii, z niecierpliwością oczekiwał w Dyrrachium na ich przybycie, bowiem pod koniec roku 545 Totila, oczyściwszy swe tyły z rzymskich załóg, rozpoczął oblężenie Rzymu. Wprawdzie oddziały cesarskie trzymały się jeszcze w Porto u ujścia Tybru, ale wojska gockie odcinały im dostęp do Wiecznego Miasta. Okręty z zaopatrzeniem, próbując się przedrzeć do Porto, musiały się narażać na śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony gockiej floty. Za murami obleganego miasta sytuacja stała się wkrótce bardzo ciężka, racje żywności zredukowano do minimum. Komendant miasta Bessas wykorzystywał panujący głód dla nabicia sobie kieszeni. Niebawem wśród ludności cywilnej powstał silny ruch na rzecz poddania Rzymu Totili. Diakon Pelagiusz albowiem papież Wigiliusz przebywał na Sycylii - szafował zarówno majątkiem Kościoła, jak i własnym, aby ulżyć cierpieniom mieszkańców, a nawet nawiązał z Totilą półoficjalne rokowania. Miał on tak wielki autorytet w mieście i takie wpływy w Konstan 162 163 LATA ODWL~KAI\YCH NADZIEI tynopolu, że Bessas nie śmiał mu w tym przeszkadzać. Utrata Rzymu byłaby strasznym ciosem dla prestiżu cesarza i Belizariusz zdawał sobie sprawę, że jego najpilniejszym zadaniem musi być przyjście z odsieczą temu miastu. Pierwszy plan przewidywał po ., .. .. _. ."..,`fil-,., ..,h .. ..;11~~:: ., "~tC r~7., GC~IUbY d111C L ~Il LC VV QLQ~GIU.CI V. L4W.4a.I aa uaa j v rvw Yr v.. Porto i zaatakowanie tyłów armii oblegającej Rzym. Ale Jan, gdy wreszcie przybył z powrotem ze stolicy, obstawał przy konieczności zabezpieczenia swej pozycji przez kolejne zdobywanie na nowo prowincji południowej Italii. W rezultacie doszło do fatalnego rozdzielenia sił. Belizariusz odpłynął do Porto z wojskiem niedostatecznie licznym, aby móc stawić czoło Totili, a Jan tymczasem marudził na południu, oczyszczając teren z gockich oddziałów zamiast maszerować co sił w kierunku Rzymu. Była już połowa lata 546 roku. Belizariusz stracił nadzieję na otrzymanie jakiejkolwiek pomocy od Jana i postanowił sam podjąć próbę przedarcia się do Rzymu. Plan był dobrze obmyślony: dwieście okrętów załadowanych żywnością i innym zaopatrzeniem oraz wiozących wyborowe oddziały wojska miało popłynąć w górę rzeki, podczas gdy Belizariusz z resztą swych sił miał pomaszerować wzdłuż jej południowego brzegu. Pierwszym celem była zapora łańcuchowa, którą Totila przerzucił w poprzek rzeki, drugim drewniany most nieco w górę od tego miejsca. Bessas miał wiązać siły nieprzyjaciela częstymi wypadami za mury. Zastępca Belizariusza Izaak otrzymał rozkaz pozostania w Porto wraz z Antoniną i nieruszania się stamtąd pod żadnym pozorem. Kiedy jednak nadeszła pora działania, Bessas, pochłonięty zyskownym handlem żywnością, nie wyprowadził za mury ani jednej wycieczki. Mimo to Belizariusz, wykorzystując każdy taktyczny błąd Gotów, zdołał zniszczyć przegrodę z łańcuchów i właśnie miał przypuścić atak na most -- ostatnią przeszkodę dzielącą go od miasta - gdy nadeszła wiadomość, że Izaak dostał się do gockiej niewoli. Przekonany, że GOCl W C7.aslP jego nieobecności musieli zaatakować Porto, że zatem odcięli go od morza i że Antonim znajduje się także w niewoli, Be:lizariusz przerwał walkę i pomaszerował co tchu z powrotem. W rzeczywistości Izaak, równie niezdyscyplinowany jak Bessas, napadł na mały oddział gocki w Ostii i Goci wzięli go do niewoli. Na powtórne organizowanie odsieczy było już za późno i to przypieczętowało los Rzymu. Nie zdobyto go szturmem; skuteczniejszym orężem okazał się głód. W dniu 17 grudnia 546 grupa izauryjskich żołnierzy I'Oi'ILA ZDOBYWA IiL.Y~1 otwarła forta Asinaria, przez którą przed dziewięciu laty, z dokładnością niemal co do jednego dnia, Belizariusz wkroczył był do Wiecznego Miasta, i Goci wdarli się do środka. Bessas wraz ze starszymi oficerami wymknął się w zamieszaniu. Garść cywilnych mic,.~h.,ń ;"1, ' "t ,~.~y 1~~ t,.t1_~ f~.1(r) ...~....v.." .. ~ ::'~ ."...ř.. Ń:~C:... ., zostało z ludności Rzymu `- schroniła się w kościołach, aby tam przeczekać aż do momentu, gdy Totila weźmie z powrotem w karby swych żołnierzy. W ręce gockiego króla wpadły zarówno skarby z pysznych senatorskich pałaców, jak i ciężkie pieniądze zgromadzone przez Bessasa. Jako obiekt wojskowy Rzym nic' miał żadnego znaczenia. Ale jako symbol chrześcijańskiego cesarstwa rzymskiego, które Justynian spodziewał się odbudować, wywierał olbrzymi wpływ na umysły ówczesnych ludzi. Przygnębienie i zwątpienie opanowały dworskie koła w Konstantynopolu, l;dy w pierwszych dniach 547 roku nadeszła tam wiadomość o zdobyciu Rzymu przez '1'otilę. Cesarz jednak nie poddał się trwodze. Osiągnął wrEazcie porozumienie na wschodzie. W Afryce nowy wódz naczelny, Jan Troglita, pacyfikował tę prowincję powoli, lecz niezawodnie, wcielając Maurów do wojska rzymskiego i budując sieć doskonałych fortec, podobnych do średniowiecznych zamków, w których można by utrzymywać stałe załogi, a w niespokojnych czasach udzielać schronienia ludności cywilnej. Cesarz był pewny, że Belizariusz stopniowo zdoła sobie poradzić z Totilą. Król gocki wygłosił do niedobitków senatu rzymskiego przemowę, w której wyrzucał im niewdzięczność i zdradę wobec Gotów, po czym nie zwlekając wysłał do Konstantynopola diakona Pelagiusza i rzymskiego nauczyciela retoryki Teodora. Wysłannicy zabrali z sobą list do .Iustyniana, którego treść była w swej istocie następująca: "Postanowiłem pominąć milczeniem to, co wydarzyło się w Rzymie, albowiem mam pewność, iż Wasza Cesarska Wysokość wie o wszystkim. Chcę wyjaśnić, z jakiej przyczyny wysłałem tych posłów. Naszym pragnieniem jest, abyście, Panie, nie tylko sami przyjęli chętnym sercem błogosławieństwa pokoju, lecz także nam ich udzielili. Przykład i przypomnienie takiej po1ityki mamy w osobach Anastazjusza i Teodoryka, którzy panowali niedawno temu, napełniając swe czasy pokojem i wszelkimi korzyściami, jakie on przynosi. Jeżeli tego pragniecie, Panie, będę Was uważał za ojca 164 165 LATA ODWLEKANYCH NADZIP:f i odtąd b4dziccie mieli w Lotach sprzymierzeńców przeciw każdemu wrogowi."* Nie dopowiedzianą treść propozycji Totili sprecyzowali posłowie ustnie. Propozycje te oznaczały w gruncie rzeczy powrót do status quo sprzed wujlty, a z~Oda flet ttlt.- tuwuaiauy ais utuauiu fiu3:C polityki zjednoczenia cesarstwa siłą oręża. Justynian grzecznie odprawił dwóch rzymian, odsyłając ich do Belizariusza, który posiadał całkowite pełnomocnictwa i z którym wobec tego należało prowadzić wszelkie rozmowy w sprawach dotyczących Italii. W początkach tego samego roku przybył do Konstantynopola jeszcze jeden dyplomata. Był nim Izad Gusznasp, szambelan dworu Wielkiego Króla Chosroesa, który przywiózł Justynianowi pozdrowienia od swego monarchy i miał uzgodnić na miejscu różne kwestie wynikające z traktatu pokojowego podpisanego przed dwoma laty przez Persję i cesarstwo rzymskie. W czasie następujących jedna po drugiej uczt w świętym pałacu nad Bosforem wymieniano bezcenne dary i wygłaszano wytworne przemówienia po grecku i w języku pahlawi. Obserwatorzy zauważyli ze zdumieniem, że cesarz raczył zezwalać tłumaczowi Izada Gusznaspa, Bradoukiosowi, na zajmowanie miejsca na łożu, gdzie spoczywał on sam wraz ze swoim dostojnym gościem. Nie omieszkali także zauważyć, że w ciągu dziesięciomiesięcznego pobytu Izada Gusznaspa w Konstantynopolu skarb cesarski wydatkował nie mniej niż tysiąc funtów złota na podarki dla niego i jego władcy, a działo się to w czasie, gdy Belizariusz w Italii, z powodu braku pieniędzy i żołnierzy, był praktycznie skazany na bezczynność. Wydawało się, że Justynian postanowił kupić pokój na wschodzie niemal za wszelką cenę, aby mieć wolne ręce na zachodzie. W świetle ówczesnych okoliczności taka polityka była rozumna, atoli późniejsi historycy krytykowali Justyniana i zarzucali mu, że zaniedbując wschodnią granicę przygotowywał warunki do utraty w sto lat później połowy cesarstwa na rzecz Arabów. Jednak to nie Persowie zdobyli w siódmym wieku Syrię, Palestynę i Egipt. Ani im, ani Rzymianom nigdy nie postała w głowie myśl o radykalnej i trwałej zmianie granicy. Natomiast zarówno Rzymianie, jak Persowie, hojnie zaopatrując uzależnione od nich księstwa na obszarze Mezopotamii i Półwyspu Arabskiego w pieniądze, broń i zasoby materiałowe, przyczyniali silę do rozpowszechniania w świecie arabskim umiejętności i do Procopius, De Bello Gothico, op. cit., VII(III), 21, w. 21-29 (H.K.). TOT1LA ZDOBYWA RZYM świadczenia wojennego, którymi wyznawcy Muhammada mieli się później posłużyć w sposób tak niszczycielski. Fakt, że ani Justynian, ani Chosroes nie przewidywali takiego rozwoju wydarzeń, nie przynosi im chyba ujmy jako mężom stanu. Ze względu na swe nrzywi.lz;tnic dn tradycji Justynian bez wątpienia odnosił sie chetniej do pertraktacji dyplomatycznych z Persją niż z państwami o niedawnych początkach i nie tak pewnej trwałości. Od przeszło sześciuset lat Rzymianie pertraktowali na równej stopie z Partami i z ich następcami, Persami za dynastii Sasanidów. Takźe po stronie perskiej nie brakowało ludzi z historyczną pamięcią. Toteż owe dziesięć miesięcy upłynęło w atmosferze zgoła antycznej świetności. Być może również zaabsorbowanie dworskim protokołem nie pozwalało Justynianowi udzielać sprawom zachodnim tyle uwagi, na ile zasługiwały. Z tym, czym faktycznie rozporządzał, Belizariusz czynił wszystko, co było w jego mocy. A znaczyło to bardzo dużo: dzięki kombinacji bluffu i szybkiego manewru zdołał odbić Rzym, nie dając Lotom żadnej szansy stawienia oporu. Totila odgrażał się, że zniszczy mury obronne, jak to robił poprzednio w mniejszych miastach. Belizariusz ostrzegł go, że wskutek tak świętokradzkiego postępku imię jego stałoby się odrażające dla każdego cywilizowanego człowieka. Możliwe, że ten argument wywarł wrażenie na Totili; zresztą król wysłał już do Konstantynopola Pelagiusza i Teodora i miał nadzieję, że uda mu się narzucić Justynianowi pokój z pozycji siły. Wstrzymał więc rozpoczętą rozbiórkę murów i udał się do południowej Italii, aby odbić tam kilka miast, które wpadły w ręce rzymskie. Dzięki temu, gdy w kwietniu 547 roku Belizariusz wkroczył po raz wtóry do Rzymu, mógł, kosztem tylko niewielkich i szybko wykonanych prac fortyfikacyjnych, zmienić go znowu w miasto zdolne do obrony. Totila uświadomił sobie swój bląd i czym prędzej powrócił. Próby zdobycia miasta szturmem kosztowały Gotów bardzo wielu zabitych i spełzły na niczym; skonsternowany Totila wycofał swe wojska do Tiburu. Podobnie nieudany okazał się gocki atak na Perugię. Niebawem król musiał przemierzać Italię w marszach na północ i na południe, by stawiać czoło zagrażającym Rzymianom. Mimo nadal rozpaczliwego niedostatku żołnierzy, Belizariusz zaczynał odzyskiwać inicjatywę. 166 167 LATA ODWLEKANYCH NADZIEI ŚMIERĆ TEODORY U progu 548 roku w stolicy cesarstwa rmożyły się powody do optymizmu. Powolne i żmudne wysiłki Jana Troglity w Afryce nrzvnosiłv owoct:Z" :'.':.'1:''' mąrwli (r) nic~~siwjsłvm cesarstwie zachodnim w ścisłym J Y~ - --r przymierzu z Lotami. Pod naciskiem przebywających w Konstantynopolu duchownych zachodnich Wigiliusz zażądał od Teodora Ascidasa, aby ten skłonił Justyniana do odwołania nowego edyktu, który papież napiętnował jako niezgodny z chalcedońskim wyznaniem wiary. Nawiasem mówiąc, edykt ten stanowił również pogwałcenie porozumienia między papieżem i cesarzem z sierpnia 55U roku. Ani Teodor, ani Justynian nic sobie nie robili z upomnień Wigiliusza i nieszczęsny papież, chcąc zachować poparcie zachodniego duchowieństwa, musiał zerwać stosunki z przeważającą częścią greckiej hierarchii kościelnej. Justynian nie był człowiekiem, z którym mozna by sobie żartować w tego rodzaju sprawach. Wigiliusz, mieszkający dotychczas bardzo po wielkopańsku w pałacu Placydii, oficjalnej rezydencji swego legata w Konstantynopolu, postanowił się przenieść w bezpieczniejsze miejsce. Wybrał na schronienie bazylikę Św. Piotra w Hormizdu.~e W dniu 14 sierpnia zredagował tam dokument nakładający oficjalnie ekskomunikę na patriarchę Nlenasa i podległych mu duchownych; akt ten podpisał on sam i dwunastu innych biskupów zachodnich. Nie mogąc się zdecydować na zbyt daleko posunięte wyzwanie wobec Justyniana, chwilowo powstrzymywał się od ogłoszenia tego wyroku. Cesarz jednak potraktował jego postępek nie po prostu jako akt opozycji politycznej, lecz jako osobisty afront. Oto Wigiliusz odrzucił pogardliwie jego przejrzystą wykładnię zagadnienia dogmatycznego. W porywie gniewu Justynian postanowił uciec się do użycia siły. Wysłał do kościoła Św. Piotra oddział gwardii pałacowej pod dowództwem Praźtora Ton Demon, Komitasa Du pondiaristesa, odpowiedzialnego za spokój publiczny i porządek w mieście, z poleceniem aresztowania papieża i opozycyjnych biskupów afrykańskich. Doszło do utarczki i kilku biskupów odniosło rany. Wówczas ów niemądry oficer policji stracił głowę i kazał swoim ludziom wywlec opierającego się Wigiliusza od ołtarza. Policjanci chwycili go za nogi i brodę, wobec czego papież tym mocniej uczepił się ołtarza, który przewrócił się, miażdżąc go niemal swym ciężarem. Tymczasem zbiegł się tłum; gniewne, pełne oburzenia okrzyki mieszały się z lamentami biskupów i ze sprzecznymi roz 195 194 CESARZ I PAPIE$ kazarm strapionego pretora. Niebawem jego ludzie zaczęli się wahać, a niektórzy wręcz nie chcieli dalej wykonywać odrażającego zadania. W tej sytuacji pretor postanowił czym prędzej się wycofać wraz z oddziałem policji, a papież i towarzyszący mu duchowni, zmaltretowani wprawdzie, lecz nie pokonani, zachowali kościół w swym ręku. Nazajutrz grupa wysokich dygnitarzy - na czele z samym Belizariuszem, z przewodniczącym senatu rzymskiego Cetegusem, z szefem gabinetu cesarskiego Piotrem Patrycjuszem i z siostrzeńcem Justyniana Justynem - udała się z cesarskiego pałacu do kościoła Św. Piotra w Hormizdu, gdzie w imieniu cesarza złożyła uroczystą przysięgę, że Wigiliuszowi włos z głowy nie spadnie, jeśli tylko powróci do swej oficjalnej rezydencji. Co też papież niezwłocznie uczynił. Niebawem jednak uświadomił sobie, że zna jduje się właściwie w areszcie domowym. Taktyczny odwrót Justyniana bynajmniej nie oznaczał, że cesarz wyrzekł się któregokolwiek ze swych zamierzeń. Po paru miesiącach Wigiliusz doszedł do wniosku, że Justynian kompromituje go w oczach zachodniego duchowieństwa, którego lojalność była mu tak bardzo potrzebna. W nocy z 23 na 24 grudnia 551 wymknął się cesarskim strażom pod osłoną ciemności i uciekł na azjatycki brzeg Bosforu, do kościoła ~w. Eufernii w Chalcedonie, gdzie przed stu laty odbywały się obrady soboru chalcedońskiego. Taki wybór miejsca schronienia był wymowny. Papież wyraźnie chciał napiętnować tych, którzy potępiali Trzy Rozdziały jako sprzeczne z wiarą katolicką w ujęciu soboru chalcedońskiego. Justynian powtórnie wysłał Belizariusza i innych wysokich dostojników państwowych, aby upewnili Wigiliusza o szczerej