AZERRAD MICHAEL Badz jaki badz MICHAEL AZERRAD HISTORIA NIRVANY IN ROCK MUSIC PRESS 1000134231 1000134231 Autor dziekuje: 7552 50 Kurt Courtney Chris ShelliDave Chad Channing John Silva, Bethann Buddenbaum, Michael Meisel Susie Tennant Chris Swenson Randy Wagers Mark Kates, Rochelle Fox, Luke Wood, Dennis Dennehy Chrissy Shannon /Geffen/ Charles Peterson Tracy Marander Neil Ross Bruce Tracy Scott Moyers ISarah Lazin, Laura Nolan Burnyce Channing Wendy CTConnor Marysarah Queen Kerry Fried Amy Finnerty Nils Bernstein Mark Doctorow Beth Cohen Matt Sweeney Nie dziekuje Lunatic Fringe (najwyzszy wynik 29 715, poziom 40) BUW-EO- 8.0*. 2% \'Dla Julie | Tytul oryginalu: "Come as you are. The story of Nirvana" (C) Copyright 1994 by Michael Azzerad (C) Copyright for the Polish edition 1998 by In Rock Musie Press Przeklad Jedrzej Polak Wydawca Wlodzimierz Wieczorek Redakcja Pawel Orlowski Sklad i lamanie Piotr Szygenda Ali rights reserved First published in the United States of America in 1993 by Doubleday This book is sold subject to the condition that it shall not, by way of trade or otherwise, be lent, resold, hired out or otherwise circulated without the publisher"s prior written consent in any form of binding or cover other than in which it is published and without a similar condition being imposed upon the subseaent purchaser. Book design by Marysarah Quinn Lyrics to song by Nirvana courtesy of Hal Leonard Publishing Corporation. Lyrics to "Damaged II" by Greg Ginn courtesy SST Records. Lyrics to "Left to center" courtesy of Sloan. "The Motorcycle Song" by Ario Guthrie (C) 1967, 1969 by Appleseed Musie Inc. Ali Rights Reserved. Used by permission. Ali photographs by Michael Lavine by permission of Outline Press. In Rock Musie Press ul. Zakret 5 60-351 Poznan tel./fax (061) 8686795 Wydanie I Poznan 1998 ISBN 83-86365-20-X Druk i oprawa: Zaklady Graficzne w Poznaniu ROZDZIAL ZERO Jest 9 kwietnia 1993 w Cow Palace w San Francisco. Jedenascie tysiecy ludzi - grunge'owcow, sportowcow, metalowcow, mainstreamowcow, punkow, malolatow z rodzicami i hippisow -przyjechalo tu z miejsc tak odleglych jak Los Angeles i Seattle, by zobaczyc pierwszy amerykanski koncert Nirvany od siedmiu miesiecy: benefis na rzecz ofiar gwaltow w Bosni. Oprocz trwajacej siedem tygodni trasy klubowej pod koniec 1991, amerykanska publicznosc po raz ostatni widziala Nirvane prawie na zywo przed rokiem, w programie telewizyjnym Saturday Night Live. W tym czasie wydarzylo sie bardzo wiele: krazyly plotki o narkotykach, o rozwiazaniu zespolu, o procesach, lecz co najwazniejsze Nirvana sprzedala na swiecie dodatkowych piec milionow egzemplarzy albumu "Nevermind". Wazne jest rowniez to, co sie nie wydarzylo, jak na przyklad stadionowa trasa po Ameryce czy wydanie nowego albumu. Ten koncert ma przelomowe znaczenie.Ludzie sa ciekawi czy Kurtowi nic sie nie stalo. Skoku nie bylo w planie. Gdyby byl, wylozyliby scene mata. Moze to byl wyglup albo akt rozpaczy nastolatka, ktory rozbija sobie nos i rozmazuje krew po twarzy, by silniejsi dali mu spokoj; popis w stylu "zrobie sobie krzywde zanim wy mija zrobicie" wykonany przez faceta, ktory rozpoczal wystep od piosenki zatytulowanej "Rape Me" ("Zgwalc mnie")? Moze Kurt chcial w ten sposob oddac hold swoim dwom ulubionym kaskaderom: motocyklowemu - Evelowi Knievelowi i rockowemu -Iggy'emu Poppowi? Moze wreszcie byl tak nabuzowany muzyka, ze nie czul bolu, jak pograzony w medytacji jogin, chodzacy po rozpalonych weglach? Sadzac po reakcji publicznosci - zahipnotyzowanej i rozognionej - najblizsze prawdy jest ostatnie przypuszczenie. Nieco pozniej caly entourage oblewa tryumfalny koncert na dziedzincu modnego motelu Phoenix. Kurt i Courtney sa nieobecni, pojechali odpoczac w dobrym hotelu w innej czesci miasta. Courtney mowi, ze oboje maja zle wspomnienia z Phoenix. A poza tym w Phoenix daja za male reczniki. Lecz nawet bez Kurta i jego zony motel zmienia sie w mala wioske Nirvanowcow. Jest Dave w towarzystwie mamy i siostry, Chris z Shelli, usmiechniety Ernie Bailey - techniczny od gitar - z zona Brenda, menadzer tras Alex Macleod, odpowiedzialna za swiatla Suzanne Sasie, ludzie z Gold Mountain Management, Mark Kates z Geffen/DGC, a nawet czlonkowie Love Bartery z Seattle, ktorzy byli akurat w miescie. Chris idzie do sklepu i wraca z "nareczami" piwa. Impreza trwa do switu. Nastepnego dnia Chris odbywa pielgrzymke do miejsca kultu wszystkich bitnikow, ksiegarni City Lights. Gdy wychodzi do bankomatu, spotyka bezdomnego, ktory oznajmia calej ulicy: Dobre wiesci, ludzie! W zwiazku ze Swietami Wielkiej Nocy przyjmujemy rowniez banknoty dwudziestodolarowe. Chris daje mu dwudziestke. Koncert w Cow Palace byl tryumfem. Potwierdzil po raz kolejny, ze punkrockowy zespol, ktory trafil na szczyt, to nie przypadek i nie balamuctwo. Zwyciestwo w Cow Palace mialo dla Nirvany duze znaczenie; mialo znaczenie dla wszystkich grajacych w jej stylu zespolow, a kto wie czy nie dla calej masowej kultury. Jak powiedziala Kim Gordon z Sonic Youth: Kiedy taki zespol jak Nirvana wychodzi z podziemia, oznacza to, ze cos sie dzieje w kulturze, i ze nie liczy sie tylko sprzedaz. To co dzialo sie w kulturze znajdowalo swoje odzwierciedlenie nie tylko w brzmieniu muzyki, ale - co rownie wazne - i w sposobie, w jaki muzyka ta zdobywala popularnosc. Fenomen amerykanskiego punkrocka rozpoczal sie w chwili, gdy Johnny Ramone po raz pierwszy uderzyl w struny gitary i na z gora pietnascie lat stal sie inspiracja dla niezliczonych, ciezko pracujacych zespolow, niezaleznych wytworni plytowych, magazynow, fanzinow i malych sklepow z plytami. Zwiazani ze scena punk-rockowa ludzie walczyli o stworzenie alternatywy dla nudnego, paternalistycznego rocka korporacyjnego wciskanego publicznosci przez wielkie, cyniczne wytwornie plytowe, odpersonalizowane, stadionowe koncerty, megasklepy z plytami, splycajace muzyke do obrzydliwosci stacje radiowe i padajace na kolana przed gwiazdami ogolnokrajowe pisma muzyczne. Przebudzone punkrockowarewolucjapodziemie muzyczne stworzylo ogolnoswiatowa siec alternatywnego przemyslu muzycznego. Siec ta rozrosla sie do tego stopnia, ze zaczela zagrazac kontrolowanemu przez dzieci wyzu demograficznego, oficjalnemu przemyslowi muzycznemu. Pierwszy wylom w korporacyjnym murze zrobil R.E.M., po nim Jane's Addiction, a potem mur legl w gruzach: plyta "Nevermind" sprzedala sie na calym swiecie -wedlug obecnych danych - w liczbie osmiu milionow egzemplarzy. Wygrala z konkurujacymi z nia albumami takich wykonawcow jak Michael Jackson, U2 czy Guns n'Roses i zajela pierwsze miejsce na liscie Billboardu. Pozniej muzyke zaczeto okreslac mianem przed lub ponirvanowskiej. Radio i prasa zabraly sie powaznie do "alternatywy". Wytwornie plytowe zaczely nagle przemysliwac na nowo wlasna strategie. Zamiast podpisywac kontrakty z kosztownymi w promocji, "lekkostrawnymi" wykonawcami pop, ludzie od AR (Artysci i Repertuar) postanowili zainwestowac w zespoly o potencjale wykraczajacym poza najblizsze notowanie listy przebojow. Promowali je na najnizszym, lokalnym poziomie i nie zasypywali - tak, jak dzialo sie to do tej pory - pieniedzmi do chwili, kiedy zaczna sie dobrze sprzedawac. Tym samym powtarzano sposob, dzieki ktoremu wybila sie Nirvana - maly, nie doceniany zespol znany jedynie lokalnym mediom i waskiej grupie fanow, ktorego slawa niosla sie z ust do ust, z sali do sali, by objac wreszcie caly kraj. Slowem: minimum reklamy, maksimum dobrej muzyki. Talent detektywistyczny niezbedny do poruszania sie wsrod labiryntow niezaleznych scen jest zaprzeczeniem stadnego konsumeryzmu. Fakt ten nie mogl cieszyc duzych wytworni polegajacych na promocyjnym dolarze, ktorym wbijano ludziom do glow stosowne do potrzeb gusty. Niezalezna muzyka wymagala niezaleznego myslenia, poczawszy od grajacego ja artysty, przez przedsiebiorce, ktory ja sprzedawal, a na kupujacym kliencie skonczywszy. Znacznie trudniej jest znalezc nowy singel Calamity Jane, niz kupic w supersamie najnowszy kompakt C+C Musie Factory. W 1990 ani jeden album rockowy nie znalazl sie na pierwszym miejscu najlepiej sprzedawanych plyt, co sklonilo niektorych "medrcow" z przemyslu muzycznego do prorokowania konca rocka. Publicznosc muzyczna ulegala systematycznej atomizacji na skutek dzialan radiowych programistow szukajacych dla siebie idealnej niszy demograficznej. Wydawalo sie malo prawdopodobne, by fani rocka zjednoczyli sie wokol jednej plyty, w liczbie wystarczajaco duzej do wywindowania albumu na szczyty list sprzedazy. W chwili gdy rock degenerowal sie do formy ufryzowanej, opracowanej w kazdym szczegole, udawanej rebelii, gatunki takie jak country czy rap wziely na siebie odpowiedzialnosc za bezposredni przekaz nastrojow i trosk mas. Choc w 1991 na szczycie listy sprzedazy znalazlo sie - oprocz "Nevermind" - kilka innych albumow rockowych, to wlasnie plyta Nirvany zjednoczyla publicznosc nigdy wczesniej nie zrzeszona: dwudziestoparolatkow. Dwudziestoparolatkowie - znuzeni wpychanymi im do gardla produkcjami matuzalemow w rodzaju Genesis i Erica Claptona, czy plastikowych potworow w stylu Pauli Abdul i Milli Vanilli - chcieli miec wlasna muzyke. Cos, co wyraziloby ich wlasne uczucia. Znaczny, zdumiewajaco duzy odsetek tych ludzi pochodzil z rozbitych rodzin. Pokolenie to dorastalo ze swiadomoscia, ze stanie sie byc moze pierwszym w historii Ameryki, ktoremu nie bedzie powodzilo sie lepiej od pokolenia rodzicow. Bylo swiadkiem finansowych ekscesow reaganowskich lat osiemdziesiatych, dojrzewalo seksualnie w cieniu AIDS i jak wiekszosc pokolen powojennych snilo w dziecinstwie koszmary o wojnie nuklearnej. Bylo bezradne wobec rozgrywajacej sie na jego oczach katastrofy ekologicznej, przezylo wieksza czesc zycia, majac za prezydentow Reagana i Busha, ktorych republikanski konserwatyzm zdominowal klimat polityczny, kulturalny a nawet seksualny epoki. Czulo sie bezsilne i nieme w obliczu tych wszystkich problemow. W latach osiemdziesiatych wielu muzykow protestowalo przeciwko takim czy innym niesprawiedliwosciom politycznym i spolecznym, ale wiekszosc z nich, jak Don Henley, Bruce Springsteen czy Sting, byla efekciarzami. Wielu fanow widzialo w tym protescie to, czym byl on w istocie: poze, strojenie sie w cudze piorka i egoistyczna autoreklame. Bo niby dlaczego Duran Duran pojawil sie nagle na Live Aid? Reakcja Kurta Cobaina na zle czasy byla tak bezposrednia, jak to tylko mozliwe, i przy tym o niebo uczciwsza: Kurt krzyczal. Bledem byloby jednak okreslenie Cobaina rzecznikiem pokolenia w takim sensie, w jakim rzecznikiem lat szescdziesiatych stal sie Bob Dylan. Cobain nie udzielal zadnych odpowiedzi; nie wiadomo nawet czy stawial jakies pytania. Byl tylko uosobieniem wyjacego niepokoju, neurotycznym dzieciakiem tarzajacym sie w negatywnej ekstazie. I jesli tak mial brzmiec "nastoletni duch" jego pokolenia, nic na to nie mozna bylo poradzic. Piosenki z "Nevermind" mowia byc moze o alienacji i apatii, ale alienacji i apatii wobec rzeczy, ktore i tak niewiele znacza. Z drugiej strony Nirvana miala wyrobiona opinie o takich problemach jak feminizm, rasizm, cenzura czy homofobia - rzecz z pozoru blaha, ale nie dla Cobaina. Nirvany nie mozna rowniez oskarzyc o pasywnosc, ktorej zaprzeczeniem jest miazdzaca sila jej muzyki (a szczegolnie wybuchowa gra na bebnach Dave'a Grohla), czy niewatpliwy kunszt kompozytorski. W tym, co grala Nirvana slyszalo sie pasje i zero udawania. Moda na Nirvane stala sie orezem bezbronnego pokolenia. Wczesne lata zycia czlonkow zespolu byly echem losow ich pokolenia. Wszyscy trzej pochodzili z rozbitych rodzin. Wszyscy trzej (a nawet ich stary perkusista) byli bolesnie wyobcowani w dziecinstwie, dwoch nie ukonczylo szkoly sredniej. Choc uwaza sie ich za reprezentantow "brzmienia Seattle", nie byli zespolem z tego miasta - Kurt Cobain i Chris Novoselic pochodzili z polozonego na uboczu, portowo-tartacznego Aberdeen w stanie Waszyngton. To wlasnie w Aberdeen i pobliskiej Oiympii -siedzibie wytworni K Records i rodzinnym miescie "naiwno-popowej" grupy Beat Happening, ksztaltujacych, jesli nie muzyczny, to filozoficzny obraz wczesnej Nirvany - rozpoczela sie kariera dorastajacego zespolu. Gdy Kurt mowil o punkrocku, nie mial na mysli zielonych wlosow i przeklutych agrafkami nozdrzy. Chodzilo mu natomiast o swoisty etos ("zrob to sam - bedac soba-jak najtanszym kosztem") takich przedsiewziec jak K, Touch Go, SST i innych, wsciekle niezaleznych wytworni. O probe odebrania muzyki korporacyjnym imperiom i oddania jej ludziom w postaci elektronicznego folku. Czlonkowie Nirvany nie byli pracownikami korporacji (w calej karierze zespolu tylko raz odwiedzili centrale Geffena w L,.A.), okreslali siebie - przywiazujac do tego duza wage -jako outsiderow dzialajacych poza powszechnie akceptowanym mainstreamem - przynajmniej w rozumieniu Madison Avenue, siedziby wiekszosci nowojorskich agencji reklamowych, bosow z telewizji, duzych wytworni plytowych i Hollywood. By uzyc modnego wowczas terminu: Nirvana stala sie alternatywa. Gdy osiem milionow ludzi powiedzialo, ze mysli tak samo, nalezalo zrewidowac pojecie mainstreamu. Wiele zespolow z list przebojow gralo niezla muzyke, ale najczesciej byla to tylko rozrywka. Muzyka Nirvany miala rezonans. Nie byla gladka i wykalkulowana. Byla natomiast radosna, przerazajaca, piekna, potworna, niejasna i pelna uniesien. I byla nie tylko rockiem, mozna ja bylo takze zanucic. Slawa nie nalezala do priorytetow zespolu, ktory na dobra sprawe nie wiedzial, jak sobie z nia poradzic. Przyszla niespodziewanie, byla zenujaca, zbyt szybka i zbyt duza. Chris i Dave mocno dostali po glowie, ale najmocniej oberwal Kurt. Przez wieksza czesc 1992 siedzieli cicho, by wczesna wiosna kolejnego roku, spojrzec na wszystko w odpowiedniej do okolicznosci perspektywie. Dave opowiedzial czesc swojej historii w Pralni - skromnym, mieszczacym sie w Seattle studiu nagraniowym, ktorego jest wspolwlascicielem razem ze starym kumplem i technikiem od bebnow, Barretem Jonesem. Siedzac na podlodze wsrod instrumentow, wzmacniaczy i kabli, w koszuli ze znaczkiem K Records, pozeral toksyczna kanapke z pobliskiego 7-Eleven. Dave jest elokwentny, dojrzalszy niz przecietny dwudziestoczterolatek. Wydaje sie niezwykle opanowany; nie zywi zludzen co do swojej wielkosci, ale nie sprzedalby tanio swojej skory. To najlepiej przystosowany chlopak, jakiego znam - mawial Kurt. Dave byl najmniej widocznym z calej trojki nie ma przeciez dwoch metrow wzrostu jak Chris i nie byl frontmenem jak Kurt. Podobnie jak Chris chodzi na wszystkie koncerty w Seattle. Czesto mozna spotkac go w tlumie, gdy stoi jak kazdy inny fan. Znalazl sie w idealnej pozycji i wie o tym - nalezal do jednej z najpopularniejszych grup rockowych na Ziemi, a mimo to moze spokojnie spedzic wieczor w miescie, liczac na palcach jednej dloni ludzi, ktorzy go rozpoznaja. Chris ma zlote serce - odpowiada na pytanie o Novoselica przyjaciel rodziny - dusza-czlowiek. Chris mowi powoli, ostroznie i choc nie jest typem ksiazkowego intelektualisty, ma ogromny zapas zdrowego rozsadku, a na podoredziu gotowa sentencje miazdzaca tych, ktorzy lubia owijac rzeczy w bawelne. Mowi o sobie, ze jest "uzalezniony od wiadomosci", bardzo przejmuje sie i duzo wie o tym, co dzieje sie w bylej Jugoslawii, skad pochodzi jego rodzina. Chris i jego wspaniala, spokojna zona, Shelli, mieszkaja w skromnym domu w cichej, podmiejskiej dzielnicy uniwersyteckiej Seattle. Ich dom jest swego rodzaju komuna: mieszka tu siostra Chrisa, Diana, pracujacy z Nirvana w trasach Alex Macleod-bys*try Szkot z wlosami spietymi w kitke, czlowiek tak oddany Nirvanie, ze dalby sie za nia zabic; czesto wpada tez brat Chrisa, Robert. Niedawno mieszkala tu Kim Gordon z Thurstonem Moorem z Sonic Youth konczacym w Seattle swiatowa trase. Gdy odwiedzilem Chrisa, Gordon, Moore i Mark Arm z Mudhoney, zjawili sie na chwile po dniu spedzonym w sklepach z plytami. Przyniesli ze soba stary, siedemdziesiecioosmioobrotowy acetat Benny Goodmana. Gdy z Victroli Chrisa zaczynaja plynac przez szumy i trzaski pierwsze dzwieki "Royal Garden Blues" Novoselic mowi zartem do Moore'a: Oto chodzi, czlowieku! Tak bedzie brzmiala nasza nowa plyta. Glownym sprzetem w salonie jest olbrzymia szafa grajaca, oprocz niej stoja tu stylowe meble ze sklepu ze starzyzna. Ale wszyscy mieszkancy - w tym dwa koty Einstein i Doris - spedzaja wieksza czesc czasu w kuchni. Lodowka pelna jest organicznego i wolnego od konserwantow jedzenia. Do pakowania i nie tylko uzywa sie papieru z makulatury. W piwnicy, w ktorej Chris zrobil impreze w dniu przed wyjazdem Nirvany na nagrania "In Utero", stoi prawdziwy bar z lat piecdziesiatych i trzy elektryczne bilardy: z Kiss, Rodzina Adamsow i Evelem Knievelem na frontonach. Do rana bawili sie u Chrisa starzy kumple, tacy jak Matt Lukin z Mudhoney, Tad Doyle z TAD i Dee Plakas z L7, nowi kumple, jak Eddie Vedder i ludzie z wielkiej rodziny Nirvany, jak Ernie Bailey i Gary Gersh - facet od AR z Geffena/DGC. Shelli przygotowala wegetarianskie przekaski. Chris mocno stoi na ziemi, madrze wydaje pieniadze. Trudno uznac za ekstrawagancje gwiazdy rocka magnetofon z nie domykajaca sie kieszenia. *** Po szybkiej, wstepnej rozmowie przed Bozym Narodzeniem 1992, pierwsza runda z serii trwajacych w sumie ponad dwadziescia piec godzin wywiadow z Kurtem, odbyla sie na poczatku lutego. Nasze rozmowy rozpoczynaly sie pozno w nocy, po powrocie Kurta z prob do "In Utero", i przeciagaly do czwartej, piatej nad ranem. Kurt i Courtney przeprowadzali sie do kolejnego domu w Seattle, a tymczasem przemieszkiwali w apartamencie hotelowym, po ktorym Kurt poruszal sie w nie dopasowanych pizamach, palac jednego papierosa za drugim, i okraszajac swoja historie wybornymi, sarkastycznymi dowcipami. Ktoregos razu zastalem go obwieszonego sprzetem komputerowym - czyms, co wygladalo jak skrzyzowanie walkmana z mala, psychedeliczna dyskoteka - umozliwiajacym podroze w rzeczywistosci wirtualnej.Eksperymentowal z VR, by opanowac chroniczne bole brzucha. Pewne obrazy wyswietlane w goglach pobudzaja podobno pamiec, kreatywnosc, energie i umozliwiaja odpoczynek. Kurt i Courtney prowadzili dosyc skromny tryb zycia, jak na gwiazdy o miedzynarodowej renomie. Nie mieli sluzby, ani napakowanych goryli. Kurt jezdzil po miescie taksowkami, wpadal do McDonalda na hamburgera, a ukrywal sie pod smiesznym, naciagnietym na oczy kapelusikiem a la Elmer Fudd z kreskowek z krolikiem Bugsem. Slyszalem historie o pewnym gosciu, ktory chcac odwiedzic malzonkow wszedl, jak gdyby nigdy nic do hotelu, wjechal winda na ich pietro i nie niepokojony przez nikogo przeszedl przez otwarte drzwi apartamentu i zastal Kurta i Courtney w pizamach, lezacych wygodnie na lozku przed telewizorem i ogladajacych jakis gowniany film z Leiffem Garrettem. Rozgosc sie - powiedziala Courtney najego widok, bez cienia zaskoczenia. Kurt wydawal sie kruchy i chudy jak palec. Mowil z monotonnym zaspiewem, glosem brzmiacym jak niski pomruk od setek wypalonych papierosow. Byl smutny i zmeczony, jakby przed chwila przestal plakac, ale ci, ktorzy go znali wiedzieli, ze tak wyglada normalnie. Wszystkim wydaje sie, ze jestem emocjonalnym wrakiem, czarna gwiazda o ujemnej energii, i ze trwa to przez caly czas! - mowil Kurt. Zawsze pytaja mnie <> A ze mna nic sie nie dzieje. Nawet nie jestem smutny. W ogole! Dotarlem do punktu, w ktorym patrze na siebie oczami innych. Moze powinienem zgolic sobie brwi? Kto wie czy nie wygladalbym weselej? Choc charyzma Kurta byla niemal namacalna, on sam wydawal sie niezwykle cichy. W kontaktach z nim bardzo pomocne okazywalo sie wzmacnianie na wlasne potrzeby jego reakcji werbalnych i pozawerbalnych i tlumaczenie, na przyklad obojetnego "he" na, jasna cholera!"; pospiesznego chichotu na atak smiechu; zmarszczenia brwi na stek wyzwisk. Twarz Kurta miala niejedno oblicze, co doskonale widac na fotografiach. Czasami wygladal jak aniol, czasami jak zblazowany wyrzutek, a czasami jak monter telewizji kablowej. Niekiedy, przy specyficznym oswietleniu, przypominal dziwnie Axla Rose'a. Blada cere maskowal kilkudniowym zarostem. Podczas naszych rozmow wsrod jego firmowo nie mytych, jasnych (akurat) wlosow, rzucalo sie w oczy czerwone pasemko. Kurt chodzil najczesciej w pizamie i sprawial wrazenie ciagle nie domytego. Choc pora dnia nie miala najmniejszego wplywu najego zajecia, nosil zegarek z podobizna Toma Petersona, wlasciciela sieci sklepow z armatura z Oregonu. Kurt mial tak niesamowicie niebieskie oczy, ze najego twarzy bez przerwy malowal sie wyraz dzieciecego zdziwienia. W pizamie wygladal jak mlody, ogluszony wybuchem weteran, leczacy rany w szpitalu wojskowym. Jednak nie dawal sobie w kasze dmuchac. Na poczatku marca, po nagraniu nowego albumu Nirvany "In Utero", Kurt, Courtney i ich corka Frances przeprowadzili sie do duzego, wynajetego domu, nad jeziorem Waszyngtona. W kuchni Kurt urzadzil laboratorium anatomiczne, w ktorym stol kuchenny spelnial role stolu sekcyjnego do rozczlonkowywania plastikowego modelu czlowieka. Czynnosc ta wymagala wielu papierosow. Podoba mi sie to - mawial Kurt. Mozna rozlozyc go na czesci i zajrzec mu do srodka. Fascynuja mnie organy. Dzialaja! Czesto zawodza, ale az trudno uwierzyc, ze mozna wlac do systemu takie trucizny jak alkohol czy narkotyki i cala ta mechanika przerabia wszystko... przynajmniej przez jakis czas. Dziwne, ze w ogole je przyjmuje! Dom byl prawie nie umeblowany. Na podlogach lezala bezowa wykladzina, sciany byly puste. Kurt i Courtney mieli mieszkac tu tylko okresowo. Pod koniec roku chcieli przeprowadzic sie do wyremontowanego domu w miasteczku polozonym kilkanascie mil od Seattle, a jednoczesnie szukali pied a terre na modnym Capitol Hill w samym miescie. Na gorze byla sypialnia, pokoj Frances i pracowania malarska Kurta. W pracowni widzialem sztalugi z obrazem przedstawiajacym zwiedle, zgnebione stworzenie o szkieletowych ramionach i martwych, czarnych oczach. Na dole w lazience stala nagroda MTV dla Najlepszego Nowego Artysty: maly, srebrzysty astronauta przygladajacy sie toalecie. Opiekunka Frances, Jackie, mieszkala w suterenie. W jadalni obok kuchni pan domu rozlozyl samochodowy tor wyscigowy. Jeden z pokojow nosil z zalozenia nazwe "pokoju do balaganienia". Na podlodze lezaly stare listy, notatki, tasmy robocze, plyty, fotografie i plakaty pochodzace z najwczesniejszych lat muzycznej kariery Kurta. W jednym z rogow stala buddyjska kapliczka Courtney, prawie nie uzywana, byc moze ze wzgledu na balagan. Na srodku walala sie brazowa, papierowa torba, z ktorej wysypywaly sie plastikowe lalki z barow Pulkownika Sandersa i ciastkarni Pillsbury Doughboy. Gitary byly wszedzie, nawet w lazience. W salonie stal stary, donosny Martin, a obok skromniejszy instrument pomalowany na czerwono i ozdobiony kwiecistymi aplikacjami. Siedmiomiesieczna Frances Bean Cobain byla pieknym dzieckiem o przenikliwych, blekitnych oczach ojca i rysach twarzy matki. Gdy dom odwiedzali goscie rodzice wprost rozplywali sie nad corka, co nie znaczy, ze nie kochali jej na co dzien. Kurt mial chyba wieksza wprawe w obchodzeniu sie z dziecmi niz Courtney, ale oboje doskonale dawali sobie rade w zwyklym w takich okolicznosciach cwierkaniu. Wszyscy twierdzili, ze Frances zdzialala cuda dla Kurta. Wpatruje sie w nia przez caly czas - mowila Courtney - i opowiada wszystkim <> Nikogo nie da sie zmienic, ale moim zyciowym celem jest, by znow poczul sie szczesliwy. To nielatwe, bo on ciagle jest z czegos niezadowolony. Wieczorami Courtney grywala cicho na gitarze akustycznej podlaczonej do wielkiego wzmacniacza w salonie na gorze. Kurt schodzil do garazu i walil w rozbebeszone bebny pozostale z jakiejs zapomnianej trasy i stojace obok uzywanego volvo. Garaz wypelniony byl pudlami z papierzyskami, dzielami sztuki, wnetrznosciami gitar i przedmiotami z wielu lat zakupow w sklepach ze starzyzna. Dwa kartony miescily przezroczyste, plastikowe figurki mezczyzn, kobiet i nawet koni. Obok stal wzmacniacz, gitara basowa i cos, co w tym domu z pewnoscia mozna bylo uznac za kaprys: warty kilkaset dolarow sprzet do gier wideo w rodzaju Space Invaders. Swoje najlepsze wyniki Kurt zapisywal przy pomocy inicjalow takich jak "HUJ", "POOPA" czy "KUREF". Nasze rozmowy byly niezwykle szczere. Kurt mial proste wyjasnienie dotyczace wlasnej otwartosci: Leze i kwicze - mowil, majac na mysli swoje szeroko naglosnione problemy z heroina - dlatego nie mam nic do ukrycia, a przeciwnie, mowiac o tym staram sie ustawic wszystko we wlasciwej perspektywie. Wszystkim wydaje sie, ze jestem cpunem od lat. To nieprawda, bralem naprawde bardzo krotko. Kurt, co wazniejsze, nie bal sie zniszczyc wielkiego mitu zespolu i przy okazji mitu Kurta Cobaina. Nigdy nie chcialem, zeby otaczala nas jakas tajemnica - powiedzial mi kiedys. Problem w tym, ze na poczatku nie mialem nic do powiedzenia. Teraz, kiedy to wszystko trwa juz jakis czas, mam w pewnym sensie swoja historie. Ale wiesz, zawsze jak wychodzisz, mowie do siebie: <>. Kurt chcial powiedziec prawde. Krazylo tyle plotek o Nirvanie, o nim samym, o Courtney, a nawet o dziecku, ze nie mial juz nic do stracenia i doszedl do wniosku, ze po prostu powie jak bylo. Jego opowiesci spelnialy niekiedy role terapeutyczna, pelno w nich bylo racjonalizacji i wewnetrznych sprzecznosci, lecz nawet one mowia bardzo wiele o jego zyciu, sztuce i tym, co je laczylo. 15 ROZDZIA W Aberdeen w stanie Waszyngton mieszka 16.600 ludzi. Miasto polozone jest sto osiem dlugich mil na poludniowy-zachod od Seattle, na dalekim wybrzezu Pacyfiku. W Seattle czesto pada deszcz, ale w Aberdeen jeszcze czesciej - ponad 213 cm opadow rocznie - i cala okolica wyglada jak brudna, mokra plama. Daleko stad do autostrady, nikt tu nie przyjezdza i malo komu udaje sie wyjechac.Terminy takie jak "sztuka" i "kultura" pochodza ze slownikow zarozumialcow z Seattle. Wsrod "fascynujacych rozrywek" reklamowanych w broszurze wydanej przez Izbe Handlowa Okregu Grays Harbor wymienia sie kregle, zawody w cieciu pila lancuchowa i salony gier wideo. BRUDNOWLOSY, TROCHE TOWANYDZIECIAK MHIIBI Wzdluz prowadzacej do Aberdeen drogi nr 12 ciagna sie bez konca osady mieszkalnych przyczep. Za nimi zaczynaja sie setki tysiecy akrow upraw lesnych z wszechobecnymi wycinkami, na ktorych pracuja drwale. Pierwsza rzecza, jaka rzuca sie w oczy wjezdzajacemu do Aberdeen od strony wschodniej turyscie, jest olbrzymi i brzydki tartak Weyerhauser zaslaniajacy rzeke Wishkah, ktora splawia sie ogolocone z galezi "zwloki" dumnych niegdys drzew, pietrzace sie u brzegu jak stosy ofiar masakry. Drugi brzeg rzeki zajmuje plastikowa sciana barow szybkiej obslugi. Przemysl drzewny jest wszechobecny, a mowiac scisle byl wszechobecny kiedys. Od lat interesy nie ida tu najlepiej, a ich koniec zamienia Aberdeen w miasto widmo. Na ulicach w centrum coraz czesciej strasza puste lub zabite deskami witryny sklepow. Jedynymi miejscami, gdzie tla sie jeszcze resztki przedsiebiorczosci sa knajpy takie jak Silver Dolar, czy w pelni zaslugujacy na swoja nazwe Pourhouse*, a takze miejscowy lombard pelen broni, pil lancuchowych i elektrycznych gitar. Wskaznik samobojstw popelnianych w okregu Grays Harbor nalezy do najwyzszych w Stanach Zjednoczonych. Alkoholizm jest zastraszajacy i nikt nie pamieta juz kiedy po raz pierwszy pojawily sie tu narkotyki.Tutejsi ludzie nienawidzanakrapianej sowy: przepisy na potrawke z zagrozonego ptaka zdobia zderzaki niezliczonych aut w rzeczywistosci to nie sowa winna jest bezrobociu, a decentralizacja przemyslu drzewnego, wzrastajace koszty produkcji i automatyzacja. Jeden z najwiekszych tartakow w miescie zatrudnial niegdys dziesiatki ludzi, dzis pracuje tam tylko czterech i skomputeryzowana maszyna tnaca laserem drewno. Ogromna popularnoscia ciesza sie w okolicy zakazane uprawy: ludzie hoduj a marihuane i psychedeliczne grzybki, by wspomoc swoje skromne lub nie istniejace dochody. Kiedys nie bylo tu tak zle. Aberdeen w pelni zaslugiwalo na miano duzego portu, pelnego marynarzy odpoczywajacych miedzy rejsami w towarzystwie platnych dam. Mowiac szczerze, Aberdeen bylo kiedys jednym wielkim burdelem, z centrum mieszczacym sie przy nieslawnej Hume Street ktora w latach piecdziesiatych ojcowie miasta przemianowali - chcac zapewne zatrzec zle wspomnienia - na ulice Stanowa. Pozniej Aberdeen stalo sie duzym wezlem kolejowym, przy ktorym dzialaly dziesiatki tartakow i firm zwiazanych z przemyslem drzewnym. W miescie zaroilo sie od samotnych, mlodych mezczyzn z zapasami gotowki zdobytej przy wyrebie. Prostytucja kwitla, w samym centrum doliczono sie kiedys piecdziesieciu domow publicznych (nazywanych dla niepoznaki "internatami dla pan"). Proceder ten trwal do konca lat piecdziesiatych, kiedy to ukrocono go jedna sprawna akcja policyjna. Niektorzy twierdza, ze nieslawna przeszlosc Aberdeen wywoluje u mieszkancow powszechny kompleks nizszosci. W tym miescie 20 lutego 1967 urodzil sie Kurt Donald Cobain. Jego matka byla Wendy Cobain, gospodyni domowa, a ojcem Donald Cobain, mechanik pracujacy na stacji Chevrona. Rodzina mieszkala poczatkowo w wynajetych pokojach, w pobliskim Hoauiam a przeprowadzila sie do Aberdeen, gdy Kurt mial szesc miesiecy. Kurt dorastal, nie majac pojecia o pochodzeniu swojego nazwiska. Wiedzial tylko, ze dziadek ze strony matki byl Niemcem. Znacznie pozniej odkryl, ze rodzina ojca wywodzila sie z Irlandii, i ze nazwisko Cobainow jest wersja nazwiska Coburn. Choc Cobainowie nie byli bogaci, ich zlotowlosy syn mial dobre poczatki dziecinstwa. Mama zawsze okazywala mi cieplo - wspomina Kurt. Calowalismy sie i przytulalismy do siebie na dobranoc. Bylo niezle. Zdziwilem sie, slyszac, ze w wielu domach jest inaczej. Dla mnie to byly rozkoszne czasy. ' W wolnym tlumaczeniu "Rozlewnia" lub "Przytulek" [przyp. tlum.] J8W Kurttuz Paec?