TYTUL: Budowa nowej cywilizacji. Polityka trzeciej fali. AUTOR: Alvin i Heidi Toffler. TLUM.: Jerzy Lozinski OPRACOWAL : Wlodzimierz Tarnawski (LeoTar@aol.com) ---------------------------------------------------------------- --------- PRZEDMOWA. Ameryka przezywa obecnie splot kryzysow, z jakim nie zetknela sie jeszcze od chwili swych narodzin. W kryzysie znalazla sie instytucja rodziny, system ochrony zdrowia, organizacji przestrzeni, system wartosci, a nade wszystko system polityczny, ktory praktycznie rzecz biorac, utracil zaufanie ludzi. Dlaczego kryzysy te - a takze mnogosc innych - pojawily sie niemal w tym samym momencie naszych dziejow? Czyzby zapowiadaly one ostateczny upadek Ameryki? Czyzbysmy wlasnie staneli u kresu historii? Na kartach tej ksiazki przedstawiamy je inaczej. Kryzysy, ktore nawiedzily Ameryke, nie sa konsekwencja jej porazki, lecz wczesniejszych sukcesow. Nie doszlismy do konca historii, lecz prehistorii. Od roku 1970, kiedy w ksiazce "Szok przyszlosci" wypracowalismy pojecie ogolnego kryzysu spoleczenstwa ndustrialnego, galezie przemyslu, ktorych symbolem jest komin fabryczny, przestaly zatrudniac wielkie rzesze pracownikow. Zgodnie z wyrazonymi w naszej pracy prognozami, rozpadla sie dawna struktura rodziny, mass media utracily swoj masowy charakter, radykalnie zmienily sie wartosci i style zycia. Ameryka zdecydowanie zmienila swoje oblicze. To wyjasnia dlaczego dlaczego nieskuteczne sa dawne kategorie analizy politycznej. Takie terminy jak prawica, lewica, liberalizm czy konserwatyzm utracily tradycyjne znaczenia. W dzisiejszej Rosji komunistow okreslamy mianem konserwatystow, reformatorow zas uznajemy za radykalow. W Stanach Zjednoczonych ekonomiczni liberalowie moga byc spolecznymi konserwatystami i vice versa. Lewicowy Ralph Nader jednoczy sie z prawicowym Patem Buchananem, aby wspolnie przeciwstawic sie NAFTA (Polnocnoamerykanskiemu Zrzeszeniu Wolnego Handlu). Jednak bardziej znaczaca i zadziwiajaca jest coraz wieksza utrata wladzy przez takie formalne ciala polityczne jak Kongres, Bialy Dom, agencje rzadowe i partie na rzecz powstajacych spontanicznie i powiazanych ze soba grup oraz mediow. Wszystkich tych ogromnych przemian w amerykanskim zyciu politycznym nie mozna wyjasnic jedynie w kategoriach politycznych, zwiazane sa one bowiem z rownie glebokimi przeksztalceniami w zyciu rodzinnym, ekonomii, technologii, kulturze i wartosciach. Aby odnalezc sie w tym okresie blyskawicznych przemian, utraty zludzen i niemal bratobojczego konfliktu spolecznego, trzeba wypracowac koherentna wizje XXI wieku, ktorej zarysy usilujemy przedstawic w niniejszej ksiazce. Na gruncie tego ogolnego nastawienia podjac mozna konkretne dzialania, ktore wplyna na postac wiekszych jeszcze przemian w przyszlosci, dzieki czemu bedziemy nimi kierowac, zamiast stawac sie tylko ich ofiarami. Nader czesto sie zdarza, ze kiedy autorzy wprowadzaja do nowej ksiazki fragmenty utworow wczesniejszych, powstaje calosc zlozona z elementow nie powiazanych, nie majacych ze soba nic wspolnego. Nie odnosi sie to jednak do tej ksiazki. Rozdzialy pierwszy i dziewiaty byly wczesniej opublikowane w roku 1980 w ksiazce "Trzecia fala". Rozdzialy drugi i czwarty zostaly wziete z naszej najnowszej pracy War and Anti-War (Wojna i antywojna), ktora ukazala sie w roku 1993. Rozdzialy trzeci, piaty i szosty pochodza z tekstu Powershift (Przejecie wladzy) z roku 1990. W popstaci tu zaprezentowanej fragmenty te zostaly wlasciwie powtorzone, a niewielkie modyfikacje zapewnic mialy logiczna spojnosc. Natomiast rozdzialy siodmy i osmy zostaly przedstawione po raz pierwszy. Chociaz w duzej mierze cytujemy swoje dawniejsze teksty, nie chodzilo nam o stworzenie antologii. Jest to raczej zupelnie nowa calosc. Zawdzieczamy to temu, ze prace nasze, koncentrujac sie za kazdym razemna pewnej grupie zagadnien, odwoluja sie zarazem do przemyslanych wizji tego, w jaki sposob przyspieszac przemiany spoleczne i polityczne. Ksiazka ta bylaby przeto czyms w rodzaju wstepu: dawalaby klucz do zrozumienia kompleksu naszych utworow. Do pracy tej zainspirowal nas Jeffrey A.Eisenach, przewodniczacy waszyngtonskiej Progress & Freedom Foundation, przekonany o politycznej potrzebie syntezy. Dostrzegl on, ze Amerykanie w ogole, a ich polityczni przywodcy w szczegolnosci maja tendencje do traktowania kazdego naglowka w gazecie, kazdej wiadomosci telewizyjnej, kazdej batalii w Kongresie i kazdej rewolucji technologicznej jako zdarzen oddzielnych i niezaleznych. Jego zdaniem skonczyl sie czas polityki opartej na dzialaniach odruchowych. Biorac to pod uwage, zaproponowal nam napisanie ponizszego tekstu. To miejsce jest odpowiednie, by podziekowac mu za te plodna sugestie. Chcielismy takze wyrazic wdziecznosc za wielka pomoc edytorska ze strony doktora Alberta S.Hansera z Progress & Freedom Foundation, ktory przejrzal nasze wczesniejsze prace i starannie wybral ich fragmenty, jak rowniez Ericowi Michaelowi, ktory zaopiekowal sie strona redakcyjna. Mamy nadzieje, ze nasza ksiazka pomoze czytelnikom w fundamentalnym przewartosciowaniu ich pogladow, ktorego wymaga rodzaca sie cywilizacja dnia jutrzejszego. sierpien 1994 Alvin Toffler i Heidi Toffler * * * Wstep. PRZYGOTOWANIE DO WIEKU XXI. Lata dziewiecdziesiate zapoczatkowaly fale przemian ustrojowych i politycznych o historycznym znaczeniu. Poczawszy od rozpadu imperium sowieckiego, zawalenia sie uksztaltowanej po drugiej wojnie struktury politycznej Wloch, eliminacji w wyborach z 1993 roku kanadyjskiej partii rzadzacej (ktora ze stu piecdziesieciu trzech miejsc w parlamencie zachowala tylko dwa), dramatycznej porazki japonskiej Partii Liberalnno-Demokratycznej po czterdziestu latach monopolu wladzy (i narodziny nowego ruchu reformatorskiego), do pojawienia sie w Stanach Zjednoczonych Rossa Perota i ruchu United We Stand. Politycy, felietonisci i akademicy wszyscy wydaja sie zaskoczeni skala przemian. W sposob nieunikniony do glosu dochodzi przede wszystkim zal i dezorientacja tych, ktorzy uitracili wladze. Agonia przeszlosci przycmiewa nadzieje, ktora niesie przyszlosc. W odniesieniu do Renesansu to znane od od lat zjawisko wspaniale ukazal Huizinga w "Jesieni sredniowiecza". To co nam, patrzacym wstecz, wydaje sie cudownym, pasjonujacym okresem innowacji, zyjacym owczesnie ukazywalo sie jako straszliwwy rozpad istniejacego porzadku. Podobnie wygladal upadek konfucjanskich Chin w polowie XIX stulecia. Uznawany byl raczej za przerazajacy rozklad ladu i stabilnosci, niz za zapowiedz wejscia w epoke bardziej tworcza i mniej skrepowana. Alvin i Heidi Tofflerowie pomagaja nam umiescic dzisiejszy chaos wydarzen w ramach dynamicznej i fascynujacej wizji przyszlosci. Od cwierc wieku mowia i pisza o przyszlosci. Tytul ich pierwszej pracy, "Szok przyszlosci", stal sie obiegowym okresleniem dotyczacym skali i dramatyzmu przemian, ktore przezywamy. (Byl to bestseller wiekszy w Japonii niz w USA,jesli liczbe sprzedanych egzemplarzy odniesc do populacji potencjalnych czytelnikow.) Szok przyszlosci zwrocil uwage na przyspieszenie i mnoznikowy mechanizm zmian, ktore zewszad zaskakuja ludzi i najczesciej powoduja dezorientacje jednostek, wspolnot, cial politycznych i zycia gospodarczego. Nawet gdyby byla to jedyna wypowiedz Tofflerow, juz dzieki niej znalezliby sie w gronie waznych interpretatorow sytuacji czlowieka wspolczesnego. Tymczasem kolejna praca, Trzecia fala, stanowila jeszcze wazniejszy przyczynek do rozumienia naszych czasow. W Trzeciej fali Tofflerowie od obserwacji przeszli do przedstawienia prognostycznej wizji. Na rewolucje informatyczna spojrzeli w perspektywie dziejowej, porownujac ja z dwoma przelomami o podobnej wadze: rewolucja rolnicza i przemyslowa. Czujemy, pisali, napor trzeciej fali dziejowych przemian, za sprawa ktorej uczestniczymy w procesie narodzin nowej cywilizacji. Tofflerowie slusznie uznali, ze przeplyw i wymiana informacji staly sie naczelnym czynnikiem wytworczosci i wladzy czlowieka. Gdziekolwiek spojrzymy: na swiatowe rynki finansowe, calodobowe przekazywanie na caly swiat informacji via CNN, biologicznej rewolucji oraz jej skutki dla ochrony zdrowia i produkcji rolniczej, wszedzie widzimy, jak rewolucja informatyczna zmienia rytm, strukture i trsc naszego zycia. Dzieki ukazaniu sensu tej przemiany, Trzecia fala wywarla wielki wplyw na strategie poczynan wodzow gospodarki i polityki poza Stanami Zjednoczonymi, w Chinach, Japonii, Singapurze i innych dynamicznie rozwijajacych sie regionach, gdzie polozono nacisk na najnowsza technike i informacje. Praca ta nie pozostala bez echa takze w USA i wielu strategow gospodarczych zaczelo przeksztalcac podlegle im organizacje tak, aby przygotowac sie do nadejscia XXI wieku. Znakomitym przykladem moze tu byc general Donn Starry, przelozony TRADOC (Dowodztwa Szkolenia i Doktryny Wojennej Armii Ladowej USA), ktory w poczatku lat osiemdziesiatych przecytwaszy Trzecia fale uznal, ze Tofflerowie dokonali rzetelnej analizy przyszlosci. Oboje autorow zostalo wiec zaproszonych do kwatery TRADOC w Fort Monroe, gdzie wizje prezentowana w Trzeciej fali skonfrontowali z pomyslami strategow wojskowych, co zostalo wspaniale opisane w niedawnej ksiazce War and Anti-War (Wojna i antywojna). Dobrze wiem, jak wielki wplyw mial przedstawiony w "Trzeciej fali" obraz rewolucji informatycznej na ksztaltowanie sie doktryny wojennej w latach 1979-1982, gdyz jako mlody kongresman wiele czasu spedzilem z generalami Starrym i Morellim (obecnie na emeryturze) przy konstruowaniu tego, co przybralo ostateczna nazwe modelu bitwy powietrzno-ladowej. Istota nowej koncepcji wojennej stal sie system bardziej elastyczny, dynamiczny i zdecentralizowany, oparty na wymianie informacji; system, ktory wykorzystuje lokalne, bezposrednio zwiazane z polem bitwy zasoby i odwoluje sie do decyzji znakomicie wyszkolonych, w duzym stopniu niezaleznych dowodcow. W roku 1991 swiat po raz pierwszy ujrzal starcie militarnego systemu trzeciej fali z przestarzala machina wojskowa drugiej fali. Pustynna burza doprowadzila dojednostronnego zniszczenia sil irackich przez Amerykanow i ich sojusznikow w duzej mierze z tej prostej racji, ze systemy trzeciej fali ukazaly swa nieporownana wyzszosc. Zbudowane na modle drugiej fali, skomplikowane systemy obrony przeciwlotniczej okazaly sie bezuzyteczne w obliczu niewidocznych maszyn trzeciej fali. Solidnie okopane armie drugiej fali zostaly wymanewrowane i unicestwione, kiedy przyszlo im stawic czolo komputerowym systemom namiaru i logistyki. Efekt byl rownie druzgocacy jak w roku 1898, kiedy naprzeciwko siebie stanely sily pierwszej fali Mahdiego z Omdurmanu i anglo-egipskie wojska drugiej fali. Chociaz jednak tak oczywiste jest to, ze dzieje sie cos zasadniczo nowego w polityce, ekonomii, sferze militarnej i calym zyciu spolecznym, w dalszym ciagu zdecydowanie zbyt mala wage przywiazuje sie do znaczenia wizji Tofflerow. Wiekszosc amerykanskich politykow, reporterow i recenzentow nie dostrzegla wnioskow, ktore plyna z "Trzeciej fali", a bardzo niewielu jest takich, ktorzy pojeciu trzeciej fali gotowi byliby nadac nosnosc polityczna. To wlasnie ow brak szerokiej, tofflerowskiej wizji sprawil, ze nasza polityka ugrzezla we frustracji, negatywizmie, cynizmie i zniecheceniu. Kontrast miedzy przemianami swiata jako calosci a stagnacja zycia politycznego stanowi zagrozenie dla naszego systemu spolecznego. Jesli nie liczyc koncepcji trzeciej fali, nigdzie nie widac prob zrozumienia, skad bierze sie zniechecenie i rozgoryczenie, ktore, jak sie wydaje, opanowaly politykow i administracje rzadowe w calym uprzemyslowionym swiecie. Nie powstal jezyk, w ktorym mozna by wyrazic nekajace nas problemy, nie ma wizji odslaniajacej ksztalt przyszlosci, ku ktorej zmierzamy, nie istnieje program, ktory mialby na celu przyspieszenie i ulatwienie przejscia do nowej epoki. Nie jest to bynajmniej nowy problem. Na poczatku lat siedemdziesiatych zaczalem wspolpracowac z Tofflerami nad koncepcja, jak to nazwalismy, demokracji antycypujacej. Bylem wtedy swiezo upieczonym wykladowca na West Georgia State College. Szczegolnie fascynowalo mnie polaczenie spojrzenia historycznego i wybiegajacego w przyszlosc, ktore stanowi istote polityki w jej najlepszym wydaniu. Od ponad dwudziestu lat zabiegamy wspolnie o polityke swiadoma przyszlosciowych horyzontow i staramy sie pozyskac jak najwiecej ludzi dla myslenia, ktore ulatwi Ameryce przejscie od najwyrazniej umierajacej cywilizacji drugiej fali do cywilizacji trzeciej fali. Ta nowa postac swiata, ktora nas czeka, zarysowuje sie juz, ciagle jednak niewyraznie i w sposob nie do konca dla nas zrozumialy. Usilowania te przyniosly znacznie wiecej rozczarowan i znacznie mniej efektow, niz spodziewalem sie dwa dziesieciolecia temu. Niezaleznie jednak od porazek, proby te trzeba kontynuowac, albowiem ustroj polityczny trzeciej fali ma kluczowe znaczenie dla przyszlosci wolnosci i Ameryki. Jestem wprawdzie przywodca republikanow w Kongresie, nie uwazam jednak by republikanie czy Kongres mieli monopol na rozwiazywanie problemow i przystosowanie Ameryki do rewolucji trzzeciej fali, rewolucji informatycznej. Burmistrze z ramienia demokratow, jak na przyklad Norquist w Milwaukee czy Rendel w Filadelfii dokonuja prawdziwego przelomu w zyciu obywatelskim. Niektore z przedsiewziec wiceprezydenta Gore majacych na celu usprawnienie administracji zmierzaja w dobrym kierunku (chociaz podejmowane sa doraznie i niekonsekwentnie). Przede wszystkim chodzi o to, ze wielka przemiana rozgrywa sie juz na co dzien w sektorze prywatnym za sprawa przedsiebiorcow i obywateli, ktorzy dokonuja wynalazkow i znajduja nowatorskie rozwiazania, w czym biurokracja nie jest w stanie im przeszkodzic. Glownym przeto zadaniem tej ksiazki jest zachecenie czytelnikow, aby zaczerpneli oddechu, wzieli rozbieg i sami zaczeli wspoltworzyc cywilizacje trzeciej fali. Jestem pewien, ze kiedy zaglebicie sie w rozwazania autorow, podkreslicie partie najbardziej dla was istotne, rozejrzycie sie wokol siebie za pokrewnymi duszami i wspolnie podejmiecie dzialania na mala zrazu skale, za kilka lat bedziecie zdumieni, jak wiele udalo sie osiagnac. Newt Gingrich Rozdzial 1. WALNA BITWA. Na naszych oczach, w naszym zyciu rodzi sie nowa cywilizacja, a slepcy usiluja ja usmiercic. Ta nowa cywilizacja niesie ze soba nowy styl zycia rodzinnego, zmiany w sposobie pracy , odnoszenia sie do siebie i zycia, nowy ksztalt zycia gospodarczego, nowe konflikty polityczne, a przede wszystkim nowa swiadomosc. Ludzkosc, ktora stanela w obliczu najwiekszego w swoich dziejach przewrotu spolecznego i najsmielszej tworczej przebudowy, oczekuje teraz wielkiego skoku kwantowego. Chociaz dostrzegamy tego, uczestniczymy w budowie od podstaw zdecydowanie nowej cywilizacji. To wlasnie mamy na mysli, kiedy mowimy o trzeciej fali. Do czasow obecnych ludzkosc przezyla dwie wielkie fale przemian, z ktorych kazda unicestwila dawne kultury i cywilizacje, a na ich miejsce wprowadzila sposob zycia, ktory bylby niepojety dla ludzi, ktorzy zyli wczesniej. Pierwsza fala - rewolucja rolnicza - rozciagnela sie na tysiace lat. Druga fala, w trakcie ktorej powstala cywilizacja przemyslowa, trwala ledwie trzysta lat. Dzisiaj przemiany sa jeszcze bardziej gwaltowne., dlatego nie spoob wykluczyc, ze trzecia fala przetoczy sie przez dzieje w ciagu kilku dziesiecioleci. Dlatego my wszyscy, ktorzy zamieszkujemy dzis Ziemie, odczujemy na co dzien impet trzeciej fali. Nowy styl zycia, ktory przynosi trzecia fala, za podstawe miec bedzie zroznicowane i odnawialne zrodla energii. Nowe metody produkcji, ktore do lamusa odesla wiekszosc produkcji tasmowej i nowy typ rodziny, ktora nie bedzie miala charakteru zamknietej w sobie komorki. Pojawia sie nowe instytucje, ktore bedzie mozna nazwac elektroniczna wioska. Radykalnie przeksztalcone zostana szkoly i formy wspoldzialania. Rodzaca sie cywilizacja spisuje dla nas nowy kodeks zachowan. Usunie standaryzacje, synchronizacje i centralizacje, usunie koncentracje energii, pieniedzy i wladzy. Ta nowa cywilizacja ma swoja wlasna wizje swiata, swoje wlasne podejscie do czasu, przestrzeni, logiki i przyczynowosci. Ma tez swoje wlasne zasady polityki przyszlosci. Rewolucyjna przeslanka. Zywe posrod nas sa dwa wyraznie odmienne sposoby myslenia o przyszlosci. Wiekszosc ludzi, jesli w ogole sie nad nia zastanawia, uwaza, ze swiat, ktory znaja, trwac bedzie po wieki wiekow. Osobom takim trudno jest sobie wyobrazic zdecydowana odmiane wlasnego zycia, a co dopiero mowic o zupelnie nowej cywilizacji. Dostrzegaja one, oczywiscie, ze rzeczy sie zmieniaja, na jakiejs osobliwej zasadzie przyjmuja jednak, ze transformacje te jakos omina ich samych, nie naruszajac dobrze znanej struktury zycia gospodarczego i politycznego. Z ufnoscia oczekuja od przyszlosci, ze bedzie kontynuowac terazniejszosc. Jednak najnowsze wydarzenia powaznie nadszarpnely ten obraz przyszlosci. Popularnosc zaczela przeto zdobywac wizja, bardziej ponura. Wielu ludzi, wykarmionych na codziennej porcji tragicznych wiadomosci, katastroficznych filmow oraz zlowieszczych scenariuszy, ktore snuja szacowni autorzy, doszlo do wniosku, ze nie ma co mowic o przyszlosci ludzkiej spolecznosci, albowiem nie bedzie zadnej przyszlosci. Ich zdaniem od Armageddonu dzieli nas kilka chwil. Ziemia gna w kierunku ostatecznej zaglady. U podstaw wszystkiego, o czym tu mowimy, lezy pewne zalozenie, ktore nazywamy rewolucyjna przeslanka. Przyjmujemy oto, ze chociaz najblizsze dziesieciolecia moga byc pelne zawieruch, wstrzasow, moze nawet aktow zorganizowanej przemocy, to jednak nie dojdzie do samounicestwienia ludzkosci. Uznajemy, ze gwaltowne przemiany, ktorych jestesmy swiadkami, nie sa chaotyczne, lecz ukladaj sie w pewien spojny i dajacy sie odczytac wzorzec, i ze co wiecej, przemiany te maja charakter kumulatywny, przyczyniaja sie wiec do wielkiej transformacji, ktorej podlega nasze zycie, praca, rozrywka i myslenie. To wszystko czyni mozliwa pomyslna i obiecujaca przyszlosc. Mowiac krotko, wszystkie nasze tezy wynikaja z przeslanki, ze oto rozgrywa sie globalna rewolucja, wielki przeskok kwantowy. Innymi slowy, z przeslanki tej wynika, ze jestesmy ostatnia generacja starej cywilizacji, a zarazem pierwszym pokoleniem cywilizacji nowej. Dlatego wiele naszych osobistych lekow, niejasnosci i uczuc zagubienia rodzi sie z konfliktu, ktory rozgrywa sie w nas samych i w instytucjach naszego zycia. Jest to konflikt pomiedzy umierajaca cywilizacja drugiej fali a wynurzajaca sie cywilizacja, ktora domaga sie dla siebie miejsca. Jesli raz tozrozumiemy, wtedy wiele z bezsensownych na pierwszy rzut oka wydarzen ukaze swa gleboka tresc. Zaczna odslaniac sie zarysy wielkiego wzorca przemian. Wraz z tym walka o przetrwanie okazuje sie mozliwa i godna zachodu. Krotko mowiac, rewolucyjna przeslanka wyzwala nasz intelekt i wole. Grzbiet fali. Nasze podejscie smialo mozna nazwac "badaniem grzbietu fali". Polega ono na obserwacji dziejow jako ciagu wzbierajacych przemian i stawia pytanie, w jakim kierunku niesie ludzi grzbiet kazdej takiej fali. Koncentrujemy sie nie tyle na watkach ciaglosci historycznej (skadinad bardzo waznych), ile na elementach nieciaglosci, na innowacjach i przelomach. Odnajdujemy zasadnicze wzorce przemian, pytajac zarazem, w jaki sposob ludzie moga na nie oddzialywac. Wychodzimy od bardzo prostej obserwacji stwierdzajacej, ze pojawienie sie zycia osiadlego i rolnictwa bylo pierwszym punktem zwrotnym w spolecznym rozwoju ludzkosci, drugi zas punkt przelomowy stanowila rewolucja przemyslowa. Niechaj jednak czytelnika nie zwiedzie slowo punkt; owe przemiany nie mialy charakteru jednorazowych, dajacych sie wyraznie zlokalizowac wydarzen, lecz przypominaly wlasnie wzbierajaca fale, ktora toczy sie z wlasciwa sobie predkoscia. Zanim nastapila pierwsza fala przemian, ludzie zyli na ogol w malych, czesto wedrownych grupach, ktore utrzymywaly sie dzieki zbieractwu, lowieniu ryb, polowaniu i pasterstwu. Jakies dziesiec tysiecy lat temu rozpoczela sie rewolucja rolnicza i powoli obejmowala swym zasiegiem cala planete, dajac poczatek wioskom, osadom, uprawie roli i nowemu trybowi zycia. Owa pierwsza fala nie opadla jeszcze calkiem pod koniec siedemnastego stulecia, kiedy w Europie rozpoczela sie rewolucja przemyslowa, dajac poczatek drugiej fali przemian w skali calego globu. Ten nowy proces ze znacznie wieksza gwaltownoscia ogarnal narody i kontynenty. Teraz dwa oddzielne i wyraznie odmienne procesyzmian przetaczaly sie przez Ziemie z rozna szybkoscia. Dzisiaj pierwsza fala osiagnela juz wlasciwie swoj kres. Juz tylko niewielkie wspolnoty plemienne w Ameryce Poludniowej czy Papui- Nowej Gwinei pozostaja jeszcze nie tkniete przez rewolucje rolnicza. Jesli nie liczyc tych niewielkich obszarow, mozna powiedziec, ze sila pierwszej fali wyczerpala sie. Tymczasem druga fala, w kilka krotkich stuleci zrewolucjonizowawszy zycie w Europie, Ameryce Polnocnej i kilku innych miejscach globu, toczy sie dalej i widzimy, jak wiele krajow - dotad zdecydowanie rolniczych - z zapalem buduje szosy, stalownie, zaklady samochodowe, fabryki tekstylne i zaklady spozywcze. Ciagle zywy jest ped do industrializacji. Drugiej fali daleko jeszcze do wyczerpania swojej sily. Chociaz jednak proces ten ciagle jest w toku, obserwujemy juz poczatki innego, jeszcze bardziej istotnego procesu. Kiedy bowiem industrializacja osiagnela swoj szczyt w dekadach po drugiej wojnie swiatowej, zaczela sie wznosic trzecia fala, ktora nie dostrzegana wprawdzie zbyt wyraznie, odmieniala wszystko, czego dotknela. Wiele krajow odczuwa zatem napor dwoch, a nawet trzech fal przemian, o domiennym charakterze, tempie posuwania sie i odmiennej sile, W naszych rozwazaniach przyjmiemy, ze pierwsza fala rozpoczela sie okolo roku 8000 p.n.e. i niepodzielnie dominowala na swiecie az do lat 1650-1750 n.e. Wtedy pierewszenstwo wziela druga fala. Teraz zrodzona przez nia cywilizacja przemyslowa zapanowala w swiecie, ale takze i ona weszla w faze przesilenia. W Stanach Zjednoczonych okres ten rozpoczal sie okolo roku 1955, kiedy po raz pierwszy pracownicy administracyjni przewyzszyli liczebnie robotnikow. To owa dekada byla tez swiadkiem coraz szerszego wykorzystywania komputerow, komunikacjilotniczej, pojawienia sie pigulki antykoncepcyjnej oraz wielu innych brzemiennych w skutki innowacji. To wlasnie wtedy zaczela wzbierac w USA trzecia fala. Nieco pozniej zaczela sie pojawiac takze w zyciu innych panstw uprzemyslowionych. Dzisiaj wszystkie spolecznosci, ktore wykorzystuja najnowsza technike, sa wstrzasane przez konflikty trzeciej fali. Kiedy sie to zrozumie, wtedy mniej tajemnicze staja sie konflikty spoleczne i polityczne, posrod ktorych przyszlo nam zyc. Fale przyszlosci. Kiedy w jakims spoleczenstwie dominuje jedna fala przemian, niezbyt trudno jest wykryc wzorzec jego przyszlego rozwoju. Pisarze, artysci, dziennikarze i inni odkrywaja "fale przyszlosci". W dziewietnastowiecznej Europie wielu myslicieli, przemyslowcow, politykow i zwyklych ludzi mialo jasny i zasadniczo sluszny obraz przyszlosci. Wyczuwali, ze