Pawel Zaremba Historia Dwudziestolecia (1918-1939)Historia Dwudziestolecia (1918-1939) Do druku przygotowal Marek Latynski Wroclaw - Warszawa - Krakow Zaklad Narodowy imienia Ossolinskich Wydawnictwo 1991 Okladke projektowal Edward Kostka Przedruk z: P. Zaremba, Historia Dwudziestolecia (1918-1939). Do druku przygotowal M. Latynski, t. I-II, Biblioteka "Kultury" t. 333, Instytut Literacki, Paryz 1981 (c) Copyright by Instytut Literacki w Paryzu, 1991 Printed in Poland ISBN 83-04-03594-4 Zamiast wstepu Ksiazka ta stanowi wybor pogadanek radiowych, ktore Pawel Zaremba wyglaszal w rozglosni polskiej Radia Wolna Europa. Dyrekcja RWE zgodzila sie na ich opublikowanie drukiem. Bylo tych pogadanek - tak je autor nazywal - lacznie ponad czterysta i nadawane byly w latach 1967-1979 co tydzien z rzadkimi tylko przerwami. Autor opowiadal o wspolczesnej historii Polski - nie przemawial. I to bylo zapewne jednym z sekretow powodzenia, jakie mial u sluchaczy, zarowno historykow, jak i zwyklych milosnikow historii wlasnego kraju, a szczegolnie moze wsrod studentow, ktorzy szukali u niego ocen odmiennych od oficjalnie obowiazujacych w Polsce. Innym sekretem powodzenia byla tematyka pogadanek. Nie tu miejsce, by oceniac ich tresc. Ale powiedziec nalezy, ze przedstawial dzieje tego historycznego fenomenu, jakim bylo wskrzeszenie Polski i niepodlegle istnienie Drugiej Rzeczypospolitej, w sposob jasny, prosty i gleboki, ze widzial racje rozne i ze byl obiektywny i sprawiedliwy. Mowil takze w swoich pogadankach o latach przed odzyskaniem przez Polske niepodleglosci i o drugiej wojnie swiatowej. Ale zdazyl sie zajac tylko niektorymi aspektami obu tych okresow. Pogadanki o latach Polski niepodleglej stanowily juz natomiast zamknieta calosc. Dlatego wybralismy je do druku. Stanowily calosc zamknieta, ale nigdy nie zakonczona. Wracal czesto do tematu juz poruszonego i przerabial wtedy i wzbogacal to, co napisal byl przedtem. W takich wypadkach wlaczalismy naturalnie do tej ksiazki wersje nowsza. Do tego ograniczala sie rola nizej podpisanego, a takze do skreslenia powtorzen, nieuniknionych, kiedy sie wyglasza co tydzien przez radio pogadanke, z ktorych kazda musi sie logicznie zaczynac i konczyc i byc zrozumiala dla kogos, kto moze poprzedniej nie slyszal. Ale zalezalo mi na tym, by zachowac ten szczegolny, autorski styl radiowej gawedy. Staralem sie wiec nie dopisywac niczego, poza koniecznymi tu i tam paru slowami. Pawel Zaremba urodzil sie 12 pazdziernika 1915 roku w Petersburgu jako syn Piotra i Nadziei-Jadwigi z domu Herwarth. Pochodzil ze starej polskiej rodziny szlacheckiej. Mial tez powiazania rodzinne z Anglia. Kiedy jego rodzina uciekla z Rosji po rewolucji bolszewickiej, uczyl sie poczatkowo we Francji. Potem ukonczyl gimnazjum imienia Karola Marcin-kowskiego w Poznaniu. W tymze Poznaniu studiowal od roku 1933 prawo i ekonomie. Specjalizowal sie w historii ustrojow i w roku 1937 otrzymal stopien magistra praw. Tematem jego pracy magisterskiej byly uprawnienia prezydenta w konstytucji Stanow Zjednoczonych. W czasie studiow pracowal w Banku Gospodarstwa Krajowego i pisywal w prasie poznanskiej. Przygotowywal prace doktorska o wplywach burgundzkich na ustroj Polski w wiekach srednich, ale jej nie ukonczyl. W roku 1937-1938 sluzyl w podchorazowce rezerwy piechoty w Kaliszu. Pod koniec hiszpanskiej wojny domowej wyslany zostal do Hiszpanii jako obserwator II Oddzialu Sztabu Generalnego. Zmobilizowany, walczyl w kampanii wrzesniowej 1939 roku jako podporucznik 60 pulku piechoty z Ostrowa Wielkopolskiego i zostal dwukrotnie ranny w bitwie o Leczyce. Wziety do niewoli, przebywal do konca wojny w Oflagu VII A w Murnau w Bawarii. Bral udzial jako wykladowca w zajeciach samoksztalceniowych wiezionych tam polskich oficerow. Tematami jego wykladow byly historia Anglii i Stanow Zjednoczonych oraz socjologia. Pracowal tez nad ksiazkami, ktore chcial wydac po wojnie. Po zwolnieniu z Murnau w kwietniu 1945 roku przyczynil sie jako oficer polski przy dowodztwie 7-ej Armii amerykanskiej do decyzji niewydawania dawnych sowieckich i serbskich jencow wojennych z obozu w Memmingen komunistycznym wladzom ZSRR i Jugoslawii. Sluzyl nastepnie przez rok w 2-gim Korpusie we Wloszech jako wspolpracownik Wydzialu Propagandy. Wykladal tam znowu i pisal w prasie wojskowej . W roku 1946 osiedlil sie w Anglii. Przez nastepnych lat dwadziescia redagowal rozne polskie czasopisma, wsrod nich Orla Bialego, najstarsze pismo zolnierskie i kombatanckie. Pisal tez na tematy historyczne i biezace do Kultury, Bellony i Tek historycznych. Kierowal polskimi wydawnictwami i drukarniami. Wspolpracowal z sekcja polska BBC. W roku 1957 wydal "Historie Stanow Zjednoczonych" 1, pierwsza napisana przez Polaka, a w roku 1961 pierwszy tom "Historii Polski" 2. Napisal takze "Historie 15 Pulku Ulanow", ale nie zdolal ukonczyc ksiazki na jeden ze swych ulubionych tematow: miala nia byc historia amerykanskiej wojny domowej. Po okresie luznej wspolpracy wszedl w roku 1967 w sklad zespolu kierowniczego rozglosni polskiej Radia Wolna Europa i przeniosl sie do Monachium. Zmarl 23 kwietnia 1979 roku. Takie sa suche fakty zyciorysu Pawla Zaremby - zbyt suche dla tych, ktorzy - jak autor tych slow - razem z nim w Monachium pracowali. Zbyt suche rowniez, kiedy sie zwazy, kim i czym byl. Przede wszystkim byl historykiem, chociaz nie historie studiowal na Uniwersytecie Poznanskim. Historia byla dla niego - czlowieka pelnego zyciowej pasji - pasja najwieksza. Jego pasja bylo takze radio - rozglosnia polska RWE, ktora uwazal zawsze za cos wiecej niz tylko jedna z wielu rozglosni nadajacych w eter audycje po polsku. Dla niej poswiecil wiele ze swych niespelnionych autorskich ambicji. Przyszly kronikarz rozglosni znajdzie slady jego pracy - redaktora, inspiratora, doradcy - w skryptach setek audycji, o historii, o polityce, o kulturze. Znajdzie je przegladajac redagowane przez niego pismo Na Antenie. Bo byl rowniez urodzonym dziennikarzem i potrafil napisac szybko i ciekawie o kazdej niemal sprawie swiata, w ktorym zyjemy. Pomagala mu w tym ' Biblioteka "Kultury", tom XXIII. 2 Biblioteka "Kultury", tom LXXII. nadzwyczajna znajomosc jezykow - angielskiego, francuskiego, hiszpanskiego, katalonskiego, niemieckiego, czeskiego, rosyjskiego, wloskiego. Pomagaly fl-nu sprawna pamiec i oszalamiajaca erudycja, wiedza, ktora mogla oniesmielac wspolpracujacych z nim. Wszystkie te walory oddawal bez reszty swojej rozglosni. Przez kilkuletni okres ciezkiej choroby rwal sie do pracy. Pilnowal, by jego audycje szly co niedziele na antene. Pisal je mimo choroby i, poki mogl, sam je nagrywal. Pozniej przysylal do redakcji teksty, nieraz wprost z kliniki. Ale nie byl molem ksiazkowym. Marzyl o karierze wojskowej - los mu na nia nie pozwolil. Kochal zone, ktora zostawil, i swoich dwoje dzieci. Docenial urode kobiet i lubil czerwone wino. Byl swietnym, pelnym wdzieku rozmowca i, choc stronil od glupoty, byl wyrozumialy dla slabosci czlowieka. Nie uzywal wielkich slow. Potepial zawsze podlosc, dwulicowosc i falsz. Byl posrod nas jednym z najlepszych. Marek Latynski Czesc pierwsza Pierwsze lata U progu niepodleglosci W 1918 roku odrywano kartki z kalendarza konczacej sie pierwszej wojny swiatowej. Nie tylko w Polsce. Wszedzie czekano na upragniony moment poddania sie Niemiec. Wiedziano, ze Niemcy nie walcza o zwyciestwo. Ich marzenia o kompromisie miedzy niepodbitymi wrogami rozwialy sie juz w sierpniu. Niemcy walczyly dalej juz tylko o najlepsze warunki kapitulacji. Zdobycie nowego dnia w kalendarzu nie bylo juz zasluga niepokonanego w polu wojska niemieckiego, lecz wynikiem przetargow wewnetrznych wsrod sprzymierzonych - wielkich i malych - oraz miedzy sprzymierzonymi i "mocarstwem stowarzyszonym", jak kazaly sie nazywac Stany Zjednoczone. Jesli jednak na koniec wojny czekano z upragnieniem wszedzie - wszedzie, bo i w Niemczech - to w Polsce owo zrywanie kartek z kalendarza inny mialo charakter. Nie czekano tylko na powrot do domu zmobilizowanych ojcow, synow i braci. Gdy o Polakach mowa, o wiekszosci rodziny nie wiedzialy nawet, gdzie ich losy wojny zagnaly w zaborczym mundurze armii niemieckiej, austriackiej czy nieistniejacej juz armii carskiej. Nie czekano tez na otwarcie "normalnej" fabryki w budynku, ktory produkowal z koniecznosci amunicje lub umundurowanie. Nie czekano nawet na powrot gospodarza wygnanego ze swej karlowatej ojcowizny jeszcze w roku 1915 podczas pierwszego odwrotu Rosjan. Oczywiscie roznie bylo w kazdej dzielnicy, w kazdej niemal okolicy. Ale rzecza podstawowa i najwazniejsza byla powszechna akceptacja Polski jako panstwa niepodleglego, rzadzonego przez Polakow we wlasnym, polskim imieniu. Przymiotnik "powszechna" przy rzeczowniku "akceptacja" moze byc i byl przez pewien czas przedmiotem watpliwosci. Kwestionowano dojrzalosc patriotyczna czy poczucie narodowe chlopow w niektorych czesciach kraju. Dodawano do tych - watpliwych zreszta - watpliwosci problemy prawdziwe, wyrastajace z roznic interesow gospodarczych, ktore dzisiaj nazywa sie czynnikiem "klasowym", najczesciej bez logicznego uzasadnienia. A obok nich problemy inne - na przyklad wcale nie bagatelne uprzedzenia dzielnicowe, jakimi obdarowali nas zaborcy. Wsrod nich poczesne miejsce zajmowaly wartosci materialne. W nich przejawialy sie roznice rzucajace sie bolesnie nieraz w oczy, drazniace i ponad miare w umyslach wyolbrzymiane. Wazniejsze byly roznice kultury, roznice stopnia rozwoju spolecznego, przyuczenie do pierwocin demokracji politycznej w granicach tego lub innego panstwa zaborczego, upowszechnienie oswiaty. A rowniez poziom i wartosci moralne inteligencji w nowoczesnym, a takze w tradycyjnym jeszcze, pozie-mianskim wydaniu, by nie zapomniec o roli duchowienstwa na wsi polskiej, jego wyrobienia spolecznego obok kwalifikacji wyniesionych z seminarium duchownego. Liste roznic, przyczyn powstawania roznic i ich skutkow mozna by wydluzyc. Ale wiez jezykowa i tradycyjno-kulturowa skladala sie na lancuch 11 o ogniwach roznej tegosci, a nawet ksztaltu czy wymiaru, lecz przeciez tak mocny, ze go wysilek wiekowy trzech najwiekszych poteg europejskich rozerwac nie zdolal. Chociaz mocno go nadwatlil i to wlasnie tuz przed wybuchem pierwszej wojny swiatowej, u konca okresu zapoczatkowanego Powstaniem Styczniowym, ostatnim - jak .sie wydawalo - "polskim wybijaniem sie na niepodleglosc", wedlug slow, ktore przypisujemy Kosciuszce.Pazdziernik 1918. Zadne watpliwosci sprzed kilku jeszcze miesiecy nie licza sie juz w grze politycznej. Cala Polska, wszyscy Polacy mowia o sobie "lud polski" i mowia o niepodleglosci, ktora jest tylko kwestia czasu, kwestia dni. Skad ma nadejsc? Jedni sadza, ze z Paryza, od sprzymierzonych. Inni, ze ja osiagniemy wysilkiem wlasnym tych osrodkow, ktore juz sa i dzialaja - obojetnie, czy jest nim wierna Jozefowi Pilsudskiemu POW, czy organa Rady Regencyjnej, czy zaczynajace sie tworzyc Rady Delegatow Robotniczych. Jeszcze we wrzesniu, kiedy generalny sztab niemiecki zawiadomil rzad, ze nie ma zadnych zludzen co do mozliwosci zmontowania jeszcze jednej ofensywy na froncie zachodnim, w okupowanej Warszawie dokonywano ciagle aresztowan wsrod mlodziezy nalezacej do Polskiej Organizacji Wojskowej. Akcja ta przybrala nawet na sile, co bylo oczywistym znakiem, ze Rzesza Niemiecka obawia sie powstania zbrojnego na terytorium Polski. Powstanie takie bowiem obaliloby nadzieje osiagniecia kompromisowego pokoju. W pazdzierniku nadzieje te z kazdym dniem slably. Nawet Rada Regencyjna stawiala opor rozporzadzeniom niemieckim. Ludnosc Krolestwa Kongresowego, a takze Polacy w zaborach pruskim i austriackim kierowali spojrzenia jednoczesnie na Paryz i na Magdeburg. W Magdeburgu byl internowany przez Niemcow Pilsudski i zdawano sobie sprawe, ze wystapienie zbrojne na obszarze srodkowej i poludniowej czy polnocnej Polski jest nie do pomyslenia bez jego udzialu albo - by powiedziec scislej - bez jego rozkazu. Ku Paryzowi spogladano zas dlatego, ze dzialal tam Komitet Narodowy Polski pod przewodnictwem Romana Dmowskiego, juz uznany przez rzady mocarstw sprzymierzonych jako organ reprezentujacy panstwo polskie i posiadajacy uprawnienia miedzynarodowe rzadu polskiego, sprzymierzonego z Francja, Wielka Brytania, Stanami Zjednoczonymi i innymi panstwami bedacymi w wojnie z Niemcami. O dzialalnosci Komitetu wiedziano w kraju sporo albo raczej bardzo duzo. A o nastrojach ludnosci swiadczy najlepiej fakt, ze juz od szeregu miesiecy Niemcy nie probowali nawet zbyt drastycznie wystepowac przeciwko publicznym pochodom i zgromadzeniom, w ktorych oddawano hold osobie prezydenta Wilsona. Reprezentowal on bowiem w przekonaniu calego swiata, a nie tylko Polski, konkretny plan urzadzenia Europy powojennej w oparciu o poszanowanie prawa miedzynarodowego, moralnosci w stosunkach miedzy narodami i przede wszystkim ich samostanowienia o swym ustroju i niepodleglosci. Zreszta i rzad niemiecki z pewnymi zastrzezeniami zaczal powolywac sie takze na deklaracje Wilsona, zwlaszcza na zasade samostanowienia. 12 Tymczasem przestawaly istniec Austro-Wegry - nie tylko jako mocarstwo walczace, ale po prostu jako organizm panstwowy. Zarowno w zaborze austriackim, jak i w okupowanej przez Austrie czesci Kongresowki - to znaczy ogolnie w Lubelskiem, Kieleckiem i Zaglebiu Dabrowskim - przygotowania do przejecia wladzy prowadzono zupelnie jawnie, choc w duzej mierze chaotycznie. Liczono sie przy tym z szybkim utworzeniem sily zbrojnej, nie tylko sposrod czlonkow Polskiej Organizacji Wojskowej, lecz takze sposrod licznych Polakow demobilizujacych sie juz, najczesciej na wlasna reke, z armii austriackiej. Zamiar ten nie powiodl sie w pelni wlasnie na odcinku wojskowym, gdyz zdolaly mu postawic skuteczne przeszkody etapowe wladze austriackie.Ale przyslanial to - i inne trudnosci - fakt, ze w ostatnich dniach pierwszej wojny swiatowej wskrzeszenie niepodleglej panstwowosci nie tylko bylo nieomal wyznaniem wiary, gdyz tym stalo sie juz w roku 1916 czy 1917, lecz takze uwazano je za pewnik historyczny. Widziano w nim przywrocenie slusznego i sprawiedliwego stanu rzeczy, zdruzgotanego przez bezprawie i gwalt, jakimi byly rozbiory Polski. W piatym pokoleniu liczac od rozbiorow Polacy doczekali sie zwyciestwa nad przemoca. Zwyciestwa tego, to znaczy utworzenia niepodleglego panstwa polskiego, nie uwazal narod polski za akt rewolucyjny. Zaden z Polakow, z wyjatkiem nielicznych komunistow skupionych w SDKPiL i PPS-Lewicy, nie kwestionowal prawa Polski do niepodleglego bytu. Nikt tez nie podawal w watpliwosc celowosci i koniecznosci poniesienia ofiar osobistych. Oczywiscie powszechne byly wsrod chlopow, robotnikow, a takze mieszczanstwa polskiego pragnienie, nadzieja, a niekiedy bodaj pewnosc, ze niepodleglosc panstwowa polaczy sie z wprowadzeniem w zycie zasad sprawiedliwosci spolecznej. W niektorych srodowiskach te nadzieje wiazaly sie tak scisle z mysla o niepodleglosci, iz moglo sie zdawac, ze powstajace juz rady robotnicze maja charakter rewolucyjny. Wrazenie to mogly wzmocnic wydarzenia, na ktore juz niedlugo trzeba bylo czekac, takie jak wystapienie zbrojne robotnikow w Dabrowie Gorniczej lub tworzenie roznych "republik lokalnych", z ktorych najmocniej utkwila w pamieci tak zwana "republika tarnobrzeska", utworzona przez miejscowego ksiedza nazwiskiem Okon. Niewatpliwie tego rodzaju wystapienia i tendencje znajdowaly natchnienie czy podniete w wyidealizowanym obrazie rewolucji bolszewickiej z jej propagandowym haslem "cala wladza w rece rad". Od rewolucji tej nie uplynal rok i wiadomosci o chaosie, anarchii, bezmyslnym okrucienstwie i celowym terrorze, glodzie i zupelnej katastrofie gospodarczej przyjmowano jeszcze czesto z powatpiewaniem. Moze dlatego, ze wydawaly sie wowczas zbyt potworne, by im wierzyc na podstawie opowiadan lub artykulow prasowych, zwlaszcza gdy sie ukazywaly w prasie prawicowej. Jesli jednak tego rodzaju zapatrzenie w rewolucje bolszewicka bylo drobnym, lecz konkretnym skladnikiem sceny politycznej na ziemiach polskich, to przestalo nim byc bardzo szybko. Jakie wiec byly konkretne aktywa narodowo-polskie u progu niepodleglego bytu? Po pierwsze - powszechna wiara i wola niepodleglosci. Po 13 drugie - przyznanie Polsce prawa do niepodleglosci na arenie miedzynarodowej i przyznanie jej miejsca sojusznika w obozie alianckim. I wreszcie pewnej i wola, ze - gdy tylko nastanie odpowiedni moment - bedzie komu objac wladze w Warszawie i stworzyc lub odtworzyc wojsko polskie.Na tym konczyly sie wlasciwie aktywa. Pozwalaly moze zapomniec o codziennej poniewierce, lecz nie na dlugo. Polska byla krajem wyniszczonym gospodarczo, polowa ludnosci lub wiecej zyla w nedzy, a prawie cala reszta w biedzie. Pomimo strat liczba ludnosci wzrastala jednak z dnia na dzien, gdyz juz wracali wywiezieni na roboty do Niemiec (tych bylo 700 tysiecy) oraz pierwsi repatrianci z Rosji z masy prawie dwumilionowej. Przemysl byl unieruchomiony w 60%. Fabryki nie mialy maszyn, bo je wywiezli Rosjanie albo Niemcy. Kolejnictwo stracilo 80% taboru i zdatnych do uzytku torow. W zaborze rosyjskim zniszczono 60% dworcow i 50% mostow. Straszny byl spadek produkcji rolnej, przecietnie do polowy produkcji przedwojennej. W Galicji wydajnosc z hektara spadla w ziemniakach ze 117 kwintali do 52. Ziemia byla wyjalowiona, nie bylo w ogole nawozow sztucznych. Poglowie bydla, a takze koni, spadlo do 54%. Lacznie z nienaruszonym gospodarczo Poznanskiem produkowano zaledwie jedna trzecia cukru w porownaniu z rokiem 1913. Tragicznie przedstawiala sie sytuacja w gornictwie weglowym - nie licze tu Slaska, gdyz mogl pokryc zaledwie 40% zapotrzebowania. Panowalo wiec bezrobocie i nedza mieszkaniowa. Zageszczenie w Warszawie wynosilo 3,7 osob na izbe. Z tego wszystkiego spoleczenstwo zdawalo sobie sprawe, lecz w swej wiekszosci wierzylo, ze poradzi sobie z odbudowa gospodarcza, gdy Polska stanie sie niepodlegla i gdy sie skonczy wojna. II By powiedziec wiecej o wojsku u progu niepodleglosci, trzeba sie cofnac wstecz. Bowiem rozbiorowe dzieje polskie wytworzyly szczegolny, gdzie indziej nieznany stosunek narodu do wlasnych sil zbrojnych. One to od Legionow Dabrowskiego nadawaly sens slowom hymnu narodowego: "Jeszcze Polska nie zginela, poki my zyjemy". Byly to slowa porywajace, ktore odzwierciedlaly uczucia i mysli ogarniajace Polakow na magiczny nieomal dzwiek nazwy "Wojsko Polskie". Bylo w tym uczuciu sporo legendy wyolbrzymionej i upiekszonej przez przywiazanie i wdziecznosc do zolnierzy-tulaczy, zolnierzy-powstancow, zolnierzy zwycieskich i zolnierzy sponiewieranych w kleskach. Byl tak zwany niepoprawny w mniemaniu obcych, a niekiedy i swoich, polski romantyzm. Lecz byla takze potezna dawka zdrowej mysli politycznej, rozumiejacej, ze wojsko nawet w zalazkowej i niedoskonalej postaci jest waznym ciezarkiem, jaki Polacy rzucic moga na szale swych przeznaczen. Bo reprezentuje konkretna wole i konkretna sile.W pierwszej wojnie swiatowej polityka polska koncentrowala sie na wyzyskiwaniu, a takze na stwarzaniu korzystnych dla Polski koniunktur miedzynarodowych. Lecz mysl o wojsku jako o nie jedynym, lecz na pewno 14 waznym elemencie dazenia do niepodleglosci uzupelniala prace polityczna. Pilsudski byl czolowym przedstawicielem idei wojska polskiego jako koniecznosci politycznej. Nie byl w tym odosobniony. Bo wszedzie, gdzie byla po temu najmniejsza mozliwosc, tworzono wojskowe oddzialy polskie, widzac w nich nie tylko namiastke przyszlych sil zbrojnych, lecz takze namiastke panstwowosci polskiej. Dlatego w roku 1917 istnialo juz wojsko polskie, choc nie istnialo jeszcze panstwo polskie. Istnialo wiele formacji niepodobnych do siebie w niczym poza przymiotnikiem "polski" w nazwie. W listopadzie 1918 roku w oparciu o nie przyszlo tworzyc sily zbrojne zdolne do obrony i do wywalczenia granic wskrzeszonego panstwa. Nie bylo to dzielo latwe. Ani w sensie organizacyjnym, ani nawet w sensie politycznym, gdyz poszczegolne formacje mialy juz wlasne tradycje bojowe, a takze wlasne tradycje polityczne czy pogladowe, co zalezalo w duzej mierze od tego, ktory z polskich osrodkow politycznych patronowal ich powstaniu.Niestety, pol roku przedtem korpusy polskie powstale w Rosji ulegly likwidacji pod wspolnym naciskiem zbrojnym Niemcow i rzadu leninowskiego. Kapitulacja w Bobrujsku, bitwa pod Kaniowem - oto wystarczajace przyklady tego, co sie w Rosji stalo. Na terytorium Rosji pozostala jednak czwarta dywizja generala Zeligowskiego, ktora czekala jeszcze dluga wedrowka do Polski z Kubania przez Odesse i Besarabie. Podobnie rzecz sie miala z dywizja syberyjska, ktorej szczatki dotra do Gdanska dopiero w polowie 1920 roku. Byl takze nieliczny oddzial polski w Murmansku, podlegajacy dowodztwu armii polskiej we Francji. Armia ta zostala uznana przez rzady zachodnie za sprzymierzona Armie Polska. Nazwano ja Armia Blekitna od koloru mundurow lub armia Hallera od nazwiska generala, ktory objal nad nia dowodztwo, przedostawszy sie do Francji spod Kaniowa droga przez Murmansk. Armia ta podlegala Komitetowi Narodowemu Polskiemu w Paryzu. Sluzyli w niej jency-Polacy z armii pruskiej i austriackiej i ochotnicy z Ameryki, Kanady i innych krajow zamorskich. Rozwinela sie z czasem w 6 dywizji. W Polsce jedyna zorganizowana sila zbrojna w mundurach byl pieciotysieczny korpus stworzony przez Niemcow - zalosna raczej pamiatka poronionych planow niemieckich wyciagniecia z Krolestwa Polskiego rekruta za cene mglistych obietnic. Zolnierz ten posluzyl jako pierwszy zalazek wojska polskiego w kraju. 7 pazdziernika 1918 roku Rada Regencyjna odebrala dowodztwo nad nim niemieckiemu generalowi Beselerowi i powierzyla je generalowi Rozwadowskiemu. Lecz wlasciwa siatka organizacyjna dla wojska polskiego bylo POW - Polska Organizacja Wojskowa, tajna i ogarniajaca swymi komorkami wszystkie ziemie polskie. Od ostatnich dni pazdziernika jej oddzialy przystapily do rozbrajania Austriakow, a od 10 listopada do rozbrajania Niemcow. Natychmiast tez odtwarzaja sie dawne pulki legionowe, otrzymujac zaszczytna numeracje w pierwszej dziesiatce. Ich rdzeniem sa legionisci internowani przez Niemcow w Szczypiornie i Beniaminowie. Rownoczesnie powstaja samorzutnie tworzone oddzialy ochotnicze. Niektore z nich powstaja w walce, jak na przyklad we Lwowie, gdzie od l listopada trwa wojna miedzy 15 nie istniejaca jeszcze Polska a wojskiem Republiki Zachodniej Ukrainy. W Poznanskiem tworza sie oddzialy strazy bezpieczenstwa i strazy bojowej z Polakow demobilizujacych sie, najczesciej na wlasna reke, z armii pruskiej. 11 listopada Jozef Pilsudski obejmie funkcje Naczelnika Panstwa i naczelnego wodza Polskich Sil Zbrojnych. Polaczenie dwoch najwyzszych stanowisk w jego osobie jest zarowno odbiciem przekonania ogolu Polakow, ze niepodleglosc i posiadanie wlasnego wojska sa pojeciami nierozerwalnymi, jak i wyrazem prawidlowej oceny polozenia miedzynarodowego odradzajacego sie panstwa. Bo panstwo to nie ma jeszcze granic i nie ma ani jednego przyjaznego sasiada. Wysilek organizacyjny jest ogromny. Wojsko osiaga stan 100 tysiecy w styczniu 1919 roku, pozniej z kazdym miesiacem przybywa mu kilkadziesiat tysiecy zolnierzy. Tymczasem wylacznie zaciagu ochotniczego. Sa to zolnierze dawnych Legionow, zolnierze korpusow polskich w Rosji, ktorym udalo sie przedostac do kraju, czlonkowie POW, Sokoli, harcerze, a takze ci rezerwisci wyszkoleni w armii carskiej, ktorych Rosjanie po wybuchu wojny nie zdazyli zmobilizowac. Oficerow jest sporo, lecz malo jest takich, ktorzy posiadaja doswiadczenie potrzebne dla dowodzenia na wyzszych szczeblach. Te braki zapelniaja po czesci oficerowie-Polacy z armii austriackiej i rosyjskiej.Przeszkoda w rozbudowie wojska nie jest brak ludzi, lecz brak broni, umundurowania, amunicji i koszar. Przeszkoda jest takze brak czasu na przeszkolenie i organizacje. Trwa bowiem pogotowie zbrojne przeciwko Niemcom od strony Prus Wschodnich, Bialostocczyzny i Slaska. Sama Wielkopolska jest juz w pelnej wojnie wlasnymi silami z panstwem niemieckim. W Galicji Wschodniej tez trwa wojna. W styczniu ma miejsce krotkie, lecz krwawe starcie zbrojne z Czechoslowacja na Slasku Cieszynskim. A 17 lutego 1919 roku rozpoczyna sie dwuletnia wojna z Rosja bolszewicka. W niej stawka jest istnienie Polski. Trwa dalej wyscig z czasem. Oddzialy ochotnicze ida po kilku nieraz dniach do akcji w doraznych zwiazkach po kilka batalionow, baterii i szwadronow. Dopiero pozna wiosna 1919 roku mozna przystapic do tworzenia dywizji piechoty i brygad kawalerii. W pracy organizacyjnej na pamiec historii zasluguja szefowie sztabow - kolejno generalowie Rozwa-dowski, Szeptycki, Stanislaw Haller i znowu Rozwadowski - oraz z poczatku wiceminister, a pozniej minister wojny general Sosnkowski. Bezcenny wklad w potencjal zbrojny narodu wnosi Armia Wielkopolska, ktora organizuje sie w walkach z Niemcami. Sprawnie przeprowadzony pobor podnosi jej stany do ponad 70 tysiecy swietnie uzbrojonego i wyszkolonego zolnierza, nie liczac sluzb i oddzialow pomocniczych. Jej dowodca zostaje wkrotce general Dowbor-Musnicki. Oficerowie Polacy z dawnej armii rosyjskiej obsadzaja wyzsze dowodztwa. Lecz w wiekszosci kadra dowodcza Poznaniakow wywodzi sie z twardych szeregowych i podoficerow majacych za soba cztery lata wojny. Niejednym batalionem dowodzi sierzant. Dopiero po podpisaniu Pokoju Wersalskiego Armia Wielkopolska moze sie polaczyc z wojskiem Rzeczypospolitej, stajac sie bodaj czy nie najtezszym jej czlonem. Z Francji przybywa Armia Hallera, niestety nie transportem morskim przez Gdansk, lecz kolejowym przez Niemcy. Jej dzialania zadecydowaly 16 o zwyciestwie nad Ukraincami. Musiano ja jednak zreorganizowac z dywizji trzech-pulkowych na cztero-pulkowe na wzor pozostalych dywizji polskich. Jednoczesnie zbyt pochopne zwalnianie starszych rocznikow, jak w wypadku ochotnikow z Ameryki, nadszarpnelo wartosc tych doskonalych zreszta dywizji. W roku 1920 beda juz 24 dywizje, prawie 700 tysiecy zolnierza. Powstana tez wyzsze zwiazki operacyjne. By uproscic system dowodzenia w wojnie ruchomej na ogromnych przestrzeniach, a takze z powodu niemoznosci obsadzenia sztabow, zrezygnuje sie z tworzenia korpusow, laczac dywizje od razu w armie, co zreszta odpowiada owczesnej organizacji Armii Czerwonej, z ktora toczyc sie bedzie wojna od Dzwiny po Kamieniec Podolski.Wojsko to popelnialo bledy, ponosilo kleski, bez ktorych nie ma zwyciestw. W ogolnej ocenie jednak bilo sie dobrze i dowodzono nim dobrze. Wyksztalcilo wartosci zolnierskie otoczone troskliwoscia, jesli nie miloscia, calego spoleczenstwa. Milosc ta przetrwala i nie wygasla w pamieci. Niedobrze by bylo, gdyby miala wygasnac kiedykolwiek. III 11 listopada 1918 roku przestaly dzialac na wiekszosci terytorium Polski instytucje prawa publicznego, spelniajace role tymczasowej administracji. W dniu tym ustala takze kuratela okupacyjna Niemiec i Austro-Wegier na terenie Krolestwa Polskiego i Galicji. Wladze objal Jozef Pilsudski. Przekazanie wladzy zostalo dokonane przez trzy instytucje. Pierwsza byla pozbawiona calkowicie wplywow i nie cieszaca sie zadnym prestizem w spoleczenstwie Rada Regencyjna w Warszawie, utworzona swego czasu przez Niemcow. Wazniejsze bylo podporzadkowanie sie Pilsudskiemu Rzadu Lubelskiego, utworzonego 7 listopada i reprezentujacego niepodleglosciowe i postepowe elementy, ktore odciely sie wyraznie i zdecydowanie od jakiejkolwiek zaleznosci. Trzecia wreszcie instytucja byla dzialajaca w Krakowie Komisja Likwidacyjna, ktora postawila sobie za zadanie natychmiastowa likwidacje stosunkow z wladzami monarchii habsburskiej. 16 listopada Pilsudski notyfikowal telegraficznie panstwom europejskim i Stanom Zjednoczonym powstanie niepodleglego panstwa polskiego oraz powolal pierwszy rzad Rzeczypospolitej Polskiej z dzialaczem socjalistycznym, Jedrzejem Moraczewskim, na czele.Nowo powstale panstwo posiadalo wiec rzad, posiadalo wyrosla spod ziemi armie i posiadalo terytorium, chociaz jego granice nie byly jeszcze scisle okreslone. W rzeczywistosci pierwsze dwa lata niepodleglego bytu poswiecone byly przede wszystkim na wywalczenie i obrone granic. Drugim zadaniem nowego panstwa bylo przygotowanie gmachu ustrojowego, ktory by odpowiadal zyczeniom wiekszosci jego mieszkancow. Laczylo sie to z szeregiem reform spolecznych i gospodarczych, ktore w swej postepowej koncepcji wykraczaly daleko poza stosunki w innych panstwach na zachod, poludnie i wschod od Polski. Podstawowe zdobycze swiata pracy, zeby wspomniec 17 tylko osmiogodzinny dzien pracy, wprowadzenie systemu ubezpieczen spolecznych i ochrone lokatorow w domach czynszowych, zostaly wprowadzone przez Eead Moraczewskiego juz 23 listopada. Byla to odpowiedz na wyrazy niepewnosci czy obawy, czy tworzacy panstwo polskie "inteligenci", owa - jak czesto jeszcze mowiono - szlachta, nie czynia wszystkiego na rachunek wlasny i we wlasnym interesie. Podejrzenia takie dosc latwo zbywano wzruszeniem ramion tam, gdzie "lud" - jak to mowiono - osiagnal wysoki stopien uswiadomienia i umiejetnosci organizacyjnych. Tak bylo w Galicji, gdzie chlopskie stronnictwa polityczne nie byly nowoscia, tak bylo w Poznanskiem czy na Pomorzu, gdzie chlop byl czyms wiecej niz wspolgospoda-rzem ziemi polskiej, bo byl glownym jej obronca i dumnym ze swej roli piastunem polskosci. Ale inaczej bylo na niektorych obszarach Kongresowki, gdzie dopiero odejscie Rosjan wprowadzilo obowiazek szkolny i gdzie panszczyzna nie byla odleglym wspomnieniem. W ciagu paru lat wojny i tutaj jednak rozwinal sie chlopski ruch polityczny, czesciowo naniesiony z Galicji, czesciowo wlasnego chowu. Niemniej w Kongresowce - geograficznym, a w przekonaniu obcych, niekiedy i swoich, takze duchowym sercu Polski - inteligentowi w walce o sprawy polskie rzadziej towarzyszyl ow dzis tak romantycznie w naszych uszach brzmiacy "lud wiejski", a czesciej klasa ciagle jeszcze mloda i prezna, nawiazujaca do tradycji polskiego rzemiosla, zahartowana wielka pamiecia postepowego socjalizmu. Czyli klasa robotnicza. A wiec jeszcze prosciej i prawdziwie): robotnicy. IV Jednolita byla nowa Polska tylko pod jednym wzgledem. Wsrod wszystkich Polakow panowala jednomyslnosc, ze niepodlegle panstwo jest ich prawem i ich zyczeniem. Wszelkie obawy dotyczace przyszlosci ginely i cichly w nastroju powszechnego entuzjazmu narodowego. Powstanie Polski niepodleglej witaly z radoscia wszystkie warstwy spoleczne i wszystkie orientacje polityczne. Pod tym wzgledem ze wszystkich krajow europejskich, ktore odzyskaly niepodleglosc u konca pierwszej wojny swiatowej, Polska byla w polozeniu najszczesliwszym: posiadala pelnie swiadomosci narodowej. Jej uchowanie pod rozbiorami bylo najwiekszym historycznym sukcesem narodu polskiego.Polaczona z wola utrzymania niepodleglosci w ramach jednego panstwa, swiadomosc ta nie byla wszakze jednoznaczna z natychmiastowym scaleniem obszarow rzadzonych dotychczas przez trzy panstwa zaborcze. Nie byla jednoznaczna z niwelacja wszystkich roznic, zarowno tych, ktore wyznaczaly odmienne systemy gospodarcze i odmienna baza materialna, jak i tych, ktore wytworzyly sie w ciagu stu kilkudziesieciu lat przebiegania obcych granic panstwowych przez polskie terytorium narodowe. W dodatku do niwelowania tych roznic nie mozna bylo przystapic od razu. Panstwo polskie powstawalo wsrod walk o poszczegolne czesci swego terytorium, granice jego miano 2 - Historia dwudziestolecia 18 dopiero wyznaczyc, a walka o granice przeradzala sie w walke o utrzymanie bytu panstwowego.Jest pozornym paradoksem historii, ze dwa pierwsze lata niepodleglosci Polski, ktorej trzeba bylo bronic na wschodzie i na zachodzie, wzmocnily te wartosci psychiczne, ktore stanowily o pelni swiadomosci narodowej i o woli tworczego niepodleglego bytu panstwowego. Byl to, historycznie biorac, pozytywny skutek niebezpieczenstw wojennych. Lecz mial i odwrotna strone. Poglebial trudnosci gospodarcze, opoznial reformy spoleczne, a przede wszystkim nie pozwalal na stworzenie konsekwentnego planu niwelacji roznic miedzy dzielnicami. W tym okresie glownym niwelatorem, podstawowym czynnikiem pracujacym nad zespoleniem narodowym i nad niwelacja lokalnych nawykow i umilowan dzielnicowych bylo wojsko polskie. Jego zespolenie z tak roznych czesci skladowych bylo zacheta dla spoleczenstwa i na j wy raznie j szy m symbolem jednosci miedzy dzielnicowej. Wojsko polskie w tym okresie bylo nie tylko najwazniejsza, ale tez najsprawniej funkcjonujaca instytucja panstwowa. Byly i inne przeszkody na drodze do likwidacji pozostalosci rozbiorowych, ktorym na imie roznice obyczajow, struktury, prawodawstwa cywilnego i w sensie gospodarczym takze interesow poszczegolnych dzielnic. Plynna byla jeszcze ustrojowo-polityczna koncepcja panstwowa. Sytuacja na obszarach polozonych miedzy wschodnia granica etnicznego osiedlenia Polakow a ziemiami zamieszkanymi przez Rosjan nasuwala pomysly tworzenia zwiazkow federacyjnych Polski z panstwami narodowymi Litwinow, Bialorusinow i Ukraincow, z panstwami, ktore jeszcze nie istnialy i ktore wlasnym wysilkiem powstac by nie mogly. Koncepcje federacyjna reprezentowal Jozef Pilsudski. Mysl o zwiazku z panstwami narodowymi polozonymi miedzy Polska a Rosja laczyla sie jednoczesnie z potrzeba zabezpieczenia przyszlosci dla Polakow, ktorzy na tych terenach mieszkali i ktorzy, choc nie wszedzie liczni, byli przeciez elementem przodujacym kulturalnie i - co moze w danej chwili wydawalo sie wazniejsze - ambicjonalnie. Z koncepcja ta scierala sie inna, dazaca do utworzenia panstwa scentralizowanego, o charakterze wylacznie polskim, z pozostawieniem tylko pewnego marginesu swobod narodowych dla innych narodowosci na terytorium panstwowym Polski zamieszkalych. Wynik wojny polsko-bolsze-wickiej mial przesadzic na rzecz koncepcji centralistycznej, ktora do zadan niwelacji roznic dzielnicowych dodala zagadnienie ulozenia stosunkow z mniejszosciami narodowymi. Na tym polu nadzieje wciagniecia mniejszosci narodowych do pelnego zaangazowania psychicznego w zycie panstwa polskiego spelnily sie tylko w drobnej czesci i to glownie wsrod mniejszosci zydowskiej, ktora nie stanowila nigdzie grupy zwartego osiedlenia, choc procentowo w wielu miastach Polski srodkowej i wschodniej siegala jednej trzeciej mieszkancow. Na przeszkodzie wciagnieciu dzielnic rozbiorowych w jednolity rytm zycia panstwowego staly skutki ponad stuletniego rozwoju w ramach roznych, i to diametralnie roznych systemow prawnych. Kodyfikacja byla praca bardzo trudna, zwlaszcza ze chcac przestrzegac zasad praworzadnosci w zyciu 19 obywateli nie mozna jej bylo dokonywac w sposob mechaniczny, bez ogladania sie na skutki gospodarcze.Odmienny system prawny byl zreszta w pewnej mierze odbiciem odmiennych procesow rozwoju gospodarczego w poszczegolnych dzielnicach. To z kolei laczylo sie z roznicami spolecznymi. Juz sam fakt zniesienia poddanstwa wloscian w roznych okresach, w roznych zaborach i na roznych w kazdym z nich zasadach powodowal dalekosiezne skutki spoleczne, a takze kulturalne. Zadaniem najwazniejszym bodaj bylo przestawienie produkcji zarowno rolniczej, jak i przemyslowej na nowe rynki zbytu przy jednoczesnej przebudowie systemu kredytowego i przy radykalnej zmianie zrodel kredytowych. W ramach dawnej Rzeszy Niemieckiej Poznanskie bylo spichlerzem zywnosciowym. Kierunek wywozu nadwyzki plodow szedl na zachod. Gorny Slask takze znajdowal glowny odplyw na terenie Niemiec badz tez na rynkach eksportowych, do ktorych droga prowadzila przez Niemcy. Galicja byla krajem o produkcji rolnej nie wystarczajacej nawet na potrzeby wlasne i o bardzo slabo rozwinietym przemysle. Kierunek wymiany handlowej z ziemiami bylego zaboru rosyjskiego byl dla niej kierunkiem zupelnie nowym i przeksztalcajacym dotychczasowa synchronizacje potrzeb i mozliwosci. Przemysl bylego Krolestwa Polskiego - weglowy, metalowy i wlokienniczy - zaopatrywal dawne imperium rosyjskie i z handlu tego ciagnal zyski, ktore chociaz w pewnej mierze wynagradzaly niedostatki wyplywajace z niskiego poziomu kultury rolnej. Obecnie wszystkie te rozne systemy i przeciwstawne kierunki obrotu handlowego trzeba bylo zsynchronizowac w system nowy, szukac mozliwosci eksportowych calosci kraju i wyrownywac niedobory produkcyjne poszczegolnych dzielnic w oparciu o nowy wspolny osrodek planowania gospodarczego. Nie moglo sie to obyc bez wstrzasow. Wstrzasy te znajdowaly odbicie w pogarszaniu lub polepszaniu sie polozenia poszczegolnych obszarow Polski. Roznice stopy zyciowej zatrzec sie od razu nie daly. Nie mniej wazne byly roznice uwarstwienia spolecznego. Nie pozostawaly bez wplywu na uklad sil politycznych i przekonania polityczne dominujace w poszczegolnych dzielnicach. Zdrowy instynkt narodowy zapobiegal powstawaniu stronnictw politycznych regionalnych, a wiec reprezentujacych przede wszystkim jedna dzielnice. Oba podstawowe i najsilniejsze kierunki ideologiczne - to jest Polska Partia Socjalistyczna, po jej formalnym polaczeniu sie z Partia Socjal-Demokratyczna Galicji i Slaska Cieszynskiego, oraz wyrosla z ogolnopolskiej Ligi Narodowej Narodowa Demokracja - dazyly konsekwentnie i jeszcze przed odzyskaniem niepodleglosci do zdobycia wplywow we wszystkich dzielnicach. Troche odmiennie ksztaltowaly sie stosunki w stronnictwach chlopskich, czyli w ruchu ludowym. I ten jednak stal sie natychmiast po odzyskaniu niepodleglosci ruchem ogolnopolskim. Natomiast wplywy poszczegolnych stronnictw byly rozne w roznych dzielnicach. I tak Wielkopolska i Pomorze o bardzo niewielkiej ilosci elementu robotniczego sklanialy sie ku kierunkom prawicowym, wyznajac zasady solidaryzmu klasowego, ktory zreszta pozwolil tej dzielnicy przeprowadzic skuteczna, przez pokolenia trwajaca walke gospodarcza i kulturalno-naro20 dowa z niemczyzna i z Niemcami. I wreszcie niejednolitosc kadry przywodczej. W bylym zaborze rosyjskim, w Krolestwie przede wszystkim, inteligencja wywodzila swoj rodowod przewaznie ze srodowisk drobno-szlachec-kich, pozbawionych ziemi, lecz pozostajacych w pewnym psychiczno-oby-czajowym stosunku do ubogiego w swej wiekszosci ziemianstwa. Wzmagal ja ilosciowo naplyw elementow robotniczych i chlopskich, a takze ludzi sposrod asymilowanej mniejszosci zydowskiej. W zaborze pruskim inteligencja byla w swym glownym zrebie przedstawicielka wolnych zawodow lub polskiego kupiectwa. Nie utozsamiala sie z ziemianstwem. W Galicji za to inteligencja byla przede wszystkim urzednicza i intelektualna. Wynikalo to z trwajacych przez kilka pokolen swobod samorzadowych i kulturalnych. Inteligencja galicyjska miala tez pewien zasob doswiadczenia administracyjnego, dzieki ktoremu mogla i musiala zapelnic luki powstajace w innych dzielnicach z chwila, gdy odplynela z nich administracja zaborcza. Nie spotykalo sie to z przychylnym przyjeciem juz chocby z powodu na pozor malo istotnych, lecz w zyciu bardzo waznych roznic obyczaju towarzyskiego. Galicja tez dostarczac musiala kadry nauczycielskiej w szkolnictwie, od najnizszego po uniwersytety wlacznie. Polskie osrodki intelektualne wyzszego rzedu rozwijac sie mogly przed odzyskaniem niepodleglosci w oparciu o uniwersytety we Lwowie i w Krakowie. Na terenie zaboru pruskiego szkol wyzszych nie bylo, jesli nie liczyc calkowicie niemieckich we Wroclawiu i Gdansku. W zaborze rosyjskim polski uniwersytet w Warszawie odtworzony zostal dopiero w czasie wojny. Stary Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie nie istnial juz od dawna, a Polacy wyzsze wyksztalcenie zdobywac mogli w Kijowie, Petersburgu, Rydze lub Dorpacie, jesli nie udalo sie im wyjechac na studia do Krakowa lub Lwowa. Szkolnictwo srednie bylo celowo hamowane w zaborze rosyjskim, a jako polskie istnialo tylko w austriackim. Nierowny wiec byl poziom oswiaty - i pod wzgledem formalnej wartosci szkoly, i pod wzgledem zageszczenia szkol, i pod wzgledem mozliwosci pielegnowania polskiej kultury naukowej. Taka byla mozaika spoleczna, gospodarcza, kulturalna i prawna Polski u progu niepodleglosci. Dodajmy do tego decentrycznosc sieci kolejowej i drogowej, roznice budownictwa mieszkaniowego, roznice jakosci i przyzwyczajen w sposobie odzywiania i obraz nam sie wypelni. Roznice te na szczescie nie siegaly spraw jezykowych, jesli nie liczyc lokalnego akcentu i roznych nalecialosci gwarowych. Nad stworzeniem i poglebieniem roznic pracowali zaborcy celowo przez sto lat. Ich niwelacja trwala lat niespelna dziesiec. To, co z nich pozostalo, zaliczyc mozna bylo w latach trzydziestych do roznic anegdotycznych. Wyjatkiem byly roznice polozenia gospodarczego. Te utrzymywaly sie dluzej, choc malaly z roku na rok. Malaly konsekwentnie i - co najwazniejsze - malaly wspolnym wysilkiem spoleczenstwa, ktore prace nad niwelacja roznic uwazalo za koniecznosc oczywista i naturalna. Poza praca kodyfikacyjna i ujednolicaniem administracji wladze panstwowe nie potrzebowaly nikogo do niczego zmuszac ani nawet naklaniac. Tak szybka i doglebna likwidacja skutkow rozdarcia rozbiorowego byla zjawiskiem bez precedensu. Uznac ja mozna za jeden z najwiekszych sukcesow 21 historycznych, na jakie zdobyl sie narod polski. A rownoczesnie za zbiorowy dowod wielkiej preznosci spolecznej.Rewolucja pazdziernikowa i niepodleglosc Polski Dzisiejsza publicystyka i historiografia komunistyczna podaje jako pewnik, ze rewolucja pazdziernikowa i jej bezposrednie skutki byly najwazniejsza, jesli nie jedyna przyczyna odzyskania przez Polske niepodleglosci. Jest to dogmat polityczny, ktorego nie wolno podawac w watpliwosc i nad ktorym nie wolno dyskutowac. Podpiera sie ten dogmat z jednej strony tak zwana leninowska zasada "samostanowienia narodow", z drugiej zas kilkoma deklaracjami awansowanymi do rzedu wielkich wydarzen politycznych o historycznym znaczeniu. Wsrod tych deklaracji znajdujemy uchwale piotrogrodzkiej Rady Robotniczej i Zolnierskiej z dnia 27 marca 1917 roku, tak zwany dekret o pokoju, Deklaracje Praw Narodow Rosji, uchwalona na drugim ogolnorosyjskim zjezdzie Sowietow 8 listopada 1917 roku i wreszcie - jako dokument rzekomo najwazniejszy - dekret numer 698 uchwalony przez Rade Komisarzy Ludowych 29 sierpnia 1918 roku. Dekret ten nazywa sie obecnie po prostu "przekresleniem rozbiorow Polski". Teza ogolna sprowadza sie do twierdzenia, ze Polska nie moglaby odzyskac niepodleglosci, gdyby nie wielkodusznosc Rosji, ktora po rewolucyjnym ugruntowaniu wladzy bolszewickiej uniewaznila rozbiory i dolozyla wszystkich staran na polu miedzynarodowym, by w Polsce moglo powstac niepodlegle panstwo. Oczywiscie logicznym wnioskiem tego rodzaju tezy jest podkreslenie swojego rodzaju braku wdziecznosci ze strony "burzuazyjnego" czy "nacjonalistycznego" rzadu i Sejmu odrodzonej Rzeczypospolitej, ktore na ten prezent sowiecki odpowiedzialy polityka wroga wobec Rosji, polityka rzekomego imperializmu i wyslugiwania sie interesom kapitalu zachodniego. W tej interpretacji wszystko, co sie stalo po 11 listopada 1918 roku, bylo wywichnieciem prawidlowej linii rozwoju na ziemiach polskich. Ta oficjalna interpretacja komunistyczna jest dosyc swiezej daty. Do roku 1936 historiografia i publicystyka sowiecka nie przypisywala rewolucji pazdziernikowej takich zaslug. Sprawe odzyskania przez Polske niepodleglosci przedstawiala w sposob niezwykle brutalny i wrogi, lecz o wiele blizszy prawdy. Do roku 1936 Polska byla tworem Traktatu Wersalskiego, owego "traktatu zlodziei i rabusiow", jak mowil Lenin. Jej powstanie bylo kleska dla Rosji, stworzylo bariere w poprzek drogi zwycieskiego marszu rewolucji bolszewickiej w glab Europy. Polska byla tworem "nacjonalistow" i "burzuazji". Jej 22 niepodleglosc stanowila krzywde dla interesow przyszlych proletariackich Niemiec, Ponosila Polska wine za zalamanie sie rewolucji w Niemczech i w "Austro-Wegrzech", bo tak z uporem okreslano wszystkie kraje, ktore kiedys wchodzily w sklad monarchii habsburskiej. Dopiero w roku 1936 potepiono tak zwana historyczna szkole Pokrowskiego i kazano dokonac rewizji historii, przede wszystkim na odcinku polityki narodowosciowej ZSSR i leninowsko-stalinowskiej doktryny samostanowienia narodow. Potepienie bylo raczej gwaltowne, gdyz wiazalo sie z wyrokiem smierci na kilkudziesieciu historykow sowieckich z Andriejem Bubnowem i Nikolajem Lukinem na czele. Rewizja pogladow historycznych pozostawala w zwiazku z nowa taktyka czy strategia dialektyczna, ktora przygotowywala sie do stworzenia tezy o mozliwosci pogodzenia rewolucji socjalnej z powstawaniem panstw o charakterze narodowym. Rewizja ta dokonywala sie bardzo dlugo, gdyz jeszcze w pazdzierniku 1939 roku, po rozbiorze Polski dokonanym przez Zwiazek Sowiecki w przymierzu z Niemcami hitlerowskimi, Wiaczeslaw Molotow nazywal Polske "poronionym plodem Traktatu Wersalskiego".Nowa teza zostala ugruntowana ostatecznie w latach 1943-44 i stala sie czescia obowiazujacej dogmatyki politycznej Zwiazku Sowieckiego. Od tej chwili niepodleglosc Polski w roku 1918 przestala byc dziejowym nieszczesciem dla ludzkosci. Przeciwnie - stala sie dzielem rewolucji pazdziernikowej . Nowa doktryna historyczna przyczynila sporo klopotow, gdy chodzi o ocene dzialalnosci SDKPiL oraz PPS-Lewicy, czyli - inaczej mowiac - Komunistycznej Partii Polski w okresie powstawania panstwa polskiego. Komunisci polscy wystepowali wowczas jako bezwglednie wierne placowki dywersyjne Rosji sowieckiej, zwalczajac - jak im kazano - idee niepodleglosci i starajac sie dopomoc w jej obaleniu. Znaleziono wiec dzis formule naszpikowana okresleniami w rodzaju dogmatyzm, lewactwo, brak obiektywnej oceny owczesnej sytuacji i tak dalej. Po to, by w dalszym ciagu udowadniac, ze pomimo wszystko komunisci najlepiej rozumieli polska racje stanu, co im pozwolilo teze racje stanu urzeczywistniac przy pomocy Armii Czerwonej w roku 1944. Uporzadkujmy fakty. Odezwa piotrogrodzkiej Rady Delegatow Robotniczych i Zolnierskich rzeczywiscie stwierdzala, ze "Polska ma prawo do calkowitej niepodleglosci pod wzgledem panstwowo-miedzynarodowym". Byl to dezyderat nigdy nie powtorzony przez rzad Lenina ani tez przez partie bolszewicka. Lenin byl zreszta jeszcze wtedy w Zurychu, a Rada piotrogrodzka posiadala wiekszosc socjal-demokratow - mienszewikow, to znaczy antykomunistow. Deklaracje redagowal Henryk Erlich, czlonek Bundu, to znaczy zydowskiej partii socjalistycznej w Polsce. Rozstrzelano go w 1942 roku w Moskwie razem z Wiktorem Alterem jako rzekomych "szpiegow niemieckich". Deklaracja byla ogloszona na dlugo przed rewolucja pazdziernikowa i na dlugo przed opanowaniem Rady piotrogrodzkiej przez bolszewikow. Nastepnym dokumentem byla uchwala drugiego zjazdu Sowietow. Mo23 wila o potrzebie "pokoju bez odszkodowan i bez aneksji" oraz okreslala tak zwane "prawa narodow Rosji". Dekret o pokoju byl przygotowaniem do porzucenia koalicji walczacej z mocarstwami centralnymi i do zawarcia odrebnego pokoju z Niemcami. Deklaracja praw narodow Rosji wykladala owczesnie obowiazujaca doktryne o samostanowieniu. Z samej nazwy wynika, ze chodzi o Polske, traktowala ja wlasnie jako "jeden z narodow Rosji". Istniala wowczas sprzecznosc miedzy pogladami Lenina i Rozy Luksemburg. W praktyce przewazalo zdanie komisarza do spraw narodowosci w rzadzie bolszewickim. Byl nim Jozef Stalin. Wedlug niego zasada samostanowienia polegac miala na powstawaniu "Rad jako wladzy" i "Republik Rad" jako formacji panstwowych z zadaniem przylaczenia sie do juz istniejacej Rosyjskiej Republiki Sowieckiej, zwanej wowczas federacyjna. Tworzyc rady i okreslac na czym polega wola narodu mial nie ogol mieszkancow, ale proletariat, proletariat robotniczy, bez wzgledu na swoja liczebnosc w stosunku do ogolu ludnosci. Lecz jednoczesnie dyktatura proletariatu polegala na centralizmie demokratycznym. Z czego wynikalo, ze o tym, czego chce proletariat, decydowac ma grupa ludzi, ktorym udalo sie opanowac wladze i utrzymac sie przy niej w drodze terroru. W stosunku do "narodow Rosji" nierosyjskiej narodowosci "deklaracja" miala zapewnic wladze przywodcom rosyjskiego proletariatu robotniczego nad masa obcojezycznego chlopstwa. Bylo to rzadowi bolszewickiemu potrzebne w jego walce z kontrrewolucja, ktora operowala silami wojskowymi glownie na terenach nierosyjskich rosyjskiego imperium. Lenin przychylil sie do tej interpretacji w przededniu pokoju brzeskiego, w ktorym kapitulowal przed Niemcami i zdradzal sprzymierzencow. Stwierdzil wowczas, ze "interes socjalizmu stoi znacznie wyzej od zasady samostanowienia narodow". Interes socjalizmu - w tym wypadku interes Rosji - wymagal zawarcia pokoju z Niemcami za wszelka cene. Bolszewicy ani nie wierzyli w zwyciestwo koalicji, ani sobie jego nie zyczyli. Wierzyli w sile Niemiec i chcieli byc z nimi w zgodzie, nawet wtedy, gdy stracili nadzieje na rewolucje w Niemczech. W roku 1918 nadzieje te mieli i tym byli sklonniejsi do zawarcia z Niemcami pokoju. Dekret "uniewazniajacy rozbiory" wreszcie byl po prostu dopelnieniem warunkow postawionych przez Niemcy w Traktacie Brzeskim. Gdy bolszewicy odnawiali Traktat w sierpniu 1918 roku, zazadano od nich, by oglosili spis wszystkich umow miedzynarodowych zawartych przez Rosje carska i by je uniewaznili jako sprzeczne z postanowieniami traktatu pokojowego zawartego w Brzesciu. Umow tych bylo okolo dwoch tysiecy. Byly wsrod nich umowy celne z nieistniejacym juz ksiestwem Oldenburskim, umowa o splate posagu jednej z ksiezniczek meklemburskich, umowa dotyczaca handlu z ksiestwem Sachsen-Meiningen oraz traktaty rozbiorowe. Odrebny artykul, trzeci w numeracji, dotyczyl spraw polskich. Nie wchodzil w szczegoly, lecz stwierdzal, ze rzad sowiecki anuluje akty prawne zawarte przez rzad cesarstwa rosyjskiego z krolestwem pruskim i cesarstwem austriackim na temat podzialu terytoriow polskich. Naturalnie traktaty rozbiorowe byly na dlugiej liscie najciekawsze z punktu widzenia dziennikarskiego. Dlatego wspominala 24 o nich w tytule artykulu o dekrecie moskiewska Prawda. Redakcja zamiescila przy tym kilka slow od siebie, byc moze na zlecenie Lenina, ze rozbiory sa niezgodne z rewolucyjnym poczuciem prawnym narodu rosyjskiego, ktory uznaje prawo narodu polskiego do niepodleglosci i zjednoczenia. Lecz pomysl nadawania dekretowi znaczenia prawno-tworczego w odniesieniu do Polski jest kiepskim chwytem propagandowym. Przyszedl do glowy Rosjanom dopiero po uplywie dwudziestu lat. Dla narodu polskiego twierdzenie, iz jego niepodleglosc zalezala od uniewaznienia przez Rosje traktatow rozbiorowych jest zwykla obelga. Traktaty rozbiorowe Polski nie obowiazywaly, a niepodleglosc swa Polacy wywalczyli w roku 1918 wlasnymi silami.Prawda jest natomiast, ze rewolucja pazdziernikowa byla jednym z czynnikow, ktore Polakom ulatwily zdobycie niepodleglosci. Jedynym komunista, ktory to rozumial i probowal uzasadnic, byl Julian Marchlewski. Twierdzil zgodnie z prawda, ze gdyby nie rewolucja, carat decydowalby sam o losie Polski w razie zwyciestwa koalicji. Rewolucja - lecz przede wszystkim zawarcie odrebnego pokoju z Niemcami przez Rosje bolszewicka - rozwiazaly rece mocarstwom zachodnim w sprawie Polski. Ulatwilo to znakomicie prace Komitetu Narodowego Polskiego. Spowodowalo takze aktywizacje Polakow w kraju. Dlatego, ze przestala istniec sytuacja, w ktorej rozsadek nakazywal szukanie pomocy u jednego z zaborcow. Po pokoju brzeskim Rosja wyszla z wojny, oddala calosc terytorium polskiego Niemcom i przestala miec jakikolwiek wplyw na sprawy polskie. Od tej chwili pozostawal juz tylko jeden nieprzyjaciel, jeden okupant. Tym byly Niemcy. Rosja przestala byc nieprzyjacielem, nie dlatego, ze ktos cos deklarowal, lecz dlatego, ze zostala wytracona z gry. Natomiast potege Niemiec zdruzgotaly wojska koalicji zachodniej, pomimo pokoju brzeskiego, ktory Niemcy wzmocnil, na co rzad Lenina z gory sie godzil. Narod polski wykorzystal kleske Niemiec dla osiagniecia niepodleglosci. Panstwo polskie powstalo w listopadzie 1918 roku. Bolszewicy ustosunkowali sie do niego negatywnie. Nie rezygnowali z politycznego programu maksymalnego, ktory przewidywal utworzenie Polskiej Republiki Rad jako czesci skladowej Zwiazku Sowieckiego. Miala sluzyc jako pomost laczacy Rosje z rewolucyjnymi Niemcami. Poniewaz pomostem tym dobrowolnie Polska byc nie chciala, postanowiono zmusic ja do tego sila. Decyzja uzycia sily zapadla juz 18 listopada 1918 roku, gdy rzad Lenina nakazal rozpoczecie "operacji Wisla". Plan sie nie udal. Nie tylko z powodu zalamania sie rewolucji w Niemczech, lecz przede wszystkim dzieki woli obronienia swej niepodleglosci przez narod polski. Ani Czerwona Armia, ani dywersja prowadzona przez KPRP niepodleglosci Polski nie zlikwidowala. Lecz plan w zasadniczych swoich zrebach nie ulegl zmianie. Ulegaly tylko zmianom taktyka i strategia dyktowane przez dialektyke polityczna. Istnieje wiec niewatpliwie zwiazek przyczynowy miedzy niepodlegloscia Polski a rewolucja pazdziernikowa. Jest on jednak calkowitym zaprzeczeniem gloszonej przez komunistow interpretacji faktow historycznych. 25 II Reakcja spoleczenstwa polskiego w kraju na wiadomosc o rewolucji leninowskiej nie byla zrazu nieprzychylna. Uwazano ja za eksperyment, byc moze lepszy niz bezwlad cechujacy rzady Kierenskiego i - znowu byc moze - zmierzajacy szczerze do poprawy losu rosyjskiego robotnika i chlopa. Oczywiscie poglady nie byly jednolite. Komitet Narodowy Polski ustosunkowal sie do rewolucji leninowskiej niechetnie, zarowno z przyczyn ideologicznych, jak i z obawy politycznej panujacej w stolicach mocarstw zachodnich, ze Lenin urzeczywistni swoj cel zawarcia odrebnego pokoju z Niemcami, co stworzy wyjatkowo niebezpieczne polozenie na froncie zachodnim, grozac zwycieskim dla Niemiec zakonczeniem wojny. Poglady Komitetu wywieraly ogromny wplyw na spoleczenstwo w kraju, zwlaszcza na klasy srednie w Krolestwie.Instytucja "rad delegatow robotniczych" interesowala lewice polska. Nie towarzyszyla temu zainteresowaniu chec slepego nasladownictwa ani, co wazniejsze, dawanie posluchu haslu "cala wladza w rece rad", ktorym Lenin zapowiadal juz od kwietnia likwidacje demokracji parlamentarnej i zasad socjalizmu demokratycznego. W Polsce chciano widziec w radach robotniczych skuteczne narzedzie walki o prawa swiata pracy, a takze sposob uruchomienia produkcji, zdewastowanej wskutek wojny. Lecz ow kredyt zaufania wobec wydarzen w Rosji laczyl sie z kategorycznym oporem przeciwko jakiemukolwiek powrotowi Rosji na ziemie polskie. O "zaniesieniu rewolucji do Polski" deklamowac mogli bolszewicy polskiego pochodzenia czy narodowosci we wladzach leninowskich. Deklamowali zreszta najczesciej o zaniesieniu rewolucji do Europy, przy czym status Polski byl im albo w ogole obojetny, albo zaliczal sie do spraw drugorzednych. Ale wydarzenia toczyly sie szybko. Juz za kilka miesiecy z kredytu zaufania pozostana tylko wspomnienia lub teoretyczne dyskusje na temat, co sklonilo Lenina do "popelnienia bledow". "Bledow", ktorych Lenin bynajmniej za bledy nie uwazal. Chodzilo o zawarcie z Niemcami odrebnego pokoju. Dla Polakow perspektywa zwyciestwa Niemiec po klesce Rosji byla zmora na pewno bardziej ponura niz dla Anglikow czy Francuzow. Polska niepodleglosc swa wiazala ze zwyciestwem sprzymierzonych nad Niemcami, a nie z tym, co sie dalej bedzie dzialo w leninowskiej Rosji. Zwyciestwo sprzymierzonych mial poprzec wlasny polski wysilek zbrojny. I tak sie rzeczywiscie stalo. I taka jest prawda historyczna. Ani w roku 1917, ani w nastepnych, z rokiem 1920 wlacznie, nie tylko sie w Polsce nie spodziewano pomocy ze strony rewolucyjnej Rosji, lecz nie bylo tez zadnej obietnicy czy oferty takiej pomocy. Do chwili pokonania Niemiec przez mocarstwa zachodnie na temat Polski panowalo w Moskwie gluche milczenie. Po pokonaniu Niemiec pojawilo sie konkretne zagrozenie wojenne i glosna zapowiedz, ze "przez trupa Polski wiedzie droga do rewolucji europejskiej". 26 Polska swa niepodleglosc i tym samym ocalenie Europy przed stworzeniem niemiecko-rosyjskiego olbrzyma bolszewizmu z granica na Renie, jesli nie dalej, musiala wywalczyc na polach bitew z Armia Czerwona. Rewolucja pazdziernikowa nic jej w tym nie pomogla.Komunisci Entuzjazmu, z jakim cale spoleczenstwo polskie w trzech zaborach witalo odradzajace sie do niepodleglego bytu panstwo polskie nie podzielali przywodcy dwoch tylko ugrupowan politycznych. Jednym byla Socjaldemokracja Krolestwa Polskiego i Litwy, drugim PPS-Lewica, ktora powstala po rewolucji 1905 roku wskutek rozlamu w Polskiej Partii Socjalistycznej miedzy Frakcja Rewolucyjna, uwazajaca niepodleglosc Polski za podstawowy cel polityczny i konieczny warunek reform spolecznych i gospodarczych, a Lewica, dla ktorej niepodleglosc nie byla celem najwazniejszym. W ciagu niewielu lat Frakcja Rewolucyjna stala sie wlasciwa Polska Partia Socjalistyczna, ostoja idei walki zbrojnej o niepodleglosc. Z nia wspoldzialal Jozef Pilsudski. I choc rozstal sie z socjalizmem formalnie w roku 1916, PPS w roku 1918 byla najbardziej aktywnym ugrupowaniem niepodleglosciowym w Krolestwie i rdzeniem pierwszego rzadu polskiego. Jej najwybitniejszym w tym okresie przywodca byl Ignacy Daszynski. Natomiast PPS-Lewica przechodzila zupelnie inna ewolucje w ciagu czterech lat pierwszej wojny swiatowej, lawirujac coraz to bardziej ku SDKPiL, stronnictwu, ktore od poczatku swego istnienia zwalczalo aktywnie idee niepodleglosci panstwowej, widzac przyszlosc polskiej klasy robotniczej w scislym zwiazku z panstwem zaborczym, w ktorego granicach powinna pozostac. Wodzowie SDKPiL i ojcowie komunizmu polskiego - tacy jak Adolf Warski, Leon Jogiches-Tyszko, Julian Marchlewski czy Roza Luksemburg - wystepowali gwaltownie przeciwko - jak to okreslali - "sprowadzaniu proletariatu polskiego na grunt szowinizmu i walki narodowosciowej". Rozumowanie swe wspierali nastepujaca argumentacja: "wiez ekonomiczna miedzy poszczegolnymi dzielnicami zaborczymi zaciesnia sie coraz bardziej, totez postulat zjednoczenia ziem polskich w niepodlegle panstwo kapitalistyczne nie odpowiada obiektywnym tendencjom historycznym i ekonomicznym". Za tym wywodem ekonomicznym wysuwala SDKPiL teze polityczna, argumentujac, ze wspomniane tendencje ekonomiczne sa przyczyna calkowitego rzekomo braku zainteresowania niepodleglym panstwem polskim zarowno w szeregach proletariatu, jak i wsrod burzuazji. Niepodleglosci pragnac miala jakoby tylko drobna garstka drobnomieszczanskiej inteligencji. Wobec tego calosc dzialalnosci rewolucyjnej miala sie sprowadzac do popierania wyzwolenia spolecznego w Niemczech i w Rosji, a ambicje narodowe proletariatu polskiego ograniczyc sie do ochrony jezyka. W mysl tych zalozen Roza Luksemburg i Marcin Kasprzak propagowali wsrod robotnikow polskich w Wielkopolsce i na Slasku mysl scislego wspoldziala27 nia z socjaldemokracja niemiecka w imie walki o wspolne i jedynie wazne cele, osiagalne - ich zdaniem - tylko w granicach panstwa niemieckiego. Gros sil SDKPiL znajdowalo sie - rzecz jasna - na terenie zaboru rosyjskiego. Na czwartym zjezdzie partii, odbytym w Berlinie w roku 1904, uchwalono koniecznosc organizacyjnego zjednoczenia sie z ogolnorosyjska partia socjaldemokratyczna. Postawiono wowczas tylko jeden, zaiste zdumiewajacy warunek pod adresem towarzyszy rosyjskich. Mianowicie domagano sie od Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji skreslenia z jej programu punktu gloszacego prawo narodow do samostanowienia. Jest rzecza ciekawa, ze partia rosyjska ten wlasnie postulat odrzucila i do zjednoczenia wowczas nie doszlo. SDKPiL jednak obstawala przy swym stanowisku antyniepodlegloscio-wym i z biegiem czasu stala sie w rzeczywistosci czescia partii rosyjskiej, opowiadajac sie za jej skrzydlem bolszewickim. Jednoczesnie coraz wyrazniej i z coraz wiekszym naciskiem dzialacze SDKPiL podkreslali, ze wszelkie swobody jezykowe czy narodowosciowe powinny obejmowac tylko Krolestwo i ewentualnie Galicje Zachodnia, natomiast nie dotycza zaboru pruskiego. Roza Luksemburg i Julian Marchlewski przeniesli zreszta swa dzialalnosc w czasie wojny i bezposrednio przed nia na teren Niemiec i stali sie dzialaczami niemieckiej socjaldemokracji, zwalczajacej od zjazdu w Jenie w roku 1913 istnienie polskich organizacji robotniczych. Mialo to szczegolna wymowe zwlaszcza na Gornym Slasku. Antyniepodleglosciowy charakter SDKPiL ulegl nieznacznej tylko ewolucji w ciagu lat wojny swiatowej. Ewolucja ta pozostawala w scislym zwiazku ze zmianami, jakim podlegal w okresie poprzedzajacym rewolucje pazdziernikowa i po niej komunizm rosyjski. Socjaldemokraci polscy - a pamietac trzeba, ze ich wlasciwa czolowka opuscila kraj wraz z cofajaca sie armia carska i dzialala w Rosji - przyjeli leninowska wykladnie samostanowienia narodow. Nie odbiegala ona w swej istocie od ich wlasnych tradycyjnych pogladow, bo glosila zasade, ze tylko uswiadomiony proletariat ma prawo zabierac glos na temat ustroju kazdego terytorium narodowego. Jednoczesnie jednak inna zasada - tak zwanej "dyktatury proletariatu" - miala skupic calosc decyzji w reku nielicznej grupki przywodczej, ktora w zadnym wypadku nie miala pochodzic z powszechnego wyboru. Tym samym przewidywano z gory dyktat komunistyczny jako jedyny objaw woli narodu. Dyktat musial byc poparty sila poslugujaca sie terrorem jako najskuteczniejszym narzedziem dzialania. Elementu sil dostarczyc miala Rosja bolszewicka w kazdym wypadku, gdy lokalne Rady Delegatow Robotniczych nie mogly sily takiej wytworzyc. Albo tez wtedy, gdy przedstawiciele proletariatu w tych wlasnie Radach byli niedostatecznie uswiadomieni w duchu komunistycznym. Rozwiniecia tej swoistej wykladni samostanowienia narodowego dokonal juz w sierpniu 1917 roku Jozef Stalin. Stwierdzal on, ze logicznym nastepstwem tak pomyslanego proletariackiego "samostanowienia narodowego" jest utworzenie w kazdym kraju "socjalistycznej republiki rad" podporzadkowanej wladzom centralnym bolszewickiej Rosji i zwiazanej z nia pod 28 kazdym wzgledem - nie tylko podobienstwem ustroju, lecz takze biezacapolityka i wspolnym, nadrzednym aparatem wladzy. Mniej juz bylo w tym okresie mowy o internacjonalistycznym charakterze rewolucji, przy ktorym upierala sie Roza Luksemburg. SDKPiL uzywala dalej argumentow propagandowych w rodzaju zbednosci panstwa wobec nieuchronnego zwyciestwa rewolucji socjalnej we wszystkich krajach Europy, ktora zdezaktualizuje pojecie granic i podwazy aspiracje narodowe. Brzmialy one glucho, zwazywszy kryzys zaufania, jaki sie rozwinal w stosunku do nowej wladzy bolszewickiej w europejskim ruchu robotniczym po zawarciu przez Lenina pokoju z Niemcami w Brzesciu Litewskim. Rosja bolszewicka oddawala w nim Niemcom bez zastrzezen terytoria zamieszkane przez Polakow, Bialorusinow i Ukraincow, nie pytajac o zdanie ani tych narodow jako calosci, ani nawet ich "proletariacko uswiadomionych" przywodcow. Niepokoj komunistow polskich wzmagal sie w miare narastania w calym spoleczenstwie, a przede wszystkim w srodowisku robotniczym i wsrod chlopow, zdecydowanej woli odzyskania niepodleglosci panstwowej. Wiadomosc o Traktacie Brzeskim wywolala fale gwaltownych protestow. Ich ostrze, na tle sprawy Chelmszczyzny, oddanej Ukraincom, skierowalo sie przeciwko okupantom niemieckim i austriackim. Wywolalo tez jednak odplyw sympatii do rewolucji socjalnej w Rosji. Zwlaszcza, ze rok 1918 mijal w Rosji pod znakiem potegujacej sie z dnia na dzien wojny domowej, nieslychanego chaosu i bezgranicznej nedzy mas. Terror jako srodek walki z kontrrewolucja budzil przerazenie, zwlaszcza gdy jego ofiara padli robotnicy, chlopi, kobiety i dzieci. Jego ofiara padala tez masa uchodzcow polskich, siegajaca zapewne miliona osob. Wsrod niej bolszewicy wraz z oddana im teraz bez zastrzezen czolowka SDKPiL, przebywajaca w Rosji, chcieli znalezc sojusznikow. Udalo sie to im w bardzo nieznacznym stopniu. Z masy zolnierzy narodowosci polskiej udalo sie wcielic do Armii Czerwonej pewna liczbe ludzi w jednostkach o szumnych polskich nazwach. Nie cieszyly sie zreszta zaufaniem bolszewikow. Kto mogl z Polakow staral sie przedostac do oddzialow polskich o charakterze narodowym. Slawa zupelnie swoista, jaka zdobyli sobie ludzie pokroju Dzierzyn-skiego na sluzbie rzadu bolszewickiego, budzila przerazenie zamiast stanowic zachete do wspolpracy z SDKPiL. PPS-Lewica i SDKPiL dysponowaly jednak w dalszym ciagu pewnymi wplywami w srodowiskach robotniczych w samej Polsce, chociaz malaly one w miare rozwoju wydarzen w Rosji i w Polsce. PPS staje sie czolowym osrodkiem organizacyjnym nowego panstwa polskiego. Rzad polski realizuje spoleczne postulaty socjalizmu, wytracajac SDKPiL i ten argument propagandowy. Bierze ona czynny udzial w powstawaniu Rad Delegatow Robotniczych, lecz nie moze wystepowac sama, a nawet tam, gdzie wystepuje, nie osmiela sie jawnie zwalczac niepodleglosci. Haslo PPS-Lewicy i SDKPiL "Precz z biala gesia" wywolywalo czesto reakcje wrecz tragiczne dla polskich komunistow. W ciagu kilku miesiecy traca calkowicie wplywy w wiekszosci Rad Delegatow Robotniczych. Przyczyna bezposrednia jest opowiedzenie sie ich przeciwko powszechnym wyborom do Sejmu Ustawodawczego. 29 W koncu listopada i w grudniu zapada w Moskwie decyzja nakazujaca komunistom w Polsce odsloniecie przylbicy i wystapienie otwarcie z programem likwidacji dopiero co zdobytej niepodleglosci Polski na rzecz przy-laczenfa sie do federacji sowieckiej. Platforma programowa uchwalona na zjezdzie jednoczacym SDKPiL oraz PPS-Lewice w Komunistyczna Partie Robotnicza formulowala cele nastepujace:Po pierwsze: Nalezy zapobiec wyzwoleniu dzielnicy pruskiej, to jest Slaska, Poznanskiego i Pomorza, gdyz oslabi to Niemcy, w ktorych zatriumfuje rewolucja bolszewicka. Po drugie: Nalezy przez opanowanie Rad Delegatow Robotniczych wytworzyc konkurencyjny dla rzadu polskiego osrodek wladzy rewolucyjnej, ktory by z Kongresowki i ewentualnie takze Galicji Zachodniej stworzyl jedna z Republik Rad wlaczonych do Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Socjalistycznej Rad. Po trzecie: Dopoki ten postulat nie zostanie urzeczywistniony, nalezy poglebic w kraju stan wrzenia i nieladu, przeciwstawiajac sie wszystkiemu, co prowadzi do poprawy warunkow bytu wymeczonej przez wojne ludnosci. W ujeciu szczegolowym nalezy prowadzic propagande przeciwko wyborom do Sejmu, gdyz sa one wyrazem demokracji burzuazyjnej. Nalezy przeciwstawiac sie reformie rolnej, gdyz rozwiazanie sprawy chlopskiej lezy w kolektywizacji. Nalezy przeciwstawiac sie tworzeniu wojska polskiego, gdyz utrudni ono zwyciestwo sil rewolucji w Niemczech - to znaczy na ziemiach polskich w granicach dotychczasowego panstwa niemieckiego - i bedzie przeszkoda dla Armii Czerwonej w "wyzwalaniu" Bialorusi, Litwy i Ukrainy spod rzadow nacjonalistycznych oraz w zadaniu ugruntowania wladzy sowieckiej w Polsce. Byly to zadania, a raczej postulaty, ktore wzbudza zgroze w spoleczenstwie polskim. Rzucajac w ten sposob wyzwanie calemu narodowi, nowo kreowana KPRP rzuca rowniez radykalne hasla spoleczne. Nie stanowia one atrakcji dla robotnikow. Po pierwsze dlatego, ze wiele z tych hasel wchodzi juz w zycie na podstawie dekretow rzadu Moraczewskiego, inne zas maja byc przedmiotem obrad Sejmu Ustawodawczego. Jednoczesnie KPRP kopie przepasc miedzy soba a ludnoscia chlopska. Dzisiejsza historiografia komunistyczna stawia KPRP zarzut niewlasciwej oceny owczesnych warunkow. Jednoczesnie glosi jej slawe za to, ze rzekomo ona jedna zrozumiala dziejowe znaczenie rewolucji pazdziernikowej. Niezasluzona to pochwala i niesluszne zarzuty. Bo w roku 1918 komunisci polscy wykonywali wiernie zarzadzenia swej centrali moskiewskiej. Kleska Niemiec dawala Rosji moznosc zerwania Traktatu Brzeskiego. Liczono w otoczeniu Lenina na zwyciestwo rewolucji w Niemczech. Dopomoc w tym miala Armia Czerwona, w mysl planu "operacja Wisla". Jedyna przszkode na drodze do zlania sie rewolucyjnej Rosji z rewolucyjnymi Niemcami stanowilo niepodlegle panstwo polskie. Jego likwidacja byla glownym, jesli nie wylacznym zadaniem powolanej do zycia 16 grudnia 1918 roku Komunistycznej Partii Robotniczej Polski. Postawa calego narodu 30 polskiego, lacznie z masami robotniczymi, nie pozwolila komunistom zadaniatego wykonac. Ani w roku 1918, ani w 1919 czy 1920. Nie wynikalo z tego jednak, by KPRP od zadania likwidacji niepodleglosci Polski kiedykolwiek odstapila. Zmienila tylko taktyke i dialektyczna tresc slowa "niepodleglosc". W listopadzie 1918 roku powstaly na terenie Kongresowki Rady Delegatow Robotniczych w kilkudziesieciu osrodkach miejskich. Niemal jednoczesnie powstawaly podobne w swym charakterze organizacyjnym Rady Robot-niczo-Chlopskie, Rady Delegatow Chlopskich oraz Rady Delegatow Robotnikow Folwarcznych. Te ostatnie doszly na terenie Lubelszczyzny do duzego znaczenia. Powstanie Rad Delegatow Robotniczych na ziemiach polskich poprzedzily tak zwane Komitety Fabryczne w poszczegolnych zakladach przemyslowych. Na nich tez, przynajmniej w pierwszej fazie dzialania, oparla sie akcja samoobrony swiata pracy przeciwko anarchii przemyslowej, ktora zagrazala krajowi rownolegle z niebezpieczenstwem anarchii administracyjnej. Z Komitetow Fabrycznych pochodzili tez w ogromnej wiekszosci delegaci zasiadajacy w Radach, ktore robotnicy uznali za konieczny czlon organizacyjny wyzszego rzedu. Miesiace poprzedzajace kleske Niemiec i Austrii, a tym samym usuniecie niemieckich i austriackich wladz okupacyjnych z Krolestwa, z jednej strony oslabily terror policyjny i wojskowy zaborcow, z drugiej zas pogorszyly i tak juz bardzo ciezka sytuacje gospodarcza. Przemysl Krolestwa, reprezentujacy przed rokiem 1914 jedna czwarta sily wytworczej calego imperium carskiego, wytwarzal w roku 1918 zaledwie kilka procent swej pierwotnej produkcji. Przyczyna ogolna tego stanu rzeczy byla wojna prowadzona na ziemiach polskich przez panstwa Polsce i Polakom wrogie. Wrogosc ta przejawiala sie nie tylko w plaszczyznie politycznej. Siegala glebiej. Polegala na celowej polityce zabiedzania kraju. Im bardziej stawalo sie prawdopodobne, ze w wyniku wojny Krolestwo otrzyma jakis status autonomiczny, tym wieksze byly starania Berlina, by odebrac mu mozliwosci konkurowania z przemyslem niemieckim. Od lata roku 1918 Niemcy i Austriacy liczyc sie musieli juz nie z autonomia, ale z niepodlegloscia Polski. Wzmacnialo to ich postanowienie dyskryminacji w stosunku do polskiego przemyslu - i w pewnym stopniu takze rolnictwa - w drodze dalszego utrudniania dostaw i tak niedostatecznego surowca oraz zwyklej dewastacji urzadzen fabrycznych. Absolutny brak krajowego kapitalu dopelnial reszty. W listopadzie roku 1918 robotnik polski zyl w stanie graniczacym z calkowita nedza, przybierajaca na odcinku aprowizacyjnym i mieszkaniowym rozmiary tragiczne. Wartosc plac realnych nie mogla zaspokoic potrzeb zadnej rodziny robotniczej. Jeszcze gorzej, rzecz jasna, przedstawialo sie polozenie masy bezrobotnych, siegajacej co najmniej polowy sily roboczej. Element robotniczy w Krolestwie byl dobrze uswiadomiony i pomimo przeszkod w tworzeniu zwiazkow zawodowych wykazywal wielkie zdolnosci organizacyjne. Komitety fabryczne powstawaly w ogromnej wiekszosci wypadkow samorzutnie. Mialy na celu przede wszystkim ochrone warsztatow 31 pracy przed zamknieciem. Byla to wiec forma kontroli nad fabrykantem, ktory - niekiedy ze zlej woli, niekiedy z powodu fizycznej niemoznosci zdobycia surowca i kapitalu - sklonny byl zamykac deficytowe przedsiebiorstwa.Oczywiscie ten partykularyzm zakladowy nie zadowalal polskiej klasy robotniczej w Krolestwie, zaprawionej w walce rewolucyjnej od roku 1905 i nieugietej w walce o reformy spoleczne. Dezyderaty takie jak osmiogodzinny dzien pracy, ubezpieczenia spoleczne, inspektoraty i sady pracy, prawo do zrzeszania zawodowego, zbiorowe umowy o prace, zabezpieczenie minimum placy, poprawa warunkow mieszkaniowych byly przedmiotem nie poboznych wzdychan, lecz glosno i od dawna formulowanych zadan. Walka o nie dawno przeszla z plaszczyzny wylacznie spoleczno-gospodarczej na plaszczyzne szersza, to znaczy polityczna. Klasa robotnicza miala swa organizacje partyjno-polityczna. Nalezala formalnie lub przynajmniej popierala ktoras z trzech partii socjalistycznych, to jest Polska Partia Socjalistyczna, Socjaldemokracje Krolestwa Polskiego i Litwy lub PPS-Lewice. Robotniczy proletariat zydowski popieral wlasne stronnictwo socjalistyczne, to jest Bund. W przekonaniu wszystkich robotnikow, nawet tych nielicznych zgrupowanych przy Narodowym Stronnictwie Robotniczym, ustroj calego kraju powinien uwzgledniac postulaty socjalizmu i demokracji. Bylo pragnieniem calej klasy robotniczej, by zamiast rzadow okupacyjnych zapanowala w Polsce wladza ludowa. Urzeczywistnieniu tego postulatu sluzyc mialy miedzy innymi Rady Delegatow Robotniczych. Zarowno nazwa, jak i forma organizacyjna Rad wzorowane byly na Rosji. Ale poslugujac sie przykladem rosyjskim czy raczej nazwa ukuta w Rosji, klasa robotnicza nie utozsamiala go bynajmniej z wzorem bolszewickim. Stawiano w pewnym sensie znak ciaglosci miedzy tym, co sie stalo w Rosji w marcu 1917 roku, i tym, co sie stalo w listopadzie tegoz roku, to znaczy w czasie rewolucji pazdziernikowej. Rady Robotnicze mialy - podobnie jak w Krolestwie - podjac obrone interesow swiata pracy i dopomoc w zaprowadzeniu ustroju demokratycznego i parlamentarnego. Mialy stworzyc konkretna sile w sluzbie demokracji i socjalizmu. Rewolucja bolszewicka jednak nie tylko nie stanowila dalszego kroku w tym kierunku, lecz przeciwnie, kierunek ten calkowicie wypaczyla. Haslo "Cala wladza w rece Rad" oznaczalo zupelnie co innego w Bedzinie czy Plocku niz zaczelo oznaczac po rewolucji pazdziernikowej w Rosji, gdzie Rady ulegly natychmiastowej likwidacji faktycznej, stajac sie szyldem dla rzadzacej terrorem garstki komunistow. Dla socjalistow-demokratow, socjalistow-patriotow Rady byly srodkiem do celu. Dla komunistow takze byly srodkiem do celu. Lecz ich cel byl sprzeczny z zalozeniami Rad i sprzeczny zarowno z interesem, jak i z dazeniami robotniczymi. Nie kazdy sobie z tego mogl zdawac sprawe jesienia 1918 roku. Niemala role gral w tym pomieszaniu pojec czynnik psychologiczny. Polska klasa robotnicza zachlysnela sie wprost perspektywa odzyskania 32 niepodleglosci panstwowej. Wydarzenia nastepowaly jedno po drugim z tak zawrotna szybkoscia, ze nie bylo czasu zastanawiac sie nad przeszloscia ideologiczna poszczegolnych dzialaczy. Polska wyrastala wokol z zywiolowa sila, wladza okupantow padala pod ciosami historii dla kazdego widocznej. Rady Delegatow Robotniczych sila rzeczy stawaly sie czyms wiecej niz organem obrony interesow spolecznych i platforma walki o reformy spoleczne. Stawaly sie takze organem ladu i spokoju publicznego, zastepczym czy tymczasowym szczeblem wladzy panstwowej i narzedziem dzialania dla demokratycznego rzadu, gdy tylko w odrodzonej Polsce powstanie. Tak rozumowala ogromna wiekszosc robotnikow i tak mysleli ich przywodcy z Polskiej Partii Socjalistycznej. A takze radykalni i niepodleglosciowi dzialacze chlopscy, zwlaszcza ci, ktorym na sercu lezal los bezrolnegoproletariatu wiejskiego. W tym duchu powstala pierwsza w Polsce Rada Delegatow Robotniczych. Utworzyla ja Polska Partia Socjalistyczna w Lublinie 5 listopada 1918 roku. Powolala do zycia milicje ludowa, zglosila postulat natychmiastowych reform spolecznych, miedzy innymi osmiogodzinnego dnia pracy, zapowiedziala strajk generalny jako srodek nacisku zarowno na okupantow, jak i na Rade Regencyjna. Dwa dni pozniej powstal w Lublinie pierwszy rzad Polski Ludowej z Ignacym Daszynskim na czele. Ogloszony przezen manifest zawiera wszystkie dezyderaty spoleczne i polityczne polskiej klasy robotniczej. Podejmuje je nowy, juz ogolnopolski rzad Moraczewskiego w oswobodzonej Warszawie. Kilka dekretow podpisanych przez niego i przez Naczelnika Panstwa wprowadza te dezyderaty w zycie. Zanim zbierze sie Sejm Ustawodawczy, Rady Robotnicze, ktorych w ciagu listopada powstalo kilkadziesiat, maja w przekonaniu rzadu, w przekonaniu Polskiej Partii Socjalistycznej, w przekonaniu Bundu i Narodowego Zwiazku Robotniczego oraz w przekonaniu 90% robotnikow sluzyc poparciem i porada rzadowi socjalistycznemu Polski Ludowej. Maja ulatwiac wprowadzenie reform w zycie, pilnowac porzadku publicznego, organizowac milicje ludowa, pelnic zastepcze funkcje administracji panstwowej. Maja tez wziac nadzor nad aprowizacja miast i osrodkow przemyslowych oraz nad produkcja przemyslowa w fabrykach. Podobne zadania maja spelniac Rady Chlopskie czy Robotniczo-Chlopskie na swym odcinku. Manifest rzadu lubelskiego, dekrety rzadu Moraczewskiego i ordynacja wyborcza byly ciosem druzgocacym dla agitatorow naslanych z Rosji w masie uciekajacych przed terrorem bolszewickim chlopow i robotnikow polskich wywiezionych z Polski przez rzad carski. Zasilili oni juz poprzednio szeregi czolowki SDKPiL i wspolpracujacej z nia PPS-Lewicy. Przez krotki, bo zaledwie kilkudniowy okres udalo im sie opanowac Rade Delegatow Robotniczych w Dabrowie Gorniczej. Rzucili tam haslo "calej wladzy dla Rad" w duchu bolszewickim, utworzyli oddzialy Czerwonej Gwardii i osiagneli tyle, ze doszlo do strzelaniny i do krwawych ofiar. Nie powiodlo sie im natomiast w Lodzi i w innych osrodkach. Zacieta walke z niepodleglosciowa PPS prowadzili w Warszawie, gdzie stworzyli Rade pod wlasna egida w dniu 33 11 listopada. Popelnili przy tym blad taktyczny, ktory im dzis wyrzuca historiografia komunistyczna, nazywajac go "sekciarskim", "lewackim" czy jeszcze inaczej. W rzeczywistosci blad polegal po prostu na odslonieciu kart. Pisala Nfisza Trybuna, organ SDKPiL, 2 listopada: "Haslo niepodleglosci Polski jest osia, dokola ktorej skupiaja sie sily reakcji spolecznej, wrogowie mas pracujacych". Uchwalala rezolucje konferencja SDKPiL i PPS-Lewicy 15 listopada: "Socjalistyczne republiki Niemiec i Rosji wyzwola nie tylko proletariat, lecz Polske i ludzkosc cala".Tego rodzaju tezy byly nie do przyjecia dla polskiego robotnika. Zwlaszcza, ze powtorzyla je w formie jak najbardziej programowej uchwala inauguracyjna Komunistycznej Partii Robotniczej Polski 16 grudnia. Reszte wplywow w Radach i poza nimi odebral komunistom ogloszony przez nich bojkot wyborow do Sejmu Ustawodawczego. W Radzie warszawskiej po przeprowadzeniu prawidlowych wyborow w komitetach zalogowych stracili wiekszosc. Pozostawalo im jedynie organizowanie incydentow w rodzaju buntu w Zamosciu, juz pod jawnie antypolskimi haslami. Natomiast oczyszczone z wplywow komunistycznych Rady Delagatow Robotniczych dobrze spelnily swe zadania. W wielu wypadkach przyczynily sie do szybkiego uruchomienia zakladow pracy zamknietych przez okupantow niemieckich lub nie mogacych prowadzic produkcji wskutek braku maszyn i surowcow. Byl to jak najbardziej pozyteczny nacisk spoleczny, stosowany przez uswiadomiona klase robotnicza i zmierzajacy ku zazegnaniu chaosu gospodarczego. W niektorych zas osrodkach Rady Delegatow Robotniczych, prowadzone przez socjalistow lub czlonkow zwiazkow zawo' wych, niektorych nawet o pogladach zblizonych do Narodowej Demo] dopomogly w opanowaniu chaosu administracyjnego i staly sie po samorzadowych zarzadow miejskich. Demokratyczne podstav panstwa Wskrzeszenie niepodleglej panstwowosci przywracalo sluszny i sprawiedliwy stan rzeczy, pogwalcony przez bezprawie i gwalt, jakim byly rozbiory Polski. Pozostawaly jednak niewiadome. Ich lista byla bardzo dluga. Mozna je jednak zgromadzic w dwa zespoly zagadnien. Pierwszy dotyczyl sprawy granic. Jaki obszar ma Polska zajmowac? Czy zostana uwzglednione jej dezyderaty nie tylko pod wzgledem polaczenia wszystkich Polakow w jednym panstwie, lecz takze pod wzgledem jej przyszlego bezpieczenstwa wojskowego i gospodarczego? Kto i kiedy ma o tym stanowic? Koncepcje zasiegu granic opracowal dokladnie Komitet Narodowy Polski. Znaczna czesc spoleczenstwa gotowa byla przyznac mu prawo reprezentowania jego interesow, a takze prawo wcielenia w zycie swych koncepcji -Historia dwudziestolecia 34 ustrojowych, ktore byly zreszta niezbyt wyrazne. Lecz nie wiedziano, czyKomitet w odleglym Paryzu zdola postulaty swe obronic. Nic dziwnego, ze wiedzione zdrowym instynktem politycznym spoleczenstwo polskie liczylo sie z koniecznoscia walki prowadzonej wlasnymi silami. Naprzod o wytyczenie takich granic, jakie odpowiadalyby interesom panstwowym i dazeniom narodowym, a pozniej w obronie granic juz wytyczonych. Walka o granice i walka w ich obronie wymagala skupienia wysilku na mozliwie szybkim stworzeniu wlasnego wojska. Pokrywalo sie to calkowicie z przekonaniem Jozefa Pilsudskiego, gdy obejmowal tymczasowa wladze nad nowo powstajacym panstwem polskim. Tworzenie wojska stalo sie najpierw-sza i przez nikogo nie kwestionowana funkcja panstwowa. Wojsko tez, gdy powstalo, dostarczylo najmocniejszych argumentow w sporach o to, jaki ma byc obszar panstwa polskiego. Drugi pod wzgledem waznosci zespol niewiadomych gromadzil sie dokola pytania, jakie maja byc podstawy prawne odradzajacego sie panstwa. Innymi slowy, jaki ma byc jego ustroj; kto ma w panstwie sprawowac wladze i w czyim konkretnie imieniu. Z wielu przyczyn nie byly to sprawy proste. Przede wszystkim dlatego, ze wsrod Polakow scieraly sie najrozniejsze ideologie polityczne i najprzerozniejsze programy dzialania, reprezentowane przez ludzi i ugrupowania rozniace sie miedzy soba tradycjami, przekonaniami i takze - rzecz bardzo istotna - animozjami wyplywajacymi z dotychczasowych "orientacji". Slowem "orientacja" okreslano w czasie wojny szukanie pomocy w walce o niepodleglosc lub przynajmniej o polepszenie politycznego polozenia Polakow u roznych prawdziwych lub domniemanych sprzymierzencow. Poza bezposrednim otoczeniem Pilsudskiego malo kto liczyl na jednoczesne zalamanie wszystkich trzech zaborcow, skoro znalezli sie we wrogich sobie obozach. Jedenasty listopada wyrzucil "orientacje" do lamusa historii. Nie przekreslil jednak od razu nagromadzonych niecheci i animozji, zwlaszcza ze laczyly sie z nimi podzialy programowe i ideologiczne, pokrywajace sie z grubsza, choc nie w pelni, z sympatiami w stosunku do tego lub innego stronnictwa politycznego. Tych - rzecz jasna - bylo wiele w preznym i niespokojnym spoleczenstwie, zwlaszcza w epoce dziejowej przynoszacej goraczkowe wyczekiwanie na wielkie zmiany, mogace po czesci lub w pelni ucielesnic marzenia wolnosciowe. Fakt, ze dotychczas dzialajace partie polityczne prowadzily zywot w mniejszym lub wiekszym stopniu zakonspirowany, ze nie mialy nie tylko tradycji rzadzenia, ale nawet zadnego doswiadczenia w rzadzeniu, wzmagal chaos pogladowy i dodatkowo roznamietnial. Tragiczne polozenie gospodarcze stwarzalo dodatkowe linie podzialu i zaostrzalo konflikty klasowe. Kto w tym polozeniu cieszyl sie wiekszymi od innych wplywami, do kogo spoleczenstwo mialo zaufanie? Pytanie to precyzowal Pilsudski, mowiac, ze kazdy go zapewnia o swoich wplywach, lecz nikt nie umie przedstawic na nie dowodow. I stad decyzja, ktora spoleczenstwo przyjeto chetnie i jako rzec/ oczywista: nalezy przeprowadzic wybory do Sejmu, wybory absolutnie wolne 35 i swobodne. One tylko moga dac prawdziwy obraz sympatii i nastrojowspoleczenstwa. Wybory byly zreszta potrzebne takze i z innego, kto wie czy nie wazniejszego wzgledu. Potrzeba bylo legalizacji wladzy, stworzenia instytucji, ktora moglaby o sobie powiedziec, ze reprezentujac wole spoleczenstwa ucielesnia suwerennosc panstwowa. 11 listopada, choc nie byl aktem rewolucyjnym w mniemaniu narodu polskiego, byl nim niewatpliwie z punktu widzenia prawa miedzynarodowego. Rozbrojono Niemcow. Istniejaca z ich woli Rada Regencyjna Krolestwa 'Polskiego przekazala wladze Pilsudskiemu i rozwiazala sie 14 listopada. Rzad rewolucyjny powstaly 7 listopada w Lublinie podporzadkowal sie Pilsudskiemu. Podobnie uczynic miala Komisja Likwidacyjna w Krakowie. Akty te stanowily dostateczna podstawe praktyczna by Piisudski objal wladze, zaczal organizowac wojsko polskie i powolal rzad, to znaczy cialo nazwane rzadem a majace sprawowac administracje nad tymi terenami Polski, z ktorych znik-nela juz okupacyjna wladza niemiecka czy austriacka. Istnialy praktyczne podstawy dzialania, lecz nie byly to podstawy wystarczajace w sensie prawnym. Ani Pilsudski, ani rzad nie mial zamiaru "przejmowac wladzy" od Rady Regencyjnej, instytucji, ktorej powszechnie odmawiano prawa do reprezentowania interesow Polski i prawa do rzadzenia Polska. Nie inaczej zapatrywaly sie na sprawe mocarstwa sprzymierzone, ktore nie zareagowaly na depesze notyfikujace powstanie Panstwa Polskiego. Nie inaczej tez zapatrywal sie na sytuacje w kraju Komitet Narodowy Polski, ktory dopiero po dwoch miesiacach, w styczniu 1919 roku, juz po wyborach do Sejmu i po objeciu premierostwa przez Ignacego Paderewskiego, podporzadkuje sie wladzom Polski niepodleglej, na specjalnych zreszta zasadach. Uregulowano sprawe w trybie tymczasowym za pomoca kilku dekretow, ktore stwierdzaly tymczasowosc istniejacego stanu rzeczy. 22 listopada wyszedl podpisany przez Pilsudskiego i kontrsygnowany przez Moraczew-skiego dekret o "najwyzszej wladzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej". Pilsudski okreslal sie w nim jako tymczasowy Naczelnik Panstwa i stwierdzal, ze wszelkie dekrety rzadu nabeda ostatecznej mocy tylko w razie przedstawienia ich na pierwszym posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego. Tym samym uznano najwyzsza wladze Sejmu zanim jeszcze powstal. Tym samym demokratyczny i parlamentarny charakter ustroju Polski, bez przesadzania jakichkolwiek szczegolow, zostal ugruntowany nieomal jednoczesnie ze zrzuceniem obcego panowania. Nie byly to pociagniecia symboliczne. Wyborow nie odkladano na nieokreslona przyszlosc. Przeciwnie, uznano je za zadanie bodaj najpilniejsze i wytezono sily, by prowizorium panstwowo-prawne zakonczyc jak najszybciej. Juz 28 listopada, a wiec zaledwie po 17 dniach od daty rozbrojenia Niemcow w Warszawie, rzad Moraczewskiego oglosil ordynacje wyborcza, wyznaczajac termin wyborow nieodwolalnie na 26 stycznia 1919 roku. Tylko jeden dekret wyprzedzil w czasie dekret o ordynacji wyborczej, a mianowicie dekret wprowadzajacy osmiogodzinny dzien pracy. Ordynacja wyborcza poszla jak najdalej w kierunku calkowitej demokratyzacji zycia politycznego i ustroju. Nakazywala wybory piecioprzymiotni36 kowe, to znaczy rowne, powszechne, bezposrednie, proporcjonalne i tajne. Znosila wszelkie cenzusy majatku czy wyksztalcenia i przyznawala prawo glosu kazdemu pelnoletniemu mieszkancowi ziem polskich - zarowno tych, ktore juz byly pod wladza rzadu polskiego, jak i tych, ktore dopiero sie pod jego wladza znajda. Jako rzecz calkowicie oczywista przyznano tez prawo wyborcze kobietom, w czym Polska wyprzedzila wiekszosc panstw europejskich, a nawet Stany Zjednoczone. Przeciwko rozpisaniu wyborow w tak szybkim terminie opartych na bardzo demokratycznej ordynacji wyborczej wystepowala prawica. Wedlug koncepcji Dmowskiego i Komitetu Narodowego Polskiego, w obliczu nieuregulowanych stosunkow miedzynarodowych Polski oraz chaosu wewnetrznego bardziej celowe mialo byc powolanie Najwyzszej Rady Narodowej, ograniczonej do 150 czlonkow, z ktorych 100 mialo reprezentowac ziemie juz wyzwolone spod obcej wladzy, a pozostalych 50 zabory pruski i austriacki. Rada miala powstac na podstawie porozumienia miedzy stronnictwami politycznymi i miala byc sila rzeczy cialem zastepczym i oczywiscie tymczasowym. Z koncepcji tej prawica zrezygnowala od razu, gdy rzad socjalisty Moraczewskiego ustapil miejsca fachowemu i majacemu znamiona koalicyjne gabinetowi pod przewodnictwem Ignacego Paderewskiego. Glowna wszakze przyczyna poniechania zastrzezen przeciwko powolaniu Sejmu pochodzacego z wyborow byl entuzjazm spoleczenstwa, ktore w swej ogromnej wiekszosci uwazalo sprawe te za najpilniejsza. W Sejmie zarowno Naczelnik Panstwa, jak i narod polski widzieli ucielesnienie majestatu panstwa i symbol jego suwerennosci. Juz w grudniu wiec rozpisano wybory do rad gminnych. Wybory do Sejmu przeprowadzono w przewidzianym terminie. Odbyly sie bez zaklocen, w atmosferze powszechnego entuzjazmu, o czym swiadczy frekwencja wyborcza siegajaca w niektorych okregach 90",, uprawnionych do glosowania. Hasla bojkotu gloszone przez partie komunistyczna nie znalazly nigdzie echa. Uznano je za nowe potwierdzenie stanowiska komunistow, zwalczajacych jak najgorecej sama idee niepodleglosci Polski. Odbilo sie to praktycznie takze w Radach Delegatow Robotniczych, gdzie komunisci tracili resztki wplywow. Najwazniejsze byly trudnosci wynikajace z sytuacji wojennej w Galicji Wschodniej i w Poznanskiem. Wybory odbyc sie mogly tylko w Kongresowce i Malopolsce Zachodniej. Dla pozostalych dzielnic zastrzezono miejsca w Sejmie, zapelniajac je po czesci i tymczasowo reprezentacja zlozona z po-slow-Polakow zasiadajacych dotychczas w parlamencie austriackim lub pruskim. Przewidziano tez na przyszlosc mandaty dla przedstawicieli Polakow zamieszkalych na ziemiach litewskich i ruskich, czyli na obszarach na polnoc i wschod od Bugu, okupowanych jeszcze przez Niemcow. Na lawach poselskich zasiadlo 340 poslow. Z wyboru pochodzilo tylko 296-226 wybranych w Krolestwie i 70 w Galicji Zachodniej. Pozostale miejsca zajeli poslowie-Polacy z dotychczasowych parlamentow zaborczych. Poslowie zgrupowali sie w dziesieciu klubach sejmowych. Najwiekszy byl prawicowy Zwiazek Ludowo-Narodowy ze 116 poslami, wsrod ktorych role 37 przywodcza grali miedzy innymi Stanislaw i Wladyslaw Grabscy, ksiadz Lutoslawski, Stanislaw Glabinski, Wojciech Trampczynski z Wielkopolski i Wojciech Korfanty ze Slaska. Polskie Stronnictwo Ludowe "Wyzwolenie" ze Stolarskim, Juliuszem Poniatowskim, Maciejem Ratajem i Janem Deb-skim dysponowalo 56 mandatami. Polskie Stronnictwo Ludowe "Piast" z Wincentym Witosem, Janem Dabskim i Kiernikiem mialo 44 poslow. PPS uzyskala tylko 32 mandaty, lecz reprezentowalo ja wielu wybitnych i doswiadczonych politykow, jak Ignacy Daszynski, Jedrzej Moraczewski, Feliks Perl, Henryk Diamand, Mieczyslaw Niedzialkowski i Kazimierz Puzak. Z pozostalych stronnictw czy klubow poselskich bylo kilka prawicowych, jak Stronnictwo Pracy Konstytucyjnej, oraz lewicowych, jak Stronnictwo Ludowe Lewicy, z Dabalem i Stapinskim na czele. Mniejszosc zydowska miala 10 przedstawicieli. Bylo tez dwoch Niemcow reprezentujacych ludnosc tej narodowosci z terenu Lodzi i innych osrodkow w Kongresowce. W ogolnym ukladzie ugrupowania prawicowe, ugrupowania centrum i lewica podzielily sie z grubsza mandatami w rownych prawie liczbach, z nieznaczna przewaga prawicy. Reszte stanowili poslowie niezalezni oraz przedstawiciele mniejszosci.Gdy o sklad klasowy Sejmu chodzi, przewage mieli ludzie pochodzenia chlopskiego lub zwiazani w ten czy inny sposob z ruchem ludowym. Sejm zebral sie 10 lutego. W slowach przepojonych wzruszeniem wital poslow Naczelnik Panstwa: "Poltora wieku walk, krwawych nieraz i ofiarnych, znalazlo swoj triumf w dniu dzisiejszym. Poltora wieku marzen o wolnej Polsce czekalo swego ziszczenia w obecnej chwili... W tej godzinie wielkiego serc polskich bicia czuje sie szczesliwy, ze przypadl mi zaszczyt otwierac pierwszy Sejm polski, ktory znowu bedzie domu swego ojczystego jedynym panem i gospodarzem". Na drugim posiedzeniu Sejmu dokonano wyboru marszalka. Zostal nim kandydat prawicy Wojciech Trampczynski, otrzymawszy o kilka glosow wiecej niz Ignacy Daszynski. Wicemarszalkami zostali Bojko z "Piasta", Moraczewski z PPS, Osiecki z "Wyzwolenia" i Ostrachowski z Polskiego Zjednoczenia Ludowego. Trzecie posiedzenie Sejmu w dniu 20 lutego uznac nalezy za wlasciwy poczatek prac ustawodawczych. Nastapil na nim pierwszy podzial funkcji panstwowych i okreslenie kompetencji Sejmu jako wladzy w panstwie suwerennym. Na posiedzeniu tym Naczelnik Panstwa przekazal Sejmowi wladze. Mowil: "Wsrod zawieruchy, gdy miliony ludzi rozstrzyga sprawy jedynie gwaltem i przemoca, dazylem, by wlasnie w naszej Ojczyznie konieczne i nieuniknione starcia spoleczne byly rozstrzygane w sposob jedynie demokratyczny - za pomoca praw, stanowionych przez wybrancow narodu. Staralem sie osiagnac ten cel jak na j spiesznie j. Chcialem bowiem, by kladac twarde fundamenty pod swe odrodzenie Polska wyprzedzila sasiadow i w ten sposob stala sie sila przyciagajaca. Skoro Sejm sie ukonstytuowal, rola moja jest skonczona. Jestem szczesliwy, ze posluszny swej zolnierskiej przysiedze 38 i swemu przekonaniu postawic moge do dyspozycji Sejmu wladze, ktora dotad w narodzie piastowalem".Sejm na wniosek nagly Daszynskiego, Korfantego i stu kilkudziesieciu innych poslow uchwalil, ze "przyjmuje do wiadomosci oswiadczenie Jozefa Pilsudskiego, ze sklada on w rece Sejmu urzad Naczelnika Panstwa, i sklada mu podziekowanie za pelne trudow sprawowanie tego urzedu w sluzbie Ojczyzny. Az do ustawowego uchwalenia tej czesci Konstytucji, ktora okresli zasadnicze przepisy o organizacji naczelnych wladz w panstwie polskim, Sejm powierza mu dalsze sprawowanie urzedu Naczelnika Panstwa". Okreslono jednoczesnie na tym samym posiedzeniu, na czym ma polegac urzad Naczelnika Panstwa, oraz jakie beda jego i Sejmu kompetencje i wzajemne stosunki. Ustawa ta, nazwana oficjalnie "zasadami sprawowania urzedu", okreslona zostala potocznie jako Mala Konstytucja i stala sie podstawa ustroju Polski i podstawa funkcji panstwowej do jesieni roku 1922. Obowiazywala zatem w okresie dla odrodzonej Rzeczypospolitej najtrudniejszym i najniebezpieczniejszym. Mala Konstytucja stwierdzala przede wszystkim, ze "wladza suwerenna i ustawodawcza w panstwie polskim jest Sejm Ustawodawczy. Ustawy oglasza marszalek Sejmu z kontrsygnatura prezydenta rady ministrow i odnosnego ministra fachowego. Naczelnik Panstwa jest przedstawicielem Panstwa i najwyzszym wykonawca uchwal Sejmu w sprawach cywilnych i wojskowych. Naczelnik Panstwa powoluje Rzad w pelnym skladzie na podstawie porozumienia z Sejmem. Naczelnik Panstwa oraz Rzad sa odpowiedzialni przed Sejmem za sprawowanie swego urzedu. Akty panstwowe Naczelnika Panstwa wymagaja podpisu odnosnego ministra". Trudno o bardziej dobitne sprecyzowanie zasady absolutnej supremacji w panstwie Sejmu pochodzacego z wolnych i powszechnych wyborow, zasady, ze Sejm jest jedynym przedstawicielem woli narodu i ze skupia w sobie zarowno symboliczna, jak i praktyczna strone suwerennosci panstwowej. Bylo to w porownaniu z innymi owczesnymi, a takze pozniej powstalymi ustrojami demokratycznymi ujecie skrajnie demokratyczne, w istocie swej prawie bez precedensu. Sejm przejmowal na siebie nie tylko stanowienie praw, lecz takze duza czesc funkcji rzadzenia. Naczelnik Panstwa byl nie tyle glowa panstwa, ile szefem wladzy wykonawczej - z tym dodatkowym zastrzezeniem, ze ponosil bezposrednia odpowiedzialnosc przed Sejmem, a nie tylko posrednia przez powolanych przez siebie ministrow. System ten wywolal sporo kontrowersji. Na niejednym praktycznym przykladzie mozna by wykazac jego wady, jak utrudnienie sprawnosci dzialania wladzy wykonawczej, tak bardzo uzaleznionej od Sejmu, jak stworzenie pola do popisu demagogii poslow czesto nieobeznanych z potrzebami panstwa i nie posiadajacych dostatecznych kwalifikacji parlamentarnych. Rzadzic opierajac sie na Malej Konstytucji nie bylo latwo. Lecz nad wadami przewazaly strony dodatnie. W okresie ksztaltowania sie panstwowosci doslownie od podstaw i budowy gmachu panstwowego opierajac sie przede wszystkim, jesli nie wylacznie, na entuzjazmie, zapale i patriotyzmie spoleczenstwa tak wyraznie podkreslona supremacja ciala pochodzacego 39 z wyboru i obradujacego nad kazda sprawa panstwowa jawnie, na oczach wlasnych obywateli i calego swiata, byla zjawiskiem politycznie tworczym i wychowawczym zarazem.I ni$ spory czy nieporozumienia miedzy Naczelnikiem Panstwa a pierwszym Sajmem Rzeczypospolitej stanowia wlasciwa tresc wewnetrznych dziejow Polski w pierwszych latach jej niepodleglego bytu, lecz wlasnie fakt, ze pomimo trudnosci i nieporozumien system ten mogl w ogole dzialac, i to dzialac sprawnie. Tak wlasnie z perspektywy lat jego dzialanie mozemy okreslic, chociaz sprawnosc ta uchodzila czesto uwadze owczesnych aktorow 'na scenie panstwowej, zaprzatnietych zagadnieniami dnia codziennego i czesto podatnych na nastroje i gre uczuc. W kazdym razie w dniu 20 lutego 1919 roku konczyl sie stan tymczasowosci w zyciu Polski. Wylanial sie symbol suwerennosci i powstawaly mozliwosci dzialania w oparciu o wole calego spoleczenstwa, wyrazana w Sejmie przez spoleczenstwo wybranym. Nie inaczej oceniono ten fakt za granica, skoro po lutowym posiedzeniu Sejmu nie zwlekano juz dluzej z uznaniem panstwa polskiego. Jako pierwsze uczynily to Stany Zjednoczone, wyprzedzajac o kilka dni Francje i Wielka Brytanie. Rzad Moraczewskiego "Zasluga, ktorej nikt nie moze odjac Polskiej Partii Socjalistycznej, jest, ze jako dawna i silnie zorganizowana partia, o jasnej wypracowanej doktrynie politycznej i spolecznej, skierowala poczatkowa budowe panstwowosci polskiej na droge demokracji parlamentarnej". Tak pisal jeden z czolowych dzialaczy PPS, a jednoczesnie czolowy mysliciel polityczny, Mieczyslaw Niedzialkowski, charakteryzujac polozenie Polski w pierwszych miesiacach, a moze nawet tygodniach jej niepodleglego bytu. Slowa Niedzialkowskiego nie byly laurka wystawiona wlasnej partii. Byly tez czyms wiecej niz pochwala dzialalnosci pierwszego rzadu odrodzonej Polski, jakim byl stworzony, z udzialem PPS i ugrupowan pogladowo pokrewnych, rzad Jedrzeja Moraczewskiego. Byly i pozostaja najtrafniejsza ocena tego wszystkiego, co sie w Polsce stalo w decydujacych dla jej przyszlego bytu miesiacach listopadzie i grudniu roku 1918 i w styczniu roku 1919. Rzad Moraczewskiego w tym wlasnie czasie sprawowal swe funkcje. Powiedziawszy scislej: rzad ten istnial niespelna dwa miesiace: od 18 listopada do 16 stycznia. Byl rzadem tymczasowym, tak jak tymczasowy byl caly uklad wladzy panstwowej w Polsce az do chwili ukonstytuowania sie Sejmu Ustawodawczego. Byl tez rzadem postepujacym w zgodzie z zalozeniami polityczno-spolecznymi PPS. Nie byla to droga latwa i nie byla to droga jedyna. Mozliwosci bylo wiecej i kazda z nich, gdyby ja zastosowano, stawialaby pod znakiem zapytania demokratyczny charakter Polski. Jedna z nich zas, gloszona 40 przez komunistow, zmierzala nie tylko do likwidacji w zarodku demokratycznego ustroju, lecz do likwidacji niepodleglosci panstwowej.Wazniejsze od ekwilibrystyki komunistycznej mysli politycznej jest zagadnienie, w jakim stopniu komunisci zagrazali odradzajacemu sie panstwu polskiemu w pierwszych miesiacach jego istnienia. Od odpowiedzi na to pytanie zalezy takze ocena dzialalnosci pierwszego rzadu polskiego i ocena zaslug Polskiej Partii Socjalistycznej. Rzad ten doprowadzil do powstania systemu demokracji parlamentarnej. Lecz jesli alternatywa komunistyczna byla nierealna i tak daleko odbiegala od pragnien i woli narodu, to czyz nie wyolbrzymiamy zaslugi rzadu Moraczewskiego? Moze mial przed soba zadanie zupelnie latwe? W listopadzie 1918 roku tylko czesc ziem polskich stala sie w pelni niepodlegla i mogla organizowac wladze panstwowe. Byly to Kongresowka z wylaczeniem kilku powiatow polnocnych i Galicja Zachodnia. Kongresowka byla krajem wyniszczonym do ostatecznosci. Obowiazujacy pod zaborami system spoleczno-gospodarczy byl pogwalceniem interesow ogromnej wiekszosci spoleczenstwa, ktora stanowili chlopi, oraz mniej licznej, lecz o wiele bardziej aktywnej klasy robotniczej. W ich pragnieniach, w ich przekonaniach i w ich zadaniach niepodleglosc laczyla sie nierozdzielnie z reformami spoleczno-gospodarczymi. Bylo to pragnienie i zadanie uznawane przez wszystkich. Nawet najsilniejsze ugrupowanie polityczne, Narodowa Demokracja - a pamietajmy, ze bylo to ugrupowanie prawicowe - nie negowalo koniecznosci takich reform. Lecz wszystko zalezalo od tego, jaki bedzie zasieg reform i kiedy nastapia. Namietnosci odgrywaly duza role w tym okresie tak nabrzmialym entuzjazmem z jednej strony, a bieda i nedza z drugiej. Namietnosci i entuzjazm znaczyly wiecej, wiekszy na umysly ludzkie wywieraly wplyw niz trzezwa ocena polityczna. Hasla byly podobne. Haslo Polski Ludowej powtarzali wszyscy, lecz, jak to stwierdzal Pilsudski, kazdy co innego pod haslo to podkladal. W dodatku prad rewolucji spolecznej ogarnial cala nieomal Europe. Towarzyszyla mu nieznajomosc prawdziwych zalozen i celow rosyjskiej partii bolszewickiej i zadna prawie znajomosc rzeczywistosci, jaka pod rzadami bolszewickimi w Rosji zapanowala. Propaganda komunistyczna dopelniala zamieszania. Po prostu nie zdawano sobie sprawy, ze bolszewizm, walczac z burzuazja, naprawde walczy z demokracja, z parlamentaryzmem, ze swobodami obywatelskimi i z ludzka godnoscia. W grudniu 1918 roku domyslano sie juz, czego chca komunisci dla Polski. W listopadzie jeszcze nie wiedziano. Skoro zadaniem powszechnym jest, by niepodleglosc przyniosla ze soba reformy spoleczne, coz w przekonaniu wielu stanowilo roznice miedzy tym czy innym ugrupowaniem lewicowym a cala prawica? Zdawac by sie moglo, ze tylko sprawa reform, gdyz niepodleglosc jest juz sprawa przesadzona. Nie byla sprawa przesadzona. Rozumieli to przywodcy polityczni. Zdawala sobie z tego przede wszystkim sprawe Polska Partia Socjalistyczna. I ona jedna miala zwiazac praktycznie dezyderat niepodleglosci z dezyderatem reform spolecznych. Dlatego tez Naczelnik Panstwa zrezygnowal z prob tworzenia rzadu tymczasowego opartego na koalicji stronnictw, gdyz 41 nawet stronnictwa ludowe nie mialy jasnej koncepcji polaczenia w jedno obu dezyderatow narodowych. Powolal wiec rzad socjalistyczny sposrod dzialaczy nie najsilniejszego stronnictwa, gdyz PPS nim nie byla, lecz ze stronnictwa najbardziej doswiadczonego na obu plaszczyznach zycia, to znaczy na plaszczyznie politycznej i spolecznej.Ryzyko bylo wielkie. Lecz jeszcze wiekszym ryzykiem bylaby kazda inna decyzja w przelomowych miesiacach poprzedzajacych wybory do Sejmu. II Pytanie "jaka ma byc Polska?" stanowilo w koncu 1918 roku kryterium podzialow politycznych i pogladowych. Kazde spoleczenstwo zna takie podzialy, ktorych wyrazem jest walka polityczna i walka o przebudowe spoleczna lub gospodarcza. Roznica nie lezala w nasileniu podzialow pogladowych, lecz w sposobach ich uzewnetrzniania. Z koniecznosci kazdy zabor szukac musial dawniej rozwiazan dla swych problemow spolecznych w ramach panstwowosci zaborczej. Sila rzeczy tez problematyka inaczej sie rozwijala w poszczegolnych zaborach. Z drugiej zas strony na stopien ostrosci zagadnien spolecznych i gospodarczych wplywal stopien ich powiazania z dazeniami narodowo-wyzwolenczymi w poszczegolnych dzielnicach rozbiorowych. W zaborze pruskim, w Poznanskiem zwlaszcza, zagadnienia spoleczne i gospodarcze zwiazaly sie w jedna i nierozerwalna calosc z dazeniami narodowymi. Jedne byly drugim podporzadkowane, jedne z drugimi jak najscislej sprzezone. Stad zgola wyjatkowe zjawisko calkowitego braku sprzecznosci miedzy aspiracjami narodowymi a interesem klasowym w spoleczenstwie wielkopolskim. Inaczej bylo na ziemiach Krolestwa Polskiego, gdzie w lonie klasy robotniczej powstala rozbieznosc miedzy wymogami walki klasowej o poprawe bytu a walka o interesy narodowe. Socjalizm polski, socjalizm demokratyczny, reprezentowany przede wszystkim przez Polska Partie Socjalistyczna i socjaldemokracje galicyjska, wiazal postulat reform spoleczno-gospodarczych z postulatem niepodleglosci panstwowej. W tym ukladzie myslowym odzyskanie niepodleglosci stawalo sie podstawowym warunkiem przeprowadzenia reform spolecznych i gospodarczych.Listopad 1918 roku stworzyl warunki dla realizacji tej wlasnie koncepcji, czego praktycznym wyrazem bylo utworzenie rzadu ludowego w Lublinie i jego kontynuacji, jakim byl rzad Moraczewskiego. Jak juz powiedzielismy, PPS przewodzila w nim nie dlatego, by byla najsilniejszym stronnictwem w Polsce. Wcale nim nie byla, co wykazac mialy dowodnie wybory do Sejmu Ustawodawczego. Naczelnik Panstwa powolal rzad socjalistyczny, gdyz tylko on dawal gwarancje, ze zapoczatkuje reformy spoleczne stwarzajac przez to fakt dokonany, ktoremu juz zaden uklad polityczny zagrozic nie powinien. Pilsudski, a takze przywodcy PPS widzieli w tym jedyny sposob, by realizacja reform spolecznych dokonana juz w okresie tymczasowym, wyprzedzajac ustalenia natury politycznej i ustrojowej, przekreslila niebezpieczenstwo konfliktow miedzy postulatami walki klas i postulatem niepodleglosci w srodowisku robotniczym i chlopskim. 42 Cel ten zostal osiagniety. Niepodleglosc panstwowa stawala sie bezsprzeczna wspolna wartoscia wszystkich Polakow bez wzgledu na podzialy klasowei polityczne. Poza nawiasem byli tylko komunisci. Osmiogodzinny dzien pracy, ubezpieczenia spoleczne, regulacja czynszow mieszkaniowych, uprawnienia zwiazkow zawodowych i szereg innych reform wysuwaly Polske na czolo postepowych panstw europejskich. One tez, a obok nich natychmiastowe rozpisanie demokratycznych wyborow do Sejmu Ustawodawczego, dawaly czesciowa przynajmniej odpowiedz na pytanie, "jaka ma byc Polska" z chwila, gdy stawala sie panstwem niepodleglym. Lecz nie byla to odpowiedz wyczerpujaca calosc pytania i nie byla to odpowiedz wystarczajaca dla calego spoleczenstwa i dla wszystkich dzielnic Polski. Otwarte pozostawaly problemy przekraczajace mozliwosci praktycznego zalatwienia opierajac sie na jednym tylko ugrupowaniu politycznym, jakim byla PPS i jej najblizsi zwolennicy. Problemy te nalezalo rozwiazac pod groza stoczenia sie w odmet zupelnego chaosu gospodarczego i politycznego w obliczu niebezpieczenstw zewnetrznych zagrazajacych dopiero co odzyskanej niepodleglosci. Zwlaszcza, ze nie cale spoleczenstwo docenialo wage reform spolecznych; znaczne jego odlamy tresci ich nie rozumialy badz ocenialy ja falszywie. Zjawisko to wiazalo sie z calym szeregiem animozji politycznych i ideologicznych, majacych swe zrodlo w okresie poprzedzajacym listopad 1918 roku. Odgrywaly przy tym role nie tylko partykularyzmy dzielnicowe i programowa czesc dzialalnosci stronnictw politycznych, lecz takze odmienna ocena potrzeb mlodego panstwa oraz niebezpieczenstw, jakie mu zagrazaly. Nie bez wplywu tez byly poglady sojusznikow zachodnich. Te zwlaszcza odgrywaly role w ksztaltowaniu pogladow calej polskiej prawicy politycznej. Jej rdzeniem a jednoczesnie najsilniejszym organizacyjnie stronnictwem byla Narodowa Demokracja, przeciwna socjalizmowi w kazdej postaci. Dodac trzeba, ze opor przeciwko socjalizmowi nie oznaczal bynajmniej zaprzeczania koniecznosci jakichkolwiek reform spolecznych. Oznaczal natomiast na pewno krancowo inne metody dzialania. Rzad Moraczewskiego z pelnym poparciem Pilsudskiego zastosowal metode faktow dokonanych. Wprowadzil zmiany typu rewolucyjnego w porownaniu ze stanem rzeczy, jaki istnial pod wladza zaborcza. Wprowadzil je bez rewolucji, zapobiegajac jej tym samym i spajajac je w jedna nierozerwalna calosc z koncepcja demokracji parlamentarnej. Tego nowego stanu rzeczy nikt nie tylko nie mogl, ale i nie chcial odwrocic. A gdyby reform nie wprowadzono, fizyczne zagrozenie ze strony Rosji, oczywiste dla kazdego juz w zimie 1919 roku, spowodowac by moglo wezbranie nastrojow reakcyjnych, chociazby jako srodek samoobrony narodowej przed rewolucja niesiona obcymi silami z zewnatrz. Dzieki reformom spolecznym Polska miala przed soba jasna droge i jasny punkt widzenia podzielany przez wiekszosc narodu. Bo wiedziala, ze inwazja ze wschodu nie niesie rewolucji spolecznej, lecz tylko i wylacznie niewole w postaci grozniejszej niz wszystkie dotychczasowe doswiadczenia narodu polskiego. Rzad Paderewskiego Rzad Moraczewskiego swiadomie i celowo kladl podwaliny pod ustroj demokracji parlamentarnej, uwazajac go za jedyny, na ktory caly narod polski gotow jest wyrazic zgode. W rzeczywistosci wiekszosc Polakow nie brala nawet pod uwage innej mozliwosci niz uczynienie z Sejmu wybranego przez wszystkich obywateli najwyzszej i suwerennej wladzy w panstwie. Za ustrojem parlamentarnym opowiadala sie takze zdecydowanie prawica, czyli Narodowa Demokracja. W praktycznym ujeciu wlasnie jednak rzad Moraczewskiego, a takze Naczelnik Panstwa, rozumieli najlepiej koniecznosc pospiechu w przeprowadzeniu wyborow, nie tylko z uwagi na potrzebe legalizacji dzialalnosci panstwa, lecz takze dla zapobiezenia probom podwazenia zasad demokratycznych w drodze faktow dokonanych i na korzysc koncepcji autorytarnych. Proby takie nie mogly liczyc na poparcie ogolu obywateli. Mogly jednak poglebic chaos organizacyjny, tak niebezpieczny w okresie gdy mlode panstwo nie mialo jeszcze ani okreslonych granic, ani pelnego uznania na arenie miedzynarodowej, i znajdowalo sie w stanie nieslychanego zubozenia materialnego, co ulatwialo zadanie roznego pokroju demagogom. Choc wazna, nie byla to jednak jedyna przyczyna pospiechu w dazeniu do stabilizacji ustrojowej panstwa. Stabilizacji, ktora miala przynajmniej zarysowac fundamenty ustrojowe na tyle mocne, by moc opierajac sie na nich przystapic do dalszej pracy ustawodawczej i organizacyjnej. Dopoki nie przewazalo w spoleczenstwie przekonanie, ze fundamentem tym powinien byc ustroj demokracji parlamentarnej, nalezalo jak najszybciej potwierdzic te wole powszechna przez wybor Sejmu Ustawodawczego i przyznanie mu suwerennej roli w zyciu panstwowym. Dokonano tego i tym samym zapobiezono niebezpieczenstwu podwazenia czy wypaczenia zasady demokracji parlamentarnej w drodze faktow dokonanych ze strony tych ugrupowan, ktore sobie ustroj Polski inaczej wyobrazaly. Nalezaly do nich z jednej strony nieliczne, lecz halasliwe i dzialajace za pomoca metod wywrotowych elementy komunizujace w Radach Delegatow Robotniczych, choc ogloszony przez Komunistyczna Partie Robotnicza Polski bojkot wyborow i bojkot reformy rolnej przekreslil wszelkie nadzieje wzrostu wplywow komunistycznych. Byl jednoznaczny z ich calkowita kleska polityczna. Z tej strony wiec niebezpieczenstwo dla demokracji ustrojowej i dla niepodleglosci Polski zostalo usuniete. Niebezpieczenstwo to moglo sie znowu pojawic i pojawilo sie, lecz tylko w wypadku najazdu zbrojnego ze strony Rosji komunistycznej. Przestalo natomiast byc niebezpieczenstwem wewnetrznym. Zrozumiano to, choc nie od razu, takze w kolach prawicowych uksztaltowanych na pogladach Narodowej Demokracji. Mialy one w swym reku dwa nad wyraz wazne osrodki dzialania politycznego. Jednym byl Komitet 45 44 Narodowy Polski w Paryzu, drugim Naczelna Rada Ludowa jako najwyzsza wladza polityczna Wielkopolski. W obu tych osrodkach, choc niezupelnie z tych samych pobudek, obawiano sie i wyolbrzymiano wplywy skrajnej lewicy, pod jakimi mieli sie rzekomo znajdowac i sam Pilsudski, i rzad socjalistyczny w Warszawie. W reformach spolecznych dopatrywano sie ulegania wplywom "bolszewickim", jak potocznie wtedy mowiono. Wieksze od tego demagogicznego okreslenia znaczenie miala szczera obawa przed anarchia. Tak zapewne rozumowal polityk tej miary i umyslu co Roman Dmowski. Ale prawica wiedziala, ze faktow nie mozna juz odwolac ani odrobic. Komitet Narodowy Polski przygladal sie z niepokojem rozpisaniu wyborow do Sejmu. Uwazajac, ze jest to krok przedwczesny z uwagi na brak politycznego i parlamentarnego doswiadczenia ogolu spoleczenstwa, a tym samym i przyszlych poslow, nie mogl opowiadac sie przeciwko wyborom, skoro zostaly rozpisane. Nie bylo zreszta warto, skoro prawica, i to zarowno Narodowa Demokracja, jak i prawicowe ugrupowania ludowe, liczyc mogla na pokazna liczbe mandatow, a moze nawet na wiekszosc sejmowa. Dmowski i inni dzialacze prawicowi uznali wiec slusznosc i celowosc natychmiastowego przelania suwerennosci panstwowej na Sejm, czyli na wole ogolu obywateli. Trudniej im bylo natomiast zgodzic sie na sankcjonowanie tymczasowych rzadow Naczelnika Panstwa i powolanego przez niego rzadu socjalistycznego, o ktorym bylo wiadomo, ze nie dysponuje poparciem wiekszosci spoleczenstwa. Bylo to tym trudniejsze, ze Komitet Narodowy Polski w pojeciu panstw sprzymierzonych mial takze znamiona rzadu polskiego.Kluczowym zagadnieniem byla niewiara prawicy polskiej w zdolnosc zorganizowania skutecznej obrony mlodego panstwa przed niebezpieczenstwem grozacym ze strony Rosji bolszewickiej. W polityce zagranicznej zapatrywania Pilsudskiego i Dmowskiego byly krancowo przeciwne. Dmowski pokladal calkowita wiare w sojusznikach zachodnich. Uwazal, ze zarowno ich interes polityczny, jak i moralne zobowiazania zaprowadzenia demokratycznego ladu w powojennej Europie spowoduja nie tylko sprawiedliwe dla Polski decyzje w sprawie jej granic wschodnich, lecz nakaza im takze stanac w jej obronie przed inwazja bolszewicka. W tym okresie zreszta, bo nie pozniej, gotow byl oczekiwac zwyciestwa "bialej" Rosji nad "czerwona", w czym szedl po linii rozumowania Francji. Pilsudski natomiast nie wierzyl w zbawcza role ochronna sprzymierzonych zachodnich. Nie wierzyl takze, by w interesie polskim lezalo opowiadanie sie po stronie jakiejkolwiek Rosji, gdyz obie uwazal za rownie grozne. Mial wlasne koncepcje rozwiazania zagadnien wschodnich, okreslane ogolnie i niezbyt scisle jako federacyjne. Tym Dmowski byl zdecydowanie przeciwny. Prawica obawiala sie tez, ze inwazja Armii Czerwonej nastapi wczesniej niz w rzeczywistosci nastapila i ze wladze krajowe nie zdolaja jej sie przeciwstawic. Stad z jednej strony zadania, by wojska zachodnich sprzymierzonych przejely po wojskach niemieckich linie demarkacyjna z Rosja komunistyczna, z drugiej zas dezyderat organi-zacyjno-ustrojowy, by wybory do Sejmu poprzedzic utworzeniem blizej nie okreslonego tworu, zlozonego z delegatow poszczegolnych dzielnic, ktoremu zlecono by opracowanie Konstytucji. Wybory do Sejmu mialyby nastapic dopiero pozniej, juz na podstawie Konstytucji. Plan byl calkowicie nierealny i osrodek polityczny w Paryzu szybko z niego zrezygnowal. Zwlaszcza po sprawozdaniu swego przedstawiciela Wyslanego z Paryza do Polski. Byl nim Stanislaw Grabski, ktory juz w grudniu 1918 roku w swych raportach rozwial fantastyczne nieraz oceny sytuacji panujacej w kraju. Nie bez wplywu tez byly naciski rzadow sprzymierzonych, ktore domagaly sie od Komitetu Narodowego Polskiego rezygnacji z pretensji do nazwy "rzad" i jak najszybszego uregulowania stosunkow z rzadem polskim w Warszawie. Dmowski, z charakterystyczna dla siebie trzezwoscia, postanowil przerzucic ciezar dzialalnosci prawicy polskiej na normalna prace polityczna na terenie kraju, w przygotowaniu do wyborow. Skrystalizowal sie wowczas szybko silny ruch opozycyjny, zwlaszcza w samej Warszawie, wystepujacy nie tyle przeciwko osobie i instytucji Naczelnika Panstwa, ile przeciwko rzadowi Moraczewskiego. W dniach 4 i 5 stycznia doszlo do humorystycznego w swym przebiegu zamachu stanu w Warszawie. Zorganizowali go - jak dzis wiemy, bez porozumienia z Dmowskim - pulkownik Marian Januszajtis, Tadeusz Dymowski, Eustachy Sapieha i Jerzy Zdziechowski, obwolujac powstanie "rewolucyjnego rzadu narodowego". Udalo im sie na kilka godzin "aresztowac" Moraczewskiego i ministra spraw wewnetrznych Thugutta. Pilsudski zwymyslal przywodcow od "niepoczytalnych smarkaczy" i na tym zamach sie skonczyl. Stwarzalo to korzystna koniunkture dla rzadu Moraczewskiego. A jednak po dziesieciu dniach rzad zglosil dymisje. Spotkaly go za to krytyki. Patrzac z perspektywy historycznej, krok ten jednak wydaje sie konieczny. Przeciwienstwa pogladow nie pozwalaly bowiem na luksus polityczny gwaltownego przeciwstawiania ich sobie i czekania na zwyciestwo jednej ze stron. Polski nie bylo stac na dwutorowosc polityki. Nie wolno bylo przenosic wewnetrznego sporu na forum miedzynarodowe. Polsce potrzebne bylo miejsce przy stole konferencyjnym w pertraktacjach pokojowych z Niemcami. Potrzebna byla pomoc materialowa i zywnosciowa z Zachodu. Stad decyzja kompromisu politycznego, ktora powzieli jednoczesnie, choc kazdy w inny sposob i bez porozumienia ze soba. Naczelnik Panstwa w Warszawie i Roman Dmowski w Paryzu. Trescia polityczna kompromisu bylo uznanie Komitetu Narodowego Polskiego w powiekszonym skladzie za pelnoprawna reprezentacje Polski na Zachodzie oraz uznanie rzadu w Warszawie za jedyna wladze krajowa. Rzadem tym nie mogl byc gabinet socjalistyczny. Zrozumiala to takze - i jest to jej ogromna zasluga - sama PPS z Moraczewskim na czele. Rzadem tym nie mogl jednak byc takze gabinet prawicowy. Rozumiano bowiem, ze dopoki w panstwie nie powstanie suwerenna wladza w postaci Sejmu Ustawodawczego, rzad musi opierac sie na powszechnym zaufaniu do kogos, kto stoi poza partiami politycznymi, a jednoczesnie ma autorytet wsrod swoich i obcych. Czlowiekiem tym byl Ignacy Paderewski - jeden z niewielu ludzi, ktorzy mogli sie rownac popularnoscia z Pilsudskim. Paderewski wspolpracowal dotychczas czynnie z Komitetem Narodowym Polskim. Nie obciazala go jednak zadna przeszlosc polityczna. Jego zaslugi 46 dla Polski i jego bezinteresownosc nie podlegaly dyskusji. Podobnie jak jegozapal i patriotyzm. Rzad, na ktorego czele stanal, nie mogl byc nazwany ani lewicowym, ani prawicowym. Pozytywne skutki jego powolania nie daly na siebie czekac: nastapilo porozumienie i podzial funkcji miedzy wladzami polskimi w Warszawie i Komitetem Narodowym Polskim w Paryzu. Rzady panstw zachodnich natychmiast nawiazaly stosunki dyplomatyczne z rzadem polskim. Zniknela plaszczyzna tarc miedzy rzadem w Warszawie a Naczelna Rada Ludowa w Poznaniu. A wybory do Sejmu z tak zwanej "inicjatywy lewicowej" przeksztalcily sie w pierwszy powszechny i przez nikogo nie kwestionowany akt prawny narodu polskiego. Nie znalazl sie tez nikt, kto by kwestionowal autorytet moralny i ustrojowy Sejmu Ustawodawczego. Co nie mniej wazne, reformy spoleczne i gospodarcze zadekretowane przez socjalistyczny rzad Moraczewskiego otrzymaly w tym wlasnie Sejmie sankcje calego narodu. Od takiego rozwiazania zalezalo bardzo wiele. Bo gdyby Sejm, w ktorym wiekszosc zdobyly ugrupowania prawicowe i centrowe, odrzucil reformy spoleczne albo podwazyl ich rozciaglosc i zasady, naruszona by zostala podstawa demokratycznych dazen narodu polskiego, ktory w tej epoce entuzjazmu chcial nie tylko parlamentu jako wyrazu suwerennosci i instrumentu swobod politycznych, lecz takze demokracji w pelnym tego slowa znaczeniu, a wiec wolnosci politycznej w symbiozie ze sprawiedliwoscia spoleczna. Powiedzmy sobie od razu, by nie wypaczac calosci obrazu Polski niepodleglej, ze ideal ten w ciagu lat dwudziestu osiagniety nie zostal, a na wielu odcinkach, zarowno w dziedzinie politycznych swobod obywatelskich, jak i w dziedzinie sprawiedliwosci spolecznej, po okresie postepu nastapic mial regres. Przyczyny tego stanu rzeczy to wlasciwa tresc dziejow dwudziestolecia miedzywojennego. Takze pierwszy Sejm Ustawodawczy w ciagu czterech lat swego istnienia zblizyl sie tylko do tego idealu, bo w pelni go nie zrealizowal. Lecz pozostaje faktem historycznie waznym, ze choc optymizmowi pierwszych miesiecy swobodnego zycia we wlasnym panstwie przeciwstawila sie szybko bardzo twarda rzeczywistosc, ideal demokracji politycznej i sprawiedliwosci spolecznej zdobyl sobie w umyslach i odczuciu Polakow pierwszenstwo wlasnie wtedy. W owych nabrzmialych nadzieja, choc na co dzien tak bardzo glodnych, pierwszych latach niepodleglosci ideal ten wiazal sie w jakis sposob z przymiotnikiem "ludowy". Znaczenie slow ulega zmianie - zwlaszcza slow uzywanych bez zastanowienia lub naduzywanych dla okreslonych celow. W roku 1919 w Polsce slowo "ludowy" mialo zywa barwe jako oznaczenie demokratycznych podstaw ustroju i przeciwstawienie sie wszystkiemu, co bylo obce, wrogie i co chcialo krzywdzic. Byl w tym okresleniu i element swojszczyzny i godnosci ludzkiej, bylo dazenie do wolnosci i wyraz sily, jaka daje swiadomosc odrebnosci i swiadomosc wlasnej liczebnosci. Slowo "lud" to byl z jednej strony nieomal synonim pojecia "narod", a z drugiej tradycja kraju rolniczego, gdzie lud w swej ogromnej wiekszosci byl chlopski lub z chlopow pochodzil. Rozne byly odcienie znaczen tego slowa w roznych : 47 dzielnicach - w zaborze pruskim "lud" to byli po prostu Polacy, w miastach ludzie pracy walczacy z obcym przewaznie kapitalem, w Kongresowce i w Galicji przede wszystkim chlopi spragnieni ziemi, przywiazani do rodzinnego obyczaju i chcacy sami soba rzadzic. "Ludowy" byl rzad w Lublinie, lecz "Ludowa" tez byla Rada Naczelna w solidarystycznym Poznanskiem. "Ludem" byli Polacy na Slasku. A gdy Paderewski stawal przed Sejmem, by podziekowac Moraczewskiemu, za to, co przed nim dla Polski zrobil, i przedlozyc jego dekrety o reformach spolecznych Sejmowi do zatwierdzenia, mial przed soba lawy, gdzie polowa poslow pochodzila ze wsi, a wszyscy nieomal przymiotnik "ludowy" mieli w nazwie swej partii lacznie z Narodowa Demokracja. Wszyscy zas uwazali sie za przedstawicieli ludu w znaczeniu ogolu pelnoprawnych obywateli Rzeczypospolitej. I zaden z nich na tym pierwszym posiedzeniu Sejmu ani sie nie wazyl, ani nie chcial glosowac przeciwko reformom spolecznym i przeciwko demokratycznej ordynacji wyborczej. II Dla Zachodu, dla Stanow Zjednoczonych przede wszystkim, Ignacy Paderewski byl uosobieniem polskiego patriotyzmu. Nie byl obciazony zadnymi zarzutami politycznymi. Nie wypominano mu zadnej "orientacji" z czasow wojny. Uwazano go za sprzymierzenca bez zadnych zastrzezen. Liczono takze na to, jak okazala praktyka nieslusznie, ze nie bedac politykiem z powolania czy z zawodu bedzie latwiejszym partnerem rozmow niz dajacy sie nie raz we znaki swym rozmowcom angielskim, francuskim czy amerykanskim Roman Dmowski. Ponadto nie podejrzewano go o radykalizm spoleczny, o ktory obwiniano Pilsudskiego i oczywiscie innych przywodcow lewicy krajowej, jak Daszynskiego czy Moraczewskiego.W roku 1919 operowano innymi pojeciami i innymi skalami porownawczymi niz dzis. Zwlaszcza gdy chodzi o kierunki polityczne i ideologiczne istniejace w Europie srodkowo-wschodniej, nie wylaczajac Niemiec. Gdy o sprawy polskie chodzi, rozroznienie miedzy SDKPiL i PPS uchodzilo uwagi obserwatorow politycznych. Takze granice miedzy socjalizmem demokratycznym i parlamentarnym a frazesem leninowskim o "centralizmie demokratycznym" w ramach "dyktatury proletariatu" latwo sie zacieraly. Odstraszal przyklad socjaldemokracji rosyjskiej, ktorej odlam przeksztalcil sie w bolszewickie wydanie komunizmu. "Rzady socjalistyczne" w Polsce laczono pojeciowo z jakims kiepskim wydaniem kierenszczyzny, prowadzacej do komunizmu w wydaniu bolszewickim. Zamieszanie pogladowe siegalo takze w masy robotnicze na Zachodzie. Z tym wszakze, ze wsrod nich dezinformacja lub brak informacji prowadzily do krancowo odmiennych wnioskow niz w srodowiskach politykow burzua-zyjnych. Na Zachodzie dzialacze socjalistyczni gotowi byli dawac ogromny kredyt zaufania i Leninowi, i jego poplecznikom, biorac slowa za prawde, a 48 deklaracje za czyny. Nie znajac rzeczywistosci, jaka panowala w Rosji, ustosunkowujac sie nieufnie do skapych zrodel rzeczowych informacji, gotowi byli potepiac PPS chociazby dlatego, ze zwalczala ja Roza Luksemburg. Trudno bylo zreszta o rzetelna analize w atmosferze wydarzen rozgrywajacych sie szybciej niz je mogly zanotowac naglowki rozentuzjazmowanej zwyciestwem nad Niemcami zachodniej prasy.W tej sytuacji Polska zyskiwala bardzo duzo dzieki osobie Paderewskiego. Zwlaszcza ze przeprowadzil demokratyczne wybory oparte na ordynacji obmyslonej przez swych socjalistycznych poprzednikow. Tworzac swoj rzad, Paderewski objal takze teke ministra spraw zagranicznych. Byl tez przewidziany na delegata polskiego przy paryskim stole konferencyjnym i przy podpisywaniu pokoju w Wersalu. Drugim delegatem byl Dmowski. Konczyla sie wiec dwutorowosc polskiej polityki zagranicznej. Tak to oceniono na Zachodzie. Tak tez oceniono w Warszawie. I uznano ten stan rzeczy za wlasciwy. Sejm Ustawodawczy przeksztalcil rzad Paderewskiego z tymczasowego w konstytucyjny, podobnie jak z urzedu Naczelnika Panstwa uczynil urzad staly do czasu opracowania pelnej konstytucji panstwowej. Z objeciem teki spraw zagranicznych przez Paderewskiego ustepowal najlepszy wsrod zyjacych Polakow znawca Rosji i spraw wschodnioeuropejskich, Leon Wasilewski. Nie oznaczalo to konca jego uslug jako doradcy przede wszystkim Naczelnika Panstwa. Bo losy Polski w roku 1919 nie zalezaly bynajmniej tylko od umiejetnosci dyplomatycznych rozwijanych w cieniu mocarstw sprzymierzonych. Pilsudski, wlasnie w rozmowie z Wasilewskim, ocenil sytuacje w sposob lapidarny. Moze nawet nazbyt skrotowy, co mu miano czesto za zle. Podzielil mianowicie zagadnienie granic panstwa polskiego i tym samym sprawe jego bezpieczenstwa na to wszystko, co dotyczy bezposrednio Niemiec i co dotyczy Rosji. Uwazal, ze pomimo korzystnego faktu dokonanego w postaci zwycieskiego juz Powstania Wielkopolskiego granice na zachodzie zaleza od decyzji sprzymierzonych zachodnich, gdyz oni Niemcy pokonali i oni maja sile wymuszenia na nich swej decyzji. Sprawy bezpieczenstwa Polski od wschodu natomiast, od strony Rosji, Pilsudski sprzymierzonym zachodnim pozostawiac nie chcial. Twierdzil, ze na wschodzie mozemy liczyc tylko na wlasne sily. Poza tym nie tylko Pilsudski, ale razem z nim cala lewica i prawica polska nie chcialy krucjaty przeciwko bolszewizmowi w interesie rosyjskiej reakcji. Chciano zabezpieczyc interesy wlasne i interesy narodow nierosyjskich miedzy Polska a Rosja mieszkajacych. Nastepowal wiec z koniecznoscia rozdzial polityki zagranicznej polskiej na zachodnia i wschodnia. Jest rzecza charakterystyczna, ze Paderewski - ow rzekomo niedoswiadczony polityk - potrzebe tego rozdzialu zrozumial i pod nia sie podpisal. Popularnosc Paderewskiego rozne przechodzila koleje, by doprowadzic po 10 miesiacach do upadku jego rzadu. Nie ulega watpliwosci, ze rezultaty dzialalnosci dyplomatycznej nie odpowiadaly wszystkim dezyderatom polskim ani w sprawie ustalenia granicy z Niemcami, ani na odcinku zagadnien Galicji Wschodniej oraz sporu z Czechoslowacja o Slask Cieszynski. Rezulta49 ty bylyby zapewne jeszcze gorsze, gdyby nie fakty dokonane w postaci samodzielnego wyzwolenia sie Wielkopolski, powstan slaskich i zwycieskiej wojny z Republika Ludowa Zachodniej Ukrainy. Niemniej rzady Paderewskiego wprowadzily ostatecznie Polske na forum miedzynarodowe jako panstwo sprzymierzencze w wojnie z Niemcami i jako czynnik ladu i konkretnej sily politycznej w tej czesci Europy. Powstanie Wielkopolskie I Polozenie zaboru pruskiego w okresie pierwszej wojny swiatowej bylo znacznie trudniejsze niz polozenie innych ziem polskich. Mysle o widokach na odzyskanie wolnosci, a nie o sytuacji gospodarczej. Gdy o polozenie gospodarcze chodzi, bylo ono lepsze niz w Krolestwie, w Galicji i na ziemiach wschodnich. Ani rolnicze Poznanskie i Pomorze, ani wysoko uprzemyslowiony Slask nie ulegly dewastacji wojennej. Nie przewalaly sie przez nie fronty. Doczekal wiec zabor pruski koncowych dni wojny bez naruszenia swej substancji materialnej, ani w przemysle, ani w rolnictwie. Przeciwnie, potrzeby wojenne Rzeszy niemieckiej staly sie podnieta dla inwestycji w gornictwie weglowym i w stalowniach slaskich. Dopomogly tez przemyslowi w Poznanskiem. Takze rolnictwo Wielkopolski na wojnie nie stracilo. Mozna jedynie powiedziec, ze eksploatowano je na niemieckie potrzeby aprowiza-cyjne z uszczerbkiem dla wyzywienia miejscowych osrodkow miejskich. Lecz i to uznac mozna za zjawisko marginesowe, stwierdzajac, ze w sumie zabor pruski z zawieruchy wojny wyszedl w sensie gospodarczym obronna reka, a nawet ze potencjal jego sie wzmogl w porownaniu z rokiem 1914. Bedzie to mialo ogromne znaczenie dla caloksztaltu gospodarki Polski odrodzonej. Poznanskie i Pomorze beda jedynymi dzielnicami posiadajacymi rzeczywiste nadwyzki produkcyjne i nie przechodzacymi wyraznego kryzysu gospodarczego. Sila gospodarcza Wielkopolski odznaczala sie jeszcze jedna cecha specyficzna, pozytywna w owczesnych warunkach, wymagajacych ciaglej improwizacji. Mianowicie wiekszosc dyspozycyjnych srodkow kapitalowych i rezerw finansowych ulokowana byla w bankach i kasach oszczednosci znajdujacych sie na miejscu. Oczywiscie istnialy nieodzowne i rentowne powiazania z niemiecka siecia bankowa - nie bylo jednak zaleznosci. Ustanie swobodnego obrotu pienieznego, a takze towarowego, z Niemcami pociagnelo za soba straty gospodarcze. Straty te jednak byly obustronne i w duzym stopniu wzajemnie sie kompensowaly. W kazdym razie nie oznaczaly nadwatlenia substancji majatkowej rolnictwa i przemyslu poznanskiego. Politycznie sytuacja wygladala inaczej. Pod wzgledem prawnym zabor pruski stanowil czesc panstwa niemieckiego. Traktowano te ziemie inaczej 4 - Historia dwudziestolecia 50 w naradach i deklaracjach panstw sprzymierzonych, traktowano tez inaczej w codziennym zyciu. Niemniej nie ulegalo watpliwosci dla zadnego Polaka, ze zabor pruski musi sie zjednoczyc z przyszla niepodlegla Polska, i to zjednoczyc sie natychmiast. Z tej koniecznosci zdawali juz sobie takze sprawe Niemcy, przewidujac, ze rozejm, a potem pokoj ze zwycieskimi panstwami zachodnimi zawierac bedzie klauzule oswobodzenia, jesli nie calosci polskich ziem etnicznych, to w kazdym razie ich czesci. Chociaz wojna toczyla sie jeszcze, parlament Rzeszy niemieckiej i parlament pruski w obradach i^ch wspominal :o;-?m!^^^:;^Brik^ll||M||^ wial sie nad ich znaczeniem i zakresem. Stafe sie to przede wszystkim dzieki inicjatywie Kola Polskiego skladajacego sie z poslow-Polakow zasiadajacych w Reichstagu. Przemawiajac w imieniu Kola 5 pazdziernika 1918 roku, Wladyslaw Seyda nawiazal do czternastu punktow Wilsona i zazadal uznania przez Niemcy prawa narodu polskiego do niepodleglego, zjednoczonego panstwa z dostepem do morza. Wywolalo to rzecz jasna burze wsrod nacjonalistow niemieckich w parlamencie, lecz nie zdjelo zagadnienia z porzadku obrad. Rzad Rzeszy, urabiajac niejako opinie wlasna i zachodnia, wystapil 24 pazdziernika z wlasna interpretacja poszczegolnych punktow deklaracji Wilsona. Uczynil to ustami ministra spraw zagranicznych Rzeszy Solfa. Mowil on, ze w razie rozejmu w gre wchodzic moga "ziemie bezspornie polskie", przy czym stosowal interpretacje zwezajaca to okreslenie. Wspominajac o wolnym dostepie do morza mowil, ze chodzic moze o udogodnienia komunikacyjne i portowe w Gdansku dla panstwa polskiego, za ktore rzad Rzeszy uwazal Kongresowke z jej Rada Regencyjna na czele.Przemowienie Solfa pozostawalo w pewnym zwiazku logicznym z nie dosc jasnym postawieniem sprawy przez koalicje zachodnia, co budzilo powazne obawy w lonie Komitetu Narodowego Polskiego w Paryzu. Roman Dmowski udal sie do Ameryki, gdzie stwierdzil, ze slowa Wilsona o dostepie do morza sa interpretowane dosc mglawicowo. Nie bylo jasne, czy chodzi o przylaczenie do Polski Pomorza Gdanskiego, czy tez o "neutralizacje Wisly" i "wolny port w Gdansku". Spowodowalo to wystosowanie przez Dmowskiego specjalnego memorialu do Wilsona, memorialu w ktorym okreslal wyraznie dezyderaty polskie jako linie demarkacyjna, a pozniej graniczna, od Koszalina przez Gorzow Wielkopolski na Glogow, Wroclaw i miasto Nyse. W przewidywaniu rozejmu czlonek Komitetu Narodowego Polskiego Erazm Piltz podjal 29 pazdziernika 1918 roku demarche, zadajac zajecia tej linii przez wojska sprzymierzone i wojska polskie natychmiast po przewidywanym rozejmie. Mowiac "wojska polskie" Komitet Narodowy Polski mial na mysli przede wszystkim armie polska we Francji. Na terenie Niemiec i ziem polskich pod zaborem pruskim natychmiastowa reakcja na przemowienie Solfa byla replika udzielona mu w Reichstagu 25 pazdziernika imieniem Kola Polskiego przez Wojciecha Korfantego. Mowil on: "Polacy domagaja sie zjednoczonej z wszystkich trzech zaborow Polski z bezpiecznym dostepem do morza, to znaczy z wybrzezem polskim, zamieszkanym przez ludnosc bezspornie polska. Zadamy polskich powiatow Gornego i Sredniego Slaska, zadamy Poznanskiego, Prus Zachodnich i polskich powiatow Prus Wschodnich". Trudno bylo o wyrazniejsze i jasniejsze okreslenie stanowiska spoleczenstwa polskiego w zaborze pruskim. Tezy, ktore formulowali Seyda i Korfanty mialy pelne poparcie we wspolnej deklaracji wszystkich organizacji politycznych zaboru pruskiego. Znajdowaly tez wyraz praktyczny w zadaniu zaprzestania przesladowan jezykowych i narodowosciowych, zwlaszcza na Gornym Slasku, oraz w dokonujacej sie praktycznie polonizacji w urzedach i szkolach w Poznanskiem. W pierwszych dniach listopada wybucha w Niemczech rewolucja. Rady Zolnierskie i Robotnicze przejmuja wladze w Berlinie i Hamburgu. Podobne rady powstaja w Poznaniu i w innych miejscowosciach Poznanskiego, Pomorza i Slaska. Po 11 listopada Polacy w Poznanskiem opanowuja bez wiekszego wysilku Rady Zolnierskie w poszczegolnych miejscowosciach. Jedynie Rada poznanska jest rada mieszana polsko-niemiecka, lecz i w niej element polski zdobywa szybko przewage. Rady wspolpracuja z polskim Centralnym Komitetem Obywatelskim, do tej pory tajnym. Wytwarza sie nowa sytuacja. Powstaje pewnego rodzaju rozbieznosc metod i srodkow miedzy polskimi elementami zachowawczymi a bardziej radykalnie nastawionymi czlonkami Rad Robotniczych i Zolnierskich. Gdy elementy skupione w Centralnym Komitecie Obywatelskim wystepuja przeciwko samorzutnemu oderwaniu sie od Niemiec, pokladajac pelna nadzieje w aliantach zachodnich i w korzystnych dla Polski wynikach konferencji pokojowej, w Radach przewaza chec stworzenia faktow dokonanych. Motywem jest tu nieufnosc w stosunku do Niemcow i obawa, ze swojego rodzaju "legalizm" doprowadzic moze do stwarzania faktow dokonanych wlasnie przez Niemcow. Jest to obawa uzasadniona. Rzad Rzeszy ma ciagle nadzieje ograniczenia do minimum nieuniknionych strat terytorialnych na ziemiach etnicznie polskich, a jednoczesnie za jego przeciez wiedza tworza sie z Niemcow miejscowych, przy duzej pomocy Niemcow z terenu Rzeszy, zbrojne oddzialy Heimatschutz'u. Jego zadaniem ma byc "obrona Poznanskiego i Pomorza" przed Polakami. Po stronie polskiej, czesciowo opierajac sie na opanowanych przez Polakow Radach Zolnierskich, zaczynaja sie takze przygotowania wojskowe. Prowadza je "Sokol", harcerstwo i Polska Organizacja Wojskowa zaboru pruskiego. Powstaja oddzialy Strazy Ludowej oraz oddzialy Sluzby Strazy i Bezpieczenstwa. Sa one tylko czesciowo zakonspirowane. W Poznanskiem wzrasta tez z kazdym dniem liczba wracajacych do domu zolnierzy-Polakow z armii pruskiej. Niekiedy sa demobilizowani oficjalnie, czesto demobilizuja sie sami. Ten naplyw elementu bojowego i wyszkolonego wzmacnia nastroje sprzyjajace przejeciu wladzy sila i zabezpieczeniu jej wlasnym wojskiem przed wszystkim, co Rzesza niemiecka lub miejscowi Niemcy mogliby przedsiewziac przeciwko dzielu niepodleglosci i zjednoczenia. W grudniu w Poznaniu i w wielu innych miejscowosciach dzialaja juz porzadnie prowadzone biura werbunkowe, gdzie zglaszajacy sie zolnierze-Polacy otrzymuja przydzialy do majacych powstac jednostek, instrukcje alarmowe i skierowania po 53 52 odbior broni do roznych magazynow. Bron, wynoszona z koszar i arsenalow, skladuje sie przewaznie w kawiarniach. Jest rzecza charakterystyczna, ze organizacja wojska odbywa sie w warunkach calkowitej improwizacji przy minimum narad i planowania, z tym wynikiem, ze w momencie wybuchu powstania jednostki wojskowe do batalionu i pulku wlacznie powstana w ciagu kilku godzin, dowodzone najczesciej przez podoficerow i w pelni gotowedo boju. Lecz nie jest jeszcze pewne, czy powstanie wybuchnie i czy bedzie potrzebne. Natychmiast po kapitulacji Niemiec powstaje Komisariat Organizacyjny Naczelnej Rady Ludowej. Komisariat zwoluje na 3 grudnia do Poznania sejm dzielnicowy zlozony z poltora tysiaca delegatow z calego zaboru pruskiego. Postanawia on zlecic obrone sprawy polskiej Komitetowi Narodowemu Polskiemu, nawiazuje kontakt z rzadem Moraczewskiego w Warszawie, uznaje naczelna wladze Jozefa Pilsudskiego i wybiera Naczelna Rade Ludowa jako wladze najwyzsza dla calego zaboru pruskiego. Ma ona dzialac do chwili, gdy traktat pokojowy rozgraniczy ostatecznie panstwo polskie od niemieckiego i w sposob legalny doprowadzi do zjednoczenia dzielnicy pruskiej z reszta niepodleglej Polski. Jest to wiec stanowisko ostrozne, lecz rownoczesnie bardzo zdecydowane. Nie podporzadkowano sie natychmiast i calkowicie rzadowi polskiemu w Warszawie przede wszystkim z obawy, ze krok taki moglby utrudnic pertraktacje Komitetu Narodowego Polskiego z rzadami alianckimi. Nie bez znaczenia byly tez sympatie polityczne wiekszosci spoleczenstwa poznanskiego. Popieralo ono prawie w stu procentach Narodowa Demokracje i zywilo obawy, czy rzad w Warszawie nie jest zbyt lewicowy lub, jak mowiono wtedy w Poznaniu, zbyt czerwony. Naczelna Rada Ludowa pozostawala z nim w kontakcie, lecz domagala sie jego reorganizacji w kierunku koalicji obejmujacej takze elementy prawicowe, Przyczyna ostatnia byla chec zachowania zdrowej substancji gospodarczej Poznanskiego, czemu sluzyc mialo jej tymczasowe oddzielenie od chaotycznych stosunkow panujacych w reszcie Polski. Jednoczesnie jednak Rada wstrzymala dostawy zywnosci do Niemiec, stosujac to jako srodek nacisku po to, by wymusic rozwiazanie niemieckiego Heimatschutz'\i i wycofanie oddzialow Grenzschutz'u, czyli strazy granicznej, ktora niepostrzezenie stawala sie tylko nazwa dla regularnych i licznych oddzialow wojska niemieckiego, zgrupowanych przede wszystkich na styku miedzy Poznanskiem a Pomorzem, to znaczy w rejonie Bydgoszczy. Niemcy probuja pertraktowac z Naczelna Rada Ludowa. Premier pruski Hirsch przybywa do Poznania na narady, ktore zadnego rezultatu nie daja, zwlaszcza, ze jednoczesnie w Warszawie rzad polski usuwa pierwsza dyplomatyczna reprezentacje Niemiec. Do konferencji pokojowej jest jeszcze daleko, armia Hallera pozostaje we Francji, sprzymierzeni niczego nowego konkretnego nie mowia. W koncu grudnia sytuacja staje sie napieta i niebezpieczna. Staje sie oczywiste, ze jesli Polacy nie stworza faktow dokonanych popartych wlasna sila zbrojna, to fakty dokonane zostana stworzone przez Niemcow. Agresywnosc niemiecka tymczasem wzrasta. Do Poznania przybywaja niemieckie jednostki wojskowe zlozone z Niemcow, pozornie dla demobilizacji, ta jednak sie opoznia. Oddzialy te okupuja lotnisko na Lawicy i obsadzaja arsenaly i koszary. Dopuszczaja sie tez prowokacji. Najwieksza z nich ma miejsce 26 grudnia. W dniu tym przybyl do Poznania w drodze do Warszawy Ignacy Paderewski. Powital go entuzjazm ludnosci i ogromny wiec polski. Zolnierze niemieccy zaczeli zrywac flagi polskie i' obsadzac ulice. 27 grudnia bez niczyjego rozkazu, samorzutnie rozpoczyna sie w Poznaniu Powstanie Wielkopolskie. II Zbrojne oddzialy polskie zorganizowaly sie w ciagu kilku godzin dzieki trwajacym juz od dwoch miesiecy pracom przygotowawczym. W godzinach wieczornych 27 grudnia przypuszczono szturm na gmach prezydium policji w Poznaniu. W walce padli pierwsi polegli. W ciagu nocy opanowano Zamek, dworzec glowny i kompleks koszar piechoty, gdzie przystapiono natychmiast do tworzenia wiekszych zwiazkow wojskowych. Szeregi zapelnialy sie szybko nadbiegajacymi zewszad Polakami, zolnierzami z armii pruskiej. Po najwiekszej czesci byli to zolnierze juz zdemobilizowani, choc spora ich czesc w chwili rozpoczecia powstania przebywala jeszcze w koszarach.Pod wzgledem wojskowym powstanie bylo arcydzielem improwizacji. Kompanie piechoty tworzyly sie doslownie w biegu na ulicy z zolnierzy i mlodziezy podporzadkowujacej sie rozkazom pierwszego z brzegu podoficera Polaka. Rzadziej dowodca byl oficer. Polakow-oficerow rezerwy z armii pruskiej nie bylo w Poznaniu wiecej niz trzydziestu. Bylo ich zawsze bardzo malo, gdyz Polacy sluzacy z poboru w armii pruskiej rzadko ubiegali sie o stopien oficerski. Oficerow zawodowych bylo zaledwie kilku. Pomimo to juz w trzecim lub czwartym dniu powstania Polacy wystepowali w zwiazkach taktycznych w sile kilku batalionow i baterii. 4 i 6 stycznia mogly one przeprowadzic regularne natarcie na lotnisko w Lawicy i opanowac oboz manewrowy w Biedrusku. Jeszcze wczesniej zdobyto w samym Poznaniu cytadele oraz sklady broni i amunicji, z tym skutkiem, ze dowodztwo powstania z miejsca dysponowalo zapasami broni i wyposazenia wystarczajacymi na wystawienie kilkudziesieciu tysiecy wojska. W samym Poznaniu duze zaslugi organizacyjne polozyla Polska Organizacja Wojskowa Zaboru Pruskiego. Na jej czele stal Wincenty Wierzejewski. Poza Poznaniem wszakze caly ciezar organizacyjny powstania spadl na lokalne Rady Zolnierskie, stad w szeregu miast i miasteczek powstanie mialo charakter jeszcze bardziej spontaniczny niz w stolicy Wielkopolski. Obywajac sie bez skoordynowania planow i dzialajac wylacznie zgodnie z logika i znajomoscia podstawowych zasad prowadzenia walki, poszczegolni dowodcy dazyli do opanowania wezlow komunikacyjnych, zwlaszcza takich, ktore zabezpieczaly Poznan przed naplywem posilkow niemieckich. I tak juz 28 grudnia kapitan Kopa na czele pieciu kompanii wystawionych przez miasteczka Srode i Kornik zdolal opanowac wazna linie kolejowa wiodaca na Zbaszyn i dalej do Berlina. W pierwszych dwoch tygodniach walk nie udalo sie wszakze silom 54 powstanczym opanowac Bydgoszczy i tym samym wybic sobie drogi na Pomorze. W ciezkich i krwawych walkach pod Szubinem, Kolaczkowem i Rymarzewem Niemcy powstrzymali natarcie na Bydgoszcz. Na innych odcinkach frontu walki takze przybieraly na sile i powiekszala sie liczba ofiar. Powodzenie sprzyjalo jednak oddzialom wielkopolskim. Na polnocy udalo sie ustalic front na linii Noteci, opanowujac takze Inowroclaw i Chodziez. Na zachodzie oczyszczono teren pod Wielen, Miedzychod i Zbaszyn. Na poludniu wojska wielkopolskie dotarly do linii kolejowej Rawicz-Ostrow Wielkopolski. Byl to front trudny, obejmujacy lukiem prawie caly obszar Poznanskiego, i wymagal stworzenia naczelnego dowodztwa, zorganizowania sztabow i sluzb oraz zwiazkow taktycznych wyzszego stopnia niz batalion czypulk. Przez pierwszych kilkanascie dni powstania panowala sytuacja paradoksalna. Naczelna Rada Ludowa i jej wydzial wykonawczy - Komisariat - byly przeciwne akcji zbrojnej, pokladajac pelne zaufanie w wynikach konferencji pokojowej. Powstanie bylo wynikiem impulsu i zarazem zwyciestwa czynnikow energiczniejszych, ktore nie ufaly ani Niemcom, ani decyzjom, ktore ktos w dalekim Paryzu mial wydac o losie Wielkopolski. Zdrowy instynkt ludnosci, a przede wszystkim bylych zolnierzy, stworzyl fakt dokonany, od ktorego rzecz jasna nie bylo odwrotu. Zmysl ladu i zrozumienie potrzeby jednolitego kierownictwa politycznego spowodowaly jednak podporzadkowanie sie oddzialow powstanczych tej samej Naczelnej Radzie Ludowej i Komisariatowi, ktore wybuchowi byly przeciwne. Byl to jednoczesnie dowod ogromnego zaufania do tych instytucji, zaufania, ktorego nie zawiodly. Naczelna Rada Ludowa wziela fakt dokonany za podstawe swej dalszej dzialalnosci. Przejela natychmiast administracje Poznanskiego, zlecajac spolszczenie wszystkich urzedow, szkol i sadow. Rozpoczela tez pertraktacje rozejmowe z wladzami niemieckimi, chcac zapobiec dalszemu rozlewowi krwi, zwlaszcza po niepowodzeniach pod Bydgoszcza. Mialo to ten niekorzystny skutek, ze wstrzymalo odruchy powstancze na Pomorzu. Skutkiem dodatnim bylo zaoszczedzenie sil, ktore tak bardzo przydaly sie i Poznanskiemu, i calej Polsce w ciagu nastepnych dwoch lat. W dziedzinie najwazniejszej Naczelna Rada Ludowa przystapila energicznie do tworzenia silnego wojska opierajac sie na juz istniejacych i walczacych oddzialach. Powstalo Glowne Dowodztwo Wojsk Wielkopolskich. Przeprowadzono tez pobor powszechny trzech rocznikow. Pozniej powolano nastepne, z tym skutkiem, ze w maju 1919 roku stany armii wielkopolskiej osiagnely 72 tysiace ludzi, a po uplywie kilku dalszych miesiecy przekroczyly 100 tysiecy. Armie te wystawialo dwadziescia kilka powiatow przyszlego wojewodztwa poznanskiego, o lacznym zaludnieniu nie przekraczajacym miliona glow. Armia skladala przysiege na wiernosc Naczelnej Radzie Ludowej. Kadre dowodcza i obsade sztabow zapelnili lub uzupelnili licznie w Warszawie przebywajacy byli oficerowie polskich korpusow wschodnich, zwlaszcza I korpusu generala Dowbor-Musnickiego. On sam zostal dowodca glownym wojsk wielkopolskich, na miejsce dotychczasowego, ktorym byl oficer w stopniu kapitana, Stanislaw Taczak. "Dowborczycy" na stanowiskach dowodczych w armii wielkopolskiej zzyli sie na ogol szybko i dobrze z wojskiem, pomimo roznic wyszkolenia, gdyz w przeciwienstwie do zolnierza szkolonego w armii pruskiej wywodzili swoj rodowod wojskowy z armii rosyjskiej. Z Warszawy przybyli w porozumieniu z rzadem polskim. Byla to decyzja sluszna takze i z tego wzgledu, ze wiekszosc z nich uchodzila za politycznych zwolennikow Narodowej Demokracji i tym samym Komitetu Narodowego Polskiego. Ich sympatie polityczne pokrywaly sie zatem z przekonaniami ogromnej wiekszosci zolnierzy, ktorymi mieli dowodzic. W koncu stycznia rzad niemiecki postanowil przystapic do ofensywy przeciwko Wielkopolsce, znowu w imie zasady tworzenia faktow dokonanych, zanim nie zapadna ostateczne decyzje konferencji pokojowej. Ofensywa rozwinela sie glownie na odcinku miedzy Naklem i Bydgoszcza, wykorzystujac dokonane koncentracje na terenie Pomorza. Walki objely jednak cala linie frontu i byly wyjatkowo ciezkie i krwawe, zwlaszcza pod Babimostem, Kcynia, Kargowa i Rawiczem na poludniu. Przeciagaly sie do polowy lutego, gdy pod naciskiem marszalka Focha Niemcy musieli sie zgodzic na rozejm w Trewirze, zawarty 16 lutego. Rozejm narzucal linie frontu jako tymczasowa linie demarkacyjna. Tym samym front wielkopolski sie ustabilizowal, co nie oznaczalo jednak konca walk. Toczyly sie one dalej, choc z mniejszym nasileniem, az po koniec czerwca, to jest do podpisania traktatu pokojowego w Wersalu. Nieraz byly to walki krwawe, choc o znaczeniu lokalnym. Rozejm w Trewirze mozna tez uznac za date koncowa Powstania Wielkopolskiego, ktore wlasciwie nalezaloby nazwac regularna wojna prowadzona przez jedno polskie wojewodztwo przeciwko calej Rzeszy Niemieckiej. Bylo to tez w dlugim szeregu polskiego wysilku powstanczego jedyne powstanie zakonczone pelnym i calkowitym zwyciestwem, okupionym smiercia ponad dwoch tysiecy poleglych. Zasieg zwyciestwa probowano rozszerzyc juz po zawarciu rozejmu. Grupa oficerow z szefem sztabu armii wielkopolskiej podpulkownikiem Wladyslawem Andersem na czele chciala wykorzystac ciagle lamanie rozejmu pod Bydgoszcza i uderzyc znacznymi silami w kierunku na Torun i dalej, wzdluz Wisly na Gdansk. Zajecie Gdanska zbiec by sie mialo z wyladunkiem tam oddzialow generala Hallera. Wielkopolska posiadala dostateczne sily, by pokusic sie o ruch zaczepny. Jej armia wykanczala organizacje brygadowa i tworzyla juz zwiazki dywizyjne. Plan zostal zarzucony wskutek prosb Paderewskiego i przedstawicieli Galicji Wschodniej, by wyslac grupe generala Konarzewskiego na odsiecz Lwowa. Prosbie tej ulegla Naczelna Rada Ludowa, czesciowo dla podkreslenia solidarnosci z pozostalymi dzielnicami Polski, po czesci zas z obawy przed komplikacjami w stosunkach z aliantami. Grupa Konarzewskiego poszla pod Lwow. Anders zglosil wowczas rezygnacje z szefostwa sztabu i przeszedl do linii na dowodce pierwszego pulku ulanow wielkopolskich, czyli pietnastego pulku ulanow poznanskich, okrytego pozniej slawa w wojnie bolszewickiej. Pomorze czekac musialo na wyzwolenie do decyzji konferencji pokojowej. Planowana ofensywa wielkopolska dalaby byc moze korzystniejsze granice na Pomorzu, zabezpieczylaby lepiej interesy polskie w Gdansku i wplynela na 56 losy Mazur, pozostawione niepewnej grze plebiscytowej. Ale mogla takze wywolac niekorzystne dla Polski skutki miedzynarodowe. I bez tej ofensywy jednak skutki Powstania Wielkopolskiego byly ogromne. Dzieki niemu Poznanskie, a posrednio takze Pomorze, nie moglo juz byc przedmiotem przetargow i kompromisow. Wola ludnosci zostala wyrazona w sposob nie pozostawiajacy zadnych watpliwosci. To sukces pierwszy. Pozytkiem dalszym byl przyklad Poznanskiego, ktory podzialal na Slask. Trzecim wreszcie krzystnym aspektem Powstania bylo stworzenie na kilka miesiecy przed Traktatem Wersalskim silnej armii wielkopolskiej. Byl to nieoceniony wklad w zycie mlodego panstwa polskiego. Juz w kwietniu 1919 roku dowodztwo wielkopolskie podporzadkowalo sie pod wzgledem operacyjnym polskim wladzom wojskowym i Naczelnemu Wodzowi. Juz w lipcu armia wielkopolska mogla wziac udzial w walkach na Bialorusi. W roku 1920 cztery pelne dywizje doskonale wyszkolonego i wyposazonego zolnierza, nie liczac pulkow kawalerii, jednostek artylerii pozadywizyjnej, saperow, sluzb i eskadr lotniczych, zaliczaly sie do najlepszych jednostek mlodego wojska polskiego, zdolnych do najtrudniejszych dzialan. Udzial dywizji wielkopolskich w Bitwie Warszawskiej byl decydujacy. "Tam, gdziescie byli, byliscie najlepsi, mowie to wam szczerze i otwarcie" - powiedzial w Poznaniu po zwycieskiej wojniezolnierzom wielkopolskim Jozef Pilsudski. Gospodarczo armia wielkopolska zalezala od osrodkow poznanskich nawet po ostatecznym jego scaleniu z reszta armii polskiej w grudniu 1919 roku. Takze ten fakt przyczynial sie do wzmocnienia jej wartosci bojowej. Zaopatrywala te armie dzielnica gospodarczo niezniszczona, zapobiegliwa i bardzo o swojego zolnierza dbala. Nie oznacza to, by wysilek Poznanskiego w dramatycznie ciezkich miesiacach wojny bolszewickiej i u samego ^zarania niepodleglej Polski ograniczal sie do wystawiania i zaopatrywania oddzialow wielkopolskich. Poznanskie, znalazlszy sie w jednym organizmie panstwowym z pozostalymi dzielnicami Polski, wnosilo tak bardzo pozadany element ladu i zasobnosci, co wyrazalo sie miedzy innymi w waznym w powszechnej biedzie wkladzie podatkowym i aprowizacyjnym. l czerwca 1919 roku, nie czekajac na podpisanie traktatu pokojowego i na formalne zjednoczenie z reszta Polski, przeprowadzono w Poznanskiem wybory do Sejmu tymczasowego odrodzonej Rzeczypospolitej. III Cele Powstania Wielkopolskiego latwiej jest okreslic podsumowujac jego skutki. Metoda ta takze dlatego wydaje sie najsluszniejsza, ze nikt w Poznaniu i w calej Wielkopolsce nie zakladal tych celow z gory. Nikt nie prowadzil nad nimi dlugich wstepnych dyskusji, nikt ich nie ujmowal w forme deklaracji i manifestow. Jedyne proklamacje, jakie Poznanczycy poznawali z prasy, ograniczaly sie do wezwan do zachowania porzadku i dyscypliny spolecznej. Tak bylo w fazie przygotowawczej i tak bylo w pierwszej fazie Powstania. 57 Pozniej Naczelna Rada Ludowa, jej Komisariat oraz Dowodztwo Glowne Wojsk Wielkopolskich podawaly do wiadomosci konkretne zarzadzenia i sprawdzone informacje. Do informacji nalezalo obwieszczenie o przejeciu caloksztaltu wladzy w Poznanskiem przez Naczelna Rade Ludowa w dniu 9 stycznia 1919 roku, mianowanie tegoz dnia Wojciecha Trampczynskiego prezydentem prowincji, Jaroslawa Drweskiego prezydentem miasta Poznania, Karola Rzepeckiego szefem policji. Zarzadzenia mialy charakter dekretow ustawodawczych i regulowaly caloksztalt spraw publicznych, to znaczy skarbowych, administracyjnych, szkolnych i wojskowych, lacznie z ogloszeniami poboru poszczegolnych rocznikow.A wiec dzialalnosc jak najbardziej pragmatyczna, z ogromna oszczednoscia slow, zwlaszcza slow gornolotnych. Dzialalnosc oparta na calkowitym zaufaniu do wlasnego spoleczenstwa, do jego karnosci i patriotyzmu. Nie trzeba bylo nikogo przekonywac o koniecznosci istnienia wladzy polskiej, o koniecznosci wspolnego wysilku solidarnosci, placenia podatkow, sprawnego funkcjonowania poczty i kolei, zaciagu do wojska. Wydawanych zarzadzen nie trzeba bylo uzasadniac ani ich tlumaczyc. Co wazniejsze, przy trwajacych dzialaniach wojennych i improwizowanej administracji, opartej po najwiekszej czesci na wspoldzialaniu obywateli, trudne byloby stosowanie przymusu - innymi slowy, urzedowa egzekucja wydawanych zarzadzen. Nie bylo to z reguly potrzebne. W tej sytuacji, gdy jedynym wlasciwie przymusem byl przymus moralny, dyktowany przez poczucie narodowe i solidarnosc obywatelska, nie potrzebowala Wielkopolska w okresie powstania zadnego dyktatora, czy bylaby nim jednostka wyniesiona na fali powszechnego entuzjazmu, czy tez jakas dobrze zorganizowana grupa polityczna lub wojskowa. Wiekszosc decyzji, zarowno zasadniczych, jak i codziennych, regulujacych zycie od wypadku do wypadku, podejmowano kolegialnie. Zasada narady i wiekszosci glosow, czesto przy uzyciu perswazji w stosunku do oponentow, obowiazywala od Rady Naczelnej Ludowej i jej Komisariatu az po komitety obywatelskie w gminach. Wybierano do nich ludzi powszechnie znanych i cieszacych sie zaufaniem. Bardzo rzadkie przy tym byly wypadki zawierania kompromisow personalnych miedzy ludzmi reprezentujacymi rozne kierunki polityczne. Roznice pogladow byly zreszta w spoleczenstwie wielkopolskim minimalne. Mogly dotyczyc metod dzialania, nigdy spraw o zasadniczym znaczeniu. Do tych nalezalo przede wszystkim wyzwolenie spod wiekowej niewoli. Kim byli ludzie, ktorzy staneli na czele Wielkopolski w dziejowym momencie wyzwolenia? Mysle w tej chwili nie o dowodcach wojskowych, gdyz wsrod nich przewazala mlodziez zolnierska, sportowa i harcerska, cieszaca sie zaufaniem swych kolegow, lecz do chwili wybuchu walki zbrojnej malo znana szerszemu ogolowi. Mysle o czlonkach Komitetu Obywatelskiego, ktory przeksztalcil sie w zalazek Naczelnej Rady Ludowej. Mysle o komitetach lokalnych, a takze o Radach Robotniczo-Zolnierskich, na ktore spadl ciezar przygotowania wystapienia zbrojnego. Wymienmy z koniecznosci tylko pare nazwisk. A wiec prezydium Naczelnej Rady Ludowej. W nim prezesem byl doktor Boleslaw Krysiewicz, wice58 prezesami dwaj ksieza, Wladyslaw Wolsztyger i Pawel Pospiech, a sekretarzami lekarz Czeslaw Meissner i Karol Rzepecki. Rzad Wielkopolski, czyli Komisariat Naczelnej Rady Ludowej, skladal sie takze z szesciu czlonkow. Byli wsrod nich Slazak Wojciech Korfanty, dziennikarz i polityk Wladyslaw Seyda, ziemianin Adam Poszwinski, ksiadz Stanislaw Adamski (ten byl dzialaczem zwiazku spolek zarobkowych), kupiec Jozef Rymer i doktor Stefan Laszewski. A obok nich na roznych stanowiskach znani spoleczenstwu lekarze, adwokaci, dziennikarze, ziemianie, proboszczowie parafii wiejskich, dzialacze robotniczy, chlopi zasluzeni w akcji spoldzielczej, wreszcie kierownicy zwiazkow spiewaczych, sportowych. Sokoli i harcerze. Wierny przekroj spoleczenstwa zahartowanego w wiekowej walce o utrzymanie i pomnozenie polskiego stanu posiadania. Polacy i Ukraincy Jest ironia historii, ze pierwsze starcie zbrojne po odzyskaniu niepodleglosci stoczyli Polacy nie z ktoryms z zaborcow, ale z silami dazacymi do wlasnej wolnosci - z Ukraincami. Terenem tego starcia, zanim nie rozwinelo sie w powazny konflikt wojskowy, bylo miasto Lwow. Fakt ten zabarwil dalszy rozwoj wypadkow w bardzo szczegolny sposob, zaciemniajac niekiedy polityczna i racjonalna strone zagadnienia wielkim nagromadzeniem elementow uczuciowych. Przez caly czas trwania rozbiorow Lwow byl jednym z najzywszych i najbardziej tworczych osrodkow polskosci, zarowno po wzgledem kulturalnym, pod wzgledem pielegnowania tradycji i aspiracji narodowych, jak i dlatego, ze od drugiej polowy XIX wieku byl to jedyny wlasciwie swobodnie dzialajacy polski osrodek polityczny. Konkurowal z nim Krakow. Z tych dwoch miast Lwow byl miastem wiekszym, byl ponadto siedziba wladz Galicji, a jego ludnosc, co nie jest faktem bez znaczenia, odznaczala sie zywiolowa energia i indywidualnoscia. Poczucie polskosci bylo dla mieszkancow Lwowa czyms w rodzaju zawolania bojowego, co wynikalo w sposob naturalny z tradycji miasta kresowego, polozonego na terytorium o ludnosci mieszanej, ze zdecydowana liczebna przewaga Ukraincow a tradycyjno-kul-turalna Polakow. Za czasow przedrozbiorowych Lwow byl klasycznym przykladem zgodnego wspolzycia nie dwoch, ale trzech narodowosci, skupionych na malenkim obszarze miejskim. Dumny byl ze wspolzycia elementu polskiego, ruskiego i ormianskiego. Tradycje te byly ciagle zywe wsrod Polakow mieszkajacych we Lwowie, nie wywieraly jednak zadnego wplywu na psychike budzacych sie do pelnej swiadomosci narodowej Ukraincow. Dodajmy nawiasem, ze element ormianski ulegl juz dawno calkowitej poloni-zacji, pielegnujac jedynie odrebnosci obrzadkowe w ramach Kosciola katolickiego. 59 Samo miasto Lwow mialo charakter zdecydowanie polski. Polacy stanowili 62% mieszkancow. Druga grupa byli Zydzi, w swych obyczajach w dos? znacznym stopniu spolonizowani. Ukraincow bylo okolo 20%.Taft sie jednak skladalo, ze z wszystkich enklaw polskich na etnicznym terytorium ukrainskim w Galicji Lwow byl otoczony najbardziej zwartym zaludnieniem ruskim. Uzywamy tu celowo tych dwoch okreslen: ruski i ukrainski, gdyz u konca pierwszej wojny swiatowej oba terminy byly uzywane i to nie tylko przez Polakow. W pozostalej Galicji Wschodniej wieksze skupiska polskie gromadzily sie raczej we wschodniej i poludniowej czesci, z najwiekszym nasileniem w okolicach Tarnopola, to znaczy na tak zwanym Podolu galicyjskim. W stosunku procentowym w Galicji Wschodniej, przyjmujac rzeke San za granice, na 5 milionow 400 tysiecy mieszkancow Polakow bylo poltora miliona, to znaczy 28%, a Ukraincow 3 miliony 200 tysiecy, to znaczy 59%. Reszte - okolo 12% - stanowili Zydzi. Dla pelni obrazu warto moze przytoczyc kilka dodatkowych cyfr. Wsrod Polakow ludnosc rolnicza nie przekraczala 40%, podczas gdy posrod ludnosci ukrainskiej na wsi mieszkalo 91%. Z ogolnej sumy podatkow placonych do kasy kraju koronnego Galicji i do skarbu austriackiego wklad Ukraincow wynosil zaledwie 18%. Wniosek stad, dosc prosty, byl dla wspolczesnych zupelnie oczywisty. Elementem zamozniejszym, zorganizowanym i nadajacym ton calemu zyciu byli Polacy. Dodac trzeba, ze cala prawie warstwa urzednicza, na wszystkich szczeblach do namiestnictwa wlacznie, byla zlozona z Polakow. Powodowalo to niewatpliwie dyskryminacje w stosunku do ludnosci ukrainskiej, co wyrazalo sie miedzy innymi takze w dziedzinie najwazniejszej, to jest w szkolnictwie. Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie i Politechnika Lwowska mialy bardzo nieznaczny procent studentow-Ukraincow, a jezykiem wykladowym byl polski. To rzeczywiste uprzywilejowanie elementu polskiego znajdowalo tez wyraz z ordynacji wyborczej, zarowno do Sejmu galicyjskiego, jak i do parlamentu austriackiego w Wiedniu. Opor czy bunt przeciwko temu stanowi rzeczy rozwinal sie w stopniu powazniejszym dopiero w wieku dwudziestym. Ruchowi ukrainskiego odrodzenia narodowego przewodzili z jednej strony duchowni uniccy, z drugiej zas strony stosunkowo nieliczna, lecz patriotyczna i energiczna grupa inteligencji ukrainskiej. Warto tu dodac, ze wiele rodzin inteligencji ukrainskiej przechodzilo proces nawrotu do swej pierwotnej narodowosci. Byly to bowiem rodziny ruskie, niegdys spolszczone, najczesciej szlacheckie, ktore zachowaly zwiazek z kultura ukrainska dzieki wyznaniu unickiemu, choc i to nie bylo regula. Zdarzaly sie bardzo czesto wypadki, ze rodzeni bracia przyznawali sie do innych narodowosci. Najbardziej znany jest przyklad rodziny Szeptyckich, gdzie jeden brat - Andrzej - byl unickim metropolita Lwowa i w pewnym sensie moralnym dyktatorem nacjonalistycznego skrzydla Ukraincow galicyjskich, a drugi - Stanislaw - byl generalem wojska Polskiego. W przededniu pierwszej wojny swiatowej Ukraincy galicyjscy zaczeli juz stanowic konkretna sile polityczna, z czego - choc moze sie to wydawac 60 dziwne - nie zdawali sobie w pelni sprawy ich sasiedzi-Polacy. Ukraincow dzielily, co jest rzecza zrozumiala, granice tak zwanych "orientacji", tym sie miedzy soba rozniace, ze z innej strony oczekiwali spelnienia swych marzen i ambicji narodowych, zreszta bardzo umiarkowanych.Istnial ruch moskalofilski. Nie mozna go utozsamiac z zaprzedaniem swej odrebnosci narodowej i z dawaniem posluchu carskiej, rosyjskiej propagandzie i polityce, ktore - jak wiadomo - negowaly istnienie odrebnego narodu ukrainskiego, a jezyk ukrainski nazywaly "dialektem malorosyjskim". Mos-kalofile wsrod Ukraincow galicyjskich spodziewali sie po prostu, ze w konflikcie austriacko-rosyjskim zwyciezy Rosja, co pozwoli im na wywalczenie jakiegos zakresu autonomii. Czynne wsrod nich bylo takze skrzydlo zwolennikow prawoslawia, w ktorym widzieli - nieslusznie zreszta - skuteczniejsze zabezpiecznie przed polonizacja niz w kosciele unickim. W roku 1914, gdy Rosjanie okupowali Galicje Wschodnia, nadzieje i wplywy moskalofili rozplynely sie bezpowrotnie. Przyczyna byla gwaltowna rusyfikacja przeprowadzona przez wojskowy zarzad rosyjski i brutalne okreslenie wszystkich Ukraincow jako Rosjan. O wiele silniejsza byla orientacja austrofilska. Narodowi przywodcy ukrainscy widzieli przyszlosc w zwiazku z federacyjna Austria. W czasie pierwszej wojny swiatowej pracowali usilnie nad koncepcja przeksztalcenia Galicji Wschodniej w austriacki kraj koronny, obejmujacy takze Bukowine i Rus Zakarpacka, owczesnie czesc Wegier. Krokiem podstawowym do realizacji tej koncepcji bylaby zgoda Wiednia na podzial Galicji na dwie prowincje. Przeciwstawiali sie temu energicznie i skutecznie Polacy. Wsrod dzialaczy ukrainskich jedyny doktor Panejko probowal u konca wojny tworzyc orientacje proaliancka, unikajac jednak starannie prob porozumienia z Polakami. W pazdzierniku 1918 roku Austria byla w stanie rozkladu. Glowna Rada Ukrainska pod przywodztwem Lowickiego i Eugeniusza Petruszewycza zwolala 19 pazdziernika wielki wiec we Lwowie, ktory opowiedzial sie za stworzeniem panstwa ukrainskiego w zwiazku z Austria, tlumaczac, ze jest to jedyny sposob zabezpieczenia Ukraincow glicyjskich "przed naporem impe-rialistycznych sasiadow". Jest rzecza charakterystyczna, ze na tym samym wiecu posel Hankiewicz zglosil wniosek proklamowania niepodleglosci calej zjednoczonej Ukrainy. Chodzilo o to, ze w pazdzierniku w Kijowie obalono proniemiecki rzad hetmana Skoropadzkiego i z chaosu partyzantki wylonil sie Dyrektoriat, stworzony przez Semena Petlure i Winniczenke. Wniosek ten na wiecu upadl. Ukraincy galicyjscy odnosili sie wtedy raczej sceptycznie do praktycznych mozliwosci Ukraincow naddnieprzanskich. Nie chcieli tez, przynajmniej w pierwszej fazie swej walki o wolnosc, ryzykowac zakreslania zbyt szerokich celow. W ten sposob dwa odlamy narodu ukrainskiego nie mialy jeszcze wspolnej postawy i wspolnego planu dzialania. Chcialy tworzyc dwa odrebne organizmy panstwowe o niezaleznym kierownictwie politycznym i wojskowym, chociaz w najblizszych miesiacach dzialaly w przyjaznym ze soba porozumieniu. 61 Jednoczesnie zaczeto przygotowania wojskowe do uchwycenia wladzy. Najwazniejsza komorka organizacyjna byla zgrupowana na Bukowinie brygada Strzelcow Siczowych. Byla to organizacja, ktora powstala rownolegle do polskich Zwiazkow Strzeleckich i pozniejszych Legionow, z ta wszakze zasadnicza roznica, ze politycznie reprezentowala kierunek narodowy co prawda, lecz wyraznie austrofilski. Zgadzalo sie to zreszta z zalozeniami Ukrainskiej Rady Narodowej i parlamentarnego kola ukrainskiego, na ktorego czele stali dzialacze tej miary co Mikolaj Wasilko i czlonek wiedenskiej Izby Panow Julian Romanczuk. Duze nadzieje wiazano z osoba arcyksiecia Wilhelma Habsburga, w ktorego korpusie znajdowali sie Strzelcy Siczowi i ktory byl domniemanym kandydatem na krola ukrainskiego. Polacy zwali go pogardliwie "Wasyl Wyszywany". Dopomogl on Ukraincom o tyle, ze pod jego wplywem dowodztwo austriackie skierowalo do Lwowa i na caly teren Galicji Wschodniej oddzialy zlozone prawie w stu procentach z Ukraincow. Na tym jednak pomoc austriacka sie konczyla. Bylo to duzo. Nie bylo jednak tyle, by moc nazwac wybuch zbrojny we Lwowie pomyslem Wiednia i Berlina, jak twierdzic miala publicystyka polska.Przygotowania wojskowe Ukraincow byly w pelnym toku zarowno we Lwowie, jak i w wielu innych miastach garnizonowych. Wybuch przewidywano na 3 listopada. Jego zadaniem nie bylo formalne zerwanie z Austria, lecz usuniecie wladz i urzedow z personalna obsada polska. Dowodca zostal "sotnik", czyli kapitan Dymitr Witkowski. 28 pazdziernika powstala w Krakowie Polska Komisja Likwidacyjna. Zapowiedziala ona przeniesienie sie do Lwowa jako do glownego osrodka administracyjnego i stolicy Galicji. Dla Polakow byl to krok oczywisty i naturalny. Jest rzecza charakterystyczna, a z perspektywy czasu zdumiewajaca, ze Polacy we Lwowie nie zdawali sobie w ogole sprawy z przygotowan ukrainskich, nie interesowali sie zyciem politycznym Ukraincow, a na ostrzezenia czy alarmy podnoszone przez oficerow-Polakow odpowiadali zapewnieniami, ze Ukraincy nie podejma zadnej akcji. Kilka polskich oddzialow ochotniczych, o lacznej liczebnosci okolo 400 ludzi, kwaterowalo spokojnie w szkole Sienkiewicza oraz w domu Akademika i domu Technika. Na wiadomosc o zamierzonym przeniesieniu Komisji Likwidacyjnej do Lwowa Dymitr Witkowski przesunal termin wybuchu na noc z 31 pazdziernika na l listopada. Rano l listopada posterunki ukrainskie opanowaly miasto Lwow. Reakcja byla natychmiastowa i spontaniczna. Mlodziez gimnazjalna i studencka, robomicy-Polacy, a zwlaszcza mieszkancy polskich przedmiesc chwycili natychmiast za bron. Wywiazala sie niezorganizowana walka, bardzo krwawa, ktora stala sie poczatkiem prawie rok trwajacej wojny. Ukraincy opanowali wszystkie osrodki we Wschodniej Galicji z wyjatkiem Zasania, dzielnicy Przemysla polozonej na zachodnim brzegu Sanu. Ze Lwowa poszly wolania o pomoc, ktorej do dnia 9 listopada nie mial kto udzielic. Lecz wojna toczyla sie w calej pelni silami ochotnikow. Dzialo sie to przed 11 listopada. 62 II Opor polski wymagal przynajmniej zalazkow organizacyjnych. Poza Lwowem strona polska nimi nie dysponowala. Nawet w Przemyslu, gdzie z inicjatywy Hermana Liebermana z PPS istniala komisja mieszana polsko-zydowsko-ukrainska. Polakom udalo sie jedynie utrzymac most na Sanie. Podobnie bylo w Boryslawiu i Drohobyczu, gdzie grupa robotnikow przemyslu naftowego stawiala bezskuteczny opor miejscowemu garnizonowiukrainskiemu. Opor ten zalamal sie juz po czterech dniach. Sytuacja w miescie Lwowie byla lepsza. Co prawda wojskowych oddzialow polskich bylo zaledwie kilka, lecz ich inicjatywa podjecia walki spotkala sie z calkowitym poparciem ludnosci. Lwow byl miastem polskim. Istnialy i dzialaly tam polskie organizacje spoleczne, szkoly i urzedy. Silny byl polski element studencki. Polskie byly szkoly srednie. One tez, obok harcerstwa, Sokola i roznych zwiazkow sportowych, dostarczyly wiekszosci ochotnikow. Organizacyjnie grupowali sie oni wokol dosc licznej kadry czlonkow POW z jednej strony i Polskich Kadr Wojskowych z drugiej. Polskie Kadry Wojskowe byly zwiazane politycznie z Narodowa Demokracja. Na ich czele stal kapitan Czeslaw Maczynski. Przypadek zrzadzil, ze byl jednoczesnie austriackim komendantem skladnic uzbrojenia. Podlegal mu tez dworzec kolejowy. Fakt ten mial duze znaczenie, ulatwil bowiem zaopatrzenie polskich oddzialow ochotniczych w bron, a jednoczesnie nie dopuscil do opanowania dworca przez dowodztwo ukrainskie. Dworzec zas byl zatloczony transportami demobilizowanych zolnierzy austriackich. Przybywaly tez nan transporty docelowe, przywozace zolnierzy zarowno z frontu wloskiego, jak i z terenow okupacji austriackiej spoza Zbrucza. Wsrod przybywajacych bylo sporo Polakow, ktorzy natychmiast zasilili szeregi improwizowanych oddzialow polskich. Zolnierze innych narodowosci wsrod coraz silniejszej strzelaniny w miescie chcieli tylko jednego: wydostac sie jak najszybciej ze Lwowa. Nastepowala dzika demobilizacja, ktora ogarnela takze, nie bez wplywu polskich kolejarzy, najliczniejszy element posrod demobilizowanych, to znaczy Ukraincow. Kierownictwo polityczne ukrainskie i ukrainskie dowodztwo wojskowe liczyly na naplyw zolnierzy ukrainskich do Lwowa jako na naturalne wzmocnienie swych oddzialow. Nie zdolali jednak rozpracowac planu organizacyjnie i wiekszosc Ukraincow z transportow kolejowych rzucala po prostu bron, nie zdajac sobie sprawy z powstalej sytuacji. Powszechne wsrod nich haslo "do domu" ogarnelo nawet niektore posterunki ukrainskie z miejscowego garnizonu, ktory w pierwszych dniach walk podporzadkowal sie dowodztwu ukrainskiemu. Przyspieszenie terminu akcji wojskowej dalo Ukraincom korzysc calkowitego zaskoczenia Polakow. Mialo jednak i te ujemna strone, ze nie pozwolilo na przybycie zwartych oddzialow Strzelcow Siczowych. One zas mialy stanowic - i stanowily zreszta - rdzen narodowej armii ukrainskiej. Byl to element doskonale uswiadomiony narodowo i szczycacy sie pieknymi tradycjami bojowymi. Strzelcy Siczowi, sciagani spiesznie z Pokucia i Bukowiny, napotkali 63 skuteczny opor polski w rejonie przedmiesc lwowskich, Kleparowa i Persenkowki. Do miasta przeniknely tylko nieliczne garstki. Po pierwszym blyskawicznym sukcesie Ukraincy znalezli sie w trudnym polozeniu. Przygotowanie konspiracyjne objelo nie wiecej niz dwa tysiace ludzi. Pozostala czesc zolnierzy, wciagnieta do walki bez przygotowania, czula sie zle w miescie dla wielu z nich nieznanym, majac do czynienia z ludnoscia polska zdecydowana na wszystko. Juz 3 listopada Ukraincy zaczeli sie wycofywac ze srodmiescia i z niektorych przedmiesc pod naporem bohatersko walczacej polskiej mlodziezy.Wycofawszy sie z miasta, Ukraincy otoczyli je jednak zwartym pierscieniem. Lwow pod dowodztwem Maczynskiego byl oblezony i czekal na pomoc z zewnatrz. Wytworzyla sie sytuacja pelna nerwowego napiecia. Wprowadzila ona spoleczenstwo polskie we wszystkich czesciach kraju w nastroj ogromnego podniecenia patriotycznego. Ukrainski zamach zbrojny i ogloszenie niepodleglego panstwa - Zachodnio-Ukrainskiej Narodnej Respubliki - wiekszosc Polakow traktowala jako niewczesny zart, reagujac nan z tym wiekszym zapamietaniem, im dluzej przeciagala sie walka, w niejednym przypominajaca wojne domowa. Mysl, ze Lwow mialby sie znalezc poza granicami niepodleglej Polski, wydawala sie potworna. Najbardziej ugodowo nastawieni Polacy nie przewidywali dla Ukraincow ustepstw innych niz przyznanie im swobod kulturalnych, jakie posiadali pod panowaniem austriackim. Lecz Ukraincy nazywali stosunki w Galicji panowaniem "polsko-austriackim" i przeciwko niemu wlasnie chwycili za bron. Jednak sporo bylo Polakow cierpiacych szczerze z powodu bratobojczej walki. Ukraincow, a raczej ich kierownictwo polityczne i dowodztwo glowne, ktore po niepowodzeniach we Lwowie obraly sobie za siedzibe Stanislawow, uwazano za slepe narzedzie w reku "Wiednia i Berlina". Wniosek byl z tego tylko jeden: trzeba jak najszybciej rozprawic sie z "buntem" i "hajdamakami", jak mawiano, i urzadzic zycie "Rusinom". Lecz Ukraincy nie chcieli byc "Rusinami", a walki z Polakami nie uwazali za bratobojcza. Nie bylo wiec podstaw do ugody. Nie chciala jej zadna ze stron. Dla sprzymierzonych, dla calej Europy Zachodniej, wojna byla zaskoczeniem rownie wielkim jak dla Polakow. "Sprawa" czy "zagadnienie" ukrainskie nie istnialo w ogole w dyplomacji zachodniej, ktora po pokonaniu Niemiec glowila sie nad urzadzeniem Europy. Wykorzystali to "biali" Rosjanie. Zwlaszcza zgromadzeni w Paryzu dyplomaci i politycy carscy przypomnieli natychmiast zadania rosyjskie sprzed roku 1917, gloszac teze, ze Ukraincy to czesc narodu rosyjskiego i ze po "uporzadkowaniu anarchii" w Rosji ziemie te - to jest Galicja Wschodnia, Bukowina i Rus Zakarpacka - przypasc powinny przyszlemu panstwu rosyjskiemu. Zdawal sobie z tego stanu rzeczy sprawe rzad ukrainski w Stanislawowie. Trzeba pamietac, ze okres od jesieni roku 1918 do lata roku nastepnego byl pasmem powodzen "bialych" wojsk rosyjskich wlasnie na Ukrainie. Wspomagani przez Francuzow z Odessy wydawali sie bliscy zwyciestwa zarowno 64 nad Armia Czerwona, jak i nad oddzialami Petlury, ktore byly ramieniemzbrojnym rzadu niepodleglej Ukrainy Naddnieprzanskiej. W ogolnym roznamietnieniu sprawy te zdawaly sie uchodzic uwadze zalazkowych organow panstwa polskiego i calego narodu polskiego. Nie absorbowaly tez uwagi walczacego zolnierza ukrainskiego. "Odsiecz Lwowa" lub "zdobycie Lwowa" byly natomiast dla obu stron haslami zrozumialymi i zaciemniajacymi dlugofalowa perspektywe polityczna. 9 listopada major Julian Stachiewicz uderza przez San i zajmuje Przemysl. 11 listopada powstaje w Warszawie niepodlegla Polska. 13 listopada Jozef Pilsudski wydaje rozkaz uderzenia "czym sie da" w kierunku Lwowa. Wzdluz linii kolejowej Przemysl-Lwow rusza natarcie polskie pod dowodztwem pulkownika Tokarzewskiego. Po calodziennej zazartej walce sily ukrainskie wycofuja sie z zajmowanych jeszcze przez siebie dzielnic Lwowa. 22 listopada Lwow jest w reku polskim i ma polaczenie z reszta kraju waskim jezykiem wzdluz torow do Przemysla. Nie obeszlo sie bez tragicznych wypadkow zemsty, zwlaszcza nad ludnoscia zydowska, ktora sprzyjala Ukraincom ku ogromnemu rozzaleniu Polakow. Ustala sie schematyczny front, z trzema rejonami nasilenia walk. Jednym jest przedpole ostrzeliwanego przez artylerie ukrainska Lwowa, drugim obszar kolo Chy-rowa, trzecim wreszcie front pod Rawa Ruska. Z tego rejonu udaje sie grupie generala Romera w styczniu 1919 roku usztywnic linie frontu poprzez Zolkiew i Kulikow na Lwow. Daleko jest jednak do rozstrzygniecia. Armia Ukrainy Zachodniej przewyzsza oddzialy polskie pod wzgledem liczby, czesto takze pod wzgledem uzbrojenia. Zorganizowana w trzy korpusy, zrezygnowala z zaciagu ochotniczego i oglosila pobor. Jednoczesnie w grudniu i w styczniu zawiazuje sie wspoldzialanie z wojskami Ukrainy Naddnieprzanskiej, co jest skutkiem symbolicznej raczej deklaracji rzadu w Stanislawowie i rzadu w Kijowie o przyszlym zjednoczeniu obu panstw ukrainskich. Ataman Osilko, podwladny Petlury, uderza na linie Bugu. Po ciezkich walkach odpiera go grupa polska generala Majewskiego, osiagajac w lutym linie rzeki Stochod. Polska nie jest jednak jeszcze zdolna do decydujacego uderzenia, co powoduje oburzenie spoleczenstwa, dla ktorego dzwiek nazwy Lwow ma znaczenie magiczne. Wojna z Ukraincami nie jest jedynym obciazeniem slabych jeszcze wojsk polskich. Trwa spor z Czechami na Slasku Cieszynskim, Wielkopolska prowadzi wojne z Niemcami, na Wilenszczyznie i na Bialorusi grozi starcie z wlewajacymi sie za ustepujacymi okupacyjnymi wojskami niemieckimi oddzialami armii bolszewickiej. Rzad polski musi sie ponadto liczyc ze sprzymierzencami zachodnimi. Kongres pokojowy w Wersalu, zwlaszcza kierujaca nim "Wielka Trojka" - to jest Ameryka, Francja i Anglia - staraja sie zrozumiec, na czym w ogole konflikt polega. Wiedza juz, ze istnieje w Galicji Wschodniej narod ukrainski, ktory nie ma nic wspolnego z Rosjanami, ktory zorganizowal sie panstwowo i ktory odmawia porozumienia z Polska. Nie ulega watpliwosci, ze Lwow jest miastem polskim i ze walczy bohatersko, by polskim pozostac. Lecz nie ulega tez watpliwosci, ze Polacy sa rownie nieprzejednani jak Ukraincy i ze zgla65 szaja pretensje do tego samego terytorium. Alianci proponuja podzial Galicji Wschodniej. Dwie trzecie Ukraincom, reszta ze Lwowem i zaglebiem naftowym Polsce. Ma to byc zreszta rozwiazanie tymczasowe, do czasu az nie uda sie^sprawy zalatwic inaczej, tak, by zadowolic obie strony. Propozycji towarzysza pogrozki skierowane pod adresem obu stron walczacych. Strona polska lepiej prowadzi gre niz Ukraincy. Zwleka z odpowiedzia, pozwalajac sie wyprzedzic Ukraincom w kategorycznej odmowie. Daje to Polakom pewna przewage dyplomatyczna. W marcu Ukraincy stawiaja wszystko na jedna karte. III Rzad Zachodnio-Ukrainskiej Republiki Ludowej Eugeniusza Petrusze-wycza zrywa w porozumieniu z przybylym z Kijowa Petlura rokowania rozejmowe, prowadzone w Chyrowie, i zarzadza nowa ofensywe. Ukraincy odnosza sukces. Udaje im sie rozerwac lacznosc ugrupowan polskich w rejonie Lwowa, pod Grodkiem Jagiellonskim i pod Rawa Ruska z ich zapleczem w Malopolsce Zachodniej, na Lubelszczyznie i na Wolyniu Zachodnim. Opanowuja linie kolejowa na Przemysl. Lwow jest ponownie miastem oblezonym.Bylo to jednak krotkotrwale powodzenie strategiczne. Polski front wschodni pod dowodztwem generala Iwaszkiewicza, wzmocniony silna grupa operacyjna wojsk wielkopolskich, juz 14 marca przystapil do przeciwnatarcia, rozrywajac po tygodniu walk pierscien okalajacy Lwow i wyprostowujac linie frontu na innych odcinkach. Po stronie polskiej wydarzenia te otrzymaly nazwe "drugiej odsieczy Lwowa". Powodzenia wywolaly fale entuzjazmu w spoleczenstwie polskim. Po niej nadeszla nowa fala oburzenia, podniecanego zwlaszcza przez kola prawicowe, w zwiazku z przerwaniem dalszych dzialan zaczepnych na rozkaz Pilsudskiego. Decyzje Naczelnika Panstwa tlumaczono slaboscia wojsk polskich, zaangazowanych juz na Wilenszczyznie i na Bialorusi przeciwko oddzialom bolszewickim. Zarysowala sie mozliwosc przedluzenia ich wysilku na teren krajow baltyckich. Istnial tez ciagle front obronny w Wielkopolsce i koniecznosc tworzenia rezerw na wypadek konfliktu zbrojnego z Niemcami o Slask. Wlasciwa przyczyna wstrzymania ofensywy byly jednak wzgledy polityczne. Sytuacja miedzynarodowa ulegla zmianom. Na nie ani strona polska, ani ukrainska nie mialy bezposredniego wplywu, lecz obie musialy wyciagac z nich wnioski. Zmiany nastepowaly w Paryzu. Nastepowaly tez na Ukrainie Naddnieprzanskiej. Wszystko, co sie dzialo na przedpolu Odessy czy Kijowa mialo natychmiastowy oddzwiek w Paryzu. Dotychczas rzad Zachodnio-Ukrainskiej Republiki Ludowej unikal zbyt bliskich powiazan z Ukraina Naddnieprzanska. Deklaracje o przyszlym zjednoczeniu mialy charakter symboliczny, a pomoc wojskowa, jaka oddzialy petlurowskie dawaly Ukraincom galicyjskim byla tylko dywersja, wiazaca czesc sil polskich na Wolyniu. W Stanislawowie panowalo przekonanie, ze '- Historia dwudziestolecia 66 prowadzona przez Petlure wojna na dwa fronty jest zadaniem ponad jego sily. Naddnieprzanska Ukrainska Republika Ludowa walczyla bowiem przeciwko Armii Czerwonej wspierajacej fikcyjny rzad Ukrainskiej Socjalistycznej Republiki Rad, na ktorego czele stal Bulgar Rakowski. Jednoczesnie walczyla przeciwko Denikinowi, walczacemu z taze Armia Czerwona, "Biali" Rosjanie Denikina, wspierani przez ekspedycyjny korpus francusko-grecki dzialajacy z Odessy, zadali ostatnio powazna kleske wojskom Petlury. Francuzi, a posrednio takze pozostale mocarstwa alianckie liczyly na to, ze Petlura z dwoch wrogow wybierze Denikina i ze polaczy z nim swe sily przeciwkobolszewikom. Petlura odrzucal bez dyskusji koncepcje wspolnej walki przeciwko Rosji "czerwonej" po to, by zapewnic zwyciestwo Rosji "bialej". Dojrzewala w nim mysl szukania oparcia w Polsce, ktora podobnie jak on gotowa byla bic sie z bolszewikami w obronie interesow wlasnych, lecz nie w interesie reakcyjnej "jednej i niepodzielnej Rosji" czy w obronie kapitalow francuskich. Kierowala nim ukrainska racja stanu. Pojmowal ja jednak nie jako potulne podporzadkowanie sie Polsce, lecz jako uklad rownego z rownym. Sadzil, ze wspierajac bratnia Republike Ukrainy Zachodniej wzmocni swe wlasne polozenie i stworzy korzystniejsza platforme przyszlego porozumienia z Polska. Stad jego krotkotrwala wspolpraca z rzadem Petruszewycza. Jej wynikiem byla marcowa ofensywa ukrainska na Lwow i wznowienie dzialan petlurowskich na Wolyniu. Skuteczna kontrofensywa polska nie przekreslala tej koncepcji. Armia zachodnioukrainska nie byla rozbita, a powstrzymanie natarcia polskiego umozliwilo nawiazanie nowych rokowan rozejmowych. Prowadzono je tym razem w Paryzu pod przewodnictwem poludniowoafrykanskiego generala Bothy. Byl to dobry wybor. Botha, choc niezorientowany w subtelnosciach wschodnioeuropejskich, lub moze wlasnie dlatego, przewodniczyl rozmowom nie po to, by zabezpieczyc czesc lub cala Galicje Wschodnia dla "przyszlej bialej Rosji". Nie reprezentowal wiec stanowiska Francji, przekonanej o bliskim zwyciestwie "bialych" nad "czerwonymi" i dajacej posluch podszeptom wplywowego osrodka rosyjskiego w Paryzu, zlozonego z bylych ministrow carskich, doskonale obeznanych z metodami zakulisowej dyplomacji. Rokowania paryskie zostaly jednak zerwane z winy obustronnego zacietrzewienia. Po stronie polskiej Roman Dmowski uzasadnial wobec aliantow zerwanie rokowan zbyt mala wartoscia Ukraincow jako partnerow w walce z bolszewikami. Dodawal do tego argumenty natury historycznej i gospodarczej, bedace dokladnym odwroceniem argumentow polskich na rzecz przyznania Polsce Slaska. O nich to pisal Pilsudski w liscie do Paderewskiego, datowanym 31 maja: "Nie mozna uzywac jedynie tych samych argumentow o naszych prawach historycznych, o bolszewizmie Rusinow i wszystkich innych, ktore nie sa zdatne do przeciagania sytuacji. Trzeba wymyslic nowe..." Umowe z Kurdynowskim, reprezentujacym Ukraine Naddnieprzanska, zawarl Ignacy Paderewski w Paryzu 24 maja. Ustalala ona ramowe zasady, 67 na ktorych oprzec by sie mogl sojusz polsko-ukrainski. Polska mialaby sie zobowiazac do poparcia dyplomatycznego i wojskowego w walce Ludowej Republiki Ukrainskiej przeciwko bolszewikom. W zamian za to Ukraina Naddnieprzanska uznalaby prawo Polski do ustalenia granicy na Zbruczu i Styrze, z, tym wszakze zastrzezeniem, ze Galicja Wschodnia otrzymalaby autonomie, o ktorej zreszta w sposob dosc ogolnikowy dyskutowal Sejm warszawski.Umowa dowodzila zniechecenia Petlury do rownie nieprzejednanego jak stanowisko Dmowskiego stanowiska rzadu Petruszewycza. Czas nie gral na korzysc Ukraincow. W przeciwienstwie do Petruszewycza Petlura zdawal sobie z tego dobrze sprawe. Po zerwaniu pertraktacji pod przewodnictwem Bothy armia polska przeprowadzila w polowie maja szybkie uderzenie i przesunela front nieco dalej na wschod, ograniczajac swobode operacyjna dowodztwa ukrainskiego. Rumuni opanowali Bukowine, docierajac pod Kolomyje. Czechoslowacja zajela Rus Zakarpacka. To zwlaszcza powinno bylo dac do myslenia rzadowi Ukrainy Zachodniej. Czesi oswiadczali, ze zajmuja ten teren jako "depozyt dla Rosji". Takiego wyrazenia uzyl czeski minister spraw zagranicznych Kramarz. Pociagniecia te mialy poparcie Francji, zaniepokojonej przechyleniem sie szali losow wojennych na korzysc bolszewikow w walce z Denikinem. Nie bez wplywu byl tez wybuch rewolucji komunistycznej na Wegrzech. Alianci zabezpieczali sie przed ewentualnoscia kleski "bialej" Rosji kordonem przeciwko Rosji "czerwonej". Uzywali w tym celu Rumunow i Czechow. Chcieli tez uzyc Polakow. Stad slaby stosunkowo protest przeciwko obecnosci pierwszej dywizji hallerowskiej na froncie galicyjskim. Wyslano ja do Polski z zastrzezeniem, ze nie bedzie uzyta w walce z Ukraincami. Pisludski zreszta dywizje te wycofal, besztajac ponadto Hallera za jego pompatyczny rozkaz slawiacy jej udzial w walkach, co bylo grubym bledem dyplomatycznym. Strona polska nie przejawiala jednak ochoty do przyjmowania roli jednego z ogniw lancucha, majacego strzec interesow Ententy po to, by Francja mogla takze Galicje Wschodnia uznac za "depozyt", ktory bedzie mozna kiedys ofiarowac "bialej" Rosji, gdyby sie jej udalo pokonac Rosje "czerwona". Polska podtrzymywala mysl Petlury - ciagle jeszcze z nia walczacego. Swiadczy o tym miedzy innymi uklad z Kurdynowskim. Wstrzymujac ponownie ofensywe w Galicji, dawala tez szanse rzadowi Petruszewycza, by sie do tej koncepcji przylaczyl. Petruszewycz jednak nie dawal za wygrana. Zamykal oczy na niebezpieczenstwo rosyjskie, choc byl jak najdalszy od mysli o zwiazku z Rosja, obojetnie jakiej masci. Nie zrazala go coraz wyrazniejsza gra Ententy. Nie zrazalo go nawet calkowite rozejscie sie z Petlura. Moze nalezy podziwiac jego sile woli, gdy "potrafil miec nadzieje wbrew nadziei" i wracal w pogarszajacej sie z dnia na dzien sytuacji do punktu wyjsciowego swej polityki. Tym Punktem wyjsciowym bylo wywalczenie niepodleglosci Galicji Wschodniej bez ogladania sie na losy calej Ukrainy. Wierzyl do gorzkiego konca, ze zdola stworzyc stan faktyczny, z ktorym liczyc sie beda i koalicja, i Czechoslowacja, 68 i Rumunia, i Rosja - kazda Rosja. I z ktorym beda sie musieli pogodzicPolacy. W czerwcu 1919 roku, gdy Armia Czerwona pokonala juz Ukrainska Republike Ludowa, uwazajac ja za wieksze niebezpieczenstwo niz reakcyjna armie Denikina, gdy tylko resztki wojsk Petlury oddzielaly bolszewikow od Zbrucza, gdy w Paryzu fala nastrojow przechylala sie na korzysc maksymalnych zadan polskich zglaszanych przez Dmowskiego, armia Zachodnio-Ukrainskiej Republiki Ludowej rozpoczela ostatnia wielka ofensywe przeciwko Polakom na Podolu galicyjskim. I tym razem odniosla powazne sukcesy. Lecz byly to powodzenia, ktore niosly w sobie zapowiedz smierci. 25 czerwca Rada Najwyzsza w Paryzu upowaznila Polske do okupacji calego terytorium po rzeke Zbrucz, pozwalajac jednoczesnie na uzycie wojsk generala Hallera. Pod osobistym dowodztwem Pilsudskiego zaciety opor armii ukrainskiej zostal zlamany. Osiagnieto styk z Rumunami na Pokuciu. Petrusze-wycz schronil sie do Wiednia, resztki armii zachodnio-ukrainskiej przeszly pod rozkazy Petlury. Zakonczyla sie osmiomiesieczna wojna, w ktorej drzemiace od lat namietnosci wyladowaly sie sila fatalna dla przyszlego wspolzycia narodow polskiego i ukrainskiego. Panstwo zachodnioukrainskie upadlo w walce. Nikt z nim nie zawieral pokoju. Wladze rzadu ukrainskiego w Galicji Wschodniej zastepowala wladza polska. Dla Polakow tam mieszkajacych bylo to zjawisko naturalne, sprawiedliwe i sluszne. W przekonaniu wszystkich Polakow Galicja Wschodnia, nazwana Wschodnia Malopolska, wchodzila w granice Polski na mocy prawa, na mocy historii, na mocy logiki politycznej. Lecz dla wiekszosci jej mieszkancow, dla Ukraincow, ktorzy nie chcieli byc "Rusinami" a polonizacji nie uwazali za zaszczyt, byla to wladza okupacyjna. Tym bolesniejsza, im wyzej sie wzniosl plomien patriotycznego uniesienia, wykrzesany w walkach w obronie niepodleglosci. Rada Najwyzsza w Paryzu nie przesadzala o ostatecznym uregulowaniu statusu Galicji Wschodniej. Z mglawicy projektow takich jak mandat Ligi Narodow, zwiazek federacyjny z Polska, nawet zarzad czesko-rumunski wylonila sie wreszcie decyzja przekazania wladzy Polsce z tym zastrzezeniem, ze Polska miala przyznac Galicji Wschodniej szeroka autonomie kulturalna i polityczna. Do roku 1923 mocarstwa zachodnie nie rezygnowaly z nacisku w tym wlasnie kierunku. Przeszkody okazaly sie nie do pokonania. Nieprzejednana byla Polska, nieprzejednani byli takze ci Ukraincy, dla ktorych autonomia nie byla rozwiazaniem zadowalajacym. Zdobycie przez Polske ziem po Zbrucz nie zamykalo wszakze dziejowego problemu wspolzycia obu narodow. Jesienia 1919 roku Ukraincy galicyjscy z winy zacietrzewienia wlasnego i zacietrzewienia Polakow zostali odsunieci poza nawias wielkiej wizji wywalczenia niepodleglosci Ukrainy wspolnym wysilkiem Ukraincow i Polakow. Wizje te chcialo realizowac dwoje ludzi: Jozef Pilsudski i Semen Petlura. Polacy i Litwini Problem stosunkow polsko-litewskich nalezy do jednego z najbardziej zawiklanych w historii naszej czesci Europy. Zaden ze skladnikow tego problemu nie da sie wyodrebnic w sposob calkowicie przejrzysty. Nie wystarczy na przyklad ograniczyc sie do suchego stwierdzenia, ze w roku 1918 czy 1919 wywiazal sie konflikt graniczny miedzy dwoma mlodymi organizmami panstwowymi, jakimi byly Polska powracajaca do niepodleglego bytu i Litwa podejmujaca dzielo wskrzeszenia panstwowosci w formach nie majacych blizszego nawiazania do wlasnej tradycji panstwowej niz legendarne nieomal wspomnienia z epoki Witoldowej lub w najlepszym razie z czasow Aleksandra Jagiellonczyka. Polska byla natomiast faktem kulturalnym i narodowym o scisle okreslonych ksztaltach. Panstwowosc polska byla logicznym wynikiem pomyslnej po raz pierwszy od stu lat koniunktury politycznej. Nieustajacy przez caly czas trwania rozbiorow ferment walki o utrzymanie swiadomosci narodowej i odrebnosci kulturalnej polskiej masy etnicznej pozwolil z koniunktury tej wyciagnac natychmiastowe korzysci. Ponadto wysilek wlasny Polakow pozwalal im zachowac zawsze aktualny ideal wlasnej niepodleglej panstwowosci. Naturalnie obraz niepodleglosci, do ktorej narod polski dazyl w czasie rozbiorow przybieral rozne formy ideologiczne i jej zasieg uzaleznial sie od zmieniajacej sie rzeczywistosci politycznej. Jeszcze Powstanie Styczniowe, a przeciez miedzy nim a rokiem 1918 uplynelo mniej niz 60 lat, objelo swym zasiegiem calosc zaboru rosyjskiego, to znaczy ziemie siegajace po granice pierwszego rozbioru. Prawda, ze nasilenie ruchu powstanczego bylo na ziemiach etnicznie niepolskich bardzo male. Na Ukrainie lewobrzeznej przynioslo calkowite rozczarowanie, z ktorego Polacy dosc szybko wyciagneli wlasciwy wniosek. Wniosek ten, mowiac jezykiem obrazowym, nakazal im z romantycznego herbu przyszlej Rzeczypospolitej usunac kijowskiego Archaniola, ktory nie byl symbolem krzepnacego juz narodowego ruchu ukrainskiego. Stad po 11 listopada 1918 roku nikt w Polsce nie myslal o Ukrainie jako o czesci skladowej panstwa polskiego, choc myslano o do-pomozeniu Ukraincom w ich walce o wlasna wolnosc. Nie zmienia tej prawdy fakt walki o Galicje Wschodnia. Natomiast trwala dalej kontuzja pojeciowa w odniesieniu do dawnych ziem Wielkiego Xiestwa Litewskiego. Slowa "Litwa" i "Litwin" jeszcze w poczatkach XX wieku oznaczaly w umyslach Polakow prawie to samo, co w ustach Kosciuszki, Mickiewicza lub tysiecy czolowych postaci polskiej historii i kultury. Polski charakter miasta Wilna i Wilenszczyzny wlasciwej - obszaru, gdzie Polacy stanowili okolo 60 "o ludnosci - wrazenie to wzmacnial i narzucal wnioski praktyczne. Ziemie etnicznie litewskie traktowano czesto jako historyczna "Zmudz", tym tylko od reszty ziem litewsko-polsko-bialoruskich rozna, ze trwajaca przy starym jezyku litewskim. Nie doceniano tez renesansu jezyka litewskiego i wyplywajacego zen odrodzenia 70 swiadomosci narodowej Litwinow. Nierzadkie byly glosy, ze "litewskosc" w nowym ujeciu jest po prostu wynikiem antypolskiej polityki rosyjskiej, ktory zblednie i straci na znaczeniu, gdy tylko przed Litwinami - i tymi, co mowia po polsku i za Polakow sie uwazaja, tak jak uwazal sie za Polaka Mickiewicz, i tymi, co wola mowic po litewsku - odslonia sie perspektywy wznowienia zwiazku panstwowego z Polska, w ktorym tak ogromny mieliudzial i znaczenie ich ojcowie. Wyznawala ten poglad wiekszosc polskich ugrupowan politycznych i byl on wyznaniem wiary przecietnego Polaka we wszystkich trzech zaborach. Nawet lewe skrzydlo klasowego ruchu socjalistycznego poglad ten podzielalo. Uwidocznialo je po prostu w swej nazwie. Socjaldemokracja Krolestwa Polskiego i Litwy chciala utrzymac scisly zwiazek Polski z Rosja i odrzucala idee niepodleglosci. Na drugim skrzydle polskiej mysli politycznej Narodowa Demokracja takze traktowala ziemie lkewsko-polsko-bialoruskie jako czesc wiekszej calosci zwanej Polska. Stwarzajac Komitet Narodowy Polski i przygotowujac sie do ostatecznego boju o granice Polski przy konferencyjnym stole w Wersalu, Roman Dmowski widzial wiekszosc terytorium Litwy historycznej oraz calosc terytorium Litwy etnicznej w granicach panstwa polskiego. W memoriale zlozonym prezydentowi Wilsonowi w pazdzierniku 1918 roku przyznawal, ze w ciagu ostatnich 40 lat litewski ruch narodowy poczynil "znaczne postepy". Dodawal jednak, ze jest to ruch "bardzo jeszcze mlody" i ze pomimo protestow czesci politykow litewskich przeciwko zwiazkom z Polska mozna co prawda przyznac Litwinom prawo do "wolnego rozwoju narodowosci", lecz nalezy Litwe zorganizowac "jako kraj odrebny, zwiazany z panstwem polskim na zasadzie autonomii". Tak zorganizowana Litwa bylaby czescia Polski i to Polski nie federacyjnej, gdyz te zasade Dmowski odrzucal. Nie wypowiadal sie tez wyraznie na temat Wilna: czy mialoby sie znalezc w takim autonomicznym okregu litewskim, czy tez poza nim. Jozef Pilsudski stawial Litwinom alternatywe do wyboru. Jedna bylo utworzenie tworu panstwowego litewskiego o narodowosci mieszanej, to znaczy bez przewagi zywiolu litewskiego lecz nazwanego Litwa. Twor ten pozostawalby w jakims zwiazku z Polska, posiadajac jednak autonomie polityczna i kulturalna oparta na calkowitym rownouprawnieniu wszystkich elementow ludnosciowych. Druga koncepcja bylo uznanie niepodleglosci Litwy w jej granicach etnicznych. To znaczy bez Wilna, bez Grodna i oczywiscie bez Bialegostoku czy Nowogrodka. Koncepcje "federacyjna", choc jest to nazwa orientacyjna tylko, podtrzymywal Pilsudski dosc dlugo, z tym wszakze, ze ulec miala modyfikacji. Na spoleczenstwo polskie, wychowane na haslach braterstwa z Litwinami, spadala jak grom swiadomosc ich nieprzejednanej wobec Polski wrogosci. Byla to wrogosc tak swiezego chowu, ze trudno sie dziwic polskiemu zaskoczeniu. Wiedziano, ze Niemcy utworzyli na Litwie scisle sobie podporzadkowana Tarybe - namiastke wladzy panstwowej. Miala mniej samodzielnosci dzialania niz warszawska Rada Stanu i rzady powolywane przez 71 Rade Regencyjna. Sadzono, ze koniec okupacji niemieckiej przekresli jej istnienie w sposob rownie spontaniczny, jak to sie stalo w Warszawie. Ale na Litwie stalo sie inaczej.Przytzyna bylo skrystalizowanie sie ambicji narodowych litewskich. Szly one w dwoch kierunkach. Z jednej strony przywodcy litewscy - zarowno przebywajacy w kraju, jak i dzialajacy na emigracji - wysuneli, po pewnych zreszta wahaniach, dezyderat suwerennego i niepodleglego panstwa. Z drugiej strony opowiedzieli sie za tak zwana litewska koncepcja przynaleznosci narodowej. Koncepcja ta byla bardzo szczegolna i z gory uniemozliwiala dyskusje. Polegala na twierdzeniu, ze kazdy kto zamieszkuje terytorium nalezace do Litwy przed jej zwiazkiem z Polska jest Litwinem - bez wzgledu na to, jakim mowi jezykiem i czy sie uwaza za Litwina czy nie. Pewna korekture wprowadzono na korzysc Bialorusinow, lecz tylko tam, gdzie zdaniem historykow litewskich Bialorusini mieszkali od zarania dziejow, a wiec juz przed XIV stuleciem. W zasadzie koncepcja ta glosila, ze przynaleznosc do narodowosci litewskiej nie jest sprawa swobodnego wyboru, lecz jest zdeterminowana przez fakt zamieszkania na okreslonym terytorium. Jezyk i przekonania mieszkancow nie maja zadnego znaczenia. Kazdy mieszkaniec Grodna, Wilna lub Nowogrodka jest Litwinem - bez wzgledu na to, czy sie uwaza za Litwina, Polaka lub Bialorusina. Zadaniem panstwa litewskiego jest zmusic go do powrotu w ramy narodu litewskiego. Zasada ta obowiazuje takze wstecz i dotyczy na przyklad Mickiewicza. Mickiewicz piszac "Litwo, Ojczyzno moja..." myslal o tej Litwie, jaka znal. Lecz czytajac go, nalezy jego slowa rozumiec inaczej niz on je rozumial. Istnienie tej koncepcji, tej swoistej filozofii etnograficznej uchodzilo uwadze ogolu Polakow. Nie braklo wszakze ostrzezen. Takimi byly deklaracje Taryby. Najistotniejsza ze wszystkiego, co zdzialala Taryba, byla deklaracja z 3 grudnia 1917 roku. Uniewazniala ona uroczyscie wszelkie zwiazki zawarte w przeszlosci przez Litwe z innymi panstwami i zakazywala ich na przyszlosc. Chodzilo tu o unie polsko-litewska, a nie o zwiazek z Rosja carska, czy w ogole z jakakolwiek Rosja, jak niekiedy starano sie tlumaczyc. Bo Litwa nigdy nie byla "w zwiazku z Rosja". Po prostu dostala sie pod panowanie rosyjskie wskutek zaborow dokonanych przemoca, ktore zlikwidowaly panstwowosc dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodow. Ta sama deklaracja Taryby mowila wyraznie, ze stolica Litwy i panstwa litewskiego - jest to wazne rozroznienie! - jest miasto Wilno. Oswiadczenia podobnej tresci oglosily kolejne zjazdy emigracyjnych dzialaczy litewskich w Zurychu i Bernie jeszcze przed deklaracja Taryby oraz zjazd w Sztokholmie. Ten wypowiedzial sie jeszcze wyrazniej, wyjasniajac powody, dla ktorych narod litewski zrywa dawne i zastrzega sie przeciwko jakimkolwiek przyszlym zwiazkom z Polska. Stwierdzono w Sztokholmie, ze Litwini w zwiazku z Polska zatracili swa osobowosc narodowa wskutek polonizacji i rutenizacji. Niebezpieczenstwo to istnieje nadal w stosunku do odrodzonego poczucia narodowego. Litwini zycza Polakom jak najlepiej, lecz zwiazkow z nimi nie chca, bo w kazdym zwiazku grozi im przegrana narodowa. Panstwo litewskie 72 ma prawo i obowiazek zlitwinizowac mieszkancow tych ziem, ktorychdziadowie ulegli polonizacji lub rutenizacji. Argumenty polityczne byly dostatecznie przekonywajace, by sie z nimi liczyc. Inaczej przedstawiala sie sprawa litewskich argumentow o przynaleznosci etnicznej nie-Litwinow do narodu litewskiego. Tych argumentow Polacy czy spolonizowani Litwini uznac nie chcieli i nie mogli. Tak sie przedstawiala strona koncepcyjna czy ideologiczna. Jakie byly jej odpowiedniki praktyczne? Musimy je rozpatrzyc z zachowaniem chronologii wydarzen, ktora uwypukla tez charakter i nasilenie ingerencji trzeciego czynnika w sporze o przynaleznosc Wilna i Ziemi Wilenskiej. Czynnikiem tym byla Rosja bolszewicka. 