^gbai 4 Urodz?namiW trzy lata po przyjsciu na swiat Kurta urodzila sie jego siostra, Kim. Kurt mial juz wowczas swoje miejsce w sercu matki. Pierworodny to pierworodny... nikogo nie mozna z nim porownac - mowi Wendy mieszkajaca z drugim mezem i osmioletnia corka w tym samym domu, w ktorym wychowal sie Kurt. Kolejne dzieci traktuje sie juz inaczej. Kurt kompletnie zawrocil mi w glowie. Poswiecalam mu kazda wolna chwile. Maly Cobain byl bez watpienia bystrym dzieckiem. Pamietam, ze czesto dzwonilam do swojej matki - wspomina Wendy - i opowiadalam jej o jego pomyslach, bo troche mnie przerazaly, jak na jego wiek. Kurt zaczal interesowac sie muzyka majac dwa lata i nie bylo w tym niczego dziwnego, poniewaz rodzina matki byla bardzo muzykalna. Brat Wendy, Chuck, gral w zespole rock and rollowym, siostra Mary grywala na gitarze, a kazdy mial taki czy inny talent muzyczny. Podczas Swiat Bozego Narodzenia cala rodzina spiewala i odgrywala stosowne scenki. Na przelomie lat czterdziestych i piecdziesiatych, wuj Wendy zmienil nazwisko z Delbert Fradenburg na Dale Arden, przeniosl sie do Kalifornii i nagral kilka plyt z ariami operowymi. Przyjaznil sie z takimi znakomitosciami, jak aktor Brian Keith (w latach szescdziesiatych gral w telewizyjnym serialu komediowym "Family Affair") i Jay Silverheels (Tonto z serialu "Lone Ranger"). Slawa -jak zartobliwie stwierdzila Wendy - nie byla niczym nowym w naszej rodzinie. Gdy Kurt mial siedem lat dostal w prezencie od cioci Mary plyty Beatlesow i Monkees. Mary zapraszala takze Kurta do siebie, na proby swojego zespolu. Grala country i wydala nawet jednego singla. Przez lata wystepowala z zespolem w barach, w Aberdeen, czasami pojawiala sie solo w restauracji Riviera, jednak jej najwiekszym osiagnieciem bylo zdobycie drugiej nagrody w nadawanym przez lokalna telewizje konkursie talentow "You Can Be a Star". Mary probowala nauczyc Kurta gry na gitarze, ale brakowalo jej cierpliwosci. I trudno sie dziwic, poniewaz Kurt nie mogl wysiedziec na miejscu. Zdiagnozowano go wowczas jako dziecko nadpobudliwe. Jak wielu dzieciom z jego pokolenia zaaplikowano mu lek, Ritalin, przeciwdzialajacy nadpobudliwosci. Po Ritalinie Kurt nie spal do czwartej nad ranem. Z kolei srodki uspokajajace usypialy go w szkole. W koncu rodzice sprobowali wylaczyc z jego diety cukier i cieszacy sie zla slawa "Czerwony Barwnik Nr 2". Pomoglo. Jedynym problemem bylo pilnowanie, by Kurt nie zblizal sie do cukru. Nadpobudliwe dzieci sa od niego uzaleznione - mowi Wendy. Ale zakaz jedzenia slodyczy nie wplynal na dobre samopoczucie Kurta. Kazdego ranka byl wesol i wstajac cieszyl sie nowym dniem - wspomina Wendy. Byl wielkim entuzjasta. Wybiegal z sypialni i nie mogl sie doczekac tego, co mialo sie zdarzyc. Bylem bardzo szczesliwym dzieckiem - mowil Kurt. Bez przerwy spiewalem i pokrzykiwalem. Nie wiedzialem kiedy przestac. Dzieciaki spuszczaly mi lanie, bo tak bardzo chcialem wlaczyc sie do ich zabaw. Zabawy bralem powaznie. Bylem po prostu szczesliwy. Kurt byl pierwszym dzieckiem w rodzinie, w swoim pokoleniu. Tylko ze strony matki mial siedem ciotek i wujow, ktorzy klocili sie o prawo opieki nad nim pod nieobecnosc rodzicow. Przyzwyczajony do pozostawania w centrum uwagi, rozbawial kazdego, kto zdecydowal sie patrzec. Umial dramatyzowac - twierdzi Wendy. Kiedys w sklepie rzucil sie na podloge, bo nie pozwolilam mu zaspiewac dla staruszka, ktory chcial uslyszec jego glos. Jedna z ulubionych plyt Kurta byla "Alice's Restaurant" Ario Guthriego. Czesto spiewal "Motocyklowa piosenke" Guthriego: "Nie chce pikla/Wole jezdzic motocyklem/I umierac nie chce tez!" Gdy mial siedem lat, ciotka Mary dala mu tez wielki beben. Przywiazywal go sobie na brzuchu i chodzil po okolicy w mysliwskiej czapce i tenisowkach ojca, spiewajac przeboje Beatlesow takie jak "Hey Jude" czy "Revolution". Nie lubil, gdy Wendy - bardzo atrakcyjnej blondynce o slicznych niebieskich oczach - przygladali sie obcy mezczyzni. Ojciec Don wydawal sie tego nie dostrzegac, ale Kurt zawsze wpadal w zlosc i byl zazdrosny. Mamusiu, ten facet sie na ciebie gapi! - mawial. Pewnego razu naskarzyl nawet o tym policjantowi, co bylo o tyle dziwne, ze od czasu, gdy skonczyl trzy lata bardzo nie lubil policji. Gdy widzial policjanta spiewal taka piosenke: "Jajami w gliny, jajami w gliny! Gdy glina cie dorwie, nie ujrzysz rodziny!" Zawsze kiedy widzialem policjanta spiewalem te piosenke. Pokazywalem policjantow palcami i mowilem im, ze sa zli - wspominal z usmiechem Kurt. Mialem potezna obsesje na punkcie gliniarzy. Bardzo ich nie lubilem. Po kilku latach Kurt napelnial puszki po 7-Up kamieniami i rzucal nimi w policyjne auta, choc nigdy zadnego nie trafil. Mniej wiecej w tym samym czasie nauczyl sie pokazywac srodkowy palec w niezbyt wytwornym, acz sprawdzonym gescie. Gdy matka zabierala go samochodem na sprawunki, pokazywal palec kazdemu mijanemu kierowcy. W drugiej klasie zauwazono jego niezwykly talent do rysunkow. Po jakims czasie -wspomina Wendy - zemscilo sie to na nim, bo dostawal w prezencie same pedzie i sztalugi. Chyba zniechecilismy go do malowania. Wszyscy uwazali, ze rysunki i malowanki Kurta sa wspaniale. Z wyjatkiem samego Kurta. Nigdy nie byl zadowolony z tego, co stworzyl - uwaza Wendy - nie potrafil cieszyc sie tym, jak to artysta. Ktoregos dnia w okolicy Halloween, przyniosl ze szkoly egzemplarz szkolnego pisemka ze swoim rysunkiem na okladce. Tego rodzaju zaszczyt spotykal zazwyczaj dzieci z klas od piatej wzwyz. Kurt byl wsciekly, bo uwazal, ze rysunek jest fatalny. Wydaje mi sie, ze to zmienilo jego postawe wobec doroslych -mowi Wendy - dorosli mowili mu, ze wspaniale maluje, a on wiedzial, ze jest inaczej. Do trzeciej klasy Kurt chcial byc gwiazda rocka. Bez przerwy puszczal plyty Beatlesow i nasladowal ich, grajac na swojej plastikowej gitarze. Potem zmienil zdanie i postanowil zostac kaskaderem. Lubilem bawic sie na dworze, lapac weze, zjezdzac na rowerze z dachu -wspominal - moim jedynym idolem byl Evel Knievel. Pewnego razu wyniosl z domu cala posciel, rozlozyl ja na tarasie i skakal na nia z dachu; innym razem przymocowal sobie do piersi metalowa plytke, na ktorej umiescil kilka malych petard - lonty oczywiscie podpalil. Czasami odwiedzal wuja Chucka, brata Wendy, grajacego w zespole. Chuck zbudowal w piwnicy domu male studio, a w nim tak wielkie kolumny glosnikowe, ze nie mogl wyniesc ich na zewnatrz. Wuj sadzal siostrzenca w piwnicy przed mikrofonem i wlaczal magnetofon. Wendy ma jeszcze tasme z nagraniem czteroletniego Kurta. Mlody artysta spiewal, a gdy wydawalo mu sie, ze nikt nie podsluchuje, zaczynal przeklinac: <> - mowil -<> Don i Wendy kupili Kurtowi mala perkusje z Myszka Miki. Dalam mu te bebny troche na sile, bo sama chcialam grac na perkusji - przyznaje Wendy - ale moja mama uwazala, ze perkusja nie jest dla kobiet i nie pozwalala mi grac. Kurta nie trzeba bylo zachecac. Walil w garnki i rondle odkad tylko zaczal siadac. Perkusja z Myszka Miki nie wytrzymala dlugo, zasiadal do niej kazdego dnia po powrocie ze szkoly i gral tak dlugo dopoki sie nie rozpadla. Dom Cobainow, choc nie stoi w najlepszej czesci Aberdeen - znajduje sie, mowiac szczerze, w dosyc zaniedbanej okolicy - byl i jest najladniejszy w calym kwartale. Don dbal o dom, polozyl wykladziny, zainstalowal kominek pokryty imitacja cegly, a sciany wylozyl imitujacymi drewno boazeriami. "Biale smieci udajace klase srednia"- tymi slowami skwitowal Kurt wysilki ojca. Wendy pochodzila z domu, ktory trudno uznac za dostatni, ale jej matka zawsze starala sie, by dzieci wygladaly lepiej od innych. Gdy przyszla jej kolej, Wendy robila to samo. Kazdego ranka pilnie stroszyla wlosy Kurta, by nadac im wyglada a la Shaun Cassidy, pilnowala by umyl zeby, ubierala go w najladniejsze rzeczy, na jakie bylo ja stac i wysylala do szkoly w starannie zasznurowanych butach. Kazala mu nawet nosic welniane swetry, choc mial alergie na welne; Wendy uwazala jednak, ze dobrze wyglada w swetrze. Moje dzieci byly pewnie najlepiej ubrane w Aberdeen - wspomina Wendy - dbalam o to. Wendy dbala rowniez o to, by jej dzieci - jak mowi - nie zadawaly sie z pewnymi ludzmi pochodzacymi z wiadomych okolic i zyjacymi w wiadomy sposob. Kurt twierdzil, ze matka zabraniala mu generalnie zadawac sie z biednymi dziecmi. Mama uwazala, ze jestem od nich lepszy, a to sie udzielalo. Od czasu do czasu przezywalem rozne dzieciaki od "brudasow" i " smieciarzy" - mowil. Pamietam kilkoro takich dzieci, ktore smierdzialy szczynami. Bilem sie z nimi i dawalem im w kosc. Ale juz w czwartej klasie doszedlem do wniosku, ze safajniejsi od bogatszych dzieciakow. Byli bardziej konkretni, zeby nie powiedziec przyziemni. Wiele lat pozniej brudne wlosy Kurta, jego kilkudniowy zarost i postrzepiona garderoba, staly sie znanym na calym swiecie znakiem firmowym Nirvany. W trzeciej klasie Kurt zaczal brac lekcje gry na perkusji. Odkad tylko pamietam, od najwczesniejszych lat - wspominal - chcialem byc Ringo Starrem. Choc nie, chcialem byc Johnem Lennonem grajacym na perkusji. W podstawowce Kurt wystepowal w szkolnej orkiestrze, choc nigdy nie nauczyl sie czytac nut. Czekal az ktores dziecko zagra melodie, a pozniej je nasladowal. Przed Bozym Narodzeniem w 1974, majac zaledwie siedem lat, Kurt doszedl do wniosku, ze matka uwaza go za klopotliwe dziecko. Jedyna rzecza o jakiej marzylem byl pieciodolarowy pistolet z serialu,, Starsky i Hutch " - mowil Kurt - a matka kazala mi wziac na wstrzymanie. Kurt twierdzil rowniez, ze byl obureczny i ojciec zmusil go do praworecznosci, obawiajac sie, ze jako "lewus" bedzie mial problemy w zyciu. Pozniej i tak zostal "lewusem". Przez wieksza czesc zycia nekaly go takie czy inne problemy zdrowotne. Oprocz nadpobudliwosci cierpial na chroniczny bronchit. W osmej klasie odkryto u niego skolioze, czyli skrzywienie kregoslupa. Z czasem skrzywienie pogorszylo sie, na co duzy wplyw miala gra na gitarze. Gdyby byl praworeczny - twierdzil - skorygowalby ten problem. W 1975, gdy Kurt mial osiem lat, jego rodzice wzieli rozwod. Wendy mowi, ze rozwiodla sie z Donem, poniewaz ten rzadko przebywal w domu; zajmowal sie glownie gra w koszykowke, w baseball, trenowal rozne druzyny albo sedziowal mecze. Rozmawiajac teraz o swoim malzenstwie twierdzi, ze nie wie czy w ogole kochala Dona. Ojciec Kurta stanowczo nie zgadzal sie na rozwod. Zarowno Wendy, jak i Don przyznali pozniej, ze wykorzystywali dzieci w klotniach i rozwodowych przetargach. Kurt przezyl rozwod i to, co z nim sie wiazalo, bardzo ciezko. Jego zycie leglo w gruzach - mowi Wendy. Zmienil sie calkowicie. Mysle, ze bardzo sie wstydzil. I zamknal sie... trzymal wszystko w srodku. Stal sie bardzo niesmialy. Chyba wciaz cierpi z tego powodu -dodaje Wendy. Z radosnego, otwartego na swiat lobuziaka, stal sie jakis przygnebiony -ciagnie Wendy - a pozniej byl juz tylko wsciekly, bez przerwy sie obrazal i wysmiewal wszystko. Na scianie w sypialni napisal: <>. Nieco wyzej narysowal karykatury Wendy i Dona, i opatrzyl je podpisem: <>. Obok narysowal mozg, a nad nim wielki znak zapytania. Napisy i rysunki pozostaly do dzisiaj na scianie sypialni, podobnie jak zgrabne logo Led Zeppelin i Iron Maiden (do ktorych sie nie przyznawal, ale siostry nie klamia). Los, ktory go spotkal byl losem wielu dzieci z jego pokolenia. W istocie wszyscy muzycy (oprocz jednego), ktorzy przewineli sie przez Nirvane, pochodzili z rozbitych rodzin. W polowie lat siedemdziesiatych wskaznik rozwodow w Stanach Zjednoczonych byl niebotyczny: podwoil sie w porownaniu ze wskaznikiem sprzed dziesieciu lat. Dzieci pochodzace z rozbitych domow nie zmagaly sie z wojna swiatowa czy kryzysem ekonomicznym. Nie mialy po prostu rodzin. Co za tym idzie, toczyly prywatne bitwy. Kurt mowil, ze ktos wylaczyl mu swiatlo. Swiatlo, ktorej od tamtej pory probowal odzyskac. Pamietam, ze nagle stalem sie kims zupelnie innym. Wydawalo mi sie, ze nic nie jestem wart. Uwazalem, ze nie zasluguje na to, zeby bawic sie z innymi dzieciakami, bo oni mieli rodzicow, a ja nie. Bylem wkurwiony na rodzicow za to, ze nie potrafili dac sobie rady ze swoimi problemami. Po rozwodzie przez caly czas wstydzilem sie ich. Ale Kurt czul sie wyobcowany nawet przed rozwodem. W zasadzie nic nie laczylo mnie z ojcem - wspomina. Ojciec chcial, zebym uprawial sport, a ja nigdy nie lubilem sportu, mialem raczej artystyczne sklonnosci, ktorych z kolei on nie docenial, wiec zawsze bylo mi przed nim wstyd. Nie rozumialem dlaczego mam takich, a nie innych rodzicow, nie pojmowalem z jakiego powodu tak bardzo rozmijaly sie nasze zainteresowania i sklonnosci. Lubilem muzyke, a oni nie. Podswiadomie wmawialem sobie, ze zostalem adoptowany, szczegolnie po tym jak obejrzalem odcinek ((Rodziny Partridge 'ow>>, w ktorym Danny uwazal sie za dziecko z adopcji. Myslalem tak jak on. Kreatywnosc i inteligencja Kurta, a przede wszystkim wczesne usytuowanie sie w roli artysty, poglebialy problem. Do dziesiatego, jedenastego roku zycia nie uwazalem sie za kogos innego od reszty dzieciakow w szkole. Pozniej jednak stwierdzilem, ze bardziej od innych interesuje sie rysowaniem czy sluchaniem muzyki. To wszystko dzialo sie stopniowo, ale w koncu nabralem pewnosci. Konczac dwanascie lat bylem juz calkiem zamkniety w sobie. Przekonawszy sie, ze nie spotka nikogo podobnego do siebie, Kurt przestal po prostu zawierac przyjaznie. To miasto... gdyby Kurt mieszkal gdziekolwiek indziej na swiecie, nic by mu nie bylo -uwaza Wendy. Ale to miasto jest jak Pey ton Place. Wszyscy patrza sobie na rece, wszyscy wzajemnie sie oceniaja, wszyscy maja malenkie przegrodki, do ktorych wpychaja innych, a Kurt nie miescil sie, nie chcial sie miescic w zadnej kategorii. Po rozwodzie, Kurt przez rok mieszkal z matka. Ale nie podobal mu sie jej nowy narzeczony, ktorego nazywal "damskim bokserem". Poczatkowo Wendy przypisywala postawe Kurta zwyklej zazdrosci. Po pieciu latach przekonala sie, ze jej nowy mezczyzna "byl troche szurniety" - co oznacza, ze cierpial na paranoidalna schizofrenie. Kurt byl bardzo nieszczesliwy i wyladowywal swa zlosc na wszystkich, poczawszy od Wendy, a na opiekunkach skonczywszy; opiekunkach, ktorych zazwyczaj nie wpuszczal do domu. Wendy nie mogla sobie poradzic z synem i postanowila wyslac go do Dona, ktory mieszkal wowczas w przyczepie w malenkiej osadzie tartacznej Montesano, polozonej dwadziescia mil na wschod od Aberdeen. Dom Dona nie byl prawdziwa przyczepa mieszkalna, ale czyms w rodzaju baraku z prefabrykatow, ktory wozi sie ciezarowkami i sklada tam, gdzie akurat trzeba. Nie byl to luksusowy barak... taki... wiesz... o podwojnej szerokosci, w jakich mieszkaja bogatsze biale smiecie - mawial Kurt. Poczatkowo wszystko ukladalo sie wspaniale. Don kupil Kurtowi motorynke i razem jezdzili na plaze albo na camping. Mial wszystko - twierdzi Don. Mial wszystko urzadzone. Mial dla siebie caly dom, mial motocykl, robil to, co chcial. Nigdy sie nie nudzilismy. Ale potem pojawila sie nowa matka i dwoje innych dzieci... Don wspomnial kiedys nie zobowiazujaco synowi, ze nigdy powtornie sie nie ozeni. I potem nagle w lutym 1978 wzial drugi slub. Jego nowa zona miala dwojke wlasnych dzieci i cala rodzina przeprowadzila sie do normalnego domu w Montesano. Kurtowi nie spodobala sie nowa rodzina, a szczegolnie nowa mama. Do dzisiejszego dnia nie poznalem bardziej sztucznej osoby - wspominal Kurt wiele lat pozniej. To nieprawda - protestuje Don -jest najmilsza osoba, jaka znam. Traktowala go doskonale, probowala z nim wszystkiego, zalatwiala mu prace, probowala mu doradzac we wszystkim, ale to, co robil rozpieprzalo cala rodzine... to, jak sie zachowywal albo jak sie nie zachowywal. Kurt wagarowal i nie chcial pomagac w domu. Don twierdzi, ze nie pojawil sie ani razu w barze, w ktorym zalatwil mu prace. Zaczal wyzywac sie nad mlodszym "przyszywanym" bratem i nie lubil nowej siostry, ktora - choc mlodsza o cztery lata - musiala pilnowac go, jak opiekunka podczas nieobecnosci rodzicow. Kurt zauwazyl, ze ojciec kupuje mnostwo nowych zabawek przyrodniemu rodzenstwu. Gdy on nudzil sie w swej piwnicznej sypialni, rodzina wyprawiala sie na zakupy i dzieciaki wracaly obladowane prezentami. Probowalem wszystkiego, by poczul, ze nam na nim zalezy, by zechcial byc czescia rodziny i w ogole... -mowi Don. Don twierdzi, ze zostal prawnym opiekunem Kurta po to, by syn czul sie pewniej w rodzinie. Ale on nie chcial byc z nami, chcial byc u matki, a ta z kolei wcale go nie chciala. Wstyd mi za nia, gdy slysze jak opowiada teraz jaka to byla dla niego dobra i robi ze mnie potwora. Don przyznaje jednak, ze czesc winy lezy po jego stronie. Jak kazdy potrafie sie wzruszyc, ale nie czesto mi to przychodzi i moze dlatego nie potrafie tego odpowiednio wyrazic. Czasami wymadrzam sie, czym moge ranic ludzi. Nie robie tego celowo, po prostu nad tym nie panuje, to wszystko. Moze cos takiego przydarzylo mu sie z Kurtem? Byc moze - odpowiada Don. Tak, z cala pewnoscia. Dziwic jednak moze fakt, ze Don zupelnie nie pamieta lat spedzonych z Kurtem. Choc obecnie stara sie uchodzic za milego, otwartego czlowieka, napiecie zwiazane z rozwodem moglo uwidocznic jego ciemniejsze strony. Czy rzadzilem silna reka? - pyta sam siebie. W porzadku, moja zona mowi, ze tak bylo. Wiem, ze wybucham zanim sie zastanowie. I ranie ludzi. I zapominam o tym, a inni nie. Tak, ojciec bil mnie pasem i innymi rzeczami... podbil mi kiedys oko... Sam nie wiem... No tak, zbilem go kiedys pasem, to prawda. Wszystko, co robil Kurt nie podobalo sie Donowi - mowi Wendy. Jesli Kurt zle gral w baseball, ojciec wsciekal sie, wsciekal sie do tego stopnia, ze po meczu najzwyczajniej go ponizal. Nigdy nie pozwalal Kurtowi byc dzieckiem. Chcial, zeby Kurt byl malym doroslym, zeby doskonale sie zachowywal i nigdy nie robil niczego zlego. Stukal go piescia w glowe i mowil mu, ze jest niedojda. Bardzo szybko wpadal w zlosc i wtedy... bach! uderzal go w glowe. Moja mama mowi, ze widziala na wlasne oczy jak rzucil Kurtem przez caly pokoj, kiedy chlopiec mial moze z szesc lat. Don twierdzi, ze niczego takiego nie pamieta. To sie nazywa " wyparcie " - stwierdza Wendy. Po rozwodzie Don zaczal pracowac w firmie drzewnej Braci Mayer jako "karbowy". Zajmowal sie glownie - wspominal Kurt - lazeniem przez caly dzien po tartaku i liczeniem desek. Jego poglad na wspolnie spedzony dzien wygladal w ten sposob, ze w sobote i niedziele zabieral mnie ze soba do pracy - ciagnal Kurt. Siedzialem w jego biurze, a on chodzil i liczyl deski. Siedzac w biurze ojca Kurt rysowal lub wyglupial sie przez telefon. Czasami odwiedzal magazyn i bawil sie na stertach desek. Gdy i to mu sie znudzilo, wsiadal do vana ojca i sluchal w kolko plyty Queen - "News of the World". Kiedys skonczylo sie to w ten sposob, ze wyczerpal akumulator i zapalali samochod pchajac go. Don w szkole sredniej zadawal sie ze "sportowcami", ale nigdy nie odniosl sukcesow w sporcie, moze dlatego, ze byl watly jak na swoj wiek. Ojciec Dona mial duze wymagania wobec syna, ktory nie dawal sobie z nimi rady. Niektorzy uwazaja ze wlasnie dlatego zmuszal Kurta do uprawiania sportu. Kazal Kurtowi zapisac sie do szkolnej druzyny zapasniczej. Kurt nie cierpial meczacych treningow, a co gorsza nienawidzil "sportowcow". To bylo straszne, kazda potworna sekunda... - mowil. Po prostu ich, kurwa, nienawidzilem. Gdy wracal po treningach do domu, na stole stal: obrzydliwy, wymemlany, wyschniety obiad, ugotowany przez moja macoche z miloscia i przy duzych nakladach pracy i odgrzewany przez Bog wie ile godzin w kuchence, tak ze wszystko bylo spieczone na wior i ohydne. Byla najgorsza kucharka... J?n Cofe3 Mimo to, zapasy szly mu - jak sam twierdzil - niezle, glownie dlatego ze na macie mogl odreagowac swoj gniew. Kurt postanowil zemscic sie na ojcu w dniu waznego meczu zapasniczego. Don zasiadl na trybunach dumny jak paw i czekal az Kurt wyjdzie z przeciwnikiem na mate. Zajalem pozycje opierajac sie na kolanach i rekach, spojrzalem na ojca, usmiechnalem sie i czekalem na gwizdek - wspominal Kurt. Patrzylem prosto w jego oczy, a potem zlozylem rece i pozwolilem zeby facet mnie przygwozdzil. Szkoda, ze nie widziales wyrazu twarzy ojca. Wyszedl w polowie meczu, bo powtorzylem te sztuczke ze cztery razy pod rzad. Don nie pamieta tego wydarzenia, ale Kurt twierdzil, ze po przegranym meczu musial wyprowadzic sie do ciotki i wuja. Don zabral kiedys Kurta na polowanie, ale gdy znalezli sie w lesie chlopiec odmowil staniecia w szeregu. Spedzil caly dzien - od switu do zmroku - w ciezarowce. Teraz gdy o tym mysle - wspomina - wydaje mi sie, ze juz wtedy wiedzialem, ze zabijanie zwierzat jest zle, szczegolnie dla sportu. Oczywiscie patrzylem na to inaczej, ale nie chcialem brac w tym udzialu. Tymczasem Kurt odkryl inne - poza Beatlesami i Monkees - gatunki rocka. Don zaczal gromadzic calkiem pokazna kolekcje nagran, po tym gdy ktos namowil go do wstapienia do klubu plytowego Columbii. Co miesiac dostawal poczta nowe plyty takich zespolow jak Aerosmith, Led Zeppelin, Black Sabbath i Kiss. Don co prawda nawet ich nie otwieral, ale po pewnym czasie zajal sie nimi Kurt Kurt zaczal zadawac sie z grupa chlopakow noszacych indianskie koraliki, pierzaste wlosy i podkoszulki z Kiss. Byli znacznie starsi ode mnie... Chodzili juz chyba do szkoly sredniej - wspominal. Palili trawe i uwazalem, ze sa fajniejsi od moich przyglupich kumpli z czwartej klasy ogladajacych non stop "Happy Days". Pozwalalem im przychodzic do domu, dawalem im jesc, bo chcialem miec przyjaciol. Trawiarze odkryli wkrotce potezna kolekcje plyt Dona i namowili Kurta do ich sluchania. Otworzyli mnie na muzyke - mowil Kurt - i wkrotce sam zaczalem byc malym trawiarzem. Nigdy nie przyszedl do mnie i nie powiedzial - nawet kiedy byl maly - co go gnebi i czego naprawde chce - uwaza Don. Pod tym wzgledem jest do mnie podobny: jak sie o czyms nie mowi, to tego nie ma... czy cos w tym rodzaju. Niczego nie trzeba wyjasniac. Z tym, ze jak czlowiek trzyma to w sobie za dlugo, to predzej czy pozniej wybucha. Ozenil sie i pozniej przestalem sie dla niego liczyc - mowil Kurt. Dal sobie ze mna spokoj, bo byl przekonany, ze matka wyprala mi mozg. Od tego malego, zalosnego przekonania uzaleznione bylo cale zycie jego syna. Nie uwazam ojca za typowego kutasa - ciagnie Kurt. Nawet w polowie nie byl tak zly, jak inni ojcowie, ktorych znalem. Skad zatem wziela sie ta wrogosc? Nie mam pojecia - wyznal Kurt. Nie pamietam juz wielu rzeczy. Problem w tym, ze nigdy nie czulem, ze mam prawdziwego ojca. Nigdy nie mialem ojca, z ktorym moglbym sie wszystkim dzielic. Koniec koncow rowniez i Don doszedl do wniosku, ze nie potrafi poradzic sobie z synem. Rozpoczela sie rodzinna odyseja Kurta, ktory przepychany byl miedzy trzema roznymi domami ciotek i wujow, a takze domem dziadkow ze strony ojca. Przynajmniej dwa razy w roku przenosil sie z Montesano do Aberdeen i odwrotnie, zmieniajac oczywiscie szkoly. Wendy zdawala sobie sprawe, ze powinna zaopiekowac sie Kurtem, ale przechodzila przez wlasne pieklo. Musiala pozbyc sie swojego paranoidalnego schizofrenika, ktory dreczyl ja psychicznie i fizycznie, co zakonczylo sie nawet jej pobytem w szpitalu. Stracila prace i musiala prosic brata, Chucka, o zajecie sie Kurtem. Gdy Kurt konczyl czternascie lat, Chuck zaproponowal, ze kupi mu w prezencie rower albo gitare. Kurt wybral gitare, uzywany instrument elektryczny, ktory ledwo dyszal, a do niego maly, zniszczony, dzisieciowatowy wzmacniacz. Nie pamietam jakiej marki byla ta gitara... chyba nawet nie Harmony - mowil Kurt - moze Sears... Zrezygnowal z gry na perkusji i przez mniej wiecej tydzien - tyle ile bylo trzeba, by nauczyc sie grac "Back in Black" AC/ DC - bral lekcje gry na gitarze. Akordy sa takie same jak w "Louie, Louie" - ciagnie Kurt-nic wiecej nie trzeba bylo wiedziec. Po tygodniu lekcji zaczal pisac swoje wlasne piosenki. Jego nauczyciel muzyki, Warren Mason (wystepujacy w zespole Chucka), wspomina go jako "cichego, milego chlopca". Mimo gwaltownych zaprzeczen Kurta, Warren przysiega, ze chlopiec bardzo chcial nauczyc sie grac "Stairway to Heaven". Powrot do Aberdeen okazal sie bolesnym przezyciem. W porownaniu z Montesano, Aberdeen wydawalo sie metropolia. Wydawalo mi sie, ze wszystkie dzieciaki sa z lepszej gliny i uwazalem, ze nie zasluguje na ich towarzystwo - wspomina Kurt. W klasie czytal ksiazki S.E. Hinton, takie jak "Rumblefish" czy "Wyrzutki" i unikal rozmow z kolegami. Twierdzil, ze tego roku nie zawarl ani jednej przyjazni. Po szkole wracal do domu i gral na gitarze az do pojscia spac. Umial juz grac "Back In Black" i sam nauczyl sie kilku innych coverow, w tym: "My Best Friend's Girl" The Cars, "Louie, Louie" The Kingsmen i "Another One Bites the Dust" Queen. Na poczatku 1980 dwunastoletni Kurt ogladal ze swoim kolega Brendanem wystep B-52 w programie Saturday Night Live. Obaj chwycili bakcyla nowej fali i Brendan namowil rodzicow, by kupili mu firmowe tenisowki w szachownice. Ojca Kurta nie bylo stac na taki wydatek, wiec chlopiec pomalowal zwykle tenisowki w odpowiedni wzor. Latem po ukonczeniu dziewiatej klasy zaczal sledzic wyczyny Sex Pistols opisywane w magazynie Creem. Zafascynowala go idea punk rocka. Sklep z plytami w Aberdeen nie mial niestety na skladzie zadnych punkowych nagran, wiec Kurt nie mial pojecia jak brzmi ta muzyka. Zamkniety w swoim pokoju gral to, co uwazal za punk - "trzy akordy i mnostwo wrzasku". Nieco pozniej okazalo sie, ze jego przeczucia nie odbiegaly daleko od prawdy. Pierwsza punkowa plyte zdobyl dopiero po kilku latach. Byl to dlugi, eklektyczny, trzyplytowy album The Clash "Sandinista". Kurt byl rozczarowany, gdy wyszlo na jaw, ze punk nie brzmi tak jak brzmiec powinien. Kurt opisywal swoje pierwsze dokonania muzyczne jako "prawdziwe obsceniczny riffowy rock". To bylo cos w stylu Led Zeppelin, ale naprawde wulgarne i agresywne i brzydkie jak jasna cholera - wspominal. Zastanawialem sie: <> I gralem tak obrzydliwie jak tylko umialem. Wlaczalem moj maly, dziesieciowatowy wzmacniacz na cala moc. Nie mialem pojecia co robie. To bylo cos, co mnie uwalnialo. Myslalem o tym jak o zadaniu, o misji... Wiedzialem, ze musze cwiczyc. Gdy tylko dostalem gitare, wpadlem w obsesje. Uczucie, o ktorym mowie nie opuszczalo mnie nawet na chwile. Zawsze wiedzialem, ze robie cos wyjatkowego. Wiedzialem, ze to jest lepsze, choc nie moglem tego udowodnic. Wiedzialem, ze mam cos do zaoferowania i wiedzialem, ze w koncu pojawi sie szansa, by pokazac ludziom, ze potrafie pisac dobre piosenki... ze moge cos dac z siebie muzyce. Kurt rozpaczliwie probowal pojsc krok dalej i zalozyc zespol. Chcialem przekonac sie jak brzmi piosenka grana przez wszystkie instrumenty jednoczesnie - mowil. Zalezalo mi na tym. Zalezalo mi, ze by chociaz sprobowac. Niczego wiecej nie chcialem. Znalezienie zespolu zajelo mu cztery lata, co nie znaczy, ze zle sie staral. Pierwsza proba zakonczyla sie katastrofalnie. Kurt poznal w szkole dwoch chlopakow, Scotta i Andy'ego, grajacych na basie i gitarze i spotykajacych sie na probach w starej chlodni w glebi lasu. Kurt wybral sie z nimi do chlodni i po wspolnej grze cala trojka doszla do wniosku, ze zalozy zespol. Kurt zostawil instrument w lesie, poniewaz nastepnego dnia zespol mial spotkac sie na kolejnej probie. Dziwnym zrzadzeniem losu Scott i Andy odkladali termin proby i tak mijaly dni, tygodnie i miesiace. Kurt nie mogl odebrac instrumentu, bo nie mial samochodu, a nikt nie chcial go podwiezc. Tymczasem zadowalal sie praworeczna gitara nalezaca do chlopaka, ktoremu umarla matka, i ktory przez pewien czas mieszkal w domu Cobainow. To byl taki trawiarz, glupi jak but - wspominal Kurt - ale lubilem go, bo byl naprawde przygnebiajacy. W koncu Kurtowi udalo sie namowic jednego z kolegow na wyprawe autem do lasu. Gdy weszli do chlodni znalezli gitara w kawalkach; zostala z niej szyjka i pare przetwornikow. Kurt nie zalamal sie. Postanowil dorobic nowy korpus w warsztacie stolarskim, poniewaz nie znal jednak wlasciwych proporcji, gitara nie stroila. Kiedy bylem maly - wspominal - kiedy mialem jakies siedem lat, uwazalem, ze na sto procent zostane gwiazda rocka. Nie widzialem przed soba zadnych problemow, bylem nadpobudliwy i mialem caly swiat w reku. Moglem zrobic wszystko. Bylem przekonany, ze jesli tylko zechce, zostane prezydentem, ale poniewaz bycie prezydentem wydawalo mi sie glupie, postanowilem zostac gwiazda rocka. Nie mialem zadnych watpliwosci. Sluchalem Beatlesow i nie mialem pojecia co sie wokol mnie dzieje, co mnie czeka, i jak bardzo bede samotny jako nastolatek. Myslalem, ze A berdeenjest takim samym miastem jak inne w Ameryce - mowil dalej. Myslalem, ze wszedzie jest tak samo, ze wszyscy jakos sie znaja, ze nie ma przemocy, i ze w ogole zycie jest latwe. Stany Zjednoczone byly dla mnie wielkosci podworka, wiec wydawalo mi sie, ze z latwoscia objade caly kraj z moim zespolem i od razu znajde sie na okladkach pism i tak dalej. Ale kiedy skonczylem dziewiec lat,-zaczalem miec te stany maniakalno-depresyjne i wszystko sie zmienilo. Moje wczesniejsze marzenia staly sie nierealne. W dziesiatej klasie Kurt porzucil marzenia o slawie. W tamtym okresie bylem bardzo niesmialy - mowil. Mialem tak malo szacunku do samego siebie, ze nawet przez mysl mi nie przeszlo, ze moglbym zostac gwiazdorem, pominawszy juz to wszystko, co sie z tym wiaze. Nie wyobrazalem sobie, ze moglbym wystapic w telewizji czy udzielic wywiadu i w ogole... Bylem jak najdalszy od tego rodzaju rzeczy. Ojciec Kurta zapisal go do druzyny baseballowej, grajacej w lidze mlodziezowej. Kurt przewaznie grzal lawe, a kiedy juz wezwano go do gry, celowo wybijal pilke na aut, by zwolniono go z dalszych obowiazkow. Siedzac na lawce trzymal sie najczesciej z Mattem Lukinem, z ktorym rozmawial o Kiss i Cheap Trick. Chlopcy znali sie juz wczesniej ze szkolnych zajec z elektroniki. Lukin zapamietal Kurta jako "brudnowlosego, zbuntowanego dzieciaka". Lukin gral na basie w miejscowym zespole The Melvins. Kurt widzial The Melvins na probie latem po ukonczeniu osmej klasy. Brendan, przyjaciel Kurta, znal kogos, znajacego perkusiste The Melvins, dzieki czemu chlopcy zdobyli zaproszenie na probe odbywajaca sie na strychu czyjegos domu. The Melvins nie grali jeszcze punk rocka, zajmowali sie coverami Hendrixa i The Who. Kurt po raz pierwszy widzial z bliska prawdziwy rockowy zespol i wpadl w amok. Przez caly wieczor pilem wino, upilem sie i musialem byc obrzydliwy, ale pamietam, ze chwalilem ich chyba z milion razy - wspominal Kurt. Szalalem widzac chlopakow w moim wieku grajacych w zespole. To bylo cos niesamowitego. Powtarzalem sobie: <>. The MeMns - zdegustowani pijanym pochlebca - wyrzucili go z proby. Opuszczajac strych Kurt spadl z drabiny. W tym samym roku Kurt spotkal lidera The Melvins, Buzza Osborne'a, na szkolnych zajeciach artystycznych w Montesano. Buzz, potezny, dziko wygladajacy chlopak o kilka lat starszy od Kurta, byl w tamtym okresie wielkim fanem The Who, ale wkrotce zajal sie punk rockiem. Mial album ze zdjeciami Sex Pistols, ktory zgodzil sie pozyczyc Kurtowi. Cobain byl wniebowziety. Po raz pierwszy widzial punkrockowy zespol w calej okazalosci - nie ocenzurowanej przez redaktorow Creem. Ogladalem Sex Pistols w ich najlepszych, najbardziej szalonych momentach - wspominal Kurt - i przeczytalem kazda linijke tekstu. To bylo niesamowite. Logo Pistolsow pojawilo sie wkrotce na kazdej lawce, w ktorej siedzial i na wszystkich okladkach ksiazek. Potem kazdy, kto zechcial go sluchac dowiadywal sie, ze Kurt zaklada punkrockowy zespol, ktory zakasuje wszystkich, choc na dobra sprawe lider nie mial jeszcze pojecia jak brzmi punk rock. Uwazalem, zejestpopierdolony - mowil Kurt o Osbornie. A tylko takich ludzi chcialem znac. Zazdroscil Osborne'owi zespolu, ktory wystepowal juz w Olympii i nawet w samym Seattle. W tamtym okresie na tym konczyly sie moje marzenia - cignie Kurt. Nie mialem zadnych zludzen co do mojej muzyki. Chcialem tylko zagrac przed paroma ludzmi w Seattle. Nie marzylem nawet, zeby grac w zespole, ktory moze wyjechac w trase. Pierwszym perkusista The Melvins byl Mike Dillard, ktorego pozniej zastapil Dale Crover. Na poczatku fazy punkowej, The Melvins grali szybszego od swiatla hardcore'a. Potem, gdy wszyscy zaczeli grac tak samo, The Melvins zwolnili tempo i grali najwolniej, jak umieli, po to zeby wkurwic publicznosc. A jesli publicznosc jeszcze nie byla wkurwiona, zaczynali grac heavy metal. W 1987 ukazal sie pamietny album The Melvins "Gluey Porch Treatments", ktory uczynil z czlonkow zespolu ojcow zalozycieli nowego gatunku muzycznego, znanego pozniej jako "grunge" i bedacego zmutowana forma punk rocka, ktora wchlonela heavy metal i proletariacka odmiane hard rocka lat siedemdziesiatych, znanego z wykonan takich zespolow jak Kiss czy Aerosmith. Brzmienie The Melvins zrewolucjonizowalo scene muzyczna w Seattle, opanowana wczesniej przez zespoly artrockowe. The Melvins grali w Seattle przed proba, w ktorej uczestniczyl Kurt, a w 1985 pojawili sie na proteuszowej skladance "Deep Six", zawierajacej nagrania takich grup jak: U-Men, Soundgarden, Green River, Malfunkshun i Skin Yard. Z wyjatkiem artrockowych U-Men, wszystkie zespoly graly mieszanine punka, hard rocka z lat