RODRIGUEZ DEBORAH Szkola pieknosci w Kabulu Jane von Mehren Vice PresidentRandom House Drogi Czytelniku! Za zaslona afganskiej kobiety Wkrotce po obaleniu talibow w 2001 roku, Deborah Rodriguez wyjechala do Afganistanu z grupa niosaca temu rozdartemu wojna krajowi pomoc humanitarna. Otoczona przez kobiety i mezczyzn, ktorych umiejetnosci lekarskie, pielegniarskie i terapeutyczne zdawaly sie byc znacznie bardziej potrzebne Rodriguez, fryzjerka z Michigan, nie wiedziala, do czego moglaby sie przydac. Wkrotce jednak odkryla w sobie talent do zawierania przyjazni z Afganczykami, a gdy na jaw wyszedl jej wykonywany zawod, wszyscy pragneli sie z nia skontaktowac: ludzie z Zachodu, desperacko pragnacy dobrze sie ostrzyc i afganskie kobiety, za ktorymi stala wieloletnia tradycja prowadzenia salonow pieknosci. W ten oto sposob narodzil sie pomysl otwarcia szkoly pieknosci w Kabulu.Gdy ponad rok temu uslyszalam historie Debbie Rodriguez, od razu mnie zauroczyla. Kiedy ukonczony maszynopis trafil na moje biurko, nie moglam przestac czytac. Kocham te zadziorna Amerykanke, walczaca z patriarchalna kultura, by spelnic swoje marzenie. Bylam zafascynowana, a czasem przerazona, opowiesciami z zycia jej uczennic. Wzruszylo mnie, jak Rodriguez zmienila ich zycie, dodajac im sil poprzez nowe dla nich poczucie samodzielnosci, a jej uczennice w zamian ofiarowaly jej swoja madrosc i przyjazn. Delektowalam sie tez mozliwoscia dzielenia tej malej, aczkolwiek pelnej zycia przystani, jaka stala sie szkola fryzjersko-kosmetyczna. To jedna z tych ksiazek, ktora chcialabym podzielic sie ze wszystkimi, ktorych znam. Zatem z wielka przyjemnoscia zapraszam Cie, Drogi Czytelniku, do odkrycia niesamowitych kobiet i fascynujacego swiata "Szkoly pieknosci w Kabulu". Z powazaniem Deborah Rodriguez Szkola pieknosci w Kabulu Za zaslona afganskiej kobiety Ptylip Wilsoa Tytul oryginalu: Kabul Beauty School An American Woman Goes Behind the Veil Copyright (C) Deborah Rodriguez Copyright (C) na polskie wydanie Philip Wilson 2007 This translation published by arrangement with Random House Publishing Group, a dwision of Random House, Inc. Ali rights reserved. Wszelkie prawa zastrzezone. Zadna czesc ani calosc nie moze byc reprodukowana bez wczesniejszej zgody Wydawcy. "Szkola pieknosci w Kabulu" to powiesc oparta na faktach. Mimo ze wszystkie wydarzenia opisane w ksiazce mialy miejsce w rzeczywistosci, niektore imiona i nazwiska, nazwy miejsc, jak rowniez nazwy niektorych organizacji zostaly zmienione. Niektore dane dotyczace chronologii wydarzen rowniez zostaly przystosowane na potrzeby ksiazki. Tlumaczenie: Justyna Brzezinska Okladka: design - Random House, zdjecie: copyright (C) Alamy Limited, photo Jochem Wijnands Redakcja: Urszula Przasnek Korekta: Danuta Rzeszewska-Kowalik, Malgorzata Posnik Redakcja techniczna: Aleksandra Napiorkowska CIP - Biblioteka Narodowa Rodriguez, Deborah Szkola pieknosci w Kabulu; za zaslona afganskiej kobiety / Deborah Rodriguez; [tl. Justyna Brzezinska]. - Warszawa: Philip Wilson, cop. 2007 ISBN 978-83-60697-02-3 ISBN 978-83-7236-217-9 Philip Wilson ul. Gagarina 28A, 00-754 Warszawa pwilson@p.pl.pl; www.philipwilson.pl Dystrybucja: Firma Ksiegarska Jacek Olesiejuk Sp. z o. o. 05-850 Ozarow Mazowiecki, ul. Poznanska 91 tel/faks (22) 721 30 00, sekretariat: (22) 721 30 11 zamowienia internetowe: (22) 721 70 07 lub 09 Sklad i lamanie: Malgorzata Brzezinska Druk i oprawa: Drukarnia Naukowo-Techniczna, Warszawa, ul. Minska 65 9 Kobiety zaczynaja sie schodzic do salonu przed osma. Gdyby to byl jakikolwiek inny dzien, pewnie lezalabym jeszcze w lozku, probujac zlapac kilka dodatkowych minut snu, i przeklinalabym koguta sasiadow, ktory znow obudzil mnie o swicie. Pewnie narzekalabym na sprzedawcow warzyw i ich halasliwe zaprzezone w konie wozy, przejezdzajace ulica kolo trzeciej nad ranem, lub na muezina placzliwym tonem wzywajacego do modlitwy o czwartej trzydziesci. Dzis jednak jest dzien przyjecia zareczynowego Roshanny, wiec jestem juz ubrana i gotowa do pracy. Zdazylam wypalic cztery papierosy i wypic dwa kubki kawy rozpuszczalnej; kawe zrobilam sama, bo kucharka jeszcze nie przyszla. Bylo to dla mnie wieksze wyzwanie, niz moglibyscie przypuszczac, poniewaz ledwie nauczylam sie gotowac wode w Afganistanie. Gdy musze robic to sama, klade palace sie zapalki na kazdym z palnikow starej gazowej kuchenki, odkrecam kurki, potem odsuwam sie i czekam, ktory zaplonie pierwszy. 8 RODRIGUEZ <<*#*** Nastepnie stawiam na nim czajnik z woda i modle sie, zeby plywajace w niej bakterie,jakiekolwiek by byly, zginely w czasie gotowania. Pierwsza do salonu wchodzi tesciowa. Wymieniamy tradycyjne afganskie powitanie, trzymajac sie za rece i calujac trzy razy w policzki. Roshanna jest tuz za nia. Ubrana w tradycyjna burke, zakrywajaca ja od czubka glowy po palce stop, z niewielkim tylko zaslonietym siateczka otworem na oczy, wyglada jak malenki, dziwny niebieski duch. Siateczka przekrzywila sie, zsuwajac sie na nos, i dziewczyna potyka sie w drzwiach. Wybucha smiechem i macha rekami, wzburzajac workowate okrycie, a dwie ze szwagierek pomagaja jej wejsc do srodka. Juz w salonie Roshanna zrzuca z siebie burke i uklada jej faldy na jednej ze stojacych suszarek do wlosow. - Czuje sie znow jak za czasow talibow - wykrzykuje. Nie wkladala burki od jesieni 2001 roku, kiedy to talibowie zostali przepedzeni z Kabulu. Zwykle nosi stroje, ktore sama szyje - bajecznie kolorowe shalwar kameezy* i sari w barwach orchidei, brzoskwini, limonkowej zieleni lub pawiego blekitu. Dzieki temu wyraznie odcina sie od zakurzonej szarosci Kabulu i od innych kobiet na ulicach, ktore zwykle chodza w strojach burych i nieciekawych. Dzis jednak przestrzega tradycji, jak przystalo pannie mlodej w dniu przyjecia zareczynowego. Wyszla z domu rodzicow pod oslona burki, by szesc godzin pozniej wylonic sie fantazyjnie umalowana, ze sztucznymi rzesami wielkosci jaskolczych skrzydel, z kunsztownie ufryzowanymi wlosa- * Shalwar kameez - tradycyjny stroj ludow poludniowej Azji; shalwar to luzne spodnie, a kameez dluga koszula. ^000$ Szkola pieknosci w Kabulu 9 mi i w stroju, ktory blyszczy niczym rozswietlone wesole miasteczko w pogodna noc. W Ameryce pomyslano by, ze to drag nueen spieszaca na impreze w klimacie balu maturalnego z lat 50., jednak tutaj, w Afganistanie, z niezrozumialych dla mnie powodow, taki wyglad podkresla mistycznosc dziewictwa. Tuz za uczestniczkami przyjecia zjawia sie kucharka i szepcze, ze zaparzy herbate. Potem wpadaja do salonu Topekai, Ba-seera i Bahar, pozostale kosmetyczki, w biegu zdejmujac z glow chusty. I rozpoczyna sie radosny, rozplotkowany, trwajacy caly dzien zabieg przeksztalcania dwudziestoletniej Roshanny w tradycyjna afganska panne mloda. Wiekszosc salonow pieknosci policzylaby za taka usluge 250 dolarow, czyli polowe rocznego dochodu przecietnego Afganczyka, ale ja jestem nie tylko byla nauczycielka Roshanny, ale rowniez jej przyjaciolka. A ona to moja pierwsza i najlepsza przyjaciolka w Afganistanie. Kocham ja z calego serca i dlatego uslugi salonu to zaledwie jeden z prezentow, ktore ode mnie dostanie. Zaczniemy od tych czesci ciala Roshanny, ktorych dzis nie bedzie ogladal nikt poza jej mezem. Afganscy tradycjonalisci uznaja owlosienie na ciele nie tylko za brzydkie, ale i nieczyste, musimy wiec wydepilowac wszystkie wlosy z wyjatkiem brwi, rzes i pieknych jedwabistych lokow zdobiacych jej glowe. Nie wolno zostawic zadnego wloska na ramionach, pod pachami i w miejscach intymnych, ani tym bardziej zbednego owlosienia na twarzy. Cialo Roshanny ma byc miekkie i gladkie jak u dziewczynki przed pokwitaniem. Prowadzimy ja korytarzem uo pokoju depilacji woskiem, musze dodac, ze jedynego w calym Afganistanie. Z niewesola mina siada na lozku. 10 Moglas zrobic to sama w domu - drocze sie z nia, a pozo stale kobiety sie smieja.Czesto panny mlode sa zbyt wstydliwe lub wystraszone, by pozwolic, aby ktos obcy usuwal im wlosy lonowe, wiec robia to same w domu, wyrywajac wloski recznie lub za pomoca gumy do zucia. Kazdy z tych sposobow jest niezwykle bolesny, poza tym ciezko osiagnac efekt idealnej brazylijskiej gladkosci z przodu i z tylu, nawet jesli tak jak Roshanna ma sie to wyjatkowe szczescie, i posiada duze lustro. Przynajmniej wiesz, ze twoj maz robi teraz to samo - do rzuca Topekai z chytrym usmiechem. Kosmetyczki chichocza na wzmianke o uwadze, jaka pan mlody poswieca dzis swojemu nagiemu cialu. On rowniez musi usunac cale zbedne owlosienie. Ale jemu wolno je po prostu zgolic - wzdycha Roshanna, by zaraz potem zarumienic sie i spuscic oczy. Wiem, ze nie chce przy tesciowej krytykowac przyszlego meza, ktorego jeszcze nawet nie poznala. Nie chce dac starszej pani zadnego powodu, dla ktorego ta moglaby dopatrzyc sie w narzeczonej syna jaldejs wady. Po chwili Roshanna podnosi wzrok i usmiecha sie do mnie nerwowo. Zdaje sie jednak, ze tesciowa nic nie slyszala, bo zatrzymala sie tuz za drzwiami, szepczac cos do jednej z corek. Gdy znow skupia uwage na pokoju, patrzy na Roshanne niczym dumny wlasciciel na atrakcyjny przedmiot. To ona wybrala ja na zone dla swojego syna w niecaly rok po tym, jak Roshanna wraz z pierwszym rocznikiem, jesienia 2003 roku ukonczyla kabulska szkole kosmetyczek i otworzyla swoj salon. Bedaca daleka kuzynka dziewczyny, przyszla tesciowa od- **##-* Szkola pieknosci w Kabulu \ i wiedzila jej salon, by zrobic sobie trwala. Z podziwem patrzyla na ladna, zaradna i przedsiebiorcza mloda kobiete, ktora musiala utrzymywac swoja rodzine, odkad uciekli w 1998 roku przed talibami do Paldstanu. Gdy tylko wyszla z salonu pieknosci Ro-shanny, od razu zaczela zbierac o niej kolejne informacje. A to, co uslyszala, spodobalo jej sie. Ojciec Roshanny byl lekarzem i przed ucieczka rodzinie dobrze sie powodzilo. W Paldstanie jednak zabroniono mu wykonywania zawodu, co czesto spotykalo uchodzcow, i musial podjac prace fizyczna jako pucybut. Nim wrocili do Kabulu, tak podupadl na zdrowiu, ze nie byl juz w stanie pracowac w wyuczonym zawodzie. Wciaz jednak sumiennie wypelnial obowiazki ojca, towarzyszac wszedzie Roshannie. Tesciowej nie udalo sie wyweszyc nawet najmniejszego skandalu, moze z wyjatkiem przyjazni ze mna. Jednak nawet to jej nie zniechecilo, poniewaz cudzoziemek nie ocenia sie wedlug tak surowych standardow jak Afganek. Stanowimy jakby oddzielna plec, ktorej przedstawicielkom wolno lawirowac miedzy srodowiskami afgansldch kobiet i mezczyzn, ktore we wszystkich sferach zycia sa od siebie calkowicie oddzielone. Gdy zrobimy cos szokujacego, na przyklad uscisniemy reke mezczyznie, odbierane jest to zwykle jako wy-baczalny i mozliwy do przewidzenia afront. Tesciowa mogla nawet postrzegac znajomosc ze mna jako cos pozytywnego, poniewaz jestem lacznikiem z bogactwem i potega Ameryki; wszyscy Afganczycy zakladaja bowiem, ze Amerykanie sa bogaci. I mozna powiedziec, ze jestesmy - przynajmniej w sensie materialnym. W kazdym badz razie tesciowa byla zdeterminowana, by zdobyc Roshanne jako pierwsza zone dla swojego najstarszego 12 13 syna, inzyniera mieszkajacego w Amsterdamie. Nie ma w tym nic dziwnego. Niemal wszystlde pierwsze afganslde malzenstwa sa aranzowane i z reguly to matka mezczyzny wybiera dla niego odpowiednia dziewczyne. Pozniej wolno mu pojac druga, a nawet trzecia zone, ale pierwsza niewinna owieczka nalezy tak samo do niego, jak i do jego matki.Widze, ze Roshanna czuje sie nieswojo pod czujnym spojrzeniem tesciowej, postanawiam wiec odciagnac kobiety od pokoju, w ktorym bedzie miala miejsce depilacja. -Co by pani powiedziala na nowe pasemka? - zagaduje starsza pania. - Moje dziewczyny robia je lepiej niz ktokolwiek stad do Nowego Jorku. -Lepiej niz w Dubaju? - pyta tesciowa. -Zdecydowanie lepiej - odpowiadam. - I duzo taniej. Wracamy do glownego pomieszczenia salonu. Szybko upewniam sie, ze zaslony we wszystkich oknach sa dokladnie zaciagniete, by zaden przechodzacy mezczyzna nie dojrzal kobiet z odlaytymi glowami. Gdyby do tego doszlo, prawdopodobnie nie tylko moj salon, ale i kabulska szkola kosmetyczek zostalyby zamkniete. Zapalam wystarczajaco duzo swiec, zeby mozna bylo wylaczyc elektryczne oswietlenie. Zwazywszy na to, ile pradu zuzywaja maszyna do podgrzewania wosku, lampy do naswietlania twarzy, suszarki i inne niezbedne w salonie urzadzenia, nie chce ryzykowac wysadzenia bezpiecznikow. A potem wlaczam plyte z koledami. To jedyna plyta, ktora znalazlam, a kobietom i tak nie robi roznicy, czego sluchaja. Pomagam starszej pani i pozostalym ulokowac sie na miejscach odpowiednich do zabiegow, ktorym zostana poddane, upewniam sie, ze wszyst- lde zostaly poczestowane herbata, wreczam im do przejrzenia kolorowe amerykanskie magazyny mody z jak najswiezsza data, a gdy do pracy przystepuja manikiurzystka, pedikiurzystka i fryzjerka, moge wreszcie dyskretnie sie wycofac pod pozorem wyjscia na papierosa. Zwykle pale w salonie, ale pamietajac spojrzenie, jakie poslala mi Roshanna, gdy wychodzilam z pokoiku, w ktorym odbedzie sie depilacja, chce tam jak najszybciej wrocic. Moja przyjaciolka skrywa bowiem tajemnice i jestem jedyna osoba, ktora zna jej sekret. Przynajmniej na razie jedyna. Zarowno przyjecia zareczynowe, jak i wesela to w Afganistanie wielkie, przebogate wydarzenia. Rodziny przez lata oszczedzaja, czesto nawet zadluzaja sie, by wydac jak najhuczniejsze przyjecie. W koncu jest to kraj, w ktorym publiczne zycie towarzyskie nie istnieje. Nie ma tu klubow, nie odbywaja sie koncerty i dziala zaledwie kilka restauracji, z ktorych te, otwarte po odejsciu tali-bow, odwiedzane sa glownie przez gosci z Zachodu. Jest tez kilka kin, ale bywaja w nich przewaznie mezczyzni. Jesli pojawia sie jakas kobieta, tale jak mi sie to raz zdarzylo - poprosilam znajomego, by mnie ze soba zabral - staje sie ona glowna atrakcja wieczoru i glowy wszystkich mezczyzn na sali bez przerwy obracaja sie w jej strone. Nie ma wiec okazji, podczas ktorych odswietnie ubrani Afganczycy obu plci mogliby sie spotkac i swobodnie ze soba przebywac. Chociaz podczas zareczyn i wesel takze wlasciwie sa oddzielnie. Na wielkich, kilkusetosobowych przyjeciach kobiety 1 mezczyzni przebywaja w oddzielnych salach. Orkiestry tez sa Wie. Jesli spotkanie jest mniej liczne, jedna sale dzieli sie na pol, 14 DEBORAH RODRIGUEZ przeciagajac zaslone. Zawsze jednak przy takich okazjach wszyscy maja na sobie drogieubrania i kilogramy bizuterii. Kiedy pierwszy raz przyjechalam do Kabulu, zdziwila mnie ogromna liczba sklepow sprzedajacych suknie slubne. Na kazdej ulicy sa przynajmniej dwa. Z olden wystawowych z wyzszoscia spogladaja na ulice naturalnej wielkosci manekiny ubrane w kolorowe suknie, wyszywane cyrkoniami lub spowite w niezliczone metry tiulu. Wygladaja jak gigantyczne lalki Barbie, bardzo wysokie, smukle, o kaukaskim typie urody. Wpatrywalam sie w nie z uwaga, a potem, wracajac do hoteliku, udawalam, ze odprowadzaja mnie az do drzwi. Gdy przyszla tesciowa po raz pierwszy odwiedzila rodzicow Roshanny, przynoszac w prezencie ciasta, importowane slodycze i inne drobiazgi i proszac o reke dziewczyny, spotkala sie z odmowa. To czesc rytualu, ktory ma zasygnalizowac, ze corka jest dla rodzicow cenna, ze ja kochaja i ze niezwykle trudno bedzie im pogodzic sie z opuszczeniem przez nia domu rodzinnego. Niemniej jednak byli zadowoleni z propozycji. Byl to rowniez pierwszy krok w procesie dobijania targu. Przez kilka nastepnych miesiecy ojcowie mlodych wyklocali sie o wysokosc posagu w gotowce, o liczbe sukienek, ktore rodzina pana mlodego kaze swojemu krawcowi uszyc dla narzeczonej, ilosc materialu, jaka otrzyma rodzina panny mlodej, by mogla uszyc sobie nowe ubrania, a wreszcie o wartosc zlotej bizuterii, ktora miala byc obdarowana Roshanna. Jej ojciec okazal sie dobrym negocjatorem. Posag mial wynosic 10 000 dolarow, a panna mloda miala dodatkowo otrzymac 5000 dolarow w zlocie i mnostwo przedmiotow, bez ktorych nie moglby odbyc sie slub przedstawicieli a(R)(R)(R)(R)*6 Szkola pieknosci w Kabulu 15 klasy wyzszej. Roshanna nie miala w tej kwestii nic do powiedzenia. Tak jak w przypadku wszystkich pierwszych malzenstw w Afganistanie, byla to czysto handlowa transakcja, ktora przeprowadzali ojcowie. Roshanna jednak cieszyla sie na slub. Wlasciwie jest jedyna znana mi kabulska panna mloda chetna do wyjscia za maz. Od chwili kiedy poznalam Roshanne, podczas mojej pierwszej wizyty w Kabulu, na wiosne po wypedzeniu talibow, zastanawial mnie jej smutek. Dlaczego wlasciwie tak bardzo mnie poruszyl, skoro w Afganistanie wydarzyly sie miliony smutnych historii? To miasto cale przepelnione jest smutkiem. Podczas trwajacej dwadziescia siedem lat wojny mnostwo ludzi stracilo bliskich, domy, srodld do zycia, zniszczono cale miasteczka i odarto mieszkancow ze wszystkich marzen. Nadal zdarzaja sie bombardowania, wybuchaja zapomniane miny, rozrywajac na strzepy odzyskane szczescie. Dlaczego wiec Roshanna wyrozniala sie na tle calego tego smutku? Za swoja radoscia, cieplem, entuzjazmem, kolorowymi ubraniami i szeroldm usmiechem tak bardzo starala sie ukryc bol, ze gdy wychodzil na jaw, nie sposob bylo nie cierpiec z nia. Minelo kilka tygodni, nim poznalam jej historie. Wpierw zauwazylam, ze jej spojrzenie sie rozswietla, gdy do budynku, w ktorym pracowalysmy, ona jako sekretarka, a ja jako wolonta-nuszka organizacji humanitarnej, wchodzil pewien mlody mezczyzna. Poczatkowo smutek przypisywalam brakowi zainteresowania z jego strony, wkrotce jednak zauwazylam, ze odwzajemnia)eJ spojrzenia. Zaczelam nawet z tego zartowac. 16 -Czyzbys miala chlopaka? - pytalam, a ona rumienila sie i odwracala ode mnie.-My nie zawieramy malzenstw z milosci - odpowiedziala wreszcie, gdy kolejny raz zadalam jej to pytanie. - Musze poslubic tego, kogo wybiora moi rodzice. Wiedzialam, ze Roshanna i chlopak nie moga wyznac swoich uczuc ani tym bardziej ich okazywac. Tak na dobra sprawe w ogole nic nie mogli z nimi zrobic, poniewaz w Kabulu nie istnieje cos takiego jak chodzenie na randki. Zastanawialam sie jednak, czy nie byloby mozliwe, zeby jego matka porozmawiala z jej rodzicami i wowczas zaaranzowano by malzenstwo oparte na milosci. Zapalilam sie do tego pomyslu i wspomnialam Ro-shannie o tym pewnego dnia, a wtedy wciagnela mnie w ciemny korytarz i powiedziala: To sie nigdy nie zdarzy, Debbie. - Jej oczy blyszczaly w slabym swietle. - Bylam juz kiedys zareczona z kims innym. Rodzice chlopaka, ktory mi sie podoba, nigdy mu nie pozwola mnie poslubic. Oparlam sie o sciane i spytalam: -Dlaczego to taki problem, ze wczesniej bylas zareczona? Nie wolno ci zmienic zdania? -Ty nic nie rozumiesz - tlumaczyla. - Na przyjeciu zareczynowym dopelnilismy nika-khat. Pierwsze prawie malzenstwo Roshanny mialo miejsce, gdy ta-libowie byli jeszcze u wladzy. Jej rodzina zyla w strasznych warunkach w obozie dla uchodzcow, tuz za granica Pakistanu. Dziewczyna miala szesnascie lat i byla tak bystra, ze nawet tam znalazla mozliwosc zdobycia wyksztalcenia. Nauczyla sie angielskiego 17 Szkola pieknosci w Kabulu i podstaw obslugi komputera, a nastepnie znalazla prace sekretarki w miedzynarodowej agencji pomocy humanitarnej. Czesto musiala wracac do Afganistanu, oczywiscie zawsze w towarzystwie ojca, by wykonac jakies zlecenia dla agencji. Ale praca sprawila, ze znalazla sie w niebezpiecznej bliskosci talibow, bedacych wowczas u szczytu swojej potegi. Czesto zdarzalo sie, ze porywali Oni mlode, niezamezne dziewczyny i zmuszali je do malzenstw ze swoimi zwolennikami. Wiele afganskich rodzin nie pozwalalo corkom wychodzic z domu w obawie, ze zwroca one na siebie uwage talibow, ale nawet mimo takich srodkow ostroznosci zdarzaly sie porwania dziewczyn z domow. Plotkujacy sasiedzi i usluzni donosiciele dostarczali talibom konieczne informacje. Rodzina Roshanny stanela wiec przed dylematem: potrzebowali jej dochodu, ale bali sie, ze ktoregos dnia zostanie uprowadzona i zmuszona do zycia z wrogiem, ktorego nienawidzili. A talibow nienawidzili z calego serca. Jak wiele afganskich rodzin powitali ich przybycie w 1996 roku z ostroznym optymizmem. Wczesniej Kabul rozrywany byl na strzepy przez frakcje mudza-hedinow, ktorzy pokonali Rosjan, a nastepnie zwrocili sie przeciwko sobie w krwawej walce o panowanie nad krajem. Mimo ze rodzice Roshanny nie byli konserwatystami, chcieli, aby zycie w ich kraju wrocilo do normy, a talibowie wlasnie o to walczyli z niezwykla determinacja. Z biegiem czasu coraz mniej jednak podobaly sie im bezwzglednosc i okrucienstwo, jakie towarzyszyly wprowadzaniu rezimu talibow. By zapewnic Roshannie bezpieczenstwo, jej rodzice postapili tak, jak wiele innych afganskich rodzin w tym czasie - na gwalt szukali jej meza, majac nadzieje, ze w ten sposob ochronia ja przed 18 porwaniem. Poszukiwania uznali za zakonczone, gdy okazalo sie, ze w Niemczech mieszka samotnie daleki kuzyn. W tym czasie kandydaci na mezow byli niezwykle pozadanym towarem, a rodziny dziewczat nie mialy czasu wyklocac sie o posagi, sukienki i zlote pierscionki, poniewaz talibowie krazyli wokol jak glodne wilki. Szybko osiagnieto wiec porozumienie, na podstawie ktorego rodzina Roshanny miala otrzymac jedynie niewielki posag. Poniewaz obie rodziny chcialy, by zwiazek zawarto najszybciej, jak to mozliwe, pan mlody natychmiast przylecial do Afganistanu na przyjecie zareczynowe. Wlasciwy slub mial sie odbyc za ldlka miesiecy w Niemczech, wiec nika-khat dopelniono w noc przyjecia.Nika-khat to malzenski kontrakt zawierany wedlug muzulmanskiego prawa. To on, bardziej niz oficjalny slub, czyni z pary meza i zone. W normalnych warunkach nika-khat podpisuje sie dlugo po przyjeciu zareczynowym, by dac rodzinie pana mlodego czas na zgromadzenie srodkow na posag, ubrania i wesele. Rodzice Roshanny postapili wiec nietypowo, pozwalajac, by zostala legalna zona poprzez podpisanie nika-khat juz na przyjeciu zareczynowym. Rodzina pana mlodego rowniez na to nalegala, chcac miec pewnosc, ze Roshanna nie zmieni zdania po wyjezdzie malzonka do Niemiec, poza tym jako legalna zona mialaby tez ulatwiona emigracje. Ale ldlka dni pozniej jej swiezo poslubiony maz po prostu wyjechal. Bez podania powodu i bez niej. Czula sie zalamana i ponizona, a mialo byc jeszcze gorzej. Dwa tygodnie pozniej powiedziano jej, ze tuz po powrocie do Niemiec maz sie z nia rozwiodl. -To takie proste dla mezczyzny - wyjasnila Roshanna. - Wszystko, co musi zrobic, to powtorzyc trzy razy przy swiad- 19 kach: "Rozwodze sie z toba". Dopiero pozniej dowiedzielismy sie, ze w Niemczech mial dziewczyne lub nawet zone. Gdy do niej wrocil, postanowil sprzeciwic sie woli rodzicow i pozostac z nia. Roshanna plakala, a ja trzymalam ja w ramionach tak jak ldedys swoje dzieci. Mimo ze dopiero od niedawna przebywalam w Afganistanie, wiedzialam juz, ze dziewczyny nie moglo spotkac nic gorszego. Tu powodem rozwodu nie bywa niezgodnosc charakterow. Jesli mezczyzna sie rozwodzi, wszyscy zakladaja, ze to z kobieta jest cos nie tak. Moze jest leniwa, nieposluszna lub zle gotuje? A w najgorszym wypadku - nie byla dziewica. Kocham Afganczykow, ale plotkarstwo to ich narodowa dyscyplina sportu. Jako fryzjerka, czyli ktos, kogo zawodowe motto brzmi: "Prosze, powiedz wiecej" i kto czerpie wielka przyjemnosc, zyjac w wirze sekretow i przypuszczen wychodzacych na jaw w kazdym salonie, uwazam sie za eksperta w tej dziedzinie. Zastanawialam sie wiec, czy opinie o zawartym przez Roshanne malzenstwie zdazyly juz obiec okoliczne herbaciarnie i sldepy. Potwierdzila moje obawy, opowiadajac, jak to wiekszosc afganskich mezczyzn, ktorzy znali jej sytuacje, a z ktorymi weszla w kontakt jako sekretarka, automatycznie zakladali, ze rozwod czyni z niej dziwke. Wykorzystywali kazda nadarzajaca sie okazje, by obmacywac ja w ciemnym kacie biura, na co nigdy by sie nie odwazyli, gdyby byla "porzadna" dziewczyna. Ojciec prosil ja nawet, by z tego powodu zrezygnowala z pracy. Gdy wspomnialam, ze zamierzam wrocic do Kabulu i otworzyc szkole dla kosmetyczek, skwapliwie skorzystala z mozliwosci podjecia w niej nauki. Jednak tego dnia w 2002 roku bylo mi ogromnie przykro, gdy swiadomilam sobie, ze ta wspaniala dziewczyna prawdopodob- $<<* 20 DEBORAH RODRIGUEZ ****** nie nigdy nie zostanie niczyja pierwsza zona. Skonczy jako druga lub trzecia zona, i to duzostarszego od siebie mezczyzny. Ona rowniez byla o tym przekonana i dlatego plakala za kazdym razem, kiedy rozmawialysmy o malzenstwie. A przynajmniej wydawalo mi sie, ze to z tego powodu plakala. Nagle dwa lata pozniej w jej salonie kosmetycznym pojawila sie mama pana inzyniera i los Roshanny diametralnie sie odmienil. Bylam wtedy w Ameryce, ale planowalam wrocic do Afganistanu najszybciej, jak to mozliwe. Utrzymywalysmy kontakt mailowy i pewnego dnia zauwazylam, ze ton wiadomosci sie zmienil. Mialam wrazenie, jakby kazdemu jej mailowi towarzyszyla radosna muzyka. Roshanna zawsze miala nadzieje, ze dane jej bedzie wyjsc za maz za mezczyzne z dobrej rodziny i urodzic mu dzieci, a teraz wreszcie to zyczenie mialo sie spelnic. Cieszylam sie jej szczesciem i nawet nie chcialam pytac o problemy zwiazane z poprzednimi zareczynami. Wydawalo mi sie niemozliwe, aby rodzina inzyniera nie slyszala o tym, co spotkalo Roshanne, zwlaszcza ze byli spokrewnieni, istnialo jednak prawdopodobienstwo, ze nie maja wspolnych znajomych. Mogli tez byc rodzina postepowa i nie oceniac jej zle ze wzgledu na podlego kuzyna, ktory zabawil sie jej kosztem i zszargal jej reputacje. Byc moze patrzyli tez obiektywnie i widzieli w Roshannie najlepsza kandydatke na zone, jaka mezczyzna moglby sobie wymarzyc. Mialam nadzieje, ze tak wlasnie bylo. Przed przyjeciem zareczynowym odbylo sie jeszcze jedno przyjecie - swietowano zakonczenie negocjacji miedzy rodzina- 21 Szkola pieknosci w Kabulumi. Roshanna zaprosila mnie jako goscia honorowego, a ja, bedac juz z powrotem w Kabulu, bardzo chcialam dzielic szczescie przyjaciolki. Przyjecie odbywalo sie w duzym domu, w jednej ze starych dzielnic Kabulu. Mezczyzni i kobiety z obu rodzin wchodzili do srodka, a nastepnie rozdzielali sie. Kobiety szly na gore, gdzie przygotowano dla nich pokoj z suto zastawionym stolem, mezczyzni natomiast pozostawali na parterze. Tesciowa podarowala matce Roshanny kosz importowanych slodyczy, a nastepnie ucalowala ja, Roshanne i mnie trzy razy w policzki. Siostry pana mlodego oraz jego ciotki i kuzynki rowniez kolejno sie z nami witaly. Tyle bylo tego calowania, ze rozbolala mnie szyja od ruszania glowa w lewo i w prawo. Nastepnie tesciowa obdarowala Roshanne zlotym naszyjnikiem. Byl ogromny i przypominal mi nagrode z turnieju zapasniczego. Siostry i ciotki pana mlodego nalozyly tyle pierscionkow na palce Roshanny, ze przestaly byc one widoczne spod zlota. Z pomieszczenia na parterze slyszalam smiechy mezczyzn, a potem klaskanie. Zeszlam na polpietro i wyjrzalam na dol, ale jedna z siostr pana mlodego wciagnela mnie z powrotem do pokoju. - Teraz podpisuja papiery - wyjasnila. Jej ojciec prawdopodobnie wreczal wlasnie ojcu Roshanny gruba koperte wypchana pieniedzmi na posag. Nastepnie mescy krewni pana mlodego zaczeli klaskac i spiewac, podczas gdy jeden z nich gral na malym bebenku. Tesciowa 1 jedna z siostr pana mlodego rozlozyly cos, co wygladalo jak wielka parasolka okryta miekka siateczka wyszywana kwiatami, rzymaly to nad glowa, a pozostale kobiety z rodziny pana mlo-ego podeszly tanecznym krokiem, przejely to "cos" i obtanczy- (R)m@(R) 22 DEBORAH RODRIGUEZ>>*>><< ly Roshanne dookola. Dziewczyna byla jakby srodkiem jasnej, halasliwej karuzeli. Stala w miejscu, podczas gdy pokoj wirowal wokol niej, nerwowo dotykala rekami wlosow, a jej twarz byla niezwykle blada na tle barwnych sukienek kobiet. W glebi pokoju jej matka i siostry obejmowaly sie. Ze smutkiem patrzyly na tancerki. Gdybym wiedziala wtedy to, co wiem teraz, nie bylabym pewnie az tak przestraszona dziwnym wygladem Roshanny podczas ceremonii. Afganskie panny mlode wcale nie maja wygladac wowczas radosnie. Podobnie jak jej rodzice, ktorzy odrzucili pierwsza propozycje malzenstwa, by pokazac, jak wazna jest dla nich corka, i ktorzy przez caly czas zareczyn i slubu musza miec niewesole miny, tak i panna mloda nie powinna okazywac, ze cieszy ja zawierany zwiazek. Powinna dawac do zrozumienia, ze smuci ja mysl o opuszczeniu rodzicow i wejscie do rodziny meza. Smutek ten jest oznaka szacunku dla rodzicow. Nawet jednak teraz, wiedzac o tym wszystkim, nie uwazam, by caly ten smutek byl udawany. Przeciez panna mloda zostawia za soba cieplo wlasnej rodziny i trafia do nowej, w ktorej moze znalezc rownie wiele smutkow, co radosci. Tesciowe czasem, gdy tylko minie dzien wesela, zmieniaja sie w tyranow i oczekuja, ze synowa stanie sie swego rodzaju bezplatna sluzaca, ktora zamiecie podlogi, przyniesie drewno na opal i wymasuje im bolace stopy. Mezowie rowniez czesto sie zmieniaja. Bywa, ze spedzaja cale dnie w pracy i na spotkaniach z innymi mezczyznami, a w domu pojawiaja sie tylko po to, by cos zjesc. Mloda zona podaje posilek, nie liczac nawet, ze maz z nia porozmawia lub ze zjedza razem.Tego dnia nie wiedzialam jednak tego wszystkiego, wiec podeszlam do Roshanny, ktora sprawiala wrazenie niezwykle zagu- 23 Szkola pieknosci w Kabulubionej. Wzielam ja za reke, chcac ja chronic, nagle pelna obaw o jej przyszlosc, poniewaz wiedzialam tak wiele o jej przeszlosci. Spojrzala na mnie wzrokiem pelnym przerazenia i pochylila sie w moja strone, podczas gdy kobiety z rodziny jej przyszlego meza caly czas tanczyly i klaskaly. O moj Boze - powiedziala zdlawionym glosem. - To sie dzieje naprawde. Co ja teraz zrobie... Wtedy odgadlam jej tajemnice. Nie byla dziewica. Tej nocy nie moglam spac. Nie moglam przestac myslec o tym, przez co ona teraz przechodzi. Nastepnego dnia przyszla do szkoly kosmetyczek i wyszlysmy razem, by porozmawiac w cichym zakatku miedzy budynkami. Oparla sie o sciane i plakala czarnymi od tuszu lzami. Moj pierwszy maz, ten z Niemiec, zmusil mnie do makuni dzien po naszym przyjeciu zareczynowym - lkala. Nigdy nie miala odwagi powiedziec o tym rodzicom. Gdyby sie dowiedzieli, byliby oburzeni i wytraceni z rownowagi. Zawsze przeciez odbywa sie oficjalna ceremonia skonsumowania malzenstwa, podczas ktorej para spedza razem pierwsza noc, a rodziny czekaja za drzwiami sypialni, by na wlasne oczy ujrzec dowod dziewictwa panny mlodej. Jest to jedyny wlasciwy sposob skonsumowania malzenstwa, ale niemiecki pan mlody wolal szybki numerek, zanim sie ulotnil. Roshanna wstydzila sie tak bardzo, ze nie umiala przyznac sie nawet przede mna. A teraz zblizal sie jej drugi slub z kolejnym mezczyzna, ktory mieszkal za granica. Nastepne nika-khat zostanie podpisane na P zyjeciu zareczynowym przez pana mlodego i reprezentanta jej 20 nie nigdy nie zostanie niczyja pierwsza zona. Skonczy jako druga lub trzecia zona, i to duzostarszego od siebie mezczyzny. Ona rowniez byla o tym przekonana i dlatego plakala za kazdym razem, kiedy rozmawialysmy o malzenstwie. A przynajmniej wydawalo mi sie, ze to z tego powodu plakala. Nagle dwa lata pozniej w jej salonie kosmetycznym pojawila sie mama pana inzyniera i los Roshanny diametralnie sie odmienil. Bylam wtedy w Ameryce, ale planowalam wrocic do Afganistanu najszybciej, jak to mozliwe. Utrzymywalysmy kontakt mailowy i pewnego dnia zauwazylam, ze ton wiadomosci sie zmienil. Mialam wrazenie, jakby kazdemu jej mailowi towarzyszyla radosna muzyka. Roshanna zawsze miala nadzieje, ze dane jej bedzie wyjsc za maz za mezczyzne z dobrej rodziny i urodzic mu dzieci, a teraz wreszcie to zyczenie mialo sie spelnic. Cieszylam sie jej szczesciem i nawet nie chcialam pytac o problemy zwiazane z poprzednimi zareczynami. Wydawalo mi sie niemozliwe, aby rodzina inzyniera nie slyszala o tym, co spotkalo Roshanne, zwlaszcza ze byli spokrewnieni, istnialo jednak prawdopodobienstwo, ze nie maja wspolnych znajomych. Mogli tez byc rodzina postepowa i nie oceniac jej zle ze wzgledu na podlego kuzyna, ktory zabawil sie jej kosztem i zszargal jej reputacje. Byc moze patrzyli tez obiektywnie i widzieli w Roshannie najlepsza kandydatke na zone, jaka mezczyzna moglby sobie wymarzyc. Mialam nadzieje, ze tak wlasnie bylo. Przed przyjeciem zareczynowym odbylo sie jeszcze jedno przyjecie - swietowano zakonczenie negocjacji miedzy rodzina- 21 Szkola pieknosci w Kabulumi. Roshanna zaprosila mnie jako goscia honorowego, a ja, bedac juz z powrotem w Kabulu, bardzo chcialam dzielic szczescie przyjaciolki. Przyjecie odbywalo sie w duzym domu, w jednej ze starych dzielnic Kabulu. Mezczyzni i kobiety z obu rodzin wchodzili do srodka, a nastepnie rozdzielali sie. Kobiety szly na gore, gdzie przygotowano dla nich pokoj z suto zastawionym stolem, mezczyzni natomiast pozostawali na parterze. Tesciowa podarowala matce Roshanny kosz importowanych slodyczy, a nastepnie ucalowala ja, Roshanne i mnie trzy razy w policzki. Siostry pana mlodego oraz jego ciotki i kuzynki rowniez kolejno sie z nami witaly. Tyle bylo tego calowania, ze rozbolala mnie szyja od ruszania glowa w lewo i w prawo. Nastepnie tesciowa obdarowala Roshanne zlotym naszyjnikiem. Byl ogromny i przypominal mi nagrode z turnieju zapasniczego. Siostry i ciotki pana mlodego nalozyly tyle pierscionkow na palce Roshanny, ze przestaly byc one widoczne spod zlota. Z pomieszczenia na parterze slyszalam smiechy mezczyzn, a potem klaskanie. Zeszlam na polpietro i wyjrzalam na dol, ale jedna z siostr pana mlodego wciagnela mnie z powrotem do pokoju. - Teraz podpisuja papiery - wyjasnila. Jej ojciec prawdopodobnie wreczal wlasnie ojcu Roshanny gruba koperte wypchana pieniedzmi na posag. Nastepnie mescy krewni pana mlodego zaczeli klaskac i spiewac, podczas gdy jeden z nich gral na malym bebenku. Tesciowa 1 jedna z siostr pana mlodego rozlozyly cos, co wygladalo jak wielka parasolka okryta miekka siateczka wyszywana kwiatami. * rzymaly to nad glowa, a pozostale kobiety z rodziny pana mlo-ego podeszly tanecznym krokiem, przejely to "cos" i obtanczy- 22 ly Roshanne dookola. Dziewczyna byla jakby srodkiem jasnej, halasliwej karuzeli. Stala w miejscu, podczas gdy pokoj wirowal wokol niej, nerwowo dotykala rekami wlosow, a jej twarz byla niezwykle blada na tle barwnych sukienek kobiet. W glebi pokoju jej matka i siostry obejmowaly sie. Ze smutkiem patrzyly na tancerki. Gdybym wiedziala wtedy to, co wiem teraz, nie bylabym pewnie az tak przestraszona dziwnym wygladem Roshanny podczas ceremonii. Afganskie panny mlode wcale nie maja wygladac wowczas radosnie. Podobnie jak jej rodzice, ktorzy odrzucili pierwsza propozycje malzenstwa, by pokazac, jak wazna jest dla nich corka, i ktorzy przez caly czas zareczyn i slubu musza miec niewesole miny, tak i panna mloda nie powinna okazywac, ze cieszy ja zawierany zwiazek. Powinna dawac do zrozumienia, ze smuci ja mysl o opuszczeniu rodzicow i wejscie do rodziny meza. Smutek ten jest oznaka szacunku dla rodzicow. Nawet jednak teraz, wiedzac o tym wszystkim, nie uwazam, by caly ten smutek byl udawany. Przeciez panna mloda zostawia za soba cieplo wlasnej rodziny i trafia do nowej, w ktorej moze znalezc rownie wiele smutkow, co radosci. Tesciowe czasem, gdy tylko minie dzien wesela, zmieniaja sie w tyranow i oczekuja, ze synowa stanie sie swego rodzaju bezplatna sluzaca, ktora zamiecie podlogi, przyniesie drewno na opal i wymasuje im bolace stopy. Mezowie rowniez czesto sie zmieniaja. Bywa, ze spedzaja cale dnie w pracy i na spotkaniach z innymi mezczyznami, a w domu pojawiaja sie tylko po to, by cos zjesc. Mloda zona podaje posilek, nie liczac nawet, ze maz z nia porozmawia lub ze zjedza razem.Tego dnia nie wiedzialam jednak tego wszystkiego, wiec podeszlam do Roshanny, ktora sprawiala wrazenie niezwykle zagu- (?#*### Szkola pieknosci w Kabulu 23 bionej. Wzielam ja za reke, chcac ja chronic, nagle pelna obaw o jej przyszlosc, poniewaz wiedzialam tak wiele o jej przeszlosci. Spojrzala na mnie wzrokiem pelnym przerazenia i pochylila sie w moja strone, podczas gdy kobiety z rodziny jej przyszlego meza caly czas tanczyly i klaskaly. O moj Boze - powiedziala zdlawionym glosem. - To sie dzieje naprawde. Co ja teraz zrobie... Wtedy odgadlam jej tajemnice. Nie byla dziewica. Tej nocy nie moglam spac. Nie moglam przestac myslec o tym, przez co ona teraz przechodzi. Nastepnego dnia przyszla do szkoly kosmetyczek i wyszlysmy razem, by porozmawiac w cichym zakatku miedzy budynkami. Oparla sie o sciane i plakala czarnymi od tuszu lzami. Moj pierwszy maz, ten z Niemiec, zmusil mnie do makuni dzien po naszym przyjeciu zareczynowym - lkala. Nigdy nie miala odwagi powiedziec o tym rodzicom. Gdyby sie dowiedzieli, byliby oburzeni i wytraceni z rownowagi. Zawsze przeciez odbywa sie oficjalna ceremonia skonsumowania malzenstwa, podczas ktorej para spedza razem pierwsza noc, a rodziny czekaja za drzwiami sypialni, by na wlasne oczy ujrzec dowod dziewictwa panny mlodej. Jest to jedyny wlasciwy sposob skonsumowania malzenstwa, ale niemiecki pan mlody wolal szybki numerek, zanim sie ulotnil. Roshanna wstydzila sie tak bardzo, ze nie umiala przyznac sie nawet przede mna. A teraz zblizal sie jej drugi slub z kolejnym mezczyzna, kto-y mieszkal za granica. Nastepne nika-khat zostanie podpisane na przyjeciu zareczynowym przez pana mlodego i reprezentanta jej 24 DEBORAH RODRIGUEZ<<-<>** Szkola pieknosci w Kabulu 29 we manekiny: aksamit, zloty brokat, fredzle, perty, haftowany jedwab, a wszystko to na jednej sukni. Gdy idziemy po bialym dywanie, ktory prowadzi nas w strone obrosnietej rozami pergo-li, dostrzegam drugie oblicze kobiet z Kabulu, zwykle wygladajacych tak, jakby szly na pogrzeb. Wreszcie naprawde wyrazaja siebie - poprzez glebokie rozciecia sukien, duze dekolty i szpilki tak wysokie, ze mozna by z nich skakac na glowke do basenu. Pozniej dowiaduje sie, ze podczas tego typu imprez wiele matek szuka zon dla swoich synow. Dzis jednak koncentruje sie tylko na olsniewajacych widokach. Moje zainteresowanie podzielaja kobiety z kamerami wideo, przechadzajace sie od stolika do stolika i filmujace gosci. Jedna z nich cofa sie przed nami wzdluz dywanu, po ktorym idziemy z Roshanna, i caly czas filmuje nas wielka, wsparta na ramieniu kamera. Czuje sie jak gwiazdka filmowa prowadzaca wzdluz sceny zdobywczynie Oscara. Roshanna spoglada na dywan, a tuz za nami podazaja jej matka i siostry, rozrzucajac platki roz. Jedna z siostr niesie nad glowa panny mlodej Koran, ale rece jej slabna i omal nie miazdzy nim misternej fryzury. Gdzies z boku gra zespol. Gdy przechodzimy pod pergola, zauwazam, ze sale przedziela na pol wielka kurtyna. Skoro wszystkie kobiety sa po tej stro-ie, to mezczyzni musza byc po tamtej. Jakby na potwierdzenie loich domyslow jeden z mezczyzn wychyla sie i gapi pozadliwie kobiety. Wkrotce ktos wciaga go z powrotem i zaslona wraca rc?je miejsce. Zdazylam sie juz zorientowac, ze zblizamy sie -eny, na ktorej ustawiono dwa pozlacane krzesla, niczym tro-a krola i krolowej. Przed krzeslami stoi stol, a na nim wiel-Jzynia pelna skarbow. Na krzesla skierowano swiatlo reflek- 30 torow. Gdy jestesmy juz bardzo blisko, zza zaslony wychodzi mezczyzna. W ostrym swietle niezbyt wyraznie widze jego twarz.-Mysle, ze to pan mlody - szepcze do Roshanny, ale ona nie patrzy na mnie. Chcialam zapytac jej matke, czy to pan mlody, ale uswiadomilam sobie, ze przeciez ona rowniez nigdy go nie widziala. Idziemy w strone sceny. Orkiestra przyspiesza, a Roshanna drzy tak mocno, ze trudno mi sie jej trzymac. W koncu podchodzimy na tyle blisko, ze dokladnie widze stojacego na scenie mezczyzne. Jest blady i wyglada, jakby byl w transie. W tym momencie tesciowa wyciaga reke do Roshanny. Pomaga jej wejsc na scene i laczy jej dlon z dlonia pana mlodego. Dziewczyna wzdryga sie, jakby dlon mezczyzny ja parzyla. Wkrotce na scene wchodza wszyscy czlonkowie obu rodzin, a mnie spycha na bok tlumek fotografow i kamerzystow. Blyskaja flesze, slychac odglosy przewijanej tasmy i klikanie naciskanych wyzwalaczy. Operatorzy kamer przepychaja sie miedzy soba, bo kazdy chcialby filmowac pod jak najlepszym katem i miec jak najlepsze ujecia. Stoje na palcach, starajac sie dojrzec, jak radzi sobie Roshanna i walczac z pokusa, by krzyknac: "Usmiechnij sie!", co zwykle robie na tego typu imprezach w Ameryce. Ona jednak, podobnie jak pozostali czlonkowie jej rodziny, sprawia wrazenie zmartwionej. Pan mlody nie jest moze az tak przejety, ale na szczesliwego tez nie wyglada. Raczej na zdezorientowanego, jakby ktos ogluszyl go pare minut wczesniej i zdolal sie ocknac wlasnie w chwili ataku kamer i aparatow. Po chwili matki sprowadzaja Roshanne i jej meza ze sceny i ciagna poprzez tlum do drzwi znajdujacych sie na samym kon- <>*(R)* Szkola pieknosci w Kabulu 31 cu sali. Kobiety siedzace przy stolikach, obok ktorych stoje, wstaja i zapraszaja mnie, bym do nich dolaczyla, wreszcie wiec siadam. -Dokad oni poszli? - pytam kobiete, ktora ma na glowie stroik z cyrkonii i chyba zna choc troche angielski. -Maja okazje sie teraz poznac - odpowiada. - Bliska rodzina tez zostanie ze soba zapoznana. -Czy wroca na sale, by zjesc z goscmi? -Nie, nie beda spozywac swojego pierwszego posilku jako maz i zona w obecnosci wszystkich zebranych tu ludzi. Orkiestra znow zaczyna grac. Wszyscy wstaja, by podziwiac matke i siostry pana mlodego, ktore wyszly wlasnie na parkiet. Przemierzaja sale razem, stawiajac drobne, delikatne kroczki, pochylajac sie do siebie, to znow odchylajac sie. Przypomina mi to wzory w kalejdoskopie, ktore kolejno zmieniaja sie: czasem to matka znajduje sie w centrum ukladu, a jej potezna, obleczona w purpure sylwetka sprawia wrazenie zadziwiajaco gietkiej i lekkiej. Po chwili to corki sa najwazniejsze - kreca biodrami, wyciagaja w bok rece, a setki noszonych przez nie bransolet blyszcza 1 pobrzekuja. Rodzina Roshanny siedzi z boku, ich smutne, sciagniete twarze ostro kontrastuja z ta radoscia. Muzyka sie zmienia, a taniec staje bardziej sugestywny. Sio-pana mlodego imituja ruchy towarzyszace erotycznemu Gesiemu, poruszajac biodrami w tyl i w przod, w pieszczotliwych gestach przeciagajac dlonmi po twarzach. Ich matka wla-siC na chwile do tanca, ale zaraz potem ze smiechem opada a Podsuniete przez kogos krzeslo. A wtedy na parkiet wchodza Szystkie kobiety. Wychodze i ja, nalegala na to kobieta przy- (R)(R)m(R) 32 DEBORAH RODRIGUEZ <<>><<>>$<< strojona cyrkoniami i jej przyjaciolka. Nigdy nie spodziewalabym sie, ze tak moga tanczyc kobiety zwykle przemykajace ulicami miasta, owiniete w ciemne burki, chodzace ze spuszczonymi oczami. To kabulski "Dirty Dancing": kobiety wija sie i przeginaja, wyginaja plecy w luk i wypychaja biodra do przodu. Te, ktore maja dlugie wlosy, energicznie zamiataja nimi, przeslaniajac sobie twarze niczym woalami. Widac rozchylone usta i plonace namietnoscia oczy. Ramiona wija sie wzdluz cial i unosza nad glowy, dlonie zdaja sie piescic niewidzialnych kochankow. Chwilami tancza w parach, chwilami osobno. Gdy tworza pare, ich rece przesuwaja sie wzdluz cial partnerek, aby w drodze powrotnej otrzec sie o biodro, ramie, policzek. Wpatruje sie w tlum i z zaskoczeniem dostrzegam, ze w czesci sali przeznaczonej dla kobiet przebywaja tez mezczyzni. Tancza, obejmujac partnerki w pasie, okrecajac w piruetach i przyciskajac do bioder. Zastanawiam sie, czy do pokoju nie wtargnie policja i nie zaaresztuje ich za przebywanie z plcia przeciwna. Ale wlasnie w tym momencie uswiadamiam sobie, ze to nie mezczyzni, tylko przebrane kobiety, zachowujace sie tak jak oni, zastepujace ich.Wycofuje sie z parkietu, poniewaz to, co sie wokol mnie dzieje, jest zupelnie niepojete, zwlaszcza gdy znajduje sie w samym sercu akcji. Widze, ze kolejny mezczyzna wetknal glowe miedzy zaslony oddzielajace sale, by popatrzec na kobiety. Potezna dlon lapie go jednak za wlosy i wciaga z powrotem. Moja ciekawosc zostala juz jednak rozbudzona. Podchodze do kotary i przez szparke zerkam. Wszystko wyglada mniej wiecej tak jak dzikie tance w sali dla kobiet, z ta tylko roznica, ze jest mniej blyszczaco i czuc ostry zapach meskiego potu. Mezczyzni tancza 33 Szkola pieknosci w Kabuluze soba, oplatajac sie ramionami, poruszajac biodrami, przytulajac sie, osuwajac w strone podlogi i glaszczac wzajemnie. Jestem tak zdumiona, ze rozchylam szerzej zaslone, by moc sie lepiej przyjrzec. Mezczyznom najwyrazniej jest calkiem dobrze ze soba. Okazuja nie tylko uczucia, ale rowniez seksualny wigor. Zastanawiam sie, co by sie stalo, gdyby sala nie byla podzielona. Czy jakiejs parze udaje sie czasem wymknac razem z takiego przyjecia? Niestety, nie moge poswiecic tym rozwazaniom wiecej czasu, poniewaz kilku mezczyzn zauwazylo, ze zagladam i rozciagneli zaslony nieco szerzej. Stoje wiec z glowa wetknieta na ich strone, wygladajac zupelnie tak, jakbym wlozyla ja w gilotyne. Mam wrazenie, ze wszyscy mezczyzni na sali odwrocili sie, by na mnie spojrzec albo nakrzyczec. Rumieniac sie ze wstydu, wycofuje sie i zaciagam za soba kotare. Po damskiej stronie sali szykuje sie przerwa w tancu, poniewaz zaraz maja podac jedzenie. Przy kazdym przykrytym czerwonym obrusem stole siedzi okolo dwudziestu kobiet, ale jedzenia spokojnie starczyloby dla ponad czterdziestu. Sterty kebabu, makarony nadziewane porami i polane miesnym sosem, miski z jajkami przetworzonymi na wszelkie znane ludzkosci sposoby, tyz z orzechami i rodzynkami. Jedzenie podawane jest przez wie-e godzin, rodzina musi miec pewnosc, ze nikt nie opusci uczty lie najadlszy sie do syta przynajmniej z dziesiec razy. Na stolach ma sztuccow, wszyscy jedza rekoma. Podziwiam zrecznosc iet, ktore uronia co najwyzej kropelke sosu lub ziarenko ry-Mnie natychmiast spada na kolana kawalek kapusty polanej gurtem; w koncu mam na ubraniu chyba wiecej, niz udalo mi 00^*** 34 DEBORAH RODRIGUEZ <<0<> sie zjesc. Upuszczam tak duzo, ze prawde mowiac, jestem nadal glodna, a kelnerld zaczynaja juz zbierac talerze ze stolow. Gdy resztki jedzenia sa juz zabrane, kobiety siedzace ze mna przy stoliku wstaja, obcalowuja mnie na pozegnanie i odchodza.Zastanawiam sie, jak wroce do domu, kiedy nagle widze jedna z siostr Roshanny spieszaca w moim kierunku. Roshanna chce, zebym razem z innymi honorowymi goscmi i rodzina pana mlodego pojechala do domu jej rodzicow. Wciskam sie do samochodu z oszolomiona Roshanna i bodajze szescioma innymi kobietami w ciasnych sukienkach i butach na wysokich obcasach. Gdy odjezdzamy, samochod za nami trabi i probuje sie z nami zrownac, a mezczyzna siedzacy obok kierowcy wychyla sie przez okno z kamera w reku. Rozpoczyna sie szalony wyscig, podczas ktorego nasz kierowca stara sie jak najbardziej utrudnic aucie z kamerzysta zrownanie sie z nami. Pedzimy ulicami Kabulu, wymijajac pieszych, rowerzystow i z piskiem opon biorac zakrety. Wymijamy autobus i jakims cudem nagle jedziemy pod prad i to w dodatku prawie po chodniku. Ledwie udaje nam sie wyminac starego, zakurzonego bawola wodnego, ktory stoi obok grupki klocacych sie mezczyzn. Kierowca rechocze, ze udalo mu sie zgubic kamerzyste, ale gdy tylko skrecamy, znow stajemy z nim twarza w twarz. Kamerzysta wychyla sie i mam wrazenie, ze zaraz wypadnie, ale w koncu wygrywa i udaje mu sie sfilmowac naszego kierowce wycofujacego sie w panice z uliczki, by z powrotem wlaczyc sie do ruchu. Wszystkie kobiety w samochodzie, z wyjatkiem Roshanny, smieja sie glosno. Jazda samochodem w Kabulu nigdy nie jest latwa i przyjemna, ale musicie mi wierzyc - sadzilam, iz zginiemy, nim dojedziemy do domu Roshanny. 