BIBLIOTEKA NARODOWA Seria Ii PLUTARCH Z CHERONEI ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW PRZEŁOŻYŁ MIECZYSŁAW BROŻEK Adiunkt Uniw. Jagiell. WSTĘPEM OPATRZYŁ TADEUSZ SINKO Zakład im. Osollińskich Wydanie trzecie Wrocław 1953 r. Pierwsze wydanie Kraków 1921 r. WSTĘP Grecja w I wieku n. e. Wolność Grecji ogłoszona uroczyście w r. 196 przez' zwycięskich w dru- giej wojnie macedońskiej Rzymian skończyła się w pół wieku później (146) na ruinach Koryntu, głównego miasta w Związku Achajskim, ostatniej ostoi niepodległości greckiej. Ze spadku po tym Związku nie utworzyli Rzymianie na razie osobnej prowincji, lecz jako Achaję wraz z resztą Grecji oddali pod zarząd namiestnika nowej od r. 148 prowincji, Macedonii. Na Peloponezie zostawili nie- podległość i dawny ustrój Sparcie, a 18 nadbrzeż- nych miast lakońskich zorganizowali w samodzielny związek. Inne miasta Peloponezu i reszty Grecji za- chowały wprawdzie oficjalnie wolność, a raczej lo- kalną autonomię, ale poddane były kontroli namiest- nika macedońskiego, o ile nie zostały uznane za nie- zależnych sprzymierzeńców narodu rzymskiego. Do takich cwitates liherae et foederatae należały prócz Sparty Ateny (z należącymi do nich wyspami), do liberae w Beocji Tanagra, Tespie, Plateje, w Focydzie Y\f GRECJA W I WIEKU PRZED N. E. Delfy, Abae, Elateja, w Lokrydzie Amfissa. Były to po zburzeniu Koryntu największe (przeciętnie 10- tysięczne) miasta opustoszałej i wyludnionej Grecji. Zachowały one ustrój ojczysty, przeważnie umiarko- wanie demokratyczny, oparty od czasów macedoń- skich na warstwach posiadających ziemię, zachowały niewolników i czynszowe nieruchomości w mieście i nie okazywały tendencyj rozwojowych, nie rosły, '\- lecz raczej malały, kurczyły się z powodu wylud- nienia. Już w połowie II w. przed n. e. historyk Polibiusz zanotował, że za jego czasów Grecy unikają mał- żeństw i potomstwa, co wpływa na zmniejszenie się liczby obywateli, choć ani wielkie wojny, ani zarazy nie nawiedziły kraju. Ale i te plagi przyszły, przede wszystkim wielka wojna w związku z wystąpieniem przeciw Rzymianom króla Paflagonii Mitrydatesa, który w r. 88 wezwał do zrzucenia jarzma rzym- skiego najpierw Greków w Azji Mn. i na wyspach, potem i na kontynencie, dokąd wyprawił armię pod wodzą Archealosa. Poparli go Spartanie, Achajowie, Beoci a przede wszystkim Ateńczycy. Przeciw nim zwrócił się najpierw przybywający do Grecji na wiosnę roku 87 z trzydziestotysięczną armią Sulla, obiegł Ateny i po kilkumiesięcznym oblężeniu zdo- był szturmem wygłodniałe miasto (l marca 86). Tyl- ko dla sławy dawnych Aten darowano życie niedo-' bitkom i uszanowano zabytkową architekturę (jedy- nie port Pireus został gruntownie zburzony); inne skarby sztuki i nauki (bibliotekę Arystotelesa i Teo- WYLUDNIENIE GRECJI W I WIEKU N. E. V frasta) posłał Sulla do Rzymu. Klęska Archealosa pod Cheroneą, a drugiego wodza przysłanego przez Mitrydatesa z nowym wojskiem pod Orchomenos (w jesieni 86) pogrzebała też ostatnie nadzieje wy- zwolenia Greków. Dwudziestoletnia wojna domowa w Rzymie roz- strzygnęła się po trzykroć na ziemiach greckich: Farsalus w Tesalii (czerwiec 48, Cezar bije Pompę-- ]usza), Filippi w Macedonii (41, Antoniusz i Oktawian pokonują morderców Cezara, Brutusa i Kasjusza), Akcjum w Akarnanii nad zatoką Ambracyjską (2 września 31 r., Oktawian zwycięża Antoniusza), to trzy główne stacje niszczenia Grecji przez przemarsze wojsk, kwaterunki, kontrybucje. Zniszczenie i wy- ludnienie kraju było takie, że według świadectwa Plutarcha (De defectu oraculorum 8) odnoszącego się do końca I w. n. e. cała Grecja nie mogłaby spośród zamożniejszych obywateli (niby z drugiej klasy ma- jątkowej Klistenesa w Atenach) wystawić 3.000 cięż- kozbrojnych, choć niegdyś sama Megara, najmniejsze z państw greckich, takiego kontyngentu dostarczyła do bitwy pod Platejami (r. 479). Pireus był za Augusta małą wioską z kilku domami, odwiedzaną przez tu- rystów z powodu starych fresków w opuszczonych świątyniach, a Teby, jak i inne stare miasta w Beocji (z wyjątkiem Tanagry i Tespiów), dużymi wsiami. Charakterystyczny dla wielu małych miast prowin- cjonalnych ok. r. 100 n. e. jest chyba taki obrazek z Eubei (należącej częściowo do Aten), w Mowie eubeyskiej (OT, 7) Diona z Prusy: „Przed bramami VI KOLONIE RZYMSKIE miasta grunta zdziczałe, zarosłe; w murach place przeważnie zasiane lub zamienione na pastwiska. W gimnazjum miejskim się orze, na rynku pasie się bydło". Pauzaniasza Przewodnik po Helladzie, napisany pod koniec panowania M. Aurelego, jest głównie przewodnikiem po ruinach dawnej świet- ności. Tak nędznie wyglądała Grecja pod koniec ,,złotego wieku" ludzkości, sławionego ok. r. 154' przez sofistę Eliusza Arystydesa (Pochwała Rzymu, or. 26 K) jako skutek pokoju Augustowego (Pax Augusta). To, co na tym cmentarzysku greckim dźwigało się z ruin, było przeważnie dziełem Rzymian. Cezar za- łożył w r. 46 jako kolonię rzymską nowy Korynt (colonza laus lulia Corinthus), Oktawian w r. 30 \ w pobliżu Akcjum kolonię rzymską Nikopolis, a w północno-zachodniej Achai port Patraj (colonia Julia Aroe Patrensis). Patraj zastąpiły Nauplię .i zu- pełnie zaniedbany port Argos. Te trzy kolonie rzym- skie zhellenizowały się bardzo'szybko i rozwijały się gwałtownie, bogacąc kupców i bankierów nie tylko rzymskich ale i greckich i zatrudniając prócz nie- wolników bardzo wielu wolnych rzemieślników i wy- -robników. August otaczał opieką całą Achaję (jak nazwano usamodzielnioną prowincję obejmującą Pe- loponez i Grecję środkową), zwłaszcza Ateny, a dla stworzenia pozorów jedności prowincji, rozbitej na autonomiczne miasta i miasteczka, zorganizował na nowo starą Amfiktionię delficką. Włączywszy do niej ACHAJA VII Epir i Macedonię, przyznał wpływ na zarząd mająt- ków świątyni Apollona i dozór nad kultem wraz z igrzyskami pytyjskimi (bo do tego ograniczała się władza amfiktionów) prócz Delf i jeżyków — Ateń- czykom i Nikopolitanom. Ożywienie dawnych igrzysk ogólnogreckich (w Olimpii, Delfach, Nemei i na Istmie) czy lokal- nych (np. podczas Panatenajów) i nowych (np. Pan- helleniów wprowadzonych przez Hadriana w Ate- nach) i popieranie ich przez cesarzy (pierwszym rzymskim zwycięzcą olimpijskim za Augusta był młody Tyberiusz, późniejszy cesarz) nie było wpraw- dzie specjalnością grecką, bo rozciągało się na całe imperium, ale w Grecji stanowiło główną troskę autonomicznych rządów, chociaż rozpowszechnienie sportu nie łączyło się teraz z pielęgnowaniem kul- tury fizycznej u przyszłych żołnierzy. Prowincja Achaja, która posiadała najwięcej atletów i bokse- rów, dostarczała najmniej żołnierzy do armii rzym- skiej; nie uwzględniano jej prawie przy rekrutacji bądź z powodu lichej kondycji fizycznej chłopów greckich, bądź z powodu niechęci do elementu grec- kiego w armii. Dostęp do cywilnej służby państwo- wej utrudniała Grekom nieznajomość łaciny i niechęć do jej uczenia się; urzędowe kariery wyzwoleńców greckich na dworze cesarza Klaudiusza stanowią wy- jątek, a rozporządzenie Klaudiusza, by Grekom nie rozumiejącym łaciny odebrać obywatelstwo, było pomysłem dziwaka, nie mającym praktycznego zna- czenia w państwie dwujęzycznym. Wybrykiem Ne- RZĄDY RZYMSKIE rona było ogłoszenie przez niego w r. 66 w Koryncie podczas igrzysk istmijskich niepodległości całej Grecji, zwolnionej od panowania rzymskiego, re- prezentowanego przez namiestnika, i od podatków — na równi z Italikami. Proklamacja ta wywołała w rozmaitych stronach rozruchy i bijatyki, póki już po kilku miesiącach Wespazjan nie przywrócił daw- nego ustroju prowincjonalnego, oświadczając przy tym, że Grecy oduczyli się życia w wolności. Przekonał się był o tym już August, który widział się zmuszonym zakazać Radzie ateńskiej bezwstyd- nego handlowania prawem obywatelstwa tudzież pomnikami i dyplomami honorowymi dla rozmaitych bogatych ,,dobroczyńców". Pustki w kasie rządowej łatano nawet sprzedawaniem części ,,państwa" ateń- skiego, mianowicie drobnych wysp, między innymi Salaminy. Odkupił ją od prywatnego nabywcy Juliusz Nikanor i oddał Ateńczykom, którzy za to nazwali go w dekrecie dziękczynnym ,,nowym Temistoklesem" (jako że ten odniósł niegdyś sławne zwycięstwo pod Salaminą), a ponieważ pisywał jakieś wiersze, doda- no mu przydomek ,,nowego Homera". Nie brakło też w ówczesnych Atenach rozruchów głodnego ludu, a urzędnik, który z ramienia Senatu rzymskiego za- rządzał całą Achają, nie umiał im zapobiec. Dlatego świetny administrator, jakim był Tyberiusz, wziął Macedonię i Achaję pod zarząd cesarski, ale cesarz Klaudiusz przywrócił dawną administrację prowincji senatorskiej. Była ona bardzo liberalna i tolerowała łączenie się'drobnych miast w związki. Słyszymy np. WZROST SAMOPOCZUCIA GREKÓW IX o związku Beotów obejmującym także małe miejsco- wości na północ od Beocji i wyspę Eubeję. Znaczenie ich było głównie kultowe, jak dawniej w nabożeń- stwach rodowych i gminnych. W niejednym miasteczku prowincjonalnym, które z powodu ubóstwa nie mogło sobie pozwolić na zbytki wielkomiejskie, zachowały się staroświeckie obyczaje. Do miast prowincjonalnych należały i ówczesne Ateny. Oto jak satyryk Lucjan (Lukianos) z syryj- skich Samosat porównywa (w Nigrinusie) życie w Rzymie z życiem w Atenach: tam krępujące przy- jęcia, uciążliwa wygoda wśród tłumów służby, smut-. ne następstwa rozpusty, męki ambicji, wszystko w nadmiarze pełnym niepokoju; tu (w Atenach) wdzięk ubóstwa, swoboda rozmowy przyjacielskiej, wolny czas na rozkosze umysłowe, możliwość życia spokojnego i radosnego. „Jak byś mógł — pyta Grek przyjaciela z prowincji — opuścić światło słońca, Helladę, i jej szczęście i swobodę zamienić na ten tłok wielkomiejski?" Najlepsi Hellenowie nie chcieli się zamieniać z Rzymianami. Było to wynikiem wzmożonego samopoczucia Greków i ich zapatrzenia się w przeszłość. •*• II Wzrost poczucia narodowego Greków i ich ucieczka w wielką przeszłość. Co Horacy (Epist. II l) zwięźle wyraził w wierszu o zwyciężonej Grecji, która wzięła w niewolę nieokrzesanego zwycięzcę, to. obszernie X GRECKIE POCZUCIE WYŻSZOŚCI powtarzają autorzy greccy od końca I w. n. e., akcen- tując „lepszość" greckiej natury w porównaniu z resz- tą ludów państwa, a także z Rzymianami. Helleno- '' wie uważają się za właściwych twórców kultury , światowej, która w ręku Rzymian zwyrodniała w na- rzędzie rozkoszy i rozpusty. Nowopitagorejski kazno- ; dzieją, Apolloniusz z Tyan (w Kappadocji), wierzył, że proklamowanie wolności Grecji przez Nerona (w r, 66) odrodzi starogreckie charaktery i gniewał się na cofnięcie edyktu Nerona przez Wespazjana. ; Na Greków w Jonit i Lidii oburzał się o to, że przyj- mują rzymskie, barbarzyńskie imiona, a raz, zapo- minając o głoszonej przez siebie filantropii, zawołał: „Nie godzi się, aby jako barbarzyńcy doznawali na- szych względów". Dion z Prusy cieszył się, że nawet na kresach świata greckiego, nad Morzem Czarnym, znajduje grecką kulturę i grecki obyczaj, a w mowie 38 upomniał mieszkańców Nikodemii (w Bitynii), by nie dawali Rzymianom widowiska i powodu do radości ze swoich niezgod i sporów. Wspomnieliśmy już, że Lucjan (Nigrmus, 31) umieszcza pochwałę skromnych Aten na tle zepsucia Rzymian. Ton po- czucia wyższości nad Rzymianami utrzymuje się aż do w. IV, do Libaniosa i Juliana Apostaty, którzy wszędzie sławią greckość (hellenizm), a rzymskoś6- ignorują lub wprost odrzucają. Do wzrostu greckiego poczucia narodowego za An- toninów przyczyniło się złudzenie (podtrzymywane przez cesarzy rzymskich), że ówczesna Hellada jest dalszym ciągiem dawnej. Wszak życie miało ze- 2ŁUDZEN1A GREKÓW wnętrznię dawny wygląd. W małych gminach auto- nomicznych funkcjonowały urzędy i sądy pod sta- rymi nazwami i wśród starych formalności. Mimo mnóstwa rabunków popełnianych przez Rzymian na rzeźbach i obrazach greckich, jeszcze bardzo wiele dzieł sztuki z epoki klasycznej zdobiło rynki, portyki i świątynie. W tysiącach miejscowości greckich utrzy- mywały się stare kulty, w niektórych na nowo prze- i mawiały wyrocznie. Nowym blaskiem zajaśniały igrzyska, tak wskrzeszone, jak nowo zakładane przez cesarzy i miasta. Istniały też jeszcze kierowane przez Ateńczyków prastare misteria eleuzyńskie, przyjmo- wały cesarzy do grona wtajemniczonych — i rywa- lizowały skutecznie z wchodzącymi w modę misteria- mi orientalnymi. Jeszcze na rynku, w gimnazjum, w teatrze życie greckich mężów miało ten charakter publiczny, który je odróżnia od późniejszego bizan- tynizmu. Oddając się złudzeniu, że żyją w dalszym ciągu starej Hellady, Grecy nie widzieli, czy nie chcieli widzieć, że stare instytucje i zwyczaje są tylko pom- nikami i przeżytkami niepowrotnej wielkiej prze- szłości i utrzymują się nie własną siłą, lecz przywią- zaniem i przyzwyczajeniem wnuków niezdolnych już do znalezienia nowych ideałów i nowych form życia i sztuki. Zamiast wychowywać i kształcić nowe poko- lenie do życia współczesnego i przyszłości, zachowali Grecy w szkołach system retoryczny z końca republi- ki rzymskiej i początków cesarstwa, kiedy to szkolny- mi deklamacjami ogłuszano się i ogłupiano w nowej , g^ ^1^-$^ g-l^o^i^S S^;;|^^| -„A.feH°°11 ^,1 °a 1» nS •8 a.iri C 5 ^'y y w , •S-3 3 S •S'^n ^ " P -^ gl?-;-lI^H ^ S •te ^ % .?i a^l^ « .a rt 5? a ^ ^,'" ^ ^?"t.! ^> >, ^ ^-< 8- rt ^ ^ i i •r-» 0 - •'^ '•^ ^ ^ ^ ^-Ł< 'S ro 0 -M '" "^ ^ s -a •^ iS e ^^•^§ ^ ^ ^ -s •^ ^ ^ .1 a a ^ l •s. ^ ^ ' 1,^ s ^ ^ 1-M^' ilIliiIIimisNIi ^^-'p^taDfi'^^ ^^C;^"^Sd^&-^N 8^S|ts|^Hsn^U - l lii ^ l s l|i3 ^t r; s | ^ ^•.|iisJ ^|H^ ^.|&^ ^ ll^-lilstiii^lltl^i.. ^^asi^oS-sl.Si^lalg:^?,^^ it.i 11^ s; 1111-1 •i 11; ^ "g"n-o ll-lsiH^St^sl&a^-l-s.ll&^i Hilil^^ll^Pri^lll l^iiiH^illllIlii^^6. XVI WALKA ZE STYLEM A2JANSKIM m. i. czytamy, że niewykształcone i pozbawione sma- ku prowincje azjatyckie, jak Karia, Frygia i Myzja, wydały styl jakby „zatłuszczony, odpowiedni do ich grubych uszów", którego nigdy nie aprobowali są- siedni Rodyjczycy, tym mniej Grecy, zwłaszcza .Ateńczycy. Tej Asiatica dictio przeciwstawia on język i styl Demostenesa i Eschinesa, jedynie godnych na- śladowania; natomiast występuje przeciw jednostron- nym naśladowcom prostego, bezozdobnego stylu Li- zjasza, jako rzekomo prawdziwie attyekiego, i zwal- cza tych rzymskich „attyków". Walkę z ,,azjatami'" prowadził dalej (od połowy I w. przed n. e.) w Rzymie (po grecku) w pismach retorycznych Cecyliusz z Kale Akte (na Sycylii) a trochę później autor dzieł histo- rycznych, retorycznych i estetycznych, żyjący w Rzy- mie Dionizjusz z Halikarnasu (w Karii). Rozstrzyg- nęła się ona na korzyść attycystów już pod koniec panowania Augusta w ten sposób, że w języku obo- wiązuje stary (tj. sprzed kojne) dialekt attycki, styl zaś tylko u surowych attycystów wzoruje się na periodach Demostenesa i Isokratesa, gdy inni z azja- nistami rozbijają period na drobne, skaczące zdańka, które recytują na pół śpiewnie. Stylu tego uczyła się młodzież u retorów, których szkoły poprzedzone elementarną nauką u gramatyka stały się jedynymi zakładami średniego i wyższego wykształcenia. Uważając się za jedynych nauczycieli mądrości (sophia) nazywali się owi retorowie mędr- cateSi^sophistai), mianem, które od czasów Sokratesa .'i-'Platona miało pogardliwe znaczenie handlującego SOFIŚCI XVII wiedzą mędrka (takie też znaczenie ma u Plutarcha i Diona z Prusy), ale w opinii publicznej było tytułem „najdostojniejszym i powszechną czcią otaczanym". Deklamacje ówczesnych sofistów zastępowały przed- stawienia teatralne, a historyczne ich tematy z wiel- kiej przeszłości helleńskiej odpowiadały owemu zapa- trzeniu się w przeszłość i odwróceniu od współczes- ności, o której poprzednio wspomnieliśmy. Wpraw- dzie Plutarch, zmarły ok. r. 130 n. e., nie doczekał się JUŻ na j bujniejszego rozkwitu sofistyki za Antoninów, ale za młodu sam jeździł po świecie z mowami po- pisowymi, póki nie wzgardził poczynającą się sofi- styką i nie został filozofem. Od młodości zaś po- dzielał sofistyczne zapatrzenie się w przeszłość ma- jącą być wzorem dla teraźniejszości, a właściwie będącą ucieczką przed nią, jak to zwykle bywa u klas /„zstępujących". IV Życie i pisma Plutarcha. Ojczyzną Plutarcha była Beocja, której wilgotnemu i mglistemu powietrzu starożytni przypisywali pewną ociężałość a nawet tępotę mieszkańców. W rzeczywistości byli to ludzie trzeźwi i praktyczni, a ten ich charakter zaznaczył się już w pierwszym poecie beockim, Hezj odzie (ok. 700 przed n. e.), sławiącym pracę i — pobożność. Dopiero we dwa wieki po Hezjodzie wyda^^Beon^^.S./'' drugą sławę literacką. Był nią wszechgreĆH^I^a arystokratyczny, Pindar z Teb, częściej przez j BiM. Nur. Ser. TT, Nr •S (PIntarch: %3fe(0»aflŁycłl łączowa XVIII z.^^ -_ sławionych niż inne miasta greckie; trzecią stał się dopiero po przeszło półtysiącleciu prozaik Plutarch. "Urodził się on za panowania cesarza Klaudiusza (ok. r. 50) w zachodnim zakątku Beocji, blisko wą- wozów prowadzących do Delf, w miasteczku Chero- nei, sławnym z nieszczęśliwych dla wolności grec- kie] bitew z r. 338 i 86. *Jego zamożna rodzina pro- wincjonalna (opowiada o członkach jej trzech gene- racyj dosyć dużo) mieszkająca w Cheronei, a posia- dająca w pobliżu posiadłość ziemską uprawianą przez niewolników, odznaczała się wielką kulturalnością, a Plutarch przez całe życie pamiętał mądre rozmowy dziadka i ojca wśród grona światłych sąsiadów. Do- rastającego młodzieńca wysłała rodzina na wyższe studia do niedalekich Aten, gdzie głównym jego mistrzem był nieznany bliżej Ammonios, pochodzący podobno z Aleksandrii, filozof eklektyczny z prze- ; wagą platonizmu. Nie ograniczał się on widocznie do sali wykładowej,' skoro Ateńczycy obdarzyli go swo- im obywatelstwem, wybrali na niewojskową władzę stratega, a po trzykroć na urząd archonta. Jemu to zawdzięczał Plutarch swój eklektyzm, zabarwiony , zrazu sceptycznymi tradycjami Akademii, z prze- wagą platonizmu, co mu pozwalało uważać się za platonika na równi z takimi platonikami II w. n. e., ^. jak Gajus, Albinus, Apulejusz, Maksymus z Tyru. Może także pociąg do praktycznej polityki i czynnego w niej .udziału obudził w nim przykład Ammoniosa. 