siedemdziesiatych i proletariackiego heavy metalu, tworzaca irytujacy, ale spojny cocktail. Kurt pomagal czasami The Melvins wozic sprzet na koncerty w Seattle. Aberdeen nie mialo wowczas wielkiej muzycznej historii, choc z tego miasta wywodzila sie polowa sprzedajacego w platynowych nakladach speed metal, Metal Church. Kazdy zespol z Aberdeen, ktory grywal w Seattle musial byc wielki. Kurt byl bardzo nieszczesliwy z powodu czestych zmian opiekunow. W maju 1984 Wendy wyszla za maz za robotnika portowego, Pata 0'Connora. Pat bardzo duzo pil w tym okresie i Wendy miala zwiazane rece. Nie czula sie na silach, by wziac do siebie Kurta, ale syn przekonal ja w koncu, by pozwolila mu wrocic. Calymi miesiacami wydzwanialem do niej i plakalem w sluchawke i przekonywalem ja, zeby pozwolila mi ze soba zamieszkac - mowil Kurt. Pewnego wieczoru Pat wyszedl z domu i wrocil dopiero nastepnego ranka o siodmej -pijany i jak to ujela Wendy - "cuchnacy dziewczynami". Byla wsciekla, ale mimo to poszla do pracy w domu towarowym. W ciagu dnia odwiedzali ja znajomi z miasta, ktorzy niby przypadkiem pytali o Pata, chichoczac przy tym znaczaco. Wendy byla tak wsciekla, ze po wyjsciu z pracy upila sie z przyjaciolka, a po powrocie do domu urzadzila mezowi awanture. Wyciagnela ze schowka jeden z wielu pistoletow Pata i zaczela mu grozic w obecnosci dwojki dzieci. Chciala go zastrzelic, na szczescie nie wiedziala jak zaladowac bron. Potem wyjela ze schowka cala zbrojownie Pata: strzelby, pistolety, rewolwery, karabiny i antyczne samopaly, wyrzucila je przed dom i przy pomocy Kim, ktora niosla w torbie amunicje, utopila wszystko w rzece Wishkah. Kurt patrzyl na to wszystko z okna sypialni. Pozniej zaplacil paru dzieciakom za wylowienie z rzeki tylu zdobyczy ile sie da, po czym sprzedal to, co zdolali odzyskac. Za pieniadze z broni kupil sobie pierwszy wzmacniacz. Facetowi, ktory sprzedal mu wzmacniacz zaproponowal wyprawe do dealera sprzedajacego trawe, tak wiec ostatecznie pieniadze uzyskane z broni poszly na narkotyki. Kurt mial zwyczaj glosnego grania na gitarze. Sasiedzi Wendy skarzyli sie na halas. Sufit w salonie, nad ktorym mieszkal Kurt, poznaczony byl dziurami po kiju od szczotki. Kurt uwielbial te chwile, gdy rodzina wyprawiala sie po sprawunki, wlaczal wtedy wzmacniacz na maksa. Wracajac do domu zastanawialismy sie czy sa w nim jeszcze szyby - wspomina Wendy. Kurt probowal namowic paru przyjaciol na wspolne granie, ale zaden z nich nie mial dosc talentu. Kurt szarogesil sie i byl bardzo dosadny w slowach krytyki. Wiedzial dokladnie czego chce. Nikt nie mial pojecia, ze Kurt rowniez spiewa w swoim pokoju. Ktoregos dnia -wspomina Wendy - uslyszelismy go z Patem. Spiewal bardzo cicho. Nie chcial, zeby ktos uslyszal. Oboje przystawilismy uszy do drzwi, popatrzylismy po sobie i zmarszczylismy nosy. Oboje pomyslelismy: <>. Nirvana w klubie Crocodile (O Charls Peterson) \ -IL A OZDZIAL DRU W tym czasie Kurt zwrocil uwage w szkole, w Aberdeen, na Chrisa Novoselica. Pamietam, ze myslalem, ze to ktos, kogo musze poznac - mowil. Ale jakos sie nie skladalo. Nie mieli razem zadnych zajec. Kurt widywal Chrisa na apelach szkolnych, na ktorych ten wystepowal czasami w skeczach, sabotowanych najczesciej spontanicznie i w ostatniej chwili przez jego nie dajaca sie opanowac potrzebe wykonania hymnu narodowego.Byl zabawnym facetem, mial inne od wszystkich poczucie humoru - wspominal Kurt. Wszyscy sie z niego smiali, ja natomiast smialem sie razem z nim, bo Chris robil najczesciej z ludzi walow. Byl naprawde bystry, zabawny i wyszczekany. Najwyzszy w calej szkole. Byl olbrzymi. Szkoda, ze wtedy nie trzymalismy sie razem, bo bardzo potrzebowalem kumpla w szkole sredniej. ZAJMOWALISMY SIE PIEPRZENIEMW BAMBUS Kurt uwazal sie za wyrzutka, lecz nawet wyrzutek moze miec kumpla, z ktorym sie trzyma. Ale w Aberdeen bylo inaczej. Chcialem sie gdzies dopasowac, ale nie do normalnych dzieciakow, takich, ktorych lubi sie w szkole - wspominal Kurt. Chcialem nalezec do pojebow, ale w Aberdeen nawet pojeby byly podpojebami. Pojeb z Aberdeen nie byl jak kazdy, zwykly pojeb, ktory sluchal, powiedzmy, Devo. W Aberdeen nawet pojeby byly zdeformowane. Kurt twierdzil, ze w szkole bylo tylko dwoch chlopakow, z ktorymi ewentualnie moglby sie zaprzyjaznic. Obaj byli na tyle "cool", ze sluchali Oingo Boingo - maniakalnego, nowofalowego zespolu z Losu Angeles. Maksymalnie popierdoleni - totalni idioci - mowil o nich Kurt. Malowali sobie twarze na meczach pilkarskich.Szkola srednia byla dla Kurta nastoletnia ziemia jalowa, zamieszkiwana przez trzy kasty: typy spoleczne, matematyczne matoly i trawiarzy. Dziewczyny z Aberdeen High zauwazyly niebieskie oczy i dolki w policzkach Kurta i doszly do wniosku, ze jest "milutki". Lubily mnie chyba - twierdzi Kurt - ale ja nie lubilem zadnej, bo byly po prostu glupie. Poniewaz dziewczyny polubily Kurta, wysportowani koledzy dziewczyn takze starali sie go polubic, ale Kurt nie dal im szansy. Zastanawial sie nad przylaczeniem sie do matolow zajmujacych sie komputerami i szachami, ale ci z kolei nie lubili muzyki. Zostali mu jedynie trawiarze. Nienawidzilem ich - wspominal - ale przynajmniej sluchali rock and rolla. Kurt wlozyl wiec typowy trawiarski mundurek - dzinsowa kurtke na baraniej podpince (ubior, ktory i dzis cieszy sie uznaniem wsrod nawalonej mlodziezy) - po czym zaczal sie szwendac wokol tradycyjnego miejsca spotkan trawiarzy, tak zwanej "szopy palaczy". Prawie w ogole sie nie odzywal, byl tak cichy, ze od czasu do czasu pytano go czy nie jest cpunem. Po powrocie do Aberdeen stracil kontakt z The Melvins. Ale w "szopie" natknal sie przypadkiem na znajomego fana, Dale'a Crovera. Chris rowniez znal Dale'a, ktory grywal z jego mlodszym bratem, Robertem. Gdy The Melvins potrzebowali perkusisty, Chris zaproponowal im Dale'a, ktory dostal posade. I tak dzieki Dale'owi, Kurt znow znalazl sie na orbicie The Melvins. The Melvins probowali wowczas w wolnym pokoju w domu rodzicow Dale'a. Kazde miejsce, w ktorym zbierali sie The Melvins zamienialo sie predzej czy pozniej w przystan dla grupy trawiarzy z Aberdeen znanej jako "sepy", i dom Crovera nie byl pod tym wzgledem wyjatkiem. Ubrani w dzinsowe dzwony i ocieplane kurtki z zapinanymi na zamek kieszeniami, w ktorych trzymali trawe, byli najbardziej podrecznikowym przykladem metalowych trawiarzy, jaki mozna sobie wyobrazic - wspominal Kurt. Smieszni faceci - syfy, zepsute zeby i wokol smrod trawy. Dla "sepow" szwendanie sie po sali prob The Melvins bylo jedyna rozrywka. Jak ironizuje Crover: w Aberdeen mogles tylko pic piwo, palic trawe i czcic szatana. Nic tam nie bylo. Przez caly czas ogladalismy telewizje. Pokoj, w ktorym probowal zespol, ozdobiony byl plakatami Kiss, Motley Criie, Teda Nugenta wyrwanymi z pisma Circus, oraz zdjeciami nagich kobiet z doklejonymi twarzami (podobny kolaz mial pozniej pojawic sie na firmowym podkoszulku Nirvany). Goscie wchodzili po schodach na tylny taras domu, przechodzili przez malenki pokoik i znajdowali sie w sali prob. Buzz nie lubil, gdy podczas prob krecilo sie zbyt wielu ludzi, "sepy" zadowalaly sie wiec siedzeniem na tarasie. Codzienne proby trwaly okolo trzech lub wiecej godzin, a przeciagaly sie dlatego, ze co dwadziescia minut ten lub inny z czlonkow zespolu musial wychodzic na taras, by dokonac takiej czy innej transakcji z "sepami". Kurt byl przesluchiwany pod katem przydatnosci do grupy, ale nic z tego nie wyszlo. Fatalnie umoczylem - wspominal - bylem tak zdenerwowany, ze zapomnialem wszystkie kawalki. Doslownie nie moglem zagrac ani jednej nuty. Stalem z gitarajak palant i czerwieniac sie gralem sprzezenie. W sumie nie stalo sie nic wielkiego, bo Kurt wciaz pisal i nagrywal juz swoje materialy. Matt Lukin przypomina sobie tasme z piosenkami Cobaina wykonywanymi przy pomocy gitary i glosu. Byly naprawde niezle - mowi - szczegolnie jak na faceta z Aberdeen w tamtych okolicznosciach i wieku. Wiekszosc gosci chciala wtedy grac Judas Priest. Dla nas to bylo dziwne, ze jest taki chlopak, ktory pisze wlasne piosenki zamiast grac Motley Criie. I wtedy Buzz Osborne pokazal Kurtowi czym jest punk rock. Osborne mial kilka tasm kompilacyjnych z zespolami z poludniowej Kalifornii, takimi jak Black Flag, Flipper czy MDC. Pierwsza piosenka na pierwszej tasmie bylo "Damaged II" Black Flag - absolutny wygar przestrojonych gitar i szumiacych agresywnie bebnow; calosc brzmiala jak koniec przerwy obiadowej na wycince. "Zniszczyles to, zniszczylem to/Nie wiem juz nic, nie wiem juz nic/Chcialbym byc czegos pewny" - wrzeszczal Henry Rollins. W Kurta jakby piorun strzelil. Wydawalo mi sie, ze slucham czegos z innej planety - mowil. Meczylem sie z tym przez kilka dni. Musialem to przetrawic. Pod koniec tygodnia byl juz jednak samozwanczo opatentowanym punkowcem. Czulem - wspominal - ze te teksty mowia do mnie wyrazniej i bardziej realistycznie niz przecietne rock and rollowe piosenki. Nieco pozniej w sierpniu 1984, Kurt, Lukin, Osborne i reszta pojechali do Seattle na koncert Black Flag w klubie Mountaineer. Black Flag gralo wowczas trase Slip It In. Zbierajac pieniadze na bilet, Kurt sprzedal swoja kolekcje plyt, ktora w tamtym czasie obejmowala plyty takich artystow jak Journey, Foreigner i Pat Benatar.Zarobil na tym dwanascie dolarow. Bylo wspaniale - wspominal koncert - natychmiast sie nawrocilem. Konwersja na punk podbudowala moj szacunek do siebie, bo zdalem sobie sprawe, ze nie musze juz byc gwiazda rocka, ze nie chce byc gwiazda rocka - mowil. Ciagle sie wahalem. Raz bylem po jednej, raz po drugiej stronie granicy. Niby nie chcialem, nie bralo mnie, a przede wszystkim nie moglem, a z drugiej strony bardzo chcialem, staralem sie i marzylem zeby mi sie udalo. Zalezalo mi, zeby udowodnic ludziom, ze potrafie. Brzmi to troche niezrozumiale... Ciesze sie, ze wzial mnie wtedy punk, bo zyskalem pare lat, zeby dorosnac, przewartosciowac sobie pare rzeczy i dowiedziec sie kim jestem. Naprawde dziekuje losowi, ze odkrylem punk - powtarzal - to byl dar niebios. Osborne pokazal rowniez Kurtowi jak radzic sobie z otoczeniem. Mial niesamowity stosunek do wiesniactwa - wspominal Kurt. Dal mi duzo do myslenia. Bylo to cos takiego: <>. Chodzilismy na imprezy sportowcow, lazilismy za pakerami i plulismy im na plecy. Wypisywalismy swinstwa na scianach ich domow, wyjmowalismy jajka z lodowki gospodarza i wkladalismy mu je do lozka. Robilismy tyle szkod, ile moglo nam ujsc na sucho. Kurt poznal w tym okresie chlopaka nazwiskiem Jesse Reed, Jedynego dobrego kumpla w calym Aberdeen". Oprocz tego znalazl kolege w przystojniaku nazwiskiem Meyer Loftin. Poznal Loftina na zajeciach artystycznych i zblizyl sie do niego odkrywszy, ze sluchaja podobnej muzyki - wszystkiego poczawszy od AC/DC i Aerosmith, przez Led Zeppelin, a na punk rocku skonczywszy. Wedlug Loftina, Cobain "wygladal jak kazdy inny ubrany w dzinsy i ladnie ostrzyzony chlopak, calkiem normalny chlopak". Meyer byl zaskoczony, gdy dowiedzial sie, ze Kurt jest muzykiem. Byl opanowany i spokojny - mowi Loftin. Bardzo mily, bardzo otwarty. Zostali dobrymi przyjaciolmi. Poczatkowo Kurt nie zdawal sobie sprawy, ze Loftin jest gejem. Meyer powiedzial mu o tym, gdy zaczeli sie czesciej spotykac. Kurt odpowiedzial mi wtedy: <>. I usciskal mnie ". Loftin zostawal czasami na noc w domu Cobainow i Wendy - "porzadna mamuska" -pozwalala im "imprezowac" do woli, pod warunkiem, ze nie beda wyjezdzali autem az do rana. Ktoregos razu Wendy wrocila pijana do domu i zlapala ich na paleniu trawy. Chcac dac Kurtowi przyklad szkodliwosci nalogu, zjadla caly zapas marihuany, po czym rzecz jasna 33 bardzo sie rozchorowala. Zazwyczaj jednak Kurt siedzial z Meyerem u siebie w pokoju i uczyl go chwytow Led Zeppelin. Przyjazn z chlopcem, ktory nie ukrywal swojego homoseksualizmu, okazala sie jednak bardziej ryzykowna niz Kurt sie spodziewal. Zdalem sobie sprawe - wspominal - ze ludzie patrza na mnie jeszcze dziwniej niz zazwyczaj. Zaczely sie zaczepki. Najczesciej zdarzaly sie po lekcjach wychowania fizycznego. W szatni zawsze znalazl sie ktos, kto nazwal go "pedalem" i pchnal na szafke. Czuli sie zagrozeni, bo byli nadzy i mysleli, ze jestem gejem - mowil. Mieli do wyboru: zaslaniac penisy albo dac mi w ryj. Najczesciej robili i to i to.Zycie w szkole sredniej stawalo sie nie do zniesienia. Sportowcy czesto gonili go przez cala droge do domu. Czasami udawalo im sie go zlapac. Wtedy - wspominal -jeden z nich przewracal mnie na snieg i siadal mi na glowie. Po tym wszystkim - ciagnal - zaczalem byc dumny z tego, ze jestem gejem, choc nim nie bylem. Podobal mi sie ten konflikt. To bylo bardzo podniecajace, bo niemal odnalazlem swoja tozsamosc. Bylem wyjatkowym pojebem. Nie stalem sie jeszcze-mimo usilnych staran -punkiem, ale nie bylem juz zwyczajnym pojebem, jak inni. Presja otoczenia okazala sie jednak zbyt silna. Pewnego dnia zalamany Kurt podszedl do Loftina i powiedzial mu, ze juz nie moze sie z nim spotykac. Zbyt czesto dostawal w skore za przyjazn z "pedalem". Loftin zrozumial go i rozstali sie bez zalu. Kurt zaczal palic marihuane w dziewiatej klasie. Byl na haju niemal kazdego dnia, dopiero w ostatnim roku szkoly nieco wyhamowal i czekal do wieczora. Wpadalem w paranoje od trawy - mowil - nawet bez marychy bylem neurotyczny, a po niej to wszytsko sie nasilalo. W szkole nie wiodlo mu sie najlepiej. W jedenastej klasie zaczal wagarowac. Dawaly o sobie znac czeste zmiany szkol i otoczenia, choc Kurt widzial problem w czym innym. Podstawowym powodem, dla ktorego nie chodzilem na pewne lekcje, byli nauczyciele, ktorych nienawidzilem. Byl tam taki facet - wspomnial - fanatyk religijny, apokaliptyczny rasista. Uczyl nauk spolecznych i marnowal nasz czas, tlumaczac historie przez Ksiege Objawien. W polowie lat osiemdziesiatych wielu ludziom na nowo odjebalo na punkcie zimnej wojny, wszedzie widzieli Ruskich... taka reaganowska mentalnosc krzyzowcow. Skurwysyn. Kazdego dnia marzylem o tym, zeby go zamordowac. Wyobrazalem sobie, ze go zabije przed cala klasa. Bo reszta dzieciakow to kupowala, lapala sie na ten haczyk i polykala go az do splawika. Lykali te smieci. To nie do wiary ilu ludzi dalo sie zlapac. Kurt buntowal sie rowniez w domu. Nie chcial byc czescia rodziny, ale chcial mieszkac w rodzinnym domu - mowi Wendy. Narzekal na wszystko o co go prosilam, a wymagalam rzeczy minimalnych. Wendy przyznaje jednak, ze na jej brak cierpliwosci do syna duzy wplyw miala zlosc na ciagle pijacego Pata. Czesto zdarzalo jej sie przenosic gniew na dzieci. Przez kilka miesiecy Kurt chodzil z "dziewczyna trawiarzy" - bardzo ladna, mloda dama imieniem Jackie. Wedlug samego Kurta: Jackie wykorzystywala mnie dopoki jej chlopak siedzial w wiezieniu. Ktoregos wieczoru Kurtowi udalo sie przeszmuglowac Jackie do swojego pokoju. Byl bardzo napalony, bo wlasnie mial stracic dziewictwo. Gdy rozebrali sie i zgasili swiatla, do pokoju wpadla Wendy. Natychmiast wyrzuc stad te dziwke! - krzyczala. Kurt uciekl z domu i ukryl sie u przyjaciela. Trwalo to tak dlugo, ze matka owego chlopca zadzwonila do Wendy i powiedziala: Mam wrazenie, ze twoj syn zamieszkal w moim domu. Kurt przestal palic trawe "probujac uporzadkowac sobie zycie". W tym czasie zadzwonila do niego macocha i przekonala go, by znow zamieszkal z ojcem. Kurt zgodzil sie, ale gdy tylko pojawil sie u Dona, ten stwierdzil, ze jesli chce zostac w jego domu musi skonczyc z muzyka i zajac sie czyms konstruktywnym. Udalo mu sie przekonac Kurta by oddal gitare do lombardu i zglosil sie na egzaminy do marynarki. Kurt uzyskal tak dobry wynik, ze w. domu Cobainow natychmiast pojawil sie podniecony oficer rekrutacyjny i przez dwa wieczory roztaczal przed wszystkimi korzysci plynace ze sluzby w marynarce. Drugiego wieczoru Kurt mial juz podpisac "cyrograf, gdy zszedl na dol, zapalil skreta i zmienil zdanie. Wrocil na gore i powiedzial "Nie, dziekuje", potem spakowal swoje rzeczy i wyjechal. Spedzil w domu ojca tydzien. Nastepnym razem mieli sie spotkac dopiero po osmiu latach. Don do dzisiejszego dnia zbiera artykuly i wspomnienia o Kurcie. Ma olbrzymi album ze zdjeciami z pism i caly kredens pamiatek. Wszystko, co wiem o moim synu - mowi -wyczytalem w gazetach. Dzieki nim poznalem Kurta. Wendy pozbyla sie Kurta, ktory zamieszkal z Jesse Reedem. Rodzice Jessiego byli odrodzonymi chrzescijanami. Kurt byl calkiem bez pieniedzy i zgodzil sie sprzedac gitare miejscowemu dealerowi narkotykow. Przed transakcja zostawil instrument w dobrej wierze w domu handlarza. Po tygodniu zmienil jednak zdanie, ale dealer nie oddal mu gitary. Kurt przez kilka miesiecy musial obyc sie bez instrumentu, w koncu jednak odzyskal gitare przy pomocy Jessiego. Nie byl idealnym gosciem w domu Reedow. Mialem zly wplyw na Jessiego - mowil. Palilem trawe i nie lubilem chodzic do szkoly. Ktoregos dnia Kurt skarzyl sie przez telefon niewybrednymi slowy na swoja gospodynie. Gdy odlozyl sluchawke zorientowal sie, ze ta podsluchiwala z drugiego aparatu. Przebral miare, gdy wrociwszy pozno zastal dom zamkniety na glucho. Podjal jedna logiczna decyzje i kopnieciem wywazyl drzwi. Kurt twierdzil, ze ojciec Reeda wpadl w amok. Powiedzial mu: Robilismy wszystko, zebys stal sie dobrym obywatelem, ale to na nic. Jestes zgubiony. Bylbym zobowiazany, gdybys spakowal swoje rzeczy i wyniosl sie z tego domu. Pani Reed wytlumaczyla Wendy, ze "Kurt sprowadzal Jessiego na zla droge". Kurtowi nie pomogl rowniez specjalny szkolny program dla najslabszych uczniow. Pol roku przed matura Kurt zdal sobie sprawe, ze ma zaleglosci egzaminacyjne siegajace dwoch lat. Pani Hunter, nauczycielka rysunkow i malarstwa, zapisala go na dwa konkursy dla ubiegajacych sie o stypendium w college'u. Kurt wygral dwa stypendia, ale mimo to w maju 1985 postanowil rzucic szkole na kilka tygodni przed koncowymi egzaminami. Doszedl do wniosku, ze jego powolaniem jest muzyka, choc Wendy uwazala, ze to strata czasu. Mowilam mu, zeby wzial sie za siebie - wspomina - mowilam mu, ze jesli nie chce skonczyc szkoly, powinien znalezc sobie prace i zrobic cos ze swoim zyciem, bo nie pozwole mu zostac w domu i byczyc sie naszym kosztem. Ale Kurt zostal w domu i byczyl sie u mamy. W koncu Wendy nie wytrzymala i postawila sprawe twardo: Powiedzialam mu: <<.Jesli sie nic nie zmieni, jesli nie znajdziesz sobie pracy, wyprowadzasz sie. Pewnego dnia wrocisz do domu i zastaniesz swoje rzeczy w pudle za progiem>>. I rzeczywiscie, ktoregos wieczoru, gdy Kurt wrocil z proby The Melvins znalazl swoje rzeczy w kartonach ustawionych w salonie. Zagralam wtedy twarda milosc - mowi Wendy. Wlasnie zaczynalo sie o tym mowic i postanowilam sprobowac. Wykorzystujac czesc alimentow Dona jako depozyt, Kurt wraz z Jesse Reedem wynajeli mieszkanie w Aberdeen. Oplacal czynsz pieniedzmi, ktore zarabial pracujac w restauracji w jednym z nadmorskich uzdrowisk. Probowal namowic Reeda na zalozenie zespolu. Odkad tylko sie poznali podstawowym tematem ich rozmow byly gitary. Ojciec Reeda gral kiedys w zespole surfowym, ktory wydal nawet kilka singli. Gdy Reed wspomnial, ze kupil sobie gitare basowa, Kurt bardzo sie zapalil. Pewnego wieczoru zaczelismy grac i okazalo sie, ze Jesse jest najbardziej niedorozwinietym muzycznie facetem, jakiego znalem - wspominal Kurt z rozczarowaniem w glosie mimo uplywu wielu lat. Nie umial nawet zagrac <>. Wkrotce Kurt zmienil prace i zostal woznym w Aberdeen High - w szkole, ktorej nie skonczyl. Zajmowal sie glownie zdrapywaniem gumy do zucia z lawek. Bylo to ostatnie miejsce pod sloncem, w ktorym chcial pracowac. Pewnego dnia przyniosl skads do domu darmowe probki kremu do golenia. Wycisnal zawartosc tubek na lalke, ktora wygladala jak rekwizyt z "Egzorcysty", wymiotujacy zielona mazia. Nastepnie powiesil lalke za szyje w oknie wychodzacym na ulice. Lalka miala odstraszac wsiunow. Cale mieszkanie ozdobione bylo typowymi, punkowymi rekwizytami. Wszedzie wisialy lalki pokryte krwia - wspomina Kurt. Na dywanie byly slady po piwie, rzygach i krwi. Nie wyrzucalismy smieci miesiacami. Nigdy nie zmywalem naczyn. Gotowalismy z Jessem przez tydzien, a potem wsadzilismy wszystkie brudne naczynia do zlewu i nalalismy wody. Byly tam przez cale piec miesiecy mojego pobytu w tym domu. W mieszkaniu non stop trwaly imprezy, ktore konczyly sie wojnami na pianki do golenia. Chris Novoselic zaprzyjaznil sie z Kurtem na probach The Melvins. Chris wspomnial, ze gra na gitarze i to wystarczylo, by zaczeli sie spotykac, sluchac razem muzyki, popijac i krecic amatorskie filmy osmiomilimetrowa kamera Chrisa. Czasami w mieszkaniu Kurta pojawiala sie na imprezach Shelli, dziewczyna Chrisa. Byli wyrzutkami i dziwakami, ale trzymali sie razem. Mielismy wiele wspolnego - wspomina Shelli. Caly swiat byl przeciwko nam. Dlatego zylismy w zamknietym kolku, bylismy sobie naprawde bliscy i niczym sie nie przejmowalismy. Jesli ktos zrobil cos nie tak, nie obrazalismy sie i nie klocilismy. Bylismy bardzo otwarci i wiele sobie wybaczalismy. Bylo naprawde fajnie. Po trzech miesiacach Jesse Reed wyprowadzil sie i wstapil do marynarki. Ktoregos dnia Kurt bral kwas z kumplem, ktory przyjechal do niego na skuterze. Gdy znajomy zszedl po cos na dol, mieszkajacy obok "wiesniak" pobil go, poniewaz skuter stal na terenie jego posiadlosci. Slyszac zamieszanie na dole Kurt pobiegl na pomoc. Znajomy uciekl przesladowcy, ktory na nastepna ofiare wybral sobie Kurta. Pobiegl za nim do mieszkania i przez dwie godziny bil go i ponizal bawiac sie nim jak kot mysza. Gdy nieco ochlonal i przestal bic Kurta, rozejrzal sie po pokoju. Zauwazyl okaleczone lalki Barbie, obrazy z dziecmi o trzech glowach, graffiti na scianach i nie wynoszone smieci. Na jego twarzy pojawil sie strach i zmieszanie. Zaczal zadawac mi pytania - wspominal Kurt -pytal po co to wszystko i co zrobilem z tym pokojem? Gdy ponownie zabral sie do bicia, Kurt zaczal krzyczec i mieszkajaca obok gospodyni zagrozila, ze wezwie policje. Przesladowca uciekl. Ale policja i tak przyjechala. Funkcjonariusze doradzili Kurtowi, by nie antagonizowal sasiadow, wnoszac przeciwko nim oskarzenie. Kurt rzecz jasna musial sie zemscic. Przez nastepne kilka miesiecy kazdy jego znajomy walil w sciany domu sasiada, wyzywal go od najgorszych i grozil mu nagla i niespodziewana smiercia. Sasiad nie odwazyl sie wystawic nosa za drzwi. Sam Kurt zostawial mu male prezenty pod drzwiami, jak na przyklad puszki po piwie z kwasem solnym albo rysunki "wsiunow" powieszonych na drzewach. Po wyprowadzce Reeda, Kurt przemieszkal w tym domu jeszcze dwa miesiace. Poczatkowo udawalo mu sie uglaskac gospodynie za opozniajacy sie czynsz, ale miarka sie przebrala, gdy kobieta przekonala sie w jakim stanie jest mieszkanie. Cala klatka schodowa pokryta byla napisami. Samo mieszkanie bylo jedna wielka ruina. Kurt nie byl w stanie zarobic na czynsz i pozna jesienia 1985 wyprowadzil sie, majac kilkumiesieczne zaleglosci w oplatach. Nie majac pracy, bez grosza przy duszy, spedzil zime w bibliotece, gdzie czytal ksiazki i pisal wiersze. Wieczorami kupowal szesciopak piwa i zanosil do domu tego lub innego ze znajomych. Po wspolnym piciu spedzal noc na sofie gospodarza. Zdarzalo sie, ze sypial w kartonach na tarasie Dale'a Crovera, w vanie Chrisa i Shelli, albo wslizgiwal sie do domu matki, gdy ta byla w pracy, i chowal sie na strychu lub werandzie, na ktorych spedzal noc. Bywalo i tak, ze sypial pod mostem nad rzeka Wishkah nieopodal domu Wendy. Jako samotnemu mezczyznie, miesiecznie przyslugiwaly mu kartki zywieniowe warte czterdziesci dolarow. Ale Kurt rzadko kupowal za nie jedzenie. Razem ze znajomymi jezdzil po miescie i kupowal warte kilka centow batony Jolly Rancher. Uzyskana ze znaczka zywieniowego reszte przeznaczal na piwo. Przedsiewziecia tego rodzaju zajmowaly mu caly dzien pracy. Byl dumny z tego, ze jest w stanie przezyc nie majac pracy i domu. Jego jedynym zmartwieniem bylo jak ukrasc jedzenie, zlapac w rzece rybe lub spieniezyc znaczek. Albo jak zalapac sie na spagetti u przyjaciol. Zylem wedlug tego, co bralismy w Aberdeen za zycie punka - wspominal. To nie bylo wcale takie straszne. Trudno to porownac z losem dzieciakow uciekajacych z domu do wielkiego miasta. Nigdy nic mi nie grozilo, naprawde. Kurt chcial sie przeniesc do Seattle, ale bal sie samotnego zycia w duzym miescie. Przez cale dotychczasowe zycie nie opuszczal na dluzej rejonu Aberdeen-Montesano, a nikt z Aberdeen nie byl na tyle odwazny zeby mu towarzyszyc. Czasami odwiedzal oficjalnie Wendy, ktora czestowala go lunchem. Czulam sie winna, ze wyslalam go w dziecinstwie do ojca - mowi Wendy. Pozniej zawsze bylam dla niego poblazliwa. Przychodzil do mnie i pytalam: <> I nie czekajac na odpowiedz stawialam mu jedzenie na stole. Bo czulam sie winna, mialam ogromne poczucie winy. Wendy byla w ciazy i czula sie przygnebiona tym, co stalo sie z Kurtem. Spieprzylam zycie mojemu pierwszemu dziecku i pytalam sie po co mi to nastepne? Odwiedzil mnie kiedys - mowi dalej -kiedy bylam juz na ostatnich nogach i bardzo plakalam. Zapytal co sie dzieje i powiedzialam mu, ze czuje sie okropnie majac jedno dziecko w brzuchu, a drugie na ulicy. I wtedy przysiadl obok, objal mnie i powiedzial, ze nic mu nie jest, ze mam sie nie martwic, i ze da sobie rade. Tej samej zimy Kurt, grajacy na basie Dale Crover i perkusista Greg Hokanson, zaczeli proby z materialem Cobaina. Trio, ktore Kurt nazwal Fecal Matter, wystapilo nawet przed The Melvins w Spot Tavern, nadmorskim barze w Moclips, malenkim, odleglym miasteczku nad Pacyfikiem. Po jakims czasie z zespolu wyrzucono Hokansona, ktorego nikt nie lubil. Duet rozpoczal intensywne proby przygotowujac sie do nagrania tasmy demo. Pewnego dnia, z Mattem Lukinem za kierownica starej, dobrej, niebieskiej impali, zespol wyruszyl do Seattle, gdzie mieszkala ciotka Kurta, Mary, dysponujaca czterosladowym magnetofonem. Mary oburzyla sie, slyszac agresywne teksty Kurta. Nie miala pojecia, ze jestem taki zly - mowil Kurt. Obie gitary nagrano bezposrednio na tasme - byla to klasyczna, niskobudzetowa, punkowa technika wykorzystana pozniej w nagraniu "Territorial Pissing" z plyty "Nevermind". W sumie zespol dokonal siedmiu nagran, wsrod nich byly utwory o takich tytulach jak "Sound of Dentage", "Bambi Sloughter" i "Laminated Effect"*. Ta ostatnia piosenka brzmiala jak skrzyzowanie znanego z "Nevermind" - "Stay Away" z przewodnim dzinglem MTV. Zarejestrowano rowniez wolna instrumentalna wersje "Downera" znanego z albumu "Bleach". Tasma Fecal Matter zawierala juz niektore skladniki wyrozniajace przyszle dokonania Kurta - przede wszystkim ultra ciezkie, chwytliwe riffy, a takze trashowe tempa i pogmatwana strukture melodyczna przypominajaca utwory The Melvins, ale i Metalliki. Zreszta w przypadku tych nagran trudno mowic o wybijajacych sie, silnych melodiach, co najlepiej slychac w wokalizach Kurta mieszczacych sie w kategoriach zachrypnietego poszczekiwania i mrozacego krew w zylach wycia. * w wolnym tlumaczeniu, odpowiednio: "Brzmienie zabkowania", "Zarzniecie jelonka Bambi", "Pokrycie laminatem" [przyp. tlum.] Pozniej Kurt probowal piosenki Fecal Matter z Buzzem Osbornem na basie i bylym perkusista The Melvins, Mikiem Dillardem. Dillard wkrotce stracil zainteresowanie, a caly projekt wyparowal, bo - jak twierdzi Osborne: Kurt zniechecil sie, poniewaz nie chcialem kupic sprzetu do basu i powiedzial, ze jestem za malo zaangazowany. W Aberdeen High Kurt poznal hardcore'owego balangiste nazwiskiem Steve Shillinger, ktorego ojciec Lamont, uczyl (i wciaz uczy) w szkole angielskiego. Shillinger zwrocil uwage na Kurta dzieki napisowi "Motorhead" zdobiacemu jego plecak. Steve pamieta tasmy z muzyka Cobaina: naprawde mocne, metalowe kawalki o tytulach takich jak <> ("Samobojczy samuraj" - przyp. tlum.). Pierwsza proba wspolnego spedzania czasu - na koncercie Metal Church - zakonczyla sie niepowodzeniem. Steve pozbyl sie Kurta, bo mielismy za malo gorzaly, a poza tym nie znalem go za dobrze. Znajomi Steve'a wyczerpali zapasy goscinnosci jego rodzicow, tak wiec chcac zatrzymywac sie w domu Shillingerow Kurt zaprzyjaznil sie z bratem Steve'a, Erikiem. Shillingerowie mieli pieciu synow i jedna corke, wiec dodatkowa geba do zywienia nie robila im specjalnej roznicy. Kurt znalazl u nich schronienie na osiem miesiecy, poczawszy od konca zimy 1985, i trzeba przyznac, ze wywiazywal sie ze swoich obowiazkow domownika, jak nigdy dotad. Erie takze gral na gitarze i Steve przysiega obecnie, ze podlaczal sie wraz z Kurtem do domowego stereo i wykonywal wraz z nim szczegolnie smakowite fragmenty "Rhyme of the Ancient Mariner" Iron Maiden. Zarowno Erie, jak i Kurt gwaltownie temu zaprzeczali, co Steve skwitowal w ten sposob: Ludzie czesto wypieraja sie wlasnej przeszlosci. Shillingerowie przez lata przyjmowali pod swoj dach przerozne "zblakane owieczki". Zazwyczaj po uplywie kilku dni dzwonili do nich zatroskani rodzice uciekinierow i pytali o dziecko. Tym razem bylo inaczej. Przez caly czas pobytu Kurta w naszym domu nie uslyszelismy ani jednego slowa od jego matki - mowi Lamont Shillinger. Tamtego lata Kurt podjal starania, by zintensyfikowac swoja kariere pacykarza murow. Byl wandalem odkad tylko zaczal sie upijac, a zaczal w siodmej klasie. Prace z lata tamtego roku byly jednak - jak mowil: "ukierunkowana wypowiedzia artystyczna". W ciagu dnia sluchal na okraglo albumu Bad Brains "Rock for Light", wieczorami upijal sie albo lykal kwas. Kurt, Osborne, Steve Shillinger i inni zaczynali od flamastrow. Wloczyli sie po zaulkach przy glownych ulicach Aberdeen i wypisywali prowokacyjne hasla w rodzaju "WYSKROBAC CHRYSTUSA" albo "BOG JEST GEJEM". By zdenerwowac wsiunow znaczyli sprayem ich ciezarowki (najlepiej ze stelazem na bron w kabinie), podajac w watpliwosc orientacje seksualna wlascicieli. Przy innych okazjach wypisywali celowe nonsensy, takie jak.AMPUTOWAC AKROBATOW" czy "LODZ KAA", po to tylko by ludzie mieli sie nad czym zastanawiac. Ktoregos wieczoru zauwazyli w jednym z zaulkow olbrzymi, bogato zdobiony fresk z logo Pink Floydow - prawdziwe arcydzielo wymalowane duzym nakladem sil i srodkow. Cos takiego nie moglo trwac. Bylismy nowo nawroconymi punkami - tlumaczy Shillinger - i mielismy puszki ze sprayem. Kurt mial srebrna farbe, a Shillinger czarna. Steve napisal "Black" na "Pink", a Kurt "Flag" na "Floyd". Przez cale lato ukrywalismy sie przed hippisami, ktorzy chcieli skopac nam dupy - wspomina z usmiechem Shillinger - Bylismy jak armia podziemna. Pewnego dnia Kurt, Osborne i Chris wybrali sie na malarski rajd po srodmiesciu. Chris wlasnie skonczyl pisac "HOMO SEKS RZADZI" na scianie banku, gdy jak spod ziemi pojawil sie policyjny woz, ktory zatrzymal sie przed Kurtem. Chris i Osborne uciekli i schowali sie miedzy kublami na smieci, Kurt trafil na posterunek i dostal za wszystkich. Raport policyjny przytacza zawartosc jego kieszeni: jedna kostka do gitary, jeden klucz, jedna puszka piwa, jeden kolek do strun i jedna kaseta wojowniczej grupy punkowej Millions of Dead Cops (Miliony Martwych Gliniarzy - przyp. tlum.). Ukarano go grzywna w wysokosci 180 dolarow i miesiacem aresztu w zawieszeniu. Wandalizm nie byl niczym nowym dla Kurta. Juz w szkole sredniej bawil sie z przyjaciolmi we wlamania do opuszczonych, badz pozostawionych bez nadzoru domow, w ktorych niszczyli wszystko, co bylo do zniszczenia. Swego czasu Kurt bardzo chcial wynajac pewien dom stojacy w szczerym polu, a przez to idealnie nadajacy sie na miejsce prob dla zespolu. Wlasciciele okazali sie jednak nieugieci i nie chcieli wynajac domu lub wynajmowali