życzliwości cesarza względem niego. A po paru dniach wyprawił do Chalcedonu referendarza z osobistym posłaniem do papieża. Wigiliusz jednak skorzystał był z poprzedniej lekcji i teraz odmówił ruszenia się z miejsca. Wieść o tym rozeszła się szeroko, więc tłumy ludzi zaczęły się przeprawiać przez Bosfor, aby zobaczyć buntowniczego biskupa Rzymu. Na początku lutego 552 roku ogłosił on list pasterski, opisując cierpienia, jakie znosił, i przedstawiając wyznanie wiary, w którym ostentacyjnie nie potępiał Trzech Rozdziałów. Kilka dni później cesarscy gwardziści wdarli się do kościoła i zaaresztowali znajdujących się tam biskupów zachodnich. Wigiliusza nie odważyli się ująć; reperkusje takiego postępku w Italii i w Afryce zbyt drogo kosztowałyby Justyniana, aby mógł brać go pod uwagę. Wigiliusz CESARZ I F'APIEZ zareagował natychmiast i skutecznie. Mimo iż aresztowano większość osób z jego otoczenia, zdołał spowodować wywieszenie w prawie wszystkich kościołach kanstantynopolitańskich tekstu orzeczonej przez niego przed sześciu miesiącami ekskomuniki patriarchy Me11QJQ. Był to ciężki cios dla dumy Justyniana. Ale po trzydziestu pięciu latach sprawowania władzy cesarz wiedział juz, kiedy i jak się wycofywać. Negocjacje między nim a papieżem trwały przez całą wiosnę. Wreszcie w czerwcu Justynian posłał patriarchę Menasa, Teodora Ascidasa oraz innych ekskomunikowanych biskupów do kościoła ~w. Eufemii, aby udzielić papieżowi honorowego zadośćuczynienia. Postanowiono zgodnie anulować wszystkie deklaracje w sprawie Trzech Rozdziałów ogłoszone po decyzji o zawieszeniu dysput na ten temat - a zatem oczywiście również edykt cesarza. W dniu 26 czerwca Wigiliusz powrócił do swego pałacu w Konstantynopolu i nastąpiło publiczne pojednanie z Justynianem. Jeśli jednak papież sądził, że wolno mu będzie cieszyć się odniesionym zwycięstwem w spokoju, to wkrótce przekonał się o swej pomyłce. W sierpniu umarł patriarcha Menas, a jego następcą został Eutychiusz. Justynian uznał ten moment za odpowiedni, aby wskrzesić swój plan zwołania soboru powszechnego, i zaprosił wschodnich biskupów do wzięcia w nim udziału. W styczniu 553 roku zgromadzeni biskupi wschodni zaproponowali Wigiliuszowi, by przewodniczył nowemu soborowi, który miał rozstrzygnąć raz na zawsze kwestię Trzech Rozdziałów. Papież był wprawdzie zadowolony, że go tak uhonorowano, ale postanowił grać na zwłokę. Wszystko bowiem zależało od tego, czy uda mu się pociągnąć za sobą większość zachodnich biskupów, czy też Justynian przemyci do delegacji zachodniej ludzi sprzyjających jego stanowisku. Toteż na razie poprosił cesarza o pozwolenie zwołania lokalnego synodu w Italii lub na Sycylii, w celu wypracowania wspólnej postawy Zachodu. Justynian nie miał wyboru, musiał tego zakazać. Inaczej bowiem nie tylko dałby Wigiliuszowi możność dysponowania na soborze głosami zachodnich delegatów, ale ponadto umożliwiłby mu odwlekanie soboru tak długo, jak by tylko zechciał. Tytułem kompensaty cesarz zwrócił się do Wigiliusza z prośbą o wskazanie biskupów zachodnich, których należałoby zaprosić na sobór. Krok ten postawił przebiegłego papieża wobec trudnego dylematu: gdyby polecił biskupów stających w obronie Trzech Rozdziałów, złamałby daną Justynianowi przysięgę, że będzie dążył do potępienia pism wschodnich teologów. 196 197 CESARZ I PAP1E2 Gdyby natomiast zaproponował biskupów gotowych potępić 'Przy Rozdziały, utraciłby wszelki autorytet na zachodzie. Zwlekał więc z odpowiedzią, jak mógł najdłużej, w końcu zaś przedłożył listę obejmującą bardzo niewielu kandydatów, przy czym uczynił to tak ..n..:...t;t.,. . ....t...: p"vZ..3, Z~ ...v ..v....t~.J.ariy ~uZ Żią~.yuyW u ZarmvoLCauc. YY JQ111CJ i~ć~~y jedynymi zachodnimi uczestnikami soboru byli biskupi z Afryki, których poddał przed wyjazdem gruntownym badaniom afrykański Praefectus Praetorium. Po dalszych sporach proceduralnych sobór powszechny - piąty z kolei w historii Kościoła - został w końcu otwarty w katedrze Mądrości Bożej 5 maja 553 roku. Cesarz powstrzymał się od osobistego udziału i nie szczędził trudów w celu podsycania złudzeń, że sobór ma swobodę niezależnej decyzji. Wrażenie to niewątpliwie zmącił trochę list cesarski odczytany w czasie sesji inauguracyjnej; w liście tym Justynian przypomniał zgromadzonym dostojnikom Kościoła, że wszyscy oni już poprzednio potępili Trzy Rozdziały. Tak czy owak, na soborze nie brakło biskupów gotowych dać się prowadzić na pasku przez Justyniana. Wigiliusz, którego czas dobiegał już kresu, usiłował zachować jaką taką swobodę działania nie pokazując się na soborze. Obrady - wprawdzie jałowe, lecz prowadzone z wielką pompą - toczyły się bez niego. W dniu 14 maja papież oświadczył, że nareszcie powziął decyzję, i napisał tak zwane Constitutum, sygnowane przez niego samego i przez garstkę zachodnich duchownych. Constitutum potępiało jako heretyckie wiele sformułowań Teodora z Mopsuestii, ale uchylało się od generalnego potępienia Trzech Rozdziałów; była to zatem próba kompromisu. Wigiliusz jednak, jak zawsze słaby i niezdecydowany, zwlekał jedenaście dni z ogłoszeniem tego dokumentu w nadziei, że cesarz wystąpi z jakąś propozycją nawiązania rozmów. Wreszcie 25 maja zwrócił sicz do Belizariusza, Cetegusa i cesarskiego siostrzeńca Justyna z prośbą o przekazanie Constitutum Justynianowi. Musiał zdawać sobie sprawę, że cesarz nie będzie zadowolony z tego dokumentu, ale nie brał pod uwagę zmienionej sytuacji politycznej. W owym czasie zwycięstwa Narsesa mocno utwierdziły władzę rzymską w Italii. Królestwo gockie legło w gruzach. Justynian przestał być zależny od przychylności rzymskich obywateli Italii, którzy czuli ucisk żelaznej stopy jego wojska. Postanowił zatem wziąć odwet na Wigiliuszu za upokorzenia, które znosił poprzednio. Wysłał do zgromadzonych uczestników soboru swego referendarza z pakietem zawierającym oryginały tajnego oświadczenia Wigiliusza, wyklinającego Trzy Rozdzia CESARZ 1 YAYIF:Z ły, i jego przysięgi z lb sierpnia 550, że będzie czynił wszystko, cu w jego mocy, aby popierać potępienie tych pism. Ponadto w pakiecie znajdował się dekret cesarski stwierdzający, że Wigiliusz swoim zachowaniem sam postawił się poza obrębem Kościoła. Dopełniło to miary n~niżonia Wi_~ilitlsza_ W~dniu 2 czerwca, na końcowej sesji soboru, orzeczono czternaście anatem dotyczących Trzech Rozdziałów i niektórych innych herezji. Wigiliusz przez jakiś czas odmawiał swej aprobaty. Sobór właściwie usunął go ze stolicy rzymskiej. Justynianowi wcale nie było śpieszno zastąpić go kimś innym. Poznał już słabe strony Wigiliusza, a z nowym papieżem mógłby mieć większe trudności. Nie musiał długo czekać. W grudniu Wigiliusz skapitulował i w liście do patriarchy Eutychiusza oficjalnie obłożył anatemą Trzy Rozdziały. Ale Justynianowi to nie wystarczało. W lutym 555 roku nieszczęsny papież zmuszony był ogłosić drugie Constitutum, potępiające Trzy Rozdziały w sposób szczegółowy. Teraz Justynian już go nie potrzebował, więc pozwolił mu wrócić do Rzymu. Wigiliusz jednak nie ujrzał ponownie Wiecznego Miasta, gdyż w czerwcu umarł w Syrakuzach wskutek choroby nerek. Trzeba było znaleźć nowego papieża. Większość wyższego duchowieństwa na zachodzie sprzeciwiała się potępieniu Trzech Rozdziałów. Ale wyniesienie na tron papieski wschodniego kandydata doprowadziłoby prawie na pewno do schizmy w łonie Kościoła. Śmiałym i pewnym posunięciem, przypominającym jego młode lata, Justynian zaofiarował godność papieską diakonowi Pelagiuszowi, który był rzecznikiem. rzymskiej arystokracji i do tej pory najzaciętszym przeciwnikiem polityki religijnej cesarza. Rozumiało się samo przez się, że warunkiem cesarskiej oferty było potępienie Trzech Rozdziałów. Pelagiusz albo doszedł do wniosku, że obecnie, gdy Justynian panował całkowicie nad spustoszoną Italią, opozycja byłaby bezcelowa, albo też usłuchał głosu osobistej ambicji, dość, że dał się zwabić na tę przynętę. Ale gdy stanął w Italii, on, ucieleśnienie rzymskości, spotkał się tam z powszechną wrogością i mógł wjechać do Rzymu tylko pod osłoną żołnierzy Narsesa. Upłynęło wiele miesięcy, zanim zdołano znaleźć trzech biskupów, którzy zgodzili się go wyświęcić. Z czasem, powoli, zdobywał władzę nad Kościołem aż po rzekę Pad, był bowiem stanowczym administratorem, bardzo pracowitym i trzeźwo patrzącym człowiekiem. Dla usprawiedliwienia siebie w oczach owieczek zmuszony był jednak przyjąć bardzo dwuznaczną postawę, wskutek czego autorytet i wpływy papiestwa w odzy 198 j 199 CESARZ I YAYIEt skanej Italii pozostawaly nadal niewielkie. Pomimo kilku porażek taktycznych Justynian na dłuższą metę odniósł zwycięstwo w tym sensie, że utrzymał jedność między papiestwem a Kościołem wschodnim i zarazem całkowite podporządkowanie papieża rządowi cesarstwa. Koszty tego zwycięstwa przewyższały jednak płynące zeń zyski. Monofizyci w Egipcie i Syrii byli wciąż niezadowoleni i niepogodzeni, a ich kraje zmieniały się coraz bardziej w ogniska opozycji przeciw cesarstwu i wszystkiemu, co ono reprezentowało. Na zachodzie dominowały nastroje rozczarowania i cynizmu. Italia była zniszczona gorzej niż kiedykolwiek przedtem. Gaje oliwne i winnice wycięte i spalone. Nikt nie naprawiał dróg i mostów. Co się tyczy miast, to wiele leżało w gruzach, niektóre mieszkańcy w ogóle opuścili, we wszystkich ludność stopniała do ułamka dawnej swej liczby, a wszelkie bogactwa zostaly zrabowane. Wojna i zaraza zdziesiątkowały ludność, ci zaś, co ocaleli, gnieździli się jak dzikie zwierzęta pośród ruin dawnego dostatku. Z energią zadającą kłam jego wiekowi Narses zabrał się do organizowania na nowo życia w Italii. Jeśli chodzi o sprawy wojskowe, h, to szybko zbudowano fortece panujące nad przełęczami alpejskimi i zorganizowano specjalne strażnice graniczne. Ziemię należącą poprzednio do Ostrogotów rozdzielono ponownie, głównie między bizantyjskich żołnierzy, którzy zastąpili dawne gockie załogi wzdłuż północnej granicy. W zakresie spraw cywilnych obszerny edykt ceBarski z 13 sierpnia 554, znany pod nazwą Sankcji Pragmatycznej, I' zawierał liczne zarządzenia zmierzające do przywrócenia normali', nych stosunków. Potwierdzał on ważność wszystkich dekretów Amalasunty, Atalaryka i Teodahada, jak również wszelkich zarządzeń I~ Justyniana i Teodory. Natomiast unieważniał wszystkie dekrety To tili. Przywracał normalną procedurę cywilnych spraw sądowych i ograniczał jurysdykcję dowódców wojskowych do spraw dotyczątych podległych im żołnierzy. Przywracał dawny status i przywileje' miasta Rzymu. f Wiele postanowień zawartych w tym edykcie poświęconych było takim zagadnieniom, jak zagubione dowody własności, osoby wzięte do niewoli, wagi i miary niezgodne z przepisami, i tak dalej. Najbardziej uderza w Sankcji Pragmatycznej sposób, w jaki przywraca ona i gwarantuje przywileje klas wyższych, jedynej warstwy społecznej w Italii, na której poparcie Justynian mógł teraz liczyć. Wszelkie mienie należące do uchodźców miało im być zwrócon<~ CESAiiz I PAP1EZ w całości i niezwłocznie, bez żadnego odszkodowania dla tych, którzy ewentualnie nabyli je w dobrej wierze. Wszyscy niewolnicy wyzwoleni przez Totilę mieli zostać natychmiast oddani dawnym właścicielom, a wszyscy dzierżawcy dawnym panom. "Nakazuiemv. aby każdy, ktokolwiek przechowywał niewolników lub dzierżawców, oddał ich panom tychże wraz z potomstwem, którego mogli się byli w tym czasie dochować. Jeśli w przeklętym okresie gockiej tyranii jakiś mężczyzna niewolniczego stanu poślubił wolną kobietę albo niewolnica poślubiła wolnego mężczyznę, niniejszym udzielamy wolnej osobie (z tych dwojga) prawa do rozwodu, przy czym osoba niewolniczego stanu ma być oddana z powrotem w posiadanie swemu panu, pan zaś nie ma ponieść żadnej szkody z powodu minionych wypadków. Gdyby jednak chcieli pozostać nadal w obecnym małżeństwie, nie doznają żadnego uszczerbku w osobistej wolności, dzieci ich wszakże mają być zaliczone do stanu swej matki."* W każdej prowincji italskiej biskup i znakomite osobistości miały posiadać prawo mianowania spośród swego grona gubernatora prowincji, co stanowiło wręcz niezwykłe ustępstwo na rzecz miejscowych wielmożów. Wszystkim senatorom miało przysługiwać nieograniczone prawo udawania się na dwór konstantynopolitański i wyjeżdżania stamtąd do Italii na dowolnie długi okres w celu przywrócenia dawnej produktywności ich dóbr ziemskich. Całemu edyktowi przyświecała myśl o wskrzeszeniu przeszłości we wszystkich najdrobniejszych szczegółach. Sprawia to takie wrażenie, jakby Justynianowi nie przychodziło do głowy, że pół wieku gockich rządów i dwadzieścia lat wojny głęboko odmieniło społeczną i ekonomiczną strukturę Italii. Albo, jeśli nawet przychodziło mu to do głowy, natychmiast wymiatał takie myśli ze swej świadomości. Wszelkie innowacje - a wprowadzał ich przecież wiele - musiały się ukazywać w przebraniu rzeczy przywróconych z przeszłości. Postanowienia Sankcji Pragmatycznej nie doczekaly się nigdy pełnej realizacji. Władza pozostawała nadal w ręku wojska; to Narses i jego oficerowie zarządzali w rzeczywistości okręgami podległymi im w sprawach wojskowych. Dawna warstwa rządząca została zniszczona i nawet największa liczba aktów ustawodawczych nie byłaby zdolna jej odbudować. Zbiegłych colom nie można było odnaleźć " Justinian, Novellae, Berlin 1963, s. 801. Sanctio tst. Constttutio Praymattca, 15' 594, 16. "De serwis et colonls" Corpus Iuris Civllis, t. 111, recensione R. Schoell. (H.K.) 200 201 cramuz i nnPFr2 i zwrócić ich panom. Z powodu dotkliwego braku siły roboczej właściciele wielkich majątków musieli wydzierżawiać kawałki ziemi niezależnym drobnym gospodarzom - często byłym dzierżawcom jakiegoś innego pana - na stosunkowo korzystnych warunkach. Rwm~ki ~~nat wvkrnswl ciP w ~iaom lat wniannvr h i i~ćli rłal~i istniał, to tylko dzięki hojnemu rozdawaniu godności patrycjuszowskiej dostojnikom italskim i dzięki zmniejszeniu o dwie trzecie sumy, którą honorowi konsulowie musieli wplacać po swej nominacji. Razem wziąwszy, wspaniałe, odbudowane cesarstwo zachodnie przedstawiało się bardzo opłakanie. Podczas gdy w Italii Narses zajęty był likwidowaniem ostatnich gockich gniazd oporu, w Konstantynopolu niespodziewana katastrofa dotknęła jedno z największych dzieł Justyniana. W dniu 7 maja 558 kopuła kościoła Mądrości Bożej, już osłabiona wskutek trzęsienia ziemi, zawaliła się podczas jej oczyszczania. Odbudowanie kopuły ,lustynian powierzył Izydorowi młodszemu, synowi czy siostrzeńcowi jednego z dwóch pierwotnych architektów. Izydor wywiązał się z powodzeniem z tego zadania, wznosząc sklepienie wyższe niż w dawnej, śmiało spłaszczonej kopule. Oficjalne otwarcie odbudowanego kościoła nastąpiło 24 grudnia 562, w obecności osiemdzi~sięcioletniego Justyniana; związane z tym uroczystości ciągnęły się wiele dni, zarówno w samym kościele, jak w cesarskim pałacu. Paweł Silentiarius, na jv; ybitnie fiszy poeta z klasycyzującej szkoły, która rozkwitła w późniejszych latach rządów Justyniana, na żądanie cesarza ułożył w heksametrach długi, malowniczy opis kościoła i odczytał go Justynianowi w czasie kilku kolejnych posiedzeń. Poemat ten daje najlepsze pojęcie, jak wyglądała wspaniała świątynia w oczach ówczesnych ludzi. Parę miesięcy przedtem cesarz musiał przeżyć przykrość bardziej osobistej natury. Wykryto mianowicie spisek mający na celu zamordowanie go. Na czele spisku stali: Ablabiusz, spensjonowany urzędnik mennicy, Marcellus, handlarz złota i srebra, oraz Sergiusz, siostrzeniec jakiegoś drobnego urzędnika - a zatem ludzie nie zajmujący żadnej wybitniejszej pozycji. Nie był to pierwszy tego rodzaju spisek, któremu w porę zapobieżono, toteż Justynian mógłby po prn~tu pogratulować funkcjonariuszom policji i zapomnieć o całej tej historii. Ale ważne tu były motywy. Jeden ze spiskowców dwóm pozostałym udało się popełnić samobójstwo - zeznał w śledztwie, że trzej członkowie sztabu Belizariusza: Izaak, Witas i Paweł, byli wtajemniczeni w spisek. Kiedy prefekt miasta Prokopiusz prze cr:3nmz t eAm>;2 słuchiwał z kolei trzech wojskowych, wplątali oni w tę aferę samego Belizariusza. Czy rzeczywiście było w ich oskarżeniu jakieś ziarenko prawdy? Przypuszczalnie Justynian w to nie wierzył, ale pewności mieć nie mógł. W każdym razie był oburzony, że Belizariusz nie ..._. r , ~ "iv^..'