11 listopada 1918 roku calosc terytoriow bylego cesarstwa rosyjskiego az po Dniepr, Dzwine i Narwe znajdowala sie pod okupacja i zarzadem wojskowym niemieckim. Na mocy warunkow kapitulacyjnych terytoria te - Ober-Ost - w przeciwienstwie do Kongresowki mialy byc ewakuowane etapami, bez wyraznie okreslonych terminow. Komu mieli Niemcy przekazywac opuszczane terytoria, miala zadecydowac Rada Najwyzsza sprzymierzonych. Nie miala ona ustalonego w tych sprawach pogladu. Wahala sie i ociagala z uznaniem wladz litewskich wylonionych z Taryby, ktora nie sprawowala wladzy de facto ani w Kownie, ani w Wilnie. 18 listopada Rosja bolszewicka "uniewaznila" traktat pokojowy zawarty z Niemcami, na mocy ktorego wyrzekla sie praw i pretensji do terytoriow okupowanych przez Niemcy. Co wazniejsze, rozpoczely sie tajne narady przedstawicieli bolszewickich z Joffem na czele z oficerami niemieckimi i przedstawicielami niemieckich rad zolnierskich. Postanowiono przekazywac tereny bialoruskie i litewskie wojskom bolszewickim z dodatkowym zobowiazaniem pozostawiania dla nich uzbrojenia. Zgrupowana w okolicach Witebska i Orszy grupa operacyjna Armii Czerwonej rozpoczyna natychmiast "czerwony marsz na zachod". Powstaje "rzad robomiczo-wloscianski rewolucyjnej Litwy" z Mickieviciusem-Kapsukasem na czele. Osobno powstaje rzad sowieckiej Bialorusi. Nastepnie oba "rzady" federuja sie proklamujac "zjednoczona republike Litwy i Bialorusi", by znowu rozpasc sie na dwa czlony. Odezwy rzadu Kapsukasa wydawane sa wylacznie w jezyku polskim... W grudniu komunisci, przewaznie zydowscy, tworza w Wilnie "rade delegatow robotniczych", ktora podporzadkowuje sie wladzom bolszewickim w Minsku. Rzad litewski Valdemarasa nie jest w stanie niczemu przeciwdzialac i chroni sie wraz z odstepujacymi oddzialami niemieckimi do Kowna. Jedyna obrone miasta stanowi polska Samoobrona pod dowodztwem generala Wejtki. Rozpoczyna ona walke jednoczesnie z wojskami bolszewickimi i z popierajacymi je Niemcami. Opor trwal do 5 stycznia 1919 roku. W tym dniu Wejtko nakazal wycofanie na linie zajete przez wojska polskie na poludniowy wschod od Grodna. Wilno jest w rekach rosyjskich. Nie poprzestajac na tym. Armia Czerwona zajmuje 17 stycznia takze Kowno. Rzad litewski musi sie schronic pod opieke wojsk niemieckich pilnujacych komunikacji przez teren Zmudzi z Lotwa, ciagle przez Niemcow okupowana. 73 Pozostanie rzadem bez wladzy az do konca kwietnia 1919 roku, gdy bedzie mogl powrocic do Kowna opuszczonego przez Armie Czerwona wskutek zdobycia Wilna przez wojska polskie. Nastapilo to 19 kwietnia. Operacja miala otrzymac nazwe "pierwszej wyprawy wilenskiej". Byla to operacja blyskawiczna, lecz nielatwa. Po ciezkich walkach Wilno zostalo ku nieopisanej radosci mieszkancow odbite. Cztery dni pozniej Jozef Pilsudski oglasza swa odezwe do "Mieszkancow bylego Wielkiego Xiestwa Litewskiego". Jej tresc zapowiada pomoc wojska i wladz polskich w wypowiedzeniu swobodnej woli ludnosci polskiej, litewskiej i bialoruskiej. Odezwa ogloszona w dwoch tylko jezykach - po polsku i po litewsku - zwraca sie jednak takze do Bialorusinow, zachecajac wszystkie narodowosci na obszarze Litwy historycznej do wyrazenia swej woli co do wlasnej przyszlosci pod oslona Polski, ktora chce je zabezpieczyc przed ponownym zaborem rosyjskim.Pilsudski nie mial jednak zludzen co do odzewu, z jakim spotka sie jego manifest. Nie przewidywal, by odzew ten mogl sie wyrazic w konkretnych koncepcjach politycznych. Koncepcje federacyjna traktowal jako ideal, nie wysuwajac jednak propozycji, jak federacja tego typu mialaby wygladac. Z jednej strony uwazal, ze kazda tego rodzaju propozycje przyjeto by jako zakamuflowany dyktat polski. Z drugiej strony zdawal sobie dobrze sprawe z nieprzejednanego stanowiska rzadu litewskiego. Wiedzial tez, ze rzad w Kownie ma bardzo ograniczone mozliwosci dzialania wobec faktu, ze wiekszosc Litwy etnicznej znajdowala sie pod faktyczna okupacja wojsk niemiecko-bialorosyjskich. Usuniecie ich z Litwy uwazal Pilsudski za najwazniejsze i najpilniejsze zadanie. Byl w tym wzgledzie calkowicie zgodny z Lotyszami i Estonczykami, ktorym Polska pomagala w ich walce zarowno przeciwko Niemcom i "bialym" Rosjanom, jak i przeciwko bolszewikom. Liczyl na to, ze wspolne niebezpieczenstwo zblizy Litwinow do porozumienia zarowno z ich baltyckimi sasiadami, jak i z Polska. Przekonal sie szybko, ze sa to obliczenia bledne. Wowczas tez umocnil sie w przekonaniu, ze myslac o przygotowaniu warunkow pod porozumienie w odleglej moze przyszlosci nalezy jednoczesnie pamietac o zabezpieczeniu polskiego miasta Wilna i polskich powiatow Wilenszczyzny. Nie chcial sie zgodzic, by byly przedmiotem przetargow i cena porozumienia z polityka dyktowana przez irracjonalne przeslanki litewskiego nacjonalizmu, jakimi kierowal sie rzad w Kownie. Rzad ten istotnie stawia jako warunek wspolzycia i w ogole jakichkolwiek rozmow przekazanie mu Wilna. Odpowiedzia jest gotowosc pertraktacji w mysl zalecenia Pilsudskiego: "nie zrazajcie sie protestami". Wilno nie chce byc litewskie, lecz rzad polski nie dokonuje jego przylaczenia. Polska nie chce niczego przesadzac, dopoki jej i ziemiom calej Bialorusi i Litwy zagraza agresja boleszewicka. Polityka ta nie znajduje zrozumienia w spoleczenstwie polskim i u znacznej czesci ludnosci Wilenszczyzny, gdyz przestaje ona wierzyc w mozliwosc ulozenia stosunkow z rzadem litewskim, ktory powtarza uparcie swe argumenty historyczne i zapowiada przymusowy powrot na lono narodowosci litewskiej. 75 Sejm UstawodawczyO pracach Sejmu Ustawodawczego wiemy duzo z dokumentow i z monografii historycznych. Trudniej natomiast odtworzyc klimat uczuc i nastrojow kilkusetosobowego zespolu ludzi, ktorzy z woli narodu brali na swe barki odpowiedzialnosc za panstwo powstajace prawie z niczego w sensie organizacyjnym i materialnym. Podobnie jak caly narod, poslowie zgromadzeni w gmachu sejmowym na ulicy Wiejskiej w Warszawie tchneli ogromnym entuzjazmem. Wyplywal ze swiadomosci wielkiego wydarzenia historycznego, jakim bylo wskrzeszenie panstwa po przeszlo stuletnim okresie niewoli zaborczej. Entuzjazm ten i zapal musial wiekszosci poslow zastapic doswiadczenie parlamentarne, a takze zwykla wiedze o sprawach politycznych, spolecznych czy gospodarczych. Jak cala Polska musieli mierzyc sily na zamiary, gdyz innego wyjscia nie bylo. W dodatku uchwalajac Mala Konstytucje zakreslili zakres kompetencji i tym samym odpowiedzialnosci Sejmu bardzo szeroko. Sejm mial przy tym zadania swe wykonywac bez formalnych ram prawnych lub przynajmniej regulaminowych. Poslowie mieli dopiero prawa tworzyc, przemyslec i wprowadzac w zycie. Stawali przed zadaniem o ilez trudniejszym niz zwykla praca parlamentu w zorganizowanym panstwie. Przy tak szeroko zakreslonym zakresie dzialania nie mogl sie Sejm ograniczyc do spokojnego przeglosowywania ustaw inicjowanych przez rzad i Naczelnika Panstwa, do uchwalania czy zatwierdzania budzetu, by wiekszosc energii skupic na opracowaniu Konstytucji. Bedac w duzej mierze nie tylko cialem uchwalajacym, lecz takze rzadzacym, musial z koniecznosci dawac pierwszenstwo sprawom palacym i wymagajacym natychmiastowego zalatwienia. A spraw tych bylo znacznie wiecej niz moglby z gory przewidziec najtezszy ustawodawca. Aby zrozumiec ogrom zadan zwiazanych z tworzeniem podstaw panstwowosci polskiej w roku 1919, rozpatrzmy, jakimi realnymi aktywami dysponowali Sejm, rzad i Naczelnik Panstwa. Lista nie jest dluga. Na arenie miedzynarodowej do aktywow nalezalo uzgodnienie stanowiska Naczelnika Panstwa i stanowiska Komitetu Narodowego Polskiego. Wzajemny stosunek daleki byl od sielanki, niemniej porozumienie przerywalo niebezpieczny stan dwutorowosci. Drugim aktywem bylo istnienie Polskich sil Zbrojnych, rosnacych z kazdym dniem w liczbe i juz skutecznie zaangazowanych w walke w obronie zywotnych interesow polskich na terenie Wielkopolski, Galicji Wschodniej i na kierunku Wilna i Wolynia. Wojsko Polskie nie osiagnelo jeszcze jednosci organizacyjnej. Ale wszystkie jednostki uznawaly wladze utworzone w Warszawie jako legalne wladze Rzeczypospolitej i czynily przygotowania do podporzadkowania sie im w sensie operacyjnym i organizacyjnym. Trzecim wreszcie aktywem bylo zwiazanie w reku Jozefa Pitsudskiego funkcji 'Naczelnika Panstwa i funkcji Naczelnego Wodza, Okazalo sie to zbawienne'nie tylko w sensie zwiekszenia osobistego autorytetu Pilsudskiego, lecz takze w sensie praktycznym. Gdyby funkcja Naczelnika Panstwa zostala oddzielona od funkcji Naczelnego Wodza, a dazyli do tego politycy Narodowej Demokracji, Sejm mialby do czynienia z dwoma ludzmi, z ktorych kazdy przy braku wyraznie okreslonych kompetencji bylby na co dzien i w kazdej sprawie zdany na pertraktacje polityczne i z Sejmem, i z rzadem. Nie ulegalo zas dla nikogo watpliwosci, ze dopoki nie bedzie zawarty traktat pokojowy z kazdym z sasiadow Polski, naczelne dowodztwo nad wojskiem jest w panstwie funkcja najwazniejsza, na ktorej potrzeby trzeba wiele poswiecic. Fakt, ze obie funkcje laczyl wlasnie Pilsudski, czlowiek o najwiekszym osobistym autorytecie, sytuacje dodatkowo ulatwial, gdyz nawet zacieci dotychczasowi jego wrogowie przyznawali, w tym przynajmniej okresie, ze nikt inny w Polsce nie moglby obu tych funkcji sprawowac. Mozna by na tym zamknac wykaz konkretnych aktywow politycznych panstwa polskiego w chwili, gdy otrzymywalo swa wladze suwerenna w postaci Sejmu. Lecz dla pelni obrazu nalezaloby dodac kilka faktow o podstawowym znaczeniu dla przyszlego ustroju. Wszystkie wyznaczaly nieodwolalnie kierunek demokratyzacji politycznej i spolecznej. Jednym byl sam fakt powolania Sejmu w tak szybkim terminie i przekazania mu caloksztaltu wladzy panstwowej. Innymi faktami o podobnym znaczeniu byly dekrety Naczelnika Panstwa wydane przed zwolaniem Sejmu i natychmiast przez Sejm zatwierdzone, wprowadzajace w zycie zasady sprawiedliwosci spolecznej i ochrony swiata pracy przed wyzyskiem. Istnialo wiec juz panstwo polskie z wladzami naczelnymi, choc bez konstytucji. Posiadalo wojsko i prowadzilo polityke zagraniczna. Lecz nie mialo ustalonych granic, nie mialo skarbu, nie mialo administracji w doslownym znaczeniu. Gospodarka byla w ruinie. II Rzad w owczesnej nomenklaturze okreslano najczesciej jako Rade Ministrow, jakby dla podkreslenia kolegialnosci wladzy wykonawczej i jej zbiorowej odpowiedzialnosci przed Sejmem i przed Naczelnikiem Panstwajednoczesnie. Prezes Rady Ministrow, czyli premier, byl w tym ukladzie krepowany w swej dzialalnosci, a przede wszystkim w swej inicjatywie politycznej. W niektorych fazach pracy organizacyjnej tworzylo to system nieporeczny, powodujacy potrzebe ciaglych obrad i porozumien miedzy poszczegolnymi 76 ministrami przy ciaglej tez koniecznosci konsultowania Sejmu przez rzad, a takze konsultowania stronnictw politycznych przez poszczegolnych ministrow, Rzad Ignacego Paderewskiego, ktorego sklad Sejm zatwierdzil 22 lutego, nie byl rzadem "silnej reki". A taki wlasnie rzad bylby zapewne sprawniejszy w okresie kielkowania zycia panstwowego. Powstawaly bowiem co chwila sytuacje zaskakujace i nieprzewidziane. Szybkosc decyzji wydawala sie najpierwsza panstwowa potrzeba. Tej szybkosci Mala Konstytucja nieulatwiala, co bylo jej oczywistym minusem. Skutki tego stanu rzeczy w niektorych przynajmniej dziedzinach naprawial Naczelnik Panstwa i Naczelny Wodz zarazem. Podejmowal decyzje bez konsultacji, wyzyskujac osobisty autorytet. Niebezpieczenstwo z zewnatrz skupia z reguly ludzi i wysuwa tak zwana "potrzebe chwili" przed mgliste czesto poglady "ideologiczne" lub zwykle zacietrzewienie. Ulatwialo to bezsprzecznie sytuacje Pilsudskiego, a takze wspolprace Sejmu z kolejnymi prezesami Rady Ministrow. Lecz byl jeszcze jeden element pozwalajacy na sprawne wykonywanie funkcji panstwowej, i to w trudnym czasie wojny. Spoleczenstwo godzilo sie na to, by i Sejm, i Naczelnik Panstwa - choc nigdy rzad - przymykal oko na formalna strone litery prawa. Godzilo sie, bo mialo poczucie smiertelnego zagrozenia bytu panstwowego. Lecz nie byla to jedyna przyczyna. Godzilo sie takze dlatego, ze nie gwalcono przy tym zasad praworzadnosci. Minusow nowej struktury panstwowej dopatrzec sie oczywiscie mozna wiecej. Juz sama struktura Sejmu Ustawodawczego wywolywala niepokoj wskutek zbyt duzej liczby stronnictw laczacych sie w bloki i zgrupowania o niezbyt okreslonym obliczu programowym. Bloki te ulegaly czestym przesunieciom w zaleznosci od zagadnien, ktore w danej chwili znajdowaly sie na porzadku obrad i glosowan. Rezultatem byla koniecznosc zawierania kompromisow, niekiedy bardzo celowych i skutecznych, kiedy indziej niepotrzebnych. Uklad tego rodzaju bylby klopotliwy nawet w spokojnych czasach i w panstwie dobrze zorganizowanym, dysponujacym doswiadczonym aparatem administracyjnym, o zapewnionych srodkach finansowych, nie zagrozonym przez nieprzyjaciol zewnetrznych i nie szarpanym trudnosciami gospodarczymi. Tymczasem jednak panstwo polskie bylo po prostu niezorganizowane, ludnosc cierpiala nedze, nie istnial budzet panstwowy, nie bylo nawet jednolitej waluty. Rozpoczal sie dopiero proces scaleniowy ziem rozdartych przez granice zaborcze. Kazda z nich miala inna strukture gospodarcza, a po czesci takze spoleczna, w kazdej obowiazywaly inne prawa i w kazdej inaczej wygladalo codzienne zycie. Jednaka byla tylko wola zdobycia niepodleglosci panstwowej i wola jej obrony. Byl to kapital najwazniejszy i w ocenie historycznej kapital jedyny. On tez, a nie jakiekolwiek obliczenia materialistyczne, przeciwdzialal skutecznie zarowno egoizmowi klasowemu i dzielnicowemu, jak i propagandzie komunistycznej atakujacej zaciekle sama idee niepodleglosci. Jest tez podziwu godne, ze mlode panstwo nie pozwolilo potrzebom wojennym przeslonic koniecznosci reform spolecznych i pracy nad budowa 77 gmachu panstwowego opierajac sie na zasadach praworzadnosci. Na prawdziwy zas podziw zasluguje fakt, ze zadne ugrupowanie polityczne nie wysunelo hasla rzadow silnej reki, ktore by zastapily system oparty na supremacji Sejmu i na wzE^emnej wspolzaleznosci Naczelnika Panstwa, rzadu i wladzy ustawodawczej. Jak wspomnielismy, byl to system w dzialaniu trudny i nieporeczny. W dodatku i z samego zalozenia, i z nazwy byl to system tymczasowy. A zatem pomyslany na czas krotki, zanim nie zostanie uchwalona wlasciwa konstytucja panstwowa. System tymczasowy, zwlaszcza w okresie tak ciezkim, nie nadaje sie z pozoru do eksperymentow w kierunku pelnej demokracji.Lecz ten wlasnie kierunek wybrano i trzymano go sie mocno, choc nie braklo powodow, by sie dac poniesc zniecheceniu. Powodem bardzo istotnym na przyklad bylo opoznienie reformy walutowej, a wlasciwie opoznienie uporzadkowania spraw finansowych w ogole. Wprowadzono w obieg jednolita marke polska, przeliczajac zmudnie wartosc koron austriackich, marki okupacyjnej niemieckiej i marki niemieckiej, rubli carskich i tak zwanych "kierenek" - wszystko w ramach przygotowan do zalozenia panstwowego banku emisyjnego i wprowadzenia nowej waluty zlotowej. Lecz najlepsze checi kolejnych ministrow skarbu - Englicha, Bilinskiego i Wladyslawa Grabskiego - rozbijaly sie o zupelna niemoznosc zrownowazenia budzetu, o brak kredytow i o uchwaly sejmowe nie liczace sie z rzeczywistoscia gospodarcza. Bylo w tym wiele czynnikow obiektywnie trudnych do opanowania, lecz bylo tez sporo obwodow zupelnego braku przygotowania gospodarczego wsrod poslow, wsrod przywodcow partii w Sejmie i wsrod kierownikow resortow ministerialnych. Sejm jako ostateczna instancja zarzadzen finansowych i planowania gospodarczego egzaminu nie zdawal. Lecz korzysci wyplywajace ze scislego przestrzegania zasad demokratycznych przewazaly nad szkodami. Chodzilo przeciez o przyszlosc, o ugruntowanie ustroju na calkowitej wolnosci obywatelskiej i na zasadach sprawiedliwosci spolecznej. Zdaniem zagranicy Polski nie bylo stac na reformy spoleczne, jakie Sejm uchwalal, a rzad zapoczatkowywal - reformy, takie jak postepowe ustawodawstwo pracy, przestrzeganie prawa do strajku i wprowadzanie ubezpieczen chorobowych i zasilkow dla bezrobotnych. Lecz nie moglo byc inaczej. Polska niepodlegla chciala w kazdym szczegole zerwac z systemami uprawianymi przez zaborcow. Nie zadowalala sie sama niepodlegloscia, chciala, by niepodleglosc zadowalala wszystkich obywateli. Bylo to wazniejsze niz niedobory budzetowe, niz swary dyskusyjne i niz natychmiastowe usprawnienie administracji panstwowej. Nie moglaby sobie Polska na te swobode w samym zaraniu swego bytu pozwolic, gdyby nie absolutna zgodnosc calego spoleczenstwa i wszystkich ugrupowan politycznych, ilekroc w gre wchodzilo zagadnienie bezpieczenstwa, czyli sily zbrojnej. Tu spory i komeraze mialy znaczenie trzeciorzedne i obracaly sie tylko w waskim zakresie spraw scisle personalnych. Zasady, ze za wolnosc trzeba sie bic, by ja obronic, nikt nie kwestionowal. Improwizowac musiano wszystko - i wojsko, i administracje panstwowa, i skarb, i produkcje przemyslowa. Nawet polityke zagraniczna. Dzis wiemy, ze Aprowizacja byla skuteczna. Bo obronila mlode panstwo przed zaglada 78 z reki sasiadow i potrafila przeprowadzic szereg reform, na ktore szczesliwsze, bogatsze i bardziej doswiadczone spoleczenstwa nie mogly siezdobyc. III Opozycja rzecz jasna istniala i przed wyborami do Sejmu, i po jego wyborze. Inaczej byc nie moglo i - co wazniejsze - inaczej byc nie powinno w ustroju demokratycznym, ktory zapewnia prawo decyzji wiekszosci, przyznajac wszakze mniejszosci prawo szukania alternatywy i prawo krytyki poczynan i pogladow zarowno wladzy wykonawczej powolanej przez wiekszosc, jak i pogladow wiekszosci, ktora ja powolala. Tak tez bylo w Polsce,choc byla panstwem, ktore dopiero sie organizowalo. Zdawano sobie sprawe z istnienia ogromnych roznic zarowno w pogladach, jak i w stopniu przygotowania spoleczenstwa do czynnego udzialu w politycznym zyciu kraju. Ukladaly sie one w najprzedziwniejszy nieraz sposob, tylko w pewnym stopniu bedac odpowiednikiem podzialow klasowych czy wyrazem dazen gospodarczych. Mocniejsze niekiedy byly wzgledy emocjonalne, niezwiazane ze sprawami materialnymi. Przywiazanie do katolicyzmu, o ktorym myslano nieraz jako o najmocniejszej ostoi zycia narodowego, zwlaszcza w zaborze pruskim, odgrywalo bardzo istotna role w ksztaltowaniu sie sympatii do poszczegolnych stronnictw politycznych. Takze roznice polozenia gospodarczego, struktury spolecznej i potrzeb kulturalnych rozkladaly sie odmiennie w poszczegolnych dzielnicach kraju. Stad odmiennosc pogladow wtorujaca odmiennosci odczuwanych potrzeb. Inna tez w poszczegolnych dzielnicach byla moralnosc spoleczna, zrozumienie potrzeby ladu i dyscypliny. Inne byly doswiadczenia samorzadowe. Inne wreszcie doswiadczenia zyciowe ostatnich lat. Stad programy partii politycznych - choc wszystkie w mniejszym lub wiekszym stopniu dazyly juz przed wojna do zdobycia charakteru "ponadkordonowego", czyli ogolnopolskiego - niekiedy uwzglednialy przede wszystkim potrzeby miejscowe, dzielnicowe. Kiedy indziej znow program zdawaloby sie jednolity w zastosowaniu praktycznym przybieral inne ksztalty w Poznaniu, a inne w Warszawie czy we Lwowie. Jak gleboka jednak byla swiadomosc tych specyficznie polskich problemow w kierownictwach poszczegolnych partii politycznych? Wydaje sie, ze ulegaly one wielu zludzeniom i stad zapewne wyplywalo szczere przekonanie wielu z nich, ze wybory umocnia ich pozycje. Jozef Pilsudski jako Naczelnik Panstwa mial w tym wzgledzie najwiecej watpliwosci i tym samym najmniej zludzen. Na pewno ocenial trafniej wplywy prawicy niz socjalisci w rzadzie Jedrzeja Moraczewskiego. Sam uwazany powszechnie za lewicowca, nie chcial jednak w tak trudnym dla panstwa czasie z lewica sie utozsamiac. Stad tez zapewne wyplywala po czesci jego decyzja przyjecia tuz przed wyborami dymisji Moraczewskiego i powolania na premiera Ignacego Paderewskiego. Zmiana rzadu nie miala powaznego wplywu na wynik wyborow. Byc moze, 79 ze osoba Paderewskiego wplynela w jakims stopniu wsrod wyborcow na oddanie glosu "bardziej w prawo" niz zamierzali. Z drugiej za to strony ustapienie rzadu Moraczewskiego, co rozumiano takze jako gest pojednawczy, wzmoglo popularnosc PPS i "Wyzwolenia". Wzorowa procedura glosowania i brak jakichkolwiek naciskow, jesli nie liczyc bardziej lub mniej sprawnej agitacji prowadzonej przez wszystkie stronnictwa bez wyjatku, wyrownywala szanse kazdego z nich, z tym skutkiem, ze zadne nie kwestionowalo wynikow ani nie zglaszalo protestow.Niemniej wynik byl niespodzianka dla lewicy, zwlaszcza dla PPS i "Wyzwolenia". W Kongresowce ogromna liczba glosow chlopskich padla na liste Narodowej Demokracji. Ogolna liczba glosujacych w tej dzielnicy na prawice osiagnela 45%. W calej Polsce zdobyla prawica 36? o glosow - juz po czerwcowych wyborach w Poznanskiem - i 140 mandatow w Sejmie. Lewica zdobyla tylko 27%, i 106 mandatow, z czego 59 "Wyzwolenie", a 35 PPS po zjednoczeniu z socjaldemokracja galicyjska. 33% glosujacych opowiedzialo sie po stronie czterech stronnictw uwazanych za centrum, dajac mu 131 mandatow. Najsilniejsze w centrum byly chlopski i konserwatywny "Piast" oraz Polskie Zjednoczenie Ludowe. Nie stwarzalo to warunkow do powstania zdecydowanej wiekszosci sejmowej, ktora moglaby wylonic rzad o jednolitym skladzie i calkowicie sprecyzowanym programie. Stwarzalo natomiast koniecznosc koalicji stronnictw, czesto o zupelnie roznych programach politycznych. Co gorzej - byly to koalicje o zmiennym charakterze, tworzone od wypadku do wypadku, dla przeglosowania lub dla zapobiezenia uchwaleniu jakiejs okreslonej ustawy. Takze dyscyplina partyjna byla w Sejmie pojeciem raczej wzglednym, z tym wynikiem, ze juz po roku sklad klubow poselskich przedstawial sie zupelnie inaczej niz na pierwszym posiedzeniu, i to tak dalece, ze nawet orientacyjny podzial miedzy centrum, prawice i lewice ulegl koniunkturalnym zmianom. Znajdowalo to swe odbicie we wladzy wykonawczej, czyli w rzadzie. Kolejne gabinety musialy uwzgledniac koniunktury i koalicje sejmowe, choc autorytet i uprawnienia Naczelnika Panstwa pozwalaly na powolywanie ministrow fachowych i nie zwiazanych z rozgrywkami partyjnymi w Sejmie. Stan ten byl nieunikniony wobec niemoznosci powstania zdecydowanej wiekszosci na lawach poselskich. Niemniej Sejm pracowal i pracowal owocnie, zwlaszcza w dwoch pierwszych latach swego istnienia. Dzialo sie tak dlatego, ze wiele spraw o istotnym znaczeniu wszystkie partie uznaly za niepodlegajace dyskusji, przynajmniej gdy o zasade chodzi. I tak nie kwestionowano w Sejmie koniecznosci zachowania demokratycznego rozwoju. W tym wzgledzie Sejm byl wiernym odzwierciedleniem nastrojow spoleczenstwa. Na tym polegala owczesna "ludowosc". Natomiast niespodzianka bylo rozbicie ruchu ludowego w znaczeniu chlopskim na cztery podstawowe i pare mniejszych ugrupowan o odmiennych programach - od radykalnego PO konserwatywny. Nie ulatwilo to przeprowadzenia najwazniejszej dla Polski reformy, jaka byla reforma rolna. Reforma rolna W sensie spolecznym rolnictwo i ustroj rolny byly dla Polski zagadnieniem najwazniejszym. Na nim tez skupiala sie uwaga opinii publicznej, ustepujac pierwszenstwa tylko sprawom wojska i walki o granice. W kazdym razie "reforma rolna", bo ta nazwa obejmowano caloksztalt zagadnienia w jego aspekcie zarowno gospodarczym, jak i spolecznym, byla w przekonaniu opinii publicznej i w przekonaniu Sejmu sprawa pilniejsza i donioslejsza niz opracowanie konstytucji panstwowej, uregulowanie stosunkow walutowych, obmyslenie struktury szkolnictwa, a nawet prace scalajace dotychczasowe dzielnice rozbiorowe w jednolity organizm administracyjny. Jej tez poswiecil Sejm najwiecej uwagi w pierwszym roku istnienia niepodleglego panstwa polskiego. Zestawmy fakty, ktore tlumacza przyczyny tego stanu rzeczy. W roku 1919 okreslenie Polski jako kraju rolniczego obrazowalo wiernie rzeczywistosc nie tylko gospodarcza, lecz takze spoleczna i polityczna. Wszystkie dzielnice Polski, z wyjatkiem Gornego Slaska, nie objetego jeszcze granicami panstwowymi, byly krajem rolniczym. Osrodki przemyslowe takie jak Zaglebie Dabrowskie, rejon Lodzi, rejon Warszawy czy Bialystok tworzyly tylko enklawy skupiajace niewiele wiecej niz 15% do 20% ludnosci. Ich produkcja lacznie z @produkcja lokalych osrodkow nie znajdowala dostatecznego zbytu na rynku wewnetrznym, wlasnie dlatego, ze byl to rynek w ogromnej wiekszosci rolniczy. Przemysl ucierpial juz i mial jeszcze ucierpiec nie tylko wskutek dewastacji spowodowanej wojna i okupacja, wskutek braku konserwacji, inwestycji i surowcow, lecz takze wskutek przerwania szlakow eksportowych. Jego przebudowa i rozbudowa byla zagadnieniem wymagajacym ogromnego nakladu kapitalowego. Byla takze kwestia czasu. Poza tym szanse rozbudowy przemyslu zalezec musialy w duzej mierze od podniesienia sie stopy zyciowej i zdolnosci konsumpcyjnej masy ludnosci rolniczej. W tej sytuacji, by moc w ogole myslec o rozbudowie gospodarstwa narodowego, trzeba bylo zaczac od reformy rolnej. Trzeba ja bylo tak poprowadzic, by zapewnic minimum srodkow utrzymania 70% ludnosci mieszkajacej i pracujacej na wsi. I to nie w drodze przerzucenia nadwyzki ludnosciowej do przemyslu, ktory nie mogl jej pochlonac, lecz w drodze pomnozenia liczby samodzielnych gospodarstw rolnych oraz zapobiezenia ich nieoplacalnosci. Pochodna przeslanki gospodarczej byly przeslanki spoleczne i polityczne. Wyrazaly sie one w dazeniach typowych dla spolecznosci chlopskiej. Postulat sprawiedliwosci spolecznej glosil potrzebe oparcia posiadania ziemi na zasadzie pracy na ziemi. Pracy osobistej, wykonywanej wlasnymi rekami. Towarzyszyl temu postulatowi postulat wyrownania roznic pozycji spolecznej, zmniejszenia ostrosci przedzialow klasowych. Stad haslo parcelacji wielkiej wlasnosci ziemskiej laczylo sie z dazeniem chlopow do przejecia funkcji kierowniczej w zyciu wsi, powiatu i calego panstwa z rak warstwy zwanej ziemianska. A jednoczesnie istnial problem ludnosci bezrolnej, wegetujacej na marginesie gospodarczym i spolecznym wsi. W zaleznosci od dzielnicy proletariat wiejski w Polsce stanowil mase od 10% do 40% ogolu ludnosci utrzymujacej sie teoretycznie z pracy na roli. Tylko czesc zaliczala sie do kategorii zwanej niezbyt scisle sluzba folwarczna albo wlasciwiej robotnikami rolnymi. Ich polozenie bylo rozne w roznych okolicach. W Poznanskiem, gdzie pracodawca byl uprzemyslowiony "majatek ziemski", polozenie bylo znosne, a w kazdym razie lepsze niz samodzielnego gospodarza w reszcie Polski. Choc i tu uogolnienia sa niebezpieczne. W niektorych powiatach Pomorza na przyklad panowaly stosunki przypominajace strukture farmerska na zachodzie Europy. Gospodarstwa kilkunastohektarowe zapewnialy byt i wlascicielowi, i jego najemnym pomocnikom. Nadwyzki produkcyjne umozliwialy kapitalizacje i inwestycje. Pozwalaly zaopatrywac w zywnosc miasta i pozwalaly zywnosc eksportowac. Poznanskie bylo spichlerzem panstwa pruskiego. Natomiast wies galicyjska nie mogla dostarczyc zywnosci samej sobie. Roznic tego rodzaju bylo wiecej i siegaly bardzo gleboko, bo i w dziedzine kulturalna. Byly one wynikiem bardzo zlozonych procesow historycznych, w ktorych i zaslugami, i wina dzielic sie musieli Polacy z zaborcami, ktorzy - jak Rosjanie w Krolestwie - prowadzili polityke zmierzajaca do celowego zubozenia ludnosci i tym samym do ulatwienia sobie rzadow nad obcym spoleczenstwem. Z roznic wynikaly odmienne'potrzeby i dazenia ludnosci wsi polskiej, w ktorej miescilo sie i gospodarstwo zamoznego chlopa spod Kcyni czy Jarocina, i "nedza glicyjska" z okolic Jasla czy Rzeszowa, i problemy bezrolnych, i problemy robotnikow rolnych, i pamiec o koniecznosci zachowania zdolnosci produkcyjnej wielkich obszarow skupionych w reku wlascicieli uprzemyslowionych majatkow ziemskich. Stad tez i spory wokol zakresu i charakteru reformy rolnej przybraly charakter debaty ustrojowej, wykraczajacej daleko poza sprawy rolnictwa. Scieraly sie ze soba poglady skrajne, zmierzajace z jednej strony do wywlaszczenia bez odszkodowania, a z drugiej strony domagajace sie uprzywilejowania wielkiej wlasnosci pod katem jej lepszej wydajnosci produkcyjnej. Wolaniom o parcelacje gruntow nalezacych do Kosciola katolickiego, tak zwanej wlasnosci "martwej reki", przeciwstawialy sie kola zachowawcze i prawicowe. Opor ich mial zreszta charakter formalny raczej, gdyz punktem wyjscia byla zasada dobrowolnego zrzeczenia sie ziemi za zgoda wladz koscielnych w przeciwstawieniu do wywlaszczenia przymusowego. Radykalne ugrupowania chlopskie w Sejmie domagaly sie uprzywilejowania ludnosci bezrolnej, to jest robotnikow rolnych, podczas gdy "Piast" opowiadal sie za polityka tworzenia gospodarstw mocnych i samowystarczalnych w oparciu o juz zagospodarowanych chlopow. Najliczniejsze "Wyzwolenie" nie zaciesnialo swego programu do zagadnien rolnictwa, lecz laczylo postulat parcelacji gruntow z reformami gospodarczymi w przemysle. Byl to oczywisty skutek jego powiazan z Polska Partia Socjalistyczna. Wreszcie bardzo silne ugrupowanie poslow reprezentujacych wies w ramach Zwiazku Ludo-wo-Narodowego stawialo na pierwszym miejscu problematyke racjonalnej gospodarki, przewidujac nie bez slusznosci, ze parcelacja i tak nie rozladuje 82 nadwyzki ludnosciowej wsi polskiej i nie zaspokoi minimum jej potrzeb. Sporne rzecz jasna byly sprawy tempa, w jakim reforme rolna nalezy przeprowadzac, kredytow potrzebnych do zagospodarowania nowych warsztatow pracy, sprawy melioracji i komasacji i wiele innych spraw pokrewnych.Zwolna jednak sprawy sporne tracily na ostrosci w kompromisowych projektach reformy rolnej. Decydujace znaczenie mialo stworzenie nowej frakcji sejmowej skladajacej sie z poslow roznych stronnictw o wyraznym obliczu chlopskim. Nazwano ja troche szumnie Zwiazkiem Poslow Ludowych. Zwiazek byl ugrupowaniem taktycznym dla przeciwstawienia sie prawicy sejmowej. Liczyl 134 poslow, co bylo liczba zbyt mala na przeprowadzenie swojej woli, lecz dostatecznie duza, by moc nadac kierunek obradom i wyeliminowac klopotliwe projekty coraz to wysuwane przez cale partie. Zwiazek mogl zreszta liczyc na glosy poslow socjalistycznych i z kilku innych ugrupowan. Generalnie przy tym rzecz wziawszy, nikt w Sejmie i poza nim nie kwestionowal koniecznosci jakiejs reformy gospodarczo-spolecznej, ktora by uzdrowila rolnictwo jako czesc gospodarki narodowej i zadoscuczynila dezyderatom i potrzebom spolecznym ludnosci wiejskiej. Jednolitosc ta przejawiala sie takze w zasadach, jakimi przy reformie chciano sie kierowac. We wszystkich projektach reform, nawet tych, jakie przedkladala prawica sejmowa lub broniacy swych interesow klasowych Zwiazek Ziemian, miescily sie nieodmiennie nastepujace zasady: -gospodarstwo chlopskie oparte o wlasnosc indywidualna; -pierwszenstwo przy parcelacji dla fachowych rolnikow dotychczas ziemi nie posiadajacych, to znaczy dla robotnikow rolnych, tracacych prace w zwiazku z parcelacja folwarkow; -koniecznosc tworzenia gospodarstw zdolnych zapewnic wlascicielowi utrzymanie, to znaczy nie karlowatych; -zapewnienie przez panstwo kredytow potrzebnych i na odszkodowanie dla tracacego ziemie, i na zagospodarowanie sie nowego wlasciciela. Tu wyjasnic wypada, ze dezyderaty parcelacji bez odszkodowania sluzyly w Sejmie raczej jako argument taktyczny. W praktyce chciano go zastosowac przy parcelacji dobr panstwowych lub takich, jak powstale z wykupu wlasnosci polskiej przez instytucje zaborcze, przede wszystkim przez rosyjski Bank Wloscianski i pruska Komisje Kolonizacyjna. I wreszcie zasada ostatnia, dotyczaca metody. Uznawano, ze przeprowadzenie reformy rolnej nalezy tylko i wylacznie do Sejmu i ze tym samym musi byc ona przeprowadzona w drodze ustawodawczej. Byl to punkt nad wyraz istotny w sytuacji tak chaotycznej i zblizonej w niejednym do anarchii, jak ta, ktora panowala na ziemiach polskich w chwili zalamania sie wladzy zaborczej. Wytracal tez orez z reki elementom zerujacym na niepokoju i biedzie wsi polskiej. Wsrod nich Komunistyczna Partia Polski zdobyla sobie pewne wplywy tylko w Zwiazku Zawodowym Robotnikow Rolnych. Zwiazek ten odbyl w roku 1919 dwa zjazdy - w maju i w sierpniu - wysuwajac hasla parcelacji bez odszkodowania oraz objecia parce83 lacja takze wiekszych gospodarstw chlopskich. Komunisci mieli jednak sytuacje utrudniona, gdyz - jak juz pisalismy - popelnili dwa bledy. Jeden byl bledem natury ogolnej, tym samym, ktory przekreslil ich wplywy w srodowiskach robotniczych. Polegal na negowaniu potrzeby tworzenia niepodleglego panstwa polskiego. Bledem drugim bylo opowiedzenie sie przeciwko parcelacji jako zapobiegajacej powstawaniu kolchozow. Koncepcja tego rodzaju byla nie do przyjecia takze dla robotnikow rolnych, podnieconych nadzieja spelnienia marzen o wlasnym kawalku ziemi. W rezultacie kierunek radykalny wsrod ludnosci wiejskiej reprezentowac zaczela PPS wsrod robotnikow rolnych i frakcyjne ugrupowanie Dabala wsrod ludnosci malorolnej. Dzialalnosc radykalow sprowadzila sie do kilku strajkow, ktore odegraly role pozytywna w tym sensie, ze przyspieszyly prace Sejmu nad reforma rola. Nie doszedl natomiast do skutku powszechny strajk rolny zapowiedziany na pazdziernik 1919 roku, gdyz odmowily mu poparcia zarowno PPS, jak i "Wyzwolenie". Bylby to zreszta strajk niepotrzebny, gdyz juz w lecie z mglawicy projektow wylonila sie koncepcja reformy rolnej pomyslanej rzeczowo, a jednoczesnie zapobiegajacej chaosowi gospodarczemu. Na tym odcinku Sejm wykazal daleko posunieta dojrzalosc polityczna i skutecznie podkreslil, ze on tylko jest kompetentny o reformie stanowic. W tym wzgledzie panowala zgodnosc pogladow we wszystkich stronnictwach reprezentowanych w Sejmie, ze stronnictwami chlopskimi na czele. Wyrazem tej zgodnosci byly ustawy i rozporzadzenia wykonawcze zabraniajace z jednej strony parcelacji ziemi folwarcznej przez robotnikow rolnych bez czekania na ustawe, z drugiej zas tak zwanej "dzikiej parcelacji", za pomoca ktorej niektorzy ziemianie sprzedawali ziemie z wolnej reki zamozniejszym chlopom. W koncu czerwca 1919 roku jedyna sprawa naprawde sporna pozostawalo tak zwane maksimum obszaru gospodarstwa rolnego. Stronnictwa ludowe i lewica sejmowa chcialy je ustalic na 180 hektarow. Prawica nie odrzucala tej granicy jako podstawy reformy, lecz wnosila poprawki dla terenow rzadziej zaludnionych oraz dla tych wlasnosci obszarniczych, ktore stanowily zamkniete przedsiebiorstwa uprzemyslowione. Nad artykulem szostym, te wlasnie sprawy regulujacym, doszlo do dramatycznego glosowania 7 lipca. Za maksimum 180 hektarow glosowalo 180 poslow, przeciw ta sama liczba. Wowczas to poslowie ludowi i socjalistyczni opuscili sale sejmowa spiewajac "O czesc wam, panowie magnaci". 10 lipca w powtornym glosowaniu artykul szosty uzyskal wiekszosc. Tym samym "Uchwala w przedmiocie zasad reformy rolnej" zostala przyjeta przez Sejm jako podstawa przyszlego ustroju rolnego. Wytyczne w niej zawarte przewidywaly silne gospodarstwo chlopskie jako podstawowa jednostke spoleczno-gospodarcza. Rezerwat ziemi w dyspozycji panstwa, rezerwat przeznaczony na parcelacje, mial sie skladac z tak zwanych dobr skarbowych i majorackich, z dobr Banku Wloscianskiego i Komisji Kolonizacyjnej, z dobr koscielnych, z dobr zebranych w drodze spekulacji gruntowej i wreszcie w ostatniej kolejnosci z nadwyzek gruntowych majatkow ziemskich ponad maksimum od 60 do 180 hektarow w Polsce srodkowej i poludniowej oraz ponad 400 hektarow na Kresach Wschodnich i w nie84 ktorych czesciach bylego zaboru pruskiego - tam, gdzie zmniejszenie obszaru moglo zagrozic juz istniejacemu przemyslowi rolnemu. Uchwala przewidywala pierwszenstwo w nadziale parcelowanej ziemi dla robotnikow rolnych, zapowiadala panstwowe dlugoterminowe kredyty dla nowych wlascicieli oraz wprowadzala zasady ochrony pracy najemnej na roli w postaci miedzy innymi ubezpieczen spolecznych. Wiele jeszcze bylo przeszkod natury praktycznej na drodze do stworzenia nowego ustroju rolnego w oparciu o uchwale o reformie rolnej. Niektore z nich nie daly sie usunac badz usuwanie ich zajelo wiecej czasu niz przewidywano. Niemniej "Uchwala w przedmiocie zasad reformy rolnej" byla jednym z najwiekszych osiagniec Sejmu Ustawodawczego, gdyz dotyczyla najwazniejszego dla owczesnej Polski problemu i usuwala schorzenia narosle w ciagu wiekow, ktorych zaborcy celowo usunac nie chcieli. Oswiata Niwelacja roznic miedzy zaborami byla najtrudniejsza, a zarazem najpilniejsza, na odcinku szkolnictwa i oswiaty. Zdawal sobie z tego sprawe rzad Moraczewskiego, zdawaly tez sobie sprawe rzady nastepne, Paderewskiego, Ponikowskiego, Skulskiego, Grabskiego czy Witosa. Zdawal sobie przede wszystkim sprawe Sejm Ustawodawczy. Zarowno rzady jak i Sejm, a rownolegle z nimi wladze samorzadowe i administracyjne na poszczegolnych obszarach dziedziczyly po zaborcach calkowicie niewystarczajaca baze materialna dla calego szkolnictwa. Dziedziczyly systemy szkolnictwa pozostawiajace wiele do zyczenia w swietle wymogow oswiaty pomyslanej w sposob nowoczesny i demokratyczny. Co gorzej, systemy dotychczas istniejace (z wyjatkiem zaboru austriackiego) pomyslane byly w ten sposob, by hamowac i utrudniac rozwoj polskiej kultury narodowej. Byly wiec z samego zalozenia systemami nie tylko obcymi, ale i wrogimi. W zaborze pruskim szkola sluzyla wynaradawianiu Polakow. Jezyk polski rugowano bezlitosnie nie tylko z programow lekcyjnych, lecz takze ze stosunkow miedzy nauczycielem i uczniem, a nawet ze stosunkow miedzy uczniami. Nie wolno go bylo uzywac w rozmowach na terenie szkoly. Wiekszosc nauczycieli szkol podstawowych - czyli, jak je wowczas zwano, powszechnych - pochodzila z Niemiec lub rekrutowala sie z elementu zniemczonego. Z chwila przejecia administracji oswiaty przez Naczelna Rade Ludowa w Poznanskiem bylo zaledwie kilkudziesieciu nauczycieli szkol srednich mogacych prowadzic lekcje w jezyku polskim. Podobnie przedstawiala sie sprawa na Slasku. Fakt, ze Polacy w zaborze pruskim umieli czytac i pisac po polsku nalezy w tych warunkach uznac za zadziwiajacy dowod preznosci i odpornosci narodowej. Zasluga dzielil sie tu Kosciol z prywatna dzialalnoscia oswiatowa, w ktorej role naprawde decydujaca odgrywalo wychowanie domowe. 85 Wynaradawianie nie laczylo sie wszakze w zaborze pruskim z obnizaniem ogolnego poziomu oswiaty. Polak w Poznanskiem, na Pomorzu czy na Slasku umial czytac i pisac i posiadal minimum wiadomosci potrzebnych dla samoksztalcenia i utrzymania sie na ponad przecietnym poziomie kultury.Inaczej przedstawiala sie sprawa w zaborze rosyjskim, z tym ze polozenie bylo lepsze w Kongresowce niz na terenach polozonych na wschod i na polnoc od Bugu. Polityka rusyfikacyjna laczyla sie tu z ogolnym zacofaniem. Bylo ono udzialem calego imperium carow. Na ziemiach zamieszkanych przez Polakow bylo to zacofanie zamierzone i celowe. Polityka carska dazyla do utrzymania oswiaty i kultury na jak najnizszym poziomie, w przekonaniu, ze im poziom ten bedzie nizszy, tym trudniej bedzie Polakom krzewic swa swiadomosc narodowa i tym latwiej bedzie utrzymac ludnosc w ryzach. Do chwili przejecia wladzy przez panstwo polskie na terenie zaboru rosyjskiego nie istnial powszechny obowiazek szkolny. W roku 1911 zaledwie 19% dzieci w wieku szkolnym uczeszczalo w Kongresowce do szkol elementarnych, w ogromnej wiekszosci jednoklasowych. W roku 1917, a wiec juz pod rzadami Rady Regencyjnej, na tysiac dzieci w Krolestwie pobieralo nauke zaledwie 76, wobec 143 w Galicji i ponad 200 w Poznanskiem. Na wschod od Bugu nauke pobieralo zaledwie 30 dzieci na tysiac. Szacunkowo mozna tez przyjac, ze w dniu odzyskania niepodleglosci ponad polowa Polakow nie umiala czytac i pisac. Biorac pod uwage warunki, nalezy wyrazic zdziwienie, ze procent analfabetow nie byl wyzszy. I tu zasluga dzielil sie Kosciol z inicjatywa prywatna. W srodowiskach robotniczych ogromna role spelnialy kolka samoksztalcace prowadzone zwlaszcza przez partie polityczne - przez PPS w nawiazaniu do pieknej tradycji zapoczatkowanej przez Warynskiego na lamach "Proletariatu" oraz przez Narodowa Demokracje. Powszechny obowiazek szkolny wprowadzilo odrodzone panstwo polskie na podstawie dekretu Naczelnika Panstwa z 7 lutego 1919 roku, zatwierdzonego pozniej i poszerzonego przez Sejm Ustawodawczy. Byl to pierwszy krok ujednolicajacy system szkolnictwa we wszystkich dzielnicach. Daleko bylo wszakze do osiagniecia minimum zakreslonego przez ustawe. Bylo nim wprowadzenie zasady bezplatnego nauczania w wieku od 7 do 14 lat w ramach siedmioklasowej szkoly powszechnej. Ideal ten zaczeto osiagac przy koncu lat dwudziestych, a wiec stosunkowo szybko. Lecz w roku 1919 wydawal sie bardzo odlegly. Warto jednak podkreslic, ze juz po dwoch latach, w roku 1921, liczba dzieci w szkolach powszechnych na terenie bylego Krolestwa podniosla sie do 66%. Powrocmy do trudnosci, na jakie natrafiala organizacja szkolnictwa. Niedomogi bazy materialnej obejmowaly przede wszystkim brak budynkow szkolnych. Dekret z 7 lutego przewidywal, ze maksymalna odleglosc miedzy szkola a miejscem zamieszkania ucznia nie powinna przekraczac 3 kilometrow. Zamierzenia tego nie mozna bylo osiagnac wobec trudnosci finansowych, z ktorymi borykalo sie panstwo w pierwszych latach niepodleglosci. 2 koniecznosci musiano sie zadowolic stopniowym i zmudnym postepem. Zorganizowanie szkoly jednoklasowej lub dwu- czy trzechklasowej wymagalo 86 znacznie mniej nakladow i do takich wlasnie szkol musiano sie w wiekszosciwypadkow ograniczyc. Zwlaszcza ze obok trudnosci materialnych istniala trudnosc nie mniejsza w postaci braku nauczycieli. W Krolestwie potrzebowano 25 tysiecy, a bylo zaledwie 10 tysiecy. W Poznanskiem zastepowano czesc kwalifikowanych nauczycieli szybko podszkalanymi silami pomocniczymi. Dekret z 7 lutego kladl ogromny nacisk na organizacje seminariow nauczycielskich, przewidujac rowniez kursy skrocone. Lecz i one moglyby zaradzic potrzebie nie wczesniej niz po dwoch lub trzech latach, zwlaszcza ze znaczna czesc potencjalnych kandydatow na nauczycieli sluzyla w wojsku, ochotniczo lub z poboru. Na szczescie niedobor nauczycieli mogla zaspokoic w pewnej mierze Galicja. Ona jedna dysponowala pelna kadra, a nawet nadwyzkami - podobnie zreszta jak i w innych dzialach administracji panstwowej. Pod tym wzgledem nadprodukcja inteligencji - bolaczka zaboru austriackiego - okazala sie blogoslawienstwem dla mlodego panstwa polskiego. Pelny samorzad w Galicji wykorzystywano na wielu odcinkach. Z nich szkolnictwo i oswiata byly odcinkami najwazniejszymi. Co prawda daleko bylo do zapewnienia wszystkim dzieciom w wieku szkolnym pelnego siedmioklasowego wyksztalcenia elementarnego. Lecz liczba analfabetow byla minimalna, a - co wazniejsze - nauke pobierano w jezyku polskim tam wszedzie, gdzie Polacy stanowili wiekszosc. W Galicji Wschodniej czesc szkol byla ukrainska, lecz jezyk polski takze byl obowiazkowy. Zreszta w szkolach polskich uczono tez ukrainskiego. Polskie w ogromnej wiekszosci bylo szkolnictwo srednie, bardzo rozbudowane. Przede wszystkim zas istnialy polskie szkoly wyzsze, jedyne polskie szkoly wyzsze dla wszystkich ziem polskich. Uniwersytety Jagiellonski w Krakowie i Jana Kazimierza we Lwowie oraz Politechnika Lwowska ksztalcily takze Polakow z dwoch pozostalych zaborow. Byly prawdziwymi osrodkami nauki i kultury polskiej, osiagajac przy tym renome naukowa na skale europejska. Galicja dostarczyla kadr dla pozostalych dzielnic, przede wszystkim dla szkol srednich i dla nowo tworzonych uniwersytetow. Uniwersytet i Politechnika Warszawska, przed wojna rosyjskie i nie o pelnych prawach akademickich, zaczeto polonizowac juz za czasow Rady Regencyjnej. Po roku 1918 rozrosly sie szybko i okrzeply jako placowki naukowe i dydaktyczne. W roku 1919 natychmiast po zajeciu Wilna przez wojska polskie reaktywowano stary Uniwersytet Stefana Batorego. W polowie tegoz roku zaczeto prace nad utworzeniem Uniwersytetu w Poznaniu. Zabor pruski byl pozbawiony wyzszej uczelni, a ci z Polakow, ktorzy chcieli isc na studia wyzsze, obierali albo Krakow czy Lwow, albo tez specjalizowali sie w naukach rolniczych i technicznych we Wroclawiu i Gdansku wzglednie w glebi Rzeszy Niemieckiej. Obok uniwersytetow uruchamiano w miare posiadanej kadry naukowej inne szkoly wyzsze, jak Akademie Gornicza w Krakowie, Wyzsza Szkole Handlowa czy Wolna Wszechnice w Warszawie. W roku 1920 powstal Katolicki Uniwersytet Lubelski. Nie mogly one zaspokoic potrzeb na dluzsza 87 mete. Scieraly sie wiec wowczas dwa poglady wsrod fachowcow. Jedni uwazali, ze nalezy tworzyc jak najwiecej szkol wyzszych nie ogladajac sie na mozliwosci szczuplej kadry naukowej. Inni, i ci zwyciezyli, stali na stanowisku ograniczenia liczby wyzszych uczelni do absolutnie koniecznych po to, by osiagnac na nich jak najwyzszy poziom w oparciu o pelna autonomie uczelniana. Autonomie te zapewniono wyzszym uczelniom na podstawie specjalnej ustawy, ktora Sejm uchwalil w roku 1920.Szczuplosc kadry naukowej w przeciwienstwie do nauczycielskiej trudno bylo wyrownac w szybkim tempie. Pomoc okazali Polacy, ktorzy pokonczyli uniwersytety i politechniki zagraniczne. Wielu pospieszylo na wezwanie odrodzonej Ojczyzny. Pozostawala do wykonania ogromna praca ustalenia i ujednolicenia programow dla wszystkich szkol. I tu korzystano po czesci z doswiadczen galicyjskich. Zastanawiano sie tez nad ogolna koncepcja szkolnictwa. Dyskutowali nad tym nauczyciele na licznych zjazdach - pierwszy odbyl sie w Warszawie w marcu 1919 roku. Juz wowczas wystapiono z nowoczesnym projektem polaczenia szkolnictwa podstawowego ze srednim w jeden system dwunastoletnich studiow. Wzgledy praktyczne nie pozwolily przystapic do jego realizacji przed rokiem 1930. Lecz juz po dwoch latach liczac od listopada 1918 roku mowic mozna bylo o szkolnictwie polskim wszystkich szczebli jako o systemie jednolitym dla wszystkich dzielnic. Co wazniejsze, system ten mogl sie wykazac rezultatami, ktore w znacznej mierze odrobily juz celowe zaniedbania zaborcow, przede wszystkim rosyjskiego. Konferencja pokojowa Podstawa rozejmu miedzy koalicja zachodnia i pokonanymi Niemcami bylo tak zwane "czternascie punktow" Wilsona. Niemcy przyjeli je do wiadomosci w listopadzie 1918 roku i na tej podstawie naczelny dowodca wojsk sprzymierzonych, marszalek Ferdynand Foch, podyktowal im warunki zawieszenia broni. "Czternascie punktow" mialo tez stanowic ramowe podstawy przyszlego traktatu pokojowego. Prezydent Stanow Zjednoczonych Woodrow Wilson oglosil swoja deklaracje celow wojny - wlasnie owe "czternascie punktow" - 8 stycznia 1918 roku, a wiec juz po przystapieniu Ameryki do wojny, lecz zanim jeszcze jej sily mogly zawazyc na przebieg dzialan wojennych i zanim bolszewicka Rosja zawarla odrebny pokoj z Niemcami w Brzesciu Litewskim. W chwili jej oglaszania deklaracja prezydenta Wilsona byla raczej ideologicznym wyznaniem wiary niz wiazacym dokumentem miedzynarodowym. 88 Lecz sytuacja ulegla w tym wzgledzie szybkiej ewolucji. Juz chociazby z tego powodu, ze Stany Zjednoczone te deklaracje wlasnie uznawaly za okreslenie celow wojny i istotny warunek czynnego w niej udzialu po stronie sprzymierzonych. Okreslily sie nie jako "sprzymierzeniec" koalicji zachodniej, lecz jako mocarstwo "stowarzyszone". Mialo to oznaczac, ze walcza nie o egoistyczne cele narodowe ani wlasne, ani tym mniej Anglii, Francji lub ktoregokolwiek z innych panstw walczacych z Niemcami i z ich sojusznikami, lecz o "polozenie kresu wszystkim wojnom". Czyli po to, by wywalczyc nowy lad miedzynarodowy oparty na zasadach miedzynarodowej moralnosci i miedzynarodowej demokracji. Zwornikiem tego nowego ladu miala byc Liga Narodow, a takze uznanie przez zwyciezcow i przez zwyciezonych zasadysamostanowienia narodow o swym wlasnym losie. Zasada ta w swym praktycznym wykonaniu przewidywala stworzenie nowych panstw na gruzach imperiow niemieckiego, austro-wegierskiego i tureckiego badz tez przywrocenie niepodleglego bytu tym narodom, ktore swa panstwowosc kiedys utracily wskutek obcej przemocy. Konkretnie chodzilo tu przede wszystkim o Polske, co wyraznie precyzowal punkt trzynasty deklaracji Wilsona. Z tych wzgledow deklaracja prezydenta Stanow Zjednoczonych byla dokumentem bez precedensu. Narzucala warunki nie tylko przeciwnikom, lecz i nowym towarzyszom broni narodu amerykanskiego. Wielka Brytania, Francja i Wlochy ustosunkowaly sie do niej poczatkowo z duza doza ostroznosci. Wiazaly je bowiem zawarte juz poprzednio porozumienia dotyczace ochrony ich wlasnych interesow w razie zwyciestwa nad panstwami centralnymi. Porozumienia te obejmowaly takze Rosje, ktorej w pierwotnym ukladzie pozostawiano wolna reke w urzadzeniu Europy wschodniej i srodkowej, co sie wyrazalo w praktyce zgoda na rozszerzenie jej terytorium panstwowego kosztem Niemiec, Austrii i po czesci takze Turcji. Sprawa polska w mysl tych porozumien miala sie zmiescic w planach Rosji na wypadek zwyciestwa. Po rewolucji bolszewickiej Rosja przestala jednak byc sprzymierzencem panstw zachodnich. Zawarla z Niemcami odrebny pokoj w Brzesciu. Polska, dostawszy sie w czasie wojny w calosci pod ponowanie, niemiecko-austriackie, byla obecnie objeta bez zastrzezen postulatami "czternastu punktow". Mocarstwa zachodnie wyciagaly konsekwencje z tego stanu rzeczy. Nie bylo zastrzezen, ktore by mogly hamowac ich zgode na odtworzenie panstwa polskiego po pokonaniu Niemiec. Ustaly tez opory przeciwko polskiej akcji dyplomatycznej na zachodzie Europy. Komitet Narodowy Polski osiagnal bardzo wiele, zanim jeszcze uznano go za poloficjalne przedstawicielstwo majacego powstac panstwa polskiego. Duzo osiagnal zwlaszcza na trzech odcinkach. Po pierwsze zmusil rzady zachodnie w Europie, a takze rzad amerykanski, do objecia planami odtworzenia panstwowosci polskiej ziem zaboru pruskiego. W odniesieniu do tego zaboru zachowywano w Waszyngtonie i w Londynie oraz w mniejszym stopniu w Paryzu taktyke wstrzemiezliwosci w nadziei, ze moze to przyspieszyc kapitulacje Niemiec. Romanowi Dmowskiemu, 89 Erazmowi Piltzowi, geografowi Eugeniuszowi Romerowi udalo sie przelamac te bariere ostroznosci wlasnie w oparciu o wilsonowska zasade samostanowienia. Dzieki temu polski "dostep do morza" nie mial byc linia kolejowa i strefa wolnoclowa w Gdansku, jak starali sie juz po zawarciu rozejmu przekonywac Niemcy, lecz mial oznaczac wyzwolenie zaboru pruskiego. Komitetowi Narodowemu Polskiemu nie udalo sie jednak przekonac mocarstw sprzymierzonych, ze nalezy z gory wyznaczyc granice tych polskich ziem zachodnich, jakie Niemcy maja przyszlej Polsce odstapic. Udalo sie natomiast te sprawe jako jedna z zasadniczych wprowadzic na porzadek dzienny przyszlej konferencji pokojowej.Innym osiagnieciem Komitetu bylo skuteczne w duzej mierze przeciwdzialanie naciskom i wplywom przedstawicieli bylej Rosji carskiej lub liberalno-demokratycznej Rosji Kierenskiego. Tu najsilniejsze opory spotykaly Polakow ze strony Francji. Amerykanie i Anglicy wykazywali wiecej sceptycyzmu co do mozliwosci zwyciestwa Rosji "bialej" w jej walce przeciwko wladzy "czerwonej". Trzecim wreszcie sukcesem Komitetu bylo uznanie Polski, jeszcze nie istniejacej w sensie panstwowym, za sprzymierzenca i tym samym zapewnienie jej miejsca przy stole konferencyjnym nie w charakterze petenta, lecz jako partnera rozmow i pertraktacji. Osiagniecia te, choc doniosle, nie oznaczaly jednak jeszcze pelnego zwyciestwa postulatow panstwowych i narodowych polskich. Dawaly jedynie formalnie podstawy do wlasciwej akcji dyplomatycznej. Wprowadzaly Polske jako czynny, a nie bierny element polityki miedzynarodowej. Stanowily fundament, w oparciu o ktory Polska bedzie mogla w nastepnych kilku miesiacach przystapic do walki politycznej o swe prawa i interesy. Nie byl to na szczescie dla jej interesow fundament jedyny. Rozwoj wypadkow poszedl po linii stworzenia w Polsce faktow dokonanych, ktore Komitet Narodowy Polski powinien byl wyzyskac w swej dalszej dzialalnosci, nawet jesli nie we wszystkim byly po jego mysli. Fakty te sprowadzaly sie do dwoch. Pierwszym bylo powstanie panstwowosci polskiej bez ogladania sie na decyzje zwyciezcow zachodnich. Stwarzalo to sytuacje zupelnie nowa, utrudniajaca polityke Paryza i Londynu, lecz wzmacniajaca polozenie Polski. W Krolestwie Kongresowym i w Galicji rozbrojono Niemcow i Austriakow wlasnymi silami, nie ogladajac sie na niczyje uchwaly. Stworzono rzad i wojsko. Przeprowadzono wybory do Sejmu Ustawodawczego i jemu oddano najwyzsza, suwerenna wladze nad panstwem. Przystapiono tez wlasnymi silami do walki o wytyczenie i obrone granic panstwowych. Podobny charakter i znaczenie mialo Powstanie Wielkopolskie. Stwarzalo takze fakt dokonany i bylo wyrazem woli Polakow w zaborze pruskim. Dzieki niemu losy ziem polskich w obrebie panstwa pruskiego przestaly byc przedmiotem przetargow prowadzonych w zaciszu odleglych od Polski gabinetow bez udzialu ludnosci zainteresowanych ziem. Przetargi i spory o granice Polski na Zachodzie toczyly sie dalej i strona polska odnosila w nich tylez porazek co sukcesow. Toczyly sie jednak z jej czynnym udzialem. Ow czynny udzial w pracach nad urzadzeniem powojennej Europy, 90 a przede wszystkim w obronie praw i interesow polskich na paryskiej konferencji pokojowej uznac nalezy za pierwsze i bezcenne zwyciestwo polityczne odrodzonej Rzeczypospolitej. Bylo ono zaskoczeniem nie tylko dla pokonanych Niemiec, lecz takze, a moze przede wszystkim, dla mocarstw zachodnich, ktore nazwano nie bez racji "dyktatorami traktatu wersalskiego", z wyjatkiem zapewne Stanow Zjednoczonych, ktorych przedstawiciele z prezydentem Wilsonem na czele najwierniej stali na gruncie "samostanowienia", czyli nie zalatwiania spraw terytorialnych, politycznych i gospodarczych bez wspoludzialu zainteresowanych.Inne stanowisko zajmowala przede wszystkim Francja. Poslugujac sie chetnie tytulem tradycyjnego i oddanego przyjaciela Polski, uzurpowala sobie niejako role jej opiekuna i obroncy. Z tym wszakze, ze interesy Polski traktowala jako pochodna i uzupelnienie interesow wlasnych. Najbardziej wyniszczona z panstw zachodnich w czasie wojny, najslabsza wsrod swych wielkich partnerow, powodowala sie zarowno checia rewanzu wobec pokonanych Niemiec, jak i troska o swe przyszle bezpieczenstwo. A takze interesem gospodarczym kapitalu francuskiego, ktory poniosl tak dotkliwe straty wskutek rewolucji rosyjskiej. Byla najlepszym sprzymierzencem Polski, ilekroc w gre wchodzily sprawy niemieckie. Lecz z drugiej strony uwazala Polske za zastepczy element przeciwwagi wobec Niemiec od strony wschodniej, wazny dopoki nie powstanie "nowa Rosja". Ta stanie sie znowu wielkim sprzymierzencem Francji w polityce i terenem francuskiej ekspansji gospodarczej. Wsrod Francuzow panowala swoista obsesja rosyjska i przekonanie o nietrwalosci rewolucji bolszewickiej. Wyrazala sie ona nie tylko w zapalach interwencyjnych i w popieraniu sil Rosji "bialej", lecz takze w przeciwstawianiu sie wszystkiemu, co godzilo w doktryne "jednej i niepodzielnej". Odbilo sie to jak najfatalniej na interesach narodow dazacych do wolnosci, lecz na konferencje pokojowa nie dopuszczonych, jak Ukraina. Ta sama obsesja powodowala Francja w jej zamiarach uczynienia z Polski jednego z ogniw kordonu sanitarnego, ktory mial przyspieszyc upadek rzadu Lenina. Polska, jej rzad i Sejm, a przede wszystkim jej Naczelnik Panstwa, tym namowom francuskim postawili zdecydowany opor. Walke z Rosja, obojetnie czy "biala", czy "czerwona", prowadzila tylko i wylacznie w obronie swych wlasnych interesow i dla umozliwienia stanowienia o sobie tych narodow miedzy Polska a Rosja polozonych, o ktorych prawie do samostanowienia w Paryzu nie myslano. Innym terenem rozbieznosci interesow polskich i francuskich byly wewnetrzne sprawy polskie. I tu Francja widziala siebie w roli oswobodziciela i dobroczyncy, ktorym nie byla. Widzialaby chetnie w Polsce rzady prawicowe na modle burzuazyjna i sklonne do jak najblizszej wspolpracy z Paryzem. Na tym tle znajdowala do czasu poparcie w Komitecie Narodowym Polskim, dopoki pretendowal on do stanowiska rownorzednego lub nawet nadrzednego w stosunku do rzadu utworzonego w Warszawie. I tutaj jednak udalo sie stronie polskiej doprowadzic w czas do porozumienia miedzy rzadem w Warszawie a Komitetem w Paryzu. Dzieki temu na konferencji pokojowej w Paryzu Polska wystapila juz niepodlegle, a nic 91 wyczekujac na przyznanie jej niepodleglosci. Byl to podstawowy warunek prowadzenia naprawde samodzielnej polityki w decydujacym dla losow Europy pierwszym polroczu 1919 roku.Konferencja pokojowa, gdy o Polske chodzi, nie polegala na obronie jej interesow w bezposrednim zetknieciu z Niemcami i z Rosja. Z nimi walka toczyla sie na polach bitew. W Paryzu natomiast walke polityczna prowadzic trzeba bylo z mocarstwami zachodnimi, dla ktorych stanowisko wobec Polski bylo funkcja ich stosunku do pokonanych Niemiec i do nieobecnej na konferencji Rosji. Zgadzaly sie w jednym tylko - w uznaniu odbudowy panstwa polskiego za nieunikniona koniecznosc dziejowa. "Czternascie punktow" Wilsona odegralo w ustaleniu tego stanowiska role wielka, lecz nie jedyna. II Czynny udzial w konferencji pokojowej byl sprawa pierwszorzednego znaczenia dla Polski. Dazyla do zapewnienia go sobie w oparciu o inne przeslanki niz decyzja wielkich mocarstw. W dniu rozpoczecia konferencji 18 stycznia 1919 roku byla pelnoprawnym partnerem wielkich mocarstw. Formulowala jasno okreslone zadania i cele polityczne i miala srodki, ktorymi mogla zadania swe podeprzec. Byla wiec w niewspolmiernie lepszym polozeniu niz szereg narodow, ktore pragnely, by konferencja pokojowa dopomogla im lub zgola umozliwila "wybicie sie na niepodleglosc", zeby uzyc pieknego okreslenia Tadeusza Kosciuszki. Z narodow takich tylko trzy panstwa baltyckie niepodleglosc zdobyly, nie tyle z zyczliwosci mocarstw, ile wysilkiem wlasnym i korzystajac z bezposredniej lub posredniej pomocy Polski. Natomiast narody ukrainski i bialoruski, nie mowiac juz o narodach kaukaskich, nie skorzystaly z dobrodziejstw zasady samostanowienia narodow pomimo zabiegow u rzadow obradujacych w Paryzu. Potraktowano je jako wewnetrzna sprawe rosyjska.Stanowisko mocarstw wobec Polski bylo na konferencji pokojowej, jak juz wspomnialem, funkcja ich stosunku do pokonanych Niemiec i nieobecnej na konferencji Rosji. Mysl te chce rozwinac, gdyz polityka polska byla w istocie walka o przeciwdzialanie zgubnym skutkom tego stanowiska Francji, Wielkiej Brytanii i Stanow Zjednoczonych oraz o wyzyskanie wydarzen w danej chwili dla Polski korzystnych. Formalnie ani Niemcy, ani Rosja w konferencji pokojowej nie uczestniczyly. Konferencja miala ustalic warunki pokoju i podac je Niemcom do wiadomosci. Dano im tylko prawo wypowiedzenia swoich uwag i sugestii. Lecz ostateczny tekst traktatu mogly albo przyjac w calosci, albo w calosci odrzucic, co oznaczaloby w praktyce wznowienie wojny i okupacje calego obszaru. Nieobecnosc Rosji wyplywala z innych przyczyn. Formalnie Rosja po 92 rewolucji bolszewickiej przestala byc panstwem sprzymierzonym. Zawarla z Niemcami odrebny pokoj, odstepujac im terytoria od Narwy po Morze Czarne. Rozejm koalicji zachodniej z Niemcami zobowiazywal je do opuszczenia wszystkich zajetych w czasie wojny terytoriow. Mialy byc natychmiast przekazane wojskom sojuszniczym. Nie bylo zadnych wahan, jak postanowienie to interpretowac w wypadku Belgii czy polnocnej Francji. Byly natomiast wahania, gdy chodzilo o niemieckie zdobycze na wschodzie. Marszalek Foch proponowal wyslanie na ziemie niemieckiego Ober-0st'u dywizji francuskich, brytyjskich i amerykanskich, a takze dywizji armii polskiej we Francji. Jules Cambon, przyszly przewodniczacy komisji dla spraw polskich na konferencji pokojowej, proponowal w pierwszym impulsie przekazanie Polsce wszystkich ziem az po granice pierwszego rozbioru. Byc moze nie orientowal sie w geograficznej tresci tego zadania. Nie orientowal sie na pewno w rzeczywistosci, jaka panowala i na tych ziemiach, i w samejRosji. Brak orientacji nie ograniczal sie do Cambona. W Paryzu przewazal poglad, ze trwalosc rzadow bolszewickich jest watpliwa. Poniewaz rzadu tego nie uznawano, mozna bylo wyciagac wniosek, ze takze pokoj brzeski nie wiazal Rosji i ze nalezy jej sie miejsce przy stole konferencyjnym. Przekonanie tego rodzaju znajdowalo pozywke w rozwoju wypadkow w samej Rosji. Okres pierwszego polrocza 1919 roku - to jest okres trwania obrad konferencji pokojowej - przynosil zwyciestwa sil kontrrewolucyjnych wspomaganych w ten czy inny sposob przez sily interwencyjne aliantow zachodnich. Francja wiazala z tym najwieksze nadzieje, ktorych ofiara padaly ambicje niepodleglosciowe Ukraincow i na ktorych cierpialy interesy Polski. Rzeczywistosc wygladala wiec w ten sposob, ze sprawe polskich granic wschodnich pozostawiono w zawieszeniu. Mial je okreslic, podobnie jak granice z Litwa, artykul 87 traktatu pokojowego, wedlug doslownego brzmienia: "pozniej". Ich wytyczenie - jak okaze przyszlosc - nie bedzie tez mialo zadnego zwiazku z pracami konferencji pokojowej, bedzie wynikiem wojny polsko-bolszewickiej. Dodac warto, ze probowano zapewnic Rosji glos na konferencji zwolujac przedstawicieli wszystkich ugrupowan politycznych rosyjskich na wyspe Prinkipo w celu uzgodnienia miedzy nimi roznych stanowisk. Pomysl z gory skazany na niepowodzenie w obliczu toczacej sie w Rosji wojny domowej. Zadaniem polskiej reprezentacji na konferencji paryskiej bylo oddzielenie interesow Polski na wschodzie od zagadnien wewnetrzno-rosyjskich. Wbrew pomyslom francuskim wciagniecia Polski w krucjate antybolszewicka wspierajaca rosyjska kontrrewolucje, zarowno Dmowski stojacy na czele delegacji polskiej w Paryzu, jak i Naczelnik Panstwa i rzad w kraju domagali sie po prostu uwzglednienia polskich dezyderatow terytorialnych i ewentualnej pomocy przeciwko zbrojnemu najazdowi od strony Rosji. Panowala tu zreszta, jak wiemy, rozbieznosc miedzy Dmowskim i Pilsudskim. Gdy pierwszy domagal sie przyznania Polsce korzystnej dla niej granicy wschodniej, Pilsudski, a w tym okresie takze Sejm w Warszawie, dazyl do rozciagniecia zasady samostanowienia na ziemie na wschod od polskich granic 93 etnicznych. Gdy Dmowski przedkladal konferencji pokojowej zadanie przyznania Polsce granicy na linii laczacej z grubsza Witebsk z gornym Dnieprem i biegnacej do Dniestru na wschod od Kamienca Podolskiego, Sejm glosowal nad wnioskiem o zabezpieczenie praw narodowych ludnosci Litwy historycznej i Ukrainy w jakims zwiazku z Polska.Rozbieznosc ta miedzy wladza w kraju a jej reprezentacja w Paryzu nie' zawazyla wszakze na osiagnieciach politycznych na odcinku spraw wschodnich. Przyznanie Polsce okreslonych granic byloby niczym innym niz darowaniem Niderlandow metoda Pana Zagloby. Brak odpowiedniego postanowienia stwarzal swoiste uznanie samodzielnosci politycznej panstwa polskiego, ktore problem swej granicy wschodniej musi zalatwic ze stronami zainteresowanymi, na konferencji nieobecnymi. Tragedia dalszego rozwoju wydarzen bylo, ze strona ta stala sie Rosja sowiecka, a nie niepodlegle panstwa ukrainskie i bialoruskie. Drugim osiagnieciem, rownie waznym, bylo przyjecie do wiadomosci odmowy Polski posluzenia sie nia jako jednym z ogniw krucjaty antykomunistycznej. Powstaly o to pretensje na Zachodzie i to wcale glosne. Poslugujac sie nimi argumentowano o koniecznosci bardziej wzglednego potraktowania Niemiec, skoro nie mozna liczyc na Polske jako na bariere przed zalewem bolszewickim calej srodkowej, a moze i zachodniej Europy. Byl w tym brak znajomosci polskiego charakteru narodowego i rzeczywistosci politycznej, jaka w tym okresie na tym obszarze Europy powstawala. Najblizsza juz przyszlosc miala wykazac, ze wlasnie Polska zatrzymala zwycieski marsz Armii Czerwonej w glab kontynentu europejskiego i to nie przy pomocy Niemiec, bo pomoc w roku 1920 okazaly Kremlowi wlasnie Niemcy. Nie byly to bynajmniej Niemcy rewolucyjne. Na przelomie roku 1918 i 1919 natomiast dyplomacja niemiecka - nie bezczynna przeciez, choc nie dopuszczona do stolu konferencyjnego - przekonywala politykow zachodnich, ze wlasnie Niemcy sa jedynym czynnikiem ladu strzegacego Europe wschodnia i srodkowa przed anarchia, ktora nie bez racji utozsamiano z bolszewizmem. Niemcy rozprawily sie krwawo z rewolucja spartakusowcow w grudniu 1918 roku. Zgineli w niej zamordowani Karol Liebknecht i Roza Luksemburg. Wojsko niemieckie wycofujace sie z ziem na wschod od Bugu nie uleglo rozprzezeniu pomimo istnienia rad zolnierskich. W proznie w ten sposob powstajaca wlewaly sie, jak okreslala prasa, "bandy bolszewickie", niosac z soba chaos, rabunek i krwawe rzady Czerezwyczajki. Byla to prawda. Lecz prawda bylo rowniez, ze wycofujacy sie Niemcy pozostawili bolszewikom bron i wspoldzialali z nimi w tlumieniu poczynan wolnosciowych ludnosci Bialorusi. Wzmagalo to wszystko psychoze strachu przed' bolszewikami, zwlaszcza ze i Komitet Narodowy Polski jej ulegal, nie dowierzajac preznosci organizacyjnej Polakow w kraju i odnoszac sie z najwieksza niechecia do rzadu, na ktorego czele stal socjalista. Sytuacja ulegla jednak szybko radykalnej poprawie. Nastapila ona w dwoch fazach. Faza pierwsza bylo szybkie ugruntowanie sie wladzy panstwowej w kraju, pozwalajace na rozpisanie i przeprowadzenie wolnych wyborow do Sejmu z rownoczesnym nieomal w czasie 94 powolaniem nowego rzadu i porozumieniem miedzy Naczelnikiem Panstwaa Komitetem Narodowym. Faza druga nastapila juz w czasie trwania konferencji pokojowej, w miare naplywania wiadomosci o zatrzymaniu naporu wojsk bolszewickich wlasnym wysilkiem wojsk polskich. Przynioslo to uspokojenie umyslow i upewnilo politykow zachodnich o rzeczywistej sile mlodego panstwa polskiego. Nie bez znaczenia tez bylo opowiedzenie sie Paderewskiego za mysla federacyjna Pilsudskiego, dzieki czemu stracily moc przekonywajaca oskarzenia Polski o zachlanny imperializm na wschodzie, wzniecane jednoczesnie przez kola sprzyjajace Niemcom i przez wplywowe osrodki emigracyjne rosyjskie. W tym stanie rzeczy latwiej juz bylo przystapic do skutecznej akcji politycznej majacej na oku zabezpieczenie praw i interesow Polski na odcinku zachodnim. To znaczy do walki o jej granice zachodnie. Na tym odcinku dzialalnosci obracano sie w sferze bardziej konkretnej. Nie tylko dlatego, ze wszystkie postulaty polskie mozna bylo precyzowac w sposob latwiej zrozumialy dla politykow zachodnich, lecz i dlatego, ze walczono o decyzje, ktorym traktat pokojowy mogl nadac moc obowiazujaca i zapewnic klauzule wykonawcze. III Paryska konferencje pokojowa zakonczylo 28 czerwca 1919 roku uroczyste podpisanie traktatu pokojowego z pokonanymi Niemcami. Podpisywano go w tej samej sali lustrzanej palacu wersalskiego, w ktorej ogloszono niegdys utworzenie Cesarstwa Niemieckiego pod wladza Hohenzollernow. Stad dokument pokojowy nazwano Traktatem Wersalskim. Niemcy a za nimi Rosja Sowiecka uzywaly chetnie okreslenia "dyktat wersalski", co mialo oznaczac, ze traktat pokojowy narzucono Niemcom bez dyskusji, wymuszajac na nich ustepstwa terytorialne, zwlaszcza na wschodzie. Interpretacja sowiecka podtrzymywala przy tym calkowicie falszywa teze, ze Traktat Wersalski stworzyl niejako panstwo polskie, krzywdzac tym samym i Niemcy, i Rosje. Klasycznym przykladem bylo slynne zdanie w przemowieniu Molotowa z dnia 31 pazdziernika 1939 roku. Molotow stwierdzal, ze wspolnym wysilkiem sprzymierzonych ze soba Niemiec hitlerowskich i stalinowskiej Rosji zlikwidowano "obrzydliwego bekarta Traktatu Wersalskiego", czyli panstwo polskie.Dwie sprawy wymagaja jasnego postawienia w ocenach historycznych paryskiej konferencji pokojowej i Traktatu Wersalskiego. Po pierwsze, dominujace europejski charakter zarowno nowego ladu, jak i poprzedzajacej go pierwszej wojny swiatowej. Wszystko co sie dzialo w czasie wojny poza Europa i wszystkie postanowienia traktatowe wykraczajace poza obszar Europy mialy znaczenie marginesowe i drugorzedne. Znaczenie praktyczne i obowiazujace od zaraz mialy natomiast te postanowienia traktatowe, ktore 95 dotyczyly Europy. Stalo sie to tym bardziej oczywiste, gdy Kongres Stanow Zjednoczonych odmowil poparcia polityki prezydenta Wilsona, nie ratyfikujac traktatu i odmawiajac przystapienia do Ligi Narodow. Tym samym Wilson, ktorego imieniem nazwano place, parki i dworce kolejowe we wdziecznych krajach Europy srodkowo-wschodniej, pozostal wspoltworca nowego ladu europejskiego, lecz kraj jego w ladzie tym nie uczestniczyl.Druga sprawa, o ktorej nalezy pamietac w rozwazaniach nad konferencja pokojowa, jest charakter udzialu panstwa polskiego. Traktat Wersalski nie stwarzal Polski. Panstwo polskie zlozylo swoj podpis pod Traktatem Wersalskim jako pelnoprawny uczestnik. A poniewaz zarowno udzial Polski w walce przeciwko Niemcom, jak i jej ciezar gatunkowy byly bez porownania wieksze niz panstw takich jak Brazylia czy Nikaragua, przeto sprawy dotyczace Polski byly przez caly czas trwania konferencji jednym z najwazniejszych punktow obrad. Z tego tez wzgledu prace delegacji polskiej musialy sila rzeczy byc wielkim egzaminem politycznym - pierwszym, jaki odrodzona Rzeczypospolita skladala na forum miedzynarodowym. Zwlaszcza ze warunki, w jakich jej przyszlo pracowac, byly bardzo trudne. Jak juz mowilismy, glownym zadaniem delegacji polskiej bylo nie dopuscic do sytuacji, w ktorej interesy polskie traktowano by jako funkcje stosunku wielkich mocarstw zachodnich do Rosji i do Niemiec. Polityka polska odniosla na tym polu szereg sukcesow. Poniosla tez porazki, bardzo bolesne. Gdy chodzi o sukcesy, wspomniec trzeba przede wszystkim o wylaczeniu spod postanowien Traktatu Wersalskiego sprawy granic wschodnich i przyszlego ulozenia stosunkow miedzy Polska i Rosja Sowiecka. Swoj brak kompetencji w tym wzgledzie uznaly mocarstwa zachodnie, choc nie uczynily tego w sposob wyrazny. Nie zdolala Polska zapewnic wolnosci narodom bialoruskiemu i ukrainskiemu. Nie zdolala nawet przekonac o istnieniu takiego problemu swych kontrahentow w Paryzu. Zdolala wszakze odciac sie wyraznie od wszelkich planow interwencji przeciwko rzadowi bolszewickiemu w interesie "jednej i niepodzielnej" Rosji. Wszystko co o Rosji mowiono i co o granicach polskich na wschodzie chciano postanawiac bylo tylko "rachunkiem bez gospodarza". Zdawal sobie z tego sprawe Jozef Pilsudski, mowiac do Leona Wasilewskiego, rzeczywistego kierownika polskiej polityki wschodniej, ze na wschodzie zdani jestesmy i pod wzgledem wojskowym, i pod wzgledem dyplomatycznym tylko na wlasne sily, natomiast nasze granice zachodnie sa w zasiegu decyzji sprzymierzonych zachodnich. Na rym zagadnieniu tez skupil sie glowny wysilek Dmowskiego i calego Komitetu Narodowego Polskiego. Po powolaniu w Warszawie rzadu Paderewskiego Komitet otrzymal bardzo daleko siegajaca samodzielnosc, wyjmujaca go w praktyce spod zaleznosci od ministerstwa spraw zagranicznych. Rozszerzono sklad Komitetu o dziesieciu czlonkow przyslanych z kraju z Kazimierzem Dluskim i Mi-Aalem Sokolnickim, ktory zostal sekretarzem polskiej delegacji na konfe-fencje pokojowa. Wzmocniono tez biuro studiow i dokumentacji, na ktorego Gzele stal Franciszek Pulaski i gdzie ogromna role odegral Eugeniusz Romer. Lecz role decydujaca pozostawiono Romanowi Dmowskiemu. Zostal on 96 jednym z dwoch delegatow polskich. Drugim byl Paderewski. Ten jednak mogl przybyc do Paryza dopiero 9 kwietnia. Do tego czasu zastepowal go Erazm Piltz. Z nim tez wystapil Dmowski po raz pierwszy przed Rada Najwyzsza sprzymierzonych 29 stycznia i przed komisja dla spraw polskich12 lutego. Wypada w tym miejscu wyjasnic technike pracy konferencji pokojowej. W zebraniach plenarnych - odbylo sie ich ogolem siedem - brali udzial wszyscy delegaci. Wielkie mocarstwa mialy po 5 delegatow, pozostale panstwa od trzech do jednego. Polsce przyznano dwoch. Lecz zebrania plenarne przyjmowaly do wiadomosci tylko wnioski przedstawiane przez Rade Najwyzsza, zlozona z premierow Wielkiej Brytanii, Francji, Wloch i Japonii oraz prezydenta Stanow Zjednoczonych. Okreslano je jako "panstwa o interesach ogolnych", w przeciwstawieniu do panstw o interesach "ograniczonych". W praktyce "Wielka Piatka" skurczyla sie do "Wielkiej Trojki" w osobach Lioyd George'a, Clemenceau i Wilsona. Japonia zglosila desimeressemem we wszystkim, co dotyczylo Europy, Wlochy zas zaczely bojkotowac zebrania na znak protestu przeciwko nieuwzglednianiu ich postulatow dotyczacych granicy z nowo powstajaca Jugoslawia. Z czasem Wielka Trojka czy Wielka Piatka przestala nawet powolywac na posiedzeniach wlasnych ministrow spraw zagranicznych. Nie zawsze tez wysluchiwala delegatow panstw zainteresowanych i wnioskow komisji kongresowych, w ktorych zreszta jej przedstawiciele mieli przewage. Jedna z nich byla komisja dla spraw polskich pod przewodnictwem Cambona i z udzialem wielkiego znawcy spraw polskich i przyjaciela Polakow, amerykanskiego profesora Lorda. Komisja, gdy o polskie granice zachodnie chodzilo, poparla z nieznacznymi poprawkami dezyderaty Dmow-skiego. Obejmowaly one caly zabor pruski z Gdanskiem, Gorny Slask z Opolem i skrawki Dolnego, cztery powiaty Prus Wschodnich na prawym brzegu Wisly oraz obszar jezior mazurskich. Jako dokumentacje ludnosciowa przyjeto pruski spis ludnosci z roku 1910. Odnosnie do terenow o przewadze niemieckiej, miedzy innymi Gdanska, poza argumentami historycznymi poslugiwano sie koniecznosciami gospodarczymi, strategicznymi i komunikacyjnymi. Z terenow tych tylko Poznanskie wyzwolilo sie juz wlasnym wysilkiem powstanczym, wzmacniajac skutecznie argumenty dyplomatyczne konkretnym elementem sily wojskowej. Dyplomacja niemiecka przeciwstawiala argumentom polskim roznego rodzaju zastrzezenia. Wsrod nich argumenty gospodarcze trafialy premierowi brytyjskiemu najbardziej do przekonania. Utrata Slaska stawiala zdaniem Niemcow pod znakiem zapytania niemiecka zdolnosc wywiazania sie z odszkodowan wojennych. Grozila ponadto katastrofa calego przemyslu niemieckiego. Gdy chodzi o Gdansk, glownym argumentem byla zasada samostanowienia ludnosci. Ten argument znajdowal posluch u Wilsona. Najwiekszy sposrod swych kolegow idealista, przychylal sie wraz z Anglikami do zasady plebiscytowej. Lecz wziela ona gore nie w odniesieniu do Gdanska, dla ktorego wymyslono status wolnego miasta pod kontrola Ligi Narodow, lecz w wypadku Mazur, Warmii i Gornego Slaska. 97 Maj i czerwiec 1919 roku byly okresem najwiekszej rozprawy dyplomatycznej o polskie granice zachodnie. Stawiano wlasciwie ultimatum i Niemcom, i Pplsce. Dzialal tu niewatpliwie element obawy, ze Niemcy odrzuca galy tekst traktatu pokojowego. 28 czerwca traktat podpisano. Dawal on Polsce wiele, lecz nie wszystko czego zadala. Nie tylko w sprawach granicznych. Narzucal Polsce obowiazek udzialu w odszkodowaniach wojennych z ziem odbieranych panstwu niemieckiemu w wysokosci dwoch i pol procent calosci odszkodowan. Niejasne byly i niekorzystne przepisy procedury plebiscytowej. Do traktatu dolaczano ograniczenie suwerennosci w postaci tak zwanego traktatu o ochronie mniejszosci narodowych. Sformulowanie zawarte we wstepie do traktatu, ze Polska zawdziecza swa wolnosc orezowi panstw sprzymierzonych bylo tylko w czesci prawdziwe i godzilo w godnosc narodowa. Zupelnie niezrozumiale bylo powolanie sie na deklaracje rzadu Kierenskiego z marca 1917 roku jako na jedno ze "zrodel" niepodleglosci Polski.Pomimo goracej obrony przez Paderewskiego w Sejmie traktat nie spotkal sie z powszechnym entuzjazmem. Grupa poslow socjalistycznych i ludowych pod wodza Macieja Rataja glosowala przeciwko ratyfikacji. Uchwalono ja jednak razem z ratyfikacja traktatu o mniejszosciach 31 lipca 1919 roku. Obiektywnie sadzac, Polska nie mogla postapic inaczej, gdyz alternatywa bylaby samotna tym razem walka przeciwko Niemcom, co wobec toczacej sie juz wojny z Rosja bolszewicka byloby jednoznaczne z samobojstwem narodowym. IV Nowy lad wprowadzony w Europie przez mocarstwa sprzymierzone i zwany ogolnie "systemem wersalskim" od pierwszych lat narazony byl na niebezpieczenstwo zwichniecia lub obalenia przy zastosowaniu srodkow dyplomatycznych - czy mowiac ogolniej: politycznych - z rozpetaniem nowej wojny wlacznie, w razie gdyby srodki polityczne okazaly sie niedostateczne. Niebezpieczenstwo grozilo "systemowi wersalskiemu" z dwoch stron. Ze strony pokonanych Niemiec, ktore uznaly podpisany przez siebie Traktat Wersalski za "dyktat", z ktorym nie zgadzaly sie w oparciu o argument ),krzywdy", nigdy zreszta w sposob logiczny nie dajacy sie uzasadnic, lecz zakorzeniony mocno w umyslach wiekszosci spoleczenstwa niemieckiego. Byl to argument irracjonalny, lecz mial ogromna sile oddzialywania na psychike. Znalezc to mialo swe praktyczne uzewnetrznienie w latach trzydziestych, gdy wladze w Niemczech zdobyl Hitler, poslugujacy sie ideologia zupelnego obledu, ktora zyskala jednak posluch wlasnie z uwagi na swa psychologiczna "y psychopatyczna baze oddzialywania propagandowego.Z drugiej strony ladowi czy "systemowi" wersalskiemu przeciwstawial sie Zwiazek Sowiecki, uzasadniajac to na rozmaite sposoby, choc czesto przemil7Historia dwudziestolecia 98 czajac przyczyne podstawowa. Uzasadnienia trzymaly sie z jednej strony argumentacji ideologicznej. W niej powtarzaly sie tego rodzaju twierdzenia, jak utworzenie przez "system wersalski" przeszkody na drodze do rewolucji "proletariackiej" w calej Europie. W tym ujeciu pokoj wersalski razem ze swymi postanowieniami na temat prawa do samostanowienia narodow i zasad zbiorowego bezpieczenstwa w oparciu o Lige Narodow mial byc tylko jedna z kolejnych faz "walki klas" w perspektywie historycznej. Z tej argumentacji wynikac mialo, ze "system wersalski" byl narzedziem kapitalizmu w walce z proletariatem lub narzedziem "kapitalizmu i demokracji", zeby sie trzymac wiernie owczesnego slownika dialektyki komunistycznej, ktory miedzy "kapitalizmem" i "demokracja" stawial znak rownania.Obok argumentacji propagandowo-idealistycznej wrogi stosunek Zwiazku Sowieckiego do "systemu wersalskiego" uzasadniano - rzadziej na pokaz, czesciej na uzytek planowania politycznego - koniecznoscia obalenia bariery geograficznej na drodze do bezposredniego i nieskrepowanego niczym styku miedzy terytorium Rosji i terytorium Niemiec. Oparcie Rosji o Niemcy bylo zalozeniem polityki leninowskiej od pierwszych dni zdobycia wladzy, zwornikiem calej polityki zagranicznej. Na nim skupial sie caly wysilek propagandowy i - jesli mozna uzyc takiego okreslenia - ideologiczny nowego panstwa rosyjskiego. Komunistyczne Niemcy a nie Rosja rewolucyjna mialy byc sercem, twierdza i baza swiatowej rewolucji, na nich, a nie na Rosji mial sie wedlug mysli Lenina i innych "ojcow rewolucji" oprzec nowy porzadek swiata. Zaniesienie rewolucji do Niemiec - na ostrzach bagnetow Armii Czerwonej, skoro nie udalo sie inaczej - bylo najpierwszym zadaniem politycznym i wojskowym Zwiazku Sowieckiego. Nie czyniono wowczas z tego zadnej tajemnicy, a z licznych oswiadczen i wypowiedzi wystarczy przytoczyc slowa Lenina wypowiedziane 2 pazdziernika 1920 roku, gdy Armia Czerwona cofala sie juz po calkowitej klesce zadanej jej przez wojska polskie: "Gdyby Polska stala sie sowiecka, gdyby robotnicy warszawscy otrzymali od Rosji Sowieckiej pomoc, na ktora czekali i ktora z radoscia witali, pokoj wersalski zostalby rozbity i caly system miedzynarodowy, ustanowiony dzieki zwyciestwu nad Niemcami, runalby. Oto dlaczego dotarcie wojsk czerwonych pod Warszawe znamionowalo kryzys miedzynarodowy, oto dlaczego poruszylo to tak cala prase burzuazyjna. Sprawa wziela taki obrot, ze jeszcze kilka dni, dni zwycieskiej ofensywy Armii Czerwonej, a nie tylko Warszawa zostalaby zdobyta (co nie byloby tak istotne), lecz rozbity zostalby pokoj wersalski". Trudno o bardziej szczere slowa. Rosja ustawiala sie u boku Niemiec jako panstwo takze rzekomo w Traktacie Wersalskim pokrzywdzone. Powstawal w ten sposob mocny front antywersalski. "Krzywda" Rosji wynikajaca z Traktatu Wersalskiego byla oczywiscie zupelna fikcja. Jej nienawisc do systemu wersalskiego nie wynikala z zadnej krzywdy, lecz z faktu, ze przy calej niedoskonalosci tego systemu dazyl on do ustalenia i uchowania ladu pokojowego. Tymczasem nie pokoj, nie lad pokojowy, lecz stan ciaglego niepokoju i chaosu byl - w przekonaniu komunistow - warunkiem potrzebnym do bujnego rozwoju atmosfery "walki kla99 sowej" prowadzacej do rewolucji, a w przekonaniu komunistow moskiewskich warunkiem dalszej rozbudowy imperium rosyjskiego w komunistycznej szacie. Gdyby nie pomoc Zwiazku Sowieckiego w postaci wrogiego stosunku do ladu wersalskiego, niemieckie pragnienie rewanzu i niemieckie przeciwko Wersalowi protesty nie moglyby byly wywichnac pokoju i spokoju w Europie. I to pomimo niedoskonalosci "systemu wersalskiego". Niedoskonalosc ta wyrazala sie w okulawieniu strony wykonawczej systemu bezpieczenstwa zbiorowego ucielesnionego w organizacji Ligi Narodow. Bo zasady "systemu wersalskiego" sprecyzowane pod wplywem Wilsona nie byly zle. Przede wszystkim dlatego, ze zakladaly samostanowienie narodow o sobie i zakladaly poszanowanie niepodleglosci poszczegolnych panstw. Zastosowano je tylko w odniesieniu do Europy. Nie zastosowano do obszarow kolonialnych. Takze w Europie lub na jej bezposrednim pograniczu zastosowac ich nie umiano w stosunku do wszystkich narodow. Nie zastosowano ich w stosunku do Kaukazu i Ukrainy, pozostawiajac je w ramach imperium rosyjskiego. Lecz zastosowano w szerokim pasie Europy srodkowo-wschodniej i polnocno-wschodniej, dzieki zreszta wlasnej inicjatywie narodow tam zamieszkalych, przede wszystkim dzieki Polsce, ktora tez i z tego wlasnie wzgledu byla glownym przedmiotem niecheci i Niemiec, i Zwiazku Sowieckiego - dwoch panstw "antywersalskich" pozostajacych ze soba w stosunku wspolpracy politycznej. Powiedzielismy juz, ze "system wersalski" od samego poczatku musial kulec z powodu niedostatecznej strony wykonawczej. Liga Narodow egzekutywy nie posiadala, a takze jej autorytet zmalal natychmiast, gdy Stany Zjednoczone odmowily poparcia swemu prezydentowi, ktory Lige stworzyl. Nieobecnosc polityczna Ameryki w Europie w okresie miedzywojennym byla tez decydujacym czynnikiem slabosci "systemu wersalskiego". Podwazyl go takze kierunek, w jakim poszly dzieje gospodarcze okresu miedzywojennego. Polityczna strona "systemu wersalskiego" miala znalezc swe odbicie i swa podstawe we wspolpracy gospodarczej panstw swiata, a przynajmniej Europy. Do tego rodzaju wspolpracy Europa nie byla dojrzala. Wysilki, by ja stworzyc, nie dawaly rezultatu. Gorny Slask Skrawek zaledwie ziemi slaskiej wszedl w granice odrodzonego w roku 1918 panstwa polskiego. Byla nim czesc Gornego Slaska. Ze wszystkich dzielnic Rzeczypospolitej Gorny Slask musial o swa przynaleznosc do niepod-kglej Rzeczypospolitej najdluzej walczyc. Walka trwala trzy lata, a jej wynik az do samego konca byl niewiadomy. Odrodzenie narodowe bylo tam swiezej stosunkowo daty, a kulturalne narzedzia walki o polskosc ograniczaly sie do kilku zaledwie gazet. Lud slaski nie mial poza tym zywej tradycji przyna100 leznosci panstwowej do Rzeczypospolitej przedrozbiorowej. I pozbawiony byl calkowicie polskiej elity przywodczej. Uzylem okreslenia "lud slaski". Uczynilem to celowo. Okreslenie to najlepiej odpowiada owczesnej rzeczywistosci spolecznej na Gornym Slasku. Polacy byli rzeczywiscie "ludem" w tym znaczeniu, ze nie bylo prawie polskiej klasy posiadajacej, z wyjatkiem chlopow na "Slasku Zielonym", czyli w powiatach rolniczych. Na pewno zas nie bylo warstwy w jakikolwiek sposob uprzywilejowanej. Nie bylo polskich urzednikow, polskich ziemian - byla tylko bardzo nieliczna grupa inteligencji, wywodzacej swoj rodowod ze wsi i z proletariatu robotniczego. Slazak-Polak pracowal albo na roli, albo w kopalni czy w przemysle. Warstwa posiadajaca i warstwa kierownicza byly nieomal w stu procentach niemieckie. Nawet kler, z bardzo nielicznymi wyjatkami, i to tez prawie wylacznie w parafiach wiejskich w okolicach rolniczych, byl niemiecki - jesli nie z pochodzenia, to z przekonania. Swiadomosc narodowa polska w ludzie slaskim miala wiec tylko niekiedy, daleko nie zawsze, pozywke w religii katolickiej. Inaczej niz w Poznanskiem czy na Pomorzu. Na Slasku ksiadz Polak, jesli chcial prowadzic polska dzialalnosc kulturalna, walczyc musial nie tylko z niemieckim urzednikiem, nauczycielem, fabrykantem czy wlascicielem ziemskim, lecz takze z przedstawicielami wlasnej hierarchii, z poteznym arcybiskupstwem wroclawskim na czele. Byly wiec niewatpliwie na Slasku elementy laczace dazenia narodowe z walka klasowa. Zwlaszcza w srodowisku robotniczym. Lecz i tu aspiracje narodowe nie znajdowaly sprzymierzenca ani w opanowanych przez Niemcow zwiazkach zawodowych, ani w stronnictwach politycznych. Przeciwnie, niemieckie kierownictwo ruchu robotniczego polskie aspiracje narodowe zwalczalo nie gorzej, a na pewno skuteczniej niz ugrupowania prawicowe czy katolickie "centrum". Sytuacja nie ulegla w tym wzgledzie poprawie, lecz pogorszeniu z chwila, gdy po przegranej Niemiec w wojnie ze sprzymierzonymi zachodnimi wybuchla rewolucja i na Slasku - podobnie jak w innych czesciach Rzeszy - powstaly rady robotniczo-zolnierskie. W przeciwienstwie do Poznanskiego rady byly i w charakterze, i pod wzgledem kierownictwa organizacjami niemieckimi. Taka byla zwlaszcza centralna rada utworzona dla Gornego Slaska pod przewodnictwem oslawionego Otto Horinga, ktory z czasem przejal faktyczna administracje kraju, prowadzac ja w duchu antypolskim i przy pomocy tych samych urzednikow, ktorzy wslawili sie juz przedtem jako bezwzgledni wrogowie polskiego jezyka i polskiej kultury. Bezwzglednie antypolski byl rowniez niemiecki ruch komunistyczny. Wsrod pierwszych "spartakusowcow" na Gornym Slasku bylo nieco Polakow. Z nielicznymi wyjatkami odzegnali sie oni od tego ruchu z chwila, gdy powstala Komunistyczna Partia Niemiec, ktore jako jeden z podstawowych punktow programu dla Gornego Slaska oglosila walke przeciwko wszelkim probom oderwania go od panstwa niemieckiego. Stanowisko antypolskie bylo w zgodzie nie tylko z teoriami Rozy Luksemburg, lecz przede wszystkim z dyrektywami rzadu Lenina. Jesli rzad bolszewicki wystepowal przeciwko wyzwoleniu Poznanskiego i Pomorza, 101 a chec oddania Gdanska Polsce nazywal zbrodnia, to tym bardziej nie godzil sie na przylaczenie do Polski Slaska. Komunisci niemieccy na Slasku, w pelnygn porozumieniu z Komunistyczna Partia Robotnicza Polski, beda /wiec prowadzic zacieta propagande antypolska. A gdy z kolei powstanie odrebna Komunistyczna Partia Gornego Slaska przy wspoludziale komunistow polskich, jej pierwszym aktem bedzie ogloszenie sie za czesc skladowa Komunistycznej Partii Niemiec i podporzadkowanie sie jej pod wzgledem organizacyjnym i finansowym.Wynikalo z tego, ze polski robotnik na Slasku mogl liczyc na pomoc komunizmu w walce klasowej przeciwko kapitalowi tylko pod warunkiem odzegnania sie od polskosci i rezygnacji ze swych aspiracji narodowych. Warunku tego robotnik polski na Slasku nie przyjal. Nie przyjal go tez polski chlop na Slasku. Wskutek tego komunizm stal sie w jego oczach sprzymierzencem Niemiec. Byl tez nim w istocie w latach od 1918 poczawszy. W tym polozeniu tym wieksza stawala sie dla robotnika slaskiego atrakcyjnosc panstwa polskiego. Gdyz poczucie jednosci narodowej i tesknote do wlasnej kultury wzmacniala swiadomosc, ze wlasnie panstwo polskie wprowadzilo w zycie te reformy spoleczne, ktorych potrzebowal. Byl to czynnik, ktory niejednemu pomoc mial w powzieciu trudnej decyzji wyrazenia swej polskosci w glosowaniu plebiscytowym lub jeszcze trudniejszej decyzji porwania za bron w powstaniach slaskich. Bo walka z niemieckim pracodawca utozsamiac sie zaczela z walka o wyzwolenie narodowe i prawo zjednoczenia z Polska. Popelnilibysmy jednak wielki blad, zbyt duza przywiazujac wage do elementu klasowego w walce Slaska o wyzwolenie, w myslach i pragnieniach ludu slaskiego. Role o wiele istotniejsza spelniala tak niedawno przebudzona swiadomosc narodowa i wola jej utrzymania, nawet za cene wyrzeczen materialnych. Bo robotnik na Slasku mial sie bez porownania lepiej pod wzgledem warunkow bytowych niz jego brat w kopalniach Zaglebia Dabrowskiego czy w fabrykach lodzkich. Mieszkal lepiej, jadl lepiej, pracowal w lepszych warunkach. Pod wieloma wzgledami nalezal do grupy uprzywilejowanej takze w porownaniu z innymi dzielnicami wojennych Niemiec. Poniewaz pracowal na potrzeby przemyslu wojennego, otaczano go opieka. Oszczedzano go nawet przy poborze do wojska. Zaklady pracy nie ulegly dewastacji. Nie grozil im tez zastoj na przyszlosc. Robotnik slaski zyl we wzglednym spokoju, mogl przewidziec, co go czeka jutro i pojutrze. Decyzja zjednoczenia sie z mlodym panstwem polskim natomiast kryla w sobie wiele zagadek i wiele niewiadomych. Polska byla gospodarczo zrujnowana. Byla tez gospodarczo krajem niedoswiadczonym. Jej byt polityczny nie byl wcale zabezpieczony. Propaganda niemiecka szerzyla niewiare w zdolnosc utrzymania sie niepodleglosci. Propaganda komunistyczna glosila potrzebe zaglady tej niepodleglosci. Armia Czerwona walczyla z bronia w reku o realizacje tego wlasnie celu. Wymagalo wielkiego patriotyzmu, by w tych warunkach opowiedziec sie za zjednoczeniem Slaska z Polska. Zwlaszcza ze takze sprzymierzeni zachodni nie byli wcale zdecydowani poprzec dezyderaty polskie na Slasku. 102 Polacy na Gornym Slasku musieli wiec pokonac przeszkody bez porownania wieksze niz w kazdej z pozostalych dzielnic Polski. Bo nie tylko stawali twarza w twarz z potega niemiecka, ktora - choc pokonana przez sprzymierzonych - miala w swej dyspozycji zarowno sile fizyczna i srodki nacisku gospodarczego, jak i bogaty arsenal argumentow znajdujacych posluch w stolicach zachodnich. Musieli sie takze liczyc z wrogim nastawieniem tak krancowo sprzecznych ze soba interesow, jak interes kapitalu miedzynarodowego i dezyderaty polityczne osrodkow rewolucji komunistycznej w Rosji i w Berlinie. Musieli sie takze liczyc z faktem, ze ich zadanie przylaczenia do Polski bylo zupelna nowoscia w opinii swiatowej. Po prostu nie wiedziano o nim lub nie dowierzano jego istnieniu. I to nie tylko na zachodzie Europy i nie tylko w Niemczech, lecz takze w Polsce, gdzie dla wielu bylo zupelna nowoscia, na pewno radosna, lecz trudna do wycenienia i do wyciagniecia praktycznych wnioskow.Jedynie Poznanskie orientowalo sie dobrze w stosunkach panujacych na Gornym Slasku. Dlatego, ze bralo posredni, lecz przeciez czynny udzial w pracy nad rozbudzeniem swiadomosci narodowej Slazakow i wiedzialo, jak wielkie ona poczynila postepy. Dzieki Poznanskiemu glos polski ze Slaska rozbrzmiewal z trybuny parlamentu niemieckiego i parlamentu pruskiego nie w odosobnieniu, lecz w sprawnym przymierzu z poslami polskimi z Wielkopolski i Pomorza. Zadanie zjednoczenia Gornego Slaska z odrodzona Polska postawione zostalo formalnie 24 pazdziernika 1918 roku przez Wojciecha Korfantego na posiedzeniu Parlamentu Rzeszy. W przemowieniu, ktore juz cytowalismy, Korfanty stwierdzil, ze Gorny Slask podpada bezwzglednie pod zasade rozgraniczenia panstw na podstawie etnicznej, gdyz nalezy do obszarow "zamieszkanych przez ludnosc bezsprzecznie polska". Wywolalo to burze w Reichstagu, pelna niedowierzania z poczatku. Lecz wnet cala nieomal Rzesza zmobilizowala sily przeciwko niebezpieczenstwu, ktore - choc niespodziane - stalo sie zupelnie realne. Z kolei z obrad Sejmu ziem zaboru pruskiego w Poznaniu 3 grudnia wynikalo jak najwyrazniej, ze zarowno Wielkopolska i Pomorze, jak i Slask Gorny, a takze Mazury i Warmia sa nierozerwalnie zlaczone z Polska na mocy woli Polakow tam zamieszkalych. Gorny Slask byl reprezentowany na zjezdzie poznanskim wcale licznie. Ogromna wage gatunkowa miala postac Korfantego - zadzierzysta, energiczna, przepojona patriotyzmem w slowie i w czynie. Korfanty byl niejako ucielesnieniem woli Slaska, symbolem i wyrazem tesknot narodowych przebudzonych tak niedawno do bujnego zycia. Lecz i nim, tak jak politykami Poznanskiego, kierowala roztropnosc polityczna, ktora nie szla w smak zywiolom bardziej zapalnym i przedkladajacym polityke faktow dokonanych nad legalisty czne metody odczekania na ostateczne decyzje sprzymierzonych zachodnich. Na zjezdzie powolano do zycia podkomisariat poznanskiej Naczelnej Rady Ludowej dla Gornego Slaska z siedziba w Bytomiu. Na jego czele stanal adwokat Kazimierz Czapla. Podkomisariat prowadzil bardzo wazna prace organizacyjna i propagandowa. Dla Slazakow stal sie w zimie 1919 roku 103 widomym znakiem mozliwosci praktycznego zrealizowania postulatow narodowych. Zwlaszcza gdy Powstanie Wielkopolskie przerodzilo sie wnet w zwycieska wojne z Rzesza Niemiecka. Podkomisariat wydal na wiosne 1919 roku ^znamienna odezwe, w ktorej czytamy miedzy innymi: "W imieniu prawie dwumilionowej ludnosci polskiej Gornego Slaska podnosimy nasz glos do calego swiata: chcemy byc zlaczeni z bracmi tej samej mowy, tej samej krwi i tego samego ducha. Chcemy sie wydostac z niewoli niemieckiej, chcemy byc panami we wlasnym domu. Chcemy nalezec do wolnej, niepodleglej, zjednoczonej polskiej Ojczyzny".Lecz powstanie w Wielkopolsce nie rozprzestrzenilo sie na Slask, tak jak nie ogarnelo Pomorza. Przyczyn bylo wiele. Najwazniejsza wszakze bylo stanowisko Naczelnej Rady Ludowej, uzgodnione w tym wzgledzie ze stanowiskiem Komitetu Narodowego Polskiego, a po utworzeniu rzadu Pade-rewskiego takze ze stanowiskiem naczelnych wladz Rzeczypospolitej Polskiej. Stanowisko to wyrazalo sie w postanowieniu odczekania na decyzje konferencji pokojowej w sprawie wytyczenia granic miedzy Niemcami i Polska. Wszelkie wystapienia zbrojne mogly zdaniem Komitetu Narodowego Polskiego i Naczelnej Rady Ludowej utrudnic prace dyplomatyczna zmierzajaca do uzyskania jak najkorzystniejszych warunkow pokojowych dla Polski. Rozejm w Trewirze z 16 lutego wiazal rece wojskom wielkopolskim i uniemozliwial wszelka ich interwencje na rzecz Slaska, podobnie jak na rzecz Pomorza. Oznaczalo to w praktyce zajecie pozycji wyczekujacych, co pozwalalo Niemcom ochlonac z oszolomienia i wystawialo na probe cierpliwosc Slazakow. Do zachowania cierpliwosci wzywal Korfanty w swej odezwie z 30 grudnia 1918 roku. Jednoczesnie jednak przestrzegal Niemcow przed ekscesami i zadal natychmiastowego rownouprawnienia jezyka polskiego w szkolach i urzedach regencji opolskiej. Wezwanie to znalazlo czesciowy oddzwiek. Niemniej wladze berlinskie zarzadzily 13 stycznia stan wyjatkowy, a drobne ustepstwa na rzecz swobody uzywania jezyka polskiego rownowazylo z naddatkiem obsadzenie Gornego Slaska przez sto siedemnasta dywizje piechoty niemieckiej, przemianowana nawet dla niepoznaki na dywizje ochrony pogranicza. Tymczasem Komitet Narodowy Polski zabiegal o sprawe Slaska u "Wielkiej Czworki" sprzymierzonych. Formalnie po raz pierwszy zgloszono roszczenia do calej Opolszczyzny w memoriale Erazma Piltza z 4 listopada 1918 roku, a wiec jeszcze przed poddaniem sie Niemiec. Sprecyzowanie tych roszczen nastapilo w przemowieniu Dmowskiego w Paryzu 29 stycznia. Obszerne uzasadnienie zlozono przed Komisja Cambona 28 lutego. Komisja ta oparla sie na statystykach niemieckich z roku 1910. Jej orzeczenie bylo zupelnie wyrazne: wiekszosc ludnosci Opolszczyzny przyznaje sie do narodowosci polskiej, stad na podstawie zasady samostanowienia Gorny Slask powinien przypasc Polsce. W gre jednak wchodzily takze inne wzgledy. Jednym z nich, przemawiajacym rzekomo przeciwko zadaniom polskim, byl fakt, ze Slask nie posiadal polskiej tradycji panstwowej. Nie nalezal do Polski w chwili rozbiorow. Stad wysuwano argumenty, ze Slazacy 104 moga nie wiazac pojeciowo swej przynaleznosci narodowej z pragnieniem zjednoczenia z panstwem polskim. Strona niemiecka, dazac do wymuszenia decyzji plebiscytowej zamiast zwyklego nakazu oddania Gornego Slaska, wysuwala tez argumenty tego rodzaju, jak istnienie rzekomego patriotyzmu lokalnego Slazakow, jak ich dwujezycznosc i nawyki kulturalne niemieckie. Najmocniejsze okazaly sie jednak argumenty gospodarcze. Nimi tez glownie posluzyli sie Niemcy odpowiadajac na przedstawiony im 7 maja 1919 roku brulion traktatu pokojowego, wedlug ktorego cala Opolszczyzna przypasc miala Polsce. Niemcy twierdzili, ze bez przemyslu slaskiego nie beda mogli zaplacic odszkodowan wojennych na rzecz mocarstw zachodnich, gdyz Slask wydobywa na przyklad 22% wegla niemieckiego. Bez Slaska i jego surowcow przemyslowi Rzeszy grozi stagnacja, co pociagnie za soba nieobliczalne konsekwencje gospodarcze.Argumenty te przyjela do wiadomosci delegacja brytyjska, scislej - wbrew zdaniu wlasnych rzeczoznawcow - premier Lioyd George. Pokonal on opor prezydenta Wilsona i Francji i przeforsowal decyzje plebiscytu. Twierdzil zreszta, ze Polska ma doskonale w plebiscycie szanse i ze wygrawszy go rozbroi raz na zawsze pretensje niemieckie. Zarowno Francuzi, jak i Amerykanie wypowiadali sie sceptycznie na temat plebiscytu, twierdzac, ze nacisk niemieckiej administracji i niemieckich pracodawcow sparalizuje wole glosujacych. Niemniej klauzula o plebiscycie na Slasku zostala bez porozumienia z Polska wstawiona do Traktatu Wersalskiego i delegacja polska, goraco protestujac. Traktat ten podpisala. Spowodowalo to rozgoryczenie w calym kraju i opozycje przeciw ratyfikacji Traktatu Wersalskiego w Sejmie, podjeta przez PPS i "Wyzwolenie". Traktat jednak ratyfikowano razem z artykulem 97, ustalajacym procedure plebiscytowa. Procedura ta przewidywala objecie zarzadu nad obszarem plebiscytowym przez Komisje Miedzysojusznicza, wycofanie wojska, lecz nie policji i administracji niemieckiej, oraz swobode prowadzenia propagandy przez obie strony. Przepisem wyraznie niekorzystnym bylo dopuszczenie do glosowania kazdego, kto sie na Gornym Slasku urodzil, a nie tylko rzeczywistych jego mieszkancow. Przy braku odpowiedniej kontroli przepis ten faworyzowal strone niemiecka. Reakcja spoleczenstwa polskiego na Slasku byl 17 sierpnia wybuch powstania zbrojnego. Poprzedzil je strajk generalny. Pierwsze powstanie slaskie mialo charakter symboliczny. Prace przygotowawcze Polskiej Organizacji Wojskowej trwaly zbyt krotko, by stworzyc sily zdolne do opanowania kraju. Krwawe walki pod Paprocanami i Myslowicami nie przyniosly rezultatow. Po kilku dniach powstanie upadlo i zaczely sie represje. Rzad polski nie mogl interweniowac zbrojnie na rzecz powstania, gdyz oznaczaloby to pogwalcenie podpisanego Traktatu i rzucenie wyzwania nie tylko Rzeszy niemieckiej, lecz i sprzymierzonym. Wplynal jednak na przyspieszenie przybycia Komisji Miedzysojuszniczej na Slask. Od pazdziernika 1919 roku zaczal sie wiec dla Gornego Slaska okres przygotowan do plebiscytu. A takze okres zbrojnego pogotowia obu stron. Wschod: poczatek konfliktu W styczniu 1919 roku opinia publiczna w Polsce upraszczala sobie zagadnienia miedzynarodowe. Uznanie rzadu Paderewskiego, przychylnosc, z jaka swiat powital ukonstytuowanie sie Sejmu Ustawodawczego jako suwerennej i demokratycznej wladzy panstwowej, wreszcie roztropne postanowienia Malej Konstytucji legalizujace stanowisko Naczelnika Panstwa w osobie Jozefa Pilsudskiego z jednej strony uspokajalo obawy co do bezposredniej przyszlosci, z drugiej zas napawalo spoleczenstwo optymizmem, wyrazajacym sie wiara, ze potega mocarstw sprzymierzonych wesprze slabe sily Polski w obliczu nierozstrzygnietych problemow zjednoczeniowych i granicznych. Optymizm ten byl silniejszy na prawicy niz w ugrupowaniach lewicowych. Bo prawica, obdarzajac pelnym zaufaniem Komitet Narodowy Polski w Paryzu, przeceniala takze jego mozliwosci i wplywy. Blad podstawowy dotyczyl w tym wypadku nie zagadnien zwiazanych z wytyczeniem granicy z Niemcami, lecz caloksztaltu spraw wschodnich. Pilsudski, a z nim czesc polskich politykow lewicowych, zwlaszcza tych ze szkoly PPS, nie liczyl ani na zrozumienie zagadnien Europy wschodniej wsrod kierownikow panstw zachodnich, ani na ich konkretna pomoc dla polityki polskiej na tym kierunku. Decydujac sie na konieczny dla Polski kompromis polityczny z Komitetem Narodowym i na powolanie rzadu Paderewskiego, przewidywal koniecznosc rozdzielenia polskiej polityki zagranicznej na dwa czlony czy kierunki. Jeden mial dazyc do zabezpieczenia interesow na zachodzie, drugi do znalezienia rozwiazania politycznego w stosunku do ziem polozonych miedzy polska granica etniczna i granica etniczna osiedlenia rosyjskiego. Mowiac inaczej, chodzilo o przyszle losy ogromnego pasa nierosyjskich terytoriow bylego imperium carow. Czesc tych ziem wchodzila niegdys w sklad Rzeczypospolitej polsko-litewskiej w granicach sprzed pierwszego rozbioru. Stanowic to moglo pewnego rodzaju punkt zaczepienia w rozumieniu prawa miedzynarodowego. Nie byl to poglad calkowicie wyzuty z praktycznego znaczenia politycznego. Rzad Lenina oglaszajac dekret z 28 sierpnia 1918 roku uniewaznil traktaty rozbiorowe w stosunku do Polski. Absurdem jest twierdzic, ze wlasnie ten akt przywracal Polsce niepodleglosc. W sensie negocjacyjnym stanowil jednak niewatpliwie potwierdzenie ze strony Rosji, ze nie ma ona tytulu prawnego do zajmowania ziem, ktore przed rozbiorem Polski wlasnie do Polski, a nie do Rosji nalezaly. Wazniejsze od tego dekretu bylo dobrowolne odstapienie nie tylko przedrozbiorowych ziem polskich i litewskich, ale znacznie rozleglej szych obszarow, dokonane przez Rosje na rzecz Niemiec 3 marca 1918 roku w traktacie pokojowym w Brzesciu. Po kapitulacji Niemiec Lenin uniewaznil ten 106 traktat aktem jednostronnym w dniu 17 listopada 1918 roku. Takze sprzymierzeni zachodni wylaczyli z gory mozliwosc zachowania przez pobite Niemcy jakiejkolwiek czastki zawojowanych przez nie terytoriow na Wschodzie. Nakazali im jednak w punkcie dwunastym rozejmu i zawieszenia broni przeprowadzac ewakuacje zajetych obszarow Ober-0st'-a dopiero na ich wyrazny rozkaz.Ten punkt umowy rozejmowej byl calkowita fikcja - zarowno pod wzgledem praktycznego wykonania, jak i koncepcji politycznej. Gdy o praktyczne wykonanie chodzi, Niemcy zaczeli ewakuowac poszczegolne strefy swej okupacji na wlasna reke i w porozumieniu badz to z rzadem bolszewickim, badz z miejscowymi namiastkami narodowych wladz panstwowych. Juz w grudniu 1918 roku wytworzyla sie sytuacja, w ktorej postanowienia mocarstw zachodnich tracily wszelka moc praktyczna. Armia Czerwona maszerowala na zachod i lada chwila moglo nastapic zetkniecie miedzy nia a wojskiem polskim, i to nie na Bialorusi, lecz na Suwalszczyznie lub na linii Bugu. Rzad Lenina nie czynil w tym okresie tajemnicy ze swych zamierzen. Rozkaz operacyjny wydany Armii Czerwonej nakazywal jej marsz do dolnego Bugu i Wisly dla wybicia sobie drogi na terytorium niemieckie w celu zbrojnego wsparcia rewolucji komunistycznej w Niemczech. Pierwsze starcia armii polskiej i Armii Czerwonej nastapily dopiero w lutym 1919 roku na terenie Nowogrodczyzny. Prawie jednoczesnie doszlo do potyczek na Wolyniu. W tym okresie, a zreszta i w poprzednich miesiacach Polska nie uwazala, ze jest w stanie wojny z Rosja Sowiecka. Przeciwnie - dazyla do jej unikniecia. Rzad Lenina byl innego zdania i juz od grudnia 1918 roku, gdy wszedl w zycie rozkaz o "Operacji Wisla". Jest to oczywiste zaprzeczenie urzedowej wersji historiografii komunistycznej w ZSSR, PRL i gdzie indziej o "pokojowym" nastawieniu Lenina do nowo powstajacej Polski. W rzeczywistosci jego "nastawienie" wobec Polski ulegalo zmianom jak w kolowrotku, w zaleznosci od koniunktury wewnetrznej w Rosji i od nadziei na rozpetanie rewolucji w innych krajach Europy, przede wszystkim w Niemczech. Niepodlegla Polska byla na drodze do Niemiec zawada. Jej usuniecie, czyli podporzadkowanie rzadowi bolszewickiemu, bylo celem niezmiennym. I tak w styczniu 1919 roku "nastawienie" Moskwy uleglo nowej zmianie. Pochod Armii Czerwonej w glab Niemiec stawal sie czasowo nieaktualny wskutek niepowodzen rewolucji komunistycznej w Niemczech. Likwidacja Polski w tym nowym polozeniu byla dla szarpanej wstrzasami Rosji niedogodna. Rzad Lenina ograniczyl wiec swe cele polityczno-wojskowe na odcinku Polski do gwaltownych i aktywnych protestow przeciw wyzwoleniu zaboru pruskiego i do opanowania calosci Bialorusi i Litwy. Byl to w porownaniu z poprzednim program minimalistyczny. Wsrod jego przyczyn wymienic nalezy fakt, ze niepowodzenie spotkalo komunistow nie tylko w Berlinie, lecz przede wszystkim w Polsce. Ich jawne i gwaltowne wystapienia przeciwko niepodleglosci panstwa polskiego nie mogly byc popularne w polskiej klasie robotniczej, rozentuzjazmowanej niepodlegloscia. 107 Co wiecej spoleczenstwo polskie opowiedzialo sie w wyborach do Sejmu Ustawodawczego za ustrojem demokratyczno-parlamentarnym.Oceaiajac polozenie lepiej niz komunisci warszawscy, kierownictwo rosyjskie sklanialo sie do przeczekania zlej koniunktury w Polsce, wyzyskujac ten czas na zdobycie Bialorusi, Litwy i panstw baltyckich. Stad proby nawiazania kontaktow z rzadem w Warszawie przy jednoczesnym zajmowaniu coraz to dalszych obszarow pomiedzy Polska a Rosja. W pierwszych dniach stycznia Niemcy wydaja wladzom bolszewickim Wilno. Dylemat stajacy przed Polska wymagal jakichs srodkow zaradczych - wytkniecia sobie jakiejs linii politycznej, ktora mialaby szanse praktycznego wykonania. Podstawowe warunki bezpieczenstwa wymagaly odsuniecia Armii Czerwonej od granic etnicznych Polski i od mozliwosci jej zetkniecia z panstwem niemieckim - obojetnie, czy czerwonym czy demokratycznym. Zwlaszcza, ze slabosc sil rewolucyjnych na Ukrainie tylko chwilowo zabezpieczala Polske od tej strony. Trudnosc polozenia Polski okreslil lapidarnie Pilsudski w wywiadzie udzielonym po roku francuskiemu dziennikowi L'Echo de Paris: "W sprawach wschodnich jestesmy zdani na wlasne tylko sily, poniewaz Europa nie wie, co robic. Anglia moze czekac, obmyslac plany, przygladac sie wypadkom. Moze nawet odniesc jakies z tego korzysci. Lecz my, Polacy, jestesmy sasiadami Rosji. I wszystko, co sie nam moze przydarzyc, zalezec musi od naszej decyzji". Konieczna wiec byla wlasna polska polityka wschodnia. Dla stworzenia podstaw pod te polityke nie wystarczaly argumenty prawno-historyczne w rodzaju uniewazniania granic rozbiorowych. Nalezalo sie dostosowac do rzeczywistosci narodowej i kulturalnej na obszarach miedzy Polska i Rosja. Lenin tworzyl te podstawe w oparciu o swa teorie samostanowienia narzucanego przez grupke komunistow proletariatowi i wiodaca do "federacji" z Rosja. Odpowiedzia polityczna na federalizm w wydaniu komunistycznym i rosyjskim mogl byc tylko federalizm oparty na zasadach demokratycznego wyrazenia woli zainteresowanych spoleczenstw. II Powolujac sie na deklaracje bolszewickie z okresu pertraktacji o pokoj brzeski Polska Partia Socjalistyczna pisala do KC partii bolszewickiej w liscie podpisanym przez Mieczyslawa Niedzialkowskiego 4 marca 1919 roku:"Gdy o sprawe granic chodzi, chcemy ja zalatwic na podstawie samostanowienia ludnosci zamieszkujacej sporne terytoria, przede wszystkim na Litwie i na Bialorusi. Domagamy sie wycofania wszystkich obcych wojsk z tych terenow i przeprowadzenia natychmiastowych wyborow w warunkach calkowitej swobody. Twierdzenie, ze klasa robotnicza Litwy rzekomo juz wyrazila wole przylaczenia sie do Rosji na zasadzie federacji trzeba uznac za zwykla fikcje, gdyz nie odbyly sie zadne swobodne wybory ani na Litwie, ani na Bialorusi". 108 List ten jest tylko jednym z wielu dokumentow dowodzacych, ze lewica polska, a z nia oficjalna polityka rzadu polskiego, glosila takze zasady samostanowienia i takze szukala rozwiazan w koncepcji federacyjnej - podobnie jak rzad Lenina. Roznica polegala jednak na tresci, jaka obie strony tym samym slowom nadawaly. I ta roznica wlasnie lezy u podstaw polskiej polityki wschodniej tego okresu - ta roznica byla przyczyna konfliktu zbrojnego miedzy Polska i Rosja.A przynajmniej jedna z przyczyn. Bo wazniejsze dla zorientowanych w wydarzeniach byly fakty niz deklaracje, ktore - gdy o strone rosyjska chodzi - spelnialy podwojna role: propagandowego przygotowania do tworzenia faktow dokonanych i znajdywania uzasadnienia dla faktow juz dokonanych. Pierwsze starcie zbrojne miedzy oddzialami polskimi i Armia Czerwona nastapilo w rejonie Berezy Kartuskiej i na wschod od Grodna 17 lutego 1919 roku, w chwili gdy zniknela zaslona wojsk niemieckich, ktora umozliwila rzadowi bolszewickiemu rozpoczecie dzialan okupacyjnych juz w listopadzie roku poprzedniego. W lutym w reku rosyjskim bylo juz i Wilno, i Minsk, a dalszy marsz Armii Czerwonej prowadzil na Bug. Polska, ograniczona do terenu Krolestwa i Galicji Zachodniej, miala sie "dobrowolnie" polaczyc wezlem federacyjnym z Rosja. Wole Polski miala wyrazic KPRP - na modle "woli" Bialorusi i Litwy, gdzie Armia Czerwona usadowila "rzady" zlozone z kilkunastu Rosjan i miejscowych komunistow. Takze w Warszawie, gdyby ja Armia Czerwona zajela, nie powinno byc wiekszych trudnosci z wprowadzeniem w zycie tej interpretacji "samostanowienia", jaka wykladal Stalin, owczesny komisarz spraw narodowosci. Przypominamy ja w skrocie: "samostanowienie" jest wylacznym przywilejem proletariatu robotniczego, "klasy posiadajace" lacznie z 70% ludnosci chlopskiej w Polsce, a 90% na Bialorusi, nie maja prawa wyrazania swojej woli. W styczniu 1919 roku polozenie - jak mowilismy - uleglo zmianie o tyle, ze rewolucja komunistyczna w Niemczech byla juz pokonana. Nastepowala zmiana taktyki. Nalezalo zachowac wspolna granice miedzy Rosja i Niemcami przez opanowanie calej Litwy i panstw baltyckich. Polska w ten sposob oskrzydlona czekac by musiala na okupacje rosyjska do chwili okrzepniecia sil Armii Czerwonej i ponownego wybuchu w Niemczech. Nalezalo wyczekac okazji, by moc powrocic do podstawowej koncepcji "zaniesienia do Europy rewolucji z zewnatrz". Przeczekac - to znaczy uspic czujnosc Polski, rozbroic jej nieufnosc wobec Rosji. Dotykamy tu samego rdzenia polityki Lenina w stosunku do Polski. Przeczekanie wymagalo zahamowania wystapien jawnie podajacych w watpliwosc prawo Polski do niepodleglosci. Rzad Lenina gotow byl zatem pertraktowac z Polska - taka, jaka juz istnieje, co wprowadzilo zamieszanie w umyslach komunistow polskich. Oczywiscie - pertraktowac nie tracac dogodnych pozycji strategicznych. A wiec utrzymujac ile sie da z terytoriow miedzy Polska a Rosja. Ile sie da, a wiec nie wszystko. Lenin nie wahal sie odstepowac poteznych polaci ziemi nierosyjskiej, ilekroc tego wymagala taktyka. Gotow byl to uczynic w zimie 1919 roku, jesienia tegoz roku, na 109 wiosne 1920 roku i po klesce pod Warszawa w Pokoju Ryskim. Lecz zawsze bylo to ustepstwo tylko i wylacznie taktyczne, do czasu uzyskania przewagi militarnej. Z chwila osiagniecia jej zapominano o ustepstwach i wracano do planu pierwotnego, zwykle w dwoch fazach. Faza pierwsza to podejscie pod granice etniczne Polski i pozbawienie jej w ten sposob mozliwosci skutecznej obrony. Faza druga - opanowanie Polski wlasciwej.Jaka w tym polozeniu mogla byc polityka panstwa polskiego? Byly trzy mozliwosci. Pierwsza - to rezygnacja z niepodleglosci, a nawet ze zjednoczenia Krolestwa i Galicji z zaborem pruskim w jeden obszar narodowy. Mozliwosc druga - ta miala zwolennikow - to zdanie sie na dobra wole mocarstw zachodnich w nadziei, ze wystapia w obronie Polski etnicznej. Wybor tej mozliwosci oznaczalby tragiczne w skutkach przylaczenie sie do interwencji w wewnetrzne sprawy rosyjskie po stronie kontrrewolucji, w interesie Rosji "bialej", takze dla Polski niebezpiecznej, bo nie uznajacej niczego wiecej niz autonomicznosc Polski etnicznej. I wreszcie - mozliwosc trzecia: odsuniecie Rosji - obojetnie, jakiej masci bylaby to Rosja - od granic Polski. Cel ten mozna bylo osiagnac tylko przy uzyciu wlasnej sily zbrojnej. Nie po to, by w drodze podboju dojsc do granic przedrozbiorowych, lecz po to, by umozliwic narodom zamieszkalym miedzy Polska i Rosja zdobycie niepodleglosci bez perspektywy jej natychmiastowej utraty w drodze "federacji" z Rosja. Zamiar ten odpowiadal polskiej tradycji, a takze polskim ambicjom. Lecz nie cele dyktowane przez moralnosc czy ambicje zawazyly na decyzji odepchniecia Armii Czerwonej od Bugu. Zawazyl przede wszystkim cel polityczny. Tym bylo oslabienie Rosji przez oderwanie od niej jak najwiekszej czesci podbojow carskich po to, by odebrac imperializmowi rosyjskiemu sily potrzebne do dalszej agresji. Rozumiano, ze im dalej odsunie sie Rosje od granic owczesnych Niemiec, tym wieksze bedzie bezpieczenstwo Polski. Jej polityka wschodnia zapoczatkowana w roku 1919 nie byla krucjata przeciwko komunizmowi. Byla samoobrona. Mozna oczywiscie dyskutowac nad tym, czy Polska miala dostateczne sily, by moc te polityke realizowac. III Polozenie na obszarach Litwy i Bialorusi zmuszalo polski rzad do szybkiego dzialania bez ogladania sie na przebieg narad w Paryzu. Bo nieobecnosc Rosji na konferencji wersalskiej nie oznaczala braku zainteresowania sprawami tej polaci Europy wsrod mocarstw zachodnich. Interesowal sie nimi szczegolnie wodz naczelny armii koalicyjnych, marszalek Ferdynand Foch. Nalezal do ludzi, ktorzy woleli, by dyktowac pokoj cesarskim Niemcom w Berlinie zamiast rozprawiac nad nim przy paryskim stole konferencyjnym. Reakcja Focha na odchodzenie sil niemieckich z frontu wschodniego byla propozycja natychmiastowego wyslania 50 dywizji francuskich, brytyjskich, amerykanskich i innych sposrod sil sprzymierzonych do 110 Europy wschodniej, by tam postawic tame pochodowi bolszewikow, w oczekiwaniu na "pozniejsze" zalatwienie sprawy rosyjskiej. Wsrod wojsk tych mialy sie tez znalezc dywizje armii polskiej we Francji. Zwolennikiem tej koncepcji byl Roman Dmowski, widzac w niej nie tylko korzysc polityczna w sensie miedzynarodowym, bo oslone przed Niemcami i bolszewicka Rosja, lecz takze sposob podwazenia "monopolu wojskowego", jak go w jego otoczeniu nazywano, ktorym de facto cieszyl sie Pilsudski.Wielka ekspedycja pomyslu Focha okazala sie jednak nierealna. Nie tylko z powodu ogromnych trudnosci kwatermistrzowskich i transportowych. Takze polityczne przetrzymywanie masy wojsk spieszacych sie do demobilizacji po wyczerpujacej wojnie w imie obrony nie bardzo dla zolnierzy zrozumialych interesow bylo projektem, ktory nie przeszedlby proby ognia ani w parlamentach, ani w prasie krajow demokratycznych. Ocenil to bezblednie Pilsudski i przekonal do swej mysli Paderewskiego. Tlumaczyl mu w obecnosci Leona Wasilewskiego, ze w tej chwili jest koniunktura na zatrzymanie bolszewikow, czyli ich pochodu w glab Europy przez Polske wlasnymi tylko jej silami - a to przez tworzenie faktow dokonanych, ktore beda zrozumiale i beda mogly liczyc na aprobate calego Zachodu. Faktami tymi mialy byc: po pierwsze skuteczne odepchniecie nacierajacej Armii Czerwonej dostatecznie daleko od ziem polskich, by nie mogla dotrzec do Niemiec, a po drugie przeciwstawienie koncepcjom bolszewickim politycznej wizji prawdziwego samostanowienia narodow z mozliwoscia tworzenia zwiazkow federacyjnych lub bez nich dla ludow mieszkajacych miedzy polskim a rosyjskim obszarem etnicznym. Strona wojskowa zadania zostala zalatwiona nie bez trudnosci, lecz przeciez z pelnym powodzeniem. Na Wielkanoc 1919 roku wojska polskie zajely Wilno okupowane przez dwa kolejne rzady bolszewickie. Po operacji wilenskiej odbyl sie szereg nastepnych na Bialorusi. Zajeto i oddano Lotyszom Dzwinsk, w lipcu zajeto Minsk, wowczas zwany litewskim czesciej niz bialoruskim, potem umocniono sie na linii gornego Dniepru i Berezyny z kilkoma wezlami kolejowymi jako punktami kluczowymi. Na poludniu wojska polskie posunely sie na Wolyniu daleko ku wschodowi, tworzac takze baze operacyjna w oparciu o Kamieniec Podolski i dzialajac wspolnie z Rumunami, majacymi wlasne ukrainskie troski na Bukowinie i gdzie indziej. Na linii tej wojska polskie stanely, gdyz ani Pilsudski, ani jego przeciwnicy polityczni w Polsce nie zamierzali sluchac namow alianckich, przede wszystkim francuskich, by maszerowac dalej. Strategicznie oceniano w Polsce odrzucenie wojsk bolszewickich na osiagnieta linie za wystarczajace zabezpieczenie, politycznie zdawano sobie sprawe, ze dopoki armia polska stoi na tej linii, niepodleglosc panstw baltyckich lacznie ze spierajaca sie z Polakami Litwa jest zabezpieczona. Operacje te odbywaly sie bez nadmiaru komentarzy przez caly czas pertraktacji pokojowych w Paryzu i ustaly dopiero w pazdzierniku 1919 roku, gdy cele strategiczne polskie w tej fazie polityczno-wojskowej zostaly osiagniete. Bolszewicy zreszta, ktorzy na przemian przechodzili okresy powodzen i upadkow na frontach swej wlasnej wojny domowej, nie odpierali zbyt 111 stanowczo wojsk polskich, dopoki trwali w przekonaniu, ze Warszawa walczy o wlasne tylko cele, nie dajac posluchu inspiracjom, by wziela decydujacy udzial w. zachodniej interwencji w wewnetrzne sprawy rosyjskie. Inspiracji takich dalej nie braklo, a wsrod inspiratorow byl takze Foch. W Paryzu mowiono wprost o uzbrojeniu pelnym sprzetem i wyposazeniem piecsetty-siecznej armii polskiej z zadaniem wyreczenia Zachodu w dziele interwencji. Nie bylo przy tym jasne, czy chodzilo o wskrzeszenie caratu, czy o odtworzenie liberalnej, lecz nacjonalistycznej republiki rosyjskiej, ktora przeciez miala zastrzezenia nawet do niepodleglosci Polski. Interwencja ta mogla tez ograniczac sie do pomocy ktoremus z "bialych" generalow rosyjskich.Jednakze od tej strony, gdy o postawe Polski chodzi, rzad Lenina czul si^ - i slusznie - bezpieczny. W obliczeniach tych sie nie zawiodl. Polska nie zamierzala bowiem popierac bialych generalow carskich. Zawiodlo sie natomiast wiele czynnikow na Zachodzie, w czym tez szukac mozna zmiany jego nastawienia do polityki Polski wobec Rosji, zmiany tak charakterystycznej, gdy porownac entuzjastyczna niemal pierwsza faze do polowy 1919 roku z dalszymi miesiacami czy z nastepnym rokiem. Zreszta mobilizacja sil prorosyjskich na Zachodzie przeciwko mysli o samostanowieniu narodow miedzy Polska i Rosja odbyla sie szybko, byla sprawna i dobrze zgrana, choc - rzecz jasna - nie zgrana oficjalnie z podobna mobilizacja polityki i propagandy bolszewickiej. Tu bowiem, w tym zagadnieniu, a nie w posunieciach strategicznych, nawet niebywale waznych, tkwil klucz calego zagadnienia: tutaj wazyly sie losy i przyszlosci narodow wschodnioeuropejskich, tu krzyzowala sie wizja przyszlosci Pilsudskiego z koncepcja komunistyczna i z brakiem zrozumienia zagadnien tej czesci swiata w krajach Zachodu daleko od niej polozonych. W swej odezwie do "mieszkancow bylego Wielkiego Xiestwa Litewskiego" Pilsudski nie obiecywal wiele i nie podejmowal konkretnych i szumnych zobowiazan wszelkiego szczescia pod haslem "wskrzeszenia swietlanej, wspolnej przeszlosci". Przede wszystkim politycy polscy, na pewno nie wszyscy, lecz ci co byli zorientowani w sprawach Europy srodkowo-wschod-niej wiedzieli, ze "wspolna przeszlosc" byla kamieniem obrazy dla Litwinow i ze ci jak najmocniej chcieli sie od niej odciac w przyszlych stosunkach, zwlaszcza z Polska. Wspolna przeszlosc chlopow bialoruskich i polskich, ziemian lub inteligencji tworczej tez kryla w sobie wiecej znakow zapytania niz pomyslnych horoskopow na przyszlosc. Zagadnien byl legion, gdyz nawet sprawa ludnosci zydowskiej tych ziem stwarzala problemy, na ktore nielatwo bylo o odpowiedz. W tej sytuacji "Odezwa" Pilsudskiego kladla glownie nacisk na rzeczy naprawde istotne. Fragment jej brzmial: "Kraj wasz od stu kilkudziesieciu lat nie zna swobody, uciskany przez wroga przemoc rosyjska, niemiecka, bolszewicka - przemoc, ktora nie pytajac ludnosci narzucila jej obce wzory postepowania, krepujace wole, czesto lamiace zycie. Ten stan ciaglej niewoli, dobrze mi znany osobiscie jako urodzonemu na tej nieszczesliwej ziemi, raz nareszcie musi byc zniesiony i raz wreszcie na tej ziemi, jakby przez Boga zapomnianej, musi zapanowac 112 swoboda i prawo wolnego, niczym nie skrepowanego wypowiedzenia sie o dazeniach i potrzebach... Chce dac wam moznosc rozwiazania spraw wewnetrznych, narodowosciowych i wyznaniowych tak, jak sobie zyczyc tego bedziecie, bez jakiegokolwiek gwaltu lub nacisku ze strony Polski".Jednoczesnie ustanowiony zostal Zarzad Cywilny w osobie generalnego komisarza cywilnego przy Zarzadzie Wojskowym Kresow Wschodnich. Na stanowisko to mianowano Jerzego Osmolowskiego. Polska podejmowala tez ooietnice obrony wojskowej na wypadek nowego najazdu, nie rozciagajac jej zreszta w sposob wyrazny na ziemie pozostajace w bezposredniej administracji litewskiej. Utworzono nawet namiastke "litewsko-bialoruskich" sil zbrojnych - naprzod jako jedna, potem jako dwie dywizje tej wlasnie nazwy, oczywiscie podlegle operacyjnie wojsku polskiemu. Odezwa Pilsudskiego ograniczala sie do mieszkancow bylego Wielkiego Xiestwa Litewskiego. Nie wspominala wiec nawet ogromu zagadnien ukrainskich, ktore przeciez musialy byc "glowna koscia niezgody miedzy wizja przyszlej Rosji leninowskiej a polskimi koncepcjami ulozenia stosunkow miedzy Baltykiem i Morzem Czarnym. Byla to wstrzemiezliwosc ze wszech miar wskazana i tak zostala oceniona przez ludzi obradujacych w Paryzu, ktorzy - jak profesor Lord - naprawde rozumieli te zagadnienia. Z podobnych wzgledow gluchym milczeniem odpowiedziano w Warszawie na propozycje przewodniczacego komisji do spraw Europy wschodniej Cam-bona, by dac Polsce wolna reke az po granice pierwszego rozbioru, zwlaszcza, ze przeciez uznali to takze bolszewicy. Sprawy nie byly tak proste, a operowanie argumentami historyczno-prawniczymi wolal rzad polski pozostawic na odpowiedni po temu czas. 9 kwietnia 1919 roku przybyl do Paryza Ignacy Paderewski, by uporawszy sie z utworzeniem rzadu wystapic jako jeden z naczelnych przedstawicieli Polski na konferencji pokojowej. Drugi z nich - Roman Dmowski - nie aprobowal roznych pociagniec dokonanych juz w Polsce przez Pilsudskiego w porozumieniu z Paderewskim. Do nich nalezalo ustanowienie Zarzadu Cywilnego w Wilnie i cala "gadanina" o federacjach, ktorej Dmowski konsekwentnie przeciwstawial memorialy domagajace sie po prostu inkorporacji ziem wschodnich jako niezdolnych do samodzielnego dzialania i myslenia. Polska miala je w tym zastapic, i to w imieniu wlasnym, dzielac sie reszta obszarow z Rosja - nie wiadomo jeszcze, jaka. Natomiast Paderewski przyjezdzal z gotowa recepta demokratycznego ulozenia stosunkow, uzbrojony w odezwe wilenska, nieformalna zreszta z punktu widzenia prawa, oraz w uchwale o blogoslawienstwach idei federalnej podjeta przez Sejm Ustawodawczy w Warszawie. Witano go w Paryzu z entuzjazmem, ktory udzielal sie po czesci koncepcji idei federacyjnej na wschodzie Europy. Ale zajac sie nia blizej nie bylo juz komu, bo konferencja pokojowa weszla w wir zbijania kontrargumentow pokonanej Rzeszy niemieckiej, broniacej swego stanu posiadania kosztem przede wszystkim interesow polskich. Przez ten caly czas, dopoki milionowe tlumy nie powitaly hukiem wiwatow starego "tygrysa" Clemenceau przemawiajacego z balkonu palacu 113 wersalskiego, Rosja bolszewicka prowadzila na wschodzie Europy swa polityke faktow dokonanych z mysla o odleglej, lecz realnej przyszlosci. Przeciwstawiala sie jej Polska swa wlasna wizja polityczna. Wczorajsze sniegi? Coz nad nimi rozmyslac? Tak powie cynik. Wizja polska, wizja Pilsudskiego nie ostala sie pod naciskiem historii. Czy jednak nie miala zadnej szansy? To inne pytanie, takze wazne, jesli do dziejow ludzkich dolaczac mozna dzieje moralnosci miedzynarodowej. I pytanie wazniejsze: czy z polskiej wizji politycznej dla Europy srodkowo-wschodniej naprawde nic nie pozostalo? Chyba tak nie jest.? IV W roku 1919 sympatia do rewolucji rosyjskiej - tam, gdzie w Polsce byla - ustapila powszechnemu przerazeniu. Wiadomosci o tym co sie w Rosji dzieje szly teraz ogromna fala, a ich potwornego charakteru nie trzeba bylo wzmacniac za pomoca propagandy czy wielogebnej plotki. Prawda byla gorsza niz wszelkie wyolbrzymienia. Pojawia sie w calej Europie, lecz przede wszystkim w Polsce, slowo "bolszewizm" jako zagrozenie wszelkiej kultury i wszelkiego ladu - jako symbol bezprzykladnego terroru, nedzy i chaosu, a jednoczesnie jako zapowiedz niebezpieczenstwa dla niepodleglosci panstwowej . W Polsce groza przed "bolszewizmem" rosyjskim siega glebiej. "Bolszewizm" laczy sie bowiem z pamiecia o imperializmie rosyjskim. Gdy Sejm przystepuje do pracy nad tworzeniem nowego ustroju, wojsko polskie juz bije sie z Armia Czerwona na ziemiach polozonych tuz przez miedze, ziemiach, ktore w przekonaniu wielu Polakow sa historycznie polskie, a w przekonaniu innych zasluguja na prawo samostanowienia, lecz w zadnym wypadku nie sa czescia Rosji. Nie bez znaczenia jest tez fakt, ze ofiara terroru komunistycznego na tych wlasnie ziemiach jest przede wszystkim ludnosc polska. A jesli nawet los ziemian, oficjalistow czy lekarzy i urzednikow polskich w Minsku lub Kijowie niepokoi ich krewnych czy znajomych w Warszawie lub Krakowie, lecz nie porusza chlopa pod Lomza czy Rzeszowem, to wiadomosci o walce z religia i o powszechnej nedzy pod rzadami "komisarzy" - jak to wowczas potocznie nazywano - oburzaja i chlopa, i robotnika. Widmo "bolszewizmu" wzmacnia determinacje calego spoleczenstwa polskiego, by do "bolszewizmu" u siebie nie dopuscic. Jednoczesnie jednak zagrozenie zewnetrzne wywiera hamujacy wplyw na rozwoj, zakres i kierunek reform spolecznych. Zupelnie slusznie Sejm nie odklada ich do zakonczenia rozwazan nad konstytucja panstwowa. Bo sa pod wieloma wzgledami wazniejsze. Ustawodawstwo dotyczace opieki spolecznej i ochrony pracy Sejm uchwala jeszcze w poczuciu nieodzownosci tych reform, ktore rzad zapoczatkowal zanim Sejm zostal wybrany. Lecz poczatkowa w tym kierunku energia zaczyna ustepowac ostroznosci i wahaniom, co odbija sie najgorzej na reformie rolnej. Ow duch ostroznosci czy kompromisu powoduje zarzuty ze strony socjalistow i ich odmowe uczestniczenia w rzadzie koalicyjnym, gdyz nie zapewnia on zwyciestwa w walce klasowej o interesy robotnicze. 8 - Historia dwudziestolecia 114 Ostroznosc Sejmu, jego obawa przed pociagnieciami zbyt radykalnymi jest w duzej mierze reakcja na widmo "bolszewizmu" - reakcja nieuzasadniona, gdyz widmo to grozi od zewnatrz, a nie od wewnatrz. Lecz szermuje nim coraz glosniej prawica sejmowa, podczas gdy lewica stara sie uniknac wszystkiego, co by moglo wzbudzic w opinii podejrzenia o sympatie czy chec nasladownictwa powszechnie znienawidzonych wzorow rosyjskich.Powoduje to ciazenie poszczegolnych stronnictw i poslow do tak zwanego centrum sejmowego. Odchodza z prawicy, by nie znalezc sie na froncie przeciwnym reformom, odchodza z lewicy, by nie dopuscic do reform radykalnych. W ciagu roku 1919 zmienia sie uklad sil w Sejmie. Ulega oslabieniu prawica, od ktorej odlaczaja sie rozne ugrupowania polaczone dotychczas z Narodowa Demokracja w Zwiazek Ludowo-Narodowy. Powstaje przede wszystkim Chrzescijanska Demokracja, stronnictwo typowo centrowe. Takze czesc ugrupowan chlopskich przechodzi z prawicy do centrum, inne do tegoz centrum przesuwaja sie z lewicy. Rezultat jest taki, ze na poczatku roku 1920 prawica ze 140 poslow spada do 70 i do tej samej liczby ogranicza sie lewica, oddajac centrum ponad 30 poslow. Centrum zdobywa w ten sposob bezwzgledna wiekszosc ponad 230 glosow na ogolna liczbe 400. Jest to z korzyscia dla mozliwosci powolywania rzadow zlozonych z fachowcow bez wyraznego oblicza politycznego. Ale zlo lezalo gdzie indziej. Owo "centrum" bylo wynikiem kompromisow i ukladow. Nie reprezentowalo zadnej okreslonej mysli politycznej, nie bylo stronnictwem. Laczylo je w jeden blok glosujacych zrozumienie potrzeby tworzenia rzadu i przekonanie, ze czasy, jakie Polska przezywa nie sprzyjaja zbyt radykalnym reformom. Wiadomo bylo takze, ze gdy tylko nastana czasy spokojniejsze, koalicja centrowa ustapi miejsca innemu ukladowi, w ktorym kazde stronnictwo przystapi do walki o wlasny program z bardzo mala szansa jego przeprowadzenia. Potrzebne wiec beda nowe kompromisy. Tak sie stac mialo juz przy uchwalaniu ustawy konstytucyjnej. Bedzie ona bezsprzecznie demokratyczna, lecz nie uwzgledni wszystkich potrzeb typowo polskich. Ugruntowujac parlamentaryzm, nie wytyczy jasnego kierunku reform strukturalnych. Nie zapobieganie tez skutkom braku doswiadczenia politycznego wiekszosci obywateli, ktory wyrazi sie w zbytnim rozdrobnieniu pogladowym, utrudniajacym powstanie programu mogacego liczyc na poparcie wiekszosci w Sejmie i poza nim. Pierwszy Sejm Ustawodawczy byl pod tym wzgledem w lepszym polozeniu niz nastepne. Byl tez jednolitym Sejmem polskim pod wzgledem narodowym. Zasiadlo w nim tylko 13 przedstawicieli mniejszosci narodowych - 11 Zydow i 2 Niemcow. Inaczej bedzie w Sejmach nastepnych. Po roku niepodleglosci Miesiace letnie 1919 roku przyniosly umocnienie pozycji Polski na arenie miedzynarodowej. Niepewnosc, co przyniesie dzien nastepny, a jednoczesnie 115 bolesne poczucie slabosci ustapily ocenom trzezwie j szym. Wynikajace z nich wnioski nastrajaly optymistycznie. Bylo to tym cenniejsze, ze przeslanki, na ktorych wnioski te opierano, zaliczyc mogl kazdy obserwator do rzedu konkretnych j realnych osiagniec.Nie stanowily one co prawda pasma triumfow, ktore by kazaly zapomniec o zawodach towarzyszacych powodzeniom. Przeciwnie, przegrane odczuwano bardzo bolesnie. Lecz ogromny wybuch entuzjazmu po pamietnym dniu 11 listopada wyzwolil wsrod Polakow dostateczny zasob energii, by na przegrane nie odpowiadac apatia i zniecheceniem, lecz przemysliwac nad sposobami odrobienia wlasnych zaniedban lub przeciwstawienia sie kazdej grozbie zewnetrznej. Wlasnie te dwie cechy charakteryzowaly nastroje i wysilki narodu polskiego w pierwszym roku niepodleglosci. Z jednej strony niespozyta, zawadiacka moze, lecz niemniej jak najbardziej pozytywna wiara we wlasne sily, z drugiej trzezwa ocena sytuacji. Z nich wyplywala czujnosc i zrozumienie potrzeby dalszej wytezonej pracy, a takze gotowosc ponoszenia dalszych ofiar z wlasnego interesu materialnego. Wyrazem tej gotowosci bylo chetne wspoldzialanie wiekszosci narodu w dziele rozbudowy sil zbrojnych. Instynktownie jak gdyby spoleczenstwo polskie przywiazywalo najwieksze znaczenie do posiadania takiej sily zbrojnej, by mogla ona podolac zadaniu obrony granic i poparcia dazen i interesow narodowych, nawet gdyby Polska znalazla sie w calkowitym odosobnieniu. Linia polskiej polityki zagranicznej stawala sie funkcja posiadania i wlasciwego uzycia sil zbrojnych. Nawet w srodowiskach, ktore przed kilku jeszcze miesiacami odnosily sie z calkowitym i naiwnym zaufaniem do sprzymierzencow zachodnich, wymowa faktow nakazywala rewizje dotychczasowych pogladow. Przyczyn bylo wiele. Jedna z nich byl Traktat Wersalski. Jego tekst ostateczny, podyktowany Polsce w wiekszym stopniu niz byl dyktowany pokonanym Niemcom, powstal w trybie przyspieszonym w ostatnich nieomal dniach paryskiej konferencji pokojowej. Dawal Polsce chwilowe przynajmniej zazegnanie grozby wojny z Niemcami, ktora az do lipca 1919 roku wiazala najlepiej zorganizowane czesci wojska polskiego, to jest armie wielkopolska, a takze nakazywala trzymanie w zbrojnym pogotowiu czesci sil tworzonych tak ogromnym wysilkiem organizacyjnym na terenie Kongresowki. Niebezpieczenstwo zbrojnego ataku niemieckiego na Wielkopolske bylo zupelnie realne az do konca czerwca. Niemcy dysponowaly jeszcze prawie milionowa armia - czesciowo zamaskowana pod takimi nazwami, jak Gremschwz, Heimatschutz czy Sicherheitspolizei. Jej najwieksze skupienia istnialy w rejonie Bydgoszczy i na Pomorzu, na Slasku, a takze na terenach Suwalszczyzny oraz na Litwie Kowienskiej i w krajach baltyckich. Podpisanie Traktatu Wersalskiego nie zwalnialo z obowiazku czujnosci, zwlaszcza wobec plebiscytowych postanowien dotyczacych Slaska, lecz dawalo te przynajmniej rekojmie, ze niemieckie wystapienie zbrojne przeciwko ziemiom Polsce przyznanym pociagneloby za soba sankcje zbrojne ze strony zwycieskich mocarstw zachodnich. One tez gwarantowaly pokojowe przekazanie w rece wladz polskich przyznanego Polsce obszaru Pomorza. 116 Lecz na tym konczyly sie korzysci Traktatu Wersalskiego. System bezpieczenstwa miedzynarodowego w ramach organizacji Ligi Narodow byl w najlepszym razie piesnia przyszlosci. W konkretnej chwili nie wzmacnial ani na jote bezpieczenstwa Polski z tego przede wszystkim wzgledu, ze nie przewidywal niczego, co by moglo oslonic Polske od wschodu.Dla przywodcow "bialej" Rosji - czy to Denikina, czy Kolczaka, czy Sazonowa w Paryzu - "Polska" byla "priwislinskim krajem", co najwyzej obdarzonym jakas autonomia, lecz majacym pozostawac w scislym przymierzu z Rosja i w calkowitej od Rosji zaleznosci. Dla przywodcow Rosji "czerwonej" Polska miala byc republika sowiecka na modle Karelii lub Turkiestanu. Zachowanie wiec calkowitej neutralnosci wobec toczacej sie w Rosji wojny domowej stawalo sie pierwszym przykazaniem wschodniej polityki Polski. O nieprzejednanym stanowisku Denikina wobec Polski przekonaly sie misja wojskowa generala Karnickiego i handlowa ministra Jerzego Iwanowskiego, obie wyslane z Warszawy do Taganrogu w lipcu 1919 roku. Obaj wyslannicy stwierdzili, ze wszelka wspolpraca bedzie niecelowa, bo "biali" Rosjanie zadaja od Polakow rezygnacji z popierania dazen wolnosciowych narodu ukrainskiego i domagaja sie tez, by zarzad nad Wilnem Polska sprawowala w imieniu Rosji. W tej sytuacji Naczelnik Panstwa odmowil nawet lokalnego wspoldzialania taktycznego na styku wojsk polskich i bialorosyjskich pod Mozyrzem. Nie ulegala rowniez Warszawa naiwnym nadziejom Paryza, ze rzady komunistyczne w Rosji legna w gruzy w ciagu najblizszych miesiecy. Wierzono, ze rzad bolszewicki pogodzi sie z istnieniem Polski niepodleglej. I chociaz zarowno w Sejmie, jak i w prasie zarysowaly sie daleko idace roznice pogladow, polityka wojskowa Naczelnego Wodza i Naczelnika Panstwa w jednej osobie nie budzila zastrzezen. Zarowno zwolennicy inkorporacji ziem zabuzanskich na prawicy, jak i zwolennicy dopomozenia Ukraincom i Bialorusinom w wywalczeniu samodzielnosci narodowej doceniali potrzebe wysuniecia wojsk polskich na Dzwine, Berezyne i Dniepr, gdyz wymagalo tego bezpieczenstwo panstwa bez wzgledu na to, czy zwycieza w Rosji "biali" czy "czerwoni". Ku zdumieniu wrogow i przyjaciol wczesna jesien 1919 roku zastala Polske w pozycji mocnej. Stala sie ona najwazniejszym czynnikiem politycznym w srodkowo-wschodniej Europie. Dopiela tego wlasnymi silami. Stad traktowanie jej jako klienta mocarstw sprzymierzonych bylo praktycznie niemozliwe. Mocarstwa fakt ten uznaly. Powodzenia armii polskiej, siegajacej juz pol miliona ludzi pod bronia, z czego nieomal polowa byla zdolna do sluzby frontowej, podwazyly tez przekonanie, zwlaszcza angielskie, ze jedynie Niemcy sa zdolne w razie zwyciestwa bolszewickiego w rosyjskiej wojnie domowej stawic czola marszowi rewolucji na zachod. Mialo to skutki praktyczne i to na kilku odcinkach. Po pierwsze, ulatwialo starania o kredyty i pomoc materialowa tak bardzo Polsce potrzebna. Po drugie, sklanialo mocarstwa zachodnie do bardziej sprawiedliwego stanowiska w ciezkiej walce plebiscytowej, zwlaszcza o Slask. Mocarstwa sprzymierzone dopilnowaly tez ewakuacji wojska i wladz nie117. mieckich z terenu wolnego miasta Gdanska. Jego utworzenie jako terytorium poddanego kontroli Ligi Narodow i Polski jednoczesnie, z uprawnieniami portowymi dla Polski oraz w granicach polskiego obszaru celnego bylo najbolesniejszym i najtragiczniejszym dla Polski postanowieniem traktatu pokojowego. Najwiecej tez wywolalo goryczy. Niemniej zblizajac sie do pierwszej rocznicy odzyskania niepodleglosci narod polski patrzyl w przyszlosc z ufnoscia. Prawie kazdy dzien przynosil nowe wydarzenia, na ogol pomyslne. Poznanskie laczylo sie formalnie z reszta Polski. Likwidowala sie Naczelna Rada Ludowa jako odrebny rzad dzielnicowy. Czesc jej agend przejmowalo ministerstwo bylej dzielnicy pruskiej, na ktorego czele stanal Wladyslaw Seyda. Dokonalo sie uroczyste zjednoczenie wszystkich polskich formacji wojskowych w jednolite sily zbrojne, czego punktem kulminacyjnym bylo spotkanie Pilsudskiego z Halle-rem na Bloniach Krakowskich. Sejm mogl sie wykazac podziwu godnym dorobkiem w dziedzinie ustawodawstwa spolecznego, ochrony pracy i ramowych postanowien reformy rolnej. Fala strajkow zaczynala odplywac. Poprawia sie z wolna tragiczna przed kilku miesiacami sytuacja aprowiza-cyjna. Nie zwalczono nedzy i nie uzdrowiono gospodarki narodowej. Bylo to niewykonalne w tak krotkim czasie, zwlaszcza wobec trwajacego chaosu walutowego i budzetowego. Zrobiono jednak bardzo duzo we wlasciwym kierunku. Co wazniejsze, odsunieto niebezpieczenstwo wojny na wlasnych granicach i na wlasnym obszarze. Wiele tez wskazywalo na to, ze uda sie zakonczyc wojne z bolszewikami zapewniajac ludnosci Litwy Srodkowej i Bialorusi moznosc zadecydowania o swym losie opierajac sie na sile wojskowej polskiej i na polskim Zarzadzie Cywilnym Ziem Wschodnich. Mikaszewicze Pod koniec sierpnia 1919 roku wojska polskie podeszly pod Polock i zdobyly twierdze Bobrujsk nad Berezyna. W ciagu wrzesnia dokonano szeregu poprawek linii frontu na Polesiu, Wolyniu i Podolu, wysuwajac ja na dalsze przedpole wzdluz linii rzeki Slucz i rzeki Utyczy. Powodzenia letniej ofensywy polskiej odbily sie glosnym echem w stolicach panstw zachodnich. Wzbudzily zaufanie do zdolnosci obronnej Polski na wypadek ponowienia bolszewickich prob wdarcia sie sila na teren Niemiec i w basen naddunajski. Tym samym oslabla koncepcja przetrzymywania oddzialow niemieckich na terenie Lotwy i Litwy kowienskiej. Oddzialy te, w czesciowej wspolpracy z "bialymi" Rosjanami, uchodzily dotychczas za bardzo potrzebny element kordonowy przeciwko ekspansji rewolucyjnej. Ich istnienie niczego w rzeczywistosci nie zabezpieczalo. Przeciwnie, byly zagrozeniem dla niepodleglosci Estonii, Lotwy i Litwy. Rzad polski - zarowno premier Paderewski, 118 jak i Naczelnik Panstwa Pilsudski - domagal sie stanowczo ich wycofania i rozbrojenia.Pilsudski przekonal o slusznosci swego stanowiska przede wszystkim Anglikow, ktorzy w podziale sfer wplywow zastrzegli sobie ziemie nadbaltyckie. Argument strategicznego odsuniecia Armii Czerwonej nad Dzwine i Dniepr przemowil Anglii do przekonania. Niemcom nakazano wykonanie postanowien Traktatu Wersalskiego, armia von der Goltza ewakuowala Lotwe i w dalszej kolejnosci Litwe. Niepodleglosc Lotwy i Estonii zostala w ten sposob zabezpieczona, co umozliwilo Lotyszom oczyszczenie swego terytorium takze z wojsk bolszewickich. Powodzenia wojenne Polski zawazyly tez na sytuacji w Galicji Wschodniej i na Ukrainie. Mocarstwa zachodnie akceptowaly stan faktyczny powstaly po klesce wojsk Ludowej Republiki Ukrainy Zachodniej. Paderewskiemu nie udalo sie co prawda uzyskac zgody na inkorporacje Galicji Wschodniej. Sprzymierzeni stali na stanowisku tymczasowosci zarzadu polskiego, domagajac sie zobowiazan, ktore by dawaly ludnosci ukrainskiej pewne minimum autonomii. Paderewski nie przeciwstawial sie tym zadaniom zbyt gwaltownie, bedac najprawdopodobniej przeswiadczony o ich slusznosci. Mialo to spowodowac zaciekly przeciwko niemu atak prawicy sejmowej, ktory przyspieszyl jego ustapienie ze stanowiska premiera, co nastapilo 27 listopada. Upadek jego gabinetu byl zreszta skutkiem ogolnej krytyki plynacej zarowno z prawych, jak i z lewych law sejmowych. We wrzesniu i pazdzierniku Paderewski utracil tez sporo z wielkiego kapitalu zaufania, jakim cieszyl sie w Paryzu wsrod czlonkow Najwyzszej Rady sprzymierzonych. Przyczyna bylo jego stanowisko w sprawach dotyczacych Rosji, zwlaszcza Rosji "bialej". Na tym odcinku zalozenia polityki polskiej rozchodzily sie calkowicie z planami i nadziejami zywionymi w stolicach zachodnich. Jesienia 1919 roku nawet premier Lioyd George, reprezentujacy dotychczas koncepcje wyczekujaca i probujacy nawiazac stosunki handlowe i polityczne z rzadem bolszewickim, przechylil sie na strone zwolennikow obalenia rzadow bolszewickich. Powstawalo jednak, i to nie po raz pierwszy, pytanie: czyimi silami mialo sie to dokonac i w czyim interesie? Ku duzemu niezadowoleniu sprzymierzonych Paderewski to wlasnie pytanie zadal Radzie Najwyzszej 3 wrzesnia. Stwierdzil na wstepie, ze Polska i nie chce, i nie moze prowadzic wojny z Armia Czerwona w nieskonczonosc. Nie widzi celu dalszego prowadzenia wojny zwlaszcza w tym wypadku, gdyby powstala mozliwosc porozumienia z rzadem Lenina. Co stanowilo warunek takiego porozumienia? Nad tym Paderewski nie potrzebowal sie zbyt dlugo rozwodzic. Znana byla jego koncepcja federacyjna, bedaca bardziej radykalna odmiana koncepcji Pilsudskiego. Obie nie byly dla nikogo tajemnica, gdyz stanowily przedmiot goracych debat sejmowych i temat ciagle powracajacy na lamy gazet, nie tylko w Polsce. Pilsudski precyzowal zreszta swoja koncepcje takze w rozmowach z dyplomatami zagranicznymi, przede wszystkim z Rumboldem, poslem Wielkiej Brytanii w Warszawie, i z Percy Wyndhamem, poloficjalnym reprezentantem politycznym rzadu brytyjskiego dla spraw baltyckich. W rozmowach tych 119 Pilsudski stwierdzil, ze polityczny cel Polski na wschodzie polega na zabezpieczeniu praw i aspiracji narodowych tych wszystkich narodow podbitych przez Rosje carska, ktore na dalsze rzady rosyjskie nad seba nie chca sie zgodzic. Widzial w tym warunek ladu i pokoju europejskiego oraz lepsza - nie mowiac juz o tym, ze sprawiedliwsza - metode stworzenia rownowagi sil miedzy Rosja i Niemcami. "Polska" - mowil Pilsudski - "nie jest i nie chce byc zandarmem Europy. Ma zamiar bronic tylko swoich interesow i prowadzic taka polityke, jaka odpowiada jej racji stanu".Rozmowy z Rumboldem i Wyndhamem wywolywaly sporo niepokoju w Londynie i niepomiernie wiekszy niepokoj w Paryzu. Pilsudski poruszal bowiem takze temat dla dyplomacji zachodniej w tym momencie najwazniejszy, mianowicie sprawe szans zwyciestwa sil kontrrewolucyjnych w rosyjskiej wojnie domowej. Naczelnik Panstwa polskiego i jego Wodz Naczelny mowil o tych szansach z nietajonym sceptycyzmem. Dostrzegal w srodowisku Denikina, Kolczaka czy Wrangla brak konkretnej sily wojskowej i to pomimo odnoszonych sukcesow. Widzial przede wszystkim calkowita pustke ideologiczna i brak konstruktywnej mysli politycznej. "Biala" Rosja byla zwykla reakcja w najjaskrawszym carskim wydaniu, reakcja przede wszystkim spoleczna. Stad zupelny brak poparcia ze strony mas chlopskich nawet na terenach opanowanych przez oddzialy "bialych" Rosjan. Gdy o moralna i humanitarna strone rosyjskiej wojny domowej chodzilo, Pilsudski stwierdzal, ze obie strony pastwia sie nad ludnoscia idac ze soba w zawody pod wzgledem okrucienstwa i terroru. Dodawal, co bylo faktem dobrze znanym, lecz niedocenianym na Zachodzie, ze powodzenia wojskowe "bialych" byly mozliwe tylko dzieki pomocy materialowej Francji czy Anglii. W swietle tych oswiadczen Pilsudski, podobnie jak Paderewski, stawial konkretne pytanie: jaka jest polityka aliantow wobec Rosji? Odpowiedz Rumbolda byla moze poprawna dyplomatycznie, lecz nie byla odpowiedzia polityczna. Ustami swego posla Wielka Brytania stwierdzala, ze polityki wschodniej dotychczas nie sprecyzowala i ze woli uzalezniac ja od rozwoju wypadkow. Uslyszal wowczas z ust Naczelnika Panstwa, ze byc moze Zachod ma czas i widzi jakas korzysc w przewlekaniu sprawy, Polska natomiast czasu nie ma. Ma natomiast wlasna mysl polityczna, calkowicie niezgodna z zamiarami "bialej kontrrewolucji". Nie byly to puste slowa. Liczono zapewne w Paryzu, podobnie jak w kwaterze glownej Denikina, ze konsekwentne stanowisko polityczne Polski zostanie oslabione lub zgola obalone droga faktow. Przeciez pomimo braku wspolpracy wojskowej nawet na szczeblu taktycznym Polska byla w stanie wojny z Rosja bolszewicka, z ta sama armia i z tym samym rzadem, z ktorym walczyli "biali" Rosjanie wspomagani w ten czy inny sposob przez dwa mocarstwa zachodnioeuropejskie. W dodatku Polska odniosla ogromny sukces militarny. Jej ofensywa byla w pelnym rozmachu, a strategiczne wyzyskanie tego rozmachu wydawalo sie pokusa nie do przezwyciezenia. Zdawala sobie z tego sprawe rowniez strona bolszewicka. Ponosila w tym okresie kleski na wszystkich frontach. Denikin podchodzil pod Kursk, 120 Judenicz stal w odleglosci strzalu od Piotrogrodu, Kolczakowi na Syberii powodzilo sie gorzej, lecz i on stanowil powazne zagrozenie. Gdy Denikin twierdzil, ze jedno uderzenie polskie skoordynowane z jego ruchem ku polnocy przyniesie mu calkowite zwyciestwo, Lenin szedl w ocenie jeszcze dalej. Mial stwierdzic juz po wojnie, ze gdyby slabiutkie sily estonskie dopomogly Judeniczowi, los jego rzadow nad Rosja bylby przesadzony.Estonczycy nie pomogli Judeniczowi, gdyz podobnie jak bolszewicy nie uznawal ich prawa do niepodleglosci. Dodajmy: do niepodleglosci juz wywalczonej i ugruntowanej, nie bez posredniej pomocy polskiej. Polska tez nie pomogla Denikinowi i nie dala sobie narzucic krucjaty przeciwko bolszewikom. Jej motywy byly oczywiscie glebsze i skutki tej decyzji wazniejsze. Na przelomie wrzesnia i pazdziernika po osiagnieciu kilku drobnych poprawek front polsko-bolszewicki zamarl w bezruchu. Pelnym niepokoju, a niekiedy oburzenia indagacjom zarowno w Sejmie, jak i w kuluarach dyplomatycznych. Naczelne Dowodztwo polskie dawalo odpowiedz powolujaca sie na koniecznosc organizacji tylow, opanowania trudnosci komunikacyjnych, uzupelnienia stanow, reorganizacji armii, wyszkolenia nowo powolanych rocznikow. Bylo w tych odpowiedziach sporo prawdy, lecz nie cala prawda. Ostatecznie sama 14 dywizja wielkopolska stojaca w Bobrujsku dochodzila bez wiekszego trudu do Dniepru w licznych wyprawach rozpoznawczych. Na Bialorusi bolszewicy nie mogli przeciwstawic Polakom nawet porzadnej oslony przedniego skraju swej pozycji obronnej. Wlasciwe wytlumaczenie przyczyn zawieszenia dzialan na froncie polsko-bolszewickim lezalo w zupelnie innej niz wzgledy wojskowe dziedzinie. Toczyly sie mianowicie rokowania pokojowe w miejscowosci Mikaszewicze na Polesiu wolynskim po polskiej stronie frontu. Byly to rozmowy nieoficjalne. Strona polska otaczala je tajemnica z kilku powodow. Jednym z nich byla obawa przed rozpetaniem nagonki prawicowej w Sejmie. Dla prawicy sejmowej rozmowy z rzadem bolszewickim byly czyms w rodzaju zdrady narodowej. Zwlaszcza ze laczyly sie w pojeciu oddanych stronnikow Francji z obawa o zadraznienie stosunkow z tym wlasnie mocarstwem, ktore znaczny odlam politykow prawicowych darzyl bezgranicznym nieomal zaufaniem. Innym powodem zachowywania tajemnicy byla uzasadniona obawa Pilsudskiego, ze bolszewicy pragna tylko wygrac na czasie i ze zadna propozycja przez nich wysunieta nie znajdzie pokrycia w faktach, za to kazda zostanie wyzyskana propagandowo. Rozbudzenie nadziei na pokoj w zmeczonym wojna spoleczenstwie polskim moglo oslabic wysilek nad dalsza rozbudowa sil zbrojnych. Tym wieksza zas bylaby gorycz, gdyby nadzieje zostaly rozwiane po przewleklym okresie wyczekiwania na wyniki pozytywne. "Maja byc fakty, a nie puste slowa". Tak w skrocie brzmiala podstawowa instrukcja Pilsudskiego dla Ignacego Boernera, ktoremu zlecil prowadzenie rokowan. Jego partnerem - i w pewnym sensie inicjatorem rozmow w Mikaszewiczach - byl takze Polak, reprezentujacy rzad bolszewicki. Byl nim Julian Marchlewski. 121 Jakie byly przeslanki strony bolszewickiej, gdy uchwycila sie okazji spotkania przedstawicieli Czerwonego Krzyza obu walczacych ze soba panstw w celu ...omowienia wymiany jencow? Bo taka zaslone zastosowano dla rokowan. II Rosja bolszewicka znajdowala sie w bardzo ciezkim polozeniu strategicznym. Wojne z Polska rozpoczal rzad Lenina nie ukrywajac jej celu politycznego. Celem tym bylo przeciwstawienie sie polskiej koncepcji dopo-mbzenia dazeniom wolnosciowym narodow niegdys podbitych przez carat, nad ktorymi rzad bolszewicki chcial obecnie rozciagnac swa wladze. Na tym jednak cele wojenne Armii Czerwonej sie nie konczyly. Zamierzenia polityczne szly dalej i obejmowaly likwidacje w zarodku niepodleglosci panstwa polskiego.Na przelomie roku 1918i 1919 zamierzenia te mialy w przekonaniu rzadu bolszewickiego szanse realizacji. W Piotrogrodzie, pozniej w Moskwie, wiazano wiele nadziei z odruchami rewolucyjnymi w Niemczech, a takze na Wegrzech. Zdawano sobie sprawe, ze osrodki komunistyczne w tych krajach nie zdolaja opanowac wladzy inaczej niz przy pomocy rosyjskiego rzadu rewolucyjnego. Fizyczne zblizenie sie Armii Czerwonej ku srodkowi kontynentu europejskiego bylo jedynym sposobem udzielenia tej pomocy. Nowo powstala przegroda terytorialna w postaci niepodleglej Polski byla wiec glownym przedmiotem ofensywy propagandowej i militarnej rzadu bolszewickiego. W propagandzie starano sie dzialac na niekorzysc Polski, zakladajac glosne i uroczyste protesty przeciwko jednoczeniu sie z nia ziem zaboru pruskiego i twierdzac, ze ziemie te zrosly sie juz na zawsze z panstwem niemieckim pod wzgledem gospodarczym, kulturalnym i politycznym. Mialo to rozbroic nieufnosc robotnikow niemieckich w stosunku do komunizmu, jednoczesnie zas przez schlebianie nacjonalistycznym tendencjom pokonanych Niemiec usposobic je przychylnie do rzadu bolszewickiego. Ten kierunek politycznej propagandy bolszewickiej wiazal sie scisle z atakiem na samo istnienie niepodleglej Polski. Trwal on nieprzerwanie przez caly czas obrad paryskiego kongresu pokojowego i nie skonczyl sie po podpisaniu Traktatu Wersalskiego. Lenin nazwal ten Traktat "traktatem rozbojnikow i grabiezcow". Nie moglo wiec byc i nie bylo po stronie polskiej zadnych zludzen co do wlasciwych intencji rzadu bolszewickiego. Deklaracje o samostanowieniu narodow wydawane przez Lenina oraz dekret Rady Komisarzy Ludowych z 29 sierpnia 1918 roku "uniewazniajacy rozbiory" nie mialy zadnego znaczenia, nawet propagandowego. Tym bardziej ze towarzyszyly tym aktom interpretacje dodatkowe, wydawane z monotonna prawie regularnoscia, w ktorych prawo "samostanowienia" przyznawano jedynie przedstawicielom proletariatu". Zniszczenie Polski i poparcie dla Niemiec, w mniemaniu Lenina dojrza122 tych do rewolucji, chciala Rosja bolszewicka osiagnac w drodze zwyciestwa militarnego. Sytuacja nie rozwinela sie jednak po mysli sztabu Armii Czerwonej i rzadu bolszewickiego. Wojska polskie stawily Armii Czerwonej skuteczny opor. Odrzucily ja. W tym samym czasie Rosja zrezygnowac musiala ze swych nadziei zaniesienia rewolucji na teren Niemiec czy Czechoslowacji. W Niemczech stlumiono rewolucje krwawo i bezwglednie, za co jednak Lenin rzadu Rzeszy nie potepil, upatrujac w nim ewentualnego sprzymierzenca w dalszej rozgrywce z Polska. Co istotniejsze, wojna domowa w Rosji przybrala rozmiary i obrot zagrazajacy utrzymaniu sie u wladzy partii komunistycznej. W lecie i wczesna jesienia nie tylko w kolach kontrrewolucjonistow rosyjskich, lecz i we wspierajacych ich stolicach zachodnich uwazano upadek Moskwy za przesadzony. Sam Lenin nie tail obaw. Zdawal sobie rzecz jasna sprawe, ze Pilsudski i Paderewski prowadza polityke polska, a nie wystepuja w roli narzedzia zachodniej Ententy. Wiedziano tez w kierownictwie moskiewskim, ze Polska nie zamierza pomagac "bialej" Rosji, dopoki ta nie wyrzeknie sie swych carskich tradycji "jednej i niepodzielnej". Lenin bal sie za to dwoch ewentualnosci. Pierwsza polegala na tym, ze Polska postanowi wykorzystac zarowno swe zwyciestwo, jak i trudne polozenie wewnetrzne Rosji dla wystapienia w roli arbitra przemawiajacego z pozycji sily. Wowczas moglaby podyktowac swe warunki kazdej ze stron walczacych o wladze nad Rosja. Ewentualnosc druga polegala na niebezpieczenstwie ustepstw politycznych ze strony "bialych" Rosjan i udzieleniu Polsce pomocy materialowej i wojskowej przez rzady zachodnie w zamian za "zaprowadzenie w Rosji porzadku", by uzyc modnego wowczas okreslenia dziennikarskiego. Stad zgoda Lenina na pokojowa inicjatywe Juliana Marchlewskiego. Marchlewski jako przywodca Socjaldemokracji Krolestwa Polskiego i Litwy zwalczal idee niepodleglosci Polski, zwlaszcza zas przeciwstawial sie dazeniom wolnosciowym zaboru pruskiego. Lecz z drugiej strony nie kryl sie ze swa polskoscia i mial wsrod Polakow znajomych i przyjaciol. Na wiosne musial uciekac z Niemiec. Umozliwiono mu przejazd przez Polske i przeprowadzono go przez linie frontu. Juz wtedy zapewne dojrzewala w nim mysl pogodzenia sie z rzeczywistoscia, jaka byla niepodlegla Polska, chocby po to, by pozwolic rzadowi bolszewickiemu skupic sily potrzebne w walce z kontrrewolucja wewnetrzna. Pierwsze wstepne rozmowy z kilkoma urzednikami polskimi przeprowadzil w lipcu. W pazdzierniku otrzymal daleko idace pelnomocnictwa od Lenina i polecenie wyzyskania dla pertraktacji pokojowych pobytu misji rosyjskiego Czerwonego Krzyza w Mikaszewiczach. Przybyl tam 6 listopada i rozpoczal rozmowy z Ignacym Boernerem. Jednoczesnie nastapilo przerwanie dzialan zaczepnych wojsk polskich przeciwko Armii Czerwonej. W instrukcji dla Boernera Pilsudski stwierdzal, ze swe wlasne cele na wschodzie Polska juz osiagnela. Moze wiec zawrzec pokoj pod warunkiem zaprzestania nie tylko dzialan wojennych ze strony bolszewickiej, lecz takze wyrazenia przez rzad bolszewicki zgody na samostanowienie ludnosci Bialorusi i Ukrainy. Stawial tez wyraznie sprawe trwalosci ewentualnego porozu123 mienia. Z gory zastrzegal sie przeciwko deklaratywnym oswiadczeniom w typie propagandowym. W odpowiedzi na oswiadczenie Marchlewskiego, ze Lenin upowaznil go do "rozmawiania we wszystkich sprawach, ktore wynikly lub moga wyniknac miedzy Polska a RSFRR", Boemer zakomunikowal mu warunki wstepne wlasciwych pertraktacji pokojowych. A mianowicie: oddzialy Armii Czerwonej cofna sie 10 kilometrow od linii frontu, rzad bolszewicki zobowiaze sie nie prowadzic agitacji politycznej na terenie Polski, Armia Czerwona przestanie napierac na oddzialy ukrainskie atamana Petlury i odda Dyneburg wojskom lotewskim. Marchlewski po powrocie z Moskwy przywiozl zgode na dwa pierwsze warunki. Natomiast nie uzyskal wyraznej zgody na pozostale. Lenin twierdzil, ze sa to sprawy wybiegajace poza zakres wzajemnych stosunkow polsko-rosyjskich. Pilsudski jednak rozmow nie zerwal. Powtorzyl jedynie dwa odrzucone warunki. Boerner dodawal w jego imieniu, ze Polska nie bedzie prowadzic "pertraktacji za wszelka cene". Warunek dotyczacy Dyneburga byl zreszta o tyle nieistotny, ze jego zdobycie przez Lotyszow i wspoldzialajace z nimi dywizje polskie bylo i tak przesadzone. Natomiast sprawa zaprzestania dzialan przeciwko wojskom Ukrainskiej Republiki Ludowej byla sprawa zasadnicza. Oznaczaloby to w rzeczywistosci uznanie prawa narodu ukrainskiego do stanowienia o swym losie. Bez spelnienia tego warunku cala koncepcja ideologiczna polityki polskiej uleglaby zwichnieciu za watpliwa korzysc pokaznej zdobyczy terytorialnej na Bialorusi. Na tym polegaly "fakty", jakich domagal sie od Lenina Pilsudski. Otrzymywal tylko slowa. Bo pertraktacje toczyly sie dalej. Marchlewski przebywal w Mikaszewiczach do 22 grudnia. Lecz nie rozmawial juz z Boernerem, ktoremu Pilsudski rozmow zakazal, dopoki Lenin nie wyrazi zgody na warunki podstawowe. Bez nich Polska pokoju zawrzec nie chciala. Narazalaby sie na calkowite zerwanie z mocarstwami zachodnimi, ktore sie pokojowi opieraly, nie uzyskujac w zamian zadnych mozliwosci prowadzenia dalszej polityki wyzwolenczej w stosunku do Ukraincow. W grudniu jednak Denikin zamiast spodziewanego marszu na Moskwe byl w odwrocie, Kolczak byl pokonany, a oddzialy Judenicza pod Piotrogrodem w rozsypce. Pokoj z Polska przestal byc dla rzadu bolszewickiego sprawa zycia lub smierci. Lecz pozostal haslem propagandowym pozwalajacym mu wygrywac na czasie. W Mikaszewiczach cel ten rzad bolszewicki osiagnal tylko polowicznie wskutek oceny jego zamiarow przez strone polska. III Wiadomosci o pertraktacjach miedzy Boernerem i Marchlewskim przeciekaly do wiadomosci opinii polskiej oraz do stolic zachodnich. Tresc ich oraz podstawowe warunki strony polskiej nie byly jednak znane. W tym wzgledzie Pilsudski dotrzymywal umowy wstepnej miedzy dwiema stronami,ktore uznawaly, ze dochowanie tajemnicy lezy we wspolnym interesie. Lenin i komisarz spraw zagranicznych Cziczerin podkreslali wowczas^ ze Polska w owczesnej sytuacji miedzynarodowej nie moze zawierac formalnego pokoju z Rosja bolszewicka, gdyz z jednej strony narazi ja to na natychmiastowy konflikt z zachodnimi rzadami koalicji i z Rada Najwyzsza, z drugiej zas strony moze wywolac niechetna reakcje kol prawicowych w Sejmie. Po upadku gabinetu Paderewskiego 13 grudnia powstal nowy rzad o charakterze centrowym pod przewodnictwem Leopolda Skulskiego. W sejmowej komisji spraw zagranicznych natomiast utrzymalo sie przewodnictwo Stanislawa Grabskiego i przewaga Narodowej Demokracji. Mialo to duze znaczenie, i to z dwoch powodow. Komisja sejmowa gotowa byla uznac linie frontu polsko-bolszewickiego na Bialorusi i Ukrainie za ostateczna granice miedzy Polska i Rosja. Pokrywala sie ona z grubsza z tak zwana "linia Dmowskiego" opracowana w czasie konferencji pokojowej i pomyslana jako najdalej wysunieta rubiez polskich pretensji terytorialnych na wschodzie. Lecz tu wlasnie powstawala roznica pogladow miedzy zwolennikami inkorporacji i koncepcji federacyjnej reprezentowanej przez Pilsudskiego i Paderewskiego. Koncepcja federacyjna glosila zasade, ze przedrozbiorowe ziemie polskie na wschod od zwartego obszaru polskiego osiedlenia maja prawo wypowiedziec sie dobrowolnie o swym przyszlym losie. Zadaniem panstwa polskiego jest zabezpieczyc im moznosc dokonania wyboru w drodze plebiscytu. Ten cel polityczny sprecyzowala uchwala Sejmu Ustawodawczego juz 4 kwietnia 1919 roku. Paderewski powtorzyl ja imieniem Polski 5 czerwca przed Rada Najwyzsza. Pilsudski powolywal sie na nia stale zarowno w rozmowach z poslem angielskim Rumboldem w Warszawie, jak i z wysokim komisarzem koalicji przy rzadzie bialorosyjskim MacKinderem, a takze w wypowiedziach publicznych - miedzy innymi w Wilnie w kwietniu i w Minsku w sierpniu 1919 roku. Powtarzal je tez na uzytek opinii zachodniej w licznych wywiadach udzielanych korespondentom prasy francuskiej, angielskiej i amerykanskiej. Tym samym koncepcja plebiscytowa byla zobowiazaniem miedzynarodowym panstwa polskiego. Jednoczesnie zas tlumaczyla w sposob nie pozostawiajacy watpliwosci wojskowe cele Polski. Fakt ten byl powszechnie znany zarowno w kolach "bialo"-rosyjskich, jak i w rzadzie bolszewickim, a takze na Zachodzie. Na tej przeslance politycznej osnute byly podstawowe warunki pertraktacji w Mikaszewiczach. Zgoda na nie moglaby stworzyc realne podstawy pokoju. Gdyby rzad Lenina wyrazil na nie zgode, Polska gotowa byla pokoj zawrzec nie ogladajac sie na naciski mocarstw zachodnich i przechodzac do porzadku nad utrata tak jej potrzebnej pomocy gospodarczej i dostaw materialowych. Bylby to ow zespol "faktow", o ktorych mowil Pilsudski Boernerowi, a Boerner Marchlewskiemu, odcinajac sie tym samym od werbalizmu, niejasnych deklaracji i tym podobnych sposobow grania na zwloke. Lecz rzad Lenina wolal grac na zwloke. Gdy wskutek tego pertraktacje w Mikaszewiczach zakonczyly sie niczym, postanowil potrzebna mu zwloke zdobyc dalszymi wysilkami o charakterze propagandowym, ujetymi wszakze w ksztalt dzialania politycznego. 125 Czas byl rzadowi bolszewickiemu potrzebny dla konsolidacji wewnetrznej i dla zbudowania silnej maszyny wojskowej, ktora pozwolilaby na ponowne podjecie ofensywy poprzez Wisle z punktem docelowym nie w Warszawie, lecz w centrum Europy. Moment tego rodzaju nastapic mial w marcu 1920 roku. Wybuchl wowczas w Niemczech tak zwany "pucz Kappa" - proba zamachu sil skrajnie prawicowych. Przeciwko niemu nastapila gwaltowna reakcja robotnicza w postaci strajku generalnego, nad ktorym piecze i przywodztwo objac usilowali komunisci. Powtarzala sie zatem sytuacja z grudnia 1918 roku. Rewolucja w Niemczech znowu mogla utorowac Armii Czerwonej droge do serca Europy.Nawet przewidujac, ze zgodnie z "dialektyka" kazdy traktat z Polska zostanie zerwany w korzystnym dla Rosji momencie, rzad bolszewicki nie chcial sie zgodzic na podstawowy polski warunek pokojowy, mianowicie na uznanie zasady samostanowienia narodow, na przyznanie prawa do niepodleglosci Bialorusinom i Ukraincom. Plebiscyt w granicach Polski przedrozbiorowej bylby wydarzeniem tak donioslym historycznie, ze pozbawilby propagande bolszewicka atutow, jakimi poslugiwala sie w urabianiu opinii Zachodu nie gorzej, a raczej znacznie lepiej niz czynili to przedstawiciele "bialej" reakcji. Na przelomie roku 1919 i 1920 dziedziczyla Rosja "czerwona" kapital blednych pojec i falszywych ocen zbudowany na Zachodzie wysilkiem "bialych" Rosjan. Denikin byl pokonany. Resztki jego wojsk splywaly ku Krymowi. W Londynie i w Paryzu rozwiewaly sie nadzieje na szybkie "uporzadkowanie" spraw rosyjskich. Nadzieje te budzily niechec do Polski. Raz dlatego, ze odmawiala wmieszania sie do rosyjskiej wojny domowej po stronie "bialych" i dla obrony interesow kapitalizmu, zwlaszcza francuskiego. Po wtore dlatego, ze zaprzeczala waznosci zasady "jednej i niepodzielnej" Rosji, gloszac zamiast niej koncepcje wolnosci tych narodow, ktorych praw i potrzeb nie uznawaly ani Rosja, ani Zachod. Koncepcja wolnosciowa reprezentowana przez Polske nie znajdowala ani poparcia, ani zrozumienia. Godzono sie co najwyzej na jej zastosowanie wobec juz wyzwolonych i zwycieskich w wojnie z Armia Czerwona panstw nadbaltyckich, to jest wobec Lotwy, Estonii i Finlandii, z tym ze podobnie jak Polska powinny one - zdaniem Francji - trwac z bronia u nogi w ramach "kordonu sanitarnego" wokol Rosji bolszewickiej. Konkretnym skutkiem tych pogladow byly uchwaly Rady Najwyzszej z 7 i 13 grudnia 1919 roku. Mowily one o "zarzadzie polskim" na wschod od jej granic, ktorych w dalszym ciagu nie okreslano, lecz odzegnywaly sie od plebiscytu i od przyznania praw do samostanowienia Bialorusinom i Ukraincom. W wypowiedziach publicznych politykow, w artykulach prasowych, w deklaracjach wiecowych nazywano ich "Rosjanami", a ich ziemie "Rosja". Propaganda komunistyczna podniecala rzecz jasna te poglady i umacniala falsze historyczne i demograficzne, oskarzajac jednoczesnie Polakow o "imperializm", o "reakcyjne proby ochrony obszarnikow i burzuazji". Innymi slowy, oskarzano panstwo polskie o chec inkorporowania ziem bialoruskich, ukrainskich czy litewskich. W Warszawie sejmowa komisja spraw zagranicznych sklaniala sie ku 126 127 inkorporacji, ludzac sie, ze polityka inkorporacyjna, bedaca w istocie rozbiorem ziem bialoruskich i ukrainskich, predzej czy pozniej zadowoli zainteresowana ludnosc i ze Rosja nie bedzie miala ani sily, ani ochoty na wznowienie ofensywy przeciwko Polsce. W ciagu kilku tygodni nastapilo w Warszawie przejscie od postawy bezwzglednej wrogosci wobec rzadu bolszewickiego do blednego pogladu, ze cele Polski w wojnie z nim juz zostaly osiagniete. Gdy pogloski o pertraktacjach mikaszewickich witano okrzykiem "zdrada", propozycje Cziczerina z 22 grudnia, Lenina i Trockiego z 28 stycznia i Kalinina z 5 lutego przyjmowano za dobra monete.Propozycje te przekazywano z Moskwy do Warszawy droga radiowa. W powodzi goloslownych zapewnien o pokojowych zamiarach, o bezsprzecznym prawie Polski do niepodleglosci, Rosja proponowala ni mniej ni wiecej tylko inkorporacje przez Polske ziem wschodnich az do linii tysiac siescset-kilometrowego frontu po Berezyne i Slucz. W razie zgody Polski na pokoj na tych wlasnie warunkach korzysci dla Rosji bylyby ogromne. Warto je wyliczyc. Przede wszystkim oznaczaloby to pogrzebanie idei samostanowienia narodow bialoruskiego i ukrainskiego, wykreslenie ich istnienia i ambicji z ludzkiej pamieci. Po wtore wystawialoby na szwank czystosc intencji politycznych Polski. Inkorporacja dawalaby argumenty wrogom Polski pomawiajacym ja o imperializm i reakcyjnosc. Po trzecie oslabialoby Polske od wewnatrz i od zewnatrz. Bo nastapic by musiala demobilizacja, a przynajmniej wstrzymanie rozbudowy polskich sil zbrojnych. Jednoczesnie zas rzady zachodnie wstrzymalyby wszelka dla niej pomoc gospodarcza jako kare za zawarcie pokoju z rzadem Lenina, a byc moze odmowilyby przychylnego stanowiska wobec zblizajacego sie plebiscytu na Gornym Slasku. Utrzymanie tej dzielnicy przy Niemczech bylo jednym z glownych celow politycznych rzadu Lenina. Podobnie mogloby sie bylo stac z Pomorzem. I wreszcie - dawaloby Rosji ow bezcenny czas potrzebny na przygotowanie ofensywy. O pretekst do niej rzad bolszewicki nie musialby sie troszczyc; wystarczalby manifest jakiejs komorki komunistycznej w Minsku, Wilnie czy Piotrkowie. W odpowiedzi na propozycje Cziczerina strona polska stwierdzala gotowosc zawarcia pokoju, z tym jednak, ze domagala sie calkowitego przekreslenia traktatow rozbiorowych, formalnie przeciez juz przez Rosje uniewaznionych. Polegac to powinno jednak na konkretnym uznaniu prawa ludnosci zainteresowanych obszarow do swobodnego powziecia decyzji o swym przyszlym losie. Probierzem byla tu niewatpliwie nie tyle sprawa Bialorusi, ile sprawa Ukrainy. Po pokonaniu Denikina Rosja zajela Kijow i wprowadzila tam wlasny rzad komunistyczny Rakowskiego. Nie zaprzestala dzialan przeciwko wojskom Petlury i rzadowi Ukrainskiej Republiki Ludowej. Polska rzad ten uznawala i wojskom ukrainskim udzielala schronienia za linia frontu. Uwazala rzad Ukrainskiej Republiki Ludowej za jedyne przedstawicielstwo Ukraincow, chociazby tylko tymczasowe. Komisja spraw zagranicznych po pewnych wahaniach poparla tekst odpowiedzi polskiej. Z kazdym dniem bowiem docieraly do Polski wiadomosci o przygotowaniach wojennych Czerwonej Armii z kierunkiem ataku na zachod. W marcu 1920 roku Armia Czerwona osiagala gotowosc bojowa, a zapowiedzi rewolucyjne w Niemczech sprawialy, ze rzad Lenina uznal dalsza gre na zwloke za zbyteczna. Po stronie polskiej wiedziano juz, ze srodkami politycznymi nie uda sie dalszej wojnie zapobiec. Wyciagano tez z tego logiczne konsekwencje wojskowe i polityczne. Przed wznowieniem wojny Spokojnie, choc ze zrozumialym napieciem sledzono w Warszawie kolejne pociagniecia rzadu Lenina na szachownicy walki propagandowej przeciwko Polsce. Gdy jeszcze w styczniu i w lutym sejmowa komisja spraw zagranicznych gotowa byla dawac wiare halasliwym bolszewickim deklamacjom o gotowosci zawarcia pokoju, w marcu 1920 roku nastroj ten zaczal ustepowac zniecierpliwieniu. Zarowno wsrod entuzjastow pertraktacji pokojowych rekrutujacych sie z law prawicy sejmowej, jak i wsrod szerokich kol spoleczenstwa tak bardzo zmeczonego wojna i zaprzatnietego bolesnymi klopotami codziennego zycia pojawialo sie coraz wiecej watpliwosci co do szczerosci intencji rzadu Lenina. Watpliwosci te mialy swe zrodlo w mglawicowosci oswiadczen Cziczerina, Trockiego, Kalinina i pomniejszych osobistosci rosyjskich wladz partyjnych i panstwowych. Propozycje Cziczerina ani nie wypowiadaly sie na temat przyszlej granicy polsko-rosyjskiej, ani nie poruszaly sprawy przyszlych stosunkow miedzy obydwoma panstwami. Zadaly jedynie zawieszenia broni na linii frontu i rozpoczecia rokowan bez zadnego porzadku dziennego. Innymi slowy dazyly do przewleczenia ulubionego przez Lenina i bardzo dla Rosji wygodnego stanu "ani wojny, ani pokoju" az do momentu, gdy Armia Czerwona osiagnie zdecydowana przewage nad wojskami polskimi i bedzie mogla uderzyc w kierunku na Wisle oraz przez Wisle na teren Niemiec. Zamiary te nie byly oczywiscie tajemnica dla Naczelnika Panstwa, dla sztabu glownego i dla rzadu polskiego. Nie uchodzily tez uwagi obserwatorow mocarstw sprzymierzonych i to nie tylko wojskowych. W angielskiej Izbie Gmin Winston Churchill, owczesny minister wojny, odpowiadajac na interpelacje jednego z poslow podawal dokladne liczby koncentracji wojsk rosyjskich za frontem bialoruskim. Mowil, ze w ciagu stycznia i lutego sily te wyrosly z 80 do 134 tysiecy. Z wlasciwa sobie dokladnoscia wyjasnial, ze chodzi o "bagnety i szable" pierwszej linii, z czego nalezalo wnosic, ze calosc sil siega 400 tysiecy ludzi. Dodawal, ze wszystko wskazuje na przygotowania do wielkiej ofensywy przeciwko Polsce. Stad - zdaniem Churchilla - rzad polski, a zwlaszcza tak wielki znawca Rosji jak Pilsudski, maja sporo racji nie 128 dowierzajac pokojowym wypowiedziom bolszewickim. Czynia tez slusznie nie chcac sie wdawac w rokowania o nieokreslonym celu.Churchill byl raczej odosobniony w swej rzeczowej ocenie sytuacji. Oficjalne stanowisko rzadu brytyjskiego formulowal przeciez Lioyd George, przemieniony z nieublaganego wroga komunizmu w zwolennika nawiazania stosunkow handlowych z rzadem bolszewickim. Rozbieznosci i brak jasno okreslonej polityki wsrod panstw sprzymierzonych opisywal najlepiej posel Stanow Zjednoczonych w Warszawie Hugh Gibson w swych raportach do Waszyngtonu. Gdy Anglicy namawiaja Polakow, by prowadzili pertraktacje, Francuzi wywieraja na nich nacisk, by rokowan nie prowadzili, utrzymujac jednoczesnie "stala obrone" na swej linii frontu. Nie obiecuja jednak zadnej pomocy - ani politycznej, ani wojskowej czy gospodarczej. Wlosi z kolei - pisal Gibson - namawiaja Polakow do wznowienia dzialan zaczepnych. W tej sytuacji - zdaniem Gibsona - Polacy sa w rzeczywistosci zdani tylko i wylacznie na wlasne sily. Tak tez bylo w istocie, o czym swiadczy takze podroz polskiego ministra spraw zagranicznych Stanislawa Patka do stolic zachodnich dla wybadania reakcji na ewentualne pertraktacje pokojowe z rzadem Lenina. Jakby w odpowiedzi na jego misje Rada Najwyzsza sprzymierzonych uchwala z 27 lutego zalecala Polsce "defensywe" jako wlasciwa polityke i strategie. Nie obiecywala zadnej pomocy, a na dobitke oswiadczala, ze rzady zachodnie nie sprzeciwia sie pokojowi z Rosja, lecz ani go nie zamierzaja gwarantowac, ani tez same "nie moga nawiazac stosunkow z rzadem sowieckim, gdyz maja na uwadze bardzo zle w tym wzgledzie doswiadczenia". Defensywa - czyli trwanie na pozycjach stalego frontu - byla dla Polski koncepcja nie do przyjecia. Przyczyny wyjasnial Pilsudski w wywiadzie udzielonym prasie juz po wznowieniu dzialan wojennych. Mowil miedzy innymi, ze utrzymanie stalego frontu obronnego dlugosci tysiaca kilometrow od Baltyku az po Ukraine przekraczalo sily malej armii polskiej, niedostatecznie uzbrojonej i niedoszkolonej. Front staly oznaczal fortyfikacje. Caly polski tabor kolejowy nie moglby przewiezc nawet drutu kolczastego potrzebnego na zasieki na przedpolu. Nie mowiac juz o tym, ze nigdzie tyle tego drutu nie mozna by zdobyc. Oczywiscie zasieki nie byly podstawowa przeslanka decyzji wojskowych. Wywiad polski dzialal bardzo sprawnie. Na podstawie dostarczanych przez niego danych sztab glowny w Warszawie orientowal sie nie tylko w dyslokacji oddzialow Armii Czerwonej i w postepach dokonywanej za frontem koncentracji, lecz takze w planach operacyjnych naczelnego dowodztwa rosyjskiego. Gdy 20 stycznia Rosja mogla przeciwstawic silom polskim wszystkiego 4 dywizje, 20 kwietnia zgrupowala juz 20 dywizji piechoty i 3 dywizje kawalerii na bezposrednim zapleczu. Na tylach koncentrowaly sie dalsze dywizje piechoty i armia konna Budionnego, sciagana z frontu walczacego z zepchnietymi na Krym resztkami bialych wojsk Denikina pod wodza generala Wrangla. Juz w lutym doswiadczony sztabowiec carski na sluzbie bolszewickiej, general Szaposznikow, opracowal plan kampanii ofensywnej 129 przeciwko Polsce. Zostal on aprobowany 10 marca na konferencji pod przewodnictwem naczelnego wodza Armii Czerwonej Kamieniewa. Plan ten przewidywal uderzenie na Polske przez Bialorus silami trzech lub czterech armii. Dwie armie mialy zachowywac sie obronnie na ukrainskim, czyli wolynsko-podolskim odcinku frontu, paralizujac jak najwiecej sil polskich, by w miare postepow ofensywy polnocnej przejsc do natarcia w kierunku na Galicje i dalej przez Bug na Lubelszczyzne.Wedlug pierwotnych przewidywan sztabu polskiego strona bolszewicka mogla zakonczyc koncentracje w maju. Z tym ze po wyruszeniu ofensywy mogla ja zasilac swiezymi silami i uzupelnieniami, ktore podnioslyby stany bojowe do prawie 700 tysiecy ludzi. W poczatkach kwietnia zaczely jednak naplywac bardziej alarmujace wiadomosci. Koncentracja bolszewicka odbywala sie szybciej. Szybciej tez postepowala mobilizacja nowych sil. W dodatku polepszalo sie z dnia na dzien wyposazenie Armii Czerwonej, glownie wskutek ogromnych zdobyczy sprzetu francuskiego i angielskiego, porzuconego przez rozbite wojska Denikina i Kolczaka. Sytuacja w sensie wojskowym stawala sie z kazdym dniem grozniejsza. Sily polskie takze wzrastaly, a zajecie Pomorza bez zbrojnego oporu ze strony Niemiec pozwalalo na skierowanie znacznych rezerw na front wschodni. Niemniej w dyspozycji Naczelnego Wodza bylo wszystkiego 18 dywizji, z czego tylko 14 w pierwszej linii. Nie wszystkie byly wyprobowane w boju, bardzo niejednolite bylo ich uzbrojenie, szwankowala praca sztabow, zwlaszcza na posrednich szczeblach dowodztw armii. Co wazniejsze, trudno bylo marzyc o dalszej rozbudowie wojska w tempie podobnym do bolszewickiego. Na przeszkodzie stawal nie tylko niedostatek uzbrojenia i sprzetu, lecz po prostu brak ludzi. Z kazdym dniem szala przechylalaby sie na korzysc nieprzyjaciela. Zdawal sobie z tego dobrze sprawe Lenin. Na dziewiatym zjezdzie komunistycznej partii Rosji 29 marca przestal czynic tajemnice z narastania bolszewickiego potencjalu wojennego, a takze z jego przeznaczenia. Oto jego slowa: "Wiemy, ze kazdy miesiac przynosi nam gigantyczny wzrost sil. Sily te nie przestana wzrastac... Mamy przed soba formalna propozycje pokojowa przedstawiona przez Polakow. Musimy sobie stanowczo powiedziec, ze bez wzgledu na propozycje pokojowe nie odrzucamy mozliwosci wojny. Stad nasze wysilki pokojowe powinny postepowac rownolegle z wytezonym przygotowaniem do wojny". Trudno o wyrazniejsze odkrycie kart. Lenin mogl sobie na nie pozwolic, gdyz nie zaskakiwalo to juz nikogo. Czy rzeczywiscie mial przed soba konkretne polskie propozycje pokojowe? Przeciez owczesna propaganda komunistyczna na Zachodzie utrzymywala, ze Polacy na pokojowa inicjatywe rosyjska odpowiadaja milczeniem. To samo stanowisko zajela pozniej historiografia sowiecka. Lenin jednak nie klamal. Wiedzial, jakie sa warunki pokoju przedstawione przez strone polska. I z gory je odrzucal. Odrzucal przede wszystkim zadanie, by o tym czy na Ukrainie rzadzic ma Dyrektoriat 130 Ukrainskiej Republiki Ludowej czy fikcyjna Ukrainska Republika Rad decydowali tylko i wylacznie Ukraincy, gdy dokonaja wolnych i powszechnych wyborow do wlasnej Konstytuanty.Warunki polskie uchwalila sejmowa komisja spraw zagranicznych w porozumieniu z rzadem. Nie obylo sie bez sprzeciwow Stanislawa Grabskiego, szczegolnie nieprzyjaznego Ukraincom. 23 kwietnia ustapil on ze stanowiska przewodniczacego komisji. Na jego miejsce obrano przywodce Polskiej Partii Socjalistycznej, Ignacego Daszynskiego. Dwa dni przedtem Polska uznala formalnie rzad Ukrainskiej Republiki Ludowej, a kilka dni pozniej zawarla konwencje wojskowa z naczelnym wodzem ukrainskich sil zbrojnych, atamanem Semenem Petlura. Uczynila to w chwili, gdy rzad Lenina rozwial ostatnie zludzenia co do swych intencji pokojowych. Nastapilo to na tle drobnego z pozoru incydentu, jakim byla tak zwana sprawa Borysowa. Polozony na linii frontu polsko-rosyjskiego Bory sow zostal upatrzony przez strone polska na miejsce rokowan pokojowych. Zakomunikowal to Cziczerinowi Patek 27 marca. Stad Lenin mial formalne prawo oswiadczyc na dziewiatym zjezdzie partii, ze ma przed soba polskie propozycje pokojowe. Patek proponowal takze 10 kwietnia jako dzien rozpoczecia rozmow. Nie bylo to juz na reke stronie bolszewickiej. Wygodniejsza znacznie byla dotychczasowa sytuacja, w ktorej mozna bylo glosic, ze Polska nie chce pertraktowac. A jednoczesnie wykanczac przygotowania do ofensywy wojennej. Cziczerin odmowil wiec zgody na spotkanie w Borysowie. Zamiast Borysowa proponowal do wyboru kilka miast, lacznie z Tallinnem w Estonii i z Londynem, gdzie delegacji bolszewickiej w ogole by nie dopuszczono. Lecz strona polska z rownym uporem obstawala przy Borysowie. Istotnie bylo to miejsce wygodne, zwlaszcza komunikacyjnie. Nie ulega jednak watpliwosci, ze rzad polski nie sprzeciwilby sie zadnemu innemu miejscu spotkania, gdyby nie posiadane informacje o majacej lada chwila nastapic ofensywie Armii Czerwonej. Borysow jako miejsce spotkania paralizowalby mozliwosc zaskoczenia wojskowego. Polozony w samym centrum frontu bialoruskiego, bylby objety zawieszeniem broni. Utrudnialoby to dzialania czwartej, pietnastej i szesnastej armii bolszewickiej, ktore wlasnie konczyly koncentracje. Z drugiej zas strony nie wiazaloby rak dywizjom polskim na froncie poludniowym, to znaczy na Ukrainie. Staly one w pogotowiu jako jedyny skuteczny sposob ubiegniecia agresywnych planow bolszewickich. Spory o Borysow jako miejsce spotkania obu delegacji przewlekaly sie przez trzy tygodnie kwietnia. Rozwialy sie resztki nadziei, jakie mogl jeszcze zywic Naczelnik Panstwa polskiego co do szczerosci intencji rosyjskich. Depesze i oswiadczenia Cziczerina ani na chwile nie wstrzymaly naplywu dywizji rosyjskich na linie frontu. Miedzy obydwoma sztabami toczyla sie gra myslowa o wiele wazniejsza od jalowych przygotowan pertraktacji pokojowych. Gra toczyla sie o dnie i godziny. Toczyla sie o inicjatywe operacyjna. Jest ona zawsze atutem wojennym. Dla strony slabszej, jaka byla Polska, uchwycenie inicjatywy stanowic moglo jedyny ratunek. 131 Jozef Pilsudski inicjatywe te uchwycil. 