go komus innemu. Pewnej nocy, gdy Kurt wracal ze znajomym z imprezy, zauwazyl, ze dom znow stoi pusty. Oczywiscie wlamali sie do srodka i wpadli w amok: powyrywali wszystkie urzadzenia i wytlukli wszystkie szyby. Zemscilem sie - mowil Kurt. Znalazl sobie kolejna prace woznego, tym razem w budynku YMCA polozonym niecala przecznice od domu Shillingerow. Pracowal, poniewaz chcial kupic sprzet muzyczny na wypadek, gdyby znalazl akurat zespol. Jego praca wygladala w ten sposob, ze szedl rano zameldowac sie u szefa, po czym wracal do domu i spedzal reszte roboczogodzin, pijac piwo przed telewizorem. Czasami musial zmywac napisy, ktore wykonal wlasnorecznie dzien wczesniej. Nieco pozniej znalazl sobie jedyna prace, ktora naprawde lubil: byl instruktorem plywania dla dzieci od lat trzech do siedmiu. Pierwszy koncert Cobaina odbyl sie w miejscowosci Olympia w GESCO Hall, przypominajacej stodole sali, nalezacej do Evergreen State College. Zespol skladal sie z Dale'a Crovera grajacego na bebnie basowym, werblu i talerzach, Buzza Osborne'a na basie i Kurta, ktory rapowal swoje teksty, improwizujac przy tym ciezkie riffy na gitarze. Trio nazywalo sie Brown Towel, choc na plakacie pojawilo sie - zapewne na skutek bledu -jako Brown Cow. Kurt byl bardzo zdenerwowany przed wystepem. Musialem sie upic - wspominal. Bylem zachlany winem. Publicznosci bylo niewiele, a jej reakcje byly mieszane, ale dwaj widzowie - bywalec z Olympii Slim Moon i jego kumpel, samozwanczy intelektualista i gitarzysta w kilku miejscowych zespolach Dylan Carlson - byli pod wrazeniem. Moon i Carlson znali Kurta z otoczenia The Melvins, teraz jednak Cobain byl kims wiecej. Wtedy po raz pierwszy spojrzelismy na niego inaczej - mowi Slim Moon. Wczesniej byl ubranym w podniszczony prochowiec nowofalowcem, ktory krecil sie wokol The Melvins, a po koncercie pomyslelismy: ((Chwileczke, ten facet ma talent>>. Carlson - bedacy obecnie polowa ultra ciezkiego, gitarowego duetu Earth - podszedl do Kurta i powiedzial mu, ze koncert byl jednym z najlepszych, jakie widzial. Potem spotykali sie raz po raz na "zlotach" w Olympii i zawarli przyjazn, ktora przetrwala do konca. Tymczasem Kurt zaczal zadawac sie z narkotykowym dealerem o przezwisku Grunt (nie prawdziwym zreszta). Byl maksymalnie pojebany na punkcie dragow - wspominal Kurt - byl kims w rodzaju cesarza narkotykowej sceny. Grunt znajdowal sie w powszechnej pogardzie, ale ludzie trzymali sie blisko niego, bo potrafil zalatwic praktycznie kazda niedozwolona substancje. W tamtym okresie nikt o tym nie wiedzial, ale Grunt zdobywal towar, wlamujac sie do aptek razem ze swym kochankiem, przydupasem i chlopcem do bicia w jednej osobie. Kurtowi przynosil cale garscie Percodanu - srodka przeciwbolowego na bazie opiatow; kazda tabletka byla oryginalnie zapakowana w folie i plastik. Bral od niego tylko dolara za dzienna dostawe. Cobainowi spodobal sie Percodan, po ktorym czul sie "odprezony". Byl to najwspanialszy stan euforyczny, jaki wowczas znalem ~ mowil. Wszystko dzialo sie jak we snie. W zasadzie to byl sen bez zamykania oczu. Kurt wiedzial wtedy tak niewiele o narkotykach, ze nie zdawal sobie sprawy, ze Percodan uzaleznia, i oczywiscie wpadl w nalog, nie majac o niczym pojecia. Skonczylo sie to w ten sposob, ze musial brac do dziesieciu Percodanow dziennie i byl naprawde nerwowy. Po dwoch miesiacach zapasy Grunta skonczyly sie i Kurt po raz pierwszy doswiadczyl syndromu odstawienia. Nie bylo tak zle - wspominal. Mialem rozwolnienie i przez kilka dni pocilem sie w lozku Erika. Tego lata Grunt i Kurt wzieli razem heroine. Grunt zrobil zastrzyk Kurtowi. Balem sie jak cholera - mowil Kurt. Ale zawsze chcialem sprobowac i zawsze wiedzialem, ze sprobuje. Nie byl jednak pewny dlaczego byl pewny, ze to zrobi. Nie wiem - tlumaczyl po prostu wiedzialem. Nieco pozniej mial juz za soba doswiadczenia ze wszystkimi narkotykami oprocz PCP (Nie bralem tego, bo slyszalo sie, ze ludziom po nim odbija, wyskakuja z okien i tak dalej). Granice uzaleznienia wytyczala heroina, ktora cieszyla sie popularnoscia jako dekadencki, szpanerski narkotyk zazywany przez slawy rocka, takie jak Keith Richards czy Iggy Pop. Iggy Pop byl moim idolem - mowil Kurt. A heroina...? Chcialem jej sprobowac, bo wiedzialem, ze lubie opiaty. Poza tym heroina byla taka rzadkoscia w Aberdeen, ze nie moglem stracic okazji. Wiedzial, ze nie moze sie uzaleznic, bo w miescie nie znalazlby wystarczajacej ilosci towaru. Byc moze pewien wplyw na jego decyzje miala iluzja euforii wiazana z narkotykiem. A w zyciu Kurta brakowalo euforii. Nie brakowalo natomiast gniewu, glownie na otoczenie. Juz w szkole sredniej Kurt cierpial z powodu nerwowych tikow, takich jak wylamywanie palcow, drapanie twarzy czy kompulsywne odgarnianie wlosow. Mrugal nerowo powiekami. Uwazal, ze ma poczatki schizofrenii. To byla mieszanina nienawisci do ludzi, ktorzy nie spelniali moich oczekiwan, i zmeczenia tym, ze musialem przebywac przez caly czas z tymi samymi idiotami - mowil. Moja twarz, moje reakcje wobec ludzi, wszystko to pokazywalo, ze ich nie znosze. Moj organizm mscil sie za ich pewnosc siebie, meskosc i glupote. W koncu zaczalem zdawac sobie sprawe, ze ludzie widza jak bardzo ich nienawidze. Byl przekonany, ze kazdy wiedzial wszystko o jego uczuciach, co sprawialo, ze stawal sie jeszcze bardziej neurotyczny. Wpadal w paranoje, poniewaz byl pewny, ze wszyscy spodziewaja sie, ze w kazdej chwili moze mu odbic. Uwazali, ze jestem dzieciakiem, ktoremu z pewnoscia sie uda... przyniesc AK-47 do szkoly i powystrzelac wszystkich - mowil. Bylo wokol mnie cos takiego, co mowilo innym, ze pewnego dnia eksploduje i dlatego lepiej trzymac sie ode mnie z daleka. Opiaty, takie jak Percodan, przynosily chwilowa ulge. Po opiatach nie nienawidzil juz ludzi tak bardzo. Mialem nawet dla nich odrobine milosci, a przynajmniej staralem sie zajrzec pod powloke pozor ow i traktowac ich jak normalnych ludzi. Moze mieli kurewskie dziecinstwo? - myslalem - moze to wina otoczenia? Moja wrogosc wobec nich zmniejszala sie troche. Musialem brac, bo bylem zmeczony nienawiscia do ludzi, ciaglym osadzaniem kazdego, kogo spotkalem. Gdy wzialem, przez kilka dni mialem spokoj. Przyjazn Kurta z Erikiem zalamala sie, byc moze ze wzgledu na muzyczna rywalizacje. Problemy narastaly, az pewnego wieczoru, osiem miesiecy po wprowadzeniu sie Kurta do Shillingerow, wybuchla awantura. Kurt, Erie i Steve wrocili do domu z trzech roznych imprez, rzecz jasna pijani. Steve twierdzi, ze klotnia wybuchla wokol zamrozonej pizzy, Kurt mowil, ze chcial sie polozyc spac, a Erie mial ochote na ogladanie telewizji, tak czy inaczej doszlo do bojki miedzy Kurtem i Erikiem. Kurt zazadal przerwy na papierosa, po czym walka przeniosla sie na podworko. Na scianach byla krew - wspomina Steve. Nie bede mowil kto wygral, powiem tylko tyle, ze lala sie krew i bylo okropnie. Gdy zmagania dobiegly konca, Kurt zorganizowal szybka wyprowadzke. Nastepnego dnia zaplacil Steve'owi dziesiec dolarow za spakowanie jego rzeczy w plastikowe torby na smieci i zawiezienie ich do domu Dale'a Crovera. Sam zatrzymal sie na kilka dni w domu Buzza Osborne'a, pozniej wprowadzil sie na krotko do Wendy. Pan Shillinger namawial Kurta do powrotu, ale ten odmowil i wrocil pod most, gdzie jak dawniej lapal ryby, ktore stanowily glowny element jego diety do czasu, gdy ktos powiedzial mu, ze sa zatrute. Czasami sypial w mieszkaniu nad salonem kosmetycznym mamy Chrisa. Musial wtedy wstawac przed siodma rano, zeby wyjsc zanim pani Novoselic pojawi sie w pracy. Jesienia 1986 Kurt namowil Wendy, by wylozyla pieniadze na wynajecie rozpadajacego sie baraku przy East Second Street 1000 1/2 nieopodal jej domu. Czynsz wynosil sto dolarow miesiecznie, byc moze dlatego, ze od baraku odpadala weranda. To byl najgorszy z domow -wspominal Kurt. Ale przynajmniej mial gdzie mieszkac. Byly tam dwie male sypialnie i dwa saloniki. Kurt zamieszkal z Mattem Lukinem, basista The MeMns, a przy okazji fachowym stolarzem. Lukin musial wlozyc wiele pracy w przygotowanie domu do zamieszkania. Higiena, jak zwykle, nie nalezala do priorytetow mieszkancow. Puszki po piwie rzucalo sie na podloge, a poniewaz w baraku odbywalo sie wiele imprez, wszedzie walaly sie takie czy inne pozostalosci. W domu nie bylo lodowki, jedzenie przechowywano w pudle do lodu na tylach. Do gotowania sluzyl piecyk wielkosci tostera. Od czasu do czasu jedzenie przynosila Wendy. Pewnego dnia Kurt kupil pol tuzina zolwi wodnych i umiescil je w wannie przestawionej na te okolicznosc do salonu. Pozniej obok wanny stanelo terrarium, zajmujac reszte pokoju. By zapewnic odplyw wody Lukin wywiercil dziure w podlodze, ktora spuszczano cuchnaca hamburgerami i zolwimi kupami wode pod dom. Fundamenty okazaly sie jednak na tyle szczelne, ze woda podniosla sie do poziomu podlogi. Nie trzeba chyba mowic jak tam smierdzialo - wspominal Kurt. Kurt bardzo lubil zolwie. Jest w nich cos fascynujacego, az trudno to opisac - twierdzil. Zolwie maja ciekawy stosunek do swiata, mowia cos takiego: <>. Poza tym zolwie maja skorupy. Skorupy nie sa w zasadzie pomocne - mowil ze znawstwem Kurt. Stanowia czesc kregoslupa i sa bardzo wrazliwe. Jesli stukasz w skorupe, zolwia to boli. Skorupy nie sa warstwa ochronna, jak powszechnie sie uwaza. Gdy zolw spadnie na plecy, skorupa peka i zolw umiera. To tak, jakbys mial kregoslup na wierzchu. Kurt dostal prace w Hotelu Polinezyjskim w Ocean Shores, nadmorskim kurorcie polozonym dwadziescia mil od Aberdeen. Byl oczywiscie woznym - czyscicielem kominkow i "zbieraczem petow". I znow nie staral sie za bardzo, by zasluzyc na miano idealnego pracownika. Zamiast sprzatac i naprawiac urzadzenia, chowal sie w wolnych pokojach, ogladal telewizje lub drzemal. Kurt zawsze szukal nowego, taniego haja. W tamtych czasach -wspomina Lukin nie mielismy w ogole pieniedzy, wiec nie moglismy wydawac kupy szmalu na kokaine i tym podobne. Wielu ludzi odlatywalo na syropie przeciwkaszlowym. Pamietam takiego chlopaka, z ktorym chodzilem do szkoly, i ktory zarl calymi garsciami aspiryne, i to go podobno bralo. Mlodzi ludzie z Aberdeen brali w wiekszosci LSD, nie wspominajac juz o mocnej, miejscowej marihuanie noszacej nie wiadomo dlaczego nazwe "affy bud". Pewnego wieczoru Lukin, Jesse Reed, Kurt i kilku innych trawiarzy, zebrali sie razem i zaczeli narzekac na to jak bardzo sa zmeczeni zwyklymi formami haja. I wtedy Reed przypomnial sobie pianki do golenia, ktorych Kurt uzywal w ich wspolnym mieszkaniu. Pianki sprzedawano w pojemnikach zamknietych od dolu gumowym korkiem. Po wyjeciu korka ukazywal sie otwor, ktorym wtlaczano do pojemnikow gaz wypychajacy pianke. Wdychanie go dawalo efekty podobne do dzialania gazu rozweselajacego - podtlenku azotu. Od tamtej pory producenci pianki do golenia zmienili technologie, by uniemozliwic tego rodzaju naduzycia. Jedynym problemem bylo to, ze wiekszosc gazu uciekala do atmosfery, ale Reed znalazl i na to sposob. Pojemnik z pianka nalezalo umiescic w rolce papieru toaletowego, wywiercic z boku dziurke, wsadzic przez nia srubokret i umiejetnie otworzyc korek. Gaz sam wpadal do ust, jak odrzut z rakiety. Wszyscy natychmiast pobiegli do 7-Eleven po pianke do golenia. Po zazyciu czesc wpadla w panike, bo gaz zmienil im glosy, ale jak sie pozniej okazalo na krotko, natomiast kop byl niezly. Potem wszyscy nakrzyczeli na Kurta za to, ze zmarnowal tyle pianki w mieszkaniu -mowi Lukin. Moglismy byc na haju przez cale lato! Pewnego zimowego poranka, gdy na dworze bylo jeszcze ciemno, do domu Wendy wpadl Kurt. Mamo - krzyczal, a w j ego glosie slychac bylo strach - stracilem reke! Oparzylem sie i nie mam dloni! Rozplakal sie. Jak sie okazalo Kurt przyrzadzal sobie frytki - jeden ze stalych skladnikow diety - i wylal na siebie goracy tluszcz. To bylo straszne - wspomina Wendy - spalil sobie skore do kosci. To byla najgorsza rzecz, jaka w zyciu widzialam. Bandazowalam mu reke dwa razy dziennie i odrywalam te... to bylo okropne! W szpitalu zrobiono mu opatrunek, a lekarz stwierdzil, ze Kurt juz nigdy nie bedzie mogl grac na gitarze. Wendy zawiozla Kurta do specjalisty, ktorego znala z czasow pracy w szkole pielegniarskiej w Grays Harbor College. Po oparzeniu nie zostala nawet blizna. Leczac oparzenie Kurt siedzial w domu i probowal grac na gitarze. Nie majac zadnych dochodow, przez wiele miesiecy zywil sie samym ryzem. Od czasu do czasu pozwalal sobie na mrozony stek. Umieralem z glodu w tym chlewie - wspominal. Nie moglem grac, gospodyni dzwonila do mnie co kilka dni i przypominala ile jej wisze, a to i tak nie wszystko... Nie mial pojecia gdzie znowu skonczy. Bardzo zalezalo mu na zalozeniu zespolu z Chrisem, ale Novoselic nie wydawal sie zainteresowany. Zawsze dawalem mu do zrozumienia, ze chce kogos takiego jak on w zespole - mowil Kurt - ale Chris w ogole sie nie przejmowal. Zeby skusic Novoselica do wspolpracy Kurt pozyczyl mu na poltora tygodnia wzmacniacz. Ale Chris nie reagowal na propozycje i nawet nie odwiozl wzmacniacza, ktory Kurt musial odebrac sam. Dobrze brzmial - mowi o wzmacniaczu Chris - ale postanowilem go oddac. Od czasu do czasu Kurt podrzucal Chrisowi nagrania Fecal Matter, co bylo juz bardzo dosadna wskazowka, o co mu chodzi. Chris nie wspominal o nich ani slowem. W koncu jednak po roku od zarejestrowania demo i po trzech latach znajomosci Chris powiedzial Kurtowi: Wiesz, przesluchalem tasme. Jest calkiem niezla. Powinnismy zalozyc zespol. Kurt mial gitare i wzmacniacz Peaveya. Chris mial kiedys wzmacniacz, ale musial oddac go Mattowi Lukinowi w zamian za kaucje, ktora ten wplacil, gdy Chris trafil do aresztu po jakiejs bojce z wsiunami na parkingu 7-Eleven. Jako naglosnienia uzywali wiec gitarowego wzmacniacza i taniego mikrofonu z przeslona- calosc byla ruina, ale dzialala. Pierwsze proby odbywaly sie w mieszkaniu nad salonem kosmetycznym pani Novoselic, w ktorym grali calymi godzinami. Chris gral na basie, Kurt na gitarze i taki jeden sportowiec - jak mowi Chris - Bob McFadden na swojej wlasnej perkusji. Sala prob wkrotce stala sie punktem spotkan licznych fanow zespolu - podobnie jak wczesniej miejsca, w ktorych grali The Melvins. Chris postawil przed drzwiami tablice: "Tu nie ma meliny. Spadajcie, bo chcemy probowac". Podziemna scena w Aberdeen byla tak malo zroznicowana, ze wokol salonu pani Novoselic krecili sie nawet fani The Cure w gotyckich ciuchach i z natapirowanymi wlosami. Chris i Shelli nazywali ich "Klubem Fryzury Nr 100". Nie trzymalismy z nimi - wspomina Shelli - bo zajmowala ich glownie moda. A my zajmowalismy sie tylko pieprzeniem w bambus. Zespol opracowal jakis material muzyczny, ale po miesiacu z takiego czy innego powodu, wszystko sie rozlecialo i cala trojka poszla swoimi drogami. Chris i Shelli wyjechali do Arizony szukac pracy. Kurtowi nie podobali sie ludzie, ktorzy przewijali sie przez barak. W wiekszosci byly to malolaty, ktore wykorzystywaly dom jako pijacka meline. Lukin nie mial stalej pracy i imprezowa! z kumplami do samego rana, a Kurt musial wstawac wczesnie, by dojechac do kurortu. Po uplywie pieciu miesiecy, Lukin doszedl do wniosku, ze musi sie wyprowadzic. Dylan Carlson wspomnial kiedys Kurtowi, ze nie ma pracy. Uslyszawszy to, Kurt stwierdzil, ze ma dla nich obu wspaniale zajecie przy ukladaniu wykladzin w hotelu w Ocean Shores. Carlson mial zamieszkac z Kurtem w baraku, ale zostal tylko dwa tygodnie, bo z pracy nic nie wyszlo. Pierwszego dnia pojechali rano do Ocean Shores i stwierdzili, ze ich nowy szef jest tak pijany, ze nie moze otworzyc drzwi, za ktorymi czekala robota. Drugiego dnia drzwi byly otwarte, ale wejscie blokowaly "zwloki" pijanego szefa. Carlson dal za wygrana, ale Kurt pojechal do Ocean Shores po raz trzeci. Dostal sie do srodka, porozmawial z szefem, po czym ten wyszedl do baru. Po powrocie mial tylko ochote zwalic sie na podloge. Tak wygladal koniec ich wspolpracy. Kurt coraz czesciej wyjezdzal z The Melvins do Olympii, stolicy stanu, polozonej piecdziesiat mil od Aberdeen. W Olympii miesci sie stanowa uczelnia, Evergreen College -przystan artystow, cyganow i buntownikow wszelkiej masci, bedaca naturalna koleja rzeczy, wylegarnia nowatorskich, niezaleznych talentow muzycznych. Kurt jezdzil do Olympii niemal w kazdy weekend, by sluchac nowych zespolow. Olympia jest malym miastem, ale ma wlasna, niezalezna scene muzyczna o krajowych powiazaniach. Scena ta zwiazana byla z akademicka rozglosnia radiowa o nazwie KAOS, z pismem Op, (ktore nie tak dawno przeksztalcilo sie w magazyn Option), i wreszcie z wydawca fanzinow Brucem Pavittem i szefem K Records Calvinem Johnsonem. Mlodziez z Olympii nie sluchala hard rocka, a jej ulubionym stylem muzycznym byl naiwny "love rock", uprawiany przez takie zespoly jak Jad Fair, czy Beat Happening, kierowany przez Calvina Johnsona. Johnson zdominowal scene muzyczna Olympii i wychowal rzesze nasladowcow - ktorych Kurt nazywal "kalwinistami" - myslacych, ubierajacych sie i mowiacych tak jak on - ludzi, ktorych wymarzonym stanem ducha byla dziecieca niewinnosc. W Olympii istniala cala spolecznosc pojebow, ktorych nie szanowali nawet punkowcy. Kalwinisci nie brali narkotykow - a przynajmniej tak twierdzili - i nosili krotkie wlosy. Kazdy z nich gral w zespole innego i kazdy sypial z kim popadlo. Kalwinisci mieli swoja kawiarnie, swoj sklep z plytami, a nawet wlasne radio. Zyli na swojej malenkiej planecie - mowil Kurt. Mieli takze wlasna wytwornie plytowa. Johnson i Candace Peterson prowadzili K Records - mala, ale dobrze powiazana firme, ktora oprocz swoich wydawala takze obce, ale podobnie zorientowane zespoly w rodzaju Young Marble Giants, Kleenex czy The Vaselines. Kurt nie kupowal do konca etosu K Records. Lubil nosic dlugie wlosy i brac narkotyki. Podobala mu sie jednak muzyka i jej przeslanie. Byla czyms nowym, czyms, czego nigdy wczesniej nie slyszalem - mowil. Dzieki niej zdalem sobie sprawe, ze przez lata nie interesowalem sie wlasnym dziecinstwem. Ze probowalem je zapomniec. I zapomnialem. Pozniej wrocilem do niego i znalazlem mile wspomnienia. Cofnalem sie do wieku niewinnosci. Kurt wytatuowal sobie na lewym ramieniu logo K Records - litere "K" w prostej tarczy -zeby nigdy nie zapomniec, ze trzeba byc dzieckiem. Po wyprowadzce Lukina Kurt mieszkal w baraku jeszcze przez dwa miesiace, zalegajac gospodyni z czynszem. W tym czasie zaczal spotykac sie z dziewczyna nazwiskiem Tracy Marander. Tracy byla inna od dziewczat, ktore znal do tej pory. Chodzila w pasiastym jak zebra plaszczu, miala strazacko czerwone wlosy i mieszkala w Olympii. Uwielbiala imprezy i miala wlasny, pokazny zapas idiosynkrazji, ale ogolnie byla spokojna i dobra duszyczka. Po kilku tygodniach blizszej znajomosci zostala pierwsza, powazna dziewczyna Kurta. Poznali sie jednak rok wczesniej przed Gorilla Gardens - ogromnym klubem dla punkow w kazdym wieku (obecnie nieczynnym), w chinskiej dzielnicy Seattle - dzieki wspolnemu znajomemu, Buzzowi Osborne'owi. Tracy i jej chlopak siedzieli w samochodzie pijajac piwo, gdy pojawil sie Buzz i Kurt, rowniez z piwem. Spotkanie nie trwalo dlugo, bo Tracy zauwazyla gliniarzy idacych w ich strone. Odjechala razem z chlopakiem zostawiajac Kurta i Buzza policji. Tracy uwazala, ze Kurt jest milym, choc nieco zbyt mlodo wygladajacym facetem. Byl chudy i mial krotkie wlosy. Uderzyl mnie blekit jego oczu - wspomina. Nigdy przedtem nie widzialam tak niebieskich oczu. Tracy zaprzyjaznila sie z Chrisem i Shelli, dzieki ktorym znalazla sie w grupie "sepow". Po roku ponownie spotkala Kurta w domu rodzicow Buzza Osborne'a na imprezie, podczas ktorej Buzz i Chris pili Mad Doga. Gdy Kurt wyszedl, Buzz powiedzial Tracy, ze to wlasnie Cobain jest artysta, ktory wymalowal fresk z logo Kiss w vanie The Melvins - znanym jako Mel-Van - uzywajac do tego celu jedynie pisakow. Gdy ktorys z flamastrow konczyl sie, Kurt biegl do sklepu w Montesano i kradl nastepny. Uwazalam, ze to bylo cos - mowi Tracy. # ROZDZIAL TRZECI Krist Anthony Novoselic urodzil sie 16 maja 1965 w Compton w Kalifornii. Jego rodzice, Krist i Maria, byli emigrantami z Chorwacji. Pan Novoselic (co po chorwacki! oznacza Nowowiejski) przyjechal do Stanow Zjednoczonych w 1963, a jego przyszla zona rok pozniej. Po slubie zamieszkali w Gardena w Kalifornii, gdzie pan Novoselic dostal prace kierowcy ciezarowki u producenta wody mineralnej "Sparklets".Rodzina, ktora powiekszyla sie o Chrisa i jego mlodszego brata, Roberta, czesto zmieniala mieszkania, po czym znalazla sobie skromny dom, a w 1973 - gdy na swiat przyszla siostra Chrisa, Diana - dom nieco ladniejszy. TO MOJ BRAT CHRIS. SLUCHAPUNK ROCKA Na przelomie lat szescdziesiatych i siedemdziesiatych w Kalifornii obowiazywala juz integracja rasowa, ale w Gardena dzieci roznych ras i z roznych grup etnicznych nie mieszaly sie ze soba choc byl jeden wyjatek. To byly dodatkowe lekcje dla oslow z matmy - wspomina Chris. Wtedy bylismy calkowicie zintegrowani. Wszystkie niedouczone matematycznie osly trzymaly sie razem i nie bylo zadnych podzialow rasowych. Nasza integracja powiodla sie w stu procentach. Robert i ja bylismy duzi jak na swoj wiek i zawsze mielismy takie czy inne klopoty - mowi Chris o latach szkoly podstawowej. Pociete opony, wybite szyby - tego rodzaju rzeczy. Ojciec dawal nam w tylek, bo tylko to potrafil. Balismy sie go. To nie znaczy, ze nas katowal, wcale nie... Nie byl zadnym potworem. Nie bil nas bez przyczyny. W jego przypadku to byl normalny odruch warunkowy. Robert musial nosic okulary i pierwszego dnia, kiedy je dostal, okulary poszly sie... mowi dalej Chris. To byl caly Robert. Obaj tacy bylismy. Rzucalismy kamieniami w domy, w samochody. Byl taki czas, kiedy wandalizm wydawal sie nam calkiem w porzadku. Naprawde bylismy wandalami. Rzucalismy jajkami... Chris twierdzi, ze gdy w 1979 rodzina przeprowadzila sie do Aberdeen, on i Robert byli juz innymi ludzmi. Chris mial wtedy czternascie lat.Przeprowadzka byla spowodowana niebotycznymi cenami nieruchomosci w poludniowej Kalifornii. W Aberdeen rodzina Novoselicow znalazla ladny dom za male pieniadze. Poza tym w okolicy mieszkalo wielu innych chorwackich emigrantow. Pan Novoselic dostal prace mechanika w jednym z wielu lokalnych tartakow. Chrisowi przyzwyczajonemu do zycia w slonecznej Kalifornii wcale nie spodobalo sie w Aberdeen. Wszystko przemawialo przeciwko temu miastu - mowi. Pochmurne niebo, deszczowa pogoda, blotniste drogi rozjezdzone przez ciezarowki, brudne domy... Aberdeen wygladalo jak miasto z NRD. Panowala taka wilgoc, ze drewno zamienialo sie w gabke i wszystko sie rozpadalo. Chris, podobnie jak Kurt, nie mial lekko w szkole, poniewaz nie pasowal do otoczenia. W porownaniu z Aberdeen, Kalifornia wydawala sie rajem z folderow turystycznych. Bylem zdumiony niesamowitymi, pokreconymi stosunkami w Aberdeen - mowi Novoselic. Wszyscy byli tacy spieci, wszyscy oceniali sie nawzajem. Mlodzi ludzie z Aberdeen chodzili w skorzanych butach sportowych i dzwonach, a Chris mial zeglarskie tenisowki i proste Levisy. Kazdy, kto nosil dopasowane spodnie byl uwazany za pojeba. Po trzech latach - mowi Chris - wszyscy nosili proste spodnie. Cierpialem za nic. W dodatku Chris byl bardzo wysoki. Konczac szkole srednia mial dwa metry i piec centymetrow wzrostu. Rodzice mieli nadzieje, ze zrobi kariere jako koszykarz, ale Chris byl po prostu niezgrabny. Bylem niedostosowanym dziwolagiem i to wszystko - wspomina. Kiedy przyjechalismy do Aberdeen zalamalem sie. Z nikim nie moglem sie zaprzyjaznic. Po szkole wracalem do domu i spalem przez cale popoludnie albo sluchalem muzyki. Nie potrafilem dotrzec do tych dzieciakow. Zreszta wiekszosc z nich to byly prawdziwe dupki. Traktowali mnie fatalnie. Niczego nie rozumialem. To nie bylo fajne. Gdy jego rowiesnicy sluchali listy przebojow - byc moze dlatego, ze nic innego nie pojawialo sie w miejscowym radiu - Chris puszczal sobie Led Zeppelin, Devo, Black Sabbath i Aerosmith. W autobusie szkolnym obowiazkowo leciala Top Forty i Chris musial cierpiec Kenny Rogersa narzekajacego na "Tchorza z hrabstwa". Bez przerwy. Szczescie usmiechnelo sie do Chrisa dzieki uksztaltowaniu terenu. Jego dom stal na najwyzszym wzgorzu w Aberdeen, noszacym nazwe "Think of Me Hill" - zawdzieczajacym ja reklamie tytoniu "Think of Me" (pomysl o mnie - przyp. tlum.) spogladajacej na Aberdeen ze wzgorza na przelomie wiekow. Takie usytuowanie dawalo Chrisowi doskonaly odbior radiowy i przy dobrej pogodzie mogl sluchac stacji nawet z Portland w Oregonie. Gdy mial zly humor godzinami sluchal rockowych rozglosni z Seattle na swym radyjku z budzikiem. W czerwcu 1980 rodzice Chrisa zaniepokojeni jego przedluzajacymi sie stanami depresyjnymi, postanowili wyslac go do krewnych do Chorwacji. Chris znal jezyk "z domu" i wciaz dobrze mowi po chorwacku. Pobyt w ojczyznie rodzicow bardzo przypadl mu do gustu, mial tam wielu przyjaciol, a poziom nauczania w szkolach byl doskonaly. Uslyszal wowczas cos, co nazywalo sie "punk rockiem", odkryl Sex Pistols, The Ramones, a nawet jugoslowianskie zespoly punkowe. Punk nie zrobil na nim poczatkowo wielkiego wrazenia. Byl to dla mnie kolejny rodzaj muzyki - mowi Chris - ale nie dalbym sobie poderznac za nia gardla. Po prostu lubilem punk. Po roku rodzice zdecydowali, ze musi wrocic do domu. Znalazlem sie w prozni - ciagnie Chris, ktory wtedy zaczal pic i palic marihuane. Zawsze duzo pilem - wspomina - a kiedy zaczynam pic, nie umiem przestac. Lubie pic, bo czlowiek pograza sie wtedy w takim nierealnym swiecie, w ktorym wszystko jest mozliwe. Pogarsza ci sie wzrok i nic nie ma sensu, a zarazem wszystko nabiera nowych znaczen. Czyste szalenstwo. To calkiem inna rzeczywistosc i odmienny stan swiadomosci. Chris zaczal byc znany wsrod imprezowiczow. Szlo sie na impreze - wspomina Matt Lukin - i wszyscy wolali <>. Wszyscy go znali jako wielkiego szajbusa, bo zawsze robil niesamowite rzeczy. Uwazali, ze jest nienormalny. Chodzil na imprezy i skakal jak malpa. Chris krecil sie wowczas w kolku znajomych, ktorych nie nazywa jednak przyjaciolmi. Trzymalem z nimi, bo nie mialem dokad pojsc - mowi. To bylo troche dziwne i bardzo niewygodne. Dostal prace w barze Taco Bell i rzucil sie w wir obowiazkow. Pracowal kazdego popoludnia i z nikim sie nie spotykal. Oszczedzal pieniadze. W ostatniej klasie szkoly sredniej kupil sobie samochod, glosniki i gitare. Bral lekcje gry razem z Robertem u Warrena Masona tego samego nauczyciela, ktory ksztalcil Kurta. Mowil wtedy, ze chce grac bluesa. Po kilku miesiacach zrezygnowal z nauki i zaczal cwiczyc sam w sypialni. Razem z Robertem cierpliwie trenowal bluesowe chwyty sluchajac plyt B.B. Kinga. I wtedy poznal Buzza Osborne'a. Chris pracowal w Taco Bell z niejakim Billem Hullem, ktorego jedynym powodem do slawy byl fakt, ze wyrzucono go z Aberdeen High, za podlozenie petardy w szkolnej szklarni. Karnie przeniesiony do szkoly w Montesano, Hull poznal tam Buzza i Mata Lukina.Pewnego dnia Buzz i Matt odwiedzili Hulla w Taco Bell. No i wtedy zobaczylismy glupkowatego dryblasa, ktory spiewal koledy z radiem - wspomina Lukin. W trakcie rozmowy okazalo sie, ze Chris gra na gitarze i troche pozniej, Osborne zaprosil go do Montesano. Rozmawiali o polityce i Osborne puscil Chrisowi troche niezlej muzyki - plomiennej muzyki The Vibrators, Sex Pistols, Flippera, Black Flag i Circle Jerks. Pomyslalem sobie: <<0 cholera! Znowu punk rock>> - wspomina Chris, ktory do tej pory nie moze nadziwic sie tym wszystkim dziwnym zrzadzeniom losu. Iz miejsca odsadzilem od czci i wiary caly przyglupi metal: Ozzy Osbourne 'a, Judas Priest, DefLeppard, cale to gowno. Nie moglem ich juz sluchac. To byl syf, ktory stracil caly urok. Sammy Hagar, Iron Maiden, przestali mi sie podobac. Chociaz wciaz sluchalem Led Zeppelin i Aerosmith. Wczesniej Chris przeszedl takze faze rocka progresywnego: Yes, Emerson Lake and Palmer i im podobnych, ale muzyka ta - by uzyc jego ulubionej frazy "nigdy nie zlapala go za jaja". Chris, podobnie jak Kurt, przezyl cos w rodzaju opoznionej reakcji na punk rocka. Poczatkowo wcale mnie to nie bralo, bo brzmialo zbyt zywiolowo - mowi. Nawet po spotkaniu z Osbornem musial uplynac tydzien zanim polapalem sie w czym rzecz. Sluchalem Generic Flipper i ta plyta ruszyla mnie. Przezylem olsnienie, zobaczylem <>. Bo to jest sztuka. Sztuka niemal namacalna. Ludzie mowia z szacunkiem o Led Zeppelin "IV" albo "Bialym Albumie " Beatlesow i to bylo to samo. Wywrocilo moje zycie do gory nogami. Chris zaczal rozczytywac sie w punkowych fanzinach, takich jak Maximumrockandroll, odkryl politycznie hardcore'owe zespoly jak MDC i zajmowal sie wszystkim, od anarchizmu do praw zwierzat. Pozniej objawily mu sie grupy w rodzaju Butthole Surfers, Minor Threat i Hiisker Dii. Wraz z kumplami pakowal sie do mamuciej, niebieskiej impali Lukina i jezdzil do Seattle na punkowe koncerty. Podroz zajmowala dwie godziny w jedna strone. Aberdeenowcy - przerazeni ogromem miasta - zawsze trzymali sie w Seattle razem. Mniej wiecej w tym samym czasie, Robert przyprowadzil do domu Novoselicow swojego kumpla Kurta Cobaina. Gdy Kurt zapytal o halas dobiegajacy z gory, Robert odpowiedzial: A to moj brat, Chris, slucha punk rocka. Kurt uznal, ze to niezle i zapamietal te informacje. Chris skonczyl szkole w 1983. Zaraz potem jego rodzice rozwiedli sie. Nie byl to najlepszy okres w jego zyciu, tym bardziej, ze musial poddac sie operacji plastycznej, korygujacej fatalny zgryz (Wygladalem jak Jay Leno - mowi). Matt Lukin pamieta, ze odwiedzil go wtedy razem z Osbomem. Dzwonili do drzwi, ale nikt nie otwieral. Zaczeli wiec rzucac kamieniami w okno Chrisa. Juz mielismy odejsc - mowi Lukin - gdy otworzylo sie okno i ujrzelismy w nim olbrzymia, napuchnieta glowe. Chris wygladal jak gruby Chinczyk. Myslelismy, ze w oknie stanal czlowiek-slon. Novoselic byl wsciekly, bo obudzili go ze snu. Nie mogl otworzyc ust, mimo to zdolal powiedziec kumplom "pierdolta sie". Szczeke mial zdrutowana przez szesc tygodni. Mimo to chodzil na imprezy, zabierajac ze soba obcegi do ciecia drutu na wypadek gdyby musial zwymiotowac lub gdyby zakrztusil sie. Przychodzil na impreze i schlewal sie jak swinia - wspomina Mart Lukin. A kiedy rzygal, wszystko lecialo przez druty. Mowil, ze nie musi ich ciac, bo je tylko jogurty, same plyny... Mimo to postepowal troche nierozsadnie. Kiedy zeszla mi opuchlizna ~ mowi Chris -zobaczylem swoja nowa twarz. W ostatniej klasie szkoly spotkal na korytarzu dwie mlodsze dziewczyny, ktore zachwycaly sie albumem "Never Mind the Bollocks, Here's the Sex Pistols". Chris wlaczyl sie do rozmowy chwalac plyte. Shelli zapamietala go z tego okresu jako "klasowego blazna, ktory zawsze sie wyglupial". Rozmowa o Sex Pistols sprawila, ze zostali przyjaciolmi. Shelli znala rowniez Kurta, ktorego uwazala za "zarozumialca", poniewaz wysmiewal sie z wsiuna, siedzacego obok na zajeciach artystycznych. Mama Kurta wynajmowala przez pewien czas pokoj jednemu z jego szkolnych znajomych, ktory z kolei mial dorosla siostre, kupujaca wszystkim piwo. Shelli znala te dziewczyne i czasami odwiedzala ja w domu Kurta, ktory wraz z kumplami palil trawe i sluchal Led Zeppelin. Shelli rzucila szkole w ostatniej klasie i zatrudnila sie u McDonalda. Za sto dolarow miesiecznie wynajela mieszkanie przy Market Street, naprzeciwko strazy pozarnej Aberdeen. Po drodze do pracy przechodzila obok firmy Foster Painting, w ktorej pracowal Chris. Czesto ze soba rozmawiali. Shelli dostala od niego numer telefonu i zaczela regularnie dzwonic. Mieli wiele wspolnego. Shelli takze nie potrafila znalezc