1^, Wreg|Scie musiał ten filozof być znawcą starożytności ^ delfickich i kultu Apollona, skoro w r. 66 zwiedza- ^^-\ XIX MŁODOŚĆ jącego Delfy cesarza Nerona on właśnie z polecenia amfiktionów oprowadzał po tamtejszych zabytkach. Na ową uroczystość towarzyszył mu młody Plutarch (miał wtedy ok. 16 lat), który potem przez całe życie utrzymywał przyjazne stosunki z kapłanami i ka- płankami delfickimi. Po kilku latach studiów, głów- nie filozoficznych w Atenach, wyjechał na dalszą naukę do Aleksandrii, gdzie jednak nie zatrzymał się dłużej. Może ciągnęła go do Aten chęć dalszego kształcenia się w wymowie. W każdym razie przez całe życie zaglądał z Cheronei do Aten, by korzystać ,z. ich bibliotek, podówczas (według świadectwa Eliu- sza Arystydesa) najbogatszych na świecie. Podczas jednego pobytu, chyba już po trzydziestce, otrzymał prawo obywatelstwa ateńskiego w gminie leontyj- skiej. Nim jednak osiadł na stałe w Cheronei i ożenił się w 30 roku życia z Timokseną, odbył kilkuletnią pod- - róż po świecie jako wędrowny mówca popisowy, nie sofista, bo tym zawodem i tytułem gardził, lecz fi- lozof. Do tycn młodzieńczych deklamacyj zaliczamy , pochwałę Ateńczyków (Czy Ateńczycy byli slawniej- si w wojnie, czy w naukach i sztukach) i pochwałę Aleksandra W. (O szczęściu czy dzielności Aleksan-. drą). Pochwała Rzymian (O szczęściu Rzymian) oka- zuje już tyle znajomości historii rzymskiej, że mu- siała być wypowiedziana po dłuższym pobycie w Rzy- mie. Zresztą deklamacje na tematy historyczne na- leżały u niego do wyjątków. Częściej deklamował na tematy niby fizykalne, np- Co jest pożyteczniejsze: 2* XX PLUTABCH W RZYMIE woda czy ogień?, a najczęściej na tematy moralne. W tym zakresie można odróżnić szereg deklamacyj a raczej kazań (diatryb) młodzieńczych (np. Które cierpienia są gorsze: duszy czy ciała?, O cnocie i nie- prawości, O zawiści i nienawiści) od pisemnych porad „lekarza dusz", jak: O wścibskości, O gadatliwości, O zbytniej nieśmiałości, O zabobonności. Kilka z nich dedykował dostojnym przyjacio- . łom rzymskim, pozyskanym w Rzymie, dokąd go wysłali Cheronejczycy w poselstwie do cesarza We- spazjana. W stolicy świata deklamował publicznie na tematy historyczne, przyrodnicze, filozoficzne i moralne i pozawierał znajomości i przyjaźnie z wie- loma wybitnymi osobistościami interesującymi się filozofią i literaturą, z którymi później prowadził korespondencję. Zetknął się tam także z odradzają- cym się od I w. przed n. e. nowopitagoreizmem i tę nowinkę propagował potem w zakresie wegetaria- nizmu w Cheronei w czterech utworach, pisanych po 50 roku życia (O mięsożerstwie, O przebiegłości zwierząt, O tym, że zwierzęta mają rozum, O miłości potomstwa u zwierząt). Głównie jednak interesowała go historia rzymska, a przede wszystkim instytucje rzymskie. Dla ich poznania musiał sięgnąć do źródeł pisanych po łacinie i w tym celu nauczył się tyle ła- ciny, że mógł korzystać z rzymskich historyków, jak Warron, Korneliusz Nepos i Liwiusz; ale Cyceron a tym. bardziej poeci rzymscy byli dlań niedostępni. „Wielkie imię Romy, napełniające sławą cały świat" znalazło potężny oddźwięk w duszy Plutarcha. XXI NAUCZYCIEL I URZĘDNIK Uległ on jego czarowi, jak poprzednio Polibiusz, Dionizjusz z Halikarnasu, Strabon i inni pisarze grec- cy. Gdy się zastanawiał nad tym, co doprowadziło Rzym do światowej potęgi, znalazł tajemnicę jego powodzenia w „cnocie rzymskiej" (uirtus Romana), ale i w opatrzności boskiej, która chciała zapewnić światu pokój i szczęście. Tego właśnie pokoju rzym- skiego (paa; Romana) był on najgorętszym chwalcą. Dobrowolne oddanie się Rzymian greckiej kulturze słodziło mu stratę politycznej niepodległości Hellady. Przytaczając sąd jakiegoś Rzymianina, że ostatnim Hellenem był Filopojmen (Philop. l), nie podzielał tego sądu, a za to powtarzał za Filopojmenem (tam- że 17), że nie jest rzeczą patrioty greckiego przy- spieszać koniec Grecji. On sam, jako szczery patriota grecki, nie chciał wierzyć w możliwość tego końca i na równi z innymi patriotami, jak Apoloniusz z Tyan, pracował nad moralnym i religijnym odro- dzeniem swej ojczyzny. Pracę tę zaczął od własnej rodziny, kształcąc synów w filozofii, i od miasta rodzinnego. Porzuciwszy ka- rierę wędrownego kaznodziei, osiadł na stałe w Che- ronei i poświęcił jej swą mądrość, nie tylko jako nauczyciel, lecz także jako urzędnik — powiedzieli- byśmy miejski, magistracki. „Śmieją się ze mnie przybysze, kiedy widzą, że zajmuję się porządkiem w ulicach, lecz przychodzi mi w pomoc powiedzenie Antystenesa [cynika], który komuś dziwiącemu się, • że sam niesie z targowicy solone ryby, rzekł: dla . ciebie. Otóż i ja, gdy mi wyrzucają, że stoję przy XXII WYKŁADY I PISMA odmierzaniu cegieł, przy zwożeniu kamieni i wapna, odpowiadam: Nie dla siebie w tym gospodaruję, lecz dla ojczyzny". W uznaniu tej pracy społecznej współ- obywatele wybrali go naczelnikiem Rady miejskiej (z tytułem archonta). Dla wykształcenia dorastających synów zorganizo- wał u siebie rodzaj akademii, otwartej także dla in- nych młodzieńców z Beoeji i z dalszych stron. Czytał z nimi i objaśniał pisma Platona, odpowiadał na py- tania w najrozmaitszych sprawach naukowych (cza- sami i rolniczych, ale tylko w zakresie botaniki) i etycznych, a przede wszystkim wykładał. Niektóre z tych wykładów opracowywał literacko i wydawał. Tu należą pisma pedagogiczne (np. Jak trzeba korzystać z wykładów, Jak młodzieniec powi- nien czytać poetów, rzecz O wychowaniu dzieci nie pochodzi od niego), krytyczne (np. O Homerze, znane tylko z fragmentów, O zlośliwości Herodota, Porównanie Arystofanesa z Menandrem), e g z e g e- t y c z n e (np. O stworzeniu duszy w Timajosie) i polemiki z epikurejczykami i stoikami. By swym uczniom dać wykształcenie nie tylko literackie i filozoficzne, lecz także retoryczne, wskrzesił Plu- tarch po 50 roku życia swe deklamacje popisowe i prócz czterech pisemek nowopitagorejskich skom- ponował szereg dialogów, poniekąd nowelistycznych, jak Uczta siedmiu mędrców, Dajmonion Sokratesa, encyklopedyczne Rozmowy biesiadne. Nie zapominał też o życiu rodzinnym, pisząc w formie listu do zna- jomych młodożeńców Rady małżeńskie, do żony po XXIII PISMA PYTYJSKłS Ale inni (tzn. dwaj współwodzowie ze swymi cel- tyckimi i germańskimi drużynami), wzmocnieni już- mnogością powstańców i snujący wielkie zamiary' (mega phronountes), nie posłuchali go, lecz napadali na miejscowości italskie i niszczyli je. Wtedy dopiero senat już nie tylko zaniepokoił się niegodnym i haniebnym powstaniem (ocena senatu), lecz poczuł strach przed niebezpieczeństwem i wypra- wił obu konsulów (z r. 72), oczywiście z legionami, jak „na jedną z najtrudniejszych i największych wojen". Jeden z konsulów zaskoczył Germanów, którzy odłą- czyli się od Spartaka, i wyciął ich w pień, drugi wielką siłą otoczył Spartaka, lecz ten pobił jego podkomendnych i zabrał im tabory. W drodze ku Alpom zastąpił mu drogę namiestnik Galii Nadpadań- skiej, lecz zwyciężony, poniósłszy wielkie straty, uciekł. Na wiadomość o tym rozgniewany senat roz- kazał konsulom siedzieć cicho (tj. pozbawił ich do- wództwa w tej wojnie), a wodzem mianował Kras- susa. Ten zajął stanowisko na granicy Picenum, aby tam zagrodzić drogę Spartakowi, a legata Mumiusza wyprawił z dwoma legionami, by prowadził walkę podjazdową na tyłach maszerującego Spartaka, lecz nie wdawał się w żadną bitwę. Mumiusz nie po- słuchał, bitwę stoczył i przegrał. Niedobitków, którzy porzuciwszy w ucieczce broń przybyli do obozu, Krassus kazał zdziesiątkować. Plutarch krytykuje ten dawno zarzucony rodzaj kary, nazywając ją hanieb- ną, a nadto taką, przy której wykonywaniu na oczach XXXVIII PROBLEM NIEWOLNICTWA wojska dzieje się wiele rzeczy budzących grozę i przygnębienie. Jest to jedyna uczuciowa reakcja autora przy do- tychczasowym opisie wojny spartakijskiej. O postę- powaniu zbuntowanych mas niewolniczych i chłop- skich milczy; notuje tylko spokojnie (ale z wewnętrz- nym zadowoleniem) jedno po drugim zwycięstwo od- noszone przez Spartaka, jedną po drugiej klęskę Rzymian, aż do podjęcia ofensywy przez Krassusa. Spartak cofał się przed nim aż do cieśniny mesyń- skiej i porozumiał się ze spotkanymi tam korsarzami cylickimi co do przewiezienia 2 tysięcy wojska na Sycylię, gdzie zamierzał rozdmuchać na nowo po- wstanie niewolników ugaszone niedawno (w r. 101) po 3-letnim panowaniu „króla" Salwiusza i Athe- niona. Gdy korsarze otrzymawszy naprzód zapłatę uciekli, Spartak wycofał się na półwysep regiński, gdzie go od dalszego lądu odciął Krassus za pomocą głębokiego rowu i silnego muru. Spartak z początku nie dbał o te roboty i lekceważył je, ale gdy mu w obozie zabrakło żywności, kazał zasypać w ciem- nej nocy zimowej część rowu i z trzecią częścią woj- ska wydostał się na zewnątrz. Krassus liczył się przez chwilę z tym, że Spartak mógłby ruszyć na Rzym, ale uspokoił się, gdy spostrzegł, że duża część wojska opuściła zwycięskiego dotąd wodza powstań- ców i rozbiła osobny obóz nad jeziorem w Lukanii. Na tę grupę uderzył wódz rzymski i odepchnął ją od jeziora, ale nie udało mu się jej zniszczyć, gdyż nagłe pojawienie się Spartaka zahamowało pościg. XXXIX ROZBICIE SPARTAKA Tu (rozdz. 11, 3) Plutarch wtrąca uwagę, że Krassus już przedtem pisał do senatu, by na tę wojnę z nie- wolnikami przysłano Lukullusa z Tracji (gdzie to- czyła się wojna mitry datę j ska) i Pompejusza z Hisz- panii (gdzie tłumił powstanie Sertoriusza), ale teraz postanowił sam ją rozstrzygnąć i dokończyć, by triumf nie przypadł któremu z tamtych. Więc zdecy- dował się najpierw załatwić się z owymi secesjonista- mi w Lukanii i wyprawił przeciw nim sześć tysięcy wojska, które w tajemnicy przed nieprzyjacielem zajęło wzgórze dominujące nad obozem secesjonistów. Gdy jakieś dwie kobiety uwiadomiły o tym powstań- ców i ci zagrozili Rzymianom na wzgórzu, Krassus pośpieszył im z główną siłą na pomoc. Stoczono bit- wę „najgwałtowniejszą ze wszystkich" (dotychcza- sowych w tym powstaniu). O męstwie 12 tysięcy po- ległych powstańców wspomnieliśmy poprzednio. O sa- mym Spartaku pisze Plutarch (22, 6): „Po klęsce tej grupy Spartak cofnął się ze swoimi ku górom Pete- lińskim. Trop w trop szli za nim dwaj podkomendni Krassusa. Gdy Spartak zwrócił się nagle przeciw nim, powstał wśród Rzymian wielki popłoch, tak że z trudem uratowali się ucieczką, unosząc z sobą ran- nego kwestora. To powodzenie zgubiło Spartaka, gdyż zbiegowie [zasilający jego szeregi] wzbili się w pychę, tak że nie chcieli już unikać bitwy i nie słuchając dowódców, w marszu otoczyli ich z bronią w ręku i zmusili do tego, by ich z powrotem prowadzili przez Lukanię przeciw Rzymianom. Tego tylko chciał Kras- sus, któremu doniesiono o zbliżaniu się Pompejusza; XL , SIŁA POWSTAŃCÓW ten bowiem zdaniem opinii w Rzymie miał stoczyć rozstrzygającą bitwę i zakończyć tę wojnę. „Dążąc do spiesznego rozstrzygnięcia Krassus zajął stano- '- wisko 'naprzeciwko nieprzyjaciół i kazał kopać rów. Ku pracującym przy tym żołnierzom doskakiwali niewolnicy i wszczynali walkę. Gdy jednym i drugim przybywało coraz więcej posiłków, Spartak ujrzał się zmuszonym do wyprowadzenia całego wojska na bo- jowy front. Jako wodzowi przyprowadzono konia, ale on dobył miecza i przebił go mówiąc, że w ra- zie zwycięstwa będzie miał wiele pięknych koni nie- przyjaciół, w wypadku zaś klęski nie potrzebuje żad- nego. Potem przepychając się przez gęste szyki i rany szukał starcia z Krassusem, ale go nie dosięgną!, a zabił tylko dwóch oficerów, którzy się.z nim starli. Gdy wreszcie jego najbliżsi uciekli, on sam nie ustę- pując walczył z otaczającym go tłumem, aż został rozsiekany". Niedobitków spartakowskich wyciął w pień przybywający z Hiszpanii Pompejusz i jemu przyznano wielki zaszczyt odbycia triumfu na ryd- wanie, gdy Krassus musiał się zadowolić tylko pieszą tzw. opatio, a i o tym odznaczeniu mówiono, że spot- kało go „niezaszczytnie i niezasłużenie", boć to była tylko wojna z niewolnikami. Tyle Plutarch o najgroźniejszym dla imperium rzymskiego powstaniu niewolniczym, o jakim wiemy z czasów starożytnych. O sile powstańców najlepiej świadczy ich kilkuletnie powodzenie w wojnie z ar- miami rzymskimi. Jeżeli mimo to powstańcy ulegli przewadze wojsk rządowych, to klęska ich tłumaczy ANTAGONIZMY SPOŁECZNE XLI się nie tylko tym, że zapanowała wśród nich nie- zgoda i niesurbordynacja podwładnych wobec wo- dzów. Zasadniczym powodem upadku była niedojrza- łość samej koncepcji Spartakusa oraz brak porozu- mienia z niewolnikami w samym Rzymie i proleta- riatem stolicy. Sprzeczności bowiem społeczne istnie- jące w Rzymie nie doszły jeszcze do tego stadium napięcia, by mogły rozsadzić istniejący ustrój spo- łeczny, oparty na niewolnictwie. Ani tego celu, ani trwałego wyzwolenia niewol- ników Italii Spartakus nie osiągnął, ale jego czyn wstrząsnął Italią i zostawiając w duszach niewolni- ków niestłumione zarzewie, stanowił dla właścicieli niewolników groźne memento. Te cztery długie rozdziały, stanowiące ósmą część Żywota Krassusa, nabierają heroicznego blasku na tle ponurej biografii pogromcy Spartaka. Zaczyna się ona od plotki o uwiedzeniu przez Krassusa westalki i złośliwej uwagi, że w procesie o tę zbrodnię sąd go uwolnił dawszy mu wiarę, iż zabiegał wprawdzie o jej względy, ale tylko dlatego, by tanio kupić od niej jakąś posiadłość ziemską. Bo żądza bogactw (philoploutia) była jedyną namiętnością tego czło- wieka, który stał się największym bogaczem w Rzy- mie dzięki publicznym nieszczęściom, pożarom i woj- nie. Podczas proskrypcji sullańskich doszedł do roz- ległych posiadłości ziemskich, kupując za bezcen lub otrzymując za darmo majątki ofiar dyktatora. Po każdym pożarze w Rzymie wykupywał tanio spalone domy i sąsiednie rudery i równał je z ziemią, tak że ALi v W związku z przedstawieniem powstania Spartaka przez Plutarcha poruszymy krótko jeszcze jedną . kwestię, ważną dla pojmowania jego biografij w ogó- le. Jest to kwestia roli jednostki w histo- rii. Plechanow, którego rozprawę pod takim samym tytułem wydała po polsku „Książka i Wiedza" (War- szawa 1949), zwalcza pospolite twierdzenie, że dzieje ludzkości to właściwie historia wielkich ludzi, i do- wodzi, że każda, a więc i wielka jednostka, jest tworem warunków społecznych, a rola wielkiej jednostki polega na tym, że widzi ona dalej i sięga głębiej aniżeli jej współcześni, gdyż właśnie dzię- ki jej genialności odbijają się w niej najwyraź- niej warunki i potrzeby jej epoki2. Na podstawie znajomości warunków i odczucia potrzeb określa ona cel działania i obmyta środki prowadzące do celu, a wezwawszy do rozpoczęcia akcji, oddaje jej wszyst- kie swe zdolności i siły. Wielkość celu, stanowiącego przedmiot pragnień tych, którzy widzą w nim swego reprezentanta i wodza, i zdolność do osiągnięcia go, jest tytułem wielkości bohatera. Spartak uznał chwi- lę, w której Rzymianie wysłali na ciężką wojnę z Mi- trydatesem na Wschodzie i z Sertoriuszem na Za- chodzie najlepsze swe armie pod najlepszymi wo- dzami, a w Italii byli rozdarci walkami klasowymi, za odpowiednią do powstania celem wyprowadzenia „z domu niewoli" za Alpy swych towarzyszy gladia- !s Adam S c h a f f, Pogadanki o materializmie histon/cz- nym, wyd. „Książka i Wiedza" 1948, s. 34. • XLV J6DNOSTKA W HISTORII torów przy pomocy niejako pospolitego ruszenia nie- wolników i wydziedziczonych chłopów. Dążąc do za- mierzonego celu dotarł wśród zwycięskich walk z po- łudniowej Italii do stóp Alp, ale dalej posunąć się nie zdołał wskutek secesji współdowódców, którzy ulegając naciskowi elementów italskich nie chcieli opuścić Italii i wśród akcji odwetowej na posiada- jących myśleli raczej o marszu na Rzym. Spartak sądził, że obalenie rządu rzymskiego przechodzi siły powstańców, ale śpiesząc na pomoc zagrożonym przez nowe wojska rzymskie secesjonistom, musiał powró- - cić na południe z zamiarem przeprawienia się na Sycylię, gdzie nie tak dawno drugie powstanie nie- wolników oddało im na trzy lata panowanie, a choć zostało krwawo stłumione, zostawiło materiał do po- nownego wybuchu, byleby się znalazł odpowiedni wódz. Gdy nawet przeprawa na Sycylię nie udała się wskutek zdrady najętych już przewożników- korsarzy, Spartak zginął w walce jak bohater. Plu- tarch, który przedstawił, szczegółowo jego krytyczne położenie na progu Sycylii, nie uważał za potrzebne 'przypisywać jego katastrofy wrogiemu losowi, choć przy wielu innych wielkościach ten właśnie czynnik nazywa przyczyną niepowodzenia. Ginąc w walce,-,'' z losem jego bohaterzy zachowują swą wielkość, ,? a historia toczy się nadal popychana, nie tworzona przez nowych wielkich ludzi, póki i oni nie ulegną' losowi, ustępując nowym zwycięzcom.. Problem znaczenia jednostki czy masy w historii wojen Grecy rozstrzygnęli po zwycięstwie pęd Pla- Ai.Vl JEDNOSTKA A MASA tejami (379 r.) na korzyść mas. Gdy bowiem zwy- cięski wódz w tej bitwie, Pauzaniasz, kazał na brą- zowej kolumnie, ofiarowanej ze zdobyczy perskiej do Delf Apollonowi, wyryć tylko swoje imię jako ofia- rodawcy, kontyngenty składające jego armię zapro- testowały i spowodowały zatarcie jego dedykacji i zastąpienie jej nazwami wszystkich państw grec- kich biorących udział w tej bitwie. Podobnie odczu- wał rolę jednostki i masy Katon Starszy, który w swym dziele historycznym przypisywał wszystkie zwycięstwa całemu narodowi rzymskiemu, a imiona zwycięskich wodzów przemilczał. Stanowisko klaso- we zajął w tej sprawie historyk wojny peloponeskiej, Tucydydes. Patrzy on na narody jako na całość, bo uważa je za narzędzia potrzebne wybitnym jednost- kom (jak Temistokles, Perykles, Alcybiades) do urze- czywistnienia pewnych planów politycznych, ale te plany (np. plan wojny peloponeskiej Peryklesa lub plan wyprawy sycylijskiej Alcybiadesa) są wyrazem sił działających od dawna w społeczeństwie. Jednost- ka wyraża więc aspiracje epoki (tj. masy), formułuje je i porywa do ich wykonania lud; ale ten lud zna- lazłszy się bez przewodnika daje się unosić namięt- nościom, podniecanym przez samolubnych demago- gów, i błądzi. Pokazało się to po śmierci Peryklesa i po ucieczce Alcybiadesa. Ostatecznie więc jest Tu- cydydes zwolennikiem reprezentatywnych jednostek, co zgadza się z jego aspiracjami oligarchicznymi. Plutarch jako człowiek i pisarz. Główną cechą charakteru Plutarcha była miłość człowieka, filan- CHARAKTER PLUTARCHA XLVII tropią, odpowiadająca poniekąd rzymskiej (Cycero- nowej) humanitas (ludzkość), ale będąca także idea- łem kultury umysłu i serca.'Nie jest to rzeczą przy- padku, że u niego spotykamy po raz pierwszy wyraz syn-anthropein (niby „żyć w spójni z wszystkimi ludźmi"), użyty w ustępie zawierającym jakby port- ret własny (Praec. ger. reip. 31); „Mąż prawy nie jest samolubny ani przykry, a mąż roztropny nie jest od- ludkiem i nie chodzi z gorzkim dla współobywateli obliczem, lecz najpierw łatwo pozwala zbliżać się do siebie i rozmawiać z sobą, dom ma zawsze otwarty jak gościnny port dla wszystkich potrzebujących po- mocy, a troskliwość swoją i ludzkość okazuje nie tylko przez czynną pomoc, lecz także współbolejąc z nieszczęśliwymi i współciesząc się ze szczęśliwymi. Nigdzie nikomu nie zawadza, ani w łaźni przez gro- madę służby, ani w teatrze przez zajmowanie miejsc, ani w zbytku i wydatkach budzących zazdrość, lecz w ubraniu, sposobie życia, chowaniu dzieci, służbie domowej żony jest równy innym i równomierny z nimi, jak gdyby chciał żyć na równi z ludem (homo-demein) i żyć w spójni z wszystkimi ludźmi (syn-anthropein)". Arystoteles znał wyraz syn- anthropeuo (żyję z ludźmi, między ludźmi) i używał go także w odniesieniu do zwierząt domowych. Plu- tarch, który szukał wszędzie pośredniości, czuł po- trzebę nowego wyrazu, aż doszedł do takiego, który oznacza niewyróżnianie się niczym zewnętrznym od drugich. Była to rozsądna zasada umiejętności życia prowincjonalnego notabla, zasada nie oportunistycz- XLVIII STOSUNEK DO NIEWOLNIKÓW na, lecz szczera u człowieka, który nie czując się orłem, nie chciał się wysoko wznosić ponad drugich, lecz wolał być „przeciętnym" piechurem między po- dobnymi piechurami. Takiego człowieka wszyscy lubią, bo i on wszystkich lubi jako prawdziwy filan- trop. A to lubienie przechodzi w miłość wobec żony i dzieci, w przyjaźń w stosunku do towarzyszów zgod- nych z nim w zapatrywaniach, uczuciach i dążeniach. Żaden ze starożytnych autorów nie napisał tylu mądrych i pięknych rzeczy o miłości rodzinnej i o przyjaźni, co Plutarch. W tym pojmowaniu „filantropii" uderza nas brak jakiejkolwiek wzmianki o stosunku jego do — nie- wolników. Jest to tym dziwniejsze, że w różnych pismach zwracał uwagę na położenie helotów w Spar- cie, na traktowanie niewolników przez starych Rzy- mian, krytykował starego Katona, doskonalącego eksploatację niewolników, interesował się pewnymi obrzędami, właściwymi niewolnikom, i z pewnością był dla nich dobrym panem. Widocznie jednak po- dzielał zdanie Arystotelesa i i., że niewolnik pocho- dzenia barbarzyńskiego jest raczej żywym, mówią-- cym składnikiem inwentarza na równi z inwenta- rzem czworonożnym (a był wielkim przyjacielem zwierząt) i nie stawiał go na równi z ludźmi wolnymi i wykształconymi. Ta ograniczoność jego filantropii, jak zresztą i cała romantyka rozmiłowana w wielkie] przeszłości i szukająca w niej schronienia