JANUSZ ODZIEMKOWSKI NIELEJCZYCE 20 VIII 1920 MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO w Warszawie zajmuje się gro- madzeniem, naukowym opracowywaniem, konserwowaniem i udo- stępnianiem zabytków zwišzanych z dziejami wojskowoœci polskiej, od czasów œredniowiecza po dzień dzisiejszy. Sš to m.in. mundury, broń, sztandary, ordery, archiwalia, ksišżki i dzieła sztuki. Poza po- wyższym Muzeum WP posiada w swoich zbiorach bogatš kolekcję uzbrojenia z innych krajów, m.in. unikatowy zbiór broni orientalnej. W parku otaczajšcym muzeum oraz w niedawno pozyskanym "For- cie Czerniakowskim" znajdujš się ekspozycje ciężkiego sprzętu bo- jowego (czołgi, samoloty, armaty): Wszystkich chętnych do powiększenia zbiorów Muzeum Wojska Polskiego prosimy o kontakt osobisty lub listowny - na adres Warszawa 43, AI. Jerozolimskie 3 lub telefonicznie - tel. 29-52-72(73). Na wiosnę 1992 r. zawišzano Fundację Budowy Narodowego Muzeum Wojska Polskiego. Zadaniem Fundacji jest: - zgromadzenie œrodków finansowych i rzeczowych na budowę nowego gmachu Muzeum; . - wspomaganie przedsięwzięć zwišzanych z popularyzacjš historii i tradycji oręża polskiego. Zakłada się, że przyszły gmach zajmie północnš częœć Cytadeli Warszawskiej. Wpłaty na wspieranie idei budowy nowego Muzeum prosimy prze- kazywać na konto: Bank PKO BP I Oddział Warszawa Nr 15 15-501174-132-3 Fundacja Budowy Narodowego Muzeum Wojska Polskiego ul. Œwiętokrzyska 32, 00-116 Warszawa Warszawa 1992 Seria wydawnicza: BOJE O NIEPODLEGŁOŒĆ I GRANICE Wydawrcy: MUZEUM NIEPODLEGŁOŒCI w Warszawie MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO w DVarszawie Zeszyt 1 I. Marsz na Warszawę Rada Redakcyjna Serii: Zbigniew Œwięcicki (przewodniczšcy) Janusz Odziemkowski Andrzej Stawarz (redaktor) Jerzy Miedzianowski Projekt okładki i redakcja techniczna: Jerzy Miedzianowski Na okładce reprodukcja fragmentu obrazu Mikołaja QPismickiego pt. "Szarża pod DPołodarkš" (w zbiorach Muzeum QPojska Polskiego). Fotografował Mirosław Ciunowicz Copyright by Janusz Odziemkowski,1992. ISBN 83-900727-0-X Adres redakcji: 00ů-240 #arszawa, A1. Solidarnoœci 62 tel. 26-90-91 (centrela), fax 27-03-23 Skład: Stilus", arszawa, ul. Klaudyny 32 Druk: P.DP. "Mikromag", DParszawa 1 sierpnia 1920 roku dowodzone przez Michaiła Tuchaczewskiego woj- ska sowieckiego Frontu Zachodniego sforsowały Bug. Twierdza brzeska pad- ła nadspodziewanie szybko, i armia polska rozpoczęła odwrót na linię DPisły. Dowództwo Arm Czerwonej spodziewało się dopaœć główne siły przeciw- nika pod tarszawš, rozbić je w walnej bitwie lub zepchnšć za DPisłę i po- dyktować waruitki pokoju w zdobytej stolicy Polski. Oczekiwano, że Polacy będš bronili Warszawy za wszelkš cenę, a równoczeœnie powszechne było przekonanie o zupełnej niemożnoœci stawienia skutecznego oporu przez zdemoralizowane i rozdzierane "klasowymi sprzecznoœciami" DPojsko Polskie. Do czołowego uderzenia na #arszawę dowódca Frontu Zachodniego skierował armię Nikołaja DPładimirowicza Sołłohuba, absolwenta carskiej Akademii Sztabu Generalnego (2, 8,10,17, 27 dywizje strzeleckie) wzmoc- nionš przez 21 dywizję strzeleckš ze składu III armii #ładimira Sałomono- wicza Łazariewa, byłego podpułkownika armii carskiej, również absolwenta Akademii Sztabu Generalnego. Reszta III armii otrzymała zadanie sforso- wania t#isły między Modlinem a DDyszogrodem (5, 6, i 56 dywizje strzelec- kie) najpóŸniej do 15 sierpnia. IV armia Jewgienija Nikołajewicza Siergieje- wa (12, 18, 53, i 164 dywizje strzeleckie) oraz III korpus kawalerii Gaja Dimitriewicza Bziszkjana (dwie dywizje) rozpoczęły manewr oskrzydlajšcy wojska polskie od północy. Zamierzano sforsować DDisłę głównymi siłami pod Płockieni i DPłocławkiem. Stšd częœć oddziałów miała maszerować nad dolnš t#isłę, aby zachęcić ludnoœć niemieckš byłego zaboru pruskiego do wystšpienia przeciwko Polsce, częœć zaœ - dawnym szlakiem Paskiewicza z 1831 roku - pod DDarszawę na głębokie tyły polskiej obrony rozcišgniętej wzdłuż #isły. Lukę między III i IV armiš wypełniała XV armia (4,11,15, 33, 54 dywizje strzeleckie) dowodzona przez Augusta Iwanowicza Korka, carskiego podpułkownika który już w czerwcu 1918 roku ochomiczo wstšpił do Armii Czerwonej. Pohidniowe skrzydło Frontu Zachodniego osłaniała na przestrzeni 150 kilometrów słaba Grupa Mozyrska (57 i 58 dywizje strzelec- kie) Tichona Serafimowicza Chwiesina kierujšca się na Dęblin. Nastroje w oddziałach Armii Czerwonej były doskonałe. Powszechnie sšdzono, że #ojsko Polskie, jeœli spróbuje stawić opór na wschód od #isły, zostanie niezwłocznie rozbite. Upadek t#arszawy wydawał się kwestiš najbliższych dni. Pewnoœć zwycięstwa umacniały ulotki rozdawane czerwonoarmistom np: "Pamiętaj o Bobrujsku, Shicku, Prużanach i Brzeœciu! t#spólnym uderzeniem powal wroga i na jego karku wejdŸ do QParszawy! Naprzód to- warzysze! Zdobyłeœ Brzeœć i DDarszawa będzie twojš!" albo: "Pańska Polska kona. Już tylko krok dzieli Armię Czerwonš od serca szlacheckiego państwa. Podaj rękę robotnikowi DParszawy! Z krwi szlachty i burżuazji wyroœnie czerwony kwiat dyktatury proletariatu! Naprzód bohaterzy! Na t#arszawę!"1 Komisarze rozpowszechniali informacje o rzekomych strajkach robotni- czych w stolicy Polski i o manifestacjach antywojennych rozpędzanych przy pomocy wojska. Utrzymywano żdnierzy w przekonaniu, że robotnicy polscy niecierpliwie wyglšdajš nadejœcia "wyzwoleńczej Armii Czerwonej" i gotowi sš pomóc jej w dziele "obalenia burżuazyjnego państwa". Tymczasem rzeczywistoœć daleko odbiegała od obrazu jaki wytworzyła propaganda bolszewicka. Inwazja rosyjska spowodowała mobilizaeję sił spo- łeczeństwa polskiego w obronie œwieżo odzyskanej niepodległoœci. Zacišg ochomiczy dał armii ponad sto tysięcy nowych żołnierzy. Braki w wyszkole- niu nadrabiali zapałem, gorliwoœciš w pełnieniu obowišzków, pełnš œwiado- moœciš celu walki i ceny, jakš trzeba byłoby zapłacić w razie przegranej. Do wojska szła ochotniczo młodzież akademicka, gimnazjalna, robomicza, chłop- ska. Zgłaszały się w komplecie całe drużyny harcerzy, sokołów, koła mło- dzieży rzeznieœlniczej i katolickiej razem ze swymi patronami. Mimo chwi- lowych załamań ochotnicy szybko nabierali cech doskonałego żołnierza przenikniętego ideš obrony niepodległoœci. t#nosili do jednostek frontowych wiarę w zwycięstwo, krzepili zwštlałego ducha, pobudzali towarzyszy broni do najwyższej ofiarnoœci. Na terenie kraju powstało ponad trzy tysišce dzielnicowych, powiato- wych i miejskich Obywatelskich Komitetów Obrony Państwa. Na ich czele stawali znani działacze społeczni, naukowcy, literaci, księża. Zbierano dla walczšcej armii œrodki opatrunkowe, bieliznę, żywnoœć, wysyłano na front paczki, broszury propagandowe, gazety. Codziennie na dworcach kolejo- wych tysišce przejeżdżajšcych żołnierzy i uchodŸców ze wschodu otrzymy- wało bezpłatnie goršce posiłki. Setki tysięcy ludzi podjęło tzw. zastępczš służbę wojskowš. Uzbrojeni w zaostrzone kije lub ustawione na sztorc kosy strzegli porzšdku w miejscowoœciach pozbawionych garnizonu, pilnowali 4 dróg, mostów, urzędów pocztowych, linii telegrafcznych. #ysiłki społe- czeństwa wsparł swoim autorytetem Episkopat Polski, wydajšc odezwę wzy- wajšcš do wstępowania w szeregi Armii Ochomiczej: "# dzisiejszym naszym położeniu, w armii ochotniczej obok istniejšcego już wojska jest nasza na- dzieja i przyszłoœć - stwierdzali biskupi polscy. - Przez jej szeregi dajemy wojsku naszemu niezbędne rezerwy; wielkim czynem narodowym roznieca- my ogień zapału w całym społeczeństwie, ożywiamy nowym duchem zwštla- łe siły armii, a przed obojęmym œwiatem stwierdzamy, że godni jesteœmy tego, aby nas w nierównej walce wspomożono. Skoroœmy się rwali do zastę- pów ochomiczych w 1831 i 1863 r., mimo, że nadziei zwycięstwa, po ludzku mówišc, nie było, czybyœmy dzisiaj mieli skšpić naszej krwi OjczyŸnie już wolnej, a tylko ciężko zagrożonej?"2 Przygotowan# do obrony stolicę Polski, tworzšc tzw. przedmoœcie war- szawskie w trójkšcie t#arszawa - Modlin - Zegrze. t#ykonano dwie linie umocnień, zgromadzono dużš jak na warunki wojny 1920 roku liczbę dział, czołgi, lotnictwo. Przedmoœcie obsadziła 1 armia gen. Franciszka Latinika- najlepiej technicznie wyposażone zgrupowanie polskie od poczštku wojny. Gen. Latinik miał do dyspozycji blisko 70 tys. żołnierzy - z tego 39 tys. w oddziałach liniowych - 269 dział, 453 ciężkie karabiny maszynowe, 39 czołgów, dwie eskadry lotnicze. Podchodzšce do #arszawy wojska XVI # i częœci III armii liczyły łšcznie ok. 45 tys. walczšcych wyposażonych w blisko 200 dział i 700 ciężkich karabinów maszynowych. D# polskim Naczelnym Dowództwie od kilku tygodni rozważano koncep- I cję uderzenia w bok pršcych na DParszawę dywizji Tuchaczewskiego. Plan ' Józefa Piłsudskiego, zakładajšcy ńatarcie z rejonu Brzeœcia na skrzydło Fron- tu Zachodniego siłami œcišgriiętymi z Małopolski t#chodniej, upadł wraz z utratš twierdzy brzeskiej. Szef Sztabu Generalnego gen. Tadeusz Rozwa- dowski proponował skoncetrowanie grupy uderzeniowej pod Garwolinem lub Karczewem i wykonanie płytkiego manewru oskrzydlajšcego. Szef Fran- ; cuskiej Misji DPojskowej, gen. Maxime #eygand, doradzał atak z południo- # wego skraju przedmoœcia warszawskiego w kierunku na Mińsk Mazowiecki, # jako krótkš operację o lokalnym znaczeniu. Piłsudski zaaprobował sam po- mysł uderzenia w południowš flankę nieprzyjaciela między t#isłš a Bugiem lecz gruntownie go przepracował. # cišgu bezsennej nocy z 5 na 6 sierpnia przygotował plan akcji o znacznie większym zasięgu, która w przypadku po- wodzenia mogłaby zadecydować o wyniku wojny. Przemyœlenia swoje D#ódz Naczelny sprecyzował rankiem 6 sierpnia w rozmowie z gen. Rozwadow- skim. Legły one u podstaw planu bitwy warszawskiej. Sformułowany tego dnia rozkaz nr 8752-III wyznaczał zadania dla wojsk polskich w nad- 5 chodz4cych działaniach. Front Południowo-#schodni gen. Iwaszkiewicza (6 arn#ia) miał wišzać nieprzyjaciela na pohidniu, osłaniajšc Lwów i zagłębie naftowe. Zadanie Frontu Północnego gen. Józefa Hallera polegało na niedo- puszczeniu do oskrzydlenia sił polskich wzdłuż granicy niemieckiej (5 arxnia gen. DPładysława Sikorskiego - cztery dywizje piechoty, brygada piechoty, brygada jazdy) oraz osłabieniu nieprzyjaciela przez uporczywš obronę przedmoœcia warszawskiego (1 armia gen. Latinika - pięć dywizji piechoty i szereg mniejszych jednostek). DDchodzšca w skład Frontu Póhzocnego 2 ar- mia (dwie dywizje piechoty) dozorowała œrodkowš #isłę, przy czym zakła- dano, że w razie potrzeby jej oddziały będš użyte do akcji na wschód od #isły. #ykonanie zasadniczego uderzenia rozkaz powierzał wojskom Fron- tu Œrodkowego gen. Rydza Œmigłego pod osobistym nadzorem Naczelnego #odza. Główna grupa uderzeniowa, 4 armia gen. Leonarda Skierskiego (14, 16, 21 dywizje piechoty,12 brygada piechoty, 32 pułk piechoty), po zakoń- czeniu koncentracji na linii t#ieprza od Dęblina po Kock, miała nacierać w ogólnym kierunku na Garwolin i dalej ku północy celem nawišzania łšcz- noœci z 1 armiš i wyjœcia na tyły stojšcych pod #arszawš wojsk rosyjskich. Koncentrację 4 armii osłaniała 3 armia gen. Zygmunta Zielińskiego (1 i 3 dywizje piechoty Legionów, 4 brygada jazdy, ochotnicza brygada jazdy mjra Jaworskiego, brygada kozaków dońskich, oddziały białoruskie i ukraińskie). Po rozpoczęeiu ofensywy przez wojska gen. Skierskiego, 3 armia miała ude- rzyć na DPłodawę-Parczew. Drugi tydzień sierpnia upływał w Naczelnym Dowództwie DPojsk Pol- skich pod znakiem goršczkowej praey. #ielkie jednostki wyznaczone do skła- du 3 i 4 armii wycofywano z frontu i przerzucono na miejsce koncentracji. Niektóre dywizje, jak 1 DP Leg. i 3 DP Leg. do ostatniej chwili zaangażo- wane były w ostre walki z naeierajšcymi bolszewikami. Podczas gdy nad DDieprzem zbierały się jednostki polskiego Frontu Œrodkowego, Tuchaczewski, nieœwiadom rosnšcego zagrożenia lewego skrzydła swoich wojsk, kontynuował ofensywę na t#arszawę i dolnš DPisłę. 