35 Szkola pieknosci w KabuluPrzyjezdzamy na miejsce, zostawiamy buty na progu i wchodzimy do salonu. Roshanna i jej swiezo poslubiony maz siadaja na jedynych w pokoju krzeslach, my zas rozsiadamy sie na poduszkach. Macham do Roshanny i usmiecham sie do niej promiennie, ale nie reaguje. Oboje z mezem siedza sztywno, nie dotykajac sie, jak manekiny ze sklepu z moda slubna. Siostra Roshanny bierze mnie za reke, prowadzi w strone mlodej pary i wskazuje poduszke, na ktorej mam usiasc. Zajmuje wiec miejsce kolo przyjaciolki, ktora spoglada na mnie przelotnie, by za chwile znow wpatrywac sie w przestrzen. Przez moment trudno mi uwierzyc, ze ta siedzaca sztywno kobieta o martwym spojrzeniu to moja Roshanna. Nastepnym punktem programu jest ceremonia skonsumowania malzenstwa. Uswiadamiam sobie, ze sparalizowana strachem kobieta ma sile jedynie patrzec w przestrzen. Nie jestem nawet w stanie dostrzec, czy oddycha. Podano herbate i slodycze. Goscie i rodzina prowadza ozywiona rozmowe, ktorej nie rozumiem, poniewaz bardzo slabo znam dan, a Roshanna, jedyna osoba w tym gronie, swobodnie mowiaca po angielsku, w ogole sie nie odzywa. Wkrotce rodzina pana mlodego 1 pozostali goscie zegnaja sie i malymi grupkami wychodza. Ja rowniez wstaje, z ulga przyjmujac mozliwosc wyjscia, a jednoczesnie zujac sie winna, ze zostawiam Roshanne sama. Po raz kolejny jednak jej siostra lapie mnie za reke. Potrzasa glowa i cos mowi. Wkrot-; dolacza do nas matka Roshanny. Nie wiedzialam, co sie dzieje, poki Roshanna nie odwrocila sie w moja strone i nie wyszeptala: ?ze, zostan", zaciskajac swoja zimna dlon na moim nadgarsdai. atka Roshanny zwraca sie do mlodej pary, wskazujac, by za ma. Wstaja, ale Roshanna zaczepia obcasem o podusz- 36 37 ke i o malo sie nie wywraca. Potem podazaja za jej matka korytarzem. Roshanna wciaz niepewnie trzyma sie na nogach. Zatacza sie na sciane, jakby byla pijana, ale wesele bylo ortodoksyjnie muzulmanskie, wiec nie podawano zadnego alkoholu. Jesli o mnie chodzi, caly czas mam swiadomosc, ze w domu czeka na mnie butelka Johnnie Walkera Red Label. Slysze trzasniecie drzwiami gdzies na tylach domu, potem z czterema innymi kobietami trafiam do pokoju goscinnego. Ukladamy sie na poduszkach, nie zdejmujac naszych wizytowych sukien i jedna po drugiej zapadamy w sen. Zasypiam ostatnia. Wsluchuje sie w odglosy dobiegajace z pokoju na koncu korytarza, ale bezskutecznie. Wreszcie strach mnie opuszcza, a moze to ja porzucam swoj strach. W kazdym razie zasypiam.I budze sie, gdy ktos mna potrzasa. Matka Roshanny stoi nade mna, machajac biala chusteczka, a jej dlugi czarny warkocz kolysze sie nad moja glowa. Mowi bardzo szybko, przyciskajac Koran do piersi. Co jakis czas przerywa na chwilke monolog, by obsypac Koran pocalunkami. Patrze na jedna z siostr Roshanny, ktora wzdryga sie i probuje mi wytlumaczyc co sie stalo. -Nie ma krwi - szepcze. Uswiadamiam sobie, ze mial to byc dowod dziewictwa Roshanny: zakrwawiona chusteczka przed drzwiami pokoju, w ktorym malzenstwo zostalo skonsumowane. Matka Roshanny caly czas wyrzuca z siebie potok slow. Byc moze nawet w dari nie maja one zadnego znaczenia. Potem lapie mnie za reke i wciska chusteczke w moja zacisnieta piesc. Razem z siostra Roshanny, nie zwazajac na moje protesty, ciagna mnie wzdluz korytarza i otwieraja drzwi do pokoju, w ktorym przeby- waia nowozency. W przytlumionym swietle widze Roshanne skulona w kacie na jednej z poduszek. Jej maz siedzi na lozku. Odwraca od nas twarz, a matka Roshanny wywleka corke z pokoju i zamyka drzwi. _ To sie nie uda - odzywa sie nagle pan mlody. Nie przypuszczalam, ze mowi po angielsku. -To sie nie uda. Nie jestem pewna, o co mu chodzi, ale zdaje sie byc raczej zaklopotany niz zly. Moze ma problem z erekcja? Moze Roshanna jest zbyt sucha? Czy mozliwe, by majac czterdziesci lat, facet nie wiedzial, co powinien teraz zrobic? Skoro cale zycie powtarzano mu, ze seks jest czyms brudnym i wstydliwym, moze go nigdy jeszcze nie uprawial? Choc wielu Afganczykow uwaza, ze Amerykanie potrafia poradzic sobie ze wszystkim, decyduje sie nie zaczynac od szukania odpowiedzi na zadne z powyzej postawionych pytan. Probuje podejsc do problemu z innej strony. Czasem nie ma lowi nawet jesli dziewczyna byla dziewica -mowie. - Jesli wczesniej ciezko pracowala albo na przyklad spadla ze schodow. Wtedy czasem nie ma krwi. Kiwa glowa, wpatrujac sie ciemnymi oczami w podloge. Bywa, ze trudno sie kochac, gdy dziewczyna jest zdenerwo wana - brne dalej. - Musisz byc delikatny. Musisz dotykac jej delikatnie, by miala szanse sie zrelaksowac. 1 an mlody nic nie mowi. Nie chce demonstrowac na sobie, g zie powinien jej dotykac, zamiast tego glaszcze swoje ramie. -I o tak jak wtedy, kiedy glaszczesz psa, ktory sie boi - dodaje w akcie desperacji. agle przypominam sobie, ze przeciez muzulmanie nie lubia 3W Poniewaz kiedys pies podobno ugryzl Proroka. 38 Ja to wszystko wiem - mowi wzburzony pan mlody. - Ale to nie dziala.Potem do drzwi puka matka Roshanny i wprowadza dziewczyne do pokoju. Przygladza jej wlosy i usmiecha sie do mnie, jakbym wszystkiemu zaradzila. Do widzenia, do widzenia, do widzenia! - mowi i ciagnie mnie w strone drzwi. Jedna z siostr panny mlodej prowadzi mnie z powrotem do pokoju goscinnego, podczas gdy matka zajmuje miejsce pod drzwiami sypialni, w ktorej przebywaja Roshanna i jej maz. Pozostale kobiety juz nie spia i czekaja na mnie. Zaloze sie, ze w tej chwili zabilyby za slownik dari-angielski, zeby zapytac mnie, co sie dzieje. Macham reka, aby dac im do zrozumienia, ze problem w pokoju na koncu korytarza to nic waznego i zajmuje miejsce na swojej poduszce. Ignoruje je, wreszcie przestaja gadac i ida spac. Potem, co dziwne, ja rowniez zasypiam. Mam koszmarny sen. Znow jestem w samochodzie w drodze na slub, a kierowca obija go o inne auta i boje sie, ze wszyscy zginiemy. Znowu ktos mna potrzasa. Wrocila matka RoShanny. Macha czysta biala chusteczka, caluje Koran i tuli go do piersi, kolysze sie w przod i w tyl, zawodzi i placze, mowi szybko do mnie i swoich corek, ktore znow ponaglaja mnie, bym wstawala. Tym razem matka panny mlodej wyglada na jeszcze bardziej przerazona niz poprzednio, a nie sadzilam, aby to bylo mozliwe. Nie wiem, na ile prob moze liczyc Roshanna, zanim pan mlody stwierdzi, ze jego rodzina zostala oszukana, panna mloda nie jest dziewica i tylko przynosi wstyd i ponizenie obu rodom. Pr?' buje sprawiac wrazenie, jakby to, co sie dzieje, wcale nie byl? . ^ Szkola pieknosci w Kabulu 39.,?im problemem, a mloda para potrzebowala jeszcze troche czasu i dobrych rad. _ Pozwolcie mi porozmawiac z Roshanna na osobnosci - prosze. Pan mlody wychodzi, a ja siadam i obejmuje drzaca przyjaciolke. -Boje sie - szepcze Roshanna. - Gdy on probuje we mnie wejsc, to tak boli, ze sie odsuwam. Nie moge nic na to poradzic. -Postaraj sie zrelaksowac - mowie. - Oddychaj powoli. Nie bedzie tak bardzo bolalo, jesli sie zrelaksujesz. Potem radze jej robic to samo, co kobiety, ktore nie lubia seksu i nie czerpia z niego zadnej przyjemnosci - poloz sie wygodnie, rozloz nogi i postaraj sie myslec o czyms innym. Mowie jej, ze po kilku razach to juz nie bedzie tak bolalo, a kto wie, moze nawet bedzie dla niej rownie przyjemne jak dla mnie. Patrzy, jakbym usilowala ja przekonac, ze ktoregos dnia polubi zucie tluczonego szkla. I jeszcze jedno - mowie - jesli znow sie nie uda, powiedz, ze chcialabys jeszcze raz ze mna porozmawiac. Tylko tym razem nie pozwol swojej matce zabrac ze soba chusteczki. Caluje ja i wychodze. Sprawdzam, ktora godzina, bo wiem, esciowie wroca po porannych modlitwach i beda chcieli zobaczyc zakrwawiona chusteczke. Juz nie zasypiam. Za jakies pol godziny matka Roshanny po rzeci wchodzi do pokoju goscinnego, placze, caluje Koran)e mi do zrozumienia, zebym jeszcze raz porozmawiala z Rona- Jestem na to przygotowana - pod sukienka ukrylam to-w pokoju nowozencow prosze Roshanne, by dala mi eczke, potem wyciagam z torebki cazki. 40 DEBORAH RODRIGUEZ Co robisz? - pyta. Zaciskam zeby i wbijam cazki pod paznokiec, a nastepnie tne az do krwi. Kilkakrotnie wycieram palec w chusteczke, a potem oddaje ja Roshannie.Oto twoje dziewictwo - mowie. - Schowaj to pod podusz ke, a gdy po raz kolejny dojdzie do penetracji, dyskretnie wycia gnij. Niech twoja matka ja znajdzie. Chowa twarz w dlonie, a ja wychodze. Po powrocie do pokoju goscinnego zasypiam i budze sie w chwili, gdy niebo zaczynaja rozswietlac pierwsze promienie slonca. W domu panuje chaos. Slysze, jak matka Roshanny zawodzi i krzyczy. Drzwi trzaskaja, ludzie tlocza sie w korytarzu, wszyscy rownoczesnie mowia. Niezgrabnie podnosze sie z poduszek, przerazona, ze maz zbyt wczesnie znalazl zakrwawiona chusteczke w lozku albo ze z jakiegos powodu nie wyglada ona tak jak powinna. Ale gdy wpadam do hallu, widze, ze matka Roshanny zawodzi z radosci. Dziewica! - Wykrzykuje do mnie tryumfalnie, machajac przy tym chusteczka umazana moja KRwia. - Dziewica! do Afganistanu wyjechalam w maju 2002 roku, pierwszej wiosny po upadku rezimu talibow. I nawet nie przyszlo mi do glowy, ze piec lat pozniej bede tu nadal, robiac trwale i wprowadzajac sztuke depilacji owlosienia lonowego za pomoca wosku. Na dwa miesiace przed pamietnym 11 wrzesnia przeszlam w organizacji charytatywnej Care For Ali Foundation (CFAF) szkolenie z zakresu dzialania w sytuacjach zagrozenia i podczas katastrof. Potem ugadalam sobie miejsce w pierwszym zespole, ktory organizacja wysylala do Afganistanu. Wyobrazalam sobie, ze spedze tam miesiac, opatrujac rany, nastawiajac zlamane konczyny, przedzierajac sie przez pobojowiska i pomagajac ludziom, ktorzy wciaz ukrywali sie przed talibami, bojac sie wyjsc na powierzchnie. Na te wlasnie podroz kupilam w sklepie z nadwyzkami z dostaw wojskowych swoja pierwsza pare wojskowych butow. Sadzilam, ze wiekszosc czasu spedze pod namiotem i nie bede mogla nawet wziac prysznica, wiec polowe zawartosci mojej walizki sta- 44 DEBORAH RODRIGUEZ nowily mokre chusteczki, ktorymi moglabym myc sie co rano, skryta za jakims drzewem.Tymczasem niewiele z tego, co potem sie zdarzylo, odpowiadalo moim wyobrazeniom. Z pozostalymi czlonkami mojej druzyny pierwszy raz spotkalam sie w Chicago. Rozpoznalismy sie na lotnisku dzieki malym czerwonym czapeczkom, ktore kazano nam zalozyc. Potem polecielismy do Pakistanu, a stamtad samolotem ONZ do Kabulu. Tych kilka godzin spedzilam spiac, czytajac i wygladajac przez okno. Przez wiekszosc czasu chmury przeslanialy wszystko, ale od czasu do czasu moglam zobaczyc teren, nad ktorym przelatywalismy. Sterczace gory przypominaly zepsute, brazowe zeby, a na tle takiego krajobrazu samolot wydawal mi sie niezwykle kruchy. Gdy wreszcie samolot zaczal podchodzic do ladowania, wszyscy przykleilismy sie do okien, zeby zobaczyc, co nas czeka. Pod nami, posrod gor, rozposcierala sie wielka niecka, a w niej wlasnie lezalo miasto -ogromna plama zielonej rowniny polozonej ponad 2000 metrow nad poziomem morza; tu i owdzie widac bylo duze brazowe plamy osiedli ludzkich. Z wysokosci, na ktorej znajdowal sie samolot, nie moglam dojrzec zadnych wojennych zniszczen, pamietam jednak, ze zastanawialy mnie widziane ponizej ksztalty. Kabul ukladal sie jakby w idealne kostki, jak krzyzowka. Gdy wreszcie opadlismy na pas startowy, zielen zniknela z pola widzenia. Poprzez kurz unoszacy sie w powietrzu nie moglam juz nawet dostrzec gor. Zamiast nich widzialam jedynie ruiny otaczajace lotnisko. Po obu stronach pasa startowego byly leje i wyrwy, pozostalosci po wybuchach bomb i min. Wygladaly 45 Szkola pieknosci w Kabulu-k poprzekluwane pecherze, jatrzace sie i bolesne. W poblizu aidowalo sie rowniez ogromne cmentarzysko czolgow i samolotow, poszarpanych i porozrywanych w trakcie walk. Fasade glownego budynku lotniska zdobila, recznie chyba malowana, tablica z haslem: Witamy w Afganistanie. Budynek jednak sprawial wrazenie, jakby od lat nie wital zadnych gosci. Szyby byly powybijane, cegly sie kruszyly, a przed wejsciem zalegaly sterty gruzu. Zanim wysiedlismy z samolotu, wszystkie kobiety pozakrywaly glowy chustami, ktore polecono nam wziac. Idac przez lotnisko, mijalismy tuziny groznie wygladajacych mezczyzn uzbrojonych w karabiny maszynowe. Zupelnie jakbysmy byli brani w niewole, a nie witani, ale wyprostowalam plecy - obolale po dwoch dniach podrozy - i wraz z pozostalymi ochotnikami weszlam do budynku. Nie balam sie. Ludzie nadal pytaja mnie, czy zastanawialam sie, jakie przyjecie zgotuja nam Afganczycy. Czy beda nas kochac, poniewaz przepedzilismy talibow, czy raczej nienawidzic, bo bezlitosnie bombardowalismy ich kraj, by to osiagnac. Nie wiedzialam, czy mieszkancy Afganistanu podzielali fanatyzm, ktory doprowadzil do ataku 11 wrzesnia, kosztujacego zycie trzy tysiace niewinnych mieszkancow Nowego Jorku, czy tez bali sie go jeszcze bardziej niz my. Wowczas jednak nie zaprzatalam sobie ym glowy. Bylam podekscytowana ze tam jestem i probowalam me stracic z oczu swojej grupy. Wewnatrz budynku lotniska panowal kompletny chaos, im ludzi napieral na mezczyzne, ktory sprawdzal paszporty; ?Piero potem mozna bylo przejsc po odbior bagazu. Gdy wresz- przedostalismy sie przez kontrole, zauwazylismy, ze kilku fzn w duzych, obdartych turbanach zrzuca nasze bagaze 46 DEBORAH RODRIGUEZ 47 i sprzet na sterte, a inni mezczyzni i chlopcy Idebili sie wokol nas, pytajac, czy nie potrzebujemy pomocy. Przewodnicy grup ostrzegli nas jednak wczesniej, ze musimy sami troszczyc sie o swoj bagaz, poniewaz tubylcy licza sobie za to ciezkie pieniadze. Gdy wiec trzech mezczyzn siegalo po moje walizki, pokrecilam przeczaco glowa. Odsuneli sie, wyraznie rozczarowani, ale pelni szacunku. Musze przyznac, ze przez caly pobyt w tym kraju nigdy nie spotkalam niekulturalnego Afganczyka. Sa uprzejmi, nawet gdy mierza do ciebie z broni. W poblizu lotniska czekal na nas van z kierowca. Zanim udalo sie nam odjechac, przezylismy chwile niepewnosci, gdy jeden z uzbrojonych mezczyzn, a bylo ich pelno rowniez przed budynkiem, rozmawial z lderowca i caly czas potrzasal przeczaco glowa. Wstrzymalam oddech, zastanawiajac sie, czy w ogole pozwola nam odjechac. W koncu ruszylismy. Dlaczego on tak potrzasal glowa - zapytalam lderowce. Musialam powtorzyc ruch glowa, o ktory mi chodzilo, by tam ten zrozumial. - W Ameryce to oznacza "nie". W odpowiedzi kierowca poslal mi usmiech. U nas to oznacza "w porzadku, mozecie jechac". W pierwszym momencie Kabul jawil mi sie jako miasto szarosci. Wszystko zdawalo sie byc w tym samym kolorze, poczawszy od walacych sie scian z szarej glinianej cegly, poprzez ubrania ludzi, az po przysloniete kurzem niebo. Nawet drogi byly dlugimi pasmami szarego blota, pelnymi dziur i kamieni, w miare plasldmi tylko w nielicznych miejscach. Na tle tej palety odcieni szarosci zaczelam jednak w koncu dostrzegac kolory. Ulica, ktora jechalismy od lotniska, okazala sie pasazem handlowym. Po obu jej stronach tloczyly sie sklepiki urzadzone w starych metalowych kontenerach; podobne kontenery widywalam na platformach pociagow towarowych w Ameryce. Niektore sldepy zrobiono w wypalonych ciezarowkach, inne pod plandekami udrapowanymi na drewnianych lub metalowych ramach. Jednak nawet najbardziej prowizoryczne z nich reklamowaly sie kolorowymi szyldami, na ktorych elegancko, plynnym dan wypisana byla nazwa. Gdzieniegdzie dodano rowniez szyldy w jezyku angielskim. W tych sklepach sprzedawano podstawowe towary, takie jak opony, cynowe fajki i wielkie rolki bawelnianej waty. Na dachach skladowano czesci samochodowe i plastikowe pojemniki. Przypuszczam, ze bylo to dodatkowe wyposazenie. Wtem skrecilismy za rog, a na tej ulicy we wszystkich sklepach sprzedawano jedzenie. Kierowca wyminal grupke starszych mezczyzn, ktory stali, rozmawiajac, na srodku drogi i o malo nie zahaczyl o wielka martwa owce, wiszaca przed jednym ze sklepow. Jej skora i glowa lezaly juz na ziemi. Obok przywiazana byla zywa owca. Wyobrazilam sobie, ze ma ona nadzieje, iz wszyscy najedza sie miesem obdartego ze skory i obsiadlego przez muchy krewniaka i jej dadza spokoj. Dalej, wzdluz ulicy staly Jlorowe wozld, na ktorych pietrzyly sie najwieksze warzywa rc?ce, jakie w zyciu widzialam. Czy kalafiory naprawde moga wielkosci pilld do koszykowki, a melony tak ogromne, ze po-=ba dwoch rak, aby je uniesc? Mknelismy wzdluz straganow, ?rych staly wielkie plastikowe worki podparte ceglami, wy-'ne przyprawami i orzechami - czerwone, zlote i brazowe y przypraw. Mijalismy sldepy, z ktorych dachow zwisaly 48 setki przedmiotow przypominajacych rakiety sniezne; pozniej dowiedzialam sie, ze byly toplacki chlebowe, ktore Afganczycy jedza wlasciwie do kazdego posilku. Potem byly sklepy sprzedajace towary pakowane w puszki, pudelka i torby, tak kolorowe i artystycznie wyeksponowane, ze stoiska sprawialy wrazenie zasypanych pieknie zapakowanymi prezentami. Mimo ze z pewnoscia nie przyjechalismy tu na zakupy, chcialam, zeby kierowca zatrzymal sie choc na chwile, bym mogla poogladac to wszystko z bliska. Wreszcie minelismy mezczyzne, ktory potrzasal wielka patelnia nad otwartym ogniem, a gdy do samochodu dotarl zapach prazonej kukurydzy, poczulam, jak bardzo jestem glodna. Chociaz Afganczycy ozywiali swoje otoczenie kolorami - malowanymi szyldami i wielobarwnymi wystawami sklepowymi - ich stroje byly raczej nijakie. Mijalismy ludzi poruszajacych sie pieszo, na rowerach, stloczonych na wozach i w samochodach, zdarzylo nam sie nawet przestraszyc mlodych mezczyzn, przejezdzajacych konno miedzy sznurami samochodow, a ich ubrania byly z reguly takie same - prawie biale lub prawie czarne. Jedyne wyrozniajace sie stroje to niebieskie burki okrywajace kobiety, taki szept koloru na tle czarnych, bialych, szarych i bezowych strojow mezczyzn. W slad za kobietami podazaly grupki dzieci. Zajelo mi pare minut, nim uswiadomilam sobie, ze na ulicach, poza kilkoma kobietami w burkach nie widac zadnych innych. Nawet na tetniacych zyciem osiedlach, gdzie obserwowac mozna bylo setki mezczyzn spacerujacych, pchajacych taczki z towarami, targujacych sie o ceny, niosacych na ramionach zwiniete w dlugie rulony dywany, nawolujacych 49 Szkola pieknosci w Kabuluklientow, wybierajacych owoce, zaangazowanych w rozmowy, jedzacych szaszlyki i bacznie sie nam przygladajacych, nie bylo biet Zmrozila mnie, ta uswiadomiona sobie wlasnie, nieobecnosc kobiet w zyciu publicznym. Kierowca znow skrecil i znalezlismy sie na ulicy, przy ktorej nolowe budynkow zbombardowano. Mimo to niektore z nich wciaz jeszcze byly zamieszkane, przynajmniej na poziomie parteru. W jednym na pierwszym pietrze kwitl handel metalowymi garnkami, na drugim znajdowal sie jakis magazyn, a na trzecim pietrzyly sie gruzy, w kazdej chwili grozace zawaleniem. Zastanawialam sie, dlaczego tak wiele dzieci bawi sie na chodnikach i ulicach, a nie gdzies na otwartej przestrzeni. Pozniej dopiero dowiedzialam sie, ze otwarte przestrzenie nie zostaly jeszcze rozminowane. Przerazajace pamiatki po wojnie wciaz tam byly, zagrzebane ledwie kilka centymetrow pod ziemia. Wreszcie sklepy i tlumy pozostaly daleko w tyle. Teraz tluklismy sie ulicami przypominajacymi kaniony - wszystkie znajdujace sie przy nich budynki otoczono wysokimi murami z surowej albo pokrytej stiuldem lub betonem cegly. Przypomnialy mi sie dziwne kwadraty, ktore widzialam z samolotu, i zdalam sobie sprawe, ze byly to prawie jednakowe, ogrodzone osiedla, roznia- S1e tylko kolorami bram. Wygladalo to tak, jakby w jednym pokoju zgromadzono ludzi, ktorym pozwolono ubrac sie tylko na tto, ale rownoczesnie kazdemu wolno bylo ozdobic stroj niesa- ,wicie wyszukana broszka. Na szczytach niektorych murow do-' zasieki z drutu kolczastego. W wielu scianach zialy dziury, Matki po ostrzale. Na murach widac tez bylo plakaty namalo-lebieskim lub czarnym atramentem, przedstawiajace po- 50 dobizny groznie wygladajacych, brodatych mezczyzn. Przed wiekszoscia mijanych osiedli staly male, nie wieksze niz budki telefoniczne domki, o ktore opierali sie uzbrojeni w karabiny maszynowe straznicy. Co dzialo sie za murami, trudno bylo zobaczyc. Widzialam dachy i drzewa, a od czasu do czasu ktoras z bram sie otwierala i dostrzegalam znajdujace sie za nia ogrody i samochody. Wreszcie kierowca podjechal pod jedno z takich osiedli, zatrabil i brama sie otworzyla. Mielismy mieszkac nie w namiotach, tylko w pensjonacie dla zagranicznych ochotnikow i pracownikow pomocy spolecznej. -Jasne czy ciemne rzeczy? - wolalam, gdy moi wspolpracownicy konczyli kolejna narade dotyczaca strategii naszego dzialania. - Napelniam wanne goraca woda i mam nawet dostep do detergentow! Gdy juz rozlokowalismy sie w pensjonacie, moglam wreszcie poznac ludzi, z ktorymi tworzylam zespol. Cala szostka byla wspaniala: lekarze, pielegniarki i dentysci, niektorzy z nich pracowali juz w warunkach katastrofy. Uswiadomilam sobie, ze musza sie pewnie zastanawiac, dlaczego CFAF w ogole wyslalo z nimi fryzjerke. Mnie takze to zaintrygowalo. Przez kilka nastepnych dni, kiedy dyskutowali na temat najbardziej palacych problemow opieki zdrowotnej w miescie i planowali otwarcie kliniki, staralam sie byc jak najbardziej pomocna. Z poczatku jedyne, co moglam robic dla wszystkich, to bylo pranie. Pozniej, gdy zespol zaczal wychodzic do ludzi i organizowac tymczasowe przychodnie - wiedzielismy, ze wiele wody uplynie, nim uda Szkola pieknosci w Kabulu 51 -znalezc odpowiedni dom do wynajecia i przeksztalcenia rzvchodnie z prawdziwego zdarzenia - chodzilam z nimi. mierzylam ludziom cisnienie krwi. Ale to przeciez kazdy potrafmy zrobic. Gdy wiec kolezanka z ekipy oznajmila, ze ma dla mnie zadanie, ucieszylam sie. Okazalo sie jednak, ze mialam tylko przygotowac plakaty witajace ochotnikow, ktorzy mieli niedlugo do nas dojechac. Czulam sie sfrustrowana i nie moglam usiedziec na miejscu. Zastanawialam sie, czy kiedykolwiek dane mi bedzie zrobic cos znaczacego. Jedyne pocieszenie w ciagu tych pierwszych kilku dni czerpalam z faktu, ze podczas gdy wszyscy pozostali zastanawiali sie, jak ratowac zycie, ja zaczelam zaprzyjazniac sie z pracujacymi na naszym osiedlu Afganczyka-mi. Sliczna dziewczyna, ktora zawsze pomagala mi wykombinowac goraca wode, nazywala sie Roshanna, a niesmialy, przystojny kierowca vana mial na imie Daud. Po kilku dniach nasza mala grupka ochotnikow udala sie na spotkanie z innymi cudzoziemcami mieszkajacymi w Kabulu. Niektorzy z nich byli tu juz od lat. Na miejsce spotkania pojechalismy vanem i gdy dotarlismy, przewodnicy grup polecili nam szybko wysiasc i od razu kryc sie w budynku. Nikt nie chcial zwracac uwagi miejscowych na fakt, ze duza grupa obcokrajow-?w sPotyka sie w jednym miejscu. To mogloby uczynic z nas cel 1 tycn sympatykow talibow, ktorzy ostali sie jeszcze w miescie, budynku zebralo sie okolo stu piecdziesieciu osob. Jedlismy s eczka, przedstawialismy sie sobie nawzajem, wymienialismy owkami i opowiadalismy, w jakie projekty i akcje jestesmy gazowani. Sluchajac tych rozmow, mialam wrazenie, ze y poza mna byl przeszkolony w jakiejs dziedzinie, ktora od- 52 53 powiadala napotykanym w Kabulu konkretnym i palacym potrzebom. Od chwili upadku talibow kraj zalewaly setki obcokrajowcow i tuziny organizacji pozarzadowych - wielkich, jak np. Czerwony Krzyz, i mniejszych, talach jak CFAF. Wokol mnie ludzie przedstawiali sie jako nauczyciele, inzynierowie, specjalisci do spraw zywienia, specjalisci do spraw rolnictwa i inni wszelkiego rodzaju eksperci. Nikt nie przedstawil sie jako fryzjer lub fryzjerka. Pod koniec spotkania Allen - jeden z przewodzacych grupie - zostal poproszony o przedstawienie naszej ekipy. Stojac przed zgromadzonymi, opisal plany naszej organizacji dotyczace otwarcia przychodni. Zebralismy gromicie oklaski. Przyklasnieto mu rowniez, gdy zaoferowal pomoc medyczna wszystkim obecnym. Niektorzy z nich pracowali tu od miesiecy, cierpiac z powodu bolacych zebow, dziwnych wysypek, ktore nie chcialy zniknac, i innych dolegliwosci, z ktorymi nie mogli sobie poradzic. Nastepnie przedstawial wszystkich czlonkow naszego zespolu: lekarz, pielegniarka, dentysta, lekarz, pracownik opieki socjalnej, polozna. Gdy wreszcie przyszla moja kolej, Allen usmiechnal sie do mnie promiennie, jakby chcial zapewnic, ze nie zostane pominieta. -Jest jeszcze Debbie - powiedzial. - Pochodzi z Holland w stanie Missouri i jest z zawodu fryzjerka, ale zostala przeszkolona w... Nie dane mu bylo dokonczyc zdania, poniewaz w pomieszczeniu rozbrzmial najdonosniejszy tego wieczora aplauz. Niektore z kobiet az podskakiwaly z radosci. Mialam wrazenie, ze co najmniej polowa znajdujacych sie tu ludzi z ulga dotyka swoich wlosow. Allen zawahal sie przez chwile, a potem dokonczyl opowiadanie o planach dotyczacych przychodni. Spotkanie dobieglo konca, a ja nagle znalazlam sie w centrum zainteresowania. -Ogromnie sie cieszymy, ze jestes! - powiedziala kobieta, ktorej udalo sie do mnie podejsc jako pierwszej. - Nawet o dzien drogi od Kabulu nie ma porzadnego fryzjera. -Zdarzalo nam sie ryzykowac zycie dla pasemek - dodala inna. - Kiedys jechalam dziesiec godzin szlakiem Khyber przez Hindukusz, by pojsc do fryzjera w Pakistanie, Mialam tam oczywiscie i inne sprawy do zalatwienia, ale tylko strzyzenia tak naprawde nie udaloby mi sie zalatwic tu, na miejscu. -Czy w Kabulu nie ma zadnych salonow pieknosci? - zapytalam. -Mysle, ze kiedys, zanim talibowie doszli do wladzy, bylo ich calkiem sporo - powiedziala pierwsza z kobiet - pozniej zostaly przez nich wytepione. Slyszalam, ze niektore wracaja do interesu, ale sa w naprawde kiepskim stanie. Ja i moje dzieci zlapalismy w afganskim salonie jakis okropny rodzaj wszy - dodala jej przyjaciolka. - Po powrocie do anow musielismy stosowac przemyslowe pestycydy, by sie ich pozbyc, a i tak zajelo nam to miesiace! na udzie klebili sie wokol mnie, chcac natychmiast umowic sie strzyzenie. Chcieli wiedziec, co bede robic przez lalka dni na-Cpnych i jak dlugo zostaje w Kabulu. Prosili tez o wskazowld, rzec do pensjonatu, w ktorym sie zatrzymalismy, ale nie * lch podac, bo nie wiedzialam, jakimi ulicami jechali-a to sPotkanie. Staralam sie jednak odeslac wszystkich za- 54 interesowanych do tych, ktorzy mogli objasnic im droge. Nikt nawet nie pytal, czy przywiozlam ze soba przybory fryzjerskie. Gdyby jednak pytali, moglabym ich uspokoic i zapewnic, ze mam wszystkie podstawowe przybory. Nigdy bowiem nie podrozuje bez moich nozyczek, grzebieni, peleryny, ktora w salonach fryzjerskich okrywa sie klientow, i podstawowych kosmetykow. To wszystko stanowi czesc mnie, taka juz jestem.Nazajutrz do pensjonatu zaczeli naplywac ludzie. Nie wiem, jak znalezli droge. Zdaje sie, ze informacja o pobycie w miescie zachodniej fryzjerki rozprzestrzenila sie niezwylde szybko. Wkrotce probowali sie ze mna skontaktowac ludzie przeroznych profesji -dziennikarze, dyplomaci, misjonarze, pracownicy pomocy spolecznej i wszyscy inni, ktorzy mogliby przyjsc wam do glowy. Poniewaz w Kabulu nie bylo w tym czasie dzialajacych linii telefonicznych, takie umawianie sie na wizyte bylo niemozliwe, a jednak zawsze jakos uprzedzali o swoim przybyciu. Kiedy wracalam z wykonywania jakiegos zadania z moja grupa ochotnikow, zastawalam drzwi do pokoju zasloniete przyklejonymi do nich karteczkami z informacjami, kto chcialby umowic sie na strzyzenie. Wczesniej zespol wyznaczal mi zadania, na przyklad prowadzenie terapii kukielkowej dla dotknietych trauma dzieci, pod koniec jednak pierwszego tygodnia mojego pobytu w Afganistanie zawsze, gdy wracalam z pracy w terenie, na podworku przed pensjonatem czekala na mnie grupka obcokrajowcow. Miedzy kolejnymi zadaniami zapraszalam ich do swojego pokoju i strzyglam. Czasem przychodzily nawet cale rodziny. Pewna Niemka mieszkajaca w Afganistanie od siedmiu lat, przyniosla ze soba stary plyn do trwalej, ktory przechowywala w brazowej butelce Szkola pieknosci w Kabulu 55 wyginajacej tak, jakby wykopano ja na jakims stanowisku archeologicznym. Opowiedziala mi, jak talibowie wielokrotnie przeczesywali jej dom, ale nigdy nie udalo im sie zabrac tej butelki. Przeprosilam ja i wyjasnilam, ze nie mam ze soba walkow, ale wtedy pokazala mi torebke, w ktorej przyniosla wlasne. Posadzilam ja wiec w ogrodzie pensjonatu i zrobilam trwala. Wraz z Roshanna poczestowalysmy ja herbata i ciasteczkami, a potem czekalysmy, az trwala sie ulozy. Nastepnie dokladnie splukalysmy glowe wiadrem wody. Przez te wszystlde dni zawieralam przyjaznie z Afganczyka-mi. Kiedy pozostali czlonkowie mojego zespolu dokonywali zabiegow, na ktorych tylko oni, z racji medycznego wyksztalcenia, sie znali, ja spedzalam czas z Roshanna, kierowca Daudem, kucharzem Maauimem i paroma innymi osobami. W ogrodzie stala "hustawka, na ktorej zwyklismy z Maauimem siadywac. Hustalismy sie i rozmawialismy, rozmawialismy i hustalismy tak wysoko, az widzielismy, co sie dzieje za murem. Daud i Maauim skakali czasem z wysoko rozbujanej hustawki i przekomarzali sie, komu udalo sie doleciec dalej. Zasmiewalam sie wowczas, myslac: tak, to wlasnie sa ci przerazajacy Afganczycy, przed ktorymi drza ze strachu mieszkancy polowy kuli ziemskiej. Pewnego dnia, gdy wrocilam z terapii prowadzonej w jednej e szkol, Daud, ogladajac moje kukielki, zwrocil uwage na te, ^tora miala brode i turban na glowie. Obejrzawszy ja, zapytal: -Czy to Osama bin Laden? Kukielka rzeczywiscie przypominala bin Ladena, ale jeszcze niedawno byla Jozefem z Nazaretu. Dostalismy ja, podobnie jak ?zostale, od organizacji chrzescijanskiej. Teraz zmienialam Jo- 56 zefa, Marie i Jezusa w zwykla afganska rodzine probujaca zyc szczesliwie po wojnie. Daud iRoshanna woleli jednak, by patriarcha zostal Osama. Roshanna wziela do reki figurke Marii i oznajmila: -Jestem zona Osamy. Pomoge Amerykanom go zabic! I tak przez nastepne pol godziny bawilismy sie w "Poszukiwania bin Ladena". Zrobilismy pare naprawde zlych rzeczy kukielce Osamy, ale szybko wrocil do zdrowia i juz nastepnego dnia znow byl afganskim tata. Zaczelam tez strzyc Afganczykow. Mezczyzni dlugo obserwowali, jak pracowalam nad fryzurami obcokrajowcow, poniewaz w pogodne dni robilam to w ogrodzie, wreszcie zaintrygowal ich zel o zapachu kiwi, ktorego uzywalam przy wykanczaniu niektorych fryzur. Wycisnelam wiec kazdemu z nich troche kosmetyku na rece, a oni wtarli go sobie we wlosy. Tak bardzo im sie to podobalo, ze przez kolejne dni nie chcieli go zmyc i chodzili ze sztywnymi, pokrytymi kurzem czuprynami. Ktoregos razu zaproponowalam Roshannie, ze posadze ja w ogrodzie i podetne jej wlosy. Scielam pare centymetrow z koncowek i przycielam niektore pasemka przy twarzy tak, by drobne loczld mogly niby niepostrzezenie wymykac sie spod chusty, ktora dziewczyna nosila na glowie. Gdy skonczylam, zapytalam Maquima, czy chcialby, zebym go ostrzygla. Zastanawial sie kilka minut, wreszcie sie zgodzil. Wiedzialam, ze afganscy mezczyzni nie pozwalaja, by strzygly ich kobiety. Chodza do balwierzy, a nie do fryzjerek, poniewaz mezczyzni i kobiety wolnego stanu nie moga sie dotykac, obojetne czy na gruncie zawodowym, czy towarzyskim. Staralam sie zatem ograniczyc kontakt fizyczny do mi- 57 Szkola pieknosci w Kabulunimum, zeby wracajac do domu pod koniec dnia, Maauim nie myslal, ze zgrzeszyl. Mimo to, gdy skonczylam, poslal mi rozmarzone spojrzenie: -Kocham cie - wychrypial. - Kocham, kocham! Potem moj wybor padl na Dauda. Z moich obserwacji wynikalo, ze mial fryzure typowa dla afgansldch mezczyzn. Cos w stylu pompadour, z wlosami krotko przycietymi z tylu i dluzszymi, napuszonymi z przodu i na czubku glowy. Przypominalo to troche fryzure Eh/isa z czasu jego najgorszych dni, kiedy nosil obcisle skorzane spodnie i koszmarne pelerynki. Daud chcial uciec, ale Maauim, Roshanna i kilku stojacych w poblizu Afganczykow postanowili go dla mnie zlapac. Odlozylam wiec nozyczki i przylaczylam sie do poscigu. Ganialismy po podworku, slizgajac sie w kaluzach, potykajac o plotki, smiejac sie i pokrzykujac. Bawilismy sie tak, jakbysmy byli pijani. Wreszcie pochwycono ofiare. Posadzili go na krzesle, przywiazali, zeby nie mogl sie ruszac, i zakneblowali, zeby nie protestowal. Po tym wszystldm ledwie podcielam mu wlosy. Gdy bylam tym zajeta, Roshanna przyniosla kamere i nagrala, jak stoje nad Daudem, grozac mu nozyczkami, a on rozpaczliwie przewraca oczami i kreci glowa. Wciaz zastanawiam sie, czy tasma ta nie zostanie ldedys puszczona w telewizji Al Jazeera jako dowod na to, ze amerykanskie fryzjerki torturuja afgansldch mezczyzn. Wychodzac z pokoju, o malo nie staranowalam Allena, przywodcy naszej grupy. Szybko odzyskal rownowage, ale wpatrywal Sle we mnie zdecydowanie za dlugo. 58 Czy cos jest nie tak? - zapytalam. Zaczerwienil sie lekko i odchrzaknal.Czy naprawde musisz malowac sie tak jaskrawa szminka? I tak mocno podkreslac oczy? Zastyglam w miejscu i rowniez poslalam mu uwazne spojrzenie. -Przyjrzales sie kiedys dobrze Afgankom, z ktorymi sie stykasz? Maluja sie zdecydowanie mocniej niz ja. -Przypuszczam, ze masz racje - przyznal i ruszyl dalej swoja droga. Zdalam sobie wowczas sprawe, ze moje zachowanie denerwowalo pozostalych czlonkow ekipy. Uwielbialam Allena i nadal go uwielbiam, ale postrzegal mnie jako kobiete lekkiego prowadzenia sie. Jest naprawde madrym i inteligentnym facetem niosacym pomoc ludziom na calym swiecie i nie sadze, by kiedykolwiek wczesniej mial okazje spedzac czas z kims takim jak ja. Nawet moj wyglad wytracal go z rownowagi. Podczas gdy pozostale kobiety w zespole mialy konserwatywne fryzury, moje wlosy byly krotkie, nienaturalnie czerwone i sterczaly na wszystkie strony. Mimo ze wtedy pierwszy raz poruszyl temat mojego makijazu, widywalam juz wczesniej, ze wzdraga sie na moj widok. Poczulam sie jednak usprawiedliwiona w swoim zamilowaniu do maldjazu, gdy do Afganistanu przyjechaly cztery zalozycielld CFAF. Te cztery damy z Teksasu - nazywalismy je teksanskimi laleczkami - mialy ogromne natapirowane fryzury, doslownie zlewaly sie perfumami, ich polalderowane paznokcie widac bylo z daleka, a makijaz przywodzil na mysl gwiazdki oper mydlanych. Pewnego dnia wywiazala sie dyskusja o zestawach awaryj- 59 Szkola pieknosci w Kabulunego wyposazenia, ktore wszyscy musielismy zawsze miec przy sobie, zawierajacych mape z zaznaczonymi bezpiecznymi rejonami, kompas, gwizdek i zloto o wartosci 500 dolarow. -Ja zawsze mam w swoim takze zapasowa szminke - skomentowala jedna z pan i wlaczyla turystyczny wiatraczek, by pot nie zrujnowal jej makijazu. Powiedzialam wtedy Allenowi, ze jesli nasze zalozycielki moga sie mocno malowac, to ja tez. On jednak wciaz sie martwil i regularnie probowal mnie zmienic. Szczescie sie do mnie usmiechnelo, gdy dolaczyli kolejni ochotnicy i grupa CFAF rozrosla sie z siedmiu do pietnastu osob. Pensjonat byl przepelniony i wszyscy odczuwali niewygode, wiec Allen zapytal, czy kilka osob nie mogloby do konca miesiaca zamieszkac w hotelu Mustafa. Nie przypuszczam, zeby chcial mnie przeniesc, raczej wolal miec mnie na oku. Poprosil zreszta o to jedna z kobiet, trzezwo myslaca, odpowiedzialna polozna, ktora, jak ufal, bedzie bezpieczna nawet w oddaleniu od grupy. Pewnie nigdy byscie nie przypuszczali, ze ta dziewczyna i ja staniemy sie wspolniczkami w przestepstwie, ale poniewaz do tej pory zdazylysmy sie juz zaprzyjaznic, poprosilam, by wyznaczyla mnie na swoja wspollokatorke w hotelu. Zrobila to, zapewniajac Allena, ze bedzie mnie pilnowac. Przenioslysmy sie wiec do pokoju hotelowego i wtedy ruszylam na poznanie Kabulu. Allen oczywiscie wcale nie byl tym zachwycony. Wciaz niewiele moglam zrobic dla zespolu, poniewaz nie posiadalam odpowiednich kwalifikacji, razem wiec z paroma innymi osobami wymyslili zadanie, ktore mialam wykonywac do konca miesiaca. 0 dobrzy chrzescijanie wpadli na pomysl, ze skoro mam tyle 60 61 wolnego czasu, moge siedziec w pokoju i modlic sie za cala ekipe, podczas gdy oni beda pracowac w terenie. Ja takze jestem wierzaca, ale sa rzeczy, w ktorych nie jestem dobra. A modlitwa w czyjejs intencji to wlasnie jedna z tych rzeczy. Ale probowalam. Siedzialam w pokoju i zaczynalam sie modlic, az tu nagle przerywal mi afganski handlarz uliczny, zachwalajacy swoje rzepy lub cos innego, co akurat sprzedawal, i po prostu musialam wyjsc i to zobaczyc. Potem postanowilam sluchac uduchowionej muzyki, ktora przytlumilaby dochodzace z ulicy dzwieki. Wlaczalam plyte, zakladalam sluchawki i probowalam usiedziec spokojnie w jednym miejscu, ale szybko mnie to nudzilo. Doszlam wiec do wniosku, ze mam talent do szybkiej modlitwy. Zamiast poswiecac temu trzy godziny, uwijalam sie w trzy minuty, a potem pod reke z Roshanna ruszalam na miasto. I gdzie szlysmy? Osiedle dalej, na tale zwana ulice Kurczakow! Kiedys, dawno temu na tej ulicy kwitl handel kurczakami, podobnie jak na ulicy Hydraulicznej mozna bylo kupic zlewy i miedziane rury, a na Ptasiej kanarki i papuzki. Obecnie na ulicy Kurczakow mozna kupic tradycyjne afganskie wyroby, w tym i rekodzielnicze. Trzymalysmy sie z Roshanna kurczowo, by nie zgubic sie w tlumie chlopcow spieszacych do szkoly, mezczyzn pchajacych taczki pelne pomaranczy i zebrzacych o pieniadze kobiet w burkach. Momentalnie otoczyli nas chlopcy, krzyczac: - Pozwol mi byc twoim ochroniarzem! Gdy udalo nam sie od nich uwolnic, popedzili za zolnierzem z korpusu pokojowego, ktory ogladal wiszacy w jednym ze sklepow dywan ze wzorem z karabinow maszynowych i helikopterow zamiast tradycyjnego geometrycznego. -Pozwol mi byc twoim ochroniarzem! - krzykneli do niego, a on odpowiedzial speszonym usmiechem. Szlysmy ulica i ogladalysmy wystawy sklepowe. Wspaniale dywany w tysiacach odcieni czerwieni z kilkoma innymi barwami dla kontrastu. Juki dla wielbladow i oslow tak piekne, ze nie moglam uwierzyc, iz zaklada sie je zwierzetom, dopoki nie zobaczylam tego na wlasne oczy. Wymalowane w skomplikowane wzory meble z Nuristanu, krainy na polnocnym wschodzie Afganistanu, ktorej mieszkancy wierza, ze wywodza sie od Aleksandra Wielkiego. Cudownie haftowane tkaniny, poczawszy od zaslon purdah, ktore sluza oddzielaniu damskich pokoi w domu od jego pozostalej czesci, po cieple pokrowce na dzbanki z herbata. Grube, robione na drutach welniane rekawiczki, swetry i skarpetki. Ciezka bizuteria ze sprowadzanych z Pakistanu kamieni polszlachetnych i dzwieczaca, metalowa noszona przez kuch, afganskich nomadow. Fajki wodne, metalowe garnki, baty, kolorowe fredzelki do wplatania we wlosy - wszystko to i jeszcze wiele innych rzeczy mozna kupic na ulicy Kurczakow. Kochalam te ulice i to nie tylko ze wzgledu na wszystkie wspaniale rzeczy, ktore mozna tu bylo dostac. Wlasciciele sklepow przetrwali wojne z Rosja, wojne miedzy mudzahedinami i ponure lata panowania talibow, a teraz rozkoszowali sie obecnoscia obcokrajowcow, ktorych zachwycaly oferowane przez nich towary. Nie mialam wystarczajaco duzo pieniedzy, by kupic wiele, ale im to nie przeszkadzalo. Gdy tylko wstepowalysmy z Roshanna do ktoregos ze sklepow, odrywali sie od poludniowego posilku rozlozonego na obrusie gdzies z tylu sklepu lub od Partyjki bakgammona rozgrywanej na ladzie i zachecali, bysmy 62 63 weszly do srodka i porozgladaly sie. Zwykle konczylo sie to tak, ze zostawalysmy jeszcze dluzej, by wypic herbate, a wychodzac, dostawalysmy w prezencie jablka, migdaly w cukrze lub herbatniki importowane z Iranu; sprzedawcy nalegali na dzielenie sie z nami posiadanymi slodyczami. Po niecalym tygodniu takiego zwiedzania wiekszosc sklepikarzy z ulicy Kurczakow znala mnie juz po imieniu.-Panienko Debbie! - wolali, gdy przechodzilam. - Moze herbaty? Oczywiscie nie powinnam tak postepowac, bo od czasu naszego przyjazdu srodki ostroznosci jeszcze zaostrzono, wkrotce bowiem miala sie zebrac Loya Jirga, pierwsza od momentu upadku rezimu talibow. Ta wielka rada wybranych sposrod wszystkich afganskich plemion miala w czerwcu 2002 roku wyznaczyc rzad tymczasowy, dlatego wlasnie wszystkie mury w Kabulu oklejone byly portretami powaznych brodatych mezczyzn - byly to plakaty pozostale po wyborach. Poniewaz wciaz trafiali sie sympatycy talibow i przeciwnicy Loya Jirgi, wzmocniono ochrone w calym miescie. Zdawalo sie, ze jedynymi pojazdami na ulicach byly czolgi nalezace do Miedzynarodowych Sil Pokojowych, ustanowionych w grudniu 2001 roku przez Rade Bezpieczenstwa ONZ. Od osmej wieczorem obowiazywala godzina policyjna, ktorej naruszenie dawalo zolnierzom prawo strzelania bez ostrzezenia, wiec okolo wpol do osmej ludzie spieszyli sie, by jak najszybciej skryc sie w domach. Napiecie podnosila dodatkowo swiadomosc kolejnego z calej serii konfliktow miedzy Indiami a Pakistanem. Obawiano sie, ze moze dojsc do ataku bronia atomowa. Spotykalismy sie wiec co rano, by zaplanowac dzien i porozmawiac o obecnej sytuacji, a ktoregos dnia odwiedzil nas nawet jakis wazniak do spraw bezpieczenstwa. Powiedzial, ze jesli zobaczymy na wschodzie ciemna chmure, powinnismy kierowac sie do ambasady amerykanskiej tak szybko, jak to tylko inozliwe. Fajnie, ze dal mi kompas. W przeciwnym razie nigdy bym nie wiedziala, gdzie jest wschod. Zatem nie powinnam chodzic na ulice Kurczakow. Powinnam siedziec w moim pokoju, modlac sie, ale odbieralam to jako areszt domowy. Wiem, ze przywodcy grupy chcieli tylko mnie chronic. Byli pewni, ze jesli ktos jest zagrozony, to na pewno ja. Mysleli, ze jestem zbyt przyjacielska i nie doceniam powagi sytuacji, w ktorej sie znalezlismy. I byla to prawda. Po prostu nie balam sie Afganistanu ani niczego, co spotkalo mnie, zanim tu przyjechalam. Balam sie tego, co moze przytrafic sie innym, ale nie lekalam sie o siebie. W koncu jednak zostalam przylapana na moich wyprawach. Pod koniec pobytu okazalo sie, ze w grupie sa jeszcze inni, ktorzy slyszeli o ulicy Kurczakow i mimo zaostrzonych wymogow bezpieczenstwa chcieli tam przed wyjazdem zajrzec. Pytali, kto jeszcze chcialby do nich dolaczyc - oczywiscie chcialam. Wybralismy sie w koncu pewnego dnia w obstawie tlumaczy i kierowcow. Kobiety tak poowijaly sie szalami, ze wygladaly jak mumie, a mezczyzni starali sie wtopic w tlo, zakladajac takie same nakrycia glowy jak Afganczycy. Wtem jeden ze sklepikarzy wybiegl ze swojego stoiska z okrzykiem: - Panno Debbie! Wielu innych odwrocilo sie wowczas w nasza strone, machali i usmiechajac szeroko. 64 65 No coz, sadze, ze wiemy juz, co porabialas! - zauwazyl ktos z ekipy.I przestali probowac mnie ograniczac. ty(R)(R)(R)(R)(R)(R) Tam! - Roshanna wskazala okno z peknieta szyba, za kto ra wisiala brudna, podniszczona koronkowa firanka. - Mysle, ze to tutaj. Daud wjechal na chodnik tak gwaltownie, ze o malo nie wpadlam Roshannie na kolana. Usiadlam prosto i przyjrzalam sie oknu. Widac w nim bylo duze splowiale zdjecie damskiej twarzy w makijazu Kobiety Kota i z upietymi wysoko na glowie wielkimi lokami. Na wewnetrznym parapecie stala glowa manekina z napuszona blond peruka, otoczona kilkoma wazonami plastikowych roz. W srodku jest ciemno - powiedzialam. - Moze zamkniete. Roshanna przeczaco potrzasnela glowa. Debbie, w Kabulu wszedzie jest ciemno. Te panie wlacza ja generator tylko wtedy, gdy jest to niezbednie konieczne. Kilka chwil trwalo, nim zakrylam glowe, by moc przejsc od samochodu do salonu. Chyba tylko te jedne drzwi na calej ulicy byly zamkniete; dzien byl lagodnie cieply i pozostali sklepikarze postanowili wpuscic cieply wiaterek do wnetrza swoich pomieszczen. Roshanna wyciagnela reke w strone klamki, a ja przygotowalam sie na wizyte w pierwszym afganskim salonie pieknosci, jaki dane mi bylo zobaczyc. Wraz z uplywem dni coraz bardziej przywiazywalam sie do Roshanny - ktora juz wowczas mowila do mnie: "Mamo" - i Dau-da, kolejnego z moich afganskich przyjaciol. Dobijala mnie mysl, ze bede musiala ich opuscic. Wlasciwie chodzilo nie tylko o nich; zdaje sie, ze pokochalam Afganczykow jako narod - ich przyjacielskie nastawienie, humor, goscinnosc i odwage. Chcialam wymyslic sposob, by wrocic tu i cos dla nich zrobic. I wlasnie zaczynalam miec pomysl. Przeprowadzka do hotelu ulatwila odnalezienie mnie wszystkim obcokrajowcom, ktorzy marzyli o wizycie u fryzjera. W Mustafie rotacja gosci byla ogromna: reporterzy, pracownicy akcji humanitarnych i podroznicy, a rowniez, jak twierdzili niektorzy, szpiedzy i przemytnicy. Wiekszosc byla zachwycona, ze na terenie hotelu przebywa fryzjerka. Drzwi do mojego pokoju znow zaslanialy karteczki z prosbami o wizyte. I znow spedzalam godziny, tnac i podcinajac. Pewnego dnia zajrzala do mnie Afganka, ktora ostatnie dwadziescia piec lat spedzila w Kanadzie. Podobnie jak ja nalezala do grupy ochotnikow niosacych pomoc medyczno-humanitarna. Zbierala tez informacje na temat posesji, ktora nalezala do jednego z jej wujow, a ktora ten porzucil za czasow talibow. W przeciwienstwie do przybyszow z Zachodu pamietala Kabul z czasow mlodosci, gdy we wczesnych latach siedemdziesiatych panowal tu ostatni krol. Powiedziala mi, ze staral sie on popchnac Afganistan w strone XX wieku, czym wywolal wscieklosc konserwatywnych mieszkancow wsi i tradycjonalistycznych duchownych w miastach. -Kobiety chodzily po ulicy Kurczakow w minispodniczkach! - powiedziala. - Czy jestes w stanie wyobrazic sobie, aby dzis ktoras zalozyla miniowke? Powiedziala tez, ze w latach siedemdziesiatych w Kabulu Zjalalo mnostwo salonow pieknosci i ze byl to kwitnacy interes. 