dzieje zmierzaja w kierunku ostatecznego triumfu industrializacji nad nie korzystajacym z maszyn rolnictwem i dosc dokladnie potrafili przewidziec wiele zmian, ktore niosla ze soba druga fala: potezniejsze technologie, wieksze miasta, szybsza komunikacja, powszechne szkolnictwo i inne. Ta jasnosc wizji miala bezposrednie efekty polityczne. Partie i ruchy polityczne scieraly sie ze soba, nie traca z oczu przyszlosci. Sily broniace interesow przedindustrialnego rolnictwa organizowaly sie do obrony przes "wielkim biznesem", "szefami zwiazkowymi" i "grzesznymi miastami". Robotnicy i menedzerowie usilowali zdobyc kontrole nad glownymi dzwigniami rodzacego sie spoleczenstwa przemyslowego. Mniejszosci etniczne i rasowe okreslaly swe interesy w kategoriach udzialu w nowym swiecie i domagaly sie miejsc pracy, dostepu do stanowisk kierowniczych, lepszych mieszkan, lepszych plac i powszechnej edukacji. Owa industrialna wizja miala tez swoje efekty psychologiczne. Wspolny obraz przyszlosci okreslal rowniez wybory zyciowe, sprawial, ze jednostki myslaly nie tylko o tym, kim lub czym byly, lecz kim moga sie stac. Dlatego nawet podczas najwiekszego zametu przemian spolecznych ludzie mieli poczucie pewnej stabilnosci i swojej tozsamosci. Kiedy natomiast przez spolecznosc przetaczaja sie dwie lub nawet trzy wielkie fale przemian i zadna z nich wyraznie nie dominuje, obraz przyszlosci jest popekany. Nadzwyczaj trudne staje sie wtedy uchwycenie sensu zmian i konfliktow. Kolizja grzbietow fal rodzi kotlowanine, w ktorej scieraja sie rozne prady, powstaja wiry i lokalne obszary bezruchu, przeslaniajace glebsze i istotniejsze nurty dziejowe. W Stanach Zjednoczonych - i w wielu innych krajach - zderzenie drugiej i trzecuej fali przynosi w efekcie spoleczne napiecia, grozne konflikty i zadziwiajace nowe postawy polityczne, ktore burza dotychczasowe podzialy klasowe, rasowe, plciowe i partyjne. Bezuzyteczne staja sie tradycyjne slowniki polityczne i bardzo trudno jest teraz odroznic zwolennikow postepu od reakcjonistow, przyjaciol od wrogow. Znikaja dawne polaryzacje i pekaja stare koalicje. Ow chaos w zyciu politycznym przeklada sie na dezintegracje ludzkich osobowosci. Psychoterapeuci i najrozniejsi guru robia kokosowe interesy; pacjenci blakaja sie bezradnie posrod rywalizujacych dobroczyncow. Ratunku szukaja w najdziwaczniejszych kultach religijnych i na sabatach czarownic albo tez uciekaja w patologiczna izolacje, przeswiadczeni, iz rzeczywistosc jest absurdalna, szalona, bezsensowna. Niewykluczone, ze w jakims globalnym, kosmicznym ujeciu zycie jest bezsensowne, z tego jednak nie wynika, ze codzienne wydarzenia nie ukladaja sie w zaden rozsadny wzorzec. Tymczasem, jesli nauczymy sie odrozniac przemiany, ktore niesie trzecia fala, od tych, ktore sa zwiazane z odplywajaca druga fala, mozna dostrzec utajony lad. To z racji kolizji owych fal widzimy jak oto krzyzuja sie i scieraja odmienne prady w sferze pracy, zycia rodzinnego, postaw seksualnych i jednostkowych moralnosci. Roznice te przejawiaja sie w stylu zycia i postawach politycznych, albowiem w zyciu osobistym i publicznym wiekszosc obywateli bogatych krajow to albo ludzie drugiej fali, ktorzy staraja sie podtrzymac obumierajacy porzadek, albo ludzie trzeciej fali, ktorzy buduja jutro radykalnie odmienne, albo tez niepewna mieszanine jednego i drugiego. Konflikt pomiedyz ugrupowaniami drugiej i trzeciej fali decyduje w istocie o najpowazniejszym napieciu politycznym we wspolczesnej spolecznosci. JJak zobaczymy dalej, najwazniejsze jest nie to, kto panuje nad ostatnimi dniami spoleczenstwa industrialnego, lecz to, kto ksztaltuje nowa cywilizacje, ktora w niebywalym tempie dojrzewa, aby zajac miejsce tamtej. Po jednej stronie mamy przeto bojownikow przemyslowej przeszlosci, po drugiej coraz liczniejsze miliony tych, ktorzy pojmuja, iz najbardziej palacy problemow nie da sie juz rozstrzygnac w ramach porzadku industrialnego. Wydana zostala zatem walna bitwa o ksztalt przyszlosci. Zycie polityczne wszystkich narodow jest juz teraz elektryzowane przez owo starcie pomiedzy zestarzalymi interesami drugiej fali a rzecznikami trzeciej fali. Nawet w krajach nieuprzemyslowionych nadplyniecie trzeciej fali gwaltownie przeksztalcilo fronty wszystkich dotychczasowych batalii spolecznych. Dawny spor pomiedzy interesami - nierzadko wrecz feudalnymi - grup rolniczych z elitami industrialnymi - kapitalistycznymi czy socjalistycznymi - nabiera nowego sensu z uwagi na to, ze sam industrializm juz sie przezyl. Czy teraz, kiedy wznosi sie trzecia fala, gwaltowne uprzemyslowienie oznacza wyzwolenie sie od neokolonializmu i ubostwa, czy tez wprost przeciwnie, decyduje o stalym uzaleznieniu? Tylko wtedy, kiedy swiadomi jestesmy tego nieslychanie istotnego i rozleglego kontekstu wspolczesnych wydarzen,potrafimy wskazac priorytety, ustalic hierarchie zagadnien, okreslic rozsadne strategie, dzieki ktorym mozemy kontrolowac przemiany w naszym zyciu. Samo zrozumienie faktu, iz oto toczy sie zazarta walka pomiedzy tymi, ktorzy chca zachowac industrializm, a tymi, ktorzy chca go zmienic, staje sie narzedziem przeksztalcania swiata. Aby jednak z niego skorzystac, trzeba umiec odrozniac te zmiany, ktore stanowia tylko przedluzenie dawnej cywilizacji przemyslowej, od tych, ktore sa zapowiedzia nowej cywilizacji. Mowiac krotko, musimy rozumiec rownoczesnie dawny i nowy porzadek, przemyslowy system drugiej fali, w ktorym sie urodzilismy, i cywilizacje trzeciej fali, w ktorej zaczynamy zyc my i nasze dzieci. Rozdzial 2. KONFLIKT CYWILIZACJI. Ludzi z opoznieniem zaczeli zdawac sobie sprawe, ze cywilizacja industrialna zbliza sie do kresu. Jej schylek - widoczny juz w roku 1970, kiedy w Szoku przyszlosci pisalismy o "ogolnym kryzysie industrializmu" - niesie ze soba grozbe nie rzadszych, ale liczniejszych wojen i to wojen nowego typu. Poniewaz wielkie transformacje spoleczne nigdy nie moga sie obyc bez konfliktow, uwazamy, ze ujecie dziejow jako fal przemian jest bardziej dynamiczne i mowiace wiecej od dywagacji na temat przejscia do postmodernizmu. Fale sa nieustannie w ruchu, a kiedy zderzaja sie, powstaje w efekcie wiele poteznych, a zarazem niezgodnych pradow. Kolizja fal historycznych oznacza konflikt cywilizacji, wiedza o tym zas pozwala ze zrozumieniem spojrzec na wiele wspolczesnych zdarzen, ktore skadinad wydaja sie bezsensowne i chaotyczne. Gdy konflikty bedziemy ujmowac w kategoriach fal przemian, wtedy nie powiemy, ze glowny konflikt dzisiaj toczy sie pomiedzy swiatem islamu a Zachodem, ani ze jest to starcie "Zachodu z reszta swiata" jak sugeruje Samuel Huntington. Ani Ameryka nie chyli sie ku upadkowi, jak glosi Paul Kennedy, ani nie stanelismy w obliczu "konca historii", ktory oglosil Francis Fukuyama. Najglebsze znaczenie ekonomiczne i strategiczne ma zblizajacy sie podzial swiata na trzy wyraznie odmienne i potencjalnie wrogie wobec siebie cywilizacje, ktorych granic nie mozna okreslic, odwolujac sie do tradycyjnej definicji. Cywilizacja pierwwszej fali byla i jest nierozerwalnie zwiazana z ziemia. Bez wzgledu na to, w jakiej postaci wystepuje, jakiego jezyka uzywaja zyjacyw jej ramach ludzie, jakie sa ich przekonania religijne, jest ona wytworem rewolucji rolniczej, Jeszcze dzisiaj cale rzesze ludzkie zyja i umieraja, zmagajac sie z nieurodzajna gleba, ktora uprawiaja tak jak przed stuleciami ich przodkowie. Co do poczatkow cywilizacji drugiej fali tocza sie spory. Niemniej dla wielkiej liczby ludzi zycie zaczelo sie zmieniac w sposob wyrazny i istotny dopiero jakies trzysta lat temu. Wtedy narodzila sie koncepcja Newtona, to wtedy na szersza skale zaczeto stosowac maszyne parowa, to wtedy zaczely wyrastac pierwsze fabryki w Wielkiej Brytanii, Francji i Wloszech, chlopi zas zaczeli sie przenosic do miast. Pomiedzy ludzmi zaczynaly sie szerzyc nowe idee: postepu, praw jednostki, teoria umowy spolecznej Rousseau, przekonanie o potrzebie oddzielenia kosciola od panstwa, a takze poglad, iz wladcy winni byc wybierani przez narod, nie zas rzadzic moca bozych wyrokow. Wiele z tych przemian wynikalo z rozwoju nowego sposobu tworzenia bogactwa: produkcji fabrycznej. Nie trzeba bylo czekac, zeby poszczegolne elementy zaczely ukladac sie w zespolona calosc: masowa produkcja, masowa konsumpcja, masowa edukacja, masowe srodki komunikacji laczyly sie scisle ze soba, a dla ich potrzeb powstawaly wyspecjalizowane instytucje: szkoly, ugrupowania ekonomiczne, partie polityczne. Zmienila sie takze struktura rodziny i w miejsce duzego domostwa, w ktorym zyje wspolnie kilka pokolen, pojawila sie niewielka komorka rodzinna charakterystyczna dla spoleczenstwa przemyslowego. Ludziom, ktorzy bezposrednio doswiadczali owych przeobrazen, wydawalo sie z pewnoscia, ze swiat wpadl w chaotyczne konwulsje, niemniej wszystkie te przemiany scisle sie ze soba wiazaly. Byly tylko kolejnymi szczeblami w pelnym rozwoju swiata modernistycznego, w ksztaltowaniu sie masowego spoleczenstwa przemyslowego, ktore zrodzila cywilizacja drugiej fali. Nawet gdyby komus w tym kontekscie slowo "cywilizacja" wydalo sie nazbyt pompatyczne, to trudno znalezc inne, rownie pojemne, ktore obejmowaloby sprawy tak odmienne jak technika, zycie rodzinne, religia, kultura, polityka, gospodarka, struktura spoleczna, hierarchie wladzy, wartosci, etyka seksualna i epistemologia. Kiedy naraz zmienia sie tak wiele roznych elementow, mamy do czynienia nie z powolnym przeksztalcaniem jednych form w inne, lecz z transformacja, ktorej produktem jest nie nowe spoleczenstwo, lecz wlasnie zupelnie nowa cywilizacja. Owa nowa cywilizacja z impetem wkroczyla w dzieje Europy Zachodniej, na kazdym kroku napotykajac zazarty opor. Konflikt podstawowy. W kazdym kraju, ktory wkraczal na droge uprzemyslowienia, wybuchaly zaciete, czesto bardzo krwawe walki pomiedzy rzecznikami drugiej fali, ludzmi przemyslu i handlu a rzecznikami pierwszej fali, wlascicielami ziemskimi czesto zjednoczonymi z Kosciolem, ktory tez posiadal wielkie majatki ziemskie. Wielkie rzesze chlopow zostaly wygnane ze wsi, by jako sila robocza zasilic "szatanskie mlyny": fabryki, ktore wyrastaly jak grzyby po deszczu. Wraz z tym jak kolizja pierwszej i drugiej fali stawala sie konfliktem podstawowym, mnozyly sie strajki i niepokoje, wojny domowe i powstania narodowe. To przekladanie sie centralnego napiecia spolecznego na mnogosc sytuacji zapalnych mozemy obserwowac w kazdym uprzemyslawiajacym sie kraju. W Stanach Zjednoczonych trzeba bylo straszliwej wojny secesyjnej, aby interesy industrialno-handlowej Polnocy wziely gore nad rolniczymi elitammi Poludnia. Ledwie kilka lat pozniej w Japonii dochodzi do rewolucji Meiji, w wyniku ktorej znowu modernizatorzy drugiej fali zwyciezaja tradycjonalistow pierwszej. Rozprzestrzeniajaca sie cywilizacja drugiej fali z jej nowatorskimi sposobami mnozenia bogactwa zachwiala systeme stosunkow miedzy panstwami, ale takze spowodowala ogromne przesuniecia w strukturach wladzy. Cywilizacja przemyslowa, produkt wielkiej mnogosci przemian drugiej fali, najbardziej zakorzenila sie na polnocnych wybrzezach ogromnego basenu Atlantyku. Uprzemyslowienie wielkich poteg tego regionu zrodzilo potrzebe nowych odleglych rynkow i zrodel tanich surowcow, dlatego tez rzucily sie one w wir wojen kolonialnych, w wyniku ktorych podporzadkowaly sobie azjatyckie oraz afrykanskie panstwa i plemiona, w znacznej czesci zyjace jeszcze w strukturach zrodzonych przez pierwsza fale. Znowu przeto konfliktem podstawowym bylo starcie przemyslowych poteg drugiej fali z rolniczymi silami pierwszej fali. Tym razem jednak dokonywalo sie ono w skali globalnej, a jego skutki w duzej mierze zadecydowaly o ksztalcie swiata wspolczesnego i wytyczyly fronty wiekszosci wojen. Oczywiscie, tak jak przez cale tysiaclecia, dalej toczyly sie walki miedzy plemionami i spolecznosciami rolniczymi, znaczenie ich jednak bylo juz teraz niewielkie,a nader czesto w efekcie wykrwawienia sie obu stron, padaly one jeszcze latwiejszym lupem kolonizacyjnych sil cywilizacji industrialnej. Tak na przyklad stalo sie w poludniowej Afryce, gdzie na skutek zazartych wojen plemiennych Cecil Rhodes i jego uzbrojeni agenci podporzadkowali sobie ogromne terytoria. Takze i w calej reszcie swiata mnostwo na pozor nie powiazanych wojen bylo w istocie wyrazem podstawowego konfliktu, w ktorym scieraly sie ostatecznie nie panstwa, lecz rywalizujace cywilizacje. Do najwiekszych i najbardziej morderczych wojen dochodzilo miedzy krajami uprzemyslowionymi, takimi jak Niemcy i Wielka Brytania, ktore zmagaly sie o dominacje nad swiatem, podczas gdy ludom zyjacym jeszcze na grzbiecie pierwszej fali z gory juz byla wyznaczona rola drugoplanowa i podporzadkowana. Ostatecznie doszlo do nader wyraznego podzialu swiata. Era industrialna przeciwstawila cywilizacji drygiej fali mnogosc zniewolonych kolonii pierwszej fali. Wielu z nas wzrastalo w tym wlasnie swiecie dwoch cywilizacji, gdzie nie ulegalo najmniejszej watpliwosci, ktora wiedzie prym. Dzisiaj owe linie podzialu ukladaja sie odmiennie. Szybko zmierzamy w kierunku zupelnie nowego ukladu zaleznosci, w ramach ktorego swiat podzielony bedzie nie miedzy dwie, lecz trzy rywalizujace cywilizacje; jedna, ciagle symbolizowana przez motyke; druga, ktorej symbolem jest tasma produkcyjna, i trzecia, ktorej uosobieniem jest komputer. W owym trojdzielnym swiecie sektor pierwszej fali dostarcza produktoe rolniczych i surowcow, sektor drugiej fali jest zrodlem taniej sily roboczej oraz produkcji masowej, natomiast intensywnie rozwijajacy sie sektor trzeciej fali dominacje swa zawdziecza nowym spososbom pozyskiwania i wykorzystywania wiedzy. Narody trzeciej fali sprzedaja swiatu informacje i innowacje, kulture wyrafinowana i masowa, zaawansowane technologie, oprogramowanie komputerow, edukacje, umiejetnosci, opieke medyczna oraz mnogosc roznorakich uslug. Na ich liscie znalezc sie moze takze ochrona wojskowa, ktora korzystac bedzie z elitarnych sil zbrojnych trzeciej fali. (Z taka wlasnie ochrona Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej wysoko rozwiniete panstwa wystapily podczas wojny w Zatoce.) Odwrot od spoleczenstwa masowego. Druga fala stworzyla spoleczenstwa masowe, ktorych wymaga i potrzebuje produkcja masowa. W krajach trzeciej fali, ktorych gospodarka odwoluje sie przede wszystkim do zasobow umyslowych, produkcja masowa (ktora smialo mozna by uznac za ceche charakterystyczna spoleczenstw industrialnych) staje sie przezytkiem. Wspolczesna wytworczosc odchodzi od zunifikowanych przedsiewziec na wielka skale, gdyz teraz jej strategia staja sie krptkie serie produktow dostosowanych do scisle okreslonych potrzeb. Masowy marketing ustepuje miejsca segmentacji rynku i wybiorczym akcjom promocyjnym odpowiadajacym zmianom w produkcji. Wielkie kolosy ery industrialnej padaja z powodu inercji pod wlasnym ciezarem. Dozywaja swych dni zwiazki zawodowe w sektorach produkcji masowej, masowe srodki przekazu przestaja byc wlasnie masowe, gdyz wielkie sieci informacyjne napotykaja grozna konkurencje ze strony lokalnych i wyspecjalizowanych wspolzawodnikow. Zmienia sie takze i przestaje dominowac wzorzec zycia rodzinnego: niewielka komorka rodzinna, ktora byla ongis forma wzorcowa, giniepowoli w natloku innych rozwiazan, takim jak rodziny z jednym tylko z rodzicow,pary ponownie wstepujace w zwiazki malzenskie, rodziny bezdzietne czy osoby samotne. Radykalnej przemianie ulega przeto cala struktura spoleczna wraz z tym, jak homogeniczne spoleczenstwa drugiej fali zastepowane sa przez heterogeniczna cywilizacje trzeciej fali. Masowosc staje sie znakiem przeszlosci. Z kolei jednak zlozonosc nowych ukladow domaga sie zwiekszonej wymiany informacji pomiedzy poszczegolnymi jednostkami zycia spolecznego: spolkami, agencjami rzadowymi, szpitalami, zrzeszeniami, a takze pojedynczymi ludzmi. W ten sposob jeszcze bardziej poglebia sie zapotrzebowanie na komputery, sieci telekomunikacyjne i informatyczne oraz nowe formy porozumiewania sie. W efekcie tych dazen nieustannie przyspiesza sie rytm zmian technologicznych, zawierania najrozniejszego typu transakcji oraz zycia codzinnego. Gospodarka trzeciej fali dziala w takim tempie, ze zyjacy w dawnych warunkach dostawcy z trudem moga nadazyc za ich zapotrzebowaniami. Na dodatek, w coraz wiekszym stopniu informacja staje sie substytutem surowcow, sily roboczej i innych zasobow. Kraje pierwszej i drugiej fali coraz bardziej przypominaja rynki zbytu poteg trzeciej fali, ktore wspolpracuja przede wszystkim miedzy soba. Ostatecznie technika oparta na wielkim kapitale informacyjnym przejmie wiele zadan, ktore dzis realizowane sa przez kraje o taniej sile roboczej, a zadania te beda wykonywane szybciej, lepiej i taniej. Mowiac inaczej, przemiany, o ktorych mowimy, groza zerwaniem istniejacych wiezi ekonomicznych pomiedzy swiatem bogactwa i biedy. Niemozliwe jest calkowite wygasniecie tych powiazan. Nie da sie tak uszczelnic granic swiata trzeciej fali, aby nie przedostawaly sie przez nie efekty skazenia srodowiska, choroby i imigranci. Bogate narody nie moglyby przezyc, gdyby nedzarze wydali im wojne ekologiczna, w ktorej efekcie zniszczeniu musialoby ulec wszystko. Z tej przyczyny napiecie pomiedzy cywilizacja trzeciej fali a dwiema starszymi formami cywilizacji bedzie wzrastac, a owa nowa forma zycia spolecznego najpewniej walczyc bedzie o uzyskanie podobnej globalnej dominacji, jaka modernizatorzy drugiej fali uzyskali w minionych stuleciach nad tradycjonalistami pierwszej fali. Wystarczy zrozumiec, ze mamy do czynienia z konfliktem cywilizacji, aby dojrzec ukryty sens w roznych zdumiewajacych na pozor zjawiskach, jak na przyklad wspolczesny rozkwit nacjonalizmow. Nacjonalizm jest ideologia panstwa narodowego, ktore samo sie zrodzilo w efekcie rewolucji przemyslowej. Kiedy wiec spolecznosci pierwszej fali, rolnicze w swej istocie, zaczynaja sie uprzemyslawiac lub chca industrializacji, odwoluja sie do hasel niezaleznosci narodowej. Dawne sowieckie republiki , jak Ukraina, Estonia czy Gruzja, z pasja daza do uniezaleznienia i zabiegaja o wczorajsze oznaki nowoczesnosci: wlasna flage, armie, walute, czyli to, co okreslalo panstwa narodowe w epoce drugiej fali. W swiecie wysoko rozwinietej techniki z trudem pojmuje sie motywy ultranacjonalizmu. Rozbuchany patriotyzm wydaje sie zdumiewajacy i przywodzi na mysl Freedonie z Kaczej zupy braci Marx wykpiwajacej dazenia do wyniesienia narodu nad wszystkie inne wartosci. Z kolei nacjonalisci nie potrafia pojac, w jaki sposob mozna sie godzic na pogwalcenie przez innych uswieconej niepodleglosci. Niemniej globalizacja, ktorej domaga sie gospodarka trzeciej fali, nieustannie kruszy narodowa suwerennosc, tak droga sercu nacjonalistow. Ekonomiczne przeobrazenia trzeciej fali sprawiaja, ze trzeba przystac na rezygnacje z czesci niezaleznosci i zaakceptowac ekonomiczne i kulturowe oddzialywania z zewnatrz. Stad tez widzimy, jak poeci i intelektualisci w zacofanych ekonomicznie regionach oddaja sie pisaniu narodowych hymnow, podczas gdy poeci i intelektualisci trzeciej fali opiewaja "swiat bez granic" i "swiadomosc planetarna". W obliczu tak zdecydowanie roznych potrzeb dwoch zdecydowanie odmiennych cywilizacji pojawic sie moga sprzecznosci, ktore moga doprowadzic w niedalekiej przyszlosci do nieslychanie krwawych konfliktow. Jesli ow podzial swiata nie na dwie, lecz na trzy czesci nie wydaje sie dzis jeszcze nazbyt oczywisty, to wynika z faktu, ze przejscie od opartej na sile gospodarki drugiej fali do opartej na zasobach umyslowych gospodarki trzeciej fali nigdzie jeszcze nie dotarlo do konca. Nawet w Stanach Zjednoczonych, Japonii i Europie wojna domowa pomiedzy elitami drugiej i trzeciej fali nie doczekala sie jeszze rozstrzygniecia. Ciagle jeszcze trwaja instytucje i sektory produkcyjne drugiej fali i nie utracily wladzy zwiazane z nia polityczne grupy nacisku. Ta mieszanina elementow drugiej i trzeciej fali ma w przypadku kazdego z wysoko rozwinietych krajow swoja wlasna specyfike, niemniej ogolna trajektoria rozwojowa jest calkiem klarowna. W ogolnym wspolzawodnictwie zwycieza te kraje, ktore przeobrazen trzeciej fali dokonaja przy najmniejszych wewnetrznych niepokojach i kosztach spolecznych. Wielkie historyczne przejscie od swiata dwudzielnego do trojdzielnego doprowadzi do walk miedzy spolecznosciami o zapewnienie sobie najkorzystniejszego usytuowania w nowym ukladzie wladzy. U podstaw zas tych monumentalnych politycznych transformacji lezy przemiana roli, znaczenia i natury wiedzy. Rozdzial 3. UNIWERSALNY SUBSTYTUT. Kazdy z czytelnikow tej ksiazki rozporzadza pewna umiejetnoscia, ktora moze wydawac sie tak oczywista, iz z pewnym zdziwieniem uswiadamiamy sobie, ze nasi przodkowie nie potrafili czytac. Nie byli glupcami, ani ignorantami, jednak byli analfabetami. Zreszta nie potrafili nie tylko czytac: nie umieli tez przeprowadzac najprostszych obliczen. Ci, ktorzy rozporzadzali taka umiejetnoscia, wydawali sie niebezpieczni. Zdaje sie, ze to sw.Augustyn ostrzegal chrzescijan, aby trzymali sie z dala od ludzi znajacych tajniki dodawania i odejmowania, ci bowiem "zawarli pakt z diablem". Dopiero w tysiac lat po Augustynie widzimy, jak rachmistrze wprowadzaja swoich uczniow w tajniki tego, co uznane jest za nieodzowne w karierze zawodowej. Wiele umiejetnosci, ktore wspolczesnie wydaja sie oczywiste w zyciu codziennym, jest skumulowanym produktem rozwoju kulturalnego trwajacego przez wieki i tysiaclecia. Dzisiaj ludzie interesu na calym swiecie sa najczesciej nieswiadomymi dziedzicami wiedzy, ktora rozwijala sie w Chinach, Indiach, posrod Arabow, fenickich kupcoe, a takze wsrod ludzi Zachodu. Kolejne pokolenia przyswajaly sobie te wiadomosci, przekazywaly dalej i stopniowo rozbudowywaly. Podstawa wszystkich systemow ekonomicznych jest wiedza, a wszelkie przedsiewziecia gospodarcze zaleza od jej spolecznie zorganizowanych zasobow. Ekonomisci i przedsiebiorcy najczesciej pomijaja ten skladnik w swoich rachunkach kosztow, w przeciwienstwie do kapitalu, sily roboczej i ziemi. Tymczasem ten wlasnie element staje sie dzis najwazniejszy ze wszystkich. Wspolczesnie zyjemy w jednym z tych przelomowych momentow dziejowych, kiedy cala struktura ludzkiej wiedzy drzy w podstawach, gdyz padaja dawne granice. Dzisiaj nie gromadzimy juz tylko faktow. Wraz z tym, jak przebudowujemy dzis strukture przedsiebiorstwa i calych dzialow gospodarki narodowej, dokonujemy tez totalnego przeksztalcenia produkcji i dystrybucji wiedzy oraz symboli, ktore sluza do jej przekazywania. Co to wlasciwie znaczy? Otoz znaczy tyle, ze tworzymy nowe sieci upowszechniania wiedzy... w zaskakujacy sposob laczymy ze soba pojecia... budujemy zdumiewajace hierarchie oddzialywania... krzewimy nowe teorie, hipotezy i wyobrazenia, dla ktorych przeslankami sa nowe zalozenia, jezyki, kody i systemy logiczne. Jeszcze wazniejsze jest to, ze na mnostwo sposobow kojarzymy dane, laczac je z wielorakimi kontekstami i w ten sposob tworzymy z nich informacje, jej fragmenty zas wbudowujemy w coraz rozleglejsze modele i uporzadkowane konstrukcje. Nie