~,.Z:: " ~ ^l.."..- ...h r,na~..)n~nvrls '7,ynłąk więc consistoriumaza udziałemv wszystkich) ważniejszych dygnitarzy stołecznych i w ich obecności kazał odczytać zeznania, łącznie z tymi, które obciążały Belizariusza. Postarzały wódz był wstrząśnięty i boleśnie zraniony publicznym oszkalowaniem jego wierności. Jeszcze boleśniej odczuł pozbawienie go większości osób z najbliższego otoczenia i zamknięcie w areszcie domowym. Podczas drugiej z kolei konsekracji kościoła Mądrości Boźej dwoje najwybitniejszych ~rspółpracowników starego cesarza nie znajdowało się u jego boku: Teodora nie żyła już od czternastu lat, a Belizariusz pozostawał w niełasce. W apostrofie do Justyniana, stanowiącej prolog poematu poświęconego opisowi Hagii Sofii, Paweł Silentiarius tak powiada o Teodorze: "Te oto sprawy, Panie mój, pozwalają duszy cesarzowej, błogosławionej i szczęśliwej, jasnej i mądrej, śmiało przemawiać za Tobą do Boga; cesarzowej, która za życia była pobożną współpracownicą Twoją, a po śmierci stała się rękojmią Twej najważniejszej przysięgi wobec poddanych, przysięgi, której dotychczas nie złamałeś i obyś nigdy nie złamał."" O Belizariuszu nie ma tam ani słowa. Ale poeta winszuje cesarzowi odwagi w stawianiu czoła nikczemnemu spiskowi. Paulus Sllentiarlus, Descripttn S. Sopi~tae, wyd. J. Bekker, Corp. Bonnensls 1837. `?02 osTnTNm LnTn OS'1'ATNII,~ I Już za panowania Justyna I dyplomacja rzymska przejawiała aktywność w południowym rejonie Morza Czerwonego. Rzymianie namówili wówczas chrześcijańskie - lecz monofizyckie - Isrólestwo Aksum w Etiopii do napadnięcia i okupowania Jemenu, którego władcy, niedawno nawróceni na judaizm, byli protegowanymi Persji. Źródłem żywego zainteresowania cesarstwa rzymskiego tak odległym obszarem były względy handlowe bardziej niż militarni. Od epoki wczesnego cesarstwa rzymski handel z Indiami, Chinami i Indonezją odznaczał się wysokim stopniem zorganizowania. Importowano ze Wschodu głównie korzenie i wonności, przeważnicr z południowych Indii, Cejlonu i Indonezji, oraz przędzę jedwabną z Chin. W kraju, gdzie - ze względu na niedostatek pasz zimowych - większość cieląt bito w jesieni i solono lub marynowano mięso, korzenie, zwłaszcza pieprz, stanowiły ważny artykuł powszechnego użytku. Wszystko, co poprawiało - lub neutralizowalo - smak i zapach potraw, cieszyło się wielkim popytem. Ciekawa rzecz, że wśród łupów wziętych przez Alaryka w czasie plądrowania Rzymu w roku 410 znajdowało się około dwóch i pół tysiąca kilogramów pieprzu. Również medycyna starożytna korzystała w szerokim zakresie z korzeni. Jedwab kosztował w starożytnym świecie o wiele za drogo, aby można go było powszechnie używać, odgrywał jednak ważną rolę jako zewnętrzna oznaka pozycji społecznej. Kobiety z wyższych sfer nosiły oczywiście jedwabne suknie. A w czaBach Justyniana jedwabne togi, haftowane lub ozdobione brokatem, stanowiły ceremonialny strój wysokich urzędników państwowych, przydzielany im w ramach poborów. Jedwabne szaty rozdawano też znamienitym osobistościom zagranicznym jako dowód cesarskiej ła ski. Rząd był więc szczególnie zainteresowany w utrzymaniu umiarkowanych cen na importowaną przędzę jedwabną. Trudność polegała na tym, że cesarstwo perskie kontrolowało szlaki handlowe ze Wschodu. Towary z Chin przybywały albo drogą mOTSką prZeZ Cejlnrl dW northw ~atnki P~r~ki~i ąlhn knr~~nrgn~mi przez Azję środkową do granicy Persji. Towary indyjskie i indonezyjskie przywożono morzem do Zatoki Perskiej. Następnie perscy kupcy sprzedawali jedne i drugie towary w punktach targowych wzdłuż granicy między cesarstwem perskim i rzymskim. Czasem pozostawiano tern handel w ręku prywatnych kupców, kiedy indziej odbywał się pod kontrolą państwa. Ale zarówno kupcy perscy, jak i rząd, jeśli interesował się tymi sprawami, mieli zawsze możność ograniczania podaży i ustalania cen monopolistycznych. Posiadamy obfite informacje dotyczące funkcjonowania handlu jedwabiem w szóstym wieku. Żaden prywatny obywatel rzymski nie mógł kupić jedwabiu bezpośrednio z Persji. Urzędnicy państwowi, zwani commerciarii, zakupywali w przewidzianych do tego celu granicznych placówkach handlowych całą oferowaną przez Persów ilość jedwabiu w surowym stanie. Taki system miał z jednej strony zabezpieczać niski poziom cen przez wykluczenie konkurencji w zakupach, z drugiej strony był środkiem zapewniającym państwu uzyskiwanie dużych ilości potrzebnego jedwabiu, zanim zdążą położyć na nim rękę kupcy prywatni. Commerciarii z kolei odsyłali jedwab do jednej z tkalni cesarskich albo sprzedawali go po cenie kupna kupcom jedwabiu, lub wreszcie bezpośrednio tkaczom. W początkach panowania Justyniana rząd posiadał duże zapasy surowca jedwabnego, którymi mógł manipulować w celu utrzymywania stałej ceny na rynku wewnętrznym. Idealnym rozwiązaniem trudności w handlu ze Wschodem byłoby korzystanie z dróg całkowicie omijających Persję. Ustanowienie rzymskiej zwierzchności w południowej części basenu Morza ('.zerwonego miało służyć właśnie temu celowi. Rzymscy kupcy mogli obecnie płynąć z portów egipskich bezpośrednio na Cejlon, aby kupować tam jedwab oraz inne towary. Wydaje się jednak, że ta poutyka zawiodła. Kupcy perscy zbyt mocno się obwarowali na rynku cejlońskim i wykupywali całą dostępną ilość jedwabiu, nie dopuszczając Rzymian. Chyba lepiej udało się Rzymianom obejść perski monopol na korzenie i wonności. Ale Persowie odpowiedzieli na to zwyżką cen jedwabiu. Justynian usiłował zamrozić wolnorynkową 204 205 OSTATNIE LATA cenę jedwabiu na terytorium cesarstwa, co nieba~n~em spowodowało bujny rozkwit czarnego rynku. W roku 540, gdy wybuchła druga wojna perska i bezpośredni import jedwabiu został przerwany, istniejący od dawnych czasów w W~irucie i 'lurze przemysł iedwabniczv zbankrutował, a zapasy państwowe były zbyt skromne, aby pokryć zapotrzebowanie na urzędowe togi i dyplomatyczne prezenty. Piotr Barsymes, z pochodzenia Syryjczyk, który zajmował stanowisko ministra finansów po Janie z Kapadocji, wprowadził kontrolę cen jedwabiu, wypierając przez to prywatnych kupców i rękodzielników. Przez jakiś czas próbowano zaopatrywać rynek z tkalni cesarskich. Wkrótce jednak Barsymes przejął wiele prywatnych warsztatów razem z wykwalifikowanym personelem rzemieślniczym i prowadził je na rachunek państwa. W ten sposób ustanowiono monopol państwowy nie tylko na import jedwabiu, lecz także na jego przetwórstwo. 1'o zawarciu pokoju z Persją w roku 545 surowy jedwab z Chin znów zaczął się pojawiać na pogranicznych targach. Ale handel jedwabiem miał już odmienną strukturę. Wielu rzemieślników z prywatnych tkalni wyemigrowało do Persji - mówili językiem starosyryjskim, więc czuli się u siebie zarówno w Bejrucie, jak w Ktezifonie. Natomiast właściciele tkalni, jeśli nie popadli w zupełną ruinę finansową, w większości zainwestowali swe kapitały w innego rodzaju przedsiębiorstwach. Tak więc, z nielicznymi wyjątkami, nadal funkcjonował monopol państwowy. Ale, wskutek powtarzających się okresowo presji ze strony Persów, ceny jedwabiu utrzymywały się na wysokim poziomie, a jego zapasy na poziomie niebezpiecznie niskim. Sprawy te były źródłem nieustających kłopotów dla cesarza i jego ministra finansów. W roku 552 wyłoniła się propozycja z gruntu nowego rozwiązania. Otóż do Justyniana zwróciła się grupa mnichów oświadczając, że mają odpowiednie znajomości w Sogdianie (w rejonie obecnej Samarkandy i Buchany), że mogliby sprowadzić stamtąd jajeczka jedwabników i w ten sposób uniezależnić cesarstwo od zagranicznych dostaw jedwabiu. Justynian przyjął z radością możliwość podkopania perskiego monopolu i mnisi wyruszyli w długą podróż, wspierani i wspomagani wszelkimi środkami przez cesarstwo rzymskie. Wróciwszy mniej więcej po dwóch latach przywieźli cenne jajeczka i wystarczający zasób wiedzy technicznej, aby można było uruchomić państwowe przędzalnie jedwabiu na wybrzeżu syryjskim. Przywiezienie z Sogdiany jajeczek jedwabników nie od razu po OSTATNIE LATA łożyło kres zależności cesarstwa od Persji, jeśli chodzi o dostawy jedwabiu. Upłynęło bardzo dużo czasu, zanim krajowa produkcja zaczęła pokrywać zapotrzebowanie rynku, a niektóre gatunki tkanin jedwabnych nadal sprowadzano z Chin. I' akt ten wpłynął jednak na osłabienie pozycji nrzetargnwej PNrsńw A nora tym mnisi ntwr~rzyli nową drogę handlową z Sogdiany, pozostającej pod wpływami Chin, wzdłuż pólnocnych brzegów Morza Kaspijskiego do rzymskich portów nad Morzem Czarnym; droga ta omijała zupełnie terytorium Persji. Ale wysokie koszty transportu północnym szlakiem czyniły go niekonkurencyjnym. Bogactvra Wschodu płynęły zatem, jak dwniej, do portów nad Zatoką Perską. Prawowierność religijna i handel - oto stałe źródła niepokojów na wschodnim pograniczu u schylku rządów Justyniana; nie prowadzono tam jednak działań wojennych na większą skalę. W roku 554 al-liarith, książę chrześcijańskiego państwa arabskiego Gassanidów, najechał ziemie ciążących ku Persji arabskich Lachmidów i zabił ich księcia al-Mundhira. W rok później, z poduszczenia wyższych urzędników rzymskich, padł ofiarą mordu król Lazyki Gubaz i różne szczepy Lazów podniosły bunt, zwracając się oczywiście o pomoc do Persji. Przez jakiś czas wydawało się, że oba mocarstwa zostaną wciągnięte w wojnę przez swoich sprzymierzeńców. Wszelako ani Justyniana, ani Chosroesa nie wabiła perspektywa wysokich kosztów i niepewnego wyniku zbrojnego starcia na długiej granicy rzymsko-perskiej, od Kaukazu aż po Mezopotamię. Załatwiono więc sprawę w drodze dyplomatycznej. W jesieni 552 roku do Konstantynopola przybył pełnomocnik Persji Izad Gusznasp; między dwoma cesarstwami stanął rozejm, obejmujący również państwa od nich zależne. Cztery lata później Izad Gusznasp i rzymski ambasador Piotr Patrycjusz podpisali w granicznym mieście Dara traktat zapewniający pokój pięćdziesięcioletni. Persowie zgodzili się zrezygnować z wszelkich roszczeń do Lazyki w zamian za roczną kwotę trzydziestu tysięcy solidów w złocie. Poza tym granica miała pozostać nie zmieniona, taka jak w ciągu ostatnich dwustu lat. Dwóm wojowniczym arabskim państwom buforowym zakazano napaści na terytorium jednego i drugiego cesarstv~~a, pozwolono im natomiast wojować między sobą, ale bez wciągania w to swoich protektorów. Aż do końca życia Justyniana na wschodniej granicy panował spokój. Na granicy północnej, biegnącej wzdłuż Dunaju i Dnawy, sytua 206 207 ~a'1 . , ' ~ , t , ,~A 1 ~ ,. . ,. , r o. r a , .k.. .. ,~3' ~"i r ~ ~ ,. .. ~ r ~ _A ' . ,. .. . ~, r . . y . ~~k ~ ~ ~ . 4 A ' t' r F ~~ yq@ 3 ńlBic~R ~~ @ h g ` t 'F ~ ~,I ~ 1 r` y~ . kCi' ' e . ~ ~ ~ ' . 't "~~ B 1~~-' ~ ra~ ~ * Cr . ~Z , . ' _ ,~ rř'~ ` 't ~' '~ t~ ~- a:~ ., F w;~ qó 'i g, (~ f `. Y hk ai . , .. ~ ~~,. ~# a , 4 ' r M t, ' i fi'~~'. ~ #d. ,~' ~i. :.. ` ~ k , ~ ~: As ~y ; 'x. 1^Y .^i, ~ " ~ r%. q ~ ~^ ' ~ ~~ F' , . ...na~Fff .. `._fi': . ~ ~ye, ` "l A"r 7 , 1 `. ' ' ' ' d > W~ . ~ f ę>~q~ax ł *tn:#S` f Y~ ~ ~1 . , ,. ~ `d ~~ř,. . "4 f 'e~. fi t. ' ~ r ~ ~ d., t.d,: ~ ~`,' s. ~c~ż."': . 1 F;, ~ nys y':., ' 4 r . e ř? , ~~~~ . .. F ~ ' ~ , .. ~. ~ . , , >c * ~ _ ř c "F ~` , f .,. ' '. " M 2 C, :n ~ f.' .. , .t, . _ . . .. " ~ ... . ' `. .. v . & 1 !d ry ~' `'. . . ~ ~ ~ . , i n F.^ . , . , , . ~ . ~ 'i ~ . . r R n~! ,.. '4~ awt: k . , inum t . n,rw.. d Y3 ' i. ' " -f. ~ b fr ';, ~ y, ~ x i: ~ ~yp~G ,~~5 M ~ .. 4 5 r . gi . i'~> ~ . . . ' ~ ~~.. k , , . r .F iq`~: w0.: 9,; y i,i I iE= f api~a h ~ ~ ~ A ' . . ~ . ; ~ ~ ~ ő ~ 1 , , 41q.~ ~ ~ ` ~ .. : a' , ~ ~a. ~~ '~, w''. ~tx~.;t~ e ,. . . , , ... ~ ~ , a ~ F. r ' .., t y ~, r~ ~~ ~ '~ . t . ~ . " ~ ~ ~ . . " : ` ~ k r f t t ~ ~. ~ 8 R ' . h . ".1 S r a , , ` ,~ ,i.,aya..." ~p A... " 1 r ~ . ..9. . ,Y i ~W ~ ' . _. ,. t ' ? f t : f I y ' i. ' ' ~~:y r ' ~~; !., 3` r ~ . ' $ .d ' t.54 ' r, . : F _. K ~ r~ - S ~ , r, . , 4 ,~ ' h} i ` ~ .;. t 7 . `t , . . i s,' r . ' r .: .. ' , r . , . i Ś' ., ~.w p~ '~ ".. ;. ,, F .~ r p . . . 1 r :.' e ~ _ w t:~Se p4 x ' ' :''- ~ ~ , t, ~ k . t 4 ~, S , .~;~ ,~,_ . a ., q N ' ~ ' " ~; ,~t . -0k ,,. ,... t~ t 0.. t ~>~~ h 4~io ."i _ O n. .,> r ~ ' lm ,~~, ~ . '.. ~ . .W,ar ep a ~ ~ ` x wl a . i ... : _ _ , " . e n~ ~ .. .- . . .. _..... -. ~ i' . , . ;., ` r OSTATNIE LATA PANONIA Herulowie tongobardo 'e Antowie Gepidowie Sirm_ium Bufgarry i :Inąldunum Mi<`~; j ~- Awarowi~ Q a DALMACJA ~~ MEZJA~ Sklawinie O ~ ~ Tómi Salona ~~ ~/ ~ '9~ ~-'-řnad-n,reri ~ 1 1 Ąc~ ~a N v .:.. a ~ ~L ~ ~ Naissus '9 SĄ'90e ~ M E Z J A II Odessus y Mesembria ~Warna)Ń Dp~RDANIA_ ITRACJA Anchialos v Morze 2, /~/~ Ser~dika Philippopolis ozopolis ' ~2 Adrial ckre ~,/ Scupi Y ~ ~ ~'- HAEMIMONTUS ~ `MACEDONIA II' ~~ ; EUROPUS Dyrrachium EPIRUS r `~,~., ~nj r' ~ Konstanlynop~ erundisium ;,` NOVA~j ~~- EDONIp, 1 RHOD >iUS~' AT valo ~ I~/~ (,)BAC Chalc, fF: Tessalomka;` 1~ .. y . 