25 kwietnia, ubiegajac wojska bolszewickie, ruszyla ofensywa polska na froncie ukrainskim. Miano ja nazwac "wyprawa kijowska".Sojusz z Ukraina Polska ubezpieczala swe stanowisko w sprawie Galicji Wschodniej w drodze ukladu o charakterze miedzynarodowym. Nie zawierala go z wladzami Zachodnio-Ukrainskiej Republiki Ludowej, lecz z rzadem Ukrainy Naddnieprzanskiej, na ktorego czele stal de facto Semen Petlura. Uklad wstepny, zawarty juz 24 maja przez premiera Paderewskiego z przedstawicielem Ukrainskiej (Naddnieprzanskiej) Republiki Ludowej Kurdynowskim nie zostal wszakze ratyfikowany przez zadna ze stron i posluzyl jedynie jako ramowa wytyczna do dalszych pertraktacji. Polozenie Petlury i Ukrainy Naddnieprzanskiej bylo bardzo ciezkie. Skonczyl sie okres powodzen w walce na dwa jednoczesnie fronty, to znaczy przeciwko wojskom Denikina i przeciwko Armii Czerwonej. Armia Petlury zostala zepchnieta na Podole i na Wolyn, w poblizu linii obsadzonej przez wojska polskie. Byly premier Zachodnio-Ukrainskiej Republiki Ludowej Petruszewicz znalazl sie tymczasem na krotko w Kamiencu Podolskim. Szukal nowych rozwiazan. Kleska wojskowa w wojnie z Polska sklonila go do zmiany dotychczasowego stanowiska. Zwatpiwszy w przychylnosc sojusznikow zachodnich, godzil sie na poddanie resztek swych wojsk rozkazom Denikina. Zapewne bral za dobra monete zapewnienia bialych emigrantow rosyjskich, ze po zwyciestwie nad bolszewikami nowa "biala" Rosja dostanie takze Galicje Wschodnia, ktora Polacy dzierza tymczasowo. Petruszewicz sadzil, ze "biala" Rosja da Ukraincom w Galicji Wschodniej wiecej niz im dac zechce Polska. Tym samym jednak poswiecal bez zastrzezen los Ukrainy Naddnieprzanskiej. Jego drogi rozchodzily sie definitywnie z drogami Petlury. Dla Petlury porozumienie z Rosja, obojetnie czy miala nia byc Rosja "biala" czy "czerwona", oznaczalo przekreslenie nie tylko ukrainskich ambicji panstwowych, lecz takze zaglade narodowa. Byl w tym przekonaniu konsekwentny. Nie ulegal naciskom aliantow zachodnich, gdy sklaniali go do porozumienia z De-nikinem. Nie mial sie zreszta czego spodziewac w Paryzu, skoro traktowano go ciagle jako jednego z "przeciwnikow bolszewizmu", lecz odmawiano uznania jego rzadu i - co wazniejsze - podkreslano uporczywie, ze "zagadnienie ukrainskie" jest wewnetrznym zagadnieniem rosyjskim. Takze i teraz, gdy los bratniej Republiki Ludowej Zachodniej Ukrainy byl przesadzony, Petlura nie widzial powodow, by z nia razem zaprzepaszczac wszelka nadzieje. Decydowal sie na jedyne mozliwe rozwiazanie: bylo nim zawarcie sojuszu z Polska, odnoszaca sie, podobnie jak on sam, z rownym niedowierzaniem do Denikina jak do bolszewikow. Zreszta Denikin zakonczyl takze swoj sezon powodzen, ktore tyle nadziei wywolywaly w Paryzu i w Pradze. Jego armia byla w odwrocie pod naciskiem Armii Czerwonej. Strzelcy Siczowi z armii galicyjskiej, ktorzy poddali sie pod jego rozkazy, pozostawieni sami sobie na Podolu poddali sie z kolei dwunastej armii bolszewickiej, by po kilku miesiacach przejsc na strone Petlury. Jedynie byly dowodca armii zachodnio-ukrainskiej, general Omeija-nowicz-Pawlenko, nie zaprzestal walki partyzanckiej, przedarlszy sie na Zadnieprze, zgodnie z rozkazami Petlury. Wlasne oddzialy Petlury walczyly z coraz wiekszym trudem w waskim pasmie miedzy oddzialami bolszewickimi i polskimi. Z Polakami zaprzestaly walki w poczatku wrzesnia. W grudniu Semen Petlura wraz z rzadem Ukrainskiej Republiki Ludowej przekroczyl polska linie frontu i otrzymal goscine w Chmielniku. W Warszawie rozpoczeto pertraktacje nad sojuszem wojskowym i politycznym miedzy Rzeczypospolita Polska i Ludowa Republika Ukrainska. Sojusz, zawarty 21 kwietnia 1920 roku, podpisal ze strony polskiej kierownik MSZ Jan Dabski, ze strony ukrainskiej Andrej Lewyckyj. Konwencje wojskowa podpisano po kilku dniach. Dokumenty te uznawaly Dyrektoriat Ukrainskiej Republiki Ludowej za jedyny pelnoprawny rzad ukrainski. Ukraina rezygnowala z pretensji do Galicji Wschodniej i do Wolynia po rzeke Styr. Polska ustepowala Ukrainie wszelkie prawa do ziem na wschod od tej linii, lecz tylko do polskiej granicy przedrozbiorowej. Byl to punkt bardzo istotny. Oznaczal, ze w dzialaniach wojennych Polska nie przedluzy swej pomocy dla Ukraincow poza Dniepr, w mysl zasady, ze uznaje prawo ludnosci do samostanowienia o swym losie w granicach Polski przedrozbiorowej, lecz ze tylko w tych granicach gotowa jest ludnosci tej bronic przed najazdem rosyjskim. Polska udzieli koniecznej pomocy dyplomatycznej i materialowej rzadowi ukrainskiemu. Jego administracja obejmie natychmiast w posiadanie te ziemie ukrainskie, ktore juz sie znalazly badz tez znajda sie we wladaniu wojska polskiego. Konwencja wojskowa przewidywala pomoc w organizowaniu i uzbrojeniu armii ukrainskiej oraz zasady wspoldzialania operacyjnego. Postanowienia traktatu i konwencji wojskowej wprowadzono natychmiast w zycie. Osrodek szkoleniowy w Brzesciu zdolal w krotkim czasie uformowac ukrainska dywizje piechoty i szereg mniejszych oddzialow, zlozonych po najwiekszej czesci z jencow wzietych w czasie wojny w Galicji Wschodniej. Formowaly sie tez i reorganizowaly wojska ukrainskie na Podolu. Traktatowi towarzyszylo ogloszenie dwoch odezw. Jedna, skierowana do "mieszkancow Ukrainy", podpisal Pilsudski, druga - "do Narodu Ukrainy" - Petlura. Czytamy na jej wstepie: "Dotychczas narod ukrainski walczyl sam, dzisiaj bezprzykladne czyny naszego poswiecenia znalazly oddzwiek w sercach wolnego juz narodu polskiego". Sposrod zapalczywych krytyk traktatu polsko-ukrainskiego zasluguje na uwage zdanie Reszetera, autora "Rewolucja Ukrainska"; "Traktat ten byl calkowitym pogwalceniem odwiecznej tradycji wrogosci panujacej w stosunkach polsko-ukrainskich". Trudno o wiekszy komplement! Niewatpliwie wyrzeczenie sie Galicji Wschodniej nie bylo dla Petlury decyzja latwa. Z jej tez powodu spotkaly go wyrazy potepienia ze strony ukrainskich "maksymalistow". Z innych powodow traktat krytykowala prawica polska - najglosniej Stanislaw Grabski. Jego zdaniem Ukraina nie byla warta zadraznienia stosunkow z Rosja bolszewicka. Lecz oceniajac sprawe obiektywnie przypomniec trzeba, ze w chwili podpisywania traktatu z Ukraina wojna polsko-bolszewicka trwala juz od roku, a wszelkie proby zawarcia pokoju nie dawaly rezultatow. Traktat z Ukraina byl przy tym zawierany w jak najbardziej odpowiednim momencie. Krytyka pozniejsza, zarowno polska jak i zachodnia, stawiala zarzut stronie polskiej, ze przeliczyla sie w swych rachubach na wplywy Petlury we wlasnym narodzie i ze pomagajac mu zaangazowala sie ryzykownie w "wyprawe kijowska". Ostateczny wynik wojny byl jednak dla Polski zwycieski. Przegrali ja niestety tylko sojusznicy ukrainscy. Rzad Petlury mial po prostu za malo czasu, by okrzepnac w kraju spustoszonym, szarpanym wstrzasami spolecznymi, gdzie ludnosc stracila zaufanie do kogokolwiek, z wlasnym rzadem wlacznie. Nie brak dojrzalosci "panstwowotworczej" Ukraincow byl przyczyna niepowodzen organizacyjnych rzadu Petlury, lecz zbyt krotki czas, jaki mial do dyspozycji. Takze niektore sformulowania traktatowe pozostawialy duzo do zyczenia. Pomyslano wprawdzie o klauzuli rownouprawnienia dla Ukraincow w granicach Polski i dla Polakow w granicach Ukrainy, lecz jednoczesnie wspomniano bardzo ogolnie o zabezpieczeniu polskich interesow gospodarczych, co w umyslach podejrzliwych moglo oznaczac tylko jedno: powrot na Ukraine wielkiej wlasnosci ziemskiej Polakow. Nie wydaje sie, by bylo to czyimkol-wiek zamyslem, na pewno nie bylo zamyslem Petlury, lecz budzilo obawy, zrecznie wyzyskane przez wrogow porozumienia polsko-ukrainskiego. Zarowno Pilsudski, jak i Petlura interpretowali tresc traktatu w ten sposob, ze po zabezpieczeniu Kijowa i dostatecznie duzych polaci Ukrainy prawobrzeznej rzad ukrainski zacznie dzialac zupelnie samodzielnie. Pilsudski wyrazal poglad, ze rzecza Konstytuanty ukrainskiej jest postanowic o stosunku Ukrainy do innych niz Polska sasiadow, to znaczy o stosunku do Rosji. Nie bral tez na Polske ciezaru wspomagania Ukrainy, gdyby zechciala odzyskiwac ziemie polozone za Dnieprem przy uzyciu sily. Strona polska zabezpieczyla sie wiec starannie przed ryzykiem zbyt dalekiego zaangazowania. Po zwyciestwie polskim pod Warszawa bolszewicy szli w rokowaniach pokojowych na jak najdalsze ustepstwa. Obstawali tylko przy jednym - tym mianowicie, by delegacja polska uznala Ukrainska Republike Rad za kontrahenta na rowni z Rosja. Dopiero po pewnym czasie przypomnieli sobie takze o sowieckiej Bialorusi. Obiektywny wyrok historii brzmiec moze tylko tak: Polska porzucila w Traktacie Ryskim swego sprzymierzenca. Inna jest sprawa, czy mogla postapic inaczej i czy powinna byla prowadzic dalej wojne, tym razem nie w obronie wlasnej, lecz dla dotrzymania przymierza z Petlura. Jest to pytanie, ktore pozostawiam bez odpowiedzi. Wyprawa kijowska Sa dwa aspekty wyprawy kijowskiej, rozpoczetej przez 9 polskich i 2 ukrainskie dywizje 25 kwietnia 1920 roku. A mianowicie aspekt wojskowy i polityczny. Oczywiscie istniala miedzy nimi wspolzaleznosc, przy czym sukces strategiczny lub jego brak decydowaly o powodzeniu celu politycznego. Niemniej popelnia blad, kto przypisuje zbyt wiele wagi jednemu z nich, lekcewazac drugi. Bledu tego nie ustrzegla sie takze niezalezna i bezstronna historiografia. Co wazniejsze, popelniala go wspolczesna opinia. Nie tylko na Zachodzie, gdzie znajomosc spraw tej czesci Europy byla - najdelikatniej powiedziawszy - mglista, wskutek czego poslugiwano sie prymitywnymi uproszczeniami w formulowaniu sadow. Takze w Polsce prawdziwe lub pozorne niepowodzenia wojskowe na Ukrainie wywolaly plytka w swej krytyce reakcje kol prawicowych, ktore pod wplywem koncepcji geopolitycznych Romana Dmowskiego i innych przywodcow widzialy ideal polskiej polityki wschodniej w podziale ziem ukrainskich miedzy Polske i Rosje. Obojetnie jaka Rosje, gdyz w przekonaniu na przyklad Stanislawa Grabskiego kazda Rosja chetniej sie zgodzi na istnienie wzglednie silnej Polski, nawet ze znacznie ku wschodowi wysunieta granica, niz na penetracje idei wolnosciowych, ukrainskich czy bialoruskich, wsrod ludnosci przedzielajacej swym obszarem zasiedlenia ziemie etniczne polskie od ziem etnicznie rosyjskich. Tok rozumowania prawicy polskiej znajdowal ze zrozumialych powodow dosc wierne odbicie w propagandowych zalozeniach polityki bolszewickiej. Subtelnosci tej nie dostrzegano ani w stolicach zachodnich, ani na prawicowych lawach Sejmu Ustawodawczego w Warszawie. Przyjmowano i tu, i tam za dobra monete tak zwane kompromisowe propozycje rosyjskie, kuszace ustepstwami terytorialnymi na rzecz Polski za cene wyrzeczenia sie "idei federacyjnej". Termin ten utarl na oznaczenie kierunku politycznego, nad ktorym pracowal Pilsudski, a ktory tak entuzjastycznego wyznawce znalazl w osobie Paderewskiego. Termin ten wymaga wszakze korektury, na ktora po uplywie przeszlo pol wieku latwiej sie jest zdobyc w oparciu o bardziej beznamietna analize faktow. Federacyjnosc w postaci scislejszych zwiazkow politycznych i gospodarczych z Polska obejmowala w koncepcji Pilsudskiego Litwe Srodkowa. Pierwotnie myslal o calej Litwie. Lecz ocenil trzezwo zacietosc mlodego nacjonalizmu litewskiego na Zmudzi i Kowienszczyznie i gotow byl - by uzyc jego wlasnych slow - "nie lezc tam, gdzie nas nie chca", ograniczajac tym samym koncepcje federacyjna do Wilenszczyzny, to jest do obszaru o przewadze etnicznej zywiolu polskiego. Obejmowal tez koncepcje federacyjna Bialorus, lecz tu miala ona oznaczac co innego. Miala byc czyms w rodzaju tymcza135 sowego mandatu polskiego na obszarze wydzielonym w sposob nie pozostawiajacy watpliwosci z wlasciwego obszaru panstwowego polskiego. Mandat ten miarorwac dopoty, dopoki narod bialoruski nie wyloni dostatecznie silnej grupy przywodczej zdolnej do samodzielnej pracy panstwowej. Natomiast w stosunku do Ukrainy Pilsudski nie narzucal ani nawet nie wysuwal koncepcji federacji z Polska. Nie tylko dlatego, ze byla to koncepcja niepopularna wsrod licznych przeciez i dobrze zorganizowanych osrodkow ukrainskiej mysli politycznej i kulturalnej. Nie tylko dlatego, ze dopiero co zakonczona - i, trzeba o tym pamietac, wcale nielatwa - wojna z Za-chodnio-Ukrainska Republika Ludowa pozostawila glebokie i dla wspolpracy z Polska niechetne tradycje wsrod Ukraincow galicyjskich. W stosunku do trzydziesci kilka milionow liczacego narodu ukrainskiego przeslanki myslenia politycznego byly zupelnie inne niz w stosunku do kilku milionow Bialorusinow. Ukraina miala juz za soba kilka lat namiastkowej chociazby tradycji panstwowej. Miala pelna swiadomosc swej odrebnosci panstwowej i narodowej, nie miala wahan pojeciowych, gdy chodzi o swa odrebnosc od narodu rosyjskiego. Miala wzglednie liczna warstwe inteligencji o duzym ladunku patriotyzmu, miala kulture o zdecydowanym obliczu, bogata literature i tradycje walk wolnosciowych, siegajaca co najmniej XVII wieku, jesli nie wczesniej. Gdy chodzi o stosunek Ukraincow Naddnieprzanskich do Rosji, charakteryzuja go najlepiej slowa Trockiego wygloszone przed moskiewskim Sowie-tem 20 sierpnia 1921 roku, a wiec juz po zakonczeniu wojny z Polska i po obezwladnieniu Ukrainy przez rzad bolszewicki. Wedlug Trockiego na Ukrainie w przeddzien wyprawy kijowskiej i bezposrednio po niej "dominowala bezwzglednie Petlurowszczyzna. Obejmowala ona nie tylko kulakow, lecz siegala gleboko w masy proletariatu, zwlaszcza wiejskiego, nie wylaczajac najubozszych". Inne dowody: rzad tak zwanej Ukrainskiej Republiki Rad byl przez cale spoleczenstwo traktowany wrogo. Uwazano go za wladze obca, ktora byl w istocie, narzucona krajowi przez Armie Czerwona. Rzadzil terrorem, straszniejszym niz w Rosji, a sprawnosci aparatu Czerezwyczajki pilnowal po zajeciu Kijowa przez wojska bolszewickie Feliks Dzierzynski. Z rowna niechecia odnosili sie Ukraincy do rzadow "bialych" Rosjan, Denikina czy Wrangla, pomimo chwilowych i taktycznych tylko sojuszow wojskowych. Wrzenie i stan ciaglego "powstania" - terminu tego uzywano wowczas powszechnie - trwaly nieprzerwanie od czasow okupacji niemieckiej. Znajdowaly ujscie w ekscesach, lecz nie tylko w nich. Oddzialy atamana Machny potrafily walczyc skutecznie przeciwko bolszewikom, przeciwko wojskom Denikina, a takze przeciwko Polakom, niekiedy jednoczesnie. Spolecznie byly to ruchy chlopskie, skierowane przeciwko wielkiej wlasnosci, a wiec takze przeciwko wielkiej wlasnosci polskiej, lecz politycznie byly to ruchy narodowe ukrainskie. W kwietniu 1920 roku rzad Ukrainskiej Republiki Ludowej i jej sila zbrojna byly juz w przymierzu z Polska. Byla to ze strony Ukraincow decyzja logiczna. Z dwoch powodow. Po pierwsze, Polska byla jedyna konkretna sila wojskowa zdolna stawiac opor Armii Czerwonej i odnosic zwyciestwa nad nia. oo Po wtore, ona jedna ze wszystkich panstw europejskich uznawala rzad ukrainski i panstwo ukrainskie. W przeciwienstwie do niej panstwa zachodnie, a nawet pobliska Czechoslowacja, podawaly w watpliwosc istnienie narodowosci ukrainskiej, traktujac jezyk ukrainski jako dialekt rosyjski. Po trzecie, Polska proponowala Ukrainie konkretny plan wspolnej akcji politycznej i wojskowej, dazacy do zapewnienia jej niepodleglosci, bynajmniej nie w formie przymusowej federacji czy wymuszonego zwiazku z Polska. Wspolne bylo tylko to samo niebezpieczenstwo grozace od strony Rosji i jej rzadu bolszewickiego. Przejmujac po Stanislawie Grabskim przewodnictwo sejmowej komisji spraw zagranicznych Ignacy Daszynski mial za soba cala lewice i centrum sejmowe, a takze te kola prawicowe, ktore nie kierowaly sie w swych poczynaniach zalozeniami politycznymi Narodowej Demokracji. W decydujacym momencie zatem koncepcja obmyslona przez Naczelnika Panstwa znajdowala poparcie wiekszosci opinii polskiej. Koncepcja ta znalazla wyraz w dokumentach przymierza polsko-ukrainskiego, a takze w kilku instrukcjach i wypowiedziach Pilsudskiego. Wsrod nich najcenniejszy jest przebieg jego rozmow z Leonem Wasilewskim. Pilsudski stwierdzal, ze obecnosc wojsk polskich na Ukrainie moze trwac tylko, dopoki bedzie potrzebna w ramach wspolnego, polsko-ukrainskiego planu operacyjnego. Administracja cywilna, zarzad kolei, sprawy gospodarcze zostana przekazane wladzom ukrainskim natychmiast po stworzeniu kompetentnych urzedow ukrainskich. Beda one pozostawaly w kontakcie z polskim dowodztwem etapow, lecz nie beda mu podlegac. "Czerwonce" jako waluta ukrainska beda jedyna waluta obiegowa. Postanowienia te zostaly powtorzone w dwoch odezwach, podpisanych osobno przez Pilsudskiego i przez Petlure. W sensie historycznym wazniejsze byly postanowienia bardziej ogolne. Wojska polskie nie posuna sie poza granice pierwszego rozbioru, chyba ze wymagac tego beda lokalne koniecznosci taktyczne, uzgodnione z Ukraincami. To skrepowanie ruchu, niewygodne wojskowo, stanowilo wyrazny . dowod, ze wyprawa na Ukraine przeciwko wojskom bolszewickim nie jest inwazja Rosji. Polska wyciagala jedynie wnioski z uchwaly Rady Komisarzy Ludowych, na ktora propaganda komunistyczna stale sie powolywala, a ktora uniewazniala traktaty i granice rozbiorowe. Tym samym Rosja formalnie zrzekala sie obszarow zagarnietych wowczas kosztem przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Z ich czesci Polska czynila prezent narodowi ukrainskiemu, gdyz byl tej czesci wlasciwym gospodarzem i na niej organizowal sie panstwowo. Mowiac o celach swej polityki ukrainskiej Pilsudski stwierdzal, ze strona rosyjska albo dobrowolnie (dla unikniecia dalszej wojny), albo przymuszona srodkami wojennymi powinna postapic tak samo w stosunku do obszarow Ukrainy polozonych na wschod do Dniepru, ktore w czasie rozbiorow do Polski nie nalezaly. Swobodnie wybrani przedstawiciele obu czesci Ukrainy maja postanowic wspolnie, jaki chca miec ustroj. "Ukrainie Rakowskiego przeciwstawiala sie Ukraina Petlury" - mowil Pilsudski Wasilewskiemu. - "Nie nasza jest rzecza decydowac, ktora Ukraina jest prawdziwa". Maja o tym 137 zadecydowac Ukraincy sami, w swej stolicy Kijowie, ktory powinien zostac zdemilitaryzowany na czas obrad Konstytuanty. Cokolwiek Ukraincy postanowia, oba panstwa - to jest Rosja i Polska - musza uszanowac. Polska ich wole uszanuje takze w tym wypadku, jesli postanowia zwiazac sie w jakiejkolwiek formie z Rosja. Lecz musza miec moznosc wypowiedzenia swojej woli, czego im odmawiaja rzad bolszewicki i tak zwany rzad Ukrainskiej Republiki Rad Rakowskiego.Petlura i rzad Ukrainskiej Republiki Ludowej godzili sie na te koncepcje i na te interpretacje. Nie znaczy to, by godzili sie z lekkim sercem. Podpisujac uklad z Polska Petlura ponosil ofiary terytorialne. Oplacal ta ofiara stawke wolnosci i niepodleglosci panstwa ukrainskiego. A o nia chcial walczyc do upadlego i do upadlego walczyl. Widzimy wiec, ze wielka wizja polityczna Polski utrwalona w dokumencie przymierza polsko-ukrainskiego nie polegala na wymuszaniu nierealnych koncepcji federacji polsko-ukrainskiej. Zakladala jako mysl wtorna mozliwosc przyszlej wspolpracy gospodarczej i przyjazni obu panstw. Lecz nie byl to ani warunek, ani przyczyna przymierza, i nie byl to cel polityczny wyprawy kijowskiej. Celem tym bylo urzadzenie Europy srodkowo-wschodniej na mocnych moralnie i politycznie podstawach. W tym widzial Pilsudski gwarancje bezpieczenswa panstwa polskiego. Gwarancji takiej nie znajdowal w propagandowych haslach bolszewickich. Czy walczac o niepodleglosc Ukrainy walczyl o oslabienie imperium rosyjskiego? Niewatpliwie tak. Polska i Rosja toczyly ze soba wojne na smierc i zycie. Lecz smierc grozic mogla tylko Polsce, bo przegrana dla Rosji bylaby tylko przegrana, jedna z wielu. Naczelnik Panstwa, rzad i Sejm polski mieli swiety obowiazek dazyc do oslabienia przeciwnika, w sensie trwalym i skutecznym, politycznym i wojskowym. Przymierze z Ukraina i wyprawa kijowska byly srodkiem do tego celu. Historycznie tym donioslejszym, ze byl to srodek uzasadniony moralnie, jako akt wyznania wiary w prawo narodow do samostanowienia o sobie. Tym bardziej ze narodem tym byli Ukraincy, dzielacy z Polakami od setek lat dzieje i majacy wspolny bilans wydarzen radosnych i tragicznych, czynow dobrych i zlych. II Rozne deklaracje polskie skladane byly w tym okresie na forum sejmowej komisji spraw zagranicznych, a takze na lamach prasy krajowej i zagranicznej oraz w notach i interpelacjach krazacych miedzy Warszawa a stolicami zachodnimi. Ostatni z tych sposobow byl obliczony na niedyskrecje, ktore docierajac do wiadomosci Moskwy informowaly ja o polskich warunkach pokojowych bez ostatecznego wiazania sie oficjalnym oswiadczeniem.Strona bolszewicka stosowala podobna metode. Z tym wszakze, ze okreslala swe warunki czy - aby uzyc innej nomenklatury - swe "cele pokojowe" w sposob jak najbardziej zagmatwany i niejasny, liczac przede 138 wszystkim na efekt propagandowy, ktory zreszta osiagnela, i to w srodowiskach jak najbardziej do siebie niepodobnych. Mianowicie w slabo lub wcale sie nie orientujacych w rzeczywistosci Europy wschodniej i prawdziwych celach politycznych rewolucyjnej Rosji srodowiskach socjalistycznych na Zachodzie oraz w zdecydowanie zachowawczej prawicy sejmowej w Polsce.Popelnialy one dwa bledy, przed ktorymi ustrzegl sie rzad polski i Naczelnik Panstwa, a ktore starala sie wyzyskac strona bolszewicka. Po pierwsze gotowe byly uwierzyc w celowosc przewleklych rokowan bez ustalonej z gory tematyki i bez uzgodnionych preliminariow, przy jednoczesnym zawieszeniu broni, co pozbawiloby strone polska mozliwosci wyzyskania juz osiagnietych korzysci strategicznych, gdyz oznaczaloby de facto rozbrojenie zamiast umacniania potencjalu wojennego. Po drugie zakladaly wyczerpanie Rosji bolszewickiej, co mialo rzekomo odebrac jej i moznosc, i ochote do jakiejkolwiek akcji ofensywnej, albo tez wierzyly naiwnie, ze dotychczasowe niepowodzenia rewolucyjne poza obszarem rosyjskim kazaly rzadowi bolszewickiemu zrezygnowac z ponownego podboju tych czesci Ukrainy, Bialorusi czy Litwy, ktore znalazly sie juz po polskiej stronie frontu. W zadnym zas wypadku nie chcialy dopuscic mysli, by polityczne cele rosyjskie siegaly nie tylko po Minsk czy Dubno na Wolyniu, lecz takze - jesli nie przede wszystkim - po Warszawe, Poznan i Krakow. Przy tego rodzaju ocenach rozwiazanie przewleklego impasu wojennego widzialy w wytyczeniu granicy terytorialnie korzystnej dla Polski, bez zadnych trwalych gwarancji. Byly to bardzo niebezpieczne bledy. Jak bardzo byly niebezpieczne, wykazaly dlugofalowe skutki traktatu zawartego w Rydze. W Rydze jednak Rosja rzeczywiscie potrzebowala pokoju, chociaz nie miala zamiaru go dotrzymac po kilku czy kilkunastu latach. Na wiosne roku 1920 polozenie bylo zupelnie inne. Rosja nie chciala pokoju, chciala tylko zyskac na czasie dla dokonczenia koncentracji wojskowej, ktora dawalaby jej calkowita nad Polakami przewage, umozliwiajac wykonanie "operacji Wisla", rozpoczetej w grudniu roku 1918. Z wykonania tej operacji rzad bolszewicki nie rezygnowal ani przez chwile. Naczelnikowi Panstwa i rzadowi polskiemu takze zalezalo na wygraniu na czasie. Lecz w ich wypadku stawka bylo wyprzedzenie przeciwnika w uchwyceniu inicjatywy. Bo czas musial grac na korzysc strony bolszewickiej. Zarowno w sensie wojskowym, jak i politycznym. Zacznijmy od odcinka politycznego. Nowo powstale panstwo polskie ksztaltowalo swa polityke zagraniczna w oparciu o przeslanki, wsrod ktorych wiele okreslic nalezalo jako niewiadome. Niewiadoma byla na przyklad do konca roku dziewietnastego przyszlosc Rosji. Czy z anarchii i chaosu wojny domowej, z zupelnej ruiny gospodarczej i bezprzykladnego terroru wyloni sie Rosja rewolucyjna czy reakcyjna? Niepewnosc i wahania sprzymierzonych zachodnich wzmagaly liczbe znakow zapytania. Gdy chodzilo o interesy Polski Pilsudski nie czynil rozroznienia miedzy Rosja "biala" lub "czerwona". Wiedzial, ze kazda Rosja - z odmiennych, lecz nie we wszystkim sprzecznych pobudek - dazyc bedzie do podporzadkowania sobie Polski. Odrzucal tez zdecydowanie koncepcje Francji, by z Polski stworzyc cos 139 w rodzaju panstwa buforowego. Bezpieczenstwo Polski wymagalo innej polityki. Wymagalo stworzenia takiego ukladu sil, w ktorym Rosja, kazda Rosja, przestalaby dysponowac absolutna przewaga. Rosja oslabiona nie bylaby tez atrakcyjnym partnerem dla Niemiec, co lepiej zabezpieczalo interesy Polski od strony jej zachodniego, nieprzyjaznego sasiada, niz watpliwej wartosci gwarancje i sojusze z Francja, od ktorych zreszta Francja sie w poczatkowym okresie odcinala.W zimie 1920 roku - zgodnie z przewidywaniami Pilsudskiego - mozliwosc powstania Rosji "bialej" przestala istniec. Pozostawala na placu Rosja "czerwona" jako sila z kazda chwila grozniejsza. Jej cele polityczne, na dluzsza czy na krotsza mete, miescily w sobie likwidacje niepodleglosci Polski. Rokowania mialy sluzyc tylko jednemu celowi: dalszej koncentracji wojskowej, odczekaniu na skutki agitacji propagandowej i uchwyceniu mocna reka tych obszarow, ktore dopiero co zdobyla na Ukrainie. Ruch narodowy i wolnosciowy ukrainski stal sie jedynym powazniejszym ruchem oporu przeciwko wladzy bolszewickiej. Lecz slabl z kazda chwila, w miare rosyjskiego nacisku fizycznego. Udzielenie pomocy temu najwazniejszemu osrodkowi walki narodowo-wyzwolenczej bylo wielkim celem moralnym. Lecz mialo takze znaczenie polityczne. To znaczy moglo je miec, jesli Polska zdolalaby wygrac wyscig z czasem. Nalezalo wiec dzialac, zanim terror Czerezwy-czajki nie sparalizuje woli ukrainskich dzialaczy niepodleglosciowych. Czy ten eksperyment polityczny bedzie uwienczony powodzeniem, trudno bylo przewidziec, lecz na pewno nalezalo mu dac szanse. Tutaj splataly sie ze soba dlugofalowe cele polityczne i bezposrednie cele strategiczne. Nawet gdyby Konstytuanta ukrainska opowiedziala sie za jakims zwiazkiem z Rosja, nie byloby to w zadnym wypadku polska przegrana wojskowa, gdyz wolny rzad ukrainski w Kijowie i odtworzona armia narodowa ukrainska skracaly front polsko-bolszewicki do linii laczacej Dzwine z porzeczem poleskiej Prypeci. Na tym polegal plan wojskowy polski, aprobowany przez Pilsudskiego jako Naczelnego Wodza. Nakazal przyspieszyc jego wykonanie na 25 kwietnia nie dlatego, by nie wiedzial o koncentracji glownych sil bolszewickich nie na Ukranie, lecz wlasnie na Bialorusi. Wywiad polski dzialal tu doskonale, a analiza sztabowa byla bezbledna: przewidywala uderzenie z rejonu Witebska i zza Berezyny w kierunku na Minsk i Wilno. Uprzedzic tego uderzenia w sposob ofensywny armia polska nie mogla. Oznaczaloby to bowiem wciagniecie dywizji polskich gleboko w obszar rosyjski, nie dajac w zamian zadnych korzysci. Marsz na Smolensk czy na Moskwe byl przy istniejacym ukladzie sil zupelnym absurdem. Armia bolszewicka mogla na tym kierunku zadac Polsce kleske po prostu nie przyjmujac bitew i wycofujac sie coraz dalej. Na dobitke znaczna czesc sil polskich musialaby trwac w pasywnej obronie na froncie ukrainskim, skad Rosja mogla w kazdej dogodnej chwili dokonac przeciwuderzenia. Trzeba sie bylo pokusic o jedyne logiczne rozwiazanie. Wojskowy plan polski - podkreslam: wojskowy, a nie polityczny - polegal na szybkim uderzeniu na Ukrainie az do linii Dniepru z ewentualnym 140 wydluzeniem w kierunku Odessy. Sily polskie mialy rozbic dwie stosunkowo slabe armie bolszewickie - dwunasta i czternasta. Potem gros sil polskiej miano przerzucic na front bialoruski, by zrownowazyc mozliwosci oporni przeciwko ofensywie Armii Czerwonej od polnoce wschodu. Rozkazy operacyjne przewidywaly odejscie dwoch dywizji polskich, czwartej i pietnastej, z Ukrainy na Bialorus juz w czwartym i siodmym dniu natarcia na Kijow. Nie przewidywano tez uzycia i nie uzyto na Ukrainie polskich sil rezerwowych, konczacych reorganizacje i liczacych 6 dywizji. Sily te mialypojsc i poszly na front bialoruski, podobnie jak i dalsze dwie dywizje uzyte w wyprawie kijowskiej. Termin rozpoczecia ofensywy bolszewickiej na Bialorusi przewidywano poczatkowo na lipiec. Lecz juz w kwietniu zmieniono te ocene na podstawie swiezszych wiadomosci, oceniajac, ze uderzenie Armii Czerwonej nastapi w drugiej dekadzie maja. W rzeczywistosci rozpoczelo sie 14 maja. Do tego terminu wyznaczone cele strategiczne na Ukrainie powinny byly juz byc osiagniete. To znaczy powinien byl powstac front obronny na linii Dniepru, a od wysokosci Wasylkowa przedluzony przez Braclawszczyzne i Podole do Dniestru. Dwie armie bolszewickie powinny byly byc oslabione do tego stopnia, by dac sie utrzymac w szachu silami 3 lub 4 dywizji polskich oraz 6 dywizji ukrainskich. Na sformowanie tego pierwszego rzutu armii ukrainskiej przewidywano 6 tygodni. Byl to termin krotki, lecz realny. Bo istnialy juz zalazki. Byly nimi 6-ta dywizja ukrainska generala Bezruczki, sformowana w Brzesciu i wymagajaca tylko uzupelnienia stanow, oraz oddzialy bohaterskiego generala OmeIjanowicza-Pawlenki, skoncentrowane w rejonie Kamienca Podolskiego, gdzie miescily sie Naczelne Dowodztwo i Rzad Ukrainskiej Republiki Ludowej. Szybkosc operacji byla podstawowym warunkiem powodzenia. Osiagniecie Kijowa i rozbicie dwunastej armii bolszewickiej nastapic mialo do 7 maja. Terminu tego dotrzymala dzialajaca na tym kierunku trzecia armia polska, a zwlaszcza jej grupa uderzeniowa pod dowodztwem generala Smiglego-Ry-dza. Dzialajac silami doswiadczonej i swietnie wyposazonej 1-szej dywizji piechoty legionowej, stosunkowo niedawno sformowanej 7-ej dywizji piechoty oraz 1-ej brygady kawalerii, grupa uderzeniowa osiagnela w dwoch pierwszych dniach natarcia rejon Zytomierza, rozbijajac przy tym dwunasta armie bolszewicka. Zdobycie Kijowa moglo w tych warunkach nastapic jeszcze szybciej niz nakazano, gdyz byla to tylko sprawa wysilku marszowego. Trzecia armia zatrzymala sie jednak na krotko, dla podciagniecia etapow i dla wyrownania linii frontu z czyniacymi wolniejsze postepy druga i szosta armia. Roznica tych dwoch czy trzech dni miala jednak zawazyc na losach calej kampanii. III W nocy z 25 na 26 kwietnia grupa uderzeniowa 1-ej dywizji piechoty legionow zajela Zytomierz. W ciagu dwoch nastepnych dni dywizja legionowa oraz 7-ma dywizja piechoty osiagnely w kilku miejscach lin'' '.'i-H Tcte141rew, zabezpieczajac przeprawy. Na przedpolu wycofywaly sie poturbowane bolszewicka 58-ma dywizja piechoty i 17-ta dywizja jazdy. Spodziewajac sie calkowitego rozbicia, nie probowaly oporu az do samego Kijowa, scislej juz na lewym brzegu Dniepru. W tym samym czasie dzialajaca na polnoc od polskiej grupy uderzeniowej 4-ta polska dywizja piechoty oraz grupa podhalanska pulkownika Rybaka i 3-cia brygada kawalerii odrzucily dywizje bolszewickie poza Owrucz i Ko-rosten, wydluzajac uderzenie na miejscowosc Malin. Tylko brak koordynacji poszczegolnych czlonow natarcia polskiego - a przyczyna bylo ich rozrzucenie w terenie, co przy szybkosci marszu utrudnilo lacznosc - ocalil dwunasta armie bolszewicka od calkowitej kleski. Zaskoczenie bylo jednak calkowite. W rece polskie dostawaly sie tysiace jencow, wiele sprzetu bojowego i przede wszystkim tabor kolejowy. W Owruczu na przyklad zagarnieto ponad tysiac zaladowanych wagonow i 50 lokomotyw. Zdobycz ta byla wyjatkowo cenna z tego takze wzgledu, ze ulatwila organizacje oddzialow ukrainskiej armii ludowej. Nastroje ludnosci pozwalaly przypuszczac, ze armia ukrainska nie bedzie miala trudnosci rekrutacyjnych, nawet jesli Petlura nie oglosi poboru i ograniczy sie do zaciagu ochotniczego. Ten sposob nakazywaly z jednej strony ostroznosc, z drugiej zas ograniczone mozliwosci organizacyjne. Pobor zarzadzony po szesciu latach wojny lub okupacji, przy krancowym wyniszczeniu gospodarki krajowej i przy zmeczeniu ludnosci mogl ostudzic zapal, zwlaszcza w tych okregach, gdzie swiadomosc narodowa, choc rozbudzona, ustepowala czesto miejsca pragnieniu, by miec nareszcie spokoj. Radosc z pozbycia sie bolszewikow nie zawsze oznaczala entuzjazm w stosunku do wojsk polskich, w ktorych widziano przede wszystkim potencjalnych opiekunow ludnosci polskiej, wcale licznej po miastach. Laczyla sie tez z obawa powrotu polskiego ziemianstwa do spustoszonych po najwiekszej czesci dworow i majatkow, badz stojacych odlogiem, badz zagospodarowanych przez okolicznych chlopow. Nastrojom tym mogl zapobiec czas, ktory by przekonal podejrzliwych, ze zarowno odezwy Pilsudskiego i Petlury, jak i praktyka codzienna nie tylko gwarantuja ludnosci ukrainskiej niepodleglosc polityczna, lecz takze zabezpieczaja ja przed zahamowaniem juz dokonanych przeobrazen spolecznych. W odezwie do "mieszkancow Ukrainy" Naczelnik Panstwa polskiego nie precyzowal rzecz jasna szczegolow konwencji wojskowej polsko-ukrainskiej ani traktatu przymierza miedzy dwoma panstwami. Stwierdzal jedynie, ze "wszystkim mieszkancom Ukrainy bez roznicy stanu, pochodzenia i wyznania wojska Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia ochrone i opieke". Jednoczesnie podkreslal tymczasowosc pobytu wojsk polskich na Ukrainie w nastepujacych slowach: "Wojska polskie pozostana na Ukrainie przez czas potrzebny po to, by wladze na ziemiach tych mogl objac prawy rzad ukrainski. Z chwila gdy rzad narodowy Rzeczypospolitej Ukrainskiej powola do zycia wladze panstwowe, gdy na rubiezy stana zastepy zbrojne ludu ukrainskiego, zdolne uchronic kraj przed nowym najazdem, a wolny narod sam o losach swych stanowic bedzie mocen, zolnierz polski powroci w granice Rzeczypospolitej Polskiej". 142 Podobne stwierdzenia zawierala odezwa Semena Petlury. Jego zarzadze* nia szly juz w kierunku praktycznym. Jedno z nich mowilo po prostu:"Rozkazuje sie poczynic przygotowania do mobilizacji". Konwencja wojskowa polsko-ukrainska w swym punkcie osmym przewidywala wyraznie wspolprace polskich wladz wojskowych z urzedami i wladzami ukrainskimi: "Z chwila rozpoczecia wspolnej ofensywy i zajecia nowych terenow prawobrzeznej Ukrainy, polozonych na wschod od obecnej linii frontu polsko-bolszewickiego. Rzad Ukrainski organizuje na takowych swoj zarzad i administracje cywilna i wojskowa. Tyly wojsk polskich ochraniac bedzie polska zandarmeria polowa i polskie wladze etapowe; zluzowane przez wladze ukrainskie nastapi na zasadzie osobnej umowy po sformowaniu ukrainskiej zandarmerii oraz ukrainskich wladz etapowych. Rzad Ukrainski organizuje swoj aparat administracyjny i w miare jego organizowania wladza na tych terenach... przechodzi w rece Rzadu Ukrainskiego". Dowodca etapow armii polskiej mial zostac general Romer. Bylo to jedno z najtrudniejszych zadan. Do jego obowiazkow nalezalo wiele zagadnien o charakterze politycznym, co wynikalo z konwencji wojskowej. Chodzilo bowiem nie tylko o zapewnienie zaopatrzenia na bardzo szerokim froncie i przy szybkim ruchu naprzod, lecz takze o zapewnienie praktycznych mozliwosci tworzenia wojsk ukrainskich i terenowej administracji ukrainskiej. Ponadto dowodztwo etapow musialo zapewnic srodki transportowe dla dywizji polskich majacych przejsc z frontu ukrainskiego na front polnocny natychmiast po osiagnieciu wyznaczonych celow natarcia. Powodzenie planu polskiego wymagalo utworzenia co najmniej 6 dywizji ukrainskich, ktore bylyby zdolne, przy poparciu slabych stosunkowo sil polskich, utrzymac sie obronnie na Dnieprze i na dalekim przedpolu Odessy. To z kolei wymagalo powodzenia planu politycznego. To znaczy jak najszybszego uruchomienia administracji ukrainskiej na calym obszarze operacyjnym i tym samym wytworzenia wsrod ludnosci przekonania, ze pojawienie sie wojsk polskich i zalazkowych oddzialow ukrainskich miedzy Dnieprem i Dniestrem jest rzeczywista zapowiedzia niepodleglosci panstwowej, a nie jeszcze jedna chaotyczna operacja wojskowa. Stad nie tylko wojskowe, ale i polityczne znaczenie jak najszybszego zajecia Kijowa. W Kijowie rzad Petlury mial prawdziwe szanse poruszenia narodu ukrainskiego i mozliwosci pracy organizacyjnej. Po zajeciu stolicy Ukrainy haslo zwolania Konstytuanty stawalo sie czyms uchwytnym i konkretnym zamiast byc mglista zapowiedzia. Zdawala sobie z tego doskonale sprawe strona bolszewicka. Na wiadomosc o ruszeniu ofensywy polskiej na Ukrainie i o blyskawicznym powodzeniu wojsk polskich zapanowala w Moskwie panika. Ocena sytuacji wojskowej wypadala fatalnie. Dwunasta armia bolszewicka przestala istniec w sensie operacyjnym. Na biurku Pilsudskiego w kwaterze glownej w Zytomierzu znalazla sie na przyklad depesza dowodcy tej armii, nadana clair'em, a skierowana do dowodcy dywizji, z zapytaniem, gdzie ktory z nich jest. I przechwycona odpowiedz dowodcy 58-ej dywizji, ze jest z radiostacja w takim to a takim lasku, lecz nie tylko nie wie, gdzie sa inne dywizje, ale i o polozeniu 143 swoim nic dokladniejszego doniesc nie moze.Przyspieszenie ofensywy polnocnej bylo niewykonalne. Tuchaczewski nie chcial sie na nie zgodzic, przewidujac slusznie zmarnowanie wielomiesiecznych przygotowan w razie proby uderzenia przed zakonczeniem koncentracji. Pojawily sie wiec podejrzenia co do zdolnosci i lojalnosci wyzszych dowodcow bolszewickich. Byly to podejrzenia jak najbardziej niesluszne. Niemniej w Moskwie powolano rade rzeczoznawcow wojskowych z udzialem generalow i ministrow carskich, pod przewodnictwem bylego wodza naczelnego armii carskiej, generala Brusilowa. Uprawnienia tej rady byly bardzo szerokie. Wydala ona tez szereg bardzo celowych zarzadzen wojskowych, przyspieszajac koncentracje armii rezerwowych. Pierwsza z nich byla gotowa do odjazdu na front juz 6 maja. Rada sluzyla takze celowi politycznemu. Miala mobilizowac rosyjskie uczucia patriotyczne przeciwko wolnosciowym dazeniom ukrainskim. Brusilow apelowal do oficerow armii carskiej, by wyszli z ukrycia i zaciagali sie do Armii Czerwonej "zapomniawszy o doznanych krzywdach". Gdyz - jak pisal dalej Brusilow - "winniscie nie szczedzac zycia i ze wszystkich sil bronic drogiej nam Rosji i nie dopuscic do jej uszczuplenia. W przeciwnym razie moze ona zginac bezpowrotnie. Gdyz celem Polakow jest oderwanie od Rosji Ukrainy". Okreslenie celu polskiego w odezwie Brusilowa bylo zupelnie sluszne. Stanowilo jednoczesnie publiczne przyznanie rzadu bolszewickiego, ze dotychczasowe jego deklamacje o prawie do samostanowienia narodow, miedzy innymi Ukraincow, nie maja zadnego praktycznego znaczenia. Hasla rewolucyjne ustepowaly jawnemu przyznaniu, ze jedynie interes Rosji jako Rosji jest naprawde decydujacy politycznie. Stanowilo to juz powazny sukces polityczny, jako potwierdzenie zalozen koncepcji reprezentowanej przez Pilsudskiego i Petlure. Moglo tez posluzyc jako wazny argument w umyslach niezdecydowanych w spoleczenstwie ukrainskim, zwlaszcza tych elementow, ktore badz z niecheci do Polski, badz tez z pobudek idealizmu rewolucyjnego zastanawialy sie nad koncepcja autonomii narodowej w ramach nowego, rewolucyjnego i rzekomo socjalistycznego panstwa budowanego przez Lenina. Ogrom kleski bolszewickiej zaskoczyl jednak takze dowodztwo polskie. 28 kwietnia wiedzialo juz ono o rozbiciu dwunastej armii bolszewickiej. Natomiast dzialajaca na poludnie od niej czternasta armia zachowala zdolnosc operacyjna, ktora sztaby polskiej armii drugiej i szostej przecenily. Co prawda juz po dwoch dniach ofensywy 15-ta dywizja wielkopolska zdobyla Berdyczow i wspoldzialajac z dywizja kawalerii opanowala wazny wezel kolejowy w Koziatynie. 13-ta dywizja hallerowska miala takze duze sukcesy w ruchu na Bar i Winnice, podobnie jak 6-ta dywizja ukrainska. Najbardziej ku poludniu wysunieta armia szosta nie napotkala powazniejszego oporu. Ona tez opanowala Winnice i Zmerynke. Nieprzyjaciel poniosl duze straty w ludziach i sprzecie. Poteznym ciosem bylo przejscie na strone Petlury trzech brygad Strzelcow Siczowych oraz jednego pulku kozakow orenburskich. Strzelcy Siczowi, zlozeni z weteranow wojny polsko-ukrainskiej w Galicji, zaliczali sie do nieprzejednanych nieprzyjaciol Polski. Podporzadkowanie sie przez 144 nich Petlurze mialo duze znaczenie propagandowe, ktore zreszta Petlura umiejetnie wykorzystal.Lecz wiadomosci o sukcesach poszczegolnych dywizji docieraly z opoznieniem do sztabow armii, a jeszcze pozniej do wysunietego rzutu Naczelnego Dowodztwa w Zytomierzu. Dokonanie prawidlowej analizy osiagnietych sukcesow przy jednoczesnym nagromadzeniu sie problemow zwiazanych z okupacja ogromnych polaci terytorium, gdzie sila rzeczy administracja ukrainska nie mogla powstac z niczego w ciagu kilku dni, nakazywalo konsolidacje przed ryzykownym dalszym ruchem naprzod. Ponadto Pilsudski chcial wykorzystac oszolomienie przeciwnika, by odebrac mu swobode ruchu takze na innych, wojskowo dla armii polskiej bardziej niebezpiecznych odcinkach frontu. Chodzilo mu mianowicie o sparalizowanie koncentracji nad srednim biegiem Dniepru, skad slusznie przewidywal uderzenie. Celowi temu mialo sluzyc uderzenie 9-ej dywizji generala Sikorskiego wzdluz Prypeci przez Dniepr oraz wypad 14-ej dywizji wielkopolskiej z Bobrujska przez Berezyne. Chwilowe zatrzymanie natarcia na Ukrainie moglo skusic bolszewikow do przerzucenia czesci swych sil wlasnie z tego odcinka na przedpole zagrozonego Kijowa. Nastapila wiec prawie dziesieciodniowa przerwa w dzialaniach trzeciej armii polskiej. Zblizala sie ona z wolna do Kijowa, liczac na bitwe z rezerwami bolszewickimi. Bolszewicy jednak ewakuowali pospiesznie Kijow. 7 maja oddzialy polskie nie napotykajac prawie oporu wkroczyly do stolicy Ukrainy. Zdarzyl sie przy tym humorystyczny nieomal wypadek. Podjazd pierwszego pulku szwolezerow, gdy jeszcze toczyly sie utarczki na przedmiesciach, dotarl do srodmiescia przesiadlszy sie z koni na zarekwirowany tramwaj... Byl dzien 7 maja 1920 roku. Losy Europy wschodniej, a moze calej Europy, zadrgaly na szali dziejow. Toczyla sie rozgrywka, ktora mogla raz na zawsze utracic fundament rosyjskiego imperializmu. Jej pierwsza faza konczyla sie zwyciestwem Polski i sprzymierzonej z nia Ukrainy. IV Wazniejsze oczywiscie i to w skali naprawde historycznej bylo osiagniecie celu politycznego. W oparciu o fakt posiadania Kijowa przymierze polsko-ukrainskie stawalo sie rzeczywistoscia, z ktora kazdy musial sie liczyc. Zapowiedz powstania niepodleglego panstwa ukrainskiego na obszarze stanowiacym baze zywnosciowa dotychczasowej Rosji, obszarze o ogromnych potencjalnych mozliwosciach rozwoju przemyslowego, przestawala byc propagandowa pogrozka, przeksztalcala sie w rzeczywiste zagrozenie dla Rosji. Bez Ukrainy Rosja, pozostajac potega, przestawala byc potega przytlaczajaca wszystkich sasiadow, a w dalszej konsekwencji takze inne panstwa europejskie. Choc w zmienionych warunkach i przy wiekszym niz niegdys potencjale ludzkim i gospodarczym, Rosja, tracac Ukraine, cofala sie na swe imperialne pozycje wyjsciowe. Te same, jakie zajmowala przed epoka Piotra Wielkiego. Jednoczesnie zas niepodlegla Ukraina stwarzala pozyteczna rownowage sil, 145 ktora cala Europa srodkowa i wschodnia powitac by mogla bez niepokoju. Chociazby z tego wzgledu, ze niepodlegla Ukraina nie oznaczala bynajmniej nadmiernego w stosunku do mozliwosci wzrostu wplywow panstwa polskiego. Polsce zapewniala bezpieczenstwo, tak jak i innym krajom. Lecz nie zapewnialaby wcale pozycji mocarstwowej w prawdziwym znaczeniu tego slowa. Polacy musieliby sie liczyc z Ukraina w stopniu rownie silnym co Ukraina z Polska. Musieliby sie liczyc nawet z konfliktami interesow. A takze z tym, ze potencjal rozwojowy przyszlego panstwa ukrainskiego bylby wiekszy niz jejwlasny. Byly to wszakze wzgledy drugorzedne wobec perspektywy stworzenia warunkow pokojowej rownowagi sil na przyszlosc oraz zazegnania niebezpieczenstwa utraty wlasnej niepodleglosci. Defilada zwycieskich wojsk polskich i ukrainskich, maszerujaca ulicami Kijowa w dniu 9 maja, uprzytamniala te ogromne mozliwosci zarowno spoleczenstwu ukrainskiemu, jak i polskiemu. A takze obserwatorom zagranicznym. Uprzytamniala je tez rzadowi bolszewickiemu. Poza przeciwdzialaniem propagandowym rzad ten wiazal teraz najwieksze nadzieje z rozbudzonym nacjonalizmem rosyjskim, a znacznie mniejsze ze skutecznoscia hasel walki sil rewolucyjnych przeciwko reakcji rzekomo reprezentowanej przez Polske. Jedynym konkretnym sposobem ratunku bylo rozstrzygniecie wojskowe. Lecz nie na froncie ukrainskim, tylko tam, gdzie go szukano od dawna. Czyli na froncie polnocnym. Naczelne dowodztwo polskie przewidywalo uderzenie na polowe maja i zgodnie ze swym planem operacyjnym rozpoczelo przegrupowania potrzebne do stawienia mu czola juz w czasie marszu na Kijow. Obecnie przegrupowanie mialo byc przyspieszone. Wyrazalo sie w wycofaniu z frontu ukrainskiego 3 dywizji polskich oraz w skierowaniu 6 dywizji armii rezerwowej z kierunku poludniowego na kierunek polnocny. Na samej zas Ukrainie zarzadzono zatrzymanie dalszych ruchow zaczepnych, budujac jedynie przyczolek obronny na lewym brzegu Dniepru, na przedpolu Kijowa. Ewentualne dalsze natarcie w kierunku na Odesse odbyc sie mialo juz silami ukrainskimi, wtedy gdy beda gotowe do samodzielnego dzialania. Na to byl potrzebny czas, znacznie wiecej czasu niz go bylo w dyspozycji. W Kijowie i w innych osrodkach wyzwolonej czesci Ukrainy nastroje byly dobre. Spoleczenstwo bylo pod silnym wplywem odezwy Petlury i wiadomosci o przymierzu polsko-ukrainskim. Rozpoczela sie praca polityczna i spoleczna. Doskonale wrazenie zrobila w Kijowie obecnosc 6-tej ukrainskiej dywizji piechoty generala Bezruczki, a takze przyjazd Petlury z jego kwatery wojennej w Winnicy. Lecz zdawano sobie sprawe, ze okres 6 tygodni jako potrzebny na stworzenie szesciu bojowych dywizji ukrainskich bedzie na pewno zbyt krotki. W rozgrywce, w ktorej kazdy dzien mial znaczenie, stronie polsko-ukrainskiej moglo zabraknac owych 10 dni przerwy w dzialaniach poswieconych na konsolidacje sil po oszalamiajacych zwyciestwach. Tak tez sie stalo w istocie. W planach operacyjnych nie wzieto pod uwage mozliwosci manewrowych bolszewickiej armii konnej Budionnego. Wiedziano o jej zblizaniu sie na Ukraine znad Donu. Lecz 10 maja nie znalazla sie jeszcze w zasiegu 10 - Historia dwudziestolecia 146 owczesnych mozliwosci rozpoznania lotniczego. Siegaly one wowczas odleglosci 500 kilometrow, liczac od poprzedniego skraju wlasnych pozycji glownych. Ponadto, do czego wyraznie przyznaje sie Pilsudski w swych "Pismach", lekcewazono jej mozliwosci operacyjne. Pilsudski uzyl wyrazenia "neglizowano". Wielkim zmasowaniem kawalerii przyznawano mozliwosci dalekiego rozpoznania, a nawet zagonow zagrazajacych liniom komunikacyjnym, lecz odmawiano zdolnosci samodzielnych dzialan o znaczeniu operacyjnym. Tak glosily doswiadczenia z pierwszej wojny swiatowej, takze z walk na tym samym ukrainskim terenie strategicznym. Pilsudski byl tu zreszta ostrozniej szy od nowo mianowanego dowodcy frontu poludniowego, generala Listowskiego. W swym rozkazie obronnym Pilsudski zakazywal tworzenia stalych linii obronnych, nawet przeslonowych, zadajac tworzenia osrodkow oporu, dostatecznie elastycznych, by moc prowadzic obrone ruchoma. Poza innymi wzgledami system ten wyplywal ze szczuplosci sil na tak dlugim froncie. Nie wszedzie rozkazy te zostaly wprowadzone w zycie, z tym rezultatem, ze armia konna Budionnego, dotarlszy 28 maja w rejon na poludnie od Bialejcerkwi, miala do wyboru caly szereg mozliwosci przerwania polskiej linii frontu i wdarcia sie caloscia sil na dalekie tyly.Pierwsza proba skonczyla sie niepowodzeniem Budionnego. Natarl frontalnie na zgrupowanie 13-tej hallerowskiej dywizji piechoty w rejonie Kozia-tyna. W pieciodniowej bitwie poniosl straty i celu nie osiagnal. Strata moralna bylo poddanie sie, a raczej przejscie na polska strone brygady kozackiej z jego 14-tej dywizji jazdy. Lecz zwyciestwo polskie bylo tylko zwyciestwem taktycznym. Odparto nieprzyjaciela - nie zdolano go rozbic, co zreszta bylo niewykonalne silami jednej dywizji piechoty i niepelnej brygady kawalerii. Budionny wycofal sie i przegrupowal do nastepnej akcji, ktora polegala nie na natarciu, lecz na przejsciu caloscia sil na tyly polskie z wyminieciem osrodkow obrony. Warto zaznaczyc, ze Budionny wraz ze wspoldzialajacym z nim dowodca czternastej armii bolszewickiej nie dostrzegal jeszcze wlasnych mozliwosci. W tym wzgledzie optymizm sztabu polskiego na wiadomosc o jego klesce pod Koziatynem zbiegal sie z pesymizmem Budionnego. Domagal sie on zadowolenia sie akcja o znaczeniu lokalnym do czasu nadejscia na front az dwoch bolszewickich armii rezerwowych. Zmuszenie go do natarcia bylo zasluga czesciowo Woroszylowa, a czesciowo Kamieniewa, ktory nakazal Budionnemu nacierac bez wzgledu na konsekwencje. Na te decyzje wplynelo trudne polozenie wojsk bolszewickich na Bialorusi. 14 maja ruszyla glowna ofensywa bolszewicka. Przyspieszono ja o kilka dni. Armia pietnasta odniosla sukcesy, uderzajac w kierunku na Swieciany i Mo-lodeczno i spychajac o 130 kilometrow oddzialy pierwszej armii polskiej. Przeciwuderzenie polskiej armii rezerwowej generala Sosnkowskiego uratowalo sytuacje. Lecz decydujace bylo niepowodzenie szesnastej armii bolszewickiej w natarciu na Ihumen i Minsk. Zagrozona od poludnia przez grupe generala Skierskiego, zalamala sie i zaczela sie cofac na pozycje wyjsciowe. Wydawalo sie dowodztwu bolszewickiemu, ze nieslychanie starannie montowane decydujace uderzenie, majace przyniesc pelne zwyciestwo i otworzyc 147 droge do Warszawy skonczy sie kleska, w sensie wojskowym o wiele wazniejsza niz polska ofensywa na Ukraine. Lecz opanowanie sytuacji kosztowalo strone polska uzycie armii rezerwowej oraz tych sil, ktore juz wycofano z Ukrainy, co nie pozwolilo na realizacje planu uderzenia czterema doborowymi dywizjami przez Dniepr na Zlobin i Rohaczew. A na te wlasnie operacje liczyl Naczelny Wodz, widzac w niej szanse rozerwania lacznosci sil bolszewickich na Bialorusi i na Ukrainie oraz przeszkodzenia przerzuceniu na polnoc bolszewickiej armii czternastej. Na ten wazny ruch zaczepny stronie polskiej zabraklo juz sil. Zwlaszcza, ze naczelne dowodztwo bolszewickie powzielo sluszna decyzje odciazajacego uderzenia na Ukrainie. Tak wiec 5 czerwca Budionny wykonal rozkaz Kamieniewa i wzmocniony samochodami pancernymi i piechota zmotoryzowana na sprzecie francuskim zdobytym na Denikinie przerwal improwizowana obrone polska pod Samhorodkiem i Skwira, i dezorganizujac tyly polskie zagrozil w kierunku na Zytomierzi Zwiahel. Jedynym logicznym pociagnieciem ze strony polskiej byl w tym polozeniu rozkaz odwrotu na Ukrainie na szereg kolejnych linii oporu. Odwrot ten, opozniajacy w swym charakterze, mial trwac do polowy sierpnia w scislej zaleznosci od polozenia glownego frontu operacyjnego, na ktorym Armia Czerwona przystapila 24 czerwca do wielkiej ofensywy. Odwrot wojsk polskich z Ukrainy byl zakonczeniem nie tylko wyzwolenia Ukrainy. Byla to wielka szansa, jedna z najwiekszych w historii. Wymagala ryzyka. Ryzyko okazalo sie zbyt wielkie. Czy mozna bylo i czy nalezalo podjac je ponownie po zwyciestwie warszawskim, jest innym zupelnie zagadnieniem. Wyprawa kijowska wyzyskana zostala przez propagande bolszewicka jako dowod polskiego "imperializmu". Wiemy, ze niczym podobnym nie byla. Ukraincy przywiazywali do niej wielkie nadzieje, moze najwieksze w swej bolesnej historii narodowej. Zrozumiale wiec bylo ich rozczarowanie, a nawet zarzuty pod adresem Polski, ze odwrot przekreslil te nadzieje, nie pozwoliwszy nawet na utworzenie planowanych ukrainskich sil zbrojnych, a zaledwie na rozbudowanie jednostek juz istniejacych. Sam Petlura i generalicja ukrainska rozumieli dobrze koniecznosci wojenne i wytrwali wiernie przy sojuszu wojskowym. Z ciezkim jednak sercem opuszczala stolice swej ojczyzny wyborowa 6-ta dywizja ukrainska. Rozkaz opuszczenia Kijowa wywolal konsternacje w dowodztwie trzeciej armii polskiej, obsadzajacej rejon Kijowa. Nie byla pobita i nie czula sie zagrozona. General Smigly-Rydz, jej dowodca, nie znal - jak przyznaje jego szef sztabu, pozniejszy general Kutrzeba - ogolnego polozenia. Przerazaly go natomiast skutki polityczne. Proponowal utrzymanie Kijowa jako stolicy wolnej Ukrainy nawet w okrazeniu do czasu poprawienia sie koniunktury wojskowej. Wiele wskazuje na to, ze mial szanse dotrzymania obietnicy. Historia jednak nie zna slow "co by bylo, gdyby". Trzecia armia opuscila Kijow na kategoryczny rozkaz 10 czerwca 1920 roku. Bolszewikom nie udalo sie jej rozbic w marszu odwrotowym. Dolaczyla w pelnej wartosci bojowej do linii frontu, cofnietego juz na Wolyn. Rada Obrony Panstwa Czerwiec 1920 roku mijal w Polsce w nastroju podniecenia, w ktorym zaczely sie pojawiac oznaki daleko posunietego niepokoju. Wojna przybierala zly dla strony polskiej obrot. Przyzwyczajono sie juz do niej jako do stanu ciaglego wyczekiwania na pokoj, ktorego zdaniem duzej czesci spoleczenstwa nie mozna bylo zawrzec dlatego przede wszystkim, ze nie wiadomo bylo, z kim go zawierac. Trwalosc rzadu Lenina wydawala sie problematyczna. Ale jak dotychczas wojna przynosila stosunkowo latwe sukcesy wojskowe. Front, odsuniety bardzo daleko, gdy wziac pod uwage owczesne srodki komunikacji, zdawal sie frontem calkowicie bezpiecznym. Zasilano go w ludzi i w material wojenny w granicach arcyskromnych mozliwosci. Komunikaty sztabu generalnego o drobnych dzialaniach taktycznych stracily juz dawno zdolnosc wzbudzania entuzjazmu podobnego do wiadomosci z poprzedniego roku po zdobyciu Wilna, Minska czy Bobruj ska. O wiele wiecej zainteresowania, niepokoju i troski wzbudzaly zagadnienia wykonania postanowien Traktatu Wersalskiego - przejmowanie wladzy na Pomorzu, przygotowania do plebiscytu czy do powstania na Gornym Slasku, czy nie zalatwiony ciagle spor z Czechoslowacja o Slask Cieszynski. Sytuacja gospodarcza byla ciezka, proces odbudowy kraju ledwo zaczety. Obrady Sejmu obracaly sie dokola reformy rolnej, prac nad konstytucja, zagadnien walutowych i mieszkaniowych. Nawet zagadnienia takie, jak organizacja tymczasowego zarzadu kresow wschodnich, mniej zajmowaly uwagi niz problemy codziennego zycia. O koncepcjach nazywanych ogolnie "federacyjnymi" w przeciwstawieniu do "inkorporacyjnych" myslano mniej niz by wymagala donioslosc tego zagadnienia. Oferty pokojowe czy rozejmowe Cziczerina przyjmowano z niedowierzaniem. O pertraktacjach toczonych z Marchlewskim w Mikaszewiczach nie wiedziano prawie nic. Nieco ozywienia wywolala "sprawa borysowska". Prasa socjalistyczna i czesc ludowej ganily Naczelnika Panstwa i rzad za maly zapal do rokowan, prasa prawicowa i wylacznie informacyjna, ktorej bylo duzo, wykazywaly do rokowan jeszcze mniej zapalu niz Pilsudski. Niemniej, gdy w kwietniu front polski ruszyl sie z inicjatywy polskiej, naprzod na dalekim Polesiu, a pozniej w postaci ofensywy na Kijow, w spoleczenstwie nie bylo protestow, gdyz oceniono prawidlowo cele strategiczne tych operacji. Mniej znacznie bylo zgody, ale tez i mniej zainteresowania polityczna strona "wyprawy kijowskiej". Zdobycie Kijowa przygluszylo krytyki Naczelnego Wodza nawet na prawicy sejmowej. Sukces wojskowy schlebial dumie narodowej, czego najlepszym wyrazem bylo entuzjastyczne przyjecie Pilsudskiego po jego powrocie z Kijowa do Warszawy. Zatrzymanie ofensywy polskiej na Ukrainie, ozywienie sie frontu na polnocy, proba Tuchaczewskiego zajecia Minska i Ihumenia przyjete zostaly spokojnie, zwlaszcza ze - jak sie wydawalo - plany sztabu Armii Czerwonej zalamaly sie wobec energicznego przeciwdzia149 lania strony polskiej. Lecz nadeszla polowa czerwca, kleska na froncie polnocnym, przebicie sie Budionnego na Ukrainie, odwrot z Kijowa, a w slad za nim opuszczenie linii Berezyny i ogolny odwrot ku srodkowi kraju znakowany zalamywaniem sie kolejnych planow oporu i przegrywaniem bitew. Stawalo sie jasne, ze wojna toczy sie nie o "polityke wschodnia", lecz o niepodleglosc, o istnienie panstwa. Stawalo sie tez jasne, ze przewaga po stronie nieprzyjacielskiej jest bezwzgledna. Zmienily sie nastroje. Krytyka Pilsudskiego i wyprawy kijowskiej jako rzekomej przyczyny niepowodzen z rzeczowej zamienila sie w histeryczna. Dolaczyla sie swiadomosc niechetnego przychylenia sie opinii na Zachodzie, zarowno w prasie, jak w parlamentach i w oswiadczeniach rzadow. Polacy awansowali do rangi awanturnikow. Zamiast zachet do "obalenia bolszewizmu" pojawily sie zachety do zawarcia natychmiastowego pokoju na warunkach nieomal dyktatu. Misja - rzekomo handlowa - Krasina i Kamieniewa w Londynie i jej mniej rzutkie odpowiedniki w innych stolicach zaczna w lipcu precyzowac warunki tego dyktatu, w ten jednak sposob, by staly sie niemozliwe do przyjecia. Wiedziano w Polsce o niechetnym nastawieniu konferencji mocarstw w Spa i Belgii, gdzie sprawa pomocy dla Polski miala byc zadecydowana najpewniej w sensie negatywnym, jesli nastroje kleskowe wezma gore nad wlasciwa ocena polozenia Polski, jej interesow, praw i bezpieczenstwa na przyszlosc. Swiadomosc grozy polozenia nie byla jeszcze powszechna na przelomie czerwca i lipca. Zdawali sobie jednak z niej sprawe i Naczelnik Panstwa, i sztab generalny, i rzad, i Sejm. Tylko absolutna mobilizacja wszystkich sil moralnych i materialnych calego narodu mogla zapobiec nieszczesciu. Gdyz tylko wlasnym wysilkiem mozna bylo pokonac nieprzyjaciela, opierajac sie jednoczesnie naciskom w kierunku ustapienia dyktatowi bolszewickiemu, co bylo w istocie rzeczy warunkiem posrednictwa mocarstw zachodnich. Na czele rzadu stal - po upadku gabinetu Leopolda Skulskiego - Wladyslaw Grabski. Na jego wniosek l lipca Sejm jednoglosnie uchwalil powolanie Rady Obrony Panstwa jako organu nadrzednego, obdarzonego wladza nieomal dyktatorska i ucielesniajacego zasade calkowitej zgodnosci narodu w obliczu niebezpieczenstwa. Rada powstawala w skladzie Naczelnika Panstwa jako przewodniczacego, prezesa Rady Ministrow, Marszalka Sejmu, trzech ministrow delegowanych przez rzad, trzech przedstawicieli wojska wyznaczonych przez Naczelnego Wodza oraz 10 poslow wyznaczonych przez Sejm. Z glosem doradczym Rada mogla kooptowac, kogo uwazala za potrzebne. W Radzie znalezli sie wiec ludzie najwiekszej w owczesnej Polsce miary, jak Wojciech Trampczynski, Wladyslaw Grabski, pozniej Wincenty Witos, Leopold Skulski, generalowie Sosnkowski i Rozwadowski, Maciej Rataj, Jan Stapinski, Roman Dmowski. Ten ostatni z Rady mial wystapic po przeglosowaniu votum zaufania dla Naczelnika Panstwa, w ktorym padl tylko jeden glos przeciwny. Dmowski zaprzeczyl pozniej, jakoby to byl jego glos. Rada Obrony Panstwa istniala od l lipca do l pazdziernika, odbywajac 24 posiedzenia. Pierwszym jej krokiem bylo uswiadomienie spoleczenstwu 150 niebezpieczenstwa. 3 lipca Piisudski imieniem Rady podpisal nastepujaca odezwe:"Obywatele Rzeczypospolitej! Ojczyzna w potrzebie! Wrogowie otaczajacy nas zewszad skupili wszystkie sily, by zniszczyc wywalczona krwia i trudem zolnierza polskiego niepodleglosc nasza. Zastepy najezdzcow ciagnace az z glebi Azji usiluja zlamac bohaterskie wojska nasze, by runac na Polske, stratowac nasze niwy, spalic wsie i miasta, i na cmentarzysku polskim rozpoczac swoje straszne panowanie. Jak jednolity, niewzruszony mur stanac musimy do oporu. O piers calego narodu rozbic sie ma nawala bolszewizmu. Jednosc, zgoda, wytezona praca niech skupi nas wszystkich do wspolnej sprawy. Zolnierz polski, krwia broczacy na froncie, musi miec to przeswiadczenie, iz stoi za nim caly narod, kazdej chwili gotowy przyjsc mu z pomoca. Chwila ta nadeszla. Wzywamy tedy wszystkich zdolnych do noszenia broni, by dobrowolnie zaciagali sie w szeregi armii, stwierdzajac, iz za Ojczyzne kazdy w Polsce z wlasnej woli gotow polozyc krew i zycie. Niech spiesza wszyscy: i ci, mlodosc i sile czujacych w zylach, co zelazem odpierac beda najazd wroga, i ci, ktorzy stanac moga do pracy w instytucjach wojskowych, by zwolnic z nich i zastapic tych, co na froncie przydatni byc moga. Niech na wolanie Polski nie zabraknie zadnego z jej wiernych i prawych synow, co wzorem ojcow i dziadow pokotem poloza wroga u stop Rzeczypospolitej. "Wszystko dla zwyciestwa! Do broni!". Te wzniosle slowa, przypominajace zywo odezwy Komitetu Ocalenia Publicznego z czasow rewolucji francuskiej, spotkaly sie z wyjatkowo przychylnym odzewem. Cala prasa bez wzgledu na poglady przyjmowala powstanie Rady z zadowoleniem. Pisal krakowski Ilustrowany Kurier Codzienny 3 lipca: "Rada Obrony Panstwa sprawowac bedzie wladze dyktatorska... Zaiste byla juz ostatnia pora, by powstal rzad, ktory by nie gadal, lecz dzialal, umial zmobilizowac sily narodu i mogl nakazac posluch bezwzgledny. Ojczyzna w niebezpieczenstwie. Chcac miec pokoj musimy wojne wygrac". Na podkreslenie zasluguje ostatnie zdanie. Precyzuje ono i dezyderat powszechny Polakow, to jest zawarcie pokoju, i warunek jego osiagniecia: "musimy wojne wygrac". Taka byla rzeczywistosc i tresc szczytowych chwil wojny polsko-bolszewickiej, i taki tez jej wynik. Na czym polega zasluga Rady Obrony Panstwa? Nie tylko na usymboli-zowaniu jednosci narodu, co pozwolilo na calkowite uznanie jej autorytetu i rzeczywista mobilizacje wszystkich sil. Kompetencje Rady ustawa ujmowala bardzo szeroko: "Wszystkie sprawy dotyczace prowadzenia i zakonczenia wojny, i zawarcia pokoju, wydawanie w tych sprawach zarzadzen i rozporzadzen. Wszystkie rozporzadzenia i zarzadzenia Rady Obrony Panstwa podlegaja natychmiasto151 wemu wykonaniu. Rozporzadzenia wymagajace zalatwienia przez Sejm maja byc na najblizszym posiedzeniu Sejmu zalatwione". Nie ^zawieszano wiec wlasciwej maszyny prawodawczej. Dawano jednak Radzie prawo i nakladano na nia obowiazek szybkich decyzji i wymuszania szybkiego dzialania na organach panstwowych. Rada nie byla "rzadem", choc tak ja w zapale nazwala gazeta krakowska, lecz dzieki niej wlasnie mozliwe bylo powolanie rzadu jednosci narodowej z Wincentym Witosem na czele. Dzieki niej dokonac mozna bylo koniecznej koordynacji wszystkich funkcji panstwowych z dzialalnoscia gospodarcza i z praca sztabu generalnego. Rada dysponowala ogromnym kapitalem zaufania, co wziela pod uwage opinia zagraniczna i co bylo bardzo przydatne w toku obrad konferencji mocarstw w Spa. Rada powolala tez miedzy innymi do zycia armie ochotnicza, a swymi zarzadzeniami i odezwami potrafila usprawnic produkcje przemyslowa i zapobiec chaosowi gospodarczemu. Wlasnie elastycznosc i ramowosc uprawnien Rady staly sie jej sila. Bo nie naruszajac zadnej z zasad legalizmu mogla interweniowac natychmiast na kazdym odcinku, ktory wydawal sie niesprawny. I jest rzecza charakterystyczna, ze interwencja mogla sie ograniczac do wytkniecia bledow lub do odezw, ktorych ogloszono kilka. Taka byla sila jednosci narodowej w obliczu smiertelnego zagrozenia niepodleglosci i bytu narodowego, ktorej wyrazem byla Rada Obrony Panstwa. Bitwa warszawska Lipiec byl dla Polakow miesiacem kleski. Odwrot zamienial sie w szereg nieskoordynowanych marszow, czesto graniczacych z panika. Zadna z przewidzianych linii czy ognisk oporu nie dala sie zrealizowac. W pierwszych dniach sierpnia sily bolszewickie osiagnely Lomze, Ostroleke i szly na Wisle na przeprawy w Toruniu i Plocku. Co gorzej, general Sikorski nie zdolal utrzymac Brzescia Litewskiego, na ktorym Pilsudski opieral plan obrony na Bugu. Jednoczesnie sily sowieckie dochodzily do Radzymina, czyli na przedmiescia Warszawy. Na poludniu front zblizyl sie do Zamoscia i Lwowa. Nastroj w kraju byl powazny. Zdawano sobie sprawe z polozenia. Dokonano zmiany rzadu, stawiajac na jego czele Wincentego Witosa, z Ignacym Daszynskim jako zastepca. Do Warszawy zjechala francuska misja wojskowa, ktora nie mogla zastapic dostaw broni zatrzymywanych przez strajki w Anglii, Niemczech, Gdansku i Czechoslowacji. Misja wymieniala memorialy z polskim szefem sztabu, generalem Rozwadowskim, projektujac obrone w oparciu o nie dajace sie zastosowac doswiadczenia z pozycyjnej, okopowej pierwszej wojny swiatowej. Nie bylo do dyspozycji ani Sommy, ani Marny, ani twierdzy w Verdun, ani czterech czy pieciu milionow zolnierzy. Strona polska potrafila zmobilizowac lacznie z armia ochotnicza okolo 152 700 tysiecy ludzi, z ktorych w pierwszej linii boju znalezc sie moglo najwyzej 200 tysiecy. Dodac trzeba, ze armia Tuchaczewskiego nie byla wiele liczniejsza, choc ogolne stany Armii Czerwonej siegaly 5 milionow.Upadek niepodleglego panstwa polskiego zdawal sie przesadzony. Rzad bolszewicki uwazal, ze staje przed koncowa faza swego wielkiego planu politycznego. Plan ten polegal na obaleniu ladu europejskiego, tworzonego przez zwycieska koalicje po pierwszej wojnie swiatowej. Mialo to byc wstepem do rewolucji komunistycznej w Niemczech. W wykonaniu planu los zgotowany Polsce w razie zwyciestwa nad nia Armii Czerwonej byl w umysle Lenina i jego towarzyszy tylko fragmentem. Lecz jednoczesnie byl warunkiem realizacji calosci planu. Na poczatku sierpnia ten fragment byl w przekonaniu Rosji nieomal osiagniety. Mial on polegac na wcieleniu okrojonej od wschodu i od zachodu Polski do Zwiazku Sowieckiego. Zadanie to w oparciu o Armie Czerwona, ktora w mniemaniu Moskwy miala sie za kilka dni zamienic w armie okupacyjna, wykonac mial urzedujacy juz w Bialymstoku Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski z Marchlewskim, Dzierzynskim, Unszlichtem i Konem na czele. Oczywiscie istniala jeszcze mozliwosc interwencji mocarstw zachodnich w razie pokonania Polski, wlasnie z uwagi na niebezpieczenstwo obalenia ladu wersalskiego. Lecz niebezpieczenstwo to zdawalo sie malec z kazdym dniem poczawszy od polowy lipca, gdy rzad Lenina zaczal wysuwac droga przez Londyn tak zwane propozycje pokojowe pod adresem Polski. Nie przeszkadzalo mu to rzecz jasna przygotowywac opanowania Polski przy pomocy wspomnianych juz polskich komunistow, o ktorych przyszlej roli propozycje skladane w Londynie nie wspominaly ani slowem. Przebywajaca w Londynie misja handlowa zapewniala Anglikow, ze Rosja nie zagraza niepodleglosci Polski i ze Polska moze sie ostac jako panstwo pod warunkiem, ze sie natychmiast podda, wyrazajac zgode na wycofanie wojsk o 20 wiorst od linii frontu w dniu podpisania rozejmu. 20 wiorst zamienilo sie w depeszach iskrowych miedzy Moskwa a Warszawa juz 30 lipca na wiorst 50, co w tym dniu oznaczaloby opuszczenie linii Wisly. Wazniejsze wszakze byly inne warunki wysuwane w tych propozycjach. Wsrod nich mowa byla o natychmiastowej demobilizacji do liczby 50 tysiecy wojska z jednego tylko rocznika, o wydaniu calego uzbrojenia w rece rosyjskie i - warunek bedacy jawna ingerencja w wewnetrzne sprawy panstwa polskiego - o oddaniu strazy nad, jak to okreslano, "bezpieczenstwem wewnetrznym" w rece tak zwanej milicji, nazywanej niekiedy cywilna, a niekiedy robotnicza. Byl to slabo zakamuflowany sposob, jakim rzad Lenina poslugiwal sie tworzac rozmaite republiki rad na obszarach zamieszkanych przez nierosyjskie narodowosci. Milicja opanowywala z reguly caly aparat rzadzenia, powolywala rady robotnicze zlozone z wyznaczonych przez Moskwe agentow i radom tym, zgodnie z wzorem rewolucji pazdziernikowej, oddawala w rece cala wladze. Taka byla praktyka leninowskiej koncepcji samostanowienia narodow. Nazwano to wszystko propozycjami pokojowymi i tak je tez zupelnie powaznie komentowala czesc prasy zachodniej. Tak bylo w Londynie. Z tym jednak, ze duza czesc spoleczenstwa i parlamentu przyjmowala z oburzeniem 153 latwowiernosc lub tez ugodowosc premiera Lioyd George'a. Sam Lioyd George^okreslal swe stanowisko jako "realistyczne", uzasadniajac to tym, ze wojne z Rosja Polska juz przegrala i ze nie ma dla niej innego ratunku niz przyjecie propozycji bolszewickich. Dopiero w mglistym wypadku, gdyby strona bolszewicka nie dotrzymala ktoregos z przedstawionych przez siebie warunkow, Anglia z innymi swymi sprzymierzencami gotowa byla ofiarowac Polsce blizej nie okreslona pomoc materialowa, zastrzegajac sie wszakze, ze nie wystapi zbrojnie przeciwko Rosji bolszewickiej. Nie ulegalo watpliwosci, ze wszelka tego rodzaju pomoc bylaby spozniona, z czego Lioyd George zdawal sobie sprawe.Byly jednak w Anglii takze kola polityczne lepiej zorientowane w metodach rzadu bolszewickiego. Rozumialy one, iz pokoj w takim ksztalcie nie oznaczal nic innego jak likwidacje panstwa polskiego i tym samym przekreslenie Traktatu Wersalskiego. Kola te, obawiajac sie realizacji dalszej fazy planu Lenina, to znaczy zrewolucjonizowania Niemiec, Czechoslowacji, Austrii i Wegier, rozwazaly inna koncepcje postawienia tamy temu niebezpieczenstwu. Koncepcje dla Polski co najmniej rownie niebezpieczna, bo polegala na utworzeniu wspolnego frontu panstw zachodnich i Niemiec przeciwko dalszemu pochodowi rewolucji komunistycznej. W Niemczech koncepcja ta, choc nigdzie nie sformulowana oficjalnie, znajdowala pewien odzew. Silniejsza wszakze byla tendencja wyzyskania zwyciestwa bolszewickiego bez wiazania sie z Zachodem i bez wiazania sie z Rosja. Wyznawca tej mysli byl stojacy na czele nierozbrojonego jeszcze calkowicie wojska general von Seeckt. Przygotowywal sie na wszelki wypadek do zbrojnego zajecia Poznanskiego i Pomorza, choc zdawal sobie sprawe, ze moze to pociagnac za soba daleko idace komplikacje ze strony aliantow zachodnich, lacznie z rozszerzeniem obszaru okupacji Niemiec zachodnich. Rzad niemiecki, uporawszy sie juz z licznymi rewoltami komunistycznymi na wlasnym terytorium, uwazal, ze zanim plan leninowski nowej rewolucji bedzie mogl wejsc w faze realizacji, nastapia po upadku Polski powazne zmiany w calym ukladzie europejskim, ktore niebezpieczenstwo komunizmu od Niemiec odsuna. Natomiast w bezposredniej przyszlosci po klesce Polski przesadzony bedzie nie tylko los obszarow plebiscytowych Gornego Slaska, Warmii i Mazur, lecz takze los juz zjednoczonych z reszta Polski dzielnic bylego zaboru pruskiego. O losie tych ziem propozycje bolszewickie nic nie wspominaly. Wspominaly jednak instrukcje polityczne rzadu leninowskiego, rozkazy operacyjne Armii Czerwonej, a takze wypowiedzi i odezwy komunistow polskich i niemieckich. Nie bylo wiec tajemnica, ze po zwyciestwie Armia Czerwona nie przekroczy bylej granicy miedzy Cesarstwem Rosyjskim a Cesarstwem Niemieckim. Zabor pruski, do czego miedzy innymi jak najgorliwiej nawolywal Julian Marchlewski, mial wrocic do Niemiec. Tak wiec przyszla Polska Republika Rad miala obejmowac terytorialnie tylko dawna Kongresowke oraz Malopolske Zachodnia. Na poczatku sierpnia rzadu bolszewickiego nie interesowaly juz wlasne propozycje skladane przed kilku tygodniami w Londynie. Tam wszakze uwazano je w dalszym ciagu za wiazace. Opierajac sie na nich wywarto nacisk 154 na rzad polski, by prowadzil pertraktacje z Rosja. Pod tym naciskiem Anglii, a przy dosc niepewnym poparciu Francji, rzad polski wyslal 14 sierpnia delegacje rozejmowa do Baranowicz, a pozniej do Minska. Zarowno jednak premier Witos, jak i minister spraw zagranicznych Eustachy Sapieha nie czynili tajemnicy w rozmowach z dyplomatami brytyjskimi, francuskimi i wloskimi, a takze z poslem Stanow Zjednoczonych, ze jest to ze strony polskiej gest dobrej woli, na ktorym nie nalezy niczego budowac, gdyz ze strony bolszewickiej zarowno okreslenie celow wojny, jak i brzmienie tak zwanych propozycji pokojowych jest zupelnie inne niz deklaracje skladane przez Kamieniewa w Londynie. I tak tez bylo rzeczywiscie. Porownanie jednoczesnie skladanych oswiadczen i deklaracji rzadu bolszewickiego z tego okresu daje rezultaty zdumiewajace. Porownania tego dokonano zreszta w Londynie z tym rezultatem, ze Kamieniewa okreslano niedwuznacznie w prasie i w parlamencie jako oszusta, a rzad brytyjski zazadal jego wyjazdu, zapowiadajac z gory, ze mu nigdy na terytorium Anglii wrocic nie pozwoli. Stalo sie to jednak dopiero we wrzesniu. Oczywiscie nie Kamieniew byl oszustem, lecz oszustwem jako metoda dzialania politycznego poslugiwal sie juz wowczas rzad sowiecki. Nie rozumiano jeszcze tego w stolicach Europy zachodniej. Rozumiano to jednak doskonale w Warszawie.Inaczej niz w Londynie wygladala sytuacja w Paryzu. Tam nie godzono sie tak latwo na perspektywe obalenia Traktatu Wersalskiego i likwidacji Polski. Lecz srodki zaradcze byly rownie mgliste, jak w Londynie. Istniala natomiast jedna wielka roznica. Rzad premiera Milleranda nie wyzbyl sie jeszcze zludzen, ze ustroj bolszewicki jest zjawiskiem przejsciowym i ze jego upadek jest nieunikniony i to nie z powodu wojny z Polska, tylko w oparciu o sily wewnetrznej kontrrewolucji. Stad niespodziewane uznanie przez Francje komitetu dzialajacego przy "bialej" armii generala Wrangla za przedstawicielstwo legalne panstwa rosyjskiego. Bylo to pociagniecie polityczne dla Polski jak najbardziej niewygodne, gdyz stanowilo akt krancowo niezgodny ze stanowiskiem Polski, odmawiajacym jakiejkolwiek pomocy wszelkim poczynaniom przeciwnikow komunistow na terenie Rosji. Wojsko- - wo poparcie Wrangla, do czego tak wielka wage przywiazywal przebywajacy w Warszawie szef Alianckiej Misji Wojskowej, general Weygand, niczym Polsce nie pomoglo, gdyz pomimo klesk w wojnie z Polska Armia Czerwona uporala sie z armia Wrangla juz w pierwszej polowie pazdziernika. Stanowisko Anglii i Francji nie bez wielkich trudnosci zostalo jednak uzgodnione, gdy o sprawy polskie chodzi, z tym wynikiem, ze takze rzad francuski naklanial Warszawe do traktowania w sposob powazny pseudo-po-kojowych propozycji pochodzacych z Moskwy. Trzeba dodac, ze przebywajacy na miejscu w Warszawie dyplomaci brytyjscy i francuscy przyczynili sie walnie do rozwiania zludzen na temat dobrej woli Rosji bolszewickiej. II 6 sierpnia Jozef Pilsudski wydal "Rozkaz przegrupowania". O autorstwo tego rozkazu spierano sie dlugo, przypisujac miedzy innymi fantastyczne 155 zaslugi generalowi Weygandowi, ktory niekiedy sie ich wypieral, a niekiedy - na starosc - przytakiwal.Armie polska podzielil Pilsudski na front polnocny pod dowodztwem generala Sikorskiego, ktory mial operowo "nad Wisla i Wkra" (cytuje tu tytul ksiazki Generala), i odcinek srodkowy, najlepiej wyposazony w artylerie i grupujacy polowe sil polskich, ktory mial bronic Warszawy pod dowodztwem generala Jozefa Hallera. W Malopolsce Wschodniej i na Wolyniu na dalekim poludniu pozostawala armia szosta wraz z dywizja ukrainska, by bronic Lwowa i utrudniac komunikacje miedzy Jegorowem i Budionnym a Tuchaczewskim. Najwazniejsze zadanie przypadlo grupie uderzeniowej, zlozonej z dywizji wybranych sposrod najlepszych. Byly to pierwsza i trzecia legionowe, czternasta wielkopolska, szesnasta pomorska i dwudziesta pierwsza podhalanska, zwana jeszcze "dywizja gorska". Nad grupa uderzeniowa dowodztwo objal osobiscie Pilsudski. Zostala ona zebrana nad rzeka Wieprzem, co wymagalo ryzykownego i niewiarygodnie ciezkiego wysilku marszowego wszystkich pieciu dywizji. Czternasta wielkopolska musiala sie oderwac od nieprzyjaciela pod Brzesciem i maszerowac przed jego frontem, trzecia legionowa musiala przybyc na miejsce z pobliza Zamoscia. Warunkiem powodzenia bylo uderzyc na sily Tuchaczewskiego z lewego skrzydla i wejsc na jego tyly, zanim dolaczy don uderzajac przez Lublin armia konna Budionnego. Tuchaczewski tlumaczyl swe niepowodzenie niewykonaniem rozkazu Lwa Trockiego. Wbrew jego rozkazowi kazal Budionnemu zdobyc Lwow i maszerowac na Wegry jego komisarz polityczny. Byl nim Jozef Stalin. Dodajmy nawiasem, ze bez zwiazku z kleska Tuchaczewskiego armia konna Budionnego zostala rozbita pod Zamosciem przez trzynasta dywizje hallerowska i pod Komorowem przez zgrupowanie polskiej kawalerii generala Rommla. 14 sierpnia zaczely sie walki na polnocy nad Wkra. 15 sierpnia Radzymin i linia obronna Warszawy przechodzily z rak do rak, lecz zostaly utrzymane w reku polskim. 16 sierpnia wyruszylo znad Wieprza natarcie grupy uderzeniowej, rozbijajac lewe skrzydlo Tuchaczewskiego i maszerujac na jego tyly. 18 sierpnia front Tuchaczewskiego byl w pelnym odwrocie, tracac kilkadziesiat tysiecy jencow i wywozac ze soba z Bialegostoku Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski z ostatnia, nie wydrukowana jeszcze jego odezwa. Tuchaczewski zdal sobie sprawe z rozmiarow kleski 18 sierpnia, gdy jego skrzydlo poludniowe przestalo juz istniec jako zorganizowana sila bojowa. Liczac od poludnia, bolszewicka grupa operacyjna nazywana mozyrska oraz armie szesnasta i trzecia byly w pelnym chaotycznym odwrocie. Jedyna prawdziwa przeszkoda dla kontrofensywy polskiej byly przestrzen i wysilek marszowy. Plan polski zawarty w rozkazie Pilsudskiego z 6 sierpnia przewidywal odciecie calosci sil bolszewickich od ich rezerw i baz zaopatrzenia na linii od granicy Prus Wschodnich po Grodno. Plan ten nie zostal w stu procentach wykonany z tego przede wszystkim powodu, ze czwarta armia bolszewicka, najdalej na polnoc i na zachod wysunieta, nie zdawala sobie sprawy z sytuacji i zaczela sie wycofywac dopiero na rozkaz Tuchaczewskiego 156 17 sierpnia. Armia czwarta wraz z korpusem Gaja zostala rozbita, przechodzac w znacznej czesci granice Prus Wschodnich. Wladze niemieckie rozbroily ja tylko czesciowo, pozwalajac wiekszosci oddzialow przejsc przez swoje terytorium i dolaczyc do rezerw bolszewickich. Ocalaly jako zwarte, choc uszczuplone i zdemoralizowane jednostki, cala pietnasta armia bolszewicka i niektore dywizje armii trzeciej. Te jednostki wlasnie oraz rezerwy, podciagniete do rejonu na wschod od Wilna oraz Lidy i Baranowicz, staly sie trzonem nastepnej operacji bolszewickiej, na ktorej powodzenie liczono zarowno w kwaterze glownej Tuchaczewskiego, jak i w Moskwie. Operacja ta polegac miala na zatrzymaniu marszu polskich dywizji i zwiazaniu ich w walce pozycyjnej na tak dlugo, az uda sie zmontowac nowa maszyne ofensywna przeciwko Polsce.Lenin nie chcial w tym okresie dopuszczac mysli o rozejmie czy pokoju - w przeswiadczeniu, ze ogromne w porownaniu z polskimi zasoby ludzkie i materialowe pozwola sytuacje na froncie opanowac. Z przekonania tego nie wyprowadzily go nawet powodzenia polskie na froncie poludniowym, gdzie w koncu sierpnia i w pierwszych dniach wrzesnia dokonal sie ostateczny pogrom armii konnej Budionnego lacznie z dwunasta i czternasta armia bolszewicka. Rozumowanie sztabu Armii Czerwonej bylo sluszne w tej czesci, ktora odrzucala mozliwosc nowej wielkiej ofensywy polskiej na Ukrainie. Nie pozwalaly na to srodki, jakimi strona polska dysponowala, nie przewidywal jej tez dalszy plan wojskowy polski, ktory dojrzal w umysle Naczelnego Wodza juz 18 sierpnia. Naczelne dowodztwo polskie wiedzialo, ze niebezpieczenstwo zagrazac moze w dalszym ciagu tylko na polnocy i ze tylko przedluzenie wysilku polskiego na tym wlasnie kierunku zapewnic moze pelne wykorzystanie juz odniesionego pod Warszawa zwyciestwa. III Odwrocenie sie sytuacji bylo dla wielu ludzi w Polsce tak zdumiewajace i niespodziane, ze wdziecznosc swoja ujeli w slowa "cud nad Wisla", tak jak by w gre wchodzily sily nadprzyrodzone. Niewatpliwie nad Wisla bronil zolnierz polski niepodleglosci swego kraju i jego kultury, wolnosci osobistych i religii.Nazwa "cud nad Wisla" byla wiec wyrazem wdziecznosci Bogu. Niestety starano sie ja niekiedy wyzyskac w sposob podly, polityczny, by obnizyc zasluge Naczelnego Wodza. Bitwa Warszawska "cudownosc" swa zawdzieczala wysilkowi zolnierza - wysilkowi, ktory wydawal sie nieosiagalny. Bylo to pierwsze decydujace zwyciestwo polskie od czasu odsieczy wiedenskiej, lecz o ilez od odsieczy tej dla Polski wazniejsze. Zawdzieczamy mu nie tylko dwudziestolecie szczesliwej niepodleglosci, lecz i fakt, ze dzisiaj takze istnieje panstwo, ktore, choc jego ustroj narodowi nie odpowiada, jest przeciez panstwem polskim, a nie zwiazkowa republika sowiecka. Fakty dotyczace Bitwy Warszawskiej sa raczej dobrze znane i nie podlegaja dyskusji nawet w publicystyce komunistycznej. Bo takze i ona przyznaje 157 dzis, ze w sierpniu 1920 roku solidarna postawa calego narodu polskiego bez wzgledy na podzialy spoleczne i polityczne umozliwiala lub ulatwila zolnierzowi polskiemu wykonanie planu strategicznego, ktory doprowadzil do calkowitej kleski polnocnego zgrupowania armii bolszewickich na froncie siegajacym od Dzialdowa i Brodnicy po bieg sredniego Bugu. Jest chyba tylko jedna - niezbyt istotna - roznica, ze w przeciwienstwie do historykow niezaleznych publicysci komunistyczni staraja sie przedstawic przebieg wypadkow jak najbardziej pobieznie, pomniejszajac lub przemilczajac wiele waznych szczegolow. Tych przede wszystkim, ktore uwypuklaja wytrzymalosc i patriotyzm zolnierza polskiego i calego spoleczenstwa. Laczy sie z tym tendencja do zonglowania cyframi dotyczacymi stanow wojsk walczacych - po to, by w ten sposob "odbrazowic" rozmiary zwyciestwa polskiego i "wybielic" rozmiary kleski wojsk sowieckich.Nie sadze jednak, by warto bylo nad sprawa liczb sie zastanawiac - zwlaszcza wobec obiektywnej trudnosci wynikajacej z chaotycznego systemu tabel i wykazow wowczas stosowanych, i to dosc dowolnie w obu walczacych ze soba wojskach. Narzekal na ten chaos Pilsudski, gdyz utrudnial mu orientacje, czy i kim w danej chwili konkretnie dysponuje. Wystarczy jesli stwierdzimy, ze z przeznaczeniem operacyjnym przeciwko Polsce udalo sie Kamieniewowi, glownodowodzacemu rosyjskiemu, wystawic milion 40 tysiecy, podczas gdy strona polska zmobilizowala okolo 700 tysiecy ludzi. Z tym waznym dodatkiem, ze do Bitwy Warszawskiej dowodztwo polskie moglo rzucic wiecej ludzi niz Tuchaczewski, co rzecz jasna dobrze swiadczy o sprawnosci strony polskiej, gdyz na zyskaniu przewagi w miejscu i w czasie przez siebie wybranym polega tajemnica zwyciestw wojskowych od czasow Aleksandra Wielkiego. Ograniczmy sie wiec, gdy o strone fachowo-wojskowa Bitwy Warszawskiej chodzi, do stwierdzenia, ze w momencie decydujacym dowodztwo sowieckie popelnilo wiecej bledow niz dowodztwo polskie i to na wszystkich szczeblach. Wyrazilo sie to przede wszystkim w braku koordynacji dzialan Budionnego na poludniu z operacja Tuchaczewskiego nad Wisla. Zrozumial to i wykorzystal Pilsudski wydajac swoj "Rozkaz przegrupowania". Swiadomosc, ze nieprzyjaciel popelnia blad strategiczny, byla jedna z przeslanek planu, ktory przyniosl zwyciestwo stronie polskiej. Rozejm Do drugiej polowy wrzesnia nie bylo w ogole mowy ani w prasie rosyjskiej, ani w prasie zachodniej o mozliwosci zakonczenia wojny. To samo mozna powiedziec o goraczkowej wymianie depesz dyplomatycznych miedzy rzadami roznych panstw. Oceniano tam polozenie polskie w dalszym ciagu jako trudne i domagano sie niekiedy pomocy dla Polski, niekiedy zas wywarcia nacisku na rzad polski, by wykorzystal zwyciestwo warszawskie i zgodzil sie na warunki bolszewickie, przedstawione w lipcu. Ale warunki te mialy charakter prowokacji i byly tak sformulowane, by ich Polska przyjac nie mogla. 158 Sytuacja zmienila sie radykalnie po 21 wrzesnia. Dzien ten byl punktem kulminacyjnym bitwy niemenskiej. Byla to operacja wojskowa na skale wieksza nawet niz operacja warszawska, a jej rezultat, choc moze mniej blyskotliwy i mniej dla kazdego oczywisty niz odrzucenie Armii Czerwonej znad Wisly, zadecydowal jednak o wyniku wojny. I tym samym o pokoju. Rezultat wojskowy bitwy niemenskiej polegal na calkowitej demoralizacji wojsk bolszewickich i pokrzyzowaniu wszystkich wykonalnych planow strategicznych. Marsz armii polskiej na wschod odbywal sie juz odtad prawie bez oporu. Gdy zas o negocjacje rozejmowe czy pokojowe chodzi, dopiero po bitwie niemenskiej zapadla w Moskwie decyzja, do ktorej sklonil sie Lenin, by rozmowom z Polska odebrac ich charakter propagandowo-agitacyjny a nadac tempo szybkie i realne.O jakie rozmowy chodzilo? Polska delegacja pod przewodnictwem Jana Dabskiego, ktora juz od 14 sierpnia, to znaczy od przedednia Bitwy Warszawskiej, przebywala w Minsku Litewskim wyjezdzala w atmosferze przygnebienia, ze swiadomoscia bezcelowosci swojej misji, gdyz strona bolszewicka nie robila w tym czasie tajemnicy, ze zadnego pokoju nie chce i ze o losie Polski i calej Europy srodkowej zadecyduje sama, po - jak sie zdawalo - nieuniknionym zwyciestwie Armii Czerwonej. Wspomniec warto, ze Pilsudski nieoficjalnie przestrzegal Dabskiego, by "niczego nie podpisywal przed 18 sierpnia", gdyz tego dnia powinien przez radio otrzymac wiadomosc o calkowicie zmienionej na korzysc Polski sytuacji wojennej. Ale juz w dniu przybycia delegacji rzad bolszewicki przestal sie interesowac nawet wlasnymi propozycjami, bedac pewnym calkowitego zwyciestwa wojskowego. Nie chcial zadnych rozmow, gdyz wprowadzil w zycie alternatywe - okupacje Polski po granice dawnego zaboru pruskiego. W tej sytuacji delegacja polska stawala sie dla strony rosyjskiej niepotrzebna zawada. Zaczeto wiec ja szykanowac, czego najlepszym, a raczej najjaskra-wszym przykladem byla proklamacja z podpisem Tuchaczewskiego rozlepiona na ulicach Minska. Nazywala ona delegacje polska zbiorowiskiem szpiegow i wzywala ludnosc do sprzeciwienia sie jej pobytowi w Minsku. Miejscowy komendant Czerezwy czajki odwiedzil wowczas Dabskiego, by oswiadczyc, ze wobec oburzenia ludnosci nie moze gwarantowac Polakom bezpieczenstwa. Komedie te odegrano 19 sierpnia, to jest w chwili, gdy kleska Armii Czerwonej pod Warszawa byla ostatecznie przypieczetowana. Nie zdawano sobie jednak z niej sprawy nie tylko w Minsku, ale i w Moskwie. Misja polska miala ze soba stacje nadawczo-odbiorcza, lecz uzyc jej nie mogla, gdyz gospodarze na to nie pozwolili. O zwyciestwie pod Warszawa delegacja dowiedziala sie z miejscowych plotek w Minsku i z faktu, ze nagle delegaci bolszewiccy przystapili do pertraktacji, co polegalo na gwaltownym domaganiu sie zgody na coraz to inne, niekiedy fantastyczne sformulowania. Juz zreszta 20 sierpnia rozmiary kleski Armii Czerwonej byly oczywiste. Traktowano ja w Moskwie i w kwaterze glownej Tuchaczewskiego jako koniec ofensywy i fakt ten analizowano jak najbardziej rzeczowo w sensie wojskowym i politycznym. Wniosek byl bardzo prosty. Trzeba zdobyc czas na 159 reorganizacje sil, podciagniecie rezerw i stworzenie bezpiecznej bazy operacyjnej na glownym froncie wojny, to" jest na froncie polnocnym. W oparciu o nowa koncentracje nalezy wznowic ofensywe i to mozliwie szybko, najlepiej jeszcze przed zapadnieciem zimy. Nie moze byc mowy o rezygnacji z wielkiego planu obalenia ladu wersalskiego w Europie, do czego potrzebna jest likwidacja panstwa polskiego. W Radzie Komisarzy Ludowych nie bylo pod tym wzgledem wahan. Nawet Rykow, do niedawna przeciwnik wojny z Polska, stwierdzal, ze "plan raz wprowadzony w ruch musi byc doprowadzony do konca".Lecz po to, by moc zmontowac nowa ofensywe, trzeba zyskac troche czasu. Co prawda Tuchaczewski zapewnial, ze ma dostateczne rezerwy, by przyjac bitwe obronna w rejonie Lidy czy Wilna, lecz zdania jego dowodcow armii - zwlaszcza najzdolniejszego, Siergiejewa - nie byly tak optymistyczne. Stad wniosek dalszy: nalezy Polakom odebrac inicjatywe i stworzyc taka sytuacje, by w nastepnej fazie wojny byli znowu w defensywie, i to na jak najgorszych dla siebie pozycjach. Naczelne dowodztwo rosyjskie liczylo jeszcze na dzialania swego frontu poludniowego nad gornym Bugiem i na przedpolu Lwowa, gdzie zarowno armia konna Budionnego, jak i armie dwunasta i czternasta byly nienaruszone i ciagle jeszcze w natarciu. Liczono, ze sciagna na siebie znaczne sily polskie, co oslabi ich uderzenie na kierunku polnocnym. Obliczenia te zawiodly, gdyz polski front poludniowy wywalczyl sobie sam zwyciestwo, nie naruszajac rezerw strategicznych. Tak jak trzy armie bolszewickie na poludniu nie pomogly Tuchaczewskiemu nad Wisla, tak tez w niczym mu nie pomoga nad Niemnem. W Moskwie uznano, ze wazniejsze po stokroc i skuteczniejsze bedzie zdobycie koniecznego dla nowej ofensywy czasu przy uzyciu srodkow politycznych. I oto nastepnego dnia po wizycie komendanta Czerezwy czajki u przewodniczacego delegacji polskiej Rosjanie zglaszaja nagle gotowosc pertraktacji rozejmowych. Tymczasem Komitet Rewolucyjny Marchlewskie-go tlucze sie na wozach taborowych wycofujacych sie spod Warszawy resztek trzeciej armii sowieckiej. Jest w tej chwili na nic w Moskwie nieprzydatny. Po prostu zapomina sie o jego istnieniu i o jego gromkich odezwach bialostockich. Bo oto rownolegle z propozycja rozmow w Minsku misja Kamieniewa w Londynie i depesze Cziczerina do stolic europejskich wznawiaja propozycje pokojowe, zapewniaja o pacyfistycznym nastawieniu i o checi poszanowania niepodleglosci Polski, ciagle jednak pod warunkiem zatrzymania wojsk polskich na rzekomej granicy etnograficznej, czyli na tak zwanej linii Curzona, ktorej zreszta angielski maz stanu tego nazwiska nigdy nikomu nie proponowal jako granicy panstwa polskiego. Rzad Lenina liczy, ze nacisk mocarstw zachodnich wymusi na zmeczonej wojna Polsce zatrzymanie kontrofensywy, co pozwoli na bezpieczne dokonanie nowej koncentracji Armii Czerwonej za oslona pertraktacji rozejmowych czy pokojowych. Przerwie sie je lub sie ich nie przerwie w zaleznosci od oceny Moskwy. Jednoczesnie propaganda komunistyczna stara sie pomniejszyc rozmiary poniesionej pod Warszawa kleski. Cel jest oczywisty: nalezy przedstawic rzad 160 Lenina jako pokojowy i wielkoduszny, a nie jako rzad panstwa zagrozonego kleska wojskowa. W jednym ze swych telegramow Cziczerin pisze: "Radio polskie i francuskie szerza falszywe wiadomosci o jakims zwyciestwie polskim. W rzeczywistosci sily rosyjskie sa nienaruszone i wycofuja sie w calkowitym porzadku". A 8 wrzesnia Kamieniew sklada note Balfourowi w angielskim Foreign Office. Oto jej tekst: "Zdaje sie, ze pozostaje Pan pod iluzorycznym wrazeniem, iz nastapila jakas zmiana w polozeniu wojskowym Polski i Rosji. To, co sie naprawde stalo, to tylko niepowodzenie w jednej z operacji wojskowych, co moze oznaczac najwyzej opoznienie osiagniecia wyznaczonego naszym wojskom zadania... Przewaga naszych sil nad polskimi jest taka sama, jaka byla; a gdy o polozeniu na froncie chodzi, stosunek przechyla sie jeszcze bardziej na nasza korzysc dzieki dosylaniu rezerw".A wiec umizgi wzmacniane pogrozkami. Kampania prasowa wzywa Polske do "stosowania umiaru", do zatrzymania ofensywy, gdyz zwyciestwo pod Warszawa daje najlepsze szanse natychmiastowego pokoju. Wojne Polacy juz wlasciwie wygrali, bo ocalili swa stolice. Ze strony bolszewickiej nic juz im nie grozi, bo tak przeciez zapewnia rzad bolszewicki. Propaganda bolszewicka nie znajduje juz zbyt wielu bezkrytycznych sluchaczy. Przyczyniaja sie do tego ujawnienie rozbieznosci szeregu jednoczesnie skladanych deklaracji, zwykle klamstwa, niekiedy naiwne, niekiedy aroganckie, a takze relacje dziennikarzy i oficerow zagranicznych misji wojskowych o zwierzecych okrucienstwach popelnianych przez Armie Czerwona i Czerezwyczajke. Co do wznowienia propozycji pokojowych w Minsku, takze w rzadach panstw zachodnich panuje przeswiadczenie, ze tym razem sa one dowodem slabosci, a nie pokojowosci. Niemniej z Paryza i Londynu, a takze z Waszyngtonu plyna wezwania do Warszawy, by z nich skorzystac. W Paryzu i Waszyngtonie dominuje w dalszym ciagu przekonanie, ze rzad bolszewicki pomimo wszystko ustapi miejsca przyszlej demokratycznej Rosji, ktorej interesow nalezy bronic. Dolaczaja sie do tego oswiadczenia i zapewnienia, ze gdyby Rosja "czerwona" takze tym razem nie dotrzymala wlasnych obietnic, wowczas mocarstwa na pewno Polsce pomoga. Nasuwa sie pytanie: w czym pomoga? Czy w zatrzymaniu nastepnej ofensywy bolszewickiej, jesli plytka obrona polska gdzies nad Bugiem z pozostawieniem Grodna i Brzescia nieprzyjacielowi sie zalamie? Takiej gwarancji nikt dac nie moze i nie daje, choc bezsprzecznie mocniejsze stanowisko Anglikow wobec Niemiec i Gdanska pozwala z mniejszym niepokojem ogladac sie na Niemcy. Flota brytyjska przetarla tez sila droge dostaw przez wrogi Polsce Gdansk. Lecz nie zmienia to istoty polozenia. Zmienic je moze tylko obezwladnienie Armii Czerwonej, przekreslenie mozliwosci ponownej ofensywy. Operacje bedace bezposrednim nastepstwem Bitwy Warszawskiej trwaly mniej wiecej do konca sierpnia. Szczuplosc sil polskich na ogromnych przestrzeniach manewrowych nie pozwolila na utworzenie szczelnego kotla wokol pobitych armii Tuchaczewskiego. Dwie byly calkowicie rozbite i niezdolne do walki, lecz pozostale dwie juz po 10 dniach wchlaniaja rezerwy w rejonie miedzy Grodnem i Bialymstokiem. Jedna z nich - jest to armia 161 trzecia - stanowi pokazna sile bojowa. Bolszewicka armia czwarta, ktora najpozniej zaczela sie cofac znad Drwecy i spod Plocka, przechodzi przez Prusy Wschodnie i granice litewska do terenu nowej koncentracji rosyjskiej. Pokazna to'liczba -okolo 80 tysiecy ludzi. Inne straty Tuchaczewskiego, siegajace okolo 150 tysiecy, wyrownuja z nawiazka podciagane posilki. Juz po zaczeciu bitwy niemenskiej 15 wrzesnia pisze wojenny korespondent londynskiego Times'a: "Bolszewicy skoncentrowali ogromne sily na polnocno-wschodnim skrzydle polskiego frontu. Sily przeznaczone do obrony Grodna skladaja sie w 20% z doborowych oddzialow komunistycznych... Ofensywa polska uprzedzila tylko ofensywe bolszewicka. Wypadki dowodza, ze ani o minute za wczesnie. Opoznienie moglo byc fatalne".Przegrupowanie polskie do nowej operacji zakonczone zostalo 10 wrzesnia. Utworzono grupe uderzeniowa z dwoch armii, drugiej i czwartej, pod osobistym dowodztwem Naczelnego Wodza. Jednoczesnie przekierowano linie frontu z polnocnego wschodu na wschod. Inne armie, przede wszystkim pierwsza i czesc piatej, mialy zabezpieczyc natarcie od polnocy na odcinku dosc trudnym nie tylko militarnie, lecz i politycznie, gdyz na tym kierunku wywiazala sie walka z nowym nieprzyjacielem, to jest z Litwa. Armie bolszewickie wydaly byly Wilno, a takze Suwalszczyzne, Litwinom, glownie jako dywersje polityczna przeciwko Polsce, gdyz Armia Czerwona operowala w dalszym ciagu na tym terenie, w przypadkowym zreszta wspoldzialaniu z Litwinami. Opanowanie Grodna i Augustowa bylo koniecznoscia wojenna, gdyz od niego zalezalo powodzenie natarcia polskiego na koncentracje Tuchaczewskiego. Cel ten osiagnieto 25 wrzesnia. Wojska polskie wyszly na skrzydlo bolszewickie i przeciely jego komunikacje. Od czola zdobyly Wolkowysk i Lide, na poludniu Pinsk. Tuchaczewski nie mogl wyzyskac swej przewagi i 28 wrzesnia zarzadzil odwrot, tracac kolejne punkty oporu - Nieswiez, Stolpce i Nowogrodek. Najciezsze walki toczyly sie przy forsowaniu rzeki Szczary. Odwrot przeksztalca sie w calkowita panike, ogarniajaca niezliczone oddzialy tylowe, osrodki zapasowe i wojska w transportach na zachod. Prowadzony energicznie poscig doprowadza wojska polskie do Kojdanowa, Slucka i Minska. Tam zastaje je rozkaz przerwania dzialan, gdyz 12 pazdziernika podpisano w Rydze rozejm. Rozmowy przeniesiono tam na zadanie polskie. Po bitwie niemenskiej rzad Lenina uznaje dalsza walke za beznadziejna. Pisze Trocki, wyslany na front przez Lenina: "Spedzono nasze wojska 400 kilometrow i wiecej w tyl. Dowodztwo frontu zapewnia, ze ma dostateczne rezerwy, przewage artylerii i tak dalej. Ja stwierdzam, ze na froncie zachodnim mamy tylko pobite dywizje, w ktore wlewamy coraz to wieksza mase surowego materialu ludzkiego. I choc Lenin upieral sie jeszcze przy dalszym prowadzeniu wojny, czynil to juz bez przekonania i bez wiary". Tyle Trocki, jeden z niewielu, ktorym Lenin ufal. Na przeniesienie rozmow z Minska do Rygi zgodzila sie strona bolszewicka 17 wrzesnia. Rozmowy, zaczete trzy dni pozniej, z powolnych przemienialy sie w coraz szybsze w miare naplywania wiadomosci z frontu. Od bitwy niemenskiej strona bolszewicka dokladala staran, by osiagnac porozu11 - Historia dwudziestolecia 162 mienie jak najszybciej. Bylo dobra wola strony polskiej, ze sie temu pospiechowi nie sprzeciwiala, choc tempo pertraktacji dyktowali nie delegaci w Rydze, lecz zolnierze dywizji legionowych, wielkopolskich, pomorskiej, podhalanskiej i litewsko-bialoruskiej nad Niemnem i nad Szczara.Wilno Kiedy wojska polskie weszly w stycznosc bojowa z wojskami Republiki Litewskiej na swym skrajnym skrzydle polnocnym, wywiazaly sie na obszarze Suwalszczyzny walki, w ktorych Litwini bili sie razem z dywizjami Armii Czerwonej przeciwko Polakom. Bezposrednia przyczyna tego starcia byla prosta. 4 lipca 1920 roku rzad polski postanawia zakonczyc prowizorium w stosunkach z Litwa. Wilenszczyzna otrzyma prawo samostanowienia. Lecz rzad litewski w Kownie jest faktem dokonanym, choc jego istnienie zalezy do trwalosci polskiej przeslony wojskowej od strony zagrozenia rosyjskiego. Warszawa uznaje oficjalnie niepodleglosc Republiki Litewskiej. Jakby na przekor Litwini zawieraja 12 lipca "traktat pokojowy" z Rosja. Jest on pogwalceniem umow i konwencji, jakie tymczasem zawarly panstwa baltyckie i Finlandia, zabiegajace zreszta usilnie o ulozenie stosunkow miedzy Litwa i Polska. Jednoczesnie jest przyznaniem, ze miedzy Litwa i Rosja trwal dotychczas stan wojenny. Na mocy traktatu Rosja "ceduje" na rzecz Litwy obszar zamieszkany przez okolo miliona mieszkancow, w czym tylko 60 tysiecy Litwinow, wraz z miastem Wilnem. W zamian za to rzad litewski wyraza zgode na operacje wojskowe Armii Czerwonej na swym terytorium, starym i nowym, i na wprowadzenie wojsk sowieckich do Wilna. Po ciezkich walkach - trwa przeciez ofensywa Tuchaczewskiego na Warszawe - 14 lipca Wilno dostaje sie po raz drugi we wladanie Armii Czerwonej, nie bez czynnej pomocy oddzialow litewskich, ktorych "neutralnosc" - cytuje slowa Tuchaczewskiego - "zamienila sie we wrogosc w stosunku do Polakow, gdy tylko Armia Czerwona zaczela odnosic zwyciestwa". Byl to gest nieobliczalny, ktory dowodzil zaslepienia - niektorych zreszta tylko - politykow litewskich. W Kownie nie bylo bynajmniej gruntu psychicznego do wspolpracy z Rosja. Przeciwnie - podnosily sie glosy, ze w razie upadku Polski los Litwy bedzie przesadzony bez wzgledu na takie czy inne traktaty. Nawet w pierwszym swobodnie wybranym sejmie litewskim - wybory odbyly sie w maju - przewazala opinia, ze jest to ostatni moment na dogadanie sie z Polska. Dodatkowym bodzcem bylo postepowanie wojskowych i cywilnych wladz bolszewickich, ktore Litwinow w ogole nie dopuscily do zarzadu scedowanych Litwie ziem lacznie z Wilnem. Wszystko rozbijalo sie jednak o dogmatyczna teze, ze Polska przylaczyc sie musi do litewskiej teorii narodowosciowej i uznac Polakow mieszkajacych w Wilnie - wbrew ich woli - za Litwinow. Nastapila kleska bolszewicka pod Warszawa i paniczny odwrot Armii 163 Czerwonej. Wypadki tocza sie bardzo szybko. 27 sierpnia bolszewicy wpuszczaja wladze litewskie do Wilna. Tuchaczewski, przygotowujac nowa koncentracje'przeciwko Polsce, chce sobie zabezpieczyc od tej strony skrzydlo. Moskwa przypomina sobie o.traktacie z Litwa, uznajac, ze jest to doskonaly sposob przysporzenia Polsce klopotow- politycznych i wojskowych. Bo jesli Polacy nie zechca doprowadzic do starcia z Litwinami, ich podstawy operacyjne w bitwie niemenskiej zawisna w powietrzu, tym niebezpieczniej, ze wojska rosyjskie nie opuscily Augustowa i Grodna pomimo obecnosci na Suwalszczyznie wojsk litewskich. Jesli Polacy uderza w tym kierunku, to choc operacyjnie bedzie to tylko kierunek uboczny i ubezpieczajacy ich skrzydlo, niemniej powstanie konflikt polityczny z Litwinami. A raczej konflikt trwajacy juz od dwoch lat sie ozywi z mozliwoscia dalszych komplikacji miedzynarodowych.Wojska polskie na Suwalszczyzne uderzyly, gdyz byla to koniecznosc wojskowa. Ponadto strony polskiej nie obowiazywal traktat rosyjsko-litewski. Obowiazywal natomiast rozejm sprzed roku, zawarty z Litwinami i wyznaczajacy linie demarkacyjna, zwana "linia Focha", pozostawiajacy Suwalszczyzne w reku polskim. Walki z Litwinami trwaly zreszta tylko kilka dni, gdyz polozyl im kres nowy rozejm. Tymczasem w ciagu nastepnych kilku dni zostala rozstrzygnieta bitwa niemenska. Pertraktacje w Rydze kazaly sie spodziewac szybkiego zakonczenia wojny. Strona bolszewicka zglosila desinteressement sprawa Wilna, nie wspominajac nawet o swym traktacie pokojowym z Litwa. Lecz Litwini byli w Wilnie. 9 pazdziernika nastapil tak zwany "bunt Zeligowskiego", zajecie Wilna przez oddzialy polskie przy slabym oporze litewskim i ogloszenie powstania tworu panstwowego pod nazwa Litwy Srodkowej. Opinia polska, a tym mniej opinia na Zachodzie, nie zdawala sobie w pelni sprawy, na czym polega szczegolna litewska doktryna narodowosciowa. Natomiast w rzadzie polskim zrozumiano od razu, ze obawa Litwinow przed polonizacja jest czynnikiem decydujacym o ich polityce i ze wobec tego wszystkie proby nawrotu do idei "unii lubelskiej" nalezy zarzucic. Proponowano natomiast dwie mozliwosci praktycznego rozwiazania sprawy. Jedna byloby utworzenie tworu panstwowego litewskiego o narodowosci mieszanej, to znaczy bez przewagi zywiolu litewskiego, lecz nazwanego Litwa. Twor ten moglby byc w jakims zwiazku z Polska, posiadajac jednak pelna samodzielnosc polityczna i kulturalna, oparta na calkowitym rownouprawnieniu wszystkich grup ludnosciowych. Druga koncepcja bylo uznanie niepodleglosci litewskiej w jej granicach etnicznych. To znaczy bez Wilna, bez Grodna i oczywiscie bez Bialegostoku czy Nowogrodka. Koncepcje pierwsza, nazywana dosc niescisle "federacyjna", podtrzymywal Pilsudski dosc dlugo, z tym ze ulegala modyfikacji w kierunku utworzenia na ziemiach bylego Wielkiego Xiestwa Litewskiego trzech czlonow narodowo-terytorialnych: litewskiego na ziemiach Litwy etnicznej i reprezentowanego przez wladze mlodej Republiki Litewskiej, bialoruskiego o organizacji mglawicowej, a poddanego faktycznemu zarzadowi cywilnemu sprawowanemu przez wladze polskie, oraz czlonu polskiego zlozonego z Wi164 lenszczyzny. W samym miescie Wilnie Polacy byli w bezwzglednej wiekszo^j sci. Druga grupe stanowili Zydzi. Litwinow bylo w Wilnie mniej niz 2%. J Po klesce bolszewickiej Wilno bylo jednak w reku litewskim. W dodatkiM zalecenia i naciski zachodnich sprzymierzonych szly w kierunku pozostawie-g nia go Litwinom az do pozniejszych rozstrzygniec. Skoro jednak rozstrzygniecia te, pomijajac ich bezterminowosc, braly pod uwage interesy przyszlej; "demokratycznej" Rosji nie liczac sie z rzeczywistoscia i nie uznajac wyraznie ani niepodleglosci Litwy, ani trwalosci ustroju komunistycznego w Rosji, ani interesow polskich na jej wschodnim przedpolu, Polska na tego rodzaju rady i porady ogladac sie nie mogla. Wygrala wojne bez pomocy, bez pomocy pertraktowala o pokoj z Rosja. Musiala tez sama zalatwic swoj spor z Litwa o Wilno. Pilsudski zdecydowal sie na forme zakamuflowana. Wilno ma zajac; zolnierz z Wilenszczyzny i z Bialorusi. Walczyl on bohatersko w ochotniczych dywizjach litewsko-bialoruskich. Choc dumna ze swej przynaleznosci do armii polskiej, pierwsza dywizja litewsko-bialoruska zachowala swoj odrebny charakter. Dywizja ta, zgrupowana wraz z dwoma pulkami ula-now - trzynastym i dwiescie jedenastym ochotniczym - pod wodza wilnianina generala Zeligowskiego, "buntuje" sie i 9 pazdziernika idzie wyzwalac swa "mila ojczyzne", wedlug slow odezwy swego dowodcy. Zajmuje Wilno ku niewypowiedzianemu entuzjazmowi spoleczenstwa, ktore tworzy rzad Litwy Srodkowej. "Bunt" Zeligowskiego nawet w sztabie polskim traktowano przez kilka dni zupelnie powaznie. Poza Zeligowskim i Pilsudskim o prawdziwym jego podlozu wiedzial tylko dowodca armii, general Sikorski. Byl to fakt dokonany. Wilno decyduje o swym losie po mysli Polski, a nie po mysli Litwy. Lecz popelnilibysmy blad uwazajac "bunt Zeligowskiego" za wstep do inkorporacji Wilna. Koncepcja "Litwy Srodkowej" zawierala w sobie resztki planow swobodnej federacji obszarow polozonych miedzy Polska a 'Rosja. Rosja zglosic miala w Traktacie Ryskim swoje desinteressment.. Trwaly za to protesty litewskie zarowno w Radzie Ambasadorow, ktora,, przejela funkcje wykonawcze w sprawach wynikajacych z postanowien Traktatu Wersalskiego, jak w Lidze Narodow. Litwa odrzucala tez propozycje kompromisowe, nie godzac sie przede wszystkim na plebiscyt. Nie obylo sie przy tym bez sporow w lonie polskiego spoleczenstwa Wilenszczyzny. Powazna jego czesc pragnela utrzymac status autonomiczny, takze jako otwarte drzwi do przyszlych pertraktacji z Litwa, gdy i jezeli odstapi od swego krancowego szowinistycznego stanowiska. Wiekszosc jednak przewazyla. Wilno stalo sie stolica wojewodztwa w granicach Polski, lecz stan wrogosci miedzy Litwa a Polska mial trwac jeszcze nastepnych pietnascie lat. Pokoj ?e. I 12 pazdziernika 1920 roku Rosja bolszewicka nie byla w sensie opera-cyjno-wojskowym zdolna do zadnego oporu. Gdyby delegacja bolszewicka w Rydze tego dnia rozejmu nie podpisala, armia polska mogla byla maszerowac dalej na wschod az do momentu, gdy wydluzone komunikacje i rozrzucenie w przestrzeni nie odebraloby jej zdolnosci manewrowej. Wowczas tez dopiero strona rosyjska moglaby odtworzyc skuteczna obrone, moze juz za Brama Smolenska, gdy o kierunek moskiewski by chodzilo. Bylo malo szans, by moglo to nastapic przed zima, co wyraznie stwierdzono na kilku kolejnych posiedzeniach Rady Komisarzy Ludowych na podstawie brutalnego w swej szczerosci referatu Trockiego, ktoremu Lenin zlecil ocene polozenia. Sam Lenin zreszta pisal 15 pazdziernika, ze "polozenie Republiki Sowieckiej jest nadzwyczaj ciezkie, co zmusza nas do jak najszybszego zawarcia pokoju, zanim moglaby sie rozpoczac przeciw nam kampania zimowa". A 20 listopada, uzasadniajac motywy, jakie sklonily jego rzad do podpisania rozejmu w przekonaniu, ze jest wstepem do zawarcia pokoju z Polska, wyrazil sie jeszcze dobitniej: "Po wspanialych zwyciestwach ponieslismy druzgocaca kleske pod Warszawa".Trocki ze swej strony odmawial Armii Czerwonej zdolnosci ponownego dzialania ofensywnego przeciwko Polsce, wskazujac nie tyle na brak srodkow materialowych i zasobow ludzkich, ile na rozprzezenie organizacyjne, zly schemat dowodzenia i calkowity upadek ducha w wojsku, w ktorym dezercje siegaly setek tysiecy zolnierzy. Stwierdzenia te byly tylko reasumpcja wiadomosci z frontu, ktore kazaly Radzie Komisarzy Ludowych i samemu Leninowi radykalnie zrewidowac dotychczasowy polityczno-wojskowy plan wojny z Polska. Do drugiej polowy wrzesnia przygotowaniom wojskowym, sciaganiu rezerw i materialu wojennego z glebi Rosji na front towarzyszylo umacnianie i rozszerzanie podstaw wspolpracy politycznej i wojskowej z rzadem niemieckim. Glowna role w tej akcji, gdy o strone niemiecka chodzi, odgrywal minister spraw zagranicznych Rzeszy Walter Simons, kontaktujacy sie z rzadem bolszewickim przez nieoficjalnego przedstawiciela Lenina w Berlinie nazwiskiem Kopp, a z bolszewickim dowodztwem frontu przez majora Wilhelma Schuberta. Wymiana korespondencji pod oslona zapewnien o calkowitej neutralnosci przewidywala juz od pierwszych dni sierpnia przeszkodzenie wszelkimi dostepnymi sposobami dostawom materialu wojennego i zywnosci na potrzeby armii i ludnosci Polski, co w praktyce dotyczylo takze dostaw droga przez Gdansk. Wazniejsze byly bolszewickie zobowiazania nieprzekraczania granicy bylego zaboru pruskiego. W razie koniecznosci operacyjnej - co mialo zreszta miejsce w Dzialdowie i Brodnicy - zarzad cywilny mial byc pozostawiony miejscowym Niemcom. Simons nie posunal sie co prawda w oswiadczeniach oficjalnych poza mozliwosc rewizji granic 166 wersalskich tam wszedzie, gdzie chodzic moglo o wiekszosc niemiecka na odstapionych Polsce obszarach, lecz w praktyce general Seeckt przygotowywal okupacje wojskowa calego Pomorza i Poznanskiego. -Bylo to w zgodzie ze stanowiskiem rzadu Lenina, ktory nie uznawal postanowien Traktatu Wersalskiego, zwlaszcza gdy chodzilo o zachodnie granice Polski. Dalsze plany na wypadek upadku Warszawy i objecia rzadow przez komunistow przewidywaly bezposrednie pertraktacje niemiecko-rosyj-skie - tajne wedlug propozycji Koppa. Tym porozumieniom na najwyzszym szczeblu towarzyszylo wiele porozumien lokalnych miedzy armia bolszewicka i wladzami cywilnymi i wojskowymi, na terenie Prus Wschodnich zwlaszcza. I choc rzad w Berlinie wykazywal duza ostroznosc w wypowiedziach, glosy prasy niemieckiej wspominaly o przymierzu z Rosja, ktore po likwidacji niepodleglego panstwa polskiego zapewni obalenie Traktatu Wersalskiego. Kleska pod Warszawa nie przekreslila automatycznie tych dalekosieznych planow. Jezeli nawet zwiekszyla ostroznosc w Berlinie, to nie spowodowala zmiany oceny sytuacji w Moskwie, gdzie zreszta z zadowoleniem widziano brak przeszkod ze strony wladz niemieckich przy przekraczaniu granicy Prus Wschodnich przez oddzialy armii Tuchaczewskiego w ucieczce przed dywizjami polskimi, a w marszu do nowych rejonow koncentracji nad srodkowym Niemnem. Zmiane podstawowa spowodowala dopiero kleska Armii Czerwonej w bitwie niemenskiej w trzeciej dekadzie wrzesnia. Po niej doszlo do rewizji planow nie tylko dalszej wojny z Polska, lecz caloksztaltu polityki rzadu bolszewickiego. Rewizja ta odbyla sie bardzo szybko i nie mozna odmowic rzadowi Lenina i jemu samemu umiejetnosci logicznego i trafnego wycenienia zmiany polozenia Rosji i calej Europy w nastepstwie zwyciestwa polskiego. I tak, gdy jeszcze 18 i 19 wrzesnia delegacja bolszewicka przybyla do Rygi odwlekala rozpoczecie rozmow z delegacja polska, juz po kilku dniach, gdy natarcie polskie ogarnelo rejon Grodna i przesunelo kierunek z polnocnego na wschodni, rozmowy te sie rozpoczely wlasnie z inicjatywy bolszewickiej. Po 28 wrzesnia toczyly sie wartko i sprawnie, przy czym zajecie Wilna w dniu 9 pazdziernika przez "zbuntowana" dywizje litewsko-bialoruska generala Zeligowskiego na tempo rokowan i ich charakter nie wplynelo. Coz sie wlasciwie stalo? Oto strona bolszewicka zdala sobie sprawe, ze strona polska nie ugiela sie pod naciskami mocarstw zachodnich, by zgodzic sie na rozmowy stajac na linii frontu nie dajacej zadnej gwarancji bezpieczenstwa w razie nowej ofensywy bolszewickiej. Przeciwnie - zdobyla sie na wysilek wytracenia z reki nieprzyjaciela mozliwosci nowej ofensywy. Zajecie Wilna nie tylko wprowadzalo nowe napiecie w stosunkach z Zachodem, lecz ponadto - i bolszewicy ocenili to trafnie - stwarzalo zapore terytorialna miedzy Rosja i Niemcami, co przy niezdolnosci Armii Czerwonej do dalszego skutecznego oporu przekreslalo wszelkie plany wspolnej akcji rosyjsko-nie-mieckiej czy to przeciwko Polsce, czy tez przeciwko calemu porzadkowi europejskiemu utworzonemu w Wersalu. Co istotniejsze, rzad Lenina zdal sobie sprawe, ze Polska, wywalczywszy sobie zwyciestwo wojskowe wlasnymi silami, chce takze bez niczyjego posrednictwa zawrzec taki pokoj, ktory bralby pod uwage tylko jej interesy 167 oraz interesy tych sasiadow, ktorych bezpieczenstwo wiaze sie bezposrednio z jej wlasnym bezpieczenstwem. Stanowisko i postepowanie Polski w krotkim, lecz przelomowym okresie bitwy niemenskiej otwieralo przed rzadem leninowskim nowe perspektywy. Oczywiscie plan pierwotny, w imie ktorego rzad ten prowadzil wojne z Polska, plan jej podboju i przerzucenia swych wplywow za pomoca sily wojskowej daleko na zachod przestawal byc wykonalny. Lecz Polska gotowa byla zawierajac pokoj wyzwolic Rosje spod zmory najtragiczniejszych skutkow przegranej wojny. Mianowicie spod zmory przedluzenia stanu "ni to wojny ni pokoju", ktory przestal dla Rosji byc korzystny, gdyz pociagal za soba widmo nowych interwencji ze strony panstw zachodnich i nowych ruchow kontrrewolucyjnych ze strony rosyjskich przeciwnikow komunizmu. Dotychczas Polska konsekwentnie odmawiala wspoldzialania z "biala" Rosja Denikina, Kolczaka, Judenicza czy Wrangla;odmawiala nie tylko wspoldzialania, lecz nawet moralnej pomocy w akcjach interwencyjnych. Bylo to glownym, jesli nie jedynym powodem zadraznien z mocarstwami zachodnimi. W Moskwie wiedziano dobrze, ze przeciwstawianie sie Paryza czy Londynu, a nawet Waszyngtonu, zarowno przesuwaniu granic Polski na wschod od linii zwartego osiedlenia ludnosci polskiej, jak i polityce wyzwolenczej w stosunku do Ukraincow i Bialorusinow wyplywalo z checi zabezpieczenia interesow Rosji niekomunistycznej, w ktorej powstanie ciagle w stolicach tych wierzono. Stad wyplywala chec wciagniecia Polski w polityke "ni to wojny ni pokoju". Traktat pokojowy mial byc rozejmem i niczym wiecej. Polska miala nie nawiazywac stosunkow z Rosja leninowska. Miala czekac, az mocarstwa zachodnie uznaja, ze nadeszla odpowiednia po temu chwila, albo tez, ze dojrzal moment nowej interwencji. Stanowisko to najbardziej uporczywie reprezentowala Francja, nie tylko w roku 1919 i pierwszej polowie 1920, lecz takze we wrzesniu i w pazdzierniku. Dla niej prawowitym przedstawicielem Rosji byl Wrangel i jego wojsko na Krymie. Dla Polski Wrangel byl jednak tylko jeszcze jednym "bialym" generalem. Jego operacje wojskowe nie mialy, wbrew mirazom roztaczanym przez Weyganda i przez rzad francuski, zadnego zwiazku z wojna polsko-bolszewicka, a jego polityka, jesli o niej w ogole mozna mowic, byla w sprzecznosci z dotychczasowa polityka polska, zwlaszcza na odcinku zagadnienia niepodleglosci Ukrainy. Dlatego tez - z czego rzad Lenina dobrze sobie zdawal sprawe - rzady brytyjski i francuski najchetniej posredniczylyby przy zawarciu rozejmu polsko-rosyjskiego, lecz z najwyzsza niechecia przygladalyby sie zawarciu pokoju miedzy Polska i Rosja bez niczyjego posrednictwa, i to glownie dlatego, ze pociagaloby to uznanie i de facto, i de iure ustroju rewolucyjnego w Rosji. Z okazji zawarcia takiego pokoju wobec zalamania sie wielkich planow rozprzestrzenienia rewolucji na cala Europe rzad Lenina postanowil skorzystac. Zwlaszcza, ze nie pociagalo to za soba koniecznosci przylaczenia sie do systemu wersalskiego w sensie formalnym. Pokoj polsko-rosyjski uzupelnialby w rzeczywistosci system wersalski. Mowiac inaczej, byl warunkiem funkcjonowania systemu wersalskiego. Lecz nie wiazal rak ani propagandzie, 168 ani polityce rosyjskiej, zwlaszcza na odcinku wspoldzialania z rzekomo w Wersalu pokrzywdzonymi Niemcami. Trudno bylo stronie polskiej przewidziec umowe z Rapallo. Natomiast nie ulegalo dla niej watpliwosci, ze zwyciestwo nad Rosja nie tylko ocalilo niepodlegly byt Polski, lecz takze zabezpieczylo, skuteczniej niz podpis niemiecki pod traktatem w Wersalu, przynaleznosc Pomorza i Poznanskiego do Polski. Bitwa pod Warszawa i bitwa nad Niemnem toczyly sie nie tylko o Bialystok i Wilno, lecz takze o Poznan, Bydgoszcz i Torun.Bitwa niemenska przyniosla mozliwosc pokoju, na ktory godzily sie i Polska, i Rosja. Polska widziala w nim pokoj trwaly, Rosja - jak kazda umowe miedzynarodowa - traktowala go "dialektycznie", to znaczy jako obowiazujacy do czasu kolejnej zmiany koniunktury. Lecz tego strona polska w roku 1920 nie wiedziala. Troszczyc sie tez musiala tylko o to, jakie korzysci bedzie mogla w pertraktacjach osiagnac i jaka bedzie ich cena. II Pertraktacje rozejmowe w Rydze trwaly okolo trzech tygodni. Podzielic je mozna na dwa wyrazne podokresy. Pierwszy rozpoczal sie 21 wrzesnia, gdy delegacja rzadu bolszewickiego wyrazila nagle gotowosc rozpoczecia rozmow z delegacja polska, dajac przy tym do zrozumienia, ze nie bedzie sie upierala przy dotychczasowych warunkach. Druga faza rozmow rozpoczela sie 3 pazdziernika, gdy w rozmowie miedzy Joffem, przewodniczacym delegacji bolszewickiej, a Janem Dabskim, Stanislawom Grabskim, Norbertem Bar-lickim i Wladyslawem Kiernikiem z delegacji polskiej Joffe postawil pytanie, czy Polska chce traktowac rozejm jako wstep do trwalego pokoju, czy tez jako sposob zyskania na czasie dla przygotowania wspolnej z mocarstwami zachodnimi interwencji w wewnetrzne sprawy rosyjskie.Pytanie Joffego sformulowane bylo w ten sposob: jakie gwarancje moze dac Polska, ze nie da sie popchnac przez mocarstwa zachodnie do dalszej wojny przeciwko Rosji komunistycznej, tym razem juz nie w obronie wlasnej niepodleglosci i wlasnych granic, lecz w ramach planu panstw kapitalistycznych, chcacych obalic mlody ustroj rewolucyjny w Rosji wlasciwej? Sformulowanie pytania jest o tyle wazne, iz odstepujac od metody propagandowego przeinaczania faktow rzad Lenina przez usta swego delegata przyznawal sie do trzech rzeczy. Po pierwsze, ze wojna polsko-bolszewicka byla skutkiem agresywnych planow rosyjskich w stosunku do Polski. Plany te sie nie udaly, gdyz Polska odniosla wlasnymi silami zwyciestwo. Po drugie, ze Polska dotychczas nie dawala sie wciagnac w zadne plany interwencyjne na rzecz Rosji "bialej" i ze jej polityka wschodnia nie byla w zadnym stopniu zwiazana z planami politycznymi snutymi w Paryzu czy w Londynie. I wreszcie po trzecie, ze Polska w oczach rzadu leninowskiego jest w obecnej sytuacji jedynym przeciwnikiem naprawde dla Rosji groznym, gdyz tylko przy jej wspoldzialaniu nastapic by moglo zachwianie czy nawet obalenie sila nowego rezymu rewolucyjnego. 169 Wedlug zapiskow Grabskiego odpowiedz polska stwierdzala, ze najlepsza gwarancug dla Rosji powinna byc prawidlowa ocena interesu Polski. Interes ten polega na ustaleniu takich granic, ktore zapewnialyby jej bezpieczenstwo. Byloby szalenstwem, ze strony polskiej, gdyby chciala przyczyniac sie do obalenia takiego rzadu rosyjskiego, ktory granice tego rodzaju gotow jest Polsce zapewnic, po to, by jego miejsce zajal inny rzad rosyjski, ktory gotow bylby granice te zakwestionowac. Polska nie dala sie dotychczas wciagnac do zadnej akcji interwencyjnej przeciwko ustrojowi komunistycznemu w Rosji wlasnie dlatego, ze nie lezalo to w interesie panstwa polskiego. Stan ten nie moze ulec zmianie takze dlatego, ze Polska nie zgodzi sie nigdy na wspolprace z Niemcami przeciwko Rosji, a bez wspoludzialu Niemiec interwencja innych panstw kapitalistycznych nie ma zadnych fizycznych szans powodzenia.W innych rozmowach poloficjalnych dawala przy tym delegacja polska do zrozumienia, ze wsrod warunkow wlasnego bezpieczenstwa stawia na pierwszym miejscu zapobiezenie wszelkim nowym probom wspoldzialania Rosji z Niemcami, chociazby na wzor wspoldzialania zapoczatkowanego w rozmowach i korespondencji miedzy rzadem Lenina a ministrem spraw zagranicznych Simonsem, ktorych skutkom zapobieglo zwyciestwo polskie pod Warszawa i nad Niemnem. Stad sprawa Wilenszczyzny nie jest dla Polski tylko zagadnieniem uczuciowym, lecz takze wynikiem koniecznosci zapobiezenia powstaniu bezposredniej granicy rosyjsko-niemieckiej, a nawet swobodnego szlaku przemarszu przez terytorium Litwy. W wyniku rozmowy z 3 pazdziernika - jak pisze Grabski - Joffe oswiadczyl, ze zwroci sie do Rady Komisarzy Ludowych z propozycja udzielenia mu pelnomocnictw do zawarcia rozejmu tak pomyslanego, by mogl byc podstawa traktatu pokojowego. Decyzje te Joffe otrzymal z Moskwy 5 pazdziernika. Zawierala zgode na wyznaczenie takiej granicy polsko-rosyjskiej, jakiej domaga sie strona polska pod warunkiem obnizenia do 30 milionow rubli udzialu Polski w zapasach zlota przechowywanych w dawnym Panstwowym Banku Cesarstwa Rosyjskiego. Nie bez ironii pisal Grabski: "Rosji zalezalo znacznie bardziej na nie uszczuplaniu swej rezerwy kruszcowej niz na terytoriach, jakie gotowa byla uznac za nalezne Polsce". Moskwa wiedziala, ze wojna jest przegrana, i bala sie jej przedluzenia. A takze jej wznowienia. Stad decyzja jak najszybszego zawarcia rozejmu z jednoczesnym uzyskaniem zapewnienia, iz bedzie on wstepem do traktatu pokojowego. Stad rozmowa Joffego z delegatami polskimi i decyzja zgody na warunki polskie. Gdy o sprawe granic chodzi, rzad Lenina uwazal ja istotnie za drugorzedna. Przewidywal, ze granica bedzie linia osiagnieta przez wojska polskie w dniu podpisania rozejmu. Instrukcje wysylane Joffemu przez Rade Komisarzy Ludowych pozwalaly mu na ustepstwa az po wytyczenie granicy na rzece Berezynie. Wysunal ja zreszta Joffe, moze nazbyt pochopnie, 5 pazdziernika, proponujac po prostu, by Polacy wzieli sobie Minsk. Spotkal sie z odmowa, ktora sformulowal przewodniczacy delegacji sejmowej w ramach ogolnej delegacji polskiej, Stanislaw Grabski. Uczynil to nawet z "niepohamowana furia", jak napisze kiedys inny delegat polski, Adam Lados. Sam Joffe 170 skomentowal to ironicznie, ze "profesorowi Grabskiemu na terytoriach nic a nic nie zalezy".Czy chodzilo rzeczywiscie o terytoria? Gdyby tylko o nie chodzic mialo, Grabski i nie tylko on trzymalby sie tylko wiernie instrukcji sejmowych, "by dazyc do pokoju i do ustalenia bezpiecznej granicy bez zbytnich nabytkow terytorialnych". Lecz wiekszosci sejmowej, a ja wlasnie Grabski reprezentowal, szlo o co innego. Grabski obawial sie, ze nadmierna liczba mniejszosci w granicach polskich uniemozliwi ich polonizacje, ze bedzie zarzewiem przyszlych sporow i incydentow. Sadzil, ze o to wlasnie Rosji chodzi. Wychodzil z zalozenia, ze przyszle stosunki miedzy Polska i Rosja ukladac nalezy usuwajac wszystkie przyczyny niepokoju rosyjskiego. Dazenia wolnosciowe narodow polozonych miedzy etnicznym obszarem polskim i rosyjskim byly podstawowa przyczyna niepokoju Rosji. Dazenia te nie maja szans realizacji. Podsycic je i wyksztalcic moze tylko pomoc polska. Jesli wiec Rosja przekona sie, ze Polska pomocy takiej nie ma zamiaru udzielic ani teraz, po zwycieskiej wojnie z Rosja, ani w przyszlosci, zniknie powod do obawy przed Polska i tym samym uzasadnienie wrogiego do niej stosunku. Sposobem usuniecia tych obaw jest uznanie fikcji sowieckiej Ukrainy i sowieckiej Bialorusi oraz zgoda, by te dwa fikcyjne panstwa kladly podpis pod traktat pokojowy. A formalnie pertraktacje toczyly sie wlasnie w imieniu takze Bialoruskiej Republiki Rad i Ukrainskiej Republiki Rad i te dwie sowieckie republiki zwiazkowe mialy ostateczny tekst Traktatu Ryskiego podpisac. Mowiac scisle, podpisano je w ich imieniu, gdyz w delegacji bolszewickiej w Rydze nie tylko nie bylo Ukraincow ani Bialorusinow, lecz nie bylo nikogo, kto by mogl przetlumaczyc teksty polskie i rosyjskie na jezyk ukrainski. Lecz stronie rosyjskiej nie chodzilo ani o granice tych republik zwiazkowych, ani o wole ich mieszkancow po obu stronach ustalanej granicy. Chodzilo jej tylko o wyrzeczenie sie przez Polske zasady samostanowienia tych narodow. Byl to jedyny warunek, od ktorego rzad komunistyczny nie chcial odstapic i nie odstapil, ryzykujac nawet przedluzenie wojny z wszystkimi tego konsekwencjami. Wyrzeczenie sie zasady samostanowienia bylo podstawowa cena, jaka zaplacila Polska za tak bardzo upragniony pokoj. Byla to cena, ktora zawazyla na przyszlosci calej Europy wschodniej, a tym samym calej Europy. Rosja odnosila tu nie tylko formalne zwyciestwo. Oczywiscie przeslanka podstawowa byla kontynuacja imperializmu carskiego, ktory Ukraine i Bialorus wprowadzil sila w ramy Rosji. Lecz laczyl sie z tym postulat nie mniej wazny, ktory byl wynalazkiem nowym - wynalazkiem leninowskiej koncepcji ustroju komunistycznego. Chodzilo o to, by karykatura zasady samostanowienia narodow, jakim byla leninowska teoria reprezentowania narodu przez proletariat, proletariatu przez partie komunistyczna, a partii komunistycznej przez aparat partyjny, wsparty, gdy potrzeba, sila Armii Czerwonej, znalazla formalne uznanie w stosunkach miedzynarodowych. Pierwszym tego rodzaju uznaniem byly sformulowania rozejmu i Traktatu Ryskiego podpisane przez Polske. Dodajmy, ze podpisujac te formule Polska odstepowala od wlasnej 171 koncepcji dopomozenia narodom polozonym miedzy polskim obszarem zasiedlenia i obszarem etnicznie rosyjskim. To prawda, ze koncepcja ta nie byla w Polsce popularna, miedzy innymi i dlatego, ze duza czesc spoleczenstwa nie zdawala sobie sprawy z jej istoty. Wiekszosc sejmowa, wiekszosc politykow byla jej po prostu przeciwna, choc z roznych powodow. Najlo-giczniej i najwyrazniej swa niechec do koncepcji niepodleglej Ukrainy i ewentualnej niepodleglej Bialorusi uzasadniala szkola myslenia reprezentowana w teorii przez przywodce Narodowej Demokracji Romana Dmowskiego, a w praktyce w okresie pertraktacji ryskich przede wszystkim przez Stanislawa Grabskiego. Nie miala jednak ta szkola racji w swych nadziejach, ze przeciwstawienie sie dazeniom wolnosciowym Ukraincow usunie wszelkie punkty tarcia miedzy Rosja i Polska, i stworzy nienaruszalne podstawysasiedzkiego wspolzycia. Z duzym niepokojem wyczekiwano w Moskwie na odpowiedz Polski w sprawie uznania sowieckich republik, bialoruskiej i ukrainskiej, za legalne przedstawicielstwa tych narodow. Delegacja polska ustami swego przewodniczacego Jana Dabskiego zaprzeczyla, jakoby rzady narzucone sila przez Armie Czerwona reprezentowaly wole tych narodow, tlumaczac przy tym w mocnych slowach roznice miedzy pojeciem samostanowienia narodow a leninowska karykatura tego pojecia. Lecz juz 28 wrzesnia bylo jasne, ze delegacja polska zgodzi sie na fikcje podpisow Ukrainskiej i Bialoruskiej Republiki Rad pod aktem rozejmowym. Tak sie tez stalo. Zanim jeszcze rozejm zostal podpisany, kazano wojskom ukrainskim sprzymierzonym z armia polska albo zlozyc bron, albo przejsc przez linie frontu. Formalnie polsko-ukrainski traktat przymierza nie wymagal wypowiedzenia, gdyz nie doszlo do jego ratyfikacji ani w Sejmie polskim, ani w Konstytuancie ukrainskiej, ktora sie nie zdazyla zebrac w czasie krotkiego pobytu wojsk polskich i ukrainskich w Kijowie. Nie bylo tez w traktacie klauzuli wzbraniajacej zawarcia odrebnego pokoju. Niemniej przymierze polsko-ukrainskie bylo faktem historycznym i pociagalo za soba zobowiazania moralne. Jego jednostronne zakonczenie stworzylo nowe zrodlo pretensji narodu ukrainskiego do Polski. Byla to takze czesc ceny, jaka Polska zaplacila za upragniony pokoj. Korzysci z szybkiego wyzyskania zwyciestw wojskowych nad Rosja kazaly o cenie tej zapomniec lub pozwalaly o niej nie myslec. Uczciwosc historyka kaze o nich mowic, opierajac sie nie na madrosci nastepnych dziesiecioleci, lecz na rzeczywistosci roku 1920, ktory byl siodmym rokiem wojny, zniszczen i ciaglego zagrozenia narodu polskiego i jego walki o niepodleglosc. Petlura tymczasem postanowil prowadzic dalej beznadziejna juz walke o niepodleglosc Ukrainy. Przeszedl Zbrucz i odniosl na Podolu kilka lokalnych sukcesow, lecz 17 listopada 1920 roku musial walki zaprzestac. Czesc jego wojska przeszla do Czechoslowacji, wiekszosc internowano w Polsce w kilkunastu obozach, wsrod ktorych najwiekszym bylo Szczypiomo, to samo Szczypiomo, gdzie cztery lata przedtem Niemcy wiezili polskich legionistow. Podobny los czekal oddzial bialoruski generala Balachowicza. 15 maja 1921 roku odwiedzil oboz w Szczypiomie Pilsudski. Stanawszy przed frontem oficerow ukrainskich, po chwili milczenia Naczelnik Panstwa polskiego przedstawil krotko postanowienia Traktatu Ryskiego, by zakonczyc slowami: "Ja was przepraszam. Panowie, ja was bardzo przepraszam". Te przeprosiny - "rycerskie", jak je okreslil najstarszy oficer ukrainski, general Bezruczko - zamknely dzieje sojuszu Rzeczypospolitej Polskiej z Ludowa Republika Ukrainska. III Dokument rozejmowy podpisany w Rydze 12 pazdziernika 1920 roku nazwano od razu "preliminariami pokojowymi", co odpowiadalo sformulowaniom dokumentu oraz - jak zakladano - woli obu stron. Rozejm mial wejsc w zycie 18 pazdziernika, przy czym linia frontu o swicie tego dnia miala przeksztalcic sie w line demarkacyjna miedzy wojskami obu panstw i stac sie w ogolnym zarysie przyszla granica. Tak sie tez stalo w istocie, jesli nie liczyc drobnych poprawek, zreszta na korzysc Polski, uzgodnionych w czasie dalszych pertraktacji, tym razem okreslanych jako pokojowe, ktore toczyly sie w Rydze az do dnia podpisania wlasciwego traktatu, co nastapilo 18 marca 1921 roku. "Front" jest zreszta w tym wypadku okresleniem umownym, bo opor Armii Czerwonej zalamal sie calkowicie. Wojska polskie mialy przed soba jedynie zdemoralizowane i pozbawione lacznosci szczatkowe dywizjebolszewickie. Tak przynajmniej bylo na Bialorusi, 10 jest na glownym teatrze operacyjnym. I choc pertraktacje w Rydze mialy sie jeszcze toczyc przez szesc miesiecy, dotyczyc juz mialy tylko szczegolowych postanowien i dodatkowych umow miedzy Polska a Rosja w takich sprawach, jak konwencja handlowa, oddanie Polsce zrabowanych przez rzady carskie skarbow kultury oraz wyplacenie Polsce odszkodowania za straty poniesione w czasie pierwszej wojny swiatowej. Gdy o istotne zagadnienia chodzilo, zarowno rzady walczacych stron, jak i opinia publiczna w Polsce zdawaly sobie sprawe, ze rozejm jest w rzeczywistosci zakonczeniem dwuletniej bez mala wojny z Rosja, a jednoczesnie koncem zawieruchy wojennej przewalajacej sie przez ziemie polskie od pierwszego dnia pierwszej wojny swiatowej. Nic tez dziwnego, ze reakcja spoleczenstwa polskiego na wiadomosc o rozejmie byla radosna. Uczucie ulgi potegowala swiadomosc, ze sytuacja Polski ulegla radykalnej zmianie na lepsze w ciagu dwoch zaledwie miesiecy, liczac od dni smiertelnego zagrozenia jej niepodleglego bytu. Opinia zachodnia odnosila sie sceptycznie do mozliwosci zakonczenia wojny, pomimo zwyciestwa polskiego. Bylo to o tyle zrozumiale, ze przebieg pertraktacji w Rydze nie byl dokladnie znany. Nie zdawano sobie przede wszystkim sprawy z ugodowego nastawienia delegacji rosyjskiej, stojacego w calkowitej sprzecznosci z zadaniami wysuwanymi w czerwcu i lipcu. W Rydze - a wiec po klesce - nie bylo juz mowy o dawnych zadaniach. Przeciwnie, delegacja sowiecka wyrazala gotowosc odstapienia Polsce calej Bialorusi z Minskiem wlacznie, zglaszala desinteressement w sprawie ulozenia stosunkow miedzy Polska i Litwa, i unikala starannie czegokolwiek, CQ by moglo wygladac na ingerencje w sprawy wewnetrzne. Podstawowym dezyderatem bylo juz tylko zaprzestanie dzialan wojennych, czyli przerwanie marszu wojsk polskich dalej na wschod niz Berezyna i podpisanie ostatecznego traktatu pokojowego. Przyjecie postulatow rosyjskich przeglosowano w lonie delegacji polskiej wiekszoscia glosow przy sprzeciwie Leona Wasilewskiego, Wit.olda Kamie-nieckiego i Jana Dabskiego. Co chcieli przez to osiagnac? Na pewno nie mysleli O przedluzeniu wojny w drodze zerwania pertraktacji. Nie moglo byc o tym mowy w osiagnietej fazie rozmow, wobec wyraznego nastawienia spoleczenstwa polskiego i instrukcji sejmowych, przeciwko ktorym Naczelnik Panstwa formalnie nie protestowal. Trzej delegaci reprezentowali po prostu poglad, ze Rosja i tak na pokoj sie zgodzi. Nie chcieli zas dawac jej wiecej niz zadala - przynajmniej na Bialorusi. Bez watpienia w gre wchodzic tu moglo nagle ozywienie mysli federacyjnej w zwiazku z zajeciem Wilna przez generala Zeligowskiego. Wydawac sie moglo, ze opierajac sie na tej nowej rzeczywistosci politycznej mozna bedzie znowu pomyslec o idei wielonarodowosciowego panstwa litewsko-bialoruskie-go zwiazanego z Polska. Celowi temu stawaloby na przeszkodzie uznanie Bialoruskiej Republiki Sowieckiej. Celowi temu pomoc moglo utrzymanie Minska, zajetego 14 pazdziernika, w reku polskim. Koncepcje wyrastajace wokol Litwy Srodkowej nie daly, jak sie miano wkrotce przekonac, zadnego rezultatu wskutek zdecydowanie wrogiej postawy Republiki Litewskiej. Czy znalezienie sie wiekszosci etnicznego obszaru Bialorusi w granicach Polski, co mozna bylo w Rydze osiagnac zamiast jej przepolowienia, zmieniloby sytuacje, trudno dociec. I jesli czesc opinii polskiej z bolem przyjela wiadomosc o odstapieniu Minska, obsypujac Grabskiego i innych delegatow gradem zlorzeczen, to powodem nie byly rozmyslania polityczne i wizje federacyjne, lecz swiadomosc wydania na zaglade miliona Polakow pozostalych "po tamtej stronie". Linia rezejmowa, linia demarkacyjna i wreszcie linia graniczna pokrywaly sie w przyblizeniu z granica drugiego rozbioru. Polska rezygnowala z wszelkich pretensji terytorialnych na wschod od tej linii. Na zachod od niej z pretensji terytorialnych w jakiejkolwiek postaci rezygnowaly wspolnie Rosja oraz sowiecka Ukraina i sowiecka Bialorus. Granica nazwana ryska zapewniala Polsce bezposredni styk z Lotwa na polnocy i z Rumunia na poludniu. Biorac ten fakt pod uwage, nalezy ja uznac za korzystna. Nie z powodu przylaczenia tego lub innego miasta czy powiatu, lecz dlatego, ze odcinala Rosje od Niemiec. Z tych wzgledow wedlug owczesnych koncepcji strategicznych mozna ja bylo uznac za granice bezpieczna. Lub raczej zapewniajaca mozliwosc skutecznej obrony ziem etnicznie polskich w razie nowej agresji rosyjskiej. Oczywiscie tylko wtedy, gdyby Rosja wystepowala przeciwko Polsce sama, bez sojusznika napasci od strony Niemiec. Pod tym wzgledem niebezpieczenstwo z sierpnia 1920 roku, gdy wystapienie Niemiec przeciwko Polsce bylo tylko kwestia dni, a raczej kwestia zdobycia Warszawy przez Armie Czerwona, stawalo sie niebezpieczenstwem czysto teoretycznym. Tak przynajmniej sprawe oceniano w Warszawie po podpisaniu rozejmu w Rydze. Owszem, obawiano sie konfliktu z Niemcami na tle Gornego Slaska, zwlaszcza po drugim powstaniu slaskim. Jedna z przestanek, ktora spowodowala milczaca zgode Piisudskiego na rozejm, byla wlasnie obawa wojny z Niemcami. I zanim jeszcze rozejm z Rosja wszedl w zycie, zaczeto przerzucac oddzialy z frontu na granice zachodnia. W krotkim czasie znalazlo sie tam 16 dywizji, gdy na linii demarkacyjnej rosyjsko-polskiej pozostalo ich tylko 12. Lecz rozejm z Rosja pozwalal patrzec spokojniej na niebezpieczenstwo konfliktu z Niemcami. Oceniano to jako wielka i bezposrednia korzysc. Ocena ta byla sluszna, choc oczywiscie dotyczyla tylko krotkiego czasu i okreslonej sytuacji. Kola militarystyczne w Berlinie - general Seeckt, minister Simons i kanclerz Wirth - ochlodly w swym zapale po klesce Rosji. Lecz juz w grudniu 1920 roku wznowiono utrzymywane w tajemnicy rozmowy na temat ewentualnej pomocy Rosji w razie zbrojnego starcia miedzy Niemcami i Polska. Nastapilo wiec odwrocenie planu sprzed kilku miesiecy z zachowaniem tego samego celu. Wystapic przeciwko Polsce mialy Niemcy w pierwszej, a Rosja w drugiej fazie. Odbilo sie to na przebiegu pertraktacji pokojowych w Rydze. Stanowisko rosyjskie zaczelo sie usztywniac, pospiech ustapil miejsca przewlekaniu rozmow nad poszczegolnymi sformulowaniami. Opinia polska, zajeta przede wszystkim sprawa Gornego Slaska i debatami Sejmu nad projektami konstytucji, nie dostrzegala wahan rosyjskich przy stole narad w Rydze, uwazajac zawarcie pokoju za sprawe pewna. Lecz przewlekania rozmow w sztabie polskim nie lekcewazono. Nie lekcewazono takze w Paryzu. Prezydent Millerand, premier i minister spraw zagranicznych Briand, i minister spraw wojskowych Barthou trafnie ocenili niebezpieczenstwo obalenia pokoju wersalskiego w razie wystapienia Niemiec, przeciwko Polsce, zwlaszcza gdyby nastapilo przy wspoludziale Rosji. Rezygnujac wiec z mglistych jak dotychczas pomyslow utworzenia bloku panstw srodkowej i wschodniej Europy, majacych w teorii stanowic przeciwwage dla Niemiec, przyspieszyli wlokace sie ospale rokowania o porozumienie wojskowe z Polska. Na zaproszenie prezydenta Francji Naczelnik Panstwa Pilsudski wyjechal do Paryza. Juz nazajutrz po jego przyjezdzie, 4 lutego 1921 roku, ustalono zasady ukladu o wzajemnej pomocy wojskowej. Wbrew zwyczajom ogloszono te zasady w publicznej deklaracji przed ich przedyskutowaniem. Mowily one, ze "rzady polski i francuski, w jednakim stopniu dbajac o utrwalenie swego bezpieczenstwa, jak rowniez pokoju w Europie, postanawiaja skoordynowac wysilki w celu wspolnej obrony swych najwazniejszych interesow". W dwa tygodnie pozniej ministrowie spraw zagranicznych Francji i Polski podpisali uklad sojuszniczy opatrzony konwencja wojskowa. Przewidywala ona udzielenie sobie wzajemnie bezwarunkowej i bezzwlocznej pomocy w razie agresji niemieckiej. Gdyby zas Polska zostala zagrozona lub napadnieta przez Rosje, Francja przez dzialania na ladzie i na morzu miala zapewnic Polsce bezpieczenstwo od strony Niemiec oraz udzielic jej blizej nie okreslonej pomocy w "obronie przeciwko armii sowieckiej". Traktat obrony polsko-rumunski, mowiacy wyraznie o wspolnej obronie granic wschodnich obu panstw, byl logicznym uzupelnieniem traktatu z Francja. Podpisano go 3 marca 1921 roku w Bukareszcie. 18 marca podpisano bez zadnych juz trudnosci ze strony delegacji rosyjskiej traktat pokojowy w Rydze. Uwzgledniwszy zwiazek przyczynowy miedzy sojuszem polsko-francuskim zawartym 19 lutego a zlozeniem pod-' pisow pod pokojem ryskim, stwierdzic nalezy, ze pokoj w Rydze nie tylko konczyl wojne miedzy Polska i Rosja, lecz takze zabezpieczal Polske przed wojna z Niemcami. Byla to dla niej najwieksza z bezposrednich korzysci z Traktatu Ryskiego. Gdy zas chodzi o korzysc calej Europy, Traktat Ryski stawal sie niezbednym uzupelnieniem Traktatu Wersalskiego. Nadawal mu znaczenie praktyczne - byl jakby klauzula wykonawcza jego postanowien czy jego zalozen. Nie byl nia zbyt dlugo. Pokoj w Europie nie przetrwal dwudziestu lat. Za to Polska nie ponosi winy. Ani w sensie moralnym, ani politycznym. Nie mogla Polska oceniac ocalenia i umocnienia niepodleglosci panstwowej inaczej niz opierajac sie na znanej sobie rzeczywistosci. W jej swietle Pokoj Ryski wydawal sie pozadanym osiagnieciem. IV Stosunkowa latwosc pertraktacji ryskich wytwarzala i w Sejmie, i w spoleczenstwie nastroj graniczacy z euforia. Wszystkie dlugofalowe watpliwosci i obawy przygluszalo pragnienie pokoju. Pokoj byl zreszta nie tylko pragnieniem, lecz i palaca koniecznoscia w obliczu narastajacych trudnosci gospodarczych i potrzeby przystapienia do pracy nad odbudowa odrodzonego panstwa. "Polska ledwie zmartwychwstala i cudem uratowana potrzebuje koniecznie pokoju" - mowil Wincenty Witos w Sejmie.Naczelnik Panstwa i Wodz Naczelny rozumial, ze wygrawszy wojne, pokoj w sensie rezygnacji ze swych planow i koncepcji wschodnich przegrywal. Pisal w jednej z prac pozniejszych: "Armia bolszewicka byla tak rozbita, ze nie mialem zadnych przeszkod wojskowych, abym mogl siegnac, gdzie bym chcial, na calym prawie froncie". Zatrzymal go jednak "brak sily moralnej w spoleczenstwie". Jest w tym wiele prawdy, lecz nie cala prawda. "Brak sil moralnych" byl po prostu wynikiem zmeczenia i watpliwosci, czy Polska ma dosc sily, by dazyc do wielkich rozwiazan, wykraczajacych daleko poza jej bezposrednie interesy. Armia Czerwona mogla sie odrodzic i powiekszyc swe sily, chocby to wymagalo czasu, zwlaszcza ze kontrrewolucja w jej granicach dogasala, a nowy ustroj sie umacnial. Polska zas osiagnela juz szczyt swego wysilku. A nie bylo przeciez ani przedtem, ani potem celem Polski mieszanie sie w wewnetrzne sprawy ustrojowe Rosji. Pokoj 176 wydawal sie rozwiazaniem jedynym, szczegolnie ze - jak sie zdawalo - zapewnial Polsce bezpieczenstwo.W roku 1921 nie bylo jeszcze doswiadczen, ktore nakazywaly kazdy podpis rzadu sowieckiego traktowac z nieufnoscia. Nie bylo jeszcze katalogu stu kilkudziesieciu niedotrzymanych traktatow, ukladow i deklaracji sowieckich, jaki dzis mamy przed oczami. Traktat Ryski znajdzie w tym katalogu poczesne miejsce. W roku 1921 byl Rosji bardziej potrzebny niz Polsce. V Traktat pokojowy podpisany w Rydze zmienial radykalnie uklad polityczny w Europie. Konczyl okres chaosu w calej wschodniej i po czesci takze w poludniowo-wschodniej i polnocno-wschodniej Europie. Bez tego postanowienia Traktatu Wersalskiego musialyby pozostac martwa litera pomimo ogromnych nadziei, jakie przywiazywano do ponadnarodowej Ligi Narodow utworzonej przez Traktat Wersalski. Taki jest obiektywny sad historii, gdy rozpatruje z perspektywy owczesna rzeczywistosc europejska. Lecz ten logiczny zwiazek miedzy Traktatem Wersalskim i Traktatem Ryskim nie wydawal sie owczesnym kierownikom i tworcom polityki europejskiej oczywisty. Przede wszystkim dlatego, ze Rosja nie byla sygnatariuszem Traktatu Wersalskiego i nie stala sie nim po zawarciu pokoju z Polska. Nie odstapila wiec od podstawowej przeslanki polityki leninowskiej, ktora nakazywala wspolprace z Niemcami - rewolucyjnymi, jesli rewolucja da sie w Niemczech urzeczywistnic, lub burzuazyjnymi, jesli nie mozna inaczej. Koncepcje rzadu leninowskiego i rzadow radzieckich po jego smierci byly w tym wzgledzie elastyczne i ulegaly ciaglym zmianom, dyktowanym nie tyle rozwojem sytuacji miedzynarodowej, ile rozwojem sytuacji w Niemczech. Podpisanie pokoju miedzy Polska i Rosja przyjeto w Paryzu i Londynie z bardzo mieszanymi uczuciami. Przede wszystkim dlatego, ze oznaczal on w praktyce przekreslenie ostatniej szansy obalenia ustroju komunistycznego przez interwencje z zewnatrz. Przestano juz co prawda od dawna liczyc na wspoludzial Polski w dalszych akcjach interwencyjnych na korzysc roznych ruchow kontrrewolucyjnych, liczono jednak na to, liczyla na to najdluzej Francja, ze podtrzymanie stanu wojny lub ciaglej grozby wojny miedzy Polska i Rosja bolszewicka odsunie koniecznosc uznania rzadu Lenina i nawiazania z nim stosunkow. Po traktacie pokojowym zawartym w Rydze tego rodzaju polityka byla niemozliwa. Nie moglo to ujsc uwagi zadnego z panstw europejskich. Przede wszystkim nie moglo ujsc uwagi Anglii i Francji. Kazde z tych panstw probuje sie do nowej sytuacji przystosowac. Lecz kazde na inny sposob. Powstaje przez to rozbieznosc miedzy Paryzem i Londynem. Jest ona o tyle niebezpieczna dla normalizacji stosunkow europejskich, ze jednoczesnie oslabia jednolity front sprzymierzonych wobec Niemiec. Rosja przygladac sie bedzie tej rozbieznosci z uwaga, tym bardziej ze jednoczesnie rozchodza sie drogi polityczne europejskich mocarstw zachodnich i drogi polityczne 177 Stanow Zjednoczonych. Ameryka odmawia ratyfikacji Traktatu Wersalskiego i udzialu w Lidze Narodow. Tym samym wycofuje sie z Europy. Francja zaczyny szukac zastepczych sposobow reasekuracji przeciw niebezpieczenstwu niemieckiemu. Sposobow tych znajduje kilka. Faworyzuje koncepcje Malej Ententy - porozumienia rumunsko-jugosiowiansko-czechoslowackie-go. Zawiera tez - pomiedzy datami podpisania rozejmu i pokoju w Rydze - sojusz wojskowy z Polska. Jednoczesnie jednak szuka poprawy stosunkow z rzadem sowieckim. Rzad francuski wyraza gotowosc nawiazania stosunkow 'dyplomatycznych z rzadem Lenina i dopomozenia mu w przerwaniu calkowitej izolacji gospodarczej. Dla Rosji jest to koniecznosc. Rosja jest zdewastowana przez wojne domowa i wewnetrzna anarchie. Glod i chaos zwalczane wylacznie terrorem groza calkowita katastrofa. Narody nierosyjskie w Rosji pozaeuropejskiej buntuja sie w dalszym ciagu. Rzad Lenina decyduje sie na liberalizacje gospodarcza pod nazwa NEP-u - Nowej Ekonomicznej Polityki - i szuka konkretnej pomocy gospodarczej w postaci nawiazania stosunkow przynajmniej handlowych ze swiatem zewnetrznym. Poprzedzic je lub towarzyszyc im musi uznanie nowej wladzy komunistycznej za legalny rzad rosyjski. Pokoj w Rydze otworzyl te mozliwosci. Opor lub przetargi ze strony Paryza czy Londynu beda jeszcze trwaly, lecz wynik jest przesadzony. Rosja wie o tym.Polityka Anglii jest inna. Gotowa jest po Traktacie Ryskim podjac wspolprace gospodarcza z Rosja jedynie za cene rezygnacji z prob zblizenia do Niemiec. Rzad brytyjski nie wierzyl, by sojusze tego typu co zawarty miedzy Francja i Polska mogly zapewnic bezpieczenstwo i stabilizacje calej Europie. Anglicy trzezwiej oceniali skutki gospodarcze inflacji w Niemczech i ruiny gospodarczej Rosji. Stabilizacji europejskiej nie mozna bylo - ich zdaniem - osiagnac inaczej niz lagodzac gospodarcze klauzule Traktatu Wersalskiego, zwlaszcza postanowienia o odszkodowaniach wojennych, przy ktorych upierali sie Francuzi. Anglicy byli tez zdania, ze po zakonczeniu wojny z Polska dalsza odmowa uznania Zwiazku Sowieckiego jest politycznym nonsensem. Na uznanie de iure Rosja leninowska musiala jeszcze czekac dosyc dlugo. Lecz uznanie de facto nastapilo od razu. A z nim ostateczne przekreslenie koncepcji "kordonu sanitarnego" wokol Rosji, polityki izolacji i wyczekiwania, az ustroj komunistyczny zawali sie w obliczu trudnosci wewnetrznych. Dla Rosji Sowieckiej podpisanie traktatu pokojowego w Rydze stanowilo wiec moment zwrotny w jej historii. Bylo jednoznaczne z uznaniem nowego ustroju i nowego rzadu przez najsilniejsze poza Rosja panstwo w tej czesci Europy. Czyli przez Polske. Nawiazanie stosunkow miedzy Rosja i Polska musialo pociagnac za soba predzej czy pozniej uznanie przez Francje i Anglie. Traktat Ryski dawal Leninowi doskonaly atut polityczny. Jego wartosc polegala takze na tym, ze rzad Lenina nie bedzie musial sam zabiegac o uznanie, przez co uniknie wyrazenia zgody na niewygodne warunki, takie na przyklad, jak proponowana przez Anglie deklaracja przyjmujaca do wiadomosci postanowienia Traktatu Wersalskiego. Tego rodzaju deklaracji Rosja podpisac nie chciala z uwagi na Niemcy, z ktorymi stosunki utrzymac bylo 12 - Historia dwudziestolecia 178 jej najlatwiej - pomimo Traktatu Ryskiego, ktory opinia niemiecka przyjela niechetnie przede wszystkim z tego wzgledu, ze uniemozliwil im uzycie sily w sprawie Gornego Slaska i przekreslal nadzieje odzyskania Poznanskiego i Pomorza. Wspolpraca rosyjsko-niemiecka znajdzie swe ukoronowanie w ukladzie zawartym po roku w Rapallo. By nic mu nie stalo na przeszkodzie, Rosja odrzucila nawet nastepny, zlagodzony warunek angielski, jakim bylo zaprzestanie propagandy przeciwko Traktatowi Wersalskiemu.Za cene przyjecia tego warunku Anglia gotowa byla uznac Traktat Ryski. Mial to byc sposob posredniego uznania Rosji komunistycznej. Lecz rzadowi Lenina nie zalezalo na uznaniu Traktatu Ryskiego przez mocarstwa zachodnie. Rosja wiedziala, ze podpis Polski zabezpiecza ja wystarczajaco. Nie miala zas nic przeciwko temu, by jej partner polski marnotrawil wysilki w zabiegach dyplomatycznych o uznanie swej granicy wschodniej takze przez mocarstwa zachodnie. Bo tak jak dla Rosji Traktat Ryski stwarzal mocna podstawe dzialania politycznego na arenie miedzynarodowej opierajac sie na gwarancji bezpieczenstwa, tak dla Polski stwarzal nowa koniunkture miedzynarodowa. Podpisanie pokoju bez niczyjego posrednictwa umozliwialo Polsce zrzucenie kurateli politycznej mocarstw sprzymierzonych. Na kuratele tego rodzaju zgodzic sie musiala pod naciskiem okolicznosci w szeregu umow, a takze podpisujac Traktat Wersalski. Na mocy tych zobowiazan Anglia i Francja, gdyz w praktyce po usunieciu sie Ameryki z Europy tylko o te dwa mocarstwa chodzilo, zastrzegly sobie przywilej ostatecznego zatwierdzenia granicy panstwowej z Rosja. Prawo decyzji w tej sprawie przeniesiono dosc ogolnikowo na Rade Ligi Narodow, w praktyce zas pozostawiono Radzie Ambasadorow mocarstw sprzymierzonych. Byla to sytuacja paradoksalna o tyle, ze to ograniczenie narzucono Polsce w okresie, gdy mocarstwa sprzymierzone bronily zastepczo interesow przyszlej Rosji "bialej". W roku 1921 wizja "bialej" Rosji przeszla w dziedzine calkowitych fantazji, a rzad Rosji "czerwonej" ani nie chcial, ani nie potrzebowal decyzji mocarstw zachodnich przy ustalaniu granicy z Polska. Niemniej rzad, a raczej kolejne rzady polskie przestrzegaly skrupulatnie postanowien artykulu 87 Traktatu Wersalskiego, ktory poddawal wytyczenie granic polskich ostatecznej decyzji mocarstw sprzymierzonych. Po Traktacie Ryskim decyzja ta mogla oznaczac tylko uznanie istniejacej granicy. Nie tyle linia graniczna z Rosja ustalona w Rydze, ile sprawa Wilna stanowila przeszkode przed dokonaniem tej formalnosci az do maja 1923 roku. Zarzuty, ze Polska zbyt duzo stracila energii politycznej na zdobycie tej aprobaty granicznej, sa w duzej mierze sluszne. Owa aprobata nie byla jednak calkowicie bez znaczenia, gdyz posrednio potwierdzala fakt, ze Traktat Ryski byl koniecznym uzupelnieniem Traktatu Wersalskiego dla calej Europy. Mozna to bylo tak interpretowac, ze Rosja podpisujac Traktat Ryski przyjmowala do wiadomosci Traktat Wersalski. Jak wiemy, nie uczynila tego formalnie. Przynajmniej do czasu przystapienia do Ligi Narodow. Niemniej stwierdzila swym podpisem w Rydze, ze swa polityke prowadzic musi, opierajac sie na rzeczywistosci stworzonej 179 w Wersalu. Dopiero tez od podpisania traktatu w Rydze pomyslec mogla Rosja o konsolidacji zdobyczy rewolucji. Oczywiscie za cene rezygnacji z dazenido rewolucji miedzynarodowej. Tym samym konczyla sie leninowska, ideologiczna faza komunizmu rosyjskiego. Przechodzil on na pozycje polityki panstwowej. Polityki tym brutalnie j szej, ze nie rezygnowal z propagandy komunistycznej poza granicami Rosji jako z oreza rosyjskiej polityki panstwowej. VI Ratyfikowany przez Sejm Ustawodawczy 15 kwietnia 1921 roku traktat pokojowy z Rosja sowiecka zamykal okres najwiekszego zagrozenia bytu panstwowego i narodowego Polski. Uzupelniajac Traktat Wersalski, wprowadzal ostatecznie Rzeczpospolita Polska na arene europejska jako panstwo ugruntowane w sensie politycznym, najwieksze i najsilniejsze w tej czesci Europy. Wykazalo ono, ze posiada warunki, by stac sie podstawowym elementem ladu i pokoju ogolnoeuropejskiego. Pewnosc te wzmacnialy dwa traktaty sojusznicze, zawarte w przededniu podpisania Traktatu Ryskiego - polsko-francuski i polsko-rumunski. Pierwszy stwarzal skuteczna asekuracje przeciwko Rzeszy niemieckiej, wytracajac ja z niemiecko-rosyjskiej gry polityczno-wojskowe^ z ostrzem skierowanym przeciwko Polsce. Drugi, o mniejszym bezsprzecznie znaczeniu, zabezpieczal jednak poludniowe polskie skrzydlo na wypadek wznowienia agresji komunistycznej Rosji, gdyby sie o nia pokusila. Tym samym przestala Polsce grozic wojna w wielkim stylu, wojna o panstwowe "byc lub nie byc", wojna o stawke najwyzsza.Lecz az do pazdziernika 1921 roku istniala mozliwosc interwencji zbrojnej na Gornym Slasku z mozliwoscia rozszerzenia na wojne polsko-niemiecka. Bylo to ryzyko powazne, gdyz nie moglo byc pewnosci, czy Francja zechce w tym wypadku wystapic czynnie po stronie polskiej, paralizujac tym samym swobode ruchow Drugiej Rzeszy. Bo klauzule przymierza polsko-francu-skiego nie przewidywaly zaczepnego wystapienia ze strony polskiej. A taki wlasnie charakter mialoby starcie polsko-niemieckie, ktorego mozliwosc osiagnela punkt szczytowy pod koniec maja i w czerwcu. Dopiero wiec z rozwiazaniem problemu Gornego Slaska 12 pazdziernika 1921 roku zniknela ostatecznie sprzed oczu spoleczenstwa polskiego groza dalszego wysilku wojennego. Lecz i to nie oznaczalo jeszcze uregulowania wszystkich zagadnien spornych typu miedzynarodowego. Pozostawala sprawa ostatecznej przynaleznosci Wilenszczyzny, zorganizowanej w Litwe Srodkowa. Uchwala inkorporacyjna powzieta przez wilenski "Sejm Orzekajacy" zapasc miala dopiero w marcu 1922 roku, a na jej akceptacje, jak rowniez na uznanie przez mocarstwa zachodnie granicy polsko-rosyjskiej ustalonej w Rydze, czekac trzeba bylo az do maja roku 1923. Uznanie to bylo formalnoscia. Sluzylo jednak jako wygodny argument dla niechetnych Polsce osrodkow na Zachodzie, majacy podwazac zaufanie do niej jako do panstwa nie trzymajacego sie postanowien Traktatu Wersalskiego. 180 Zabiegi o uznanie granicy wschodniej przez mocarstwa zachodnie pochlanialy duzo, a moze zbyt duzo energii rzadu polskiego, co zreszta z naciskiem podkreslal Naczelnik Panstwa Jozef Pilsudski. Nie mogl im sie jednak sprzeciwiac, gdyz jego zdania nie podzielal Sejm Ustawodawczy, a scislej prawicowa i profrancuska w swych zapatrywaniach wiekszosc sejmowa. Argumentacja szla tu po linii wykazywania koniecznosci jak najlepszych stosunkow z rzadami zachodnimi, po to, by z jednej strony ustawic Polske w mocniejszej pozycji na forum miedzynarodowym i w Lidze Narodow jako panstwo, do ktorego mozna miec absolutne zaufanie, z drugiej zas strony po to, by przyspieszyc uregulowanie miedzynarodowej wspolpracy gospodarczej, na ktorej Polsce rzeczywiscie zalezalo. Zalezalo zarowno na odcinku kredytowo-inwestycyjnym, jak i na odcinku wymiany towarowej.W owczesnym polozeniu gospodarczym Polski izolacja od swiata zewnetrznego byla zjawiskiem bardzo niebezpiecznym. A zagrazala jej w powaznym stopniu. O odbudowie rynku rosyjskiego, na ktorym opieral sie przed pierwsza wojna swiatowa przemysl Krolestwa, trudno bylo myslec, gdy Rosja pograzala sie w calkowitej anarchii i nedzy gospodarczej, i byla jak najdalsza od mysli o wymianie miedzynarodowej. Stosunki handlowe z podstawowym dostawca i odbiorca, jakim byly Niemcy, pogarszaly sie z dnia na dzien, i to pomimo zawartej w roku 1922 konwencji gornoslaskiej, pomyslanej jako ratunek dla przemyslu obu czesci podzielonego Slaska. Ozywienie stosunkow handlowych z Francja czy Anglia, a takze zdobycie w tych krajach pomocy kredytowej w skali odpowiadajacej potrzebom, bylo gra o nieznana stawke, do ktorej przystepowano w Polsce z duza doza nieuzasadnionego optymizmu przy calkowitym braku doswiadczenia. Niemniej wysilek w tym kierunku byl uzasadniony i trudno sie dziwic, ze rzad probowal usunac wszystkie prawdziwe i urojone przeszkody typu politycznego, stojace na drodze wspolpracy gospodarczej z bogatymi panstwami zachodnimi. Powstania Slaskie Jesien 1919 roku uplywala na Gornym Slasku w atmosferze przygnebienia ludnosci polskiej. Przyczyna bylo niepowodzenie krotkotrwalego powstania i represje, jakie po nim nastapily ze strony wladz i policji niemieckiej. Represje zelzaly w pazdzierniku, gdy rzad niemiecki pod naciskiem aliantow oglosil powszechna amnestie dla uczestnikow powstania. Obie strony przystapily wowczas do akcji propagandowej zmierzajacej do pozyskania glosow ludnosci w zapowiedzianym plebiscycie. Postanowienia Traktatu Wersalskiego mowiace o plebiscycie przewidywaly zachowanie maksimum swobody w okresie poprzedzajacym plebiscyt i w czasie plebiscytu. Przewidziano miedzy innymi prawo prowadzenia propagandy i stworzenia specjalnych komisariatow plebiscytowych - polskiego i niemieckiego. Lecz wykonanie tych postanowien moglo nastapic dopiero z chwila objecia zarzadu przez Komisje Miedzysojusznicza. Do czasu 181 jej przybycia tylko strona niemiecka dysponowala srodkami propagandowymi i mozliwoscia wywierania codziennego nacisku na Slazakow.Start ten zmienil sie w styczniu 1920 roku. Ewakuowaly sie wowczas regularne oddzialy niemieckie oraz czesc oddzialow Grenzschutz'u. Wyjechala ze Slaska czesc biurokracji rzadowej, przede wszystkim wladze naczelne regencji opolskiej. Przestal obowiazywac w praktyce stan wyjatkowy, formalnie odwolany juz poprzednio. 11 lutego zarzad obszaru plebiscytowego, obejmujacego 22 powiaty, przejela Komisja Miedzysojusznicza. Jej przewodniczacym byl francuski general Le Rond, a czlonkami general de Martinis z ramienia Wloch oraz pulkownik Percival z ramienia Anglii. Zaczely tez przybywac na Slask sojusznicze oddzialy wojskowe. Wiekszosc w nich stanowili Francuzi. Jednoczesnie zorganizowaly sie oba Komisariaty Plebiscytowe: niemiecki pod przewodnictwem doktora Urbanka w Katowicach i polski pod przewodnictwem Wojciecha Korfantego w Bytomiu. Wsrod czlonkow Komisariatu znalezli sie przedstawiciele polskich stronnictw politycznych i dzialacze spoleczni. Trzej sposrod nich - Pawel Chrobek, Alfons Zgrzebniok i przybyly z Poznania Mieczyslaw Paluch - byli jednoczesnie kierownikami Polskiej Organizacji Wojskowej, dzialajacej w konspiracji. Komisariatom podlegaly podkomisariaty powiatowe oraz gminne komitety mezow zaufania. W zasadzie wszelka propaganda plebiscytowa miala sie skupiac w ramach tej organizacji, zarowno po stronie polskiej, jak i niemieckiej. Komisji Miedzy sojusznicze j podlegala cala administracja Gornego Slaska. Zapewnila ona sobie pelna kontrole wojskowa, polityczna i ekonomiczna obszaru plebiscytowego. Polska, Niemcy i Czechoslowacja akredytowaly przy Komisji swe przedstawicielstwa dyplomatyczne. Przedstawicielem Polski byl konsul generalny Daniel Keszycki. Przejecie administracji przez Komisje Miedzysojusznicza przynioslo ludnosci polskiej niewatpliwa ulge. Niemniej polskie mozliwosci dzialania w przygotowaniu do plebiscytu nie dorownywaly mozliwosciom niemieckim. Nie tylko dlatego, ze strona niemiecka dysponowala wiekszymi srodkami finansowymi, lecz przede wszystkim dlatego, ze na miejscu pozostala niemiecka policja, bardzo rozbudowana organizacyjnie. Jej podleglosc wladzom alianckim byla raczej teoretyczna. Niemniej kampania plebiscytowa przybrala takze po stronie polskiej ogromne rozmiary. Wydawano tysiace ulotek, uruchomiono prase polska, organizowano wiece. Nie ulega watpliwosci, ze zmienne koleje wojny polsko-bolszewickiej wywieraly duzy wplyw na nastroje Slazakow. W czasie ofensywy bolszewickiej w lipcu przybraly na sile trwajace juz od kwietnia manifestacje organizowane przez strone niemiecka przy czynnym wspoludziale komunistow niemieckich i polskich. Manifestacjom towarzyszyly ekscesy w rodzaju napadow na polskie lokale plebiscytowe i na poszczegolnych dzialaczy. Szczytowym punktem tej akcji terrorystycznej byl 27 maja krwawy napad na hotel "Lomnitz" w Bytomiu, siedzibe polskiego Komisariatu. Strona polska odpowiadala najskuteczniej sporadycznymi strajkami robotniczymi, 182 a w dwoch wypadkach strajkiem powszechnym, ktorego nie zdolaly zahamowac wysilki komunistow.Jednoczesnie nie ustawaly wysilki rzadu niemieckiego na terenie miedzynarodowym, by uchylic decyzje plebiscytowa i zastapic ja przyznaniem Slaska Niemcom. Argumenty niemieckie nie znajdowaly posluchu u sprzymierzonych, niemniej w spoleczenstwie polskim zaczely sie szerzyc obawy, ze Niemcy do plebiscytu r e dopuszcza i ze poprzedza go wystapieniem zbrojnym. Wrzenie osiagnelo punkt szczytowy w pierwszych dniach sierpnia. Kleska Polski wydawala sie przesadzona i strona niemiecka postanowila te sytuacje wykorzystac. Rozpoczela sie fala zbrojnych napadow, na co polski Komisariat Plebiscytowy odpowiedzial wezwaniem do strajku generalnego, a dowodztwo POW zarzadzilo wybuch powstania na noc z 19 na 20 sierpnia. Bylo to drugie powstanie slaskie. Trwalo 6 dni i pomimo interwencji wojsk wloskich odnioslo duze sukcesy w 5 powiatach. Opor strony niemieckiej byl slaby, glownie z powodu odwrocenia sie szali wojny polsko-bolszewickiej, gdyz Armia Czerwona byla juz w panicznym odwrocie. Niemniej cele powstania byly ograniczone i pokrywaly sie w zasadzie z zadaniami polskiego Komisariatu Plebiscytowego. Polacy zadali po prostu likwidacji policji niemieckiej i wprowadzenia na jej miejsce "strazy obywatelskiej". Dezyderat ten Komisja Miedzysojusznicza postanowila spelnic, na co zgodzila sie strona niemiecka. W ten sposob 24 sierpnia oba Komisariaty Plebiscytowe podpisaly umowe, na mocy ktorej utworzono policje mieszana polsko-niemiecka, podlegla bezposrednio wladzom alianckim. Nazywano ja w skrocie "APO" od niemieckiej nazwy Abstirmnungspolizei. Jednoczesnie dla zabezpieczenia spokojnego przebiegu plebiscytu powstala paryterowa komisja polsko-niemiecka, co nie wzbudzilo entuzjazmu wsrod polskiej ludnosci Gornego Slaska. Nie rozbroilo tez ani moralnie, ani organizacyjnie Polskiej Organizacji Wojskowej, ktorej liczebnosc wzrosla w ciagu kilku miesiecy dzielacych Slask od daty plebiscytu do ponad 40 tysiecy. Do jej przeciwnikow nalezeli komunisci - takze polscy. 12 grudnia 1920 roku, a wiec juz po zwyciestwie polskim w wojnie z Rosja, gdy rzad Lenina pertraktowal w Rydze o pokoj. Komunistyczna Partia Gornego Slaska na swym pierwszym zjezdzie w hucie "Bismarck" potepila walke o zjednoczenie Gornego Slaska z Polska jako ruch nacjonalistyczny, sprzeczny z interesami rewolucji i z interesami robotniczymi. Uchwala ta w postaci "Manifestu" zostala wydrukowana w jezyku polskim w Czerwonym Sztandarze z dnia 24 grudnia. Czytamy w nim, ze obowiazkiem polskiego proletariatu robotniczego na Slasku i w Polsce jest zwalczanie polskiego nacjonalizmu oraz walka o utrzymanie Gornego Slaska w granicach Niemiec w imie wzmacniania solidarnosci robotniczego Slaska z Rosja Sowiecka. Plebiscyt odbyl sie 20 marca 1921 roku w atmosferze nieslychanego podniecenia calej prasy zagranicznej i ogromnego napiecia nerwowego w Polsce. Zdaniem rzeczoznawcow - jak amerykanski profesor Lord czy Anglik sir Esme Howard - z gory dawal Niemcom przewage wskutek pozostawienia w ich reku srodkow fizycznego i psychicznego nacisku, nie l>>j mowiac juz o prawie glosu udzielonym w Traktacie Wersalskim kazdemu Niemcowi urodzonemu na Slasku, chocby juz tam od dawna nie mieszkal. General Le Rond powiedzial wprost: "Plebiscyt nie bedzie wolny, bo niemieccy wlasciciele nie beda ewakuowani". A prezydent Wilson tak ujal sprawe: "Moi rzeczoznawcy nie wierza, by wola ludnosci mogla byc swobodnie wyrazona na Gornym Slasku. Bo ludnosc zyje w warunkach przemocy stojacej na uslugach grupy niemieckich magnatow i kapitalistow". A jakie konsekwencje moga grozic ze strony wladz i pracodawcow ' niemieckich w razie przegranej Polski w plebiscycie. Slazacy wiedzieli dobrze z wlasnego doswiadczenia. Dzialalnosc terrorystyczna Grenzschutz'u i roznych Freikorps, by nie wspomniec o Sicherheitspolizei, w okresie przed-plebiscytowym doswiadczenia te wzbogacila. Ale prognostyki mozna tez bylo uznac za dobre - chociazby na podstawie wynikow wyborow samorzadowych z roku 1919, w ktorych na listy polskie padlo 60% glosow. Lecz w plebiscycie na calym obszarze nim objetym z ogolnej liczby miliona 190 tysiecy glosujacych za Polska opowiedzialo sie 479 tysiecy, a za Niemcami 707 tysiecy. Jakie byly tego przyczyny? Najwazniejsza bylo przybycie z Niemiec 192 tysiecy tak zwanych "emiJ rantow", to jest ludzi urodzonych - lecz nie mieszkajacych - na Gornym lasku. Zarzadzenia wykonawcze wydane przez Komisje Miedzysojusznicza nie przewidywaly systemu kontroli. W praktyce wystarczaly osobista deklaracja pochodzenia ze Slaska i bilet kolejowy. Na transport emigrantow znalazly sie w Niemczech srodki. Nikt nigdy nie dojdzie, ilu wsrod niemieckich emigrantow bylo urodzonych na Slasku, choc tego rodzaju watpliwosci nie bylo wsrod 10 tysiecy emigrantow-Polakow przybylych na glosowanie przewaznie z Westfalii. Odrzucenie glosow emigrantow zmienialo wynik i to znacznie, choc wiekszosc glosow i tak pozostawiala przewage stronie niemieckiej. Przyczyna bylo oddanie glosow na Niemcy przez jedna czwarta tak zwanych niezdecydowanych, ktorych oceniano na 200 tysiecy. Nie bylo to duzo, lecz odpowiadalo dosc scisle liczbie tych Polakow na Slasku, ktorzy byli zwiazani w jakis sposob z ruchem komunistycznym. Zbyt duzo jednak bylo watpliwosci, by wynik arytmetyczny mogl przesadzic decyzje sprzymierzonych na korzysc Niemiec. Trudno bylo przede wszystkim nie uwzglednic rozkladu glosow w poszczegolnych powiatach. Wysuwala sie wiec alternatywa podzialu Gornego Slaska, ku czemu przychylali sie Francuzi. Byla to - rzecz jasna - koncepcja, ktorej uchwycil sie rzad polski i polska ludnosc Gornego Slaska. Lecz zdawano sobie sprawe, zarowno w Warszawie, jak i na Slasku, ze zadna akcja dyplomatyczna nie da korzystnego rozwiazania, gdyz w Rzymie, w Londynie i w Genewie, gdzie miescila sie siedziba Ligi Narodow, mowiono jedynie o przyznaniu Polsce dwoch powiatow Slaska "Zielonego" - to jest rybnickiego i pszczynskiego. Rozpoczely sie wiec z poparciem Ministerstwa Spraw Wojskowych w Warszawie przygotowania Polskiej Organizacji Wojskowej do nowego powstania. Poczatkowo rozwazano je tylko jako odpowiedz na wystapienie Niemcow, w razie gdyby chcieli, nie czekajac na decyzje miedzynarodowe, 184 zajac caly Gorny Slask sila. W tym celu Niemcy utworzyli trzydziestoty-sieczny korpus, lecz na zaczecie akcji zbrojnej nie mogli sie zdecydowac. Postanowili uciec sie naprzod do wzmozonego nacisku gospodarczego wobec robotnikow polskich ze strony poszczegolnych kopaln i innych zakladow przemyslowych, co z kolei powodowalo fale strajkow robotniczych o charakterze wyraznie narodowym, polskim. Niemcy zdawali sobie sprawe, ze zarowno w lonie Komisji Miedzysojuszniczej, jak i w Radzie Ambasadorow wytworzyly sie spory miedzy strona francuska, sprzyjajaca Polsce, a Anglikami i Wiochami, ktorzy zdecydowani byli na pozostawienie Niemcom calego okregu przemyslowego.W tej sytuacji zarowno general Szeptycki, dowodca wojsk polskich na pograniczu Gornego Slaska, jak i szef wywiadu w polskim Sztabie Generalnym, pulkownik Miedzinski, proponowali po prostu zajecie wschodniej czesci Gornego Slaska bez ogladania sie na konsekwencje. Byloby to rownoznaczne z rozpoczeciem wojny polsko-niemieckiej. Wojskowo Polska mogla ja prowadzic, gdyz przesunela juz 18 dywizji nad granice niemiecka, pozostawiajac tylko 6 na nowej granicy ryskiej. Lecz skutki dyplomatyczne wojny z inicjatywy polskiej mogly byc bardzo grozne. Mogly pociagnac za soba potepienie przez cala opinie swiatowa. Co grozniejsze, zwalnialyby Francje z obowiazkow sojuszniczych. Tym samym znikalaby tez jedyna przeszkoda wskrzeszenia mysli o wspolnym przeciwko Polsce wystapieniu Niemiec i Rosji bolszewickiej - i to pomimo podpisania na dwa dni przed plebiscytem slaskim traktatu pokojowego w Rydze. Wypadki musialy sie wiec potoczyc inaczej. Korfanty oglosil na 2 maja strajk generalny. Wzielo w nim udzial 190 tysiecy robotnikow. Na noc z 2 na 3 maja pulkownik Mielzynski, dowodca slaskiej POW, zarzadzil wybuch powstania. Korfanty stanal oficjalnie na jego czele juz nastepnego dnia. Trzecie Powstanie Slaskie nie mialo charakteru symbolicznego, jak pierwsze, lub ograniczonych celow, jak drugie. Do walki stanelo okolo 50 tysiecy dobrze uzbrojonych powstancow, zorganizowanych w regularne dywizje, pulki i bataliony. Stoczyc musieli trudna i ofiarna walke, w ktorej poleglo bez mala poltora tysiaca zolnierzy. Dlugosc frontu siegala 150 kilometrow. Naczelnym dowodca po pulkowniku Mielzynskim zostal Kazimierz Zenk-teller. Organizacja ulegala zreszta zmianom w ciagu prawie dwumiesiecznych walk. W miare rozwijania sie powstania i wprowadzania nowych sil przez Niemcow coraz bardziej jawna stawala sie pomoc armii polskiej, gotowej do interwencji na wypadek zalamania sie frontu powstanczego. Grozba interwencji oddzialywala tez skutecznie na rokowania toczace sie przy posrednictwie Komisji Miedzysojuszniczej, ktorej wojska przestrzegaly scislej neutralnosci. Pod koniec czerwca, po wkroczeniu wojska polskiego do Katowic, doszlo do rozejmu. 12 pazdziernika 1921 roku Rada Ligi Narodow dokonala rozgraniczenia Gornego Slaska, dzielac go na czesc niemiecka i polska. Bylo to rozwiazanie polowiczne, bo trudno je nazwac kompromisowym. Decyzja Rady Ambasadorow 20 pazdziernika na podstawie uchwaly Rady Ligi Narodow przyznano Polsce jedna trzecia obszaru plebiscytowego. Polsce przypadlo w ten sposob 185 nieco ponizej miliona mieszkancow, z ktorych prawie jedna czwarta uwazala sie za Niemcow. Po stronie niemieckiej pozostalo nieco ponad milion mieszkancow, w tym jedna trzecia Polakow. Polozenie obu mniejszosci, wbrew intencjom mocarstw zachodnich i wbrew zyczeniu Polski, nie bylo podobne. Gdy mniejszosc niemiecka w Polsce, strzezona postanowieniami traktatu o mniejszosciach, cieszyla sie swoboda kulturalna i jezykowa, Polacy po stronie niemieckiej w praktyce byli mniejszoscia uposledzona, a po dojsciu do wladzy Hitlera mniejszoscia przesladowana. Ponadto polozenie materialne 'Niemcow w polskiej czesci Gornego Slaska bylo dobre, z uwagi na pozostawienie w ich reku wiekszosci tytulow wlasnosci w przemysle, podczas gdy Polacy w niemieckiej czesci Gornego Slaska stanowili proletariat robotniczylub zyli na roli. Granice wytyczono przy tym w ten sposob, ze stanowila, zwlaszcza w okregu przemyslowym, prawdziwy dziwolag gospodarczy. Bo byla to granica sztuczna, przebiegajaca przez miejscowosci i przez obiekty przemyslowe, niekiedy przez sztolnie w kopalniach. Odbilo sie to jak najgorzej na mozliwosci jej obrony w razie zbrojnego konfliktu z Niemcami, jak tego dowiodl w pelni rok 1939. Patrzac wiec z perspektywy uznac mozna rozwiazanie sprawy slaskiej z roku 1921 za krzywdzace Polske, a juz na pewno za niekorzystne dla niej z punktu widzenia gospodarczego, politycznego i narodowego. Nie oznaczalo to bynajmniej, by Niemcy rozwiazanie to uwazaly za swe zwyciestwo. Bo bylo to zwyciestwo ludu slaskiego, ktory udowodnil swa polskosc z bronia w reku, gotow walczyc do upadlego o swe prawo zjednoczenia z panstwem polskim. Czesc druga Sprawy wewnetrzne Poczatki Jakie bylo polozenie Polski, jakie troski i nadzieje jej obywateli, jakie problemy czekaly na pilne rozwiazanie w chwili, gdy konczyla sie wojna polsko-bolszewicka? Pytania tego rodzaju nie sa przejawem literackiej ciekawosci, mogacym podniecic autora powiesci obyczajowych. Bo wiele z trosk, nadziei i problemow nie stracilo do dzis swej aktualnosci. Inne rozwiazanie znalazly, stwarzajac tym samym podstawy pod zjawiska trwajace do dzis i do dzis wazne. Do takich problemow nalezy przede wszystkim zatarcie roznic dzielnicowych powstalych w okresie rozbiorow. Innymi slowy - pelna integracja narodowa w obrebie wspolnej, wlasnej panstwowosci. Od tego wlasnie zagadnienia, jako podstawowego, nalezaloby moze rozpoczac analize owczesnego polozenia Polski, gdy tak zwane pochodzenie dzielnicowe odgrywalo ogromna role nie tylko w codziennym zyciu, ale takze w caloksztalcie zagadnien panstwowych. Bo w zaleznosci od miejsca zamieszkania i przyzwyczajenia do warunkow zycia w tym miejscu zamieszkania ukladaly sie poglady na doslownie wszystko: na zycie gospodarcze, na stosunki socjalne, na wychowanie i szkolnictwo, na tryb zycia codziennego, na idealy, o ktore chciano walczyc, na doktryny polityczne. Nazajutrz po odzyskaniu niepodleglosci stanelo panstwo polskie przed tak wielkimi trudnosciami strukturalnymi, ze u wielu obserwatorow obcych rodzily sie watpliwosci, czy Polska trudnosciom tym podola. W wypadku naszych sasiadow zachodnich i wschodnich watpliwosciom tym towarzyszyla po prostu nadzieja, ze byt Polski niepodleglej nie zdola okrzepnac. Jednolita byla w tym czasie Polska tylko pod jednym wzgledem. Wsrod wszystkich Polakow panowala jednomyslnosc, ze niepodlegle panstwo polskie jest ich prawem i pragnieniem. A wszystkie obawy dotyczace przyszlosci malaly i cichly w obliczu faktu, iz o utrzymanie niepodleglosci - nie o jej umocnienie, lecz po prostu o jej ocalenie - trzeba bylo walczyc z bronia w reku. Czesto mowiono i pisano w prasie "o obronie granic przed nieprzyjacielem z zewnatrz" lub inaczej i bardziej poetycznie o ich wykuwaniu w walce zbrojnej. W rzeczywistosci jednak walka toczyla sie o zachowanie niepodleglosci. Ten charakter przede wszystkim, jesli nie wylacznie, miala wojna polsko-bolszewicka. Panstwo polskie powstawalo wiec wsrod walk o poszczegolne czesci swego terytorium. Smiertelne zagrozenie nakazalo skupienie wszystkich sil narodowych wszystkich dzielnic na potrzeby wojny. Jest pozornym paradoksem historii, ze dwa pierwsze lata niepodleglosci Polski, ktorej trzeba bylo bronic, wzmocnily te wartosci psychiczne, ktore stanowily o pelni swiadomosci narodowej i o woli samodzielnego bytu panstwowego. Byl to pozytywny skutek niebezpieczenstw wojennych. Lecz mialy one takze odwrotna strone. Poglebialy trudnosci gospodarcze, opoznialy reformy spoleczne i nie pozwalaly na stworzenie konsekwentnego planu niwelacji roznic miedzy dzielnicami zaborczymi, gdzie dalej obowiazywaly rozne systemy prawne, odmienne uklady sil spolecznych i krancowo rozne systemy gospodarcze. W tym okresie glownym niwelatorem roznic, podstawowym czynnikiem pracujacym nad zespoleniem narodowym i nad lagodzeniem lokalnych nawykow i umilowan bylo wojsko polskie. Jego zespolenie z tak roznych czesci skladowych bylo dla spoleczenstwa przykladem i najwyrazniejszym symbolem jednosci. Wojsko polskie - pomimo swych brakow materialowych i czesto organizacyjnych - bylo w tym okresie nie tylko najwazniejsza, ale i najsprawniej funkcjonujaca instytucja ogolnopolska. A takze instytucja jednoczaca przedstawicieli wszystkich klas spolecznych, ' zarazem dowodem i szkola patriotyzmu bioracego gore nad roznicami interesow socjalnych i gospodarczych. Nie byla to pod zadnym wzgledem armia zawodowa. Ani gdy o jej strukture chodzi, ani gdy chodzic by moglo o tradycje. Nie byla to od dawna istniejaca maszyna o dzialaniu automatycznym niejako, ktora wchlaniala rekruta z poboru, przerabiajac go na swoja modle. Byla to armia z samego zalozenia i przeznaczenia obywatelska, gdzie podstawa istnienia poszczegolnych jednostek byly improwizacja i wysilek samego spoleczenstwa. Nawet wtedy gdy wiekszosc zolnierzy miala doswiadczenie bojowe wyniesione z armii obcych, podstawa zaciagu byla ochotnicza, dobrowolna. Zolnierz z poboru nie stanowil nigdy wiekszosci, a nawet wtedy, gdy z poboru pochodzil, nie widzial w nim przymusu, tylko potrzebna forme organizacyjna. Spontanicznosc, jesli nie stuprocentowa dobrowolnosc sluzby wojskowej miala zapewne takze ujemne cechy, jak niejednolity system wyszkolenia i nadmiar zylki improwizacyjnej - niemniej byla jednoczesnie symbolem powszechnego entuzjazmu obywateli mlodego panstwa i entuzjazmu tego zrodlem czy podnieta. Ta przemozna w sensie psychicznym przede wszystkim rola wojska, ktore tworzylo sie w walce, nadaje szczegolne pietno dziejom dwoch pierwszych lat istnienia niepodleglego panstwa polskiego. Byloby jednak bledem sadzic, ze caloksztalt zycia Polski rozwijal sie w cieniu zagadnien zwiazanych z wojna. Stosunek spoleczenstwa do wysilku zbrojnego przechodzil rozne fazy i rozne stopnie natezenia, rozne w poszczegolnych okolicach kraju. Zalezalo to od wielu czynnikow, niezwiazanych bezposrednio z nastrojami spoleczenstwa. Wazny byl na przyklad wzglad scisle praktyczny, ktory kazal hamowac raczej niz przyspieszac rozbudowe wojska. Polegal on po prostu na tym, ze brak bylo nie chetnych do wlozenia munduru, lecz mundurow. Nie w znaczeniu doslownym oczywiscie, lecz w znaczeniu symbolizujacym mozliwosci organizacyjne i gospodarcze. Mysle o braku amunicji, uzbrojenia, srodkow lacznosci i srodkow dowozu, mysle o braku wyszkolonej kadry dowodzenia i braku warunkow szkoleniowych. Mysle tez o braku zywnosci. W calej Polsce, zdewastowanej wojna swiatowa, z wyjatkiem moze jednej Wielkopolski, panowaly nedza i zastoj przemyslowy, spowodowane brakiem renowacji maszyn, brakiem surowcow, czesto brakiem/ fachowcow, a zawsze zupelnym niedostatkiem srodkow kredytowych i inwe- s. stycyjnych. W rolnictwie brak bylo nawozow sztucznych, brak narzedzi,' czesto brak ziarna siewnego. Tabor kolejowy byl zniszczony i bylo go bardzo \ malo. Zniszczona byla ponad polowa mostow drogowych. Od kilku lat nie ) budowano w ogole lub nie konserwowano mieszkan w miastach, a wiele wsi-' 1 i miasteczek lezalo po prostu w gruzach. Wszedzie widac bylo skutki kilkakrotnego przetaczania sie frontow, eksploatacyjnej gospodarki wladz okupacyjnych niemieckich czy austriackich. Dla przecietnego obywatela utrzymanie siebie i rodziny przy zyciu bylo nie tylko najwazniejszym, ale i najtrudniejszym zadaniem. Panstwo nie mialo ani Skarbu, ani-jednolitej administracji, nie moglo sciagac podatkow, nie moglo nawet ufozyc budzetu. Nie miato zreszta jeszcze wlasnej waluty i musialo dokonywac -epJer.ac)!^ kredytowych i pozyczkowych opierajac sie na zupelnie nierealnych naleznosciach od bylych rzadow zaborczych oraz na dobrej woli.obywateli.W tych warunkach niewiele bylo srodkow na utrzymanie i rozbudowe wojska. A jednak trzeba bylo srodki te zdobywac i zdobywano je. Obowiazywala jednak przy tym jak najdalej posunieta oszczednosc, co niekiedy rozgoryczalo zolnierza frontowego, a zawstydzalo spoleczenstwo. Bo nikt nie kwestionowal koniecznosci walki. Nikt z wyjatkiem komunistow - nielicznych, choc niekiedy halasliwych. Lecz byli oni poza marginesem spoleczenstwa. Z faktu, ze wojna z Rosja leninowska toczy sie o niepodleglosc Polski, a nie o przebieg linii granicznej na Wolyniu czy na Polesiu spoleczenstwo zdalo sobie w pelni sprawe z chwili szczytowego niebezpieczenstwa, jakim byl marsz Armii Czerwonej na Warszawe, Plock i Torun. Byl to okres mobilizacji moralnej, ktora objela caly narod, wszystkie dzielnice kraju i wszystkie warstwy spoleczne. I pozostalo po niej poczucie ogolnej solidarnosci. Zwyciestwo zas zaszczepilo w umyslach Polakow konieczny takze dla dalszej pokojowej pracy ladunek optymizmu i wiary we wlasne sily. Gospodarka Glowna cena, jaka narod polski placil za swoj zwycieski wysilek wojenny, bylo opoznienie odbudowy^gospodarczej.zruinowanegoJkraiu - z wszystkimi tego opoznienia konsekwencjami na polu spolecznym. Byla to cena nieunikniona i zaplacic ja bylo trzeba. Tego faktu nikt nie kwestionowal. Lecz byla to cena ciezka i skutki trwac mialy dlugo, kto wie, czy nie przez caly okres dwudziestolecia miedzywojennego, choc oczywiscie byly i inne przyczyny zapoznienia gospodarczego Polski, nieznane w innych krabach. Niektore z tych przyczyn nie stracily swej mocy do dzis. Wsrod nich wymienic warto brak umiejetnosci syntezy gospodarczej koniecznego warunku racjonalnej dzialalnosci i racjonalnego planowania. Ale kiedy po Traktacie Ryskim i po trzecim Powstaniu Slaskim sporzadzano bilans osiagniec dwoch i pol lat istnienia panstwa polskiego i zastanawiano sie, co nalezy robic dalej, wladze panstwowe nie mialy na sumieniu zbyt wielu popelnionych bledow, a duzo mialy na swe usprawiedliwienie. Bo dziedziczyly po zaborcach gospodarke nie tylko zdewastowana, lecz przede wszystkim calkowicie decentryczna, zbudo191 wana wokol obslugi interesow obcych, z celowym zaniedbaniem interesow polskich- nawet lokalnychi .to_.znaczy zamknietych na obszarze jednego zaboru. Poznanskie sluzylo za spichlerz dla Niemiec, w zamian za co czerpalo pozywke -L przemyslu niemieckiego. Slask byl czescia calosci przemyslu niemieckiego, jego produkcja zwiazana byla z caloscia produkcji niemieckiej. Jego rynki zbytu lezaly w Saksonii lub nad Renem, jego mozliwosci eksportowe wiodly przez Hamburg lub Breme. Byly zabor austria-ckL-hyl przeludnionym krajem rolniczym, nie mogacym podolac wlasnym potrzebom zywnosciowym, o nierozwinietym i kulejacym przemysle, gdzie od dziesiatkow lat zatykano niedobory gospodarcze z budzetu panstwowego monarchii austro-wegierskiej. Gorzkie okreslenie "nedza galicyjska" nie bylo ani przesada, ani zlosliwoscia. Bylo po prostu bardzo trafne. ^Kongresowka", czyli byle Krolestwo Polskie, byla na tle stosunkow gospodarczych i spolecznych imperium rosyjskiego oaza szczesliwosci. W przeciwienstwie do Galicji, ktora w monarchii austro-wegierskiej byla najubozsza prowincja. Lecz szczesliwosc Kongresowki byla, rzecz jasna, pojeciem bardzo wzglednym. Wysilek przemyslowy skierowany byl na chlo.nny-.rynek-.rpsyjski, ktory stal sie terenem zupelnie martwym juz w roku 1914. Lata wojny i okupacji niemieckiej przyniosly kompletny zastoj, potegowany celowa- dewastacja. Ponadto Kongresowka nie byla krajem przemyslowym, pomimo istnienia przemyslu. Byla przede wszystkim krajem rolniczym o bardzo roznorakim stopniu rozwoju kultury upraw, o nierownej jakosci gleby, lecz o powszechnym duzym zadluzeniu zastawniczym. Powiaty wzglednie zasobne sasiadowaly z okolicami biednymi o wyniszczonej glebie i przeludnionej wsi. Niektore okolice, jak na przyklad Kielecczyzna, dziedziczyly ubostwo jeszcze z czasow przedrozbiorowych, poglebiajac biede z pokolenia na pokolenie. I wreszcie dla pelni obrazu Kresy Wschodnie, czyli wojewodztwa przypadle Polsce w Traktacie Ryskim^poz^bawipne calkawicie przemyslu, zdobywajace do niedawna jedyny gotowy grosz z handlu drzewem. Gospodarka obszarnicza przez szesc lat wojny upadla calkowicie, gospodarka chlopska, na bardzo niskim poziomie, zawsze niezdolna byla do produkcji jakichkolwiek nadwyzek. Problemy socjalne, rozne w roznych dzielnicach Polski etnicznej, laczyly sie tu z problemami jezykowymi czy narodowosciowymi i religijnymi. W oczach kazdej nowoczesnej koncepcji gospodarczej - obojetnie, jaka by nia rzadzila doktryna - byl to kraj dziewiczy. Nie pod wzgledem bogactwa zasobow, gdyz tych nie bylo wiele, lecz pod wzgledem organizacji zycia gospodarczego. A wiec mozaika z ciemnych raczej zbudowana czasteczek. Nie byla nnwn powsTalaJ^klrajPJt^itynT_ghszarern gospodarczym Przeciwnie - byla zlepkiem. Jesli byly w sensie gospodarczym cechy wspolne, to nalezaly do kategorii ujemnych. Tu na pierwszy plan wysuwa sie wadliwa organizacja handlu. Wewnetrznego i zagranicznego. Laczyla sie z tym sprawa zrodel kredytowych i inwestycyjnych, ktore w duzym stopniu pozostaly poza granicami Polski. 192 W tej sytuacji zadziwia, ile mlode panstwo polskie zdolalo zdzialac i naprawic w ciagu dwoch i pol lat swego istnienia, ktore wypelnial wysilek obronny na kilku jednoczesnie frontach. II Na przelomie roku 1920 i 1921 wojsko wracalo do swych garnizonow i ulegalo czesciowej demobilizacji. Czesciowej, gdyz niewyjasniona ciagle sytuacja plebiscytowa na Gornym Slasku nie pozwalala na radykalne zmniejszenie stanow bojowych. Liczono sie z mozliwoscia wojny z Niemcami i az do jesieni 1921 roku utrzymywano stan pogotowia bojowego. Pod bronia pozostawalo ciagle prawie 700 tysiecy ludzi. Dopiero w roku 1922 mogla przejsc Polska na etat pokojowy w swych silach zbrojnych, wynoszacy nieco ponad 200 tysiecy ludzi, z czego wiekszosc stanowic juz mialy nowe roczniki z nowego, pokojowego zaciagu.Powrot tak powaznej liczby zdemobilizowanych zolnierzy do zycia cywilnego, "do domu", stwarzal rzecz jasna powazny problem w kraju gospodarczo calkowicie zdewastowanym. Pamietac trzeba, ze nie byl to problem typowo polski. Odczuwaly go bolesnie takze panstwa tak zasobne, jak Wielka Brytania, a po czesci nawet Stany Zjednoczone. W Polsce sytuacja byla oczywiscie lepsza, a to z nastepujacych przyczyn. Wiekszosc zolnierzy wracala "na wies", czyli do swego rolniczego srodowiska. Nadwyzka sily roboczej byla w rolnictwie, z wyjatkiem Poznanskiego i Pomorza, i tak ogromna. Powiekszenie jej o zdemobilizowanych zolnierzy nie polepszalo polozenia, lecz takze nie zmienialo go w sposob radykalny na gorsze. Po wtore, przecietny bardzo mlody wiek zolnierzy sprawial, iz wielu z nich wracalo po prostu do szkoly sredniej, zawodowej czy ogolnoksztalcacej, nie stwarzajac jeszcze konkurencji na rynku pracy. Demobilizacja nie pociagnela-wiec za soba wyraznego wzrostu bezrobocia, - co bylo udzialem panstw zachodnich, wysoce uprz'emyslowio"nych. Tym bardziej ze rezultatem nie tylko ostatniego okresu szescioletniej wojny, ale i okresu poprzedniego, to znaczy okresu okupacji niemieckiej, bylo rozproszenie sie znacznej czesci robotnikow fabrycznych po innych zawodach, z tym wynikiem, ze w roku 1919 i pozniej odbudowe przemyslu utrudnial i hamowal nie tylko brak rezerw kapitalowych i stad posucha inwestycyjna, lecz takze brak wykwalifikowanej sily roboczej. Sytuacja wygladala lepiej w bylym zaborze austriackim - z tym jednak, ze przemysl byl tam slabszy, a w kazdym razie niewystarczajacy na pokrycie nawet najskromniej pojetych potrzeb konsumpcyjnych ludnosci. Dawna Galicja zdana byla do wojny na import z innych czesci monarchii austro-we-gierskiej, glownie z Czech. Obecnie od dwoch juz lat to zrodlo dostaw nie dzialalo z przyczyn przede wszystkim politycznych, lecz takze dlatego, ze jako klient spoleczenstwo dawnej Galicji bylo po prostu niewyplacalne. .Najzdro-wiejL. i najmocniej gospodarczo przedstawial, sie- byly zabor-cryski, z tym ze Gorny Slask jako teren spomy-ciagte" jeszcze nie zaliczal sie do polsKTego 193 obszaru gospodarczego. Poznanskie i Pomorze nie zaznaly w czasie wojny swiatowej zniszczen wojennych, nie zaciazyla tez na nich - jak to okreslano w reszcie Polski - "lapa okupanta". Niedostatek, czesto glod, jaki byl udzialem Rzeszy Niemieckiej od 1917 roku, latwiej bylo pokonac w Poznanskiem jako w kraju rolniczym, w dodatku o wysoko postawionej produkcji rolnej. Pod niejednym wzgledem wojna swiatowa wzbogacila Poznanskie, co odbilo sie natychmiast na rozroscie drobnego przemyslu. Nie wystarczal on oczywiscie na zalatanie luk w caloksztalcie przemyslu polskiego, lecz byl zupelnie wystarczajacy na potrzeby wlasne. A o ich zaspokojenie Poznanskie dbalo bardzo, wykorzystujac swa szczegolna sytuacje samorzadowa i administracyjna. Dobiwszy sie wolnosci wlasnym wysilkiem, dajac panstwu polskiemu bezcenny wklad w postaci swietnie zorganizowanych i wyposazonych oddzialow wojskowych. Poznanskie odkladalo jak najdluzej integracje gospodarcza z reszta kraju - przynajmniej do czasu skrystalizowania sie ogolnopolskiej polityki gospodarczej i uporzadkowania chaotycznych spraw walutowych i kredytowych. Dosc dlugo utrzymala sie na przyklad granica celna lub raczej kontrola wywozu zywnosci przez osoby prywatne z Poznanskiego poza Prosne. Dywizje wielkopolskie na dalekich frontach nawet po ostatecznym scaleniu organizacyjnym calego wojska polskiego utrzymaly wlasny, odrebny i bardzo sprawny system zaopatrzenia. Resztki kompetencji Naczelnej Rady Ludowej przetrwaly az do roku 1923, kiedy to nastapila likwidacja odrebnego "ministerstwa bylej dzielnicy pruskiej".Zaznaczyc trzeba od razu, ze ochrona wlasnej gospodarki nie laczyla sie w Poznanskiem z zadnymi tendencjami separatystycznymi, o co jakze nieslusznie w swych krytykach posadzali je obywatele z innych czesci kraju. Z odrebnosci gospodarczej Poznanskiego wyloni sie tylko silny system samorzadowy, wzor nieziszczalny w innych wojewodztwach. Niemniej takze Poznanskie nie uchronilo sie, bo sie uchronic nie moglo, od skutkow dlugotrwalego chaosu gospodarczego w calej Polsce. Jest rzecza znamienna, choc bynajmniej nie zdumiewajaca, ze skutki te wystapily jaskrawiej z chwila ustania dzialan wojennych, choc demobilizacja prowadza la do zmniejszenia wydatkow na wojsko. Suma wydatkow panstwowych) w pierwszych trzech latach istnienia niepodleglego panstwa wyniosla 302 miliardy marek polskich. Suma ogolu wplywow nie przekroczyla 102 miliardow, liczac w tym szczuple pozyczki zagraniczne i wewnetrzne. Niedobor pokrywano jedynym dostepnym sposobem, to znaczy emitowaniem; nowych serii banknotow papierowych. Innymi slowy - za pomoca inflacji. Liczba marek w obiegu w grudniu 1918 roku nie przekraczala 5 miliardow.* W koncu 1920 roku dosiegla dopiero 45 miliardow. Lecz juz na jesieni roku . 1921 przekroczy 200 miliardow. Od grudnia tego roku az po przeprowadzenie reformy walutowej inflacja poczyni ogromne postepy, nie siegajac jednak liczb tak astronomicznych, jak w Niemczech. W chwili zakonczenia wojny bolszewickiej sytuacja nie byla katastrofalna, co bylo w duzej mierze zasluga optymizmu i wiary spoleczenstwa w skutecznosc reform gospodarczych, gdy tylko dadza sie przeprowadzic. Panowalo przekonanie czy nadzieja, ze warunki pokojowe nastajace po 194 dlugim okresie gospodarki wojennej pozwola na automatyczne niejako usuniecie wiekszosci przeszkod stojacych na drodze do ogolnej poprawy.Zjawisko to, charakterystyczne dla spoleczenstw o malym wyrobieniu gospodarczym, zawsze niebezpieczne, w pewnym sensie jednak odnioslo zbawienny skutek, nie dopuszczajac do paniki i calkowitej anarchii rynkowej. Bezsprzecznie dzialalnosc wladz panstwowych w walce z drozyzna znajdowala przychylny odzew w wiekszosci spoleczenstwa. Znikanie towarow z rynku, towarzyszace z reguly gospodarce inflacyjnej, a nazywane w latach dwudziestych "paskarstwem", potepiano surowo w prasie i w opinii, co czesto bylo bronia nie mniej skuteczna niz zarzadzenia typu policyjnego. Ustawa o ochronie lokatorow, pewnego rodzaju nowosc w owczesnej Europie, zapobiegala dosc skutecznie wyzyskowi czynszowemu, godzacemu przede wszystkim w swiat pracy i mieszkancow miast. Nie mogla wiele zdzialac dla poprawienia sytuacji mieszkaniowej, tragicznie ciezkiej wobec braku kapitalow i materialow budowlanych, stwarzala jednak dla warstw najbolesniej dotknietych drozyzna tak bardzo potrzebne poczucie bezpieczenstwa przynajmniej na odcinku czynszow. Podobnie zbawienna role - choc moze mniej w praktyce skuteczna - odegrala w wielu szczegolach niedoskonala kontrola cen zywnosci. Sytuacja aprowizacyjna byla zagadnieniem kluczowym. Wywolywala tez najwiecej obaw. Obawy te zahamowaly wykonanie najwazniejszej ze wszystkich reform, jaka byla reforma rolna. Polska weszla w swoj byt niepodlegly pod haslem reform spolecznych. Jako dezyderat wysuwaly sie na czolo wszystkich wewnetrznych zagadnien panstwowych. Reformom poswiecal tez najwiecej uwagi Sejm Ustawodawczy przez caly czas zagrozenia wojennego. Polska byla jedynym z nowo powstalych panstw europejskich, ktore zdobylo sie na wprowadzenie ochrony pracy i opieki spolecznej, zanim jeszcze nawiazalo stosunki dyplomatyczne i zanim zebral sie pierwszy Sejm. Sytuacja wojenna, ciezkie polozenie gospodarcze, chaos walutowy, niemoznosc ulozenia budzetu panstwowego, wadliwy wymiar podatkowy i niesprawny aparat sciagania podatkow - wszystkie te czynniki nie doprowadzily do ograniczenia czy zawieszenia klauzul wykonawczych reform spolecznych. Podstawowa dla przyszlosci panstwa i dla kierunku jego rozwoju gospodarczego byla reforma rolna. Lecz jej wykonanie bylo przedmiotem zacietych kontrowersji. Napotkalo przeszkody, ktorych nie zdolano pokonac. Nie z powodu reakcji politycznej przeciwko reformie, gdyz ta pojawila sie znacznie pozniej, lecz wlasnie z uwagi na sytuacje aprowizacyjna kraju, ktora kazdy wstrzas, kazda reorganizacja malo wydajnej produkcji rolnej mogla doprowadzic na skraj katastrofy. Wies Niedostatek zywnosci ciazyl w pierwszych latach niepodleglosci nad zyciem codziennym ogromnej wiekszosci obywateli panstwa z wyjatkiem mieszkancow ziem zaboru pruskiego, posiadajacego zdrowa strukture rolnictwa. Mowiac o "zdrowej strukturze" mam na mysli zagadnienia scisle gospodarcze, produkcyjne. Gdyz w dziedzinie spolecznej, w dziedzinie aspiracji i dezyderatow ludnosci chlopskiej takze i na tych obszarach panowal stan daleki od idealu. I choc brak nedzy na wsi i dluga tradycja solidarnosci miedzyklasowej, ktorej Poznanskie zawdzieczalo zarowno uchowanie swej polskosci, jak i znosne - w porownaniu z innymi dzielnicami Polski swietne - polozenie gospodarcze, odbieraly problemom spolecznym ostrze walki klasowej. Niemniej takze tam istnialo dazenie do stworzenia sprawiedliwszej struktury wlasnosci rolnej. Istnial takze glod ziemi wsrod ludnosci chlopskiej. W pozostalych dzielnicach Polski, zwlaszcza zas w Malopolsce zachodniej i na wiekszosci terytorium bylego Krolestwa, problemy spoleczne wsi i problemy produkcji rolnej, gdy na nie spojrzec od strony ogolnych potrzeb gospodarczych kraju, wiazaly sie ze soba w jedna nierozdzielna calosc. Warunki zycia nie pozwalaly rozpatrywac zagadnienia wydajnosci upraw, racjonalizacji i uprzemyslowienia gospodarstwa rolnego w oderwaniu od dezyderatow spolecznych lub - jesli kto woli te nazwe - klasowych. I ta wlasnie symbioza dwoch zespolow zagadnien, z ktorych kazdy byl dla przyszlosci kraju podstawowym, nadawala szczegolne pietno zamyslom reformy rolnej. Co wazniejsze - nadala tez szczegolne pietno jej stronie wykonawczej. Skutki tego powiazania nie byly szczesliwe, gdyz ciagle w coraz to nowej postaci wylanial sie konflikt miedzy palacymi wymogami gospodarczymi calego kraju a postulatami spolecznymi chlopow. A raczej - by byc blizszym prawdziwego obrazu stosunkow spolecznych panujacych na wsi polskiej - miedzy wymogami gospodarczymi calego kraju a dezyderatami ludnosci zyjacej z wlasnej pracy na roli, choc nie tylko na wlasnym kawalku ziemi. Ludnosci tej bylo w sumie 69%, lecz i ta ogromna cyfra wymaga trudnej dzis do przeprowadzenia korektury statystycznej, z uwagi na to, jak wielka role dla utrzymania sie drobnych rzemieslnikow i drobnych funkcjonariuszy administracyjnych oraz przemyslu uslugowego, zwlaszcza kolejnictwa, odgrywaly pologrodnicze, polrolnicze dzialki ziemi. Ludzie ci byli niejako prototypem dzisiejszych chlopow-robotnikow. Nie oni jednak stanowili rdzen spolecznego problemu polskiego rolnictwa. Rdzen ten stanowily ogromne masy ludnosci bezrolnej i malorolnej. Ludnosc bezrolna obejmowano wowczas demograficznie niezbyt scisla nazwa "robotnikow rolnych" czy "sluzby folwarcznej". Polozenie tej grupy nie bylo jednolite, gdyz bylo ono pochodna stanu kultury rolnej w poszczegolnych okolicach, co wiazalo sie z kolei ze stanem zadluzenia i rozmiarami dewastacji wojennej, 196 jaka dotknela zarowno wielka wlasnosc ziemska, jak i gospodarstwa chlopskie, na tyle zasobne, ze poslugiwac sie mogly lub musialy praca najemna. Bez wzgledu jednak na jej polozenie materialne bezrolna grupa ludnosci wiejskiej znajdowala sie w szczegolnie ciezkim polozeniu spolecznym. Przyczyna bylo zupelnie arbitralne ustawodawstwo pracy lub raczej calkowity jego brak. Stan ten naprawiano po czesci' juz w ciagu pierwszych dwoch lat istnienia niepodleglej Polski, przynajmniej gdy chodzi o "sluzbe folwarczna" w drodze badz to ustawodawstwa ochronnego, dalekiego od doskonalosci, badz tez pod naciskiem komitetow folwarcznych, ktorym udawalo sie niekiedy doprowadzic do zawarcia indywidualnych umow o prace z wlascicielami majatkow obszarniczych. Komitety te byly czynne glownie w okolicach Plocka i w Lubelskiem, pozostajac pod wplywami przede wszystkim "Wyzwolenia", a takze PPS. Strajki, zwane zupelnie nieslusznie "chlopskimi", ktorych nasilenie przypadlo na lato 1919 i jesien 1920 roku, byly w reku robotnikow rolnych bronia wcale skuteczna.Nic dziwnego, ze bezrolna ludnosc rolnicza wykazywala najbardziej radykalne tendencje i jej to wlasnie nacisk zmuszal do aktywnosci poslow stronnictw ludowych zasiadajacych w Sejmie Ustawodawczym. W tym samym kierunku przyspieszenia reformy rolnej szly naciski ludnosci malorolnej, to jest gospodarujacej na dzialkach karlowatych. Byly one najczesciej niewystarczajace dla zabezpieczenia egzystencji rodziny chlopskiej. Tym samym byly tez pozycja martwa w ogolnej gospodarce narodowej, gdyz nie mialy zadnej zdolnosci wyprodukowania nadwyzek, potrzebnych na zaspokojenie potrzeb zywnosciowych miast i osrodkow przemyslowych. Na tym tle wlasnie, na tle fatalnego stanu aprowizacji kraju, wylanial sie od pierwszych nieomal dni dzialalnosci Sejmu Ustawodawczego konflikt miedzy interesem gospodarczym calego kraju a dezyderatem sprawiedliwosci spolecznej w strukturze rolnictwa polskiego. Konflikt ten byl dodatkowo trudny do rozstrzygniecia dlatego, ze po czesci nieznajomosc zagadnien gospodarczych, typowa dla calego spoleczenstwa, po czesci zas idealistyczne podejscie stronnictw i dzialaczy spolecznych nie pozwalaly nazwac go po imieniu. Z przegladu owczesnej prasy polskiej, a takze z lektury przemowien sejmowych i wiecowych wnosic by mozna, ze sprawa aprowizacji kraju i sprawa reformy rolnej nie mialy ze soba zadnego zwiazku, tak jakby mozna bylo kazdy z tych problemow zalatwic osobno. W argumentacji zwolennikow reformy rolnej, zwlaszcza jej radykalnych form, zadziwiajaco malo bylo elementow ekonomicznych, a w kazdym razie ustepowaly one wstydliwie pierwszenstwa postulatom scisle spolecznym. W argumentacji przeciwnikow radykalnej reformy rolnej element racjonalnej z punktu widzenia calosci potrzeb gospodarczych kraju produkcji rolnej pojawial sie czesciej. Lecz i tutaj ginal najczesciej w powodzi hasel ideologicznych w rodzaju "nienaruszalnosci prawa wlasnosci" lub zaslug narodowych, przeszlych, obecnych i przyszlych, jakie uzasadniac mialy obrone wiekszej niz gospodarstwo chlopskie wlasnosci ziemskiej i warstwy ziemianskiej, bedacej podmiotem tej wlasnosci. Nie od rzeczy jednak bedzie podkreslic raz jeszcze, i to wlasnie w tym miejscu, ze reforma rolna jako koniecznosc spoleczna nie miala w Polsce 197 przeciwnikow, przynajmniej jawnych. Spory ograniczaly sie do jej rozmiarow tempa jej przeprowadzenia oraz metody, jaka nalezy zastosowac. Jest to zjawisko dla owczesnej Polski rownie charakterystyczne, jak sprowadzenie w praktyce calego zagadnienia reformy rolnej do sprawy parcelacji ziemi. Czyli jej podzialu. Wszystkie inne sprawy - kredyty rolne, zwlaszcza inwestycyjne, dystrybucje nadwyzek produkcji, intensyfikacje produkcji, szkolnictwo zawodowe, planowanie kultur rolnych i ich racjonalizacje - rozpatrywano jak wtorne, prawie na marginesie sprawy parcelacji.Zjawisko to moze dziwic. Jest jednak na tle owczesnych pogladow, dazen i nadziei calego spoleczenstwa w gruncie rzeczy zrozumiale. Wymarzona i z tak wielkim trudem zdobyta niepodleglosc panstwowa zdawala sie stwarzac nieistniejace dotychczas warunki dla pozytywnego zalatwienia wszystkich bolaczek. A wiec i gospodarczych. Wazniejsze jednak od spraw gospodarczych zdawaly sie mocne i sprawiedliwe podstawy nowej, polskiej struktury spolecznej. Reforma rolna, przeprowadzona wlasnie pod katem sprawiedliwosci spolecznej, zdawala sie sprawa najwazniejsza. Trzeba dodac, ze byla sprawa najwazniejsza, skoro tak ogromny procent Polakow zyl na ziemi i z ziemi. Rolnictwo traktowano w tym ukladzie nie jako czesc gospodarstwa narodowego, lecz jako fundament ustroju, jako swego rodzaju ceche wyrozniajaca narodu polskiego. "Chlopskosc" wolnego narodu polskiego, "ludowosc" jego ustroju i kultury traktowano nie tylko jako rzeczywistosc, lecz jako swego rodzaju przeznaczenie i swietosc narodowa. W tym duchu myslal i pracowal pierwszy Sejm Rzeczypospolitej, sejm wybitnie ludowy, czyli chlopski. Wada "Uchwaly" o reformie rolnej bylo pozostawienie strony wykonawczej przyszlemu ustawodawstwu, co stwarzalo atmosfere niepewnosci i przedluzalo mozliwosc dalszych sporow i dyskusji. Ostateczna forme ustawowa otrzymala reforma rolna dopiero w roku 1925, juz po uporaniu sie Polski z innymi problemami gospodarczymi. Uchwala nie zapobiegla zwlaszcza "dzikiej parcelacji", czyli sprzedazy ziemi w wolnym handlu jako zabezpieczeniu przed przymusowa parcelacja. Zostala jednak dobrze przyjeta przez ogol ludnosci rolniczej jako zapowiedz reformy racjonalnej. I choc przez dwa lata wojenne, 1919 i 1920, zdolano rozparcelowac zaledwie 66 tysiecy hektarow, rok 1921 przyniosl juz parcelacje 180, a nastepny 200 tysiecy hektarow. Niemniej wlasnie w roku 1921, pierwszym roku pokoju na ziemiach polskich, spoleczenstwo uswiadomilo sobie tragiczny stan produkcji rolnej, ktora osiagnela dopiero polowe wydajnosci z roku 1914, choc obszar ziemi lezacej odlogiem zmalal z 3 milionow hektarow w roku 1919 do miliona 300 tysiecy. Problem braku zywnosci dla calego kraju, lacznie z ludnoscia rolnicza, zarysowal sie w calej jaskrawosci. Reforma rolna mogla mu zaradzic, lecz tylko w polaczeniu z odbudowa calego zycia gospodarczego. Nie byla bowiem, jak wielu wierzylo, lekarstwem uniwersalnym. II W roku 1921 zagrozenie wojenne ustalo, granice panstwa byly wytyczone, Wydawalo sie wiec, ze na reformie rolnej skupi sie cala energia wladz panstwowych.Stalo sie inaczej. Nie dlatego, by zagadnienie przestalo byc podstawowym i na pewno nie z braku zainteresowania poslow w Sejmie Ustawodawczym. Przyczyny byly inne. Wszystkie wyplywaly ze zlozonosci zjawiska, ktore nie miescilo sie ani w spoleczno-politycznej tresci hasla "reforma rolna", ani w postanowieniach sejmowej "Uchwaly". "Uchwala" nie doprowadzila do reformy radykalnej, jaka przeprowadzono w Czechoslowacji lub w panstwach baltyckich, w ktorych rozdzielono natychmiast i bez odszkodowania cala wlasnosc obszarnicza. Lecz w panstwach tych problem byl uproszczony z tego wzgledu, ze cala wielka wlasnosc z malymi tylko wyjatkami pozostawala od stuleci w rekach obcych, przede wszystkim niemieckich. Obszarnictwo "baronow kurlandzkich" bylo nie tylko zagadnieniem gospodarczym czy sprawa sprawiedliwosci spolecznej. Bylo takze, a moze przede wszystkim, sprawa polityczna, wiecej - sprawa narodowa. Nie chodzilo tylko o wroga klasowego, chodzilo o ciemiezce w sensie narodowym sprzymierzenca i podpore caratu lub monarchii habsburskiej. W Polsce, wylaczywszy wlasnosc skupiona w rekach Niemcow czy Rosjan, ktora takze byla widoma pamiatka walki narodowej, ziemianstwo bylo polskie. W wielu wypadkach patriotycznie polskie. Przyznawano mu znaczna czesc zaslugi w walce z zaborcami. Wlaczylo sie od razu w zycie polityczne Polski niepodleglej, biorac w nim udzial jak najbardziej czynny nie rezygnujac nawet z ambicji przywodczych, a w najlepszym razie nie wahajac sie uzyc swoich wplywow dla obrony swych interesow klasowych. Lecz nie tylko walka miedzy interesami klasowymi i zalozeniami programowymi stronnictw politycznych stawala na przeszkodzie sprawnemu i szybkiemu przeprowadzeniu reformy. Zalozenia reformy rolnej kladly glowny nacisk na zagadnienie sprawiedliwosci spolecznej. Problematyka gospodarcza sprowadzala sie w dyskusjach, nawet w Sejmie, do parcelacji tego zapasu ziemi uprawnej, jaka uchwala sejmowa oddawala do dyspozycji panstwowej wladzy wykonawczej. Zapasu tego nie bylo wiele. Z 25 milionow hektarow ziemi nadajacej sie pod uprawe plodow rolniczych pod parcelacje przeznaczono okolo 4 i pol miliona. W calym dwudziestoleciu, scislej do roku 1937, rozparcelowano 2 i pol miliona. Najwieksze nasilenie parcelacji zaznaczylo sie w latach 1922 i 1927, w ktorych podzialowi podlegalo po cwierc miliona hektara rocznie. W latach pozniejszych liczba ta spadla stopniowo ponizej 100 tysiecy hektarow rocznie, by podniesc sie znowu wyraznie w ostatnich dwoch latach przed druga wojna swiatowa. Bezposrednio przed jej wybuchem przewidywano zakonczenie parcelacji calego zapasu w ciagu nastepnych lat dziesieciu. Ta krzywa statystyczna parcelacji odpowiada scisle krzywej ogolnego rozwoju gospodarczego Polski. To znaczy - mozliwosciom kredytowym, 199 sytuacji rynku wewnetrznego, zarowno na odcinku konsumpcyjnym jak i inwestycyjnym, oraz ukladaniu sie bilansu platniczego w obrocie z zagranica. Ogolnoswiatowy zastoj gospodarczy, trwajacy od krachu gieldowego w Stanach Zjednoczonych w roku 1929 po rok 1934 czy 1935 odbil sie jak najfatalniej na polozeniu gospodarczym Polski, czego wyrazem bylo nie tylko zwolnienie tempa wzrostu rolnictwa, lecz takze i przede wszystkim spadek cen plodow rolnych.Kryzys lat trzydziestych byl najbardziej brutalna, lecz dlatego najlepiej dla wszystkich zrozumiala lekcja pogladowa, ze nie mozna oddzielac gospodarczej strony polityki rolnej ani przeprowadzac skutecznej reformy struktury rolnej w oderwaniu od caloksztaltu zagadnien gospodarczych kraju, nawet lub przede wszystkim wtedy, gdy jest to kraj tak malo uprzemyslowiony jak Polska. Wydawac sie moze dziwne, ze tego rodzaju lekcja pogladowa byla w ogole potrzebna dla zrozumienia spraw tak prostych. Tak jednak bylo. Oceniane od strony gospodarczej, zastosowanie metody ewolucyjnej w przeprowadzaniu parcelacji wielkiej wlasnosci bylo zapewne uzasadnione. Wspominalismy juz, ze odgrywala tu role obawa przed gwaltownym spadkiem produkcji rolnej, co moglo miec tragiczne skutki dla aprowizacji miast i osrodkow przemyslowych. Zapobiec temu moglo jedynie wzmozenie produkcji. Wzmozenie to nastapilo i to w tempie niespodziewanie szybkim. Lecz natychmiast pojawil sie problem oplacalnosci produkcji nadwyzek i to wlasnie w gospodarstwach chlopskich. Dodalo to powagi argumentom prawicy i przeciwnikow reformy rolnej, gdy tlumaczyli, ze parcelacja oslabia zdolnosc produkcji nadwyzek koniecznych dla aprowizacji miast, a bardzo potrzebnych na dluga mete jako towar eksportowy. Niemniej argumentacja tego rodzaju nie uwzgledniala calego zespolu zagadnien gospodarczych, ktore nalezalo uwzgledniac w polityce rolnej. Tymczasem podzielono sprawy rolnicze miedzy dwa resorty rzadowe. Jednym bylo ministerstwo rolnictwa, drugim ministerstwo reform rolnych. Tak jakby to byly dwa zupelnie rozne zagadnienia. Ministerstwo rolnictwa mialo pomagac wzrostowi produkcji i racjonalizacji produkcji, posrednio pracowac nad zapewnieniem doplywu kapitalow potrzebnych na melioracje i urzadzenia przemyslowe. Innymi slowy - mialo zadania gospodarcze z dodatkiem problematyki ubezpieczeniowej. Ministerstwo reform rolnych mialo administrowac funduszami przeznaczonymi na parcelacje i komasacje gospodarstw rozrzuconych w szachownice lub typu "grzadkowego". Lecz jego glownym zadaniem bylo ustalanie kolejnosci parcelacji poszczegolnych obiektow wielkiej wlasnosci i decydowanie, komu parcelowana ziemia ma przypasc w udziale. Spelnialo wiec w rzeczywistosci funkcje typu spolecznego. Mialo jak gdyby nadac splendoru i powagi reformie rolnej jako zagadnieniu politycznemu. Tak przynajmniej tlumaczyla sobie jego istnienie opinia publiczna. I w duzej mierze opinia przyjmowala bez zastrzezen stan rzeczy polegajacy na fakcie rozdzielania zagadnien polityki rolnej w sensie gospodarczym od spraw podzialu ziemi. Zawazylo to powaznie na przebiegu reformy, wplynelo z kolei na zwolnienie jej tempa, ulatwilo argumentacje przeciwnikow reformy. 200 Glownie dlatego, ze poprawa polozenia ludnosci wiejskiej nie nastepowala wzglednie nastepowala zbyt wolno i obejmowala zbyt malo ludzi.Nie zaznaczala sie poprawa tam zwlaszcza, gdzie byla najbardziej palacym postulatem. Mianowicie w dziedzinie przeludnienia wsi. Przeludnienie wsi polskiej, najtragiczniejsze w dawnej Galicji, bolesne na Kielecczyznie czy na Podlasiu, a nieznane w Wielkopolsce, przejawialo sie w dwoch postaciach. W postaci odsetka ludzi gospodarujacych na gospodarstwach karlowatych, czesto ponizej 2 hektarow, oraz w postaci masy wielkiej ludnosci bezrolnej, zyjacej z wynajmu swej pracy na gospodarstwach chlopskich i obszarniczych. Pamietano o tych sprawach i oczywiscie zadawano sobie pytanie, choc nie bylo to wcale w roku 1919 czy 1920 pytanie powszechne, co ma sie stac w przyszlosci z tymi bezrolnymi, dla ktorych ziemi nie moze wystarczyc, nawet gdyby rozparcelowano cala wielka wlasnosc. I co sie stanie z tymi gospodarstwami, ktore nie przemienia sie z karlowatych w oplacalne, lecz - przeciwnie - beda dalej karlec w drodze podzialow spadkowych. Pytanie bylo oczywiste i oczywista byla odpowiedz: nadwyzka ta powinna znalezc prace i utrzymanie poza rolnictwem. Czyli w przemysle produkcyjnym czy uslugowym. W latach dwudziestych oceniano, ze odejscie 5 do 8 milionow ludzi ze wsi nie wplyneloby w niczym na stan produkcji rolnej. W miare postepu technicznego liczba ta musialaby stale wzrastac. Zwiazek miedzy powodzeniem reformy rolnej i rozwojem gospodarczym kraju jako calosci - inaczej mowiac: z uprzemyslowieniem - jest oczywisty. Wiedziano o tym takze wtedy. Wiedziano tez, ze nie wolno czekac z reforma rolna do czasu, gdy rozwinie sie przemysl. Tu nie bylo bledu. Blad polegal raczej na tym, ze zbyt wiele pokladano nadziei w reformie rolnej, widzac w niej lekarstwo na znacznie wiecej schorzen niz mogla uleczyc. III Rozladowanie jednak nadwyzki ludnosciowej wsi nie moglo sie w zadnym wypadku odbyc tylko w drodze parcelacji wielkiej wlasnosci, nawet gdyby parcelacja objela calosc tej wlasnosci, zamiast, jak to bylo w Polsce, ograniczyc sie do jej czesci. Jest zreszta faktem bezspornym, ze reforma radykalna, likwidujaca cala wielka wlasnosc ponad obszar racjonalnego, w pelni samowystarczajacego i zdolnego do racjonalnej gospodarki folwarczku chlopskiego, zwiekszylaby ilosc ziemi do podzialu o kilka milionow hektarow. Tym samym rozladowanie przeludnienia na wsi byloby latwiejsze.Niemniej i w tym wypadku, gdyby zamiast niespelna 200 tysiecy nowych gospodarstw i mniej wiecej tej samej liczby powiekszonych z ksztaltu karlowatego do rozmiarow piecio- lub szesciohektarowych powstalo takich gospodarstw nawet dwa razy wiecej, problem przeludnienia wsi pozostalby w dalszym ciagu palacy, bedac najtrudniejszym i najbolesniejszym ze wszystkich, z jakimi niepodlegle panstwo polskie musialo sie borykac. Parcelacja radykalna bylaby wiec bardzo cennym polsrodkiem, ale tylko polsrodkiem. Srodkiem naprawde skutecznym bylyby wieksze tempo i rozmiary 201 industrializacji kraju, czego z wielu powodow osiagnac nie zdolano. Wypadnie sie im przyjrzec. Na razie ograniczmy sie do stwierdzenia, ze zarowno zwolennicy, jak i przeciwnicy reformy rolnej w tej postaci, jaka zarysowaly postanowienia Sejmu Ustawodawczego, glowny ratunek dla wsi polskiej widzieli w odplywie nadwyzki ludnosci do przemyslu. Nie wdawali sie wszakze w rozwazania, w jaki sposob ma nastapic ow naprawde radykalny, by moc byc skutecznym, rozwoj przemyslu. Zakladano raczej, ze bedzie to zjawisko automatyczne, nie wiazace sie bezposrednio z przebiegiem i rozmiarami reformy rolnej.Przypomnijmy tu dla dalszej ilustracji przeludnienia wsi polskiej nastepujacy fakt statystyczny. Nie byl on jeszcze znany w pierwszym Sejmie, gdyz obliczenia tego dokonano dopiero w latach trzydziestych. Otoz na obszarze dawnej Kongresowki ludnosc powiekszyla sie od roku 1830 do 1930 o 230%. Z tego zaledwie 17% odplynelo do miast. Porownawczo ludnosc Wielkiej Brytanii w tym samym okresie powiekszyla sie o 130%, z czego do miast odeszlo 80%. Przyrost naturalny Francji wyniosl zaledwie 30%, lecz miastom przybylo 80% mieszkancow, powodujac zjawisko diametralnie przeciwne - to jest wyludnienie sie wsi, na czym produkcja rolna bynajmniej nie ucierpiala. W swietle tych cyfr i wielu podobnych o nie mniej groznej wymowie trudno jest w perspektywie historycznej oceniac reforme rolna z lat dwudziestych wylacznie od strony jej znaczenia gospodarczego. Nie inaczej, pomimo balamutnych czesto oswiadczen sejmowych i dziennikarskich, oceniac nalezalo jej charakter, potrzebe i skutki wowczas, gdy ja uchwalano i starano sie wprowadzic w zycie. Nie zapominajac wiec o jej aspekcie gospodarczym, reforme rolna rozpatrywac trzeba tez w jej aspekcie spoleczno-politycznym, gdyz on mial nad tamtym przewage. Nastawienie takie mialo pelne, obiektywne i historyczne uzasadnienie. Kazalo wiazac zagadnienia polityki rolnej i produkcji rolnej z tak zwanym zagadnieniem "wsi polskiej". Rozroznienie i dzis nie jest latwe. W pierwszych latach niepodleglosci nie probowano go nawet precyzowac. Po czesci dlatego, ze optymizm narodowy - a nie mowmy o nim z przekasem, gdyz byl jednym z elementow pozytywnych w warunkach straszliwego wyniszczenia kraju - kazal wierzyc w mozliwosc szybkiego odrobienia bolaczek nagromadzonych w czasie rozbiorow, choc zapoczatkowanych jeszcze przed rozbiorami. Najwazniejsza z nich bylo wlasnie polozenie ludnosci zyjacej z pracy na roli. Czyli - jak mowiono ogolnie - "na wsi", przechodzac dosc latwo do porzadku nad rozwarstwieniem ludnosci rolniczej, a nawet nad bardzo istotnymi roznicami polozenia w poszczegolnych zaborach czy okolicach kraju. Slowa "wies" i "miasto" nie oznaczaly tylko roznic zawodu i miejsca zamieszkania. Wyznaczaly tez granice psychiczne trudne juz dzis do zrozumienia - granice, w oparciu o ktore trwaly i rozwijaly sie nie tylko interesy klasowe, lecz takze uprzedzenia i przywiazania typu irracjonalnego. "Wies" jako pojecie zbiorowe, w wiekszym stopniu spoleczne niz gospodarcze, zyla w Kongresowce i w Galicji w przeswiadczeniu krzywdy, winiac za nia i wladze zaborcze, i ziemianstwo polskie. 