12 sierpnia po południu patrole XVI armii nawišzały kontakt z obsadš przedmoœcia warszawskiego. Nazajutrz w godzinach popołudniowych oddziały "żelaznej" 27 dywizji z XVI armii i 21 dywizji z III arnaii gwałtownym natar- ciem rozbiły polski 46 pp obsadzajšcy rejon Radzymina i przerwały pierwszš linię obrony polskiej. Równoczeœnie radiostacja w DDarszawie przechwyciła de- peszę dowództwa sowieckiego, nakazujšcš XVI armii rozpoczęcie decydujšcego natarciƒ na stolicę Polski o œwicie 14 sierpnia. tllarmujšce meldunki popłynęły do kwatery Naczelnego #odza w Puławach. Pod ich wpływem Piłsudski posta- nowił rozpoczšć ofensywę 16 sierpnia rano a nie 17 sierpnia jak zakładał plan. 14 sierpnia rozgorzał zacięty bój o Radzymin, który przechodził z ršk do ršk. Pod Osowem 336 pułk piechoty ochotniczej im. #eteranów Powstania Styczniowego w krwawym starciu zatrzymał 79 brygadę strzeleckš; padł tu- taj ks. kapelan Ignacy Skorupka, jeden z bohaterów obrony #arszaw#. DPal- ki toczone tego dnia zahamowały impet ofensywy XVI i III armii. Rosjanie utrżymali wprawdzie Radzymin, ale próby przerwania frontu polskiego za- wiodły. Poniesiono przy tym ciężkie straty np. tylko z szeregów 27 dywizji ubyło grubo ponad tysišc ludzi. Czerwonoarmiœci byli zaskoczeni twardym oporem Polaków i przygnębieni brakiem oczekiwanych sukcesów. Natomiast w dowództwie XVI arm nadal dominował optymizm. Meldunki z frontu nie oddawały w pełni trudnoœci na jakie napotykały jednostki liniowe, toteż niepowodzenia uważano za przejœciowe. Sołłohub dawał wyraz przekonaniu, iż lada moment nastšpi załamanie frontu polskiego. Na jego polecenie pro- pagandziœci przytowywali odezwę do Prezydenta #arszawy, grożšcš, w razie kontynuowania oporu, zdobyciem miasta szturmem "ze wszystkimi tego konsekwencjami". Dowódca XVI armii liczył na rychłe wsparcie szturmu przez Grupę Uderzeniowš Artylerii. Uderzeniowa Sformowana po rozpoczęciu ofensywy Tuchaczewskiego na #arszawę w lipcu 1920 roku, Grupa Uderzeniowa Artylerii miała być używana przede wszystkim do łamania oporu Polaków na umocnionych pozycjach. # jej skład weszło szeœć baterii ciężkich i szeœć baterii lekkich - łšcmie 24 działa lekkie i 10 ciężkich. Obsługa liczyła 2876 żołnierzy i dowódców (w ówczes- nej Armii Czerwonej nie używano stopni oficerskich jako przeżytku burżua- zyjno - obszarniczego państwa), siłę pocišgowš zapewniało 1571 koni:3 Skład Gru Uderzeniowe# A lerii Nazwa oddziahi #'# #1# dowódców szere- koni lekkich ciężkich gowych 2dywizjon lekki 8 - 19 467 291 3dywizjon lekki 8 - 17 461 297 4dywizjon lekki 8 - 15 474 297 dywizjon haubic grupy uderzeniowej - 4 18 483 279 ciężki dywizjon grupy uderzeniowej - 3 18 490 275 14dywizjon haubic ciężkich - 3 16 398 132 Razem 24 10 103 2773 1571 # warunkach wojny 1920 roku było to zgrupowanie dorównujšce siłš ugnia artylerii dwóch dywizj‹ strzeleckich Arm Czerwonej. Poważnie liczo- no na jego wsparcie w przypadku koniecznoœci szturmowania stolicy Polski. Grupa Uderzeniowa została przydzielona do XVI armii Sołłohuba; organi- zacyjnie podlegƒła dowództwu 17 dywizji. Grupš dowodził Jakowlew. Zna- cznš częœć kadry dowódczej stanowili dawni oficerowie carscy, którzy po zajęciu Kijow... przez Polaków zgłosili się do szeregów Armii Czerwonej. t# ten sposób odpowiedzieli na odezwę do oficerów wydanš przez grupę byłych generałów carskich z gen. Brusiłowem na czele. Odezwa głosiła m.in.: "Bez względu na to, pod jakimi sztandarami i z jakimi obietnicami Polacy wkraczajš do Rosji i na Ukrainę, bez względu na pretekst urzędowy tej wojny, należy nam dobrze pamiętać, że istotny i główny cel ich wyprawy polega jedynie na chęci spehiienia zamiaru wchłonięcia zaborczego przez Polskę Litwy, Białorusi i oderwania od Rosji częœci Ukrainy wraz z portami nowej Rosji na Czarnym morzu (...) Potrzeba, abyœcie zapomnieli o wszyst- kich krzywdach, jakich doznaliœcie kiedykolwiek i gdziekolwiek. Potrzeba, abyœcie z własnej woli i z ochoty wstępowali do czerwonej arm, abyœcie podejmowali shiżbę na.froncie lub tyłach, gdziekolwiek poœle was rzšd so- wietów, rzšd rosyjski. Potrzeba, abyœcie shiżyli nie z poshichu, lecz z sumie- nia. Nie szczędzšc życia swego, winniœcie bronić ze wszystkich sił drogiej nam Rosji i #nie dopuœcić do jej zagrabienia.##4 Dotychczasowy przebieg działań nie dał Jakowlewowi okazji do zade- monstrowania pełni możliwoœci podległych mu bater. Armia Czerwona szybko maszerowała na zachód, Polacy nigdzie nie zdołali ustabilizować frontu. Manewrowy charakter walk, krótkie stareia, brak stałej linii obrony polskiej - wszystko to utrudniało rozwinięcie i właœciwe wykorzystanie ar- tylerii, zwłaszcza ciężkiej. Twierdzƒ brzeska, której forty mogłyby stanowić cel dla ciężkich haubic, padła szybciej niż oczekiwano. Dochodzšc do linii Bugu, posuwajšca się wolno, obarczona dużym taborem, Grupa Uderzenio- wa zaczęła zostawać w tyle za frontem. Dopiero 6 sierpnia, omijajšc Brzeœć Litewski, zajęto kwatery w Niemirowie nad Bugiein. Podczas krótkich, ale zaciętych starć z oddziałami polskimi na wschód od Bugu, baterie wystrzela- ły niemal cały zapas amunicji. # jaszczach pozostało po kilkanaœcie poci- sków na działo. Zniszczone przez Polaków rozjazdy i tory kolejowe uniemoż- liwiały szybkie uzupełnienie tych braków poprzez œcišgnięcie transportów z głębi Rosji. DUiększoœć dostaw trzeba było dowozić do frontu taborami konnymi z‚ stacji odległych o 50 - 100 kilometrów od pola wall-. Gros taborów stanowiły małe jedno i dwukońne wozy zabrane chłopom na zdoby- tych terenach Białorusi. Na jeden wóz dawało się załadować nie więcej niż 10-15 pocisków do dział ciężkich i kilkadziesišt do lekkich armat polowych. Nic więc dziwnego, że z jednostek frontowych coraz częœciej płynęły skargi na złe zaopatrzenie w amunicję. Zdšżajšce pod #arszawę baterie lekkie mia- ły zapasy nie przekraczajšce 300-350 #ocisków na działo - iloœć, którš można było wystrzelić w cišgu 2-3 dni walk. t#obec braku szans na natychmiastowe uzupehiienie zapasów amunicji, 7 sierpnia Jakowlew otrzymał od dowódcy XVI armii rozkaz udania się do miejscowoœci Raœno i oczekiwania tam na transpon pocisków, który miał nadejœć w niedługim czasie. Po przybyciu na miejsce zaniechano wystawia- nia ubezpieczeń, gdyż front był odległy o dobre pięćdziesišt kilometrów. Przez trzy doby odpoczywano, odkarmiano zmęczone konie. Zamiast ocze- kiwanej amunicji, z dowództwa XVI armii nadesłano transparenty z napi- sami w języku polskim: "Polska Republika Rad", "Za wolnoœć Naszš i t9a- szš". Komisarze wyjaœniali iż transparenty i sztandary z podobnymi hasłami otrzymało wiele pułków; miały one przychylnie nastawić ludnoœć polskš do Armi Czerwonej i uœwiadomić Polakom ćel walki "rosyjskiej armii wyzwoleńczej". Nie doczekawszy się obiecanej amunicji, Jakowlew wydał rozkaz wy- marszu do Siedlec o œwicie 10 sierpnia. Chciał "pokazać się" dowództwu XVI armii, przekonany, że tym sposobem przyœpieszy dostawę pocisków. Grupa Uderzeniowa, pokonujšc 20-25 kilometrów dziennie, dotarła pod Siedlce 13 sierpnia po pohidniu i zakwaterowała w okolicznych wioskach. Przed wieczorem nadszedł rozkaz oddania wszystkich posiadanych pocisków kolumnie amunicyjnej artylerii 17 dywizji strzelców. Zaskoczonego Jakow- lewa uspokojono w sztabie XVI armii, że transport zaopatrzenia dla Grupy jest już w drodze, a naboje sš pilnie potrzebne bateriom 17 dywizji, która przystšpiła do natarcia na DParszawę przez Pustelnik - Marki - DDołomin. Jakowlew wyniósł ze sztabu armii duży ładunek optymizmu i przekonanie o rychłym upadku stolicy Polski. Napływajšce nazajutrz rano informacje o zdobyciu Radzymina i œciganiu uciekajšcych Polaków zdawały się pot- wierdzać te przypuszezenia. Czerwonoarmiœci rozpowszechniali doniesienia z frontu wœród ludnoœci cywilnej. Œmiejšc się opowiadali przygnębionym chłopom o spodziewanych zdobyczach w #arszawie, gdzie "czekolada leży na ulicach" a wystawy sklepów pełne sš "butów i innego dobra". Stosunek mieszkańców wsi do żołnierzy Grupy Uderzeniowej pełen był rezerwy i nieufnoœci. Próby wywołania "nastrojów rewolucyjnych" zawiodły na całej linii. Komisarze dywizjonów nie bez irytacji skonstatowali fakt, że chłopi nie zamierzajš sięgać po ziemię folwarcznš ani tworzyć komitetów rewolucyjnych. Nie pomogło nawet ogłoszenie o kasaeji praw "byłego pol- skiego rzšdu burżuazyjnego" i przyjmowane oklaskami przez czerwonoarmi- stów piękne przenoœnie o "czerwonym mieczu wbitym w DDarszawę, serce szlacheckiego państwa". Chłopi unikali rozmów i pozostawali obojęmi na wszelkie argumenty. Oceniono to jako przejaw słabego uœwiadomienia kla- sowego oraz rozgoryczenia wywolanego konfiskatš produktów żywnoœcio- wych i paszy. Istomie, wyżywienie trzech tysięcy ludzi i ponad półtora tysišca koni, legło ciężkim brzemieniem na podsiedleckich wsiach. Tym bardziej, że ma- szerujšce na DParszawę dywizje XVI armii kilka dni wezeœniej skonfiskowały większoœć zapas"w. Czasem płacono za nie kwitami, które chłopi uważali za bezwanoœciowe, znacznie częœciej produkty zabierano bez wydania "buma- gi". Jeszcze większy niepokój budziły niejasne pogłoski o wspólnej własnoœ- ci, rzucane przez czerwonoarmistów groŸby rozprawienia się z wrogami re- wolucji oraz powtarzajšee się konfiskaty wozów i zwierzšt pocišgowych. Silnie przywišzana do Koœeioła wieœ z oburzeniem przyjmowała represjono- wanie księży i pogardę wobec spraw wiary ostentacyjnie okazywanš przez niektórych przedstawicieli nowej władzy. Błędy popełnione w postępowaniu z ludnoœciš polskš dostrzegały wyższe dowództwa. Rada wojenna XVI arm skierowała do druku broszurę A. Kona pt. "Polsza burżuaznaja i Polsza so- wieekaja`#, która zawierała wskazówki dla komisarzy przeznaczonych do pra- cy w Polskiej Republice Rad. Zanim jednak ta pożyteczna niewštpliwi‚ ksiš- żeczka dotarła na front, bieg wypadków sprawił, że proponowane na jej kartaeh rozwišzania całkowicie się zdezaktualizowały. Atmosfera panujšca w podsiedleckich wioskach była przykrym zaskocze- niem dla żołnierzy Grupy Uderzeniowej Anylerii. Z tym większš niecier- pliwoœciš oczekiwano dalszych meldunków spod #arszawy. Do wieczora 14 sierpnia nie napłynęły nowe informacje z frontu. Drogami przecišgały długie kolumny taborów i formacje tyłowe. # Siedlcach konstytuował się komitet rewolucyjny. Dopiero o zmroku komisarze otrzymali rozkaz Trockiego za- kończony wezwaniem: "Czerwone wojska naprzód! Bohaterzy na DParszawę! Niech żyje zwycięstwo!"5 Rozkaz odezytano w bateriach, dodajšc ogólniko- wš wzmiankę o walkach pod D#arszawš. 15 sierpnia Grupa Uderzeniowa została skierowana do Stanisławowa od- ległego o 25 kilometrów od lin frontu. Sołłohub chciał mieć artylerię w pobliżu przedmoœci2l warszawskiego, tak aby z chwilš otrzymania trans- ponu amunicji baterie Grupy mogły przystšpić do ostrzału polskich stano- wisk. Jakowlew narzucił duże tempo marszu. Posuwajšc się dobrze utrzy- manš szosš Siedlce-#arszawa, kolumna przebyła do wieczora ponad 30 ki- lometrów. Nocowano niedaleko Kałuszyna. Tego dnia na froncie pod #arszawš rozgorzały zacięte walki o Radzy- min, Aleksandrów, Ciemne. Ostatecznie Polacy opanowali te miejscowoœci przy obustronnych wysokich stratach. # Mostkach #ólezyńskich poległ por. Stefan Pogonowski, którego œmierć urosła do wyżyn symbolu ofiary za Ojezyznę.17 dywizja strzelecka bez powodzenia atakowała pozycje polskiej 8 dywizji piechoty. Dobrze zorganizowany ogień polskich baterii zatrzymywał 10 11 tyraliery rosyjskie daleko przed okopami obrońców. Sztƒb 17 dywizji suge- rował pchnięcie do akcji Grupy Uderzeniowej Artylerii, twierdzšc, że bez jej wsparcia przełamanie obrony polskiej przed frontem dywizji będzie nie- zwykle trudne. Zarysow...