'ř/ .fs, ~ , ~ . . .: iĆ~,: ĄG`f' ~ /-9 Larisa ~ Nicopóhs ~G` ~ y a ř ~ o ~ - ~, Te i EUBEA ~~vv,,,, stras ~. Efez .., w=. .q Korynt Ateny '~ ,A#,~ ~~.: ': ~': ~ ~~` ~ ROD' I' I KRETA , Morze $ródziemne 0 100 km bie nawzajem do gardła, a nieustanne walki pomiędzy nimi dostarczały mnóstwa pożądanych okazji ich wojowniczym sąsiadom słowiańskim i bułgarskim. Przez siedem lat panował na granicy dunajskiej względny spokój. Nieprzyjacielskie watahy przeprawiały się od czasu do czasu przez rzekę, ale nie było poważniejszych najazdów. W tym okresie rzymskie statki żeglowały bez przeszkód w górę i w dół rzeki aż do jej zamarznięcia w zimie, a wzdłuż południowego brzegu umacniano fortyfikacje. Prawdopodobnie właśnie wtedy położono fundamenty pod potężne twierdze w Belgradzie, Smederevie i Widmie, na których budowali później Iiizantyjczycy, Węgrzy i Turcy. Ale starzejący się Justynian w coraz większym stopniu stawał się niewolnikiem wielkiego planu powziętego w rozkwicie młodości i nie czynił nic, aby rozwiązać problem granic ra o ' lemion naciska' dykalnie. Nie odpierał w zdecydowany sp sob p ~ących na północną granicę ani nie wcielał ich do cesarstwa. Główne siły cesarskich wojsk rozwijały działania w Italii i na wschodzie. W roku 558, przypuszczalnie w wyniku zmiany wodzów, Kutrigurzy zawarli pokój z Utigurami. Rzymska polityka dzielenia i rządzenia zawiodła. Nowy wódz Kutrigurów Zabergan, pragnąc zdobyć dobrą opinię u swych popleczników, postanowił dokonać najazdu na ziemie cesarstwa. W marcu 559 roku, przedostawszy się na drugi brzeg zamarzniętego Dunaju, parł naprzód w głąb Tracji. Jego wojska, w skład których wchodziły kontyngenty zależnych Słowian, podzieliły się na trzy grupy. Jedna pomaszerowała przez Macedonię do Grecji. Dotarła aż pod Termopile, gdzie niedawno naprawiono fortyfikacje. Zacięty opór nielicznej załogi rzymskiej pod dowództwem logotety Aleksandra zahamował pochód najeźdźcy. Druga grupa usiłowała się przedrzeć na Chersones Tracki (półwysep Gallipoli), chroniony murem zbudowanym w poprzek wąskiego przesmyku. Rzymskim dowódcą był tam młody Germanus, pochodzący z miasta Iustiniana Prima, być może daleki krewny Justyniana. W każdym razie cesarz sprowadził go był do Konstantynopola, zapewnił mu świetne wykształcenie i awansował w młodym wieku na odpowiedzialne stanowisko. Germanus godnie się odpłacił swemu dobroczyńcy. Zatrzymał Kutrigurów przed murem i zadał im ciężkie straty. Kiedy część huńskich najeźdźców, usiłując ominąć umocnienia na półwyspie, przeprawiła się przez zatokę na łodziach i tratwach zbudowanych z trzciny w delcie Macicy, młody wódz nie dał się zaskoczyć. Flota rzymska, złożona z uzbrojonych okrętów handlowych 211 us~rwTrmr; r.nTw i łodzi rybackich, zniszczyła statki Kutrigurów. Utonęło sześciuset ludzi. Była to dla najeźdźców klęska zbyt dotkliwa, toteż wycofali się śpiesznie w kierunku Dunaju. Trzecia grupa posuwała się na Konstantynopol. Długi mur w poprzek półwyspu, w odległości niespełna pięćdziesięciu kilometrów od miasta, doznał niedawno uszkodzeń wskutek trzęsienia ziemi i stanowił niewielką ochronę. Przeciwko Kutrigurom wydano zmobilizowane pośpiesznie oddziały gwardii pałacowej i milicji miejskiej, nie mające prawie żadnego doświadczenia bojowego; jak łatwo było przewidzieć, zostały one pobite. W mieście zapanowała panika. Kto mógł, przewoził swoje rodziny i mienie ruchome na drugi brzeg Bosforu, do Azji. Z pobliskich okolic napływali do stolicy uchodźcy. Zakwaterowanie ich i wyżywienie przedstawiało nie lada trudności dla władz miejskich, a ich obecność w mieście jeszcze bardziej nadwątlała ducha mieszkańców. Sędziwy cesarz - Justynian miał wtedy lat siedemdziesiąt siedem --- pogrążony w mrocznych myślach przemierzał po nocach krużganki świętego pałacu. Zmusił Persję do zawarcia pokoju. Zniszczył królestwa Wandalów i Ostrogotów, a zajęte przez nich prowincje przywrócił cesarstwu. W dalekiej Hiszpanii utwierdził na nowo rzymskie panowanie. A mimo to, w odległości dnia marszu od jego stolicy, barbarzyńcy, nie znani annałom przeszłości nawet z imienia, bezkarnie grabili i szerzyli pożogę. Niebawem nadeszły jeszcze gorsze wieści. Kutrigurzy dotarli do rzeki Athyras, zaledwie trzydzieści kilometrów od murów Konstantynopola. Samo miasto było nie do zdobycia, nadto zaś Rzymianie wciąż władali bezspornie na morzu. Ale Justynian nie mógł ścierpieć ciosu godzącego w jego prestiż. A poza tym, czyż ogarnięte paniką pospólstwo nie mogło się obrócić przeciw cesarzowi, którego widocznie Bóg nie darzył łaską W tej krytycznej dla siebie chwili Justynian poszukał pomocy u najdawniejszego współpracownika, Belizariusza, który nic nie stracił ze swych świetnych zdolności taktycznych. Wyruszył on ze stolicy z bardzo nielicznymi siłami, które uzupełniał uzbrajając chłopskich uchodźców. Rozdzielił żołnierzy na wiele drobnych oddziałków i atakował tam, gdzie się go najmniej spodziewano, dzięki czemu udało mu się zwabić Zabergana w zasadzkę i wytłuc czterystu jego ludzi. Męstwo odbiegło wodza Kutrigurów, który uciekł do swego głównego obozu pod Arkadiopolis (Liileburgaz). Sytuacja została uratowana, ale Justynianowi nie w smak było, że nie on sam ją uratował, niezwłocznie więc odwołał Belizariusza z powrotem do stolicy. Ku <>s~rwTNiE LnTn trigurzy nadal pustoszyli Trację. W tyra czasie cesarz przedsiicgliwością kazała wcześniej wyhaftować sceny przedstawiające najważniejsze wydarzenia z życia Justyniana. W późniejszych godzinich rannych Justyn i Zofia ukazali się w loży cesarskiej w hipodromie; ędzie zgromadzeni mieszkańcy miasta powitali ich tradycyjnym okrzykiem: "1'u vincas, lustine." Nazajutrz, odziany w purpurową togę, uginając się niemal pod ciężarem złota i klejnotów zdobytych w Afryce i Italii, Justyn udał się w uroczystym pochodzie do Hagii Sofii, gdzie czterech krzepkich żołnierzy podniosło go na tarczy. Sędziwy patriarcha Jan włożył mu na głowę diadem i Justyn po raz pierwszy zasiadł na cesarskim tronie w prezbiterium katedry, a duchowieństwo wraz z wiernymi zaintonowało pieśń błogosławieilstwa. Nieco później nowy cesarz po raz drugi wystąpił w hipodromie, bardziej okazale, rozrzucając pieniądze wśród ludu i spłacając długi swego poprzednika w złotej monecie. Pogrzeb Justyniana odbył się tego samego popołudnia. Ciało wyniesiono ze świętego pałacu na złoconych, błyszczących marach, za którymi postępowali Justyn i Zofia, senat i wysocy urzędnicy państwowi, patriarcha, biskupi i duchowieństwo, żołnierze i gwardia pałacowa, wszyscy ze świecami w ręku. Mieszkańcy Konstantynopola - jedni płacząc, inni udając, że płaczą - tłoczyli się wzdłuż ulic, którymi przeciągał olśniewający kondukt. Starego cesarza złożono na spoczynek w kościele Świętych Apostołów, zbudowanym przed laty przez niego i cesarzową, w porfirowym sarkofagu u boku Teodory - chłopskiego syna obok córki niedźwiednika. Dzisiaj nie ma już śladu po ich grobowcach i po kościele. Można jednak wyrobić sobie pewne pojęcie o tej budowli na podstawie bazyliki Św. Marka w Wenecji, która była na niej wzorowana. Wśród setek tysięcy ludzi, którzy w tym listopadowym dniu wylegli na ulice, niewielu może odczuwało przywiązanie do Justyniana. Był człowiekiem mającym misję do spełnienia, był władcą surowym, choć nigdy nie okrutnym bez potrzeby. Ale niewielu także pamiętało czasy, kiedy Justynian jeszcze nie rządził i nie reprezentował cesarstwa rzymskiego. Tłumy nurtował jakiś niepokój; może ludzie wiedzieli, że oto skończyła się epoka. 220 Ef'IL,OC: U. "Justynian dążył do zapoczątkowania swym panowaniem nowe ery - pISZe profesor Georg Ostrogorski - w rzeczywistości jednak wyznaczyło ono kres wielkiej epoki." Gdyby trzeba byto wyrazić w jednym zdaniu sąd o Justynianie jako mężu stanu, nie można by chyba uczynić tego lepiej. Odbudowa rzymskiego imperium w jego dawnej świetności okazała się fiaskiem, nie przetrwała i nigdy już nie można jej było podjąć na nowo. Większa część Hiszpanii i cała Galia pozostały w obcych rękach, jakkolwiek morska potęga Rzymian ponownie zmieniła Morze Śródziemne w rzymskie jezioro. Italie, wyniszczoną przez wojny trwające całe pokolenie, z miastami w ruinie i zdziesiątkowaną ludnością, po dwóch latach od śmierci Justyniana zalali Longobardowie, germańskie plemię osiadłe podówezas na równinie węgierskiej. Rzymianie zachowali tylko dalekie południe, jak również kilka portów i miast w środkowej Italii, enklawę wokół Rawenny i wyspy na lagunie weneckiej. W roku 584 utracili Kordowę na rzecz Wizygotów, którzy w trzecim dziesiątku siódmego wieku wyparli Rzymian z ich ostatnich warowni w Hiszpanii. W Afryce, wskutek wzrastającego naporu plemion berberyjskich, zasięg panowania Rzymian kurczył się coraz bardziej, ograniczając się do miast i najbliższych okolic. Mimo to rzymska Afryka rozwijała się pomyślnie przez długi czas po jej ponownym zdobyciu przez Justyniana. Ale w roku 697 Arabowie, którzy podbili już Egipt, Palestynę i Syrię, dokonali najazdu na łacińską Afrykę północną i szybko zajęli Kartaginę, Czternaście lat później zdobyli Septetu, ostatnią rzymską placówkę na kontynencie afrykańskim. Tak oto odzyskany Zachód, który kosztował był cesarstwo tyle krwi i pieniędzy, okazał się niezdolny do obronienia się przeciw poważ nemu atakowi. Zresztą, z wyjątkiem Afryki, ten rzymski Zachód był tylko czczym pozorem. Bardzo możliwe, że dla zachodnich narodów byłoby lepiej, gdyby utworzyły się były w przymierzu z cesarstwem ustabilizowane królestwa, w których z czasem doszłoby do stopienia sic; z soba elementów rzymskich i germańskich, jak to się stało we frankońskiej Galii. Ale to nie z wyboru Justyniana trzeba było rozstrzygnąć tę sprawę mieczem. Próbował on politycznych rozwiązań w Afryce i przede wszystkim w Italii, czego rezultatem mógłby być wlaśnie taki zespół państw na wpół niezależnych, pod najwyższą - lecz odległą - zwierzchnością rzymską. Sytuacja nie dojrzała jeszcze do tego. Na wschodzie Justynian dążył do pokoju i utrzymania stutus quu. Czy powinien był przewidzieć, że po sześćdziesięciu latach od jego zgonu Persja będzie dostatecznie potężna, aby wszcząć wojnę naprawdę zaborczą - pozostaje kwestią otwartą. Pewne natomiast jest to, że zarówno cesarz, jals król perski - uzbrajając, podburzając i szkoląc w wojennym rzemiośle: uzależnione od nich księstwa arabskie - walnie się przyczynili do podniesienia sprawności wojskowej wśród Arabów w ogóle, którzy w następnym stuleciu posłużyli się nią dla pokonania rzymskich armii, wydarcia cesarstwu Egiptu, Palestyny i Syrii, zagrożenia ośrodkom obronnym w Azji Mniejszej, a także dla całkowitego zniszczenia perskiego cesarstwa Sasanidów. Justynian na pewno nie doceniał groźby szybko wzrastającego naporu na północne granice. W ciągu jednego pokolenia od jego śmierci Awarowie i Słowianie zagarnęli znaczną część północnych Bałkanów, po upływie dwóch pokoleń Awarowie oblegali już sam Konstantynopol, a w korku następnego stulecia jego imiennik, Justynian II, uważał przedarcie się z Konstantynopola do Tessalonike za wielkie zwycięstwo. Nie znaczy to, że Justynian wcale nie reagował na gromadzenie się na północy nowych ludów. Stale praktykował tradycyjny proceder kupowania sobie pomocy jednego obcego plemienia przeciw drugiemu. Ocalałe budowle zabytkowe świadczą o mnogości i trwałości wznoszonych przez niego fortyfikacji. Można by mu raczej zarzucić, że błędnie oceniał skalę zagrożenia; że siłą bezwładu stosował tradycyjne metody zamiast użyć całego potencjału cesarstwa albo do odparcia nowych najeźdźców, albo do ich wchłonięcia; że nie potrafił zauważyć zwrotnego punktu w h storii. Ciężki to zarzut. Ilu jednak mężów stanu wykazało się tego rodzaju zdolnością przewidywania, jakiej żądają od Justyniana jego kryty 222 223 EPILOG cy'? Na próżno wertujemy obfite piśmiennictwo tamtych czasów w poszukiwaniu choćby przebłysku rozeznania, że największe niebezpieczeństwo zagrażało cesarstwu od północy. Jak wszyscy jego współcześni, Justynian był niewolnikiem tradycyjnych wyobrażeń. \hl ctncpnly rin h~rh~r7yńrńw z nńłn0('y LIŻVWał tradyeVinyCh me tod sprowadzających się do unikania zbędnego rozlewu krwi. I, z niewielu wyjątkami, wychodziło mu to na dobre. Awarowie, którzy po kilku dziesięcioleciach od jego śmierci mieli z gruntu odmienić sytuację, zjawili się na scenie dopiero wtedy, gdy cesarz miał już siedemdziesiąt pięć lat. W sprawach wewnętrznych Justynian walczył o utrzymanie jedności cesarstwa rzymskiego przeciw rozmaitym tendencjom odśrodkowym - w nie najmniejszym stopniu przeciwko tendencji reprezentowanej przez wielkich latyfundystów, którzy go nie cierpieli. Zdawał sobie w pełni sprawę ze znaczenia jedności ideologicznej dla zachowania spójności tej ogromnej wspólnoty. ~cisłe zjednoczenie Kościoła z państwem, przez tak długi czas charakterystyczne dla cesarstwa wschodniorzymskiego, było w znacznej mierze jego dziełem. Zachodni uczeni, którym wydawało się rzeczą naturalną, że jeden powszechny Kościół powinien być niezależny od wielu tworzących się państw, często o krótkotrwałym żywocie, nadawali niekiedy temu ścisłemu zjednoczeniu Kościoła z państwem nazwę "cezaropapizmu". Takie postępowanie jest równoznaczne z przyklejaniem pejoratywnej etykietki zamiast próby zrozumienia rzeczywistości. Zjednoczenie to na pewno odpowiadało potrzebom tamtego czasu i dawało cesarstwu siłę do stawiania oporu długotrwałemu, nieubłaganemu naciskowi Arabów w następnych stuleciach. Oczywiście Justynian czasem przeholowywał usiłując narzucić swym poddanym jedność kościelną. Dzieje jego stosunków z papieżem Wigiliuszem przedstawiają się smutno z punktu widzenia jednej i drugiej strony. Jeśli jednak pomyślimy o okrucieństwie, z jakim wiedziono spory religijne w późniejszych okresach i w innych krajach, zastanowią nas względnie rozsądne i cywilizowane metody stosowane przez Justyniana. Z tego punktu widzenia kontrastuje on korzystnie z hiszpańskim Filipem II, do którego przyrównywał go Gibbon w głośnym fragmencie swego dzieła. Niektórzy -- lecz bynajmniej nie wszyscy - historycy marksi~ stowscy oskarżali Justyniana o patronowanie odbudowie społeczeństwa formacji niewolniczej, a zatem o próbę cofnięcia wskazówki na zegarze historii. Oskarżenia tego nie da się uzasadnić. Nie istnie EPILOG ją żadne dowody na to, że za panowania Justyniana niewolnictwo było bardziej rozpowszechnione lub występowało w intensywniejszej formie niż poprzednio. Prawdą jest, że w jego dekretach często się wspomina o niewolnictwie. Kontekst jednak dotyczy przeważnie usunięcia dawnych niejasności lub unieważnienia przestarzałych przepisów. W odzyskanej Italii J ustynian nakazai przy wi ó::i~ d;. stanu niewolniczego tych, których wyzwolił był Totila. Ale trudno sobie wyobrazić, co innego mógłby uczynić, skoro jawnym jego celem było przywrócenie status quo z okresu śmierci Amalasunty i skoro potrzebne mu było poparcie średnich i wyższych klas italskiego społeczeństwa. Jego sławny zbiór ustaw wprowadzał zgodność prawa rzymskiego z potrzebami tamtych czasów, usuwając stare przeżytki i rozróżnienia nie oparte na rzeczywistych różnicach. W tamtej epoce zaczymnie od surowego korzenia w celu opracowania kodeksu praw, który by odzwierciedlał rzeczywistość i pojęcia świata wczesnobizantyjskiego, byłoby czymś nieprawdopodobnym. Justynian i Trybonian opracowali nowy plan i odświeżyli szacowną budowlę prawa rzymskiego. O mistrzostwie ich roboty świadczy dobitnie sposób, w jaki późniejsze pokolenia przyjmowały ów kodeks za punkt wyjścia do opracowania własnych systemów prawnych. Żadne ustawodawstwo, z wyjątkiem Dziesięciorga Przykazań, nie wywarło równie trwałego wpływu. Katedra Justyniana przetrwała