zawsze jest to wiedza powszechnie uznana i wypowiadana. Gdy mowimy tutaj o wiedzy, mamy na mysli takze przeswiadczenia nie do konca uswiadamiane, odwolujace sie do przeslanek, ktore same oparte sa na przeslankach, fragmentarycznych modelach, nie zauwazanych analogiach. Mamy na mysli calosc zlozona nie tylko z logicznych i na pozor beznamietnych danych, ale takze z emocji, wyobrazen i przeczuc. To ow ogromny wstrzas w spolecznym fundamencie wiedzy, a nie komputerowy szok czy wplyw pieniadza, tlumaczy narodziny supersymbolicznej ekonomiki trzeciej fali. Alchemia informacji. Zmiany w spolecznym systemie wiedzy sa na ogol natychmiast przekladane na jezyk przedsiewziec ekonomicznych. To wlasnie system wiedzy jest dla wspolczesnych firm srodowiskiem bardziej nawet istotnym niz system bankowy, polityczny i energetyczny. Obok oczywistego faktu, ze bez jezyka, kultury, danych, informacji nie mogloby sie narodzic zadne przedsiewziecie, ogromne znaczenie ma to, ze najbardziej wszechstronnym ze wszystkich zasobow, ktore pozwalaja tworzyc bogactwo, jest wiedza. Zastanowmy sie dla przykladu nad masowa produkcja drugiej fali. W wiekszosci tradycyjnych fabryk kazda zmiana produktu byla niezwykle kosztowna. Trzeba bylo zatrudnic budowniczych nowych narzedzi i maszyn, specjalistow od organizacji cylku produkcyjnego oraz wielu innych ekspertow. W trakcie zas zmiany profilu produkcji maszyny staly bezczynnie, a zamrozony w nich kapital nie przynosil zyskow. To dlatego jednostkowe koszty wytwarzania zmniejszaly sie wraz z wydluzaniem serii identycznych produktow, co dalo poczatek teorii ekonomii skali. Tymczasem nowe technologie stawiaja na glowie teorie, ktore powstaly w epoce drugiej fali. Produkcja traci charakter masowy; wyroby i uslugi dostosowuje sie do specyficznych zamowien i potrzeb. Wspolczesne techniki produkcyjne, korzystajace ze sterowania komputerowego, niskim kosztem umozliwiaja nieograniczona niemal roznorodnosc efektow. Dzieki informatyce koszt wielorakosci redukowany jest do zera, co oznacza kres ekonomii skali. Sprawa przedstawia sie podobnie, kiedy ocenic ja od strony materialow. Tokarka zaopatrzona w niewielki program komputerowy potrafi wyciac z tego samego kawalka stali wiecej elementow niz najsprawniejsi ludzcy operatorzy. Dzieki miniaturyzacji powstaja rzeczy mniejsze i lzejsze, co miedzy innymi prowadzi do obnizenia kosztow magazynowania i transportu, a te ostatnie sa na dodatek powaznie zmniejszane dzieki optymalizacji przewozow. Dostawy w systemie just-in-time - czyli lepsza informacja - oznaczaja oszczednosci na transporcie. Za sprawa wspolczesnej wiedzy powstaja nie znane dotad materialy, poczynajac od powlok samolotowych, a na nowych gatunkach roslin i szczepach bakteryjnych konczac. Zwieksza to moziwosc korzystania z nowych, mniej kosztownych surowcow. Dlatego tez nie ma przesady w stwierdzeniu, ze informacja jest substytutem zasobow materialowych i transportowych, dzieki niej bowiem radykalnie mozna zoptymalizowac ich wykorzystanie. Podobnie rzecz przedstawia sie z energia. Najdobitniejszym tego dowodem sa rewolucyjne osiagniecia w dziedzinie nadprzewodnictwa, ktore pozwalaja na niebywale zredukowanie ilosci energii zuzywanej na jednostkowy wyrob. Wiedza pozwala jednak oszczedzac nie tylko materialy, srodki transportu i energie, ale rowniez czas. Jest on jednym z najwazniejszych zasobow, chociaz nigdzie nie znajdzie sie go w rachunku kosztow powstajacym w przedsiebiorstwach drugiej fali. Tam jednak, gdzie dokonujace sie zmiany pozwalaja na oszczednosc czasu - dzieki szybszej komunikacji badz sprawniejszej dostawie - nader czesto decyduje on o zysku albo stracie. Wiedza pozwala rowniez oszczedzac i zdobywac przestrzen. Oddzial transportowy General Electrics zajmuje sie miedzy innymi produkcja lokomotyw. Kiedyz dla potrzeb lacznosci z dostawcami wykorzystano zaawansowane systemy informatyczne, czas wykorzystania zapasow udalo sie skrocic dwunastokrotnie, przestrzen magazynowa zas zredukowac o caly jeden akr. Oszczednosc kosztow daleko wykracza poza miniaturyzacje produktow i ograniczenia powierzchni skladowania. Nowe techniki porozumiewania sie, ktore wykorzystuja mozliwosci komputerow i innych urzadzen, pozwalaja lokalizowac zaklady poza zatloczonymi centrami miejskimi, co rowniez wplywa na obnizenie kosztow energii i transportu. Wiedza kontra kapital. Tak wiele napisano o zastepowaniu ludzkiej pracy przez skomputeryzowane systemy, ze czesto zapomina sie o tym, iz staja sie one takze substytutami kapitalu. W istocie, wiedza i informacja na dluzsza mete stanowia dla poteg finansowych o wiele wieksze zagrozenie niz organizacje pracownicze czy antykapitalistyczne partie polityczne. Jednym z istotnych efektow rewolucji informatycznej jest to, iz relatywnie rzecz biorac, zmniejsza ona naklady kapitalu na jednostkowy produkt, co z pewnoscia jest czynnikiem rewolucyjnym w ustroju kapitalistycznym. Nie ma rzeczy, ktora bylaby bardziej radykalna. Vittorio Merloni jest szescdziesiecioletnim wloskim businessmanem. Dziesiec procent wszystkich sprzedawanych w Europie pralek, lodowek i innych sprzetow gospodarstwa domowego wytwarzanych jest przez przedsiebiorstwa nalezaca do Merloniego, ktorego glownymi konkurentami sa szwedzki Electrolux i holenderski Philips. Jak powiada Merloni: "Obecnie potrzeba mniej kapitalu na wytworzenie tej samej rzeczy i dlatego biedniejsze kraje moga osiagac wieksze korzysci z tego samego kapitalu, niz piec czy dziesiec lat temu". Powodem jest to - tlumaczy Merloni - ze technologie oparte na najnowszej wiedzy i osiagnieciach informatyki pozwalaja na sprawniejsze wytwarzanie zmywarek do naczyn, kuchenek i odkurzaczy. Szybka i natychmiastowa informacja pozwala na zredukowanie kosztownych zapasow. Dzieki szybszemu reagowaniu wytworcow na zapotrzebowanie rynku, a takze dzieki skroceniu serii produkcyjnych, bardzo powaznie mozna zmniejszyc ilosc lezacych w magazynach surowcow, polproduktow oraz gotowych wyrobow. W jednym z przypadkow Merloniemu udalo sie zmniejszyc koszty magazynowe az o szescdziesiat procent. Przyklad Merloniego jest powielany wszedzie w Stanach Zjednoczonych, Japonii i Niemczech, gdzie mozliwa dzieki komputerowej informacji dostawa bezposrednio na zamowienie pozwala rezygnowac z uciazliwego i kosztownego skladowania. Umozliwia to nie tylko lepsze, bardziej efektywne wykorzystanie przestrzeni magazynowej, ale rowniez obniza stawki podatkow i ubezpieczen. Chociaz wiec wstepny koszt komputerow, oprogramowania i sieci lacznosci jest sam w sobie wysoki, to jednak szybko okazuje sie, ze dla utrzymania produkcji na tym samym poziomie potrzeba teraz mniej kapitalu. Michael Milken, prawdziwy specjalista jesli chodzi o problemy inwestycji, zamknal cala kwestie w siedmiu slowach: "Kapital pieniezny zastepowany jest przez kapital ludzki". Skoro wiec wiedza zmniejsza zapotrzebowanie na surowce, sile robocza, czas, przestrzen, kapital i inne czynniki produkcyjne, to smialo mozna ja nazwac uniwersalnym substytutem: kluczowym zasobem rozwinietej gospodarki. To zas sprawia, ze niepomiernie wzrasta jej wartosc. Rozdzial 4. W JAKI SPOSOB TWORZYMY BOGACTWO? W roku 1956 przywodca ZSRR Nikita Chruszczow oznajmil chelpliwie: "Pogrzebiemy was". Mial na mysli to, ze komunizm w najblizszych latach calkowicie pograzy gospodarczo kpitalizm. Miedzy wierszami kryla sie tez pogrozka zwyciestwa militarnego. Slowa Chruszczowa odbily sie w swiecie glosnym echem. Wtedy niewielu ludzi mialo niejasne chociazby podejrzenia, w jaki sposob rewolucja w zachodnim systemie tworzenia bogactwa zmieni uklad sil militarnych, radykalnie przeksztalcajac przy tym nature samych dzialan wojennych. Nie tylko Chruszczow, ale takze i wiekszosc Amerykanow nie uswiadamiala sobie, ze rok 1956 byl pierwszym rokiem, w ktorym liczba urzednikow i osob zatrudnionych w sferze uslug przewyzszyla w Stanach Zjednoczonych liczbe robotnikow fabrycznych, co bylo pierwsza oznaka, iz ekonomika drugiej fali wchodzi w faze schylkowa, a rodzi sie nowa gospodarka trzeciej fali. Aby zrozumiec sens niezwyklych przemian, ktore nastapily od tego czasu, a takze bardziej jeszcze dramatycznych przeobrazen, ktore nas czekaja, musimy zajac sie teraz glownymi cechami owej nowej ekonomiki trzeciej fali. Trzeba bediz przy tym powtorzyc niektore z wyglosonych juz stwierdzen. Rzecz jednak w tym, ze rozwazane ponizej kwestie stanowia klucz nie tylko do efektywnosci przedsiewziec gospodarczych i ich konkurencyjnosci, ale rowniez do ekonomii politycznej XXI wieku. Czynniki wytworcze. O ile glownymi czynnikami wytworczymi w ekonomice drugiej fali byly ziemia, sila robocza, surowce i kapital, o tyle glownym zasobem ekonomiki trzeciej fali jest wiedza. Termin ten trzeba jednak potraktowac na tyle szeroko, aby objal informacje, obrazy, symbole, kulture, ideologie i wartosci. Jak widzielismy juz wczesniej, odpowiedni zasob danych i informacji pozwalal zredukowac naklad innych czynnikow, ktore potrzebne sa do wytwarzania bogactw. Ciagle jednak wiedza nie jest powszechnie rozpoznawana jako "uniwersalny substytut". Wiekszosc ekonomistow i strategow gospodarczych boczy sie na to pojecie, gdyz z trudem poddaje sie ono kwantyfikacji. Tym, co decyduje o rewolucyjnosci ekonomiki trzeciej fali, jest fakt, ze o ile ziemia, sila robocza, surowce, a takze kapital uznac trzeba za ograniczone zasoby, o tyle wiedza jest bogactwem niewyczerpywalnym. W przeciwienstwie do pieca hutniczego czy tasmy produkcyjnej wiedza moze byc wykorzystywana jednoczesnie przez roznych uzytkownikow, ktorzy na dodatek pozytkujac ja, moga sie przyczyniac do jej pomnozenia. Z tej przyczyny teorie ekonomiczne drugiej fali, ktore odwoluja sie do ograniczonych, wyczerpywalnych zasobow, nie stosuja sie do gospodarki trzeciej fali. Nieuchwytne wartosci. Wartosc firm niesionych przez druga fale okreslic mozna na podstawie ich trwalego dobytku: budynkow, maszyn, akcji, zapasow, natomiast wartosc skutecznych firm, ktore rodzi trzecia fala, w coraz wiekszym stopniu zwiazana jest z ich strategiczna i operacyjna umiejetnoscia pozyskiwania, tworzenia, dystrybucji oraz stosowania wiedzy. Prawdziwa wartosc takich korporacji jak Compaq, Kodak, Hitachi czy Siemens w o wiele wiekszym stopniu opiera sie na pomyslach, wizjach i informacjach, ktore maja w glowach ich pracownicy, oraz na posiadanych przez te firmy bazach danych i patentach, niz na liczbie ciezarowek, linii produkcyjnych i innych elementow fizycznego dobytku. Kapital tych firm w coraz wiekszym stopniu staje sie nienamacalny i dlatego z punktu widzenia drugiej fali nieuchwytny. Koniec masowosci. Wraz z tym jak wspolczesne przedsiebiorstwa instaluja systemy, ktore dzieki skutecznemu wykorzystaniu informacji, a nader czesto i robotyzacji, zdolne sa do stalej i malo kosztownej zmiany profilu produkcji, konczy sie czas produkcji masowej, tak charakterystycznej dla gospodarki drugiej fali. Dzieki wykorzystaniu owych "gietkich technologii" mozliwe staje sie takie zroznicowanie propozycji dla konsumentow, ze w sklepach Wal-Mart mozna wybierac sposrod stu dziesieciu tysiecy towarow o najrozniejszych rozmiarach, modelach i kolorach. Sam Wal-Mart nalezy jednak do masowych kolosow handlowych, a rynek masowy rozpada sie na silnie zroznicowane sektory, gdyz dzieki doskonalszej informacji kupcy lepiej moga rozpoznawac zroznicowane potrzeby klientow i odpowiedznio do nich ksztaltowac mikrorynki. Wyspecjalizowane sklepy, butiki, systemy zakupow za posrednictwem telewizji, sieci komputerowych, bezposredniej dostawy pocztowej; wszystko to roznicuje i wzbogaca sposoby, dzieki ktorym producenci dostarczac moga swoje produkty klientom na rynku, ktory jest w coraz mniejszym stopniu masowy. Kiedy pisalismy Szok przyszlosci, najwieksi handlowi wizjonerzy zaczynali rozprawiac o segmentacji rynku. Dzis uwaga skupia sie juz nie na segmentach, lecz na niszach czy wrecz pojedynczych konsumentach. Poniewaz rownolegle rozwija sie proces, w ktorym masowego charakteru wyzbywaja sie takze srodki masowego przekazu, wiec takze i reklama koncentruje sie na coraz mniejszych niszach rynkowych. Temu rozpadowi masowej publicznosci towarzyszy kryzys poteznych ongis sieci telewizyjnych, takich jak ABC, CBS i NBC i to w czasie gdy Tele-Communications Inc. z Denver proponuje siec z wlokien optycznych, ktora potrafi pomiescic piecset dzialajacych jednoczesnie, interaktywnych kanalow telewizyjnych. Jakaz to mozliwosc bezposredniego dotarcia do klienta ! To jednoczesne wyzbycie sie masowego charakteru przez produkcje, dystrybucje i lacznosc rewolucjonizuje cala gospodarke, decydujac o jej radykalnej heterogenicznosci. Praca. Zdecydowanemu przobrazeniu ulega rowniez sama praca. W sweicie drugiej fali chodzilo przede wszystkim o nisko wykwalifikowana sile robocza, ktora mozna bylo przenosci z jednego stanowiska na inne. Tymczasem w epoce trzeciej fali wymagania, jesli chodzi o kwalifikacje, wzrastaja tak ogromnie, ze coraz trudniej jest mowic o mozliwosci zastepowania jednych pracownikow innymi. Sila fizyczna jest z istoty swej anonimowa, dlatego tez miejsce jednego nisko wykwalifikowanego robotnika bez trudu i niskim kosztem moze zajac inny. Tymczasem w ekonomice trzeciej fali wymaga sie tak scisle okreslonych umiejetnosci, ze wyszukanie odpowiedzniej osoby staje sie coraz trudniejsze i coraz bardziej kosztowne. Dozorcy, ktorego zwalniaja z przedsiebiorstwa zbrojeniowego, w podjeciu zblizonej pracy w szkole czy w firmie ubezpieczeniowej przeszkodzic moze tylko konkurencja ze strony innych kandydatow. Tymczasem umiejetnosci inzyniera elektronika, ktory cale lata spedzil przy budowie satelitow, nie musza byc przydatne w konsorcjum, ktore zajmuja sie ochrona srodowiska. Ginekolog nie bedzie potrafil przeprowadzic operacji mozgu. Zawezenie specjalizacji i wzrost wymagan dotyczacych scisle okreslonych umiejetnosci bardzo ogranicza uniwersalnosc sily roboczej. W rozwinietej ekonomice proporcjonalnie coraz wieksza rola przypada pracy posredniej, nie zas bezposredniej. Przez prace bezposrednia albo produkcyjna, tradycyjnie rozumiano te, ktora wykonywana na stanowisku, bezposrednio zwiazana jest z powstawaniem produktu. To wlasnie dzieki pracownikom produkcyjnym powstala wartosc dodana, do czego wszyscy inni - pracownicy nieprodukcyjni - przyczyniali sie tylko posrednio. Takie rozroznienie staje sie dzis coraz bardziej niejasne, jako ze w powstaniu wytworu coraz wiekszy udzial - i to nawet w samej hali produkcyjnej - maja osoby zwiazane z nadzorem i projektowaniem, a wartosc w co najmniej tym samym stopniu powstaje dzieki sile fizycznej, jak i dzieki poczynaaniom, ktore sie bez niej obywaja. Innowacje. Gdy Japonia i Europa zaczely gospodarczo odzywac po drugiej wojnie swiatowej, zwiekszala sie tez ich konkurencyjnosc wobec przedsiebiorstw amerykanskich, co zmusilo te ostatnie do nieustannej pogoni za innowacjami: nowymi produktami, technologiami, procesami produkcyjnymi, marketingiem i finansowaniem. W amerykanskich supermarketach co miesiac pojawia sie okolo tysiaca nowych produktow. Zanim komputer z procesorem 486 zastapil model 386, gotowy juz byl procesor 586. W tej sytuacji najbardziej rzutkie firmy zdecydowanie zachecaja swoich pracowniow, aby zglaszali sie z nowymi, chocby najbardziej nieszablonowymi, obrazoburczymi pomyslami. Skala produkcji. Zmniejsza sie wielkosc jednostek produkcyjnych. Miniaturyzacji ulegaja nie tylko wyroby, ale takze i same poczynania wytworcze. Miejsce rzeszy robotnikow wykonujacych te sama prace fizyczna zajmuja niewielkie, wyspecjalizowane zespoly. Rozpadaja sie molochy wytworcze, stale zas wzrasta liczba malych firm. Dla IBM, ktory zatrudnia trzysta siedemdziesiat tysiecy pracownikow, ogromnym wyzwaniem sa tysiace niewielkich, rozsianych po calym swiecie producentow. Aby przezyc, kolos musial zredukowac zatrudnienie, a takze podzielic sie na trzynascie zroznicowanych produkcyjnie czesci. W swiecie trzeciej fali korzysci plynace z wielkiej skali produkcji zostaja unicestwione przez straty wynikajace z zawilosci struktury. Im bardziej skomplikowana struktura firmy, tym mniej prawa reka wie o poczynaniach lewej. Pojawiajace sie szczeliny i pekniecia powoduja coraz wieksze straty, ktore zjadaja zyski plynace z produkcji masowej. Do lamusa odchodzi haslo, ze wieksze jest lepsze. Organizacja. Aby przystosowac sie do dynamicznych przemian, przedsiebiorstwa pospiesznie zmieniaja struktury biurokratyczne, ktore powstaly w warunkach drugiej fali. Firmy z epoki industrialnej mialy bardzo podobna piramidalna, monolityczna i biurokratyczna organizacje. Wspolczesne przemiany na rynku, w technologiach i upodobaniach konsumentow dokonuja sie tak szybko, ze biurokratyczna uniformizacja staje sie tylko przeszkoda. Zaczyna sie przeto poszukiwac zupelnie nowych form organizacyjnych. Obecnie na przyklad wielka popularnoscia posrod ekspertow do spraw zarzadzania cieszy sie taka przebudowa firm, aby ich struktura dostosowana byla do procesow produkcyjnych, nie zas do rynku czy specjalnosci pracowniczych. Widzimy przeto jak blizniacze struktury ustepuja miejsca powstajacym doraznie zespolom i grupom, wspolnym przedsiewzieciom i konsorcjom, bardzo czesto ponadpanstwowym, ktorych celem jest realizacja pewnego konkretnego zamierzenia. Przy nieustannych i radykalnych zmianach rynku, mniejsze znaczenie zaczyna odgrywac pozycja, a znacznie wieksze - elastycznosc i zdolnosc manewru. Systemy integracji. Coraz wieksza zlozonosc problemow gospodarczych wymaga coraz bardsziej subtelnych form integracji i zarzadzania. Niech przykladem typowej sytuacji bedzie Nabisco, wielka firma spozywcza, ktora codziennie wystawic musi ponad piecset zamowien na setki tysiecy produktow dostarczanych z czterdziestu dziewieciu zakladow i trzynastu hurtowni, a zarazem odbyc okolo trzydziestu tysiecy promocyjnych spotkan z klientami. Kierowanie tak skomplikowana caloscia wymaga nowych form zarzadzania i niezwykle sprawnych powiazan integracyjnych. To z kolei czyni koniecznym nasycanie calej organizacji coraz wieksza iloscia informacji. Infrastruktura. Aby zapewnic swobodny przeplyw skladnikow i produktow, skoordynowac dostawy, uzgodnic poczynania inzynierow i specjalistow od zbytu, informowac pracownikow zajmujacych sie planowaniem i rozwojem o potrzebach dzialow produkcyjnych, a nade wszystko: aby zapewnic kierownictwu wierny i wyrazny obraz tego, co dzieje sie w firmie i z firma, wydaje sie miliardy dolarow na najnowoczesniejsze sieci, ktore gromadza, przetwarzaja i przesylaja informacje. Ogromna struktura elektroniczna, nader czesto korzystajaca z polaczen satelitarnych, wiaze rozrzucone po swiecie firmy, przy czym z tych samych sieci korzystaja tez na ogol dostawcy i odbiorcy.Powstaje cala struktura sieci roznych rozmiarow i zasiegow. Japonia przeznacza dwiescie piedziesiat miliardow dolarow na stworzenie w najblizszym cwiercwieczu lepszych i szybszych sieci; Bialy Dom zaangazowal sie w kontrowersyjny plan "autostrady informacyjnej". Cokolwiek mozna sadzic o tym czy innym konkretnym rozwiazaniu, nie ulega watpliwosci, ze elektroniczna magistrala informacyjna bedzie podstawowa infrastruktura trzeciej fali. Przyspieszenie. Zmiany te, nakladajac sie na siebie i wzajemnie warunkujac, zwiekszaja jeszcze szybkosc poczynan i uzgodnien. Ekonomika wielkiej skali wypierana jest przez ekonomike tempa. Wymogi konkurencyjne sa tak ostre, a wymagana szybkosc reakcji tak wielka, ze dawne haslo: "Czas to pieniadz" zastapic trzeba nowym: "Kazda nastepna chwila jest warta wiecej od tej, ktora ja poprzedza". To wlasnie czas staje sie czynnikiem najbardziej krytycznym, o czym swiadczy rozwoj dostaw just-in-time, z ominieciem magazynu, czy tez naciski na skracanie procedur decyzyjnych. Powolne, stateczne, dokonujace sie krok po kroku rozwiazywanie problemow zastepowane jest przez "strategie symultaniczne", zas trescia wspolzawodnictwa coraz czesciej staje sie sam czas. Du Wayne Petereson, jeden z zarzadzajacych Merrill Lynch, wyrazil to w slowach: "Pieniadze poruszaja sie z predkoscia swiatla. Informacja musi rozchodzic sie jeszcze szybciej". Omowione wyzej podstawowe cechy ekonomiki trzeciej fali, wraz z ogromna mnogoscia innych, bardziej szczegolowych, decyduja o gigantycznej przemianie, jesli chodzi o wytwarzanie bogactwa. Przestawienie sie Stanow Zjednoczonych, Japonii i Europy na ten nowy system ciagle jeszcze trwa. Niemniej juz teraz mozna powiedziec, ze jest to najwazniejsze wydarzenie w swiatowej gospodarce od czasu, gdy rewolucja przemyslowa pokryla caly glob siecia fabryk. Ta ogromna transformacja dziejowa, ktora tempo swe znacznie przyspieszyla juz w latach siedemdziesiatych, w latach dziewiecdziesiatych jest juz znacznie bardziej rozwinieta. Niestety, ekonomiczne myslenie Amerykanow pozostaje jeszcze w tyle za owym procesem. Rozdzial 5. MATERIALIZM JURNY. Kiedy w Bialym Domu urzedowal jeszcze Ronald Reagan, pewnego dnia w Jadalni Rodzinnej przy stple zebrala sie grupka osob dyskutujacych o przyszlosci Ameryki. Do osniora znanych futurologow i prezydenta dolaczyli wiceprezydent oraz trzech bezposrednich doradcow Reagana, wsrod ktorych znajdowal sie takze Donald Regan, swiezo mianowany szef kancelarii. Spotkanie rozpoczelo sie od stwierdzenia, ze chociaz futurologowie roznia sie w ocenie wielu kwestii technicznych, politycznych i spolecznych, to jednak zgodnieuznaja, iz gospodarka znajduje sie w trakcie glebokiej transformacji. Natomiast wtracil sie Donald Regan: "Wiec waszym zdaniem odtad juz wszyscy zajmiemy sie tylko strzyzeniem wlosow i sprzedaza hamburgerow? Czy Stany Zjednoczone juz nigdy nie beda wielka potega produkcyjna?" Prezydent i wiceprezydent spojrzeli pytajaco po zebranych. Wiekszosc mezczyzn siedzacych przy stole wydawala sie zdiwiona bezposrednioscia i ostroscia ataku. Wtedy Heidi Toffler odparla spokojnie: "USA dalej beda wielka potega produkcyjna, tyle ze zmniejszy sie udzial osob pracujacych w fabrykach". Pozniej, pokazujac roznice pomiedzy tradycyjnymi sposobami produkcji a owczesnymi metodami wytwarzania komputero Macintosh, Toffler zwrocila uwage takze na to, ze Stany Zjednoczone naleza do grona najwiekszych na swiecie producentow zywnosci, chociaz tylko dwa procent zdolnych do pracy zatrudnionych jest w rolnictwie. W istocie przez caly wiek XIX im bardziej malalo statystyczne znaczenie grupy pracujacych na farmach, tym wieksza - nie zas mniejsza - potega rolnicza stawaly sie Stany Zjednoczone. Dlaczego nie mialoby byc podobnie z produkcja przemyslowa? Jest rzecza zastanawiajaca, ze niezaleznie od wahan w gore i w dol, liczba osob zatrudnionych w przemysle amerykanskim w roku 1988 jest niemal taka sama, jak w roku 1968 i wynosi odrobine ponad dziewietnascie milionow. Nie zmienil sie tez w tym okresie udzial przemyslu w calkowitym produkcie narodowym, natomiast pracownicy przemyslowi stanowia dzis znacznie mniejsza czesc ludnosci czynnej zawodowo niz dwadziescia lat temu. Widac tez wyraznie, jakie beda perspektywy: zatrudnieni w fabrykach beda stanowic coraz mniejszy fragment ogolu pracujacych, z jednej strony nieustannie bowiem wzrasta ludnosc USA i liczba osob w wieku