ły się pierwsze oznaki przełomu w bitwie o przed- moœcie. aP dywizjach XVI i I11 arm coraz wyraŸniej zƒczęły występować objawy zmęczenia i upadku ducha. # niektórych pułkach notowano przy- padki paniki i odmowy pójœcia na front. Niepokojšco rosły straty, z każdš godzinš malały zapasy amunicji - zwłaszcza artyleryjskiej. Mimo brahu sukcesów, sztƒbu XVI armii nie opuszczał optymizm. # Siedlcach wydru- kowano podpisanš przez Sołłohuba odezwę "do obywateli zdobytej aParsza- wy". Głosiła ona m.in.: "Armia Czerwona zdobyła DParszawę w pogoni za Białš Armiš Piłsudskiego. Na cioœ odpowiadajšc ciosem, Czerwona Armia na wkroczenie Piłsudskiego do Kijowa odpowiedziała wkroczeniem do #arszawy, pragnšc równoczeœnie zapewnić Robotńiczo t#łoœciƒńskiemu krajowi pokój i spokój..." DDœród licznych frazesów uwagę zwracało zakoń- czenie: "... najmniejszy zamach na bezpieczeństwo wojennych oddziałów i urzędów Armii pocišgnie za sobš ze strony Rewoluryjnego Sowietu jak najostrzejsze œrodki."6 DV języku bolszewików omaczało to rozstrzeliwanie podejrzanych bez sšdu. 16 sierpnia w godzinach popołudniowych Grupa Uderzeniowa wjechała do Mińska Mazowieckiego. Tutaj dogonił jš łšcznik ze sztabu armii. Żoł- nierz wręczył Jakowlewowi rozkaz przerwania marszu i zatrzymania się na nocleg na wschód od miasta. Zawrócenie pięciokilometrowej,kolumny zabra- ło sporo czasu. Przez dobrš godzinę główna ulica Mińska Mazowieckiego była zatarasowana taborem i zaprzęgami artyleryjskimi. Trzask batów, przekleństwa żo#ierzy, ochrypłe krzyki womiców, łoskot kół i kopyt koń- skich zlewały się w hałas tłumišcy wszystkie odgłosy życia miasta. Przed wieczorem Grupa odeszła szeœć kilometrów na wschód od Mińska i zakwate- rowała w wioskach po obu stronach szosy. Przez cały dzień nie ożrzymywano żadnych oficjalnych komunikatów, lecz napotkani taboryci i żołnierze z jednostek tyłowych twierdzili, że sytua- cja na froncie nie wyglšda dobrze i w najbliższym czasie trudno oczekiwać przełamania obrony zaciekle walczšcych Polaków. DPiadomoœci te, w miarę powtarzania, nabierały coraz ciemniejszych barw, aż wreszcie mówiono powszechnie, że na froneie "Ÿle się dzieje". Dzień 16 sierpnia istomie trudno było zaliczyć do udanych dla XVI i III armii. Oddziały gen. Latinika, kon- tratakujšc przy silnym wsparciu artylerii, czołgów i lotnictwa, odzyskały całš pierwszš linię obrony. Mocno przetrzebione dywizje Armii Czerwonej po ezterech dniach krwawych walh znalazły się na pozycjach, z których 12 sierpnia rozpoczynały atak na t#arszawę. Na północnym skrzydle frontu, 5 armia gen. t#ładysława Sikorskiego w ćiężkich bojach spychała na wschód wojska III i XV armii. Jednak największe niebezpieczeństwo niosła ze sobš ofensywa polska znad #ieprza rozpoczęta 16 sierpnia o godz. 4-ej rano. Piłsudski wymagał od grupy uderzeniowej maksymalnego wysiłkn, inicjatywy, piorunujšcej szybkoœci działania. DP rozkazie operacyjnym t#ódz Naezelny pisał: "Zwra- cam uwagę na bezwzględnš koniecznoœć przeprowadzenia całej operacji w nakazanych rozmiarach. t#zglšd na zmęczenie ludzi i na straty nie może tutaj oćigrywać roli: wszystkie wojska, a szczególnie zaœ prawe skrzydło 4 armii muszš się liczyć z tym, że nawet słaba osłona i niepewnoœć sytuacji na skrzydle nie może powstrzymywać marszu w jego głównym kierunku. DPszy- stkie wojska zrozumieć muszš, że bitwa ta rozstrzyga losy wojny i kraju i że dać ona może pożšdane rezultaty tylko przy najwyższym wysiłku sił i woli każdego poszczególnego żołnierza i oficera. Daleko posunięta inicjatywa ofensywna wszystkich dowódców będzie gwarancjš zwycięstwa."' Piłsudski osobiœcie pilnował tempa marszu 14 dywizji piechoty. Podobnš funkcję przy 16 dywizji pełnił gen. Skierski. Gen. Rydz Œmigły prowadził 1 DP Leg. Do wieczora 16 sierpnia dywizje 4 armii przebyły 30-40 kilome- trów, dochodzšc do rzeki #ilgi i Bystrzycy.14 dywizja minęła Garwolin, co wprowadzało jš w sferę działań lewego skrzydła XVI armii. O tych faktach nie wiedziano w dowództwie Frontu Zachodniego, ani w sztabie XVI armii, ani w jednostkach które stały na przedpolu stolicy Polski. Tuchaczewski nie dopuszczał myœli o porażce, aczkolwiek liczył się z koniecznoœciš chwilowego odwrotu spod #arszawy dla podcišgnięcia zaopa- trzenia, uzupełnienia i przegrupowaniƒ oddziałów. Również Sołłohub trak- tował niepowodzenia w szturmie DParszawy jako zjawisko przejœciowe. Za- mierzał ponownie zaatakować pozycje polskie po uporzšdkowaniu i reorganizacji swoich dywizji. 12 III. Odwrót i poœcig Od œwitu 17 sierpnia armie polskiego Frontu Œrodkowego energiemie kóntynuowały ofensywę. 3 DP Leg., po zniszczeniu w rejonie #łodawy głównych sił 58 dywizji strzeleckiej z Grupy Mozyrskiej, maszerowała wzdhiż Bugu na Sławatycze. 1 DP Leg. zbliżała się do Białej Podlaskiej i Międzyrzeca. 21 dywizja, po zajęciu Łukowa, szła w szybkim tempie na Siedlce, a pułki 14 dywizji dochodziły patrolami do rzeki Swider, gdzie na- wišzano kontakt z lewoskrzydłowš brygadš 8 dywizji strzeleckiej z XVI armii. DP Grupie Uderzeniowej Artylerii przedpołudnie upłynęło spokojni#. DPojsko odpoczywało po ostamich marszach. Czerwonoarmiœci penetrowali okoliczne wioski w poszukiwaniu prowiantu i paszy. Minšł jednak beztroski nastrój. Z pewnym zaniepokojeniem oczekiwano najnowszych doniesień z frontu. Posterunki wystawione przy szosie parokrotnie zatrzymywały wo- zy wojskowe jadšce na wschód, ale poza ogólnikowymi stwierdzeniami o ciężkich walkach nie uzyskały żadnej informacji. DP dowództwie Grupy z równš niecierpliwoœciš czekano na meldunki o położeniu jak i na transport amunicji. Bez niej baterie były praktycznie bezbronne; zamiast udzielić wy- datnego wspareia piechocie, stawały się dla niej balastem opóŸniajšcym marsz. Zaczynano właœnie wy###-'anie obiadu, kiedy około godz.14-ej poste- runki zauważyły kolumnę taborów nadjeżdżajšcš szybko od strony Mińska Mazowieckiego. Jechały furmanki chłopskie wyładowane łupami zagarnię- tymi w polskich wsiach i miasteczkach, wozy z żywnoœciš, sprzętem saper- skim, kuchnie polowe, zrabowane powozy, puste jaszcze artyleryjskie. Cała ta zbita masa zdšżała w poœpiechu na wschód. t#oŸnice wołali poprzez ło- skot kół, że front między 8 a 17 dywizjš pękł i Polacy zbliżajš się do Mińska. # dywizjonach ogłoszono alarm. Konni popędzili galopem do wiosek aby œcišgrlšć żołnierzy wysłanych po żywnoœć i paszę. DP cišgu godziny arty- leria była gotowa do wymarszu. Jakowlew nie przypuszczał aby sytuacja na froncie była poważna. Sšdził, że ma do czynienia z ehwilowš panikš taborów i jednostek tyłowych, wywołanš przejœciowymi niepowodzeniami. Jednak na wszelki wypadek postanowił wycofać Grupę Uderzeniowš do Kałuszyna- około 12 kilometrów od obecnego miejsca postoju. Przed wymarszem wysłał konnego łšcznika do dowódcy artylerii 17 dywizji z meldunkiem o podjętych decyzjach. Sporo wysiłku wymagało zatrzymanie uciekajšcych taborów i zro- bienie miejsca dla długiej kolumny. Jeszcze przed Kałuszynem Grupę dogo- nił łšcznik wracajšcy z dowództwa 17 dywizji i wręczył Jakowlewowi rozkaz, który wyznaczał trasę odwrotu na Sokołów - Drohiczyn nad Bugiem. t# trakcie marszu miał dołšczyć 17 dywizjon haubic ze składu dywizji. DDyglšdało na to, że odwrót jest powszechny i front stanie dopiero na linii Bugu. Jakowlew zdecydował się poczekać na zapowiadany 17 dywizjon. Nad- jechał wieezorem, w składzie: 3 haubice ciężkie, 20 dowódców, 382 żołnie- rzy, 158 koni. Grupa uderzeniowa miała teraz łšcznie 13 dział ciężkich, 24 działa lekkie, 14 ciężkich karabinów maszynowych, 123 dowódców, 3155 żołnierzy i 1729 koni. Z uwagi na niejasnš sytuację na froncie i widocznš na każdym kroku ucieczkę formacji tyłowych, Jakowlew podjšł decyzję konty- nuowania marszu po zapadnięciu zmroku. Nocš z 17 na 18 sierpnia osišgnię- to Sokołów Podlaski. Zmęczeni ludzie udali się na spoczynek. #iększoœć spała pod gołym niebem, gdyż miasteczko nie było w stanie zapewnić kwater trzem tysišcom żołnierzy. Tym razem wystawiono silne ubezpieczenia miejsca postoju. Jakowlew nie orientował się, że 17 sierpnia Grupa Uderzeniowa iniała wiele szczęœcia unikajšc oddziałów polskich. Po południu tego dnia, w go- dzinę po odmarszu artyler, polska 15 dywizja piechoty przy wsparciu czoł- gów przerwała front 10 dywizji strzeleckiej i zdobyła Dębe t#ielkie. Dwa pocišgi pancerne œmiałym wypadem zdobyły dworzec w Mińsku Mazowiec- kim a œpieszšce na pole walki odwody rosyjskie zostały rozproszone przez polskie lomictwo. Od południa do Mińska podchodziły pułki 14 dywizji pie- choty. t# efekcie 10 dywizja strzelecka, tracšc tysišc jeńców i trzy działa, rozpoczęła bezładny odwrót. Siedlce zostały wyzwolone po krótkiej walce przez 21 dywizję piechoty. Sztab XVI armii poœpiesznie ewakuował się na wschód. Ludnoœć wyzwalanych miejscowoœci witała wojsko polskie niezwykle serdecznie. Nawet tam, gdzie jeszcze niedawno sarkano na obcišżenia wo- jenne nakładane przez rzšd polski, rekwizycje, rabunki, aresztowania doko- nywane przez czerwonoarmistów, w cišgu paru dni otworzyły ludziom oczy na dobrodziejstwo nowej władzy. Jeden z oficerów tak opisywał wkroczenie piechoty do Mińska Mazowieckiego: "Tłum ciœnie się do nas, obsypuje kwiatami, pchajš w nasze brudne łapy chleb, owoce, papierosy, podajš mle- ko. Ktoœ mnie œciska za ręce, wypytuje. Radoœć powszechna, ogromna, 14 15 wiele kobiet płacze, podnosi umorusane bębny i każe im się nam przypatry- wać. Żegnajš nas krzyżami, różańcami... Mnie też jakoœ głupio się robi, wzru- szenie dławi gardło, łzy potężnie cisnš się do oczu. Maszerujemy przez miasto, ostatkiem sił œpiewamy żołnierskie piosenki. Na wszystkich ulicach tak cisnš się do nas, że maszerować nie sposób. Kwia- ty, całe ich wišzanki spadajš na nasze głowy. Za nami cywile z karabinami porzuconymi przez bolszewików - chcš dołšczyć się do naszych szeregów, chcš iœć z nami walczyć, zaraz, natychmiast. Idš tłumy kobiet, dzieci; ginie- my wœród tej masy. Wychodzimy na plac. Tu znowu tłumy! Bijš nam bra- wo. Huczne "niech żyjš nam" leci pod niebiosa."s Dowódca III batalionu 33 pułku piechoty, relaejonujšc zajęcie jednej z wiosek podwarszawskich, pisał: "Pierwsze moje wrażenie było, że mam z obłškanymi do czynienia, ponieważ kobiety i mężezyŸni padali przed żoł- nierzami na kolana, obejmujšc ich i całujšc po nogach."9 Całe wsie wychodziły na drogi z chlebem, koszami owoców, mlekiem, serem, kubkami miodu, naręczami kwiatów, aby powitać swoich żołnierzy i po- żegnać idšcych w poœcig za bolszewikami znakiem krzyża. Równoczeœnie lud- noœć, widzšc pogrom najeŸdŸcy, samorzutnie zaczęła nękać mniejsze oddziały, wyłapywać grupy rozbitków i pojedynezych żołnierzy. Chłopi, uzbrojeni w wid- ły, kosy i siekiery, wycišgali ukrywajšcych się w lasach i obejœciach wiejskich czerwonoarmistów, niejednokrotnie na miejscu wymierzajšc sprawiedliwoœć za gwałty i rabunki. Toteż notowano wypadki zgłaszania się zbiegłych jeńców do jednostek polskich; woleli wrócić do niewoli, niż narażać się na zemstę ludnoœci. Mjr Zygmunt Piasecki, dowódca 7 pułku ułanów, który za kilka dni miał stoczyć walkę z Grupš Uderzeniowš Artylerii, zanotował w swoich wspomnieniach: "Spotykaliœmy jakieœ ochotnicze oddziały, złożone przeważnie z młodzieży, a