do naszych czasów, podziwiana zarówno przez turystów, jak przez architektów. Wznosi się ona niby przypomnienie wysokiego stopnia doskonałości wszystkich sztuk w epoce, której patronował, doskonałości przewyższającej wszystko, czego dokonano od drugiego wieku, i służącej za niedościgły wzór następnym pokoleniom. Była to epoka ożywionego eksperymentowania w literaturze, kiedy obok najsurowszego klasycyzmu powsta~~ały nowe formy literackie, jak wymyślne hymny Romanusa, i wprowadzano do literatury mowę gminu. Była to także epoka zaciętych sporów intelektualnych. Nie da się zaprzeczyć, że dysputy teologiczne polegały często na piętrzeniu cytatów z Ojców Kościoła. Ale gdy Jan Filoponus dowodzi wbrew Proklocowi, że wszechświat został stworzony w czasie i że nie istniał zawsze, to bystry i tęgi umysł zmaga się tutaj z prawdziwie filozoficznym problemem. A ostatni neoplatończycy, tacy ludzie jak Simplikios i Damaskios, nie byli tylko erudytami, byli surowymi i odważnymi poszukiwaczarni prawdy. Oczywiście nie można tego wszystkiego przypisywać 224 225 EPILOG zasłudze Justyniana. Był on jednak wspaniałomyślnym, inteligentnym i wyrozumiałym mecenasem; ustalał normę doskonałości, którą współcześni chętnie przyjmowali. A co można w związku z tym wszystkim powiedzieć o Teodorze'? Pozostaje ona postacią zagadkową i trochę niepokojącą, kobietą, która korzystała z olbrzymiej władzy w epoce nie posiadającej struktury instytucjonalnej dla takiego sprawowania władzy. Póżniejsza tradycja wolała nie dostrzegać cesarzowej. Dopiero niedawno zaczęto ją cenić, często nadmiernie upraszczając i fałszywie rozumiejąc. Jeśli jednak wolno oceniać daną cywilizację na podstawie sposobu, w jaki traktuje ona kobiety, to cywilizacja epoki Justyniana i Teodory zasługuje na wysoką ocenę. Pomimo wszelkich niepowodzeń cesarstwo rzymskie Justyniana było potężne, znacznie potężniejsze niż kiedykolwiek przedtem od czasów Teodozjusza czy kiedykolwiek potem. Jego sława i autorytet sięgały daleko poza granice państwa. Znamienny tc> fakt, że tv szóstym wicliu lokalna znakomitość w północnej Walii, człowiek żyjący w społeczeństwie, które od dwóch stuleci nie oglądało rzymskiego żołnierza i prawie zupełnie zapomniało łacińskiej mowy, kazał określić datę na swym nagrobku imieniem tego, kto w owym roku za Justyniana sprawował urząd konsula w Konstantynopolu. Niektórzy współcześni jednak, zwłaszcza ludzie związani ze starymi, bogatymi rodami senatorskimi, uważali Justyniana za wcielonego diabła. Plotki głosiły, iż gdy przechadzał się w nocy po pałacowych krużgankach, głowa jego znikała czasem znad ramion, aby po jakimś czasie znowu pokazać się na swoim miejscu. Niektórzy powiadali też, jakoby jego matka twierdziła, że przed poczęciem syna obcowała z demonem. W świecie bizantyjskim zachowano pamięć o Justynianie raczej jako o budowniczym Magii Sofii i prawodawcy niż jako o władcy, który przywrócił rzymskie panowanie w zachodniej części basenu Morza Śródziemnego. Po śmierci Justyniana cesarstwo musiało przez wieki czynić wszystko, co było w jego mocy, aby utrzymać władzę tv Azji Mniejszej i we wschodnim rejonie śródziemnomorskim. Ale w umysłach ludzkich idea odzyskania utraconych prowincji nigdy nie wygasła całkowicie. Zachodnie państwa zostały uznane przez cesarstwo raczej de facto niż de iure. A gdy ustąpiło zagrożenie ze strony Arabów, zaś na obszarach europejskich najeżdżanych przez Słowian przywrócono znów zwierzchność bizantyjską, cesarze zaczęli podejmować próby utwierdzenia na nowo panowania bizan EPILOG tyjskiego na zachodzie, szczególnie w południowej Italii. Druga połowa dziesiątego wieku była świadkiem stałych postępów władzy bizantyjskiej na ziemiach tworzących obcas i nos italskiego buta. Nie staczano żadnych wielkich bitew, ale za to wykorzystywano do maksimum waśnie pomiędzy księstwami longobardzkimi i próżnię polityczną, jaką pozostawiali po sobie Arabowie wycofując się ze swych przyczółków na wybrzeżach Italii. W ślad za wojskiem, a niekiedy nawet je wyprzedzając, napływali bizantyjscy zakonnicy i osadnicy i wzmacniali ocalałe grupy greckie wśród miejscowej ludności. Cesarz Bazyli II (976-1025), za którego Bizancjum osiągnęło szczyt swej potęgi w wiekach średnich, uważał się niewątpliwie za drugiego Justyniana, jakkolwiek nie można by znaleźć dwóch ludzi bardziej różniących się od siebie charakterami. Podobnie w dwunastym wieku, gdy Manuel I (1143-1185) przywrócił na jakiś czas panowanie Bizancjum nad pewnymi rejonami południowej Italii, retorzy i panegiryści przypominali wspaniale czasy Justyniana i Belizariusza. Ale równowaga sił w Europie gruntownie się zmienila. Manuel osiągał swoje zwycięstwa tylko dzięki zręcznemu wykorzystywaniu nieporozumień między Świętym Cesarstwem Rzymskim a papiestwem, między Wenecją a Genuą, między Normanami w poludniowej Italii a ich sąsiadami. Po dwudziestu latach od ś~ślierci Manuela krzyżowcy z zachodu zawładnęli nawet Kon st~ntynopolem. Nie było podstaw do marzeń o odzyskaniu ziem utraconych. A Justynian nie urzekł zbiorowej wyobraźni w stopniu wystarczającym, aby stać się bohaterem ludowym, jak cesarze-obrazoburcy Konstantyn V i Teofil. Nie przeszedł do legE:ndy. Zachód także przechował pamięć o Justynianie. Dante spotkał się z jego duchem, który nakreślił mu dzieje cesarstwa rzymskiego od Eneasza do Karola Wielkiego (Raj, Pieśń 6). Natomiast wielki wódz Justyniana, Belizariusz, żył nadal w wyobraźni prostych ludzi. Z poplątanych wspomnień o kolejnych krótkotrwałych okresach jego niełaski wyrosła opowieść, jakoby został oślepiony z rozkazu Justyniana i musiał żebrać na ulicach Konstantynopola, dopóki, w chwili wielkiego zagrożenia stolicy, nie stał się znów potrzebny Justynianowi. Na tę opowieść, jako powszechnie znaną, powołuje się w połowie dwunastego wieku Jan Tzetzes.ga Zachował się też poemat we wczesnej miejscowej grece - po raz pierwszy zapisany w obecnej formie przypuszczalnie w trzynastym lub czternastym wieku, ale opierający się na wcześniejszych wersjach ustnych - który powtarza tę samą historię, okraszając ją 226 227 EPILOG obficie uwagami moralizatorskimi. Legenda ta utorowała sobie drogę do zachodniej literatury. Marmontel osnuł na niej powieść Belisaire (1767), która była zawoalowanym atakiem na autokratyczne rządy Ludwika XV. Powieść tę wielokrotnie wznawiano, a wśród jej licznych tłumaczeń jest również przekład grecki (Wenecia 17133). Teodora mogłaby z pewnością stać się bohaterką niejednej legendy, gdyby Historia sekretna Prokopiusza znana była szerokim kołom czytelniczym. Ale Bizantyjczycy prawie jej nie czytali - kopie niewątpliwie zawsze stanowiły rzadkość - a na zachodzie nie znano jej aż do czasu odkrycia rękopisu przez M. Alemannusa na początku siedemnastego wieku. Mimo to pamięć o Teodorze trwała. W jedenastym wieku pokazywano podróżnikom mały domek z gankiem, gdzie Teodora miała się umawiać na potajemne schadzki z Justynianem. W legendzie starosyryjskiej otaczano ją czcią jako opiekunkę monofizytów. Zapomniano gładko o jej obskurnej przeszłości i uczyniono z niej córkę pobożnego senatora monofizyckiego. Możliwe, że na zachodzie istniała w średniowieczu jakaś tradycja związana z Teodorą. W każdym razie w jedenastym wieku Aimoin de Fleury opowiada, jak młody Justynian i młody Belizariusz poznali dwie damulki lekkich obyczajów, Antoninę i Antonię. Justynian zakochał się w Antonii, która wymogła na nim obietnicę, że ożeni się z nią, jeśli zostanie cesarzem. Gdy w końcu, ku wielkiemu swemu zdumieniu, rzeczywiście został cesarzem, pomimo zgrozy sena i torów, obstawał przy dotrzymaniu danej obietnicy. De Fleury ozdobił tę historię wielu motywami ludowymi. Niemniej wskazuje ona na tradycję o Justynianie i Teodorze nie związaną z istniejącą wówczas na zachodzie tradycją przejętą za pośrednictwem łacińskich przekładów kronik bizantyjskich. G Wielki kontrreformacyjny historyk Kościoła Baronius (jego A~znales Ecclesiastici ukazywały się w latach 1588-1607) nie znajduje dość mocnych słów na potępienie Teodory. W potoczystych, szeroko rozwiniętych okresach łacińskich nazywa ją drugą Ewą, nową Dalilą, jeszcze jedną Herodiadą, zbryzganą krwią Świętych Pańskich. Po odkryciu Historii sekretnej atakowali Teodorę pisarze zarówno świeccy, jak kościelni i podejmowali nieustające wysiłki w celu wytropienia jej kochanków między wierszami dzieła Prokopiusza. Wiek osiemnasty nie miał wysokiego mniemania o cesarstwie wschodniorzymskim w ogóle. A Gibbon początkowo kwituje osobę Teodory cierpką uwagą, że jej niezwykłego wyniesienia nie można EPILOG uważać za triumf niewieściej cnoty. Później jednak przyznaje jej siłę charakteru i szczerość przekonań. W dziewiętnastym wieku zainteresowanie Justynianem i Teodorą zaczęło na nowo odżywać. Autorzy powieści w wielu językach, choć na O~Oł Ille posiadających wi~ń~~ej waltOaCi, ~rubuwaii "vdtvJ"vr~jC ich dzieje za pomocą wyobraźni. Victorien Sardou napisał sztukę pod tytułem Theodora, której premiera odbyła się 26 grudnia 1884 w Theatre de la Porte Saint-Martin w Paryżu, z towarzyszeniem muzyki Masseneta i z Sarą Bernhardt w roli tytułowej. Powstanie Nika, niełaska Belizariusza i śmierć Teodory są tam wtłoczone w kilka dni trwania akcji; autor daje cesarzowej kochanka w osobie niejakiego Andrzeja, przywódcy stronnictwa Zielonych. Intrygę wykryto i z rozkazu Justyniana uduszono Teodorę. Brak wiarygodności historycznej nie przeszkodził temu, że sztuka Sardou szła przez długi czas i kilka razy ją wznawiano. Została przetłumaczona na język niemiecki i kilkakrotnie adaptowana w formie powieści. Właśnie powodzenie sztuki Sardou niewątpliwie skłoniło Benjamina Constanta, belgijskiego malarza tworzącego w Paryżu i specjalizującego się w scenach haremowych ku pokrzepieniu zmęczonych ludzi interesu Trzeciej Republiki, do wystawienia w Salonie 1887 portretów Justyniana i Teodory, które wzbudziły żywe zainteresowanie. Gusty zmieniają się jednak: w roku 1909 portret Teodory sprzedano w Londynie za 378 funtów, a w rok później już tylko za 52 funty 10 szylingów. Próby odnalezienia go okazały się daremne. Bardzo możliwe, że leży zapomniany w piwnicach jakiejś prowincjonalnej angielskiej galerii sztuki. Poważniejszy owoc zainteresowania wzbudzonego przez sztukę Sardou stanowiło opublikowanie w roku 1904 przez młodego historyka francuskiego, Charlesa Diehla, pracy zatytułowanej Theodora, i^nperatrice de Byzance. Książka Diehla była solidnym dziełem naukowym, a jednocześnie wspaniałą, pełną wyczucia opowieścią o niezwykłej kobiecie. Bardzo odmienny charakter w stosunku do sztuki Sardou miała powieść Roberta Gravesa Belizariusz, wydana po raz pierwszy w roku 1938. Graves trzyma się ściśle tego, co mówią źródła, a istniejące w nich liczne luki wypełnia precyzyjną rekonstrukcją, bazującą na wnikliwych studiach i prawdziwym zrozumieniu epoki. Belżzariusz jest jedną z najwybitniejszych powieści historycznych dwudziestego wieku, wielokrotnie wznawianą. W porównaniu z nią Theodora and the Emperor Harolda Lamba (1953) przedstawia 228 ~ 229 EPILOG mniejszą wartość zarówno pod względem wierności historycznej, jak psychologicznej wnikliwości. Dwór bizantyjski był fotogeniczny, żeby pominąć wszystko inne, toteź należało się spodziewać, że llollywood stworzy jakiś epos o Justynianie i Teodorze. Ale jedynym filmem na ten temat, jaki da się wyszperać, jest zrobiony tanim kosztem film włoski z roku 1953, Teodora, Imperatrice di Bisanzio, którego, jak się zdaje, nie wyświetlano poza krajem produkcji. Rolę tytułową grała w nim Gianna-Maria Canale. Cesarska para pokłóciła się z sobą, gdy zjawił się dawny kochanek Teodory, Arkas. W końcu jednak dochodzi do pojednania między małżonkami, którzy - stojąc jedno obok drugiego - wtapiają się w postacie na mozaikach w kościele S. Vitale. NOTY DOTYCZ~CE ŹRÓDEŁ Okres życia i panowania Justyniana znalazł odbicie w wielu opisowych dziełach historycznych, napisanych przez jego współczesnych w wyszukanym stylu historiograficznym odziedziczonym po Herodocie, Tucydydesie i Polibiuszu. Niestety, nie wszystkie te dzieła zachowały się do naszych czasów w całości. 1. Prokopiusz. Autorem opisu wojen prowadzonych przez Justyniana jest Prokopiusz z Cezarei w Palestynie, z wykształcenia prawnik i przez wiele lat sekretarz wojskowy, a także w pewnej mierze powiernik Belizariusza. Pierwsze dwie księgi jego Historii wojen poświęcone są działaniom przeciwko Persji, od początku szóstego wieku aż do lat pięćdziesiątych. Dwie następne traktują o kampanii przeciwko Wandalom w Afryce, o wydarzeniach, które ją poprzedziły, i o jej konsekwencjach. Ostatnie cztery księgi zajmują się przewlekłą wojną z Gotami w Italii i wypadkami, które do niej doprowadziły. Prokopiusz był naocznym świadkiem znacznej części zdarzeń, o których opowiada, zaś informacje dotyczące innych spraw gromadził starannie i krytycznie. Jego historia jest ogromnie szczegółowa i stanowi podstawowe źródło do pierwszych dwudziestu pięciu lat rządów Justyniana. O wypadkach zachodzących w Konstantynopolu Prokopiusz nie jest poinformowany tak dobrze jak o tym, co się działo na frontach wojennych, ale wszystko, co mówi, należy zawsze traktować poważnie. W Historii wojen zajmuje na ogół przychylne stanowisko wobec Justyniana, często jednak krytykuje jego posunięcia z punktu widzenia dowódcy frontu. Równolegle z pisaniem tego dzieła, lub może po jego ukończeniu, napisał raczej dla kręgu prywatnych znajomych niż w celu szerszego rozpowszechnienia - Historię sekretna, mającą stanowić dzieje stosunków wewnętrznych jako tło dla ogłoszonego opisu wojen; jest to ostry atak przeciwko Justynianowi i Teodorze. Historia sekretna zawiera wiele informacji, których prawdziwośe została potwierdzona na podstawie innych źródeł, dużo materiału niemożliwego do zweryfikowania oraz pewne stwierdzenia, o których wiadomo, że są niezgodne z prawdą. Dzieło to, utrzymane w obelżywym tonie, tchnie namiętną nienawiścią. Jest przypuszczalnie owocem głębokiego rozczarowania do cesarza i jego polityki w okresie mniej więcej lat pięćdziesiątych. Stanowi cenne uzupełnienie Historii wojen, ale pod warunkiem, że się ostrożnie z niego korzysta. Chronologia Historii sekretnej jest bardzo nieprecyzyjna, opis zaś splata się tak ściśle z interpretacją, iż czasem nie można oddzielić jednego od drugiego. Wkrótce po ukończeniu Historii sekretnej Justynian zachęcił Prokopiusza do opisania wzniesionych przez niego budowli i robót publicznych. Traktat O budowlach utrzymany jest w tonie panegirycznym, ale zawiera wiele konkretnych wiadomości o budowlach, które nie zachowały się do naszych czasów, jak na przykład o kościele Świętych Apostołów w Konstantynopolu 231 NOTY DOTYCZĄCE BRODEŁ oraz o licznych klasztorach i kościołach zbudowanych przez Justyniana w Palestynie. Procopii Caesariensis opera omnia, wyd. J. Haury, 3 tomy, Lipsk 1905-1906 i powtórzone wydanie (tekst grecki). Procopius, tłum. ang. H. B. Dewing i G. Downey, 8 tomów, wyd. Loeb ClasSleal LlbraTy, L.OriClyn 1`J14-1`J4U. Procopius, tłum. ang. Averil M. Cameron, wyd. Washington Square Press, Nowy Jork 1967 (wybrane fragmenty). Procopius, The Secret History, tłum. ang. G. A. Williamsom wyd. Penguin Books, Londyn 1966. Procopius, vol. I, II, De bello Persico, De bello Vandalico. Bonnae MDXXXIII, z tłumaczeniem łacińskim obok tekstu greckiego. De bello Gothico, Bonnae MDCCCXXXIII (tekst grecki z tłumaczeniem łacińskim. Te trzy dzieła noszą ogólny tytuł: Historia wojen). Historia Arcana, Bonnae MDCCCXXXVIII. De Aedificiis, r. III, Bonnae MDCCCXXXVIII (H. K.). H. Michśescu, Procopius din Cyesarea, Istoria Secreta, Bukareszt 1972. Uźytecznym wstępem do dzieł Prokopiusza jest: J.A.S. Evans, Procopius, Nowy Jork 1972. Zob. także: Z. W. Udalcowa, Idiejnopoliticzeskaja bor'ba w ranniej Wizantii, Moskwa 1974, s. 145-242. 