przed współczesną rzeczywistością, tkwi w chylącej się do upadku formacji niewolniczej i dąży raczej do jej XLIX PĘD DO NAUCZANIA zachowania niż do emancypacji niewolnika i znie- sienia niewolnictwa. Stąd pochodzą duże styczności ideologii Plutarcha (jak i współczesnego mu filozofa Seneki) z ideologią wczesnego chrześcijaństwa wy- rastającego z podobnych warunków ekonomicznych i społecznych. Tak w wymienionych, jak w innych Moraliach, korzystał Plutarch z własnych obserwacji i doświad- czeń, ale jakby Uważał je za niewystarczające, po- popierał je cudzymi doświadczeniami i sformułowa- niami, zaczerpniętymi z — książek. Plutarch czy- tał — powiedzielibyśmy „z ołówkiem w ręku" i pil- nie notował, co, jak sądził, może mu się przydać do nauczania drugich. Bo prócz pragnienia przyswo- jenia sobie ogólnego wykształcenia przez dość grun- towne poznanie wszystkich nauk wyzwolonych miał od młodości do późnej starości pęd do nauczania, do doskonalenia drugich, nie tylko młodzieży, ale i do- rosłych, zarówno żywym głosem jak pismami. Ale ani jego wszechstronna wiedza nie przechodziła w po- pisową „polimatię" (wszechstronność wiedzy), ani pociąg do pióra w — grafomanię. Do doskonalenia siebie i drugich uważał za nieod- zowną pobożność i dla jej zgłębienia prowadził studia — powiedzielibyśmy — teologiczne. W prak- tyce oparł swą pobożność na misteriach, w które się wtajemniczył wraz ze swoją żoną, a wobec pokus racjonalistycznych powoływał się na ,,wiarę ojców", na tradycje ojczyste i na dogmaty Platona. Epikurej- czyków, zwalczających wiarę, w opatrzność boską BiM. Nar. Ser. II, Nr 3 (Plutarch: Żywoty sławnych mężów) 4 LII POTOMNOŚĆ O P3-.UTAE.CHU wielkości Grecji i filozof religii, a historyk tego koła, Eunapios, uważa biografie „boskiego Plutarcha" za, najpiękniejsze z jego pism, ba, wszystkie jego pisma wydają mu się jedną wielką biografią samego autora, Nie mniejsza była jego popularność u ostatnich Rży-. mian, którzy wznieśli mu pomnik za to, że ich mę- żów postawił obok największych z Hellenów. Dono- szący o tym poeta VI w. n. e. Agathias dodaje: „Ale do twego żywota napisać równoległy nawet ty byś sam nie potrafił, bo się równy tobie nikt nie na- stręczy". Powinowactwo religijnego, nawet teologicznego umysłu Plutarcha z duchem chrześcijaństwa spra- wiło, że pisarze kościelni dość wcześnie umieszczali jego dzieła w swych bibliotekach podręcznych i nie wahali się swych kazań i nauk zasilać z jego rozpraw moralnych. Podobieństwo jego etyki do chrześcijań- skiej wydawało się Bizantyjczykom tak wielkie, że metropolita Jan Mauropus (z XI w.) prosi Boga w jednym epigramie o zbawienie duszy Plutarcha. który zawinił jedynie mimowolną nieznajomością ewangelii. Średniowieczny Zachód znał tylko (wspom- niany powyżej przy żywocie Plutarcha) łaciński list do Trajana o wychowaniu księcia, ale to był apokryf, tj. podrobione na imię Plutarcha pi- semko, ważne o tyle, że posłużyło za wzór później- szych „Zwierciadeł książąt". Wychowawca Europy. Wychowawcą Europy stał się Plutarch od czasów Odrodzenia najpierw przez przypisywany mu w rękopisach Moraliów (gdzie stoi WYCHOWAWCA EUROPY LIII na pierwszym miejscu) traktat O wychowaniu dzieci. Spopularyzowany w całej Europie przez łaciński prze- kład Guarina z Werony (ok. 1410), był ten traktat (obok pedagogicznego dzieła Kwintyliana) wzorem i dla kardynała Eneasza Sylwiusza Piccolom i- n i e g o'(jako papież był to Pius II), gdy ten w r. 1450 pisał dla Władysława Jagiellończyka, króla czeskie- go i węgierskiego, swój Tractatus de liberis educan- dis (o wychowaniu dzieci), i dla naszego Erazma Glicznera jako autora Książek o wychowaniu dzieci (1558). To pierwsze polskie naśladownictwo dziełka Pseudo-Plutarcha zostało poprzedzone rok » J? -5 .r° W (L; 3 .3. M ^ O) d, ?-i R (u -^ k-< " ,.- N t> 'T? N ^^^^.^^sg-g^^^^" NS''-»NS^ ^^-'^•'^^•S^tLr - yi 1—1 _(8 CJ e s- N -'' ^ ni C !' C; •+-> •ii; W 'N O aa N CB G •0 & ° ^ ST ^i^j.^jl ^^•^g.jg^.^jif^r""" ^ ^ ^ ^ ^ ^ j •§ •^ ^•^^•j^^2^ bu^^j•h.fi•^ ^ a-^l .^S&^^e-0 - &S§^ Sale-ff^CB-r-lONGr-l^.^-"' ł.ri^ljpi^^ipilflir^i1. t-Miffjijljgj.-rtj^j.sl^^is 'r jfe s •^'".fs§ I ^M j s5& if ?s.s ś3g ^^.^ir.iii^itj^jJj •j § 'J ^ .^ g, S o. - ;q ^ ^ g '§ .S? ^ -S •S ff •§ ^ •S •L ^ •Q 6 S a; ^ 5 S, o 'N -(B §."^^§^^^^:ss.s " ^^?s-^3^?|g^^-s |§^p^I^^.f§-s;J^g^ .^•^ f^^j^.^^l^ff^g ^ ^^s^ •^§^.-^^^^^^.6; 0,0., , o ^ ^--^^ ^g a.^§^^--i ^^ f 11^1 ^ ^^ ^imWfrJftii^-^ .g § ^ .1 ^ ^ °- a % ff 's ^ ^ g:; •^ l » 6 " g § y o -s .^ •§ s ^ ^ ^•JF^ •LA PRZEKŁAD J. KRASICKIEGO odpowiedział. Lepszej do znajomości świata nie wi- dział [...], to jest do poznania ludzi". — ' • Wszystkie Życia sławnych mężów tłumaczył łata- mi książę poetów stanisławowskich, Ignacy K r a- s i c k i, ale ukazały się one dopiero w pierwszym zbiorowym wydaniu jego dzieł (w Warszawie, 1804). Właściwie nie jest to przekład ani parafraza, lecz częścią streszczenie, częścią spolszczenie francuskie- go przekładu Fabre'a. Ten brak pietyzmu wobec dzieła Cheronejczyka okupuje tylko piękna polszczyz- na stanisławowska. Jakby dla nadrobienia tego, co z Płutacha obciął, napisał Krasicki 9 nowych par żywotów, porównując np. Cyrusa z Markiem Aure- lim, Hannibala ze Scypionem Afrykańskim, Epami- nondasa ze Scypionem Afrykańskim Młodszym itd. Widać w nich, że na Plutarchowych zestawieniach (synkriseis), umieszczonych na końcu wielu par, za- ostrzył sobie wzrok na charakterystyczne zalety i wady jednostek . i nauczył się je syntetyzować. Osiem przedruków wydania pierwszego w łatach 1819—1845 (które ukazały się w Wilnie, Wrocławiu, Warszawie, Paryżu, Lipsku i Berlinie) dowodzi ich popularności w kraju i na emigracji. W Wilnie przejął się Plutarchem Adam Mickie- wicz, który w r. 1819 pisał na jego osnowie wier- szowaną tragedię pt. Demostenes. Utwór ten, nie skończony, zaginął. Również w Wilnie, ze skrótu Kra-, sickiego (wydanego tam powtórnie w r. 1819/2(,)) po- znał Życia zacnych mężów Juliusz Słowacki, a dopiero później czytywał „prawdziwego" Plutarchą LXI WPŁYW NA POETÓW (W przekładzie francuskim), którego przeciwstawia tamtemu w liście do matki (z 2 lutego 1844), zachę- cając ją do odczytania Życia Koriolana. Dziewięć lat przedtem pisał ze Szwajcarii do matki (5 lutego 1835): „Bije 12 w nocy. Zawsze się lękam odczy- tywać rano nocą napisanego listu. W nocy nieraz zdolny bym był zginąć jak Agis, król spartański". Tego „rewolucyjnego" króla uczynił w r. 1844 boha- terem tragedii pt. Agesilaos, dramatyzując dość wier- nie tok opowiadania Plutarchowego, z dodatkiem mi- stycznych przeczuć i wniebowzięć. Słowacki nie był jedynym poetą europejskim, który przed r. 1848, rokiem zrywów wolnościowych i wy- ładowania się nienawiści przeciwtyrańskiej, wzru- szał się do łez Plutarchem. Henryk Heine opo- wiada, że w młodości płakał czytając historię takich bohaterów wolności, jak Kleomenes (spadkobierca tronu i ideologii Agisa) i dodaje, że gdy jako chło- piec czytał Plutarchą (a czytywał go i w dojrzałym wieku co wieczór w łóżku), chciał nagle wyskoczyć, wsiąść do ekstrapoczty i zaraz zostać wielkim mę- żem... Do głosów poetów romantycznych warto dołączyć wyznanie amerykańskiego filozofa Emersona (sławił go Mickiewicz w Kursach literatur słowiań- skich): „Nie możemy czytać Plutarchą, by nie czuć, że nasza krew przy tym prędzej płynie w żyłach". Do tego zdania nawiązuje francuski uczony Karol L e v e q u e w zakończeniu pięknego artykułu pt. Pogański lekarz dusz (1867), dodając od siebie: „Nie i-All PRZEKŁADY OBCE możemy czytać P-lutarcha, by nie szukać około siebie sposobności do spełnienia jakiegoś czynu męskiego i szlachetnego. Ta specjalna elektryczność, która pły-r nie z duszy Plutarcha do naszej poprzez wieki, jest zbawienna dla społeczeństw starzejących się. I nie- raz czuje się to wstrząśnienie czytając biografie, ale dopiero studiując główne traktaty moralne po- znaje się jego prawdziwe źródło". Te entuzjastyczne sądy o Żywotach sławnych mę- żów Plutarcha nie odnoszą się oczywiście do wszyst- kich par. Od czasów Odrodzenia każda epoka obda- rzała swoją sympatią innych jego bohaterów, ale to pociągało za sobą chęć poznania i reszty. Zaspokajały ją coraz to nowe przekłady. We Francji największą popularnością cieszył się przekład T a 1- b o t a (Vies, Hachette 4 vol., 1865). Niemcy prze- drukowali w taniej „Reclams Universal Bibliothek" przekład Kaitwassera z r. 1799, a w popularnej „Kroners Bibliothek" wydali w latach 1933 i n. nowy przekład W. A x a jako Griechische Heldenieben. 'W Rosji carskiej czytano Plutarcha Sravnitielnyje żiznieopisanija w przekładzie W. Aleksjejewa (9 tomów, 1893—1895); w Związku Radzieckim wy- dano Izbrannyje biografii w zbiorowym przekładzie pod redakcją i z przedmową S. J. Łurje (1941), a osobno Sjertorij w przekładzie W. Aleksjejewa. Najwięcej zajmowano się Spartakiem, do którego ,|| głównym źródłem jest Plutarchów Żywot Krassusa. W Polsce przełożył wszystkie Żywoty znany tłu- macz Szekspira Leon U l r i c h (1822—1885), ale ten LXTH NOWSZE POLSKIE PRZEKŁADY przekład został w rękopisie i gdzieś zaginął. Ukazały się za to trzy żywoty (Solon, Demostenes, Cycerou) w przekładzie filologa Kazimierza Kaszewskie- g o (1880), a dwa żywoty (Focjon i Katon Starszy) pió- ra filologa A. Bronikowskiego (1884). Te częś- ciowe przekłady miały zbyt małe nakłady, by wpły- nąć na spopularyzowanie Plutarcha. Trzeba było po- przestać na zrewidowanym przekładzie Gdańskiego, a w opuszczonych przez niego żywotach na Krasic- kim, jak to uczyniła po pierwszej wojnie światowej ,,Biblioteka Narodowa" (Seria II nr 3). Nowy prze- kład, pióra filologa M. B r o ż k a, z nowym Wstępem ukazuje się obecnie. Wobec marności ,,bohatera" nie podano żywota Krassusa, a za to streszczono z niego obszernie rozdziały o Spartaku, o którym piękną po- wieść historyczną, pośrednio na podstawie Plutarcha, napisała Halina Rudnicka pt. Uczniowie Spar' taka (Nasza Księgarnia, Warszawa 1951, „Biblioteka Harcerza"). Wybór niniejszy obejmuje sześć żywotów Greków, i pięć Rzymian, w tym cztery pary (Perykles i Fa- biusz Maksymus, Aleksander Wielki i Cezar, Agis z Kleomenesem, Tyberiusz i Gajusz Grakchowie). Nie tylko dwie, na końcu wymienione pary przed- stawiają rewolucjonistów „odgórnych", właściwie re- formatorów; także żywot Mariusza, tego z wiejskiego ekwity konsula siedmiokrotnego, ma charakter re- wolucyjny, a dwaj najwięksi wodzowie starożytni, Aleksander Wielki i Cezar, jako twórcy nowego po- rządku rzeczy w całym podówczas znanym świecie, LXIV ZASADY WYBORU są nie tylko wojownikami ale i znakomitymi admi- nistratorami. Działalność Temistoklesa jako twórcy potęgi morskiej Aten, która ocaliła Grecję od jarzma perskiego, i działalność Peryklesa, doprowadzającego państwo ateńskie do szczytu potęgi a demokrację do pełnego rozwoju politycznego i kulturalnego, dają nam poznać pięćdziesiąt lat historii ateńskiej. Żywot Tymoleona, który walczył za wolność ziomków i ob- cych Sycylijczyków, został przyjęty do wyboru ze względu na Kościuszkę, który go obrał za swój wzór; a żywot Fabiusza Maksyma jako przykład staro- rzymskiej cnoty, wytrwałości i patriotyzmu. Ze względu na objętość książki skrócono nieco żywot Aleksandra Wielkiego i (bardzo niewiele) ży- wot Cezara. ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW I. TEMISTOKLES* Życie jego przypada na czas od powstania jońskiego (w r. 500—494) i wojen perskich do rozkwitu demokracji ateńskiej za Peryklesa. Urodził się bowiem w 514 r., zmarł w 459 r. przed n. e. Potomek nieznacznej dotąd rodziny szla- checkiej był już w r. 493/2 archontem, brał udział w bitwie pod Maratonem jako jeden z 10 strategów, a po śmierci Miicjadesa (489) stanął na czele stronnictwa demokratycznego przeciw przywódcy arystokratów Arystydesowi, którego się pozbył w r. 483 powodując jego wygnanie na podstawie sądu skorup- kowego. Przewidział on, że Maraton nie zażegnał na długo niebezpieczeństwa perskiego i uznał, że ziemiańskie dotąd Ateny powinny się do jego odparcia przygotować na morzu. Niedawne niepowodzenie w wojnie z dorycką, rządzoną przez arystokratów Eginą, ułatwiło mu przeprowadzenie uchwały, by dochody z państwowych kopalni srebra w Laurion (patrz przyp. 12) przeznaczyć na budowę okrętów wojennych i roz- budowę nowego portu w Pireusie. Do wioseł na flocie powołał bezrolnych thetów, przez co ta czwarta klasą wolnej biedoty otrzymała wraz z obowiązkiem bronienia ojczyzny pewne * Ponieważ Plutarch nie pisał historii pragmatycznej, tylko biografie ilustrowane najważniejszymi czynami swych wiel" Klch ^ężow, zwłaszcza wojennymi, uznaliśmy za stosowne dodać tu ściśle historyczne ustępy uwydatniające przynależ- ność klasową i okoliczności społeczne ich' działania, jako ^tęp do lektury każdego żywota. - 4 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW uprawnienia polityczne. Owocem jego polityki morskiej było zwycięstwo floty greckiej pod Salaminą, poprzedzone dobro- wolną ewakuacją całej niewalczącej ludności Attyki na Sa- laminę i Peloponez, żołnierzy na okręty. Bogata w fortele, odysejska natura Temistoklesa ukazała się w skłonieniu Kserksesa (za pomocą potajemnie przesłanego listu) do sto- czenia bitwy w cieśninie salamińskiej, a potem (za pomoce ostrzeżenia przed zamierzonym zburzeniem mostów na Hel- lesponcie) do szybkiej ucieczki z resztkami floty do Azji. Fortel pomógł mu także do przeprowadzenia wbrew woli Spartan budowy murów dokoła Aten i ufortyfikowania Pi- reusu. Ale opinia, że jest „zdolny do wszystkiego" (pan-urgos) zgubiła go, gdy Spartanie, na podstawie znalezionego listu, oskarżyli go o porozumienie ze „zdrajcą stanu", zwycięzcą spod Platei, królem Pauzaniaszem, i nie zadawalając się tym, że go Ateńczycy sądem skorupkowym skazali na wygnanie (ok. r. 472), ścigali jeszcze wygnańca poza Atenami. Powo- łując się na przysługę oddaną Kserksesowi (choć owo ta- jemne ostrzeżenie przedsięwziął był w interesie Greków), szukał schronienia u króla perskiego, zyskał jego opiekę i dochody z kilku miast greckich. Umarł w Magnezji w r. 459, z piętnem zdrajcy Grecji, które jednak wnet przykryła nie- zagasła sława zwycięzcy spod Salaminy. Podobny los zgo- tował sobie potem Alcybiades, równie jak on genialny przed- stawiciel ateńskiego skrajnego indywidualizmu. Ta genial- ność nie poparta wykształceniem w sztuce wojennej czy w wymowie tak uderzyła największego historyka greckiego, Tucydydesa, że poświęcił jej, wbrew swojemu zwyczajowi, osobny ekskurs (I 138), w którym czytamy m. i.: „Wystar- czało mu króciutkie zastanowienie się do najlepszego osą- dzenia bieżących spraw, a i dalszy rozwój wypadków obli- czał przeważnie z wielką bystrością. Co miał pod ręką, to umiał dobrze przedstawić, a nie opuszczał go trafny sąd i w sprawach, na których się nie znał, także i w tym, co jeszcze kryła przyszłość, przewidywał świetnie, co będzie lepsze lub gorsze. Krótko mówiąc: przez przyrodzoną siłę TEMISTOKLES 5 umysłu i momentalne skupienie myśli zdolny był do impro- wizowania odpowiadających potrzebom postanowień". Żywot Temistoklesa zestawił Plutarch w parę z opuszczo- nym tu żywotem dyktatora rzymskiego Kamillusa, który po najeździe Galów na środkową Italię i zdobyciu przez nich Rzymu (w r. 390), przyczynił się (według legendarnej tradycji) do ich wypędzenia, tudzież odbudowy i ufortyfi- kowania stolicy. l. Urodzenie Temistoklesa niewiele blasku wno- siło mu do sławy. Ojciec jego, Neokles, nie zaliczał się do zbyt znakomitych ludzi w Atenach, a pocho- dził z gminy Frear, należącej do obwodu Leontis1. Po matce zaś miał Temistokles w sobie krew obcą, jak o tym mówi epigram: Ja Abrotonon — z rodu Traczynka, lecz moja chwała, łżem wielkiego Temistoklesa Helladzie dała. Faniasz2 jednak wymienia jako matkę Temistokle- sa nie Traczynkę Abrotonon, lecz Euterpę z Karii, a Neantes3 podaje nawet miejsce jej urodzenia w Karii, mianowicie Halikarnas. Tacy mieszańcy chodzili w Atenach do gimnazjo- nu4 Heraklesa w Kynosarges, które leżało poza mu- ' Miejsce starego podziału rodowego na szczepy (fyle}, bractwa (fratrie) i rody zajął od czasów demokratycznej re- formy Klistenesa (508) terytorialny podział na gminy (dewy), łączone w obwody, zwane dawnym imieniem fyl. Fyl było 10, a od r. 306 dwanaście. 2 Faniasz —Fanias z wyspy Lesbos, uczeń Arystotelesa. 8 Neantes z Cyzyku (gr. Kydzykos) — retor i historyk z III w. przed n. e., pisał m. in. Żywoty sławnych mężów. 4 Ateny miały trzy państwowe lokale dla ćwiczeń fizycz- nych (gimnazja) dorastającej młodzieży: Akademię (w pn. zach. stronie miasta), Lykejon (Liceum) i Kynosarges (we wschodniej stronie). ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW rami miasta; bo Herakles także jako urodzony z matki śmiertelniczki nie był wśród bogów czystej ich krwi synem. Wtedy to Temistokles. próbował namó- wić kilku dobrze urodzonych chłopców, żeby poszli z nim do Kynosarges i tam razem z innymi brali udział w ćwiczeniach. I to mu się udało. A zrobił to, ' jak się zdaje, rozmyślnie, aby usunąć różnicę po- między mieszańcami a dobrze urodzonymi. Nie ma natomiast wątpliwości co do jego pokre- wieństwa z rodem Lykomidów5; bo gdy kaplica w gminie Flyów, będąca wspólną własnością tej ro- dziny, została przez Persów spalona, on sam odbu- dował ją i ozdobił malowidłami. Tak przynajmniej pisze Symonides6. 2. Już jako chłopiec miał w sobie — według zgod- nego świadectwa źródeł — dużo zapału i wrodzonej bystrości rozumu. Już wtenczas też okazywał chęć do wielkich czynów i kariery politycznej. W chwilach wypoczynku bowiem i w godzinach wolnych od nauki nie bawił się i nie tracił czasu jak inni chłopcy, lecz nieraz widziano go, jak nad czymś rozmyślał w sku- pieniu i układał sobie jakieś mowy. Były to zaś oskar- żenia albo obrony na temat któregoś z rówieśników. Toteż i nauczyciel często mawiał do niego: „Nie bę- dziesz ty, chłopcze, niczym małym, lecz staniesz się człowiekiem naprawdę wielkim — albo dobrym, albo złym". Bo i w nauce nie okazywał wiele pilności i ochoty do tych wszystkich dyscyplin, które mają na celu dobre wychowanie lub służą tylko przyjemności 5 Lykomidzi — stara rodzina szlachecka, wywodząca ród od mitycznych królów. 6 Symotiżdes z Keos (wyspa naprzeciw attyckiego przylądka Sunion) żył w latach 556—468, sławił w pieśniach i epigra- mach bohaterów wojen perskich. TEMISTOKLES 7 i ogładzie towarzyskiej. Natomiast widać było, że to wszystko, co dotyczyło rozumnego postępowania i uczyło czynnego życia, traktował nad wiek poważ- nie, idąc w tym jakby za głosem natury. Dlatego też później, gdy w towarzystwie ludzi z tzw. dobrym wychowaniem i ogólnym wykształceniem próbowano mu brak tegoż w niemiły sposób wytknąć, musiał się bronić przed nimi dość hardo, mówiąc: „Na lirze co prawda grać nie umiem, nie umiem się obchodzić z instrumentem strunowym, ale za to wziąwszy w swe ręce ster państwa małego i bez sławy, umia- łem je doprowadzić do chwały i wielkości". Stezymbrotos7 twierdzi, że Temistokles słuchał wykładów Anaksagorasa8 i studiował pod kierun- kiem fizyka Melissosa9. Ale to się chronologicznie nie całkiem zgadza. Bo z tym Melissosem walczył przecież znacznie młodszy od Temistoklesa Perykles, kiedy oblegał Samos, i Peryklesa także łączyły przy- jazne stosunki właśnie z Anaksagorasem. Raczej więc należałoby się przyłączyć do zdania tych, którzy po- dają, że Temistokles wzorował się na Mnezyfilosie z gminy Frear. Ten zaś Mnezyfilos nie był ani reto- rem, ani żadnym z owych filozofów, zwanych fizyka- mi, lecz zajmował się nauczaniem tzw. mądrości, czyli po prostu sprawności obywatelskiej i rozum- nego postępowania w pracy dla państwa. Podtrzy- 7 Stezymbrotos z wyspy Thasos — współczesny Temistokle- sowi, autor pisma politycznego o Temistoklesie, Tucydydesie starszym i Peryklesie. Miało ono charakter anegdotycznego pamiętnika, pisanego ze stanowiska tzw. „lakonofilów", tj. przyjaciół Sparty, jak Cymon. 