nawet i ze starców; eskortowali wyłapanych bolszewików z lasów i zakamarków. Widziałem jak gospodarze wiejscy prowadzili jeńców wziętych przez siebie do niewoli; w eskorcie były również kobiety z widłami na ramieniu".lo To powszechne nastawienie l-dnoœci polskiej miała niebawem boleœnie odezuć Grupa Jakowlewa. Wezesnym rankiem 18 sierpnia Grupa Uderzeniowa podjęła marsz ku przeprawom na Bugu pod Drohiczynem. W miejscu gdzie droga na dhigim odcinku przecinała las, kolumna została niespodziewanie 'ostrzelana ogniem karabinowym. Pówstało zamieszanie. Zwiad konny 17 dywizjonu haubic na- tychmiast ruszył do szarży. Strzały umilkły, a jeŸdŸcy na skraju lasu nie znaleŸli nikogo. Zanim dojechano do DrohicŸna, wypadki powtórzyły się raz jeszeze w identycznej kolejnoœci: salwy karabinowe, szarża zwiadu konnego i zniknięcie przeciwnika. Okazało się, że kolumnę przeœladujš oddziały partyzanekie. Ich organiza- cję polski Sztab Generalny rozpoczšł w dniu 30 lipca 1920 roku. W wyzna- czonych miejscach ukryto broń, amunieję, materiały wybuchowe. Wybrano ochotników, najczęœciej spoœród ludnoœci miejscowej, dobrze znajšeej teren. Oddziały partyzanckie zbierały się i zaczynały walkę po przejœciu frontu na zachód. Gdy rozpoezęła się polska ofensywa, partyzantka, wzmocniona no- wymi ochomikami, nasiliła swojš działalnoœć, atakujšc będšce w odwrocie oddziały Armii Czerwonej. Ogień karabinowy, poza zranieniem kilkunastu koni, nie przyniósł strat Grupie Uderzeniowej, powodował jednak zamieszanie, opóŸniał marsz, a co gorsze rodził lęk i niepewnoœć wœród żołnierzy. Okazało się, że nawet w znacznej odległ4œci od frontu droga nie jest bezpieczna, że nie wolno pozwa- lać sobie na chwilę odpoczynku, osłabienia uwagi, kiedy każdy las może kryć zasadzkę. W miarę zbliżania się do Drohiczyna, na drodze spotykano coraz więcej pojazdów wojskowych. Dojazd do przeprawy na przestrzeni kilku ki- lometrów zatarasowany był trzema rzędami taborów 8,10 i 17 dywizji. Ko- lumna artylerii około godziny 20-ej utknęła w zatorze tysięcy podwód. Ta- boryei głoœno wyrażali swoje obawy. Mówiono o atakach partyzantów, os- trzeliwaniu żołnierzy przez ludnoœć cywilnš. Raz po raz rozehodziła się pog- łoska o nadcišganiu wojsk polskich, wywohijšc kolejnš falę popłochu. Jakow- lew wysłał na czoło kolumny doraŸnie sformowany oddział z zadaniem odblokowania drogi. Mimo ogromnych wysiłków efekty były mizerne. Pię- ciokilometrowy wšż zaprzęgów z działami, jaszezy i taborów posuwał się wolno, zgodnie z ogólnym pršdem odwrotu, ku rzece. Dopiero o godz.1-ej, w nocy Grupa dotarła do B-gu i rozpoczęła przeprawę. Właœnie wtedy par- tyznaci zaatakowali ponownie. Wykorzystujšc ciemnoœć i ogólny bałagan, Polacy podeszli do samej drogi. Powstało ogromne zamieszanie. Konie rażo- ne kulami padały na ziemię lub galopowały wzdhiż kolumny, zrywajšc uprzęże. Taboryci zaczęli strzelać we wszystkich kierunkach. Nikt nie był w stanie odróżnić swoich od nieprzyjaeiół. Krzyki żołnierzy, huk strzałów i łoskot wpadajšcych na siebie wozów głuszyły słowa komend. Z najwyż- szym wysiłkiem dowódcy i komisarze opanowali chaos. Gdy zaprowadzono porzšdek okazało się, że partyzanci zabrali ze sobš ciężkš haubicę z 17 dy- wizjonu. W kolumnie było sporo rannych i zabitych. Nie bez słusznoœci podejrzewano, iż znacznš częœć strat spowodował bezładny ogień własnych taborytów. W ponuryeh nastrojach kontynuowano przeprawę. Dopiero około godz. 3-ej w nocy wyczerpani fizycznie i psychicznie ludzie mogli sobie pozwolić na krótki odpoczyńek w Drohiczynie. Wielu żołnierzy z braku kwater 16 i miejsc na wozach kładło się wprost na ulicy na rozłożonych płaszczach. Zmęczenie było tak wielkie, że nieliczni tylko zdobyli się na ugotowanie goršcej strawy. Jakowlew polecił wystawić silne ubezpieczenia konne dla ochrony miejsca noclegu Grupy i przepraw na Bugu. W nocy parokrotnie wybuchała strzelanina na zachód od rzeki - to do Drohiczyna zbliżały się straże przednie 1 DP Legionów. O godz. 5-ej rano przystšpiły do ataku oddziały partyzanekie oœmielone nadehodzeniem wojska polskiego. Wywišzała się zacięta walka. Polacy spę- dzili ubezpieczenia, opanowali most pod Drohiczynem, a następnie, zachę- ceni powodzeniem, uderzyli na odpoczywajšcš grupę artylerii. Zbliżajšca się strzelanina poderwała czerwonoarmistów na nogi. Nikt nie wiedział w jakiej sile atakuje przeciwnik. Pod ogniem karabinowym zaprzęgano działa, for- mowano kolumnę. Dowódcy zachęeali ludzi do poœpiechu. Po chaotycznej obronie, pozostawiajšc na ulicach miasta zabitych i rannych, kolumna opuœ- ciła Drohiczyn, kierujšc się w œlad za taborami XVI armii na Siemiatycze. W rękach partyzantów pozostawiono jedno działo lekkie i dwa puste jaszeze. Podezas gdy artyleria posuwała się z szybkoœciš 2-3 kilometrów na godz. w masie taborów, Jakowlew wezwał dowódców i komisarzy dywizjo- nów na naradę. W Drohiczynie skońezyła się marszruta naznaczona przez dowódcę artylerii 17 dywizji. Od 24 godzin nie otrzymano żadnych wiary- godnych informacji o położeniu na froneie. Należało pilnie podjšć decyzję o kierunku dalszego odwrotu. Jakowlew pragnšł uniknšć marszu na oœlep. Chciał także wybadać możliwoœci zdobycia amunicji. Ponieważ wedhig uparcie powtarzanych pogłosek w Siemiatyczach kwaterował sztab 17 dywiz- ji, jednogłoœnie postanowiono zatrzymać się w tym miasteezku. Niedhigo po zakończeniu narady spotkano komisarza Wydziału Zaopatrzenia Armii, ja- dšcego samochodem z Czeremehy "pod pršd" ogólnego ruchu taborów. Komisarz zelektryzował wszystkich wiadomoœciš, że w Siemiatyczach jest amunicja artyleryjska. Mówił też o depeszy od Lenina, w której wódz rewo- lucji z uwagi na "wszeehœwiatowo historyczne znaczenie polskiego frontu" apelował o "nowe bohaterskie wytężenie sił, żeby ostatecznie złamać polskš białš gwardię" i zapowiadał mobilizaeję sił całej Rosji dla wsparcia walezš- cych komunistów. Przed wkroczeniem do Siemiatycz czoło koluxnny musiało dwukrotnie ostrzeliwać się partyzantom. Główna ulica miasteczka była do tego stopnia zawalona taborami i sprzętem wojskowym, że na przebycie ostatnich dwóch kilometrów zużyto cztery godziny. Dopiero wczesnym popohidniem Grupa Uderzeniowa zebrała się na wschodnim skraju Siemiatycz. Tutaj zaprzęgi zjechały z drogi na odpoczynek. Przez następnš godzinę dołšczyły oderwa- ne częœci taborów, które zagubiły się w tłumie zapełniajšcym ulice. Niestety zawiodły nadzieje na pozyskanie amunieji; nikt w mieœcie o niej nie wiedział. Podezas tego postoju do Grupy dołšczyli: zastępca dowódcy artylerii 17 dywizji Kozierowski i komisarz artylerii Kulikow. Obaj od 24 godzin nie mieli łšeznoœci ze sztabem dywizji, nie znali aktualnego położenia na froncie, nie wiedzieli też gdzie zdobyć amunicję. Rozbitkowie z różnych formacji, których setki obozowały wokół Siemiatycz, mówili o bitwie pod Drohiczy- nem i zajęciu tego miasta przez Polaków. Jakowlew zwołał kolejnš naradę. Dyskutowano nad kierunkiem dalszego odwrotu. Z Siemiatycz można było iœć na Bielsk Podlaski lub Hajnówkę. Padały też głosy, aby dać odpoczšć ludziom i poczekać przynajmniej kilka godzin na wyjaœnienie sytuacji. Spory przerwał pełnomocnik sztabu XVI armii, który przejeżdżajšc przez Siemia- tycze dojrzał stojšcš obok drogi kolumnę i polecił ubezpieczeniom zaprowa- dzić się do dowództwa Grupy. Przybysz potwierdził pogłoski o sukcesach polskiej ofensywy i utracie przepraw pod Drohiczynem. Sam nie miał kon- taktu z dowództwem armii, ale oœwiadczył, że w Bielsku Podlaskim stoi sztab jakiejœ dużej jednostki. To przesšdziłó sprawę. Jednogłoœnie podjęto decyzję marszu na Bielsk Podlaski. Sztab mógł znać położenie na froncie i ostatnie wytyczne Sołłohuba, mógł też wskazać najbliższy magazyn amunicji. Kolumna wjechała na drogę i ponownie włšczyła się w nurt taborów zdšżajšcych na wsehód. Teraz napotykano również oderwane od macierzy- stych jednostek oddziałki piechoty, co œwiadczyło o bliskoœci frontu. Ludzie byli zmęczeni, zdemoralizowani stratami i niepowodzeniami. Nie widziało się œladu owego zapału i pewnoœci zwycięstwa z jakimi jeszcze przed tygod- niem żołnierze ci maszerowali na zachód z okrzykiem "dajosz Warszawu!" na ustach. Z lada powodu wybuchał popłoch. Na okrzyk "partyzanci!" tabo- ryci zeskakiwali z wozów i kryli się pod nie, zaœ piechota rozpoczynała bez- ładnš strzelaninę, nie sprawdzajšc nawet, czy partyzanci rzeczywiœcie atakujš. Wieczorem, po szeœciu godzinach wyezerpujšcego marszu, kolumna wje- chała do Nurca. Na każdym kroku widziano objawy bałaganu i demoraliza- cji. Cała miejscowoœć zapchana była wojskiem. Nikt nie pilnował porzšdku. 1\4asy taborów przemieszane z grupami piechoty, urzędami wojskowymi, de- zerterami, łazikami uciekały na Hajnówkę. Na poboczach dróg walały się sterty papierów, porzucone maszyny do pisania, plecaki, częœci ekwipunku. W gęstniejšcym mroku wozy wpadały na siebie, woŸnice okładali batami konie i swoich towarzyszy zagradzajšcych przejazd. Wokół Nurca kršżyły oddziały partyzantów, które co pewien czas ostrzeliwały rozbitków, nie œmia- 19 ły jednak zaatakować tak dużej masy wojska. Nie było mowy o zdobyciu prowiantu albo paszy. W większoœci studni na dnie pozostała odrobina wody zmieszana z mułem i piaskiem. W Nurcu Jakowlew otrzymał informację, która skonsternowała wszyst- kich: Bielsk Podlaski zajęli Polacy. Dowódca Grupy polecił sprowadzić ko- lumnę z głównej drogi na dwugodzinny odpoczynek. Sam zarzšdził kolejnš odprawę komisarza i dowódców dywizjonów. Podezas narady wywišzała się burzliwa dyskusja. Wielu obecnych twierdziło, że po przebyciu w cišgu dwóch dni 120 kilometrów ludzie nie sš w stanie maszerować dalej. Więk- szoœć żołnierzy zasnęła natychmiast po zatrzymaniu zaprzęgów, nie troszezšc się o nic. Do ogromnego zmęczenia fizycznego dołšczyło przygnębienie, brak wiary w powodzenie walki. Odpoczynku wymagały też konie, które resztkš sił cišgnęły armaty. Wskazywano wreszcie na ryzyko marszu nocš, po nieznanym terenie opanowanym przez partyzantów, przypominano dra- matycznš przeprawę przez Bug, połšczonš z utratš dwóch dział i wielu lu- dzi. Częœć dowódców była jednak zdania, że nocleg w Nurcu może grozić zagładš całej Grupy. Mówiono o bliskoœci wojsk polskich, żšdajšc naty- chmiastowego wymarszu. Padła propozycja, aby zostawić najsłabszych i nie- zwłocznie ruszyć z resztš Grupy na Hajnówkę. Jakowlew, po namyœle, od- rzucił jš, stwierdzajšc, że równałoby się to podpisaniu wyroku œmierci na towarzyszy pozostawionych w Nurcu; trudno bowiem przypuszezać, że sami zdołajš odeprzeć ataki coraz bardziej agresywnych partyzantów, nie mówišc już o regularnym wojsku. Ostatecznie Jakowlew zarzšdził nocleg i wymarsz do Hajnówki rano 20 sierpnia. Tymezasem w eišgu dnia 19 sierpnia sytuacja cofajšcych się spod War- szawy oddziałów XVI armii uległa dalszemu pogorszeniu. Poprzedniego dnia wieczorem Piłsudski wydał rozkazy, które stawiały przed armiami pol- skimi nowe cele operaeyjne. 1 armia, którš tworzyły teraz 1 DP Leg., 3 DP Leg., 1 dywizja litewsko-białoruska, 21 DP, 41 pułk piechoty, jazda mjra Jaworskiego i 4 brygada jażdy, ruszała do poœcigu w ogólnym kierunku na Białystok, aby odcišć odwrót dywizjom rosyjskim uchodzšcym za Bug i Niemen. Wykonujšc rozkaz Naczelnego Wodza, wojska polskie przystšpiły do działań poœcigowych. 19 sierpnia 1 DP Leg. opanowała Drohiczyn i po południu rozpoczęła marsz na Białystok. 