66 Afganki zawsze bardzo dbaly o fryzury i makijaz - stwier dzila. - Nawet pod tymi okropnymi burkami.Gdy wyszla, Roshanna wyjasnila, ze salony pieknosci byly jedna z wielu rzeczy, ktorych talibowie zabronili wraz z muzyka, tancami, robieniem zdjec ludziom i innym zywym stworzeniom, bialymi butami, puszczaniem latawcow i uprawa winogron. Gdy bylam mala dziewczynka, mama czesto zabierala mnie do salonu prowadzonego przez kuzynke - wspominala Ro shanna. - Gdy ta zajmowala sie klientkami, ja nalewalam herba te i zmiatalam wlosy z podlogi. Czasem matka Roshanny i kuzynka spiewaly stare piosenki i prosily, zeby spiewala z nimi, a ona zgadzala sie, mimo ze byla zbyt niesmiala, by gdziekolwiek indziej spiewac przed publicznoscia. Tamta fryzjerka nie chciala sprzeciwiac sie rezimowi talibow, mowila Roshanna, ale corka jednej z jej najlepszych klientek wychodzila za maz i pragnela choc odrobiny blasku i szyku, o ktory taka okazja az sie dopomina. Fryzjerka zgodzila sie. Przytlumila swiatla i podkreslila urode dziewczyny na tyle delikatnie, by nie wpedzic ani jej, ani siebie w klopoty. Ktos jednak doniosl. Dwa dni pozniej wszystkie szyby w oknach salonu byly juz powybijane - mowila ze smutkiem Roshanna. - Wnetrze zdemo lowano, sprzet zniszczono albo rozkradziono, a jej maz rowniez stracil prace. Nagle zdalam sobie sprawe, ze nie widzialam jeszcze zadnego afganskiego salonu pieknosci i zapytalam Roshanne czy ona i Daud mogliby mnie do ktoregos zabrac. Zgodzili sie, chociaz 67 zajelo nam to ponad tydzien. Wiele fryzjerek znow pracowalo w zawodzie, ale przyjmowaly w domach, wciaz bojac sie wywiesic szyld lub wystawic w oknie zdjecia. W ciagu ostatnich paru dni widzielismy kilka miejsc wygladajacych jak salony, byly one jednak puste. Wreszcie ktos podal Roshannie ten adres, wyruszylysmy wiec, by odnalezc salon. A nie bylo to latwe zadanie, bo w tym czasie wiekszosc ulic Kabulu nie miala nawet nazw. Gdy podchodzilysmy do drzwi, nie moglam dostrzec, co sie dzieje wewnatrz, i balam sie, ze trafilysmy na kolejna wydmuszke. Ale gdy Roshanna otworzyla, poczulam zapach plynu do trwalej. Bylo mi glupio, ze zostawilysmy Dauda na zewnatrz, ale Roshanna tylko zdecydowanie przeczaco potrzasnela glowa. -Zadnemu mezczyznie nie wolno tu wejsc - powiedziala. - To jest niedozwolone w naszych salonach, poniewaz kobiety maja odkryte glowy. -Ale Daud i inni afganscy mezczyzni widza cie z odkryta glowa w pensjonacie. -To co innego, to tak jakbym byla w maciupenkiej Ameryce - odpowiedziala. - W salonach kosmetycznych zasady sa bardzo surowe. Maz wlascicielki pobilby Dauda lub nawet go zabil, gdyby ten wszedl do srodka. Popatrzylam z niedowierzaniem. -To prawda Debbie - powiedziala. - Kotara wisi po wewnetrznej stronie drzwi, zeby nikt, nawet gdy sa otwarte, nie mogl zajrzec do srodka i zobaczyc kobiet. -Nie wolno tu wejsc zadnemu mezczyznie? -Nawet mezowi wlascicielki - potwierdzila Roshanna. - To mjejsce przeznaczone wylacznie dla kobiet. 68 DEBORAH RODRIGUEZ *>>*!>>amp; Wciagnela mnie do malego przedsionka, zamknela za nami drzwi i podniosla rozowa zaslone wiszaca przed wejsciem do glownego pomieszczenia salonu. Znow ogarnela mnie ciekawosc i zaczelam sie zastanawiac, jak bardzo i czym ten salon rozni sie od swoich amerykanskich odpowiednikow. Pomieszczenie bylo ciemniejsze i mniejsze niz salony, ktore znalam, nie wieksze od przecietnej lazienki. Okno przeslaniala gesta koronkowa firanka, a zamiast sciany wielkich luster bylo jedno male i to nadpeknie-te. Blat pod lustrem zastepowala nieociosana deska. Zdawalo mi sie, ze widze wiszace na wystajacych ze sciany kolkach niebieskie peleryny uzywane rowniez w amerykanskich salonach, potem jednak uswiadomilam sobie, ze to zdjete przez kobiety burki. Poza tym czulam te sama ciepla, goscinna atmosfere, w jakiej spedzilam wiekszosc swojego zycia. Slyszalam glosy kobiet i ich smiech - wyczuwalam stan relaksu, towarzyszacy przebywajacym razem kobietom, ktore sie dotykaja i opowiadaja sobie o szczegolach swojego zycia, mowia o zyciu innych. Zastanawialam sie, czy to nie z tego wlasnie powodu talibowie byli tak przeciwni salonom pieknosci. Nie dlatego, ze po wyjsciu kobieta wygladala jak dziwka albo ze, jak twierdzili, byly one przykrywka dla burdeli, ale dlatego, ze dawaly kobietom przestrzen, ktora nalezala tylko do nich, i w ktorej przebywaly poza kontrola mezczyzn.Gdy weszlysmy do malenkiego pokoiku, wszystkie rozmowy ucichly. Dwie fryzjerki zwrocily sie w nasza strone, by nas powitac. Jedna byla mloda, chuda, z gleboko osadzonymi oczami, druga, starsza, miala mocno krecone, zniszczone, siegajace linii szczeki wlosy. Gdy zauwazyly, ze jestem obca, przywitaly nas 69 Szkola pieknosci w Kabululekko nerwowym, ale grzecznym "salaam aleichem" - standardowym powitaniem znaczacym "pokoj z toba". Potem Roshanna rozmawiala z nimi przez chwile. To siostry - powiedziala. - Ta mlodsza to Nadia, starsza to Raksar. Dom ich rodziny stoi za tym budynkiem. Kiedy wytlumaczyla, ze jestem amerykanska fryzjerka, ktora chciala zobaczyc jak wygladaja afganskie salony, kobiety usmiechnely sie zachwycone. Klientka wstala, ustepujac mi miejsce; nalegala, tlumaczac, ze Raksar dokonczy ukladanie jej fryzury. Nadia poczestowala mnie herbata, a kilka malych dziewczynek, ktore bawily sie pod firanka, podeszlo, zeby mi sie przyjrzec. Zanim Nadia poszla zrobic herbate, zauwazylam, ze szuka czegos w pudelku, w ktorym znajdowaly sie patyczki i gumki re-cepturki. Zapytalam Roshanne, do czego one sluza. Uzywa sie ich do robienia trwalej - odparla zaskoczona. Poprosilam Nadie, zeby opisala mi, jak wyglada proces robienia przez nia trwalej. Z wyjatkiem uzywania patyczkow i gumek recepturek zamiast walkow postepowala wlasciwie tak samo jak ja, pomijajac ostatnia faze procesu. Powiedziala, ze po nalozeniu trwalej wysylaja klientke do domu. Plyn dziala na wlosy, dopoki nie wyschnie, a nastepnego dnia klientka przychodzi na plukanie. Nic dziwnego, ze wlosy Raksar byly tak zniszczone. Pewnie miala juz za soba mnostwo takich trwalych! Starsza z fryzjerek prowadzila przez chwile ozywiona rozmowe z Roshanna. Mowi, ze otworzyla salon jeszcze za czasow, gdy byli tu Rosjanie - wyjasnila Roshanna. - Musiala zamknac na czas rza-?w talibow. Lustro i inne przybory zakopala w ogrodku. 70 -Od jak dawna salon jest ponownie otwarty?-Mowi, ze zaledwie dwa miesiace. Z poczatku maz nie chcial sie zgodzic. Wolal, zeby siedziala w domu i pomagala jego matce. Teraz jednak sam nie ma pracy, wiec sie zgodzil. -Czy ciezko jest zdobyc kosmetyki i przybory? Raksar dumnie wskazala reka kilka grzebieni, szczotek i nozyczki wylozone na desce. Nic z tego nie bylo salonowej jakosci. Nozyczki wygladaly, jakby sluzyly do strzyzenia owiec, a grzebienie, jakby zostaly przez rzeczone owce przezute. Podczas rozmowy z tymi dwiema kobietami zdalam sobie sprawe, ze nie tylko brakowalo im narzedzi do pracy. Rowniez ich fryzjerskie umiejetnosci byly jak najbardziej podstawowe. Zapytalam, gdzie sie szkolily, a wtedy wzruszyly ramionami. Raksar jeszcze w latach osiemdziesiatych szkolila sie u przyjaciolki, a nastepnie przekazala cala swoja wiedze Nadii. Zadna z nich nie wiedziala, jak sie robi pasemka. Jednak nawet bez odpowiedniego przeszkolenia zarabialy calkiem niezle. Raksar przynosila do domu okolo osiemdziesieciu dolarow miesiecznie, przynajmniej dwukrotnie wiecej, niz wynosila przecietna pensja w Afganistanie. Nadia zarabiala mniej, ale spodziewala sie, ze jej dochod z czasem wzrosnie. Wykonanie slubnego makijazu na bogatsze wesele wystarczalo, by podreperowac finanse jej rodziny. Poza tym, jak mi przekazaly przez Roshanne, ciezko bylo znalezc prace gdzies indziej. Przez jakis czas pracowala jako kucharka w pensjonacie, ale zatrudnieni tam mezczyzni chamsko sie do niej odnosili, wiec zrezygnowala. Wtem Nadia powiedziala cos do Raksar i obie usmiechnely sie szelmowsko. Roshanna klasnela w rece i zaczela sie smiac. 71 -Chca wiedziec, czy nie mialabys ochoty wyprobowac niektorych z tradycyjnych afganskich uslug oferowanych przez salony kosmetyczne - powiedziala. - Chca sie z toba tym podzielic, bo jak mowia, jestes ich siostra z Ameryki.-Chetnie - odpowiedzialam, zsuwajac z glowy zakrywajaca ja do tej pory chuste. Obie kobiety zamarly, patrzac na moje krotkie, sterczace niczym kolce wlosy. Z wahaniem wyciagnely rece, by ich dotknac. Powiedzialy cos do Roshanny, a w ich glosach slychac bylo zachwyt. Podnioslam glowe i spojrzalam pytajaco. -Mowia, ze wygladasz jak kot - powiedziala. - Pashak. -Miau - dodala Raksar. Mialam lekkie wyrzuty sumienia z powodu Dauda, ktory bedzie musial czekac na nas na zewnatrz tak dlugo, ale odchylilam sie na oparcie fotela i nastawilam na relaks. Ale gdy zobaczylam Nadie zblizajaca sie do mnie z dluga nitka zamotana miedzy palcami, wyprostowalam sie. Delikatnie jednak popchnela mnie z powrotem na oparcie fotela i przystapila do pracy. Za pomoca nitki wydepilowala mi brwi i wasiki, z ktorych istnienia nawet nie zdawalam sobie sprawy. Otworzylam oczy tylko raz, gdy o malo nie krzyknelam z bolu, i zobaczylam skupiona twarz Nadii nachylajaca sie tuz nad moim czolem. Jeden koniec napietej nitki trzymala w ustach, drugi nadal oplatywal jej palce. Roshanna zasmiewala sie. Gdy Nadia skonczyla zabieg, usiadlam Wyprostowana i przesunelam dlonia po twarzy. Bylam pewna, ze poczuje splywajaca krew. Nastepnie Raksar zaoferowala, ze zrobi mi makijaz w afgan-skim stylu, taki, jaki zrobilaby kobiecie zaproszonej na wesele. 72 73 I znow sie zgodzilam. Uznalam, ze nie poznam afganskich salonow tak naprawde, jesli nie wyprobuje ich uslug. Raksar pokryla wiec moja twarz bardzo jasnym podkladem, nalozyla chyba ze cztery roznokolorowe cienie do powiek, tworzac luki na calych powiekach, przyciemnila mi brwi i przedluzyla je za pomoca kredki tak, ze unosily sie do gory, zblizajac do linii wlosow, a na koniec pomalowala mi na czerwono usta. Najgorsza byla aplikacja eylinera. Raksar polizala sluzacy jako aplikator patyczek, zanurzyla go w czarnym proszku, zdmuchnela nadmiar kosmetyku, a nastepnie wetknela patyczek w wewnetrzny kacik oka i za jednym pociagnieciem pokryla krawedzie powieki kosmetykiem. Nie moglam sie nie zastanawiac, ile innych oczu przyczerniono tym samym patyczkiem. Z lzawiacymi oczami wstalam i zaczelam macac dookola w poszukiwaniu mojej chusty na glowe. Podprowadzono mnie do lustra i przyjrzalam sie sobie uwaznie. Patrzyla na mnie jakas zupelnie obca kobieta, w dodatku majaca na twarzy maske z festiwalu Mardi Gras.Dziekowalam siostrom kilkakrotnie, korzystajac z mojej, bardzo jeszcze wowczas podstawowej, znajomosci dari. -Tashakur, tashakur - powtarzalam, klaniajac sie i sciskajac je za rece. Pozegnalysmy sie trzema ledwie muskajacymi policzki pocalunkami, a potem, niewiele widzac, wypadlam na zewnatrz, gdzie Daud az westchnal z podziwu. Eyliner splywal z moich oczu przez trzy kolejne dni, co sprawilo, ze obcokrajowcy, ktorzy mieszkali w Kabulu od dluzszego czasu, dopytywali sie, jak udalo mi sie tak szybko dostac zaproszenie na afganski slub. Nie liczac lzawiacych oczu, bylam zadowolona i podniecona. Okazalo sie, ze znalazlam oto te jedna rzecz, ktora moglam zrobic, by pomoc Afganczykom - i co wazniejsze, sposrod wszystkich poznanych tu przeze mnie wyksztalconych i pelnych poswiecenia obcokrajowcow tylko ja moglam to zrobic. Wiedzialam, ze jestem w stanie pomoc Afgankom prowadzic lepsze salony i zarabiac wiecej pieniedzy. A z wlasnego fryzjerskiego doswiadczenia wiedzialam, ze salon to dobry biznes dla kobiety, zwlaszcza jesli trafil sie jej zly maz. Niestety, wiedzialam to az za dobrze. Wciaz bylam zona tak podlego mezczyzny, ze Afganistan, wowczas uwazany przez wielu za najniebezpieczniejsze miejsce na ziemi, wydawal mi sie rajem. Przez caly czas trwania naszego malzenstwa ratowalo mnie jedynie to, ze maz nie wiedzial, ile zarabialam. W tajemnicy oszczedzalam, by w koncu stac mnie bylo na wolnosc. A teraz doszlam do wniosku, ze kosmetyczny biznes nawet lepiej bedzie sprawdzal sie w Afganistanie, gdzie mezczyznom nie wolno wchodzic do salonow. Nigdy nie zobacza, ile gotowki przechodzi z rak do rak i nie beda mogli wtracac sie kobietom do interesu. Poprosilam Roshanne, by powiedziala, w jakich jeszcze zawodach pracuja tu kobiety. Okazalo sie, ze zna kilka, ktore tkaja dywany, sprzedaja jajka, pracuja w pensjonatach i warsztatach krawieckich i tym podobnych miejscach. Wszystkie te zaklady prowadzone jednak byly przez ojcow, mezow, braci lub wujow kobiet. Pomyslalam, ze moglabym wrocic do Afganistanu z kilkoma walizkami kosmetykow dobrej jakosci i przez kilka tygodni pochodzic po salonach. Moglabym nauczyc prowadzace je kobiety wszystkiego, co sama wiedzialam, i pokazac im, jak rozminac interes i zarabiac wiecej. Moglabym tez nauczyc je zasad higieny, ktore wpojono mi w szkole kosmetyczek; jesli juz ktos 74 mialby plakac na slubie, to ze wzruszenia, a nie z powodu bakterii przeniesionych do oczuwraz z eylinerem. Gdy wspomnialam o swoim pomysle znajomemu Amerykaninowi, od kilku lat pracujacemu w Kabulu dla organizacji charytatywnej, wcale nie smial sie z mojej checi niesienia pomocy afgan -skim kosmetyczkom. Uznal, ze powinnam pomyslec o czyms na jeszcze wieksza skale i otworzyc w Kabulu szkole dla kosmetyczek. Oswiadczyl tez, ze postara sie mi pomoc. Gdy wspomnialam Roshannie o moim pomysle - na tym etapie rozwinietym juz do otwarcia szkoly - zarzucila mi ramiona na szyje. -Chce byc w pierwszym roczniku uczennic - powiedziala. - Moj ojciec nalega, zebym zrezygnowala z pracy dla organizacji pozarzadowej ze wzgledu na to, jak traktuja mnie niektorzy mezczyzni. Jesli bede miala swoj salon, nic takiego juz mnie nie spotka. Wszystkie moje marzenia zdawaly sie laczyc w wizje szkoly pieknosci. Mimo ze moje zycie zawodowe dobrze sie ukladalo, zawsze chcialam byc kims wiecej niz tylko kosmetyczka. Chcialam byc czescia czegos wiekszego i znaczacego, co dawaloby mi poczucie, ze pomagam ocalic swiat. Oczywiscie kocham salony pieknosci. Gdy mialam siedem lat, moja mama otworzyla swoj pierwszy salon tuz kolo naszego domu. Ze smuldymi jasnymi meblami, lustrami w zlotych ramach i rzedem suszarek wygladajacych jak statld kosmiczne majace lada chwila wystartowac w strone Ksiezyca bylo to, w moim mniemaniu, najpiekniejsze miejsce na ziemi. A kosmetyczki ubrane w krotkie zielone szorciki zestawione z rozowymi spod- $>>0i>> Szkola pieknosci w Kabulu 75 niczkami i bialymi butami w stylu go-go byly dla mnie najpiekniejszymi kobietami na swiecie. Nie moglam sie doczekac, ldedy wreszcie ja tez bede mogla zalozyc taki mundurek. To byly lata szescdziesiate w Holland w stanie Michigan i wszystkie kobiety przychodzace do salonu mialy wielkie, sztywne od lakieru fryzury, pietrzace sie jak u Marge Simpson, matki z animowanego serialu "Simpsonowie". Pomagalam mamie, rozdajac magazyny, skladajac reczniki i nalewajac kawe, ale bardzo czesto po prostu szwendalam sie po salonie, bo moje ciagle gadanie sprawialo klientkom przyjemnosc. Poniewaz uwielbialam to, mama postanowila wprowadzic mnie w tajniki zawodu. Zaczelam od pomocy w przygotowywaniu tresek. Przytrzymywalam je na glowach maneldnow, podczas gdy mama ukladala wlosy w loczki. Nastepnie nioslam glowe z treska i ustawialam na kilku pudlach pod strumieniem cieplego powietrza z suszarki. Potem znow przytrzymywalam treske, gdy mama rozczesywala ja w ladne, duze, puszyste klebuszki. Wkrotce pozwolila mi' pomagac przy treskach przyczepionych do czyjejs glowy. Gdy panie przychodzily na mycie, ukladanie i stylizacje, stawalam za nimi i wyjmowalam wsuwki przytrzymujace treski. Z reguly, mimo usuniecia wszystkich spinek, trzymaly sie one na miejscu z powodu ogromnej ilosci lakieru, ktorym pokryte byly wlosy. W tamtych czasach wizyta u fryzjera konczyla sie wyjsciem z fryzura na ksztalt gniazda os, usztywniona lakierem, a po dwoch tygodniach klientki wracaly z nienaruszona. Sprzedawalysmy tez im jedwabne poszewki na poduszki, zeby koafiury nie potargaly sie za bardzo podczas snu, ale wiele z nich stosowalo dodatkowe srodki ostroznosci, by zachowac swoje gniazda os 76 w idealnym stanie, np. owijaly fryzure kilkoma warstwami papieru toaletowego, zanim poszly spac. Gdy mama pozwolila mi zajac sie myciem glow, klientki zawsze pouczaly mnie, bym szorowala je mocniej i dluzej. - Do krwi - mowily.Powodem takiego zachowania byl pewnie fakt, ze przez dwa tygodnie nie mogly nawet podrapac sie po glowie. Potem mama zakrecala im wlosy na duze plastikowe walki i przysmazala je pod suszarka, a ja dostawalam zadanie wyjmowania lokowek. Uwielbialam czuc miedzy palcami gorace wlosy, tak sztywne od plynu do ukladania, ze pozostawaly dokladnie na swoim miejscu, dopoki moja mama ich nie rozczesala. Majac pietnascie lat, poszlam do szkoly fryzjersko-kos-metycznej, bo pomyslalam, ze pracujac jako fryzjerka, oplace sobie studia. Na tym etapie wcale nie chcialam jeszcze wykonywac tego zawodu, gdy dorosne. Widzialam, jak ciezko pracowala moja mama i jak zmeczona byla wieczorami, a poza tym dostrzeglam zycie, ktore wydawalo mi sie duzo fajniejsze. Chcialam robic cos w swiecie muzyki. Odkad skonczylam piec lat, na zyczenie mamy bralam lekcje gry na fortepianie. Mama chciala tez, zebym chodzila na lekcje baletu, ale trwalo to zaledwie jeden dzien. Bylam za duza, nie umialam utrzymac rownowagi ani na jednej, ani na dwoch nogach i nie miescilam sie w spodniczke. Niemniej jednak kochalam muzyke i postanowilam sie jej trzymac. Tak wiec w szkole sredniej gralam na fortepianie, organach, gitarze i trabce. Mialam tyle pary w plucach, ze wydobywalam z trabki dzwieki glosniejsze niz jakikolwiek chlopak. Lubilam tez spiewac, wiec poszlam do koledzu Johna Browna w Arkansas 77 na specjalizacje piosenkarska, ale gdy stanelam miedzy tymi wszystkimi naprawde dobrymi piosenkarzami, wiedzialam, ze nie jestem do tego stworzona. Potem na moich strunach glosowych utworzyly sie guzki i gdy spiewalam wloskie arie operowe, brzmialam jak James Brown. Wrocilam wiec do Michigan i pracowalam w salonie mamy. Poslubilam mojego chlopaka z liceum i urodzilo sie nam dwoch pieknych chlopcow: Noah i Zachary. Ale oboje z mezem bylismy mlodzi i glupi i wkrotce dopadlo nas zniecierpliwienie. Pamietam, jak majac dwadziescia szesc lat siedzialam w domu u mamy i plakalam, pytajac ja, co jest ze mna nie tak. Mialam wszystko, czego kobieta moglaby zapragnac: kochanego meza, dzieci, dobra prace, ladny dom i samochod, ale bylam nieszczesliwa. Nic wiec dziwnego, ze juz wkrotce bylam samotna matka. Pewnego dnia uslyszalam, jak jedna z klientek salonu mowi, ze w naszej okolicy ma powstac wiezienie o srednio zaostrzonym rygorze. Zaczelam wtedy zastanawiac sie, jakby to bylo pracowac w instytucji, ktora zapewnia ubezpieczenie zdrowotne i inne swiadczenia, a wedlug klientki zarowno zarobki, jak i swiadczenia mialy tam byc wysokie. Zlozylam zatem podanie o przyjecie do pracy w wiezieniu i planowalam dorabiac jako fryzjerka. Nie mialam licencjatu, moglam wiec zostac tylko strazniczka. Nie bedzie tak zle, myslalam. Ale bylo naprawde niewesolo. Z poczatku wszystko szlo dobrze. W ciagu pierwszych dwoch miesiecy przeszlam szkolenie i dogadywalam sie niezle zarowno z wiezniami, jak i z pozostalymi straznikami. Z miejsca powiedzialam wiezniom, ze nie jestem tu, by utrudniac im zycie - sa- 78 mi uczynili je juz wystarczajaco trudnym. Wyjasnilam, ze moje zadanie polega na pilnowaniu, by postepowali wedlug panujacych w zakladzie zasad. Traktowalam ich z szacunkiem, a oni odplacali mi tym samym. Doceniali chyba takze to, ze mimo pracy w wiezieniu nie wygladalam jak lesba. Malowalam sie i skraplalam perfumami, ukladalam wlosy, dodajac do nich dlugie pasemka i mialam dlugie, krwistoczerwone paznokcie wampa. Pewnego razu na jednej z klatek schodowych wybuchla bojka i wezwalam pomoc; wszyscy straznicy mieli u pasa krotkofalowki zamiast broni. W zakladzie bylo wiecej wiezniow niz straznikow, istnialo wiec niebezpieczenstwo, ze buntujacy sie wiezniowie bez trudu mogliby uzyc naszej broni przeciwko nam. Gdy czekalam na wsparcie, wrzasnelam na awanturujacych sie wiezniow:Nie zamierzam nawet zlamac sobie paznokcia, powstrzy mujac te awanture! Wyszla z tego niezla bijatyka. Trzech straznikow mialo rozciete glowy, a spora grupa wiezniow trafila do izolatek. Pozniej jeden z wiezniow az sie wzdrygnal, gdy dowiedzial sie, ze tam bylam. Nie wiedzialem, ze pani tam byla, panno Debbie - powie dzial. - Ale nie stala sie pani krzywda, prawda? Odpowiedzialam, ze nic zlego mnie nie spotkalo, ale ze zabilabym go, gdyby zlamal mi sie paznokiec. Po kilku miesiacach nie potrafilam sobie poradzic ze wspolczuciem. Doslownie krwawilo mi serce. Uwazalam, ze niektorzy z wiezniow byli naprawde milymi ludzmi - jednymi z najmilszych, jakich dane mi bylo w zyciu poznac, a niektorzy straznicy zwyklymi lobuzami naduzywajacymi swojej wladzy. Nie #000^^ Szkola pieknosci w Kabulu 79 chcialam sie do nich upodobnic, a czulam, ze sie zmieniam. Inni ludzie tez zdazyli to odczuc. Ktoregos dnia przechodzilam obok celi odsiadujacego dozywocie wieznia, ktory przez caly okres mojej pracy w zakladzie nie odezwal sie do nikogo ani slowem. Zwykle calymi dniami gwizdal przepieknie niczym ptak spiewajacy. Tamtego dnia przysunal twarz do krat. To nie jest miejsce dla pani, panno Debbie - wyszeptal. - Nie chcialaby pani przeciez stac sie taka jak pozostali. W jakis rok po tym, jak zaczelam pracowac w wiezieniu, jechalam na sluzbe. Lal deszcz i bylam tym zdenerwowana. Stale pracowalam na druga zmiane i w weekendy, w ogole nie widywalam dzieci i mialam wrazenie, jakbym sprzedawala dusze diablu w zamian za ubezpieczenie zdrowotne i platny urlop. Po apelu poszlam do biura naczelnika i zrezygnowalam. W ostatnim dniu pracy wiezniowie ustawili sie, by mnie pozegnac. Niektorzy plakali. Powodzenia, panno Debbie - mowili. - Teraz juz bedzie pani miala dobre zycie. Ja jednak nie wiedzialam, jak to dobre zycie odnalezc. Znow pracowalam w salonie kosmetycznym mojej matki, ale czesto dopadala mnie depresja i zastanawialam sie, czemu nie jestem szczesliwa. Doszlam do wniosku, ze potrzebuje wiecej rozrywek. Wyszlam za maz i urodzilam dzieci tak wczesnie, ze w przeciwienstwie do wiekszosci moich przyjaciol, nie mialam czasu na mtensywne zycie towarzyskie i chodzenie na randki, postanowilam wiec teraz zostac najbardziej imprezowa dziewczyna w Holland w Michigan. A jesli juz sie na cos decyduje, zawsze posuwam sie do skrajnosci, wiec w kilka miesiecy poznalam wszystkie kluby w okolicy i wszystkich ludzi spedzajacych w nich czas. Wkrotce 80 przestalo mi to wystarczac i kupilam jacht, mimo ze nie umialam zeglowac i wcale nie zamierzalam sie tego uczyc. Wystarczylo mi, ze trzymalam go w dokach w Saugatuck na jeziorze Michigan. Co weekend zjezdzali sie ludzie, by imprezowac, a impreza byla zawsze tam, gdzie ja. Gdy jednak zostawalam sama, docierala do mnie rzeczywistosc. Spedzalam tak duzo czasu poza domem, ze nie moglam byc dobra mama. Zreszta wiekszosc ludzi, z ktorymi sie bawilam, nie byla nawet moimi przyjaciolmi. Po prostu podobal im sie moj jacht.Pomyslalam wiec o religii. Zacznijmy od tego, ze nigdy nie bylam ateistka, ale nie mialam dla mojej wiary silnych podstaw, nie zylam tez w spolecznosci, ktora by sprzyjala jej poglebianiu. Rozejrzalam sie wiec i znalazlam chrzescijanski Kosciol. Dolaczylam do niego. Nie byl to jednak jakis tam pierwszy lepszy Kosciol, ale taki z gatunku: gloscie dobra nowine, badzcie uzdrowieni, alleluja, chwalmy Pana. Wkrotce pochlonal caly moj czas, ktory do tej pory spedzalam samotnie, pograzajac sie w depresji. Dal mi tez mozliwosc wykorzystania mojej kreatywnosci i tej odrobiny talentu muzycznego, ktory posiadam. Zapomnialam o rozczarowaniu wywolanym swiadomoscia, ze nigdy nie zaspiewam arii z "Aidy" na scenie Metropolitan Opera i zostalam gwiazda koscielnego kolka teatralnego. Pisalam sztuki, rezyserowalam je i sama w nich gralam. Nie byly to zadne powazne produkcje. Kochalam programy w stylu Saturday Night Live i MAD TV i dlatego w swoich sztukach staralam sie umieszczac jak najwiecej humoru rodem z nich. Niemniej jednak niektore sprawy poruszane w Kosciele mnie niepokoily. Spotkalam tam ludzi, ktorzy pokazali mi zupelnie inny sposob patrzenia na swiat. Zawsze uwielbialam podrozo- 81 Szkola pieknosci w Kabuluwac, ale szybko nudzily mnie miejsca, do odwiedzenia ktorych naklaniali mnie znajomi i zwykle konczylo sie to tak, ze spedzalam czas w rejonach unikanych przez wiekszosc turystow. Kiedy pojechalam na Jamajke, znudzily mnie skutery wodne i popijanie margerity na plazy nalezacej do otoczonego murem hotelu, zlapalam wiec autobus do miasta. W efekcie poznalam dwudziestoletnia matke pieciorga dzieci i zostalam przez nia zaproszona do domu, gdzie zjadlysmy zupe rybna ugotowana wlasciwie z samych osci. Ostatni tydzien spedzilam, odwiedzajac ja, przynoszac pieluchy i produkty spozywcze. W takich wlasnie sytuacjach czulam sie spelniona i zadowolona. W Kosciele poznalam Herba Stuarta, emeryta, ktory podrozowal po swiecie, wykonujac roznorakie projekty organizacji humanitarnych. Zaprosil mnie, bym pojechala z nim na miesiac do Indii. Przez jakis czas znano mnie na miescie jako Szalona Deb. Mowiono: ta Szalona Deb z dziwaczna fryzura, dlugimi paznokciami i makijazem tancerki rewiowej. Szalona Deb, ktora pracowala w wiezieniu. Mowiono: ide w przyszlym tygodniu na strzyzenie do Szalonej Deb. Teraz zostalam Szalona Deb, bo zaczelam podrozowac po swiecie, by pracowac dla organizacji humanitarnych. Pierwsze zadanie, ktore wykonywalam z Herbem w Indiach, polegalo na podrozowaniu od wioski do wioski i pomaganiu ludziom w wierceniu nowych studni. W jednym z miasteczek dowiedzialam sie, ze ludzie cierpia straszny glod. Pewna rodzina opowiedziala mi, ze najgorszym czasem byly dla nich trzy miesiace pory suchej, napytalam, co mogloby im pomoc, a oni odpowiedzieli: ryz. znalazlam wiec kogos, kto mial ciezarowke, i poprosilam, by za- 82 wiozl mnie na targ do wioski, w ktorej susza nie dala sie ludziom tak bardzo we znaki. Tam napelnilismy ja ryzem. Nie moglam przeciez zaopatrzyc tylko jednej rodziny? Po powrocie do wioski wysypalismy ryz na betonowa plyte i za pomoca klaksonu zwolalismy mieszkancow. Za jakies sto dolarow udalo mi sie kupic pozywienie dla calej wioski na trzy miesiace.Jakby tego bylo malo, w tamtym okresie wyszlam za maz za wedrownego pastora zwiazanego z moim Kosciolem. Wiedzialam, ze bardzo sie od siebie roznimy, ale chcialam znow byc zamezna. Lubilam byc zamezna. Sadzilam, ze skoro byl czlowiekiem mocno wierzacym, a ja zmierzalam w podobnym kierunku, wszystko jakos sie ulozy. Jednak krotko po slubie moj maz, zasadniczy i wiecznie ponuro zamyslony, stal sie nagle najzwyczajniej w swiecie podly i chorobliwie zazdrosny. Jesli wyszlam do sklepu spozywczego i wrocilam pietnascie minut pozniej, niz przewidywal, czekal na mnie w drzwiach, gotujac sie z wscieklosci, a nastepnie chodzil za mna krok w krok po domu, wypytujac, dlaczego sie spoznilam. Chyba sadzil, ze w ciagu tych pietnastu minut mialam z kims romans. Z poczatku probowalam tlumaczyc mu, ze to nieprawda, ale wkrotce uswiadomilam sobie, ze protesty na nic sie nie zdaja. Zatem pewnego dnia, gdy zaczal krzyczec, probowalam wyjsc z domu, ale zlapal mnie za wlosy, wciagnal z powrotem do srodka i pchnal na sciane. Odepchnelam go i rzucilam sie do drzwi, tyle ze to go jeszcze bardziej rozwscieczylo. Uderzyl mnie na odlew w twarz. Mocno. Po tych wydarzeniach staralam sie nie robic nic, co mogloby rozniecic jego gniew, caly czas nienawidzac siebie za wplatanie sie w taka sytuacje. Matka wychowala mnie na silna kobiete, wiec 83 iak to sie moglo stac? W domu panowalo ciagle napiecie. Moi synowie starali sie spedzac jak najwiecej czasu u dziadkow. Udawalo mi sie powstrzymywac mezowskie wybuchy agresji, grajac role uleglej, poslusznej zony. Ktoregos dnia jednak, po wizycie w kosciele, on, ja i jego przyjaciel poszlismy do McDonald'sa na sniadanie. Ja i ten przyjaciel smielismy sie z jakiejs historyjki. Pomyslalam sobie wowczas, ze od miesiecy sie tak dobrze nie bawilam. Ale gdy wrocilismy do domu, moj maz wpadl w szal. -Widzialem, jak na niego patrzylas - krzyczal, dyszac z wscieklosci. - Jestes zwykla dziwka. Zapedzil mnie do naszej sypialni i uderzyl na odlew w twarz z taka sila, ze az upadlam. Uderzylam glowa w rame lozka. Gdy otworzylam oczy, w drzwiach sypialni zobaczylam moich synow i mame. Wlasnie przywiozla ich do domu. Pamietam, ze myslalam, jakie to straszne. Nie tylko to, ze maz mnie zaatakowal, ale rowniez to, ze mama i dzieci musieli byc swiadkami tej sytuacji. Potem moja malenka mama stanela miedzy mna a mezem, a on ja odepchnal. To przewazylo szale. Bylam wsciekla. Wypchnelam go z domu, a nastepnie zadzwonilam na policje. Gdy przyjechal radiowoz, maz stal na trawniku i krzyczal tak glosno, ze sasiedzi powychodzili zobaczyc, co sie dzieje. Spakowalam rzeczy swoje 1 dzieci i wyszlam z domu, odwracajac twarz, jak gangster opuszczajacy sale sadowa. Moja mama zabrala nas do siebie. Chcialam zostac u rodzicow i nigdy juz nie wracac do meza, ale zaczal nekac moja matke, jakby malo jej bylo, ze zajmowala S1C cierpiacym na demencje i powoli umierajacym na zakrzepowa niewydolnosc serca ojcem. Dzwonil do niej do domu i do pra- 84 cy, podjezdzal samochodem i blokowal podjazd, domagajac sie, by nakazala mi z nim porozmawiac. W koncu zdalam sobie sprawe, ze nie moge zostac u mamy, bo w takim wypadku moj maz nigdy nie da jej spokoju. Zostawilam wiec synow u ich ojca i wprowadzilam sie z powrotem. Planowalam przeczekac do momentu, az oszczedze troche pieniedzy i zaplanuje ucieczke. Przez chwile sadzilam, ze Kosciol moze mi pomoc. Spotkalam sie z kilkoma z naszych przywodcow religijnych i powiedzialam im, co sie dzieje, ale chociaz wyrazili wspolczucie, powiedzieli rowniez, ze byloby to nie w porzadku z mojej strony, gdybym zostawila meza. Nie popelnil przeciez cudzolostwa. Naprawde zalowalam, ze nie popelnil.Wkrotce od ktoregos z wspolwyznawcow uslyszalam o organizacji, ktora urzadzala szkolenie dla osob zajmujacych sie niesieniem pomocy w czasie katastrof i sytuacji kryzysowych. Powiedzialam mezowi, ze chcialabym ukonczyc ten kurs i, ku mojemu zdziwieniu, pozwolil mi jechac. Myslal, ze dzielo szkoleniu bede mu pomocna, gdy bedziemy podrozowac do krajow Trzeciego Swiata. Zatem w sierpniu 2001 roku pojechalam do Chicago na dwa tygodnie szkolenia organizowanego przez fundacje Care for Ali. Nauczylam sie, co robic w razie pozaru, trzesienia ziemi, osuniecia ziemi, powodzi, huraganu i nalotu bombowego. Dowiedzialam sie tez, jak dokonac odkazenia, w przypadku uzycia broni chemicznej, jak dbac o niedozywione noworodki i chronic ludzi przed chorobami przenoszonymi wraz ze skazona woda. Po raz pierwszy pokazano mi tez na mapie Afganistan. Podczas ostatniego dnia szkolenia sprawdzono nasza wiedze podczas symulowanej katastrofy. Patrzac z perspektywy czasu, wydaje mi sie to dziwnie 85 zlowieszcze: symulacja miala miejsce zaledwie trzy tygodnie przed wrzesniowymi atakami na Nowy Jork i Waszyngton, a przedstawiony w niej scenariusz zakladal atak terrorystyczny na Chicago, podczas ktorego uzyto broni chemicznej i wykorzystano zamachowcow z przyczepionymi do ciala ladunkami wybuchowymi. Pracowalismy w druzynach. Rozstawialismy namioty, ocenialismy stopien odniesionych przez ofiary obrazen i przenosilismy poszkodowanych w odpowiednie dla nich miejsca, a nawet wyznaczalismy tych, ktorzy i tak by zmarli, mimo prob niesienia im pomocy. Wszystko to bylo bardzo realistyczne i przerazajace.Potem terrorysci wbili samoloty w budynki World Trade Center i Pentagonu. Nastepnego dnia nagrano na automatyczna sekretarke pytanie, czy nie dolaczylabym do ekipy ratunkowej udajacej sie do Nowego Jorku. Zgodzilam sie, nie pytajac nawet meza o zdanie. Wyjechalam tak szybko, jak to bylo mozliwe. Kolejne dwa tygodnie nalezaly do najciezszych w moim zyciu. Bylam jedna z wielu osob zajmujacych sie strazakami, ktorzy rozbierali ruiny World Trade Center i wynosili z nich ciala - czesto ciala swoich kolegow. Przeprowadzalam terapie masazem i rozmawialam o przezytej przez nich traumie. Przytulalam ich, gdy plakali, i mylam ich smierdzace, poparzone stopy, gdy wreszcie zdjeli ochronne buty, w ktorych chodzili po goracym rumowisku, i omagalam tez na tuzin innych sposobow. Czasem szlam sie wyplakac do przenosnej toalety, bo nie chcialam zalamywac sie w obecnosci strazakow. Maz dzwonil na moja komorke jakies siedemdziesiat razy dziennie, az w koncu musialam ja wylaczyc. rzez caly czas balam sie, ze dowie sie, iz dotykam innych mezczyzn i natychmiast po mnie przyjedzie. Gdy ekipa z kanalu 86 Discovery filmowala nasza prace, schowalam sie pod stolem do masazu i nie wyszlam, dopoki nie odeszli, zeby tylko maz nie zobaczyl na filmie, jak krece sie wokol strazakow.Po powrocie do domu utonelam w leku. Nie moglam przestac ogladac programow o Afganistanie i talibach. Szczegolnie wstrzasnal mna reportaz o talibach dokonujacych na stadionie Ghazi w Kabulu egzekucji na kobietach. Czytalam ksiazke za ksiazka o Afganistanie i mialam wrazenie, ze prowadze tak samo ograniczone zycie jak tamtejsze kobiety. Potem uslyszalam, ze CFAP wysyla w nastepnym roku ekipe do Kabulu. Dzwonilam do nich codziennie, mowiac, jak bardzo chce jechac. Gdy wreszcie zgodzili sie, dowiedzial sie o tym moj maz i zabronil mi. Schowalam wiec swoj paszport i bilety lotnicze w sejfie w domu mojej matki, zeby nie mogl sie do nich dostac. Nikt i nic nie moglo mnie powstrzymac. Wiedzialam, ze po raz pierwszy w zyciu bede we wlasciwym miejscu we wlasciwym czasie. W dniu, gdy przyjaciele przyjechali zawiezc mnie na lotnisko, maz stal, opierajac sie o sciane, i patrzyl, jak nioslam walizke do drzwi. -Mam nadzieje, ze zginiesz w Afganistanie - powiedzial. -Wole zginac tam, niz zyc tu z toba - odpowiedzialam. W moim sercu otworzyly sie drzwiczki, przez ktore wypadlo wszystko, co jeszcze czulam do meza. Wyjechalam do Afganistanu, gdzie moje serce mialo wkrotce znow wypelnic sie miloscia do ludzi. Postawna kobieta ze sterczacymi na wszystkie strony zafolio-wanymi pasemkami popukala smuldym niebiesldm paznokciem w twarz Roshanny. -Czy to jest ta twoja mloda afganska przyjaciolka? - zapytala. -Ja tez chce zobaczyc. Druga kobieta siegnela po plik zdjec lezacych na kolanie tamtej. Nie odrywajac sie od rozdzielania wlosow kolejnej kobiety na pasma, pogratulowalam sobie, ze przezornie zrobilam dodatkowe odbitki zdjec z mojej podrozy. Nie mialam czasu po raz kolejny ich przegladac. Za pare minut zaplanowane mialam jeszcze robienie trwalej. Moje stale klientki w Stanach czekaly, az wroce z Afganistanu, by poumawiac sie na wizyty, wiec w ciagu pierwszych kilku miesiecy bylam doslownie zawalona robota. Raz za razem opowiadalam tez historie z podrozy i pokazywalam zdjecia. I ciagle mowilam o powrocie do Afganistanu, aby pomagac tamtejszym 90 DEBORAH RODRIGUEZ ****** kosmetyczkom i fryzjerkom. Na tym etapie moj pomysl przewidywal otwarcie salonu szkoleniowego, w ktorym oferowalabym uslugi zachodnim klientom, a zatrudnialabym afganskie fryzjerki jako praktykantki. Moje klientki nie nasmiewaly sie z tego pomyslu ani nie mowily, ze jest zbyt niebezpieczny. Byly nim tak samo podniecone jak i ja.Nie mialam jednak pojecia, jak wlasciwie powinnam sie do tego zabrac. Przeciez nawet w Stanach nigdy nie otworzylam wlasnego salonu. Zawsze pracowalam u swojej mamy. Aby otworzyc szkoleniowy salon w Afganistanie musialabym oczywiscie wynajac odpowiedni lokal, a od tamtejszych organizacji pozarzadowych docieraly do mnie informacje o gwaltownie wzrastajacych czynszach i o tym, jak to wlasciciele lokali, nawet tych w zbombardowanych kabulskich dzielnicach, probowali pobierac od przyjezdnych z Zachodu oplaty rowne tym naliczanym w Nowym Jorku. Potem pomyslalam o salonie, ktory odwiedzilam, a w ktorym uzywano dziesiecioletniego plynu do trwalej i nozyczek wielkosci sekatora. Musialabym zawiezc mase sprzetu i kosmetykow, jesli chcialabym wypuszczac w swiat praktykantki dobrze przygotowane. -Sadzicie, ze moglabym liczyc na darowizne w postaci kosmetykow od ktoregos z producentow? - glosno sie zastanawialam. A co mi szkodzi - wzielam do reki sloiczek zelu do ukladania wlosow Paul Mitchell, zerknelam na etykiete i znalazlam numer telefonu. Gdy po drugiej stronie ktos sie odezwal, zapytalam, czy maja dzial zajmujacy sie prosbami o darowizny. Przelaczano mnie od jednej osoby do drugiej, az w koncu trafilam na automatyczna sekretarke. Patrzac na moje klientki, wznioslam 91 wymownie oczy do nieba, ale zostawilam dluga wiadomosc. Opowiedzialam, kim jestem, jak to talibowie zamkneli wszystkie salony kosmetyczne w Afganistanie i jak ich wlascicielki probuja ponownie je otwierac, oraz ze bardzo chcialabym im pomoc. Instrukcja nagrana na sekretarce informowala wprawdzie, ze nalezy zostawic szczegolowa wiadomosc, ale watpie, czy spodziewali sie czegos az tak wyczerpujacego. Dwa dni pozniej w salonie zadzwonil telefon. Odebrala jedna z pracownic, po chwili skinela, bym podeszla. Kto dzwoni? - wrzasnelam, usilujac przekrzyczec suszarke. Bylam wlasnie w trakcie prostowania dlugich, ciezkich, mocno kreconych rudych wlosow i nie chcialam przerywac zabiegu, by sie z powrotem nie poskrecaly. -Moglabys przyjac wiadomosc? -Mowi, ze chce rozmawiac z toba osobiscie. Spielam wiec wlosy kobiecie, ktora wlasnie czesalam, i poszlam odebrac telefon. -Witam, Pani Miedzynarodowa Fryzjerko - powiedzial glos na drugim koncu linii. - Tu JP. -Kto? -John Paul Dejoria, wlasciciel Paul Mitchell. No wiec niech mi pani opowie o tej szkole dla kosmetyczek, salonie szkoleniowym czy cokolwiek tam planuje pani otworzyc w Afganistanie. Tak wiec w salonie, przekrzykujac placz dziecka jednej z klientek, glosne opowiesci innej, nieco przygluchej i nieustanne trzaskanie drzwi, opowiedzialam mu o moim pomysle. Nie trzeba go bylo dlugo przekonywac, ze jest dobry. Powiedzial, zebym zadzwonila do glownego managera firmy, Luke'a Jacobellisa. 92 Po prostu popros Luka o wszystko czego potrzebujesz - po wiedzial.Kiedy odlozylam sluchawke, wypadlam na srodek salonu, krzyczac z radosci. Wrzawa panowala jeszcze przez kilka nastepnych dni. Jeszcze tego samego popoludnia, kiedy obsluzylam juz wszystkie klientki, znalazlam ciche i spokojne miejsce i zadzwonilam do Luke'a. -Jak pani mysli, ile produktow bedzie pani potrzebowala? - zapytal. -Wlasciwie to nie wiem. Wystarczajaco duzo, by starczylo na pare lat, ale nie jestem pewna, ile to by bylo w kraju, w ktorym nigdy nie wiadomo, czy bedzie woda i prad. Bylam tam tylko miesiac. Powiedzial, zebym przygotowala liste, wiec wyciagnelam katalog produktow Paul Mitchell i przegladajac go, mowilam: -Och, moze by tak z tuzin tego i trzy albo cztery tamtego, jesli byloby to mozliwe. Sporzadzilismy calkiem spora liste, na ktorej znalazly sie szampony, odzywki, zele, lakiery, farby i plyny do trwalej, jak rowniez kolorowe peleryny i reczne lusterka - wlasciwie wszystko, co sprzedawali. Dobrze znalam produkty Paul Mitchell, poniewaz mama uzywala ich w salonie od lat. Caly czas mialam w pamieci te zniszczone wlosy afganskich kobiet i myslalam o kosmetykach, ktore przywrocilyby im zdrowie. Potem Luke podal mi nazwy innych firm z branzy kosmetycznej, do ktorych powinnam zadzwonic w sprawie darowizn: Takara Belmont, jesli chodzi o meble, Redkin po wiecej kosmetykow, Orly i Opi po kosmetyki do pielegnacji dloni i paznokci i tak dalej. Praktycznie wszystkie te firmy gotowe byly cos mi podarowac. 93 W niespelna trzy tygodnie po rozmowie z Luke'iem przed dom zajechala polciezarowka pelna produktow Paul Mitchell. Wyraznie skolowany kierowca zapukal do drzwi. Zakladal, ze wiezie ladunek do jaldegos magazynu albo przynajmniej na tyly hipermarketu.Ma pani kogos do pomocy przy rozladunku? - powiedzial, wskazujac kciukiem wielka ciezarowke na koncu podjazdu. -Tylko siebie - powiedzialam. Przyjrzal mi sie krytycznie i westchnal. -Nie ma pani przypadkiem wozka widlowego? -Tylko taczke. Wyprowadzilam z garazu samochody, dmuchawe do odsniezania i kosiarke, nastepnie razem z kierowca wnieslismy do srodka wszystkie dziesiec tysiecy pudelek z ciezarowki, podczas gdy moj maz obserwowal nas z okna pokoju dziennego. Nie jestem pewna, czy pudelek bylo az dziesiec tysiecy, ale z pewnoscia mialam wrazenie, ze jest ich wlasnie tyle, a nawet jeszcze wiecej. Zajely caly garaz, w ktorym normalnie mieszcza sie dwa samochody, i nie tylko one. Gdy ciezarowka wreszcie odjechala, patrzylam na te wszystkie pudla - bylo tego troche wiecej, niz moglabym zmiescic do walizki, nawet jesli zaplacilabym za nadbagaz. Przez kilka nastepnych miesiecy kolejne ciezarowld przywozily stoliki i krzesla potrzebne do umeblowania salonu, grzebienie, suszarki, lusterka, lokowki i inne podstawowe elementy wyposazenia. Wszystko to skladowalam juz jednak w magazynie. Maz zaczal szydzic z mojego zapasu kosmetykow w garazu. Powiedzial, ze jesli sprobuje od niego odejsc, spali garaz wraz z cala zawartoscia. Co sie wtedy stanie z moja kabulska szkola dla 94 kosmetyczek? Powiedzial tez, ze jesli nie bede uwazac, co robie, zostawi otwarte frontowe drzwi i pozwoli moim psom wybiec prosto na ruchliwa ulice. Czekalam wiec na wlasciwy moment. Staralam sie nie wchodzic mu w droge, a tymczasem potajemnie wynajelam mieszkanie i znalazlam prawnika.Nadal nie mialam pojecia, jak przetransportuje to wszystko do Kabulu. Pewnego dnia zadzwonilam do kolejnej firmy, ktora podpowiedzial mi Luke. Ku mojemu zdumieniu osoba, z ktora rozmawialam, powiedziala, ze ktos juz kontaktowal sie z nia w sprawie darowizny produktow na rzecz afganskiej szkoly dla kosmetyczek. Poprosilam o numer telefonu do tej osoby i zadzwonilam. Wtedy wlasnie po raz pierwszy uslyszalam o legendarnej Mary MacMakin, Amerykance od czterdziestu lat mieszkajacej w Afganistanie. W 1996 roku Mary zalozyla nienastawiona na zyski organizacje PARSA, majaca niesc pomoc owdowialym w czasie wojny Afgankom, ktore, aby przezyc, zmuszone byly zebrac. Bylo to nowe i okrutne doswiadczenie, poniewaz do tej pory w Afganistanie nikt nigdy nie zebral. Mary jest jedna z bohaterek Afganistanu, a w roku 2000 "Vogue" poswiecil jej caly artykul. Wtedy to wlasnie Terri Grauel, stylista z Nowego Jorku, mial uczesac Mary do tej sesji; pozniej pozostali ze soba w kontakcie. Po upadku rezimu talibow Mary widziala, ze afganskie fryzjerki bardzo chcialyby ponownie otworzyc salony, ale na przeszkodzie staja braki w wyposazeniu i zapomniane czesto umiejetnosci. Zasugerowala Terriemu, ze amerykanscy fryzjerzy mogliby pomoc Afgankom, otwierajac szkole fryzjersko-kosmetyczna. Zatem Terri i jego koledzy po fachu zameczali nowojorski prze- 95 rnysl kosmetyczny prosbami o wsparcie dla takiej szkoly. "Vo-mie" i Estee Lauder dokonaly duzej pienieznej darowizny, a wkrotce i inne przedsiebiorstwa przeznaczyly dotacje i produkty na potrzeby projektu. Mial on nosic nazwe "Kabulska szkola pieknosci, piekno bez granic" i byc prowadzony jako jeden z programow PARSA. Ulzylo mi, ze ktos z wieksza sila przebicia i lepszymi kontaktami pracowal juz nad pomyslem szkoly dla kosmetyczek. W Holland robilam wszystko, co bylo mozliwe, ale w glebi duszy zdawalam sobie sprawe, ze sama nie zrealizuje tak wielkiego przedsiewziecia. Szybko polaczylam sily z PARSA i przekazalam kosmetyki i sprzet warte okolo pol miliona dolarow. Planowane otwarcie szkoly mialo nastapic w czerwcu 2003 roku, w budynku afganskiego Ministerstwa ds. Kobiet. Mary zdecydowala sie na te lokalizacje, uwazajac, ze kobiety beda tam bezpieczne. Wiedziala, ze w Kabulu nadal jest wielu ludzi, ktorzy, podobnie jak talibowie, uwazaja, ze salony pieknosci, tak jak proby usamodzielnienia sie kobiet to bluznierstwo. Razem z grupka innych kosmetyczek z Zachodu zglosilam sie do pracy w szkole jako instruktorka. PARSA gromadzila sprzet i kosmetyki na Wschodnim Wybrzezu. W grudniu kontener mial wyruszyc do Kabulu. Wczesniej musialam dostarczyc tam swoje zapasy. Wlascicielka jednego z zaprzyjaznionych salonow miala przyjaciela, ktory prowadzil firme przewozowa i zgodzil sie wypozyczyc mi ludzi 1 ciezarowki do przetransportowania zebranych przeze mnie rzeczy. Wszystko, co mi pozostalo do zrobienia, to wydostanie czesci kosmetykow z garazu i przeniesienie ich do przygotowanego wczesniej magazynu. Problem polegal na tym, ze to juz nie 96 97 byl moj garaz, poniewaz do tego czasu zdazylam sie rozwiesc z mezem.Pewnego pochmurnego dnia moi synowie Noah i Zach - obaj majacy juz prawie po dwadziescia lat - zebrali znajomych i wynajeli wielka ciezarowke. Moje przyjaciolki i ja pojechalysmy za nimi samochodami, a z kazdego bagaznika wystawaly taczki. Gdy ciezarowka podjezdzala pod garaz, moj byly maz wyszedl przed dom i powiedzial, ze ma nakaz sadowy zabraniajacy mi zabierania czegokolwiek z terenu posesji. Gdy go zignorowalam, zadzwonil na policje i w kilka minut pozniej podjechaly wozy patrolowe. Mimo deszczu, ktory padal juz od jakiegos czasu, sasiedzi zbiegli sie, by z bliska obejrzec zamieszanie. Podeszlo do mnie dwoch policjantow, ale bylam jakby szalona. Nie zamierzalam pozwolic, by ktokolwiek lub cokolwiek mnie powstrzymalo. -Te rzeczy naleza do mnie i zabieram je - wrzasnelam. - Macie trzy mozliwosci: mozecie mnie zastrzelic, aresztowac albo dac mi swiety spokoj. Bez slowa odsuneli sie i patrzyli, jak moi synowie i nasi przyjaciele laduja kosmetyki do ciezarowki. I to by bylo tyle - ostatni powazny problem do rozwiazania przed wyjazdem na poczatku 2003 roku do Afganistanu; mialam dotrzec na miejsce w tym samym czasie co kontener. Bylabym zapomniala - w tym czasie zaczela sie jeszcze wojna w Iraku. Sadze, ze dla wielu ludzi to bylby najpowazniejszy problem. Zgodnie z planem kontener powinien dotrzec do Kabulu pod koniec stycznia. Mialam zamiar byc juz wowczas na miejscu i pomagac przy jego rozladunku. Uprzedzilam wiec wszystkie klientki, zeby umowily sie na wizyty najpozniej na dwa dni przed moim planowanym wyjazdem, poniewaz w przeciwnym razie beda musialy czekac trzy tygodnie, zanim wroce. Przychodzily tlumnie, niektore przynosily nawet skromne datki na pokrycie wydatkow zwiazanych z podroza, albo wypieki, ze sprzedazy ktorych moglam miec dodatkowe pieniadze. Odbylo sie tez wiele hucznych pozegnan w gronie znajomych. Spedzilam rowniez sporo przeplakanych chwil z synami i mama. I nagle pierwszy zawod; okazalo sie, e kontener jeszcze nie opuscil portu. Data wyplyniecia zostala przeloona ze wzgledu na zamieszanie na Srodkowym Wschodzie, w tym, jak sie pozniej dowiedzialam, manewry amerykanskich i brytyjskich sil przygotowujacych sie do marcowej inwazji na Irak. Zamiast zatem leciec do Kabulu, polecialam na tydzien do Nowego Jorku, by odbyc specjalne szkolenie zawodowe w zakresie makijau, zorganizowane przez firme Mac Cosmetics, ktora przekazala na rzecz szkoly kosmetyki kolorowe o wartosci okolo trzydziestu tysiecy dolarow. W polowie lutego dowiedzialam sie, e kontener opuscil wreszcie Stany Zjednoczone i odzyskalam dawny zapal. Jednak w marcu, na tydzien przed moim zaplanowanym wylotem, otrzymalam wiadomosc o utknieciu kontenera na Kanale Sue-skim. Po raz kolejny zatrzymaly go przygotowania do wojny. W tym momencie marzylam ju o opuszczeniu Holland. Zbyt wiele razy egnalam sie z rodzina i przyjaciolmi, nie mialam te zaplanowanych adnych klientek a do konca kwietnia. Dowiedzialam sie, e organizacje humanitarne w Jordanii spodziewaja sie naplywu uchodzcow z Iraku, wiec zglosilam sie do jednej z nich i pod koniec marca wyjechalam do Jordanii. W kil- 98 99 ka dni po przyjezdzie powiadomiono mnie, e nasz kontener nie tkwi ju na Kanale Sueskim, ale zostal dostarczony do Kabulu. Natychmiast wyruszylam, by dolaczyc do pozostalych kobiet, ktore podzielaly moje marzenia.Moj kierowca