8 Anafcsagoms (500—428) — filozof joński (z Klazomenaj w Azji Mn.) żyjący w Atenach jako nauczyciel i przyjaciel Peryklesa. 9 Melissos z Samos — filozof („fizyk") eleacki a zarazem wódz powstania Samijczyków przeciw Ateńczykom i ich pogromca na morzu w r. 441. g ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW mywał zatem tradycję tej jakby specjalnej nauki, będącej spadkiem jeszcze po Solonie. Dopiero póź- niejsi połączyli ją ze sztuczkami praktyki sądowo- adwokackiej i odsunąwszy się od czynnego życia po- litycznego, nauczali samej tylko sprawności w sło- wie. I ci nazywali się sofistami. A do tego Mnezyfi- losa przyłączył się Temistokles, kiedy już sam brał udział w życiu państwowym. Przy pierwszych jednak swoich wystąpieniach w młodym wieku okazał się bardzo nierówny i nie- ustatkowany, dając się ponosić popędom samej na- tury. Ta zaś przy braku odpowiedniego doświad- czenia i wychowania powodowała u niego wielką zmienność w postępowaniu, popadającą z jednej skrajności w drugą, często raczej gorszą. Sam też później mówił otwarcie, że z najbardziej dzikich źrebiąt robią się najlepsze konie, ale muszą być od- powiednio wychowane i wytresowane. Niektórzy przyczepiają do tego jeszcze całe opo- wiadania o wydziedziczeniu go przez ojca, o samo- bójstwie matki, zrozpaczonej z powodu tego pohań- bienia syna, ale to już są tylko wymysły. Inni znowu piszą coś wręcz przeciwnego, mianowicie że ojciec starał się go odciągnąć od spraw publicznych, że po- kazywał mu porzucone na wybrzeżu stare triery10, o które nikt się nie troszczył, i mówił, że taki sam los czeka najczęściej przywódców ludu, kiedy się staną już niepotrzebni. 3. W istocie wcześnie, jak widać, jeszcze w wieku młodzieńczym, sprawy publiczne porwały Temisto- klesa w swój nurt. Zwłaszcza zaś opanowała go nie- zwykła żądza sławy i dla niej to, pragnąc zdobyć zaraz na początku swej kariery kierownicze stano- 10 triery — okręty zbudowane na trzy rzędy wioseł. TpMISTOKLES 9 wiska, miał odwagę narażać się na nieprzychylność ze strony ludzi wpływowych w państwie i zajmują- cych w nim naczelne miejsca. Największym zaś prze- ciwnikiem jego na każdym kroku był syn Lizymacha Arystydes. Zresztą ta wzajemna niechęć między nimi miała podobno zupełnie dziecinne podłoże: po prostu kochał jeden i drugi pięknego Stezyleosa z Keos. Tak przynajmniej opowiada filozof Aryston11. I z te- go powodu trwali w niezgodzie także w sprawach publicznych. Ale właściwie to tę niezgodę pomiędzy nimi pogłębiała przede wszystkim różnica ich spo- sobu życia i ich charakterów. Arystydes był człowie- kiem z usposobienia łagodnym i bardzo zacnym w życiu. Sprawom publicznym poświęcał się nie dla popularności i sławy osobistej, lecz dla dobra ogółu, dla jego bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Z tych to względów czuł się też często zmuszony występować przeciw poczynaniom Temistoklesa i powstrzymywać wzrost jego wpływów, gdy skłaniał lud do wielu no- wych przedsięwzięć i starał się z jego pomocą prze- prowadzać wielkie a ryzykowne zmiany. Dręczyła bowiem Temistoklesa tak wielka żądza sławy, tak bardzo pragnął wielkich czynów dla za- spokojenia swych ambicji, że już w młodych latach, jak opowiadają, kiedy po bitwie z Persami pod Ma- ratonem na ustach wszystkich było .imię głównego w tej bitwie dowódcy, Milej adesa, nieraz — jak było widać — zamyślał się, nie mógł spać w nocy, odma- wiał sobie udziału w zwykłych biesiadach. A gdy się dziwiono tej nagłej zmianie w jego sposobie życia i pytano go o jej przyczynę, mówił wprost, że spać mu nie daje zwycięstwo Milej adesa. 11 Aryston z 'Keos — perypatetyk z III w., pisał popularne traktaty etyczne, m. in. zbiór aforyzmów o miłości, skarb- nicę materiału z tej dziedziny dla późniejszych. 10 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW Na ogół bowiem panowało przekonanie, że klęska Persów pod Maratonem to koniec wojny, gdy tym- czasem Temistokles widział w niej dopiero początek większych zmagań z wrogiem, do których i sam pil- nie się sposobił dla dobra całej Hellady, i państwo' swoje przygotowywał, przewidując już naprzód całą przyszłość. 4.. Najpierw więc zwrócił uwagę na dochody z ko- palń srebra w Laurion12, które w Atenach według 12 Laurion — góra w Attyce, niedaleko przylądka Sunj.on, zawierająca pokłady srebronośnej rudy ołowianej, którą się do dziś eksploatuje. Już przed wojnami perskimi były ko- palnie w Laurion własnością państwową, eksploatowaną we własnym zarządzie przy pomocy niewolników. Od IV w. pod* dzierżawiano działki terenów kopalnianych osobom prywat- nym, które zatrudniały tysiące niewolników i szybko docho- dziły do wielkich majątków. Na wierze w niewyczerpalność kopalni oparł w połowie IV w. historyk Ksenofont projekt (wyłożony w piśmie O dochodach) powrotu do gospodarki uspołecznionej. Państwo miało ogłosić dobrowolną pożyczkę państwową, w której wysokość udziału zależała od majątku „subskrybentów". Za uzyskaną sumę miało zakupić trzy razy tyle niewolników, ile było wolnych obywateli i zatrudnić ich w rozbudowanych kopalniach. Cały dochód byłby podzie- lony na trzy części: jedna byłaby przeznaczona na utrzyma- nie niewolników i inne koszty eksploatacji; drugą obraca- łoby państwo na inwestycje, budując okręty, doki, gimnazja, łaźnie, i na fundusz wojskowy i wojenny; trzecią wypłaca- łoby „subskrybentom" jako procent od ich udziałów. Jak w Sparcie na utrzymanie wolnych obywateli pracowali nie- wolnicy państwowi (heloci) na domenach państwowych, przy- dzielonych tylko obywatelom na ich utrzymanie; by ci bez pracy mogli oddawać się wyłącznie ćwiczeniom wojskowym i stanowić pogotowie wojenne, tak według projektu Kseno- fonta wolni Ateńczycy mieli żyć z pracy niewolników za- trudnionych w kopalniach Laurion i jak Spartanie ćwiczyć się nieustannie w sztuce wojennej. Fantastyczność tego pro- jektu nie liczyła się nie tylko z ograniczoną wydajnością kopalni, ale także z psychologią niewolników pracujących TBMISTOKŁES 11 utartego zwyczaju rozdzielano pomiędzy obywateli. I tylko on zdobył się na tę odwagę, aby wystąpić przed ludem z wnioskiem o zaniechanie rozdziału tych pieniędzy, mówiąc, że należy wybudować za nie raczej triery na wojnę z Eginą13. Osiągała zaś ta wojna podówczas w Grecji swój punkt szczytowy, przy czym Egineci panowali właśnie na morzu dzięki liczebności swej floty. Dlatego też dość łatwo udało się Temistoklesowi przekonać lud do swego projektu. Nie straszył ich Dariuszem ani Persami, bo ci byli w tej chwili daleko i nie budzili większej obawy, że znów się zjawią. Natomiast wykorzystał we właś- ciwym momencie gniew i ambicję swych rodaków przeciw Eginetom i w ten sposób skłonił ich do prze- prowadzenia zbrojeń. Wystawiono bowiem za owe dochody sto trier, i tych to okrętów użyto potem do akcji przeciw Kserksesowi. Od owej też chwili kierował zwolna zaintereso- wania obywateli ku morzu i nakłaniał ich do żeglugi, a uzasadniał to tym, że Ateny, o ile na lądzie nie sprostają nawet równym sobie państwom, o tyle z pomocą floty zdołają i obcego wroga odeprzeć, w najbardziej niehigienicznych warunkach pod ziemią, źle karmionych i okrutnie karanych. Toteż projekt nie został urzeczywistniony. Kopalnie coraz mniej wydajne przynosiły coraz mniejsze dochody prywatnym dzierżawcom, a nieludzki sposób obchodzenia się z niewolnikami doprowadził w I w.' przed n. e. do buntu. Sprzysiężeni niewolnicy wyszli uzb.ro-. jeni z łona ziemi, wzięli szturmem Laurion, spustoszyli po- bliskie miasteczko i do tego stopnia zniszczyli całe wybrzeże morskie Attyki, że nie zdołało się więcej podnieść, i mu- siano przestać eksploatować kopalnie w Laurion. „Taki był koniec chciwości i taki koniec tyranii" konkluduje (za de Pauwem) Stefan Pawlicki. 13 Egina — dorycka wyspa w Zatoce Sarońskiej, wyprze- dziła Ateny jako potęga morska i współzawodniczyła z nimi w handlu, póki w r. 456 nie utraciła na ich rzecz niepod- ległości. ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW i panować nad całą Helladą. Tak więc z ludzi, którzy dotychczas byli tylko hoplitami, porobił — jak mówił Platon14 — żeglarzy i marynarzy, ściągając tym na siebie zarzut, że „Temistokles wytrącił hoplitom z rę- ki miecz i tarczę, a zepchnął lud ateński na ławy okrętowe i do wioseł". Dokonał zaś tego wszystkie- go — według świadectwa Stezymbrotosa — wbrew sprzeciwom Miicjadesa. Zresztą czy naruszył przez to charakter i porządek ustrojowy, czy też nie, nad tym można by się jeszcze zastanawiać głębiej. Ale to, że ocalenie Grecji przyszło wówczas od morza i że państwo ateńskie zostało znowu postawione na nogi właśnie dzięki owym trierom, potwierdziły liczne inne fakty, potwierdził też sam Kserkses. Bo chociaż lądowe jego siły były jeszcze zupełnie nienaruszone, uciekł bezpośrednio po klęsce na morzu, nie czując się już po niej zdolnym do dalszej skutecznej-walki. A jeżeli Mardoniusza pozostawił jeszcze z armią na lądzie, zrobił to — moim zdaniem — raczej z zamia- rem powstrzymania Greków od pościgu niż z roz- kazem dalszego ich podboju. 5. Temistokles dbał także gorliwie o sprawy pie- niężne. Robił to zaś podobno dlatego, że chciał po- kazać swą hojność. Urządzał więc częste przyjęcia z okazji składania ofiar, przyjmował gości zagra- nicznych wspaniałymi bankietami, i na to wszystko potrzebował znacznych sum pieniężnych. Inni jed- nak zarzucają mu coś wręcz przeciwnego, mianowicie skąpstwo i drobnostkowość, i twierdzą, że nawet te dary w jedzeniu, które mu znajomi z okazji składa- nych ofiar przysyłali do domu, sprzedawał. Kiedyś 14 Arystokrata Platon gani (w 4 księdze Praw i gdzie in- dziej) tych polityków ateńskich, którzy oderwali obywateli od uprawy roli i wsadzili na okręty. TEMISTOKLBS 13 zaś mia? prosić hodowcę koni, Dyfilidesa, aby mu odstąpił źrebaka; a gdy ten mu odmówił, groził mu Temistokles, że dom jego zamieni niebawem w „drew- nianego konia", dając mu w tych zagadkowych sło- wach do poznania, że napędzi na niego skargi ze .strony krewnych i kary sądowe, spowodowane przez domowników. Wszystkich jednak przewyższał żądzą sławy i po- pularności. Tak np. kiedy jeszcze był młodym i nie- znanym człowiekiem, prosił podobno usilnie muzyka , Epiklesa z Hermiony15, którego w Atenach bardzo ceniono, aby swą szkołę prowadził w jego domu. Chodziło mu zaś o to, aby jak najwięcej ludzi od- wiedzało jego dom i składało wizyty jemu samemu. Wybrał się także na igrzyska do Olimpii, aby tam rywalizować z Cymonem w wystawności uczt, w prze- pychu namiotów16 i innych wspaniałych urządzeń. Ale tym się Grekom nie przypodobał. „Cymon17 jest młody — mówiono — i pochodzi z bogatego i znako- mitego domu, można więc ten przepych u niego wy- tłumaczyć. Ten jednak jeszcze się niczym nie wy- różnił i robi to wszystko ponad swój stan i swoje możliwości, narażając się tylko na nazwę pyszałka". Przepych także przyniósł Temistoklesowi zwy- cięstwo jako choregowi18, finansującemu przedsta- 16 Hermione — miasto na Peloponezie, w Argolidzie. 18 Namioty przywozili z sobą na igrzyska olimpijskie za- możni ludzie, by móc mieszkać wygodniej niż tłumy groma- dzące się tam wtedy ze wszystkich miejsc zamieszkałych przez Greków. 17 Cymon (gr. Kimon) — syn Miicjadesa, bogaty arysto- krata, sprzyjający Spartanom, po wygnaniu Temistoklesa pierwszy mąż stanu w Atenach. Jako strateg wyswobodził spod jarzma perskiego Greków na wybrzeżu trackim i w Azji Mn., zadał Persom klęskę nad Eurymedontem (468), a jesz- cze w r. 449 pobił ich flotę pod Cyprem. " Choregiem, niby przywódcą chóru (w tragedii i komedii), 14 ŻYWOTY SŁAWNYCH MI^1. N ar. Ser, II, Nr 3 (Plutarch: Żywoty sławnych mężów) fi ^g ŻYWOTY SŁAWNYCH .MĘŻÓW 7. Przejąwszy naczelną władzę, pragnął przede wszystkim wsadzić obywateli na okręty i zachęcić ich do opuszczenia granic państwa i stawienia nie- przyjacielowi czoła na morzu jak najdalej od Hellady. Ale projekt ten przeważna część ogółu przyjęła ze sprzeciwem. Wobec tego wyruszył ze znaczną armią razem ze Spartanami do doliny Tempe23 w Tesalii, aby bronić tego kraju przed najazdem barbarzyń- skim. Tesalia bowiem — jak się zdawało — nie skła- niała się jeszcze ku Persom. Niebawem jednak musieli się wszyscy stamtąd wy- cofać bez rezultatu. A gdy Tesalowie przeszli na stronę króla-najeźdźcy, wszystko aż po Beocję połą- czyło się z Persami. Wtedy zaś i Ateńczycy skłon- niejsi już byli przyjąć plan Temistoklesa i przenieść walkę na morze. Wysłali go więc z częścią okrętów ku przylądkowi Artemizjon24 celem zabezpieczenia przed wrogiem tamtejszej cieśniny. Tam zaś ogół Greków chciał od- dać główne dowództwo w ręce Spartan i Eurybia- desa, gdy tymczasem Ateńczycy, mający więcej okrę- tów niż wszyscy inni Grecy razem, nie chcieli poddać się rozkazom innego dowództwa. Widząc więc mo- gące stąd wyniknąć niebezpieczeństwo, Temistokles sam zrzekł się dowództwa na rzecz Eurybiadesa, a Ateńczyków uspokajał prośbami i obietnicami, że jeżeli okażą się w tej wojnie dzielnymi bojownikami, to Grecy sami potem oddadzą się dobrowolnie pod ich opiekę i przewodnictwo. Takim postępowaniem zdobył sobie opinię najbardziej zasłużonego około ocalenia Hellady w tej wojnie, a przede wszystkim Ateńczyków doprowadził do sławy ludzi, którzy \ 28 dolino Tempe — między górami Ossą i Olimpem; środ- kiem jej płynie Penejos. 84 — na północno-wschodnim wybrzeżu Eubei. TEMISTOKLES 17 męstwem pokonali wrogów, a roztropnością — sprzy- mierzeńców. Po pewnym czasie flota perska pojawiła się koło portu Afetaj25. Eurybiadesa przeraziła wtedy już ta ilość okrętów nieprzyjacielskich, które widział na przedzie; a jak się dowiadywał, dwieście dalszych okrętów płynęło jeszcze okrążającym go kołem wzdłuż wyspy Skiatos26. Powziął więc plan, aby się stamtąd czym prędzej wycofać do wnętrza Grecji, dotrzeć do Peloponezu i zbliżającym się okrętom nie- przyjacielskim przeciwstawić wojska lądowe. Nie wierzył bowiem w jakąkolwiek możliwość stawiania skutecznego oporu siłom królewskim na morzu. Wtedy jednak mieszkańcy wyspy Eubei bali się, że ich Grecy opuszczą, i przeprowadzili z Temisto- klesem tajne rozmowy, a zarazem przysłali do niego niejakiego Pelagonta ze znaczną sumą pieniężną. Tę to sumę odebrał Temistokles, jak opowiada Hero- dot27, i przekazał ją Eurybiadesowi i. jego najbliż- szym z otoczenia. Spośród własnych zaś obywateli trudności mu ro- bił Architeles, który był dowódcą tzw. świętej trie- ry28, a nie miał funduszów na utrzymanie załogi i również naglił do tego, aby stamtąd odpłynąć. Ale Temistokles spowodował wśród jego ludzi jeszcze większe przeciw niemu rozgoryczenie, tak że nawet 25 — u wejścia do Zatoki Magnezyjskiej. 28 Skiatos — wysepka na pn. od Artemizjon, gdzie stała flota Greków. 27 Herodot (8, 5) przedstawia to trochę inaczej. Według niego Temistokles otrzymał 30 talentów; z tego dał 5 talen- tów Eurybiadesowi, 3 — dowódcy Koryntian Adejmanto- sowi, a resztę zatrzymał dla siebie. 28 Świętą trierą nazywano okręt, na którym Ateńczycy wyprawiali co rok uroczystą procesję na święto Apollona na wyspę Delos. B* ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW zbiegli się i rozdrapali mu całą kolację. To zajście odebrało Architelesowi wszelką ochotę i bardzo go przygnębiło. A wtedy Temistokles posłał mu w skrzynce chleb i mięso do jedzenia, podkładając równocześnie pod to talent srebra, i polecił mu to zaraz zjeść, a jutro zatroszczyć się o załogę okrętu. Groził mu zaś przy tym, że jeżeli tego nie wykona, zrobi na niego doniesienie do współobywateli, że posiada pobrane od wroga pieniądze. Te szczegóły pochodzą od Faniasza z Lesbos. 8. Stoczone wówczas w tamtych cieśninach bitwy z okrętami floty królewskiej niewiele przyczyniły się do rozstrzygnięcia całości sytuacji, ale dały Grekom bardzo dużo korzystnego doświadczenia. Bo stanęli w obliczu niebezpieczeństwa w konkretnych opera- cjach wojennych i przekonali się, że ani mnóstwo okrętów, ani przepych i blask ich znaków, ani też chełpliwe okrzyki czy śpiewy barbarzyńskie nie przedstawiają niczego groźnego dla ludzi, którzy ma- ją odwagę mierzyć się wręcz z nieprzyjacielem i bić się z nim z bliska; trzeba na to wszystko nie zważać, tylko atakować ludzi przeciwnika, zewrzeć się z nimi i stoczyć bój rozstrzygający. Doskonale uchwycił to Pindar29, mówiąc o bitwie pod Artemizjon: Tam to synowie Aten onej chwili Pod świetną wolność fundament rzucili! Bo rzeczywiście — początkiem zwycięstwa jest od- waga. Samo zaś Artemizjon — to przylądek u północ- nych wybrzeży wyspy Eubei, ciągnących się powyżej '"•'PuldO.r —najsławniejszy poeta liryczny (chóralny), żył 522^448, opiewał głównie sportowych zwycięzców z arysto- kracji. TEMISTOKLES 19 miejscowości Hestiaja. Prosto zaś naprzeciw niego leży miasto Olidzon30, w kraju, gdzie niegdyś pano- wał Filoktetes31. Na przylądku tym stoi nieduża świątynia Artemidy z przydomkiem Proseoa, tj. Wschodnia; dokoła niej rosły drzewa i stały w krąg ustawione słupy z białego kamienia, który przy po- tarciu ręką daje szafranowy zapach i kolor. Na jed- nym zaś z tych słupów był napis w wierszach elegij- nych takiej treści: Ludów rozlicznych plemiona, z ziem azjatyckich przybyłe, Aten synowie waleczni gdy na głębinie tych wód W bitwie zwycięskiej odparli, perską złamawszy tu siłę. W cześć Artemidy przeczystej wotum to złożył ich lud. Pokazują też jeszcze na tym wybrzeżu miejsce wśród licznych pagórków piaszczystych, gdzie z głębi wy-' łania się czarny pył, jakby spopielony w ogniu; tutaj więc najwidoczniej spalono wówczas szczątki poła- manych okrętów i ciała poległych. &> Ale gdy do Artemizjon doszła wiadomość o tym, co się stało pod Termopilami, i dowiedziano się, że Leonidas poległ, a Kserkses opanował na lądzie wą- wozy, zaczęto się cofać z flotą ku lądowi. Ateńczycy 30 Olidzon — starodawne miasto w Tesalii, wspomniane już przez Homera (II. 2, 717). 31 Filoktetes — uczestnik wyprawy pod Troję. Gdy w drodze na Wschód flota grecka zatrzymała się na wyspie Lesbos, F. wszedłszy w zakazany okręg świątynny został ukąszony •przez żmiję. Powstała stąd ropiejąca, niezamykająca się rana wydawała taki odór, że wojsko nie chcąc go zabrać z sobą, zostawiło go na pustkowiu wyspy, z łukiem Heraklesa, służą- cym mu do polowania i utrzymania się przy nędznym życiu. , Ale bez niego i łuku Heraklesa Troja nie mogła być zdobyta. Więc po 10 latach sprowadzono go pod nie zdobyte jeszcze miasto Priama. . . - -** UISiWW płynęli jako tylna straż, dumni ze swego męstwa i dokonanych czynów. Temistokles zaś, płynąc wzdłuż wybrzeży, wszędzie tam, gdzie widział jaki port albo zatokę, w których nieprzyjaciel musiał się zatrzymać, kazał na kamie- niach, leżących na miejscu albo umyślnie przez niego ustawianych w miejscach postojów floty i koło przy- brzeżnych studni, ryć widoczne z daleka napisy. Wzywały one Jonów, aby przechodzili według moż- ności od nieprzyjaciela do Greków, walczących prze- cież w obronie ich macierzystej ziemi i ich wolności; a gdyby się, tego robić nie dało, żeby przynajmniej niszczyli nieprzyjaciela w czasie walk i prowadzili w jego szeregach działalność wywrotową. A robił to Temistokles z tą myślą, że albo uda mu się oderwać | Jonów od Persów, albo przynajmniej rzuci na nich j podejrzenie i przez to wywoła w szeregach nieprzy- | jacielskich niepokój. Tymczasem Kserkses szedł naprzód przez Dorydę i wtargnął już do kraju Fokis, paląc w nim wszystkie miasta, a nikt z Greków ich nie bronił. Ateńczycy prosili, aby wyjść z wojskami naprzeciw nieprzyja- ciela do Beocji i osłonić przed nim Attykę, podobnie jak sami osłaniali innych na morzu pod Artemizjon. Ale nikt nie usłuchał ich próśb. Wszyscy myśleli tylko o Peloponezie i tam, za Istmosem, gromadzili całe swe siły obronne, zamierzając nawet zamknąć się na przesmyku od morza do morza. Ateńczycy uważając to za zdradę popadli w gniew, ale równocześnie ogarnął ich w tym opuszczeniu tak- że lęk i przygnębienie. Nie czuli się bowiem sami na siłach walczyć z tylu dziesiątkami tysięcy wojsk nie- przyjacielskich. Nie pozostawało im więc w tej chwili nic innego, jak tylko opuścić miasto i przenieść się ; na okręty. Ale o tym większość nie chciała nawet ,| słyszeć, mówiąc, że nie potrzebują zwycięstwa i nie _|| TEMISTOKLES 21 * wierzą w możliwość ocalenia, jeżeli bogów świątynie i ojców mogiły porzucą. 