swojego miejsca w szkole. W marcu 1985 zaczeli sie spotykac w mieszkaniu Shelli, sluchajac punk rocka. Wkrotce pokazywali sie razem w miescie. Chris i Osborne zalozyli na krotko zespol z pierwszym perkusista The Melvins, Mikiem Dillardem. Chris gral na gitarze, a Osborne na basie. Chris i The Melvins odegrali punkowa wersje "Sunshine of Your Love" podczas koncertu Melvins/Metal Church w DR Theater w Aberdeen. Wkrotce potem Chris zostal wokalista grupy Stiff Woodies - satelickiego projektu The Melvins, ktorego sklad w roznych okresach obejmowal takie postaci jak: Osborne, Crover, Lukin, Gary Cole i Kurt Cobain, ktory gral na bebnach. Gralismy wtedy jak Butthole Surfers -twierdzil Kurt. Chris byl zywiolowym frontmenem - dodaje Dale Crover. Wystepowal w takiej dlugiej, fioletowej kamizelce z fredzlami i robil te swoje wyskoki. Byl naprawde zabawny -mowi Crover. Stiff Woodies zagrali na kilku imprezach, po czym skonczyli w ten sam sposob, w jaki konczy wiekszosc satelickich projektow. Niewykluczone, ze jedna z przyczyn byl niedostateczny talent wokalny Chrisa, ktory z pewnoscia nie odbiegal poziomem od jego wystepu na poczatku "Territorial Pissing" z plyty "Nevermind". Pozniej Chris gral na basie w jeszcze jednym satelickim projekcie Melvins, grupie Mentors zajmujacej sie coverami. Jego pseudonim artystyczny brzmial wowczas Phil Atio. Stracil prace w firmie malarskiej i przeszedl na bezrobocie z zasilkiem w wysokosci piecdziesieciu pieciu dolarow tygodniowo. Sypial do poludnia, a pozniej pojawial sie na probach The Melvins cwiczacych zazwyczaj wieczorami. Po jakims czasie wprowadzil sie do Shelli. Zrezygnowal wtedy ze spotkan z "sepami" The Melvins i spedzal wiekszosc czasu ze swoja dziewczyna. Nie mieli telewizora ani telefonu, a wiekszosc rzeczy kupowali w sklepach ze starzyzna. W mieszkaniu powiesili zaslony w psychedeliczne wzory i sluchali Cream, i wczesnych Rolling Stonesow. To byl jeden z najpiekniejszych okresow w naszym zyciu - mowi Shelli. Wszystko bylo takie nowe. Wszystko wydawalo sie takie kolorowe. Nie mielismy juz nad soba rodzicow i swiat stal przed nami otworem. Bylo naprawde wspaniale. W grudniu przeprowadzili sie do wiekszego, ale bardziej zaniedbanego domu. Wszedzie panowala wilgoc i przeciagi, co szczegolnie dawalo im sie we znaki zima. Sciany byly tak popekane, ze przy ladnej pogodzie wpadalo przez nie slonce. Zauwazywszy, ze The Melvins zarabiaja kolosalna sume osiemdziesieciu dolarow za wystep, Chris i Kurt postanowili zalozyc zespol grajacy covery Creedence Clearwater Revival o stosownej nazwie The Sellouts (Wyprzedaz - przyp. tlum.). Doszli do wniosku, ze repertuar CCR nalezy do gatunku countryrocka i dlatego powinien dobrze sie sprzedawac w wiejskich okolicach Aberdeen. Zespol skladal sie z Kurta na bebnach, Chrisa na gitarze i niejakiego Steve'a Newmana na basie. (Newman stracil pozniej palce podczas wypadku przy scinaniu drzewa). Proby odbywaly sie w mieszkaniu Chrisa i Shelli. W sumie grupa przetrwala przez piec czy szesc prob, bo pewnego dnia Kurt i Newman wdali sie w bojke. Wszystko zaczelo sie od niewinnej popijawy, podczas ktorej Newman zaatakowal Kurta przy pomocy odkurzacza. Cobain nie zastanawiajac sie wiele chwycil deske i znokautowal znacznie wiekszego przeciwnika. Chris i Kurt mieli juz za soba szkole srednia, ale nie zdolali uciec z Aberdeen i swych prowincjonalnych rowiesnikow. Aberdeen to byla glusza, a ci ludzie uwazali je za centrum wszechswiata - wspomina Lukin. Podzialy zaczynaly sie w szkole. To tam tworzyly sie koterie, szczegolnie wsrod tak zwanych "popularnych " dzieciakow - koterie, ktore pozniej przenosily sie na zewnatrz. Kazda grupa trzymala sie razem. Wszedzie panowala taka malomiasteczkowa mentalnosc, wszedzie byli ludzie z klapami na oczach, ktorzy uznawali za zle wszystko to, czego nie rozumieli. Kurt byl prawdziwa ofiara - mowi Shelli. Wszyscy chcieli go bic. Byl inny niz cala reszta. Nie byl wsiunem, mial swoja wlasna muzyke, a ludzie w malych miastach boja sie odrebnosci, inny znaczy u nich zly. Czesto mielismy przez to mase klopotow. Pamietam jak kiedys na imprezie Chris zaczal mowic o socjalizmie i paru facetow bylo gotowych podciac mu gardlo. Uwazali go za komuniste! Bylo strasznie, szczegolnie w 1985. W marcu 1986 Chris i Shelli przeniesli sie do Phoenix w Arizonie, w poszukiwaniu pracy. Wkrotce jednak zmeczyl ich duszny, upalny klimat i miejscowi republikanie. Wrocili do swojego mieszkania za sto dolarow na miesiac. Po pol roku przeprowadzili sie do pobliskiego Hoauiam (co w jezyku Indian Quinault oznacza "spragniony drewna"), gdzie zamieszkali nad garazem. Zostali wegetarianami. Chris "nawrocil sie" na wegetarianizm dzieki znajomemu z pracy, Dwightowi Coveyowi, starszemu "hippisowi", ktory mieszkal w zbudowanej przez siebie chacie w lesie i obywal sie bez elektrycznosci i biezacej wody. Chris rzucil najpierw czerwone miesa, potem stopniowo drob i ryby. Szukalem chyba lepszego sposobu na zycie - mowi. Pomyslalem o tych wszystkich zarzynanych krowach... Wydaje mi sie, ze postapilem slusznie. MELVINS NIRVA1W iNDMflCH^E' |>> FAWCE LEGEND ROZDZIAL CZWAR Pozna zima 1987 Chris i Kurt znalezli nowego perkusiste - wasatego Aarona Burckharda, ktory mieszkal nieco dalej przy ulicy Kurta. Trawiarz Burckhard nalezal do "sepow" i czasami siadal za bebnami Dale'a Crovera i gral swoje kawalki. Byl beztroskim, szczesliwym facetem - mowil Kurt. Halasliwym, ale nie tak nieznosnym, zeby go z miejsca nienawidzic. Poza tym mial zawsze klopoty. Burckard cieszyl sie slawa miejscowego lobuza i kiedys razem z kumplem wjechal samochodem w wystawe sklepowa, powodujac straty na pietnascie tysiecy dolarow. Niedlugo po tym wydarzeniu jego twarz pojawila sie na pierwszej stronie wydawanej w Aberdeen gazety Daily World, ktora przedstawila go, jako uczestnika wypadku, podczas ktorego samochod przejechal przez pas oddzielajacy jezdnie autostrady, przewrocil sie na dach i stanal w plomieniach. Kierowca zginal. FACECI Z ABERDEEN Burckhard mial swoje wady, ale byl jedyna osoba w Aberdeen, ktora grala na bebnach i chciala wystepowac z Chrisem i Kurtem. Dlatego go przyjeto. Aaron mial stala prace w miejscowym Burger Kingu, ale jakos nie mogl odlozyc pieniedzy na zakup profesjonalnego zestawu perkusyjnego. Na poczatku zespol musial zadowolic sie zestawem skladajacym sie z kilku bebnow, ktore byly wlasnoscia Burckharda, kilku innych ze starej i mocno zuzytej perkusji Searsa, nalezacej do Dale'a Crovera i stojaka na nuty, na ktorym zawieszano jeden z talerzy.Po rozwodzie rodzicow Chrisa, pani Maria Novoselic wprowadzila sie do mieszkania nad salonem kosmetycznym i zespol przeniosl sie na proby do domku Kurta. Cobain dysponowal teraz wzmacniaczem Fender Champ, a Chris PMS'em podlaczonym do nadgryzionego zebem czasu instrumentu Hohnera, pozyczonego od Grega Hokansona. Proby ruszyly pelna para, a przykladem dla zespolu byli ciezko pracujacy The Melvins. Poczatkowo Kurt spiewal z angielskim akcentem. Kiedy uslyszalem po raz pierwszy amerykanskiego punk rocka - tlumaczyl - nie byl dla mnie dosc punkowy, bo brakowalo mu akcentu. Zespol nauczyl sie najpierw materialu z tasmy Fecal Matter, i jednoczesnie zaczal pisac nowe kawalki. Po trzech miesiacach mieli juz jakis tuzin nowych piosenek. W tamtym okresie Chris oszalal na punkcie paciorkow, kadzidelek i psychedelicznego rocka z lat szescdziesiatych. Normalny hippis- mowil o nim Kurt. Chris zachwycal sie plyta kapeli Shocking Blue - holenderskiego zespolu znanego z klasycznego przeboju z 1970 "Venus". Kurtowi nie podobal sie ten album, ale zeby nie robic przykrosci Chrisowi, zgodzil sie grac cover Holendrow - pseudo-odjazdowa ciagutke zatytulowana "Love Buzz". Podrasowal rockowo utwor, a poniewaz byl zbyt leniwy, zeby odsluchiwac caly tekst, zadowalal sie spiewaniem pierwszego wersu. Debiut Skid Row w GESCO Hall (Tracy Marander) Juz na samym poczatku doszlo do pewnych spiec miedzy Burckhardem a reszta zespolu. Burckharda bardziej interesowal metal, niz to co jeszcze dzis nazywa "punkowym gownem" i nie chwytal muzyki Kurta, ktora przypominala dokonania artystow-skich, dysonansowych grup, takich jak wczesny Gang of Four, Scratch Acid czy Butthole Surfers. Sluchalem mainstreamu, a Kurt lapal sie na scena podziemna - mowi Burckhard -ale podobala mi sie ich muzyka. Patrzac na to z dzisiejszej perspektywy, mozna zaryzykowac stwierdzenie, ze juz na bardzo wczesnym etapie rozwoju, muzyka Cobaina mogla podobac sie masom i choc slychac w niej bylo silne punkowe i podziemne wplywy, calosc trafiala w gust milosnikow mainstreamu. Naklonienie Burckharda do prob bylo zmora. Aaron mieszkal wowczas z rozwodka, z dwojgiem dzieci, kobieta o szesc lat starsza od niego. Jego przyjaciolka utrzymywala sie z zapomogi i gdy pierwszego kazdego miesiaca nadchodzil czek, oboje z Burckhardem ruszali w tango. Podobnie jak reszta bezrobotnych z Aberdeen. Pierwszego, miasto ogarnialo szalenstwo - mowi Burckhard. Kiedy przyszedl czek- wspominal Kurt - Aaron znikal zprob.Na poczatku nawet Chris nie byl w stanie sprostac zapalowi Cobaina. Czasami nie przychodzil na proby pod pozorem waznych rzeczy do zalatwienia, choc mozna podejrzewac, ze za jego nieobecnosciami kryla sie matka - dumna kobieta prowadzaca z powodzeniem wlasny interes -ktora nie bardzo lubila Kurta. Kurwa! Nienawidzila mnie do szpiku kosci! - wspomina Kurt. Mowila, ze jestem smieciem. Nienawidzila mnie! Slyszalem jak kiedys mowila Chrisowi, ze powinien poszukac sobie nowych przyjaciol. Zawsze dawala mu w kosc, mowila, ze jest przegrany, podobnie jak wszyscy jego kumple. Kurt przyprowadzil kilka razy Chrisa do domu. Wendy pamieta, ze Chris bez przerwy uderzal glowa o framugi. Prosze sie nie martwic - mowil wtedy rzeczowo - bez przerwy mam z tym klopoty. Byl tak niesmialy, ze robil wszystko, zeby uniknac spotkania z Wendy, a gdy juz ja spotkal, wykonywal kazde polecenie powtarzajac przy tym: "sierobi". Burckhard wspomina, ze podarte dzinsy i cyganski styl zycia Kurta odroznialy go od zwyklych trawiarzy w Aberdeen. Chodzi o to jak sie nosil... jakby na wszystkim gowno mu zalezalo - mowi Aaron. Nie przejmowal sie tym, co mysleli o nim inni. Cobaina nic juz nie moglo zatrzymac. Chcialem nagrac plyte, albo zagrac pare koncertow, nie chcialem zeby to sie rozpadlojak wszystko inne, czego sie tknalem przez szesc ostatnich lat - mowil. Odgrywalismy nasz zestaw, a potem zaczynalem wszystko od poczatku, specjalnie nie podnosilem glowy, zeby sprawdzic czy chce im sie grac jeszcze raz czy nie. Dawalem im w kosc. W koncu zapal Kurta udzielil sie Chrisowi i obaj tak ostro wzieli sie do roboty, ze nawet jedna nieudana proba wyprowadzala ich z rownowagi. Wsciekalismy sie - opowiadal Kurt. Bralismy to bardzo powaznie. Wkrotce zaczeli rozgladac sie za wystepem. Musielismy zagrac jakis koncert - wspominal Kurt. Wydawalo nam sie, ze jak tylko wystapimy przed publicznoscia, Chryste! wszystko sie ulozy. W koncu zalatwili sobie wystep na przyjeciu w Olympii. Zaladowali sprzet do "garbusa" Chrisa i pojechali na koncert - pierwszy koncert! - zwarci i gotowi. Na miejscu okazalo sie, ze impreza zostala przerwana przez policje. Nie pozostalo im nic innego, jak zawrocic i pojechac z powrotem do domu. Ich pierwszy prawdziwy wystep odbyl sie na innej imprezie w pobliskim Raymond dziurze jeszcze bardziej oddalonej od swiata niz Aberdeen. Grali przed metalowa kapela w ktorej wystepowal owczesny gitarowy krol Aberdeen. Facet znal wszystkie chwyty Eddiego Van Halena - Chris jeszcze dzis jest pelen podziwu. Burckhard pamieta, ze gospodarzami byli: tacy yuppiszoni z lepszej klasy... mieli cala skrzynka Micheloba - naprawde dobrego piwa - i Chris doprowadzil sie do takiego stanu, ze wyskakiwal przez okno, biegl do drzwi, znow wyskakiwal i tak w kolko. Oblal sie sztuczna krwia i generalnie rznal glupa, ale bylo fajnie. Wszyscy bali sie nas tak bardzo, ze pochowali sie w kuchni - mowil Kurt. Mielismy dla siebie caly salon, a w koncu cala chate. Zeby zszokowac burzujow, Shelli i Tracy zaczely sie calowac. Grajacy solowke Kurt wskakiwal na stol, a dziewczyny piescily jego nogi. Oczywiscie pod koniec imprezy wiekszosc z obecnych tam panienek zdolala przekonac swoich chlopakow, zeby nam wpierdolili - mowil Kurt. Nie zrobili tego, ale dali nam do zrozumienia, ze nie jestesmy mile widziani: <>. Goscie byli zdezorientowani, bo zespol nie gral coverow. Nie wiedzieli co o tym myslec -mowi Chris, ktory pamieta tez, ze kilku co bardziej odwaznych imprezowiczow podeszlo do nich po wystepie i chwalilo muzyke. Ciekawe co sie teraz dzieje z tymi ludzmi, ktorzy uwazali, ze jestesmy niezli - dodaje po chwili krecac ze wspolczuciem glowa. W tamtym czasie repertuar grupy obejmowal utwory oryginalne, takie jak "Hairspray Queen", "Spank Thru", "Anorexorcist", "Raunchola" {Naprawde prowokacyjny kawalek -tlumaczy Chris), "Aero Zeppelin", "Beeswax" i "Floyd the Barber", oraz covery jak: "Love Buzz", "White Lace and Strange" - zapomnianego zespolu z lat szescdziesiatych Thunder and Roses - epicki kawalek Flippera "Sex Bomb", oraz spiewana przez Chrisa piosenke "Gypsies, Tramps, and Thieves" z repertuaru Cher. Wkrotce zagrali pierwszy duzy koncert, na zamkniecie sezonu w GESCO Hall w Olympii. Jak zwykle pojechali "garbusem" Chrisa, a podczas jazdy z Aberdeen, oproznili na tylnym siedzeniu galonowa butle wina. Na koncert przyszlo moze z dziesiec osob, ktore podczas wystepu zrywaly ze scian plastikowe plachty ochronne i zawijaly sie w nie. Bylo dobrze jak na poczatek. Pozniej zespol zalatwil sobie wystep w Community World Theater- dawnym kinie porno -w Tacoma. Tracy znala wlasciciela przybytku, Jima Maya, i pomogla zorganizowac koncert. May bral tylko po dwa dolary od lebka i nie mial nic przeciwko temu, zeby malolaty pily piwo na sali. W Community grywaly zespoly o tak barwnych nazwach jak Dicks i Jack Shit ("Kutasy" i "Gowno Jacka"- przyp. tlum.), a oprocz tego The Melvins i przyjezdne grupy punkowe, jak na przyklad Circle Jerks. Zespol Kurta nie mial jeszcze nazwy, a May chcial miec cos do powieszenia na markizie. Kurt wpadl na a Simmonsa w Community pomysl Skid Row Chris imitujacy Oene (Tracy Marander) (warto wiedziec, ze World Theater, wiosna iv v ^ oznaczajaca "zakazana dzielnice" nazwa, wywodzi sie z Seattle). Nikt ze znajomych Kurta i Chrisa nie spodziewal sie wiele po ich zespole, ale czesc kolesiow pojawila sie na koncercie. Ku ich wielkiemu zaskoczeniu kapela okazala sie naprawde dobra, miala prawdziwy repertuar, a Kurt potrafil spiewac. Poza tym czlonkowie Skid Row wiedzieli jak zrobic show: na przyklad, podczas "Love Buzz" Kurt pojawial sie w srebrzystych butach na platformach, a przez caly koncert skakal na wysokosc pieciu stop i ladowal w szpagacie. Skid Row wkrotce doczekal sie wlasnego zastepu "sepow". W kwietniu 1987 zespol wystapil w programie radiowym akademickiej stacji KAOS z Olympii. Kurt znal wielu ludzi z Olympii, z czasow wyjazdow na koncerty The Melvins; jednym z nich byl DJ z radia KAOS. Nagrany w radiu wystep - nocny koncert - stal sie pierwszym demo grupy. Skid Row zagral rozwiniete wersje "Love Buzz", "Floyd the Barber", "Downer", "Mexican Seafood", "Spank Thru", "Hairspray Queen" i trzy inne piosenki, ktorych nawet Kurt nie pamieta. Burckhard okazal sie solidnym perkusista o mocnym uderzeniu w stylu Johna Bonhama - kims, kto stanowil hard rockowa podswiadomosc zespolu (co ciekawe, w przyszlosc inny fan Bonhama mial zostac najlepszym perkusista Nirvany). Kurt spiewal kilkoma glosami - w tym, rozpaczliwym deathmetalowym warkotem i zduszonym wyciem podpalanego od ogona kota - ktore nie przypominaly wokalizy znanej z dokonan Nirvany. Grupa kilkakrotnie zmieniala nazwy i przy roznych okazjach pojawiala sie jako Ted Ed Fred, Bliss {To od kwasu - tlumaczyl Kurt), Throat Oyster, Pen Cap Chew i Windowpane. Wreszcie zdecydowano sie na Nirvane - hindusko-buddystyczny koncept, ktory wedlug slownika Webstera oznacza "wyzwolenie sie z pragnien, namietnosci, iluzji i empirycznej osobowosci i osiagniecie niezmiennego stanu spokoju i prawdy absolutnej". Takie ujecie niebios - miejsca, w ktorym jak spiewal kiedys David Byrne "absolutnie nic sie nie zdarza" -bylo bliskie odczuciom Kurta po heroinie, ale Cobain twierdzi, ze nie o to mu chodzilo. Chcialem zeby zespol mial nazwe naprawde ladna, mila i wpadajacaw ucho, zamiast zwyklych obscenicznych czy prowokacyjnych nazw kapel punkowych, w rodzaju Gniewni Samoanczycy -mowil. Chcialem, zebysmy nazywali sie inaczej. Pozniej nie byl juz tak bardzo zachwycony ta nazwa. Brzmi za bardzo ezoterycznie i powaznie - tlumaczyl. A jeszcze pozniej musial zaplacic pewnej kapeli piecdziesiat tysiecy dolarow za nazwe, do ktorej juz nie mial przekonania. Kurt przez kilka miesiecy nie placil czynszu za swoj barak i zostal eksmitowany. Tracy zaproponowala mu, zeby wprowadzil sie do jej mieszkania w Olympii i Kurt zgodzil sie. Bylo to bardzo wygodne rozwiazanie, bo Chris i Shelli przeprowadzili sie do Tacoma, skad jest blizej do Olypmii niz do Aberdeen. Kurt w ogole nie bral pod uwage przeprowadzki do Tacoma, poniewaz uwazal to miasto za Jeszcze gorsze od Aberdeen". Olympia natomiast byla fajnym miastem akademickim. Jesienia 1987 wprowadzil sie do malenkiego studia/garsoniery ("Pudelka po butach" wedlug Kurta) przy North Pear Street 114. Czynsz wynosil 137 dolarow miesiecznie i obejmowal prad, ciepla wode i wywozke smieci. Zostali w tym mieszkaniu przez rok, a pozniej przeprowadzili sie do nieco wiekszego z sypialnia, w tym samym domu. Kurt uciekl z Aberdeen. Tracy pamieta, ze krotko po przeprowadzce powiedzial jej, ze kiedy ona wychodzi do pracy, on siada do sniadania z bialego sera i krabow i czuje sie bardzo kulturalnie mogac siedziec na prawdziwym parkiecie i jesc tak wymyslne potrawy. Latem w garsonierze mieszkali przez miesiac: Chris i Shelli, (zeby uniknac dwugodzinnych dojazdow do pracy). Na szczescie goscie wyjezdzali na weekendy do Hoauiam, ale i tak w malenkim studiu tloczyly sie cztery osoby. Shelli i Tracy pracowaly na nocna zmiane w kantynie w zakladach Boeinga, a Chris zarabial w Tacoma szesc dolarow za godzine jako malarz. Kurt w nocy spal, a za dnia lazil po mieszkaniu. Cala czworka spedzala ze soba duzo czasu, chodzac razem na imprezy, ogladajac telewizje albo zgola, odlatujac. Ten kwas to nie bylo to samo, co brali Beatlesi - wspomina Chris. Nasz byl bardziej jak amfa... bardziej brudny... Odbijalo nam i szalelismy calymi nocami. Kurt zapamietal mieszkanie przy Pear Street jako "antykwariat". Tracy co tydzien zabierala go do sklepow ze starzyzna, z ktorych wracali samochodem wyladowanym kiczem. Nie bylo gdzie sie ruszyc w tej chacie - mowil Kurt. Wszedzie wisialy nabytki z cotygodniowych wypraw, w tym zajmujacy cala sciane plakat Aerosmith oraz kilka plastikowych, przezroczystych modeli anatomicznych. Na scianach wisialy takze obrazy Kurta, wycinki z Weekly World News i National Enquirer, oraz zbezczeszczone obrazki religijne. Caly ten chaos obejmowal wzrokiem ukochany nabytek Kurta: plastikowa malpka Chim-Chim. Oprocz tego w garsonierze mieszkaly prawdziwe zwierzeta: trzy koty, dwa kroliki, kilka szczurow i cala banda zolwi. "Pachnialo" tak jak w baraku Kurta w Aberdeen. Szczurze szczyny to pieklo - mowil Kurt z przekasem. Ktoregos dnia w mieszkaniu znalazl sie bywalec punkowej sceny w Olympii, niejaki Bruce Pavitt, i jeden z domowych szczurow ugryzl go w palec. {Wrzeszczal jak baba - chichocze Tracy). Ten sam Pavitt zalozyl pozniej Sub Pop Records - pierwsza wytwornie plytowa Nirvany. Kurt przez cale dnie siedzial w domu, zdarzalo sie, ze nie wystawial nosa za drzwi calymi tygodniami. Zyl -jak sam mowil - "w swiecie artystycznych fantazji". Nie korzystal szczegolnie z oferty kulturalnej Olympii - wystarczala mu swiadomosc, ze w miescie jest cos takiego jak "oferta kulturalna". Nie musial juz przejmowac sie gburowatymi trawiarzami i wsiunami walesajacymi sie po ulicach. Zapuscil wlosy i skoncentrowal sie na sztuce. Zaczal zbierac i robic lalki. Byl to poczatek pasji, ktora trwala do konca jego zycia. Znalazl gline, ktora po wyprazeniu zmieniala kolor i lepil z niej lalki - podobne do tej, ktora znalazla sie na okladce "Incesticide", a czasami jeszcze dziwniejsze i bardziej wymyslne. Kupowal tez lalki sklepowe, oblepial je glina i prazyl w piecyku, nadajac im ksztalt starozytnych idoli. Zbieral takze stare lalki, szczegolnie te, ktore wygladaly, jak zywe". Kiedys, gdy pracowal w hotelu nad morzem, wszedl do pokoju, w ktorym zatrzymal sie jakis ginekolog, i znalazl na stole ksiazke medyczna z obrazkami chorych pochew. Wycial te obrazki i pozniej laczyl je w kolaze ze zdjeciami kawalkow miesa i plakatami Kiss. Swoje dziela eksponowal na lodowce. Przechodzil krotki okres fascynacji deathrockiem (w wykonaniu Black Sabbath, a nie Bauhaus) i zaczal konstruowac bozonarodzeniowe zlobki, pelne rozkladajacych sie cial, szkieletow i demonow. Nagrywal psychedeliczne tasmy, na ktorych miksowal muzyke chrzescijanska z przemowieniami politycznymi, reklamami i zwolnionymi lub przyspieszonymi piosenkami. Lepil kolaze, ale przede wszystkim malowal. Na jego obrazach pojawialy sie dziwne, rozdete postaci albo zarodki umieszczone posrod kolczastego krajobrazu. Trudno nie zauwazyc w tych dzielach autobiograficznych konotacji mowiacych o bezradnym dziecku zmagajacym sie z wrogim swiatem. Kurt zajmowal sie rowniez rzezba. Robil takie niesamowicie piekne i delikatne rzezby z gowna, jakie znaj-dowal w sklepach ze starzyzna -wspomina Slim Moon. Malenkie, prawie niewidzialne figurki ludzi. Mieszal odpady tak zwanej kultury pop ze starociami albo z udreczonymi postaciami ulepionymi z gliny. Czasami robil tez wielkie dioramy, cztery stopy na cztery, albo wsadzal wszystko do szklanego akwarium... Siedzial nad tym calymi ^SS^^^^^ Novose, tygodniami i wszyscy, ktorzy to widzieli nie mogli wyjsc z podziwu. Byl naprawde dobrym rzezbiarzem. Namawialismy go kiedys na wystawe w kawiarni Smithfield, ale powiedzial <> i wszystko porozwalal. Wyrzucil stare prace, ale nastepnego dnia siedzial juz nad czyms nowym. Przypadek - a moze koniecznosc bedaca matka wynalazkow - sprawil, ze Kurt znalazl swoj ulubiony element dekoracyjny. Dzialam na muchy jak magnes - zwierzal sie. Albo odwrotnie, trudno powiedziec. Czasami rano nie moglem spac calymi godzinami, bo muchy lataly nade mna albo siadaly mi na twarzy. Przez cale zycie nie moglem opedzic sie od much. Z tego powodu w mieszkaniu Tracy pojawily sie dziesiatki lepow, na ktorych zbieraly sie rzesze martwych owadow. Kurt twierdzil, ze placil za mieszkanie z nedznych honorariow, jakie dostawal zespol, ale od czasu do czasu Tracy namawiala go, zeby znalazl sobie prace. Przy takich okazjach grozil jej, ze sie wyprowadzi i zamieszka w samochodzie, co na jakis czas zamykalo jej usta. Wydaje sie, ze Tracy byla nie tylko kochanka, ale i sponsorka Kurta. Cobain - jak sam przyznawal czekal na to, co wydarzy sie w Seattle, w ktorym doszlo do niemalego zamieszania. Przez kilka lat przed pojawieniem sie Nirvany, antymaterialistycznie nastawione zespoly punkowe z Seattle pozwalaly sie okradac przez lokalne kluby. W czasie, gdy Kurt zamieszkal w Olympii, muzycy z Seattle zjednoczyli sie i dali komu trzeba do zrozumienia, ze nie beda juz grali za "dziekuje". W ruchu "muzycznego nieposluszenstwa" duza role odegrala powstajaca wytwornia Sub Pop, ktora zaczela dbac o to, by jej artysci byli dobrze oplacani za koncerty. Kurt doskonale pamietal, ze po podpisaniu kontraktu z Sub Pop, Nirvana dostala za jeden z pierwszych koncertow w klubie The Vogue (mieszczacym okolo trzystu osob) szescset dolarow, co nawet dzisiaj jest spora suma. Wtedy jednak Nirvana nie grala jeszcze w Vogue, a Kurt, ktory chcial nagrac prawdziwa tasme demo, zdecydowal sie na podjecie pracy w firmie zajmujacej sie sprzataniem. Dostawal cztery dolary za godzine. Zjawial sie w pracy wieczorem i wsiadal do poobijanej furgonetki z dwoma "kolesiami z piekla rodem, gorszymi nawet od tych z Aberdeen". Koledzy z pracy wypijali co noc kilka szesciopakow piwa, a gdy juz sie odprezyli, nazywali Kurta pedalem i rzucali nim po furgonetce. Klientele firmy stanowili m.in. lekarze i dentysci, i kumple pokazali Kurtowi jak krasc prochy i wdychac "gaz rozweselajacy" tak zeby nikt nie zauwazyl. W tym samym domu przy North Pear Street zamieszkali wkrotce Dylan Carlson i Slim Moon. Poniewaz Carlson byl bezrobotny, a Kurt pracowal nocami, spedzali razem duzo czasu. Laczyla ich wspolna pogarda dla "kalwinistow". Jesli dobrze pamietam, Kurt i ja bylismy tego lata jedynymi osobami w Olympii, ktore nie bawily sie jo-jo - wspomina z przekasem Carlson. Czesto organizowali sobie grilla na podworku, ozdobionym na te okazje lampionami z lat piecdziesiatych (kolejny zakup "na starzyznie"). Czasami odwiedzal ich Chris, co nieodmiennie konczylo sie wspolna konsumpcja czerwonego wina i klopotami. Pewnego razu scigala ich nawet policja, gdy zaatakowali ogrodowymi krzeslami jakiegos porzuconego cadillaca. Kurt byl jednak typem samotnika, ktorym pozostal przez cale cztery lata pobytu w Olympii. Byl jak pustelnik w jaskini - mowi Slim Moon. Tak go odbieralismy... jak pustelnika, ktory potrafil calymi dniami siedziec w domu i grac dwanascie godzin na gitarze. Wychodzil stamtad tylko wtedy, gdy wyjezdzali w trasy. Cobain - choc nie szukal kontaktu z ludzmi byl znana osoba w miescie. Na imprezach zaszywal sie gdzies w kacie i usmiechal sie zagadkowo. Dla wiekszosci bywalcow z Olympii byl "nie zapisana karta", na ktorej mogli umieszczac dowolne sensy. Lubili Kurta sami nie wiedzac dlaczego i ta aura tajemniczosci dodatkowo pociagala ich ku jego muzyce. Aaron Burckhard (Ze zbiorow Aarona Burckharda) Po jakims czasie Kurt dostal w pracy wlasna trase do sprzatania, ale jak zwykle nie byl wzorem sumiennego pracownika. Jechal furgonetka pod pierwszy adres na trasie, zbieral kilka papierkow, po czym wracal do domu i szedl spac. Pod koniec zmiany odwiedzal jeszcze kilka adresow i odwalal kolejne fuszerki. Po osmiu miesiacach zostal zwolniony. Kurt przyznawal, ze zawsze byl leniwy, ale twierdzil przy tym, ze jego slabe wyniki w pracy nie byly spowodowane lenistwem. Mialem pecha do wspolpracownikow - tlumaczyl. Me umiem nawiazac kontaktu z tak zwanym przecietnym czlowiekiem. Ludzie draznia mnie jak jasna cholera, denerwuja mnie do tego stopnia, ze nie potrafie ich ignorowac. Dlatego zawsze dochodzi do konfrontacji i potem ich nienawidze. Mimo to, nauczyl sie czegos od wspolpracownikow: a mianowicie, jak krasc leki. Jego ulubionymi lekarstwami byly - gdy mogl je zalatwic - kodeina i Vicodin, srodek przeciwbolowy na bazie opiatow. Poza tym palil trawe i pare razy bral heroine. Probowal tez kokainy i amfy, ale nie bardzo mu sie spodobaly. Czulem sie po nich zbyt pewny siebie -tlumaczyl - bylem za bardzo towarzyski. Mniej wiecej w tym samym czasie doswiadczyl po raz pierwszy straszliwego, klujacego bolu brzucha. Wszystko mnie pali, zbiera mi sie na wymioty, to najgorszy katar zoladka, jaki mozna sobie wyobrazic - mowil. Bol jest pulsujacy, jakbys mial serce w zoladku, i cholernie dokuczliwy. Czuje wtedy, ze moje wnetrznosci sa czerwone i obtarte. Przewaznie boli mnie kiedy jem. Mniej wiecej w polowie posilku, kiedy jedzenie dojdzie do pewnego miejsca i kiedy zacznie o nie ocierac, to znaczy tam gdzie jest stan zapalny i ten zaczerwieniony obszar, czuje bol, bo zarcie siedzi tam i pali. To najgorszy bol, jakiego w zyciu doswiadczylem. Dolegliwosc ta - wprawiajaca w zaklopotanie nawet najwybitniejszych specjalistow - miala odbic sie na calym zyciu Kurta. Tymczasem Aaron Burckhard obiecywal, ze sprawi sobie nowe bebny, ale nie dotrzymywal obietnicy, a co gorsza nie pojawial sie na probach, ktore przeszkadzaly mu w imprezowaniu z kolesiami. Chcieli probowac kazdego wieczoru - tlumaczy Burckhard -kazdego wieczoru, czlowieku! Wiec mowie im: <> i pare razy nie pokazalem sie na probach, wiec sie wkurwili. Dla Burckharda zespol byl zabawa- nie bylo z tego zadnych pieniedzy, ani niczego, rozumiesz? W gre wchodzila rowniez pewna niezgodnosc charakterow. Choc obecnie Aaron twierdzi, ze jest zagorzalym fanem punk rocka, wtedy nie byl tak bardzo oddany sprawie jak Chris i Kurt. Faktycznie, nie przejmowalem sie za bardzo ich scena -przyznaje - tymi kolorowymi wlosami i takimi tam... Chris i Shelli mieszkali wowczas w Tacoma, Kurt w Olympii, a Burckhard nie mial zamiaru sie przeprowadzac -jego dziewczyna trzymala sie Aberdeen, a on sam mial nadzieje na awans, na pozycje kierownicza w Burger Kingu. Jak na ironie, kuzyn Burckharda ozenil sie z corka wlasciciela licencjonowanego przez siec przybytku i zajal przyszle stanowisko Aarona, ktory nigdy nie wyszedl poza poziom szefa produkcji. Nirvana stracila na jakis czas kontakt z Burckhardem. W tym czasie Kurt i Chris postanowili probowac z Dalem Croverem, z ktorym chcieli nagrac demo. Byl to jedyny sposob na utrzymanie zespolu przy zyciu. Proby z Dalem trwaly przez trzy weekendy pod rzad, po czym wszyscy pojawili sie 23 stycznia 1988 w studiu Reciprocal Recording w Seattle i nagrali demo. Po nagraniu tej tasmy - wspomina Kurt -doszlismy do wniosku, ze w zasadzie gramy dobra muzyke, i ze jest w niej cos wyjatkowego, dlatego zaczelismy brac to wszystko powazniej. Kurt twierdzil, ze wybral przypadkowo najbardziej oblegane studio w miescie, przegladajac ogloszenia w Seattle Rocket - darmowym pismie muzycznym, bedacym tuba sceny z Seattle. Reciprocal bylo jednym z najtanszych studiow w miescie, co tlumaczy jego powodzenie. Inni utrzymuja natomiast, ze Cobain wybral Reciprocal, poniewaz wlasnie tam nagrano jego ulubiona nowa plyte: EP-ke Soundgarden zatytulowana "Screaming Life" i wydana przez nowo powstala niezalezna wytwornie Sub Pop. Kurt chcial nagrywac w Reciprocal, poniewaz podobalo mu sie brzmienie plyty Soundgarden - mowi Crover, ktory organizowal nagrania. To Crover sluchal wtedy bez przerwy Soundgarden, doskonale pamietam - zaprzeczal Kurt. Tak czy inaczej, wyznaczono im inzyniera dzwieku, ktorego w ostatniej chwili zastapil Jack Endino - prawdopodobnie dlatego, ze chcial pracowac z Dalem Croverem, ktory byl juz znany jako doskonaly perkusista. Endino - byly oficer marynarki - stal sie kims w rodzaju ojca chrzestnego muzycznej sceny Seattle. Nagrywajac (Endino nigdy nie "produkowal", bowiem muzyka z Seattle nie byla punk rockiem) niezliczone zespoly za niewielkie pieniadze, Jack przyczynil sie do rozwoju srodowiska muzycznego miasta i uczynil z Sub Pop wyplacalna firme plytowa. Dobroduszny, spokojny styl bycia Endino i jego wybuchowe brzmienie, zaskarbily mu milosc mlodych, surowych kapel z okolicy. Mieszczace sie w dzielnicy Ballard studio Reciprocal Recording zalozyl z Chrisem Hanaszekiem, ktory byl producentem kompilacji "Deep Six". W studiu Reciprocal panowala swobodna atmosfera sali do prob - z pokrytych plyta wiorowa scian luszczyla sie farba, kazda pozioma plaszczyzna nosila slady gaszonych na niej papierosow i nikt nie przejmowal sie piwem rozlanym na wykladzinie. Prawdopodobnie nie ma takiego zespolu w Seattle, ktory nie widzialby Reciprocal (lub jego najnowszego wcielenia Word of Mouth) od srodka. Znajomy Chrisa, Dwight Covey, zawiozl Nirvane i jej sprzet do miasta swoim turystycznym chewoletem zaopatrzonym w dzialajacy piecyk na drewno. Schoe(. /hu. ->>3 Che,,. n Chris po nagraniu swojej partii odpoczywal w towarzystwie Dwighta i jego syna, Guya. Mieli wtedy ze soba zawinietego w dwie bibulki " bombowca ", ktorego wypalilismy w lazience -wspomina Chris. Nawalilem sie do tego stopnia, ze musialem wyjsc na