przeciagle jeknal. Glowna droga odchodzaca od kabulskiego lotniska byla tak zakorkowana, e posuwalismy sie w tempie kilkunastu centymetrow na dziesiec minut. W koncu zjechal z drogi i przemknal tu przed frontami sklepow sprzedajacych czesci samochodowe. Mijal je w tak niewielkiej odleglosci, e gdybym wystawila reke przez okno, moglabym zgarnac z ktoregos z nich pasek klinowy. Nastepnie wjechal w zatloczona boczna uliczke, nawet na moment nie zwalniajac. Samochod, niczym narciarz, mknal zygzakiem, jakby przechodnie byli slupkami wyznaczajacymi trase na stoku. Obiwszy sie kolejny raz o drzwi, zaczelam macac dokola w poszukiwaniu pasa bezpieczenstwa. Bezskutecznie, byl uciety. Gdy dotarlam do Kabulu w marcu 2003 roku, nie moglam uwierzyc, jak wiele sie zmienilo przez prawie rok mojej nieobecnosci. Mimo e niektore czesci miasta nadal wygladaly jak staroytne ruiny, wszedzie wyrastaly nowe, wymyslne budynki z lukowatymi portykami, oknami z lustrzanego szkla, pokryte kolorowymi stiukami z domieszka jakiejs mieniacej sie substancji. Ulice, rojace sie niegdys od ludzi, rowerow, wozow wypelnionych najroniejszymi produktami, oslow i bawolow wodnych, byly teraz dodatkowo zakorkowane samochodami, SUV-ami i czolgami. Powstaly ronda i skrzyowania, prawdopodobnie po to, by zwolnic tempo ruchu ulicznego. Zabraklo chyba jednak porozumienia, czy ruch powinien odbywac sie zgodnie z ruchem wskazowek zegara, czy moe przeciwnie, wiec kierowcy jezdzili tak i tak. W rezultacie wokol kadego ronda zawsze mona bylo natknac sie na korek przegrzewajacych sie aut. Drogi byly niewiele lepsze ni rok temu, nadal glownie bite, pelne kolein i stert gruzu, ktore trzeba bylo omijac, niemniej jednak samochody i SUV-y pedzily po nich, jakby je sam diabel gonil. Przepisy drogowe zdawaly sie w ogole nie istniec. Dwa pasy z minuty na minute mogly stac sie trzema, gdy auta, lamiace wszelkie zasady, wciskaly sie w kada pojawiajaca sie w zasiegu wzroku luke. Gdy przyjechalam do nalezacego do Mary MacMakin domu PARSA na ulicy Hydraulikow, czulam sie, jakby cale moje cialo zostalo rozbite na czesci, a nastepnie bolesnie zlozone z powrotem. Salon w domu PARSA urzadzony zostal w typowo afgan-skim stylu, co oznacza podloge wylozona ladnym dywanem, prawie zawsze w kolorze czerwonym, i dlugie, plaskie poduszki, zwane toushak, porozkladane wzdluz scian. Na pietrze bylo lalka sypialni, przeznaczonych dla wiecznie naplywajacych gosci. Oddzielaly je sciany ze sklejki. Rzucilam walizke na toushak w mojej sypialni i zamierzalam zejsc z powrotem na dol. I wtedy zauwazylam otwarte drzwi prowadzace na najwyzsze pietro. Dach domu byl plaski, caly zawieszony powiewajacym na sznurach praniem. Z boku staly gliniane doniczki z ziolami. Odsunelam jedno z suszacych sie plocien i odkrylam, ze moge spojrzec z gory na ulice Hydraulikow. Spodziewalam sie, ze bedzie Pelna zmierzajacych w najrozniejszych kierunkach mezczyzn niosacych przepychaczki do toalet, ale wygladala zupelnie jak inne 100 101 ulice - zatloczona i tetniaca zyciem, z budynkami ktore wygladaly tak, jakby byly wlasnie wyburzane lub odbudowywane. Trudno bylo mi ocenic, ktoremu z tych procesow je poddawano. Moglam tez zajrzec na dziedzince domow sasiadujacych z domem Mary. Na jednym podworku jakas kobieta z dziecmi sadzila male roslinki na rownych grzadkach urzadzonych tuz przed drzwiami domu; niezwykly kontrast z wszechobecnym halasem ruchu ulicznego, odbudowy i zrownywania ruin z ziemia.Zeszlam na dol i moglam wreszcie poznac Mary. Byla wysoka, dobiegajaca siedemdziesiatki kobieta o ciemnych, patrzacych zdecydowanie oczach i krotko ostrzyzonych, stalowoszarych wlosach. Rozmawiala w jezyku dan, a wlasciwie, afganskim dialekcie dan, szybciej niz ja bylabym w stanie mowic po angielsku. Zdawalo sie, ze moze zalatwiac rownoczesnie z piecdziesiat roznych spraw. Byla przemila, wdzieczna i pelna godnosci, a jednoczesnie oburzona czyms, co wlasnie dzialo sie gdzies na terenie kraju. Nadal, ilekroc ja spotykam, tak wlasnie wyglada. Powiedziala mi, ze nie widziala jeszcze salonu kosmetycznego i szkoly mieszczacej sie w budynku Ministerstwa ds. Kobiet, ale powiedziano jej, ze wszystko jest juz tam prawie gotowe. Chwile pozniej wyprowadzila z domu rower, wsiadla i z odkryta glowa wmieszala sie w ruch uliczny. Juz wczesniej wiedzialam, ze jest odwazna, ze byla wieziona przez talibow, ktorym nie udalo sie zlamac jej ducha, niemniej jednak jazda na rowerze w takim ruchu wymagala zupelnie innego rodzaju odwagi. Nastepnego ranka przed budynkiem Ministerstwa ds. Kobiet doszlo do radosnego, ponownego spodlania z Roshanna i Dau-dem. Przyjechalam tam z kilkoma osobami, rowniez zaangazowa- m/mi w projekt otwarcia szkoly dla kosmetyczek, a byli wsrod nich: Patricia 0'Connor, konsultantka z Nowego Jorku, i Noor, mlody Afganczyk australijskiego pochodzenia, zatrudniony przez Piekno Bez Granic; mial pozostac w Afganistanie i zarzadzac programem pomiedzy kolejnymi pobytami instruktorow. Na spotkanie wyszlo dwoch mezczyzn uzbrojonych w karabiny maszynowe, byli jednak przyjaznie nastawieni i od razu wpuscili nas na teren ministerstwa. Widok karabinow juz mnie tak nie przerazal. W drodze do ministerstwa mijalismy kolejne zamkniete osiedla, przed ktorymi staly grupki umundurowanych i uzbrojonych mezczyzn. Niektorzy wygladali powaznie i posylali gniewne spojrzenia kazdemu przejezdzajacemu autu, inni prowadzili ozywione, przyjacielskie rozmowy, wymachujac przy tym rekoma, podczas gdy karabiny zwisaly na wysokosci ich pasow. Jeszcze inni wygladali tak, jakby mieli zaraz zasnac na stojaco, a jeden rzeczywiscie spal, siedzac na zielonym, plastikowym krzeselku z pistoletem niebezpiecznie balansujacym na jego kolanach. W Kabulu czulo sie optymizm, ulice wygladaly bezpiecznie. Wszystkie te pistolety sprawialy raczej wrazenie meskich zabawek niz broni. Budynek, w ktorym mialy miescic sie szkola i szkoleniowy salon pieknosci, byl tak piekny, ze na jego widok lzy zakrecily mi sie w oczach. Niski, zbudowany z jakiejs odmiany marmuru w kolorze karmelowym stal na uboczu osiedla, w miejscu, w ktorym ktos wczesniej najwyrazniej zaplanowal ogrod. Byl tam duzy, okragly klomb otoczony kamieniami, a obok jeszcze trzy prostokatne. Tuz obok budynku rosly tez trzy sosenki, co sprawialo, ze otoczenie zdawalo sie pelne bujnej roslinnosci - w Kabulu nie ostalo sie zbyt wiele drzew, poniewaz talibowie wycieli 102 103 wszystkie, za ktorymi mozna by sie schowac, zeby strzelac zza tej naturalnej oslony. Okna wygladaly na nowo zamontowane, a eleganckie luki ich ram zrobiono ze zlotobrazowego drewna. Drzwi wejsciowe rowniez wykonano z tego drewna.Gdy weszlismy do srodka, okazalo sie jednak, ze budynkowi, ktory mial byc "prawie gotowy", bylo naprawde daleko do tego, a przeciez nastepnego ranka mielismy rozpoczac przenoszenie tu zapasow z kontenera! Bielone sciany, jak we wszystkich znanych mi afganskich domach, byly brudne i w wielu miejscach poplamione. Zainstalowano wprawdzie zyrandole, ale brakowalo wlacznikow. Z niezliczonych dziur w scianach sterczaly dlugie kable i przewody. Podlogi stanowil goly beton, a zadne z szaf, szafek i stolow, o ktore prosilismy, nie zostaly zbite i zamontowane. Nie widac bylo, aby ktokolwiek tu pracowal, a zamiast narzedzi znalezlismy stare rowery i taczke. Noor wyruszyl na poszukiwania robotnikow odpowiedzialnych za prowadzenie prac wykonczeniowych, a reszta z nas starala sie wykombinowac, gdzie moglibysmy przewiezc zapasy kosmetykow. Wiekszosc mogla kilka miesiecy pozostac w kontenerze, do czasu przyjazdu nastepnej ekipy fryzjerow, jednak niektore kosmetyki, szczegolnie farby do wlosow, wkrotce nie nadawalyby sie do niczego. W kontenerze byla zbyt wysoka temperatura. Balismy sie tez, ze kosmetyki kolorowe sie rozpuszcza. Okazalo sie, ze na trzecim pietrze domu PARSA jest sporo wolnego miejsca. Wprawdzie przetransportowanie farb do wlosow i kosmetykow kolorowych do Mary oznaczalo, iz w rezultacie trzeba bedzie przenosic je dwa razy, musielismy sie na to zdecydowac. Wiazalo sie to rowniez z obarczeniem kogos zadaniem oproznienia kontenera i posortowania produktow na te do przetransportowania i te, ktore trzeba bedzie z powrotem ulozyc w kontenerze. Od razu zglosilam sie, doszlam bowiem do wniosku, ze najlepiej znam te produkty. Wiedzialam jednak, ze bede potrzebowala pomocy. Roshanna od razu znalazla rozwiazanie. Musisz zatrudnic mezczyzn z meczetu. Bylam zdezorientowana. -Dlaczego niby mullowie mieliby chciec mi pomoc? Wydawalo mi sie, ze zaden z nich raczej nie popiera idei salonow pieknosci? -Nie mullowie - powiedziala Roshanna; smiejac sie, zaslaniala reka usta. - Wielu mezczyzn czeka przed meczetem na prace. Sama zobaczysz. Noor i Patricia musieli gdzies isc, wiec ruszylysmy z Roshanna pieszo w strone meczetu. Noor mial do nas pozniej dolaczyc. Chyba po raz pierwszy odbywalam tak dlugi spacer po Kabulu i niezmiernie mi sie to podobalo, chociaz szlo sie ciezko. Mimo ze mialam na nogach sandaly na plaskim obcasie, chodniki byly jak gorskie sciezki, wiec czesto potykalam sie i tracilam rownowage. Tymczasem Roshanna, chodzaca w pantofelkach na wysokim obcasie szla z niezwyklym wdziekiem. Bylo mi tez trudno powstrzymac sie przed przystawaniem, ogladaniem wystaw sklepowych i zagladaniem do wnetrz pomieszczen przez otwarte drzwi. Roshanna cierpliwie czekala do chwili, az zdalam sobie sprawe, ze gapie sie na cos za dlugo, i przyspieszalam kroku, by do niej dolaczyc. Ale tyle bylo rzeczy, ktore chcialam obejrzec! Moglam tez, jak nigdy dotad, przyjrzec sie ludziom na ulicach i uswiadomilam sobie, jak roznie wygladaja Afganczycy. Wydaje mi sie, ze Ameryka- 104 DEBORAH RODRIGUEZ $*#**$ nie zwykli postrzegac mieszkancow Afganistanu jako ciemnookich, ciemnowlosych i noszacych turbany. Wielu sadzi, ze Afganczycy to Arabowie, poniewaz obie te nacje to glownie muzulmanie. W rzeczywistosci wcale tak nie jest. Afganistan byl jednym z pierwszych tygli, w ktorym mieszaly sie rasy. Polozenie geograficzne sprawilo, ze lezal na glownej trasie Jedwabnego Szlaku prowadzacego z Azji w kierunku reszty swiata i mimo ze dzis uwazany jest za jeden z najbardziej odizolowanych i odleglych krajow, w przeszlosci wielokrotnie przezen przechodzily szlaki starozytnych ludow. Niektorzy przybywali handlowac, inni podbijac, ale wszyscy odcisneli tu swoje pietno. Wiekszosc Afganczykow ma tureckie lub perskie korzenie, ale jest tez mnostwo domieszek roznych innych ras. Gdy tak szlysmy ulica, widzialam tyle twarzy o czysto azjatyckich rysach, ze az pociagnelam Roshanne za reke i zapytalam, czy w Kabulu sa tez imigranci z Chin. Pokrecila przeczaco glowa.Ci ludzie naleza do plemienia Hazar. Przybyli po inwazji Dzyngis-chana. - A to bylo... Osiemset lat temu. Wskazalam glowa mezczyzne o azjatyckich rysach, ktory ukladal przed sklepem stos dywanow. - Czy on tez jest Hazarem? -Nie, jest Uzbekiem. Ale ma tez mongolskie korzenie, widac to po noszonej przez niego wyszywanej czapeczce. Zreszta to wlasnie glownie Uzbecy tkaja i sprzedaja dywany, ktore tu widzisz. Wszyscy sa bracmi. W miare jak szlysmy dalej, staralam sie wylawiac z tlumu idacych i jadacych z naprzeciwka mezczyzn, tych, ktorzy odroz- 105 niali sie rysami lub strojem. Wiekszosc z nich nosila brazowe lub szare shalwar kameezy i marynarki w typowo zachodnim stylu. W pewnym momencie minelysmy jednak mezczyzne w dlugiej, brazowej szacie, jego skora byla jasna a zarost przystrzyzony w krotka brodke. Na glowie mial filcowy kapelusz z walkiem materialu i falbanka tuz nad rondem.Z jakiego plemienia pochodzi? Zerknela. -To oczywiscie Tadzyk. Wszyscy oni nosza takie kapelusze. Massoud byl Tadzykiem, dlatego na wszystkich zdjeciach ma na glowie taki kapelusz. -Massoud... -Nasz wielki bohater. Przywodca podczas walk o wypedzenie z kraju Rosjan. Na kilka dni przed 11 wrzesnia padl ofiara dwoch arabskich zamachowcow i w lalka dni pozniej zmarl. Minelysmy kolejnych dwoch mezczyzn, ktorzy gapili sie na mnie, podczas gdy ja staralam sie nie gapic na nich. Bylam wyzsza od wszystkich znanych mi Afganek, a takze od wiekszosci tutejszych mezczyzn, zdazylam sie wiec juz przyzwyczaic, ze ludzie sie na mnie gapia. Dodatkowo nadal mialam bardzo krotkie, ufarbowane na blond wlosy, ktore w zadnym razie nie chcialy pozostac ukryte pod zaslaniajaca glowe chusta. Wlasciwie zawsze jakis kosmyk musial gdzies wystawac. Ludzie wpatrywali S1? we mnie rowniez dlatego, ze nie zachowywalam sie jak typowa mieszkanka Afganistanu. Wiekszosc z nich patrzyla albo w chodnik, albo w przestrzen przed soba - gdziekolwiek, byle nie ^usialy nawiazac kontaktu wzrokowego z mezczyzna. Tak wiec czystko odroznialo mnie od tych kobiet. Czulam, ze rownie 106 dobrze moglabym miec na glowie ozdobiony wzorem amerykanskiej flagi cylinder Wuja Sama.-Roshanna! - Pociagnelam ja za reke i wskazalam glowa mezczyzn, ktorzy nas wlasnie mineli. - Maja bardzo jasna karnacje i niebieskie oczy. Czy to Amerykanie albo Europejczycy w afganskich strojach? -Nie, Debbie! - Byla wyraznie rozbawiona. - To Nuristanczy-cy, z gor na polnocy. Twierdza, ze sa potomkami Aleksandra Wielkiego. Niektorzy z nich maja wlosy w takim samym kolorze jak ty. - Wsunela zblakany kosmyk wlosow z powrotem pod moja chuste. - Blond, jak tym razem, albo rude, jak mialas poprzednio. -A z jakiego plemienia ty pochodzisz? A Daud? - Bylo to dla mnie strasznie dziwne, bo do tej pory myslalam o nich po prostu jako o Afganczykach. -Oboje jestesmy Pasztunami - powiedziala. - Stanowimy najwieksza grupe w Afganistanie i czesto jestesmy przywodcami. W poprzednim stuleciu przepedzilismy Brytyjczykow. Krol panujacy przed inwazja Rosjan pochodzil z plemienia Pasztunow, podobnie jak prezydent Karzai. I podobnie jak talibowie. - Tu skrzywila sie. Gdy wreszcie dotarlysmy przed meczet, Noor czekal juz na nas w vanie. Obok, gdzie stal stragan oferujacy kebaby zawijane w chleb nan, zatrzymywalo sie wiec wielu ludzi. Meczet byl starym budynkiem zwienczonym niebieska kopula. Tak na wiekszosci budowli w Kabulu widac na nim bylo slady po kulach i wyrwy w miejscach, w ktorych odlamki bomb wyrwaly wieksze kawalki muru. Przed meczetem znajdowalo sie duze skrzyzowanie, wokol ktorego przykucneli mezczyzni. Tuziny, a moze setid mezczyzn. Niektorzy 107 rozmawiali, inni przesuwali w palcach koraliki modlitewne, jeszcze inni z nadzieja przygladali sie przejezdzajacym samochodom. Wiekszosc z nich ubrana byla w prosta, surowa odziez i wielkie turbany; wygladali, jakby zeszli prosto z gor. Z niektorych turbanow zwisaly pojedyncze pasma materialu, powiewajace w podmuchach wywolywanych przez przejezdzajace samochody. -Wielu jest ze wsi - wyjasnila Roshanna. - Wioski zostaly zbombardowane, wiec nie ma w nich pracy. Moga to byc rowniez rolnicy, ktorych dotknal nieurodzaj wywolany susza, wiec przyszli tu, zeby cos zarobic. Noor wysiadl z vana i podeszlismy do najblizszej grupki. Kiedy Noor powiedzial, ze potrzebujemy dziesieciu do noszenia paczek, polowa z nich zerwala sie na rowne nogi i ruszyli za nami przez ulice. Roshanna i ja wdrapalysmy sie do samochodu, a wtedy podazajacy za nami mezczyzni rzucili sie do drzwi. Kilku utknelo w nich tak, ze widac bylo tylko mlocace powietrze rece, wykrzywione wysilkiem twarze i spadajace turbany. Wreszcie jeden zdolal przytrzymac sie fotela i wciagnal sie do srodka. Kolejnych pieciu wpadlo za nim do wnetrza, a w chwile pozniej w drzwiach utworzyl sie nastepny przepychajacy sie i wiercacy zator. Noor stal na zewnatrz, krzyczac i odciagajac mezczyzn. W koncu kilku kolejnych dostalo sie do vana, Noor zatrzasnal drzwi i pojechalismy odnalezc kontener. Mezczyzni zbili sie w przeciwnym koncu auta, jak najdalej od nas, kobiet. Rozmawiali ze soba szeptem i grzecznie kiwali na mnie glowami. Kontener ulokowano na zapleczu kompleksu szpitalnego, razem z kilkoma innymi zawierajacymi zaopatrzenie medyczne. Noor mial jakies sprawy do zalatwienia, zostawil wiec mnie i Ro-108 shanne sam na sam z mezczyznami. Wkrotce ze szpitala wyszedl pracownik niosacy jakies urzadzenie dzialajace na baterie i zajal sie otwieraniem wielkich, zamykajacych kontener zasuw. Wreszcie wrota kontenera stanely otworem, ukazujac ogromna plachte sklejki. Mezczyzni odsuneli ja i ujrzelismy kartony z kosmetykami. Prawie czterysta metrow kwadratowych kosmetykow. Podeszlam, by siegnac po jedno ze stojacych na samej gorze pudelek, a mezczyzni rzucili sie w moja strone z wyciagnietymi ramionami, wyraznie zszokowani. Roshanna rozesmiala sie. -Nie sa przyzwyczajeni do widoku kobiety wykonujacej taka prace - powiedziala. - Wszyscy bedziemy ja musieli wykonywac. Nagle pudelko wyslizgnelo mi sie z rak i spadlo; z kilku butelek wylal sie szampon. Mezczyzni zaczeli zbierac butelki, a nastepnie zapytali o cos Roshanne. Rozmawiali przez chwile, a potem Roshanna znow sie rozesmiala. Chca wiedziec, dlaczego po prostu nie umylas glowy w Ameryce! Wkrotce Roshanna musiala isc i zostalam sama z mezczyznami. Poniewaz pudelka nie byly oznakowane, musialam zajrzec do kazdego, by przeprowadzic wstepne sortowanie. Chodzilo o to, bysmy pozniej mieli jak najmniej do wnoszenia z powrotem. Stopniowo przekopywalam sie w strone tylniej sciany. Gdy znajdowalam pudlo z farbami do wlosow lub kosmetykami do makijazu, rzucalam je stojacemu za mna mezczyznie, a on kolejnemu. Ten lancuszek ciagnal sie az na plac przed kontenerem, gdzie kolejny mezczyzna ustawial otrzymane pudelka. Gdy po raz pierwszy rzucilam pudelko, trafilo ono stojacego za mna 109 Szkola pieknosci w Kabulumezczyzne w klatke piersiowa i o malo go nie przewrocilo. Sadze, ze nie przypuszczal, iz kobieta bedzie zdolna rzucic pakunek tak daleko. Wkrotce mezczyzni przyzwyczaili sie do pracy ramie w ramie ze mna. Zrzucali mi pudelka z samej gory, tuz spod dachu, a ja robilam, co w mojej mocy, by sie nie przewrocic. Wreszcie skonczylismy sortowanie i przepakowywanie kontenera, gromadzac w okolicy wyjscia te opakowania, ktore mialy byc przetransportowane do Mary. Pod koniec dnia podarowalam kazdemu z mezczyzn kilka probek szamponow i odzywek. Musieli chyba porownac produkty, bo gdy wrocili nastepnego dnia, okazalo sie, ze kazdy z nich ma swoj ulubiony zapach; domagali sie kolejnych probek. Nastepnie przyjaciele z organizacji pozarzadowej wypozyczyli mi swoje samochody i kierowcow. Pokonanie trasy od kontenera do domu Mary zajmowalo okolo czterdziestu pieciu minut, a przejazd trzeba bylo powtorzyc pietnastokrotnie, mimo to udalo nam sie przetransportowac wszystkie pudelka z farbami do wlosow i kosmetykami kolorowymi na trzecie pietro domu Mary w jeden dzien. Dobrze sie stalo, poniewaz tego wieczora zaczelo padac. Gdy spadly pierwsze krople, wszyscy w Kabulu byli podnieceni. Susza trwala siedem lat i spiekla gliniaste ulice miasta na twarda skorupe, ktora z kolei tysiace samochodow, bawolow wodnych i ludzi starly na drobny pyl. Wczesnie rankiem niebo bylo jeszcze czyste, jednak juz po kilku godzinach kurz i spaliny wzbijaly sie w niebo niczym zolta mgla, skrywajac slonce, gory 1 najwyzsze nawet budynki. Cieszylam sie wiec z deszczu nie mniej niz inni, bo z powodu pylu nabawilam sie najgorszego w swoim zyciu suchego kaszlu. Meczyl mnie calymi nocami, bu-110 dzac przy tym ludzi spiacych po drugiej stronie drewnianej scianki. Zdaje sie jednak, ze deszcz jeszcze wszystko pogorszyl. Ulice zmienily sie w strugi biota, a biegnace wzdluz nich kanaly sciekowe splynely fekaliami. Nie mozna bylo nie ubrudzic sie. Ale kiedy nastawal dzien bez opadow, ulice natychmiast wysychaly, a kurz stawal sie jeszcze gorszy niz wczesniej. Z kazdym dniem moj kaszel okazywal sie coraz powazniejszym problemem. Martwilam sie rowniez tym, ze z powodu deszczu opozni sie najwazniejszy termin w naszym kalendarzu: spotkanie z potencjalnymi uczennicami szkoly. Zdecydowalismy sie jako pierwsze przyjmowac kobiety wykonujace juz zawod fryzjerki. Chcielismy pomoc im podniesc kwalifikacje, a co za tym idzie, osiagnac sukces. Poniewaz w miescie nie dzialala poczta, Noor spedzil kilka dni poprzedzajacych moj przyjazd na poszukiwaniu salonow pieknosci. Pukal do drzwi kazdego z nich i dostarczal w ten sposob zaproszenia na majace sie odbyc u Mary spotkanie. Poniewaz na komunikacje miejska nie mozna bylo liczyc nawet wtedy, kiedy bylo sucho, nie bylismy pewni, ilu kobietom uda sie do nas dotrzec w blocie i deszczu. Nie wiedzielismy rowniez, ile z nich wymknie sie mezom i ojcom z racji tak niezwyklej i podejrzanej okazji, jak spotkanie fryzjerek. Stalam na dachu domy Mary i spogladalam na znajdujaca sie ponizej ulice. Na tle blota dostrzeglam plame blekitu, ruchliwa i zmieniajaca ksztalt w pelnym podniecenia oczeldwaniu. To fryzjerki przybyly na spotkanie! Wiekszosc miala na sobie niebieskie burki, ale bylo tez kilka w jasnozoltych, a niektore kobie- (R)(R)(R)(R)(R)(R) Szkola pieknosci w Kabulu \ \ \ ty nosily zwykle ubrania i tylko zakrywaly chustami glowy. Potem zauwazylam kolejne burki zmierzajace ulica w strone naszego domu. Niezmiernie uradowana zbieglam po schodach. Stalysmy z Mary w drzwiach i kolejno witalysmy prawie trzydziesci przybylych kobiet. Usiadly na toushakach w salonie i podwinely burki tak, ze material okalal ich twarze jak ciezkie zaslony. Niektore z nich mialy ze soba dzieci i kolysaly je caly czas w ramionach. Obeszlam pokoj, czestujac przybyle ciasteczkami. Jedna z kobiet byla wprost oszalamiajaco piekna. Miala ogromne, zielone oczy, brazowe wlosy i najslodszy usmiech, jaki w zyciu widzialam. Poczestowala sie malym ciasteczkiem i polozyla mi reke na ramieniu. -Dziekuje - powiedziala glosem o oktawe nizszym, niz sie spodziewalam. - Dziekuje. -Jak masz na imie? - Probowalam przypomniec sobie slowa w dan. - Nam e chi ast? -Baseera - powiedziala powoli, zebym zalapala, jak wymawia sie poszczegolne sylaby i jak brzmi "r" na koncu. - Baseera - powtorzyla. A potem rozesmiala sie, gdy probowalam nasladowac melodie jej glosu. Dobrze - powiedziala. Miala twarz stworzona do usmiechu. Gotowa bylam natychmiast przyjac ja do naszej pierwszej ldasy, tu i teraz. Rozdalysmy kobietom numerki i zrobilysmy im z nimi zdjecia, aby pozniej wiedziec, o kim rozmawiamy. Wyjasnilysmy, ze czekaja je jeszcze szczegolowe wywiady, w ktorych uczestniczyc mial tez Noor, i ze nie wszystlde zostana przyjete do pierwszej 112 dwudziestoosobowej klasy. Poniewaz twarze kobiet byly odkryte, Noor nie mogl wejsc do pokoju. Powitalam je, a Mary tlumaczyla moje slowa. Wyjasnilam, kim jestem i jakie mamy plany odnosnie szkoly, nastepnie powiedzialam, ze musze zadac im pare pytan, bysmy wiedzieli, jak najlepiej przygotowac szkole. Najpierw jednak poprosilam, zeby powiedzialy mi kilka slow o sobie.Wowczas pekly wszelkie tamy. Wszystkie kobiety rownoczesnie zaczely opowiadac swoje historie. Wreszcie Mary udalo sie je uspokoic i naklonic, by opowiadaly kolejno, podczas gdy ona szybko tlumaczyla. Pierwsza z kobiet wygladala na moja rowiesnice, a tymczasem okazala sie duzo mlodsza; zaczynalam zauwazac, ze to niemal regula. Powiedziala, ze pracowala jako fryzjerka, zanim nastali talibowie, a w zeszlym roku wrocila do wykonywania zawodu. W burce chodzi juz od pietnastu lat. Gdy zdjela ja po raz pierwszy, swiatlo sloneczne okazalo sie tak oslepiajace, ze dopiero po trzech dniach mogla poruszac sie swobodnie bez potrzeby przyslaniania oczu. Kolejna kobieta nie opuszczala domu przez ostatnich osiem lat. Powiedziala, ze cierpi na depresje i strasznie sie nudzi, a na spotkanie przyszla, nie mowiac nic mezowi. Uznala, ze gdy maz dowie sie, ile moglaby zarobic, pozwoli jej isc do szkoly fryzjer-sko-kosmetycznej. Dotad strzygla swoje corki, a pozniej rowniez ich nauczycielki, ktore zawsze podziwialy jej prace. Wreszcie wskazalam Baseere, ktora caly czas obserwowala mnie uwaznie. - Czy moglabys opowiedziec nam swoja historie? Pokiwala glowa, a Mary zaczela tlumaczyc. 113 Szkola pieknosci w Kabulu-Jest fryzjerka od osmiu lat. Nawet za czasow rezimu tali-bow zarabiala, pracujac w zawodzie. Tak naprawde Baseera byla przez te lata jedynym zywicielem rodziny, poniewaz po dojsciu talibow do wladzy maz stracil rzadowa posade. Jej klientkami byly zony talibow, ktore mimo zakazu przychodzily do niej do domu, by zrobic sobie fryzure i makijaz odpowiednie dla goscia weselnego. Odprowadzajacy je mezowie udawali, ze wierza, iz to tylko wizyty towarzyskie. Potem kobiety opuszczaly dom Baseery, skrywajac fryzury i makijaze pod burkami, a wymanicurowane dlonie w rekawiczkach. Ale pewnego dnia ostrzezono ja, ze talibowie beda przeszuldwac dom. Potlukla wiec lustra, a kawalki i cale wyposazenie zakopala w ogrodku, bo wyrzucenie na smietnik moglo byc zbyt niebezpieczne. Talibowie wywrocili jej dom do gory nogami, pobili jej meza, a ja na dwa dni zamkneli w wiezieniu. Kiedy opowiadala to wszystko, lzy splywaly jej po policzkach. Musialam objac ja i przytulic. Miala dwadziescia dziewiec lat, ale przypominala dziecko, ktore rownie latwo placze, jak i smieje sie. Potem Mary zachecila do mowienia kolejna kobiete, i kolejna. Policzylam, ze kazda z nich pracowala jako fryzjerka od okolo dziesieciu lat. Teraz chcialam sie dowiedziec, co wlasciwie umialy i jak pracowaly, aby odpowiednio ulozyc program szkoly. Zaczelam wiec wskazywac kolejne kobiety i zadawac im pytania: Jak dlugo trzymasz na wlosach plyn do trwalej? Czy obslugujesz kobiety, ktore maja wszy? Jak postepujesz z wlosami farbowanymi henna? Czy jesli upuscilas grzebien, nadal go uzywasz? Nagle atmosfera ulegla zmianie. Mimo iz wczesniej kobiety chetnie opowiadaly o sobie, teraz sprawialy wrazenie zdenerwowanych. 114 Baly sie, ze wyjda na ignorantki. Gdybym lepiej znala afganska kulture, nigdy nie postawilabym ich w takiej sytuacji. Przepytywalabym je na osobnosci. Wtedy jednak nie zdawalam sobie sprawy, ze igram z ich duma zawodowa, ze niektore poczuly sie dotkniete. Najczesciej wprawdzie okazywalo sie, ze akurat najmniej wiedzialy, choc zachowywaly sie tak, jakby byly doswiadczone. Niemniej jednak zaluje, ze nie zalatwilam sprawy inaczej. Mimo to pod koniec spotkania wszyscy zdawali sie byc podnieceni szkola. Ja bylam pewnie najbardziej podekscytowana, wiedzac, jak wiele beda sie mogly nauczyc i jak odmieni to ich prace. Myslalam o tych wszystkich pudlach wspanialych produktow, ktore wlasnie przetransportowalismy, i wyobrazalam sobie te kobiety, wyprobowujace je po raz pierwszy -wdychajace egzotyczne zapachy i rozcierajace jedwabiste odzywki miedzy palcami. Kobiety zbieraly sie do wyjscia, zaciagajac z powrotem burki lub zakladajac na glowy chusty. Wiele calowalo mnie na pozegnanie. Gdy zegnalam sie z Baseera, przyszla Roshanna i przez chwile jeszcze ze soba rozmawialy.Chcialbym wiedziec o niej cos wiecej - poprosilam Roshan-ne. - Czy mozesz poprosic, by zostala chwile? Usiadlysmy we trzy na toushakach i Roshanna zaczela zadawac pytania. Pochodzi z Mazar-e-Sharif, na polnocy Afganistanu. Potem sluchala i tlumaczyla, podczas gdy ja trzymalam Ba-seere za reke, gdyz kobieta znow zaczela plakac. Pod koniec lat siedemdziesiatych wojna z Rosja toczyla sie w okolicach Mazar. Bomby spadly tuz kolo szkoly. Ojciec Basee-ry byl czlowiekiem postepowym i chcial, aby dwie starsze corki, 115 Szkola pieknosci w Kabulusiostry Baseery, chodzily do szkoly - ona miala wowczas zaledwie trzy lata - przeniosl wiec rodzine do Kabulu, gdzie mieszkal brat jego zony. Znalazl ladny dom, dokonal garroul, to znaczy dal wlascicielowi spora sume pieniedzy, po uplywie pieciu lat rodzina mogla albo odzyskac czesc wplaconej kwoty, albo zatrzymac dom na wlasnosc. Gdy juz sie urzadzili, ojciec pojechal do Mazar, by zakonczyc interesy, nigdy jednak nie wrocil. Matka Baseery przez kilka miesiecy z niepokojem oczekiwala wiesci od niego, az wreszcie musiala uznac, ze zabili go Rosjanie lub mudzahedini, choc ciala nigdy nie odnaleziono. Zaczela pracowac jako sprzataczka w szkole i dzieki temu wszystkie corki pobieraly tam nauke. Po pieciu latach garroul przestalo obowiazywac i matka zadecydowala, ze powinny wziac pieniadze i przeniesc sie do jakiegos tanszego domu. Zarabiala malo i z biegiem lat rodzina stawala sie coraz biedniejsza. Wuj zaoferowal, ze zajmie sie odbiorem pieniedzy. Oczekiwano zreszta tego od niego, jako od najstarszego meskiego krewnego. Kiedy jednak matka Baseery zapytala go o pieniadze, chciwy brat odmowil ich oddania i kazal jej sie wynosic. Tak wiec rodzina zostala bez domu i bez pieniedzy. Baseera, nie miala jeszcze wtedy osmiu lat, nadal chodzila do szkoly, ale nie mogla mieszkac w domu matki, ktorej nie bylo stac na jej wykarmienie. Zamieszkala wiec u jednej ze swoich nauczycielek i zajmowala sie prowadzeniem jej domu. Tesknila za matka, a widywala ja tylko w piatki, ale nauczycielka byla dla niej tak dobra, jakby dziewczynka byla jedna z jej corek. Wtedy Baseera postanowila, ze tez chce byc nauczycielka. Gdy miala dwanascie lat, matka zareczyla ja z dwudziesto-iewiecioletnim urzednikiem rzadowym. Bala sie, ze jesli jej cor- 116 kom zabraknie nie tylko pieniedzy, ale i mezow ludzie zaczna posadzac je o rozne zle rzeczy, nawet o to, ze sa prostytutkami. Po Kabulu krazyly rowniez plotki, ze mezczyzni probuja porywac mlode dziewczyny i sprzedawac je do innych krajow. Baseera jednak nic z tego nie rozumiala. Kuzynka draznila sie z nia, ze jest zareczona ze staruchem, ale Baseera wciaz bawila sie lalkami i nie zwracala na to uwagi. Nawet podczas przyjecie zareczynowego, ubrana w wymyslna aksamitna sukienke, uganiala sie dookola pokoju wraz z innymi dziecmi. Gdy jej przyszly maz pochylil sie i dal jej zloty pierscionek, myslala, ze to jakas nowa zabawa.Przez nastepne dwa lata narzeczony wstepowal co jakis czas z wizyta i dawal jej prezenty, ale nadal nie zwracala na niego uwagi. Nagle, pewnego dnia, a byla wtedy w domu matki, poczula straszny bol w plecach. Polozyla sie, a gdy wstala, po nogach pociekla jej krew. Zawolala matke, krzyczala, ze umiera. Nie, zaprzeczyla matka. To oznacza, ze nadszedl czas, by wydac cie za maz. Tak wiec, majac czternascie lat, Baseera poslubila mezczyzne, ktory dal jej zloty pierscionek. Zapamietala to jako straszny dzien. Kosmetyczka depilowala jej brwi, a ona plakala z bolu, a potem ze strachu przed tym, co mialo nastapic. Matka powiedziala jej jedynie, ze po slubie maz zrobi jej cos, co sprawi, ze jeszcze troche pokrwawi. W jakis czas potem dowiedzialam sie, ze matki nie mowily corkom o szczegolach nocy poslubnej, poniewaz chcialy, by te prezentowaly sie jako nic niewiedzace o seksie; smiertelne przerazenie bylo oznaka dziewictwa. Baseera tak plakala przed slubem, ze kosmetyczka musiala malowac ja ciagle na nowo, poniewaz lzy splukiwaly makijaz. Wieczorem mezczyzni z jej rodziny i mulla zawarli nika-khat, a w drugim pokoju Baseera ?e*(R)<<>> Szkola pieknosci w Kabulu 117 siedziala na kolanach swojej starej nauczycielki, ktora mowila, jak jej przykro, ze Baseera musi wyjsc za maz i zrezygnowac z nauki. Stwierdzila tez, ze bylaby z niej dobra nauczycielka. Pozniej matka zagonila ja do jednego pokoju z mezem, a Baseera wcisnela sie w kat i wrzeszczala. Sztuczne rzesy splynely z twarzy zmyte lzami, w rozpaczy rwala z glowy utrefione w wielkie loki wlosy. Maz przez trzy dni trzymal sie od niej z daleka, ale czwartego dnia byl juz zdecydowany. Rano pokazano jego matce zakrwawione przescieradlo. Gdy byla w dziewiatym miesiacu ciazy z pierwszym dzieckiem, w kraju nadal panowala wojna, tyle ze juz nie miedzy mu-dzahedinami a Rosjanami; to frakcje muhadzedinow walczyly miedzy soba. Wielu ludzi uciekalo z Kabulu i maz uznal, ze i oni powinni wyjechac. Powiedzial, iz mogliby zalatwic sobie miejsca w autobusie opuszczajacym Kabul, wiec sie zgodzila, ale zanim wsiedli do autobusu zaczely sie bole porodowe, wiec razem z mezem i szwagierka udali sie do szpitala. Byl zamkniety, nie bylo personelu, nie bylo tez swiatla. Pelno w nim jednak bylo ludzi, ktorzy mieli nadzieje znalezc kogos, kto sie nimi zajmie. Swoje pierwsze dziecko Bassera urodzila, lezac na betonowej podlodze w ciemnym szpitalu. Nie krzyczala. Gdy bol stawal sie wyjatkowo silny, gryzla dlonie lub szczypala szwagierke. Urodzila dziewczynke. Jej maz byl zadowolony, mimo ze ani ona, ani nikt z rodziny tej radosci nie podzielal. Kolejna corke urodzila w czasie wojny domowej, potem trzecia za czasow rezimu talibow. Bole porodowe przy trzeciej nadeszly po jedenastej w nocy, gdy obowiazywala juz godzina policyjna i nikt nie chcial zabrac jej do szpitala, nie majac na to pisemnego pozwolenia. Bole byly tak 118 silne, ze musiala chodzic, wyszla wiec na zewnatrz. Rodzina ulozyla na chodniku wyniesionez domu toushaki i to na nich urodzila, w poblizu frontowych schodow swojego domu. A zaledwie kilka miesiecy temu urodzila czwarte dziecko - chlopca. Chciala isc do szkoly, bo nie wiedziala nic o strzyzeniu i farbowaniu wlosow, a nie dopuszczala mysli, ze moglaby skonczyc jak jej matka, tak biedna, ze musiala oddac dzieci obcym ludziom. W tym momencie plakalysmy juz wszystkie i kazda miala na dloniach i policzkach smugi rozmazanego makijazu. Wowczas po raz pierwszy uslyszalam tak ze szczegolami jedna z typowych smutnych afganskich historii. Rodzina Roshanny takze przezyla ciezkie chwile, jak zreszta kazda afganska rodzina, im jednak udalo sie przezwyciezyc przeciwnosci, pozostac razem, a ona sama miala dobra prace. Historia Baseery doslownie zlamala mi serce. Nic dziwnego, ze sprawiala wrazenie jakby pozostala oszolomiona czternastolatka, cierpiacym dzieckiem, ktore nie jest jeszcze gotowe na doroslosc. Tego wieczoru bardziej niz kiedykolwiek przedtem czulam determinacje, by szkola zadzialala: dla Baseery i innych dzielacych jej los kobiet. Moim jedynym problemem byla ciaglosc projektu. Martwilam sie tym, ze w czasie, gdy amerykanskich fryzjerek nie bedzie na miejscu, jedyna osoba czuwajaca nad szkola bedzie Noor. Nie tylko, ze niewiele wiedzial o fryzjerstwie, to na dodatek nie wolno mu bedzie nawet wejsc do szkoly, gdy ta zostanie juz otwarta. W Kabulu nie bylo nikogo na tyle wykwalifikowanego, by prowadzic szkole. Kladac sie tego wieczora spac, zastanawialam sie, czy moglabym zostawic moje amerykanskie klientki na dluzszy czas, powiedzmy na pol roku, by pracowac tutaj. Zastana- ###*$* Szkola pieknosci w Kabulu 119 wialam sie rowniez, czy wytrzymalabym tak dlugo z dala od mojej mamy i synow i czy kiedykolwiek bede w stanie poruszac sie po Kabulu z taka latwoscia jak Mary. Mialam watpliwosci, czy jestem w stanie sobie z tym wszystkim poradzic, niemniej jednak czulam, ze ktos z personelu bedzie w koncu zmuszony pozostac w Kabulu, by podtrzymywac funkcjonowanie szkoly. -Obudz sie! Otworzylam oczy i zobaczylam pochylajaca sie nade mna Mary. Ostatnie, co pamietalam, byl muezin, ktory obudzil mnie o 4.30 nad ranem swoimi wzywaniami do modlitwy, potem wreszcie zasnelam w salonie na jednym z toushakow. Moj kaszel nasilil sie na tyle, ze doslownie wstrzasal drewnianymi sciankami dzialowymi w sypialni. Staralam sie go stlumic, aby nie budzic wszystkich wokol, ale nieustannie slyszalam westchnienia i odglosy ludzi przewracajacych sie na poslaniach. Zeszlam w koncu do salonu, majac nadzieje na lalka godzin porzadnego snu. Za kilka dni mialam wyjezdzac, ale obawialam sie, iz linie lotnicze nie wpuszcza mnie nawet na poklad samolotu. Lek przed rozprzestrzenianiem sie wirusa SARS byl wowczas niezwykle silny i slyszalam, ze linie lotnicze poddaja kaszlacych pasazerow kwarantannie. Nie dosc, ze bylo mi smutno opuszczac Afganistan, to przerazala mnie perspektywa zamkniecia tu, badz w Pakistanie w jakims pokoju zapelnionym podejrzanymi o SARS. -Obudz sie Debbie - powtorzyla Mary; oczy znow mi sie zamykaly. - Chce ci cos pokazac. 120 Przez okna saczylo sie mdle swiatlo, nie slychac tez bylo zbyt wielu halasow. Wiedzialam, ze skoro ruch na ulicy jeszcze sie na dobre nie zaczal, musi byc naprawde wczesnie.-Ktora godzina? -Ubieraj sie. - Glos Mary oddalal sie. - Potrzebujesz zaczerpnac troche swiezego powietrza. Zanim sie zorientowalam, siedzialam w taksowce, ktora jechala gdzies poza miasto. Zapytalam, co robimy, ale Mery tajemniczo potrzasnela glowa. Obok kierowcy siedzial jeden z jej afganskich pomocnikow, chlopiec imieniem Achtar, ktory mial pogruchotane ramie. Tylko sie do mnie usmiechnal. Zostawilismy daleko za soba wszystkie stoiska z kebabami, stacje benzynowe i wozki z melonami i wjechalismy na gorska droge. Wreszcie kierowca zatrzymal woz. Nie wiedzialam dlaczego, bo nie bylo tu nic poza skalami. Mary i Achtar ruszyli waska sciezka, a ja podazylam za nimi. Szlismy i szlismy, az dotarlismy do skalnego mostu nad strumieniem; pod nami byla zielen. Widzialam mlode dziewczyny idace wzdluz strumienia z wiadrami wypelnionymi woda. W oddali zobaczylam wioske. W pewnej chwili podeszlo do nas kilku mezczyzn, powiedzieli cos ostro do Mary, ona tak samo im odpowiedziala. Zapytalam, o co chodzi. Terytorium talibow - wyjasnila. Szlismy wzdluz pol i przez kolejne mosty. Znow mijali nas mezczyzni i znow ostra wymiana zdan. Gdy zapytalam, co mowili, Mary tylko wzruszyla ramionami: Terytorium talibow. Wreszcie doszlismy do bardzo starego miasta, w ktorym waska ulica wila sie miedzy ogrodzonymi osiedlami. 121 Szkola pieknosci w KabuluWygladalam jak nieboskie stworzenie. Nie wypilam porannej kawy, mialam odkryta glowe, a sweter tak krotki, ze nawet nie zakrywal mi tylka. Zupelnie nie pasowalam do tego miejsca, ale Mary szla dalej, jakby bylo to najzwyczajniejsza rzecza na swiecie. W chwile pozniej doszlismy do domu Achtara - chaty z wysuszonych na sloncu blotnych cegiel. -Sam zrobil cegly - powiedziala Mary, a Achtar wskazal polyskujace w nich kawalki slomy. - Sam rowniez wybudowal chate - kontynuowala. - Jest z tego bardzo dumny, poniewaz do tej pory jego rodzina mieszkala w namiocie. Achtar wprowadzil nas do srodka. Na dywanie siedzial, czekajac na nas, jego ojciec. Z biala broda siegajaca polowy klatki piersiowej, z czarnym turbanem owinietym pasmem niebieskiego plotna, rozgladajacy sie po pomieszczeniu mglistymi szarymi oczami wygladal, jakby mial tysiac lat. Nagle uswiadomilam sobie, ze jest niewidomy. Do pokoju weszla matka Achtara z duzym dzbankiem herbaty. Byla malenka, niewiele wieksza od chlopca. Obawialam sie troche, ze od tej herbaty moge dostac biegunki, ale niegrzecznie byloby odmowic. Pilam wiec, podczas gdy Mary mowila i mowila. To bylo jak sen. Siedzialam tam z chlopcem, malenka kobieta i niewidomym mezczyzna i czulam, jak chlodne, czyste gorskie powietrze koi moj kaszel. I zrozumialam wtedy, ze za zniszczonymi wojna budynkami i smutnymi historiami ludzi, 'rzy przezyli bomby, bylo w Afganistanie cos magicznego. Po kolejny zastanawialam sie, czy moglabym zyc tu sama, tak jak Lry, i czy umialabym czuc sie rownie pewnie wsrod tych ludzi. Przed wyjazdem odwiedzilam jeszcze jedno miejsce niczym snu. Obcokrajowcy szeptali cos o irlandzkim pubie, pierw- 122 szym w Kabulu ery po talibach i kilkoro z nas wyruszylo na poszukiwania. Jezdzilismy po osiedlu, na ktorym ponoc mial sie znajdowac pub, ale nie dostrzeglismy niczego, co by swiadczylo o jego istnieniu. W koncu ktos stwierdzil, ze pewnie jest za brama, przed ktora stoi spora grupka uzbrojonych w karabiny maszynowe "miesniakow", a zaden nie ma na glowie turbanu. Mezczyzni sprawdzili nasze paszporty, przeszukali nas, kazali spisac na kartce nazwiska, a nastepnie otworzyli brame. Weszlismy do srodka i poczulismy sie tak, jakbysmy przeskoczyli ponad trzy tysiace kilometrow. Zobaczylismy ogrodki i stoly z parasolami. Wewnatrz znajdowal sie bar, o ktory mozna bylo sie oprzec, staly stoly bilardowe i wisialy tarcze do gry w rzutki. W lokalu tloczyli sie ludzie z calego swiata. Mialam wrazenie, ze przy kazdym stoliku mowiono w innym jezyku. Nie sprzedawano alkoholu, pewnie dlatego, ze wlasciciele obiecali to wladzom, mozna bylo natomiast nabyc kupony, ktore nastepnie wymienialo sie na drinki. Bawilismy sie swietnie, uciekajac na pare godzin od zakurzonego, tlumnego, skomplikowanego Kabulu, tego za brama. Wrocilismy tam dwa dni pozniej, ale wszystko zniknelo. Nie bylo straznikow, brama byla zamknieta, a przez pekniecie w scianie moglismy dojrzec jedynie ciemny, pusty budynek. Uslyszalam pozniej, ze wlascicielom grozono podlozeniem bomby, wiec zdecydowali, iz pieniadze, ktore moga zarobic, oferujac obcokrajowcom mozliwosc ucieczki od rzeczywistosci, nie sa warte zagrozenia. l\j)biety przygladaly sie z powaga, jak podchodze do sztalugi i rysuje na kartce duze czerwone kolko. Czerwony - oznajmilam. Anisa przetlumaczyla to na dan i wszystkie pokiwaly glowami. Jak na razie latwo, prawda? - dodalam. - Zaloze sie, ze kazda z was mogla to przetlumaczyc! Dwadziescia kobiet w bladoniebieskich mundurkach zaczelo sie smiac, a siedzaca z tylu Roshanna uniosla do gory kciuk, by pokazac, ze dobrze mi idzie. Po trwajacym piec miesiecy bolesnym oczekiwaniu bylam z powrotem w Kabulu, by uczyc teorii koloru, czyli mojego przedmiotu w szkole "Piekno bez granic". Bylam tak podekscytowana, ze ledwie moglam powstrzymac sie od ciaglego szerokiego usmiechu. Druga ochotniczka byla Anisa, kanadyjska fryzjerka afganskiego pochodzenia. Wciaz nie moglysmy uwierzyc, ze pomagamy wprowadzic w zycie tak niesamowity projekt. 126 127 Wzielam gleboki oddech i jakies trzydziesci centymetrow ponizej namalowalam niebieskie i zolte kregi, odsuniete na prawo i lewo od czerwonego, tak jakby byly to trzy pileczki wcisniete w rogi trojkata. Nastepnie wymieszalam kolory, by miedzy czerwonym i zoltym kolkiem narysowac pomaranczowe, miedzy zoltym i niebieskim zielone, a fioletowe miedzy niebieskim a czerwonym. Czarnymi liniami polaczylam czerwone kolko z zielonym, zolte z fioletowym i pomaranczowe z niebieskim; zupelnie jakbym malowala zlozona z kulek wielobarwna stokrotke. Wykorzystujac trzy sloiczki kolorow podstawowych, zamierzalam wytlumaczyc, jak moga zmienic brunetke w ruda z pasemkami blond albo zielonymi, w zaleznosci od zyczenia klientki.Bylam w miescie zaledwie od kilku dni. Noor odebral mnie z lotniska i z miejsca przeprosil, ze nie ma dla mnie zarezerwowanego pokoju. Nie zmartwilo mnie to. Powiedzialam, zeby po prostu jechal do szkoly, a pokoj znajde w jakims najblizszym pensjonacie. I rzeczywiscie znalezlismy wygodne miejsce troche dalej, ale na tej samej ulicy, przy ktorej miescilo sie Ministerstwo ds. Kobiet. Byl to duzy bialy dom z ogrodkiem, po ktorym biegaly kroliczki i spacerowal kogut. Wprawdzie wieczorem, gdy chcialam wziac prysznic, nie bylo goracej wody, ale szczerze mowiac, wcale sie jej nie spodziewalam. Nastepnego ranka poszlam do szkoly i byla tak piekna, jak sobie wyobrazalam, ze bedzie. Sciany byly kremowobiale, a wszedzie widac bylo kolorowe zdjecia i palety produktow. Slychac bylo szmer kobiecych glosow i smiechu - charakterystyczne odglosy kobiet zajmujacych sie soba, nieodlaczny element salonu kosmetycznego lub szkoly fryzjerskiej. Dla mnie te odglosy stanowily zmyslowa uczte - jak wejscie do goracej kapieli czy otwarcie drzwiczek piekarnika, w ktorym pieka sie ciasteczka - zawsze sprawialy, ze czulam sie dobrze. Jedna z amerykanskich fryzjerek afganskiego pochodzenia prezentowala akurat na wlosach uczennicy techniki strzyzenia i gdy weszlam do sali, wszystkie kobiety podniosly glowy i spojrzaly na mnie z szerokimi usmiechami. Roshanna podbiegla i zarzucila mi rece na szyje. Wszystkie uczennice ubrane byly w bladoniebieskie mundurki i bardzo sie roznily od zdenerwowanego, odzianego w burki tlumku kobiet, ktore tak niedawno goscilysmy w domu Mary. Rozejrzalam sie, poszukujac Baseery, ale dowiedzialam sie pozniej, ze Noor nie wybral jej do tej grupy. Powiedzialam, ze nie moge juz sie doczekac pracy z nimi, a potem trzymalam sie na uboczu, obserwujac. Po poludniu, wraz z kilkoma innymi fryzjerkami, pracowalam w przyszkolnym salonie, a uczennice nas obserwowaly. I wtedy zdarzylo sie cos smiesznego. Na strzyzenie przyszla jedna z kobiet z ministerstwa. Kiedy wyciagnelam suszarke, westchnela, jakbym mierzyla do niej z pistoletu. Nigdy wczesniej nie widziala suszarki i nie miala pojecia, dlaczego skierowalam to urzadzenie na jej glowe. A gdy uderzylo ja gorace powietrze, krzyknela i zeskoczyla z krzesla. Pare dni pozniej zebralam grupe na nasze pierwsze zajecia z teorii koloru i rozdalam kazdej z uczennic maly okragly diagram kolorow. Podczas gdy Anisa tlumaczyla, namalowalam ta-w sam diagram na tablicy i zaczelam omawiac podstawy teorii Koloru. Mowilam o barwach podstawowych, pochodnych i uzupelniajacych. Wytlumaczylam, ze kolory uzupelniajace umiesz-zone sa na diagramie naprzeciwko siebie. Wskazalam kolory 128 namalowane na stojacym na sztaludze arkuszu - czerwony znajdowal sie naprzeciwkozielonego, pomaranczowy - niebieskiego i tak dalej. Kiwaly glowami. Czy wiecie, co to ma wspolnego z wlosami? - zapytalam. Nie - odpowiedzialo kilka pokornie. - A moze ktoras zgadnie? - rozejrzalam sie po sali. - Roshanna? Zrobila kwasna mine, wyraznie zalujac, ze sie ze mna za przyjaznila. Wyjasnilam wiec, ze we wlosach kazdego czlowieka poza podstawowym kolorem wystepuje rowniez dopelniajacy pigment. Wlosy moga byc czarne, ale gdy sie je rozjasni, czesto okazuje sie, ze dopelniajaca barwa jest pomaranczowy. Zatem jesli chce sie zmienic komus kolor wlosow, trzeba wziac pod uwage ten dopelniajacy pigment i przeciwdzialac mu, wybierajac kolor z przeciwnej strony diagramu. Jesli dopelniajacym pigmentem jest pomaranczowy, ale klientka nie chce pomaranczowych wlosow, nalezy wybrac kolor z niebieska baza - np. blond - by zrownowazyc pomaranczowy. By to zademonstrowac, rozsmaro-walam troche niebieskiej farby na pomaranczowym kolku i pokazalam im, ze zamazane miejsce zmienilo kolor na brazowy. - Widzicie? Uzylam dopelniajacego koloru, by pozbyc sie pomaranczowego. Rozumiecie? Alez oczywiscie, zapewnily mnie slodko wszystkie. Rozumialy-Tego popoludnia z kafejki internetowej wyslalam do przyjaciol w Michigan maila, opowiadajacego o moich pierwszych zajeciach. Gdy spojrzalam na date, czulam mieszanke dziwnych emocji. Byl jedenasty wrzesnia, dwa lata po ataku terrorystycznym na Nowy Jork i Waszyngton. Tamte wydarzenia sprawily? 