202 Nie moglo byc inaczej w kraju, gdzie panszczyzna nie byla wcale odleglym wspomnieniem i gdzie istnialy jeszcze, zniesione zreszta natychmiast w Polsce niepodleglej, rozne "serwituty" obciazajace chlopa dodatkowym wydatkiem lub wysilkiem. W kraju, gdzie - mysle tu o zaborze rosyjskim - dopiero od kilku lat zaprowadzono powszechne nauczanie podstawowe i obowiazek szkolny. I jesli uswiadomienie narodowe i polityczne wsi w Kongresowce bylo znacznie wyzsze niz wskazywalyby warunki jej zycia, to bylo to zasluga zarowno zdrowego rozsadku chlopa, jak i bezimiennego czesto wysilku inteligencji wiejskiej, nauczycieli przede wszystkim, obok nich ksiezy, a takze ziemian oraz - na drugim biegunie - rzemieslnikow i robotnikow z miast, ktorych PPS wysylala na wies, by agitowali, uczyli i przekonywali.W Galicji bylo pod wzgledem poziomu kulturalnego i spolecznego wsi znacznie lepiej niz w zaborze rosyjskim. Tam tez stronnictwa ludowe byly rzeczywista sila polityczna - czy bedzie nim zachowawczy "Piast", czy radykalne PSL-Lewica. Jeszcze inaczej bylo w Poznanskiem. Tam "wies", podobnie jak inne warstwy ludnosci, popierala Narodowa Demokracje, traktujac przymiotniki "ludowy" i "narodowy" jako synonimy. Jeszcze inaczej bylo na "zielonym Slasku" lub w zwartym osiedleniu polskim na obszarze Galicji Wschodniej. Niemniej wies polska jako calosc byla pomimo roznic i niedostatkow kulturalnych towarzyszacych zwyklej biedzie dostatecznie prezna i swiadoma swych ambicji, by - gdy powstalo panstwo polskie - wziac na siebie ciezar czynnego udzialu w jego zyciu. Sejm Ustawodawczy byl "ludowy" nie tylko z nazwy, popularnej wowczas we wszystkich warstwach i stronnictwach, lecz takze pod wzgledem skladu. Na 360 poslow 160 nalezalo do stronnictw ludowych, czyli "wiejskich", a - uwzgledniwszy chlopow na lawach innych stronnictw, takich jak Zwiazek Ludowo-Narodowy - laczna liczba poslow pochodzacych ze wsi przekraczala znacznie polowe Sejmu. Malo kto z tej liczby mial wyksztalcenie srednie, a okolo 60 osob nie moglo sie nawet wykazac podstawowym. Mialo to - rzecz jasna - zle strony, gdy o praktyke parlamentarna chodzi, lecz mialo tez strone dobra w sensie historycznym, bo wlaczalo bez zastrzezen najliczniejsza w Polsce warstwe spoleczna w zycie panstwowe z glosem czesto decydujacym. Nie wytworzyli chlopi w Sejmie jednolitej wiekszosci parlamentarnej. Niemniej czuli sie w tym pierwszym Sejmie polskim panami na wlasnym gospodarstwie i byli z tego dumni. W Galicji Zachodniej poslowie chlopscy stanowili 60% ogolu, dzielac sie na dwa stronnictwa z przewaga "Piasta" - stronnictwa zachowawczego, co bylo o tyle dziwne, ze wlasnie w tej dzielnicy najwiecej bylo gospodarstw karlowatych i najwiecej bezrolnego proletariatu wiejskiego, ktory popieral Polska Partie Socjaldemokratyczna, pozniej zas, gdy doszlo do fuzji tych dwoch stronnictw, PPS. Takze gdy o Kongresowke chodzi, wlasnie PPS najmocniej zabiegala o interesy ludnosci bezrolnej na rowni z PSL-"Wyzwoleniem". Z Kongresowki 30% wyborcow oddalo swe glosy na cztery stronnictwa ludowe, gdyz wielu chlopow opowiedzialo sie za Zawiazkiem Ludowo-Narodowym. Dla wszystkich poslow reprezentujacych "wies polska" reforma rolna byla punktem honoru i naczelnym zadaniem programowym - wlasnie jako sposob likwidacji uposledzenia wsi. Aspekt spoleczny mial tu znaczenie podstawowe. W swej ogromnej wiekszosci wies polska chciala widziec w Sejmie i w demokratycznym systemie politycznym jedyna droge do poprawy swego polozenia. Stad tez mala stosunkowo rola komitetow folwarcznych i rad ludowych walczacych o interesy ludnosci bezrolnej i slabe efekty strajkow rolnych (z ktorych najwiekszy ogarnal jesienia 1919 roku trzydziesci kilka powiatow na ogolna liczbe ponad dwustu), bedacych ostatnim odruchem "pozaparlamentarnej" walki o reforme rolna. Trudno sie dziwic w tym ukladzie stosunkow, w tym pomieszaniu dazen spolecznych i politycznych z gospodarczymi, ze reforma rolna z glownym naciskiem na podzial ziemi miedzy pracujacych na niej wlasnymi rekami wydawala sie uniwersalnym nieomal lekarstwem na wszystkie bolaczki. Stronnictwa ludowe przedstawily chlopom uchwale sejmowa jako akt o znaczeniu historycznym. Przesadzily w tym niewatpliwie jej znaczenie i skutki. Rozczarowania wiec mialy byc duze, zarowno w dziedzinie skutkow gospodarczych lub ich braku, jak i w niespelnionych nadziejach awansu spolecznego i politycznego wsi polskiej do roli czynnika decydujacego w zyciu panstwowym. Konstytucja Marcowa 17 marca 1921 roku Sejm Ustawodawczy uchwalil Konstytucje Rzeczypospolitej Polskiej, nazywana zarowno w jezyku potocznym, jak i w opracowaniach naukowych Konstytucja Marcowa. Tym samym konczyl sie formalnie okres tymczasowosci w zyciu panstwowym. Nie oznacza to bynajmniej, by z ta chwila wszystkie dotychczasowe akty prawne - a wiec ustawy Sejmu Ustawodawczego, dekrety Naczelnika Panstwa, a przede wszystkim podpisane i ratyfikowane umowy miedzynarodowe - tracily moc obowiazujaca. "Tymczasowymi" stawaly sie tylko te normy prawne, ktore Konstytucja zastepowala nowymi normami. Gmach ustroju panstwowego mial wiec fundamenty zlozone nie tylko z artykulow Konstytucji, lecz takze z tych wszystkich norm prawnych, ktore nie stracily swej waznosci z chwila jej wejscia w zycie. Fakt ten jest historycznie wazny z uwagi na to, ze w chwili uchwalania Konstytucji Polska miala juz za soba dwa i pol roku bytu panstwowego, bogatego w wydarzenia. Obowiazywaly ja traktaty pokojowe o podstawowym znaczeniu zarowno dla niej samej, jak i dla calego ukladu stosunkow miedzynarodowych. Ponadto przeprowadzila reformy spoleczne i gospodarcze. Zadna z tych reform nie miala charakteru "tymczasowego". Przeciwnie, ich wprowadzenie w zycie odegralo wazna role w wyznaczeniu kierunku dalszych prac ustawodawczych. Przede wszystkim zas juz przeprowadzona i juz przez praktyke ugruntowana demokratyzacja stosunkow wywarla decydujacy wplyw na demokratyczny charakter Konstytucji Marcowej. Uchwalali ja przeciez ci sami poslowie, ktorzy uchwalili juz przedtem reformy spoleczne stawiajace Polske w szeregu najbardziej postepowych krajow europejskich. Ustroj tymczasowy oparty na dwoch podstawowych instytucjach - to jest Sejmie Ustawodawczym i Naczelniku Panstwa jako rzeczywistym szefie wladzy wykonawczej - funkcjonowal bardzo sprawnie, choc jego podstawa prawna. Mala Konstytucja z 20 lutego 1919 roku, ograniczala sie do kilkunastu zaledwie lakonicznych zdan. Wystarczalo to jednak, by wprowadzic w zycie maszyne panstwowa, zaimprowizowana doslownie z niczego, by prowadzic przez dwa lata wojne na kilku frontach naraz i by wojne z najgrozniejszym przeciwnikiem doprowadzic do zwycieskiego konca. Wystarczalo tez, by zapoczatkowac i po czesci wprowadzic w zycie szereg reform spolecznych i gospodarczych. I chociaz dzialalnosc Sejmu Ustawodawczego nie na same zasluguje pochwaly, gdyz zarowno walki miedzy stronnictwami, jak i brak doswiadczenia parlamentarnego wiekszosci poslow hamowaly czesto postep prac organizacyjnych w mlodym panstwie, to jednak ogolny bilans tego okresu wypada niewatpliwie dodatnio. I to pomimo czestej roznicy pogladow miedzy wiekszoscia sejmowa a Naczelnikiem Panstwa. I ta jednak, choc towarzyszyla jej niekiedy atmosfera zacietej demagogii, nie doprowadzila nigdy do rzeczywistego kryzysu politycznego. Zawdzieczala to Polska z jednej strony autorytetowi Pilsudskiego w spoleczenstwie, z czym nawet najbardziej mu wrogie kola polityczne musialy sie liczyc, z drugiej zas niewatpliwemu patioryzmo-wi tychze kol politycznych. Patriotyzm ten przejawial sie w Sejmie przyciszaniem swarow, ilekroc sytuacja zewnetrzna, wojenna lub dyplomatyczna panstwa nabrzmiewala niebezpieczenstwem. Tenze Sejm zdolal opracowac i uchwalic konstytucje panstwowa. W przekonaniu opinii publicznej mialo to znaczenie ogromne. Z analizy glosow prasy i innych wypowiedzi publicznych wydawac sie moze, iz wlasnie uchwalenie konstytucji uwazano za dzielo najwieksze, jakiego tymczasowy Sejm dokonal. Nowa konstytucja nie byla przy tym teoretycznie wyrozumowanym przez zespol prawnikow zbiorem postanowien, w ktorych ramy - mowiac obrazowo - spoleczenstwo mialoby sie zmiescic. Nie byla tez aktem narzuconym spoleczenstwu przez ktores z ugrupowan politycznych czy przez jakas "ideologie". Byla natomiast odzwierciedleniem przekonan wiekszosci obywateli i ucielesnieniem ich podstawowego zyczenia, by odrodzone panstwo polskie rzadzilo sie zasadami sprawiedliwosci spolecznej, absolutnej rownosci wobec prawa i wolnosci politycznej i by mialo ustroj demokratyczno-parla-mentarny. Nie oznacza to, by nie bylo roznic w spoleczenstwie i w Sejmie wokol poszczegolnych sformulowan, a nawet zasad prawnych. Roznice takie istnialy, siegaly gleboko i powodowaly gwaltowne kontrowersje z udzialem nie tylko debatujacych poslow, lecz takze calego spoleczenstwa, informowanego dokladnie o przebiegu prac sejmowych. W dyskusji nad konstytucja uczestniczyly wszystkie partie polityczne i wszystkie srodowiska spoleczne. Braly w niej udzial prasa, organizacje spoleczne i wszystkie osrodki ksztaltujace opinie spoleczna. Nie obywalo sie przy tym bez prob nacisku na Sejm w postaci manifestacji publicznych, strajkow lub zapowiedzi strajkow. Pamietac przy tym trzeba, ze prace nad ulozeniem ostatecznego tekstu, opracowywanie roznych projektow i ich wariantow zajelo ponad dwa lata. Przez caly ten okres opinia publiczna byla stale informowana o postepie prac, o wylaniajacych sie trudnosciach, o dyskusjach i sporach. I co wazniejsze, przez caly ten okres nie slablo zainteresowanie spoleczenstwa konstytucyjnymi pracami Sejmu. Tempo tych prac ulegalo okresowemu zwolnieniu lub przyspieszeniu w zaleznosci od potrzeb pilniejszych, warunkowanych przez wydarzenia miedzynarodowe i wewnetrzna sytuacje kraju. Sejm Ustawodawczy nie ograniczal przeciez swej dzialalnosci do debat prawniczych. Na podstawie Malej Konstytucji z lutego 1919 roku, ktora sam uchwalil, byl wspolodpowiedzialny za polityke rzadu i Naczelnika Panstwa - i to w okresie, gdy sprawa granic, sprawa zjednoczenia poszczegolnych dzielnic rozbiorowych i ciagle zagrozenie bytu panstwowego wysuwaly sie sila rzeczy na czolo wszystkich zagadnien i wszystkich zainteresowan. Prace nad przygotowaniem projektu konstytucji zaczely sie w Sejmie Ustawodawczym juz 14 lutego 1919 roku, gdy powolano trzydziestoosobowa komisje pod przewodnictwem Mariana Seydy, polityka z Narodowej Demokracji. Jego zastepca byl ludowiec Maciej Rataj, a sekretarzem komisji socjalista Mieczyslaw Niedzialkowski. Jednoczesnie powolano "komis'je ankietowa", scisle fachowa, pod przewodnictwem historyka Michala Bo-brzynskiego bylego namiestnika Galicji. Komisja ta rozpatrywac miala przedkladane jej projekty konstytucji - obojetnie, z jakiego pochodzily zrodla. Bylo ich pierwotnie trzy, pozniej liczba sie zwiekszyla. Pod obrady Sejmu mialy trafiac juz po rozpatrzeniu przez komisje. Dodajmy od razu, ze wszystkie projekty przyjmowaly zasade panstwa republikanskiego, w ktorym wladza suwerenna zastrzezona jest dla narodu - niekiedy mowiono "narod", niekiedy "ogol obywateli" - dzialajacego przez swych przedstawicieli wybranych w sposob demokratyczny i odpowiedzialnych przed swymi wyborcami. Wielkie roznice natomiast wystepowaly w poszczegolnych projektach, gdy chodzi o uprawnienia wladzy i ustawodawczej, i wykonawczej. Inaczej tez podchodzono do spraw uprawnien glowy panstwa, nazywanej w jednych projektach Naczelnikiem, w innych Prezydentem. Takze samorzad terytorialny i gospodarczy byl przedmiotem zacietych sporow. Dla niektorych kamieniem obrazy bylo sformulowanie zasady ochrony prawa wlasnosci, w innych wypadkach wybuchala burza wokol przyznania specjalnych przywilejow - lub raczej honorowego miejsca w panstwie - Kosciolowi katolickiemu. Szczegolnie zaciety spor toczyl sie wokol pytania, czy parlament ma byc dwu- czy tez jednoizbowy. Tu stanowiska PPS i "Wyzwolenia" byly bezkompromisowe do konca. Stronnictwa te widzialy w instytucji Senatu, nawet gdy powstawal w drodze wyborow powszechnych, naruszenie powszechnosci i bezwzglednej suwerennosci Sejmu w zyciu panstwa. Dla prawicy zas Senat mial byc zabezpieczeniem przed zbytnim radykalizmem sejmowym. Na przelomie lat 1920 i 1921 liczba projektow ograniczyla sie do kilku, a liczba spraw spornych do zaledwie kilkunastu. Uzgodniono tez wiekszosc 206 nazw i sformulowan prawniczych. Ogolne koncepcje, po odrzuceniu ostatniego z pomyslow federacyjnych, opracowanego przez profesora Buzka, sprowadzaly sie do trzech.Jedna chciala posluzyc sie w ustaleniu rozdzialu kompetencji miedzy wladzami panstwowymi wzorem amerykanskim. Protagonistom tej koncepcji chodzilo o zapewnienie glowie panstwa mozliwosci podejmowania samodzielnych i szybkich decyzji, zwlaszcza na odcinku spraw zagranicznych. A takze o zabezpieczenie wplywu prezydenta na sklad i prace rzadu. Wzor ten, choc nazywano go "amerykanskim", opieral sie na doswiadczeniach dotychczasowego, czyli "tymczasowego" systemu sprawowania rzadow - systemu, ktory pozwolil Polsce wyjsc obronna reka z tak niebezpiecznego okresu, jakim byly dwa pierwsze lata jej niepodleglosci. Bylo publiczna tajemnica, ze wlasnie od przyjecia "amerykanskich zasad" w budowie panstwa uzaleznial Pilsudski swa kandydature na prezydenta. Druga koncepcja, zwana francuska, wychodzila z krancowo odmiennych zalozen. Wedlug niej glowa panstwa miala miec znaczenie symboliczne, a wlasciwym rzadca kraju mial byc rzad "gabinetowy", czyli wylaniany przez parlament i zalezny od niego pod kazdym wzgledem i w kazdej chwili. Trzecia koncepcje wreszcie reprezentowalo PPS, kladac nacisk na wprowadzenie jak najszerzej pojetej demokracji politycznej, wlacznie z wyborem prezydenta w glosowaniu powszechnym, a takze na zapewnienie ustrojowi charakteru calkowicie swieckiego i postepowego na odcinkach spolecznych i gospodarczym. Krytyka Konstytucji Marcowej, zarzucajac prawicy zespolonej w klubie sejmowym Zwiazku Ludowo-Narodowego przeforsowane koncepcji "francuskiej", podkreslala motywy scisle personalne, wymierzone przeciwko osobie Pilsudskiego. Prawica chciala go zniechecic do postawienia kandydatury na prezydenta, a w razie gdyby ja postawil pozbawic go mozliwosci praktycznego dzialania politycznego. Nie ulega watpliwosci, ze tego rodzaju scisle praktyczne wzgledy polityczne na najblizsza przyszlosc pewna role odgrywaly - i to nie tylko na prawicy, lecz takze w rozumowaniu zwolennikow wszystkich trzech koncepcji konstytucyjnych. Ale blad podstawowy w ocenie historycznej polega nie na wiekszym czy mniejszym przywiazaniu wagi do sympatii czy animozji personalnych, lecz na niedostatecznym uwzglednieniu warunkow specyficznie polskich. Nie brano zwlaszcza pod uwage braku doswiadczenia politycznego Polakow. System francuski z gra sil miedzy izba nizsza i senatem byl wynikiem i odzwierciedleniem ugruntowanego ustroju spolecznego i stanu gospodarczego Francji. W Polsce warunki byly inne i zbyt wierna recepcja obcego wzoru nie mogla funkcjonowac bez zgrzytow i zaciec. Zdawala sobie z tego sprawe lewica, poslugujaca sie zreszta w polemikach takze tym argumentem, ze pomimo wielu trudnosci system rzadow oparty na dotychczasowej "Malej Konstytucji" byl przedez systemem prostym i - co wazniejsze - zdal egzamin w latach dla Polski najciezszych. Innym bledem bylo niedopatrzenie elementow schylkowych w systemie francuskim - mowiac scisle, w systemie Trzeciej Republiki. Bylo to o tyle zrozumiale, ze Francja stala u szczytu swego historycznego wzlotu, po 207 wygranej wojnie i w aureoli powszechnej sympatii wszystkich spoleczenstw demokratycznych. Zwlaszcza zas popularna byla w Polsce.Mowiac wszakze o zapatrzeniu we wzor francuski, ktore niewatpliwie znalazlo swe odbicie w ostatecznym tekscie Konstytucji Marcowej, nalezy unikac uproszczen. Bo Konstytucja Marcowa nie byla kopia konstytucji francuskiej. Byla wynikiem kompromisu osiagnietego w warunkach calkowitej jawnosci i przy wspoludziale calego spoleczenstwa. Nie byla zapewne doskonalym instrumentem ustrojowym, gdyz takich nie ma, lecz realizowala w pelni postulaty sprawiedliwosci spolecznej, rownosci wobec prawa i swobod obywatelskich. Nie mozna jej nazwac konstytucja "burzuazyjna" w tym znaczeniu, jakoby faworyzowala lub miala przede wszystkim na oku interesy klas posiadajacych. Bo nic z tego, co w nastepnych latach wywolywalo w spoleczenstwie niezadowolenie, poczucie krzywdy i bezsile w obliczu trudnosci gospodarczych nie bylo skutkiem norm prawa panstwowego ujetych w Konstytucje Marcowa. Ustroj przez nia utwierdzony zapewnial Polsce demokratyczne ramy zycia. W oparciu o nie narod polski pragnal isc droga postepu politycznego, gospodarczego i spolecznego. Jesli nie wszystkie trudnosci zdolal w nastepnych latach pokonac i nie wszystkie problemy rozwiazac, nie bylo to wina tych poslow, ktorzy w Sejmie glosowali za przyjeciem Konstytucji, ani tez wina tych, ktorzy jak poslowie PPS i "Wyzwolenia" glosowali przeciwko niej. W ogolnej ocenie stwierdzic trzeba, ze Konstytucja Marcowa byla logicznym nastepstwem woli ogolu Polakow, wyrazonej juz przedtem w ich entuzjastycznym stosunku do pierwszego Sejmu Ustawodawczego i do podstawowych reform spolecznych. Demokracja parlamentarna nie byla dzielem Konstytucji Marcowej, gdyz zdolala sie juz ona ugruntowac w poprzednim okresie. W sensie ustrojowym pierwszy Sejm Ustawodawczy dokonal wielkiego dziela nie tylko dlatego, ze uchwalil Konstytucje Marcowa, lecz i dlatego, ze dzialal i pracowal w oparciu o ramowe tylko zarzadzenia porzadkowe oraz o dobra wole i poslow, i rzadu, i ogolu obywateli. Bo wazniejszy od sformulowan Konstytucji byl problem funkcjonowania stworzonego przez nia systemu. Konstytucja Marcowa byla - podkreslmy to - kompromisem miedzy tendencjami postepowymi i zachowawczymi. Lecz nie mial to byc kompromis nieodwracalny. Zakladano bowiem, ze dokonywac sie bedzie rewizji konstytucji po to, by ja dostosowywac do zmieniajacych sie potrzeb i zmieniajacych sie pogladow. Gdyby sejmy nie mogly lub nie chcialy dokonac rewizji konstytucji wczesniej, rewizje taka postanawiano z gory, jako obowiazek, po 25 latach. Byl to przepis zaczerpniety z Konstytucji Trzeciego Maja, a wiec pomysl rodzimy, polski. Bo nie mozna tez zapominac, ze Konstytucja Marcowa byla kompromisem takze pod jednym jeszcze wzgledem. Mianowicie miedzy wzorcem "francuskim" a wlasna polska tradycja ustawodawcza. To tez mial na mysli znakomity prawnik Stanislaw Kutrzeba, gdy pisal w swej pracy "Konstytucja a tradycja polska": "Gdybysmy nie wiedzieli, ze miedzy konstytucja z roku 1921, a konstytucja z roku 1791 lezy okres przeszlo 208 wiekowy rozbiorow, to moglibysmy, porownujac obie te konstytucje ze soba, przypuszczac, iz w normalnym rozwoju pierwiastki prawne wyrazone w pierwszej z nich znalazly dalszy swoj wyraz w drugiej".Nie chodzilo znawcy historii prawa panstwowego o zewnetrzne formuly z tekstu Konstytucji Marcowej, nawiazujac do starej tradycji ustrojowej, takie na przyklad, jak archaizujacy styl wstepu do ustawy z 17 marca. Chodzilo mu o podkreslenie ciaglosci tendencji ustrojowych, przerwanych przez ^.a^u.cow, a wznowionych automatycznie niejako po odzyskaniu niepodleglosci. Pierwsza z tych tendencji byla gleboko w narodzie polskim zakorzeniona nieufnosc do wladzy wykonawczej, do organow rzadowych, do administracji panstwowej i do biurokracji. Uwazano je za zlo konieczne, nad ktorym zdrowy instynkt kaze rozciagac scisla i czujna kontrole. Kontrola ta miala byc sprawowana przez wladze ustawodawcza, czyli przez Sejm pochodzacy z calkowicie demokratycznych wyborow i wyposazony we wladze naprawde suwerenna. Byl to swoisty kult parlamentu, ktory juz za kilka lat zdobedzie sobie niezbyt pochlebna nazwe "sejmowladztwa" i wzbudzi watpliwosci, a po nich reakcje polityczne, uszczuplajace nie tylko wszechwladze Sejmu, lecz i podstawowy wzorzec demokracji parlamentarnej. Niemniej byla to tendencja, przeciwko ktorej malo kto w spoleczenstwie polskim wystepowal. Nie z obawy przed narazeniem sie opinii publicznej, lecz z glebokiego przekonania, ze jest to tendencja sluszna, odpowiadajaca polskiej tradycji panstwowej, a takze wsparta doswiadczeniami demokracji zachodnich, francuskiej przede wszystkim. Tendencja ta wiazala sie scisle z inna, bedaca takze wyrazem ciaglosci polskiej mysli ustrojowej w kierunku demokratyzacji ustroju - ciaglosci, ktorej nie zdolaly przekreslic rozbiory. Przeciwnie, mozna zaryzykowac twierdzenie, ze doswiadczenia rozbiorowe tendencje demokraty zacy j na wzmocnily - prawem naturalnej reakcji przeciwko rzadom autorytatywnym, nie uwzgledniajacym nie tylko woli, lecz i zyczen ludnosci, rzadom twardym, a w sensie spolecznym jak najbardziej reakcyjnym. Jest rzecza niezwykle charakterystyczna, ze wlasnie poslowie chlopscy najlepiej pamietali te zalozenia Konstytucji Trzeciomajowej, ktore torowaly droge do stopniowej demokratyzacji caloksztaltu zycia panstwa i calosci ukladu spolecznego. Chlopom Konstytucja Trzeciomajowa dala najmniej i to bylo przeciez glowna przyczyna jej krytyki, podjetej prawie natychmiast po jej uchwaleniu, bo juz w czasie Insurekcji Kosciuszkowskiej, gdy Manifest Polaniecki chcial te niedomoge usunac. W latach 1919 czy 1920 opoznienie procesu pelnej demokratyzacji zycia polskiego przypisywano nie bez racji swiadomej akcji zaborcow, co nie oznaczalo zreszta rozgrzeszenia rodzimej reakcji dziewietnastowiecznej. Lecz jednoczesnie uwazano, ze Konstytucja Marcowa doprowadza tu do logicznego zakonczenia proces demokratyzacji przerwany przez rozbiory. Te dwie laczace sie ze soba tendencje - to znaczy nadanie prymatu w zyciu panstwowym Sejmowi i ugruntowanie zalozen demokracji na wszystkich plaszczyznach zycia zbiorowego, nie wylaczajac gospodarczego - byly dogmatem, przeciwko ktoremu nikt w Sejmie Ustawodawczym otwarcie 209 wystepowac nie smial, a zdecydowana wiekszosc wystepowac wcale nie chciala, gdyz uwazala go za sluszny. Mowiac "wiekszosc" mam tu na mysli przede wszystkim poslow chlopskich, ktorzy do "idei Konstytucji", gdyz tak o niej takze mowiono, podchodzili z ogromnym szacunkiem. Nawet wstrzymanie sie niektorych z nich od glosu i glosowanie przeciw ustawie przez poslow "Wyzwolenia" bylo dowodem ogromnej wagi, jaka przywiazywali do spraw ustrojowych. Bylo tez zapowiedzia, ze przy pierwszej nadarzajacej sie okazji dazyc beda do zmiany konstytucji w jedynym punkcie, ktory im nie odpowiadal - mianowicie w punkcie dotyczacym instytucji Senatu!Ale w porownaniu z naczelnymi zasadami, jakie przyswiecaly Konstytucji Marcowej kompromis w sprawie Senatu jako rzekomego hamulca dla zbytniej porywczosci Izby Sejmowej mial w gruncie rzeczy znaczenie drugorzedne. Poniewaz przeciwko Senatowi wystepowano na j gwaltownie j na lewicy - w szeregach polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego "Wyzwolenie" - sprawa urosla do miary problemu. Bylo to uzasadnieniem glosowania przeciwko Ustawie Konstytucyjnej poslow z tych dwoch wlasnie stronnictw politycznych. Lecz Senatowi nie dano tych kompetencji i mozliwosci dzialania, jakie mial w ustroju francuskim czy chociazby w konstytucji Republiki Czechoslowackiej. Mial tylko prawo veta wstrzymujacego - nie mial inicjatywy ustawodawczej w sprawach finansowych, a bardzo utrudniona we wszystkich innych sprawach. Ustawe uchwalona w Sejmie mogl powstrzymac jedynie na dni 60. Poprawki wniesione do ustawy przez Senat Sejm mogl obalic wiekszoscia 55 glosow na sto. Ponadto odrzucono projekty wprowadzenia do Senatu ludzi nie pochodzacych z wyboru, lecz mianowanych jako przedstawiciele nauki, za zaslugi osobiste lub nawet - bo i taki byl projekt - jako przedstawiciele Kosciola katolickiego. Senat podobnie jak Sejm mial pochodzic z piecioprzymiotnikowych wyborow - z ta jedynie roznica, ze prawo wyborcze przyznawano obywatelom, ktorzy ukonczyli 30 lat zycia, a kandydowac mogli tylko ludzie powyzej lat 40. Co istotniejsze, drugi z kolei Sejm wybrany na podstawie Konstytucji mogl Senat zlikwidowac wiekszoscia trzech piatych glosow. Inne zmiany' Konstytucji wymagaly wiekszosci dwoch trzecich i to obu Izb, o ile rzecz jasna Senat bedzie jeszcze istnial. Z innych postanowien Konstytucji, wazniejszych niz istnienie czy nieistnienie Senatu, kompromis wystapil w artykule 99, ktory uznawal wlasnosc prywatna za podstawe ustroju i porzadku prawnego. Przepis ten w praktyce uniemozliwial nacjonalizacje przemyslu czy jego galezi inaczej niz "ze wzgledow wyzszej uzytecznosci" i za odszkodowaniem. PPS wystapila przeciwko temu przepisowi. Natomiast stronnictwa chlopskie go poparly, gdyz w tym samym artykule wprowadzano wazna klauzule wyodrebniajaca wlasnosc uzytkowa ziemi uprawnej. Mowila ona, ze ziemia nie moze byc przedmiotem "nieograniczonego obrotu" i ze jej wywlaszczenie moze nastapic "w wypadkach ustawa przewidzianych". Chodzilo o zabezpieczenie reformy rolnej. Konstytucja, nie wymieniajac reformy z nazwy, gwarantowala ja niejako dodatkowo. Jednoczesnie jednak w sposob dosc zawily wyodrebniala wlasnosc rolna od wszelkiej innej wlasnosci. W kraju rolniczym i w narodzie 14 - Historia dwudziestolecia 210 zlozonym w trzech czwartych z chlopow tego rodzaju sformulowanie bylo zrozumiale, choc mozna je uwazac za niezbyt szczesliwe.Jest jednak sprawa nad wyraz istotna, ze Konstytucja nie uniewazniala zadnej z juz obowiazujacych ustaw ani tez zadnej normy prawa, ktora nie stala w wyraznej z nia sprzecznosci. Tym samym postepowe ustawodawstwo spoleczne, ochrona pracy, uprawnienia zwiazkow zawodowych zachowywaly swa moc obowiazujaca, stanowiac w rzeczywistosci uzupelnienie wlasciwej ustawy konstytucyjnej. Tym samym postepowy charakter ustroju panstwowego opieral sie nie na jednym tylko, lecz na kilku filarach. Konstytucja byla jednym z nich - w owczesnym przekonaniu najwazniejszym, gdyz zabezpieczala demokracje polityczna z jednej strony, a zasade absolutnej rownosci wszystkich obywateli wobec prawa z drugiej strony. Lecz nie byla jedynym instrumentem demokracji. Pod tym wzgledem ustroj Drugiej Rzeczypospolitej byl bardziej postepowy i bardziej demokratyczny niz wzorcowy dla niej ustroj Trzeciej Republiki francuskiej. W ogolnej charakterystyce Konstytucja Marcowa zabezpieczala pelna demokracje polityczna, system rzadow parlamentarnych i rownosc wszystkich obywateli wobec prawa. Parlament pochodzil z piecioprzymiotnikowych wyborow, prawo wyborcze mial kazdy obywatel bez roznicy plci, wyznania czy jezyka. Mial tez pelne i wylaczne kompetencje ustawodawcze, a Sejm mial takze inicjatywe ustawodawcza - obok inicjatywy rzadowej - oraz calkowita kontrole nad wladza wykonawcza, czyli nad rzadem. Powolywanie rzadu nalezalo formalnie do prezydenta Rzeczypospolitej. Lecz rzad odpowiadal politycznie przed Sejmem przy zwyklej wiekszosci glosow, a konstytucyjnie przed Trybunalem Stanu. Przed Trybunalem Stanu odpowiedzialny byl takze prezydent, ktoremu nie przyslugiwalo prawo veta w stosunku do uchwal sejmowych i ktory mogl Sejm rozwiazac tylko za zgoda Senatu. W administracji panstwowej Konstytucja zapowiadala szeroki samorzad terytorialny do szczebla wojewodztwa wlacznie z niektorymi uprawnieniami ustawodawczymi. Obok samorzadu terytorialnego mial powstac samorzad gospodarczy. Sady byly calkowicie niezawisle od wladzy ustawodawczej i wykonawczej, a sedziowie byli, choc ich mianowal prezydent, nieusuwalni. Bardzo scisle obwarowano prawa osobiste i obywatelskie. Gwarantowano wiec nietykalnosc mieszkania, tajemnice listow, wolnosc mysli i przekonan oraz prawo swobodnego ich gloszenia, wolnosc prasy, wolnosc nauki i nauczania, prawo do zrzeszania sie w zwiazki i organizowania zebran publicznych. Konstytucja stwierdzala dalej, ze praca pozostaje pod szczegolna opieka panstwa, co dotyczy prawa tworzenia zwiazkow zawodowych, zawierania umow zbiorowych, a takze zabezpieczenia przez panstwo juz istniejacych lub mogacych powstac w przyszlosci nowych przepisow prawnych dotyczacych opieki spolecznej, ubezpieczen chorobowych i innych. Najslabsza strona Konstytucji Marcowej byl nadmiar hamulcow nalozonych na wladze wykonawcza - wynik wlasnie pogladow i tradycji, i zlej pamieci o zaborach. Byl to takze wynik nadmiaru optymizmu w stosunku do 211 wyrobienia politycznego spoleczenstwa, ktore mialo wybierac poslow do Sejmu wyposazonego w nieograniczone prawie mozliwosci ingerencji w zagadnienia polityki wewnetrznej i zagranicznej. Rzad - wedlug Konstytucji - pawolywal prezydent, lecz rzad opowiadal tylko przed parlamentem, i to zarowno w sensie konstytucyjnym, to znaczy za zgodnosc swej dzialalnosci z prawem, jak i w sensie politycznym, parlamentarnym. To znaczy, ze za swa polityke zarowno rzad jako calosc, jak i poszczegolni ministrowie we wlasnym imieniu mogli byc pociagnieci do odpowiedzialnosci parlamentarnej nawet wtedy, gdy ich dzialalnosc nie kolidowala z prawem. Wystarczylo, by rzad nie odpowiadal przekonaniom czy interesom wiekszosci sejmowej. Nie bylo to nic nowego i nie bylo wymyslone przez Polakow. Byla to po prostu zasada tak zwanych rzadow gabinetowych, ubrana w bardzo liberalne normy prawne, lecz nie poparta hamulcami w postaci veta glowy panstwa, jak w Ameryce, ani wyksztalconym przez dziesieciolecia systemem partyjnym, gwarantujacym trwala i okreslona wiekszosc sejmowa. Wedlug Konstytucji Marcowej prezydent nie mial prawa weta ani odraczajacego, ani pelnego. W praktyce nie mogl powolac rzadu inaczej niz w porozumieniu z Sejmem. To znaczy - mowiac praktycznie - z wiekszoscia sejmowa. Lecz wiekszosc ta w owczesnych warunkach polskich byla plynna. Nie mozna jej bylo stworzyc inaczej niz przy pomocy koalicji roznych ugrupowan, na podstawie ukladow kompromisowych miedzy sprzecznymi czesto programami. Tym samym wiekszosc sejmowa zalezala i od powiazan personalnych, i od porozumien zakulisowych, i od calego szeregu ubocznych warunkow. Wiekszosc ta powstawala tez z reguly z zastrzezeniami i nosila pietno tymczasowosci. Ratunkiem w tym polozeniu moglo byc wzmocnienie pozycji glowy panstwa jako czynnika niezaleznego od fluktuacji politycznych i niezwiazanego z zadnym ugrupowaniem. Role taka spelnial dotychczas Naczelnik Panstwa. Rzad byl odpowiedzialny i przed Naczelnikiem Panstwa, i przed Sejmem, a wplyw Naczelnika Panstwa nie ograniczal sie do mianowania rzadu, gdyz podobnie jak Sejm mogl go pociagnac do odpowiedzialnosci. Pozwalalo to na funkcjonowanie rzadu nawet bez poparcia wiekszosci w Sejmie.Stanislaw Estreicher, znakomity prawnik polski, dostrzegal taka oto roznice miedzy wielopartyjnym Sejmem polskim i wielopartyjnym parlamentem francuskim: przerost wladzy parlamentu nie budzil we Francji obaw dzieki istnieniu silnej i sprezystej administracji panstwowej, ktora potrafila tworzyc skuteczna korekture supremacji parlamentu. Takiej przeciwwagi w Polsce byc nie moglo - administracje trzeba bylo dopiero stworzyc. Dodajmy, ze stworzyc trzeba bylo znacznie wiecej niz tylko administracje panstwowa. Trzeba bylo nauczyc spoleczenstwo skomplikowanej funkcji opinii politycznej. Trzeba je bylo nauczyc techniki parlamentaryzmu. Zasad natomiast uczyc nie bylo trzeba, bo demokracja parlamentarna byla systemem, na jaki wyrazalo zgode co najmniej 90% Polakow, odrzucajac wszelki inny system jako niezgodny z polskimi tradycjami politycznymi i ogolna tendencja rozwojowa. Lecz na dotarcie wprowadzonego systemu nie starczylo czasu. Nie bylo tez warunkow na spokojna nauke zycia politycznego. Potrzeby 212 gospodarcze, polityka zagraniczna i wewnetrzna nie pozwalaly czekac. Kazaly pobierac natychmiastowe decyzje. Ciezar tych decyzji spasc mial na nowy Sejm.Nie zebral sie on od razu. Miedzy uchwaleniem konstytucji a jej wejsciem w zycie uplynac mialo dalsze poltora roku. 18 maja 1921 roku Sejm Ustawodawczy przedluzyl swe istnienie do czasu uchwalenia ustaw potrzebnych do wprowadzenia w zycie konstytucji. Jedna z nich miala byc ordynacja wyborcza do nowego Sejmu i Senatu. Nad nia pracowano do 28 lipca 1922 roku. Lecz nie ona byla istotna przyczyna przedluzenia zywota Sejmu Ustawodawczego i tym samym wladzy dotychczasowego Naczelnika Panstwa. Przyczyna wazniejsza byla chec zalatwienia niektorych przynajmniej problemow zycia panstwowego w oparciu o prostszy system tymczasowy, a bez wspoludzialu przedstawicieli mniejszosci narodowych, jesli nie liczyc malej grupki poslow zydowskich. Bo chodzilo wlasnie o sprawy dotyczace tych mniejszosci, o zaprowadzenie administracji polskiej na obszarach uzyskanych w Traktacie Ryskim, o wykonanie zobowiazan w stosunku do Galicji Wschodniej , ktora miala otrzymac szeroki samorzad, o statut samorzadowy Gornego Slaska, o inkorporacje Litwy Srodkowej, czyli Wilna. Wszyscy bez wyjatku wybitni politycy byli przekonani, ze zanim nie nastapi pelna normalizacja zycia panstwowego, nowa konstytucja - jako najpelniejszy wyraz tej normalizacji - nie powinna wejsc w zycie. Rozumowanie nie pozbawione trzezwej oceny politycznej, ale tez i pewnego ryzyka. Wytworzylo sie bowiem w spoleczenstwie przeswiadczenie, ze z chwila wejscia w zycie nowej konstytucji ustapia wszystkie troski i wszystkie niepokoje. Tak sie oczywiscie stac nie moglo. II Przywiazywanie wielkiej wagi do faktu uchwalenia ramowej ustawy konstytucyjnej bylo zjawiskiem latwo zrozumialym. Ogol obywateli chcial wiedziec, w jakim panstwie przyjdzie mu zyc i pracowac, gdy zakonczy sie nareszcie okres walki w obronie niepodleglosci. Konstytucja w powszechnym przekonaniu byla tu czyms wiecej niz tylko norma prawna. Byla symbolem spelnionych marzen i obietnica przyszlego sprawiedliwego ladu.Nie nalezy wysnuwac z tego wniosku, ze Konstytucja Marcowa przyjeta zostala z jednakowym entuzjazmem w calym spoleczenstwie polskim. Bylby to wniosek falszywy. Jako kompromis miedzy scierajacymi sie pogladami i kierunkami myslenia nie mogla wszystkich zadowolic. Uchwalono ja w atmosferze zacietych walk o kazdy nieomal poszczegolny przepis. Pomimo tych roznic jednak, pomimo niezadowolenia z tego lub innego przepisu uchwalenie konstytucji spoleczenstwo polskie przyjelo z wyraznym westchnieniem ulgi. Wlasnie dlatego, ze widzialo w niej zakonczenie tymczasowosci. Pojecie tymczasowosci wiazalo sie w jedno z pojeciem stanu zagrozenia z zewnatrz, stanu niepewnosci. Chciano jak najpredzej o tymczasowosci, o niepewnosci zapomniec. 213 I oto czekalo opinie rozczarowanie. Uchwalonej konstytucji nie zawieszono, nie odlozono terminu jej waznosci, lecz nie pozwolono tez wejsc jej na-tychmiSst w zycie. Sejm, ktory ja uchwalil, postanowil przedluzyc swe istnienie. Wielu przyjelo to jako objaw sobiepanstwa, jako pogwalcenie prawa lub co najmniej pogwalcenie poczucia praworzadnosci. Od tej tez chwili dopiero zaczely sie mnozyc w prasie i w rozmowach naprawde namietne krytyki Sejmu, zaczela wzrastac niechec do politykow sejmowych, chocby to byli dzialacze o udowodnionym patriotyzmie i rozsadku politycznym. Ta druga faza "tymczasowosci ustrojowej" trwac miala az 17 miesiecy, bo do wyborow do nowego Sejmu, ktore nastapily dopiero wJistopadzie 1922 roku. Formalnie zas nowy ustroj panstwowy funkcjonowac zaczal dopiero w dniu przekazania wladzy prezydentowi Rzeczypospolitej, wybranemu w mysl postanowien nowej konstytucji przez dotychczasowego Naczelnika Panstwa, co nastapilo 12 grudnia 1922 roku.Czyz mozna sie dziwic, ze w tym okresie przedluzonej "tymczasowosci" sprawnosc wladz panstwowych, zwlaszcza zas ustawodawczej, doznala wielkiego uszczerbku? A przeciez celem uchwaly sejmowej z 18 maja 1921 roku bylo nie co innego tylko ustrzezenie panstwa przed wstrzasami, a wladz panstwowych przed chwilowym chociazby kryzysem, paralizujacym swobode dzialania. Jak to nalezy rozumiec? Rok 1921, choc nazywany "pierwszym rokiem pokoju", byl rokiem niepewnosci i zagrozenia. Zwlaszcza wynik plebiscytu na Gornym Slasku i trzecie Powstanie Slaskie zagrazaly wybuchem regularnej wojny polsko-niemieckiej. A jesli decyzja Rady Ligi Narodow odrabiala choc w czesci wynik plebiscytu, to Polska zawdzieczala ten kompromisowy wynik tylko swej gotowosci poniesienia ryzyka wojny. Byl to powod, by nie przeprowadzac nowych wyborow w kraju i nie podejmowac trudnej badz co badz operacji zmiany dotychczasowych podstaw prawnych funkcji panstwowej. Po Gornym Slasku pozostala sprawa Wi-lenszczyzny. Lecz byl to juz tylko pretekst, gdyz Wilenszczyzna przylaczylaby sie do Polski bez wzgledu na to, czy w Warszawie zasiadalby Sejm nowy czy stary. Nowa konstytucja - wlasnie dlatego, ze czynila z Polski panstwo jednolite i scentralizowane - byla raczej zacheta dla wilnian, ktorzy w swej wiekszosci zrazili sie do koncepcji autonomii swej ziemi dlatego, ze przestali wierzyc w mozliwosc federacji Polski z Litwa wlasciwa. Formalnym uzasadnieniem przedluzenia kadencji tymczasowego Sejmu Ustawodawczego byla potrzeba uchwalenia ordynacji wyborczej do nowego parlamentu. Nad ordynacja wyborcza naradzano sie niewspolmiernie dlugo. A przeciez nie mogla juz zmienic ani przepisow, ani ducha nowej konstytucji. Przynajmniej w istotnym sensie. Bo prawo wyborcze przyslugiwac musialo i tak kazdemu obywatelowi polskiemu bez wzgledu na narodowosc, wyznanie, zawod czy plec. A wiec takze ordynacja wyborcza byla pretekstem, tym mniej przekonywajacym, im dluzej nad jej uchwaleniem pracowano. Przeciwko koncepcji przedluzenia stanu tymczasowego protestowala glosno lewica sejmowa, to jest przede wszystkim Polska Partia Socjalistycz214 na i "Wyzwolenie". I to pomimo faktu, ze wlasnie te dwa stronnictwa w ostatecznym glosowaniu nad Konstytucja Marcowa opowiedzialy sie przeciwko niej. Lewica dazyla przy tym do jak najszybszej proby sil w nowych wyborach, liczac na korzysci, jakie przyniesc jej mogly nastroje spoleczenstwa zmeczonego zarowno kunktatorstwem dotychczasowego Sejmu, jak i przede wszystkim pogarszajaca sie sytuacja gospodarcza w wyniszczonym kraju. Liczyla na fakt - i chciala go wyzyskac - ze zakonczenie wojny z Rosja pozwoli masom robotniczym i chlopskim zajac sie obrona wlasnych interesow klasowych bez narazania panstwa na wstrzasy, niebezpieczne dopoki wojna trwala. Stad wystapienia lewicy przeciwko przedluzaniu prowizorium, ktore odsuwalo przede wszystkim mozliwosci wykonawcze reformy rolnej. "Czyz lud rzeczywiscie pragnie sejmu wiekuistego?" - zapytywalo "Wyzwolenie" w swych ulotkach propagandowych, protestujacych przeciwko przedluzeniu kadencji Sejmu Ustawodawczego. Na prawicy natomiast, a pod tym mianem zmiescic nalezy zarowno Zwiazek Ludowo-Narodowy, czyli Narodowa Demokracje, jak i zwiazane z nia Narodowe Zjednoczenie Ludowe, obawiano sie szybkich wyborow, przewidujac spadek liczby zwolennikow wlasnie na rzecz lewicy oraz stronnictw centrowych. Dla prawicy wygodniejsze bylo przedluzenie prowizorium, poniewaz liczyla ona na przeforsowanie korzystniejszej dla siebie ordynacji wyborczej. Ale nie tylko o czas potrzebny na to chodzilo prawicy, gdy poparla centrum i przedluzyla istnienie Sejmu Ustawodawczego. Przyczyny byly polityczne. Najlatwiej okreslic te przyczyny jako chec przeprowadzenia kampanii wyborczej w oparciu o program uwzgledniajacy nowy ustroj Rzeczypospolitej. Partie polityczne chcialy posluzyc sie w tym celu juz istniejaca mownica sejmowa. O te zamiary pomawiano zwlaszcza prawice. Lecz w rzeczywistosci zamiar taki przyswiecal wszystkim stronnictwom. Ale na tym stwierdzeniu nie mozna sprawy zamknac, gdyz wykrzywiloby to owczesna rzeczywistosc polityczna. Bo stronnictwom prawicy i centrum zalezalo na czyms wiecej niz na spopularyzowaniu swych programow. Zalezalo im przede wszystkim na utworzeniu solidarnego frontu wyborcow narodowosci polskiej, ktorzy zapewniliby przyszlemu Sejmowi wylonienie tak silnej wiekszosci, by moc sprawowac rzady w panstwie bez ogladania sie na poslow reprezentujacych mniejszosci narodowe. Byl to problem nowy i niewatpliwie powazny. W roku 1921 zdano sobie nagle sprawe, ze Polska, wybrawszy sobie ustroj demokracji parlamentarnej, wprowadzic musi w nurt swego zycia politycznego, spolecznego i gospodarczego 30% obywateli innej niz polska narodowosci, o odmiennych, a czesto sprzecznych - jesli nie wrogich - interesach, pogladach, dazeniach i przywiazaniach. Gdy dyskutowano w Sejmie Ustawodawczym nad tekstem przyszlej konstytucji, sformulowanie tego typu co "panstwo polskie jest wspolnym dobrem wszystkich obywateli" nie budzilo w nikim watpliwosci. Dlatego, ze "wszyscy obywatele" oznaczalo "wszyscy Polacy" i niewiele ponadto. Sejm Ustawodawczy byl sejmem o wyraznym obliczu narodowym. Pojecia obywatela polskiego i Polaka zlewaly sie w jedno. 215 Wiedziano oczywiscie, ze w granicach panstwa polskiego beda mieszkac mniejszosci narodowe. Lecz przed rokiem 1921 nie budzilo to niepokoju. Na lewicy glownie dlatego, ze dazyla ona do wprowadzenia autonomii terytorialnej, ktora "zadowolilaby mniejszosci osiadle na wschod od Bugu. Na prawicy dlatego, ze wyznawala'jawnie wiare w mozliwosc asymilacji - politycznej przynajmniej, jesli nie narodowej i kulturalnej - tychze mniejszosci, po cichu zas spodziewala sie znalezc sposoby prawne lub polprawne, ktore ograniczylyby udzial elementow mniejszosciowych, z tego czy innego wzgledu Polsce niechetnych, w jej zyciu politycznym. I dopiero po uchwaleniu konstytucji zdano sobie sprawe, ze skoro jest to konstytucja w kazdym calu demokratyczna, wybiegi i obliczenia tego rodzaju nie na wiele sie przydadza, zwlaszcza ze rownolegle z zasadami demokratycznego ustroju zwyciezyla koncepcja panstwa scentralizowanego o jednolitej organizacji na calym obszarze.Przedluzenie stanu tymczasowosci uniemozliwilo powstanie Sejmu, w ktorym w sprawach takich, jak inkorporacja Wilna, status Gornego Slaska i przyznanie lub nieprzyznanie autonomii Malopolsce Wschodniej zabierac by mieli glos przedstawiciele zainteresowanych mniejszosci. Lecz nie moglo niczemu zapobiec na dalsza mete. Istota rzeczy nie ulegla zmianie wskutek odwleczenia o poltora roku wejscia w zycie Konstytucji Marcowej. Istota rzeczy polegala zas na tym, ze Konstytucje te uchwalili Polacy dla swego panstwa tak, jakby to bylo panstwo jednonarodowe. Tymczasem obowiazywac miala w panstwie wielonarodowym, w ktorym przywiazanie do panstwa i dbalosc o jego interesy wyplywac musialy wsrod 30% obywateli z innych przeslanek niz poczucie jednosci narodowej z wiekszoscia polska. Mniejszosci narodowe Okres "przedluzonej tymczasowosci" w zyciu panstwa polskiego po uchwaleniu Konstytucji Marcowej zuzytkowano wlasciwie na polu miedzynarodowym, osiagajac rozstrzygniecie sprawy Gornego Slaska, a takze przynaleznosci panstwowej Litwy Srodkowej. Nie zdolano natomiast uzyskac uznania granicy wschodniej przez mocarstwa zachodnie, na co czekac trzeba bedzie do marca 1923 roku. Nie osiagnieto tez spodziewanych rezultatow na polu miedzynarodowej wspolpracy gospodarczej, gdyz wysilki w tym kierunku rozbite zostaly przez Niemcy i Zwiazek Sowiecki, gdy zawarly ze soba dwustronne porozumienie gospodarczo-wojskowe w Rapallo. Niemniej chec zalatwienia mozliwie wszystkich dotychczas niezalatwionych spraw o charakterze miedzynarodowym zanim nastapi reorganizacja ustroju panstwa byla zamiarem politycznie uzasadnionym. Natomiast druga polityczna przyczyna przedluzenia stanu tymczasowosci usprawiedliwienia takiego nie znalazla ani w postaci konkretnych rezultatow, ani w zamiarach, ktorym miala sluzyc. Zamiary te sprowadzaly sie do 216 stworzenia przeszkod dla pelnej i sprawiedliwej reprezentacji mniejszosci narodowych w przyszlym Sejmie i Senacie. Dodajmy od razu, ze zamiarow tych nie popieraly partie lewicowe, z PPS i "Wyzwoleniem" na czele. Przeciwnie, opowiadaly sie kategorycznie przeciwko nim. Wskutek tego nie udalo sie stworzyc w przyszlym parlamencie wiekszosci polskiej dostatecznie mocnej na to, by z gory uniemozliwic przedstawicielom mniejszosci odgrywanie powazniejszej roli w zyciu panstwowym. Przeciwnie, kampania propagandowa Zwiazku Ludowo-Narodowego i kilku pomniejszych ugrupowan zmobilizowala czujnosc i lewicy polskiej, i mniejszosci, z tym wynikiem, ze wybrani do Sejmu poslowie niepolskiej narodowosci utworzyli blok, mogacy stanowic jezyczek u wagi. A przeciez obiektywnie sadzac interesy poszczegolnych mniejszosci narodowych, podzielonych na kilka kierunkow pogladowych w lonie kazdej z nich, nie tylko ze soba sie nie pokrywaly, lecz czesto byly z soba sprzeczne. Nie byloby wiec powodow tworzenia "bloku mniejszosci", gdyby nie wspolna wszystkim mniejszosciom jesli nie obawa, to podejrzliwosc wobec kierunku nacjonalistycznego, jaki zdawal sie miec przewage w spoleczenstwie polskim.Czy ta obawa lub podejrzliwosc byla zjawiskiem uzasadnionym? Odpowiedz jest trudna i co gorzej bardzo zlozona. O wspolzyciu roznych grup narodowych w granicach jednego panstwa decyduje nie tylko prawo panstwowe, lecz takze praktyka zyciowa, siegajaca gleboko w rozne dziedziny - od gospodarczej zaczynajac, a na towarzyskiej konczac. By z praktyki tej wyciagnac wnioski, trzeba dlugiego czasu. Trzeba tez powszechnego przeswiadczenia, przede wszystkim wsrod mniejszosci, ze nie ma ona lepszej dla siebie alternatywy niz obywatelstwo panstwa, w ktorego trwalosc i sile sie wierzy. Z punktu widzenia niektorych mniejszosci narodowych, ktore znalazly sie w roku 1921 w granicach panstwa polskiego, warunki te nie byly spelnione. Wiele - choc nie wszystko - wskazywalo na to, ze panstwo polskie wyszlo juz obronna reka z zagrozenia zewnetrznego i ze zarowno jego granice, jak i jego pozycja miedzynarodowa sa wartoscia stala. Niektore z mniejszosci traktowaly to jako najlepsze dla siebie rozwiazanie, lecz bynajmniej nie rozwiazanie idealne. Inne zachowywaly stosunek wrogosci do panstwa polskiego - badz dlatego, ze nie udalo im sie osiagnac wlasnych celow narodowych, badz tez dlatego, ze uczucia lojalnosci i przywiazan wiazaly je z panstwem sasiednim. Do pierwszej z wymienionych nalezala mniejszosc ukrainska, do drugiej Niemcy. Bez wzgledu jednak na roznice interesow i roznice charakteru poszczegolnych mniejszosci wszystkie, lacznie z pokaznym odlamem mniejszosci zydowskiej, swoj stosunek do panstwa polskiego ukladaly w oparciu o zasade daleko posunietej ostroznosci. W zyciu politycznym ostroznosc ta oznaczala zajmowanie pozycji przetargowej. Pozycja ta byla mocna, nie tyle z uwagi na duzy procent mniejszosci narodowych, lecz przede wszystkim dlatego, ze polskie prawo panstwowe zapewnilo im pelne mozliwosci dzialania politycznego i pelnie praw obywatelskich. Stad rola jezyczka u wagi, jaka w Sejmie spelnial blok mniejszosci narodowych - co z kolei wzmacnialo uczucie niecheci wsrod Polakow i bylo posrednia, choc 217 nie jedyna przyczyna powolnego odchodzenia w traktowaniu mniejszosci narodowych od zasad tolerancji i absolutnej demokracji, ktore Konstytucja Marcowa obwarowala normami prawnymi.Zalozeniem Konstytucji bylo calkowite i bezwzgledne rownouprawnienie wszystkich obywateli polskich bez wzgledu na narodowosc. W zamian za to Konstytucja zakladala calkowita lojalnosc obywateli wobec panstwa lub - idac dalej - pelnie przywiazania i gotowosc do poswiecen wszystkich obywateli dla dobra wspolnego panstwa. Panstwa, ktore tylko dla Polakow bylo spelnieniem i wyrazem ich dazen narodowych. Znak rownania miedzy pojeciami "Polak" i "obywatel polski" nigdy nie powstal, bo powstac nie mogl, zwlaszcza wtedy, gdy zarzucono ostatecznie pomysly odmiennej organizacji ziem na wschod od Bugu i ziem Polski etnicznej. W roku 1921, gdy konstytucje uchwalano, a tym bardziej w 1922, gdy ja wprowadzono w zycie, wszystkie koncepcje wspolzycia ludnosci ukrainskiej czy bialoruskiej z Polakami na zasadach autonomii czy samorzadu ustapily ostatecznie koncepcji centralistycznej. Odtad Baranowicze lub Stanislawow traktowane byc mialy tak samo jak Mlawa czy Sosnowiec. Nie moglo to byc dobrze przez mniejszosci przyjete, co bylo duzym zawodem i nawet zaskoczeniem dla Polakow, stajac sie takze dodatkowym zrodlem bledow popelnianych przez panstwo w jego tak zwanej polityce mniejszosciowej. Jej podstawowa wada przez caly okres dwudziestolecia miedzywojennego byl brak konsekwencji, kaprysna czesto zmiennosc i wi-chrowatosc, wyrazajaca sie w odmiennym postepowaniu wladz panstwowych w roznych okresach i na roznych obszarach Kresow Wschodnich i Malopolski Wschodniej. Kaprysna linia polityki mniejszosciowej byla przy tym nierzadko gwalceniem wlasnego prawa panstwowego. A takze zobowiazania miedzynarodowego, jakim byl Traktat o Mniejszosciach. Polska podpisala go niechetnie, uwazala go za ograniczenie wlasnej suwerennosci i jednostronnie go wypowiedziala w roku 1934. Zdania byly i sa do dzis podzielone, takze wsrod badaczy nalezacych do owczesnych mniejszosci narodowych, czy w rzeczywistosci Traktat o Mniejszosciach odegral pozytywna role przy obronie praw i interesow mnie j szosci narodowych, czy tez przeciwnie, interesom tym zaszkodzil, wlasnie dlatego, ze nakladal na Polske zobowiazania jednostronne. Przy ukladaniu Traktatu o Mniejszosciach mocarstwa zachodnie mialy na uwadze przede wszystkim ochrone mniejszosci niemieckiej i zydowskiej na obszarze Polski oraz innych panstw, ktore powstaly lub powiekszyly swoj obszar w wyniku pierwszej wojny swiatowej. Wbrew twierdzeniom propagandowym, takze polskim. Traktatowi niechetnym, przyczyna takiego stanowiska w Wersalu byly nie tylko jawne i zakulisowe wplywy miedzynarodowych organizacji zydowskich lub naciski kol filoniemieckich, lecz takze staranna analiza stosunkow panujacych w tej czesci Europy, w ktorej Traktat mial obowiazywac. Gdy o Niemcow w Polsce chodzi, spodziewano sie, ze moze ich pozostac na miejscu znacznie wiecej niz pozostalo w rzeczywistosci. Poza tym obawiano sie dyskryminacji w stosunku do nich, chociazby 218 prawem reakcji po wiekowym z gora okresie brutalnych rzadow pruskich na ziemi polskiej - rzadow, ktorych programowa czescia skladowa byl wlasnie ucisk narodowy.Gdy zas chodzi o ludnosc zydowska, Europa srodkowo-wschodnia byla jej najwiekszym skupiskiem. W niektorych czesciach Polski bylo ich prawie 15% ogolu ludnosci, jak w Kongresowce, lub okolo 9%, jak w dawnej Galicji. W niektorych miasteczkach stanowili wiekszosc, a w niejednym z wiekszych niewiele mniej niz polowe. Ich stosunki z ludnoscia tubylcza ukladaly sie bardzo roznie, co bylo wynikiem bardzo skomplikowanej struktury gospodarczej i odmiennosci kultury, nie mowiac juz o sprawach wyznaniowych. Wszedzie jednak czaily sie zle wspomnienia dyskryminacji stosowanej celowo przez wladze zaborcze. W Austrii nie uznawano zydowskiej odrebnosci narodowej, nie pozwalajac nawet w spisach ludnosci podawac jezyka zydowskiego jako ojczystego. W zaborze rosyjskim, choc warunki zycia ludnosci zydowskiej byly o niebo lepsze niz w Rosji wlasciwej, antysemityzm urzedowy byl regula obwarowana nieraz norma prawna. Towarzyszyly mu szykany administracji rosyjskiej, a czesto podniecanie nastrojow antyzydowskich wsrod ludnosci. Rzad carski celowo gromadzil Zydow na dawnych ziemiach polskich - mowiac scislej, w granicach sprzed pierwszego rozbioru. Poza nimi, dalej na wschod. Zydom nie wolno bylo zmieniac miejsca zamieszkania, a dostep do wiekszych miast uzyskac mogli tylko na podstawie specjalnego przywileju wydawanego indywidualnie. Pogromy organizowane przez wladze rosyjskie byly czeste. Nie zdarzaly sie na ziemiach rdzennie polskich, choc i na nich bywaly wypadki rozruchow antyzydowskich. Ponadto po Traktacie Ryskim ludnosc zydowska w Polsce zwiekszyla sie o niemal 600 tysiecy przybyszy, przyjmowanych niechetnie nawet przez ich z dawna w Polsce osiadlych rodakow. Wielu z nich nie tylko nie znalo jezyka polskiego, lecz nie chcialo nawet uzywac zydowskiego, poslugujac sie na co dzien zepsutym rosyjskim. Wszyscy jednak w mysl polskiego prawa panstwowego otrzymali w krotkim czasie obywatelstwo polskie. Stopien asymilacji Zydow, jak i stopien ich gotowosci obywatelskiej byly w roznych miastach lub dzielnicach bardzo zroznicowane. Jako jeden z wielu przykladow tego stanu rzeczy posluzyc moga dane statystyczne z pierwszego spisu ludnosci przeprowadzonego w Polsce jesienia 1921 roku. W spisie tym 2 miliony 700 tysiecy podalo swa narodowosc jako zydowska, co stanowilo 8,6% ogolu mieszkancow. Natomiast w rubryce wyznaniowej do religii zydowskiej przyznawalo sie wiecej, bo 10,8%. Sprawe mozna by skomplikowac dalej, gdyby przeprowadzic analize, ilu ludzi wyznania mojzeszowego przyznawalo sie do innej niz zydowska narodowosci, niekoniecznie zreszta polskiej, gdyz sporo uwazalo sie za Rosjan, a niektorzy za Niemcow. Ukraincom stabilizacja panstwa polskiego przynosila poczucie krzywdy. Przekreslala bowiem ich wlasne ambicje narodowe i polityczne, czy nawet perspektywe autonomii dla Malopolski Wschodniej. A autonomia byla dla Ukraincow "galicyjskich" owym minimum, ktorym mogliby sie zadowolic po wygasnieciu wielkich nadziei na stworzenie wlasnego niepodleglego panstwa ze stolica w Kijowie i w obliczu gorzkiej rzeczywistosci, jaka dla 219 wiekszosci ich narodu stwarzaly rzady komunistyczne Zwiazku Sowieckiego na wschod od rzeki Zbrucz.Wyjatkiem wsrod mniejszosci w ich nastawieniu dyktowanym ostroznoscia z duza domieszka niecheci w stosunku do poczynan panstwa polskiego byla znaczna czesc ludnosci bialoruskiej, zwlaszcza katolickiej, dla ktorej kultura polska i panstwowosc polska mialy duza sile atrakcyjna. W granicach Polski miedzy wojnami tylko ta mniejszosc narodowa mogla zmiescic sie bez szkody dla wlasnej odrebnosci w koncepcji "polonizacji". W innym wszakze sensie niz ten, ktory koncepcji tej nadawala polska mysl prawicowa, traktujaca "polonizacje" nie jako przedluzenie przedrozbiorowej tradycji wspolnej dla roznych narodow nadrzednej panstwowosci polskiej, lecz wlasnie jako wynarodowienie. Wiec i ta gotowosc lojalnego i dobrowolnego, a jednoczesnie swiadomego wlaczenia sie w ogolny nurt zycia panstwa polskiego, jaka wykazywali Bialorusini, nie stala sie zjawiskiem powszechnym, lecz zaczela zwolna ustepowac miejsca tendencjom nacjonalistycznym wobec panstwa polskiego - jesli nie wrogim, to co najmniej obojetnym. O autonomii wiec myslala tez nieliczna inteligencja bialoruska czy raczej polsko-bialoruska, laczac sie z pogladami tych Polakow na Wilenszczyznie, ktorych nazywano "krajowcami", a ktorzy samych siebie tak jak przed stu laty nazywali "Litwinami". Dla nich rozczarowaniem bylo, ze "Sejm Orzekajacy Litwy Srodkowej", wbrew zyczeniu Naczelnika Panstwa, wbrew zyczeniu lewicy polskiej, lecz w calkowitej zgodzie z prawicowym odlamem opinii polskiej odrzucal mysl o autonomii i ogromna wiekszoscia uchwalal inkorporacje do Panstwa Polskiego - bez warunkow, bez zastrzezen, na tej samej zasadzie co Kielecczyzna czy Poznanskie. Ale ogromna wiekszosc w Sejmie wilenskim nie oznaczala wiekszosci mieszkancow tej ziemi, ktorzy wybierali poslow do Sejmu. Najczesciej wybierali Polakow, w przekonaniu, ze sa oni po staremu przywodcami wielonarodowej spolecznosci, ktora jest litewska w historycznym, nie "kowienskim" znaczeniu, bedac tym samym "krajowa", czyli i polska, i bialoruska jednoczesnie. Ten typ swiadomosci ponadnarodowej czy wielonarodowej odpowiadal wielu Polakom. Lecz nie odpowiadal juz wiekszosci Polakow. Nie odpowiadal juz tez mniejszosciom. Formalnie konstytucja stanowila tez dostateczne zabezpieczenie praw mniejszosci do pielegnowania swej odrebnosci. Lecz tu wlasnie wylanial sie problem, ktorego rozstrzygnac nie mogl przepis prawny, gdyz siegal gleboko w historie z jednej strony, a w dazenia narodowe nie dajace sie zamknac w pojeciu ochrony mniejszosci z drugiej. Jest paradoksem, ze ogol spolecznstwa polskiego najpozniej zdal sobie sprawe z istnienia problemu mniejszosci narodowej na innym odcinku niz zydowski lub niemiecki. Bo zarowno przekonanie, ze tradycja polskiej tolerancji z epoki jagiellonskiej obowiazuje w dalszym ciagu, jak i przekonanie o atrakcyjnosci polskiej kultury dopomoglo do krzewienia sie wsrod Polakow wiary w mozliwosc szybkiej asymilacji Ukraincow i Bialorusinow. Wlasnie przeciwnicy "federacyjnosci" i wszelkiej autonomii dla Wilenszczyzny czy dla Malopolski Wschodniej przekonani byli, ze Ukraincy i Bialorusini sa naturalnymi kandydatami na Polakow i ze w polonizacji dostrzega swa ogromna szanse. 220 221 Rozwianie tego rodzaju zludzen nie trwalo dlugo. Politycy zdali sobie sprawe, w jakim stopniu sa to zludzenia juz w roku 1921 i 1922. Lecz nie oznaczalo to rezygnacji ugrupowan prawicowych z hasla, ze naprawde czynnym w zyciu panstwa obywatelem powinien byc tylko Polak.Probierzem tych tendencji byla sprawa autonomii Malopolski Wschodniej, ktorej wbrew obietnicom i zobowiazaniom Ukraincy sie nie doczekali. Lecz tu trzeba byc ostroznym w sadach, gdyz byla to ziemia wspolna i byc moze wszelkie akty prawne poprzedzic powinno bylo obopolne zrozumienie tej wspolnoty. Istota sprawy polegala na tym, ze mniejszosci zapowiadaly z gory, ze swoj stosunek do panstwa polskiego uzalezniaja od swego wlasnego w tym panstwie polozenia. Biorac udzial w wyborach, inne mniejszosci dawaly aprobate konstytucji. Zapowiadaly jednak milczaco lub glosno, ze godzac sie z rzeczywistoscia, ktora im nakazuje zyc w panstwie polskim, nie poczuwaja sie do solidarnosci z polskimi ambicjami narodowymi inaczej niz w oparciu o gwarancje pelni praw obywatelskich i poszanowanie wlasnych ambicji narodowych. Wyrazem tego bylo niespodziewane zjawisko stworzenia wspolnego bloku mniej szosci w Sejmie. Bylo to niespodziewane z tego przede wszystkim wzgledu, ze zarowno charakter narodowy, jak i potrzeby poszczegolnych mniejszosci stwarzaly raczej naturalne linie podzialu miedzy nimi. Lecz wlasnie fakt powstania wspolnego bloku mniejszosci, tak miedzy soba pod kazdym wzgledem roznych, byl zjawiskiem groznym, gdyz mial charakter reakcji obronnej skierowanej przeciwko nacjonalizmowi polskiemu. Co gorzej, prawica polska uznala ten sojusz za zaczepny i z wniosku tego wyciagnela konsekwencje, ktore niczym nie zmniejszyly, lecz powiekszyly napiecie. W Sejmie wybranym w listopadzie 1922 roku poslow niepolskich byloby wiecej, gdyby nie ukrainski bojkot wyborow. W sejmach nastepnych niektorzy poslowie reprezentujacy mniejszosci wylamywali sie z bloku mniejszosciowego, decydujac sie na zwiazki koalicyjne z roznymi ugrupowaniami polskimi. Nigdy jednak liczba poslow mniejszosciowych nie siegala 30%, co by stanowilo odpowiednik statystycznego ukladu ludnosciowego. Po czesci dlatego, ze czesc mniejszosci stosowala wlasnie czesto bojkot wyborow, po czesci dlatego, ze niektore glosy mniejszosci padaly na listy polskie. Najczesciej z przekonania, choc nie braklo nigdy podejrzen o naciski administracyjne, ktore zapewne miewaly takze miejsce. Niemniej blok mniejszosci nie zwiazany zadnym wspolnym programem stanowic mial w Sejmie, przynajmniej do roku 1932, decydujacy jezyczek u wagi, zapobiegajac miedzy innymi - choc nie byla to przyczyna jedyna - mozliwosci stworzenia absolutnej wiekszosci, chociazby koalicyjnej, o znamionach trwalosci. Swiadomosc tego stanu rzeczy potegowala nastroje mniejszosciom nieprzychylne, zwlaszcza w prawicowe nastawionej czesci spoleczenstwa polskiego, a takze w centrowych stronnictwach chlopskich, co wyrazalo sie nie tylko w polemikach i walkach parlamentarnych, lecz takze w ogolnej atmosferze zycia panstwowego. Przyczynialo sie to niewatpliwie do rozbudzania nastrojow nacjonalistycznych, zarowno wsrod Polakow, jak i wsrod mniejszosci narodowych. Przeciwdzialac temu probowano, zwlaszcza w poczatkach lat trzydziestych, przy pomocy koncepcji nadrzednosci lojalposci panstwowej nad solidarnoscia narodowa, co mialo oczywiscie obowiazywac takze Polakow lub moze przede wszystkim Polakow. Koncepcja ta miala nawet swoich teoretykow, wsrod ktorych nazwisko Waclawa Makowskiego, wybitnego prawnika, zasluguje na zapamietanie. Miala tez odbicie w zalozeniach programowych ugrupowan politycznych powstalych po przewrocie majowym jako przeciwwaga dla stronnictw tradycyjnych. Lecz koncepcja przeciwstawienia panstwa narodowi byla z zalozenia czyms sztucznym i werbalnym, gdyz w panstwie polskim przeciwstawienie to nie moglo zastapic patriotyzmu, wyplywajacego wlasnie ze swiadomosci narodowej, co rzecz jasna nie bylo jednoznaczne z nacjonalizmem. Ponadto, owa nadrzednosc lojalnosci panstwowej byla jak gdyby posmiertnym echem pogrzebanego "federalizmu", lecz bez jego prawdziwych wartosci, gdyz obowiazywac miala wobec panstwa jednolitego i scentralizowanego i te jednolitosc i centralizacje miala ozywic i wzmocnic. Byla to wiec proba znalezienia rozwiazan praktycznych w oparciu o calkowicie sztuczne i teoretyczne zalozenia. Stad tez byla nieskuteczna, choc przyciagnela do siebie spore odlamy mniejszosci narodowych, zapewne dlatego, ze byla antidotum na niebezpieczniej szy dla nich nacjonalizm. Wazniejsza od "ideologii panstwowej" w przeciwstawieniu do narodowej role w zyciu Polski miedzywojennej odegral szczesliwy fakt, ze podzialy ideologiczne - miedzy Polakami a mniejszosciami, wsrod Polakow samych oraz w lonie poszczegolnych mniejszosci - nie ograniczaly sie do kryteriow narodowosciowych. Podzialy ideologiczne szly dalej i glebiej, znajdujac swe zrodlo i pozywke w problematyce spolecznej, gospodarczej i politycznej. Lewica polska, zwlaszcza jej najprezniejszy osrodek, jakim byla PPS, przy calym swym patriotyzmie reprezentowala zawsze kierunek socjalizmu demokratycznego bez nalecialosci nacjonalistycznych. Podobnie przedstawialo sie "Wyzwolenie". Tak tez wygladaly stosunki wsrod socjalistow zydowskich, zgrupowanych dosc luzno zreszta wokol Bundu. Z tych tez wzgledow mozliwe byly i powstawaly czesto, zwlaszcza w pierwszych latach Drugiej Rzeczypospolitej, sojusze parlamentarne z udzialem czesci lub calego bloku mniejszosci, z wylaczeniem tych tylko ugrupowan mniejszosciowych, zwlaszcza ukrainskich, ktore reprezentowaly wlasny wojujacy nacjonalizm. Stosunki miedzy wiekszoscia polska i mniejszosciami narodowymi nie ukladaly sie wiec wylacznie po linii antagonizmow narodowych. Zawsze istnial jakis odcinek wspolpracy, chociazby czesciowej, i ciagle dzialaly prady ewoluujace w kierunku rozszerzenia tej wspolpracy. Jesli nie rozwinely sie bardziej tworczo, to winy nalezy szukac w bledach administracji panstwowej, lawirujacej nieraz miedzy faworyzowaniem mniejszosci a zwyklym uciskiem narodowym. A takze w braku ustalenia konkretnego celu, jaki nalezy osiagnac, by wspolzycie z mniejszosciami nie stanowilo ciaglego "problemu", a stalo sie dokladnie sprecyzowana czescia polskiej rzeczywistosci panstwowej. To po jednej stronie, po stronie polskiej. Lecz wina, usprawiedliwiona czy nie, lezala takze po stronie mniejszosci. Tu jednak nie mozna jej sprowadzac do wspolnego mianownika, gdyz bardzo szybko wyszly na jaw zasadnicze 222 roznice celow i interesow poszczegolnych mniejszosci. Ich wspolpraca na terenie pierwszych trzech Sejmow nie siegala dalej niz potrzeba wspolnego frontu obronnego przeciw nacjonalizmowi prawicy polskiej w oparciu o mozliwosci, jakie dawal ustroj oparty na demokratycznej konstytucji. Nie przekraczala tez, przynajmniej w tym okresie, granic wyznaczanych przez prawo panstwowe, z wyjatkiem radykalnego skrzydla nacjonalistow ukrainskich oraz tych ugrupowan mniejszosciowych, ktore podlegaly dyrektywom komunistycznym i zmierzaly wraz z Komunistyczna Partia Polski do likwidacji niepodleglosci panstwa polskiego.Tymczasem jednak, w roku 1921, prawicy polskiej zalezalo na tym, by "osobne ustawy panstwowe" uchwalone zostaly jeszcze przez Sejm, w ktorym nie zasiadaja przedstawiciele zainteresowanych mniejszosci. Chodzilo jej o to, by ograniczyc do minimum lub w ogole przekreslic praktyczne znaczenie konstytucyjnych postanowien zabezpieczajacych prawa mniejszosci narodowych, a jednoczesnie ograniczyc wplyw mniejszosci na zycie panstwa jako calosci. Wiele wskazuje na to, ze manewr mial polegac na zniecheceniu czy odwiedzeniu mniejszosci narodowych od wykonywania uprawnien obywatelskich, to znaczy od organizowania legalnych ugrupowan politycznych i od udzialu w wyborach. Cel ten zostal w czesci osiagniety, gdy Ukraincy w Malopolsce Wschodniej zbojkotowali wybory. We wrzesniu 1922 roku Gabriel Narutowicz jako minister spraw zagranicznych wniosl na forum Sejmu Ustawodawczego "przedlozenie rzadowe", czyli projekt autonomii dla Malopolski Wschodniej. Byl projekt umiarkowany, zabezpieczajacy interesy ludnosci polskiej i nie podajacy w watpliwosc przynaleznosci Malopolski Wschodniej do panstwa polskiego. Pomimo to zostal dobrze przyjety za granica, a z duza nadzieja przez Ukraincow. Prawica protestowala przeciw "przedlozeniu" w imie "zagrozenia jednolitosci panstwa". W dyskusjach projekt zostal przeredagowany w ten sposob, ze jego czesc pierwsza zamieniono w ogolne zasady szerokiego samorzadu terytorialnego dla wszystkich wojewodztw. Dopiero w czesci szczegolowej mowa byla o Malopolsce Wschodniej z klauzula, ze postanowienia wykonawcze ma uchwalic nastepny Sejm nie wczesniej niz za dwa lata. Jednoczesnie podzielono Malopolske Wschodnia na trzy wojewodztwa: tarnopolskie, stanislawowskie i lwowskie, z tym ze do lwowskiego przylaczono ziemie rdzennie polskie, mianowicie cala Rzeszowszczyzne az po Wisle pod Sandomierzem. - Mialo wiec wiekszosc polska, i to znaczna, a cala w ten sposob rozszerzona Malopolska "Wschodnia" miala mniej Ukraincow niz Polakow. Postanowien wykonawczych nie uchwalono - ani po dwoch latach, ani pozniej, pomimo staran PPS. Nie weszly tez w zycie postanowienia ogolne o samorzadzie dla wszystkich wojewodztw polskich. Moglyby na nich skorzystac takze Wolyn i tereny o wiekszosci bialoruskiej, jak Polesie i Nowogrodzkie. Ukraincy cala te procedure sejmowa uznali za podstep i trudno nie przyznac im racji. Sam Narutowicz natomiast dzialal w najlepszej wierze. 223 Wystepujac przed Sejmem, mogl liczyc na przyklad Gornego Slaska, ktoremu Polska przyznala rzeczywiscie bardzo szeroko zakrojona autonomie, lacznie z Sejmem wojewodzkim o wyraznie okreslonych kompetencjach, i to zanim w wyniku Trzeciego Powstania jego wschodnia czesc zostala Polsce przyznana. Przeciwko powodzeniu projektu "przedlozenia rzadowego" w sprawie autonomii dla Malopolski Wschodniej przemawial za to przyklad Wilenszczyzny, ktora sama odrzucila mysl o autonomii, domagajac sie inkorporacji.Na odcinku spraw narodowosciowych wiec odlozenie wprowadzenia w zycie Konstytucji Marcowej nie tylko niczego nie zalatwilo, lecz przeciwnie, nakazalo poslom wybranym przez mniejszosci zasiasc na lawach poselskich w przyszlym Sejmie z nastawieniem obronnym lub wyczekujacym. Spor konstytucyjny Wspominalismy juz o spolecznych przyczynach- przedluzenia kadencji Sejmu Ustawodawczego poza date uchwalenia konstytucji. I tu zwloka niczego nie dala, gdyz ani nie zdolano przeforsowac dalszych waznych reform spolecznych, ani nie znaleziono przekonywajacych przeciwko nim argumentow. I wreszcie watpliwa okazala sie korzysc przedluzenia kadencji sejmowej, jesli chodzi o naprawe katastrofalnego polozenia gospodarczego i skarbowego. Uczciwie jednak przyznac trzeba, ze tu zdzialano najwiecej, gdyz najwiecej podejmowano prob dyktowanych rozsadkiem. Potrzeby gospodarcze byly zreszta glowna przeslanka opartego na centrum rzadu Wincentego Witosa, gdy wraz z prawica wypowiadal sie za odlozeniem wprowadzenia w zycie nowej konstytucji do momentu mniej dla gospodarki polskiej niebezpiecznego. Zwiazek miedzy odlozeniem konstytucji i sprawami gospodarczymi wydaje sie luzny. Czy w ogole byl miedzy nimi jakis zwiazek? Tak, i to zarowno w sensie obiektywnym, jak i subiektywnym. Obiektywnie, przy katastrofalnym stanie aprowizacji kraju unikac nalezalo wszystkiego, co by moglo w najmniejszym nawet stopniu nadwerezyc produkcje rolna. Na tym stanowisku stal takze "Piast", osrodek koalicji prawicowo-centrowej. Parcelacja sila rzeczy musiala byc wstrzasem, a tej - w przekonaniu wiekszosci Sejmu - nie daloby sie odlozyc z chwila ukonstytuowania sie nowych wladz panstwowych. W cyfrach produkcja rolna wykazywala postep, lecz postep zbyt powolny. W dodatku poprawie ulegla przede wszystkim produkcja wielkiej wlasnosci: zjawisko spolecznie nieprzyjemne, gdyz uzywane jako argument przez przeciwnikow reformy rolnej, lecz bardzo istotne gdy chodzi o troske o codzienne wyzywienie ludnosci. @Jeszcze gorsza sytuacja panowala w przemysle. Nie biorac pod uwage Gornego Slaska, lecz po czesciowym zwrocie maszyn wywiezionych przez Niemcow z Kongresowki, produkcja w hutnictwie siegala zaledwie 35% przedwojennej, we wlokiennictwie troche ponizej polowy, a w przemysle metalowym zaledwie 20%. 224 Fatalnie przedstawial sie system podatkowy, wobec braku jasnego ustawodawstwa, ustabilizowanej waluty i postepow inflacji. Czesc winy spadala na brak doswiadczonej administracji, nie tylko zreszta skarbowej. A takze na ospaly stosunek ludnosci, ktora poza jednym Poznanskiem nie wywiazywala sie z obowiazkow platniczych. Czesto wywiazac sie nie mogla. Niemniej cale spoleczenstwo sciagnie na siebie gromy z ust Witosa, skierowane na rowni pod adresem biednych i bogatych, jesli o bogatych mozna bylo wowczas w Polsce mowic, wylaczywszy rzecz jasna grupe aferzystow obejmowanych elastycznym okresleniem "paskarzy". Expose ministra skarbu Michalskiego na wiosne 1922 roku uprzytomnilo wzrastajacy rozmach kola inflacji. W ciagu dwoch lat ilosc pieniedzy w obiegu podniosla sie z 5 do 207 miliardow marek polskich, a dolar, za ktorego w koncu roku 1919 placono 90 marek, we wrzesniu roku 1921 kosztowal 6 tysiecy.Procesu tego nie zdolano powstrzymac, przeciwnie, trwal dalej takze po ukonstytuowaniu sie nowych wladz panstwowych. Nie pomogly lub pomogly w nieznacznym tylko stopniu drakonskie zarzadzenia oszczednosciowe, przede wszystkim tegoz Michalskiego, ktory zyskal sobie przydomek "zelaznej miotly". Panstwo przez 3 lata wydalo 330 miliardow marek, a sciagnelo do skarbu ze wszystkich zrodel zaledwie 102 miliardy. Czesciowo ratowala sytuacje tak zwana danina majatkowa, a takze energicznie sciagany podatek od wzbogacenia w czasie wojny - skuteczna bron na aferzystow. Lecz te srodki dzialaly zbyt powoli i dopiero pod koniec przedluzonego prowizorium ustrojowego. Przejdzmy do subiektywnych wzgledow zwloki z nowa konstytucja. Wszystkie stronnictwa, zwlaszcza koalicja prawicowo-centrowa, obawialy sie, ze powszechna nedza pierwszych lat powojennych wplynie na wyniki wyborow. Stad chec przedluzenia kadencji Sejmu Ustawodawczego, w nadziei, ze poprawa polozenia gospodarczego polepszy nastroje. Polepszenie sytuacji gospodarczej wiazalo sie sila rzeczy z najwazniejszym zespolem problemow, ktore wskazywaly na potrzebe unikania wszelkich wstrzasow, chociazby w postaci demokratycznie i swobodnie przeprowadzonych wyborow - i to w niepewnej sytuacji miedzynarodowej. Rzad Witosa, ktory z poparciem centrum i prawicy sejmowej przeprowadzil ustawe o przedluzeniu prowizorium ustrojowego, byl rzadem koalicyjnym, opromienionym zasluga zmobilizowania wszystkich sil narodu w momencie, gdy Armia Czerwona stala na rogatkach Warszawy. Decyzji przedluzenia kadencji Sejmu Ustawodawczego nie sprzeciwial sie Naczelnik Panstwa. Jego motywy byly jednak inne niz motywy stronnictw politycznych. Chcial uniknac wstrzasu przekazania wladzy nad wojskiem i przerwania ciaglosci polityki zagranicznej. Traktat Ryski byl niewatpliwie jego przegrana polityczna. Z faktem tym musial sie pogodzic i godzil sie, lecz nie oznaczalo to jego rezygnacji z nadzoru nad polityka zagraniczna w okresie, ktory ocenial jako niebezpieczny. Wiedzial, ze przyszly prezydent nie bedzie juz mial na nia wplywu, jaki jemu jako Naczelnikowi Panstwa przyznawala Mala Konstytucja. I chcial swemu nastepcy - bo postanowil na urzad prezydenta nie kandydowac, o czym jeszcze nie wiedzial ani Sejm, ani opinia - pozostawic jak 225 najmniej spraw niezalatwionych a niebezpiecznych. Nie ulega tez watpliwosci, ze liczyl na wyjasnienie niektorych zagadnien ustrojowych po mysli swego przekonania o koniecznosci przyznania glowie panstwa wiekszego wplywu wlasnie w dziedzinie polityki zagranicznej i w kwestii odpowiedzialnosci rzadu.Gabinet Witosa upadl we wrzesniu 1921 roku wskutek kolejnego wycofywania poparcia ze strony stronnictw koalicyjnych. Jego ostoja, centrum sejmowe, przesuwala sie coraz blizej prawicy. Nie tak mocno jednak, by nastepstwo po Witosie mogl objac Stanislaw Grabski z ramienia Narodowej Demokracji. Sejm zaproponowal, a Naczelnik Panstwa powolal na premiera Antoniego Ponikowskiego i rzad tak zwanych fachowcow. Czyli niepolityczny. Utrzymal sie on do marca 1922 roku. Upadl pod naciskiem prawicy wzmocnionej przez wejscie do Sejmu poslow ziemi wilenskiej. Lecz odzyl ponownie w nieco zmienionym skladzie i utrzymal sie az do momentu, gdy wotum nieufnosci wyrazil mu nie Sejm, lecz Naczelnik Panstwa. Krok ten nie byl podyktowany wzgledami osobistymi. Jako motywy podal Pilsudski trudna sytuacje miedzynarodowa, w jakiej znalazla sie Polska wobec zawarcia 16 kwietnia ukladu miedzy Rzesza Niemiecka i Zwiazkiem Sowieckim, znanego jako pakt w Rapallo. Widzial w nim potencjalne niebezpieczenstwo obalenia ladu wersalskiego w Europie i mozliwosc przymierza dwoch wielkich sasiadow Polski, skierowanego przeciwko jej niepodleglosci. Drugim motywem powodujacym Naczelnikiem Panstwa bylo narastanie namietnosci w zwiazku z kampania wyborcza przed wyborami do nowego Sejmu. Gdy o wybory chodzi, podzielal Pilsudski obawy stronnictw okreslanych jako lewicowe, ze odbyc sie one moga w atmosferze zastraszenia mniejszosci narodowych przez ugrupowania prawicowe w tym zamiarze, by wyeliminowac je w praktyce z czynnego zycia panstwowego. Pilsudski nie obciazal za ten stan rzeczy ani premiera Ponikowskiego, ani jego ministrow. Nie obciazal ich tez odpowiedzialnoscia za niepowodzenie miedzynarodowej konferencji genuenskiej. Stwierdzal natomiast, ze w tak trudnej sytuacji, zarowno wewnetrznej, jak miedzynarodowej, rzadow nad Polska nie mozna sprawowac "w szlafroku i w pantoflach". Innymi slowy, nie mozna ich sprawowac w oparciu o wieczne kompromisy miedzy poszczegolnymi ugrupowaniami sejmowymi. Po prostu dlatego, ze kompromisy te uniemozliwiaja wytyczenie jasnej i energicznej linii politycznej. By temu stanowi rzeczy zaradzic. Naczelnik Panstwa chcial doprowadzic do spiecia interpretacyjnego postanowien Malej Konstytucji zamiast odkladac sprawe do wejscia w zycie nowej konstytucji, pomyslanej jako trwaly, a nie tymczasowy fundament ustrojowy. Mala Konstytucja dawala wieksza swobode manewru, chocby dlatego, ze obdarzala Naczelnika Panstwa funkcja powolywania rzadu i tym samym obok odpowiedzialnosci ministrow przed Sejmem kazala sie domyslac ich odpowiedzialnosci przed Naczelnikiem Panstwa. Pilsudski chcial te sytuacje wykorzystac. Takze w tym celu zapewne, by droga faktow stworzyc mozliwosc szybkiej zmiany tych przepisow nowej Konstytucji Marcowej, ktore uwazal za bledne. W przekonaniu Pilsudskiego, ktoremu niejednokrotnie dawal wy226 raz, byly dwie dziedziny dzialalnosci panstwowej, na ktore glowa panstwa powinna miec wplyw bezposredni, mianowicie sprawy obrony i polityki zagranicznej. Chcial, by nie byly zalezne od kompromisu, od ciagle zmieniajacych sie konfiguracji koalicyjnych na lawach Sejmu. Mozliwosc powstania wyraznej i dobrze zorganizowanej wiekszosci sejmowej wydawala sie na podstawie dotychczasowych doswiadczen bardzo odlegla. A jesli ktos w roku 1922 o stworzeniu takiej wiekszosci w sejmie mogl myslec, to wlasnie prawica skupiona wokol Narodowej Demokracji, ktorej programu Pilsudski najbardziej sie obawial. Dotychczas nie udalo sie prawicy siegnac po rzady, gdyz nawet z roznymi przybudowkami wiekszosci w Sejmie nie miala. Lecz wlasnie w roku 1922 nastapilo znaczne przesuniecie na jej korzysc, wskutek coraz silniejszych zwiazkow z ugrupowaniami centrowymi. Owo "oscylowanie na prawo" znalazlo juz swoj wyraz w szeregu faktow dokonanych, a takze w zmieniajacym sie przekroju nastrojow spoleczenstwa. Jednym z faktow byla ostateczna rezygnacja z wszelkich pomyslow zwanych "federacyjnymi". Polske budowano teraz jako jednolite panstwo scentralizowane - bez ogladania sie na rzeczywistosc etniczna. Jednoczesnie starano sie pozbawic mniejszosci rzeczywistego wplywu na sprawy panstwowe. Gdy na tle debaty o Malopolsce Wschodniej socjalisci podnosili sprawe dwudziestopiecioletniego okresu wladzy polskiej, po ktorym nastapic powinno ponowne rozpatrzenie polozenia w oparciu o wole ludnosci, przewodniczacy sejmowej komisji spraw zagranicznych Stanislaw Grabski z pelnia przekonania stwierdzil, ze za 25 lat "nie bedzie w ogole w Polsce Ukraincow". Wierzyl w ich polonizacje. W tym tez okresie Wilenszczyzna dokonala dobrowolnego zjednoczenia z Polska, rezygnujac ze statusu samorzadowego czy autonomicznego. Tym samym przekreslona zostala jakakolwiek ewentualna podstawa do ulozenia stosunkow z republika litewska. Poslowie ziemi wilenskiej w swej wiekszosci wzmocnili szeregi Narodowej Demokracji w sejmie polskim. Wola ludnosci byla wyrazna, gdyz do sejmu Litwy Srodkowej glosowalo 64% uprawnionych, wybierajac 104 poslow, wsrod ktorych nie bylo ani jednego Litwina i tylko czterech Bialorusinow. Lecz politycznie wprowadzenie odrebneJo autonomicznego statusu dla Wilenszczyzny, chocby na wzor Gornego laska, nie oslabiloby w niczym polozenia Polakow wilenskich, a moglo stanowic wazny atut w polityce zagranicznej. Niebezpieczenstwa powstalego w Rapallo opinia sejmowa zdawala sie nie dostrzegac. Pomimo zarysowujacych sie juz szczerb w "koncercie zwycieskich mocarstw Ententy zachodniej" prawica sejmowa wierzyla bezgranicznie w moc i wartosc wspolpracy z Francja, Traktat Ryski zas usuwal w jej mniemaniu raz na zawsze wszelkie niebezpieczenstwo od strony Rosji. Trwala dalej czujnosc czy nieufnosc wobec Niemiec, lecz i tutaj latwosc, z jaka udalo sie po trzecim Powstaniu Slaskim zarowno ulozyc stosunki z pozostala w granicach Polski mniejszoscia niemiecka, jak i szybkie zawarcie ukladu gospodarczego z Niemcami, zapewniajacego natychmiastowe uruchomienie przemyslu gornoslaskiego, naklanialy do optymizmu. Znajdowalo to swoj wyraz w nastawieniu opinii sejmowej i opinii w ogole, 227 tym samym wzmacniajac popularnosc przywodcow prawicy narodowo-demo-kratycznej. A wsrod nich Wojciecha Korfantego, dzialacza o wielkich zdol-nosciach^gospodarczych, a przy tym zwolennika kapitalizmu w najczystszej postaci, obdarzanego zaufaniem przez wielki przemysl zarowno polski, jak i zagraniczny, nie wylaczajac niemieckiego. Jego tez postanowil Zwiazek Ludowo-Narodowy i cala prawica sejmowa postawic na czele rzadu.Powiedzmy kilka slow o tym przesileniu. Po ustapieniu Ponikowskiego Naczelnik Panstwa zwrocil sie do konwentu seniorow w Sejmie o wyjasnienie, jak nalezy rozumiec przepis Malej Konstytucji stanowiacy, ze Naczelnik Panstwa powoluje rzad w porozumieniu z Sejmem. Co nastepuje, gdy do takiego porozumienia nie dojdzie. I wreszcie kto wyraza wole Sejmu w tym wypadku? Czy tylko Marszalek Sejmu, czy wiekszosc sejmowa? Konwent seniorow nie byl instytucja przewidziana przez prawo. Wytworzyl sie w drodze zwyczaju, a nalezeli do niego prezesi wszystkich ugrupowan zasiadajacych w Sejmie. Odpowiedz tego ciala byla dosc niejasna. Stwierdzilo ono, ze inicjatywa powolania rzadu nalezy do Naczelnika Panstwa, gdyby jednak z niej nie skorzystal lub gdyby rzad przez niego powolany nie uzyskal aprobaty Sejmu, wowczas rzad ma powolac sejmowa Komisja Glowna zlozona z przedstawicieli stronnictw po jednym na kazdych pieciu poslow. Pilsudski odpowiedzial, ze nie zamierza konkurowac z Komisja Glowna i proponuje, by ona rzad powolala. Komisja jednak nie uzgodnila kandydatury. Wobec czego Naczelnik Panstwa na wniosek komisji powierzyl utworzenie rzadu Arturowi Sliwinskiemu. Sliwinski stanal ze swym rzadem - zlozonym przewaznie z fachowcow - przed Sejmem 7 lipca i natychmiast szescioma glosami wiekszosci otrzymal wotum nieufnosci. Wowczas Komisja Glowna glosami prawicy wyznaczyla Wojciecha Korfantego. Korfanty nie czekajac na aprobate Naczelnika Panstwa zaczal rzad tworzyc. Pilsudski oswiadczyl, ze wspolpracowac z nim nie bedzie, lecz nie chcac mu przeszkadzac zglosi zlozenie swego urzedu. W pewnym sensie bylo to starcie dwoch indywidualnosci, dwoch sposobow myslenia i dzialania, dwoch krancowo roznych charakterow. Pilsudski Korfantego nie cierpial, a jego metody polityczne potepial. Widzial tez w nim przeciwnika reform spolecznych, gotowego nie tylko do zahamowania reformy rolnej, lecz takze do cofniecia lub zawieszenia juz osiagnietych reform w dziedzinie ubezpieczen robotniczych i ochrony pracy. Haslo "precz z Korfantym" podniosla cala lewica, nie tylko w Sejmie, lecz i na ulicach miast. Nastapil moment wielkiej proby. Prawica zglosila wniosek nieufnosci dla Naczelnika Panstwa. Tu jednak jej sojusz z niektorymi stronnictwami centrum okazal sie zbyt kruchy. Wniosek upadl 207 glosami przeciwko 187. Tym samym przepadl gabinet Korfantego. Komisja Glowna zwrocila sie ponownie do Pilsudskiego o powolanie rzadu. Jesli celem przesilenia wywolanego przez Pilsudskiego bylo wykazanie potrzeby wzmocnienia autorytetu glowy panstwa, nie na potrzebe chwili, lecz na przyszlosc, to cel ten zostal osiagniety. Lecz gre przeprowadzono w sposob tak zawiklany i w atmosferze tak daleko posunietego roznamietnienia, ze 228 logiczne wnioski wymknely sie zrozumieniu opinii ogolu obywateli. Mowiono wiec przede wszystkim o zwyciestwie Pilsudskiego nad Korfantym, jakby to bylo zwyciestwo personalne, lub o zwyciestwie "lewicy" nad "prawica", co tylko nadalo nowego impetu kampanii wyborczej. Lecz nie mowiono o potrzebie zrewidowania nowej konstytucji w tym duchu, by zapobiegala - zamiast je bardziej jeszcze ulatwiac - kryzysom miedzy glowa panstwa i parlamentem.Pilsudski powolal rzad pod przewodnictwem profesora Juliana Nowaka, co Sejm aprobowal 60 glosami wiekszosci. Nowak byl postacia niekontrower-syjna, politycznie niezaangazowana. Jego gabinet mial byc przejsciowy, na czas wyborow i do czasu wejscia w zycie nowej konstytucji. Tylko w dwoch resortach, w przekonaniu Pilsudskiego najwazniejszych, znalezli sie ludzie o mocnych przekonaniach i duzych umiejetnosciach. Wojsko objal general Kazimierz Sosnkowski, a sprawy zagraniczne Gabriel Narutowicz, nowa gwiazda na firmamencie politycznym, czlowiek obdarzony pelnym zaufaniem zarowno Pilsudskiego, jak i calej lewicy, i elementow postepowych. A takze zaufaniem mniejszosci narodowych, ktore widzialy w nim swego obronce. Byl tez nim w istocie. Wybory 1922 W mysl postanowien konstytucji prezydent Rzeczypospolitej mial miec pozycje slabsza od dotychczasowego Naczelnika Panstwa. Nie ulega watpliwosci, ze tego rodzaju koncepcja pomyslana byla jako sposob pozbawienia Jozefa Pilsudskiego mozliwosci praktycznego dzialania politycznego. Bylo bowiem powszechnym przekonaniem, takze na niechetnej lub po prostu wrogiej Pilsudskiemu prawicy, ze jest on jedynym, naturalnym jak gdyby kandydatem na prezydenta. Za cene tego zaszczytu Pilsudski nie chcial jednak zrezygnowac z aktywnego udzialu w zyciu panstwa. Lecz zarowno opinia publiczna, jak i nowy Sejm dowiedziec sie o tym mieli dopiero 4 grudnia, to jest w przeddzien wyborow prezydenta. Wowczas to Naczelnik Panstwa zapowiedzial, ze na swa kandydature sie nie zgodzi, dodajac przy tym, ze dotychczas stal na czele panstwa w oparciu o swoja - jak to nazwal - "krotka pania". Mial tu na mysli Mala Konstytucje. Dodal tez, ze rzady mogl sprawowac opierajac sie na zaufaniu, jakim sie cieszyl, dopoki trwala wojna. Choc i na to potrzeba bylo "wiele sprytu". Obecnie sytuacja jest inna, a nowa konstytucja nie daje glowie panstwa mozliwosci dzialania politycznego i bedzie je sobie musial prezydent sam wypracowac. Do tego potrzebny jest ktos, "kto mialby ciezszy chod, a lzejsza reke". Takim czlowiekiem w jego przekonaniu byl Gabriel Narutowicz. Tak wiec ostatnie miesiace pracy Sejmu Ustawodawczego nie nalezaly do szczesliwych. Sejm przestal dorastac do poziomu, na jaki sie wspial w okresie zagrozenia wojennego, gdy pomimo roznic zapatrywan i pomimo braku doswiadczenia potrafil rzadzic we wspolpracy z Naczelnikiem Panstwa. 229 Wsrod przyczyn tego stanu rzeczy najwazniejsze zapewne bylo oslabienie autorytetu Naczelnika Panstwa. Od roku 1921 najwazniejszy atrybut jego wladzy, lakim byla funkcja Naczelnego Wodza, stracil swe dominujace znaczenie. Czasy pokojowe nie wymagaly - zdaniem opinii - takiej solidarnosci przedstawicieli krancowo roznych kierunkow politycznych, na jaka sie oni zdobyli w okresie rzadu koalicyjnego Wincentego Witosa w roku 1920. Nadzwyczaj szerokie i niesprecyzowane uprawnienia Sejmu Ustawodawczego, gdy zabraklo im hamulcow w postaci zagrozenia zewnetrznego, stwarzaly sytuacje niebezpieczne i gorszace. Dlatego tez rozpisanie wyborow w oparciu o nowa konstytucje i tym samym wejscie konstytucji w zycie przyjeto z ulga w calym kraju. Przyjal to tez z ulga Pilsudski. Przeciwny byl przedluzaniu stanu tymczasowego, skoro zamiast uporzadkowac zastarzale problemy i przedlozyc nowemu Sejmowi czysta "karte pracy" problemy te niekiedy pogarszal, a niekiedy mnozyl.Widoczne to bylo przede wszystkim na odcinku spraw gospodarczych, skarbowych i walutowych. Proby uzdrowienia podejmowane byly przez Sejm Ustawodawczy niesmialo i polowicznie, a przez kolejne rzady bez okreslonego planu. Zbyt duzo przy tym przywiazywano wagi do srodkow mechanicznych, w istocie prymitywnych, a na pewno oderwanych od caloksztaltu koniunktury miedzynarodowej. Ograniczano sie do zarzadzen oszczednosciowych, by zrownowazyc, a przynajmniej zmniejszyc deficyt budzetu panstwowego. Drastyczne w tym wzgledzie poczynania ministra Michalskiego doprowadzaly tylko do klotni miedzy poszczegolnymi resortami i paniki wsrod urzednikow panstwowych. Traktowano podatek majatkowy jako cudowne lekarstwo skarbowe, gdy w gruncie rzeczy mogl byc jedynie pigulka aspiryny zazyta przeciw zlamaniu nogi. Inflacja, choc nie przybrala jeszcze rozmiarow katastrofy, czynila spustoszenie, a brak banku emisyjnego i wyraznego okreslenia, na czym opiera sie waluta nie pozwalal na zadne planowanie gospodarcze, czyniac z Polski zlego kontrahenta na rynku miedzynarodowym. Nic tez dziwnego, ze w mowie inauguracyjnej w nowym Sejmie 28 listopada 1922 roku Naczelnik Panstwa poza wezwaniem do lojalnej wspolpracy ludzi, stronnictw i instytucji panstwowych stwierdzic mial, ze najwazniejszym i wszystko inne usuwajacym w cien zadaniem nowego parlamentu jest uregulowanie finansow panstwa i praca nad uzdrowieniem gospodarki kraju. 28 lipca Sejm Ustawodawczy uchwalil wreszcie ordynacje wyborcza. Nie odbiegala w niczym od zasad demokratycznych, tak wyraznie i z takim naciskiem sformulowanych w Konstytucji Marcowej. Nie bylo zadnych ograniczen w stosunku do mniejszosci narodowych. Sejm mial sie skladac z 444 poslow, a Senat ze 111 senatorow. Kraj podzielono na okregi wielo-mandatowe, z tym wszakze, ze wprowadzono rowniez liste panstwowa, jak gdyby uzupelniajaca, z ktorej do Sejmu wejsc mogli przedstawiciele stronnictw na podstawie ogolu oddanych glosow w calym panstwie. Byla to metoda zapewniajaca w sposob jak najbardziej skrupulatny sprawiedliwy wynik, tak, by zaden glos wyborczy nie zostal zmarnowany. W praktyce sprzyjalo to raczej niz zapobiegalo rozdrobnieniu partyjnemu na lawach sejmowych. 230 Rzad dopilnowal wzorowo calkowitej swobody wyborow. W przeciwienstwie jednak do wyborow ze stycznia 1919 roku, ktore odbywaly sie w atmosferze nie tylko powaznej, ale jak gdyby "w uroczystym skupieniu", wyborom w roku 1922 towarzyszylo daleko posuniete roznamietnienie - skutek dlugotrwalej agitacji przedwyborczej.Nowy Sejm zostal wybrany 5 listopada, Senat 12 listopada. Na ziemiach etnicznie polskich frekwencja byla wysoka, siegajac w wojewodztwach zachodnich 87"o uprawnionych do glosowania. Natomiast na terytoriach o ludnosci mieszanej byla znacznie nizsza, co najwyrazniej widac na przykladzie Malopolski Wschodniej, gdzie liczba glosujacych siegala niekiedy liczby zamieszkalych w jakims okregu Polakow, lecz nigdzie nie przekroczyla 50? o. Do Senatu glosowalo mniej niz do Sejmu. O ukrainskim bojkocie wyborow byla juz mowa. Z bojkotu wylamala sie tylko stosunkowo nieznaczna grupa tak zwanych pogardliwie "chliboro-bow", to znaczy zwolennikow wspolpracy z Polakami. Wskutek tego, rzecz jasna, w Malopolsce Wschodniej przeszli kandydaci Polacy, co wypaczylo reprezentacje tego obszaru w Sejmie. Podobnie, choc o wiele mniej drastycznie wypadly wybory na obszarach o duzym nasileniu ludnosci bialoruskiej. Tylko na Wolyniu Ukraincy glosowali gromadnie, zdobywajac wiekszosc mandatow. Zwarcie glosowala natomiast mniejszosc zydowska oraz mniejszosc niemiecka na Pomorzu i na Gornym Slasku, co w rezultacie spowodowalo, ze obie te mniejszosci byly silniej reprezentowane w Sejmie niz wiekszosci slowianskie. Ze statystyki ludnosciowej wynikac by moglo, ze mniejszosciom narodowym przypasc powinno z gora 100 mandatow. Zdobyly tylko 84, co bylo jednak odsetkiem bardzo powaznym i spowodowalo konsternacje wsrod polskich ugrupowan prawicowych. Co ciekawsze, a o czym juz wspomnielismy, pomimo roznic ideologicznych w lonie poszczegolnych stronnictw reprezentujacych mniejszosci, gdyz byly wsrod nich kierunki konserwatywne obok komunizujacych, poslowie mniejszosci narodowych stworzyli w Sejmie luzny zreszta blok, zamierzajac glosowac solidarnie w wyborach na prezydenta. I to bylo glowna nowoscia w porownaniu z Sejmem Ustawodawczym. Gdy chodzi o stronnictwa polskie, zyskaly w wyborach ugrupowania prawicowe i lewicowe. Prawica swoj udzial podniosla z 24% mandatow do 28%, a lewica z 16% do 22? o. Centrum zdobylo 30%,. Stronnictwami prawicowymi byly Zwiazek Ludowo-Narodowy, czyli Narodowa Demokracja, oraz zblizone do niego Stronnictwo Chrzescijansko-Narodowe. Lewica nie byla jednolita. Obok "Wyzwolenia", ktore wyszlo z wyborow oslabione, i Polskiej Partii Socjalistycznej, ktora wybory wzmocnily, na lewicy znalazlo sie kilka drobnych ugrupowan, a takze 2 komunistow. Bylo wiec rzecza jasna, ze nie bedzie mozna w Sejmie stworzyc wiekszosci inaczej niz w drodze koalicji albo lewicy, albo prawicy z ugrupowaniami centrowymi. Wymagac to bedzie gleboko siegajacych kompromisow i polsrodkow. Powtarzala sie wiec sytuacja znana juz w Sejmie Ustawodawczym, co nie bylo dobra wrozba. Nie zmienialo tego faktu radykalne zmniejszenie sie liczby mandatow, jakie zdolaly zdobyc stronnictwa centrowe. Zniklo 231 wiele drobnych ugrupowan, o ktorych wcale glosno bylo w Sejmie Ustawodawczym, takich jak Stronnictwo Pracy Konstytucyjnej lub Stronnictwo Mieszczanskie. Centrum stanowily teraz Chrzescijanska Demokracja, twor stosunkowo nowy, lecz bardzo wplywowy, "Piast" i najmniejsza Narodowa Partia Robotnicza.Tego rodzaju przesuniecia stanowic beda tresc dziejow drugiego i nastepnych Sejmow Rzeczypospolitej, upamietnionych takimi nazwami, jak "Chjeno-Piast" czy Centrolew, w zaleznosci od zawiazywanych sojuszow. Ci krytycy i publicysci, ktorzy w odniesieniu do Sejmu Ustawodawczego poslugiwali sie okresleniem "sejmowladztwo", myslac o rozciaglosci jego uprawnien, w okresie nastepnym zmienia tresc slowa w ten sposob, by oznaczalo paralizujaca raczej niz tworcza funkcje krepowania swobody dzialania wladzy wykonawczej. Niemniej zarowno praktyka parlamentarna, a te juz wiekszosc poslow posiadala, jak i dobra wola w obliczu palacych zagadnien gospodarczych pozwalaly przypuszczac, ze wartosci absolutne, jakie zapewnia spoleczenstwu demokracja parlamentarna, pozwola sie uporac z trudnosciami wynikajacymi z braku wyraznej wiekszosci. Nadzieje te sie spelnily, chociaz nie w pelni. Sklad spoleczny Sejmu nie ulegl zmianie. Grupa najliczniejsza byli chlopi, nalezacy do wielu stronnictw. Zwiekszyla sie za to liczba poslow z wyzszym i srednim wyksztalceniem, ktorych w Sejmie Ustawodawczym bylo stosunkowo nieduzo. Warto tu dodac, ze z tej inteligenckiej grupy rekrutowala sie wiekszosc poslow reprezentujacych mniejszosci narodowe. Sklad Senatu byl w zasadzie wierna odbitka podzialu partyjnego w Sejmie. Z dotychczas znanych politykow wiekszosc wybrana zostala ponownie. I tak widzimy w nowym Sejmie takich dzialaczy prawicy o znanych dobrze nazwiskach jak Stanislaw Glabinski, Stanislaw Grabski, Seweryn Czetwer-tynski, Wladyslaw Konopczynski, Jerzy Zdziechowski, Marian Seyda. Chrzescijanska Demokracje reprezentuja przede wszystkim Wojciech Kor-fanty, Jozef Chacinski i Ludwik Gdyk. Jako piastowcy obok Witosa wystepuja Wladyslaw Piernik, Maciej Rataj, Jan Dabski, Stanislaw Osiecki. Z "Wyzwolenia" zasiadaja Stanislaw Thugutt, Tomasz Nocznicki, Kazimierz Baginski, Juliusz Poniatowski, Blazej Stolarski, a z PPS Ignacy Daszynski, Herman Diamand, Jedrzej Moraczewski, Norbert Barlicki, Feliks Perl, Herman Lieberman, Mieczyslaw Niedziaikowski, Jan Kwapinski, Zygmunt Marek, Kazimierz Puzak. W Narodowej Partii Robotniczej dzialac beda Stanislaw Wachowiak, Karol Popiel, Adam Chadzynski. Niektorzy z dotychczasowych poslow, jak na przyklad Wojciech Trampczynski, Jakub Bojko, Boleslaw Limanowski, Boleslaw Wyslouch, znalezli sie w Senacie. Sa to nazwiska wielkiego kalibru, znane juz dobrze calemu spoleczenstwu z dawnej dzialalnosci niepodleglosciowej. Trzeba pamietac o jednej bardzo waznej sprawie. Sejm i jako instytucja, i jako zespol ludzi cieszy sie powszechnym powazaniem w calym spoleczenstwie. Nic nie oslabia powszechnego przekonania, ze jest to rzeczywiscie suwerenna wladza w suwerennym panstwie. Tak myslano o pierwszym Sejmie Ustawodawczym, nie inaczej mysli sie o nowym Sejmie. Do tego nastawienia 232 dolacza sie powszechne przekonanie, ze nowa konstytucja panstwowa jest nie tylko czyms niewzruszalnym, lecz takze omal doskonalym. Jest to dobra atmosfera psychiczna. Zakloca ja tylko nietajona obawa zwolennikow prawicy przed udzialem przedstawicieli mniejszosci w Sejmie. Prasa daje temu wyraz w sposob demagogiczny i bardzo gwaltowny. Za kilka dni nastroj ten osiagnie szczyty z okazji wyboru prezydenta Rzeczypospolitej. Tymczasem prawica w porozumieniu z "Piastem" zawiera pierwszy kompromis, wybierajac na Marszalka Sejmu piastowca Macieja Rataja, a na Marszalka Senatu Wojciecha Trampczynskiego ze Zwiazku Ludowo-Narodowego. Odbywa sie to 28 listopada 1922 roku.W tymze dniu tymczasowy Naczelnik Panstwa sklada nowemu Sejmowi zyczenia owocnej pracy. Zamordowanie prezydenta Z nazwiskiem Gabriela Narutowicza laczy sie wspomnienie jednego z najglebszych wstrzasow moralnych, jakich doswiadczyl narod polski w ciagu swych dziejow. Wstrzas ten byl tragedia w znaczeniu ludzkim i w znaczeniu politycznym. Ofiara tragedii padl pierwszy Polak obdarzony godnoscia Prezydenta Rzeczypospolitej i zamordowany wlasnie z powodu wyniesienia go na stanowisko glowy panstwa w tydzien po dokonanym wyborze. Lecz nie byl on ofiara jedyna. Ofiara padal takze optymizm polityczny, niezbedny warunek tworczej pracy panstwowej i skutecznej odbudowy spolecznej, gospodarczej i moralnej po zniszczeniach i szkodach, jakie Polsce zadal studwudziestoletni okres niewoli, zakonczony bohaterska epopea wywalczania i obrony wywalczonej niepodleglosci. Mowiac o zamordowaniu Narutowicza mamy zawsze na mysli dwa zjawiska. Jednym byl sam akt zbrodni, dokonanej przez fanatyka nazwiskiem Eligiusz Niewiadomski. Drugim byla atmosfera moralna i polityczna, ktora zbrodnie poprzedzila, ktora jej towarzyszyla, a nawet usilowala ja usprawiedliwic. Dla poznania prawdy wazniejsze sa okolicznosci smierci prezydenta Narutowicza niz osoba mordercy, ktory za czyn swoj poniosl 31 stycznia 1923 roku kare smierci. Jesienia roku 1922 Polska miala za soba cztery lata niepodleglego bytu, lecz tylko dwa lata dzielily ja od rozejmu w wojnie bolszewickiej, a rok od Traktatu Ryskiego. Zwolna tylko otrzasal sie narod z zagrozenia wojennego, a nie mial jeszcze czasu na dokonanie bilansu poniesionych strat materialnych. Wiedzial tylko, ze sa ogromne. Koniunktura gospodarcza w zdewastowanym kraju byla zla. Reformy spoleczne, choc mocno zaawansowane, zatracaly swa skutecznosc w powszechnej biedzie. Na domiar zlego polozenie miedzynarodowe Polski trudno bylo okreslic jako calkowicie ustabilizowane. Polska szukala uznania swych granic u mo233 carstw zachodnich, ktore z uznaniem sie ociagaly. Zapewne zbyt wiele do niego przywiazywano znaczenia, zuzywajac wiele energii na ciagle rokowania miedzynarodowe w sprawach, na ktore juz tylko sama Polska miala rzeczywisty wplyw. Sprzeciwial sie temu Naczelnik Panstwa. Stad tarcia miedzy nim a kolejnymi rzadami, powolywanymi zreszta glownie w oparciu o zasade fachowosci wobec braku dostatecznie pewnej wiekszosci w Sejmie Ustawodawczym. Jednym z tych fachowcow byl Gabriel Narutowicz. Powrocil do Polski w lipcu 1920 roku, gdy ofensywa bolszewicka zagrazala Warszawie. Cale dojrzale zycie spedzil w Szwajcarii. Pochodzil z ziemianskiej rodziny osiadlej na Zmudzi. Jego ojciec walczyl w Powstaniu Styczniowym. Narutowicz urodzil sie w roku 1865. Dwa lata pozniej osierocil go ojciec. Szkole srednia ukonczyl w Libawie na Lotwie, gdzie mniej odczuwano ucisk carski niz w Polsce, studia wyzsze w Zurychu. Tam tez wyspecjalizowal sie jako inzynier budownictwa wodnego. Byl pionierem w dziedzinie hydroenerge-tyki. Z czasem stal sie wspolwlascicielem i kierownikiem znanej firmy inzynieryjnej Kursteinera. Czlowiek wielkich zdolnosci, zdobyl sobie slawe europejska, zwlaszcza od roku 1906, gdy objal katedre budownictwa wodnego na najslawniejszej wtedy w Europie Politechnice w Zurychu. Pod koniec lat osiemdziesiatych byl wmieszany w spisek przeciwko cesarzowi Wilhelmowi II, pomyslany jako odwet za przesladowania pruskie. Udalo mu sie wowczas ocalic przed odpowiedzialnoscia kilku kolegow-za-machowcow z kol zblizonych do PPS. Poza tym epizodem nie angazowal sie politycznie. Dopiero z wybuchem pierwszej wojny swiatowej zajal sie zywo sprawami polskimi, oglaszajac miedzy innymi w Neue Zurcher Zeitung w styczniu 1917 roku glosny artykul, w ktorym potepial mocarstwa zachodnie za obojetny stosunek do sprawy polskiej. Byl entuzjasta Legionow, co ulatwilo mu zawarcie przyjaznych stosunkow osobistych z Pilsudskim po powrocie do kraju. Nie oznaczalo to zreszta bynajmniej zgodnosci pogladow politycznych. Nagonke przeciwko jego osobie jako prezydenta, a przedtem jeszcze jako kandydata na ten urzad, prowadzili jego przeciwnicy w oparciu o zarzut, ze jest czlowiekiem stronniczym, zwiazanym scisle z okreslonym kierunkiem politycznym czy z okreslona partia, ktora mialo byc rzekomo lewicowe i radykalne "Wyzwolenie". Do "Wyzwolenia" mogl miec Narutowicz wiele sympatii, nie dlatego, ze ono wlasnie jego kandydature mialo wysunac jako pierwsze, lecz raczej pomimo tego faktu. Nie byl jednak z nim zwiazany, podobnie jak nie byl zwiazany z zadnym stronnictwem. Przeciwnie, uwazal sie za bezpartyjnego - uslugi swe zaofiarowal Polsce jako fachowiec: naprzod jako fachowiec-inzynier, co mu dalo teke ministra robot publicznych, a potem jako znawca stosunkow zachodnioeuropejskich z doskonala podbudowa znajomosci problemow gospodarczych. To tez spowodowalo zlecenie mu misji zastepcy przewodniczacego delegacji polskiej na miedzynarodowa konferencje genuenska. I wreszcie zostal Narutowicz ministrem spraw zagranicznych, nie z podszeptu ktoregos ze stronnictw, lecz z osobistego wyboru Naczelnika Panstwa. 234 Na stanowisku ministra robot publicznych nie mial wielkiego pola do popisu wobec calkowitej pustki w skarbie polskim. Wnosil jednak w tym i w kilku nastepnych rzadach nowy jak gdyby element w prace rzadowe. Okreslano go - i slusznie - jako "Europejczyka", majac na mysli jego doskonala orientacje w stosunkach panujacych na Zachodzie. Uksztaltowany w prawdziwej szkole demokracji politycznej, jaka jest Szwajcaria, obeznany ze sprawami gospodarczymi, posiadal ogromny kapital umiejetnosci i wiedzy politycznej, tak bardzo Polsce potrzebny. Docenial jednak roznice polozenia wewnetrznego krajow zachodnich i Polski, ktora dopiero poznawal. Wierzyl, ze panujacy w jej zyciu nielad i roznamietnienie polityczne ulegna szybkiej naprawie, gdy tylko spoleczenstwo otrzasnie sie z niezdrowych nawykow zycia pod obcymi rzadami i doceni znaczenie poszanowania prawa.Niewatpliwie byl w swych pogladach na potrzebe reform, zarowno gospodarczych, jak i spolecznych, "lewicowcem" - w owczesnym ukladzie zabarwien pogladowych, jakie nurtowaly spoleczenstwo polskie. Nie byl jednak socjalista chocby dlatego, ze z najwieksza ostroznoscia podchodzil do koncepcji nacjonalizacji srodkow produkcji. Byl po prostu pragmatykiem, a jednoczesnie czlowiekiem o duzym pokroju moralnym. W dodatku nieza-angazowanym uczuciowo w dotychczasowe namietnosci polityczne polskie. Znajac dobrze stosunki panujace na Zachodzie, i to nie w jednym tylko kraju, ani nie ulegal zachwytom w stosunku do Francji czy Anglii, ani tez nie zywil zabobonnej nieomal obawy przed wszechmoca wielkiego przemyslu, finan-sjery miedzynarodowej czy - jeszcze ogolniej - przed tajemniczymi wplywami masonerii. Dlugie lata zycia i pracy w praktycznej na co dzien Szwajcarii nauczyly go rozmawiania z kazdym i na kazdy temat, pod warunkiem trzymania sie okreslonego tematu. Byl pod tym wzgledem unikatem w polskim swiecie politycznym, takze i dlatego, ze nie traktowal roznic ideologicznych jako nieprzezwyciezonej przeszkody na drodze do osiagniecia wspolnym wysilkiem uzgodnionego i konkretnego celu. Wierzyl w sile perswazji, a w swej koncepcji ustrojowej chcial, by prezydent ta wlasnie bronia sie poslugiwal - nie od wypadku do wypadku, lecz stale, gdyz tego wymagaly realia politycznego ukladu sil w Polsce. Innymi slowy, chcial postanowienia konstytucji tak interpretowac, by z prezydenta uczynic czynnik rownowagi o stalym zaangazowaniu w polityczne zycie kraju. Nie byl jednak wcale przekonany o swych wlasnych w tym kierunku zdolnosciach czy mozliwosciach. Wszystkie te jego cechy zwolennicy jego oceniali jako doskonala kwalifikacje wlasnie na prezydenta panstwa. Natomiast jego przeciwnicy brali mu te same cechy za zle, w roznym zreszta stopniu i z roznych powodow. Stawiano mu tez zarzut faworyzowania lub - w ujeciu demagogicznym - pozostawiania na uslugach mniejszosci narodowych w niecnych antypolskich celach. Zarzut ten utrwalil sie zreszta takze po jego smierci, z wielka szkoda dla atmosfery politycznej kilku co najmniej nastepnych lat. W panstwie mlodym, ktorego obywatele uczyc sie dopiero musieli metod walki politycznej i wspoldzialania politycznego, by nie wykraczaly poza granice praworzadnosci, gdy 235 przecieraly sie dopiero i nabieraly rozpedu rozliczne elementy funkcji panstwowej, zdrowa atmosfera polityczna byla krajowi rownie potrzebna, jak madre ustawodawstwo.Dodajmy tu od razu tytulem wyjasnienia, ze atmosfera - czy, jak kto woli, klimat polityczny - w Polsce przed rokiem 1923 nie doprowadzal do spiec ogarniajacych cale grupy czy klasy spoleczne. Nie paralizowal tez zycia kraju, poza wypadkami sporadycznymi i ograniczonymi w zasiegu do czesci terytorium. Owszem, zdarzaly sie strajki na wieksza lub mniejsza skale, a w ich organizowaniu braly udzial partie polityczne. Rzadko jednak sie zdarzalo, by strajk czy inna forma protestu spolecznego mialy charakter czysto polityczny. Podlozem byly najczesciej zagadnienia bytowe, gospodarcze. Nigdy bodaj - z wyjatkiem kilku odosobnionych wypadkow, gdy inicjatorami byli otwarci wrogowie panstwa polskiego, a z reguly w tym charakterze wystepowali komunisci - strajkujacy nie wysuwali postulatow zmiany ustroju. Przeciwnie - w poczatkowych przynajmniej latach istnienia Rzeczypospolitej ustroj demokracji parlamentarnej byl swietoscia w przekonaniu ogromnej wiekszosci Polakow. Mozna bylo wyprowadzic ludzi na ulice pod haslem "precz z rzadem", przy czym miano na mysli rzad bedacy w danej chwili u wladzy. Mozna bylo ich wyprowadzic pod haslem "precz z endecja" lub na odmiane "precz z socjalami", bo i tak sie zdarzalo. Mozna bylo wolac "precz z Korfantym" lub "precz z Pilsudskim". Nie mozna bylo natomiast liczyc na powodzenie hasla skierowanego przeciwko niepodleglosci lub przeciwko instytucji parlamentu. Podzialy i roznamietnienia graly najwieksza role nie w spoleczenstwie, lecz u szczytow piramidy organizacji partyjnych, a wiec takze na lawach sejmowych. Im dalej od Sejmu, tym bardziej zacieraly sie i bledly w masach przecietnych obywateli, z ktorych zdecydowana wiekszosc w sposob organizacyjny z partiami wiazac sie nie chciala. Stad stronnictwa - zapewniajac o sympatiach, jakimi je darzy spoleczenstwo czy jego czesc - nie dysponowaly jednak przez bardzo dlugi czas zwartymi i dostatecznie licznymi zespolami zorganizowanych czlonkow. Jedna z przyczyn mogla byc w tym wypadku takze liczba partii o niezbyt wyraznych roznicach programowych, z czego wyplywala fluktuacja sympatii wyborcow. Inna przyczyna bywala tez nierealnosc czy destrukcyjnosc programu wyborczego, na czym spoleczenstwo umialo sie poznac. Byly i zle, i dobre strony tego zjawiska. Do dobrych nalezalo ograniczone oddzialywanie sporow politycznych na codzienne zycie i prace obywateli. Do zlych trudnosc wytworzenia w spoleczenstwie pedu do ograniczania liczby partii w zrozumieniu, ze system rzadow parlamentarnych wymaga wyraznego podzialu na wiekszosc o okreslonym obliczu, ktora moze rzadzic, i opozycje, takze o okreslonym obliczu, ktora podobnie jak wiekszosc reprezentuje konkretny i zrozumialy program i w kazdej chwili jest gotowa do objecia rzadow. Obywatel ma wowczas wybor miedzy kilkoma konkretnymi programami dzialania, moze mniej atrakcyjnymi niz hasla zaprawione ideologia, lecz za to wykonalnymi. Juz wybory w roku 1922 Z.W zlikwidowaly szereg drobnych partii politycznych. Byl to zwrot we wlasciwym kierunku i zapewne z biegiem lat nastapilaby dalsza selekcja czy eliminacja.Tymczasem byl to jednak cel odlegly. W nowo wybranym Sejmie stronnictw bylo 17, a w Senacie 12. W Sejmie 8 z nich, a w Senacie 5 grupowalo sie w blok mniejszosci narodowych bez wzgledu na roznice ideologiczne. Blok ten byl gotow wystepowac solidarnie w glosowaniu na prezydenta z tej prostej przyczyny, ze byl to najpewniejszy sposob obrony przed gloszonymi jawnie na prawicy haslami rzeczywistej, jesli nie oficjalnej dyskryminacji obywateli innej niz polska narodowosci. Prawica moglaby w przymierzu z najliczniejszym centrum stworzyc rzad dysponujacy wiekszoscia. Szla zreszta na tego rodzaju porozumienie, co dalo wynik w wyborach marszalkow. Centrum jednak, zwlaszcza zas "Piast", nie moglo sie zgodzic na kompromis, gdy chodzi o kandydata na prezydenta. Gdyby sie na taki kompromis moglo zdobyc, prezydent zostalby wybrany wiekszoscia bezwzgledna Zgromadzenia Narodowego, czyli polaczonych izb Sejmu i Senatu. Wiekszosc ta bylaby jednoczesnie wiekszoscia zlozona wylacznie z Polakow. A postulat wyboru prezydenta wiekszoscia glosow polskich byl naczelnym haslem prawicy i Chrzescijanskiej Demokracji. Uczyniono z niego problem podstawowy - "moralny", gdyz w sensie prawnym nie mozna bylo odmowic mniejszosciom narodowym korzystania z prawa konstytucyjnego. Poczatkowo jednak - pomimo niecheci prawicy do Pilsudskiego - nie ulegalo watpliwosci, ze wlasnie on bedzie wybrany. Byl jedynym naturalnym kandydatem. Ale Pilsudski odmowil kandydowania. Poparty przez Chrzescijanska Demokracje Zwiazek Ludowo-Narodowy, czyli endecja, wysunal wtedy kandydature Maurycego Zamoyskiego. Byl to posel polski w Paryzu, czlowiek o nieposzlakowanym charakterze i powszechnie szanowany - nie tylko na prawicy. Wincenty Witos, wiedziony zmyslem ostroznosci politycznej, gotow byl takze udzielic mu poparcia. Napotkal jednak stanowczy opor poslow swego ugrupowania, ktorzy nie chcieli, bedac partia chlopska, glosowac na obszarnika. W tej sytuacji, z poparciem zreszta Pilsudskiego, "Piast" wysunal kandydature Stanislawa Wojciechowskiego. Glosowanie w Zgromadzeniu Narodowym odbylo sie 9 grudnia. Na ogolna liczbe 545 glosujacych Zamoyski otrzymal 222, Wojciechowski 105 glosow. Reszta podzielili sie kandydaci, o ktorych wiadomo bylo, ze wysuwa sie ich tylko dla prestizu, bo musza odpasc w nastepnych glosowaniach. Byli nimi profesor Baudouin de Courtenay, wysuniety przez blok mniejszosci, Ignacy Daszynski przez PPS i Narutowicz przez "Wyzwolenie". Dwaj pierwsi odpadli w drugim glosowaniu. Lecz nie odpadl Narutowicz, gdyz na niego przerzucil glosy blok mniejszosci. W trzecim i czwartym glosowaniu wysunal sie przed Wojciechowskiego. Zamoyski byl ciagle na pierwszym miejscu. W piatym i ostatnim glosowaniu zarowno cala lewica polska, jak i "Piast" oddaly glosy na Narutowicza. Zamoyski mial te sama prawie liczbe glosow co w pierwszym glosowaniu - 222, Narutowicz 289. Wsrod nich 89 glosow bloku mniejszosci narodowych. Ciosu, jesli byl to cios, prawica nie przyjela z godnoscia, z wyjatkiem pokonanego Zamoyskiego. Rozegrala sie tragedia. Jej przebieg jest dobrze znany. Prawica rozpoczela przeciwko nowemu prezydentowi kampanie osobistych Oszczerstw, domagajac sie jednoczesnie, by wyboru - "dokonanego wbrew wiekszosci narodu polskiego" - nie przyjal, wzglednie by "abdyko-wal". Kampania prasowa byla bezprzykladnie gwaltowna. Krzyczano o "zydowskim spisku", odsadzano Prezydenta od czci i wiary. Jednoczesnie starano sie zapobiec zaprzysiezeniu go, nie dopuszczajac go do gmachu Sejmu. W tym celu zmobilizowano bojowki i podniecony tlum, ktory obrzucil Prezydenta blotem. Na rozruchy prawicowe odpowiedzieli podobnym sposobem robotnicy z PPS. Byly wypadki pobicia poslow i kilka ofiar smiertelnych na ulicach. Policja i rzad Juliana Nowaka, zwlaszcza zas minister spraw wewnetrznych Kamienski, zachowywali sie ze zdumiewajaca indolencja. 14 grudnia Naczelnik Pilsudski uroczyscie przekazal wladze elektowi. 16 grudnia Narutowicz zostal zaprzysiezony i udal sie na wystawe do "Zachety". Tam dosiegly go kule rewolwerowe Eligiusza Niewiadomskiego. Strzelal - jak mowil - z "obowiazku patriotycznego". Oswiadczyl przed sadem: "Narutowicz jako czlowiek dla mnie nie istnial". Niewiadomski sadzil, ze strzelajac do Narutowicza wystepuje przeciwko Pilsudskiemu. Bylo ironia losu, ze Pilsudski jak najgorecej odwodzil Narutowicza od przyjecia kandydatury. Byl to wiec mord polityczny. Proby nadania mu cech czynu bohaterskiego nie mogly sie powiesc. Niewiadomski nie byl na niczyich uslugach ani tez w spisku z kimkolwiek. Roznamietnienie umyslow bylo jednak tak wielkie, ze jako sprawcow moralnych wskazywano niektorych przywodcow skrajnej prawicy. Polmilionowy milczacy tlum odprowadzal Narutowicza na miejsce wiecznego spoczynku. Milczenie to mialo ogromna wymowe. Pietnowalo hanbe zbrodni i hanbe warunkow, w jakich zostala dokonana. Byl to wstrzas, ktory szarpnal calym spoleczenstwem. Jak twierdza niektorzy, zapobiegl wojnie domowej, w czym zreszta duza zasluga Macieja Rataja, ktory wobec smierci Prezydenta stal sie chwilowo glowa panstwa i tegoz dnia, 16 grudnia, powolal rzad generala Wladyslawa Sikorskiego. Mial to byc - i byl - rzad silny, choc pozaparlamentarny. Istota tragedii nie bylo morderstwo Narutowicza. Zamordowal go fanatyk, ktory - choc powtarzal hasla szowinistyczne i choc zacietrzewieni nacjonalisci traktowali go jak mistycznego bohatera - dzialal z wlasnej inicjatywy. Tragedia bylo zahamowanie procesu konsolidacji politycznej. Bo na klimacie politycznym zaciazyla proba naruszenia praworzadnosci w imie celow, ktore przeciwnicy Narutowicza uznali za wyzsze od poszanowania prawa konstytucyjnego. II Zamordowanie prezydenta Narutowicza mialo bezposrednie skutki polityczne. Nie spowodowalo jednak ani zmiany prawa panstwowego, ani zawieszenia konstytucji, a nawet nie wywarlo wplywu na funkcjonowanie administracji panstwowej czy sadownictwa. Nie mialo wiec zadnych skutkow rewolucyjnych. Nikt nie podal w watpliwosc slusznosci zalozen demokracji parlamentarnej. A nastepny prezydent zostal obrany i zaprzysiezony w ten sam sposob co Gabriel Narutowicz.Nie bylo wiec zadnych zmian formalnych w ustroju panstwa. Lecz ustroj panstwa nie jest tylko litera prawa. By funkcjonowac, musi miec poparcie spoleczenstwa, musi odpowiadac jego przekonaniom i dazeniom, a przynajmniej dazeniom wiekszosci. Gdy jest inaczej, albo staje sie ustrojem sila narzuconym, albo przestaje sprawnie funkcjonowac. W pierwszym wypadku mamy do czynienia z dyktatura typu totalnego. Przestajemy miec natomiast do czynienia z demokracja. Zadne tendencje totalistyczne w Polsce wskutek smierci Narutowicza sie nie pojawily. Pojawily sie natomiast watpliwosci, czy spoleczenstwo przy calym powazaniu, jakim w nim sie cieszy system parlamentarny, jest zdolne wypracowac takie metody dzialania politycznego, ktore pozwalalyby na sprawne funkcjonowanie ustroju demokratycznego. Innymi slowy, czy zdolne jest powolac silny rzad i pozwolic mu sprawowac wladze. Watpliwosci te istnialy i przedtem, a wlasnie w roku 1922 zaczely byc stalym przedmiotem troski. I zdawano sobie sprawe, a przynajmniej wielu sobie sprawe zdawalo, ze prawo panstwowe - nowa konstytucja - nie dokona cudu, gdyz nie wypelni luki braku doswiadczenia politycznego, braku cierpliwosci i wyrozumialosci, umiejetnosci ustepstw dyktowanych nie koniunktura chwili, lecz zrozumieniem potrzeb ogolnych, potrzeb panstwowych. O demokracji powiedzial jeden z wielkich teoretykow prawa, Hamilton Fish, ze bedac najlepszym, jest tez najtrudniejszym systemem rzadow, gdyz uznaje tylko jeden sposob kumulacji sily potrzebnej do sprawowania wladzy. Sposobem tym jest perswazja. Jest to rzecz jasna uwaga teoretyczna, oparta na obserwacji warunkow w tych krajach, gdzie demokracja byla ustrojem ugruntowanym od dawna i sprawnie funkcjonujacym. W Polsce nie bylo tych warunkow. Polska byla panstwem nowym. Musiala tworzyc wszystko z niczego. Obywatele nie mieli ani doswiadczenia politycznego, ani tradycji poszanowania prawa, gdyz dotychczas kazde prawo bylo prawem obcym, a czesto niesprawiedliwym. Spoleczenstwo nie moglo sie zdobyc ani na cierpliwosc, ani na wyrozumialosc, czesto nie moglo sie zdobyc na rozsadek. Polska nie byla pod tym wzgledem unikatem wsrod demokracji europejskich. W podobnym polozeniu bylo sporo innych panstw, i to nie tylko nowo powstalych. Natomiast problemy, ktore Polska musiala rozwiazac i o ktorych stale musiala pamietac byly trudniejsze niz gdzie indziej. Stad kazdy blad, kazde potkniecie niosly w sobie zalazek wielkich niebezpieczenstw. Trudniejsze bylo polozenie gospodarcze, wiecej bylo problemow spolecznych. Glebokie byly roznice poziomu zycia i kultury miedzy poszczegolnymi dzielnicami - skutek rozbiorow. Dodajmy do tego polozenie geograficzne miedzy dwoma wielkimi sasiadami yolsce niechetnymi, co w kazdej chwili obrocic sie moglo w ponowne zagrozenie jej niepodleglosci. Wreszcie - jedna trzecia obywateli panstwa nie byla Polakami. I wlasnie wsrod mniejszosci - wlasnie w 1922 roku - budzil sie niepokoj w obliczu nacjonalistycznych hasel prawicy. Nie bylo juz dla nikogo tajemnica, ze wokol tej wlasnie sprawy dojsc moze do spiecia, w ktorym stawka bedzie praworzadnosc. O tym pamietac musimy chocby z tego wzgledu, ze byl to rdzen tragedii towarzyszacej wyborowi pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej. Narutowicz w gruncie rzeczy dlatego zostal wysuniety przez lewice polska w Sejmie przy solidarnym poparciu mniejszosci narodowych, ze mial wlasna koncepcje roli Prezydenta. Formalnie nowa konstytucja nie dawala mu wystarczajacych uprawnien, by mogl wywrzec bezposredni wplyw na rzady w panstwie. Dawala mu za to duzy autorytet moralny, stawiajac go ponad polityka biezaca, ponad przynaleznoscia partyjna. Orezem, ktorym mogl sie posluzyc - tak przynajmniej rozumowal Narutowicz - miala byc perswazja w oparciu o calkowita bezstronnosc. Mial byc strozem i symbolem dobra nadrzednego, posrednikiem miedzy zwasnionymi, czynnikiem ladu i stalosci. Takiej roli mediatora, choc jej potrzebe docenial, Pilsudski wziac na siebie nie chcial, gdyz nie odpowiadala jego temperamentowi i byla sprzeczna z jego dotychczasowa dzialalnoscia polityczna. Dlatego odmowil kategorycznie postawienia swojej kandydatury. Wiedzial zreszta, ze spotkalby sie z zacietym oporem prawicy, ktora w prezydenturze widziala cos w rodzaju honorowej emerytury wlasnie dla Pilsudskiego. Byc moze podobne pobudki kierowaly Dmowskim, wodzem Narodowej Demokracji i calej prawicy, gdy takze zakazal swym zwolennikom wysuniecia jego kandydatury. Lecz na role taka godzil sie Narutowicz, z zadnym kierunkiem politycznym nie zwiazany i nie obciazony zadnym bagazem wspomnien. I dal temu wyraz w kilku rozmowach - miedzy innymi w wywiadzie prasowym, jakiego udzielil po swym wyborze ukazujacemu sie w Warszawie pismu w jezyku francuskim Journal de Polegne. Oto jego slowa: "Ciezar wladzy zwierzchniej jest ogromny, ale uwazam wladze, do ktorej mnie powolano, za obowiazek, ktory podjalem i wypelnie. W panujacej atmosferze niepewnosci i rozjatrzenia rola Prezydenta, tak jak ja rozumiem, polega na doprowadzeniu do porozumienia. Prezydent musi byc ponad partiami". Nie traktowal wiec Narutowicz urzedu prezydenta jako funkcji reprezentacyjnej. Na dzien przed smiercia powierzyl misje utworzenia rzadu Ludwikowi Darowskiemu, nie zwiazanemu z zadnym stronnictwem. Konsultacje przeprowadzal jednak sam z przedstawicielami stronnictw, lacznie ze zwalczajaca go Narodowa Demokracja. I zamierzal je prowadzic dalej, nie ulegajac pokusie powolywania rzadu sposrod tych partii polskich, ktore na niego glosowaly. Pamietajmy, ze odbywalo sie to w atmosferze nagonki prasowej i wiecowej przeciwko niemu, gdy Stanislaw Glabinski w odpowiedzi na propozycje wziecia udzialu w rzadzie odpowiedzial kontrpropozycja, by prezy24U dent abdykowal, gdy w dziennikach prawicowych ukazywaly sie artykuly pod takimi tytulami jak "Zapora", "Zawada" lub w Kurierze Warszawskim pod histerycznym tytulem "Jezus Maria", w ktorym autor nazwal Narutowicza "larwa rudobrodego szatana". Lecz Narutowicz wierzyl, ze misja jego i zadanie wymagaja dalszych staran o stworzenie koalicji sejmowej z udzialem lewicy, "Piasta" i Chrzescijanskiej Demokracji, na ktora wplynac sie staral na jego prosbe arcybiskup warszawski, kardynal Kakowski. Misji tej nie spelnil i jego nastepca. Czlowiek najlepszej woli, nie mogl juz lub nie czul sie powolany do jej przejecia. Stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej stalo sie rzeczywiscie funkcja reprezentacyjna, pozbawiona faktycznego wplywu na sprawy panstwa. Bylo to zgodne z litera konstytucji, gdyz nie zobowiazywala ona prezydenta do roli posrednika, rozjemcy i moralnego nadzorcy zycia politycznego. Lecz konstytucja roli tej prezydentowi takze nie wzbraniala. Narutowicz chcial ja podjac, jego nastepca podjac nie mogl. Na tym polega znaczenie tragedii grudniowej roku 1922 dla rozwoju ustrojowego Polski. Jej ciagiem dalszym bylo poszerzenie przepasci miedzy stronnictwami, ktore Narutowicza wybraly i ktore przeciwko niemu glosowaly. A takze narastanie pesymizmu, niewiary, a wreszcie pogardy do Sejmu w umysle Pilsudskiego, co mialo znalezc swoj wyraz w 1926 roku. Prezydent Wojciechowski i rzad Sikorskiego Tragiczne i okrutne strzaly w "Zachecie" zapobiegly w sensie politycznym nieobliczalnym skutkom rozpasanych namietnosci. Morderstwo, sposob walki tak obcy polskiej tradycji politycznej, wywolalo powszechne przerazenie. Stalo sie ono takze udzialem najbardziej fanatycznych odlamow prawicy. Jeden z najglosniejszych w historii dziennikarstwa polskiego artykulow - napisal go Stanislaw Stronski w Rzeczypospolitej - nosil tytul "Ciszej nad ta trumna". Artykul, ktorego napisania wybitny i zasluzony w dalszych dziejach Polski publicysta nie mogl sobie darowac do konca zycia, mial odeprzec zarzuty moralnej odpowiedzialnosci na morderstwo. Najpowazniej brzmialy slowa potepienia i bolu pokonanego przez Narutowicza kontrkandydata do prezydentury Maurycego Zamoyskiego. Najsurowiej i najdotkliwiej wypadl sad nowego premiera, generala Wladyslawa Sikorskiego, w czasie jego expose sejmowego. Sikorski podkreslil, ze wieksza od morderstwa hanba i szkoda narodowa byla nagonka na zamordowanego Prezydenta, rozpetana przed jego smiercia. Nie tylko kula niepoczytalnego fanatyka, lecz takze bloto, jakim obrzucono Narutowicza stanowilo pogwalcenie prawa i obelge przeciwko majestatowi Rzeczypospolitej - mowil Sikorski. 22 grudnia 1922 roku, a wiec w czwartym dniu po zmordowaniu 241 prezydenta Narutowicza, zebralo sie znowu Zgromadzenie Narodowe w gma-chu Sejmu na ulicy Wiejskiej w Warszawie. Tym razem wystarczylo poslom i senatoronB jednego glosowania, by dokonac wyboru prezydenta Rzeczypospolitej. Bylo-tylko dwoch kandydatow. Zamiast Maurycego Zamoyskiego, ktory po smierci Narutowicza uznal, ze mu kandydowac nie przystoi, prawica wysunela profesora Kazimierza Morawskiego. Otrzymal 221 glosow. Drugim kandydatem byl ponownie Stanislaw Wojciechowski, popierany przez Pilsudskiego. Padlo na niego 298 glosow.Z malymi zmianami bylo to wiec dokladne powtorzenie sytuacji towarzyszacej wyborowi Narutowicza. Wojciechowski zostal prezydentem glosami centrowymi "Piasta" i Narodowej Partii Robotniczej, calej lewicy i calego bloku mniejszosci narodowych. A wiec i jego wybor nie byl dokonany wiekszoscia glosow poslow i senatorow narodowosci polskiej. Tym razem jednak zarzutu nikt z tego nie osmielil sie robic. Wyborowi towarzyszyl nastroj powazny i zdyscyplinowany, zarowno w parlamencie, jak i na lamach prasy. Nie bylo ani protestow, ani demagogicznych komentarzy. Gdy marszalek Maciej Rataj stwierdzil, ze Stanislaw Wojciechowski jest Prezydentem Rzeczypospolitej", padl tylko jeden okrzyk z law lewicy. Okrzyk ten - "kiedy go zabijecie?" - skierowany w strone law Zwiazku Ludowo-Narodowego nie brzmial jednak jak prowokacja, tylko jak bolesne echo tragedii sprzed kilku dni. Starano sie o niej zapomniec. Nie bylo to latwe. Czesc prasy, a takze bardziej radykalne kola mlodziezy prawicowej nie od razu zareagowaly na ostrzegawcze glosy swych wlasnych przywodcow, nawolujacych do moralnego potepienia, a tym samym do politycznego odciecia sie od postepku Eligiusza Niewiadomskiego. Sad okregowy w Warszawie skazal go na smierc, a nowy prezydent nie skorzystal z prawa laski. Zostal wiec rozstrzelany. Byc moze najwlasciwszym miejscem dla Niewiadomskiego bylby szpital dla oblakanych. Jego proces byl rzecz jasna sensacja nie tylko polska, ale i miedzynarodowa. Niewiadomski nie uchylal sie przed odpowiedzialnoscia. Przyznawal, ze pierwotnym jego zamiarem bylo zamordowanie Pilsudskiego, gdyby on, a nie Narutowicz zostal prezydentem. Z uporem fanatyka przyznawal sie - jak to okreslal - "do czynu, ale nie do winy". Wokol jego osoby zaczynala sie wytwarzac niezdrowa atmosfera "meczenstwa i patriotyzmu gotowego do ofiary". Dopiero odezwa Episkopatu polozyla kres narastaniu falszywej legendy. Odezwa ta przestrzegala ksiezy przed nadawaniem nabozenstwom zalobnym za dusze zabojcy "charakteru mogacego wprowadzic zamet do pojec o moralnosci chrzescijanskiej, ktora nie pozwala pod zadnym warunkiem na zlamanie przykazania " nie zabijaj". Uniknela Polska szczesliwie glebiej siegajacego kryzysu konstytucyjnego i przeniesienia walki ideologicznej czy politycznej z Sejmu i lamow prasy na ulice. Zasluga w tym wzgledzie dzielilo sie wielu ludzi: politykow, publicystow i dzialaczy spolecznych ze wszystkich ugrupowan i wszystkich zapatrywan. Na szczegolna pamiec historii zasluguja jednak dwie postacie. Pierwsza byl Maciej Rataj. W chwili smierci Narutowicza przejal natychmiast najwyzsza wladze w panstwie, zgodnie z konstytucja. Udzielil natychmiasto16 - Historia dwudziestolecia Z4Z wej dymisji premierowi Nowakowi, motywujac to niewywiazaniern sie z podstawowego obowiazku rzadu, jakim jest rzadzenie w okresie kryzysu. Bez konsultowania kogokolwiek w Sejmie mianowal premierem generala Sikor -skiego, zapewniwszy mu jedynie poparcie Pilsudskiego, ktory zgodzil sie pelnic obowiazki szefa sztabu. Sikorski objal takze teke ministra spraw wewnetrznych i stworzyl rzad nie zwiazany z zadnym stronnictwem. Jako zadanie rzadu postawil przywrocenie ladu i spokoju oraz przystapienie do pracy na najwazniejszym w owej chwili dla Polski odcinku zagadnien gospodarczych. Niebezpieczenstwo "wojny domowej", o ktorej z przesadna moze, lecz przeciez zrozumiala troska mowil nowy premier, ustapilo nie tylko dzieki jego energii i zapowiedzi uzycia wojska, lecz takze dzieki rozsadkowi przywodcow stronnictw. A takze dzieki rozsadkowi, a moze instynktowi politycznemu calego spoleczenstwa.W swej znakomitej wiekszosci przyjelo ono z ulga zatwierdzenie przez nowego prezydenta rzadu Sikorskiego. Wojciechowski pozostawil tez Sikor-skiemu pelna inicjatywe. W swej postawie nie poszedl sladami Narutowicza. Odezwe swa zaczal od ogolnikowych raczej slow, skierowanych do wszystkich i do nikogo: "Sklaniajcie sie do zgody". Osoba Wojciechowskiego nie wzbudzala zadnych namietnosci. Nie mial ani wrogow politycznych, ani osobistych zwolennikow. W poczatkach swej kariery byl czynnym dzialaczem robotniczym, a przede wszystkim spoldzielczym, oraz jednym z zalozycieli Polskiej Partii Socjalistycznej. Pozniej jego zwiazki z socjalistami oslably. Na emigracji, przed wojna i w czasie wojny, przebywal czas jakis w Anglii, pracujac jako drukarz i interesujac sie ruchem zwiazkow zawodowych. Popieral tez stanowisko Komitetu Narodowego Polskiego w Paryzu. Nie znaczy to, by w sprawach programowych sympatyzowac mial z Narodowa Demokracja. Przeciwnie, wrociwszy po wojnie do Polski zblizyl sie raczej do "Piasta" i przez jakis czas byl ministrem spraw wewnetrznych jako bezpartyjny fachowiec. Te bezpartyjnosc czy ponadpartyjnosc chcial zachowac na urzedzie prezydenta panstwa. General Sikorski takze nie byl wowczas zwiazany z zadnym stronnictwem czy kierunkiem ideologicznym. Popularnosc zawdzieczal przede wszystkim zaslugom wojennym, ktorych szczytem bylo dowodzenie piata armia w dniach Bitwy Warszawskiej i jej ofensywa na polnocnym froncie znad Wkry. Uchodzil za czlowieka energicznego i za doskonalego administratora. Nie mozna go bylo uwazac za "czlowieka Pilsudskiego", chocby z uwagi na spory z czasow legionowych, lecz cieszyl sie jego poparciem, z czym sie jako premier nie kryl. Byl w kontakcie, lecz nie w przymierzu politycznym, ze stronnictwami centrum, a w dobrych stosunkach ze Stanislawom Thuguttem, przywodca "Wyzwolenia". Jego rzad traktowano jako tymczasowy, gdyz byl rzadem pozaparlamentarnym, powolanym w czasie kryzysu panstwowego. Mial w nim takich kolegow, jak general Sosnkowski w resorcie spraw wojskowych, Aleksander Skrzynski, minister spraw zagranicznych, minister pracy Ludwik Darowski czy Waclaw Makowski, znakomity znawca prawa publicznego. Sikorski zakreslil zadania nie tylko swego rzadu, lecz w ogole zadania, jakie 243 Polska musi jak najszybciej rozwiazac, w swym expose w Sejmie 19 stycznia 1923 roku. Jako wytyczne pracy panstwowej i analiza polozenia panstwa pozostaly dhe w mocy na kilka co najmniej lat. Sikorski pojawil sie w Sejmie w mundurze, Tlumaczac to checia podkreslenia swej calkowitej bezstronnosci. Na czele rzadu stoi dlatego, ze - jak mowil - nie ma komu oddac wladzy, gdyz w Sejmie nie ma wiekszosci. Bedzie wiec Sikorski wladze sprawowal, dopoki tego rodzaju wiekszosc nie powstanie. I nie ma zamiaru zaniedbac waznych spraw panstwowych dlatego tylko, ze stoi na czele rzadu "politycznie tymczasowego". Przeciwnie - ma konkretny program dzialania, ktory bedzie wprowadzal w zycie, opierajac sie na "masach ludowych, ktore okazaly w ciezkiej dla panstwa godzinie glebokie poczucie odpowiedzialnosci wobec Ojczyzny, gdyz nie daly sie sprowokowac czynnikom nieodpowiedzialnym do slepego odruchu".Zacytowane slowa Sikorskiego przyjeto zle na prawicy, choc i wsrod niej znalazl Sikorski zwolennikow. Byli nimi miedzy innymi Korfanty i inni przywodcy Chrzescijanskiej Demokracji. I choc nie znajdzie to odbicia praktycznego w owczesnym Sejmie, odezwie sie echem w przyszlosci. Wiekszosci w Sejmie nie mozna bylo bowiem stworzyc, przede wszystkim dlatego, ze sojusz przedwyborczy utworzony przez Narodowa Demokracje, Chrzescijanska Demokracje i "Piasta" rozpadl sie na tle wyborow prezydenckich, gdy "Piast" w obu wypadkach glosowal przeciwko kandydatom prawicy, Zamoyskiemu i Morawskiemu. Sojusz ten montowano ponownie i zmontowano go po przeszlo pol roku, gdy ucichly wspomnienia wyborow prezydenckich i mozna bylo ulozyc wspolny, kompromisowy program polityczny. Tymczasem jednak Sikorski opierac sie musial na calym Sejmie. Szukajac poparcia nie odnosil sie do powiazan ideologicznych, lecz przedstawial argumenty scisle praktycznych potrzeb panstwa. Poparcia Sejm mu nie odmawial. Wartosc expose Sikorskiego polegala na trafnym podsumowaniu nie cierpiacych zwloki spraw panstwowych. Stawial je jako zreby swego programu. Dawal przy tym do zrozumienia, ze problemy te sa niezmienne. To znaczy, ze obojetnie, jaki rzad powstanie, kazdy rzad, podobnie jak kazdy Sejm, bedzie musial z tymi wlasnie problemami sie borykac. Jednym z nich, bodaj najwazniejszym, bylo stworzenie trwalej rownowagi miedzy wladza ustawodawcza i wykonawcza, rownowagi, ktora nie bylaby zalezna od koniunktury czy od chwilowych ukladow i kompromisow miedzy partiami politycznymi. Oznaczalo to innymi slowy potrzebe silnego rzadu, wyposazonego w odpowiedni autorytet i sprawny aparat administracyjny. Konieczna byla przeto reforma administracji panstwowej, a raczej nie reforma, lecz praca nad stworzeniem aparatu administracyjnego zdolnego do zarzadzania nowoczesnym panstwem. Powinien on byc z jednej strony calkowicie uniezalezniony od partii politycznych i nie ulegac w swej pracy zadnym wplywom i naciskom. Z drugiej strony musi byc kontrolowany w kazdej czynnosci przez prawo, a ogolnie przez Sejm, gdyz inaczej powstaje niebezpieczenstwo, ktore Sikorski tak okreslil: "Zbyt czesto nie rozroznia sie u nas silnego rzadu od samowoli". 244 Uzdrowienie gospodarki jest oczywiscie zadaniem najpilniejszym. Expose Sikorskiego mowilo tu jedynie o koniecznosci zapobiezenia postepom inflacji i stabilizacji waluty. Planu gotowego nie mial, nalezalo go dopiero opracowac. Poki go nie ma, stosowac bedzie jak najdalej posunieta oszczednosc, choc oszczednosc nie jest sama w sobie lekarstwem, tylko srodkiem paliatywnym, zastepczym. Nie moze tez byc celem sama w sobie, gdyz nie wolno w imie oszczednosci zaniedbac dwoch podstawowych potrzeb panstwowych. Jedna z nich jest zapewnienie panstwu obronnosci. W warunkach geopolitycznych, w jakich znajduje sie Polska, nie wolno oszczedzac na wojsku. Nie wolno tez w imie oszczednosci hamowac czy powstrzymywac reform spolecznych. Nie wolno naruszyc zasady osmiogodzinnego dnia pracy i innych zdobyczy mas robotniczych, takich jak ubezpieczenia spoleczne czy ochrona pracy. Nie wolno oszczedzac na placach za prace, a srodki na place trzeba znalezc w zwiekszonej wydajnosci pracy. Nie wolno tez oszczedzac na oswiacie i na jej upowszechnianiu.Expose Sikorskiego, przyjete przychylnie przez lewice i centrum sejmowe, znalazlo tez nieomal entuzjastyczny oddzwiek w opinii publicznej. Zima 1923 roku przyniosla wiec nie tylko uspokojenie nastrojow, lecz tez oznaki poprawy polozenia gospodarczego i politycznego Polski. Postepowala tez stabilizacja polozenia Polski na arenie miedzynarodowej, czego jednym z przykladow bylo ostateczne uznanie granic Polski przez Rade Ambasadorow mocarstw zachodnich. Rzad Sikorskiego, choc pozaparlamentarny, nie moglby sprawowac wladzy bez zaufania Sejmu. Zaufania odmawiala mu prawica juz od pierwszego glosowania nad jego expose, w ktorym przeciwko Sikorskiemu wypowiedziala sie takze mniejszosc zydowska, ku duzemu zreszta niezadowoleniu endecji. Znalazl natomiast oparcie na lawach centrum i lewicy, a takze wsrod poslow ukrainskich i bialoruskich. Wydawalo sie, ze jest to stan idealny, ktory z czasem doprowadzi do stalego sojuszu lewicy z centrum, zapewniajac tym samym rzady trwale w oparciu o ten sam sojusz, jaki sie zawiazal przy wyborach prezydenta. Tego rodzaju nadzieje zywil Pilsudski, ciagle najwiekszy w panstwie autorytet moralny. Dlatego tez zapewne udzielal poparcia Sikorskiemu, godzac sie na sprawowanie malo blyskotliwej, lecz waznej funkcji szefa sztabu generalnego. Nie nadzieje, lecz pewnosc utrwalenia sojuszu centrowo-lewicowego mial Sikorski. Znajdujemy ironiczny slad tego w przemowieniu jednego z poslow: "Premier nabral od razu tyle oddechu, jakby mial sobie urzadzic rzady przynajmniej na jedno pokolenie". Stalo sie inaczej. Juz 28 maja rzad Sikorskiego musial ustapic na rzecz rzadu Wincentego Witosa. Bo oto wbrew oczekiwaniom i wbrew logice politycznej pojawila sie na lawach sejmowych koalicja nie centrowo-lewicowa, lecz "Piasta" z prawica. Pisma humorystyczne nazwaly ja niezbyt pochlebnie "Chjeno-Piastem" od nazwy "Chrzescijanskiej Jednosci Narodowej", pod ktora wspoldzialali politycy endeccy z Chrzescijanska Demokracja. Nazwa sie przyjela. Powstala wiec upragniona wiekszosc sejmowa, a z nia mozliwosc powstania 245 rzadu opartego na wiekszosci. Sojusz z prawica odrzucil Witos w obu wyborach prezydenckich. Zgodzil sie nan jednak w parlamencie. Zgodzil sie pomimo oporu w szeregach wlasnego stronnictwa, ktorego czesc pod wodza Jana Dabskiego --- lacznie 11 poslow - zalozyla wowczas radykalne Stronnictwo Chlopskie, wspoldzialajace z lewicowym "Wyzwoleniem". Wiekszosc sejmowa nowej koalicji zmalala wtedy do 5 glosow.Jakie byly kulisy dziwacznego sojuszu? Pytanie do dzis jest pasjonujace, a odpowiedzi nie dal nigdy nawet Witos. Rzad Witosa Gdy ku zdumieniu lewicy i przy ogromnych oporach we wlasnym stronnictwie Wincenty Witos zdecydowal sie na sojusz z prawica, kierowalo nim pragnienie stabilizacji i zrozumienie potrzeby silnego rzadu. Dla wodza chlopow polskich, a tytul ten przyznawaly mu nawet inne stronnictwa ludowe, nie byla to decyzja latwa. Zwlaszcza ze nie kryl swego oburzenia na postepowanie niektorych przynajmniej przywodcow prawicy w czasie tragicznych wypadkow z grudnia poprzedniego roku i odmowil sojuszu z nimi przy wyborach prezydenckich. Naturalnie j sze wydawalo sie jego zwiazanie z lewica - to znaczy z pozostalymi stronnictwami ludowymi, z socjalistami i z blokiem mniejszosci narodowych. Udzielil przeciez poparcia rzadowi Sikorskiego, zwalczanemu tylko przez prawice, ktory dazyl wyraznie do stworzenia podstaw stabilizacji politycznej w oparciu wlasnie o porozumienie centrum sejmowego z lewica. Czym wiec powodowal sie Witos w swej decyzji? Wyjasnienia formalne znajdujemy oczywiscie zarowno w jego expose sejmowym, jak i w czasie bardzo burzliwego zjazdu "Piasta" bezposrednio przed zawarciem porozumienia z endecja. W expose sejmowym powtorzyl Witos z nieznacznymi zmianami zalozenia programowe, ktore w styczniu tegoz roku obszernie rozwinal Sikorski. Byla wiec mowa o potrzebie reformy budzetowej i walutowej, ktora zreszta mial dalej prowadzic dotychczasowy minister skarbu Wladyslaw Grabski. Byla dalej mowa o pokojowej polityce zagranicznej, o walce z drozyzna i inflacja, o usprawnieniu administracji panstwowej. Byla zapowiedz rozszerzenia zdobyczy swiata pracy - konkretnie: zapowiedz wniesienia ustaw zapewniajacych inspekcje pracy w zakladach przemyslowych i regulujacych ubezpieczenia na wypadek bezrobocia. Bylo tez uroczyste odzegnanie sie od wszelkich pomyslow uszczuplania juz zdobytych praw robotniczych, o co nie bez racji posadzano prawice, obecnie z Witosem sprzymierzona. Byla wreszcie mowa o reformie rolnej. Publicystyka uczynila z niej kamien wegielny koalicji zwanej "Chjeno-Piastem". Byla to w istocie sprawa o podstawowym znaczeniu. Reforma rolna nie zostala dotychczas uchwalona w sensie wykonawczym. Parcelacja odbywala sie chaotycznie nawet tam, gdzie 246 przeprowadzano ja za pomoca panstwowych urzedow ziemskich. Obiektywnie rzecz biorac trudnosci byly ogromne. Niemniej ruszenie sprawy z miejsca bylo absolutna koniecznoscia i panstwowa, i spoleczna, a zagadnienie reformy rolnej bylo pierwszym punktem programu wszystkich stronnictw ludowych, a wiec takze "Piasta". Bylo tez z ich strony konkretnym zobowiazaniem wyborczym.Reforme rolna w postaci jak najbardziej radykalnej popierala rzecz jasna lewica socjalistyczna. Witos jednak nie chcial, by stala sie ona jednoczesnie powodem wstrzasow spolecznych i gospodarczych. Chcial, by odbywala sie sprawnie, nie przynoszac uszczerbku gospodarce narodowej. Zdawal sobie takze sprawe, ze za malo jest w Polsce ziemi, by kazdy mieszkaniec wsi mogl stac sie wlascicielem takiej dzialki, ktora by mu zapewniala utrzymanie, wygospodarowujac jednoczesnie nadwyzki potrzebne do wyzywienia reszty spoleczenstwa. Wiedzial, ze wies jest przeludniona w potworny sposob i ze sama parcelacja przeludnienia nie zmniejszy i polozenia wsi nie poprawi. Widzial potrzebe rozladowania wsi takze w inny sposob, na co z kolei potrzeba bylo prawidlowego rozwoju przemyslu. I tu, jako przedstawiciel mysli zachowawczej, szukal porozumienia i koordynacji planow ze stronnictwami mieszczanskimi. To znaczy przede wszystkim z chadecja, zwlaszcza ze na jej czele stal czlowiek uwazany powszechnie za znawce wielkiego przemyslu - Wojciech Korfanty. Nie bez wplywu tez w szukaniu porozumienia z zachowawcza prawica bylo przywiazanie Witosa do katolicyzmu. "Piast" i sam Witos toczyl nieraz boje z klerem i z hierarchia, czego przykladem chociazby jego stosunki, nieomal anegdotyczne, z biskupem tarnowskim Walega. Nie dotykaly one jednak nigdy spraw zasadniczych - takich jak swoboda dzialalnosci Kosciola, sprawa szkol wyznaniowych czy w ogole wychowania religijnego. Te sprawy odstreczaly go na wielu odcinkach od lewicy, wystepujacej przeciwko konkordatowi z Watykanem, przeciwko przymusowej nauce religii, a propagujacej laicyzacje zycia panstwowego i reforme szkolnictwa w kierunku bezwyznaniowym. Te sprawy przyblizaly go do prawicy, chociaz pamietac trzeba, ze nigdy, ani w zyciu, ani w tym co mowil i robil, nie godzil sie Witos na koncepcje nacjonalistyczne oparte na nietolerancji, zarowno narodowej, jak i religijnej. Przede wszystkim jednak byl Witos zwolennikiem ladu i wrogiem frazeologii. Tym samym byl wrogiem demagogii. Demagogii i frazeologii bylo w Polsce duzo, i to zarowno na lewicy jak i na prawicy. Witos chcial ja przykrocic, wykazujac jednoczesnie, ze polityka wymaga rzeczowego, a nie teoretycznego podejscia do zagadnien kazdego rzedu, a wiec zarowno pan-stwowo-ustrojowych, jak i gospodarczych. Chcial dla Polski warunkow spokojnej pracy. Szukal ich w stworzeniu silnego rzadu o jak na j praktycznie j -szym programie dzialania. Dotychczas widzial konieczny dla stabilizacji element sily w osobie Pilsudskiego. Nie nalezal nigdy do jego entuzjastow ani nie byl bezposrednim jego wspolpracownikiem. W przeciwienstwie jednak do innych politykow ani sie go nie bal, ani go nie zwalczal. Widzial w nim autorytet, zdolny skupic wokol siebie ludzi roznych pogladow i zmusic ich do 247 skoordynowanego dzialania. Stad pomogl mu, zamiast z nim konkurowac o przywodztwo narodowe, w przelomowych miesiacach roku 1920, gdy stanal na czele rzaBu naprawde koalicyjnego. Stad gotow go byl popierac jeszcze w roku 1922,' gdyby chcial zostac prezydentem. Lecz w roku 1923 - czego nie ukrywa w swoich pamietnikach - uznal Pilsudskiego za sile politycznie przegrana, a jego wyczekujacy, a raczej po prostu niechetny stosunek do Sejmu jak najmocniej potepil. Wiedzial, ze Pilsudski, podobnie jak Sikorski w tym okresie, dazyl do rzadow centrowo-lewicowych. A wiec w przekonaniu Witosa niepewnych wskutek nadmiernego radykalizmu i zbyt uproszczonych ocen sytuacji gospodarczej i spolecznej kraju.Postanowil wiec Witos rzucic swe wielkie nazwisko na szale koalicji z prawica, w przekonaniu, ze wlasnie jego umiarkowane stronnictwo chlopskie potrafi z jednej strony utrzymac w szachu tendencje skrajnie nacjonalistyczne, a z drugiej zmusic nowych sprzymierzencow do rzetelnej pracy z dnia na dzien. Na czymze miala ona polegac? Powrocmy raz jeszcze do expose Witosa z 28 maja. Bylo w gruncie rzeczy powtorzeniem doskonalego expose Sikorskiego, z dodatkiem reformy rolnej. Witos chcial program Sikorskiego wykonywac dalej. Stwierdzal, ze dlatego staje na czele rzadu koalicyjnego (i tym samym zmusza rzad Sikorskiego do odejscia), ze w ten sposob "urzeczywistnia demokratyczna zasade parlamentaryzmu", gdyz "zostanie usunieta ujemna cecha rzadow pozaparlamentarnych, za ktore nikt nie ponosi wyraznej odpowiedzialnosci''. Rzad Sikorskiego formalnie upadl z powodu nieuchwalenia przez Sejm funduszy dyspozycyjnych dla ministerstwa spraw zagranicznych, co bylo zwyklym pretekstem, o czym doskonale wszyscy wiedzieli. Zjawisko pozornie paradoksalne. Powstawal rzad parlamentarny, ktory chcial wykonywac program poprzedniego rzadu pozaparlamentarnego. Z tym jednak, ze za programem niczym sie w istocie od poprzedniego nie rozniacym glosowala teraz obok "Piasta" ta sama prawica, ktora dotychczas glosowala przeciwko programowi. Natomiast lewica, popierajaca dotychczas Sikorskiego, zaczela glosowac przeciwko programowi dlatego, ze reprezentowal go teraz Witos sprzymierzony z endekami. Obraz bylby jednak niepelny, gdybysmy sie ograniczyli do tego paradoksu. Nie uwzglednialby bowiem ogromnego ladunku uczuciowego, jaki wytworzyl sie w umyslach mas robotniczych i chlopskich na dzwiek slow "pakt w Lanckoronie". Lanckorona byla majatkiem ziemskim senatora Hammerlinga, ziemianina zydowskiego pochodzenia, bedacego czlonkiem "Piasta". Nie byla to postac swietlana, choc na pewno bardzo obrotna. Stawiano mu rozne zarzuty natury moralnej i politycznej, ktore znalazly pozniej epilog przed sadem marszalkowskim. Otoz w tejze Lanckoronie podpisano 15 maja 1923 roku uklad miedzy przedstawicielami "Piasta" i stronnictw prawicowych, na mocy ktorego ustalono obszar 400 tysiecy morgow ziemi rocznie jako minimum przeznaczone do parcelacji. Czyli 200 tysiecy hektarow. Nie bylo to duzo, ruszalo jednak reforme rolna z martwego punktu. Ale gdy Witos uznawal to 248 249 za osiagniecie pozytywne, opinia mas robotniczych i chlopskich uznala pakt w Lanckoronie za zdrade interesow ludu, za sojusz Witosa z ziemianstwem lub, jak kto woli, z obszarnikami.Stworzylo to fatalny klimat polityczny dla rzadow "Chjeno-Piasta". Lecz nie on byl przyczyna ich calkowitego niepowodzenia, tylko rozbrajajacy brak zrozumienia zagadnien gospodarczych zarowno w szeregach opozycji, jak i w rzadzie. Wyszlo to na jaw juz po kilku tygodniach. II Miala wiec Polska rzad oparty na jasno okreslonej wiekszosci w parlamencie, w charakterze swym prawicowy lub zachowawczy. Jego premier byl ulubionym tematem dowcipow i satyry politycznej, ktora zachlystujac sie duchem calkowitej swobody swiecila prawdziwe triumfy jako wspoltworca opinii publicznej, a zarazem jako wartosciowa odtrutka na szarzyzne codziennego borykania sie z coraz ciezszymi warunkami zycia. Nadzieje poprawy sytuacji gospodarczej wiazano z osoba Wojciecha Korfantego. Byl ministrem bez teki, co rozumiano jako pozostawienie mu swobody dzialania w dziedzinie handlu zagranicznego i stosunkow gospodarczych z miedzynarodowym rynkiem towarowym i kredytowym.Docinki i dowcipy powstajace wokol osoby Witosa byly ciete, lecz nie byly zlosliwe. Przeciwnie, uwypuklanie jego sposobu mowienia, jego stroju - to znaczy butow z cholewami i kategorycznej odmowy wkladania krawata - laczylo sie ze swoistym podziwem i przekonaniem, ze reprezentuje swoja osoba rzecz Polsce jak najbardziej potrzebna, czyli zdrowy rozsadek - "rozsadek chlopski". Dowodem jego zdrowego rozsadku byla zapowiedz dalszego wykonywania planu reform zapoczatkowanego przez ustepujacego premiera Wladyslawa Sikorskiego, przede wszystkim na odcinku gospodarczym. Tworca tego planu i jego wykonawca byl minister skarbu Wladyslaw Grabski. Jako fachowiec pozostawal w rzadzie Witosa. Nazwisko Grabskiego laczymy przede wszystkim z reforma walutowa, ktora przeprowadzil pozniej, bo w latach 1924 i 1925. W roku 1923 przeprowadzic chcial pierwsza faze swego planu, polegajaca na osiagnieciu rownowagi budzetu panstwowego i powstrzymaniu inflacji laczacej sie ze wzrostem drozyzny. W chwili powstawania rzadu "Chjeno-Piasta" Grabski zdolal juz osiagnac bardzo wiele. Znowelizowal ustawe o zwalczaniu lichwy, przeprowadzil czesciowa rewaloryzacje podatkow, oparl marke polska o wskaznik cen hurtowych. Udalo mu sie zatrzymac spadek marki na rynkach walutowych. Nastepnym krokiem ku naprawie mialo byc wprowadzenie podatku majatkowego obliczanego wedlug rzeczywistej zdolnosci platniczej przedsiebiorstw i osob prywatnych z zastosowaniem pelnej progresji oraz przeprowadzenie ustawy o stopniowym przesunieciu miernika walutowego z cen hurtowych na pokrycie w zlocie. Jako warunek swego udzialu w rzadzie Grabski postawil dochowanie tych wlasnie obietnic. Marka polska byla waluta o dziwnej strukturze. Jako kontynuacja marki okupacyjnej w Krolestwie opierala sie pierwotnie na watpliwej wartosci portfelu wekslowym, bedacym w posiadaniu instytucji emisyjnej zwanej Polska Krajowa Kasa Pozyczkowa. W miare wzrastania wydatkow panstwowych, a takze wskutek rewaloryzacji innych srodkow obiegowych, jakie niepodlegla Polska odziedziczyla na swym terytorium podstawa wartosci marki przestaly byc konkretne aktywa, gdyz ich stosunek do ilosci pieniadza w obiegu nie wyrazal sie juz w procentach, lecz w promilach. Na czym wiec opierala sie wartosc pieniadza obiegowego? W teorii na calym majatku narodowym - na wartosci ziemi, nieruchomosci, srodkow produkcji, bogactw naturalnych - oraz na wartosci produkcji. W warunkach calkowitej dewastacji kraju te podstawy wartosci pieniadza pozostawaly teoria, tym odleglejsza od praktyki, ze glownym partnerem handlu zagranicznego byly Niemcy. Z nimi bowiem byly zwiazane gospodarczo jedyne niezniszczone dzielnice kraju, przede wszystkim zas huty i kopalnie Gornego Slaska. Lecz Niemcy byly partnerem politycznie wrogim i wydobywajacym sie z najwiekszym trudem z wlasnego chaosu gospodarczego. Katastrofa finansowa w bogatym kraju przemyslowym bywa zwykle bolesniejsza niz w kraju rolniczym. Tak tez bylo w Niemczech. Natomiast inflacja marki niemieckiej, choc siegajaca cyfr astronomicznych, byla latwiejsza do opanowania, gdyz byla zjawiskiem koniunkturalnym. W Polsce natomiast jej skutkom nie mozna bylo zapobiec inaczej niz kosztem ogromnych i solidarnych poswiecen calego spoleczenstwa. Dotychczasowe proby reform skarbowych szly w kierunku stabilizacji budzetu panstwowego w drodze uzdrowienia systemu podatkowego, pozyczek wewnetrznych i tak zwanych "oszczednosci". Ogromna role przypisywano jednorazowemu podatkowi majatkowemu. Uwazano go za sprawiedliwy, gdyz godzil przede wszystkim w interesy klas posiadajacych. Lecz czy sprawiedliwy czy nie, zagrazal przemyslowi i uprzemyslowionemu rolnictwu uszczupleniem realnych mozliwosci kapitalizacyjnych, bez ktorych trudno bylo myslec o inwestycjach. Grabski rozumial to ryzyko, lecz przewidywal odrobienie zlych skutkow z chwila, gdy wysanowana waluta i zdrowy system emisyjny pozwola na uruchomienie prawidlowo dzialajacych srodkow kredytowych. Zreszta podatek majatkowy mial pokryc tylko w 40% niedobor budzetowy. W rzeczywistosci wplywy z tego podatku nie pokryly nawet niedoboru miesiecznego. Przyczyn bylo wiele. Ociaganie sie koalicji centrowo-prawico-wej z uchwaleniem odpowiednio skutecznej procedury waloryzacyjnej i egzekucyjnej bylo jedna z nich. Pozycja Grabskiego byla trudna. Uwazano go - slusznie - za jedynego specjaliste zdolnego obmyslic plan dzialania i plan ten przeprowadzic. I oto pomimo obiektywnych trudnosci. Lecz trudnosci nie ograniczaly sie do obiektywnych tylko. W Sejmie, podobnie jak w calym spoleczenstwie, malo bylo ludzi umiejacych myslec kategoriami ekonomicznymi. Nie inaczej bylo wsrod kolegow Grabskiego w rzadzie Witosa. Jedynym ratunkiem byla radykalna reforma walutowa. Slowa "jedyny ratunek" nie sa zwrotem retorycznym. Bo na jesieni 1923 roku kryzys inflacyjny zaczal powodowac reakcje spoleczne i polityczne zagrazajace ladowi 250 251 publicznemu i sprawnemu dzialaniu organizacji panstwowej. Potrzeba bylo decyzji szybkich i radykalnych. Lecz decyzji takich nie podejmowano.I oto juz po miesiacu, l lipca, Grabski podal sie do dymisji. Przyczyne swej decyzji najlepiej sam tlumaczyl. Oto co mowil: "W lonie wiekszosci rzadowej nastapilo zalamanie w popieraniu wykonania mego programu. Na decyzje natychmiastowego wprowadzenia podatku majatkowego, ktory spadlby natychmiast pelnym ciezarem na tak zwane klasy posiadajace, rzad sie nie zdobyl". Mowiac inaczej, stronnictwa koalicji rzadowej i ich przedstawiciele zasiadajacy w rzadzie bronili interesow tych grup spolecznych, ktore reprezentowali. A wiec, z roznym nasileniem i w rozny sposob, interesow prywatnego przemyslu, wlasnosci obszarniczej, wolnych zawodow i warstwy urzedniczej, a od strony "Piasta" interesow sredniej wlasnosci chlopskiej. Ustapienie Grabskiego oznaczalo zalamanie sie planu racjonalnej i dostatecznie radykalnej reformy gospodarczej, i tak zostalo w spoleczenstwie zrozumiane. Zwlaszcza ze na miejsce placu Grabskiego nie zaproponowano zadnej logicznej i wytrzymujacej probe zycia alternatywy. Resort skarbu - czyli, operujac dzisiejszymi pojeciami, caloksztalt spraw gospodarczych - objeli po Grabskim kolejno Hubert Linde i Wladyslaw Kucharski. Obydwaj probowali ratowac sytuacje z dnia na dzien, miedzy innymi w drodze obcinania, a raczej, wobec postepujacej inflacji, hamowania wzrostu zarobkow oraz staran o pozyczki zagraniczne. Kucharski sprowadzil nawet z Anglii komisje ekspertow, zwana od nazwiska jej szefa komisja Younga. Obiecywala ona wystaranie sie o kredyty w londynskiej City pod warunkiem dokonania szeregu reform o wiele drastyczniej szych niz przewidywal plan Grabskiego. Zanim jednak komisja Younga zdolala w pelni zapoznac sie z sytuacja, rzad "Chjeno-Piasta" utracil wiekszosc sejmowa. Przyczyna bezposrednia byl nowy rozlam w lonie "Piasta" na tle reformy rolnej. Na czele ministerstwa reform rolnych stal piastowiec Stanislaw Osiecki. Zaprotestowal on gwaltownie przeciwko odwlekaniu wniesienia ustawy parcelacyjnej przez przedstawicieli Narodowej Demokracji. Wreszcie pod koniec listopada ustawe wniesiono pod obrady Sejmu. W dyskusji nad poprawkami zostala ona oslabiona i rozwodniona w sposob, ktory w oczach opozycji lewicowej zakrawal na karykature reformy rolnej. Na przyklad terminy wykonawcze rozlozyc chciano na lat 10, przeprowadzenie parcelacji zawierzyc spolkom parcelacyjnym zamiast przeprowadzac ja przy pomocy urzedow panstwowych. Co wazniejsze, chciano uzaleznic parcelacje dobr koscielnych od kazdorazowej zgody Watykanu, a maksimum obszaru nie podlegajacego parcelacji z przewidzianych pierwotnie 160 do 400 hektarow podniesc do prowokacyjnej nieomal wysokosci 1.120 hektarow. Kilkunastu poslow z "Piasta" zaprotestowalo przeciwko temu i utworzylo naprzod wlasny klub sejmowy, a potem polaczylo sie z innym stronnictwem chlopskim, w charakterze swoim bardziej radykalnym, jakim bylo Polskie Stronnictwo Ludowe-Lewica. Poslowie-rozlamowcy motywowali swoja decyzje oswiadczeniem, ze "przy obecnej wiekszosci rzadowej korzystaja przewaznie klasy posiadajace, a ludnosc zepchnieta zostala od ostatniej nedzy". Dajac nawet pewna poprawke na element demagogii zawarty w tym oswiadczeniu, charakteryzowalo ono, jesli nie zamierzenia, to dotychczasowe rezultaty dzialalnosci gospodarczej "Chjeno-Piasta". Gdy zas zastapimy slowo "nedza" lagodniejszym okresleniem "fatalne polozenie materialne" lub innym, "obawa przed nedza", bedziemy mieli uzasadnienie gospodarcze fali strajkow, jaka ogarnela kraj jesienia 1923 roku. Rzady "Chjeno-Piasta" skonczyly sie wiec po szesciu miesiacach kleska. W rzeczywistosci jednak zostaly skazane na niepowodzenie juz z chwila ustapienia Grabskiego. W grudniu 1923 roku przestano mowic o "chlopskim rozsadku" Wincentego Witosa. Na lewicy mowiono teraz, ze sie sprzedal panom. Chlopi mowili, ze go panowie wywiedli w pole. Oba zarzuty byly niesluszne. Istota kleski "Chjeno-Piasta" lezala w zastarzalym braku doswiadczenia gospodarczego politykow polskich, a zapewne takze calego spoleczenstwa. Skutki rzecz jasna nie ograniczyly sie do gospodarczych. Ilustracja pogarszania sie sytuacji bytowej ludnosci, jaka nastapila miedzy czerwcem a grudniem 1923 roku, sa wskazniki inflacyjne. W maju za dolara placono 52 tysiace marek polskich, w lipcu - po ustapieniu Grabskiego - 140 tysiecy, w pazdzierniku milion, w poczatku listopada 2 miliony, a w koncu listopada 5 milionow. Rozpaczliwe proby ratowania sytuacji podejmowane z ogromna energia i nieomal we wlasnym imieniu przez Korfantego, usilujacego hamowac inflacje w drodze wystawiania przez przemysl dlugoterminowych weksli, nie na wiele sie zdaly, oslabiajac tylko i tak niska zdolnosc inwestycyjna w przemysle. Nie bylo pociecha ani na szczeblu panstwowym, ani w przekonaniu przecietnego obywatela, ze polozenie gospodarcze Niemiec pogarszalo sie w jeszcze wy razniej szym stopniu i ze marke niemiecka obliczano nie na miliony, lecz na miliardy. Inflacja w Niemczech miala oczywiscie znaczny wplyw na postepy inflacji w Polsce. W przeciwienstwie do Niemiec polozenie gospodarcze sasiada wschodniego. Zwiazku Sowieckiego, gdzie panowala calkowita anarchia i bezprzykladna nedza, nie znajdowalo zadnego odbicia w Polsce, po prostu dlatego, ze stosunki gospodarcze miedzy obydwoma krajami nie istnialy. Natomiast nie bez znaczenia w pietrzeniu trudnosci wewnetrznych w Polsce byla koordynacja polityki obydwu sasiadow wlasnie na odcinku ich stosunkow z Polska. Byly to skutki - niewyrazne jeszcze, a przynajmniej nie docenianie przez opinie w Polsce - umowy w Rapallo. Ze strony sowieckiej objawialy sie w postaci niewykonywania postanowien Traktatu Ryskiego, jak na przyklad odmowy wyplacenia Polsce naleznej jej sumy rozliczeniowej 30 milionow carskich rubli w zlocie. Dolaczalo sie do tego przesladowanie ludnosci polskiej, a raczej jej likwidacja na Bialorusi i na Ukrainie, w tym aresztowanie przeszlo 800 ksiezy polskich z arcybiskupem mohylowskim Cieplakiem na czele. Najwazniejsza wszakze byla wzmozona akcja dywersyjna na terytorium Polski. Moskwa prowadzila ja po czesci w oparciu o Komunistyczna Partie Polski, po czesci poza nia, tworzac specjalne centrale dywersyjne, miedzy innymi na terytorium Czechoslowacji. Zbrojne wyprawy przez granice, podejmowane przez bandy nieraz kilkuset ludzi mialy charakter niekiedy bandycki, niekiedy polityczny. Punktem szczytowym dywersji moskiewskiej byla tak zwana afera Baginskiego 252 253 i Wieczorkiewicza, dwoch sabotazystow dokonujacych zamachow bombowych, miedzy innymi na magazyny amunicji w cytadeli warszawskiej.Wzmozenie agitacji komunistycznej szlo rzecz jasna rownolegle z uzasadnionym protestem spoleczenstwa, przede wszystkim zas robotnikow przemyslowych i rolnych, przeciwko polityce rzadu, ktora obwiniano o pogarszajaca sie z dnia na dzien sytuacje gospodarcza kraju. Oczywiscie przywodztwo nie nalezalo do komunistow, a ich slabosc liczebna i nie-popularnosc kazala im trzymac sie raczej w cieniu akcji strajkowej. Do walki w obronie praw swiata pracy wystapily przede wszystkim Polska Partia Socjalistyczna i "Wyzwolenie", przy czym nie obylo sie bez wydarzen tragicznych w swym przebiegu. Wsrod nich najmocniej w pamieci i w historii zapisaly sie wypadki krakowskie w dniu 6 listopada 1923 roku. III Wstrzasy spoleczne jesieni 1923 roku tym sie roznily od dotychczasowych, ze polaczyly w sobie element walki o interesy gospodarcze swiata pracy z elementem walki politycznej przeciwko zachowawczej koncepcji rzadzenia panstwem w oparciu o sojusz prawicy z konserwatywnym stronnictwem chlopskim, jakim byl "Piast". Istotna przyczyna narastania braku zaufania do rzadu nie byla przy tym tylko reforma rolna, lecz takze, jesli nie przede wszystkim, metoda polsrodkow, jaka rzad stosowal w walce z rosnaca drozyzna i inflacja. Metoda ta wywolywala zdecydowany opor klasy robotniczej, a lewica przenosila walke polityczna z law parlamentu, jak to sie wowczas mowilo, "na ulice", idac zreszta za przykladem innych krajow demokratycznych. Nacisk strajkowy nie mial zastapic walki legalnej, walki parlamentarnej, lecz mial ja podeprzec, mial jej dopomoc. Srodek ten stosowano w Polsce po raz pierwszy.W owczesnym slowniku politycznym - takze w Polsce - szafowano jednak wyrazeniami, ktore z perspektywy - gdyby je brac doslownie - wypaczyc by mogly prawdziwy obraz owczesnych wydarzen. Slowami takimi byl rzeczownik "rewolucja" i przymiotnik "rewolucyjny". I wtedy zreszta slowa te inne mialy znaczenie w ustach agitatorow komunistycznych, a inne w ustach poslow sejmowych z Polskiej Partii Socjalistycznej czy "Wyzwolenia". Okreslenie "rewolucyjny" w slowniku socjalistow polskich oznaczalo po prostu radykalne zmiany polityczne i spoleczne. A takze radykalne metody dzialania. Nie oznaczalo natomiast zamiaru obalenia ustroju demokracji parlamentarnej, a tym bardziej oslabienia czy likwidacji niepodleglosci panstwa polskiego, co lezalo stale w programie i w zadaniach Komunistycznej Partii Polski, i to pomimo zmian programowych uchwalonych na drugim zjezdzie Komunistycznej Partii Robotniczej Polski, ktory odbyl sie w koncu wrzesnia 1923 roku, nie na terenie Polski zreszta, lecz w Walszewie pod Moskwa. Na zjezdzie tym zanalizowano przyczyny zupelnego braku popularnosci komunistow wsrod robotnikow polskich i wyciagnieto odpowiednie wnioski. Odtad miano zaprzestac zwalczania zasady niepodleglosci panstwa polskiego do czasu, az nie dokona sie w nim rewolucja, ktora zapewni warunki przystapienia do Zwiazku Sowieckiego. W zwiazku z tym nie nalezy bojkotowac'wyborow do Sejmu, lecz dazyc nalezy do tworzenia sojuszow z innymi partiami lewicowymi, jak PPS czy "Wyzwolenie", by wprowadzic rzady rad w zakladach pracy przy pomocy zbrojnego zrywu robotnikow. Nie nalezy tez powtarzac innego bledu z roku 1919, ktory pozbawil komunistow poparcia mas chlopskich. Mianowicie nie nalezy sprzeciwiac sie reformie rolnej jako przeszkodzie na drodze do kolektywizacji rolnictwa. Przeciwnie - nalezy glosic haslo "ziemia dla chlopow" i zachecac ich do rewolucyjnego, czyli zbrojnego przeprowadzenia reformy. Tyle nakazaly komunistom polskim wladze moskiewskie w nadziei, ze doprowadza do sojuszu z innymi stronnictwami lewicowymi w Polsce. Nie zgodzila sie natomiast Moskwa na zasade integralnosci panstwa polskiego. Przeciwnie - na obszarach o wiekszosci ukrainskiej dzialac miala odrebna partia komunistyczna Zachodniej Ukrainy, luzno tylko powiazana z Polska. Podobnie na polskich obszarach Bialorusi. Lecz wszystkie trzy dazyc mialy do oderwania wschodnich obszarow Rzeczypospolitej w celu polaczenia ich z "niepodleglymi", jak je nazwano, republikami Zwiazku Sowieckiego - ukrainska i bialoruska. Takze od strony zachodniej komunisci polscy mieli zachecac proletariat polski do oderwania od Polski Gornego Slaska i Pomorza. Jedynym ustepstwem w tym planie wspoldzialania z bratnimi komunistami niemieckimi bylo pominiecie Poznanskiego, co komunisci polscy uznali za istotna zmiane w porownaniu z instrukcjami, jakie im dawano w roku 1920. Nie byl to rzecz jasna program, ktory mogl byl sklonic do taktycznego nawet przymierza z komunistami PPS czy "Wyzwolenie". Co ciekawsze, a w pewnej mierze nawet zabawne, drugi zjazd KPRP przewidywal rowniez sojusz z "elementami peowiackimi", to znaczy z wiernymi stronnikami Marszalka Pilsudskiego, i to zwlaszcza w wojsku. Chciano zapewne w ten sposob wlaczyc sie w nurt przekonan lewicy polskiej, ktora po usunieciu sie Pilsudskiego z zycia panstwowego wiazala z jego osoba nadzieje na skuteczne przeciwstawienie sie rzadom prawicowym. Przyczyna byla nie tylko jego ogromna popularnosc w masach robotniczych i chlopskich, lecz takze mocno wowczas przez Pilsudskiego akcentowany negatywny stosunek do "Chjeno-Piasta", a przede wszystkim do endecji. Pilsudski zrezygnowal ze stanowiska szefa sztabu generalnego natychmiast po utworzeniu rzadu Witosa. Ustapil tez z przewodnictwa w scislej Radzie Wojennej. Decyzje swa uzasadnil w sposob nad wyraz gwaltowny w mowie, jaka wyglosil na bankiecie pozegnalnym 3 lipca. Uzyl wowczas wyrazenia, ze odmawia wszelkiej wspolpracy z ludzmi, ktorych uwaza za moralnych sprawcow zamordowania Narutowicza. Usunawszy sie do Sulejowka na "dobrowolne wygnanie", jak to czesto wowczas okreslano, zachowywal milczenie takze w czasie wydarzen z jesieni 1923 roku. Nie byl wiec w zadnym wypadku "wodzem lewicy", co zreszta wyraznie podkreslali niektorzy dzialacze PPS - miedzy innymi Feliks Perl, gdy mowil, ze Pilsudski ani nie jest "naszym czlowiekiem", ani nie jest PPS potrzebny jako "lewicowy Mus-solini". Zbyt jednak pochopnie prawica swiecila triumfy, dopatrujac sie 254 255 w milczeniu Pilsudskiego jego ostatecznej rezygnacji z dzialalnosci politycznej. Niewatpliwie tez obserwacja wydarzen z roku 1923 wywarla wplyw na jego poglady i przyszle postepowanie.Wydarzenia jesienne zaczely sie od akcji strajkowych nieduzego poczatkowo zasiegu. Na Gornym Slasku wybuchl strajk gornikow i hutnikow. Prowadzil go "Komitet Dwudziestu Jeden", tak nazwany od liczby delegatow zakladowych. Na jego czele stanal Jozef Wieczorek. Byl on komunista z partii gornoslaskiej. Byl to jedyny wypadek wspoldzialania komunistow z delegatami z PPS i Narodowej Partii Robotniczej. Wypadek zupelnie odosobniony, gdyz komunisci zostali jawnie i oficjalnie usunieci z wladz wszystkich zwiazkow zawodowych dzialajacych w Polsce, a PPS odciela sie od wszelkich z nimi kontaktow. Wsrod zwiazkow zawodowych, ktore mialy pokazna liczbe czlonkow (przekraczajaca milion sto tysiecy) najsilniejsze bylo Zjednoczenie Zawodowe Polskie, skupiajace prawie 55 "o zwiazkowcow. Prowadzila je Narodowa Partia Robotnicza, odzegnujaca sie od marksizmu i koncepcji walki klasowej. Walczyla jednak twardo i skutecznie o interesy robotnicze, popierajac ruch strajkowy i odmawiajac poparcia rzadowi w Sejmie. Mniejsze bylo Chrzescijanskie Zjednoczenie Zawodowe, zwiazane z chadecja, o wplywach ograniczonych do Slaska i robotnikow rolnych w Poznanskiem i na Pomorzu. Nieco ponad jedna trzecia ogolu robotnikow skupiala sie w socjalistycznych zwiazkach zawodowych, prowadzonych przez KCZZ, czyli Komisje Centralna Zwiazkow Zawodowych. Na jej czele stali tacy dzialacze PPS, jak Nie-dzialkowski, Prochnik, Zygmunt Zaremba, Feliks Perl, Jan Kwapinski, doktor Marek. KCZZ w scislym porozumieniu z wladzami PPS objela tez wlasciwe kierownictwo akcji strajkowej, rozszerzajac jej cele ze scisle gospodarczych czy bytowych na polityczne, to jest chcac przy jej pomocy doprowadzic do upadku rzadow prawicowych. Postawa rzadu wobec wzrastajacego wzburzenia robotniczego dopomagala w istocie tego rodzaju rozszerzeniu celow strajkowych. Postulaty materialne wysuwane przez KCZZ i komitety strajkowe nie byly wygorowane. Zadano przede wszystkim zastosowania automatycznej skali plac, ktora by powiekszala zarobki rownolegle do postepow inflacji. Obok tego wystepowano przeciwko wszelkim zakusom dokonywania oszczednosci kosztem opozniania podwyzek i zwalniania czesci pracownikow (chodzilo tu glownie o pracownikow administracji panstwowej i przedsiebiorstw) i zadano bardziej energicznego przeciwdzialania lichwie zywnosciowej i ostrzejszej kontroli czynszow. Protestowano tez przeciwko wszelkim probom ograniczenia czy zawieszenia ustaw o osmiogodzinnym dniu pracy. I wreszcie w ramach postulatow ogolnych zadano szybkiej reformy podatkow i skarbowosci. Spotykala te zadania twarda odpowiedz, ze "jest zle i moze byc jeszcze gorzej", a takze zarzadzenia w rodzaju mobilizacji kolejarzy na zasadach wojskowych z chwila gdy oglosili strajk, zapowiedz sadow doraznych w razie ekscesow oraz zakaz zgromadzen publicznych wszelkiego rodzaju. To zwlaszcza zarzadzenie doprowadzilo do wybuchu, tym bardziej uzasadnionego, ze bylo sprzeczne z konstytucja. W pierwszych dniach listopada strajk objal Zaglebie Dabrowskie, warszawski wezel kolejowy, przemysl wlokienniczy w Lodzi, zaglebie naftowe w Boryslawiu i szereg zakladow ciezkiego przemyslu. Kolejarze w calym kraju odmawiali wykonania rozkazow mobilizacyjnych. PPS i KCZZ odwolaly strajk generalny na dzien 5 listopada z pozniejszymi o dwa dni terminami dla Boryslawia i Lodzi. 6 listopada policja w Krakowie zaczela rozganiac robotnikow na Rynku. Wojewoda Galecki wezwal tez wojsko, na co dowodca Okregu Korpusu, general Czikiel, wyrazil zgode. Kompanie 16 pulku piechoty ustawione z bronia w kozly na Rynku i na ulicy Dunajewskiego nie zdradzaly checi wystapienia przeciwko robotnikom. Strzelanina rozpoczela sie nagle. Strzelala policja, choc dochodzenia nie ustalily nigdy, czy to ona rozpoczela ogien, kiedy demonstranci zignorowali wezwania do rozejscia, czy tez pierwsze strzaly padly z tlumu, co swiadczyc by moglo o obecnosci prowokatorow komunistycznych. Tlum robotniczy zareagowal natychmiast. Kompanie piechoty rozbrojono. Robotnicy uzbroili sie w zdobyta bron reczna i karabiny maszynowe, witajac ogniem szarze 8 pulku ulanow, ktora wbrew rozsadkowi zarzadzil Czikiel na waskich uliczkach staromiejskich. Wywiazala sie regularna bitwa, w ktorej robotnicy pozostali panami polozenia. Straty byly duze. Nie ustalono nigdy liczby rannych robotnikow, lecz poleglo ich osiemnastu. Rannych bylo 38 policjantow oraz 100 ulanow. 11 ulanow poleglo wraz z trzema oficerami. Miejscowe wladze na rozkaz rzadu zawarly rozejm z przedstawicielami robotnikow przy interwencji poslow socjalistycznych. Wojsko z miasta wycofano, porzadek w miescie przywrocila milicja robotnicza. Lecz bylo to tylko zawieszenie broni. Robotnicy w Krakowie czekali na ulicach na dalszy rozwoj wydarzen. Pytanie, czy rewolta zamieni sie w rewolucje, zalezalo od wyniku rozmow, jakie rzad Witosa rozpoczal z przedstawicielami PPS w Warszawie. IV Wiadomosc o krwawym starciu robotnikow krakowskich z policja i z wojskiem wprowadzila opinie polska w stan graniczacy z oslupieniem. Przerazala liczba ofiar. Dotychczas tego rodzaju strat nie bywalo, choc ofiary krwawe nie nalezaly do rzadkosci przy rozruchach towarzyszacych strajkom. Byly to jednak ofiary raczej przypadkowe, o ktorych latwiej bylo zapomniec, gdyz czesto zabity w bezladnej strzelaninie byl albo pozostajacym na obcym zoldzie prowokatorem albo - z przeciwnego kranca - konfidentem policyjnym. Za wyjatek od tej reguly uznac by mozna 7 zabitych w rozruchach poznanskich w roku 1920, lecz te mialy szczegolny charakter, gdyz byly dywersja przeciwko wysilkowi w wojnie z Rosja, zorganizowana nie bez udzialu komunistow niemieckich.Inna zupelnie byla sytuacja w listopadzie 1923 roku. Robotnicy krakowscy nie byli na niczyich uslugach, wystepowali we wlasnym imieniu badz 256 257 w imieniu calego polskiego swiata pracy w walce o poprawe warunkow bytowych przeciwko rzadowi, do ktorego nie mieli zaufania. Wyszli na ulice w ramach oficjalnie ogloszonego strajku generalnego, udzielajac poparcia politycznego Polskiej Partii Socjalistycznej, ktora strajk obwolala i objela nad nim kierownictwo. Dzialali wiec w zgodzie z prawem i w sposob zupelnie legalny, az do chwili oczywiscie, gdy doszlo do uzycia broni i do regularnej nieomal bitwy z wojskiem.Z ta chwila tez wystapienie strajkowe zamienilo sie w rewolte przeciwko wladzom. Lecz nie w rewolucje przeciwko ustrojowi panstwowemu, gdyz takiego zamierzenia nie miala ani opozycja lewicowa w Sejmie, ani robotnicy sami, wsrod ktorych wywrotowe hasla KPRP nie znajdywaly zadnego echa, a nieliczni agitatorzy komunistyczni zadnego posluchu. Nie ulega jednak watpliwosci, ze gdyby PPS chciala wieczorem 6 listopada 1923 roku nadac dalszemu biegowi wypadkow charakter zbrojnego przewrotu, moglaby to osiagnac po prostu odmawiajac rozmow z rzadem Witosa i nie odwolujac strajku generalnego. Groziloby to wojna domowa, czego ani PPS, ani popierajace ja moralnie inne stronnictwa lewicowe z "Wyzwoleniem" na czele nie pragnely. Przeciwnie - widzialy jej perspektywe jako najgorsza ze wszystkich mozliwosci. PPS zrobila tez wszystko, by do rewolucji i wojny domowej nie dopuscic. Klucz do rozwiazania polozenia znalazl sie nagle w reku wlasnie przywodcow PPS. Do rozmow z nimi naklonil bowiem Witosa Marszalek Sejmu Rataj. I to do rozmow natychmiastowych i bez zadnych wstepnych warunkow. Zasluga Witosa, a dzieli ja z Korfantym, bylo odwazne podjecie tych rozmow, wbrew stanowisku ministra spraw wewnetrznych, piastowca Kiemika, i wbrew stanowisku Zwiazku Ludowo-Narodowego, ktory chcial po prostu "stlumienia buntu" przy uzyciu wszystkich dostepnych srodkow. Czyli przy uzyciu sily. "Chlopski rozsadek" Witosa, ktory byl mu zlym przewodnikiem przez caly czas trwania koalicji "Chjeno-Piasta", tym razem wzial gore. Argument formalno-biurokratyczny, ze robotnicy krakowscy gromadzac sie na Rynku i na-ulicy Dunajewskiego pogwalcili zarzadzenie rzadowe o zakazie zebran publicznych Witos zbyl wzruszeniem ramion i zasiadl do bardzo krotkiej narady z przedstawicielami PPS Moraczewskim, Barlickim, Niedzialkowskim i Kwapinskim w obecnosci Rataja i Korfantego. Kiernika i ministra spraw wojskowych, generala Szeptyckiego, zawiadomiono po prostu o wyniku narady i kazano im sie do niego zastosowac. Rzad odwolywal zarzadzenia o mobilizacji kolejarzy, o sadach doraznych i o zakazie zebran. Zobowiazywal sie do jak najszybszego rozpatrzenia wszystkich postulatow gospodarczych robotnikow i innych pracownikow. A wiec do wprowadzenia systemu automatycznej zwyzki plac w miare postepu inflacji, do poszanowania osmiogodzinnego dnia pracy i wszystkich ustaw ubezpieczeniowych oraz do wstrzymania zapowiedzianej redukcji na kolejach i na poczcie. Ponadto zobowiazywal sie do zajecia sie rodzinami zabitych oraz do niestosowania zadnych sankcji w stosunku do uczestnikow bitwy krakowskiej lub innych starc zbrojnych miedzy strajkujacymi a policja czy wojskiem. Rewolta krakowska, ktora dosc lagodnie nazwano pozniej "wypadkami" lub "wydarzeniami" krakowskimi, choc najwazniejsza i najbardziej tragiczna w przebiegu, nie byla jedynym starciem krwawym w listopadzie 1923 roku. 6 listopada przeciwko robotnikom gromadzacym sie przed Domem Robotnika w Boryslawiu wystapilo wojsko. Poleglo 3 robotnikow, 10 bylo rannych. 8 listopada doszlo do strzelaniny w Tarnowie, gdzie padlo 5 robotnikow. Incydent tarnowski byl tym smutniejszy, ze nastapil juz po odwolaniu zarzadzen przeciwstrajkowych przez rzad i po odwolaniu strajku generalnego. Odwolanie strajku bylo jedynym ustepstwem Polskiej Partii Socjalistycznej. Towarzyszylo mu ogloszenie odezwy tlumaczacej, na czym polegal wynik narady z Witosem. Odezwa rozpoczynala sie od slow: "Nie chcemy walki z wojskiem. Nie chcemy, aby wojsko walczylo z robotnikami". Fakt uzycia wojska przeciwko robotnikom, fakt walki robotnikow z wojskiem, byl druga obok liczby ofiar przyczyna oslupienia opinii. Tym bardziej ze przebieg tej walki byl tragiczny. Ostrzelanie z karabinow maszynowych szarzujacych trojkami na sliskim asfalcie waskich ulic ulanow bylo w sensie wojskowym zwykla rzezia. Dodac tu nalezy i podkreslic raz jeszcze, co podkreslano i wowczas, ze robotnicy krakowscy wykazali duzo opanowania i rozsadku strzelajac przede wszystkim do koni. Rezultatem bylo makabryczne zgola pobojowisko na ulicach Krakowa, co wyobrazic sobie dzisiaj moga tylko ci ze starszego pokolenia, ktorzy pamietaja czasy, kiedy kon byl jeszcze "zwierzeciem bojowym", i pamietaja, jak wygladaja konie oszalale ze strachu i bolu. Lecz gdyby robotnicy chcieli strzelac inaczej niz strzelali, stosunek czternastu poleglych do stu rannych ulanow bylby tego dnia odwrotny. Wyslanie ulanow do szarzy ulicznej bylo tez jednym z punktow oskarzenia przeciwko generalowi Czikielowi w postepowaniu przed wojskowym sadem dyscyplinarnym. Skazano go na 3 miesiace aresztu za to, ze stracil glowe. Do odpowiedzialnosci pociagnieci tez zostali przed specjalna komisja wojewoda Galecki, krakowski szef wydzialu bezpieczenstwa Broszkiewicz, komendant policji Rekiewicz i prokurator sadu okregowego w Krakowie Czyszczawa. Nie wzbudzilo to zbyt wielkiego zaciekawienia, gdyz kazdy w Polsce uwazal za rzecz zupelnie oczywista, ze w ustroju demokratycznym przedstawiciele wladzy nie moga bezkarnie popisywac sie nadmiarem gorliwosci lub zwykla glupota w tlumieniu rozruchow. Zwlaszcza gdy nie umieli zapobiec sytuacji, w ktorej wojsko strzela do robotnikow. W stosunku do robotnikow nie wyciagnieto zadnych sankcji, gdyz tak przewidywala umowa rzadu z przedstawicielami PPS. Wyjatkiem byc mieli ludzie schwytani na goracym uczynku rabunku, ktorych zreszta w wielu wypadkach ujela milicja robotnicza. Po roku odbyl sie w Krakowie sad nad piecdziesieciu kilku oskarzonymi o rozne przestepstwa popelnione 6 listopada. Wsrod nich znalezli sie takze niektorzy z prowodyrow pod zarzutem podzegania do buntu i mordowania zolnierzy, a obok nich dwaj poslowie socjalistyczni, Stanczyk i Bobrowski, ktorych Sejm postanowil pozbawic 17 - Historia dwudziestolecia 258 259 nietykalnosci poselskiej. Sad przysieglych uniewinnil wszystkich oskarzonych z wyjatkiem pieciu, ktorym udowodniono rabunek.Bylo to zwyciestwo zarowno zdrowego rozsadku, jak i poczucia sprawiedliwosci, ktore wzielo gore nad formalistyka biurokratyczna czy prawnicza. Bo jesli winni byli robotnicy strzelajacy do policji i wojska, winny tez byl rzad, ktory do tej sytuacji dopuscil lub nie umial jej zapobiec. Dano temu wyraz na lawach sejmowych w goracej debacie, jaka toczyla sie przez caly listopad i polowe grudnia 1923 roku, a odzywala sie mocnym echem takze pozniej. Zadano z law lewicy oddania czci zarowno zabitym zolnierzom, jak i zabitym robotnikom, zadano ustapienia rzadu, co tez nastapilo w okolicznosciach juz tu opisanych. Jesli nie w sensie formalnym, to w sensie politycznym i moralnym okolicznosci te wiazaly sie z "wypadkami krakowskimi". Najwiecej namietnosci - i najdluzej - budzil fakt walki wojska czy raczej uzycia wojska do walki z robotnikami. Na prawicy odzywaly sie co prawda glosy probujace przerzucic cala wine na robotnikow i na PPS. Lecz brzmialy one nieprzekonywajaco wobec innego faktu, ze wlasnie PPS nie dopuscila do rozwiniecia sie rewolty krakowskiej w wojne domowa o charakterze rewolucyjnym. O zamiary rewolucyjne pomawialy tez stronnictwa rzadowe tych - jak to jeszcze wowczas mowiono - "peowiakow", ktorzy zasiadali na lawach stronnictw lewicowych. Chodzilo po prostu o oficerow oddanych Pilsudskie-mu, zarowno zasiadajacych na lawach sejmowych, jak i innych, ktorzy fakt niewlasciwego uzycia wojska nie tylko uwazali za hanbe, lecz tlumaczyli go jak dowod, ze ani wojsko, ani Polska nie moga sie obyc bez Pilsudskiego. Budzilo to szczegolny niepokoj na prawicy, tym silniejszy, im wiecej bylo niezadowolenia w wojsku - niezadowolenia, z ktorym nie umialo sobie poradzic wyzsze dowodztwo, skladajace sie po wiekszej czesci z ludzi Pilsudskiemu niechetnych. Robotnicy, a czesto za ich przykladem radykalne ugrupowania chlopskie i nieuchwytne raczej zjawisko spoleczne okreslane w owczesnym jezyku jako "ulica" laczyli swe hasla i postulaty strajkowe z nazwiskiem Pilsudskiego. Zdarzaly sie tez w pamietne dni strajkowe wypadki bratania sie oficerow i zolnierzy z robotnikami, co mialo zreszta ten dobry skutek, ze zapobiegalo wielu nieszczesciom podobnym do krakowskiego. Trzeba bowiem pamietac, ze wojsko postawiono w stan pogotowia w calym kraju. Bratanie to zreszta nie mialo nigdzie charakteru wylamywania sie z dyscypliny lub jakichs wspolnych manifestacji zolniersko-robotniczych. Polegalo po prostu na wzajemnym unikaniu starc. W rzeczywistosci ani strajk generalny, ani tym mniej rewolta robotnicza w Krakowie nie mialy zadnych powiazan politycznych z przebywajacym w Sulejowku Pilsudskim. Poslugiwanie sie jego nazwiskiem przez "peowiakow" w Sejmie i w prasie bylo ich wlasna inicjatywa, ktorej nie towarzyszyl zaden konkretny plan dzialania. Robotnicy zas - czy tak zwana "ulica" - skandowali jego nazwisko lub wypisywali je na transparentach zupelnie spontanicznie, w przekonaniu, ze jest zwolennikiem rzadow lewicowych, a w kazdym razie wrogiem rzadow prawicy, rzadow "Chjeno-Piasta", co bylo prawda i nie bylo zadna tajemnica. Byla w tym nastawieniu opinii pamiec jego zaslug wojennych i politycznych, a wiec element przywiazania - bytu tez pamiec jego powiazan z PPS. Nastrojow tych nie oslabi jego milczenie. Beda trwaly^ narastaly przez dalszych dwa i pol roku, to jest do chwili, gdy i lewica polityczna i swiat robotniczy udziela mu poparcia, kiedy siegnie po wladze. W roku 1923 nie nastapil ani zamach stanu, ani tez - jak widzielismy - rewolta krakowska nie rozwinela sie w rewolucje, ktorej towarzyszyc by musiala wojna domowa. Zdawal sobie z tego sprawe Witos na czele rzadu i zdawali sobie sprawe socjalisci. Zdawaly tez sobie sprawe czynniki skrajnie prawicowe, chociaz chetnie o "wydarzeniach krakowskich" mowily jako o rewolucji lub jako o wstepie do rewolucji, dodajac jednym tchem o potrzebie jej stlumienia. Na szczescie glosy takie nie znalazly odzewu w kierownictwie Narodowej Demokracji, ktore wolaloby co prawda, by likwidacja strajku nastapila w inny sposob, a wiec nie jako zwyciestwo robotnicze, lecz jako ich kleska, lecz ktore ukladu zawartego przez rzad z socjalistami obalic nie probowalo. Oczywiscie wojny domowej obawiano sie w kazdym srodowisku, chociazby dlatego, ze jej wyniku nikt przewidziec nie mogl. Wiedziala o tym takze PPS, lecz nie to bylo przyczyna stwierdzenia jej przywodcow, ze "stala sie tragedia i nie wolno dopuscic do jej powiekszenia". Przyczyna prawdziwa byla chec osiagniecia celow spoleczno-politycznych w ramach prawa. Lewica chciala zdobyc rzady, by moc przeprowadzic swoj program, lecz nie miala zamiaru burzyc ustroju demokracji parlamentarnej, za ktorym sie w wolnych wyborach i w wolnym glosowaniu wypowiedzialo cale spoleczenstwo. Rewolucji i wojny, domowej chcieli tylko pozbawieni wplywow komunisci. Z tych samych powodow, dla ktorych jej pragneli, zapobiec jej chcialy wszystkie stronnictwa polskie i caly narod. Bo rewolucja sluzyc mogla tylko i wylacznie interesom Rosji. Miala oslabic panstwo polskie, naruszyc jego granice, by z kolei zlikwidowac niepodleglosc na rzecz federacji ze Zwiazkiem Sowieckim. Byly to cele zupelnie obce strajkujacym robotnikom polskim. Reformy Grabskiego "Wydarzenia krakowskie" byly w istocie przypomnieniem donioslosci zagadnien gospodarczych w nowoczesnym panstwie. W latach dwudziestych w kraju demokratycznym ingerencja panstwa w zycie i planowanie gospodarcze nie byla duza. Zwlaszcza przy zachowaniu systemu kapitalistycznego, ktoremu dopiero zaczynano nakladac hamulce w postaci ustawodawstwa spolecznego i ustawodawstwa ochrony pracy. Polska poszla w tym wzgledzie znacznie dalej niz inne panstwa europejskie. Nie zdolala jednak do konca roku 1923 przeprowadzic stabilizacji waluty i naprawy skarbu. Nie zrownowazyla tez budzetu panstwowego. Rzad "Chjeno-Piasta" te mial glowna przewine, ze 260 261 zahamowal rozpoczete juz w tym kierunku prace, co spowodowalo ustapienie z rzadu ich inicjatora i glownego wykonawcy, ktorym byl Wladyslaw Grabski.Nic tez dziwnego, ze w chwili upadku rzadu Witosa do glosu w Sejmie i w opinii spolecznej dojsc musialo przekonanie o koniecznosci natychmiastowego wznowienia akcji reformy skarbu i waluty. Wszystko musialo ustapic tej wlasnie potrzebie i wszystko nalezalo potrzebie tej podporzadkowac. Wymagalo to przynajmniej czasowej rezygnacji z bardziej ambitnych hasel ideologicznych, wyznawanych przez rozne stronnictwa polityczne, zwlaszcza lewicowe. Nie przyszlo to latwo, lecz jest dowodem rozsadnej oceny sytuacji wiekszosci przywodcow politycznych, ze w grudniu 1923 roku - zamiast walczyc o realizacje swych celow programowych - zgodzili sie na rzad pozaparlamentarny, zlozony z fachowcow. Na jego czele - jako jedyny i odpowiedni kandydat - stanal Wladyslaw Grabski. Pierwotnie myslano o innym nieco rozwiazaniu. Grabskiemu oferowano teke ministra skarbu. Premierostwo natomiast zaproponowal prezydent Wojciechowski przywodcy "Wyzwolenia", Stanislawowi Thuguttowi. W ten sposob zamiast dotychczasowej koalicji centrowo-prawicowej powstalaby koalicja centrowo-lewicowa. Tego rodzaju rozwiazanie odpowiadaloby najbardziej zarowno robotnikom, jak i wiekszosci chlopow, z wylaczeniem wiernej Witosowi nierozlamowej czesci "Piasta". Klucz zagadnienia lezal w stanowisku Chrzescijanskiej Demokracji, dotychczasowego sprzymierzenca prawicy. Sprawa rozbila sie o sprzeciw Korfantego, ktory nie chcial dopuscic do powrotu Pilsudskiego na stanowisko generalnego inspektora sil zbrojnych, o co zabiegal Thugutt, reprezentujac w tym wzgledzie poglady lewicy. Zamiast ministerstwa skarbu, a raczej oprocz ministerstwa skarbu Wladyslaw Grabski obejmowal wiec urzad premiera. Uznano to powszechnie za rozwiazanie tymczasowe. Trwac mialo, z jak najlepszymi dla Polski rezultatami, prawie dwa lata. W przeciwienstwie do swego brata Stanislawa, ktory byl przedstawicielem Narodowej Demokracji, Wladyslaw Grabski nie byl zwiazany z zadnym kierunkiem ideologicznym, choc okreslano go jako "liberala", co wowczas oznaczac moglo bardzo wiele albo zgola nic, zwlaszcza w warunkach polskich, gdzie nie istnialo zadne stronnictwo mogace posluzyc sie nazwa "liberalnego". W rzeczywistosci Grabski byl wyjatkowym talentem gospodarczym, z usposobienia czystej krwi pragmatykiem. A jednoczesnie swietnym taktykiem parlamentarnym. Nie ulega watpliwosci, ze politycznie wiele zawdzieczal sytuacji podbramkowej, gdyz tak mozna bylo okreslic stan finansow panstwa i katastrofe inflacyjna. Byla to sytuacja tak trudna, ze odstreczala najbardziej ambitnych politykow, zwlaszcza po swiezych doswiadczeniach rzadu "Chjeno-Piasta". Wielu z nich przyznawalo wrecz, ze nie umie znalezc zadnych rozwiazan, a gdyby nawet umialo je znalezc, to nie bedzie wiedzialo, jak je wprowadzic w zycie. Wolalo wiec pozostawic inicjatywe Grabskiemu. Dzieki temu Grabski zdobywal wiekszosc w Sejmie dla planowanych reform, z tym ze - choc jego rzad otrzymal wotum zaufania ogromna wiekszoscia glosow - nie byla to wiekszosc stala, lecz tworzona od wypadku do wypadku. Dla niektorych swych pociagniec zdobywal poparcie z prawa, dla innych na lewicy. Ilustracja tej taktyki ciaglego manewru jest fakt, ze tylko dwoch ministrow utrzymalo sie w jego gabinecie przez dwa lata jego premierostwa, i to w resortach raczej malo kontrowersyjnych. Jednym byl minister kolei panstwowych Tyszka, drugim minister robot publicznych Rybczynski. Zmieniali sie natomiast pozostali ministrowie, niekiedy kilkakrotnie. Sprawy zagraniczne prowadzili kolejno Karol Bertoni, Maurycy Zamoyski i Aleksander Skrzynski. Wojsko po generale Sosnkowskim objal Sikorski. Ministerstwo spraw wewnetrznych prowadzil Wladyslaw Soltan, po nim Zygmunt Huebner, po nim Cyryl Ratajski, wreszcie Wladyslaw Raczkiewicz. Nie bez racji, komentujac ow kontredans ministerialny, potrzebny Grabskiemu do pracy nad stabilizacja walutowa i skarbowa, organ PPS Robotnik nazywal rzad Grabskiego "rzadem wiecznego zaklopotania prezydenta Wojciechowskiego". Chodzilo o to, ze Prezydent coraz to musial podpisywac nowe nominacje, nie wiedzac rzekomo dlaczego. Podpisywal zreszta dokumenty wazniejsze niz nominacje ministerialne. Mianowicie rozporzadzenia z moca ustawy przedkladane przez rzad, to znaczy przez Grabskiego. Byl to wynik bardzo szerokich pelnomocnictw, jakich Grabski zazadal od Sejmu 20 grudnia 1923 roku. Otrzymal je na podstawie krotkiego expose, w ktorym stwierdzal, ze kraj potrzebuje spokoju, gdyz jest to warunek sprawnego przeprowadzenia reform skarbowych i walutowych. By moc je przeprowadzic, Grabski domagal sie prawa dekretowania zamiast przeprowadzania ustaw sejmowych w takich sprawach, jak zmiana ustawodawstwa podatkowego, zaciaganie pozyczek do wysokosci 500 milionow frankow szwajcarskich w zlocie, wprowadzenie nowego systemu monetarnego i walutowego, zalozenie Banku Polskiego, czyli banku emisyjnego, sprzedaz i reorganizacja przedsiebiorstw panstwowych z poczta i kolejami wlacznie i przeprowadzanie oszczednosci, co bylo pojeciem bardzo szerokim, gdyz obejmowalo na przyklad takze ustalanie kontyngentu poboru do wojska. W ten sposob wladza wykonawcza przejmowala w dziedzinie gospodarki znaczna czesc uprawnien wladzy ustawodawczej. Ponadto uzyskiwala mozliwosc szybkiego dzialania, bo unikala dyskusji nad projektami dekretow. Oczywiscie nie oznaczalo to rezygnacji Sejmu z prawa krytyki dekretow i z prawa pociagania ministrow do odpowiedzialnosci za ich skutki. Uchwalenie pelnomocnictw przyjete zostalo z niedowierzaniem w spoleczenstwie przyzwyczajonym juz do dlugich dyskusji sejmowych. Niedowierzanie zamienilo sie wnet w pelna aprobate, ktora przynajmniej przez pierwszy okres rzadow Grabskiego znajdowala swoj wyraz na lamach calej prasy, od skrajnej prawicy po Robotnika. Znalazlo tez bardzo przychylne echo w opinii gospodarczej za granica, co nie pozostawalo bez zwiazku z powodzeniem reform premiera. Przeciwko pelnomocnictwom, a wiec tym samym przeciwko reformom, glosowala czesc poslow reprezentujacych mniejszosci narodowe i nieliczna, choc halasliwa grupka komunistow. Razem 70 glosow. Za pelnomocnictwami opowiedzialy sie cala prawica i cale centrum, to jest 194 poslow. Cala lewica natomiast dawala warunkowe jak gdyby wotum zaufania Grabskiemu, przeprowadzajac dosc misterne rozroznienie miedzy wstrzymaniem sie od glosu 262 a "nieglosowaniem". "Nieglosowanie" mialo oznaczac stanowisko przychylne, lecz zastrzezone na przyszlosc, w zaleznosci od wynikow reformy. Zwlaszcza we wszystkim, co dotyczylo dalszych reform spolecznych.Tego rodzaju "warunkowa przychylnosc" przeglosowala na swym dziewietnastym kongresie w Krakowie Polska Partia Socjalistyczna. Grabski zdawal sobie sprawe, ze pomimo poparcia prawicy w pierwszym glosowaniu sejmowym powodzenie jego pracy zalezec bedzie od przychylnosci stronnictw lewicowych. I wyciagnal z tego praktyczne wnioski. II Uzbrojony w pelnomocnictwa Grabski przystapil do wykonywania swojego planu. Pierwszym krokiem bylo zrownowazenie budzetu panstwowego. Grabski cel ten osiagnal w zadziwiajaco krotkim czasie, co bylo swego rodzaju sensacja w gospodarczych kolach calej Europy. Rownowage te zapewnil sciagajac energicznie dawno juz uchwalony podatek majatkowy, wprowadzajac drastyczne niekiedy oszczednosci w wydatkach na administracje panstwowa, a przede wszystkim przerywajac pokrywanie deficytow przedsiebiorstw panstwowych, takich jak koleje. Krok ten laczyl sie z reorganizacja zarowno administracji panstwowej, jak i przedsiebiorstw panstwowych. Mialy one odtad pracowac na zasadach handlowych - inaczej mowiac, mialy byc samowystarczalne. W praktycznym wykonaniu tego zarzadzenia juz w ciagu roku 1924 koleje panstwowe nie tylko zdolaly zamknac sie we wlasnym budzecie, lecz rowniez odprowadzic nadwyzke zyskow do Skarbu panstwa. Takze reorganizacja administracji dala szybkie i dobre wyniki. Przeprowadzal ja specjalny, jak go nazywano, "komisarz oszczednosciowy", ktorym byl Stanislaw Moskalewski. Czula na kazdy przejaw zycia publicznego satyra polityczna dala mu przydomek "Moskalini", co mialo charakteryzowac jego dyktatorskie metody pracy, a bylo dowcipna kombinacja nazwy "Moskwa" i nazwiska "Mussolini".Zrownowazenie budzetu nie bylo jednak procesem, ktory przebiegal zupelnie bezbolesnie. Wsrod reform znalazly sie i takie, jak wprowadzenie monopolu solnego i tytoniowego, i oczywiscie bardzo sprawne sciaganie wszystkich podatkow. Potrzebne byly takze inne sposoby, na ktore decydowano sie z mysla o zwiekszeniu produkcji przemyslowej i rolnej. Jednym z tych sposobow bylo drastyczne obciecie liczby swiat koscielnych, co nie obylo sie bez oporow, zwlaszcza ze w tym samym czasie Polska prowadzila pertraktacje z Watykanem o zawarcie konkordatu. Na opor napotykala tez proba naruszenia zasady osmiogodzinnego dnia pracy. Grabski sklanial sie ku podwyzszeniu liczby godzin pracy bez dodatkowego wynagrodzenia. Przeprowadzil to, choc w sposob niezbyt radykalny, na Gornym Slasku. W reszcie kraju natomiast od mysli tej odstapil, kierujac sie rozsadkiem politycznym. Nie mogl sobie bowiem pozwolic na ponowne rozognienie nastrojow robotniczych, ktore wyladowaly sie w listopadzie 1923 roku. Jego pozaparlamentarny rzad nie moglby sie ostac i nie moglby pracowac bez 263 przychylnego stanowiska lewicy sejmowej i tym samym robotniczej opinii w calym kraju. Choc Grabski mial poparcie prawicy i centrum sejmowego, nie chcial, 6y jego rzad uchodzil za rzad prawicowy, czyli za urzednicze przedluzenie "CKejno-Piasta". Lewica obiecala mu poparcie, uzalezniajac je jednak od wyniku reform i zastrzegajac sobie, ze zadna z reform nie uszczupli juz zdobytych praw swiata pracy i nie bedzie godzic w interesy robotnicze.Stanowisko lewicy sprecyzowal najlepiej w koncu grudnia 1923 roku dziewietnasty kongres PPS. Na kongresie tym Polska Partia Socjalistyczna dokonala rewizji nie tyle swych zalozen ideologicznych, ile metod i taktyki. W roku 1919, po ustapieniu gabinetu Jedrzeja Moraczewskiego, PPS na swym szesnastym kongresie, rowniez w Krakowie, stanela na stanowisku, ze nie bedzie brala czynnego udzialu w rzadach, dopoki nie powstana warunki radykalnej reformy ustroju spolecznego w Polsce. Obecnie, po czterech latach, doszla do przekonania, ze walka o zaprowadzenie ustroju socjalistycznego trwac bedzie dlugo. Z drugiej strony uznala, ze juz dokonane reformy spoleczne i ustroj demokracji parlamentarnej obowiazujacy w Polsce stanowia dla PPS warunki pozwalajace na dzielenie sie odpowiedzialnoscia za losy calego panstwa i losy klasy robotniczej. Nowy program PPS przewidywal zatem dalsza walke w obronie interesow klas pracujacych przy jednoczesnym czynnym udziale w zyciu panstwowym, dopoki udzial ten nie bedzie w sprzecznosci z ideowymi zalozeniami partii socjalistycznej. PPS przewidywala zatem teoretycznie swoj udzial w jakims rzadzie koalicyjnym. Nie to jednak bylo jej bezposrednim celem. W praktycznym znaczeniu uchwaly dziewietnastego kongresu byly obietnica poparcia reform gospodarczych przeprowadzanych przez Grabskiego. To stanowisko Polskiej Partii Socjalistycznej, ktore w innej nieco formie przyjmowalo takze kierownictwo "Wyzwolenia", zmienialo obraz polityczny owczesnej Polski. Oba stronnictwa liczyly przy tym na rozsadek i wyczucie polityczne Wladyslawa Grabskiego. W swych obliczeniach sie nie zawiodly. Grabski zdawal sobie sprawe z nastrojow swiata pracy, docenial jego dojrzalosc i pragnal na tej dojrzalosci oprzec atmosfere dobrej woli i entuzjazmu, ktore byly mu potrzebne w ratowaniu zycia gospodarczego calego kraju. Spoleczenstwo, nie wylaczajac kol prawicowych zwiazanych czy to z Chrzescijanska Demokracja, czy tez ze Zwiazkiem Ludowo-Narodowym, zdawalo sobie sprawe, ze naprawa ogolnego polozenia kraju nie moze w zadnym wypadku odbywac sie bez udzialu robotnikow i chlopow, a tym mniej wbrew ich woli i wbrew ich interesom. Stad powodzenie Grabskiego w Sejmie, przynajmniej w pierwszym okresie jego rzadow. Umial w sposob mistrzowski zdobywac potrzebna mu wiekszosc. Rozne stronnictwa glosowaly w niektorych wypadkach przeciwko niemu, a w niektorych udzielaly mu poparcia. Zawsze jednak mial wiekszosc, bardzo duza albo mala, zaleznie od zagadnien. Temu stanowi rzeczy towarzyszyl nagly wzrost zaufania do wlasnych sil, jaki w roku 1924 ogarnal cale spoleczenstwo. Wladyslaw Grabski nastroje te popieral i nastroje te wywolywal. Jego oswiadczenia publiczne nacechowane byly z reguly optymizmem, a zabarwione tym optymizmem pociagniecia gospodarcze dawaly doskonale rezultaty. 