10. Wtedy to Temistokles, widząc, że ludzkim ro- zumem tłumu przekonać nie zdoła, użył na niego jak poeci w teatrze sztucznej machiny32 boskich znaków i wróżb. Jako znak z nieba upozorował historię ze świętym wężem33; właśnie w tych dniach zniknął on tajemniczo ze swego legowiska, a ofiarni cy, którzy mu podawali codzienne pożywienie, znajdując je nie- tknięte wnet rozgłosili to wśród ludu. Temistokles zaś nadał temu odpowiednią interpretację tłumacząc, że to bogini opuściła miasto i sama w ten sposób wskazuje Ateńczykom drogę ku morzu. Podobnie starał się wpłynąć na przekonania ludu tłumaczeniem znanej odpowiedzi wyroczni delfic- kiej34, mówiąc, że „mur drewniany" nie oznacza w niej niczego innego jak tylko okręty; to zaś, że Apollo nazwał Salaminę ,,boską", a nie np. ,,okropną" ani ,,zgubną", objaśniał jako znak czekającego tam Hellenów wielkiego szczęścia. I gdy to jego tłuma- czenie znalazło wśród ludu ogólne uznanie, postawił wniosek, aby miasto oddać łasce bogini Ateny, „Opie- kunki Ateńczyków", a wszyscy zdolni do broni aby szli na okręty; dzieci zaś, żony i służbę miał każdy zabezpieczyć, jak tylko mógł. . / 32 W greckich tragediach ukazują się nieraz pod koniec akcji bogowie na specjalnym przyrządzie nad sceną, zwanym machina. 33 Na Akropoli ateńskiej czczono świętego węża, wcielenie bóstwa ziemnego. 34 Wyrocznia zachowana u Herodota (7, 141) zapowiada, że gdy cała kraina Kekropsa (tj. Ateny) zostanie zdobyta, Zeus da Atenie (opiekunce miasta.) mur drewniany, który nie zostanie zniszczony i obroni Ateny i ich lud. Wyrocznia kończy się słowami: ,,0 boska Salamino, wygubisz ty dzieci kobiet". 32 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW Wniosek został przyjęty i uchwalony. Przeważna część Ateńczyków ewakuowała swoich rodziców i żo- ny do miasta Troidzen35. Tam przez miejscowych obywateli zostali ci uchodźcy przyjęci bardzo życz- liwie; przeprowadzono bowiem uchwałę, mianowicie na wniosek Nikagorasa, przyznającą ewakuowanym utrzymanie na koszt publiczny i każdemu przydzie- lono po dwa obole, a dzieciom pozwolono wszędzie zbierać owoce; nadto nauczycielom ich wyrównywano pobory z własnych funduszów. Ale w Atenach nie było w skarbie publicznym żadnej gotówki. Wobec tego sami areopagici36 uchwa- lili z własnych funduszów żołd w wysokości ośmiu drachm37 dla każdego żołnierza, biorącego udział w tej wojnie, i w ten sposób najbardziej się przy- czynili do skompletowania załóg na trierach. Tak pisze Arystoteles. Natomiast Klejdemos i tutaj do- patruje się zręcznej gry Temistoklesa. Opowiada mianowicie, że kiedy Ateńczycy ciągnęli już w dół do portu Pireus, zgubiła się głowa Gorgony38 z po- sągu Ateny; Temistokles więc pod pozorem jej po- szukiwania miał przeprowadzić wszędzie szczegóło- wą rewizję, której rezultatem było odnalezienie wiel- kiej ilości pieniędzy, ukrytych wśród rupieci. Wy- dobyto je stamtąd i w ten sposób uzyskano dosta- teczne fundusze na opłacanie żołdu załogom okręto- wym. Kiedy zaś miasto przenosiło się na morze, widok ten budził w jednych litość, w innych podziw dla 36 — w pd.-wschodnim kącie Argolidy. 38 areopagici — członkowie starej Rady ze Wzgórza Aresa, - wpływowej instytucji politycznej. 31 drachma — odpowiadająca wartości l złotego (w złocie) była 6-tysięczną częścią talentu, setną częścią miny, a miała 6 oboli. 38 -— s;dobiła ona tarczę lub pancerz Ateny. » TEMISTOKLES 23 męstwa tych ludzi, którzy wysyłali rodziny w obce strony, a sami, nie zważając na ich jęki, łzy i wy- razy uczuć, płynęli ku Salaminie. Niemniej jednak nie można się było powstrzymać od łez na myśl, że tylu ludzi z powodu starości musi pozostać na miej- scu. Nawet oswojone zwierzęta domowe budziły li- tość i wzruszenie, gdy z rykiem, wyciem i oznakami przywiązania biegły za swymi żywicielami. Między innymi opowiadają, że pies ojca Peryklesowego, Ksanfyposa, nie mogąc znieść rozłąki ze swym pa- nem, wskoczył do morza i tak płynął koło triery, - aż wreszcie dotarł do Salaminy, ale tam zaraz zginął z wyczerpania. Jego to. grobem ma być pokazywany ' tam do dziś dnia tzw. Psi Pomnik. 11. Ale wróćmy do wielkich czynów Temistoklesa. Otóż zauważył on tam, że obywatele żałują Arysty- desa39, a równocześnie boją się, by w rozgoryczeniu nie przyłączył się do wroga i nie ściągnął katastrofy na całą Helladę. Jeszcze przecież przed tą wojną po- szedł właśnie za sprawą Temistoklesa przez ostracyzm na wygnanie. Temistokles postawił więc wniosek, pozwalający wszystkim, przebywającym czasowo na wygnaniu, wrócić do swoich i wespół z innymi oby- watelami czynem i słowem służyć sprawie Hellady. Główne dowództwo nad flotą spoczywało wówczas ze względu na powagę Sparty w rękach Eurybia- desa. Nie czuł on się jednak na siłach, by stawić czoło niebezpieczeństwu; zamierzał więc podnieść s9 Arystydes, głowa stronnictwa arystokratycznego, prze- bywał podówczas (od r. 482) na wygnaniu, na które skazał go „sąd skorupkowy". Był to tzw. ostracyzm, gdyż podczas głosowania na rozbitych skorupach naczyń (ostrakon) wypisywano imię tego z obywateli; który wyrósłszy nazbyt przed innych zagrażał zasadom demokratycznego ustroju i musiał opuścić kraj. 24 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW kotwice i popłynąć ku przesmykowi Istmos, gdzie też zgromadził lądowe wojska peloponeskie. Przeciw temu planowi jednak zabrał głos Temistokles, przy czym miała się między nimi wywiązać taka pamięt- na rozmowa: Eurybiades mianowicie odezwał się wtedy40 do niego: „Temistoklesie, kto przy zawodach przed- wcześnie wysuwa się naprzód, ten dostaje cięgi". Na to Temistokles: „Tak, ale też kto zostaje w tyle, nie zdobywa wieńca zwycięstwa". Kiedy zaś Eurybiades podniósł laskę jakby go rze- czywiście chciał uderzyć, Temistokles rzekł: „Uderz, a potem słuchaj, co powiem". Na to Eurybiades, zaskoczony opanowaniem Temi- stoklesa, pozwolił mu mówić, i Temistokles starał się przekonać go do swego planu. A gdy ktoś inny ode- zwał się i powiedział: „Nie dobrześ się wybrał, stra- ciwszy ojczyznę, do ludzi, którzy ją mają, z radą, aby ją opuścili", Temistokles zwrócił do niego słowa i rzekł: „To prawda, ty nędzniku, że domów nie ma- - • my i opuściliśmy mury ojczyste, nie chcąc znosić niewoli dla rzeczy martwych! Mimo to jednak mamy dzisiaj miasto największe ze wszystkich w Helladzie: mamy dwieście trier! Stoją one teraz przy was, go- towe nieść pomoc tym, którzy jej pragną. Jeżeli jednak odejdziecie od nas i po raz drugi nas zdra- dzicie, to niedługo dowie się każdy w Helladzie, że Ateńczycy mają już wolną ojczyznę i kraj nie gorszy od tego, który opuścili41. 40 Według Herodota (8, 59) tak mówił Adejmantos, do- wódca eskadry korynckiej. Ale tenże Herodot (8, 61) przypi- suje Adejmantosowi nazwanie Temistoklesa „człowiekiem bez ojczyzny"; więc pierwsze odezwanie się należy do Eurybia- desa. 41 Herodot (8, 62) podaje, że Ateńczycy zamierzali przesied- lić się do lukańskiego miasta Siris w dolnej Italii, przy ujściu r»el?i Siris. TEMISTOKLES 25 Te- słowa Temistoklesa dały Eurybiadesowi dużo do myślenia i obudziły w nim obawę, żeby Ateńczy- cy nie chcieli stamtąd odpłynąć i zostawić ich sa- mych. A gdy 'jeszcze jeden z mieszkańców miasta Eretrii próbował mówić coś przeciw Temistoklesowi, odpowiedział mu: „Jak to? I wy macie też coś do mówienia o wojnie? Wy, którzy przecież jak te mątwy macie wprawdzie miecze, ale nie macie serc!" 12. Niektórzy jeszcze podają, że gdy Temistokles stojąc na górnym pokładzie okrętu mówił na temat tych spraw, zauważono nagle, jak sowa, lecąc nad okrętami od prawej strony, siadała na szczytach ich maaztów. To zaś miało najbardziej przyczynić się do przyjęcia jego planu. I już Grecy byli zdecydo- wani na bitwę na morzu. Tymczasem jednak flota nieprzyjacielska zbliżała się ku Attyce do portu Faleron i zasłoniła sobą zu- pełnie okoliczne wybrzeża. Sam król na czele wojska lądowego zeszedł w dół nad morze i pokazał się na tle połączonych wszystkich swych sił zbrojnych. Wtedy to wypadły Grekom z pamięci przekonywające słowa Temistoklesa i znowu ci, co byli z Peloponezu, zaczęli oglądać się ku przesmykowi Istmos, nie chcąc nawet słuchać, gdy ktoś mówił co innego. Postano- wiono więc zaczekać do nocy i odpłynąć i już ster- nikom wydano co do drogi odpowiednie rozkazy. Ale Temistokles nie mógł już tego znosić spokoj- nie, że Grecy rezygnują z naturalnej pomocy, jaką im dawało miejsce, gdzie stali, i tamtejsze cieśniny, a chcą się rozproszyć po miastach. Postanowił więc użyć podstępu i w tym celu uknuł sobie cały ów plan z Sykinosem. Sykinos mianowicie był z pochodzenia Persem, a do Grecji dostał się jako jeniec wojenny; Temistoklesowi jednak był wiernie oddany i pełnił obowiązki wychowawcy jego dzieci. Jego to Temi- 2g ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW stokles wysłał teraz potajemnie do króla perskiego i kazał mu powiedzieć co następuje: „Główny do- wódca ateński, Temistokles, przechodzi na stronę króla i donosi mu czym prędzej, że Hellenowie za- mierzają uciekać; dlatego radzi mu, aby im nie po- zwolił się wymknąć, ale żeby w chwili, gdy tracą głowy z powodu braku łączności z wojskami lądowy- mi, zaatakował ich i zniszczył całą ich siłę morską". Wiadomość tę przyjął Kserkses z radością, biorąc ją za szczerą prawdę, i natychmiast wydał rozkaz do kapitanów okrętów, aby inne okręty obsadzić z całym spokojem załogami, a z dwustu odpłynąć zaraz na pełne morze, zamknąć nimi dokoła wielką cieśninę i otoczyć wyspy tak, żeby żaden człowiek ze strony nieprzyjaciela nie mógł się stamtąd wymknąć. Pierwszym z Greków, który zauważył, co się dzie- je, był właśnie syn Lizymacha, Arystydes. Udał się więc do kwatery Temistoklesa, choć nie był jego przyjacielem i nawet, jak już powiedzieliśmy, przez niego został skazany sądem skorupkowym na wy- gnanie; a gdy Temistokles wyszedł do niego, oznajmił mu: ,,Jesteśmy otoczeni". Temistokles znał szlachetną rzetelność Arystydesa i wyrażając mu teraz swą ra- dość z tej jego wizyty, opowiedział mu całą historię z Sykinosem. Równocześnie wezwał go, żeby jako taki, do którego Grecy mają bardzo dużo zaufania, starał się z nimi porozmawiać i razem z nim zachęcić ich do stoczenia bitwy morskiej w tamtejszych cieś- ninach. Arystydes uznał słuszność planu Temistoklesa, udał się osobiście do dowódców i kapitanów poszczegól- nych okrętów, zachęcając ich gorąco do bitwy na miejscu. Mimo to nie chciano wierzyć w słuszność jego słów. Dopiero gdy zjawił się tam jeden z okrę- tów wyspy Tenos42, który pod dowództwem Pana j - 42 Tenos — jedna z Cyklad, TEMISTOKLES 27 tiosa przeszedł ze strony perskiej do Greków, i za- meldował o zamknięciu Greków przez nieprzyja- ciela, zdobyto się pod naciskiem konieczności na od- wagę i postanowiono wyjść niebezpieczeństwu na- przeciw. 13. Z brzaskiem dnia Kserkses zajął miejsce na wzniesieniu, aby móc obserwować swą flotę i jej ruchy. Miejscem tym była, według Fanodemosa43, wyniosłość nad świątynią Heraklesa, tam gdzie At- tykę od wyspy dzieli tylko wąska cieśnina. Natomiast według Akestodorosa44 znajdowało się ono na gra- nicy Attyki i Megarydy, powyżej tzw. Rogów45. Tam kazał sobie król ustawić złoty tron, dokoła niego zaś stał cały zastęp pisarzy, których zadaniem było opi- sywać dokładnie cały przebieg bitwy. Temistokles zabierał się właśnie do składania ofia- ry przy okręcie głównego dowództwa, gdy przypro- wadzono do niego trzech jeńców; mieli oni bardzo piękne rysy twarzy i bardzo bogaty strój, wspaniale zdobiony złotem. Byli to, jak mówiono, synowie siostry królewskiej, Sandaki, i Artayktesa. Spojrzał na nich będący przy ofierze wieszczek Eufrantydes i w tym momencie ogień ofiarny buchnął wielkim jasnym płomieniem, a równocześnie z prawej strony usłyszano kichnięcie, co również było znakiem wró- zebnym. Eufrantydes ujął Temistoklesa za prawą rę- kę i kazał mu tych młodych ludzi złożyć na ofiarę, mianowicie wszystkich razem przy odpowiedniej modlitwie zabić na cześć Dionizosa-Surowożercy46. 48 Fa'n.odemos — nieznany nam bliżej autor jakiejś dużej historii Attyki. 44 — nieznany skądinąd historyk. 45 Rogami (Kerata) zwano skaliste wybrzeże między attycisą Eleuzis a Megarą. 46 Po grecku Omestes lub Omophagos. Przy ofiarach na jego cześć zjadano na surowo wnętrzności zabitych kozłów. 28 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW Twierdził przy tym, że w ten sposób zapewnią, sobie Grecy ocalenie i zwycięstwo. Usłyszawszy te straszne słowa tak okropnej wróż- by, Temistokles stał bez ruchu. Ale ogół, jak to zwykle bywa wśród wielkich zmagań i w ciężkim położeniu, oczekuje ratunku raczej od niedostępnych dla rozumu cudów niż od rozsądnego działania; pod- niósł więc jednogłośną wspólną modlitwę do tego boga, podprowadził jeńców do ołtarza i wymusił do- konanie z nich ofiary zgodnie z poleceniem wieszczka. Tak pisze Faniasz z Lesbos, uczony i dobrze obez- nany z literaturą historyczną. 14. Liczbę okrętów perskich podaje poeta Ajschy- los47, który, jak gdyby na pewno o tym wiedział, pisze w tragedii pt. Persowie: Kserkses— wiem dobrze — miał tysiąc okrętów. A tych, co dumne były z swej zwinności, Dwieście i siedem miał. Taka ich liczba... Natomiast attyckich okrętów było tylko sto osiem- dziesiąt48. Na każdym zaś z nich znajdowało się za- ledwie osiemnastu ludzi do walki z pokładu: miano- wicie czterech łuczników-strzelców i reszta ciężko- zbrojnych. Ale Temistokles wypatrzył, jak widać, niemniej właściwy moment do stoczenia bitwy jak i korzystne dla Greków miejsce. Baczył bowiem na to, aby nie ^wcześniej obrócić swe triery przodami do okrętów 47 Ajschylos brał udział w bitwie pod Maratonem, a wpro- wadzając do swej historycznej (wyjątkowo) tragedii pt. Ptersowie, wystawionej w r. 472 opowiadanie o bitwie pod Salaminą, daje jej wspaniały opis. 48 Hęrodot (8, 82) podaje, że cała flota grecka liczyła 380 okrętów, z tego (według rozdz. 61) Ateńczycy dostarczyli TEMISTOKLES 29 nieprzyjacielskich i rozpocząć walkę, aż przyjdzie go- dzina, w której zawsze wzmaga się wiatr od morza i pędzi przez cieśninę wysoką falę. Greckie okręty bowiem były płaskie i dość niskie, i dlatego im ten wiatr i wysoka fala tak bardzo nie przeszkadzały w manewrowaniu. Perskie zaś miały bardzo wysta- jące w górę rufy i wysoko położone pokłady, i w ogóle były bardzo ciężkie. Toteż uderzająca fala ciągle zmieniała ich kierunek i ustawiała je bokiem do okrętów greckich; te natomiast atakowały szybko i baczną zwracały uwagę na Temistoklesa jako tego, który najlepiej przewidywał celowość ruchów floty, ale też był głównym przedmiotem natarcia ze strony perskiego dowódcy floty, Ariamenesa. Był to człowiek bardzo dzielny, najwpływowszy i najlepszy z braci królewskich. Teraz więc atakował Ariamenes Temistoklesa z wy- sokiego swego okrętu, strzelając do niego z łuku i miotając pociski niczym z murów twierdzy. Z grec- kiej zaś strony mierzyli w Ariamenesa płynący na jednym okręcie Amejnias z Dekelei49 i Sokles Pe- li jeżyk. Kiedy więc okręty ich uderzyły w siebie dziobami i zwarły się, sczepione spiżowymi oku- ciami, Ariamenes zaczął schodzić na ich trierę. Wtedy jednak oni zaatakowali go włóczniami i strącili do morza. Zwłoki jego, pływające po morzu razem z róż- nymi odłamkami okrętów, rozpoznała królowa Arte- mizja50 i kazała je odwieźć do Kserksesa. 200 okrętów obsadzonych przez własnych obywateli. Według Persów (w. 337) ogólna liczba okrętów wynosiła 310. 49 Amejnias z attyckiej gminy Dekeleja był bratem Ajschy- losa i utracił w tej bitwie rękę (Hęrodot 8, 84). 50 Artemizjo, — królowa Halikarnasu w Kani (Azja Mn.) przybyła na pomoc Persom z 5 najlepszymi z całej floty okrętami. O jej odwadze i mądrości opowiada Hęrodot (8, 87). 30 2-ywOTY SŁAWNYCH MĄZOW 15. W czasie tych walk błysnął, jak opowiadają, od strony Eleuzis51 jasny snop światła, a tamtejszą . równinę triazyjską zaległ wielki gwar i krzyk, do- chodzący aż do morza, jakby mnóstwo ludzi naraz szło w procesji na cześć Bakchusa. Znad tłumów zaś, wznoszących okrzyki, widać było podnoszącą się zwolna od ziemi chmurę, która opadając z powrotem w dół, osiadła na trierach. Inni znowu mieli wraże- nie, że widzą zjawy w postaci uzbrojonych ludzi, wznoszących w górę od wyspy Eginy ręce i osłania- jących greckie triery. Przypuszczano, że byli to po- tomkowie Ajakosa52, których przed tą bitwą wzy- wano w modlitwach na pomoc. Pierwszym, który zdobył okręt perski, był do- wódca triery, Ateńczyk Lykomedes; zerwał on z nie- go oznaki i ofiarował je ubranemu w laurowy wie- niec Apollonowi z Flya. Zresztą flota grecka, dorów- nując liczebnie nieprzyjacielowi, który w cieśninie mógł występować przeciw niej tylko partiami i przy tym sobie wzajemnie przeszkadzał, starała się go zmu- sić do ucieczki. Persowie jednak stawiali opór do samego wieczora, aż wreszcie Grecy odnieśli, jak mówi Symonides, piękne i głośne na cały świat zwy- cięstwo, nad które nigdy nic wspanialszego nie osiąg- nęli na morzu ani Grecy, ani inne narody. Męstwem i bohaterskim zapałem przyczynili się do niego wspól- 51 Eleuzis — nadmorskie miasteczko w Attyce ze świątynią Demetry i Kory, w których kulcie odbywały się sławne misteria eleuzyńskie. Szóstego dnia dorocznej uroczystości niesiono z Aten posąg lakchosa (syna Demetry i Zeusa) przez równinę triazyjską do Eleusis wśród procesji i wo- łania: lakchos, lakchos! 52 Ajakos — syn Zeusa, dawny król Eginy, był po śmierci jednym z trzech sędziów w Hadesie. Jego potomkowie to Ajakidzi. Najsławniejszymi z nich byli: Peleus, ojciec Achil- lesa. Achilles, Telamon i syn jego Ajas. 31 nie wszyscy walczący, ale mądry plan i energiczne jego przeprowadzenie było zasługą samego Temisto- klesa. 16. Po tej bitwie morskiej Kserkses, nie tracąc ducha mimo niepowodzenia, zabierał się do przepro- wadzenia lądowych swych wojsk przeciw Grekom poprzez nasypy na Salaminę i w tym celu wydał rozkaz sypania wału przez cieśninę. Wtedy zaś Te- mistokles, chcąc wybadać myśli Arystydesa, wystąpił dla próby z takim planem, żeby popłynąć do cieśni- ny Hellespontu i tam przerwać połączenie pomiędzy Azją a Europą, dodając te słowa: .,,...