4Htrtti>>$$ Szkola pieknosci w Kabulu 129 ze swiat nagle zauwazyl Afganistan i uswiadomil sobie, jaki wplyw na ten kraj maja Osama bin Laden i inni ekstremisci. Zaowocowaly rowniez amerykanska inwazja w celu wypedzenia ta-libow. I oczywiscie skierowaly mnie i pozostale ochotniczki "Piekna bez granic" do Afganistanu. Wiedzialam, ze w Stanach jedenasty wrzesnia jest dniem zaloby narodowej, jednak w Kabulu niczym sie nie wyroznial. Gdy wygladalam przez okno, widzialam samochody, ktore trabiac przerazliwie, wymijaly sie, sprzedawcow wykladajacych towary i pieszych spieszacych w swoja strone, oslaniajacych twarze przed wiatrem i kurzem. I poczulam nowy przyplyw determinacji. Chcialam miec pewnosc, ze szkola fryzjersko-kosmetyczna - i szansa, jaka dawala Afgankom - bedzie jedna z tych dobrych rzeczy, ktore swoje zrodlo maja w jedenastym wrzesnia. Nastepnego dnia postanowilam zaczac zajecia od powtorzenia omowionego dzien wczesniej materialu. Wzielam w palce dlugi kosmyk brazowych wlosow jednej z dziewczat i zapytalam: -Co robicie, jesli chcecie zmienic ja w blondynke? O czym musicie wowczas pamietac? Zadna nawet nie probowala odpowiedziec. Wiercily sie, a spojrzenia ich obramowanych czarnymi kreskami oczu uciekaly w strone drzwi, rzedu glow manekinow, w strone zwisajacych ze sciany salonowych peleryn. Wszedzie, byle tylko nie patrzec na mnie. Nawet Roshanna, gdy spojrzalam w jej strone, schowala sie za jedna z dziewczat. Probowalam pytac o inne zagadnieta, o ktorych dzien wczesniej rozmawialysmy. Okragly diagram Kolorow? Dopelniajace pigmenty? Mieszanie czerwonego z zoltym, by otrzymac pomaranczowy? Wszystkie patrzyly, jakbym 130 nagle zaczela podawac im plany zbudowania rakiety. Pod koniec dnia bylam zmeczona isfrustrowana. Zaczynalam watpic w moje zdolnosci pedagogiczne. Trzeciego dnia impas nadal trwal. Stalam przed nimi kilka godzin, mowiac o teorii koloru, ale one po prostu tego nie lapaly. A musialy zrozumiec, gdyz w przeciwnym razie nigdy nie beda w stanie prawidlowo ufarbowac komus wlosow. Z koncem dnia sprawialy wrazenie nieszczesliwych i jestem pewna, ze ja tez tak wygladalam. Zdecydowalam, ze powinnysmy sprobowac farbowania, uzywajac tablicy z pasemkami wlosow, podarowanej przez jednego z producentow kosmetykow, nie moglam jej jednak znalezc. W koncu spojrzalam na dziewczeta i ciachnelam nozyczkami w powietrzu. - Bedziemy musialy zrobic pasemka do probek z waszych wlosow! - oglosilam. Gdy Anisa przetlumaczyla moje slowa wszystkie, wrzasnely i zlapaly sie za glowy. Dlugie wlosy nadal byly bardzo cenione w Afganistanie. Dziewczeta z dlugimi wlosami czuly sie jak romantyczne bohaterki ogladanych przez nie hollywoodzkich filmow, a i mezowie czesto nalegali, by nie scinaly wlosow. Nawet rodzicom na tym zalezalo, poniewaz dlugowlosa latwiej bylo wydac za maz. Ale dopadlam je i poobcinalam krotkie pasemka na nowa tablice z probnikami. Od zaledwie jednej dziewczyny, ktorej wlosy siegaly az do pupy, udalo mi sie zdobyc dziesiec pasemek. Calej operacji towarzyszyly takie krzyki i smiechy, ze jeden ze straznikow ministerstwa zapukal w koncu do naszych drzwi. Wykrzywilam sie do uczennic i otworzylam przekonana, ze straznicy bede chcieli wyprowadzic mnie na ulice za takie halasowanie. 131 Szkola pieknosci w Kabulu -Sprawiacie nam radosc swoim smiechem! - powiedzieli tymczasem, usmiechajac sie przepraszajaco. - Ale prosimy nie tak glosno. Ludzie pytaja, co sie tu dzieje. Tej nocy lezalam w moim nedznym lozku w pensjonacie i plakalam. Bylam taka podniecona otwarciem szkoly fryzjersko-kos-metycznej, ale teraz czulam, jakbym jedynie torturowala uczennice. To, co im tlumaczylam, wydawalo mi sie takie proste - zawsze zreszta wydawalo mi sie proste - one jednak po trzech dniach nie mialy o niczym pojecia. A przeciez wiedzialam, ze nie sa glupie. Przepytalismy je dokladnie, by miec pewnosc, ze wybralismy te, ktore naprawde bylyby w stanie wykorzystac to, czego naucza sie w szkole i umocnic swoja pozycje zawodowa. Poza tym z latwoscia opanowaly inne tematy. Czulam wiec, ze to moja porazka - moja spektakularna afganska porazka - i nie wiedzialam, co z tym zrobic. Wtem do moich drzwi zaczeli dobijac sie Val i Suraya. Gdy piec dni temu dostalam pokoj w pensjonacie, zauwazylam, ze dom pelen jest Afganczykow, ktorzy swego czasu wyjechali do Europy, Ameryki lub Australii i wrocili teraz z najrozniejszych powodow - jedni pracowali dla organizacji pozarzadowych, inni szukali porzuconych w trakcie wojny rodzinnych wlasnosci, niektorzy odwiedzali starych przyjaciol. Bylam podekscytowana, ze znalazlam sie wsrod nich. Uwazalam to za najlepsza z mozliwych kombinacji: Afganczycy, ktorzy mowili tez po angielsku. Okazalo sie jednak, ze wiekszosci z nich nie interesowaly pogawedki ze mna. Zajeci byli podniecajacym i bolesnym odkrywaniem Kabulu na nowo i chcieli mowic w ojczystym jezyku, a nie Po angielsku. Jestem pewna, ze postepowalabym tak samo, tyle e utrudnialo mi to nawiazywanie przyjazni. Bylam okropnie sa- 132 motna, dopoki nie zobaczylam kogos, kto wygladal, jakby rownie byl nie na miejscu. To bylVal, amerykanski fotograf serbskiego pochodzenia, maz Surayi, przepieknej amerykanskiej dziennikarki afganskiego pochodzenia. Wkrotce zostalismy przyjaciolmi. Po trzech dniach zajec patrza na mnie, jakbym mowila po grecku - powiedzialam. - Nie sadze, bym byla w stanie nauczyc je czegokolwiek. -Musisz byc cierpliwa, Debbie - przekonywala Suraya. -Ale minely juz trzy dni! -Bardziej cierpliwa. Te kobiety przezyly straszna traume. Uciekaly przed coraz to nowymi wojnami i wciaz otacza je chaos. A wiele z nich przez lata nawet nie wychodzilo z domu. -Wiem o tym. Wlasnie dlatego sadzilam, ze beda jak najbardziej gotowe nauczyc sie czegos nowego. -Tak, ale od lat nie musialy sie niczego uczyc. Wiesz, to jak z samochodem. Jesli nie jezdzilas od pieciu lat, to nie zapali od razu. Tak wlasnie jest z ich umyslami. -Taak, tyle ze ja nie jestem jakims cholernym mechanikiem. Nie wiem, jak je ponownie odpalic. -Czy bralas udzial w szkoleniu z zakresu pomocy w przypadku katastrofy? - zapytal Val. - Czy skutkiem wywolanego szokiem stresu nie jest przypadkiem utrata pamieci krotkoterm inowej? Gdy juz pokrecilismy sie troche razem i zjedlismy jakas kolacje, wrocilam pamiecia do odbytego w 2001 roku, kiedy to jeszcze nie wiedzialam, gdzie w ogole Afganistan lezy, szkolenia z zakresu niesienia pomocy w przypadku katastrofy. Nagle stalo 3H3H3BSH>> Szkola pieknosci w Kabulu 133 sie dla mnie calkowicie jasne, ze wszystkie te kobiety - moze nawet wszyscy Afganczycy -cierpia na syndrom szoku posttrauma-tycznego. Moze i jestem kiepska nauczycielka, ale one tyle przeszly, nadal tyle przechodzily, ze musialo im byc ciezko skupic sie na nowych informacjach. Byloby ciezko nawet wtedy, gdyby pracowaly z kims, kto uczyl cale zycie. Rozchmurzylam sie wiec i postanowilam sprobowac raz jeszcze. I nastepnego dnia nastapil przelom. Po raz kolejny probowalam omowic koncepcje pigmentu uzupelniajacego jako czegos, czemu trzeba przeciwdzialac, by otrzymac wlasciwy kolor. Wszystkie patrzyly na mnie grzecznie i bez zrozumienia - pustym, aczkolwiek lagodnym wzrokiem - a ja desperacko usilowalam znalezc jakies porownanie. Myslcie o tym jako o szatanie! - powiedzialam w koncu, wskazujac plamke pomaranczowej farby. - To zlo we wlosach, ktore musicie zwalczyc. Musicie uzyc przeciwnego koloru, by powstrzymac je od przejecia wladzy. I nagle na twarzy jednej z uczennic pojawil sie wyraz zrozumienia. To byla Topekai, mloda kobieta o inteligentnych, ciemnych oczach, zawsze szybka i zdecydowana. Pociagnelam Anise blizej i zadawalam Topekai jedno pytanie za drugim, by upewnic sie, ze naprawde zrozumiala. Bylam tak podekscytowana, ze ucalowalam ja w oba policzki - dwa razy - i obejmujac tak mocno, ze ledwie mogla isc, zaprowadzilam z powrotem do grupy. Powiedz, zeby je uczyla - powiedzialam Anisie. - Bedzie Wiedziala, jak ubrac to w slowa, ktore wszystkie zrozumieja. Po raz kolejny wyjasnilam pojecie koloru uzupelniajacego 1 Anisa przetlumaczyla. Topekai - rumieniac sie z dumy, ale mo- 134 135 wiac mocnym, czystym glosem - wyjasnila koncepcje wlasnymi slowami. Potem dwie kolejne dziewczyny powiedzialy, ze rozumieja. Podzielilam wiec klase na grupki, tak by te trzy uczennice mogly pracowac z reszta. W koncu wszystkie zrozumialy. Potem zajecia z koloru odniosly wielki sukces. Zasypywalam je pytaniami w stylu:-Masz kobiete o naturalnym kolorze na poziomie czwartym, ktora chce byc ciepla osemka, co robisz? - a one z miejsca podawaly odpowiedz. Gdy doszlysmy do czesci zajec poswieconej foliowaniu - co jest akurat moja osobista pieta achillesowa - przeprowadzilam demonstracje, a potem wyszlam na papierosa. Gdy wrocilam ich manekiny byly perfekcyjnie zafoliowane. Kazdy maly zlozony pakiecik byl jak orgiami -dzielem sztuki. Po tych wydarzeniach codzienna praca z uczennicami stala sie czysta rozkosza. Ich pilnosc mnie zadziwiala. Wiedzialam, ze wiekszosc musiala godzic szkole z opieka nad dziecmi, radzic sobie z agresywnymi mezami i tesciowymi, ze mieszkaly w domach bez wody, elektrycznosci i innych udogodnien, ktore ludzie na Zachodzie uznawali za cos oczywistego, ze stawialy czolo szyderstwom i sceptycyzmowi tych, ktorzy uwazali, ze powinny zostac w domu. Ale codziennie zjawialy sie na czas, bez reszty oddane checi poprawienia swojego zycia. Ich umiejetnosci zwiekszaly sie bardzo szybko i wiedzialam, ze pod koniec semestru opuszcza szkole, wiedzac wszystko, co trzeba, by prowadzic dobrze prosperujacy interes. Lubilam przebywac w szkole takze dlatego, ze moglam obserwowac, jak bawia sie, plotkujac, chichoczac i zajmujac sie nawzajem swoimi wlosami. Pod koniec dnia wlaczaly czesto malenkie radyjko i probowaly znalezc jakas muzyke. Gdy im sie udawalo, pokazywaly mi, jak tancza na weselach. Niektore przyznaly, ze tak naprawde bawia sie po raz pierwszy od wielu lat. Szkola i znajdujacy sie na jej terenie salon pieknosci byly jak cieplarnia, a te dziewczeta byly kwiatami, ktore zdeformowano i zdeptano, ale mimo to nigdy ich nie zlamano, a teraz na moich oczach rozkwitaly. Fajnie bylo z nimi przebywac. No i dowiadywalam sie coraz wiecej o Afganistanie - nie tylko smutnych, ale i wesolych rzeczy. Pewnego dnia Topekai i dwie inne dziewczyny, cwiczac na manekinie nakladanie walkow do trwalej, prowadzily ozywiona wymiane zdan. Nie przysluchiwalam sie zbyt uwaznie, bo nadal slabo mowilam w dan, ale w pewnej chwili zwrocily moja uwage dziwne, angielsko brzmiace slowa. Czy naprawde powiedzialy "Titanic" i "Leonardo DiCaprio"? W koncu zapytalam Roshanne, z czego sie smieja. -Przypominalysmy sobie, jak to talibowie utrudniali zycie nie tylko kosmetyczkom - powiedziala. - Czasem rowniez balwierze wpadali w klopoty! Okazalo sie, ze mimo surowego zakazu talibow, amerykanskie filmy docieraly do Afganistanu. Szczegolnie wielkim hitem w podziemnej dystrybucji byl Titanic, a jego gwiazdy podbily ser-ca Afganczykow. Mezczyzni pragneli nosic fryzure taka, jaka w filmie mial Leonardo DiCaprio. Jesli dobrze pamietam, wlosy byly dlugie na czubku glowy i siegaly do polowy policzkow. Jednakze taki styl byl niezgodny z wygladem, jaki talibowie uznali odpowiedni dla muzulmanina - krotkie wlosy, dluga broda. koncu jakis chytry balwierz wykombinowal, jak zarobic na tej 136 nowej modzie. Spopularyzowal fryzure, ktora przypominala troche fryzure DiCaprio, jeslichodzi o dlugosc wlosow na czubku glowy. Nie byly one jednak tak dlugie, by nie mozna ich bylo ukryc pod wkladana do modlitwy czapeczka. Jednakze ktorys z klientow zdradzil tajemnice - zdjal czapeczke i pokazal dlugie wlosy a la DiCaprio i ktos doniosl talibom. Zaczeli wiec zagladac pod modlitewne nakrycia glowy, by przekonac sie, czy w Kabulu jest wiecej takich bluznierczych fryzur. Nastepnie przeprowadzili sledztwo, az dotarli do balwierza, ktory w efekcie trafil na kilka dni do wiezienia. To doprawdy niewolnik mody! Stalismy na ulicy, naprzeciw czerwonych drzwi, wachajac powietrze. -To mi nie pachnie jak restauracja - powiedzialam. -Dwoje ludzi przysiegalo, ze podaja tu jedzenie - powiedzial Val. - Wejdzmy i przekonajmy sie. Jesli zamiast zupy won-ton zaproponuja masaz, wyjdziemy. Szyld na budynku glosil, ze to chinska restauracja, ale to nic nie znaczylo. Zazwyczaj restauracje zaspokajajace potrzeby obcokrajowcow - to jest oferujace alkohol i koedukacyjne spozywanie posilkow - nie wywieszaly szyldow w obawie przed zwroceniem na siebie wrogiej uwagi. Za to wiele miejsc podajacych sie za chinskie restauracje w rzeczywistosci okazywalo sie burdelami. Ale Val, Suraya i ja mielismy ochote na chinskie jedzenie, wiec pchnelismy drzwi i weszlismy do srodka. Wewnatrz znajdowaly sie nawet stoly i siedzieli przy nich ludzie. To byl dobry znak, mimo ze podajace drinki kelnerki ubrane byly w spodnicz- 137 Szkola pieknosci w Kabulu]?j z rozcieciem na calej dlugosci uda, a nie jest to w Kabulu powszechny widok. Ktorys z siedzacych przy sasiednim stoliku gosci pochylil sie w nasza strone i powiedzial, ze niegdys kelnerki nosily minispodniczki, ale wywolywalo to zbyt wielkie zamieszanie, poniewaz afganscy mezczyzni tloczyli sie, probujac podejrzec cos przez drzwi. -Doslownie spadali z rowerow! - dodal ktos, siedzacy przy innym stoliku. Tak wlasnie mieszkancy Kabulu opisuja reakcje na kobiety zbytnio wyrozniajace sie z tlumu. W czasie posilku mowilam Valowi i Surayi, ze moim zdaniem wyjsciowy plan "Piekna bez granic" ma wady. Zalozylismy, ze bedziemy oplacac zagranicznym fryzjerkom przelot do Afganistanu za kazdym razem, gdy miala sie rozpoczac nauka, ale byly to naprawde wielkie koszty. Zdaje sie, ze wydalismy juz ponad 25 000 dolarow na bilety za nasze przeloty pierwsza klasa, a nie wiadomo, jak dlugo bedziemy mogli zdobywac dotacje. Trudnosci, z jakimi spotkalam sie na zajeciach z koloru, sprawily, ze zmienilam zdanie - uznalam, ze powinnismy raczej szkolic afganskie fryzjer-" na nauczycielki niz sprowadzac takie z Zachodu. Zwlaszcza ze azal sie z tym skomplikowany proces tlumaczenia, w czasie torego trzeba bylo czasem wyjasniac pojecia nie majace odpo-ednikow w dari. Sama widzialam, ze afganskie fryzjerki umialy rzekazac wazne informacje w zrozumialych dla wszystkich czennic slowach. I chociaz ich kolezanki z Zachodu mogly za-rezentowac nowe, odlotowe style i techniki, faktem jest, ze utejsza klientela nie byla tym specjalnie zainteresowana. Powielalam rowniez, iz moim zdaniem jedna osoba sposrod pracow- 138 nikow szkoly powinna byc na stale w Kabulu, aby utrzymac kontakt z naszymi tutejszymipoplecznikami i gospodarzem, Ministerstwem ds. Kobiet. Ale nie mogla to byc Mary MacMakin, poniewaz ona byla zbyt zajeta innymi przedsiewzieciami PARSA. Nie mogl to rowniez byc Noor, bo jemu nie wolno bylo nawet wejsc do szkoly, gdy wewnatrz przebywaly uczennice. -Chcialabys wiec zostac tu na stale? - zapytala Suraya. -Myslalam o tym. Ale byloby mi ciezko; sama i do tego z dala od mojej mamy i dzieci. -Wiec potrzebny ci maz. - Val powiedzial to tak swobodnie, jakby proponowal mi kolejna sajgonke. -Dopiero co pozbylam sie jednego - przypomnialam mu. - Nie sadze, zebym chciala nastepnego. -On ma racje, Debbie! Ty naprawde potrzebujesz meza - wykrzyknela Suraya. - Kobiecie, nawet kobiecie z Zachodu, ciezko mieszkac tu samej. Potrzebujesz meza, by cie wspieral, podczas gdy ty wspierasz szkole. Wznioslam oczy do gory. Chyba juz wiecie, ze nie jestem dobra w wybieraniu mezow. -Zaden problem - powiedziala Suraya. - W tym kraju malzenstwa sa aranzowane. Bedziemy tylko musieli znalezc ci odpowiedniego faceta. -Myslalam, ze tylko pierwsze malzenstwa sa aranzowane. Usmiechnela sie. Przeciez to bedzie twoje pierwsze malzenstwo w Afganistanie. Odbylismy wiec dluga dyskusje, jakiego to mezczyzne powinnam poslubic i zgodzilismy sie, ze nie powinien to byc ktos z Zachodu. Tacy mezczyzni albo przebywali w Afganistanie 139 Szkola pieknosci w Kabulukrotko, albo byli misjonarzami siedzacymi tu od dwudziestu lat, obarczonymi zona i trojka dzieci, albo tez alkoholikami pracujacymi dla ktorejs z ambasad lub wielkich organizacji pozarzadowych. Ciezko bedzie tez znalezc odpowiedniego Afganczyka, poniewaz wiekszosc z nich pragnela zony, ktora bylaby sluzalcza, robila im kolacje, podawala herbate i masowala stopy tesciowej. Cos takiego nie wchodzilo w gre. Niemniej jednak pod koniec wieczoru Suraya poprzysiegla, ze znajdzie mi meza. I chociaz wszystko brzmialo jak jeden wielki zart, co dziwne, wcale nie wydawalo mi sie takie bezsensowne. Afganistan byl wspanialy, gdy przebywalam z moimi uczennicami lub przyjaciolmi, ale gdy oni szli do domu, czulam sie samotna. Tamtejsza kultura mocno koncentruje sie na rodzinie, a ja do zadnej nie nalezalam. Nie bylam tez czescia zadnej duzej organizacji pozarzadowej, ktorych pracownicy mieszkali razem w wielkich osiedlach i stawali sie czyms w rodzaju rodziny. Pragnelam zostac w Afganistanie na dluzej niz tylko kilka tygodni, kiedy trwaly zajecia. Nie bylam jednak pewna, czy dam sobie z tym rade sama. Dziewczyna nie mogla miec wiecej niz pietnascie lat. Na glowie miala brudny niebieski szal opadajacy strzepami na ramiona. Na policzku widniala otwarta rana. Wyciagnela rece, by bjac mnie za szyje, a ja zapomnialam o wszystkich ostrzeze-!ach, ze wiezniarki moga miec wszy. -Pomoz mi - wyszeptala, tulac sie do mnie. - Prosze, pomoz. Zwrocilam sie do Surayi. -Za co ona tu siedzi? 140 DEBORAH RODRIGUEZ $$$$*$ Po krotkiej rozmowie Suraya przetlumaczyla. -Byla zona starego mezczyzny, ktory ja bil, wiec uciekla. Jej rodzice zglosili na policje, ze zlamala przysiege malzenska. O moj Boze, pomyslalam. Gdybym byla Afganka, mnie takze zamknieto by za opuszczenie agresywnego meza. Suraya chciala napisac artykul o kobietach osadzonych w afganskich wiezieniach. Przez jakis czas pracowalam w wiezieniu w Stanach, wiec Minister ds. Kobiet zalatwila nam wizyte w kabulskim Welayat, wiezieniu dla kobiet. Slyszalam tak wiele okropnych historii o tym miejscu, ze troche sie denerwowalam. Caly czas zreszta borykalam sie z problemami zdrowotnymi - "kabulskim kaszlem" wywolywanym przez unoszacy sie w powietrzu pyl i kurz, a takze z ciaglymi problemami z zoladkiem - i ludzie ostrzegali mnie przed zlapaniem nowych dolegliwosci w wiezieniu. Pomyslalam, ze moglabym jakos zadbac o wlosy wiezniarek, ale wowczas zaczeto mnie ostrzegac przed wszami. Nie moglam zniesc mysli o wszach. Zapakowalam wiec wielkie pudlo zestawow upominkowych, ofiarowanych nam pare miesiecy wczesniej przez Paul Mitchell; jeszcze w Michigan rozdalam tuziny takich torebek z upominkami moim klientkom, a takze kobietom dzialajacym w organizacjach koscielnych i szkolom. Producent przygotowal probki produktow o dzialaniu leczniczym i upiekszajacym, wstazki do wlosow i tym podobne, fajne dziewczece drobiazgi. Wzielam wystarczajaco duzo, by obdarowac rowniez strazniczki, co powstrzymaloby je od okradania wiezniarek. Eskortujaca nas strazniczka byla ogromna kobieta o piersiach wielkosci arbuzow. Nim wpuscila nas do srodka, wskazala 141 Szkola pieknosci w Kabulumoja torebke. Oddalam ja z czarujacym usmiechem, ktorym mialam nadzieje utorowac sobie droge przez kolejna godzine biurokratycznych utarczek. Zignorowala mnie, odwrocila torebke do gory dnem, wysypala zawartosc na lade, a nastepnie wybrala dwie buteleczki lakieru do paznokci. Przyjrzala sie im dokladnie i bez slowa odstawila na polke za swoimi plecami. Wkrotce wraz z Suraya podazalysmy za nia korytarzem, ktory z kazdym krokiem stawal sie ciemniejszy, zimniejszy i coraz bardziej wilgotny. Wreszcie zatrzymalysmy sie w jakims pomieszczeniu, by spotkac sie z pierwsza grupa wiezniarek. Wydalam stlumiony okrzyk. Niewazne, jak straszne historie krazyly o tym wiezieniu, i tak nie bylam przygotowana na podobny horror. Byl to jeden z najgorszych dni w moim zyciu, a przezylam przeciez lalka naprawde okropnych. Wiezienie miescilo sie w starym, ciemnym budynku o dlugich, wilgotnych korytarzach, a do kazdej malenkiej celi wcisnieto piec kobiet; w wiezieniu, w ktorym pracowalam w Michigan, zlodzieje i mordercy siedzieli w lepszych celach. Niektore z kobiet usilowaly szyc na starych, zepsutych maszynach, z innymi w celach mieszkaly dzieci, brudne, patrza-e na nas martwym wzrokiem. Wielka strazniczka kazala kobietom ustawic sie w rzedzie; nagle nasze prezenty wydaly mi sie odrazajaco kiepskim zartem. Kiedy tak staly przede mna, serce mi sie krajalo. Skore znaczyly lm rany i zadrapania, wlosy mialy tluste i zmierzwione, a spojrzenie ich oczu przypominalo to, ktore widzi sie u martwych zwierzat. Musze powiedziec, ze mieszkancy odwiedzanych przeze mnie w Indiach kolonii tredowatych wygladali lepiej. Suraya 142 DEBORAH RODRIGUEZ *<<>>$ robila notatki i tlumaczyla, a ja pytalam ja, za co kazda z kobiet trafila do wiezienia. Jedna byla tu, poniewaz zostala zgwalcona. Inna dlatego, ze ja zgwalcono, a maz zabil gwalciciela. On rowniez trafil do wiezienia, ale jej wyrok byl dluzszy.Kilka mlodych dziewczat uwieziono, gdyz probowaly uciec ze swoimi chlopakami. Kolejna osadzono dlatego, ze zaszla w ciaze ze swoim chlopakiem, zanim rodzice zdazyli wydac ja za maz za kogos innego. Jeszcze inna trafila tu, poniewaz probowala zabic swojego szwagra. Jej maz zmarl, a ona zostala w domu tescia. Szwagier bil jej syna, a ja gwalcil. W koncu, gdy spal, wylala na niego benzyne i podpalila, ale nie zginal. Tesc odwiedzil ja w wiezieniu i spytal, dlaczego to zrobila. Gdy mu powiedziala, poszedl i zastrzelil syna lezacego w szpitalnym lozku. Wszystkie historie byly potworne, ale placzaca mi w ramie mloda dziewczyna - uwieziona, poniewaz uciekla od agresywnego meza - zupelnie mnie dobila. Plakalam i plakalam, az Suraya poczula sie niezrecznie. Wrocilam do szkoly i nadal plakalam. Uczennice zgromadzily sie wokol mnie. - Co sie stalo, Debbie? - spytala, obejmujac mnie Roshanna. Powiedzialam, ze to dzielne kobiety Afganistanu, meznie znoszace wojny, malzenstwa, do ktorych sa zmuszane, i wiele innych ograniczen, zainspirowaly mnie do opuszczenia agresywnego meza w Michigan. Powiedzialam takze, ze zawdzieczam im wolnosc i za to juz zawsze bede je kochac. Nim skonczylam, wiele z nich rowniez plakalo. Sadze, ze wlasnie wtedy stalam sie dla 143 czennic autentyczna. Przestaly widziec mnie jako kolejna szczesliwiajaca innych na sileAmerykanke, a raczej jako jedna nich. Wizyta w wiezieniu uswiadomila mi rowniez jak cenna i wy-atkowa byla nasza szkola. Uczennice ubrane w niebieskie mundurki, zdobywajace nowe umiejetnosci, stajace sie profesjonalistkami mialy szanse na lepsza przyszlosc. A przeciez rownie dobrze moglyby teraz cierpiec w wiezieniu, zamkniete i pozbawione nadziei. Chociaz w kazdej chwili moglo sie to zmienic. Kobiety nadal przeciez wysylano do wiezienia za posiadanie chlopaka lub porzucenie agresywnego meza. W szkole wszystko szlo dobrze, ale zycie w pensjonacie stawalo sie coraz ciezsze. Glupi kogut, ktory z poczatku, jak mi sie wydawalo, dodawal pensjonatowi uroku, budzil mnie kazdego cholernego ranka i to zwykle w chwile po tym, jak wreszcie udalo mi sie ponownie zasnac po nawolywaniach muezina. Posylalam wiec kogutowi mordercze spojrzenie, ilekroc go tylko widzialam. Ktoregos dnia, szczegolnie rozwscieczona, kazalam pensjonatowym straznikom, zwanym chowkidorami, przytrzymac go, a sama pomalowalam mu pazury na czerwono. Poza tym w pensjonacie brakowalo goracej wody, i to zawsze wtedy, gdy chcialam wziac tysznic. Wreszcie ktoregos sobotniego poranka, gdy w szkole ie bylo nikogo poza chowkidorami, poszlam sie tam wykapac, ydlilam sie wlasnie, gdy zobaczylam pod prysznicem skorpiona. Podnioslam wrzask. Jeden z chowkidorow wpadl z karabinem gotowym do strzalu, przekonany, ze ktos mnie zaatakowal. Usilowalam zaslonic sie recznikiem, straznik krzyczal cos w dari rozgladal sie za intruzem. Wreszcie zobaczyl skorpiona i smie- 144 jac sie, osunal sie po scianie. Potem wzial butelke szamponu i po prostu zmiazdzyl wroga.Zimna woda i kogut to byly jednak zaledwie drobne niedogodnosci. Gorszy byl wlasciciel. Paskudny stary dziad, zmuszajacy swoja pietnastoletnia corke do poslubienia czterdziestoparo-letniego mezczyzny. Przyszly pan mlody byl bardzo bogaty, wykombinowal bowiem, jak zgarnac niezla sumke z naplywajacych do Afganistanu dotacji i teraz byl podobno wart miliony. W Kabulu panowalo wowczas cos na ksztalt goraczki zlota. Jesli miales dobry pomysl na kant, mogles zbic fortune. Wlasciciel pensjonatu byl chciwy i chcial podczepic sie pod bogatego faceta, nawet za cene unieszczesliwienia wlasnej corki. Ciagle znajdowalam ja zaplakana w lazience, mowila mi, ze chce isc do szkoly, a nie wychodzic za maz. Robilo mi sie od tego niedobrze. Pensjonat stal sie tez glownym miejscem imprez dla Afgan-czykow, ktorzy kiedys mieszkali na Zachodzie. W salonie ciagle byl tlum ludzi. Tanczyli, jedli lub rozmawiali, siedzac na tousha-kach, podajac sobie polmiski z ryzem i obtoczonym w cukrze haszyszem. Wiekszosc z nich nie chciala zawracac sobie glowy rozmowami ze mna, a wlasciciel ciagle usilowal zapedzic mnie lub ktoras z pozostalych kobiet w jakis ciemny kat i naraic jednemu ze swoich przyjaciol. A wiekszosc z nich byla tak samo odrazajaca jak on. Pewnego piatku odbywala sie szczegolnie huczna impreza. Wystroilam sie i zeszlam na dol. Staralam dobrze sie bawic, a musze zaznaczyc, ze raczej nie naleze do ludzi, ktorzy nie wiedza, jak to sie robi. Ale pozornie przesiaknieci zachodnia kultura Afganczycy byli zamknieci jak zawsze. Staruch byl pijany 145 Szkola pieknosci w Kabului jeszcze bardziej oblesny niz zwykle. Przez chwile rozmawialam z jednym z jego przyjaciol, ktory nie byl taka swinia jak pozostali. To byl Ali, plowowlosy, czterdziestoparoletni Afganczyk mieszkajacy w Niemczech. Nigdy do konca nie wiedzialam, jak zarabial na zycie, ale zawsze byl dobrze ubrany i mial duzo pieniedzy. A znal chyba wszystkich w miescie, ilekroc bowiem probowalam wykombinowac cos dla szkoly, Ali wiedzial, jak to zrobic. Byl czarujacy i przystojny. Moze troche nazbyt czarujacy, jak na moj gust. W koncu pozegnalam sie z nim, opuscilam pensjonat i zlapalam taksowke, by pojechac do Roshanny. Gdy wrocilam, impreza wciaz trwala. Val i Suraya dolaczyli do tlumu, ale ja tylko pomachalam do nich z daleka, przestepujac nad lezacym na podescie schodow pijanym Afganczykiem. Tydzien pozniej ktos zaczal dobijac sie do moich drzwi. Bylam juz w pizamie i czytalam w lozku, wiec tylko zawolalam: -Kto tam? -To my - odkrzyknela Suraya. - Znalezlismy ci meza! -Gdzie? -Poznalismy go na imprezie w zeszly piatek, a potem spedzilismy z nim dzien. Zejdz na dol! -Jest Afganczykiem? Tak! Chodz go poznac. Odlozylam ksiazke. Oby to nie byl ten facet, ktory zlegl wtedy na podescie chodow. Slyszalam, jak szeptali cos za drzwiami, a potem Suraya sie ?zesmiala. Mozliwe, ze to ten facet, ale teraz trzyma pion. 146 147 -Dajcie sobie spokoj - powiedzialam.-Jest dla ciebie idealny - nalegala Suraya. - Zaloz cos seksownego i chodz tu! Wstalam wiec z lozka, ubralam sie i zeszlam, by poznac Samera Mohammada Abdul Khana. Od razu rozpoznalam w nim faceta, ktory tydzien temu spil sie do nieprzytomnosci i lezal przy schodach. Mimo ze teraz stal, nie zrobil na mnie duzo lepszego wrazenia. Mial czarne wlosy i maly czarny wasik, a policzek przecinala mu postrzepiona blizna. Z ta blizna i w bardzo ciemnych okularach wygladal jak czlonek kolumbijskiej mafii. Mial na sobie czarne shalwar kammezy i zastanawialam sie, czy moze myslec postepowo, skoro nosi tak tradycyjny stroj. Gdy Suraya obwiescila, ze wychodzimy, Samer, czy inaczej Sam, po prostu odwrocil sie i wyszedl, nie przepuszczajac mnie przodem. Nie zrobilo to na mnie dobrego wrazenia, ale przynajmniej mialam szanse ocenic jego tyleczek. Wygladal w porzadku, ale w tych workowatych ciuchach trudno bylo tak naprawde ocenic. Zreszta nawet sie nie przywitalismy. Wsiedlismy do samochodu Sama - rowniez czarnego -Ali usiadl z przodu, a ja, Val i Suraya z tylu. Suraya przedstawila mnie Samowi jako jego przyszla zone, Ali przedstawil mi Sama jako przyszlego meza. Wszyscy smiali sie do rozpuku. Czulam sie, jakbym byla jedyna trzezwa w towarzystwie mocno pijanych. Pojechalismy do tureckiej restauracji. Sam wskazal stojacy z tylu stolik i powiedzial cos do kelnerow. Wkrotce przyszli z drewnianymi parawanami i rozstawili je wokol nas. Sam mial cieple brazowe oczy, ktore przypominaly mi spojrzenie mojego ojca, ale nie patrzyl na mnie. Uswiadomilam sobie nagle, ze po prostu jest niesmialy. A potem zaczely sie negocjacje. Zastepuje matke Debie - powiedziala Syraya. - Co sadzisz o posagu, Sam? Usmiechnal sie i cos powiedzial, ale Suraya stanowczo potrzasnela glowa. -Co powiedzial? - zapytalam Alego. -Proponuje dwa wielblady. Suraya, mowiac w dan, zaczela czepiac sie Sama. -Co ona teraz mowi? - dopytywalam sie. -Mowi, ze jestes jej ukochana corka i chce zlota. Duzo zlota, jak rowniez dom i samochod. Sam wyrzucil rece do gory, jakby bronil sie przed fizycznym atakiem. Kelnerzy przyniesli tymczasem pizze i Sam podal kawalek Surayi. Potem dlugo mowil cos w dan. -Mowi, ze bez problemu da zloto, ziemie i samochod - przekazal mi Ali, potem powiedzial cos do Surayi i Sama. Wszyscy spojrzeli na mnie i rozesmiali sie. -Ali to zly czlowiek. - Suraya poklepala mnie po ramieniu. - Powiedzial, ze musze zgodzic sie na mniej, bo nie jestes dziewica. Trwalo to chyba godzine. W tym czasie dowiedzialam sie tez troche o Samie. Byl wlascicielem firmy wiercacej studnie, z centrala w Kabulu, ale wraz z rodzina od dwudziestu siedmiu lat mieszkal w Arabii Saudyjskiej. Byl jednym z uzbeckich mu-dzahedinow, ktorzy wraz z generalem Dostumem - nieslawnym afganskim dowodca - walczyli przeciwko rosyjskiemu okupantowi w czasie wojny. Mowil biegle po arabsku, turecku, uzbecku, Pashto i w dan. Znal tez dosc dobrze hindi i pare slow w malaj- 148 skim, indonezyjskim i angielskim. Robienie interesow zaczal od sprzedazy pizampielgrzymom w Mekce. Byl ode mnie dziesiec lat mlodszy. Gdy zjedlismy obiad, Sam zapytal, czy nie mielibysmy ochoty wpasc do niego na herbate. Wladowalismy sie wiec z powrotem do samochodu i pojechalismy. W salonie Sam usiadl jak najdalej ode mnie. Tamci wciaz bawili sie, prowadzac negocjacje dotyczace mojego posagu. Nikt mnie nawet nie zapytal, czego bym chciala, wiec postanowilam sie wtracic. -Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawe, jak funkcjonuja malzenstwa na Zachodzie, ale ja nie zgodze sie na zadne inne - powiedzialam Samowi. - Chce zarowno kochanka, jak i partnera w pracy i zyciu. Nie zamierzam siedziec w domu i podawac ci herbaty. -Widuje takie zony w telewizji i tez chcialbym taka miec -powiedzial Sam przez Suraye. - Nie chce kobiety, ktora nie wychodzi z domu. -Nie bede ci prala, nie gotuje tez i nie sprzatam. Chce zarabiac wystarczajaco duzo, by moc zaplacic komus za wykonywanie tych prac. -A ja nie bede chodzil z toba na targ i zalatwial za ciebie zadnych spraw. Najme kogos, by to robil. -Lepiej, zebys nie chcial dzieci. Ta fabryka jest juz zamknieta. Skrzywil sie: -Jak moglbym chciec dzieci, skoro mam siedem corek? W tym momencie wtracila sie Suraya, by potwierdzic, ze owszem, ma zone i siedmioro dzieci w Arabii Saudyjskiej; w wiekszosci przypadkow bylby to bardzo powazny powod do zerwania umowy. mQ(R)(R)(R) Szkola pieknosci w Kabulu 149 Jestescie nienormalni - powiedzialam, ale zaraz mi wszystko iasnila. To bylo zaaranzowane malzenstwo z kobieta, ktorej ni- dy wczesniej nie spotkal. Przez pierwszych dziesiec dni po slubie nawet nie znal jej imienia. Nie kochal jej, ale nie mogl sie rozwiesc, poniewaz wowczas zhanbilby ja, a moze nawet pozbawil srodkow do zycia, poniewaz rozwodkom zwykle odmawia sie prawa powrotu do domu rodzicow, a w tej kulturze z pewnoscia nie mogla wyjsc do ludzi i poszukac pracy. Odmowila opuszczenia Arabii Saudyjskiej, gdzie mieszkala z rodzicami, dali mu wiec pozwolenie na wziecie drugiej zony. Z jego punktu widzenia, byl wolny. Z mojego, wczesniejsza zona i siedmioro dzieci oraz zbrojna przeszlosc u boku wojskowego przywodcy, to bylo troche za duzo bagazu. Wtedy Sam, po raz pierwszy tego wieczoru, spojrzal mi pro-to w oczy. - Jesli nie traktujesz tego powaznie, nie igraj z moimi uczu-iami. -Przeciez dopiero cie poznalam! -Nie bierzesz tego na powaznie? - zapytal przez Suraye. -Nie wiem! Bez slowa poszedl na gore do swojego pokoju i wrocil z ja-ms pakunkiem. Byla to bela lawendowego jedwabiu wyszywa-ego w stokrotki i z mnostwem cekinow. O takim rytuale w cza-zalotow jeszcze nie slyszalam - pewnie rodzina pana mlode-powinna dac rodzinie panny mlodej material na suknie slub-%- Wtedy jednak jeszcze nie mialam o tym pojecia. Siedzialam, zymajac te okropna, jarmarczna tkanine na podolku i starajac le wykombinowac, co powinnam z nia zrobic, ale Suraya wy-zyknela: - Pani Sam! 15o Tydzien pozniej zdecydowalismy, ja, Val i Suraya, ze mamy dosc prowadzonego przez starucha pensjonatu. Caly czas mielismy problemy zoladkowe i doszlismy do wniosku, ze moga byc skutkiem serwowanego przez starucha jedzenia - kebabow z miesa koz pasacych sie codziennie przed szpitalem, na smietnisku pelnym medycznych odpadow. Poza tym Suraya wdala sie w klotnie z jednym z jego chowkidorow. Pensjonat robil nam pranie - taka byla umowa, ale oczywiste bylo, ze bielizne kobiety piora same. Suraya miala mase koronkowych rzeczy, ktore prala i wywieszala do wyschniecia, przykrywajac je kocem, by nikt ich nie widzial. I pewnego dnia przylapala jednego z chowkidorow, jak zaglada pod koc i wacha jej ciuszki. Gdy wspomnielismy Samowi, ktory teraz codziennie krecil sie w poblizu pensjonatu, ze chcemy sie przeniesc, zaprosil nas, bysmy wprowadzili sie do domu, ktory aktualnie wynajmowal. Zatem Val i Suraya wprowadzili sie do jednego pokoju, a ja do drugiego. I nagle Sam i ja niemal ciagle przebywalismy razem.Nie oznaczalo to, ze moglismy spedzac duzo czasu na osobnosci. Randkowanie nie dotarlo jeszcze do Afganistanu. Byc moze za czasow krola ludzie chodzili na randki, ale zdaje sie, ze praktyka ta umarla wraz ze schylkiem tamtej ery. Sam i ja niemal zawsze bylismy w towarzystwie Surayi, Vala, Alego, Noora lub znajomego przemytnika diamentow, ktorego poznalismy w pensjonacie starucha. Gdyby zobaczono mnie sam na sam z Samem lub jakimkolwiek innym mezczyzna, uznano by, ze jestem prostytutka. Chodzilismy zatem z Valem i Suraya na niezliczone pikniki albo do tureckiej restauracji, a zawsze towarzyszyly tym spotkaniom zarty na temat mojego wychodzenia za 151 maz za Sama. Val i Suraya caly czas udawali, ze prowadza negocjacje, zwykle bowiem rodzina panny mlodej spedza cale miesiace na dobijaniu targu i ustalaniu szczegolow dotyczacych posagu. Swietnie sie w trakcie tych negocjacji bawilismy. Pewnego razu, gdy Suraya i Sam targowali sie w tureckiej restauracji, smialam ie tak glosno, ze az zawstydzilam Sama. Obok siedziala spora Tupka Afganczykow, ktorzy zaczeli sie gapic. Wtedy Sam pod-zedl do nich i powiedzial, ze jestem generalem z miedzynarodo-ch sil pokojowych; dal im do zrozumienia, ze nie nalezy spo-ziewac sie po mnie poprawnego zachowania. Wszyscy traktowali nas tak, jakby zareczyny byly juz oglo-zone, ale ja wciaz zastanawialam sie, czy biora to na powaznie. Sam przychodzil codziennie przed budynek ministerstwa, by spotkac sie ze mna pod czujnym okiem chowkidorow. Co wieczor bylismy razem, ale zawsze w otoczeniu ludzi, mieszkajacych w jego domu; Sam postanowil przeksztalcic go w pensjonat, wiec ojawilo sie wiecej ludzi wynajmujacych tam pokoje. Co jakis zas udawalo nam sie skrasc pare minut sam na sam, ale bylo to o pewnego stopnia stresujace, poniewaz on nie mowil po anielsku a ja w dan. Gdy nikogo nie bylo w poblizu, zakradalam ie do niego do biura, ale czesto konczylo sie to tak, ze tylko obserwowalam, jak stawia na komputerze pasjansa. Uwazalam, ze est przystojny. Zdawalo mi sie tez, ze ma poczucie humoru, poniewaz smial sie szczerze, a wszyscy Afganczycy smiali sie wraz z nim. Nie sadzilam, ze istnieje jakas ukryta, nieprzyjemna, mroczna strona jego charakteru, poniewaz widywalam go zarow-, gdy wychodzil ze znajomymi, jak i gdy zajmowal sie interesami w swoim biurze. Jego nastroj nigdy nie zmienial sie gwal- 152 townie. Nawet jesli nie bylam zakochana, to z dnia na dzien lubilam go coraz bardziej.Wszyscy pozostali zachowywali sie tak, jakbysmy mieli sie lada chwila pobrac. Przystalam na to. Ktoregos dnia Ali zakomunikowal mi, ze zabiera sie za papierkowa robote, niezbedna, bysmy mogli sie z Samem pobrac, i zabral mnie do jakiegos budynku, by zrobiono mi zdjecie i pobrano odciski palcow. W kilka dni pozniej Val i Suraya kazali mi sie ubrac, wyjasniajac, ze idziemy spotkac sie z sedzia w sprawie malzenstwa. Sam mial na sobie ciemne shalwar kameezy, ja rozowa haftowana sukienke i szal, ktore dala mi Suraya; uwazala, iz zadne z moich ubran nie sa wystarczajaco ladne. Ali tez sie z nami wybral. Pojechalismy do starego, brudnego, trzypietrowego budynku. W srodku bylo ciemno, bo tego dnia wylaczono prad. Zagladalam do wszystkich mijanych przez nas pokoi i zdawalo mi sie, ze w kazdym widze pijacych herbate mezczyzn; niektorzy siedzieli na podlodze. Wreszcie dotarlismy do gabinetu sedziego i usiedlismy na starej, wysiedzianej kanapie, nasze tylki nieledwie dotykaly podlogi. Przy stole siedzial mezczyzna w szarym turbanie i z siwa broda -wywnioskowalam, ze musi to byc sedzia - po obu jego stronach siedzieli, popijajac herbate, inni mezczyzni. Wszyscy posylali mi zaciekawione spojrzenia. Gdy podeszlismy do sedziego, ten przesuwajac palec wzdluz tekstu dokladnie przeczytal wszystkie rozlozone przez Alego dokumenty. Potem popatrywal na mnie i na zdjecie. Powiedzial cos do jednego z siedzacych u jego boku mezczyzn, a ten pokrecil glowa. Wreszcie sedzia powiedzial do mnie przez Suraye: -Jeszcze nigdy nie mielismy tu obcokrajowca. 153 Powaznie pokiwalam glowa. Czulam sie wyzywajaco rozowa w tym ciemnym, ponurym pokoju.-Czy jest pani stanu wolnego? -Tak. -A skad mamy wiedziec, ze jest pani stanu wolnego? Musi pani przyniesc z ambasady amerykanskiej potwierdzajacy to dokument. -Ambasada nie ma pojecia, czy jestem stanu wolnego, czy nie! Sedzia wylowil z kieszeni papierosa. No coz. My potrzebujemy jakiegos dowodu. W jednej chwili wpadlam na pomysl i przekopalam torebke w poszukiwaniu paszportu. Wskazalam wize, na ktorej napisano "pojedynczy wjazd", co oznaczalo, ze wolno mi bylo wjechac do kraju tylko raz. Tu jest wyraznie napisane "pojedyncze". Sedzia pokazal to Surayi. Potwierdzila. Postukal papierosem w blat stolu. -W Afganistanie kobieta nie moze rozwiesc sie z mezem. Czy pani o tym wie? -To zaden problem - powiedzialam. - Jesli mi sie nie spodoba, po prostu go zostawie. Nie wiem, czy Suraya wiernie przetlumaczyla moje slowa, ale sedzia wyraznie je zaakceptowal. W takim razie w porzadku. Prosze powtarzac za mna. I powtarzalam. Nagle uswiadomilam sobie, ze dokonuje oto nika-khat - prawnej ceremonii, ktora sprawia, ze stajemy sie me-Zern i zona. Zastanawialam sie, jak to mozliwe, ze wychodze za kogos, z kim nie moge nawet porozmawiac, ale powtarzalam slo- 154 wa sedziego. W kilka minut bylo po wszystkim. Nikt nie powiedzial: "Teraz pan mlody mozepocalowac panne mloda", po prostu odwrocilismy sie powoli w strone wyjscia z pokoju na dlugi korytarz; poslubieni zaledwie dwadziescia dni po tym, jak sie poznalismy. Poniewaz wczesniej juz zaplanowalismy na ten wieczor impreze z okazji urodzin Vala, Surayi i moich, zatrzymalismy sie po drodze, by kupic tradycyjne slodycze, ktore rozdaje sie na weselach, a potem zajrzelismy do szkoly, by powiedziec o wszystkim uczennicom. Byly zachwycone, a Roshanna usciskala mnie z taka sila, ze o malo sie nie przewrocilam. -Teraz naprawde jestes Afganka. Sam zaczal traktowac Vala i Suraye jako tescia i tesciowa. Rozwazalam najgorszy scenariusz: wroce do Stanow i nikomu nie powiem, ze wyszlam za maz, problem polegal na tym, ze nigdy nie moglabym wrocic do Afganistanu. Chcialam jednak chociaz przez jakis czas utrzymac malzenstwo w tajemnicy. Nie zamierzalam mowic rodzinie i przyjaciolom w Michigan, ze po raz kolejny jestem mezatka, bo wiekszosc moich zwiazkow nie trwala dluzej, niz zyje zlota rybka. Nie chcialam tez, by wiesc rozeszla sie po Kabulu. W poblizu krecila sie masa reporterow, poniewaz szykowalismy sie do wypuszczenia pierwszych absolwentek szkoly, a nie wyobrazalam sobie, by moja mama, babcia i synowie dowiedzieli sie o malzenstwie z gazet lub telewizji. Zatem wszystko pozostalo bez zmian, przynajmniej na zewnatrz. Dzielilam pokoj z Anisa, a Sam pozostal w swoim. Gdy 155 Szkola pieknosci w Kabuluspotykalismy sie u niego w salonie lub gdzies w restauracji, ograniczalismy sie do tesknych spojrzen. Pare razy wykorzystalismy fakt, ze nikogo nie bylo w domu i pozwolilismy sobie na rozkosznie sekretny seks. I chociaz podobal mi sie ten nagly skok w malzenstwo, wciaz planowalam wrocic do Michigan miesiac po zakonczeniu zajec. Moze bede na przemian dwa miesiace w Afganistanie - i w malzenstwie - i trzy w domu, zyjac swoim dawnym zyciem. Szczerze mowiac nie mialam zbyt wiele czasu na zastanawia-ie sie, czy poslubilam kolejnego dziwaka, bo zblizal sie dzien eczenia dyplomow. Wszyscy organizatorzy szkoly fryzjersko-osmetycznej chcieli uczynic z tego najwieksza impreze dla grupy kobiet, jaka do tej pory widziano w Afganistanie. Zglosilam sie na ochotnika, ze wszystko zaplanuje; naiwnie sadzilam, ze zalatwienie wszystkiego nie zajmie mi wiecej niz trzy dni. Mylilam sie. Dwoch dni potrzebowalam na znalezienie miejsca, ktore pomiesciloby dwiescie osob wraz z prasa. Chcielismy zaprosic wszystkich urzedujacych w miescie dygnitarzy, ale ci nie pojawiali sie nigdzie, jesli nie zapewniono im bezpieczenstwa. Sprawdzalam wiec jedno miejsce za drugim, ale zawsze byl jakis problem: za male, zbyt brudne, kiepska dzielnica, za drogie. W koncu pomyslalam, ze odpowiednia moglaby byc turecka restauracja, w ktorej Val i Suraya dobijali targu w sprawie mojego posagu. Sam i Suraya poszli ze mna wszystko wynegocjowac. Po-tern jedyne, co musialam zrobic, to zaprosic gosci. W Holland w Michigan nie byloby to nic wielkiego, tyle ze w Holland nie zapraszalabym na przyjecie prezydenta. Chcieli- 156 smy zaprosic wszystkich waznych ludzi w miescie, ale ja przeciez nie obracalam sie w tymtowarzystwie. Nie znalam nawet imion tych ludzi. Zrobilam wiec liste, ktora wygladala mniej wiecej tak: Prezydent Karzai i jego ludzie; Minister spraw zagranicznych i jego ludzie; Minister ds. kobiet i jej ludzie; Minister Hadz dla kobiet (islamski minister do spraw kobiet -bardzo wazny); Minister transportu; Glownodowodzacy Amerykanskich Miedzynarodowych Sil Pokojowych; Ambasadorzy: Stanow Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady, Holandii, Niemiec i Turcji i ich ludzie; General Haltoon, jedyna kobieta w Afganistanie noszaca stopien generala. Gdybym byla w Holland, znalazlabym adresy tych ludzi i wyslala zaproszenia poczta. Ale w Afganistanie nie istniala zadna poczta. Nie bylo nawet jak wyszukac adresow, bo wiekszosc kabulskich ulic nie miala nazw! Ja, Sam, Roshanna i Suraya stworzylismy w koncu prowizoryczny plan miasta, wskazujacy osiedla, w ktorych mozna bylo znalezc wiekszosc z wyzej wymienionych gosci. Pewnego dnia, ubrana w najbardziej konserwatywny stroj, jaki mialam, i owinieta szczelnie niczym zamorska przesylka, wyruszylam, by osobiscie doreczyc odrecznie napisane zaproszenia. Wszedzie witali mnie uzbrojeni straznicy, ktorzy nie rozwazali nawet, czy mnie wpuscic, skoro nie bylam umowiona. Poza tym musialam wydawac sie im podejrzana, bo nie znalam nawet imion niektorych z zapraszanych dygnitarzy. Zostawialam 3HSM3H>>*>> Szkola pieknosci w Kabulu 157 wiec zaproszenia straznikom, ale na wszelki wypadek prosilam o numery telefonow do asystenta kazdego z politykow. Minely trzy dni, a nikt nie oddzwonil. Obdzwonilam wszystkich asystentow i okazalo sie, ze zaden nie dostal zaproszenia. Okutalam sie wiec po raz kolejny i wyruszylam, by je ponownie dostarczyc. Dwa dni przed przyjeciem usilowalam telefonicznie ustalic, kto bedzie, ale siadly linie telefoniczne w calym miescie. Kolejny raz przewedrowalam po wszystkich osiedlach, proszac o krotkie spotkania z asystentami, wreszcie, majac poczucie zwyciestwa, wrocilam do szkoly. Wygladalo na to, ze frekwencja bedzie niesamowita i pojawia sie niektorzy z najbardziej znanych ludzi w miescie. Dziewczeta byly tak podekscytowane, ze rozwazalam, czy nie zabrac im nozyczek. Nadszedl wielki dzien i w szkole zapanowalo istne pandemonium. Wszystkie uczennice i instruktorki szykowaly sie do przyjecia. Biegaly w te i z powrotem z wlosami nawinietymi na zielone lub rozowe walki, robily sobie nawzajem maldjaz i przyldejaly sztuczne rzesy. Wchodzacy ledwie mogli oddychac z powodu unoszacego sie w powietrzu pudru i lakieru do wlosow. Umalowalam sie szybko i wybieglam z budynku na dlugo przed pozostalymi, by upewnic sie, ze w tureckiej restauracji wszystko jest gotowe. Okazalo sie, ze nic nie jest. Wiec w pelnym paradnym stroju - a mowie tu o zlotorozowym stroju w stylu Pundzabi -zlotych szpilkach, z wlosami utrefionymi niebywale wysoko i z rzesami przypominajacymi motyle skrzydla, zaczelam przesuwac stoly. Kiedy wreszcie udalo mi sie je odpowiednio ustawic, przybyl szef ochrony ambasadora Holandii. Rozejrzal sie dookola stwierdzil, ze miejsce jest nieodpowiednie - stoly staly za blisko 158 DEBORAH RODRIGUEZ <<(R)<<$ okien, a wazni ludzie nie siadaja przy oknach, w obawie, ze ktos moze probowac do nich strzelac. Przesunelam wiec je w drugi koniec sali, ale takze nie byl zadowolony. Tym razem z lokalu. Restauracja nie miala tylnego wyjscia, a co by bylo, gdyby ambasadorzy i ich ludzie chcieli sie szybko wycofac? Budynki po obu stronach restauracji takze staly za blisko i byly zbyt wysokie, co sprawialo, ze snajper moglby ustawic sie na gorze i tylko czekac, az pojawi sie dobry cel. I gdzie sie podziewali ochroniarze?No wlasnie, gdzie byli ci cholerni ochroniarze? Sam przyjechal akurat w chwili, gdy wydzieralam sie na wlasciciela restauracji. Sadzilam, ze zorganizowal dodatkowa ochrone, a on sadzil, ze ja sie tym zajelam. Jesli lokal nie bedzie otoczony ochroniarzami, zaden z dygnitarzy nie wysiadzie z samochodu. Na szczescie Sam przyjaznil sie z komendantem tureckich sil pokojowych, ktory byl tak mily, ze przyslal trzydziestu zolnierzy; przybyli zaledwie pare minut przed goscmi. Muzycy zaczeli grac, a my podawac drinki -bezalkoholowe oczywiscie - i dokladnie w chwili, gdy wpadalam w panike, ze uczennice z pewnoscia zostaly porwane, weszly na sale dostojnym krokiem niczym parada debiutantek z lat piecdziesiatych. To byla olsniewajaca uroczystosc. W polowie wieczoru pani general Haltoon zapytala, czy moglaby wyglosic mowe. -Pozdrawiam was moje siostry! - zawolala, stojac na srodku sali. - Stoje tu dzis dumna, ze moge nazwac was siostrami, poniewaz dzieki waszej ciezkiej pracy i wytrwalosci mozemy stworzyc dla Afganistanu jasniejsza, piekniejsza przyszlosc! To byl wspanialy wieczor. Rozgladalam sie po sali, a szczegolna radosc sprawial mi widok wszystkich tych kobiet i mez' 159 czyzn przebywajacych razem i czerpiacych z tego radosc. Poza pensjonatem u starucha nie widzialam wlasciwie zadnych spotkan przedstawicieli obojga plci. Goscie zaczeli powoli wychodzic. Poczulam wielka ochote, by zatanczyc. Pociagnelam kilka uczennic za rece, chcac tak wlasnie uczcic to wspaniale wydarzenie, ale wszystkie sie odsunely. I to sa te same dziewczyny, ktore tanczyly jak kobiety z haremu, gdy skonczylysmy prace szkole! Chwycilam Topekai za rece i poprosilam do tanca. Topekai byla szczegolna dla mnie uczennica - pierwsza, kto-a zalapala teorie kolorow - wyrozniala sie tez pod innymi zgledami: jej rodzina byla wprawdzie biedna i jak wiele innych ciekla przed wojnami do Pakistanu, ale jej szwagier wczesniej wyemigrowal do Stanow i sumiennie przesylal pieniadze, wiec nigdy nie bylo im tak zle, jak wielu pozostalym uczennicom, dy wrocili do Afganistanu, szwagier przeslal wystarczajaco uzo pieniedzy, by umozliwic jej mezowi rozkrecenie wlasnej zialalnosci gospodarczej, polegajacej na sprzedazy drewna opa-owego. Gdy Topekai spedzala dlugie godziny w szkole, kocha-acy maz zajmowal sie dziecmi, a nawet robil pranie. Zawsze zdawala mi sie tak silna i spokojna, sadzilam wiec, ze nie czuje sie tak zwiazana restrykcjami kulturowymi jak pozostale uczen-ice. Gdy poprosilam ja do tanca, spojrzala powaznie na meza, ten pokiwal glowa. Zatanczylysmy, ale zachowujac sie skrom-e- Mimo to zgromadzil sie wokol nas milczacy krag widzow, Policzki Topekai porozowialy. Gdybym wiedziala wowczas to,? wiem teraz, nigdy nie poprosilabym jej do tanca. Byl to bo-em nietakt. Szkoda, ze nie bylo obok Surayi, powiedzialaby x. ze przekraczamy wazna granice. Maz Topekai wyrazil zgode 160 nie dlatego, ze pochwalal taniec zony na oczach innych mezczyzn. W rzeczywistosci byl tym ogromnie zawstydzony. Zgodzil sie, poniewaz nie chcial wprawiac mnie w zaklopotanie i dlatego, ze pomoglam jego zonie zdobyc umiejetnosci, ktorych potrzebowala, by prowadzic intratna dzialalnosc w czasie, gdy jego firma walczyla o przetrwanie. Zrozumialam to jednak dopiero pozniej. Tamtej nocy bylam jedynie ogromnie podekscytowana i przepelniona wielkimi nadziejami. Zostalam do pozna i robilam, co w mojej mocy, by oczarowac wszystkich dygnitarzy. Wczesniej tego dnia dzwonili z ambasady amerykanskiej, by wyrazic zal, ze nie beda obecni, ale pojawilo sie zagrozenie ze strony terrorystow. Ja nawet nie pomyslalam o swoim bezpieczenstwie. Wymienialam spojrzenia z nieznajomym przystojniakiem, ktory byl moim mezem, i nie moglam sie juz doczekac najblizszych dni, kiedy to wiekszosc Amerykanow odjedzie do domu, kiedy nie bedzie dziennikarzy i kiedy bedziemy mogli wreszcie skosztowac naszego nowego wspolnego zycia w atmosferze prywatnosci. Bylam tak szczesliwa, ze dopoki nie dotarlam do domu i nie zrzucilam z nog zlotych szpilek, nie zdawalam sobie nawet sprawy, ze krwawia mi stopy. X rzeszlam przez drzwi zweglonego domu, kulac ramiona, by nie ubrudzic sie sadza. Nie bylo zadnych wewnetrznych scian, tylko ledwie widoczne w mroku poszarpane i ostre ksztalty. Listopadowe powietrze bylo zimne i ciezkie od dymu. Promien latarki oswietlil dziure w suficie, docierajac az do strychu. Nadepnelam na cos, co chrupnelo i wyskoczylo spod mojej stopy. Mama schylila sie. Byla to jedna z moich starych lalek. -Nie przejmuj sie kochanie! - powiedziala, jakbym nadal miala szesc lat. - Pewnie uda nam sie ja oczyscic. Probowala zetrzec z jej twarzy sadze, ale widzialam, ze celuloidowe policzki sa popekane. Czulam sie tak, jakbym wciaz byla w Afganistanie, a nie z powrotem w Michigan. Kilka tygodni wczesniej poszlam z afganskim przyjacielem popatrzec na dom opuszczony przez jego rodzine w czasie wojen. Wszedzie pierzchaly przed nami szczury i nawet w wewnetrznych scianach zialy wielkie dziury po pociskach. Trud- 164 no bylo uwierzyc, ze to byl kiedys budynek mieszkalny, a przeciez przyjaciel mowil, ze niegdys byl to jeden z najswietniejszych domow w Kabulu. Gdy przechodzilismy z pokoju do pokoju pokazal mi, gdzie stal stol, przy ktorym jedli ostatni wspolny posilek, gdzie stala nalezaca do jego ojca piekna szafka z Nuristanu, w ktorej trzymal swoja kolekcje monet. Wszystko to zniknelo. Nie umialam sobie wowczas wyobrazic tego rodzaju straty, ale teraz zaczynalam rozumiec, jak sie czuje czlowiek, kiedy jego dom rodzinny idzie z dymem. W zgliszczach nie bylo najmniejszych nawet oznak naszego wczesniejszego wspolnego zycia. Gdzie bylo krzeslo mojego ojca? Umarl ponad rok temu, ale mama pilnowala, by jego krzeslo stalo w tym samym miejscu. A gdzie sie podziala szafka, w ktorej przechowywalismy swiateczne ozdoby?Minelo zaledwie pare dni od wreczenia dyplomow w szkole i tydzien od slubu z Samem. Ledwie mielismy czas poznac sie jako maz i zona, gdy dostalam od mamy maila z informacja o pozarze i nastepnego dnia wyruszylam do Michigan. Mama wprowadzila sie juz do chatki nad brzegiem jeziora Ma-catawa, ktora wynajelam po rozwodzie z kaznodzieja. To byl dom moich marzen. Maly, niebieski bungalow z gankiem, z ktorego byl widok na plywajace kaczki. Brakowalo jedynie bialego plotka. Idealne miejsce dla mnie, mojej mamy i synow, w ktorym moglismy sie pozbierac po tragedii, jaka byl pozar. Mama cierpiala najbardziej. Po paru dniach wrocilam z nia do pracy i widzialam, ze z trudem panuje nad soba, by nie plakac przy klientkach. Przy kazdym glosniejszym dzwieku podskakiwala i coraz czesciej zapominala, co ma robic. Ogien pochlonal jej wszystkie piekne ubrania i przez wiele tygodni chodzila w cudzych, obszernych swetrach i spodniach. 