264 265 Rownowage budzetowa osiagnal Grabski juz w drugim kwartale 1924 roku. Przystapil wiec do nastepnej fazy swych reform, to znaczy do reformy walutowej. Dla wprowadzenia nowej waluty potrzebne bylo utworzenie banku emisyjnego. Byl nim Bank Polski, instytucja prywatna na wzor Banku Anglii. Wbrew opinii rzeczoznawcow polskich i angielskich Grabski uwazal, ze Bank Polski stworzyc mozna bez pozyczek zagranicznych, droga subskrypcji krajowych. Idac dalej uwazal, ze konwersje marki na nowa jednostke monetarna - to jest na zlotego - przeprowadzic mozna opierajac sie na pokryciu w zlocie i ze przy tym stworzyc bedzie mozna pewna nadwyzke dochodow skarbowych, miedzy innymi za pomoca bilonu, ktory bic bedzie mennica panstwowa. Powstanie w ten sposob rezerwa czy raczej kapital rezerwowy, ktory wystarczy Skarbowi Panstwa na pokrycie ewentualnego deficytu budzetowego, a takze na wyrownanie ujemnego bilansu platniczego w obrotach z zagranica. Grabski szedl tak daleko w swym optymizmie, ze twierdzil, iz kapital ten wystarczy do roku 1927, to znaczy do chwili, gdy dochody z monopoli panstwowych osiagna swoj pulap, a ogolna poprawa gospodarki pozwoli na zaciaganie pozyczek zagranicznych opartych na racjonalnych mozliwosciach ich obslugi. Optymizm Grabskiego mial sie spelnic tylko w czesci, gdyz kapital rezerwowy wystarczyl zaledwie do konca roku 1925. Nie bylo to jednak jego wina, gdyz przyczyna szybszego wyczerpania rezerw byly z jednej strony tragiczny nieurodzaj, ktory zahamowal eksport plodow rolnych, a z drugiej wojna celna z Niemcami.W roku 1924 natomiast optymizm Grabskiego znalazl pelne potwierdzenie przy zalozeniu Banku Polskiego. Jego kapital zakladowy wynosil 100 milionow zlotych w zlocie, co odpowiadalo takiej samej liczbie frankow szwajcarskich w zlocie i bylo jak na owe czasy suma pokazna w skali europejskiej, a suma ogromna jak na mozliwosci polskie. Rzad liczyl sie z koniecznoscia wsparcia akcji subskrypcyjnej w ten sposob, ze zakupi tyle akcji Banku Polskiego, ilu nie zdola wykupic spoleczenstwo, z tym tylko, by udzial panstwa pozostal mniejszy niz 50?o. Tymczasem spoleczenstwo zasubskry-bowalo o kilkanascie milionow wiecej niz mial wynosic kapital zakladowy. Udzial poszczegolnych warstw i osrodkow w tworzeniu kapitalu zakladowego Banku Polskiego byl charakterystyczna ilustracja polozenia gospodarczego Polski. Mianowicie cale rolnictwo, w ktorym lub przy ktorym zatrudnione bylo prawie 68% obywateli, moglo wykupic tylko 7"o kapitalu zakladowego. Handel wykupil 10?o, banki i instytucje finansowe nieco mniej niz 12"o, a przemysl - 35? o. Natomiast wolne zawody, z ktorymi w sposob niezbyt szczesliwy polaczono statystycznie tak zwane "sfery pracownicze", to znaczy, i robotnikow, i urzednikow panstwowych, wykupily nieprawdopodobnie wysoka proprocjonalnie liczbe akcji - ponad 23"o. Idac dzielnicami, ponad jedna czwarta wplacil byly zabor pruski, prawie dwie trzecie zabor rosyjski, w tym wiekszosc Warszawa, Zaglebie i okreg przemyslowy lodzki. Udzial Galicji wyniosl tylko 10?o. W tej sytuacji Grabski pozostawil Skarbowi Panstwa symboliczny 1% udzialu. Bank Polski tym samym stal sie prawdziwa spoleczna instytucja emisyjna rzadzaca sie zasadami scisle gospodarczymi, a jednoczesnie zdolna do wspomagania Skarbu Panstwa przez wykup bonow skarbowych, ktore stanowily rezerwe na wypadek zachwiania rownowagi budzetu panstwowego. Po zrownowazeniu budzetu i zalozeniu Banku Polskiego zahamowanie inflacji nastapilo nieomal automatycznie. W ciagu niecalych 4 miesiecy wymieniono marki na zlote w stosunku milion 800 tysiecy marek do jednego zlotego. Tym samym kurs zlotego ustalil sie na rynkach swiatowych na 5,18 w stosunku do dolara zamiast dotychczasowych 9 milionow 300 tysiecy marek. Reforma walutowa miala obok zasadniczego znaczenia gospodarczego ogromne znaczenie psychologiczne. Sa jeszcze zapewne ludzie, ktorzy pamietaja radosc, gdy otrzymywali kilka sztuk wartosciowego bilonu lub nowy banknot dziesiecio- czy dwudziestozlotowy w zamian za stosy pomieto-szonych, wydrukowanych na kiepskim papierze banknotow markowych, kilkakrotnie zreszta przestemplowanych czarna farba dla oznaczenia zmiany wartosci w pogoni za postepami inflacji. Wbrew obawom zahamowanie inflacji i stabilizacja waluty nie wywolaly normalnego w takich wypadkach objawu, jakim jest zwiekszenie bezrobocia. Uleglo ono nawet chwilowemu zmniejszeniu, a w lecie 1924 roku ustalilo sie na poziomie okolo 100 tysiecy poszukujacych pracy. W znacznej czesci byli to robotnicy rolni. Zjawisko bezrobocia w tej sytuacji przestawalo byc naprawde grozne. Tym bardziej ze nastapila od razu stabilizacja cen. Slowo "drozyzna" przestalo straszyc ludzi. Zdawano sobie sprawe, ze przeprowadzone reformy i poprawa polozenia nie oznaczaja jeszcze ani dobrobytu, ani calkowitej normalizacji zycia gospodarczego w kraju o tak ogromnych potrzebach a tak malych zasobach, jakim byla Polska. Niemniej pozwalaly patrzec z ufnoscia w przyszlosc. III Nastroj powszechnego optymizmu byl bardzo powaznym czynnikiem w naprawie polozenia gospodarczego Polski. Jak wspomnielismy, Grabski nastroj ten umiejetnie podsycal, w przekonaniu, ze reformy walutowe i skarbowe dadza szybkie i doniosle rezultaty, co z kolei pozwoli na racjonalne planowanie gospodarcze zarowno na szczeblu panstwowym, jak i na poszczegolnych odcinkach zycia gospodarczego.W szczegolnosci przewidywal Wladyslaw Grabski wzmozenie produkcji przemyslowej za pomoca nowych inwestycji. Srodkow potrzebnych miala dostarczyc w pierwszej fazie akumulacja kapitalu we wlasnym zakresie, to jest silami spoleczenstwa. Wbrew przekonaniu doradcow zagranicznych sposob ten nie byl mrzonka, jak przekonano sie na przykladzie subskrypcji kapitalu zakladowego Banku Polskiego. Jest to przyklad najwyrazniejszy, lecz nie jedyny. W ciagu pierwszego polrocza roku 1924 powstawac zaczely nowe przedsiebiorstwa produkcyjne, a wiele z poprzednio istniejacych ozywilo swa dzialalnosc. Zaczal sie tez interesowac Polska zagraniczny rynek kredytowy. Na swiatowym rynku walutowym zloty stanal mocno, na poziomie najmocniejszej waluty na kontynencie europejskim, jaka byl frank szwajcarski. 266 Przedsiebiorstwa panstwowe zaczely przynosic zysk. Grabski zdolal im nadac charakter normalnego przedsiebiorstwa handlowego. Musialy nie tylko pokrywac z wlasnych dochodow wszystkie wydatki eksploatacyjne, rzeczowe i personalne, lecz rowniez tworzyc wlasne fundusze amortyzacyjne, a takze gromadzic nadwyzki na cele inwestycyjne. Skarb Panstwa wystepowal jako wlasciciel. Mogl udzielac kolejom, poczcie, podobnie jak monopolom, kredytow na inwestycje badz mogl ich zdobycie ulatwiac i gwarantowac. Domagal sie jednak od nich pelnej oplacalnosci - z tym dodatkowym warunkiem, by ceny za uslugi oddawane spoleczenstwu byly kontrolowane przez panstwo. Zapoczatkowany przez Grabskiego system zarzadu przedsiebiorstw panstwowych w Polsce funkcjonowal bardzo sprawnie przez caly okres dwudziestolecia, nawet w zlej lub zgola fatalnej koniunkturze gospodarczej na poczatku lat trzydziestych. Wzorowa zwlaszcza byla poczta panstwowa, co bylo zreszta swego rodzaju unikatem w porownaniu z innymi panstwami europejskimi.W lecie 1924 roku polozenie gospodarcze Polski okreslic juz mozna bylo jako pomyslne. Tak je oceniano za granica i tak je oceniano w Polsce. Byl to zdumiewajacy przeskok w porownaniu z sytuacja nieomal tragiczna z konca roku 1923. Niemniej stabilizacja, jaka kraj osiagnal, byla dopiero poczatkiem trudnej drogi wyprowadzenia Polski z polozenia, ktore w dzisiejszym slowniku okreslamy jako "zapoznienie gospodarcze", chcac uniknac okreslen prostszych, jak "kraj biedny" lub "kraj gospodarczo zacofany". Pojawialy sie juz pierwsze oznaki nowych niebezpieczenstw, takich w dodatku, ktorym zapobiec nie bylo mozna. Jednym z nich byl nagly spadek cen wegla, skor, drzewa i cukru na rynkach swiatowych. To znaczy - cen tych towarow, ktore stanowily podstawe eksportu polskiego. Odbilo sie to fatalnie na bilansie polskiego handlu zagranicznego. W trzecim kwartale roku 1924 deficyt handlowy przekroczyl sume 70 milionow zlotych. Nie bylo to wiele w zestawieniu z obrotami miedzynarodowymi calej Europy, lecz bylo suma powazna dla Polski, tym bardziej ze stanowilo wzrost o 130"" w porownaniu z kwartalem poprzednim. Spadkowi cen za towary eksportowe towarzyszyly inne zjawiska, wrozace pogorszenie sytuacji. Nalezalo do nich polozenie gospodarcze glownego odbiorcy eksportu polskiego. Byly nim Niemcy. Wydobywaly sie one w sposob bardzo powolny z katastrofalnego polozenia, w jakim znalazly sie po pierwszej wojnie swiatowej. 56" " eksportu polskiego szlo do Niemiec w postaci artykulow zywnosciowych, a przede wszystkim wegla. W roku 1924 przemysl niemiecki zaczal sie ozywiac. Ozywienie to zwiekszyc sie mialo w nastepnym roku, nie bez pomocy kapitalu zagranicznego, zwlaszcza angielskiego i amerykanskiego. Jednoczesnie nastepowala reorganizacja dostaw surowcowych. Wegiel z przypadlej Polsce czesci Gornego Slaska przestawal byc Niemcom niezbedny. Nie ulegalo watpliwosci, ze podnoszacy sie z kryzysu przemysl niemiecki bedzie szukal dodatkowej ochrony swych interesow w postaci bariery celnej. Dotychczas obroty Polski, a przede wszystkim polskiego Gornego Slaska, z Rzesza Niemiecka strzezone byly pomyslna raczej dla Polski konwencja 267 handlowa, zawarta na jesieni 1921 roku. Jej termin uplywal w lecie 1925 roku. Starania o jej przedluzenie, wszczete zawczasu, napotykaly opory o charakterze nie tylko gospodarczym, lecz takze politycznym. Byly one posrednim rezultatem okrzepniecia polityki zagranicznej Rzeszy, szukajacej sposobow odzyskania pozycji mocarstwowej na arenie europejskiej, z koncowym celem obalenia czy przynajmniej oslabienia systemu wersalskiego i zmiany granic z Polska. Wysilki te szly z jednej strony ku nawiazaniu wspolpracy ze Zwiazkiem Sowieckim, z drugiej ku normalizacji stosunkow z mocarstwami zachodnimi. Oba kierunki polityki niemieckiej wiazaly sie z zagadnieniami gospodarczymi i oba godzily w interesy Polski.Innym niebezpieczenstwem dla normalizacji zycia gospodarczego, na ktore Grabski nic nie mogl poradzic, byl katastrofalny nieurodzaj zarowno w roku 1924, jak i w nastepnym. Przyczynilo sie to takze do zmniejszenia wplywow z eksportu, gdyz po prostu zabraklo nadwyzki, ktora mozna bylo sprzedac za granice, zwlaszcza gdy chodzi o cukier, gdyz nie obrodzily nie tylko zboze i ziemniaki, lecz takze buraki. Skutkiem byla zwyzka cen zywnosci, ktora - rzecz jasna - uderzyla przede wszystkim w warstwy najbiedniejsze, w miasta i w robotnikow. Jesienia 1924 roku bezrobocie wzroslo o kilkadziesiat tysiecy. Zdolano je zahamowac, miedzy innymi dzieki odwaznej polityce kredytowej wiekszosci bankow w Polsce. Lecz w miare pogarszania sie bilansu platniczego walka z bezrobociem stawala sie coraz trudniejsza i liczba bezrobotnych w roku 1925 zaczela wzrastac w sposob niebezpieczny. Na szczescie jednak nie oznaczalo to juz calkowitej nedzy tracacych prace. Obowiazywala bowiem ustawa o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia. Jak na owe czasy, nalezala ona do bardzo postepowych. Byla zasluga rzadu Grabskiego, co jest tym bardziej godne uwagi, ze wytyka mu sie czesto rzekoma sklonnosc do zaniedbywania interesow swiata pracy. Podstawa zarzutow jest zwykle jego stanowisko w sprawie liczby godzin pracy. Rzeczywiscie wysuwal postulat zwiekszenia wydajnosci przemyslu, gdy nie mozna inaczej, w drodze odstepstwa od zasady osmiogodzinnego dnia pracy. Stwierdzal jednak zawsze, iz jest to srodek tymczasowy, ktory stosowac nalezy w naglych wypadkach. Chodzilo tu o wyzyskanie do maksimum chwilowych wahan koniunktury zapotrzebowania na wegiel slaski. Podwyzszenie liczby godzin w przemysle gorniczym do dziesieciu bez dodatkowego wynagrodzenia mialo - zdaniem Grabskiego - przyczynic sie do utworzenia kapitalow inwestycyjnych, ktore umozliwilyby modernizacje techniczna. Ta zas z kolei zapewnilaby zwiekszenie produkcji i tym samym pozwolila wrocic do osmiogodzinnego dnia pracy. Na tym stanowisku stanal tez specjalny sad rozjemczy po dwukrotnym strajku gornikow. Jego orzeczenie gornicy uszanowali. Natomiast tenze sad rozjemczy nie zgodzil sie na podwyzszenie czasu pracy w hutnictwie, godzac sie na zmniejszenie stawek wynagrodzenia. Arbitraz przeprowadzono takze po strajku wlokienniczym w Lodzi w listopadzie i grudniu 1924 roku. Sad rozjemczy odrzucil wniosek rzadowy o zamrozenie plac do chwili wzrostu produkcji, ktora by podwyzke uzasadniala. Sad stwierdzil, ze produkcje wzmoc mozna tylko za pomoca modernizacji zakladow pracy i przyznal ogolna dziesiecioprocentowa podwyzke w calym przemysle wlokienniczym. Modernizacja natomiast nastapic miala za pomoca specjalnego planu inwestycyjnego. Ustawa o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia po roznych perypetiach i probach jej rozwodnienia w Senacie zostala uchwalona w lipcu 1924 roku. Przyznawala zasilek w wysokosci od 30"" do 50?(i zarobku na okres 13 tygodni. W grudniu tegoz roku rzad uznal okres ten za zbyt krotki i otrzymal upowaznienie do przedluzenia go do 39 tygodni. Ustawa obejmowala wszystkie zaklady przemyslowe i rzemieslnicze zatrudniajace ponad 5 pracownikow. Rzad przewidywal mozliwosc zasilku wiekszego niz 50"", a takze objecie ustawa robotnikow rolnych. Na podobnym stanowisku stala Polska Partia Socjalistyczna. Nie poparly jej jednak stronnictwa chlopskie z "Wyzwoleniem" wlacznie, co artykul wstepny w Robotniku nazwal "skrytobojczym ciosem", stawiajacym pod znakiem zapytania mozliwosci sojuszu robotniczo-chlopskiego. IV Roznica polozenia Polski i Niemiec nie zalezala wylacznie od potencjalu gospodarczego obu panstw. Na korzysc Niemiec dzialal takze inny czynnik. Bylo nim przeswiadczenie stolic Europy zachodniej, a takze londynskiej City i nowojorskiej Wali Street, ze katastrofa gospodarcza w Niemczech moze nie tylko zagrozic rownowadze gospodarczej calej Europy, lecz takze byc wstrzasem politycznym zagrazajacym pokojowi. Obawiano sie z jednej strony rewolucji komunistycznej w Niemczech, a z drugiej obalenia rzadow socjali-styczno-liberalnych przez elementy prawicowe o nastawieniu rewizjonistycznym w stosunku do postanowien Traktatu Wersalskiego. Wystepowaly tu zreszta powazne roznice miedzy Paryzem i Londynem. Gdy we Francji obawiano sie przede wszystkim wojny odwetowej, a jednoczesnie - na blizsza przyszlosc - chciano uratowac co sie da z wymuszonych na Niemczech reparacji wojennych, w Anglii obawiano sie najbardziej anarchii wewnetrznej, a takze dalszego zaciesnienia wspolpracy Niemiec ze Zwiazkiem Sowieckim.Wynikiem tych nastawien bylo rozluznienie sruby reparacji wojennych w stosunku do Niemiec oraz pomoc kredytowa, w ktorej wzial takze udzial Nowy Jork. Pomoc ta wzrastala w miare pokonywania przez przemysl niemiecki powojennych trudnosci surowcowych i eksportowych. Taka byla gospodarcza podszewka jednoczesnie postepujacych prob normalizacji stosunkow politycznych. Niemcy otrzymaly pozyczke miedzynarodowa z jednoczesna modyfikacja systemu splat reparacji wojennych, ktore zgodnie z tak zwanym planem Dawesa odpowiadac mialy konkretnym mozliwosciom platniczym skarbu Rzeszy. Byly wiec w praktyce radykalnym ich obcieciem. W tymze roku 1925 wojska francuskie i belgijskie opuscily Ruhre, okupowana dotychczas jako gwarancja splat reparacji. Wojska brytyjskie wycofaly sie z Niemiec juz wczesniej. 269 Od dwoch juz lat w zmieniajacych sie rzadach ministrem spraw zagranicznych Niemiec weimarskich byl Gustaw Stresemann. W roku 1925 opierajac sit na normalizacji stosunkow gospodarczych z mocarstwami zachodnimi przystapil on do normalizacji stosunkow politycznych. Wynikiem byly zawarte na jesieni Traktaty Renskie. Za cene gwarancji granic Francji i Belgii Niemcom otwierano droge do Ligi Narodow i w ogole na forum polityki miedzynarodowej na prawach rownorzednego z Francja i Wielka Brytania mocarstwa. Jednoczesnie, co Stresemann poczytywal sobie za najwiekszy triumf, wprowadzano wyrazne rozroznienie miedzy zasadami utrzymania pokoju na zachodnich i na wschodnich granicach Niemiec. Traktaty Renskie gwarantowaly tylko granice zachodnie Niemiec, nie mowiac nic o ich granicach wschodnich. Oczywiscie nie przekreslaly ani postanowien Traktatu Wersalskiego, ani odpowiednich przepisow statutu Ligi Narodow. Lecz wsrod nich artykul dziewietnasty przewidywal mozliwosc rewizji granic. Otoz w Locarno Niemcy zrezygnowaly z tej mozliwosci w stosunku do Francji i Belgii, nie rezygnujac z niej wobec Polski.Aleksander Skrzynski, polski minister spraw zagranicznych w gabinecie Grabskiego, zdolal osiagnac jedynie potwierdzenie waznosci postanowien przymierza polsko-francuskiego na wypadek wojny z Niemcami. Byla to asekuracja bardzo potrzebna, lecz w sensie politycznym zupelnie niedostateczna, gdyz nie zapobiegala mozliwosci ciaglej i publicznej dyskusji politycznej nad integralnoscia terytorium panstwowego Polski. W Sejmie, a takze w opinii publicznej nie doceniono fatalnego znaczenia traktatu zawartego w Locarno. Wniosek Zwiazku Ludowo-Narodowego, zarzucajacy rzadowi uleglosc wobec obcych panstw czy obcych "zywiolow", a bedacy w gruncie rzeczy wnioskiem o wotum nieufnosci, zgloszono na rok przed podpisaniem ukladu w Locarno; niewiele mial on wspolnego z linia polityki zagranicznej Skrzyn-skiego. Wniosek ten zreszta przepadl glosami lewicy i centrum. Za wnioskiem glosowal dziwny sklad poslow: mianowicie cala prawica, wszystkie mniejszosci narodowe z wyjatkiem niemieckiej i wszyscy poslowie komunisci lub komunizujacy. Natomiast w pazdzierniku 1925 roku debata w Sejmie ograniczyla sie tematycznie do sprawy kandydatury Niemiec do Ligi Narodow, co nie wzbudzilo nawet ulamka tych namietnosci, jakie towarzyszyly dyskusji nad ratyfikacja konkordatu z Watykanem, zawartego na wiosne 1925 roku. Ten brak orientacji w zagadnieniach polityki miedzynarodowej obciazyl powaznie opinie polskiego parlamentu. W mniejszym natomiast stopniu zaciazyl na ocenie rzadow Grabskiego. Bo wlasnie w roku 1925 w uzasadnionym przeswiadczeniu, ze pierwsza faza reform gospodarczych zostala ukonczona, przystapil on do realizacji fazy drugiej, ktora wymagala jak najbardziej ozywionych poczynan na arenie miedzynarodowej. Jednoczesnie zas przystapil do zalatwiania szeregu spraw odsunietych na bok w czasie dokonywania stabilizacji walutowej i skarbowej. Tu wymienmy na pierwszym miejscu ustawy wykonawcze o reformie rolnej i wspomniane juz rozszerzenie ustawodawstwa spolecznego i ustawodawstwa pracy. 270 W pierwszym kwartale 1925 roku, jakby pierwsza jaskolka tej drugiej fazy reform gospodarczych, wplywac zaczety raty pozyczki amerykanskiej, zwanej diiionowska od nazwy nowojorskiego koncernu finansowego, ktory ja realizowal. Zostala prawie w calosci uzyta na inwestycje budowlane. Natomiast na opory zaczely natrafiac starania o kredyty francuskie, a po co czesci takze o zwiazane z francuskimi kredyty szwajcarskie i belgijskie. Opory te byly wynikiem dwoch przyczyn.Pierwsza bylo niezadowolenie bankow francuskich z reakcji polskiej na kilka afer finansowych, ktore staly sie czolowym i sensacyjnym tematem dla prasy i codziennych rozmow w Polsce. Znajdowaly tez swe epilogi w sadach polskich, a jedna, ktora przeszla do historii pod nazwa "afery zyrardowskiej", omal ze nie doprowadzila do oddania bylego ministra Wladyslawa Kucharskiego przed Trybunal Stanu. Poczatek tej afery siegal roku 1919, kiedy chcac ratowac przed bankructwem zyrardowska fabryke wyrobow lnianych rzad zasilil ja kredytami w wysokosci prawie dwu i pol miliona frankow szwajcarskich. Tymczasem grupa finansistow francuskich wykupila akcje Zyrardowa i zazadala przekazania jej zarzadu fabryki. Zgode swa rzad Ponikowskiego uzaleznil od gwarancji utrzymania produkcji i pelnego zatrudnienia robotnikow oraz zwrotu inwestowanej sumy. Kucharski po dlugich pertraktacjach zgodzil sie na bardzo niekorzystne przerachowanie, w ktorego wyniku akcjonariusze francuscy zaplacic mieli wszystkiego 17% pierwotnej sumy. Nie koniec na tym. Dzieki Kucharskiemu otrzymali oni pozyczke z Pocztowej Kasy Oszczednosci wlasnie z przeznaczeniem na splate owych 17%. Lecz otrzymali ja w markach, a splacic mogli we frankach szwajcarskich. W rezultacie oddali Skarbowi Panstwa mniej niz jeden procent. Niestety zabraklo w Sejmie kwalifikowanej wiekszosci i rozprawa przed Trybunalem Stanu sie nie odbyla. Wsrod innych afer, w ktorych glowna role odegrali Francuzi, najglosniejsza byla sprawa dostaw masek gazowych dla wojska, za ktora odpowiedzialnosc ponosil zastepca szefa administracji armii, zwolniony wowczas z wojska general Michal Zymierski. Inna afera - "Francopolu", francusko-polskich zakladow budowy silnikow lotniczych - przyniosla Skarbowi Panstwa straty rzedu kilku milionow zlotych. Lecz wazniejsza niz afery francuskich spekulantow, wykorzystujacych naiwnosc, jesli nie slabosc swych polskich kontrahentow, przyczyna niespodziewanych trudnosci kredytowych na zachodnioeuropejskim rynku inwestycyjnym bylo pogorszenie sie stosunkow handlowych polsko-niemieckich. W czerwcu 1925 roku Niemcy wypowiedzialy Polsce wojne celna, obkladajac tym samym ogromnymi oplatami ponad polowe polskiego eksportu. Pozostawalo to w oczywistym zwiazku z planami politycznymi, ktorych owocem bylo Locarno. Niemcy decydowaly sie na ten krok, majac pewnosc otrzymania kredytow na Zachodzie. Pewnosci tej nie miala Polska, a wojna celna z Niemcami zmniejszala jej atrakcyjnosc jako miejsca dla lokaty kapitalu. W roku 1925 minal termin zobowiazan niemieckich podjetych przy podziale Gornego Slaska, na mocy ktorych Niemcy braly okreslone kontyngenty wegla polskiego. Umow tych Rzesza nie wznowila, wprowadzajac 271 wysokie cla i to nie tylko na wegiel, lecz i na inne towary polskie. Rzad polski odpowiedzial represjami wobec towarow niemieckich. Wojna celna trwac miala szeifeg lat. Polska, partner gospodarczo slabszy, ponosila wiecej strat niz Niemcy.'Rezultatem bezposrednim byl wzrost bezrobocia w Polsce do prawie 300 tysiecy. Lecz z drugiej strony koniecznosc zmusila Polske do szukania nowych rynkow zbytu dla swych surowcow eksportowych, co bylo z korzyscia dla jej polozenia gospodarczego.Bank Polski obala rzad Juz w lipcu 1925 roku deficyt handlu zagranicznego Polski przekroczyl 90 milionow zlotych. Zagraniczny rynek kredytowy okazal sie oporniejszy w negocjacjach o pozyczki inwestycyjne, co zaznaczylo sie wyraznie juz przy drugiej racie pozyczki "diiionowskiej". Niezbyt pomyslnie ukladala sie tez koniunktura dla eksportu plodow rolniczych, drzewa i skor, gdyz nieobecnosc Polski na rynku w dwoch poprzednich latach - co bylo skutkiem nieurodzaju - spowodowala pojawienie sie silnej konkurencji dostaw poludniowoamerykanskich oraz wzmozenie produkcji rolnej we Francji i w krajach naddunajskich. Nastepne miesiace zapowiadaly sie wiec gorzej, z czego doskonale zdawal sobie sprawe Grabski i co bynajmniej jego energii nie ukrocilo, lecz z czego nie zdawal sobie sprawy ani Sejm, ani prasa w swej wiekszosci, ani zapewne cale spoleczenstwo. Brano wiec czesto skutek za przyczyne, czego dowodem byla halasliwa reakcja na nieznaczny spadek zlotego na swiatowym rynku walutowym. Reakcja ta byla ciekawym zjawiskiem psychologicznym. Szybkosc, z jaka Grabski zdolal ustabilizowac walute polska w roku poprzednim, i natychmiastowe zbawienne skutki tej stabilizacji wytworzyly w spoleczenstwie przeswiadczenie, iz cale zycie, cala przyszlosc i kraju, i osobista kazdego obywatela zalezy od kursu, jaki zloty polski ma na rynku zagranicznym. Entuzjazmowi, z jakim przygladano sie rozmachowi gospodarczemu, tak roznemu od stagnacji poprzednich lat, zaczal nagle towarzyszyc strach, ze wszystko to sie nagle skonczy, bo wartosc zlotego spadla o kilkanascie czy kilkadziesiat groszy w stosunku do dolara. Wlasciwe przyczyny spadku zlotego byly rzecz jasna wynikiem ogolnego pogorszenia sie koniunktury dla gospodarki polskiej. A to bylo skutkiem nie tylko zlozonych powiklan gospodarczych w Europie, lecz takze nowej sytuacji politycznej. Oczywiscie byly to dopiero chmury na horyzoncie. Katastrofa nie grozila. Niemniej przed polityka polska i przed gospodarka polska wylanialy sie nowe problemy, bardzo trudne, ktorym nalezalo stawic czola. Wymagalo to dzialania dlugofalowego, na co Grabski, jak wynika z jego zachowania, byl przygotowany. Zdawal sobie sprawe, ze powstala koniecznosc zwolnienia 272 tempa dalszych reform gospodarczych. Jako maz stanu mial swiadomosc, ze nie mozna juz odwlekac zalatwienia tych wszystkich problemow wewnetrznych, ktore Polske oslabialy politycznie. Dotychczas - jak sam to przyznal w swej ksiazce pod tytulem "Dwa lata" - celowo i swiadomie odkladal na dalszy plan wszystko, co nie wiazalo sie bezposrednio ze stabilizacja waluty i uzdrowieniem skarbu. Nie tylko dlatego, ze sprawy te mialy absolutny priorytet przed kazda inna, lecz i dlatego, ze swego rodzaju zawieszenie broni miedzy stronnictwami zapewnialo mu poparcie w Sejmie wylacznie w sprawach gospodarczych. O specjalnych pelnomocnictwach sejmowych mowy byc nie moglo w sprawach innych. Nie moglo byc tez nawet mowy o uzgodnieniu stanowiska w lonie rzadu zlozonego po czesci z fachowcow, a po czesci z przedstawicieli zupelnie sprzecznych kierunkow politycznych.Dla przeprowadzenia reformy rolnej, ulozenia stosunkow z mniejszosciami narodowymi, uzdrowienia administracji na ziemiach na wschod od Bugu, dla reformy szkolnictwa, a nawet dla usprawnienia walki z dzialalnoscia wywrotowa i sabotazowa kierowana z Moskwy Grabski musial rzad swoj przeksztalcic z "fachowo-gospodarczego" w "fachowo-polityczny", i tym samym zapewnic sobie stala wiekszosc w Sejmie. Wierzyl, ze uda sie to osiagnac, miedzy innymi dzieki osobistej popularnosci jako czlowieka, ktory nie zawiodl na odcinku spraw gospodarczych. I wlasnie w lecie 1925 roku zdawal sie po kilku mniej lub wiecej szczesliwych probach bliski tego celu. Byl na drodze do zbudowania w Sejmie stalej wiekszosci, gotowej do udzielenia mu poparcia takze w innych niz gospodarcze sprawach. Co ciekawsze, udalo mu sie szczesliwie uniknac zbyt wyraznego zwiazania z ktoryms ze stronnictw. Nie chcial ani sojuszu lewicowo-centrowego, ani prawicowo-centrowego. Z duza konsekwencja dobieral sobie czlonkow rzadu w ten sposob, by zadne stronnictwo nie mialo przewagi, chociazby tylko ilosciowej. Niemniej kazde ze stronnictw lub prawie kazde czulo sie w jakis sposob zwiazane z tym typowo bezpartyjnym rzadem. Dzieki temu w glosowaniach sejmowych wiekszosc opowiadajaca sie za rzadem zaskakiwala czesto swym skladem. Na przyklad w maju 1925 roku przy glosowaniu nad wotum zaufania przeciwko rzadowi glosowaly tylko "Wyzwolenie" i mniejszosci narodowe. W innych wypadkach poparcia rzadowi udzielaly skrajna prawica i PPS, a czesto wlasnie poslowie z law mniejszosci. Najbardziej krytykowano Grabskiego za wciagniecie do rzadu dwoch ludzi o zupelnie skrajnych pogladach politycznych i zlecenie im szczegolnie waznych funkcji. Jednym byl Stanislaw Thugutt, naturalny jak gdyby przywodca lewicy chlopskiej, drugim brat premiera Stanislaw Grabski, cieszacy sie zaufaniem endecji i Chrzescijanskiej Demokracji. Stanislaw Grabski zostal ministrem oswiaty, Thugutt byl ministrem bez teki, z tym ze objal kierownictwo specjalnego komitetu w lonie rzadu, nazwanego "komitetem dla spraw kresowych". Jego zadaniem bylo ulozenie stosunkow z mniejszosciami narodowymi, przede wszystkim slowianskimi. Thugutt byl przedstawicielem jak najbardziej liberalnej linii, zwolennikiem pelnej autonomii kulturalnej i samorzadu, wojewodztw zamieszkanych w wiekszosci przez 273 Ukraincow czy Bialorusinow. Natomiast Stanislaw Grabski reprezentowal koncepcje asymilacyjne. Jako minister oswiaty zmienil system szkolnictwa w trzelh wojewodztwach Malopolski Wschodniej i jego dzielem byly tak zwane szkoly "utrakwistyczne", czyli dwujezyczne polsko-ukrainskie. Zapisaly sie one jak na j fatalniej w pamieci ludnosci ukrainskiej. W rzeczywistosci wiec dwaj ludzie zajmujacy sie problemami mniejszosci narodowych nalezeli do dwoch calkowicie przeciwstawnych kierunkow myslenia i rzecz jasna ani razem, ani z osobna niczego pozytywnego zdzialac nie mogli. W koncu maja 1925 roku Thugutt z rzadu ustapil i polityke mniejszosciowa przejal sam Stanislaw Grabski, co dalo asumpt do zlosliwych dowcipow, ze Polska rzadza "Raster i Poluks", to jest dwaj bracia Grabscy.W rzeczywistosci jednak wcale tak nie bylo. Wladyslaw Grabski byl w dalszym ciagu premierem w pelnym tego slowa znaczeniu i - co ciekawsze - pomimo ustapienia Thugutta byl na dobrej drodze do rozszerzenia zasady fachowosci na calosc zagadnien politycznych majac na uwadze powodzenie w dziedzinie gospodarczej. Byloby to rozwiazanie idealne w sytuacji, ktora nie pozwalala zadnemu stronnictwu ani porozumieniu stronnictw zapewnic sobie stalej i dostatecznie duzej wiekszosci w Sejmie. Grabski chcial utrwalic zasade, ze sklad rzadu powinien byc dobierany pod katem fachowosci, podczas gdy kontrolujacy rzad parlament pozostalby instytucja polityczna. O zmianie rzadu decydowalyby wyniki jego pracy, a nie przesuniecia w skladzie koalicji parlamentarnej. Najlepiej moze charakteryzowal metode dzialania Grabskiego artykul Feliksa Perla w Robotniku: "Do rzadu pana Grabskiego zadne stronnictwo nie ma szczegolnego nabozenstwa. Ale tez zadne stronnictwo nie ma szczegolnej ochoty obalenia go". Odpowiedz Grabskiego na wojne celna wypowiedziana przez Niemcy objela obciecie importu wielu towarow przemyslowych. Utrudnilo to rzecz jasna modernizacje przemyslu i spowodowalo klopoty na rynku konsumpcyjnym, lecz dawac zaczelo od razu dobre wyniki, gdy chodzi o bilans platniczy, ktory udalo sie zrownowazyc w ciagu kilku miesiecy. Zainteresowalo tez Polska przemysl belgijski i francuski, a po czesci nawet angielski. Podtrzymaniem zachwianego zlotego zajal sie Bank Polski. Jako zadanie glowne Bank Polski przyjal oczywiscie zahamowanie odplywu dewiz z Polski, co chcial osiagnac przez kontrole i reglamentacje. Wobec braku dewiz handel zaczal pokrywac czesc swych zobowiazan w zlotych, co zwiekszylo ich liczbe za granica i tym samym znowu obnizylo kurs. Prezes Banku Polskiego nie obawial sie spadku kursu zlotego i nie spieszyl sie z wykupywaniem waluty polskiej na gieldach zagranicznych. W ocenie Grabskiego polityka taka przedstawiala zbyt wiele niebezpieczenstw. Chodzilo mu przede wszystkim o utrzymanie dobrej opinii o walucie polskiej nie tyle moze za granica, ile w kraju. Zdawal sobie sprawe, ze stabilizacja zlotego jest podstawa zaufania spoleczenstwa do rzadu i tym samym warunkiem powodzenia planow dalszych reform. Zaczela sie wiec swego rodzaju wojna nerwow miedzy rzadem i Bankiem Polskim. Bank Polski bronil zapasu dewiz - Grabski bronil zlotego. Bank 18 - Historia dwudziestolecia 274 Polski poszedl na ustepstwa, lecz tylko do pewnej granicy. W pazdzierniku 1925 roku kurs ustalil sie na 5 zlotych 98 groszach za dolara. W porownaniu z parytetem 5 zlotych i 18 groszy spadek nie byl duzy. Wystarczyl jednak na to, by oslabic w spoleczenstwie popularnosc Grabskiego, co znalazlo natychmiast swoj wyraz w postawie stronnictw sejmowych. Zaczeto wolac na lawach poselskich, ze skoro Grabski chce, by rzad oceniac wedlug wynikow, wedlug stopnia jego fachowosci, to wyniki sa zle i stad fachowosc niedostateczna. W listopadzie Bank Polski odmowil dalszego uszczuplania zapasu dewiz na podtrzymywanie kursu zlotego. Grabski ze swej strony twierdzil, ze jego spadek powyzej 6 zlotych za dolara jest niedopuszczalny.13 listopada 1925 roku, po prawie dwuletnich rzadach, gabinet Wladyslawa Grabskiego podal sie do dymisji. Byla to decyzja dla panstwa fatalna, jak wykazac mialy juz nastepne miesiace. W dodatku dla duzej czesci spoleczenstwa zupelnie niezrozumiala. Grabski stwierdzil, ze obalila go podwojna opozycja: Banku Polskiego i Sejmu. Tak tez bylo w istocie. Z tym wszakze, ze gdyby i w Sejmie, i w spoleczenstwie trzezwiej i spokojniej patrzono na zagadnienia gospodarcze, gdyby je po prostu lepiej rozumiano, nie nastapilby kryzys zaufania w stosunku do najlepszego ekonomisty wsrod politykow polskich, jakim byl Wladyslaw Grabski. Okreslenie uzyte przez niego bylo w kazdym razie blyskotliwe i prasa europejska komentowala je przez kilka tygodni jako swego rodzaju sensacje polityczna. Niektore komentarze zagraniczne wyrazaly sie przy tym pochlebnie o stosunkach w Polsce, biorac przegrana popularnego przeciez premiera w sporze ze stworzona przez niego instytucja emisyjna za dowod dojrzalosci politycznej. Dojrzalosc ta wyrazac sie miala podporzadkowaniem zycia politycznego kraju wymogom gospodarczym. Jesli nawet w pogladach tego rodzaju bylo troche przesady, to jednak w swej istocie obrazowaly niezle nastroje duzej czesci spoleczenstwa polskiego. Od chwili zachwiania sie kursu waluty zlotowej na rynkach swiatowych rzady Grabskiego rzeczywiscie zaczely napotykac coraz wieksze przeszkody. Przyczyny tego nalezaly wszystkie do rzedu tak zwanych dzisiaj "przyczyn obiektywnych". A wiec nie byly wynikiem bledow popelnionych przez Grabskiego. Przeciwnie - zdolal on skutecznie przeciwstawic sie niekorzystnej lub zgola Polsce nieprzyjaznej koniunkturze gospodarczej, ktora zahamowala w polowie lata wykonanie drugiej fazy jego dalekosieznych planow reform. W szczegolnosci nie dal sie zastraszyc wypowiedzeniem wojny celnej przez Niemcy ani niechecia finansjery londynskiej czy paryskiej. Podpieral tez kurs zlotego, gdyz zdawal sobie sprawe, ze spoleczenstwo uczynilo ze swej nowej waluty swego rodzaju fetysz. Bylo to rzecz jasna przekonanie raczej naiwne, lecz Grabski sie z nim liczyl, wiedzac, ze autorytet rzadu i powodzenie reform zaleza od nastrojow spoleczenstwa. Nastroje zas latwo mogly z entuzjazmu i optymizmu, jaki towarzyszyl zadziwiajacej poprawie polozenia gospodarczego, przemienic sie w panike przy kazdym bodaj wstrzasie lub wiekszej trudnosci. Tyle jako wyjasnienie faktu, ze rzad Grabskiego po dwoch latach bardzo 275 owocnej pracy ustapil. Bledem jednak byloby przyjac bez zastrzezen te czesc oswiadczenia ustepujacego premiera, w ktorej twierdzil, ze obok opozycji BankuTPolskiego obalila go opozycja sejmowa. Przede wszystkim dlatego, ze miedzy fluktuacjami nastrojow sejmowych a polityka finansowa Banku nie bylo zadnego zwiazku. W debatach sejmowych sprawy gospodarcze pojawialy sie nieomal marginesowo, a w kazdym razie nie znajdujemy w nich powaznej analizy sytuacji gospodarczej. Lecz znajdujemy odbicie nastrojow spoleczenstwa, bojacego sie panicznie spadku zlotego z jednej strony, a z drugiej bioracego czesto skutek za przyczyne.Jak wiemy, wszystko co Grabski zdolal osiagnac bylo wynikiem jego niezwykle zrecznej taktyki w Sejmie. Przez dwa lata stawiano tam sprawe jasno: pelnomocnictwa i poparcie rzad otrzymuje pod warunkiem wykazania sie wynikami. Dopoki wyniki byly swietne, Sejm jako calosc nie wazyl sie utrudniac Grabskiemu pracy, co bylo zreszta takze cichym przyznaniem, ze ani ogol poslow, ani kierownictwa poszczegolnych stronnictw nie czuja sie po prostu na silach przeciwstawic koncepcjom Grabskiego jakiejkolwiek alternatywy gospodarczej, a nawet nie sa w stanie w sposob rzeczowy nad nimi dyskutowac. Podobnie jednak jak w nastrojach spoleczenstwa, w nastrojach Sejmu sytuacja ulegla zmianie, gdy zamiast blyskotliwych sukcesow zaczely sie pojawiac trudnosci. Nie chciano (czy bano sie?) przyznac Grabskiemu nowych pelnomocnictw, nie wierzac, ze trudnosci sa chwilowe i ze zdola je opanowac. W ostatnich tygodniach swych rzadow Grabski mial pelne poparcie tylko w PPS i w Chrzescijanskiej Demokracji. Zwiazek Ludowo-Narodowy gotow byl za nim glosowac, lecz pod coraz innymi i coraz trudniejszymi do przyjecia warunkami. Grabski uznal sytuacje za zbyt trudna i ustapil. Byl zreszta calkowicie wyczerpany praca, do czego sie przyznawal. Wiedzial tez, ze traci autorytet w spoleczenstwie, co jako trzezwy polityk przyjmowal do wiadomosci. Nie wdajac sie w jalowe tlumaczenia stwierdzal wobec dziennikarzy, ze po prostu "rzad bez autorytetu nie sprosta zadaniom". Zadania zas byly ciagle ogromne. Z jednej strony trzeba byto pracowac nad dalszym uzdrawianiem gospodarki kraju, bo to, co Grabski dotychczas osiagnal, choc w rozmiarach swych i znaczeniu imponujace, bylo dopiero pierwszym krokiem do wlasciwych reform. Rozbudowa przemyslu, rozbudowa wielokierunkowa i kompleksowa, byla zadaniem najpierwszym. Rzecz jasna, ze wiazala sie z calym szeregiem zagadnien spolecznych. Tu kierunek byl wytyczony przez ustawodawstwo spoleczne i ustawodawstwo pracy, ciagle ulepszane i poszerzane od pierwszych chwil niepodleglosci. Produkcja przemyslowa przekroczyla juz w roku 1924 wskazniki przedwojenne, co bylo dowodem preznosci panstwa i wartosci swiata pracy. Odbudowa zniszczen wojennych i skutkow celowej dewastacji dokonanej przez okupanta w Polsce centralnej - to jest Kongresowce - zostala juz dokonana, zarowno w budynkach, jak i w wyposazeniu maszynowym. Zrobiono tez niejedno w zakresie renowacji maszyn, a jeszcze wiecej w dziedzinie komunikacji kolejowej. Niezadlugo Gdynia, nowy port nad Baltykiem, przestanie byl tylko srodkiem nacisku na niechetny Polsce Gdansk, lecz wejdzie w faze wykonawcza. 276 Gorzej bylo w budownictwie mieszkaniowym w rosnacych w ludnosc miastach - przede wszystkim w Lodzi i Warszawie. Ciagle otwarta pozostawala sprawa reformy rolnej - zagadnienie zarowno gospodarcze, jak i spoleczne, gdzie dotychczas osiagnieto bardzo malo pomimo dawno juz uchwalonych zasad, ciagle czekajacych na kompleksowe ustawy wykonawcze.Takze upowszechnienie oswiaty, zwlaszcza na odcinku szkolnictwa podstawowego, wymagalo jeszcze ogromnej pracy i kosztow. Zrobiono bardzo wiele. Analfabetyzm sie cofal i przybywalo szkol, takze srednich i wyzszych. Ale nie wyczerpywala sie na tym lista potrzeb i spraw wymagajacych pilnego wgladu i zalatwienia. Sprawa bezpieczenstwa publicznego byla jedna z nich. Wojenna i powojenna anarchia w codziennym zyciu zostala szybko opanowana na ziemiach rdzennie polskich. W Poznanskiem czy na Pomorzu nie rozwinela sie zreszta wcale. Inaczej bylo na Kresach Wschodnich. Nie zdolano tam jeszcze opanowac zwyklego bandytyzmu ani wdrozyc podstawowych zasad praworzadnosci, lecz na tym problem sie nie konczyl, gdyz anarchicznym stosunkom sprzyjala bierna postawa czesci miejscowej ludnosci do Polski i do Polakow nastawionej jesli nie wrogo, to w najlepszym razie wyczekujaco. Zagadnienie polityki mniejszosciowej nie doczekalo sie zadnej rozsadnej proby rozwiazania, pomimo powolania specjalnej komisji rzadowej pod przewodnictwem Thugutta. Stan wrzenia, niepokoju i anarchii podtrzymywala i podniecala spoza dlugiej granicy Rosja komunistyczna i na jej zlecenie komunisci bialoruscy, ukrainscy i zydowscy, przy pelnym poparciu komunistow polskich. Wyprawy partyzanckie dowodzone przez sowieckich oficerow strazy granicznej wyruszaly spod Minska az pod Grodno czy Brzesc, pozary, morderstwa i akty sabotazu byly zjawiskiem codziennym. Polozylo im kres utworzenie w 1924 roku Korpusu Ochrony Pogranicza, formacji wojskowej, ktora zastapila cywilna straz graniczna. W roku 1925 okres zamachow bombowych, sabotazy i morderstw politycznych dobiegal juz konca dzieki energicznemu przeciwdzialaniu i absolutnemu brakowi poparcia dla komunistow ze strony calego spoleczenstwa, lecz pamiec o nich byla zywa, a niebezpieczenstwo ciagle aktualne. Grabski, ustepujac po dwoch latach rzadow sprawowanych pod haslem pierwszenstwa spraw gospodarczych przed wszystkimi innymi, zdawal sobie sprawe, ze owo "wszystko inne" dluzej na zalatwienie czekac nie moze. Czy zdawal sobie z tego sprawe Sejm? Zapewne tak. Co wiecej, zniecierpliwienie Grabskim laczylo sie na lawach poselskich z przekonaniem, ze polityczne "zawieszenie broni" podyktowane pilnoscia spraw gospodarczych trwa juz zbyt dlugo. Sejm chcial dzialac. Argument fachowosci przestal wywierac wplyw na wyobraznie polityczna. Nieszczescie bedzie na tym polegalo, ze poszczegolne stronnictwa nie mialy dla "fachowosci" Grabskiego alternatywy, ktora moglaby zdobyc poparcie wiekszosci. II ^ Refdrmy gospodarcze Wladyslawa Grabskiego nie zamienily oczywisciekraju biednego, jakim byla Polska, w kraj bogaty. Daly jednak realne podstawy pod planowy i racjonalny proces powolnego postepu gospodarczego. Jego zaleznosc od koniunktur miedzynarodowych w polaczeniu z wadliwa baza gospodarcza pozostawiona przez zaborcow utrudniala kapitalizacje nieodzowna dla racjonalnej polityki inwestycyjnej. Zmiana jego stanu rzeczy wymagala czegos wiecej niz reformy walutowej i skarbowej. Niemniej bez tej reformy jakakolwiek poprawa i jakiekolwiek planowanie bylyby w ogole niemozliwe. Stad donioslosc reform i stad ogromna zasluga Grabskiego i niezbyt licznych jego pomocnikow. Okreslenie "sejmowladztwo" lub "sejmokracja", ktorym obejmuje sie niekiedy okres pierwszych szesciu czy siedmiu lat istnienia niepodleglego panstwa polskiego, w rzeczywistosci zastosowac mozna tylko do kilku miesiecy miedzy upadkiem rzadu Wladyslawa Grabskiego i zamachem stanu dokonanym przez Marszalka Pilsudskiego. A zatem jest to czas miedzy polowa listopada 1925 a polowa maja 1926 roku. W tym okresie bowiem Sejm istotnie przejal cale kierownictwo spraw panstwowych. Oczywiscie formalnie istniala w dalszym ciagu zasada podzialu wladz miedzy ustawodawcza i wykonawcza, ktora sprawowal tez rzad powolany przez prezydenta Rzeczypospolitej. Uklad rzeczywistych sil politycznych w Sejmie powodowal jednak stan permanentnej jak gdyby konsultacji miedzy rzadem a stronnictwami sejmowymi, co znajdowalo nawet zewnetrzny wyraz w powtarzajacych sie konferencjach czlonkow rzadu z marszalkiem Sejmu Maciejem Ratajem. Jako czlowiek i jako maz stanu byl Rataj postacia bardzo wybitna, o duzej indywidualnosci, a rownoczesnie o ogromnym poczuciu odpowiedzialnosci. Sam tez uwazal ten stan rzeczy za nienormalny i nie dazyl bynajmniej do wywierania bezposredniego wplywu na prace rzadu. Musial jednak kilkakrotnie wystepowac z jednej strony jako mediator miedzy poszczegolnymi czlonkami rzadu nalezacymi do roznych partii politycznych, a z drugiej jako swego rodzaju rzeczoznawca mogacy okreslic, na jaka wiekszosc i na jaka reakcje ten czy inny projekt rzadowy moze liczyc w Sejmie. Po ustapieniu Grabskiego prezydent Wojciechowski zlecil misje utworzenia rzadu Aleksandrowi Skrzynskiemu. Zachowal on swa dotychczasowa teke ministra spraw zagranicznych. Byl w osobistych pogladach zblizony do prawicy, choc nie nalezal do zadnego stronnictwa. Na polu polityki zagranicznej mogl sie pochwalic kilkoma dobrymi rezultatami, wsrod ktorych warto wymienic ostateczne uznanie wschodnich granic Polski przez mocarstwa dawniej sprzymierzone, zdobycie dosc mocnej pozycji dla Polski na forum 278 Ligi Narodow i zawarcie kontrowersyjnego zreszta konkordatu z Watykanem, ktory regulowal stosunki koscielne po mysli wiekszosci spoleczenstwa. Natomiast nie osiagnal Skrzynski sukcesu na polu wielkiej polityki miedzynarodowej, gdyz nie zdolal zapobiec zawarciu Traktatow Lokarnenskich ani nawet w sposob dostateczny zabezpieczyc interesow Polski.Powstala tym samym sytuacja nowa, dla Polski bardzo niebezpieczna, zwlaszcza wobec mozliwosci rozwiniecia sie gospodarczej wspolpracy miedzy Niemcami a Zwiazkiem Sowieckim w zblizenie polityczne z odlegla co prawda w czasie, lecz grozna perspektywa sojuszu wojskowego. Byl to tez jeden z istotnych elementow, ktory mial wkrotce przewazyc wahania Jozefa Pilsudskiego, sklaniajac go do siegniecia po wladze w drodze zamachu stanu. Obawy Piisudskiego podzielala w duzej mierze lewica z Polska Partia Socjalistyczna na czele. Tak wiec zagadnienia miedzynarodowe - sprawa bezpieczenstwa Polski na tle nowego ukladu stosunkow w Europie - zawazyly w duzym stopniu na przebiegu wydarzen w roku 1926. Ze sprawa bezpieczenstwa wiazala sie sprawa obronnosci kraju - mowiac inaczej, sprawa wojska. Pilsudski obawial sie, ze poddanie sil zbrojnych wplywom fluktuacji politycznych nie tylko obnizy z czasem ich autorytet w spoleczenstwie, lecz takze moze miec zle skutki dla ich wartosci bojowej. Odsunawszy sie od zycia politycznego w roku 1923, Pilsudski nie rezygnowal z prob wyodrebnienia wojska spod wplywu zmieniajacych sie rzadow i zmieniajacych sie ukladow partyjnych w parlamencie. Wszystkie te proby, odbywajace sie przy akompaniamencie rozgrywek osobistych prowadzonych przeciwko niemu, lecz takze przez niego, nie daly zadnego pozytywnego rezultatu. W rzeczywistosci wiec u konca roku 1925 prawica sejmowa i prasa prawicowa nie bez racji twierdzic mogly, ze postac Pilsudskiego przeszla juz raz na zawsze do historii i ze on sam nie stanowi zadnej sily politycznej. Dosc lapidarnie okreslil to Herman Lieberman przy okazji dyskusji nad zbudowaniem w Warszawie pomnika, ktorym byl Grob Nieznanego Zolnierza. "Panowie - wolal - chca przy okazji zajac sie takze grobem dla jednego bardzo dobrze znanego zolnierza". Stalo sie zupelnie inaczej. Pilsudski w ciagu kilku miesiecy zimowych 1926 roku stal sie postacia centralna w zyciu politycznym kraju. Skrystalizowal sie tez pozaparlamentarny ruch opozycyjny przeciwko rzadowi koalicji sejmowej. Rzad Aleksandra Skrzynskiego byl koalicja pieciu stronnictw: wchodzili do niego przedstawiciele Zwiazku Ludowo-Narodowego, Chrzescijanskiej Demokracji, Narodowej Partii Robotniczej, "Piasta" i Polskiej Partii Socjalistycznej. Byl to wiec wachlarz pogladowy bardzo szeroki, zaslugujacy w pelni na miano wielkiej koalicji. W rzadzie zarezerwowano takze miejsce dla lewicowego stronnictwa ludowego, jakim bylo "Wyzwolenie". "Wyzwolenie" do rzadu jednak nie weszlo, choc udzielalo mu poparcia. Udzial PPS w jednym rzadzie ze skrajna prawica uzasadniala specjalna deklaracja: "Wchodzimy do rzadu, aby ratowac panstwo i klase pracujaca od katastrofy grozacej zyciu gospodarczemu narodu, gdyz stan ten grozi spoleczenstwu ruina i oslabieniem, mogacym spowodowac upadek demokracji polskiej 279 i w slad za tym upadek panstwa". Deklaracja ta byla w zgodzie z postanowieniami dwudziestego Kongresu PPS, odbytego przed niespelna dwoma laty, kiedy to socjalisci polscy postanowili brac czynny udzial w rzadzie, ilekroc wymagac tego bedzie przeciwdzialanie niezgodnym z interesami swiata pracy tendencjom stronnictw prawicowych. Skrzynski w swym expose sejmowym stwierdzal, ze tworzy "rzad zgody, lagodzenia konfliktow i zmniejszania tarc". Mowil tez, ze rzad w planowaniu swym bedzie poslugiwal sie rozsadkiem i ze bedzie uwzglednial poglady wszystkich stronnictw, ktore go popieraja. Dodawal, ze stronnictwa robotnicze - chodzilo tu o PPS i NPR - nie rezygnuja wchodzac do rzadu ze zdobyczy socjalnych.Juz tego rodzaju gornolotne raczej oswiadczenia budzic musialy watpliwosci co do praktycznej strony programu rzadowego. Jeszcze wiecej watpliwosci wzbudzal fakt, ze programu takiego rzad wlasciwie nie przedlozyl, tlumaczac przed Sejmem kazde kolejne swoje pociagniecie, czesto w oderwaniu od poprzedniego. Fatalnie zaciazyl na tym okresie fakt przeceniania rzekomego zagrozenia osiagnietej przez Grabskiego stabilizacji gospodarczej. Role decydujaca odgrywal tu pogarszajacy sie nadal stosunek zlotego do dolara na walutowych rynkach miedzynarodowych. Cale spoleczenstwo, nie wdajac sie w jakakolwiek logiczna analize, przyjmowalo z radoscia kazde polepszenie kursu zlotego na gieldach swiatowych o kilka punktow, gdy z drugiej strony kazdy spadek kursu wywolywal nastroj zblizony do paniki. Oczywiscie okres byl dosc trudny, lecz jedynym rzeczywiscie skutecznym planem gospodarczym moglo byc kontynuowanie rozpoczetej przez Wladyslawa Grabskiego polityki reform gospodarczych. A wiec inwestycji w przemysle bez zbytniego ogladania sie na stan rezerw dewizowych oraz jak najszybszego wprowadzenia w zycie uchwalonej wreszcie w listopadzie 1925 roku ustawy wykonawczej o reformie rolnej. Rzad Skrzynskiego zapowiedzial wykonanie tej reformy. Jednoczesnie jednak ograniczyl swa dzialalnosc gospodarcza do planu jak najdalej posunietych oszczednosci, czyli inaczej mowiac do ratowania skarbu i budzetu panstwowego przed deficytem. Glownym rzecznikiem tej polityki byl minister skarbu, dzialacz Narodowej Demokracji Jerzy Zdziechowski. Wprowadzil on miedzy innymi ograniczenia eksportu zywnosci, chcac w ten sposob zapobiec wzrostowi cen na rynku wewnetrznym. Wprowadzil dalej obnizenie zarobkow urzedniczych o 4% do 6%, z waznoscia na jeden kwartal. I wreszcie krok niczym nie uzasadniony - dla usprawnienia sciagania zaleglych podatkow pozwolil na placenie ich w naturze, przez rolnictwo w zbozu, a przez kopalnie na Gornym Slasku i w Zaglebiu w weglu. Nie starczylo czasu na przekonanie sie o skutecznosci tego rodzaju pomyslow. Nie starczylo czasu dlatego, ze juz w marcu 1926 roku Zdziechowski zaproponowal podwyzszenie wszystkich podatkow - z wyjatkiem majatkowego - o 10%, podwyzszenie cen spirytusu i tytoniu oraz oblozenie specjalnymi podatkami gazu, elektrycznosci i nafty. Pamietac warto, ze nafta owczesnie dostarczala oswietlenia w co najmniej 70% domow mieszkalnych w Polsce. Idac dalej Zdziechowski proponowal lub zadal od Sejmu uchwalenia dalszej obnizki plac urzedniczych o 5%, obnizenia emerytur i uposazenia inwalidow wojennych, zmniejszenia zasilkow dla bez280 robomych i powaznych redukcji w przedsiebiorstwach panstwowych, przede wszystkim na kolejach. Ten zamysl Zdziechowskiego spowodowal rzecz jasna wystapienie w polowie kwietnia Polskiej Partii Socjalistycznej z koalicji rzadowej. Pozostale w koalicji stronnictwa dysponowaly w dalszym ciagu wiekszoscia w Sejmie, z tym jednak, ze wiekszosc ta miala juz charakter centrowo-prawicowy. Rzad, przy duzych zreszta oporach prezydenta Wojciechowskiego, utworzony zostal 10 maja. 12 maja Pilsudski opuscil Sulejowek i stanawszy na czele czesci oddanych sobie oddzialow wojskowych ruszyl na Warszawe. Wobec takiego rozwoju wypadkow nie mamy sprawdzianu, czy rzad wyloniony z poparciem wiekszosci parlamentu wyprowadzilby Polske z trudnej sytuacji gospodarczej, nie tak jednak trudnej, by mogla grozic katastrofa. Niebezpieczniej sze, jak sie zdaje, bylo polozenie spoleczno-polityczne, a to z tego przede wszystkim wzgledu, ze w spoleczenstwie panowalo zniecierpliwienie rozbiciem Sejmu na tak duza liczbe stronnictw, z ktorych zadne nie moglo zdobyc wiekszosci, takze w nastepnych wyborach. Byly wiec tendencje do dokonania reformy ustroju, i to nie tylko wsrod zwolennikow Pilsudskiego, ktorych w ogromnej wiekszosci okreslic mozna jako lewe skrzydlo pogladowe spoleczenstwa polskiego. Tendencje tego rodzaju istnialy takze na prawicy. Juz w roku 1924, bez wiekszego zreszta trudu, wladze panstwowe zlikwidowaly kilka organizacji o charakterze tajnym, ktore w swym programie dzialania mialy narzucenie Polsce ustroju okreslanego ogolnie jako narodowy, czyli w gruncie rzeczy skrajnie prawicowy. Jednym z takich sprzysiezen byla organizacja, ktorej przewodzil niejaki Pekoslawski, postac raczej anegdotyczna. Niewatpliwie jedyna wielka indywidualnoscia obok Pilsudskiego byl wowczas w Polsce Wincenty Witos. Jego niepowodzenia nie wyplywaly ani z braku rozsadku, ani tym mniej z braku patriotyzmu, lecz byly pochodna calego szeregu okolicznosci, wsrod ktorych najwazniejsza bylo rozbicie najliczniejszej warstwy spoleczenstwa, jaka stanowili chlopi. Witos dazyl do stworzenia prawdziwej sily chlopskiej i na niej chcial oprzec rzady w panstwie. Lecz szukajac sojusznikow znajdowal ich z reguly na prawicy, co nie odpowiadalo ani przekonaniom, ani interesom swiata pracy, w ktorym obok klasy robotniczej powazna pozycje zajmowala bezrolna ludnosc wiejska. 5 maja ustapil premier Skrzynski. Zaczely sie goraczkowe proby znalezienia rozwiazania kompromisowego, podejmowane przez marszalka Sejmu Rataja i prezydenta Wojciechowskiego. Ku temu rozwiazaniu zreszta zarowno Rataj, jak i Wojciechowski dazyli juz od dosc dawna. Rataj opowiadal sie za stworzeniem rzadu, jak go okreslal, "silnych i znanych indywidualnosci", a wiec rzadu pozaparlamentarnego, z tym ze obiecywal swa pomoc w zapewnieniu takiemu rzadowi potrzebnej wiekszosci w Sejmie, nawet gdyby przyszlo ja tworzyc od przypadku do przypadku. Bylo to w gruncie rzeczy powtorzenie koncepcji rzadu Grabskiego, z tym jednak, ze Rataj przewidywal udzial Pilsudskiego w proponowanym przez siebie rzadzie. Nie ulega watpliwosci, ze zarowno dla swych oddanych zwolennikow, jak 281 i dla swych zacietych wrogow Piisudski byl najwieksza z owczesnie zyjacych indywidualnosci w Polsce. Dla lewicy polskiej, a pod tym mianem nalezy rozumiec w Sejmie PPS i stronnictwa chlopskie z wyjatkiem "Piasta", pozostawal przez okres swego, jak wowczas mowiono, "wygnania w Su-lejowku" symbolem wielu nadziei, a przede wszystkim symbolem oporu przeciwko ideologii prawicowej, nazywanej niezbyt zreszta slusznie i w duzym skrocie ideologia "endecka". Ten sam poglad podzielala duza czesc spoleczenstwa, niezwiazana formalnie z zadnym stronnictwem, lecz pielegnujaca pamiec wielkich zaslug Pilsudskiego. W rzeczywistosci od chwili odzyskania niepodleglosci Pilsudski nie wypowiadal sie po stronie zadnego ruchu politycznego i nie zabieral glosu na temat problemow spolecznych czy gospodarczych. Niemniej jego nazwisko nie schodzilo ani z lamow prasy, ani z rozmow, padalo czesto w Sejmie, budzilo namietne kontrowersje, niekiedy publiczne, a niekiedy utrzymywane w ukryciu. Witos uwazal role Pilsudskiego za skonczona. Inaczej rozumowalo spoleczenstwo i na pewno inaczej myslal sam Pilsudski. Wynika to chociazby z faktu, ze stale byla aktualna sprawa "powrotu Pilsudskiego do wojska".Pilsudski nie ukrywal, ze na tego rodzaju powrocie mu zalezy. Do tej tez roli wojskowej chcial zapewne przed rokiem 1926 swoja przyszla prace dla panstwa ograniczyc. Niewatpliwie zagadnienia obrony panstwa byly bardzo wazne, a w polozeniu geograficznym i politycznym Polski kto wie czy nie najwazniejsze. Lecz poza przeslankami jak najbardziej rzeczowymi w gre wchodzily takze emocje, nawyki, tradycje i uprzedzenia. Do roku 1923 Pilsudski przewodniczyl jeszcze Scislej Radzie Wojennej. Byla to instytucja powolana przez niego samego w ramach ogolnej organizacji polskich sil zbrojnych, dekretem z 7 stycznia 1921 roku. Wtedy Pilsudski byl jeszcze Naczelnikiem Panstwa. Organizacje obrony kraju chcial budowac w oderwaniu od fluktuacji i sporow parlamentarnych, gdyz uwazal ja za sprawe, ktorej nie wolno laczyc z wewnetrzna polityka panstwowa. Na prawicy, zarowno w Sejmie, jak i poza Sejmem, forsowano mysl zupelnie inna, oparta scisle na wzorach francuskich. Wojsko mialo byc podporzadkowane czynnikom politycznym bez wzgledu na ich trwalosc i konkretna sile. Podlegac mialo ministrowi spraw wojskowych nie tylko w sensie administracyjnym, ale w ogole pod kazdym wzgledem. Stad tendencja do ograniczania zakresu dzialania szefa sztabu glownego oraz oficera przewidzianego na naczelnego wodza w razie wojny. Tym oficerem byl rzecz jasna Marszalek Pilsudski. Na tym tle doszlo miedzy innymi do rozlamu pogladowego miedzy Pilsudskim a Wladyslawem Sikorskim. Napiecie pogarszaly spory personalne i natury uczuciowej. Do nich nalezala kontrowersja wokol zaslug w obmyslaniu planu zwyciestwa w roku 1920, dalej nieprzyjemny spor o role wojenna generala Szeptyckiego, wreszcie zarzuty, jakie Pilsudski formulowal pod adresem generalow Stanislawa i Jozefa Hallerow. Zarzuty te szly daleko, gdyz obejmowaly ukrywanie czy zatajanie niektorych dokumentow. W istocie swej byl to spor w duzej mierze miedzy roznymi szkolami myslenia wojskowego, przy czym do najbardziej zacietych przeciwnikow Pilsudskiego nalezala starszyzna wojskowa z bylej armii austriackiej. 282 Wspomnielismy o rozejsciu sie drog miedzy Pilsudskim a Sikorskim. Warto dodac, ze w ciagu kilku lat zmienilo sie takze nastawienie stronnictw politycznych do Sikorskiego. Gdy obejmowal rzady jako premier w tragicznych dniach po zamordowaniu Narutowicza, witaly go gwizdy na lawach prawicy sejmowej, a pelnego poparcia udzielala mu lewica. W roku 1926 uwazano go juz powszechnie za czlowieka zwiazanego wlasnie z prawica, a przeciwko jego udzialowi w rzadzie protestowala w sposob kategoryczny Polska Partia Socjalistyczna. Tego rodzaju przeobrazenia dotyczyly tez tak zasluzonego meza stanu, jak Wladyslaw Grabski. Gdy rozpoczynal swe wielkie dzielo reform gospodarczych, lewica traktowala go z najwyzsza podejrzliwoscia, lecz gdy w koncu kwietnia 1926 roku prezydent Wojciechowski zaproponowal wlasnie jemu, by ponownie stworzyl rzad, kategoryczne veto zalozyla prawica sejmowa.Nie mniej kontrowersji bylo wokol postaci Wincentego Witosa. W przekonaniu calego spoleczenstwa pozostawal wodzem chlopskim, lecz nikt go juz nie uwazal za zwolennika radykalizmu spolecznego. Przeciwnie - wiazano jego nazwisko i plany polityczne z prawica chadecka. Powolanie go na premiera wiekszosc spoleczenstwa przyjela jako zapowiedz wznowienia rzadow "Chje-no-Piasta", co wzbudzilo przerazenie wsrod robotnikow, duzej czesci inteligencji pracujacej, chlopow malorolnych i bezrolnej ludnosci wiejskiej. Lecz obiektywnie stwierdzic trzeba, ze przerazeniu tych srodowisk towarzyszyla nieukrywana radosc wielu innych srodowisk, ktorych nie mozna w czambul okreslac jako wyznawcow ideologii burzuazyjnej... Prawica i "Piast" mialy poparcie znacznej czesci chlopow, mialy poparcie, i to prawie zupelnie solidarne, w zachodnich polaciach kraju, mialy poparcie wsrod urzednikow panstwowych, a takze w wojsku. Tym bardziej ze Witos zapowiadal rzady "twardej reki" i zerwanie z dotychczasowym chaosem na lawach sejmowych. Szedl dalej. Chcial rewizji konstytucji w kierunku wzmocnienia wladzy wykonawczej oraz rozprawienia sie z samowola biurokracji i nieuczciwoscia w zyciu codziennym, prywatnym i publicznym. Nie jest ani zbiegiem okolicznosci, ani dziwaczna ironia historii, ze te same cele w pewnym stopniu przyswiecaly Pilsudskiemu, choc nie wszystkie przyswiecaly popierajacej go w maju 1926 roku lewicy. Jedynym zalozeniem politycznym, z ktorym sie Pilsudski zdradzal, miedzy innymi w kilku wywiadach udzielanych przewaznie warszawskiemu Kurierowi Porannemu, byla koniecznosc zerwania z "nieprawoscia" w zyciu publicznym, wysano-wania zycia panstwowego, okielznania prywaty sejmowej i pozasejmowej - innymi slowy, reforma moralna calego systemu panstwowego. Nie wysuwal natomiast zadnych postulatow programowych. W pewnym sensie ten brak konkretnego programu wzmacnial jego pozycje, gdyz kazdy jego zwolennik mogl wiazac wlasne dazenia i nadzieje z jego osoba. Swa krytyke Sejmu i stosunkow w panstwie wyrazal w sposob gwaltowny - glownie w wywiadach prasowych, ktore wprowadzaly jego przeciwnikow w oslupienie niezwyklym doborem slow, na pewno nieparlamentarnych. Nie mowil, z kim gotow jest wspolpracowac, lecz mowil, z kim pod zadnym pozorem i nigdy wspol283 pracowac nie bedzie. Do tych wlasnie ludzi zaliczyl Witosa. O swym odejsciu od spraw panstwowych mowil zawsze, ze sie od nich musial odsunac, bo nie chcial miec nic wspolnego z moralnymi sprawcami - jak sie wyrazal - mordu na'prezydencie Narutowiczu. Czy mysl o zamachu stanu jako o jedynym sposobie naprawy polozenia dojrzewala w umysle Pilsudskiego w okresie rzadow Skrzynskiego? Zdania sa w tym wzgledzie podzielone. Sa i tacy, ktorzy twierdza, ze postanowienie przerwania sila jalowych sporow partyjnych powzial Pilsudski dopiero na kilka dni przed zamachem, scislej miedzy 5 i 10 maja, gdy rzad probowali utworzyc kolejno Witos, Skrzynski, Moraczewski z PPS, Chacinski z centrum, Grabski i znowu Witos, przy czym lewica proponowala tez Pilsudskiego na stanowisko Premiera. Lecz z drugiej strony wiemy, ze rozmowy z zaufanymi wojskowymi przeprowadzal Pilsudski znacznie wczesniej, odmawiajac zreszta kilkakrotnie zastosowania sily, gdyz - jak mowil - mogloby to stanowic zachete dla kazdego w przyszlosci. Pilsudski - przynajmniej w tym okresie - stawal tez na stanowisku obrony Konstytucji, stwierdzajac, ze choc jest w jego przekonaniu zla konstytucja, jest jednak podstawa prawa panstwowego i jako taka nalezy ja szanowac. Lecz bez wzgledu na to, kiedy dojrzala w nim mysl zamachu stanu, jego krytyczny stosunek do "sejmowladztwa" nie byl dla nikogo tajemnica, gdyz Pilsudski stale go podkreslal. Punktem naprawde zwrotnym w jego pogladach bylo na pewno zamordowanie Narutowicza. Poprzednio, wspoldzialajac jako Naczelnik Panstwa z Sejmem Ustawodawczym przez bez mala 4 lata, wykazal duze zdolnosci taktyczne. Radzil sobie z Sejmem zlozonym z ludzi bez doswiadczenia parlamentarnego i politycznego, ulegajacym latwo demagogii i nie liczacym sie czesto z zadnymi praktycznymi przeslankami czy mozliwosciami panstwowymi. Temu Sejmowi, ktory powolal wlasciwie do zycia, ktory uwazal za jedynego suwerena w panstwie, oddawal przeciez wladze w dniu jego zebrania w lutym 1919 roku. Z biegiem czasu wytworzylo sie w nim wiele goryczy i zwyklej ludzkiej irytacji w stosunku do Sejmu Ustawodawczego. Pozniej takze i na okres jego trwania rozciagac zaczal swoj krytycyzm, kulminujacy w pogardliwym okresleniu "sejmowladztwo". Lecz do wnioskow zdecydowanie ujemnych doszedl dopiero po morderstwie Narutowicza. We wnioskach tych nie byl odosobniony. Podzielala je z nim znaczna czesc lewicy parlamentarnej, walczacej zazarcie przeciwko sojuszom politycznym prawicy z centrum chlopskim. Lecz lewica inaczej sobie wyobrazala uzdrowienie stosunkow w panstwie. Chciala po prostu, by Pilsudski w jakis sposob powrocil do wladzy, lecz zeby oparl sie na dotychczasowej praktyce sejmowej. Pilsudski natomiast, choc o likwidacji parlamentaryzmu w tym okresie przynajmniej nie myslal, chcial go oczyscic z powiazan partyjnych, chcial doprowadzic do "sanacji moralnej" w tym sensie, by Sejm wytworzyl wiekszosc z poslow pojmujacych idealistycznie swe obowiazki i tak jak on sam przekonanych o koniecznosci skupienia wszystkich sil dla utrwalenia i rozbudowy mocy mlodego panstwa. Slowo "nieprawosc" - haslo walki z "nieprawoscia" - powtarzalo sie stale we wszystkich wystapieniach publicznych 284 Pilsudskiego w okresie jego trzyletniego pobytu w Sulejowku, na uboczu zycia politycznego, lecz wcale nie w oderwaniu od niego.Powstaly wreszcie 10 maja rzad Witosa mial w swym skladzie ludzi, ktorych Pilsudski uwazal za osobistych wrogow. Ministrem spraw wojskowych zostal general Malczewski, co Pilsudski uznal za osobiste wyzwanie, gdyz general ten reprezentowal tak zwane kola "austriackie". Zareagowal znowu bardzo gwaltownym wystapieniem publicystycznym w postaci wywiadu na lamach Kuriera Porannego. Wystepowal w nim raz jeszcze przeciwko "sejmowladztwu", przeciwko niskiemu w jego przekonaniu poziomowi moralnemu politykow parlamentarnych i wyzszych urzednikow panstwowych. Podkreslal mocno szkody, jakie wyrzadza wojsku podporzadkowanie go czynnikowi politycznemu przy ciaglych fluktuacjach politycznych, ktorych terenem byly Sejm i stronnictwa. Wywiad ten zostal skonfiskowany, ale jego tresc byla powszechnie znana. Opinia prawicowa domagala sie wyciagniecia dalszych konsekwencji w postaci aresztowania Pilsudskiego pod zarzutem wystapienia przeciwko obowiazujacej konstytucji. Skonfiskowanie wywiadu przyjela z radoscia jako wlasnie dowod rzadow twardej reki. Rowniez ludnosc robotnicza Warszawy przyjela to jako zapowiedz rzadow twardej reki, lecz tu reakcja byla calkowicie negatywna. Przeciekly juz takze wiadomosci o rozmowach miedzy Ratajem i Pilsudskim na temat jego ewentualnego udzialu w rzadzie "wielkich indywidualnosci", jak i o rozmowach, ktore Rataj z nim prowadzil przed kilku jeszcze dniami, probujac zapobiec powstaniu rzadu prawicowego. Wiedziano tez, ze rady Pilsudskiego zasiegal Wojciechowski i ze w wielu sprawach stanowisko miedzy soba uzgodnili. W istocie bylo tak, ze chociaz zarowno Wojciechowski, jak i Rataj uwazali wznowienie rzadow centrowo-prawi-cowych za niebezpieczne, nie chcieli w zadnym wypadku dac chociazby pozoru naruszenia prawa. Stad wniosek byl jeden: prezydent musial sie zgodzic na premiera i rzad desygnowany przez wiekszosc sejmowa, chociaz byla to wiekszosc zaledwie kilkunastu glosow. Zamach majowy 11 maja 1926 roku sytuacja w Warszawie osiagnela stan tak duzego napiecia, ze kontrola nad wypadkami wymykala sie wladzom z reki. Na ulicach wybuchaly sporadyczne manifestacje na czesc Pilsudskiego pod haslem jego powrotu do wladzy. Robotnicy zapowiadali czynny opor przeciwko kazdej probie ograniczenia ich praw, chronionych przez ustawodawstwo socjalne. Wiadomo bylo, ze dokonuje sie spontaniczna mobilizacja milicji PPS. Wiadomo bylo takze, ze w Rembertowie dokonano koncentracji oddzialow wojskowych dowodzonych przez bezwzglednie oddanych Pilsud-skiemu dowodcow. Nie posluchali oni rozkazu ministra Malczewskiego, gdy 285 odwolal manewry, ktorymi dowodzic mial Pilsudski. Oddzialy z Rembertowa pod dowodztwem pulkownika Stamirowskiego pomaszerowaly zamiast tego na Warszawe. Wyruszyly tez inne oddzialy z pobliskich garnizonow, przede wszystkim z Siedlec i z Minska Mazowieckiego.Nie ulega zadnej watpliwosci, ze byla to akcja skoordynowana i przygotowana z gory, w czym dopomogl Pilsudskiemu poprzedni minister wojny, general Lucjan Zeligowski. Narady w Sulejowku rozpoczely sie znacznie wczesniej i nie ograniczaly sie do narad wojskowych, gdyz w niektorych bral udzial profesor Kazimierz Bartel, przewidziany przez Pilsudskiego na premiera po upadku prawicowo-centrowej koalicji rzadowej. 12 maja Pilsudski stanal na czele oddzialow wojskowych w rejonie Rembertowa. Zaczal sie wiec przewrot, czyli zamach stanu. Poswiecmy kilka slow zalozeniom, ktore przyswiecaly Pilsudskiemu. Niewatpliwie zamach byl przygotowany, o czym swiadczy chociazby koncentracja wojsk, a o czym wiemy poza tym z kilku spotkan czy odpraw raczej, jakie odbyly sie w Sulejowku z szeregiem oficerow. Dowody przygotowan propagandowych czy politycznych znajdujemy w manifestacjach na ulicach Warszawy i w licznych kawiarniach stolicy w dniu 11 maja. Manifestacje te obok hasla "Chcemy Pilsudskiego" wysuwaly inne, jak "Precz z rzadem Chjeno-Witosa", "Nie damy frymarczyc wojskiem" i "Nie damy rozkradac Polski". 12 maja powiedzial Pilsudski dziennikarzom: "Decyzje wystapienia powzialem z postanowieniem obalenia rzadu, nie wystepujac przeciwko osobie prezydenta Wojciechowskiego". A w nocy z 12 na 13 maja w nowej rozmowie z Ratajem oswiadczyl, ze nie jest to zamach stanu, lecz zbrojna demonstracja przeciwko rzadowi, by zmusic go do ustapienia. Jesli tak bylo w istocie, a jest szereg dalszych dowodow, ze tak wlasnie bylo, to nad tym pierwotnym zamierzeniem gore wziely wydarzenia, nad ktorymi Pilsudski zapanowac nie zdolal. Marsz na Warszawe moglby byc demonstracja, gdyby nikt nie stawial oporu i gdyby rzad ustapil. Niewatpliwie bylby to czyn pozaprawny, lecz nie bylby to zamach stanu. Stalo sie inaczej. Rzad i prezydent wystapili czynnie w obronie obowiazujacej konstytucji, zaczela sie walka zbrojna, a tym samym demonstracja zamienila sie w zamach. Taka jest z punktu widzenia prawa panstwowego formalna ocena wydarzen z maja 1926 roku. Ocena polityczna jest oczywiscie inna, jak w kazdym wypadku, gdy zamach stanu sie udaje i gdy staje za nim w czasie jego trwania i bezposrednio potem duza czesc spoleczenstwa. Juz 12 maja okazalo sie, ze wiele z obliczen Pilsudskiego bylo blednych. Powodem najistotniejszym byla tu zacieta niechec, jaka jego osoba budzila w prawicowe myslacej czesci spoleczenstwa, niechec rowna popularnosci i szacunkowi, jakimi sie cieszyl wsrod robotnikow i politykow zwalczajacych prawice. Nie bez znaczenia byl tez fakt, ze sympatie i antypatie do jego osoby pokrywaly sie w znacznej mierze z niezatartymi jeszcze roznicami miedzy poszczegolnymi dzielnicami Polski. Byl bohaterem i natchnieniem dla Polakow w Malopolsce, Kieleckiem, robotniczej Lodzi, Bialymstoku czy Warszawie. Byl natomiast kims niebezpiecznym, obrzucanym namietnymi epitetami, nielubianym za swa przeszlosc socjalisty w wojewodztwach zachodnich 286 czy na przyklad w okolicach Lomzy. Takze w wojsku wiele zalezalo od tradycji poszczegolnych oddzialow oraz od przekonan, nawykow i upodoban poszczegolnych dowodcow.12 maja okolo godziny 16-ej Pilsudski opanowal Prage bez walki i zatrzymal sie nad Wisla w przekonaniu, ze za kilka godzin sprawa zostanie rozstrzygnieta bezkrwawo i po jego mysli. Po jego mysli - to znaczy, ze gabinet Witosa poda sie do dymisji i prezydent w porozumieniu z nim powola nowy rzad. Na tym samym stanowisku stanely wszystkie stronnictwa lewicy, wydajac o tej samej prawie godzinie wspolne oswiadczenie, bedace jednoczesnie apelem skierowanym do prezydenta i do Witosa. Najwazniejsze zdanie w tym oswiadczeniu brzmialo: "Jedynym wyjsciem w obecnej sytuacji jest niezwloczne ustapienie rzadu". Rzad obradowal od samego rana. Witos byl sklonny natychmiast ustapic. Nie pozwolili mu na to ministrowie ze stronnictw prawicowych, na ktorych z kolei wywierali mocny nacisk niektorzy generalowie, a wiec Rozwadowski, Malczewski, Stanislaw Haller i Zagorski. Uzasadniali swe stanowisko twierdzeniem, ze zlamanie "buntu", jak go okreslali, jest bardzo latwe, gdyz wystarczy na to garnizon warszawski badz oddzialy sciagniete z prowincji. W istocie jednak rzad chcial przerzucic ciezar decyzji na prezydenta Wojciechowskiego. Pod wplywem wojskowych Wojciechowski pojechal sam na Most Poniatowskiego, by odbyc okolo godziny 17-ej rozmowe z Pilsudskim. Trwala ona krotko. Pilsudski przedstawil jako jedyne swoje zadanie usuniecie Witosa i jego gabinetu. Prezydent ze swej strony uznal tego rodzaju zadanie za sprzeczne z prawem i zazadal, by Pilsudski podporzadkowal sie natychmiast legalnemu rzadowi. Wrociwszy do Prezydium Rady Ministrow, Wojciechowski zabronil Witosowi podania sie do dymisji. Jednoczesnie wladze wojskowe w Warszawie zmusily rzad do ogloszenia stanu wyjatkowego i wydania kilku komunikatow bardzo gwaltownych i kategorycznych w formie i zapowiadajacych stlumienie buntu w sposob bezwzgledny i przy uzyciu wszystkich srodkow. Spotkanie z Wojciechowskim i jego wynik przezyl Pilsudski niewatpliwie bardzo ciezko. Wydarzeniem o znacznie mniejszej wadze, lecz o ogromnym znaczeniu psychologicznym byla jego krotka rozmowa ze stojacym przy Moscie Poniatowskiego dowodca plutonu szkoly podchorazych piechoty. Byl nim mlody porucznik Henryk Piatkowski. Na, na wpol zartobliwe, zapytanie Pilsudskiego: "Do mnie, dziecko, bedziesz strzelal?" blady jak kreda oficer odpowiedzial: "Tak, bo taki mam rozkaz". O godzinie 19-tej rozpoczely sie walki. Oddzialy z Pragi przeszly przez Most Kierbedzia, dotarly do Placu Zamkowego i dalej. Wstrzymaly jednak natarcie 13 maja na rozkaz Pilsudskiego. Zaczely sie nowe proby posrednictwa, podjete przez Macieja Rataja i osobno przez arcybiskupa warszawskiego, kardynala Katowskiego. Proby te nie daly rezultatu, mimo ze Witos kilkakrotnie ponawial swa gotowosc ustapienia. 13 maja po poludniu wojska wierne rzadowi przeszly do natarcia. Choc prowadzone bardzo bezwzgled-co mialo stac sie powodem postawienia kilku generalow, wsrod nich me Rozwadowskiego i Zagorskiego, pod sad wojskowy - natarcie nie powiodlo 287 sie. Pilsudski odpowiedzial na nie dopiero dnia nastepnego, to jest 14 maja, gdy zawiodly powtorne proby mediacji. W akcji tej braly juz udzial te oddzialy garnizonu warszawskiego, ktorym general Malczewski dal rozkaz "ujecia przywodcow buntu", a ktore przeszly na strone Pilsudskiego. Pod wieczor 14 maja oddzialy Pilsudskiego dotarly do Belwederu, gdzie przebywali prezydent i rzad.Wojciechowski, rzad i general Rozwadowski przeszli z Belwederu pieszo do Wilanowa. Rozwadowski oddal dowodztwo swemu szefowi sztabu, pulkownikowi Wladyslawowi Andersowi. Zarowno on, jak i inni wojskowi z otoczenia prezydenta chcieli prowadzic walke dalej, wciagajac do niej wojsko z innych garnizonow. Prezydent rade te odr-zucil i postawil ministrom pytanie: czy nalezy prowadzic walke, czy jej zaniechac? Witos zazadal kategorycznie natychmiastowej kapitulacji. Decyzje te uznal prezydent za wlasciwa. Nie ulega watpliwosci, ze przeslanka tej decyzji byla zrozumiala obawa, ze walki uliczne w Warszawie przeksztalca sie w wojne domowa w calym kraju. Wojny takiej nikt nie chcial, bo oslabilaby obronnosc kraju otoczonego sasiadami, z ktorych dwaj najwieksi i najgrozniejsi mogliby wykorzystac sytuacje, zagrazajac istnieniu panstwa. W tej sprawie nikt sie z nikim nie umawial, lecz w rzeczywistosci byla ona dla obu stron bezsporna. I chociaz obawy byly moze przesadne, wszystko wskazuje na to, ze powodowal sie nimi takze Pilsudski. W przygotowaniach do swej - jak ja okreslal - demonstracji wojskowej zakazal brania pod uwage udzialu wojsk stojacych z dala od Warszawy. Przede wszystkim nie chcial angazowac dywizji stojacych na pograniczu zarowno niemieckim, jak i rosyjskim. Byc moze dlatego wlasnie nie byl powiadomiony o zamachu najblizszy wspolpracownik i przyjaciel Pilsudskiego, general Kazimierz Sosnkowski. Byl on wowczas dowodca korpusu w Poznaniu. Przezyl zreszta fakt niedopuszczenia go do tajemnicy bardzo gleboko, usilujac popelnic samobojstwo. Takze general Sikorski, dowodca korpusu we Lwowie, nie wzial czynnego udzialu po niczyjej stronie, tlumaczac swa "neutralnosc" koniecznoscia pilnowania granicy. Wzglad ten przewazyl i u szeregu dowodcow nizszego szczebla. W podobnym duchu wypowiadal tez prezydent Wojciechowski nastepujace slowa: "Wole, by Pilsudski objal wladze chocby na dziesiec lat, niz zeby na sto lat zagarnely Polske Sowiety". W rzeczywistosci kapitulacja rzadu nie byla wynikiem operacji wojskowych w Warszawie, w ktorych okolo 400 ludzi stracilo zycie, a poltora tysiaca bylo rannych. Sprawe przesadzily decyzje polityczne stronnictw lewicowych i zwiazkow zawodowych. 13 maja oglosili strajk kolejarze, blokujac wezel kolejowy w Kutnie, co nie pozwolilo na dotarcie do Warszawy pulkow poznanskich idacych na odsiecz rzadowi. 14 maja PPS oglosila strajk powszechny. Tym samym robotnicy w calej Polsce dawali poparcie Pil-sudskiemu uniemozliwiajac dalsza przeciw niemu walke. O poparcie to Pilsudski nie zabiegal. W pewnym sensie bylo ono dla niego zaskoczeniem, a takze niewygodna przeszkoda w okresleniu politycznych celow jego dzialania. W Warszawie odmowil kategorycznie powolania pod bron robotnikow, 288 co mu proponowala PPS, i odmowe swa umotywowal slowami: "Wojsko przestanie strzelac na moj rozkaz, ale nie wiem, czy przestana strzelac cywile". Oddzialy robotnicze wziely jednak dorywczy udzial w walkach po jego stronie. Wazniejsze moze bylo inne powiedzenie Pilsudskiego, o tresci wyraznie politycznej: "Nie chce takiej [czyli zbrojnej] pomocy od socjalistow... Mieliby pozniej z tego tytulu pretensje, zebym ja wykonywal ich programy czy plany".Byla to wlasciwie pierwsza i to negatywna wypowiedz programowa Pilsudskiego. Powiedzial, czego nie zamierza robic. Nie zamierza stawac na czele zadnego stronnictwa i nie chce wykonywac niczyjego programu poza swoim wlasnym, ktory nawet dla najblizszego jego otoczenia byl albo nie znany, albo trudny do zrozumienia. I bez wzgledu na dalsze skutki tego rodzaju ponadpolitycznego jak gdyby stanowiska przyjac trzeba za pewnik, ze swych slow o "nieprawosci" i "sanacji moralnej" nie rozumial Pilsudski jako hasla czy sloganu, lecz rozumial doslownie. Zaskoczeniem dla wszystkich byl fakt, ze nie zazadal oddania wladzy w jego rece. Prezydent Wojciechowski abdykowal - jak to sie mowilo - o godzinie 12-tej w nocy z 14 na 15 maja na rzecz swego konstytucyjnego nastepcy czy zastepcy. Byl nim marszalek Sejmu Maciej Rataj, ktory raz jeszcze okazal sie w zyciu Polski postacia opatrznosciowa. Rataj stal tez na czele panstwa do dnia 30 maja, w ktorym to dniu na mocy jego zarzadzenia zebralo sie Zgromadzenie Narodowe, by wybrac nowego prezydenta Rzeczypospolitej. Lecz nowy rzad Rataj powolal juz 15 maja. Powolal w porozumieniu z Pilsudskim, gdyz tak nakazywala logika wydarzen. Premierem zostal czlowiek niezaangazowany dotychczas w zyciu politycznym - profesor Politechniki Lwowskiej Kazimierz Bartel. Sprawy zagraniczne objal August Zaleski, ktory nie nalezal do bliskich wspolpracownikow Pilsudskiego. Jego nominacja byla wyrazna zapowiedzia, ze polska polityka zagraniczna nie bedzie w przyszlosci pochodna polityki francuskiej, lecz ma byc polityka niezalezna. Na czele resortu przemyslu i handlu stanal Eugeniusz Kwiatkowski, tworca Gdyni, a na czele wojska Pilsudski. Do stanowiska ministra spraw wojskowych ograniczal sie formalnie jego udzial w rzadzie - z tym ze jednoczesnie przywrocono instytucje generalnego inspektora sil zbrojnych, ktorym takze zostal Pilsudski. W ten sposob wojsko wylaczono w duzej mierze spod wplywow ewentualnych fluktuacji politycznych. Rzad byl pozapartyjny, mial polityczne poparcie Sejmu i moralne Pilsudskiego. Czekano teraz na konkretne propozycje programowe oparte na tezach filozoficzno-moralnych Pilsudskiego. W szczegolnym skupieniu czekala popierajaca go lewica - robotnicza i chlopska. Bylo powszechnym przekonaniem, a takze zyczeniem wiekszosci spoleczenstwa, lacznie z Wincentem Witosem, by wybory prezydenckie wyniosly Pilsudskiego na czolo panstwa. Takze pod tym wzgledem stac sie mialo inaczej. II W maju roku 1926 Jozef Pilsudski stal na czele czesci tylko wojska polskiego, gdyz inna jego czesc - ku jego niepomiernej goryczy i zdumieniu - uznala go za buntownika i zdecydowala bronic legalnie ukonstytuowanych wladz panstwowych. Walki trwaly kilka dni i byly krwawe. Na szczescie nie zamienily sie w wojne domowa we wlasciwym czy pelnym tych slow znaczeniu i nie stworzyly w samym wojsku atmosfery wzajemnych nienawisci i zemsty nad zwyciezonymi, choc nie obylo sie bez czystki korpusu oficerskiego, zwlaszcza wsrod tak zwanej gory wojskowej, skad zmuszono do odejscia wiekszosc ludzi uwazanych slusznie czy nieslusznie za wrogow politycznych Pilsudskiego i za niechetnych przewodzacej do tej pory wojsku grupie, ogolnie zwanej "legionowa". Czystce tej towarzyszyly sporadyczne, lecz bardzo do dzis zasepiajace wypadki porachunkow, z ktorych jeden - smierc generala Zagorskiego - stal sie symbolem tym bolesniejszym, ze absolutna o nim prawda nigdy nie zostala ujawniona.W caloksztalcie sprawy zagadnienia wojskowe mialy znaczenie raczej marginalne. Nie byl to przejaw wybujalego militaryzmu, szukajacego z bronia w reku rozstrzygniecia jakichs zakulisowych frakcyjnych rozgrywek miedzy generalami. Polska nie byla panstwem military stycznym ani przed zamachem majowym, ani po nim, pomimo naiwnych nieco inklinacji niektorych wojskowych. Owszem, sprawa organizacji wojska i jego osobistej w nim pozycji byla jedna z zasadniczych pretensji, jakie Pilsudski stawial rzadom parlamentarnym, a takze Konstytucji Marcowej. Owszem, z drugiej strony odsuniecie Pilsudskiego od czynnego zaangazowania w wojsku bylo celem prawicy sejmowej, zwlaszcza tych kol, ktore nazywamy dosc niescisle endeckimi. Prawda jest tez, ze gdy o organizacje wojska chodzi, Pilsudski po zamachu majowym postawil na swoim, to znaczy tak je zorganizowal, jak uwazal za wlasciwe. Mysle tu oczywiscie o organizacji wladz naczelnych w czasie pokoju i na wypadek wojny, a nie o trzeciorzednych szczegolach. Z tym wszystkim jednak - powtarzam - strona wojskowa zamachu byla sprawa uboczna. Natomiast fakt bratobojczej walki byl tym wlasnie elementem wydarzen, ktory wybil sie natychmiast na czolo uwagi i uczuc spoleczenstwa. Dla wielu, dla wiekszosci moze, zwlaszcza mieszkajacych z dala od Warszawy, wydawalo sie rzecza niemozliwa, by wojsko polskie walczylo z wojskiem polskim i by sie podzielilo na "wojsko wierne Pilsudskiemu" i "wierne prezydentowi". Czesciej zreszta mowiono "wierne rzadowi". Fakt ten budzil wiecej smutku niz namietnosci, a na lamach gazet przez kilka dni przeslanial calkowicie lub co najmniej odsuwal na dalszy plan rozwazania polityczne. Wiele wskazuje na to, ze Pilsudski pomylil sie nie tylko w ocenie postawy wojska, ale takze w ocenie zyczen spoleczenstwa. Wydawalo mu sie, i tu mial racje, ze ogol obywateli boi sie przesuniec koalicyjnych w Sejmie, dajacych ciagle zmiany w rzadzie. Ze boi sie zachwiania ustabilizowanej z takim trudem waluty zlotowej. Wiedzial tez, ze cala lewica (a jest to pojecie bardzo szerokie) 19 - Historia dwudziestolecia 290 291 razem z ugrupowaniami reprezentujacymi mniejszosci narodowe, zwlaszcza zydowska, nie zniesie bez oporu nowej proby ograniczenia swiadczen socjalnych, czym grozila prawica w przymierzu z "Piastem". Lewica chciala reform w kierunku - jak mowiono - "robotniczo-wloscianskim" i chciala, by te reformy przeprowadzal Pilsudski, skoro nikt inny przeprowadzic ich nie umie czy nie moze. Lewica chciala zamachu stanu ze strony wojska i Pilsudskiego, tym bardziej ze bala sie wyprzedzenia przez niektore kola wojskowe, mocno i ideowo zwiazane z prawica.Trudno dzis powiedziec, czego konkretnie chcial Pilsudski. Najblizsza przyszlosc miala wykazac, ze nie chcial ani zmiany ustroju, ani nawet - jak to nazwal - eksperymentowania spolecznego. Powodowalo nim rzeczywiscie przekonanie, ze zbyt duzo jest w Polsce nieprawosci i ze zdola te nieprawosc usunac autorytetem wlasnego imienia. Pomylil sie w ocenie wlasnych mozliwosci i byc moze w ocenie sytuacji. Wytworzyla sie zreszta sytuacja bez precedensu w zadnym innym kraju. Zamach stanu przeprowadzony z bronia w reku zostal zalegalizowany. Prezydent przekazal zgodnie z konstytucja swe funkcje w rece marszalka Sejmu i on, a nie Pilsudski, powolal nowy rzad. Nie rozwiazano izb parlamentu. Nowy rzad mial stanac przed tym samym Sejmem, przeciwko ktoremu w gruncie rzeczy skierowany byl zamach stanu. 31 maja Zgromadzenie Narodowe przeprowadzilo wybory nowego prezydenta. Pilsudski, inaczej niz w roku 1922, nie odmowil z gory postawienia jego kandydatury, ale oswiadczyl, ze nie chce byc "jedynym kandydatem". Prawica, ochlonawszy szybko z zadanego jej w zamachu majowym ciosu, postawila kandydature Adolfa Bninskiego, wojewody poznanskiego, czlowieka o jak najlepszej opinii. Padly na niego 193 glosy. Na Pilsudskiego padlo glosow 292. Ku powszechnemu zdumieniu Pilsudski wyboru nie przyjal. W odpowiedzi marszalkowi Sejmu Ratajowi podziekowal Zgromadzeniu Narodowemu za to, ze "po raz drugi w zyciu mam w ten sposob zalegalizowanie moich czynnosci i prac historycznych". "I lepiej", pisal, ze "wybor nie byl jednomyslny, tak jak to bylo w lutym 1919 roku,... bo [dzieki temu] mniej moze bedzie w Polsce falszu". W lutym 1919 roku pierwszy Sejm Ustawodawczy powierzyl Pilsudskiemu urzad Naczelnika Panstwa jednomyslnie. Wysunal zamiast siebie kandydature nikomu nie znanego w sensie politycznym profesora Ignacego Moscickiego. Bral on udzial w pracach niepodleglosciowych w czasie wojny i przed nia. Byl slawa naukowa, podobnie jak Narutowicz w Szwajcarii, wykladal na Politechnice Lwowskiej, bedac jednoczesnie dyrektorem panstwowej fabryki wytworow azotowych w Chorzowie. Moscickiego wybrano w drugim glosowaniu, gdyz w pierwszym PPS - dla zaznaczenia, ze choc glosowala na Pilsudskiego, nie musi wcale glosowac na kazdego kandydata, ktory mu odpowiada - rzucila swe glosy na Zygmunta Marka. Wiekszosc Moscickiego byla tylko o pare glosow mniejsza od setki, przy dwustu glosach, jakie padly na Bninskiego, i szescdziesieciu pieciu bialych kartkach. Legalizacja zamachu nie mogla byc jednak sama w sobie jego celem. Poparcie udzielane Pilsudskiemu przez srodowisko robotnicze, czesc inteligencji u-adykalnego chlopstwa wynikalo z przeswiadczenia, ze on jeden moze zabezpieczyc zdobycze spoleczne swiata pracy i zazegnac niebezpieczenstwa gospodarcze. Niebezpieczenstwa te obciazaly zdaniem lewicy prawi-cowo-centrowe rzady koalicyjne. Owczesna pesymistyczna ocena polozenia gospodarczego kraju byla jednak przesadna i nieuzasadniona. Kladl tez na nia Piisudski najmniejszy nacisk, niepokojac sie przede wszystkim o polozenie miedzynarodowe Polski, z czego znowu spoleczenstwo nie zdawalo sobie w ogole sprawy. Zamach stanu podniecil nadzieje lewicy, ze Pilsudski pojdzie na program dalszych reform spolecznych, ze rozwiaze Sejm, przeprowadzi nowe wybory i stanie osobiscie na czele rzadu "robotniczo-wloscianskiego". Tymczasem Pilsudski, potepiwszy surowo prawice, odzegnal sie natychmiast od wszelkich dazen rewolucyjnych, a nawet od "eksperymentowania socjalnego" - jak to okreslal. Spowodowalo to zamieszanie w umyslach, ktore - gdy o lewice chodzi - mialo zamienic sie niedlugo potem w opozycje, zwlaszcza po zblizeniu Pilsudskiego do zachowawczych kol ziemianskich w czasie glosnego spotkania na nieswieskim zamku Radziwillow. Tu dochodzimy znowu do podstawowego zagadnienia celow, jakie przyswiecaly Pilsudskiemu. Zamach inne dal skutki niz Pilsudski zamierzal, a jego data stala sie cezura historyczna o bolesnym brzmieniu. Czy byla przelomem, czy tylko zgrzytem w dziejach Drugiej Rzeczypospolitej? Odpowiedz jest bardzo zlozona, gdyz zawierac w sobie musi dzieje nastepnych lat dziewieciu do daty smierci Pilsudskiego i kolejnych lat czterech, gdy rzadzili Polska "pilsudczycy bez Pilsudskiego". A w dziejach tych jest takze miejsce na rosnaca gorycz i upor Pilsudskiego, ktore braly czesto gore nad niezrownanym zmyslem politycznym, ze szkoda dla praworzadnosci. Jest tez miejsce na nedzne czyny ludzi malych i gorliwa prace ludzi wielkiego kalibru i wielkich idei. Pilsudski u wladzy Rozkaz Pilsudskiego do wojska, ogloszony, kiedy oddzialy "wrocily do koszar", byl, jak wiekszosc jego pism i rozkazow wojskowych, swego rodzaju arcydzielem jezyka polskiego. Mowil posepnie o przelanej krwi, choc za jej przelanie nie oskarzal przeciwnikow. Zawieral tez goracy apel o dalsza sluzbe Ojczyznie. Wspominal o dobrej wierze, co mozna bylo odniesc do wszystkich. Powstala sytuacje opisywal Piisudski w jednym zdaniu: "Stanalem znowu na waszym czele". To znaczy na czele wojska. Nie oglosil natomiast Pilsudski, jak sie spodziewano, zadnego "manifestu" ani zadnej programowej zapowiedzi politycznej. Na pytanie jednak "co bedzie dalej" czy - trafniej - "czego sobie zyczy, by bylo dalej", odpowiedzial w kilku wywiadach prasowych 292 i w przemowieniu do zgromadzonych w Belwederze poslow i senatorow, ktorzy w liczbie okolo stu zjawili sie tam na wezwanie Rataja w przeddzien wyborow prezydenckich. Reprezentowane byly wszystkie stronnictwa z wyjatkiem Zwiazku Ludowo-Narodowego i grupki kilku komunistow.Wywiady - trzy z nich ogloszono w Kurierze Porannym, a dwa, przeznaczone dla zagranicy, w paryskim dzienniku Le Malin - wykladaly raczej filozofie polityczna i moralna Pilsudskiego niz konkretny plan polityczny. Byly bardzo ostre w formie, podobnie jak wywiady udzielane przez Pilsudskiego przed zamachem majowym. Krytykowaly postepowanie stronnictw politycznych, ich niezaradnosc w Sejmie, rzekoma prywate czy korupcje przywodcow i poszczegolnych poslow. Wspominal Pilsudski o hanbiacym Polske morderstwie Narutowicza. Rozwodzil sie nad brakiem poczucia odpowiedzialnosci, gadulstwem i frazeologia. Mowil o "rozwydrzeniu partyjnym", o nieuzasadnionej manii wielkosci, o paralizowaniu mozliwosci dzialania kazdego z dotychczasowych rzadow, o ublizaniu godnosci dotychczasowych kierownikow nawy panstwowej - to znaczy Pilsudskiego, gdy byl Naczelnikiem Panstwa, Narutowicza, ktorego obrzucono po wyborze blotem, i Wojciechowskiego, ktory stracil zdrowie w szarpaninie miedzy stronnictwami. Krytykowal tez konstytucje, ktora ulozono pod katem odsuniecia jego wlasnie od spraw panstwowych i ktora robila z glowy panstwa bezsilna kukle. Lecz dodawal, ze konstytucji nie zamierza zmieniac, gdyz jaka jest, taka jest, i w jej ramach mozna przy dobrej woli wiele zdzialac. Nie chce tez rozpedzac Sejmu, czego sie powszechnie spodziewano. Takze dlatego, ze konstytucja go do tego nie upowaznia. A poza tym chce - jak mowil - takze Sejmowi w jego obecnym skladzie dac szanse uzdrowienia moralnego i dzialania zgodnie z rozsadkiem politycznym. Konkretnie w sprawach ustrojowych zadal ustaw, ktore wzmocnilyby pozycje prezydenta w panstwie, uprawniajac go do rozwiazywania Sejmu i Senatu przed uplywem kadencji. Dotychczas Sejm i Senat mogly sie tylko same rozwiazac. Dalej zadal ograniczenia liczby sesji poselskich do kilku w roku, z tym ze bezwarunkowo zwolywana byc miala tylko sesja budzetowa. I wreszcie domagal sie przyznania prezydentowi prawa dekretowania w drodze rozporzadzen z moca ustawy. Sposob ten nie byl nowoscia, gdyz stosowal te metode Wladyslaw Grabski. Dalej Pilsudski mowil, ze nie chce likwidowac odpowiedzialnosci rzadu przed Sejmem. Chce jednak, by rzad mial moznosc dzialania bez wiezow narzuconych przez uklady miedzy partiami, by - jak sie wyrazil - "rzad mial za co przed Sejmem odpowiadac". Zacytujmy dalej: "Twierdze, ze w ramach konstytucji praca silnego rzadu - a o silnym rzadzie mowia przeciez wszyscy - da sie uskutecznic, tylko trzeba uczynic wszystko, by skonczyc ze zlymi zwyczajami sejmowymi, albowiem zle zwyczaje sejmowe sa gorsze od zlej konstytucji". Z innych spraw ustrojowych domagal sie Pilsudski zmiany organizacji sil zbrojnych, czyli przywrocenia mocy obowiazujacej dekretowi Naczelnika Panstwa z dnia 7 stycznia 1921 roku. W rozmowach (miedzy innymi z Wladyslawem Baranowskim) dodawal 293 Pilsudski, iz zdaje sobie sprawe z presji moralnej, jaka jego nazwisko wywiera na postow. Dlatego nie sadzi, by warto bylo wszystko zmieniac wlacznie z Sejmem,5dyz: "To, co mam przed soba, to i wiem, czym moge operowac... Zreszta w tej chwili uchwala, co i jak zechce, zatwierdza co kaze, bo teraz tchorza". W wywiadach zas prasowych i w przemowieniu do parlamentarzystow powiedzial: "Wiem, iz Polska mozna rzadzic bez bata". Slowa bardzo brutalne, ktore zamieniono pozniej - moze tez byc, ze Pilsudski sam je zamienil - w jeszcze brutalniejsze: "Sprobuje, czy Polska mozna rzadzic bez bata". A na zapytanie dziennikarza francuskiego, czy jest zwolennikiem faszyzmu, odpowiedzial, ze "nic podobnego nie mogloby sie przyjac w Polsce. Nie, to nie dla nas". Warto pamietac, ze byl to rok 1926 i "faszyzm" nie mial wowczas jeszcze tak zlowrogiego znaczenia, jakie mu nadac mialy dalsze dzieje Wloch czy Niemiec, choc wiedziano, ze jest zaprzeczeniem ustroju demokracji parlamentarnej.Nowelizacje ustroju pod katem wyrazonych przez Pilsudskiego postulatow wzmocnienia pozycji prezydenta, umozliwienia rzadowi wydawania dekretow z zachowaniem koniecznosci ich zatwierdzenia przez Sejm i wprowadzenia ustawy o organizacji wojska parlament uchwalil bez oporu i to bardzo szybko. Nie byly to zmiany ani rewolucyjne, ani nawet radykalne, co jeden z przeciwnikow Pilsudskiego porownal do "gotowania jajka w kotle okretowym", majac na mysli niewspolmiernosc srodka, jakim byl zamach wojskowy, z osiagnietym rezultatem. Ograniczenie sie do takiego pogladu byloby rzecz jasna zupelnym nieporozumieniem historycznym. Pilsudski chcial bez watpienia dzialac w ramach prawa. Zalezalo mu przede wszystkim na zalegalizowaniu zamachu stanu. Fakt, ze dokonal go inaczej niz zamierzal, to znaczy, ze - jak mowi - "musowa sytuacja" spowodowala zamienienie sie "demonstracji zbrojnej" przeciwko rzadowi "pana Witosa" w walke zbrojna z ustapieniem glowy panstwa, zaciazyl Pilsudskiemu mocno na sercu. Z tym sie nie kryl w czasie walk w Warszawie i wielu swiadkow to potwierdzilo. Stad jego bardzo umiarkowane zadania i uporczywe ograniczanie programu zmian do "sanacji moralnej". Wydawalo mu sie, i w sensie prawnym mial tu sporo racji, ze rzeczywiscie zamach stanu Sejm - ten sam Sejm - zalegalizowal. Mowil: "Zrobilem jedyny swego rodzaju fakt historyczny, zem zrobil cos podobnego do zamachu stanu i potrafil go natychmiast zalegalizowac i zem uczynil cos w rodzaju rewolucji bez zadnych rewolucyjnych konsekwencji". Zapewne takie mial zamierzenia, a na pewno byl calkowicie szczery w swym przekonaniu o koniecznosci "wysanowania"moralnosci publicznej, co uwazal i za cel, i za srodek do celu prowadzacy. Celem bylo usprawnienie maszyny panstwowej, stabilizacja stosunkow i konieczna w kazdych okolicznosciach silna wladza panstwowa. Czyli rzad mogacy spokojnie planowac i pracowac. Oczywiscie rzad nie zwolniony od odpowiedzialnosci, lecz nie krepowany na kazdym kroku. Lecz wyznanie wiary Pilsudskiego, gdyz tak je najlepiej okreslic, choc pociagalo bardzo wielu, nigdy nie zdolalo pociagnac calego spoleczenstwa. Byc moze dlatego, ze stawialo mu wymagania ponad przecietne sily, nie wskazujac przy tym, co konkretnie nalezy osiagnac. "Praca 294 dla panstwa" byla haslem, ktoremu nikt nie zamierzal sie przeciwstawiac, lecz haslem zbyt ogolnym. Z uplywem lat granica miedzy idealizmem mo-raino-politycznym a praktycznymi potrzebami miala sie zamienic w labirynt nieporozumien - ku coraz to wiekszej goryczy Pilsudskiego, czego skutkiem psychologicznym bylo umoralnianie spoleczenstwa wbrew jego woli, skoro z wlasnej woli "umoralnic" sie nie chcialo, tym bardziej ze coraz czesciej inaczej zupelnie niz Pilsudski czy jego zwolennicy slowo "moralnosc" rozumialo. Mialo to byc przyczyna bardzo glebokich konfliktow, a czesto i tragedii, ktore kladly sie na przeciwleglej szali wagi, gdy historia osadzala wszystko zle i dobre, co sie Polsce przydarzylo w ciagu nastepnych dziewieciu lat zycia Jozefa Pilsudskiego. II Sytuacje po maju 1926 roku scharakteryzowac mozna w bardzo prosty sposob. Pilsudski uzyskal legalizacje zamachu stanu. Wszystkie instytucje panstwowe dzialac mialy na podstawie niezmienionego prawa konstytucyjnego. W szczegolnosci zas rzad w dalszym ciagu mial byc odpowiedzialny przed parlamentem, i to w dodatku przed parlamentem, ktorego sklad sie nie zmienil. W przekonaniu calego spoleczenstwa przeciwko temu wlasnie parlamentowi zbrojny zamach stanu byl wymierzony. A jednak ten wlasnie parlament bez wyraznego oporu godzil sie na nowy uklad polityczny. Jego cecha podstawowa bylo ciche przyznanie Pilsudskiemu prawa wywierania wplywu na wszystko, co sie w panstwie odtad dziac mialo. Minister wojny i generalny inspektor sil zbrojnych stawal sie wiec arbitrem politycznym z najwyzszym autorytetem w zyciu panstwowym - oczywiscie nie z tytulu tych funkcji, lecz z tego powodu, ze nazywal sie Jozef Pilsudski.Stan ten mial sie wbrew przewidywaniom utrwalic na dlugie lata. Naprzod spodziewano sie, ze Pilsudski pozwoli sie wybrac na prezydenta. Pozniej, ze dokona daleko siegajacych zmian w konstytucji. Wreszcie, gdy i to w sposob formalny nie nastapilo, spodziewano sie, ze rozwiaze parlament wybrany w roku 1922 i zarzadzi nowe wybory, ktore zapewnia mu taka wiekszosc w Sejmie, jaka mu bedzie potrzebna. Rowniez to przewidywanie sie nie spelnilo. W pewnym sensie zaskoczony tym rozwojem sytuacji byl sam premier Bartel. Z jego pierwszych przemowien wynikac by moglo, ze i on uwaza dalsze istnienie Sejmu w dotychczasowym skladzie za niemozliwe. Lecz juz 21 czerwca 1926 roku, pomimo kampanii antysejmowej prowadzonej na lamach duzej czesci prasy polskiej, Bartel stwierdzil jedynie, ze "dotychczasowa forma parlamentaryzmu nie wyszla Polsce na zdrowie", ale jako praktyczny skutek tego oswiadczenia przedlozono Sejmowi kilka projektow zmiany konstytucji, z ktorych wiekszosc zdobyl projekt rzadowy, ze wszystkich zgloszonych najmniej radykalny. Uchwalono te zmiany 2 sierpnia. Wsrod zmian istotnie wazne byly nastepujace: po pierwsze - Sejm i Senat maja obowiazek uchwalenia budzetu panstwowego, oczywiscie po dyskusji, w scisle okreslonym terminie. Znikala 295 tym samym mozliwosc przewlekania prowizorium skarbowego, nieraz na dlugie miesiace, co naturalnie utrudnialo sprawnosc pracy rzadu, a nieraz uniemozliwialo wszelkie rozsadne planowanie gospodarcze. Po drugie - prezydentowi przyslugiwac bedzie prawo rozwiazywania Sejmu i Senatu. Dotychczas prawa takiego nie posiadal. Bylo to wiec postanowienie bardzo wazne, gdyz na wypadek dlugotrwalego impasu miedzy poszczegolnymi stronnictwami prezydent mogl w kazdej chwili zarzadzic nowe wybory. Lecz i ten przepis nie mial brzmienia radykalnego, gdyz przyznawal prezydentowi prawo rozwiazania Sejmu i Senatu tylko raz z tego samego powodu. Dodac tu natomiast warto, ze wbrew logice zakazano jednoczesnie Sejmowi i Senatowi rozwiazywac sie na podstawie wlasnej uchwaly. Tym samym parlament musial funkcjonowac tak dlugo, dopoki albo nie zakonczy sie jego piecioletnia kadencja, albo tez nie rozwiaze go prezydent Rzeczypospolitej. Nastepne dwa lata wyjasnily, jaki byl sens polityczny tego rodzaju pozornego dziwolagu. Otoz, jak wynika z przebiegu wydarzen, a takze z kilku luznych zreszta wypowiedzi Pilsudskiego, ani on, ani jego zwolennicy nie dazyli do zmiany skladu parlamentu w tym przeswiadczeniu, ze pomimo jego rozbicia na sklocone ze soba partie bedzie on cialem latwiejszym we wspoldzialaniu z rzadem niz nowy parlament, ktory - takze w przeswiadczeniu Pilsudskiego - nie mialby zdecydowanej wiekszosci, lecz moglby sie wykazac mocniejszym mandatem ze strony ogolu obywateli. Pilsudski myslal o nowym Sejmie dopiero wowczas, gdy jego zamierzenia umoralnienia spoleczenstwa zostana urzeczywistnione. To pomieszanie zalozen moralnych w interpretacji niezbyt dla ogolu zrozumialej z praktyka polityczna bylo istotna cecha zarowno filozofii Pilsudskiego, jak i polozenia Polski przez kilka przynajmniej lat.Juz dwa pierwsze lata, to znaczy do uplywu kadencji parlamentu, przekreslily te nadzieje czy obliczenia. Z jednej strony tak luzno pojeta i niesprecyzo-wana mysl o "sanacji moralnej" i panstwa, i ogolu obywateli nie zapuscila w spoleczenstwie korzeni z tego przede wszystkim powodu, ze nie wiedzialo ono, jak sie nalezy zabrac do jej wcielania w zycie. Z drugiej zas strony zarowno Sejm, jak i stronnictwa polityczne, a takze prasa i inne srodki oddzialywania na opinie, nie zrezygnowaly ani z wlasnego zdania, ani z oporu przeciwko kazdemu pociagnieciu rzadowemu, ktore im nie odpowiadalo. Opozycja w Sejmie byla sila bardzo zywa, z tym tylko, ze jej glowny osrodek nie skrystalizowal sie, jak by sie mozna bylo spodziewac, na lawach prawicy, lecz wlasnie wokol Polskiej Partii Socjalistycznej, o ktorej i przed zamachem majowym i bezposrednio po nim myslano jako o politycznym zapleczu ewentualnych reform, ktore powrot Pilsudskiego do zycia publicznego mial urzeczywistnic. Pierwsze wyrazne starcia miedzy rzadem a opozycja w Sejmie mialy miejsce juz jesienia 1926 roku. Doprowadzily - zgodnie z tradycja i obyczajami parlamentarnymi - do ustapienia kilku ministrow, do dwukrotnego podawania sie do dymisji premiera Bartla i nawet do chwilowego objecia stanowiska premiera przez samego Pilsudskiego. Bezposrednie przyczyny sa malo istotne, a nawet nieciekawe, z wyjatkiem moze oporu przeciwko 296 ustawie ograniczajacej w nieznaczny zreszta sposob pelnie swobody prasy. Naprawde istotne natomiast byly niechec, zawod, a nawet oburzenie wsrod politykow lewicowych , ze oto po zamachu stanu nie nastapily zadne reformy spoleczne i polityczne, ze zamiast programu, ktory by jasno wytyczal cele panstwowe, spoleczenstwo zadowalac sie musi wezwaniami do naprawy moralnej. Mistrz retoryki politycznej, jakim byl Ignacy Daszynski, przywodca PPS, w kilkunastu przemowieniach sejmowych najlepiej scharakteryzowal te sytuacje. Na przyklad: "Masy polskie to nie stado wrobli. Masy polskie spodziewaja sie i oczekuja dalszych poczynan, dalej siegajacych skutkow majowego przewrotu". "Gdyby odrodzenie moralne i naprawa Rzeczypospolitej staly sie karykatura, to gorzko zalowalaby Polska owych ofiar koniecznych, ktore padly w dniach majowych". A kiedy indziej stwierdzal:"Masy ludowe nie rozumieja tego, co sie po przewrocie dzieje". Daszynski i cala lewica poparla projekt rzadowy udzielajacy Prezydentowi prawa rozwiazywania Sejmu. "Sejm nierozwiazywalny jest zaprzeczeniem demokracji" - mowil Daszynski. Natomiast czesc przynajmniej tej opozycji sprzeciwiala sie trzeciej zmianie konstytucyjnej, na mocy ktorej prezydent otrzymywal prawo wydawania rozporzadzen z moca ustawy, to znaczy dekretow, wowczas gdy parlament jest rozwiazany lub gdy nie jest na sesji. Dekrety te, rzecz jasna, redagowalby nie prezydent, lecz rzad. Na ich temat mowil Daszynski, ze sprawy panstwowe nie moga byc "funkcja kancelaryjna" i dodawal: "Bo jak przewrot majowy wyrosl z poczucia, ze nieprawosci jest za duzo [Daszynski cytowal tu slowa Pilsudskiego], tak pozniejsze przewroty moga wyrosnac z poczucia, ze za duzo jest bezprawia konstytucyjnego. Nie chcemy, zeby zamiast wszechwladzy Sejmu - jednego zla - nastepowalo drugie zlo, wszechwladza rzadu". Niemniej za caloscia ustawy o zmianie konstytucji padlo w Sejmie 246 glosow. Przeciwko tylko 95. Rozporzadzenia z moca ustawy nie byly zreszta ani nowoscia w zyciu politycznym Polski, ani zmiana radykalna. Kazdy dekret musial byc teraz przedlozony Sejmowi do aprobaty w ciagu dwoch tygodni po rozpoczeciu sesji parlamentu. Jesli aprobaty nie uzyskal, przestawal obowiazywac. Nie bylo wiec mowy o zaprowadzeniu w Polsce formalnej dyktatury, czego sie spodziewala opinia zagraniczna, nie bylo tez zadnego objawu nasladownictwa wloskich wzorow faszystowskich. Pilsudski o nich nie myslal, a nawet wzorami takimi pogardzal. Przede wszystkim zas uwazal je za niecelowe w warunkach polskich. Jesli istota zmian, ktore chcial wprowadzic, miala byc "sanacja", czyli naprawa moralna, i jesli sadzil, ze haslo to zastapi skutecznie konkretny program polityczny, to dwa pierwsze lata po zamachu majowym mogly go byly przekonac, ze koncepcja ta egzaminu nie zdaje. Jesli natomiast swa wlasna role widzial w sprawowaniu swoistej dyktatury moralnej, ktora przewazyc moze zarowno przeszkody formalne, jak i niechetne mu hasla polityczne, to cel swoj niewatpliwie osiagnal. Najlepiej byc moze scharakteryzowal to zaciety opozycjonista, jakim byl Herman Lieberman, w artykule napisanym na prosbe niemieckiej partii socjaldemokratycznej i ogloszonym w jej organie Vorwdrts. 297 Pisal: "Pilsudski to ani Mussolini, ani Lenin, ani przywodca socjalistyczny. Jest to^wlasnie Pilsudski, twor szczegolny polskich stosunkow spolecznych i politycznych... Nie mozna mowic o reakcyjnosci rezymu Pilsudskiego, ale nie ulega watpliwosci, ze jest on pelna niebezpieczenstw przerwa w rozwoju spolecznym i politycznym Polski".Jednym z powodow swoistego chaosu myslowego, jaki sie wytworzyl w politycznym zyciu Polski bezposrednio po przewrocie majowym, byl zadziwiajaco obojetny - jesli nie nonszalancki - stosunek Pilsudskiego wlasnie do zagadnien polityki wewnetrznej. Ograniczal sie do dorywczych ingerencji, zamiarow swoich nie precyzowal, zlecajac jak gdyby te sprawy swym przypadkowym czesto pomocnikom. Przykladem tak zwane "zblizenie z kolami konserwatywnymi", czyli z ziemianstwem. Poglebilo ono niechec czy niepokoje lewicy polskiej. Natomiast z prawdziwa pasja i przejeciem interesowal sie Pilsudski dwiema najwazniejszymi dziedzinami zycia panstwowego w owczesnym polozeniu Polski, mianowicie wojskiem i polityka zagraniczna. Stal sie rzeczywistym kierownikiem polityki zagranicznej i pozostal nim wlasciwie do smierci. I mogl niewatpliwie w tej dziedzinie pochwalic sie sukcesami. Pilsudski ocenil trafnie, ze od czasu traktatu w Locarno polozenie Polski stwarza jej stale zagrozenia ze strony obydwu sasiadow, ilekroc wchodza ze soba w porozumienie, I pod katem tego zagrozenia wszystkie zagadnienia miedzynarodowe musi Polska rozpatrywac, starajac sie jednoczesnie, aby "nikt nic o nas bez nas nie decydowal". Nie ulega tez watpliwosci, ze kilka przynajmniej lat po zamachu majowym przynioslo Polsce polepszenie sytuacji miedzynarodowej, a takze polepszenie polozenia gospodarczego, co nie bylo juz zreszta bezposrednia zasluga Pilsudskiego. III Sadzac z cytowanych tu slow Liebermana, role Pilsudskiego w panstwie nalezaloby okreslic w ten sposob: zachowuje dla siebie mozliwosc arbitrazu miedzy roznymi tendencjami politycznymi i spolecznymi - z tym ze podkresla wyraznie swa nadrzednosc nie tylko w stosunku do ludzi, lecz takze do instytucji ustrojowych, ktorych ksztaltu i sposobow dzialania w sposob formalny nie zmienia. Z zachowania Pilsudskiego w ciagu co najmniej trzech lub czterech lat po zamachu majowym, a takze - choc w mniejszym stopniu - z jego wypowiedzi wnosic by nalezalo, ze widzial swe zadanie w panstwie jako funkcje wychowawcza. Uwazal, ze formalne zmiany ustrojowe sa mniej istotne lub w ogole niepotrzebne, gdyz roznica miedzy zlym a dobrym funkcjonowaniem zycia panstwowego polega na "usunieciu nieprawosci" z postepkow i mysli ludzkich. Bylo to zadanie bardzo ambitne i bardzo trudne do zrealizowania. Dlaczego? Przede wszystkim z powodu braku wyraznego okreslenia celu, jaki Pilsudski chcial osiagnac. Przykladem, jednym z wielu, bylo jego przemowienie na zjezdzie legionistow w Kaliszu w sierpniu 1927 roku. Przemawiajac do oddanych mu bezgranicznie bylych zolnierzyi towarzyszy walki, Pilsudski rozszerzyl gwaltowna krytyke, jaka dotychczas wyrazal w stosunku do politykow, a zwlaszcza do Sejmu, na cale spoleczenstwo. Stawial mu zarzuty malosci, sobkostwa lub zgola glupoty. Dawal czastkowe przyklady na poparcie swojej oceny. Lecz nie dawal konkretnej recepty, co nalezy zrobic, zeby stan ten, skoro jest az tak zalosny, poprawic i zmienic. Niemniej slowa "zmiana" i "poprawa" byly mysla przewodnia jego wystapienia. Ten stan chaosu myslowego, niepewnosci i laczacych sie z nia obaw znajdowal, rzecz jasna, odbicie w calym zyciu politycznym. Lewica ze swym glownym trzonem w Polskiej Partii Socjalistycznej zajela w Sejmie i w publicystyce stanowisko opozycyjne. Nie znaczy to oczywiscie, by prawica, zawsze w stosunku do Pilsudskiego opozycyjnie nastawiona, zawarla z nim jakas cicha ugode czy chociazby zawieszenie broni. Natomiast przeszla w praktyce do innych metod dzialania, jak gdyby rezygnujac z gory z mozliwosci osiagniecia rezultatu w drodze normalnej opozycji sejmowej. Na niezbyt wyrazne lub po prostu niezrozumiale hasla odpowiedzieli przywodcy Narodowej Demokracji, ktora wnet przemieni sie po prostu w Stronnictwo Narodowe, takze haslem wychowania spoleczenstwa. I tak w grudniu 1926 roku Roman Dmowski przystapil do tworzenia Obozu Wielkiej Polski. Mial on szerzyc ideologie narodowa opierajac sie rowniez na przeslankach przede wszystkim moralnych i skupiajac kolo siebie przede wszystkim mlodsze pokolenie. Zadaniem praktycznym tego ruchu nie mialo byc dazenie do szybkiego uchwycenia wladzy, lecz reedukacja mozliwie jak najwiekszej liczby Polakow i stworzenie w ten sposob podstaw pod przyszly ustroj nacjonalistyczny. Bylo wiec w tym pewnego rodzaju podobienstwo metody, choc nie bylo podobienstwa celu. U Pilsudskiego bowiem przewazala idea zwiazania wszystkich obywateli panstwa polskiego wokol dzialania na rzecz wspolnego dobra, bez kladzenia szczegolnego nacisku na elementy narodowe polskie. Byla jednak miedzy obydwiema koncepcjami takze roznica scisle praktyczna. Wynikala ona po prostu z faktu, ze wychowawczej koncepcji Pilsudskiego sluzyc mial aparat wladzy panstwowej, ktory zostal uzalezniony od jego woli. Zawod, jaki Pilsudski sprawil lewicy, polegal nie tylko na tym, ze nie "rozpedzil" Sejmu i nie przeprowadzil formalnych reform politycznych czy ustrojowych, lecz takze na tym, ze w sposob brutalny odcial sie od wszystkich dotychczas istniejacych stronnictw politycznych. Wprowadzilo to sporo zamieszania i nieporozumien wsrod najbardziej mu oddanych zwolennikow. Nie zadal od nich opuszczenia partii i ugrupowan politycznych, w ktorych dotychczas dzialali, a dzialali przede wszystkim lub wylacznie w srodowiskach lewicowych, lecz przeciwnie, odmowil dania im jakichkolwiek instrukcji, ktore moglyby zdradzic, jakie sa jego dlugofalowe plany. Mialo to w przekonaniu Pilsudskiego symbolizowac jego obojetny, jesli nie pogardliwy stosunek do wszystkich partii politycznych, a nawet do samej zasady dzialania politycznego za pomoca stronnictw. Innym przykladem tego nastawienia bylo zblizenie do srodowiska konserwatywnego. Chodzilo o silna nie ilosciowo, lecz pod wzgledem rzeczywistych wplywow, a takze mozliwosci gospodarczych grupe obszarnicza, czyli ziemianska. Zblizenie takie nastapilo i to za posrednictwem zaufanego czlowieka, jakim dla Pilsudskiego byl Walery Slawek, bojowiec i swego czasu radykalny socjalista. Doszlo do dwoch spotkan. Pierwsze odbylo sie 25 pazdziernika 1926 roku w Nieswiezu. Formalna przyczyna bylo zawieszenie krzyza Virtuti Militari na nagrobku Stanislawa Radziwilla, poleglego w wojnie bolszewickiej ulubionego adiutanta Pilsudskiego. Drugim byl zjazd konserwatystow w polowie wrzesnia 1927 roku w Dzikowie, siedzibie Zdzislawa Tarnowskiego. Slawek mial wowczas zawrzec blizej nie okreslona umowe polityczna z ziemianstwem, o ktorej duzo mowiono, choc bardzo malo bylo znanych szczegolow. Oburzona i zaniepokojona lewica, a za nia duza czesc spoleczenstwa, posuwala sie w swych domyslach az do wniosku, ze Pilsudski wraz z ziemianstwem przewiduje wprowadzenie w Polsce ustroju monar-chistycznego. Rezultatem owego zblizenia do kol konserwatywnych bylo rozluznienie ich powiazan z Narodowa Demokracja, co zapewne bylo konkretnym celem Pilsudskiego. Krok ten nie pociagnal za soba, jak sie obawiano, zawieszenia reformy rolnej ani jej modyfikacji na niekorzysc chlopcow i bezrolnych. Przeciwnie, wlasnie w tym okresie reforma rolna nareszcie zaczela postepowac naprzod, choc oczywiscie nie w tym tempie, jakiego domagaly sie stronnictwa ludowe. Zasadnicza i podstawowa zmiana w taktyce politycznej Pilsudskiego nastapila w zimie 1928 roku, to jest w przededniu nowych wyborow do parlamentu. Pod ogolnym kierownictwem Slawka przystapiono wowczas do tworzenia nowego stronnictwa. Mialo ono zgrupowac wszystkich zwolennikow Pilsudskiego i pociagnac za soba wiekszosc spoleczenstwa, o ktorej nie bez racji myslano, ze Pilsudskiemu sprzyja i w dalszym ciagu obdarza go zaufaniem. Nowa organizacje nazwano Bezpartyjnym Blokiem Wspolpracy z Rzadem, chcac tym samym odebrac mu znamiona partii politycznej, a nadac cechy blizej nie okreslonego powszechnego ruchu solidarystycznego, w ktorym zmiescic sie mieli ludzie o najrozniejszych, czesto sprzecznych pogladach pod wspolnym haslem owej walki z "nieprawoscia". Decyzja ta mogla miec swa podstawe albo w przekonaniu Pilsudskiego, ze dzielo reedukacji spoleczenstwa juz sie dokonalo, czego wyrazem bedzie Bezpartyjny Blok, albo tez mogl on dojsc do wniosku, ze bez konkretnej organizacji politycznej trudno mu bedzie kierowac polityka panstwowa w ramach nie zmienionego dotychczas ustroju parlamentarnego. Ktora z tych przeslanek byla decydujaca, nie dowiemy sie zapewne nigdy. Wazniejszy natomiast byl praktyczny rezultat. Bezpartyjny Blok zdobyl co prawda duzo glosow i prawie 30"" mandatow w Sejmie, nie zdobyl jednak wiekszosci i tym samym nie pozbawil wplywow i mozliwosci dzialania starych partii, nastawionych juz bardzo opozycyjnie. Z tego tez wzgledu na wyborach w marcu 1928 roku konczy sie pierwszy, eksperymentalny jak gdyby okres rzadow pomajowych. Od roku 1928 ustawac zaczyna wyczekujaca postawa spoleczenstwa i podzial na zwolennikow i przeciwnikow Pilsudskiego nabiera znamion podzialu stalego. Odtad tez element nacisku ze strony wladzy panstwowej na opinie publiczna i na ogol obywateli zajmowac bedzie coraz wiecej miejsca w zyciu kraju. 300 Owe niecale dwa lata po zamachu majowym nie przyniosly wiec pelnego zwyciestwa moralnego Pilsudskiego, na co prawdopodobnie liczyl. Nie oznacza to jednak, by lata te nazwac mozna bylo okresem niepowodzen i utraty popularnosci zarowno Pilsudskiego, jak i ludzi nie tyle w jego imieniu, ile pod jego nadzorem sprawujacych rzady. Nastroje spoleczenstwa byly pomimo nasilenia glosow opozycyjnych w Sejmie bardzo dobre, co bylo w pewnej mierze skutkiem zadziwiajacej poprawy polozenia gospodarczego. Byla ona widoczna na najwazniejszym w Polsce odcinku rolnictwa, a takze w przemysle oraz w stabilizacji walutowej i budzetowej. I to pomimo wojny celnej z Rzesza Niemiecka. Poprawila sie koniunktura dla wegla polskiego, podstawowego towaru eksportowego na rynki europejskie. Poprawe te spowodowal dlugotrwaly strajk generalny w Anglii. Skandynawia, Wlochy i Balkany przerzucily sie wowczas na import wegla z Polski. Stan ten, dzieki dobrze pomyslanym umowom handlowym, udalo sie utrzymac takze po zakonczeniu strajku angielskiego. Bilans handlowy, dotychczas z reguly dla Polski niekorzystny, zaczal dawac przecietna nadwyzke trzydziestu kilku milionow zlotych miesiecznie. Przestal sie chwiac kurs zlotego, ustalajac sie nieco ponizej dziewieciu za dolara. Dzieki dobrej koniunkturze, a takze dzieki sprawnej polityce skarbowej udalo sie zrownowazyc budzet panstwowy, osiagajac w roku 1927 prawie 300 milionow zlotych nadwyzki i to pomimo podwyzszenia plac urzednikow i pracownikow uslug o 16%. Sila nabywcza swiata pracy podniosla sie o prawie 20%. Korzystne wyniki "planu stabilizacyjnego" ulatwia zaciagniecie szeregu pozyczek zagranicznych w Londynie i Nowym Jorku, zuzytych madrze na inwestycje zarowno przemyslowe, jak i uslugowe, przeprowadzane glownie z udzialem samorzadow gospodarczych poszczegolnych miast, jak na przyklad Warszawy i Poznania, lub calego wojewodztwa slaskiego. Widomym znakiem poprawy polozenia gospodarczego i rozmachu bylo szybkie tempo budowy portu i miasta Gdyni, co bylo zreszta osobista zasluga ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego. Postepowala tez dosc szybko budowa magistrali weglowej, czyli linii kolejowej laczacej Slask z wybrzezem Baltyku. Nie ulega watpliwosci, ze te osiagniecia gospodarcze stanowily wyrazny kontrast w porownaniu z poprzednimi laty, co znajdowalo swoj wyraz w ogolnym uspokojeniu nastrojow, zwlaszcza wsrod robotnikow. Bezrobocie przestalo byc zmora, gdy liczba nie znajdujacych pracy w przemysle z 300 tysiecy w zimie 1926 roku spadla w pazdzierniku 1928 roku do 80 tysiecy.Widoczne tez bylo wzmocnienie pozycji polskiej - w sensie nie tylko gospodarczym, ale i politycznym - na arenie miedzynarodowej. Ale byla i odwrotna strona medalu, gdy chodzi o nastroje spoleczenstwa w pierwszych latach rzadow pomajowych. Ta odwrotna strona byly odosobnione co prawda, lecz przeciez powszechnie komentowane wypadki gwalcenia praworzadnosci w rozprawianiu sie z niektorymi zdecydowanymi przeciwnikami zarowno Pilsudskiego, jak i jego koncepcji politycznych. Pilsudski i opozycja Pierwsze dwa lata okresu pomajowego uplynely wiec pod znakiem stabilizacji gospodarczej oraz wzmocnienia pozycji Polski na arenie miedzynarodowej. Tym zjawiskom, jak najbardziej pozytywnym, towarzyszylo swojego rodzaju ciche zawieszenie broni miedzy partiami politycznymi reprezentowanymi w Sejmie i Senacie Rzeczypospolitej a osrodkiem sprawujacym rzady oparte na autorytecie Pilsudskiego. Ow stan zawieszenia broni tlumaczono pozniej na rozne sposoby. Publicysci, socjalistyczni zwlaszcza, uzasadniali go checia nieprzeszkadzania Pilsudskiemu w opanowaniu rzeczywiscie trudnej sytuacji gospodarczej i laczacej sie z nia atmosfery niepokoju spolecznego. Mialoby to oznaczac, ze udzielali jak gdyby warunkowego kredytu zaufania nowemu systemowi rzadow. Bylo to widoczne zwlaszcza w ciagu kilku miesiecy po zamachu majowym. Sytuacja na lewicy ulegla zmianie z chwila, gdy stalo sie zupelnie pewne, ze Pilsudski nie szuka zadnych sprzymierzencow w istniejacych stronnictwach i ze sprawe reform spolecznych traktuje jako zagadnienie wtorne, w praktycznym wykonaniu odlegle, bo majace byc mechanicznym prawie rezultatem ogolnego przeobrazenia pogladow i nastrojow spoleczenstwa. Od tej tez chwili opozycja przeciwko niemu i przeciwko rzadom opierajacym sie wylacznie na jego autorytecie stala sie jawna i otwarta, choc w swym dzialaniu bardzo wstrzemiezliwa i ostrozna. Natomiast prawica, przeciwna Pilsudskiemu lub, powiedziawszy wyrazniej, zdecydowanie wroga jego dzialalnosci nie tylko w niepodleglym panstwie w ciagu czterech lat sprawowania funkcji Naczelnika Panstwa, lecz takze w okresie walki o niepodleglosc, nie wysuwala sie na czolo opozycji na forum sejmowym. Nie oznacza to bynajmniej, by Narodowa Demokracja byla w stosunku do politycznych i spolecznych koncepcji Pilsudskiego ustosunkowana bardziej przychylnie niz na przyklad PPS, "Wyzwolenie" czy ugrupowania centrum w rodzaju Chrzescijanskiej Demokracji czy Narodowej Partii Robotniczej. Przeciwnie, ugrupowania narodowe skupione wokol moralnego i politycznego autorytetu Romana Dmowskiego byly w stosunku do koncepcji Pilsudskiego, i to zarowno w polityce wewnetrznej, jak i zagranicznej, ustosunkowane nieprzejednanie, odrzucajac z gory wszelka mozliwosc kompromisu. Kola te jednak i sam Roman Dmowski wychodzily z zalozenia, ze wlasciwym polem walki i wszelkiego dzialania, o ile ma byc na dluzsza mete skuteczne, powinno byc cale spoleczenstwo polskie, a nie jego niezbyt doskonala reprezentacja parlamentarna. Zmiana taktyki dzialania po stronie zwolennikow Pilsudskiego, podjeta pod koniec roku 1927 i zapewne podyktowana przez niego samego nie bez pomocy dwoch zaufanych ludzi, Walerego Slawka i Stanislawa Cara, polegala na stworzeniu wlasnej silnej grupy parlamentarnej, co do ktorej wysnuwano w Belwederze nadzieje, ze zdobedzie w wyborach wiekszosc. Ocena ta polegala na nieporozumieniu. Autorytet osobisty Pilsudskiego w dwoch pierwszych latach po zamachu majowym nie zmalal, a moze nawet w szerokiej masie obywateli wzmocnil sie. Lecz przychylne nastawienie do jego osoby nie znajdowalo bynajmniej odpowiednika w checi obdarzenia zaufaniem tych ludzi, ktorzy, jak to sie mowilo, "w cieniu" Pilsudskiego Polska rzadzili. Sa wskazowki, ze Pilsudski nie dostrzegal charakterystycznej dla owczesnych stosunkow dezorientacji, jaka panowala w kraju na temat znaczenia owej "sanacji moralnej", ktora wysuwal i jako lekarstwo na wszystkie bolaczki, i jako program dzialania. Wybory w marcu 1928 roku przyniosly rozczarowanie zarowno jemu, jak i ludziom naprawde mu oddanym. W spoleczenstwie zas wywolaly daleko idace zastrzezenia, czy walke z partyjnictwem, haslo w zasadzie popularne, mozna i nalezy prowadzic za pomoca nowej partii politycznej, pozbawionej w dodatku wyraznego oblicza ideologicznego i programowego. Nie mozna bylo w Polsce zastapic konkretnych propozycji reform czy konkretnego zarysu dzialalnosci politycznej wezwaniem do slepego zaufania w stosunku do kogokolwiek - nawet do czlowieka, ktory dla kazdego Polaka byl postacia w calym tego slowa znaczeniu historyczna i okryta slawa ogromnych zaslug politycznych i wojennych. Okazalo sie, ze nie obrzucajac Pilsudskiego epitetami, jak to czyniono na prawicy, takze lewicowe lub umiarkowanie nastawione grupy spoleczne chcialy wiedziec z gory, do czego maja dazyc i o co w Polsce maja sie starac. Mozna by tu zaryzykowac twierdzenie, ze pozostajac przy dotychczasowym systemie zupelnego wylaczenia sie z powiazan partyjnych, Pilsudski i powolywane przez niego rzady moglyby osiagnac wiecej i latwiej niz przy poparciu sztucznie zorganizowanej grupy parlamentarnej. Grupa ta, o wszystkich znamionach partii z wyjatkiem okreslonego programu, nazywala sie w sposob, ktory dla niejednego brzmial komicznie. Zabawna strone tej nazwy podchwycila szybko polska prasa humorystyczna i satyryczna juz przy upadku pierwszego rzadu po wyborach. Pisala wowczas, ze BBWR jest blokiem wspolpracy z bylym rzadem, chce byc blokiem wspolpracy z przyszlym rzadem, a bedzie blokiem wspolpracy z kazdym rzadem. Utworzenie BBWR spowodowalo wystapienie ze starych stronnictw wielu bardzo wybitnych ludzi, zawsze Pilsudskiemu oddanych, a nawet nalezacych do jego bezposrednich wspolpracownikow. Do takiej nalezal na przyklad Jedrzej Moraczewski, czlowiek, z ktorego nazwiskiem historia Polskiej Partii Socjalistycznej byla zwiazana w rownym nieomal stopniu co z nazwiskiem Ignacego Daszynskiego. Znalezli sie oni w owym bloku wspolpracy lub w kilku pomniejszych ugrupowaniach rozniacych sie od'BBWR tylko nazwa, jak na przyklad Narodowo-Panstwowy Blok Pracy lub Zwiazek Chlopski skupiajacy kilku secesjonistow z "Piasta" i "Wyzwolenia". Inni kandydaci, ktorzy znalezli sie na listach BBWR, tworzyli dosc dziwna mieszanine, gdyz byli tam skrajni konserwatysci ziemianscy obok ludowcow, socjalistow, przedstawicieli mniejszosci narodowych i ludzi naprawde bezpartyjnych. Ow szeroki wachlarz kandydatow mial stanowic glowna atrakcje nowego ugrupowania politycznego. Jesli nia byl, to raczej krotko, gdyz w opinii publicznej zakorzenilo sie dosc szybko mniemanie - dodajmy, ze nie zawsze ^izasadnione - ze czlonkowie BBWR sa w wiekszosci oportunistami politycznymi badz tez zwyklymi karierowiczami. Opinia ta zaczela przewazac, a w niejednym zblizac sie do prawdy przy nastepnych wyborach, ktore odbyly sie juz w listopadzie 1930 roku, to znaczy po uplywie zaledwie polowy kadencji nowego Sejmu. Ten tez okres miedzy marcem 1928 i wrzesniem 1930 roku uznac nalezy za zwrotny w dwudziestoleciu miedzywojennym. Do roku 1928 bowiem trwala rzeczywista poprawa ogolnego polozenia Polski, z czym laczyly sie poprawa nastrojow, wzmozenie energii i ogromna doza optymizmu. Natomiast lata 1928-30 byly okresem proby, i to proby podwojnej. Z jednej strony wyczekiwano na pozytywne skutki usprawnienia zycia panstwowego, zapoczatkowanego przez zamach majowy, a ktore mialy miec oparcie w "sanacji moralnej", czyli naprawie systemu rzadzenia, i to na wszystkich szczeblach, rozwiazaniu trudnych problemow, jak chociazby problem mniejszosci narodowych, dzwignieciu sie gospodarczym kraju i wyraznych, rzeczywistych postepach w dziedzinie niwelacji roznic spolecznych. Lecz ten wlasnie okres przyniosl pogorszenie sytuacji w porownaniu z wynikami osiagnietymi miedzy rokiem 1926 a 1928. Pogorszenie to nie objelo na szczescie politycznego polozenia Polski na arenie miedzynarodowej. Przeciwnie - na tym polu zaznaczal sie wzrost jej znaczenia i umocnienie jej pozycji, co niewatpliwie zaliczyc nalezy do zaslug Pilsudskiego, ktory w tej dziedzinie wystrzegal sie ogolnikow i niejasnosci, jakie cechowaly jego polityke wewnetrzna. Nie on tez i nie jego rzady - czy jego "oboz", jak juz wowczas mowiono - ponosza odpowiedzialnosc za skutki ogolnoswiatowego kryzysu gospodarczego, ktory rozpoczal sie wlasnie w roku 1929, a od ktorych Polska uchronic sie nie mogla, tak jak sie nie uchronilo zadne panstwo w Europie, nie mowiac juz o Stanach Zjednoczonych. Nie tu wiec kierowac nalezy ostrze krytyki historycznej, lecz na odcinek polityczno-wewnetrzny, na ktorym okazalo sie dowodnie, ze w Polsce zadne uszczuplenie praw obywatelskich, zadne posuniecie sprzeczne z zasadami demokracji i zadne pogwalcenie praworzadnosci nie moze nigdy przejsc bez reakcji, bo sie na to spoleczenstwo nie zgodzi. Terenem walki byl w dalszym ciagu Sejm. Nie mial sily czy tez nie mial odwagi przeciwstawic sie Pilsudskiemu w sposob zdecydowany i stanowczy. Mial jednak dosc sil, by utrudnic prace rzadu, i dosc odwagi, by krytykowac i potepiac to wszystko, co na krytyke i potepienie w dzialaniu rzadu zaslugiwalo. Sejm wybrany w roku 1928 mial na swych lawach okolo 130 czlonkow Bezpartyjnego Bloku i pokrewnych ugrupowan. Prawica, ograniczona juz tylko do Zwiazku Ludowo-Narodowego, miala wszystkiego 37 poslow. Centrum, to jest Chrzescijanska Demokracja, Narodowa Partia Robotnicza i "Piast", mialo razem 54 poslow. 86 nalezalo do stronnictw reprezentujacych mniejszosci narodowe, w tym 11 do ugrupowan komunistycznych. Komunistow polskich bylo 7. Polska lewica - to znaczy PPS, "Wyzwolenie" i Stronnictwo Chlopskie - liczyla razem 130 poslow, to znaczy dokladnie tylu, iloma w glosowaniach dysponowal rzad. Miedzy tymi dwiema grupami 304 toczyla sie coraz bardziej zacieta walka, przybierajaca chwilami znamiona walki o symbole - o symbol godnosci marszalka Sejmu (byl nim Ignacy Daszynski), o symbol mozliwosci kontrolowania budzetu poszczegolnych resortow, o symbol nadrzednosci wladzy ustawodawczej nad wykonawcza. W walkach tych pozostale ugrupowania poselskie glosowaly rozmaicie, gdyz centrum czesto popieralo polityke rzadu, a z reguly odmawialo poparcia wnioskom godzacym osobiscie w osobe Pilsudskiego. Jedna z najbardziej /acietych kampanii, w ktora Piisudski zaangazowal sie jednak osobiscie, z fatalnym skutkiem dla dalszego biegu wypadkow, a takze dla wlasnego zdrowia i rownowagi psychicznej, byla afera ministra Gabriela Czechowicza. Sejm postanowil go oddac pod Trybunal Stanu za wydatkowanie 8 milionow zlotych na cele agitacji wyborczej Bezpartyjnego Bloku Wspolpracy z Rzadem. Pilsudski wzial odpowiedzialnosc na siebie, gdyz w tym okresie chwilowo sprawowal funkcje premiera. Wytworzyl sie impas, gdyz - jak to okreslil Herman Lieberman - "Pilsudski jako postac historyczna przed sadem znalezc sie nie moze". Wina Czechowicza byla niewielka, mial on posluzyc jako koziol ofiarny. Kazdy o tym wiedzial, namietnosci jednak wrzaly. Ulegl im takze Pilsudski, dajac temu wyraz w jednym z na j gwaltowniej szych i obelzywych pod adresem Sejmu i wszystkich politykow wywiadow prasowych pod tytulem "Dno oka" z 7 kwietnia 1929 roku. Punktem szczytowym jednak i zarazem zamykajacym dwu i pol letni okres bezsilnej szamotaniny miedzy Pilsudskim i opozycja parlamentarna byl nakaz aresztowania i osadzenia w wiezieniu wojskowym w Brzesciu nad Bugiem 23 wybitnych politykow i poslow po rozwiazaniu Sejmu we wrzesniu 1930 roku. II Przebiegiem aresztowania, pobytem w wiezieniu brzeskim i procesem dzialaczy i politykow opozycyjnych zajmiemy sie szczegolowo przede wszystkim z tego wzgledu, ze stanowilo to ciemna plame odbijajaca w sposob bolesny od ogolnego tla zycia w Polsce miedzywojennej. Oczywiscie przyklady gwalcenia praworzadnosci i praw obywatelskich przez wladze w okresie pomajowym nie wytrzymuja z perspektywy lat porownania z tymi wszystkimi gwaltami, przejawami terroru i gwalcenia praw ludzkich, jakich doswiadczyc miala Polska pozniej. I nie tylko Polska. Zbrodnie dokonywane przez wladze na wlasnych tylko obywatelach w Niemczech hitlerowskich, we Wloszech faszystowskich i w Zwiazku Sowieckim przekraczaja swym ogromem i potwornoscia wszystko, co sie zlego z winy wladz w okresie miedzywojennym w Polsce przydarzylo. Nie to jednak stanowi podstawe osadu historycznego. Mowiac o dziejach Polski, jako kryterium osadu przyjmowac musimy nie porownania, lecz przekonania i nastroj dominujacy w okreslonym czasie nie u kogo innego i nie gdzie indziej, tylko wsrod Polakow i na terytorium ich wlasnego, w pelni wowczas niepodleglego panstwa.Z jeszcze jednego powodu aresztowanie poslow opozycyjnych i pozniejszy ich proces zaslugiwac musza na szczegolna uwage w kazdym studium dziejow 305 dwudziestolecia. Po sprawie brzeskiej mozna mowic w Polsce o rzadach sprawowanych bez oparcia na swobodnie wyrazanej opinii obywatelskiej. Po roku 1930 Sejm rzeczywiscie "wspolpracuje" z rzadem, lecz nie dlatego, ze taka jest niezaprzeczalna wola spoleczenstwa, tylko dlatego, ze za pomoca srodkow, ktore jako praworzadne okreslone byc nie moga, rzad zapewnil sobie w tym parlamencie wiekszosc. Adam Prochnik, autor pisanego na zywo i pod wrazeniem wydarzen dziela historycznego pod tytulem "Pierwsze pietnastolecie Polski Niepodleglej", przyjmuje wlasnie te date jako cezure miedzy okresem rzadow parlamentarnych a dyktatura w Polsce. Jest to zapewne poglad zbyt krancowy, gdyz dyktatura w sensie absolutnym nie istniala w Polsce ani w ciagu pieciu lat, jakie pozostaly jeszcze Pilsudskiemu do smierci, ani pod rzadami jego nastepcow. Nie bylo tez o niej mowy w najciezszym dla panstwa polskiego okresie, jakim bezsprzecznie byly lata wojny bolszewickiej. Niemniej pewna periodyzacja dwudziestolecia niepodleglosci polskiej, wtedy zwlaszcza, gdy mowimy o jej dziejach wewnetrznych, jest konieczna, chocby po to, by uniknac uogolnien i uproszczen. Otoz czternascie lat, jakie dziela zamach majowy w 1926 roku od wybuchu wojny we wrzesniu 1939 roku, rozpada sie na odcinku wewnetrznych dziejow Polski na cztery okresy. Pierwszy trwal do roku 1928 i jego cecha charakterystyczna byla polityka oparta na wewnetrznym przekonaniu Pilsudskiego, ze za pomoca hasel "sanacji moralnej" pociagnie za soba zdecydowana wiekszosc spoleczenstwa. Okres drugi to rok i kilka miesiecy miedzy wyborami do Sejmu w marcu 1928 i aresztowaniem poslow we wrzesniu 1930 roku. W tym krotkim okresie Pilsudski probowal podeprzec swoj scisle idealistyczny sposob postepowania akcja zorganizowana, tworzeniem wyraznej grupy swoich zwolennikow. Zewnetrznym tego wyrazem bylo powstanie BBWR. W 1930 roku nastapil wiec przelom i Pilsudski, unikajac w dalszym ciagu formalnej dyktatury, zaczal rzadzic bez ogladania sie na parlament, zamieniajac tym samym swoj program "sanacji moralnej" w metode uzdrawiania spoleczenstwa wbrew jego woli. Byl to trzeci okres rzadow pomajowych w Polsce. Czwartym byly rzecz jasna lata miedzy smiercia Pilsudskiego a wrzesniem 1939 roku.Po roku 1930 nie mozna juz w Polsce mowic o rzadach parlamentarnych, choc bezsprzecznie parlament dalej dzialal i bledem byloby mniemac, ze byl cialem calkowicie bezsilnym, gdyz z jego glosem w pewnym sensie w dalszym ciagu liczyc sie musiano. Bledem takze byloby sadzic, ze tego rodzaju rozwoj wypadkow byl wynikiem osobistych tylko decyzji Pilsudskiego i ze kazdy przelom lub wazne wydarzenie bylo wynikiem jego przemyslen lub jego zniecierpliwienia. Przeciwnie, Pilsudski sprawom wewnetrznym - i to w najszerszym znaczeniu tych slow - poswiecal stosunkowo malo czasu i uwagi. Ingerowal raczej od przypadku do przypadku, i to, dodajmy, zwykle jesli przypadki krzyzowaly w jakis sposob jego zamierzenia badz stanowily zaprzeczenie jego tezy o mozliwosci naprawy stosunkow za pomoca apeli o uzdrowienie moralne. Jak widzielismy. Sejm stosowal polityke wyczekiwania z duza gotowoscia do wspolpracy, pomimo dosc zywej krytyki poszczegolnych pociagniec rzadowych. Dzieki temu az do roku 1930 kazdy rzad Pilsudskiego, a premierzy zmieniali sie dosc czesto, mogl 304 toczyla sie coraz bardziej zacieta walka, przybierajaca chwilami znamiona walki o symbole - o symbol godnosci marszalka Sejmu (byl nim Ignacy Daszynski), o symbol mozliwosci kontrolowania budzetu poszczegolnych resortow, o symbol nadrzednosci wladzy ustawodawczej nad wykonawcza. W walkach tych pozostale ugrupowania poselskie glosowaly rozmaicie, gdyz centrum czesto popieralo polityke rzadu, a z reguly odmawialo poparcia wnioskom godzacym osobiscie w osobe Pilsudskiego. Jedna z najbardziej zacietych kampanii, w ktora Pilsudski zaangazowal sie jednak osobiscie, z fatalnym skutkiem dla dalszego biegu wypadkow, a takze dla wlasnego zdrowia i rownowagi psychicznej, byla afera ministra Gabriela Czechowicza. Sejm postanowil go oddac pod Trybunal Stanu za wydatkowanie 8 milionow zlotych na cele agitacji wyborczej Bezpartyjnego Bloku Wspolpracy z Rzadem. Pilsudski wzial odpowiedzialnosc na siebie, gdyz w tym okresie chwilowo sprawowal funkcje premiera. Wytworzyl sie impas, gdyz - jak to okreslil Herman Lieberman - "Pilsudski jako postac historyczna przed sadem znalezc sie nie moze". Wina Czechowicza byla niewielka, mial on posluzyc jako koziol ofiarny. Kazdy o tym wiedzial, namietnosci jednak wrzaly. Ulegl im takze Pilsudski, dajac temu wyraz w jednym z najgwaltowniejszych i obelzywych pod adresem Sejmu i wszystkich politykow wywiadow prasowych pod tytulem "Dno oka" z 7 kwietnia 1929 roku. Punktem szczytowym jednak i zarazem zamykajacym dwu i pol letni okres bezsilnej szamotaniny miedzy Pilsudskim i opozycja parlamentarna byl nakaz aresztowania i osadzenia w wiezieniu wojskowym w Brzesciu nad Bugiem 23 wybitnych politykow i poslow po rozwiazaniu Sejmu we wrzesniu 1930 roku. II Przebiegiem aresztowania, pobytem w wiezieniu brzeskim i procesem dzialaczy i politykow opozycyjnych zajmiemy sie szczegolowo przede wszystkim z tego wzgledu, ze stanowilo to ciemna plame odbijajaca w sposob bolesny od ogolnego tla zycia w Polsce miedzywojennej. Oczywiscie przyklady gwalcenia praworzadnosci i praw obywatelskich przez wladze w okresie pomajowym nie wytrzymuja z perspektywy lat porownania z tymi wszystkimi gwaltami, przejawami terroru i gwalcenia praw ludzkich, jakich doswiadczyc miala Polska pozniej. I nie tylko Polska. Zbrodnie dokonywane przez wladze na wlasnych tylko obywatelach w Niemczech hitlerowskich, we Wloszech faszystowskich i w Zwiazku Sowieckim przekraczaja swym ogromem i potwornoscia wszystko, co sie zlego z winy wladz w okresie miedzywojennym w Polsce przydarzylo. Nie to jednak stanowi podstawe osadu historycznego. Mowiac o dziejach Polski, jako kryterium osadu przyjmowac musimy nie porownania, lecz przekonania i nastroj dominujacy w okreslonym czasie nie u kogo innego i nie gdzie indziej, tylko wsrod Polakow i na terytorium ich wlasnego, w pelni wowczas niepodleglego panstwa.Z jeszcze jednego powodu aresztowanie poslow opozycyjnych i pozniejszy ich proces zaslugiwac musza na szczegolna uwage w kazdym studium dziejow 305 dwudziestolecia. Po sprawie brzeskiej mozna mowic w Polsce o rzadach sprawowanych bez oparcia na swobodnie wyrazanej opinii obywatelskiej. Po roku 1930 Sejm rzeczywiscie "wspolpracuje" z rzadem, lecz nie dlatego, ze taka jest niezaprzeczalna wola spoleczenstwa, tylko dlatego, ze za pomoca srodkow, ktore jako praworzadne okreslone byc nie moga, rzad zapewnil sobie w tym parlamencie wiekszosc. Adam Prochnik, autor pisanego na zywo i pod wrazeniem wydarzen dziela historycznego pod tytulem "Pierwsze pietnastolecie Polski Niepodleglej", przyjmuje wlasnie te date jako cezure miedzy okresem rzadow parlamentarnych a dyktatura w Polsce. Jest to zapewne poglad zbyt krancowy, gdyz dyktatura w sensie absolutnym nie istniala w Polsce ani w ciagu pieciu lat, jakie pozostaly jeszcze Pilsudskiemu do smierci, ani pod rzadami jego nastepcow. Nie bylo tez o niej mowy w najciezszym dla panstwa polskiego okresie, jakim bezsprzecznie byly lata wojny bolszewickiej. Niemniej pewna periodyzacja dwudziestolecia niepodleglosci polskiej, wtedy zwlaszcza, gdy mowimy o jej dziejach wewnetrznych, jest konieczna, chocby po to, by uniknac uogolnien i uproszczen. Otoz czternascie lat, jakie dziela zamach majowy w 1926 roku od wybuchu wojny we wrzesniu 1939 roku, rozpada sie na odcinku wewnetrznych dziejow Polski na cztery okresy. Pierwszy trwal do roku 1928 i jego cecha charakterystyczna byla polityka oparta na wewnetrznym przekonaniu Pilsudskiego, ze za pomoca hasel "sanacji moralnej" pociagnie za soba zdecydowana wiekszosc spoleczenstwa. Okres drugi to rok i kilka miesiecy miedzy wyborami do Sejmu w marcu 1928 i aresztowaniem poslow we wrzesniu 1930 roku. W tym krotkim okresie Pilsudski probowal podeprzec swoj scisle idealistyczny sposob postepowania akcja zorganizowana, tworzeniem wyraznej grupy swoich zwolennikow. Zewnetrznym tego wyrazem bylo powstanie BBWR. W 1930 roku nastapil wiec przelom i Pilsudski, unikajac w dalszym ciagu formalnej dyktatury, zaczal rzadzic bez ogladania sie na parlament, zamieniajac tym samym swoj program "sanacji moralnej" w metode uzdrawiania spoleczenstwa wbrew jego woli. Byl to trzeci okres rzadow pomajowych w Polsce. Czwartym byly rzecz jasna lata miedzy smiercia Pilsudskiego a wrzesniem 1939 roku.Po roku 1930 nie mozna juz w Polsce mowic o rzadach parlamentarnych, choc bezsprzecznie parlament dalej dzialal i bledem byloby mniemac, ze byl cialem calkowicie bezsilnym, gdyz z jego glosem w pewnym sensie w dalszym ciagu liczyc sie musiano. Bledem takze byloby sadzic, ze tego rodzaju rozwoj wypadkow byl wynikiem osobistych tylko decyzji Pilsudskiego i ze kazdy przelom lub wazne wydarzenie bylo wynikiem jego przemyslen lub jego zniecierpliwienia. Przeciwnie, Pilsudski sprawom wewnetrznym - i to w najszerszym znaczeniu tych slow - poswiecal stosunkowo malo czasu i uwagi. Ingerowal raczej od przypadku do przypadku, i to, dodajmy, zwykle jesli przypadki krzyzowaly w jakis sposob jego zamierzenia badz stanowily zaprzeczenie jego tezy o mozliwosci naprawy stosunkow za pomoca apeli o uzdrowienie moralne. Jak widzielismy. Sejm stosowal polityke wyczekiwania z duza gotowoscia do wspolpracy, pomimo dosc zywej krytyki poszczegolnych pociagniec rzadowych. Dzieki temu az do roku 1930 kazdy rzad Pilsudskiego, a premierzy zmieniali sie dosc czesto, mogl 306 miec co prawda sporo klopotow, zwlaszcza prestizowych, z Sejmem, lecz w sprawach naprawde istotnych, ku powszechnemu nieraz zdumieniu, ten wlasnie Sejm z opozycyjna wiekszoscia uchwalal budzet i zatwierdzal dekrety przygotowywane przez rzad. Duza w tym niewatpliwie zasluga kilku ludzi w rzadach tych bioracych udzial. Wsrod nich najwazniejsza postacia byl kilkakrotny premier Kazimierz Bartel. On to wlasnie reprezentowal kierunek unikania zadraznien i swoistego kompromisu polegajacego na zdobywaniu poparcia w opozycyjnym parlamencie za pomoca wykazywania sie konkretnymi i pozytywnymi wynikami pracy rzadu. Sam byl czlowiekiem nie zwiazanym z zadnym ugrupowaniem, nie obciazonym zadnym bagazem powiazan personalnych poza osobista przyjaznia z Pilsudskim. Pilsudski glos jego cenil, co nie oznacza bynajmniej, by pozostawal pod przemoznym jego wplywem. Wplyw coraz wiekszy na Pilsudskiego zdobywali natomiast ludzie zwiazani z nim wspolna przeszloscia polityczna i wojenna. Z nich rekrutowala sie tak zwana "grupa pulkownikow", zmierzajaca do systemu "rzadow silnej reki" i zniecierpliwiona zarowno "kunktatorska", jak ja okreslali, polityka Bartla, jak i utopijnymi nadziejami automatycznej "sanacji moralnej". Wsrod ludzi tych role czolowa odgrywaly takie jednostki jak Walery Slawek, Stanislaw Car lub Adam Koc, a takze Boguslaw Miedzinski. Nieslusznie jednak z grupa ta zwiazano z czasem nazwisko Jozefa Becka, chyba tylko z tej przyczyny, ze dosluzyl sie w wojsku rowniez stopnia pulkownika."Grupa pulkownikow", co jest oczywscie okresleniem symbolicznym, gdyz nalezalo do niej sporo ludzi z wojskiem w ogole nie zwiazanych, dazyla do wyeliminowania opozycji z wplywu na zycie panstwa. Pierwsza formalna oznaka, ze Pilsudski sklonny jest do zdania tej grupy sie przychylic, bylo powierzenie na okres kilku miesiecy wlasnie w roku 1930 - 31 marca - stanowiska premiera Slawkowi. Slawek juz przedtem wystapil w Sejmie z projektem zmiany konstytucji, zmiany idacej bardzo daleko w kierunku wzmocnienia wladzy wykonawczej i przeksztalcenia Sejmu w starannie dobrane cialo doradcze. Projekt ten, rzecz jasna, napotkal gwaltowny sprzeciw i nie dostal sie nawet pod obrady. Byl jednak o tyle wazny historycznie, ze przewazyl szale cierpliwosci czy wyrozumialosci wsrod dzialaczy lewicy sejmowej oraz sejmowego centrum. Byl bowiem w pewnej mierze odslonieciem przylbicy przez przeciwnikow parlamentaryzmu i zapowiedzia, w jakim kierunku ma pojsc ewentualna reforma ustroju. W roku 1929 opozycja przeszla do ataku. Jej trzonem byla Polska Partia Socjalistyczna, przy ktorej skupily sie Chrzescijanska Demokracja, Narodowa Partia Robotnicza oraz stronnictwa ludowe, przede wszystkim "Piast", "Wyzwolenie" i Stronnictwo Chlopskie. Organizacyjnie stworzono porozumienie pod nazwa Centrolewu, to znaczy porozumienie stronnictw centrum i lewicy. Natomiast nie bylo zadnych prob zblizenia Centrolewu z opozycja prawicowa. Wodzami Centrolewu stali sie ludzie o wielkich w Polsce nazwiskach, jak Korfanty, Witos czy Daszynski, ktory - jak wiadomo - byl niegdys najdluzej i najblizej z Pilsudskim zwiazany. On to zreszta jeszcze w roku 1929 probowal osiagnac porozumienie z Pilsudskim i naklonic go do szukania oparcia wlasnie w stronnictwach lewicy i centrum, by przy ich 307 pomocy opracowac program reform nie naruszajacych jednak zasady supremacji parlamentu w zyciu panstwowym. Plan ten, gdyby byl doszedl do skutku', dalby Centrolewowi w polaczeniu z klubem parlamentarnym BBWR absolutna wiekszosc w Sejmie.Lecz wspolprace tego rodzaju Pilsudski odrzucil. W dodatku odmowe swa wzmocnil publicznym ponizeniem Daszynskiego jako marszalka Sejmu przy okazji otwarcia sesji budzetowej 31 pazdziernika 1929 roku. Byl to wstep do sprawy brzeskiej. Jej przyczyna bezposrednia byl rozpoczety 29 czerwca 1930 kongres Centrolewu w Krakowie. Kongres ten zapowiadal bezwzgledna walke przeciwko systemowi rzadow, za ktorych odpowiedzialnosc opozycja skladala na Pilsudskiego. III W marcu 1930 roku gabinet Bartla nie uzyskal wotum zaufania. W Sejmie przeciwko wnioskowi glosowalo 243 poslow, a za wnioskiem 190. Wotum nieufnosci zdarzalo sie dotychczas dosyc czesto, lecz na miejsce ustepujacego rzadu powolywano nowy o prawie identycznym skladzie, ktory w swoim expose przedstawial Sejmowi dokladnie te same wnioski co rzad poprzedni. Teraz stalo sie inaczej. Premierem zostawal czlowiek, o ktorym wiedziano powszechnie, ze dazy do zmiany konstytucji, do zasadniczej przebudowy ustroju i metod rzadzenia. Walery Slawek w swym pierwszym przemowieniu stwierdzil wyraznie, ze nastepuje "koncowa faza wspolzycia z Sejmem".Nie wchodzac blizej w dociekanie, co tego rodzaju zapowiedz miala oznaczac, opozycja centrowo-lewicowa postanowila na nia odpowiedziec w sposob energiczny z jasno okreslonym celem zmuszenia Pilsudskiego do odsuniecia sie od spraw panstwowych, a prezydenta Rzeczypospolitej do ustapienia. Taki przynajmniej program oglosil Centrolew. W bezposredniej odpowiedzi na slowa Walerego Slawka Centrolew przypuscil w Sejmie gwaltowny atak na przedlozony przez rzad projekt reformy podatkowej oraz zazadal wznowienia sprawy Czechowicza. Samemu Czechowiczowi zalezalo jak najbardziej na formalnym oczyszczeniu sie ze wszystkich zarzutow. Pragnal tego tak bardzo, ze w niedlugim czasie wystapil z krytyka rzadu, do ktorego nalezal, i to na lamach Robotnika, organu PPS. Dla jasnosci obrazu dodac tu wypada, ze istota sprawy Czechowicza nie byly wysuniete przeciwko niemu zarzuty formalne, poparte zreszta w czesci orzeczeniem Najwyzszej Izby Kontroli Panstwa, lecz fakt, ze w wyborach sejmowych w roku 1928 rzad za pomoca srodkow administracyjnych popieral swoje ugrupowanie, stosujac tym samym nacisk na wyborcow. Tego rodzaju zjawisko bylo w istocie rzeczy pogwalceniem praworzadnosci, a reakcja na nie byla tym gwaltowniejsza, ze zarowno wybory do Sejmu Ustawodawczego w roku 1919, jak i wybory w roku 1922, odbywaly sie w warunkach idealnej swobody wyborcow bez zadnych ingerencji ze strony rzadu. Odpowiedzia Slawka, a raczej Pilsudskiego, na wystapienie Centrolewu bylo kilkakrotne zawieszanie sesji sejmowych, bez podawania logicznego 308 uzasadnienia. W tej sytuacji Centrolew postanowil pojsc dalej i szukac osiagniecia swoich celow politycznych poza Sejmem, opierajac sie na calym spoleczenstwie. Punktem wyjscia mialo byc zwolanie kongresu Centrolewu, na ktorym miano sie odwolac bezposrednio do ogolu obywateli, przedstawic im konkretny program dzialania i przygotowac jego realizacje. Kongres byl pomyslany jako manifestacja pod haslem "walki o prawo, wolnosc i usuniecie dyktatury". Byla to manifestacja, w ktorej udzial wzielo kilkadziesiat tysiecy ludzi, choc nigdy nie ustalono dokladnej liczby. Wiekszosc uczestnikow stanowili chlopi i robotnicy z najblizszych okolic Krakowa, co nie oznacza jednak, by Kongres nie mial poparcia i zrozumienia takze w daleko od Krakowa polozonych miejscowosciach. Kongres byl legalny, to znaczy zwolany zgodnie z prawem, czego najlepszym dowodem bylo, ze krakowskie urzedy sledcze odmowily wszczecia jakichkolwiek dochodzen. Nie mozna jednak tak samo zakwalifikowac wszystkich przemowien wygloszonych na Kongresie, gdyz niektore z nich wybiegaly nawet poza granice obyczajowo dopuszczalne na wiecach i zgromadzeniach politycznych. Cechowala je zreszta duza namietnosc i nie tylko retoryczne nawolywania do zastosowania w walce z rzadem srodkow niekonstytucyjnych lub po prostu zabronionych przez prawo. Uchwalona rezolucja mowila o "walce o usuniecie dyktatury Jozefa Pilsudskiego az do zwyciestwa" i zapowiadala, ze "na kazda probe zamachu stanu odpowiemy najbardziej bezwzglednym oporem" i ze "na kazda probe terroru odpowiemy sila fizyczna". Rezolucja szla nawet dalej, wystepujac przeciwko glowie panstwa, o ktorej tak mowiono: "Prezydent Rzeczypospolitej, niepomny swej przysiegi, stanal otwarcie po stronie dyktatury" i przeto "powinien ze stanowiska Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej ustapic".Politycznie bardzo niebezpieczna i nieprzemyslana byla ta czesc rezolucji, ktora w sposob zupelnie otwarty wzywala w sukurs opozycji rzady i srodowiska zagraniczne. Chodzi tu o nastepujacy punkt rezolucji: "Wobec rzadu zamachu spoleczenstwo bedzie wolne od jakichkolwiek obowiazkow, a zobowiazania wobec zagranicy nielegalnego rzadu nie beda uznane przez Rzeczpospolita". Byla to wiec wyrazna zapowiedz wypowiedzenia posluszenstwa, czyli krokow rewolucyjnych. Okreslenie rzadu jako "nielegalnego" nie mialo uzasadnienia ani prawnego, ani historycznego, gdyz jesli nie sam zamach stanu w maju 1926 roku, to jego skutki zostaly przez parlament w sposob jak najbardziej formalny zatwierdzone i uprawomocnione. Jesli jednak te sformulowania rezolucji Centrolewu zlozyc mozna na karb rozognienia towarzyszacego walce politycznej, to stwierdzenie wobec rzadow innych panstw, ze zobowiazania rzadu polskiego nie beda honorowane, bylo niewatpliwie wielkim bledem, ktory - choc nieprzemyslany - mial znamiona przestepstwa konstytucyjnego. Mial tez skutki praktyczne. W roku 1930 Polska zaczela juz wyraznie odczuwac konsekwencje swiatowego kryzysu gospodarczego. Dotychczasowy rozmach gospodarczy ulegl zahamowaniu, wzrastala zastraszajaco liczba bezrobotnych i wystepowal niedostatek kredytow koniecznych dla dalszych inwestycji. O kredyty te zabiegano na rynkach swiatowych w koniunkturze bardzo juz zlej i niezaleznej od rzadu w War-309 szawie, lecz spowodowanej zalamaniem sie caloksztaltu gospodarki swiata kapitalistycznego. W tej sytuacji apel o nieudzielanie Polsce kredytow dopoki nie nastapi zmiana rzadu czy raczej systemu rzadow, zadac mogl bolesny w skutkach cios gospodarce kraju. Przywodcy Centrolewu przecenili swe wplywy w spoleczenstwie. Centrolew mial absolutna przewage w Sejmie. Przewage te zdobyl w powszechnych wyborach. Niemniej wezwanie do jawnego przeciwstawienia sie rzadowi, a mowiac scislej autorytetowi Pilsudskiego, w walce pozaparlamentarnej nie znalazlo zbyt zywego odzewu. Pilsudski w przekonaniu znacznej czesci spoleczenstwa byl w dalszym ciagu owa "niedotykalna postacia historyczna", jak go jeszcze niedawno nazywal Daszynski. Lecz takze w kregach jak najbardziej Pilsudskiemu przeciwnych i popierajacych opozycje prawicowa, to znaczy Narodowa Demokracje, haslo, program i metody dzialania proponowane przez Centrolew spotkaly sie z wyrazna niechecia, chociaz powody tej niecheci byly zupelnie inne. Nie ma zadnych dowodow na to, by Pilsudski liczyl sie powaznie z rewolucja jako ze skutkiem kongresu Centrolewu. Mowil co prawda, ze lepiej zamknac kilku kudzi niz dopuscic "do rozlewu krwi w dwudziestu trzech miastach", lecz wiecej w tym bylo gniewu i zdenerwowania niz rzeczywistej obawy. Liczba "dwudziestu trzech miast" pozostawala w zwiazku z zapowiedzia zwolania nowych manifestacji Centrolewu wlasnie w 23 osrodkach. Do manifestacji tych nie doszlo. 23 sierpnia Pilsudski zastepuje Slawka na stanowisku premiera. 29 sierpnia prezydent rozwiazuje Sejm i Senat, oglaszajac nowe wybory na polowe listopada. 10 wrzesnia na podstawie zarzadzenia ministra spraw wewnetrznych, generala Skladkowskiego, aresztowano 19 poslow, bez jasno okreslonego uzasadnienia, choc podzielono ich pozniej na grupy. Jednym postawiono zarzuty natury finansowej, innych obwiniono ogolnie o dzialalnosc antypanstwowa. Wybor 19 poslow byl raczej przypadkowy, niektorzy z nich nie brali nawet udzialu w kongresie Centrolewu. Co prawda w ciagu kilku nastepnych tygodni aresztowano, na krotko zreszta, dodatkowych kilkudziesieciu poslow, lecz nie umieszczono ich w Brzesciu. Wyjatkiem byl Wojciech Korfanty, ktorego osadzono dopiero po rozwiazaniu Sejmu Slaskiego, a wiec gdy skonczyla sie jego nietykalnosc poselska, ktora to autonomiczne cialo bylo objete. Jaki by nie byl zarzut, aresztowanie posla inaczej niz w drodze uchwaly sejmowej bylo w Polsce mozliwe tylko po skonczeniu kadencji lub po rozwiazaniu Sejmu. To tlumaczy, dlaczego aresztowania nastapily dopiero we wrzesniu. Wyboru przeznaczonych do twierdzy brzeskiej dokonal sam Pilsudski, zaznaczajac ich nazwiska na przedlozonej sobie liscie. Znalezli sie wsrod nich ludzie o glosnych nazwiskach, a takze mniej znani. Szesciu nalezalo do PPS. Byli to Herman Lieberman, Adam Pragier, Adam Ciolkosz, Stanislaw Dubois, Mieczyslaw Mastek i Norbert Barlicki. "Z Wyzwolenia" Kazimierz Baginski i Jozef Putek, dalej Adolf Sawicki ze Stronnictwa Chlopskiego, a z "Piasta" Wincenty Witos i Wladyslaw Kiernik. Karol Popiel byl poslem Narodowej Partii Robotniczej. Z niejasnych powodow aresztowano dwoch poslow Stronnictwa Narodowego, Aleksandra Debskiego i Jana 310 Kwiatkowskiego. Ponadto pieciu poslow ukrainskich. Ich osoby, rzecz jasna, nie mialy zadnego zwiazku z Centrolewem, lecz mialy zwiazek z narastajaca od szeregu juz lat, a dochodzaca obecnie do punktu wrzenia akcja separatystyczna, z punktu widzenia polskiego prawa panstwowego przestepcza.Osadzenie w twierdzy w Brzesciu nad Bugiem bylo formalnie aresztem sledczym. Czyli tam wlasnie miano przygotowac akt oskarzenia przeciwko uwiezionym, co nalezalo do kompetencji wladz sadowych. Oddanie ich pod nadzor wladz wojskowych na czas sledztwa nie bylo zgodne z prawem. Nie w tym jednak lezala istota rzeczy, lecz w fakcie, ze aresztowanych poddano upokorzeniom i zwyklym brutalnym torturom fizycznym. One tez przede wszystkim wzbudzily fale powszechnego oburzenia w spoleczenstwie polskim, nie znoszacym gwaltu, zwlaszcza popelnionego na ludziach, ktorzy, jak w wypadku Witosa (choc nie tylko jego), nalezeli do czolowej grupy zasluzonych Polakow. IV Wiadomosc o aresztowaniu poslow opozycyjnych i osadzeniu ich w wojskowym wiezieniu przyjeto w Polsce ze zdumieniem, ktore w pierwszej chwili bralo gore nad oburzeniem. Byl to krok tak niezwykly, ze jako jedyne wytlumaczenie w rozmowach i w prasie wysuwano poglad, iz chodzi tu o uniemozliwienie kilkunastu czolowym przywodcom wziecia udzialu w kampanii wyborczej. Cztery dni po aresztowaniach Pilsudski w wywiadzie prasowym tlumaczyl je w sposob bardzo ogolny jako koniecznosc pociagniecia aresztowanych do odpowiedzialnosci za blizej nie okreslone "postepki" w dotychczasowej ich dzialalnosci. Nie nazwal ich wyraznie przestepstwami konstytucyjnymi. W rzeczywistosci jego wywiad sprawy nie wyjasnil, lecz przeciwnie, zaciemnil. O traktowaniu aresztowanych w samym Brzesciu i w czasie przewozenia ich do twierdzy krazyly tymczasem tylko pogloski, gdyz o konkretnych faktach dowiedziano sie dopiero po ich zwolnieniu w koncu grudnia, a rowniez z interpelacji zgloszonej juz w nowo obranym Sejmie. Wyszlo wowczas na jaw, ze z wyjatkiem Witosa i Pragiera wszystkich aresztowanych pobito pasami lub kijami. Najmocniej pobito Liebermana, ktorego do Brzescia przywieziono nieprzytomnego. W samym wiezieniu poddawano ich rozmaitym upokorzeniom, zmuszajac takze do bezsensownej pracy jak zamiatanie korytarzy w przysiadzie czy wynoszenie smieci i gruzow. Dowiedziano sie rowniez, ze tego rodzaju zabiegi juz w Brzesciu odbywaly sie pod osobistym kierownictwem pulkownika Waclawa Kostka-Biernacki-ego, oraz kilku podleglych mu oficerow, wsrod ktorych nazwisko majora Wladyslawa Ry-szanka powtarzalo sie najczesciej. Warto tu moze przytoczyc rozmowe, jaka z Ryszankiem odbyl w wiezieniu Adam Pragier. Znamy ja z ksiazki Pragiera "Czas przeszly dokonany". Otoz Ryszanek w naiwnosci swojej nie widzial niczego zdroznego we wlasnym postepowaniu, a z nie znanych blizej przyczyn wyrazal sie jak najgorzej o Wincentym Witosie. Pragier, przypomniawszy mu, ze Witos byl trzykrotnym premierem i ze stal na czele Rzadu Obrony 311 Narodowej w najtragiczniejszych i najniebezpieczniejszych dla Polski tygodniach wojny bolszewickiej, stwierdzil na koniec: "To, ze w Brzesciu jest Witos i zeJ?an go tutaj pilnuje, bedzie mialo ten skutek, ze kiedy juz i Witosa, i pana nie bedzie na swiecie, nazwisko pana nie utonie w niepamieci, ale bedzie nie raz przez historykow wymieniane. Witos wprowadzil pana do historii". Pragier dodaje, ze Ryszanek podejrzewal, ze "kpie sobie z niego".Nie ulega watpliwosci, choc nie bylo to wowczas dla kazdego jasne, ze - pomijajac jej aspekty prawno-konstytucyjne - "sprawa brzeska" byla w sensie scisle politycznym najwiekszym bledem Jozefa Piisudskiego. Byla bledem, mimo ze na krotka mete wlasnie w jesiennych wyborach roku 1930 przyniosla obozowi rzadowemu wyrazne korzysci. Z tego przede wszystkim powodu, ze rzeczywiscie zdezorganizowala opozycyjny front Centrolewu. Zdumieniu bowiem i narastajacemu oburzeniu z powodu Brzescia nie towarzyszyla zadna zdecydowana reakcja wiekszosci spoleczenstwa. Odbywaly sie co prawda dosc liczne manifestacje, jak na przyklad w Warszawie czy w Toruniu, lecz miescily sie one w normalnym nastroju przedwyborczego podniecenia. Slowo "Brzesc" pojawialo sie na lamach prasy i w przemowieniach, lecz raczej jako haslo, ktoremu nie nadawano zbyt duzego znaczenia. Opinia bowiem czekala ciagle na sprecyzowanie zarzutow, na ujawnienie ich w normalnym przewodzie sadowym i na wyrok sadu. Przed sadem jednak staneli aresztowani, i to tylko niektorzy z nich, dopiero po roku. I wowczas sprawa brzeska nabrala posmaku swoistej tragedii narodowej . Do wyborow Centrolew wystapil ze wspolna lista, do ktorej jednak nie przylaczyla sie Chrzescijanska Demokracja. Wspolna lista otrzymala nazwe Zwiazku Obrony Prawa i Wolnosci Ludu. W glosowaniu do Sejmu zgromadzila okolo 18% glosow. Co ciekawsze, idac do wyborow pod jedna lista Centrolew rozpadl sie w Sejmie na szereg klubow, zorganizowanych na bazie dawnych stronnictw, jak PPS, Stronnictwo Chlopskie, "Wyzwolenie", "Piast" i Narodowa Partia Robotnicza. Najsilniejszym ugrupowaniem opozycyjnym okazalo sie Stronnictwo Narodowe, na ktore padlo 14% glosow i ktore uzyskalo 62 mandaty poselskie. W swej akcji wyborczej Stronnictwo Narodowe od Centrolewu wyraznie sie odcielo. Znacznemu oslabieniu ulegly tez stronnictwa reprezentujace mniejszosci narodowe. Duza czesc wyborcow zydowskich glosowala na BBWR. W nowym Sejmie najsilniejszym sposrod stronnictw mniejszosci mial stac sie Klub Ukrainsko-Bialoruski, umiarkowany w swych wystapieniach. Oslabienie wplywow stronnictw reprezentujacych mniejszosci narodowe nie bylo jednak bynajmniej odzwierciedleniem jakiejs umiany nastrojow czy zmiany pogladow. Przynajmniej tak bylo, gdy chodzi o najwieksza grupe slowianska, to znaczy o Ukraincow. Jesli bowiem sprawa brzeska byla pomyslana jako cios zadany opozycji polskiej, a przynajmniej polskiej lewicy i centrum, to w stosunku do mniejszosci ukrainskiej zastosowano sposob nie mniej brutalny, choc pod wieloma wzgledami zarowno politycznie, jak i prawnie o wiele lepiej uzasadniony. Mianowicie 16 wrzesnia 1930 roku zaczeto w trzech wojewodztwach Malo312 polski Wschodniej, w rejonach zamieszkanych przez ludnosc ukrainska, tak zwana "pacyfikacje". Trwala ona do konca listopada, to znaczy przez okres wyborow. Jej bezposrednia przyczyna byla dzialalnosc terrorystyczna i wywrotowa Ukrainskiej Organizacji Wojskowej, w skrocie UOW. Organizacja ta nie miala wyraznego poparcia ani ze strony legalnych partii ukrainskich, ani ze strony moralnego przywodcy Ukraincow galicyjskich, jakim byl kosciol unicki. Metropolia Szeptycki, ktorego nikt o ugodowosc podejrzewac nie mogl, potepial dzialalnosc UOW. Byla ona kierowana w tym okresie przez radykalnych dzialaczy ukrainskich, korzystajacych z poparcia politycznego i finansowego zagranicy. Dopuszczala sie aktow terroru i sabotazu, odrzucajac wszelkie koncepcje legalnej walki o autonomie w granicach panstwa polskiego czy w obronie kultury ukrainskiej przed polonizacja. Ukrocenie jej dzialalnosci bylo z punktu widzenia prawa i interesow panstwa polskiego koniecznoscia, ktora uznano w Lidze Narodow. Lecz "pacyfikacja" wykroczyla daleko poza dopuszczalne srodki. Jej ostrze skierowalo sie, byc moze wbrew zamierzeniu, przeciwko calej mniejszosci ukrainskiej, przeciwko legalnie dzialajacym organizacjom kulturalnym, oswiatowym i gospodarczym. Wywolalo to - rzecz jasna - rozgoryczenie, ktore z kolei przeszkodzilo cierpliwym wysilkom - zarowno po stronie polskiej, jak i ukrainskiej - znalezienia jakiejs plaszczyzny porozumienia, co dla obu stron bylo oczywista koniecznoscia. Na domiar zlego "pacyfikacje" przeprowadzala nie tylko policja, lecz takze wojsko. Zaznaczyc trzeba, ze nie byl to terror w pelnym tego slowa znaczeniu. Nikogo nie zamordowano, zadnej wsi nie spalono, zadnej okolicy nie przesiedlono. Po prostu oddzialy wojskowe rozkwaterowywano po wsiach i kazano je zywic. Zdarzalo sie zamykanie szkol, urzedow gminnych, lokali organizacji, a takze wymuszanie, czesto biciem, dziwacznych nieraz deklaracji lojalnosci. "Pacyfikacja" pozostawila jednak slady bardzo glebokie. Gdy zas o wybory listopadowe do Sejmu chodzi, uniemozliwila wiekszosci Ukraincow oddanie glosow po wlasnej mysli. Stad frekwencja na tych obszarach byla bardzo mala, a wiekszosc mandatow przypadla BBWR. Jako jedyne pismo codzienne w Polsce protestowal przeciwko "pacyfikacji" organ Polskiej Partii Socjalistycznej, Robotnik. Politycy socjalistyczni wysuwali juz kilka razy zadanie przyznania Malopolsce Wschodniej autonomii, a przynajmniej uwzglednienia dezyderatow narodowych Ukraincow. Jest rzecza dobrze znana, ze sam Pilsudski wystepowal kilkakrotnie z teza, iz Ukraincom w Polsce nie powinno byc gorzej niz im bylo w Austrii. Byly to jak gdyby ostatnie poglosy czy edha jego mysli federacyjnej. Nasuwa sie wiec tu wniosek, ze Pilsudski nie chcial lub nie umial dopilnowac wykonania wlasnych zarzadzen. Podobny argument wysunieto z czasem przy omawianiu sprawy brzeskiej. Jesli cel Pilsudskiego byl scisle polityczny, to wykonanie jego decyzji pogwalcilo zasady moralne i prawne, i bylo sprzeczne z tradycja, nastrojami i pogladami wiekszosci Polakow. Wiazalo sie to wszystko ze zniecierpliwieniem, z jakim Pilsudski podchodzil do polityki wewnetrznej. Wydajac polecenie aresztowania poslow i osadzenia ich w Brzesciu, ograniczyl sie do 313 wskazowki, ze z aresztowanych nie nalezy czynic bohaterow i meczennikow, i nalezy ich poddac zwyklemu regulaminowi wiezienia wojskowego. Lecz z drugrej strony, gdy sprawa traktowania wiezniow w Brzesciu stala sie powszechnie znana, ani jej nie komentowal, ani nie wyciagnal zadnych konsekwencji, chociazby w stosunku do glownego sprawcy, jakim byl Kostek-Biernacki. Jesli sie nad tym zagadnieniem zatrzymuje chwile dluzej, to glownie z tej przyczyny, by podkreslic podstawowa zmiane, jaka sie zapewne w umyslowosci Pilsudskiego dokonala wlasnie w tym czasie. Bo w roku 1930 dal definitywnie posluch "grupie pulkownikow", dazacych do zmiany ustroju w kierunku autorytatywnym. Sam zreszta zaczal sie wyrazac z przekasem o "bartlowaniu"."Bartlowanie" rzeczywiscie sie w roku trzydziestym skonczylo. W Sejmie Bezpartyjny Blok Wspolpracy z Rzadem mial 247 mandatow na 444, w Senacie 75 na 110. Oczywiscie wyborom zarzucila opozycja, ze nie odzwierciedlaja prawdziwych nastrojow i przekonan spoleczenstwa. Zarzut ten byl jednak tylko w czesci sluszny. Na naduzycia wyborcze dokonywane czesto przy pomocy administracji panstwowej narzekano w wielu okolicach kraju. Mowiono nawet o "cudzie nad urna", majac na mysli manipulacje komisji wyborczych, uniewaznianie z blahych powodow lub zupelnie bez powodu zarowno opozycyjnych list wyborczych, jak i oddanych w wyborach glosow. Rzeczywiscie uniewazniono okolo 400 tysiecy glosow na prawie 12 milionow. Niemniej pozostaje faktem, ze pomimo bardzo slabej frekwencji w tak zwanych wojewodztwach kresowych w calym kraju glosowalo prawie 74% uprawnionych. Moglo to byc czesciowym przynajmniej potwierdzeniem tezy zwolennikow Pilsudskiego, ze spoleczenstwo zmeczone jest rowniez wieczna wojna podjazdowa miedzy rzadem i parlamentem i ze chce rzadowi ulatwic zwykla codzienna prace. Nie oznaczalo to jednak, ze gotowe jest odstapic od zasad demokracji parlamentarnej. A taki wlasnie bledny wniosek gotowa byla wyciagnac grupa pulkownikow z Walerym Slawkiem, ktory ponownie stanal na czele rzadu. Dla niego tez wlasnie duzym rozczarowaniem byl fakt, ze nowy Sejm nie dal rzadowi takiej wiekszosci, ktora moglaby uchwalic zmiane konstytucji. Wiadomo bylo, ze Sejm bedzie teraz z rzadem wspolpracowal. Okazalo sie jednak, ze pomimo wiekszosci nalezacej do BBWR nie bedzie to Sejm we wszystkim posluszny i lekcewazacy swoj obowiazek krytyki i kontroli nad rzadem. Zapisal sie bowiem ten Sejm w pamieci ludzkiej juz w pierwszym miesiacu swego istnienia wniesieniem interpelacji poselskich w sprawach Brzescia i "pacyfikacji". Dzieki temu oba te wydarzenia mogly byc publicznie napietnowane i dzieki temu dowiedziala sie o nich ze wszystkimi szczegolami opinia publiczna. V Przez trzy bez mala lata glownym tematem zainteresowania opinii publicznej w Polsce byl "proces brzeski". Sadzono w nim 11 sposrod 19 poslow sejmowych osadzonych w Brzesciu. Aresztowanych zwolniono w grudniu 314 1930 roku za kaucja, ktora byla w niektorych wypadkach bardzo wysoka, lecz ktora pokryly rozne organizacje polityczne i spoleczne, miedzy innymi Rada Adwokacka w Warszawie. Od tej chwili poslowie byli pod sledztwem, lecz na wolnej stopie.Proces przed Warszawskim Sadem Okregowym rozpoczal sie 26 pazdziernika 1931 roku. Lecz tych kilka miesiecy, ktore dzielily wypuszczenie oskarzonych z twierdzy brzeskiej od rozpoczecia procesu byly miesiacami wielkiego podniecenia opinii w kraju. Glosne tez bylo echo za granica. W styczniu 1931 roku nowy Sejm, majacy wiekszosc prorzadowa, stal sie scena gwaltownego wystapienia calej opozycji przeciwko metodom zastosowanym przez rzad w walce politycznej z przeciwnikami. Pierwsze zlozylo wniosek o rozpatrzenie traktowania wiezniow Stronnictwo Narodowe. Zostal on odrzucony wiekszoscia glosow. Nastepnie wniosly interpelacje stronnictwa Centrolewu. W tekscie interpelacji znalal sie szczegolowy opis traktowania uwiezionych w Brzesciu. Stalo sie to podstawa kampanii prasowej, a takze szeroko zakrojonej akcji protestacyjnej. Interpelacja Centrolewu zostala takze odrzucona wiekszoscia glosow prorza-dowych. Niemniej do sprawy brzeskiej wracano w Sejmie przy wielu okazjach, nawet na komisji budzetowej, gdy wystapil przed nia minister sprawiedliwosci Michalowski, o ktorym powszechnie mowiono, ze zostal awansowany na to stanowisko "w nagrode" za uslugi, jakie oddal rzadowi jako urzednik Ministerstwa odpowiedzialny za sprawy sledztwa. Interpelacje sejmowe byly dlatego wazne, ze umozliwialy szeroko zakrojona akcje informacyjna na lamach prasy. Bylo to zjawisko nad wyraz pozytywne z uwagi na to, ze przekreslalo wszelkie proby - a proby takie byly - cenzurowania wiadomosci o tym, co sie w Brzesciu dzialo. Tym samym zarowno o sprawie brzeskiej, jak i o wszystkim, co bylo z jakichkolwiek powodow dla rzadu niewygodne, spoleczenstwo dowiadywalo sie jednak z prasy. W Polsce miedzy dwiema wojnami nie bylo cenzury we wlasciwym tego slowa znaczeniu. Nie bylo jej nawet w tym wlasnie okresie, gdy rzady objela "grupa pulkownikow". Od roku 1928 obowiazywala znowelizowana ustawa prasowa, ktora w przeciwienstwie do poprzedniego okresu dawala wladzom pewne mozliwosci kontroli nad wiadomosciami i komentarzami prasowymi. System polegal na tym, ze kazda redakcja zobowiazana byla dostarczyc pierwszy numer swej gazety miejscowej wladzy administracyjnej na szczeblu powiatu. Jesli artykul sie komus w starostwie nie podobal, mogl zostac skonfiskowany. Wowczas w pelnym nakladzie pokazywaly sie tak zwane "biale plamy", ktore - rzecz jasna - budzily powszechna ciekawosc. Informacja o tym, co w skonfiskowanym artykule napisano, na ogol w ten czy inny sposob docierala do wiadomosci publicznej. Jesli - co sie zdarzalo bardzo czesto - naklad znalazl sie juz w sprzedazy razem z artykulem, ktory chciano skonfiskowac, nastepowalo zajecie numeru, co polegalo na tym, ze policja zabierala z kioskow nie sprzedane jeszcze egzemplarze. Najwazniejsze w tym systemie bylo zagadnienie odpowiedzialnosci redaktora czy autora artykulu. Trzeba bylo przeciwko niemu wytaczac normalne dochodzenie i prokuratura musiala go oskarzyc o konkretne naruszenie prawa, 315 badz o rozsiewanie nieprawdziwych, a szkodliwych dla interesu publicznego wiadompsci. Sprawe rozstrzygal sad. Na prokuratorze spoczywal obowiazek udowodnienia zarzutow. W razie skonfiskowania artykulu i zamienienia go w "biala plame" prokuratura dalszych krokow przedsiebrac nie mogla, gdyz z braku dowodu przestepstwa sad nie mial co rozpatrywac. Lecz przy tej skomplikowanej metodzie, jezeli caly skonfiskowany artykul lub jego czesc zostaly odczytane w Sejmie w ramach interpelacji poselskiej, prasa miala prawo tekst oglosic ^ak sprawozdanie parlamentarne. Pozostawala wtedy jedyna mozliwosc: prokuratura mogla wytoczyc proces pod bardzo trudnym do udowodnienia zarzutem, ze Sejmowi dostarczono nieprawdziwych wiadomosci.W roku 1931, a takze w nastepnym, odbylo sie szereg procesow prasowych, w ktorych redakcje pociagano do odpowiedzialnosci za ogloszenie sprawozdan o poslach wiezionych w Brzesciu. W tych procesach obrona z reguly powolywala swiadkow, to znaczy wlasnie poslow, ktorych wieziono. Najczesciej wiec procesy prasowe do skutku nie dochodzily; albo rezygnowala z nich prokuratura, albo tez sad odmawial powolania swiadkow. Wyjatkiem byl proces w Bydgoszczy, gdzie sad powolal swiadkow. Przeniesiono wowczas sprawe do wyzszej instancji w Toruniu pod pozorem niepokojow publicznych w Bydgoszczy. Procesy prasowe staly sie jeszcze trudniejsze, gdy warszawski Sad Apelacyjny stwierdzil, ze umieszczenie wiezniow w twierdzy wojskowej bylo niezgodne z prawem i ze cywilny sedzia sledczy - Jan Demant - mial obowiazek sporzadzic protokol o pobiciu aresztowanych, czego nie zrobil. Inna sprawa, ze nie ukarano go ani w postepowaniu sadowym, ani dyscyplinarnie. Do pazdziernika 1931 roku odbylo sie kilka innych procesow pozostajacych w zwiazku ze sprawa brzeska. A wiec na przyklad proces przeciwko zasluzonemu dzialaczowi PPS Janowi Kwapinskiemu za przemowienie, rzekomo podzegajace do buntu, wygloszone w Olkuszu w roku 1929. Sad Apelacyjny uchylil wyrok nizszej instancji i Kwapinskiego uniewinniono. Odbyla sie tez rozprawa przeciwko przywodcom manifestacji protestacyjnej, jaka na wiadomosc o aresztowaniu poslow odbyla sie 14 wrzesnia 1930 roku w Warszawie, a takze za podobna manifestacje w Toruniu. Wyroki byly bardzo lagodne, niekiedy uchylaly je wyzsze instancje, niekiedy konczylo sie na zaliczeniu aresztu sledczego. Nawet proces dwoch mezczyzn oskarzonych o zamordowanie dzialaczy BBWR w Czestochowie w odwet za zdemolowanie przez bojowki prorzadowe lokalu PPS skonczyl sie uniewinnieniem z braku dowodow. Skazano natomiast sprawcow zniszczenia lokalu PPS. Jesli poswiecilem kilka chwil uwagi tym procesom, to glownie dlatego, by uwidocznic obowiazujaca w Polsce przedwojennej zasade niezawislosci sedziowskiej, to znaczy oddzielenia wladzy sadowej od naciskow rzadu, czyli wladzy wykonawczej. Zasada ta ulegla pewnemu ograniczeniu z chwila, gdy stanowisko sedziego przestalo byc nienaruszalne, co bylo tej zasady fundamentem. W dalszym ciagu nie mozna bylo sedziego usunac, lecz mozna bylo go przeniesc na inne stanowisko lub szybciej, niz by to wynikalo z jego wieku, przeniesc na emeryture. Byl to niewatpliwie srodek nacisku, ktory 31b dzialal podobnie jak czysto ludzkie wzgledy, takie jak nadzieja szybszego awansu w hierarchii sadowej. Niemniej, a moze wlasnie dlatego, ze to uszczuplenie przywilejow sedziowskich bylo przedmiotem powszechnej krytyki, w prasie, w Sejmie i w rozmowach miedzy ludzmi, mozliwosc wywierania nacisku na sedziego nie przeksztalcila sie nigdy w podporzadkowanie wladzy sadowej zyczeniom rzadu. O tym trzeba pamietac, rozpatrujac najglosniejszy ze wszystkich procesow politycznych, to znaczy proces brzeski.Na przeprowadzeniu procesu zalezalo - jezeli tak sie mozna wyrazic - obydwu stronom, to znaczy rzadowi i opozycji. Zalezalo - rzecz jasna - wszystkim wiezniom brzeskim. Oczywiscie z roznych wzgledow. Dla rzadu bylo rzecza bardzo istotna, by w procesie sadowym wykazac slusznosc zarzutow o przygotowywanie zamachu, a tym samym slusznosc decyzji aresztowania poslow. Lecz fala oburzenia kierowala sie przede wszystkim przeciwko naruszeniu praworzadnosci i okrutnemu traktowaniu wiezniow, mniej interesujac sie sformulowaniami aktu oskarzenia. W przekonaniu opozycji i postawionych przed sadem poslow proces mial posluzyc jako sposob napietnowania zastosowanych metod i podkreslenia faktu pogwalcenia praworzadnosci. I chociaz na procesie sad z uporem nie pozwalal dotykac sprawy traktowania wiezniow w czasie ich pobytu w Brzesciu, opinia zbyt juz dobrze o tym wszystkim wiedziala, by ten wybieg mogl w czymkolwiek zmienic jej zdanie. Dzieki temu oskarzeni sila rzeczy wystepowali w roli oskarzajacych. Bylo to tym latwiejsze, ze akt oskarzenia sformulowany zostal w sposob raczej niedolezny. Byla w nim mowa o wywolywaniu w masach nastrojow rewolucyjnych, o podburzaniu do przeprowadzenia zmiany rzadu przemoca, o osmieszaniu i wyszydzaniu wladzy, a takze o konkretnych przygotowaniach do zamachu w postaci organizowania i uzbrajania odpowiedniej kadry rewolucyjnej. Wszystkie te zarzuty skierowane byly ogolnie pod adresem Centrolewu, ktory nazwano kierownicza organizacja rewolucyjna. Slabosc tego okreslenia polegala na tym, ze Centrolew byl raczej koncepcja polityczna niz organizacja, a w chwili odbywania sie procesu nie istnial juz ani formalnie, ani w rzeczywistosci. Zasiadajacy zas na lawie oskarzonych poslowie nie byli jedynymi ani nawet najbardziej zapalczywymi organizatorami krakowskiego kongresu Centrolewu, ktory dal poczatek sprawie brzeskiej. Przed sadem stanelo tylko pieciu ludowcow i szesciu socjalistow. Sprawy dwoch poslow Narodowej Demokracji, Debskiego i Kwiatkowskiego, umorzono w sledztwie, sprawe posla Narodowej Partii Robotniczej Popiela wylaczono, podobnie jak i sprawy pieciu poslow ukrainskich. Oskarzeni - rzecz jasna - do postawionych im zarzutow sie nie przyznali, a zarowno ich przemowienia koncowe, jak i zeznania w czasie procesu byly niewatpliwie wystapieniami politycznymi wysokiej klasy. Natomiast wystapienia dwoch prokuratorow, Grabowskiego i Rauzego, byly raczej popisem nieporecznej kazuistyki o niezbyt wysokim poziomie. Wyroki zapadly 13 stycznia 1932 roku. Byly rozne, od trzech i pol roku wiezienia do poltora roku dla Witosa. Co najwazniejsze - nie zapadly jednomyslnie. Dwoch sedziow z zespolu - Hermanowski i Rykaczewski - 317 opowiedzialo sie za skazaniem oskarzonych, jeden natomiast - Leszczynski -oglosil votum separatum z obszernym uzasadnieniem. Przez dwa nastepne lata odbywaly sie rozprawy przed Sadem Apelacyjnym oraz rozprawa kasacyjna przed Sadem Najwyzszym, ktory w maju 1933 roku zgodzil sie ze stanowiskiem obrony i kazal sprawe rozpatrzyc ponownie w apelacji. W tej - ostatniej juz - rozprawie wyrok Sadu Okregowego w Warszawie zostal zatwierdzony. Niektorzy ze skazanych, wsrod nich Wincenty Witos, zdecydowali sie z kraju emigrowac, inni postanowili wyrok odcierpiec.Oskarzonych bronilo 19 najlepszych adwokatow w Polsce, o bardzo roznych zreszta pogladach politycznych. Doszlo rowniez do szeregu wystapien publicznych, w ktorych profesorowie uniwersytetow, artysci, literaci, lekarze, zwiazki i organizacje robotnicze i pojedynczy ludzie o glosnych nazwiskach potepiali metody brzeskie, to znaczy fakt pogwalcenia praworzadnosci zarowno w czasie aresztowania i sledztwa, jak i w toku przewodu sadowego. W Sejmie zlozylo mandaty na znak protestu 4 poslow rzadowych. Do protestow nie przylaczyli sie tylko komunisci, stwierdzajac, ze sprawa Brzescia ich nie interesuje jako wewnetrzna rozprawa miedzy przedstawicielami burzuazji. Jest swego rodzaju ironia historii, ze gdyby akt oskarzenia przeciwko przywodcom Centrolewu ograniczyl sie do konkretnych zarzutow, utrzymanych w ramach litery prawa, i gdyby w sledztwie trzymano sie metod przez prawo przewidzianych, rzad owczesny mogl osiagnac pewien sukces w swej walce z opozycja, bez zadnej szkody dla godnosci narodowej i wlasnej reputacji w pamieci potomnych. Rzady pulkownikow Okreslenie "rzady pulkownikow" dotyczy ostatniego okresu zycia marszalka Pilsudskiego. Okreslenie to ukula prasa opozycyjna, zapozyczajac pomysl z prasy francuskiej, ktora w tym okresie nastawiona byla do Polski coraz bardziej nieprzychylnie. Przyczyn tego nastawienia bylo wiele, lecz najbardziej istotne bylo usamodzielnienie sie Polski od wplywow Paryza na arenie spraw miedzynarodowych. Stwierdzenie to ulatwia zrozumienie nastrojow i pogladow takze w owczesnej Polsce, a zwlaszcza w ugrupowaniach prawicowych. Wsrod nich, co jest zjawiskiem malo budujacym, nieprzychylne nastawienie opinii francuskiej w stosunku do rzadu polskiego, a mowiac scislej do spraw i interesow Polski w ogole, przyjmowane bylo czesto bezkrytycznie, a nawet z pewnego rodzaju zadowoleniem. Nieporozumienie polegalo na tym, ze malo kto w owczesnej Polsce zdawal sobie sprawe z niebezpiecznej sytuacji miedzynarodowej kraju i z wysilkow, ktore w tym okresie Pilsudski podejmowal, by sytuacji tej zaradzic, a niebezpieczenstwom zapobiec. 318 Ostatnie lata zycia marszalka Piisudskiego odznaczaly sie jego prawie calkowitym wylaczeniem sie ze spraw wewnetrznych Polski, a skupieniem calej uwagi na polityce zagranicznej i na laczacych sie z nia zagadnieniach obronnosci panstwa. Od finalu sprawy brzeskiej rzady w Polsce zostaly jak gdyby zlecone przez Pilsudskiego tej grupie jego zwolennikow, ktorzy stali na stanowisku koniecznosci zmiany konstytucji w kierunku autorytatywnym, a w codziennej praktyce administracyjnej dazyli dosc brutalnymi sposobami do jak najwiekszej sprawnosci, kosztem nieliczenia sie z zyczeniami i pogladami spoleczenstwa. Byli to "pulkownicy" - okreslenie w stosunku do politykow pejoratywne, zwlaszcza w jezyku francuskim i angielskim, nasuwajace mysl o rzadach wojskowych.Od grudnia 1930 do maja nastepnego roku premierem byl pulkownik Walery Slawek, o ktorym wiedziano powszechnie, ze Pilsudski darzy go najwyzszym zaufaniem. Ustapil premierostwa pulkownikowi Aleksandrowi Prystorowi, ktory na tym stanowisku pozostal przez dwa lata. Slawek zas zajal sie wowczas calkowicie przygotowaniem projektu nowej konstytucji. I znowu w maju 1933 roku Prystora zastapil Janusz Jedrzejewicz. Po nim od 15 maja 1934 roku premierem byl juz nie pulkownik co prawda, lecz profesor archeologii Leon Kozlowski. Za jego tez premierostwa, w 1935 roku, uchwalona zostala Konstytucja Kwietniowa, dzielo Slawka, Stanislawa Cara i profesora Waclawa Makowskiego. Niespelna trzy tygodnie po uprawomocnieniu sie nowej konstytucji zmarl Jozef Pilsudski. Niemniej stwierdzic nalezy, ze wbrew powszechnemu raczej mniemaniu Konstytucja Kwietniowa, rozszerzajaca znacznie uprawnienia prezydenta i wladzy wykonawczej kosztem wladzy ustawodawczej i ogolnych zasad demokracji parlamentarnej, nie powstala bynajmniej pod dyktatem Pilsudskiego. Przeciwnie, Pilsudski wylaczal sie tak dalece od wszystkiego, co nie dotyczylo wojska i spraw zagranicznych, ze nie chcial nawet komentowac kolejnych projektow ustawy konstytucyjnej, jakie mu przedkladano do wgladu. W czteroletnim okresie "rzadow pulkownikow" funkcje Sejmu i Senatu, wybranych na podstawie konstytucji z 1921 roku, sprowadzaly sie w praktyce do uchwalania budzetu wzglednie ustaw przedkladanych przez premiera, a czesto po prostu do zatwierdzania rozporzadzen prezydenta, majacych moc ustawy. Nawet krytyka poczynan rzadowych, glowne zadanie opozycji, przeniosla sie w duzej mierze na teren pozaparlamentarny, przede wszystkim na lamy prasy. W Sejmie i w Senacie natomiast trwal swoisty bojkot "rzadow pulkownikowskich", prowadzony celowo przez wszystkie ugrupowania opozycyjne. Bojkot ten przejawil sie w sposob najbardziej jaskrawy przy dwoch okazjach. Pierwsza byl ponowny wybor Ignacego Moscickiego na prezydenta Rzeczypospolitej w maju 1933 roku. Wybieralo go Zgromadzenie Narodowe. Na sesje przybylo tylko 343 z 555 czlonkow obu izb ustawodawczych. Sposrod obecnych 332 nalezalo do Bezpartyjnego Bloku Wspolpracy z Rzadem. Ta zdecydowana wiekszosc powinna byla - jak to oswiadczyl Pilsudski Slawkowi - "pozwolic wam pracowac bez trudnosci". Mimo to w pier319 wszych miesiacach 1931 roku dzieki interpelacjom poslow opozycyjnych wyszla na jaw w calej rozciaglosci sprawa brzeska, co na pewno dla rzadu bylo "trudnoscia". Zarzucenie metody interpelacji badz jej zlekcewazenie przez opozycje na rzecz bojkotu rzadu oddalo Polsce zla przysluge i bylo w gruncie rzeczy zaprzeczeniem zasad walki parlamentarnej. Wydarzeniem, w ktorym bojkot okazal sie zgubny dla opozycji, bylo przedlozenie projektu nowej konstytucji. Nadac temu projektowi tor ustawodawczy mozna bylo tylko dlatego, ze w czasie pierwszego czytania opozycja, zamiast glosowac, pozostawila na sali sejmowej bezsilnego obserwatora. Abstrahujac od sytuacji parlamentarnej, rzad w swej - jak sie wyrazil Pilsudski - "spokojnej pracy codziennej" natrafil na trudnosci innego rodzaju, ktorych przelamanie przekraczalo jego mozliwosci - podobnie jak przekraczalo mozliwosci wszystkich rzadow we wszystkich panstwach w Europie i w Ameryce. Chodzi tu o swiatowy kryzys gospodarczy, trwajacy od roku 1929, ktory z cala sila uderzyl w Polske w latach 1930-35. W porownaniu z krajami zasobnymi i o wysokim standarcie zyciowym - inaczej mowiac, z krajami uprzemyslowionymi - polozenie Polski o tyle tylko bylo lepsze, ze mniej widoczne byly skutki kryzysu w dziedzinie aprowizacji. Nie grozil Polsce glod. Natomiast brak zasobow kapitalowych utrudnial jakakolwiek planowa walke z rosnacym zastojem gospodarczym. Juz wycofanie krotkoterminowych kredytow zagranicznych spowodowalo fale bezrobocia. Juz w roku 1931 zarejestrowano ponad 400 tysiecy bezrobotnych. W rzeczywistosci bylo ich znacznie wiecej, gdyz w liczbie tej nie uwzgledniano ludzi, ktorym po uplywie ustawowego terminu przestawano wyplacac zasilki, a ktorzy nowej pracy nie znajdywali. Dodac tu trzeba, ze zasilki dla bezrobotnych w Polsce byly wysokie, a okres ich wyplacania trwal poczatkowo az 39 tygodni. Statystyki nie uwzglednialy tez bezrobocia czesciowego, to znaczy liczby ludzi, ktorzy pracowali tylko po kilka, czesto tylko po dwa dni w tygodniu. Przede wszystkim zas nie uwzglednialy katastrofalnego bezrobocia przeludnionej wsi. W kraju, gdzie prawie 70?" ludnosci mieszkalo na wsi, czyli w teorii przynajmniej zylo z rolnictwa, spadek cen na plody rolne byl calkowita katastrofa. A ceny te spadaly do polowy w porownaniu z rokiem 1928. Zawsze bardzo slaba sila nabywcza ludnosci wiejskiej spadla jeszcze bardziej, bo az o 60%. Przyczyny byly dwie. Podstawowa polegala na zamarciu eksportu plodow rolnych. Przyczyna druga byla polityka utrzymywania waluty zlotowej na pelnym parytecie. Rzad, za co go powszechnie krytykowano, nie dopuszczal mysli o dewaluacji zlotego. Byla to uzasadniona psychologicznie obawa inflacji, ktorej rozmiary i skutki w latach dwudziestych przypominano sobie z prawdziwa panika. Poprawa kursu zlotego w stosunku do zdewa-luowanego dolara i funta angielskiego dawala pewne korzysci na odcinku importu, powodowala jednak, a raczej wzmagala, obnizanie sie sily nabywczej calego spoleczenstwa, za co najdotkliwiej placila wies. Pewna pomoca, lecz jednoczesnie srodkiem drakonskim, byla polityka typowa dla kraju biednego, to znaczy oszczednosci. Wyrazaly sie one zmniejszeniem budzetu panstwowego, co z kolei wzmagalo ogolny zastoj gospodarczy. Przyznac trzeba, ze duza energie wykazal rzad w naciskach na przemysl, 320 by obnizal ceny swych produktow. Niekiedy udawalo sie uzyskac obnizke w wysokosci az 25%.Kryzys i jego skutki odciagaly, rzecz jasna, uwage od zagadnien politycznych. Jest rzecza charakterystyczna dla tego okresu, ze polski swiat robotniczy zdawal sobie sprawe z powagi polozenia i nie ulegal wplywom demagogicznej agitacji, ktora starala sie przerzucic cala wine na rzad lub na panstwo. W wiekszosci wypadkow spory z pracodawcami zalatwiano w drodze arbitrazu. Zdarzaly sie takze strajki, tym jednak sie odznaczajace, ze ich przebieg byl na ogol spokojny i pozbawiony akcentow politycznych. Strajkowano w Zaglebiu Dabrowskim, na Slasku, strajkowali robotnicy fabryk wlokienniczych w Lodzi i w przemysle naftowym w Zaglebiu Boryslawskim. Najpowazniejsze byly strajki robotnikow rolnych, protestujacych przeciwko obnizce plac i domagajacych sie rozciagniecia na nich ubezpieczen spolecznych. W roku 1932 w Rzeszowskiem i Tarnowskiem odbyl sie strajk chlopski, polegajacy na odmowie dowozu zywnosci do miast. Grozilo to powaznymi konsekwencjami i spotkalo sie z brutalna reakcja wladz. Sytuacja powtorzyla sie w roku nastepnym, gdy w rozruchach towarzyszacych strajkom chlopskim padly ofiary w postaci kilkudziesieciu zabitych. Wlasnie strajki chlopskie lub - powiedziawszy scislej - strajki wiejskie przybieraly charakter najbardziej radykalny i znajdywaly odzwierciedlenie w radykalnych posunieciach politycznych ze strony opozycji. Ugrupowania reprezentujace interesy wsi polaczyly sie w marcu 1931 roku w jedno Stronnictwo Ludowe. Na jego czele stanal Wincenty Witos, ktory po uprawomocnieniu sie wyroku brzeskiego emigrowal do Czechoslowacji. Nowa partia laczyla w sobie tradycje i cele polityczne konserwatywnego "Piasta", radykalnego "Wyzwolenia" oraz Stronnictwa Chlopskiego. Elementem przebojowym i radykalnym w ruchu ludowym stawaly sie ugrupowania mlodziezowe nowego Stronnictwa Ludowego, przede wszystkim "Wici". Ich program polityczny wznawial jak gdyby hasla Centrolewu, wzywajac do "walki z dyktatura", do zmiany - jak to wowczas mowiono - "calego systemu rzadzenia", a jednoczesnie szedl daleko w swych zadaniach reform spolecznych i gospodarczych. Miedzy innymi domagano sie wywlaszczenia wielkiej wlasnosci ziemskiej bez odszkodowania i przeprowadzenia natychmiastowej parcelacji. Bylo to - gdy o Witosa chodzi, ktory ten program akceptowal - odejscie od jego tradycyjnej linii reform stopniowych. Jeszcze wyrazniejsze byly zmiany w proponowanej taktyce dzialania. Nie mogac liczyc na stworzenie wiekszosci w Sejmie, nie mogac liczyc w ogole na metode parlamentarna, ruch ludowy w Polsce zapowiadal walke sposobami nie mieszczacymi sie w ramach prawa. Obojetnie, jak te zmiane oceniac, jest niewatpliwym faktem, ze przesuniecie w tym radykalnym kierunku bylo reakcja na sprawe brzeska. Bylo rowniez usprawiedliwionym wyrazem zniecierpliwienia na opoznianie i niedoleznosc w wykonaniu juz dawno uchwalonej reformy rolnej. Ludowcy w swej nowej formie organizacyjnej znajdowali - rzecz jasna - sojusznikow w Polskiej Partii Socjalistycznej, ktora jednak w tym okresie byla czynnikiem raczej uspokajajacym dzieki trzez-wiejszej ocenie ogolnego polozenia Polski z uwzglednieniem jej sytuacji 321 miedzynarodowej. Nastawienie PPS bylo odpowiednikiem nastrojow przewazajacych wsrod robotnikow.Jest rzecza charakterystyczna, ze w atmosferze - jak by sie zdawalo - najbardziej podatnej na agitacje komunistyczna wplywy komunistow polskich w tym wlasnie czasie nie zwiekszaly sie, lecz raczej malaly. Partia komunistyczna nie miala ciagle wiecej niz 10 tysiecy czlonkow, z ktorych duza czesc rekrutowala sie sposrod mniejszosci zydowskiej, co ograniczalo jej popularnosc, zwlaszcza na wsi. Stracila tez duzo na gwaltownym spadku wplywow dwoch wspolpracujacych z nia, lecz samodzielnych partii komunistycznych dzialajacych na wschod od Bugu. Polityka centralizacji i likwidowania resztek odrebnosci narodowych w republikach sowieckich, polaczona z terrorem i wygladzaniem mas ludnosci, spowodowala wsrod Ukraincow i Bialorusinow mieszkajacych w granicach Polski ogolne zniechecenie zarowno do Zwiazku Sowieckiego, jak i do wlasnych partii komunistycznych. II Wstrzasy, jakie przezyla Polska w pierwszej polowie lat trzydziestych, nie zdolaly oslabic zwartosci panstwa. Wstrzasem politycznym byla smierc marszalka Pilsudskiego, a takze zacieta walka spoleczenstwa z rezymem sanacyjnym. Wstrzasem gospodarczym byl kryzys swiatowy i jego skutki w Polsce. Jedynie zapoznanie sie z ogromem regresu gospodarczego, jaki w tych latach i Polske, i cala Europe nawiedzil, pozwoli nam wlasciwie ocenic te dodatnia strone medalu, jaka byla narastajaca z kazdym rokiem swiadomosc wspolnego interesu w posiadaniu wlasnego, niepodleglego panstwa. Towarzyszylo temu wzrostowi swiadomosci okrzepniecie solidarnosci narodowej. Zjawisko tym bardziej godne uwagi, ze musialo zwalczac nawyki wytworzone w okresie zaborow. Musialo takze pokonywac gleboko siegajace podzialy klasowe. Nie oznacza to zanikniecia roznic klasowych ani tez wyrownania roznic w poziomie zagospodarowania, oswiaty, a takze codziennych obyczajow miedzy poszczegolnymi dzielnicami Polski.Nie koniec na tym. Pierwsze lata czwartej dekady naszego stulecia nie byly okresem sprzyjajacym niwelacji roznic i wyksztalcaniu sie poczucia troski o dobro wspolnego panstwa czy dumy z jego osiagniec. Osiagniecia byly, lecz w zyciu codziennym znikaly sprzed oczu lub zacieraly sie w umysle pod naporem troski o utrzymanie siebie i rodziny. A takze w obliczu czesto sie zdarzajacej krzywdy spolecznej. Daleko bylo do idealu w stosunkach spolecznych. Sytuacje pogarszal brak zaufania do systemu rzadzenia. W przekonaniu grupy rzadzacej, dysponujacej potulnym Sejmem, kazdy obywatel, a przynajmniej kazdy obywatel narodowosci polskiej, ktory zywil szacunek i zaufanie do osoby Jozefa Pilsudskiego, automatycznie jak gdyby przenosil to zaufanie na rzad i administracje panstwowa. W rzeczywistosci wcale tak nie bylo, gdyz wlasnie pod rzadami pulkownikow spoleczenstwo zaczelo dostrzegac roznice miedzy Pilsudskim, jego zaslugami i jego ideologia, a postepowaniem czy pogladami ludzi, ktorzy sprawowali rzady oparte na jego autorytecie. 