produkcyjnym, z drugiej zas - w latach osiemdziesiatych wiekszosc amerykanskich przedsiebiorstw przemyslowych automatyzowala sie i przechodzila bardzo powazne przemiany organizacyjne. Jesli zgodnie niektorymi ocenami w ciagu najblizszej dekady w USA, bedzie powstawac dziesiec tysiecy nowych miejsc pracy dziennie, tylko bardzo nieliczne z nich pojawia sie w sektorze przemyslowym. Podobny proces zmienia obecnie gospodarke Japonii. Jednak wciaz jeszcze czesto z ust marnych kierownikow amerykanskich firm, przywodcow karlejacych zwiazkow zawodowych, ekonomistow i historykow uslyszec mozna slowa bardzo podobne do tych, ktorych uzyl Donald Regan. Owa obrona wielkiego przemyslu wyrasta z przekonania, ze przejscie od pracy fizycznej do uslug i pracy umyslowej jest w pewien sposob szkodliwe dla gospodarki i ze drobna przedsiebiorczosc z uwagi na liczbe zatrudnionych nalezy uznac za rodzaj upustu zdrowej krwi. Jest to sposob myslenia, ktory przywodzi na mysl osiemnastowiecznych fizjokratow francuskich, ktorzy z zasady wrodzy ekonomice przemyslowej, za jedyna prawdziwie wytworcza galaz uznawali rolnictwo. Nowy sens bezrobocia. Wiele lamentow nad upadkiem przemyslu wyrasta z nostalgii za swiatem drugiej fali oraz odwoluje sie do calkowicie juz przestarzalych pojec bogactwa, produkcji i bezrobocia.. Poczynajac od lat szescdziesiatych dokonuje sie rozlegly, dramatyczny i nieodwracalny proces przechodzenia od charakterystycznej dla drugiej fali pracy fizycznej do zwiazanej z trzecia fala dzialalnosci w sferze uslug i symboli. Dzis w Stanach Zjednoczonych w ten rodzaj poczynan zaangazowanych jest ponad trzy czwarte zdolnych do pracy Amerykanow. Ta wielka przemiana znajduje nader znamienny wyraz w zadziwiajacym fakcie, ze swiatowy eksport uslug i wlasnosci intelektualnnej jest dzis rowny lacznemu eksportowi produktow elektronicznych i samochodow lub lacznemu eksportowi zywnosci i paliw. Autorzy niniejszej ksiazki oraz inni futurologowie juz w latach szescdziesiatych zapowiadali dokonanie sie takiej ogromnej transformacji, poniewaz jednak powszechnie zlekcewazono te wczesne ostrzezenia, zmiana dokonala sie z gwaltownoscia i burzliwoscia, ktorych mozna bylo uniknac. Nastapily masowe zwolnienia z pracy, pojawily sie bankructwa i porazki, gdyz ci wszyscy, ktorzy ociagali sie z instalacja komputerow, robotow i systemow informacyjnych, a takze z przebudowa niewydolnych struktur, nie potrafili dotrzymac kroku bardziej rzutkim rywalom. Wielu wina za swe niepowodzenia obarczalo zagraniczna konkurencje, zbyt wysokie lub zbyt niskie oprocentowanie w bankach, uciazliwe regulacje prawne i tysiace innych czynnikow. Niektore z tych elementow wplywaly mniej lub bardziej niekorzystnie na sytuacje gospodarcza, przede wszystkim jednak wina za bolesnosc przemian nalezy obarczac arogancje wielkich kolosow przemyslowych: producentow samochodow, stalowni, stoczni, wielkich producentow odziezowych, ktore od dawna dominowaly w zyciu gospodarczym. Za owa menedzerska bute placic przyszlo osobom, ktore maja niewielki wplyw na industrialne zacofanie, a zarazem sa najbardziej bezbronne: robotnikom. Z faktu, ze laczna liczba zatrudnionych w fabrykach jest w roku 1988 taka sama jak dwadziescia lat wczesniej, nie nalezy wnosic, ze ludzie uprzednio zwolnieni powrocili potem do swoich zajec. Wraz z tym, jak rozprzestrzenialy sie technologie trzeciej fali, takze korporacje wielkoprzemyslowe zaczely potrzebowac pracownikow zupelnie nowego typu. Stare fabryki drugiej fali zatrudnialy robotnikow, ktorych latwo bylo zastapic innymi. Nayomiast przedsiewziecia trzeciej fali wymagaja umiejetnosci coraz bardziej wyspecjalizowanych, co sprawia, ze ludzi nimi dysponujacych trudno jest zastapic, to zas w zupelnie nowym swietle stawia problem bezrobocia. W fabrycznych spolecznosciach drugiej fali, zastrzyk postaci kapitalow inwestycyjnych czy zakupow konsumenckich mogl ozywic gospodarke i rodzic nowe miejsca pracy. Jesli bylo, powiedzmy, dwa miliony bezrobotnych, to w zasadzie problem polegal na tym, zeby za pomoca bodzcow ekonomicznych stworzyc dwa miliony nowych stanowisk. Poniewaz kwalifikacje do zajec produkcyjnych byly nieskomplikowane i mozna sie bylo ich nauczyc w ciagu kilku godzin, wiec kazdy niemal bezrobotny nadawal sie do kazdej niemal pracy. Zupelnie inaczej przedstawia sie sprawa we wspolczesnej supersymbolicznej gospodarce. Dlatego nie bardzo wiadomo, co zeobic z wielka czescia bezrobotnych, a tradycyjne srodki zaradcze, autorstwa Keynesa i monetarystow, okazuja sie tutaj nieskuteczne. W obliczu Wielkiego Kryzysu John Maunard Keynes zalecal jako lekarstwo defizyt budzetowy: wydatki rzadowe plynely do kieszeni konsumentow, ci zwiekszali swoje zakupy, wiekszy zas popyt sklanial przedsiebiorcow do rozszerzania produkcji i zatrudniania nowych pracownikow. Dzieki temu znikalo bezrobocie. Monetarysci z kolei zalecaja manewrowanie stawkami procentowymi i podaza pieniadza, aby w ten sposob zgodnie z potrzebami regulowac sile nabywcza ludnosci. W warunkach dzisiejszej globalnej ekonomiki wlewanie pieniedzy do kieszenie konsumentow moze pozostac bez zadnego wplywu na wewnetrzna sytuacje gospodarcza, jesli strumien pieniadza poplynie za granice. Jesli Amerykanin kupuje nowy telewizor czy odtwarzacz plyt kompaktowych, po prostu wysyla dolary do Japonii, Korei czy Malezji i nie przybywa przez to w kraju ani jednego miejsca pracy. Jednak blad dawnych strategii polega jeszcze na czyms innym: uparcie koncentruja sie one na obiegu pieniadza, nie zas na wiedzy. Tymczasem dzisiaj nie mozna juz zredukowac bezrobocia przez samo tylko stworzenie nowych miejsc pracy, caly problem nie daje sie bowiem rozwiazac czysto liczbowo. Bezrobocie nabralo obecnie charakteru jakosciowego a nie ilosciowego. Ludzie pozostawieni bez pracy rozpaczliwie potrzebuja pieniedzy, aby mogli wyzyc oni sami oraz ich rodziny. Z ekonomicznego, psychologicznego i moralnego punktu widzenia wskazane jest, aby spoleczenstwo nie pozostawialo ich samym sobie. Jednak w supersymbolicznej gospodarce efektywna strategioa walki z bezrobociem w mniejszym stopniu musi polegac na alokacji bogactwa, a w znacznie wiekszym na alokacji wiedzy. Poniewaz coraz rzadziej bedzie mozna znalezc zajecie w tradycyjnie pojmowanym przemysle, trzeba ludzi przygotowywac poprzez szkolenia, cwiczenia praktyczne i obserwacje uczestniczace do podjecia pracy w coraz szybciej rozwijajacej sie sferze uslug. Mozna tu wspomniec o opiece nad tworzacymi coraz liczniejsza grupe ludzmi w podeszlym wieku, opiece nad dziecmi, sluzbie zdrowia, ochronie wlasnosci, a takze zapewnieniu bezpieczenstwa, rozrywce, turystyce i mnostwie innych dziedzin. Do tego jest jednak potrzebne traktowanie pracy w szeroko rozumianym sektorze uslug z taka sama powaga i takim samym szacunkiem jak pracy w fabryce, nie zas zbywanie jej pogardliwymi wzmiankami o fryzjerach i sprzedawcach hamburgerow. McDonald's - przy calym dla niego szacunku -nie moze wystepowac jako symbol reprezentujacy ogromna roznorodnosc zajec, ktora od nauczania, poprzez sluzbe gromadzenia informacji, siega az do szpitalnego osrodka radiologicznego. Jesli zas place w uslugach sa ciagle niskie, to trzeba zatroszczyc sie o wzrost efektywnosci tych zajec, a takze o nowe formy obrony interesow ludzi zatrudnionych w tej sferze. Zwiazki zawodowe, ktore powstaly, aby walczyc o sprawy robotnikow wielkoprzemyslowych, musza sie zdecydowanie przeksztalcic albo ustapic miejsca organizacjom nowego typu, bardziej dostosowanym do charakteru gospodarki supersymbolicznej. Aby przetrwac musza zaczac wspierac takie rozwiazania jak praca w domu, ruchomy czas pracy i wspolne rozwiazywanie zadan, nie zas zazarcie sie im sprzeciwiac. Mowiac krotko, powstanie ekonomiki supersymbolicznej wymaga od nas przemyslenia problemu bezrobocia od samych podstaw. Tyle, ze wystapienie przeciw zastarzalym przeslankom jest zarazem wystapienuiem przeciw tym, ktorzy czerpia z nich korzysci. Tworzony przez trzecia fale system wytwarzania bogactwa zagraza przeto utrwalonym ukladom wladzy i wplywow w korporacjach, zwiazkach zawodowych i administracji rzadowej. Roznorodnosc pracy umyslowej. W warunkach ekonomiki supersymbolicznej przestarzale staje sie nie tylko dawne pojecie bezrobocia, ale w ogole pracy. Aby urobic sobie nowe, trzeba dokonac jeszcze bardziej radykalnych zmian w naszym slowniku. Zacznijmy od tego, ze tradycyjny podzial gospodarki na rolnictwo, przemysl i uslugi wiecej zaciemnia niz wyjasnia. Gwaltowne zmiany zachodzace w swiecie sprawiaja, ze rozmywaja sie podzialy ongis wyraziste i klarowne. Zamiast wiec trzymac sie starych klasyfikacji, zapytajmy lepiej, czym ludzie zajmuja sie w konkretnych firmach, aby wytworzyc bogactwo, a wtedy okaze sie, iz we wszystkich tych trzech sektorach praca w coraz wiekszym stopniu polega na przetwarzaniu symboli, jest przeto praca umyslowa. Farmerzy wyliczaja dzis na komputerach, jakie trzeba bedzie zrobic zasiewy; pracownicy stalowni czuwaja przy konsoletach i monitorach; bankierzy na przenosnych komputerach modeluja rynki finansowe. W tej sytuacji zupelnie bez znaczenia jest, czy ekonomisci wpisza te poczynania do rubryki rolnictwo, przemysl czy uslugi. Bezuzyteczne staja sie dawne okreslenia zawodow. Niewiele w istocie nam to mowi, kiedy dowiadujemy sie, ze ktos jest magazynierem, tokarzem czy agentem handlowym. O wiele lepiej jest grupowac pracownikow wedle tego, jak wiele z ich czynnosci polega na przetwarzaniu symboli, zupelnie niezaleznie od kwestii, czy czynnosci owe wykonuja w magazynie, ciezarowce, fabryce, szpitalu czy urzedzie. W grupie pracownikow umyslowych znajda sie badacz naukowy, analityk finansow, programista komputerowy, ale takze na przyklad archiwista. Dlaczego archiwista znalazl sie obok naukowca? Gdyz ich praca - skadinad nader rozna i toczaca sie na roznych poziomach abstrakcji - polega na przekazywaniu informacji i ich mnozeniu. Jest to dzialalnosc dotyczaca calkowicie sfery symboli. Do pracownikow umyslowych przyjdzie jednajk zaliczyc takze najrozniejsze przypadki "mieszane", to znaczy takie zajecia, przy ktorych uzywa sie wprawdzie sily fizycznej, ale zarazem korzysta sie tez z informacji. Dzisiaj nawet ludzie zajmujacy sie przyjmowaniem, segregowaniem, wysylaniem i dostarczaniem przesylek ekspresowych musza na co dzien korzystac z komputera. W nowoczesnej fabryce robotnikowi obslugujacemu maszyne nie moga byc obce arkana informatyki. Recepcjonista hotelowy, pielegniarka i wiele, wiele innych osob o zblizonych zawodach, wiele czasu spedzaja wprawdzie wsrod ludzi, zarazem jednak tworza, gromadza i rozprowadzaja informacje. Mechanicy samochodowi na stacjach remontowych Forda maja jak dawniej zabrudzone smarem rece, ale musza tez umiec korzystac z komputerow Hewlett-Packard, ktore pozwalaja im na szybkie zlokalizowanie usterki, a takze zapewniaja dostep do setek megabitow rysunkow i danych technicznych zarejestrowanych na CD-ROMach. Program pyta o uszkodzenie samochodum, a nastepnie udostepnia zadana informacje, ale takze podsuwa sugestie i opracowuje kolejnosc czynnosci naprawczych. Czy ten, kto w ten sposob konsultuje sie z komputerem, jest mechanikiem czy pracownikiem umyslowym? Znikaja tez bezpowrotnie te zajecia, ktore maja charakter czysto fizyczny. Im mniej jest pracy recznej, tym bardziej kurczy sie proletariat, jego miejsce zas zajmuje intelektuariat, czy moze scislej: wraz z rozwojem supersymbolicznej ekonomiki proletariat przeksztalca sie w intelektuariat. Kiedy wspolczesnie chcemy scharakteryzowac czyjas prace, kluczowe staja sie nastepujace pytania: Jak wielka jej czesc stanowi przetwarzanie informacji? Jak wielka jej czesc ma charakter rutynowy, powtarzalny? Na jakim poziomie abstrakcji sie rozgrywa? Jaki dostep ma pracownik do centralnego banku danych i systemu informacyjnego kierownictwa? Jak wielka jest autonomia i odpowiedzialnosc? Niskie zintelektualizowanie kontra wysokie. Tak powazne przemiany nie moga dokonywac sie bez walki, a jesli chcemy przewidziec, kto w niej wygra, kto zas poniesie porazke, pozyteczne moze okazac sie spojrzenie na rozne przedsiebiorstwa wlasnie z punktu widzenia pracy umyslowej. Sprobujmy je przeto klasyfikowac nie ze wzgledu na to, czy dzialaja w przemysle, rolnictwie czy uslugach, lecz z uwagi na rzeczywisty charakter wykonywanej w nich pracy. CSX, na przyklad, jest firma, ktora zajmuje sie komunikacja kolejowa we wschodniej czesci USA, a takze prowadzi jeden z najwiekszych na swiecie systemow kontenerowych w zegludze oceanicznej. Niemniej CSX uwaza, ze w coraz wiekszym stopniu przedmiotem jej poczynan jest informacja. Alex Mandl z CSX ujmuje to tak: "Coraz wieksza czesc naszej oferty zajmuja uslugi informacyjne. Nie wystarczy juz sama dostawa towarow. Konsumenci domagaja sie informacji. Chca wiedziec, kiedy ich towary zostana umieszczone w kontenerach i z nich wyladowane, gdzie beda w jakiej chwili, chca znac ceny, oplaty celne i mnostwo innych szczegolow. Nasze poczynania karmia sie informacja i sa z nia scisle zwiazane". Znaczy to tyle, ze posrod pracownikow CSX coraz wiecej jest takich, ktorych zajecia maja charakter umyslowy czy glownie umyslowy. Dlatego tez bylibysmy sklonni z grubsza podzielic przedsiebiorstwa na wysoko, srednio i nisko zintelektualizowane. Niektore firmy i niektore typy potrzebuja wiekszej ilosci informacji od innych, i dlatego, podobnie jak jednostkowe zajecia, mozna je uszeregowac zgodnie z iloscia i stopniem skomplikowania wykonywanej w nich pracy umyslowej. W przedsiebiorstwach nisko zintelektualizowanych prace umyslowa wykonuje kilka osob ulokowanych na szczycie, reszcie zas zatrudnionych pozostawiona jest praca fizyczna czy tez taka, ktora nie wymaga zadnego wysilku myslowego. Dzialanie takich firm opiera sie na przeswiadczeniu, ze pracownicy sa ignorantami albo tez, ze ich wiedza nie jest istotna dla produkcji. Nawet w sektorach wysoko zintelektualizowanych mozna znalezc jeszcze zajecia nie wymagajace zadnych kwalifikacji, oglupiajace, ktore ze swych wykonawcow czynia trybiki wielkiej maszyny. Takie jednak proby obstawania przy metodach, ktore zalecal Frederick Taylor w poczatkach naszego stulecia, sa juz tylko reliktami bezmyslnej przeszlosci, nie zas elementami przyszlosci przepojonej mysleniem. Czynnosci monotonne i tak proste, ze mozna je wykonywac bez zadnego wysilku umyslowego, predzej czy pozniej zostana przekazane robotom. Gospodarka jest w stanie przestawiania sie na produkcje trzeciej fali, a wszystkie firmy musza gruntownie zastanowic sie nad znaczeniem wiedzy. Najbardziej rzutkie z tych, ktore dzialaja w sektorach wysoko zintelektualizowanych, juz to zrobily i odpowiedznio zreorganizowaly swoje poczynania. Ich dzialanie opiera sie na przekonaniu, ze efektywnosc i zyski beda gwaltownie rosnac, gdy do minimum zredukuje sie ilosc pracy bezmyslnej (albo tez przekaze sie ja automatom), do maksimum zas wykorzysta sie potencjal intelektualny pracownikow. Celem jest zbudowanie lepiej oplacanego, ale za to mniejszego i bardziej sprawnego zespolu pracownikow. W dziedzinach srednio zintelektualizowanych, w ktorych ciagle spora role odgrywa praca fizyczna, obserwujemy, jak wzrasta rola informacji i pracy umyslowej. Firmy wysoko zintelektualizowane nie sa bynajmniej instytucjami charytatywnymi. Chociaz praca w nich jest mniej wyczerpujaca fizycznie i przebiega w znacznie wygodniejszych warunkach, to przeciez wymagania, jakie sie tutaj stawia zatrudnionym, sa znacznie wyzsze. Oczekuje sie od nich, ze w pracy wykorzystywac beda nie tylko swe zdolnosci umyslowe, ale takze uczucia, intuicje i wyobraznie. To dlatego krytycy ze szkoly Marcusego podnosza larum, ze oto pojawila sie bardziej zlowroga niz dotad forma wyzysku. Ideologia niskiego zintelektualizowania. W nisko zintelektualizowanych ekonomikach przemyslowych majatek mierzylo sie po prostu iloscia posiadanych dobr, ich wytwarzanie uznawano zas za zasadniczy cel gospodarki. Z kolei dzialania w sferze symboli i uslug, poniewaz mie przynosily materialnych efektow byly traktowane lekcewazaco jako nieproduktywne. Wytwarzanie przedmiotow - samochodow, odbiornikow radiowych i telewizyjnych, traktorow - uznawane bylo za czynnosc dowodzaca sily i preznosci gospodarki, w ktorej z luboscia poslugiwano sie takimi slowami jak konkretny, praktyczny czy realistyczny. O wytwarzaniu wiedzy czy wymianie informacji mowiono z kolei pogardliwie, iz jest to tylko robota papierkowa. Postawa taka miala mnostwo zwykle nie dostrzeganych konsekwencji. Produkcja, czynnosc wytworcza, miala rodzic sie ze skojarzenia materialnych surowcow, maszyn i miesni.... O wartosci firmy decydowal jej majatek rzeczowy... Narodowe bogactwo rodzilo sie z nadwyzki w wymianie dobr materialnych... Znaczenie uslug polegalo jedynie na usprawnianiu procesow rzeczowych... Edukacja oznaczala strate czasu, jesli nie sluzyla przygotowaniu do konkretnego zawodu... Badania naukowe, to zawracanie glowy... Wiedza humanistyczna nie pomagala w interesach, a nawet w nich przeszkadzala. Mowiac krotko, liczylo sie to co przeliczalne. Postawa taka nie ograniczala sie jednak tylko do kapitalizmu i jego Babbittow, jako ze dominowala takze w swiecie komunistycznym. Marksistowscy ekonomisci wiele musieli sie napocic, zeby umiescic gdzies w swoich schematach prace umyslowa, zas realizm socjalistyczny w tysiacznych odmianach sportretowal szczesliwych robotnikow, ktorzy w stylu Schwarzeneggera preza muskuly na tle kol zebatych, kominow fabrycznych i lokomotyw parowych. Gloryfikacja proletariatu, teza, ze to on jest sila napedowa dziejowych przemian, wyrastala w istocie z ideologii niskiego zintelektualizowania. W ten sposob nie powstawaly bynajmniej luzne pinie, przeswiadczenia i zachowania. Wprost przeciwnie, tworzyl sie zawarty system swamoodtwarzania i samouzasadniania, ideologiczny system jurnego i triumfalnego materializmu. Ow jurny materializm byl w istocie ideologia masowej produkcji przemyslowej sdrugiej fali. Kiedys mial on niewatpliwie swoje racje i swoj sens. Dzisiaj, kiedy prawdziwa wartosc wiekszosci produktow wiaze sie z iloscia zawartej w nich wiedzy, ideologia taka jest reakcyjna i glupia. Kazdy kraj, ktory z rozmyslem wybiera droge jurnego materializmu, skazuje sam siebie na role Bangladeszu dwudziestego pierwszego stulecia. Ideologia wysokiego zintelektualizowania. Firmy, instytucje i ludzie, ktorzy juz mocno sie zaangazowali w ekonomike trzeciej fali nie stworzyli jeszcze wlasnej ideologii, niemniej zaczynaja sie juz pojawiac jej zasadnicze elementy. Zapowiedzi tej nowej ideologii mozna znalezc w ciagle niedocenianych pracach takich pisarzy jak Eugene Loebl, ktory przez jedenascie lat spedzonych w czechoslowackim wiezieniu gruntownie przemyslal podstawy ekonomiki marksistowskiej i zachodniej; Henry K.H.Woo z Hongkongu, ktory badal "niewidoczne wymiary bogactwa"; Orio Giarini z Genewy, ktory w rozwazaniach nad uslugami w przyszlosci odwoluje sie do pojec ryzyka i nieoznaczonosci, czy Amerykanin Walter Weisskopf, ktory zastanawia sie nad znaczeniem nierownowagi w rozwoju gospodarczym. Nauki przyrodnicze zastanawiaja sie dzis, jak rozne uklady zachowuja sie w warunkach zaklocen, w jaki sposob z chaosu wylania sie porzadek i jak rozbudowane systemy wznosza sie na wyzszy stopien zroznicowania. Sa to kwestie nieslychanie podobne do tych, z ktorymi mamy do czynienia we wspolczesnej ekonomii i zyciu gospodarczym. Podreczniki zarzadzania mowia o karmieniu sie chaosem. Ekonomisci na nowo odkrywaja prace Josepha Schumpetera, ktory mowil o tworczej destrukcji jako warunku rozwoju. W bezliku bankructw, zmian wlascicieli, reorganizacji, wspolnych przedsiewziec, efektownych startow wspolczesna gospodarka jest bez porownania bardziej zroznicowana, dynamiczna i zlozona niz stateczna ekonomika produkcji fabrycznej. Ow przeskok na wyzszy szczebel zroznicowania, szybkosci i komplikacji wymaga tez przejscia do wyzszych, bardziej wyszukanych form integracji, a temu z kolei musi towarzyszyc o wiele doskonalsze przetwarzanie wiedzy. Wzorujac sie na koncepcji siedemnastowicznego mysliciela Kartezjusza, kultura industrialna cenila tych ludzi, ktorzy potrafili rozkladac problemy na najdrobniejsze elementy skladowe. W ekonomii efektem takiego analitycznego podejscia jest traktowanie procesu produkcyjnego jako ciagu niezaleznych poczynan. Tymczasem model produkcji, ktory rodzi sie w warunkach ekonomiki supersymbolicznej, jest zdecydowanie odmienny. Mamy tu do czynienia z postawa systemowa, integrujaca, ktora kaze widziec produkcje jako zespol czynnosci jednoczesnych i zsyntetyzowanych. Zadna z czesci tego procesu nie jest w sobie zamknieta i nie moze byc rozpatrywana niezaleznie od innych. Zaczynamy dostrzegac, ze w gruncie rzeczy dzialalnosc fabryki nie ogranicza sie tylko do produkcji. We wspolczesnych modelach dzialania firmy zostaja rozciagniete daleko poza czynnosci czysto wytworcze, czego przejawem sa chociazby naprawy gwarancyjne czy serwis uslug, ktore zapewniaja swoim nabywcom wytworcy komputerow. Niedlugo tez powszechnie bedzie sie rozwazac takie kwestie, jak przyjazne dla srodowiska pozbycie sie zuzytych produktow, co sprawi, ze wytworcy beda musieli na innych zasadach oprzec projektowanie nowych modeli, rachunek kosztow, metody produkcyjne i wiele, wiele innych elementow. Jeszcze bardziej rozszerzy sie skala uslug poprodukcyjnych, ktore jeszcze wieksza role beda odgrywac w majatku firmy. W efekcie, pojecie produkcji rozszerzy sie tak, aby obejmowac wszystkiete funkcje, a nie tylko te, ktore pojawiaja sie juz po powstaniu wyrobu. Firmy musza zatroszczyc sie o szkolenie swoich pracownikow, opieke nad dziecmi i inne codzienne ulatwienia. Niezadowolonego, przygnebionego robotnika fizycznego mozna bylo uznawac za tak czy inaczej produktywnego. Tam, gdzie chodzi o poczynania w sferze symboli, zadowoleni pracownicy sa bardziej tworczy, problem ich uzytecznosci zatem zaczyna sie dla firmy dlugo przed ich przyjazdem do pracy. Ludziom starej daty takie rozszerzone pojecie produkcji moze sie wydawac dziwaczne i nonsensowne. Jest ono natomiast zupelnie naturalne dla kierownikow nowego typu, ktorzy przywykli do myslenia systemowego, nie zas rozwiazywania zagadnien krok po kroku. Produkcja okazuje sie przeto procesem o wiele bardziej rozleglym i wszechstronnym, niz sadzili ekonomisci i ideologowie gospodarki niskiego zintelektualizowania. Z kazdym kolejnym dniem widac, jak coraz powszechniej ucielesnieniem i zrodlem wartosci staje sie wiedza, a nie tani mozol, symbole i surowce. Takie gruntowne przewartosciowanie opinii na temat wartosci podwaza wszystkie fundamentalne zalozenia teorii wolnego rynku, marksizmu i jurnego materializmu. Niezaleznie od tego, czy materializm ow bedzie glosil, ze wartosc rodzi sie w pocie robotniczej harowki, czy tez ze wytwarza ja dziarski przedsiebiorca kapitalistyczny. W obu przypadkach jest to falsz szkodliwy i politycznie, i ekonomicznie. Zgodnie z pogladami nowej ekonomii, do powstania wartosci przyczyniaja sie sekretarka i bankowiec, sprzedawca i ksiegowy, programista i specjalista od telekomunikacji. Wiecej nawet: przyczynia sie do niej klient. Wartosc