2. Agathias. Agathias z Myriny w Azji Mniejszej, prawnik i poeta, napisał dalszy ciąg historycznego dzieła Prokopiusza, obejmujący lata 552-568. Zarówno z punktu widzenia źródeł, z których czerpał informacje, jak i ocen historycznych, nie dorównuje Prokopiuszowi. Ale opisywał wydarzenia szczegółowo i miał szeroki zakres zainteresowań. Agathiae Myrinaei historiyrum libri qui~que, wyd. R. Keydell, Berlin 1968 (tekst grecki). Por. także Averil M. Cameron, Agathias, Oksford 1970. Także w Corp. Bonnensis (H. K.). 3. Menander Protektor. Historię Agathiasa kontynuował pewien członek gwardii pałacowej za cesarza Maurycego (582-802). Opowiedział on o wydarzeniach, jakie zaszły od roku 558 do 582. Dzieło Meriandra zachowało się tylko w urywkach, wybranych w dziesiątym wieku dla potrzeb encyklopedii historycznej. Był on historykiem ostrożnym, krytycznym, rozporządzał dobrymi źródłami informacji i rozumiał ówczesną rzeczywistość polityczną. Historici Gryeci minores, wyd. I,. Dindorf, t. II, Lipsk 1871 (tekst grecki). E. Doblhofer, Bgzantżnische Gesch.ichtsschreiber, Graz 1955 (tłum. niem.). 4. Piotr Patrycjusz. Był to bizantyjski dyplomata za czasów Justyniana, który doszedł do stanowiska szefa gabinetu cesarskiego; napisał jedno lub może więcej dzieł poświęconych historii swoich czasów. Z pism tych zachowały się tylko fragmenty dotyczące rokowań dyplomatycznych i dworskich uroczystości. Zawierają one wiele szczegółowych informacji. Historici Gryeci minoTes, wyd. L. Dindorf, t. I, Lipsk 1870 (tekst grecki). Ponadto panowanie Justyniana obejmują dwa dzieła poświęcone historii Kościoła. Traktują one przede wszystkim o sprawach kościelnych, ale ubocznie dostarczają wiadomości o świeckich dziejach współczesnych. NOTY DOTYCZĄCC ZROL7F:Ł 1. Ewagriusz. Ewagriusz z Epifanei (obecnie Hama) w Syrii, który był adwokatem w Antiochii, napisał w końcu szóstego wieku historię Kościoła w sześciu księgach, obejmującą lata 431-593. Interesuje się również sprawami świeckimi, a szczególnie wspomina o wczesnych najazdach Słowian na Pblwysep Bałkański. W odniesieniu do okresu rządów Justyniana korzystał z różnych `"'~'~""~'' l.iatorřlj5"' ^' tř^_'. ; r~kirh ktńrv h numa się nle zachowały. W -- -~.LCJ1UC~JLJ~.~a ~ .. .. ~,. The Ecclesiastical History~ of Evagrius with the Scholia, wyd. J. Bidez i L. Parmentier Londyn 1898 (tekst grecki). Evagrius, A History of the ChuTCh Prom AD 931 to AD 599, tłum. ang. E. Walford, Bohn's Ecclesiastical Library, Londyn 1851. 2. Jan z Efezu. Jan spisał dzieje Kościoła, od jego założenia do roku 585, ze stanowiska monofizyckiego. Zachowana część jego dzieła, napisanego w języku starosyryjskim, obejmuje lata 521-585. Zawiera ona cenne wiadomości o życiu i stosunkach społecznych, zwłaszcza w prowincjach cesarstwa. lohannis Ephesini Historiae Ecclesiysticae pars tertia, wyd. E. W. Brooks, Louvain 1935 (tekst starosyryjski). The Third Part of the Ecclesiastical History of John, Bishop of Ephesus, tłum. ang. R. Payne Smith, Oksford 1860. Niższy poziom analizy historycznej reprezentują wczesnobizantyjskie kroniki świata. W zasadzie przedstawiają one dzieje świata od dnia Stworzenia do czasów, w których żył kronikarz. W praktyce odnotowują szczegółowo przede wszystkim niedawne wydarzenia w cesarstwie rzymskim. Koncepcja historycznych związków przyczynowych jest w ciasnym sensie teologiczna' autorzy wykazują przy tym niewielkie zrozumienie dla rzeczywistości politycznej i ludzkich charakterów. Niemniej jednak często dostarczają cennych informacji, których nie znajdujemy w innych źródłach, ponieważ zaś zapisują zdarzenia rok po roku, bywają nieraz pomocni w ustalaniu ich chronologii. 1. Malalas. Jan Malalas, adwokat z Antiochii, napisał pod koniec panowania Justyniana kronikę świata od dnia Stworzenia do roku 563. Obok wielu rzeczy zupełnie bez znaczenia zawiera ona dużo informacji dotyczących epoki Justyniana, szczególnie wydarzeń w Syrii. loannis Malalae Chronographia, wyd. L. Dindorf, Bonn 1831 (tekst grecki), (i przekład łaciński. H.K.). The Chro~icle oj John Malylas, tlum. ang. M. Spinka i G. Downey, VIII-XVIII, Chicago 1940 (przekład z wersji starosłowiańskiej, która jest miejscami pełniejsza niż zachowany tekst grecki). 2. Jan z Antiochii. Ten Jan, o którym poza tym łbic nie wiadomo, napisał, prawdopodobnie w siódmym wieku, kronikę świata od dnia Stworzenia do roku 610. Tekst nie zachował się w całości, ale z ocalałych fragmentów widać, że dzieło to przewyższało swą wartością przeciętne kroniki. Fragmenty Historicorum Graecorum, wyd. K. Miiller, t. IV, Paryż 1851 (tekst grecki). 3. Kronika Wielkanocna. Kompilacja ta, opracowana przez nieznanego autora w początkach siódmego wieku, obejmuje dzieje świata od dnia Stworzenia do roku 629. Zawiera pewne informacje o epoce Justyniana, których nie znajdujemy w innych źródłach. Chronicon Paschale, wyd. I,. Dindorf, Bonn 1832 (tekst grecki), (przekład łaciński. H.K.). 232 233 NOTY DOTYCZĄCE ZRODEŁ 4. Jan z Nikiou. Jan, duchowny egipski z siódmego wieku, napisał kronikę obejmującą okres od dnia Stworzenia świata do podboju Egiptu przez Arabów. Jest to cenne źródło szczególnie do spraw egipskich. Tekst grecki zaginął. Zachowała się etiopska wersja fragmentów zaginionego przekładu arabskiego. Notices et extraits des manuscrits de la Biblioth~que Nationale, wyd. H. Zo tćąab"ř" t n _cnG nar__L wnn a n__a . The Chronicie ~of ~John,a Bisho U~ o NikiouJ tłumy c4aVY R H C r s L P f , . ang. . . ha le. , ondyn 1916. 5. Teofanes Wyznawca. Bizantyjski zakonnik Teofanes napisał w początkach dziewiątego wieku kronikę obejmującą okres od 284 do 814 roku. W odniesieniu do epoki Justyniana zawiera ona wiele materiału zaczerpniętego z zaginionych następnie źródeł pierwotnych. Theoghanis Chronographia, wyd. C. De Boor, Lipsk 1883 (tekst grecki), (przekład łaciński. H.K.). 6. Komes Marcellinus. Marcellinus, dostojnik dworski z czasów Justyniana, pochodzący z łacińskiej Ilirii, napisał ciąg dalszy kroniki Euzebiusza w łacińskiej adaptacji św. Hieronima. Dzieło to obejmuje okres od 379 do 548 roku i jest prawie w całości poświęcone sprawom cesarstwa wschodniego. Ta bezpretensjonalna praca zawiera dużo cennych wiadomości. Chronicy mipora 2 (Monumenty Germuniae historica, auctores antiquissimi, 8), wyd. Th. Mommsen, Berlin 1894 (tekst łaciński). 7. Wiktor z Tunezji. Wiktor, biskup afrykański, został najpierw wygnany przez Justyniana ze swej stolicy za przeciwstawianie się polityce cesarskiej w sprawie Trzech Rozdziałów, a w końcu zamknięty w jednym z konstantynopolitańskich klasztorów. Jego łacińska kronika, obejmująca okres 444-563, jest pożyteczna zwłaszcza w odniesieniu do spraw afrykańskich. Chronicy minory 2 (Monumenty Ger~maniae historica, auctores antiquissinrci, 8), wyd. Th. Mommsen, .Berlin 1894 (tekst łaciński). Wiele innych współczesnych dzieł pseudohistorycznych stanowi wartościowe źródła do panowania Justyniana. 1. Jan Lydus. Jan, rozmiłowany w starożytnościach urzędnik państwowy w Konstantynopolu, napisał traktat o historii urzędów rzymskich, zawierający cenne informacje o dziejach współczesnych mu instytucji, szczególnie o działalności Jana z Kapadocji, ministra finansów za Justyniana. Johannis L~di de Magistratibus, wyd. R. Wuensch, Lipsk 1903 (tekst grecki). John the Lydian, On the Magistracies of the Ro~rzan Constitution, tłum, ang. T.F. Carney, Sydney 1965. Joannes Lydus, De Magistratibus, Bonnae MDCCCXXXVII (z przekładem łacińskim. H.K.). 2. Cosmas Indicopleustes. Ten były kapitan statku z Aleksandrii napisał pod koniec panowania Justyniana długi traktat (Topografia chrześcijańska) wymierzony przeciwko aleksandryjskim filozofom przyrody ze szkoły Arystotelesa i dowodzący, że świat ma kształt przybytku Mojżeszowego. Autor zamieszcza ubocznie wiele obrazowych informacji o handlu cesarstwa ze Wschodem oraz o bizantyjskiej polityce gospodarczej i wojskowej w stosunku do etiopskich i arabskich państw u południowych krańców Morza Czerwonego. E.O. Winstedt, The Christian Topography of Cosmas Indicopleustes, Cambridge 1909 (tekst grecki). NOTY DOTYCZĄCE ZRODEŁ Wanda Conus-Wolska, t. 1-2, Paryż 1968 - (tekst grecki i przekład francuski). The Clzristżan Topographg of Cosm,as an Egyptian Monk, tłum. ang. J.W. McCrindle, Londyn 1897. 3. Corippus. Flavius Cresconius Corippus, nauczyciel w Kartaginie, ogtosit koło roku 550 panegiryk na cześć Jana Troglity, głównodowodzącego wojsk rzymskich w At'ryce. Mniel męcej ńwańzieścia iaL pu~uiCj ilapi5ai pacmat '.:~ czci siostrzeńca Justyniana, cesarza Justyna II. Pierwszy z tych utworów przedstawia dość szczegółowo, aczkolwiek przy użyciu wszystkich konwencjonalnych figur poezji epickiej, historię pacyfikacji Afryki. Drugi, znacznie słabszy, jest cenny ze względu na relację o śmierci Justyniana i przejęciu władzy przez jego następcę, Justyna II. Monumenty Ger~naniae historica, auctores antiquissimi, 3.2, wyd. J. Partsch, Berlin 1879 (tekst łaciński). Flavii Cresconii Corippi lohannidos libri Vlll, wyd. J. Diggle i W.F.R. Goodyear, Cambridge 1970 (tekst łaciński). 4. Paweł Silentiarius. W późniejszym okresie rządów Justyniana Paweł piastował wyżej wymienioną godność (por. ods. 4). Obok zbiorku okolicznościowych wierszy, włączonych do antologii przez jego przyjaciela Agathiasa, był autorem długiego poetyckiego opisu katedry Mądrości Bożej w Konstantynopolu; poemat ten, ułożony heksametrem, został odczytany Justynianowi w czasie drugiej konsekracji kościoła w roku 562. Zachował się również podobny utwór Pawła, opisujący ambonę w tymże kościele. Te poematy, niezbyt łatwo czytelne ze względu na ozdobny, tradycyjny styl, dają nam jednak pojęcie o pierwotnej koncepcji katedry oraz o tym, jak patrzyli na nią i co o niej myśleli ludzie współcześni. P. H'riedlander, Johannes vou Gaza und Paulus Silentiarius, Lipsk--Berlin 1912; Hildesheim-Nowy Jork 1969 (tekst grecki). W.R. Lethaby i H. Swainson, Sancta Sophia, T.ondyn-Nowy Jork 189-1 (przekład angielski). Paulus Silentiarius, Descriptio Stae Sophiae, Bonnae 1837 (tekst grecki z przekładem łacińskim. H.K.). Nieco innego rodzaju źródło stanowi justyniański zbiór praw, obejmujący Digesta, Kodeks, Nowele i Instytucje, wraz ze wstępami, dekretami wykonawczymi itd. Kodeks zawiera pewną liczbę datowanych aktów ustawodawczych Justyniana. Nowele obejmują ustawy wydane przez niego po ogłoszeniu Kodeksu i stanowią niezwykle cenne źródło nie tylko w odniesieniu do zagadnień prawodawstwa, lecz także jeśli chodzi o oficjalną ideologię i propagandę. Th. Mommsen, R. Krueger, R. Schoell i G. Kroll, Corpus luris Civżlis, 3 tomy, Berlin 1867-1954 (tekst łaciński i grecki). Por. także L. Wenger, Die Quellen des r~mischen Rechts, Wiedeń 1953. 234 LITERATURA PRZEDMIOTU LITERATURA PRZEDMIOTU 3. GACHOD J. M. Wallace-Hadrill, 1'he Barbariam West: EarLy Middle Ages, A. D. 400-1000, Londyn 1952. C. Dawson, Pite Making of Enrope, Londyn 1939. H. St. L. B. Moss, 1'he Birth of the Middle Ages 395-814 Londyn 1937. I. Mns~Pt 'ehe Germ.nnic Irtvasions: tite Makinn of Europe, AD 400-600, Londyn 1975. 1. OGOLNE DZIEJE TEGO OHR.ESU A.H.M. Jones, The Later Roman Empire 284-602; a Social, Economic and Administrative snrvey, 3 tomy, dodatkowe mapy, Oksford 1964. historyczny zarys okresu od czwartego do szóstego wieku poprzedza szczegółowe rozprawy poświęcone instytucjom, klasom społecznym, handlowi. Kościołowi itd. Książka bardzo ważna, ale raczej nie dla początkujących. A.H.M. Jones, The Decline of the Ancient World, Londyn 1966. Zwięzła praca oparta na wyżej wymienionej książce tego samego autora: The Later Romnn Empire. J.B. Bury, A Hżstory of the Later Roman Empire from the Death of 1'heodosius to the Death of Justinian, wyd. II, 2 tomy, Londyn 1923. Obszerna praca opisowa. Sprawami społecznymi i gospodarczymi zajmuje się w mniejszym stopniu niż Jones. Drugi tom poświęcony jest panowaniu Justyniana. J.W. Barker, Justinian arcd the Later Roman Empire, Madison, Wis. 1960. Pożyteczna praca wprowadzająca (zawiera bibliografię). E. Stein, Histoire du Bas-Empire, t. II, Paryż 1949. Najbardziej szezegbłowe studium tego okresu. Niezbędne dla poważnego badacza, jakkolwiek autor zdaje się nie dostrzegać lasu zza pojedynczych drzew. Istorija Wizantii t. 1, Moskwa 1967, s. 219-336. Aikaterini Christophilopoulou, Bgzantie Historia, t. 1, Ateny 1975, s. 324-610. 2. JUSTYNIAN I JEGO PANOWANIE W.G. Holmes, The Age of Justżnian and Theodora. A History of the Sixth Century, wyd. II, Londyn 1912. Książka szczegółowa, ale mało zajmująca. P.N. Ure, Justinżan and his Age, Penguin BOOIŚS 1951. Interesujące wprowadzenie do niektórych zagadnień. A. Vasiliev, Justin the First. An Introduction to the Epoch of Justirtian the Great, Cambridge, Mass. 1950. Najbardziej wyczerpujące dzieło o panowaniu wuja i poprzednika Justyniana. Ch. Diehl, Justżnien et La civilisation bpzantine av, Vle siecle, 2 tomy, Paryż 1901. Znakomite i bardzo zajmujące studium epoki, ale w odniesieniu do niektórych spraw zdezaktualizowane. B. Rubin, Das Zeżtalter Justinians, t. 1, Berlin 1960. Pierwszy tom pracy, która zapowiada się jako najobszerniejsza współczesna monografia o Justynianie. Ogromna erudycja, ale jednocześnie rozwlekłość i niekiedy oddalanie się od przedmiotu. Książka jest trudna w czytaniu nawet dla tych, którzy dobrze znają język niemiecki. G. W. Downey, Constantinople in the Age of Justinian, Univ. of Oklahoma Press 1960. Przystępny, lecz naukowy opis życia w stolicy Justyniana. 236 ~I. HISTORIA KOSCIOLA A. Fliche i V. Martin (wyd.) Histoire de L'eglise, 4 t. De la mort de Theodose u L'election de Gr~goire le Grand, Paryż 1939. Najbardziej szczegółowe i godne zaufania studium tego okresu. J. Pargoire, L'eglise bgzantine de 527 a. 847, Paryż 1905. Pierwsze rozdziały zawierają wyważony opis religijnej polityki Justyniana. P. R. Coleman-Norton, Roman State and Christian Church. A Collection of legal documents to A. D. 535, Londyn 1966, 3 t. Tom trzeci zawiera w tłomaczeniu wszystkie akty ustawodawcze Justyniana dotyczące religii do roku 535, wraz z wyczerpującym omówieniem. E. Chrysos, He ekklesiastike politike tou lo~tstiaianou lenta ten erin peri La tria kephalaia kai ten E'oikovmeniken synodom, Saloniki 1969. 