3 DP Leg. atakiem na bagnety zdobyła cytadelę i forty twierdzy brzeskiej. Jazda mjra Jaworskiego zajęła po zaciętych bojach Skrzeszew nad Bugiem. Opanowanie tej miejscowoœci, wraz ze zdobyciem Drohiczyna, zmusiło przemęczone i wykrwawione dy- wizje XVI armii do odwrotu okrężnš drogš przez Granne i Nur. Jednak Bielsk Podlaski zastano już w rękach 1 DP Leg., której pułki, wykonujšc szeœćdziesięciokilometrowy marsz, wyprzedziły Rosjan. W tej sytuacji XVI armia jeszeze raz zmieniła kierunek odwrotu i porzuciwszy częœć taborów ruszyła na Białystok. Bieg wypadków zbliżał ku sobie dwie jednostki: Grupę Uderzeniowš Ar- tyler Jakowlewa i polskš 4 brygadę jazdy ppłka Nieniewskiego. Brygada o œwicie 19 sierpnia wymaszerowała z Łomaz na Białš Podlaskš - Janów Podlaski - Wysokie Litewskie. Siły główne wyprzedzał o szeœć godzin marszu 16 pułk ułanów mjra Ludwika Kmicic Skrzyńskiego. O godz.13.15, podezas krótkiego wypoczynku w Cibowie, ppłk Nieniewski otrzymał rozkaz ze sztabu 2 arm okreœlajšcy zadania brygady: "4-a brygada jazdy chroni prawe skrzydło 1-ej dywizji legionów, maszerujšc wzdłuż osi Biała - Janów - Wysokie Litewskie - Czeremcha - Zabłudów.##ll W myœl tego rozkazu wieczorem 19 sierpnia brygada miała osišgnšć Czeremehę a 20 sierpnia miejscowoœ‚ Narew. Nakładało to na siły główne obowišzek przebycia w cišgu 19 sierpnia ponad 90 kilometrów. Z uwagi na przemęczenie koni forsownymi marszami znad Wieprza było to nierealne. Ppłk Nieniewski zde- eydował się zatem osišgnšć nakazany rejon najbardziej wysuniętym na pół- noc 16 pułkiem ułanów. Główne siły miały zatrzymać się na nocleg w Wy- sokim Litewskim. Dowódca brygady wydał rozkaz operacyjny nr 3, w któ- rym wyznaczał zadania na 19-20 sierpnia: "1-a dyw. leg. posuwa się wzdłuż osi Siemiatycze - Bielsk - na Biały- stok. Czołowe oddziały osišgnęły 19-go VIII Bielsk, 3-a dyw. leg. zajmuje dzisiaj Brzeœć Litewski. 4-a brygada jazdy ma za zadanie chronić prawe sk- rzydło I-ej dyw. leg., œcigajšc nieprzyjaciela wzdłuż osi Biała - Janów- Wysoko Litewsk - Czeremeha - Zabłudów. W tym celu: a) 16-y p.uł., stojšcy z jednym szwadronem w Mętnej, jed- nym w Sutnie, dwoma Gnojno, posunie się dzisiaj przez Tokary - Kluko- wicze do Rogacze, jeden szwadron osišgnie Daszę; b) gros brygady: t.j. dwa szwadrony 7-go p.uł. z plutonem k.m. pod dowództwem mjr. Lewandow- skiego odmaszeruje o godz. 15 m. 30 przez Janów - Wołczyń; ma za zada- nie opanowanie Wysoko Litewska, zajmujšc stację Wysoko Litewsk i m. Raœna, zostawia przez noc podjazd na szosie Wysoko Litewsk - Dołbniewo; c) brygada maszeruje o godz.16-ej z północnego wylotu wsi Hrud. Porzšdek: straż przednia szwadron 3-go p.uł. na 1500 mtr wysunięty - siła główna, szwadron 3 p. uł., jedna bateria, reszta 3-go p.uł., jedna bateria, 7-y p.uł.,1000 mtr za nim tabory. Brygada osišgnie dzisiaj Wysoko Litewsk. d) Dnia 20: a) 16-y p.uł. maszeruje przez Mołoczki w rejon Grędziele - Topezykały - Ogrodniki przez Narew koło Iwanowo. 20 21 Gros brygady maszerować będzie po nakazanej osi przez Kleszczele - Łady; idzie w kierunku na m. Narew... Prz s otkaniu nie rz #aciela należ bezwz lędnie nań nacierać, obeho- dzšc go od wschodu. Wszystkie meldunki przysyłać najœpiesznie do do- wództwa brygady, które znajduje się na czole sił głównych."12 Główne siły brygady, po przebyciu 75 kilometrów, weszły do Wysokiego Litewskiego dopiero o godz. 3-ej w nocy z 19 na 20 sierpnia, czy dużym zmęczeniu ludzi i koni. Dowódca 16 p.uł. otrzymał od konnego łšcznika rozkaz operacyjny nr 3 w póŸnyeh godzinach popołudniowych. W tym czasie, najbardziej na północ wysunięty 2 szwadron ppor. Kazimierza Kosiarskiego miał za sobš zwycię- skš walkę w Mętnej, gdzie zdobył 150 wozów wyładowanych amunicjš arty- leryjskš i 60 jeńców. 4 szwadron obsadzał wieœ Sutno, reszta pułku stała w Gnojnie. Rozkaz wydłużajšcy dzienny marsz 16 p.uł. o trzydzieœci kilometrów był całkowitš niespodziankš. Tak jak poprzednio ppłk Nieniewski postanowił, dla wykonania rozkazu dowództwa armii, wykorzystać najdalej na północ wysunięty pułk brygady, tak teraz mjr Kmicic Skrzyński zdecydował się użyć najbardziej na północ zaawansowane szwadrony pułku: 2-gi i 4-ty. O godz. 22-ej przybył do Mętnej 4 szwadron rtm. Stefana Czarneckiego, wzmocniony dwoma ciężkimi karabinami maszynowymi i taczankš. Tutaj dołšezył 2 szwadron, po czym dywizjon dowodzony przez rtm. Czarneckiego rozpoczšł marsz na Mielejczyce, z zadaniem osišgnięcia wsi Dasza. 2 szwad- ron prowadził ze sobš zdobyty tabor artylerii, nie było bowiem czasu ani warunków by odesłać zdobycz na tyły. Siły główne 16 p.uł. o godz. 1-ej w nocy dotarły do wsi Klukowicze i tutaj zatrzymały się na nocleg. IV. Bó# pod Miele#czycami Dywizjon nm. Czarneekiego, liczšcy łšcznie 150 ludzi (70 szabel w 2 szwad- ronie, 80 szabel w 4 szwadronie), noenym marszem zdšżał w kierunku Mie- lejezyc. Prowadzona przez przewodnika kolumna kawalerii jechała leœnymi drożynami, omijajšc wioski gdzie mogły nocować oddziały Armii Czerwonej. Rtm. Czarnecki nie chciał bez koniecznej potrzeby wdawa‚ się w walkę przed osišgnięciem wskazanego w rozkazie punktu docelowego marszu. Oko- ło godz. 2-ej nad ranem dywizjon przeprawił się przez bagnisty dopływ Nurca, a następnie, omijajšc lasami wieœ o tej samej nazwie skręcił na pra- wo, na drogę do Żerczyc. Nikt nie przypuszczał, iż w Nurcu stoi silne zgru- powanie artylerii rosyjskiej. O pierwszym brzasku ułani czołowego plutonu dojrzeli przed sobš dachy domów Mielejczyc. Rozpoznanie odkryło, że w miasteczku stoi mały oddział bolszewicki. Pluton, liczšcy około 20 ludzi, w największej eiszy wkroczył do Mielejczyc. Pojawienie się ułanów kompletnie zaskoezyło kilkunastu czerwonoarmistów rekwirujšcych u gospodarzy bydło. Wszyscy bez strzału podnieœli ręce do góry. Łupem plutonu padło dziesięć wozów wyładowanych prowiantem. Po eałonocnym marszu, majšc do Daszy zaledwie 8 kilometrów, nm. Czarnecki zarzšdził odpoczynek dywizjonu na północno wschodnim skraju miasteczka, przy wylocie drogi na Daszę. Ograniczono się do wystawienia drobnych ubezpieczeń z broniš maszynowš, zwróconych na pohidnie i za- chód. Przy drodze na Daszę stanęła taczanka. Po wydaniu tych rozporzš- dzeń rtm. Czarnecki zwołał odprawę ofieerów. Podano na niej uzyskane od jeńców informacje o silnym oddziale bolszewickim kwaterujšcym w okolicy. W międzyczasie ułani nakarmili i napoili konie, po czym zabrano się do przygotowywania posiłku dla ludzi. Ludnoœć ofiarowała żołnierzom mleko, chleb i owoce. Około godz. 8-ej rano, na odpoczywajšce szwadrony wjechał od strony Daszy samochód rosyjski wiozšcy łšcznika ze sztabu XVI armii. Ponieważ miasteczko leży w kotlinie, obie strony dostrzegły się ze stumetro- wej zaledwie odległoœei. Poszukujšcy własnych oddziałów łšcznik, zorien- 23 tował się że ma do ezynienia z Polakami dopiero w ostatniej chwili, kiedy zauważył lance ułanów, po których najłatwiej rozpoznawano polskš kawale- rię. Gdy samochód usiłował zawrócić na wšskiej drodze, obshxga karabinu maszynowego na taczance oddała serię strzałów; pociski unieruchomiły wóz, ranišc kierowcę i łšcznika. Ułani z ubezpieczenia wzięli obu Rosjan do nie- wolůi a samochód wtoczyli między zabudowania miasteczka. Przy łšczniku znaleziono rozkazy dowództwa XVI arm. Jeńców niezwłocznie opatrzono i przebrano w czystš bieliznę ofiarowanš przez mieszkańców a cenne doku- menty trafiły do ršk rtm. Czarneckiego. Ppor. Heinzel, który jako jedyny w szwadronach miał wyższe wykształcenie techniczne, przystšpił do naprawy uszkodzonego samochodu. Kiedy na północno wschodnim skraju miasteczka rozgrywały się opisane wydarzenia, od strony Nurca nadjechał konny patrol Grupy Uderzeniowej Artyler. Ubezpieczenia strzałami zmusiły go do odwrotu. Pojawienie się Rosjan zaniepokoiło rtm. Czarneckiego. Patrol mógł zwiastować nadcišganie większych sił. Ponieważ z racji swego położenia miasteczko niezbyt nadawa- ło się do obrony, rotmistrz podjšł decyzję natychmiastowego wymarszu do Daszy. Ogłoszono alarm i osiodłano wierzehowce. Znacznie dłużej trwało przygotowanie do drogi zdobycznego taboru artylerii. Aby nie opóŸniać wymarszu sił głównych, rtm. Czarnecki zdecydował się zostawić na miejscu jeden pluton. Miał on uruchomić tabor i eskortujšc go dołšczyć do dywiz- jonu w Daszy. Przed godzinš 9-tš oba szwadrony opuœciły Mielejczyce. Tymczasem Rosjanie już podchodzili do miasteczka od zachodu i póhzo- cy. W Grupie Uderzeniowej Artylerii pobudkę zarzšdzono przed godz. 6-tš rano. Spożycie œniadania i ustawienie kolumny zajęło półtorej godziny. O godz. 7.30, zgodnie z wczorajszš decyzjš, Grupa rozpoczęła marsz do Haj- nówki drogš przez Mielejczyce - Kleszczele. Zaledwie czoło kolumny wy- szło z Nurca, do pierwszych zaprzęgów podbiegł zdyszany milicjant z czer- wonš opaskš na ramieniu. Należał do tych nielicznych mieszkańców Mielejczyc, którzy zaczęli współpracę z władzami sowieckimi i próbowali nawet tworzyć miejscowy komitet rewolucyjny. Miliejant oznajmił, że mia- steczko opanowała polska kawaleria. Jakowlew niezwłocznie wstrzymał marsz i wysłał w kierunku miasteczka zwiad konny. Następnie zwołał odp- rawę dowódców. Przewidujšc, że może zaistnieć koniecznoœć przebijania się na Hajnówkę, podjęto decyzję natyehmiastowego sformowania pieszego od- dziahi osłony. Za takim rozwišzaniem przemawiała również ustawiczna groŸba ataku partyzantów. W skład osłony weszło 180 ludzi. Komendę nad nimi objšł dowódca 14 dywizjonu haubic ciężkich - Jewsiejew. Powstał też oddział konny złożony z 70 ludzi. Wobec braku szabel, jeŸdŸcy uzbroili się 24 w karabiny. Dowództwo nad improwizowanš kawaleriš objšł komisarz Bes- sonow - również z 14 dywizjonu haubic. Podczas narady padła propozycja zmiany marsztruty i ominięcia Mielej- czyc. Jednak większoœć dowódców, wierzšc w siłę Grupy, opowiedziała się za przebiciem sobie drogi na Hajnówkę. Nie chciano też nadkładać drogi ze wzglę- du na wiell-e przemęczenie ludzi i zwierzšt. Po dwóch kwadransach -wrócił patrol konny. Złożony meldunek potwier- dził słowa milicjanta: w Mielejczycach kwaterowali ułani. Jakowlew poœpie- sznie ułożył plan działania. DDydano rozkazy. Oddział pieszy Jewsiejewa, wspierany oskrzydlajšcym ruchem konnicy, miał uderzyć na miasteczko i zabrać do niewoli przebywajšcych tam kawalerzystów. Nacierajšcym przy- dzielono dwa ciężkie karabiny maszynowe z osłony baterii. Ponadto okazało się, że artylerzyœci nie oddali całej amunicji kolumnie 17 dywizji w Mińsku Mazowieckim. Do jednego z jaszczy schowano "na czarnš godzinę" trzy- dzieœci pocisków. Teraz wydobyto je i dla wsparcia towarzyszy atakujšcych Mielejczyce wytoczono dwa lekkie działa. QP trakcie tych przygotowań trwało formowanie kolejnego oddziału pie- szego - tym razem dla osłony tyłów. Kierowanie nim Jakowlew powierzył dowódcy 2 dywizjonu lekkiego Multanowskiemu, dodajšc mu do pomocy dowódcę dywizjonu ciężkiego - Konnberga. Natarcie na Mielejczyce wyruszyło o godz. 8.30. Pozostawiony w mia- steczku pluton ułanów, zajęty przygotowywaniem do drogi 150 wozów tabo- rowych, zaniedbał wystawienie ubezpieczeń. Pojawienie się tyraliery rosyj- skiej, która obszedłszy miasteczko dotarła ok. godz. 9-ej na jego wschodni kraniec, było dla Polaków komplemym zaskoczeniem. Po krótkiej wymianie strzałów, częœć ułanów dopadła koni i odjechała w œlad za dywizjonem, kilku popadło do niewoli. Do niewoli dostał się także ppor. Heinzel zajęty napra- wš samochodu. Utracono całš zdobycz z ostatnich dni: wozy wyładowane amunicjš i żywnoœciš, jeńców, łšcznika z XVI arm i samochód. Ponadto Rosjanie schwytali woŸniców taboru artyler; byli to głównie chłopi polscy zagarnięci przed kilkoma dniami razem ze swoimi wozami przez ustępujšcš Armię Czerwonš i#zmuszeni do pełnienia roli taborytów. Rtm. Czarnecki został zaalarmowany strzałami w odległoœci jednego ki- lometra od Mielejczyc. Zarzymał dywizjon w przydrożnym zagajniku, aby sprawdzić, czy pozostawionemu plutonowi nie zagraża niebezpieczeństwo. Po chwili nadjechały galopem resztki plutonu, meldujšc rotmistrzowi o na- tarciu silnego oddziału nieprzyjaciela. Rtm. Czarnecki rozwinšł dywizjon do uderzenia na Mielejczyce. Chciał odbić jeńców i urtaconš zdobycz. 