rodzi sie w zbiorowym wysilku, nie zas w kolejnych odizolowanych posunieciach. Temu wzrostowi znaczenia pracy umyslowej w zaden sposob nie potrafia zaszkodzic panikarskie artykuly, ktore przedstawiac beda straszliwe konsekwencje zaniku przemyslowych fundamentow i wyszydzac pojecie gospodarki informacyjnej. Nie powstrzymaja one takze narodzin nowego pogladu na powstanie wartosci. Na naszych bowiem oczach nakladaja sie na siebie i wzmacniaja zmiany niesione przez trzecia fale: przeksztalcaniu sie produkcji towarzysza przeobrazenia kapitalu i pieniadza. Wszystko to razem prowadzi do powstania rewolucyjnie nowego systemu tworzenia bogactwa na Ziemi. Rozdzial 6. Dziejowa kraksa: SOCJALIZM I PRZYSZLOSC. Dramatyczna smierc panstwowego socjalizmu w Europie Wschodniej, jego krwawa agonia od Bukaresztu przez Baku po Pekin, nie jest czyms przypadkowym. Socjalizm zderzyl sie z przyszloscia. Rzady socjalistyczne upadly nie za sprawa spiskow CIA, okrazenia przez kapitalizm czy zewnetrznych restrykcji. Komunistyczne rzady w Europie Wschodniej zaczely sie walic jak domki z klockow, ledwie tylko Moskwa dala do zrozumienia, ze nie bedzie juz wiecej wysylala swoich wojsk, aby bronic tych rezimow przed ich obywatelami. Jednak kryzys ustroju socjalistycznego w ZSRR, Chinach i we wszystkich innych krajach ma o wiele glebsze podstawy. Podobnie jak wynalezienie przez Gutenberga w polowie XV wieku ruchomej czcionki umozliwilo rozprzestrzenianie sie reformacji protestanckiej, tak pojawienie sie w drugiej polowie XX wieku komputera i nowych srodkow lacznosci podminowalo wladze Moskwy nad umyslami w krajach, ktore podbila lub sobie podporzadkowala. Marksistowscy ekonomisci (podobnie jak bardzo wielu rzecznikow klasycznej ekonomii politycznej) traktowali pracownikow umyslowych z lekcewazeniem jako nieproduktywnych. Tymczasem najprawdopodobniej to wlasnie bardziej oni niz jakakolwiek inna grupa stali sie w polowie lat szescdziesiatych dla ekonomiki Zachodu tym, czym adrenalina jest dla ukladu krwionosnego. Dzisiaj, przy ciaglym trwaniu nierozwiazalnych ponoc sprzecznosci, wysoko zaawansowane technologicznie kraje Zachodu daleko wyprzedzily pod wzgledem ekonomicznym cala reszte swiata. To kapitalizm korzystajacy z komputera, nie zas fabryczny socjalizm zrealizowal zapowiadany przez Marksa skok jakosciowy. Podczas gdy w krajach Zachodu dokonywala sie prawdziwa rewolucja, panstwa socjalistyczne tworzyly blok prawdziwie reakcyjny, w ktorym wladza nalezala do starcow goraco wierzacych w ideologie dziewietnastego wieku. Pierwszym sowieckim przywodca, ktory zrozumial ten fakt, byl Michail Gorbaczow. W roku 1989, trzydziesci lat po tym, jak zaczal sie wylaniac nowy system tworzenia bogactwa, Gorbaczow oznajmil w jednym z przemowien: "Jako jedni z ostatnich uswiadomilismy sobie, ze w wieku informatyki najcenniejsza jest wiedza". Marks zdefiniowal klasyczna definicje sytuacji rewolucyjnej. Pojawia sie ona wtedy, gdy "spoleczne stosunki produkcji" (czyli stosunki wlasnosci i nadzoru) przeszkadzaja w dalszym rozwoju "sil wytworczych" (z grubsza rzecz biorac: technologii). Formula ta znakomcie opisuje kryzys swiatowego socjalizmu: tak jak feudalne stosunki spoleczne hamowaly ongis rozwoj przemyslu, tak wspolczesne socjalistyczne stosunki produkcji zupelnie nie pozwalaly krajom socjalistycznym skorzystac z nowego systemu tworzenia bogactwa, ktory za przeslanki ma komputery, lacznosc, a nade wszystko: otwarty obieg informacji. Zasadniczym przeto bledem wielkiego eksperymentu XX wieku, ktorym byl panstwpwy socjalizm, byly przestarzale poglady na znaczenie wiedzy. Maszyna przedcybernetyczna. Panstwowy socjalizm, z nielicznymi wyjatkami, nie prowadzil do dobrobytu, rownosci i wolnosci, lecz do systemu jednopartyjnego, poteznej biurokracji, wszechobecnej tajnej policji, panstwowej kontroli nad publikatorami, ograniczen i represji w sferze wolnosci intelektualnej praz artystycznej. Pominmy kwestie oceanow krwi, ktora trzeba bylo rozlac, aby utrzymac ustroj przy zyciu; dla nas wazne jest tutaj to, ze kazdy z elementow tego systemu sluzyl nie tylko organizowaniu mas ludzkich, ale takze organizowaniu, kanalizowaniu i kontroli wiedzy. Jednopartyjny ustroj ma na celu panowanie nad komunikacja polityczna, poniewaz jednak nie istnieja zadne rywalizujace sily polityczne, wiec ograniczony zostaje przeplyw informacji politycznej przez spoleczenstwo, blokuja sie petle sprzezenia zwrotnego, a w efekcie ludzie u wladzy przestaja dawac sobie sprawe ze zlozonosci problemow, z ktorymi maja sie uporac. Kiedy z dolu do gory plyna - i to tylko limitowanymi kanalami -bardzo wasko okreslone informacje, z gory zas splywaja polecenia, wykrywanie bledow i ich naprawa staja sie ogromnie trudne. W istocie, w krajach socjalistycznych informacja doplywajaca do rzadzacych oparta byla w wielkim stopniu na przeklamaniach i polprawdach, jako ze przekazywanie niepomyslnych wiadomosci bywalo ryzykowne. Tak wiec decyzja o budowie systemu jednopartyjnego jest jednoczesnie decyzja o wiedzy i informacji. Wszechwladna biurokracja, ktora w socjalizmie kontrolowala wszystkie sfery zycia, takze ograniczala przeplyw informacji, albowiem wtlaczala je do gotowych rubryk, a komunikowanie sie ograniczala do "oficjalnych kanalow", zarazem delegalizujac organizacje i kanaly nieformalne. Do tego samego celu sluzyly: aparat policyjny, panstwowa kontrola srodkow lacznosci, zamykanie ust intelektualistom i dlawienie swobody wypowiedzi artystycznej. Za wszystkimi tymi kwestiami kryje sie jedna podstawowa przeslanka: arogancka pewnosc, ze ludzie pelniacy wladze - funkcjonariusze partyjni lub urzednicy panstwowi - powinni decydowac o tym, co inni moga wiedziec. Te cechy charakterystyczne dla wszystkich panstw socjalizmu panstwowego gwarantowaly idiotyzmy ekonomiczne, a byly efektem zastosowania do spoleczenstwa i zycia spolecznego przedcybernetycznego pojecia maszyny. Maszyny drugiej fali obchodzily sie najczesciej bez jakichkolwiek elementow sprzezenia zwrotnego. Wlaczalo sie je do sieci, uruchamialo silnik, one zas zaczynaly dzialac bez wzgledu na to, co poza tym dzialo sie dookola. Natomiast trzecia fala przynosi maszyny inteligentne, zaopatrzone w czujniki, ktore wchalaniaja informacje z otoczenia, wykrywaja zmiany i do nich dostosowuja funkcjonowanie calosci. Maszyny te dokonuja samoregulacji i jest to rewolucyjna zmiana techniczna. Tymczasem teoretycy marksistowscy ugrzezli w industrialnej przeszlosci, co znalazlo swoj wyraz takze w ich slowniku. Dla marksistowskich socjologow walka klasowa byla lokomotywa historii, a zasadniczym jej celem bylo przejecie machiny panstwowej. Poniewaz samo spoleczenstwo uznawano za maszyne, wiec glownym problemem politycznym wydawalo sie takie jej wyregulowanie, aby produkowala dobrobyt i wolnosc. Lenin, przejawszy w 1917 roku wladze w Rosji, zostal Naczelnym Mechanikiem. Ten bystry intelektualista pojmowal wprawdzie znaczenie idei, byl jednak przekonany, ze produkcje symboli - i sam umysl - mozna zaprogramaowac. Marks pisal o wolnosci, Lenin natomiast przez przejecie wladzy postanowil sterowac wiedza. Dlatego domagal sie, aby sztuka, kultura, nauka, dziennikarstwo, wszelka w ogole dzialalnosc w sferze symboli, byly sluzebne wobec generalnego planu spolecznego. Z czasem wszystkie galezie nauki zostana schludnie zorganizowane w ramach akademii, z wydzialami i rangami urzedniczymi, a wszystko poddane scislemu nadzorowi partii i panstwa. Pracownicy kulturalni beda zatrudniani w instytucjach dogladanych przez Ministerstwo Kultury. Wydawnictwa, stacje radiowe, stacje telewizyjne nalezec beda wylacznie do panstwa. Sama wiedza zostala przeto z czasem uczyniona czescia machiny panstwowej. Takie bazujace na ograniczeniach podejscie do wiedzy utrudnialo rozwoj nawet nisko zintelektualizowanej gospodarki fabrycznej, natomiast zupelnie go uniemozliwia w epoce komputera. Paradoks wlasnosci. Powstajacy w warunkach trzeciej fali system tworzenia bogactwa stanowi zaprzeczenie trzech podstawowych pewnikow socjalistycznej wizji spoleczenstwa. Zacznijmy od wlasnosci. Od samych swych poczatkow socjalizm wina za ubostwo, depresje ekonomiczne, bezrobocie i wszystkie pozostale grzechy industrializmu obciazal prywatna wlasnosc srodkow produkcji. Wszystkie te negatywy zniknac mialy dzieki przejeciu przez robotnikow fabryk na wlasnosc: za posrednictwem panstwa lub kolektywow. Kiedy to nastapi, wszystko stanie sie proste. Miejsce zabojczej konkurencji zajmie racjonalne planowanie. produkowac bedzie sie nie dla zysku, lecz dla pozytku konsumentow. Rozumnie bedzie sie wykorzystywac spoleczny potencjal, aby zagwarantowac nieustanny rozwoj. Po raz pierwszy w dziejach zisci sie sen o powszechnym dobrobycie. W XIX wieku, kiedy formulowano te wizje, moglo sie wydawac, ze odzwierciedla najnowsze ustalenia nauki. Marksisci z duma powiadali o sobie, ze opuscili kraine mglistych utopii i wstapili na twardy grunt naukowego socjalizmu. Utopisci snili o samorzadnych wspolnotach wiejskich. Naukowi socjalisci wiedzieli juz, ze w warunkach rozwijajacego sie spoleczenstwa przemyslowego sa to pomysly niepraktyczne. Utopisci w rodzaju Charlesa Fouriera spogladali w kiedunku rolniczej przeszlosci. Naukowi socjalisci wpatrywali sie w industrialna przyszlosc. Chociaz potem socjalisci mieli eksperymentowac z komunami, spoldzielniami i samorzadami robotniczymi, to jednak w calym socjalistycznym swiecie dominowala panstwowa forma wlasnosci. To panstwo, nie zas robotniczy, czerpalo korzysci z rewolucji socjalistycznej. Socjalizm nie spelnil swych obietnic radykalnego polepszenia materialnych warunkow zycia. Kiedy po rewolucji stopa zyciowa w Zwiazku Radzieckim spadla, odpowiedzialnosc za to skladano - czesciowo slusznie - na pierwsza wojne swiatowa i kontrrewolucje. Potem niedostatki tlumaczono oblezeniem kapitalistycznym, jeszcze pozniej druga wojna swiatowa. Tymczasem nawet w czterdziesci lat po wojnie brakowalo w Moskwie takich rarytasow jak kawa czy pomarancze. Rzecz jednak osobliwa, ze chociaz znacznie juz ubylo ortodoksyjnych socjalistow, ciagle slyszy sie ich na calym swiecie, jak wzywaja do nacjonalizacji przemyslu i finansow. Od Brazylii i Peru po Afryke Poludniowa, wlacznie nawet z uprzemyslowionymi panstwami Zachodu, wszedzie ostali sie wierni wyznawcy, ktorzy na przekor wielkim swiadectwom historycznym wlasnosc publiczna uznaja za postepowa i glosno sprzeciwiaja sie wszelkim probom prywatyzacji sektorow panstwowych. To prawda, ze nader zliberalizowana gospodarka swiatowa, bezkrytycznie wychwalana przez wielkie, ponadnarodowe korporacje, jest dosyc niestabilna. Jest tez niestety prawda, ze sama liberalizacja gospodarki nie powoduje automatycznej poprawy losu biednych. Z drugiej jednak strony niepodwazalne dowody swiadcza o tym, ze panstwowe przedsiebiorstwa wyzyskuja pracownikow, niszcza srodowisko i naciagaja spoleczenstwo co najmniej rownie efektywnie jak firmy prywatne. Wiele z nich staje sie gniazdami nieefektywnosci, korupcji i chciwosci. Ich nieudolnosc bardzo czesto staje sie bodzcem do rozkwitu czarnego rynku, ktory zawsze stanowi zagrozenie dla trwalosci panstwa. Jednak na prawdziwa ironie zakrawa fakt, ze zamiast zgodnie z obietnicami przodowac w technicznym i technologicznym postepie, znacjonalizowane przedsiebiorstwa sa najczesciej najbardziej zachowawcze: najbardzie zbiurokratyzowane, najwolniej sie reorganizujace, najmniej chetne, aby dostosowac sie do zmiany potrzeb konsumentow, najbardziej oporne, gdy chodzi o informowanie obywateli, ostatnie w kolejce do nowinek technicznych. Przez ponad stulecie socjalisci i zwolennicy kapitalizmu toczyli zazarta walke w imie powszechnej badz prywatnej wlasnosci. Stawka w tym starciu bywalo nierzadko ludzkie zycie. Tymczasem zadna ze stron nawet nie przypuscila, iz powstanie nowego systemu tworzenia wartosci niemal wszystkie ich argumenty uczyni przestarzalymi. Tak sie wlasnie stalo, albowiem najwazniejsza dzis postac wlasnosci jest nienamacalna. Jest supersymboliczna, a stanowi ja wiedza. Te sama wiedze wielu ludzi moze jednoczesnie wykorzystywac do tworzenia bogactwa i pomnazania samej wiedzy. W przeciwienstwie zas do fabryk i pol wiedza jest niewyczerpywalna. Ile srub z lewym gwintem? Drugim z filarow katedry socjalizmu bylo centralne planowanie. Rozumne planowanie przez centrum decyzyjne mialo zastapic chaos gospodarki rynkowej, koncentrujac spoleczne zasoby w kluczowych sektorach i przyspieszajac w ten sposob rozwoj technologiczny. Tyle, ze centralne planowanie wymaga wiedzy, a juz w latach dwudziestych obecnego stulecia austriacki ekonomista Ludwig von Mises wykazal, ze wlasnie brak wiedzy czy, jak on to okreslil, problem rachunkowy stanowi piete achilesowa socjalizmu. Ile butow i jakich rozmiarow powinna wytwarzac fabryka w Irkucku? Ile potrzebujemy srub z lewym gwintem albo arkuszy papieru w kratke? Jaka ustalic relacje cen pomiedzy karburatorami a kartoflami? Ile zlotych, rubli czy jenow nalezy zainwestowac w kazde z dziesiatkow tysiecy stanowisk, linii produkcyjnych i zakladow? Cale pokolenia sumiennych planistow socjalistycznych zmagaly sie desperacko z podobnymi pytaniami. Potrzebowali coraz wiecej danych i otrzymywali coraz wiecej klamstw. Dyrektorzy bowiem nie kwapili sie z informacjami o zawaleniu zadan planowych, faszerowali wiec biurokratow lgarstwami. Przy braku sygnalow rynkowych dostarczanych przez podaz i popyt, ekonomisci usilowali szacowac gospodarke w roboczogodzinach i liczyc rzeczy raczej na sztuki, niz wyrazac je w pieniadzu; szukali pomocy w modelach ekonometrycznych; chwytali sie analizy nakladow i wynikow. Nic jednak nie pomagalo. Im wiecej gromadzili informacji, tym bardziej rozpadala sie gospodarka. Cale trzy czwarte wieku po rosyjskiej rewolucji prawdziwym symbolem ZSRR byly nie sierp i mlot. ale kolejki przed sklepami. Dzisiaj wszystkie kraje socjalistyczne i postsocjalistyczne wprowadzac chca gospodarke rynkowa. Rozne sa strategie oraz proby stworzenia "siatki bezpieczenstwa" dla zwalnianych pracownikow, ale niemal uniwersalnym uznaniem cieszy sie prawda, ze kiedy podaaz i popyt okreslaja ceny (przynajmniej wpewnym zakresie), uzyskana zostaje informacja, ktorej barkowalo centralnemu planiscie, gdyz to ceny wyraznie wskazuja, co jest, a co nie jest potrzebne. Niemniej w calej tej dyskusji nad nieodzownymi sygnalami ekonomisci przeoczaja nieslychanie wazna rzecz: ze wprowadzania zmiany zaklada fundamentalna zmiane w strukturze kanalow komunikacyjnych, te zas powoduja ogromne transformacje w ukladzie wladzy. Najwazniejsza roznica pomiedzy gospodarka centralnie planowana a gospodarka rynkowa polega na tym, ze w pierwszej informacja przeplywa pionowo, podczas gdy w drugiej o wiele wiecej informacji przemieszcza sie poziomo i po przekatnych, gdyz na kazdym szczeblu nastepuje jej wymiana pomiedzy nabywcami i sprzedawcami. Zmiana ta stanowi zagrozenie nie tylko dla biurokratow w ministerstwach i najwyzszych instytucjach, ale takze dla milionowej rzeszy minibiurokratow, dla ktorych jedynym zrodlem wladzy byla kontrola nad kanalami informacyjnymi. Nowe metody tworzenia bogactwa wymagaja tak wiele wiedzy, tak roznorodnej informacji, tak bogatych form komunikacji, ze absolutnie niemozliwe jest ich uzyskanie przy centralnym planowaniu gospodarki. Tak oto powstanie ekonomiki supersymbolicznej burzy drugi z filarow socjalistycznej ortodoksji. Smietnik historii. Trzecim z owych kruszacych sie filarow socjalizmu jest jego calkowita koncentracja na sprzecie i przedmiotach materialnych oraz pogarda dla rolnictwa i pracy umyslowej. Po roku 1917 w ZSRR braklo kapitalu, aby budowac stalownie, tamy i fabryki samochodow. Przywodcy sowieccy ukuli przeto teorie "socjalistycznej akumulacji pierwotnej", ktora ostatecznie sformulowal E.A.Prieobrazenskij. Glosila one, ze konieczny kapital wycisnac trzeba z chlopow, obnizajac standard ich zycia do egzystencjalnego minimum i odbierajac wszystkie nadwyzki. Zebrane w ten sposob srodki posluzyc mialy budowie przemyslu ciezkiego. W efekcie rolnictwo stalo sie miejscem kleski wszystkich gospodarek socjalistycznych, w ktorych strategie drugiej fali realizowano kosztem ludzi fali pierwszej. Oprocz tego w socjalizmie nader czesto poniewierano tymi, ktorzy trudnili sie uslugami i praca umyslowa. Poniewaz celem socjalizmu byla wszedzie burzliwa industrializacja,pod niebiosa wychwalana byla praca fizyczna, czemu sluzylo skupienie wszystkich zainteresowan na produkcji, nie zas na spozyciu, na wytwarzaniu dobr produkcyjnych, nie zas konsumpcyjnych. Ortodoksyjni marksisci glosili z reguly ortodoksyjna teze, ze idee, informacje, sztuka, kultura, prawo, ogolem wszystkie nienamacalne produkty umyslu skladaja sie na nadbudowe, ktora nalozona jest na ekonomiczna baze zycia spolecznego. Chociaz zgadzano sie, ze istnieje miedzy nimi jakis inny rodzaj sprzezenia zwrotnego, to jednak baza okreslala nadbudowe, nie zas odwrotnie. Glosicieli odmiennych w tym wzgledzie pogladow okreslano mianem idealistow, ktory to epitet bywal czasami nader niebezpieczny. Dla marksistow sprzet i przedmiot byly czasami wazniejsze od teorii i symbolu; rewolucja komputerowa pokazuje nam dzisiaj, ze jest odwrotnie. Jesli w ogole zdecydowac sie na tego typu stwierdzenia, to raczej nalezaloby powiedziec. iz to informacja okresla zycie gospodarcze, nie zas odwrotnie. Spoleczenstwa nie sa jednak ani maszynami, ani komputerami; nie sposob zredukowac ich do bazy i nadbudowy, sprzetu i oprogramwania. Trzeba raczej powiedziec, ze sa calosciami zlozonymi z wielkiej mnogosci elementow, ktore lacza zawile i liczne petle sprzezenia zwrotnego, co tworzy nieslychanie skomplikowany uklad wzajemnego oddzialywania. Im bardziej wzrasta zlozonosc tych calosci, tym wieksza staje sie rola wiedzy, ktora zapewnia mozliwosc ekonomicznego i ekologicznego trwania. Tak przeto swiat socjalistyczny okazal sie kompletnie nie przygotowany do nadejscia ekonomiki trzeciej fali, ktorej podstawowy surowiec jest w istocie niewidzialny, nienamacalny. Zderzenie sie socjalizmu z wymogami przyszlosci doprowadzilo do dziejowej kraksy. Rozdzial 7. KOLIZJA ELEKTORATOW. Nieskonczona jest lista problemow, przed ktorymi staje nasze spoleczenstwo. Otacza nas zapach smiertelnej zgnilizny, ktory roztacza wokol siebie umierajaca cywilizacwja industrialna; widzimy, jak na skutek nieefektywnosci i korupcji jedna po drugiej wala sie najrozniejsze szacowne instytucje. Powszechne i dreczace staje sie poczucie potrzeby radykalnych zmian. Pojawiaja sie tysiace inicjatyw, z ktorych kazda twierdzi, ze jest fundamentalna i rewolucyjna. Tymczasem nowe ustawy, regulacje, plany i przedsiewziecia, ktore mialy za zadanie rozwiazac trudnosci, powracaja do nas niczym bumerang i pogarszaja sytuacje oraz przyczyniaja sie do poglebienia uczucia, ze nic juz nie da sie zrobic. W takiej sytuacji pojawia sie nieslychanie grozna dla kazdej demokracji tesknota za "zbawca na bialym koniu". Jesli my sami nie wykazemy smialosci i wyobrazni, takze nasza cywilizacja znalezc sie moze na "smietniku historii". Publikatory niezmiennie pokazuja amerykanskie zycie polityczne jako ciag nieprzerwanych zmagan dwoch gladiatorow: partii demokratycznej i republikanskiej. Tymczasem przecietni Amerykanie zaczynaja odczuwac znuzenie i irytacje dziennikarzami i politykami. Coraz wiecej ludzi partyjne zmagania uwaza za rodzaj maskarady: kosztownej, nierzetelnej i nieuczciwej. Coraz czesciej pojawia sie pytanie: "Czy to kto wygra ma jakies znaczenie?" Odpowiedz brzmi: "Tak!", ale jej racje sa zupelnie inne od tych, ktorymi sie nas faszeruje. W roku 1980 pisalismy w Trzeciej fali: "Najwazniejszym wspolczesnie wydarzeniem politycznym jest pojawienie sie na naszych oczach dwoch wrogich obozow: tego, ktory jest z cywilizacja drugiej fali i tego, ktory jest rzecznikiem trzeciej fali. Pierwszy za wszelka cene stara sie ochronic podstawowe instytucje masowego spoleczenstwa industrialnego: spoleczna komorke rodziny, system masowej edukacji, wielkie korporacje, masowe zwiazki zawodowe, scentralizowane panstwo narodowe oraz ustroj rzadow pseudoprzedstawicielskich. Oboz przeciwny uwaza, ze zaden z palacych problemow wspolczesnosci, poczynajac od kwestii energii, wojen i nedzy, a na zagrozeniu ekologicznym i rozpadzie zycia rodzinnego konczac, nie moze znalezc rozwiazania w ramach cywilizacji przemyslowej. Granica pomiedzy dwoma obozami nie jest ostra. Wiekszosc z nas jest wewnetrznie rozdarta, wyznajac oba przekonania naraz. Ciagle jeszcze codzienne wydarzenia wydaja sie nam mroczne i zagadkowe. Na dodatek, w kazdym stronnictwie widzimy wiele grup, z ktorych kazda ma na uwadze jedynie swoj wasko okreslony interes i nie zabiega o zadna bardziej uniwersalna wizje. Zadna ze stron nie ma monopolu na moralnosc: ludzie szlachetni i uczciwi znajduja sie po obu stronach. Tak czy owak, roznice pomiedzy tymi dwiema politycznymi formacjami sa ogromne". Rzecznicy przeszlosci. Fakt, ze nawet dzisiaj nie dostrzega sie powszechnie istotnosci tego starcia, daje sie wyjasnic tym, iz prasa koncentruje sie w rzeczywistosci na tradycyjnych konfliktach politycznych, ktore sa walka grup drugiej fali o resztki starego systemu. Jakkolwiek jednak zazarte bylyby ich boje, grupy te natychmiast zwieraja szeregi, kiedy pojawiaja sie inicjatywy wyrastajace z ducha trzeciej fali. To wlasnie dlatego w roku 1984 (a wiec trzy lata przed tym, jak jego zycie prywatne stalo sie politycznym problemem), kiedy Gary Hart ubiegal sie o nominacje prezydencka z ramienia Partii Demokratycznej i wygral prawybory w New Hampshire pod haslem nowego myslenia, wierni kategoriom drugiej fali baronowie Partii Demokratycznej zjednoczyli sie i dokonali wyboru statecznego, bezpiecznego rzecznika drugiej fali, jakim byl Walter Mondale. To wlasnie dlatego w czasach jeszcze nam blizszych zwolennicy Nadera i Buchanana wspolnie zwalczaja NAFTA. To wlasnie dlatego, gdy w roku 1991 Kongres decydowal o rozdziale funduszy na infrastrukture, sto piecdziesiat miliardow dolarow przeznaczonych zostalo na szosy, autostrady, mosty i likwidacje wybojow - co zagwarantowalo zyski konsorcjom drugiej fali i prace dla dzialaczy zwiazkowych spod jej znaku - podczas gdy na budowe autostrady elektronicznej wydzielono marny jeden miliard dolarow. Nikt nie bedzie polemizowal z tym, ze potrzeba nam autostrad i mostow, ale naleza one do infrastruktury drugiej fali, podczas gdy sieci cyfrowe stanowia serce infrastruktury trzeciej fali. Nie chodzi nam tutaj o problem, czy rzad powinien subsydiowac sieci informacyjne, lecz o widoczna dysproporcje sil w Waszyngtonie: wyraznie na korzysc drugiej, a na niekorzysc trzeciej fali. Z racji owej dysproporcji wiceprezydent Gore - ktory jedna noga stoi w obozie rzecznikow cywilizacji supersymbolicznej - pomimo wszystkich wysilkow nie zdolal zreorganizowac administracji rzadowej zgodnie z wymogami trzeciej fali. Scentralizowana biurokracja jest jedna z naczelnych form spoleczenstwa drugiej fali. W czasach, gdy wspolzawodnictwo zmusza najwieksze korporacje do rozpaczliwych prob pozbycia sie wlasnego garbu urzedniczego i poszukiwania zgodnych z potrzebami trzeciej fali