żebyśmy w ten sposób Azję zajęli w Europie". Ale Arystydes nie był z takiego pomysłu zadowo- lony i mówił: „Dotychczas walczymy z królem, od- danym zbytkowi i przyjemności; jeżeli jednak za- mkniemy go w Helladzie i w ten sposób w sytuacji bez wyjścia postawimy człowieka, rozporządzające- go tak olbrzymią armią, nie będzie on już wtedy siedział sobie pod złotym baldachimem i spokojnie przyglądał się bitwie, ale w obliczu bezpośredniego niebezpieczeństwa śmiało odważy się na wszystko, wszystkim będzie osobiście zawiadywał, aby napra- wić swe zaniedbania, i skuteczniej niż dotychczas będzie układał plany, gdy sytuacja stanie się dla mego kwestią życia lub śmierci. Nie należy zatem, lemistoklesie, zrywać istniejącego na Hellesponcie pomostu, ale przeciwnie: powinniśmy, gdyby się da- 10, zbudować jeszcze jeden taki pomost na tej cieś- ninie i człowieka tego czym prędzej wyrzucić z Euro- i~ J • Na to Temistokles: „Wobec tego, jeżeli ten plan uznajemy za najlepszy, czas zastanowić się nad nim 1 ^zyscy powinniśmy dążyć wszelkimi siłami do te- go, aby się ten człowiek jak najprędzej oddalił z Hel- Bibi, Nar. Ber. II, Nr 8 (Plutarch: Żywoty alawnyeh nuMw) 7 ŻYWOTY'SŁAWNYCH: MĘŻÓW lady". Kiedy zaś przyznano mu słuszność, posłał któregoś z eunuchów królewskich, którego znaleziono wśród pojmanych jeńców, mianowicie niejakiego Arnakesa, do Kserksesa i kazał mu donieść, co na- stępuje: ,,Hellenowie postanowili po tym zwycięst- wie na morzu popłynąć do Hellespontu i tam prze- rwać połączenie między Europą i Azją. Temistokles więc w życzliwej trosce o króla radzi mu udać się czym prędzej do swego morza i przejść na drugi kontynent, a on tymczasem będzie się starał prze- dłużać wśród Greków narady i w ten sposób spo- wodować zwłokę w pościgu". Wiadomość ta tak przeraziła Kserksesa, że zarzą- dził natychmiastowy odmarsz wojsk na północ. Najlepszą zaś próbą przezorności Temistoklesa i Arystydesa okazała się niebawem bitwa z Mardo- niuszem pod Platejami, gdzie losy Grecji rozstrzy- gały się wśród najwyższego niebezpieczeństwa, jak- kolwiek walczono tam tylko z niewielką częścią wszystkich sił zbrojnych Kserksesa. 17. Spośród miast najbardziej — według Herodo- ta'""'3 •— odznaczyła się w tym wszystkim Egina; na- tomiast indywidualnie, mimo niechęci i zazdrości, na ogół wszyscy przyznali palmę pierwszeństwa Te- mistoklesowi. Kiedy bowiem wodzowie wrócili na Istmos i tam głosowali w tej sprawie przy ołtarzu54, każdy po- dawszy jako pierwszego co do męstwa siebie, na dru- gim miejscu wymieniał Temistoklesa. Lacedemoń- czycy zaś zaprosili go nawet do Sparty, gdzie Eury- biadesowi dali pierwszą nagrodę za dzielność, a Te- 53 Herodot (8, 122) donosi, że sam Apollon przyznał Egine- tom pierwszeństwo w bitwie pod Salaminą. 64 Był to ołtarz Posejdona. TEMISTOKLES 33 mistoklesowi też pierwszą w postaci wieńca oliwko- wego za mądrość. Poza tym podarowali mu najpięk- niejszy wóz, jaki był w mieście, a straż honorowa, złożona z trzystu młodych ludzi, odprowadziła go aż do granicy kraju. Na najbliższych zaś igrzyskach olimpijskich, gdy Temistokles pojawił się na stadionie, publiczność nie zwracając uwagi na zawodników cały dzień wpatrzo- na była tylko w niego i tylko jego pokazywała goś- ciom z innych stron. Sama też podziwiała go i głośno oklaskiwała, tak że nawet on sam, pełen radości, miał się wyrazić do swych przyjaciół, że tam zebrał owoce swych trudów dla dobra Hellady, 18. Z natury bowiem był Temistokles bardzo wraż- liwy na wszystkie zaszczyty, jak to łatwo można wywnioskować z zachowanych o nim wspomnień. Tak np., kiedy został mianowany admirałem pań- stwowej floty ateńskiej, nie załatwiał osobno żadnej sprawy ani prywatnej, ani publicznej, ale wszystko, co było do załatwienia, odkładał na dzień przed sa- mym odpłynięciem. W ten sposób, załatwiając wiele spraw naraz i przyjmując wizyty rozmaitych ludzi, chciał pokazać swą wielkość i swą niezwykłą waż- ność. Pewnego razu, patrząc na wyrzucone na brzeg morski zwłoki ludzkie, spostrzegł na nich złote bran- solety i naszyjniki; sam przeszedł koło nich obojęt- nie, ale pokazując je towarzyszącemu mu przyja- cielowi, rzekł: „Zabierz to sobie. Ty przecież nie jesteś Temistoklesem". Do pewnego zaś pięknego młodego człowieka, nie- jakiego Antyfatesa, który dawniej był dla niego nie- przystępny, później jednak z powodu sławy bardzo mu nadskakiwał, powiedział: „Późno, co prawda, mój 7» 34 2TWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW młodzieniaszku, ale przecież obaj doszliśmy razem do rozumu". O Ateńczykach mówił, że nie mają dla niego ani prawdziwej czci, ani podziwu, ale obchodzą się z nim jak z platanem: gdy przyjdzie burza i niebezpieczeń- stwo, kryją się pod nim; jeśli zaś wszędzie dokoła jest piękna pogoda, skubią go i szarpią. Pewien Grek z wyspy Seryfos55 powiedział mu przy jakiejś okazji, że sławę swą zawdzięcza nie so- bie, lecz tylko swojemu państwu. Na to zaś Temi- stokles: „Masz zupełną rację; bo ani ja jako oby- watel Seryfos nie byłbym sławnym, ani ty jako Ateńczyk". Gdy któryś inny ze strategów, którego spotkało uznanie za jakiś korzystny dla państwa czyn, prze- chwalał się tym zuchwale przed Temistoklesem i jego zasługom przeciwstawiał swoje jako równe im wiel- kością, Temistokles odrzekł: „Sprzeczał się raz drugi dzień świąt z pierwszym, głównym dniem świątecz- nym, i mówił, że główne święto pełne jest kłopotli- wych obowiązków i zajęć, gdy tymczasem w drugi dzień świąt każdy ma czas na odpoczynek i spokoj- nie może korzystać przy zabawie z przygotowanych rzeczy. Na to zaś odpowiedział główny dzień świą- teczny: — To prawda. Ale gdyby mnie nie było, nie byłoby też ciebie. — Otóż tak samo, ciągnął Te- mistokles dalej, gdyby mnie wówczas nie było, gdzie byście wy wszyscy dzisiaj byli?" Miał też Temistokles syna, który wszystko wymu- szał na matce, a przez matkę na nim samym. O tym to synu mówił, że jest on najwpływowszym czło- wiekiem w całej Helladzie; bo Hellenowie podpo- rządkowują się Ateńczykom, Ateńczycy jemu, on zaś matce tego chłopca, a matka chłopcu. 1'6 Seryfos — mała, bez znaczenia wysepka wśród Cyklad. TEMISTOKLES 35 Chciał także we wszystkim być oryginalnym, i raz sprzedając wiejską posiadłość kazał woźnemu między innymi zapowiedzieć, że sąsiad tej posiadłości jest także zacnym człowiekiem. O rękę jego córki ubiegało się dwóch ludzi, jeden skromny, drugi bogaty, i Temistokles wybrał pierw- szego mówiąc: „Wolę człowieka bez majątku niż ma- jątek bez człowieka". To są najbardziej charakterystyczne jego powie- dzenia. 19. Po tamtych zaś wypadkach, o których wyżej pisałem, Temistokles przystąpił natychmiast do od- budowy miasta i wznoszenia murów obronnych. Sprzeciwiali się budowie tych murów spartańscy efo- rowie56, ale podobno przekupił ich złotem. Tak pisze historyk Teopompos57. Inni natomiast podają prze- ważnie, że zrobił to podstępem. Udał się mianowicie w tej sprawie do Sparty w charakterze i z tytułem posła. I kiedy go Spartanie interpelowali w kwestii budowy tych murów, a specjalny wysłannik Eginy, niejaki Poliarchos, zjawił się tam również w tej spra- wie jako jego oskarżyciel, Temistokles zaprzeczył tym zarzutom i kazał wysłać do Aten komisję dla zbadania sprawy na miejscu. W ten'sposób zaś zy- skał tylko przez te pertraktacje więcej czasu na bu- dowę murów, a poza tym postarał się o to, że człon- ków tej komisji zatrzymano jako zakładników, gwa- rantujących jego bezpieczeństwo w Sparcie. I tak się też stało.-Bo Spartanie, choć dowiedzieli się całej prawdy, w niczym nie naruszyli jego osoby, lecz nie 116 eforowis — najwyżsi urzędnicy w Sparcie, kontrolowali nawet króla. " Teopompos z wyspy Chzos — historyk dziejów greckich od r. 410—394 i dziejów macedońskiego króla Filipa. Żył w IV w. przed n. e. okazując mu nawet swego niezadowolenia, bezpiecz- nie odesłali go z powrotem. Następnie przeprowadził rozbudowę Piręusu, wi- dząc dogodność naturalnego położenia tego portu, i w ogóle całe miasto związał ściślej z morzem, pro- wadząc swego rodzaju politykę przeciwną dążeniom dawnych władców ateńskich. Ci bowiem, jak piszą, trudzili się, żeby zainteresowania obywateli odwró- cić od morza i przyzwyczaić ich do życia na roli z dala od żeglugi; w tym też celu rozpowszechniali owo opowiadanie o tym, jak to Atena prowadząc z Posejdonem spór o Ateny zwyciężyła, pokazawszy sędziom drzewo oliwkowe. Sam zaś Temistokles nie przylepił — jak się wyraża Arystofanes58 — Piręusu do Aten, lecz miasto przyłączył do portu i kraj po- wiązał z morzem. Przez to zaś tylko wzmocnił siłę demokracji przeciw arystokratom i dodał jej dużo pewności siebie, gdy cała jej siła przeszła do wiośla- rzy, marynarzy i sterników. To także było w późniejszych czasach powodem, dla którego trzydziestu owych tyranów59 mównicę na Pnyksie60, zwróconą w stronę morza, ustawiło fron- tem do lądu. Zdawali sobie oni sprawę, że panowa- nie na morzu jest źródłem sił demokracji, gdy tym- czasem rządom oligarchicznym łatwiej poddają się chłopi na roli. 20. Ale Temistokles obmyślił jeszcze inne, dalej idące plany ugruntowania potęgi Aten na morzu. 58 — w komedii z r. 424 pt. Rycerze (w. 815). 59 Tak nazwano 30 oligarchów, którym pogromca Aten, admirał (nauarch) floty spartańskiej, Lizander, poruczył w r. 402 rządy w Atenach po zniesieniu ustroju demokra- tycznego. 60 Na wzgórzu Pnyks w pobliżu Akropolis odbywały się zgromadzenia ludowe. . TEMISTOKLES 37 Mianowicie flota helleńska, po ustąpieniu Kserksesa, zawinęła do portu Pagazaj61 i tam zimowała. Wy- stąpił więc na jednym ze zgromadzeń ludowych w Atenach z oświadczeniem, że ma pewien projekt, bardzo korzystny dla Ateńczyków i zbawienny, ale nie może go zdradzać publicznie. Wówczas kazano mu przedstawić go tylko Arystydesowi z tym, że je- żeli Arystydes uzna go za dobry, może go Temistokles wykonać. Opowiedział więc Arystydesowi, że pro- jektuje spalenie całej owej floty helleńskiej. Arysty- des zaś poszedł z tym na zgromadzenie ludowe i oświadczył, że rzeczywiście nie ma nic korzystniej- szego dla Aten nad to, co zamyśla zrobić Temistokles, ale też nic bardziej niesprawiedliwego. Ateńczycy zatem usłyszawszy to, kazali mu powziętego planu zaniechać. Na posiedzeniu amfiktionów Lacedemończycy po- stawili wniosek, żeby usunąć z Amfiktionii62 te wszystkie miasta, które nie walczyły przeciw Persom po stronie Greków. Wtedy jednak Temistokles oba- wiając się, że po usunięciu Tesalii, Argiwów i nawet Teb Lacedemończycy uzyskają w Radzie Związkor wej przewagę i większość głosów, tak że będą mogli przeprowadzać wszystko według własnych interesów, wystąpił z mową w obronie wymienionych państw i zmienił zdanie członków Rady. Wykazał mianowi- cie, że w wojnie brało udział tylko 31 miast-państw, w tej liczbie zaś większość miast drobnych; byłoby więc — mówił — rzeczą przykrą, gdyby po usunięciu z Amfiktionii znacznej części Hellady cała Rada 61 Pagazaj — port tesalskiego miasta Fere, w Zatoce Pa- gazajskiej. 62 Amfiktionią delficką nazywano związek państw grec- kich, zawiązany dla obrony i utrzymania świątyni Apollona w Delfach i pod. Termopilami. ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘżóW Związkowa popadła w zależność od woli dwu czy trzech największych państw. Tymi zaś słowami bardzo sobie zraził Lacedemoń- czyków, którzy też zaraz zaczęli szczególnie wyróż- niać i faworyzować Cymona, budząc w nim Temisto- klesowego przeciwnika w Atenach. 21. Niebawem zresztą stał się Temistokles czło- wiekiem niemile widzianym również w państwach sprzymierzonych z Atenami63, ponieważ objeżdżał ^^y^y l domagał się od tamtejszych miast świadczeń pieniężnych. Oto, co powiedział mieszkańcom wyspy Andros64, żądając od nich pieniędzy, i co sam, jak Herodot65 twierdzi, od nich usłyszał: mianowicie oświadczył im wtedy, że przybywa do nich z dwo- ma bóstwami, z Radą i Siłą, a oni mu na to odpo- wiedzieli, że i u nich mieszkają dwa wielkie bóstwa, Nędza i Niedostatek, i one to zabraniają im dawać mu pieniądze. Z jeszcze większą goryczą wypowiada się w jed- nym ze swych utworów przeciw Temistoklesowi poeta Tymokreont z Rodos, wyrzucając mu, że innym dla pieniędzy ułatwiał powrót z wygnania, a jego, swego przyjaciela, dla tych samych pieniędzy zdra- dził. Oto słowa66 tego poety: Ty Pauzaniasza 87 uwielbiaj, a ty Ksantyposa M, Leotychidę ty chwal, a ja pod niebiosa 88 Mowa o członkach morskiego Związku Delficko-attyc- kiego, założonego w r. 478/7 celem prowadzenia dalszej wojny z Persami. 114 Andros — jedna z Cyklad. M — w ks. 8, rozdz. 111 i n. 88 — ujęte w metra liryczne, jako przeznaczone do śpiewu. " Pausaniasz — król spartański, zwycięzca spod Platei (479). <8 Ksantyp — ojciec Peryklesa, dowodził flotą ateńską pod Mykale (480), obok króla spartańskiego Leotychidesa, TEMISTOKLES 39 Arystydesa wychwalę! Jeden on z boskich Aten wyszedł szlachetny, nikt więcej. Bo Temistokles to oszust, zdrajca i zuchwalec, Znienawidzony przez Latonę! Tymokreonta, swego przyjaciela, Na ojczystego Ijałysos 6B łono Nie przywrócił. Większą dla niego miał brudny pieniądz wartość: Wziął trzy talenty srebra i wyniósł się z nimi. Jednym powrotu z wygnania bezprawnie udzielał, Innym za srebro odbierał ojczyznę i życie. Potem szyderczo Ludzi na Istmie zimną strawą sycił. A oni jedząc, w duchu mu życzyli, Zęby jutrzejszej nie doczekał chwili. O wiele zaś złośliwiej i zuchwałej rzucał ten poeta bluźnierstwa na Temistoklesa po jego skazaniu na wygnanie. Wtedy to ułożył na niego tę piosenkę, która się zaczyna od słów: Muzo, ty moją tę pieśń Wszędzie wśród Hellenów nieś., Bo jest godna takiej chwały... Ten Tymokreont został — jak opowiadają — za- sądzony na wygnanie jako podejrzany o sympatyzo- wanie z Persami. I Temistokles także przyczynił się swym głosem do jego wygnania. Kiedy więc Temi- stokles popadł również w to samo podejrzenie, taką do tego robił aluzję: Nie tylko więc Tymokreont przyjaźni się z Medem 7", Lecz także inni są łotrami. Więc w lisiej skórze byłem nie ja jeden, Więcej jest lisów razem z nami... w Ijalysos — miasto na wyspie Bodos. 70 Medarni nazywali Grecy Persów, a wojny perskie medyjskimi. •^ s^m N (", A o ..„. ., •o S w o g '0 >»5 w^, s" u fe. , , ' 11^ l^jMj8'!5^^"-.- ssss i . ^, ' l1!! ś ^ jĄja^ISŁsłi^iI-r-^J-Ii iii: l s|lr i IM? i S .^.J^r^S^gaJs^ljjjl^Ilsj.t l .\^ _ g ^^g-ys.g.y.sgg.-a ^.s? ^^^s^gi^a^o -S ; ^ g^g" K -^^-l••^fc^^5G^(B3>,N•NC?c8a33>> sG^^S.^ylg^s s' Q' w6 ^ fgf.?s|jI^&s3-j|-|~s|sg.g!••g?s-e•li? .st glts° ' f. ^1 a Y - a- "-s e ^Slsij^gj.^.^ 'alll.sf ^_^^^^^ 0-1-9 ^»S/""1'ejj .PM^i..-' s„ L^^-ti l^lslli—0. § s ls i a j s; 5 g i !^ r «s ?g ais ^i •§ j y § S ^.s :| s-gsg-s^&ss s•:§•!'!•ss:s"'§SSi•g'S!i.^ys,S&a1i•s.v1l - ^^ ^W^l^jljlp • - -,.. wiCi^UW więc zaraz przeciwko niem wielki krzyk, a równo- cześnie w Atenach wystąpi: ze skargą na niego za- wistni obywatele. Poniewa zaś sam nie mógł się bronić na miejscu, bronił si listownie, wykorzystu- jąc do tego celu przede wzystkim dawniejsze za- rzuty: „Wrogowie moi — jsał między innymi do ogółu obywateli w Atenaci — oczerniając mnie przed wami mówią, że jesten człowiekiem, który zawsze pragnie tylko rządzi, a z natury swej nie chce nikomu podlegać. Jakżeizatem mógłbym kiedy- kolwiek pomyśleć o tym, żey dobrowolnie podda- wać siebie i całą Helladę podpanowanie barbarzyń- ców i wrogów naszych?" —Niemniej jednak lud, l podburzony przez oskarżyciel; wysłał ludzi z rożka- | żem aresztowania go i dopowadzenia przed sąd | ogólnogrecki. a 24. Temistokles jednak pr:ewidział to na czas i przeniósł się do Korcyry74, mającej wobec niego zobowiązania za dawniejszą p-zysługę. Mianowicie będąc raz sędzią rozjemczym w zatargu Korcyry z Koryntem73, rozstrzygnął tei spór między nimi w ten sposób, że Korynt mis. zapłacić Korcyrze dwadzieścia talentów, a Leukda76, skolonizowana przez jednych i drugich, miała y równej mierze na- leżeć do obu spierających się s<-on. Z Korcyry uciekał dalej, do Ipiru, i tutaj czując za sobą pościg Ateńczyków i Spartan, rzucił się w objęcia bardzo ryzykownej i niepewnej nadziei: " Korcyra (gr. Korkyre)'— najwięlsza z Wysp Jońskich, w pobliżu Epiru, dziś Korfu. 75 Koryntianie byli założycielami kolinii na Korcyrze i roś- cili sobie do niej pretensje jako metroRlia. 78 Leukada — dziś Santa Maura, niasto na półwyspie (tejże nazwy), który po przekopaniu przesmyku stał się wyspa. -————^ TEMTSTOKLBS 43 •/ schronił ^ d° Admetosa. Był to król Molosów77; który nie^yś, zwróciwszy się do Aten z jakąś prośbą, doznał tai wielkiego poniżenia właśnie od Temisto- klesa, bę^cego wówczas u szczytu swego politycz- nego znacenia. Toteż teraz nie mógł się spodziewać od tego k^la niczego innego prócz gniewu i zemsty. Ale w tejytuacji groźniejsza dla Temistoklesa była świeża niftawiść współobywateli niż przedawniony gniew obcgo króla. Zdając się więc na jego łaskę, stanął przd nim jako błagalnik, robiąc to w pewien niezwykły nieznany gdzie indziej sposób; wziął bo- wiem na rce jego syna w wieku dziecięcym i upadł przed ołfózem domowym. To bowiem uchodziło u Molosówza najwyższy wyraz prośby i niemal je- dyny, któż" nie pozwalał niczego proszącemu od- mówić. Ni(?tórzy podają tutaj, że to żona Admetosa, Ftija, poucyła Temistoklesa o tym sposobie błaga- nia i samapostawiła dziecko obok niego przy ołta- rzu. Inni 2owu piszą, że Admetos, aby usankcjo- nować obowiązkiem religijnym swą odmowę wyda- nia go pośc?owi, sam był reżyserem i współaktorem tego aktu legalnego. Tam też, do Epiru, Epikrates z attyckiej gminy Acharna j78 odstawił Temistoklesowi żonę i dzieci, które potaj("nie z Aten uprowadził. Za to zaś póź- niej został i sprawą Cymona postawiony przed sąd i skazany n, śmierć. Tak pisze Stezymbrotos79. Ale dalej jakoś upomniał o tym, co pisał, albo też Temi- stoklesowi kzał zapomnieć o swej rodzinie; bo opo- . wiada, że Tmistokles popłynął stamtąd na Sycylię i tam prosiłkróla Hierona o rękę jego córki, obie- " Molasowe— szczep iliryjski w pn.-wschodnim Epirze. '• Była to niliczniejsza gmina Attyki, zamieszkała przez wojowniczych węglarzy (wypalaczy węgla drzewnego). '» — wspomrany w przypisie 7. 44 ŻYWOTA SŁAWNYCH MĘŻÓW -eując mu za to oddać pod jego panowanie całą Hel- ladę. I dopiero gdy Hieron odrzucił tę propozycję, miał się Temistokles udać do Azji. To wszystko jednak musiało mieć jakiś inny prze- bieg. 25. Bo znowu Teofrast80 w swej rozprawie O wła- dzy królewskiej opowiada, że Hieron wysłał do Olim- pii na igrzyska konie, mające brać udział w wyści- gach, i ustawił tam bogaty i wspaniale wyposażony namiot, i że wtedy właśnie Temistokles doradzał i Hellenom, aby rozszarpali namiot tego tyrana, a ko- | niom jego nie pozwolili stawać do wyścigów. Natomiast Tucydydes81 znów twierdzi, że Temi- stokles udał się następnie dalej, nad Morze Egejskie, i wypłynął na nie z Pydny82 na okręcie, gdzie nikt z obecnych nie wiedział, kim on jest; i dopiero gdy ; burza zaczęła znosić okręt w kierunku wyspy Naksos, którą wówczas właśnie Ateńczycy oblegali, pod wpły- wem grożącego mu niebezpieczeństwa ujawnił się przed właścicielem okrętu i sternikiem. Następnie prośbami i groźbami zmusił ich do ominięcia tej wyspy i płynięcia w kierunku Azji. Groził im mia- nowicie tym, że ich oskarży przed Ateńczykami i będzie twierdził kłamliwie, iż dali się przekupić i wzięli go na okręt wiedząc dobrze od samego po- czątku, kim jest. Z majątku Temistoklesa dużą część zdołali zdobyć w swe ręce drogą nielegalną jego przyjaciele i do- starczyli mu jej do Azji. Resztę, o której wiedziano i którą skonfiskowano na rzecz skarbu państwa, 80 Teofrast — uczeń Arystotelesa, autor wielu pism przy- rodniczych, etycznych, estetycznych i in. " — w ks. l, rozdz. 137. 82 Pydna — miasto w tej części Macedonii, która się na- zywała Pierią. TEMISTOKLES 45 Teopomp oblicza na sto talentów, Teofrast zaś na osiemdziesiąt, podczas gdy w chwili rozpoczynania kariery politycznej majątek jego ogółem przedsta- wiał wartość niecałych trzech talentów. 26. Wylądowawszy w porcie Kyme83, zauważył Temistokles, że wybrzeża pilnują liczne posterunki czatujące tylko na to, aby go złapać. Byli to przede wszystkim ludzie Ergotelesa i Pytodorosa. Bo takim, którzy każdą okazję gotowi są wykorzystać dla wzbo- gacenia się, czaty te mogły się sowicie opłacić, po- nieważ król perski wyznaczył 200 talentów nagrody za pojmanie Temistoklesa. Umknął więc do eolskiego miasteczka Ajgaj84, gdzie go nikt nie znał oprócz Nikogenesa, z którym łączyły go więzy gościnności. Nikogenes był najbogatszym w Eolii człowiekiem i jako taki posiadał wiele znajomości z perskimi po- tentatami. U niego ukrywał się Temistokles przez kil- ka dni, aż zdarzyło się, że po biesiadzie urządzonej z okazji składania jakichś ofiar wychowawca dzieci Nikogenesa, niejaki Olbios, straciwszy świadomość uległ boskiemu natchnieniu i głośno wypowiedział ten wiersz: .; .S.