0(R)ifc(R)(R) Szkola pieknosci w Kabulu \ 55 Mimo ze niewiele jeszcze znalam Sama, bardzo za nim tesknilam. Dzwonilismy do siebie i w minute wykorzystywalismy wszystkie slowa, ktore kazde z nas znalo w jezyku tego drugiego. Witaj, kocham cie, tesknie za toba, do widzenia, do zobacze nia wkrotce! Gdy mielismy wiecej do powiedzenia, dzwonilam do Surayi, ona do Sama i organizowalismy trzyosobowa rozmowe z udzialem tlumacza. Sam musial wrocic do Arabii Saudyjskiej, by rozwiazac jakies problemy dotyczace rodzinnego interesu. Zanim sie z tym uporal, nadeszla pora hadzi, kiedy to setki tysiecy bogobojnych muzulmanow pielgrzymuja do Mekki. Zdobycie biletu na samolot do Kabulu bylo niemozliwe, poniewaz wszystkie miejsca od miesiecy byly juz zarezerwowane, tak wiec utknal ze swoja rodzina: rodzicami, bracmi i ich rodzinami oraz swoja pierwsza zona i dziecmi. Powiedzial mi jednak przez Suraye, ze caly czas o mnie mysli. Nigdy dotad nie kochalem kobiety - powiedzial. - To zla rzecz cala ta milosc. Czuje przez nia bol w piersi. Ale czasem w trakcie rozmow slyszalam w tle placz dzieci, ja-~'es kobiece glosy i znow sie denerwowalam, ze poslubilam niewla-ciwego mezczyzne. Takiego, ktory ma inna zone i dzieci. Czulam ie jak kochanka, nie jak zona. Nie bylo to uczucie przyjemne. Sam wyjasnil, ze nie powiedzial jeszcze o mnie swojej rodzinie, bo reprezentowalam trzy znienawidzone przez jego rodzicow rzeczy: bylam Amerykanka, chrzescijanka i fryzjerka. Nie chcial tez jeszcze bardziej pogarszac zycia swojej pierwszej zony; jego rodzice uwazali, ze jest bezwartosciowa, poniewaz nie urodzila mu syna, i traktowali ja jak sluzaca. Mogliby byc dla niej nawet bar-ZJej okrutni, gdyby zaczeli miec nadzieje, ze druga zona moze 166 urodzic mu syna. Powiedzial, ze juz zaczeli stawac sie podejrzliwi ze wzgledu na telefony, zwlaszcza ze slyszeli moj glos dobiegajacy ze sluchawki. Sam wyjasnil im, ze prowadzi jakies negocjacje z ambasada amerykanska w Kabulu.Moja mama tez zrobila sie podejrzliwa, zwlaszcza ze raz zadzwonil jeden z przyjaciol Sama, ktory calkiem dobrze mowil po angielsku, i zostawil wiadomosc, bym zadzwonila rano do meza. O czym on mowi? - zapytala mama. Goraczkowo szukalam wiarygodnego klamstwa. W dan to samo slowo oznacza "meza" i "przyjaciela" - po wiedzialam wreszcie. - Afganczycy zwykle sadza, ze po angielsku jest tak samo. Moglam juz wowczas powiedziec jej cala prawde o malzenstwie, ale nie zrobilam tego. Nadal nie chcialam, by ktokolwiek wiedzial. Nie bylam pewna, czy wychodzac za maz za Sama, nie popelnilam najwiekszego bledu swojego zycia. A moze po prostu kolejny najwiekszy blad? A poza tym zaczynalam czuc sie calkiem dobrze w Michigan. Tesknilam wprawdzie za Samem, ale wspaniale bylo znalezc sie znow wsrod znajomych i rodziny. Moje dzieci dobrze sobie radzily, a ja mieszkalam w wymarzonym domu. Klientki, dowiedziawszy sie o moim powrocie, zaczely tlumnie wracac do salonu, mialam wiec pieniadze. A kiedy zapytalam, na jak dlugo moge wyjechac, zanim ze mnie calkiem zrezygnuja i znajda nowa fryzjerke, powiedzialy, ze poradza sobie beze mnie najwyzej dwa miesiace. Zanim sie zorientowalam, uplynely trzy miesiace w Michigan. Sadzilam, ze to idealny uklad: trzy miesiace w Stanach, w mojej chatce i z moimi bliskimi, dwa w Afganistanie z sekretnym mezem i ciaglym zaangazowaniem w szkole fryzjersko-kosmetycz- 167 na. Ale po jakims czasie zaczelam sie niepokoic o powrot do Afganistanu. Jesli ktos z organizatorow nie wroci, i to szybko, efektem naszej ciezkiej pracy, by zebrac fundusze, zbudowac szkole i zaopatrzyc ja w produkty, bedzie pomoc tylko tym dwudziestu dziewczetom, ktore niedawno ja ukonczyly. Wiedzialam, ze kolejne setki czekaja na przyjecie. Krecily sie w poblizu i blagaly o miejsce w nastepnej grupie. Mialam rowniez swiadomosc, ze nowe budynki w Kabulu nie pozostawaly zbyt dlugo puste, bez wzgledu na to, do kogo nalezaly. Noor poinformowal mnie, ze nie ma juz zadnych pieniedzy i ze w Ministerstwie ds. Kobiet zaczeto narzekac na niezaplacone rachunki. Pozostali organizatorzy mowili, ze w Nowym Jorku tez nie ma juz pieniedzy. Ktos musial wiec wrocic i upewnic sie, ze utrzymamy szkole, dopoki nie zdobedziemy dalszych funduszy. Nie mialam watpliwosci, ze tym kims bede ja. Wreszcie powiedzialam o tym mamie, a ona tylko sie usmiechnela. - Wszyscy wiedzielismy, ze zaraz bedziesz chciala wracac. Wystawilam wiec na samochodzie tabliczke z napisem: "Na sprzedaz" i zawarlam umowe z bylym mezem, ze zaplaci mi za moja czesc naszego domu. Majac te pieniadze i datki od klientek oszlam zaszalec w sklepach, robiac zakupy dla szkoly. Kupilam arby, utleniacze, walki do trwalej, grzebienie i szczotki, butle la-eru, folie i glowy manekinow. Prawie cala walizke wypakowalam eczami, ktorych niezmiernie brakowalo mi w Kabulu, czyli dezodo-antami, tamponami, mokrymi chusteczkami i tasma izolacyjna. kolejna zaladowalam woskiem: ponad dwudziestoma kilograma-i, wiedzac, ze bedzie to prawdziwy przeboj wsrod panien mlo-ych oraz kobiet z Zachodu, ktore chcialyby byc wydepilowane. ialam nadzieje, ze moglybysmy zarabiac, przyjmujac klientki 168 169 w przyszkolnym salonie, i starczyloby na oplacenie rachunkow, przynajmniej do czasu zdobycia innych funduszy. Wiekszosc moich ubran nie byla wystarczajaco skromna jak na Afganistan, gdzie damska odziez musi zaslaniac pupe i ramiona, wiec je zostawilam. Zapakowalam za to kolekcje pluszowych zab, ktore przez lata dostawalam od ojca, jak rowniez ulubiona poduszke, pare butelek te-qiuli i mieszanki do robienia margarity. Czyli wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.Wysiadlam z samolotu w Islamabadzie i stanelam naprzeciw znanego mi juz morza ludzi. Bylo to ciemne morze. Wydawalo sie, iz stanowili je glownie mezczyzni w ciemnych marynarkach, gdzieniegdzie tylko widac bylo przybrudzone biale turbany i biale czapeczki modlitewne. Po drobnych przepychankach tlum rozdzielal sie w dlugie szeregi, przechodzace przez obsluge celna. Kiedy wreszcie wynurzylam sie po drugiej stronie, zaangazowalam dwoch mezczyzn do niesienia moich szesciu walizek, a nastepnie ruszylam w strone poczekalni. Przyjrzalam sie wielu brodatym twarzom, az wreszcie znalazlam te, ktorej szukalam. Byl to zaprzyjazniony przemytnik diamentow poznany jeszcze w Kabulu, w pensjonacie u oblesnego starucha. Czekal na mnie z wetknietym pod ramie tomikiem poezji. Kumplowanie sie z przemytnikiem moze wydawac sie dziwne, ale w czasie trwajacych wiele lat wojen wielu Afganczykow szmuglo-walo najwazniejsze rzeczy, by przetrwac. Zarowno Sam, jak i ja nie znalismy go zbyt dlugo, ale polubilismy bardzo. Byl wowczas bogaty. Przynajmniej raz w tygodniu przychodzil do pensjonatu z ciastem i droga whisky, by swietowac swoje urodziny, a po kilku szklaneczkach cala noc nucil afganskie, milosne ballady. Val i Suraya przez jakis czas rozwazali, czy mnie za niego nie wydac, ale mial juz trzy zony i nie znal ani slowa po angielsku. Byl wlascicielem dwoch domow w Pakistanie - jednego w Islamabadzie i jednego w Pesza-warze; teraz jednak mial klopoty finansowe, bo w Iranie skonfiskowano jeden z jego ladunkow diamentow. Niemniej jednak byl niezwykle szczodry, troszczac sie o mnie podczas mojego pobytu w Islamabadzie. Byl typowym afganskim gospodarzem, ktory traktuje goscia, a szczegolnie zone przyjaciela, jak ukochana siostre. Zabral mnie do pieknego, starego pensjonatu i nalegal, bym pozwolila mu zaplacic rachunki. Do czasu podjecia decyzji, jaka droga dostac sie do Kabulu, przydzielil mi opiekuna, przystojnego mezczyzne, ktory znal angielski. Nie sadze, aby Fahim, moj opiekun, spedzil wczesniej troche czasu sam na sam z kobieta, dlatego pewnie wkrotce byl juz we mnie w pewnym sensie zadurzony. Nadal zdarza mu sie do mnie dzwonic, gdy jest po paru drinkach. Po kilku dniach sprawdzania cen przelotow do Kabulu, postanowilam podrozowac droga ladowa. Mimo ze sprzedalam samochod - pieniadze za dom mialam dostac dopiero za jakis czas - nie zostalo mi zbyt wiele gotowki, zwlaszcza ze kupilam bilet lotniczy i zapasy dla szkoly. Prawde mowiac, mialam marne 300 dolarow, za ktore musialam dostac sie do Kabulu. Przylecialam do Islamabadu, sadzac, e taniej bedzie stad dotrzec do Kabulu jednym ze specjalnych lotow a pracownikow organizacji pozarzadowych. Kosztowaloby to zaleje 100 dolarow, a ja kwalifikowalam sie jako wolontariuszka dzialajaca w PARSA. Ale dowiedzialam sie, ze wolno mi zabrac tylko oko-0 dwudziestu kilogramow bagazu, a ja mialam przynajmniej dziesiec 170 razy tyle. Tak wiec przelot kosztowalby mnie setki dolarow, a kolejne setki poszlyby na oplate za nadbagaz. W koncu uznalam, ze jedyny sposob, by przetransportowac do Kabulu mnie, moj wosk, lokowki, pluszowe zaby i teauile, to podroz samochodem.Przejazd z Pakistanu do Afganistanu moze wydawac sie latwy, ale oznaczalo to, ze bede musiala podrozowac przez Khyber Pass. Jest to waska przelecz w gorach Hindukusz, od wiekow wykorzystywana przez podroznych. Lezy jednak tak daleko od osrodkow wladzy jakiegokolwiek panstwa, ze zawsze slynela z dzikosci i bezprawia. Podroz tym przejsciem moze byc niebezpieczna dla kazdego, ale dla Amerykanki podrozujacej bez meza szczegolnie. Przemytnik diamentow poswiecil kilka dni, aby dobrac dla mnie eskorte. Gdy zajmowal sie tym w Peszawarze, Fahim - moja przystojna nianka - eskortowal mnie na zakupy i lunch. Ktoregos dnia, gdy siedzielismy w restauracji, ktos zadzwonil do niego na komorke. Po kilku minutach rozmowy Fahim powiedzial, ze przemytnik diamentow - a nazywal go Hadzi, co jest honorowym tytulem dla kazdego, kto odbyl w porze hadzi pielgrzymke do Mekki - mowi, ze musimy sie pospieszyc i ruszac. -Czy znalazl kogos, kto zabierze mnie do Przejscia? Fahim przeczaco pokrecil glowa. -Zona Hadziego potrzebuje winogron. Musimy isc na rynek. Rozwazalam to przez chwile. Poznalam zony Hadziego, poza nimi w domu mieszkalo jeszcze pare innych kobiet. Solidnych, krzepkich. Co sie stalo? Czyzby wszystkie polamaly nogi? - zapytalam. Potrzasnal przeczaco glowa. Nie, nie, nie. Ale nie wolno im wyjsc z domu. 171 Bylam tym zszokowana. To ja przejechalam sama niemal pol swiata i szykowalam sie do przeprawy przez Khyber Pass, jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na ziemi, tymczasem zona Hadziego dzwonila do niego do Peszawaru, skad on dzwonil z powrotem do Islamabadu, do Fahima, by ten poszedl na targ i kupil jej winogron. Ciekawe, co ci wszyscy ludzie musza o mnie myslec.Przemytnik diamentow zawiozl mnie w koncu do lezacego jakies 110 km od granicy z Afganistanem, Peszawaru i zostawil pod opieka kogos, kim naprawde pogardzalam: starego, poznanego jeszcze w Kabulu taliba. Wyroznial sie tym, ze obmacywal zarowno kobiety, jak i mezczyzn, gdy tylko bylo to mozliwe. Jesli Sam i ja chcielismy zazartowac z ktoregos z naszych przyjaciol, upewnialismy sie, ze osoba ta stanie tuz kolo tego faceta na przyjeciu. W Kabulu nie tylko bardzo swobodnie zachowywal sie pod wzgledem seksualnym, ale w dodatku pil na umor. Ale tu byl pobozny i surowy dla wszystkich swoich domownikow. Powital mnie w swojej posiadlosci, bedacej jednym z najwiekszych domow, jakie w zyciu widzialam, nastepnie wskazal owinieta ciemnym szalem, krecaca sie gdzies z tylu kobiete. -Spojrz na moja stara zone - powiedzial, glaszczac sie po brodzie. Zawsze glaskal sie po brodzie w odrazajacy sposob. - Potrzebuje ladnej i mlodej zony, moze Amerykanki jak ty. Zaklopotana zdjelam z glowy chuste. Gdy tylko mezczyzna opuscil pokoj, jedna z jego zon podeszla i zarzucila mi szal z po-otem na glowe. Po raz pierwszy spotkalam sie z tym, ze kobiety musialy byc zasloniete nawet w domu. Mialam nadzieje, ze wyjade juz nastepnego dnia, ale stary ta-ub codziennie powtarzal: 172 -Jutro, jutro.Skonczylo sie na tym, ze spedzalam duzo czasu z jego kobietami. Niektore byly rownie odpychajace co staruch; jego siostra wciaz brala rzeczy z mojej walizki i udawala, ze to prezent ode mnie. "Dostala" w ten sposob moja lampke do czytania w podrozy i pare butow. Ale pozostale kobiety byly po prostu smutne. Mialy okropnie nudne zycie: gotowaly, sprzataly, a reszte czasu spedzaly w przeznaczonej dla nich czesci domu, malujac sobie henna dlonie i stopy. Zanim wyjechalam, pokryta bylam taka iloscia henny, ze czulam sie jak jakis cyrkowy dziwolag. Gdy mialy pewnosc, ze nikt ich nie slyszy, pytaly, jak moga wydostac sie z Pakistanu. Jedna z corek powiedziala mi, ze zostala zmuszona do poslubienia mezczyzny, ktory mieszka w Londynie i przyjezdza do niej co dwa lata, tylko po to, by poczac dziecko. Kolejna wyznala, ze bardzo chcialaby uczyc sie tak jak jej brat. Zanim ojciec zmusil ja do malzenstwa, chciala studiowac medycyne. Ale wiedziala, ze nawet gdyby ukonczyla studia, ojciec i tak nie wypuscilby jej z domu. Mdlilo mnie na mysl, ze dla tej dziewczyny nie ma innej przyszlosci niz zamkniecie w domu i co najwazniejsze, ona o tym dobrze wie. Pewnego dnia jeden z zadufanych braci gospodarza probowal wciagnac mnie w dyskusje o wartosciach Wschodu kontra wartosci Zachodu. -Nasze kobiety sa szczesliwe - przekonywal. - Niech pani na nie spojrzy. Nie zyja w stresie i napieciu jak kobiety na Zachodzie. To byl jedyny raz, kiedy ktos probowal dyskutowac ze mna na taki temat. Nie chcialam rzucac mu wyzwania w jego wlasnym domu, ale myslalam sobie: - Hej, kolego, twoja zona wlasnie wlozy- $-##?$<>*<<$ Ale wtedy akurat zadzwonil jego telefon, wiec odwrocil sie do mnie plecami, krzyczac na kogos po arabsku. Poszlam do pokoju goscinnego, gdzie Hama ogladala jeden z moich magazynow z salonu pieknosci i obtanczylam z nia pokoj.W poprzek wejscia do szkoly ktos przykleil jakies zawiadomienie. Nachylilam sie, by je przeczytac, ale bylo napisane w dan. Nagle poczulam cos z tylu glowy i wyprostowalam sie; jeden z chow-kidorow ministerstwa celowal do mnie z karabinu maszynowego. Opuscil lekko lufe i oblizal wargi. Mial zaledwie dziewietnascie lat i byl kochanym chlopcem, zawsze probowal zamienic ze mna kilka slow po angielsku, teraz jednak nie mogl sobie nic przypomniec i wyjakal pare zdan w dan. -Mowi, ze przeprasza, ale jesli wejdziesz do szkoly, zmuszony bedzie cie zastrzelic -powiedziala jedna z moich nowych uczennic, mowiaca po angielsku. Wszystkie pozostale uczennice i nauczycielki staly razem, z twarzami posmutnialymi, jakby czekaly na pogrzeb. Zaplakana Baseera wygladala zza swojej burki. Jedynie Hama tkwila u mego boku. -Powiedz mu, ze musze wziac stamtad swoje rzeczy. - Skrzyzowalam ramiona i wbilam wysokie obcasy w ziemie. Wtem z okien ministerstwa, gdzies z drugiego kranca osiedla, ktos krzyknal cos i uczennica przetlumaczyla: -Mowia, ze teraz musisz odejsc. -Nie odejde, dopoki nie wezme swoich rzeczy. -Mowia, ze wszystko, co znajduje sie wewnatrz, nalezy do ministerstwa. -Te rzeczy zostaly podarowane szkole i nie zamierzam ich tam zostawic! - krzyknelam. 187 Zaczal sie gromadzic tlum: pracownicy ministerstwa, ludzie, ktorzy po prostu przechodzili chodnikiem, kobieta, ktora zwykle siedziala posrod ulicznego ruchu, zebrzac. Wszyscy chcieli przyjrzec sie tej wywolujacej zamieszanie Amerykance. Gdy wreszcie na przeciwleglym krancu dziedzinca otworzyly sie drzwi i asystentka pani minister skierowala sie w moja strone, wszyscy zamilkli. Wlasciwie bylam przygotowana na te ostateczna rozgrywke. Dzien po tym, jak dowiedzialam sie o moich nowych funduszach, poszlysmy z Roshanna do ministerstwa, by przekazac dobra wiadomosc asystentce pani minister. Obserwowalam jej twarz w czasie, gdy Roshanna mowila. Liczylam, ze troche sie rozpogodzi, zamiast tego mowila cos dlugo i ostro. Usmiech Roshanny zamarl. Pani minister jest niezadowolona, ze minelo az piec miesie-, nim rozpoczelas zajecia z nastepna grupa - przetlumaczyla Ro-hanna. Asystentka wyrzucila z siebie kolejny potok ostrych slow, Roshanna pokiwala glowa. Pani minister nie rozumie, dlaczego byly takie problemy pieniedzmi, skoro szkola uzyskala rozglos. Kolejny potok slow, a potem Roshanna wziela gleboki oddech. Poza tym do pani minister dochodzily skargi, ze w szkole lychac zbyt duzo smiechow. Ludzie skarzyli sie rowniez, ze mogli zajrzec do srodka i zobaczyc kobiety bez zaslon na glowach. Przez kilka nastepnych tygodni staralam sie naprawic stosunki z ministerstwem. Trzy razy chodzilam tam i mowilam asystentce ze mamy jeszcze pare wolnych miejsc w klasie. Zasugerowalam, Ze jesli urzad myslalby o jakichs dziewczetach, ktore moglibysmy Przyjac do szkoly, to z radoscia umiescimy je w nastepnej grupie. 188 DEBORAH RODRIGUEZ (R)(R)>><<(R) Zaoferowalam tez, ze za darmo ostrzyge kazda pracownice ministerstwa. Ostatni raz poszla ze mna Roshanna. Widzialam, jak oczy jej sie rozszerzaja, gdy zobaczyla lezacy na biurku asystentki jakis dokument. Gdy wyszlysmy, wyszeptala:Maja zamiar cie wyeksmitowac! Dokument mowil, ze odbio ra budynek i zatrzymaja cale nalezace do ciebie wyposazenie! Dzwonilam i odwiedzalam wszystkich znajomych, szukajac kogos, kto mialby wystarczajaco duze wplywy, by skutecznie wstawic sie za nami w ministerstwie. Jedna z moich klientek byla Amerykanka afganskiego pochodzenia, dysponujaca w Kabulu zarowno polityczna, jak i rodzinna wladza. Uruchomila swoja siec kontaktow. Gdy oddzwonila, bylam pewna, ze po to, by powiedziec mi, iz znalazla odpowiedni sznurek, za ktory nalezalo pociagnac. Ale jej glos byl pelen zalu. Jestes stracona - powiedziala. - Zabieraja wszystko. Zaplacilismy za ten budynek i powinnismy go miec przez dwa lata. Podpisali przeciez umowe! Westchnela: Cokolwiek teraz zrobisz, rob to szybko. Pierwsze, co zrobilam, to zaczelam wydzierac sie jak wariatka. Wszyscy w domu szukali bezpiecznego schronienia. Rzucilam sie na lozko i plakalam, myslac o calej tej ciezkiej pracy, o wszystkich wspanialych produktach podarowanych przez firmy kosmetyczne i zaufaniu, ktore pokladaly we mnie uczennice i ludzie w domu. Plakalam przez godzine, a moze przez szesc - stracilam poczucie czasu. Potem przestalam plakac i wkroczylam na o wiele bardziej satysfakcjonujaca sciezke gniewu. Rodzice wychowali mnie na silna kobiete, wojowniczke i w tej sytuacji mialam zamiar walczyc gH**** Szkola pieknosci w Kabulu 189 Zabiora te szkole po moim pierdolonym trupie - powiedzia-am mojej poduszce. Byl piatek, poczatek weekendu w Afganistanie, a szkola miala ie zaczac w sobote. Ali i ja zadzwonilismy po piec taksowek. Gdy odjezdzaly pod pensjonat, ze spotkania wrocil Sam. Nakreslilam u plan. Jestes wariatka! - wykrzyknal. - Nie mozesz walczyc z Mini-terstwem ds. Kobiet. Kaza cie aresztowac. Ale byl przeciez wojownikiem tak jak ja. Pod tym wzgledem sie dobralismy. Wyjasnilam, jaki mam plan. Powiedzialam, zeby zorganizowal ciezarowke i wraz z kilkoma pracownikami spotkal sie ze mna przed ministerstwem, ale w wystarczajacej odleglosci, y nie widzieli nas chowkidorowie. Moj plan opieral sie na tym, ze do szkoly prowadzily dwa wejscia. Jedno znajdowalo sie wewnatrz nalezacego do ministerstwa osiedla, i tych drzwi zwykle uzywalysmy po przejsciu przez brame. Inne, male drzwi znajdowaly sie jakies dziesiec metrow od bramy, ogradzajacym osiedle murze. Korzystalysmy z nich, gdy brama byla zamknieta lub gdy na podworku osiedla panowalo zbyt duze zamieszanie. Otworzylam wiec te male drzwi i wszyscy cicho weszlismy do srodka. Ali rozlozyl na podlodze koce i przescieradla i zaczelismy ukladac na nich butelki szamponow, odzywek, farb i inne produkty, a nastepnie wynosilismy je do taksowek i ciezarowki. Rozlozylam tez na podlodze wszystkie moje szale i napelnilam je lakiera-ftu do paznokci, kosmetykami do makijazu i to tez wynieslismy na zewnatrz. Nastepnie sciagnelam z polek glowy manekinow i dalam Po dwie kazdemu z zatrudnionych mezczyzn spod meczetu. Zdu- 190 mieni otoczyli je ramionami i na paluszkach wyszli na zewnatrz. Wzielam tez ze soba walizki i kilka pudelek i zapelnilismy je tym, co jeszcze zostalo, a potem wynieslismy. Gdy skonczylismy, w szkole pozostaly tylko stanowiska fryzjerskie, telewizor i lustra. Sam pozyczyl pieniadze od kazdego, kogo znal, i wyruszyl na poszukiwanie jakiegos pensjonatu do wynajecia. Potrzebne nam bylo cos, co nie tylko byloby odpowiednie na szkole, ale rowniez na biura jego firmy i mieszkanie dla nas. W naszym obecnym pensjonacie absolutnie nie daloby sie urzadzic szkoly, a poza tym oboje bylismy zmeczeni mieszkajacymi tam ludzmi. Lubilismy Alego, ale nie podobali nam sie mezczyzni, ktorym wynajmowal pokoje. Moze zdawac sie wariactwem, ze tak zbieralismy i przenosilismy wszystko od razu, ale Afganczycy tak wlasnie postepuja, i to bez najmniejszego wahania. Tak czesto uciekali przed konfliktami i trudami, ze byli naprawde dobrzy w pospiesznym przenoszeniu sie. Jedynym naszym problemem byl ten odwieczny: pieniadze. Kabulscy wlasciciele zwykle domagali sie czynszu za szesc miesiecy z gory, a my nie bylismy pewni, czy tak szybko uda nam sie znalezc cos w dostepnym nam przedziale cenowym. Jesli odsuniemy szkole od ministerstwa, koszty jej utrzymania rowniez wzrosna. W zamian za to, ze "Piekno bez granic" wydalo okolo 50 000 dolarow na zbudowanie szkoly wewnatrz osiedla, ministerstwo placilo za nasz prad, wode, ogrzewanie i ochrone.W sobotni poranek Hama, ktora zdecydowalam sie przyjac do grupy, weszla ze mna ramie w ramie do Ministerstwa ds. Kobiet, jak gdyby nigdy nic. Baseera, Topekai oraz pozostale uczennice i nauczycielki juz tam na mnie czekaly z promiennymi usmiechami na twarzach. Jesli zauwazyly, ze lokal swieci pustkami, to nic 191 tym nie wspominaly. Brak materialow nie mial tez tak napraw-c znaczenia, poniewaz pierwszego dnia chcialam sie tylko zorien-owac. Mowilam o celach programu i moich oczekiwaniach z nim iazanych. Powiedzialam wszystkim, ze wiele kobiet chcialo czestniczyc w tym przedsiewzieciu, nie bede zatem tolerowac kra-ziezy, nieobecnosci i opieszalosci. Kazda miala dostac zestaw za-'erajacy wszystko, czego bedzie potrzebowala przez nastepne zy miesiace, i te przedmioty nie moga opuscic budynku. W po-rzedniej grupie mielismy problemy z tym, ze dziewczeta gubily lub psuly rozne rzeczy, a nie bylo nas na to stac. Niezwykle zaaferowana wizja przebiegu zajec nowej grupy prawie zapomnialam czajacym sie tuz za drzwiami kryzysie. I teraz wlasnie ten kryzys nadciagal. Tuz przede mna stala asystentka pani minister, chlodna, ale grzeczna. Odbylysmy tradycyjne powitanie - trzy pocalunki w policzki, bo w Afganistanie nie apominasz o tym, nawet w kontaktach z najgorszym wrogiem. Tastepnie kobieta zaczela perorowac i narzekac w dan. Uczennica, tora tlumaczyla, nie mogla za nia nadazyc. Wszystkie patrzyly-my, jak tamta zapedzala sie dalej i dalej, goraczkujac sie i gesty-ulujac z taka sila, ze omal nie wypadla ze swoich szpilek. Zwra-ala sie zarowno do tlumu, jak i do mnie. Nagle wszyscy spojrzeli a mnie i jekneli. - Co ona powiedziala? - zapytalam przerazona uczennice.-Mowi, ze nie jest pani dobra nauczycielka i ze ministerstwo tworzy tu swoja wlasna szkole. Twierdzi, ze okradala pani zarow- firmy kosmetyczne, jak i Afganczykow. Mowi tez... - uczenni-a zaczela szlochac -... mowi tez, ze wyciagnie pania z minister-*wa za wlosy, ze zostanie pani aresztowana i wyrzucona z kraju. 192 W tym momencie asystentka odwrocila sie i poslala mi nienawistne spojrzenie.-Jak to mozliwe, ze ja zdaje sie bardziej dbac o te kobiety niz pani, chociaz jestem Amerykanka a pani Afganka? - powiedzialam, a lzy strumieniami splywaly mi po twarzy. Wystapila do przodu, jakby zamierzala mnie uderzyc. Nagle wyrosl kolo mnie Sam. Poczulam, ze przybyla odsiecz. Przeprowadzil pospieszna rozmowe z moimi uczennicami, by dowiedziec sie, co zaszlo, a nastepnie wyprowadzil mnie na ulice. Histeryzowalam, ale on byl spokojny. Przypalil dla nas papierosy, a potem ruszylismy, by odwiedzic kazdego w Kabulu, kto moglby cokolwiek dla nas zrobic, od rzadowych urzednikow po Mary MacMakin. W koncu zlozono tak wiele skarg przeciwko ministerstwu, ze musialo ustapic. Oddano nam wszystkie nasze rzeczy, a ja przeprosilam za brak wrazliwosci na roznice kulturowe, co moglo przyczynic sie do konfliktu. Ministerstwo chcialo naszego budynku, zapasow i wyposazenia oraz kontroli nad szkola; zatrzymali budynek, a moja noga nigdy wiecej w nim nie postala. Okazalo sie, ze Sam przyszedl do ministerstwa, by powiedziec mi, ze znalazl dla nas nowy lokal. Byl to przestronny, ozdobiony stiukami pensjonat o nazwie "Peacock Manor", z mala przybudowka przy ulicy, ktora bylaby idealna na szkole. Przedplata za szesc miesiecy wynosila 22 000 dolarow, gdy jednak zebralismy nasze pieniadz i te od Noora i Alego, podpisalismy umowe na caly rok. Bylismy pewni, ze zapelnimy pokoje pensjonatu dobrze placacymi goscmi i nie stracimy na tej inwestycji. Sam, ja i Ali rowniez zamierzalismy tam zamieszkac. (R)(R)(R)?(R)(R) Szkola pieknosci w Kabulu 193 Przed przeprowadzka poszlam z Samem obejrzec budynek, tory chcielismy wykorzystac na szkole. Podnioslam stary but lecacy wsrod gruzow i smieci na podlodze i rzucilam go do malego, najdujacego sie na tylach pomieszczenia. Zza drzwi pokoju wyj-zala kobieta o wielkich, przerazonych oczach. Byla mocno zbudowana i szeroka w ramionach, miala twarz z wysokimi koscmi po-iczkowymi, ktora kojarzyla mi sie z amerykanskimi Indianami, yla tez bardzo brudna, jej twarz i rece pokrywaly smugi kurzu, bezksztaltna tunika byla poplamiona i podarta. Sadzilam, ze jest ezdomna, ale Sam ostro ja przepytal i odkryl, iz dostalismy ja ra-em z budynkiem - podobnie jak zlewy i toalety. -Jego imie Shaz - powiedzial, przedstawiajac kobiete. Sam ni-dy prawidlowo nie uzywal zaimkow okreslajacych plec. - On byc obry sprzatacz dla szkola i pensjonat. -Jak duzo musze jej placic? -Pewnie osiemdziesiat dolar miesiecznie. - Odszedl, by spraw-zic, czy dziala jeden z kontaktow. Salaam Aleichem - powiedzialam do Shaz. - Mam na imie ebbie. Gapila sie na mnie, a potem wycofala do swego pokoiku. Nastepnego dnia Sam zatrudnil mezczyzn spod meczetu, by burzyli sciany, zrobili lazienke i zalozyli rury do zlewow, zbu-owali polki i pomogli mi malowac. Shaz malowala razem ze mna bylam zadowolona z energii i sily, jakie wkladala w prace. Scia-y byly jednak tak popekane, ze zwykla farba zdawala sie jedynie odkreslac ich zly stan. W koncu wyslalam Shaz po wiadro piachu e znajdujacej sie po przeciwnej stronie ulicy budowy i wsypalam e do farby. Zamieszalam, maznelam po scianie i popatrzylam, usi- 194 lujac ocenic efekt. Ciekawa bylam, co moi pomocnicy sadza o tym zaimprowizowanym rozwiazaniu. Mezczyzni stali z otwartymi ustami i wzniesionymi w pol ruchu pedzlami, z ktorych kapala farba. Chyba mysleli, ze zwariowalam, ale Shaz usmiechnela sie po raz pierwszy. Miala kilka zlotych zebow, ktore stanowily zadziwiajacy kontrast z brudna twarza i ponurymi ubraniami.Kilka dni pozniej prawie zwariowalam. Przenosilismy umeblowanie salonu pieknosci z ministerstwa do szkoly w "Peacock Manor". Po wniesieniu do srodka jednej partii pudel, uslyszalam dobiegajacy przez okno dziwny halas i wyszlam na dwor, gdzie znalazlam jalowke przywiazana do blotnika stojacej w poblizu ciezarowki. Skubala przednie kolo i muczala tak glosno, ze musialam sie usmiechnac. Nie wiedzialam, dlaczego przywiazano ja przed wejsciem do pensjonatu, ale do tej pory nauczylam sie juz niczemu nie dziwic w Afganistanie. Poglaskalam krowe, a potem wrocilam do srodka rozpakowywac pudla. Caly czas slyszalam muczenie i dzwiek ten mnie uspokajal. Byl to odglos, ktory slyszalam w Michigan, kiedy bylam mala dziewczynka i mialam z milion zwierzatek. Gdy po jakims czasie wyszlam po nowe pudlo, omal nie poslizgnelam sie na splywajacej krwia ulicy. Ktos zarznal krowe tuz przed naszymi drzwiami, a teraz, zaledwie pare metrow dalej, robili z niej steki. Nie moglam sobie pozwolic na luksus pojscia do pokoju i schowania sie w ciemnosci. Musialam dalej przenosic pudla, uwazajac, by nie naniesc do budynku krwi i nie patrzec na glowe jalowki, lezaca na stercie skory i kosci. Pladrowalam kuchenne szafld, az wreszcie znalazlam owinieta w serwetke mala tacke herbatnikow. Chwycilam ja i popedzilam do salonu. Salaam Aleichem - powiedzialam po raz czwarty do mezczyzny spacerujacego przed wychodzacymi na ulice oknami. Odwrocil sie gwaltownie, by poslac mi wrogie spojrzenie. Jeden koniec jego czar nego turbanu kolysal mu sie nad glowa, drugi mial w dloni. Prze szedl szybko kolo mnie i popedzil na pietro, skad mogl spogladac na ulice przez znajdujace sie w jego pokoju okno. Pare minut poz niej zszedl na dol, wyszedl przed budynek i szarpnieciem otworzyl brame na ulice. Rozmawial z naszym chowkidorem, ktory kulil sie przy scianie, jakby noszacy czarny turban mezczyzna zial ogniem. A potem zadzwonil ktos z Ministerstwa Handlu. Seminarium zawodowe skonczylo sie pozno - powiedziala kobieta na drugim koncu linii. - Ruch uliczny jest duzy, wiec Nahidy jeszcze przez jakis czas nie bedzie w domu. 198 -Co mam zrobic z jej mezem? - zapytalam. - On dostaje szalu.-Niech go pani uspokoi! Prosze znalezc kogos, kto mu to wytlumaczy, inaczej on ja pobije. - Pobije ja w mojej obecnosci? -Wie pani, to talib. Oni sa dosc surowi w stosunku do swoich zon. -Jest talibem? - Poczulam, jak zasycha mi w ustach. Jesli nie znajde jakiegos sposobu, by uspokoic tego faceta, moge skonczyc ciagnieta za wielbladem przez pustynie, a bedzie to wycieczka w jedna strone. - Czy jest jeszcze cos, o czym powinnam wiedziec? -No coz, jest jeszcze uzalezniony od opium. Powinna pani trzymac sie od niego z daleka, jesli wyglada, jakby mial ochote sobie zapalic. Gdy wraz z Samem przejelismy pensjonat "Peacock Ma-nor", wiele osob przychodzilo na imprezy, ale nie mielismy zadnych placacych gosci. Naszymi pierwszymi goscmi z prawdziwego zdarzenia byli Nahida i jej pochodzacy z miasta Herat maz, mezczyzna o podlym charakterze i pokrytej licznymi bliznami twarzy. Wszystko, co wiedzialam o prowadzeniu interesu, ograniczalo sie do salonow pieknosci. Nie wiedzialam nic o karmieniu ludzi i sprzataniu dla nich domu. Poza tym chcialam, aby pensjonat byl nowoczesny i mial liczne udogodnienia, ktore przyciagalyby do dziennikarzy i innych przybyszow z Zachodu, a to wymagalo duzego nakladu pracy. Doszlam wiec do wniosku, ze moge sie nie spieszyc z rozkrecaniem interesu. 199 Potem zadzwoniono do mnie z organizacji pozarzadowej, mieszczacej sie w Heracie, miescie lezacym przy granicy Afganistanu z Iranem, na zachod od Kabulu. Powiedziano mi, ze przyszla do nich dwudziestojednoletnia dziewczyna o imieniu Nahida, ktora blagala, by pomogli jej dostac sie do szkoly fry-zjersko-kosmetycznej. Uslyszala o niej od mieszkajacej w Kabulu krewnej i byla zdesperowana; chciala podjac nauke, a nastepnie otworzyc w Heracie wlasny salon. Najwieksza przeszkoda nie byly jednak odleglosc czy pieniadze, ale maz. Organizacja miotala sie, by znalezc sposob na jego ulagodzenie i umozliwienie Nahidzie rozpoczecia nauki. Rozmawiali z jej krewnymi w Kabulu i ci obiecali, ze Nahida, jej maz i dziecko beda mogli mieszkac u nich za darmo. Organizacja pozarzadowa obiecala rowniez wyslac ja na zajecia przygotowujace do prowadzenia dzialalnosci gospodarczej i pomoc otworzyc salon w Heracie. Wszystko to zaczynalo brzmiec zdaniem meza calkiem niezle, zwlaszcza ze on w tym czasie byl bez pracy. Niepokoila go jednak niemoralna atmosfera panujaca w szkole i charakter prowadzacych ja ludzi, wiec organizacja chciala, bym pozwolila im przez tydzien pomieszkac w "Peacock Manor", by rozwiac obawy meza w obu kwestiach.To dopiero byla presja! Mialam zaledwie tydzien, na upewnienie sie, ze pensjonat dziala wystarczajaco sprawnie, by przyjac gosci, a przede wszystkim zapewnic meza dziewczyny, ze okazuje nalezna czesc afganskim zwyczajom. Gdy przejmowalismy pensjonat, brakowalo w nim wielu rzeczy. Byly lozka, ale zadnych poduszek i kocow, garnki, ale zadnych szklanek. A co najgorsze, brakowalo dzbanka do herbaty i kubeczkow. Niewie- 200 DEBORAH RODRIGUEZ \ <>?SB>> zow i placzacego chowkidora, ktory probuje wykopac nas lyzeczka. Wybieglam w ciemny korytarz, zderzylam sie z kims, nastepnie zjechalam ze schodow i wypadlam przez frontowe drzwi. Na podworku zebrala sie grupka ludzi. Z przeciaglym, prZyp0minajacym jek odglosem i hukiem zawalil sie rog sasiedniego domu. Kiedy tak stalismy, drzac i sluchajac dobiegajacych zewszad krzykow, trzesienie ustalo. Udalo mi sie troche opanowac - do tej pory zawodzilam, mimo ze bylam juz przeciez w bezpiecznym miejscu - a po chwili wszyscy zaczeli sie smiac i rozmawiac; typowe dla ludzi, ktorzy zdali sobie sprawe, ze nie zgina.Potem spojrzelismy na siebie i omal nie umarlam ze wstydu. Nahid^ i jej maz byli kompletnie ubrani, az po jego turban i jej zaslon? na glowe, tymczasem Sam i ja stalismy w samej bieliz-nie, eksponujac w swietle ksiezyca rozlegle fragmenty pokrytego gesia skorka ciala. Pisnelam i probowalam sie jakos zaslonic. Ta-lib lasKawie spojrzal w inna strone a Sam pobiegl szukac chowkidora. Biedny facet, mimo ze bal sie wszystkiego, wbiegl do domu i wrocil z nareczem przescieradel. Przypuszczam, ze widok mojej nagosci przestraszyl go bardziej niz trzesienie ziemi. Nie chcielismy jeszcze wracac do domu, a potem ktos przyniosl herbate i ciasteczka - nie pamietam nawet kto to byl - i do piatej rano siedzielismy razem na trawie. Jakims cudem dzieki temu zdarzeniu wszystko sie zmienilo. Talib postanowil nam ufac. Gdy nastepnego dnia Nahida poszla na zajecia* jej maz udal sie do pracy z Samem i zalatwial dla niego rozne sprawy. Kiedy wyjezdzali, talib powiedzial mi, ze zdecydowal pozwolic Nahidzie wrocic za trzy miesiace i uczeszczac 207 do szkoly. Dziewczyna promieniala szczesciem. Zdjela maly pierscionek z ametystem i wsunela mi go na palec. Zebys pamietala o mnie, dopoki nie wroce - powiedziala, calujac mnie na pozegnanie. Roshanna i ja stalysmy po prawej stronie glowy manekina, a Topekai i pozostale dwie nauczycielki po lewej. Baseera, Hama i inne uczennice siedzialy skromnie przed nami na zielonych plastikowych krzeselkach ogrodowych. Zlozylam palce na ksztalt okregu i przylozylam do linii wlosow maneldna tuz nad czolem. Te czesc nazywamy przodem glowy - obwiescilam. Roshanna przetlumaczyla to na dan a Topekai i pozostale nauczycielki przedstawily to uczennicom wlasnymi slowami. Przesuwalam dlon nad glowa maneldna, wskazujac kolejne jej czesci: czubek, korona, tyl, kark, lewy i prawy bok. Musicie znac czesci glowy, zanim przejdziemy do trwalych i stylizacji. Pozniej, gdy powiem wam "rozdzielcie wlosy po pra wej stronie od korony do karku", bedziecie wiedzialy, o co mi chodzi. Czekalam, gdy Roshanna tlumaczyla to dla nauczycielek, potem Topekai poslala mi szerold usmiech i zaczela przekazywac lekcje wlasnymi slowami, dotykajac czesci glowy maneldna wdziecznymi ruchami smuldej dloni. Pozostale nauczycielki tez dodaly komentarze. Kiedy uczennice pokiwaly glowami, szepnelam Roshannie, ze moj plan dziala. Tak wiec uczac druga grupe, szkolilam jednoczesnie na nauczycielki najzdolniejsze uczennice 208 z pierwszej. Bylo to rownie trudne, co wyscigi w workach, ale zdawalo egzamin. Dostrzegalam, ze program nauczania ozywa, a obserwujac prace uczennic, widzialam rowniez, jak szybko pozyskuja nowe umiejetnosci. Doszlam do wniosku, ze nim bedziemy prowadzic zajecia dla trzeciej lub czwartej grupy, Topekai i pozostale nauczycielki moga juz nie potrzebowac ani mnie, ani tlumacza.Wszystkie uczennice, poza Hama, ktora patrzyla na schowany w kieszeni telefon komorkowy, bardzo uwazaly. -Prosze odlozyc telefon do torebki - powiedzialam, przyrzekajac sobie jednoczesnie w duchu, ze nie przyjme do szkoly kolejnych pietnastolatek. Topekai rzucila Hamie pogardliwie spojrzenie. Sadze, ze myslala dokladnie to samo. Przy okazji drugiej grupy wprowadzilam tez inne zmiany. Chcialam, by moje nauczycielki podjely dodatkowe obowiazki poza uczeniem. Doszlam do wniosku, ze jesli naucza sie zarzadzania, w przyszlosci ulatwi im to samodzielne prowadzenie interesow. Musialy teraz przybywac do szkoly wczesniej, by upewnic sie, ze starczy nam benzyny do generatora, gdyby nie bylo pradu - generator byl bardzo istotny, poniewaz rzadko zdarzalo nam sie miec sieciowy prad dluzej niz cztery godziny dziennie, musialy sie rowniez upewnic, czy do zbiornika na dachu napompowano wystarczajaco duzo wody, aby nie zabraklo jej w trakcie zajec. Zdawalo sie, ze krany zawsze wysychaly, gdy dziewczeta cwiczyly z szamponami i nie bylo mozliwosci splukania wlosow. Jesli dzien byl zimny, potrzebowalysmy tez duzo drewna, by ogrzewac pomieszczenie. Gdyby mimo wszystko w ciagu dnia zabraklo benzyny, wody lub drewna, nauczycielki powinny umiec zdobyc wiecej na wlasna reke. 209 Troche czasu zajelo im ulozenie sobie tych i innych obowiazkow, czesciowo dlatego, ze wiekszosc z nich nie miala doswiadczenia w podejmowaniu decyzji. Byly tez roznice kulturowe, ktore ciezko mi bylo zrozumiec. Tak banalne sprawy jak troska o prad czy wode, albo sprawdzenie, czy podlogi wokol stanowisk i polki na produkty sa czyste, zdawaly sie ranic ich dume. Uwazaly, ze powinna sie tym zajmowac Shaz lub jakas inna osoba z nizszej kasty. W dodatku, by zdobyc wiecej benzyny, wody czy drewna, musialy wyjsc na zewnatrz i porozmawiac z chowkidorem, a wstydzily sie rozmawiac z mezczyznami spoza rodziny. Dotyczylo to nawet bystrej, pewnej siebie Topekai! Duzo czasu zajmowalo im zdecydowanie, ktora pojdzie, a i tak wybrana kobieta musiala isc z osoba towarzyszaca. Ciezko bylo mi okazywac im cierpliwosc, bo mialam zupelnie inny charakter. Rzadko kiedy zastanawiam sie przed podjeciem jakiegos dzialania. Po prostu dzialam, chociaz czasem z katastrofalnym skutkiem. Ktoregos dnia, gdy zabraklo pradu, postanowilam zostawic nauczycielld same z tym problemem. Siedzialam w swoim pokoju, pilam herbate i czytalam ksiazke. W koncu Topekai zapukala do drzwi. -Bakh niest, Debbie - powiedziala przepraszajaco. - Nie mozna cwiczyc ciac wlosy. -Nie ma bakh od trzech godzin - odpowiedzialam. - Zajmij sie tym! Westchnela, naciagnela szal na glowe i wyszla porozmawiac z chowkidorem. Zanim w okresie letnim rozpoczely sie zajecia trzeciej gru-Py? nauczycielld potrafily juz zadbac o wystarczajacy zapas 0(R)(R)(R)?amp; 210 DEBORAH RODRIGUEZ <<>>$$ benzyny, wody i drewna. Zdecydowalam wiec, ze moga podjac jeszcze wiekszaodpowiedzialnosc; z poczatkiem semestru przekazalam im czesc pieniedzy. Mialy za zadanie kupowac wszystko, czego potrzebowala szkola, np. mydlo i nowe reczniki. Musialy jedynie pilnowac rachunkow. Tak wiec ich umiejetnosci menadzerskie zwiekszaly sie. Gdy jesienia zajecia zaczela czwarta grupa, powiedzialam, ze wolno im dzwonic do mnie jedynie wtedy, kiedy budynek stanie w ogniu. Powiedzialam rowniez, ze ze wszystkim innym moga poradzic sobie same. I tak sie stalo. W trakcie zajec z druga grupa zaczelam tez zmieniac program szkoly, by lepiej pasowal do potrzeb afganskiej klienteli. Kiedy w 2002 roku ukladalysmy go dla pierwszej grupy, wydzielilysmy dwa tygodnie na nauke prawidlowego robienia makijazu, ale szybko zorientowalam sie, ze zachodnie pojecie makijazu nie ma w Afganistanie sensu. Wedlug tutejszych standardow Amerykanki malowaly sie tak lekko, ze wygladaly zdaniem Afganek niemal jak mezczyzni, i to nieatrakcyjni. Ilekroc salon opuszczala amerykanska klientka ze zrobionym na przyjecie manicurem, slyszalam, jak uczennice zastanawiaja sie, czy nie pozwolilaby im ozdobic sie wyszukana fryzura i makijazem. Bez tych upiekszen wygladala ich zdaniem jak jedna z hodujacych kury wiesniaczek. Przy drugiej grupie skupilam sie wiec na afganskim makijazu. To jasne, ze wszystkie panny mlode nadal beda chcialy wygladac jak drag aueens, ale doszlam do wniosku, ze moglyby byc przynajmniej atrakcyjniejsze i wyjatkowe. Pokazalam, jak stosowac makijaz w celu wyeksponowania walorow urody kazdej 211 Szkola pieknosci w Kabulukobiety. Zaprezentowalam rowniez, jak mozna wyszczuplic pucolowata twarz, podkreslic kosci policzkowe albo sprawic, ze wielki nos bedzie wydawal sie mniejszy, rozjasnic cere, nie powodujac, zeby wygladala jak wymazana maka i dopasowac makijaz do koloru sukienki. Ktoregos dnia wykorzystalam Baseere jako modelke, wykazujac, ze zindywidualizowane podejscie moze sprawic, iz jej zielone oczy beda wygladaly jak jadeit, miedziane wlosy jak ogien, a usta delikatnie i slodko, a nie krzykliwie. Chcialam rowniez, by zaczely dowolnie eksperymentowac i tworzyc wlasne wizje piekna, ale byl to dla nich zbyt wielki wysilek. Sadzily, ze kazdej pannie mlodej musza zrobic dokladnie taki sam makijaz i identyczna fryzure. Moim zdaniem moglyby wyroznic sie jako kosmetyczki i wiecej zarobic, gdyby odstapily od tej formuly. Spedzilam wiec jeden dzien, mowiac o kreatywnosci. Z Internetu wydrukowalam zdjecia obrazow znanych artystow, by pokazac, jak drastycznie rozne byly ich podejscia do portretow lub martwej natury. Kazalam im ogladac na wideo pokazy mody, na ktorych kobiety nosily obszyte kamieniami ksiezycowymi bluzki i zrobione z przepychaczek do toalet buty. No dobra, tego tam moze nie bylo, ale inne zwariowane rzeczy z pewnoscia. Powiedzialam, ze kreatywnosc polega na puszczeniu wodzy fantazji i gdy pozwola juz swojej wyobrazni pogalopowac wsrod gwiazd, zawsze moga na powrot sciagnac cugle. -Nie jestescie po prostu kosmetyczkami - tlumaczylam. - Jestescie artystkami! Nastepnie dalam kazdej glowe manekina do cwiczenia kreatywnosci. Powiedzialam, ze chce, by ozdobily je wymyslonym 212 przez siebie fryzurami i makijazami. Wlasnymi, choc niekoniecznie pieknymi.Przyprowadze komisje, ktora oceni, czyja glowa jest naj bardziej kreatywna - powiedzialam. - Ta dziewczyna dostanie podczas wreczenia dyplomow specjalna nagrode. Roshanna przetlumaczyla moje slowa, a wtedy zabrzmial szmer podnieconych glosow. I to zanim Topekai i pozostale nauczycielki mialy okazje cos dodac. Szlismy na targ i nagle zauwazylam, ze gapi sie na mnie jeszcze wiecej mezczyzn niz zwykle. Moze nie bylam dostatecznie skromnie ubrana albo za bardzo wymachiwalam ramionami i za czesto rozgladalam sie dookola, przez co nie wygladalam wystarczajaco pokornie. Zdawalo sie, jakby obdarci mezczyzni w turbanach ustawiali sie w kolejce, by gniewnie na mnie popatrzec. Wtem uslyszalam krzyk spod arkady jednego z budynkow: Fesha! Mordagaw! Nie wiedzialam, co znacza te slowa, ale Sam odwrocil sie gwaltownie, jakby cos go uzadlilo. Zauwazyl krzyczacych mezczyzn i rzucil sie w ich strone przez tlum. Jeden gdzies zniknal, ale drugiego Sam zlapal i walnal nim o sciane budynku. Uderzal, az na murze pojawila sie krew. Stalam wsrod tlumu, krzyczac, by przestal. Gdy wreszcie puscil mezczyzne, z tlumu wystapilo kilku innych, by odprowadzic pobitego. Sam podszedl do mnie, a ludzie rozstapili sie, przepuszczajac go. Teraz idziemy - powiedzial, przygladzajac wlosy. Zacho wywal sie, jakby burda byla zaledwie drobna niedogodnoscia. 