form zarzadzania, agencjom rzadowym, wspieranym przez protesty urzedniczych zwiazkow zawodowych, udalo sie oprzec wszelkim probom odmiany i zachowac dawna nieruchawa postac, strukture wytworzona i umocniona przez cywilizacje drugiej fali. Elity drugiej fali walcza o zachowanie przeszlosci, gdyz to dzieki dawnym zasadom doszly do znaczenia i bogactwa, ktorym zagrazaja wszelkie reformatorskie pomysly. Nie chodzi jednak tylko o elity. Miliony Amerykanow, nalezacych do warstw biednych i do klasy sredniej takze przeciwstawiaja sie transformacjom trzeciej fali, albowiem zywia - czesto niebezpodstawne - obawy, ze utraca prace, a pozostawieni samym sobie beda skazani na stoczenie sie na spoleczne dno. Wszelako aby pojac ogromna, bezwladna potege sil drugiej fali w Ameryce, trzeba zwrocic uwage nie tylko na stare przemysly fabryczne, ich robotnikow i dzialaczy zwiazkowych. Sektory drugiej fali wspierane sa przez te grupy Wall Street, ktore je obsluguja, a takze przez tych wszystkich intelektualistow i nauczycieli akademickich, ktorzy otrzymuja gaze, stypendia badz fundusze badawcze od roznorakich instytucji zwiazanych z cywilizacja industrialna. Ich zadaniem jest dobor korzystnych dla tej cywilizacji danych oraz wykuwanie ideologicznych argumentow i sloganow gloszacych - na przyklad - ze sektory uslug i przetwarzania informacji sa nieproduktywne, ze symbolem wszystkich zajec uslugowych jest budka z hamburgerem, czy ze zdrowym jadrem gospodarki jest przemysl fabryczny. Trudno sie dziwic, ze pod tak zmasowanym ostrzalem obie partie polityczne ucielesniaja myslenie w kategoriach drugiej fali. Nadzieja, jaka demokraci pokladaja w biurokracji i rozwiazaniach centralistycznych, gdy chodzi o takie problemy jak chociazby kryzys ubezpieczen leczniczych, wyrasta bezposrednio z industrialnych teorii efektywnosci. Jesli nie liczyc pojedynczych politykow, takich jak wiceprezydent Gore, ktory rozumie znaczenie najnowszej techniki i pelnil przez pewien czas funkcje wspolprzewodniczacego komitetu kongresowego do badan nad przyszloscia, demokraci tak silnie uzaleznieni sa od swoich ozywianych duchem drugiej fali poplecznikow w przemysle, zwiazkach zawodowych i urzedach, ze jako partia sa w ogromnym stopniu bezradni wobec wyzwan XXI wieku. Czy bylby to Hart w latach osiemdziesiatych, czy Gore w dziewiecdziesiatych, najwazniejsze odlamy elektoratu Partii Demokratycznej uniemozliwiaja jej podjecie dzialan zgodnych z tym, co mowia najbardziej postepowi przywodcy. Posrod demokratow niezmiennie dominuje urzednicza wizja swiata. W sytuacji, gdy demokraci nie potrafia stac sie partia przyszlosci (jaka kiedys rzeczywiscie stanowili), otwiera sie szansa przed ich adwersarzami. Republikanie, ktorzy maja mniejsze poparcie w starych, przemyslowych stanach polnocno-wschodnich, mogliby zajac pozycje rzecznikow trzeciej fali, chociaz jest rzecza charakterystyczna, ze dwaj ich ostatni prezydenci zmarnowali te sposobnosc. Ostatecznie, takze i republikanie odruchowo trzymaja sie retoryki drugiej fali. Maja oni zasadniczo racje, kiedy nastaja na rozluznienie gorsetow prawnych, w sferze gospodarki potrzeba teraz jak najwiekszej elastycznosci i mobilnosci, aby sprostac wymogom konkurencji. Maja oni takze racje, kiedy nastaja na prywatyzacje przedsiewziec panstwowych, gdyz panstwo z racji zasadniczego braku kompetencji na ogol zle przeprowadza swoje zamierzenia. Maja oni rowniez racje, kiedy nawoluja, aby robic jak najwiekszy uzytek z dynamizmu i tworczej wyobrazni, ktorych wyzwalaniu sprzyja gospodarka rynkowa. Przeciez takze i oni pozostaja niewolnikami ekonomiki drugiej fali. Dla przykladu, nawet ci wolnorynkowi ekonomisci, ktorzy sa wyroczniami dla republikanow, nie potrafili, jak na razie, pojac nowej roli wiedzy i jej niewyczewrpywalnosci. Takze republikanie zwiazani sa z pewnymi przemyslowymi dinozaurami drugiej fali, a w konsekwencji ulegaja wplywowi ich zwiazkowcow, grup nacisku i "okraglych stolow". Co wiecej, republikanie najwyrazniej lekcewaza skale spolecznych przemieszczen, ktore musza wyniknac z przeobrazen tak ogromnych jak te, ktore niesie ze soba trzecia fala. Dla przykladu, skoro pewne umiejetnosci z dnia na dzien staja sie przestarzale, duza grupa ludzi z klasy sredniej, wlacznie z wysoko wyszkolonymi specjalistami, moze nagle znalezc sie bez pracy. Wyrazistym tego przykladem moga byc naukowcy i inzynierowie z kalifornijsakich firm zbrojeniowych. Jesli haslo wolnego rynku i kropelkowego splywania dobrobytu w dol traktowac jak teologiczne dogmaty, przestaja one byc skutecznymi rozwiazaniami. Partia otwarta na przyszlosc powinna uprzedzac o zblizajacych sie problemach i proponowac antycypujace zmiany. Zalozmy przykladowo, ze dzisiejsza rewolucja w srodkach przekazu okaze sie nieslychanie zyskowna dla rodzacej sie ekonomiki trzeciej fali, zarazem jednak z uwagi na zakupy przy pomocy telewizji i inne uslugi elektroniczne, ogromnie zredukowana moze zostac liczba stanowisk sprzedawcow i pomocnikow, ktore tradycyjnie byly miejscem startu mlodych ludzi o niewielkich kwalifikacjach. Jesli wolny rynek i demokracja maja przetrwac nawalnice ogromnych przemian, polityka musi nabrac charakteru antycypujacego i prewencyjnego. Juz teraz trzeba wzywac nasze partie polityczne, aby myslaly w perspektywie siegajacej dalej niz najblizsze wybory. Jest to bardzo trudne i niewdzieczne zadanie. Jednak zamiast tego obie partie podtrzymuja wsrod swych wyborcow nostalgie za przeszloscia. Demokraci jeszcze do niedawna rozprawiali na temat reindustrializacji i przywrocenia amerykanskiemu przemyslowi potegi z lat piecdziesiatych, co musialoby oznaczac niemozliwy powrot do ekonomiki produkcji masowej. Republikanie z kolei tesknie rozwodza sie nad tradycyjna kultura i dawnymi wartosciami, jak gdyby mozna bylo powrocic do moralnosci lat piecdziesiatych, epoki, ktora nie znala jeszcze powszechnej telewizji, pigulki antykoncepcyjnej, taniej komunikacji samolotowej, satelitow i komputerow osobistych. Z jednej strony marzenia o River Rouge, z drugiej sny o Ozzie i Harriet. Religijny odlam Partii Republikanskiej, wzywajac do powrotu do tradycyjnych zasad, oskarza liberalow, humanistow i demokratow o spowodowanie upadku moralnego. Zupelnie nie potrafiac dostrzec, ze kryzys naszego systemu wartosci jest odzwierciedleniem znacznie rozleglejszego kryzysu calej cywilizacji drugiej fali, i to nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Zamiast pytac, jak zadbac o prawosc, moralnosc i demokracje w Ameryyce trzeciej fali, przywodcy tradycjonalistow chcieliby wrocic do przeszlosci. Zamiast zastanowic sie, jak chronic wartosci w spoleczenstwie, w ktorym wala sie struktury masowosci, oni raczej chcieliby uczynic z Amerykanow jedna, niezroznicowana, ale za to potezna mase. Istotna roznica pomiedzy obu partiami polega jednak na tym, ze o ile nostalgiczni piewcy drugiej fali stanowia najwazniejsza czesc elektoratu demokratow, o tyle ich odpowiednicy u republikanow znalezli sie na halasliwych marginesach, co sprawia, ze centrum partii, gdyby starczylo mu wyobrazni i odwagi, mogloby wziac sie za bary z przyszloscia. To wlasnie, na razie bez specjalnych sukcesow, usiluje unaocznic swojej partii Newt Gingrich, odpowiedzialny w Izbie Reprezentantow za dyscypline posrod republikanow. Jesli jego proby sie powioda, demokraci na dlugo moga sie znalezc na politycznym bocznym torze. Lee Atwater byl w roku 1980 jednym z najwazniejszych politycznych doradcow prezydenta Reagana, potem towarzyszyl prezydentowi Bushowi w codziennym bieganiu i organizowal mu kampanie wyborcza. Wkrotce po elekcji Reagana, Atwater rozprowadzil posrod urzednikow Bialego Domu egzemplarze naszej ksiazki "Trzecia fala". Poinformowal nas o tym, a w ciagu nastepnych lat zdarzaly sie okazje do wymiany pogladow i dyskusji. Ostatni raz widzielismy sie z Atwaterem w roku 1989, niedlugo przed jego smiercia. Podczas tej ostatniej kolacji powiedzielismy, ze naszym zdaniem prawdziwym nieszczesciem dla kraju jest to, iz demokraci nie maja zadnej pozytywnej wizji Stanow Zjednoczonych trzeciej fali. Lee przytaknal, ale ku naszemu zdziwieniu szybko dodal: "Nie maja jej rowniez republikanie". Zadna z partii, powiedzial, nie ma pozytywnmego obrazu przyszlosci i "dlatego kampanie wyborcze maja przede wszystkim charakter negatywny". Cala Ameryka cierpi z powodu krotkowzrocznosci obu partii. Jutrzejszy elektorat. Jakkolwiek jednak potezne bylyby sily drugiej fali, w przyszlosci musza one oslabnac. U progu rewolucji przemyslowej sily pierwszej fali dominowaly w zyciu spolecznym i politycznym. Wydawalo sie, ze elity ziemianskie zawsze beda gora. Jednak tak sie nie stalo. Gdyby nie utracily one swoich wplywow, rewolucji przemyslowej nie udaloby sie zmienic oblicza swiata. Dzisiaj swiat znowu znalazl sie w procesie wielkiej przemiany, a Amerykanie w przytlaczajacej wiekszosci nie sa ani farmerami, ani robotnikami fabrycznymi, lecz w ten czy inny sposob zwiazani sa z praca umyslowa. W Stanach Zjednoczonych obecnie najszybciej sie rozwijaja i maja najwieksze znaczenie te galezie wytworczosci, ktore szeroko wykorzystuja informacje. Sektory trzeciej fali nie ograniczaja sie bynajmniej do producentow komputerow, firm elektronicznych czy zaczynajacych dopiero raczkowac przedsiewziec biotechnicznych. Tak naprawde rzecznikow trzeciej fali znajdziemy w kazdej galezi gospodarki, gdyz w kazdej z nich znajduja sie firmy nowoczesne, potrafiace korzystac z dobrodziejstw rewolucji informacyjnej. Naturalni zwolennicy nowych przemian, to ludzie zatrudnieni w coraz bardziej nasycajacej sie informacja sferze uslug, wszedzie tam, gdzie praca umyslowa dominuje nad fizyczna: w finansach, programowaniu, rozrywce, mediach, opiece zdrowotnej, doradztwie, szkoleniu, edukacji i mnostwie innych sfer. Ci wlasnie ludzie niedlugo beda stanowic w USA najpowazniejsza grupe wyborcow. W przeciwienstwie do mas, ktore tworzyla rewolucja drugiej fali, rodzacy sie elektorat trzeciej fali jest silnie zroznicowany. Skladaja sie na niego jednostki, ktore bardzo sobie cenia odmiennosc i niezaleznosc. Z racji owej heterogenicznosci brak im politycznej swiadomosci i o wiele trudniej ich zjednoczyc niz dawne rzesze wyborcow. Tak wiec elektorat trzeciej fali musi dopiero stworzyc swa ideologie polityczna i kategorie pojeciowe. Nie uzyskuje stalego wsparcia z kregow akademickich. Rozne jego stowarzyszenia oraz grupy nacisku w Waszyngtonie sa nader swiezej daty i dlatego sa slabo ze soba powiazane. Jedynym wyjatkiem jest NAFTA. Kiedy zwolennicy drugiej fali poniesli porazke, ow nowy elektorat nie odniosl zadnego znaczacego zwyciestwa w sferze legislacyjnej. Niemniej jednak pewna liczba kwestii, co do ktorych ow powstajacy dopiero elektorat moze sie zgodzic. Po pierwsze: oswobodzenie. Oswobodzenie od wszystkich starych regul drugiej fali, od wszystkich starych podatkow, regulacji i ustaw, ktore sluzyc maja tylko baronom wielkiego przemyslu i biurokratom. Wszystkie one byly zapewne zasadne w czasach, gdy przemysl drugiej fali stanowil serce gospodarki amerykanskiej, dzis jednak jest juz tylko przeszkoda na drodze trzeciej fali przemian. Dla przykladu, stawki podatkowych odliczen amortyzacyjnych, wywalczone przez grupy nacisku zwiazane ze starym przemyslem fabrycznym, zakladaja dlugotrwalosc maszyn i produktow, podczas gdy w galeziach nowoczesnych technologii, a zwlaszca w branzy komputerowej, narzedzia i wytwory traca uzytecznosc w przeciagu miesiecy, a nawet tygodni. Przyjete rozwiazanie jest niekorzystne dla tych, ktorzy korzystaja ze zdobyczy techniki. Podobnie tez potracenia podatkowe z tytulu badan rozwojowych faworyzuja wielkie, stare korporacje, nie zas mlode, dynamiczne firmy, ktore stanowia trzon sektorow trzeciej fali. Sposob, w jaki regulacje podatkowe traktuja majatek nienamacalny, sprawia, ze firma z duza liczba przestarzalych maszyn do szycia zostanie potraktowana laskawiej niz wytwarzajaca oprogramowanie firma, w ktorej stosunkowo niewiele jest materialnych dobr. (Nawet normy rachunkowosci, ustalane nie przez rzad, lecz przez Financial Accounting Board, faworyzuja inwestowanie w sprzet, nie zas w informacje, ludzka wiedze i inne skladniki majatku niematerialnego, tak istotnego dla przedsiebiorstw trzeciej fali.) Zmiana tych wszystkich ustalen wymaga stoczenia najpierw zacieklej walki ze stronnikami drugiej fali, ktorzy czerpia korzysci z obecnej sytuacji. Firmy trzeciej fali maja pewne cechy charakterystyczne. Na ogol sa mlode, zarowno jesli chodzi o czas ich powstania, jak i wiek pracownikow. Zespoly pracownicze sa najczesciej niewielkie w zestawieniu ze swymi odpowiednikami w korporacjach drugiej fali. Znacznie powyzej przecietnej krajowej ksztaltuja sie ich inwetycje w badania rozwojowe, szkolenie, edukacje i osobowosc pracownikow. Zaciekla konkurencja zmusza je do nieustannego wprowadzania innowacji, co oznacza szybkie cykle produkcyjne, a takze gwaltowna wymiane personelu, narzedzi i procedur zarzadzania. Ich glowny majatek stanowi wiedza zgromadzona w glowach pracownikow. Czy mozna oczekiwac, ze firmy te i cale galezie wytworcze beda chcialy dostosowac sie do regul gry, ktore karz je za te wlasnie cechy? Czyz nie wyglada to tak, jak gdyby do walki z wyzwaniami przyszlosci krepowano Ameryce rece na plecach? Ogromna liczba przedsiewziec trzeciej fali wiaze sie ze swiadczeniem nieslychanie rozbudowanych i ciagle zmieniajacych sie uslug. Czyz zatem zamiast ubolewac nad rozwojem tego sektora, atakowac go za niska produktywnosc, niskie place i marne osiagniecia, nie nalezaloby zdecydowac go wesprzec, a przynajmniej oswobodzic z dawnych kajdan? Stanom Zjednoczonym potrzeba nie mniej, lecz wiecej osob zajmujacych sie uslugami, aby podwyzszyc stope zyciowa calego narodu. Dzieki rozwojowi tego sektora pojawi sie mozliwosc pracy dla kazdego: przy naprawie sprzetu elektronicznego, usuwaniu odpadow, produkcji ekologicznej zywnosci, opiece nad osobami starszymi, w policji, strazy pozarnej a takze - co jesrt sprawa ogromnie wazna - przy opiece nad dziecmi, ktora staje sie coraz wiekszym klopotem w milionach rodzin, w ktorych pracuje oboje malzonkow. Polityka gospodarcza trzeciej fali powinna polegac nie na typowaniu zwyciezcow i przegranych, lecz na usuwaniu wszystkich tych przeszkod, ktore ograniczaja mozliwosc profesjonalizacji i rozbudowy sfery uslug. Dzieki temu zas rozwojowi zycie Amerykanow stanie sie mniej bezosobowe, frustrujace i denerwujace. Z przykroscia trzeba stwierdzic, ze zadna z partii politycznych nie zaczela jeszcze myslec w ten sposob. Chociaz politycznie niedojrzaly, niemniej elektorat trzeciej fali kazdego dnia wzbiera na sile, co znajduje wyraz poza oficjalna sfera zycia politycznego, albowiem zadna z partii nie uswiadomila sobie dotad istnienia tej grupy wyborcow. W efekcie to ludzie trzeciej fali naplywaja w szeregi coraz liczniejszych i coraz potezniejszych nieformalnych organizacji, ktore powstaja jak kraj dlugi i szeroki. To oni stanowia wiekszosc elektronicznych kol towarzyskich, ktore zawiazuja sie w Internecie. To wlasnie oni przede wszystkim wzieli sie za destrukcje masowego przekazu drugiej fali i tworzenie ich interaktywnych konkurentow. Tradycyjni politycy partyjni, ktorzy beda ignorowac takie zjawiska, zostana odrzuceni na margines, jak ci poslowie angielskiego parlamentu w XIX wieku, ktorzy sadzili, ze ich wiejskie okregi, fikcyjne i dlatego zwane "zgnilymi", zapewnia im wieczysty spokoj i blogostan. Sily trzeciej fali w Ameryce musza dopiero znalezc reprezentanta, a partia polityczna, ktora sie nim stanie, zdominuje przyszlosc USA. Wtedy z ruin ostatkow dwudziestego stulecia wyloni sie nowa, zupelnie inna Ameryka. Rozdzial 8. TRZECIA FALA: PODSTAWOWE PROBLEMY. Kiedy rozgrywaja sie wokol nas potezne przemiany, ktore wymagaja blyskawicznych reakcji, nader czesto mamy poczucie, jakbysmy ze wszystkich sil zmagali sie z poteznym, nieposkromionym przyplywem. Niestety, wiele razy nie jest to wcale zludzenie. Tymczasem gdybysmy wzorem zrecznego surfisty wykorzystali impet fali, bez propznych wysilkow znalezlibysmy sie o wiele dalej. Trzecia fala, ktora tutaj opisujemy, moglaby poniesz Ameryke ku lepszej, bardziej zgodnej, prawnej i demokratycznej przyszlosci. Bedzie to jednak mozliwe dopiero wtedy, kiedy nauczymy sie rozrozniac pomiedzy ekonomika, polityka oraz poczynaniami spolecznymi drugiej i trzeciej fali. Ta nieumiejetnosc dokonania owego krytycznego rozroznienia sprawia, ze wiele innowacji przeprowadzanych w najlepszej wierze tylko pogarsza stan rzeczy. Zyjemy w epoce boli porodowych nowej cywilizacji, ktorej instytucje jeszcze sie nie uformowaly. Podstawowa umiejetnoscia politykow i czynnych politycznie obywateli, ktorzy chca postepowac sensownie, jest wiec dzis zdolnosc do oddzielenia tych propozycji, ktore maja na celu utrzymanie przy zyciu obumierajacego systemu drugiej fali, od tych, ktore maja ulatwic narodziny nowej cywilizacji trzeciej fali. Oto kilka porad. Czy chodzi o cos w rodzaju fabryki? Fabryka stala sie jednym z podstawowych symboli spoleczenstwa industrialnego, a nawet wiecej: stala sie modelem instytucji powstalych w warunkach drugiej fali. Widzielismy juz jednak, ze czas fabryk sie konczy, albowiem stanowia one ucielesnienie takich zasad jak standaryzacja, centralizacja. maksymalizacja, koncentracja i biurokracja. Wytworczosc trzeciej fali opiera sie na innych zasadach, a rozwija sie w miejscach malo podobnych do fabryk. Coraz wiecej produktow trzeciej fali rodzi sie w domach, urzedach, samochodach czy samolotach. Najlatwiejszym sposobem na ustalenie, czy jakas inicjatywa - obojetne, w Kongresie, czy w korporacji - nalezy do swiata drugiej fali, jest zadanie sobie pytania, czy nie odwoluje sie ona do modelu fabryki. Przykladowo wiec, amerykanskie szkoly ciagle poczynaja sobie jak fabryki, w ktorych surorwiec (uczniowie) poddawany jest standardowej obrobce przy rutynowej kontroli. Ilekroc przeto spotykamy sie z jakas inicjatywa edukacyjna, wystarczy zapytac: Czy jej celem jest usprawnienie dzialania fabryki, czy tez zamierza ona uwolnic sie od systemu fabrycznego, aby zastapic go ksztalceniem bardziej zindywidualizowanym, bardziej dostosowanym do osobowosci uczniow? Podobne pytania stawiac trzeba tam, gdzie chodzi o ochrone zdrowia, zasilki spoleczne czy reorganizacje biurokracji ffederalnej. Ameryce potrzebne sa nowe instytucje, ktorych podstawa sa modele postbiurokratyczne, postfabryczne. Propozycji, ktorych ontencja jest usprawnienie badz rozbudowanie poczynan fabrycznych moze byc bardzo duzo, niemniej zawsze beda miec ze soba cos wspolnego: Nie beda nalezaly do cywilizacji trzeciej fali. Czy chodzi o wzmocnienie masowosci spoleczenstwa? Ludzie, ktorzy kierowali fabrykami w silowej ekonomice przeszlosci, cenili sobie wielkie rzesze przewidywalnych, wymiennych, nie zadajacych zbednych pytan robotnikow. Wraz zas z tym, jak cale spoleczenstwo bylo poddawane masowej produkcji, masowej dystrybucji, masowej edukacji, masowemu przekazowi i masowej rozrywce, takze ono samo stawalo sie masowe. W gospodarce trzeciej fali poszukiwani i cenieni beda innego typu pracownicy: myslacy, krytyczni, tworczy i gotowi do podjecia ryzyka. Takich ludzi nie mozna dowolnie zastepowac, gdyz o ich wartosci decyduje indywidualnosc (ktora nie jest bynajmniej tym samym co indywidualizm postepowan). Nowa zintelektualizowana gospodarka rodzi spoleczne odmiennosci. Skomputeryzowana, dostosowana do wymagan klienta produkcja umozliwia niezwykle materialne zroznicowanie stylow zycia. Zajrzyjcie tylko do najblizszego sklepu Wal-Mart z jego stu dziesiecioma tysiacami artykulow. Porownajcie liczbe odmian kawy oferowanych przez Starbucks z tym, co mozna bylo dostac w USA ledwie kilka lat temu. Nie chodzi jednak tylko o zmiane przedmiotow. O wiele wazniejsze jest to, ze pod wplywem trzeciej fali masowy charakter traca kultura, wartosci i moralnosc. Nowego typu media wnosza do kultury ogromne zropznicowanie i czesto konkurencyjne informacje. Pojawilo sie nie tylko iwle nowych form pracy, ale takze wypoczynku, dziel sztuki, dzialan politycznych, a nawet systemow religijnych. W wieloetnicznej zas Ameryce mamy teraz znacznie wiecej niz dawniej roznych grup narodowosciowych, jezykowych i rasowych. Bojownicy drugiej fali pragna zachowac lub przywrocic spoleczenstwo masowe. Zwolennicy trzeciej fali zastanawiaja sie nad tym, jak z korzyscia dla nas spozytkowac utrate chrakteru masowego przez zasadnicze elementy zycia spolecznego. Ile jest jajek w koszyku? Zroznicowanie i zlozonosc spoleczenstwa trzeciej fali rozsadzaja scentralizowane organizacje. Koncentracja wladzy na samym szczycie byla i ciagle jeszcze jest charakterystycznym dla drugiej fali sposobem zmagania sie z problemami. Chociaz centralizacja bywa niekiedy pozyteczna, to jednak jej przerosty sprawiajam, ze zbyt wiele decyzyjnych jajek zostaje wlozonych do koszyka jednej kwoki. W efekcie decydenci znajduja sie w stanie permanentnego przeciazenia. W Waszyngtonie Kongres i Bialy Dom usiluja podejmowac zbyt wiele decyzji na temat zbyt wielu raptownie zmieniajacych sie ki skomplikowanych rzeczy, o ktorych politycy maja coraz mniejsze pojecie. Natomiast organizacje trzeciej fali usiluja mozliwie jak najwiecej decyzji przekazac w dol i na peryferie. Kierownicy sceduja prawo podejmowania decyzji na szeregowych pracownikow nie z racji altruizmu czy w imie wznioslych idealow, lecz z tego prostego powodu, ze ludzie na dole maja czesciej znacznie lepsze informacje i znacznie szybciej potrafia reagowac na zagrozenia oraz wykorzystywac okazje niz zasiadajace w gabinetach szychy. Rozkladanie jaj do roznych koszykow, aby zatrudnic kilka kokoszek nie jest oczywiscie nowym pomyslem, a jednak jest jednym z tych, ktorych ludzie drugiej fali nie moga scierpiec. Masywnosc czy wirtualnosc? Organizacje drugiej fali przejmuja na siebie z czasem coraz wiecej funkcji i obrastaja tluszczem. Organizacje trzeciej fali zamiast dodawac sobie funkcji, redukuja ich liczbe i dzieki temu staja sie smuklejsze i bardziej zwinne. U progu ery lodowcowej maja zdecydowana przewage nad dinozaurami. Te pierwsze nie moga przeciwstawic sie pokusie integracji poziomej: jesli chcesz produkowac samochody , to musisz wydobywac rude, dostarczyc ja do huty, wytopic stal i te dostarczyc do fabryki aut. Natomiast przedsiebiorstwa trzeciej fali mozliwie jak najwiecej zadan zlecaja na zewnatrz, czasami mniejszym i bardziej wyspecjalizowanym firmom, czy wrecz pojedynczym wykonawcom, ktorzy potrafia uporac sie z danym problemem szybciej, lepiej i taniej. Wielkosc przedsiebiorstwa jest wiec z rozmyslem zredukowana do granic mozliwosci, jego personel zminimalizowany, zadania realizowane w roznych miejscach, zo sprawia, ze sama instytucja staje sie, jak to nazwal Oliver Williamson z Berkeley, "centrum kontraktowym". Charles Handy z Lomdon Business School dowodzi, ze owe "mikroskopijne, niemal niewidzialne organizacje" stanowia "sol wspolczesnego swiata". Chociaz wielu z nas nie ma z nimi bezposredniego kontaktu, to jednak im wlasnie bedziemy sprzedawali swoje uslugi i to od nich "zalezec bedzie dobrobyt naszych spoleczenstw". Handy