21 - Historia dwudziestolecia 322 W sensie politycznym rozroznienie to stawalo sie takze widoczne w walkach frakcyjnych, ktore toczyly sie w lonie BBWR. Wylanialy sie coraz to nowe grupy, dazace do narzucenia swych pogladow innym grupom i zabiegajace o wzmocnienie wlasnych wplywow w calym spoleczenstwie, a wiec takze poza zasiegiem organizacyjnym BBWR. Nie moglo byc inaczej. BBWR byl z samego zalozenia zlepkiem ludzi o najprzerozniejszych pogladach i tradycjach politycznych. Mieszaly sie w tym ugrupowaniu poglady nacjonalistyczne z liberalnymi, nurtowaly je wielkie tradycje PPS, zwlaszcza wsrod ludzi, ktorzy wlasnie w socjalizmie zdobyli kiedys praktyke i doswiadczenie. A obok tych nurtow i frakcji klebila sie rzesza zwyklych oportunistow i karierowiczow, o ktorych z coraz wieksza gorycza wspominal Pilsudski w rozmowach z bardzo szczuplym gronem swych najblizszych.Wsrod tych frakcji najwazniejsza i najbardziej ruchliwa byla "Naprawa". Pelna nazwa tego ugrupowania o charakterze elitarnym i wzorujacym sie na tajnych lub na poltajnych organizacjach z okresu walki o niepodleglosc brzmiala "Zwiazek Naprawy Rzeczypospolitej". Byli to niewatpliwie zwolennicy Pilsudskiego, wielu nalezalo w jakims okresie do jego bliskich wspolpracownikow. W latach trzydziestych stanowili jednak wewnetrzna opozycje przeciwko "pulkownikom", popierajac sie nawzajem i starajac sie objac kluczowe stanowiska w zyciu panstwa. "Naprawiaczem" byl miedzy innymi wojewoda slaski Michal Grazynski. Teoretykiem tego ruchu byl ziemianin z Chelmskiego, Zdzislaw Lechnicki. "Naprawiacze" nigdy nie zdobyli miejsca w rzadzie, wywierali jednak duzy wplyw na radykalnie nastawiona inteligencje, gloszac potrzebe reform spolecznych i scislego zwiazania spoleczenstwa z zyciem panstwowym, co niekiedy okreslano jako "ideologie panstwowa". Pojecie to bylo charakterystyczne dla tego okresu. "Ideologia panstwowa" i jej pochodne w rodzaju takiego na przyklad nowotworu, jak "panstwo-wotworczosc" mialy zastapic lub zneutralizowac hasla nacjonalistyczne szerzone przez ruch narodowy. Idealem i najwyzszym dobrem mialo byc zamiast narodu polskiego panstwo polskie. Roznica o tyle istotna, ze otwierala jak gdyby drzwi dla tych elementow sposrod mniejszosci narodowych, ktore sklonne byly angazowac sie uczuciowo w zycie Polski, pod warunkiem, ze nie bedzie ono przesycone wrogim w stosunku do nich nacjonalizmem polskim. Konstrukcja myslowa raczej sztuczna. Znajdywala jednak zwolennikow i odegrala powazna role w wychowaniu mlodszego pokolenia. Ale - dodajmy od razu - mlodszego pokolenia prawie bez wyjatku narodowosci polskiej. Nie ostala sie jako koncepcja ponadnarodowa, a przeksztalcila sie w niejednym wlasnie w nowe wydanie nacjonalizmu polskiego, tym sie rozniace od nacjonalizmu endeckiego, ze uwzglednialo koniecznosc reform spolecznych, i to daleko idacych. Wrocmy do rozroznienia miedzy osoba Pilsudskiego a dzialalnoscia rzadzacych w jego jak gdyby imieniu "pulkownikow". Jak rozroznienie to bylo wazne, przekonac sie mozna bylo po smierci Pilsudskiego. Znikl wtedy autorytet moralny, ktory zaslanial - choc nie rozgrzeszal - tych wszystkich bledow, za ktore slusznie lub nieslusznie miano pretensje do rzadow miedzy 323 1930 i 1935 rokiem. Poszanowaniu autorytetu starzejacego sie Marszalka towarzyszyla nadzieja, a u niektorych pewnosc, ze w razie czego Marszalek bedzie interweniowal i popelnione bledy naprawi albo do nowych nie dopusci, ze - jakby sie slyszalo - "Dziadek zmarszczy brwi i wszystko bedzie dobrze". Po maju 1935 roku tej nadziei juz nie bylo, a ludzie rzadzacy Polska przekonali sie wkrotce, ze rzadzic jest im coraz trudniej, bo czym innym bylo powolywanie sie na prawdziwe lub rzekome dyrektywy "moralnego dyktatora", a czym innym tlumaczenie, ze sie te dyrektywy nawet po smierci Pilsudskiego wypelnia, ze sie je zna, ze sie je rozumie. Trudno bylo nawet udowodnic, ze dyrektywy, takie czy inne, zmarly Marszalek pozostawil komukolwiek w spadku.W poczatkach lat trzydziestych ciezar aktywnosci we wszystkich dziedzinach zycia Polski przesuwac sie zaczal na ludzi mlodszych, to znaczy na przedstawicieli tego pokolenia, ktore nie bralo samo udzialu w walce o niepodleglosc, choc znalo ja z pierwszej jeszcze reki, chociazby na podstawie wspomnien z wlasnego dziecinstwa. Lecz wychowanie zarowno domowe, jak i w szkole, ludzie ci otrzymali juz w latach niepodleglosci i stad nie byli obciazeni niczym niepolskim w swych przyzwyczajeniach i pogladach. Mlodziez zaczela tez odgrywac z roku na rok i z dnia na dzien coraz czynnie j sza i coraz bardziej efektywna role w zyciu kraju. Nie oznacza to, by juz w tych latach mlode pokolenie wychowane w Polsce niepodleglej stalo sie czynnikiem decydujacym w polityce. Na pewno nie siegnelo, bo siegnac jeszcze nie moglo, po wladze. Lecz zaczelo - zeby uzyc tego okreslenia - nadawac ton w zyciu codziennym i w zyciu organizacyjnym. Nie majac w reku wladzy, mialo jednak mozliwosc krytyki, i to krytyki wcale glosnej, z ktora pokolenie starsze musialo sie liczyc, a ktorej cale spoleczenstwo przysluchiwalo sie co najmniej z zaciekawieniem, wiedzac, ze dzisiejsi krytycy jutro stana sie czynnikiem decydujacym. Wplyw mlodych czy mlodziezy zaznaczyl sie przede wszystkim w dzialalnosci ugrupowan opozycyjnych. Nie wylacznie jednak. Takze wsrod mlodziezy zwiazanej z obozem rzadzacym odzywaly sie glosy zniecierpliwienia w stosunku do starych przywodcow, jak na przyklad w prorzadowym Legionie Mlodych lub w lewicujacym Zwiazku Polskiej Mlodziezy Demokratycznej. Wspomnielismy juz o roli, jaka w ruchu ludowym odegraly "Wici". Uznajac autorytet starych przywodcow, Witosa, Kiernika i Baginskiego - zreszta przebywajacych na emigracji po procesie brzeskim - dzialacze z "Wici" narzucili kierownictwu nowego Stronnictwa Ludowego kierunek radykalny, domagajacy sie natychmiastowych reform, oraz energicznej, nie przebierajacej w srodkach walki z dyktatura. Warto dodac, ze "Wici" mialy w tym okresie 250 tysiecy czynnych czlonkow. W stopniu niemniej wyraznym wzmogl sie wplyw mlodych w ruchu narodowym. Nastapilo to zreszta z podniety wodza tego ruchu, jakim byl Roman Dmowski. Jego koncepcja Obozu Wielkiej Polski polegala na przesunieciu ciezaru waznosci z metody parlamentarnej na wychowanie spoleczenstwa w duchu narodowym, czyli nacjonalistycznym, co prowadzic mialo do gruntownych, dalekosieznych przeobrazen i tym samym w przyszlosci do zmiany ustroju. Oboz Wielkiej Polski zdobyl sobie od razu bardzo duze wplywy, 324 i to nie tylko wsrod inteligencji, lecz takze w srodowisku rzemieslniczym i robotniczym. Ale jesli nie glownym, to najglosniejszym terenem dzialania Obozu Wielkiej Polski byly uniwersytety, byli studenci.W listopadzie 1932 roku Oboz Wielkiej Polski zostal rozwiazany przez rzad i stal sie organizacja nielegalna. Nie znaczy to, by nie dzialal dalej. Po wyborach z roku 1930 Stronnictwo Narodowe stalo sie najliczniejszym ugrupowaniem opozycyjnym w parlamencie. Lecz dzialalnosc swa ograniczylo do tak zwanego bojkotu poczynan rzadowych, przez co w gruncie rzeczy zrezygnowalo ze swych mozliwosci na terenie parlamentu. Ustosunkowalo sie takze negatywnie do stworzenia wspolnego frontu opozycyjnego z Polska Partia Socjalistyczna i ludowcami. W roku 1934 nastapily dalsze wazne wydarzenia. Na zjezdzie Stronnictwa Narodowego w Radomiu zwyciezyl tak zwany "mlody kierunek" w starciu z przedstawicielami "starej" Narodowej Demokracji. Tym samym ruch narodowy wyzbyl sie w duzej mierze tradycji mieszczansko-liberalnych i przestal sie poslugiwac przymiotnikiem "demokratyczny". Przywodca owych mlodych, popieranych zreszta przez Dmowskiego, byl Tadeusz Bielecki. Konsekwencja tych zmian byly dosc liczne rozlamy. Czesc endekow starej szkoly prowadzic zaczela wlasna polityke, a wsrod mlodych doszly do glosu elementy radykalne, ktorym nie odpowiadala nawet nowa linia polityczna Stronnictwa Narodowego, a ktorzy dazyli do przemian ustrojowych w kierunku rzadow autorytatywnych. Jeden z tych odlamow dawnej endecji, nazywajacy sie Zwiazkiem Mlodych Narodowcow, do ktorego dzialaczy nalezeli Ryszard Piestrzynski, Zdzislaw Stahl i Klaudiusz Hrabyk, szukac zaczal porozumienia z prawica BBWR, dazac do swoistej syntezy ruchu narodowego i ruchu "panstwowego". W innym kierunku poszlo ugrupowanie prowadzone przez Jana Mosdorfa, nazwane Obozem Narodowo-Radykalnym. Przystapilo ono do jawnej walki z rzadem, propagujac wzory ustrojowe zapozyczone z faszyzmu wloskiego. W owym czasie nad pojeciem faszyzmu nie ciazyly jeszcze straszliwe zbrodnie hitleryzmu i dosc znaczne odlamy opinii w roznych krajach europejskich widzialy w systemie wloskim zdrowe tendencje. W metodach swych ONR zblizal sie jednak do dzialalnosci terrorystycznej, co w warunkach i obyczajach polskich stanowilo nowosc, na szczescie nieskuteczna. Wyraznie w kierunku faszyzmu posunal sie odprysk mlodziezy nacjonalistycznej pod nazwa "Falanga", ktorego wodzem zostal Boleslaw Piasecki. Oboz Narodowo-Radykalny, czyli ONR, zostal prawie natychmiast po powstaniu ogloszony za organizacje nielegalna przez ministra spraw wewnetrznych Bronislawa Pierackiego. W maju 1934 roku Pieracki zostal zamordowany przez Ukrainca przy ulicy Foksal w Warszawie. Mialo to powazne konsekwencje. Ogolnie rzecz biorac prawie kazde stowarzyszenie typu spolecznego mialo w tych latach swoj wlasny ruch mlodziezowy o dosc wyraznym obliczu lub sympatiach politycznych. Dla przykladu wspomnijmy o Zwiazku Mlodziezy Katolickiej "ZMK". Nawet tak zwane sodalicje marianskie, stowarzyszenia scisle religijne, wywieraly duzy wplyw na ogolna formacje pogladowa 325 mlodziezy uniwersyteckiej czy gimnazjalnej. A obok nich dzialaly Zwiazek Harcerstwa Polskiego, stanowiacy prawdziwa szkole patriotyzmu, bardzo liczne kmby i organizacje sportowe z zasluzonym Sokolem, dumne z tego, ze obok dzialalnosci scisle sportowej nieobce im byly zagadnienia ideologiczne. Nawet - co brzmi troche egzotycznie - stowarzyszenia bylych kombatantow, zolnierzy jakiejs formacji wojskowej z czasow walki o niepodleglosc mialy swoje wlasne organizacje mlodziezowe, jak na przyklad Druzyny Blekitne przy Zwiazku Hallerczykow. Wsrod organizacji tego typu najbardziej wplywowa i najliczniejsza byl Strzelec. Byla to organizacja paramilitarna, dzialajaca w ramach ogolnego programu przysposobienia wojskowego, lecz tym sie odznaczajaca, ze grupowala mlodziez pozaszkolna. Strzelec, rzecz jasna, mial powiazania z silnym i faworyzowanym przez rzad Zwiazkiem Legionistow i byl najbardziej bojowa forpoczta kol okreslanych jako oboz marszalka Pilsudskiego.Kryzys gospodarczy i spoleczny Ciezki regres gospodarczy nie wplynal jednak w zbyt duzym stopniu na radykalizacje pogladow ani calego spoleczenstwa, ani mlodziezy, najlatwiej dajacej sie pociagnac do radykalnych hasel. W tym wzgledzie Polska stanowila w Europie wyjatek, gdyz nawet w przywiazanej do tradycji Wielkiej Brytanii lata kryzysu wywolaly wzrost nastrojow, ktore mozna by okreslic jako rewolucyjne. We Wloszech rewolucyjnosc zostala skierowana w lozysko faszyzmu, w Niemczech w sposob najbardziej tragiczny doprowadzila do zwyciestwa hitleryzmu nad jego jedynym w tym kraju powaznym konkurentem, jakim byli komunisci. W Polsce natomiast wszystkie proby narzucenia spoleczenstwu tego rodzaju daznosci totalistycznych byly w gruncie rzeczy niezdarnym nasladownictwem obcego wzoru, ktory - jesli nawet, jak w krancowym wypadku "Falangi", znajdywal krzykliwych zwolennikow - to jednak przez ogol spoleczenstwa traktowany byl obojetnie i z lekcewazeniem graniczacym z odraza. Nie oznaczalo to, rzecz jasna, stepienia ostrza walki politycznej opozycji z rzadami "pulkownikow". Walka ta jednak utrzymywala sie w ramach prawa i nie dazyla do rewolucyjnych zmian ustrojowych czy strukturalnych w spoleczenstwie. Opozycja, zrezygnowawszy z walki na forum parlamentu lub przestawszy wierzyc w jej skutecznosc, dazyla do obalenia systemu rzadow, ktore z duza przesada okreslano jako dyktatorskie. Tutaj stanowisko mlodszego pokolenia roznilo sie od dazen przywodcow politycznych i wiekszosci istniejacych partii politycznych. Ich przywodztwo chcialo przede wszystkim powrotu do supremacji parlamentu i w tym widzialo najlepszy 326 sposob rozwiazania palacych zagadnien, mlodziez natomiast przejmowala sie bardziej kwestia wychowania siebie samej, a w slad za soba calego spoleczenstwa w nowym duchu wzmozonego idealizmu. Ten wizerunek pogladow i nastrojow mlodego pokolenia w Polsce mial takze swe odbicie w sposobie reagowania na coraz ciezsze zycie codzienne w latach kryzysu gospodarczego. Traktowano kryzys jako swego rodzaju sile wyzsza, z ktora nie wiedziano, jak walczyc, lecz ktorej konca spodziewano sie w sposob jak gdyby automatyczny. Nawet strajki robotnicze czy chlopskie mialy na celu obrone jakiejs konkretnej pozycji, protest przeciwko konkretnemu zarzadzeniu czy konkretnemu zagrozeniu codziennych interesow. Pomimo sloganow o brzmieniu radykalnym nie towarzyszyla im atmosfera rewolucyjna. Chlopi i reprezentujace ich Stronnictwo Ludowe domagalo sie w istocie realizacji postanowien juz dawno zapadlych, takich jak na przyklad nieprzeprowadzona ciagle reforma rolna. Robotnicy, strajkujac w danym okregu czy w danej fabryce, wysuwali postulaty praktyczne i uzasadnione, takie jak nieobnizanie zarobkow i utrzymanie zasilkow dla bezrobotnych w ustawowej wysokosci, albo protestowali przeciwko ograniczaniu produkcji lub zwalnianiu czesci zalogi. Hasla o brzmieniu politycznym sluzyly jako zawolanie bojowe lub po prostu jako ozdoba ideologiczna dolaczona do zupelnie praktycznego celu. Pozostawaly jednak tylko haslami. Nie wytworzyla sie w latach trzydziestych atmosfera rewolucyjna, ktora mozna by porownac z bojowoscia swiata robotniczego w okresie rzadow "Chjeno-Piasta".Nastrojom spoleczenstwa lat trzydziestych podporzadkowaly sie lub - powiedzmy lepiej - w ich ramach utrzymaly sie wplywowe w Polsce zwiazki zawodowe. Bylo ich kilka. Zwiazek Stowarzyszen Zawodowych, prowadzony przez Polska Partie Socjalistyczna i z niewielkimi wplywami komunistycznymi w niektorych osrodkach, byl jedyna organizacja stojaca na gruncie walki klas. Liczba jego czlonkow siegala 250 tysiecy. Niewiele mniej czlonkow, bo nieco ponad 200 tysiecy, mialo Zjednoczenie Zawodowe Polskie, bedace emanacja spoleczna Narodowej Partii Robotniczej i majace w tym okresie charakter umiarkowanie solidarystyczny. Trzecia wielka organizacja swiata pracy bylo Chrzescijanskie Zjednoczenie Zawodowe o stu tysiacach czlonkow, pozostajace pod wplywami chadecji. W pelni kryzysu, na wiosne 1931 roku, powstal z inicjatywy starego dzialacza PPS, a jednoczesnie pilsudczyka, Jedrzeja Moraczewskiego, nowy zwiazek. Nazwany zostal Zwiazkiem Zwiazkow Zawodowych - w skrocie ZZZ - i w pewnym sensie posluzyl sie wzorem angielskiego TUC, pretendujac do roli nadbudowy organizacyjnej dla wszystkich organizacji zawodowych. Celu tego w pelni nie osiagnal nigdy, gdyz konkurowalo z nim Centralne Zrzeszenie Klasowych Zwiazkow Zawodowych o podobnych co ZZZ ambicjach. Jest jednak rzecza ciekawa, ze choc ZZZ popierany byl przez rzad, a wielu czlonkow wstepowalo do niego ze wzgledow oportunistycznych, to jednak w swym ramowym programie poszedl bardzo daleko w kierunku fundamentalnych reform nie tylko organizacji swiata pracy, lecz calego zycia gospodarczego. Glosil mianowicie hasla nazywane wowczas niezbyt scisle syndykalistycznymi, a ktore domagaly sie samorzadu robotniczego w ramach 327 zakladow pracy i jego wspoludzialu w kierownictwie. Choc nie byla to nowosc w historii ruchu robotniczego, to jednak byla to sensacja, zwazywszy warunki polskie. Tych wielkich celow ZZZ nie dopial, a nawet sie do nich nie przyblizyl,* odegral jednak razem z innymi zwiazkami zawodowymi wazna i pozytywna role w walce swiata pracy z postepami kryzysu.Walke te okreslic nalezy jako walke obronna. Broniono kazdej konkretnej pozycji, broniono w pertraktacjach, w naciskach na wladze i przy pomocy strajkow. Wsrod strajkow najbardziej skuteczne byly strajki okupacyjne, polegajace na nieopuszczaniu zakladu pracy nieraz przez kilka dni lub tygodni. Dochodzilo do starc z policja, ktore rzadko jednak przybieraly charakter dramatyczny. Przyczyna tego bylo raczej tolerancyjne podejscie wladz panstwowych, a przynajmniej wladz centralnych, czyli rzadu, zwlaszcza wtedy, co sie zdarzalo najczesciej, gdy strajk wymierzony byl posrednio przeciwko wielkiemu kapitalowi zagranicznemu. Rzad wyzyskiwal nawet sytuacje strajkowe dla wymuszenia pewnych koncesji na kapitale zagranicznym, a przynajmniej dla zapobiezenia odplywowi zyskow z Polski za granice. W roku 1931 kapital zagraniczny, dotkniety w sposob bolesny sytuacja kryzysowa w innych krajach, zdolal wyprowadzic z Polski 416 milionow zlotych czystego zysku, z czego lwia czesc powinna byla byc zuzyta na inwestycje. W nastepnych latach sytuacja ta juz sie nie powtorzyla. Rzeczowej i energicznej postawie robotnikow zawdzieczala tez Polska w duzej mierze zahamowanie kryzysu wlasnie w przemysle ciezkim czy wielkim juz w roku 1933. Wskaznik produkcji, ktory w roku poprzednim spadl do 64% w porownaniu z rokiem 1928, przestal opadac i zaczal sie powoli wspinac w gore, by osiagnac w roku 1937 111%. Takze wskaznik bezrobocia w wielkim przemysle przestal wzrastac, choc wzrastal w dalszym ciagu w rzemiosle, w przemysle drobnym, a przede wszystkim w rolnictwie. W tych dziedzinach zycia poprawa zaczela sie zaznaczac dopiero w roku 1935. Liczba bezrobotnych siegnela w roku 1934 ponad 500 tysiecy ludzi. Warto dac kilka cyfr porownawczych. I tak w Anglii wynosila ona 2.800.000, w Niemczech 5.800.000, a w Stanach Zjednoczonych nieco ponad 12 milionow. Cyfry te jednak, gdy o Polske chodzi, daja obraz tylko pozorny. Gdyz wsrod polmilionowej masy bezrobotnych uwzgledniano okolo 400 tysiecy pozbawionych pracy robotnikow wielkiego przemyslu i uslugowych przedsiebiorstw panstwowych, na laczna liczbe okolo dwoch i pol miliona zatrudnionych poza rolnictwem i tak zwanymi zawodami umyslowymi. Pozostalych 100 tysiecy bezrobotnych nie reprezentowalo bynajmniej calosci ludzi pozbawionych pracy lub po prostu nie majacych z czego zyc, gdyz liczba ta obejmowala jedynie pracownikow mniejszych zakladow przemyslowych i bardzo nieznaczna liczbe robotnikow rolnych z majatkow uprzemyslowionych. Nie miescili sie w niej natomiast pozbawieni pracy rzemieslnicy, a pamietac trzeba, ze rzemioslo przed kryzysem dawalo zatrudnienie pol milionowi ludzi. Nie bylo w liczbie bezrobotnych tych pracownikow, ktorzy wyczerpali nalezne im zasilki z tytulu ubezpieczen spolecznych. Nie pojawili sie w statystyce wcale, gdy ograniczano im czas pracy na przyklad do dwoch 328 dni w tygodniu. Nie bylo tez bezrobotnego w statystykach, jesli byl bezrolnym mieszkancem wsi, nie mogacym znalezc zadnego zatrudnienia. A bezrobotnych wsrod bezrolnych czy malorolnych bylo w rolnictwie polskim nawet przed kryzysem gospodarczym od miliona do trzech milionow, w zaleznosci od przyjmowanego kryterium.Mowiac o przeobrazeniach pogladowych, o pradach spolecznych i pogladach politycznych lat trzydziestych w Polsce, pamietac musimy, ze byly one' scisle zwiazane z owa zlotowka, w pogoni za ktora ogromna wiekszosc spoleczenstwa spedzala swoj dzien powszedni i ktora czesto przeslaniala sprawy ideowe. II Fakt, ze pierwsza polowa lat trzydziestych przebiegala w Polsce pod przemoznym wplywem zagadnien, ktore dzis nazywamy bytowymi, tlumaczy w pewnej mierze stosunkowo slaby oddzwiek, jaki w spoleczenstwie znajdowala walka opozycji politycznej z rzadem, prowadzona przede wszystkim pod katem zagadnien ustrojowych, ktore maly tylko lub zaden mogly miec bezposredni wplyw na codzienne troski ogolu obywateli.Takze zwiazki zawodowe lub robotnicy sami, gdy nie ogladali sie na swe organizacje, mniej dawali posluchu szumnym haslom przebudowy ustroju niz praktycznym wezwaniom do walki o konkretny i praktyczny cel. Wzrost wplywu elementow komunizujacych gloszacych hasla wywrotowe byl tak nieznaczny, ze na calosc obrazu nie wplywal. Najwiekszymi sukcesami pochwalic sie mogli komunisci na Slasku, a dzieki ruchliwosci Zwiazku Mlodziezy Komunistycznej rowniez wsrod rzemieslniczej biedoty malomiasteczkowej, w Kongresowce i na Kresach w ogromnej wiekszosci zydowskiej. Takze w Zaglebiu Dabrowskim, Plocku czy Warszawie, gdzie KPP rozwijala zywsza dzialalnosc, tylko wtedy liczyc mogla na sukces wsrod robotnikow, gdy wystepowala w taktycznym porozumieniu z socjalistami lub z Narodowa Partia Robotnicza. Porozumienia takie niekiedy zawierano, zwykle opierano je na schemacie organizacyjnym zwiazku zawodowego, lecz zawsze dla osiagniecia konkretnego celu. Nie moglo byc w Polsce mowy o czymkolwiek, co by przypominalo zalozenia "Frontu Ludowego", na przyklad we Francji. Z tej przede wszystkim przyczyny, ze ogol robotnikow nie zapomnial jeszcze najazdu bolszewickiego i orientowal sie niezle, jak wygladala sytuacja w Rosji, wkraczajacej wlasnie w najciemniejsza faze epoki stalinowskiej. A nieugiecie niepodleglosciowe stanowisko Polskiej Partii Socjalistycznej nie dopuszczalo w ogole mysli o sojuszu politycznym z KPP, majacej w swym programie nowy rozbior Polski z oddaniem Gornego Slaska, Gdanska i Pomorza Rzeszy Niemieckiej, a wszystkiego, co lezy za Bugiem i Sanem Zwiazkowi Sowieckiemu. Byly wiec takze polityczne powody, dla ktorych ciezkie lata swiatowego kryzysu gospodarczego przebiegaly w Polsce znacznie spokojniej niz w innych 329 krajach europejskich. I choc zawsze i wszedzie dobrze jest konczyc rozmowe westchnieniem, ze "wszystkiemu winien rzad", w Polsce malo kto chcial rzad winic za regres gospodarczy. Obwiniano raczej - i w duzej mierze slusznie -*' kapital zagraniczny. A na tym odcinku nie bylo sprzecznosci miedzy gniewem robotnikow a polityka rzadu, cokolwiek bysmy powiedzieli o jej skutecznosci.Czy znaczy to, ze przebieg kryzysu byl mniej dotkliwy dla ogolu ludnosci, a przede wszystkim dla robotnikow? Odpowiedz musi wypasc twierdzaco. Z jednym wszakze uzupelnieniem, ktore musimy powtorzyc. Mianowicie - glowny ciezar kryzysu gospodarczego spadl w Polsce nie na robotnikow, lecz na ludnosc wiejska. Ona ucierpiala najbardziej i jej kosztem reszta spoleczenstwa lzej przezyla lata zastoju i szybciej mogla sie z jego skutkow podzwignac. Ludnosc wiejska tez najbardziej bojowo na swe polozenie reagowala. A broniace interesow chlopskich Stronnictwo Ludowe, zwlaszcza jego mlodziezowe skrzydlo, stalo sie w tym okresie najbardziej radykalnym, nieomal rewolucyjnym ugrupowaniem politycznym. Kryzys gospodarczy najmocniej sie chyba zapisal wlasnie w chlopskiej pamieci. Potanienie zywnosci, zbawienne - zdawaloby sie - dla robotnika czy inteligenta, czyli, jak sie to mowilo, "dla miasta", stawalo sie katastrofa dla wsi. Bo nie bylo za co kupic niezbednych produktow przemyslowych. Co gorzej - nie bylo czym zaplacic podatku ani splacac zadluzenia, ktore na wsi bylo duze. Nie koniec na tym. Nie bylo tez czym oplacic sily najemnej rekrutujacej sie z wielomilionowej nadwyzki wiejskiej ludnosci bezrolnej. Reszty dopelnial niski na ogol w wojewodztwach centralnych i poludniowych poziom techniki rolniczej, ktorej bez inwestycji nawet w nieznacznym stopniu poprawic nie bylo mozna. I wlasnie na wsi pojawialo sie widmo glodu, grozniejsze niz w miastach, co w kraju rolniczym, jakim byla Polska, zakrawalo na paradoks, lecz paradoksem nie bylo, gdy sie pamieta o prymitywnej, a jednoczesnie zagmatwanej strukturze polskiego rolnictwa na znacznej czesci terytorium. Wies tez najmniej otrzymala pomocy ze strony panstwa. Dopiero w roku 1934 ogloszono moratorium zadluzenia rolnictwa. Stanowilo to duza pomoc, gdyz oddalalo lub likwidowalo groze utraty gospodarstwa za niepoplacone kredyty kiedys otrzymane, lub po prostu za dlugi konsumpcyjne. Lecz pomoc ta nie dosiegla prawie gospodarstw malych czy karlowatych, czyli w sensie gospodarczym nieoplacalnych nie tylko w okresie kryzysu, ale takze w czasie dobrej koniunktury. Uratowala natomiast przed dalszym zmaleniem lub nawet zarzuceniem produkcji gospodarstwa zasobniej sze, a przede wszystkim folwarki, czyli wielka wlasnosc ziemska. Zabezpieczylo to zatrudnienie poteznej rzeszy robotnikow rolnych w majatkach. Pozwolilo tez obsluzyc szczuple wowczas zapotrzebowanie importerow zagranicznych, przede wszystkim na cukier. Najwiecej na moratorium zyskaly gospodarstwa uprzemyslowione, tam, gdzie ich bylo najwiecej i gdzie staly na wysokim poziomie, czyli w zachodnich czesciach owczesnej Polski. Natomiast chlop w Lubelskiem czy w Tarnowskiem, pod Sieradzem czy na Wolyniu biedowal dalej, i to nawet wtedy, gdy w roku 1937 w miastach i w fabrykach przestano mowic o "kryzysie" jako o rzeczywistosci dnia 330 powszedniego. Bo gdy wskaznik produkcji przemyslowej zaczal powracac do poziomu roku 1928 lub go przekraczac, cena zywca ledwo drgnela, a cena zboza tkwila uparcie na najnizszym poziomie. W dalszym wiec ciagu aktualny byl cel strajkow chlopskich, ktore polegaly wlasnie na odmowie dostaw zywnosci do miasta, skoro owo "miasto" placilo za nia nieraz mniej niz kosztowalo jej wyprodukowanie.Tymczasem zlotowka byla coraz wiecej warta na rynkach zagranicznych., Rzad stal twardo przy stabilizacji waluty - nawet wtedy, gdy jako ostatnia w Europie odstapila od niej Francja. Dolar zamiast dziewieciu kosztowal piec zlotych trzydziesci, funt zamiast czterdziestu trzech niecale dwadziescia piec. I wreszcie sto frankow zamiast za trzydziesci piec mozna bylo dostac za czternascie zlotych. Dzieki temu latwiej bylo Polsce kupic za granica surowce przemyslowe i maszyny. Byla to korzysc wzgledna, gdyz jednoczesnie rynek kredytowy wewnetrzny nie mial srodkow na inwestycje, czyli na rozbudowe przemyslu, na ktorego produkty nie bylo zreszta zbytu, takze za granica. Kredyty zagraniczne, w wiekszosci krotkoterminowe, w zlej koniunkturze miedzynarodowej wiecej kosztowaly w odsetkach niz dawaly korzysci w powiekszeniu produkcji. Przestano wiec na nie liczyc i o nie sie starac. W roku 1935, gdy Anglia i Stany Zjednoczone odstapily juz od pokrycia swych walut w zlocie, w Polsce uznano zloto za jedyny podklad waluty, z obowiazkiem utrzymania zapasu zlota w Banku Polskim na poziomie 30% banknotow bedacych w obiegu. Logicznym krokiem zabezpieczajacym twarda polska walute przed wyciekaniem za granice bylo wprowadzenie scislej kontroli dewizowej, co nastapilo 17 kwietnia 1936 roku. Polityka deflacyjna, przeciwienstwo stosowanej w innych krajach planowej inflacji, powodowala zjawisko niedostatku pieniedzy w obrocie wewnetrznym. Skrepowany obowiazkiem pokrycia w zlocie Bank Polski nie emitowal banknotow ponad przewidziana do zapasu zlota proporcje. Nawet wtedy, gdy odplyw zlotowek za granice zmniejszal ilosc pieniedzy w obiegu, czemu polozyla kres dopiero kontrola dewizowa. Po czesci pomagano sobie nieznacznym zreszta zwiekszaniem ilosci bilonu. Zlotowka byla wiec de facto coraz wiecej warta dlatego, ze jej bylo za malo w obiegu. Naturalnie deflacja wplywala na obnizenie wskaznika cen utrzymania. Jeszcze w roku 1938, gdy swiatowy kryzys gospodarczy juz sie skonczyl, wskaznik ten utrzymal sie na poziomie 60% w porownaniu z rokiem 1928. Pomoglo to mieszkancom miast, pomoglo robotnikom, pozwolilo rzadowi na oszczednosci budzetowe nawet w postaci znizki plac, dalo nawet pewne nadwyzki, bardzo rozsadnie zreszta inwestowane, lecz nie pozwolilo na dostateczne ozywienie kredytowego rynku wewnetrznego. A przede wszystkim w dalszym ciagu godzilo w interesy wsi i rolnictwa. Znikly z wolna "bieda-szyby", jak nazywali bezrobotni gornicy wykopki, z ktorych czerpali wegiel na opal i na sprzedaz, skrocily sie ogonki przed kasami wyplat ubezpieczen spolecznych, ozywily sie roboty publiczne finansowane ze specjalnego Funduszu Pracy, w miastach zaczeto kupowac nowe buty zamiast je po raz piaty zelowac, przestaly grozic eksmisje za niezaplacony czynsz - tylko po wsiach ciagle jeszcze czesto nie bylo za co kupic nafty, soli 331 lub zapalek, a rekruci zjezdzajacy z wojska na urlop opowiadali zachwyconym rodzicom, ze w wojsku codziennie jedza mieso...Przet kilka ciezkich bardzo lat trudno bylo zdobyc owa wszechmocna zlotowke. Lecz gdy sie ja zdobylo, wystarczala na bardzo wiele. Kilogram chleba kosztowal od 20 do 30 groszy w zaleznosci od gatunku, bulka 5 groszy. Za 70 groszy mozna bylo zjesc przyzwoity obiad, a za 2,50 pojsc w Warszawie "pod Bukieta". Zaden luksus, ale bardzo dobra restauracja. Buty "ko-misniaki" do pracy od 8 zlotych, porzadne trzewiki za dwadziescia pare. Ubranie bylo i za 60, choc byly i inne za 200. Piec zlotych w kieszeni to juz bylo niezle, gdy sie szlo "na miasto", przy dziesieciu mozna bylo skusic sie na bardzo dlugi wieczor z tancami. Wspomnienia lat mlodych? Owszem, po czesci, chociaz rzecz jasna nie kazdy i nie zawsze mial tych dziesiec zlotych. Robotnik rolny - zalezy zreszta od dzielnicy kraju - za zlotowke pracowac musial nieraz caly dzien, a kobieta przy kartoflach czy burakach pare dni. Oczywiscie i tu potrzebna jest korektura w postaci warzyw z zagrody i darmowego mieszkania. Robotnik w fabryce? Zalezy w jakiej, w ktorej czesci kraju, ile mial lat pracy za soba i jakie mial kwalifikacje. Smietanka drukarzy, linotypisci, brali ponad sto zlotych na tydzien. Inni zarabiali tyle na miesiac. Niewiele wiecej mial poczatkujacy nauczyciel, urzednik na poczcie, mlody kolejarz. Czy mogl z tego wyzyc? Mogl, choc skromnie. Czy mogl zalozyc rodzine, zdobyc jakie takie mieszkanie? Z trudem. Ale mogl liczyc i liczyl, ze nie bedzie mu coraz gorzej, tylko coraz lepiej. Tak przynajmniej, gdy mijal rok 1936 i 1937, a z nimi kryzys gospodarczy, myslala wiekszosc mlodych ludzi. A ze zlotowki polskiej byl dumny, ze taka mocna, nie zwracajac uwagi na fachowcow krytykujacych polityke deflacji. Ogol spoleczenstwa byl swiadom, ze sie w Polsce zycie poprawilo, choc ciagle bylo na co narzekac. Spoleczenstwo lat trzydziestych W dwudziestoleciu miedzywojennym od roku 1919 do 1939 liczba mieszkancow panstwa polskiego wzrosla o okolo 8 i pol miliona. Zamiast niespelna 27 milionow bezposrednio po pierwszej wojnie swiatowej bylo ich w przededniu drugiej wojny swiatowej 35 i pol miliona. Przyrost naprawde ogromny, bo siegajacy ponad jednej trzeciej cyfry wyjsciowej. Wyrazal sie w stosunku rocznym przecietna 13 promili i byl jednym z najwyzszych w Europie. Tym samym wzrosla przecietna gestosc zaludnienia z 70 na kilometr kwadratowy do 90, z tym ze nie ulegly godnym uwagi zmianom liczby dla poszczegolnych dzielnic Rzeczypospolitej. Wypadalo w latach trzydziestych na Gornym Slasku 307 mieszkancow na kilometr, w wojewodztwach poludniowych bylej Galicji, obecnie zwanej Malopolska, 117, w bylej Kongresowce 97, w Poznanskiem i na Pomorzu okolo 90 i wreszcie 45 mieszkancow na kilometr jako przecietna dla Kresow Wschodnich. Czy nadazala za tym wzrostem ludnosci krzywa wzrostu produkcji i przecietnej dochodu narodowego na glowe? Innymi slowy, czy i w jakim stopniu polepszylo sie polozenie materialne spoleczenstwa? I pytanie drugie: czy poprawa polozenia zostala rozlozona rownomiernie lub z przesunieciem na korzysc pewnych grup ludnosci kosztem innych? A jesli zadna z grup w sensie absolutnym nie poniosla szkody, to w jakim stopniu zmniejszone zostaly poprzednio istniejace, odziedziczone po zaborcach niesprawiedliwosci spoleczne i gospodarcze? Od odpowiedzi na te pytania zalezec musi - rzecz jasna - ocena dorobku spolecznego Rzeczypospolitej miedzywojennej. Otoz odpowiedz jest bardzo zlozona, wskutek czego latwo jest popasc w przesade w jednym lub drugim kierunku. Z jednej strony mozna dojsc do wnioskow pesymistycznych, z drugiej znowu strony mozna odmalowac ten sam obraz w barwach radosnie upiekszajacych rzeczywistosc. Trudnosc wzmaga fakt, ze punkt wyjscia wszystkich porownan nie jest dla calego kraju jednakowy, natomiast dane statystyczne obrazujace stan osiagniety pod koniec lat trzydziestych dotycza juz jednej calosci gospodarczej, jaka tworzylo panstwo polskie. Okreslenie "jedna calosc" nie jest oczywiscie tym samym, co calosc jednolita. Po kilkunastu latach istnienia panstwa roznice miedzy poszczegolnymi dzielnicami byly w dalszym ciagu widoczne, zeby nie uzyc slowa razace. Wystarczy pamietac, ze 3 wojewodztwa zachodnie, zamieszkane przez niecale 15% ludnosci kraju, dawaly prawie 40% wplywow budzetowych panstwa. W innym tez momencie w tych wlasnie wojewodztwach konczyl sie proces odbudowy gospodarczej po zniszczeniach wojennych, a zaczynal proces wlasciwego rozwoju. W roku 1921, ktory dla Polski byl pierwszym dopiero rokiem pokoju, dewastacje w przemysle siegaly niekiedy 70% wyposazenia fabrycznego. Nie inaczej bylo w taborze kolejowym, w stanie torow i drozni bitej, w zniszczeniu budynkow mieszkalnych, w poglowiu bydla i w wyjalowieniu ziemi na wsi. Trudnosci mnozyla calkowita zmiana struktury handlu zagranicznego i rynku kredytowego. W wielu galeziach zycia gospodarczego osiagniecie poziomu z roku 1913 bylo bardzo mozolne lub wrecz nieosiagalne. Oczywiscie w pewnym przynajmniej stopniu powstawanie i rozwoj nowych galezi produkcji kompensowaly straty. Niemniej, chociaz w skali calego kraju scisle oddzielenie procesu rozwoju od procesu odbudowy jest w praktyce niewykonalne, o tej dwoistosci polskiego wysilku gospodarczego nie wolno zapominac. Wracajac do pytania postawionego na wstepie, mianowicie, czy wzrost produkcji i polepszanie sie sytuacji gospodarczej dotrzymywalo kroku ogromnemu wzrostowi liczby mieszkancow, stwierdzic mozemy, ze dostateczna proporcja zostala osiagnieta po raz pierwszy w roku 1928, a po raz drugi po roku 1936. Rok 1928, wyjatkowo zreszta pomyslny dla gospodarki polskiej, pozwolil nawet na stworzenie nadwyzek kapitalowych, ktore dopomogly w przetfltyaniu pierwszych przynajmniej dwoch lat regresu wywolanego przez swiatowy kryzys gospodarczy. Rok 1936 i nastepne lata znowu pozwolily naprzod na wyrownanie polozenia do poziomu z roku 1928, a potem na powolny wzrost wskaznikow produkcji i wskaznikow dochodu narodowego. W rzeczywistosci poprawa byla wieksza niz by wynikalo z suchych cyfr statystycznych. Z tego przede wszystkim powodu, ze wzrosla wartosc miernika pienieznego, jakim byl zloty. Przecietny dochod na glowe rocznie - 900 zlotych - wart byl w sile nabywczej okolo l .400 zlotych z roku 1928. Byl to skutek stabilizacji waluty przy utrzymaniu pokrycia w zlocie. Polityka stabilizacji miala - jak juz byla o tym mowa - gwaltownych krytykow, gdyz utrudniala inwestycje i tym samym nie pozwalala malec liczbie bezrobotnych, co z kolei nakladalo na panstwo duze ciezary w wydatkach z tytulu ubezpieczen spolecznych. Lecz wsrod obroncow stabilizacji byl czlowiek tej miary i talentow gospodarczych co Eugeniusz Kwiatkowski, tworca lub co najmniej wspoltworca wiekszosci ambitnych i udanych projektow rozwojowych z portem w Gdyni, magistrala weglowa i Centralnym Okregiem Przemyslowym na czele. Jest rzecza godna uwagi, ze argumenty, jakich uzywal w obronie polityki deflacyjnej, wynikaly nie z zimnej kalkulacji kosztow, lecz z przeslanek spolecznych. Bo ludnosc Polski budowala z trudem wlasne nadwyzki kapitalowe sposobem ciulania oszczednosci, co w zlej koniunkturze bylo mozliwe tylko pod warunkiem obnizania cen i rownoczesnego utrzymywania poziomu plac nominalnych. Czynnik psychologiczny odgrywal tu wiec role podstawowa: inflacja, na ktorej stracic by musieli posiadacze drobnych oszczednosci wskutek obnizenia wartosci ich wkladow, a jednoczesnie wszyscy utrzymujacy sie z pracy odplatnej wskutek wzrostu cen, bylaby dla spoleczenstwa zbyt wielkim wstrzasem. Podwazylaby tez zaufanie do zlotego, w ktorym zamykalo sie zaufanie do caloksztaltu gospodarki narodowej, podwazajac jednoczesnie uporczywe i zbawienne przekonanie, ze przyszlosc bedzie lepsza od dnia dzisiejszego. Optymizm byl cecha dominujaca wsrod Polakow, nawet jesli nie byl cecha powszechna. Podsycala go swoista nieznajomosc zagmatwanej struktury gospodarczej, co powodowalo gotowosc dostrzegania i wyolbrzymiania kazdego osiagniecia z jednoczesnym przymykaniem oczu na kazda bolaczke, jesli nie mozna bylo kogos o nia konkretnie i po imieniu obwinic. Nastawienie tego rodzaju zwiekszalo mozliwosc popelniania bledow w planowaniu gospodarczym, zarowno na szczeblu produkcyjnym, jak i w waskim, lecz pod-stawowo waznym zakresie budzetu osobistego czy rodzinnego. Ale z drugiej strony dawalo pozywke tak waznym w zyciu gospodarczym i spolecznym cnotom, jak zapal do pracy, a takze umiejetnosc zaciskania zebow i zaciskania pasa. Na tym ogolnym tle optymizmu i wiary w lepsze jutro odbywala sie powolna wprawdzie, lecz stala integracja spoleczenstwa polskiego. Nie hamowaly jej, lecz przeciwnie, dzieki podkreslaniu czynnika patriotyzmu w swych programach podniecaly partie i ugrupowania polityczne. Slowo "Polska" i pochodne od niego przymiotniki nie byly okresleniami formalnymi, 334 lecz stanowily tresc pogladowa okreslajaca zarowno rzeczywistosc, w ktorej miescic sie musi takze codzienne zycie jednostki z wszystkimi jej problemami i dazeniami, jak i wizje lepszego jutra.Ten proces integracji spoleczenstwa, wszedzie powolny, lecz nigdzie - poza komunistami - nie napotykajacy na swiadomy opor, nie byl jednoznaczny z krzewieniem sie solidaryzmu spolecznego. Rzadko tez dazyl w sposob programowy do likwidacji podzialow klasowych, choc niewatpliwie przyczynial sie do ich niwelacji. Solidaryzm w sposob swiadomy glosil ruch narodowy. Solidaryzm nieobcy byl mysleniu ludzi skupiajacych sie wokol Chrzescijanskiej Demokracji. Natomiast zarowno Polska Partia Socjalistyczna, jak i Stronnictwo Ludowe reprezentowaly nie solidaryzm spoleczny, lecz walke klasowa, lagodzona tylko i wylacznie patriotyzmem i bezkompromisowym przywiazaniem do idei polskiej, niepodleglej panstwowosci. Czy nie nalezaloby wiec mowic o integracji narodowej raczej niz spolecznej, by w ten sposob podkreslic dojrzewanie i krzepniecie polskiej swiadomosci narodowej przy jednoczesnym utrzymywaniu sie starych i narastaniu nowych podzialow spolecznych? Wydaje sie, ze byloby to uproszczenie zbyt daleko idace. Bo gdy o Polakow chodzi, stopien poczucia swiadomosci narodowej byl nie celem procesow integracyjnych, lecz w duzej mierze ich przyczyna. Nie mozna tez zapominac, ze w integracji spolecznej Polski dwudziestolecia udzial brali takze ludzie do narodowosci polskiej nie nalezacy, a czesto swa narodowa odrebnosc podkreslajacy. Do nich nalezala znaczna czesc Bialorusinow, zwlaszcza katolikow, oraz duzy, jesli nie dominujacy odsetek inteligencji zydowskiej czy pochodzenia zydowskiego. Wylaczywszy te dwie niezbyt liczne grupy, ogol dziesieciomilionowej masy obywateli polskich niepolskiej narodowosci w spolecznym procesie integracyjnym udzialu nie bral. Mialo to, rzecz jasna, zle skutki dla panstwa na odcinku poczucia lojalnosci wobec panstwa, praworzadnosci i udzialu we wspolnym wysilku gospodarczym. Partykularyzm interesow i nastawienia psychicznego mniejszosci narodowych nakazywal im w najlepszym wypadku utrzymywanie dystansu wobec pragnien, trosk i klopotow spoleczenstwa polskiego, a w najgorszym wypadku rodzil stosunek nieprzychylny, hamowany jedynie nakazami prawa i skutecznoscia srodkow, za pomoca ktorych panstwo moglo dla swych praw posluch wymusic. Roznice miedzy dzielnicami, bedace spadkiem po zaborach, zacieraly sie najszybciej w mlodym i najmlodszym pokoleniu. Bylo to zupelnie naturalne, gdyz wynikalo z ujednolicenia szkolnictwa i z ogolnego postepu oswiaty. Szkola polska z polskim programem nauczania i przy duzym przeplywie nauczycieli z jednej strony Polski na inna byla niwelatorem najskuteczniejszym, choc bynajmniej nie jedynym. Nastepnym byla prasa i w ciagle wzrastajacym stopniu radio. Dalej sluzba wojskowa poborowych. Do niwelacji roznic dzielnicowych najmniej przyczynialy sie migracja ludnosci w poszukiwaniu pracy i caloksztalt zycia gospodarczego, ktore na co dzien, przy podobnych lub nawet identycznych problemach, inne mialo formy obyczajowe wsrod rolnikow w Wielkopolsce, a inne wsrod chlopow w Lubelskiem, inne na rynku pracy w Bydgoszczy, a inne w Bialymstoku. II Roznice struktury spolecznej Polski niepodleglej, ktore byly pozostaloscia podzialu kraju na dzielnice rozbiorowe, wyrownywac musial proces scaleniowy, znacznie latwiejszy w swych przejawach zewnetrznych czy formalnych niz na odcinku ujednolicania postawy psychicznej i nawykow myslowych lub tez na najwazniejszej bodaj dla zycia codziennego plaszczyznie obyczajowej. Spoleczenstwo polskie wykazalo duza preznosc i swiadomosc jednosci narodowej w likwidowaniu sladow obcych rzadow, co jest tym bardziej godne podkreslenia, ze zyc musialo dalej w ramach przepisow prawnych pozostawionych przez zaborcow. Dopiero w latach trzydziestych dokonano kodyfikacji prawa karnego i postepowania sadowego w sprawach karnych. Bezposrednio potem wprowadzono w zycie polski kodeks prawa handlowego. Natomiast ogromu zagadnien prawa cywilnego skodyfikowac w pelni nie zdolano, regulujac jedynie specjalnymi ustawami, a takze droga codziennej praktyki, niektore przynajmniej sprzecznosci. I tak w zaborze pruskim obowiazywalo tak zwane "BGB", to jest niemiecki kodeks cywilny, w Maio-polsce prawo austriackie, w bylym zaborze rosyjskim az dwa systemy prawne, zgola do siebie niepodobne - w Kongresowce zmodyfikowany Kodeks Napoleona, pozostalosc po czasach Ksiestwa Warszawskiego, a na wschod od Bugu rosyjski Zwod Zakonow. Dla wypelnienia tej mozaiki dodac warto, ze kilkanascie wsi spiskich i orawskich w Tatrach poslugiwac sie musialo przez jakis czas ustawodawstwem wegierskim, roznym od austriackiego.Roznice systemow prawa cywilnego nie mialy zadnego wplywu na podstawowe prawa obywatelskie i na publiczne prawo panstwowe, ktore bylo polskie od pierwszych dni odzyskania niepodleglosci, a w swych zrebach podstawowych opieralo sie na dwoch ustawach glownych - Konstytucji Marcowej i Kwietniowej. Ich bardzo istotnym uzupelnieniem bylo polskie ustawodawstwo spoleczne i ochrony pracy. I tu jednak nie zdolano dokonac pelnej kodyfikacji i wiele zagadnien szczegolowych regulowac musiano w poszczegolnych okolicach Polski inaczej, na podstawie obowiazujacego w danej dzielnicy prawa cywilnego. Coz roznice prawa cywilnego znaczyly w zyciu powszednim przecietnego obywatela Rzeczypospolitej? Niekiedy nie zdawal sobie z nich w ogole sprawy, czesto jednak przypominaly mu sie w sposob bardzo istotny. A wiec dla przykladu: innych musial dokonac formalnosci chcac zalozyc wlasne przedsiebiorstwo lub warsztat rzemieslniczy, inaczej wygladaly sprawy spadkowe, sprawy najmu lokali lub dzierzawy gruntu w poszczegolnych dzielnicach. I wreszcie przyklad moze najbardziej rzucajacy sie w oczy: w zaleznosci od miejsca zamieszkania mlody Polak czy Polka inaczej zawierali malzenstwo i rozne byly skutki materialne tego aktu. Inne roznice, oczywiste a czesto drazniace w pierwszych latach po odzyskaniu niepodleglosci, zanikly pod koniec lat trzydziestych prawie zupelnie. Byl to skutek jednolitej administracji panstwowej, jednolitego systemu oswiaty na wszystkich szczeblach nauczania, ujednoliconych prze336 pisow dotyczacych najmu, wspolnego dla calego kraju choc uwzgledniajacego niektore potrzeby lokalne systemu ubezpieczen spolecznych i wreszcie powszechnego obowiazku sluzby wojskowej, ktora przynajmniej polowa mlodziezy meskiej odbywala. Reszte musiano z poboru zwalniac, badz wskutek oszczednosci budzetowych, badz wskutek braku kwalifikacji zdrowotnych lub innych przyczyn. Wsrod mlodziezy nalezacej do mniejszosci narodowych odsetek mlodych mezczyzn powolywanych do wojska byl mniej-hz-^ nz wsrod Polakow. Obok tych sposobow niwelacji roznic dzielnicowych nie mniej wazne byly sposoby inne, nie regulowane i nie planowane urzedowo czy ustawowo, lecz bedace skutkiem swiadomosci istnienia wspolnej panstwowosci polskiej i coraz mocniejszego dzialania spojni narodowej. Do nich nalezal duzy ruch rodzin urzedniczych i nauczycielskich, a takze kolejarskich, ogolnokrajowy zasieg niektorych przynajmniej organow prasy, wzrastajacy zasieg radiostacji, stolecznej i prowincjonalnych, oraz tysiac i jeden innych czynnikow, ktorych nie sposob nawet wyliczyc, a coz dopiero dokonac ich glebszej analizy. Lecz byly tez takie roznice miedzy dzielnicami, ktorych usunac sie nie dalo. Nie mialy tez "folklorystycznego" tylko charakteru, choc tak je widziec pragneli optymisci. Ich istota nie polegala bowiem na noszeniu spodnic w pasy lowickie lub na ich nienoszeniu, ani na wiazaniu chust z tylu glowy na wsi podkrakowskiej, a pod broda w Wielkopolsce. Ani nawet na zwrotach dialektycznych czy gwarowych, na twardym na zachodzie, a "ciagnionym" na wschodzie akcencie. Roznice polegaly przede wszystkim na stopniu zamoznosci wsi w poszczegolnych dzielnicach. Mozna by, rzecz jasna, zdanie to zbudowac inaczej. I czesto to robiono, nie tylko w celach demagogicznych. Mianowicie zamiast okreslenia "stopien zamoznosci" mozna by powiedziec: "stopien czy zasieg biedy" ludnosci wiejskiej. W kraju nie tyle rolniczym, nie tyle "chlopskim", ile wlasnie "wiejskim" roznice poziomu zycia robotnika - mieszkania, jakie mial do dyspozycji, wyzywienia, jakie kladl na stol rodzinie, gazety, jaka czytal, i rozrywki, jakiej szukal - byly problemem mniej jaskrawym i mniej bolesnym niz roznice miedzy zamoznym "gburem" spod Wejherowa a malorolnym spod Jaroslawia czy Bilgoraja. Nie bylo duzej roznicy miedzy polozeniem rodziny urzednika panstwowego lub samorzadowego, pracujacego i zyjacego w Lublinie lub w Toruniu czy Kaliszu. Podobnie rzecz sie miala z kolejarzem i nauczycielem, z podoficerem, adwokatem, lekarzem czy dziennikarzem. O kazdym z nich, od robotnika w przemysle zaczynajac, mozna bylo powiedziec, ze nalezy do okreslonej warstwy spolecznej, do okreslonej klasy spolecznej (jesli ktos tak woli), ktora swym zasiegiem obejmuje caly kraj, ktorej problemy w poszczegolnych tego kraju okolicach sa co najmniej bardzo podobne, a w swej najglebszej tresci nieomal identyczne. Nie mozna tego bylo natomiast powiedziec o mieszkancach wsi. Ani o tych sposrod nich, co nie mieli wlasnej ziemi i stanowili mase najemna, w jej ogromnej wiekszosci i bez wzgledu na koniunkture gospodarcza calego kraju chronicznie bezrobotna, ani o tych, co pracowali na wlasnym kawalku ziemi. 3-?7 Kawalek ten byl zreszta bardzo rozny rozmiarami, urodzajnoscia, technika uprawy i nawet ksztaltem. Bo takze ksztalt gospodarstwa rolnego, gdy skladald sie ono z kilkunastu luzno rozrzuconych skrawkow lub przypominalo kilometrowej dlugosci grzadke, wplywal na stopien dobrobytu lub stopien biedy mieszkancow chlopskiej chalupy, a tym samym na ich gradacje spoleczna, ich psychike i poglady. "Rozwarstwienie" wsi bylo w Polsce ogromne z wszystkimi tego stanu rzeczy konsekwencjami. I bylo drastycznie inne w poszczegolnych dzielnicach. Z tego tez powodu mowic o "klasowym" charakterze problemow calej wsi polskiej, mowic o walce klasowej calej wsi polskiej w tym okresie byloby bardzo trudno, gdyz tyle trzeba by wprowadzac przy tym zastrzezen, wyjasnien i wyjatkow, ze zatracilby sie przy tym sens pojecia "klasa spoleczna".Nie znaczy to, by nie istniala w Polsce potezna wiez laczaca chlopow wokol pragnienia zdobycia sobie w panstwie naleznej im z tytulu ich liczby pozycji politycznej. Wiez ta znalazla swoj sprawny wyraz organizacyjny, gdy stronnictwa chlopskie polaczyly sie w jedno Stronnictwo Ludowe. Niewatpliwie radykalna reforma rolna byla czolowym punktem jego programu. Lecz nie byla jedynym, a moze nawet nie byla najwazniejszym. Chlopi w glebi ducha nie mysleli o walce klasowej ani nawet o sojuszach z "klasa robotnicza" w szerszym niz dyktowane przez potrzeby taktyki politycznej znaczeniu. Mysleli po prostu o przejeciu wladzy w panstwie i o zdobyciu w nim hegemonii. Przyczyna tego stanu rzeczy bylo powolne przesuwanie sie proporcji miedzy liczba ludzi mieszkajacych na wsi i liczba czynnych zawodowo poza wsia. Miedzy rokiem 1920 i 1939 demograficzny rezultat industrializacji kraju wyrazil sie kilkoma zaledwie procentami ogolu mieszkancow Polski. Industrializacja byla raczej idealem niz zapoczatkowanym procesem. Dla wielu Polakow byla celem nieomal abstrakcyjnym. W przekonaniu przecietnego obywatela, czy byl chlopem, czy nim nie byl, "chlop-skosc" i "rolniczosc" Polski byly swego rodzaju nienaruszalnymi aksjomatami. I stad przekonanie, ze problem wsi sprowadza sie do zjawiska nadmiaru bezproduktywnej ludnosci wiejskiej. Te nadwyzke nalezy zlikwidowac. Rozwiazanie widziano w reformie rolnej, czyli - krotko mowiac - w parcelacji wielkiej wlasnosci ziemskiej. Widziano je w emigracji, przemyslowej i rolniczej, do innych krajow. A takze w uprzemyslowieniu, lecz dopiero na ostatnim jak gdyby miejscu. Taki byl stan rzeczywisty i do jego opisu mozna by sie ograniczyc. Lecz bylaby to ocena niesprawiedliwa. Bo przy owczesnych mozliwosciach inwestycyjnych, przy owczesnym polozeniu gospodarczym Polski, wobec ogromu zagadnien, ktoremu panstwo i spoleczenstwo musialy podolac, kazdy bardziej radykalny plan byl nie tylko nierealny, lecz bylby jednoczesnie przez spoleczenstwo, lacznie z ludnoscia wsi, odrzucony i potepiony. Z tego przede wszystkim wzgledu, ze wprowadzic by musial element przymusu, gwalcacego podstawowe i dla calego spoleczenstwa drogie zasady swobody rozwojowej. Instynktownie jak gdyby - jesli mozna takiego okreslenia uzyc dla podkreslenia zgodnosci pogladow - spodziewano sie poprawy polozenia wsi i ludnosci wiejskiej w miare ogolnej poprawy koniunktury gospodarczej - 22 - Historia dwudziestolecia 338 krajowej i miedzynarodowej, krzepniecia sily panstwa i usuwania wszystkiego, co w strukturze spolecznej, w zyciu politycznym, w zyciu codziennym, w obyczajach, nawykach i poziomie oswiaty wymagalo usuniecia i naprawy. Bylo to wiec nastawienie idealistyczne, naiwne moze, lecz powszechne i tym samym majace w sobie iskierki wiary we wlasne sily. Godzono sie na proces powolny, godzono sie na czekanie wystrzegajac sie wstrzasow, ktore, zamiast polozenie poprawic, moglyby je pogorszyc, zamiast zlagodzic roznice i niesprawiedliwosci spoleczne - moglyby je poglebic.Ile w tej postawie bylo kwietyzmu i polskiego "jakos to bedzie", a ile elementow pozytywnych, ani sie dowiedziec, ani sprawdzic nie bedziemy mogli. Historia poszla innym szlakiem, innymi zakretami, narzucila inne rozwiazania, stwarzajac troski, wobec ktorych troski i problemy lat trzydziestych dawno juz zmalaly i zbladly. Trudno za te postawe winic spoleczenstwo polskie lat trzydziestych, a zwlaszcza mlodziez owczesna, ktora byla na najlepszej drodze do dokonania najglebiej siegajacych i najbardziej istotnych zmian ogolnego obrazu swej ojczyzny. Wspominalismy juz o roli nowego pokolenia Polakow, wychowanych w szkole polskiej i w polskim panstwie. Prawdziwymi i zarliwymi wyznawcami wiary w lepsze jutro gospodarcze i spoleczne byla wlasnie mlodziez. Mlodziez stojaca przy warsztacie, w fabryce, ruszajaca za plugiem w pole, dobijajaca sie nizszych tymczasem stanowisk w administracji panstwowej, w przemysle, handlu, samorzadzie, w wolnych zawodach, w wojsku czy wreszcie w hierarchii koscielnej. Nie wiedzac o tym, nie zdajac sobie sprawy z wlasnych dokonan, nie tylko niwelowala roznice dzielace spoleczenstwo polskie w plaszczyznie poziomej, to jest ponad dawne granice rozbiorowe, lecz takze na kierunku "gora-dol". Byc moze, ze dojrzewala w niej takze swiadomosc klasowa, w pozytywnym znaczeniu tych slow. Na pewno tak bylo wsrod mlodziezy robotniczej. Lecz jednoczesnie dynamika mlodziezy wszystkich warstw spolecznych podwazala skutecznie zasniedziale kryteria podzialu spoleczenstwa na przyslowiowe "dwa narody" - na "inteligencka" elite i "ludowa" mase. A ludzi ponizej lat trzydziestu bylo wtedy w Polsce ponad 60%. III Strukture spoleczna rozpatrujemy zwykle w dwoch ukladach czy schematach podzialu. Jednym jest uklad zwany poziomym, drugim uklad pionowy. Przy pierwszym jako kryterium podzialu spoleczenstwa na okreslone grupy wystepuja cechy wyrozniajace tego typu co narodowosc, jezyk albo dialekt, wyznanie lub jakas inna wiez nie polaczona bezposrednio ani z wykonywanym zawodem, ani ze stopniem wyksztalcenia czy poziomem zamoznosci. Przy ukladzie pionowym natomiast w gre wchodzi stosunek "gora-dol", stopien swoistego uprzywilejowania jednych w porownaniu z innymi i wiazacy sie z tym stopien pewnosci siebie lub jej braku, i - mowiac inaczej - stopien zadowolenia ze swego polozenia osobistego w spoleczen339stwie. Tu dotykamy zjawiska antagonizmu miedzy poszczegolnymi grupami w pionowej strukturze spoleczenstwa. Grupy te najczesciej, i zapewne jest to terminOlogia najbardziej obrazowa w dzisiejszym slownictwie, nazywamy klasami spolecznymi. Kryterium podzialu waznym w obydwu ukladach - zarowno w ukladzie poziomym, jak i w pionowym - jest wykonywany zawod. Czyli podstawowy srodek utrzymania. Mozna rzecz jasna podzial zawodowy ludnosci traktowac jako sucha cyfre statystyczna. W tym wypadku powiedzenie, ze w Polsce miedzy dwiema wojnami bylo 16 i pol miliona ludzi w rolnictwie oraz 5 i pol miliona w przemysle nalezec bedzie do tej samej kategorii informacji statystycznych co cyfry odnoszace sie do rzymskich katolikow i prawoslawnych lub do Polakow i Ukraincow. Gdy jednak wykonywany zawod polaczymy ze stopniem zamoznosci i z tak zwana pozycja spoleczna, wowczas przeksztalci sie on w kryterium podzialu klasowego w ukladzie pionowym. W Polsce lat dwudziestych i trzydziestych rodzaj wykonywanego zawodu mial wieksze niz w Europie zachodniej znaczenie przy wyznaczaniu granic miedzy klasami spolecznymi. W kazdym razie znaczenie to bylo wieksze niz w krajach uprzemyslowionych. Majster w fabryce zarabiajacy wiecej i zyjacy dostatniej od urzednika panstwowego bywal jednak odciety w sensie towarzyskim od srodowiska okreslanego jalowym slowem "inteligencja" i rzecz nie polegala na roznicy poziomu kulturalnego czy zainteresowan kulturalnych. Niekiedy, choc nie zawsze, mozna bylo te roznice wypatrzyc w poziomie czy raczej rodzaju posiadanego wyksztalcenia. Najczesciej jednak wlasnie wykonywany zawod stanowil istotna i trudna do pokonania granice klasowa. Nie potrzeba dodawac, ze bylo to zjawisko nie tylko irracjonalne, lecz takze w sensie spolecznym ujemne. Stanowilo zaprzeczenie zasad demokracji na plaszczyznie stosunkow spolecznych. Ile w tym zjawisku bylo typowego takze dla innych (choc nie wszystkich) krajow Europy srod-kowo-wschodniej lekcewazacego stosunku do cierpliwego dorabiania sie wlasna praca, a ile rodzimych polskich sladow wyzutej juz z wszelkiego praktycznego znaczenia "pochodzeniowej szlachetczyzny"? Trudno bylo pytanie to rozpatrzyc wowczas, a jeszcze trudniej dzis. Wykonywany zawod byl wiec jednym z kryteriow zaszeregowania klasowego. Obok, lecz czesto niezaleznie od innych, jak wyksztalcenie, pochodzenie, a takze - choc nie zawsze - stopien zamoznosci. Konieczne sa jednak w tym miejscu dwie uwagi. Po pierwsze: dziwactwa i anachronizmy tego typu, jak podzial czynnosci zawodowych na "lepsze" lub "wyzsze" z jednej strony, a "gorsze" lub "nizsze" z drugiej, przy lekcewazeniu ich praktycznej oplacalnosci, ulegal przez caly czas dwudziestolecia powolnemu, lecz nieublaganemu procesowi niwelacji. Jedna z przyczyn, moze najwazniejsza, bylo coraz mocniejsze zakorzenianie sie demokracji w postaci rownych dla wszystkich praw obywatelskich. Fakt uniewaznienia przez prawo wszystkich przywilejow okreslanych jeszcze wowczas starym slowem "stanowe" przenikal powoli w swiadomosc spoleczenstwa, czyniac wyrwy w zakorzenionych obyczajach i przesadach. Drugim czynnikiem niwelujacym bylo upowszechnianie sie oswia340 ty i - takze bardzo powolne, lecz przeciez postepujace stale naprzod - ujednolicanie sie poziomu nauczania w roznych czesciach panstwa. I uwaga druga. Niwelacja roznic dzielnicowych znajdowala swe odbicie takze w przeobrazeniach pionowego, czyli klasowego podzialu spoleczenstwa. Stosunek okreslany na wsi lapidarnie jako "dwor" i "zagroda" lub "chlop" i "dziedzic" byl nazajutrz po odzyskaniu niepodleglosci zupelnie inny na przyklad w Poznanskiem niz na Lubelszczyznie czy pod Rzeszowem. I pozostal , inny do roku 1939 - z tym jednak, ze owa "innosc" miala tendencje malejaca. Stosunki upodabnialy sie do siebie, malalo uczucie zupelnej obecnosci, jakie nawiedzalo w pierwszych latach niepodleglosci przybysza z jednej strony Polski, gdy znalazl sie daleko od miejsca swego urodzenia. Byla to niwelacja przede wszystkim w kierunku poziomym, lecz z reperkusjami takze na uklad pionowy, czyli na uklad roznic klasowych. Rezultat byl taki, ze mowiac na przyklad o "klasie chlopskiej" czy o "klasie najemnikow rolnych", coraz mniej trzeba bylo dodawac zastrzezen i wyjasnien, by przeprowadzic porownanie stosunkow w bylym zaborze pruskim i w bylym zaborze austriackim czy rosyjskim. Proces ten postepowal jeszcze szybciej i siegal glebiej w srodowiskach robotniczych, a najszybszy byl i najmocniejszy w wolnych zawodach i wsrod rzeszy urzednikow, zwlaszcza panstwowych. Z tym skutkiem, ze z kazdym niemal rokiem trudniej bylo przeciwstawiac sobie w sensie klasowym poszczegolne grupy ludnosci zaliczanej ogolnie do "inteligencji". Oczywiscie nabieraly rumiencow takie okreslenia, jak "inteligencja pracujaca", oznaczajaca ludzi zyjacych z najmu swojej pracy umyslowej, w przeciwienstwie do inteligencji "niepracujacej", co nie oznaczalo bynajmniej bezrobotnych, lecz w dosc wyraznym skloceniu z logika, przedstawicieli wolnych zawodow, przemyslowcow, a niekiedy duchowienstwo... Pojawialy sie tez tendencje do wytwarzania sie zupelnie odrebnej klasy "inteligencji wiejskiej", zwiazanej z wsia nie tylko charakterem wykonywanej pracy i pogladami, lecz takze pochodzeniem. Gdy jednak w latach dwudziestych zamozny kupiec w Poznaniu zachnalby sie, gdyby go zaliczano do klasy "inteligenckiej", to jego syn zadnych przeciw temu okresleniu zastrzezen by nie mial. Podobnie rzecz by sie miala z dwoma kolejno po sobie nastepujacymi pokoleniami ziemian na malym folwarku pod Plockiem. Nastepowala wiec szybka niwelacja roznic w obrebie owej "gory" spolecznej - niechetnie uzywano wowczas i ja niechetnie dzis uzywam terminu "elita". Zmienilo sie tez kryterium zaszeregowania do owej "gory". Coraz czesciej stawal sie nim wykonywany zawod, a coraz rzadziej pochodzenie lub odziedziczony majatek. A wykonywanie okreslonego zawodu, zawodu "inteligenckiego", warunkowane bylo zdobyciem wyksztalcenia na scisle okreslonym szczeblu. Bylo to na pewno kryterium lepsze, sprawiedliwsze i bardziej demokratyczne niz kryterium pochodzenia klasowego, ktore pod zaborami, a wiec w czasach dla lat trzydziestych niezbyt jeszcze odleglych, bylo kryterium od wyksztalcenia znacznie wazniejszym. Rozpatrzmy sprawe na przykladzie, a jest to przyklad jaskrawy, szczegolnej grupy spolecznej, jaka byli zawodowi oficerowie. Byla to grupa, ktora 341 pomawiano powszechnie o wyjatkowa ekskluzywnosc, okreslajac ja niekiedy nie jako odrebna klase, lecz jako "klan" czy "kaste". Zawodowi oficerowie byli na pewto grupa uprzywilejowana w spoleczenstwie. Zlozylo sie na to wiele przyczyn, s. ktorych najwazniejsza zapewne byl szacunek lub nawet wiecej niz szacunek, bo raczej powszechne przywiazanie calego narodu do wojska. Ono przeciez wywalczylo i ono obronilo niepodleglosc, ono stac mialo na jej strazy, od niego wymagalo sie najwiekszej gotowosci do ofiar. Sluzba w nim byla zaszczytna - co kazdy przyznawal albo glosno, albo milczaco, nawet wtedy gdy uskarzal sie na przejawy buty w zyciu codziennym i podsmiewal sie z wyolbrzymianych zreszta przykladow ograniczonego poziomu ogolnych wiadomosci niektorych oficerow. Kim byli ci oficerowie? Odrzuciwszy malejaca z kazdym rokiem grupe starszych oficerow z armii zaborczych, odrzuciwszy szczupla ilosciowo grupe starszyzny legionowej, co roku przybywalo po kilkuset oficerow z rodzin chlopskich, robotniczych lub z najgorzej uposazonych rodzin urzedniczych. Konczyli szkoly podchorazych, szkoly typu zawodowego. By sie do nich dostac, musieli ukonczyc szkole srednia albo typu ogolnego, czyli tak zwane gimnazjum, pozniej liceum, albo zawodowa. Bardzo malo bylo wsrod oficerow synow ziemianskich lub synow rodzin zamoznych.A wiec kryterium zaszeregowania to samo co we wszystkich grupach "inteligenckich". Owa przyslowiowa nieomal "matura". Ilu pod koniec lat trzydziestych bylo w Polsce tych ludzi z matura lub "rownorzednym swiadectwem szkolnym"? Zapewne kilkaset tysiecy. Do grupy pracownikow umyslowych nalezalo, liczac z rodzinami, niespelna dwa miliony ludzi. Nie kazdy pracownik umyslowy mial mature. Kryterium zaliczenia bylo dosc plynne, bo pracownikiem umyslowym byl i ktos na szczeblu ministra, i telefonistka w centrali na poczcie. Trzonem grupy pracownikow umyslowych byli urzednicy panstwowi i samorzadowi w liczbie ponad 300 tysiecy, pracownicy przedsiebiorstw panstwowych na posadach typu urzedniczego, nauczyciele. Tych bylo w szkolach podstawowych, czyli - jak wowczas je nazywano - powszechnych, ponad 100 tysiecy. Stanowili grupe najbardziej swiadoma klasowo, o nastawieniu czesto radykalnym, glownie z powodu bliskiego kontaktu ze wsia czy ze srodowiskiem robotniczym i ich bolaczkami, a takze wskutek zlych warunkow materialnych. Mase urzednicza czy, powiedzmy lepiej, najemna uzupelnialy w ramach "inteligencji" zawody wolne, majace okolo 100 tysiecy przedstawicieli. Byli to lekarze, adwokaci, inzynierowie pracujacy na wlasny rachunek, caly swiat artystyczno-literacki, dziennikarze. Niewatpliwa "elita w elicie" inteligenckiej, takze dlatego, ze najczesciej lepiej znacznie zarabiajaca niz urzednicy. Wreszcie duchowni roznych wyznan z ogromna przewaga katolickiego. Pozostaje grupa bardzo nieliczna, lecz o wplywach znacznie wykraczajacych poza stan materialny. To grupa ziemianska - ludzie, ktorych zawodowo okreslic by mozna jako przedsiebiorcow rolnych, zyjacych z rolnictwa, lecz nie z wlasnorecznej uprawy wlasnego kawalka ziemi i nie z wynajmu. Gospodarstw o powierzchni uprawnej ponad 50 hektarow bylo w Polsce w latach trzydziestych prawie 14 tysiecy. Wlasciciel kazdego z nich razem 342 z rodzina nalezal do klasy ziemianskiej, bez wzgledu na to, czy ziemie odziedziczyl i byl na niej zasiedzialy, czy tez nabyl ja dorobiwszy sie w innym zawodzie. Typowym zjawiskiem byla chec "powrotu na ziemie" wsrod wyzszych urzednikow, wojskowych czy przedstawicieli wolnych zawodow. "Powrot" ten wyrazal sie zakupieniem wiekszego lub mniejszego folwarczku;czesto byla nim tak zwana "resztowka" pozostala z parcelacji duzego majatku ziemskiego, na ktorej poprzedni wlasciciel nie chcial pozostac, co wystepo-, walo z reguly w wypadkach parcelowania na zachodzie kraju majatkow niemieckich. "Resztowka" miala zwykle mniej niz 50 hektarow i jako samodzielne gospodarstwo rolne byla nieoplacalna, zwlaszcza gdy jej wlasciciel swego "powrotu na ziemie" nie laczyl w najmniejszym nawet stopniu z wiedza rolnicza. Lecz i on zaliczal sie w popularnym przekonaniu do ziemian, podobnie zreszta jak czlonkowie rodzin ziemianskich pracujacy poza rola. Z tymi kuzynami, bracmi i powinowatymi klubowa nieomal instytucja ziemianska byla o wiele liczniejsza niz by wskazywaly kryteria scisle zawodowe czy majatkowe. Tradycje kraju rolniczego, pomieszane z ciagle zywa spuscizna szlachecka, w ogolnej kulturze Polski wysuwaly ziemianstwo na czolo klasy "inteligenckiej". Na pewno tak bylo w sensie towarzyskim, choc nie mialo odpowiednika w rzeczywistych wplywach na zycie polityczne i spoleczne, wylaczywszy niektore jednostki grupy ziemianskiej na samym szczycie. Pod tym wzgledem naprawde nieliczna grupa przedsiebiorcow przemyslowych i bogatych kupcow wiecej miala do powiedzenia czy wiecej miala zakulisowego wplywu na zycie panstwa. I ona w jakims stopniu miescila sie w pojeciu "inteligencji", z tym jednak, ze niekiedy, choc nie zawsze, traktowano jej przedstawicieli jako "obcych" ze wzgledu na ich zydowskie lub - rzadziej - niemieckie pochodzenie. Mozna wiec, przy uwzglednieniu wszystkich subtelnych nieraz podzialow wewnetrznych, podzielic w sensie obyczajowo-kulturalnym i spolecznym wszystkich obywateli Polski miedzywojennej na grupe inteligencka i na wszystkich, ktorzy sie do niej nie zaliczali. I byly to - obok okreslen w rodzaju chlop, robotnik lub rzemieslnik i drobny kupiec - zasadnicze slowne kryteria podzialu klasowego spoleczenstwa polskiego. IV Na czym polegalo praktyczne znaczenie przynaleznosci do klasy inteligenckiej? W sensie formalno-prawnym - ba, takze w plaszczyznie wykonywania praw obywatelskich - podzial ani nie byl uznawany, ani go nie tolerowano, ani tez nawet nigdzie o nim nie wspominano. Przed sadem wszyscy byli rowni. Kazdy obywatel mial te same prawa polityczne, a jesli w latach trzydziestych prawa te byly niekiedy uszczuplane lub nawet gwalcone, to z przyczyn zupelnie innych niz przynaleznosc klasowa. A mianowicie z przyczyn politycznych, ktorym Polska w latach trzydziestych; w okresie rzadow autorytatywnych, w coraz silniejszym stopniu podlegala. Lecz w tymze okre343sie - co bylo zjawiskiem na pewno pozytywnym - zanikly juz niektore obyczajowe przywileje spoleczne, ktorymi w okresie poprzednim, a tym bardzie^ w okresie zaborow, cieszyla sie warstwa posiadaczy wiekszej wlasnosci ziemskiej, czyli ziemianie. Wszystkie przywileje prawne, w rodzaju mozliwosci wywierania wplywu na administracje gminy w prawie pruskim, zostaly zniesione w Konstytucji Marcowej, a praktyka zyciowa usunela ich resztki zupelnie skutecznie. Lecz jezeli tradycje, uprzedzenia czy pochodzenie odgrywaly coraz mniejsza role jako kryterium zaliczania do inteligencji, to korzysci bedace skutkiem zaliczania do tej klasy byly wlasnie wzorowane na tych tradycjach. Innymi slowy decydujaca byla pozycja towarzyska. Wyrazalo sie to w sposob, ktory dzis wyglada na kpine lub anegdote, ze na przyklad ktos w jakims domu moze "bywac" lub nie moze "bywac". Ze z kims rozmawia sie jak rowny z rownym, a w rozmowie z kims innym przyjmuje sie ton wyzszosci. Albo nizszosci - w zaleznosci, kto do kogo mowil. A jeszcze czesciej tak zwany inteligent w rozmowie z kims, kto za inteligenta albo sam sie nie uwazal, albo mu inni tego watpliwego tytulu przyznac nie chcieli, staral sie uzywac jezyka okreslanego jako prostszy czy latwiejszy do zrozumienia. Na szczescie nie mialo to nigdy nic wspolnego ze sprawa stylu czy gramatyki, gdyz jezyk polski byl juz od wiekow jezykiem zwartym. Chodzilo nie o jezyk, lecz o dobor slow, o sposob formulowania mysli. Byly to zjawiska i sprawy drazniace i zadrazniajace, nalezaly jednak do codziennej rzeczywistosci. Ich absurdalnosc potegowal fakt zadziwiajacego niekiedy podzialu na pracownikow umyslowych i fizycznych. W wydaniu lat trzydziestych - dodajmy tu od razu, ze nie tylko w Polsce - rzekomy "awans spoleczny" polegajacy na kurczowym trzymaniu sie najgorzej platnych i najmniej produkcyjnych funkcji drobno-urzedniczych dlatego, ze sa "lepsze" od lepiej platnych i w pelni wartosciowych funkcji zwiazanych z praca fizyczna, uznac nalezy za jeden z absurdow owczesnych stosunkow spolecznych. Wyleczyc go mozna bylo tylko stopniowo, zmieniajac przy pomocy szkoly i innych czynnikow oddzialywania kulturalnego umyslowosc calego spoleczenstwa. Dodac warto, ze w pewnym tylko stopniu i to w sposob powolny zmiana charakteru oplacalnosci i waznosci wykonywanego zawodu wplywala na oslabienie tych irracjonalnych uprzedzen. Zawod urzedniczy na przyklad byl oczywistym przedluzeniem tradycji jeszcze przedrozbiorowej, tradycji owej szlachty "goloty", ktorej rozpanoszenie w zyciu publicznym, a zarazem sprzedajnosc, ukrocic sie starala dopiero Konstytucja Trzeciego Maja. Lecz tradycja przetrwala. W wieku dziewietnastym, zwlaszcza w Kongresowce, coraz ubozsze ziemianstwo dostarczalo do miast - a wiec najczesciej "do urzedu" - coraz to wiekszej liczby zupelnie juz biednych synow i wnukow. Z nich - podobnie zreszta jak w zaborze austriackim - rekrutowal sie i wzrastal w liczbe ow stan urzedniczy, o ktorym w sensie spolecznym tyle powiedziec mozna na pewno, ze najbardziej zazdrosnie i nie-przeblaganie bronil swojej inteligenckiej pozycji. W Polsce lat trzydziestych ziemianin zaliczal siebie do inteligencji raczej z przekasem, gdyz podswiadomie uwazal to za degradacje. Z drugiej strony uswiadomiony klasowo 344 nauczyciel poslugiwal sie okresleniem "inteligencja" raczej w tym znaczeniu, jakie nadajemy pojeciu "inteligencji pracujacej". Chodzi tu o to, ze te dwie krancowe podklasy klasy inteligenckiej nie dopatrywaly sie w przynaleznosci do niej zadnego specjalnego zaszczytu, a po prostu uwazaly ja za spoleczna rzeczywistosc, iByly wiec ogromne roznice podejscia wsrod roznych grup zaliczanych do inteligencji, wlasciwie gdy o poczucie swiadomosci klasowej mogloby chodzic. Jest przy tym rzecza ciekawa, ze przeciwko okresleniu "klasa inteligencka" najglosniej gotowi byli protestowac najbardziej autentyczni jej przedstawiciele. Urzednicy panstwowi nie uwazali sie za biurokratow, nie uwazali sie za specjalna zawodowa grupe spoleczna. Lecz uwazali sie za inteligentow, z tym typowo polskim - niekiedy domyslnym, a niekiedy wcale jawnym - uzupelnieniem, ze owa inteligencja jest w jakims stopniu odpowiednikiem starego stanowego przywileju szlacheckiego. Nie mam tu na mysli wylacznie snobistycznego, choc czesto zrozumialego przywiazania do wlasnej tradycji rodzinnej. Nic w tym ostatecznie nie bylo zlego, jesli ktos wiedzial, jakiego jest herbu lub w jakim powiecie ktorys z jego przodkow sprawowal urzad ziemski. Gorzej, gdy uwazal, ze z tego powodu jest ciagle jeszcze czyms lepszym. Gorzej znacznie, gdy snobizm tego rodzaju stawal sie powszechna maniera. Zjawiska te jednak zwolna zanikaly. Ludzie ponizej lat trzydziestu rozumowali juz innymi kategoriami, inne, zdrowsze mieli ambicje, a nawet ich nalogi i wady ksztaltowaly sie pod wplywem bardziej nowoczesnych i praktycznych czynnikow. Zmienial sie takze sklad grupy inteligenckiej z powodu doplywu ludzi z innego srodowiska. Byl to jednak proces powolny, czego przyczyna byla wzgledna trudnosc uzyskania wyksztalcenia sredniego i wyzszego. Upowszechnienie oswiaty odbywalo sie wolno, na pewno ze szkoda dla interesow kraju. V Sprobuje zrekapitulowac nasuwajace sie z tej analizy wnioski. Wniosek pierwszy: istnial w Polsce wyrazniejszy moze niz w innych krajach Europy srodkowej podzial na grupe inteligencka i cala reszte spoleczenstwa. Wniosek drugi: kryterium tego podzialu byl czesciowo tylko wykonywany zawod, gdyz wieksze znaczenie mialo wyksztalcenie; sytuacja materialna odgrywala role mniejsza. Wniosek trzeci: przynaleznosc do inteligencji nie dawala zadnych formalnych uprawnien ani przywilejow, dawala jednak pewnego rodzaju przywileje towarzyskie czy obyczajowe, czego odbiciem w powszechnym przekonaniu bylo silniejsze jak gdyby zaangazowanie grupy inteligenckiej w sprawy panstwowe i kulturalne. Wnioski te, rzecz jasna, nie podsumowuja calosci spostrzezen na temat ukladu spolecznego w owczesnej Polsce. Dodac by do nich nalezalo fakt dosc charakterystyczny, ze podzialy klasowe w Polsce byly bardzo plynne, a ich kryteria zmienialy sie takze w zaleznosci od dzielnicy kraju, a niekiedy po 345 prostu od okolicy. Dodac by tez nalezalo, ze struktura spoleczna nie byla skostniala i ze wlasnie w latach trzydziestych widoczne byc zaczynaly przeobrazenia, bedace skutkiem zwiekszania sie liczby ludzi urodzonych lub przynajmniej wychowanych juz w Polsce niepodleglej.Dodac musimy jeszcze jedna bardzo istotna uwage. Dotyczy ona dokonujacych sie takze raczej szybko zmian pogladowych i obyczajowych. Gdy jeszcze w roku 1920 mozna bylo niekiedy mowic, ze masa chlopska lub proletariat wielkomiejski byly mniej zaangazowane patriotycznie w sprawy swej ojczyzny od owczesnej inteligencji, to twierdzenie tego rodzaju nasuwac musialo bardzo powazne watpliwosci juz po uplywie kilkunastu lat. Nie eliminowalo to, rzecz jasna, propagandowego znaczenia hasel w rodzaju "krzywda spoleczna". Lecz z drugiej strony odbieralo calkowicie sens tulajacym sie jeszcze niekiedy w publicystyce sloganom o rzekomym istnieniu w Polsce dwoch luzno tylko z soba powiazanych spolecznosci. Niekiedy nawet w latach dwudziestych uzywano okreslenia - zapozyczonego ze slownictwa socjologicznego Anglii - mowiacego o istnieniu "dwoch narodow". W latach trzydziestych okreslenie to nie mialo juz w Polsce sensu. Zaangazowanie spoleczenstwa polskiego w sprawy panstwa bylo powszechne. Nie moglo byc zupelnie jednakowe u wszystkich. Byly roznice stopnia zaangazowania zarowno na plaszczyznie uczuciowej, jak i na plaszczyznie dzialania praktycznego, lecz roznice te - podkreslamy to z naciskiem - przejawialy sie we wszystkich warstwach spolecznych, a wiec takze wsrod inteligencji. Natomiast rzecza godna uwagi, gdy sie chce zrozumiec tresc zycia spolecznego w Polsce, byl fakt, ze na sprawy panstwa wszyscy Polacy patrzyli przez pryzmat zagadnienia niepodleglosci i jej ochrony przed kazdym potencjalnym niebezpieczenstwem. Bylo wiec spoleczenstwo polskie jako calosc spoleczenstwem patriotycznym. W tej charakterystyce miescili sie wszyscy Polacy mieszkajacy w Polsce, a takze w duzej mierze kilkumilionowa masa Polakow mieszkajacych poza granicami panstwa. Roznice pogladowe, nazwalibysmy je dzis ideologicznymi, przynaleznosc lub sympatia odczuwana wobec tego lub innego stronnictwa lub ruchu politycznego nic ze sprawa patriotyzmu wspolnego nie mialy. Ten sam patriotyzm, to samo przywiazanie do wlasnej odrebnosci narodowej i kulturowej, do wlasnego niepodleglego panstwa odczuwali zwolennicy radykalnych reform, a nawet radykalnych metod, do rewolucyjnych wlacznie, oraz sprzyjajacy kierunkom konserwatywnym, burzuazyjno-libe-rainym czy zgola elitarnym i antydemokratycznym. W tym tez zapewne tkwila podstawowa przyczyna slabosci wplywow i braku popularnosci partii komunistycznej. Lecz nawiasem warto dodac, ze i swoiste przejawy patriotyzmu wsrod komunistow budzily wiele podejrzen w centrali moskiewskiej i przyczynily sie w glownej mierze do brutalnej likwidacji KPP. Patriotyzm spoleczenstwa polskiego nabieral dodatkowego kolorytu wobec faktu, ze Polska byla panstwem wielonarodowosciowym. Jedna trzecia mniej wiecej obywateli polskich nie byla Polakami. Niemniej sponad dziesiecio-milionowej masy mniejszosci narodowych spory odsetek poczuwal sie do lojalnosci wobec panstwa. Odsetek ten pomimo ciezkich - powiedzmy 346 347 smielej: niewybaczalnych bledow i braku konsekwencji ze strony kolejnych rzadow, zwlaszcza w stosunku do mniej szosci slowianskich, to znaczy Ukraincow i Bialorusinow, nie malal, lecz zwiekszal sie w latach trzydziestych. Jednak o patriotyzmie polskim wsrod mniejszosci narodowych mowic by mozna tylko w wyjatkowych wypadkach. Wskutek tego czescia rzeczywistosci polskiej z lat jej niepodleglosci byla nie tyle moze walka miedzy narodowosciami, choc i to zjawisko istnialo, ile stala czujnosc lub stan, k^ory -uzywajac dzisiejszej terminologii - okreslic by mozna jako ciagla konfrontacje. Patriotyzm spolecznosci polskiej w panstwie polskim byl tej konfrontacji miernikiem i w duzym stopniu zarzewiem.Wielonarodowosc stwarzala w Polsce problemy znane takze w innych krajach Europy srodkowej, lecz nieznane w Europie zachodniej. Zarowno zasady ustrojowe, ktorymi sie panstwo polskie rzadzilo, jak i interes czy bezpieczenstwo panstwa wymagaly podejmowania prob czynnego zaangazowania w zycie panstwowe takze nie-Polakow. Poglad ten znalazl swoj wyraz w koncepcjach politycznych gloszacych tak zwana ideologie panstwowa, w przeciwstawieniu do nacjonalistycznej. Jako ideologia koncepcja ta nie mogla zdac egzaminu i to nie tylko wskutek obojetnosci czy oporow ze strony mniejszosci narodowych, lecz takze wobec niecheci i gwaltownych sprzeciwow duzej czesci spoleczenstwa polskiego. Natomiast jako recepta praktycznego dzialania koncepcja czy teoria nadrzednosci interesu panstwa polskiego nad interesem scisle narodowej Polski nie byla bez znaczenia, zwlaszcza w pierwszej polowie lat trzydziestych. Opierajac sie na niej, choc nie bylo to oparcie jedyne i najwazniejsze, rozwijala sie publicystyka i pismiennictwo polityczne obozu sprzyjajacego rzadom pomajowym. Czyli - inaczej mowiac - rzadom czy systemowi rzadow, ktory za podstawe swego dzialania i za swoj ostateczny autorytet uwazal wskazania i moralne przywodztwo Jozefa Pilsudskiego. Pomawiano Pilsudskiego o ciagle tesknoty czy reminiscencje mysli federacyjnej. Pewne grupy bardziej zapalone staraly sie dosc niezdarnie te ideologie utrzymac przy zyciu, a nawet nadawac jej formy organizacyjne. Tu przykladem byc moze zachowawczy w swym charakterze ruch studencki znany pod nazwa "Mysli Mocarstwowej". Z analizy zalozen polityki zagranicznej Pilsudskiego wynika bez watpienia, ze pod koniec zycia byl on juz daleki od idei federacyjnej. Niewatpliwie jednak pozostal zdecydowanym przeciwnikiem nacjonalizmu polskiego, w tym zwlaszcza wydaniu spoleczno-politycznym, jakie reprezentowal oboz utworzony przez Romana Dmow-skiego lub ogladajacy sie na niego. Stad koncepcja "ideologii" panstwowej miala w Pilsudskim co najmniej domyslnego patrona. Gdy jego zabraklo, koncepcja wyzszosci pojecia panstwa polskiego nad powiazaniami scisle narodowymi stracila kruche podstawy swego istnienia, by zniknac najpierw z lamow prasy, a potem i z mysli ludzkiej. I choc z tego byc moze nie zdawano sobie sprawy, na tym wlasnie odcinku smierc Pilsudskiego byla punktem przelomowym w historii dwudziestolecia. Oczywiscie byl to tylko jeden z wielu odcinkow zycia panstwowego, w ktorym zgon Pilsudskiego mial znaczenie decydujace. Przestal bowiem istniec element stabilizacji, na ktory swiadomie lub nieswiadomie ogladala sie duza czesc, a byc moze nawet wiekszosc spoleczenstwa polskiego - to znaczy powiedzmy wyraznie: obywateli narodowosci polskiej. Ta duza czesc czy, jak'powiedzialem, moze nawet wiekszosc Polakow, to ci wszyscy, ktorzy nie wiazali sie sympatiami bezposrednio z jakims okreslonym ruchem czy organizacja polityczna. Trudno ich okreslic jako bezpartyjnych, gdyz stanowili podstawe takze formalnej organizacji politycznej, przy pomocy ktorej rzady zwane sanacyjnymi probowaly opanowac parlament i zmienic konstytucje. Lecz wiezia byl nie program, nie plany polityczne, nawet nie teoria polityczna, lecz osoba Pilsudskiego. W pierwszych latach dwudziestych i bezposrednio po zamachu majowym ta nadrzedna rola Pilsudskiego jako najwyzszego autorytetu ogarniala swym wplywem takze partie polityczne: lewice, centrum i partie chlopskie. W latach trzydziestych, po Brzesciu, po walce z Centrolewem, po przejsciu Polskiej Partii Socjalistycznej do zdecydowanej opozycji nadrzedna rola Pilsudskiego zmalala w stopniu bardzo znacznym, czego skutkow nie mogl wyrownac ani oportunizm ludzki, ani nacisk administracyjny. Niemniej wplyw jego nazwiska ciagle dzialal i ciagle byl wlasciwym fundamentem Rok 1935 zmienial wszystko. Odtad dyktatura moralna ustepowala w zyciu panstwa systemowi rzadow dyktatorskich bez dyktatora. System pozostal nadal lagodny, w niejednym byl lagodniejszy niz za zycia Pilsudskiego. Lecz spoleczenstwo nie mialo juz tego punktu odniesienia co poprzednio. Konstytucja Kwietniowa Wprowadzenie w zycie w 1935 roku Konstytucji Kwietniowej zmienilo w sposob bardzo istotny ustroj panstwowy. A jednoczesnie nastapil wyrazny zwrot w ukladzie politycznym kraju. Zwrot ten zaznaczyl sie juz w kilku latach poprzedzajacych zmiane konstytucji. Polegal na coraz to wy razniej szy m odsuwaniu stronnictw politycznych od wplywu na tok spraw panstwowych, co wiazalo sie ze swiadomie przeprowadzanym ograniczeniem roli wladzy ustawodawczej. Czyli roli Sejmu. Przez lat czternascie obowiazywala w Polsce Konstytucja Marcowa. I choc nie braklo lamania prawa przez rzad i jego organy wykonawcze, byloby calkowitym falszem twierdzic, ze "zycie sobie", a "konstytucja sobie" w tak zwanej "sanacyjnej" Polsce. Przeciwnie - opierajac sie na konstytucji Sejm albo prowadzil walke z rzadem, albo rzad popieral, w zaleznosci od ukladu sil politycznych oraz oceny wydarzen i potrzeb kraju. Konstytucja Marcowa nie przeksztalcila sie w "fasadowa", lecz pozostala obowiazujacym fundamentem prawa panstwowego, otoczonym powazaniem wiekszosci spoleczenstwa i pozwalajacym kazde pogwalcenie czy nagiecie prawa ze strony wladzy wykonawczej natychmiast napietnowac jako niepraworzadnosc. Od roku 1930 jednak wiadomo bylo powszechnie, gdyz z tym nikt sie nie kryl, ze rzady "pulkownikow" przygotowuja zmiany prawne, i to daleko idace, ktorych ucielesnieniem ma stac sie nowa konstytucja. O kon348 stytucji tej mowiono, ze zostanie ulozona w taki sposob, by odpowiadala pogladom ustrojowym i politycznym Jozefa Pilsudskiego. Nie bylo tez tajemnica, w jakim kierunku pojda zamierzone zmiany. Wiedziano wiec powszechnie, ze zgodnie z wypowiedziami Pilsudskiego oraz ludzi mu bliskich (lub ludzi o ktorych myslano, ze blisko niego stoja) nowa konstytucja zwiekszy prerogatywy glowy panstwa, czyniac z niej instytucje w panstwie nadrzedna, lecz jednoczesnie czynna politycznie. W rozumieniu autorow tych projektow wzorem, oczywiscie z duzymi korektywami, mial byc urzad prezydenta Stanow Zjednoczonych. Natomiast nie spodziewano sie - i, jak praktyka wykazala, slusznie - ograniczenia swobod obywatelskich ani tez wprowadzenia do ustroju Rzeczypospolitej wzorow faszystowskich, oczywiscie w wydaniu wloskim, gdyz o nasladowaniu wzorow hitlerowskich w Polsce mowy byc nie moglo. Wiadomo tez bylo powszechnie, ze czolowym przedstawicielem nowej mysli konstytucyjnej, inaczej mowiac realizatorem pogladow Pilsudskiego, jest Walery Slawek, ktory w okresie miedzy 1930 a 1935 rokiem kilkakrotnie stawal na czele rzadu. Referentem prawnym proponowanych zmian byl Stanislaw Car, przewodniczacy sejmowej komisji konstytucyjnej. 26 stycznia 1934 roku na plenarnym posiedzeniu Sejmu Car przedstawil 63 "tezy", ktore mialy byc punktem wyjscia tekstu nowej konstytucji. Nastapil swojego rodzaju "sejmowy zamach stanu". Mianowicie opozycja sejmowa, zgodnie ze swoja uporczywa polityka biernego oporu wobec kazdego przedlozenia rzadowego, stwierdzila, ze nad tezami dyskutowac nie bedzie. Uczynila to zreszta w formie raczej obrazliwej, jesli sadzic ze stow uzytych w oswiadczeniach Bohdana Winiarskiego imieniem Klubu Narodowego, Maksymiliana Malinowskiego imieniem ludowcow oraz Czapinskiego imieniem Polskiej Partii Socjalistycznej. Wowczas Car zaproponowal zamiast dyskusji przeglosowanie przedstawionych przez siebie "tez" jako konkretnego wniosku zmiany konstytucji. Uzasadnil to stanowisko w nastepujacych slowach: "Poniewaz opozycja, jak to wynika z oswiadczenia wszystkich jej odlamow, nie interesuje sie zagadnieniem ustroju, przeto sadze, ze nie ma przeszkod by zalatwic sprawe od razu". Stanislaw Stronski, pozostawiony na sali sejmowej jako obserwator opozycji, protestowal, twierdzac, ze wniosek Cara jest niezgodny z prawem i regulaminem sejmowym. Wniosek zostal jednak przeglosowany i "tezy" jako konkretny projekt zmiany konstytucji odeslano do Senatu. Senat wprowadzil w nich dosc liczne poprawki i odeslal je do Sejmu, ktory poprawki przyjal 25 marca 1935 roku. Jak z tego widac, debata nad nowa konstytucja w obu izbach parlamentu zajela ponad rok i byla niewatpliwie debata publiczna. Nie tylko dlatego, ze brala juz w niej bardzo czynny udzial cala opozycja w Sejmie, lecz i dlatego, ze stala sie glownym nieomal tematem publicystyki i, co zapewne wazniejsze, przedmiotem rozmow i zacietych nieraz sporow w calym spoleczenstwie. Bez przesady tez powiedziec mozna, ze w powstawaniu nowej konstytucji udzial bralo cale spoleczenstwo. Nie wynika z tego wcale, ze przez swoj udzial w dyskusjach i w roz349 mowach spoleczenstwo wypowiedzialo sie za proponowanymi zmianami. Glosow, krytycznych bylo na pewno wiecej niz pochlebnych. Z drugiej natomiast strony krytyka projektu konstytucji, jaka w sposob gwaltowny prowadzily wszystkie partie opozycyjne, spotykala sie z powszechnym wyrzutem, ze gdyby nie blad taktyczny w postaci bojkotu debaty nad "tezami" Stanislawa Cara, oboz rzadowy nie moglby tak latwo zmiany konstytucji przeprowadzic, gdyz nie mialby ani potrzebnego quorum, ani wymaganej przez dotychczasowa konstytucje kwalifikowanej wiekszosci dwoch trzecich glosow w Sejmie. Byl to argument bardzo powazny, na ktory opozycja odpowiedzi nie znalazla. Nie ulega tez watpliwosci, ze duze znaczenie w ksztaltowaniu opinii mialo powszechne przekonanie, ze nowa konstytucja jest wyrazem pogladow Pilsudskiego i ze na jej podstawie bedzie on mogl, w sposob jawny i formalny, stanac na czele panstwa jako prezydent wyposazony w szeroki zakres wladzy. Rzeczywistosc byla zupelnie inna. Pilsudski na ostateczny projekt konstytucji spojrzal najprawdopodobniej tylko raz i niczym nie dal poznac swemu otoczeniu, ze z chwila jej uchwalenia zmieni stan rzeczy, jaki panowal juz od kilku lat. A stan ten - jak wiemy - polegal na tym, ze Pilsudski w koncowym okresie swego zycia nie ingerowal prawie wcale w zagadnienia wewnetrzne kraju, z konstytucyjnymi wlacznie. W dodatku w okresie debaty nad nowa konstytucja byl juz bardzo ciezko chory, o czym spoleczenstwo nie wiedzialo. Nie bylo wiec zadnych szans, by konstytucja, ktora jakoby zgodnie z jego pogladami uchwalono, mogla mu posluzyc jako narzedzie dzialania na przyszlosc. W momencie jego smierci konstytucja obowiazywala od 19 dni, gdyz prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Moscicki podpisal ja w dniu 23 kwietnia. Stad nazwa. Co gorzej, w sensie historycznym podstawowe uzupelnienie nowej ustawy glownej, to jest nowa ordynacja wyborcza do Sejmu i Senatu, przeglosowana zostala ta sama wiekszoscia dotychczasowego Sejmu, ktory uchwalil nowa konstytucje dopiero 8 lipca 1935 roku. Dwa dni pozniej prezydent rozwiazal parlament i rozpisal wybory na podstawie nowej ordynacji. Do praktycznej realizacji nowego ustroju panstwowego przystapiono po wyborach do nowego Sejmu i Senatu, we wrzesniu tegoz roku. Poniewaz odbylo sie to juz po smierci Pilsudskiego, w przekonaniu wielu - takze w obozie rzadowym - fakt ten pozbawial dokonana zmiane sensu. Do takiego tez wniosku dojsc mial niezadlugo wlasciwy tworca nowego ustroju, Walery Slawek, gdy sie po smierci Pilsudskiego przekonal, ze o dziedzictwo jego wplywow politycznych rozpoczela sie zacieta walka frakcyjna w lonie "pilsudczykow pozbawionych Pilsudskiego", przy czym zaden z nich nie mogl pretendowac do dziedzictwa sily moralnej i autorytetu, jaki w spoleczenstwie polskim, nawet wsrod opozycji, reprezentowal zmarly Marszalek. Tym samym nabraly wiekszego ciezaru zarzuty, ktore opozycja w dalszym ciagu stawiala nowej konstytucji, nazywajac ja dyktatorska czy nawet faszy350 stowska. Oczywiscie okreslenia te byly wtedy i sa nadal demagogiczne. Niemniej stosunek calego spoleczenstwa przechylil sie wyraznie na strone krytykow konstytucji. Wyrazem tego stanu rzeczy byl bojkot wyborow przeprowadzonych na podstawie nowej ordynacji. Z uprawnionych do glosowania wzielo w nich udzial tylko 46,5%. Sa to oczywiscie tylko spekulacje, lecz wiele wskazuje na to, ze gdyby nie smierc Pilsudskiego, udzial w wyborach bylby znacznie wiekszy. A odzywaly sie takze glosy, ze gdyby Pilsudski zyl,' ordynacja wyborcza bylaby inna, gdyz nie zgodzilby sie na tak dalekie odejscie od zasad demokracji politycznej. Twierdzenia te znajduja swa podstawe w znanym fakcie, ze dwa lata przed smiercia Pilsudski stanowczo zaprotestowal przeciwko pomyslowi utworzenia Senatu zlozonego wylacznie z ludzi mianowanych przez glowe panstwa. Mial o pomysle tym powiedziec lapidarnie, ze "tego juz nikt nie wytrzyma", i tym samym pomysl usunieto z pierwotnego projektu. Niemniej ordynacja wyborcza stwarzala Sejm, w ktorym z gory wykluczano udzial istniejacych stronnictw politycznych. Sejm mial znacznie mniej poslow, bo tylko 208, po dwoch na kazdy ze 104 okregow, na jakie podzielono kraj. Glosowac mozna bylo tylko na dwoch sposrod pieciu kandydatow w danym okregu. Kandydatow zas nie mozna bylo zglaszac inaczej niz za posrednictwem zgromadzen przedwyborczych, w ktorych brali udzial przedstawiciele samorzadow terytorialnych i gospodarczych, zwiazki zawodowe, organizacje spoleczne, kulturalne i oswiatowe oraz grupy niezrzeszonych obywateli z tym, ze po to, by moc wyslac delegata na zebranie przedwyborcze, jego kandydature zglosic musialo na pismie co najmniej 500 obywateli z danego okregu. Przy zastosowaniu tej metody kazda ewentualna opozycja w Sejmie powstac by mogla tylko i wylacznie z inicjatywy juz obranych poslow, pozbawionych jakiegokolwiek oparcia w organizacji politycznej lub bezposrednio w spoleczenstwie. W nowo obranym Sejmie znalazlo sie 75 przedstawicieli rolnictwa, 20 przedstawicieli handlu, przemyslu i rzemiosla, 30 przedstawicieli wolnych zawodow oraz prawie 60 urzednikow panstwowych i samorzadowych oraz nauczycieli. Poslow ze srodowisk robotniczych bylo wszystkiego 12. Dodajmy dla pelnosci obrazu, ze wsrod "rolnikow" bylo 31 ziemian. W Senacie 25% senatorow mianowal prezydent. Ordynacja wyborcza ograniczala bardzo liczbe obywateli w glosowaniu na pozostalych senatorow, wprowadzajac wysoki cenzus wieku i inne ograniczenia. Natomiast, obiektywnie sadzac, w przeciwienstwie do ordynacji wyborczej postanowienia nowej konstytucji nie odchodzily zbyt daleko od zasad demokracji politycznej. Pomijajac gornolotne sformulowania w rodzaju najzacieklej atakowanego o odpowiedzialnosci glowy panstwa "przed Bogiem i historia", urzad prezydenta wzmacnial jego prerogatywy w sposob realistyczny. Rzad byl odpowiedzialny i przed nim, i - w sensie kontrolnym - przed parlamentem. Wzmocniona zostala rola premiera, ktoremu nadano charakter wlasciwego kierownika polityki panstwowej. Wyraznie stwierdzono, ze wladza ustawodawcza nie powinna miec mozliwosci wywierania codziennego wplywu na rzady panstwem. Pozostawiono jej jednak pelnie uprawnien kontrolnych i oczywiscie prawo uchwalania budzetu. Nie zmniejszono tez inicjatywy 351 ustawodawczej parlamentu. Daleko wiec konstytucji bylo do nasladownictwa ustrojow totalnych czy nawet modnych owczesnie wzorow ustroju korporacyjnego.Z prerogatyw glowy panstwa nowoscia zupelna bylo przyznane mu prawo wskazywania kandydata na jego nastepce oraz - co powiedziano wyraznie - mianowania nastepcy w czasie wojny. Przepis ten okazal sie zbawienny w roku 1939, gdyz dzieki niemu Polska nie przestala istniec w oczach prawa miedzynarodowego, chociaz cale jej terytorium zostalo okupowane przez Rzesze niemiecka i Zwiazek Sowiecki. Nikt tego - rzecz jasna - nie przewidywal w roku 1935, gdy nowa konstytucja wchodzila w Polsce w zycie. Wowczas jej skutki bezposrednie, polityczne, zle czy dobre, ustepowaly w rzeczywistosci polskiej pierwszenstwa skutkom bardziej oczywistym, spowodowanym odejsciem kluczowej postaci w historii Polski niepodleglej, jaka byl Jozef Pilsudski. Smierc Marszalka 12 maja 1935 roku o godzinie 20.45 umarl Jozef Pilsudski. Komunikat o jego smierci byl dla kraju zupelnym zaskoczeniem. Nie wiedziano o jego przewleklej i nieuleczalnej chorobie, a spoleczenstwo przyzwyczailo sie juz w ciagu ostatnich kilku lat jego zycia do faktu, ze nie udzielal sie publicznie, nie wyglaszal przemowien i nie pisal artykulow, ktore do roku 1930 stanowily zawsze sensacje i w doslownym znaczeniu wstrzasaly opinia w kraju i za granica. Przyzwyczajono sie do mysli, ze dyktator moralny Polski rzadzi nia jak gdyby z ukrycia, nie opuszczajac prawie nigdy swego mieszkania, naprzod w Belwederze, a pozniej w gmachu Generalnego Inspektoratu Sil Zbrojnych. Z praktyki politycznej dnia codziennego wiedziano, ze Pilsudski pozostawil sprawy wewnetrzne kraju swojej - jak to niekiedy mowiono - "ekipie", sam skupiajac uwage na zagadnieniach obrony kraju i na polityce zagranicznej. Tlumaczono sobie ten stan rzeczy faktem, ze w ostatnich latach zycia Pilsudskiego na czele rzadu stal jego naprawde zaufany czlowiek i osobisty przyjaciel, Walery Slawek. Sadzono tez, ze Slawek tak dobrze orientuje sie w pogladach i zyczeniach Pilsudskiego, ze wszystko, co sam postanawia lub ku czemu dazy jest wiernym odzwierciedleniem woli "Komendanta". "Komendantem" byl juz Pilsudski dla bardzo niewielu. Tytul ten, wspomnienie czasow legionowych, gdy byl "komendantem", czyli dowodca Pierwszej Brygady, rzadko byl uzywany w bezposrednich z nim stosunkach. Pozwalal na jego uzycie tylko ludziom bardzo bliskim. Dla innych, dla calego spoleczenstwa byl po prostu "marszalkiem". Obrazowalo to glebokie zmiany psychiczne, jakie sie dokonaly w jego usposobieniu w ostatnich latach jego zycia. Odsuwal sie od ludzi, malo kogo dopuszczal do konfidencji, malo z kim zartowal, a wobec wiekszosci ministrow czy dowodcow wojskowych zachowywal sie z coraz wieksza obojetnoscia, nierzadko zaprawiona nieukrywanym lekcewazeniem, jesli nie swoista pogarda. Wszystkie pamietniki 352 tego okresu stwierdzaja wyraznie, ze wezwany przez Pilsudskiego dygnitarz musial sie ograniczyc w swym referacie do konkretnej odpowiedzi na konkretne pytanie. Nie odbywala sie rozmowa: Pilsudski udzielal krotkich instrukcji. Znany jest wypadek, gdy general Slawoj-Skladkowski, zapytawszy, czy moze jeszcze jedna wazna sprawe poruszyc, uslyszal krotka odpowiedz:"nie moze Pan". Slawkowi Pilsudski mowil "ty", co bylo dowodem przyjazni, nie raz jednak takze jemu odmawial odpowiedzi na pytania i nie udzielal instrukcji. Z drugiej znowu strony, o czym nie wiedziano, Slawek do Pilsudskiego odwolywal sie we wszystkich bardzo waznych sprawach. Dodac trzeba, ze Slawek wiedzial, ktora sprawa jest naprawde wazna, a ktora nie. Lecz jako premier przecinal czesto dyskusje na radzie gabinetowe) krotkim zdaniem: "Taka jest wola Komendanta". Woli tej nikt w obozie rzadzacym nie kwestionowal. Po 12 maja 1935 roku zdanie to, jako argument w naradach nad sprawami panstwowymi, nie przestalo obowiazywac. Powstawala jednak sytuacja paradoksalna, bo zamiast "taka jest wola" mowiono: "taka byla wola Komendanta". A coraz czesciej zdania tego uzywali ludzie, ktorzy owej "woli Komendanta" ani nie znali, ani znac nie mogli. Znac ja mogl i znal szczuply tylko zespol ludzi, do ktorych nalezeli wlasnie Slawek, Jozef Beck, ktory mial podstawy, by uwazac sie za politycznego ucznia i wychowanka zmarlego Marszalka, oraz kilku jeszcze moze ludzi, wsrod ktorych wymienic warto generala Juliana Stachiewicza, szefa Sztabu Glownego, wlasciwego zaufanego Pilsudskiego w sprawach obrony panstwa. Pilsudski nie zostawil zadnego testamentu politycznego. Stad powolywanie sie na niego lub zgadywanie jego woli w konkretnych przypadkach moglo byc trafne, dopoki okolicznosci nie ulegly zasadniczym zmianom. Mozna wiec zrozumiec kurczowe trzymanie sie domniemanych instrukcji zmarlego czlowieka przez okres kilku lub kilkunastu miesiecy. W niektorych sprawach dluzej. Mozna bylo na przyklad snuc dociekania, jak interpretowalby Pilsudski, gdyby zyl, postanowienia nowej konstytucji. Natomiast powolywanie sie na jego domniemane poglady w kilka lat po jego smierci przestawalo byc nie tylko argumentem, lecz nawet ideologicznym uzasadnieniem jakiejkolwiek decyzji. Tym bardziej ze w ciagu pierwszego juz roku po jego smierci do glosu decydujacego doszli ludzie, ktorych Pilsudski za swych konfidentow w sensie politycznym nigdy nie uwazal. Jest rzecza zastanawiajaca, ze gdy oboz rzadzacy, tak zwani "pilsudczycy", z chwila smierci swego wodza staral sie stworzyc wrazenie, ze wszystko pozostanie "po dawnemu" - to znaczy, ze wszystko, co sie w Polsce bedzie dzialo, bedzie kontynuacja jego mysli i realizacja jego pogladow - spoleczenstwo czy opinia spoleczna obawiala sie, ze bedzie wrecz przeciwnie, ze wszystko bedzie sie toczylo innym torem, ze powstanie sytuacja zupelnie nowa i szczegolnie trudna. Trudna wlasnie dlatego, ze u steru rzadow pozostaja ludzie, ktorzy w dotychczasowym swym postepowaniu ciagle i wylacznie na owa "wole Komendanta" sie ogladali i bez niej zadnej waznej decyzji nie podejmowali. Jeden z bliskich Pilsudskiemu ludzi, Aleksander Prystor, opowiadal, ze w czasie swej rozmowy ze Slawkiem jesienia 1935 roku 353 mial ciagle wrazenie, jakby Slawek chcial podniesc sluchawke i zadzwonic do Pilsudskiego, by sie dowiedziec, co ma poczac. A byl to przeciez Slawek, to znaczy ktos, kto najlepiej mogl zdanie Pilsudskiego odgadnac.Nie pozostawiwszy testamentu politycznego, pozostawil Pilsudski po sobie kilka podstawowych wytycznych czy raczej zasad, na ktorych polityka polska powinna sie opierac. Najglosniejsze bylo zdanie "nic o nas bez nas". Sluzyc mialo jako podstawa samodzielnosci polityki zagranicznej, w ktorej jedynym istotnie waznym kryterium mial byc interes Polski. Pilsudski byl zawsze przeciwnikiem tak zwanych grzecznosci i ukladnosci dyplomatycznych, a jako czlowiek podejrzliwy odzegnywal sie z reguly od zlecania troski o interesy kraju sprzymierzencom prawdziwym i urojonym. Zadal tez, by - gdy o sprawach Polski byla mowa - ten, kto o nich mowil, przynajmniej w nich sie orientowal. Charakterystycznym przykladem jest tu jego rozmowa z ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Edenem w kwietniu 1935 roku. Pilsudski byl juz bardzo ciezko chory. Mowil z trudem i bez tlumacza. Rozmowa toczyla sie po francusku. Wskutek tego byc moze jej swiadkowie z Edenem wlacznie nie zrozumieli dokladnie, o co umierajacemu Marszalkowi chodzilo. Dzis jednak cel tej rozmowy nie ulega watpliwosci. Otoz Eden probowal tlumaczyc Pilsudskiemu, w jakim kierunku jego zdaniem isc powinna polityka Polski i na czym jej interesy polegaja. Pilsudski w odpowiedzi zaczal mowic o stosunkach panujacych na Jamajce i tlumaczyc Edenowi, jaka powinna byc polityka Anglii w stosunku do jej kolonii na Morzu Karaibskim. Nie zadawal przy tym pytan, nie wykazywal grzecznosciowego zainteresowania ani Jamajka, ani inna wyspa, tylko stwierdzal, co Anglicy powinni z tymi wyspami zrobic. W pamietnikach Edena wyczuc mozna, ze zrozumial ironie i wlasciwa tresc tak zdumiewajacego doboru tematu. Lecz "nic o nas bez nas" takze w umysle Pilsudskiego nie bylo regula sztywna, oderwana od oceny rzeczywistosci, ktora - rzecz jasna - zmieniala sie z dnia na dzien. I jesli Beck, najzdolniejszy niewatpliwie wsrod uczniow Pilsudskiego, przy calej swej wiernosci dla zasad, ktorych sie od Pilsudskiego nauczyl, zdobywal sie jednak na elastycznosc w swym postepowaniu i dazyl do takiej interpretacji domniemanej woli zmarlego, jaka dyktowaly zmieniajace sie okolicznosci, to wielu innych pilsudczykow elastycznosci tej nie mialo. Nie stanowilo to dobrej zapowiedzi dla polityki wewnetrznej. Po raz ostatni Pilsudski pokazal sie publicznie w czasie Swieta Niepodleglosci 11 listopada 1934 roku. Przybyl na Pole Mokotowskie, gdzie odbywala sie defilada, w powozie, z nogami okrytymi kocem. Zaslabl na trybunie tak, ze musial usiasc. Wywolalo to sporo komentarzy, choc uwaga opinii skupila sie raczej na innym fakcie. Mianowicie, ze byly dwie trybuny. Na jednej samotnie odbieral defilade Pilsudski, na drugiej rzad i wszyscy dygnitarze panstwowi, z prezydentem Rzeczypospolitej na czele. Byl to niejako symbol nie tylko szczegolnego stanowiska, jakie Pilsudski w zyciu kraju zajmowal (a formalnie byl wtedy tylko ministrem spraw wojskowych), lecz byl to takze symbol jego osamotnienia i braku wlasciwego nastepcy. W marcu 1935 roku Pilsudski odbyl jeszcze krotka podroz do Wilna. 23 kwietnia, gdy na uroczystosci w Zamku Warszawskim podpisywano nowa 23 - Historia dwudziestolecia 354 konstytucje, Pilsudski nie mogl juz wstac z lozka, a wezwany przez lekarzy profesor Wenckenbach z Wiednia stwierdzil raka watroby i zoladka. Stan byl beznadziejny. 10 maja odbyl jeszcze Pilsudski rozmowe z Beckiem, dajac mu kilka wskazowek w zwiazku z wizyta francuskiego ministra spraw zagranicznych Lavala w Warszawie. Po dwoch dniach juz nie zyl.Jednoczesnie z komunikatem o jego smierci ogloszono inny komunikat - o podpisaniu przez prezydenta Rzeczypospolitej nominacji generala Edwarda Smiglego-Rydza na generalnego inspektora sil zbrojnych. Tym samym podkreslono szczegolna donioslosc zagadnien obrony w geopolitycznej sytuacji Polski. Nie moglo byc momentu, w ktorym nie znany bylby naczelny wodz na wypadek wojny. Sam fakt natychmiastowej nominacji nastepcy Piisudskiego na odcinku sil zbrojnych przyjety zostal bardzo pozytywnie przez cale spoleczenstwo, nie wylaczajac opozycji. Natomiast wybor Rydza-Smig-iego wywolal sporo kontrowersji, takze w kolach bliskich rzadowi, gdyz wielu bylo zwolennikami generala Kazimierza Sosnkowskiego, najblizszego wspolpracownika Piisudskiego w czasie walki o niepodleglosc i wojny polsko-bol-szewickiej. Rydza postanowiono mianowac na posiedzeniu rady gabinetowej w nocy po smierci Piisudskiego. Stwierdzono na niej, ze Sosnkowski "zawiodl Komendanta", co bylo echem proby samobojstwa w czasie zamachu majowego. I rzeczywiscie, zachowujac z nim stosunki bardzo przyjazne, Pilsudski od tego czasu w swych planach politycznych osoba Sosnkowskiego nigdy sie nie poslugiwal. Opinia nie zdawala sobie w tym momencie sprawy, ze nominacja Rydza-Smiglego bedzie miala wkrotce dalekosiezne implikacje polityczne. Zaloba w kraju byla powszechna, choc nie braklo malostkowych raczej objawow rzekomej obojetnosci, zwlaszcza w kolach zblizonych do Sronnictwa Narodowego. Oczywiscie w wielu umyslach zjawiala sie nie tylko obawa, co bedzie dalej, lecz takze nadzieja, ze ze smiercia Pilsudskiego jego oboz nie utrzyma sie przy wladzy, wskutek czego nastapia zmiany w kierunku demokratyzacji zycia politycznego. Nie wierzono nawet w pewnych kolach, by nowo uchwalona konstytucja weszla w zycie bez zmian, i to zmian bardzo powaznych, zwlaszcza na odcinku rezygnacji z ukrocenia znaczenia parlamentu. Te nadzieje rozwialo rozpisanie nowych wyborow w dniu 10 lipca na podstawie nowej, elitarnej ordynacji wyborczej. Po szesciu dniach, 18 maja, cialo Piisudskiego zlozono na Wawelu. Byla to uroczystosc wstrzasajaca i tak ja ocenila prasa calego swiata. Porownac ja mozna tylko z pogrzebem Churchilla. Zegnano Pilsudskiego w calej Europie. Nawet w krajach, gdzie - jak we Francji - nigdy nie cieszyl sie uznaniem, widziano w nim postac wielkiego kalibru, a w jego osobie symbol dziejowy powrotu narodu polskiego na nalezne. mu miejsce na mapie Europy. Zegnano Pilsudskiego w Lidze Narodow. Zegnal go przewodniczacy sesji. Byl nim minister spraw zagranicznych Zwiazku Sowieckiego Litwinow. Mowil: "Panstwo sasiadujace z moim krajem stracilo meza, ktorego potezna osobowosc zlaczona jest nierozerwalnie z historia wskrzeszenia Polski i rozwoju jej zycia publicznego, od chwili odzyskania bytu niepodleglego... Polska pod rzadami Marszalka Piisudskiego 355 podpisala z rzadem, ktory reprezentuje, pakt nieagresji, bedacy jednym z kamieni wegielnych pokoju i bezpieczenstwa Europy".Nie dyly to wtedy slowa grzecznosciowe, choc Zwiazek Sowiecki skwapliwie o nich* po czterech latach zapomnial. Bez Pilsudskiego Nowa konstytucja - pomyslana jako podstawa ustroju, w ktorym Jozef Pilsudski moglby w sensie formalnym, a nie tylko praktycznym, stanac na czele panstwa jako jego prezydent - nie mogla spelnic tego zadania. Polska miala zatem instrument ustrojowy, ktory przewidywal potrzebe silnej indywidualnosci w zyciu panstwa, nie miala jednak juz komu tej roli wyznaczyc. Wskutek tego wszystkie pozytywne strony nowo wprowadzonego ustroju - a niewatpliwie takie byly, choc nie kazdy sie z tym zgadzal - przybladly. Zeszly na plan dalszy albo po prostu nie mogly sie przejawic. Natomiast wszystkie ujemne strony elitarno-autorytatywnej koncepcji wladzy zaczely sie pokazywac w zyciu panstwa, i to czesto w formach przejaskrawionych. Zapewne w ciagu kilku lub wiecej lat wady nowej konstytucji musialyby doprowadzic do jej czesciowej rewizji. Nie wystarczalo na to czasu. Wskutek tego nowa konstytucja nie zyskala nigdy popularnosci w szerokich masach obywateli. Ograniczala funkcje parlamentu do czynnosci, ktore mozna by okreslic jako opiniodawcze, krepujace niewatpliwie swobode wladzy wykonawczej, lecz wykluczajace z gory mozliwosc jej obalenia czy nawet pociagniecia do odpowiedzialnosci. W Sejmie wybranym jesienia roku 1935 opozycja nie byla w ogole reprezentowana. Jest jednak rzecza charakterystyczna, ze stronnictwa opozycyjne nie zdobyly sie na zaden skoordynowany wysilek w tym kierunku. Owszem, byly proby podejmowane przede wszystkim przez Stronnictwo Ludowe. Byly tez proby stworzenia ugrupowania laczacego Chrzescijanska Demokracje i Narodowa Partie Robotnicza, glownie po to, by dazyc do zmiany ustroju. Proby te zesrodkowac sie mialy z czasem w tak zwanym "froncie Morges", od siedziby szwajcarskiej Ignacego Pade-rewskiego, ktory im symbolicznie raczej patronowal. Lecz probom tym nie towarzyszyla zadna konkretna decyzja dzialania, zaden konkretny program, ktory by tlumaczyl, w jaki sposob zmian dokonac, rzad obalic i konstytucje zmienic. Na marginesie prob praktycznego dzialania pozostaly dwa kierunki myslenia, o najwiekszych bodaj w Polsce tradycjach i o najbardziej zwartej liczbie zwolennikow i sympatykow, czynnych lub biernych. Mam na mysli srodowisko Polskiej Partii Socjalistycznej i ruch narodowy, zlozony zreszta nie tylko z czlonkow Stronnictwa Narodowego, lecz takze z kilku jego odlamow o dosc zroznicowanym juz obliczu ideologicznym. W koncu roku 1935 istniala wiec w Polsce silna, lecz podzielona opozycja pozaparlamentarna, protestujaca przeciwko ustrojowi, lecz nie wykraczajaca 356 w swym dzialaniu poza ramy prawne, ktorym ten ustroj dawal podstawe.Nie ulega watpliwosci, ze ten stan rzeczy zaoszczedzil Polsce wstrzasow wewnetrznych, ktore bylyby jak najbardziej niebezpieczne w coraz to grozniejszej sytuacji miedzynarodowej. Wzglad ten dzialal tez na pewno hamujaco na tendencje wejscia na droge rewolucyjna, jesli takie w ogole wsrod dzialaczy opozycyjnych naprawde istnialy. Byl tez drugi element, ktory paralizowal chec otwartej walki z "rezymem", jak w tych latach coraz czesciej nazywano srodowisko Polska rzadzace. Elementem tym byla sklonnosc wiekszosci spoleczenstwa dostosowania sie do panujacych stosunkow, co nie bylo tylko przejawem zobojetnienia lub biernosci, lecz wyplywalo takze z przekonania, ze zagadnienia gospodarcze powinny brac gore nad tendencjami politycznymi w okresie, gdy po ciezkich latach nastepowala wreszcie wyrazna i w dodatku planowa poprawa. Czlowiekiem, ktory najbardziej do stabilizacji pogladow i uspokojenia nastrojow sie przyczynil, byl wicepremier Eugeniusz Kwiat-kowski, gdyz w jego reku pozostawalo rzeczywiste kierownictwo spraw gospodarczych. Sprawy te byly wiec owa wzglednie spokojna dziedzina zycia panstwowego w Polsce w ostatnich latach przedwojennych. Dziedzina polityczna natomiast spokojna nie byla, przynajmniej do czasu, gdy droga kompromisow, przetargow i rozgrywek wewnetrznych, ktorych echa w szczatkowej tylko formie docieraly do wiadomosci publicznej, wytworzyl sie szczegolny uklad dzielacy caloksztalt wladzy i wplywow miedzy trzy osrodki: tak zwany "Zamek", czyli siedzibe prezydenta, "GISZ" (Generalny Inspektorat Sil Zbrojnych) oraz ulice Wierzbowa, czyli ministerstwo spraw zagranicznych. By powiedziec scislej, nie byly to trzy osrodki, lecz po prostu trzej ludzie: prezydent Moscicki, marszalek Smigly-Rydz i minister Beck. Gdy powstawal kompromis miedzy Smiglym-Rydzem i Moscickim, obie strony zgodzily sie milczaco na pozostawienie Becka samemu sobie, w przekonaniu, ze wymaga tego ciaglosc polityki zagranicznej, gdyz Beck uchodzil i sam siebie uwazal za kontynuatora polityki zagranicznej Pilsudskiego. Ciekawa cecha tego ukladu byl prawie niezmieniony az do wybuchu wojny sklad rzadu, w ktorym ministrowie dzielili sie wyraznie na "ludzi prezydenta" i "ludzi Smiglego-Rydza", z tym ze Beck do zadnej z tych dwoch grup nie nalezal. Jak do stworzenia takiego schematu doszlo i dlaczego? By odpowiedziec na to pytanie, wrocic musimy znowu do punktu wyjscia, czyli do momentu smierci Pilsudskiego. Jak wiemy, nie pozostawil on zadnego tak zwanego testamentu politycznego. Brak tego testamentu usilowano zastapic domniemaniem, ze ludzie, ktorzy dzieki niemu lub za jego zgoda zajeli czolowe stanowiska i sprawowali naczelne funkcje w panstwie, znaja tak dobrze jego poglady w kazdej nieomal sprawie, iz beda mogli poslugiwac sie nimi jak konkretna wytyczna. Jak juz powiedzielismy, przekonanie to moglo odpowiadac prawdzie gdy chodzi o kierunek polityki zagranicznej na najblizszy rok lub kilka, to znaczy do chwili, gdy nie powstana nowe sytuacje i nowe okolicznosci, wymagajace nowych decyzji. Tym samym tez osoba Becka jako 357 kierownika polityki zagranicznej nie budzila w nikim watpliwosci, co nie znaczy, by nie budzila niecheci. Beck zreszta - i byl tu bodaj wyjatkiem -oglosil gotowosc ustapienia przy pierwszej swej scysji z Moscickim, a posrednia takze ze Smiglym-Rydzem. Nikt z takiej oferty nie kwapil sie skorzystac, przede wszystkim dlatego, ze zachowanie w swiecie przekonania o ciaglosci polskiej polityki zagranicznej bylo oczywista i bezwzgledna koniecznoscia panstwowa.Natomiast gdy chodzi o obsade personalna innych kluczowych stanowisk, woli Pilsudskiego nikt nie znal i znac nie mogl poza jednym Slawkiem. Nie zdolal on jednak ani jej podac do publicznej wiadomosci, ani innymi sposobami jej zrealizowac. W gre wchodzily przede wszystkim dwa stanowiska: prezydenta Rzeczypospolitej i generalnego inspektora sil zbrojnych, to znaczy oficera przewidzianego automatycznie na wodza naczelnego w razie wojny. Ignacy Moscicki zostal wybrany prezydentem w roku 1926 na zyczenie Pilsudskiego. Te okolicznosci poczatku jego kariery politycznej byly powszechnie znane i przyjmowane do wiadomosci. Nie myslano o nim inaczej niz jako o czlowieku, ktoremu Pilsudski zlecil funkcje reprezentacji panstwa. W czasie swej siedmioletniej pierwszej kadencji nie zdradzal zadnych osobistych ambicji politycznych - przeciwnie, podkreslal, choc przyznac trzeba, ze w sposob nie ujmujacy jego godnosci, ze wlasciwym kierownikiem polityki polskiej i pierwsza osoba w panstwie jest nie on, lecz Pilsudski. Dodac tez trzeba, ze Pilsudski nie trudzil sie nigdy obdarzaniem Moscickiego nadmiarem konfidencji, choc traktowal go zawsze przyjaznie i z szacunkiem. Moscicki funkcje swoje, zreszta w tym ukladzie niezbyt skomplikowane, wypelnial poprawnie i nikt wlasciwie w Polsce nie zywil wobec niego zadnych zlych uczuc. Z drugiej strony nikt by nie powiedzial, ze cieszy sie jakasszczegolna popularnoscia. W roku 1932, gdy Zgromadzenie Narodowe wybierac mialo nowego prezydenta, glosno bylo w Warszawie, jesli nie w calej Polsce, ze Pilsudski najchetniej na tym stanowisku widzialby swego przyjaciela i wspolpracownika Aleksandra Prystora. Rzecz wydawala sie do tego stopnia pewna, ze Walery Slawek glosno o Prystorze jako o przyszlym prezydencie mowil. Ku zdumieniu wszystkich Pilsudski - plotka mowila, ze na prosbe Moscickiego - poparl jego ponowna kandydature. Jest bardzo prawdopodobne, ze Pilsudski spodziewal sie wowczas uchwalenia nowej konstytucji juz w najblizszym czasie, wiedzial wiec, ze stanowisko prezydenta zostanie calkowicie zreformowane, ze stanie sie on rzeczywistym naczelnikiem panstwa, skupiajac w swym reku wielka, jesli nie najwieksza czesc wladzy wykonawczej. Z analizy wypowiedzi i postepowania Pilsudskiego, biorac pod uwage jego pogarszajacy sie z kazdym miesiacem stan zdrowia, a przede wszystkim stan nerwow, wynikaloby raczej, ze chcial, by przyszly prezydent mial te kompetencje, ten zakres wladzy i te mozliwosci dzialania, jakie by jemu samemu odpowiadaly, gdyby zostal prezydentem. Ale siebie juz w tej roli zapewne nie widzial, a jesli sie z tym nie zdradzal i nie zwierzal, to chyba dlatego, ze z jednej strony do zwierzen w ogole sklonny nie byl, a z drugiej strony dlatego, by nie dawac zachety do domyslow 358 lub, jeszcze gorzej, do przygotowawczych intryg, rozgrywek i montowania wewnetrznych sojuszow. Lecz w bliskim otoczeniu Pilsudskiego lub w kolach dobrze sie orientujacych w sytuacji, a do nich nalezeli przede wszystkim dziennikarze, polscy i niektorzy zagraniczni, zaczeto sobie zdawac sprawe, ze jesli prezydentem nie bedzie Pilsudski, to na jego zyczenie zostanie nim Slawek. Nalezy sadzic, ze Slawkowi o tym Pilsudski powiedzial, choc Slawek nigdy sie z tym w sposob wyrazny nie zdradzil. Natomiast wiadomo bylo, ze wlasnie Slawkowi zlecil Pilsudski przypomnienie Moscickiemu, ze po uchwaleniu nowej konstytucji powinien ustapic.Formalnie rzecz byla sama w sobie oczywista. Konstytucja zmieniala ustroj, zmieniala charakter wladzy wykonawczej, zmieniala charakter, role i sposob wyboru parlamentu. Zmieniala przede wszystkim funkcje prezydenta panstwa. Tym samym prezydent powinien byl byc wybrany zgodnie z nowa konstytucja. Oczywiscie nikt nie watpil, ze dotychczasowy prezydent nie powinien ustepowac, zanim nie podpisze nowej ordynacji wyborczej i zanim, w oparciu o nia, nie zostana przeprowadzone nowe wybory. Wybory sie odbyly. Slawek przestal byc premierem. Lecz Moscicki nie ustapil. Nie byl to fakt, ktory moglby przejsc bez bardzo istotnych i ujemnych konsekwencji. II 4 pazdziernika 1935 roku ukonstytuowal sie nowy Sejm i Senat. Nazwano je w prasie opozycyjnej zupelnie jawnie "parlamentem mianowancow", co mialo podkreslac jego niereprezentatywny charakter. Reakcja tego rodzaju, jesli nie byla w Polsce powszechna, to na pewno wyrazala poglady duzej czesci spoleczenstwa. Ale pamietac trzeba, ze nastroj pewnego zniechecenia, jaki niewatpliwie zaznaczyl sie w Polsce latem i jesienia 1935 roku, nie byl wynikiem dokladnej analizy i krytyki tresci i ducha nowej konstytucji, a raczej wynikiem dwoch faktow bezposrednio z jej powstaniem zwiazanych. Jednym byl zgon marszalka Pilsudskiego. Wytworzyla sie - ozyjmy tego nie znanego wowczas slowa - "frustracja", ze oto wchodzi w zycie ustroj panstwowy zbudowany wlasnie w ten sposob, by Pilsudskiemu dac maksimum mozliwosci dzialania, wchodzi w zycie, chociaz Piisudskiego juz nie ma i tym samym cala przebudowa ustrojowa traci w duzej mierze swe praktyczne zastosowanie. A przy tym powszechnie uwazany za najblizszego wspolpracownika Pilsudskiego Slawek mowil glosno i otwarcie, ze wszelkie proby poszukiwania czlowieka, ktory moglby Pilsudskiego zastapic, sa z gory skazane na niepowodzenie, gdyz czlowieka takiego nie ma.Dodac by tu warto, ze bardzo szybko przewazac tez zaczela opinia, iz nowy system ustrojowy powinien byc poddany okresowi proby, dostatecznie dlugiemu, by bylo mozna dojsc do konkretnego wniosku, czy nalezy go zachowac, czy tez poddac nowej reformie. Natomiast surowej krytyce poddano nowa ordynacje wyborcza. Krytyke te glosili nawet ci obywatele, ktorzy sie od udzialu w wyborach nie uchylili, a takze slychac ja bylo 359 w scislym gronie zwolennikow Pilsudskiego. A zatem wsrod ludzi, ktorzy konsekwentnie i z przekonaniem dazyli do uchwalenia nowej konstytucji. Jest to pozottiy paradoks, gdyz ordynacja wyborcza byla przeciez uzupelnieniem, jesli nie wprost skladowa czescia nowego prawa panstwowego. Lecz wprowadzal ja w zycie dekret prezydenta z lipca 1935 roku, gdy Pilsudski juz nie zyl. Stad domysly, ktorych oczywiscie nikt uzasadnic nie mogl, ze gdyby Pilsudski zyl, nie dopuscilby do tak daleko posunietego zaprzeczenia zasady demokratycznych wyborow. Wiadomo bylo, ze Pilsudski chcial ukrocic wladze Sejmu, ze okreslal stan dotychczasowy jako samowole poslow i partii politycznych, uzywajac przy tym okreslen brutalnych, ponizajacych i ordynarnych. Lecz ordynacja wyborcza szla dalej - w tym sensie, ze podwazala zasade swobodnego wyboru poslow i senatorow. W praktyce ogromny wplyw na wyznaczenie kandydatow zdobywaly wladze administracyjne. Jeszcze wiecej niecheci wzbudzaly przepisy ordynacji wyborczej do Senatu. Jednoczesnie Senat otrzymywal znacznie wieksze kompetencje w porownaniu z dotychczasowymi.Jak by wygladala ordynacja wyborcza, gdyby Pilsudski zyl, nikt oczywiscie nie wie. Wiadomo jednak, ze nie zglosil wobec niej sprzeciwu premier. A byl nim nie kto inny tylko Walery Slawek. Kierowal nim zapewne swoiscie pojety idealizm. Byl tak zdecydowanym przeciwnikiem partyjnictwa, czyli, krotko mowiac, roli partii politycznych w zyciu kraju, ze gotow byl takze sam zrezygnowac z jakichkolwiek naciskow organizacyjnych w czasie wyborow. Slawek stal przeciez na czele Bezpartyjnego Bloku Wspolpracy z Rzadem, ktory mial wiekszosc w dotychczasowym Sejmie i ktory uchwalil nowa konstytucje. Ow BBWR - pomimo przymiotnika "bezpartyjny" - nie byl niczym innym tylko partia polityczna. Slawek takze do tego wniosku doszedl i ku zdumieniu wszystkich, a oburzeniu niektorych, zakazal wszelkiej agitacji wyborczej swojej wlasnej organizacji. Co wiecej, po wyborach i po ukonstytuowaniu sie nowego parlamentu wlasciwie na wlasna reke BBWR rozwiazal. Mozna by to bylo uznac za gest szlachetny, dajacy wyraz przekonaniu, ze partie polityczne sa niepotrzebne i szkodliwe. Byl to jednak niewatpliwie krok niepraktyczny, a samego Slawka pozbawial nagle wszelkiego oparcia w jego dzialalnosci. Stal sie czlowiekiem samotnym i samotnie prowadzil walke o wcielenie w zycie tego, co uwazal za ostatnia wole Pilsudskiego. W walce tej przegral. A kleske zadali mu ludzie, ktorzy takze uwazali sie za spadkobiercow Marszalka. 12 pazdziernika 1935 roku Slawek zglosil swoja dymisje jako premier rzadu Rzeczypospolitej. Nie oznaczalo to bynajmniej jego checi odejscia od polityki. Sprawa wygladala zupelnie inaczej. Slawek wlasnie mial byc przeciez tym prezydentem, ktory skupi w swym reku nadrzedna i naczelna wladze. Lecz Moscicki nie ustepowal. Bylo to zrozumiale i nie budzilo komentarzy do chwili zebrania sie nowego Sejmu i Senatu. Co prawda juz w sierpniu, w wywiadzie udzielonym Konradowi Wrzosowi, reporterowi Ilustrowanego Kuriera Codziennego, gazety krakowskiej o najwiekszym w Polsce nakladzie, znalazly sie slowa, ktore zapowiadaly jak gdyby zamiar pozostania prezydenta na jego urzedzie az do uplywu kadencji. Moscicki okreslil sie w nim jako "najstarszy pilsudczyk" i jako najlepiej znajacy poglady Marszalka i rozumiejacy jego linie polityczna. Natychmiast po ukonstytuowaniu sie Sejmu Slawek po prostu zazadal od Moscickiego, by ustapil. Uzasadnieniem byla nie tylko prawdziwa czy domniemana wola zmarlego, lecz takze oczywisty wzglad prawny. Skoro panstwo otrzymalo nowy ustroj i nowa konstytucje, skoro urzad prezydenta zmienil radykalnie swoj charakter, wydawalo sie rzecza oczywista, ze nie moze na tym stanowisku pozostawac ktos wybrany w oparciu o konstytucje, ktora przestala juz obowiazywac.* Spotkanie Slawka z Moscickim mialo podobno przebieg dramatyczny. Dymisja Slawka ze stanowiska premiera oznaczala po prostu, ze nie widzi mozliwosci wspolpracy z prezydentem dotychczasowym. Decydujaca niewatpliwie w tej sytuacji byla rola innych czlonkow rzadu badz politykow bezposrednio z Pilsudskim zwiazanych. Nalezeli do nich ludzie tej miary co Aleksander Prystor lub tego znaczenia co Jozef Beck, ktorzy gotowi byli Slawka poprzec i wywrzec na prezydenta nacisk. Nie zgodzil sie natomiast na to sam Slawek. Nowym premierem zostal na kilka miesiecy Marian Zyndram-Koscialkowski, wokol ktorego wytworzyla sie opinia, ze bedzie dazyl do daleko idacej zmiany atmosfery politycznej, szukajac rozszerzenia platformy obozu rzadowego w drodze jakiegos ukladu z opozycja stronnictw lewicowych, to jest Polskiej Partii Socjalistycznej i Stronnictwa Ludowego. Proby te byly bardzo niesmiale i nie daly absolutnie zadnego rezultatu, miedzy innymi i dlatego, ze stronnictwa opozycyjne tego rodzaju kompromisu czy ukladu pod uwage brac nie chcialy. 15 maja 1936 roku nastapila wiec nowa zmiana na stanowisku premiera i powolany zostal nowy rzad, ktory mial pozostac u wladzy do konca wrzesnia 1939 roku. Premierem zostal general Felicjan Slawoj-Skladkowski. Jak powszechnie wiedziano i jak sam to przyznawal, urzad ten objal "tymczasowo", to jest do chwili, gdy skrystalizuje sie ostatecznie uklad czy rozdzial wplywow w srodowisku pilsudczykow. Lecz Skladkowski pozostal na swym stanowisku nawet wtedy, gdy uklad tego rodzaju juz zdolal sie wytworzyc; pozostal przede wszystkim dlatego, ze nie mial zadnych ambicji osobistych i ze przez kazdy osrodek uwazany byl za czlowieka najwygodniejszego, a rownoczesnie najbardziej pracowitego. Nie tylko przy tym nie wytyczal kierunku polityki wewnetrznej - pamietajmy: zagraniczna pozostawiono Beckowi - lecz nawet nie koordynowal polityki poszczegolnych resortow, zadowalajac sie zapalem i - z dobrymi skutkami - nadzorem nad administracja panstwowa. Funkcje koordynacyjne i funkcje planowania politycznego spelnialy prywatne w zasadzie zebrania u prezydenta. Jakiez to byly osrodki, ktore w sposob nieformalny podzielily sie w Polsce najwyzsza wladza? Wokol Slawka osrodek taki sie nie wytworzyl. Wytworzyl sie natomiast wokol osoby nastepcy Pilsudskiego na stanowisku generalnego inspektora sil zbrojnych. Edward Smigly-Rydz byl zasluzonym oficerem, zastepowal Pilsudskiego jako komendant Polskiej Organizacji Wojskowej w okresie uwiezienia Piisudskiego w Magdeburgu, byl ministrem wojny w rzadzie lubelskim, uchodzil za najzdolniejszego dowodce armii w wojnie polsko-bolszewickiej. Byl popularny w wojsku i nie przejawial ambicji Mi politycznych. Nalezy wiec wnosic, ze w umysle Pilsudskiego on wlasnie nadawaj sie najlepiej na objecie generalnego inspektoratu sil zbrojnych. Takze dlatego, ze Pilsudski dzialalnosc wojskowa i polityczna laczyc chcial tylko w swoim reku. Natomiast nikt z jego najblizszych wojskowych dzialalnoscia polityczna zajmowac sie nie powinien. Brzmi to takze jak paradoks, skoro pamietamy, ze okres lat trzydziestych utrwalil sie w pamieci ludzkiej i w historii jako tak zwane "rzady pulkownikow". Lecz kazdy z owych "pulkownikow" przechodzac do polityki opuszczal wojsko i nigdy juz jako wojskowy przez Pilsudskiego traktowany nie byl. Ten stan rzeczy w nowych okolicznosciach po smierci Pilsudskiego chcial zapewne utrwalic prezydent Moscicki i na tym polu mial calkowite poparcie wszystkich innych waznych w Polsce osobistosci. Jedna z najwiekszych niespodzianek w ostatnich latach dwudziestolecia miedzywojennego byl fakt, ze stalo sie zupelnie inaczej. III Nominacja Edwarda Smiglego-Rydza na nastepce Pilsudskiego we wszystkim co dotyczylo wojska i obrony panstwa przyjeta zostala bez oporu, a nawet z zadowoleniem w spoleczenstwie - takze dlatego, ze uchodzil za czlowieka pozbawionego wszelkich ambicji politycznych. A jednak w ciagu niespelna roku od daty swej nominacji stal sie kluczowa postacia wlasnie w zyciu politycznym, wybijajac sie nawet formalnie na druga po prezydencie osobe w panstwie. W rzeczywistosci byl osoba w duzej mierze nieomal Moscickiemu rownorzedna, stworzywszy w dodatku osrodek polityczny, ktorego nie mozna okreslic inaczej niz jako konkurencyjny w stosunku do "osrodka prezydenckiego". W ciagu nastepnego roku uklad ten utrwalil sie na dobre, z tym ze zanikac zaczal element wspolzawodnictwa z tego przede wszystkim powodu, ze Smigly-Rydz uznany zostal i przez opinie, i przez prezydenta za jego nastepce na stanowisku glowy panstwa.Zaczelo sie jednak od sporu. Spor ten dotyczyl postaci bodaj najwybitniejszej w rzadzie - ministra skarbu, a zarazem wicepremiera dla spraw gospodarczych, Eugeniusza Kwiatkowskiego. Prezydent darzyl go pelnym zaufaniem, a jednoczesnie talenty i osiagniecia Kwiatkowskiego w dziedzinie gospodarczej przysparzaly mu popularnosci w calym spoleczenstwie, nie wylaczajac nawet opozycji. Kwiatkowski nie cieszyl sie natomiast wzgledami Smiglego-Rydza, a raczej jego bezposrednich doradcow, rekrutujacych sie glownie z kol dziennikarskich. Oni tez sprawili, ze generalny inspektor sil zbrojnych nie przyjal jak gdyby do wiadomosci powolania rzadu Koscial-kowskiego, odmawiajac nawet z nim rozmowy. Uwazal bowiem, ze jest to rzad tak pomyslany, by mogl w kazdej chwili przeksztalcic sie w rzad Kwiatkowskiego. Sytuacja byla dziwna i zaskakujaca chociazby dlatego, ze Smigly-Rydz czynil wyrzuty prezydentowi za powolanie rzadu bez porozumienia sie z nim. Do takiego porozumiewania sie prezydent nie byl zobowiazany, a w dodatku byloby ono w sprzecznosci z zalozeniem, iz po smierci 362 Pilsudskiego sprawy polityczne i sprawy wojskowe ulec maja calkowitemu rozdzialowi.By nie dopuscic do dalszego zadraznienia, dzialac zaczeli rozni posrednicy miedzy prezydentem i Smiglym-Rydzem. Posrednictwo to, w ktorym glowna role odegral bardzo inteligentny i bardzo ideowy Boguslaw Miedzinski, doprowadzilo do swoistego kompromisu, zwanego wsrod wtajemniczonych "ukladem grudniowym". Jego rezultatem bylo przede wszystkim cofniecie dymisji przez ministra spraw zagranicznych Jozefa Becka. Beck byl takze niechetny Kosciaikowskiemu i Kwiatkowskiemu, a przede wszystkim sprzeciwial sie nieudanym zreszta probom rozszerzenia bazy rzadowej przez porozumienie z bojkotujacymi konstytucje partiami opozycyjnymi. Zgodzil sie jednak pozostac na swym stanowisku, by dac dowod, ze ciaglosc polityki zagranicznej panstwa polskiego zostaje utrzymana. Mialo to wazny i dodatkowy skutek. Beck nie byl "niczyim czlowiekiem". Byl oczywiscie przedtem czlowiekiem Pilsudskiego i chcial nim pozostac takze po jego smierci. Natomiast nie wiazal sie ani ze srodowiskiem Moscickiego, ani ze Smiglym-Rydzem. Stan ten zostal milczaco aprobowany i w ten sposob kolo Becka utworzyl sie trzeci osrodek polityczny, jesli nie rownorzedny wobec "Zamku" i wobec "GISZ-u", to w rzeczywistosci od nich niezalezny. Dodac tu trzeba jednak, ze Beck nie mial zadnych ambicji odgrywania jakiejkolwiek roli w polityce wewnetrznej i ze zadowalal sie zachowaniem i powiekszaniem zakresu swobody w kierowaniu polityka zagraniczna. Drugim i dla wewnetrznych spraw polskich wazniejszym wynikiem "umowy grudniowej" bylo usuniecie Koscialkowskiego z urzedu premiera - co zreszta opinia w kraju przyjela obojetnie. Osoba jego nastepcy, a takze jego dzialalnosc byly i wowczas, i pozniej ulubionym przedmiotem roznych anegdot i dykteryjek, po czesci prawdziwych, po czesci tylko dowcipnych. Skladkowski wcale sie na nie nie oburzal, a bedac sam - jak wiemy chociazby z jego tworczosci literackiej - czlowiekiem bardzo dowcipnym, z duzym zapalem te atmosfere wokol swojej osoby podsycal. Sprawiedliwosc wymaga przyznania mu wielu zaslug dzieki jego pracowitosci i zapobiegliwosci, lecz raczej jako ministra spraw wewnetrznych, a nie premiera rzadu. Sam mowil o sobie z humorem, ze jest premierem faute de mieux - z braku kogos lepszego lub inaczej, ze kazdy inny premier komus by przeszkadzal. Przyznawal tez, ze zawsze wykonywal rozkazy Pilsudskiego jako wojskowy. W rzeczywistosci byl wojskowym lekarzem. Po smierci Pilsudskiego objal premiero-stwo, gdyz tego sobie zyczyl nastepca Pilsudskiego - to znaczy Smigly-Rydz jako najstarszy oficer. A wiec nie prezydent Rzeczpospolitej. Kompletujac swoj gabinet Skladkowski zapytal, czy moze, skoro jest premierem, miec takze chociaz jednego "swojego ministra". Bo sklad jego gabinetu byl wynikiem kompromisu miedzy "Zamkiem" i "GISZ-em". Z malymi zmianami pozostal takim na dalsze lata. A wiec ludzmi prezydenta byli Kwiatkow-ski, Juliusz Poniatowski, Swietoslawski i Kalinski. Ludzmi Rydza - general Kasprzycki, Uirych i Witold Grabowski, prokurator w procesie brzeskim. Do ludzi Rydza nalezal sam Skladkowski. "Swojego ministra" Skladkowski nie dostal, chyba ze uznac za niego jego poprzednika, to znaczy Koscialkowskiego, 363 ktorego pozostawiono na stanowisku ministra opieki spolecznej. Poza tymi dwiema grupami do nikogo "nie nalezacy" byl Jozef Beck, a pozniej protegowany przez Becka Antoni Roman.Wytworzyc sie miala z czasem procedura narad odbywanych prawie regularnie co dwa tygodnie z udzialem Moscickiego, Smiglego-Rydza, Becka i bardzo czesto Kwiatkowskiego. Uczestniczyl w nich takze Skladkowski, lecz raczej po to, by wprowadzic w zycie to, co inni uchwalili, gdyz - jak pisal w swych pamietnikach - bardzo trudno bylo przekonac prezydenta o "celowosci zrobienia mnie premierem". Tego rodzaju pasywna rola Skladkowskiego znalazla swe odbicie w slawnym "okolniku pietnastego lipca". Chodzi o rok 1936. W dniu tym Skladkowski jako premier wydal okolnik, ogloszony w prasie dnia nastepnego, ze general Rydz-Smigly, "wyznaczony przez marszalka Pilsudskiego jako pierwszy obronca ojczyzny i pierwszy wspolpracownik pana prezydenta w rzadzeniu panstwem, ma byc uwazany i szanowany jako pierwsza w Polsce osoba po panu prezydencie Rzeczypospolitej, a wszyscy funkcjonariusze panstwowi z prezesem Rady Ministrow na czele okazywac mu winni objawy honoru i posluszenstwa". Tak mowil okolnik z podpisem wlasnie prezesa Rady Ministrow. Skladkowski napisal to i podpisal - jak to twierdzil - dlatego, ze zle zrozumial ogolna wskazowke prezydenta, by rzad polozyl kres plotkom o napietych stosunkach z Rydzem. Byl to dokument zaiste zdumiewajacy i oczywiscie sprzeczny nie tylko z konstytucja, ale takze z prawda historyczna, gdyz Pilsudski ani nie mogl mianowac, ani nie mianowal Rydza "na pierwsza po prezydencie osobe w Polsce". Wywolal gniew i niezadowolenie takze - jesli nie przede wszystkim - w kolach obozu rzadzacego. Nie mozna go juz bylo jednak odwolac bez spowodowania prawdziwego kryzysu panstwowego. Niewatpliwie to niezwykle uhonorowanie Smiglego-Rydza przydalo sie w toczacych sie rozmowach o ozywienie czy wznowienie sojuszu wojskowego z Francja. Byl to przeciez rok 1936, rok, w ktorym tymczasowosc wszystkich ukladow, faktow i traktatow stawala sie dla Polski przynajmniej oczywista. Z drugiej strony jednak w kolach dyplomacji zaczeto na przemian albo wbrew rzeczywistosci wiazac polityke Becka z domniemanym poparciem Smiglego-Rydza albo przeciwstawiac ja domniemanym pogladom Smiglego-Rydza. Tak czy inaczej, za granica, mowiac o Polsce zaczeto operowac tymi wlasnie dwoma nazwiskami, Becka i Rydza. Smigly-Rydz w swych ocenach polozenia miedzynarodowego Polski byl raczej pesymista, czemu dal w tym okresie kilkakrotnie wyraz. Wystepujac 24 maja 1936 roku na trzynastym zjezdzie legionistow, jako nastepca Pilsudskiego mowil wyraznie o niebezpieczenstwie, ktore grozi Polsce spoza obu granic. Kladl nacisk na zagadnienie obronnosci panstwa jako usuwajace w cien wszystkie inne sprawy, nawolujac przy tym do "konsolidacji narodu". W kraju uznano to za zapowiedz prob rozszerzenia podstawy rzadow w Polsce poza kola dotychczasowych zwolennikow Pilsudskiego, jako zaproszenie opozycji do wspoludzialu w zyciu politycznym. Tym samym Smigly-Rydz 364 wyrastal nagle do roli czlowieka, wokol ktorego owa konsolidacja powinna sie dokonac.Wazniejszy jednak byl ciagly wzrost popularnosci Smiglego-Rydza w spoleczenstwie i traktowanie go pomimo jego wyraznych ambicji politycznych jako osoby stojacej ponad polityka wewnetrzna panstwa lub przynajmniej na boku. Jednym z przykladow jego wyjatkowej pozycji byl jego udzial w koncu czerwca 1936 roku w wielkiej manifestacji chlopskiej zorganizowanej przez Stronnictwo Ludowe w Nowosielcach w Krakowskiem. Bralo w niej udzial 120 tysiecy chlopow. Wolano co prawda o powrot Witosa, lecz Smiglego-Rydza przyjmowano z honorami, jako reprezentanta wojska - tej najdrozszej uczuciu wszystkich Polakow i jedynej naprawde popularnej instytucji narodowej. Tego nastroju nic nie zdolalo podwazyc az do wojny. W dniu swieta panstwowego 11 listopada 1936 roku Smigly-Rydz dekretem prezydenta otrzymal bulawe marszalkowska. Wywolalo to glosy protestu i nawet oburzenia, lecz glownie wsrod pilsudczykow. Widziano w tej nominacji cos znacznie wiecej niz awans wojskowy. Widziano chec przelania na barki Smiglego-Rydza duzej czesci moralnego autorytetu, jaki mial zmarly "pierwszy Marszalek Polski". Sprawiedliwosc kaze dodac, ze w swym krotkim przemowieniu Smigly-Rydz powiedzial, iz zaszczyt ten spotyka go na wyrost i naklada na niego obowiazki, o ktorych nie wie, czy los pozwoli mu im sprostac. Kwiatkowski i polska gospodarka Eugeniusz Kwiatkowski uwazany byl za czlowieka prezydenta i byl nim w rzeczywistosci. W tym przede wszystkim sensie, ze Ignacy Moscicki, ktory nie odznaczal sie talentami politycznymi, docenial jednak znaczenie zagadnien gospodarczych. Z Kwiatkowskim zetknal sie bardzo wczesnie, bo juz w roku 1922, gdy powolal go na stanowisko dyrektora technicznego zakladow azotowych w Chorzowie. Po zamachu majowym, gdy jako kandydat Pilsudskiego zostal wybrany na prezydenta Rzeczypospolitej, zdolal wprowadzic Kwiat-kowskiego do rzadu premiera Bartla jako ministra przemyslu i handlu. Na tym stanowisku Kwiatkowski wykazal sie duzymi zdolnosciami i jemu zawdziecza Polska rozbudowe portu w Gdyni, stworzenie floty handlowej i ozywienie handlu zamorskiego, budowe magistrali weglowej oraz szereg innych inicjatyw gospodarczych, jak na przyklad uruchomienie nowych zakladow azotowych w Moscicach. Juz w tym okresie Kwiatkowski wielokrotnie wystepowal z krytyka polskiej polityki skarbowej, opowiadajac sie za oddzieleniem polityki gospodarczej od zagadnien skarbowych. Nie byl z tego powodu popularny 365 w kolach rzadzacych, a Pilsudski odnosil sie do niego z wyrazna nieufnoscia, nazywajac tezy ekonomiczne Kwiatkowskiego absurdami. Od roku 1935 sytuacja'byla juz inna. Sprawy gospodarcze pozostawiono w gestii Kwiatkowskiego,* ktory poslugiwal sie bardzo zrecznie poparciem Moscickiego.Zdaniem wielu, pozostawienie Kwiatkowskiemu tak duzej swobody bylo wynikiem swoistej bezradnosci ludzi sprawujacych wladze w zakresie spraw gospodarczych. Bledem byloby mniemac, ze jakies tradycje szlachetczyzny pokutujace w spoleczenstwie kazaly lekcewazyc lub nawet pogardzac dzialalnoscia gospodarcza. Sprawy gospodarcze interesowaly kazdego, lecz raczej w waskim zakresie. Stad swoista zasciankowosc gospodarcza zarowno poszczegolnych obszarow kraju, jak i programow partii politycznych. Mowiac prosciej, zbyt malo bylo w Polsce ludzi o wyksztalceniu ekonomicznym i zbyt malo ludzi majacych w praktyce do czynienia z dzialalnoscia produkcyjna lub handlowa. Stad na przyklad wsrod ludowcow tendencja do szukania wszystkich rozwiazan gospodarczych wylacznie w oparciu o interesy rolnictwa, tak jakby byly oderwane od caloksztaltu gospodarki. Stad tez program gospodarczy Stronnictwa Narodowego, widzacy rozwiazanie wszystkich bolaczek i wszystkich problemow w popieraniu malej lub sredniej wlasnosci, zarowno na roli, jak i w przemysle. Sytuacje te charakteryzuje bardzo dobrze artykul w czasopismie Gospodarka Narodowa, ogloszony przez Czeslawa Bobrowskiego w listopadzie 1938 roku, w dwudziesta rocznice odzyskania niepodleglosci: "Bez watpienia kultura gospodarcza spoleczenstwa polskiego, jego wyrobienie w mysleniu polityczno-gospodarczym, nasza znajomosc podstawowych elementow rzeczywistosci polskiej sa niedostateczne. Rownoczesnie jednak mamy prawo stwierdzic, iz nastepuja zmiany na lepsze". Bobrowski wyliczal te zmiany, stawiajac na pierwszym miejscu krytyczne ustosunkowanie sie do wzorow zagranicznych, a dalej narastajaca swiadomosc koniecznosci traktowania zagadnien gospodarczych w sposob kompleksowy, zrozumienie potrzeby pragmatycznego i elastycznego podejscia do spraw gospodarczych w polityce rzadowej i wreszcie pierwsze proby wprowadzenia planowania gospodarczego na dluzsza mete i na szczeblu ogolnopanstwowym. Artykul wymienial niektore placowki naukowe, ktore przyczynily sie do tego rodzaju korzystnych zmian, jak na przyklad Instytut Gospodarstwa Spolecznego, Instytut Spraw Spolecznych czy Instytut Naukowego Gospodarstwa Wiejskiego. Rok 1935 byl przelomowy w gospodarczej historii Polski. Z jednej strony zaczal sie wypalac miedzynarodowy kryzys gospodarczy i nastepowala wyrazna poprawa koniunktury na calym swiecie. Poprawa polozenia gospodarczego byla w Polsce widoczna w zyciu codziennym. Wazna role odgrywala tu bardzo rygorystycznie stosowana polityka walutowa. Polska nie odstapila od standardu zlota, jej waluta posiadala ustawowe pokrycie w zlocie i w dewizach. Polityka deflacyjna dyktowana byla dwoma przede wszystkim wzgledami. Z jednej strony obawa przed wszelkimi eksperymentami i przemoznym postulatem rownowagi budzetowej panstwa. Z drugiej strony kazda niemal wzmianka o inflacji budzila przerazenie w calym spoleczenstwie. Polityka deflacyjna miala - rzecz jasna - wielu przeciwnikow, wskazujacych slusznie, 366 ze nie ulatwia ona, lecz utrudnia inwestycje w przemysle i zwalnia tempo spadku bezrobocia. Krytykowano tez utrzymanie parytetu zlota, gdy wszystkie prawie panstwa bogate, z wylaczeniem Francji i Szwajcarii, z pokrycia w zlocie zrezygnowaly.Lecz deflacja miala takze wyrazne dobre strony, zwlaszcza na plaszczyznie psychologicznej. Polske szanowano na rynkach miedzynarodowych za to, ze wywiazuje sie ze swych zobowiazan dluzniczych, a swiadomosc ze zlotypolski jako mocna waluta jest poszukiwany na rynkach pienieznych przyczynila sie w sposob kapitalny do bardzo potrzebnego Polsce wzrostu wiary we wlasne sily. W tej korzystnej dla planowania gospodarczego atmosferze byl jednak jeden odcinek bardzo przygnebiajacy, jesli nie tragiczny. Mianowicie poprawa polozenia byla bardzo powolna w rolnictwie. Przyczyna bylo zahamowanie eksportu plodow rolnych, spowodowane w duzej mierze przez fakt, ze polska waluta byla droga. Z drugiej strony dzialaly tak zwane nozyce cen, polegajace na tym, ze w dalszym ciagu nie bylo na rynku wewnetrznym wlasciwej relacji miedzy cena produktow rolnych a cenamfproduktow przemyslowych. Stawialo to nie tylko przed ogromnymi trudnosciami inwestycje w rolnictwie, lecz po prostu pozbawialo chlopa malorolnego jakiejkolwiek gotowki, a tym samym mozliwosci zakupow wszystkiego, co bylo mu potrzebne, nie mowiac juz o tym, ze rolnik nie mial jak obslugiwac swego zadluzenia i nie mial z czego zaplacic podatkow. W latach 1937-38 zaczal Kwiatkowski stosowac ostrozne, lecz bardzo celowe i skuteczne korektury dotychczasowej polityki walutowej. Juz w roku 1936 zdecydowal sie zahamowac odplyw zlota i dewiz, wprowadzajac kontrole dewizowa. Kontrola dzialala wbrew pesymistycznym przewidywaniom bardzo sprawnie i wcale nie wplynela na szczuple zreszta mozliwosci uzyskania kredytow zagranicznych. Przede wszystkim jednak zaczal Kwiatkowski wprowadzac w zycie polityke, ktora okreslic mozna jako interwencjonizm panstwowy, choc prasa opozycyjna nazywala ja pogardliwie etatyzmem. Polegalo to na przejmowaniu wiekszosci udzialow szeregu kluczowych zakladow przemyslowych przez panstwo. Panstwo nabylo wiekszosc udzialow w najsilniejszym polskim przedsiebiorstwie, jakim byla Wspolnota Interesow, produkujaca prawie 60% stali w Polsce. Za nia poszly Zaklady Zyrardowskie, Zjednoczenie Hut i szereg innych przedsiebiorstw, glownie w przemysle hutniczym, gorniczym i wlokienniczym. W sposob niedostrzegalny panstwo stalo sie wspolwlascicielem poteznej czesci przemyslu krajowego - 55% hutnictwa, 25% przemyslu chemicznego, 30% produkcji maszyn przemyslowych, 100% w slabiutkim zreszta przemysle lotniczym i samochodowym. Obok tego istnialy juz i dzialaly bardzo sprawnie, przynoszac spore dochody, przedsiebiorstwa panstwowe. Do nich nalezaly przede wszystkim Polskie Koleje Panstwowe, Panstwowe Przedsiebiorstwo Poczty, Telegrafow i Telefonow i Lasy Panstwowe. Wazna grupe stanowily przedsiebiorstwa mieszane, w zasadzie prywatne, lecz z udzialem albo Skarbu Panstwa, albo poszczegolnych ministerstw, albo przedsiebiorstw panstwowych, albo wreszcie bankow. Wplyw i udzial panstwa w dzialalnosci bankowej mial szczegolnie doniosle znaczenie. Przy ich pomocy mozna bylo regulowac i planowac polityke 367 kredytowa, a tym samym inwestycje przemyslowe. Juz w roku 1935 suma wkladow pienieznych w bankach panstwowych i prywatnych ukladala sie w proporcji 1,8 do l.W warunkach stabilizacji gospodarczego polozenia Polski w stosunku do zagranicy, co bylo skutkiem polityki walutowej, przy rownoczesnym ozywieniu produkcji przemyslowej i wyraznym wzroscie dochodu narodowego, Eugeniusz Kwiatkowski decydowal sie na polityke gospodarcza zrywajaca z tradycyjnymi kierunkami przewazajacymi ciagle w swiecie kapitalistycznym. Jak pisal w swej ksiazce "Kryzys wspolczesny i zagadnienie odbudowy zycia gospodarczego", panstwowe wydatki inwestycyjne i gospodarcze "domagaja sie ustalenia pewnego dluzszego przemyslanego planu, z ktorego wyniknac powinny korzysci ogolnospoleczne". Plan ten - chocby elastyczny, ale zakrojony na kilka co najmniej lat - "powinien przewidywac nie tylko kolejnosc wydatkow inwestycyjnych, robot publicznych i zwiazanej z tym polityki kredytowej, ale takze programowa akcje w kierunku stopniowej przebudowy struktury spolecznej". I tlumaczyl Kwiatkowski dalej, ze Polsce potrzeba jest takiej polityki inwestycyjnej, ktora w kraju stworzylaby konsumenta, "ktorego do dzis nie ma". Taka byla ogolna przeslanka, na ktorej Kwiatkowski budowal swoj wlasciwy plan gospodarczy. II Zalozeniem polityki gospodarczej Eugeniusza Kwiatkowskiego bylo wiec wprowadzenie dlugofalowego planowania na szczeblu panstwowym. Rdzeniem tego planowania miala byc interwencja panstwa w poszczegolne dziedziny zycia gospodarczego. Interwencja wyrazac sie miala przede wszystkim w dostarczeniu odpowiednich kapitalow inwestycyjnych przy jednoczesnym regulowaniu sposobu i kolejnosci ich uzycia. Nakladalo to na panstwo nowe obowiazki - nowe w porownaniu z dotychczasowa polityka. Wymagalo tez takiego ustawiania budzetu panstwowego, by mogl uwzgledniac plany inwestycyjne. Wskutek najrozmaitszych trudnosci do pierwszych lat trzydziestych budzet panstwowy ukladano prawie wylacznie z punktu widzenia potrzeb doraznych - to znaczy tak, by pokryc z niego biezace wydatki panstwowe. Ze zmiany tego systemu nie wynika rzecz jasna, by budzet panstwowy stawal sie jedynym lub nawet tylko glownym zrodlem kapitalow inwestycyjnych. Roli takiej spelniac nie mogl i przy zachowaniu zasad gospodarki wolnorynkowej nie powinien byl. Sluzyl wiec nie tylko jako zrodlo inwestycji, lecz takze jako zabezpieczenie inwestycji pochodzacych z innych zrodel. Miedzy innymi zrodlem takim stawaly sie wydzielone z gospodarki skarbowej "fundusze panstwowe". Prowadzily one odrebna gospodarke, planowana na dluzsze okresy. Z najwazniejszych wymienic warto Panstwowy Fundusz Pracy, Fundusz Budowlany i od roku 1936 Fundusz Obrony Narodowej. Ich nazwy tlumacza wyznaczone im zadania. Dodajmy tu tylko, ze zadaniem Funduszu Pracy nie bylo wylacznie stwarzanie nowych stanowisk pracy, by zwalczac bezrobocie, lecz takze inicjowanie finansowania 368 szeregu robot publicznych. Fundusz Obrony Narodowej gromadzil srodki przede wszystkim na rozbudowe przemyslu zbrojeniowego. Gospodarka funduszowa miala w Polsce wielu przeciwnikow, kierujacych sie w swych krytykach przywiazaniem do klasycznych teorii skarbowosci, ktore niechetnie widzialy usztywnianie przeznaczenia pieniedzy publicznych bez mozliwosci szybkiego mrement, czyli przerzucania srodkow finansowych w dyspozycji panstwa z jednej dziedziny wydatkow do innej.Jak to tlumaczyl w swojej ksiazce, a co jeszcze dokladniej wylozyl wspolpracujacy z nim Janusz Rakowski w swej pracy "Polityka inwestycyjna i planowanie inwestycji", Kwiatkowski dazyl do stworzenia silnego rynku konsumpcyjnego w Polsce, widzac w nim wlasnie podstawe postepu gospodarczego. Bylo to zalozenie jak najbardziej sluszne, lecz jednoczesnie w warunkach polskich bardzo trudne do przeprowadzenia. Dlatego przede wszystkim, ze Polska byla krajem rolniczo-przemyslowym, przeksztalcajacym sie dopiero w kraj przemyslowo-rolniczy. A jak widzielismy, ze skutkow swiatowego kryzysu gospodarczego najwolniej wydostawalo sie wlasnie rolnictwo. Wbrew pesymizmowi wielu publicystow gospodarczych nie byla to jednak wcale kwadratura kola, gdyz z sytuacji tej wyjscie znalezc bylo mozna. Mianowicie za pomoca dlugofalowego planowania, w ktorego pierwszej fazie rozwoj przemyslu musial miec calkowite pierwszenstwo przed palacymi nawet wymogami wsi, i to zarowno wymogami technologicznymi, jak i spolecznymi. I na tym polu wlasnie lata 1935-39 przyniosly Polsce ogromne sukcesy. Sukcesy tym wieksze, ze w roku 1932, wskutek ogolnego polozenia gospodarczego calego swiata, produkcja przemyslowa w Polsce spadla do 63% poziomu z roku 1929. I od tej zmniejszonej podstawy liczyc nalezy wzrost i osiagniecia w latach poprzedzajacych wybuch drugiej wojny swiatowej. Produkcja przemyslowa Polski wzrastala wowczas w tempie okolo 10% rocznie. Dla porownania: wzrost ten we Francji nie przekraczal 5%, a w innych krajach, jak na przyklad w Anglii czy we Wloszech, byl jeszcze mniejszy. Na tym samym poziomie co Polska utrzymywal sie wzrost przemyslu niemieckiego, lecz dodac tu trzeba, ze Niemcy zawdzieczaly go przede wszystkim zbrojeniom, ktore byly przyczyna co najmniej 40% wzrostu, podczas gdy w Polsce przemysl zbrojeniowy uczestniczyl w ogolnym wzroscie najwyzej w 10%. Oczywiscie Polska byla rynkiem bardzo chlonnym na wyroby przemyslowe, zwlaszcza gdy chodzi o produkcje dobr wytworczych - mowiac prosciej, produkcje maszyn i narzedzi. Powodem byly miedzy innymi ciagle jeszcze trwajace skutki dewastacji z okresu pierwszej wojny swiatowej. Przykladem najbardziej jaskrawym byly maszyny wlokiennicze, z ktorych wiele nalezalo zastapic innymi juz w roku 1914. Globalnie miedzy rokiem 1935 a 1939 produkcja przemyslowa w Polsce wzrosla o 53%. Dodac trzeba w tym miejscu, ze rozwoj ten nie byl rownomierny we wszystkich galeziach przemyslu. I tak przemysl konsumpcyjny wykazywal wzrost tylko 29%, natomiast w przemysle dobr wytworczych - z przyczyn, ktore przed chwila wymienilismy - siegal prawie 60%. Towarzyszyly temu dwa bardzo korzystne zjawiska. Po roku 1936 nie bylo w Polsce 369 zadnych przedsiebiorstw przemyslowych pracujacych ze strata. Nie bylo ich tez w przemysle upanstwowionym czy w upanstwowionych uslugach publicznych. Przeciwnie, niektore zaklady nalezace w tej czy innej formie do panstwa wykazywaly zyski wyzsze niz koncerny prywatne. Interwencja panstwa zaznaczala sie bardzo skutecznie w regulowaniu racjonalnego przeznaczenia zyskow - to znaczy w kierowaniu ich wiekszosci na cele inwestycyjne, i to nie tylko w inwestycjach wewnetrznych poszczegolnych zakladow przemyslowych. Drugim pozytywnym zjawiskiem bylo powolne malenie udzialu kapitalu zagranicznego w przemysle polskim. Kapital ten stopniowo kurczyl sie na rzecz udzialow panstwowych, a tam, gdzie proces ten nie nastepowal lub postepowal zbyt wolno, nacisk panstwa sklanial takze do inwestowania w Polsce. Przydatne na tym polu bylo zwlaszcza wprowadzenie ograniczen dewizowych, ktore utrudnialy odplyw odrzucanych zyskow zagranicznych.Mozna by zreasumowac zbawienne dzialanie interwencji panstwowej na rozwoj gospodarczy kraju, wyliczajac podstawowe elementy tej interwencji. A wiec: szeroko zakrojony program inwestycji panstwowych, w oparciu miedzy innymi o fundusze wydzielone z budzetu panstwa i o kredyty bankowe. A dalej: ustawowe obnizenie stopy procentowej, ktore pobudzilo sklonnosc do inwestycji przemyslowych w calym spoleczenstwie. Nastepnie: ustawowe uregulowanie pulapu cen, scisla kontrola i czeste uniewaznianie umow kartelowych, interwencja panstwa na rynku pracy i wreszcie zmniejszenie globalnego zadluzenia rolnictwa w przygotowaniu do zwiekszenia jego ogolnej dochodowosci. Tu glownym instrumentem dzialalnosci panstwa byl Panstwowy Bank Rolny, ktory w pewnym sensie nie tyle zmonopolizowal, ile skupil w swym reku kierownictwo calosci kredytow rolnych. Trzeba dodac, ze jego sprzymierzencem w tej dziedzinie bylo kilka bankow prywatnych lub spoldzielczych o kapitale akcyjnym, takich jak Bank Cukrownictwa i Bank Zwiazku Spolek Zarobkowych w Poznaniu. W sumie gospodarka planowa, ktora propagowal i co wazniejsze wprowadzal w zycie Eugeniusz Kwiatkowski, byla nowoscia w zyciu Polski, a dodac trzeba, ze wzorow obcych, ktorymi mozna by bylo sie posluzyc, tez nie bylo wiele. Jesli chodzi o owczesny wzor sowiecki, w sensie gospodarczym mogl on tylko dzialac odstraszajaco. Pominawszy odmiennosc ustroju, odmiennosc podstawowych zalozen i pojec o zadaniach i o celu panstwa, takze obserwacja praktycznych wynikow przebudowy gospodarczej na obszarze Rosji nie stanowila dla nikogo zachety. To, co sie w Rosji dzialo, wygladalo z zewnatrz i bylo w rzeczywistosci szeregiem eksperymentow, opartych na niczym nie uzasadnionych przeslankach dogmatycznych, a w wynikach swych przynoszacych oczywisty chaos, a nieraz i zacofanie. Poza tym w latach trzydziestych, latach glodu na Ukrainie, przymusowej kolektywizacji, ogolnego niedostatku, a jednoczesnie latach nasilenia terroru politycznego, wzor sowiecki - jesli w ogole istnial - sluzyc mogl tylko jako przestroga przed popelnianiem podobnych bledow. Byly natomiast pewne wskazania plynace ze Stanow Zjednoczonych, po czesci z Wloch i z Niemiec, ze gospodarka kapitalistyczna w klasycznej swej formie nie 24 - Historia dwudziestolecia 370 ma juz przed soba przyszlosci, gdyz koordynacja zycia gospodarczego, podstawowy warunek jego rozwoju, powinna byc sprawowana przez panstwo. Byl to raczej dopiero kierunek myslenia wsparty kilkoma doswiadczeniami, a nie gotowy wzor. Niektorzy kierunek ten zwalczali. Kwiatkowski i ludzie o zblizonym do niego sposobie rozumowania kierunek ten rozumieli i starali sie wprowadzac w zycie, oczywiscie z korekturami odpowiadajacymi polskiej rzeczywistosci. Gdy o scisla teorie chodzi, Kwiatkowski byl pod wplywem ekonomisty angielskiego Keynesa, autora wydanej w roku 1936 ksiazki "Ogolna teoria zatrudnienia, procentu i pieniadza". Stala sie ona z czasem podwalina teorii i praktyki o ogolnym zatrudnieniu jako o podstawie i celu gospodarczej dzialalnosci panstwa. Ale przede wszystkim Keynes ulozyl zarysy i dal uzasadnienie planowania dlugofalowego rozwoju gospodarczego na szczeblu panstwowym. Teoretyczne podstawy sa moze mniej istotne od faktu, ze w trudnych warunkach polskich Kwiatkowski wprowadzil w zycie dwa plany gospodarcze, a przygotowal trzeci. Byly to: czteroletni plan inwestycyjny na lata 1936-39 i szescioletni plan rozbudowy sil zbrojnych. Pietnastoletni plan inwestycyjny mial sie rozpoczac w roku 1940. Z planu rozbudowy sil zbrojnych zdazono wykonac zaledwie wstepna jedna trzecia, gdyz zaczeto go wprowadzac w zycie dopiero w roku 1937. Natomiast czteroletni plan inwestycyjny zdolano doprowadzic do wytyczonego celu prawie o rok wczesniej niz przewidywal pierwotny termin, czyli w roku budzetowym 1937/1938. Skarb panstwa zainwestowal w tym okresie sume miliarda 800 milionow zlotych, co bylo pozycja bardzo duza, gdyz rownalo sie trzem czwartym ogolnego budzetu panstwowego.W ramach planu czteroletniego osiagnieciem najbardziej rzucajacym sie w oczy i najbardziej imponujacym, chociaz wcale nie jedynym, byla rozbudowa tak zwanego COP-u. Centralny Okreg Przemyslowy budowano na obszarze Sandomierszczyzny, to znaczy u zbiegu Wisly i Sanu. Obszar ten obejmowal 40 powiatow. Lokalizacje COP-u motywowano roznymi wzgledami, m.in. tym, ze rejon ten jest wzglednie bezpieczny w sensie wojskowym. Ten wzglad zawiodl calkowicie. Natomiast inne uzasadnienia wyboru tego wlasnie obszaru byly sluszne. Lezal w poblizu Zaglebia Slasko-Dabrowskie-go, co zapewnialo latwy dowoz surowca. Lezal tez blisko Podkarpacia, na ktorym rozpoczeto budowe silowni, majacych byc zrodlem energii elektrycznej dla calej Polski srodkowej i poludniowej. W Krakowskiem, Kieleckiem, Rzeszowskiem oraz poludniowej Lubelszczyznie bylo najwieksze w Polsce przeludnienie wsi i stad nadwyzka sily roboczej, ktora mozna bylo zatrudnic w przemysle, bez uciekania sie do migracji z innych dzielnic Polski. Ponadto COP lezal w poblizu linii granicznej miedzy tak zwana "Polska A" i "Polska B". W owczesnej terminologii tak okreslano w sensie gospodarczym i spolecznym zachodnia i wschodnia polac Rzeczypospolitej. Polac zachodnia - "Polska A" - zajmowala okolo jednej trzeciej calosci terytorium panstwowego i zamieszkiwalo ja 52 % ludnosci. Natomiast znajdowalo sie na niej az 92 % przemyslu. Uklad ten byl, rzecz jasna, pozostaloscia po zaborach i wymagal doprawdy radykalnej zmiany, gdyz bez niej trudno bylo nawet myslec o wzglednie harmonijnym rozwoju calego kraju. 371 Na obszarze objetym COP-em mieszkalo 5 i pol miliona ludzi, z ktorych co najmniej 15 "o mozna bylo zatrudnic w przemysle bez zadnego uszczerbku dla juz istniejacej produkcji, czy to przemyslowej, czy przede wszystkim rolniczej. Do roku'l 939 zbudowano na obszarze COP-u i uruchomiono ponad 100 zakladow przemyslowych. W przygotowaniu bylo uruchomienie ponad 300 dalszych. Wybudowano gazociag z Zaglebia Krosnienskiego, rozpoczeto prace nad rurociagiem naftowym z Zaglebia Boryslawsko-Drohobyckiego. Uruchomiono elektrownie w Roznowie. Wszystko w ciagu 4 lat. Lista jest zbyt dluga, by ja tu cytowac. Wspomne wiec tylko jeszcze o nazwie nieomal symbolicznej dla rozwoju gospodarczego Polski przed wojna, chocby dlatego, ze stanowila przedmiot dumy i entuzjazmu calego spoleczenstwa, rownajacy sie chyba uczuciom, jakie budzilo inne wielkie dzielo powstale ze wspoludzialem Eugeniusza Kwiatkowskiego - port i miasto Gdynia. Nazwa ta to Stalowa Wola, ogromny jak na owe czasy kombinat metalurgiczny.Wysilki i powodzenia w dziedzinie rozbudowy przemyslu zawdzieczala Polska drugiej polowy lat trzydziestych polityce inwestycyjnej Kwiatkowskiego. Podtrzymywaly one w Polsce pomyslna koniunkture rozbudowy i unowoczesnienia produkcji. Co nie mniej wazne, mialy zbawienne skutki psychologiczne, stwarzajac i podtrzymujac atmosfere zaufania i wiary we wlasne sily. W polozeniu miedzynarodowym bylo to zjawisko wazne politycznie, a w stosunkach wewnetrznych wplywalo korzystnie na zrozumienie koniecznosci przebudowy spolecznej, ktora Kwiatkowski stale mial w pamieci jako cel i warunek zarazem przebudowy gospodarczej Polski. III Spoleczenstwo polskie posiadalo juz w tych latach umiejetnosc trzezwej oceny rzeczywistosci. Nie popadalo wiec w zachwyt nad tym, co juz zdolalo osiagnac, i nie przyjmowalo bynajmniej gospodarczej polityki rzadu bezkrytycznie. Krytyk bylo wiele. Zapelnialy lamy prasy opozycyjnej. Ostrze krytyki kierowalo sie przeciwko "etatyzmowi", ktorym to mianem okreslano ogolny kierunek polityki gospodarczej Eugeniusza Kwiatkowskiego. Okreslenie to bylo nieporozumieniem. Tak zwany "etatyzm" ograniczyc by mozna do formalnego tytulu wlasnosci, jaki przejelo lub nabylo panstwo w przedsiebiorstwach przemyslowych, nie zamieniajac ich jednak w niezdarna strukture biurokratyczna. Przedsiebiorstwa panstwowe prowadzone byly na zasadach handlowych i fakt, ze ich wlascicielem bylo panstwo, nie wplywal w niczym na charakter operacji. Oczywiscie panstwo jako wlasciciel bylo lepszym gwarantem dla kazdego kredytodawcy, moglo tez w razie potrzeby przeznaczyc wieksze sumy z wlasnego budzetu panstwowego na inwestycje. Niemniej inwestycje te stanowily zadluzenie przedsiebiorstw panstwowych w stosunku do Skarbu Panstwa, zadluzenie, ktore nalezalo splacac, chociazby nawet na dogodnych warunkach. Zaangazowanie sie Skarbu Panstwa w finansowanie przedsiebiorstwa panstwowego nie bylo wiec wcale rownoznaczne z pokrywaniem deficytu. Owszem, w kilku wypadkach trzeba bylo 372 deficyt taki pokrywac w stosunku do poczt i telegrafow, lecz byl on wynikiem nie zlej gospodarki, tylko koniecznych modernizacji, w ktorych panstwo swemu przedsiebiorstwu postanowilo dopomoc, bez nadmiernego obciazania jego przyszlej gospodarki obowiazkiem splaty kredytu.Podobnie ukladaly sie stosunki w tych przedsiebiorstwach przemyslowych, w ktorych panstwo nabylo wiekszosc udzialow badz to bezposrednio, badz tez posrednio przez poszczegolne swe resorty lub za posrednictwem bankow panstwowych. "Etatyzm" tak pojety nie polegal wcale na checi przejecia gestii produkcyjnej przez panstwo, byl tylko jednym z elementow interwencjonizmu panstwowego, ktory stanowil rdzen i podstawowa zasade polityki gospodarczej Polski tego okresu. Interwencjonizm, stosowany konsekwentnie przez Kwiatkowskiego, opieral sie na trzech zalozeniach, ktore byly odpowiednikami tych potrzeb, bez ktorych zaspokojenia rozwoj gospodarczy Polski bylby niemozliwy. Interwencjonizm byl wiec sposobem realizacji dlugofalowego i kompleksowego planowania gospodarczego na szczeblu panstwowym. To bylo jego pierwsze zalozenie. Drugim byl zamiar przyspieszenia rozbudowy rynku wewnetrznego, czyli stworzenia tak silnej bazy konsumpcyjnej we wlasnym kraju, by fluktuacje rynku miedzynarodowego nie dyktowaly warunkow zycia w Polsce. Kwiatkowski okreslal to wyraznie i jawnie jako zmniejszenie donioslosci handlu zagranicznego. Nie znaczy to oczywiscie, by Polska mogla lekcewazyc zagadnienia eksportowe, chociazby dlatego, ze zalezna byla i byc musiala od importu zarowno surowcow, jak i na dlugi jeszcze czas wielu towarow przemyslowych. Stad dbalosc o zbilansowanie wywozu, ktore zreszta udawalo sie na ogol osiagnac. Dla pelni obrazu dodac tu nalezy, ze na tym odcinku pozostawal Kwiatkowski i inni dzialacze gospodarczy w Polsce pod wplywem powszechnych wowczas w Europie dazen do autarkii gospodarczej. Trzecie zalozenie interwencjonizmu polegalo na koniecznosci zmniejszenia zaleznosci od kapitalow zagranicznych zainwestowanych w Polsce. Na tym polu przejmowanie udzialow przez panstwo, zawsze z zamiarem uzyskania wiekszosci w kapitale akcyjnym, choc nazywano je takze "etatyzmem", dawalo doskonale rezultaty, skoro na krotkiej przestrzeni niecalych czterech lat udalo sie zmniejszyc udzial kapitalu zagranicznego we wlasnosci przemyslu o prawie 8? o. Pochodna tego dzialania byla akcja zatrzymywania w Polsce zyskow kapitalu zagranicznego z przeznaczeniem ich na inwestycje. Najwieksze z zainwestowanych w Polsce byly kapitaly francuskie (troche ponizej 300 milionow zlotych), dalej niemieckie (nieco ponad 140 milionow) i wreszcie amerykanskie (okolo 50 milionow). Ogolna suma zainwestowanych w Polsce kapitalow zagranicznych wynosila okolo 550 milionow zlotych. Oczywiscie laczna wartosc kapitalu zagranicznego czynnego w polskim zyciu gospodarczym byla znacznie wyzsza, gdyz obejmowala wierzytelnosci, pochodzace takze z narastajacych odsetkow, oraz duze sumy kapitalow obrotowych, nieuchwytnych w dostepnych statystykach. Wykupywanie przez panstwo kapitalu lub wierzytelnosci zagranicznych nie bylo sprawa latwa, jak widac na przykladzie wykupu 80 milionow wierzytelnosci niemieckich za cene 373 dostaw wegla, obliczonych na 11 lat. I to wowczas, gdy wierzytelnosci Polski w Niemczech, glownie z tytulu oplat tranzytowych przez Pomorze oraz innych rozrachunkow, siegaly sumy 220 milionow.Pomimo to rezultaty byly, jak juz powiedzielismy, dobre, zwazywszy krotki okres. Przede wszystkim dlatego, ze Polska przestala byc uzalezniona od zagranicznych osrodkow dyspozycji kredytowych. Gdy jeszcze u konca lat dwudziestych, przy dobrej koniunkturze gospodarczej i w Polsce i w calym swiecie, mozna bylo mowic, chociaz z pewna przesada, ze decyzje o rozwoju i kierunku dzialalnosci gospodarczej polskiego przemyslu zapadaja de facto w Paryzu, Brukseli, Zurychu czy nawet Berlinie, to pod koniec lat trzydziestych mogl juz napisac Ignacy Matuszewski w swej ksiazce "Proby syntez", ze chociaz samowystarczalnosc gospodarcza jest dla Polski nieosiagalna, to jednak samodzielnosc jest lub bedzie w najblizszym czasie osiagnieta. Nalezy to rozumiec w ten sposob: decyzje o rozwoju i kierunku zycia gospodarczego naleza do Polski, a scislej - dzieki interwencjonizmowi - do panstwa polskiego. Kapital zagraniczny zamiast dyktowac musi sie ubiegac o wzgledy w Polsce, czyli - inaczej mowiac - pilnowac swoich interesow w tych ramach i w tym zakresie, jakie panstwo polskie uzna za dopuszczalne, przy czym ocena tej dopuszczalnosci zalezna jest scisle od interesu polskiego. W tym tez swietle rozpatrywac nalezy starania panstwa polskiego o zdobycie nowych kredytow inwestycyjnych z zagranicy. Warunkiem podstawowym bylo uznanie przez ewentualnego kredytodawce wlasnie nie czego innego, tylko samodzielnosci gospodarczej panstwa polskiego, polegajacej na tym, ze ono bedzie decydowac, na jaki cel i w jaki sposob uzyskany kredyt zostanie uzyty. Wierzyciel zagraniczny uzyskiwal jedynie gwarancje zainwestowanych pieniedzy i zyskow w wysokosci z gory ustalonej i - dodajmy - niezbyt atrakcyjnej. Bylo to przeszkoda bardzo wielka, chociaz Polska miala dobra opinie jako jedyne poza Finlandia panstwo w Europie, ktore nie zawiesilo obslugi dlugow zagranicznych. W ostatnich czterech latach przed druga wojna swiatowa udalo sie uzyskac wlasciwie tylko dwie powazniejsze pozyczki zagraniczne: jedna z Anglii w wysokosci nieco ponad 100 milionow zlotych i przeznaczona na cele inwestycyjne, glownie na elektryfikacje kraju, oraz druga we Francji, na rozbudowe przemyslu zbrojeniowego. Francja przyznala ja Polsce w czasie oficjalnej wizyty marszalka Smiglego-Rydza we wrzesniu 1936 roku w czasie rozmow w Rambouillet. Kredytow materialowych Francja nie dostarczyla, wskutek trudnosci wlasnego przemyslu zbrojeniowego. Natomiast kredyt pieniezny w wysokosci 200 milionow frankow zostal Polsce dostarczony. Jego wartosc jednak zmalala znacznie, gdyz po niespodziewanym odejsciu Francji od standardu zlota wartosc franka spadla o prawie jedna trzecia. Poswiecilem nieco wiecej miejsca na omowienie, oczywiscie w bardzo ogolnym zarysie, zagadnien zwiazanych z rola kapitalu zagranicznego, czy to w postaci istniejacyh juz inwestycji, czy tez pozyczek docelowych, miedzy innymi i po to, by uprzytomnic fakt o kapitalnym znaczeniu, gdyz stanowi on podstawe oceny polityki gospodarczej Eugeniusza Kwiatkowskiego. Fakt ten 374 jest bardzo prosty: Polska mogla przeprowadzic celowy plan inwestycyjny w oparciu przede wszystkim o wlasne mozliwosci finansowe. Udzial zagranicy mial drugorzedne, jesli nie trzeciorzedne znaczenie. Jest to tym bardziej godne uwagi, ze miedzynarodowy kryzys gospodarczy dotknal Polske, tak jak wszystkie kraje biedne, w sposob bardzo bolesny. Wydobywajac sie z niego, Polska nie ograniczyla sie do zaleczania ran ani do latania dziur, tylko przystapila od razu do planowanego rozwoju obliczonego na dluga mete. W rzeczywistosci, jak juz wspomnielismy, plan inwestycyjny byl dopiero wstepna faza planow przygotowywanych przez Kwiatkowskiego.W roku 1937 wystapila tez potrzeba zmian w dotychczasowej deflacyjnej polityce walutowej, by ulatwic wykonanie planu inwestycyjnego. Zmiany te pomyslane byly bardzo ostroznie. W pewnej mierze na ich wprowadzenie wplynela koncepcja profesora Adama Krzyzanowskiego, ekonomisty niechetnego zreszta Kwiatkowskiemu, gdyz pomawial go o zbytnie ryzykanctwo. Krzyzanowski jednak, podobnie jak Kwiatkowski, byl przeciwnikiem srodkow inflacyjnych. Bal sie ich z tych samych przyczyn, z jakich balo sie ich cale spoleczenstwo, przekonane, ze inflacji nie da sie utrzymac w ryzach i nie da sie nia pokierowac. Krzyzanowski chcial jednak pewnych korektur w polityce deflacyjnej, glownie z tego powodu, ze niepokoila go zbyt mala ilosc pieniedzy w obrocie wewnetrznym. Proponowal wiec uelastycznienie kursu zlotego przez stopniowe zmniejszenie proporcji pokrycia w zlocie i w dewizach. Kwiatkowski postapil troche inaczej. Wbrew Krzyzanowskiemu wprowadzil kontrole dewizowa, lecz zgodnie z jego rada zwiekszyl nieznacznie ilosc banknotow emitowanych przez Bank Polski, zwiekszajac ^jednoczesnie w sposob bardzo powazny monete zdawkowa, czyli bilon. W roku 1937 na miliard 400 milionow zlotych w obrocie w banknotach Banku Polskiego bylo juz w obiegu okolo pol miliarda bilonu. Warto na marginesie dodac, ze w roku 1938 odbyly sie w Polsce dwa tak zwane "runy" na banki. Oba, co nie bylo tajemnica, zostaly sprowokowane przez banki i instytucje przemyslowe niemieckie, dzialajace na terenie Polski. Mialy podwazyc zaufanie do zlotego. W pewnej mierze osiagnely ten, chwilowy zreszta, skutek na rynkach zagranicznych. Natomiast w kraju panika przyjela obrot raczej dziwny. Mianowicie zaczeto gromadzic wlasnie bilon i to srebrny, chociaz zawartosc srebra w monetach wynosila jedynie skromny ulamek wartosci nominalnej. "Runy" te nie wywarly zadnego wplywu na rzeczywiste polozenie gospodarcze kraju. Innym obok bicia bilonu sposobem ozywienia obrotu pienieznego byla konwersja kilku wewnetrznych pozyczek krotkoterminowych, polaczona z systemem premiowania. Pozyczki wewnetrzne byly popularne i przyczynily sie powaznie do uplynnienia srodkow kapitalowych w Polsce. W sumie wiec bilans gospodarczy czterech ostatnich lat przedwojennych nie wypadl ujemnie. W roku 1937 zdecydowal sie tez Kwiatkowski na bardzo wazny krok wlasnie w rolnictwie. Ogloszony zostal zakaz eksportu zboza. Zarzadzenie to mialo zmusic rolnictwo do przerzucenia sie w jak najwiekszej mierze na produkcje hodowlana. Byl to eksperyment ryzykowny i podniosla sie 375 wrzawa, ze zakaz eksportu obnizy po prostu ceny zboza na rynku wewnetrznym i zamiast pomoc rolnictwu, zaszkodzi. Udalo sie tego uniknac przez zreczna kontrole cen, ktora stosowano do chwili, gdy udzial procentowy gospodarki hodowlanej pochlonal zbedne dla rynku konsumpcyjnego nadwyzki zbozowe.Polozenie rolnictwa bylo zagadnieniem kluczowym. W ostatnich latach przed wybuchem wojny rozwoj przemyslu postepowal razniej niz przewidywal pierwszy plan inwestycyjny Kwiatkowskiego. Byc moze, ze to wlasnie sklonilo go do objecia - wczesniej niz zamierzal - planowaniem gospodarczym rolnictwa, ktore dotychczas z koniecznosci ustepowalo pierwszenstwa innym dzialom gospodarki. Odgrywaly tez role inne wzgledy - wbrew przewidywaniom poprawa sytuacji ogolnej, a zwlaszcza wieksza plynnosc srodkow inwestycyjnych, zaznaczyla sie pozytywnie takze w rolnictwie, szczegolnie w rolnictwie uprzemyslowionym. Natomiast pod wzgledem spolecznym wies czula sie uposledzona i dawala temu wyraz na arenie politycznej. Niebezpieczne wiec bylo odkladac starania o poprawe jej losu az do momentu osiagniecia pierwszego stadium planowanego rozwoju przemyslowego. Rolnictwo w koncu lat trzydziestych Zakaz eksportu zboza wbrew pesymistycznym przewidywaniom nie spowodowal obnizki cen. Natomiast juz w ciagu nastepnego roku zwiekszyla sie podaz miesa, co odbilo sie takze na handlu eksportowym. Zdobyto nowe cenne rynki zbytu w Anglii i w Skandynawii, przede wszystkim na wieprzowine w roznych postaciach. Operacja tak ryzykowna zostala wiec uwienczona powodzeniem. Tym wiekszym, ze w roku 1938 wyprodukowano o ponad milion kwintali zboza mniej, produkujac zamiast niego pasze dla bydla. Przerzucenie ciezaru produkcji eksportowej na hodowle dalo tez silny i potrzebny impuls przemyslowi przetworczemu, dotychczas stojacemu w Polsce na bardzo prymitywnym poziomie. Niemniej bledem by bylo utrzymanie cen zboza przypisywac tylko tym czynnikom. Wazniejszy byl fakt, ze sila nabywcza calej Polski nierolniczej, przede wszystkim robotnikow, wzrosla juz tak bardzo, ze skierowac mozna bylo zarowno nadwyzke zboza, jak i nowe zapasy miesa na rynek wewnetrzny. W tym miejscu dotykamy bardzo ciekawego i waznego zagadnienia, ktore czesto bywa pomijane w opracowaniach i opisach tego okresu historii Polski. Rzecz polegala na tym, ze pomimo tragicznego spadku oplacalnosci produkcji rolnej w latach kryzysu gospodarczego miedzy rokiem 1929 i 1934 rolnictwo polskie wytwarzalo w tymze okresie te sama nieomal ilosc zboza, miesa, nabialu, kartofli, a takze surowcow przemyslowych, takich jak len, welna lub konopie, co w okresie dobrej koniunktury poprzedzajacej kryzys. Wytwarzalo te same ilosci, otrzymujac za nie niewiele wiecej niz jedna trzecia 376 poprzedniego zarobku. Skutek dostatecznych dostaw taniej zywnosci byl bardzo istotny dla calej polskiej gospodarki. Gdy w roku 1936 nastapil rozwoj produkcji przemyslowej, mozna go bylo planowac i przeprowadzac bez podwyzszania w sposob wyrazny kosztow robocizny w przemysle. Nawet obnizone w latach kryzysu place robotnicze, a takze zmniejszone pensje urzednicze oraz spadek dochodow z handlu i z posrednictwa nie powodowaly niedostatku zywnosci w miastach i osrodkach przemyslowych. Wlasciwa i trafna analiza tego zjawiska byla tez zapewne jednym z elementow decyzji prowadzenia polityki deflacyjnej. Innymi slowy, dzieki rolnictwu mozna bylo w Polsce wyzyskac w pelni tania sile robocza. Byl to czynnik podstawowy w ogolnej kalkulacji cen towarow przemyslowych. Tym wazniejszy, ze poza robocizna wszystko bylo w Polsce wzglednie drogie, gdy chodzi o zasadnicze skladniki kalkulacji produkcji przemyslowej. Drogi byl w Polsce kredyt, drogi w porownaniu z wskaznikami innych cen byl transport, wysokie tez byly obciazenia podatkowe, co bylo koniecznoscia z uwagi na to, ze budzet panstwowy, obok wydatkow konsumpcyjnych, musial takze obslugiwac zadluzenie panstwa oraz gromadzic srodki inwestycyjne.Duze tez w zestawieniu z iloscia pieniadza w obrocie i kosztami kredytu byly obciazenia pracodawcow z tytulu ubezpieczen i swiadczen spolecznych. Staly one na wysokim poziomie i nawet lata kryzysu gospodarczego nie wplynely zbyt mocno na obnizenie tych swiadczen. Pod tym wzgledem polozenie gospodarcze nie wplynelo ujemnie na tradycje przyznawania pierwszenstwa swiadczeniom socjalnym nad wieloma innymi wydatkami panstwowymi. Tradycje te zapoczatkowano juz w pierwszym miesiacu niepodleglosci i nie zaniedbano jej az do wybuchu drugiej wojny swiatowej. System ubezpieczen spolecznych byl w Polsce bardzo - jak na owe czasy - nowoczesny i postepowy. A jednak i tu rolnictwo ponosilo dodatkowy ciezar. Po pierwsze, odstapic musiano od zastosowania w calej rozciaglosci dobrodziejstw systemu ubezpieczen spolecznych w stosunku do robotnikow rolnych. Po drugie, co moze wazniejsze, koszt ubezpieczen spolecznych przemysl wkalkulowywal w ceny towarow, na czym rolnictwo nic nie zyskiwalo. Przeciwnie, kupujac towary przemyslowe, oplacalo tym samym w pewnym stopniu koszty systemu ubezpieczen spolecznych, z ktorych nie korzystalo w ogole albo korzystalo w minimalnym stopniu. Nie mozna wiec rozpatrywac imponujacego pod niejednym wzgledem rozwoju przemyslu w drugiej polowie lat trzydziestych, podobnie jak ogolnej poprawy polozenia gospodarczego, nie pamietajac o ogromnym, choc posrednim, wkladzie rolnictwa polskiego. Wklad ten polegal przede wszystkim na dostarczaniu taniej zywnosci, bez ktorej nie bylaby mozliwa tania produkcja przemyslowa. Natomiast w mniejszym stopniu w krotkim przedwojennym okresie poprawy gospodarczej uczestniczyc moglo rolnictwo w rozbudowie konsumpcyjnego rynku wewnetrznego. Wystarczy wspomniec cyfre inwestycji w maszyny rolnicze w latach 1937-1938. Osiagnela ona zaledwie 30% sumy inwestowanej w modernizacje rolnictwa w roku 1928. W latach kryzysu proporcja ta spadla do 8%. Dodac jednak trzeba, ze tendencja zwyzkowa 377 byla w tym dziale gospodarki bardzo wyrazna, tak ze przewidywano osiagniecie poziomu z roku 1928 juz na rok 1941. O wiele ciekawsza i wiele mowiacS jest inna cyfra. Mianowicie miedzy rokiem 1935 a 1938 wskazniki globalnej produkcji rolnej na glowe ludnosci calego kraju ustalily sie w poblizu 95% stanu z roku 1929. Potrzebna tu jest dodatkowa korektura. Otoz w ciagu tych kilku lat wzrosla liczba ludnosci zatrudnionej w rolnictwie. Wzrosla nie w stosunku absolutnym, to znaczy w porownaniu z ludnoscia calego kraju, lecz w praktyce, co nalezy tak rozumiec, ze na tej samej ilosci gruntow uprawnych pracowalo troche wiecej ludzi. Liczba nieproduktywnych mieszkancow wsi zalezala, rzecz jasna, od postepu modernizacji produkcji rolnej, a takze - i przede wszystkim - od odplywu tej nadwyzki sily roboczej do przemyslu lub ogolnie do miast. Odplyw ten byl bardzo powolny. W cyfrach absolutnych zmiana struktury ludnosciowej Polski wyrazila sie miedzy rokiem 1920 a 1938 zmniejszeniem sie liczby ludzi zamieszkalych na wsi z 68%) do 63%,. Okreslenie "mieszkajacy na wsi" nie odpowiadalo pojeciu "pracujacy na roli". Otoz "pracujacych" na roli czy w rolnictwie bylo w roku 1921 okolo 54%, a w roku 1938 nieco ponad 51 %. Reszta znajdowala lub nie znajdowala pracy w wiejskim rzemiosle, handlu i uslugach. Uwzglednic tu trzeba bardzo nieznaczna liczbe ludzi, ktorych dzis nazywamy chlopami-robotnikami.Zalatwienie problemu, jak to powszechnie nazywano, "wsi polskiej" zalezalo rzecz jasna od wzrostu uprzemyslowienia kraju. W tym wzgledzie dopiero druga polowa lat trzydziestych przyniosla pierwsze proby planowania na szczeblu panstwowym czy ogolnokrajowym. Dotychczas odplyw nadwyzki sily roboczej ze wsi do przemyslu odbywal sie bez ingerencji panstwa i zalezal od fluktuacji koniunktury gospodarczej. Dopoki trwalo bezrobocie w przemysle, trudno bylo myslec o zmniejszeniu bezrobocia w rolnictwie, obojetnie, czy bylo to bezrobocie jawne czy ukryte. Dopiero polityka inwestycyjna Kwiatkowskiego pozwalala na jakies planowanie z mozliwoscia osiagniecia powazniejszych skutkow. Ilustracja czy dowodem najwazniejszym i najbardziej oczywistym byl plan budowy Centralnego Okregu Przemyslowego. Bylo to juz cos, skoro sie zwazy, ze COP w pierwszym poczatkowym stadium swego powstawania zatrudnil okolo 100 tysiecy nowych robotnikow, pochodzacych z okolicznych wsi. Drugim sposobem poprawy polozenia wsi polskiej byla oczywiscie reforma rolna. Dla wielu, i to nie tylko w pierwszych latach istnienia Rzeczypospolitej, ale i pozniej, sposob ten wydawal sie najwazniejszy, jesli nie jedyny. Zagadnienie naprawde czolowe w caloksztalcie zycia panstwa polskiego! Zagadnienie nie tylko gospodarcze, lecz takze, jesli nie przede wszystkim, spoleczne i polityczne. I te dwa aspekty zaciemnialy nieraz wzgledy scisle produkcyjne. Chlopu polskiemu nalezala sie reforma rolna, byl to aksjomat polityczny i spoleczny, a jednoczesnie kryterium sadu o polityce poszczegolnych rzadow i calej dzialalnosci panstwa. W ciagu calego dwudziestolecia niepodleglosci rozparcelowano 2 miliony 650 tysiecy hektarow. Parcelacja postepowala z roznym nasileniem. W roku 1935 przeznaczonych na parcelacje byl jeszcze milion 300 tysiecy hektarow. Do roku 1939 zdolano z tego rozparcelowac nieco ponad 500 tysiecy. Chociaz wiec nie przeprowadzono 378 parcelacji na okolo 800 tysiacach hektarow, w roku 1939 gospodarstwa chlopskie bardzo male, male i srednie obejmowaly 80% ziemi uprawnej w Polsce. Cyfra zamierzona bylo okolo 92%. Reszta nie byla przewidziana do parcelacji - z roznych wzgledow, przede wszystkim w wypadkach wysoko uprzemyslowionych wielkich majatkow. Pojecie "wielki" jest raczej wzgledne, gdyz jako maksimum w roznych okolicach przewidywano od 180 do 300 hektarow. W ostatnich latach Drugiej Rzeczypospolitej Instytut Naukowy Gospodarstwa Wiejskiego w Pulawach opracowywal nowy plan ustalajacy maksimum jednostkowego gospodarstwa na 60 hektarow. Lecz reforma rolna nie polegala tylko na parcelacji. Po to, by chlop mogl sie na tym gospodarstwie utrzymac, potrzebne bylo ustalenie minimum obszaru oddanego mu pod uprawe. W tym wzgledzie panowal chaos, bedacy wynikiem z jednej strony obiektywnych warunkow w okreslonej okolicy, a z drugiej bardzo trudnego do rozwiklania schematu zasiedlenia wsi, ktory nie ulegal zadnym reformom i zadnej naprawie przez caly czas rozbiorow, przynajmniej w zaborze rosyjskim i austriackim. Gospodarstw karlowatych, tez rozmaicie wycenianych, bylo okolo 9%. Lecz gospodarstw racjonalnych o obszarze - znowu w zaleznosci od warunkow lokalnych - od 5 do 20 hektarow bylo zaledwie procent dwadziescia kilka. Wedlug obliczen tegoz instytutu w Pulawach, posiadanym zapasem ziemi mozna bylo upelnorolnic okolo 60% ludnosci zamieszkalej na wsi. A poniewaz bylo jej w roku 1938 ponad 17 milionow, pozostalaby nadwyzka okolo 7 milionow, ktora w miare modernizacji rolnictwa stawalaby sie w sposob coraz bardziej oczywisty nieprodukcyjna w sensie gospodarczym.Czynnikow hamujacych parcelacje i komasacje gruntow bylo bardzo wiele. Wzgledy polityczne, ktorym przypisuje sie nadmierna wage, byly w rzeczywistosci drugorzedne, zwlaszcza w drugiej polowie lat trzydziestych. Wazniejsze byly wzgledy gospodarcze. Reforme rolna mozna bylo przeprowadzic tylko przy gwarancji utrzymania produkcji rolnej przynajmniej na dotychczasowym poziomie. To z kolei wymagalo pomocy finansowej, na ktora nie zawsze panstwo bylo stac. Nowe gospodarstwa wymagaly nowych zabudowan, nowych maszyn i jakiegos kapitalu obrotowego. Likwidacja przeludnienia wsi w znaczeniu po prostu mieszkaniowym wymagala takze sporych sum na budownictwo. Wreszcie regulatorem tempa parcelacji byly mozliwosci wyplacania odszkodowan dotychczasowych wlascicielom i, chociaz ich wysokosc i terminy okreslano raczej oglednie, w niektorych latach ani budzet panstwa, ani Bank Rolny nie dysponowaly wystarczajacym funduszem. Potrzeba tez bylo duzych nakladow i duzego wysilku organizacyjnego dla doszkolenia zawodowego nowych gospodarzy. Zwlaszcza przy polozeniu nacisku na gospodarke hodowlana rozdrobnienie krylo w sobie wiele ryzyka, a niekiedy stwarzalo trudnosci nie do pokonania. Nawet interesy przemyslu cukrowniczego, tak waznego w polskim eksporcie, nakazywaly ostroznosc przy dzieleniu wielkich obszarow przeznaczonych na uprawe burakow na male lub tylko mniejsze dzialki. Wszystkie te wzgledy, a przede wszystkim obawa przed chaosem aprowizacyjnym, przemawialy przeciwko dokonaniu reformy rolnej w sposob radykalny, bez ogladania sie na skutki gospodarcze. 379 Rzecza charakterystyczna, jesli chodzi o polozenie rolnictwa w Polsce w okresie wykonywania pierwszego planu inwestycyjnego, byl dosc luzny zwiaze!? miedzy wydajnoscia produkcji rolnej i zwiekszeniem potencjalu nabywczego ludnosci zawodowo czynnej w rolnictwie a postepami reformy rolnej i odplywem nadwyzki wiejskiej sily roboczej do przemyslu. Produkcja pomimo wstrzasow powodowanych parcelacja wzrastala stale i tylko temu zawdzieczali rolnicy powolne gromadzenie nadwyzek pienieznych, gdyz, jak widzielismy, nie nastepowal wzrost cen produktow rolnych. Szczuple zreszta dane statystyczne pozwalaja nam wycenic, ze miedzy 1935 i 1939 rokiem wies polska mogla wydawac o mniej wiecej 25% wiecej na swe potrzeby konsumpcyjne, stwarzajac jednoczesnie pewna rezerwe na inwestycje, gromadzona przy pomocy instytucji oszczednosciowych. Byl to wiec postep znaczny, gdyz w pierwotnym zalozeniu planu inwestycyjnego wyznaczono sobie cel skromniejszy, mianowicie zwyzke konsumpcji o 10%, co prawda w skali calego kraju.Problemy spoleczne W drugiej polowie lat trzydziestych przekroczony zostal pierwszy stopien przebudowy Polski w panstwo przemyslowe. Druga wojna swiatowa proces ten - rzecz jasna - przerwala. Oceniac wiec mozemy rezultaty tylko na podstawie rzeczywistych dokonan do jesieni roku 1939, pamietajac jednak przy tym, ze nierownomierny rozwoj poszczegolnych galezi gospodarki byl w duzej mierze wynikiem zamierzonego dzialania. Dano swiadomie pierwszenstwo inwestycjom w przemysle, faworyzujac szczegolnie produkcje srodkow wytworczych, to znaczy narzedzi i maszyn. Warto tu moze dodac na marginesie, ze jednym z dzialow gospodarki narodowej, na ktorego rozwoj nie szczedzono nakladow kapitalowych nawet w tragicznie ciezkich latach kryzysu, byla elektryfikacja kraju. Zrobila tez bardzo duze postepy, tak duze, ze wskaznik energetyczny z tego zrodla pomnozyl sie pieciokrotnie w ciagu lat trzydziestych. Nie od rzeczy tez bedzie dodac, ze poszukiwano przede wszystkim naturalnych zrodel energii elektrycznej i tym samym obciazano tylko w bardzo nieznacznym stopniu produkcje wegla na Gornym Slasku i w Zaglebiu Dabrowskim. Silownie powstawaly przy zaporach wodnych na Podkarpaciu i w gorzystych okolicach wojewodztwa pomorskiego. Inwestycje w rolnictwie i wiazaca sie z nimi ogolna poprawa polozenia ludnosci zawodowo czynnej w rolnictwie pojawily sie jednak wczesniej niz zamierzano, co bylo takze jednym z dowodow rozmachu planowej gospodarki. Odcinkiem zycia kraju, na ktorym najlatwiej dostrzec mozna skutki poprawy polozenia gospodarczego, jest oczywiscie rynek pracy. W Polsce przed druga wojna swiatowa zagadnienie to rozpatrywac nalezy osobno, gdy chodzi o przemysl i uslugi, a osobno, gdy chodzi o rolnictwo. Styczna miedzy tymi dwiema dziedzinami znalezc mozna w cyfrach obrazujacych odplyw 380 nadwyzki ludnosci rolniczej, w sensie gospodarczym nieproduktywnej, na nowe stanowiska pracy w przemysle lub - powiedziawszy ogolniej - w skupiskach miejskich. Mowiac o rolnictwie polskim w tym okresie, dostrzeglismy tego rodzaju odplyw. Byl bardzo niewielki, lecz wskazywal na zdrowa tendencje, w dodatku o stale przyspieszajacym sie tempie.Ogolnie przybywalo w Polsce co roku okolo 200 tysiecy ludzi w wieku zdolnosci do pracy, to znaczy miedzy pietnastym i szescdziesiatym rokiem zycia. Przyrost ten byl szybszy niz przyrost naturalny. Ludnosc Polski powiekszala sie miedzy 1935 i 1939 rokiem w tempie rekordowym w porownaniu z bogatymi krajami Europy. Przybylo jej w ciagu czterech lat ponad 8%. Natomiast ludnosci zawodowo czynnej - to znaczy zdolnej do zatrudnienia - przybylo prawie 11%. W tym tez swietle nalezy rozpatrywac liczby zarejestrowanych bezrobotnych. Bylo ich w 1935 roku nieco ponad 380 tysiecy, a w 1938 o 30 tysiecy mniej. Nie te 30 tysiecy jednak wskazuje na wzrost zatrudnienia, lecz owych 800 tysiecy, o ktore zwiekszyla sie liczba ludnosci, zdolnej do podjecia pracy. Wskazywalo to wiec na bardzo wielki, jak na owczesne mozliwosci polskie, wzrost popytu na prace. Poprawa ta byla wyrazna juz w roku 1936 i - co bylo takze bardzo istotne - wzrastal stale popyt na kwalifikowana sile robocza, w duzym stopniu w hutnictwie, w przemysle maszynowym, w przemysle lekkim, w mniejszym znacznie stopniu w gornictwie, a w najwiekszym w nowych dzialach przemyslu albo w takich, gdzie z kazdym rokiem przybywalo zupelnie nowych zakladow pracy, a wiec w przemysle chemicznym, elektrotechnicznym i w niektorych galeziach przemyslu metalurgicznego. Wazne sa takze orientacyjne zreszta tylko dane ilustrujace migracje ze wsi do miasta. Jak juz wspomnielismy, ludnosc zamieszkala i w jakims stopniu utrzymujaca sie z pracy po wsiach zmniejszyla sie w calym dwudziestoleciu o mniej wiecej 1,5%. W skali rzeczywistych potrzeb owczesnej Polski bylo to bardzo malo. Wedlug badan Instytutu Gospodarstwa Spolecznego, wlasciwe wyprowadzenie polskiej struktury gospodarczej na bezpieczne wody wymagalo wowczas zmniejszenia proporcji ludnosci zatrudnionej w rolnictwie od ludnosci czynnej zawodowo gdzie indziej z 61% do 50%. Cel ten byl jeszcze bardzo odlegly, lecz rozwoj gospodarki szedl niewatpliwie w tym kierunku. Oznaczalo to takze, ze ledwo co zaczeta przebudowa struktury agrarnej opierala sie w zasadzie na zdrowych zalozeniach, gdyz mogla grozic tylko chwilowymi i o marginesowym znaczeniu zaburzeniami produkcji rolnej. Sytuacja aprowizacyjna nie ulegala pogorszeniu, pomimo stopniowej parcelacji wielkiej wlasnosci, a w miare wzrostu wartosci plac realnych w przemysle, uslugach i ogolnie w osrodkach miejskich nawet sie polepszala. W roku 1939 wartosc plac realnych byla przecietnie w Polsce wyzsza o 43% w porownaniu z rokiem 1928. Przecietny budzet rodzinny wyrazal sie po stronie wydatkow suma zwiekszona o okolo 30%. Wzrost ten - rzecz jasna - ukladal sie nierownomiernie w poszczegolnych dzialach zatrudnienia: byl najwyzszy wsrod robotnikow wysoko kwalifikowanych, a najnizszy wsrod robotnikow rolnych. Przyjrzyjmy sie pokrotce przecietnej skali plac w poszczegolnych dzialach 381 gospodarki. Ogolnie mowiac, w przemysle przecietna ta w roku 1938 wynosila okolo 150 owczesnych zlotych miesiecznie. Z sumy tej wydatek na komorne wynosil przecietnie od 20% do 25%, a na zywnosc okolo 35%. Z reszty zaspokoic trzeba bylo wszystkie inne potrzeby. Wzrost wkladow oszczednosciowych - czy to w Pocztowej Kasie Oszczednosci, czy w bankach komunalnych, czy wreszcie w najprzerozniejszego rodzaju funduszach o przeznaczeniu spolecznym - wskazywal na pozostawanie kilkuprocentowej nadwyzki. Nadwyzka ta byla bardzo waznym czynnikiem, a nawet i warunkiem powodzenia planowanego rozwoju gospodarczego calego kraju. Stanowila bowiem zrodlo kapitalow inwestycyjnych z kazdym rokiem wazniejsze w porownaniu z udzialem innych zrodel, takich jak Skarb Panstwa, specjalne fundusze panstwowe, kapital naplywajacy z zagranicy oraz nadwyzki zyskow przedsiebiorstw przemyslowych, ktore pod kontrola i naciskiem panstwa takze przeznaczano na inwestycje w poszczegolnych zakladach pracy.Wsrod szesciusettysiecznej rzeszy pracownikow okreslanych jako umyslowi przecietna zarobkow miesiecznych ukladala sie okolo 250 zlotych. Zaledwie 8% pobieralo uposazenie wyzsze niz 300 zlotych miesiecznie. Jako ciekawostke, a moze jako przyklad malej rozpietosci nierownosci spolecznych w tej warstwie ludnosci warto pamietac, ze wsrod urzednikow panstwowych i samorzadowych lacznie z pracownikami umyslowymi przedsiebiorstw panstwowych, takich jak koleje czy poczta, i razem z grupa oficerow najwyzszych stopni w wojsku liczba otrzymujacych wiecej niz 700 zlotych miesiecznie wynosila w roku 1937 niespelna trzy i pol tysiaca osob. Cyfry te nie odnosza sie do przedsiebiorstw prywatnych, gdzie place byly z reguly wyzsze, jak i oczywiscie do dochodow przedstawicieli wolnych zawodow i nielicznej grupy wlascicieli wlasnych przedsiebiorstw przemyslowych lub handlowych badz majatkow ziemskich. Natomiast w rzemiosle zarobki ukladaly sie podobnie jak wsrod najemnych pracownikow umyslowych, a tendencja wzrostu byla, w zaleznosci od okolicy kraju i charakteru wykonywanego rzemiosla, znacznie wolniejsza niz w przemysle. Zupelnie inaczej wygladalo polozenie ludnosci pracujacej na roli. Wsrod niej odroznic trzeba chlopow uprawiajacych wlasny kawalek ziemi, w dziewiecdziesieciu kilku przypadkach na sto tylko przy pomocy rodziny, od robotnikow rolnych zatrudnionych na wiekszych gospodarstwach okreslanych czesto nazbyt szumnie jako obszarnicze. Pod koniec lat trzydziestych przecietna zarobku dla calego terytorium Polski wynosila okolo 90 zlotych miesiecznie. Lecz tu roznice byly ogromne, i to doslownie ogromne, w zaleznosci od wojewodztwa. I tak w wojewodztwie poznanskim dniowka dla mezczyzny (takze w zaleznosci od wykonywanej funkcji i kwalifikacji) wynosila od 3 i pol do 5 zlotych. W wojewodztwach wschodnich czesto nie przekraczala puplapu 1,50 do 1,80 zlotego dziennie. Bardzo komplikuje sprawe system tak zwanych ordynarii lub deputatow, wyplacanych niekiedy jako uzupelnienie placy gotowkowej, a niekiedy jako jej czesc - w zbozu, w ziemniakach, czesto w weglu lub innym materiale opalowym. W okolicach zamoznych, a wiec znowu w Wielkopolsce, te dodatki w naturze mialy nieraz wieksza wartosc realna niz by wynikalo z obliczen opartych na stawkach robocizny. Zdarzalo sie jednak i tak, ze ich wartosc realna byla mniejsza, co bylo wcale czestym zjawiskiem, na przyklad w Bialostockiem, gdzie zamiast wegla dawano torf. Dodatkowa korekture stanowilo czesto mieszkanie, dawane robotnikom zatrudnionym na stale, zwykle z kawalkiem gruntu, przeznaczonym na ogrod. W tych wypadkach robotnik rolny upodabnial sie nieraz do chlopa na karlowatym gospodarstwie, z tym ze jego sytuacja byla lepsza. I wreszcie czesto, przy pracach sezonowych zwlaszcza, po prostu czesc zarobku lub dodatek do zarobku stanowilo gotowe wyzywienie. Liczba robotnikow rolnych jest statystycznie dosc trudna do scislego uchwycenia. Po pierwsze dlatego, ze sezonowo na robotnika wynajmowal sie takze chlop malorolny lub ktos z jego rodziny. Druga przyczyna jest fakt, ze robotnicy rolni nie byli objeci ubezpieczeniami spolecznymi, choc byly pod tym wzgledem sporadyczne raczej wyjatki. W kazdym razie obliczano, ze wynagrodzenie robotnika rolnego, jesli go oceniac jako konsumenta w ogolnokrajowym ukladzie, bylo o 40, a moze i wiecej procent gorsze niz polozenie robotnika w przemysle. Zaznaczyc tez trzeba, ze w procesie migracyjnym, czyli w przesuwaniu nadwyzki sily roboczej ze wsi do miasta, do przemyslu lub uslug, grupa robotnikow rolnych brala znacznie mniejszy udzial niz nadwyzka wlasciwej ludnosci chlopskiej. Bylo to o tyle wazne, ze wprowadzalo dodatkowa korekture do wyceny nadwyzki sily roboczej na wsi. Od 11 milionow ludnosci zawodowo czynnej na wsi odliczyc trzeba bylo prawie poltora miliona robotnikow rolnych i dopiero od pozostalych 9 i pol miliona obliczac procent ludzi, ktorych ubytek ze wsi nie wplynalby w powaznym stopniu na zmniejszenie produkcji rolnej. Procent ten dla calego kraju nigdy scisle ustalony nie zostal, lecz bardzo wiarygodny szacunek wskazywal, iz wynosil zaledwie 5% do 8% w Poznanskiem i na Pomorzu, a prawie 50% w Krakowskiem, Rzeszowskiem i Kieleckiem. Inne, choc zblizone do problemu bezprodukcyjnej lub produkcyjnie zbednej nadwyzki ludnosci wiejskiej bylo zagadnienie liczby ludzi zdolnych do pracy, ktorzy w istniejacych ogolnych warunkach produkcyjnych nie mogli znalezc zatrudnienia. Liczba zarejestrowanych bezrobotnych - w roku 1938 bylo ich nieco ponad 350 tysiecy - odpowiedzi na to pytanie nie dostarcza. Nie tylko z uwagi na konieczne poprawki w dol, uwzgledniajace ludzi zmieniajacych w danej chwili prace, lecz takze dlatego, ze liczba ta nie obejmowala mlodziezy ubiegajacej sie o pierwsza w ogole prace i nie uwzgledniala nikogo, kto nie mial prawa do opieki spolecznej. A wiec wiekszosci niezatrudnionych robotnikow rolnych. Nie obejmowala takze tych wszystkich, ktorzy nie majac pracy z jakichkolwiek powodow zaniedbywali rejestracji. Liczby wskazujace proporcje rzeczywiscie niezatrudnionych z masy 17 i pol miliona zawodowo czynnych obywateli uszeregowane zostaly najbardziej przekonywajaco przez Jedrzeja Moraczewskiego w jego pracy "Rozwazania nad polozeniem politycznym i gospodarczym Polski". Otoz na podstawie danych zwiazkowych Moraczewski ustalil na rok 1938 liczbe ludzi zdolnych do pracy, a pracy pozbawionych, na 932 tysiace. A wiec nieco ponad 5% ogolu zdolnych do pracy. Byla to liczba niepokojaca, stanowczo za wysoka, zwlaszcza jak na kraj na dorobku, nawet zwazywszy owczesne stosunki gospodarcze i teorie ekonomiczne w dziedzinie zatrudnienia. Miala jednak takze itna wymowe, w zestawieniu z obliczona rowniez przez Moraczewskiego lioeba rzeczywistych bezrobotnych w roku 1936. Bylo ich wtedy 1.875.000. W ciagu dwoch lat zatem nastapil spadek niezatrudnionych z prawie 11" " do 5?o. Fakt ten, obok wzrostu plac realnych i braku zwyzki cen zywnosci, jest chyba najwymowniejsza ilustracja poprawy materialnego polozenia ludnosci Polski w krotkim okresie planowego zrywu gospodarczego z drugiej polowy lat trzydziestych. Instytucje samorzadowe Jednym z czestych zarzutow wysuwanych przez opozycje w stosunku do rzadow pomajowych w Polsce byla nadmierna - jak sie wydawalo - centralizacja wladz panstwowych. Miano na mysli przede wszystkim wladze administracyjne. Niemniej zarzutem tym obejmowano takze centralizacje decyzji gospodarczych. Tego rodzaju zastrzezen czy watpliwosci nie bylo, dopoki dzialalnosc gospodarcza panstwa ograniczala sie do ustalania i rownowazenia budzetu panstwowego oraz polityki walutowej. W drugiej polowie lat trzydziestych zakres dzialalnosci i zadan panstwa zostal jednak w sposob wyrazny rozszerzony na sprawy gospodarki. Byl to skutek polityki Eugeniusza Kwiatkowskiego, prowadzonej pod haslem interwencjonizmu panstwowego. Nazwa ta juz sama w sobie zawiera postulat centralnego planowania i centralnego nadzoru. Nie oznacza to wszakze bynajmniej koniecznosci skupiania wszystkich najdrobniejszych nawet decyzji w jednym reku czy w jednym osrodku centralnym. A jednak taki wlasnie zarzut w Polsce wysuwano. Byl to jak gdyby zarzut na wyrost, zarzut dyktowany obawa, ze interwencjonizm zamieni sie po pewnym czasie w ingerencje wladz na kazdym szczeblu we wszystko, co dotyczy zagadnien gospodarczych, a wiec takze w sprawy swiata pracy i w konkretne zagadnienia rynkowe, zarowno od strony produkcji, jak i konsumpcji oraz handlu. Modna byla wowczas w calej bodaj Europie dyskusja nad rzekomymi zaletami systemu nazywanego w nasladownictwie terminologii wloskiej korporacjonizmem. O wzorach wloskich dyskutowano w wielu krajach, nie zdajac sobie czesto sprawy, ze pozorne plusy organizacji swiata pracy i opieki spolecznej, jakie we Wloszech obserwowano, splataly sie w nierozdzielna calosc z systemem politycznym nie do przyjecia przez zadne spoleczenstwo przywiazane do demokracji. Laczono tez zupelnie bledne wzory korporacjonizmu wloskiego z reformami, doraznymi z reszta, jakie w celu zwalczenia bezrobocia i kryzysu gospodarczego zastosowal prezydent Roosevelt w Stanach Zjednoczonych pod nazwa New Deal. Natomiast doprowadzone do perfekcji ograniczenie swobody dzialania spoleczenstwa obserwowano w Niemczech hitlerowskich i - rzecz jasna - obser384 wacje te stanowily dla ogromnej wiekszosci Polakow nie zachete, lecz ostrzezenie. Nie inaczej tez na sprawy te patrzyl Kwiatkowski, a takze inni czlonkowie rzadu czy wybitni przedstawiciele rzadzacego Polska obozu politycznego. Kwiatkowski sam byl zwolennikiem jak najwiekszego i jak najszerzej pojetego wspoludzialu spoleczenstwa w zyciu i w planowaniu gospodarczym, a przynajmniej w jego stronie wykonawczej. Oznaczalo to w praktyce potrzebe samorzadu na wszystkich szczeblach i na wszystkich pionach zycia publicznego. Tu jednak okazywalo sie, ze spraw gospodarczych nie sposob bylo w owczesnym ukladzie oddzielic od zagadnien scisle politycznych. A w dziedzinie polityki wewnetrznej oboz Polska rzadzacy stal jak najdalej od koncepcji samorzadowych. Przejawialo sie to w probach zorganizowania czegos w rodzaju monopartii politycznej, zwiazanej bezposrednio z rzadem i majacej sluzyc mu jako oparcie w spoleczenstwie. Proby te nie daly zadnych wynikow. W rezultacie nie powstala ani monopartia, ani nawet partia polityczna w prawdziwym tej nazwy znaczeniu, powstala co najwyzej karykatura monopartii. Natomiast w praktyce dnia codziennego, a takze w programowaniu politycznym toczyla sie uparta, choc na ogol lagodna w formie walka z opozycja, prowadzona nie srodkami politycznymi, gdyz tych oboz rzadzacy po smierci Pilsudskiego stworzyc nie zdolal, lecz srodkami administracyjnymi. Tym samym wytwarzala sie sytuacja, w ktorej przynajmniej z pozoru istniala w Polsce z jednej strony opozycja, z drugiej zas nie kierunek polityczny czy partia rzadzaca, lecz po prostu wladze panstwowe. Byla to sytuacja politycznie niezdrowa, a nawet absurdalna, znajdujaca wyraz w zupelnie bezsensownych okresleniach, nierzadkich nawet na lamach prasy, ze dzialalnosc opozycyjna jest tym samym co dzialalnosc "antypanstwowa". Ten prymitywny punkt widzenia nie zakorzenil sie na Szczescie w spoleczenstwie ani w zadnym godnym uwagi jego odlamie. Mial jednak swoje odbicie - dodajmy, ze nie zawsze i nie wszedzie - w codziennym postepowaniu wladz administracji panstwowej. Wplywal tez niekorzystnie lub w sposob utrudniajacy na organizacje zycia gospodarczego. Lecz tu na szczescie dzialalo wiele czynnikow, ktore w sposob pragmatyczny potrafily ukrocic ingerencje wladz panstwowych, zwlaszcza na szczeblach terenowych, wojewodzkich lub nizszych, a nawet ingerencja ta w sposob racjonalny pokierowac i ja wykorzystac. Tak bylo miedzy innymi na odcinku zwiazkow zawodowych. Pomimo niewatpliwych naciskow wladz panstwowych zwiazki zawodowe nie tylko potrafily zachowac samodzielnosc dzialania i skutecznosc akcji podejmowanych w obronie praw swiata pracy, lecz ponadto w wielu dziedzinach zycia politycznego zastepowaly lub wyreczaly stronnictwa polityczne, z ktorymi w ten czy inny sposob byly zwiazane. Zwiazki zawodowe nie byly przy tym instytucja scentralizowana, nie byly w zaden sposob formalnie zwiazane z wladzami panstwowymi i bylo ich wiele, o roznym obliczu ideologicznym i o roznej specjalizacji. Byly wiec tym, czym byc powinny - przedstawicielstwem swiata pracy, obronca jego interesow. Takze fachowe osrodki spoleczne specjalizujace sie w dzialalnosci gospodarczej zdolaly zachowac, chociaz nie w tym samym stopniu, duzy zakres niezaleznosci od wladz panstwowych. Chodzi tu o instytucje na ogol dobrze 385 w Polsce rozwiniete, nieraz o tradycji samodzielnego dzialania w otwartej walce z wladzami panstw zaborczych, stawiajace sobie za zadanie koordynacje zycia gospodarczego na okreslonym odcinku. Niektore z nich byly czyms posrednim" miedzy spoldzielnia a rada gospodarcza. Inne znowu mialy charakter wylacznie konsultatywny, zasadniczo u boku wladz samorzadowych. Jeszcze inne byly instytucjami na poly panstwowymi, w tym sensie, ze z urzedu jak gdyby powolywano do nich przedstawicieli miejscowego spoleczenstwa lub jakiejs branzy gospodarczej, takze na okreslonym terytorium. Wymienmy przynajmniej niektore z nich. A wiec izby przemyslowo-handio-we, w zasadzie po jednej na kazde wojewodztwo. Obok aparatu urzedniczego grupowaly przedstawicieli handlu i przemyslu, czesciowo z nominacji, czesciowo wybieranych. Ich kompetencje nie byly zbyt szczegolowo okreslone i zalezaly od autorytetu, jaki kazda z nich zdolala sobie wyrobic. I tak izba przemyslowo-handlowa w Poznaniu lub we Lwowie byla swego rodzaju potega opiniodawcza, nie ograniczajac sie tylko do wyrazania swego zdania na przedstawiony jej temat, lecz wysuwajac dezyderaty w stosunku do wladz, a czesto po prostu dyrektywy, ktore obyczajowo znajdowaly posluch w miejscowym spoleczenstwie. Podobny charakter, a niekiedy - jak na przyklad w Warszawie - podobne wplywy mialy Izby Rzemieslnicze. Nieco inaczej wygladala dzialalnosc instytucji zwanych niekiedy, lecz nie zawsze Izbami Rolniczymi, gdyz ograniczaly sie one do porad w sprawach udzielania kredytu lub planowania melioracji rolnych, kierujac je badz to do centrali, badz to do terenowych oddzialow Panstwowego Banku Rolnego.Do nich tez podobne byly bardzo liczne w calej Polsce obywatelskie komisje doradcze przy poszczegolnych bankach, zarowno panstwowych jak i prywatnych. Najczesciej nazywano je "komitetami dyskontowymi", gdyz ich glowna rola polegala na wydawaniu opinii o rzetelnosci i potrzebie kredytu, o ktory ubiegal sie przedsiebiorca - obojetnie, czy wielki, czy maly. Takze spoldzielnie typu kredytowego lub handlowego odgrywaly duza role w zyciu gospodarczym i w wiekszosci wypadkow zachowywaly calkowita samodzielnosc dzialania. W stosunku do nich panstwo raczej wystepowalo jako doradca lub, powiedziawszy bardzo ogolnie, nadzorca dzialalnosci. Byly jednak niewatpliwie instytucjami samorzadowymi, o ktorych wspolprace panstwo musialo zabiegac, zwlaszcza w okresie ogolnokrajowego planowania gospodarczego. Jedna z najsilniejszych w Polsce byl Zwiazek Spolek Zarobkowych z centrala w Poznaniu. Posiadal on wlasny, bardzo silny bank i cieszyl sie w spoleczenstwie ogromnym autorytetem, ktory sobie zdobyl juz w okresie zacietej i zwycieskiej wojny obronnej, jaka ludnosc polska zaboru pruskiego toczyla z niemiecka ekspansja, nie tylko przeciez gospodarcza. Stopien samodzielnosci tych wszystkich instytucji byl znacznie wiekszy na zachodzie kraju i na poludniu, to jest w bylych zaborach pruskim i austriackim, niz w Polsce centralnej czy na Kresach Wschodnich. W bylym zaborze austriackim, scislej w Malopolsce Wschodniej, wzorowana instytucja spoldzielcza, samodzielna gospodarczo i o ogromnych wplywach, takze politycznych, byl ukrainski "Maslosojuz". Nalezy tez wymienic komunalne kasy oszczednosci. Byly to instytucje 25 - Historia dwudziestolecia 386 wspoldzialajace z samego zalozenia z samorzadem terytorialnym, glownie z samorzadem poszczegolnych miast i powiatow. Niektore z kas byly prawdziwa potega gospodarcza i zaliczaly sie do czolowych bankow polskich. Taka na przyklad byla komunalna kasa oszczednosci miasta Poznania, a takze miasta Lwowa. Ich istnienie i dzialalnosc, czy raczej ich ruchliwosc i znaczenie zalezaly w duzej mierze od ruchliwosci i sily samorzadu terytorialnego tam, gdzie samorzad dzialal.Samorzad terytorialny byt pomyslany przy powstawaniu Rzeczypospolitej jako zasada majaca obowiazywac w calej Polsce. Kazda gmina, zwlaszcza miejska, kazdy powiat i kazde wojewodztwo mialo posiadac pelny samorzad terytorialny. Schemat organizacyjny wygladal w ten sposob, ze rada miejska, sejmik powiatowy i sejmik wojewodzki spelnialy role wladzy ustawodawczej w zakresie wszystkich spraw, ktore w sposob wyrazny nie zostaly okreslone jako kompetencja wladz panstwowych, to znaczy odpowiedniego resortu ministerialnego i wladz administracji terytorialnej jako organow wykonawczych ministerstwa. Sejmiki czy rady miejskie mialy swoje wydzialy, powiatowe i wojewodzkie, a w miastach magistraty, ktore byly wykonawcami wladzy samorzadowej. Sluzyly tez jako komorka porozumiewawcza ze starostwem czy wojewodztwem, czyli z wladza panstwowa. Samorzad tak pomyslany, zwlaszcza na szczeblu wojewodztwa, rozwinal sie w pelni tylko w Poznanskiem i na Pomorzu. Gorny Slask mial specjalny status samorzadowy, ktory okreslano niezbyt scisle jako autonomie slaska. W pozostalych wojewodztwach natomiast z wielu przyczyn samorzad nie rozwinal sie w pelni, z wyjatkiem miast, zwlaszcza wydzielonych, czyli wiekszych. W latach trzydziestych nastapilo nawet daleko posuniete ograniczenie samorzadu terytorialnego w Polsce. Przyczyny byly przede wszystkim polityczne, gdyz w wyborach samorzadowych z reguly prawie zwyciezaly stronnictwa opozycyjne. Niekiedy - i o tym tez nalezy pamietac - ograniczenie samorzadu ktoregos miasta nastepowalo wskutek zaniedban gospodarczych, grozacych miastu zwyklym bankructwem. W wielkich miastach prezydenci z wyboru byli zastepowani przez mianowanych komisarzy, zwanych niekiedy komisarycznymi prezydentami. Podobnie bylo w miastach mniejszych, gdzie pojawiali sie komisaryczni burmistrzowie. Zawieszano tez lub opozniano wybor rad miejskich i sejmikow. W tej sytuacji wspoludzial obywateli w administracji panstwa, zamiast sie rozszerzac, stopniowo zanikal, co zreszta bylo przedmiotem ogolnego niezadowolenia i krytyki. Na szczescie, jak widzielismy z przytoczonych przykladow, skutki tego stanu rzeczy nie wystepowaly tak wyraznie lub nie wystepowaly wcale w dziedzinie gospodarczej i w dziedzinie czysto spolecznej, do ktorej nalezalo zycie swiata pracy. Niemniej wskutek zahamowania rozwoju samorzadu terytorialnego panstwo przybieralo charakter coraz bardziej scentralizowany, a biurokracja urzednicza nabywala, a niekiedy uzurpowala sobie zbyt duzy zakres kompetencji i konkretnych wplywow. Bylo to zjawisko sprzeczne z polskimi tradycjami i oczywiscie niekorzystne z punktu widzenia zasad demokracji. Pamietac jednak trzeba takze, ze przy tak zlozonej strukturze narodowosciowej i spolecznej, jaka miala Polska miedzywojenna, centralizacja ta posiadala 387 takze dobre strony, gdy chodzi o konsolidacje i ujednolicenie zycia na calym obszarze panstwowym. Dzialala jako antidotum na wcale czeste przejawy egoizmu' dzielnicowego. OZON W lutym 1937 roku utworzony zostal Oboz Zjednoczenia Narodowego, zwany powszechnie w skrocie - choc trudno by bylo okreslic skrot ten jako popularny - "OZONEM". Na jego czele stanal pulkownik Adam Koc, czlowiek w Polsce znany, choc nie zaliczany do pierwszego garnituru politykow wyroslych w otoczeniu Pilsudskiego. Na pewno nie nalezal do grona jego zaufanych. Mial duze zaslugi scisle wojskowe w roku 1919 i 1920, gdy jako oficer otrzymywal i wykonywal trudne zadania operacyjne, wymagajace takze umiejetnosci politycznych.Koc od dawna juz w wojsku nie sluzyl, pograzywszy sie calkowicie w dzialalnosci politycznej, na plaszczyznie zazebiajacej sie z zagadnieniami gospodarczymi, w ktorych sie wyspecjalizowal i za specjaliste byl uwazany. Byl czas jakis prezesem Banku Polskiego. Widziano w nim niekiedy - i sam siebie w takiej roli widzial - konkurenta Eugeniusza Kwiatkowskiego. W roku 1936 zostal komendantem Zwiazku Legionistow. Byl wyznawca koncepcji, w mysl ktorej dziedzictwo najwyzszego autorytetu panstwowego w Polsce po smierci Pilsudskiego powinno bylo przypasc w udziale Smiglemu-Rydzowi. Utworzenie Obozu Zjednoczenia Narodowego mialo miedzy innymi temu wlasnie celowi sluzyc. Kwiatkowski byl przeciwnikiem tej koncepcji. Przeciwnikiem byl tez Moscicki oraz - z zupelnie innych powodow - odsuniety juz od wplywow Walery Slawek. A wiec od pierwszego dnia istnienia OZONU, a nawet zanim jeszcze powstal, mial zdecydowanych przeciwnikow w lonie obozu rzadowego. O tym spoleczenstwo nie wiedzialo dosc dlugo, traktujac nowy ruch polityczny jako emanacje obmyslona przez stojacych u wladzy epigonow Pilsudskiego. Wiedzialo natomiast o negatywnym stosunku do tego ruchu wszystkich z malymi tylko i malo istotnymi wyjatkami partii politycznych opozycji. Slawek byl przeciwnikiem OZONU z tego przede wszystkim wzgledu, ze trzymal sie scisle sformulowan nowej konstytucji, ktora nie przewidywala tego rodzaju ugrupowan nadrzednych i nie mowila nic o szczegolnym, tez nadrzednym stanowisku w panstwie, jakie zajal Generalny Inspektor Sil Zbrojnych. Slawek stal na stanowisku scislego legalizmu. Chcial, by zgodnie ze swym pierwotnym zalozeniem konstytucja upraszczala stosunek obywatela do panstwa, eliminujac posrednictwo stronnictw politycznych. Wierny bez zastrzezen ideologii Pilsudskiego, nie widzial ani potrzeby, ani mozliwosci przelewania w sposob sztuczny jego dziedzictwa i jego autorytetu na kogos, kto objal w nastepstwie po nim wladze nad wojskiem i tylko nad wojskiem. 