4 szwad- ron posuwał się na prawo, 2 szwadron na lewo od drogi. Ledwie tyraliera 25 wyszła spoza osłony drzew, powitał jš gęsty ogień karabinów i broni maszy- nowej. t# miarę posuwania się do przodu, ostrzał przybi‚ršł na sile. Odez- wały się także działa, na szczęœcie pociski wybuehały w znacznej odległoœci i nie powodowały strat. Zaobserwowano wchodzenie do Mielejczyc czoła dłu- giej kolumny rosyjskiej z artyleriš. Przewaga liczebna nieprzyjaciela stawała się coraz bardziej widoczna i wkrótce zmusiła nm. Czarneckiego do przerwania ataku. Na podstawie kierunku w jakim szło natarcie rosyjskie na Mielejczyce oraz obserwacji ruchu kolumny przeciwnika, dowódca dywizjonu doszedł do wniosku, że bolszewicy zamierzajš maszerować na Daszę. Postanowił zatem, zgodnie z wczeœniejszym zamiarem, cofnšć się do Daszy i tutaj, na nowych pozycjach, zatrzymać nieprzyjaciela lub opóŸnić jego marsz do czasu nadejœ- cia głównych sił 3 p.uł. Dywizjon wycofał się do koniowodnych ukrytych w zagajniku i dosiadłszy koni ruszył kłusem do odległej o 6 kilometrów Daszy. Jakowlew żatrzymał w Mielejczycaeh czoło Grupy Uderzeniowej na krótki postój, polecił przyprowadzić jeńców i w obecnoœci dowódców dywizjonów osobiœcie wypytywał ich o rozlokowanie oddziałów polskich. Ułani zeznali, że w Mielniku przeprawiły się przez Bug dwa pułki kawaler w sile 4 tysięcy (!) koni każdy, z zadaniem szerzenia paniki na szlaku odwrotu Armii Czer- wonej oraz przechwytywania cofajšcych się taborów i artylerii w rejonie Swisłocz - Hajnówka. Oczywiœcie nikt z doœwiadczonych żolnierzy fronto- wych nie uwierzył w fantastyczne cyfry podawane przez jeńeów. Niemniej sytuacja była poważna. Nie ulegało wštpliwoœci, że kawaleria polska wy- przedziła cofajšce się wojska i zamyka drogę odwrotu... "Odbity## łšcznik ze sztabu XVI armii nie wniósł.do tego obrazu niczego nowego; sztab arm miał bardzo mgliste pojęcie o aktualnym położeniu wojsk polskich. Tak czy inaczej należało oczekiwa‚ dalszych walk przed dotarciem do Hajnówki. Na- tomiast bardzo pomyœlnym wydarzeniem było zdobycie taborów wyłado- wanych amunicjš artyleryjskš. DP wozach znaleziono setki pocisków różnych kalibrów. Tym samym Grupa odzyskała potężnš siłę ognia co pozwalało z niejakim optymizmem spoglšdać w przyszłoœć. Po wysłuchaniu opinii dowód- ców Jakowlew postanowił kontynuować marsz na Hajrlówkę. Ewentualny opór Polaków zdecydowano łamać siłš, nie szukajšc objazdów. t# tym celu na czoło pochodu wysunięto piechotę Jewsiejewa z dwoma działami lekkimi zaopatrzonymi w pokaŸny zapas amunicji. Boki kolumny ochraniali piechurzy wspomagani przez oddział konny Bessonowa. Oddział pod dowództwem Konnberga stanowił straż tylnš. Ustaliwszy porzšdek posuwania się i sposób działania w razie napotkania Polaków, Jakowlew dał rozkaz odmarszu. Tuż przed godz. 9.30 ruszyła piechota z dwoma działami, za niš czoło kolumny. 26 Pierwsze zaprzęgi wyszły na północno wschodni skraj miasta. Tutaj tempo marszu uległo zmniejszeniu z powodu piaszczystej drogi, w której grzęzły koła armat. DDtedy właœnie jadšcego przy czołowym dywizjonie Jakowlewa zaalarmowały dobiegajšce z tyłu pojedyńcze strzały, które szybko przerodzi- ły się w bezładnš palbę karabinowš. Polacy nadcišgali ód strony Nurca, co było ogromnym zaskoczeniem dla dowództwa sowieckiego. Główne siły 16 p.uł. (I i 3 szwadrony, szwadron techniczny, pluton łš- cznoœci, 5 ciężkich karabinów maszynowych) opuœciły Klukowicze o godz. 7.30 rano. Każdy szwadron miał przy sobie zmniejszony do minimum tabor bojowy - po kilka wozów z amunicjš oraz kuchnię polowš. Jadšc na prze- mian stępem i kłusem, pułk przed godz. 9-tš osišgnšł Nurzec. Z relacji miejscowych chłopów wynikało, że zaledwie kilkanaœcie minut wczeœniej wioskę opuœcił ogon długiej kolumny rosyjskiej, gęsto przetykanej artyleriš. Rosjanie kierowali się na Mielejczyce. Mjr Kmicic Skrzyński postanowił wysłać w poœcig 1 szwadron z dwoma ciężkimi karabinami maszynowymi. Resztę pułku zatrzymał w Nurcu i ubezpieczywszy wieœ od zachodu broniš maszynowš - sygnalizowano bowiem nadcišganie mniejszych oddziałów nieprzyjaciela z tego kierunku - oczekiwał na wiadomoœci. 1 szwadron 3 p.uł. napotkał ogon kolumny Grupy Uderzeniowej 4 kilometry przed Mielejczycami. t#ozy i zaprzęgi stały na poboczu drogi, ale Rosjanie wyra- Ÿnie szykowali się do odmarszu. #ykorzystujšc krzštaninę oraz brak ubezpieczeń, które jeszcze nie zdšżyły zajšć stanowisk, ułani niepostrzeżenie podjechali w pob- liże kolumny, a dowódca szwadronu przez łšcznika dał mać o położeniu mjr. Kmi- cic Skrzyńskiemu. Dowódca pułku wysłał 3 szwadron z dwoma ciężkimi karabi- nami maszynowymi i rozkazem natychmiastowego zaatakowania Rosjan. Szwadrony rozwinęły się w ławę po obu stronach drogi, zaœ karabiny maszynowe z odległoœci 300 metrów otworzyły ogień na kolumnę. Celny ostrzał spowodował ogromne zamieszanie wœród czerwonoarmistów. Piechu- rzy majšcy osłaniać tył kolumny rzucili karabiny i szukali schronienia mię- dzy zaprzęgami. DPoŸnice zeskakiwali z wozów i kryli się pod nimi. DPidzšc t‚ objawy paniki u wielekroć liczniejszego przeciwnika, szwadrony ruszyły do szarży, posuwajšc się wzdłuż nieruchomej kolumny, po obu stronach drogi na Mielejczyce. Kolejno zdobywano działa zablokowane przez wozy taborowe, jaszcze, furmanki. Częœć ułanów została przy cennej zdobyczy, aby wycišgnšć jš z zatarasowanej drogi i odesłać do Nurca nim zaskoczeni bolszewicy opanujš panikę i zorganizujš przeciwdziałanie. # transporcie dział pomagały kawalerzystom przerażone obsługi, które wycišgano z ukrycia i płazami szabel zmuszano do zawrócenia zaprzęgów. Tym sposobem wysła- no do Nurca pod eskortš ułanów 13 dział oraz dwa jaszcze. 27 Kilka minut po godz. 9.30 oba szwadrony, uszezuplone pozostawianiem ułanów przy zdobyczy do '/% składu, znalazły się pod Mielejczyeami. Ujrża- no ulicę miasteczka kompletnie zatarasowanš sprzętem artyleryjskim. Czoło kolumny było już w ruchu na drodze do Kleszczeli. Natychmiast przystš- piono do szarży, wršbujšc się w gšszez wozów i zaprzęgów. Szezupłe szeregi ułanów dosłownie niknęły w masie nieprzyjaciela, u którego panika parali- żowała wszell-e próby stawienia oporu. Oto jak natarcie szwadronów 3 p.uł. widziała strona rosyjska: "Zaledwie czołowy dywizjon zdołał wyjœć na póhiocno wschodni skraj miasteczka, a posu- wanie się kolumny zwohiiło tempo z powodu piaszezystej drogi i wzniesienia, z tyhi ukazały sig dwie khisujšce grupy jeŸdŸców, każda w sile 20-30 szabel, kierujšc się na Mielejezyce. Przy- puszczajšc, że osłona zavzyma nieprzyjaciela, dywizjony maszerowały dalej. Jednoczeœnie Pola- cy rozwinęli się w ławę i svzelajšc ruszyli galopem. Lewy podjazd obchodzšc miasteczko od zachodu, a prawy na poprzek kolumny przez zagajenia na wschodnim skraju miasteczka. Dla zneuvalizowania tego manewru kawalerii, została przeciw niej skierowana częœć pie- szych idšcych na czele grupy. Lekkie działa, osłaniajšce marsz, stanęły na pozycji, musiały jednak z rozpoczęciem ognia oczekiwać na podejœcie ogona grupy. Rozsiani wzdhiż czterowior- stowej kolumny piesi i konni żohiierze osłony nie byli w stanie powsvzymać przeważajšcych uzbrojeniem Polaków. Nieprzyjaciel, napadłszy na kolumnę w miasteczku, wcisnšł się w gšszez taborów i zaczšł rozstrzeliwać i ršbać bezbronnych koniowodnych. Okoto dwustu wozów, ogar- niętych panikš, rzuciło się naprzód i ##nim zdotano temu przeciwdziałać, cały ogon kolumny zbił sig w bezładnš masę połamanych wozów oraz ludzkich i kofiskich vupów, przez które przepehaG ocaleni by ukryć się w pobliskich opłotkach i krzakach."#3 Jakowlew z towarzyszšcym mu pocztem zawrócił w stronę miasa, szybko jednak ocenił, że wobec zatarasowania wylotu drogi rozbitym sprzętem i paniki jaka ogarnęła kolumnę, wycofanie zaprzęgów stojšcych na ulicy Mielejczyc jest, przynajmniej na razie, niemożliwe. Należało ratować czoło kolumny. Jakowlew, wspomagany przez Konnberga i Bessonowa, zdołał wy- prowadzić spod miasta i ustawić w lesie koło folwarku Podmokło dwie hau- bice 14 dywizjonu, dwie haubice dywizjonu haubic Grupy Uderzeniowej, pluton 2 dywizjonu lekkiego i ciężkiego dywizjonu Grupy Uderzeniowej, a także częœć taborów wymienionych dywizjonów. Zawrócił wysforowany do przodu oddział osłony Jewsiejewa. Towarzyszšcy mu pluton artylerii (dwa działa lekkie) ustawiono na pozycji przy drodze do folwarku Podmokło. Około godz.10-ej oddział Jewsiejewa przystšpił do natarcia na Mielejezyce. Piechurów wspierał ogniem na wprost pluton artylerii i dwa ciężkie karabiny maszynowe. Szwadronom, zredukowanym do 50-60 ludzi, groziło poważne niebezpieczeństwo. Trzykrotnie liczniejszy nieprzyjaciel wdarł się do miasta. Cała ulica przedstawiała widok pełnego pogromu" - zapisano w relacji rosyjski‚j.14 DPyjazd z Mielejezyc na Kleszezele tarasowała sterta pięciu zmiażdżonych wozów taborowych i kilkunastu trupów końskich. Dalej cišg- nšł się sznur dział zawalonych połamanymi wozami i furami. DPokół leżała rozsypana amunicja, przemieszana z kawałkami rozbitych pojazdów i ciałami czerwonoarmistów. Częœć Rosjan próbowała odblokować drogę i wyprowa- dzić sprzęt z miasteczka, inni walczyli z Polakami. Trudne położenie ułanów uległo poprawie dzięki brawurze por. Chojeckiego z 1 szwadronu. Oficer ten, widzšc grożšce szwadronom niebezpieczeństwo, wysunšł się z jednym karabinem maszynowym do przodu i z najbliższej odległoœci otworzył ogień na tyralierę nieprzyjaciela. Zaskoczeni Rosjanie ponieœli bardzo tiuże straty i wkrótce zaniechali natarcia. Szwadrony uzyskały nieco czasu na uporzšd- kowanie szeregów. Zostały też wzmocnione przez ułanów wracajšcych z Nurca po odprowadzeniu dział. Dzięki temu, już w kilka minut po za- trzymani- przec wnika, zdołano zorganizować kontratak. Polacy szarżš ze- pehnęli i częœciowo rozproszyli oddział osłonowy Jewsiejewa. Kiedy jednak wyjechali na północno wsehodni kraniec miasta, zostali silnie ostrzelani przez pluton artyler i broń maszynowš. Padło kilku jeŸdŸców z końmi, reszta błyskawicznie spieszyła się i przystšpiła do walki ogniowej. Niebawem serie polskich karabinów maszynowych zaczęły dosięgać stojšcych koło fol- warku Podmokło uratowanych dział i taborów; musiały one poœpiesznie zmieniać miejsce postoju. Na przedpolu pozycji ułanów pozostało kilka dział, których Rosjanie nie zdšżyli uprowadzić. Teraz obie strony blokowały sobie nawzajem dostęp do nich ogniem broni maszynowej. Jakowlew uznał, że dalsze pozostawanie pod Mielejczycami nie ma większego sensu. Ocalonš częœć Grupy podzielił na dwa oddziały. Straż tyl- na pod dowództwem Konnberga, z plutonem artylerii i dwoma karabinami maszynowymi, miała osłonić odwrót walezšc z Polakami w Mielejczycach i ewentualnie podjšć próbę odbieia pozostawionych armat. Siły główne zło- żone z uratowanyeh baterii, taborów oraz oddziahi osłony Jewsiejewa i Bes- sonowa, ruszyły na Daszę. Jakowlew przypuszezał, że w rejonie 2ej wioski napotka polskš kawalerię i jeszeze raz będzie musiał walkš otwierać drogę odwrotu. Gdyby straż tylna w międzyczasie zdołała odebrać Polakom utra- cone działa, miano wysłać do sił głównych łšcznika po zaprzęgi. Kolumna maszerowała wolno po piaszezystej drodze. Jej ezoło i boki osłaniały ubezpieczenia. Po wyjœciu na lizjerę lasu odległego o dwa kilometry od Daszy, zauważono konny patrol, który szybko ukrył się na skraju wsi. Jakowlew, przekonany, że w Daszy stojš główne siły polskie, zmienił swoje poprzednie decyzje. Zamiast wywalezać drogę odwrotu siłš, postanowił ominšć Daszę od południa. Na jego rozkaz kolumna skręciła w prawo i ru- 28 29 #O .Y E # E ć m ;ć szyła khisem. Równoczeœnie, celem osłony tego manewru, pieszy oddział Jewsiejewa rozsypał się w tyralierę i rozpoczšł natarcie na wieœ. Dywizjon rtm. Czarneckiego zajšł pozycje na zachód od Daszy między godz. 10-tš a 11-tš. Około południa wrócił wysłany w kierunku Mielejczyc konny patrol, meldujšc nadcišganie kolumny rosyjskiej. #krótce zauważono tyralierę idšcš po obu stronach drogi. Oba szwadrony otworzyły ogień. Ros- janie nacierali miękko, niezdecydowanie, wyczuwało się brak zapału i wiary w powodzenie akcji. Pod polskim ostrzałem tyraliera zatrzymała swój ruch do przodu, a następnie zaczęła ustępować. #idzšc tak szybkie załamanie natarcia, Jakowlew zrezygnował z obejœcia Daszy od pohidnia. Nie chciał narażać zdemoralizowanych resztek Grupy na boczne uderzenie, znacznych, jak sšdził, sił polskich skupionych wokół tej wioski. #ykorzystujšc osłonę jakš dawała walczšca tyraliera, skierował ko- lumnę na północ, między wzgórza koło wsi Gruzki. Tutaj, osłonięty przed obserwacjš Polaków, zamierzał czekać na straż tylnš. Ten ostatni manewr uszedł uwadze walczšcych szwadronów. Dopiero około godz.13-ej, po spę- dzeniu z pola resztek tyraliery, rtm Czarnecki zauważył przez lornetkę ogon kolumny znikajšcej za wzgórzami. Uznał, że nieprzyjaciel próbuje dojœć do wsi Żuki i ominšć Daszę od północy. Aby uniemożliwić mu ten zamiar, wydał dowódcy 2 szwadronu rozkaz wykonani# szarży na czoło kolumny. 