dwor. Usiedli w chevrolecie i rozpalili piecyk, a Kurt nagrywal wokale. Zespol zarejestrowal i zmiksowal dziesiec piosenek, co w sumie zajelo szesc godzin, (Endino policzyl im tylko za piec). Wszystkie nagrania rejestrowane byly na zywo za pierwszym lub drugim razem. Wokale Kurta nagrano tylko raz. Cala sesja zakonczyla sie o trzeciej po poludniu. Zarejestrowane wowczas utwory "Floyd the Barber", "Paper Cuts" i "Downer" znalazly sie na albumie "Bleach". Dwa inne: "If You Must" i "Pen Cap Chew" (wyciszony z powodu braku tasmy), nigdy nie zostaly wydane. Wersja "Spank Thru" nagrana pozniej z Chadem Channingiem na bebnach znalazla sie na skladance "Sub Pop 200". Cztery pozostale utwory: "Beeswax", "Mexican Seafood", "Aero Zeppelin" mozna uslyszec na "Incesticide". Poniewaz Chris byl bez pracy, sto piecdziesiat dwa dolary i czterdziesci cztery centy za sesje wylozyl Kurt - z pieniedzy, ktore zarobil sprzatajac. Tego samego dnia zespol mial zagrac w Tacoma w Community World Theatre, co bylo wkladem Dale'a w rozwoj Nirvany, ktora nie byla jeszcze Nirvana. Wlasnie wtedy pojawila sie nazwa Ted Ed Fred, zaproponowana przez Crovera i bedaca przezwiskiem przyjaciela mamy Grega Hokansona. Gdy dojezdzali do Tacoma, Chris doszedl w koncu do siebie, po "bombowcu" w podwojnej bibulce. Kurt byl bardzo zadowolony z demo. Tracy pamieta, ze gdy dostal tasme, ogladal ja w samochodzie ze wszystkich stron, a na jego twarzy goscil szeroki usmiech. Nagrania podobaly sie rowniez Jackowi Endino, ktory zrobil z nich miks dla siebie i dal go do przesluchania ALB%u K<>. Podniecony Poneman zaniosl tasme do Muzaka, firmy nadajacej "muzyke tla", w ktorej w tamtym czasie pracowali "wszyscy swieci" muzycznej sceny Seattle (wykonujac niezbyt skomplikowane prace, w rodzaju przegrywania tasm, czy zgola czyszczenia pudelek z kasetami). Muzak dawal utrzymanie Markowi Armowi z Green River (obecnie Mudhoney), Ronowi Rudzitisowi z Room Nine (obecnie Love Bartery), Tadowi Doyle'owi (przybyszowi z Idaho, ktory wkrotce mial zalozyc TAD), Chrisowi Pughowi z Swallow, Grantowi Ekcmanowi z Walkabouts i rzecz jasna Bruce'owi Pavittowi. Oprocz miejsca pracy, firma stanowila klub dyskusyjny, w ktorym rozwazano przyszlosc rock and rolla. Poneman, ktory pojawil sie wowczas w Muzaku z tasma Nirvany, zaczal prezentacje w sposob nastepujacy: Jesli ktos chce zostac bogaty, znam zespol, ktory szuka perkusisty. Ale wysokie jury z przemyslu szaf grajacych nie zostalo rzucone na kolana. Muzyka Nirvany opierala sie wowczas na wymeczonych, skomplikowanych aranzach, a chlopcy z Muzaka woleli wtedy prostego rocka, w rodzaju wczesnych Wipersow, Cosmic Psychos czy The Stooges. Duze wrazenie zrobil natomiast glos faceta. Ale tak czy inaczej Muzak nie mogl wydac pozytywnej opinii. Kazdy chcial wtedy, zeby najwieksza gwiazda zostal jego najlepszy kumpel i najlepszy kumpel najlepszego kumpla - tlumaczy Pavitt. Nirvana nie byla z miasta i ludzie troche naginali swoje sady. Poneman pamieta, ze Mark Arm powiedzial, ze tasma brzmi jak Skin Yard, "ale nie tak dobrze". Ludzie glownie koncentrowali sie na sobie i swojej paczce - mowi Pavitt - a ta muzyka byla z zewnatrz. Pavitt uwazal, ze tasma byla za bardzo "rockowa", za duzo bylo na niej heavy metalu, a za malo undergroundu. Poneman i Pavitt zobaczyli po raz pierwszy Nirvane w Central Tavern. Zespol wystepowal wtedy jako osmy, w sobotniej skladance. Na sali bylo malo ludzi, choc teraz bardzo wielu twierdzi, ze widzialo ten wystep. Nirvana byla surowa, ale niektore piosenki okazaly sie bardzo dobre. Pavitt zgodzil sie, ze zespol ma potencjal. Poneman pamieta, ze przed wystepem Kurt zwymiotowal za kulisami. Nie wpadlem w zachwyt - przyznaje Pavitt Nie widzialem u nich muzycznego podejscia, ktore mogloby mnie zainteresowac. Natomiast Poneman szalal z zachwytu i byc moze dlatego Pavitt, dawny dziennikarz muzyczny, zaczal zastanawiac sie nad haczykiem, na ktory daloby sie zlapac dla Nirvany prase. Male, niezalezne wytwornie zalezaly od darmowej promocji w mediach i Pavitt musial cos wykombinowac, jesli Sub Pop mialby wydawac Nirvane. I wtedy wpadl na pewien pomysl. Im dluzej zastanawialem sie nad tym kim byli ci ludzie i co w ogole dzialo sie wtedy w Seattle - mowi Pavitt - tym bardziej bylem pewny, ze wszystko to jakos sie ze soba wiaze i pasuje do fenomenu Tada - rzeznika z Idaho. Mielismy do czynienia z prawdziwa klasa robotnicza, nie powiem bialymi smieciami, bo nienawidze tego terminu, i z prawdziwym populistycznym ruchem muzycznym, w ktorym nikt niczego nie kombinowal. Do tamtej pory (a w duzym stopniu i pozniej), niezalezna scena muzyczna zdominowana byla przez wydawnictwa, fanziny, stacje radiowe i kluby z Wschodniego Wybrzeza. I nagle zamiast okularnikow z college 'ow i szkol artystycznych pojawili sie - jak mowi Pavitt - rownie inteligentni i tworczy ludzie, ktorzy wcale nie musieli studiowac. Gdy poznalem Kurta i Nirvane, doszedlem do wniosku, ze idealnie pasuja do fenomenu Tada. Kiedy Kurt zamieszkal u Tracy w Olympii, skarzyl sie, ze jest ignorowany w Seattle, bo nie nalezy do zadnej kliki. Po uplywie roku nie chcial grac koncertow, bo spotykal dziesiatki ludzi, ktorzy chcieli z nim porozmawiac. Wszyscy slyszeli demo. Endino zrobil nagrania dla przyjaciol, ci z kolei dla swoich, i w ten sposob niosla sie fama o nowym zespole. Cobain przegral demo na kasety i wyslal je do wszystkich niezaleznych wytworni o jakich slyszal, w tym do SST z Lawndale w Kalifornii i do Alternative Tentacles z San Francisco. Jednak wytwornia, o ktorej marzyl, byla dzialajaca w Chicago Touch Go, w ktorej nagrywaly takie uwielbiane przez Kurta zespoly jak Scratch Acid, Big Black czy Buttonhole Surfers. Do Touch Go powedrowalo sukcesywnie okolo dwudziestu kaset, a kazdej z nich towarzyszyl list i "maly podarunek" w postaci, na przyklad, zabawki, garsci konfetti, zuzytej prezerwatywy wypelnionej plastikowymi mrowkami, czy kartki papieru ozdobionej flegma (co podejrzanie przypomina podarunek Big Black dolaczony do plyty "Lungs"). Niestety ani Touch Go, ani zadna inna wytwornia nie odpowiedziala. Kurt nie wyslal kasety do Sub Pop, bo nie mial pojecia o jego istnieniu. I wtedy w jak najbardziej wlasciwym momencie zadzwonil Poneman, by powiedziec Kurtowi jak bardzo podoba mu sie kaseta. Kurt doszedl do wniosku, ze Poneman jest w porzadku, bo byl zwiazany z Soundgarden, jego ulubionym wowczas zespolem. Umowili sie na spotkanie w Cafe Roma przy Broadwayu w Seattle. Kurt pojawil sie pierwszy w towarzystwie Tracy, ktora przez cale spotkanie weszyla podstep i zachowywala sie niezwykle ostroznie. Nie podobalo jej sie to, ze Poneman trzyma rece w kieszeniach dlugiego trencza, ani to, ze rozglada sie nerwowo po sali. Wygladal tak, jakby ukrywal sie przed policja - mowi Tracy. Tracy Marander, luty 1989 Poneman zapamietal Kurta jako ((C) Aj;ce wheeler, 1993) "bardzo cichego i pelnego szacunku" oraz "bardzo milego i delikatnego faceta". Chris, ktory pojawil sie wkrotce po Kurcie i Tracy, nie sprawial niestety najlepszego wrazenia. Byl bardzo przejety spotkaniem i po drodze do Seattle obalil kilka "szczeniaczkow" whisky. Gdy dotarl do Cafe Roma byl juz niezle wstawiony i doprawial sie kolejnym "szczeniaczkiem", ktorego pil z desantu. Spogladal na Ponemana spode lba i obrazal go glosno bekajac i od czasu do czasu pokrzykujac na innych klientow: "Czego sie, kurwa, gapicie?" Kurt twierdzil, ze byla to jedna z najzabawniejszych scen, jakie w zyciu widzial. Poneman robil co mogl, by nie zwracac uwagi na Chrisa, i w koncu udalo mu sie przekazac zgromadzonym wiadomosc, ze planuje w najblizszej przyszlosci wydac singiel Nirvany. Poczatek 1988 nie byl najlepszym okresem dla sceny muzycznej Seattle. Kluczowe zespoly, takie jak The Melvins, Green River czy Feast, byly w rozsypce lub zgola porozpadaly sie, lrave, takie jak Tad, Mudhcmsy, czy MotVve\ k,oNe Botve, dopieio s\e_ tworzyty. Yodbnie zresztajak Sub Pop Records. Poczatkiem wytworni Sub Pop, byl fanzin autorstwa Bruce'a Pavitta - przybysza z Chicago, ktory studiowal zagadnienia kultury punk rocka w wolnomyslicielskim Evergreen State College w Olympii. Pavitt dla wlasnej przyjemnosci nagrywal na tasmie kompilacje z regionalnych scen muzycznych w Stanach Zjednoczonych, a pierwszy wydany przez niego winylowy krazek zatytulowany "Sub Pop 100", poswiecony byl okolicom Seattle. W 1987 Pavitt wydal plyte "Dry as a Bone", grupy Green River dzialajacej w Seattle i laczacej przeciwstawne (pozornie) brzmienie metalu i punka (zespol mial w przyszlosci podzielic sie na Mudhoney i Pearl Jam). Wspolny znajomy Pavitta i Green River, Kim Thayil z Soundgarden. przedstawil Bruce'owi Jonathana Ponemana, radiowego DJ'a i promotora koncertow rockowych w Seattle. W 1988 obaj panowie wydali album Soundgarden "Screaming Life". Sprytni, wygadani i obdarzeni dobrym sluchem panowie Pavitt i Poneman mieli takze talent do promowania wlasnej dzialalnosci i zbadawszy dokladnie sukcesy i porazki wczesniejszych wytworni niezaleznych, szybko uczynili ze sceny muzycznej Seattle w ogole, a z Sub Pop w szczegole, najwazniejsze zjawiska niezaleznego rocka. W miescie dzialaly rowniez inne niezalezne wytwornie, w tym Popllama (z Young Fresh Fellows), ale to Sub Pop zdobyl promocyjna przewage. Na wiekszosci wydawanych przez wytwornie plyt pojawialy sie artystyczne, dopracowane w kazdym szczegole, fotografie autorstwa znajomego Pavitta, Michaela Lavine, sprawiajace wrazenie, ze firma nie oszczedza na promocji zwiazanych z nia artystow. W srodku i z tylu plyt tworzono wlasny obraz Sub Pop, kreowany przez Charlesa Petersena. Na obraz ten skladaly sie ziarniste, rozmazane, czarno-biale fotografie, czesciej przedstawiajace publicznosc niz zespol. Nieustraszony Petersen rzucal sie z aparatem w sam srodek mlyna glowolupcow, by uchwycic charakterystyczne elementy ruchu: dlugie wlosy, pot i nagie, meskie korpusy. Ciekawe, nowe zespoly w rodzaju Nirvany byly wielkim wydarzeniem. Gitarowy styl Cobaina byl niewatpliwie poszarpany, mial w sobie jednak metalowy feeling. Riffy Nirvany byly bardzo udane i przemyslane. To, ze grupa brzmiala tak dobrze, grajac w sumie tak krotko, niepomiernie dziwilo Endino, ktory przeciez nagrywal wiele mlodych zespolow. Kurt juz wtedy ustawial swoje melodie w przedziwny sposob, na tle rytmu i zmian akordow. Zamiast isc -jak to zwykle bywa - tropem gitary, wymyslal niemal kontrapunktowe linie melodyczne. Ale tym, co stawialo grupe na samym szczycie, byl wokal Cobaina, ktory potrafil krzyczec bardzo wysokim glosem i spiewac w atrakcyjny i mily dla ucha sposob. Nirvana miala kiepskie instrumenty i straszliwe naglosnienie. Przez bardzo dlugi czas zespol umieszczal deske pod basowa szafa Chrisa, ktorej brakowalo kolka (problem ten rozwiazano dopiero pod sam koniec dzialalnosci grupy). Na poczatku 1988 Crover wyjechal z Osbornem do San Francisco, polecajac jako swojego nastepce niejakiego Dave'a Fostera z Aberdeen. Foster gral na basie z Dalem w jednej z satelickich grup The Melvins, ale potrafil takze niezle bebnic. Kurt i Chris wiedzieli od samego poczatku, ze Foster nie zagrzeje u nich miejsca na stale. Dave - jako facet z podrasowana ciezarowka i wasem - byl zbyt "normalny" i meski dla czlonkow zalozycieli Nirvany. Gdy jednak zagrali mu demo z Croverem, Foster pojal o co chodzi. Duzo sie od nich nauczylem, jesli chodzi o gre - mowi Foster, ktory w szkole sredniej zglebial tajniki jazzowej gry na perkusji. Powiedzieli mi tylko: <>. Poza tym kazali mi zmniejszyc o polowe zestaw perkusyjny. Kiedy zaczynalem z nimi grac moja perkusja skladala sie z dwunastu bebnow, a kiedy konczylem mialem tylko szesc. Nirvana odbywala proby w salonie nowego domu Chrisa i Shelli w Tacoma przy Pearl Avenue, niedaleko zoo. Pierwsza impreza, na ktorej zagrali w nowym skladzie, roila sie od studentow z Evergreen, hippisow i punkow. Kurt wystapil jak zwykle w dzinsowej kurtce bez rekawow. Do ramienia przylepil sobie swoja plastikowa malpke Chim-Chim, a na plecach mial kawalek kupionego u Woolwortha oleodruku z "Ostatnia Wieczerza". Foster ubrany byl jak kazdy porzadny metalowiec z Aberdeen. Podczas koncertu jeden z punkow chwycil mikrofon i zawyl: "O kurcze! Jacy ladni perkusisci saw Aberdeen!" Czulem sie nie na miejscu - przyznaje Foster - ale podobalo mi sie to, co grali. Poneman zalatwil pierwszy wystep Nirvany w Seattle na poczatku 1988 w klubie The Vogue. Byla to Niedziela Sub Pop. Charles Petersen - glowny arbiter elegantiarum Seattle -pamieta, ze przyszlo okolo dwudziestu ludzi, choc stacja radiowa KCMU regularnie nadawala nagranie "Floyd the Barber" i w miescie duzo mowilo sie o zespole, ktory brzmial podobno jak Blue Cheer. Na koncert przyszli ludzie w rodzaju Marka Arma, ktory chcial osobiscie przekonac sie o wartosci wychwalanego zespolu z zadupia. Kurt stwierdzil pozniej, ze publicznosc zachowywala sie tak, jakby chciala punktowac ich po kazdej piosence. Nirvana grala kiepsko, a sytuacje pogorszylo zle naglosnienie. Petersen byl rozczarowany nieistniejacym obrazem scenicznym grupy. Nie chwytali za serce - zgadza sie Poneman. Piosenki za bardzo przypominaly kawalki The Melvins. Pteresen wzial Ponemana na strone i zapytal: Jonathan, jestes pewny, ze chcesz podpisac z nimi umowe? Dalismy dupy - mowil Kurt - totalnie spierdolilismy ten wystep. Foster wytrzymal w Nirvanie tylko kilka miesiecy. To byl fajny, normalny gosc, ale dalismy mu popalic przez swoja odjazdowosc - tlumaczy Chris. Dave nigdy wczesniej nie mial do czynienia z takimi ludzmi. Bylismy dla niego uosobieniem kontrkultury. Wydaje mi sie, ze to oni nie czuli sie zbyt dobrze, muszac zadawac sie z facetem, ktorego uwazali za wiesniaka albo kogos w tym rodzaju. Nie wiem zreszta... Kiedy pojawiali sie moi znajomi, Kurt i Chris nie czuli sie swobodnie. Nie zadawali sie z takimi ludzmi - tlumaczy Foster. Kazdy mial swoja mala klike... Dave mial takze problem osobisty - dodaje Chris. Chodzil na terapie rozladowywania gniewu, bo wdawal sie w bojki i tlukl niewinnych ludzi. Kiedys widzialem jak jechal z kumplem ciezarowka i jeden gosc z ulicy splunal na jego auto. Dave wysiadl i przykopal facetowi w glowe. Los Fostera przesadzilo wydarzenie nie zwiazane z zespolem. Pewnego dnia Dave dowiedzial sie, ze jego dziewczyna przyprawia mu rogi, zrobil wiec to, co w jego sytuacji zrobilby kazdy prawdziwy mezczyzna i wpierdolil facetowi, ktory zabawial sie z jego ukochana. Na nieszczescie ofiara okazal sie syn burmistrza miasteczka Cosmopolis. Foster dostal rok wiezienia, z czego przesiedzial tylko dwa tygodnie. Dodatkowo cofnieto mu prawo jazdy, co oznaczalo, ze nie bedzie mogl przyjezdzac do Tacoma na proby z Chrisem i Kurtem. Po wyjsciu z wiezienia Dave zadzwonil do Cobaina i zapytal o nastepna probe. Uslyszal, ze Kurt pisze nowy material i niedlugo oddzwoni. Nie dowiedzial sie jednak, ze Nirvana probuje znow z Aaronem Burckhardem, ktory gra na bebnach Fostera. Ale dni Aarona w Nirvanie rowniez byly policzone. Pewnego dnia po probie Kurt i Burckhard pili piwo w przyczepie mieszkalnej ojca Aarona w Spanaway. Gdy skonczyla sie pierwsza partia browaru, Aaron zaoferowal, ze pojedzie po nastepna autem Kurta. Lecz zamiast do najblizszego sklepu, pojechal do knajpy. Po dwoch godzinach picia z kolesiami ruszyl w droge powrotna do przyczepy, ale zostal zatrzymany za jazde po pijanemu przez czarnego policjanta, ktory nazywal sie Springsteen. Widzac tabliczke z nazwiskiem policjanta, Burckhard zaczal wrzeszczec: "Hej, Bruce! Co jest grane, Bruce!" Zachowywal sie wulgarnie. Posterunkowy Springsteen przymknal Burckharda i zatrzymal samochod Cobaina. Poniewaz w przyczepie taty Aarona nie bylo telefonu, Burckhard zadzwonil do Chrisa z prosba o wydobycie z aresztu. Chris twierdzi, ze Burckhard nazwal policjanta "pierdolonym Dave Foster, Kurt i Chris ((C) Rich Hansen, 1993) czarnuchem" i wlasnie za to zostal aresztowany. Wstydzilem sie za niego - tlumaczy Chris. Moze cos tam powiedzialem - przyznaje obecnie Burckhard - ale mam prawo milczec. Kurt zadzwonil do Burckharda nastepnego dnia i zapytal czy ten pojawi sie na probie. Aaron powiedzial, ze ma zbyt duzego kaca zeby grac i Kurt odlozyl sluchawke. W tym momencie Burckhard na dobre opuscil Nirvane. Lubilem z nimi grac - mowi dzisiaj Burckhard -ale bylem mlody i glupi i troche mnie nosilo, nie? Gdyby tego wieczoru Burckhard nie poszedl do knajpy, prawdopodobnie bylby dzisiaj milionerem. Faktycznie - przyznaje Aaron - ale to bylo jak gra w totka. Masz piec cyfr i nie wychodzi ci szosta i mowisz sobie <> Ale niczego nie zaluje. Zostane taki, jak ten gosc z Beatlesow... jak mu bylo? Obecnie Pete Best z Nirvany zyje z zasilku dla bezrobotnych po zwolnieniu z pracy przy ocieplaniu domow. W wolnych chwilach grywa w speedmetalowym zespole o nazwie Attica, ktorego przebojami sa piosenki o wdziecznych tytulach "Fuck Blister" i "Drunken Heli Trash"*. Ostatnio spedzil trzy dni w areszcie, poniewaz nie zaplacil grzywny za jazde bez prawajazdy, ktore cofnieto mu po pamietnym spotkaniu z posterunkowym Springsteenem. Tymczasem Dave Foster uwazal, ze nadal jest czlonkiem zespolu. Ktoregos dnia przegladal Seattle Rocket w poszukiwaniu ciekawych koncertow i stwierdzil, ze Nirvana gra tego wieczoru w klubie Sauid Row. Foster zadzwonil do Kurta. Telefon odebrala Tracy, ktora sprzedala mu jakas historie. Pozniej zadzwonil do Chrisa. Shelli okazala sie prawdomowna. Zespol mial innego perkusiste. Bylem wkurwiony jak jasna cholera - wspomina Foster. Czulem sie tak, jakbym zlapal swoja dziewczyne w lozku z obcym facetem. Warto pamietac co sie stalo, gdy Dave istotnie doswiadczyl czegos takiego. Gniew dlugo mu nie przechodzil, a nawet zaczal narastac, gdy dowiedzial sie, ze Nirvana wystepuje jako support przed Butthole Surfers. Teraz po tym calym gownie jest jeszcze gorzej - mowi, choc ma juz do wszystkiego bardziej filozoficzne podejscie. Zrobili to, co uwazali za najlepsze... chyba... milknie na chwile. Szkoda, ze nie stalo sie inaczej, bo zawsze chcialem zarabiac na zycie gra na perkusji. Dave byl mainstreamowcem - mowi Chris. Chyba go oniesmielalismy. A kiedy sie denerwowal to gral nierowno. Nie bylo mi z nimi zle - sprzeciwia sie Foster - to im bylo ze mna niewygodnie. Ja sie w ogole tym nie przejmowalem. Dave nie pochodzi z rozbitej rodziny - zartuje Chris. Perkusista, ktory zagral tamtego wieczoru w Sauid Row byl Chad Channing - nieduzy cherubinek, ktory brzmi troche jak Elroy z Jetsonow. To elf- mowil o nim Kurt - powinien pracowac u sw. Mikolaja. Poza tym jest jednym z najmilszych ludzi, jakich znalem. Channing mieszkal na Bainbridge Island, bogatym przedmiesciu Seattle lezacym po drugiej stronie Ciesniny Puget. Chad, podobnie jak Kurt, byl nadpobudliwym dzieckiem i podobnie jak Kurta faszerowano go Ritalinem. No i jego rodzice zyli w separacji, choc nie byli rozwiedzeni. Chad Channing urodzil sie 31 stycznia 1967 w Santa Rosa w Kalifornii w rodzinie Burnyce i Wayne'a Channingow. Jego ojciec byl radiowym DJ'em i bez przerwy zmienial prace, co wiazalo sie z podrozami po calym kraju, od Kalifornii do Minnesoty, od Idaho do Hawajow i Alaski i z powrotem. Motto naszej rodziny brzmialo: <> - mowi Chad. Gdy poznawalem nowych przyjaciol i nowe miejsca, wiedzialem, ze wkrotce przyjdzie mi sie z nimi pozegnac. Wszystko bylo tymczasowe. To bardzo dziwne uczucie. Unikasz ludzi, bo wiesz, ze jak znajdziesz sobie przyjaciela, to za kilka tygodni juz go nie bedzie. Wyjezdzasz. Chad marzyl o tym zeby zostac pilkarzem (gral w futbol europejski), ale gdy mial trzynascie lat zlamal kosc udowa podczas wyglupow w sali gimnastycznej. Przeszedl niezliczone operacje, a caly proces rehabilitacji trwal siedem lat. W tym czasie odkryl muzyke i nauczyl sie grac na perkusji, gitarze i kilku innych instrumentach. Podobnie jak Kurt zrezygnowal z nauki w ostatniej klasie szkoly sredniej. Ciagle pobyty w szpitalach uniemozliwialy mu normalna edukacje, calymi latami chodzil na zajecia uzupelniajace i wieczorowe kursy. Chcial zostac muzykiem i nie widzial sensu w dalszym ksztalceniu. Kiedy spotkal Kurta i Chrisa, byl kucharzem w restauracji rybnej na Bainbridge Island. Wieczorami imprezowa! ze znajomymi palac trawe, pijac i lykajac miejscowa odmiane kwasu, ktora -jak twierdzi wielu znawcow - "wypalila mozgi calemu pokoleniu mieszkancow Bainbridge Island". Gdy Chad po raz pierwszy uslyszal o Nirvanie, zespol nosil akurat nazwe Bliss. Bliss wystepowal na wspolnym koncercie z grupa Channinga, noszaca nazwe Tick-Dolly-Row (co w jezyku marynarzy oznacza "lezec na dnie"). W Tick-Dolly-Row spiewal wowczas Ben Shepherd, ktory pozniej mial grac na gitarze w Soundgarden. Kurt i Chris zwrocili uwage na perkusje Chada - prawdziwego Northa o wspanialej, blyszczacej obudowie z wlokna szklanego. Zauwazyli mojego Northa - mowi Chad - to byl dosyc glosny instrument i to ich wzielo. Pamietam jak Kurt mowil kolesiom z zespolu: <> Kurt i Chris zastanawiali sie przez pewien czas nad wlaczeniem do zespolu Tada Doyle, pozniej jednak dali ogloszenie w Rocket: "Ciezki, lekko punkowy zespol rockowy w stylu Aerosmith, Led Zeppelin, Black Sabbath, Black Flag, Scratch Acid, Butthole Surfers, poszukuje perkusisty". Kurt dostal kilka nijakich odpowiedzi, a tymczasem wspolny znajomy, Damon Romero przedstawil im Chada. Mialo to miejsce na pozegnalnym koncercie Malfunkshun w Community World Theater. Porozmawiali przez chwile i umowili sie na jam w domu Chrisa. Chadowi podobal sie zespol, ale mial sporo watpliwosci. Stracil je po obejrzeniu Nirvany w Evergreen i umowil sie na kolejne spotkanie. Przychodzilem i jamowalem - wspomina -nigdy nie powiedzieli mi: <>. Kurt i Chris zbudowali studio do prob w piwnicy domu Chrisa. Urzadzili je i wyposazyli w stare materace, wykladzine z opieki spolecznej, wytlumienie z kartonow po jajkach przynoszonych z pracy przez Shelli i Tracy, i meble ze sklejki kradzionej na budowach. Mimo wytlumienia sali sasiedzi skarzyli sie na halas i zespol nie mogl probowac w nocy. Ktoregos dnia krolik hodowany przez Chrisa i Shelli uciekl z klatki i przegryzl przedluzacz, ktory dostarczal prad do piwnicy. Zespol musial zawiesic proby na tydzien, bo nikt nie mial pieniedzy na nowy kabel. Grajac z Nirvana, Chad musial zmniejszyc swoj gigantyczny zestaw perkusyjny, podobnie jak wczesniej Dave Foster. Probowali material nagrany na tasmie z Croverem oraz nowe kawalki, takie jak "Big Cheese" i "School". Komponowal caly zespol: Kurt podawal riff, a reszta sie wlaczala. Proby odbywaly sie dwa do trzech razy w tygodniu i wkrotce powstalo wiele nowych utworow. Na poczatku maja zagrali pierwszy koncert z Chadem w "The Vogue". Chris zapuscil olbrzymie bokobrody, a Kurt i Chad machali dlugimi, tlustymi grzywkami. Poneman zalatwil im koncert w Central Tavern w Seattle. Mial to byc jakis dobroczynny wystep w sobotnie popoludnie. O szostej - gdy powinien rozpoczac eia koncert - w klubie nie bylo zywej duszy. NIRVflNfl Nirvana spakowala sprzet i wrocila do Tacoma. Wkrotce jednak zagrali w Central, jl Chemistry Set i Leaving Trains. Choc i wtedy publicznosc nie dopisala... Pierwszy artykul poswiecony zespolowi ukazal sie w darmowym wyc muzycznym Backlash i zostal napisany przez Dawn Anderson, ktora zauwazyla, jest nerwowa, grajac na zywo. W artykule Kurt zwierzal sie: Na poczatku nasza obawa bylo to, ze ludzie potraktuja nas jako kopie The Mefoins. Anderson stwie odwaznie, ze "z czasem Nirvana bedzie lepsza od... The Melvins". W tamtym okresie scena muzyczna Seattle zaczela rozkwitac wraz z pojav takich grup jak: Skin Yard, The Fluid, Blood Circus, Swallow, TAD i Mudhoney. wystepowaly w klubach The Vogue, The Underground, The Central i The Alal upport dctwie lirvana viaksza a na to iem sie;poly te. Slawe zdobywala grupa Mother Love Bone, ale na scenie krolowali faceci z Soundgarden, ktorzy jakims cudem podpisali kontrakt z AM - duza wytwornia plytowa. 11 czerwca 1988 - w niecale dwa miesiace po dokoptowaniu Chada - Nirvana odbyla pierwsza sesje plytowa nagrywajac singla "Love Buzz". Jako cover nie byl z pewnoscia utworem, jakiego Kurt zyczylby sobie nagrac na poczatku, ale w koncu coz mial zrobic. Ta latwa i przyjemna piosenka byla lubiana przez tlumy i w koncu przez samego Cobaina, ktory w trakcie gitarowej solowki mial zwyczaj biegac po scenie. Ostatecznym argumentem bylo to, ze "Love Buzz" nie znalazlo sie na tasmie nagranej z Croverem. Kurt zaczal wtedy sluchac prymitywnie brzmiacych garazowych zespolow w rodzaju The Sonics - legendy Polnocnego Zachodu z wczesnych lat szescdziesiatych. Duzo uwagi poswiecal rowniez Mudhoney i byc moze dlatego zrezygnowal w koncu z bizantyjskich aranzacji charakterystycznych dla tasmy z Croverem. Prosta popowa piosenka, jaka bylo "Love Buzz", idealnie odzwierciedlala kierunek, w jakim podazal Kurt, choc nie byla jego autorstwa. Mniej wiecej w tym samym czasie Kurt sporzadzil odrecznie notke biograficzna o zespole, ktora w zamierzeniu skierowana byla do wytworni plytowych. W dzielku tym zmieniono kilka faktow, tak by Nirvana wydala sie powazniejszym zagadnieniem niz byla w istocie. "NIRVANA" pisal, "trio z okolic Seattle w stanie Waszyngton: Kurdt - gitara/ wokal i Chris - bas, walczacy przez ostatnie trzy lata [sic!] z wieloma niezbyt oddanymi sprawie perkusistami... Graj acy przez os\ato\e 9 mtesY^cy ^iclj z, Chadem, ktorego zestaw perkusyjny znalazl sie pod skrzydlami tego co jest i zawsze \)euz\e NIRVANA". "Nirvana gotowa jest pojsc na kompromis W sprawie materialu (czesc tego gowna jest juz dosyc stara)". Notatka konczyla sie w ten sposob: "Trasy o kazdej porze. Muzyka mowi za siebie". Zdajac sobie sprawe, ze Sub Pop preferuje normalnego rocka w stylu Stooges/Aerosmith, Niwana zdecydowala sie nagrac swoj skromny material tego rodzaju, zamiast udziwnionych kompozycji typu Scratch Acid grywanych na koncertach. Kurt zalowal pozniej tej decyzji: Szkoda, ze nie nagralismy Hairspray Queen, czy czegos w tym guscie - mowil. Ale juz samo to, ze moglismy wejsc do studia zamiast poslugiwac sie starym demo, to bylo cos. Wszyscy byli bardzo podnieceni z powodu pierwszej plyty. Ale juz wtedy powstaly pierwsze rysy. Dla mnie nagrywanie zawsze bylo katorga - mowi Chad. Bylem w studiu, robilem, co do mnie nalezalo i to wszystko. Nie mialem nic dopowiedzenia w sprawie takiego czy innego brzmienia. Rownie dobrze moglem odpukac to, co mialem do odpukania i isc kupic sobie batonika. Walilem w bebny, ustalalem poziom i takie tam, potem odgrywalem swoje i czekalem az uchwyca bas i gitare, wreszcie nagrywalismy piosenke i to wszystko. Reszte czasu spedzalem na sluchaniu co z nia zrobia. Kurt i Chris mowili w kolko: <>, a mnie nikt nie pytal o zdanie, chociaz moglem miec pare rzeczy do powiedzenia... Nie wiem... Wydawalo mi sie, ze to nie w porzadku... Nie moglem sie wtracac... Nic nie moglem zrobic. W tamtym czasie Sub Pop nie mialo zwyczaju podpisywania kontraktow z zespolami. Poneman powiedzial po prostu Nirvanie, ze podoba mu sie ten kawalek "Shocking Blue", i ze chce zeby nagrali go na singlu. Poczatkowo Nirvana upierala sie przy swoim materiale, ale w koncu ustapila. Sesja trwala kilka godzin i zarejestrowano na niej kilka piosenek, w tym "Love Buzz", "Big Cheese", kolejna wersje "Spank Thru", oraz "Blandest". Dla Chada byla to pierwsza sesja. Nie walil zbyt mocno, ale i to mialo sie zmienic. Strona B singla mialo byc "Blandest". Piosenka nie brzmi tak dobrze, jak na koncertach, ale jest w niej - szczegolnie w koncowej partii - dosyc niepokojacy wokal Kurta, spiewajacego falsetem w stylu Roberta Planta. Endino stwierdzil, ze tytul "Blandest" ("Najnudniejsze") zbyt dobrze odpowiada okolicznosciom i sklonil Kurta do skorzystania z "Big Cheese". Nirvana wrocila do studia 30 czerwca i zmiksowala calosc 16 lipca. Ponemanowi nie podobal sie wokal na pierwszym miksie, wiec Kurt jeszcze raz zaspiewal wszystkie utwory, choc Endino twierdzi, ze i tak nie bylo slychac roznicy. Kurt wspominal, ze "Love Buzz" brzmialo za lekko. Cala wine zrzucono na Chada, ktory nie uderzal tak ciezko jak Dale Crover. Nie moglismy wydobyc z tego dobrego brzmienia - mowil Kurt. Wszystko brzmialo za czysto i nie mialo drugiej, niskiej strony. To najslodsze nagrania, jakie zrobilismy. Wstep do "Love Buzz" - czterdziestopieciosekundowy, dzwiekowy kolaz, przygotowany przez Kurta z roznych plyt dla dzieci zostal obciety na prosbe Pavitta do dziesieciu sekund. Wstep pojawia sie tylko na oryginalnym siedmiocalowym singlu. Ci faceci z miejsca musieli wtykac we wszystko nos - wspominal Kurt. Zachowywali sie jak typy z duzej wytworni, a twierdzili, ze sa tacy niezalezni. We wrzesniu Shelli zerwala z Chrisem. Miala dosyc pracy na nocna zmiane w kantynie Boeinga w czasie, gdy Chris gral sobie w zespole. Shelli skonczyla dwadziescia jeden lat i nigdy przedtem nie byla sama. Postanowili mieszkac oddzielnie. Zerwali ze soba, ale czesto spotykali sie. Oboje tesknili do siebie i byli bardzo przygnebieni. Pavitt i Poneman - jako pilni badacze historii niezaleznych wytworni plytowych -wiedzieli doskonale, ze nowi amerykanscy artysci od Jimiego Hendrixa do Blondie, zawsze zaczynali od podbicia Zjednoczonego Krolestwa przed wyrobieniem sobie nazwiska we wlasnym kraju. Zdecydowali wiec postawic wszystko na jedna karte i zaryzykowali mase pieniedzy na zakup biletu lotniczego do Seattle dla dziennikarza Melody Makera Everetta True, ktory mial sprawdzic na miejscu jak brzmia kapele Sub Pop. True poswiecil scenie Seattle cala serie pochwalnych artykulow i wkrotce dolaczyli do niego inni dziennikarze i czasopisma. EP-ka Mudhoney "Superfuzz Bigmuff' - calkowicie zignorowana w Stanach -goscila przez rok na brytyjskich listach niezaleznych. Kilka miesiecy pozniej John Pe^l, bardzo wplywowy DJ z brytyjskiego Radio One, zachwycal sie na antenie skladanka "Sub Pop 200", ktora uznal za ostatnie slowo muzyki regionalnej - najlepsza wypowiedz tego rodzaju od czasow Tamla Motown z Detroit, wytworni, ktora podbila swiat w polowie lat szescdziesiatych. Anglicy oszaleli na punkcie sceny Seattle. Powodem byla nasza regionalna odmiennosc, odmienny od obowiazujacego posmak - tlumaczy Bruce Pavitt. Historia muzyki rockowej dzieli sie na etapy, za ktore odpowiadaly poszczegolne wytwornie i regionalne zjawiska scenowe. Rozumielismy to od samego poczatku. Stworzylismy obsade, tak jak w operze mydlanej. I nagle ludzie zaczeli orientowac sie kim jest Mark Arm, Kurt, Tad, ja, Jon, Jack Endino, Petersen i tak dalej. Wszystkie nasze gwiazdy wprowadzalismy na rynek we wlasciwy dla nas sposob. Jedyna informacja, jaka pojawiala sie z tylu okladek naszych singli bylo: "Nagrane przez Jacka Endino" i "Zdjecia Charles Petersen". Po wysluchaniu dziesieciu takich singli ludzie zaczeli sie zastanawiac: kim jest ten Jack Endino i ten Charles Petersen? 