Ł.fl-.i • •, Oddaj głos nocy, zwycięstwo i rada w jej mocy! A gdy potem Temistokles położył się spać, śniło mu się, że widzi węża, jak się wije w górę dokoła jego ciała aż do samej szyi. Kiedy zaś dotknął jego twarzy, nagle zamienił się w orła, który roztoczył nad nim skrzydła, a następnie porwał go w górę i uniósł gdzieś daleko. Potem pojawiła się przed nim złota laska herolda i na niej postawił go orzeł zupełnie bez- M Kyme — jedno z najstarszych miast greckich w Bolidzie, w Azji Mn. 84 -Ajgaj — miasteczko w Bolidzie małoazjatyckiej. 46 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW. piecznie, a równocześnie opuścił go ten nieprawdo- podobny strach i niepokój. Nikogenes starał się teraz wysłać go dalej i w tym celu wymyślił taki sprytny sposób: wiadomo, że prze- ważna część ludów niegreckich, a zwłaszcza Perso- wie, jest z natury niezwykle, po prostu chorobliwie zazdrosna o kobiety. Nie tylko bowiem prawowite swe żony chronią bardzo starannie, żeby ich nikt -' obcy nie zobaczył, ale nawet nabyte niewolnice ^ i zwykłe konkubiny. Kobiety więc żyją u nich za- ' mknięte w domu, a gdy się wybierają w podróż, jadą na wozach pod osłaniającymi je dokoła namio- tami. Otóż taki właśnie wóz sporządzono i dla Temi- stoklesa. Wsunął się przeto pod namiot i pojechał dalej; ludzie zaś wiozący go wszystkim spotykanym po drodze i pytającym, kogo tam wiozą, odpowiadali, że wiozą Greczynkę z Jonit dla któregoś z królew- skich dworzan. 27. Według tego, co pisze Tucydydes86 i Charon 7. Lampsakos86, Kserkses już wtedy nie żył i Temi- stokles został przyjęty przez jego syna87. Natomiast Eforos, Dejnon, Klejtarchos, Heraklejdes88 i wielu innych podają, że przybył do samego Kserksesa. Chronologicznie, jak się zdaje, bliższe prawdy są wiadomości Tucydydesa; jakkolwiek i u niego nie wszystko zgadza się bez reszty. 85 — w ks. l, rozdz. 137. w Charon z Lampsaku (w Troadzie) — współczesny Temi- stoklesowi autor Historii perskiej. 87 — Artakserksesa I, który panował od r. 464. 88 Eforos z Kyme — uczeń Izokratesa z IV w., autor reto- rycznej Historii powszechnej. — Dejnon z Kolofonu, także z IVw; napisał Historię perską, a syn jego Klejtarchos — sensacyjne historię Aleksandra W., któremu towarzyszył w wyprawie na Persję. — Heraklejdes z Kyme, z IV w., był autorem współczesnej Historii perskiej. TBMISTOKLBS 47 Faktem jest, że Temistokles, stanąwszy w obliczu niebezpieczeństwa, udał się najpierw do kanclerza królewskiego i oświadczył: „Jestem Hellenem. Pragnę być przyjęty przez króla w bardzo ważnych spra- wach, które mają doniosłe znaczenie przede wszyst- kim dla niego samego". Na to kanclerz Artabanos: „Mój przybyszu! Co kraj to obyczaj: każdy co innego uważa za dobre. Ale jedno wszyscy uznają za dobre, a to przestrzegać u siebie porządku i szanować własny obyczaj. Wy podobno najbardziej cenicie wolność i równość. My natomiast spośród wielu bardzo pięknych praw za najpiękniejsze uważamy to, które nakazuje czcić króla i padać przed nim na kolana jako przed odbiciem wszystko zachowującego boga. Jeżeli więc zgodzisz się na nasz zwyczaj i padniesz przed kró- lem na kolana, będziesz mógł i przed obliczem jego stanąć i rozmawiać z nim; jeżeli jednak nie masz zamiaru tego uczynić, musisz korzystać z pośrednictwa innych. Królowi bowiem ojczysty '•nasz zwyczaj nie pozwala słuchać nikogo, kto mu nie odda na kolanach pokłonu". Temistokles wysłuchał tych słów i odrzekł: „Arta- banosie! Ja właśnie przybyłem w tym celu, aby po- mnożyć sławę i potęgę waszego króla. Toteż i sam chętnie zastosuję się do waszych obyczajów, skoro. tak się podoba wsławiającemu Persów bogu, i in- nych więcej niż dotychczas dzięki mnie będzie przed królem padało na twarz. Dlatego niech ten wasz zwyczaj nie będzie żadną przeszkodą dla tych słów, które sam jemu chcę oznajmić". — „Czyjeż więc przybycie — zapytał Artabanos — mam zameldować przed królem? Nie wyglądasz mi bowiem, sądząc 7 twej przezorności, na zwykłego człowieka". — A Temistokles: „Tego nikt nie może wiedzieć, Arta- banosie, pierwej niż król". .BIbl. Nar. Ser. II, Nr 3 (Plutareh: Żywoty sławnych mężów) 8 48 ŻYWOTA SŁAWNYCH MĘŻÓW Tak opisuje to wszystko Faniasz89. A Eratoste- nes90 w swych księgach O bogactwie dodaje jeszcze, że ów kanclerz miał u siebie jedną Greczynkę z Ere- trii91 i ta umożliwiła Temistoklesowi spotkanie z nim i tę rozmowę. 28. Kiedy więc został zaprowadzony przed króla, oddał mu należyty pokłon i stał w milczeniu. Król kazał tłumaczowi zapytać go, kim jest. Tłumacz speł- nił rozkaz króla, a wtedy Temistokles odpowiedział: „Jam jest Temistokles Ateńczyk. Stoję przed tobą, królu, jako wygnaniec, ścigany przez Hellenów. Wie- le przeze mnie szkód doznali Persowie, ale jeszcze więcej korzyści przez to, żem powstrzymywał pościg za nimi; bo kiedym Helladę wybawił z niebezpie- czeństwa, ocaliwszy kraj własny, mogłem i wam wy- świadczyć niemałą przysługę. W obecnym więc po- łożeniu moim muszę się godzić na wszystko i przy- szedłem tu gotów albo przyjąć od ciebie łaskę i prze- baczenie, albo przebłagać twój gniew, jeżeli jeszcze pamiętasz o wyrządzonych ci szkodach. Ale ty weźmij lepiej mych wrogów na świadków moich dobro- dziejstw względem Persów i użyj teraz mojego nie- szczęścia raczej na pokazanie swej wspaniałomyśl- nej łaskawości niż na zaspokojenie gniewu. Jeżeli mi przebaczysz, ocalisz błagającego; jeżeli zaś nie, to zgubisz we mnie wroga Hellenów". W dalszym ciągu Temistokles, dla nadania swym słowom charakteru boskich wyroków, opowiedział królowi dokładnie owo senne widzenie, które miał w domu Nikogenesa. ^Nadto dodał tu jeszcze prze- 8" Patrz przypis 2. sa Eratostenes z Cyreny— wielki geograf, gramatyk l fi- lozof aleksandryjski z III w. przed n. e. 81 Eretria — miasto na wyspie Eubei. TEMISTOKLES 49 powiędnie otrzymaną od Zeusa z Dodony92, nakazu- jącą mu "dać się do „równoimiennego" temu bogu. Zrozumiałem to tak — mówił Temistokles — że wy- rocznia wysyła mnie właśnie do ciebie: obaj bowiem macie imię »wielkich królów«". F'ers wysłuchał tego wszystkiego, ale Temistokle- sowi samemu nie dał żadnej odpowiedzi, jakkolwiek był pełen podziwu dla jego rozumu i odwagi. Przed przyjaciółmi tylko chwalił swoje szczęście i wśród największego zadowolenia modlił się do boga Ary- mana93, aby zawsze wrogom zsyłał takie myśli, iżby najdzielniejszych swych obywateli wypędzali spo- śród siebie na wygnanie. Następnie złożył ofiary i natychmiast rozpoczął wielkie ucztowanie, a w nocy podobno trzy razy przez sen krzyknął radośnie: „Mam Temistoklesa Ateńczyka". 29. Następnego zaś dnia o świcie zwołał przyjaciół i przedstawił im swego gościa. A oni usłyszawszy imię Temistoklesa, gdy się pojawił, przyjęli go z obu- rzeniem i głośno mu złorzeczyli. Nie pozwalało to Temistoklesowi spodziewać się wiele dobrego dla sie- bie. Król usiadł i zrobiła się cisza. Temistokles zaś idąc przed niego i mijając jednego z wysokich ofice- rów królewskich, Roksanesa, usłyszał jeszcze za sobą szeptem rzucone przez tegoż westchnienie: „Zmienny ty wężu helleński, boski duch króla tutaj cię przy- prowadził". Ale gdy przyszedł przed oczy samego króla i znowu oddał mu korny pokłon, król przyjął go życzliwie i przemówiwszy do niego rzekł: „Już jestem ci wi- 92 Dodana — w Epirze, ze świątynią Zeusa i starodawną wyrocznią. 83 Persowie wierzyli według nauki Zoroastra w dwóch bo- gów: dobrego Ormazda (Ormuzda, Ahuramazdę) i złego Arymana. fl» ^ y^' s Ss. r-, o n> P.^TOa?;, -' ft) ~ • • • • - ^§-§ ^N^^.-- ^ „.„, -. --9?^^.^^og^^g5^;^g 1'^g-S §ff^» S-2. N %,«_. i? . ~ .N ro — t»- N . -U^O N " rf L. ro-' S; g G."^^ S.^^S ^'S'§.§ ^'^^•II^o^gil^l^^0^^^^ ^^S^^S.^^cS^03^?^^;^^^^^" ^ 8.§ d ^ C "-P, N sj 5f-<< 5 N.g-° ^•B' -SS^te-O^S S ^^^^^s.s^^^'1^^?-^.^^^^-^' °'-ya?D- S.33S^ 0' c c g 5- i8^^ o^N ^ ^. B s " < ^ ?? s".^ S.nifoiiO^'7"--- ^is^ ~. re y <-> 01 ca a (u <-»- o N • B ;? S ^ 2- I^S5! ^••o -^ 5 •r s. s aoq o\ % ^ ę g. a o. g "- o s o ^ o' s' L" y y ^. ^^S^SSSi^gi^^^s.0^3^- ^•o -^ S S-S-S ZS.^^^S ^3^S^^^r,§^.^ ^!sW;^: ^^4^^ 1^^:^.^^ !p^^ :^S^o^I|bI-5^yg|Sgg-^ jsrS-gfr^I^s-3^^!^^^^ ^ .^ ^•& ^ ^-^ ^ S§ ^J S S- ^S' o ^' S'-f o. ^ W K> W O G- ł--' tr ^.g^ na •• i—^o O ^agg- •Ęg-S"?^ ^J^§ &3 .^s-r o c ^o;t ^^^ o^l^ S ^^.ff.^ S-^-g,^'." S §^ ^^s- ^^^ , % S. '-• - N , l ._ (H M- (D 3 .o '-• t^ o -' - , _ — 1.3. SO „, - as a &; -S y ^s °. S 3 o B aas^a^?; " g ^^4^^ S|')7Sć?:' ^r 0 § 5 ^ ^ S- A i-. < a- aa o 5; ST^<° y^"<» 3,5 s 7y'^N a^o "S-N o ^-j-'0 S^^^^^-^S^N^CrS SS-ró^y^.-P-; -^^^jj^r^^feri ^.^•f^^- c0 0 % »-• Co ^•^tla ^^js-2->-•. ^ ^ 03 ^ .'i>" ^5 ^. §^ Q- B ., ^-a*« fl> S o.^y aff oa? L s-'- 'o^ S S t-, i? S-•a -o >^ » l o o a 's-u l § 0<§ -'-•L y '?^ s,-3 ^. ^ - d (D n> l '§ ^^ §S- f i c t» s. ^ a S. / i s^' ^^ ^ .^ II/ ^^1^4^0^1l.3.fl3(-''-'"'Nl"^Sg-Sg^^^-^^0;^!j^.N^?^o 5.t< B ^T) ? ^.•y^^ ^.aso^g%a SON^10 °-"6 s^s^ 0 i 9 l^i^^a'2 s o a. ?5-'g ?r ^ o a'^0'-0' '^pef^g^^s- ^if^^S^g^ggg.^ ^N.-g^^^-g-^^^.S?^ ^ 'T SJ tr ctu o '«' "s ^< ?r'— N- a.'-: g.o.o^o o,a.N " &•!,-( M «-i. <; p' re s^fT ao^oaai-i^-Sa.o-ffl^&t3 o-JpSo^I.as^^Ig-g N^a On-^-G-BOrt-^B1'0' j&s^gdFp.sB&g-Jh 5 B M' "• ro N- S cS 0 w B. o- ni S- ";• o » c. ro M (B < 5 ,. B ^ N 5 B o M •"" G. N s; ^ n-i 2-<5 2.i=1 ^W S w S ^- ^hK^<^ ww^i-is.-: ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW 30. Zdarzyło się raz, że Temistokles odbywał pod- róż nad morze w sprawach związanych z Helladą. I wtedy satrapa perski z Górnej Frygii, Epiksyes, zorganizował na niego zasadzkę. Od dawna trzymał w pogotowiu Pizydów98, którzy mieli Temistoklesa , napaść i zabić w czasie noclegu w miejscowości Leon- tokefalon, tj. Lwia Głowa. Tymczasem już podczas południowej drzemki pokazała mu się we śnie, jak opowiadają, Matka Bogów" i rzekła: „Temistoklesie, | omiń głowę lwa, byś nie wpadł na niego. A ja za to ^ żądam od ciebie twej córki, Mnezyptolemy, na moją •] służebnicę". << Przerażony tym Temistokles przede wszystkim po- modlił się do bogini, zjechał z głównej drogi na bocz- ną i tak omijając ową miejscowość, na nocleg za- trzymał się gdzie indziej, gdy noc już zapadła. Przy- padkiem zaś jedno ze zwierząt, niosących płótna na- J młotowe, wpadło do rzeki i służba Temistoklesa mu- || siała te zamokłe płótna rozwiesić, aby się wysuszyły. H I wtedy nadbiegli tam ze sztyletami owi Pizydzi, ale ^ nie rozpoznając dobrze przy świetle księżyca rozpię- '• tych płócien i sądząc, że to namiot Temistoklesa, 1| myśleli, że tam go najlepiej w czasie snu napadną. ^ Podeszli więc bliżej i podnieśli płótno, lecz w tej j chwili napadli właśnie na nich ludzie Temistoklesa | i wszystkich pojmali. W ten sposób uszedł Temistokles niebezpieczeństwa i nie wychodząc z podziwu dla objawienia, jakie mu zesłała bogini, wybudował jej w Magnezji świątynię 68 Pizydowie — mieszkańcy górzystej Pizydii w Azji Mn., ludzie bardzo wojowniczy. 99 Matka Bogów — Kybele, przez Greków utożsamiana z Reą, była wschodnią boginią czczoną zwłaszcza we Frygil. Zwierzęciem jej poświęconym był lew, a para lwów ciągnęła Jej rydwan, 53 pod wezwaniem Dindymene100, a córkę swą Mnezyp- tolemę ustanowił tam jej kapłanką. 31. Gdy przybył do Sardes101, mając wolny czas zwiedzał świątynie i oglądał ich przepych z niezli- czoną ilością złożonych tam wotów. Między innymi zauważył wtedy w świątyni Matki Bogów wysoki na dwa łokcie miedziany posąg tzw. hydrofory, tj. dziew- czyny noszącej wodę, który sam niegdyś poświęcił tej bogini. Ufundował go mianowicie w tym czasie, gdy był naczelnym kierownikiem gospodarki wodnej w Atenach, za pieniądze uzyskane z opłat karnych, nakładanych na ludzi, którzy zostali przyłapani na podbieraniu wody ze studni publicznych i odprowa- dzaniu jej gdzie indziej. Zobaczywszy zaś ten posąg, zwrócił się do satrapy perskiego w Lidii z prośbą, aby mu go pozwolił ode- słać z powrotem do Aten. Dlaczego to zrobił, nie wiadomo; może mu się żal zrobiło tego posągu, że znajduje się tam jakby w niewoli, a może chciał po- kazać Ateńczykom, jakim on cieszy się poważaniem i wpływem u króla perskiego. Ale satrapa zareagował na to oburzeniem i groźbą, że doniesie o tym samemu królowi. Temistokles przeraził się tym zachowaniem satrapy i ratował sytuację przez bogate podarunki, składane kobietom jego haremu, łagodząc w ten spo- sób i gniew samego satrapy. '• Odtąd zaś był już ostrożniejszy i bał się niena- wiści i zazdrości Persów. Nie jeździł więc już po Azji, pisze Teopompos102, lecz zamieszkał na stałe w Magnezji, żyjąc tam w dostatku z otrzymywanych 11)0 — od góry Dindymos przy frygijskim mieście Pessy- nuncie, gdzie była główna jej świątynia, 101 Sardes — stolica Lidii. ">s Patrz przyp, 57. —.->v wielkich darów i doznając czci, równj najznakomit- szym Persom. Tak przeżył długi czas^ pełnym spo- koju, ponieważ król perski, pochłoręty wewnętrz- nymi sprawami państwa, niewiele u^g; mógł w tym czasie poświęcać sprawom helleńskir Wreszcie jednak w Egipcie wybucha powstanie10^ organizowane z pomocą Ateńczyków triery helleń- skie zaczęły już podpływać aż do Cy^y ^ Cylicji104. Głównym zaś dowódcą sił greckich ^3 morzu był wtedy Cymon. To wszystko zmusiło l^g ^y wystą- pienia przeciw Hellenom i powstrzymania wzrostu ich sił przeciw Persji. Zaczęto więc hiagać wolska. dowódcy rozjeżdżali się do wyznaczonych punktów, szły na wszystkie strony królewskie i^kazy między innymi do Temistoklesa, wzywając go^o zajęcia się sprawą helleńską i urzeczywistnienia swoich obiet- nic. Ale Temistokles nie czuł w sobie gnL^u do swych ateńskich współobywateli ani też nii' imponowało mu już zaszczytne stanowisko i tak ryggła władza w tej wojnie. Może także samo przed^gwzięcie nie budziło w nim widoków powodzenia {50 Hellada miała wówczas doskonałych strategów; a Cymonowi wyjątkowo pomyślnie udawały się helL^skie poczy- nania. Najbardziej jednak wpływało n,' niego uczu- cie zawstydzenia wobec dawnych chwalonych swych czynów i zwycięstw. Postanowił więc topg^e chwały życie chwalebnie także zakończyć. Zbywszy uro- czystą ofiarę na cześć bogów, zaprosił d^ siebie przy- jaciół, pożegnał się z nimi i napił się ~. według po- wszechnego opowiadania — krwi wołiiios ^le nie- ips — ciągnące się od r. ok. 487. ;'Jcr MG.9' •o '-^K^s^^w^s'^^ y •?'"•"•»(>. So<"-5.5p'- "M, >=•• ^-^^•'y-SyfSwsKi^S. oi?^' y-S % ^^^^I^I^felJ^ ^ ^ s^^s^-ri^o^ ^^^i^^^^.^.^g if ^?/ S-^&S:S-&o-i:SE -^gSg^-agNgg-S^^^f ^fg -• ' ^fBaa^yfD S'^ g ^ N "• prM-.B°-2 oS- a '^ ^^^^^g^^^J p 7Q ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW Toteż gdy raz na agorze napadł na niego jakiś złośliwy i bezwstydny błazen z obelżywymi słowa- mi, Perykles słuchał tych wyzwisk cierpliwie i w mil- czeniu przez cały dzień, załatwiając do końca jakieś ważne sprawy bieżące. Wieczorem zaś chciał odejść spokojnie do domu, ale tamten nie przestawał iść za nim i obrzucać go wszelkiego rodzaju obelgami. Przyszedłszy wreszcie przed dom, ponieważ było już ciemno, zawołał od drzwi jednego ze służących, ka- zał mu wziąć zapaloną pochodnię i odprowadzić te- go człowieka do domu. Natomiast poeta łon24 mówi, że Perykles trakto- wał ludzi jak poddanych i z pewną wyższością i że we wzniosłych jego mowach było dużo osobistej du- my i wynoszenia się nad innych. Za to u Cymona chwali ten poeta taktowność we współżyciu z innymi, uprzejmość i dużą ogładę. Ale tego, co łon mówi, nie potrzebujemy brać pod uwagę; jego zdaniem bowiem każda cnota, podobnie jak każde przedstawienie tra- gediowe, powinna mieć także swą część satyrową25. A tym wszystkim, którzy dostojność Peryklesa na- j zywali w niewłaściwy sposób zarozumiałością i za- j bieganiem o sławę, Zenon radził, aby i oni zabiegali '• o taką samą sławę; chciał zaś przez to powiedzieć, że już samo przybieranie zewnętrznych cech dostoj- ności wywołuje w podświadomości ludzkiej dążność i przyzwyczajenie do szlachetności umysłu. 24 łon z wyspy Chios (ok. 490—422) — przebywał długo w Atenach Peryklesowych. Wystawiał tu swoje tragedie, a na podstawie obserwacji wielkich mężów ówczesnych (np. Cymona, Temistoklesa, Peryklesa, Ajschylosa, Sofoklesa) napisał rodzaj wspomnień z Aten. O Peryklesie wyrażał się nieprzychylnie. 80 Do konkursu teatralnego w Atenach poeci zgłaszali po 3 tragedie (trylogia) i po jednym dramacie satyrowym, czyli razem cztery utwory (tetralogia). PEKYKLES 71 6. Ale nie tylko te korzyści wyniósł Perykles z tej zażyłej znajomości z Anaksagorasem; nauczył się od niego także patrzeć krytycznie na zabobon i ten lęk, jakiemu ulegają ludzie, którzy nie znając przyczyn •zjawisk niebieskich stoją wobec nich jak wobec ja- kichś niezwykłych cudów: pełni więc wewnętrznego niepokoju drżą bez przerwy przed mocą bogów jedy- nie z powodu nieświadomości rzeczy. Nauka o przy- rodzie uwalnia człowieka od tego wszystkiego i za- miast chorobliwego lęku i zabobonu daje nam spo- kojną i pełną najlepszych nadziei bogobojność. Opowiadają, że pewnego razu przyniesiono Pery- klesowi z jego posiadłości głowę barana o jednym rogu. Wtedy to wieszczek Lampon zobaczywszy je- den silny róg, wyrastający ze środka czoła, miał po- wiedzieć, że siła, podzielona wówczas w państwie na dwie partie, Temistoklesa i Peryklesa, przejdzie niebawem na jednego, mianowicie na tego, u którego ten znak cudowny się pojawił. Anaksagoras zaś po- kazał po rozcięciu czaszki barana, że mózg nie wy- pełniał w niej zwykłego miejsca, lecz w postaci koń- czastej w formie jajka odsunięty był od obydwu stron czaszki i umiejscowiony w środku, właśnie w miejscu nasady tego rogu. I wówczas to wszyscy obecni bardzo podziwiali Anaksagorasa, ale w nie- długi czas potem znowu Lampona, mianowicie kiedy nastąpił upadek Temistoklesa i cały wpływ na wszyst- kie sprawy państwa przeszedł w ręce Peryklesa. Ja jednak nie widzę przeszkody, dlaczego by tłu- maczenie jednego i drugiego, tj. uczonego i wieszcz- ka, nie miało być trafne, skoro ten pięknie wyjaśnił przyczynę zjawiska, a tamten jego znaczenie. Zada- niem jednego bowiem było zbadać, skąd się to zja- wisko wzięło i jakie jest jego naturalne podłoże, drugi zaś miał przepowiedzieć jego cel i znaczenie. Kto zaś rzeczowe stwierdzenie przyczyny zjawiska 72 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW uważa za przekreślenie jego znaczenia symboliczne- _ go, ten zapomina o tym, że razem z unieważnianiem | znaków boskich odbiera znaczenie symbolów również j urządzeniom ludzkim, takim jak np. dźwięki meta- '' lewych talerzy, ognie pochodni lub cień rzucany przez zegary słoneczne. Każda z tych rzeczy powstała z określonej przyczyny i ma swe określone urządze- nie, a jednak każda jest symbolem, który coś oznacza. Ale to należy już do innej dziedziny rozważań. 7. W młodości swojej wystrzegał się Perykles prze- zornie wszelkiego bliższego zetknięcia z ludem, a to dlatego, że zewnętrznym swym wyglądem żywo przypominał Ateńczykom „tyrana" 2e Pizystrata. To samo wrażenie podobieństwa z tamtym robił jego przyjemny głos, jego ruchliwy i szybki w rozmowie Język, tak że storych Ateńczyków to podobieństwo uderzało wprost niepokojąco. Do tego dochodziła je- go majętność, znakomite urodzenie i bardzo wpły- wowi przyjaciele, a wszystko to razem dawało mu dostateczne powody do obawy przed ostracyzmem2 7. Sprawami politycznymi zatem w ogóle się nie zaj- mował i tylko jako żołnierz pokazywał swą dzielność i nieustraszoną odwagę w niebezpieczeństwie. Ale kiedy Arystydes umarł, Temistokles poszedł na wygnanie, a Cymona operacje wojenne trzymały przeważnie z dala od Hellady, wtedy dopiero zaczął Perykles udzielać się ludowi i wbrew swym wrodzo- nym przekonaniom, bynajmniej nie demokratycznym, wybrał stronę ubogich mas zamiast nielicznej grupy bogaczy. Bał się najwidoczniej, żeby nie popaść w po- 26 tyran oznaczał pierwotnie tylko władcę nielegalnego, uzurpatora, ale ta nazwa nie dyskwalifikowała go moralnie, o ile działał dla dobra ludu, z którego pomocą obalił rządy oligarchiczne, jak Pizystrat w Atenach. -'7 ostracyzm — sąd skorupkowy, patrz przyp. 