213 -Omal nie oderwales temu facetowi glowy!-To byl moj obowiazek. - Sam gniewnie przyjrzal sie siniakom wykwitajacym na dloni, ktora zadawal ciosy. - Nazwal cie prostytutka, a mnie twoim alfonsem. Teraz zdawalo sie, jakby wszyscy mijani ludzie bardzo starali sie na nas nie patrzec. Obserwowalam plecy Sama idacego w strone samochodu i przypominalam sobie historie, ktore opowiadal mi o czasach, kiedy walczyl przeciwko Rosjanom. Zabijal ludzi, choc gdy zdarzylo sie to po raz pierwszy, tak to wytracilo go z rownowagi, ze krecil sie po obozie i pytal, czy nie moglby pracowac jako kucharz. Uplynely miesiace, zanim ponownie stanal do walki. W czasie naszego wspolnego zycia nigdy nie widzialam w jego zachowaniu zadnych oznak przemocy. Byl goscinny w stosunku do nieznajomych, uprzejmy dla biednych i slabych i delikatny dla mnie. Uwielbial lzawe hollywoodzkie filmy, w ktorych aktorzy tanczyli na szczytach gor i spiewali milosne piosenki. Lubil tez filmy z Rambo - Sylvester Stallone mial zreszta w Afganistanie wielu oddanych fanow - i byl bardzo przywiazany do swojego karabinu maszynowego, ale nie znalam wielu Afganczykow, ktorzy nie mieliby broni. Jedna z moich klientek w salonie w "Peacock Manor" byla wyksztalcona, elegancka zona afganskiego dyplomaty i polityka. Wiedzialam, ze nosi w torebce pistolet. Dowiedzialam sie o tym, gdy uczennica przenosila jej torebke z jednego stanowiska fryzjerskiego na drugie. Uwazaj! - powiedziala kobieta. - W srodku jest pistolet. Nigdy zatem zbytnio nie przejmowalam sie wojownicza stro nazycia Sama, teraz jednak bylam odrobine zaniepokojona. Na 214 tle wszystkich tych mezczyzn w turbanach i sandalach wygladal szczegolnie groznie: wczarnym zachodnim garniturze i okularach przeciwslonecznych prezentowal sie jak czarny charakter z filmu. Odwrocil sie i spojrzal na mnie z niezmaconym spokojem. Nie moge isc z toba na targ. Za duzo klopotow i jeszcze musialbym kogos zabic. To by bylo tyle, jesli chodzi o zakupy z mudzahedinem. Koniec z romantycznymi wizjami wspolnego odkrywania miasta. Bylam bardzo zaabsorbowana zajeciami z druga grupa i prowadzeniem pensjonatu, ale w wolnych chwilach czulam sie samotna i okropnie tesknilam za towarzystwem. Chcialam wychodzic i poznac lepiej miasto. Pragnelam odwiedzic mandai -wielkie, mieszczace sie w poblizu rzeki Kabul targowisko, ciagnace sie przez cale osiedla -poniewaz wydawalo mi sie, ze bedzie to swietna zabawa. Potrzebowalam tez zaopatrzenia, a mijalismy stragany sprzedajace dokladnie to, czego mi bylo trzeba. -Nie moglibysmy sie zatrzymac i kupic paru rzeczy? -Nie jest to mozliwe. -Nie moge wiec nawet isc na mandai? -Dam ci moj samochod. Moze wezmiesz Roshanne? Sam dotrzymal obietnicy i oddal mi samochod. Denerwowalam sie troche, ze bede prowadzic, wiec pierwszy raz wyjechalam na ulice w towarzystwie odwiedzajacych mnie obcokrajowcow. Przejechalismy przez cale miasto za jakas ciezarowka, poniewaz inaczej nie wiedzialabym, jak jechac. Ciezarowka mknela przez zatloczone ulice i wszyscy krzyczelismy, gdy ledwie udawalo mi sie przeciskac autem miedzy wozami, oslami 215 przechodniami. Skupialam tez na sobie uwage jako kobieta Ideowca. W innych samochodach takze jechaly kobiety, ale nigdy ie prowadzily ani nawet nie siedzialy przy kierowcy. Mezczyz-i spadali z rowerow! Krzyczeli do mnie: "Kocham pana!". Gdy slyszalam to po raz pierwszy, pomyslalam, ze mimo kolczy-ow, umalowanych oczu i chusty na ^towie ktos wzial mnie za ezczyzne. Pozniej wytlumaczono rai, ze w dari nie ma slow drozniajacych plec: on, ona i ono wyraza sie jednym slowem. o by tlumaczylo problemy Sama z zaimkami! Wkrotce przy-wyczailam sie, ze ludzie zwracaja sie do mnie per pan lub mo-ia o mnie "on". Mimo ze prowadzenie samochodu w Kabulu bylo straszniejsze niz cokolwiek, co do tej pory robilam, i przypominalo raczej przejazdzke kolejka gorska, kttora wypadla z torow, szlo mi coraz lepiej. Czulam sie calkiem fajnie, bedac jedna z niewielu kobiet za kolkiem. Kierujacy ruchem na rondzie policjant szybko przywykl do tego niezwyklego widoku i uniesiona do gory reka wstrzymywal ruch w tchwili, gdy przejezdzalam przez skrzyzowanie. Raz pomachal, lym sie zatrzymala, i podszedl. Nastepnie zapytal, czy chcialabym wypic z nim herbate, ktora mial w stojacym na chodniku termosie. Musialam sie usmiechnac. Korek, ktory sie utworzyl, mial dlugosc okolo poltora kilometra i z kazda chwila z mojego powodu stawal sie dluzszy. Policjant jednak gotow byl wypic ze mna herbate. To jedna z cech, ktora kocham w Afgariczykach. Zawsze jest czas na herbate. Uczucie odmiany zwiazane z prowadzeniem samochodu szybko mi jednak spowszednialo. Nie mozna sie bylo ani na 216 217 chwile zrelaksowac, a poza tym zawsze lubilam prowadzic, majac kubek kawy i palac papierosa. Czesto dzwonila mi rowniez komorka i musialam po nia siegac. A telefon zwykle oznaczal, ze w szkole lub pensjonacie cos sie zdarzylo albo ze klientce udalo sie dotrzec do salonu i czekala zdesperowana, bym zafarbowala jej odrosty, zanim wyjedzie na urlop. Ktoregos dnia udalo mi sie skoordynowac telefon, kawe i papierosa, ale o maly wlos nie wjechalam w zadek wodnego bawolu. Wtedy postanowilam zrezygnowac z jazdy samochodem po Kabulu. Poprosilam Sama, by zalatwil dla mnie kierowce. Pragnelam jeszcze raz odwiedzic mandai, ale nie chcialam isc sama. Czesto slyszalam, ze nie byloby to bezpieczne, a poza tym nie znalam wystarczajaco dan, by targowac sie z handlarzami. Chcialam afganskich cen, a nie tych wysokich, naliczanych obcokrajowcom. Gdyby w miescie byl Ali, poprosilabym, aby mnie zabral, ale on w tym czasie podrozowal. Mala Hama z checia pojechalaby ze mna, jednak ledwie mowila po angielsku i nie pomoglaby w targowaniu. W koncu przekonalam Ro-shanne, by poszla ze mna. Miala niewiele czasu, bo gdy nie pomagala mi uczyc, probowala otworzyc wlasny salon. Zalozylam najdluzsza, najciemniejsza spodnice i ciemne buty, a nawet burke, majac nadzieje, ze nikt nie zorientuje sie, ze nie jestem Afganka.Kierowca zaparkowal w poblizu rzeki. Warto wspomniec, iz w tej okolicy frakcje mudzahedinow walczyly tak zaciekle, ze budynki na obu brzegach pelne byly dziur po pociskach. Zastanawialam sie nawet, jakim cudem niektore z nich jeszcze stoja. Ruszylysmy z Roshanna ramie w ramie, a kierowca szedl tuz za nami, nie spuszczajac z nas oka, by w razie czego moc odniesc zakupy do samochodu. Przeszlismy przez waski most nad smierdzaca woda, na ktorym kucalo kilka osob pioracych ubrania. Po drugiej stronie zaczynalo sie mandai. Ludzie sprzedawali towary ze stolow, rozpostartych na ziemi kocow, wozow i taczek, budek i sklepikow. Niektorzy prezentowali je nawet na sobie - byl na przyklad mezczyzna ubrany w sweter obwieszony bransoletkami do zegarkow. Sadze, ze niektorzy handlowali nielegalnie, poniewaz przechadzajacy sie po targowisku policjant z kijem rozpedzil malych chlopcow sprzedajacych ustawione na reczniku popielniczki i mezczyzne z przewieszonymi przez ramie koronkowymi stanikami. Przegonieni uciekli w tlum i rozstawiali sie gdzie indziej. Chcialam sie zatrzymywac i wszystko ogladac, ale Roshanna popedzala mnie do przodu. - Lepiej isc szybko - powiedziala. Nie moglam jednak isc szybko. Otaczalo nas tak wielu ludzi, jakby wlasnie zakonczono wielka parade. Bylo rowniez tyle towarow, ze mialam wrazenie, jakby nastapil wybuch w ogromnym magazynie, a zgromadzone dobra wszedzie sie rozsypaly. Poniewaz burka ograniczala widok na boki, wciaz musialam sie zatrzymywac, by wszystko zobaczyc. Towary pogrupowano. Roshanna wciagnela mnie w boczna uliczke i pokazala dziedziniec otoczony trzema pietrami sklepow sprzedajacych sztuczne kwiaty: ogromne roze, dlugie girlandy makow, nawet plastikowe choinki. Potem minelysmy rzad sklepow oferujacych pedalowe maszyny do szycia, wszystkie ozdobione pieknymi pozlacanymi wzorami. W kolejnej alejce sprzedawano 218 DEBORAH RODRIGUEZ jedynie noze i nozyczki, a w jeszcze innej artykuly dzieciece. No i byla tez oczywiscie wielkasekcja, w ktorej sprzedawano tylko chusty i szale. Gdy mijalysmy stoisko ze zwisajacymi z drewnianej ramy sznurami suszonych daktyli, poczulam, jak cos szturcha mnie w tylek. Nie zwrocilam na to wiekszej uwagi. Pomyslalam, ze mandai jest tak zatloczone, iz ktos po prostu obil sie o mnie przez przypadek. Przyspieszylam kroku, ale wkrotce poczulam to znowu. Tym razem byl to wyrazny dotyk, jakby ktos sciskal mnie reka. Nie zadne przypadkowe zderzenie. Chyba ktos zlapal mnie za pupe - wyszeptalam do Ro-shanny. Ona jednak tylko pociagnela mnie dalej. Wtedy znow to poczulam. Ktos mnie obmacywal. Odwrocilam sie i zobaczylam wielkiego, oblesnego, depczacego mi po pietach mezczyzne. Poslalam mu wsciekle spojrzenie przez okienko w burce i uznalam, ze przyjmie to jako ostrzezenie, jednak, gdy tylko sie odwrocilam, znow mnie uszczypnal. Obrocilam sie, odrzucilam do tylu burke i z calej sily trzepnelam go w twarz. Roshanna malo nie zemdlala. Sklepikarze z otaczajacych nas straganow wybiegli w panice na ulice. Krzyczalam, ile sil w plucach, w moim najlepszym ulicznym dari, ze ten facet lapal mnie za tylek i nie zamierzam tego znosic. Mezczyzna lezal na ziemi i wszyscy tloczyli sie dookola, probujac dowiedziec sie, na czym polega problem. Slyszalam, jak Roshanna mowi im w dari, ze mezczyzna ciagnal mnie za rekaw. Nie ciagnal mnie za rekaw! - powiedzialam. - Roshanna, on mnie lapal za tylek! 219 Szkola pieknosci w KabuluOna jednak za bardzo sie wstydzila, by to powtorzyc, wiec wciaz mowila wszystldm, ze szarpal mnie za rekaw. Potem sila odciagnela mnie na bok. -To sie czesto dzieje na mandai - powiedziala. - Uspokoj sie, prosze, juz niedlugo wrocimy do domu. -Myslalam, ze nie wolno im dotykac kobiet, ktore nie sa ich zonami. -Tak, ale dotykaja. -Nie reagujesz, gdy tak sie dzieje? Roshanna przeczaco potrzasnela glowa. -Za bardzo sie wstydze. Przez kilka minut szlysmy w milczeniu. Bylam zbyt zdenerwowana, by zainteresowalo mnie bogactwo otaczajacych towarow. Wsciekalam sie, ze Roshanna i wszystkie inne kobiety musza godzic sie na oblapianie przez mezczyzn na mandai. Przypomnialam sobie wiezniarki, ktore rzucily wyzwanie podporzadkowaniu plci, bo mialy chlopaka albo uciekly od zlego meza. Dlaczego mezczyzni na bazarze mogli lamac zasady? Przypomnialam sobie blizny na plecach Nahidy i poczulam kolejna fale gniewu. Zatrzymalysmy sie z Roshanna, by kupic papier toaletowy, i wtedy znow poczulam reke na pupie. Odwrocilam sie i zobaczylam, ze ten oblesny facet przyszedl za nami az tutaj. Na obrzezu tlumu dostrzeglam tez policjanta, wiec zlapalam mezczyzne za koszule i zaczelam ciagnac w strone funkcjonariusza, znow krzyczac w dari, ze lapal mnie za tylek. Policjant sluchal przez chwile, nastepnie wyjal palke i zaczal okladac natreta. Patrzylam z satysfakcja, jakby ten drobny odwet pomagal wyrow- 220 nac rachunki miedzy kobietami a mezczyznami. Roshanna polozyla mi reke na ramieniu iodprowadzila do samochodu. -Przepraszam, Debbie, ale nigdy wiecej nie pojde z toba na mandai - powiedziala. I niewazne, jak czesto prosilam, by jeszcze raz mi towarzyszyla, zawsze odmawiala - milo, wdziecznie, ale zdecydowanie. Shaz - moja zlotozeba gosposia - kleczala wraz ze mna w lazience kolo bokari, opalanego drewnem pieca, ktory wyglada troche jak wymyslny metalowy kosz na smieci. Mial ogrzewac lazienke i wode. Usilujac przygotowac sobie goraca kapiel zadymilam pietro pensjonatu. Shaz uchylila okno, by wypuscic dym, nastepnie otworzyla malutkie drzwiczki z przodu bokari, upchnela dookola drewna wiecej gazet i prysnela do srodka benzyna. Gdy wrzucila zapalona zapalke, odsunelam sie pod sciane, ale na widok ognia, podeszlam z powrotem. Dym znow zaczal wydostawac sie zagieciem w metalowym kominie. Shaz miala jednak i na to sosob. Wybiegla z lazienki i wrocila z mokrymi szmatami, ktorymi owinela goraca rure. Zasyczalo i w ciagu kilku minut dym opadl. Moglam wziac kapiel bez zakaslania sie na smierc. Heroiczne wysilki Shaz powstrzymywaly mnie przed zwolnieniem jej z pracy. Nie, zeby ciezko nie pracowala. Gdy przyszlo do szorowania podlog, tyrala jak maszyna, niemniej jednak maszyna wadliwa. Pewne fragmenty podlogi szorowala prawie do fundamentow, inne w ogole omijala. Ilekroc pedzila przez pensjonat, zostawiala za soba slad w postaci potluczonych kub- t00>>amp; Szkola pieknosci w Kabulu 221 lcow a czasem nawet lamp. Miala prasowac nasze ubrania, ale czesto zdawala sie o tym zapominac. Moze nie rozumiala nawet, po co ludzie robia takie rzeczy, skoro sama byla tak zaniedbana. Sam wyciagal wiec z szafy pogniecione koszule i pytal, dlaczego nie mozemy znalezc lepszej gosposi. Codziennie miala tez za zadanie wymyc lazienke w szkole i salonie, a wciaz widzialam klientki wychodzace stamtad z wyrazem niezadowolenia na twarzy. Doszlam do wniosku, ze widac Shaz ma za duzo pracy. Gdy tylko wprowadzilismy sie do "Peacock Manor", jej glownym zadaniem bylo utrzymywanie w czystosci pensjonatu, ale kiedy ruszyla szkola, zakres jej obowiazkow sie zwiekszyl. Nie wiedzialam, jak moglaby sobie sama z tym wszystkim poradzic, wiec powiedzialam Samowi, by przekazal jej, ze sprobujemy znalezc dla niej pomocnice. Nastepnego dnia Shaz pojawila sie z jakas starsza kobieta, tak do niej podobna, ze poprosilam Sama, by zapytal, czy to jej siostra lub kuzynka. Po krotkiej rozmowie Sam odwrocil sie do mnie. To jego matka. Bylam zszokowana. Druga kobieta wygladala na zaledwie o pare lat starsza od Shaz. -Ile ona ma lat? - wskazalam Shaz. -Dwadziescia piec - odpowiedzial maz. A ja przypuszczalam, ze miala przynajmniej piecdziesiat, ze byla starsza ode mnie! Chce wiedziec wiecej! - powiedzialam Samowi, gdy za uwazylam, ze kieruje sie w strone drzwi. - Chce znac cala jej hi storie. 222 -Musisz poprosic Roshanne. Shaz nie mowic mezczyznie wszystkie seksowne szczegoly jakie ty chciec znac.Roshanna odwiedzila "Peacock Manor" jeszcze tego popoludnia. Natychmiast wciagnelam ja i Shaz do mojego malego pokoiku. Shaz i jej matka nalezaly do plemienia Hazar. Wywodzacy sie z Pasztunow talibowie szczegolnie nimi gardzili. Uznawali ich za prosty lud, niewiele lepszy od oslow i stworzony jedynie do najbardziej niewdziecznych prac. Mimo ze jej rodzina utrzymala sie w Kabulu przez prawie cala wojne, gdy wladze przejeli talibowie, uciekli w gory, poniewaz krazyla plotka, ze zamierzali oni wymordowac wszystkich Hazarow. Tak wiec Shaz wraz z rodzina przez rok mieszkala w gorskiej jaskini, zbierajac jedzenie, a nawet kradnac je z okolicznych gospodarstw, by nie umrzec z glodu. Opowiadajac to, ku memu zaskoczeniu, Shaz sie usmiechala. Okazalo sie, iz byla wowczas zona dobrego mezczyzny, ktorego bardzo kochala. Mimo trudow, jakim trzeba bylo stawiac czolo, jej wspomnienia z tamtych czasow byly szczesliwe. Pewnego dnia maz natknal sie jednak na grupe talibow i zostal zabity. Kiedy talibowie odeszli, wraz z innymi uciekinierami zeszla z gor. Znalezli krewnych, ktorzy przez jakis czas im pomagali. Rodzina wkrotce postanowila wydac ja za mezczyzne, ktorego pierwsza zona jeszcze nie dala mu syna. Shaz jednak nie zachodzila w ciaze i maz sie z nia rozwiodl. Potem rodzina zdecydowala kolejny raz wydac ja za maz za mezczyzne mieszkajacego ze swoja pierwsza zona w miescie Kondoz, na polnoc od Kabulu. Ten liczyl, ze Shaz urodzi mu syna i czesto przy- (R)(R)(R)(R)(R)? Szkola pieknosci w Kabulu 223 jezdzal do Kabulu, by uprawiac z nia seks. Probowal tez wyciagnac od niej pieniadze. Rozwiazala ten problem, idac na ulice Zlota i za wszystkie swoje oszczednosci kupujac pierscionki i bransoletki, na ktore maz nie zwracal uwagi. I z tym mezczyzna tez nie dane jej bylo poczac dziecka. Ocierala lzy brudnymi rekoma, gdy mowila Roshannie, ze boi sie, iz on tez sie z nia rozwiedzie. Obiecalam sobie zatrzymac Shaz. Przeciez prowadzilam program, ktory mial pomagac kobietom, i chcialam pomagac nie tylko fryzjerkom. Zalezalo mi, jesli tylko bylabym w stanie, niesc rowniez pomoc biednym, niewyksztalconym kobietom, takim jak ona. Shaz nie robila jednak zadnych postepow w pracy. Wciaz wszystko niszczyla. Zdarzalo sie tez, ze cos po prostu ginelo i nigdy nie bylam pewna, czy to wyrzucila, poniewaz zepsula, czy tez ktos ukradl. Ciezko bylo mi uwierzyc, ze Shaz kradla, bo wielokrotnie odnosila mi, pozostawione nie na swoim miejscu rzeczy. W koncu jednak ze stolika przy moim lozku zniknal zloty pierscionek i zazadalam wyjasnien, co sie z nim stalo. Shaz, jej matka, nasz chowkidor i kucharka, wszyscy oskarzali siebie nawzajem. Wreszcie Sam zasugerowal, bysmy udali sie do posiadajacego dar jasnowidzenia mully. Kazdy podejrzany mial stanac przed duchownym i wyznac swoja niewinnosc, a ten powie, kto mowi prawde. Nie moglam sie doczekac spotkania z mulla jasnowidzem, ale niespodziewanie matka Shaz przyniosla pierscionek. Stwierdzila, ze znalazla go na podlodze w salonie pieknosci. Nigdy wiec nie dowiedzialam sie, co tak naprawde sie stalo z pierscionkiem. 224 225 Potem pojawil sie kolejny problem z Shaz. Jedna z uczennic wbiegla zaplakana do salonu, zaslaniajac rekami klatke piersiowa. Zlapalam ja, kazalam sie polozyc i krzyknelam: Chyba ma atak serca!Topekai i Baseera podeszly, by porozmawiac z dziewczyna, a ta powiedziala, ze Shaz lapala ja za piersi. Nie - zaprotestowalam. - Nie sadze, by Shaz zrobila cos takiego. A jesli nawet, to po prostu sie wyglupiala. Jednak dwie inne uczennice stwierdzily, ze Shaz zrobila im to samo, lapiac nie tylko za piersi, ale i za krocze. Jedna z nich uniosla nawet tunike, bym mogla zobaczyc piers. Widnialy na niej ciemne since. Zadzwonilam do Roshanny i blagalam, by przyszla. Przyjechala nastepnego dnia. Posadzilam z nami Shaz i powiedzialam, co mowily uczennice. To jest molestowanie seksualne. Gdybys byla mezczyzna, moglabys trafic za to do wiezienia. Roshanna przetlumaczyla, ale Shaz potrzasnela glowa, jakby byla totalnie skolowana. Mowi, ze nie robi takich rzeczy - powiedziala Roshanna. - Twierdzi, ze dziewczeta klamia. Nie wiedzialam, co myslec. Przez kilka nastepnych tygodni wciaz pytalam uczennice, czy sytuacja sie powtorzyla. Kilkakrotnie potwierdzily, ze Shaz znow je obmacywala. Nie chcialam w to wierzyc, bo przypominal mi sie oblesny mezczyzna, obmacujacy mnie na mandai. Sadzilam, ze byc moze Shaz tak brakuje seksu i czulosci, iz dotykanie innych dziewczat wydaje jej sie jedynym rozwiazaniem. Wciaz chcac pomoc, probowalam racjonalnie wytlumaczyc jej zachowanie. Ktoregos dnia zobaczylam jednak, jak Shaz podchodzi od tylu do jednej z uczennic, gdy ta zaklada buty, i lapie ja za piersi. Uczennica objela sie ramionami i zaczela plakac. Przebieglam przez pokoj i popchnelam Shaz na sciane. To koniec - powiedzialam. - Jestes zwolniona. Czulam sie okropnie, ze musialam ja zwolnic. Smutne byly tez nauczycielki a nawet uczennice. Shaz zdazyla juz stac sie czescia rodziny. Byla jak czarna owca, ktora mimo to wszyscy kochaja. Przez tydzien snulismy sie z nieszczesliwymi minami. Wreszcie jedna z moich klientek, psycholog, zapytala, co sie dzieje. Wyjasnilam jej sytuacje. Ktos prawdopodobnie robil jej to samo cale zycie - powie dziala. A potem Shaz wrocila. Calymi dniami krecila sie w poblizu bramy osiedla i ilekroc chowkidor ja otwieral, zagladala do srodka, patrzac zbolalym wzrokiem. Wyszlam w koncu na zewnatrz i wciagnelam ja na podworko. Przytulilysmy sie i plakalysmy. Tylko nie rob tego nigdy wiecej - powiedzialam. Zdaje sie, ze wylanie z pracy ja zmienilo. Pamietala o sprzataniu toalet. Przestala niszczyc tak wiele przedmiotow, a jej ubrania i wlosy byly czysciejsze. Ulzylo mi, bo ja pokochalam i chcialam zauwazalnych dowodow na to, ze jej zycie moze sie poprawic, tak jak los szkolonych przez nas uczennic. Ktoregos dnia Sam doslownie wpadl na matke Shaz zmierzajaca w strone bramy. Upuscila cos na ziemie. Byla to jedna z trzymanych przez nas w poblizu lozka latarek, bysmy mogli przyswiecac sobie w srodku nocy, idac do lazienki. Z miejsca 226 227 zwolnil kobiete i zadne prosby Shaz nie mogly wplynac na jego decyzje.-Jesli ona krasc male rzeczy, kiedys ukrasc duza - powiedzial. Nahida, jej maz talib i ich syn wrocili do Kabulu tuz przed rozpoczeciem zajec trzeciej grupy. Mieszkali z lo-ewnymi, podczas gdy ona chlonela wszystko, czego nauczycielki i ja bylysmy w stanie ja nauczyc. Wiedzialam, ze bedzie jedna z moich najlepszych uczennic. Zalowalam, ze nie mieszka z nami w "Peacock Manor", bym mogla widywac sie z nia czesciej poza szkola, ale wraz z Samem czesto zapraszalismy Nahide i jej meza na kolacje. Mowila wowczas o swoich planach dotyczacych interesow. Miala tak wiele swietnych pomyslow! Jej maz siedzial obok jak kolek. Gdy wyjechala, pozostawalysmy w kontakcie telefonicznym i mailowym. Organizacja pozarzadowa ofiarowala jej fundusze potrzebne na otwarcie salonu i w ciagu kilku miesiecy biznes niezle juz prosperowal. Wydrukowala wizytowki i rozdawala je na slubach. Rozdawala tez kupony oferujace dwa strzyzenia w cenie jednego, jesli klientka przyjdzie z przyjaciolka. Zaczela zarabiac duze pieniadze i mezowi sie to podobalo. Nie czynilo to jednaK z niego lepszego meza. Nadal ja bil, poniewaz odmawiala mu seksu - nie chciala wiecej dzieci, a on nie zamierzal korzystac z antykoncepcji. Bil ja zreszta z wielu powodow, a gdy nie mog znalezc powodu, bil za to, ze byla madra, mloda, ladna, a zwlaszcza za to, ze byla kobieta. Gdy moi znajomi z Michigan zapytali, co moga zrobic dla Afganistanu, sporzadzilam dluga liste potrzeb. Zawsze tez prosilam, by modlili sie za Nahide, aby przetrwala malzenstwo. Ukrywala czesc swoich pieniedzy, wiec maz tak do konca nie wiedzial, jak wielki odniosla sukces. Pracowala tak ciezko i byla bita tak czesto, ze nawet pierwszej zonie zrobilo sie jej zal. Potem Nahida zaczela obdarowywac pierwsza zone prezentami: slodyczami dla dzieci, perfumami, nowa suknia, gdy szli na slub, a nawet nowym telewizorem. Z czasem zony staly sie sobie bliskie jak siostry. W niedlugim czasie pierwsza zaszla ponownie w ciaze i urodzila syna. Nahida byla pewna, ze otwiera jej to droge na wolnosc. Bylo to cos, czego pragnela najbardziej na swiecie, ale kobietom nie wolno opuszczac mezow ani sie z nimi rozwodzic. Blagala wiec ta pierwsza, zeby przekonala meza, by dal Nahidzie rozwod. -Powiedz mu, ze jestem zla, ze okrywam go hanba, pracujac poza domem, i zeby sie ze mna rozwiodl, bo tylko sprawiam klopoty - namawiala. - Sprobuje - obiecala pierwsza. I zaczela podszeptywac to talibowi. Wykazywala liczne wady Nahidy jako zony i mowila, jak to sasiedzi sie z niego smieja, bo nie jest w stanie jej kontrolowac. Powiedziala tez, ze sama nie moze zniesc mieszkania pod jednym dachem z nieokazujaca jej szacunku karierowiczka. Talib wzial sobie do serca slowa pierwszej zony. Bil Nahide jeszcze bardziej, chcac zmusic ja do bycia odpowiednia zona. W koncu jednak, by utrzymac dobre stosunki z pierwsza malzonka, zgodzil sie rozwiesc z Nahida. Pozwolil jej tez zatrzy- 228 mac syna - "pomiot tej zlej kobiety", jak okreslala go pierwsza zona - mimo faktu, ze tomezowie zwykle zatrzymuja dzieci po rozwodzie. Nahida wrocila wiec do domu rodzicow, a ci niezmiernie sie z tego ucieszyli. Miala teraz swoj salon, w ktorym zatrudniala kilka pracownic. Obecnie sprowadza jeszcze wyroby rekodzielnicze z prowincji, pracuje jako tlumaczka i przemawia na konferencjach kobiet. Powiedziala mi, ze nie obchodzi ja, czy wyjdzie jeszcze kiedys za maz, a co wazniejsze, nie musi sie juz tym przejmowac. "4 jT P X ozna wiosna stracilam nagle polowe funduszy od niemieckiej organizacji pozarzadowej, ktora zobowiazala sie zaplacic za zajecia dla trzeciej i czwartej grupy. Organizacja ta sponsorowana byla przez niemiecki rzad i redukcja jej funduszy odbila sie takze na mnie. Przyjelam juz kolejne dziewczeta, dwadziescia piec, wsrod nich Nahide, ale teraz mialam pieniadze jedynie dla polowy. Nie jestem dobra w zbieraniu funduszy. Nie mam pojecia, jak pisac prosby o datki i robic to wszystko, co pozwala finansowac projekty. Ucieklam sie wiec do jedynego znanego mi sposobu zarabiania pieniedzy - postanowilam rozkrecic salon i poprosic Topekai i kilka zdolnych uczennic, talach jak Baseera, by zostawaly pare godzin po zajeciach i obslugiwaly placacych klientow. Uznalam, ze zyskami z salonu moge wesprzec finansowo nastepna grupe, bo dla przyjezdnych z Zachodu bylo w Afganistanie zdecydowanie za malo luksusow i chetnie troche sobie dogadzali. 232 Przygotowalam odpowiednie ulotki i rozlozylam je w miejscach regularnie odwiedzanych przez obcokrajowcow, takich jak zachodnie restauracje i sklep, w ktorym kupowali alkohol. Prosilam rowniez klientki, by braly ulotki ze soba i rozglaszaly wiadomosc w miejscu swego zamieszkania. Wkrotce wielu nowych ludzi zaczelo dzwonic, by umowic sie na wizyte. Teraz stalo przede mna wyzwanie opisania im dojazdu do "Peacock Manor". W Kabulu nie bylo znakow drogowych i adresow, jedynie ogolnie rozpoznawalne osiedla i punkty orientacyjne. Moje wskazowki brzmialy wiec mniej wiecej tak:Prosze jechac do kafejki internetowej przy skrzyzowaniu w Shar-e-Now; tej przy budynku pogotowia ratunkowego z wymalowana na bialo-czerwono sciana. Potem prosze skrecic w prawo i bedzie pani na glownej ulicy Sher-e-Now. Zanim dojedzie pani do zbombardowanego kina, zobaczy pani duzy, zolty budynek. Prosze skrecic przy nim w prawo i minac ulice, na ktorej lezy duzo martwych krow. Niech pani minie stary dom gubernatora wojskowego i skreci w lewo w nastepna ulice. Zobaczy pani skrzynke w bialo-niebieskie paski i szyld z wypisanym czarnymi literami ASSA. Kawalek dalej znajduje sie szary budynek, przed ktorym stoi wielu Afganczykow, zaklad krawiecki, osiedle z niebieska brama i reczna pompa na rogu. Moj pensjonat to ten z niebieska brama. Nietutejsza kobieta w zoltym szalu, stojaca na studni i rozmawiajaca przez komorke, to bede ja. Prawdopodobnie zgromadzi sie wokol mnie tlumek. Do salonu zaczelo przychodzic o wiele wiecej klientek, co oznaczalo, ze Topekai, Baseera i Bahar wystawione byly na kontakt z najrozniejszymi obcokrajowcami. Z poczatku wydawalo sie, jakby kazda wchodzaca do salonu kobieta z Zachodu robila cos, co je szokowalo. 233 Pewna mloda kobieta przyszla i chciala zrobic sobie depilacje woskiem okolic bikini. Ona jest panna mloda? - zapytala mnie Topekai, blednie zakladajac, ze Amerykanki rowniez lubia przedslubna gladkosc. Przeczaco potrzasnelam glowa.Wyjezdza z chlopakiem na tydzien na Cypr. Inna kobieta po wejsciu do salonu ostentacyjnie odwinela z glowy szal i wyplatala sie z dlugiego plaszcza, nastepnie obciagnela bluzke na brzuchu tak, abysmy wszystkie mogly zobaczyc malenkie zaokraglenie. Jestem w ciazy! - wykrzyknela uradowana. Bahar, jedna z najlepszych uczennic w drugiej grupie, usmiechnela sie promiennie. - Twoj maz, on jest zadowolony? - zapytala. -Alez ja nie jestem mezatka - odpowiedziala kobieta. - Bede je miala sama. Kolejna klientka przyszla i przedstawila sie jako ktos wazny w korpusie dyplomatycznym jednej z ambasad. Gdy zdjela plaszcz, afganskie fryzjerki popatrzyly po sobie i spuscily glowy, by powstrzymac sie od smiechu. Kobieta miala na sobie odslaniajaca jej pulchny brzuch bluzke i ohydna minispodniczke, ktora ledwie okrywala jej bardzo obfity tylek. Nawet ja bylam zszokowana! Gdy ja strzyglam, slyszalam dziewczeta zasmiewajace sie w jednym z pokojow na zapleczu. Kiedy klientka wyszla, zajrzalam do pokoju, by zobaczyc, skad ta radosc: Baseera, z podwinieta do pol lydki spodnica i wepchnietymi w bielizne recznikami dostojnie przechadza sie tam i z powrotem. 234 -Jestem dyplomatka! - mowila, idac wolno i kolyszac biodrami. - Jestem wielkadyplomatka! Powoli moje fryzjerki przyzwyczaily sie do dziwnych zachowan obcokrajowcow i nauczyly profesjonalnie zachowywac. Cieszylo mnie to, poniewaz jesli beda w stanie obslugiwac klientow z zagranicy, to zarobia naprawde wielkie pieniadze. Niemniej jednak od czasu do czasu znajdowalam sie w trudnej sytuacji, kiedy musialam odeslac jakas klientke z kwitkiem. Dzialo sie tak, gdyz bylam jedyna fryzjerka, ktorej pozwolilyby sie ostrzyc lub ufarbowac wlosy, a nie mialam wystarczajaco duzo czasu, zeby zajac sie nimi wszystkimi. W Stanach dziewczeta uczeszczaja do szkoly fryzjersko-kosmetycznej przez rok, potem zwykle przez pare lat pracuja w zakladzie oferujacym szybkie strzyzenie, a dopiero pozniej dostaja prace w eleganckim salonie. Nim dostana swoje wlasne klientki, przez kilka miesiecy myja tam glowy i asystuja jednemu z doswiadczonych stylistow. Moje afganskie fryzjerki otrzymaly zaledwie dwanascie tygodni nauki i kilka godzin praktyki w salonie, co oznaczalo, ze nie byly jeszcze przygotowane, by swiadczyc uslugi o oczekiwanej przez przybyszow z Zachodu jakosci. Wiedzialam jednak, iz wystarczy odrobine wiecej praktyki, a dzieki silnej motywacji beda pracowaly naprawde dobrze. Skupilam sie wiec na wykazywaniu ich zawodowej atrakcyjnosci. Jesli klientka chciala strzyzenia i pasemek, mowilam, ze ja ostrzyge, ale ze Bahar zafoliuje pasemka, poniewaz robi to lepiej niz ja, co zreszta bylo zgodne z prawda. Postanowilam tez dodac wiecej uslug do oferty salonu. W kontenerze z zapasami, do ktorego nadal jezdzilam co tydzien po kosmetyki, odkrylam stol do 235 masazu. Nie mialam pojecia, skad sie tam znalazl, ale pomyslalam, ze moglabym go wykorzystac: do masazu, zabiegow pielegnacji twarzy, a nawet robienia pedicure. Topekai i Baseera szkolily sie u kanadyjsldej terapeutki masazystki, wiec sprawdzilyby sie idealnie. Zaczelam wiec mowic klientkom, ze robimy masaz i pedicure. Pielegnacyjna strona dzialalnosci salonu, szczegolnie pedicure, staly sie prawdziwym hitem. W ciagu dwoch tygodni obsluzylysmy stopy z Bosni, Australii, Anglii, USA, Niemiec, Francji, Szwajcarii, Rosji i Filipin.Zaczelysmy sie tez mieszac w afganski biznes slubny. Byl to zaskakujacy rozwoj, bo nigdy nie spodziewalam sie, iz bede robic makijaze pannom mlodym. Szkolilam do tego moje uczennice, a wyglad d la drag aueen i tale nigdy nie byl moja specjalnoscia. Okazalo sie jednak, ze w miescie jest sporo Afganek, ktore przez lata mieszkaly na Zachodzie, wrocily do kraju i tu sie zareczyly, a rodzice chcieli, by przeszly przez tradycyjne afganskie narzeczenstwo i slub. Dziewczeta te jednak mdlilo na mysl o bardzo mocnym makijazu i wysokich koafiurach. Pierwsza, pozostajaca pod wplywem zachodniej kultury Afganka, ktora znalazla sie w takiej sytuacji, poprosila, bym zrobila jej slubny makijaz. Zgodzilam sie, ale ustalilam wysoka cene, liczac sobie 300 dolarow za jej maldjaz i 10 za makijaz kazdej towarzyszacej jej kobiety; zwykle cena makijazu panny mlodej waha sie miedzy 100 a 160 dolarow, chcialam jednak wywindowac je tak, by nie istnialo niebezpieczenstwo, ze moj salon zacznie konkurowac z zakladami moich uczennic. Pierwsza panna mloda przyszla ze wszystkimi lo-ewnymi i przyj aciolkami i pracowalam nad jej makijazem okolo pieciu godzin. Moglam to zrobic w dwie, ale zdaje sie, iz tradycyjne podejscie kaze rozciagnac 236 wydarzenie w czasie, sprawiajac, by bylo pamietne. Pozniej panna mloda powiedziala wszystkim zaproszonym na slub gosciom, ze to ja zrobilam jej makijaz, i zaczely do mnie dzwonic inne panny mlode, znajdujace sie w podobnej sytuacji.Nawet mimo dodatkowych uslug nadal nie bylam w stanie zarobic wystarczajaco duzo, by pokryc wszystkie wydatki szkoly. Dzwonilo do mnie wielu mezczyzn, ktorzy rowniez chcieli przyjsc do salonu, ale odrzucalam kazdego, poniewaz tu mezczyzn po prostu do salonow sie nie wpuszczalo. Tylu jednak doslownie blagalo mnie o strzyzenie, a nawet manicure, ze zrobilo mi sie ich zal. Dla przebywajacego tu przez dluzszy czas obcokrajowca Afganistan moze byc naprawde dobijajacy. Ciagle zamknieci sa w ambasadach i osiedlach organizacji pozarzadowych, a gdy wychodza na zewnatrz, by wykonac jakas prace, nigdy nie maja pewnosci, czy pod ich samochod ktos nie podlozyl bomby. Ilekroc jade samochodem i widze ktorys z samochodow terenowych nalezacych do jednej z duzych organizacji pozarzadowych albo czolg sil pokojowych, mowie kierowcy, by ominal taki pojazd w duzej odleglosci na wypadek, gdyby ten stal sie celem zamachu. Bylo mi wiec zal tych mezczyzn, ktorzy tesknili za odrobina luksusu. Wiedzialam tez, ze bylby to staly duzy dochod. Przyjmowalam ich wiec poznymi popoludniami i wieczorami, gdy zarowno szkola, jak i oficjalnie dzialajacy salon byly juz zamkniete, a wszystkie moje dziewczeta poszly do domow. Kiedy jednak wysilki zmierzajace w kierunku rozszerzenia zakresu uslug salonu zaczely przynosic efekty, sytuacja w Kabulu stala sie naprawde trudna. Znow zblizaly sie wybory, tyle ze tym razem stawka byla jeszcze wyzsza. W pazdzierniku Afgan- 237 czycy mieli anonimowo glosowac na nowego prezydenta. Startowalo okolo dwudziestu kandydatow i miedzy wystawiajacymi ich frakcjami wybuchalo wiele konfliktow. Krazyly plotki, ze Stany Zjednoczone sprobuja sfalszowac wyniki wyborow, by wygral popierany przez nich kandydat, obecny prezydent Hamid Karzai. Poza tym talibowie byli oczywiscie przeciwni wyborom, niezaleznie od tego, kto by wygral. Wzrosla ilosc porwan i zamachow bombowych oraz ogolnie przemoc. Ambasada amerykanska sugerowala wszystkim przebywajacym w Afganistanie obywatelom, by jak najmniej rzucali sie w oczy. Organizacja Narodow Zjednoczonych wprowadzila system znakow ostrzegawczych dla swoich pracownikow, a wiekszosc organizacji pozarzadowych i ambasad w miescie rowniez go przejela. "Zielone miasto" znaczylo, ze mozna chodzic wlasciwie wszedzie. "Biale" - tylko w niektore, dobrze chronione miejsca poza zamknietym osiedlem, a "czerwone", ze nalezaloby juz myslec o ewakuacji. Przez te miesiace ONZ funkcjonowala glownie w ramach "bialego miasta". Mimo ze "Peacock Manor" nie spelnialo wymogow bezpieczenstwa "bialego miasta" - okalajacy osiedle mur nie byl zwienczony drutem kolczastym, okna nie mialy zaciemnien, a na dachu brakowalo oslony antyrakietowej - niektorzy obcokrajowcy nadal wslizgiwali sie do mojego salonu. Osobiscie ignorowalam alarmy. Nie sadzilam, aby caly ten strach byl uzasadniony, zwlaszcza jesli jest sie ostroznym i szanuje tutejsza kulture. Najsilniejsza moja reakcja na "biale miasto" bylo poirytowanie, poniewaz szkodzilo to interesom. Wielu z moich klientow nie moglo jednak ominac restrykcji "bialego miasta". Dzwonili, by odwolac wizyty, i narzekali, ze 238 239 utkneli w swoich zamknietych osiedlach. Gdy otrzymalam juz sporo takich telefonow, wpadlam na swietny pomysl.A moze to my przyjedziemy do was? - zapytalam. - Jesli zbierze sie grupa klientow, wezme samochod meza i zaladuje ba gaznik kosmetykami. Dziewczeta i ja mozemy ktoregos popolu dnia ostrzyc was po prostu na waszym osiedlu. W niedlugim czasie organizowalysmy regularne wypady do rozrzuconych po miescie osiedli organizacji pozarzadowych. Klienci byli tak wdzieczni i szczesliwi, ze moga odwrocic mysli od zagrozenia, iz dawali moim dziewczetom bardzo wysokie napiwki. Po jednej z takich wycieczek dziewczyny az podskakiwaly z radosci na siedzeniach, bo tak duzo zarobily w napiwkach, a byl to dodatek do tego, co ja zaplace za wykonana prace. Bylam ciekawa i zapytalam Baseere, ile dostala. Piecdziesiat dolarow! - Jej zielone oczy blyszczaly. - Moj maz nie zarabia tyle w dwa tygodnie. Czytalam ksiazke, a Sam wpatrywal sie we mnie. Siedzielismy w naszym pokoju przy wlaczonym telewizorze, ale on nie zwracal uwagi na hollywoodzki dramat. Wpatrywal sie we mnie, gdy tylko mial okazje, a zaprzeczal temu, ilekroc go na tym przylapalam. Co sie dzieje? - zapytalam chyba po raz piaty. - Dlaczego na mnie patrzysz? Westchnal i popukal dlugopisem w kubek z herbata. -Musze wyslac pieniadze do domu - powiedzial wreszcie. -Dlaczego? On musi isc do lekarza. -Twoj ojciec? -Nie, ona. Ona musi isc do lekarza. -Ktora ona? Twoja matka, siostra, corka... -Moja zona. -Czy jest chora? - Jesli mialam o niej myslec, latwiej bylo wyobrazac sobie, ze marnieje z powodu smiertelnej choroby i calkowicie znika z mojego zycia. Potrzasnal przeczaco glowa i westchnal. Jest w ciazy. Tak ciezko pracowalam tej wiosny, rano w szkole, wieczorami przy klientach, ze wracajac na chwiejnych nogach do naszej sypialni, mialam nadzieje, iz maz okaze mi troche czulosci. Szybko nauczylam sie, ze musialabym wlasciwie zapedzic go do kata i przy dusic, by okazal jakiekolwiek uczucia, a tego oczywiscie nie chcialam robic. By oddac mu sprawiedliwosc, musze powiedziec, ze Sam wciaz mial powazne problemy ze swoja firma. Ale gdy w interesie nastapila poprawa, jego zachowanie niewiele sie zmienilo. Lezaly miedzy nami roznice kulturowe, rownie trudne do pokonania co pasmo gor Hindukusz. Zadne z nas nie wiedzialo, jak sobie z nimi poradzic. Czesto sie klocilismy. Jednym z pierwszych nowych slow, jakiego Sam nauczyl sie po angielsku, bylo "dinozaur". Przezywal mnie tak, bo uwazal, ze walcze jak jeden z nich. Uczucia, a raczej ich brak, wywolywaly jedna klotnie za druga. Mielismy za soba przekrzyczanych i przeplakanych wiele nocy, poniewaz przychodzilam do pokoju, calowalam Sama, a on odsuwal sie wyraznie zdenerwowany. Wreszcie Roshanna wytlumaczyla, w czym tkwi problem. Okazalo sie, ze calowalam go, gdy dokonal juz rytualnego oczyszcze- 240 nia przed wieczorna modlitwa. Z tego powodu musial podgrzewac wode i robic to jeszcze raz. Ale nawet jesli pamietalam, by dotykac go, zanim sie oczysci przed modlitwa, nie do konca odwzajemnial moje pieszczoty. Nie rozumial, dlaczego chcialam trzymac sie za rece, przytulac, calowac lub dotykac. Nigdy nie robil tego ze swoja afganska zona, tak jak nie robil tego jego ojciec z matka. Wydaje mi sie, ze nigdy zreszta nie widzial Afganczyka zachowujacego sie w ten sposob w stosunku do kobiety. Mezczyzni chodzili ulicami Kabulu, trzymajac sie za rece lub glaszczac po ramionach, nigdy jednak nie postepowali tak z kobietami. Pewnego razu, gdy jechalismy samochodem, wyciagnelam reke i zaczelam glaskac jego ramie. Poczerwienial i zjechal na pobocze. -To nie czas na seks, Debbie! - syknal. -Nie chce sie teraz kochac - powiedzialam. Chociaz kto wie? Moze bym i chciala, gdyby nie wygladal, jakby zaraz mial wyskoczyc z samochodu. - Chcialam sie tylko poprzytulac. -Co to jest to przytulanie? - spytal poirytowany. Naprawde tego nie rozumial. Poza tym, jak wiekszosc kobiet, chcialam, by maz byl dla mnie partnerem. Zeby okazywal mi nie tylko fizyczne zainteresowanie, ale dbal rowniez o moje najskrytsze mysli i uczucia. Ze wzgledu na bariere jezykowa bylo to dosc trudne do osiagniecia, ale bardzo chcialam probowac. Chodzilam za Samem po osiedlu ze slownikiem ^n-angielskim, probujac wykombinowac, jak powiedziec: "Jestem taka zdolowana" albo "O tej porze roku najbardziej tesknie za ojcem". Sluchal moich wymeczonych zdan, a potem po prostu patrzyl na mnie totalnie zagubiony. W kon- #<<*<><>#<<## Szkola pieknosci w Kabulu 269 Achmed i pozostali faceci podciagneli do budki strazniczej prad, wstawili telewizor, zamontowali pobrzekujacy szldany zyrandol i obwiesili sciany zdjeciami hollywoodzkich gwiazd. Przesiadywali tam razem dlugo po zachodzie slonca. Czasem dzwonilam do Sama w porze kolacji i pytalam, czemu jeszcze nie ma go w domu, a on odpowiadal, ze jest tu juz od godziny i siedzi w budce chowkidora, ogladajac mecz pilld noznej. Niekiedy na tej ledwie mogacej pomiescic dwoch ludzi powierzchni tloczylo sie osmiu mezczyzn. Nie rozmawiaj z nim, dopoki on nie porozmawia z toba - powiedziala Laila. - Musisz pokazac, ze to ty jestes silniejsza! Topekai obserwowala mnie powaznymi, ciemnymi oczami, potem zarzucila mi rece na szyje. Jestes moja siostra - powiedziala. - Co moge zrobic? Baseera skrzyzowala ramiona i lekcewazaco wydela usta: Zaden mezczyzna nie jest wart placzu, Debbie. Nie ma dzis wiecej plakania. Zawylam jeszcze glosniej. Dobrze, ze szkola jeszcze sie nie zaczela, a wszyscy moi ldienci wyjechali z kraju. Twarz mialam czerwona, pokryta plamami i zapuchnieta. W tej chwili nie bylam raczej reklama przemyslu kosmetycznego. Od pazdziernika, w miare jak roslo moje przerazenie ciaza jego pierwszej zony, przezylismy, ja i Sam, mnostwo trudnych momentow. Nie umialam cieszyc sie nasza rocznica, bo myslalam tylko o tym, jak tamta przetacza sie przez dziewiaty miesiac. Nie potrafilam czerpac przyjemnosci ze swoich urodzin, ponie- 270 waz balam sie, ze tego dnia przyjdzie na swiat dziecko i co roku bede myslala o tym, zejestem starsza, a jednoczesnie wracac bedzie wspomnienie bolesnego rozlamu miedzy mna a Samem. Odetchnelam troche, gdy te dwie daty minely i czekalam, az Sam powie mi, jak sie sprawy maja. Nic jednak nie mowil. Wreszcie w okolicy Swieta Dziekczynienia zapytalam go o dziecko. Okazalo sie, ze urodzilo sie juz pare tygodni temu. Chlopiec. Wiedzialam, jak wazne sa dla Afganczykow dzieci plci meskiej i bylam zdruzgotana. Moi kabulscy przyjaciele powtarzali, ze to najlepsze, co moglo sie stac: rodzice Sama beda milsi dla jego pierwszej zony i przestana nalegac, by uprawial z nia seks, aby poczac chlopca. Przypominali, ze wciaz bylam jego ulubiona zona, ze ze mna przeciez mieszkal, jednak w najczarniejszych chwilach zastanawialam sie, jak dlugo to potrwa. Mimo ze Sam nie powiedzial rodzicom o naszym malzenstwie, jego matka dowiedziala sie o tym od mieszkajacej w Kabulu krewnej. Wsciekla zadzwonila do niego i powiedziala, ze slyszala, iz poslubil stara Amerykanke. Sklamal, ze mam zaledwie trzydziesci dwa lata. Zapytala, czy mamy juz jakies dzieci. Powiedzial, ze nie i ze jak kazda Amerykanka w wieku trzydziestu lat mialam operacje, na skutek ktorej nie moge miec wiecej dzieci. Wiedzialam, ze prawda rozwscieczylaby jego matke jeszcze bardziej. Zwlaszcza wiadomosc, ze jestem od Sama o dziesiec lat starsza. Niemniej jednak chcialam, by zaakceptowal mnie taka, jaka jestem. Teraz plakalam, bo Sama nie bylo juz kilka godzin. Zawsze wychodzil na dluzej, ale teraz akurat bardziej niz kiedykolwiek brakowalo mi jego bliskosci. To bylo moje pierwsze Boze Naro- 271 dzenie w Afganistanie i nigdy wczesniej az tak nie tesknilam za domem, ani nie bylam tak przygnebiona. Zach wrocil do Michigan i bardzo mi go brakowalo. Sam wiedzial, ile znaczy dla mnie ten dzien, ale chyba o tym zapomnial. Wigilia byla zimna, pelna kurzu i niesionego wzdluz ulicy halasu generatorow. Jak kazdy inny zimowy dzien w Kabulu.Ktos widac musial zadzwonic do Sama i powiedziec mu, jaka jestem nieszczesliwa, bo nagle sie zjawil. Pogladzil mnie po glowie, co bylo niezwykle rzadkim wyrazem okazywania uczuc w obliczu innych ludzi. -Oczywiscie, ze bedziemy miec Boze Narodzenie w tym muzulmanskim kraju -powiedzial. - Bedziemy miec wspaniale muzulmanskie Boze Narodzenie. Zwolal pracownikow i poinformowal ich, ze urzadzamy przyjecie. Wyjasnil, ze Amerykanie zawsze jedza na swiateczny obiad indyka, wiec Achmed Zia zadzwonil gdzies i wkrotce pod brame osiedla przyszedl staruszek z osmioma zywymi indykami. Mialam wybrac dwa. Staruszek rozwiazal im nogi i puscil je. Zaczely biegac po osiedlu, a ja czulam sie tak okropnie z powodu ich zblizajacej sie smierci, ze wyrzucilam im mase jedzenia. Gdy nastepnego dnia przyszla pora je ubic, kucharka Maryam stwierdzila, ze nie mamy wystarczajaco ostrego noza. Wszystkie zaklady rzeznicze byly tego dnia nieczynne, wziela wiec indyki pod pache i poszla na posterunek policji, by ktos ucial im glowy. Kiedy wreszcie przygotowala je do pieczenia, wysiadl prad i nie moglismy znalezc wystarczajaco silnego generatora, by utrzymac dzialajacy piec. Zatem Maryam przygotowala je w wielkim szybkowarze, ktory trzasl sie i grzechotal na rozpalonym przez Shaz 272 na podworku ogniu. Zupelnie jakby to byla bomba, a nie bozonarodzeniowy obiad.W pierwszy dzien swiat Zilgai i jego brat kwiaciarz przyszli udekorowac dla mnie dom. Wszystkie drzwi ozdobili plastikowymi galazkami oliwnymi, a w pokoju dziennym stworzyli maly lasek ze sztucznych drzewek pomaranczowych. Chyba wydawalo im sie, ze pomaranczki wygladaja jak swiateczne ozdoby. Potem zaczelo sie przyjecie. Wszystkie kobiety: fryzjerld, damski personel, zony, matki i siostry zatrudnionych przez nas mezczyzn, udaly sie schodami na gore, do pokoju dziennego, a mezczyzni zostali w salonie. W kazdym z tych pokoi ktos wlaczyl plyte z afganska muzyka i zaczely sie tance. Patrzylam, jak Maryam z siostra wiruja wokol siebie, az nagle przestaly i skryly sie gdzies w tlumie. Sam stal obok mnie z buldetem kwiatow i wielkim pudlem. To dla ciebie! - powiedzial. Wszystkie kobiety klaskaly, gdy otwieralam prezent, nastepnie stloczyly sie, by go obejrzec. A gdy odwinelam bibule, ukazujac oslepiajaco czerwona rzecz, westchnely. Byla to tradycyjna afganska suknia przyozdobiona tysiacami malenkich lusterek, koralikow i celdnow. -Och! - powiedzialam. Gdy usilowalam wyjac kreacje z pudelka, zostalam niemal przewazona ciezarem wszystkich ozdob. - To sie nazywa sukienka! -Zaloz ja. - Sam gestem dloni slderowal mnie do naszej sypialni. Zalozenie sukni zajelo mi troche czasu. Czulam sie jak sredniowieczna krolowa, ktora potrzebowala dwoch lub trzech slu- 273 zek, by sie odziac. Z ta roznica, ze w poblizu nie bylo nikogo do pomocy. W koncu pozasuwalam wszystlde suwald, pozapinalam guziki, okrylam glowe pasujacym do stroju szalem i chwiejnym krokiem wrocilam do pokoju. Sam czekal na mnie. Na glowie mial czapeczke Swietego Mikolaja. Mimo ze z odtwarzacza wciaz dobiegaly dzwieki afgansldej muzyld, probowal zatanczyc ze mna walca. Ale ja ledwie moglam sie ruszac. Niesamowicie blyszczaca suknia sprawiala, ze czulam sie, jakbym byla na Jowiszu albo jakiejs innej planecie, gdzie przyciaganie jest silniejsze niz u nas. Zaczynaly mnie bolec miesnie. Mimo to plakalam ze szczescia, bo Sam dal mi gwiazdkowy prezent.