388 Slawek przekonaniom tym sie nie sprzeniewierzyl, a widzac ich kleske w ciagu nastepnych dwoch lat, uznal samobojstwo za jedyne godne swej niezlomnej postawy rozwiazanie osobiste.Kwiatkowski i wielu innych pilsudczykow sprzeciwialo sie wyniesieniu Rydza na opuszczony przez Pilsudskiego piedestal nie tylko ze wzgledow legalistycznych czy prawniczych. Takze wzgledy personalnych sympatii czy antypatii, nie mowiac juz o osobistych ambicjach, odgrywaly tu role, choc uboczna. Ostatecznie prezydent Moscicki, odmowiwszy Slawkowi oproznienia swego fotela, zgodzil sie jednak na kompromis z Rydzem-Smiglym, przyznajac mu stanowisko "drugiej osoby w panstwie" i nie negujac, ze Rydz jako jego nastepca bedzie kiedys takze "pierwsza osoba w panstwie". Natomiast powstanie Obozu Zjednoczenia Narodowego, pomyslanego przez Koca jako monopartyjna organizacja polityczna na sluzbie Generalnego Inspektora sil Zbrojnych, budzila zastrzezenia jak najbardziej praktyczne. Stawiala bowiem pod znakiem zapytania mozliwosc zmiany konstytucji pod katem uwzglednienia zadan opozycji, a takze zadan wielu odlamow srodowiska rzadzacego - to znaczy takiej zmiany, ktora przywracalaby zasady rzadow parlamentarnych z zachowaniem tylko hamulcow, ktore utrudnialyby powrot do chaotycznego "sejmowladztwa" z lat przed zamachem majowym. I tylko tego rodzaju zmiana dawalaby szanse konsolidacji sil narodu. Kiedy powstawal Oboz Zjednoczenia Narodowego, nie kto inny tylko Kwiatkowski dosc daleko posunal rozmowy z najwiekszym i najwazniejszym ze stronnictw opozycyjnych - to jest ze Stronnictwem Ludowym, reprezentowanym przez Macieja Rataja. Rozmowy te, prowadzone pod katem znalezienia sposobu "rozszerzenia plaszczyzny rzadowej", mialy szanse objecia takze Polskiej Partii Socjalistycznej. Powolanie do zycia OZONU automatycznie je przerwalo. Koncepcje, czy raczej nakaz polityczny "konsolidacji sil spoleczenstwa" wysunal nie kto inny tylko wlasnie Rydz-Smigly i to w momencie jak najbardziej wlasciwym. Tej zaslugi odmowic mu nie mozna. Wzywal do tego od maja 1936 roku, gdy remilitaryzacja Nadrenii przez Niemcy hitlerowskie zapowiedziala nieuchronne odtad narastanie zagrozenia niepodleglosci Polski. Z przestroga i z wezwaniem do pogotowia wojennego wystapil Rydz 15 maja 1936 roku na radzie ministrow w obecnosci prezydenta, przestroge powtorzyl publicznie 24 maja na zjezdzie legionistow. W nastepnym miesiacu na ten sam temat mowil wobec ogromnego audytorium chlopskiego w Nowosielcach. Powiedzial wowczas, ze "jedynym haslem, ktore moze byc naszym pionem moralnym, jest haslo obrony Polski". Haslo to powinno byc rodzajem lancucha sprzegajacego wszystkich obywateli bez wzgledu na inne roznice. Musi tez znalezc wyraz praktyczny w postaci "zorganizowania kierowanej woli ludzkiej". Obowiazkiem wszystkich jest "podciagnac Polske wzwyz", przy czym nie moze byc "milego przezywania lub dozywania", nie moze byc wybierania sobie, co przyjemniejsze i wygodniejsze, bo jest ciezki okres i on naklada ciezkie zadania". Motyw ten powtarzal sie u Rydza i znajdowal silne echo w calym spoleczenstwie. Wzmagal tez jego popularnosc, zwlaszcza ze w tym samym 389 czasie Rydz - gdyz jemu to przypisywano - ozywil sojusz francusko-polski. Popularnosc Rydza stawala sie wartoscia odrebna, nie zwiazana z sympatiami czy antypatiami do rzadzacego Polska rezymu, z aprobata czy potepianiem nowej konstytucji. Proces ten postepowal szybko, dochodzil niekiedy do granic entuzjazmu i w pewien szczegolny sposob ogarnial takze opozycje, a przynajmniej mlodsze elementy w lonie tradycyjnych ugrupowan opozycyjnych, zwlaszcza prawicowych, ktorym doskwieral jalowy w ich przekonaniu bojkot zycia panstwowego i ktorym nie odpowiadaly w zmieniajacym sie swiecie programy polityczne pod wieloma wzgledami przestarzale.Haslo obrony panstwa, zagadnienie obronnosci, bylo rzeczywiscie wspolne Polakom. Opierajac sie na nim Rydz lub raczej kola widzace w nim element konsolidacji spoleczenstwa przystapily do dania temu powszechnemu przekonaniu wyrazu politycznego w postaci Obozu Zjednoczenia Narodowego. Miedzy oczywistoscia wplywu hasla obrony panstwa na umysly Polakow a praktycznym wnioskiem z tego faktu wyciagnietym byla jednak jesli nie przepasc, to przynajmniej gleboki row. Falszywe byly wnioski wyciagniete z prawidlowych przeslanek. Smigly-Rydz byl popularny nie dlatego, ze mial na swym koncie jakies ogromne zaslugi lub przedstawial nadzwyczajne walory osobiste, lecz dlatego, ze uosabial instytucje wojska polskiego. Kazdy general, gdyby przemawial w podobnym duchu i gdyby byl na stanowisku przyszlego naczelnego wodza, wzbudzalby w spoleczenstwie podobny odzew i cieszyl sie podobna popularnoscia. Ale nie znaczy to wcale, by popularnosc Rydza jako generalnego inspektora sil zbrojnych wystarczala do konsolidacji spoleczenstwa wokol ruchu politycznego majacego w oczach wielu znamiona lub ambicje monopartyjne. Niewiele lub wcale nie pomagal tu fakt, ze przejawy owej monopartyjnosci, zarowno programowe jak i organizacyjne, byly raczej niezdarna karykatura niz kopia wzorow faszystowskich. Zreszta, gdyby bylo inaczej, OZON zamiast poblazliwej u jednych, a wrogiej u innych obojetnosci spotkalby sie ze zdecydowanym oporem. Przyczyn slabosci koncepcji OZONU, ktora widzieli takze i przede wszystkim jego przeciwnicy w lonie srodowiska rzadzacego, szukac nalezy w dwoch sprawach. O jednej juz mowilismy: OZON uniemozliwial porozumienie ze stronnictwami opozycyjnymi i doprowadzenie do "bezbolesnej" zmiany niepopularnej konstytucji. Druga przyczyna slabosci polegala na jalowosci programu opartego na jednym tylko postulacie. Wlasnie dlatego, ze postulat obronnosci kraju byl powszechnie uznany, ze nikt mu sie nie sprzeciwial, ze nikogo nie trzeba bylo o nim przekonywac, uzycie go jako zwomika i fundamentu ruchu politycznego stawialo pod znakiem zapytania zarowno jego przydatnosc, jak i mozliwosci praktycznego dzialania. Wystarczalo przeciez byc po prostu Polakiem, by obrone kraju stawiac na pierwszym miejscu w zestawie potrzeb, dazen i obowiazkow. Nie potrzeba bylo zapisywac sie lub dac sie wpisac w szeregi partii politycznej, ktora na dobitke twierdzila, ze nie jest partia, a - przeciwnie - wszystkie partie ma zastapic. Program polityczny OZONU nigdy nie zostal sprecyzowany w sposob jasny i wyczerpujacy. Nie mozna bowiem za program uwazac tak zwanej deklaracji ideowo-politycznej odczytanej przez Koca przez radio 27 lutego 390 1937 roku. Rozplakatowano ja pozniej w calym kraju, a tekst wydrukowano takze w gazetach, ktore uzupelnialy go bardzo dowolnymi interpretacjami. Deklaracja mowila, ze panstwo jest najwlasciwszym ksztaltem zycia narodu i ze o byt narodowy nalezy walczyc. Stwierdzala, ze Konstytucja Kwietniowa jest dla Polski najlepsza, co z miejsca napotkalo krytyke tych wszystkich, ktorzy w jej zmianie widzieli sposob dokonania rzeczywistej konsolidacji narodowej. Mowila dalej o roli wojska w zyciu narodu, czego nikt nie kwestionowal do momentu, gdy tekst od wojska przechodzil do zasady "wodzostwa" i wymienial Rydza-Smiglego jako wodza, uzasadniajac to tym, ze jest on rzekomo nastepca Pilsudskiego. Deklaracja wzywala do harmonijnego wspolzycia z mniejszosciami narodowymi, ale jednoczesnie, zastrzegajac sie przeciwko gwaltom, nie potepiala walki gospodarczej, co w owczesnych warunkach mozna bylo rozumiec jako akcent antyzydowski. Deklaracja mowila o potrzebach wsi i swiata pracy, wspominala o wplywie panstwa na produkcje przemyslowa. Lecz byly to ogolniki, nie pretendujace nawet do nazwy sformulowan programowych.Mozna by na tym uwagi o OZONIE zakonczyc, stwierdzajac, ze byl niewypalem politycznym: wadliwym wnioskiem wyciagnietym z poprawnych przeslanek postulatu obronnosci panstwa. Mozna by to zrobic, gdyby nie fakt, ze nie poznano sie na tym od razu, wskutek czego OZON zaprzatnal ogromnie duzo uwagi zarowno grupy rzadzacej, jak i calego spoleczenstwa, stajac sie problemem, chociaz na range problemu nie zaslugiwal, zwlaszcza w dwoch ostatnich latach niepodleglosci. II Ambitne zalozenie OZONU, konsolidacja calego spoleczenstwa polskiego wokol hasla obronnosci Rzeczypospolitej, nie budzilo w nikim zadnych zastrzezen. Lecz wlasnie dlatego nie wystarczalo jako uzasadnienie potrzeby tworzenia ugrupowania politycznego o ambicjach zastapienia czy wyparcia z areny politycznej wszystkich innych ugrupowan i partii politycznych. Wiele z nich mialo przeciez za soba dlugie dziesieciolecia dzialalnosci, chlubne tradycje walki o niepodleglosc, okreslone programy i zwarte kadry organizacyjne. Opierajac sie na programie - powszechnie znanym chocby tylko w ogolnych zarysach - oraz kadrze czlonkowskiej i zakorzenionych tradycjach, kazde ze stronnictw liczylo na sympatykow w calym spoleczenstwie lub co najmniej w niektorych, okreslonych grupach spolecznych. Kazdy w Polsce wiedzial, lub przynajmniej orientowal sie z grubsza, do czego dazy i jakie cele, jakie reformy spoleczne czy gospodarcze chce osiagnac PPS, Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Narodow, a taze pomniejsze ugrupowania zblizone do kierunku pogladowego, ktory ogolnie mozna by okreslic jako demokratyczny i chrzescijansko-spoleczny.Oboz rzadowy zadnego z konkretnych atrybutow potrzebnych dla istnienia partii politycznej nie posiadal. Byl w rzeczywistosci luznym zbiorem ludzi o roznych, niekiedy nawet krancowo roznych pogladach, tradycjach i daze391 niach spolecznych. Elementem laczacym ich w jedna, choc bardzo mgla-wicowa, a czesto bardzo sklocona calosc byly obok zwyklego oportunizmu, ktory zawsze rozszerza szeregi zwolennikow osrodka dysponujacego konkretna wladca, tradycje przywiazania do postaci Pilsudskiego. Kult wielkiego czlowieka, z chwila gdy go zabraklo, przemienial sie w kult jego "ideologii". Czym byla "ideologia marszalka Pilsudskiego" po jego smierci, nikt dokladnie nie wiedzial i nie probowal nawet precyzowac. Dlatego, ze bylo to zadanie po prostu niewykonalne. Owszem, mozna bylo wytypowac dwa podstawowe tej ideologii skladniki. Pierwszym byl potezny, wszechogarniajacy patriotyzm i wyplywajace z niego hasla i wskazania, wsrod nich zasada prymatu obronnosci panstwa. Lecz, jak wiemy, ta zasada nie byla monopolem pilsudczykow. Natomiast drugi skladnik tej "ideologii" - zeby sie juz trzymac uzywanego wowczas wyrazenia - fascynowal tylko niewielka grupe ludzi, grupe ilosciowo z kazdym rokiem malejaca. Chodzi o teze, do ktorej Pilsudski sie przychylil juz w koncowym okresie zycia, ze moralnosc obywatelska, pojmowana nieomal mistycznie, a na pewno abstrakcyjnie, zastapic moze w zyciu publicznym wszystkie inne tego zycia imponderabilia. Wyrazem praktycznym tego stanu doskonalosci obywatelskiej miala byc bezpartyjnosc spoleczenstwa. Zakorzeniony w umysle Pilsudskiego, obsesyjny, choc niewatpliwie uzasadniony zlymi doswiadczeniami lek i wstret do "partyjnictwa" i jego pochodnej, "sejmowladztwa", byl punktem wyjsciowym pracy nad zmiana ustroju, co osiagnieto w kwietniu 1935 roku uchwalajac nowa konstytucje. Miala byc konstytucja zapewniajaca lad i sprawnosc dzialania wladz panstwowych, eliminujaca spory i jalowe dyskusje, podcinajaca nogi prywacie, unicestwiajaca znaczenie podzialow i interesow klasowych, regionalnych i ideologicznych. Podstawa calosci zycia i dzialalnosci mialo byc scisle przestrzeganie normy prawnej oraz zaufanie wobec najwyzszego autorytetu, takze moralnego, wladzy. Do takiego autorytetu pretendowac mogl tylko jeden czlowiek. Byl nim Pilsudski. Z ta oczywiscie poprawka, ze tylko czesc spoleczenstwa - zapewne duza czesc, lecz ciagle czesc tylko - autorytet taki gotowa mu byla przyznac. Gdy go zabraklo, zabraklo tez autorytetu. Nikt nie mogl do autorytetu takiego pretendowac - choc wielu sie o to staralo. Staral sie przede wszystkim i niektorym jego zwolennikom moglo sie wydawac, ze starania zblizaja go do celu, marszalek Smigly-Rydz. Eksperyment sie nie udal, bo udac sie nie mogl. Nie tylko dlatego, ze nic sie nigdy nie powtarza w historii, a na pewno powtorzyc sie nie moze w sposob zamierzony i kierowany. I nie tylko dlatego, ze Smigly-Rydz nie byl - uzyjmy parafrazy z Pisma Swietego - "zrobiony na ksztalt i podobienstwo" swego poprzednika. Byl czlowiekiem zupelnie innego kalibru. Dziedziczenie autorytetu w ramach grup wojskowych, przekazywanie go z jednego generala na drugiego jest mozliwe tylko w ustrojach dyktatury wojskowej. Zjawiska "bonapartyzmu" czy "militaryzmu" ustrojowego nie bywaja wynikiem spontanicznej woli spoleczenstwa. Chyba, ze realizuja sie 392 w oparach drapieznego entuzjazmu towarzyszacego zwycieskim wojnom agresywnym - lub jak kto woli, imperialistycznym - znajdujac pozywke w jakichs irracjonalnych haslach pseudoideologicznych. Lecz i wowczas spontanicznosc wypala sie zwykle bardzo szybko i "bonapartyzm", czyli "militaryzm", musi szukac oparcia w zwyklej przemocy. W Polsce niczego podobnego nie bylo i byc nie moglo. Fakt, ze na wiekszosc politykow obozu rzadowego skladali sie byli oficerowie, mogl wytwarzac wrazenie za granica, zwlaszcza we Francji, ze "rzady pulkownikow" sa emanacja militaryzmu w zyciu Polski. W istocie jednak nie stanowili oni kasty, ani nawet nie nalezeli do klasy o tradycyjnym, wojskowym sposobie myslenia, na podobienstwo mafii oficerskiej niemieckiego sztabu generalnego lub chociazby selektywnej i oderwanej od reszty obywateli odrebnej spolecznosci oficerskiej Trzeciej Republiki wlasnie francuskiej. Kazdy z "pulkownikow" (stopien raczej symboliczny) zasiadajacych w rzadach pomajowych, sprawujacych funkcje dyrektorskie w bardzo nielicznych zreszta przedsiebiorstwach lub z trudem radzacych sobie na stanowisku administracyjnym sluzyl kiedys w wojsku. Niekiedy nawet, choc raczej rzadko, powracal do sluzby czynnej w wojsku. Lecz z reguly swa kariere wojskowa rozpoczynal albo jako ochotnik w wojsku polskim, albo jako oficer rezerwy ktorejs z armii zaborczych. Glowne nazwiska ludzi nalezacych do "sitwy legionowej", jak ja jedni z niechecia, a inni z duma nazywali, to nazwiska ludzi, ktorzy - zanim sie w wojsku znalezli - chcieli byc lub juz byli lekarzami, inzynierami, nauczycielami, dziennikarzami lub artystami. Sam Smigly-Rydz, szczytowa i symboliczna postac rzekomego polskiego militaryzmu, nie marzyl w mlodosci o bulawie marszalkowskiej, lecz o takiej karierze, do jakiej przygotowac go mogla szkola sztuk pieknych.O tym wszystkim owczesne pokolenie Polakow wiedzialo. Co wiecej: krytykujacy zawziecie "sanacje" i jej rzady uzywali slowa "sitwa", lecz bynajmniej nie w sensie wojskowym. Uzywali tez slowa "kasta", myslac jednak raczej o mlodych oficerach juz polskiego chowu i zawodowo bardzo wartosciowych. Lecz jakzez czesto wypominano luminarzom legionowym sluzacym dalej w wojsku ich "amatorszczyzne" zawodowa i jakzez rzadko ich rzekomy militaryzm. Byl w Polsce kult wojska, byla milosc wojska, w ktorym kazdy nieomal zdrowy mezczyzna sluzbe odbywal. Lecz nie bylo zadnego podkladu psychicznego dla militaryzmu. W tym tez lezala przyczyna zupelnego braku odzewu dla koncepcji "wodzostwa" lansowanej przez Oboz Zjednoczenia Narodowego, ktorym to "wodzem" mial byc Smigly-Rydz, dlatego ze objal po Pilsudskim najwyzsza w panstwie funkcje wojskowa. Funkcje wojskowa uwazano za naturalna - funkcje polityczna zbywano calkowita obojetnoscia i tysiacem kpin i dowcipow. Tak samo reagowano na szumne deklaracje ideowe i poczynania OZONU. Przeciwdzialac probowala tym reakcjom niekiedy cenzura prasowa, niezwykle ospala i lagodna w porownaniu z tym, co dzis wiemy o cenzurze. Wkrotce i tego przeciwdzialania zaniechano. Dziwne zaiste i humorystyczne nieomal byly przejawy polskiego pol-"faszyzowania" i pseudomilitaryzmu. Dziwne i zarazem bardzo polskie, 393 gdyz stanowia do dzis dowod, ze dla zaprowadzenia w Polsce totalitaryzmu i dyktatury trzeba przemocy i to przemocy obcej.Nie powiodly aie tez w Polsce miedzywojennej proby zglajchszaltowania pogladow. "Pilsudski marzyl o spoleczenstwie bezpartyjnym. Obywatelom miala starczyc struktura panstwowa, uzupelniona struktura samorzadowa i dzialalnoscia organizacji spolecznych. Partie polityczne, podzialy polityczne miala wykorzenic i pozbawic racji bytu "sanacja moralna". Takze w tej koncepcji widac cechy bardzo polskie. Nie monopartia, nie kierownicza rola jednej partii, lecz bezpartyjnosc miala uzupelniac strukture ustrojowa. Rezultat? Bezpartyjny Blok Wspolpracy z Rzadem zamienil sie w jedna z partii. Wiec Slawek, jej prezes, ja rozwiazal. Oboz Zjednoczenia Narodowego takze nie chcial byc partia. Stal sie za to ugrupowaniem, ktoremu nawet oboz rzadowy nie udzielil pelnego poparcia i ktorym sie poslugiwal tylko w miare doraznej potrzeby. I w tym wypadku zwyciezylo bez trudu przywiazanie Polakow do wlasnych pogladow, ktorego nie nalezy zbywac wyswiechtanym powiedzeniem o warcholstwie lub wybujalym indywidualizmie, gdyz jest zarzewiem demokracji. Ostatnie wybory Zadne proby stworzenia namiastki monopartii w Polsce sie nie udawaly. Konsolidacja wokol idei obrony niepodleglosci panstwowej byla wyrazem solidarnosci narodowej ogarniajacej cale spoleczenstwo. By te konsolidacje stworzyc, nie potrzeba bylo zadnej dzialalnosci organizacyjnej, ktora dzis nazwalibysmy "odgorna". Fakt ten tlumaczyl dwa zjawiska, typowe dla lat miedzy smiercia Pilsud-skiego a wrzesniem 1939 roku. Jednym byla nieslabnaca i ozywiona dzialalnosc polityczna o charakterze opozycyjnym. Drugim byla zywa ciagle mysl o potrzebie zmiany struktury politycznej obozu rzadowego. Mysl ta szla w kierunku rozszerzenia podstawy rzadow. W samym wiec zalozeniu byla sprzeczna z zalozeniami "oficjalnej" bazy rzadzenia, za ktora uchodzil lub chcial uchodzic wlasnie Oboz Zjednoczenia Narodowego. Mysl ta byla najsilniejsza w srodowisku zblizonym do prezydenta Moscickiego, a jej naczelnym wyrazicielem byl wicepremier Kwiatkowski. Czyniono mu z tego powodu zarzuty, ze tworzy badz podsyca istnienie frakcji w obozie okreslanym dosc pompatycznie jako pilsudczykowski. Tymczasem szlo tu o cos innego, o zdrowa i bardzo potrzebna wspolprace ze stronnictwami opozycyjnymi, jesli mozna to w ramach ustawowych Konstytucji Kwietniowej, a gdyby to nie bylo mozliwe, to po przeprowadzeniu odpowiednich zmian w tej konstytucji, zwlaszcza zas w ordynacji wyborczej. Calkowita potulnosc Sejmu i Senatu, wybranych na podstawie tej ordynacji, byla przedmiotem troski nie tylko wiekszosci spoleczenstwa, lecz takze wielu odlamow obozu rzadowego. Istnienie OZONU, zwlaszcza w pierwszej jego fazie, utrudnialo jednak prowadzenie konstruktywnych, choc oczywiscie 394 zakulisowych rozmow z opozycja. Byly one rym trudniejsze, ze z nielicznymi wyjatkami prowadzic je musialy osoby wystepujace w charakterze prywatnym. W dodatku proby zblizenia do opozycji byly dosc chaotyczne, z tego wzgledu, ze szukano porozumienia raz z jednym, raz z drugim jej skrzydlem.Na wiosne 1938 roku dojrzewac zaczela na "Zamku" mysl dokonania proby sondazu opinii w postaci nowych wyborow. Oczywiscie na podstawie obowiazujacej ordynacji. Czyniono pewne kroki przygotowawcze, by przelamac chec formalnego bojkotu ze strony partii politycznych. Na wypadek, gdyby to sie nie powiodlo, sadzono, ze frekwencja wyborcza stanowic bedzie sprawdzian popularnosci lub poparcia, jakiego spoleczenstwo udziela rzadowi i calemu obozowi rzadowemu. Mysl o nowych wyborach nabrala rumiencow w chwili, gdy marszalkiem Sejmu zostal w lecie 1938 roku Walery Slawek. Nastapilo to po smierci dotychczasowego marszalka, Stanislawa Cara, jednego z tworcow Konstytucji Kwietniowej. Slawka obawiano sie bardzo w obozie Zamkowym, nie tylko dlatego, ze byl bezkompromisowym przedstawicielem mysli politycznej przypisywanej Pilsudskiemu, ktora to mysl polityczna poddawano daleko idacym watpliwosciom w miare uplywu czasu i narastania nowych problemow, lecz takze dlatego, ze uchodzil w dalszym ciagu za kandydata na stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej. Do mysli o rozpisaniu nowych wyborow przychylil sie po wielu oporach takze Smigly-Rydz. Okazywalo sie wiec, ze wszystkim odlamom obozu rzadowego zalezy na sprawdzeniu, jak wielkie ma on poparcie w spoleczenstwie. Dopiero po tego rodzaju sprawdzeniu zwolennicy porozumienia z opozycja mysleli o przedsiewzieciu nowych konkretnych krokow w tym kierunku. Dekret prezydenta rozwiazujacy przedterminowo obie izby parlamentu wspominal wyraznie, ze "odnowienie skladu izb" nastepuje jako odzew na "wzrost w szerokich masach narodu zrozumienia potrzeby czynniej szego wspoludzialu w pracy dla panstwa". Nowe izby zatem powinny "w pracy swej dac pelniejszy wyraz nurtujacych w spoleczenstwie pradow". Znalazlo sie w dekrecie jeszcze jedno bardzo wazne zdanie, ze naczelnym zadaniem nowo wybranych izb bedzie "zajecie stanowiska w sprawie podstawowej" dla calego kraju, a wiec i dla opozycji, to znaczy w sprawie ordynacji wyborczej. Chociaz byly to sformulowania ostrozne, niemniej zapowiadaly konkretny plan polityczny. Mialby on polegac na tym, ze nowe izby, zgodnie z zyczeniami spoleczenstwa, powinny po prostu ordynacje zmienic, czego oczywistym skutkiem byloby ich rozwiazanie i ogloszenie nowych wyborow, w ktorych moglaby juz bez przeszkod uczestniczyc opozycja. Innymi slowy, dekret zawieral obietnice reformy ustroju w kierunku przywrocenia mu charakteru demokracji parlamentarnej. Zapowiedzi te wzbudzily sporo zainteresowania w calym spoleczenstwie. Jednoczesnie jednak zmobilizowaly te osrodki w obozie rzadowym, ktore uparcie glosily doskonalosc Konstytucji Kwietniowej i chcialy przeciwdzialac wszelkim jej zmianom. Dekret rozwiazujacy Sejm i Senat i rozpisujacy nowe wybory ogloszono 13 wrzesnia 1938 roku. Byl to moment jak najgorzej wybrany. Trwal bowiem w pelni kryzys czechoslowacki. Bardzo tez energicznie przeciwko rozwiazaniu 395 Sejmu wlasnie w tak napietej sytuacji miedzynarodowej protestowal Jozef Beck. Zglaszal nawet swoja rezygnacje, ktora wycofal na prosbe prezydenta. Dodac Yrzeba, ze zastrzegal sie przy tym, iz nie protestuje bynajmniej przeciwko'sformulowaniom dekretu, to znaczy przeciwko zapowiedziom zmian w systemie ustrojowym i w wewnetrznym ukladzie politycznym, lecz przeciwko nieodpowiedniej, jego zdaniem, chwili.Reakcja spoleczenstwa na sformulowania dekretu prezydenta byla jednak bardzo pozytywna. Jedynie Stronnictwo Narodowe zapowiedzialo od razu, ze w wyborach udzialu nie wezmie. Dwie pozostale najwazniejsze partie polityczne, to znaczy Polska Partia Socjalistyczna i Stronnictwo Ludowe, wahaly sie dosc dlugo, czy wziac formalny udzial w wyborach. Ostatecznie przewazylo stanowisko dyktujace potrzebe ostroznego wyczekiwania i zadna z partii nie wystawila kandydatow. Nie oglosily natomiast bojkotu wyborow, co bylo w istocie najwazniejsze. Podobne stanowisko zajal Prymas, kardynal August Hiond. W jednym z nielicznych politycznych oswiadczen, jakie Kosciol polski zlozyl w dwudziestoleciu miedzywojennym. Prymas mowil (w wywiadzie prasowym), ze wszyscy obywatele powinni interesowac sie czynnie zyciem panstwowym, wobec czego bez wzgledu na ich stosunek do rzadu, konstytucji i ordynacji wyborczej powinni "z poczucia obowiazku patriotycznego pojsc do urn wyborczych". Wybory do Sejmu odbyly sie 6 listopada. Z 17 i pol miliona uprawnionych do glosowania glosowalo nieco ponizej 12 milionow, czyli 67,36%. Jezeli wprowadzi sie poprawke na slabszy znacznie niz wsrod Polakow udzial mniejszosci narodowych, wyliczyc mozna, ze z obywateli polskich polskiej narodowosci glosowalo okolo 80% uprawnionych. Byl to procent bardzo wysoki i mogl posluzyc do wyciagniecia daleko idacych wnioskow. Przeprowadzajac bowiem analize tych cyfr widac bylo wyraznie, ze w wyborach wzieli udzial zwolennicy partii opozycyjnych obok zwolennikow obozu rzadowego. Wzieli oni udzial, odpowiadajac jak gdyby na ostrozne sformulowania dekretu prezydenta. Udzial ten oznaczal, ze spodziewaja sie zapowiedzianych reform, ze na nie czekaja i ze z chwila gdy nastapia gotowi sa do czynnego udzialu w zyciu panstwowym. Tym samym, jak mozna sie bylo domyslac, idea bojkotu przestala odgrywac role, gdyz spoleczenstwu nie odpowiadal podzial calego narodu na dwie grupy, grupe czynna, popierajaca rzad, i grupe bierna, nie bioraca udzialu w zyciu panstwowym, lecz trwajaca w stalym protescie przeciwko ustrojowi. Logika, a takze nadzieje duzej czesci spoleczenstwa wskazywaly na ten wlasnie kierunek dalszego przebiegu wydarzen. Stalo sie jednak inaczej, co nie bez slusznosci uznac mozna za swoista tragedie koncowego okresu miedzywojennego dwudziestolecia. Interpretowac wyniki wyborow w mysl zapowiedzi zawartych w dekrecie prezydenta z 13 wrzesnia 1938 roku probowali tylko wicepremier Kwiatkowski i sam Moscicki. Tymczasem wytwarzaly sie jednak okolicznosci, ktore inicjatywe dalszego logicznego pokierowania polityka wewnetrzna panstwa utrudnily i uniemozliwily. Mianowicie w srodowisku Obozu Zjednoczenia Narodowego, a scislej mowiac w otoczeniu marszalka Smiglego-Rydza uznano blednie, ze duza frekwencja 396 wyborcza wzmacnia tak bardzo sily obozu rzadowego, ze porozumienie z opozycja staje sie po prostu niepotrzebne. Te bledna interpretacje poparto kilkoma formalnymi pociagnieciami, ktore zwiekszyly pomieszanie pojec i ogolny chaos polityczny. Mianowicie poslowie w nowym Sejmie ukonstytuowali sie w rodzaj klubow. Uzywam slowa "rodzaj", gdyz najliczniejszy z nich, klub OZONU, nie byl bynajmniej frakcja parlamentarna w prawdziwym tego slowa znaczeniu, lecz jak wszystkie emanacje tego tworu byl luznym zlepkiem ludzi o najrozmaitszych pogladach. Nadal on jednak ton obradom, zwlaszcza pierwszej sesji. Przeprowadzil wybor marszalka Sejmu w osobie profesora Waclawa Makowskiego, teoretyka oslawionej koncepcji ideologii "panstwowej", namietnie zwalczanej przez opozycje wszystkich odcieni. Wybor Makowskiego byl takze ostateczna przegrana Walerego Slawka, ktory po raz drugi zostal usuniety w cien zycia publicznego w Polsce, co po kilku miesiacach zakonczylo sie jego samobojstwem. Ku duzemu zdziwieniu i oburzeniu calego spoleczenstwa czolowi przedstawiciele Obozu Zjednoczenia Narodowego glosic zaczeli, ze nowy parlament jest ostatecznym i druzgocacym dowodem pelnego poparcia calego spoleczenstwa dla dotychczasowego obozu rzadowego, ktory tym obozem monopolizujacym wladze i wplywy ma pozostac na przyszlosc.Juz 3 grudnia 1938 roku rzeczywisty przywodca OZONU, zwany "szefem sztabu", pulkownik Wenda, wystapil w Sejmie z gwaltownym atakiem na wicepremiera Kwiatkowskiego i posrednio prezydenta. Nie ustaly jednak rozmowy i pertraktacje ze stronnictwami opozycyjnymi, prowadzone dalej z inicjatywy Kwiatkowskiego, z ktorych to inicjatyw najwazniejsza byla rozmowa prezydenta z przedstawicielami opozycji w marcu 1939 r. Wiele wskazuje, ze w ostatnich miesiacach przed katastrofa wojenna nie zrezygnowano bynajmniej z proby uzdrowienia ustroju, zarowno w srodowisku opozycji, jak i w anty-ozonowych osrodkach rzadowych. Ulegajac natomiast presji wydarzen przesuwano, jak sie zdaje, dokonanie tak potrzebnych zmian na termin wyborow prezydenckich, to znaczy na rok 1940. Rok ten znalazl sie juz jednak w zupelnie innej epoce historii. Czesc trzecia Polityka zagraniczna Od Rygi do Rapallo Okres trzech lat miedzy odzyskaniem niepodleglosci w roku 1918 a decyzja podzialu Gornego Slaska miedzy Polske i Niemcy w pazdzierniku 1921 roku wyznaczyl miejsce Polski w owczesnej Europie nie tylko w sensie ustalenia jej ksztaltu geograficznego, lecz takze w sensie jej przyszlej roli w zyciu miedzynarodowym. Jasnej i powszechnie uznanej koncepcji, jaka ma byc ta rola i jak silne ma byc panstwo polskie, by moc ja spelniac, nie bylo ani w stolicach zachodnich, ani w Polsce samej. Nie bylo jej tez w stolicach dwoch sasiadow Polski, ktorzy zarowno powstanie niepodleglego panstwa polskiego, jak i jego okrzepniecie w pozycji czynnika ladu i pokoju na obszarze Europy srodkowowschodniej traktowali jako wlasna kleske polityczna. Chodzi w tym wypadku o Berlin i o Moskwe, ktore dokladaly staran, by albo panstwo polskie zlikwidowac, zanim sie zorganizuje, albo tez tak je oslabic, by nie moglo pretendowac do zadnej w ogole roli w polityce miedzynarodowej. Zwyciestwo militarne Polski polozylo kres tym zamierzeniom likwidacji panstwa polskiego i tym samym likwidacji systemu wersalskiego. Dalsze wystapienia antypolskie, jak na przyklad wspomaganie interesow niemieckich na Gornym Slasku, mialy juz tylko charakter dywersyjny. Natomiast rzeczywistosc polityczna polegajaca na rezygnacji z planow leninowskich stwarzal traktat pokojowy zawarty w Rydze w marcu 1921 roku. Traktat ten, jak to zaznaczylismy, byl logicznym i bardzo istotnym uzupelnieniem Traktatu Wersalskiego. Stwarzal tez zupelnie nowe mozliwosci rozwojowe dla polityki europejskiej. A tym samym dla polityki polskiej. Byl to fakt oczywisty. W dodatku jak najbardziej dla wszystkich zainteresowanych stron korzystny. Jest rzecza charakterystyczna dla tego okresu historii Europy i swiata, ze wbrew logice nie wyciagnieto z niego wszedzie tych samych wnioskow, z tym dalszym rezultatem, ze nie zdolano lub nie umiano w pelni go wykorzystac. Przyczyn bylo wiele. Zarzut nie wyzyskania koniunktury miedzynarodowej, stworzonej przez ugruntowanie ladu wersalskiego za pomoca Traktatu Ryskiego, nie obciaza jednak polityki polskiej lub owczesnego jej kierownictwa. Jest to tym bardziej godne uznania, ze kierownictwo to dzialac musialo w warunkach bardzo trudnych, w Polsce trwal bowiem ciagle jeszcze stan przedluzonej tymczasowosci ustrojowej. Przy braku konkretnych spre-cyzowan ustawowych okreslenie kompetencji ministra spraw zagranicznych, premiera rzadu, a takze Naczelnika Panstwa bylo sprawa trudna i do konca niewyjasniona. Dalszym utrudnieniem byla swiadomosc, ze Traktat Ryski przez dotychczasowego rzeczywistego kierownika polityki zagranicznej, jakim byl Naczelnik Panstwa, przyjety zostal niechetnie. Pilsudski traktat ratyfikowal i moze nawet byl jedynym obok kolejnych ministrow spraw zagra; 399 nicznych, Skirmunta i Narutowicza, ktory w pelni docenil korzystna dla Polski i Europy koniunkture, jaka traktat stwarzal. Niemniej - slusznie czy nieslusznie, przesadnie czy rzeczowo - podkreslano w opinii miedzynarodowej i krajowej? ze Traktat Ryski byl przekresleniem jego wlasnej wizji politycznej, zmierzajacej do trwalego oslabienia Rosji, wykorzystujac w tym celu dazenia wolnosciowe narodow nierosyjskich, jakie po imperium carskim dziedziczylo w swych granicach nowe imperium komunistyczne. Lecz z drugiej strony Pilsudski ocenial bardzo trzezwo sytuacje europejska. Obawial sie oslabienia frontu mocarstw zachodnich i tym samym skutecznosci dzialania Ligi Narodow. W tej ocenie nie byl odosobniony, gdyz obawy te podzielalo wielu politykow - zwlaszcza zachodnich, sposrod ktorych wielu do tego wlasnie oslabienia jak najgorliwiej sie przykladalo. Lecz jesli nie liczyc innych politykow polskich, zwlaszcza Gabriela Narutowicza, Pilsudski byl odosobniony w swych obawach, ze pomimo Traktatu Wersalskiego krepujacego Niemcy i Traktatu Ryskiego wiazacego Rosje oba te panstwa wykorzystaja kazda nadarzajaca sie okazje dla stworzenia wspolnego frontu wspolpracy politycznej, gospodarczej i wojskowej, skierowanego przeciwko stworzonemu przez oba traktaty ladowi europejskiemu. A wiec przede wszystkim przeciwko Polsce. Obawom tym dal wyraz po zaskakujacym cala Europe ukladzie niemiecko-sowieckim w Rapallo, gdy zmusil do ustapienia rzad Ponikowskiego. Uzasadnil wowczas ten krok, traktowany przez wielu jako niekonstytucyjny, w ten sposob, ze powstalo nowe i smiertelne zagrozenie panstwa polskiego i jego interesow. Skutki tego zagrozenia sa kwestia przyszlosci, lecz zdawac sobie z nich sprawe i w czas im zapobiec jest obowiazkiem rzadu polskiego. Obowiazkowi temu podolac moze tylko rzad silny i rozumiejacy, na czym niebezpieczenstwo polega, a on jako Naczelnik Panstwa zadnego z tych przymiotow w rzadzie Ponikowskiego dopatrzyc sie nie moze. Wrocmy jednak na szersza arene polityki miedzynarodowej, a scisle do pytania, dlaczego owczesna polityka europejska nie umiala solidarnie i we wspolnym interesie wyzyskac koniunktury stworzonej przez Traktat Ryski. Przyczyn zasadniczych bylo trzy, dwie z nich wiazaly sie ze soba. Przyczyn pochodnych lub marginalnych bylo oczywiscie znacznie wiecej. Najistotniejszym powodem bylo oslabienie od samych poczatkow tej instytucji, ktora w mniemaniu sprzymierzonych w pierwszej wojnie swiatowej, a przynajmniej niektorych z nich, miala byc praktycznym wykladnikiem ladu utworzonego w Traktacie Wersalskim. Instytucja ta byla LigaNarodow. Pomyslana jako najwyzszy trybunal miedzynarodowy, a jednoczesnie jako swoisty parlament panstw, poslugiwac sie miala autorytetem moralnym wspartym odpowiednia sila materialna. Statut jej pomyslany byl lepiej niz statut ONZ, chocby dlatego, ze nie dopuszczal veta wielkich mocarstw. Zakres kompetencji Ligi byl dosc szeroki. Miedzy innymi jej badz tez wylonionym przez nia organom zlecono zalatwienie niektorych spraw spornych, pozostalych po konferencji pokojowej roku 1919. Do takich nalezala na przyklad decyzja w sprawie Gornego Slaska. Lecz wycofanie sie z Ligi Narodow tego panstwa, ktorego przywodca Lige stworzyl, zadalo jej cios tak .400 mocny, ze zarowno jej autorytet moralny, jak i sila wykonawcza stanely z miejsca pod znakiem zapytania. Ameryka odmowila ratyfikacji Pokoju Wersalskiego i umowy stwarzajacej Lige Narodow. Nieobecnosc Ameryki w Europie i w Lidze Narodow zaliczyc nalezy do podstawowych przyczyn slabosci i przyszlego upadku systemu pokojowego utworzonego po pierwszej wojnie swiatowej. Skutkiem dalszym wycofania sie Ameryki bylo wywichniecie rownowagi sil miedzy pozostalymi wielkimi mocarstwami. Japonia przestala sie Europa interesowac, Wlochy trudno bylo nazwac mocarstwem w prawdziwym tego slowa znaczeniu. Pozostawaly Wielka Brytania i Francja, ktorych drogi polityczne rozeszly sie w ciagu kilku lat wlasnie na tle roznicy pogladow, jak najlepiej zabezpieczyc pokoj w Europie. Roznice te wyrazily sie przede wszystkim w ich stosunku do dwoch mocarstw, ktore do Ligi Narodow nie nalezaly, a ktorych przystapienie w przyszlosci obwarowano szeregiem warunkow. W roku 1921 zaden z tych warunkow spelniony nie byl. Mocarstwami tymi byly Niemcy i Rosja. Wazniejszym z nich byla Rosja - juz chocby z tego wzgledu, ze formalnie nie wiazaly jej postanowienia Traktatu Wersalskiego. Lecz wiazaly ja postanowienia Traktatu Ryskiego. Francja w dalszym ciagu powatpiewala w trwalosc rzadow bolszewickich, byla wiec niechetna pokojowi zawartemu z Rosja przez Polske. Stanowisko bardzo ostrozne zajmowala takze Wielka Brytania. Byla bardziej sklonna niz Francja do rezygnacji z prob obalenia rzadu komunistycznego i do nawiazania stosunkow z Moskwa, przynajmniej na plaszczyznie gospodarczej. Lecz dzielilo ja od Francji, a w tym wypadku takze od Polski, cos wiecej niz stosunek do Rosji. Mianowicie chec do-pomozenia Niemcom w wydostaniu sie z klopotow gospodarczych, wywolanych przynajmniej w czesci reparacjami wojennymi, przy ktorych upierala sie Francja. I dla Anglii, i dla Francji podpisanie przez Polske pokoju z Rosja oznaczalo zrzucenie kurateli mocarstw sprzymierzonych. Na kuratele te Polska godzila sie do czasu, chcac dotrzymac postanowien Traktatu Wersalskiego, ktore przewidywaly koniecznosc uznania przez mocarstwa takze granic wschodnich Rzeczypospolitej. Na uznanie to czekac Polsce przyszlo az do roku 1923, co w ocenie historycznej bylo wysilkiem zbednym, gdyz granice te wyznaczyl i de facto, i de wre Traktat Ryski. Zabiegi o uznanie granic absorbowaly polityke polska. Lecz nie stanowily trzonu tej polityki. Jej istota bylo naklonienie calej Europy do uznania rzeczywistosci w postaci normalizacji'stosunkow z Rosja. Polska widziala w tym jedyny sposob zapobiezenia zblizeniu rosyjsko-niemieckiemu. W wysilkach swych dyplomacja polska osiagnela duzy sukces w postaci zwolania konferencji gospodarczej wiekszosci panstw europejskich w Genui z udzialem i Rosji, i Niemiec. Nie bylo wina Polski, ze konferencja ta doprowadzila do Rapallo. Natomiast stalo sie jasne, ze od tej chwili Polska stawala sie nie tylko najwazniejszym, lecz w ogole jedynym strozem pokoju w Europie srodkowo-wschodniej. Tym samym przejela na siebie ciezar strzezenia pokoju na obszarach polozonych na wschod od Niemiec i na zachod od Rosji, czyli w szerokim pasie miedzy Baltykiem a Morzem Czarnym i Balkanami. Fakt 401 ten jednak nie zostal wlasciwie doceniony w stolicach zachodnich, wskutek czego Polska ciezar ten musiala dzwigac bez wystarczajacej pomocy Europy zachodniej.Przyczyna tego stanu rzeczy bylo niedostrzeganie, przynajmniej w latach dwudziestych, scislego zwiazku miedzy Traktatem Ryskim i Traktatem Wersalskim. Ten brak zrozumienia wlasciwego znaczenia Traktatu Ryskiego i roli, jaka po jego podpisaniu przypadla Polsce w Europie mial wiele konsekwencji. Dwie z nich mialy decydujace znaczenie dla dalszych dziejow nie tylko Europy, lecz calego swiata. Pierwsza byla szybko nastepujaca dezintegracja stworzonego w Wersalu systemu bezpieczenstwa, co dzialalo na korzysc interesow dwoch panstw system ten pragnacych obalic - Niemiec i Zwiazku Sowieckiego. Druga - odmienne traktowanie bezpieczenstwa Europy zachodniej i bezpieczenstwa Europy srodkowo-wschodniej, co umozliwilo po niespelna dwudziestu latach wspolne wystapienie zbrojne Niemiec i Rosji - innymi slowy, rozpetanie drugiej wojny swiatowej. Historia nie uznaje slowa "gdyby". Jalowe wiec jest dociekanie, co by sie stalo, jakimi kolejami potoczylyby sie dzieje, gdyby te dwie konsekwencje niezrozumienia scislego zwiazku miedzy Traktatami Wersalskim i Ryskim ustapily miejsca powszechnej woli traktowania sprawy bezpieczenstwa Europy jako niepodzielnej calosci. Nie jest natomiast jalowe doszukiwanie sie przyczyn dorywczosci, braku konsekwencji i zwyklej lekkomyslnosci, jakie cechowaly polityke europejska okresu miedzywojennego w ogolnosci, a polityke poszczegolnych panstw europejskich w szczegolnosci. Dopiero na tym szerszym tle ocenic mozna polityke zagraniczna Polski. II Akty prawa miedzynarodowego, o ktorych byla tu mowa, stwarzaly wcale mocna i powiazana w logiczna calosc podstawe dalszego dzialania w polskiej polityce zagranicznej. Nie znaczylo to co prawda, by nie pozostawalo juz nic do zalatwienia ze spraw spornych. Lecz zarowno niezakonczony spor z Litwa, powstaly na tle przynaleznosci Wilenszczyzny, jak i juz zarysowujace sie trudnosci w sprawie uprawnien polskich w Wolnym Miescie Gdansku uznac bylo mozna za zagadnienia marginalne. Nie byly natomiast marginalnymi sprawy wewnetrzne i to pomimo uchwalenia Konstytucji Marcowej, ktora w roku nastepnym miano wprowadzic w zycie. Lecz uregulowanie spraw wewnetrznych nie przyczynilo sie do podwyzszenia kredytu zaufania udzielanego Polsce za granica, a mowiac scislej w stolicach zachodnich i w Lidze Narodow. Dlatego, ze nie zalatwialo w sposob zadowalajacy zagadnien mniejszosci narodowych, przede wszystkim zas sprawy Galicji Wschodniej, zwanej przez Polakow Malopolska Wschodnia. Bo zarowno tekst Konstytucji Marcowej, jak i praktyka administracyjna nie przyblizaly, lecz oddalaly realizacje autonomii majacej zabezpieczyc jesli nie ambicje, to przynajmniej interesy Ukraincow galicyjskich. Wobec zapowiedzianych na jesien 1922 roku wyborow do nowego Sejmu i Senatu, przy ordynacji wyborczej nie czyniacej26 - Historia dwudziestolecia 402 zadnej roznicy miedzy czesciami skladowymi panstwa polskiego powstawala obawa formalnego protestu ze strony wielkich mocarstw i Ligi Narodow, tym bardziej ze w tym kierunku pracowaly usilnie nie tylko emigracja ukrainska i propaganda niemiecka, lecz takze rzad czechoslowacki.Zazegnanie tego niebezpieczenstwa bylo zasluga ministra spraw zagranicznych Gabriela Narutowicza. Pomimo oporow prawicy sejmowej wysunal on projekt autonomii Malopolski Wschodniej w postaci "przedlozenia rzadowego", ktore Sejm zamienil w ustawe z dnia 26 pazdziernika 1922 roku. Ustawa ta nigdy nie weszla w zycie, co na pewno nie bylo wina Narutowicza. Niewatpliwie storpedowanie jej przez pozniejsze Sejmy bylo jednym z za-sadnicznych bledow Polski dwudziestolecia miedzywojennego. Niemniej, choc zaplacic za to mialo panstwo polskie w przyszlosci, w latach 1922-23 jej uchwalenie zostalo jak najlepiej przyjete na Zachodzie, zwlaszcza we Francji i we Wloszech, i usunelo ostatnie opory przed uznaniem przez mocarstwa granicy ryskiej oraz granicy polsko-litewskiej. Uznanie to usuwalo ostatnia przeszkode z drogi swobodnego dzialania Polski na arenie miedzynarodowej . W jakim kierunku owa droga swobodnego dzialania miala w tym okresie prowadzic? Otoz przede wszystkim w kierunku wzmocnienia bezpieczenstwa panstwa polskiego i tym samym bezpieczenstwa europejskiego. Zagrozenie widziano w tym okresie, jak i w poprzednim, w mozliwosci porozumienia rosyjsko-niemieckiego. Jakzez jednak pogodzic dopatrywanie sie w tym niebezpieczenstwa ze swiadomoscia, ze zabezpieczaly przed nim Polske Traktat Ryski i sojusz polsko-francuski? Polska nie podzielala przekonania panujacego wowczas na Zachodzie, ze Zwiazek Sowiecki wylaczyl sie na jakis bardzo dlugi czas z biegu spraw swiatowych i ze po prostu mozna jego istnienie ignorowac. Brak uznania dyplomatycznego - dyktowany przeslankami ideologicznymi i ciagle jeszcze pokutujacymi w gabinetach ministerialnych nadziejami zwyciestwa kontrrewolucji - wiazal sie dziwacznie z przeswiadczeniem o calkowitej niezdolnosci rzadu komunistycznej Rosji do prowadzenia aktywnej polityki miedzynarodowej. Niewatpliwie Rosja byla slaba w sensie gospodarczym i szarpana trudnosciami wewnetrznymi, a dzialanie jej ustroju bylo wielka zagadka. Jej slabosc jednak nie oznaczala pasywnosci politycznej i byla zreszta pojeciem wzglednym. Owszem, w kolach kapitalu zachodniego, zwlaszcza w Anglii, dojrzewaly juz mysli o pozytku z nowych inwestycji w Rosji i wskrzeszeniu obrotow handlowych z tak zasobnym rynkiem surowcowym. Lecz ozywienie stosunkow handlowych - dodajmy tu: wylacznie handlowych - chciano osiagnac bez porzucania zasady politycznej izolacji Rosji. Nie traktowano zbyt powaznie mozliwosci wznowienia przez nia agresji zbrojnej. Byc moze, ze swiezy przyklad kleski w wojnie z Polska dzialal tu takze, tak jak dzialal w umyslach spoleczenstwa polskiego, ktore - orientujac sie lepiej w niebezpieczenstwie, jakie mu grozic moze ze strony Rosji - sklonne bylo jego rozmiarow nie doceniac. Zdaniem Polski - dodajmy tu od razu, ze poglad ten nie byl pogladem powszechnym, lecz raczej ograniczal sie do nielicznej grupy ludzi odpowie403 dzialnych za jej polityke - Traktat Ryski nalezalo uwazac za podstawe normalizacji stosunkow z Rosja, za wstep do wymiany handlowej i kulturalnej i do wspoludzialu Rosji w zyciu Europy. Polska robila tez wysilki w tym kierunku.-Dzieki nim doszlo do zaproszenia Rosji, wraz z Niemcami, na konferencje do Genui w maju 1922 roku. Jej celem miala byc normalizacja stosunkow gospodarczych w calej Europie po to, by stworzyc podstawy pod odbudowe. Dlatego tez zaproszono na konferencje takze pokonane Niemcy, bedace zreszta w kleszczach kryzysu spowodowanego miedzy innymi ciezkimi warunkami odszkodowan wojennych. Gdy jednak Polska i wspoldzialajace z nia, z jej zreszta inicjatywy, inne panstwa Europy srodkowej widzialy w Genui pierwszy krok do normalizacji stosunkow z Rosja takze na plaszczyznie politycznej, mocarstwa zachodnie sprawe traktowaly inaczej. Anglia chciala narzucic Rosji pomoc kredytowa w zamian za surowce, Francja zas domagala sie przede wszystkim przejecia przez rzad komunistyczny pelnej obslugi dlugow rzadu carskiego, wlaczajac w to inwestycje prywatne w przedwojenny przemysl rosyjski. Byla to cena, ktorej Rosja za niesprecyzowane korzysci placic nie miala zamiaru. Rezultatem byl uklad rosyjsko-niemiecki zawarty w Rapallo, pod bokiem konferencji genuenskiej, ku calkowitemu zaskoczeniu obradujacych. Stwarzal on podstawy pod wspolprace gospodarcza i wojskowa rosyjsko-niemiecka. Byl pierwszym ciosem zadanym systemowi wersalskiemu i pierwsza zapowiedzia drugiej wojny swiatowej. Polska chciala czegos zupelnie innego. Chciala normalizacji stosunkow w Europie z udzialem Rosji. Celu tego nie dopiela, bo nie wzieto pod uwage jej ocen sytuacji europejskiej, a byla zbyt slaba, by moc swoj poglad narzucic. Rapallo ocenil owczesny Naczelnik Panstwa jako kleske polityczna Polski i Europy, i jako wznowienie smiertelnego zagrozenia niepodleglosci Polski i pokoju europejskiego. Podobnie sytuacje ocenil Narutowicz. Niebezpieczenstwa nie docenil natomiast Sejm lacznie ze swa komisja spraw zagranicznych. Niemniej - pomimo wstrzasow, jakie Polska zaczely szarpac - jej polityka zagraniczna zaczela szukac nowych srodkow przeciwstawienia sie niebezpieczenstwu, nie zadowalajac sie tekstem traktatow podpisanych przez siebie i przez swych nieprzyjaciol - potencjalnych jeszcze, lecz juz groznych. III Zadne z panstw europejskich, wlaczajac w to sasiadow Polski, nie odczuwalo bezposredniego zagrozenia przez oba jednoczesnie panstwa anty-wersalskie. Jedne uwazaly, ze grozi im Rosja - inne, ze groza im Niemcy. Do pierwszej grupy nalezaly panstwa baltyckie i Rumunia. Do drugiej przede wszystkim Francja, w nieznacznym tylko stopniu Belgia i w pewnej mierze Litwa na tle polozenia terytorium Klajpedy. Tego rodzaju ocena wlasnego bezpieczenstwa przetrwala z malymi tylko wahaniami w stolicach europejskich az do czasow monachijskich. To znaczy do likwidacji panstwaWt czechoslowackiego. Z perspektywy czasu i doswiadczen uznac to mozna za prawdziwy dziwolag historyczny. Bo oto ofiara bylo panstwo, ktore polityke swa opieralo na przekonaniu, ze nic mu nie grozi - ani ze strony Rosji, ani ze strony Niemiec. Jest to zreszta jeden tylko z przykladow, choc bezsprzecznie przyklad wazny, trudnosci, na jakie napotykala polityka polska w poszukiwaniu umow asekuracyjnych zarowno z Francja, jak i ze swymi sasiadami. Bo Polska byla zagrozona zarowno ze strony Niemiec, jak i ze strony Rosji. Przeciwko jednemu z potencjalnych nieprzyjaciol mogla znalezc sojusznikow, przeciwko obydwum nie mogla inaczej niz w sposob posredni - to znaczy w wypadku, gdy Niemcy przyjsc chcialy z czynna pomoca Rosji. Sposob ten zadzialal zreszta skutecznie tylko raz. Mianowicie w zimie 1921 roku, gdy zostal zawarty sojusz obronny polsko-francuski. Alternatywy nie bylo. Kazda proba znalezienia innego rozwiazania narazala Polske na osamotnienie w stosunkach albo z Rosja, albo z Niemcami, albo z obydwoma tymi panstwami naraz. Osamotnienie to doprowadzic moglo, i to w szybkim tempie, do podporzadkowania interesow Polski interesom ktoregos z tych dwoch lub obydwu sasiadow. To znaczy do utraty niepodleglosci i ponownego zagarniecia Pomorza, Poznanskiego i Gornego Slaska przezNiemcy. Lecz koncepcja porozumienia rosyjsko-niemieckiego odzyla znowu w Ra-pallo. I od daty tego porozumienia, 16 kwietnia 1922 roku, zaczal sie powolny proces dezintegracji systemu wersalskiego. Nie tylko dlatego, ze Niemcy zdobyly mozliwosci szkolenia wojskowego w Rosji i nawiazaly wymiane gospodarcza na dogodnych dla siebie warunkach. Nie tylko dlatego, ze Rosja uzyskala pomoc fachowa i kredytowa dla odbudowy swego przemyslu ciezkiego. System wersalski zostal podwazony w Rapallo dlatego, ze Rosja wyszla z izolacji miedzynarodowej bez potrzeby dolaczenia do systemu wersalskiego, ktory byl pomyslany jako system zbiorowego bezpieczenstwa i do czasu tak wlasnie funkcjowal. Polska chciala czego innego. Chciala, by Zwiazek Sowiecki zostal w Genui uznany za partnera calej Europy. Bylby to logiczny wniosek wyciagniety z nowej rzeczywistosci. Bylaby to normalizacja polityczna mogaca prowadzic do realizacji zasady bezpieczenstwa powszechnego. Byloby to nadanie mocy systemowi wersalskiemu, z ktorego Niemcy bez pomocy rosyjskiej nie moglyby sie wylamac. Czy tak by sie bylo stalo, gdyby zamiast Rapallo mocarstwa zachodnie doszly z Rosja do porozumienia w Genui, nie moze dzis nikt ocenic. Lecz istota rzeczy nie na tym polega, co by sie stalo, gdyby sie co innego nie stalo, lecz na tym, ze plan normalizacji stosunkow w Europie, na ktorym Polska budowala wlasne bezpieczenstwo, nie zostal podjety przez mocarstwa zachodnie. Groze sytuacji oceniono natychmiast bardzo trafnie w Warszawie. Naczelnik Panstwa Jozef Pilsudski na naradzie z premierem Ponikowskim i wracajacym z Genui ministrem spraw zagranicznych Skirmuntem stwierdzil po prostu, ze zarysowalo sie nad Polska "smiertelne niebezpieczenstwo". I w sposob brutalny zazadal ustapienia Ponikowskiego i Skirmunta. Nie miala to byc kara za niepowodzenie konferencji genuenskiej, lecz zaznaczenie faktu, ze - jak sie wyrazil Pilsudski - nie mozna "w nowej sytuacji prowadzic polityki zagranicznej w szlafroku i w pantoflach", lecz ze nalezy wykazac jak najwieksza energie, a nawet brutalnosc w szukaniu srodkow zaradczych przeciwko poglebianiu sie i skutkom porozumienia niemiecko-sowieckiego. Tym bardziej ze w bezposrednim skutku umowy z Rapallo rozchwialy sie daleko zaawansowane plany sojuszow i scislej wspolpracy politycznej Polski z czterema panstwami baltyckimi, co mialo byc wstepem do nawiazania blizszych wiezow z panstwami Malej Ententy - to znaczy poprzez sprzymierzona z Polska Rumunie z Jugoslawia i Czechoslowacja. Finlandia, dotychczas ostrozna w pertraktacjach z Polska, po Rapallo wycofala sie z nich calkowicie, a Estonia i Lotwa przestaly wywierac konieczny dla realizacji sojuszu baltyckiego nacisk na Litwe. Z Rumunia stosunki polskie pozostawaly bliskie. Miala ona zobowiazania sojusznicze w stosunku do Polski, naturalnie na zasadzie wzajemnosci, w razie zagrozenia ze strony Rosji. Lecz sojusz polsko-rumunski byl tylko pochodna sojuszu polsko-francuskiego. Ten zas, chociaz nie stracil jeszcze swego znaczenia, stawal sie watpliwy w miare narastania checi Paryza do odrabiania skutkow Rapallo za pomoca lagodzenia wzajemnych niecheci francusko-niemieckich. Takze stosunki polsko-czechoslowackie byly wypadkowa polityki francuskiej. Pomimo wzajemnych pretensji miedzy Praga i Warszawa mozliwosc wspolpracy politycznej byla dotychczas duza, a jej koniecznosc oczywista. Po Rapallo jednak przestalo to byc oczywiste. W ocenie Pragi, z czym nie kryl sie nawet tak wielkiej miary maz stanu, jak prezydent Tomasz Masaryk, Polska stawala sie po Rapallo zbyt klopotliwym dla Czechoslowacji partnerem. W ocenie czechoslowackiej Polska nie miala warunkow na pelna normalizacje stosunkow z Niemcami, gdyz beda sie one starac obalic te postanowienia Traktatu Wersalskiego, ktore przywrocily Polsce ziemie bylego zaboru pruskiego. Spowoduje to oslabienie pozycji miedzynarodowej Polski, na ktorym skorzysta na pewno Rosja Sowiecka. Oceniajac to stanowisko na dlugiej fali czasu, nie mozna bylo politykom czeskim odmowic zdolnosci przewidywania. Z tym tylko, ze popelnili ogromny blad w rozwinieciu swojej analizy. Mianowicie uwazali, ze w przeciwienstwie do Polski Czechoslowacji nic nie grozi, ani od strony Rosji, ani od strony Niemiec, i ze jedynym, lokalnym zreszta zagrozeniem jej interesow moze byc rewizjonizm wegierski. Po kilkunastu latach blad ich ujawnil sie w calej rozciaglosci. W obliczu widma wspolnego frontu Niemiec i Rosji Polska byla osamotniona. Znaczenie tego faktu nie docieralo do swiadomosci spoleczenstwa polskiego zajetego sprawami ustrojowymi, klopotami zycia codziennego, odbudowa gospodarcza i reforma walutowa. Polityka zagraniczna byla dziedzina trudna takze dla Sejmu. Zwlaszcza, ze z pozoru niewiele sie zmienilo. Obowiazywal Traktat Wersalski, obowiazywal Traktat Ryski, dzialala Liga Narodow. Francja uchodzila dalej za najwieksza potege na kontynencie, a z Francja Polska byla w sojuszu. Niemcy byly rozbrojone i pograzone w kryzysie gospodarczym. Dotrzymywaly zreszta konwencji handlowych, co 406 . f zapewnialo zbyt dla prawie 50% calego eksportu polskiego. Pomimo propagandy antypolskiej i antywersalskiej byly panstwem pokonanym, borykajacym sie ze splata odszkodowan wojennych, pod ciagla groza okupacji Nadrenii. Rosja za nowa granica byla dalej w krancowej nedzy i organizacyjnym chaosie i nie wydawala sie grozna. Dywersja nadgraniczna, a takze dywersja prowadzona przez jej agentow w glebi terytorium polskiego dawala duzo do myslenia, lecz nie zapowiadala bezposredniego niebezpieczenstwa. Wszystko zalezalo od tego, jak szybko Niemcy i Rosja wy dzwigna sie ze swych klopotow i uaktywnia swa dzialalnosc na polu miedzynarodowym. A to z kolei zalezalo od reakcji stolic zachodnich na niepowodzenia konferecji genuenskiej i traktat sowiecko-niemiecki zawarty w Rapallo. Otoz reakcja ta nie wrozyla Polsce niczego dobrego. Polegala bowiem na spoznionych probach pozyskania Rosji w drodze indywidualnego nawiazywania stosunkow dyplomatycznych, propozycji dwustronnych stosunkow handlowych i rezygnacji z pretensji finansowych, co tylko w mniemaniu gield - paryskiej i londynskiej czy amsterdamskiej - moglo miec znaczenie, gdyz Rosji zupelnie na tej rezygnacji nie zalezalo, poniewaz nie miala i tak zadnej ochoty przejmowania na siebie zobowiazan finansowych Rosji carskiej. Ten sposob formalnej tylko normalizacji stosunkow z Rosja Sowiecka ani nie zapobiegal, ani nie oslabial wspolpracy rosyjsko-niemieckiej. Rozwijala sie ona bardzo owocnie takze po nawiazaniu stosunkow z Moskwa przez Anglie i Francje. Nie zahamowalo jej zaangazowanie sie panstw zachodnich w polityke ustepstw, normalizacji, a nawet daleko idacej pomocy gospodarczej w stosunku do pokonanych Niemiec. Jakie byly powody przejscia do tego rodzaju polityki w stolicach zachodnich? Jednym z nich bylo niewatpliwie uznanie Rapallo, podobnie jak uznano je w Warszawie, za grozbe wspolnego frontu niemiecko-rosyjskiego. Chciano temu przeciwdzialac, lecz obierano srodki, ktore - nawet jesli byly skuteczne na krotka mete - podwazaly jednoczesnie podstawy ladu europejskiego, to znaczy postanowienia Traktatu Wersalskiego oraz dzialalnosc Ligi Narodow. Zamiast system wersalski wzmacniac, dawano na Zachodzie posluch tendencjom dezintegracji tego systemu w imie egoistycznie pojmowanych wlasnych interesow panstwowych i gospodarczych. Wiezy rosyjsko-niemieckie starano sie oslabic za pomoca swoistego przetargu ustepstw. W stosunku do Niemiec lagodzono warunki splaty odszkodowan wojennych, w czym zreszta pomoc dal takze kapital amerykanski, dbaly o poprawe polozenia gospodarczego Niemiec. Byla to nie tyle przyneta, ile okup, przyjmowany w Niemczech tym chetniej, ze w slad za nim roztaczano perspektywy rozmow politycznych na temat przystapienia Niemiec do Ligi Narodow i likwidacji innych ograniczen wersalskich. Byla to wiec propozycja normalizacji tak pomyslana, by objete nia zostaly przede wszystkim kraje Europy zachodniej. Natomiast Europie srodkowo-wschodniej jako gwarancje bezpieczenstwa musialyby wystarczyc dotychczasowe sformulowania traktatowe i procedura Ligi Narodow, nigdzie nie wyprobowana. To znaczy wschodnim sasiadom Niemiec wystarczyc mialy te same srodki, ktore przede 407 wszystkim Francja, a za nia Belgia uwazaly za niewystarczajace i ktore chcialy wzmocnic dodatkowymi umowami bilateralnymi.Polityka ta ukoronowana zostala w roku 1925 w Traktacie Renskim, zwanym pospolicie od miejsca podpisania Traktatem Locarno. Locarno By moc wlasciwie ocenic przelomowe dla historii Europy znaczenie paktu podpisanego w Locarno 16 pazdziernika 1925 roku, musimy przypomniec zasady tak zwanego systemu wersalskiego. Traktat Wersalski, zgodnie nazywany "dyktatem" przez propagande niemiecka i sowiecka, byl podstawa zbiorowego systemu bezpieczenstwa pomyslanego jako sposob zapobiezenia nowej wojnie. Sposobem najpewniejszym wydawalo sie narzucenie pokonanym Niemcom takich warunkow pokojowych, ktore uniemozliwialyby im wszczecie zbrojen i zdobycie przewagi politycznej nad ich zwyciezcami. Na strazy zbiorowego bezpieczenstwa stac miala instytucja ponad-narodowa - Liga Narodow - zdolna zarowno do skutecznego arbitrazu sporow miedzynarodowych, jak i do wymuszenia zbiorowego wystapienia wszystkich panstw czlonkowskich przeciwko ewentualnemu aktowi agresji podjetej przez jakiekolwiek panstwo lub panstwa, obojetnie, czy nalezace do Ligi Narodow, czy nie. Aparat, jakim Liga Narodow miala dysponowac by tym zadaniom sprostac, wydawal sie skuteczny, dopoki istniala atmosfera wspolpracy i wspolnoty celow politycznych wielkich mocarstw sprzymierzonych. Bo w ich jako czlonkow Rady Najwyzszej reku pozostawalo kierownictwo Ligi Narodow. One tez, majac prawo i obowiazek powziecia szybkiej decyzji, mialy dostateczna sile polityczna, gospodarcza i wojskowa, by przy ich pomocy zapobiec czyjejkolwiek agresji. Do Rady Najwyzszej wchodzily (jako czlonkowie stali): Wielka Brytania, Francja, Stany Zjednoczone, Wlochy i Japonia. A obok nich, naprzod trzy, potem szesc, a wreszcie dziewiec panstw wybieranych przez Zgromadzenie Ogolne Ligi na czlonkow "polstalych" to znaczy na trzy lata. Wsrod panstw tych znalazla sie po kilku latach takze Polska. Lecz juz po roku istnienia Ligi Narodow, zanim jeszcze zdolala sie zorganizowac, wspolnota celow i zgodnosc dzialania piatki sprzymierzonych mocarstw nalezaly do przeszlosci. Stany Zjednoczone wycofaly sie z Europy. Japonia ograniczyla swoj udzial w pracach Ligi do tych spraw, bardzo nielicznych, ktore mogly dotyczyc jej bezposrednio. Pozycja mocarstwowa Wloch stala zawsze pod znakiem zapytania, a duza liczba kwestii spornych z ich sasiadami czesciej stawiala je w roli klienta szukajacego pomocy niz nadrzednego arbitra. Pozostawaly wiec Anglia 408 i Francja - z przewaga, gdy o mozliwosci gospodarcze chodzi, po stronie Anglii i z przewaga wojskowa po stronie Francji. Francja zreszta miala w Europie opinie wlasciwego przywodcy na arenie politycznej z tego wzgledu, ze jej interesy - w przeciwienstwie do owczesnych interesow angielskich - lezaly w Europie, a takze dlatego, ze wykazywala w Europie najwieksza ruchliwosc polityczna. Miala zreszta poplecznikow w panstwach "Malej Ententy". Z nimi Francja powchodzila w dodatkowe umowy i sojusze bilateralne. Podobnym sojuszem byl sojusz polsko-francuski.Sojusz ten mial dla Polski znaczenie podstawowe, gdyz porozumienie polityczno-wojskowe rosyjsko-niemieckie Polsce przede wszystkim i jej sasiadom bezposrednim moglo zagrazac. Chec przystapienia do Ligi Narodow Niemcy wyrazaly juz od dawna. Traktowaly te sprawe po czesci jako prestizowa, glownie jednak zalezalo im na wzieciu czynnego udzialu w dzialaniu instytucji, w ktorej koncentrowala sie w latach dwudziestych polityka europejska, a w duzej mierze takze swiatowa. W tym wzgledzie stanowisko Rosji Sowieckiej bylo zupelnie inne, co spowodowalo nawet pewne oziebienie miedzy Berlinem i Moskwa. Oziebienie zreszta chwilowe, ktorego wyzyskac polityka francuska i angielska nie umiala nawet na odcinku ograniczonych celow politycznych, a polityka polska wyzyskala, lecz w zakresie bardzo skromnym, nie ludzac sie zreszta, by zaprzestanie prowokowania incydentow granicznych i przyciszenie antypolskiej agitacji wsrod ludnosci bialoruskiej oznaczalo zmiane ogolnej linii politycznej Zwiazku Sowieckiego wobec Polski. Dotykamy tu sprawy bardzo istotnej przy ocenie polskiej polityki zagranicznej - mianowicie, czy istnialy alternatywy starania sie o zapobiezenie wszystkiemu, co zagrazalo bezpieczenstwu Polski, w drodze akcji dyplomatycznej prowadzonej w ramach obowiazujacych Polske umow miedzynarodowych ze statutem Ligi Narodow na czele. Akcje te w okresie poprzedzajacym Locarno prowadzil przede wszystkim Aleksander Skrzynski jako minister spraw zagranicznych. Byl zdolnym i zrecznym dyplomata, czemu zawdzieczal niejedno powodzenie. Spotykala go jednak krytyka w Sejmie, jak na przyklad glosne wystapienie posla Glabinskiego z zarzutem "uleglosci wobec panstw obcych". Chodzilo o Francje, ktora Skrzynski zapewnial przy kazdej sposobnosci, ze Polska gotowa jest dotrzymac wszystkich zobowiazan sojuszniczych w stosunku do Niemiec. Zapewnienia te byly o tyle istotne, ze sklaniajac sie do normalizacji stosunkow z Niemcami Francja wywierala jednak na nie staly nacisk w sprawie odszkodowan wojennych. Nacisk ten mial jednak na celu uzyskanie jak najdalej idacych gwarancji bezpieczenstwa ze strony Niemiec jako warunku ich dopuszczenia do Ligi Narodow. W tym wzgledzie Polska byla dla Francji pomocnikiem cennym - zwlaszcza, ze nie znajdowala poparcia ze strony Anglii, Wloch i Belgii. Skrzynski uzyskal niejedno. Nie tylko poparcie Francji w negocjacjach handlowych z Niemcami, lecz takze klauzule o obowiazku arbitrazu w ewentualnych sporach polsko-niemieckich, ktora wstawiono w umowy lokarnen-skie. Lecz uzyskal znacznie mniej niz chcial uzyskac, gdyz nie zapobiegl 409 podzieleniu zagadnienia normalizacji z Niemcami na dwa odrebne elementy:francusko-niemiecki i niemiecko-polsko-czechoslowacki. Przy czym nawet tego drugiego elementu nie potraktowano jako calosci, lecz jako dwie odrebne umowy. Skrzynski nie ponosi za to winy. Stworzeniu wspolnego, chocby tylko drugorzednego frontu z Polska w rozmowach lokarnenskich sprzeciwili sie Czesi, uwazajac, zdaniem Benesza, ze ze strony Niemiec badz nic im nie zagraza, badz znacznie mniej niz Polsce. Nie odbylo sie to bez cichego wplywu Moskwy. Oczywiscie te wysilki nie stanowily prawdziwej alternatywy politycznej. Teoretycznie takie alternatywy istnialy. Jedna moglo byc przelicytowanie sie w ustepstwach wobec Niemiec, druga wylamanie sie z systemu wersalskiego i szukanie pomocy Zwiazku Sowieckiego. Cena w pierwszym wypadku byloby wyrazenie zgody na rewizje granicy polsko-niemieckiej z perspektywa cesji co najmniej Pomorza i Gornego Slaska. Byla to wiec alternatywa, ktorej zaden rzad polski brac pod uwage nie mogl. Sadze, ze nie ma potrzeby dalszego uzasadnienia, lecz warto moze dodac, ze za tego rodzaju ustepstwo, gdyby bylo mozliwe, a mozliwe nie bylo, Niemcy ani nie chcialy, ani nie mogly niczego ofiarowac. Nawet sojuszu obronnego przeciwko Rosji, gdyz celem politycznym nie bylo dla Niemiec ubezpieczenie od strony Rosji, lecz zapewnienie sobie jej dalszego poparcia. Kazdy, kto na widok zblizenia sie Niemiec do Francji i Anglii, czemu sluzylo Locarno, mial pod tym wzgledem jakiekolwiek watpliwosci, przestal je miec w maju 1926 roku. A wiec juz po podpisaniu Paktu Lokarnenskiego. Bo ku zdumieniu cieszacej sie normalizacja stosunkow z Niemcami Francji i Zgromadzenia Ligi Narodow 16 maja minister spraw zagranicznych Rzeszy Stresemann podpisal z Rosja traktat gwarantujacy wzajemna neutralnosc w jakimkolwiek konflikcie z jednoczesnym potwierdzeniem umowy z Rapallo. Znajdujemy w tym takze posrednia odpowiedz na pytanie, czy przed Polska w latach dwudziestych otwierala sie alternatywa szukania pomocy u Rosji Sowieckiej. Jest to pytanie zupelnie retoryczne i jesli poswiecam mu chwile uwagi, to tylko dlatego, ze ta wlasnie alternatywa posluguje sie argumentacja historiografow komunistycznych w PRL, nie mowiac juz o propagandzie. Polska nie zaniedbywala zadnej okazji poprawy stosunkow ze swym sasiadem wschodnim. A jak widzielismy, porozumieniu niemiecko-sowieckiemu chciala przeciwdzialac w drodze wprowadzenia Rosji do Europy jako wspoluczestnika w systemie zbiorowego bezpieczenstwa. Natomiast zadnej checi zblizenia z sama tylko Polska po stronie sowieckiej nie bylo. Nie bylo zadnej w tym kierunku propozycji, zadnej nawet sondy. Pominawszy wszystkie inne wzgledy, oparcie sie na Rosji bylo niemozliwe inaczej niz w drodze dobrowolnego samobojstwa. To znaczy zgloszenia akcesu do Zwiazku Sowieckiego jako siedemnasta wowczas republika zwiazkowa. Oczywiscie z jednoczesnym dobrowolnym odstapieniem Niemcom calego bylego zaboru pruskiego zgodnie z programem politycznym KPP. A wiec alternatywy nie bylo, procz dobrowolnej rezygnacji z niepodleglosci. II Deske ratunku widziala Polska w Lidze Narodow. Ocena ta nie byla wyrazem naiwnosci. Liga Narodow miala wowczas, pomimo wspomnianych juz mankamentow, znamiona organizacji dosc mocnej i zdolnej do odegrania konkretnej roli politycznej w sensie utrzymania zasady bezpieczenstwa zbiorowego. O wzmocnienie Ligi, o rozszerzenie jej podstawy dzialania zabiegala wiec Polska takze po Rapallo. Dla Polski celem podstawowym bylo utrzymanie w pelnej mocy miedzynarodowych gwarancji nienaruszalnosci granic wytyczonych w Traktacie Wesrsalskim, bylo wiec nim tez zapobiezenie powstaniu wspolnego frontu niemiecko-rosyjskiego w polityce europejskiej. Gdyz w tym wlasnie widziano najwieksze i podstawowe zagrozenie systemu wersalskiego.Byla to ocena trafna, a zarazem wybiegajaca mysla daleko w przyszlosc, gdyz w latach dwudziestych nie bylo bezposredniego zagrozenia na wielka skale ani ze strony sasiada wschodniego, ani zachodniego. To znaczy nie bylo zagrozenia wojennego. Po prostu dlatego, ze zaden z nich nie byl zdolny do zbrojnej agresji, rokujacej zwyciestwo. Niemcy, wstrzasane kryzysem walutowym i zastojem przemyslowym, nie mogly ryzykowac wojny przeciwko Polsce silami swej stutysiecznej Reichswehry. Tym bardziej ze agresja przeciwko Polsce oznaczala wojne z Francja na mocy sojuszu polsko-francuskiego. Takze Rosja byla w polozeniu trudnym, gdyz konsolidacja ustroju sowieckiego nie byla jeszcze w pelni osiagnieta. Niemniej trudnosci wewnetrzne w obu antywersalskich panstwach sasiadujacych z Polska byly zjawiskiem przejsciowym, co dobrze rozumiano w Warszawie. I w tym wlasnie lezala przyczyna niepokoju, tym wiekszego, ze zdawano sobie sprawe ze zbyt malego ciezaru gatunkowego Polski na forum miedzynarodowym, by moc zapobiec normalizacji stosunkow mocarstw zachodnich z Niemcami. Opinia europejska - i to nie tylko zachodnia, bo takze czeska czy jugoslowianska - byla zniecierpliwiona liczba spraw spornych, jakie Polska miala z Niemcami. Zajmowaly one ogromna ilosc czasu na sesjach Zgromadzenia Ogolnego Ligi Narodow, nie znikaly nigdy z porzadku dziennego Rady Najwyzszej. Spraw tych bylo bez liku, zaczynajac od interpretacji konwencji gospodarczych na temat wegla gornoslaskiego, poprzez skargi na zle traktowanie mniejszosci narodowych, rozne rozliczenia kompensacyjne, uprawnienia w Gdansku, sprawe tak zwanych optantow, to jest Niemcow dobrowolnie opuszczajacych Polske, i ich majatku pozostawianego w Polsce, a konczac na protestach Polski przeciwko agitacji rewizjonistycznej prowadzonej przez Niemcy w Europie. Wytwarzalo to z wolna przeswiadczenie, zwlaszcza w Anglii, ze Polska jest jedyna przeszkoda na drodze do normalizacji stosunkow w Europie. To znaczy do normalizacji stosunkow z Niemcami. Tymczasem Polsce tez zalezalo na takiej normalizacji, chociazby ze wzgledow handlowych. Co wazniejsze, w dopuszczeniu Niemiec do systemu wersalskiego w roli pelnoprawnego czlonka takze polityka polska widziala 411 jedyny sposob oslabienia zwiazkow miedzy Niemcami i Rosja Sowiecka. Polska wolala, by w systemie zbiorowego bezpieczenstwa z dwoch panstw antywersalskich wybor padl na Rosje, a nie na Niemcy. Skoro jednak okazalo sie to niemozliwe, nalezalo sie przylaczyc do inicjatywy zachodniej i przeciwdzialac zwiazkom niemiecko-sowieckim w drodze normalizacji stosunkow z Niemcami. Lecz ciagle w ramach calej Europy, w ramach systemu zbiorowego bezpieczenstwa.Lecz ten warunek wlasnie staraly sie obejsc Niemcy i w tym kierunku pracowaly ich propaganda i ich dyplomacja. Ofiarowywaly jedynie gwarancje powersalskich granic Francji i Belgii. Wstepne rozmowy prowadzace do paktu lokarnenskiego zaczely sie juz w roku 1923. Niemcy zglaszaly akces do Ligi Narodow. Tak zwany "protokol genewski" precyzowal warunki ich przystapienia. Wazne przy tym bylo ustalenie interpretacji artykulu 16 Statutu Ligi, ktory przewidywal wspolne wystapienie wszystkich panstw czlonkowskich w razie agresji zbrojnej przeciwko jednemu z czlonkow. Moc tego artykulu oslabiono, wiazac go z mozliwoscia zglaszania pretensji terytorialnych i rewizji granic w oparciu o arbitraz Ligi Narodow. Juz to wywolalo niepokoj w Warszawie. Jednoczesnie z inicjatywy Anglii tak zwany "plan Dawesa" modyfikowal postanowienia Traktatu Wersalskiego dotyczace odszkodowan wojennych. Zmniejszal ich wysokosc i rozkladal je w czasie. Ponadto z pelnym poparciem kapitalu amerykanskiego i angielskiego zapewnial kredyty i dostawy surowcow dla przemyslu niemieckiego, rezerwujac jednoczesnie niektore rynki zbytu dla niemieckiego eksportu. Krokiem nastepnym byla inicjatywa Stresemanna, proponujacego rzadowi francuskiemu w lutym 1925 roku zawarcie paktu o nieagresji z gwarancja nienaruszalnosci granicy wersalskiej. Lecz tylko na Zachodzie. Francuzi przestali sie wahac, gdy u steru rzadow stanal Aristide Briand. Nie wierzyl on w mozliwosc nowego wysilku wojennego narodu francuskiego po stratach poniesionych w wojnie. Gwarancje granic Francji ze strony Niemiec przy jednoczesnym utrzymaniu w mocy gwarancji brytyjskiej uwazal za maksimum bezpieczenstwa dla Francji. Wspolpraca z Niemcami, w oparciu o Lige Narodow, miala stac sie fundamentem normalizacji europejskiej. Briand wycofal francuskie wojska okupacyjne z okregu Ruhry i zgodzil sie na konferencje miedzynarodowa w Locarno z udzialem przedstawicieli siedmiu "najwazniejszych panstw europejskich", po to, by - jak mowilo oswiadczenie rzadu francuskiego - "za wspolna zgoda wyszukac sposoby zabezpieczenia Europy przed kleska nowej wojny". Owe, 7 panstw to Anglia, Francja, Wiochy, Belgia, Polska, Czechoslowacja i Niemcy. Odmowic swego udzialu w takiej konferencji Polska nie mogla. Nic by nie zyskala przez nieobecnosc. Aleksander Skrzynski skupil wiec swe wysilki na tym, by w wyniku konferencji zawarto jedno porozumienie, obowiazujace wszystkich uczestnikow. Celu tego nie zdolal osiagnac. Zawarto trzy odrebne pakty. Pierwszy, zwany "renskim", gwarantowal granice miedzy Niemcami z jednej a Belgia i Francja z drugiej strony. Zabezpieczeniem bylo 412 zobowiazanie wszystkich uczestnikow, a wiec takze i Polski, do czynnego wystapienia w razie niedotrzymania tej gwarancji. Zabezpieczeniem dodatkowym byla demilitaryzacja Nadrenii.Natomiast z Polska i Czechoslowacja podpisaly Niemcy jedynie "umowy arbitrazowe". Ich dodatkowym zabezpieczeniem byly umowy francusko-polskie i francusko-czechoslowackie mowiace o obowiazku wzajemnej pomocy, lecz w oparciu o Lige Narodow. Oznaczalo to w praktyce, ze wzajemna pomoc miala wchodzic w gre jedynie w razie niepowodzenia procedury arbitrazowej Ligi. Kleska dyplomatyczna Skrzynskiego polegala na tym, ze nie udalo mu sie stworzyc w Locarno wspolnego frontu francusko-polsko-czechoslowackiego. Nawet jednolite stanowisko polsko-czechoslowackie bez zaangazowania Francji mogloby wystarczyc dla zapobiezenia rozbiciu pertraktacji i tym samym rozbiciu pojecia "pokoj" na trzy odrebne czlony. Lecz Czechoslowacja nie dopatrywala sie zadnego dla siebie niebezpieczenstwa w odmiennym potraktowaniu granic niemieckich na zachodzie i wschodzie. Gdy o Polske chodzi, wszelkie watpliwosci co do intencji niemieckich, jezeli takie byly, rozwiac musialo brutalne w swej szczerosci oswiadczenie Stresemanna z dnia 27 listopada 1925 roku: "Dla mnie Locamo oznacza moznosc oderwania od Polski niemieckich prowincji na Wschodzie". Jednoczesnie jednak Niemcy przyjmowaly na siebie ogolne zobowiazania wynikajace z dopuszczenia ich jako czlonka do Ligi Narodow. Otrzymywaly tez miejsce stale w Radzie Ligi Narodow, co bylo dosc logiczne z uwagi na ich ciezar gatunkowy. Stwarzalo to dodatkowe zabezpieczenie postanowien lokarnenskich, przypisujacych tak ogromna role arbitrazowi tej wlasnie instytucji. Niemniej fakt pozostawal faktem. Locamo bylo kleska polityczna Polski, i oczywiscie kleska systemu zbiorowego bezpieczenstwa calej Europy. Tym bardziej ze jesli Locarno uznano za normalizacje polozenia Niemiec w Europie, to tych wszystkich, ktorzy sadzili, iz normalizacja zazegna niebezpieczenstwo wspolpracy Niemiec z Rosja, spotkac mialo rozczarowanie rownie tragicznie w skutkach, jak sama umowa lokarenska. Przyniosl je niemiecki traktat neutralnosci ze Zwiazkiem Sowieckim. Pakt lokarnenski nie przyniosl wiec nawet oczekiwanego rozluznienia wspolpracy niemiecko-sowieckiej w zamian za normalizacje stosunkow miedzy Zachodem i Niemcami, ktora oplacono bezpieczenstwem Polski i jej sasiadow. Wymagalo to rzecz jasna calkowitej rewizji dotychczasowych zalozen i taktyki polskiej polityki zagranicznej. "Zacisze piecioletnie" I Poprawic i wzmocnic polozenie Polski na arenie miedzynarodowej na podstawie dwoch podstawowych traktatow miedzynarodowych i przy pomocy Ligi 413 Narodow, a jednoczesnie szukac alternatywnych sposobow wzmocnienia bezpieczenstwa europejskiego w drodze nowych porozumien i ukladow. Tak strescic-mozna zalozenia polskiej polityki zagranicznej miedzy rokiem 1926 i latami 1931-32. Dwa podstawowe dla Polski traktaty miedzynarodowe to Traktat Wersalski i Traktat Ryski. Traktat zawarty w Locarno podwazyl znaczenie i zasady systemu wersalskiego. Podzielil sprawe bezpieczenstwa europejskiego na dwa odrebne zagadnienia.Opierajac sie na tej nowej koncepcji zaczeto prowadzic w Europie nowa polityke. Zmiana najwazniejsza polegala na odsunieciu sie Francji od jej sojusznikow w Europie srodkowej. Dla Francji Locarno, wzmocnione gwarancjami brytyjskimi, wydawalo sie wystarczajacym zabezpieczeniem na przyszlosc i pozwalalo na polityke mniej energiczna czy mniej ambitna, choc bardziej dostosowana do jej prawdziwych mozliwosci. Dla Polski koniecznosc rewizji dotychczasowej polityki tym byla wieksza, ze potencjalne niebezpieczenstwo stworzenia wspolnego frontu niemiecko-rosyjskiego znalazlo potwierdzenie w traktacie o neutralnosci z maja 1926 roku. Myslac o rewizji swej polityki Polska musiala sobie zdawac sprawe, ze pietrza sie przed nia trudnosci, ktorych nie dostrzegaly inne panstwa europejskie. Polska byla jedynym panstwem, wobec ktorego zarowno Niemcy, jak i Rosja mialy nastawienie wrogie, albo za takie uchodzila. Od strony Niemiec wystepowal jawny rewizjonizm domagajacy sie zmiany granic wersalskich. Od strony Rosji Polska byla przedmiotem stalej akcji dywersyjnej, zmierzajacej do oslabienia jej struktury wewnetrznej po czesci opartej na fermencie drazacym dwie slowianskie mniejszosci narodowe, zamieszkale na obszarach na wschod od Bugu. To znaczy o irredente ukrainska i bialoruska. Lecz dla Rosji, o czym wiedziano dobrze w Warszawie, popieranie niechetnego Polsce stanowiska mniejszosci narodowych, podobnie jak podsycanie sporu litewsko-polskiego, bylo tylko srodkiem prowadzacym do wlasciwego celu. Tym zas byla faktyczna likwidacja niepodleglego bytu panstwa polskiego lub co najmniej obezwladnienie Polski tak dalece, by przestala byc przeszkoda na drodze do bezposredniej penetracji Zwiazku Sowieckiego na teren pozostalych krajow Europy srodkowej, przede wszystkim Niemiec, w tej mysli, ze predzej czy pozniej beda to Niemcy komunistyczne. Rewizja zalozen polskiej polityki zagranicznej musiala unikac wszystkiego, co by jeszcze bardziej oslabic moglo system wersalski. Takze i po Locarno nie tylko nie przestano w Polsce wspolpracowac jak najgorliwiej z Liga Narodow, lecz przeciwnie, dokladano wszelkich staran, by te instytucje miedzynarodowa wzmocnic, a panstwa do niej nalezace powiazac ze soba tego rodzaju ukladami dodatkowymi, ktore by uniemozliwialy lub przynajmniej utrudnialy wszelka niechetna Polsce inicjatywe polityczna. Starala sie tez Polska podtrzymac sojusz polsko-francuski, chociaz jego znaczenie po Locarno bardzo oslablo. Dlatego, ze sojusz mogl teraz spelnic swe zadanie tylko w razie niepowodzenia skomplikowanej procedury arbitrazowej przewidzianej statutem Ligi Narodow. Procedurze tej poddaly sie i Polska, i Niemcy w umowie gwarancyjnej, podpisanej takze w Locarno. Wszelkie 414 watpliwosci co do interpretacji sojuszu polsko-francuskiego rozwiala rozmowa w roku 1927 miedzy marszalkiem Pilsudskim i szefem sztabu francuskiego, generalem Debeney. Pilsudski oswiadczyl, ze w razie napasci niemieckiej na Francje Polska bez ogladania sie na Lige Narodow wykona swe zobowiazania sojusznicze natychmiast, gdy Francja tego zazada. Debeney natomiast nie tylko powolal sie na procedure arbitrazowa Ligi Narodow w tym sensie, ze dopiero jej niepowodzenie stworzy dla Francji obowiazek przyjscia Polsce z pomoca, lecz dodal, ze wykonanie sojuszu ze strony Francji zalezec bedzie takze od stanowiska, jakie zajmie rzad brytyjski, gdyz jest on ze swej strony gwarantem bezpieczenstwa Francji.Bylo to stwierdzenie dostatecznie jasne, by je wziac pod uwage w dlugofalowych planach politycznych. Byl to tez konkretny i bezposredni skutek Locarno. Jakie byly inne skutki bezposrednie? Zastrzec sie trzeba, ze nie wszystkie zaliczyc mozna bylo do niekorzystnych. Niekorzystne bylo wzmocnienie nasilenia niemieckiej propagandy rewizjonistycznej i jej wieksza niz poprzednio skutecznosc wsrod pacyfistycznie nastawionej opinii Zachodu. Bolesne takze bylo wzmocnienie niemieckiego nacisku gospodarczego na Polske, w tym przede wszystkim celu, by wykazac slabosc jej struktury. Juz przed podpisaniem Paktu Lokarnenskiego i przed przystapieniem Niemiec do Ligi Narodow rozpoczela sie wojna celna polsko-niemiecka. Niemcy rozpoczely ja 15 czerwca 1925 roku z chwila wygasniecia terminu waznosci postanowien wersalskich, stwarzajacych specjalne przywileje handlowe dla Polski w obrocie towarowym z Niemcami. Wojna celna uderzyla dotkliwie w eksport wegla gornoslaskiego do Niemiec i zachwiala niebezpiecznie struktura kredytow krotkoterminowych w Polsce, ktore w duzej mierze opieraly sie na pienieznych zobowiazaniach niemieckich. Innym zrodlem ciaglych sporow byly skargi Niemiec na Polske w oparciu o traktat o ochronie mniejszosci, ktory Polske obowiazywal, a Niemcy nie, co stalo sie szczegolnie dotkliwe, gdy Niemcy zostaly czlonkiem Ligi Narodow, z miejscem stalym w jej Radzie Najwyzszej. Z drugiej jednak strony udzial Niemiec w Lidze Narodow odsuwal niebezpieczenstwo otwartej agresji niemieckiej. Gustaw Stresemann mimo swego stanowiska rewizjonistycznego byl jak najdalszy od wystapien wojowniczych. Osiagnawszy normalizacje stosunkow z mocarstwami zachodnimi i zdobywszy dla Niemiec pozycje rowna Francji czy Anglii w Lidze Narodow, Stresemann dazyl do konsolidacji tych osiagniec w przekonaniu, ze jest to droga najwlasciwsza do rewizji granicy polsko-niemieckiej. Lecz tu wlasnie stanowisko polskie bylo nieugiete, co nowy po zamachu majowym minister spraw zagranicznych August Zaleski podkreslal stale i w Lidze Narodow, i w stolicach zachodnich. Podkreslal to tez stale Sejm w Warszawie i oczywiscie opinia calego spoleczenstwa' polskiego. W tonie nie pozostawiajacym zadnej watpliwosci, ze kazda proba rewizji granic bedzie dla Polski rownoznaczna z wybuchem wojny - i to bez wzgledu na czyjekolwiek stanowisko i jakiekolwiek postanowienia arbitrazowe. Tak przemowil Pilsudski w Lidze Narodow w czasie swego pobytu w Genewie w roku 1927. Powtorzyl to ostrzezenie w rozmowie ze Stresemannem. 415 Oczywiscie twarde "nie" w tej najwazniejszej dla Polski sprawie bylo koniecznoscia. Nie mozna bylo stwarzac nawet pozoru, ze jest inaczej. Nie moglo jtdnak wystarczyc jako zalozenie dla polskiej polityki zagranicznej, ktora po Locarno szukac musiala nowych alternatyw i rozwiazan.Co w tym wzgledzie zrobila i co mogla Polska zrobic? Nie bylo mozliwosci zadnego radykalnego, a jednoczesnie zbawiennego w skutkach pociagniecia. Calkowitym absurdem jest twierdzenie propagandy komunistycznej w PRL, ze po Locarno Polska miala do wyboru albo pozostac w systemie wersalskim, albo tez z systemem tym zerwac na rzecz tak zwanej "przyjazni" ze Zwiazkiem Sowieckim. Czym innym natomiast od dobrowolnego poddania sie bylo zblizenie czy normalizacja stosunkow z Rosja, chociazby po to, by zrownowazyc lub oslabic zblizenie sowiecko-niemieckie. Ten element byl czescia skladowa polskiej polityki zagranicznej przed Locarno i pozostal nia takze po Lokarno. Pracowano nad nim nie zrazajac sie trudnosciami, co wiecej: nie zwracajac uwagi na prowokacyjne nieraz w swej wrogosci reakcje sowieckie, gdyz byla to polityczna koniecznosc, byl to jeden z celow polskiej polityki dlugofalowej, cel niezmienny i niezalezny od jakichkolwiek koniunkturalnych lub zasadniczych fluktuacji polozenia miedzynarodowego. Ale - rzecz jasna - nie moglo to byc jedynym celem polityki polskiej. Wracajac wiec do pytania, co Polska zrobila i co mogla zrobic w obliczu rzeczywistosci europejskiej stworzonej przez uklady lokarnenskie rozroznic musimy wytyczne obliczone na dluga mete i cele blizsze. Na dluga mete musiala Polska dazyc do stworzenia lub do wspoldzialania w tworzeniu takiego systemu bezpieczenstwa, ktory moglby albo zastapic, albo skutecznie uzupelnic zachwiany przez Locarno system wersalski. Na to potrzeba bylo czasu i to czasu dlugiego. Natomiast na krotka mete Polska mogla tylko wykorzystac istniejacy jeszcze system bezpieczenstwa opierajac sie na Lidze Narodow. Takze dlatego, ze Niemcy byly juz jej czlonkiem. Kolejnym postulatem bylo doprowadzic do sytuacji, w ktorej takze Rosja zacznie brac udzial w Lidze Narodow. Musiala wiec polityka polska zdobyc sie na taka elastycznosc i byc pod kazdym wzgledem pragmatyczna. Zasady te udalo sie jej wprowadzic w zycie z dobrymi skutkami, rokujacymi duze korzysci w okresie miedzy rokiem 1926 a dojsciem do wladzy Hitlera. Okres ten nazwano w publicystyce polskiej "zaciszem piecioletnim", przesuwajac jego koncowa granice na rok 1931, gdy skutki miedzynarodowego kryzysu gospodarczego stworzyly w Niemczech warunki potrzebne dla uchwycenia wladzy przez Hitlera, co zbieglo sie z przystapieniem Zwiazku Sowieckiego do Ligi Narodow. Nazwa "zacisze piecioletnie", jak twierdzil Ignacy Matuszewski w artykule ogloszonym w roku 1935 w czasopismie Polityka Narodow, zostala wymyslona przez Pilsudskiego w roku 1926, kiedy po objeciu wladzy powiedzial, ze okres pieciu nastepnych lat uzyc trzeba na konsolidacje planow politycznych, gdyz tylko piec lat trwac moze sytuacja nie wymagajaca krokow radykalnych. Nie dowiemy sie nigdy, na czym Pilsudski opieral swoje przypuszczenie, lecz mozemy stwierdzic, ze okazalo 416 sie sluszne. Zlecajac kierownictwo spraw zagranicznych Zaleskiemu, chcial ten okres piecioletni wykorzystac na odrobienie skutkow Locarno, by w ten sposob wprowadzic Polske na forum miedzynarodowe w roli samodzielnego czynnika miedzynarodowego, z ktorego glosem takze dotychczasowi rzekomi protektorzy Polski musza sie liczyc, nawet, a moze zwlaszcza wtedy, gdy im to jest nie na reke. II Czesc, lecz tylko czesc zmienionych zalozen polskiej polityki zagranicznej udalo sie zrealizowac w tym okresie "zacisza". A jednak w okresie tych pieciu lat mogla sie Polska poszczycic wieloma sukcesami, choc nie nalezaly do rzedu blyskotliwych.Kierownikiem polskiej polityki zagranicznej byl przez caly ten okres August Zaleski, ktory dzialal w scislym kontakcie z Pilsudskim, a takze pod bezposrednim jak gdyby jego nadzorem. Marszalek sprawami miedzynarodowymi interesowal sie w stopniu niepomiernie wiekszym niz wewnetrznymi i - co wazniejsze - ze skutkiem znacznie pozytywniejszym. Oceniajac polska polityke zagraniczna tego okresu nie mozna lekcewazyc czynnika personalnego. Zaleski byl doswiadczonym dyplomata i duza indywidualnoscia. Byl czlowiekiem cierpliwym i wrogiem metod halasliwych czy sensacyjnych. W czasie pierwszej wojny swiatowej reprezentowal polskie interesy niepodleglosciowe, a scislej mowiac polityke Pilsudskiego, na terenie Wielkiej Brytanii, a wiec na terenie bardzo trudnym. Lecz wlasnie dzieki tym trudnosciom, z ktorymi sobie doskonale dawal rade, i dzieki kontaktom ze swiatem anglosaskim mial horyzont myslowy znacznie szerszy, gdyz wybiegajacy poza zagadnienia wylacznie europejskie. Z tych czasow zachowal tez powiazania osobiste z Anglikami, co wowczas wsrod dyplomatow europejskich, nie tylko polskich, nie bylo czestym zjawiskiem. Z Pilsudskim czesto sie nie godzil, zwlaszcza w sprawach taktyki politycznej. Laczylo go z nim jednak przeswiadczenie, ze system wersalski moze tylko od czasu spelniac role fundamentu bezpieczenstwa Europy. Obaj tez brali pod uwage, ze Francja przestala juz bezpowrotnie odgrywac role arbitra w polityce europejskiej i ze w razie proby sil nie zdola bez pomocy z zewnatrz ani zapobiec niebezpieczenstwu wojny, ani przewazyc szali zwyciestwa. Pomoc z zewnatrz, nie tylko dla Francji, z czego zdawano juz sobie dobrze sprawe w Paryzu, lecz takze dla Polski, zapewnic sobie mozna bylo tylko w Anglii. Grunt byl po temu przynajmniej po czesci podatny. W przeciwienstwie do Francji bowiem Anglia raczej z zadowoleniem przyjela do wiadomosci uchwycenie w Polsce rzadow przez Pilsudskiego, gdyz widziala w tym zapowiedz konsolidacji gospodarczej kraju, a takze utrzymania linii polityki zagranicznej, nie narazonej na fluktuacje wplywow sejmowych oraz - co dla Anglikow bylo takze bardzo wazne - nie ogladajacej sie bezkrytycznie na rady lub namowy Paryza. Bezposrednie zblizenie z Anglia bylo nowoscia w polityce polskiej i, co 417 wazniejsze, nie bylo zbyt glosno reklamowane ani ujmowane w jakiekolwiek formalne umowy czy zobowiazania. Grunt dla dobrych stosunkow z Polska byl podlmy takze w Anglii - do roku 1931, to znaczy do chwili, gdy nastapil pctaowny zwrot w polityce brytyjskiej, tym razem pacyfistyczny i izolacjonistyczny w stosunku do kontynentu europejskiego. W koncowych latach dwudziestych bylo inaczej. Polityka angielska dazyla wlasnymi sposobami do oslabienia zwiazkow sowiecko-niemieckich, co pokrywalo sie z interesem Polski. Konkretnym wyrazem stosunkow polsko-angielskich byly nie tylko pozyczki uzyskane w Londynie, a za jego posrednictwem w Ameryce, bardzo Polsce wowczas potrzebne, lecz takze ogledne i zakulisowe starania Anglii, by Niemcy nie wniosly na forum Ligi Narodow swych pretensji rewizjonistycznych w sposob formalny. Nie ulega tez watpliwosci, ze podobnie jak Berlin Londyn zdawal sobie sprawe, ze jawne wniesienie wniosku o rewizje granic spowoduje gotowosc Polski do ich obrony z bronia w reku.Te zakulisowe po najwiekszej czesci zabiegi dyplomatyczne w duzej mierze przeciwdzialaly zlym skutkom traktatow lokarnenskich. Byl to sukces Polski, z ktorego niewielu sobie wowczas zdawalo sprawe, choc tak wlasnie oceniano sytuacje i w Berlinie, i w Londynie. Spotkal natomiast Anglie zawod ze strony Polski na innym odcinku polityki europejskiej. Mianowicie Polska nie dala sie wciagnac w polityke antysowiecka, ktora w tym okresie w calej Europie prowadzila tylko Wielka Brytania. W roku 1927 Anglia zerwala stosunki dyplomatyczne ze Zwiazkiem Sowieckim w zwiazku ze skandalem szpiegowskim, ktorego osrodkiem byla sowiecka misja handlowa w Londynie. Fakt ten zbiegl sie w czasie z zamordowaniem w Warszawie ambasadora sowieckiego Wojkowa przez Borysa Kowerde, dziewietnastoletniego emigranta rosyjskiego. Wojkow byl jednym z mordercow rodziny carskiej. Stosunki polsko-sowieckie weszly w niebezpieczna faze, tym bardziej ze Rosja wbrew postanowieniom Traktatu Ryskiego nie tylko prowadzila robote dywersyjno-terrorystyczna na terytorium Polski, lecz podsycala antypolska polityke Litwy pod rzadami Valdemarasa. W Moskwie i w Kominternie uderzono na alarm, pomawiajac Polske, ze staje w pierwszej linii nowej proby "interwencji kapitalistycznej" pod egida Londynu. Bylo to jak najdalsze od celow i zamiarow Polski. Co wiecej: stanowilo wyrazne zagrozenie polskiego planu normalizacji stosunkow z Rosja. Postanowiono od akcentow antysowieckich w polityce angielskiej odciac sie jak najwyrazniej, nawet ryzykujac utrate tych korzysci, ktore z dotychczasowych dobrych stosunkow z Londynem Polska odnosila. Pamietac jednak trzeba, ze celem polityki angielskiej takze nie byla bynajmniej interwencja w sprawy Rosji, lecz proba wywarcia nacisku na Niemcy, by rozluznily swe powiazania ze Zwiazkiem Sowieckim. Tenze cel przyswiecal zawsze polityce polskiej. Lecz zbieznosc celow byla tylko pozorna. Gdy Anglia chciala naklonic Niemcy do zajecia stanowiska antysowieckiego, Polsce zalezalo na zachowaniu dobrych stosunkow z Rosja przy jednoczesnym pogorszeniu stosunkow niemiecko-rosyjskich. W praktyce stwarzalo to koniecznosc unikania wszystkiego, co by moglo osiagnac w stosunkach z Moskwa punkt zapalny. W odpowiedzi na antysowiecki akcent polityki angielskiej 27 - Historia dwudziestolecia 418 Polska szukala wiec nowego zblizenia z Rosja. Proby te w ciagu dwoch nastepnych lat daly pozytywne rezultaty. Trzeba bylo za nie zaplacic, gdyz Anglia droga swoistej presji na Polske zaczela popierac strone niemiecka w niekonczacym sie sporze Polski z senatem Wolnego Miasta Gdanska, sporze przeniesionym na forum Ligi Narodow.W. ogolnym wyniku cel Polski (a zarazem Anglii) zostal w pewnej mierze osiagniety. Mianowicie nastapilo chwilowe oziebienie stosunkow rosyjsko-niemieckich. Przyczyna bezposrednia bylo uwiezienie grupy inzynierow niemieckich budujacych zaglebie w Donbasie, co moglo bylo byc zreszta przejawem balaganu w aparacie administracji sowieckiej, przystepujacym wlasnie do akcji terroru wewnetrznego na wielka skale w zwiazku z ostateczna rozgrywka Stalina z Trockim i Zinowiewem. Inna przyczyna byl nacisk angielski na Stresemanna, ktoremu Londyn zaproponowal pomoc w dalszym wzmocnieniu pozycji Niemiec w Lidze Narodow i zlikwidowanie sprawy odszkodowan wojennych w ramach tak zwanego "planu Younga" - za cene rezygnacji ze stanowiska "antywersalskiego", ktorego wyrazem byla wspolpraca z Rosja. Stresemann uznal te alternatywe za lepsza dla Niemiec, tym bardziej ze jego zdaniem przyblizala takze mozliwosc rewizji granic z Polska. Byla to nadzieja plonna, jak sie mial o tym przekonac w roku 1929, po smierci Stresemanna, jego nastepca na stanowisku ministra spraw zagranicznych Rzeszy, Treviranus. Rok 1927 przyniosl wiec posrednio i bezposrednio sukces polskiej polityce zagranicznej. W ten czy w inny sposob zaczela slabnac wspolpraca rosyjsko-niemiecka. Wykorzystujac sytuacje Zaleski wniosl w Genewie projekt zawarcia ukladu miedzynarodowego, rozszerzonego na wiekszy zespol panstw niz tylko panstwa czlonkowskie Ligi Narodow (myslal tu, rzecz jasna, o Zwiazku Sowieckim) i przewidujacego wyrzeczenie sie wojny jako srodka polityki miedzynarodowej. Zrazu projekt nie zyskal poparcia wobec ostroznosci Anglii, ostroznosci dyktowanej niechecia wlaczenia do ukladu wlasnie Zwiazku Sowieckiego, na czym Polsce przede wszystkim zalezalo. Opor Niemiec przeciw projektowi Zaleskiego dyktowany byl raczej wzgledami taktycznymi. Niemniej projekt nie upadl, uchwalono nawet w Lidze Narodow cos w rodzaju "dziekczynnej rezolucji". Ale oto juz po uplywie roku w Londynie zmieniono zdanie i projekt Polski doczekal sie realizacji w drodze okreznej. Wystapil z nim bowiem z namowy Anglii sekretarz stanu Stanow Zjednoczonych Kellogg. Pokrywalo sie to scisle z zamierzeniem Zaleskiego, by ukladem tym objete zostaly panstwa poza Liga Narodow, a wiec wlasnie i Stany Zjednoczone. Teoretycznie bowiem kto nalezal do Ligi Narodow, byl skrepowany postanowieniami Traktatu Wersalskiego, ktore takze zakazywaly wojny jako srodka politycznego, a przynajmniej odkladaly mozliwosc jej wybuchu za pomoca obowiazkowej procedury arbitrazowej. Pakt Kellogga natomiast potepial wojne jako srodek dochodzenia pretensji miedzynarodowych i dopuszczal wylacznie wojne obronna, w razie jawnej agresji. 24 lipca 1928 roku podpisaly pakt Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Wlochy, Japonia, Czechoslowacja, Polska i Niemcy. Wsrod tych podpisow podpis Niemiec byl dla Polski najwazniejszy. 419 Niemniej wazny byl oczywiscie podpis Zwiazku Sowieckiego. Zdolano go zdobyc w nastepnym roku. Poczatkowo komisarz spraw zagranicznych ZSRR - byl nim^po smierci Cziczerina Litwinow - godzil sie na przystapienie do Paktu Keltogga pod warunkiem, ze nie obejmie on panstw baltyckich i Rumunii. Na to nie -mogla sie zgodzic Polska. W jej imieniu Zaleski stwierdzil, ze z Rumunia laczy Polske sojusz obronny, a bezpieczenstwo Lotwy, Litwy i Estonii jest warunkiem jej wlasnego bezpieczenstwa. Litwinow wycofal swe obiekcje i w ten sposob w roku 1929 Pakt Kellogga zostal uzupelniony tak zwanym Protokolem Litwinowa i stal sie dodatkowa podstawa pokojowej normalizacji stosunkow polsko-rosyjskich.Juz z tego wzgledu bilans pieciolecia polskiej polityki zagranicznej uznac nalezy za dodatni. W granicach owczesnych mozliwosci odrobiono po czesci skutki Locarno. Nie dopuszczono do wniesienia oficjalnego wniosku w Lidze Narodow o rewizje granic miedzy Polska a Niemcami. Doprowadzono do oslabienia wspolpracy gospodarczej i politycznej Niemiec i Rosji. Wzmocniono warunki bezpieczenstwa europejskiego, a przede wszystkim bezpieczenstwo Polski od strony Rosji. Tym dwom celom sluzyc mialy Pakt Kellogga i Protokol Litwinowa. Fakt, ze Niemcy pakt Kellogga po dziesieciu latach zlamaly - podobnie jak zlamal wszystkie zawarte przez siebie pakty Zwiazek Sowiecki - niczego nie zmienia w ocenie polityki polskiej w owczesnym swiecie. Pakty nieagresji I Na przelomie lat dwudziestych i trzydziestych zarysowaly sie w Europie brzemienne w nastepstwa zmiany polityczne. Nadchodzil okres szczegolnie dla Polski niebezpieczny, z tego przede wszystkim wzgledu, ze polozona byla w najbardziej newralgicznym punkcie kontynentu, miedzy dwoma sasiadami, z ktorych kazdy uwazal ja za glowna przeszkode w osiagnieciu swych dalekosieznych planow. Nie bylo to 'rzecz jasna niczym nowym, ale roznica na niekorzysc Polski w porownaniu z okresem poprzednim polegala na tym, ze obaj sasiedzi opanowali juz w duzej mierze skutki oslabienia, jakie ich spotkalo w pierwszej wojnie swiatowej oraz - w wypadku sasiada rosyjskiego - w wyniku przewrotu rewolucyjnego. Zwiazek Sowiecki w roku 1930 byl panstwem niewspolmiernie silniejszym niz Rosja rewolucyjna w roku 1920. Konsolidowal sie wewnetrznie, wchodzac w okres integralnej i bezwzglednej dyktatury stalinowskiej. Polepszylo sie tez jego polozenie gospodarcze, przynajmniej na odcinku ciezkiego przemyslu, podstawy potencjalu wojennego. A gdy o niemieckiego sasiada Polski chodzi, roznica byla jeszcze bardziej oczywista. Niemcy opanowaly powojenny kryzys gospodarczy i byly znowu najbardziej ekspansywnym panstwem przemyslowym w Europie. Ich izolacja polityczna nalezala do przeszlosci, nieomal zapomnianej. W Lidze Narodow 420 odgrywaly role czolowa razem z Francja i Wielka Brytania, dystansujac pod kazdym wzgledem Wiochy.Obaj sasiedzi Polski osiagneli wiec znowu pozycje mocarstwowa w Europie, z ta miedzy nimi roznica, ze Niemcy dojrzaly juz do pelnego uaktywnienia swej polityki zagranicznej, podczas gdy Zwiazek Sowiecki osiagniecie tego stadium celowo opoznial. Nie oznaczalo to rzecz jasna, ani braku zainteresowania Rosji dla polityki europejskiej, ani ograniczania sie do roli biernego jej obserwatora. Przeciwnie - Zwiazek Sowiecki podejmowal szereg inicjatyw majacych na celu oslabienie systemu wersalskiego, poslugujac sie przy tym zarowno dywersja ideologiczna w oparciu o miedzynarodowy ruch komunistyczny, jak i scisle politycznymi srodkami nacisku, zwlaszcza na panstwa bezposrednio z nia sasiadujace, nie wylaczajac najsilniejszego z nich, to jest Polski. Na czym polegaly zmiany polozenia miedzynarodowego, zapowiadajace koniec okresu wzglednego spokoju? Najgrozniejsza zmiana w ocenie polskiej bylo odsuniecie sie Niemiec od polityki zdobywania wplywow w Lidze Narodow za pomoca coraz blizszej wspolpracy gospodarczej z Anglia, Francja i innymi panstwami zachodnimi. Innymi slowy, ponowne wylaczenie sie z systemu wersalskiego po to, by wystapic jawnie i brutalnie z zadaniami rewizjonistycznymi na wschodzie, to jest przede wszystkim wobec Polski, przy jednoczesnym utrzymaniu normalizacji stosunkow z Europa Zachodnia zgodnie z Paktem Lokarnenskim. Dotychczasowe osiagniecia Niemiec na odcinku rewizji postanowien Traktatu Wersalskiego na wschod od ich granic byly bardzo niewielkie. Na tym tez polegal sukces polityki zagranicznej Polski. Nie dopuscila do wyciagniecia przez Niemcy praktycznych korzysci z Paktu Lokarnenskiego. Spory polsko-niemieckie w Lidze Narodow i poza nia nia wyszly poza wzajemne pretensje i szykany gospodarcze na tle wojny celnej. Bo Niemcy nie zdobyly sie na wniosek formalny o zastosowanie artykulu 19 Statutu Ligi Narodow. Artykul ten mowil o "mozliwosci ponownego rozpatrzenia traktatow, ktore nie daja sie juz zastosowac, oraz polozenia miedzynarodowego, ktorego dalsze trwanie mogloby zagrozic pokojowi swiata". Niemcy nie decydowaly sie na wniosek formalny dlatego, ze nie mogly uzyskac obietnicy formalnego poparcia ze strony Francji i Anglii. Mocarstwami tymi nie kierowaly zadne inne wzgledy procz scisle praktycznych. Zdawaly sobie po prostu sprawe, ze Polska na kazda probe rewizji swych granic odpowie zbrojnym oporem. Czyli wojna. Oswiadczal to wyraznie i wielokrotnie tak opanowany i pelen dyplomatycznego taktu minister, jakim byl August Zaleski. Potwierdzaly to poloficjalne, ale wyraznie inspirowane artykuly w prasie polskiej, bez wzgledu na ich zabarwienie polityczne i stosunek do rzadow Pilsudskiego. Potwierdzal wreszcie sam Pilsudski w rozmowach i z Anglikami, i ze Stresemannem, i z ambasadorem francuskim w Warszawie Larochem, gdy ten proponowal "dostosowanie przymierza polsko-francuskiego do postanowien Paktu w Locarno". Polska byla zdecydowana na wojne z Niemcami w obronie swch granic, a Francja chciala za wszelka cene uniknac wojny, gdyz musialaby albo wykonac zobowiazania 421 sojusznicze wobec Polski i tym samym wziac w niej udzial, tracac wszystkie prawdziwe i domniemane korzysci, jakie jej dawalo Locarno, albo tez musialoby zlamac swe zobowiazania sojusznicze wobec Polski, co oznaczaloby jej calkowita kleske jako panstwa pretendujacego do roli arbitra w polityce europejskiej. Anglia nie byla w polozeniu wiele od Francji wygodniejszym wskutek swych wlasnych umow gwarancyjnych z Francja. A wiec takze i ja wojna polsko-niemiecka musialaby wczesniej czy pozniej wciagnac w swa orbite.Niemcy za czasow Stresemanna musialy zadowalac sie posrednimi naciskami Francji i Anglii na rzad polski, by zgodzil sie dobrowolnie na rewizje badz to swej granicy, badz tez swych uprawnien w Wolnym Miescie Gdansku. Naciski te, a towarzyszyla im nieustanna kampania prasowa w Anglii, a po czesci takze w Ameryce i we Francji, zadnych rzecz jasna wynikow nie dawaly. Odpowiedzial na nie w roku 1930 w Genewie Zaleski w sposob ironiczny, ze "doradcy" i "przyjaciele" Polski na prozno sie wysilaja, bo gdyby Polska miala zamiar odstepowac komukolwiek swe ziemie, obeszlaby sie przy tym bez pomocy "usluznych posrednikow". Na tle tych niepowodzen dochodzily w Niemczech do glosu czynniki agresywne, pragnace uwolnic sie od skrepowan genewskich, by przejsc do polityki action directe - dzialania bezposredniego, wlacznie z ryzykiem wojny, lecz w nadziei utrzymania normalizacji z panstwami zachodnimi. Nie byly to nadzieje bezpodstawne wobec narastania nastrojow czysto pacyfistycznych we Francji i w Anglii. W Anglii w roku 1929 po raz pierwszy utworzyl sie rzad socjalistyczny, scislej mowiac: rzad Partii Pracy, ktory w polityce zagranicznej reprezentowal stanowisko izolacjonistyczne wobec spraw kontynentu, co w praktyce bylo jednoznaczne z pacyfizmem. Pacyfizm w tym ukladzie nie oznaczal obrony pokoju, lecz pozostawienie Niemcom swobodnej reki na wschod od ich granic. Drugim warunkiem przejscia Niemiec do polityki dzialania bezposredniego bylo przekreslenie tych postanowien Traktatu Wersalskiego, ktore narzucaly im calkowite nieomal rozbrojenie. Postanowienia te udawalo sie Niemcom obchodzic juz od czasow Rapallo przy pomocy Zwiazku Sowieckiego, lecz dopoki formalnie mogly utrzymywac tylko stutysieczna Reichswehre, wzmocniona kilkuset tysiacami ludzi w zwiazkach paramilitarnych w rodzaju Stahihelmu, wojna z Polska - nawet gdyby Francja odmowila jej pomocy - byla przedsiewzieciem ryzykownym. Stad znaczenie ciagnacych sie w nieskonczonosc pertraktacji rozbrojeniowych, ciagle jeszcze pod egida Ligi Narodow, ktorych istota bylo osiagniecie tak zwanego parytetu, co w praktyce oznaczalo ograniczenie zbrojen Francji czy Anglii przy jednoczesnym dozbrojeniu Niemiec. Dopoki w Niemczech rzadzil rzad koalicyjny lub o zabarwieniu socjalistycznym, decyzja przejscia na polityke dzialania bezposredniego z calkowitym zlekcewazeniem zarowno Ligi Narodow, jak i Traktatu Wersalskiego zapasc nie mogla. Lecz oto w wyborach do Reichstagu w roku 1930 hitlerowcy zdobywaja 107 mandatow, by w lipcu 1932 roku zwiekszyc te liczbe do 230. W wyborach prezydenckich w tymze roku zwycieza jeszcze Hindenburg jako kandydat centrum i prawicy, ale Hitler otrzymuje 13 i pol miliona glosow. Staje sie rzecza jasna, ze siegnie po wladze lada chwila. Otrzymal ja z rak tegoz Hindenburga 30 stycznia roku 1933, za zgoda parlamentu. Z dniem tym konczy sie okres zapowiedzi zmian, a zaczynaja sie rzeczywiscie zmiany w polityce europejskiej. Niemcy beda prowadzic polityke dzialania bezposredniego nie ogladajac sie na Lige Narodow. Beda ja prowadzic wykorzystujac konkretne mozliwosci, czyli opierajac sie na elemencie sily. Mozliwosci te nie od razu sa duze. Polozenie gospodarcze jest znowu w Niemczech zle. Jest to skutek miedzynarodowego, a raczej swiatowego kryzysu gospodarczego, ktory w Europie najbolesniej dotknal dwa czolowe mocarstwa przemyslowe, to jest Wielka Brytanie i wlasnie Niemcy. W Wielkiej Brytanii pociagnelo to za soba dalsze obnizenie zainteresowania sprawami politycznymi i tym samym pacyfistyczne desinteressement w stosunku do kontynentu. W Niemczech przyspieszylo ped do hitleryzmu jako do rzekomej deski ratunku w sprawach wewnetrznych. Jak na zmiane polozenia politycznego w Europie wynikajaca z pojawienia sie zmory hitlerowskiej w Niemczech reaguje polityka polska? Przewiduje dwa scisle ze soba zwiazane niebezpieczenstwa. Jednym jest mozliwosc bezposredniej agresji niemieckiej, drugim calkowita ugodowosc Zachodu. Mozliwosc pierwsza, a raczej szybkosc jej wzrastania, zalezy scisle od szybkosci, z jaka rozwijac sie moze mozliwosc druga. Zapobiec obydwu mozliwosciom nalezy w drodze proby uprzedzenia wypadkow. W jaki sposob? W drodze natychmiastowej reakcji na pierwsze wyrazne pogwalcenie umow miedzynarodowych ze strony nowego wladcy Niemiec. Mowiac wyrazniej i brutalniej: za pomoca grozby wymuszenia poszanowania umow miedzynarodowych w drodze interwencji zbrojnej, czyli - innymi slowy - wojny prewencyjnej. Lecz inicjatywa tego rodzaju nie moze byc podjeta bez zabezpieczenia sie od strony Zwiazku Sowieckiego. II W roku 1930 przekonano sie w Warszawie, ze przyjazne inicjatywy Polski znajduja ostrozny odzew w Moskwie. Z szeregu rozmow, przewaznie nieoficjalnych, wynikalo, ze Rosja sklonna jest tak ulozyc swe stosunki ze swym najwiekszym sasiadem zachodnim, by zapobiec jakimkolwiek z tej strony niespodziankom. O jakie niespodzianki moglo chodzic? Na pewno nie o agresje ze strony Polski. Pomimo charakterystycznej dla polityki sowieckiej podejrzliwosci ani Stalin, ani Litwinow nie widzieli w Polsce potencjalnego napastnika. Uwazali jednak, ze Polska jest tak silnie zwiazana z Francja, a posrednio takze z Anglia, ze moze sie nie oprzec antysowieckim naciskom z ich strony, zwlaszcza jezeli okupione beda jakas gwarancja jej granic zachodnich przeciwko zakusom niemieckim. Rosja nie mogla ochlonac z paniki, w jaka ja w roku 1927 wprowadzilo zerwanie stosunkow dyplomatycznych przez Wielka Brytanie, czemu towarzyszylo zblizenie polsko-angielskie.Pakt Kellogga tylko po czesci uspokajal te obawy. Zwlaszcza, ze w latach us 1930-31 inicjatywe antysowiecka z rak Anglii przejela ponownie Francja. Ta zas - pomimo Locarno i innych dowodow wykretnego jej stosunku do zobowiazan sojuszniczych wobec Polski - uwazana byla ciagle w Moskwie za potencjalnego inspiratora polskiej polityki zagranicznej. Byla to jedna z tych legend politycznych, ktore nie raz wywieraly niezamierzony wplyw na oceny polityczne i na rozwoj wydarzen. W rzeczywistosci od czasow Locarno nie Francja Polske, lecz wlasnie Polska Francje stawiala ciagle w sytuacji przymusowej, nie chcac za zadna cene dopuscic do zwolnienia jej z zobowiazan sojuszniczych, o co Francja jak najusilniej zabiegala. Swoista komedia nieporozumien czy pomylek politycznych rozwijala sie na Kremlu dalej pod wplywem zblizenia francusko-angielsko-nie-mieckiego na terenie Ligi Narodow. Moskwa uznawala zblizenie, a raczej wspolprace angielsko-francusko-niemiecka za zjawisko dla siebie grozne. Podobnie jak Polska, choc z innych powodow. Przede wszystkim dlatego, ze pomimo dalszego funkcjonowania ukladow z lat 1922 i 1926, zawartych miedzy Niemcami i Rosja, porozumienie tych trzech panstw odsuwalo szanse powstania wspolnego frontu politycznego sowiecko-niemieckiego przeciwko reszcie Europy i przeciwko Traktatowi Wersalskiemu. Im blizej zas bylo do zdobycia wladzy przez Hitlera, tym realniejsze stawalo sie w oczach Moskwy niebezpieczenstwo jakiejs "krucjaty kapitalistycznej", tym razem z udzialem Niemiec faszystowskich. Polska i inni sasiedzi Rosji mogliby po prostu - zdaniem Moskwy - zostac zmuszeni do udzialu posredniego lub bezposredniego w takiej krucjacie. Obawy te wyrazal otwarcie nieoficjalny lacznik dyplomatyczny Zwiazku Sowieckiego z Warszawa, Karol Radek, w rozmowach z Boguslawom Miedzinskim, ktory podobna nieoficjalna funkcje spelnial po stronie polskiej. A takze we wczesniejszych jeszcze swych rozmowach z kolega szkolnym, znanym polskim publicysta Ludwikiem Rublem. Radek zamordowany pozniej przez Stalina w czasie czystek, pochodzil z Malopolski i niewatpliwie, przynajmniej w sensie kulturalnym, byl do Polski nastawiony przychylnie. Byl wowczas redaktorem Izwiestii. Miedzinski byl redaktorem rownie urzedowej Gazety Polskiej. W rozmowach Radek stwierdzal, ze Zwiazek Sowiecki wierzy w dobra wole Polski, lecz ma watpliwosci, czy bedzie ona mogla prowadzic samodzielna polityke w obliczu wspolnego nacisku Anglii, Francji i Niemiec. Odpowiedz Miedzinskiego, zreszta z nieco pozniejszego okresu, ze Polska przeciwstawi sie z bronia w reku kazdemu, kto z jakichkolwiek powodow przekroczy jej granice, a wiec i Niemcom w marszu na wschod, i Rosji w marszu na zachod, byla w istocie dokladnym sprecyzowaniem podstawowej zasady, jaka musiala sie kierowac i kierowala sie przez dwadziescia lat niepodleglosci polityka Rzeczypospolitej Polskiej. Zasade te nazwano pozniej "balansowaniem miedzy dwoma wielkimi sasiadami". Sprecyzowal ja w tym czasie Pilsudski w swych rozmowach czy wytycznych dawanych Jozefowi Beckowi, przewidzianemu juz w roku 1930 na nastepstwo w ministerstwie spraw zagranicznych po Auguscie Zaleskim. Utrzymywanie rownowagi miedzy sasiadami polegalo po prostu na niewiazaniu sie z jednym przeciwko drugiemu. Nic bylo wszakze jedno424 znaczne z neutralnoscia. Nie dlatego, by Polska nie chciala byc neutralna, lecz dlatego, ze neutralna w zadnym powaznym konflikcie europejskim pozostac nie mogla. Z tej prostej przyczyny, ze kazdy konflikt europejski zahaczac musial o jej terytorium i, co wiecej, ze jej terytorium moglo byc potencjalnym przedmiotem kazdego konfliktu. Polityka utrzymywania rownowagi byla po prostu logicznym wnioskiem z podstawowego faktu geopolitycznego. Mianowicie z tego, ze smiertelnym zagrozeniem Polski jest wspolny front polityczny Niemiec i Rosji. W roku 1930 moglo sie wydawac, ze Rosja sklonna jest ten punkt widzenia Polski wziac pod uwage. Stwarzalo to dalsze szanse pelnej normalizacji stosunkow. Te pomyslna koniunkture wzmacnial z jednej strony strach Zwiazku Sowieckiego przed "krucjata kapitalistyczna", a z drugiej strony halasliwy antykomunizm zdobywajacych w Niemczech coraz wiecej wplywow zwolennikow Hitlera. Wzrost tych wplywow nawet przed zdobyciem przez Hitlera wladzy poglebial obawy. Hitler w tym okresie glosil swoj antykomunizm, gdyz bylo mu to potrzebne w walce o wplywy w samych Niemczech. Jego zwyciestwo bylo w gruncie rzeczy przegrana komunistow niemieckich, jedynych jego konkurentow w walce o spadek po rzadach parlamentarnych. I choc na gruncie stosunkow miedzypanstwowych nie nastapilo ani zerwanie, ani wyrazniejsze oziebienie stosunkow. Zwiazek Sowiecki szukal dodatkowego zabezpieczenia przed majakiem zagrozenia ze strony mocarstw zachodnich, dzialajacych w porozumieniu z Niemcami przeciwko Rosji. Jak mial to kiedys okreslic w swoich wspomnieniach Jozef Beck, "dyplomaci sowieccy, myslacy zawsze niespokojnie i nerwowo, w ocenie sytuacji wlasnej skoczyli od marzen o rewolucji swiatowej do kompleksu strachu przed rewanzem burzuazji". Takze polozenie wewnetrzne Zwiazku Sowieckiego sklanialo do ostroznosci w polityce zagranicznej, a do obaw o wlasne bezpieczenstwo przyczyniala sie grozna sytuacja na Dalekim Wschodzie, gdzie wyraznie wroga wobec Rosji Japonia podbila wlasnie Mandzurie. Ostatnim wreszcie elementem rozbrajajacym obawy sowieckie przed dobrosasiedzka inicjatywa polska byl alarm prasy francuskiej, ktora pisala, ze przez swoj stosunek do Zwiazku Sowieckiego "Polska zdradza cywilizacje zachodnia i zdradza Francje". Bylo to echo naciskow dyplomatycznych kierownikow polityki francuskiej, Paul-Boncoura i Andre Tardieu, ktorzy chcieli zapobiec zblizeniu sie Polski do Rosji, gdyz widzieli w nim slusznie przeciwdzialanie politycznej grze, jaka Zachod prowadzil w swej wspolpracy z Niemcami. Tymczasem w ocenie polskiej okres harmonijnej, tak zwanej "stre-semannowskiej" wspolpracy Niemiec z Liga Narodow i wspolpracy gospodarczej z mocarstwami zachodnimi zblizal sie nieuchronnie do konca. Nastapic po nim musial okres gwaltownego rewizjonizmu i lamania postanowien traktatowych. Niemcy byly juz w stanie wrzenia i nieslychanego podniecenia nacjonalistycznego, podsycanego skutkami kryzysu gospodarczego. Zanim Hitler dojdzie do wladzy, Polska, a scislej mowiac Pilsudski chcial zapobiec dalszemu rozluznieniu zobowiazan wersalskich i zmusic 425 Niemcy do wyrzeczenia sie zamyslow rewizjonistycznych. Celu tego nie mozna bylo osiagnac wlasnymi tylko silami. Byly zbyt slabe w sensie politycznym, choc byly wowczas - takze w ocenie Pilsudskiego - wystarczajace jestcze w sensie militarnym. Mozliwosc uzycia tych sil militarnych Pilsudski bral pod uwage, gdy przygotowal w roku 1931 projekt dekretu na wypadek wojny z Niemcami. W rozmowie z Beckiem stwierdzil, ze w wystapieniu samodzielnym Polska moze odniesc nawet duze sukcesy wojskowe. Ale zapytywal: "Co bedzie potem, jesli Francja sie nie ruszy?"Nalezalo stworzyc sytuacje, w ktorej Francja musialaby sie ruszyc. Dopiac tego celu mozna bylo tylko wykazujac wlasna gotowosc do najdalej posunietego ryzyka, z ryzykiem wojny wlacznie. Lecz gotowosc taka wykazac mozna bylo tylko wtedy, gdy sie zabezpieczy tyly od strony Rosji. Takie byly bezposrednie przeslanki polskiej inicjatywy zblizenia do Zwiazku Sowieckiego w roku 1931, gdy przybraly postac konkretnej propozycji zawarcia traktatu o nieagresji. Rokowania trwaly prawie rok. Prowadzili je szef departamentu wschodniego w MSZ Tadeusz Schaetzel i ambasador Polski w Moskwie Stanislaw Patek, a ze strony sowieckiej Litwinow, w przeciwienstwie do Cziczerina zwolennik czynnego udzialu Rosji w polityce europejskiej z wstapieniem do Ligi Narodow wlacznie, nie ulegajacy kompleksom antypolskim i bardzo sceptycznie nastawiony do idei wiazania sie z Niemcami, obojetnie za jaka cene i obojetnie jaki by mialy one ustroj. Co chciala Polska w rokowaniach osiagnac? Gwarancje nienaruszalnosci granic, wyrazniejsze niz w Pakcie Kellogga wyrzeczenie sie wojny jako srodka dzialania politycznego, konkretne okreslenie pojecia napastnika oraz formalne uznanie sojuszow juz przez Polske zawartych, to znaczy przede wszystkim sojuszu polsko-francuskiego. Jako postulat dodatkowy wysuwano, by "pakt nieagresji" - warto tu zaznaczyc, ze bylo to zupelnie nowe okreslenie w slowniku politycznym - w niczym nie naruszal interesu ani nie zagrazal bezpieczenstwu bezposrednich sasiadow Polski i Rosji. Chodzilo o panstwa baltyckie i Rumunie. Strona polska chciala, by panstwa te po prostu przylaczyly sie do paktu polsko-sowieckiego. Ten postulat Rosja stanowczo odrzucila, zgodzila sie jednak pod naciskiem Polski na odrebne pertraktacje z Lotwa, Estonia i Finlandia. Natomiast od rokowan uchylila sie Rumunia, choc byla to dla niej okazja formalnego zalatwienia sporu z Rosja o Besarabie. Rzad rumunski poszedl tu za porada Francji, wychodzac na tym jak najgorzej, gdyz po podpisaniu paktu nieagresji miedzy Polska a Rosja rzad francuski zmienil z koniecznosci swe nastawienie antysowieckie i sam podpisal podobny pakt z Rosja. Oceniono to w Warszawie bardzo pozytywnie, jako zapowiedz mozliwosci przekonania Francji o potrzebie wejscia na tory energicznej polityki w stosunku do Niemiec. Ta ocena wlasnie byla falszywa. Francja nie decydowala sie bynajmniej na zmiane polityki wobec Niemiec. Podkreslala jedynie nie bez ukrytego wyrzutu, ze rezygnuje z polityki anty sowieckie j, gdyz bez udzialu Polski prowadzic jej nie moze. Natomiast nie ogladajac sie na Polske i nie porozumiewajac sie z nia Francja przylaczyla sie do inicjatywy Mussoliniego, proponujacego utworzenie w Europie nowej nadrzednej sily politycznej w postaci 426 tak zwanego Paktu Czterech, to jest Francji, Anglii, faszystowskich Wioch i juz hitlerowskich Niemiec.Pakt nieagresji z Rosja, podpisany 25 lipca 1932 roku, mial ulatwic Polsce montowanie obrony przeciwko rewizjonizmowi niemieckiemu. Lecz oto pojawiala sie nowa przeszkoda. Mianowicie nie bylo partnerow. Przeciwnie- koncepcja Paktu Czterech izolowala Polske, gdyz Pakt zmierzal nie do postawienia tamy agresywnosci Niemiec hitlerowskich, lecz do zlozenia im okupu za cene potwierdzenia Locarno. Stwarzalo to nowa i bardzo trudna sytuacje, ktora Polska starala sie w dwoch nastepnych latach opanowac za pomoca kilku inicjatyw. Byly one mozliwe wlasnie dzieki osiagnieciu jednego z podstawowych celow owczesnej polityki polskiej, to jest calkowitej - jak sie wtedy wydawalo - normalizacji stosunkow ze Zwiazkiem Sowieckim. III Tworca uaktywnienia polityki polskiej byl sam Pilsudski, jej wykonawca stal sie wyznaczony przez niego minister spraw zagranicznych Jozef Beck. Na glowe Becka po wrzesniu 1939 roku spadlo wiecej potepien niz na wszystkich innych politykow polskich tego okresu razem wzietych. Po wojnie jego upatrzono sobie na glownego sprawce wszelkich nieszczesc, jakie na Polske spadly. Przeciwko niemu tez wysunieto najciezsza kolubryne z arsenalu argumentacji komunistycznej, czyniac z niego symbol polityki antysowieckiej a proniemieckiej.Sa to zarzuty niesluszne. Nie z uwagi na to, by Beck mial byc politykiem genialnym lub by odznaczal sie nadzwyczajnym wyrobieniem czy madroscia. Na ten temat wiele mozna by powiedziec. Trzymal sie uparcie linii raz obranej czy wyznaczonej, nie zdobywajac sie na konieczna w polityce elastycznosc, az sytuacja odwracala sie tak dalece, ze jedynym wyborem byla kapitulacja lub decyzja walki. W tym momencie Jozef Beck, podobnie jak wszyscy Polacy, zadnych wahan nie mial. Wyznaczajac Becka w 1931 roku na stanowisko ministra spraw zagranicznych, Pilsudski uzasadnil swa decyzje tym, ze "nowa polityka wymaga nowych ludzi". Inaczej mowiac - nowych metod. Bylo to rozwinieciem powiedzenia, ze "skonczyl sie okres zacisza i wzglednego pokoju". Niebezpieczenstwo wojny o utrzymanie niepodleglosci z potencjalnego stawalo sie aktualnym. "Mocarstwa maja z Niemcami Pakty Lokarnenskie, wobec nas zas, z chwila opuszczenia przez Niemcy Ligi Narodow, nie wiaze Niemiec nic". To takze jedno z powiedzen Pilsudskiego. Niemcy opuscily Lige Narodow w pazdzierniku 1933 roku. Nim sie to jednak stalo, ogolny zarys polityki polskiej zostal wyznaczony. IV Polska podpisala pakt nieagresji ze Zwiazkiem Sowieckim jako ostatnia z kilku jego sasiadow - po Estonii, Lotwie i Finlandii. Kolejnosc ta wszakze byla ustalona juz w styczniu 1932 roku jako swego rodzaju kompromis proceduralny, gdyz Polska chciala podkreslic, iz nowy uklad miedzynarodowy z Rosja zamierza podpisac dopiero wtedy, kiedy zabezpieczone juz beda interesy panstw baltyckich, ktorych w przekonaniu calej Europy byla nieoficjalnym gwarantem.W tym zespole kilku panstw bilateralnych, ktorych rdzeniem i podstawa faktyczna byl pakt polsko-sowiecki, rok 1932 uznac mozna za przelomowy w tym wzgledzie, ze wprowadzal calkowita normalizacje stosunkow w Europie srodkowo-wschodniej. W sposob jak najbardziej formalny wylaczal mozliwosc zbrojnego konfliktu miedzy Rosja i jej zachodnimi sasiadami. Doswiadczenia nowszej historii polegajace na zrywaniu paktow nieagresji zarowno przez Zwiazek Sowiecki, jak i przez Niemcy hitlerowskie obnizyly range tego rodzaju umow, a sama nazwe zabarwily ironia jako nazwe umowy, ktora niczego nie zabezpiecza i ktora sygnatariusze bez skrupulow zrywaja, ilekroc to odpowiada ich interesom. Lecz roku 1932 nikt tak paktu nieagresji miedzy Zwiazkiem Sowieckim i Polska nie traktowal i nikt tego rodzaju podejrzen nie zywil. Przeciwnie - uznano go za wazny instrument obrony pokoju. Tak tez byl pomyslany. Jego postanowienia stwierdzaly, ze przede wszystkim obie strony wyrzekaja sie kategorycznie "wojny jako narzedzia polityki narodowej". Bylo to wiec potwierdzenie i poglebienie zasad Paktu Kellogga i Protokolu Litwinowa. Wszystkie obowiazujace w chwili podpisania paktu nieagresji umowy miedzynarodowe, w tym sojusze wojskowe, mialy pozostac w mocy, a ich rozciaglosc nie mogla byc uszczuplona przez fakt zawarcia paktu. Przepis ten mial bardzo istotne znaczenie i dla Polski, i dla Zwiazku Sowieckiego. Dla Polski dlatego, ze dotyczyl sojuszu polsko-fran-cuskiego, bedacego ciagle jeszcze podstawowym hamulcem przeciwko rewizjonizmowi niemieckiemu. Dla Zwiazku Sowieckiego przepis o poszanowaniu obowiazujacych umow byl takze wazny i takze w kontekscie jego stosunkow z Niemcami. Pozwalal bowiem zachowac pelna moc niemiecko-sowieckiego traktatu o neutralnosci oraz obowiazujacych od Rapallo umow o wspolpracy gospodarczej. W tym tez punkcie owczesne interesy Polski i Zwiazku Sowieckiego byly jak najbardziej zbiezne. Bo - jak pamietamy - zalozeniem paktu nieagresji z Rosja, gdy o inicjatywe polska chodzi, bylo zapewnienie sobie jej nautralnosci na wypadek konfliktu polsko-niemieckiego, jakiejkolwiek by nie przybral formy, do starcia zbrojnego wlacznie. Pakt nieagresji starano sie bezposrednio po jego podpisaniu wykorzystac w Polsce dla normalizacji stosunkow na wszystkich mozliwych odcinkach. Temu celowi sluzyly miedzy innymi wizyty Miedzinskiego w Moskwie i Radka w Warszawie, kontakty kulturalne i szereg inicjatyw gospodarczych. Bardzo istotnym uzupelnieniem paktu bylo podpisanie 3 sierpnia 1933 roku konwencji o "okresleniu napastnika". Podpisaly ja obok Zwiazku Sowieckiego panstwa z nim sasiadujace, to znaczy Polska, Estonia, Lotwa, Rumunia, Turcja, Persja i Afganistan. Strony uznaly za napasc wypowiedzenie wojny (obojetnie z jakich powodow), najazd zbrojny bez wypowiedzenia wojny, laczenie sie lub udzielanie pomocy stronie trzeciej, ktora by wojne wypowiedziala, oraz prowadzenie akcji dywersyjnej na terytorium ktoregos z umawiajacych sie panstw. W polaczeniu z paktem nieagresji konwencja stwarzala uklad prawa miedzynarodowego, ktory szedl znacznie dalej niz samo wyrzeczenie sie wojny, zobowiazywal mianowicie do niebrania udzialu w zadnej akcji miedzynarodowej, ktora moglaby miec za skutek szkode ktoregokolwiek z sygnatariuszy. Zobowiazywala strony do szukania rozwiazan dla mogacych powstac miedzy nimi sporow wylaczne srodkami pokojowymi i bez uciekania sie do pomocy panstw trzecich. Nie znaczy to rzecz jasna, by od razu zanikla wszelka podejrzliwosc czy nieufnosc w stosunkach polsko-rosyjskich. W Moskwie podejrzliwosc byla zawsze dogmatem polityki zagranicznej, i to nie tylko w stosunku do Polski. Po stronie polskiej, jesli nie nieufnosc, to przynajmniej daleko posunieta ostroznosc wykazywal Pitsudski. Lecz ostroznosc ta, ktora sam nazywal "litewska cecha" charakteru, wyplywala z oceny owczesnych polskich mozliwosci wojskowych. Pilsudski takze w tym okresie uwazal, ze niebezpieczniej szy dla Polski jest konflikt zbrojny z Rosja. Po pierwsze dlatego, ze w konflikcie takim - inaczej niz w konflikcie z Niemcami - Polska bylaby odosobniona i nie znalazlaby nigdzie sprzymierzencow, poza slabymi silami swych bezposrednich sasiadow, i to tylko wtedy, gdyby i im bezposrednio cos ze strony Rosji grozilo. W konflikt z Niemcami natomiast chcac czy nie chcac, predzej czy pozniej, musialyby sie wlaczyc mocarstwa zachodnie. Drugim wzgledem byly konkretne sily wojskowe, ktore dawaly w roku 1932 i przez nastepne jeszcze dwa lub trzy lata pewna operacyjna przewage stronie polskiej nad niemiecka. Pamietac trzeba, ze stan niemieckich zbrojen byl jeszcze bardzo slaby, a jedna z przyczyn gwaltownego oporu Polski przeciwko koncepcji Paktu Czterech mial byc fakt, ze przewidywal on zniesienie w stosunku do Niemiec wszystkich ograniczen zbrojeniowych narzuconych przez Traktat Wersalski. Mogla wiec Polska w owym czasie liczyc na lokalne i chwilowe przynajmniej powodzenia w razie starcia zbrojnego - pod warunkiem dochowania neutralnosci przez Rosje. W zestawieniu natomiast z silami wojskowymi Zwiazku Sowieckiego, pomimo nieduzej ich wartosci, a taka byla powszechna w Europie opinia fachowa, sily polskie byly o wiele od rosyjskich slabsze. Pomimo tych ocen, a raczej dzieki nim, polsko-sowiecki pakt nieagresji byl podstawowym warunkiem przeciwdzialania narastajacemu zagrozeniu niemieckiemu, w mysl hasla "poki jeszcze jest czas i mozliwosci". I w rzeczywistosci polska inicjatywa ulozenia stosunkow z Rosja nie co innego tylko wlasnie przygotowanie gruntu pod akcje zapobiegawcza od strony Niemiec miala na widoku. Lecz, jak podkreslalismy, akcji takiej z wszystkimi konsekwencjami, wlacznie z wojna, Polska sama prowadzic nie mogla. "Ruszyc" Francje i "poruszyc" Anglie, bez ktorej Francja na zadna inicjatywe porywac sie nie chciala, bylo wiet zadaniem polityki polskiej w przelomowych latach 1932 i 1933. Do zadania tego mogla Polska przystapic dzieki paktowi nieagresji ze Zwiazkiem Sowieckim, lecz przystepowala w warunkach bardzo trudnych. Nikt jeszcze w Europie nie zdawal sobie wtedy w pelni sprawy, co oznacza gloszona przez Hitlera doktryna "ideologiczna" i polityczna, lecz przewidywano radykalne zmiany w polityce zagranicznej Niemiec. Dotyczyc to moglo przede wszystkim rewizji granicy z Polska. Nie tylko krzykliwa propaganda hitlerowska dawala tu zapowiedzi takiej wlasnie polityki nowego wladcy Niemiec. Na mozliwosc jej stosowania wskazywalo takze zupelne niepowodzenie "polityki stresemannowskiej". Ocena kierunku polityki Hitlera byla podobna w stolicach zachodnich i w Warszawie. Zupelnie odmienne jednak byly wnioski. Polska chciala przekonac Zachod, ze tylko ubiegniecie faktow dokonanych w postaci zwiekszenia nacisku na Niemcy moze zapobiec przejeciu inicjatywy przez Hitlera z wszystkimi konsekwencjami dla pokoju europejskiego. Lecz gdy przystepowala do akcji przekonywania Zachodu, napotykala reakcje jak najbardziej niechetna. Myslano tam nie o zmiekczaniu Hitlera, lecz o zmiekczaniu nieugietej postawy polskiej. Jej kosztem chciano zlozyc Hitlerowi okup. Plany takiego okupu dojrzewaly w roku 1932, jeszcze przed objeciem wladzy przez Hitlera, w ramach rokowan rozbrojeniowych, w Genewie. Ich autorem byl Mussolini, a najbardziej obrotnym rzecznikiem ambasador francuski w Rzymie de Jouvenel. Przewidywaly faktyczne, jesli nie formalne wyrzeczenie sie Ligi Narodow jako nadrzednego instrumentu polityki miedzynarodowej i zastapienie jej swoistym dyrektoriatem czterech mocarstw. Niemcom proponowano zrownanie w parytecie zbrojeniowym, zniesienie demilitaryzacji Nadrenii oraz przychylne stanowisko wobec rewindykacji terytorialnych na niemieckiej granicy wschodniej, a nawet posrednictwo. Miala to byc podstawa Paktu Czterech, ktory przewidywal "wspolna lirye postepowania we wszystkich sprawach politycznych i niepolitycznych". Byla tez dalej mowa w projekcie paktu o "rewizji traktatow pokojowych, jesli spowodowac moga zatargi miedzy panstwami". Formalnie z projektem podpisania Paktu Czterech wystapil rzad wloski w czasie wizyty brytyjskiego premiera MacDonalda w marcu 1933 roku w Rzymie. Posuwano sie dalej, mowiac w kolach dyplomatycznych i szeroko rozpisujac sie w prasie, ze odstapienie Niemcom Pomorza stanowi "minimum", na ktore Polska powinna sie zgodzic. Inaczej mowiac, stanowi minimum, do ktorego nalezy Polske zmusic. Niedopuszczenie do podpisania Paktu Czterech stalo sie wiec koniecznoscia najpilniejsza i nagla. Przyznac trzeba, ze przeciwko Paktowi wystapila gwaltownie zarowno czesc konserwatystow w brytyjskiej Izbie Gmin, jak i wiekszosc prasy angielskiej, do ktorej przylaczyl sie znaczny odlam prasy francuskiej. Niemniej glowna role w obaleniu pomyslu narzucenia Europie dyktatury czterech mocarstw odegrala Polska. Z jednej strony nadano w War430 szawie duzy rozglos koniecznosci skupienia sil panstw mniejszych w obronie ich slusznych interesow zagrozonych przez - jak to nazwala prasa polska - "kartel mocarstwowy". Temu celowi sluzyly odwiedziny nowego ministra spraw zagranicznych Becka w Pradze i w Belgradzie. Wizyta w Pradze byla ostatnia z kilku prob stworzenia wspolnego frontu polsko-czechoslowackiego. Proba niestety nieudana. Odzew w Belgradzie byl pozytywny, podobnie jak przeprowadzone jednoczesnie sondaze w Turcji. Wazniejszym wszakze przeciwdzialaniem bylo jawne i bardzo mocne sformulowanie stanowiska polskiego w notach do rzadow Wielkiej Brytanii, Francji i Wloch, z ostentacyjnym wylaczeniem rzadu niemieckiego. Rzad polski zapowiadal w notach, ze w razie podpisania Paktu Czterech Polska wystapi z Ligi Narodow, gdyz woli "osamotnienie niz dyktat wielkich mocarstw". Nota do Francji zapowiadala ponadto rewizje caloksztaltu stosunkow miedzy dwoma sojusznikami. Tlumaczac te kroki w Sejmie Beck mowil: "Zadne postanowienia odnoszace sie do naszych interesow, a powziete bez naszego udzialu, nie moga miec dla nas mocy obowiazujacej". Pomyslowi Paktu Czterech przeciwstawic sie musiala takze Rosja, z tego prostego wzgledu, ze mial byc w swym charakterze antysowiecki, w sensie wylaczania, a nie wciagania jej do wspolpracy ogolnoeuropejskiej. Kryly sie za tym dalsze zamierzenia, w ktorych Niemcom w sensie propagandowym antykomunistycznym przypasc miala zapewne wazna i coraz wazniejsza rola. W tej sytuacji pakt nieagresji z Polska stawal sie dla Zwiazku Sowieckiego ubezpieczeniem na wypadek, gdyby Polske chciano zmusic do wlaczenia sie we front antysowiecki. Motywu tego nie ukrywano w Moskwie, zaznaczajac wszakze, ze nie oznacza to odrzucenia mozliwosci kontynuowania wspolpracy gospodarczej z Niemcami. Najwieksze jednak znaczenie i wlasciwy powod najpierw zawieszenia na ten temat rozmow, a potem rezygnacji z pomyslu Paktu Czterech przypisac nalezy pociagnieciom wojskowym podjetym przez Polske. Do nich nalezalo przypadkowe rzekomo ujawnienie rozkazu koncentracji trzech okregow korpusow nad granica niemiecka oraz wprowadzenie batalionu piechoty na Westerplatte w Gdansku w marcu 1933 roku. Obsadzenie Westerplatte bylo dalszym ciagiem demonstracji z poprzedniego roku, znanej jako incydent z kontrtor-pedowcem "Wicher". Wywolujac gniew senatu gdanskiego i Berlina "Wicher" wszedl na rozkaz, ktorego brzmienie ogloszono takze w prasie, do portu gdanskiego, by wystapic jako gospodarz w czasie wizyty jednostek floty brytyjskiej, i mial rozkaz otwarcia ognia w razie najmniejszej prowokacji. Byla to gra subtelna, gdyz wizyta floty brytyjskiej miala stanowic nacisk na Polske w kierunku odstapienia od jej uprawnien traktatowych w Gdansku. Wprowadzenie zalogi na Westerplatte nie miescilo sie w postanowieniach Traktatu Wersalskiego. Bylo wiec ze strony polskiej podjetym celowo srodkiem zbadania reakcji Niemiec, glownie po to, by wykazac mocarstwom zachodnim, ze Niemcy nie sa jeszcze zdolne do zadnej kontrakcji zwiazanej z ryzykiem wojny. Incydent ten byl wiec czescia wiekszej calosci - planu, ktory nazywa sie w literaturze historycznej koncepcja wojny prewencyjnej przeciwko Niemcom. W rzeczywistosci nie chodzilo o sprowokowanie wojny, 431 lecz o przekonanie panstw zachodnich o dwoch sprawach. Po pierwsze, ze Polska powaznie traktuje swe zapowiedzi oporu zbrojnego w razie proby narzucenia jej rewizji granic, i po drugie, ze mocna postawa sygnatariuszy Traktatu Wersalskiego jest jedynym sposobem zapobiezenia agresji niemieckiej, takze pod rzadami Hitlera. Na te mocna postawe panstwa zachodnie sie jednak nie zdobyly. Zrezygnowaly jedynie z pomyslu Paktu Czterech, co bylo dla Polski sukcesem, ale tylko polowicznym.V Poltora roku po zawarciu przez Polske paktu nieagresji ze Zwiazkiem Sowieckim podpisany zostal 26 stycznia 1934 roku podobny, choc niezupelnie identyczny uklad z Rzesza Niemiecka. Okreslono go potocznie takze jako pakt nieagresji, choc jego prawidlowa nazwa brzmiala: "Deklaracja o niestosowaniu przemocy we wzajemnych stosunkach". Roznice formalne miedzy dwoma ukladami byly dosc istotne, niemniej oba zmierzaly do normalizacji stosunkow z obydwoma wielkimi sasiadami Polski. Stad tez nie popelnia sie bledu, stwierdzajac, ze oba stanowily w przekonaniu owczesnej Europy wazne uzupelnienie czy umocnienie podstaw pokojowego bytu Polski. Stosunki w Rzeszy Niemieckiej zmienily sie juz byly radykalnie. Odchodzila ona od zalozen ustrojowych demokratycznej Republiki Weimarskiej, przechodzac na pozycje wojujacego nacjonalizmu i pograzajac sie w atmosfere rewanzyzmu i marzen o mocarstwowym przywodztwie nad cala Europa. W zyciu Niemiec obowiazywac miala teraz filozofia polityczna Hitlera, sprecyzowana dosc dokladnie w "Mein Kampf". Juz przedtem zreszta w calej Europie, nie wylaczajac Zwiazku Sowieckiego i kierowanego z Moskwy Kominternu, przemysliwano o zabezpieczeniu sie na przyszlosc przeciwko agresji politycznej, a z czasem takze militarnej, Niemiec hitlerowskich. Wsrod wielu chaotycznych koncepcji wylanialy sie trzy podstawowe. Koncepcja, ktora wziela gore w Moskwie, bylo odczekanie, co sie bedzie w Niemczech dzialo dalej, w nadziei, ze znajdzie sie sposob uzgodnienia z nimi polityki pod haslem podzialu wplywow w Europie kosztem innych panstw europejskich. By moc czekac bez obawy zaskoczenia na dalszy rozwoj wypadkow, potrzebne bylo Rosji praktyczne zabezpieczenie sie na wypadek, gdyby jednak ostrze polityki niemieckiej kierowac sie zaczelo przeciwko niej. Zabezpieczenie tego rodzaju dawal miedzy innymi, a raczej przede wszystkim, pakt nieagresji z Polska. Innego rodzaju koncepcje polityczne pojawialy sie na Zachodzie. Zmienialy sie w szczegolach, lecz w ogolnym zalozeniu zmierzaly do uglaskania Niemiec hitlerowskich w drodze pozostawienia im zupelnej swobody na wschod, a raczej na poludnie od ich granic. I wreszcie koncepcja trzecia, logiczna, choc niewatpliwie ryzykowna, ktora w latach 1932 i 1933 kierowala polityka polska. Dodac trzeba, ze jesli znajdowala posluch na Zachodzie, to raczej w sferze rozwazan teoretycznych i wsrod ludzi, ktorzy rzeczywistego wplywu na polityke swych krajow nie wywierali. Koncepcje te sprecyzowal Pilsudski w kilku rozmowach ze swymi najbliztSZ szymi wspolpracownikami i w wytycznych dla Jozefa Becka. Byla to koncepcja bardzo prosta. Nalezy przekonac Zachod, ze kazda proba uglaskania Niemiec kosztem Polski bedzie jednoznaczna z jej zbrojnym oporem, czyli z wojna. Poniewaz zas wojna niemiecko-polska predzej czy pozniej musi zaangazowac czynnie Francje i Wielka Brytanie, nalezy przekonac Francje, ze korzystniejszym rozwiazaniem jest wyjscie naprzeciw niebezpieczenstwu wojny. Osiagnac to mozna w drodze faktow dokonanych lub zagrozenia Niemcom \v sposob ultymatywny. Rozumowanie to, przekazane nam w szeregu dokumentow, strescic mozna w ten sposob: biernosc i wyczekiwanie zwiekszac beda niebezpieczenstwo z kazdym miesiacem. Zamiast czekac wiec nalezy je zgniesc w zarodku. Opierajac sie na rokowaniach rozbrojeniowych nalezy postawic Hitlerowi ultimatum. W nim nalezy mu powiedziec, ze musi zrezygnowac z wszelkiej mysli o zbrojeniach, a jednoczesnie dac gwarancje przestrzegania postanowien Traktatu Wersalskiego - takze dotyczacych niemieckich granic wschodnich. Jezeli Hitler ultimatum tego rodzaju odrzuci, nalezy natychmiast wkroczyc zbrojnie do Rzeszy. Armia polska do Prus Wschodnich i na Slask we wspoldzialaniu z armia czechoslowacka, armia francuska do Nadrenii, Wirtembergii i Bawarii. Ze strony Wielkiej Brytanii wystarczy wystapienie floty i deklaracja solidarnosci z Francja i Polska. Ryzyka w tej chwili jeszcze, w roku 1932 lub 1933, nie ma zbyt wielkiego. Stutysieczna Reichswehra nie bedzie mogla stawiac zadnego oporu. Ale sondaz polski w Paryzu nie odniosl skutku. Paryz ogladal sie na Londyn, przestrzegajac go jednoczesnie przed tak ryzykownym - jak mowiono we Francji - pomyslem. Anglicy ze swej strony takze przestrzegali Paryz, by nie mieszal sie do zaognionych stosunkow niemiecko-polskich, a raczej staral sie sklonic Polske do ustepstw, przede wszystkim w Gdansku, gdyz moga one zaspokoic ambicje Hitlera. W tydzien po objeciu wladzy jako kanclerz Rzeszy Niemieckiej Hitler udzielil wywiadu londynskiej gazecie Daily Mail. Po kilku dniach udzielil wywiadu innej gazecie angielskiej, mianowicie Sunday Express'owi. W wywiadach tych potepil Traktat Wersalski, nazwal go nieszczesciem nie tylko dla Niemiec, lecz dla calej Europy, i wyrazil nadzieje, ze rewizja Traktatu dokonana zostanie wspolnym wysilkiem Niemiec i panstw zachodnich. Zapewnil, ze Niemcy dotrzymaja postanowien ukladu lokarnenskiego, ze Zachod nie powinien sie obawiac zadnego niebezpieczenstwa i ze - przeciwnie - otwieraja sie przed nim ogromne mozliwosci wspolpracy gospodarczej i politycznej z Niemcami. W tonie, ktory uwazal za lagodzacy, stwierdzal, ze takze jego pretensje do Polski sa "bardzo umiarkowane", gdyz "zadowoli" sie powrotem Gdanska do Rzeszy oraz "zwrotem korytarza pomorskiego". Musi to jednak nastapic w krotkim czasie. Te wynurzenia Hitlera spotkaly sie z pozytywnym odzewem w prasie angielskiej, a takze amerykanskiej, z ostroznie j szym w prasie francuskiej, z zupelnym milczeniem w prasie sowieckiej i oczywiscie z gwaltownym protestem w prasie polskiej. 16 lutego 1933 roku senat gdanski, gwalcac umowe wersalska i wlasny status Wolnego Miasta, zerwal umowe z Polska w sprawie policji portowej i wprowadzil na teren portu policje wlasna. tss W tej sytuacji Pilsudski postanowil sondaze polityczne poprzec nowym dowodem gotowosci uzycia sily. 6 marca na Westerplatte wyladowal batalion piechota polskiej przywieziony przez transportowiec "Wilia". Zadziwiajace byly reakcje na to wydarzenie. Na Zachodzie rzad wloski wznowil formalnie projekt Paktu Czterech. Anglicy go odrzucili, lecz jednoczesnie dali do zrozumienia kanalami dyplomatycznymi, ze Polska powinna jednak oddac Niemcom Pomorze. Beck zapowiedzial wystapienie Polski z Ligi Narodow, gdyby upierano sie przy projekcie Paktu Czterech i zwracano sie do Polski, chocby nawet nieformalnie, z propozycjami ustepstw terytorialnych. W Niemczech natomiast zapanowala konsternacja. Hitler oswiadczyl, ze jego wypowiedzi w wywiadach dla prasy angielskiej zostaly przeinaczone, ze ma zamiar trzymac sie w polityce postanowien traktatowych. Nakazal tez senatowi gdanskiemu dokonanie gestow pojednawczych wobec Polski, co senat zrobil, wysylajac swego przewodniczacego Rauschnin-ga do Warszawy. Jednoczesnie Hitler, prowadzac juz gwaltowna i glosna propagande antykomunistyczna i antykominternowska, ktorej nie zahamowala pomoc, jaka komunisci niemieccy udzielili mu posrednio w wyborach, odnowil 5 maja uklad berlinski o wspolpracy gospodarczej i wzajemnej neutralnosci zawarty ze Zwiazkiem Sowieckim w roku 1926. Zmienila sie tez postawa Niemiec wobec Polski w roznych sprawach konkretnych, na przyklad nastapilo natychmiastowe sfinalizowanie na warunkach polskich wlokacych sie od lat pertraktacji handlowych, miedzy innymi na temat podzialu obrotow towarowych w eksporcie polskim przez Gdynie i Gdansk. Wszystkie te pociagniecia Hitlera zostaly powitane jak najbardziej radosnie przez prase zachodnia, ktora wrocila do ulubionego tematu "obowiazku Polski" dokonania pewnych poswiecen w imie pokoju w calej Europie, zwlaszcza gdy Berlin daje dowody dobrej woli. Hitler wykorzystal pomyslna koniunkture. W przekonaniu, ze wobec stanowiska Zachodu Polska musi zrezygnowac ze znanej mu dobrze i wlasciwie ocenianej koncepcji postawienia zawczasu tamy jego planom zaborczym, postanowil pozbyc sie niewygodnych powiazan z Zachodem. 14 pazdziernika 1933 roku wycofal sie z pertraktacji rozbrojeniowych, a 19 pazdziernika Niemcy wystapily z Ligi Narodow. Nie bylo na to zadnej reakcji na Zachodzie. Na brak reakcji nie mogla sobie jednak pozwolic Polska. VI Wystapienie Niemiec z Ligi Narodow stwarzalo zupelnie nowa sytuacje miedzynarodowa w Europie. Hitler na krok ten decydowal sie w swiadomosci duzego ryzyka politycznego. Liczyl sie z mozliwoscia ostrej reakcji, zwlaszcza ze strony Francji. Liczyl sie nawet, jak swiadcza wydane przez niego rozkazy dla Reichswehry, z interwencja zbrojna, najprawdopodobniej w postaci ponownej okupacji Nadrenii przez wojska francuskie. Jego rozkazy mowily wyraznie, ze "w razie zbrojnego wystapienia Francji, Belgii, Polski i Czechoslowacji Reichswehra ma stawiac lokalny opor nie ogladajac sie na szanse28 - Historia dwudziestolecia 434 powodzenia wojskowego". Hitler w rozkazie tym wymienil Polske i ja glownie mial na mysli, gdyz od czasu incydentow w porcie gdanskim zdawal sobie sprawe, ze tylko Polska bierze pod uwage mozliwosc akcji prewencyjnej w stosunku do Rzeszy Niemieckiej. Pomimo scisle przestrzeganej tajemnicy w Berlinie wiedziano o sondazach, jakie na polecenie Pilsudskiego przeprowadzano w Paiyzu. Wiedziano tez w Berlinie o niepowodzeniach tych sondazy i zapewne le wlasnie informacje sklonily Hitlera do zerwania rokowan rozbrojeniowych w Genewie i wystapienia z Ligi Narodow. Analizujac polozenie Hitler zdawal sobie sprawe, ze pomimo zabezpieczenia sie od wschodu przez pakt nieagresji ze Zwiazkiem Sowieckim Polska jest zbyt slaba, by podjac sama ryzyko wystapienia przeciwne Niemcom bez pewnosci poparcia mocarstw zachodnich. Niemniej bral pod uwage ewentualnosc wlasnie takiego samodzielnego wystapienia i tym zapewne sie powodowal w gestach uktadnosci wobec Polski w sprawie Gdanska i porozumien handlowych.Jak zaznaczylismy, na Zachodzie nie bylo zadnej reakcji na wystapienie Niemiec z Ligi Narodow. Byla natomiast reakcja ze strony polskiej. Polegala ona na postawieniu wyraznego ultimatum rzadowi niemieckiemu. W listopadzie 1933 roku Jozef Beck wyjasnial sytuacje miedzynarodowa w slowach zanotowanych przez Boguslawa Miedzinskiego. Mowil, ze mocarstwa zachodnie zabezpieczyly sie od strony Niemiec paktami lokarnen-skimi. Hitler podkreslal na kazdym kroku, ze je pragnie zachowac i przestrzegac. "My natomiast - mowil Beck - jedyne zabezpieczenie mielismy dotychczas w zawiktanej procedurze arbitrazowej przewidzianej w statucie Ligi Narodow. Dzis Niemcy z Ligi Narodow wystapily i gdy chodzi o nas, nic ich juz nie wiaze". Oswiadczal dalej Beck, ze nie spodziewa sie, by sugestie Pilsudskiego skierowane do rzadu francuskiego odniosly jakikolwiek skutek takze teraz, po opuszczeniu przez Niemcy Ligi. Wobec tego Polska musi postawic sprawe kategorycznie, choc moze ja stawiac we wlasnym tylko imieniu: albo wojna, albo pokoj. Takie instrukcje dostanie posel Wysocki w Berlinie. Dodawal wreszcie Beck, ze, jak Berlin dobrze wie, Polska nie operuje tylko slowami; na biurku Marszalka leza gotowe do podpisania rozkazy koncentrujace dywizje na granicy niemieckiej. Dodajmy, ze Pilsudski przygotowal nawet tekst specjalnej odezwy do obywateli oraz plan utworzenia rzadu koalicyjnego, gdyby rzeczywiscie dojsc mialo do wojny z Niemcami. Instrukcje, jakie Alfred Wysocki otrzymal, byly bardzo proste. Wydal je Pilsudski 5 listopada w Belwederze w obecnosci Becka. Ambasador polski ma zazadac rozmowy z Hitlerem i uzyc w tej rozmowie "argumentu sily". Albo Niemcy zobowiaza sie zalatwiac z Polska wszelkie sprawy w drodze normalnych ukladow dyplomatycznych lub arbitrazu, albo tez "Polska bedzie musiala zastosowac wojskowe srodki ostroznosci". Reakcja Hitlera byla natychmiastowa: zaproponowal zawarcie paktu nieagresji o podobnej tresci, jaka ma pakt nieagresji pomiedzy Polska a Zwiazkiem Sowieckim. Zaznaczyc cu trzeba, ze zarowno w tej propozycji, jak i o wszystkich rozmowach pizeprowadzanych z Niemcami polskie ministerstwo spraw zagranicznych zawiadamialo natychmiast Francuzow, nie otrzymujac zwykle 435 zadnych urzedowych odpowiedzi czy komentarzy. Ten stan rzeczy, ktory nie znajdowal wyrazu w pozniejszych publikacjach urzedowych francuskich, okresliffmial Pilsudski w rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Francji Barthou jako "wasz brak woli dzialania".26 stycznia 1934 roku podpisany zostal dokument zwany popularnie polsko-niemieckim paktem nieagresji. Nie szedl tak daleko jako podstawa normalizacji stosunkow, jak pakt polsko-sowiecki. Obie strony zobowiazywaly sie w stosunkach wzajemnych przestrzegac zasady bezposredniego porozumienia. Zobowiazywaly sie tez, ze w kwestiach spornych w zadnym wypadku nie beda poslugiwac sie sila. Chodzilo tu przede wszystkim o sile wojskowa, lecz takze o nie stosowanie nacisku z pomoca panstw trzecich. Podobnie jak traktat ze Zwiazkiem Sowieckim, deklaracja polsko-niemiecka stwierdzala, ze nie przekresla ani nie uszczupla waznosci zadnej innej umowy miedzynarodowej. Chodzilo tu o sojusz polsko-francuski i - oczywiscie - o pakt nieagresji z Rosja. Jedyna istotna roznice miedzy obu paktami stanowil termin obowiazywania deklaracji polsko-niemieckiej. Zawarto go bowiem na lat dziesiec. Posluzylo to jako skuteczny argument w stosunku do Rosji, ktorej Polska zaproponowala natychmiast przedluzenie paktu nieagresji takze do lat dziesieciu. Cel ten osiagnieto w czasie pierwszej oficjalnej wizyty przedstawiciela rzadu polskiego w Moskwie. Odbyt ja Beck w koncu lutego 1934 roku, a zatem miesiac po podpisaniu deklaracji polsko-niemieckiej, lecz jeszcze przed wymiana dokumentow ratyfikacyjnych. Przy okazji tej wizyty przedluzono waznosc polsko-sowieckiego paktu nieagresji do konca grudnia 1945 roku. Ponadto Rosja podkreslila, ze za podstawe wzajemnych stosunkow z Polska uwaza raz na zawsze postanowienia Traktatu Ryskiego. Co wiecej, odwolywala swa note z roku 1926 skierowana do rzadu litewskiego i gwarantujaca "calosc i niepodleglosc Litwy". To sformulowanie, zdaniem strony litewskiej, poddawalo w watpliwosc przynaleznosc Wilna do Polski i tym samym stanowilo dotychczas glowna przeszkode w normalizacji stosunkow polsko-litewskich. Zarowno sposob podejmowania polskiego ministra w Moskwie, jak i ton artykulow w prasie sowieckiej wyraznie podkreslaly znaczenie, jakie Rosja przywiazuje do normalizacji swych stosunkow z Polska. Kryly sie za tym, rzecz jasna, proby wykorzystania nowego polozenia w celach politycznych zakrojonych na szeroka skale. Polska stwierdzala, miedzy innymi takze za posrednictwem prasy, ze zalezy jej nie tylko na rozwinieciu stosunkow gospodarczych z Rosja, lecz takze na "wytworzeniu atmosfery ogolnej zyczliwosci". Natomiast gdy o sprawy polityczne chodzi, nie chciala angazowac sie w zadne deklaracje mogace stworzyc wrazenie wspolnej akcji miedzynarodowej. Niemniej Polska ustosunkowala sie zyczliwie do projektu przystapienia Zwiazku Sowieckiego do Ligi Narodow. Przede wszystkim dlatego, ze zajmowala to stanowisko juz od lat dziesieciu, a poza tym przystapienie Rosji do Ligi Narodow uwazala za swego rodzaju dodatkowa asekuracje przed Niemcami. Lata 1934-35 byly w ogole okresem swoistych zalotow obydwu sasiadow 436 w stosunku do Polski. Gdy o praktyczna strone normalizacji stosunkow z Niemcami chodzi, w okresie tym nastapilo przytlumienie propagandy antypolskiej, nawiazanie korzystnych dla Polski kontaktow gospodarczych, stabilizacja wspolzycia z Wolnym Miastem Gdanskiem oraz polepszenie sie doli mniejszosci polskiej w Niemczech, dotychczas bardzo ciezkiej, zwlaszcza na obszarach przygranicznych. Po stronie polskiej panowala oczywiscie daleko idaca ostroznosc, takze w propagandzie, by nie dac pozywki oszczerczym pogloskom, jakoby normalizacja stosunkow z Niemcami miala poprzedzac lub kryc jakies konkretne powiazania polityczne, skierowane miedzy innymi przeciwko Rosji.Pogloski tego rodzaju szerzone byly celowo przez prase francuska. Stosunki polsko-francuskie w tym okresie ukladaly sie dziwnie. Jak juz widzielismy, w Paryzu potepiono naprzod polsko-sowiecki pakt nieagresji, dlatego przede wszystkim, ze stanowil wylom we froncie antysowieckim, do ktorego w jakis sposob i przynajmniej w sensie propagandowym nalezeli wszyscy sojusznicy Francji. Po zawarciu ukladu miedzy Polska i Niemcami nastapila nowa zmiana. 9 lutego 1934 roku zmienil sie rzad we Francji. Na jego czele stanal Gaston Doumergue, a ministrem spraw zagranicznych zostal Louis Barthou, polityk wielkiej klasy, o kolosalnej energii i wplywach, ktory wyciagnal wnioski z niebezpieczenstwa, jakie czailo sie w Niemczech, zwlaszcza po ich wystapieniu z Ligi Narodow. On tez powzial zamiar stworzenia tak zwanego paktu wschodniego, ktory mialby stawiac tame niebezpieczenstwu odwetowej polityki Hitlera. Gdyby Barthou znalazl sie byl w rzadzie francuskim dwa lata wczesniej, wysilki Polski przekonania Zachodu o potrzebie akcji zapobiegawczej przeciwko Niemcom znalazlyby zapewne lepszy odzew i uwienczone by zostaly jakims rezultatem. Barthou jednak pojawil sie na horyzoncie politycznym zbyt pozno, a dzialac mogl zbyt krotko, gdyz juz w tym samym roku 1934,9 pazdziernika, zostal zamordowany w Marsylii przez nacjonaliste chorwackiego, razem z krolem Aleksandrem jugoslowianskim. Chociaz z krancowo odmiennych powodow, zarowno pakt ze Zwiazkiem Sowieckim, jak i pakt z Niemcami wzbudzily wiec we Francji fale nastrojow antypolskich. Byly one oddzwiekiem swoistej urazy kol rzadowych (bez wzgledu na ich orientacje polityczna), ze oto Polska, ktora bez racjonalnego uzasadnienia uwazano w Paryzu za swego rodzaju podopiecznego lub wprost za satelite Francji, prowadzi polityke wlasna, kierujaca sie wylacznie obrona wlasnych interesow. Pod tym wzgledem bardzo ciekawe byly reakcje brytyjskie. W Londynie uwazano zawsze, nawet w czasie zblizenia polsko-angielskiego w roku 1927, ze Polska jest jednak narzedziem w reku Francji, ze tylko na nia w sprawach naprawde waznych sie oglada, ze tylko na nia liczy i wobec tego jest jej w praktyce posluszna. W przeciwienstwie tez do Francji powitano w Londynie deklaracje polsko-niemiecka z ogromnym zadowoleniem, a to z dwoch powodow. Po pierwsze dlatego, ze stanowila dowod samodzielnosci politycznej Polski, a po wtore i przede wszystkim dlatego, ze przecinala niekonczace sie pasmo sporow, klopotow i zadraznien miedzynarodowych, jakim dotychczas byly stosunki polsko-niemieckie. 437 W Londynie mowiono stale, ze zarowno w Lidze Narodow, jak i gdzie indziej wszystkie sprawy o istotnym znaczeniu dla Europy rozbijaly sie z reguly o jakisTfragment sporu i wrogosci polsko-niemieckiej. Dotychczas Anglia jedyny sposob zapobiezenia tej sytuacji widziala w ustepstwach, takze terytorialnych, ze strony Polski, ktore by zaspokoily Niemcy. W deklaracji polsko-niemieckiej natomiast widziala Anglia zapowiedz normalizacji i tym samym koniec klopotow - w dodatku bez ustepstw ze strony Polski. Od tej tez chwili mowic mozna, jesli jeszcze nie o zblizeniu, to w kazdym razie o nawiazaniu powaznych i bezposrednich stosunkow miedzy Polska i Wielka Brytania.20 kwietnia 1934 roku w obecnosci prezydenta Moscickiego, ministra Becka i pieciu bylych premierow rzadu Pilsudski stwierdzil, ze Polska dokonala normalizacji z "niebezpiecznymi partnerami". Zadnemu z nich ufac nie wolno. Zawarlszy oba pakty, Polska stworzyla nareszcie korzystniejsza dla siebie koniunkture miedzynarodowa. Nalezy sie jednak liczyc z mozliwoscia naglej zmiany u obu sasiadow, gdyz - dodal Pilsudski - obydwoma rzadza dyktatorzy, ktorzy o niczyje zdanie pytac sie nie musza, a decyzje powezma w zaleznosci od wlasnego polozenia wewnetrznego. A jednak w owczesnym ukladzie miedzynarodowym polityka polska mogla uznac pakty za naprawde wielkie wydarzenie. Tak tez je oceniono w stolicach europejskich. Przede wszystkim dlatego, ze Polska zawarla je nie z jednym, ale z obydwoma sasiadami. Byly wiec wyrazem woli nie wiazania sie z zadnym z nich przeciwko drugiemu a jednoczesnie - jak sie zdawalo i zdawac sie moglo - odbieraly ostrze niebezpieczenstwu polaczenia sil obu sasiadow przeciwko Polsce. Poniewaz zapobiezenie temu wlasnie niebezpieczenstwu bylo podstawowym zalozeniem polskiej polityki zagranicznej, obu tym paktom przyznac mozna bylo range najwyzszego osiagniecia. Pakt Wschodni Byla i dalsza czesc tego zebrania, o ktorym tu wspomnielismy, prezydenta Rzeczpospolitej i kilku poprzednich premierow rzadow Polski. Mialo tez ono swoj odpowiednik w spotkaniu poswieconym sprawom scisle wojskowym. Zarowno w drugiej czesci spotkania politycznego, jak i w rozmowie z generalami na konkretne pytanie Pilsudskiego, skad nalezy spodziewac sie niebezpieczenstwa szybciej, wiekszosc zebranych ocenila ewentualne zamiary niemieckie jako bardziej dla Polski niebezpieczne. Pilsudski natomiast ocenil sprawe inaczej. Jego zdaniem Niemcy sa bardzo odlegle w czasie od mozliwosci otwartej i zbrojnej agresji przeciwko Polsce. Poza tym - jego zdaniem - sa one pod bardziej szczegolowa obserwacja, i to nie tylko ze strony Polski, lecz takze panstw zachodnich. Natomiast to, co sie dzieje w Rosji, jest z reguly ukryte przed swiatem zewnetrznym, a w dodatku wzbudza znacznie mniej zainteresowania we wszystkich bodaj krajach, ktore bezposrednio nie sasiaduja ze Zwiazkiem Sowieckim. Stad cos gwaltownego 438 i nagiego, jakies zaskoczenie, jest bardziej prawdopodobne ze strony Rosji. Dlatego tez, nie ufajac ani jej, ani Niemcom, nalezy byc przygotowanym do szybkiej obrony przede wszystkim od strony Rosji. Jest - dodawal Pilsud-ski - i dodatkowy bardzo wazny element: obrona przed ewentualnym wystapieniem sowieckim spadlaby na barki samej Polski, przy ewentualnym, lecz niezupelnie pewnym wspoldzialaniu slabych militarnie panstw baltyckich, a scislej Lotwy i Estonii, oraz Rumunii. Powtarzal tu Pilsudski swoja stara teze, ze w konflikcie z Rosja nie pomoze Polsce nikt, natomiast w konflikcie z Niemcami po jej stronie wystapic beda musialy panstwa zachodnie.Z tej wypowiedzi Pilsudskiego, nie zapisanej zreszta nigdzie w sposob zupelnie scisly, usilowano nieraz ukuc bron propagandowa dla wzmozenia i poparcia argumentow krytycznych na temat polskiej polityki zagranicznej w okresie miedzywojennym. Zwlaszcza propaganda komunistyczna po drugiej wojnie swiatowej wykazac chciala, ze Polska w latach trzydziestych zaniedbala przygotowania do odparcia agresji niemieckiej, skupiajac swa uwage i energie na polityce, ktora okreslono ogolnie jako "antysowiecka", nie tlumaczac wszakze nigdy i nigdzie, ze owa rzekoma "antysowieckosc" polegala wylacznie na normalnej postawie przewidywania wszelkiej - a wiec i najgorszej - ewentualnosci, lacznie z przygotowywaniem obrony na wypadek agresji. Argument zas rzekomego zaniedbania czy zlekcewazenia niebezpieczenstwa niemieckiego przez owczesny rzad polski starano sie wzmocnic luzno dobranymi cytatami z artykulow prasowych, z wypowiedzi politykow i ogolnym twierdzeniem, nie popartym zadnymi faktami, ze rzad polski, Pilsudski do swojej smierci, a Jozef Beck potem, prowadzili polityke proniemiecka, nieomal w przymierzu z Hitlerem. Jest to absurdalna interpretacja owczesnej polityki Polski i wszystkie fakty temu przecza. Po zawarciu paktu nieagresji z Rzesza Niemiecka Polska starala sie, rzecz jasna, wyciagnac z niego jak najwiecej korzystnych dla siebie skutkow, wiedzac wszakze, ze sa to skutki krotkotrwale i ze normalizacja stosunkow z sasiadem zachodnim nie zwalnia Polski z koniecznosci szukania sprzymierzencow na wypadek konfliktu wlasnie z nim. I znowu sprawa praktycznej wartosci sojuszu polsko-francuskiego wybija sie na pierwszy plan. Takze w kwietniu 1934 roku Polska chciala doprowadzic do jasnego okreslenia wartosci tego sojuszu, gdyz w nim widziala podstawe swych mozliwosci obronnych przeciwko Niemcom, na wypadek gdy normalizacja zacznie ustepowac agresywnej postawie Berlina. Dotychczasowe proby wzmocnienia lub dokladniejszego sprecyzowania postanowien sojuszu podejmowane ze strony Polski spotykaly sie z brakiem odpowiedzi ze strony Francji. Ilekroc dochodzilo do rozmow na ten temat, Francuzi powolywali sie na postanowienia Paktow Lokarnenskich, ktore uzaleznialy wykonanie sojuszu od uprzedniej akcji arbitrazowej zgodnie ze statutem Ligi Narodow. Lecz procedura ta (niezdarna i wymagajaca zbyt wiele czasu, by sojusz mogl zapobiec skutkom szybkiej agresji) po wystapieniu Niemiec z Ligi w ogole nie mogla byc brana pod uwage. W kwietniu 1934 roku wydawalo sie, ze sprecyzowanie i tym samym wzmocnienie wartosci praktycznej sojuszu polsko-francuskiego bedzie jednak 439 mozliwe. A to dlatego, ze nowy minister spraw zagr.mic.znych ) rancji, Louis Barthou, wlasnie od stwierdzenia, jak silne w ;,ensii- politycznym i wojskowym >>i sojusze Francji z panstwami Europy ^-..'-JK.OW-O -wschodnie! chcial zaczac montowanie systemu bezpieczenstwa europcj.ikiego, ktory bylby uzupelnieniem Paktow Lokarnenskich na wschod i poludnic od granic niemieckich.Barthou przebywal w Warszawie w dmac}; 22 ,-io 24 kwietnia, rcmatem rozmow bylo potencjalne niebezpieczenstwo niemieckie. Rarthou ocenial pozytywnie - dodajmy, ze wbrew temu, co twierdzila niechetna Polsce propaganda - normalizacje stosunkow miedzy Polska i Niemcami. Uwazal ja za zabezpieczenie tymczasowe bardzo wazne, lec/ o nieznanej trwalosci. W tym wzgledzie poglady francuskie pokrywaly sie z polskimi. Wystapila jednak roznica we wnioskach. Gdy sirona polska chciala zaciesnienia, a raczej "zautomatyzowania" dzialania sojuszu poisko-1'iancuskiego- strona francuska chciala swoje zobowiazania oslabic, proponujac iako swoista kompensate nowy uklad zbiorowy kilku panstw, wsrod nich i Niemiec, i Zwiazku Sowieckiego. Co nalezy rozumiec pod okresleniem "zautomatyzowanie" sojuszu, wyjasniono w rozmowie miedzy Pilsudskim a generalem Debeney w czerwcu tegoz roku. Otoz "zautomatyzowanie" polegac mialo na ulozeniu takie; konwencji interpretacyjnej do sojuszu, ktora zmuszalaby obie strony do natychmiastowej mobilizacji z gotowoscia do wszczecia dzialan wojennych na zadanie kazdej ze stron. Inacze) mowiac, w razie gdyby Francja zawiadomila Warszawe, ze w sensie wojskowym czu)e sie zagrozona przez Niemcy, Polska zobowiazywala sie do natychmiastowe) gotowosci militarnej. Podobnie tez zawiadomienie Paryza przez Warszawe, ze Polsce grozi agresja niemiecka nakladaloby na Francje natychmiastowy obowiazek mobilizacji i koncentracji wojsk na granicy francusko-niemieckiej. Bylo wiec postawienie wyraznej kropki nad "i" w nawiazaniu do sondazy, jakie Polska przeprowadzala w Paryzu od dwoch lat. Jak zauwazylismy przed chwila, Francuzi na taka interpretacje zgodzic sie nie chcieli. Na argument zas, ze skoro Niemcy przestaly nalezec do Ligi Narodow, procedura konsultacji czy ewentualnego arbitrazu za posrednictwem tej instytucji jest zupelnie bezprzedmiotowa, Barthou odpowiedzial, ze konsultacje tego rodzaju i ewentualny arbitraz powinny sie odbywac w ramach proponowanego przez Francje Paktu Wschodniego. Czym mial byc Pakt Wschodni? Jego konkretne warunki i zadania nie zostaly nigdy sprecyzowane w sposob dokladny. Bylo kilka wariantow. Pierwotny przewidywal udzial w Pakcie Polski, Czechoslowacji, panstw baltyckich, Zwiazku Sowieckiego i Niemiec, Uklad ten wzmacniac mial inny pakt, zwany srodziemnomorskim, obejmujacy Francje, Wlochy, Jugoslawie, Grecje, Turcje, Bulgarie i takze ZSSR, Wedlug pierwotnej koncepcji oba pakty mialy uzyskac klauzule gwarancyjna lub jakas inna forme wspoludzialu ze strony Wielkiej Brytanii. Miano przewidziec wzajemne konsultacje, wyrzeczenie sie uzycia sily w razie sporu i solidarnosc wszystkich panstw w stosunku do panstwa, ktore by uklad pogwalcilo. A zatem sprecyzowania 44U dosc ogolne, w dodatku wprowadzajace te same klauzule, ktore juz obowiazywaly na podstawie Paktu Kellogga, Protokolu Litwinowa, konwencji o okresleniu napastnika, a takze i przede wszystkim dwustronnych paktow nieagresji zawartych przez Polske z Rosja i Niemcami.Na ten wlasnie element zwrocila uwage strona polska w rozmowach z Barthou. Beck stwierdzil przy tym, ze "z dwoch form ukladow miedzynarodowych: dwustronnych i wielostronnych, lepsza i pewniejsza sa uklady dwustronne, a to dlatego, ze uklady wielostronne sa jak lancuch, ktorego wytrzymalosc mierzy sie sila najslabszego ogniwa". To powiedzenie Becka mialo z jednej strony podkreslic, ze proponowany Pakt Wschodni nie daje Polsce niczego wiecej niz otrzymala podpisujac pakty nieagresji ze swymi sasiadami, z drugiej zas przypomniec raz jeszcze, ze dla Polski sojusz francusko-polski jest wazniejszy od wszystkich innych regionalnych umow zbiorowych. Nie ulega jednak watpliwosci, ze sformulowanie to bylo w sensie dyplomatycznym niezbyt szczesliwe, gdyz stwarzalo wrazenie, a podchwycila to prasa francuska (dzis juz wiemy, ze w duzej mierze z inspiracji sowieckiej), iz Polska z gory lekcewazy, odmawia udzialu lub zgola sabotuje pomysl Paktu Wschodniego. Czechoslowacja wyzyskala zrecznie stanowisko Polski, twierdzac, ze przesadza ono sprawe Paktu Wschodniego, co zaoszczedzilo jej potrzeby zglaszania wlasnych zastrzezen. Odmawiala za to zawierania porozumien dwustronnych z Polska. Benesz powiedzial w Genewie we wrzesniu 1934 roku Beckowi, ze nie uwaza zagrozenia Polski przez Niemcy za rownoznaczne z zagrozeniem wlasnym. Przeciwnie, Czechoslowacja uwaza sie za zupelnie bezpieczna, gdyz Niemcy zadnych pretensji w stosunku do niej nie zglaszaja, a moglyby zglosic, gdyby Praga zaangazowala sie w jakikolwiek sposob po stronie Polski w ewentualnym sporze o Gdansk czy Pomorze. Reakcja Becka na dlugiej fali byla politycznie niewlasciwa, gdyz wytworzyla w nim zdecydowanie niechetny, a nawet msciwy stosunek wobec Czechoslowacji, ktory uwidocznic sie mial w sposob jaskrawy za kilka lat. Tymczasem jednak nie tylko niechetne stanowisko Polski zdecydowalo o niepowodzeniu projektu Paktu Wschodniego. Role wlasciwa w tym wzgledzie odegraly dwa znacznie wazniejsze elementy. Po pierwsze, odmownie odpowiedzialy Niemcy. Bez udzialu Niemiec Pakt Wschodni roznilby sie bardzo w swym charakterze od Ukladow Lokarnenskich. Stawalby sie luznym ukladem kilku panstw uwazajacych, ze ze strony Niemiec grozi im potencjalne niebezpieczenstwo. Lecz kazde z tych panstw mialo inaczej ulozone stosunki z Niemcami. Rosje obowiazywal traktat o neutralnosci, ktory byl w zasadzie czyms wiecej, gdyz potwierdzal uklad o wspolpracy zawarty juz w Rapallo. Polska miala pakt nieagresji z Niemcami. Panstwa baltyckie baly sie przede wszystkim Rosji, a nie Niemiec. W praktyce wiec Pakt Wschodni prowadzilby do hegemonii Rosji na obszarze Europy srodkowo-wschodniej, przy czym, jak w Warszawie dobrze wiedziano, interpretacja pomocy rosyjskiej przeciwko ewentualnej agresji niemieckiej dopuszczalaby nie tylko przemarsz i okupacje terytorium Polski lub innych panstw, ale takze i przede wszystkim pozostawialaby Moskwie prawo swobodnej decyzji, kiedy to ma nastapic. W roku 1934 Pakt Wschodni nie doszedl do skutku takze dlatego, ze Anglia 441 odmowila jakiegokolwiek w nim udzialu, uwazajac go z wymienionych przed chwila Dowodow za uklad nikogo przed niczym nie zabezpieczajacy.Nie bylo to jednak calkowite fiasko, gdyz negocjacje w sprawie Paktu Wschodniego przetarly droge do przystapienia Rosji do Ligi Narodow. W Lidze Narodow Niepowodzenia, z jakimi sie spotykaly starania Barthou, by stworzyc uzupelnienie Paktow Lokarnenskich w postaci Paktu Wschodniego i Paktu Srodziemnomorskiego nie wplywaly w niczym na kierunek polityki polskiej. Opierala sie ona w roku 1934 i w dwoch nastepnych latach, a scislej do wiosny 1936 roku, na zalozeniu, ze nalezy scisle przestrzegac wszystkich postanowien zawartych w obu paktach nieagresji, ze Zwiazkiem Sowieckim i z Rzesza Niemiecka. Zaznaczmy od razu, ze wiosna 1936 roku nastapilo wydarzenie, ktore kazalo skierowac uwage na inny tor. Wydarzeniem tym bedzie remilitaryzacja Nadrenii. Tym samym okres normalizacji, ktory analizowal Pilsudski w kwietniu 1934 roku, trwal tylko nieco ponad dwa lata, a zakonczyl sie prawie dokladnie w rok po smierci Marszalka. Okres nastepny byl juz w rzeczywistosci wyczekiwaniem na nowe wydarzenia, ktore nakaza calkowita zmiane polityki z pokojowej we wlasciwym slowa tego znaczeniu na polityke gotowosci obronnej. Ten podzial czasowy trzeba miec na uwadze, gdy sie przystepuje do oceny polskiej polityki zagranicznej w latach trzydziestych. Popelnia sie bowiem blad, jesli traktuje sie lata 1934-1939 jako jedna calosc. Tymczasem inne elementy trzeba brac pod uwage oceniajac wszystko, co sie zdarzylo do chwili remilitaryzacji Nadrenii, inne elementy wchodza w gre w okresie miedzy ta remilitaryzacja a Monachium i oczywiscie zupelnie inne w ostatnich miesiacach przed wybuchem drugiej wojny swiatowej. Wplyw na dosc duze pomieszanie pojec, ktore do dzis stanowi pozywke dla propagandy antypolskiej, wywarly opinie uksztaltowane w Europie wlasnie w pierwszym okresie po podpisaniu deklaracji polsko-niemieckiej. Wspominalismy juz o krytycznej reakcji, zwlaszcza prasy francuskiej. Miala ona duzy wplyw i duza poczytnosc takze w Polsce. Kazda wiec krytyka polskiej polityki zagranicznej nadchodzaca z Paryza znajdowala zywy oddzwiek w prasie opozycyjnej w Polsce. Pamietac zas trzeba, ze wiekszosc prasy polskiej w owym okresie byla opozycyjna, z roznych zreszta powodow i w roznym stopniu, a jej wplywy w spoleczenstwie byly znacznie wieksze niz by to wynikalo z nakladu poszczegolnych gazet. Najbardziej charakterystyczna cecha kampanii prasowej krytykujacej polityke zagraniczna Polski bylo podejrzenie, ze za deklaracja polsko-niemiecka kryja sie jakies klauzule czy tajne umowy, przewidujace nie tylko normalizacje stosunkow, lecz rowniez koordynacje niektorych poczynan politycznych. Podejrzenia tego rodzaju zywil nawet czlowiek tak wielkiego kalibru, jak Barthou. Zapytywal zreszta 442 o nie 'vrecz w czasie swego pobytu w Warszawie. Rzecz jasna, ze podejrzenia te nie mialy zadnego uzasadnienia w faktach, lecz walka z nimi byla rownie trudna jak udowadnianie w sadzie, ze sie kims nie jest lub ze sie gdzies nie bylo. Tym bardziej ze na pogloskach tego rodzaju zalezalo propagandzie obu sasiadow Polski. Gdy o strone niemiecka chodzi, pobudki byly bardzo przejrzyste. Niemcy, odosobniwszy sie celowo w Europie, probowaly stworzyc wrazenie, ze znalazly jednak poparcie w tak tradycyjnie wrogo do nich nastawionej Polsce. W niejednym pozory dopomagaly w wytworzeniu takiego wrazenia, zwlaszcza v pierwszym okresie po podpisaniu deklaracji polsko-niemieckiej. Wynikalo to po prostu z ogolnego zaskoczenia. Europa przyzwyczaila sie przez kilkanascie lat, ze spor polsko-niemiecki jest zjawiskiem ciaglym i nieuleczalnym. Obok tego inspirowany przez rzady poszczegolnych krajow temat koniecznosci ustepstw Polski wobec Niemiec, a takze polemika z ta teza przyzwyczaily opinie swiatowa do dopatrywania sie w granicy polsko-niemieckiej glownego zrodla niepokoju w Europie. I oto nagle zabraklo sporow polsko-niemieckich. Uznano to za rzecz niezwykla, a w przekonaniu wielu za podejrzana.Ton umiarkowany zachowywala w tym okresie prasa sowiecka. W kazdym razie nie bylo w niej wystapien antypolskich, a jesli byly krytyki i dezyderaty, to obracaly sie glownie wokol stosunkow polsko-sowieckich, a scislej mowiac wokol sposobow rozwiniecia i wykorzystania normalizacji polsko-sowieckiej opartej na pakcie nieagresji. Z inspiracji Moskwy dzialal jednak Komintern swoimi kanalami propagandowymi. Moskwa powodowala po czesci typowa dla niej podejrzliwosc, czy jednak i pomimo wszystko Niemcy nie daza do wyzyskania Polski w jakis sposob przeciwko Zwiazkowi Sowieckiemu. Niemcy zas, co bylo jednym z przejawow prymitywizmu myslowego Hitlera i )ego najblizszych wspolpracownikow, rzeczywiscie probowaly w jakis sposob normalizacje swych stosunkow z Polska wyzyskac w kierunku zwiazania politycznego Polski ze soba. Berlin probowal roztaczac miraze wielkich dla Polski korzysci, jakie we wspolpracy z Niemcami uzyskac by mogla w przyszlosci wlasnie kosztem Rosji. Tym celom sluzyly miedzy innymi niepokojace opinie w Polsce wizyty takich ludzi, jak Goring w Bialowiezy. Na pseudo-zakamuflowane propozycje odpowiadano jednak w Warszawie albo zupelnym milczeniem, albo - gdy bylo potrzeba - kategorycznym stwierdzeniem, ze na tego rodzaju tematy rozmow prowadzic sie nie bedzie. Lecz o tym nie zawsze wiedziano lub nie zawsze dawano temu wiare. Trzezwo i z duza przychylnoscia nowy uklad stosunkow miedzy Polska i Niemcami traktowano w Anglii. W tej reakcji widziano - widzial zwlaszcza Piisudski - osiagniecie bardzo waznego celu. Mianowicie nawiazanie bezposredniego kontaktu polsko-brytyjskiego w tym przekonaniu, ze w razie rzeczywistego zagrozenia Polska na pomoc Francji liczyc moze tylko przy 'laciski.i Anglii. Zreszta ten sam poglad, choc oczywiscie w innej formie, coraz czesciei znajdowal wyraz w wypowiedziach politykow francuskich. Rozczarowanie niepowodzeniem realizacji projektu Paktu Wschodniego nic zniecheciio Barthou do innych prob wzmocnienia zbiorowego bez-picc./cmwa \v Europie. Z tym wieksza nawet energia przystapil do torowania 443 drogi Zwiazkowi Sowieckiemu do Ligi Narodow. Mial w tym poparcie Anglii, ktora w przeciwienstwie do swego oporu wobec Paktu Wschodniego obecnosc Rosji w Genewie traktowala jako zjawisko pozytywne, przede wszystkim dlatego, ze*zapobiegalo mozliwosci ponownego porozumienia i zblizenia Rosji i Niemiec. Pod tym wzgledem poglad angielski pokrywal sie z pogladem Polski.10 wrzesnia 1934 roku minister Beck zlozyl w Genewie deklaracje, ze Polska zadnych zastrzezen przeciwko przystapieniu Rosji do Ligi Narodow nie ma. Deklaracje te zlozyl w dniu, w ktorym otrzymal oswiadczenie rzadu sowieckiego, ze jego przystapienie do Ligi Narodow w niczym nie wplynie na wykonanie dwustronnych umow polsko-sowieckich. Nota sowiecka stwierdzala wyraznie, ze "wszystkie zawarte dotychczas umowy, traktaty i porozumienia polsko-sowieckie zachowywac beda swa calkowita moc i ze w zadnym wypadku Zwiazek Sowiecki nie bedzie w ich interpretacji poslugiwac sie swymi zobowiazaniami czlonka Ligi Narodow i w zadnym wypadku nie bedzie dazyc do ich rewizji w oparciu o procedure Ligi Narodow". Deklaracja rzadu polskiego wywolala sporo rozczarowania wsrod tych czlonkow Ligi Narodow, ktorzy sprzeciwiali sie przyjeciu Zwiazku Sowieckiego do grona jej czlonkow na podstawie braku kwalifikacji politycznych, ustrojowych i moralnych. Spowodowalo tez niezadowolenie Berlina, ktore bylo pierwszym zgrzytem w trwajacej dopiero kilka miesiecy normalizacji stosunkow polsko-niemieckich. Zwiazek Sowiecki otrzymywal w Lidze Narodow stale miejsce w Radzie Najwyzszej. Dla Polski, ktora miala w niej miejsce pol-stale, nastepna reelekcja wypadala w roku 1935 i w przeciwienstwie do poprzednich nie byla jednoglosna, gdyz kilka panstw jej sie sprzeciwilo. Laczono to raczej nieslusznie ze sprawa umozliwienia Zwiazkowi Sowieckiemu przyjecia do Ligi Narodow. Raczej nieslusznie, gdyz powodem tej symbolicznej niecheci wobec Polski bylo inne wydarzenie o ogromnym dla Polski znaczeniu, mianowicie wypowiedzenie przez nia traktatu o mniejszosciach. Nastapilo to 13 wrzesnia, a wiec 5 dni przed przyjeciem ZSSR do Ligi Narodow. Traktat o mniejszosciach jako dodatek do Traktatu Wersalskiego traktowany byl lacznie ze statutem Ligi Narodow jako jedna z podstaw organizacji Europy. Upowaznial Lige Narodow do ingerencji w sprawy dotyczace polozenia i ochrony interesow mniejszosci narodowych. Byl wiec niewatpliwie szczegolnym ograniczeniem suwerennosci panstwowej. Intencja z punktu widzenia moralnego byia oczywista: chciano zapobiec wynaradawianiu, przesladowaniu lub nierownemu traktowaniu obywateli innej narodowosci niz wiekszosc w danym panstwie. Gdy o Polske chodzi, miano na mysli przede wszystkim Ukraincow w Matopolsce Wschodniej, mniejszosc zydowska rozsiana po calym kraju oraz mniejszosc niemiecka. Polska traktat podpisala pod naciskiem i wyrazajac przy tym protest podkreslajacy dwa elementy. Po pierwsze, ze prawa mniejszosci sa w sposob wystarczajacy zagwarantowane jej wlasnymi postanowieniami ustrojowymi. Po drugie, ze traktat stanowi dyskryminacje w stosunku do niej, gdyz nie ma odpowiednika w rownoleglym zobowiazaniu Niemiec w stosunku do mniejszosci 444 polskiej. Beck oswiadczyl, ze wobec kilkakrotnej odmowy wprowadzenia "powszechnego i jednolitego systemu miedzynarodowej ochrony mniejszosci Polska nie moze tolerowac dluzej takiego uszczuplania swej suwerennosci panstwowej".Wypowiedzenie traktatu zostalo przyjete z niepokojem wsrod mniejszosci narodowych w Polsce i wywolalo burze protestow w calej Europie, nawet ze strony takich panstw, ktore same - jak Czechoslowacja - mialy duze lub wieksze niz Polska nagromadzenie mniejszosci w swych granicach. Przyjete zostaly natomiast z uznaniem przez spoleczenstwo polskie. Traktat o mniejszosciach w chwili jego wypowiedzenia przez Polske nie mial duzego znaczenia praktycznego. Niemcy przestaly sie nan powolywac, wystapiwszy z Ligi Narodow, choc przedtem czynily to stale i w sposob jak najbardziej dla Polski klopotliwy. Politycznie wszakze uznano krok Polski za asekuracje przed ewentualnym wtracaniem sie w jej sprawy wewnetrzne przez Zwiazek Sowiecki, z chwila gdy zasiadzie w Lidze Narodow. Rosja twierdzila przeciez, ze jest panstwem federalnym, obejmujacym tak zwane Republiki Ukrainska i Bialoruska. Asekuracja byla niewatpliwie potrzebna, lecz nie byla szczesliwym pociagnieciem dyplomatycznym. Utrudnila bowiem Polsce wyciagniecie tych korzysci, jakie mogla ona w stosunkach z Rosja wyciagnac na podstawie faktu, ze dzieki jej stanowisku Zwiazek Sowiecki zostal wtedy do Ligi Narodow przyjety. Dziedzictwo Pilsudskiego Kiedy w maju 1935 roku umieral Jozef Pilsudski, w polozeniu geopolitycznym Polski sprawa najwazniejsza nie byly zagadnienia polityki wewnetrznej. Byla nia jej pozycja na arenie miedzynarodowej. Musimy nawet jeszcze badziej zaciesnic to stwierdzenie. Otoz pozycje miedzynarodowa Polski oceniac musieli Polacy nie z punktu widzenia rozwoju handlu, nie z punktu widzenia prestizu \ zasiegu wplywow w innych krajach czy czesciach swiata, lecz przede wszystkim - jesli nie wylacznie - pod katem bezpieczenstwa jej bytu panstwowego i jej granic. Taka byla rzeczywistosc Polski niepodleglej w calym okresie dwudziestolecia miedzy dwiema wojnami swiatowymi. Taka byla przede wszystkim od chwili, gdy stalo sie oczywiste, ze mocarstwa zachodnie nie uwazaja Traktatu Wersalskiego za nienaruszalna podstawe ladu i pokoju w Europie. Stwierdzily to ponad wszelka watpliwosc juz w roku 1925 w Traktatach Renskich. Locarno zmusilo Polske do rewizji jej polityki zagranicznej. Dlatego, ze dla Polski Traktat Wersalski byl fundamentem jej wlasnego bezpieczenstwa, ktorego strzec mialo przymierze obronne nie z kim innym, tylko wlasnie z Francja, skierowane nie przeciw komu innemu, lecz wlasnie przeciw Niemcom. Po Locarno sytuacja Polski stawala sie zla. Zdawal sobie z tego sprawe wlasnie Pilsudski. Zapewne tez ta ocena niebezpiecznego polozenia Polski 445 zawazyla takze na jego decyzji siegniecia po wladze w drodze zamachu stanu. Do roku 1931 trwal w Europie stan, ktory Pilsudski okreslil w roku 1926 jako pieciolecie wzglednego spokoju. Przewidywania Pilsudskiego okazaly sie sluszne: walka z Polska, intrygi przeciwko Polsce miescic sie musialy w ramach srodkow, jakich dostarczala dyplomacja i propaganda. Niemcy znalazlszy sie w Lidze Narodow "zatrudnialy ja stale" pretensjami przeciwko Polsce. Nie mialy jednak ani sily, ani dostatecznie przygotowanego gruntu, by moc jej interesom w sposob powazny zagrozic. Ich wspolpraca ze Zwiazkiem Sowieckim, zapoczatkowana w Rapallo, zostala potwierdzona i wzmocniona. Bylo to niebezpieczenstwo potencjalne, ktore Polsce grozilo od pierwszego dnia jej istnienia i ktoremu polityka polska na wszelkie sposoby starala sie przeciwstawiac. Lecz w latach dwudziestych takze Zwiazek Sowiecki nie mial fizycznych mozliwosci zagrozenia Polsce, a polityka sowiecka dazyla przede wszystkim do konsolidacji swej pozycji na arenie miedzynarodowej. W roku 1931 rozpoczela sie jednak nowa faza. Rewizjonizm w Niemczech z propagandy przeksztalcil sie w jawne postulaty. Coraz czesciej tez slychac bylo w stolicach zachodnich, ze pretensje Niemiec maja uzasadnienie i ze pokoj w Europie najlatwiej bedzie utrwalic w drodze likwidacji punktow zapalnych miedzy Polska i Niemcami. Przelomowy byl rok 1932. Polityka polska starala sie wowczas dopiac podwojnego celu: z jednej strony podkreslic w sposob nie pozostawiajacy zadnej watpliwosci, ze wszelkie proby realizacji roszczen niemieckich na owczesnej wschodniej granicy Niemiec oznaczac beda wojne. Z drugiej zas strony zabezpieczyc sie przed poglebieniem wspolpracy nie-miecko-sowieckiej skierowanej przeciwko Polsce. Pilsudski staral sie wtedy wykorzystac dwie, jak sie zdawalo, korzystne dla Polski okolicznosci. Jedna bylo chwilowe pogorszenie stosunkow francusko-niemieckich. Druga byla ostroznosc, z jaka owczesny kierownik polityki zagranicznej ZSSR Litwinow zaczal sie przygladac swemu niemieckiemu partnerowi. Gdy o Francje chodzi, Polska starala sie podniecic nieufnosc w stosunku do Niemiec i wzmocnic lub odswiezyc postanowienia sojuszu polsko-francuskiego. Proba ta nie dala rezultatow.Powiodl sie natomiast plan zabezpieczenia sie od strony Zwiazku Sowieckiego - jak dzis wiemy, zabezpieczenia czasowego. Pakt nieagresji stwarzal nowa sytuacje. Bylo to zabezpieczenie, tak je w Polsce wowczas rozumiano, przed powstaniem wspolnego niemiecko-sowieckiego frontu przeciwko Polsce. Na podstawie tej nowej rzeczywistosci probowano ponownie zmontowac polityczny front obronny przeciwko Niemcom opierajac sie na Francji. Wydawac sie moglo, ze dojscie do wladzy Hitlera oslabi pacyfistyczne i proniemieckie nastroje w Paryzu. Stac sie mialo inaczej. Caly Zachod gotow byl w dalszym ciagu do jak najdalej idacych kompromisow z Niemcami, a Francja asekuracji swego bezpieczenstwa szukac zaczela nie w Warszawie, lecz w Moskwie. Jednoczesnie Niemcy wystapily z Ligi Narodow. Polska zawarla wtedy z Niemcami z kolei pakt nieagresji. Za pomoca tych dwoch umow miedzynarodowych Polska chciala zazegnac lub przynajmniej odsunac w czasie najwieksze i wlasciwie jedyne 446 niebezpieczenstwo, na jakie zawsze byla narazona - niebezpieczenstwo, ktore doprowadzilo do rozbiorow w XVIII wieku i ktore grozilo utraceniem dopiero co odzyskanej niepodleglosci w XX wieku.Wsrod zarzutow stawianych tej polityce najbardziej frapujacym jest do dzisiaj namietne oskarzenie Polski niepodleglej lub raczej oskarzenie Pil-sudskiego i jego nastepcow o kurczowe trzymanie sie blednego rzekomo zalozenia, ze Polska skazana jest na sasiedztwo dwoch wrogow, miedzy ktorymi nie mozna zachowac rownowagi inaczej niz za pomoca nieangazo-wania sie w przyjazn z zadnym z nich. Historiografia komunistyczna przeciwstawia tej koncepcji idee scislego podporzadkowania sie Zwiazkowi Sowieckiemu, bez wzgledu na koszty, jakie za to trzeba zaplacic. Jednoczesnie tlumaczy, ze jedyna przyczyna, dla ktorej idea ta nie byla w Polsce miedzy dwiema wojnami realizowana, byl charakter burzuazyjny panstwa polskiego, czyli - mowiac jeszcze inaczej - wrodzony "antykomunizm" ustroju Polski i "kapitalistyczna ideologia" ludzi Polska rzadzacych. Jest to stawianie sprawy w sposob niezgodny z prawda historyczna. Nawet Stalin nie posunal sie tak daleko w jej falszowaniu, bo mowiac o Polsce zadowolil sie bardziej brutalnym, choc byc moze blizszym prawdy stwierdzeniem, ze Polska uprawiala polityke siadania na dwoch stolkach, miedzy ktore wpadla. Oczywiscie nie mozna zaprzeczyc, ze kazdy obywatel polski kierujacy sie interesem swego panstwa i narodu odrzucal mozliwosc podporzadkowania sie Rosji w jakiejkolwiek postaci, a zwlaszcza, gdy wiazac sie to mialo ze zmiana ustroju i rezygnacja z wlasnej tradycji i dazen narodowych. Polska prowadzila wojne przeciwko Rosji leninowskiej dlatego, ze nie chciala byc jedna z republik sowieckich. A o innym sposobie nawiazania "przyjazni polsko-sowieckiej" i scislego sojuszu ze Zwiazkiem Sowieckim przed rokiem 1942 nikt nie slyszal. Wazniejszy jednak od pogladow Polakow jest fakt, ze sojuszu na zadnych warunkach Zwiazek Sowiecki nigdy Polsce nie proponowal. Natomiast proponowal i stale do niego dazyl w stosunku do Rzeszy Niemieckiej, nie troszczac sie wcale, jaki w niej w danym momencie panuje ustroj polityczny i kto na jej czele stoi. Tym tez silniejsze byly w Polsce dazenia do zabezpieczenia sie od strony Zwiazku Sowieckiego i do utrzymania z nim poprawnych stosunkow sasiedzkich. Osiagnieto to, wzmacniajac pakt nieagresji, kiedy Zwiazek Sowiecki i Polska podpisaly w Londynie wspolna konwencje o okresleniu napastnika. Gdyby slowo "wspolistnienie" bylo wowczas znane, nazwac by mozna te konwencje podstawowym dokumentem precyzujacym zasady tego wlasnie ukladu stosunkow miedzynarodowych miedzy panstwami o roznych ustrojach i zalozeniach ideologicznych. Rosja przejdzie do porzadku nad swym podpisem pod tym dokumentem, podobnie jak nad wielu innymi podpisami, w sierpniu i we wrzesniu 1939 roku. Mozliwosci zlamania umow Pilsudski w swych kalkulacjach nie wykluczal. Nie bylo w Polsce zludzen ani co do trwalosci zawieranych z obydwoma sasiadami traktatow, ani co do ich dobrej woli. Liczyc mozna bylo jedynie na zabezpieczenie sie w okreslonej sytuacji miedzynarodowej, chocby po to, by 447 zyskac na czasie i starac sie wplynac na jej dalszy rozwoj w ren sposob, by z gorszej stawala sie dla Polski lepsza. Z ta wszakze roznica w podejsciu do kazdego z dwoch sasiadow, ze zagrozenie od strony Rnsii "wdawalo sie bardziej odlegle w czasie niz zagrozenie ze strony Niemiec. Nie nalezy dac sie wprowadzic w blad szeroko rozreklamowanym faktem. ze w planach obrony scisle wojskowej przykladano - takze po smierci Pilsudskicgo - wiecej uwagi do granicy wschodniej niz do zachodniej. Wytlumaczenie jest tu zupelnie logiczne i zawarte w lapidarnym powiedzeniu Pilsudskiego, ii w wypadku przeciagniecia struny przez Niemcy panstwa zachodnii. moga jednak przyjsc i zapewne przyjda Polsce z pomoca, gdyz poczuja, ze i im Niemcy zagrazaja. W starciu z Rosja - mowil Pilsudski - nic mozeiny liczyc na nikogo, w starciu z Niemcami liczyc mozemy. Pamietac tez Trzeba o owczesnym slabym potencjale wojskowo-gospodarczym Zwiazku Sowieckiego. W latach trzydziestych obrona przed napascia z jego strony nic byla bynajmniej mrzonka. Tak przynajmniej sadzono - nie tylko w Polsce. Stad pogotowie wojskowe od strony Rosji, ktore Polska utrzymywala w przeswiadczeniu, ze na wypadek konfliktu z nia musi sie obronic wlasnymi silami. Cos, co dzis wydaje sie zupelnym absurdem, nie bylo nim wcale w latach trzydziestych.Nie oznaczalo to bynajmniej, by w tychze latach trzydziestych ktokolwiek myslal powaznie o jakimkolwiek wystapieniu zaczepnym przeciwko Zwiazkowi Sowieckiemu. Hitler tego nie zrozumial, gdyz nie rozumial ani psychiki polskiej, ani podstawowych zalozen jej polityki. Zdawal sobie rzecz jasna sprawe, ze pakt nieagresji podpisany przez Polske jest wynikiem groznego dla niej osamotnienia. Wiedzial, ze Polska zamiast zabezpieczac sie na wlasna reke wolalaby wspolna energiczna akcje sygnatariuszy Traktatu Wersalskiego z Francja i Anglia na czele - akcje, ktora by polozyla kres wzrostowi potegi politycznej i wojskowej Niemiec. Wiedzial tez, tak 'ak wiedzial Pilsudski, ze nie stac jeszcze Niemiec na wojne. I to nie tylko na wojne z mocarstwami zachodnimi i z Polska jednoczesnie, lecz takze na wojne z sama tylko Polska. Potrzebowal czasu, podobnie jak potrzebowala go Polska, choc z zupelnie innych powodow i dla innych celow. Dotychczas wszystko gralo na korzysc Niemiec. Zachod - i Francja, i Anglia - szedl na kazde ustepstwo. Pozwalal na zbrojenia, pomagal Niemcom gospodarczo, sklonny bvl jak najbardziej poprzec propagandowo i politycznie rewindykacie terytorialne Niemiec kosztem Polski. I odzegnywal sie od jakiejkolwiek akcji prewencyjnej, do ktorej dazyla Polska. Wspomniany przez nas incydent z kontrtorpe-dowcem "Wicher" w porcie gdanskim wzbudzil w Paryzu. Genewie i Londynie, i gniew, i przerazenie. Podobnie bylo przy wprowadzeniu polskiej zalogi wojskowej na Westerplatte. Nie inaczej z celowo przez strone polska rozreklamowanym planem zajecia Prus Wschodnich, o ktorym mowiono ze strachem w Londynie na podstawie koncentracji woisk polskich z okazji rocznicy zdobycia Wilna. Owczesny zastepca Hitlera, - yicekanclerz von Papen, pisal w Times'ic londynskim 28 kwietnia iQ'i3 roku z mysla o Polsce, ze plany wojny prewencyjnej przeciwko \'iemcorn i-a niegodziwe. Jesli plany te przerazaly Zachod, to budzil-, ni..- mniejszy niepokoj w Berlinie. Stad natychmiastowa ugodowa reakcja 5-iiik't -, na zapytanie, ktore 448 449 na rozkaz Pitsudskiego zadal mu posel Alfred Wysocki: czy Niemcy chca ulozyc stosunki sasiedzkie z Polska? Bo jesli nie, Polska bedzie musiala przedsiewziac konieczne wojskowe srodki ostroznosci. Hitler wbrew swemu otoczeniu i wbrew ministrowi spraw zagranicznych Neurathowi zaproponowal pakt nieagresji na wzor paktu podpisanego przez Polske z Rosja.Czym sie w tym momencie powodowal Hitler? Obawa, ze gdyby Polska jednak zdecydowala sie na konflikt. Zachod moze takze wystapic. Hitler mowil o tej mozliwosci w rozmowie z generalem Kurtem von Hammersteinem w styczniu 1933 roku: "Wkraczamy w okres najkrytyczniejszy. Teraz sie okaze, czy Francja rzadza mezowie stanu, ktorzy nie zawahaja sie na nas uderzyc wspolnie ze swymi satelitami na Wschodzie, zanim nie osiagniemy wielkich rozmiarow rozbudowy naszej armii". Czy mogla Polska sama uderzyc na Niemcy, grajac niebezpieczna stawke, ze albo pociagnie za soba Francje, albo Francja sie jej wyprze? W sensie wojskowym byc moze mogla. W sensie politycznym nie mogla. Zwalnialaby bowiem tym samym Rosje z obowiazku dotrzymania paktu nieagresji. Po wtore bylaby napastnikiem, co by postawilo przeciwko niej Lige Narodow. Ryzyko bylo wiec zbyt ogromne, by zdobyc sie na nie mogla Polska. Pakt nieagresji z Niemcami dawal Polsce tak bardzo jej potrzebny oddech na kilka co najmniej lat. Tak rozumowal Pilsudski. Skoro Zachod nie decyduje sie na przeciwdzialanie wzrostowi potegi niemieckiej, skoro nie zdradza zadnych zamiarow dopomozenia Polsce przeciwko Niemcom, musimy zabezpieczyc sie sami az do chwili, gdy zmienia sie nastroje w calej Europie. Pomawiano Polske, ze paktowi towarzysza jakies tajne konwencje, zwlaszcza wojskowe, skierowane przeciwko Zwiazkowi Sowieckiemu. Obawy takie panowaly w Moskwie, co wiazalo sie z naglym pogorszeniem sie stosunkow sowiecko-niemieckich. Pogorszenie to bylo jak najbardziej na reke Polsce, lecz ustosunkowala sie do niego zupelnie inaczej niz roil sobie Hitler. Mianowicie poparla goraco przystapienie Rosji do Ligi Narodow. Litwinow w Genewie poglebial niechetne Niemcom nastroje w calej Europie i wzmacnial dodatkowo postanowienia sowiecko-polskiego paktu nieagresji. Polska przestrzegala go jak naj sumienniej, ku rozczarowaniu Hitlera, ktory w pakcie polsko-niemieckim widzial mozliwosc blizszego sojuszu skierowanego wlasnie przeciwko Rosji. Wszelkie podchody i umizgi obiecujace Polsce zlote gory na Ukrainie przyjmowano w Warszawie milczeniem, okreslonym przez Goringa jako "wyniosle". Odmowila tez Polska przystapienia do Paktu Antykominter-nowskiego w roku 1936. To znaczy juz po smierci Pilsudskiego. Rok 1936 mial byc zreszta koncem zludzen Hitlera, ze zdola zachecic Polske do zwiazania swej polityki z polityka niemiecka. Wowczas tez stalo sie aktualne pytanie, na jak dlugo i w jakich okolicznosciach przewidywal zmarly Marszalek skutecznosc dzialania polityki rownowagi miedzy dwoma groznymi sasiadami, ktorej narzedziem byly dwa pakty nieagresji. Nadrenia I Pytanie, na jak dlugo wystarczyc mogly wskazania Piisudskiego jako podstawa polskiej polityki zagranicznej wylonilo sie juz w zwiazku z wydarzeniami z roku 1936 i z polska na nie reakcja. Wsrod wydarzen tych najwazniejsze bylo wprowadzenie wojsk niemieckich do Nadrenii, ktora w mysl postanowien Traktatu Wersalskiego i szeregu potwierdzen w innych umowach stanowic miala strefe zdemilitaryzowana. Demilitaryzacja Nadrenii byla kamieniem wegielnym bezpieczenstwa Francji od momentu, gdy zrezygnowala ona z ambicji przywodztwa w Europie, przy ktorych starala sie wytrwac do polowy lat dwudziestych. Jednym z elementow warunkujacych spelnienie tych ambicji bylo utrzymanie pokonanych Niemiec w stanie bezsily politycznej i zaleznosci gospodarczej od zwycieskich mocarstw zachodnich, drugim podporzadkowanie kierownictwu francuskiemu polityki panstw nowo powstalych lub odtworzonych w wyniku pierwszej wojny swiatowej, wsrod nich, obok Czechoslowacji i Jugoslawii, takze Polski. Z ambicji tych zrezygnowala Francja w Locarno w roku 1925. Uszeregujmy w skrocie przyczyny tego zwrotu, gdyz wiele z nich wyznaczalo jednoczesnie ogolny kierunek rozwoju stosunkow w Europie az po wybuch drugiej wojny swiatowej. Przyczyna pierwsza byla slabosc Francji, ktora ujawnila sie w ciagu kilku lat po zwyciestwie nad Niemcami. Slabosc w postaci zmeczenia spoleczenstwa, spotegowana katastrofalnym spadkiem przyrostu naturalnego. Wskutek tej slabosci wielkomocarstwowe zamysly nie znajdowaly zadnego zaplecza w pogladach i pragnieniach spoleczenstwa, ktore po hekatombie wojennej chcialo tylko spokoju. Przyczyna druga byla niechec Anglii wobec samej idei hegemonii francuskiej nad Europa. Sojusz francusko-angielski traktowano w Londynie jako ubezpieczenie przed ewentualnym rewanzem niemieckim, a mierzono go miara interesow angielskich, a nie francuskich. Bez poparcia Anglii Francja hegemonii w Europie utrzymac nie mogla. Dalej slabosc gospodarcza w zestawieniu z zamierzona pozycja polityczna. Francja chciala to nadrobic, w czesci przynajmniej, reparacjami wojennymi, czyli kosztem Niemiec. Mialy one zreszta sluzyc celowi podwojnemu, bo jednoczesnie utrzymywac Niemcy w szachu politycznym. Gdy zacznie sie okres ustepstw i paktowania z Niemcami na odcinku odszkodowan wojennych, Francja bedzie najdluzej nieprzeblagana. Lecz oslabienia gospodarczego Niemiec a raczej utrzymywania ich w stanie permanentnego bankructwa ze wszystkimi skutkami spolecznymi najmniej zyczyla sobie Anglia, nie chcac dopuscic do rewolucji w Niemczech oraz w imie zasady rownowagi sil, ktora ciagle jeszcze byla kamieniem wegielnym polityki brytyjskiej w Europie. I wreszcie nie udalo sie Francji utrzymac Niemiec w izolacji. Zapobieglo temu ich zblizenie i wspolpraca ze slabym wewnetrznie i niewiele znaczacym w polityce 29 - Historia dwudziestolecia 450 swiatowej, lecz potencjalnie waznym Zwiazkiem Sowieckim. Rapallo bylo niewatpliwie preludium Locarna.Takze pomysl traktowania nowych panstw w Europie srodkowo-wschod-niej jako satelitow politycznych Francji nie wytrzymal proby zycia. Gdy o Polske chodzi, nie mogla dostosowywac swej polityki do celow polityki francuskiej z dwoch przede wszystkim wzgledow. Po pierwsze nie mogla uwazac Rosji za zagadnienie marginesowe i o minimalnym znaczeniu dla rozwoju stosunkow w calej Europie, jak to czynila wowczas Francja. Po drugie nie mogla sobie pozwolic na ukladanie swych stosunkow z Niemcami analogicznie do Francji, a wiec coraz to inaczej, o ile nie beda temu towarzyszyc absolutnie pewne gwarancje, ze sprawa bezpieczenstwa Polski traktowana jest w Paryzu w sposob zgodny z interpretacja polska. A takiej gwarancji Francja nie dawala, ani formalnie, ani na przykladzie praktycznego dzialania politycznego. To byly przyczyny Locarna, czyli przyczyny zmiany ogolnego kierunku polityki francuskiej, zmiany w pelni aprobowanej przez angielskiego sprzymierzenca. Z tym momentem jednak bezpieczenstwo i integralnosc terytorialna panstwa polskiego przestawala byc zaliczana do niezmiennych i trwalych elementow ladu europejskiego. Sytuacje pogarszaly dwa czynniki. Jednym byla trudnosc, a raczej brak mozliwosci zmontowania wspolnego frontu przez Polske i panstwa Malej Ententy. Wsrod nich najwazniejsza byla Czechoslowacja. Teoretycznie Locarno stwarzalo dla niej rownie niebezpieczna co dla Polski sytuacje. W praktyce natomiast ani Niemcy nie wysuwaly zadnych zadan pod jej adresem, ani tez w Pradze z zadaniami tego rodzaju sie nie liczono. Zdaniem Benesza, a nawet samego Masaryka, uczestnictwo w tym sporze polsko-niemieckim nie lezalo w interesie Czechoslowacji, tym bardziej ze jej glowny sprzymierzeniec i patron na arenie miedzynarodowej, to jest Francja, bynajmniej takiego uczestnictwa sobie nie zyczyl. Polski natomiast nie interesowala zupelnie napieta sytuacja miedzy Mala Ententa i Wegrami, gdyz nie tylko nie uwazala ich za najniebezpieczniejszego wroga, jak Wegry nazywano w Pradze, Bukareszcie i Belgradzie, lecz przeciwnie, za tradycyjnego przyjaciela. Byl to niewatpliwie zly i niebezpieczny dla Polski klimat polityczny. I jesli mial marginalne tylko znaczenie w porownaniu z zagadnieniami tego rzedu co stosunek mocarstw zachodnich do sporu polsko-niemieckiego, a przede wszystkim w zestawieniu z niebezpieczenstwem polaczenia sil Niemiec i Rosji przeciwko Polsce, to jednak wplynal na rozwoj wypadkow w tym sensie, ze kazde pozniejsze posuniecie ekspansji niemieckiej w kierunku poludniowym - na Austrie i Czechoslowacje - przyjmowano w Warszawie z westchnieniem ulgi, dochodzac czesto do zupelnie fatalnych wnioskow praktycznych. Nie dochodzil do nich Pilsudski, choc nie tail swego rozczarowania polityka czechoslowacka. Dojsc jednak mial do nich Beck, gdy pozostal sam u steru polskiej polityki zagranicznej. Drugi czynnik, ktory pogarszal fatalne polozenie Polski po zasadniczej 451 zmianie polityki mocarstw zachodnich w Locarno, czynnik stanowiacy zagrozenie dla samego istnienia Polski jako niepodleglego panstwa to wspolpraca i n>>ozliwosc sojuszu niemiecko-rosyjskiego.Porozumienie z Rosja osiagnieto w pakcie nieagresji z roku 1932. Dojscie do wladzy Hitlera ulatwialo na pozor odstapienie Zachodu od lokarnenskiej polityki paktowania i ustepstw. Ale polska zacheta do akcji prewencyjnej przeciwko Niemcom nie znalazla zadnego na Zachodnie odzewu. Przeciwnie - przyspieszyla tempo poczynan ugodowych i wzmogla niechec do Polski za jej rzekome awanturnictwo. W roku 1935 Anglia zawarla porozumienie parytetyczne pozwalajace Niemcom na rozbudowe floty wojennej. W tym samym roku wprowadzono w Niemczech sluzbe wojskowa i przystapiono do budowy ogromnej armii. Wprowadzenie wojsk niemieckich do Nadrenii wydawalo sie oczywistym zagrozeniem Francji i Belgii - zwlaszcza, ze polaczyl je Hitler z oficjalnym uniewaznieniem postanowien lokarnenskich. 