i Williamson nie sa bynajmniej jedynymi, ktorzy podkreslaja, ze owa radykalnie nowa rola organizacji wirtualnych stala sie mozliwa dzieki technikom informacyjnym i lacznosciowym trzeciej fali. Heidi Toffler, wspolautorka tej ksiazki i wszystkich prac, ktore tu wykorzystano, wprowadzila bardzo wazne pojecie pokrewnosci: chodzi o to, ze sektor prywatny i sektor publiczny musza do siebie przystawac w okreslonym stopniu, jesli nie maja nawzajem sie zadusic. Dzis sektor prywatny gna do przodu z szybkoscia naddzwiekowa. Sektor publiczny nawet jeszcze nie zaczal ladowac bagazy na poklad samolotu. Ilkroc przeto ocenic macie wartosc jakiegos pomyslu czy programu politycznego, tylekroc sIprawdzcie, kto za nimi stoi: rzecznicy form masywnych i opaslych czy tez wirtualnych, a natychmiast otrzymacie odpowiedz, czy chodzi o podtrzymywanie na sile dogorywajacych molochow przeszlosci czy o narodziny preznch organizmow przyszlosci. Czy chodzi o wzmocnienie domu? Przed rewolucja przemyslowa rodziny byly duze, a zycie koncentrowalo sie wokol wspolnego domu. Tutaj sie pracowalo, tutaj pielegnowalo chorego, tutaj wychowywalo dzieci. To bylo miejsce rodzinnych rozrywek i opieki nad starszymi. W spoleczjnosciach pierwszej fali duze, rozbudowane rodziny stanowily centrum spolecznego uniwersum. Upadek rodziny jako preznej instytucji nie zaczal sie ani od doktora Spocka, ani od "Playboya": zapoczatkowala go rewolucja przemyslowa, ktora odebrala rodzinie wiekszosc jej dawnych funkcji. Praca przeniosla sie do fabryki lub urzedu. Chorzy wedrowali do szpitala, dzieci do szkoly, narzeczeni do kina. Osoby wiekowe umieszczano w domach dla starcow. Kiedy wszystkie te funkcje ulokowaly sie na zewnatrz, pozostala juz tylko "komorka rodzinna", w mniejszym stopniu spajana przez czynnosci czlonkow, a w wiekszym przez o wiele bardziej nietrwale wiezi psychiczne. Trzeciw fala przywraca znaczenie rodzinie i domowi, znowu wiazac je z wieloma utraconymi funkcjami, ktore ongis odgrywaly centralna role w zyciu spolecznym. Ocenia sie, ze okolo trzydziesci milionow Amerykanow przynajmniej czesc swej pracy wykonuje w domu, korzystajac z pomocy komputerow, faksow i innych technologii trzeciej fali. Wielu rodzicow sklania sie dzis do uczenia dzieci w domu, ale prawdziwa rewolucja nastapi dopiero wtedy, gdy do domowego procesu edukacyjnego wlacza sie komputery i telewizja. A co bedzie z chorymi? Wiele z czynnosci medycznych, ktore dawniej wykonywano tylko w szpitalu lub gabinecie lekarskim, dzis z powodzeniem mozna spelnic w domu. Wszystkie tego typu zmiany zwiastuja nie spadek, lecz zwiekszenie sie roli domu i rodziny, ale rodziny wystepujacej w roznorodnych formach: komorkowej, wielopokoleniowej, tworzonej przez ludzi, ktorych malzenstwa wczesniej sie rozpadly, rodziny bezdzietne, powiekszajace sie natychmiast lub odkladajace decyzje o potomstwie do odpowiedniej chwili. Te zroznicowane postacie zycia rodzinnego odzwierciedlaja roznorodnosc ekonomiczna i kulturowa spoleczenstw, ktore wyzbywac sie beda masowego charakteru. Jest paradoksem, ze wielu obroncow "wartosci rodzinnych" nieswiadomie przeciwstawia sie umocnieniu rodziny, gdyz nawolujac do powrotu modelu rodziny komorkowej, usiluja bronic rozwiazania, ktore okazywalo sie skuteczne w czasach drugiej fali, ale dzis jest juz przestarzale. Jesli naprawde chcemy wesprzec rodzine, a dom znowu uczynic instytucja o kluczowym znaczeniu, przestanmy zajmowac sie kwestiami marginalnymi, a opowiedzmy sie za zroznicowaniem i powrotem w domowe pielesze wielu waznych funkcji zyciowych, co, oczywiscie, sprawi, ze rodzice baczniej beda musieli przygladac sie dzieciom. Ameryka jest miejscem, w ktorym najczesciej swita przyszlosc, jesli wiec nawet w bolach przezywamy walenie sie dawnych instytucji, to jestesmy takze pionierami nowej cywilizxacji, a to oznacza zycie w stanie wielkiej niepewnosci. Czekaja nas czasy nierownowagi i niepokojow. W takich czasach nikt nie zna ostatecznej i jedynej odpowiedzi na pytanie o cel, do ktorego zmierzamy, czy nawet o kierunek. Musimy wyszukiwac droge i nie wolno nam zostawic z tylu zadnej grupy, gdy tak we mgle tworzymy przyszlosc. Tych kilka wymienionych powyzej kwestii powinno pomoc tam, gdzie chodzi o odroznienie polityki zakorzenionej w przeszlosci drugiej fali od tej, ktopra pomaga torowac droge trzeciej fali. Zarazem ilekroc formuluje sie pewne kryteria, natychmiast pojawia sie niebezpieczenstwo, ze ktos bedzie chcial je traktowac z mechaniczna doslownoscia, a chodzi przeciez o podejscie zupelnie przeciwne. Wyrozumialosc dla bledow, wieloznacznosci, a przede wszystkim roznorodnosci, wspierane przez poczucie humoru i umiejetnosc widzenia wszystkiego we wlasciwych proporcjach - oto co trzeba wziac ze soba na zdumiewajaca wyprawe w nowe tysiaclecie. Gotujcie sie do podrozy, ktora moze sie okazac najbardziej fascynujaca w naszych dziejach. Rozdzial 9. DEMOKRACJA XXI WIEKU. Do Ojcow i Matek Stanow Zjenoczonych Ameryki! Jestescie rewolucjonistami, ktorzy odeszli. Mezczyzni i kobiety, chlopi , kupcy, rzemieslnicy, adwokaci, drukazre, dziennikarze, sklepikarze i zolnierze: to wy stworzyliscie razem nowy narod na odleglych wybrzezach Ameryki. Bylo posrod was owych piecdziesieciu pieciu, ktorzy zeszli sie, aby w upalne lato 1787 roku stworzyc w Filadelfii zdumiewajacy dokumnet zwany Konstytucja Stanow Zjednoczonych. Wsluchujac sie w odlegle dzwieki dnia jutrzejszego rozumieliscie, ze oto umiera jedna cywilizacja, a rodzi sie druga. Dokument ten, uzupelniony w roku 1791 o Karte Praw, jest jednym z najwiekszych osiagniec w ludzkich dziejach. Wiemy, ze w pewnym sensie zostal wam narzucony, zostal na was wymuszony przebojowa fala wydarzen; obawialiscie sie rychlego upadku rzadow, ktore dalej odwolywaly sie do przebrzmialych zasad i skostnialych struktur. Wasze zasady daja nam sile po dzis dzien, podobnie jak niezliczonym rzeszom ludzi na calym swiecie. Sa takie fragmenty u Jeffersona i Paine'a, ktorych piekno i donioslosc sprawiaja, ze nie potrafimy ich czytac bez lez w oczach. Dziekujemy wam, dawni rewolucjonisci, za to, ze umozliwiliscie nam, amerykanskim obywatelom, ycie pod rzadami prawa, a nie ludzi. Szczegolnie wdzieczni jestesmy za Karte Praw, ktora pozwolila nam myslec i wypowiadac rzeczy niepopularne, chociazby nawet byly glupie czy bledne; takze niniejsze slowa piszemy bez strachu przed jakimikolwiek szykanami. Wlasnie z tego wzgledu, ze zyliscie pomiedzy dwiema cywilizacjami, starym swiatem rolniczym i przyszlym swiatem przemyslu, ktorego zapowiedzi wlasnie zaczely sie pojawiac, dobrze rozumieliscie, ze takze urzadzenia polityczne maja swoj rytm wzrastania i starzenia sie. Zrozumieliscie, dlaczwego nawet Konstytucja Stanow Zjednoczonych wymaga ponownego przemyslenia i zmian: nie po to, aby przycinac budzet federalny czy tez przeformulowac te czy inna zasade, lecz po to, by rozszerzyc Karte Praw, biorac pod uwage zagrozenia dla wolnosci, ktorych ongis nie sposob bylo sobie wyobrazic. Nie mamy gotowego projrktu przyszlej konstytucji. Nie dowierzamy tym, ktorzy chelpia sie posiadaniem odpowiedzi, podczas gdy my dopiero usilujemy formulowac pytania. Nadeszla jednak pora, aby przedstawic sobie zupelnie nowe alternatywy, aby w dyskusji, debacie, sporach od podstaw zaprojektowac budowle jutrzejszej demokracji. Z pewnoscia zrozumielibyscie te potrzebe. To przeciez jeden z was - Jefferson - sformulowal roztropna uwage: "Sa ludzie, ktorzy spogladaja na konstytucje z nabozna czcia, zupelnie jakby byla Arka Przymierza, nazbyt swieta, aby wolno ja bylo tknac. Ludziom ubieglych wiekow przyznaja madrosc wrecz nadludzka, skoro zakladaja, ze w niczym nie mozna ulepszyc ich dokonan... Nie nawolujemy bynajhmniej do czestych i nieprzemyslanych zmian praw i konstytucji... wiemy jednakze, iz ustawy i instytucje musza byc zgodne z postepami ludzkiego umyslu... Skoro wraz ze zmiana warunkow, dokonuje sie nowych odkryc, pojawiaja sie nowe prawdy oraz odmieniaja opinie, takze i instytucje musza sie rozwijac i dotrzymywac kroku czasowi". Za te madrosc jestesmy ogromnie wdzieczni Thomasowi Jeffersonowi, jednemu z tworcow ustroju, ktory tak dlugo dobrze nam sluzyl, a ktory teraz, zgodnie ze swym losem, musi obumrzec i ustapic miejsca nastepnemu. Alvin Toffler i Heidi Toffler. Taki list wyobrazilismy sobie... Z pewnoscia w wielu krajach znalezliby sie ludzie, ktorzy sklonni byliby dac wyraz podobnym uczuciom. Anachronicznosc dzisiejszych ustrojow nie jest wszak naszym wylacznym odkryciem i nie jest to bynajmniej choroba, ktora dotknela jedynie Ameryke. Budowa cywilizacji trzeciej fali na szczatkach instytucji drugiej fali wymaga bowiem zaprowadzenia nowych, bardziej adekwatrnych porzadkow politycznych w wielu krajach naraz. Jest to straszliwie trudne, ale konieczne zadanie, ktorego ogrom sprawia, ze bedzie z pewnoscia rozwiazywane przez przez cale dekady. Wedle wszelkiego prawdopodobienstwa nieodzowna bedzie radykalna przebudowa Kongresu Stanow Zjednoczonych, Izby Gmin i Izby Lordow Wielkiej Brytanii, Parlamentu Francji, Bundestagu Niemiec, rosyjskiej Dumy, ogromnych ministerstw i zaskorupialych systemow urzedniczych roznych narodow. Konieczna bedzie zmiana konstytucji i sadownictwa, konieczne bedzie, mowiac krotko, radykalne przeobrazenie wiekszosci tego nieruchawego i coraz bardziej bezplodnego systemu, ktory tworza wspolczesne rzady przedstawicielskie. Owa fala politycznych przewrotow nie zatrzyma sie bynajmniej na szczeblu narodow. W ciagu nadchodzacych dekad cala swiatowa machina prawna, od Organizacji Narodow Zjednoczonych poczawszy, a na radzie miejskiej czy gminnej skonczywszy, stanie wobec potezniejacej i nieodpartej potrzeby przeobrazenia. Wszystkie stare struktury musza zostac calkowicie zastapione nie dlatego, ze sa one calkowicie zle, czyz dlatego, ze sa kontrolowane porzez te czy inna klase lub grupe, ale dlatego, ze sa niewydolne i zupelnie nie pasuja do radykalnie zmienionej rzeczywistosci. Aby zbudowac od podstaw sprawne systemy rzadzenia - co bedzie, byc moze, najwazniejszym zadaniem politycznym naszego zycia - bedziemy musieli pozbyc sie nagromadzonych i zaskorupialych form myslowych drugiej fali, a problemy zycia politycznego przyjdzie nam przeformulowac w zgodzie z trzema podstawowymi zasadami. Niewykluczone, ze to one stana sie pryncypiami jutrzejszych ustrojow trzeciej fali. Potega mniejszosci. Pierwsza z heretyckich zasad trzeciej fali w sferze polityki glosi potege mniejszosci. Zasada wiekszosci, podstawowa regula, ktora legitymizowala instytucje drugiej fali, jest coraz wyrazniej anachroniczna. To mniejszosci beda zyskiwaly na znaczeniu i ustroj polityczny musi znalezc sposob na odzwierciedlenie tego faktu. Wyrazajac poglady swego pokolenia rewolucjonistow, Jefferson twierdzil, ze rzad musi postepowac "w calkowitej zgodnosci z decyzjami wiekszosci". W chwili, kiedy te slowa byly wypowiadane, Stany Zjednoczone i Europa staly u progu epoki drugiej fali: dopiero rozpoczynaly dlugi pochod, ktory mial nadac im ostatecznie charakter masowych spolecznestw industrialnych. Zasada: "wiekszosc decyduje" znakomicie odpowiadala potrzebom tych spoleczenstw. Istniejaca obecnie masowa demokracja politycznie odzwierciedla masowa produkcje, masowa konsumpcje, masowa edukacje, masowa komunikacje. Widzielismy juz jednak, ze zarazem zaczynamy wykraczac poza industrializm, zycie spoleczn zas w szybkim tempie traci charakter masowy. W efekcie widzimy, jak coraz trudniejsze jest zmobilizowanie wiekszosci, czy choziazby zmontowanie rzadzacej koalicji. Walter Dean Burnham,politolog z Massachusetts Institute of Technology, wyznaje: "Nie widze dzis w Stanach Zjednoczonych zadnej kwestii, wokol ktorej moglaby sie zorganizowac pozytywna wiekszosc.". Miejsce spoleczenstwa o wyraznej budowie warstwowej, w ktorym zawsze istniala mozliwosc, by ktores z wielkich ugrupowan polaczyly sie, tworzac wiekszosc, zajmuje wspolnota zlozona z tysiecznych - czesto doraznych - mniejszosci, ktore w nieustannym wirze przemian tworza zmieniajace sie uklady relacji i napiec, z rzadka tylko mogac dojsc do zgodnej decyzji w kluczowych kwestiach. Nadplywajaca trzecia fala podmywa przeto same prawne podstawy wiekszosci funkcjonujacych dzis rzadow. Trzecia fala niesie tez ze soba wyzawanie wobec naszych konwencjonalnych przeswiadczen w sprawie zwiazku, ktory laczy zasade wiekszosci ze sprawiedliwoscia spoleczna. W cywilizacji drugiej fali walka o ustanowienie zasady wiekszosci miala charakter humanistyczny i wyzwalajacy, ma go zreszta nadal w krajach, ktore jeszcze ciagle sa w trakcie uprzemyslowienia, jak chociazby Afryka Poludniowa. W spoleczenstwach drugiej fali panowanie reguly wiekszosci niemal zawsze oznaczalo uczciwsze potraktowanie mas biedoty, bowiem stanowily one wiekszosc. Wszelako w krajach wsztrzasanych przemianami trzeciej fali rzecz ma sie dokladnie odwrotnie. Ludzie prawdziwie biedni wcale nie musza byc w wiekszosci. W bardzo wielu krajach oni i wszystkie inne grupy stanowia mniejszosc. Dzieje sie tak nie tylko z zasada wiekszosci \, ktora przestaje byc postrzegana jako zrodlo uprawnien decyzyjnych; w spoleczenstwach porywanych przez trzecia fale wcale nie musi ona miec charakteru humanitarnego czy demokratycznego. Ideologowie drugiej fali az do znudzenia biadaja na rozpadem spoleczenstwa masowego. W powstajacym zroznicowaniu nie potrafia dostrzec okazji do rozwoju ludzkiego, a wprost przeciwnie - pomstuja na fragmentaryzacje, balkanizacje, wywodzac ow proces heterogenizacji ze wzrastajacego sobkostwa mniejszosci. W wywodach takich skutek pomylony zostaje z przyczyna. Aktywizacja mniejszosci nie jest bynajmniej skutkiem naglej epidemii egoizmu; to potrzeby nowego systemu produkcji sa w czesci odpowiedzialne za ksztaltowanie sie spoleczenstwa bardziej zroznicowanego, wieloaspektowego i otwartego. Mamy do wyboru, albo mozemy wystapic do walki z roznorodnoscia, stajac sie w ten sposob obroncami ostatnich politycznych redut drugiej fali, albo zaakceptowac zroznicowanie jako niezbywalna ceche swiata wspolczesnego i do niej dostosowywac rozwiazania polityczne. Jednak pierwsza z tych strategii mozna zrealizowac tylko przy uzyciu srodkow totalitarnych, w efekcie uzyskujac jedynie ekonomiczna i kulturowa stagnacje; druga strategia wspomaga rozwoj spoleczny i prowadzi do demokracji XXI wieku, ktorej podstawa beda mniejszosci. Myslenie o demokracji w kategoriach trzeciej fali wymaga odrzucenia falszywej, a budzacej lek przeslanki, ze bogatsza roznorodnosc automatycznie prowadzi do wzrostu napiec i konfliktow spolecznych. Tymczasem slusznosc moze byc po stronie tezy przeciwstawnej. Po pierwsze, spoleczne konflikty sa nie tylko nieuniknione, ale w pewnych granicach rowniez pozadane. Po drugie, jesli, powiedzmy, stu mezczyzn ubiega sie zaciekle o te sama brazowa bransolete, najpewniej beda musieli stoczyc walke. Jesli jednak kazdy z tej setki zabiega o co innego, o wiele bardziej niz walka poplatne sa dla nich umowa, wspolpraca i jakis system symbiozy. Jesli tylko zaistnieja odpowiednie spoleczne warunki, zroznicowanie prowadzic moze do bezpieczenstwa spolecznego i stabilnosci. Brak odpowiedznich instytucji politycznych sprawia, ze konflikt miedzy mniejszosciami bez potrzeby nabiera charakteru wrecz brutalnego. Wlasnie brak owych instytucji decyduje o bezkompromisowosci mniejszosci. To wlasnie brak owych instytucji coraz bardziej utrudnia znalezienie jakiejkolwiek wiekszosci. Odpowiedzia na te problemy nie moze byc zduszenie odmiennosci czy oskarzanie mniejszosci o egoizm (zupelnie jak gdyby obecne elity i ich oredownicy nie postepowali w sposob sobkowski). Odpowiedzia musi byc wyobrazenie sobie takich rozwiazan, ktore uprawnialyby i wykorzystywaly heterogenicznosc instytucji, ktore wrazliwe beda na dynamicznie sie przeksztalcajace potrzeby zmiennych i stale paczkujacych mniejszosci. Przyszli historycy beda moze na nasze dzisiejsze mechanizmy glosowania i poszukiwania wiekszosci spogladac jak na archaiczne rytualy ludzi, ktorzy porozumiewaja sie w sposob nader prymitywny. Atoli w pelnym niebezpieczenstw sswiecie wspolczesnym nie mozemy sobie pozwolic na to, by cala wladze oddac w przypadkowe rece, nie mozemy zlekcewazyc glosu opinii publicznej, jakkolwiek bylby on nikly i niewyrazny w ramach systemow wiekszosciowych, niepodobna bysmy pozwolili drobnym mniejszosciom tyranizowac swymi decyzjami wszystki inne grupy. Wlasnie dlatego musimy radykalnie przeksztalcic prostackie metody drugiej fali, ktore po dzis dzien sluza do kreowania rzekomej wiekszosci. Potrzebne nam sa nowe pomysly przeznaczone dla demokracji mniejszosci; pomysly, ktore pomoga ujawniac odmiennosci, nie zas maskowac je przy uzyciu sily czy za sprawa falszywych wiekszosci montowanych dzieki komplikowaniu procedur glosowania i ustalania wynikow. Mowiac krotko, musimy tak zmodyfikowac caly system, aby wzmocnic role rozproszonych mniejszosci, i umozliwic im wykreowanie rzetelnej wiekszosci. W spolecznosciach drugiej fali wybory jako wyraz glosu ogolu byly dla elit rzadzacych waznym mechanizmem sprzezenia zwrotnego. Kiedy wiekszosc przestawala akceptowac istniejace warunki i odzwierciedlilo sie to w glosach conajmniej piecdziesieciu jeden procent wyborcow, elity rzadzace musialy wymienic partie u wladzy, zmienic koalicje, programy polityczne czy tez dokonac jakichs innych zmian. Nawet w masowych spoleczenstwach dnia wczorajszego, owa zasada piecdziesieciu jeden procesnt stanowila instrument toporny, czysto ilosciowy. Wyznaczanie wiekszosci na mocu decyzji wyborcow niczego w istocie nam nie mowi o jakosci ludzkich pogladow. Mozemy sie w ten sposob dowiedziec, jak wielu ludzi w danym momencie chce X, ale nie bedziemy wiedzieli nic o tym jak bardzo. Zupelnie juz nie wiadomo, co byliby gotowi ofiarowac za X, co jest informacja o kluczowym znaczeniu w spolecznosciach zbudowanych z mniejszosci. Podobnie tez mechanizm wyborczy nie potrafi przekazac ostrzezenia, ze jakas mniejszosc czuje sie zagrozona, albo ze jakas kwestia jest dla niej w takim stopniu sprawa zycia lub smierci, iz pogladom owej mniejszosci nalezy sie wieksza niz normalnie uwaga. Owe dobrze znane niedostatki zasady wiekszosci byly tolerowane w spoleczenstwach masowych z tej miedzy innymi racji, ze mniejszosciom brak bylo z reguly sily, ktora pozwolilaby stawic czolo funkcjonujacemu systemowi. W dzisiejszym spoleczenstwie, w ktorym powstaly nieslychanie bogate systemy powiazan, w ktorym jednoczesnie wszyscy nalezymy do grup mniejszosciowych, nie jest to juz prawda. W odartym z masowosci spoleczenstwie trzeciej fali systemy sprzezen zwrotnych pochodzace z industrialnej przeszlosci staja sie calkowicie niewydolne, co sprawia, ze z takich form jak wybory czy badania opinii publicznej trzeba bedzie korzystac na zupelnie nowe sposoby. Na szczescie technologie trzeciej fali toruja toruja droge demokracji rzeciej fali. W zdumiewajaco nowym kontekscie raz jeszcze stawiaja one na porzadku dnia kwestie, ktore zaprzataly tworcow Stanow Zjednoczonych dwiescie lat temu. Owe technologie umozliwiaja pojawienie sie nowych, dotad nierzeczywistych form demokracji. Demokracja na pol bezposrednia. Drugim kamieniem wegielnym jutrzejszego ustroju politycznego musi stac sie zasada "demokracji na pol bezposredniej", ktora oznaczac bedzie, ze zamiast zdawania sie na reprezentantow bedziemy w wiekszym stopniu reprezentowac sami siebie. Polaczenie tych dwoch rozwiazan daje wlasnie demokracje na pol bezposrednia. Widzielismy juz, ze rozpadniecie sie jednoglosnej, wspolnej opinii podwaza samo pojecie reprezentacji. Jesli po powrocie od urn ginie tez jednosc wyborcow, to kogo wlasciwie reprezentuje posel? Z drugiej zas strony, czlonkowie cial prawodawczych w coraz wiekszym stopniu polegac musza na zawodowych urzednikach i odwolywac sie do pomocy ekspertow z zewnatrz. W Wielkiej Brytanii czlonkowie parlamentu z racji braku kompetencji w poszczegolnych sprawach notorycznie okazuja sie bezsilni wobec biurokracji w Whitehall, co sprawia, ze wladza w duzej mierze nalezy do nieobieralnych urzednikow. W stanach Zjednoczonych Kongres postanowil zrownowazyc wplywy wladzy wykonawczej, ale w efekcie stworzyl tylko wlasna biurokracje: Kongresowe Biuro Budzetowe, Biuro Rzeczoznawcow Technicznych i wiele innych agencji oraz instytucji doradczych, przenoszac w ten sposob problem z zewnatrz na sam Kapitol. Nasi wybieralni reprezentanci wiedza coraz mniej o wielu kwestiach, ktore przychodzi im rozstrzygac, musza wiec w coraz wiekszym stopniu polegac na opinii innych. Nasi przedstawiciele przestali juz nawet reprezentowac samych siebie. Roznego typu zgromadzenia ustawodawcze teoretycznie mialy tez byc miejscami, w ktorych dochodziloby do pogodzenia konkurencyjnych zadan roznych mniejszosci. Przedstawiciele mieli w ich imieniu dobijac kompromisowych targow. Przy dzisiejszych topornych narzedziach politycznych rodem z epoki drugiej fali, zaden z poslow nie jest w stanie dotrzec do niezliczonych grupek, ktorych interesy ma reprezentowac, a coz dopiero mowic o efektywnej obronie ich interesow. Wszystko wyglada tym gorzej, im bardziej ugina sie pod ciezarem prac Kongres w USA, Bundestag w Niemczech czy Sorting w Norwegii. To pozwala zrozumiec, skad bierze sie bezkompromisowosc grup nacisku, ktore zawiazuja sie wokol jednej, konkretnej sprawy. Nie widzac mozliwosci wyrafinowanych uzgodnien czy targow, grupy te ani mysla wchodzic w jakiekolwiek ugody z istniejacym systemem. W efekcie upada takze teoria rzadu przedstawicielskiego jako najwyzszego mediatora. Rewolucjonisci drugiej fali, ktorzy zaprojektowali najwazniejsze dzisiaj instytucje, dobrze orientowali sie w mozliwosciach demokracji bezposredniej: znali doswiadczenia rad miejskich z Nowej Anglii i organicznego formowania sie wspolnej opinii w niewielkich grupach. Wieksze jednak wydawaly sie wowczas ograniczenia takiej formy demokracji. McCauley, Rood i Johnson, ktorzy wystapili z propozycja wprowadzenia w USA instytucji referendum ogolnonarodowego pisza: "W 'The Federalist' podnoszono dwa zastrzezenia wobec takiego rozwiazania. Po pierwsze, bezzwlocznie przeklada ono na jezyk polityki dorazne i emocjonalne reakcje publiczne. Po drugie, istniejace podowczas srodki lacznosci czynily pomysl niemozliwym do zrealizowania". Problemy te nie stracily na znaczeniu. Czy sfrustrowana i podeksacytowana publicznosc amerykanska glosowalaby w polowie lat szescdziesiatych za zrzuceniem na Hanoi bomby nuklearnej czy tez przeciw? Czy ludzie w Niemczech Zachodnich oburzeni na terrorystow z grupy Baader-Meinhof opowiedzieliby sie za stworzeniem obozow dla organizatorow zamachow i ich zwolennikow? Jakiemu stanowisku daliby wyraz Kanadyjczycy w plebiscycie na temat QWuebecu w tydzien po przejeciu wladzy przez Rene Levesque'a? Przyjmuje sie, ze wybierani przedstawiciele reagowac beda w sposob mniej emocjonalny i bardziej rozwazny niz ich elektorat. Niemniej z problemem nadmiernie emocjonalnych reakcji mozna starac sie uporac na rozne sposoby: oglaszajac referendum z pewnym opoznieniem, ktore pozwoliloby na ochloniecie nastrojow, albo tez przeprowadzajac powtorne glosowanie dla potwierdzenia