4 szwadron pozostawał na dotychczasowych stanowiskach. Ppor. Kosiarski poprowadził ułanów khisem, polnš drogš. Po minięciu wsi Koœno rozwinšł szwadron w ławę. Przed jadšcymi ukazały się pasma wzgórz ograniczajšce widocznoœć. Ława szła ze wzgórza na wzgórze, nie wi- dzšc przeciwnika. Dopiero przebywszy ostatnie wzgórze pod wsiš Żuki, uła- ni zobaczyli w niewielkiej odległoœci czoło kolumny przeciwnika. Zaskoczeni Rosjanie powitali kawalerię niecelnym ogniem. Aby nie dać im czasu na ochłonięcie, ppor. Kosiarski z miejsca poderwał szwadron do szarży. Nie- przyjaciel wpadł w panikę. Koniowodni obcinali postronki, umykajšc na oœ- lep przez pola, woŸnice kryli się pod wozami. Piechurzy osłony padali na ziemię by uniknšć ciosów szabel. Jakowlew, widzšc eo dzieje się z przodu, próbował ratować dalsze człony kolumny. Skierował zaprzęgi na północ od wioski. Niestety po przebyciu paruset metrów koła armat zaczęły grzęznšć po osie w podmokłej ziemi, konie zapadały po brzuehy w bagnie. Na wyciš- gani‚ zaprzęgów nie było czasu - z tyłu nadjeżdżali ułani. Jakowlew wysłał do Konnberga gońca z wiadomoœciš o klęsce i wydał ostatni rozkaz: porzucić sprzęt, tabor i ratować się ucieczkš na północ. Nie wszysey zdšżyli wykonać to polecenie; Polacy dopadłszy zarytych w błocie armat wzięli 60 jeńców. Uciekajšcych przez bagniska nie œcigano. Nie było też możliwoœci naty- 31 chmiastowego zabrania zdobytego sprzętu. Ppor. Kosiarski uznał swoje za- danie za wypełnione i zawrócił 2 szwadron do Daszy. Po drodze ułani zosta- li ostrzelani z karabinu maszynowego przez oddział rosyjski, który wycofy- wał się sprzed stanowisk 4 szwadronu. Kilka minut po godz.14-ej 2 szwadron, ż jeńcami, w triumfe wjechał do Daszy. Ppor. Kosiarski złożył meldunek dowódcy dywizjonu. Rotmistrz z wielkim zadowoleniem przyjšł wiadomoœć o zdobyciu dział. DD przekona- niu, że nieprzyjaciel został zlikwidowany i szwadronom nie grozi żadne nie- bezpieczeństwo, pozwolił rozsiodłać wierzchowce. Konie rozmiesżczono w wiejskich stodołach i dano im obrok. Ułani, korzystajšc z goœcinnoœci miejscowych gospodarzy, zaczęli przygotowywać goršcy posiłek. Grupa Uderzeniowa Artylerii rzeczywiœcie przestała istnie‚ jako zwana, silna jednostka bojowa. Pod Mielejezycami walezył jednak nadal oddział straży tylnej dowodzony przez energicznego Konnberga. Po czterech godzi- nach boju w jego szeregach pozostało zaledwie 50 pieszych i 30 konnych z dwoma działami i dwoma karabinami maszynowymi. Dodatkowym obciš- żeniem dla szezupłego oddziału był ocalony tabor 14 dywizjonu haubic cięż- kich. Z tymi siłami Konnberg nie mógł marzyć o odbiciu stojšcych na prze- polu dział. O godz.14-ej goniec przywiózł wiadomoœć o zagładzie kolumny Jakowlewa. Konnberg uznał dalszš walkę za niecelowš i zarzšdził odwrót. # godzinę póŸniej jego oddział dotarł pod Daszę i natychmiast przystšpił do natarcia. Piechota nacierała wzdłuż drogi, konni obehodzili wieœ od pohidnia. Polskie ubezpieczenia, których czujnoœ‚ uœpiło niedawne zwyeięstwo, nie stanęły na wysokoœci zadania. Uderzenie Rosjan całkowicie zaskoczyło odpoczywajšce szwadrony. Pod ogniem nieprzyjaciela siodłano wierzehowce. Gdy ułani znaleŸli się w siodłach, nieoczekiwanie padły strzały karabinowe ze wsehodu. Powstało wrażenie, że przeciwnik otacza dywizjon. Mimo to rtm. Czarnecki wydał rozkaz szarżowania. Niestety przy rozwijaniu w ławę 4 szwadronu powstało zamiesza- nie. Szarża nie mogła dojœć do skutku, a na ponowne jej zorganizowanie zabrakło czasu. Szarżę 2 szwadronu udaremnił celny ogień karabinów maszynowych. Zginšł wtedy jeden z najdzielniejszych żołnierzy 16 p.uł. podchoršży Antoni #asiutyński, mianowany po œmierci podpor-cznikiem. Dywizjon w dużym nie- ładzie opuœcił pole walki i odskoczył do lasu na południe od Daszy. Rosjanie zajęli wieœ. DP ich ręce dostał się jedyny wóz taborowy dywizjo- nu i wszyscy jeńcy wzięci przez Polaków pod Żukami. Podczas postoju w Daszy dotšczyło też wielu czerwonoarmistów ukrywajšcych się w okolicy po klęsce kolumny Jakowlewa. Po uporzšdkowaniu znacznie powiększonego oddziału, Konnberg ruszył na Żuki, zbierajšc po drodze dalszych rozbitków i wysyłajšc rozpoznanie na Kleszczele. V. Kapitulac#a 20 sierpnia o godz. 10-ej rano 4 brygada jazdy wymaszerowała z t#yso- kiego Litewskiego, kierujšc się przez Czeremehę - Kleszezele - Orlę do miejscowoœci Narew nad Narwiš. Dwie godziny wczeœniej wyruszył dywiz- jon mjra Jana Lewandowskiego z 7 p.uł. (3 i 4 szwadron pułku) z zadaniem ubezpieczenia brygady od wschodu, między osiš marszu sił głównych a za- chodnim skrajem Puszezy Białowieskiej. Po pięciogodzinnym marszu bryga- da przybyła do Czeremehy. Tutaj ppłk Nieniewski zarzšdził dwugodzinny odpoczynek. Konie umieszezono w zagrodach chłopskich, baterie 2 dywiz- jonu artylerii konnej zajęły stanowiska na północno wsehodnim skraju wsi. 7 pułk ułanów otrzymał rozkaz ubezpieczenia postoju brygady w odległych o 5 kilometrów Kleszezelaeh. DV trakcie marszu do tej miejscowoœci, szpica pułku pochwyciła dwóch konnych zwiadowców nieprzyjaciela. Jeńcy dawali mętne odpowiedzi. Do- piero w Kleszczelach, doprowadzeni przed mjra Piaseckiego, zeznali, że na- leżš do dywizjonu ciężkich haubie, który był przenaczony do ostrzeliwania DParszawy i obecnie wycofuje się przez Daszę na Kleszczele. obsługa jest zdemoralizowana i chce się poddać. Ta informacja zainteresowała mjra Pia- seckiego. Równoczeœnie dowiedziano się od ludnoœci, że przed pół godzinš miasteczko opuœciły drogš na Orlę dwie armaty z taborem. Dowódca pułku wysłał za nimi w poœcig 1 szwadron a następnie wezwał do siebie ppor. Celestyna Kańskiego, dowódcę plutonu łšcznoœci, zwanego też plutonem "sztabowym" pułku. Tworzyło go około dwudziestu telefonistów i kilkuna- stu łšczników. Pluton często wykorzystywany był do prowadzenia rozpozna- nia na małš odległoœć. Niejednokromie też, w sytuacji gdy wszystkie szwad- rony pułku weszły do walki mjr Piasecki kierował go w bój jako ostatni odwód. Teraz postanowił użyć plutonu do sprawdzenia informacji uzyska- nych od jeńców. Polecił ppor. Kańskiemu zabrać kilku ludzi i udać się do Daszy. "Gdyby to była artyleria porzucona, to przycišgnie pan jš do Klesz- czeli przy pomocy ludnoœci cywilnej - rozkazał."15 32 33 Kiedy ppor. Kański z dwunastoma ułanami opuœzczał miasteczko, 2 szwadron i szwadron techniczny zaczynały pojenie i karmienie koni. Zabie- rano się do przygotowywania obiadu. Po kilku minutach patrol ppor. Kańskiego dotarł do rozwidlenia dróg na Żuki i Daszę. Zauważono kilku konnych jadšcych od strony wsi Żuki. t#i- dzše ułanów próbowali ucieczki, lecz mieli tak zmęczone konie, że patrol dognał ich bez trudu. Poddali się nie stawiajšc oporu. Należeli do ubezpie- czenia kolumny Konnberga, która maszerowała przez Żuki na Kleszczele. Ppor. Kański odesłał jeńców do pułku pod eskortš dwóch ułanów, z mel- dunkiem o sytuacji. Sam z pozostałymi dziesięcioma ludŸmi ruszył dalej drogš na Żuki. Kilkaset metrów z przodu droga wchodziła na niewielkie wzgórze i niknęła za nim. Gdy patrol dojechał do tego wzniesienia, ujrzano w odległoœci 1,5 kilometra zbitš kolumnę wojska maszerujšcš całš szerokoœ- ciš drogi. Œrodkiem szły zaprzęgi z działami, po bokach konna i piesza eskorta. Ppor. Kański pod osłonš wzgórza rozwinšł pluton harcownikami. Nęciła go myœl wzięcia do niewoli całej kolumny. Nie było w tym nic nie- możliwego. Znano wiele przypadków poddawania się zdemoralizowanych oddziałów Armii Czerwonej małym grupom polskich żołnierzy. Zdarzało się to szczególnie często podczas kontrofensywy znad DPieprza. Nie tak dawno pod Zambrowem kobiety wiejskie motykami rozpędziły obsługę rosyjskiej baterii i zdobyły armaty. Dowódca patrolu uznał, że energiczne, zdecydo- wane działanie może dać zamierzony efekt. #ezwał dwóch st. ułanów Gier- ca i Sabata, znanych w plutonie ze swej "przemyœlnoœci##, pouczył ich jak majš rozmawiać z bolszewikami i wysłał do nieprzyjaciela z propozycjš zło- żenia broni. Następnie wyprowadził linię harcowników na szczyt wzgórza, przed oczy Rosjan. DPidziano jak parlamentariusze, powiewajšc białš chust- kš, zbliżajš się galopem do kolumny która przerwała marsz. Obaj ułani doje- chali do pierwszych szeregów i wychyleni z siodeł rozmawiali z nim dłuższš chwilę. Ppor. Kański już widział siebie wjeżdżajšcego triumfalnie do Klesz- czeli na czele setek jeńców. Nieoczekiwanie bolszewicy œcišgnęli ułanów z siodeł, a w chwilę póŸniej grad kul spadł na harcowników. Ppor. Kański, wyrzucajšc sobie lekkomyœlnš stratę dwóch dobrych żołnierzy, ukrył patrol za wzniesieniem. Ułani spieszyli się i kiedy nieprzyjaciel podszedł na odleg- łoœć 600 metrów, otworzyli ogień karabinowy. Skutek był natychmiastowy. Kolumna skłębiła się, rozsypała. Osłona konna podjęła próbę oskrzydlenia patrolu. Ppor. Kański nie przejšł się tym manewrem. JeŸdŸcy szli stępem i widać było, że mimo wysiłków nie mogš zmusić zmęczonych wierzchowców do szybszego biegu. Po zbliżeniu się nieprzyjaciela ppor. Kański wysłał ko- lejnego gońca z meldunkiem dla mjra Piaseckiego i wycofał patrol o kilka- set metrów do tyhx. Stšd ponownie ostrzelał nadcišgajšcych Rosjan. # cišgu najbliższej pół godziny jeszcze dwukromie powtarzał ten manewr, ostrzeli- wujšc się przeciwnikowi i opóŸniajšc jego marsz. Ostami odskok wykonał na wzgórze na południe od Kleszczel. Kiedy patrol zajmował stanowiska za murem znajdujšcego się tutaj cmentarza, ppor. Kański zobaczył 2 szwadron kłusujšcy groblš z dowódcš pułku na czele. Mjr Piasecki, natychmiast po otrzymaniu meldunku o walce patrolu z kolumnš rosyjskš, ogłosił alarm w szwadronach. Osobiœcie popro- wadził 2 szwadron przez most w kierunku na Czeremchę z zamiarem obsa- dzenia wzniesień pod Kleszczelami. Tabory pułku otrzymały rozkaz ukrycia się za wzgórzem, w zagajniku koło miasteczka. Tam też stanšł odwodowy szwadrón techniczny ppor. Edwarda DPilczyńskiego. Za groblš do dowódcy pułku podbiegł ppor. Kański z meldunkiem. DD tym momencie o kilkanaœcie kroków od nich wybuchł szrapnel nieprzyjacielski. Po chwili w większej od- ległoœci eksplodował drugi. Mjr Piasecki wydał rozkazy. Do dowództwa bry- gady odjechał goniec z informacjš o nadcišganiu silnej kolumny rosyjskiej. 