7 marca, kilka godzin po wiadomosci o przekroczeniu Renu przez Reichswehre, Beck oswiadczyl ambasadorowi francuskiemu Noelowi, ze Polska dotrzyma swych zobowiazan sojuszniczych, gdyby Francja postanowila zareagowac zbrojnie. Podobne oswiadczenie zlozyl poslowi belgijskiemu. Rzad francuski oswiadczenie Becka po prostu zignorowal czy raczej zatail. Nie zdobyl sie tez na zaden krok praktyczny, stosujac polsrodki w rodzaju wlasnego protestu i namawiajac innych do protestowania, czego Beck wobec negatywnego stosunku Paryza do jego inicjatywy odmowil. Beck byl swiecie przeswiadczony, ze postapil zgodnie ze wskazaniami Pilsudskiego. Czy Pilsudski ograniczylby sie jednak do rozmowy z ambasadorem francuskim? Zapewne wydalby jakies zarzadzenia wojskowe. Na pewno nie pozwolilby na zatajenie sprawy przez Paryz. Gdyby uznal, ze mozna i nalezy wypadki przyspieszyc, to by je przyspieszyl. Oczywiscie Beck tego rodzaju decyzji sam powziac nie mogl. Lecz nic nie wskazuje, by sie o nie staral w rozmowach telefonicznych z prezydentem Moscickim i Rydzem-Smiglym. Tak czy inaczej, Nadrenia nie stala sie pretekstem do wojny prewencyjnej. Coz sie wiec waznego stalo w roku 1936? Anglia umyla rece, Belgia wypowiedziala traktat przymierza z Francja, Hitler zbroil sie dalej, a Polska dotrzymywala postanowien paktow nieagresji z obydwoma sasiadami. Niemniej zrozumiano w Europie, takze w Moskwie, ze polski pakt nieagresji z Niemcami nie oznacza ani odwrocenia sojuszy, ani podporzadkowania polityki polskiej polityce niemieckiej. Ze jest tylko sposobem zabezpieczenia, dopoki nie nastapi nowa powazna proba sil. Co najwazniejsze - zrozumialo to z ulga spoleczenstwo polskie, zdezorientowane i zaniepokojone polityka swego kraju po smierci Pilsudskiego. II Jozef Beck, wychowanek Pilsudskiego, uwazany przez niego za najzdolniejszego wsrod ludzi mu oddanych, przygotowywany od lat na przejecie kierownictwa polityki zagranicznej, we wlasnym przekonaniu - wiecej: we wlasnym sumieniu, bo tego slowa uzywal - postepowal scisle wedlug wskazan swego zmarlego nauczyciela i protektora. I z pozoru przynajmniej tak wlasnie postapil skladajac 7 marca 1936 roku swe oswiadczenie ambasadorowi Noelowi.Bylo to rzecz jasna jednoznaczne z gotowoscia do przystapienia do wojny z Niemcami, ktora nie bylaby juz wojna prewencyjna ani wojna tak latwa, jaka byc mogla jeszcze w roku 1932 albo 1933. Lecz jej wynik bylby przesadzony na niekorzysc hitlerowskich Niemiec. Nie tylko dlatego, ze ich zbrojenia byly jeszcze w fazie poczatkowej, lecz i dlatego, ze zaangazowanie sie w nia Francji pociagneloby za soba, pomimo gwaltownych zabiegow pacyfistycznych, co najmniej zyczliwe stanowisko Anglii. A takze - co w tym okresie bylo nie mniej wazne - czynny udzial Czechoslowacji i Belgii, zwiazanych podobnie jak Polska sojuszami wojennymi z Francja. W owczesnym zestawieniu sil ich potencjal bojowy byl bardzo powazny. I wreszcie takze wazny, a dla Polski najwazniejszy, element polityczny: wiosna 1936 roku Zwiazek Sowiecki nie wazylby sie angazowac czynnie po stronie niemieckiej nawet w drodze dywersyjnego wystapienia przeciwko Polsce. Ani nie mial po temu mozliwosci fizycznych, ani nie bylo odpowiedniej po temu atmosfery politycznej. W roku 1936 Polska mogla liczyc na dotrzymanie paktu nieagresji, a wiec na neutralnosc Moskwy, na co w roku 1939 liczyc juz nie mogla. O powstaniu takiej wlasnie sytuacji myslal Pilsudski, gdy mowil o koniecznosci wyczekania na korzystna dla Polski zmiane koniunktury politycznej. Mogla taka zamiana nastapic tylko w chwili zagrozenia Zachodu, konkretnie Francji, co stawialoby w przymusowej sytuacji takze Wielka Brytanie, ktora przyjmowala linie Renu oraz granice Niemiec z Belgia za skraj przedni wlasnego bezpieczenstwa. Zagrozenie Zachodu powinno bylo nakazac Zachodowi rezygnacje z polityki uglaskiwania Niemiec w postaci dawania im, w sposob mniej lub bardziej zawoalowany, wolnej reki w dazeniu do rewindykacji terytorialnych na wschodzie. Czyli kosztem Polski. Nie tylko Polska jednak czekala na poprawe sytuacji miedzynarodowej. Czekal tez Hitler. Oczywiscie kazda ze stron poprawe sytuacji widziala inaczej. Dla Polski polegac ona miala na zmianie linii politycznej mocarstw zachodnich wobec Niemiec z ugodowej na prewencyjna, dla Niemiec na ostatecznym pogodzeniu sie tych mocarstw z mysla o pozostawieniu Niemcom hegemonii w Europie srodkowo-wschodniej i poludniowo-wschodniej. Hitler potrzebowal czasu na zbrojenia, na kolejne podwazanie wartosci traktatow miedzynarodowych dla Niemiec niekorzystnych, na Anschluss Austrii, na zabor lub przynajmniej podporzadkowanie sobie Czech, byc moze na odzyskanie pokojowa droga niektorych kolonii w Afryce. Liczyl tez na powolne odizolowanie Polski. Innymi slowy na to, ze Polska nie doczeka sie korzystnych dla siebie zmian na Zachodzie i ze, nie majac innego wyjscia, wejdzie w orbite je453 go wplywow, odstapi Gdansk i Pomorze, byc moze da sie skusic mirazami wspolnej akcji przeciwko Rosji - jesli nie z innych powodow, to po to, by zapobiec ponownemu jej zblizeniu z Niemcami. Byla ter wiec gra nieomal w odsloniete karty. Przynajmniej za zycia Pilsudskiego. Sprawa Nadrenii byla - a raczej mogla byc - ta chwila zmiany koniunktury na korzysc Polski. Wiedzial o tym takze Hitler, wiedzial sztab niemiecki, przestrzegajacy Hitlera przed ryzykiem. Lecz Hitler ryzyko podjal. Beck nie popelnil formalnie bledu. Lecz w zastosowanej taktyce dal z gory jak gdyby wyraz swej niewierze we Francje. I tu zapewne popelnil blad, jakiego nie popelnilby Pilsudski - wyznawca tezy, ze w niektorych okolicznosciach nalezy przyspieszac wypadki. Nadalby zapewne duzy rozglos oficjalnemu oswiadczeniu Polski, ze dotrzyma swych zobowiazan sojuszniczych. Wzmocnilby je byc moze stwierdzeniem, ze remilitaryzacja Nadrenii jest pogwalceniem artykulu 44, ktory mowil wyraznie, ze "uwazana bedzie za akt nieprzyjacielski wobec mocarstw, ktore podpisaly Traktat Wersalski i jako postepek zagrazajacy pokojowi swiata". To prawda, ze rzad francuski mial w swym reku decyzje wojny i ze powziecia takiej decyzji sie bal. Lecz, jak dzis wiemy ze zrodel niemieckich, samo zagrozenie wojna skloniloby zapewne Hitlera do odwrotu z Nadrenii, byc moze pod zaslona jakichs deklaracji. Polska rzecz jasna ani nie mogla, ani nie powinna byla zaczynac krokow wojennych, ani nawet grozic ich zaczeciem. To nalezalo do Francji. Lecz cicha zgoda na zatajenie przez rzad francuski oswiadczenia polskiego, po ktorym nastapila nie wyjasniona publicznie polska odmowa podpisania goloslownego protestu, a na to tylko zdobyly sie Francja razem z Anglia, wywolala jedynie wrazenie w opinii zachodniej, a takze w Moskwie, ze Polska umyla rece w sprawie Nadrenii. Stalo sie to pozywka dla wrogiej Polsce propagandy, ze jej paktowi nieagresji z Niemcami towarzysza jakies dalsze, tajne umowy, a co najmniej uzgodnienia. Zaprzeczano temu w Warszawie dosc malo przekonywajacymi kanalami dyplomatycznymi, zaprzeczala temu glosno prasa polska. Nie zaprzeczal oczywiscie Berlin, gdyz pogloski tego rodzaju byly mu na reke. Dodac tu moze warto informacje, jaka przekazal nam wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek w swym "Diariuszu". Dowiadujemy sie z niego, ze po zlozeniu przez Becka jego oswiadczenia ambasadorowi francuskiemu zaczeto w ministerstwie spraw zagranicznych w Warszawie toczyc nieomal publiczne dyskusje, czy remilitaryzacja Nadrenii stanowi, czy nie stanowi casus foederis w swietle postanowien sojuszu polsko-francuskiego. Niektorzy znawcy twierdzili, ze nie stanowi, gdyz nie jest bezposrednim zagrozeniem granicy niemiecko-francuskiej i niemiecko-belgijskiej. Sprawialo to - nieuzasadnione moze - wrazenie proby oslabienia wagi wlasnego oswiadczenia. Dodac tez warto, ze zostalo to jak najgorzej przyjete w polskich kolach wojskowych, ktore zadnych watpliwosci tego typu nie mialy. Wojsku tez przypadnie w udziale, bardziej niz ministerstwu spraw zagranicznych, wyciagniecie praktycznych wnioskow z remilitaryzacji Nadrenii. Chodzilo o przypomnienie Europie i Niemcom, ze pomimo zalamania sie polityki francuskiej w chwili wielkiej proby sojusz polsko-francuski nie przestal obowiazywac, a przeciwnie, strona polska dazy do jego wzmocnienia. Przypomnienia tego nie potrzebowal na pewno Hitler. I on jeden na pewno zapisal sobie dobrze w pamieci fakt, ze gdyby Francja zdecydowala sie na postawienie mu oporu, jej polski "satelita" skorzystalby na pewno z szansy polozenia kresu niemieckim zbrojeniom i'ambicjom hegemonii w Europie. W Berlinie stanowiska Polski nie wzieto za prozny gest. Nie mozna winic Becka, ze w obliczu fiaska akcji postawienia tamy wzrostowi potegi niemieckiej postanowil utrzymac dalej w mocy normalizacje stosunkow z Niemcami w oparciu o pakt nieagresji. Kazdy inny polityk postapilby tak samo. W dyplomacji tego rodzaju "jak gdyby nigdy nic" nie jest zadna nowoscia i zdarza sie czesto, nawet gdy obaj partnerzy robia tylko dobra mine do zlej gry, czekajac i pracujac w kierunku stworzenia takiej zmiany w koniunkturze miedzynarodowej, ktora im pozwoli znalezc lepsze zabezpieczenie swoich interesow. Podobnie bylo w stosunkach polsko-niemieckich w roku 1936, po sprawie Nadrenii. Z ta tylko roznica, ze Niemcy, nie rezygnujac z poprawnych stosunkow z Polska, dazyc zaczely do jej izola'cji. Temu celowi sluzylo miedzy innymi wznowienie umizgow pod adresem Zachodu, pod adresem tej wlasnie Francji, ktorej bezpieczenstwu zagrozily wprowadzajac wojska do Nadrenii. Wypowiedziawszy Traktaty Lokarnenskie Hitler powtarzal w sposob jak najbardziej uroczysty, ze nie ma zadnych wrogich zamiarow na Zachodzie, ze nie mysli o naruszeniu niczyich granic, znowu na Zachodzie, i ze wspolpraca gospodarcza jest podstawa jego polityki - w stosunku do Zachodu. Wszystko, domyslnie, za cene desinteressement tegoz Zachodu kazdym innym niz zachodnim kierunkiem ekspansji niemieckiej. Gdy o Polske chodzilo, Hitler nie wyrzekal sie jeszcze planow wciagniecia jej w orbite swej polityki. Wiedzial jednak, ze osiagnac to bedzie mozna tylko po calkowitej izolacji Warszawy. Wciagniecie jej w orbite swej polityki uwazal za potrzebne, dopoki nie bedzie gotow do rozprawy ze Zwiazkiem Sowieckim. Polska miala go oslaniac do czasu, gdy ulozy sie ostatecznie z Zachodem. To znaczy z Anglia, bo Francje juz lekcewazyl. I tej linii postepowania sie trzymal az do czasu Monachium, gdy pojawila sie nowa mozliwosc w postaci pierwszych propozycji Stalina pozostawienia Niemcom wolnej reki na zachodzie za cene rozbioru Polski i podzialu reszty Europy srodkowo-wschodniej na sowiecka i niemiecka strefe wplywow. Od roku 1936 zaczela sie tez nowa faza polityki polskiej. Jej zalozeniem podstawowym bylo nie dopuscic do izolacji. Rambouillet Zaprzepaszczenie mozliwosci akcji prewencyjnej przeciwko Niemcom z okazji remilitaryzacji Nadrenii odbywalo sie w atmosferze zadziwiajacego chaosu w calej polityce europejskiej. A tymczasem byl to rzeczywiscie punkt 455 przelomowy w historii Europy. Ryzyko podejmowane przez Hitlera bylo tym wieksze,ze mial swiezo w pamieci fiasko swej pierwszej proby opanowania sila Austrii. W lipcu 1934 roku bojowki nazistowskie, zorganizowane w Monachium, przedstawiajac sie jako uchodzcy austriaccy dokonaly zamachu na kanclerza Austrii Dollfussa. Kanclerz zostal zamordowany. Mialy z kolei nastapic pucz pod haslem Anschluss'u, przekroczenie granicy przez wojsko niemieckie i wcielenie Austrii do Rzeszy. Procz postanowien Traktatu Wersalskiego istnialo odrebne porozumienie Francji, Anglii i Wloch, gwarantujace integralnosc Austrii. Mocarstwa te nie zdazyly nawet porozumiec sie miedzy soba co do dalszej akcji, gdyz cala inicjatywe wzial na siebie Mussolini. Zgromadzil wojska na Brennerze i zapowiedzial wkroczenie do Austrii w razie pogwalcenia jej granicy od strony Bawarii. Hitler natychmiast wycofal sie ze swych planow. Na podobna inicjatywe nie zdobyla sie Francja w marcu 1936 roku, zadowalajac sie uroczystym protestem i zwroceniem sie o interwencje Ligi Narodow. Protest mowil miedzy innymi o pogwalceniu Traktatow Lokarnenskich.Byly to zupelnie jalowe gesty. Niemcy hitlerowskie wystapily juz byly z Ligi Narodow, motywujac ten krok ich dyskryminacja na tle "rozbrojenia" czy raczej niechecia Ligi do udzielenia im blogoslawienstwa na zrownanie zbrojen z innymi mocarstwami. Trudno sie bylo spodziewac, by zechcialy teraz podporzadkowac sie jej orzeczeniu. Powolanie sie na Uklady Lokarnenskie tez bylo argumentem bez znaczenia, gdyz wlasnie jako pretekst remilitaryzacji Nadrenii Hitler podal rzekome zlamanie ich postanowien przez Francje. Polegac ono mialo wedlug argumentacji Hitlera na ratyfikacji sojuszu francusko-sowieckiego, ktora nastapila 27 lutego 1936 roku, a wiec 9 dni przed wkroczeniem wojsk niemieckich do Nadrenii. Sojusz sowiecko-francuski podpisala zreszta Francja juz w maju poprzedniego roku. Byla to z jej strony proba asekuracji - tak to przynajmniej tlumaczono - na wypadek, gdyby przestal dzialac sojusz polsko-francuski. A jednoczesnie pozostawienie drzwi otwartych dla ewentualnego wznowienia staran o zawarcie Paktu Wschodniego z udzialem Polski i Czechoslowacji. Dla Rosji sojusz z Francja mial na celu jej wlasna asekuracje polityczna, a nie asekuracje wojskowa Francji przeciwko Niemcom. Nie czyniono z tego nawet szczegolnej tajemnicy, zwlaszcza w kolach wojskowych francuskich, ktore podkreslaly, ze bez konwencji wojskowej sojusz sowiecko-francuski nie ma zadnego praktycznego znaczenia. A konwencji wojskowej nie zawierano i nawet nie prowadzono na ten temat rozmow. Wysuwajac wiec pretekst rzekomego pogwalcenia Ukladow Lokarnenskich jako uzasadnienie remilitaryzacji Nadrenii Hitler wiedzial dobrze, ze od strony Zwiazku Sowieckiego nic mu absolutnie grozic nie moze, nawet gdyby Francja zareagowala przy uzyciu sily zbrojnej. Po pierwsze dlatego, ze Francja nie bylaby strona napadnieta w rozumieniu sojuszu z Rosja, a po drugie wlasnie z uwagi na brak konwencji wojskowej. Natomiast sojusz francusko-polski mial konwencje wojskowa i ona byla tego sojuszu wlasciwa podstawa, nadajac mu znaczenie jak najbardziej praktyczne. Ponadto przewidywala dzialania prewencyjne dla zapobiezenia bez456 457 posredniemu zagrozeniu ze strony Niemiec. Politycy francuscy, co do ktorych Hitler zastanawial sie wowczas, czy okaza sie "mezami stanu", nie chcieli wykorzystac ani atutow teoretycznych, jakie mogliby byli znalezc w swymsojuszu z Rosja, ani jak najbardziej praktycznych, jakie im dawal sojusz z Polska. Moze nie usprawiedliwieniem, lecz czesciowym przynajmniej wytlumaczeniem kapitalnego bledu polityki francuskiej byl wspomniany tu chaos panujacy w calej Europie. "Mezowie stanu" umieliby go przeciac wlasnym energicznym dzialaniem, politycy malego kalibru poddawali sie jedynie jego skutkom. Byl to okres zawierania coraz to nowych i coraz to mniej znaczacych ukladow nieomal kazdego z kazdym. Autorytet Ligi Narodow spadl na poziom najnizszy, czego najlepszym przykladem bylo niepowodzenie jakiejkolwiek inicjatywy wniesionej pod jej obrady, przy jednoczesnym ciaglym powolywaniu sie na Lige i jej statut. Na agresje japonska na Dalekim Wschodzie, w Chinach i w Mandzurii zareaguje Liga niekonczacymi sie debatami. Agresja wloska na Abisynie nie pociagnela za soba zadnych sankcji, gdyz nawet tak zwane sankcje gospodarcze nie objely nafty i materialow pednych, i nie wspomnialy o zamknieciu Kanalu Sueskiego dla wojskowych transportow wloskich. Francusko-angielskie proby znalezienia kompromisu kosztem Abisynii zostaly z oburzeniem i jednoglosnie odrzucone przez Izbe Gmin. Rezultatem bylo zblizenie Wloch faszystowskich do Niemiec hitlerowskich. Gdy w roku 1934 Mussolini obronil niepodleglosc Austrii przed zakusami niemieckimi, to dwa lata pozniej stal juz wyraznie po drugiej stronie frontu, przede wszystkim przeciwko Anglii. Anglia ze swej strony szla na jednostronne ustepstwa wobec Niemiec, na przyklad w dziedzinie parytetu zbrojen morskich, nie zawiadamiajac o tym nawet swego francuskiego sprzymierzenca. Skutki mieszaly sie z przyczynami. I tak na przyklad Belgia po sprawie Nadrenii po prostu wypowiedziala Francji uklad przymierza, oglaszajac neutralnosc. Inaczej Polska. Po odrzuceniu przez Francje jej zachety do postawienia tamy wzrostowi potegi niemieckiej nie pozostawalo jej nic innego jak dalej prowadzic polityke wyczekiwania na pomyslna zmiane koniunktury miedzynarodowej w oparciu o scisle przestrzeganie postanowien niemiecko-polskiej deklaracji o nieagresji. Lecz jednoczesnie przystapila do odswiezenia wartosci i do przypomnienia swiatu - Francji, Niemcom i wlasnemu spoleczenstwu - sojuszu polsko-francuskiego. Zalezalo na tym takze tym czynnikom we Francji, ktore niepokoily sie skutkami kunktatorstwa kolejnych rzadow. Do nich zaliczyc trzeba - podobnie jak w Polsce - kola wojskowe. Na odcinku wojskowym tez - przede wszystkim, choc nie wylacznie - nastapilo zblizenie polsko-francuskie w roku 1936. Znalazlo ono wyraz w wymianie wizyt - w polowie sierpnia wizyty szefa sztabu, czyli naczelnego wodza na wypadek wojny, generala Gamelin, w Warszawie, oraz w pierwszym tygodniu wrzesnia wizyty wazniejszej marszalka Rydza-Smiglego we Francji. Zaproszono go tam na manewry armii francuskiej jako "druga po prezydencie osobe w panstwie". Podejmowano go z ogromnymi honorami. Rezultat wizyty ujeto w protokole, ktory stwierdzal w powolaniu sie na wiazacy sojusz z roku 1921, ze oba panstwa prowadza konsultacje w sprawie wspoldzialania wojskowego w ramach konwencji wojskowej uzupelniajacej ow sojusz. A wiec odwrocenie decyzji belgijskiej, ktora wlasnie odmawiala dalszych rozmow sztabowych z Francja. Ponadto w Rambouillet, letniej siedzibie prezydenta Francji, podpisano umowe o pozyczke na cele zbrojeniowe Polski w wysokosci 2 miliardow frankow, z czego polowe w pieniadzach, a polowe w sprzecie. We wrzesniu 1936 roku sojusz polsko-francuski nabral wiec ponownie cech jednego z nielicznych juz hamulcow hitlerowskiej polityki marszu ku hegemonii w Europie. Dodac tu nalezy, ze poprawa stosunkow francusko-polskich odbywala sie juz pod rzadami Bluma, premiera z ramienia Frontu Ludowego, ktory wygral wybory w czerwcu. Duza tez byla w tym zasluga nowego kierownika francuskiej polityki zagranicznej, Yves Delbosa. Ku wojnie Trudno rzecz jasna rozpatrywac przyczyny wybuchu drugiej wojny swiatowej ograniczajac sie w czasie do okresu od kapitulacji mocarstw zachodnich przed zadaniami Hitlera w Monachium we wrzesniu 1938 roku. Preliminaria tej zawieruchy dziejowej siegaja czasow znacznie odleglejszych. Po stronie niemieckiej az do dnia kleski Rzeszy hitlerowskiej mowiono z reguly, ze druga wojna swiatowa ma swa przyczyne w tym, co Niemcy nazywali "dyktatem wersalskim". Nie inaczej sprawe traktowala propaganda sowiecka - do dnia 22 czerwca 1941 roku. Z punktu widzenia badan historycznych sa to jednak rozwazania jalowe, gdyz co innego oznacza potencjalna mozliwosc wybuchu wojny, a co innego te okolicznosci, ktore konkretnie do jej wybuchu doprowadzily. Niebezpieczenstwo rozpetania wojny przez Niemcy nie bylo brane powaznie pod uwage do czasu zagarniecia wladzy przez Hitlera lub do chwili, gdy w jego ocenie osiagnely taki stopien gotowosci militarnej i gospodarczej, ze mogly wojne ryzykowac z duzymi szansami powodzenia. Moment taki wedlug oceny polityki polskiej, a przede wszystkim Jozefa Pilsudskiego, musial kiedys nastapic. Stad pierwotna mysl o akcji zapobiegawczej przeciwko Hitlerowi. Lata 1932-34 stwarzaly jeszcze mozliwosci tego rodzaju akcji zapobiegawczej. Ale polskie sondaze nie daly zadnych wynikow, podobnie jak podjeta w roku 1936 proba zbrojnego przeciwstawienia sie remilitaryzacji Nadrenii. Nieudane proby akcji zapobiegawczej daly Polsce te przynajmniej korzysc, ze na nastepne piec czy szesc lat jej wlasne bezpieczenstwo obwarowane zostalo nowymi gwarancjami miedzynarodowymi, uzupelniajacymi a raczej zastepujacymi coraz bardziej kruche postanowienia Traktatu Wersalskiego. Owe gwarancje to dwa pakty nieagresji zawarte z wielkimi sasiadami Polski. W tym tez, w normalizacji stosunkow z obydwoma sasiadami bez wiazania sie z zadnym z nich widziala Polska swoj ratunek wobec coraz bardziej mglawicowej wartosci sojuszu z Francja i - rzecz najwazniejsza, ale wazna -- niemoznosci stworzenia wspolnej polityki swych sasiadow na poludniu i na polnocy, to jest przede wszystkim Czechoslowacji i panstw baltyckich. Wydawalo sie tez, ze obu sasiadom, to jest Rosji i Niemcom, zalezalo na neutralnosci Polski w stosunkach niemiecko-rosyjskich. A stosunki te wlasnie w latach trzydziestych po raz pierwszy od zakonczenia pierwszej wojny swiatowej ukladaly sie zle. Nie z inicjatywy Rosji, ktora o ich poprawe starannie zabiegala, lecz z inicjatywy Hitlera. Dawal on w tym okresie upust rzekomej nienawisci jednego systemu totalnego do drugiego, to jest faszyzmu niemieckiego do komunizmu, zarowno w jego postaci ruchu miedzynarodowego, jak i w postaci twierdzy, jakim bylo imperium sowieckie. Bezwzgledna rozprawa z wplywami komunistycznymi w samych Niemczech z jednej strony, a Pakt Antykominternowski z drugiej, byly tego wyrazem. Ile bylo w tym po stronie Hitlera szczerosci, a ile koniunkturalnego wyrachowania, nie jest wlasciwie rzecza istotna, gdyz liczyc sie mogly tylko skutki polityczne takiego nastawienia. Obawa Rosji przed Niemcami ulatwiala zblizenie z Polska, wcale zywe w latach trzydziestych, a takze sklaniala polityke sowiecka do wlaczenia sie w nurt zycia Europy, na czym Polsce - jak wiemy - zawsze zalezalo. Gdy Niemcy wystapily z Ligi Narodow, Zwiazek Sowiecki do niej wstapil, a kierownik jego polityki zagranicznej Litwinow oswiadczyl, ze "pokoj jest niepodzielny" i ze lad wersalski czy lad genewski sa pokoju europejskiego wyrazem. A gdy o pakt nieagresji z Polska chodzi. Zwiazek Sowiecki widzial w nim takze wazny element wlasnego bezpieczenstwa. Bo Polska oddzielala Niemcy od Rosji jako panstwo neutralne, na czym w tym krotkim okresie Zwiazkowi Sowieckiemu jak najbardziej zalezalo. Z drugiej strony - jak sie wydaje - incydent nadrenski skierowal ostatecznie Jozefa Becka na droge szukania zblizenia z Anglia jako jedynym potencjalnym przeciwnikiem Hitlera i w mysl zalecenia Pilsudskiego, ktory juz przed szesciu laty stwierdzil, ze "Francja bez Anglii sie nigdy nie ruszy pomimo sojuszu z nami". Dowodem prawdziwosci tych slow mial byc rok 1938, gdy Francja nie drgnela w obronie Czechoslowacji. A pamietac trzeba, ze stosunki francusko-czechoslowackie opieraly sie na przeslankach znacznie blizszej wspolpracy niz stosunki polsko-francuskie. Czechoslowacja nie weszla nigdy na linie samodzielnej polityki na wzor polityki polskiej. Nawet jej powiazania z Rumunia i Jugoslawia w ramach Malej Ententy byly warunkowane wytycznymi francuskimi. Co wazniejsze, takze sojusz wojskowy ze Zwiazkiem Sowieckim mial klauzule wykonalnosci w postaci warunku wypelnienia zobowiazan sojuszniczych przez Francje. W okresie monachijskim w roku 1938 Czechoslowacja zaplacic za to miala straszliwa cene. Jest co prawda i inna interpretacja. Sprowadza sie ona do tezy, ze w sensie fizycznym Rosja nie mogla Czechoslowacji dopomoc, nawet gdyby chciala, z uwagi na to, ze nie miala z nia wspolnej granicy, a dotrzec na jej terytorium moglaby tylko przez terytorium Polski. Stad domyslny wniosek, ze klucz do innego rozwiazania niz rozwiazanie monachijskie lezal w reku rzadu polskiego. W zwiazku z tym warto przypomniec zapytanie wystosowane przez prezydenta Moscickiego do prezydenta Benesza, czy Czechoslowacja bedzie sie bronic, z dodatkiem, ze gdyby tak bylo, Polska zaangazuje sie zbrojnie po jej stronie. Benesz odpowiedzial po kilku dniach, ze Czechoslowacja szans obrony nie ma i ze chwyci za bron tylko w razie wykonania sojuszu wojskowego przez Francje, podkreslajac jednak, ze Czechoslowacja sama inicjatywy wojskowej nie podejmie. W Warszawie oceniono te odpowiedz jako uzgodniona ze Zwiazkiem Sowieckim. Przypomnienie tego waznego wydarzenia nie jest z mojej strony proba obrony caloksztaltu polityki polskiej w stosunku do Czechoslowacji i nie oznacza to bynajmniej, ze polityka polska w stosunku do Czechoslowacji mogla byc przedmiotem naszej chluby. Ze wszystkich zarzutow przeciwko Beckowi zarzuty dotyczace spraw naszego sasiada poludniowego sa najbolesniejsze. Nie chodzi tu zreszta tylko o sprawe Zaolzia w roku 1938, bo gdyby go nie zajela Polska, zajeliby je Niemcy. Zadzie stalo sie jednak niejako symbolem, naduzywanym chetnie przez propagande antypolska w ogole, a przez krytykow Becka w szczegolnosci. Wazniejsze bylo dlugoletnie nastawienie, calkowita niechec polaczona z niewiara w mozliwosc utrzymania sie Republiki Czechoslowackiej i w celowosc szukania z nia porozumienia. Wina byla, rzecz jasna, po obu stronach. I znowu nie losy polskiej ludnosci Zaolzia i nieslawne dzieje sporu o nie w roku 1919 czy 1920 stanowily istote rzeczy.' Dolaczala sie do tego polityka prorosyjska Czechoslowacji, gdy chodzilo o pretensje terytorialne Rosji do ziem polskich. Dolaczala sie czeska niechec do wiazania sie z panstwem w jego mniemaniu zagrozonym ze wszystkich stron, jakim byla Polska. Dolaczala sie niechec do zajmowania stanowiska w sporach polsko-niemieckich, gdyz zdaniem Benesza Czechoslowacja i Niemcy nie mialy powodow do zatargu. Wazniejsza w tym wypadku byla prawdziwa, a nie urojona koniecznosc liczenia sie z trzy i polmilionowa masa Niemcow czeskich, zwanych sudeckimi, ktorzy stanowili najsilniejsze stronnictwo w parlamencie czechoslowackim i brali udzial w rzadzie - trzeba przyznac, ze az do czasow Hitlera bardzo lojalnie. Dolaczala sie niechec do sympatii polsko-wegierskich z ciagla obawa o bezpieczenstwo slowackiej czesci republiki. Ale z drugiej strony polityka Becka godzila sie z mozliwoscia zaboru Czech przez Niemcy i Slowacji przez Wegry, co bylo konkretnym niebezpieczenstwem od roku 1937. Co wiecej, widziala w zainteresowaniach niemieckich Czechami szanse przedluzenia pokoju na wlasnej z Niemcami granicy. Byla wiec zla wola, bezsprzecznie obustronna, gdyz powaznych inicjatyw zblizenia ze strony czechoslowackiej takze nie bylo. I w tym wypadku przeszkody stawiala Francja, z ktora Czechoslowacja zwiazala bez zastrzezen sprawy swego bezpieczenstwa. Europa skapitulowala wiec przed agresywnoscia Hitlera. Stopien winy jest oczywiscie rozny, gdyz bezposrednia odpowiedzialnoscia obarczac mozna tylko te panstwa, ktore braly udzial w pertraktacjach przetargowych o los panstwa czechoslowackiego. Lecz w duzej mierze Anglia i Francja - broniac, jak sie im zdawalo, pokoju w Europie - dzialaly nie tylko w swoim imieniu. Posrednio dzialaly takze w imieniu Polski, gdyz decyzja wojny w obronie Czechoslowacji powzieta w Paryzu oznaczalaby automatycznie wykonanie sojuszu polsko-francuskiego przeciwko Niemcom. Rzad polski na te mozliwosc byl przygotowany, choc w nia nie wierzyl, gdyz ocenial trafnie pragnienie Francji utrzymania "pokoju za kazda cene". Cene pokoju zaplacil w Monachium kto inny, co z westchnieniem ulgi przyjeto nie tylko w Paryzu, lecz takze na Kremlu. W okresie monachijskim istota zagadnienia polegala jednak na czym innym. Na pytaniu mianowicie, czy okup zlozony Hitlerowi w postaci okrojenia Czechoslowacji moze naprawde zapewnic Europie "pokoj w naszych czasach", by uzyc wyrazenia brytyjskiego premiera Chamberlaina. Sytuacja zmienila sie i pod innym wzgledem. System bezpieczenstwa zbiorowego stal sie dawno fikcja. Co go zastapilo? W roku 1937 istnialy jeszcze umowy dwustronne, takie jak gwarancje angielskie dla Francji, sojusze miedzypanstwowe, pakty nieagresji. Lecz byly to srodki juz tylko zastepcze, o znaczeniu czasowym i problematycznym. Czynnik sily konkretnej wzrastal z dnia na dzien tylko w Niemczech. I byla to sila agresywna. Mediacje mocarstw, ciagle z udzialem faszystowskich Wloch, nie byly rownowaznikiem sily. Lord Halifax mowil w parlamencie brytyjskim w czasie zaboru Austrii w marcu 1938 roku, ze pokoj w Europie moze uratowac tylko wojna, lecz stwierdzil, ze nikt nie chce jej rozpoczac w obronie pokoju. Monachium bylo szczytem metody mediacyjnej. Czy bylo tez ostatnim jej aktem? Nie byloby ostatnim, gdyby nie polityka polska, kierujaca sie zasada "nic o nas bez nas". Polska niewiele mogla zawazyc na rozwoju wydarzen az do Monachium. Osiagnela jedynie pierwsza czesc planu politycznego, na ktory musiala sie zdecydowac, gdy odrzucono jej inicjatywe rozprawy zbrojnej z Niemcami przed ich uzbrojeniem. Ta czescia planu bylo zyskanie na czasie. Natomiast na druga czesc planu, na wyjscie z odosobnienia, pozostalo jej juz tylko kilka miesiecy. Wchodzila jednak w te ostatnie miesiace z wazna karta w reku: od jej woli i odwagi zalezalo, czy Europa wybierze wojne czy tez zly pokoj, od wojny gorszy. II Najwadliwiej oceniano polskie pakty nieagresji z Niemcami i z Rosja w Berlinie. Dowod to zarowno krotkowzrocznosci, jak i nieznajomosci Polakow. Hitler byl przekonany, czemu dawal wyraz w sposob prostacki, ze uda mu sie wzbudzic w Polsce zapedy zaborcze w stosunku do Rosji, ze uda mu sie ja czynnie zaangazowac przeciwko Rosji. Kategoryczna odmowa przystapienia do Paktu Antykominternowskiego nie zmienila tego pogladu Hitlera. Zmienil go dopiero rozwoj wydarzen zapoczatkowany rozmowa ministra spraw zagranicznych Rzeszy Ribbentropa z ambasadorem Lipskim 461 w Berlinie w dniu 24 pazdziernika 1938 roku, a ktorej dalszy ciag nadal Hitler w rozmowie z polskim ministrem spraw zagranicznych Beckiem w dniu 4 stycznra 1939 roku. Ribbentrop proponowal przedluzenie paktu nieagresji o dalsze 25 lat w zamian za zgode na budowe eksterytorialnej autostrady przez Pomorze do Prus Wschodnich oraz za uwzglednienie "zyczenia ludnosci Gdanska", by mogl on "wrocic w granice Rzeszy". Odpowiedz polska z 30 pazdziernika odrzucala propozycje budowy autostrady oraz przestrzegala, ze kazda proba zmiany statusu Wolnego Miasta Gdanska grozic bedzie powaznym konfliktem w stosunkach polsko-niemieckich.W rozmowie z Beckiem, odbytej w Obersalzberg. Hitler wszedl na wody dalekosieznych i fantastycznych zgola propozycji. Twierdzil, ze istnieje calkowita zgodnosc interesow Polski i Niemiec, gdy chodzi o Rosje, zapewnial, ze nie dopusci do zadnych faktow dokonanych w Gdansku i ze Niemcy uznaja Ukraine za wylaczna strefe interesow polskich. Wedlug oceny Becka na naradzie u prezydenta Rzeczypospolitej 7 stycznia, Hitler nosi sie z zamiarami wojennymi, najprawdopodobniej w kierunku zachodnim, w ktorym to wypadku Polska musi wykonac zobowiazania sojusznicze wobec Francji. Odrzucono zdecydowanie probe narzucenia Polsce roli ubezpieczenia Niemiec od strony Rosji i uchwalono zgodnie, ze na zadne ustepstwa pojsc nie wolno, gdyz stanowilyby tylko wstep do dalszych zadan. 24 stycznia przybyl do Warszawy Ribbentrop z rozwinieciem propozycji Hitlera. W toku rozmowy oswiadczyl Beckowi, ze Polacy niepotrzebnie upieraja sie w sprawie Gdanska, skoro przy pomocy Niemiec moga dojsc do Morza Czarnego. W odpowiedzi uslyszal, ze Polska nie ma zamiaru lamac zobowiazan wynikajacych z paktu nieagresji ze Zwiazkiem Sowieckim ani z sojuszu z Francja, ze o zadnym wspoldzialaniu z Niemcami skierowanym przeciwko Rosji lub komukolwiek innemu mowy byc nie moze i ze swych praw w Gdansku Polska bronic bedzie bez ogladania sie na konsekwencje. Odpowiedz ta wprawila Hitlera w zdumienie. Stwierdzil on w rozmowie z Ribbentropem, ze skoro Polska ma zamiar przyjsc z pomoca Francji, rozpoczynanie wojny na zachodzie nie ma sensu az do chwili przelamania uporu Polski, co osiagnac mozna najlepiej przedluzajac jej okrazenie takze od strony Karpat. Bylo to jednoznaczne z decyzja zajecia kadlubowej, pomonachijskiej Czechoslowacji, co rzeczywiscie nastepilo 15 marca z pogwalceniem uroczystych zapewnien monachijskich. Ultimatum nie pozostawilo czasu na zadne narady, kompromisy lub przetargi. Czechy i Morawy zajely Niemcy bezposrednio, na Slowacczyznie utworzyly satelickie panstwo nacjonalistyczne. Rus Zakarpacka zajely Wegry, przy przychylnym nastawieniu Polski, co mozna juz w tym okresie usprawiedliwic koniecznoscia posiadania krotkiego chociazby odcinka granicy nie kontrolowanej przez Niemcy. Bo Polska z chwila zaboru Slowacji jest dokladnie okrazona od zachodu, polnocy i poludnia przez Niemcy. Byl to cel Hitlera. Stwarzal sytuacje militarna, w ktorej Polska nie mogla ryzykowac odmowy jego zadaniom. Fala oburzenia na Zachodzie Hitlera nie obchodzi. Uwaza, ze zblizyl sie do idealnego dla 462 463 siebie rozwiazania: Polska pozostanie neutralna, z czasem pozbawi sie ja samodzielnosci politycznej. 21 marca Ribbentrop ponawia zadania na temat Gdanska. Polska odpowiada czesciowo mobilizacja alarmowa.Tego kroku Hitler nie przewidywal, a zaskoczyl on calkowicie stolice zachodnioeuropejskie. Od konca grudnia panowalo w Paryzu i w Londynie przekonanie, ze nastepny akt szantazu niemieckiego dotyczyc bedzie Rumunii. Ten "naddunajski" kierunek ekspansji niemieckiej wydawal sie logicznym przedluzeniem zaboru Austrii i Czechoslowacji, zwlaszcza ze rewizjonistyczne dazenia wegierskie stwarzaly tu dodatkowe mozliwosci. W Anglii dojrzalo juz przekonanie, ze wojna z Niemcami jest nieuchronna. Zabor Czechoslowacji przekonanie to wzmocnil. Co do stanowiska rzadu francuskiego, uleglo ono takze zmianie, zarowno dzieki premierowi Daladier, jak i pewnosci, ze Anglia jest zdecydowana przeciwstawic sie wszystkimi silami dalszym zadaniom, pogrozkom czy szantazom Hitlera. W Londynie i w Paryzu mowiono wiec o koniecznosci udzielenia gwarancji Rumunii, do czego ostroznie zaczeto namawiac takze Polske. Natomiast o konflikcie polsko-niemieckim nie mowilo sie dotychczas wcale. Beck celowo nie podawal do wiadomosci faktu, ze juz od pazdziernika trwa wojna nerwow z Niemcami. Ostatnie dni marca uswiadomily nagle swiatu, ze nastepna ofiara agresji niemieckiej ma byc Polska. Wybor chwili ujawnienia juz istniejacego konfliktu z Niemcami byl bardzo dobry. Beck zwlekal z tym z dwoch powodow. Po pierwsze, by nie utrudniac Hitlerowi wycofania sie z szantazu przeciw Polsce, w razie gdyby zrozumial, ze Polska zdecydowana jest na wszystko z wojna wlacznie. Po drugie z obawy, by niegotowe do stanowczych decyzji stolice zachodnie nie probowaly mediacji i lagodzenia, ktorych skutek bylby powtorzeniem Monachium. Lecz obawy te, gdy o Anglie chodzi, przestaly byc aktualne. Anglia byla juz zdecydowana udzielic pomocy kazdemu, kto sie przeciwstawi dalszej agresji niemieckiej. Decyzja Anglii przesadzala takze o stanowisku Francji, pomimo jej niecheci do zaciagania jakichkolwiek konkretnych zobowiazan i jak najbardziej niechetnego wojnie stanowiska sztabu francuskiego. Polityka polska osiagnela podstawowy swoj cel. Nie mogac zapobiec wojnie, nie mogac juz odsunac jej od wlasnych granic, zapobiegala wlasnemu osamotnieniu. Gwarancje Wielkiej Brytanii, zamienione w polsko-brytyjski sojusz obronny, byly juz tylko logiczna konsekwencja rozwoju wydarzen miedzy wrzesniem 1938 i marcem 1939 roku. Na kierunek rozwoju wydarzen Polska wywarla wplyw i to wplyw skuteczny. Jest w tym niewatpliwie zasluga ministra Becka. Deklaracja rzadu brytyjskiego w Izbie Gmin w dniu 31 marca, uzgodniona z rzadem polskim, zapowiadala udzielenie Polsce natychmiastowej pomocy zbrojnej, jesli Polska uzna, ze zostala zagrozona bezposrednio lub posrednio. Po wizycie Becka w Londynie ukazal sie wspolny komunikat polsko-brytyjski datowany 6 kwietnia. Jego tresc stanowila wyrazne ostrzezenie, ze Hitler nie uzyska juz niczego bez wojny. 5 maja Beck w przemowieniu w Sejmie stwierdzil, ze Polska "nie zna pojecia pokoju za wszelka cene". Przemowienie to bylo odpowiedzia na szereg gwaltownych krokow nakazanych przez Hitlera. Jednym z nich bylo jednostronne wypowiedzenie paktu nieagresji z Polska, drugim zerwanie ukladu morskiego z Wielka Brytania. Hitler uznawal sojusz polsko-brytyjski za grozbe w stosunku do Niemiel?i nazywal go "okrazeniem" Niemiec. Poddawal tez rewizji swe plany wojenne. Kolejnosc miala ulec zmianie. Warunkiem wstepnym dla rozpoczecia wojny na Zachodzie mialo byc wytracenie z gry panstwa polskiego w drodze nie szantazu, lecz wojny. Miala to byc wojna krotka, a jej wynik druzgocacy. Po to, by Anglia nie miala juz kogo bronic, co kaze jej zrezygnowac z mysli walki z Niemcami, by szukac z nimi porozumienia kosztem calego kontynentu europejskiego. Pozycje polityczna Francji Hitler lekcewazyl, przewidujac slusznie, ze bez oparcia w Londynie zaden rzad francuski Niemcom sie nie przeciwstawi. Lecz wszystkie plany wojenne, zarowno termin rozpoczecia wojny, jak i kierunek glownego uderzenia, zalezec musialy od stanowiska, jakie zajmie Zwiazek Sowiecki. Hitler obawial sie wojny na dwa fronty. Z chwila, gdy decydowal sie na wojne przeciwko Polsce, stawal w sytuacji, w ktorej predzej czy pozniej wojska niemieckie dotra do linii, za ktora spotkaja Armie Czerwona. Anglia i Francja dazyly do wciagniecia Rosji do systemu obronnego przeciw Niemcom. Bylo to zrozumiale - w mniemaniu Francuzow nawet konieczne. Obawa Stalina przed Niemcami nie byla dla nikogo tajemnica. Lecz w staraniach o pozyskanie Zwiazku Sowieckiego przeciwko Hitlerowi jakby zapomniano, ze cele polityczne Kremla wcale nie polegaja na zapobiezeniu wojnie lub na obaleniu Hitlera celem zabezpieczenia pokoju. Przeciwnie, polegaly na rozpetaniu wojny mozliwie najbardziej wyczerpujacej i przewleklej, z tym jednak, by samemu jak najdluzej nie brac w niej udzialu - po to, by wystapic w stosownej chwili jako jedyna konkretna sila i zaprowadzic w Europie taki porzadek, jaki zapewnialby Rosji absolutna hegemonie. Bylo naiwnoscia sadzic, ze Stalin przylaczy sie do koalicji przeciwhitlerowskiej. Bo Stalin juz myslal o innej mozliwosci. I to byla dodatkowa przyczyna niemieckiej decyzji wkroczenia do Pragi. Mianowicie nagla wolta w stanowisku Zwiazku Sowieckiego. Jej wyrazem bylo przemowienie Stalina na osiemnastym zjezdzie Wszechzwiazkowej Partii Komunistycznej (bolszewikow) 10 marca. Stalin rozpoczal od rozwiania poglosek, jakoby Niemcy mialy zamiar opanowac Ukraine. Mowil, ze nie pozwoli, "by Zwiazek Sowiecki zostal wciagniety do konfliktow przez podzegaczy wojennych", i oswiadczyl, ze ZSSR moze sie porozumiec z kazdym panstwem bez wzgledu na jego ustroj". Propozycja byla wyrazna. Hitler ja podjal. Czy bylo to rzeczywiscie zaproszenie do porozumienia, ktorego trescia byloby co najmniej zapewnienie Niemiec o neutralnosci Rosji w razie wojny zaczetej przez Niemcy, z dalsza mozliwoscia zamiany neutralnosci na wspoldzialanie zbrojne? Przeciwko komu? Upatrzona ofiara mogla byc tylko Polska. Hitler ja wlasnie musial wytracic z gry, zanim by sie zwrocil przeciwko Zachodowi. W Berlinie tak wlasnie slowa Stalina zrozumiano. I wyciagnieto z nich praktyczne wnioski. Nie byla to zreszta pierwsza zapowiedz mozliwosci pogodzenia sie Zwiazku Sowieckiego z Hitlerem kosztem Polski. Juz 4 pazdziernika 1938 roku wiceminister spraw zagranicznych Potiomkin powiedzial ambasadorowi francuskiemu w Moskwie Coulondre: "Nie widze dla nas innego wyjscia niz czwarty rozbior Polski". Coulondre zawiadomil o tym Paryz, skad ostrzezenia tego nie przekazano do Warszawy. Ani w Warszawie zreszta, ani w innych stolicach (procz Berlina) nie przywiazywano zbyt duzej wagi do marcowych slow Stalina. W Warszawie liczono sie powaznie z napascia Hitlera na Polske, jesli uzna, ze nie bedzie miala sprzymierzencow. Nalezalo wiec zapobiec izolacji Polski i nie dopuscic, by mocarstwa zachodnie powtorzyly kompromis monachijski. To bylo zadanie najpilniejsze. Lecz jednoczesnie jako pewnik zakladano w Warszawie, ze nawet gdyby Zwiazek Sowiecki nie zaangazowal sie czynnie przeciwko Niemcom, to na pewno pozostanie neutralny, gdyz tak mu nakazuje scisle przez Polske przestrzegany pakt nieagresji, a takze jego wlasne bezpieczenstwo. Stac sie mialo zupelnie inaczej. III Marzec 1939 roku byl miesiacem przelomowym w historii Europy i calego swiata. W marcu powaznie myslacy politycy europejscy przestali sie zastanawiac, czym mozna hitlerowskie Niemcy ulagodzic badz czyim kosztem przed ich ekspansja sie okupic, by przejsc do rozwazan, kiedy i w jakim kierunku Hitler uderzy. Wojna przestala byc mozliwoscia teoretyczna i odlegla w czasie, stajac sie niebezpieczenstwem konkretnym, aktualnym i bliskim. Powtorzenie Monachium przestalo wchodzic w gre. Doswiadczenie bylo zbyt wstrzasajace. Nie oznaczalo to jednak bynajmniej koordynacji wysilkow w celu stworzenia wspolnego frontu obronnego, ktorego zadaniem byloby skuteczne odstraszenie Hitlera od posredniej czy bezposredniej agresji. Na przeszkodzie takiej koordynacji stanelo wiele czynnikow. Wystarczy wymienic dwa, by zrozumiec zaskakujacy przebieg wypadkow w okresie od marca do l wrzesnia 1939 roku. Pierwszym byl element czasu. Kazdy wiedzial, ze jest go juz niewiele i ze gra na korzysc agresora. Swiadomosc tego faktu powodowala nerwowosc, a niekiedy takze chaotycznosc roznych inicjatyw dyplomatycznych, stwarzajac jednoczesnie obawe, ze czasu tego moze nie starczyc na przygotowania wojskowe, konieczne nie tylko dla prowadzenia wojny obronnej, lecz takze jako jedyny przekonywajacy argument i asekuracja kazdej akcji politycznej. Wyscig z czasem i obawa przegranej w tym wyscigu byly elementem oslabiajacym mozliwosc wspolnej skoordynowanej akcji miedzynarodowej, gdyz poglebialy podzialy miedzy panstwami zagrozonymi bezposrednio przez Niemcy i tymi, ktore bezposredniego zagrozenia nie odczuwaly. Panstwem zagrozonym bezposrednio byla juz od stycznia - a nie od marca - Polska. Zdawal sobie z tego sprawe rzad polski, choc swiadomosc tego faktu nie byla jeszcze powszechna w calym spoleczenstwie. W umysle Hitlera wynik styczniowej wizyty Ribbentropa w Warszawie nie pozostawil watpliwosci, ze Polska nie da sie wciagnac do zadnej akcji skierowanej przeciwko Rosji. Innymi slowy, ze zasade neutralnosci uwaza za kamien wegielny ywej polityki i ze nie zamieni go w zadnym wypadku na stosunek "wasalczy" ;- takiego slowa uzyl minister Beck na naradzie u prezydenta Rzeczypospolitej - ani pod groza wojny, ani za obietnice niebywalych korzysci. Stanowisko polskie stwarzalo dylemat dla planow Hitlera. Dylemat ten sprowadzal sie do koniecznosci czasowej przynajmniej rezygnacji z ekspansji na wschod - czyli poprzez Polske na obszary Zwiazku Sowieckiego - i skierowania jej w pierwszej fazie budowy "tysiacletniej Rzeszy" ku zachodowi, z kierunkiem dodatkowym, bardzo atrakcyjnym, lecz nie decydujacym, ku poludnio-wschodowi, czyli na Balkany. Lecz i ten plan nie mogl byc zrealizowany inaczej niz po uprzednim wytraceniu Polski z gry. Lecz wytracenie z gry Polski stawialo Niemcy twarza w twarz ze Zwiazkiem Sowieckim, ktory ideologicznie czy - uzyjmy bardziej wlasciwego okreslenia - propagandowo uchodzil w przekonaniu spoleczenstwa niemieckiego i calego swiata za wroga numer jeden faszyzmu i hitlerowskich Niemiec. Nie byl to antagonizm typu panstwowego - zamysly zaborcze w celu rozszerzenia niemieckiego Lebensraum'\i na obszary Ukrainy czy na Kaukaz w tym przynajmniej okresie nie odgrywaly powaznej roli w planach niemieckich. U podloza antagonizmu tkwila obawa przed przyszla agresja rosyjska w kierunku zachodnim, czaila sie pamiec planow leninowskich "zaniesienia rewolucji na ostrzach bagnetow" do Niemiec. Hitler bal sie Rosji, chociaz w mniejszym zapewne stopniu niz Stalin bal sie hitlerowskich Niemiec. Bal sie zwlaszcza jej reakcji na powstanie takiej sytuacji geograficznej, w ktorej neutralna Polska przestanie odgrywac role bariery miedzy Niemcami i Rosja. Nie wierzyl, czemu dal wyraz w rozmowach sztabowych, zwlaszcza z marszalkiem Keitlem, by Zwiazek Sowiecki wystapil szczerze w obronie Polski i jej niepodleglosci. Dopuszczal jednak mozliwosc, ze zmuszona okolicznosciami Rosja moze wystapic przeciwko niemu wspolnie z mocarstwami zachodnimi, albo zanim nastapi rozprawa z Polska, albo w czasie tej rozprawy, a nawet po jej zakonczeniu. Trzeba przyznac, ze zarowno propaganda sowiecka, jak i kierunek polityki sowieckiej nadany jej przez Litwinowa obawy te mogl potwierdzac. Dylemat Hitlera przestal byc dylematem wskutek wolty polityki sowieckiej. Rozmawiajac z generalem Brauchitschem w ostatnim dniu marca Hitler powiedzial: "Czy wie Pan, co bedzie moim nastepnym krokiem? Lepiej niech Pan siadzie, zanim Panu powiem: zloze wizyte oficjalna w Moskwie". Do oficjalnej wizyty Hitlera w Moskwie nie doszlo, ale doszlo wiecej niz do "poprawy stosunkow", bo do przymierza zaczepnego i traktatu rozbiorowego przeciwko Polsce. Nie ubiegajmy jednak wypadkow. W marcu Hitler nie odpowiedzial Stalinowi natychmiastowym podjeciem pertraktacji. Poczul sie pewien siebie i wolal czekac na dalsze, bardziej juz konkretne propozycje. Jak bardzo byl pewien siebie, zdaja sie dowodzic slowa wypowiedziane w obecnosci Gise-viusa, jednego ze swiadkow na procesie norymberskim. Hitler wypowiedzial 30 - Historia dwudziestolecia 467 je na wiadomosc o udzieleniu Polsce 31 marca gwarancji, ktore admiral Canaris, szef niemieckiego kontrwywiadu, skomentowal wobec Hitlera w ten sposob, ze kazdy dalszy krok agresywny na wschodzie pociagnie za soba konflikt zbrojny. W powodzi przeklenstw i zlorzeczen pod adresem Polakowi Anglikow kanclerz Trzeciej Rzeszy zapowiedzial drwiaco: "Zgotuje im diabelski napoj..." Pewnosci siebie Hitlera towarzyszyl niepokoj Stalina, czy Hitler podejmie wyciagnieta do niego dlon. Stalin rozumial, ze Hitler lekcewazy mozliwosc porozumienia Rosji z mocarstwami zachodnimi. Dal temu dowod wyciagajac natychmiast praktyczne korzysci z przemowienia Stalina i zajmujac Czechoslowacje. Wsrod protestow miedzynarodowych nie bylo slychac glosu sowieckiego. Paradoksem historycznym jest przy tym, ze gdy Hitler zakladal juz w planach dalszych rozgrywek przychylne stanowisko Moskwy, mozliwosc ta nie jest brana pod uwage w stolicach zachodnich. A takze nie bierze sie jej pod uwage w Warszawie. Formalnie stosunki polsko-sowieckie sa poprawne, jesli nie bardzo dobre. Pojawiaja sie nawet szanse wzmocnienia stosunkow handlowych. Pakt nieagresji wydaje sie absolutnie pewna i nienaruszalna podstawa wspolzycia sasiedzkiego, a antyhitlerowski ton radia i prasy sowieckiej przyjmuje sie za dobra monete. Sa to pozory, ktore z powodzeniem usypiaja czujnosc opinii swiatowej. Tymczasem Hitler zupelnie blednie jest przekonany, ze mowe Stalina oceniono w Warszawie podobnie jak on ja ocenil, i postanama dokonac ostatniej proby wytracenia Polski z gry, sadzac, ze zarowno ostateczne okrazenie Polski w sensie wojskowym, jak i grozba wspolnego wystapienia Niemiec i Rosji naklonia rzad polski do kapitulacji. 21 marca Ribbentrop przekazuje Lipskiemu ponowne zadanie zgody na wlaczenie Gdanska do Rzeszy i budowe autostrady przez Pomorze do Prus Wschodnich. Otrzymuje kategoryczna odmowe przekazana przez Lipskiego 31 marca. Jednoczesnie - dla podkreslenia stanowiska polskiego - nastepuje mobilizacja alarmowa trzech dywizji w okregu korpusu Brzesc nad Bugiem z przesunieciem ich nad granice Prus Wschodnich oraz koncentracja 26 dywizji piechoty ze Skierniewic w poblizu Gdanska. Tym razem opinia na Zachodzie, a takze w Polsce, bije na alarm, zwlaszcza ze w tym samym czasie Niemcy w formie ultymatywnej zadaja rozszerzenia wspolpracy handlowej z Rumunia. Zajecie przez Wegry Rusi Podkarpackiej interpretuje sie jako zapowiedz krokow wojennych przeciwko Rumunii i - o dziwo - jako krok nieprzychylny Zwiazkowi Sowieckiemu. I oto juz 21 marca premier Chamberlain wystepuje z projektem wspolnej deklaracji Wielkiej Brytanii, Francji, Zwiazku Sowieckiego i Polski, ze w razie nowej agresji niemieckiej przeprowadza wspolne konsultacje, jak jej przeciwdzialac. Jednoczesnie Rumunia zwraca sie z prosba o udzielenie jej gwarancji przez Wielka Brytanie i Francje. Nic nie wskazuje, by wlasnie Rumunia miala byc pierwsza ofiara Hitlera. Rzad polski wypowiada sie dosc sceptycznie na temat wspolnych konsultacji. Uwaza ten sposob za niewystarczajacy, moze on tylko rozdraznic Niemcy i stworzyc pretekst wypowiedzenia paktu nieagresji, nie dajac zadnego zabezpieczenia w razie zbrojnej napasci, na ktora trzeba odpowiedziec natychmiastowym przeciwdzialaniem. Stanowisko to przekonuje Anglikow. AmbasaSor brytyjski w Warszawie Kennard pisze w raporcie, ze docenia motywy polskie, ktore sprzeciwiaja sie wspolnej z Rosja deklaracji anty-niemieckiej, skoro Polska odrzuca takze kazda probe Niemiec wciagniecia Polski w akcje przeciwrosyjska. Jest to swego rodzaju komedia nieporozumien, gdyz w koncu marca Zwiazek Sowiecki nie ma juz zadnej ochoty formalnego wypowiedzenia sie po stronie przeciwnikow Hitlera. Wygodne jest jednak dla Moskwy - zamiast otwartej odmowy - zaslonic sie stanowiskiem Polski. Bezposredni rezultat tego dyplomatycznego zamieszania jest jednak dodatni. 31 marca bowiem, o czym juz byla mowa, rzad brytyjski oglasza jednostronnie gwarancje dla Polski. Stwarza to nowa i trudna sytuacje dla Hitlera, gdyz zapobiega izolacji Polski, ktora dotychczas stawial jako konieczny warunek powodzenia szybkiej wojny. Nie jest tez na reke Moskwie. IV Czy istniala rzeczywiscie koniecznosc tak zdecydowanego -wystapienia politycznego, i to w tak zaskakujaco szybkim tempie? Jak wiemy z dokumentow niemieckich, zwlaszcza sztabowych, Hitler w tym okresie przewidywal napasc na Polske z koncem lata 1939 roku. W marcu zas rzeczywiscie myslal o wymuszeniu na Rumunii daleko idacych koncesji handlowych, przede wszystkim w postaci dostaw nafty. Lecz nie myslal o zbrojnym wystapieniu przeciwko Rumunii. Bylo ono zreszta fizycznie niewykonalne, Wegry bowiem odmowily przepuszczenia wojsk niemieckich przez swe terytorium, o co Hitler zwrocil sie bezposrednio po ostatecznym rozbiorzeCzechoslowacji. Brak jednak jakiejkolwiek reakcji sowieckiej byl dla Hitlera dowodem, ze i on, i Ribbentrop slusznie ocenili slowa Stalina z 10 marca jako zaproszenie do wspolpracy. W stolicach zachodnich natomiast, a takze w Warszawie, ocena slow Stalina nie poszla po tej linii. W dalszym ciagu - mocniej w Paryzu, slabiej w Londynie - przewazal poglad, ze Zwiazek Sowiecki patrzy na wojownicze zamysly Niemiec hitlerowskich z rownym niepokojem jak inne kraje europejskie i ze pomimo trudnosci roznego rzedu bedzie go mozna naklonic do wspolnej akcji zapobiegawczej. Dlatego tez w nastroju ogolnej nerwowosci podjeto wstepne rokowania z jasno okreslonym celem - przeciwstawienia sie dalszej agresji hitlerowskiej. Rokowania te przeniosly sie w maju do Moskwy. Gwarancje brytyjskie dla Polski, przeksztalcone 6 kwietnia w uklad dwustronny, zaskoczyly Hitlera. Spowodowaly atak wscieklosci, ktory oznaczal jednoczesnie odmowe wziecia pod uwage ostrzezen sztabu Wehrmachtu, ze uklad polsko-brytyjski przekresla mozliwosc lokalizacji wojny z Polska tylko do jej terytorium, gdyz przystapi do niej na pewno Anglia, a za nia z koniecznosci Francja, ktora w tych warunkach bedzie musiala wykonac swoj traktat sojuszniczy z Polska. W ocenie sztabu niemieckiego Niemcy mogly byc do wojny gotowe dopiero w roku 1942 lub 1943. Tenze termin bral pod uwage Mussolini, na ktorego uklad gwarancyjny angielsko-polski podzialal jak kubel zimnej wody. Nie ulega wiec watpliwosci, ze uklad odegral wyznaczona mu w chwili podpisywania role ostrzegawcza. Strona angielska nie czynila tajemnicy z faktu, ze w sensie konkretnej pomocy wojskowej - pomimo zaczetych zbrojen - niewiele bedzie mogla Polsce zapewnic w razie ataku niemieckiego. Zarowno Londyn, jak i Warszawa liczyly jednak na natychmiastowa i skuteczna kontrakcje wojskowa ze strony Francji, co mialo sie okazac zupelna fikcja. Lecz w kwietniu 1939 roku nikt sily wojskowej Francji za fikcje nie uwazal. Pomimo to Hitler odstraszyc sie nie dal. Nie bez slusznosci obawial sie, ze odwleczenie wojny o kilka lat wzmocni potencjal wojenny nie tylko Niemiec, lecz takze ich przeciwnikow, przede wszystkim Anglii. I oto mowa Stalina i dalsze pociagniecia sowieckie, o ktorych za chwile, otwieraly nowe, korzystne perspektywy. Bo zamiast neutralnosci sowieckiej, ktorej Warszawa byla pewna, i zamiast czynnego wspoldzialania Rosji, o co zabiegac zaczely oba mocarstwa zachodnie, warzyc sie zaczynal jego "diabelski napoj". Hitler zdawal sobie sprawe. Zwiazek Sowiecki prowadzi gre o wielka stawke: o zapewnienie sobie bezpieczenstwa od strony Niemiec przy jednoczesnym wyciagnieciu jak najwiekszych korzysci w postaci zaboru panstw baltyckich, wolnej reki na Balkanach i zaboru maksymalnej czesci ziem polskich. Wiedzial tez, ze lada moment nastapi swoista licytacja o wzgledy Rosji miedzy nim a mocarstwami zachodnimi. Przygotowuje sie wiec wzajemny szantaz. Berlin daje do zrozumienia przy pomocy celowych niedyskrecji, ze bierze powaznie mozliwosci porozumienia z Rosja. Ma to odstraszyc Zachod od dalszych wysilkow montowania frontu antyniemieckiego w obronie Polski, gdyz wysilki te beda jalowe. 17 kwietnia Hitler otrzymuje nowe zapewnienie sowieckie. Przedstawiciel sowiecki w Berlinie Mierekalow oswiadcza Weizsackerowi, podsekretarzowi stanu w niemieckim MSZ: "Roznice ideologiczne... nie powinny okazac sie przeszkoda rowniez wobec Niemiec. Rosja Sowiecka nie wykorzystala obecnych tarc miedzy Niemcami a demokracjami Zachodu ani tez nie pragnie tego uczynic. Nie ma dla Rosji powodu, by nie mogla zyc z Niemcami na normalnej stopie. Poczynajac zas od normalizacji, stosunki moglyby sie stawac coraz lepsze". Zapewnia tez Mierekalow, ze rozmowy zaczete z Francuzami i Anglikami nie maja na celu stworzenia wspolnego frontu obronnego i ze nie moga w zadnym stopniu wplywac na rozmowy o wspolpracy handlowej niemiecko-sowieckiej. Te drugie tocza sie od pierwszych dni kwietnia, przy czym Rosja ze szczegolnym naciskiem podkresla ich wage na tym odcinku, jaki stworzyla "likwidacja panstwa czechoslowackiego". Rosji chodzi o dostawy z fabryk Skody - Niemcom o dostawy nafty i zboza. Lecz oto ze strony rosyjskiej 469 pojawia sie dezyderat, by finalizowanie rozmow handlowych nastapilo porozpatrzeniu zagadnien politycznych. Nastepny krok nalezy do Hitlera. Wyglasza 27 kwietnia mowe w Reich-stagu. Mowi w niej o "okrazaniu Niemiec", czego dowodem jest pakt angielsko-polski. Wypowiada Anglii traktat o ograniczeniu zbrojen morskich, a Polsce pakt nieagresji. W powodzi grozb, inwektyw i zlorzeczen nie ma ani jednego slowa o Zwiazku Sowieckim, o komunizmie i o Pakcie Antykominternowskim. Odpowiedzia ze strony polskiej jest przemowienie Becka w Sejmie 5 maja. Reakcja sowiecka jest zwolnienie 3 maja Maksyma Litwinowa ze stanowiska komisarza spraw zagranicznych. Litwinowa, zwolennika wspolpracy miedzynarodowej, czlowieka, ktory glosil, ze "pokoj jest niepodzielny", zwolennika Ligi Narodow i wroga faszyzmu, a takze - co dla hitlerowcow nie jest obojetne - Zyda. Kierownictwo polityki zagranicznej Zwiazku Sowieckiego obejmuje Molotow. Berlin ocenia te zmiane prawidlowo. Sprawdza to sowiecki charge d'affaires w Berlinie Astachow, zapytujac wprost ministra Schnurre, "czy Niemcy gotowe sa wyciagnac wlasciwe wnioski z tej zmiany na odcinku stosunkow ze Zwiazkiem Sowieckim". Niemcy gotowe sa wnioski wyciagnac. I wyciagaja je. Przypomni to wyraznie Hitler w przemowieniu do sztabu 22 sierpnia, gdzie powie: "Ustapienie Litwinowa bylo decydujace". 20 maja ambasador niemiecki w Moskwie Schulenburg rozpoczyna pertraktacje z Molotowem na tematy "podstaw politycznych" wzajemnych stosunkow. Rozpoczyna sie przetarg na wielka skale, bo jednoczesnie ozywiaja sie rokowania miedzy Zwiazkiem Sowieckim a mocarstwami zachodnimi. Rokowania czy przetarg? Niewielu obserwatorow zdawalo sobie sprawe, ze przetarg - bez precedensu w historii - w ogole sie odbywa. Przyczyna byl fakt, ze rokowania sowiecko-francusko-angielskie odbywaly sie jawnie - ba, nawet w atmosferze dziennikarskiej reklamy - podczas gdy rozmowy niemiecko-sowieckie nie przedostawaly sie do powszechnej wiadomosci inaczej niz w drodze niedyskrecji popelnianych badz przez Berlin, badz przez Moskwe po to, by sluzyly jako srodek nacisku lub jako ostrzezenie pod adresem rzadow francuskiego i angielskiego. A takze pod adresem tych krajow, ktore - jak Polska - mialy byc w wiekszym stopniu ofiarami drugiej wojny swiatowej niz jej rezyserami czy aktorami. Porozumienie angielsko-polskie tymczasem ozywilo czy uaktywnilo sojusz obronny polsko-francuski. Wyrazem tego byla miedzy innymi konwencja wojskowa podpisana przez generala Gamelin i generala Kasprzyckiego, przewidujaca ofensywe francuska na Niemcy w pietnastym dniu mobilizacji 470 francuskiej, z tym ze jej dniem pierwszym mial byc - i to jako data najpozniejsza - pierwszy dzien dzialan na froncie polsko-niemieckim.Gwarancje angielsko-francuskie udzielone zostaly w ciagu kwietnia Grecji i Turcji, co pozostawalo w zwiazku nie tylko z obawa agresji niemieckiej na Balkany, lecz takze z okupacja Albanii przez Wlochy Mussoliniego w dniu 7 kwietnia, po ktorej to okupacji nastapilo formalne podpisanie sojuszu wlosko-niemieckiego. Gwarancja objeta zostala tez Rumunia, ktora pierwsza, bo juz w marcu, o nia poprosila, co zreszta nie powstrzymalo rokowan handlowych miedzy nia a Niemcami. Jednoczesnie, co wydawalo sie rzecza calkowicie naturalna, zaczely sie sondaze Anglii i Francji w sprawie objecia wspolnym frontem obronnym przeciwko dalszej agresji niemieckiej Zwiazku Sowieckiego. Doprowadzilo to do rokowan, poczatkowo w postaci gestej wymiany not, przy czym Paryz wykazal tu wiecej inicjatywy niz Londyn, a pozniej, od polowy czerwca - na zadanie Anglii - w drodze rozmow "okraglego stolu" prowadzonych w Moskwie. Rokowania szly opornie, co jednak nie budzilo szczegolnego zniecierpliwienia w stolicach europejskich, gdyz - jak z not sowieckich wynikalo, a o ich tresci wiadomo bylo nie tylko z niedyskrecji dyplomatycznych, lecz takze z prasy sowieckiej, ktora ciagle je komentowala - Moskwa dazyla do wyjasnienia szeregu szczegolow i do wnioskow praktycznych, a nie do ogolnych czy ogolnikowych konsultacji. Spotykalo sie to nawet z uznaniem czesci opinii panstw demokratycznych, ktora chciala w postawie sowieckiej widziec dowod powaznego zaangazowania. W rzeczywistosci sytuacja przedstawiala sie wrecz odwrotnie. Rosja nie chciala angazowac sie powaznie i konkretnie w obrone pokoju, gdyz zlozyla juz wstepna oferte dazacym do wojny Niemcom. Wypowiadajac Polsce traktat nieagresji Hitler wskazal tym samym, czy raczej potwierdzil, ze nastepnym obiektem agresji bedzie Polska. Lecz na tym urwala sie nieomal do polowy lipca polityka jawnych pogrozek. Tlumaczono to i wowczas, i pozniej rzekomymi wahaniami Hitlera, czy nie skierowac pierwszego uderzenia na zachod zamiast na Polske. Wahan takich w rzeczywistosci byc nie moglo, co zreszta potwierdzil Hitler przed swymi generalami na odprawie 23 maja, mowiac, ze Polska bedzie pierwszym przedmiotem natarcia. Nie moglo ich byc dlatego, ze Hitler zrozumial wreszcie, iz Polska dochowa swych zobowiazan sojuszniczych w razie napasci niemieckiej na Francje. Nie mogl takiego ryzyka podejmowac - zwlaszcza, ze podobnie jak caly swiat, z Moskwa i Warszawa wlacznie, przecenial sily militarne Francji. Polske nalezalo wytracic z gry, szczegolnie wobec zarysowujacej sie szansy wspolnego przeciw niej wystapienia z Rosja. Wykreslenie Polski z mapy Europy i normalizacja stosunkow z Rosja badz przyjazn z nia odebralyby wszelki sens gwarancjom Anglii i Francji, ktore albo wycofaja sie z wojny, bo uznaja, ze nie ma sie o co bic, albo w wojnie na jednym juz tylko froncie poniosa kleske. Lecz jaka jest cena Zwiazku Sowieckiego, za ktora gotow bedzie sprzymierzyc sie z Niemcami - przeciw Polsce zbrojnie, przeciwko reszcie Europy co najmniej gospodarczo? Hitler chcial, by mu to Rosja sama okreslila. Zareagowal wiec na oswiadczenia Mierekalowa z 17 kwietnia pomi471 nieciem wszelkiej wzmianki o Zwiazku Sowieckim i o komunizmie w swej wielogodzinnej mowie przed Reichstagiem. Na jego tez rozkaz zniknely z prasy niemieckiej napasci czy krytyki Rosji i marksizmu. Jednoczesnie dal do zrozumienia Francji, ze wysilki wciagniecia Rosji do wspolnego frontu w obronie pokoju czy w obronie Polski beda zupelnie jalowe. Lecz nawet gdy 20 maja Molotow powiedzial Schulenburgowi, ze handlowe rozmowy sowiecko-niemieckie nalezaloby uzupelnic politycznymi, Hitler nakazal swym dyplomatom milczenie. Mieli czekac, az Rosjanie powiedza wyraznie, jakie sa ich warunki. Ale juz po 10 dniach, 30 maja, Weizsacker pisal do Schulenburga: "W przeciwienstwie do naszej dotychczasowej polityki [wyczekiwania], zdecydowalismy rozpoczac konkretne i rzeczowe rokowania ze Zwiazkiem Sowieckim". Coz sie takiego stalo? Rzad niemiecki nie byl tak naiwny, by sadzic, ze Zwiazek Sowiecki zlozy mu w tej fazie konkretne propozycje i okresli formalnie swoje warunki, by dac Hitlerowi moznosc szantazu. Lecz warunki te zakomunikowal Hitlerowi w inny sposob: po prostu precyzowal je w notach dyplomatycznych wymienianych z druga strona bioraca udzial w przetargu, to znaczy z Anglia i Francja. Warunkow tych strona zachodnia przyjac nie mogla, lecz mogly Niemcy. Komentarze prasy sowieckiej dawaly Berlinowi dostateczne informacje. Reszty dopelnialy rozne niedyskrecje. II Przedmiotem rokowan ZSSR z Anglia i Francja bylo znalezienie sposobu zapobiezenia wojnie badz tez stworzenie mocnego frontu obronnego na wypadek wojennej agresji niemieckiej. W przekonaniu Anglii i Francji, a takze panstw bezposrednio przez agresje niemiecka zagrozonych, celem bylo stworzenie przymierza wojskowego, ktorego glownymi czlonami bylyby wlasnie Anglia, Francja i Zwiazek Sowiecki wraz z szeregiem panstw (liczba ich doszla w czasie rozmow do jedenastu), ktorym sojusz ten mialby dopomoc w obronie ich niepodleglosci i terytorium.W rownolegle toczacych sie pertraktacjach z Niemcami nie bylo mowy o zapobiezeniu wojnie i o obronie przed agresja. Chodzilo w nich o cos innego: o ustalenie warunkow wspolpracy, ktora by pozwolila Hitlerowi przeprowadzic agresje bez naruszenia interesow panstwowych Zwiazku Sowieckiego, a - przeciwnie - interesy te zabezpieczyc, lacznie z ambicjami rozciagniecia wplywow lub po prostu panowania na duza czesc obszaru Europy srodkowej i wschodniej. Celem wiec byl podzial zdobyczy poparty szeregiem wzajemnych uslug, nie wylaczajac wspolnej akcji zbrojnej. A przeciez jedynym sposobem zapoczatkowania tej wspolpracy i przeprowadzenia podzialu Europy na strefy wplywow byla wojna, okreslic mozna polityke sowiecka w stosunku do Niemiec jako rozwazanie mozliwosci i oplacalnosci rozpetania wojny. Oplacalnosci dlatego, ze byl to przetarg miedzy panstwami chcacymi wojnie zapobiec a mocarstwem, ktore chcialo wojne rozpetac, o to, ktora 472 z dwoch licytujacych sie stron gotowa jest za podpis Zwiazku Sowieckiego pod traktatem przymierza wiecej zaplacic. Pod tym wzgledem w umysle Stalina i Molotowa wystepowaly pewne wahania, lecz nie trwaly dlugo. Gdyz z przebiegu pertraktacji z Anglia i z Francja, a takze na podstawie prawidlowej oceny rzeczywistosci europejskiej stalo sie juz w czerwcu 1939 roku jasne, ze cene wieksza, odpowiadajaca wlasciwym postulatom politycznym imperializmu sowieckiego, zaplacic moga tylko Niemcy. Jesli wiec do tej chwili - i jeszcze dluzej, bo przez pierwsze dwie dekady sierpnia - Zwiazek Sowiecki prowadzil dalej rozmowy z Zachodem, to tylko dlatego, ze metoda precyzowania zadan wobec Niemiec przy pomocy oglaszania warunkow ewentualnej wspolpracy z Anglia i Francja dawala doskonale wyniki, stwarzajac jednoczesnie swoiste alibi propagandowe dla Kremla, ktore przydac mu sie moglo w przyszlosci.Celowi temu sluzyc ma tez zarzut, ze wine za fiasko przymierza antyhitlerowskiego z udzialem Rosji ponosi Polska, a w mniejszym nieco stopniu Rumunia. Dlatego, ze odmowily prawa przemarszu wojsk sowieckich przez swe terytorium, wskutek czego uniemozliwily z gory wspoludzial Rosji w wojnie przeciwko Niemcom. Na poparcie tej tezy przywoluje sie oswiadczenie ambasadora Grzybowskiego w Moskwie, ze Polska nie przewiduje i nie widzi mozliwosci zawarcia jawnego sojuszu ze Zwiazkiem Sowieckim skierowanego przeciwko Niemcom. Nie wyjasnia sie jednak, ze 11 maja, gdy oswiadczenie to zlozono, rokowania z mocarstwami zachodnimi dopiero sie zaczynaly, przy czym zadna ze stron nie sprecyzowala wstepnych chociazby warunkow ewentualnego porozumienia. Gdy zas o Polske chodzi, podkreslala ona ciagle wage obowiazujacego polsko-sowieckiego paktu nieagresji jako gwarancji neutralnosci i dobrych stosunkow. Poprzedniego dnia, 10 maja, zastepca kierownika sowieckiej polityki zagranicznej Potiomkin rozmawial zreszta w Warszawie z polskim ministrem spraw zagranicznych. W dokumentach sowieckich wspomina sie mimochodem jakoby Potiomkin oswiadczyl, ze Zwiazek Sowiecki gotow jest udzielic Polsce pomocy. Nie wyjasnia sie jednak, na czym miala ona polegac i czy, mowiac o niej, Potiomkin uwzglednial caloksztalt powiazan miedzynarodowych - juz istniejacych w postaci gwarancji brytyjskiej i sojuszu polsko-francuskiego lub, do ktorych chciano dazyc, wlasnie w rozmowach miedzy Anglia, Francja i Zwiazkiem Sowieckim. Do rozmow tych zreszta Zwiazek Sowiecki Polski nie zapraszal, a w ciagu maja i czerwca na zapytania angielskie i francuskie w tej materii odpowiadal odmownie, motywujac to tym, ze stosunki polsko-sowieckie nie daja mu podstaw do tego rodzaju inicjatywy. Nie oznacza to bynajmniej, by wlasnie w tym okresie po stronie polskiej nie popelniono bledow politycznych, wsrod ktorych najwazniejszym zapewne bylo podtrzymywanie wrazenia w innych stolicach europejskich, ze Polska traktuje pomoc sowiecka przy tworzeniu frontu oporu przeciw agresji hitlerowskiej jako zbedna lub niebezpieczna. Niebezpieczna byla na pewno, na co wskazywala lepsza w tej czesci Europy niz na Zachodzie znajomosc podstawowych zalozen politycznych, a przede wszystkim metod politycznych komunistycznej Rosji. I na co wskazac mialy w ciagu maja, czerwca i lipca 473 zadania sowieckie skladane Anglii i Francji jako warunek porozumienia. Nie byla natomiast zbedna, jak w pewnym okresie rokowan sadzil rzad brytyjski.Niemniej nie bledy rozumowania politycznego czy taktyki popelnione czy to przez Plske, czy przez inne kraje sasiadujace z Rosja, czy wreszcie przez rzady Francji i Anglii sa istota braku skutecznosci dramatycznych wysilkow ocalenia pokoju bez dalszych ustepstw na rzecz agresora niemieckiego. Istota byla odmiennosc celu zakreslonego z jednej strony przez Zwiazek Sowiecki, a z drugiej przez wszystkie panstwa niepodlegle zagrozone przez Niemcy, ktorych nie zawsze roztropnym i nie zawsze konsekwentnym rzecznikiem byly w rokowaniach z Rosja dwa mocarstwa zachodnie. Do lipca - scislej: do ostatnich dni tego miesiaca - Stalin i Molotow. przekonani byli, ze Europa zachodnia gotowa bedzie poswiecic Europe wschodnia czy srodkowo-wschodnia dla odsuniecia perspektywy wlasnego udzialu w wojnie lub dla usuniecia ryzyka wojny. Sadzili tez, ze zagra tu - takze w panstwach zainteresowanych, zwlaszcza w Polsce i w Rumunii - element wyboru mniejszego zla. To znaczy, ze latwiej im przyjdzie poddac sie hegemonii sowieckiej, nawet z perspektywa uszczuplenia niepodleglosci w dalszym rozwoju wydarzen, niz narazic sie na zniszczenie wojenne i hegemonie lub zabor przez Niemcy hitlerowskie. Lecz obliczenia tego rodzaju byly w mniemaniu Kremla gorsza alternatywa. Alternatywa korzystniejsza bylo, rzecz jasna, osiagniecie tegoz celu przy pomocy Niemiec i we wspolpracy z nimi, z tego wzgledu, ze wowczas nie musiano by sie w Moskwie liczyc z zadnymi umowami miedzynarodowymi, ktore - chocby teoretycznie - mogly stanowic przeszkode przy zamianie hegemonii nad Europa srodkowo-wschodnia w zwykla okupacje lub po prostu inkorporacje w granice Zwiazku Sowieckiego. Ponadto, co wazniejsze, osiagniecie zakreslonego sobie celu przy wspolpracy i za zgoda Niemiec usuwaloby, jak sie Stalinowi zdawalo, niebezpieczenstwo konfliktu zbrojnego z Niemcami. Natomiast osiagniecie hegemonii przy zgodzie panstw zachodnich nie stwarzalo warunkow zabezpieczenia przed agresja niemiecka na Rosje. Moglo jedynie Hitlera na jakis czas zastraszyc, i to tylko pod warunkiem gwarancji, ze Anglia i Francja przystapia natychmiast i automatycznie do wojny po stronie Zwiazku Sowieckiego. Tym sie tlumaczy - logiczne zreszta - zadanie strony sowieckiej w rokowaniach z Zachodem, by wszelkie porozumienie opieralo sie o zasade wzajemnosci. Zasady tej Francja i Anglia nie kwestionowaly, lecz mialy zastrzezenia co do jej interpretacji. Stwierdzaly bowiem, ze przy istniejacych granicach i w owczesnym polozeniu politycznym nie istnieje mozliwosc napasci Niemiec na Zwiazek Sowiecki bezposrednio, to jest z wyminieciem Polski, Rumunii, panstw baltyckich i Finlandii, jesli nie liczyc calkowicie teoretycznego desantu na waziutkim skrawku wybrzeza kolo Leningradu. Mocarstwa zachodnie nie widzialy mozliwosci konfliktu zbrojnego miedzy Niemcami i Rosja inaczej niz w drodze zaangazowania sowieckich sil zbrojnych w obrone panstw napadnietych. Strona sowiecka odpowiadala na ten argument wlasna koncepcja zagrozenia posredniego. Zagrozenie posrednie uwzgledniono w ukladzie polsko-angielskim majac na mysli terytorium Gdanska. Molotow nie uwazal natomiast ewentualnej 474 475 napasci na Polske za zagrozenie posrednie. Sprawe Polski eliminowal dosc starannie az do sierpniowej fazy rozmow, to znaczy do chwili, gdy byl w przededniu podpisania sojuszu z Niemcami i gdy dalsze rokowania z Zachodem przestawaly byc potrzebne. Natomiast zagrozenie posrednie widzial na obszarze panstw baltyckich, ktorym ze strony Hitlera w tym przynajmniej okresie nic nie grozilo i ktore nie zyczyly sobie niczyich gwarancji, zwlaszcza zas sowieckich, przewidujac slusznie, ze sa one jednoznaczne z utrata niepodleglosci. Zwiazek Sowiecki domagal sie od swych rozmowcow anglo-francuskich, by przyznano mu prawo wystapienia w obronie panstw baltyckich bez ich zgody i zyczenia, by jemu pozostawiono wylaczna decyzje, kiedy ow krok ma nastapic,, i by krok ten uznano za jednoznaczny z obowiazkiem przyjscia Rosji ze zbrojna pomoca, gdyby okupacja Lotwy, Estonii i Finlandii doprowadzila do ingerencji Niemiec, nawet na prosbe tych panstw. Byl to warunek nie do przyjecia, gdyz sprzeczny z podstawowymi zasadami prawa i demokracji miedzynarodowej. Strona anglo-francuska odpowiadala propozycja "konsultacji" w razie spodziewanej agresji niemieckiej na panstwa baltyckie. Zwiazek Sowiecki reagowal na to w dosc swoisty sposob, uzywajac pod adresem Anglii i Francji okreslenia "zuliki" - co prawda w wewnetrznej, lecz ujawnionej korespondencji. Molotow zas powiedzial wprost, ze nie "mamy zamiaru bic sie za Polske dlatego, ze jej Anglia i Francja udzielily gwarancji".Nie Polska jednak, lecz sprawa krajow baltyckich byla kluczowa w rokowaniach. Az do chwili, gdy strona niemiecka ku ogromnej uldze Moskwy dala wyraznie znac, ze warunki odrzucone przez Zachod przyjmuje i ze tym samym Kreml nie ma juz co wybierac, gdyz najlepsza alternatywa - wspolpracy i przymierza z Niemcami - jest otwarta. Stalo sie to na przelomie lipca i sierpnia. III W polowie czerwca rozpoczela sie druga, przedostatnia faza przetargu. Dotychczasowy przebieg rozmow i wymiany not miedzy Moskwa a Paryzemi Londynem oceniano na Zachodzie raczej pesymistycznie, gdyz nie zapowiadaly szybkich rezultatow. Zniecierpliwienie wykazywala takze strona sowiecka, dajac mu wyraz w artykulach oglaszanych w Prawdzie czy w Izwiestiach. Artykuly te, dyktowane rzecz jasna przez rzad sowiecki, zarzucaly kontrahentom zachodnim brak szczerosci, nieliczenie sie z rzeczywistoscia oraz chec narzucenia Zwiazkowi Sowieckiemu obowiazkow i zadan trudniejszych niz sami gotowi byli podjac. Na pierwszy plan wysuwala sie przy tym sprawa tak zwanej wzajemnosci w przyszlych stosunkach, ktorych trzonem miala byc pomoc udzielana - wedlug formuly sowieckiej - drug drugu. A takze interpretacja pojecia "agresja posrednia". Logicznie rzecz biorac, rozbieznosc pogladow w przedmiocie panstw baltyckich czynila dalsze rokowania bezprzedmiotowymi. Niemniej Anglia sformulowala nowa propozycje, w ktorej ponawiala koncepcje wspolnych konsultacji w razie rzeczywistego, a nie domniemanego tylko zagrozenia panstw baltyckich. W propozycji angielskiej pojawilo sie takze sl^wo "przymierze" - okreslenie, ktorego dotychczas Londyn nie uzywal. Rosja odpowiedziala nowa kontrpropozycja, nie wnoszaca wiele nowego do dotychczasowych. Zgodzila sie jednak na rozmowy, tym razem w Moskwie. Rozpoczely sie one 14 czerwca. Glownym rzecznikiem strony anglo-fran-cuskiej zostal William Strang, podsekretarz stanu w brytyjskim ministerstwie spraw zagranicznych. Jak wynika z dokumentow sowieckich, a jak domyslano sie juz wowczas, przyslanie do Moskwy Stranga zamiast ministra spraw zagranicznych Halifaxa lub francuskiego ministra Bonneta uznano w Moskwie za afront. Byl to na pewno krok nieprzemyslany, bo pomimo ogromnego doswiadczenia tego dyplomaty postawienie go na czele delegacji moglo oznaczac chec stworzenia sobie mozliwosci odwolania do wyzszej instancji, a przez to zyskiwania na czasie w razie trudnych decyzji. Glownym wszakze powodem niezadowolenia Kremla z przyslania Stranga do Moskwy byla obawa, by nie obnizylo to znaczenia rokowan jako srodka nacisku na Niemcy. A temu celowi rokowania anglo-francusko-sowieckie mialy sluzyc. Zwlaszcza ze Berlin w dalszym ciagu zajmowal postawe wyczekujaca. Powodowalo to sporo zdenerwowania w Moskwie, lecz w tej grze na przetrzymanie takze Berlin nie byl calkowicie pewien siebie. 14 czerwca, to jest w dniu, w ktorym Strang zjezdzal do Moskwy, charge d'affaires w Berlinie Astachow przekazal Niemcom za posrednictwem posla bulgarskiego nastepujace informacje: Zwiazek Sowiecki dlatego prowadzi rokowania z Anglia i Francja, ze nie ma pewnosci, czy Niemcy nie zaatakuja go kiedys przez terytorium Rumunii lub panstw baltyckich. Gdyby natomiast Niemcy zapewnily, ze nie zamierzaja atakowac Zwiazku Sowieckiego i ze gotowe sa zawrzec z nim pakt nieagresji, rokowania z Anglikami beda przewlekane az do chwili, gdy tego rodzaju porozumienie z Niemcami bedzie wykonalne. Bo traktat z Anglia i Francja - mowil dalej Astachow - bylby dla Zwiazku Sowieckiego tylko zlem koniecznym, podczas gdy porozumienie i wspolpraca z Niemcami odpowiadaja prawdziwym zyczeniom Kremla. Hitler odpowiedzial Stalinowi podobna, okrezna droga. Tym razem posrednikiem byl wloski minister spraw zagranicznych Ciano. Zakomunikowal on rzadowi sowieckiemu, ze Niemcy gotowe sa zawrzec z Rosja pakt nieagresji oraz wspolnie zastanowic sie nad polozeniem i przyszloscia panstw baltyckich. Zadna ze stron jednak - ani Moskwa, ani Berlin - nie uwazala tych wzajemnych oswiadczyn za dostateczna podstawe jawnych rokowan. Obie strony czekaly na propozycje konkretne. Stalin okazal sie w tym wypadku bardziej wytrzymalym graczem od Hitlera. Bo konkretna propozycja wyszla z Berlina. Zostala oczywiscie z pelna gotowoscia podjeta w Moskwie. Stalo sie to 26 lipca. Tymczasem jednak, miedzy polowa czerwca i koncem lipca, toczyly sie rokowania anglo-francusko-sowieckie. Takze teraz w "pelnym swietle kinkietow", przy akompaniamencie artykulow prasowych, komentarzy, krytyk i "dobrych rad". Strona zachodnia poczynila dosc daleko idace ustepstwa, 476 477 godzac sie miedzy innymi na to, by Zwiazek Sowiecki decydowal sam, czy i kiedy ma pospieszyc z pomoca panstwom baltyckim. Lecz tylko w razie otwartej agresji, odrzucajac nowe zadanie, by za agresje posrednia uznac "wszelka zmiane polityczna, jaka by sie dokonala w ktoryms z tych panstw i ktora moglaby sluzyc interesom agresora". Przyjecie tej formuly oznaczaloby mozliwosc interwencji i okupacji w razie zmiany rzadu lub wyniku wyborow, ktory nie podobalby sie Kremlowi.Lecz wedlug oceny samego Stranga wszystko w ciagu rozmow lipcowych wskazywalo, ze znajdzie sie formula kompromisowa, ktora umozliwi zawarcie ukladu. Optymizm ten znajdowal pozywke w rzucajacym sie w oczy nasileniu artykulow antysowieckich w prasie niemieckiej i antyhitlerowskich w sowieckiej. Kampania antykomunistyczna na lamach prasy niemieckiej ustala w maju, o czym z uznaniem mowiono w Moskwie Schulenburgowi, odwdzieczajac sie wyjatkowa wstrzemiezliwoscia wypowiedzi na temat faszyzmu i Paktu Antykominternowskiego. Nie moglo to ujsc uwagi obserwatorow, podobnie jak nowy przyplyw propagandy w lipcu. Wiele wskazuje na to, ze byla to akcja skoordynowana, a jesli nawet obie strony prowadzily ja spontanicznie, to cel byl wspolny: zageszczenie zaslony dymnej nad mozliwoscia porozumienia niemiecko-sowieckiego. Ciagle nie bylo konkretnych propozycji z Berlina. W dodatku ton artykulow niektorych gazet angielskich, a takze postepy rokowan handlowych prowadzonych w bardzo zreszta waskim zakresie miedzy Anglia i Niemcami spowodowaly cos na ksztalt paniki na Kremlu. Bo jesli Rosja moze dazyc do porozumienia z Hitlerem, to dlaczego nie moga Anglicy - pomimo toczacych sie rokowan? Kierownictwo sowieckie zdecydowalo sie wiec na krok ryzykowny. Z duzym rozglosem Molotow zaproponowal misji anglo-francuskiej, by nie czekajac na wygladzenie spornych punktow ukladu politycznego poprzedzic jego podpisanie konkretnym ustaleniem zobowiazan sojuszniczych w sensie wojskowym. 25 lipca strona anglo-francuska niespodzianie wyrazila zgode na te propozycje. Wojskowi maja rozpoczac prace jak najwczesniej. Misja anglo-francuska przybedzie tez do Moskwy 11 sierpnia, a Zwiazek Sowiecki, w tym wypadku komisja pod przewodnictwem Woroszylowa, rozpocznie z nia rozmowy. Lecz w tym dniu sytuacja bedzie juz zupelnie inna. Strona sowiecka ograniczy sie wiec do wydobycia maksimum informacji o stanie pogotowia wojennego Anglii i Francji oraz do wysuniecia nowych warunkow, ktorych strona zachodnia ani przyjac, ani odrzucic nie moze. Wsrod nich pojawi sie jako kluczowa sprawa zgody Polski na swobode operacyjna wojsk sowieckich na jej terytorium. Zauwazylismy, ze w chwili przybycia misji wojskowej anglo-francuskiej do Moskwy sytuacja byla juz zupelnie inna niz 25 lipca, gdy Anglia i Francja wyrazily zgode na rozmowy wojskowe. Wlasnie zgoda na nie zaniepokoila Niemcy. Uznaly, ze dalsze wyczekiwanie moze byc niebezpieczne. 26 lipca Hitler postanawia przystapic do pertraktacji ze Zwiazkiem Sowieckim w oparciu o dotychczasowe wzajemne deklaracje gotowosci do takich rozmow. Prowadzacy rokowania handlowe ze Zwiazkiem Sowieckim minister handlu Rzeszy Schnurre oswiadcza swym rozmowcom, ze wspolpraca "niegdys istniejaca" miedzy Niemcami i Rosja moze byc dzis wznowiona. Na obszarze miedzy "Baltykiem i Morzem Czarnym Rosja i Niemcy nie maja spornych interesow.-Natomiast pomimo roznic ideologicznych laczy je ze soba wspolna walka przeciwko demokracji i kapitalizmowi. Byloby wiec paradoksem, "gdyby Zwiazek Sowiecki jako panstwo socjalistyczne opowiedzial sie po stronie demokracji zachodnich". I wreszcie najwazniejsza czesc rozmowy: "Co Anglia moze zaofiarowac Rosji? W najlepszym razie udzial w wojnie europejskiej i wrogosc Niemiec, natomiast ani jednej z rzeczy przez Rosje pozadanych. A co my, Niemcy, mozemy ofiarowac? Neutralnosc i pozostanie na uboczu w razie ewentualnego konfliktu europejskiego, oraz, jesli Rosja bedzie sobie tego zyczyla, porozumienie niemiecko-sowieckie w sprawie interesow wspolnych, ktore tak jak w dawnych czasach okazaloby sie korzystne dla obu krajow". Trudno o wyrazniejsza aluzje do rozbiorow Polski. By nie bylo watpliwosci, idzie z Berlina instrukcja do Schulenburga w Moskwie, by oswiadczyl Molotowowi: "Jakkolwiek rozwiaze sie zagadnienie polskie, czy to w sposob pokojowy, czy tez w jakikolwiek inny, ktory by nam narzucono, jestesmy gotowi zabezpieczyc interesy sowieckie i osiagnac porozumienie z rzadem Zwiazku Sowieckiego". A Ribbentrop oswiadcza 3 sierpnia Astachowowi: "Nad Baltykiem jest dosyc miejsca i dla jednego, i dla drugiego z nas, a interesy rosyjskie bynajmniej nie musza zderzyc sie z naszymi. Jesli chodzi o Polske, sledzimy dalszy rozwoj wydarzen ... i w razie prowokacji ze strony Polski zalatwimy sprawe w ciagu tygodnia. Na ten wypadek mozemy dojsc do porozumienia z Rosja co do losu Polski". Podobnych wypowiedzi bylo wiecej w ciagu kilku dni, gdy Berlin czekal na odpowiedz Moskwy. Otrzymal ja 12 sierpnia, a wyslano ja w dniu przybycia misji wojskowej anglo-francuskiej do Moskwy, to jest 11 sierpnia. Odpowiedz byla pozytywna. Rzad sowiecki chce przedyskutowac z rzadem niemieckim interesujace obie strony zagadnienia, a wsrod nich sprawe dawnych ukladow niemiecko-rosyjskich i sprawe polska. Rzad sowiecki chce, by rozmowy toczyly sie w Moskwie, przy czym obojetne jest, kto je ze strony niemieckiej bedzie prowadzil. Zaczynala sie trzecia, ostatnia faza przetargu. Tym razem jednak wynik byl przesadzony, a wszystkie obawy Stalina sprowadzily sie do jednej, mianowicie, by Hitler nie zrezygnowal z decyzji rozpoczecia wojny, wlasnie napadajac na Polske - i to jak najszybciej. Jak widzimy, wszelkie wahania po obu stronach skonczyly sie natychmiast, gdy powiedzialy sobie wyraznie, ze wspolnym celem jest likwidacja panstwa polskiego. To tez wyjasnia, dlaczego w rokowaniach anglo-francusko-sowieckich strona sowiecka omijala dotychczas temat Polski, choc rozwodzila sie dlugo i szeroko nad panstwami baltyckimi. Bo niczego w sprawie Polski od nich uzyskac nie mogla. Wprowadzila zas temat Polski do rozmow wojskowych dopiero w ostatniej, fikcyjnej juz fazie rokowan tylko i wylacznie na uzytek propagandowy w blizszej i w dalszej przyszlosci - dopiero wtedy, gdy juz byla pewna porozumienia z Niemcami hitlerowskimi. 478 479 Sensu, powodu i przebiegu pertraktacji anglo-francusko-sowieckich nie sposob ani zrozumiec, ani wyjasnic, jesli sie je rozpatruje w oderwaniu od rownoleglego watku rozmow sowiecko-niemieckich. Tylko dwa zestawy dokumentow ulozone chronologicznie nieomal obok siebie daja prawdziwy obraz ponurego przetargu, ktory z winy i z woli Stalina nie uratowal pokoju i nie postawil tamy agresji, lecz przeciwnie, zachecil i dopomogl Hitlerowi do rozpetania drugiej wojny swiatowej. IV Zgode na podjecie rozmow sztabowych wyrazily mocarstwa Zachodu - na wniosek Zwiazku Sowieckiego. Spotkalo sie to z nieukrywanym zdziwieniem wnioskodawcow, czyli Kremla, ktore przemienilo sie szybko w triumfalny oddech ulgi. Bo oto udawal sie podstep w stosunku do Niemiec, ktorym Stalin zlozyl oferte porozumienia juz w marcu.Reakcja Hitlera na wiadomosc o rokowaniach wojskowych francusko-angielsko-sowieckich byla natychmiastowa. Decydowal sie na zmiane dotychczasowej taktyki. Mianowicie rezygnowal z przewlekania rozmow z Moskwa. Decydowal sie na natychmiastowe porozumienie w oparciu o juz omowione warunki. Zamiast przewlekania strona niemiecka chciala dzialac szybko, jak najszybciej. Byly dwa powody tej zmiany taktyki. Jednym byla koniecznosc zaczecia wojny przeciwko Polsce najpozniej l wrzesnia. Hitler nie ukrywal przed swym sztabem, ze termin pozniejszy, jesienny czy zimowy, nie daje gwarancji powodzenia dla Blitzkrieg'u. A szybkie pokonanie Polski bylo mu potrzebne po to, by wytracic z dalszej gry zarowno Francje, jak i Anglie. Byl przekonany, ze nie beda prowadzily wojny po upadku Polski i ze tym samym zachowa w swym reku dalsza inicjatywe polityczna, wybierajac dogodny dla siebie moment pozniejszego uderzenia - takze na zachod. Natomiast odlozenie terminu wojny z Polska grozilo wzrostem potencjalu wojennego nie tylko jej samej, lecz i jej zachodnich sprzymierzencow. Grozilo tez mozliwoscia ponownej zmiany stanowiska Zwiazku Sowieckiego, tym razem dla Niemiec niebezpiecznej. Tu tez lezal drugi powod zmiany decyzji Hitlera. Byla nim po prostu niepewnosc, czy rozpoczecie w Moskwie rozmow wojskowych z Anglia i Francja nie oznacza zatajonego przed nim, jak i przed calym swiatem, porozumienia politycznego, a przynajmniej mozliwosci osiagniecia takiego porozumienia. Zdaniem Hitlera nadszedl moment zagrania w otwarte karty, postawienia Rosji przed koniecznoscia dokonania ostatecznego wyboru. Prowadzila przetarg juz dostatecznie dlugo. Obawy Hitlera rozwialy sie natychmiast, bo oto tegoz dnia, gdy misje alianckie zjezdzaly do Moskwy, to juz 11 sierpnia, Kreml wyrazil nareszcie gotowosc do konkretnych rozmow. W tej sytuacji pozostaly tylko formalnosci i szczegoly do omowienia. Miedzy 11 i 14 sierpnia, to jest w ciagu 3 dni, nastapila pospieszna wymiana depesz miedzy Moskwa i Berlinem. Schulenburg po kilka razy dziennie rozmawial z Molotowem, wyjasniajac nawzajem poszczegolne aspekty poro-zumieniS. Obie strony kladly nacisk na potrzebe pospiechu. Punktow spornych nie Wylo w ogole, punktow wymagajacych dodatkowego omowienia zaledwie kilka. Dla przykladu: jednym z nich bylo pytanie sowieckie, czy Niemcy zaliczaja Litwe do krajow baltyckich? Gdy o podloze geograficzne takiego pytania chodzi, mozna by je uznac za absurdalne. Nie bylo jednak wcale absurdem w sensie politycznym, bo dopiero 28 wrzesnia Litwa zostanie przez obu partnerow zaliczona do krajow baltyckich i tym samym oddana Rosji w zamian za Lubelszczyzne, ktora zagarna Niemcy. Jest rzecza charakterystyczna, ze w rokowaniach z Anglia i Francja, wysuwajac swe pretensje do zaboru krajow baltyckich, Rosja wymieniala zawsze "Lotwe, Estonie i Finlandie", ani razu nie wspominajac Litwy, wiedziala bowiem, ze lezy ona takze w strefie apetytow niemieckich. Nietrudno zrozumiec powody tej wstrzemiezliwosci, jesli sie pamieta, ze szeroko reklamowane warunki sowieckie - propozycje i kontrpropozycje wysuwane przez Molotowa w czasie rokowan z Anglia i Francja - to mialy na oku, by Niemcy mogly sie zorientowac w cenie, jaka Zwiazek Sowiecki wyznacza za swa wspolprace lub za swa neutralnosc. Poza zapytaniem "geograficznym", czy Litwa jest krajem baltyckim, Molotow zapytal tylko o jedno: od czego mamy zaczynac? To znaczy, ktore z zagadnien nalezy omowic i uzgodnic natychmiast? Odpowiedz niemiecka byla jasna: nie cierpiace zwloki jest uzgodnienie stanowiska w sprawie rozbioru Polski oraz roli Zwiazku Sowieckiego w wojnie z Polska. Rola ta ma polegac na wkroczeniu Armii Czerwonej w granice Rzeczypospolitej w chwili, gdy zostanie zlamany przez Niemcow opor glownego czlonu wojsk polskich. Niemcy interpretowac to beda - juz w czasie kampanii wrzesniowej - jako osiagniecie linii srodkowej Wisly, Rosjanie jako zajecie Warszawy, co spowoduje troche zamieszania, zakonczonego kompromisowa data 17 wrzesnia. Ustalenie priorytetu spraw, to jest uzgodnienie, ze glownym przedmiotem wspolnego zainteresowania jest rozbior Polski i likwidacja jej niepodleglosci nastapilo 14 sierpnia. W tym samym dniu Zwiazek Sowiecki przestal sie definitywnie interesowac rozmowami wojskowymi z Anglia i Francja. Przez pierwsze 3 dni rozmow, prowadzonych ze strony sowieckiej przez Woroszylowa i generala Szaposznikowa, omawiano tak istotne dla wojsk sowieckich sprawy, jak obrone przeciwlotnicza Londynu i przelotowosc kolei francuskich w kolejnych dniach mobilizacji. Wiadomosci niewatpliwie ciekawe, ktore, jesli sie nie przydaly na nic Armii Czerwonej, to przydaly sie na pewno Wehrmachtowi, gdy je z Moskwy przekazano. Natomiast 14 sierpnia Woroszylow zapytal, czy wojska sowieckie beda mialy prawo przemarszu przez terytorium Polski i Rumunii. Scislej - przez Wilenszczyzne i Malopolske Wschodnia oraz przez Bukowine i Besarabie. Warto sie nad ta sprawa zatrzymac, poniewaz odmowa Polski na przemarsz wojsk sowieckich - a wlasciwie nie odmowa, lecz brak natychmiastowej zgody - jest do dzis glownym argumentem propagandy komunistycznej, iz 480 481 to wlasnie Polska uniemozliwila Zwiazkowi Sowieckiemu zawarcie przymierza w obronie pokoju i zmusila go do zawarcia przymierza zwanego paktem nieagresji z Niemcami. Otoz ani brytyjski admiral Drax, ani francuski general Doumenc nie mogli na to pytanie odpowiedziec, gdyz nie lezalo to w ich kompetencjach. Zazadali jednak wyjasnienia, kiedy i w jakich okolicznosciach przemarsz taki mialby nastapic. Rosjanie odpowiedzieli zupelnie brutalnie: w wypadku Rumunii wowczas, gdy Niemcy na nia napadna. W wypadku Polski natomiast zastrzezenia takiego nie bylo. Zwiazek Sowiecki zapytywal wiec, czy wojsko sowieckie moze wkroczyc do Polski wowczas, gdy Zwiazek Sowiecki uzna to za wskazane. W dyskusji Woroszylow wspominal, ze takim momentem bylby na przyklad atak Niemiec na Belgie. Uslyszal w odpowiedzi, ze Belgia wlasnie zastrzega sie przeciw wkraczaniu wojsk angielskich lub francuskich na swe terytorium inaczej niz na wlasna prosbe i w chwili, jaka wybierze rzad belgijski, a nie rzad francuski czy angielski.Gdyby pytanie sowieckie w ten sposob zostalo sformulowane, odpowiedz moglaby byc latwiejsza, chociaz obecnosci wojsk francuskich w Belgii nie mozna porownywac - gdy o ich polityczne skutki chodzi - z wprowadzeniem garnizonow sowieckich na terytorium jakiegokolwiek panstwa w Europie. Tak tez rozumowal zapewnie Daladier, gdy na jego zlecenie Doumenc odpowiedzial 22 sierpnia, ze z cala pewnoscia w razie wspolnego dzialania przeciwko Niemcom wojska sowieckie beda mogly sie znalezc na terytorium Polski. Podobnie zreszta rozumowal Drax, stwierdzajac: "Jest nie do pomyslenia, by Polska czy Rumunia nie poprosily o pomoc w razie ataku na nie". Woroszylow odpowiedzial Doumencowi, ze to nie wystarcza, gdyz Polska jest panstwem suwerennym, a wiec Francja nie moze przemawiac w jej imieniu. Potrzebna jest bezwarunkowa zgoda Polski, ktora bedzie wystarczajaca tylko w tym wypadku, jesli "polityczne okolicznosci beda te same". Polityczne okolicznosci nie mogly jednak byc te same, bo rozmowa toczyla sie 22 sierpnia, gdy Ribbentrop byl juz w drodze do Moskwy. Oczywiscie pytanie na temat tak zwanego przemarszu wojsk rzady francuski i angielski przekazaly Warszawie. Konsultacje jednak - a nawet namowy, by wyrazic zgode ogolnikowa, a potem ustalic szczegoly i warunki - nie odniosly skutku. Zgody na slepo, w dodatku w ciagu kilkunastu godzin, rzad polski udzielic nie mogl, podobnie zreszta jak rzad rumunski i rzady panstw baltyckich. Noelowi wyjasnial Beck: "Zada sie od nas, bysmy sie podpisali pod nowym rozbiorem... Nic nam nie gwarantuje, ze Rosjanie, zainstalowawszy sie we wschodniej czesci naszego kraju, wezma istotny udzial w wojnie". Slowa historycznie w pelni uzasadnione, choc zapewne zbyt szczere w rozmowie dyplomatycznej. Nie inaczej jednak mowili nie-Polacy. I tak ambasador brytyjski Kennard stwierdzal, ze "zaden Polak nie moze sie ludzic, ze odzyska terytorium okupowane przez wojska sowieckie". Sam Noel - Polsce niezbyt przychylny - pisal dosadnie, ze "rzekomy przemarsz bylby tylko z gory uplanowanym podbojem". Nie mial tez pod tym wzgledem watpliwosci poprzednik Molotowa, Litwinow, gdy mowil w rozmowie z dziennikarzem amerykanskim Fischerem: "Jest zrozumiale, ze zaden rzad polski nie moze pozwolic wojskom rosyjskim na wejscie do swego kraju". Ocerla przeciwnika jest w tym wypadku wazniejsza od ocen wlasnych. Nie tylko Litwinow, ale i Molotow, i Stalin, i wszyscy przywodcy sowieccy wiedzieli, jakie byly cele polityczne Rosji w Polsce i w krajach baltyckich. Obecnosc wojsk sowieckich w Polsce tym wlasnie celom miala sluzyc. Wiedzieli, ze zaden kraj nie moze i nie chce takiej ceny zaplacic w zamian za watpliwa obietnice pomocy przeciwko Niemcom. Zaden tez dobrowolnie ceny takiej nigdy nie zaplacil. Wysuniecie postulatu przemarszu wojsk bylo tylko i wylacznie pretekstem zerwania rozmow z Anglia i Francja - pretekstem wyjatkowo perfidnym, gdyz stwarzal pozory cudzej winy. Blad polski nie polegal na tym, ze odmowila zgody na dobrowolne samobojstwo, jakim bylo pozostawienie Zwiazkowi Sowieckiemu decyzji, kiedy ma Polske okupowac. Blad polegal na tym, ze nie wierzac - zupelnie slusznie - w mozliwosc wystapienia Rosji w obronie demokracji, wierzyla jednak, ze wlasny interes Rosji i obowiazujacy ja pakt nieagresji z Polska jest gwarancja sowieckiej neutralnosci. Lecz Rosja nie chciala neutralnosci - chciala ekspansji i zaborow, jak najmniejszym oczywiscie kosztem. Ani Polska, ani Francja czy Anglia niczego jej za udzial we froncie antyhitlerowskim ofiarowac nie mogly, procz niklej szansy uratowania pokoju w Europie, na czym Zwiazkowi Sowieckiemu najmniej zalezalo. 23 sierpnia Ribbentrop przyjechal do Moskwy. O godzinie dwudziestej minut piec w depeszy iskrowej do Hitlera meldowal, ze po trzygodzinnej rozmowie ze Stalinem i Molotowem wszystko jest zalatwione i podpisanie tajnego protokolu o podziale Europy na strefy wplywow przewidziane na najblizsze godziny. Ribbentrop prosil o pozwolenie zlozenia podpisu w imieniu Trzeciej Rzeszy. Odpowiedz Hitlera byla natychmiastowa. Tak, zgoda. Polska i rokowania niemiecko-sowieckie Pozostaje pytanie, czy gdyby Polska w ostatnich miesiacach przed wybuchem wojny zajela inne stanowisko wobec sowieckich warunkow utworzenia wspolnego frontu obrony przeciw agresji niemieckiej, wypadki potoczyc by sie mogly inaczej, a dalszy ciag historii dalby Polsce korzystniejsze rozwiazanie. Odpowiedz na to pytanie nie jest latwa przede wszystkim dlatego, ze wykracza poza granice analizy historycznej w scislym tych slow znaczeniu. Wymaga spekulacji, ktore tylko pod tym warunkiem przestaja byc jalowym fantazjowaniem, ze badacz pozna wszystkie istotne fakty oraz przeslanki 31 - Historia dwudziestolecia 482 483 myslowe ludzi podejmujacych wowczas decyzje i zestawi zachowanie sie Polski z konkretnie okreslonymi alternatywami sowieckich, niemieckich, a takze brytyjskich planow politycznych. Na szczescie materialow ^est pod tym wzgledem pod dostatkiem, choc nie dokonano dotychczas pelnej i zupelnie bezstronnej syntezy tego zagadnienia.Sprobuje wiec sprecyzowac temat. Propaganda i propagandowa historiografia sowiecka oraz wtorujace im wiernie pismiennictwo innych krajow komunistycznych usiluja wprowadzic do historii jako aksjomat teze, ze wine za to, co sie stalo w 1939 roku ponosi Polska. Fundamentem tej tezy ma byc oslawiona odmowa zgody na przemarsz wojsk sowieckich przez terytorium Polski. W propagandzie sowieckiej wine te Polska dzieli z Anglia, ktora miala rzekomo dazyc nie do postawienia tamy agresji hitlerowskiej, lecz do skierowania jej wylacznie na wschod, to znaczy nie przeciwko Polsce, lecz przeciwko Zwiazkowi Sowieckiemu. W rozumowaniu tym sa rzecz jasna luki i nielogicznosci. Skoro bowiem Armia Czerwona mogla siegnac Niemiec tylko przez terytorium Polski, jak glosi teza sowiecka, to takze Niemcy dosiegnac mogly Rosji tylko przez terytorium Polski. Argument o wzbronieniu "przemarszu" dziala wiec na obie strony. Kiedy chodzi o owa - jak ja nazywa historiozofla komunistyczna - "antyradzieckosc", z perspektywy minionych lat nie mozna zaprzeczyc, ze ta postawa w stosunku do Rosji byla waznym elementem w psychice, w zyciu i w polityce niepodleglego panstwa polskiego. Nie oznaczala jednak, od czasu zarzucenia w Traktacie Ryskim wizji dopomozenia nierosyjskim narodom Rosji bolszewickiej w ich dazeniu do niepodleglosci, jakichkolwiek planow agresywnych wobec Zwiazku Sowieckiego. Przeciwnie, Polska wyprzedzila panstwa zachodnie o kilka lat, uznajac Zwiazek Sowiecki i jego ustroj, wchodzac z nim w stosunki bezposrednie, propagujac mysl jego wlaczenia w ogolny rytm spraw miedzynarodowych. "Antyradzieckosc" oznaczala natomiast kategoryczna odmowe kopiowania wzorow sowieckich, odrzucenie komunizmu, zwlaszcza w wydaniu sowieckim, jako wzoru rozwojowego; oznaczala czujnosc w zwalczaniu sowieckiej i komunistycznej akcji dywersyjnej na terytorium Polski. Jesli ktos doda do tego zakorzenione tradycje i bolesne wspomnienia z przeszlosci, to nie pomyli sie mowiac, ze "antyradzieckosc" tak pojmowana byla w Polsce powszechna. Wypada dodac w tym miejscu, ze jako element nie najwazniejszy, lecz jednak wazny dolaczaly sie uprzedzenia i zapiekle, irracjonalne niecheci. Nie byly one decydujace, lecz duzy wplyw wywieraly. Trudno bylo o inny, skoro w dwudziestoleciu miedzywojennym naprawde malo wiadomosci nadchodzacych ze Zwiazku Sowieckiego moglo usposabiac do niego przychylnie. Chaos gospodarczy, ogolne zacofanie, nedza, niski poziom, a raczej spadek poziomu kultury laczyl sie w coraz to mocniejszym stopniu z odraza, jaka budzil sowiecki system rzadow, wygladzanie chlopow na Ukrainie i nad Wolga, czystki, procesy pokazowe, Czerezwyczajka w kolejnych metamorfozach. Wazniejsza rzecz jasna od owej "antyradzieckosci" jako nastawienia psychicznego Polakow byla dobra, znacznie lepsza niz na Zachodzie, znacznie lepsza nawet niz w Niemczech orientacja w zalozeniach i celach polityki sowieckiej. Zdawano sobie przede wszystkim sprawe, ze mysla przewodnia leninowskiej koncepcji politycznego realizowania komunistycznych zalozen ideologicznych jest w dalszym ciagu przeksztalcenie panstw Europy, w pierwszym rzedzie panstw z Rosja sasiadujacych, w republiki sowieckie, w ramach leninowskiego postulatu federacji. Czyli rezygnacji z niepodleglosci na rzecz przystapienia wlasnie do Zwiazku Sowieckich Socjalistycznych Re-pulik. Zapytany przed wojna, kazdy przecietny obywatel polski odpowiedzialby bez wahania, ze polityke w stosunku do naszego wschodniego sasiada nalezy prowadzic tak, by Polska nie stala sie "jeszcze jedna republika sowiecka". W okresie dwudziestolecia niezmiennym zalozeniem polityki polskiej - niejednokrotnie byla tu o tym mowa - bylo niedopuszczenie do sojuszu niemiecko-sowieckiego. Taki byl cel obu paktow nieagresji zawartych w latach trzydziestych. Wyzyskujac koniunkture, Polska, zabezpieczywszy sie od strony Rosji - zabezpieczala sie od strony Niemiec. Nie oznaczalo to bynajmniej - trzeba to powtorzyc - przejscia na pozycje polityki proniemieckiej, nie oznaczalo takze nawet uspienia czujnosci. Liczono sie bowiem w Polsce z tym, ze normalizacja stosunkow z Niemcami pozwala tylko wygrac na czasie, by kiedy po stronie niemieckiej dojrzeje mysl agresji przeciwko Polsce miec po swej stronie panstwa zachodnie jako sprzymierzencow, a Zwiazek Sowiecki jako przychylnie nastawionego neutralnego sasiada. Taki byl punkt wyjscia stanowiska politycznego Polski w momencie, gdy nastapily proby wciagniecia Rosji do frontu obronnego przeciwko agresji hitlerowskiej. II Na stanowisko Polski wplywal rowniez stan jej stosunkow z Francja. Stosunki te ulegly pogorszeniu na poczatku lat trzydziestych. Przyczyny byly rozne, lecz najwazniejsza, gdy o strone polska chodzi, bylo celowe oslabienie przez Francje jej sojuszu z Polska. Towarzyszyla temu w Polsce obawa, ze normalizacja stosunkow Francji z Niemcami pociagnie za soba calkowite umycie rak w stosunku do wszystkiego, co polozone jest na wschod od owczesnej granicy niemieckiej. Jako symbol niejako tego niebezpieczenstwa wystarczy wspomniec Uklady Lokarnenskie.A jednak pomimo ciaglych fluktuacji politycznych w samej Francji sytuacja zaczela sie dla Polski poprawiac w latach 1935-1936. Doszlo wowczas do rozmow w Rambouillet, a sojusz polsko-francuski nabral troche zywszych barw. Lecz byl to sukces, jesli go tak w ogole nazywac mozna, o niezbyt duzym znaczeniu, gdyz nie odrabial skutkow calkowitej biernosci Francji, gdy w roku 1936 Hitler zlamal zasade demilitaryzacji Nadrenii. W przekonaniu wielu historykow byl to pierwszy krok do rozpetania drugiej wojny swiatowej. Oferte polska poparcia Francji, gdyby temu posunieciu niemieckiemu zechciala sie przeciwstawic, owczesny rzad francuski zlekcewazyl, a pozniej staral sie zataic. 484 Fakt ten wplynal na to, ze w Warszawie nie liczono na dochowanie przez Niemcy na dluzsza mete normalizacji stosunkow z ich sasiadami. Problem polegal na tym, ile czasu pozostanie na zmontowanie politycznego frontu obrony od chwili przejscia Hitlera na pozycje agresywnej ekspansji.Czasu tego pozostawalo niewiele, jak o tym dzisiaj wiemy. Nie mozna jednak stawiac zarzutu Polsce, a scislej mowiac samodzielnemu kierownikowi polskiej polityki zagranicznej, ktorym byl Jozef Beck, ze staral sie, by poprawne stosunki z Niemcami trwaly jak najdluzej. Zasada byla sluszna. Znaki zapytania pojawiaja sie natomiast, gdy sie rozpatruje sposoby i metody, jakimi polityka polska sie poslugiwala. Jeden jej aspekt nie budzi watpliwosci, mianowicie unikanie i lagodzenie zadraznien. Innymi slowy unikano wszystkiego, co by Berlin uznac mogl za prowokacje. Metode te stosowaly zreszta takze inne panstwa, wsrod nich Francja i Anglia. Dodajmy, ze powazanie, jakie zyskal Beck w Londynie, wyplywalo wlasnie z oceny jego zrecznosci w postepowaniu z Niemcami. Jeszcze w roku 1939, gdy sytuacja ulegla calkowitej zmianie, a stosunki miedzy Polska a Niemcami zamienily sie z poprawnych w otwarcie nieprzyjazne, w Londynie mowiono, ze jedynym czlowiekiem, ktorego nie poniosa emocje i ktory w zadnym wypadku nie sprowokuje Niemiec do wojny jest wlasnie polski minister spraw zagranicznych. Z pozostalych aspektow polityki odwlekania jak najdalej chwili konfliktu i ubezpieczenia sie politycznego musimy wspomniec o jeszcze jednym. W dzialalnosci polskiego ministerstwa spraw zagranicznych widac bylo wyraznie chec przestawienia kierunku agresywnych apetytow niemieckich ze wschodu na poludnie. Stad zupelna biernosc, ktora mozna by nawet nazwac biernoscia przychylna, wobec zagarniecia przez Hitlera Austrii, - a takze niechetna obojetnosc wobec zagrozenia Czechoslowacji, a nawet nadzieja, ze wyeliminowanie Czechoslowacji jako samodzielnego czynnika politycznego wyjsc moze na dobre Polsce, gdyz zaspokoi "naddunajskie apetyty" Niemiec. Z perspektywy czasu takze nie konczace sie proby politycznego zblizenia z Wegrami i Jugoslawia zasluguja na ujemna ocene, gdyz prowadzone byly w oderwaniu od caloksztaltu sytuacji europejskiej. Punktem przelomowym bylo rzecz jasna Monachium. Poswiecono na oltarzu tchorzliwego kompromisu Czechoslowacje. Lecz w ciagu kilku zaledwie tygodni stalo sie oczywiste, ze pokoj jest zupelna mrzonka, bo prowadzone przez Hitlera Niemcy stosowac beda polityke dalszej jawnej agresji. W Polsce zorientowano sie najszybciej i nie kto inny tylko wlasnie Beck zawiadomil prezydenta, wojsko i rzad 7 stycznia 1939 roku, ze dobiegl konca okres odwlekania nieszczescia, gdyz nastepnym obiektem agresji Hitlera bedzie zapewne Polska. Byl to wiec moment, w ktorym nalezalo dokonac natychmiastowej rewizji dotychczasowych metod polskiej polityki zagranicznej. Nalezalo przygotowac i to szybko obrone na plaszczyznie miedzynarodowej, liczac sie przy tym otwarcie z ryzykiem wojny. Zajal sie tym natychmiast Beck i odniosl ogromny sukces w postaci sojuszu z Anglia, ktory sila rzeczy uaktywnial nawet wbrew woli Paryza, sojusz polsko-francuski. Doszlismy tu do pytania podstawowego: czy i w jakim stopniu mozna bylo 485 i nalezalo obok szukania sprzymierzencow na Zachodzie szukac ich takzew Moskwie? Zacznijmy od strony formalnej. Zwiazek Sowiecki nie zaproponowal udzialu Polski w rozmowach, ktore toczyly sie w Moskwie na wiosne, a wznowione zostaly na plaszczyznie scisle wojskowej w polowie sierpnia. Owszem, w rozmowach padaly wzmianki o Polsce. Ich tresc ze strony sowieckiej przejawiala sceptycyzm, zakladajac jak gdyby z gory, ze niczego Polsce proponowac nie nalezy, gdyz i tak odmowi. Byly tez niejednokrotne, delikatne zreszta sugestie francuskie, ze skoro mowa jest o sprawach Polski, jej udzial w rozmowach moskiewskich jest potrzebny. Spotykalo sie to ze strony sowieckiej albo z milczeniem, albo tez z dawaniem do zrozumienia, ze fakt udzielenia gwarancji Polsce przez Anglie zalatwia jak gdyby sprawe, co mozna bylo tak rozumiec, ze Anglia, zreszta razem z Francja, posrednio Polske reprezentuje. Ten dziwaczny argument miala pozniej strona sowiecka odpowiednio rozdmuchac w celach scisle propagandowych. Ale do prawdziwosci obrazu nalezy takze fakt, ze rzady Anglii i Francji nie wywieraly zadnego nacisku ani na Moskwe, by Polske do rozmow zaprosic, ani na Polske, by wystapila z wlasna inicjatywa w tym kierunku. Gdy chodzi o bezposrednie rozmowy polsko-sowieckie, to najwazniejsze byly dwie. Obie prowadzil zastepca Molotowa Potiomkin, raz z ambasadorem Grzybowskim, a 10 maja, a wiec juz po gwarancjach angielskich dla Polski, z Beckiem w Warszawie. Strona sowiecka nie wspominala w tych rozmowach ani o sojuszu, ani o przemarszu wojsk, lecz zapewniala o zachowaniu scislej neutralnosci i o pomocy gospodarczej, aprowizacyjnej, a moze nawet w postaci sprzetu zbrojeniowego. Konkretne pytanie o przemarsz wojsk zadal Woroszylow wojskowym angielskim i francuskim wowczas, gdy Stalin postanowil juz zawrzec przymierze z Hitlerem i chcial storpedowac pertraktacje z dwoma panstwami zachodnimi. O tym, co pytanie to faktycznie znaczylo, byla juz tutaj mowa. O koniecznosci czy potrzebie bezposredniego zajecia stanowiska przez rzad polski wspomniano w Moskwie po raz pierwszy wlasnie dopiero wtedy - 16 sierpnia, w fazie rozmow o charakterze wylacznie wojskowym. Ale i w tym wypadku jako konkretny wniosek uzgodniono nie zaproszenie Polski do rozmow, lecz przekazanie zapytania o przemarsz do Warszawy kanalami brytyjskimi i francuskimi. Odpowiedz polska z dnia 20 sierpnia byla ujeta w formule ulozona przez Becka, ktora zdazono jeszcze przed przyjazdem Ribbentropa do Moskwy przekazac Woroszylowowi. Otoz rzad polski upowaznial Francje i Anglie do stwierdzenia, ze "sztaby francuski i angielski sa pewne, ze w razie wspolnej akcji przeciw agresorom wspolpraca miedzy ZSSR a Polska nie jest wykluczona w warunkach do ustalenia. Wobec tego sztaby uwazaja za konieczne przeprowadzenie ze sztabem sowieckim wszelkich hipotez". Zwrot ten oznaczal, ze Polska spodziewa sie opracowania i przedlozenia jej konkretnych propozycji i warunkow, na ktorych wspolny front obronny polsko-sowiecki moglby zostac zmontowany jako zabezpieczenie przed agresja niemiecka. Zadnych jednak dalszych "hipotez" w Moskwie nie opracowywano, gdyz 23 sierpnia swiat dowiedzial sie, ze sytuacja ulegla radykalnej 486 zmianie: wszelkie mrzonki o wspoludziale Rosji w ratowaniu pokoju ustapily miejsca twardej rzeczywistosci.Nie od rzeczy bedzie dodac, ze w okolniku do wszystkich polskich placowek dyplomatycznych, datowanym takze 23 sierpnia, Beck pisal: "Przypomnialem raz jeszcze nieprzyzwoitosc traktowania przez Sowiety naszych spraw z Francja i Anglia bez zwrocenia sie do nas". Nie wystarcza to oczywiscie jako odpowiedz na pytanie, czy Polska mogla i powinna byla starac sie wlaczyc w rozmowy moskiewskie pomimo braku formalnego zaproszenia i pomimo nie ukrywanej przez Molotowa niecheci Zwiazku Sowieckiego do udzialu Polski w bezposrednich rozmowach. Lecz odpowiedz znajdziemy, gdy sobie uprzytomnimy zarowno ogolna sytuacje polityczna w Europie, jak i cele czy zamiary, jakim rokowania w Moskwie mialy sluzyc. Otoz sytuacja europejska od marca 1939 roku wygladala w ten sposob, ze niebezpieczenstwo wojny z odleglego przeksztalcilo sie w bezposrednio bliskie. Polska w stu procentach, a Anglia i Francja z roznym stopniem determinacji postanowily kolejne wyzwanie Hitlera podjac, czyli w ostatecznosci przeciwstawic sie zbrojnie agresji niemieckiej. Jednoczesnie w calej Europie, bo nawet we Wloszech, robiono wysilki, by odstraszyc Hitlera od decyzji wojny lub przynajmniej odwlec jej wybuch. Odstraszeniu Hitlera sluzyc miala gwarancja Wielkiej Brytanii udzielona Polsce. Zdawano sobie sprawe, ze moze to nie wystarczyc. W sensie wojskowym przewidywano w Londynie i w Paryzu, ze skuteczny opor w razie uderzenia Niemiec w kierunku wschodnim nie bedzie mozliwy bez wspoldzialania Zwiazku Sowieckiego. Wspoldzialanie to chciano jednak oprzec na okreslonych i uzgodnionych warunkach politycznych. Ale Zwiazek Sowiecki to uniemozliwil. Wystapil z zadaniem przyznania mu prawa decyzji o wszystkich sprawach Europy srodkowo-wschodniej. Mialo to obejmowac prawo przemarszu i tworzenia baz wojskowych na obcym terytorium. Polska zastrzegla sie przeciwko temu kategorycznie w notach do rzadow zachodnich. Anglia i Francja stanowisko Polski uznawaly za uzasadnione i sluszne, czyniac jednoczesnie - z ciezkim raczej sercem - pewne ustepstwa kosztem panstw baltyckich. Postawa Moskwy doprowadzila do przerwania pertraktacji na plaszczyznie politycznej. Poki toczyly sie wokol tak okreslonych warunkow sowieckich, Polska przylaczac sie do nich nie mogla. Miala przeciez zapewnienie nienaruszalnosci polsko-sowieckiego paktu nieagresji i neutralnosci Zwiazku Sowieckiego na wypadek konfliktu z Niemcami. Wlaczenie sie Polski do rozmow w Moskwie oznaczaloby rezygnacje z samodzielnosci politycznej, jesli nie wprost z suwerennosci panstwowej, poddanie sie jakby w panice zadaniom sowieckim bez uzyskania w zamian zadnych gwarancji skutecznej pomocy wojskowej, poszanowania terytorium i niepodleglosci. Uprawnienia, ktorych Rosja zadala nie precyzowaly bowiem jej obowiazku i terminu zbrojnego wystapienia przeciwko Niemcom. Lapidarnie ujeto to w polskich kolach wojskowych mowiac, ze gdy Rosja zajmie czesc Polski na zasadzie przemarszu, bedzie mogla sie po prostu pogodzic z Niemcami 487 i nikt jej w tym nie przeszkodzi. Analiza ta okazala sie w pelni sluszna, z tym tylko, ze Rosja porozumiala sie z Niemcami, zanim weszla na terytoriumPolski. T Druga,.sierpniowa faza rozmow moskiewskich ograniczyla sie do spraw scisle wojskowych. Zachod zrobil tu ustepstwo wobec Moskwy, gdyz pierwotnie zgodnie z logika chcial naprzod ustalic polityczne warunki ewentualnego sojuszu. Punktem szczytowym tej fazy rozmow bylo owo zapytanie Woroszylowa w sprawie przemarszu. Istotny sens "wojskowej" fazy rokowan moskiewskich - z czego zdano sobie jasno sprawe natychmiast po 23 sierpnia - polegal na tym, ze mialy posluzyc Moskwie jako srodek szantazu wobec Berlina, by przelamac ostatnie wahania Hitlera przed zawarciem sojuszu ze Zwiazkiem Sowieckim. Przylaczenie sie Polski do tych rozmow nie mialo zadnego racjonalnego uzasadnienia. Ponadto bylo niewykonalne w czasie. Rozmowy zaczely sie 14 sierpnia, pytanie Woroszylowa o przemarsz padlo 16 sierpnia, Anglicy i Francuzi zdolali je przekazac i otrzymac odpowiedz od Becka 20 sierpnia. A tymczasem 19 sierpnia zapadla ostateczna decyzja Stalina, by zawrzec sojusz z Niemcami, 21 sierpnia ustalono przyjazd Ribbentropa do Moskwy, a dwa dni pozniej - 23 sierpnia - zostal w sposob jak najbardziej ostentacyjny i uroczysty podpisany na Kremlu tak zwany pakt Ribbentrop-Molotow. Pakt Ribbentrop-Molotow 19 sierpnia 1939 roku okolo godziny dziesiatej wieczorem czlonkowie Politbiura w Moskwie zostali nagle wezwani na tajne posiedzenie. Po tym posiedzeniu Woroszylow, prowadzacy rozmowy ze sztabowcami angielskimi i francuskimi, wrocil do nich, by rokowania przerwac, a Molotow wrocil do nie zakonczonej rozmowy z ambasadorem niemieckim, by ustalic szczegoly przyjazdu Ribbentropa do Moskwy. Przebieg zebrania Politbiura znamy z nigdy nie zdementowanej relacji francuskiej agencji prasowej Havas, ktorej depesze zostaly ogloszone w zeszycie z wrzesnia 1939 roku szwajcarskiego kwartalnika poswieconego prawu i stosunkom miedzynarodowym, Revue de Droit International. Wedlug tej relacji na zebraniu Politbiura Stalin bez zadnych wstepow powiedzial: "Sprawa wojny czy pokoju weszla w stadium krytyczne. Jej rozwiazanie zalezy wylacznie od nas. Jezeli zawrzemy traktat z Anglia i Francja, Niemcy beda zmuszone odstapic od planow agresji i ustapic wobec stanowiska Polski. Beda tez szukac ulozenia stosunkow z mocarstwami zachodnimi. W ten sposob bedziemy mogli uniknac wybuchu wojny, lecz dalszy rozwoj wydarzen poszedlby wowczas w niewygodnym dla nas kierunku. Natomiast, jesli przyjmiemy niemiecka propozycje zawarcia z nimi paktu nieagresji, to 488 489 umozliwi to Niemcom atak na Polske i tym samym interwencja Anglii i Francji stanie sie faktem dokonanym. Gdy to nastapi, bedziemy mieli szanse pozostania na uboczu wojny. Bedziemy mogli z pozytkiem dla nas czekac na odpowiedni dla nas moment dolaczenia do konfliktu lub osiagniecia celu w inny sposob. Wybor wiec jest dla nas jasny: powinnismy przyjac propozycje niemiecka, a misje wojskowa francuska i angielska odeslac grzecznie do domu".Stalin dokonal przegladu korzysci, jakie da Zwiazkowi Sowieckiemu pakt z Hitlerem. Niemcy odstapia Rosji czesc Polski i dadza jej wolna reke w krajach baltyckich i w Besarabii, co dopomoze w dalszej ekspansji na Rumunie, a moze i Bulgarie. Jesli Niemcy zaangazuja sie mocno na Zachodzie, pozwoli to na rozciagniecie wplywow sowieckich takze na Wegry i Jugoslawie. W przeciwienstwie do Hitlera Stalin byl przekonany, iz pokonanie Polski nie wytraci Francji i Anglii z dalszego prowadzenia wojny. Liczyl, ze bedzie to wojna dluga. Rozwazal wiec, co sie stanie, jesli Niemcy wojne na Zachodzie przegraja, i co sie stanie, jesli ja wygraja. W obu wypadkach nic groznego Zwiazkowi Sowieckiemu - zdaniem Stalina - przydarzyc sie nie moze. Niemcy zwycieskie bylyby zbyt wyczerpane wojna, by moc zaczynac nowa przeciwko Rosji. Zreszta ich ekspansja moglaby sie skierowac na Afryke. Jesli zas Niemcy przegraja, Rosja tez nic nie straci, tym bardziej ze bedzie mogta przylaczyc sie do zwyciezcow w odpowiedniej dla siebie chwili. Kluczowa sprawa dla Zwiazku Sowieckiego jest, by wojna trwala jak najdluzej. I najdluzej bez udzialu Rosji, z wyjatkiem krotkiego wstepnego wystapienia przeciwko Polsce. Stalin mowil dalej: "Chodzi oto, by Niemcy prowadzily wojne z Zachodem jak najdluzej. Stad naszym zadaniem jest dopomoc Niemcom gospodarczo, dostarczajac im zywnosci i surowca. Jednoczesnie powinnismy prowadzic wzmozona propagande komunistyczna skierowana przeciwko wysilkowi wojennemu panstw zachodnich, a zwlaszcza Francji". Reasumujac swoje wywody - co bylo rzecz jasna jednoznaczne z ostateczna decyzja - Stalin oswiadczyl swym towarzyszom: "Jest w naszym interesie, by wybuchla wojna miedzy Rzesza Niemiecka a blokiem francusko-angielskim. Najistotniejsze jest dla nas, by wojna ta trwala jak najdluzej, gdyz doprowadzi to do wyczerpania obu stron. Dlatego powinnismy podpisac pakt proponowany przez Niemcy i pracowac nad tym, by wojna raz rozpoczeta nie zakonczyla sie zbyt wczesnie". Stalin wprowadzil swych towarzyszy w blad w jednym tylko, mianowicie gdy wspomnial o potrzebie przyjecia "propozycji niemieckiej". Tekst paktu nieagresji byl ulozony przez strone sowiecka. Ona tez przedlozyla Niemcom projekt tajnego protokolu o rozbiorze Polski. Ribbentrop jadac do Moskwy mial oba teksty w reku i znal je Hitler, gdy upowaznil Ribbentropa do ich podpisania. Sam Hitler nie czekal na formalnosc zlozenia podpisow, gdyz juz w przededniu tej ceremonii - 22 sierpnia - mowil na odprawie generalow Wehrmachtu: "Nieprzyjaciel mial nadzieje, ze Rosja stanie sie naszym wrogiem potem, jak dokonamy podboju Polski. Ja bylem przekonany, ze Stalin nigdy nie przyjmie propozycji angielskich. Rosja nie ma zadnego interesu utrzymania Polski przy zyciu... Mam teraz Polske w takim polozeniu, w jakim chcialem, zeby sie znalazla". II Kiedy przed godzina dwudziesta druga 23 sierpnia 1939 roku nadeszla do Moskwy depesza Hitlera, zawierajaca jedno slowo "tak", natychmiast podpisano na Kremlu dwa dokumenty. Jednym byl pakt nieagresji, drugim tajny protokol zalaczony do paktu. Protokol w pierwszym zdaniu stwierdzal, ze jest umowa rozgraniczajaca strefy interesow obu panstw w Europie wschodniej. Dokument ten byl w rzeczywistosci obopolna decyzja rozpoczecia wojny przeciwko Polsce, z tym ze definitywny jej termin pozostawiono stronie niemieckiej.Obie strony dochowaly wiernie zobowiazania nieoglaszania ani tresci dokumentu, ani faktu, ze zostal podpisany. Zobowiazania tego dochowaly nawet po zlamaniu traktatu przez Hitlera, to jest w chwili wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, oraz przez caly czas jej trwania. Opinia swiatowa zapoznala sie z jego pelnym tekstem dopiero po wojnie, gdy dokument ten dostal sie w rece sprzymierzonych zachodnich wraz z archiwami niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych i zostal ogloszony w oficjalnych wydawnictwach brytyjskich i amerykanskich. Strona sowiecka nie zaprzeczyla prawdziwosci dokumentu, bo nie mogla, ale ani tekstu nigdy nie oglosila, ani go nie komentowala. Stad tez czytelnik czy historyk nic sie o nim nie dowie ze zrodel i opracowan sowieckich, a takze z opracowan w jezyku polskim, ogloszonych po wojnie w kraju. Dowie sie tylko o pakcie nieagresji, dokumencie o dosc jalowej tresci. Czyz warto wyjasniac, ze przy przemilczaniu tresci tajnego protokolu nie mozna zrozumiec ani bezposredniej przyczyny wybuchu drugiej wojny swiatowej, ani celow polityki sowieckiej - nawet gdy sie uwzgledni niektore prawdziwe pobudki postepowania owczesnych jej kierownikow? Wsrod pobudek tych dwie zasluguja na uwage. Jedna byl paniczny strach przed sila Niemiec i swiadomosc wlasnej slabosci militarnej i gospodarczej, druga uzasadniona obawa nieskutecznosci pomocy Anglii i Francji w pierwszej fazie wojny, gdyby nie tylko Polska, ale i Zwiazek Sowiecki stal sie glownym przedmiotem agresji niemieckiej. Zwiazek Sowiecki nie byl pewien, czy uda mu sie uniknac wojny tylko w oparciu o przestrzeganie scislej neutralnosci. Sam pakt nieagresji z Niemcami moglby nie byc dostatecznym zabezpieczeniem. Zwlaszcza, ze nie stanowil atrakcji dla Niemiec. Atrakcyjny natomiast byl nie pakt nieagresji, lecz przymierze Rosji z Niemcami. Niemcom rozwiazywal rece wobec Polski, a posrednio takze na Zachodzie, Rosji dawal ogromne korzysci, otwierajac jej tanim kosztem droge do zaborow i ekspansji. Pospiech stal sie nakazem chwili dla obu stron. Hitlerowi potrzebny byl po to, by moc rozpoczac wojne z Polska najpozniej l wrzesnia, gdyz obliczal, ze 490 491 blyskawiczne pokonanie Polski zniecheci Francje i Anglie do prowadzenia wojny, zwlaszcza gdy sie przekonaja, ze Rosja nie tylko odmawia udzialu we wspolnym froncie przeciw agresji niemieckiej, ale wystepuje jako wspolnik Niemiec, czyniac dalsza walke bezprzedmiotowa.Inaczej Rosja. W przeciwienstwie do Hitlera Stalin byl przekonany, ze upadek Polski nie zakonczy wojny, ze Francja i Anglia beda ja dalej prowadzic, wskutek czego Niemcy beda musialy zaangazowac sie na dlugo na Zachodzie, co pozwoli Zwiazkowi Sowieckiemu na konsolidacje zdobyczy. Nadzieje Rosji pokrywaly sie w tym wzgledzie z obawami Wloch faszystowskich, ktorym dawal wyraz Mussolini w korespondencji z Hitlerem, wlasnie z tego okresu, twierdzac, ze Anglia bedzie sie bic dalej, nawet po rozbiciu Polski i w obliczu przychylnej wobec Niemiec postawy Rosji. Spieszac sie do zawarcia przymierza z Niemcami Stalin kierowal sie obawa, ze odwleczenie wojny moze jej w ogole zapobiec. Wiedzial, ze dyrektywy, jakie otrzymala wojskowa misja brytyjska jadac na rozmowy do Moskwy nakazywaly przewlekac je co najmniej do pazdziernika, gdyz uniemozliwi to Hitlerowi napad na Polske w roku 1939, a do roku nastepnego duzo sie moze zmienic. Stalin wierzyl w mozliwosc zmian. Potencjal Anglii wzrastal szybko, co moglo dac do myslenia Hitlerowi i jego generalom. Stalin wiedzial o hamujacych naciskach Mussoliniego. Wiedzial tez o sondazach tak zwanych kol "monachijskich" w Anglii, ktore dazyly do porozumienia z Niemcami na wielka skale z obietnica pozostawienia im wolnej reki wlasnie na wschodzie Europy. Sondaze te nasilily sie w sierpniu z inicjatywy Labour Party, nie bez wiedzy przeciez dopiero co i niezbyt dokladnie wyleczonego z pacyfizmu premiera Chamberlaina. A Stalin chcial nie pokoju, lecz wojny. Takiej wojny, ktora zapewniwszy Zwiazkowi Sowieckiemu bezpieczenstwo pozwalalaby mu gromadzic sily na chwile, gdy bedzie mogl wystapic jako czynnik absolutnej przewagi - albo po stronie Niemiec, albo po stronie ich przeciwnikow, gdyz i w jednym, i w drugim wypadku bedzie mogl osiagnac hegemonie nad cala Europa. Potrzebowal wojny i to wojny dlugiej. Odmiennosc pobudek, lecz zgodnosc celu. I Rosji, i Niemcom zalezalo w sierpniu 1939 roku na pospiechu. Woroszylowowi nakazano zerwanie rozmow wojskowych z Anglikami i Francuzami. 19 sierpnia podpisano w Moskwie niemiecko-sowiecki traktat handlowy. Tegoz dnia Molotow przedlozyl gotowy tekst traktatu o nieagresji. A takze tekst tajnego protokolu. Ribbentrop przyjezdzal do Moskwy 23 sierpnia na gotowe. Jego depesza do Hitlera miala znaczenie raczej symboliczne, jesli sie pominie drobny szczegol zgody Niemiec na zajecie przez flote sowiecka lotewskiego portu w Libawie. Tajny protokol nie powstal wiec dopiero jako dodatek do paktu nieagresji. Przekonac sie mozna o tym z brzmienia pelnomocnictwa, z jakim Ribbentrop jechal do Moskwy: "Pelnomocnictwo. Niniejszym imieniem Rzeszy udzielam calkowitego pelnomocnictwa przeprowadzenia rokowan z przedstawicielami Zwiazku Sowieckiego dotyczacych paktu nieagresji oraz innych umow i, gdy to bedzie mozliwe, podpisania traktatu o nieagresji i dodatkowych dokumentow, z tym ze zarowno traktat, jak i wzmiankowane inne dokumenty nabiora mocy natychmiast po ich podpisaniu przez Joachima von Ribbentropa, ministra spraw zagranicznych Rzeszy. Podpisano: Adolf Hitler, Obersalzberg, 22 sierpnia 1939 roku". A oto tekst owego "innego" dokumentu podpisanego na Kremlu: "W zwiazku z podpisaniem Traktatu o Nieagresji miedzy Rzesza Niemiecka i Zwiazkiem Socjalistycznych Republik Rad podpisani nizej pelnomocnicy obu stron przedyskutowali w scisle poufnej rozmowie zagadnienie rozgraniczenia ich stref interesow we wschodniej Europie. W wyniku tej rozmowy osiagnieto nastepujace porozumienie: Po pierwsze. W razie dokonania zmian terytorialnych i politycznych na obszarach zaliczanych do panstw baltyckich, to jest Finlandii, Estonii, Lotwy i Litwy, polnocna granica Litwy bedzie granica sowieckiej i niemieckiej strefy interesow. W zwiazku z tym obie strony uznaja zainteresowanie Litwy obszarem Wilenszczyzny. Po drugie. W razie dokonania zmian terytorialnych i politycznych na obszarach nalezacych do panstwa polskiego granica miedzy strefa interesow Niemiec i Zwiazku Sowieckiego przebiegac bedzie w przyblizeniu wzdluz linii rzek Narwi, Wisly i Sanu. Zagadnienie, czy utrzymanie jakiegos niepodleglego panstwa polskiego oraz wytyczenie jego ewentualnych granic lezy w interesie obu zainteresowanych stron, bedzie moglo byc ostatecznie rozstrzygniete w trakcie dalszego rozwoju wydarzen politycznych. W kazdym jednak wypadku kwestia ta bedzie rozstrzygnieta przez oba rzady we wzajemnym przyjaznym porozumieniu. Po trzecie. Przyjmuje sie do wiadomosci zainteresowanie strony sowieckiej Besarabia w zwiazku z polozeniem Europy poludniowo-wschodniej. Strona niemiecka zglasza calkowite desinteressement tym obszarem. Po czwarte. Obie strony zachowaja ten protokol w scislej tajemnicy. Podpisano: Imieniem Rzeszy von Ribbentrop. Imieniem ZSRR W. Molotow". Zmiany granicy rozbiorow z przesunieciem Lubelszczyzny do strefy niemieckiej, a Litwy do strefy sowieckiej dokonano w ciagu wrzesnia w dodatkowych pertraktacjach zakonczonych ostatecznym traktatem rozbiorowym w dniu 28 wrzesnia. Pakt nieagresji w przeciwienstwie do protokolu zostal ogloszony nastepnego dnia. Skladal sie z 7 punktow. Mial obowiazywac lat 10 z automatycznym przedluzeniem na dalszych lat 5. Poza normalnymi formulkami o wyrzeczeniu sie wojny jako srodka polityki i obowiazku konsultacji istotny byl punkt drugi, zobowiazujacy obie strony do scislej neutralnosci w razie wojny prowadzonej przez druga strone. Moskiewska Prawda w artykule z 24 sierpnia komentowala: "W zwiazku z brakiem rezultatow prob osiagniecia porozumienia z Anglia i Francja w sprawie stworzenia kolektywnego frontu obrony pokoju i w obliczu niebezpieczenstwa wojny jednoczesnie na Wschodzie i na Zachodzie przy braku sojusznikow rzad sowiecki zmuszony zostal 'koniec koncow' do podpisania sowiecko-niemieckiej umowy o nieagresji". 492 Byla to absolutna nieprawda historyczna i polityczna, obliczona na zmylenie opinii zarowno na Zachodzie, jak i w Warszawie, i tym samym na ulatwienie Hitlerowi dalszych pociagniec.Wobec zatajenia wlasciwej tresci traktatu, to jest protokolu o rozbiorze Polski i innych krajow Europy wschodniej, cel ten zostal osiagniety. III Najwazniejszy i najdluzszy zarazem byl punkt drugi tajnego protokolu. Dotyczyl rozbioru Polski i wyznaczal jego granice.Druga czesc punktu dotyczacego Polski byla nie mniej istotna. Obie strony zobowiazywaly sie nie tworzyc zadnej namiastki panstwa polskiego, obojetnie w jak kadlubowej i wasalczej postaci, inaczej niz w oparciu o wspolne porozumienie. W praktyce punkt ten oznaczal obopolna zgode na likwidacje niepodleglosci Polski i samej nazwy Polska - jak sie podpisujacym wydawalo - raz na zawsze. Wszelkie w tym wzgledzie watpliwosci rozwiala wkrotce potem mowa Molotowa przed Najwyzszym Sowietem po podpisaniu 28 wrzesnia traktatu granicznego. Molotow powtarzal tylko kategoryczne zadanie Stalina przedlozone Niemcom 25 wrzesnia. Cytujemy je ze zbioru niemieckich dokumentow dyplomatycznych: "Depesza ambasadora Schulenburga z Moskwy. Stalin oswiadczyl, ze w ostatecznym i koncowym uregulowaniu sprawy polskiej trzeba unikac wszystkiego, co by moglo w przyszlosci spowodowac tarcia miedzy Niemcami a Zwiazkiem Sowieckim. Z tego punktu widzenia uwaza on za bledne pozostawienie niepodleglego, kadlubowego panstwa polskiego". Motywem tak wyraznego nacisku Stalina byla obawa przed proba stworzenia namiastki panstwa polskiego przez Niemcy jako dodatkowego argumentu pod adresem Anglii i Francji, ze dalsze prowadzenie wojny pozbawione jest wszelkiego sensu. Mysl taka powstala wowczas w Berlinie, a Hitler polecil nawet bylemu ambasadorowi niemieckiemu w Warszawie opracowanie odpowiedniego memorandum. Protest Stalina sprawe rzecz jasna przesadzil i zamiast namiastki panstwa polskiego Niemcy utworzyli potworka geograficznego w postaci tak zwanego Generalgowernement. Inna rzecz, ze utworzenie poddanczego panstewka polskiego napotkaloby ogromne przeszkody z tego wzgledu, ze Niemcom nie udaloby sie znalezc zadnej grupy Polakow o jakim takim ciezarze gatunkowym, ktorzy by mogli utworzyc rzad i wladze pod hitlerowska kontrola. Lecz nie to oczywiscie bylo powodem troski Stalina. Powodem jego troski bylo zapobiezenie szybkiemu zakonczeniu wojny. Bo podpisujac pakt nieagresji z Niemcami Stalin wiedzial, ze umozliwia Niemcom napasc na Polske. Wiedzial to i Hitler. Kropke nad "i", do kogo nalezala ostateczna inicjatywa, postawi Ribben-trop na procesie norymberskim. Molotow postawil ja juz na bankiecie w nocy z 23 na 24 sierpnia, gdy przepijajac do Stalina powiedzial, ze jego, Stalina, 493 mowa w dniu 10 marca zostala dobrze zrozumiana w Berlinie, dzieki czemu odwrocona zostala sytuacja polityczna w Europie.Hitler nie przeszkadzal Stalinowi w montowaniu alibi przed historia. Dlatego takze artykul w Prawdzie z 24 sierpnia mowil o "przyjeciu przez Zwiazek Sowiecki inicjatywy czy propozycji niemieckiej". I dodawal, ze Zwiazek Sowiecki uczynil to z "koniecznosci". IV Podsumujmy dotychczasowe wnioski.Wniosek pierwszy: Zwiazek Sowiecki w roku 1939 postanowil zachecic Hitlera do agresji dla osiagniecia wlasnych celow politycznych, to znaczy do wznowienia ekspansji na Europe, zatrzymanej w roku 1920 wskutek przegranej wowczas wojny z Polska. Zdawal sobie jednak sprawe, ze w dalszych planach Hitlera lezala takze agresja na terytorium Rosji. Wniosek drugi: zapobiec agresji przeciwko sobie mogl Zwiazek Sowiecki wiazac sie sojuszem lub sojuszami, z tymi panstwami, ktore zdecydowane byly na wojne obronna przeciwko Niemcom. A gdyby jej nawet nie zapobiegal, mialby szanse skutecznej przed agresja obrony, czego wlasnymi silami przy owczesnym stanie swego przemyslu i sil zbrojnych osiagnac by nie mogl. Wniosek trzeci: ten sposob obrony lub, mowiac inaczej, zapobiezenia wojnie przekreslilby mozliwosci wlasnej ekspansji politycznej. Alternatywa znacznie lepsza bylo odsuniecie wlasnego udzialu w wojnie przez ulatwienie Niemcom osiagniecia ich celow politycznych. Z tym obliczeniem, ze zarowno Niemcy zwycieskie, jak i Niemcy pokonane przestana stanowic niebezpieczenstwo dla Rosji wskutek calkowitego wyczerpania. Wniosek czwarty: na bliska mete sojusz z Niemcami lub chocby tylko neutralnosc w konflikcie Niemiec z reszta Europy dawaly Rosji korzysci bezposrednie w postaci podzialu Europy wschodniej na strefy interesow, co w praktyce oznaczalo rozbior Polski i zabor krajow baltyckich z mozliwoscia zaborow na Balkanach. Te korzysci zas stwarzaly wystarczajaca baze do dalszej ekspansji w momencie uznanym przez Zwiazek Sowiecki za dogodny. Kluczowym zagadnieniem byla tu likwidacja panstwa polskiego jako najsilniejszego elementu ladu pokojowego w tej czesci Europy. Likwidacja panstwa polskiego byla tez podstawowym dezyderatem Niemiec, zarowno jako zapewnienie sobie terenu eksploatacji, jak i jako zabezpieczenie sobie tylow w walce z demokracjami zachodnimi. Wniosek piaty: wokol sprawy polskiej najlatwiej wiec bylo Zwiazkowi Sowieckiemu porozumiec sie z Niemcami. Wniosek szosty: idealnym w ocenie Stalina rozwiazaniem bylo nie zapobiezenie wybuchowi wojny i nie obrona przed agresja niemiecka, lecz przeciwnie, podniecenie Hitlera do wojny i dopomozenie mu w jej prowadzeniu, pod warunkiem nieangazowania sil Zwiazku Sowieckiego, wyla494 495 czywszy epizodyczny w ogolnych planach wspoludzial w zbrojnym napadzie na Polske.Hitler mogl juz zaczynac wojne. Zaczal ja nie 26 sierpnia, jak zamierzal, lecz l. wrzesnia. Zwloka ta wywolala paroksyzm niepokoju w Moskwie. Tymczasem od 24 sierpnia swiat stal przed faktem dokonanym, ktorego znaczenia w pelni ocenic nie umial, gdyz znal tylko czesc prawdy, a nie cala prawde z wszystkimi jej tragicznymi i haniebnymi konsekwencjami. Wiedzial tylko o pakcie nieagresji i o umowie handlowej czy - mowiac scislej - o umowie o pomocy gospodarczej Rosji dla Niemiec. Z dwoch dokumentow podpisanych w Moskwie za wazniejszy uwazano traktat handlowy. Zapewnial Niemcom dostawy zywnosci i surowcow, bez ktorych prowadzenie wojny obliczonej na wiecej niz kilka miesiecy nastreczaloby powazne trudnosci. Co prawda i tutaj komunikaty oficjalne nie podaly pelnej wartosci przewidzianych umowa obrotow towarowych, ktore zreszta pozniej kilkakrotnie powiekszano, dopoki nie osiagnely gigantycznych rozmiarow. Gdy chodzi o pakt nieagresji, pierwsza reakcja opinii zachodniej byla powsciagliwa. Nie wczytujac sie zbyt dokladnie w jego siedem punktow stwierdzano najchetniej, ze po prostu na Zwiazek Sowiecki w wojnie przeciwko Niemcom nie mozna liczyc, przynajmniej w pierwszej jej fazie. Znajdywano tez rozne wytlumaczenia. Jednym bylo, ze Rosja nie widzi potrzeby przyjscia z pomoca demokracjom, gdyz same sobie z Niemcami dadza rade. Innym, ze sie konfliktu przelekla. Odzywaly sie takze glosy krytyki przeciwko rzadowi francuskiemu i angielskiemu, ze nie umialy sie dogadac ze Zwiazkiem Sowieckim, bo same prowadza polityke chwiejna i niekonsekwentna. Ten argument najbardziej odpowiadal Zwiazkowi Sowieckiemu, gdyz sam go glosil. Glosil tez - juz w pierwszych dniach po "niespodziance" (tak prasa zachodnia nazwala pakt niemiecko-sowiecki), ze to glownie Polska swym uporem uniemozliwila Zwiazkowi Sowieckiemu udzial w swietej wojnie z Hitlerem, bo nie pozwolila na przeslawny przemarsz i zlekcewazyla oferte pomocy sowieckiej, tak jakby Zwiazek Sowiecki kiedykolwiek ja Polsce zlozyl. Z nie mniejszym uporem zaczela propaganda sowiecka glosic, ze Zwiazek Sowiecki znalazl sie w sytuacji przymusowej i ze po prostu musial zawrzec pakt nieagresji z Niemcami, gdyz nie mial innego wyjscia. Stalinowi oddal tu ogromna przysluge Hitler, gdy ani nie zaprzeczal, ani nie protestowal przeciwko twierdzeniom Moskwy, ze inicjatywa porozumienia wyszla od niego, a nie od Stalina. Co innego mowiono na bankiecie po podpisaniu paktu, co innego w wymianie dalszej korespondencji miedzy Moskwa i Berlinem, a co innego pisano w Prawdzie. 24 sierpnia Prawda utrzymywala, ze Niemcy zaproponowali pakt nieagresji Rosji, a Rosja go przyjela, gdyz Anglia i Francja chcialy ja wtracic w wojne "na dwa fronty", by samym pozostac na uboczu. Owa wojne na dwa fronty toczyc wiec musialaby Rosja - zdaniem Prawdy - "bez sprzymierzencow". O co chodzilo? O jakie dwa fronty? O dodatkowe dla Rosji alibi w postaci legendy o zagrozeniu ze strony Japonii. Rzeczywiscie na pograniczu mandzurskim toczyly sie od kilku juz lat walki miedzy wojskami japonskimi i sowieckimi. Mialy charakter lokalny, gdyz przedmiotem utarczek byla Mongolia Zewnetrzna, nad ktora obie strony staraly sie rozciagnac kontrole. Ani Zwiazek Sowiecki nie prowadzil z tej przyczyny wojny w calym tego slowa znaczeniu, ani nie dazyla do niej Japonia. Nie bylo tez mowy o wspoldzialaniu wojskowym ani o koordynacji dzialan miedzy Japonia i Niemcami na wypadek wybuchu wojny w Europie. Ambasador japonski w Berlinie Oszima, gdy go podsekretarz stanu Weizsacker zawiadamial o porozumieniu niemiecko-sowieckim, zreszta bardzo kurtuazyjnie, bo juz 22 sierpnia, ograniczyl sie do stwierdzenia, ze nie warto zastanawiac sie nad faktem juz dokonanym. Nie zaprzeczyl tez, ze jest to dobry moment dla normalizacji stosunkow z Rosja bez potrzeby zadnych deklaracji czy podpisywania umow. W rzeczywistosci w ciagu kilku dni utarczki na pograniczu ustaly i stosunki japonsko-sowieckie wrocily na tory normalnej wspolpracy handlowej i dyplomatycznej. Groza "wojny na dwa fronty" byla wiec zwyklym wymyslem, obliczonym na uszy wlasnego spoleczenstwa. Dlaczego jednak Zwiazek Sowiecki wybral taka linie tlumaczen i dlaczego Hitler sie na nia zgodzil? Hitlerem mogla powodowac swoista mania wielkosci. Mogl chciec pochwalic sie przed wlasnym spoleczenstwem, ze to on wlasnie wymyslil i przeprowadzil ugode z Rosja - ba, ze ja do ugody zmusil. Nie ulega przeciez watpliwosci, ze gdyby Hitler zdecydowal sie na niedyskrecje, na przyklad na temat podpisania tajnego protokolu z inicjatywy Zwiazku Sowieckiego, moglby niejedno uzyskac. Wiadomosc, ze Niemcy zapewnily sobie pomoc Rosji w wojnie z Polska i ze podpisaly z gory traktat rozbiorowy wywolalaby panike nawet w Polsce. A przeciez az do ostatniej chwili Hitler liczyl na ustepstwa z jej strony bez. wojny. Popelnial tu blad. Lecz moglby na pewno podwazyc wole walki w Anglii i we Francji, gdzie i tak bylo jej niewiele, a gdzie haslo "nie chcemy umierac za Gdansk" bylo wcale ponure, zanim jeszcze zaczela sie nim poslugiwac propaganda komunistyczna. Hitler tym sposobem nacisku sie nie posluzyl. Pozwolil Stalinowi twierdzic, ze inicjatywa umowy byla niemiecka, a nie sowiecka. Pozwolil mu glosic, ze Rosja znalazla sie w sytuacji przymusowej, z ktorej wyprowadzil ja geniusz Stalina. Dlaczego Stalinowi na tym zalezalo? Odpowiedz jest oczywiscie zlozona, lecz najistotniejszym jej elementem jest podstawowy dezyderat polityki sowieckiej w roku 1939. A mianowicie uczynic wszystko, by zachecic Hitlera do agresji, a Polske, Anglie i Francje do oporu. Osiagniecie tego celu mialo wytworzyc wrazenie, ze neutralnosc sowiecka (bo tylko o neutralnosci swiat sie dowiedzial 23 sierpnia) jest podyktowana koniecznoscia. A koniecznosci ulegaja z czasem zmianie. V Jednym z najbardziej makabrycznych dokumentow historii jest oficjalna fotografia z momentu podpisywania przymierza sowiecko-niemieckiego na Kremlu. Rozpowszechnily ja wowczas zarowno prasa niemiecka, jak i so496 497 wiecka agencja TASS, pojawila sie z kolei w gazetach calego swiata, by wreszcie zawedrowac jako ilustracja do ksiazek. Z wydawnictw sowieckich zniknela po czerwcu roku 1941, by nie trafic juz nigdy do rak i przed oczyczytelnikow w krajach rzadzonych dzis przez komunistow. Sprobujmy ja opisac. Znany ze wej "kamiennej twarzy" Molotow ma wyjatkowo usmiech szczerego zadowolenia na ustach. Nad nim z mina triumfalna stoi w sztuczkowych spodniach i ze swastyka w klapie von Ribbentrop. A obok, przylgniety do niego, nieomal ramieniem do ramienia, stoi Stalin. Jego wyraz twarzy jest najbardziej wymowny: mieszanina ogromnej radosci z ironia, ogromnego zadowolenia ze zlosliwoscia. Widac, ze osiagnal swoj cel: daje Hitlerowi tak wielka przynete, by nic juz nie moglo odwiesc oblednego wodza rasizmu od wydania rozkazow armii, flocie i lotnictwu niemieckiemu. Z atmosfera euforii na twarzach wspolnikow jednej z najwiekszych zbrodni historycznych kontrastuje tylko twarz Woroszylowa. Jeszcze bez pagonow i nie obwieszony poltora kopy orderow, a wiec niepodobny do tradycyjnych dzisiaj postaci marszalkow Zwiazku Sowieckiego, lecz w prostej kurcie dowodcy Armii Czerwonej, Woroszylow spoglada katem oka na Stalina z wyrazem gniewnej zadumy na twarzy. To wlasnie zdjecie wyswietlone na ekranach dziennikow filmowych zrobilo tak wielkie wrazenie na Wiktorze Krawczence, wowczas dygnitarzu sowieckim, ktory w roku 1946 mial napisac w Kanadzie ksiazke pod tytulem "Wybralem wolnosc": "Uwazalem Kreml za zdolny do kazdej potwornosci... Niemniej nie chcialem w pierwszej chwili uwierzyc w wiadomosc o zawarciu paktu, ktory pozwolil Hitlerowi rozpoczac wojne przeciwko Polsce i reszcie Europy... Dopiero gdy zobaczylismy fotografie i aktualnosci filmowe, zaczelismy wierzyc w cos, co wydawalo sie nie do wiary. Swastyka i mlot i sierp powiewaja kolo siebie w Moskwie. I Molotow tlumaczacy, ze faszyzm jest w gruncie rzeczy tylko 'kwestia smaku'. A niebawem Stalin pozdrawiajacy swego kolege-dyktatora goracymi slowami o 'przyjazni przypieczetowanej krwia'". Krawczenko ma na mysli depesze gratulacyjne i przemowienia przywodcow sowieckich juz w czasie i po zakonczeniu kampanii wrzesniowej. Przyjrzyjmy sie z kolei scenom na nocnym bankiecie na Kremlu. Przebieg bankietu znamy z urzedowego opisu przedlozonego Hitlerowi, a sporzadzonego przez towarzyszacych Ribbentropowi urzednikow niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych. Omawiano nastepujace sprawy: stosunki sowiecko-japonskie i uslugi, jakie Niemcy moga tu oddac Moskwie, sile lub slabosc Francji i Wielkiej Brytanii, przy czym duzo smiechu towarzyszylo przypomnieniu naiwnych wysilkow Anglii, by zapobiec porozumieniu sowiecko-niemiec-kiemu i by zapobiec wojnie przez wlaczenie Zwiazku Sowieckiego do frontu obrony pokoju. Jeszcze wiecej wesolosci towarzyszylo wspolnym komentarzom na temat Paktu Antykominternowskiego. Stalin i oczywiscie Komintern pakt ten zwalczali. Lecz oto na bankiecie w przeddzien wojny Ribbentrop oznajmia Stalinowi, ze przeciez Pakt Antykominternowski nie byl nigdy skierowany przeciwko Zwiazkowi Sowieckiemu, lecz pomyslany byl jako srodek polityczny utrudniajacy akcje polityczna Anglii, zwlaszcza montowaniu frontu obrony kraju. Naturalnie - przyznal chetnie Stalin - on nigdy nie traktowal Paktu Antykominternowskiego inaczej niz jako straszaka dla angielskich kupczykow i londynskiej City. Ten temat wyczerpano wesolym dowcipem, rzekomo powtarzanym w Berlinie, a Berlinczycy sa znani ze swego poczucia humoru, ze jak bedzie trzeba, to i sam Stalin przystapi do Paktu Antykominternowskiego. Zalatwiwszy w ten sposob roznice ideologiczne miedzy komunizmem, demokracja i faszyzmem, Stalin przystapil do szczegolowego uzasadnienia absolutnej zgodnosci interesow panstwowych Zwiazku Sowieckiego i Rzeszy hitlerowskiej oraz zgodnosci celow narodowych Rosjan i Niemcow. Stwierdzil, ze wszystko co dotychczas psulo dobre stosunki miedzy dwoma narodami bylo zwykla intryga angielska. Lecz sytuacja sie nie moze powtorzyc, bo narod niemiecki jako milujacy pokoj na pewno powita z radoscia podpisanie traktatow ze Zwiazkiem Sowieckim. Ribbentrop poprawil tu Stalina w ten sposob, ze umilowanie pokoju przez Hitlera i narod niemiecki nie obejmuje jednak Polski, gdyz Niemcy w zadnym wypadku nie zniosa dalej ciaglych prowokacji polskich. Stalin nie oponowal - co jest zreszta zrozumiale, skoro opijano wlasnie traktat rozbioru Polski i przyszle triumfy obu armii w wojnie przeciwko Polsce. Zamiast dalszej dyskusji zaproponowal wiec zebranym wypicie zdrowia Fuhrer'si, gdyz on, Stalin, wie dobrze, jaka miloscia otacza go narod niemiecki. Nastapily dalsze toasty, co pozwolilo Molotowowi przypomniec zebranym, ze nie kto inny jak Stalin w swojej mowie z 10 marca przygotowal grunt pod tak radykalne i doniosle odwrocenie sytuacji miedzynarodowej. I wreszcie bankiet zakonczyl sie uroczystymi slowami Stalina, skierowanymi do Ribbentropa z prosba o przekazanie ich Hitlerowi: "Rzad sowiecki traktuje podpisany traktat z najwieksza powaga. A ja gwarantuje slowem honoru, ze Zwiazek Sowiecki nigdy swego partnera nie zdradzi". Bylo to jedyne w karierze Stalina slowo honoru, ktorego wiernie dotrzymal. Ostatnie dni pokoju I Termin rozpoczecia wojny wyznaczony byl przez Hitlera na dzien 26 sierpnia 1939 roku. Wojna rozpoczela sie jednak l wrzesnia o swicie i te date oczywiscie kazdy zna doskonale. Znana tez jest data 3 wrzesnia, od ktorej liczy sie poczatek wojny w historiografii angielskiej, gdyz w tym dniu wlasnie wypowiedzialy Niemcom wojne Wielka Brytania i Francja. Data historycznie scisla jest oczywiscie l wrzesnia. Natomiast data 3 wrzesnia jest takze wazna, gdyz od tego dnia wojna z lokalnej rozprawy 32 - Historia dwudziestolecia 498 miedzy Niemcami i Polska przeistoczyla sie w wojne europejska, a w dalszymrozwoju wydarzen swiatowa. 3 wrzesnia tez Hitler po raz pierwszy poniosl ciezka porazke polityczna. Mowic o porazce Hitlera, chociazby tylko politycznej, w dniu 3 wrzesnia, gdy Niemcy staly u szczytu potegi i pewnosci siebie, gdy Luftwaffe dwoma tysiacami samolotow bombardowala caly prawie teren Polski, gdy niemieckie wojska pancerne rozrywaly obrone polska na Pomorzu i w rejonie Czestochowy, zakrawa na paradoks lub nawet na niewczesny zart. Tak jednak bylo w istocie. I od tej chwili, choc ciagle w tym kierunku bedzie podejmowal proby, Hitler nie osiagnal juz niczego w drodze zastraszenia i szantazu. Czekaly go triumfy wojskowe i wielu potrzeba bedzie lat, nim jego potega sie zachwieje na polach bitew, by wreszcie runac nieslawnie w ruinach Berlina, lecz nie czekaly go juz zwyciestwa polityczne. Nadany zostal nieodwracalny kierunek dziejom przyszlych kilku lat wojny. A bylo to skutkiem jednego tylko faktu: mianowicie, ze Polska, chociaz pozostawiona wlasnym tylko silom, i to silom slabym w sensie wojskowym, nie znalazla sie ani w politycznej, ani w moralnej izolacji, jak to sobie planowal Hitler i sprzymierzony z nim Stalin. 26 sierpnia byl terminem z dawna upatrzonym zarowno przez Hitlera, jak i przez jego sztab wojskowy, jako najdogodniejszy dla zaczecia dzialan wojennych przeciwko Polsce. By w tym dniu moc wojne rozpoczac, Ribben-tropowi nakazano przyspieszyc definitywnie zawarcie sojuszu ze Zwiazkiem Sowieckim. Pierwotnie Stalin zapraszal go do Moskwy dla podpisania ukladow na 28 lub 29 sierpnia. Zgodzil sie jednak skwapliwie na termin 23 sierpnia. W przekonaniu Hitlera szok spowodowany podpisaniem umow z Rosja sparalizowac mial calkowicie polityke brytyjska, a wiec i francuska, i to tak dalece, ze nie zdobeda sie na nic innego jak na bezczynne przygladanie sie klesce Polski. Bezczynne w sensie politycznym, co rzecz jasna bedzie jednoznaczne z brakiem jakiegokolwiek zagrozenia Niemiec w sensie wojskowym. Bo Hitler popelnial w tym czasie ogromny blad, bojac sie bardziej sily wojskowej Francji niz determinacji politycznej Wielkiej Brytanii. Wiedzial jednak, ze mobilizacja armii francuskiej trwac musi dwa tygodnie. Nie mylil sie tez sadzac, ze Francja nie przeprowadzi mobilizacji prewencyjnej, lecz ze zarzadzi ja tylko w razie powziecia politycznej decyzji prowadzenia wojny. Liczyl tez, ze po wiadomosci o podpisaniu paktu ze Stalinem zycie polityczne Francji, a przede wszystkim Wielkiej Brytanii ulegnie calkowitemu paralizowi na okres co najmniej kilku dni lub tygodni, w ciagu ktorych Polska zostanie juz pokonana wojskowo i okupowana na calym terytorium przez Niemcy i Zwiazek Sowiecki. Przestanie wiec istniec i kazdy nowy rzad w Londynie i w Paryzu gotow bedzie do kompromisu z Berlinem, gdyz mysl ratowania pokoju przestanie juz obowiazywac w stosunku do Polski i ograniczy sie do ratowania wlasnego spokoju, spokoju Francji i Anglii. Pierwsze pytanie, jakie wprawiony w doskonaly humor raportem Ribben-tropa z jego pobytu w Moskwie Hitler zadal swemu szefowi prasowemu Dietrichowi, 25 sierpnia - bylo tak sformulowane, ze Dietrich po prostu go nie zrozumial. Hitler zapytal go mianowicie, jakie ma wiadomosci o kryzysach rzadowych w Londynie i Paryzu. Zaskoczonemu Dietrichowi Hitler wyjasnil: 499 "Chodzi mi o dymisje rzadow Chamberlaina i Daladiera. Jest przeciez jasne, ze w systemie parlamentarnym nie moga sie utrzymac po takiej kompromitacji jakthiepowodzenie ich rokowan z Sowietami".Lecz zamiast wiadomosci o kryzysie politycznym w Londynie wreczono Hitlerowi tekst przemowienia premiera brytyjskiego w Izbie Gmin. Chamberlain mowil: "W Berlinie wiadomosc o podpisaniu paktu ze Zwiazkiem Sowieckim przez ministra spraw zagranicznych Rzeszy powitana zostala z nadzwyczajnym cynizmem jako wielkie zwyciestwo dyplomatyczne, ktore calkowicie usunelo niebezpieczenstwo wojny, albowiem i my, i Francja nie jestesmy jakoby w stanie wypelnic naszych zobowiazan wobec Polski. Uwazalismy za nasz pierwszy obowiazek rozwiac wszelkie takie zludzenia". W dalszym ciagu przemowienia Chamberlain stwierdzil, ze zgodnie ze specjalnym komunikatem prasowym wydanym przed kilku godzinami pakt niemiecko-sowiecki nie wplynal w niczym na zobowiazania brytyjskie w stosunku do Polski. Podobne oswiadczenie w nieco lagodniejszej formie, choc okraszone zwrotem o "honorze Francji", nadeszlo z Paryza. Hitler jeszcze nie daje za wygrana. O godzinie trzynastej trzydziesci przyjmuje wezwanego przez siebie ambasadora brytyjskiego Hendersona. Sklada na jego rece zapewnienie, ze granice Francji i Niemiec sa nienaruszalne, ze gotow jest zgodzic sie na redukcje zbrojen. Ba, w rownie aroganckim co naiwnym tonie proponuje Wielkiej Brytanii sojusz w obronie jej imperium oraz jak najdalej idaca wspolprace gospodarcza. Hitler ciagle nie wierzy w gotowosc dotrzymania przez Anglie zobowiazan wobec Polski. Po Hendersonie Hitler rozmawia z ambasadorem Wloch Attolico. Pyta o odpowiedz Mussoliniego na list, w ktorym tlumaczyl mu znaczenie sojuszu ze Stalinem i wykladal plan wojny przeciwko Polsce. Pyta tez o stan gotowosci Wloch do wojny z malo prawdopodobnym jego zdaniem wypadku wystapienia Francji w obronie Polski. Odpowiedz Mussoliniego, ktora zreszta w ostatecznej formie nadeszla dopiero nazajutrz, wprawia Hitlera w prawdziwy szal. Wlochy do wojny nie sa gotowe i przylaczyc sie do niej nie beda mogly. Niemcy tez nie powinny zaczynac wojny, bo Mussolini jest przekonany, ze Anglia i Francja swych zobowiazan wobec Polski dotrzymaja. Bylo tak istotnie. Z tym wszakze, ze nie rezygnowano na Zachodzie z ocalenia pokoju pomimo zawarcia paktu niemiecko-sowieckiego. Z wielu analiz politycznych tego okresu naj lapidarnie j brzmi ocena owczesnego brytyjskiego podsekretarza stanu Cadogana. Pisal on, ze zamiarem brytyjskim bylo doprowadzenie do logicznych konsekwencji umow juz zawartych z Polska. Cel byl dwojaki. Albo Hitler da sie w ten sposob od napasci na Polske odstraszyc, przynajmniej w roku 1939, a wowczas za rok czy za 9 miesiecy stosunek sil brytyjskich, a zapewne i polskich, do sil niemieckich ulegnie poprawie. Albo Hitler od napasci odwiesc sie nie da. Lecz w tym wypadku Anglia juz sie znajdzie w stanie wojny z Niemcami i wojny tej nie przerwie. Cadogan pisal otwarcie, ze w tym rozumowaniu byla chec wtracenia w polozenie bez wyjscia nie tylko Hitlera, lecz takze kol pacyfistycznych we Francji i w Anglii z Chamberlainem na czele. Pisal tez, ze z tych wlasnie powodow Anglia jak najchetniej zamienila swe gwarancje kwietniowe dla Polski w jawny pakt przymierza, pozostawiajacy Polsce swobode okreslenia, co uwaza za agresje, a tym samym decyzje rozpoczecia wojny obronnej. Dodawal przy tym szczerze, ze w dalszym ciagu dziejow Polska mogla miec pretensje do Anglii, za to chociazby, ze idac na tak dalekie i smiale plany polityczne nie miala zadnych mozliwosci konkretnego przyjscia jej z pomoca zbrojna w roku 1939. Zdaniem Cadogana Polacy zapewne o tym wiedzieli lub zdawali sobie z tego sprawe, co tylko podnosi ich zasluge i ich wartosci moralne. Jak dalece Polacy byli swiadomi slabosci militarnej Anglii przy jej calej determinacji politycznej, pozostanie na zawsze chyba tajemnica. Nie jest to zreszta wazne, gdyz w ostatnich dniach pokoju takze Warszawa nie przekreslila jeszcze mozliwosci uratowania pokoju w drodze zastraszenia Hitlera, pomimo paktu zawartego w Moskwie. Takie bylo podloze sojuszu polsko-brytyjskiego podpisanego 25 sierpnia w Londynie przez polskiego ambasadora Edwarda Raczynskiego. Nalezy sadzic, ze Polska sojusz ten podpisalaby nawet gdyby wiedziala, ze pod paktem Ribbentrop-Molotow kryje sie nie tylko neutralnosc Rosji, na ktora polityka polska liczyla i miala prawo liczyc, lecz rowniez przymierze skierowane przeciwko Polsce i jednoznaczne z traktatem rozbiorowym. Podpisalaby go zapewne takze w tym wypadku, gdyby wiedziala, jak iluzoryczna jest sila wojskowa Francji i jak malo jest po stronie francuskiej woli dopelnienia zobowiazan sojuszniczych. O podpisaniu sojuszu polsko-brytyjskiego dowiedzial sie Hitler tegoz dnia, 25 sierpnia, juz po ostatecznym terminie odwolania rozkazow do natarcia na Polske. Rozkaz ten jednak Hitler odwolal, co spowodowalo nieslychane zamieszanie, gdyz oddzialy Wehrmachtu byly juz w marszu na pozycje wyjsciowe. Generalowi Keitlowi powiedzial Hitler, ze potrzebuje czasu na rokowania. General Halder zapisal w swym notatniku, ze "termin odlozony do 30 sierpnia. Jesli rokowania beda potrzebowaly wiecej czasu, czekamy do 2 wrzesnia. Po tej dacie w tym roku nie uderzymy". Rokowania... O jakie rokowania chodzilo i moglo chodzic? Admiral Canaris, szef kontrwywiadu niemieckiego, ocenil sytuacje zbyt optymistycznie. Byl pewien, ze podpisanie sojuszu brytyjsko-polskiego juz spelnilo swe zadanie odstraszenia Hitlera od wojny. Oto jego slowa: "Po tym ciosie Hitler juz sie nie podniesie. Pokoj jest uratowany na lat dwadziescia". Podobne wrazenie zapanowalo na Kremlu. Z tym tylko, ze w przeciwienstwie do Canarisa towarzyszylo mu nie uczucie radosci, lecz uczucie niepokoju, ze oto wielki plan zachecenia Hitlera do wojny moze sie nie udac. Nalezalo wiec podtrzymac zamiar Hitlera uderzenia na Polske. Celowi temu posluzyla inspirowana zapewne wiadomosc prasy szwajcarskiej. 25 sierpnia Neue Ztircher Zeitung podala wiadomosc o rzekomym wycofaniu wojsk sowieckich z pogranicza z Polska, co gazeta komentowala w ten sposob, ze pomimo ukladu zawartego w Moskwie Zwiazek Sowiecki na pewno nie zamierza podejmowac zadnych nieprzyjaznych krokow przeciwko Polsce. Wiadomosc ta obiegla Warszawe, takze inne stolice. Dawano jej wiare, usztywniajac tym samym stanowisko Anglii. Gdyz mozna bylo przypuszczac, ze wzmacnia to sile odstraszenia Hitlera. Na chwyt ten zareagowal Hitler bardzo nerwowo, zadajac wszystkimi sposobami, by Zwiazek Sowiecki wiadomosci tej zaprzeczyl, i to w formie oficjalnej Nastapilo to rzeczywiscie w postaci komunikatu agencji TASS, wedlug ktorego sowieckie "kola miarodajne" stwierdzaly, ze "w zwiazku z narastajaca powaga sytuacji w Europie wschodniej i mozliwoscia niespodzianek dowodztwo sowieckie postanowilo nie zmniejszyc, lecz zwiekszyc sily wojskowe na zachodniej granicy ZSSR". Komunikat ten ukazal sie po poludniu 30 sierpnia, choc jego tresc przekazano zapewne do Berlina nieco wczesniej. Innymi juz kanalami dano znac do Berlina, ze rozpoczela sie koncentracja i mobilizacja wojsk sowieckich w okregach wojskowych Kijowa i Minska. Wiadomosci te przewazyly szale wahan na rzecz wojny w umysle Hitlera w ciagu kilku dni, ktore przeznaczyl na przekonanie Anglii i Francji, ze ich polityka wystapienia przeciwko Niemcom po stronie Polski "nie ma sensu" wobec porozumienia zawartego przez Hitlera ze Zwiazkiem Sowieckim. A Ribbentrop brutalnym wystapieniem wobec ambasadora Hendersona przekreslil wszelkie mozliwosci dalszej mediacji brytyjskiej miedzy Polska i Niemcami. II Na mediacje zdecydowal sie byl Hitler 25 sierpnia. Powodem bezposrednim bylo podpisanie tego samego dnia sojuszu polsko-brytyjskiego. Powiedzial przy tym wyraznie: "Potrzebuje czasu na rokowania", co brzmialo dosc dziwnie w zestawieniu z jego wypowiedzia 22 sierpnia przed generalicja niemiecka, ktora tak cytuje jego tlumacz Schmidt: "Mam Polske, gdzie ja chcialem miec. Jest izolowana. Byle tylko jakas swinia nie przeszkodzila mi teraz inicjatywa mediacji". Hitler uzyl przy tym slowa Schweinebund.Mediatorem nie byl sprzymierzeniec Hitlera Mussolini, choc do tego sie palil, stosujac nawet nacisk w postaci nagiego stwierdzenia, ze Wlochy nie sa do wojny gotowe i ze w tej fazie u boku Niemiec stanac nie moga. Hitler na mediacje wloska godzic sie nie myslal. Zgodzil sie jednak na mediacje brytyjska. Proba trwala bardzo krotko, bo zaledwie 4 dni. 28 sierpnia rzad brytyjski odpowiedzial odmownie na propozycje Hitlera, wyslane natychmiast po wiadomosci o podpisaniu paktu brytyjsko-polskiego. Hitler proponowal, by pomimo tego paktu Anglia zglosila desinteressement sprawa Polski i zawarla z Niemcami swego rodzaju pakt nieagresji dotyczacy Europy zachodniej, wzmocniony fantastycznym zgola porozumieniem na temat przyszlego podzialu swiata na angielska i niemiecka strefe wplywow, z tym ze Niemcy braliby na siebie obowiazek obrony nienaruszalnosci Imperium Brytyjskiego. Odmowie brytyjskiej, sformulowanej w kilku zdaniach, towarzyszyla propozycja posredniczenia w bezposrednich rozmowach polsko-niemieckich na wszystkie tematy sporne. Nota brytyjska stwierdzala przy tym, ze jest to sposob jedyny, gdyz w razie odrzucenia tej propozycji 502 503 i szukania rozwiazan w drodze uzycia sily zbrojnej Anglia znajdzie sie w stanie wojny z Niemcami na mocy swego paktu z Polska.29 sierpnia Hitler zgodzil sie na propozycje mediacji brytyjskiej, zreszta w formie bardzo gwaltownej i przy uzyciu nieslychanie napastliwego tonu na temat polskiej agresywnosci. Oswiadczyl jednak, ze przygotuje konkretne propozycje dla strony polskiej. Zadal tylko, by Brytyjczycy sprowadzili do Berlina przedstawiciela Polski uprawomocnionego do rokowan w ciagu 24 godzin, to jest do srody 30 sierpnia. Byl to rzecz jasna termin niewykonalny, na co Henderson zwrocil uwage, dajac przy tym do zrozumienia, ze uwaza jego wyznaczenie za malo istotny sposob dodatkowego nacisku. Tegoz zdania byli i Niemcy w ministerstwie spraw zagranicznych, a zapewne i sam Hitler. Nie zaprzeczono tez ze strony niemieckiej spokojnemu stwierdzeniu Hendersona, ze swa role mediacyjna rozpoczac musi od zlozenia odpowiedniej propozycji rzadowi polskiemu. Propozycje mediacji przekazal Henderson do Warszawy za posrednictwem ambasadora polskiego w Berlinie pod wieczor 30 sierpnia. Na propozycje te odpowiedziano z Warszawy poleceniem, by ambasador Lipski przekazal Ribbentropowi zgode Polski na wszczecie bezposrednich rokowan przy posrednictwie brytyjskim, lecz na podstawie takich warunkow wstepnych, jakie zostana uzgodnione ze strona brytyjska. Zgodnie z tym zleceniem Lipski poprosil o spotkanie z Ribbentropem, ktore wyznaczono na godzine trzynasta 31 sierpnia. Tymczasem jednak przed polnoca 30 sierpnia odbyla sie slawna rozmowa Ribbentropa z Hendersonem, ktora tlumacz Schmidt nazwal w swych wspomnieniach najbardziej burzliwym spotkaniem dwoch dyplomatow, jakie kiedykolwiek widzial lub kiedykolwiek mial zobaczyc. Ribbentrop w tonie niebywale aroganckim stwierdzil nagle, ze uplynal juz termin - jak sie wyrazil - "dostarczenia przez Anglikow Polaka upowaznionego do rokowan i do podpisania dokumentow". Henderson zareagowal nadzwyczaj ostro, wyprosil sobie tego rodzaju stawianie sprawy i podkreslil calkowita nierealnosc terminow niemieckich, nie omieszkawszy przy tym wypowiedziec swego pogladu na temat zachowania sie Ribbentropa. Wzial tez gore nad swym adwersarzem w tej rozgrywce charakterow, gdyz na kolejne pytanie Hendersona, jakie sa propozycje niemieckie, ktore maja stanowic podstawe rokowan z Polska, Ribbentrop propozycje te odczytal. Ulozono je poprzedniego dnia pod dyktat Hitlera. Domagaly sie wcielenia Gdanska do Rzeszy z pozostawieniem Gdyni Polsce oraz plebiscytu na Pomorzu polskim pod nadzorem mieszanej komisji brytyjsko-francusko-wlosko-sowieckiej. Ta strona, ktora plebiscyt przegra, bedzie miala zapewniona komunikacje przez terytorium Pomorza, miedzy Gdynia a Polska w razie korzystnego dla Niemiec wyniku plebiscytu lub miedzy Niemcami i Prusami Wschodnimi w razie wyniku korzystnego dla Polski. Henderson uznal, ze jest to mozliwa do przyjecia podstawa rokowan. I zazadal wreczenia mu propozycji niemieckich na pismie w celu przekazania ich stronie polskiej. Tu jednak nastapila niespodzianka bez precedensu w historii dyplomacji i nie tylko dyplomacji. Ribbentrop odmowil wreczenia propozycji przez siebie odczytanych, stwierdzajac, ze sa juz nieaktualne, gdyz przedstawiciel Polski nie stawil sie w terminie. Po cot wiec Ribbentrop propozycje te odczytywal i po co Hitler kazal je ulozyc? Przytoczmy slowa swiadka spotkania, czlowieka, ktorego na pewno nie mozna posadzac o sympatie propolskie czy nawet proangielskie. Oto co pisze Paul Schmidt, nawiazujac do odmowy wreczenia Hendersonowi niemieckich propozycji. "Z kolei - po Hendersonie - mnie ogarnelo podniecenie. Nagle zrozumialem, na czym polega gra Ribbentropa i Hitlera. W tej wlasnie chwili stalo sie dla mnie jasne, ze zachecajaco brzmiace propozycje Hitlera zostaly spisane wylacznie na pokaz i nie bylo nigdy zamiaru by doprowadzic do ich akceptacji. Odmowa wreczenia Hendersonowi warunkow na pismie podyktowana byla obawa, ze skoro rzad brytyjski przekaze je Polakom, moga oni po prostu sie na nie zgodzic. Jako tlumacz nie moglem nic powiedziec i nigdy bardziej tego nie zalowalem. Nie pozostawalo mi nic innego jak siedziec w poczuciu zupelnej bezsily i zgrzytac zebami, gdy oto przed moimi oczami perfidnie sabotowano ostatnia szanse zachowania pokoju. A wiec taki byl wynik dyskusji we dwoch miedzy Hitlerem i Ribbentropem, jaka odbyli przed przybyciem Hendersona". Wiemy, ze po napasci na Polske Hitler posluzyl sie swymi "wspanialomyslnymi propozycjami" - jak je okreslil - w celu propagandowym, by przekonywac swiat, zreszta bezskutecznie, ze Polska je odrzucila. Nie jest to zapewne najwieksze z jego klamstw, nawet z tego okresu, chociazby w porownaniu z inscenizacja rzekomego napadu na radiostacje w Gliwicach lub z pierwszymi slowami jego przemowienia w pierwszym dniu wojny, gdy wolal: "Postanowilem gwalt gwaltem odeprzec". Przypomnijmy, ze Henderson zawiadomil rzad Polski przez Lipskiego o mozliwosci rokowan przy mediacji brytyjskiej na kilka godzin przed spotkaniem z Ribbentropem, gdy o propozycjach niemieckich nic nie wiedzial. Lipski przybywszy 6 wrzesnia do neutralnej Kopenhagi pisal w depeszach do ambasadorow polskich w Paryzu i w Londynie: "Musze podkreslic, ze warunki niemieckie ujete w szesnascie punktow nie zostaly nigdy przedlozone ani mnie, ani rzadowi polskiemu. Stwierdzam tez, ze 31 sierpnia oswiadczylem panu Ribbentropowi, ze rzad polski zajal pozytywne stanowisko wobec propozycji rzadu brytyjskiego w sprawie bezposrednich rozmow polsko-niemieckich". Jak zaznaczylismy przed chwila, Lipski mial wyznaczone spotkanie w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych na godzine trzynasta 31 sierpnia. Rozmowa Ribbentropa z Hendersonem zakonczyla sie poprzedniej nocy po godzinie dwunastej. Lipskiego przyjal naprzod podsekretarz stanu Weizsacker, ktory go zapytal, czy przybywa jako nadzwyczajny pelnomocnik rzadu polskiego. Lipski stwierdzil, ze reprezentuje rzad polski jako ambasador i ze zada spotkania z ministrem spraw zagranicznych. Kazano mu czekac. Ribbentrop przyjal go po godzinie osiemnastej, w otoczeniu strazy SS i tlumu urzednikow. Zapytany ponownie, czy ma specjalne pelnomocnictwa, Lipski odpowiedzial, ze jego wizyta pozostaje w zwiazku z brytyjska propo504 zycja mediacji i ze jej celem jest uzyskanie wiadomosci, na jakich warunkach rzad niemiecki chce rokowania prowadzic. Ribbentrop nie wspomnial ani o warunkach, ani o fakcie, ze odczytal je Hendersonowi, choc mu ich nie doreczyl, lecz obiecal, ze o zadaniu Lipskiego zawiadomi Hitlera. O swicie l wrzesnia - bez zadnych krokow dyplomatycznych i bez wypowiedzenia wojny - Niemcy uderzyly na Polske. Schmidt wspomina o dyskusji miedzy Ribbentropem i Hitlerem przed >>.. ;y.a Hendersona. I wnioskuje slusznie, ze wlasnie wtedy Hitler postanowil nie dopuscic do rokowan w oparciu o mediacje brytyjska. "Wspanialomyslne" propozycje Hitlera mialy sluzyc juz tylko celom propagandowym. Lecz gdy je ukladano, to jest 29 sierpnia, bylo jeszcze inaczej. Hitler byl jeszcze w stanie rozterki, czy zaczynac wojne czy nie. Liczyl sie z mozliwoscia odwolania decyzji wojny w roku 1939, z mozliwoscia jej odlozenia. Na te okolicznosc potrzebowal jakiegos alibi przed wlasnym spoleczenstwem wprowadzonym w stan wojennego podniecenia przez propagande. Alibi takie stwarzalyby rokowania polsko-niemieckie przy mediacji brytyjskiej. Bez wzgledu na ich wynik stanowilyby one uzasadnienie odwolania decyzji wojny przeciwko Polsce. Lecz 30 sierpnia Hitler uznal to alibi za niepotrzebne i zdecydowal sie na wykonanie pierwotnego planu, to jest na wojne przeciwko Polsce. Dlaczego? Dwie byly przyczyny. Po pierwsze Hitler uwierzyl znowu zapewnieniom Ribbentropa, ze pomimo mocnych sformulowan paktu polsko-brytyjskiego jest to tylko straszak bez znaczenia. Dwa pierwsze dni wojny mogly go podtrzymac w tym przekonaniu. Anglia i Francja jeszcze probowaly negocjowac. Dopiero 3 wrzesnia Hitler zwrocil sie do swego niefortunnego doradcy Ribbentropa z okrzykiem: "No i co teraz?". Bo oto Anglia wojne wypowiedziala. A przyczyna druga? 30 sierpnia skonczyly sie obawy Hitlera, czy Rosja pomimo wszystko, pomimo zawartego traktatu przymierza przeciwko Polsce, nie wycofa sie z przyjetych zobowiazan lub po prostu ich nie wykona. Przyjmujac Hendersona Ribbentrop wiedzial juz, ze - jak mowil komunikat TASS - Rosja gromadzi sily na granicy polskiej. Hitler przekonal sie, ze Moskwa gotowa jest dotrzymac przymierza przeciwko Polsce i ze nie uczyni niczego, co by moglo wzmocnic nacisk angielski na mediacje z Polska. Stalin zrobil w tych kilku dniach miedzy 25 sierpnia i l wrzesnia wszystko, aby podtrzymac Hitlera w jego planach wojennych i rozwiac ostatnie jego wahania. Czy byla alternatywa? Pytanie, czy w roku 1939 Polska miala jakas inna od obranej alternatywe polityczna, pojawilo sie w umyslach, rozmowach i publicystyce natychmiast po klesce wrzesniowej. Rzecz zrozumiala, ze formulowano je w sposob nieraz bardzo gwaltowny, ulegajac uczuciom przeslaniajacym, a czesto zastepujacym po prostu znajomosc faktow. Gorycz z doznanej kleski i niepewnosc, jakie 505 beda dalsze koleje wojny powodowaly sklonnosc do sadow krancowych, zwlaszcza, ze trudno bylo oddzielic istote zagadnienia od zjawisk margine-sowychTiub pozostajacych jedynie w luznym zwiazku ze skomplikowana mozaika spraw majacych swe zrodlo i znajdujacych swe rozwiazanie daleko poza zakresem mozliwosci i wplywow polskich. A taka mozaika jest zawsze i byl przed druga wojna swiatowa caloksztalt polityki europejskiej. Animozje osobiste i pogladowe dopelnialy chaosu, z tym skutkiem, ze albo potepiano wszystko w czambul, albo tez, broniac na przyklad polityki Becka na forum miedzynarodowym, uwazano przy tym za konieczne bronic dzialalnosci rzadow przedwojennych na polu polityki wewnetrznej.Nie bez wplywu na ferowanie sadow byly nowe powiazania stworzone przez rzeczywistosc wojenna i nadzieje na przyszlosc. I tak w warunkach odbudowy panstwowosci i wojska polskiego poza krajem w oparciu o Francje szczegolna latwosc argumentacji znajdowali ci wszyscy, ktorzy tradycyjnie uwazali sie lub ktorych tradycyjnie uwazano za stronnikow jak najwiekszego powiazania polityki polskiej z polityka francuska. Bylo ich zawsze w Polsce sporo, a w wiekszosci swej zaliczali sie do obozu opozycji przeciwko, systemowi rzadow nazywanemu "sanacyjnym". Dla wielu z nich usamodzielnienie sie polityki polskiej od zaleznosci francuskiej dokonane na przelomie lat dwudziestych i trzydziestych bylo zjawiskiem niepokojacym i niepozadanym, a lawirowanie miedzy dwoma sasiadami, niemieckim i rosyjskim, traktowane bylo z daleko idaca podejrzliwoscia. Rozgrzeszano przy tym latwo tak dla Polski niepomyslne zjawiska jak postepujaca biernosc i "immo-bilizm" polityki francuskiej, a nawet zjawiska po prostu dla Polski grozne, jak przystapienie do ugodowych traktatow z Niemcami w Locarno lub swiadome podwazanie wartosci przymierza polsko-francuskiego. Po klesce wrzesniowej wobec toczacej sie dalej wojny - przymykano oczy na jej charakter drole de guerre - "wojny na niby" - i wiazano z Francja ogromne nadzieje, co oczywiscie rzutowalo wstecz na rzekoma "antyfran-cuskosc" czy - jeszcze gorzej - na rzekoma "proniemieckosc" rzadow przedwojennych. Wsrod ludzi tak rozumujacych byl wszakze i nowy Wodz Naczelny i premier w jednej osobie, general Sikorski. Zmienil swe zdanie po klesce Francji, zmienil je radykalnie, przerzucajac, zgodnie z wymogami biezacej polityki, swe nadzieje i obliczenia na Anglie, a w dalszym rozwoju na Stany Zjednoczone. Bylo to takze zjawisko wytlumaczalne, lecz nie wnosilo wiele do dyskusji historycznej nad pytaniem, czy i jakie alternatywy miala Polska przed rokiem 1939. Tu zdania w dalszym ciagu byly podzielone, choc dyskusja tracila na ostrosci, zwlaszcza ze lepiej juz rozumiano role Anglii jako wlasnie w 1939 roku glownego czynnika w polityce przeciwstawiania sie agresji niemieckiej, a po upadku Francji .przez ponad rok jedynego tej polityki wykonawcy. Zrozumienie roli Anglii stawialo w lepszym swietle umiejetnosci dyplomatyczne Jozefa Becka i jego polityke, gdyz on wlasnie Polske z Anglia zwiazal i przy jej pomocy zapobiegl izolacji politycznej Polski w konfrontacji z Hitlerem, choc nie zapobiegl jej izolacji wojskowej. Dyskusja nad alternatywa polityczna przed wybuchem wojny schodzila 506 przy tym coraz bardziej na wody ocen bledow popelnionych w budowaniu materialnej sily panstwa polskiego. Oceny polityki zagranicznej stawaly sie mniej namietne i bardziej rzeczowe. Tym bardziej ze pominawszy zupelnie odosobnione postacie Wladyslawa Studnickiego czy Cata-Mackiewicza zaden Polak nie kwestionowal slusznosci decyzji wojny z Niemcami w odpowiedzi na agresje niemiecka. Nikt decyzji tej nie kwestionowal, skoro jedyna jej alternatywa byla utrata niepodleglosci, a nie tylko utrata czesci terytorium.Otwarte natomiast pozostawalo pytanie, czy nie mozna bylo do wojny tej przystapic w lepszym ukladzie sojuszniczym. To znaczy, majac Zwiazek Sowiecki za soba lub z soba zamiast miec go przeciwko sobie. Odpowiedz obowiazujaca dzis urzedowo w historiografii komunistycznej jest znana na pamiec kazdemu. Obowiazuje, rzecz jasna, dopiero od roku 1941. Do tej daty Polska byla, wedlug slow Molotowa, po prostu "bekartem Traktatu Wersalskiego" i jako taka zostala slusznie, sprawiedliwie i nieodwolalnie raz na zawsze wykreslona z mapy Europy. Rosja i Niemcy dokonaly w roku 1939 tego, czego nie zdolala dokonac Rosja leninowska w roku 1920. Alternatywa dla Polski? Owszem byla - twierdza komunisci - i to juz w roku 1920, gdy powinna sie byla przylaczyc do Zwiazku Sowieckiego jako siedemnasta wowczas republika, dokonawszy przedtem u siebie rewolucji na wzor rosyjski i przy rosyjskiej pomocy. Dzis argumentacja komunistyczna idzie po innej linii. Z jednej strony utrzymuje, ze "tylko przyjazn" ze Zwiazkiem Sowieckim mogla ja byla zabezpieczyc przed Niemcami, a przyjazni tej nie bylo, gdyz Polska byla krajem obszarniczo-burzuazyjnym. Swa polityka w roku 1939 Polska zmusila Rosje na spolke z Anglia do "zawarcia paktu nieagresji" - tak sie to nazywa, gdyz do niczego wiecej przyznac sie Rosja do dzis nie chce - z Niemcami. Rosja zawarla pakt po to, by siebie uratowac i w dalszej kolejnosci Niemcy pobic, wyswobadzajac przy okazji Polske, oczywiscie w granicach etnograficznych. Alternatywa ustrojowa dla Polski przed wojna? Oczywiscie stan obecny, czyli Polska Ludowa w jej dzisiejszej postaci. Jest to rozumowanie pozbawione jakichkolwiek podstaw historycznych i logicznych. Przed rokiem 1939 koncepcja "demokracji ludowych" - to jest panstw podporzadkowanych Zwiazkowi Sowieckiemu, lecz o cechach narodowych i o pozorach niepodleglosci - nie istniala w niczyim umysle. Powstala dopiero w czasie drugiej wojny swiatowej, i to w ostatniej jej fazie. Przed rokiem 1939 "przyjazn ze Zwiazkiem Radzieckim" oznaczala, takze dla Kremla, tylko jedno: poddanie sie zaborowi sowieckiemu. Przed rokiem 1939 nie istniala tez na Kremlu koncepcja integralnosci terytorialnej Polski. Nie tylko wobec ziem polozonych po wschodniej stronie Bugu, lecz i wobec Pomorza, Slaska, Gdanska i Poznanskiego. Tak jak w roku 1920, tak tez i w roku 1939 ziemie te nalezaly lub nalezec powinny - zdaniem Moskwy i komunistow calego swiata, z polskimi na czele - do Niemiec, gdyz jesli o czyjakolwiek przyjazn Zwiazek Sowiecki kiedykolwiek zabiegal, to wlasnie o przyjazn z Niemcami, nawet gdyby to mialy byc Niemcy hitlerowskie. O tego wiec rodzaju wiazaniu polityki polskiej ze Zwiazkiem Sowieckim, o jej opieraniu na przyjazni ze Zwiazkiem Sowieckim, o jakim dzis sie mowi, 507 pisze i moze nawet mysli, przed druga wojna swiatowa nie myslal nikt. Nie tylko w Warszawie, lecz przede wszystkim na Kremlu. Nikt tez z taka pro-pozycjalwobec Polski nie wystapil od strony rosyjskiej nie tylko dlatego, ze nikt by jej w Polsce nie przyjal, lecz dlatego, ze nie lezala w ogole w sferze rozumowania rzadu sowieckiego.Odpowiedz wiec, ze w roku 1939 Polska bylaby sie ocalila, gdyby byla w przyjazni ze Zwiazkiem Sowieckim, zerwawszy ze swym "klasowo-nacjo-nalistycznym" ustrojem, nie jest w ogole podstawa dyskusji nad pytaniem, jaka alternatywe polityczna Polska wtedy miala. Jest natomiast taka podstawa pytanie, czy mogla Polska w roku 1939 tak poprowadzic polityke, by naklonic Rosje do zawarcia przymierza z Francja i Anglia, a tym samym z Polska, zamiast przymierza z Niemcami. Na samym wstepie wylania sie tu sprawa celow przyswiecajacych i Polsce, i Anglii z Francja z jednej a Rosja z drugiej strony. Rokowania anglo-francusko-sowieckie rozbijaly sie o niemoznosc ustalenia wspolnego celu. Na tym tle wypowiedz generala Doumenc nie byla wcale smieszna, jak sie to Stalinowi wydawalo. Doumenc mowil o principe porozumienia, bez ktorego zawrzec sie go nie da. Dla strony zachodniej i dla Polski owym principe, owym celem, bylo zapobiezenie wojnie, co pociagalo za soba poszanowanie status quo istniejacego w Europie, ktore to status quo chcial obalic Hitler. Rosji taki cel absolutnie nie interesowal. Chciala nie utrzymania ladu w Europie, lecz jego zmiany na swoja korzysc. I to mial byc warunek sprzeciwienia sie zmianie na korzysc Niemiec. W tym swietle ocena bledow, jesli je tak nazwiemy, popelnionych przez Anglie i przez Polske nabiera innego zabarwienia. Ich unikniecie wymagaloby odstapienia od obrony europejskiego status quo, ktore bylo bariera przed agresja hitlerowska. A takze przed agresja stalinowska. Byly natomiast bledy innego rodzaju, bledy taktyki, o ktorych rzadziej sie pamieta. Do nich nalezala wadliwa ocena wlasnych mozliwosci wojskowych, mozliwosci Polski i mozliwosci Niemiec. Ze strony Polski byla, naiwna zapewne, nadzieja, ze wzglad na wlasne bezpieczenstwo i wlasny interes nakaza Zwiazkowi Sowieckiemu zachowac neutralnosc. Celem Polski w roku 1939 nie byla wyprawa krzyzowa przeciwko Niemcom hitlerowskim, lecz unikniecie wojny. Ale nie za kazda cene. To slynne powiedzenie ministra Becka, powtorzone zreszta w innej formie przez Anglikow, nie bylo sloganem ani haslem propagandowym, lecz bylo istotnym zalozeniem politycznym. Zalozeniem historycznie slusznym gdyz nie moglo byc innego. Zwlaszcza wobec doswiadczen monachijskich z roku poprzedniego. Nie mozna bylo "okupic" sie Hitlerowi, gdyz nie bylo dostatecznie atrakcyjnego okupu. Nie mozna sie tez bylo okupic Zwiazkowi Sowieckiemu za jego watpliwa "przyjazn", gdyz i tu kazdy okup bylby niewystarczajacy. To stanowisko Polski laczyc sie musialo w praktyce z bezwzglednym przestrzeganiem nienaruszalnosci status quo, zarowno terytorialnego, jak i ustrojowego. Jest to zawsze niewygodne w dyplomacji, gdyz pociaga za soba pewien immobilizm, usztywnienie polityczne, w ktorym inicjatywa manewru przechodzi w rece przeciwnika. Ten immobilizm zastosowala Polska w obliczu pertraktacji Anglii i Francji z Rosja. 508 Rzecz charakterystyczna, ze koniecznosc te oceniala pozytywnie Anglia, a jak najgorzej Francja. Co gorzej - postawa ta odpowiadala najbardziej rzadowi sowieckiemu, gdyz dawala mu duze mozliwosci propagandowe na przyszlosc, pozwalajac jednoczesnie utrzymywac rokowania z Francja i Anglia na plaszczyznie teoretycznej. Dzieki temu spelnialy wyznaczone im zadanie: mianowicie straszaka majacego naklonic Hitlera do sojuszu z Rosja.Miedzy Niemcami a Rosja W sensie panstwowo-prawnym wrzesien 1939 roku nie przerywal ciaglosci istnienia panstwowosci polskiej. Kleska wojskowa poniesiona z reki Niemiec hitlerowskich i Zwiazku Sowieckiego, zwiazanych ze soba przymierzem skierowanym wlasnie i wylacznie przeciwko Polsce, nie byla wydarzeniem, ktore mogloby wplynac na zmiane polozenia Polski w oczach prawa miedzynarodowego. Stwarzala jednak rzeczywistosc nowa w sensie praktycznym. Wrzesien 1939 roku nie oznaczal wiec konca polskiej polityki zagranicznej ani nawet stanu jej czasowego zawieszenia. Oznaczal jednak koniecznosc stosowania zupelnie nowych metod. Metody te byly w duzej mierze nawrotem do sposobow dzialania, jakie polityka polska stosowac musiala przed rokiem 1918, to znaczy zanim panstwo polskie moglo sie zaczac organizowac na wlasnym terytorium. Bo tak jak wrzesien 1939 roku nie byl data koncowa, tak tez listopad roku 1918 nie byl data poczatkowa polskiej polityki zagranicznej czy miedzynarodowej. Podobnie jak przed listopadem 1918 roku polityka polska, choc prowadzona przez rozne osrodki o niesprecyzowanym charakterze prawnym, znajdowala zrodlo sily w dazeniach calego narodu i w formacjach wojskowych polskich, tak tez po wrzesniu 1939 roku wola walki narodu pod okupacja i istnienie polskich sil zbrojnych, zarowno poza granicami kraju, jak i w podziemiu w okupowanej Polsce, stanowily oparcie i sprawdzian prawidlowosci wysilkow politycznych rzadu polskiego dzialajacego za granica w oparciu o traktaty miedzynarodowe zawarte z panstwami sprzymierzonymi z Polska przeciwko Niemcom. Byla jednak takze ogromna roznica miedzy polozeniem sprzed odzyskania niepodleglosci a latami drugiej wojny swiatowej. Polegala ona na fakcie, ze nikt nie kwestionowal ani zasady niepodleglosci Polski, ani ciaglosci panstwa polskiego. Nikt z wyjatkiem Niemiec i Zwiazku Sowieckiego. Gdyz dla panstw tych rozbior Polski byl jednoznaczny z koncem panstwowosci polskiej i to "raz na zawsze", jak zgodnie oswiadczali i Hitler, i Stalin, i Molotow. Nie mialo to rzecz jasna zadnego znaczenia w oczach prawa miedzynarodowego i w przekonaniu narodu polskiego, lecz mialo znaczenie praktyczne wlasnie na terytorium panstwowym polskim okupowanym przez Niemcy i Rosje. I na tym przede wszystkim polegala roznica polozenia poddanych terrorowi obywateli polskich w porownaniu z polozeniem ludnosci innych panstw 509 okupowanych przez Niemcy, takich jak Dania, Belgia, Holandia czy Francja.Od spvej tezy, ze "panstwo polskie przestalo istniec" odstapil Zwiazek Sowiecki pod naciskiem sytuacji miedzynarodowej i wojennej w roku 1941. Wtedy, gdy Niemcy ze sprzymierzenca przeksztalcily sie w napastnika i Rosja stalinowska wbrew swej woli znalazla sie w obozie panstw prowadzacych wojne przeciwko Hitlerowi. Wyrazem zmiany stanowiska Zwiazku Sowieckiego mial stac sie uklad polsko-sowiecki, zwany takze ukladem Sikorski-Majski. I choc uklad ten zostal przez Moskwe zerwany w kwietniu 1943 roku, jego skutkow prawno-panstwowych nie udalo sie obalic. Bo raz zerwawszy z teza o "nieistnieniu panstwa polskiego" i raz uznawszy ciaglosc panstwowa Polski Zwiazek Sowiecki nie mogl juz do tezy tej powrocic. Mogl jedynie dazyc do narzucenia panstwu polskiemu swej hegemonii, do narzucenia mu ustroju komunistycznego i tym samym do wlaczenia go w ramy obozu czy bloku kierowanego z Moskwy. Taka w istocie byla koncepcja "demokracji ludowych", rozciagnieta z kolei na inne panstwa Europy srodkowo-wschodniej. Koncepcja ta w zadnym stopniu nie odpowiadala zyczeniom zainteresowanych narodow, lecz przeciez byla lepsza niz zwykly zabor i wcielenie do Zwiazku Sowieckiego. A takie wlasnie rozwiazanie - jako jedyne - przewidywal Zwiazek Sowiecki zarowno w roku 1939, jak i w roku 1920. Takie rozwiazanie zastosowal tez przemoca w odniesieniu do Ukrainy i Kaukazu w okresie leninowskim, a do panstw baltyckich w roku 1940. Ciezar gatunkowy panstwa polskiego byl w czasie drugiej wojny swiatowej zbyt silnym elementem politycznym, by mozna go bylo calkowicie lekcewazyc. Likwidacja odrebnosci panstwa polskiego byla jeszcze mozliwa w roku 1920, nie byla juz mozliwa w roku 1945, a takze w roku 1939, gdy ja Stalin probowal przeprowadzic w porozumieniu z Hitlerem. I tu szukac by nalezalo punktu wyjscia w ocenie polityki polskiej w okresie miedzywojennym. Przechodzila ona, jak wiemy, rozne fazy. Okreslano ja jako zbyt ambitna, jako kaprysna, jako chwiejna i - o dziwo - jednoczesnie jako zbyt nieustepliwa, nieelastyczna i uparta. Jak to zwykle bywa w ocenach, punktem wyjscia z reguly byly przeslanki uwzgledniajace tylko i wylacznie albo poglady, albo interesy tych, co oceny formulowali. I tak Francja zarzucala Polsce odejscie od zaleznosci politycznej, jaka w swoim przekonaniu mogla Polsce narzucic w latach dwudziestych. Opinia pacyfistyczna z jednej, a proniemiecka z drugiej zarzucaly Polsce w calym swiecie, a w swiecie anglosaskim w szczegolnosci, ze przeszkadza "normalizacji" w Europie twarda obrona swych praw w Gdansku i swego terytorium na Pomorzu, zwanego pogardliwie "korytarzem". Propaganda sowiecka zarzucala jej takze "nacjonalizm" w stosunku do Niemiec i "antysowietyzm" w stosunku do Rosji. Publicysci i politycy z roznych krajow domagali sie od niej wyrzeczen przede wszystkim na rzecz Niemiec, lecz takze na rzecz innych sasiadow. Polska miala placic za korzysci, jakie inne panstwa moglyby wyniesc ze wspolpracy politycznej czy gospodarczej z Rzesza Niemiecka. Jednoczesnie 510 Polska miala sluzyc jako straszak, raz w stosunku do Niemiec, raz do Rosji, po to by zwiekszyc potencjal bezpieczenstwa coraz to kogo innego. Ona jedna miala rezygnowac z korzysci Traktatu Wersalskiego, by zwiekszyc korzysci panstw zachodnich. Ona w przekonaniu Francji miala byc zwornikiem "kordonu bezpieczenstwa" od strony Zwiazku Sowieckiego, a jednoczesnie traktowac swe ziemie wschodnie jako "depozyt" dla Rosji "bialej", gdyby kiedys powstala.Katalog zyczen, postulatow czy zadan mozna by mnozyc nieomal w nieskonczonosc, zwlaszcza ze zmienialy sie bardzo czesto w zaleznosci od roznych fluktuacji stosunkow, miedzynarodowych. Wiekszosc z nich powstawala "na biezaco" jak gdyby, najczesciej "bez udzialu Polski, a prawie zawsze stwarzajac nowe dla Polski niebezpieczenstwo. Niektore zarzuty powstaly ex post, jako oceny historyczne lub pod taka wlasnie nalepka. Do nich nalezy rzekoma "antyradzieckosc" polityki polskiej. Ten zarzut jest stosunkowo latwy do odparcia. Z dwoch przede wszystkim wzgledow. Po pierwsze - w ciagu dwudziestolecia miedzywojennego nie wysunieto go ani razu oficjalnie ze strony sowieckiej, przynajmniej na plaszczyznie politycznej. Po drugie - jest to zarzut nie majacy nic wspolnego z ocena polityki panstwowej, gdyz opiera sie przede wszystkim na przeslankach ustrojowych. Zarzut tego rodzaju, jesli go za zarzut mozna uznac, stosuje sie do wszystkich panstw niekomunistycznych na swiecie i zastanawiac sie nad nim powaznie nie sposob, gdyz w sensie politycznym jest tylko gra slow bez zadnego znaczenia. Natomiast w ocenie politycznej godnej tej nazwy Polska byla przez dlugi czas jedynym panstwem, ktore wyciagnelo logiczne wnioski zarowno z faktu powstania nowej rzeczywistosci w Rosji po rewolucji komunistycznej, jak i z faktu podpisania z ta wlasnie sowiecka Rosja traktatu pokojowego w Rydze. Pisalem juz o tym. Nie czynila tego Polska ze slepej milosci do Rosji. Na pewno nie. Pobudka bylo podstawowe i fundamentalne zalozenie polityki polskiej. Zalozeniem tym bylo nie dopuscic do powstania wspolnego frontu niemiecko-sowieckiego, skierowanego przeciwko Polsce. Gdyz tu wlasnie lezalo naprawde smiertelne niebezpieczenstwo dla jej bytu panstwowego i dla jej bytu narodowego. Bylo to jedyne kryterium oceny i jedyny nienaruszalny cel polityczny. Nazwac go miano "polityka dwoch wrogow". Nie z polskiej winy. Nazwa, jak wykazal rok 1939, byla sluszna. Lecz w Polsce uzywano chetniej nazwy "polityka rownowagi miedzy dwoma sasiadami". Zdecydowano sie na nia nie od razu, bo dopiero wowczas, gdy kolejno po sobie nastepujace wydarzenia europejskie podwazyly wiare w system wersalski jako w skuteczna gwarancje pokoju w Europie, a tym samym bezpieczenstwa Polski. Podwazylo te wiare Rapallo, po nim Locarno. Proby stworzenia Paktu Czterech jako dyktatury ponadpanstwowej w Europie, proby Paktu Wschodniego zabezpieczajacego interesy Europy z wylaczeniem wlasnie interesow panstw polozonych na wschodzie Europy, choc na zachod od Rosji, zmuszaly Polske do szukania zabezpieczen bilateralnych, wlasnie z obydwoma sasiadami. 511 Za zawarcie paktu nieagresji z Niemcami spasc mialy na Polske gromy - przede wszystkim ze strony tych panstw, ktore ja do zawarcia go przymusily. Ze stroty Francji, a pozniej takze ze strony Rosji.Tymczasem pakt nieagresji z Niemcami mogl miec wartosc tylko do chwili, gdy Niemcy hitlerowskie nie poczuja sie na silach, by pogwalcic pokoj europejski. Chwila ta nadeszla ostatecznie w roku 1938, a wynikiem byla kapitulacja Zachodu kosztem Czechoslowacji w Monachium. Od tej chwili dla Polski pakt nieagresji z Niemcami stal sie dokumentem bez znaczenia. Wierzyla wszakze, ze nie bez znaczenia pozostanie jej pakt nieagresji ze Zwiazkiem Sowieckim. Mial tu ja spotkac zawod. Czy mogla tego zawodu uniknac? Czy mogla w jakis sposob wplynac na Rosje, by zamiast z Niemcami przeciwko niej wystapila przeciwko Niemcom? Analiza wydarzen poprzedzajacych wybuch wojny daje odpowiedz przeczaca. W roku 1939 nastapil moment, ktory Polska starala sie odsunac od lat dwudziestych - moment przymierza niemiecko-rosyjskiego. Czy oznaczalo to przegrana polityki polskiej calego okresu miedzywojennego? Niewatpliwie tak. Z dwoma wszakze zastrzezeniami, historycznie jak najbardziej istotnymi. Po pierwsze: uniknela Polska w chwili wybuchu wojny politycznej izolacji, wbrew wysilkom Stalina i Hitlera. Dzieki temu nie dala sie w wyniku wojny zniszczyc jako odrebna panstwowosc. Po drugie: nie mogla prowadzic innej polityki niz lawirowanie miedzy dwoma sasiadami, gdyz zwiazanie sie z jednym z nich, obojetnie z ktorym, rownaloby sie narodowemu samobojstwu. Mogla Polska, mogli poszczegolni kierownicy jej polityki zagranicznej uniknac niejednego bledu taktycznego. A takze rzeczowego. Stosunki polsko-czeskie dostarczaja tu najbardziej bolesnych przykladow. Nie mogla jednak odstapic od zasady, iz jedynym celem polityki jest interes narodowy. Czyli obrona niepodleglosci. 512 Indeks nazwiskAdamski Stanislaw 58 Aleksander Jagiellonczyk 69 Aleksander, krol Jugoslawii 436 Aleksander Wielki 157 Alter Wiktor 22 Anders Wladyslaw 55, 287 Asiachow Gieorgij 469, 475, 477 Attolico Bernardo 499 Baginski Kazimierz 231, 309, 323 Baginski Walery 251 Balfour Arthur 160 Balachowicz Stanislaw Bulak 171 Baranowski Wladyslaw 292 Barlicki Norbert 168, 231, 256, 309 Banel Kazimierz 285. 288, 294, 295, 306, 307,364 Barthou Louis 174, 435, 436, 439-442 Baudouin de Courtenay Jan Niecislaw 236 Beck Jozef 306,352-354, 356,357,360, 362, 363, 395, 423-426, 430, 432- 435,437,438,440,443,444,450-454, 458,459,461,462,465,469,480, 484- 487, 505, 507 Benesz Edward 409, 440, 450, 459 Bertoni Karol 261 Beseler Hans von 14 Bezruczko, gen. 140, 145, 172 Bielecki Tadeusz 324 Bilinski Leon 77 'Blum Leon 457 Bninski Adolf 290 Bobrowski Czeslaw 365 Bobrowski Emil 257 Dobrzynski Michal 205 "Boerner -Ignacy 120, 122-124 Bojko Jakub 37, 231 Bonnet Georges 475 Botha Louis 66, 67 Brauchitsch Walter von 465 Briand Aristide 174, 411 Broszkiewicz 257 Brusilow Aleksiej 143 Bubnow Andriej 22 Budionny Siemion 128, 145-147, 149, 155-157, 159 Buzek Jozef 206 Cadogan Alexander Sir 499, 500 Cambon Jules 92, 96, 103, 112 Canaris Wilhelm 466, 500 Car Stanislaw 301, 306, 318, 348, 349,394 Chacinski Jozef 231, 283 Chamberlain Arthur Neville 460, 466, 490,499 Chadzynski Adam 231 Chrobek Pawel 181 Churchill Winston 127, 128, 354 Ciano di Cortelazzo Galeazzo 475 CieplakJan 251 Ciolkosz Adam 309 Clemenceau Georges 96, 112 Coulondre Robert 464 Curzon George Nathaniel 159 Czapinski Kazimierz 348 Czapla Kazimierz 102 Czechowicz Gabriel 304, 307 Czetwertynski Seweryn 231 Cziczerin Gieorgij 124, 126, 127, 130,148, 159, 160, 419, 425 Czikiel Jozef 255, 257 Czyszczawa 257 Daladier Edouard 462, 480, 499 Darowski Ludwik 239, 242 Daszynski Ignacy 26, 32, 37, 38, 47, 130, 136, 151, 231, 236, 296, 302, 304, 306, 307, 309 Dawes Charles Gates 268, 411 Dabal Tomasz 37, 83 Dabrowski Jan Henryk 13 Dabski Jan 37, 132, 158, 168, 171, 173, 231,245 Debeney Marie-Eugene 414, 439 Delbos Yves 457 Demant Jan 315 Denikin Anton 66-68, 116, 119, 120,123, 125, 126, 128, 129 Debski Aleksander 309, 316 Debski Jan 37 Diamand Henryk 37, 231 Dietrich Otto 498 Dluski Kazimierz 95 Dmowski Roman 11, 36, 44, 45, 47, 48, 50,66-68, 70, 88, 92, 93,95,96,103, 513 110, 112, 124, 134, 149, 171, 239, 298, 301, 323, 324, 346 Dollfust Engelbert 455 Doumenc ^oseph 480, 507 Doumergue Gaston 436 Dowbor-Musnicki Jozef 15, 54 Drax Reginald Sir 480 Drweski Jaroslaw 57 Dubois Stanislaw 309 Dymowski Tadeusz 45 Dzierzynski Feliks 28, 135, 152Eden Anthony 353 Englich Jozef 77 Erlich Henryk 22 Estreicher Stanislaw 211 Fischer Louis 480 Fish Hamilton 238 Foch Ferdinand 55, 87, 92, 109-111, 163 Gaj 156 Galecki Kazimierz 255, 257 Gamelin Maurice 456, 469 Gdyk Ludwik 231 Gibson Hugh 128 Gisevius Hans Bernd 465 Glabinski Stanislaw 37, 231, 239, 408 Goltz Rudiger von der 118 Goring Hermann 442, 448 Grabowski Witold 316, 362 Grabski Stanislaw 37, 45, 124, 130, 133, 134, 136, 168-171, 173, 225, 226, 231, 260, 272, 273 Grabski Wladyslaw 37, 77, 84, 149, 245, 248-251, 259-267, 269, 271-277, 279, 280, 282, 283, 292 Grazynski Michal 322 Grzybowski Waclaw 472, 485Habsburg Wilhelm (Wasyl Wyszywany) 61 Halder Franz 500 Halifax Edward Frederick Lindley Wood,Eari of 460, 475 Haller Jozef 14, 15, 52, 55, 67, 68, 117, 155, 281 Haller Stanislaw 15, 281, 286 Hammerling Ludwik 247 Hammerstein Kurt von 448Hankiewicz 60 Henderson Neville Sir 499, 501-504 Hermanowski Klemens 316 Herwarth Nadzieja-Jadwiga zob. Zaremba Nadzieja-Jadwiga Hindenburg Paul von 421, 422 Hirsch Paul 52 Hitler Adolf 97, 185, 415, 422-424, 429, 431-434, 436, 438, 442, 445,447, 448, 451-^171, 473-478, 481, 483-505, 507-509,511 Hiond August 395 Horing Otto 100 Hohenzollernowie 94 Howard Esme Sir 182 Hrabyk Klaudiusz 324 Huebner Zygmunt 261Iwanowski Jerzy 116 Iwaszkiewicz Waclaw 65 Januszajtis Marian 45 Jegorow Aleksandr 155 Jedrzejewicz Janusz 318 Joffe Adolf 72, 168, 169 Jogiches-Tyszko Leon 26 Jouvenel de 429 Judenicz Nikolaj 120, 123, 167 Kakowski Aleksander 240, 286 Kalinin Michail 126, 127 Kalinski Emil 362 Kamieniecki Witold 173 Kamieniew Lew 149, 154, 159, 160 Kamieniew Siergiej 129, 146, 147, 157 Kamienski Antoni 237 Kapp Wolfgang 125 Karnicki Aleksander 116 Kasprzak Marcin 26 Kasprzycki Tadeusz 362, 469 Keitel Wilhelm 465, 500 Kellog Frank 418, 419, 422, 425, 427, 440 Kennard Howard Sir 467, 480 Keynes John Maynard 370 Keszycki Daniel 181 Kierenski Aleksandr 25, 89, 97 Kiernik Wladyslaw 37, 168, 231, 256,309, 323 Koc Adam 306, 387-389 -Hisrnria riwiiri7ie-?rnl('(-ia 514 Kolczak Aleksandr 116, 119, 120, 123,129,167 Kon Feliks 152 Konarzewski Daniel 55 Konopczynski Wladyslaw 231 Kopa Andrzej 53 Kopp 165, 166 Korfanty Wojciech 37, 38, 50, 51, 58, 101, 103, 181, 184, 227, 228, 231, 235, 243, 246, 248, 251, 256, 260, 306, 309 Kostek-Biernacki Waclaw 310, 313 Kosciuszko Tadeusz 11, 69, 91 Kowerda Borys 417 Kozlowski Leon 318 Kramarz Karel 67 Krasin Leonid 149 Krawczenko Wiktor 496 Krysiewicz Boleslaw 57 Krzyzanowski Adam 374 Kucharski Wladyslaw 250, 270 Kurdynowski 66, 67, 131 Kursteiner 233 Kutrzeba Stanislaw 207 Kutrzeba Tadeusz 147 Kwapinski Jan 231, 254, 256, 315 Kwiatkowski Eugeniusz 288, 300, 333, 356, 361-375, 377, 383, 384, 387, 388, 393, 395, 396 Kwiatkowski Jan 309/310,316Laroche Jules 420 Laval Pierre 354 Lechnicki Zdzislaw 322 Lenin Wlodzimierz 21-25,28,29,47,90, 98, 100, 105-108, 111, 118, 120-124, 126-130, 143, 148, 152, 153, 156, 158-161, 165-169, 176-178, 182, 297 Le Rond Henri 181, 183 Leszczynski Stanislaw 317 Lewicki Kost 60 Lewyckyj Andrej 132 Lieberman Herman 62, 231, 278, 296, 297, 304, 309, 310 Liebknecht Kari 93 Limanowski Boleslaw 231 Linde Hubert 250 Lipski Jozef 460, 466, 502-504 Listowski Antoni 146 Litwinow Maksym 354, 419, 422, 425, 427, 440. 445, 448, 458, 465, 469, 480, 481 Lloyd George Dawid 96, 104, 118, 128, 153 Lord Robert Howard 96, 112, 182 Luksemburg Roza 23,26-28, 48,93, 100 Lutoslawski Kazimierz 37Lados Aleksander 169 Laszewski Stefan 58 Latynski Marek 7 Lukin Nikolaj 22 Machno Nestor 135 MacDonald James Ramsay 429 Mackiewicz Stanislaw Cal 506 MacKinder Halford John Sir 124 Majewski Stefan 64 Majski Iwan 509 Makowski Waclaw 221, 242, 318, 396 Malczewski Juliusz 284, 286, 287 Malinowski Maksymilian 348 Marchlewski Julian 24, 26, 27, 120, 122- 124, 148, 152, 153, 159 Marek Zygmunt 231, 254. 290 Martinis de, gen. 181 Masaryk Tomasz 405, 450 Mastek Mieczyslaw 309 Matuszewski Ignacy 373, 415 Maczynski Czeslaw 62, 63 Meissner Czeslaw 58 Michalski Jerzy 224, 229 Michalowski Czeslaw 314 Mickievicius-Kapsukas Vincas 72 Mickiewicz Adam 69-71 Miedzinski Boguslaw 184, 306, 362, 423, 427,-434 Mielzynski Maciej 184 Mierekalow Aleksiej 468, 470 Millerand Alexandre 154, 174 Molotow Wiaczeslaw 22, 94, 469, 471- 474, 476, 477, 479-481, 485-487, 490-492, 496, 497, 500,506, 508 Moraczewski Jedrzej 16, 17, 29, 32, 35- 37, 39-43, 45-47, 52, 78, 79, 84, 231, 256, 263, 283, 302, 326, 383 Morawski Kazimierz 241, 243 Mosdorf Jan 324 Moskalewski Stanislaw 262 Moscicki Ignacy 290, 318, 349, 356-365, 387, 388, 393, 395, 437, 451, 459 515 Mussolini Benito 253, 262, 297, 425, 429, 455, 456, 468, 470, 490, 499, 501 T Narutowiez Gabriel 222, 228, 232, 233, 236-242, 253, 282, 283, 290, 292, 399, 402, 403 Neurath Konstantin Freiherr von 448 Niedzialkowski Mieczyslaw 37, 39, 108,205, 231, 254, 256 Niewiadomski Eligiusz 232, 237, 241 Nocznicki Tomasz 231 Noel Leon 451, 452, 480 Nowak Julian 228, 237, 242 Okon Eugeniusz 12 Omeijanowicz-Pawlenko, gen. 132, 140 Osiecki Stanislaw 37, 231, 250 Osilko 64 Osmolowski Jerzy 112 Ostachowski Jozef 37 Oszima Hirosze 495 Paderewski Ignacy Jan, 35, 36, 43, 45, 47-49, 53, 55, 66, 76, 78, 79, 84, 94-97, 103, 105, 110, 112, 117, 118, 120, 122, 124,131,134, 355 Paluch Mieczyslaw 181 Panejko Wasyl 60 Papen Franz von 447 Patek Stanislaw 128, 130, 425 Paul-Boncour Joseph 424 Percival, pik 181 Perl Feliks 37, 231, 253, 254, 273 Petlura Semen 60,64-68,123,130-133, 136, 137, 141-145, 147, 171 Petruszewycz Eugeniusz 60, 65-68, 131 Pekoslawski Jan 280 Piasecki Boleslaw 324 Piatkowski Henryk 286 Pieracki Bronislaw 324 Piestrzynski Ryszard 324 Piltz Erazm 50, 89, 96, 103 Pilsudski Jozef 11, 14-16, 18, 26, 34, 35, 38,40,42,44,45,47,48,52,56,64-68, 70, 73, 75, 76, 78, 92, 94, 95, 105, 107, 110-113, 117-120, 122-124, 127, 128, 131-139, 141-144, 146, 148- 151, 154, 155, 157, 158, 163, 164, 171, 174, 180, 204, 206, 225-229, 233, 235-237, 239-242, 244, 246, 247, 253, 254, 258, 260, 277, 278, 280-313, 317-319, 321-323, 325, 346-365, 384,387.388,390-394, 398, 399,404, 405, 414-416, 420, 423-426, 428, 431, 433-435, 437-^39, 441, 442, 444-453, 457, 458 Piotr Wielki 144 Pokrowski Michal 22 Poniatowski Juliusz 37, 231, 362 Ponikowski Antoni 84, 225, 227, 270, 399, 404 Popiel Karol 231, 309, 316 Poszwinski Adam 58 Pospiech Pawel 58 Potiomkin Wladymir 464, 472, 485 Pragier Adam 309-311 Prochnik Adam 254, 305 Prysior Aleksander 318, 352, 357, 360 Pulaski Franciszek 95 Putek Jozef 309 Puzak Kazimierz 37, 231 Raczkiewicz Wladyslaw 261 Raczynski Edward 500 Radek Karol 423, 427 Radziwill Stanislaw 299 Radziwillowie 291 Rakowski Christian 66, 126, 136, 137 RakowsKi Janusz 368 Rataj Maciej 37, 97, 149, 205, 231, 232, 237, 241, 256, 277, 280, 284-286, 288, 290, 292, 388 Ratajski Cyryl 261 Rauschning Hermann 433 Rauze Robert 316 Reszeter 132 Rekiewicz 257 Ribbentrop Joachim von 460-462, 464, 466, 467, 477, 480, 481, 485, 487, 488, 490-492, 496-^98, 500-504 Roman Antoni 363 Romanczuk Julian 61 Romer Eugeniusz 89, 95 Romer Jan 64, 142 Roosevelt Franklin D. 383 Rozwadowski Tadeusz 14, 15, 149, 151, 286,287 Rommel Juliusz 155 Rubel Ludwik 423 Rumbold Horace Sir 118, 119, 124Rybak Jozef 141 Rybczynski Mieczyslaw 261 516 Rykaczewski Jan 316 Rykow Aleksiej 159 Rymer Jozef 58Ryszanek Wladyslaw 310, 311 Rzepecki Karol 57, 58 Sapieha Eustachy 45, 154 Sawicki Adolf 309 Sazonow Siergiej 116 Schaetzel Tadeusz 425 Schmidt Paul 501-504 Schnurre Kari 469, 477 Schubert Wilhelm 165 Schulenburg Friedrich Werner Graf von der 469, 471, 476, 477, 479, 492 Seeckt Hans von 153, 166, 174 Seyda Marian 205, 231 Seyda Wladyslaw 50, 51, 58, 117 Siergiejew E. N. 159 Sikorski Wladyslaw 144, 151, 155, 164, 237, 240, 242-245, 247, 248, 261, 281, 282, 287, 505, 509 Simons Walter 165, 169. 174 Skierski Leonard 146 Skirmunt Konstanty 399, 404 Skoropadzki Pawel 60 Skrzynski Aleksander 242, 261, 269,277-280, 283, 408, 409, 411, 412 Skulski Leopold 84, 124, 149 Slawek Walory 299, 301, 306, 307, 309, 313, 318, 348, 349, 351-353, 357360, 387, 388, 393, 394, 396 Slawoj-Skladkowski Felicjan 309, 352, 360, 362, 363 Sokolnicki Michal 95 Solf Wilhelm 50 Soltan Wladyslaw 261 Sosnkowski Kazimierz 15, 146, 149, 228, 242, 261, 287, 354 Stachiewicz Julian 64, 352 Stahl Zdzislaw 324 Stalin Jozef 23, 27, 108, 155, 418, 422, 423, 446, 454, 463-468, 472,473, 475, 477, 478, 481, 485, 487-490, 492499, 504, 507-509, 511 Stamirowski Kazimierz 285 Stanczyk Jan 257 Stapinski Jan 37, 149 Stolarski Blazej 37, 231 Strang William Sir 475, 476Stresemann Gustaw 269, 409, 411, 412, 414, 418, 420, 421 Stronski Stanislaw 240, 348 Studnicki Wladyslaw 506 Szaposznikow Borys 128, 479 Szembek Jan 453 Szeptycki Andrej 59, 312 Szeptycki Stanislaw 15, 59, 184, 256, 281 Sliwinski Artur 227 Smigly-Rydz Edward 140, 147, 354, 356, 357, 360-364, 373, 387-392, 394, 395, 451, 456 Swietoslawski Wojciech 362Tarczak Stanislaw 54 Tardieu Andre 424 Tarnowski Zdzislaw 299 Thugutt Stanislaw 45, 231, 242, 260, 272, 273, 276 Tokarzewski Michal 64 Trampczynski Wojciech 37, 57, 149, 231, 232 Treviranus Gottfried Reinhold 418 Trocki Lew 126,127,135,155,161, 165,418 Tuchaczewski Michail 143, 148, 152, 155-163, 166 Tyszka Kazimierz 261 Uirych Juliusz 362 Unszlicht Jozef 152 Urbanek, dr 181 Valdemaras Augustinas 72, 417 Wachowiak Stanislaw 231 Walega Leon 246 Warski Adolf 26 Warynski Ludwik 85 Wasilewski Leon 48, 95, 110, 136, 173 Wasilko Mikolaj 61 Wasyl Wyszywany zob. Habsburg Wilhelm Weizsacker Ernst Freiherr von 468, 471, 495, 503 Wejtko Wladyslaw 72 Wenckenbach 354 Wenda Zygmunt 396 Weygand Maxime 154, 155, 167 Wieczorek Jozef 254 517 Wieczorkiewicz Antoni 252Wierzejewski Wincenty 53 Wilhelm II, cesarz 233 Willson Tllomas Woodrow 11, 50, 70, 87, 88, 90, 91, 95, 96, 99, 104, 183 Winiarski Bohdan 348 Winniczenko 60 Wirth Josef 174 Witkowski Dymitr 61 Witold, ksiaze 69 Witos Wincenty 37, 84, 149, 151, 154, 175, 223-225, 229, 231, 236, 244249, 251, 253, 255-257, 259, 260, 280-288, 293, 306, 309-311, 316, 317, 320, 323,364 Wojciechowski Stanislaw 236, 240-242,260, 261, 277, 280, 282, 284-288, 292 Wojkow Piotr 417 Wolsztyger Wladyslaw 58 Woroszylow Kliment 146, 476, 479, 480, 485, 487, 490, 496 Wrangel Piotr 119, 128, 135, 154, 167 Wrzos Konrad 359 Wyndham Percy 118, 119Wyslouch Boleslaw 231 Wysocki Alfred 434, 448 Young Owen D. 250, 418 Zagorski Wlodzimierz 286, 289 Zaleski August 288, 414, 416, 418-421, 423 Zamoyski Maurycy 236, 237, 240, 241, 243, 261 Zaremba Nadzieja-Jadwiga z d. Herwarth 5 Zaremba Pawel 5, 6 Zaremba Piotr 5 Zaremba Zygmunt 254 Zdziechowski Jerzy 45, 231, 279, 280 Zenkteller Kazimierz 184 Zgrzebniok Alfons 181 Zinowiew Grigorij 418 Zyndram-Koscialkowski Marian 360362Zeligowski Lucjan 14, 163, 164,166,173, 285 Zymierski Michal 270 Spis tresci Marek Latynski: Zamiast wstepu Spis tresci Marek Latyriski: Zamiast wstepu . 5 Czesc pierwsza Pierwsze lata U progu niepodleglosci 10 Rewolucja pazdziernikowa i niepodleglosc Polski . 21 Komunisci 26 Demokratyczne podstawy panstwa. 33 Rzad Moraczewskiego . 39 Rzad Paderewskiego . 43 Powstanie Wielkopolskie 49 Polacy i Ukraincy 58 Polacy i Litwini 69 Sejm Ustawodawczy 74 Reforma rolna . 80 Oswiata . 84 Konferencja pokojowa. 87 Gorny Slask 99 Wschod: poczatek konfliktu . 105 Po roku niepodleglosci. 114 Mikaszewicze 117 Przed wznowieniem wojny . 127 Sojusz z Ukraina 131 Wyprawa kijowska 134 Rada Obrony Panstwa . 148 Bitwa warszawska 151 Rozejm. . 157 Wilno 162 Pokoj 165 Powstania Slaskie 180 Czesc druga Sprawy wewnetrzne Poczatki . \188 Gospodarka 190 Wies 195 Konstytucja Marcowa . 203 Mniejszosci narodowe . 215 Spor konstytucyjny 223 Wybory 1922. . 228 Zamordowanie prezydenta . 232 Prezydent Wojciechowski i rzad Sikorskiego . 240 519 Rzad Witosa 245Reformy Grabskiego 259 Bank Polski obala rzad . 271 "Sejmowladztwo" 277 Zamach majowy . 284 Pilsudski u wladzy . . 291 Pilsudski i opozycja 301 Rzady pulkownikow . 317 Kryzys gospodarczy i spoleczny. 325 Spoleczenstwo lat trzydziesTycn"" . 331 Konstytucja Kwietniowa 347 Smierc Marszalka 351 Bez Pilsudskiego 355 Kwiatkowski.i polska gospodarka-, - r- . 364 Rolnictwo w koncu lat.trzydzieslych 375 Problemy spoleczne . 379 Instytucje samorzadowe 383 OZON 387 Ostatnie wybory. 393Czesc trzecia Polityka zagraniczna Od Rygi do Rapallo . . 398 Locarno . 407 "Zacisze piecioletnie" . 412 Pakty nieagresji . 419 Pakt Wschodni . 437 W Lidze Narodow 441 Dziedzictwo Pilsudskiego . 444 Nadrenia . 449 Rambouillet '454 Ku wojnie . 457 Rokowania czy przetarg? 469 Polska i rokowania niemiecko-sowieckie. . . . . . . . . 481 Pakt Ribbentrop-Molotow . 487 Ostatnie dni pokoj u . . 497 Czy byla alternatywa? . 5.04 Miedzy Niemcami i Rosja 508 Indeks nazwisk 512 This file was created with BookDesigner program bookdesigner@the-ebook.org 2010-01-21 LRS to LRF parser v.0.9; Mikhail Sharonov, 2006; msh-tools.com/ebook/