27 wrzesnia Nirvana i Endino zmiksowali "Spank Thru" na skladanke "Sub Pop 200" - epokowy dokument muzyczny, na ktorym zagraly takie zespoly, jak Soundgarden, TAD, Mudhoney, Beat Happening i Screaming Trees. Nagrania z latwoscia zmiescilyby sie na dwoch longplayach, ale Pavitt i Poneman, ktorzy zawsze mowili "tak" na wszelkie ekscesy, postanowili wydac material na trzech EP-kach zaopatrzonych w obszerna, szesnastostronicowa wkladke fotograficzna. Naklad wynosil piec tysiecy egzemplarzy. Tymczasem Kurt i Poneman prowadzili nie konczace sie rozmowy telefoniczne dotyczace szczegolow majacego ukazac sie singla. Uplynelo tyle czasu od kiedy Poneman zgodzil sie wydac plyte Nirvany, ze Kurt i Chris zaczeli byc podejrzliwi. Kurt dzwonil do Ponemana i pytal o singiel, a Poneman bez przerwy obiecywal, ze plyta ukaze sie na dniach. Piec miesiecy pozniej do Kurta zadzwonil Pavitt i zapytal czy Sub Pop moglby pozyczyc od niego dwiescie dolarow na wytloczenie plyty. Kurt odlozyl sluchawke i wyslal kolejne nagrania do innych wytworni. Wreszcie w listopadzie 1988 Sub Pop wydalo singiel. Wczesny katalog Sub Pop okreslal "Love Buzz/Big Cheese" jako "heavy pop autorstwa nieokrzesanych przybyszow z Olympii". Plyta Nirvany byla pierwszym "singlem miesiaca" Sub Pop. To sprytne posuniecie polegalo na proponowaniu przez wytwornie niebotycznych cen za plyty tloczone w "ograniczonym nakladzie" i oplacone z gory przez subskrybentow. "Zdzieramy z was skore na wielka skale", zachwalal firme katalog Sub Pop. Singiel Nirvany zostal wytloczony w liczbie tysiaca, recznie numerowanych egzemplarzy. Bardzo nas to rozdraznilo - wspomina Chris. Nagralismy plyte, ktorej nikt nie byl w stanie kupic. W istocie wytloczenie zaledwie tysiaca egzemplarzy bylo niezwykle przebieglym pociagnieciem. "Love Buzz" - podobnie jak inne "ograniczone naklady" Sub Pop - sprzedal sie bardzo szybko jako "obiekt dla zbieraczy" (obecnie cena tego singla siega piecdziesieciu dolarow). Byla to doskonala promocja grupy - mowi Pavitt. Wcale tego nie zaluje. Wkrotce wiesc o nowym singlu dotarla do mas. Co wazniejsze, plyta Nirvany podbila w koncu serca sceptykow pracujacych w Muzaku. Pavitt domyslil sie, ze cos sie dzieje, gdy Charles Petersen powiedzial mu, ze singiel grany byl w kolko na przyjeciu w jego domu. "Love Buzz" - pominawszy te smutna okolicznosc, ze nie wyszlo spod reki Kurta -mialo juz wszystkie cechy klasycznego stylu Nirvany: mieszanine pasywnosci i agresji, usypiajace rytmy i krzyk, niepokoj, goraczke, leniwe bebny, grunge'owo-popowy posmak. Jednak tym, co najbardziej zwracalo uwage byl WRZASK. Z kolei w wolnym, zrytmizowanym i wyszczekanym wokalnie "Big Cheese" slychac bylo wplywy The Melvins. Tytulowym bohaterem utworu jest nikt inny, jak sam Jonathan Poneman. Mowilem w tym kawalku o wszystkich naciskach, jakich doswiadczylismy z jego strony. Jon byl wowczas bardzo krytyczny wobec tego, co nagrywalismy - tlumaczyl Kurt. Tekst - choc nie nalezy do najbardziej udanych dziel Cobaina - jest typowym dla niego przykladem wyjscia od konkretnej sytuacji do uniwersalnych wnioskow. Ktoz z nas nie byl poddawany presji? Podczas wyprawy do Seattle Kurt uslyszal plotke, ze singiel Nirvany nadawany jest przez modna stacje radiowaKCMU. Wracajac z Tracy do Olympii nasluchiwal radia, czekajac na swoj utwor, ale DJ z KCMU mial widac inne plany. W koncu Kurt kazal Tracy zatrzymac sie przy budce telefonicznej, z ktorej zadzwonil do radia i zazadal puszczenia na antenie Love Buzz" Poniewaz w okolicy zanikal juz sygnal KCMU Kurt i Tracy spedzili przy budce dwadziescia minut czekajac na singiel. Gdy w koncu plyta pojawila sie w radiu, Kurt wpadl w zachwyt. To bylo niesamowite - wspominal. Nigdy nie sadzilem, ze dojde do tego punktu. Myslalem, ze beda gral w jakims zespole i moze uda mi sia nagrac demo, ale gdy uslyszalem nasz kawalek w radiu, pomyslalem, ze juz niczego wiecej nie pragne. To bylo cudowne uczucie. Osiagnalem sukces, bylem bardziej slawny niz moglem kiedykolwiek marzyc. Bardziej nawet niz chcialem. Ale gdy juz tego posmakowalem, doszedlem do wniosku, ze to calkiem fajne, i ze chce w przyszlosci uslyszec w radiu swoje kolejne nagrania. Pomyslalem, ze niezle byloby zaplacic za czynsz praca w zespole. Przeszlismy w tym momencie na inny poziom, bo zdalismy sobie sprawe, ze mozna zyc z muzyki. Oczywiscie nie wychodzilem w marzeniach poza mieszkanie za sto dolarow. Tak mialo wygladac cale moje zycie: bede gral w zespole, wyjezdzal w trasy po klubach i od czasu do czasu sluchal swoich piosenek w radiu. I to wszystko. Nigdy nie chcialem, nie marzylem o niczym wiecej. W tamtym czasie tak zwana alternatywna scena muzyczna przechodzila jedna ze swoich okresowych zmian. Niecaly rok wczesniej zaden z milosnikow "alternatywy" nie przyznalby za zadne skarby, ze dinozaury z lat siedemdziesiatych w rodzaju Aerosmith, Led Zeppelin, Kiss czy Alice'a Coopera graly rocka. Z drugiej strony nie zapomniano w alternatywie o punku. Nowa fala muzykow zaczela dokonywac syntezy hard rocka, na jakim sie wychowala w latach siedemdziesiatych, z amerykanskim niezaleznym punk rockiem rzadzacym scena muzyczna kilka lat pozniej. Padaly niektore dogmatyczne bariery dominujace przez chwile na niezaleznej scenie rockowej. W czasie, jaki uplynal od nagrania demo do zarejestrowania "Bleach", Kurt i Chris przechodzili kryzys muzycznej tozsamosci. Demo bylo pochwala brzmienia Butthole Surfers i Scratch Acid, choc znalazly sie na nim elementy "rocka kogutow", czego najlepsza ilustracja jest "Aero Zeppelin". W naszych glowach mieszaly sie setki sprzecznych informacji - mowil Kurt. Nie wiedzielismy co z tym wszystkim zrobic. Nie mielismy pojecia co dalej. Nie mielismy wlasnego brzmienia. Jak wszyscy inni dochodzilismy powoli do wniosku, ze podobaja nam sie rozne rodzaje muzyki. Wczesniej bedac punkiem i sluchajac Black Flag nie mogles powiedziec, ze podoba ci sie R.E.M... To byloby samobojstwo. i ROZDZIAL PIATY Nirvana rozpoczela intensywne proby, przygotowujac sie do nagrania albumu, choc Sub Pop - zgodnie z taktyka stosowana wobec nowych grup - chcial wydac jedynie EP-ke. Zespol wyprowadzil sie z piwnicy Chrisa i przeniosl do pokoju nad Maria' s Hair Design. Salon fryzjersko-kosmetyczny pani Novoselic zamykal podwoje dopiero o osmej wieczorem i wtedy zaczynaly sie proby trwajace niekiedy do bladego switu z przerwa na chinska kolacje o polnocy. Chad dojezdzal az z Bainbridge Island, zabierajac po drodze Chrisa z Tacoma i Kurta z Olympii. Trwalo to okolo dwoch, trzech tygodni. Gralismy przez cala noc, a potem robilismy sobie wycieczki -mowi Chris. Ktoregos dnia pojechalismy pospacerowac po plazy, a innego odwiedzilismy wieze cisnien. Czasami jezdzili po prostu po okolicy w furgonetce Chrisa, sluchajac Celtic Frost albo Smithereens. WSZYSTKO SIE RADYKALIZUJE Pierwsza sesja zdjeciowa Nirvany latem 1990 (Alice Wheeler, 1993)21 grudnia 1989 - poltora tygodnia przed planowanym nagraniem, zagrali koncert w Eagles Lodge w Hoauiam. Chris wystapil w majtkach, a Kurt mial pomalowano na czerwono szyje. Tuz przed zerwaniem z Shelli, Chris rzucil prace chcac calkowicie poswiecic sie zespolowi. Mial odlozone czterysta dolarow, ktore przeputal przez dwa tygodnie. Chodzilem na imprezy, kupowalem cztery skrzynki piwa i rozdawalem je innym - wspomina Chris. Ktoregos razu rozdalem skrzynke piwa w dwie minuty. A zaraz potem bylem bez grosza. Znalazlem sie w swiecie wyrzutkow - mowi Chris o swoich kawalerskich czasach. To bylo cos! Wprowadzil sie z powrotem do mamy w Aberdeen. Gdy przez dwa tygodnie padal snieg, Chris szwendal sie po domu i czytal "Dzien z zycia Iwana Denisowicza". Czulem sie jak w gulagu - wspominal. Nirvana bardzo chciala nagrywac, ale Sub Pop -jak wiekszosc niezaleznych wytworni - mial problemy z plynnoscia finansowa - po czesci w wyniku niebotycznych kosztow projektu okladki do EP-ki Rehab Doli Green River. Zespol ten - nawiasem mowiac - przestal juz wowczas istniec. Mimo to Nirvana zarezerwowala sobie studio na sesje do albumu. Prace przy "Bleach" rozpoczely sie 24 grudnia 1988. Zarejestrowano piec godzin nagran. 28 grudnia Nirvana wystapila na przyjeciu z okazji wydania skladanki "Sub Pop 200". Impreza odbywala sie w klubie Underground w Seattle. Legendarny miejscowy poeta Steven Jesse Bernstein przedstawil Nirvane jako zespol z suchym lodem zamiast wokalu. Nastepnego dniaNirvana zarejestrowala piec kolejnych nagran, a sesja dobiegla konca 24 stycznia 1989. Po wyjsciu ze studia Endino policzyl im godziny, ktorych w sumie wyszlo trzydziesci. Teksty piosenek powstawaly najczesciej w samochodzie. Kurt pisal je siedzac obok kierowcy i opierajac sie o deske. Chad byl juz w zespole od pol roku i doskonale poznal material grupy. Byl mniej "skomplikowanym" perkusista od Dale Crovera, w zwiazku z czym kawalki Nirvany rowniez staly sie mniej skomplikowane. Grupa probowala nagrac nowe wersje "Floyd the Barber" i "Paper Cuts", poniewaz jednak nie odpowiadaly one klimatowi Crovera, postanowiono zremiksowac nagrania Dale'a i dodac je do albumu. Plyta nie miala jeszcze tytulu, a material byl juz zgrany i zmontowany. Niestety sposob w jaki tego dokonano nie spodobal sie Bruce'owi Pavittowi, ktory polecil ponowne zgranie albumu. Opoznilo to jego wydanie o kilka miesiecy, ale Sub Pop pozyczyl w koncu troche pieniedzy na wypchniecie krazka na rynek. Kurt przywiazywal duza wage do swojego spiewu i wpadal w zlosc, jesli cos mu sie nie udawalo. Walil sie w piersi i wydziwial - mowi Chris - tracil glowe. Miksy "Bleach" brzmia nieco dziwnie, ale i na to jest wytlumaczenie. Wszyscy bylismy chorzy - wspomina Chris - i dostalismy recepty na syrop kodeinowy. Pilismy syrop calymi litrami majac dobry powod, tak wiec miksujac plyte bylismy w zasadzie na kodeinie. Nagranie albumu kosztowalo szescset szesc dolarow i siedemnascie centow. Nikt z Nirvany nie dysponowal takim majatkiem. Za studio zaplacil koles nazwiskiem Jason Everman, ktory poznal Kurta przez Dylana Carlsona. Pozniej okazalo sie, ze Jason zna Chada od podstawowki. Grali nawet razem w paru zespolach w szkole sredniej. Jason przez pare lat plywal na statkach rybackich wokol Alaski i zgromadzil fortune, a pozyczka w wysokosci szesciuset papierow nie nadwyrezyla specjalnie jego majatku. Poza tym Everman slyszal demo z Croverem i wiedzial, ze przed Nirvana rysuje sie wielka przyszlosc. Zostal jednym z kregu Nirvany. Cobain nie mial zbyt duzego doswiadczenia w jednoczesnym graniu na gitarze i spiewaniu, co zakladalo zapamietanie tekstu - gral przeciez w zespole dopiero od poltora roku. I nagle Nirvana musiala wyjechac w trase! Ktoregos dnia Kurt wspomnial wiec Jasonowi, ze potrzebuja drugiego gitarzysty, zeby wzmocnic brzmienie. Bylismy gotowi wziac kogokolwiek, byle dobrze gral na gitarze - mowil Kurt. Everman mowil kiedys, ze gra na wiosle. Zorganizowano mu przesluchanie i natychmiast przyjeto. Byl mily, a to wazne -twierdzil Kurt. / mial dlugie wlosy, jakie obowiazywaly w Sub Pop. Jego dodatkowym atutem bylo to, ze pochodzil -jak wszyscy pozostali Nirvanowcy - z rozbitego domu, a jako dziecko mieszkal w Aberdeen. Jason wystapil na okladce "Bleach" jako drugi gitarzysta, w rzeczywistosci jednak nie gral na plycie. Chcielismy, zeby poczul sie bardziej jak w domu - tlumaczy Chris. Jego pierwszy wystep z zespolem mial miejsce podczas pijanej imprezy akademikowej w Evergreen State College. Kurt - majac obok siebie drugiego gitarzyste - nie musial tak bardzo sie starac. W efekcie stal sie znacznie lepszym instrumentalista. Dzwiekowiec Craig Montgomery obslugujacy koncerty Nirvany wspomina, ze czesto podkrecal glosnosc gitary Kurta, tak by slychac ja bylo lepiej od instrumentu Jasona. Mimo to podstawowy trzon Nirvany zdal sobie sprawe, ze angazujac Evermana wkopal sie po uszy. Choc Jason zarzekal sie, ze od lat slucha punk rocka, dokladna inspekcja jego plyt przeprowadzona przez Kurta wydobyla na swiatlo dzienne - ku rozpaczy inspektora - kolekcje speed metalu. Chris znalazl w Seattle miejsce do prob. Poniewaz jednak ani Kurt ani Chris nie mieli gdzie mieszkac w miescie, czesto upijali sie wieczorami i zasypiali w vanie. W lutym 1989, po zakonczeniu prac przy albumie, Nirvana wyjechala w pierwsza dwutygodniowa trase po Zachodnim Wybrzezu. Stopniowo zespol nabieral oglady jako kapela koncertowa. Bruce Pavitt wspomina, ze rozmawial kiedys z gitarzysta Mudhoney Stevem Turnerem, ktory wrocil wlasnie z San Jose po wspolnym koncercie z Nirvana. Ten facet - mowil Turner o Kurcie Poznajcie Nirvanowcow: Kurt, Jason Everman, Chad i Chris. ((C) lan T. Tilton) -gral na gitarze, stojac na glowie! W San Francisco Nirvana chwycila grype i odwiedzila darmowa klinike przy Height-Ashbury. Po drodze zespol jadacy furgonetka w towarzystwie Ponemana i Pavitta zwrocil uwage na wielkie plakaty kampanii przeciwko AIDS, prowadzonej akurat w miescie. Na plakatach umieszczone byly napisy "Wybiel swoj sprzet" (,31each your works"), zachecajace narkomanow do korzystania z wybielacza, jako srodka skutecznie likwidujacego wirus HTV na iglach. Po ulicach San Francisco chodzili faceci przebrani za butelki wybielacza i rozdawali darmowe probki srodka. Zastanawialismy sie jak to mozliwe, ze wybielacz stal sie nagle jedna z najbardziej cennych substancji na ziemi - mowi Pavitt. W ten sposob "wybielacz" zostal tytulem nie wydanej jeszcze plyty Nirvany. 18 marca 1989 w pismie Melody Maker ukazal sie artykul poswiecony muzycznej scenie Seattle z krotkim fragmentem o Nirvanie. Ci ludzie sa prawdziwi - zaczynal autor - Rysunek Nirvany autorstwa Kurta. Warto zwrocic uwage na wyeksponowane bebny Northa nalezace do Chada. nie ma w nich zadnej gwiazdorskiejpozy, nie staraja sie o zadne intelektualne uzasadnienia, nie planuja dominacji swiata. Mowimy o czterech facetach po dwudziestce z glebokiej prowincji, ktorzy chca grac rocka, i ktorzy - gdyby nie to -pracowaliby w supermarkecie, w tartaku albo na stacji benzynowej. W sumie tekst bardzo pozytywny, choc jego paternalizm mozna by kroic nozem. Po powrocie z trasy Nirvana rozpoczela serie koncertow w Seattle: w Vogue, HUB Ballroom i w sali Uniwersytetu Stanu Waszyngton. W Annex Theater tlum zlozyl Kurtowi hold podajac go sobie nad glowami podczas "Blew". Jonathan Poneman zapamietal to jako przelomowe wydarzenie. Wczesniej tego rodzaju honory spotkaly tylko ultraodjazdowego Marka Anna. Nirvana wystapila tez w salce miejskiej w Ellensburgu - zabitej dechami dziurze w wiejskich okolicach stanu. Wsrod publicznosci byl Steve Fisk, znany jako producent Soundgarden, Beat Happening i pierwszych czterech plyt Screaming Trees. Wszystko bylo do dupy - wspomina Fisk. Naglosnienie, ktore rozstawial jakis palant z Yakima, fatalne. Kurt zerwal strune i nie mial pojecia co robic. Stal w kacie probujac zmienic strune w gitarze! Byli bardzo nerwowi, moze z wyjatkiem Chrisa, i starali sie maskowac to wyglupami. Byli nerwowi w ELLENSBURGU! Nikt nie pilnowal swoich partii. Kurt przestawal grac, a oni wciaz lupali swoje. Jason probowal rzucac wlosami, ale robil to bardzo nieudolnie. Wybacz, widzialem e?C ?mJ l/M. X-V?. e*^ S*K ^j"?s ^ ? *|*LL ^"- "teOff^[ortha lenia, wkiej cie, w alizm HUB irtowi}jako iwego ziurze lucent ylodo. Kurt?!Byli rwowi lupali zialempo ZaC jhodR^ ^<> Prawdziwy grunge. Kurt w HUB. (O Charles Peterson)Chris piluje w HUB. Warto zwrocic uwage na podkoszulek Soundgarden nalezacy do Jasona. ((C) Charles Ptereson) 87 Black Flag i wiem jak sie rzuca glowa. Albo robisz to do rytmu, albo nie robisz tego wcale. Fisk wyszedl po pierwszym kawalku.Album "Bleach" ukazal sie w czerwcu 1989. Kurt odzegnywal sie od osobistego zaangazowania w pisane przez siebie teksty. Niewiele nad nimi myslalem - mowil bagatelizujac ich wartosc - to chyba jasne. W rzeczywistosci teksty mowia wiele o Kurcie i o przeroznych wydarzeniach z jego zycia. W dniu przed rozpoczeciem sesji do "Bleach" zespol zatrzymal sie w domu Jasona Evermana w Seattle. Kurt nie napisal jeszcze tekstow do wiekszosci piosenek z plyty. W tamtym czasie w ogole nie obchodzily mnie teksty - wspominal. Me potrafilem docenic ich znaczenia. Nigdy nie zwracalem uwagi na teksty piosenek. Musial jednak cos zaspiewac, wiec usiadl i pisal do rana. Jedna z ciekawszych rzeczy na "Bleach" jest to, ze niektore piosenki maja na przyklad tylko jeden wers powtarzany dwa, trzy lub wiecej razy (w "School" jest tylko pietnascie slow). Trudno to zauwazyc dzieki stosowanym przez Kurta srodkom wyrazu i frazowania, a takze dzieki chwytliwym riffom stanowiacym baze utworow. Kurt przypisuje lakonicznosc swoich tekstow klopotom z pamiecia. Postanowilem pisac piosenki, ktorych teksty uda mi sie zapamietac, tak zebym nie musial wstydzic sie podczas koncertow. "Swap Meet" ("Targ") jest zwyczajem pochodzacym wprost z Aberdeen, fenomenem walczacej o przetrwanie wiejskiej Ameryki. Targi organizowane sa przed barami dla kierowcow lub na parkingach. Ludzie zjezdzaja sie z calej okolicy, by sprzedac wlasne wypieki, wyroby rzemieslnicze, starocie i wszystko to, co uda im sie wygrzebac w zakamarkach strychow i garazy. Niektorzy handluja po to, zeby moc zaplacic czynsz, inni po prostu zyja z tego. Wedlug Komiks z 1988 autorstwa Kurta przedstawiajacy prawdziwe znaczenie terminu "Wasal" Kurta do tej ostatniej kategorii "nalezabiale smiecie handlujace smieciem i zyjace w smieciach. Otoczone smieciem, ktory przenika ich cala mentalnosc... Brud, smrod i ubostwo". "Mr. Moustache" ("Wasal") spowodowal powstanie nowej mody w rocku alternatywnym, polegajacej na nie umieszczaniu tytulu w tekscie piosenki. Nigdy nie mialem wystarczajaco dobrego powodu, by zatytulowac moje piosenki tak, a nie inaczej - tlumaczyl Kurt. Na tym polega roznica miedzy zespolami alternatywnymi a mainstreamowymi. Zespoly alternatywne wymyslaja tytuly, ktore nie maja nic wspolnego z tekstem czy refrenem. W szkole sredniej - mowi Matt Lukin - wasy byly uwazane za atrybut metalowcow. Osiemnastoletnie chlopaki maja bardzo miekki zarost, ale kazdy metalowy trawiarz musial nosic wasy. Dzinsowa kurtka podbita sztucznym futrem, wasy i dlugie wlosy, najlepiej pierzaste, aha, i jeszcze kolczyk - taki wyglad zapewnial dostep do trawy. Jak ktos ci powiedzial <>, od razu wiedziales o kogo chodzi. Wasy symbolizowaly rowniez macho, ktorych Kurt nienawidzil. Ale piosenka z refrenem "Tak, jadam krowy/I wcale nie jestem dumny" - jest prztyczkiem w nos pewnych siebie jaroszy ("kaka twarde jak kamien"), ktorych nigdy nie brakowalo w Olympii. Chris byl takze wegetarianinem, ale ostrze satyry Kurta wymierzone bylo w wojowniczo politycznie poprawne typy z miasta - ludzi, ktorzy widzac na ulicy mezczyzne bez koszuli zwracali mu uwage na koniecznosc okrycia torsu, solidaryzujac sie z odczuciami kobiet. Maniacy tego rodzaju byli woda na mlyn sarkazmu Cobaina, ktory syczy na poczatku: "Podzielcie sie ze mna swoja wizja/Dajcie mi ufnosc w swoja wielka madrosc". Przed nagraniem "Blew", Kurt nastroil gitare w "niskim D", a zespol - ktory nie mial pojecia w jakiej ma grac tonacji - wybral jeszcze nizsza, co tlumaczy niezwykle ciezkie brzmienie tego utworu. Olowiane, rozstrojone gitary laczy pijany rytm, co w sumie daje ciekawy rodzaj napiecia. Gesty, szary ton nagrania doskonale odpowiada tematyce utworu, ktory mowi o uwiezieniu i kontroli: "Jesli nie masz nic przeciwko, chcialbym odejsc/Jesli ci to zwisa, chcialbym odetchnac". Powstanie,About a Girl" zwiazane jest z Tracy, ktora zapytala kiedys Kurta dlaczego nie napisal o niej piosenki. Wiec napisal slowa "Nie moge spotykac sie z toba za darmo" odnosza sie do faktu, ze Tracy grozila wyrzuceniem go z domu, jesli nie znajdzie sobie pracy. Popowy charakter piosenki wskazuje kierunek, w jakim mial muzycznie ewoluowac Kurt.,About a Girl" jest anomalia na plycie, ba, w calym katalogu Sub Pop, w ktorym nie bylo do tej pory niczego tak bezwstydnie melodyjnego i beatlesowskiego. (Kurt mial juz wowczas w zapasie "Polly" - utwor, ktory kompletnie nie pasowal do formatu Sub Pop). Przed switem, tamtej nocy gdy pisal teksty - zaczal maksymalnie upraszczac ich forme i tresc. Kurt i Chris bardzo nie lubili poczatkowo zwartego w kazirodczym uscisku srodowiska muzycznego Seattle. Przypominalo im szkole z jej klikami i koteriami. To bylo obrzydliwe, wszyscy znali sie nawzajem, wszyscy trzymali ze soba i uwazali, ze poza nimi nic sie nie liczy - mowil Kurt. Uciekl z piekielnego kregu Aberdeen i przybyl do ziemi obiecanej Seattle, by przekonac sie, ze tutaj jest tak samo. Nic dziwnego, ze refren "School" ("Znow jestes w szkole sredniej") brzmi tak rozpaczliwie. Gdy Kurt wymyslil podstawowy riff tej piosenki, zespol doszedl do wniosku, ze brzmi on tak typowo dla grungerocka Sub Pop, ze poczatkowo chciano zatytulowac utwor "The Seattle Scene". Ale Kurt juz wtedy wiedzial czym jest hiperbola i postanowil nadac mu szerszy tytul "Szkola". Napisalismy ten kawalek o Sub Pop -wspominal. Gdyby udalo nam sie wpasowac do tekstu nazwe Soundgarden, zrobilibysmy to. Piosenka jest przykladem popularnego w latach siedemdziesiatych gatunku, ktory glosil "disco jest do dupy", korzystajac przy tym z popularnych rytmow disco. To byl zart - mowil Kurt -potem okazalo sie, ze to naprawde dobry utwor. l fiku */Myt*UL- sny -lt>>H}th /Wck^j?/- ^Jk -h*^ iJ-fh^e An?r*A*'- /UAJei |Ot'' yt,nr|*'"|'? I /UiUtfytn tW?/?tL vrhi X ?~W/ /-Zar A ///? I "iCsiAi-t- A -CcciCecu* k/hi a yi* yt a\^a d?zo'?0 o* d*yLKrty "Negative Creep" jest narracja w pierwszej osobie, prowadzona przez osobe aspoleczna. "Jestem negatywnym smieciem i jestem nawalony" - spiewa narrator, przebywajac prawdopodobnie na czyjejs zadymionej werandzie i sluchajac - w czarnym podkoszulku i z dlugimi, tlustymi wlosami - podejrzanych metalowych kapel. Wedlug Kurta narratorem jest on sam. Myslalem o sobie jako o kims, kto ma bardzo negatywne nastawienie do swiata -brzmialo jego proste wytlumaczenie. Spolecznosc muzyczna Seattle zaatakowala Kurta za zbyt jawne podobienstwo frazy "Daddy's little girl ain't a girl no more" do tekstu Mudhoney "Sweet Young Thing Ain't Sweet No More". Kurt twierdzil, ze kradziez byla podswiadoma. Tamtej pamietnej nocy wena Kurta powoli wypalala sie. W takim stanie napisal "Scoff' i "Sifting". W "Scoff skarzy sie nieustannie: "W swoich oczach nie jestem leniwy/W twoich oczach na nic nie zasluguje". Tekst ten mogl byc skierowany do Dona lub Wendy, ktorzy nie uwazali muzycznych aspiracji syna za pozyteczne. W "Sifting" autor wspomina o nauczycielach i ksiezach, mozna wiec przypuszczac, ze chodzilo mu o autorytety wszelkiej masci, jednak istota tej piosenki jest trudna do odgadniecia i nie znal jej nawet sam Cobain. Dwa nagrania (trzy na CD) pochodza wprost z demo nagranym z Croverem. "Paper Cuts" - z wolnym, jakby skradajacym sie rytmem, wykrzyczanym wokalem i zastanawiajaca progresja akordow -jest niewatpliwie przykladem wplywu The Melvins, zreszta nie jedynym na calej plycie. Tekst tej piosenki - przynajmniej w czesci - oparty jest na autentycznym wydarzeniu, ktore mialo miejsce w Aberdeen. Otoz mieszkala tam pewna rodzina, ktora trzymala dzieci w zamknietym pokoju z zamalowanymi oknami. Drzwi pokoju otwierano tylko po to, zeby podac dzieciom jedzenie albo usunac sterte gazet sluzaca im za latryne. Kurt znal jedna z ofiar, ktora byl kumpel jego starego dealera, Grunta. Z drugiej strony "Paper Cuts" jest utworem autobiograficznym. Gdy Kurt spiewa: "Pani, do ktorej czulem synowska milosc/Nie potrafi spojrzec mi w oczy/Ale gdy zagladam w jej oczy, widze, ze sa niebieskie/I krzywia sie, wykrecaja i onanizuja", chodzi mu zapewne o wyobcowanie, jakiego doswiadczyl w domu Wendy. Przeprowadzone w piosence porownanie miedzy nim, a zaniedbanymi, uwiezionymi dziecmi moze wydac sie nieco melodramatyczne, ale taka jest natura stosunkow z najblizszymi. "Pozniej nauczylem sie zyc z wysmianymi" spiewa w ostatnim wierszu, mowiac o swych przyjaciolach z Olympii. W refrenie pieciokrotnie powtarza sie slowo "Nirwana". "Floyd the Barber" to kolejny numer w stylu The Melvins pochodzacy z demo z Croverem. Floyd Fryzjer jest postacia z komedii telewizyjnej z lat.szescdziesiatych "The Andy Griffith Show". Nie trudno dostrzec w tej piosence klaustrofobiczna, prowincjonalna przeszlosc Kurta. To tyfko mak miasto, ktore zeszlo na psy - mowi Kurt. Kazdy zostaje masowym morderca i jeden czyha na drugiego. k\t^ ^Y^fate" '^UOm\eicoiwCLe\,0\Q bowiem pojawia sie freudowski motyw kastracji: narrator jest przywiazany do fryzjerskiego fotela i ktos tnie go brzytwa- "Zostalem ogolony/Zostalem zawstydzony11 -jeczy Yarft.Y?o jatki przylacza sie Andy, Barney, ciocia Bee i Opie*. "Downer" - pochodzacy z tasmy z Croverem - zostal dolaczony do wersji kompaktowej "Bleach". Byl to stary utwor napisany w czasach, gdy Kurt rozpolitykowal sie pod wplywem zaat^ioNNOT^dy sesAecmYL lescotow ^\mkewvjdv. Probowalem byc Zbawicielem Swiata a la Black Flag - wspominal. Me mialem pojecia, o co mi tak naprawde chodzi. Wrzucalem po prostu slowa do tego worka. Plyta nie brzmiala tak wspaniale i ciezko, jak zyczyla sobie Nirvana. Panuje na niej dziwnie klaustrofobiczna, gesta atmosfera pasujaca - przypadkowo -do ogolnej wymowy tekstow. Kurt byl pierwszym, ktory zwrocil uwage na jednowymiarowosc albumu: wolnego, ciezkiego, pozbawionego melodii. Celowo nadalismy tej plycie jeden wymiar, dorzucilismy wiecej,,rocka" niz bylo potrzebne - mowil. Cobain rzeczywiscie celowo powstrzymal sie od swych melodycznych zapedow i artystowskiego "nowofalowania", bo doskonale zdawal sobie sprawe, ze Sub Pop nie bylby w stanie tego przelknac. Doszedl do wniosku, ze Nirvana powinna nagrac grunge'owa plyte w stylu Sub Pop, by zmobilizowac i zachecic do siebie fanow, ktorzy w przyszlosci przyjma to, co chcial im zaproponowac. Sub Pop i cala ta scena krecila sie wokol "grania rocka" - twierdzil Kurt. W zasadzie, gdyby odrzec te muzyke z roznych ozdobnikow, zostaloby z niej brzmienie Aerosmith. I my tez chcielismy to robic. Robilismy to wczesniej na boku i nagle cala ta sprawa stala sie popularna, wiec rownie dobrze moglismy na tym zyskac i rowniez stac sie popularnym zespolem. Bo w koncu daloby nam to szanse na robienie wlasnych rzeczy. Ale najpierw musielismy zadowolic tlumy i poczekac co sie wydarzy. Pod wplywem The Vaselines i lektury ksiazki Jacka Kerouaca "Wloczedzy dharmy" Kurt napisal utwor "Beans" ("Fasola"). "Fasola, fasola, fasola/Jackie zjadl troche fasoli/I byl szczesliwy i nagi w lesie" - spiewal w refrenie. Kurt chcial dolaczyc "Beans" do pierwszego albumu, ale Poneman nie wyrazil zgody. Uwazal, ze ta piosenka jest glupia - mowil Kurt dodajac, ze Nirvana bardzo chciala, zeby jej debiutancki album byl bardziej zroznicowany i eksperymentalny, co spotkalo sie z oporem - glosnym i cichym - ze strony Sub Pop. Poniewaz * postaci z The Andy Griffith Show. przyp.tlum.l zespol nie mial kontraktu, nikt nie wiedzial na ile mozna zignorowac Ponemana, nie tracac okazji do wydania plyty. "Beans" mialo byc fragmentem obejmujacego cztery "dziwne i zabawne" piosenki demo, ktore Nirvana chciala dolaczyc do plyty. Poneman powiedzial, ze jestesmy nienormalni - stwierdzil Kurt. Paradoksalnie, ograniczenia narzucone przez brzmienie Sub Pop, pomogly Nirvanie odnalezc swoja muzyczna tozsamosc. Nowofalowy jazgot Nirvany byl jedynie derywatem dokonan Scratch Acid, Butthole Surfers i im podobnych. I dopiero, gdy czlonkowie zespolu zdali sobie sprawe, ze wychowali sie na Aerosmith i Black Sabbath, ich muzyka znalazla wlasciwy dla siebie wyraz. Zrozumielismy, o co nam chodzi i przez kilka miesiecy przewartosciowalismy nasz sposob komponowania utworow - mowil Kurt. To bylo wspaniale doswiadczenie, bo po raz pierwszy pojalem, gdzie tkwia moje korzenie: w rocku, a nie w tym przedziwnym <>, ktore probowalismy robic. Takie podejscie wymagalo duzej odwagi, szczegolnie w klimacie, w ktorym nawet Sex Pistols uwazani byli za dinozaury. Przyznanie sie do podziwu dla robotniczego hard rocka bylo aktem niezwyklej smialosci w swiecie, w ktorym artystowskie pozy staly sie norma, ale Nirvana wiedziala, ze w koncu nalezy to wyartykulowac. Punk i tylko punk gralo sie wtedy, gdy nie wyczerpaly sie jeszcze poklady jego nowatorstwa, ale gdy punk powiedzial to, co mial do powiedzenia, nadszedl czas asymilacji i korzystania z niego jak z innych zrodel muzycznych. Kurt widzial tylko jeden problem: W tamtych czasach uwazalem, ze nie mamy oryginalnego brzmienia - twierdzil. Brakowalo nam oryginalnosci, zeby to wszystko moglo sie udac. "Bleach" ma z pewnoscia doskonale momenty, ale nie ulega watpliwosci, ze kunszt kompozytorski Kurta unurzany byl w grunge'u, a to z kolei przyciagalo do zespolu nieco inna publicznosc niz ta, na jaka liczyli. A liczyli na mainstreamowych (choc nie za bardzo) milosnikow hard rocka. Z problemem tym Nirvana miala borykac sie do konca. Nigdy nie bylismy za bardzo alternatywni - mowi obecnie Chris. Wystarczy spojrzec na okladke "Bleach "... To wymachiwanie klakami, te rockowe riffy... Ludzie wiedzieli, ze gramy przyjemna muzyke. Bylismy zespolem rockowym. Nirvana -jak wiele grup z Seattle - miala slabosc do Black Sabbath. Kurt lubil Black Sabbath, ale za ich popowa, a nie metalowa strone. Klasyczne nagrania Sabbath, takie jak "Paranoid" czy "Looking for Today" maja chwytliwa konstrukcje "piosenki z refrenem". I ckliwe przejscia melodyczne. Duzo wczesniej - wspominal Kurt -pytalem Erica Shillingera: <> Chcialem grac tak jak Led Zeppelin, a potem robic totalnego punka, a potem znow pisac ckliwe piosenki popowe. Musial poczekac na to jeszcze cztery lata. Po nagraniu "Bleach" Kurt uslyszal klasyczny album Pixies z 1988 "Surfer Rosa". Byl to amalgamat mrozacych krew w zylach krzykow, jeczacych gitar i rodzacych sie w bolach, ale latwo slyszalnych popowych melodii. Plyta brzmiala dokladnie tak, jak muzyka, ktora chcial robic, ale nie mogl, bo zabraklo mu odwagi. Do tamtej pory zespoly punkowe z zalozenia nie mogly grac muzyki pop. Na " Surfer Rosa " uslyszalem piosenki, ktore napisalem wczesniej i wyrzucilem do kosza, bo balem sieje komukolwiek pokazac - mowil Cobain. Popularnosc Pixies - w Anglii i amerykanskich akademickich stacjach radiowych - pomogla Kurtowi znalezc odwage, by pojsc za swym instynktem. Bruce Pavitt walczyl z Nirvana przez wiele tygodni o zdjecie na okladke plyty. Zespol chcial umiescic na okladce fotografie zrobiona przez Tracy podczas koncertu Nirvany w malym klubie/galerii Reko/Muse w Olympii. Byl to pamietny wystep. Ben Shepherd namowil publicznosc do zrobienia "Robala", punkowego "tanca" polegajacego na tarzaniu sie po podlodze i zbijaniu z nog stojacych. Na tym samym koncercie Chris tak niefortunnie wyrzucil bas w powietrze, ze trafil w glowe Chada. Siedzialem sobie jak zwykle wspomina Chad, i nagle LUUP! leze na podlodze. Niczego nie pamietam. Kiedy wstalem, pomyslalem sobie: <>. Koncert w Reko byl takze wazny dla Chrisa i Shelli, ktora bardzo tesknila za basista Nirvany. Shelli zdala sobie sprawe, ze kocha Chrisa. Chris mial co prawda nowa przyjaciolke, ale nie mogl pozbyc sie wspomnien. Gdy Shelli uslyszala, ze nowa dziewczyna Chrisa wyjechala na uczelnie w Montanie, postanowila sprobowac raz jeszcze. Zadzwonila do Chrisa i zapytala co porabia. Odpowiedzial, ze ma koncert w Reko i natychmiast ja zaprosil. Po wystepie dlugo rozmawiali, a po rozmowie zamieszkali ze soba na dobre. Pavitt - nieformalny wladca wizerunku Sub Pop - chcial umiescic na plycie serie niezbyt pochlebnych dla czlonkow Nirvany ujec wykonanych przez Alice Wheeler w swietle jarzeniowek za kulisami HUB Ballroom. Owe portretowe zdjecia bardzo przypadly mu do gustu, bo pasowaly do populistycznych teorii Sub Pop. Widac na nich tradzik pod zarostem i w ogole... Slowem, sa prawdziwe! - mowil. Ci faceci byli brzydcy! Byli -jesli chodzi o wyglad - najbardziej niekalifornijska grupa, jaka mozna sobie wyobrazic. Chcialem, zeby te zdjecia podkreslily fakt ich prawdziwosci! Wygladalismy na nich jak mutanci - skwitowal to Kurt. Ale to czesc tej historii - replikowal Pavitt. Bo co wtedy mielismy na co dzien? Obcisle dzinsy i lakier do wlosow. A my probowalismy stworzyc calkowicie odmienny wizerunek, cos, z czym ludzie mogliby sie identyfikowac. Duze wytwornie zmierzaly w przeciwnym kierunku. Dla mnie to bylo folk - zwykli ludzie grajacy muzyke. Z drugiej strony okladki Pavitt chcial umiescic fotografie Charlesa Petersona, na ktorej Jason macha wlosami w niemal podrecznikowy, subpopowy sposob. Pomysl ten nie spodobal sie Kurtowi, postanowiono wiec pojsc na kompromis i umiescic fotke Jasona na plakacie, ktory mial byc dodawany do pierwszych dwoch tysiecy egzemplarzy "Bleach" wydanych po wyczerpaniu pierwotnego tysiecznego nakladu na bialym winylu. Zdjecie umieszczone w srodku wydania kompaktowego plyty przedstawia Kurta rozplaszczonego na bebnach. Zrobiono je w klubie Raji w L.A. w lutym 1990. Fotografia ta byla jedna z wielu wykonanych podczas koncertu. Inne trafily na tylna strone singla "Sliver". Na "Bleach" pojawilo sie rowniez po raz pierwszy logo Nirvany wydrukowane czcionka Bodoni Extra Bold Condensed. Poniewaz wszystko wykonywano w pospiechu, odstepy miedzy literami nie sa wlasciwe z graficznego punktu widzenia - przed i po "V", na przyklad sa zbyt duze przerwy. Nigdy jednak nie poprawiono tego bledu. W skladzie zespolu umieszczonym na plycie Kurt pojawia sie jako "Kurdt Kobain -gitara, wokal" - byla to pierwsza z wielu wariacji na temat jego imienia i nazwiska. Wydaje mi sie, ze na poczatku chcialem zachowac anonimowosc - tlumaczyl sam zainteresowany. Przed "Nevermind" powaznie zastanawialem sie nad zmiana nazwiska. W koncu jednak zaczalem pisac je normalnie. Wiem, ze dla wielu bylo to troche dezorientujace... Teraz zaluje, ze nie zrobilem tego, co Black Francis, ktory tyle razy zmienial nazwiska i pseudonimy, ze nikt nie wie, kim tak naprawde jest. Chcialbym, zeby ludzie nie znali mojego nazwiska. Zebym ktoregos dnia mogl zostac normalnym obywatelem. Co do Kurdta... Nie mialem zadnego specjalnego powodu, dla ktorego go wymyslilem. Po prostu nie przejmowalem sie pisownia swojego imienia. Mialem to gdzies. Chcialem, zeby ludzie sie mylili. Biografia zespolu napisana przez Kurta dla Sub Pop wymienia niektore wplywy, majace znaczenie dla kariery Nirvany: "Ciocia Marycha, wujek Speed, rozwody, narkotyki, plyty z efektami dzwiekowymi, Beatlesi, wiesniacy, hard rock, punk rock, Leadbelly, Slayer i rzecz jasna Stooges". "Nirvana" - pisal dalej Kurt - "uwaza, ze scena podziemna ulega stagnacji i staje sie coraz bardziej dostepna dla wielkich, pierwszoligowych, kapitalistycznych Swin z duzych wytworni. Ale czy Nirvana ma moralny obowiazek walczyc z ta rakowata narosla? / W ZYCIU! Chcemy zrobic kase i lizac dupe grubym rybom w nadziei, ze TEZ SIE NAWALIMY I POPIERDOLIMY SOBIE DO WOLI. NAWALIMY I POPIERDOLIMY. NAWALIMY I POPIERDOLIMY". 