5. SZTUKA I ARCHITEKTURA A. Grabar, From Theodosius to Islam, Londyn 1966. Książka wspaniale ilustrowana. D. Talbot Rice, The Beginnings of Christian Art, Londyn 1957. Raczej ogólnikowy zarys dłuższego okresu. W. F. Volbach i M. Ilirmer, Early Christian Art, Londyn 1958. Praca dobrze ilustrowana. R. Krautheimer, Early Christian and B~gzantine Arcltitectnre, Harmondsworth 1965. Znakomita rzecz. O. S. von Simson, Sacred Fortress. Bgzantine Art and Statecraft in Ravenna, Chicago 1948. Popularny opis znajdujących się w Rawennie zabytków z tego okresu. F. W. Deichmann, Friihchristliche Bauten nnd Mosaiken in Ravenna, Baden-Badem 1958. D. Talbot Rice The Art of the Bgzantine Era, Londyn 1963. J. Beckwith, Early Christian a~td Byzarttirte Art, Ilarn~ondsworth 1970. Solidna i wspaniale ilustrowana praca. W. M. Polewoj, Iskusstwo Griecyi, Sriednije wieka, Moskwa 1973, s. 1-93. D. Talbot Rice, The Appreciation of Bpzantine Art Londyn 1972. C. Mango, Tite Art of the Byzarttine Empire 312-1453, Englewood Cliffs, N. J. 1972, s. 21-122. $. LITERATURA F. W. Marshall, Byzantine Literat2tre w książce: N. H. Baynes i H. St. I,. B. Moss, Byzantinm, An Introduction to East Roman Civilisation, Oksford 1948. Zwięzły szkic. 237 LITERATURA PRZEDMIOTU F. A. Wright, A llistory oJ Later Greek Literalure, 323 B. C. to 5E5 A.D., Londyn 1932. F. Impellizzeri, Storia delta letteratura bizantina, t. 1, Da Costantino aglż Iconoclasti, Bari 1965. Bardzo szczegółowy obraz literatury tego okresu, wyposażony w bogate bibliografie. P. Lemerle, Le preonier ieumanisrrse byzarctin, Paryż 1971, s. 9-73. 7. ZI3IOIt PRAW II. Jolowicz, HistoricaL Introduction to the Study of Roman Law, wyd. II, Londyn 1952, s. 488-516. W. Kunkel, An Introduction to Roman Legal ard ConstitutionaL History, Oksford 1966, s. 152-164. Dwa krótkie, ale zasługujące na zaufanie omówienia działalności ustawodawczej Justyniana. P. Collinet, Etudes historiques sur Le droit de Justinien, 3 tomy, Paryż 1912-1925. Książka w znacznej części dostępna tylko dla specjalistów. Ale tom pierwszy zawiera dobry i szczegółowy zarys ogólny. I~. Wenger, Die C~uellen des rtimischen Rechts, Wiedeń 1953, s. 562-679. Niezbędny informator. 8. KONSTANTI'NOPOL D. Talbot Rice, Constantinolrle: Byzantium-Istanbut, Londyn 1965. M. Maclagan, The City of Constantinople, Londyn 1968. D. Jacobs, Constantinople: Cżty on the Golden Horn, Nowy Jork 1969. Trzy dobrze ilustrowane książki poświęcone historii Konstantynopola od założenia miasta przez Konstantyna do czasów dzisiejszych. T. J. Mathews, Byzantine Churclres of Constantinople, Filadelfia 1976. Praca miarodajna i dobrze ilustrowana. G. Dagron, Naissance d'une capżtale. Constantinople, ses institutions de 330 a 457, Paryż 1974. Wyczerpujące, sugestywne studium rozwoju nowego miasta. R. Janin, Constantinople by.~antine. Developpement urbażn et repertoire topographique, Paryż 1950. D. Claude, Die byzantinische Stadt im G Jahrhundert, Monachium 1969. Dostarcza ciekawego materiału porównawczego dotyczącego innych miast bizantyjskich. Bibliografię podaną przez Autora pozwalam sobie uzupełnić kilku pozycjami, za którymi - poza ich walorami naukowymi i literackimi - przemawia i ta okoliczność, że są stosunkowo łatwo dostępne w bibliotekach krajowych. Czytelnik znajdzie też tutaj listę wszystkich prac traktujących w całości lub częściowo o danym temacie, które ukazały się w języku polskim. Są to bądź prace oryginalne, bądź też tłumaczenia (H. K.). J. B. Bury. The Nika Riot, w "The Journal of Hellenic Studies", 1899, II 39-48. L. M. Chassin, Belisaire, generatissime bgzantin, 504-565, Paryż 1957. Ch. Diehl, Afrique byzantine, Paryż 1896. Ch. Diehl, Th~odora, imp~ratrice de Byzance, Paryż, bez daty. LITERATURA PRZEDMIOTU Ch. Diehl, Justinian i wizarltżjskaja cywilizacyja w VI wiekie (tłum. ros.), St. Petersburg 1908. F'r. Dwornik, 1'he Cżrcus Parties in Byzantium, "Byzantina -- Metabyzantina", 1 (1946) s. 119 i n. T. Hodgkin, Italy and her Invadcrs, Okstord 1896. K. Krumbacher, Geschichte der Byzantirrżschen Litteratur, 527-1453, Monachium 1891. Zawsze pożyteczne jako repertorium. Obecnie istnieje nowe wydanie tego podręcznika, przejrzane i uzupełniono. B. Rubin, Prokolrios von Kaisareia, Stuttgart 1954. A oto lista prac w języku polskim: H. Evert-Kappesowa, Historie konstantynopolitańskie, Warszawa 1964 (szisic pt. "Teodora", Warszawa 1964, s. 29-71). H. W. Haussig, Historia kultury bżzantg~.skiej, Warszawa 1969. Przeklad z niemieckiego T. Zabłudowskiego (rozdz. II, s. 79-126). O. Jurewicz, Schizma wschodnia, Warszawa 1969. W. Mole, Sztuka bizantyńsko-ruska, Kraków 1962, t. I, s. 149-165. G. Ostrogorski, Dzieje Bizancjum, Warszawa 1967. Znakomity podręcznik zaopatrzony w wyczerpującą bibliografię. Przekład pod redakcją H. Everl-Kappesowej. M. Salamom Rozwój idei Rzyr,tu-Konstantynopola od IV do pierwszej polowy VI w., Katowice 1975. (x. Seidler, Myśl polityczna średniowiecza, Kraków 1964 (rozdział poSwięcony doktrynie politycznej cesarstwa bizantyjskiego, s. 62-139). M.II. Screjski, Bizancjum, Warszawa 1947, s. 27 (pop.). H. Steru, Sztuka bizantyńska, Warszawa 1975. Przekład z francuskiego Teresy Mroczko. K. Zakrzevrski, Bizancjum w średniorvieczu, Lwów 1939. K. Zakrzewski, Dzieje Bizancjum. Podręcznik w wyd. "Wielka historia Powszechna" (Trzaska, Evert i Michalski), Warszawa, bez daty. 238 PRZYPISY 1. W pojęciu obywateli bizantyjskich - a nawet do końca VIII w. w ogólnym pojęciu mieszkańców Europy - ich państwo było kontynuacją dawnego cesarstwa rzymskiego, od którego najazdy barbarzyńców oderwały wprawdzie jego część zachodnią, ale które mimo to nie przestało istnieć. Stąd używany przez nich termin "cesarstwo rzymskie" i nazwa "Rzymianie", jaką sobie nadawali. W źródłach bizantyjskich nazwa "Bizancjum" pojawia się rzadko i została właściwie rozpowszechniona dopiero na początku czasów nowożytnych przez historyków francuskich. 2. Do niedawna ogólnie przyjmowano ten pogląd. Jednali według najnowszych badań Konstantynopol nie był od razu pomyślany jako stolica, choć od początku stał się r e z y d c n c j ą cesarzy. Na drugą stolicę państwa, ze wszystkimi związanymi z tym prerogatywami, awansował dopiero od 381 r., tj. od momentu, gdy ~na soborze konstantynopolitańskim uznano go za "drugi Rzym" ("Nea Roma"). Por. G. Dagron, Naissance d'u~e capitate. Co~cstantinople, Paryż 1974, s. 54 i n. 3. M a g i s t e r M i 1 i t u m - wysoki rangą wojskowy, któremu podlegały siły zbrojne w danej prefekturze. Od czasów Konstantyna Wielkiego aż do VII w. był całkowicie niezależny od Praefecta Praetorium, który zarządzał sprawami cywilnymi odnośnej prefektury. (I.. Bróhier, Les hrstitutions de l'Empire Fi~zantin, Paryż 1949, s. 338 i n.) 4. S i 1 e n t i a r i u s - urząd raczej drugorzędny, nie pozbawiony jednak znaczenia, skoro od czasów Teodozjusza II (401-450) piastujących go urzędników, po przejściu w stan spoczynku, zaliczano w poczet sonatorów. Funkcje ich były czysto dworskie: w czasie audiencji udzielanych przez cesarza oraz uroczystości solennych czuwali nad porządkiem i ko ' lejnością, w jakiej obecni wzywani byli przed oblicze panującego. Ale i Anastazjusz pełnił również ważne funkcje: w resorcie skarbowości. (Por. I,. Brehier, op. cit., s. 132; G. Ostrogorski, Dzieje F3izancjvm, tłum. pod redakcją H. Evert-Kappesowej, Warszawa 1967, s. 77.) 5. Chodzi tu o tzw. nykteparcha, właściwie szefa policji w stolicy. (Por. Bróhier, op. cit., s. 192.) 6. M a g i s t e r O f f i c i o r u m - od IV w, wysoki urzędnik, któremu podlegał cały personel pałacowy, arsenały, policja tudzież zarząd pocztą państwową i który zarazem był dowódcą gwardii pałacowej, tzw. scholae (op. cit., s. 94). 7. C a n d i d a t i - oficerowie gwardii pałacowej (op. cit., s. 12). ' 8. E x c u b i t o r e s - inny oddział gwardii pałacowej (op. cit., s. 38). 9. Wg Prokopiusza Germanus był siostrzeńcem lub też bratankiem (anellsios) Justyniana, a nie Justyna. (Por. Historia Arcana, Bonnae 1838, 5, 15-18.) i 0. C o m e s D o m e s t i c o r u m - szef doborowego oddziału przybocznej gwardii Cesarza (Brehier, op. cit., s. 339-40). PRZYPISY 11. Q u a e s t o r S a c r i P a 1 a t i i - w okresie od V do VII w. urzędnik, który musiał być wybitnym znawcą prawa, ponosił bowiem odpowiedzialność za formę prawną edyktów cesarskich i ich zgodność z obowiązującym w cesarstwie prawem. Do niego też należało załatwianie suplik i skarg oraz rozstrzyganie wszelkich wątpliwości prawnych. (Por. op. cit., s. 95.) 12. Zachodzi tu drobna niedokładność: po śmierci Leona I w 474 r. na tron wyniesiony został -- jako Leon II - syn jego córki Ariadny i Zenona. Leon II był małym dzieckiem, rządy w jego imieniu sprawował ojciec, a gdy po kilku miesiącach dziecko zmarło, Zenon objął panowanie. 13. Cytowana przez Autora w odsyłaczu praca ukazała się w tłumaczeniu francuskim z równoległym oryginałem greckim, opatrzona obszernymi komentarzami. (W. Wolska-Conus, Cos~nas Indicopleustes, Topographie ChTetierne, Paryż 1968.) Pod nazwą Tzinista rozumiano w VI w, dzisiejsze Chiny południowe. (Por. op. cit., I,2,45'.) l~ł. M a z d a Is i c i, m a z d a i z m - prąd religijno-filozoficzny głoszony w Persji na przełomie V i VI w. przez kapłana imieniem Mazdak. Według tej nauki dwie przeciwstawne siły walczą o władze nad światem: z jednej strony zło i ciemność, z drugiej dobro i światłość. Walka musi się zakończyć zwycięstwem dobra i światłości. Mazdakizm miał wielu zwolennikf~w w Persji, Azji Środkowej, na Kaukazie, głównie wśród górali i ubogiej ludności wiejskiej, gdyż budził nadzieję wielkich przewrotów społecznych. 15. Liczba mieszkańców Konstantynopola jest zagadnieniem spornym. Badacze dochodzą do różnych wyników w zależności od przyjętego kryterium: przestrzeń, liczba domów mieszkalnych, liczba porcji darmo rozdawanego chleba, stosunek liczbowy chrześcijan do pogan, etc. W świetle ostatnich badań zarysowuje się tendencja do zmniejszenia liczb przyjętych dawniej. I tak G. Dagron oblicza mieszkańców Konstantynopola w końcu IV w. na 200 do 300 tysięcy. (Op. cit., s. 525.) D. Jacoby uważa, że w VI w. było ich około 360 do 400 tysięcy. (La population de Constanti~ople d 1'epoque byzanti~e, "Byzantion" 1961, 81-109.) 16. Tzw. święty pałac cesarzy bizantyjskich nie był to jeden wielki gmach, lecz, wzorem wschodnim, składał się z zespołu poszczególnych budynków i pawilonów, tak jak później pałac sułtanów tureckich wzniesiony na tym samym terenie. Wpłynęły na to wyjątkowo sprzyjające warunki naturalne i łagodny klimat. Kreml natomiast, którego początki sięgają dopiero drugiej połowy XIII w. i który pomyślany był jako fort obronny dominujący nad Moskwą, a nie jako rezydencja panującego monarchy, jest pod pewnymi względami repliką świętego pałacu i stanowi dowdd daleko sięgających wpływów kultury bizantyjskiej na Ruś. 19. Z twierdzeniem tym nie mogłabym się całkowicie zgodzić: w przeszło tysiącletniej historii Bizancjum spotykamy jeden czy dwa wypadki podobnego samosądu. W pozostałych wypadkach delikwentów, którymi bywali z reguły uzurpatorzy lub pretendenci do tronu, pokonani przez swych przeciwników, skazywano wyrokiem cesarza na okaleczenie, na śmierć lub zamknięcie w klasztorze. Chodziło więc o rozgrywki polityczne między dwoma partnerami lub, częściej, stronnictwami. Egzekucje odbywały się istotnie publicznie, ale taki panował w średniowieczu zwyczaj. K~4~ 241 PRZYPISY 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. Lud miał prawo, a w starożytności nawet obowiązek, udziału w rządach. W republice rzymskiej i aż do czasów cesarstwa wszyscy mężczyżni mający obywatelstwo rzymskie mogli zbierać się samorzutnie lub na wezwanie swych przedstawicieli, by wyrażać zgodę lub protest wobec jakichś posunięć władz państwowych. W praktyce korzystać z tego prawa mogli jedy 11C 111CJ1A0.11 16G lal ----~--1 ......7.. 1 1 l.,Y J' V. U0.111V UprpW111C1a1C 1.11Q10.LIV VuŃi\.aĆ W i-Vrauul,. wymieniającej trzy czynniki, które składały się na rząd państwa rzymskiego: senat, armia i populus Fomauus. Z chwilą wyniesienia Konstantynopola do rangi stolicy ludność tego miasta uzyskała te same prawa co ludność Rzymu. (Dagron, op. cit., X, s. 320-367.) Pomoc społeczna w prawnym znaczeniu tego słowa nie istniała w Bizancjum. Udzielały jej z własnych środków takie instytucje, jalc Kościół, klasztory, poszczególne: świątynie, hospicja, a niekiedy brały to na siebie osoby prywatne ustalając fundację. Co się tyczy lekarzy, to od czasów późnego cesarstwa rzymskiego każde miasto winno było posiadać ich od jednego do pic;ciu w stosunku do swojej wielkości. I3ye może opłacało ich miasto czerpiąc na to fundusze ze specjalnych podatków. Niestety zagadnienie to jest jeszcze bardzo słabo opracowane ze wzgk;du na ubóstwo źródeł. P r a e t o r P 1 e b i s (Praitor Tnn Dcrn,ou) - urzędnik obdarzony władzą policyjną i sądowniczą. Urząd stworzony przez Justyniana. (I3rehicr, op. cit., s. 193.) Poruszone tutaj zagadnienie jest niezwykle skomplikowane i - choć istnieją liczne prace na ten temat - do dziś nie wyjaśnione. W czasach. w których system przedstawicielstwa wyrażającego wolę wyborców był nieznany, zastępowało go ogólne zebranie obywateli stolicy. Musiało ono odbywać się w odpowiednio po temu przystosowanym miejscu (obszar, akustyka). Takim miejscem k>ył w Konstantynopolu hipodrom, a igrzyska stawały się sprzyjającą okazją do konfrontacji cesarza z ludnością. Italia została ostatecznie: podbita w wyniku trzech kolejnych kampanii. Bełizariusz był naczełnym wodzem w pierwszej (535-538) i zakończył ją zwycięsko. W tej kampanii Narses brał sporadyczny udział jako dowódca oddziałów posiłkowych przysłanych przez cesarza na prośbę Belizariusza. Ale między Narsese:m a Belizariuszem wynikły tak silne tarcia, że to Narsesa, a nie Belizariusza odwołano ze stanowiska. Natomiast druga kampania italska (544-548), w której Belizariusz ponownie był głównodowodzącym, zakończyła się niepowodzeniem z braku dostatecznej ilości wojska i środków materialnych niezbędnych do zwalczenia oporu Gotów. Belizariusza zwolniono na własne żądanie. Wówczas to Narses objął dowództwo i po sześciu latach walk (549-555) złamał opór Gotów. Do u~~ag Autora można by dorzucić, że Belizariusz miał i inne powody, by pozbyć się .lana. Oficer ten był warchołem, jego kompletny brak dyscypliny i niesubordynacja stały się przyczyną upadku oblężonego przez Gotów Mediolanu, którego mieszkańcy zostali w pień wycięci. P r a e f e c t u s P r a e t o r i u m - zarządca prowincji dysponujący pełną władzą cywilną (sądownictwo, zarząd pocztą, budynkami publicznymi, oświata itd.) Nie miał władzy wojskowej, ale do niego należała aprowizacja armii i piecza nad arsenałem. (Brehier, op. cit., s. 94, 101. Ostrogorski, op. cit., s. 56-57.) PRZYPISY 25. C a s t r e n s e s - urząd datujący się od okresu wczesnego cesarstwa. Tzw. castrensis miał powierzony sobie nadzór nad robotnikami, rzemieślnikami, kucharzami, krawcami, folusznikami, piekarzami itp., zatrudnionymi w pałacu cesarskim. (Por. Brehier, op. cit., s. 97.) 