19. PERYKLES 73 de j rżenie o zamiary jedynowładcze, a widział, że na stronnictwie arystokratycznym opiera się już Cymon i cieszy się u wszystkiej szlachty nadzwyczajnym wzięciem. Wobec tego przerzucił się na stronę ludu, aby sobie w ten sposób zapewnić osobiste bezpie- czeństwo a równocześnie przeciw Cymonowi zdobyć odpowiednią siłę. Od tej też chwili zmienił zupełnie cały swój sposób życia. Na mieście nie pokazywał się gdzie indziej, jak tylko na drodze wiodącej na agorę i do budynku Rady Miejskiej. Przestał przyjmować zaproszenia na biesiady i odsunął się od wszelkich tego rodzaju rozrywek i przyjemności towarzyskich, tak że przez cały czas długoletniej swej działalności politycznej nie był na przyjęciu u żadnego ze znajomych z wy- jątkiem Euryptolemosa, swego krewnego, z okazji jego ślubu; ale i tam wstał od stołu i opuścił towa- rzystwo zaraz po rozpoczęciu libacji28. Takie bowiem wesołe okazje i zabawy łatwo biorą górę nad wszelką powagą, a zwłaszcza trudno jest w bliższym współ- życiu z ludźmi utrzymać swą celowo udawaną do- stojność. Tylko prawdziwa cnota tym pełniejszy ma blask, w im pełniejszym występuje świetle i ludzie prawdziwie szlachetni niczym tak nie zyskują sobie czci u tych, których trzymają z dala od siebie, jak, u swych najbliższych przez codzienne z nimi współ- życie. Perykles zaś starając się uniknąć spoufalenia z lu- dem a zarazem nie chcąc mu się nastręczać do prze- sytu, występował przed nim tylko w dłuższych od- stępach czasu. Nie zabierał głosu w każdej sprawie i nie zawsze chodził na tłumne zgromadzenia ludo-' libgc.jffl — ofiara wylewana na cześć bogów (spondai) na końcu uczty przy stole; potem zaczynała się pijatyka i żarty. Perykles odchodził zaraz po owej ofierze. --....*>-a MĘŻÓW we. Sam siebie rezerwował, niby jak tę trierę sala- mińską29, jak mówi Krytolaos80, do wielkich spraw i okazji, a inne załatwiał przez wysyłanych na ze- brania przyjaciół, odpowiednich mówców i swoich zwolenników. Do nich podobno należał też ów Efial- tes, który złamał polityczny wpływ Rady na Areopa- gu31 i w ten sposób dał Ateńczykom — jak to określa filozof Platon82 — napić się obficie oszałamiającego wina wolności. Przez nią zaś lud jak ten koń nie- okiełznany tak się rozzuchwalił, że — według słów komediopisarzy — nie pozwolił sobie więcej założyć uzdy, ale zaraz zaczął gryźć Eubeję i skakać po wszystkich wyspach. 8. Do opisanej wyżej formy życia i górności uspo- sobienia dostrajał Perykles także styl swoich prze- mówień, jakby jakiś instrument muzyczny; napinał zaś na nim struny dość często na nutę Anaksago- rasa, to znaczy, że swą wymowę krasił dużą przy- mieszką nauk przyrodniczych. Istotnie bowiem, łą- cząc w sobie — jak mówi boski Platon33 — wziętą z tej nauki wzniosłość myśli i wszechstronną dążność do doskonałości z wrodzonymi darami ducha i wcią- gając z owej nauki wszystko, co w niej było poży- teczne, do swej sztuki wymowy, jako mówca znacz- nie wszystkich innych przewyższał. 28 Wysyłano ją tylko raz na rok z uroczystą procesją na wyspę Delos. 3(1 Krytolaos — kierownik szkoły perypatetycznej (założonej przez Arystotelesa), w połowie II w. przed n. e. Brał on w r. 156 udział w poselstwie ateńskim do Rzymu wraz z aka- demikiem Karneadesem i stoikiem Diogenesem. - 31 W r. 462/1 Cymon próbował spowodować cofnięcie tej reformy, ale na próżno. Wnet potem (461) Efialtes został za- mordowany. 32 — w 8 księdze O państwie. ' 311 — w dialogu pt. Fajdros. t5 To także przyniosło mu podobno ów przydomek Olimpijski; jakkolwiek niektórzy sądzą, że przy- domek ten otrzymał w związku z zasługami około przyozdobienia Aten pięknymi budowlami, a inni przypuszczają, że jest on wyrazem jego wielkiego znaczenia, jakie miał w państwie w pokoju i w czasie wojny. Nie jest też wykluczone, że sławę tę przy- niosły mu liczne jego przymioty osobiste. Utwory komediowe ówczesnych poetów, które wspominają go nieraz poważnie i w żarcie, kierując w niego ostrze swych słów, podają wyraźnie, że przydomek ów nadano mu przede wszystkim za jego wymowę. Czytamy w nich34 bowiem, że Perykles przema- wiając przed ludem, grzmi i błyska, a w języku swym nosi strasznego siłę piorunu. Wspominają też pewne dowcipne powiedzenie Tu- cydydesa, syna Melesjasza30, o tej potędze słowa Pe- ryklesa. Ten Tucydydes był jednym ze stronnictwa arystokratów w Atenach i przez długi czas występo- wał jako polityczny przeciwnik Peryklesa. Pewnego razu zapytał go król spartański, Archidamos, który z nich jest lepszym zapaśnikiem: on czy Perykles. Na to Tucydydes miał powiedzieć: „Chociaż nawet powalę go na obie łopatki, on twierdzi, że nie upadł, i w ten sposób zwycięża, wmawiając to samo prze- konanie w naocznych świadków sytuacji". Bo rze- czywiście Perykles był w swych przemówieniach nadzwyczaj staranny i przezorny. Już na mównicę wchodził, a jeszcze się modlił do bogów, żeby mu z ust nie wypadło ani jedno słowo, którego by nie chciał powiedzieć i które by nie służyło jak najlepiej sprawie, będącej na porządku obrad. M — np. w Arystofanesa Achamach, w. 530. *5 Należy -go odróżnić od hiatoryka, który był synwa Oloroaa. 7g ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW Z pisanych rzeczy pozostały po Peryklesie jedynie projekty ustaw. Z powiedzeń zaś jego, godnych zapamiętania, no- tują źródła stosunkowo niewiele. Jednym z nich by- ło: „Wyspa Egina36 jest jak ropna zasłona na oku naszego portu Pireusu. Musimy ją usunąć". Kiedy indziej powiedział: „Zdaje mi się, że widzę już, jak Wojna wali do nas od Peloponezu". Innym razem znowu, gdy poeta Sofokles piastował wraz z nim urząd stratega37 i płynęli gdzieś razem na okręcie, Sofokles chwalił przed nim jakiegoś pięknego chłop- ca; a wtedy Perykles zauważył: „Drogi Sofoklesie, strateg musi mieć czyste nie tylko ręce, ale i oczy". Stezymbrotos38 wreszcie opowiada, że w mowie po- chwalnej na cześć poległych na Samos39, wygłoszo- nej oficjalnie przed ludem40, Perykles powiedział: „Stali się oni nieśmiertelnymi jak bogowie! Niebianie bowiem są dla nas niewidzialni i tylko z czci, jaką ich darzymy, i z błogosławieństw, jakimi nas darzą, poznajemy ich nieśmiertelność; a to samo przypada w udziale również bohaterom, poległym za ojczyznę". 9. Historyk Tucydydes41 pisze, że rządy Peryklesa były pewnego rodzaju rządami arystokratycznymi; demokratyczne były one według niego tylko z nazwy, w rzeczywistości jednak było to panowanie najwy- bitniejszej jednostki. Wielu innych zaś zauważa, że s6 Egina posiadająca silną flotę przez swe położenie ryglo- wała niejako ateński port Pireus i hamowała jego rozwój. a? — w r. 441. 38 Stezymbrotos z Tazos, współczesny Peryklesowi autor broszury politycznej. 39 — w r. 439. 40 W Atenach, jako tzw. „mowa nagrobna" (epitaphios logos), wygłoszona przez wybranego przez lud obywatela. 41 — w swej Historii wojny peloponeskiej, ks. 2, rozdz. 65. PERYKLES 77 Perykles pierwszy nakłonił lud do podziału gruntów na ziemiach zdobytych, do pobierania zwrotu kosztów wstępu na przedstawienia w teatrze i wynagrodzeń za służbę dla państwa. W ten sposób zaś — jak pi- szą — skromny dotychczas i pracowity lud na skutek takiej polityki właśnie w tych czasach uległ demo- ralizacji, nauczył się zbytku i rozrzutności, bezkar- ności i zuchwalstwa. Warto więc przyczynę tych przemian rozpatrzeć na samych faktach. Na początku swej działalności politycznej Perykles, chcąc się przeciwstawić — jak powiedziałem — wpływowi Cymona42, przyłączył się do partii demo- kratycznej. Nie miał jednak tak wielkich bogactw i dochodów, aby sobie móc pozwolić jak tamten na wspieranie ubogich i codzienne fundowanie obiadów dla każdego potrzebującego Ateńczyka, aby przy- odziewać starców albo usuwać ogrodzenia w posiad- łościach, jak to u siebie robił Cymon, celem uprzy- stępnienia płodów ziemi każdemu do woli. Tymi to demokratycznymi chwytami Cymon bił Peryklesa, który wobec tego musiał się uciec do podobnego sza- fowania pieniądzem publicznym, a to za radą nieja- > kiego Damonidesa z miejscowości Oja43, jak podaje Arystoteles. I rzeczywiście w krótkim czasie kupił sobie cały lud za opłacany mu wstęp do teatru44 i udział w są- dach, jak również za inne świadczenia na jego rzecz i honoraria. Tego zaś ludu użył przeciw Radzie na 42 Cymon (Kimon) — syn zwycięzcy spod Maratonu, Miicja- desa, stał na czele stronnictwa arystokratycznego, sprzyja- jącego Sparcie. 43 Oja — nieokreślona bliżej gmina w Attyce. 44 Zamiast wydawania bezpłatnych biletów państwo wy- płacało obywatelom pieniądze na opłacanie wstępu do teatru. Było to tzw. theorikon („widowiskowe"). f 6 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW Areopagu. Sam do niej nigdy nie należał45, ponieważ nigdy nie piastował stanowiska archonta, tesmotety, arcykapłana czy polemarcha46; te zaś urzędy od daw- na zdobywało się tylko przez losowanie, a kto się z nich należycie wywiązał, przechodził do Areopagu. Skoro więc Perykles zyskał sobie w stronnictwie demokratycznym dostateczną siłę, zaraz podważył znaczenie Areopagu, odbierając mu z pomocą Efial- tesa wpływ i decyzję w wielu sprawach sądowych47, a Cymona pod zarzutem filolakonizmu i niechęci do rządów ludowych usunął przez ostracyzm na wy- gnanie. Nie pomogło Cymonowi bogactwo ani uro- dzenie, w którym nie ustępował nikomu, nie po- mogły odniesione wspaniałe zwycięstwa nad Persa- mi48, przez które przysporzył miastu pełno pieniędzy i łupów, jak o tym pisałem w jego życiorysie. Tak wielką siłą był dla Peryklesa pozostający pod jego wpływem lud. 10. Czas trwania wygnania przez ostracyzm okre- ślony był ustawowo na dziesięć lat. W ciągu tych właśnie lat wygnania Cymona Lacedemończycy wpadli ze znacznymi siłami na teren Tanagry49. Przeciwko nim wyruszyli więc natychmiast Ateńczy- 45 Należeli do niego tylko byli wyżsi urzędnicy w dalszym ciągu wymieniani co rok. 48 Z 9 archontów, wybieranych co rok losem przez cały lud, przewodniczący nazywał się: archon eponymos, gdyż jego Imieniem oznaczano rok kalendarzowy: „Za archonta N. N."; archon basileus (król) czuwał nad kultem; polemarch spra- wował sądownictwo nad „nieobywatelami" mieszkającymi W Attyce; sześciu tesmotetów czuwało nad prawami, sądow- nictwem i pokrewnymi sprawami. 47 Zob. przypis 31. 46 — np. nad Eurymedontem w r. 467. Wygnany został W r. 461. 48 Tanagra — miasto-w Beocji, przy drodze wiodącej z Aten do Aulis. PBRYKLES 79 cy. I wtedy także Cymon wrócił z wygnania i stanął pod bronią w szeregach ludzi pochodzących z tego samego obwodu co on, aby przez ten wspólny udział w niebezpieczeństwie swych rodaków czynem oczyś- cić się z zarzutu lakonofilstwa. Ale i teraz zmówili się przeciw niemu najbliżsi stronnicy Peryklesa i zmusili go jako wygnańca do opuszczenia wojsk ateńskich. Tym bardziej więc Perykles właśnie w tej bitwie walczył z największym bohaterstwem i nie szczędząc swojego życia, wszystkich przyćmił bla- skiem niezwykłego męstwa. Zresztą w tej okazji zginęli także wszyscy co do jednego przyjaciele Cymona, których Perykles wraz z nim obciążał winą sympatii prolakońskich. Niebawem jednak Ateńczycy zaczęli żałować Cy- mona i odczuwać jego brak. Na razie bowiem po- nieśli porażkę na granicach Attyki, a równocześnie na wiosnę najbliższego roku spodziewać się musieli dalszej ciężkiej wojny. Zauważył to Perykles i nie zwlekając długo nie tylko ustąpił woli ogółu, ale nawet sam ułożył wniosek o odwołanie Cymona z wy- gnania. Ten zaś wróciwszy do ojczyzny50, doprowa- dził do zawarcia pokoju między obu państwami. Bo Lac,edemończycy jak Peryklesa i innych przywódców demokratycznych nienawidzili, tak do samego Cymo- na byli usposobieni bardzo życzliwie. Niektórzy podają, że Perykles postawił wniosek o powrót Cymona z wygnania dopiero wtedy, gdy zawarł z nim tajną umowę za pośrednictwem siostry Cymona, Elpiniki. Według tej umowy Cymon miał na czele floty złożonej z dwustu okrętów wypłynąć na morze i działać jako strateg na zewnątrz, odbija- jąc kraje będące pod władzą króla perskiego, Pery- klesowi zaś miał zostawić całe rządy w stolicy. Bibl. Nar. S»r. II, Nr 3 (Plutarch: Żywoty łlawnych m^tó-w) 10 Ta El • -^CB M^OW ^^^S-B^ sSSaAaSZs.i-aSi ss^srs^^^^^ y^^r^te ^'K ?F ^d ^^^^a% J .^s5"^^^ -1 ^'^^^s^^ • - ~'-*-^tdQ ^SS^^o^^^l1 ^%?^fi^^e)..^ "a niciiZra^i1?1"6"^ bowiemS1'3' °słabił i'6- więc wysun^^y^tedaw^ Dl, nzeczy "l3" ^X^;;J8•^°n3'Iuc^e^?^ s^s^^^^^^ ^^?% ^•s8^^1 k™, co firdUZ1'01"^'-- fawaS6 maleźć ra- ^.n; S^ ^%^5^^: Me POZ^TS li0. róTOoSagr51" ^Prowadźt ^^^i^s.A,1^-^ "ystofa.cję^"'®''", jak dot^h"^ '"^m ^"i %?'^ K'^^^^ w t™ sposS-b n°c^? •'•' k* Si7, T^ "l-chtę PWiednfeg'^-f^ ^^r^ mte^ •^m?^?"^^^^^^^ od- ^^-S^^^^^ ^a^^^s??^ mzmie pańs^ yyesa' Posunęła+n" dwu ^dzi ^^ rozł3" wowynl tak głębin wclęcie w orpa- 1 parti^^^ ^ de^^^^^^ rko- --——-^___c2n^mmejszościową ą' ^'^"wą, ^^^S-r—' 82 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘ20W To skłoniło Peryklesa właśnie w tym czasie do popuszczenia ludowi lejców i do prowadzenia poli- tyki, obliczonej przede wszystkim na przypodobanie . się Jemu. Starał się zatem, aby w stolicy były sSie Jakieś uroczyste widowiska albo publiczne biesiady czy tez pochody i procesje, i zajmował obywateli P^knymi i kształcącymi rozrywkami. Na morze zaś i wysyłał co roku sześćdziesiąt trier, na których duża ' część obywateli pełniła służbę przez osiem miesięcy znajdując utrzymanie na żołdzie a zarazem nabiera- Jąc doświadczenia i odbywając praktykę w mary- HdiCG. ~ Poza tym wysłał też tysiąc obywateli jako osadni- Ły^T chersonez5s' Pięciuset na wys^ę a os 6' dwustu Pięćdziesięciu na wyspę Andros tysiąc do Tracji na osiedlenie w kraju Bizaltów^ nS^ZTJ^T1 d0 ztalii' gdzie odbudowano miasto Sybans^ , nadano mu nazwę Turioj. Wszyst- ko to zaś miało na celu uwolnienie miasta od rozle- tłumu"?0 ' z ^^ ^y""^" niespokojnego tłumu a zarazem ulżenie niedostatkowi ludu Przv tym chciał także Perykles przez tę akcję SeS wśród miast związkowych narzucić im l^l SS po prostu załogami ateńskimi, mającymi zapobieeaĆ ewentualnym próbom buntów i rozruchów ^J^?0^ zaś P^^S0 wyglądu i ozdoby przy- sparzały Atenom wznoszone w tym mieście wspa- '^ST^T8"7 trackim' nad ^"espontem. najJS ^Sód ^^^S^^^S druga najbardziej północna między nimi cyMad' .aliozSSeT^SSir011- brze8i strymonu- ok^ PERYKLES 83 niałe budowle publiczne. One to budziły za granicą najwyższy podziw, a dzisiaj także są dla Hellady jedynym świadectwem tego, że głośna jej potęga i dawna świetność nie były tylko wymysłem. One też wśród wszystkich dzieł polityki Peryklesa były przedmiotem największej zawiści i ataków ze strony jego przeciwników. Oczerniali go na zgroma- dzeniach ludowych i krzyczeli, że lud ateński stracił swe dobre imię i hańbą się okrył już przez to samo, że skarbiec, będący wspólną własnością Hellenów, zabrał z wyspy Delos59 do siebie. A tę wymówkę; którą się dotychczas jeszcze najlepiej zasłaniał przed zarzutami i skargami innych, mówiąc, że zabrał tę kasę stamtąd z obawy przed Persami i strzeże jej w bezpiecznym miejscu, tę wymówkę — krzyczeli — przekreślił teraz Perykles. I nic dziwnego, że Hellada odczuła to jako wielką zniewagę i akt jawnej tyranii, widząc, jak te fundusze, które Ateńczycy wycisnęli z niej pod przymusem na cele wojennej obrony, te- raz obracają na przybranie swego miasta w złoto i ozdoby i stroją swą stolicę w kosztowne posągi i drogocenne świątynie niczym jakąś próżną kobietę w ozdoby z drogich kamieni. Perykles natomiast tłumaczył ludowi, że Ateńczy- cy nie mają obowiązku zdawać sprawy miastom związkowym z rozchodowania funduszów kasy z'wiąz- kowej; walczą .przecież w ich obronie i zapewniają im bezpieczeństwo od Persów, nie żądając od tych miast oprócz świadczeń pieniężnych ani jednego ko- nia więcej, ani okrętu, ani żołnierza. A pieniądze te — mówił — nie należą już do wpłacających, lecz do tych, którzy je odbierają, jeżeli tylko ci ze swej s' Na Delos był pierwotnie skarb Związku Delijsko-ateń- skiego, póki go nie przeniesiono do Aten i nie oddano do wyłącznej dyspozycji Zgromadzenia Ludowego w Atenach. ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW strony wywiązują się należycie z zaciągniętych za nie zobowiązań. Skoro zaś Ateny są dostatecznie zaopa- trzone w potrzebny do obrony sprzęt wojenny, dalsze zasoby pieniężne powinni obracać na takie rzeczy, które po wykonaniu zapewniają ich państwu nie- śmiertelną sławę, a w czasie samego wykonywania są obfitym źródłem dobrobytu; otwiera się bowiem przy nich praca dla wszelkiego rodzaju zawodów, ; powstają różne zapotrzebowania, ożywia się każde rzemiosło, każda ręka znajduje przy nich zajęcie, i w ogóle niemal całe miasto ma w tym wszystkim swe źródła dochodów, rosnąc w przepych i zarazem znajdując w tym chleb. Młodszym bowiem i silnym ludziom korzystanie z publicznych dóbr państwa umożliwiały wyprawy wojenne. Perykles więc pragnął, aby i ludność nie objęta obowiązkiem służby wojskowej, trudniąca się rzemiosłem, nie była pozbawiona udziału w tych do- chodach, ale też żeby nie korzystała z nich bez pra- cy i wkładu swych sił. Dlatego to narzucał ludowi do realizacji projekty robót, zakrojonych na olbrzy- mią skalę i zapewniających pracę wszelkiego rodzaju rzemieślnikom na długi okres czasu. W ten sposób na równi z tymi, co służyli w marynarce wojennej, , w załogach wojskowych po miastach i w akcji polo- , wej, mieli i ci, co siedzieli w mieście, otrzymać moż- l ność udziału i korzystania z pomocy państwowej. Do tych robót trzeba było materiału: kamienia, spiżu, kości słoniowej, złota, hebanu, cyprysu; trzeba było rzemieślników, którzy by to wszystko przyspo- sobili i obrobili, a więc cieśli, rzeźbiarzy, obrabiaczy spiżu, kamieniarzy, farbiarzy, złotników, obrabiaczy kości słoniowej, malarzy, hafciarzy, rytowników. Po- za tym trzeba było ludzi do transportu budulca, przedsiębiorców handlu zamorskiego, żeglarzy i ster- ników, na morzu, a na lądzie chłopów z wozami, PERYKLES gg koniarzy, woźniców, powroźników, wytwórców lin, rymarzy, brukarzy, górników. Każdy zaś mistrz, jak wódz w wojsku, miał pod sobą cały zastęp robotni- ków nie mających fachowego wykształcenia, będą- , cych jednak przy tych wszystkich robotach podsta- wową siłą wykonawczą. Jednym słowem, każdy czło- wiek, obojętna rzecz jakiego wieku i pochodzenia, otrzymywał możność pełnego korzystania z obfitości bogactwa. 13. Powstawały więc budowle zdumiewające swą wielkością, niedościgłe w swej sztuce i piękności. Mistrzowie rzemiosła starali się wzajemnie przewyż- szać, a samo wykonanie robót prześcignąć bogactwem pomysłów i artyzmu. Ale przy tym wszystkim naj- bardziej zadziwiała szybkość, z jaką te dzieła sztuki powstawały; przypuszczano bowiem, że każde z nich będzie wymagało do ukończenia czasu co najmniej kilku pokoleń i pracy ludzi wszelkiego wieku, a tym- czasem wszystkie one zostały doprowadzone do końca w ciągu tych jednych rządów Peryklesowych. Pewnego razu chwalił się podobno malarz Aga- tarchos60 szybkością i łatwością, z jaką maluje ży- we stworzenia, na co mu Zeuksys61 odpowiedział: „A moja duma w tym, że pracuję bardzo powoli". Bo wprawa i szybkość w twórczości nie zapewnia jeszcze dziełu trwałości i doskonałości jego piękna. Dopiero czas, włożony w twórczy trud, zwraca nam tę jakby pożyczkę z olbrzymim zyskiem w postaci trwałej wartości stworzonego dzieła. Tym bardziej więc podziw w nas budzą dzieła Peryklesa, że w tak Agatarchos z Samos — sławny malarz dekoracji teatral- nych.