rozstrzygniecia, ktore zapadlo w pierwszym. Mozna sobie poradzic takze z inymi zastrzezeniami. Dawne ograniczenia, jesli chodzi o charakter srodkow lacznosci, nie stanowia juz przeszkody dla rozwijania form demokracji bezposredniej. Wspaniale osiagniecia wspolczesnej techniki komputerowej otwieraja zawrotne wrecz mozliwosci, jesli chodzi o powszechny udzial obywateli w podejmowaniu decyzji politycznych. Kilka lat temu moglismy odnotowac historyczne wydarzenie: pierwsze na swiecie elektroniczne posiedzenie wspolnoty mieszkancow, ktore przeprowadzono w miescie Columbus w Ohio przy uzyciu sieci telewizji kablowej Qube. Dzieki owemu systemowi lacznosci interakcyjnej, mieszkancy malych przedmiesc Columbus uczestniczyli w decyzjach dotyczacych przyszlosci miasta. Siedzieli u siebie w domach, a przyciskajac guziki natychmiast wypowiadali sie w takich sprawach jak przeznaczenie roznych obszarow miejskich, przepisy budowlane czy budowa autostrady. Ich mozliwosci nie ograniczaly sie tylko do glosowania tak-nie, kanalem fonicznym mogli bowiem dawac wyraz bardziej zlozonym opiniom, chociazby monitujac prowadzacego, aby przeszedl juz do nastepnego punktu programu. Byla to pierwsza i bardzo jeszcze nieporadna zapowiedz przyszlych mozliwosci, jakie otworza sie przed demokracja bezposrednia. Za sprawa coraz bardziej zaawansowanych komputerow, satelitow, telefonow, laczy kablowych, wyrafinowanych metod badania opinii publicznej i wielu, wielu nowych narzedzi, wyksztalcony obywatel moze po raz pierwszy w dziejach uczestniczyc samodzielnie w tworzeniu politycznych decyzji. Nie chodzi tu o rozstrzyganie alternatyw, wybor typu albo-albo. Nie chodzi o zastapienie obecnego systemu elektronicznymi zgromadzeniami miasteczkowymi, o czym metnie wspominal Ross Perot. Potrzebne i mozliwe sa bardziej wyszukane i elastyczne procedury i z cala pewnoscia nie chodzi o konflikt demokracji posredniej i bezposredniej, opierajacej sie na przedstawicielach obywateli i na nich samych. Z pewnoscia zostanie wymyslonychg wiele formul, ktore pozwola na polaczenie obu postaci demokracji. Juz teraz czlonkowie Kongresu i najrozniejszych innych cial ustawodawczych tworza wlasne komisje problemowe, aczkolwiek sami wyborcy w zaden sposob nie moga zmusic woich reprezentantow, aby powolali robocze zespoly dla spraw zaniedbywanych czy wysoce kontrowersyjnych. Dlaczego by jednak nie umozliwic tego wyborcom, poprzez uznanie obligujacej mozy petycji? Nie upieramy sie przy tej propozycji ani przy zadnym innym konkretnym rozwiazaniu, albowiem w tej chwili najwazniejsze jest, aby postawic pewien generalny problem: jest mozliwa cala mnogosc uelastycznienia i zdemokratyzowania ustroju, ktory jest dzis bliski zapasci, gdyz bardzo niewiele osob czuje, ze ma w nim swoich przedstawicieli. Musimy wystapic z kolein myslowych, ktore zostaly wycisniete w ciagu ostatnich trzystu lat. Niepodobna juz, bysmy rozstrzygali swoje problemy przy uzyciu ideologii, modeli i rachitycznych struktur, ktore naleza do przeszlosci drugiej fali. Groza one trudnymi do przewidzenia konsekwencjami, dlatego wszelkie tego typu innowacje musza najpierw zostac dokladnie wyprobowane w wersji lokalnej, zanim zastosuje sie je w skali globalnej. Cokolwiek mozemy sadzic o tej lub innej szczegolowej propozycji, dawne watpliwosci pod adresem demokracji bezposredniej traca na sile dokladnie wtedy, gdy coraz silniej wysuwane sa zastrzezenia wobec ustrojow przedstawicielskich. Dziwaczna, czy nawet niebezpieczna przy pierwszym wejrzeniu, demokracja na pol bezposrednia jest zapewne idea umiarkowana, ktora dopomoze w zaprojektowaniu sprawnych instytucji dnia jutrzejszego. Podzial decyzji. Przekazanie w ramach ustroju wiekszej sily mniejszosciom oraz pozwolenie obywatelom na to, aby bardziej bezposrednio uczestniczyli w rzadach, to wazne przedsiewziecia, ale i one sa rozwiazaniami tylko czastkowymi. Trzecia z zywotnych zasad polityki przyszlosci bedzie musiala przeciwstawic sie pichceniu decyzji politycznych w jednym rondlu, w imie przeniesienia ich w sfery, ktorych dotycza. Nie wystarczy sama wymiana przywodcow; nieodzowny jest takze podzial decyzji. Niektorych problemow nie daje sie rozwiazac na szczeblu lokalnym, inne sa nie do rozstrzygniecia na szczeblu ogolnokrajowym, jeszcze inne wymagaja dzialan podejmowanych jednoczesnie na wielu szczeblach. Co wiecej, miejsce, w ktorym rozstrzygaja sie losy danej kwestii, nie pozostaje stale, lecz zmienia sie w czasie. Aby usunac dzisiejsze zatory decyzyjne, ktore powstaja z racji przeciazenia instytucji, trzeba decyzje rozczlonkowywac, czesci skladowe czynic problemem bardziej powszechnej rozwagi, a miejsce dokonywania wyboru dostosowywac do charakteru zagadnienia. Dzisiejsze rozwiazania polityczne stanowia jawne pogwalcenie tej zasady. Problemy poprzenosily sie w bardzo rozne miejsca, ale wladza decyzyjna jest bez porownania bardziej nieruchawa. Zdecydowanie zbyt wiele rozstrzygniec podejmowanych jest na szczeblu centralnym, a struktura instytucji jest najbardziej zawila i pelna organizacyjnych ornamentow na poziomie panstwowym. Niedostateczna liczba decyzji zapada na szczeblu ponadnarodowym i potrzebne do tego celu struktury sa dopiero w powijakach; podobnie tez jest z kwestiami, ktore regulowane sa na poziomach lokalnych: w skali stanow, hrabstw, miast, grup spolecznych, ktore powstaja nie wedle kryterium geograficznego. Jesli chodzi o ow poziom ponadpanstwowy, jestesmy dzis politycznie rownie niedojrzali i zacofani, jak bylismy na poziomie panstwowym trzysta lat temu, kiedy rozpoczynala sie rewolucja przemyslowa. Tymczasem przez przeniesienie decyzji na szczebel wyzszy od panstwa narodowego nie tylko otwiera sie mozliwosc skutecznego uporania sie z problemami, ktore naleza wspolczesnie do najtrudniejszych i najbardziej zapalnych, ale zarazem odciaza zablokowane centra panstwowe. Podzial decyzji jest rozwiazaniem o bardzo istotnym znaczeniu. Niemniej przeniesienie czesci decyzji na wyzszy szczebel jest rozwiazaniem dopiero czesci problemu, gdyz rownie oczywista jest koniecznosc manewru w przeciwnym kierunku, w wyniku ktorego znaczna czesc rozstrzygniec podejmowana by byla na szczeblach nizszych od centrum panstwowego. Znowu nie chodzi tutaj o sytuacje antynomiczna; o wybor miedzy absolutna decentralizacja a absolutna centralizacja. Problemem jest inne rozmieszczenie praw do podejmowania decyzji w systemie, ktory tak przesadnie akcentowal centralizacje, ze centrum jest paralizowane przez coraz obficiej naplywajace informacje. Polityczna decentralizacja sama przez sie nie gwarantuje demokracji: mozliwe sa przypadki bardzo dokuczliwej tyranii lokalnej, a lokalni politycy bywaja o wiele bardziej skorumpowani niz ich odpowiednicy na niwie panstwowej. Co wiecej, calkiem czesto przeniesienie uprawnien decyzyjnych na nizsze szczeble ma charakter pozorny i sluzy w istocie interesom centrum. Tak czy owak, niezaleznie od tych wszystkich zagrozen, to jedno nie ulega watpliwosci, ze nie uda sie przywrocic sprawnosci i skutecznosci bardzo wielu instytucjom rzadowym bez podzialu centralnej wladzy. Ciezar problemow decyzyjnych trzeba zmniejszyc przez jego rozczlonkowanie i przeniesienie znacznej czesci na nizsze poziomy. Nie chodzi tutaj o nawolywania romantycznych anarchistow, by przywrocic gminna demokracje, ani tez gniew zamoznych podatnikow, ktorzy chcieliby zredukowac system swiadczen dla ubogich. Chodzi tu o prosty fakt, ze kazda polityczna struktura - nawet jesli wyposazona jest w rozbudowana siec komputerowa - moze zawsze przetworzyc i zuzytkowac tylko okreslona ilosc informacji, moze uporac sie tylko z okreslona liczba decyzji o okreslonym charakterze, obecne zas instytucje rzadowe bezradnie uginaja sie pod brzemieniem wyraznie dla nich zbyt wielkim. Na dodatek prawda jest, ze instytucje rzadowe musza przystawac do struktury gospodarki, systemu informacyjnego i do wielu innych cech zycia spolecznego. Jestesmy dzis swiadkami zasadniczej decentralizacji i regionalizacji produkcji oraz przedsiewziec gospodarczych. Nie jest wykluczone, ze podstawowa jednostka przestaje byc gospodarka w skali panstwa. Podkreslalismy juz wczesniej, ze widzimy oto, jak pojawia sie ogromna wielosc wytwarzajacych rozliczne powiazania podukladow w ramach gospodarki kazdego narodu. W przypadku korporacji dostrzegamy dazenia nie tylko do wewnetrznego rozczlonkowania, ale takze do geograficznej decentralizacji. Wszystko to jest w znacznej mierze odzwierciedleniem ogromnego przeobrazenia w przeplywie informacji przez spoleczenstwo. Wraz z tym jak slabnie potega centralnych sieci przekazu, dokonuje sie wskazana przez nas wczesniej redukcja masowego charakteru komunikacji w obrebie spoleczenstwa. Mnoza sie sieci kablwe, systemy komputerowe, uklady prywatnej poczty elektronicznej, informacja wedruje miedzy uzytkownikami zarejestrowana na kasetach, a wszystko to sa skladniki wielkiego procesu decentralizacji. Nie jest przeto mozliwe, aby wyzbywanie sie owych form masowych przez poczynania gospodarcze, komunikacyjne oraz przez wiele innych waznych spolecznie sfer nie wymusilo wczesniej lub pozniej decentralizacji takze w obszarze decyzji politycznych. To zas nie moze sie ograniczyc do czysto kosmetycznych ulepszen w istniejacych instytucjach politycznych. Beda toczone wielkie batalie o kontrole nad budzetem, podatkami, ziemia, energia i innymi zasobami. Podzial uprawnien decyzyjnych nie bedzie latwy jest jednak nieunikniony w krajach, w ktorych nastapil przerost centralizmu. Rozbudowujace sie elity. Pojecie "bagazu decyzyjnego" jest bardzo wazne dla zrozumienia problemow demokracji. Kazda spolecznosc, aby funkcjonowac, wymaga pewnej liczby decyzji politycznych o odpowiednim charakterze. W istocie, kazde spoleczenstwo ma sobie wlasciwa strukture decyzyjna. Im liczniejsze, zroznicowane, czeste i skomlikowane sa decyzje konieczne do jego dzialania, tym wiekszy jest "bagaz decyzyjny". Sposob, w jaki ow bagaz jest dzielony, okresla stopien demokratyzacji danego spoleczenstwa. W spolecznosciach preindustrialnych, gdzie podzial pracy mial charakter szczatkowy, a zmiany dokonywaly sie nad wyraz powoli, liczba niezbednych decyzji politycznych czy administracyjnych byla minimalna, a w efekcie niewielki tez byl ich bagaz decyzyjny. Male, niezbyt wyksztalcone, niewyspecjalizowane elity feudalne czy monarchiczne mogly z lepszym lub gorszym skutkiem polegac na sobie samych, z nikim nie dzielac brzemienia decyzji. Demokracja w naszym dzisiejszym rozumieniu pojawia sie dopiero wtedy, gdy bagaz decyzyjny nabrzmiewa tak bardzo,ze stare elity nie potrafia sie z nim uporac. Druga fala przyniosla ze soba rozbudowany handel, znacznie glebszy podzial pracy, a takze wydzwignela spoleczenstwa na zupelnie nowy poziom skomplikowania i w ten sposob spowodowala tego samego rodzaju implozje decyzyjna, ktora wiedzie dzis ze soba trzecia fala. Dolnosci decyzyjne starych elit okazaly sie niewystarczajace i trzeba bylo nowych elit i subelit, aby uporaly sie z bagazem decyzji. W tym zas celu trzeba bylo zaprojektowac rewolucyjne instytucje polityczne. Wraz z tym, jak rozwijalo sie i dalej komplikowalo spoleczenstwo industrialne, elity odpowiedzialne za jego integracje - "technicy wladzy" - nieustannie potrzebowaly zastrzyku swiezej krwi, aby podolac bagazowi informacyjnemu. Byl to niewidoczny, a zarazem nieunikniony proces, dzieki ktoremu klasa srednia coraz silniej byla wciagana na arene polityczna. To owa potrzeba skutecznych decyzji politycznych prowadzi do lamania systemu przywilejow, wytwarzajac coraz wiecej nisz, ktore wypelniac trzeba z nizszych poziomow hierarchii spolecznej. Jest to byc moze uproszczony obraz zycia spolecznego, niemniej poucza nas on, ze zakres demokracji mniej zalezy od dziel kultury, Marksowskich klas, odwagi wojennej, zdolnosci retorycznych czy politycznej woli, a bardziej jest zalezny od charakteru bagazu decyzyjnego, ktory dzwiga dane spoleczenstwo. Im bardziej wzrasta ow bagaz, tym bardziej wymusi on ostatecznie demokratyczne uczestnictwo w rozstrzygnieciach. Kiedy wzrasta ow bagaz, wtedy problem demokracji przestaje byc kwestia checi czy niecheci, a staje sie sprawa koniecznosci, gdyz bez demokratycznych rozwiazan ustroj spoleczny nie moze sobie poradzic. Z uwag tych wszystkich wynika sugestia, ze najprawdopodobniej stanelismy u progu nowego obszaru demokracji. Chociaz brzemie decyzyjne przytlacza dzis prezydentow, premierow i rady ministrow, to zarazem - po raz pierwszy od poczatkow rewolucji przemyslowej - otwiera przed nami fascynujace perspektywy nowego uczestniczenia w sferze polityki. Potrzeba nowych instytucji politycznych towarzyszy potrzebie nowych form zycia rodzinnego, edukacji i organizacji wspolnotowych. Potrzeba ta ma glebokie korzenie w poszukiwaniu nowych zrodel energii, nowych technologii i nowych sposobow produkcji. Odzwierciedla ona przewrot w systemie komunikacji miedzyludzkiej i zwiazana jest z potrzeba nowego uksztaltowania relacji ze swiatem nieindustrialnym. Mowiac krotko, chodzi tu o polityczny odblask tych wszystkich kumulatywnych zmian, ktore dokonuja sie naraz w mnogosci innych sfer. Jesli nie widzi sie tych powiazan, nie mozna pojac sensu wydarzen, o ktorych kazdego dnia powiadamiaja nas naglowki gazet. Gdyby usilowac sprowadzic wspolczesne konflikty polityczne do wspolnego mianownika, to nie chodzi bynajmniej o walke bogaczy z biedota, wazniakow z niewaznymi, nie chodzi o starcie grup etnicznych czy nawet kapitalistycznej wizji swiata z wizja socjalistyczna. Najwazniejsza walka rozgrywa sie pomiedzy tymi, ktorzy chca wspierac i utrwalac spolecznosc industrialna, a tymi, ktorzy chca poza nia wykroczyc. Tworcza powinnosc. Zadaniem jednych pokolen staje sie tworzenie cywilizacji, zadaniem innych ich obrona, Generacje, ktore rozpoczely druga fale, zostaly przez warunki zmuszone do dzialan tworczych. Ludzie typu Monteskiusza, Milla, Madisona musieli dopiero wymyslic wiekszosc tych form, ktore my dzisiaj traktujemy jako oczywiste i stale. Poniewaz znalezli sie miedzy dwoma cywilizacjami, byli skazani na wyobraznie. We wszystkich sferach zycia spolecznego: w rodzinach, szkolach, firmach, kosciolach, w systemie energetycznym i systemie lacznosci stajemy w obliczu koniecznosci stworzenianowych form trzeciej fali. Tak samo zaczyna dziac sie z milionami ludzi w wielu krajach swiata. Nigdzie jednak anachronicznosc nie jest bardziej jawna i bardziej niebezpieczna niz w sferze zycia politycznego, nigdzie tez nie ma wiekszego niedostatku wyobrazni, rzutkosci i gotowosci do przygotowania przyszlych zmian. Nawet ludzie olsniewajaco innowacyjni w miejscu swojej pracy - biurze prawniczym, laboratorium, kuchni, klasie szkolnej, magazynie - dretwieja na sama wzmianke o tym, ze nasza konstytucja i polityczne struktury sa przedawnione i wymagaja radykalnej przebudowy. Wizja glebokich politycznych transformacji, ze wszystkimi tego niebezpieczenstwami, okazuje sie tak przerazajaca, ze obecny stan rzeczy, skadinad surrealistyczny i zniewalajacy, nagle wydaje sie najlepszym na swiecie rozwiazaniem. Z drugiej strony mamy w kazdym spoleczenstwie grupke pseudorewolucjom\nistow, ktorzy gleboko zakorzenieni w ideologii drugiej fali, zadnej propozycji nie traktuja jako wystarczajaco radykalnej: mamy przeto dyluwialnych marksistow, anarcho-romantykow, fanatykow prawicowych, rasistowskich demagogow, religijnych zelotow, gabinetowych buntownikow i bogobojnych terrorystow, ktorzy snia o totalitarnych technokracjach, sredniowiecznych utopiach czy panstwach teokratycznych. Nawet wtedy, kiedy w wielkim pedzie wkraczamy w nowa epoke dziejowa, oni dalej holubia swoje marzenia, rodem z pozolklych kart niegdysiejszych traktatow politycznych. Tym jednak, co czeka nas jako efekt zaostrzajacego sie podstawowego starcia, nie jest spelnienie ktorejkolwiek z dawnych rewolucyjnych wizji: ani awangardowa partia nie bedzie obalac rzadzacych elit w imieniu zacofanych mas, ani nie dojdzie do zadnego spontanicznego, oczyszczajacego przewrotu masowego, ktory wyzwolic mialy akty terroryzmu. Nowe polityczne struktury cywilizacji trzeciej fali nie narodza sie w jednym, gwaltownym zrywie, lecz pojawia sie w wynilu tysiecznych innowacji i konfliktow, ktore na roznych szczeblach i w roznych miejscach rozgrywac sie beda przez cale dekady. Wcale to nie wyklucza mozliwosci uzycia przemocy w drodz do dnia jutrzejszego. Przejscie od cywilizacji pierwszej fali do cywilizacji fali drugiej jest krwawym dramatem pelnym wojen, rebelii, glodu, wymuszonych migracji, zamachow stanu i okrucienstw. Dzisiaj, gdy stawka jest wyzsza, czas krotszy i wieksze przyspieszenie, niebezpieczenstwa sa jeszcze wieksze. Wiele zalezy od zrecznosci i inteligencji obecnych elit, subelit i superelit. Gdyby mialy sie okazac rownie krotkowzroczne, wyzbyte wyobrazni i sparalizowane strachem jak wiekszosc panujacych grup w przeszlosci, zwiekszy to tylko ryzyko przemocy i gwaltownego unicestwienia samych elit. Jesli natomiast, przeciwnie, dadza sie one niesc trzeciej fali, jesli zrozumieja potrzebe rozszerzenia formuly demokracji, wtedy moga same wlaczyc sie w proces budowania nowej cywilizacji, jak zrobily to najmadrzejsze z elit pierwszej fali, ktore potrafily dostrzec nadchodzenie spoleczenstwa industrialnego, zbudoweanego na technice i potrafily wspoldzialacc w jego tworzeniu. Warunki zmieniaja sie w zaleznosci od kraju, ale nigdy dotad nie bylo tak wielu dobrze wyksztalconych ludzi, ktorych zbiorowym orezem jest niebywale rozbudowana wiedza. Nigdy dotad nie bylo tak liczne grono osob zyjacych w dostatku, ktory byc moze niepewny i budzacy rozne problemy, jest jednak wystarczajacy, by dac im czas i zapal do obywatelskich trosk oraz dzialan. Nigdy dotad nie bylo tak wielkich rzesz , ktore moga podrozowac, zapoznawac sie z innymi kulturami i uczyc sie od nich. Nade wszystko zas: nigdy dotad tak wielu nie mialo do zyskania tak wiele, gdyby koniecznym i glebokim przemianom zapewnic sapokojny przebieg. Elity, chociazby najbaedziej wyksztalcone, same z siebie nie stworza nowej cywilizacji. Do tego potrzeba bedzie energii calego narodu, ktora jest juz dostepna i tylko trzeba pomoc jej sie wyzwolic. Powiemy wiecej: jesli zwlaszcza my, zyjacy w krajach o najwyzej rozwinietej technice, za jasny i wyrazny cel nie obierzemy sobie stworzenie zupelnie nowych instytucji, konstytucji i ustrojow, damy ujscie nie rtylko energii, ale takze czemus wiecej: zbiorowej wyobrazni. Im wczesniej zaczniemy projektowac alternatyne rozwiazania polityczne, ktorych podstawa beda trzy omowione wyzej zasady - sila mniejszosci, demokracja na pol bezposrednia, podzial decyzji - tym wieksze mamy szanse na pokojowe przemiany. To proby ich blokowania, a nie one same, groza zaburzeniami i niepokojami. To wynikajace z zaslepienia usilowania, by bronic tego, co anachroniczne, rodza niebezpieczenstwo rozlewu krwi. Wynika z tego, ze aby uniknac wstrzasow i przemocy, juz teraz musimy sie zajac problemem przestarzalej struktury politycznej wspolczesnego swiata. Kwestia ta musi stac sie przedmiotem zainteresowania nie tylko specjalistow: konstytucjonalistow, ekspertow od prawa wyborczego, politykow, ale takze opinii publicznej: stowarzyszen, zwiazkow zawodowych, kosciolow, organizacji kobiecych, grup etnicznych i rasowych, naukowcow, gospodyn domowych i biznesmenow. Po pierwsze, trzeba zainicjowac mozliwie jak najszersza debate w sprawie potrzeby nowego systemu politycznego, ktory bylby dostrojony do wymagan trzeciej fali. Potrzebne beda konferencje, programy telewizyjne, konkursy, cwiczenia symulacyjne, fingowane konstytuanty, aby uzyskac jak najwiecej swiezych pomyslow, jak najszerzej wyzwolic odwage myslenia na temat politycznej przebudowy. Trzeba bedzie do tego uzyc najnowoczesniejszych srodkow, od satelitow i komputerow po kasety wideo i interakcje telewizyjna. Nikt nie wie dokladnie, co niesie ze soba przyszlosc ani co najlepiej bedzie sluzyc spoleczenstwu trzeciej fali. Nie nalezy wyobrazac sobie jakiejs jednej masowej reorganizacji czy jednej rewolucyjnej i totalnej przemiany, ktora zostalaby podyktowana od gory. Myslec trzeba o tysiacach swiadomych, zdecentralizowanych eksperymentow. W nich nowe modele rozstrzygniec politycznych wyprobowane zostana na szczeblach lokalnych i regionalnych, zanim wykorzysta sie je na plaszczyznie panstwowej i ponadpanstwowej. Zarazem jednak jiz teraz trzeba zaczac pozyskiwac zwolennikow takich eksperymentow w skali narodowej i miedzynarodowej. Z powszechnego dzis zniechecenia, gniewu i rozgoryczenia w stosunku do rzadow drugiej fali demagodzy moga wykrzesac ogien fanatycznego poparcia dla rzadow autorytarnych, ale mozna je tez wykorzystac na rzecz demokratycznej transformacji swiata. Gdyby udalo sie uruchomic wielki proces edukacyjny - dokonywane naraz w wielu krajach antycypujace wprawki w nowej demokracji - wtedy zostaloby zazegnane niebezpieczenstwo totalitarne. Cale miliony ludzi trzeba przygotowac do przyszlych przemieszczen i groznych kryzysow, jednoczesnie wywierajac presje na istniejace instytucje polityczne, aby te szybciej poddaly sie nieuniknionym zmianom. Przy wielkim oddolnym parciu nie mozna zbyt wiele obiecywac sobie po dzisiejszych nominalnych przywodcach; prezydenci i premierzy, senatorzy i czlonkowie wladz partyjnych w wiekszosci nie beda palic sie do tego, by kwestionowac zasady funkcjonowania tych wlasnie instytucji, ktore jakkolwiek zacofane, zapewniaja im pieniadze, prestiz i wladze, a przynajmniej jej pozor. Zdarza sie z pewnoscia nieliczni dalekowzroczni politycy, ktorzy przylacza sie do walki o przebudowe w imie przyszlosci, wiekszosc jednak reagowac bedzie dopiero wtedy, gdy nie uda sie juz lekcewazyc zewnetrznych naciskow lub gdy kryzys bedzie juz tak zaawansowany i bliski konwulsyjnych wstrzasow, ze nie zobacza juz zadnej innej mozliwosci. Odpowiedzialnoisc za zmiany spoczywa zatem na nas i wlasnie od siebie musimy zaczac, gdyz to siebie musimy nauczyc tego, by nie odwracac sie odruchowo z lekiem od wszystkiego co nowe, zaskakujace, pozornie ekstrawaganckie. Oznaczac to bedzie wydanie walki wszystkim tepicielom idei, ktorzy kazda nowa sugestie bezzwlocznie usiluja ukatrupic jako niepraktyczna i iluzoryczna, broniac w ten sposob tego, co dzis praktycznee i rzeczywiste, chociaz zarazem jakze bardzo absurdalne, zniewalajace i niefunkcjonalne. Oznaczac to bedzie przeto walke o wolnosc wypowiedzi, o prawo do gloszenia pomyslow nawet najbardziej heretyckich. Ow proces wielkiej przebudowy zainicjowac trzeba teraz, zanim dalsza dezintegracja systemow politycznych sprawi, ze na ulice wypelzna sily tyranii i nie uda sie juz przejsc do demokracji XXI wieku droga pokojowa. Jesli zaczniemy juz teraz, takze i my wraz ze swoimi dziecmi wezmiemy udzial w fascynujacym przeobrazeniu nie tylko zmurszalych struktur politycznych, ale wrecz calej cywilizacji. Podobnie jak niegdysiejsi rewolucjonisci, takze i my zdani jestesmy na tworcze myslenie. ----------------------------------------------------------------- -- K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C ----------------------------------------------------------------- -