26. W Bizancjum nie istniał urząd, który nazwalibyśmy dzisiaj ministerstwem j: , ~ 4..~. : -tr^..- , Finon n recąrctuzrą rł~iiPlil~ ciP ną kilka nIP7.a... ..., ,... . ._...._., ,...J~ ___ .. leżnych od siebie resortów.- LaTgitiones, czyli szczodrobliwość cesarska, zasilania specjalnymi podatkami, niekiedy nawet w naturze, była kasą, z której cesarz czerpał środki na wszelkiego rodzaju dotacje i zasiłki, a wiec: dary dla armii, nagrody regularnie ofiarowywane urzędnikom państwowym, prezenty dla obcych książąt i monarchów, dla ambasadorów państw sprzymierzonych itd. Na czele tego urzędu stał specjalny funkcjonariusz: carries- (Brehier, op. cit., s. 254.) 27. D u p o n d i u s - drobna moneta wartości dwu asów. W przenośni oznacza biedaka, chudopachołka. 28. Podobne oddziały nałemne, zwane óucellarii, posiadali niemal wszyscy wodzowie bizantyjscy- Były opłacane z ich prywatnej szkatuły, składały si<, niemal wyłącznie z barbarzyńców i faktycznie zależały tylko od swoich chlebodawców. 29. Wedlut; relacji kronikarza 73clizariusz szedł pieszo, za nim kroczył Caelimer, a bezpośrednio za Gelimerem członkowie wandalskiej rodziny królewskiej, wreszcie za nimi świta złożona z rosłych i pięknych Wandalów. Na końcu ciągnęły wozy wyładowane łupami. Król Wandalów "nie płakał, nie krzyczał". Gdy znalazł się przed Justynianem, żołnierze zmusili go, by padł twarzą do nóg cesarskich. Bclizariusz natomiast skłonił się tule nisko, że czołem dotknął czubka cesarskiego trzewika. (Procopius, De I3ello Varedalico, Bonnae 1832, IV, 9, 1-14; 15-16.) Ta czołobitność, zapożyczona ze Wschodu, zwana proskyneses, stanowiła część składową bizantyjskiego ceremoniału dworskiego i obowiązywała nie tylko wszystkich dygnitarzy państwowych, ale także posłów państw obcych. 30. Mimo to mieszkańcy Rzymu nie cierpieli na brak wody pitnej, gdyż mogli ją czerpać z licznych studzien położonych na peryferiach miasta. Nie wolno było tylko korzystać z łaźni ze względu na zbyt wielkie zużycie wody. (Procopius, De t~ello (~othico, wyd. Dewing, Londyn 1919, V (I) 19; 13, 19, 27, 28.) 31. hocjusz sp4dził trzy lata w więzieniu Teodory i w ciągu tego czasu trzykrotnie uciekał. Dwa razy złapany, za trzecim razem zdołał wymknąć się i przedostać do Palestyny, gdzie złożył śluby zakonne, uchodząc w ten suosób zemscie cesarv.owe.l. (1'rocopius, Hislorżt ArccLrru. Bmnae 1838, 3, 26-27.) C:łó wną rolę w całej tej sprawie odgrywały niewątpliwie skarby, które Teodozjusz przywłaszczył sobie po zdobyciu Kartaginy, nadużywając zaufania, jakie w nim pokładał Belizariusz. Skarby te zdołał ukryć, lecz zostały mu przez Focjusza odebrane. Pretensje do nich rościli sobie zarówno Belizariusz, jak i Teodora. (Por. H. Evert-Kappesowa, Autonine et Belisaire w: "Byzantinische Beitrage", Akademie Verlag, Berlin 1964, s. 55-72.) 32. Autor nie podaje źródła, na którym oparł swoje wyliczenia. Zaludnienie Konstantynopola wynosiłoby według nich około 800 tysięcy mieszkańców. W świetle nowych badań liczba ta wydaje się mocno zawyiona. 242 243 PRZYPISY 33. 34. 35. 36. 37. 38. Jak wspomniano wyżej, Belizariusz popadł był w niełaskę, a po wybaczeniu rzekomych przewin otrzymał nominację na naczelnego wodza w Italii, gdzie sprawy szły coraz gorzej. Justynian postawił mu jednak warunek, iż będzie prowadził kampanię na własny koszt. Teodora sądziła bowiem, że w ten sposób odzyska wielkie bogactwa, jakie według krążąoyPh n~~łnsr k RPli~~riyc~ ~r=ar~ylw~~~~.'1 ....biy ... ,.i_ur,.,-;._. yr ~,~___ - --- -- -- - ,, - ,, .... ~.. u u~ vv vav w w au dalskich. Był to dalszy ciąg afery Teodozjusz-Focjusz. Ale tak poważnej wojny niepodobna było toczyć środkami jednej - choćby bardzo bogatej - osoby, zwłaszcza że ani Belizariusz, ani Antonina nie mieli zamiaru rezygnować ze swego majątku na rzecz cesarskiej pary. P r a e p o s i t u s S a c r i C u b i c u 1 i - urzędnik, do którego należała organizacja ceremonii dworskich i audiencji cesarskich. Odgrywał rolę jakby pośrednika między monarchą a osobami biorący mi udział w audiencji czy ceremonii, cesarz bowiem poprzez niego zwracał się do danej osoby i on powtarzał cesarzowi jej odpowiedź. (Brćhier, op. cit., s. 69.) T u H o r m i z d u - dzielnica Konstantynopola, której nazwa pochodziła od pałacu zamieszkiwanego niegdyś przez Hormisdasa, brata króla perskiego. W dzielnicy tej znajdował się klasztor, a przy nim kościół Piotra i Pawła, o który tu chodzi. (Janin, Constantinor~le l3yzantine, Paryż 1950, s. 233 i n.) C u r a t o r e s - urzędnicy raczej dworscy niż państwowi. Zarządzali prywatną fortuną cesarza, tzw. domus divina. Fortuna ta składała się w głównej mierze z dóbr odziedziczonych lub skonfiskowanych. (Op. cit. s. 253.) C u r a P a 1 a t i i - początkowo administracja budynków składających się na pałac cesarski, ale za Justyniana Wielkiego curopalates był właściwie marszałkiem dworu odpowiedzialnym za bezpieczeństwo monarchy, i jedną z najbliższych osób z jego otoczenia. Miał pod swymi rozkazami gwardię pałacową. (Por. op. cit., s. 98.) Słynny pisarz i poeta z czasów dynastii Komnenów, urodzony około 1110 r. w Konstantynopolu. Bardzo wykształcony, pisywał w grece klasycznej. Jego utwory i listy mają wielkie znaczenie dla poznania kultury bizantyjskiej w XII w. (Por. K. Krumbacher, Geschichte der Byzantinischen Litteratur, 527-1453, Monachium 1891, ő 114, s. 235-241.) N a G p O m v G u. m H y P u m H- ~ ź ima U a h G -- ř' u ó ř m : ř . u a _- :' U m ' ' ź ą~p= d - .. `ř _ . m 'u c: u . w ~ ó Ii N H m .ó h 0 ź H ~ U G1 x -, O - ó .ó ~ V W H u 0 ~f 3 -Y - ,~ .o x - x c ,ó "' .~ ? u U m b p G "jO N , ~ - " O ;a, II a N a H ~ c _ -m m ~j -~ H a R N ~a H 0 w uv a~ a .. .~ W N ć 6 t', a~ ~m N O a x -t w U . -: N II ,ovŃ ó ~. ó `. z II- Q 4, H N v ~ a I h CO x II i N m N C a '~ ~ h _N II N N ,s a -w -o 0 c. 4 O II ó N N ~a IN?)E;KS Abchazja 72 Abgar, król Edessy 161 Ablabiusz, spiskowiec 202, 218 Abydos 118 Adrianopol, bitwa pod 17, 209 Adriatyckie Morze 34, 132, 142, 177, 178, 180 Ad Septetu Fratres zob. Septetu Aecjusz, wódy. rzymski 21 Afryka północna, Afrykanie 7 - 10, 20, 22, 42, 49, 59, 69, 71, 72, 84, 99, 115 -- 117, IZtI, 121, 123, 124, 126, 1:12 - 134, 148, 153, 155, 160, 162, 163, 165, 168, 178, 181, 183, 189, 191, 196, 198, 208, 221 - 223 Agapet T, papież 134, 138, 139 Agathias, historyk 70, 80 Agila, krf,l Wizygotów 182, 183 Agn< llus, arcybiskup Rawenny 186 AiKao, wódz 117 Akacjusz, patriarcha Konstantynopola 38 Akakios, ojciec Teodory 57 Aksum, królestwo 45, 204 Alahan w górach Taurus 110 Alanowie 20, 214 Alaryk, król Ostrogotbw 19, 110, 174, 204 Albania kaukaska (dzis. Azerbejdżan) 46 Albinus, senator rzymski 41 Aleksander, ambasador 131 Aleksander, biskup Diospolis 93 Aleksander,logoteta 211 Aleksander "Nożyk" 103, 157, 160 Aleksandria 15, 60, 79, 85, 118, 187, 191 Alemannus Mikołai 228 Alemano~cie II, 175 Algarve 183 Algieria 72, 110 Al-Harith zob. Harith al Aligern, wódz ostrogocki 179 Al-Mundhir zob. Mundhir alAlpy 143, 181 Amalafrida, królowa Ostrogotów 42, 116, 128 Amalasunta, królowa Ostrogot1 99 ~F, Vr7 90 n n0 V a 116, y124~~-~~126, a128,~~~130,~ 131, 135 - 139 141 142 157, 161ł, 161, 163 - 165, 167, 168, 173 - 175, 17.9, 183, 189, 191, 192, 199, 2U0, 204, 2411, 242, 243 Rzym, Itzymianic (państwo i jego obywatele) passim Sabaudia 2U Sabbatius, ojciec ('?) Justyniana lU4 Sabirowic 87 Salomon, król lzraola 113, 114 Salomon z Dara, wioz 8, 71, 7'l,, 117, 12-1, 133, 1611, llłl Salom (dzis. Solin) 177, 178 Samar ia, Samarytanie 7, 88, 89, 94, 1 (11 Samarltanda 206 Sapareva Banja poło Dubnicy (i5 Sardu Victorim 229 Sard,ynia 20, 84, 116 - 118, 121 - 123, 178, 180 Sasanid~.i 44, 83, 95, 167, 214, 223 Scholasticus, wódz 2(19 Scypion Afrykański 123 Scytia (Dobrudża) 26, 215 Seguncja (Gisgonza) 183 Segura 182 Selediha zob. Cejlon Selimhria w Tracji 213 Sena Gallica, bitwa pod 10 Septetu (dzis. Centa) 122, 181, 182, 222 Serdika (dzis. Sofia) 69, 176 Sergiusz, spiskowiec 202, 218 Sergiusz, wódz 160, 162 Sewer, patriarcha Antiochii 39, 60, 138 Sewilla 182 Sfaks 119 Side w Pamfilu 77 Sigebert I, król Franków 216 Sigeion 118 Simplikios, filozof 94, 95, 225 Sirmiurn (dzls. Sremslsa Mitrovica). 15 `.~i~aurana 151 Sittas, wódz 47, 61, 62, 67, 68, 89 144 wJ(lQlllIJ'lIQWl4 JG, 11J Słowianie ?, 10 84, 91 138, 171, 176, 2(18 209, 211, 223, 226 Smederevo 211 Sogdiana 11, 206, 207 Sohag w Egipcie 110 Spokojny Ocean 214 Stefan,legat papieski 191 Stcfanus, ojciec Acttemiusza z Tra1les 7!ł Stratcyiusz, C'omca Sacrarum I,argitiontun 144 Summus, wódy. 141 Sura I 1!) Susa 119 Swanecjanie 68 Swebowic 20, 23 Sycylia 7, 8, 10, 11, 211, 37, 42, 72. llfi, 118, 133 - 137, 111, 163, 168r 173, 175, 178, 182, 1lł2, 197 Sy!=.stus I1I, papież 110 Sylweriusz, papież 134, 135, 139, 141 Symmachus 6, 128, 13(ł Syrakuzy 8, 118, 199 Syria, Syryjczycy 9, 24, 25, 38, 39. 49. 55, 85, 88, 145, 749, 151. 155. 166, 187 - 190, 200, 206, 222, 223 Szapur III, król Persji 17 Śródziemne Morze 17, 42, 44, 48, 83, 116, 12fi, 175, 178, 181, 222, 22fi Tacja ( 'lorencja. 8. Dyptyk cesarski wyobrażający prawdopodobnie Justyniana, kość słoniowa, ok. 500 r., Luwr. 9. Glowa portretowa, przypuszczalnie Teodory, Mediolan, Musco d'Arte. 10. Mozaika podłogowa z klasztoru Kyria-Maria w Bct Szean, ok. 569 r. 11. Głowa dygnitarza z dworu Justyniana, mozaika ch(>rowa z kościoła S. Vitale w Rawennie. 12. Popiersie króla perskiego, brąz, VI-VII w., Bazyleja, kolekcja Borowskiego, 13. Wnętrze bazyliki klasztoru Alahan w Azji Mniejszej, V w. 19. Kościół ~w. Jerzego w Salonikach, 306-311 r., przebudowany na kaplicę pałacową ok. 390 r. 15. Wnętrze bazyliki Sw. Sabiny w Rzymie, 425-440 r. 16. Kościół S. Vitale w Rawennie. I, 17. Mauzoleum Teodoryka w Rawennie, pierwsza połowa VI w. 18. Wnętrze bazyliki Św. Ireny w Konstantynopolu, 532 r. Przebudowana w 740 r. i 19. Hagia Sofia w Konstantynopolu. 20. Adoracja Magów, kościół S, Apollinare Nuovo w Rawennie, ok. 530 r. 21. Głowa portretowa, prawdopodobnie Amalasunty, VI w. 22. Król perski na łowach, talerz srebrny, Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. ', 23. Złote solidy z portretami Anastazjusza, Justyna I, Justyniana i Justyna II. I 29. Konstantyn Wielki ofiarowujący model świątyni Hagia Sofia, fragment mozaiki z przedsionka tegoż kościoła, ok. 990 r. IśARWNE 1, II. Głowy Justyniana i Teodory. Fragmenty mozaik chórowych z kościoła i S. Vitale w Rawennie. Sprzed 597 r. I III. Chłopiec z osłem. Mozaika podłogowa z Wielkiego Pałacu Cesarskiego w Konstantynopolu. V w. 257 SPIS ILUSTRACJI IV. Mozaika ze sklepienia kościoła S. Vitale w Rawennie. SPIS MAP V. Tkanina koptyjska z wyobrażeniem boga Nila, IV w. Muzeum im. Pu szkina w Moskwie. VI. Kopuła kościoła Hagia Sofia w Konstantynopolu. VII. Wnętrze kościoła Hagia Sofia. ~1TTT_ Krvy3 vxmf~mnn~ T~~f~r~ II. 111. ~?~ ~. Cesarstwo 3ustyniana w 565 r. 3B Morze Czerwone i Arabia 43 Kostantynopol w czasach Justyniana 48 Afryka rzymska 119 Italia 140 Granica wschodnia 150 Rzym 174 Granica dunajska 210 SY1S RZECZY PRZEDMOWA 5 TABLICA CHRONOLOGICZNA 6 WS`rItP 13 Chrześcijańskie cesarstwo rzymskie Goci Cesarstwo wschodnie i zachodnie Królestwa harbarzyńskie Rozłamy religijne pomi4dzy Wschodem i Zachodem. DROGA DO WŁADZY 25 ~mierć Anastazjusza Wstąpienie na tron Justyna I Jego siostrzeniec Justynian Stosunki z królestwami germańskimi Stosunki z Persją i interwencja w południowej Arabii Konstantynopol Droga Justyniana do władzy Wczesne lata Teodory. 2. LUDZIE WOK6Ł JUSTYNIANA 63 Ludzie dobrani przez Justyniana Belizariusz Sittas Narses ,lan Troglita Salomon Jan z Kapadocji Trybonian Antemiusz z Tralles. 3. PRAWO RZYMSKIE I BCJN`rY 82 Koncepcja odbudowy cesarstwa rzymskiego Wojna z Persją Cesarska szczodrobliwość Kościół i państwo Reforma praw Powstanie Nika. 261 SI'I:.i R'Lb:C'LY 4. HAGIA SOFIA I ODZYSKANIE AFRYKI 109 Wczesnochrześcijańskie budowle sakralne Zbudowany przez Justyniana kościół Mądrości Bożej Królestwo wandalskie w Afryce Belizariusz płynie do Afryki Klęska króla Gelimera i zaobycle iiartaginy Koniec królestwa Wandalów Triumf Belizariusza Zwrócenie menory Jerozolimie. 5. BELIZARIUSZ W ITALII 126 Królestwo ostrogockie w Italii ~mierć Teodoryka i regencja Amalasunty Justynian pertraktuje z Amalasuntą w rzymskiej Zamordowanie Amalasunty Belizariusz wyrusza na podbój Italii Zdobycie Sycylii Upadek Neapolu Belizariusz zdobywa Rzym Goci oblegają Rzym Nowe rokowania i koniec oblężenia Belizariusz zajmuje Rawennę Wojna na Wschodzie. sprawie uznania zwierzchności LATA ODWLEKANYClI NADZIEI 148 Najazd króla Chosroesa na Syrię Belizariusz głównodowodzącym frontu wschodniego Opór Gotów odżywa Król Totila Belizariusz w niełasce Niepokoje w Armenii i w Afryce Pokój z Persją Belizariuszowi nie udaje się przyjść z pomocą Rzymowi Goci zajmują Rzym, ale później wycofują się Smierć Teodory. GORZKIE OWOCE ZWYCI~STWA 171 Odwołanie Belizariusza Sprawa następstwa tronu i spiski przeciwko Justynianowi Goci ponownie zajmują Rzym i najeźdżają Sycylię Germanus wodzem naczelnym w Italii Śmierć Germanusa Dowództwo w Italii obejmuje Narses Klęska Gotów pod Busta Gallorum i śmierć Totili Teja obrany królem Zniszczenie armii gockiej pod Mons Lactarius Interwencja rzymska w wizygockiej Hiszpanii i ustanowienie prowincji rzymskiej Kościół S. Vitale w Rawennie. SPIS RZECZY 8. CESARZ I PAPIEŻ 187 Roztamy religijne w cesarstwie Justynian prześladuje monofizytów Jakub Baradaj i odrodzenie monofizytyzmu Justynian potępia Trzy Rozdziały F~apież vvi~;iiiusa w iiuuataiitywi~Oiu Próby nakłonienia papieża, aby potępił 'trzy Rozdzialy Wigiliusz waha się Sobór powszechny w roku 553 Poniżenie i śmierć Wigiliusza Wybór Pelagiusza na papieża Przywrócenie status quo w Italii Spisek na życie Justyniana. OSTATNIE LATA 204 Handel jedwabiem Ustanowienie monopolu państwowego Jedwabniki z cesarstwa chińskiego Incydenty na granicy perskiej Wzrastający napór na granicę północną Najazdy w latach 548 i 550 Justynian wygrywa jednego wroga przeciw drugiemu Ponowne najazdy od północy Powierzenie Belizariuszowi obrony Konstantynopola w rulsu 559 Awarowie w Europie Sprawa następstwa tronu Nowe spiski Dwaj Justynowie SmierĆ Justyniana i wstąpienie na tron Justyna II. 10. EPILOG 222 Osiągnięcia i niepowodzenia Justyniana Różnorodńe sądy Późniejsze próby przywrócenia panowania bizantyjskiego na Zachodzie Belizariusz w tradycji ludowej Opinia o Teodorze Justynian i Teodora w dziewiętnastym wieku Justynian i Teodora w powieści i filmie. NOTY DOTYCZI~CE LRÓDEŁ 231 LITERATURA PRZEDMIOTU 236 PRZYPISY 240 TABLICE GENEALOGICZNE 245 INDEKS 247 SPIS ILUSTRACJI 257 SPIS MAP 259 262