2 szwadron ppor. Józefa Smoleńskiego, wsparty dwoma karabinami maszyno- wymi, spieszył się i zajšł pozycje na wzgórzu z cmentarzem. Dochodziła godz. 17-ta. Gdy koniowodni odprowadzali wierzchowce 2 szwadronu dó tyhi, pod osłonę lasku, mjr Piasecki w towarzystwie swojego adiutanta por. Dunin Borkowskiego i ppor. Kańskiego. Stanšwszy na murze cmentarnym obserwował przedpole. Po obu stronach drogi rozcišgały się bagniste łški. Na przeciwległym wzniesieniu, w odległoœci około dwóch kilometrów, widać było dwa nieprzyjacielskie działa na pozycji. Przed nimi rozwijała się szeroka tyraliera. DPyglšdało na to, iż kolumna stoi ukryta za wzniesieniem, a czoło- wy oddział próbuje otworzyć jej drogę odwrotu przez Kleszczele. Konnberg istomie zdecydował się przebijać siłš. Z zeznań jeńców wie- dział, że miasteczko obsadzajš tylko dwa szwadrony dopiero co przybyłe z DPysokiego Litewskiego, bez artyler. Uznał że dysponuje wystarczajšcš przewagš liczebnš i ogniowš aby otworzyć sobie drogę na Hajnówkę. Osłona z plutonem artylerii wyszła do przodu. Reszta kolumny zatrzymała się koło drogi, pod wsiš Pogreby. Na postoju wybuchł ostry spór. Komisarze zażšda- li rozstrzelania obu jeńców, żołnierze sprzeciwiali się w obawie przed zemstš Polaków. Kłótnię przerwał huk œtrzałów działowych; to pluton artylerii do- strzegł kawalerię polskš na grobli, odprzodkował działa i powitał jš dwoma pociskami. Natarcie oddziału osłony na wzgórza zagradzajšce dostęp do mia- sta szybko utknęło w ogniu polskiej obrony. Mjr Piasecki, widzšc szybkie załamanie przeciwnika, rzucił do kontrataku 2 szwadron, zaœ ppor. DPilczyń- skiemu przesłał przez łšeznika rozkaz, by obszedł ze szwadronem techni- 35 cznym wzgórze od południa i w szyku pieszym uderzył na lewe skrzydło nieprzyjaciela. # chwili rozpoczęcia natarcia 2 szwadronu dowódca pułku wraz z adiutantem i ppor. Kańskim zszedł ze wzgórza i dołšczył do tyralie- ry. Przyłšczyli się także ułani patrolu ppor. Kańskiego. Ułani 2 szwadronu posuwali się szybko, nie padajšc w słabym ogniu karabinowym. Anyleria strzelała z rzadka i niecelnie. Szwadron bardzo sku- tecznie wsparł własne karabiny maszynowe, które celnymi seriami obe- zwładniły broń maszynowš nieprzyjaciela. Tyraliera wkroczyła na podmokłš łškę, gdzie wzięto #ierwszych jeńców. Po wejœciu na bagnisty teren tempo natarcia spadło, ułani z trudem wycišgali nogi z błota. Podczas tego natarcia, na pole bitwy zdšżał kolejny oddział 4 brygady jazdy. Meldunek mjra Piaseckiego dotarł do dowódcy brygady w pół godzi- ny po rozpoczęciu walki o Kleszczele. 3 p.uł. znajdował się już na kwaterach z wyjštkiem 4 szwadronu mjra Słonińskiego, który maszerujšc jako ostatni, z tyłu kolumny, dotarł do Czeremehy najpóŸniej. Teraz właœnie on mógł jako pierwszy wyruszyć do walki. Mjr Słoniński poprowadził szwadron do lasku na północny zachód od Czeremchy. Nadjechał tu również mjr Cyprian Bystram, dowódca 3 p.uł. Ujrzawszy ze skraju lasu kolumnę nieprzyjaciela stojšcš pod Pogrebami, rozkazał mjr. Słonińskiemu czekać aż inne szwadro- ny pułku będš gotowe do akcji. Sam wrócił do wioski gdzie ułani kończyli pobieranie obiadu z kuchen polowych. Mjr Bystram nakazał zbiórkę, wezwał do siebie dowódcę 2 szwadronu ppor. Ignacego Kowalczewskiego i wyje- chał z nim przed wieœ, objaœniajšc położenie. #edhig planu dowódcy pułku, ppor. Kowalczewski miał ruszyć przez las z 2 szwadronem, wzmocnionym dwoma plutonami 1 szwadronu i przedłużyć w natarciu lewe skrzydło 4 szwadronu mjra Słonińskiego. DD odwodzie mjr Bystram zatrzymał półtora szwadronu. Kończono rozmowę, kiedy nadjechał wzmocniony 2 szwadron. Ppor. Kowalczewski odmeldował się dowódcy pułku i po- prowadził ułanów przez las. Nie zastał tu jednak nikogo. Mjr Słoniński, który pilnie obserwował rozwijajšce się natarcie 7 p.uł., w pewnej ‡hwili zauważył, że opór Rosjan słabnie a z ich tyraliery zaczynajš uciekać do tyłu pojedyńczy żołnierze. Uznał, iż powinien wykorzystać ciężkie poło- żenie nieprzyjaciela i atakować natychmiast, nie czekajšc na resztę puł- ku. Rozwinšł szwadron do szarży i jadšc kłusem minšł spieszajšcy się szwadron techniczny 7 p.uł. Grupka oficerów skupiona wokół mjra Pia- seckiego ujrzała jak na lewym skrzydle tyraliery 2 szwadronu pojawia się nagle oddział konny, który przechodzšc w galop, sunie wprost na stano- wiska rosyjskiej artylerii. - Otóż i #ilczyńskiego mamy! - zawołał mjr Piasecki, pewien, że oglšda szarżę częœci szwadronu technicznego. Zaraz potem dostrzeżono żółte otoki czapek, charakterystyczne dla 3 pułku ułanów. Mjr Piasecki natychmiast kazał ruszyć biegiem, aby nie pozwolić "trze- ciakom" jako pierwszym dopaœć zdobyczy. Jednak w wyœcigu z końmi spie- szeni ułani nie mieli szans. Szwadron mjra Słonińskiego rozpędził obsługę dział i pognał jš w stronę wsi Pogreby. 2 szwadronowi pozostało rozbrajanie poddajšcej się tyraliery rosyjskiej. Kiedy na polu bitwy pojawiła się polska kawaleria szarżujšca na prawe skrzydło oddziału osłony, w kolumnie skupionej pod Pogrebami wybuchła panika. Krańcowo zmęczeni, zdemoralizowani tyloma niepowodzeniami żoł- nierze odmówili posłuszeństwa dowódcom. Nie chcieli walczyć. Przekony- wali ich do tego obaj jeńcy, zapewniajšc, że będš dobrze traktowani w nie- woli. Daremnie Konnberg przekonywał, że można bronić się w wiosce do zmroku i nocš ominšć polskš kawalerię. Krzyczano iż Polacy sš wszędzie. Na widok poddajšcego się oddziahi osłony czerwonoarmiœci, przy akompa- niamencie wymyœlań komisarzy, wcisnęli jeńcom białš koszulę i poprosili o poœredniczenie w omówieniu warunków kapitulacji. Ułani z delegatem ko- lumny wyszli naprzeciw nadcišgajšcej tyraliery 2 szwadronu. Parokrotnie ostrzeliwani, musieli kryć się w przydrożnym rowie. Ostatecznie trafzli wprost na poczet mjra Piaseckiego. Za nimi, nie czekajšc na odpowiedŸ Po- laków, szła kilkusetosobowa grupa kapitulujšcych Rosjan. Autor relacji ro- syjskiej napisał z goryczš: "Częœć małodusznych wywiesiła białš płachtę i posłała jako parlamentariuszy dwóch wziętych uprzednio polskich kawale- rzystów. Inni woleli zginšć raczej w błocie, umykajšc na nie jak kto mógł konno lub pieszo. Tak jak z poprzedniej grupy wielu znalazło tutaj wieczny spoczynek bšdŸ tonšc w grzęzawisku, bšdŸ od kul nieprzyjacielskich."'5 Kiedy 7 p.uł. brał do niewoli głównš kolumnę i ostrzeliwał uciekajšcych przez bagna dowódców i komisarzy, szwadron mjra Słonińskiego osišgnšł wieœ Żuki. Pod wioskš znaleziono ugrzęzłe w błocie działa. #zięto też sporo j#ńców. Na północ od Daszy spotkano oddział ppor. Kowalczewskiego, któ- ry nie zdšżył wzišć udziahi w bitwie. 3 i 7 p.uł. zdobyły łšcznie 14 dział z jaszczami i zaprzęgami,14 ciężkich karabinów maszynowych, dużš iloœć podwód i około czterystu jeńców. Kil- ltudziesięciu uciekinierów z pola bitwy przyprowadził wieczorem 1 szwadron 7 p.uł.; oddział ten wykonał około 40-to kilometrowy marsz, bezskutecznie poszukujšc dwóch dział z taborem. Polacy w starciu pod Kleszczelami stra- cili jednego rannego ułana i kilka koni (7 p.uł.) od ognia artylerii. QDieczorem 3 p.uł. przetransportował całš zdobycz spod Kleszczel do Czeremchy. Napłynęły też meldunki do 16 p.uł. Łšcznie brygada zdobyła 36 23 działa lekkie i 12 ciężkich,14 ciężkich karabinów maszynowych, kilkaset wozów taborowych, wiele rozmaitego sprzętu wojskowego oraz około 900 jeńców. Iloœć zdobyczy oszołomiła zwycięzców. Starania aby jš zabezpie- czyć, uniemożliwiły planowany wymarsz do Narwii jeszcze tego samego wieczoru. #yruszono dopiero nazajutrz o godz. 7-ej rano. Na szczęœcie dwunastogodzinne opóŸnienie brygady nie spowodowało żadnych komplika- cji na froncie. # rezultacie walk stoczonych na odcinku Mielejczyce - Kleszczele Grupa Uderzeniowa Artylerii przestała ismieć. Rosjanie utracili cały sprzęt, tabóry, 49 dowódeów,1613 szeregowych i 1441 koni. Silna kolumna -legła zagładzie w starciu z niewielkimi oddziałami przeciwnika. Siły polskie zaan- gażowane bezpoœrednio w bitwie wynosiły: 3 p.uł. - 1 szwadron - ok. 90 szab‚l 7 p.uł. - 2 szwadrony - ok. 160 szabel, 2 ckm 16 p.uł. - 4 szwadrony - ok. 250 szabel, 4 ckm Razem 7 szwadronów, 500 szabel, 6 ckm Bitwie pod Mielejczycami wiele miejsca poœwięcał komunikat Sztabu Generalnego DPojsk Polskich z 21 sierpnia 1920 roku: "# rejonie Mielejczyc, na północny zachód od #ysokolitewska, IV-ta bry- gada jazdy napotkała grupę nieprzyjacielskiej ciężkiej artylerii, która według zeznań jeńców była przeznaczona do ostrzeliwania #arszawy. Grupę tę sza- rżš konnš zupełnie rozbito, zdobywajšc 22 ciężkiego kalibru działa i przeszło 100 wozów. DPzięto przyteni kilkuset jeńców.:lb t# okresie międzywojennym Mielejczyce zaliczono do rzędu najwięk- szych, najbardziej spektakularnych sukcesów kawalerii polskiej w wojnie 1920 roku. #ymieniano je jako przykład zwycięstwa oddziałów niewielkich lecz sprawnie dowodzonych, pełnych wiary w powodzenie walki, nad silnym ale zdemoralizowanym przeciwnikiem. Przypisy ' Kurier t#arszawski" z 16 VIII 1920 roku z EQishoQat Polshi do Narodu, (w:) Kazimierz #. Kumaniecki, Odbudozva Qaństzaozvoœci Qolskiej, t#arszawa-Kraków 1924 r., s. 287 3 Tadeusz Bobrownicki-Libchen, Bój Qod Mielejczycami i Czeremchš, DPar- szawa 1931, s. 14 4 K. Kumaniceki, op. cit., s. 278 5 Studia taktyczne z historii zvojen Qolskich, t. 13, #arszawa 1934 r., s. 430 6 Q# "zdobytej" przez bolszewików DParszawie, "Robotnik" z 24 VIůII 1920 roku # A. Borkiewicz, St. Grzegorczyk, tX#alki 1 QQ Legionózci o Białystoh na tle bitzuy zvarszaz#shiej zv 1920 rohu, Białystok 1936, s.17-18 s Janusz Sopoćko, Mój Qluton, t#arszawa 1937 s.118-119 9 Studia tahtyczne z historii zvojen Qolskich, op.cit., s. 667 lo Józef Smoleński, Marian DP. Żebrowski, Księga dziejózu 7 Pułhu Ułanózv Lubelskich im. Generała Kazimierza Sosnkozuskiego, Londyn 1969, s.199 1# T. Bobrowinicki-Libchen, op. cit., s. 9 '2 Tamże, s. 9-10 1% Tłumaczenie artykułu t Dołczanieckiego, CAt#, relacje, sygn. 400. 2190.1., s. 5-6 #4 Tamże, s. 7 15 Relacja Celestyna Kańskiego, CADV, relacje, sygn. 400.2190. #6 Komunikat sztabu jeneralnego wojsk polskich z dnia 21-go sierpnia, (w:) K. Kumaniecki, op. cit., s. 338 MUZEUM NIEPODLEGŁOŒCI w Warszawie prowadzi dystrybucję ksišżek o tematyce historycznej oraz z zakresu edukacji poprzez sztukę. Oferujemy zainteresowanym osobom możliwoœć uzyskania dodatkowego zarobku w ramach współpracy z instytucjami wy- dawniczymi z całego kraju. Bliższe informacje: tel. 27-96-43 lub 26-90-91 /92 w. t2 MUZEUM NIEPO#LEG#OŒCI Kolekcja Pami#ci Józefa Pi#sudskiego 00-240 WARSZAWA AL. SOLIDARNOŒCI 62 tel. 27 96 43 Tax 27 03 23 MUZEUM NIEPODLEGŁOŒCI gromadzi pamištki zwišzane z czy- nem# i legendš Józefa Piłsudskiego, a także dotyczšce osób i orga- nizacji zaangażowanych w działalnoœć niepodległoœciowš (w kraju i na emigracji): l dzieła sztuki l realia historyczne (broń, mund#ry, sztandary itp.) l medale, odznaczenia i odznaki l dokumenty, plany i mapy # okolicznoœciowe wydawnictwa l fotografie, karty i znaczki pocztowe, W sprawie przekazywania pamištek do zbiorów można kontakto- wać się z Muzeum telefonicznie (tel. 27-96-43, 26-90-91/92 w. 17 lub 628-11-03), osobiœcie lub korespondencyjnie. Wpłaty wspomagajšce Kolekcję (zakupy i konserwacja muzealiów) prosimy przekazywać na konto: Muzeum Niepodległoœci w Warszawie - Fundusz Kolekcji Józefa Piłsudskiego, PBK IX O/W-wa Nr 370031-796017-131