-On tak bardzo cie kocha! - powiedziala do mnie jedna z kobiet, gdy mijalam ja chwiejnym krokiem, tanczac w ramionach meza. 0000000 Trzasnely drzwi szkoly, ale Mina nie wykrzyknela jak zwykle swego porannego powitania. Chylldem, z nisko opuszczona glowa pomknela na tyly domu. Wkrotce uslyszalam tlumione szlochanie. Wraz z grupa uczennic obserwowalam, jak trzy nowe nauczycielki wyjasniaja teorie kolorow. Wymienilysmy z tlumaczka Laila zaskoczone spojrzenia, a potem pociagnelam ja w korytarz, by dowiedziec sie, co sie stalo Minie. Chowala sie w pokoju do manicure i pedicure. Gdy uniosla glowe, zauwazylysmy, ze musiala plakac juz wiele godzin. Nie zadala sobie nawet trudu, zeby zrobic makijaz, a przeciez zawsze podkreslala swoje piekne oczy w ksztalcie migdalow dlugimi kreskami. Rozmawiala z Laila przez chwile, nastepnie tlumaczka zwrocila sie do mnie. 274 -Nie ma gdzie zostawic swojego synka.-Wydawalo mi sie, ze codziennie zostawiala go ze swoja matka. -Teraz nie moze go tam zabrac. -Poniewaz...? -Rodzice sie jej wyrzekli. Musi znalezc inne miejsce dla dziecka albo zostac z nim w domu. -Dlaczego sie jej wyrzekli? -Kloca sie z jej mezem o posag. Po raz pierwszy Sam przyprowadzil Mine, przepiekna czarnowlosa i czarnooka dziewczyne o naj promienniej szym w Afganistanie usmiechu, gdy bylismy bardzo zajeci po powrocie obcokrajowcow z bozonarodzeniowych urlopow. -Moja kuzynka Mina - powiedzial. - Znajdz tu dla niej prace. -Nie stac mnie na zatrudnianie jeszcze jednej osoby. - Staralam sie smutnym usmiechem przekazac dziewczynie moje wyrazy wspolczucia, ale wygladala na tak podniecona, jakbym wlasnie zaproponowala jej prace na stanowisku asystentki prezydenta. -Potrzebujesz dodatkowej sprzataczki. Shaz jest za stara i padnieta. Shaz byla mlodsza ode mnie, a poza tym byla wprost niezmordowana. -Sam, ona nie potrzebuje pomocy. -Nie musisz placic Minie. Ona po prostu robic to i tamto. -Nie moge jej nie placic. Przyjmij ja Debbie! Ona siedziec caly dzien w domu z dzieckiem, bez pradu i ogrzewania. 275 Zatem przyjelam Mine. Codziennie zostawiala dziecko ze swoja matka i z czasem stala sie niezbedna.Teraz, gdy mielismy wiekszy salon i szkole, trzeba bylo w ich utrzymanie wlozyc o wiele wiecej pracy. Kupilam wreszcie pralke i suszarke, poniewaz zawsze za szybko konczyl sie nam zapas czystych recznikow, ale pracy nie ubywalo. Pralka nie napelniala sie sama woda. Trzeba bylo nosic ja wiadrami, goraca i zimna, i wlewac tak, by uzyskac pozadana temperature. Nastepnie wlaczalysmy, a ona troche kotlowala zawartosc. Potem wypuszczalysmy wode, a do tej czynnosci musialysmy zakladac gumowe klapki i podwijac nogawki spodni, bo zawsze zalewalo cala podloge. By wiec uprac reczniki, potrzebne byly dwie lub trzy osoby: Shaz, Mina i ja. Przez wiekszosc dni nie starczalo tez pradu dla suszarki. Gdybysmy ja wlaczyly, w salonie zgaslyby suszarki do wlosow, urzadzenie do czyszczenia twarzy i wszystkie inne zasilane pradem sprzety. Zwykle wiec suszylysmy reczniki, rozwieszajac je na kazdej dostepnej powierzchni. Ostatnia, wykonywana kazdego wieczoru czynnosc, polegala na udrapo-waniu recznikow na krzeslach i innych meblach w salonie, tak ze wyglada! na nawiedzony i opuszczony. Sam z poczatku cieszyl sie, ze dalam Minie prace, poniewaz jego matka surowo przykazala mu miec na nia oko. Nie byl jednak zadowolony, gdy zobaczyl, czym Mina sie zajmuje. Pewnego dnia probowalam wytlumaczyc jej, ze zanim rano otworzymy salon, toalety musza byc dokladnie wyczyszczone. Chcialam, by klienci czuli, ze na kilka godzin calkowicie uwolnili sie od kabul-skiego pylu. Sluchajacy tego Sam zmarszczyl brwi. -Mina nie moze czyscic toalet. 276 -Dlaczego?-Niewlasciwe. Nikt z mojej rodziny nie wykonuje takich prac. Nigdy ciezkie sprzatanie, tylko lekkie. Westchnelam. Zdaje sie, ze znow urazilam dume jego rodziny. -Co wiec moze robic? Moze zamiatac podlogi? -Nie zamiatac podlogi. -Wycieranie kurzu? -Wycieranie kurzy w porzadku. Podawanie herbaty w porzadku. Zadnych toalet. Mina zdawala sie nie dbac o to, co ma robic, ale by nie urazic Sama, znow powierzylam Shaz pelna odpowiedzialnosc za toalety. Mina za to co rano odkurzala polki z kosmetykami i czyscila lustra. Byl to wielki postep, bo nigdy dotad nie bylam w stanie przekonac pracownic, iz utrzymywanie w czystosci miejsca pracy nie jest ponizej ich godnosci. Mina pomagala tez Maryam w przygotowywaniu posilkow dla personelu, fryzjerek i kosmetyczek, nauczycielek oraz uczennic. Czesto slyszalam, jak podspiewywaly radosnie w kuchni podczas obierania baklazanow albo zagniatania ciasta na aushak: afganska odmiane ravioli z porami i szalotkami. Kiedy tylko do salonu wchodzila klientka, Mina natychmiast nadchodzila posuwistym krokiem, usmiechajac sie promiennie, niosac dwie karafld herbaty i majac w zanadrzu pare slow po angielsku: Pani herbaty? Pani czarnej herbaty? Pani zielonej herbaty? Pani cukru? Poza tym wniosla do salonu szczypte zwariowanego humoru, rownie cenna jak jej drobne sprzatanie. Byla kuzynka Sama - dwunasta albo trzynasta, ale zawsze kuzynka - wiec pozwala- $>>?$<><><> mialo to sensu, bo nigdy nie przyjezdzala, a w Afganistanie nie bylo tez zadnego telefonu alarmowego, tak jak u nas. Zatem wszyscy moi pracownicy, z wyjatkiem Achmeda, rozeszli sie, by wykombinowac, jak zawiadomic policje, zostawiajac mnie trzymajaca na muszce trzech braci terrorystow; ci przynajmniej juz sie drwiaco nie usmiechali. W koncu policja jednak przyjechala. Nie wiem, czy dlatego, ze jestem Amerykanka, czy raczej dlatego, ze juz wczesniej interesowali sie cala ta rodzina. Pozostali sasiedzi okazali wieksze zdziwienie z powodu przyjazdu policji niz ze wzgledu na moja napasc na dom terrorystow w pizamie.Policja zgarnela braci, a ja poszlam do domu wypic kawe, ubrac sie i zaczac pracowac z klientkami. Wlasnie robilam pasemka pewnej misjonarce, gdy do salonu wbiegla Laila. Przyszla matka kryminalistow! - obwiescila. Stloczone pod nasza brama staly matka, babka, kilka ciotek i zon oraz masa dzieci zloczyncow. Cala ich wielopokoleniowa kryminalna rodzina przybyla prosic mnie, bym wycofala oskarzenia. Ich matka, wysoka kobieta o smutnej, zniszczonej twarzy, ubrana byla, jakby szla na pogrzeb. Gdybym miala talach synow, tez bym sie ubierala jak na pogrzeb - powiedzialam Laili. - Powiedz jej, ze nie wycofam za rzutow. Matka usilowala lapac mnie za rece, ale schowalam je za plecami. Rozmawiala z Laila cichym, proszacym glosem, ale ta od razu jej odszczekiwala. -Mowi, ze kaze synom napisac do ciebie list z przeprosinami! - Laili wyraznie podobala sie rola mediatora. -Co mi to da? 301 -Mowi, ze jej synowie nie beda cie juz wiecej niepokoic.-A od kiedy to jakas kobieta w tym kraju ma wladze nad mezczyznami w swojej rodzinie? Pewnie traktuja ja tak samo zle, jak i wszystkich innych. Nie jestem pewna, czy Laila to przetlumaczyla, ale cos powiedziala, a wszystkie kobiety bandziorow zaczely mowic jednoczesnie. -Pytaja, czy nie wycofasz zarzutow w ramach wyswiadczenia im przyslugi. -Nail - Potrzasnelam glowa w strone tlumu kobiet. - Nail Nail Twoi synowie to zwykle bandziory i od dawna terroryzowali wszystkich na ulicy. Jesli moge sprawic, zeby trafili do wiezienia, to tam wlasnie wyladuja. Wrocilam do srodka i dalej pracowalam, ale slyszac dochodzacy z zewnatrz halas, wiedzialam, ze kobiety nie poszly do domu. Raczej wygladalo na to, ze dolaczylo do nich wiecej ludzi. Podeszlam do frontowych drzwi i wyjrzalam na zewnatrz. Faktycznie, teraz pod brama klebilo sie jakies dwadziescia osob. Ach-med Zia i Zilgai stali twarza do tlumu ze skrzyzowanymi na piersiach ramionami, a Laila rugala starego faceta w grubym szarym turbanie. Czulam sie, jakby moj dom przezywal oblezenie i po raz pierwszy zastanowilam sie wowczas, czy jestesmy bezpieczni. W dodatku wszyscy ci ludzie przeszkadzali mi w pracy! Jedna z klientek zadzwonila, by powiedziec, ze przejechali z kierowca obok naszej bramy, ale bali sie zatrzymac ze wzgledu na tlum. Wyglada, jakbys miala pod domem jakies zamieszki - po wiedziala. - Chyba ze rozdajesz naprawde swietne probki szam ponow. 302 DEBORAH RODRIGUEZ *>>(R)(R)*>> Zlapalam za telefon i zadzwonilam do Sama, potem do ambasady amerykanskiej, do znajomych Afganek, ktorych mezowie, jak wiedzialam, pracowali w rzadzie, i do ministra do spraw wewnetrznych. Usilowalam znalezc kogos, kto moglby mi w tej sytuacji pomoc. Podczas gdy wszyscy ci ludzie usilowali przypomniec sobie nazwiska osob, ktore moglyby zatrzymac tych facetow w wiezieniu i powstrzymac ich rodzine przed zamordowaniem mnie, zadzwonili do mnie z policji z prosba, bym przyszla i powiedziala im wiecej na temat zaistnialej sytuacji.Na posterunku wielki policjant w burooliwkowym mundurze powital mnie, jakbysmy byli przyjaciolmi. -Prosze usiasc panno Debbie, prosze usiasc! - powiedzial, wskazujac na krzeslo, a kolejny policjant przyniosl herbate. Za posrednictwem Laili przeszlismy przez zwyczajowe uprzejmosci o pogodzie i ruchu ulicznym, nastepnie policjant przeszedl do rzeczy. -Ci mezczyzni sa nam dobrze znani - powiedzial. - Sadzimy, ze naleza do tej samej przestepczej rodziny, ktora porwala Clementine Cantoni. Nie znalezlismy dowodow na jej obecnosc w ich domu, ale nadal sadzimy, ze sa powiazani. -Czy to terrorysci? -Tak, ale nie talibowie. Ci tutaj robia to tylko dla pieniedzy i wladzy. Skrzywilam sie. -Zamierzacie zatem wyslac ich do wiezienia? -Postaramy sie. Ale powiedzieli mi, ze chca tez wniesc skarge przeciwko pani. -Przeciwko mnie? - Zastanawialam sie, czy czasem nie wyrwalam temu, ktorego zlapalam za koszule, za duzo wlosow 303 z klaty. Nie bylam w stanie wykombinowac, jak moglam zrobic im cos zlego. Policjant poczerwienial i spojrzal na papiery na biurku. Chca wniesc oskarzenie o niemoralne zachowanie. Mowia, ze wychodzi pani nago na balkon. Laila wybuchnela smiechem. Bardzo smieszne - zwrocilam sie do niej. - Powiedz mu, zeby zapytal tych facetow, co mam wytatuowane na tylku. Nie sadze, zeby zdecydowala sie przetlumaczyc to zawstydzonemu policjantowi. Powiedzialam, ze oskarzenie nie moze byc prawdziwe, bo nie wychodzilam i nie stalam nago na balkonie. Nigdy. A nawet jesli bym to robila, to te kreatury i tak nie moglyby mnie widziec ze swojego osiedla. Policjant kiwal glowa, jakby wstydzil sie, ze w ogole podjal ten nieprzyjemny temat. Kiedy wracalysmy do vana, zauwazylam w poblizu posterunku kilku zolnierzy miedzynarodowych sil pokojowych. Krecili sie i opierali o czolg. Kiedys gdzies poznalam jednego z nich, zatrzymalam sie wiec, by wyjasnic, co sie dzieje. Powiedzialam, ze obawiam sie, iz rodzina zbirow moze chciec odegrac sie na mnie za ich aresztowanie. Moze podczas nastepnego patrolu moglibyscie przejechac moja ulica i zatrzymac sie przed ich domem? Moze nawet skie rowac na niego te wielka lufe? Popatrzyl na mnie z rozbawieniem. Ej, przeciez nie tocze bojow z sasiadami, bo maja za wyso ka trawe w ogrodku. To przestepcy! Zapytajcie policjantow. Wzruszyl ramionami. Zapytam szefa. 304 Wlasnie mialysmy z Laila wdrapywac sie do vana, kiedy dogonil nas jeden z policjantow. - O, widze, ze maja panie vana! - powiedzial. Kiedy twierdzaco polowalysmy glowami, wyjasnil, ze komisariat nie posiada wystarczajaco duzego samochodu, by przetransportowac moich trzech sasiadow zbirow do wiezienia, czyli tam, gdzie ich miejsce. Poniewaz to ja wnosilam oskarzenie, czy nie moglabym pomoc policji i odwiezc zbirow do wiezienia moim wozem - oczywiscie pod obstawa policji. Byl bardzo malym policjantem o zatroskanym spojrzeniu. Bezmyslnie zgodzilam sie. Popedzil z powrotem na posterunek, a potem wrocil, trzymajac na muszce trzech domniemanych porywaczy. Gdy ci wdrapali sie na srodkowe siedzenia vana, wskoczyl za nimi i zamknal za soba drzwi. Wiec to on byl moja obstawa!To bylo chyba moje najbardziej szalone doswiadczenie w Afganistanie. Maly policjant dawal mojemu kierowcy wskazowki, jak jechac, a zbiry rozmawiali przez komorki, przerywajac co jakis czas, by odwrocic sie i usmiechnac przyjacielsko do mnie i Laili. Wreszcie jeden z nich podal mi swoja komorke. -Witaj, Debbie! - powiedzial glos w sluchawce. - Rozumiem, ze masz drobne klopoty z moimi bracmi. Co ty na to, ze tym razem puscisz ich wolno i taka sytuacja wiecej sie nie powtorzy? Z osiedlowych plotek wiedzialam, ze mieli jeszcze jednego brata, ktory uchodzil za najgorszego ze wszystkich. Ponoc, wskutek popelnienia jakiegos przestepstwa, ukrywal sie przed policja. Zatrzasnelam klapke telefonu i rzucilam go z powrotem na srodek siedzenia. Maly policjant rozmawial z moim kierowca na temat najlatwiejszego dojazdu do wiezienia: na ktorych dro- (R)(R)?(R)(R)(R) Szkola pieknosci w Kabulu 305 gach o tej porze dnia ruch byl za duzy, w ktorych zialy straszne dziury i takie tam glupoty. Nie zwracal najmniejszej uwagi na zbirow, ktorzy stawali sie coraz odwazniej si w swoich kierowanych do mnie prosbach. Ten przystojny odwrocil sie i poklepal mnie po kolanie. Nie jestesmy tacy zli. Podwiezlismy jedna z twoich przyja ciolek do Wardak i nie zabilismy! Potem odwrocil sie brodacz. Jesli nas nie wypuscisz, to bedzie dla nas powazny pro blem. Zobaczysz, od teraz bedziemy dobrymi sasiadami. Wreszcie zadzwonilam z komorki do Sama i powiedzialam, co sie dzieje. Wrzasnal: Jestes szalona kobieta! Wysiadaj z samochodu, zanim po rwa was wszystkich. Jak sie zorientowalam, bylismy zaledwie kilka osiedli od naszej ulicy. Powiedzialam wiec kierowcy, by jechal do domu i wypuscil nas wszystkich z samochodu: mnie, Laile, malego policjanta i oprychow. Sam zadzwonil na policje i powiedzial, by przyjechali zabrac z powrotem swoich wiezniow, ale nigdy sie nie zjawili. Zbiry poszly do domu i zostali glosno powitani przez rodzine. Mysle, ze Achmed Zia w koncu podwiozl malego policjanta do domu. W lalka dni pozniej piec czolgow miedzynarodowych sil pokojowych przetoczylo sie nasza ulica i z pomruldem zatrzymalo przed moim osiedlem. Pobieglam do domu terrorystow i walilam w brame, dopoki jeden z braci nie wystawil glowy na zewnatrz. Wskazalam czolgi i powiedzialam, ze jesli jego rodzina bedzie jeszcze ldedys tyranizowac kogokolwiek na naszej ulicy, kaze 306 ostrzelac ich dom. Oczywiscie nie mialam takiej wladzy, ale oni o tym nie wiedzieli. O ile wiem, odtad nikt w sasiedztwie nie mial juz z nimi klopotow. Stali sie tak serdeczni i dobrze wychowani, jak moi dawni sasiedzi w Michigan.Bylo czwartkowe popoludnie, pora, gdy moje fryzjerki nie robily nic innego, jak tylko zartowaly i dogadywaly sobie na temat seksu. Piatek to w Afganistanie poczatek weekendu, wiec wlasciwie caly kraj kocha sie w czwartkowy wieczor. Na piatek mowi sie joma, a czwartkowy wieczor nazywa sie rozi joma. Tego wieczoru kobiety oczyszczaja sie gruntownie, usuwaja owlosienie lonowe i przygotowuja, by oddac sie mezom. Zgodnie z tym powszechnym zwyczajem w kazde czwartkowe popoludnie moje dziewczeta zaczynaly chichotac i mrugac do siebie. Wypytywaly sie tez nawzajem, czy kazda jest gotowa na rozi joma. Gdy zaczynalo sie przekomarzanie, Bahar zwykle robila kwasna mine i odwracala glowe. Mowila wszystkim, ze nienawidzi seksu i swojego meza. Tego jednak popoludnia Bahar usiadla przed lustrem i zaczela poprawiac makijaz. Baseera zajrzala jej przez ramie, imitujac odglosy cmokania przy pocalunkach, i powiedziala cos tak sprosnego, ze Topekai sie zarumienila. Ale zamiast sie skrzywic, Bahar promiennie sie usmiechnela. Kolyszac biodrami, obeszla caly pokoj, a pozostale dziewczeta klaskaly w rece i wykrzykiwaly: rozi jomal Odciagnelam Laile na strone. - Myslalam, ze nienawidzi meza. 307 Szkola pieknosci w Kabulu-Ponownie sie w nim zakochala - zapewnila mnie Laila. -Jak to mozliwe, skoro jest dla niej taki niedobry? Laila spojrzala na mnie swoimi duzymi, okraglymi oczami. Och, Debbie, on sie zmienil! Zabrala go do lekarza i przyj muje jakies leki na swoje dolegliwosci. Teraz znow jest dobrym czlowiekiem. Poznalam Bahar, gdy przeprowadzalam wywiady z potencjalnymi kandydatkami na uczennice szkoly fryzjersko-kosme-tycznej. Byl to jeden z tych dni pod koniec zimy, kiedy z nieba spadlo nagle na miasto okolo trzydziestu centymetrow sniegu. W Kabulu nie bylo, i o ile sie orientuje, nadal nie ma sprzetu do odsniezania, zatem zycie wlasciwie zamarlo. Gdy ludzie kusili los, wyjezdzajac na drogi samochodami, zsuwali sie do rynsztokow i na ulicach tworzylo sie jeszcze wieksze zamieszanie. Mielismy prawie sto kandydatek, ale ze wzgledu na snieg tego dnia pojawilo sie zaledwie okolo dwudziestu. Wiedzialam, ze tych dwadziescia naprawde powaznie mysli o pojsciu do szkoly i to dalo im przewage. Najzabawniejsze, ze w innych okolicznosciach pewnie nie przyjelabym Bahar. Juz wowczas zarabiala okolo czterdziestu dolarow miesiecznie jako nauczycielka w przedszkolu - calkiem niezla pensja jak na Kabul - i nie miala zadnego doswiadczenia fryzjerskiego. Zawsze staralam sie przyjmowac przede wszystkim te kobiety, ktore najbardziej potrzebowaly takiej szansy i mogly jak najwiecej na tym skorzystac. Pracujace zwykle ladowaly na koncu mojej listy, zatem dla Bahar byl to szczesliwy opad sniegu. Miala okolo dwudziestu osmiu lat, urocza twarz i byla niezwykle lagodna. Wkrotce po tym jak grupa rozpoczela zajecia, 308 stala sie jedna z najlepszych uczennic. Umiala tak wspaniale obchodzic sie z ludzmi, ze wiedzialam, iz sprawdzi sie zarowno jako nauczycielka, jak i fryzjerka w moim salonie. Byla to jednak ambitna i zdolna grupa i znalazly sie w niej jeszcze cztery kobiety, ktore rowniez sie sprawdzily. Zaczelam wiec wyciagac z nich bardziej szczegolowe historie. Gdy uslyszalam opowiesc Bahar, zdalam sobie sprawe, ze musze jej pomoc uwolnic sie od szalonego meza. Jak wielu kobietom, mimo odejscia talibow, nadal grozil jej terroryzm. Spotykal ja codziennie ze strony mezczyzny, ktorego poslubila.Sadze, ze niegdys byl dobrym mezem i ze go kochala. Mieszkali z jego mocno starszymi rodzicami i Bahar z radoscia dbala zarowno o nich, jak i o dwoje swoich dzieci. Zanim do wladzy doszli talbowie, jej maz byl policjantem w Kabulu, talibowie pozwolili mu zachowac prace, wkrotce jednak okazalo sie to dla niego bardzo trudne. Czesto musial wcielac w zycie ich absurdalne zarzadzenia dotyczace bialych butow, muzyki i tym podobnych rzeczy. Co gorsza, zmuszony byl rowniez przygladac sie, jak talibowie brutalnie traktuja mezczyzn i kobiety za najmniejsze naruszenie zasad i pomagac w zaprowadzaniu spokoju podczas publicznych egzekucji. W pewnym momencie narazil sie grupie talibow i ci sie na niego rzucili. Pobili go tak dotkliwie, ze doznal uszkodzenia mozgu, ktore spowodowalo najrozniejsze komplikacje - depresje, utrate pamieci i niekontrolowany szal. Nie mogl juz pracowac. Stal sie potworem. Zamykal Bahar i dzieci w pokoju i zostawial ich czasem na kilka dni. Jego rodzice przebywali w innej czesci domu, ale byli tak starzy, ze nie zauwazali, ze cos jest nie w porzadku. W domu nadal bylo jedze- 309 nie, wiec wyszukiwali je i karmili sie sami. Bahar i dzieci nie mieli jednak nic do jedzenia, a rodzice meza byli zbyt skolowani, by ich wypuscic. Co gorsza, ona byla wtedy w ciazy z trzecim dzieckiem. Maz zamykal ja bez jedzenia tak czesto, ze i to dziecko glodowalo. Poza tym czesto ja rowniez bil. Nie bylo nikogo, do kogo moglaby zwrocic sie o pomoc: z pewnoscia nie pomogliby jej talibscy przywodcy. Ci nigdy nie uwazali, ze skargi zon na mezow sa uzasadnione. Trzecie dziecko Bahar urodzilo sie uposledzone, z pewnoscia na skutek znecania sie nad nia meza. Dziewczynka miala teraz szesc lat i nadal nie chodzila. Po wypedzeniu talibow Bahar mogla wreszcie wyjsc z domu. Klocila sie z mezem i powiedziala mu, ze podejmie prace, skoro on nie moze zarabiac. Kiedy zaczela pracowac jako nauczycielka w przedszkolu, jej rodzina miala wreszcie co jesc. Nastepnie, po ukonczeniu szkoly, rozpoczela prace w salonie. Jej specjalnoscia byly manicure i pedicure, a delikatny, lekki dotyk sprawial przyjemnosc klientkom. Dawaly jej wysokie napiwki i w efekcie miesieczne dochody wzrosly z czterdziestu do prawie czterystu dolarow. Jedynym problemem nadal byl maz. Calymi dniami wydzwanial do niej na komorke i zadal, by wyjasniala, co robi. Czasem musiala biec do domu w srodku dnia, bo wlasnie mial jeden ze swoich atakow szalu i bil dzieci. Podskakiwala i wzdragala sie, gdy dzwonila jej komorka, poniewaz ciagle bardzo sie go bala. W miare jednak jak coraz lepiej zarabiala, stawala sie coraz silniejsza i bardziej niezalezna. Kilkakrotnie slyszalam, jak zdecydowanie rozmawiala z mezem i mowila, by nie zawracal jej glowy. W koncu przestala odbierac telefon, jesli dzwonil zbyt czesto. Zawsze wyrazala sie o nim z pogarda. 310 Potem, ktoregos dnia, Bahar zapytala mnie, czy moglaby wziac tydzien wolnego. Powiedziala, ze oszczedzala pieniadze, by moc zabrac kogos z rodziny do znanego lekarza w Pakistanie. Doszlam do wniosku, ze chodzi o dziecko, wiec nie zadawalam wiecej pytan. Jednak tego popoludnia, gdy Bahar upiekszala sie na rozi joma, wyszlam za nia z salonu pod koniec dnia, by przyjrzec sie jej mezowi. Czekal na nia ubrany w czyste ciemne shal-war kameezy, brode mial schludnie przycieta, a twarz dumna i uprzejma. Nawet go nie poznalam. Jakims cudem pakistanski lekarz przywrocil mu zdrowie. Znow stal sie mezczyzna takim, jakim byl, zanim talibowie wybili z niego przyzwoitosc. Bahar najwyrazniej nie posiadala sie z radosci, ze ma go z powrotem.W srodku nocy zadzwonil telefon satelitarny. Przy trzecim sygnale przepelzlam przez Sama, by go odebrac. Dzwonil jakis mezczyzna, a poniewaz mowil w dan, wiedzialam, ze nie chodzi o klopoty w Michigan. Jednak ilekroc telefon dzwonil w nocy, nie wrozylo to nic dobrego. Tracilam wiec Sama i polozylam mu telefon na uchu. -Nie chodzi o Robine, prawda? Uniosl glowe i sluchal. -Nie o Robine. Nic zlego. Niemniej jednak mialam problem z ponownym zasnieciem. Zawsze w nocy martwilam sie o nia i jej siostry. Poznalam Robine w kilka miesiecy po tym, jak wprowadzilismy sie do "Oazy". Pewnego dnia weszla na teren osiedla, gdy siedzialam na dworze, pijac kawe. Nie przyszla jeszcze zadna 311 z moich fryzjerek i sadzilam, ze to nowa klientka. Ubrana byla w elegancka, niebieska marynarke i buty, ktore wygladaly na wloskie. Sadzilam, ze mogla byc pracownica ONZ, moze z Francji albo Hiszpanii, ktorej udalo sie wyminac wszelkie srodki bezpieczenstwa i stawic czolo kurzowi, by zrobic sobie manicure. Gdy jednak dokladnie przyjrzalam jej sie z bliska, zauwazylam, ze nie potrzebuje manicure. Wszystko w niej bylo nienaganne. Dzien dobry - powiedziala. - Czy to "Oaza"? Wyciagnela egzemplarz "Afghan Scene", lokalnego magazynu zamieszczaja cego reklame mojego salonu. Pokiwalam twierdzaco glowa. Ja tu w sprawie pracy. Mnostwo Afganek prosilo o prace w salonie, ale nie chcialam zatrudniac nikogo, kto nie bylby po jakiejs szkole fryzjersko-kosmetycznej. Dla Robiny zrobilam wyjatek. Z samego jej wygladu wnosilam, ze bedzie wiedziala, jak zadbac o moja zachodnia klientele. Robina miala trzydziesci trzy lata i wlasnie wrocila do Afganistanu po wielu latach spedzonych na emigracji w Iranie. Przyszla do mnie jako doswiadczona fryzjerka. Z twarza w ksztalcie serca, wysokimi koscmi policzkowymi, umiejetnie podkreslonymi pasemkami rudymi wlosami i modnymi strojami nadala "Oazie" calkiem nowy styl. Mimo ze do tego czasu Topekai cieszyla sie juz sporym powodzeniem, wiele moich klientek nie zawsze mialo pewnosc, czy pozostale fryzjerki uczesza je tak, jakby tego chcialy. Wynikalo to z faktu, ze Baseera i Bahar nie wygladaly szczegolnie modnie. Tymczasem klientki nie wahaly sie ani chwili, gdy mowilam, ze ostrzyze je lub ufarbuje im wlosy Robi- 312 na. Kobiety po prostu lubia, gdy fryzjerka prezentuje styl, w jakim same chcialyby siewidziec. Jednak to nie tylko wyglad odroznial Robine od moich pozostalych fryzjerek. Wszystko bylo w niej inne. Wszystko, poza trudem bycia kobieta w Afganistanie. Rodzina Robiny opuscila Kabul, gdy dziewczynka miala piec lat, tuz przed rozpoczeciem wojny z Rosja, kiedy jeszcze nikt nie slyszal o talibach. Osiedlili sie w Iranie, poniewaz jej ojciec bardzo podziwial szacha Mohammada Reze Pahlaviego, wladce sklaniajacego sie w strone kultury Zachodu, ktorego wysilki modernizacyjne zakladaly prawo wyborcze dla kobiet. Jednak szach budzil tez wielka niechec, zarowno wsrod islamskich duchownych, jak i demokratow. Jego obalenie w 1979 roku utorowalo droge ajatollahowi Chomeiniemu i rewolucji, ktora miala zakonczyc sie utworzeniem w Iranie islamskiej republiki. Ojciec Robiny postrzegal jednak szacha jako sile oswiecajaca na Srodkowym Wschodzie; nazwal nawet jedna ze swoich corek imieniem jego trzeciej zony. Dorastanie w Iranie przynioslo Robinie same korzysci, ktorych wiekszosc moich dziewczat nie umialaby sobie nawet wyobrazic. Miala kochajacych rodzicow, ktorzy nie byli ani troche niezadowoleni, ze urodzily im sie trzy corki. Holubili je tak samo jak trzech synow. Jej rodzina byla tez calkiem zamozna, wiec ani jej, ani siostrom nigdy nie brakowalo jedzenia czy innych artykulow pierwszej potrzeby. Ojciec, hurtownik ubran i perfum, przynosil do domu probki dla zony i corek. Kobiety, wychodzac z domu, owijaly sie wielkimi szalami, zwlaszcza wtedy, kiedy atmosfera w Iranie stala sie srozsza w stosunku do kobiet. W do- 313 mu jednak nosily spodnie i koszulki z krotkimi rekawkami, zupelnie jakby byly dziewczetami w Michigan. W przeciwienstwie do wiekszosci rodzicow afganskich dziewczat, matka i ojciec Robiny nie zamierzali zmuszac jej do poslubienia kogos, kto sie jej nie podoba. Mlodzi Iranczycy prosili o jej reke; nie chciala zadnego z nich, wiec ojciec ich odsylal. Zabiegali o nia rowniez mieszkajacy w Iranie Afganczycy, a kiedy i ich nie chciala, ojciec zgadzal sie z tym. Kiedy trafiali sie kandydaci mieszkajacy w Kabulu, to ojciec blagal, by odmawiala, bo nie mogl zniesc mysli, ze moglaby wyprowadzic sie tak daleko. Nadal wiec mieszkala w rodzinnym domu. W Iranie mogla prowadzic z siostrami zycie towarzyskie, ktore w ich ojczyznie po prostu nie istnialo. Wolno im bylo wychodzic w towarzystwie innych mlodych kobiet i mezczyzn - razem! - na pikniki, wycieczki i grzeczne male imprezy. Z poczatku Iran serdecznie wital afganskich imigrantow, ale zmienialo sie to w miare, jak coraz wiecej Afganczykow naplywalo w trakcie wojen przez granice. Wkrotce iransid rzad zaczal nakladac restrykcje na Afganczykow. Coraz trudniej bylo im znalezc prace, posiadac na wlasnosc domy i samochody, a nawet miec telefon. Robina powiedziala, ze wielu mieszkancow Iranu zaczelo nawet wrogo traktowac zyjacych wsrod nich Afganczykow, skarzac sie, ze ci zajmuja wszystkie intratne posady i sprawiaja, ze szkoly sa przepelnione. Mlodsze siostry Robiny studiowaly troche na uniwersytecie, ona jednak uczeszczala na specjalne kursy kroju i szycia dla Afganek, prowadzone przez ONZ. Wyrobila tam sobie reputacje osoby bez ogrodek mowiacej o tym, jak zle traktowani sa Afgan- 314 czycy w Iranie. Ktos ostrzegl ja, ze moze zginac za wyrazanie takich pogladow. Nie przestala, ale zrezygnowala z krawiectwa. Ojciec obawial sie, ze popsuje sobie wzrok, a poza tym znalazla w sasiedztwie salon pieknosci, w ktorym chciano szkolic ja na fryzjerke.To sprawilo, ze pojawily sie problemy w spolecznosci afgan-skich imigrantow; wielu z nich uwazalo, ze salony, szczegolnie iranskie, sa przykrywka dla domow publicznych. W efekcie kontakty Robiny z afganska spolecznoscia byly bardzo luzne. Mimo iz rzad ostro rozprawial sie z zatrudniajacymi Afganczykow Iran-czykami, prowadzaca salon kobieta troszczyla sie o Robine. Jesli pojawial sie jakis weszacy urzednik, wlascicielka zarzekala sie, ze Robina jest przyjaciolka albo klientka. Jednak zycie stawalo sie coraz ciezsze dla Robiny i innych mieszkajacych w Iranie Afganczykow. Ojciec stracil prace hurtownika. Wszedl w interes z Iranczykiem, partner jednak go okradl, a zgodnie z prawem ojcu Robiny nie przyslugiwalo odszkodowanie. Dwoch z jej braci zostalo krawcami, ale ciezko bylo im zdobyc wystarczajaco duzo zlecen, by utrzymac rodzine. Robina dopiero zaczynala prace i nie zdazyla jeszcze pozyskac wystarczajacej klienteli, by pomoc jakos. Za to obie jej siostry znalazly zatrudnienie w jednej z ostatnich profesji otwartych dla afganskich dziewczat: zostaly opiekunkami do dzieci przy pewnej brytyjskiej rodzinie przebywajacej w Iranie w interesach. Po dwoch latach Anglicy poinformowali je, ze firma przenosi ich do Stanow Zjednoczonych. Siostry byly zrozpaczone zarowno utrata pracy, jak i milych przyjaciol, ale pracodawcy chcieli, by dziewczeta podazyly za nimi do Ameryki i nadal pracowaly 315 u nich jako nianie. Zaproponowali tez, by pojechala z nimi tak-'e Robina, jako przyzwoitka. Anglicy postaraliby sie znalezc ziewczetom sponsorow, a one musialyby jedynie zdobyc wizy przyjechac do nich. Powazna wada tego planu byl fakt, ze Iranie nie bylo amerykanskiej ambasady; byla zamknieta od zasu kryzysu zakladniczego* do jakiego doszlo po obaleniu sza-ha. Chcac otrzymac wize, dziewczeta musialyby wrocic do ganistanu i dzialac poprzez znajdujaca sie tu ambasade. Coraz trudniej bylo byc Afganczykiem w Iranie, trzy siostry ostanowily wiec wykorzystac okazje lepszego zycia w Ameryce, awet jesli mialo to oznaczac krotki postoj w Kabulu. Slyszaly miescie same zle rzeczy - ze jest brudne i przeludnione, zniszczone i biedne. Slyszaly tez, ze jest to dla kobiet najgorsze miejsce na ziemi, ale postanowily zaryzykowac. Matka plakala i blagala, by zostaly w Iranie, natomiast ojciec ufal, ze sa wystarczajaco silne i madre, aby poradzic sobie w Kabulu. Sadzil, ze potrwa to tylko kilka miesiecy, zanim dostana wizy do Ameryki. Zatem Robina i jej siostry zrobily cos, czego Afganki nie robia wlasciwie nigdy: podrozowaly same, bez meskiej eskorty. Z lotniska odebrali je krewni, u ktorych mieszkaly przez nastepnych kilka tygodni, potem znalazly samodzielne mieszkanie. Ludziom z Zachodu ciezko pojac, jak rewolucyjne bylo takie postepowanie. W Ameryce wyjazd do innego miasta i mieszkanie z przyjaciolmi to dla mlodych dziewczat wlasciwie rytual * Iranski kryzys zakladniczy: trwajacy od 4 listopada 1979 roku do 20 stycznia 1981 roku kryzys dyplomatyczny, w trakcie trwania ktorego muzulmanscy ekstremisci przetrzymywali w ambasadzie amerykanskiej w Iranie 63 dyplomatow i 3 cywilnych obywateli USA. 316 Szkola pieknosci w Kabulu 317 przejscia w doroslosc, ale w Afganistanie tego rodzaju niezaleznosc jest nieslychana - to nagle odejscie od utrwalonego przez wieki zwyczaju. Takie zachowanie budzilo zgroze, gdziekolwiek siostry sie pojawily. Niemal wszyscy zakladali, ze skoro mieszkaja razem, musza byc prostytutkami. Gdy chodzily do najrozniejszych firm na rozmowy w sprawie pracy i ludzie dowiadywali sie, ze zyja na wlasna reke, natychmiast dzwonili jacys mezczyzni, by zaprosic je na kolacje lub impreze. Tak zachowuja sie Afgan-czycy wobec prostytutek.Stawiam tysiac dolarow, ze nigdzie indziej w calym Afganistanie nie bylo podobnych do nich, samodzielnie mieszkajacych dziewczat. Zaloze sie, iz nadal nie ma. Chyba ze sa to dziewczeta z Zachodu albo moze Afganki przez wiekszosc zycia mieszkajace na Zachodzie. Nigdy jednak afganskie dziewczeta, ktorym nie zdarzylo sie opuscic Wschodu. W pewnym sensie wychowanie przez postepowych rodzicow jeszcze bardziej narazalo Robine i jej siostry. Problem polegal na tym, ze postepowe podejscie nie pasowalo do kultury, do ktorej wrocily. Koniec koncow ich plan sie nie powiodl. Anglicy stracili prace w Stanach i wrocili do domu, wiec Robina i jej siostry nie mialy dokad jechac. Nie mogly tez powrocic do Iranu, poniewaz przeprowadzajac sie do Kabulu, zdaly swoje dowody osobiste, a zdobycie wizy do Iranu bylo dla Afganczykow niezwykle kosztowne, tak ze mialy nawet klopot z odwiedzaniem rodzicow. Iran juz ich nie chcial. Siostry zmuszone wiec byly pozostac w Kabulu i zyc na wlasna reke. Wiedzialy, ze to niebezpieczne, dlatego z pomoca znajomych z zagranicy uzbieraly sume wystarczajaca, by wyslac najmlodsza na studia do Indii. Robina nie chciala wyjezdzac, dopoki nie uzbieraja wystarczajaco duzo pieniedzy, by wyslac tez druga siostre. Jesli myslicie, ze inne Afganki byly pelne wspolczucia dla Robiny i jej siostr, to sie mylicie. Nawet moje dziewczeta, ktore lamaly tak wiele zasad, chodzac do szkoly i zostajac zywicielami rodzin, nawet one patrzyly na Robine zimno, gdy dowiedzialy sie, ze mieszka sama z siostrami. Potem Robina tylko pogorszyla sytuacje, lamiac kolejne tabu - wybrala sie na ldlka randek z obcokrajowcem. To wystarczylo, by sprawic, ze wszystkie moje dziewczeta stronily od niej, jakby miala ptasia grype. Nie byl to jedyny moment, kiedy miedzy dziewczetami dochodzilo do podzialow, chociaz czesto bylam zupelnie ciemna w kwestii tych napiec. W pewnym sensie sama poglebialam te podzialy, dbajac o to, zeby kazda grupa byla zroznicowana. Kiedy walczylam o utrzymanie szkoly, nie mialam nawet pojecia, ze grupy nie byly zroznicowane. Az pewnego dnia do szkoly wszedl Sam, rozejrzal sie i zmarszczyl brwi w wyrazie niezadowolenia. - Dlaczego wszystkie uczennice sa Hazara? - zapytal. Nie zdawalam sobie sprawy, ze tak jest, ale okazalo sie, iz dwie nauczycielki, ktore pomogly mi wybrac grupe nalezaly wlasnie do plemienia Hazara i to one ponosily odpowiedzialnosc. Od tego czasu Sam byl obecny przy wszystkich wywiadach poprzedzajacych przyjecie do szkoly i pomagal mi upewnic sie, ze nie faworyzuje zadnej grupy etnicznej. Rownowazylismy grupe nie tylko zreszta pod katem tozsamosci etnicznej, ale rowniez religii i regionu. A mimo to odwieczne konflikty wybuchaly czasem w szkole i salonie. Wowczas musialam stawac przed klocacymi sie i dawac im wyklad w stylu Rodneya Kinga. #<> -Czy nie mozemy sie jakos dogadac? - prosilam. - Jak Afganistan ma funkcjonowac, skoronawet w tym malym zakatku nie mozemy odlozyc na bok roznic? Nie zauwazylam, ze pozostale dziewczeta lekcewaza Robi-ne, dopoki Laila nie zwrocila na to mojej uwagi. Wskazala mi, jak wszyscy nagle pedzili do jadalni, a ja zostawiali z tylu, jak dziewczeta szeptaly w sasiednim pokoju, a Robina czytala ksiazke i starala sie je ignorowac. Z czasem juz nie potrzebowalam Laili, by wiedziec, ze zle sie dzieje. Znajdowalam Robine rozszlochana w pokoju na tylach salonu. Musialo jej sie naprawde zle dziac, skoro zrzucala swoj starannie dopracowany, profesjonalny wizerunek. Napiecie wokol Robiny wreszcie zelzalo, przynajmniej troche. Moze dlatego, ze Laila postanowila wspomoc ja z zaciekloscia zawodnika wagi koguciej. Byla jedyna, poza Robina, zatrudniona przeze mnie niezamezna kobieta. Miala tez postepowych rodzicow, ktorzy chcieli, by kontynuowala studia i nie zamierzali zmuszac jej do malzenstwa z kims, kogo by nie chciala. Jednak w odroznieniu od Robiny, Laila nie dorastala w dobrobycie. W czasie wojen jej rodzina uciekla do Pakistanu, gdzie o wszystko trzeba bylo walczyc zebami i pazurami; zarabiala tam juz jako malenkie dziecko, piec godzin dziennie tkajac dywany. Dzieki temu rodzina mogla oplacac miesieczny czynsz. Obecnie Laila mieszkala z rodzicami w Kabulu, ale wiedziala, jak ciezko codziennie byc samotna kobieta w tym miescie. Zeby uniknac meskich zaczepek, przybierala gniewna mine i utrzymywala ja na twarzy przez cala droge na moje osiedle. Niekiedy musialo minac troche czasu, zanim jej twarz rozluznila sie do usmiechu. Byla wiec dla Robiny poteznym sprzymierzencem. 319 Niemniej jednak Robina potrzebowala ciezszej artylerii, by chronic siebie i siostry poza salonem. Zdawaloby sie, ze wybraly idealne mieszkanie, w bezpiecznej okolicy - tuz obok Ministerstwa Rolnictwa. Mialo zamykana brame i milego gospodarza. Jednak gospodarz w miare jak uswiadamial sobie, ze zaden ojciec, brat czy maz nie przybywa, by zajac nalezne mu w rodzinie miejsce, stawal sie coraz mniej mily. Robina codziennie opowiadala mi o wzrastajacej jego nieuprzejmosci, az pewnego poranka, gdy salon byl zamkniety i miala sie zaczac szkola, zadzwonil telefon. Umocowywalam na blatach glowy manekinow dla uczennic i nawet nie poznalam glosu na drugim koncu linii.-Spychaja mnie! - wydyszal glos. - Oni spychaja mnie ze schodow! -Robina? Obudzila sie tego ranka i odkryla, ze do domu nie doplywa woda. Robina slynie z czystosci - codziennie przynosi do salonu swoj kubek zawiniety w folie - zatem mysl, ze nie bedzie mogla sie umyc, byla nie do zniesienia. Zapukala do sasiadow, by zapytac, czy maja wode. Mieli. Poszla wiec zobaczyc sie z gospodarzem, by zapytac, czemu wszyscy maja wode, a ona nie. Ponuro wzruszyl ramionami. Zapytala wiec, czy zawor prowadzacy do ich mieszkania zostal zamkniety; gospodarze czasami postepuja w ten sposob, gdy chca dreczyc lokatorow. Wowczas wpadl w gniew i wyzywal ja i jej siostry od dziwek i oslow. Cala jego rodzina wylegla z mieszkania i popychali ja, az spadla ze schodow. Poszlam tam z Samem natychmiast. Wzielam bandaze i masc oraz paczke mokrych chusteczek, ktora oszczedzilam na potrzeby sytuacji kryzysowych. Sam poszedl nawrzeszczec na 320 gospodarza, a poniewaz zabralismy Zilgaia, ten z powrotem podlaczyl wode. Sam pozniej raz jeszcze odwiedzil gospodarza ze swoim przyjacielem, generalem, ktory powiedzial gospodarzowi, ze Robina jest jego daleka kuzynka i chce, by gospodarz sie nia opiekowal. Generalowie bardzo wiele tu znacza. Lepiej przyjsc z generalem niz z policjantem. Sytuacja na razie sie poprawila, ale w rzeczywistosci Robina i jej siostry byly w smiertelnym niebezpieczenstwie. Nie bylo dla nich miejsca w Afganistanie, mimo ze powinien byc ich domem. Jest wiele rodzajow terroryzmu, a Robina i jej siostry musialy stawiac czolo temu ciaglemu, codziennemu, wymierzonemu w kobiety, ktore wylamuja sie z porzadku spolecznego. A moze wszystkie te rodzaje terroryzmu sa w gruncie rzeczy takie same? Nie wiem. Wiem tylko, ze za kazdym razem, gdy telefon dzwonil, a Robiny nie bylo w salonie, balam sie, ze ktos znow dopadl ja i jej siostre. Balam sie, ze zostaly zgwalcone, zamordowane albo i jedno, i drugie.Kucharka Maryam nie przyszla do pracy drugi dzien z rzedu. Zblizala sie pora lunchu, widzialam, ze niektore uczennice posylaja teskne spojrzenia w strone drzwi pokoju do manicure i pedicure, gdzie Maryam zwylde rozstawiala dla nich jedzenie. Od dobrych dwoch godzin robily mocno krecona trwala na dlugowlosych manekinach. Nawijaly ponad polmetrowej dlugosci pasma na setki malych lawendowych walkow. Musialy uwazac, by nie skrecic wlosow lub ich nie pokarbowac, i upewniac sie, ze kazde zawiniete pasmo ma te sama dlugosc i lezy pod talom samym katem. Niektore uczennice byly tak zmeczone, ze nie mogly juz ruszyc reka. Wiedzialam, ze musza miec przerwe na lunch, wiec po raz kolejny dalam sobie z Maryam spokoj. Przywolalam Achmeda Zie i powiedzialam, by poszedl i kupil dla wszystkich kabulskie burgery - chleb nan z salata, smazonymi ziemniakami, jajkami na twardo i jakims miesem. Topekai i Baseera siedzialy naprzeciwko siebie na zielonych plastikowych krzeslach ogrodowych, chwilowo nieswiadome pory 324 DEBORAH RODRIGUEZ dnia ani tloczacych sie dookola uczennic. Topekai wyciagnela obie rece przed siebie iporuszala nimi, jakby sterowala wielkim, topornym statkiem kosmicznym. Oczy rozszerzyly sie jej z przerazenia, a potem zamknely, gdy trajkoczac cos w dari, zwracala sie do Baseery. Nagle pisnela i zatrzesla sie od udawanego zderzenia i obie sie rozesmialy. Uczennice gapily sie i zastanawialam sie przez moment, czy one takze mysla, ze pokaz ma cos wspolnego z trwala ondulacja. Potem uswiadomilam sobie, iz, w przeciwienstwie do mnie, uczennice mogly zrozumiec wszystko, co mowily Topekai i Baseera. A ona po prostu uczyla sie prowadzic auto i w cos wjechala. Poprosilam Topekai i Baseere, by przyszly uczyc, bo jedna z pracujacych u mnie na stale nauczycielek byla chora. Uznalam tez, ze poznanie dwoch odnoszacych sukcesy afganskich fryzjerek bedzie dla uczennic wspanialym doswiadczeniem. -Opowiedz im o dawaniu pieniedzy mezowi - zwrocilam sie do Baseery, chcac zajac czyms uwage uczennic do czasu, az Ach-med wroci z jedzeniem. Opowiedziala im wiec, jak to musiala kiedys blagac meza o sume tak drobna jak dwadziescia afganis. Czasem nie chcial ich dac, a czasem nie mogl. Gdy ukonczyla szkole fryzjersko-kosmetyczna i zaczela dla mnie pracowac, przestala prosic go o pieniadze. Malo tego, uswiadomila sobie, ze czasem on nie mial pieniedzy i zaczela zostawiac mu w kieszeni rownowartosc dwudziestu dolarow. Nigdy nie dala mu pieniedzy wprost, gdyz to by go zawstydzilo, niemniej jednak wiedziala, ze zarabia wiecej od niego, a on zdawal sie to doceniac. Odkladali nawet pieniadze, by kupic samochod. Zarowno Topekai, jak i Baseera mialy wiecej swobody niz wiek- 325 szosc afganskich kobiet. Codziennie pracowaly tak dlugo, jak to bylo konieczne i dzielily z mezami prace domowe i obowiazki przy wychowywaniu dzieci. Topekai zawsze byla silna kobieta, ale przez te trzy lata, odkad znalam Baseere, ona rowniez stala sie silna.Nie bylam pewna, jak wiele Baseera powiedziala nowym uczennicom o swoim obecnym zyciu, ale byly chyba pod wrazeniem. Niektore patrzyly tez z niedowierzaniem. Trzy z nich wrocily wlasnie do Afganistanu, spedziwszy wiekszosc swojego zycia jako uchodzcy w Pakistanie. Dorastaly, sluchajac opowiesci rodzicow o cudach Afganistanu, ale teraz ojczyzna okazala sie ostra i nieustepliwa. W Pakistanie przez cala dobe byl prad, biezaca woda, przyzwoite drogi i dobre szkoly. W Pakistanie nie musialy zakrywac glow i zdawac relacji z kazdego wykonywanego poza domem ruchu. Ale Pakistan stawal sie dla afganskich uchodzcow coraz surowszy i utrudnial im znalezienie pracy. Zatem ojcowie i mezowie dziewczat nalegali, by wrocily z nimi do Kabulu. Stopa bezrobocia wynosila tu wprawdzie czterdziesci procent, ale przynajmniej nikt nie mowil mezczyznom, ze nie moga ubiegac sie o prace, bo sa Afganczykami. Dla tych dziewczat jednak powrot do Kabulu okazal sie okrutnym krokiem wstecz. Powiedzialy mi, ze szkola fryzjersko-kosmetyczna byla jedynym, co dawalo im nadzieje. Wreszcie zjawil sie Achmed z burgerami. Dziewczeta, znow radosne i trajkoczace, popedzily do pokoju pedicure i manicure. Podazajac ich sladem, zauwazylam, ze podloga w holu nie zostala dzis zamieciona. Shaz nie zamiotla jej rowniez wczoraj i bylo juz tyle pylu, ze widzialam slady stop dziewczat. -Gdzie jest Shaz? - zapytalam Topekai i Baseere. - Wiem, ze dzis przyszla, ale czemu nie zrobila nic z ta podloga? 326 DEBOR/H RODRIGUEZ <>$ Widzialam, jak wymienil) spojrzenia, i jeknelam. - Nie poszla spotkac sie zFarooaiem prawda? -Nai, Debbie - odpowiedziala szybko Baseera. - Mysle, ze pracuje teraz w twoich prywatnych pokojach. Wskazala na dom stojacy w obrebie osiedla, obok szkoly, dokad przenieslismy z Samem nasze mieszkanie; szkola i salon zajmowaly teraz cala przestrzen w pierwszym domu. Znow sklada szale? - Ilekroc ostatnio szukalam Shaz, sie dziala na podlodze w mojej garderobie, skladajac szale lub bieli zne. - Dlaczego tak sie cacka z moimi cholernymi szalami? Znow wymienily spojrzenia. Ruszylam, by odnalezc Shaz z postanowieniem, ze po raz kolejry porozmawiam z nia o Farooau. Jakies cztery miesiace ternu zauwazylam zachodzace w Shaz zmiany, zdawalo sie pozytywne. Ktoregos ranka przyszla do pracy lekko umalowana oraz w ladnym, nowym zielonym szalu w tureckie wzory. Gdy go zdjela, zobaczylam, ze jej krotkie, ciemne wlosy zostaly dokladnie wyszczotkowane i spiete dwoma blyszczacymi grzebieniami. Zawolalam wszystkie fryzjerki, by ja komplementowaly. Wlasciwie nie wygladala ladnie - na skutek trudow, ktorych nie bylam sobie nawet w stanie wyobrazic, jej skora byla dziobata, oczy i usta za male jak na tak pelna twarz, poza tym byla zbudowana jak zawodnik druzyny rugby. Niemniej jednak jest cos urzekajacego w trudzie, jaki zadaje sobie kobieta, chcac wygladac ladniej. Moze chodzi o uwage przywiazywana do szczegolow albo nadzieje ukryta w podkreslaniu tego, co sie juz ma. W kazdym razie bylam wzruszona i oczarowana nowym wygladem Shaz. Sadzilam, ze wskazuje to, iz troche bardziej o siebie dba. Niemadrze pogratulowalam sobie, ze mam z tym cos wspolnego. 327 Szkola pieknosci w KabuluZwykle wszyscy pracownicy wychodzili razem i Achmed Zia odwozil ich do domow naszym vanem. Pare miesiecy po przemianie Shaz, weszlam ktoregos dnia do salonu, przekonana, ze wszyscy juz sobie poszli, i zastalam Shaz wciaz ukladajaca wlosy. Czy Achmed Zia odjechal bez ciebie? Bylam gotowa rzucic sie do walki w jej imieniu. Zdawalo mi sie, ze dziewczeta troche jej przygadywaly w ciagu ostatnich kilku tygodni. Niekiedy jednak zlosliwosci wymieniane przerastaly moja ograniczona znajomosc dan. Czasem jedyne, co zauwazalam, to wyniosle spojrzenie lub wredny ton glosu, ktory jakims cudem przebil sie przez zgielk szkoly i salonu. Niekiedy udawalo mi sie namowic ktoras, by powiedziala mi, co sie dzieje, czesciej jednak zatrzymywaly te informacje dla siebie. Nigdy nie skarzyly sie jedna na druga, nawet jesli zal byl uzasadniony, nawet jesli w jakis sposob dotyczyl mnie lub szkoly. -Dlaczego na ciebie nie zaczekali? - zazadalam odpowiedzi. -Zaden problem, Debbie - powiedziala, rumieniac sie. Zalozyla plaszcz i szal, poklepala mnie po ramieniu i wyszla w strone bramy. Cos w sposobie, w jaki mnie poklepala - jakby mowila, bym zostala z tylu - obudzilo moje podejrzenia, wiec poszlam za nia az do bramy. Uslyszala, jak kopnelam kamyczek wzdluz podjazdu i popedzila z powrotem, by ponownie poklepac mnie po ramieniu. -Zaden problem - powtorzyla zaniepokojona. Cofala sie w strone bramy, usmiechajac i machajac do mnie, ale wciaz za nia szlam. Co sie dzieje? - zapytalam. - Czego nie powinnam widziec? W koncu odwrocila sie i popedzila. Za murem osiedla zdeze lowany czarny sedan szarpal sie i trzasl, majac lada chwila ruszyc. 328 DEBORAH RODRIGUEZ Wspiela sie na tylne siedzenie i zaciagnela szal na twarz. Nim samochod odjechal, kierowcaodwrocil sie, by popatrzec na mnie i pomachal, jakby mnie znal. Byl rownie poobijany jak samochod, mial zlamany nos i ciezkie wasy skrzywione przez przecinajaca usta blizne. Nastepnego ranka zlapalam Laile. -Kim byl mezczyzna, ktory wczoraj wieczorem odebral Shaz? Laila sciagnela z glowy szal i przyjrzala mi sie chlodno. -To jej chlopak, Debbie. Ma na imie Farooq. Slyszalam juz to imie. -Myslalam, ze to jej kuzyn! -Kuzyn moze byc tez chlopakiem - przypomniala mi. - Ale on nie jest nawet kuzynem. -Od jak dawna to trwa? -Nie wiem. Moze od dawna. -Dlaczego mi nie powiedzialyscie? Wzruszyla tylko ramionami, skladajac szal w schludny prostokat. Shaz byla zamezna, wiec jej zachowanie powaznie naruszalo dobre obyczaje i, niestety, moglo zakonczyc sie dla niej smiercia. Gdyby maz sie dowiedzial, moglby wniesc przeciwko niej oskarzenie i zostalaby ukamienowana. Bylam wsciekla na Shaz za jej glupote. Ustawilam sie w poblizu bramy, by moc z nia porozmawiac, gdy tylko przyjdzie. Zamierzalam powiedziec, ze musi wybierac miedzy Farooaiem a praca na osiedlu. Jednak gdy wslizgnela sie przez brame, poczulam sie tak okropnie, ze az wybuchnelam placzem. Nadal byla zawadiacko podmalowana, ale nie moglo to ukryc jej smutku. Wiem, jak to jest byc uwieziona w zlym malzenstwie. <