9 czerwca Nirvana wystapila na Lamefest'89 w Moore Theater, grajac przed TAD i Mudhoney. Byl to wazny koncert, miejscowe zespoly nigdy przedtem nie zapelnily tak duzej sali. Muzyczna scena Seattle zaczynala eksplodowac. Recenzent z Backlash narzekal na slabe naglosnienie Nirvany, ktora "wykorzystuje wiele melodii jak na stylistyke grunge". "Ich wystep" - pisal dalej recenzent - "byl bardzo intensywny: fruwaly wlosy, padaly, skakaly, wily sie ciala. Po wazacym milion ton finale na scenie pozostaly rozbite instrumenty i glowy muzykow". W wywiadzie, jaki ukazal sie w pismie Uniwersytetu Stanu Waszyngton, Kurt stwierdzil, ze muzyka zespolu zawiera "ponure, wsciekle elementy oparte na nienawisci". Dziennikarz dodal od siebie, ze: ;/ I 'Zdecia proponowane na okladke "Bleach" i wykonane za kulisami HUB Ballroom po koncercie w lutym 1989. "Wygladalismy na nich jak mutancf mowil Kurt. ((C) Alice Wheeler, 1993) "ostatnio poprawil sie wizerunek Kurta, ktory - jak sam twierdzi - przechodzi faze pisania gejowskich piosenek popowych". Wywiad konczyl sie deklaracja Cobaina: "Chcialbym zyc z zespolu. Nie nadaje sie do pracy". Nirvana odbyla sesje nagraniowa w studiu Evergreen State College, podczas ktorej nagrano pierwsza wersje "Dive" i cover Kissow "Do You Love Me". Ten drugi utwor znalazl sie pozniej na poswieconej tworczosci Kiss skladance "Hard To Believe", wydanej przez niezalezna wytwornie C/Z Records. W tym samym czasie zespol doszedl do wniosku, ze chce miec kontrakt z Sub Pop. Czlonkowie Nirvany chcieli miec dokladne i przysylane na czas raporty ksiegowe. Myslelismy, ze jak podpiszemy kontrakt - mowil Kurt - to w przyszlosci bedziemy mogli to wykorzystac przeciwko nim, gdyby przyszla nam ochota zerwac umowe. Mialo byc akurat odwrotnie. Tak sie zlozylo, ze Sub Pop kierowal sie w swym postepowaniu rozumowaniem podobnym do tego, ktore przedstawil Cobain. Poneman czytal wowczas dzielo zatytulowane "Przemysl muzyczny", w ktorym szukal wskazowek co do standardowych umow z zespolami (Sub Pop zawarl wczesniej tylko jeden kontrakt z Soundgarden). Nie zdazyl jeszcze splodzic projektu umowy z Nirvana, gdy doszlo do pewnego znamiennego wydarzenia. Pewnego letniego wieczoru, Pavitt zorganizowal "dzika dyskoteke" dla przebywajacego w miescie zespolu Babes in Toyland. Impreza wymknela sie nieco spod kontroli, wiec Pavitt wyrzucil wszystkich na ulice. Goscie przeniesli sie do hotelu, w ktorym kontynuowano zabawe. Po jakims czasie przed domem Pavitta pojawil sie pijany Novoselic, ktory walnal piescia w szybe i krzyknal: Hej, chuje! Chcemy kontrakt!, po czym przewrocil sie w krzaki. Gdy podniosl sie z ziemi i zastanawial nad nastepnym posunieciem, natknal sie na Pavitta, ktory wracal do domu od sasiada. Czesto zastanawialem sie - wspomina Pavitt - co by sie stalo, gdybym zostal u sasiada chwile dluzej? Pavitt rozmawial z Chrisem przez trzy kwadranse, a potem zadzwonil do Ponemana i powiedzial mu, ze Nirvana chce podpisac kontrakt. Poneman przez cala noc pisal na maszynie dokument. Z prawniczego punktu widzenia spisany przez Ponemana kontrakt byl "tepym narzedziem", ktore jednak pozniej dobrze przysluzylo sie wytworni. Niedlugo po tym wydarzeniu Kurt, Chris, Chad i Jason odwiedzili siedzibe Sub Pop i podpisali umowe -pierwszy wyczerpujacy kontrakt sporzadzony przez wytwornie. Pomyslalem wtedy: <> - wspomina Pavitt. Album "Bleach" nie zrobil poczatkowo duzego wrazenia na scenie niezaleznej, ani nawet w Sub Pop. "Bleach" brzmialo dobrze, ale wszystkie nasze plyty brzmialy dobrze -mowi Poneman. "Bleach " zniknelo w natloku innych wydawnictw, ktore mielismy wtedy na glowie - dodaje Pavitt. Wydawalismy wtedy mnostwo dobrych plyt. I nagle ludzie zaczeli kupowac Nirvane. Wydalismy " Bleach " - mowi Pavitt - i ni z tego ni z owego plyta zaczela sie sprzedawac. Nigdy wczesniej w historii naszego wydawnictwa nie mielismy albumu, ktory by szedl i szedl i szedl... Nirvana grala trase, ale wszystkie zespoly graly trasy. Rzecz w tym, ze ludzie opowiadali sobie o Nirvanie. Bylo w tym cos wyjatkowego. "Bleach" ukazalo sie w czerwcu 1989 i jak wspomnial Pavitt, Nirvana wyjechala w pierwsza trase amerykanska. Totalnie wyglodniala punkowa trase - jak wspomina Chris -obejmujaca dwadziescia szesc koncertow, z ktorych pierwszy odbyl sie 22 czerwca w Covered Wagon w San Francisco. Zespol poruszal sie biala furgonetka dodge'a nazywana,, Wozem". "Woz" sluzyl wiernie Nirvanie przez trzy kolejne trasy i siedemdziesiat tysiecy mil. Nigdy sie nie zepsul, ale gdy robilo sie goraco, trzeba bylo chlodzic go w cieniu i jezdzic nocami. Kurt, Chris, Chad i Jason byli swoimi wlasnymi menadzerami trasy - sami wybierali miejsca na postoje, sami ustalali rozklad dnia. Srodki, jakimi dysponowali, byly nadzwyczaj skromne, Wydany w limitowanym nakladzie plakat, dolaczany do pierwszych egzemplarzy LP "Bleach" nocowali wiec najczesciej na dworze, w "Wozie" lub u jakiegos wdziecznego fana, kto udostepnial im podloge. Po kilku koncertach znalezli sie w glebi Teksasu. Zaparkowali obo jakiegos parku narodowego, ktory -jak twierdzi Chris - "byl zwyklym bagnem". Na parkin stal znak "Uwaga aligatory", wygrzebali wiec z auta kij baseballowy i pare desek na wypade ataku gadow. Gdy nadeszla noc wszyscy zglodnieli i postanowili ugotowac zupe. Bro posluzyla im jako podpalka do ogniska. Czlonkowie Nirvany byli bardzo podnieceni trasa wystepami w takich miejscach jak Nowy Meksyk, Illinois czy Pensylwania, gdzie oglada ich calkiem nowe twarze. Grali w najgorszych podziemnych spelunach, najczesciej w barac Dostawali darmowa skrzynke piwa i nie wiecej niz sto dolarow za wieczor. Po kazdym koncerci - wspomina Chad - starczalo nam na benzyne i zarcie. Mielismy tyle, zeby przetrwac d nastepnego, pieprzonego wystepu. Mimo dlugich podrozy, niskich wynagrodzen i pustek na widowni, morale bylo wysokie. W polowie trasy liczba ludzi na koncertach zaczela sie zwiekszac. Wszystko dzieki akademickim stacjom radiowym, ktore graly piosenki z "Bleach", miedzy innymi: "School", "About a Girl" i "Blew". Gdy Nirvana dotarla na Srodkowy Zachod, czula, ze jest slawna. Same koncerty rowniez przysparzaly im zwolennikow. Czesto po wystepie przychodzili do nas ludzie i mowili: <> - wspomina Chad - ale w zasadzie nie dzialo sie nic strasznego, a jesli dochodzilo do ekscesow, to dlatego, ze publicznosc byla pijana. Za finanse i ksiegowosc odpowiadal Chris. Tak bylo prosciej. Wchodzilismy do sklepu zplytami i kazdy bral tyle, ile chcial - mowi Chris. Ja szesc, Kurt cztery, Chad trzy i wszystko bylo w porzadku. Dzielilismy sie jak bracia. Po trasie przeliczalismy forse i mowilismy to dla ciebie, dla ciebie i dla ciebie... Chris wcale nie byl rozrzutny. Przeciwnie, zaczal tak skapic, zenie pozwalal nawet wlaczac klimatyzacji w "Wozie" (w lipcu w Teksasie!), bo spalalo sie wtedy wiecej benzyny. W rodzinnym Waszyngtonie Kurt i Chris nie trzymali sie z Chadem, ktory zwiazany byl towarzysko z hippisami z Bainbridge Island. Ale w trasie bylo inaczej. W " Wozie " bylismy sobie blizsi - wspomina Chad. Wszyscy razem przeciwko swiatu poza " Wozem ". Podczas podrozy sluchali melodyjnych, acz pokreconych piosenek szkockiej grupy The Vaselines, angielskich mlodych poppersow o nazwie Tallulah Gosh i mastodontow w rodzaju Motorhead. Przede wszystkim jednak srachau Beatlesow. Chris \ Kurt mieli wlasne tasmy kompilacyjne. Inne przygotowala dla nich Shelli. Chris pil jak smok. Odbijalo mu i rozwalal wszystko jak leci - wspomina Chad. Kiedy zaczynal pic byl radosny jak skowronek: <> Po paru minutach zaczynal: <> - wspomina Chris, ktory przyznaje jednoczesnie: nie mielismy wtedy kasy i Jason... jakby... finansowal cale przedsiewziecie. Nirvana zaczela rozbijac instrumenty kilka miesiecy wczesniej. Jesli koncert byl nieudany, wpadali w zlosc i rozwalali wszystko jak leci. Jesli koncert byl dobry, rozwalali instrumenty z radosci. Poniewaz nie zdarzaly im sie przecietne koncerty, sprzet niszczono dosyc czesto. Wszystko zaczelo sie 30 pazdziernika 1988 podczas koncertu w akademiku Evergreen State College. Po prostu zaczelo sie - mowi Chris. Bylo fajnie. Wydawalo sie nam, ze nie mozna zakonczyc wystepu bez jakiegos grepsu, bez jakiejs sensacji. To, ze gralismy dobrze, to za malo. Rozwalalismy sprzet i mielismy svsoj wielki final. Moglismy sobie powiedziec: ((Odwalilismy to, co do nas nalezalo>>. Nie mozna bylo tak po prostu zejsc ze sceny. Podczas trasy kupowali tanie gitary w lombardach. Czasami dostawali gitary od fanow, a gdy juz naprawde nie mieli na czym grac, telegrafowali do Jonathana Ponemana, ktory odwrotna poczta wysylal im instrumenty. Po przelozeniu strun na lewa strone instrument byl gotow do gry i oddania ducha. To bylo naprawde fajne, a jesli gralo sie kiepski koncert, ludzie mieli przynajmniej co wspominac - mowi Chris - a potem nas wciagnelo. *** Przed wyjazdem w trase Chris ozdobil jeden z budynkow w Seatt/e s/oganem: NIWANA: ZAKLAMANI, NARAJANI, SKURWYSYNSCY SATANISCI. Byl tak dumny z tego hasta, ze powiedzial o nim Kurtowi, ktory umiescil je na podkoszulce, nad ktora wlasnie pracowal. Slogan Chrisa byl na plecach, a z przodu rycina jednego z kregow piekielnych, o ktorych Kurt dowiedzial sie, czytajac Dantego podczas zimy spedzonej w bibliotece publicznej w Aberdeen. Jason wzial projekt Kurta i kazal go powielic (za wlasne pieniadze) na innych podkoszulkach, ktore sprzedawal po koncertach. Podkoszulki Nimny wkrotce staly sie^ przebojem sezonu w kregach niezaleznego rocka. Jason prawdopodobnie zachowal matryce.Nirvana miala pojechac do Kanady, ale dotarla tylko do Nowego Jorku, gdzie 18 lipca zagrala kiepski koncert podczas seminarium poswieconego Nowej Muzyce w Pyramid Club w East Wlage. Byl to ostatni wystep Jasona z zespolem. Jason zle znosil trudy trasy i nie potrafil dogadac sie z nami - mowi Chris. Nie byl zadowolony z zespolu, chcial grac wiecej rocka, a my bylismy jeszcze punkami. Jechalismy do Nowego Jorku - wspomina Chris - i Jason przestal sie odzywac. W ogole nie chcial z nami gadac. W Nowym Jorku poznalismy Antona Brookesa, naszego angielskiego wydawce, i Anton zapytal nas: <> Pierwszy koncert gralismy w klubie Maxwell's w Hoboken w New Jersey. To byl dobry wystep, ale Jason ciagle nic nie mowil. Potem przez cztery dni siedzielismy w Nowym Jorku. Na seminarium o Nowej Muzyce. Poszlismy do klubu Ritz na koncert Sonic Youth, Mudhoney i Laughing Hyenas. A Jason sluchal wtedy speed metalowego Pronga vi CBGB. Wiesz, o co mi chodzi? To wiele tlumaczy. Ja, Chad i Kurt bardzo sie do siebie zblizylismy - mowi dalej Chris. Cos zaczelo nas laczyc. Chodzilismy wszedzie razem, razem jadalismy placac za zarcie pieniedzmi zespolu. Ale Jasona nie bylo z nami. Jason nie chcial sie z nami zadawac. Spedzili kilka dni w Alphabet City w mieszkaniu Janet Billig, osoby z kregu Caroline Records, ktora znala Pavitta i Ponemana, i podobnie jak Lori Barbero z Minneapolis, przyjmowala pod swym dachem biedne alternatywne zespoly. Pewnego wieczoru Kurt i Chris poszli na spacer i kupili troche kokainy. Po powrocie do mieszkania wypili kilka glebszych i zakasili kokaina, ktora podzielili na klapie do toalety. Postanowili wowczas, ze wracaja do domu, i ze Jason wylatuje z zespolu. Bylismy szczesliwi - mowi Chris - poczulismy ulge. Poszlismy do Jasona - ciagnie dalej Chris - i pytamy: <> A on: <>. Wiec mowimy mu: <>. Kurt nie mial zamiaru stanac do konfrontacji z Jasonem. Kurt nigdy nie mowil niczego prosto z mostu - twierdzi Chad. Dusil w sobie rozne rzeczy i potem ni z tego ni z owego wybuchal: <> Kiedy zastanawialismy sie co dalej z Jasonem, Kurt nigdy nic nie mowil. I potem nagle slyszalo sie: <> Wiec kazdy myslal: <> Nic z tego. Wydaje mi sie, ze Kurt bal sie mowic ludziom, co o nich mysli. Nie chcial ich kopac. Nie chcial byc tym, ktory mowi: <>. Kurt nie znosil takich konfrontacji. Nie chcial byc katem ani tym zlym. Zawsze czulem sie zmarginalizowany - mowi Jason. Nie pamietam, zeby ktos pytal mnie o zdanie w tym zespole i dlatego odszedlem. Kurt przyznawal, ze Jasonowi mogla nie podobac sie jego podlewana alkoholem "wybuchowa osobowosc" z tamtych czasow. Twierdzil rowniez, ze Jason bral metalowe brzmienie "Bleach" za ostateczny kierunek, w jakim zmierza Nirvana, a nie za kompromis z wytwornia. Jason przyznaje, ze bardziej podobaly mu sie utwory w rodzaju "Paper Cuts", "Sifting" i "Big Long Now" niz nowy, melodyjny material Kurta. Nigdy nie wstydzil sie przyznac, ze lubi metal. Metal byl zawsze sola w oku Kurta i Chrisa, bo nie byl <> - tlumaczy. A ja zawsze lubilem dobra, ciezka piosenke i dobry, ciezki riff. Jason, ktory sam komponowal, chcial miec wplyw na material Nirvany. Chcialem robic rzeczy, ktore nie byly dla nich dosc proste i przede wszystkim byly m oj e, a nie Kurta-mowi. W zasadzie nie bylo jednak nieporozumien muzycznych, chodzilo po prostu o kontrola. W Nirvanie kazdy poza Kurtem i Chrisem byl do wywalenia - twierdzi Jason. A w zasadzie wystarczylby sam Kurt, ktory mogl grac z dowolnym basista i perkusista. Brzmienie byloby takie samo. Nirvana odwolala niespodziewanie siedem ostatnich koncertow trasy - glownie na Srodkowym Zachodzie - i wrocila do domu, jadac przez piecdziesiat godzin i zatrzymujac sie tylko po benzyne i paczki. Przez cala droge powrotna nikt nie odzywal sie ani slowem. Nikt, rzecz jasna, nie powiedzial Jasonowi, ze nie gra juz w zespole. Jason twierdzi, ze to on odszedl. Nie, choc bylismy za malo pewni siebie, zeby powiedziec mu to wprost - zaprzecza Chris. Nie chcielismy ranic niczyich uczuc, a to tylko poglebilo problem. Pozniej juz bylo z tym lepiej, bylismy bardziej bezposredni, bardziej dojrzali niz wtedy. Gdybym byl z nimi, a oni byli slawni, z pewnoscia zrobilbym to samo, wzialbym swoj szmal i powiedzial im <> - twierdzi Jason. Zrobilbym to, na co mialbym ochote. Sposob na rozwiazanie problemow ze wzrostem ((C) Charle Peterson) Odszedlbym i to wszystko. Z artystycznego punktu widzenia postapilem slusznie - mowi Jason o swym odejsciu z Nirvany - z finansowego - z pewnoscia nie. Po dwoch tygodniach do Jasona zadzwonil Chris Cornell z Soundgarden i zaproponowal mu posada basisty w zespole. Jason wytrwal tam przez kilka miesiecy, a potem zastapil go Ben Shepherd. Obecnie Jason gra na gitarze w grupie Mindfunk nagrywajacej dla Megaforce Records. Twierdzi, ze nie zywi urazy wobec Nirvany. Kazdy zespol to pokrecona rodzina - mowi - a ja spelnialem w Niryanie role opoznionego w rozwoju adoptowanego dziecka. Nirvana nigdy nie oddala Jaso- owi szesciuset dolarow, ktore wylozyl na nagranie "Bleach". Policzylismy sobie za szkody psychiczne - twierdzil Kurt. Kurt mial wowczas obsesje na punkcie Leadbelly'ego, wielkiego bluesmana z lat trzydziestych i czterdziestych, ktory napisal miedzy innymi tak wiekopomne utwory jak "Rock Island Line", "Midnight Special" i "Good Night, Irene". Kurt przekonal sie do Leadbelly'ego (C) Charles Peterson po przeczytaniu artykulu autorstwa Williama Burroughsa, ktory napisal mniej wiecej tak: "Do diabla z calym wspolczesnym rock and roilem. Jesli chcecie dowiedziec sie czym jest prawdziwa namietnosc, sluchajcie Leadbelly^ego". Sasiad Kurta, Slim Moon mial akurat plyte "Leadbellys Last Sessions" i pozyczyl ja Cobainowi. Kurt byl zdruzgotany. Zaczal kupowac wszystkie nagrania bluesmana, jakie tylko wpadly mu w rece. Ta muzyka jest surowa i uczciwa - mowil. Jest dla mnie swieta. Leadbelly to jedna z najwiekszych postaci w moim zyciu. Mam na jego punkcie absolutnego zajoba. Po plytach przyszedl czas na nauke kompozycji Leadbelly'ego, a potem na udekorowanie mieszkania podobiznami muzyka. Latwo jest zrozumiec podziw, jaki Kurt zywil dla bluesa - muzyki mowiacej o bolu - a z drugiej strony, nie trudno pojac dlaczego tak bardzo ukochal akurat te postac z bluesowego panteonu. Leadbelly byl muzykiem, ktorego tworczosc nie daje sie przypisac do zadnej okreslonej kategorii, doskonalym kompozytorem piszacym surowa, ale melodyjna muzyke, laczaca w sobie kilka roznych gatunkow, wreszcie czlowiekiem, ktorego dokonania wystarcza za tomy ksiag opisujacych ludzkie doswiadczenia. Plakat z pierwszej trasy koncertowej Nirvany Sluchajac Leadbelly'ego i bluesa, Kurt wpadl na pomysl, by wykorzystac istniejace formy do stworzenia wlasnej, oryginalnej i niemal mistycznej wizji artystycznej. Zaprzyjaznil sie z Markiem Laneganem, ktorego zespol - Screaming Trees - czesto wystepowal w Olympii. W sierpniu 1989 Kurt i Mark pracowali wspolnie nad piosenkami, ktore mialy ukazac sie na solowym albumie Lanegana. Kurt jednak nie potrafil pracowac z druga osoba, przez caly czas martwil sie, ze wpadnie na pomysl, ktory bedzie chcial wykorzystac w Nirvanie. Postanowili wiec, ze zamiast komponowac nagraja kilka piosenek Leadbellyego z Chrisem na basie i Markiem Pickerelem (Screaming Trees) na bebnach. i % Charles Ptereson Nagrano tylko dwa utwory Leadbelly'ego, z ktorych "Where Did You Sleep Last Night?" trafil na doskonaly album Lanegana "The Winding Sheet". Kurt zaspiewal "Ain't It a Shame" - piosenke, ktora miala ukazac sie na singlu, ktorego zreszta nigdy nie wydano. Jonathan Poneman twierdzi, ze Jest to jedno z najwiekszych osiagniec wokalnych Kurta". Czterej muzycy zalozyli w koncu nieformalny zespol bluesowy. Pickerel chcial nazwac go The Jury, Kurt obstawal przy Lithium. Poneman kreslil wielkie plany co do wydania albumu, z ktorych jednak nic nie wyszlo. Kurt gral na gitarze zostawiajac wokal Laneganowi. Dylan Carlson pamieta, ze ich najlepsza piosenka bylo "Grey Goose". Grali ten utwor w ciezkim, pogrzebowo bluesowym stylu. Sluchajac ich mialo sie wrazenie, ze oto zmartwychwstala jedna z wielkich angielskich grup bluesowych - mowi Carlson. To bylo zupelnie niesamowite. Kurt twierdzil, ze z checia wrocilby do bluesa w przyszlosci. Nirvana probowala w Seartle. Dala rowniez kilka koncertow w miescie, a rzesze ich fanow zaczely sie powiekszac. Wszystko dzieki "szeptanej propagandzie", bo Sub Pop juz dawno przestal promowac "Bleach". Nirvana regularnie zapelniala The Vogue, a pod koniec wrzesnia wyjechala na dwutygodniowa trase po Srodkowym Zachodzie, ktora miala Kurt i Chris na imprezie z okazji Halloween w Evergreen (Tracy Marander) Pierwsza rozbita gitara Kurta, Halloween w (Tracy Marander) Evergreen State College, 30 pazdziernika 1988. zrekompensowac koncerty zerwane z powodu Jasona. Tym razem szefem trasy zostal Ben Shepherd, ktory wczesniej gral w kilku grupach z Chadem (Mind Circus i Tick Dolly Row). Czlonkowie Nirvany zastanawiali sie nad przyjeciem Bena do zespolu, ale gdy tylko rozeszla sie wiadomosc o ich planach, wszyscy, ktorzy liczyli sie w Seattle - to znaczy Screaming Trees, TAD i Mudhoney - goraco odradzali im transformacje w kwartet twierdzac, ze dodatkowy gitarzysta "zaciemnia" ich brzmienie. Wciaz troche tego zaluje - mowil Kurt -bo polubilem Bena i wiem, ze wnioslby wiele do grupy. Czasami mu odbijalo, ale wole swira od minoderyjnego metalowca. Jak pamietamy Shepherd zastapil Jasona w Soundgarden. Nirvana sciagala coraz wieksze tlumy, szczegolnie w duzych miastach. Najlepszy koncert zagrali w klubie Blind Pig w Ann Arbor w stanie Michigan. Ludzie oszaleli - wspomina Chad - wpadli w amok i bylo wspaniale. Ann Arbor do konca pozostalo jednym z ulubionych miast Nirvany. Nieco pozniej w jednym z programow radiowych nadawanych w Ann Arbor, Nirvana rozmawiala z aktorem komediowym Bobcatem Goldthwaitem. Gdy Kurt wspomnial przypadkiem o Sylvestrze Stallone, Goldthwaite rozpoczal polgodzinny monolog o tym, jak facet grajacy Rambo uciekl do Szwajcarii, zeby uniknac powolania do wojska podczas wojny w Wietnamie. Na samym poczatku trasy, w Minneapolis, Kurt mial atak bolow zoladka. Chris byl przerazony. Czlowieku, nie mial juz czym wymiotowac i wciaz wymiotowal - wspomina Novoselic. Strasznie go bolalo. Zawiezlismy go do szpitala, ale nic mu to nie pomoglo. Gdy Nirvana wrocila z trasy, Chris i Shelli postanowili sie pobrac, a zespol rozpoczal przygotowania do nagrania EP-ki.. ROZDZIAL SZOSTY Zespol nagral EP-ke "Blew" pod koniec lata 1989 w stosunkowo drogim studiu Musie Source, mieszczacym sie na Capitol Hill w Seattle. Musie Source mialo dwudziestoczterosladowy magnetofon i specjalizowalo sie w reklamowych dzinglach i muzyce filmowej. Producentem byl Steve Fisk, ktory zmienil zdanie na temat Nirvany-negatywne po owym nieszczesnym koncercie w Ellensburgu, gdzie Jason nie moshowal do rytmu - gdy wysluchal "Bleach" przyslanego przez Pavitta. Stalo sie dla mnie jasne - stwierdzil -ze byl to bardzo dobry zespol. Zespol pojawil sie, ciagnac za soba nieco podniszczony sprzet. Fisk zapamietal Chada i jego mamuci zestaw perkusyjny Northa. Najmniejszy facet w grupie mial najwieksza i najglupsza perkusje na calym Polnocnym Zachodzie. Beben basowy byl pozlepiany kilogramami izolacji, bo kiedys na koncercie przyszlo im do glowy porabac perkusje gitara - wspomina Fisk. Sesja "Blew" byla ostatnia, w ktorej braly udzial nalezace do Chada bebny Northa. CI FACECI BEDA WIEKSI OD BEATLESAw Reszta sprzetu, rowniez nie wygladala imponujaco. Bas Chrisa spedzil wiele godzin w powietrzu i z pewnoscia nie wiedzial, czym jest miekkie ladowanie. Z dwoch szaf Chrisa dzialala tylko jedna, a i w tej glosniki dzialaly tak, jakby strzelano do nich z karabinu. Wiele czasu poswiecono na dobranie odpowiedniego brzmienia, a gitary nagrywano trzy razy. Kurt byl niezadowolony z nagran i sprowadzil wlasnego dzwiekowca, Craiga Montgomery, co zreszta w niczym mu nie pomoglo. Chcieli miec perkusje jak z listy przebojow - mowi Fisk. Mowili o tym glosno. Wiedzieli, ze nie nagrywaja piosenki na liste przebojow, ale talerze musialy brzmiec czysto. Nirvana nagrala wowczas "Even in His Youth", nie wydana "Token Eastern Song", elektryczna wersje "Polly", ktorej nie dokonczono, "Stain" i "Been a Son". Tylko dwa ostatnie kawalki weszly na EP-ke, na ktorej oprocz nich znalazl sie utwor tytulowy i "Love Buzz" pochodzace z "Bleach". Bardzo chwytliwe dwuminutowe cudo "Been a Son" opisuje los dziewczyny, ktorej rodzice chcieli miec chlopczyka. "Powinna umrzec po urodzeniu" spiewa Kurt, a jego wokal jest bardzo niesubpopowo melodyjny. {To lennonowskie harmonie, jakby zywcem wyjete z "Rubber Soul"! - zachwyca sie Fisk). Grunge, pop i kompleks nizszosci mieszaja sie w "Stain". Nienawisc do samego siebie nigdy nie brzmiala tak przebojowo -latwo przy tym przeoczyc fakt, ze tekst sklada sie z jednego wersu powtarzanego trzykrotnie. Na "Incesticide" znalazla sie inna, bardziej podkrecona wersja "Been a Son", bez gustownej solowki basowej Chrisa, natomiast "Stain" pochodzi z sesji z Fiskiem. Hipnotyczna "Token Eastern Song" byla reakcja na przerozne uwagi krytyczne zarzucajace Nirvanie wschodnie inspiracje, jak na przyklad w "Love Buzz". Fotografia na tylnej stronie okladki "Blew" przedstawia pusty i samotny fotel ginekologiczny, i zostafo zrobiona przez Tracy tuz po badaniu. Przepustka za kulisy z trasy europejskiej TAD/Nirvana TAD i Nirvana. Tad Doyle siedzi z prawej strony Chrisa. ((C) lan T. Tilton) I nagle pojawila sie okazja wyjazdu do Europy! Na trase z TAD. Oba zespoly wyjechaly z Seattle 20 pazdziernika 1989. Pierwszy koncert mial odbyc sie w Newcastle w Anglii. TAD i Nirvana podrozowali po Starym Kontynencie malenka furgonetka fiata, do ktorej musialo zmiescic sie jedenastu chlopa, w tym wazacy ponad sto piecdziesiat kilo Tad Doyle i mierzacy ponad dwa metry Chris. Na poczatku bylo wesolo, ale pozniej zaczely sie dziac rozne rzeczy, ktore dzialaly ludziom na nerwy: ktos palil i nie zwracal uwagi na niepalacych i tak dalej. W*?acie panowalo delirium. W Hamburgu na nieslawnym "Reeperbahn" kupiono sterta pism pornograficznych. Wsrod nich znalazl sie magazyn dla koprofagow, ktory przekazywano sobie z rak do rak. Padaly hasla "Nasraj na mnie!" i cala furgonetka tarzala sie ze smiechu. Dla Kurta i kilku innych dowcipy tego rodzaju szybko stracily urok. Nirvana i TAD zagrali trzydziesci szesc koncertow w czterdziesci dwa dni. Podczas trasy nie odzywiano sie zbyt dobrze, byc moze dlatego, ze wszystko odbywalo sie w biegu. Spanie na twardych, cholernie niewygodnych siedzeniach, rowniez nie nalezalo do przyjemnosci. Nirvana wsciekla sie na swoj wiecznie szwankujacy sprzet, co nie przeszkadzalo jej rabac go w drzazgi po kazdym koncercie, by potem reperowac pozostalosci w furgonetce. Menadzer trasy upieral sie, by oba zespoly pojawialy sie w klubach i salach tuz po przyjezdzie do kazdego z wielu miast, co oznaczalo, ze muzycy nie mogli nawet zdrzemnac sie w hotelu przed proba dzwieku. Godzinami walesali sie po klubach - zmarznieci, glodni i zmeczeni -czekajac az technicy ustawia naglosnienie. Doyle, podobnie jak Kurt, mial chroniczne problemy z zoladkiem. W drodze niemal kazdego dnia zmuszal kierowce do zatrzymania sie na autostradzie, po czym wysiadal z samochodu i wymiotowal. Pozostali przygladali sie temu widowisku, a pozniej nasladowali rzygajacego Tada. Tad byl maszyna do rzygania - wspomina Chad - samonapedzajacym sie womitronem. Kurt nie palil haszu, jak reszta. Wycofywal sie, a na klopoty reagowal piciem lub spaniem. Uwielbialem spac, bo tylko wtedy nie czulem bolu - mowil. Spalem przez caly czas. Gdy tylko wsiedlismy do auta, zamykalem oczy. Spalem w hotelach, spalem w klubach do czasu wyjscia na scene. Chcialem uciec od rzeczywistosci. Chris natomiast byl bez przerwy pijany i/lub nawalony, a Chad-jak twierdzi Chris - chyba oszalal... przez caly czas mowil do siebie roznymi glosami i takie tam... Chad utrzymuje, ze z a w s z e mowil do siebie - kiedys, gdy pracowal jako kelner w restauracji, jedna z kolezanek zastala go w chlodni, gdy przemawial do cytryny. Chad twierdzi dalej, ze bawil sie najlepiej ze wszystkich obecnych w fiacie -jego koczownicze dziecinstwo przygotowalo go do takich podrozy. Nirvana byla nie przygotowana na zachwyt, jaki wzbudzila w Europie. Prasa brytyjska juz wczesniej pisala o zespole, ale jego czlonkowie nie mieli pojecia, ze maja tylu europejskich fanow. Nikt, rzecz jasna, nie poinformowal ich o sprzedazy plyt w Wielkiej Brytanii. Kazdy koncert byl wyprzedany, sale byly pelne, a wokol klubow krecily sie kolejki. To byla szalona trasa - mowi Chris, co w jego ustach jest niedopowiedzeniem. Podczas pierwszego koncertu Chris rozbil o scene nowiutki bas, zloszczac sie na zle dzialajacy wzmacniacz. Od gitai oderwala sie szyjka, ktora przebila jeden z glosnikow pozyczonego przez Kurta wzmacniac Twin Reverb. Od tamtej pory bylo juz tylko gorzej. Grali w Berlinie dzien po zburzeniu muru. Po szostej piosence gitare rozbil Kurt, czym zszedl ze sceny. Bardzo sie wtedy ucieszylem - wspomina Chris. A to dlatego, ze byl bardzo, bardzo, bardzo nawalony. Kurt przyslal Tracy mnostwo pocztowek. Na jednej z nich naszkicowal typowa wlos toalete. Bez wody - mowi Tracy - z kupa smierdzacego gowna. Na innej pocztowce, K napisal "kocham cie" po obu stronach i dodal tylko swoj podpis. Poneman twierdzi, ze pierwsza europejska trasa Nirvany i TAD-a byla poczatkiem konca zwiazku obu zespolow z Sub Pop (TAD w 1992 podpisal kontrakt z wytwornia Mechanic Records, ktorej dystrybucja zajmuje sie koncern WEA). Pod koniec trasy Poneman i Pavitt pojawili sie w Rzymie, odbywajac jeden z wlasnych (nie)slawnych promocyjnych objazdow. Patrzac na to wszystko z dzisiejszej perspektywy Poneman zdaje sobie sprawe, jaki efekt spowodowal ich przyjazd. TAD i Nirvana tluka sie po Europie w ciasnej furgonetce - mowi -/ oto zjawiaja sie dwaj bossowie... Probowalismy wesprzec ich emocjonalnie, ale z ich punktu widzenia musialo to wygladac zupelnie inaczej. <>. Chyba nie przypadkowo rzymski koncert byl najgorszy z calej trasy. Naglosnienie bylo fatalne, podobnie jak pozyczony sprzet. Kurt - zdegustowany brzmieniem, zlym jedzeniem, zatloczona furgonetka, niskimi gazami i zwariowanym rozkladem koncertow -rozwalil gitare po czwartym czy piatym kawalku ("Spank Thru"), zszedl ze sceny i wspial sie na kolumny. Przezyl zalamanie nerwowe na scenie - tlumaczy Pavitt. Chcial skoczyc. Bramkarze wpadli w panike i wszyscy blagali go zeby zszedl. A Kurt powtarzal w kolko: <> Dotarl do granic wytrzymalosci. Ludzie widzieli faceta, ktoremu doslownie odpierdolilo na ich oczach, i ktory mogl skrecic sobie kark, jesli doszedlby do wniosku, ze to jest konieczne. Kiedy kolumny zaczely sie chwiac, Kurt wspial sie na rusztowanie. Klnac na publicznosc dotarl do balkonu, na ktorym chwycil krzeslo. Chcial rzucic nim na dol, ale na szczescie ktos muje wyrwal. Zaprowadzono go za kulisy, gdzie ktos z miejscowych klocil sie U <<" z menadzerem trasy o zepsute podobno przez Kurta mikrofony. Kurt wyrwal facetowi z reki inkryminowane mikrofony i podeptal je na jego oczach. "Teraz sa zepsute!" - wrzasnal i odszedl. W garderobie oznajmil wszystkim, ze odchodzi i jedzie do domu, a potem naciagnal na glowa kaptur i wybuchnal placzem. Poneman wyprowadzil go na dwor, by odetchnal swiezym powietrzem. Chodzilem z nim wokol klubu - wspomina Poneman - a on powtarzal w kolko: <>. Poneman przyrzekl mu, ze nastepnym razem, gdy Nirvana przyjedzie do Europy, warunki beda znacznie lepsze.Wedlug Kurta Poneman mial wtedy powiedziec: No coz, jesli rzucasz Nirvane, chcielibysmy w dalszym ciagu z toba wspolpracowac jako z solista. Chris i Chad rowniez wystapili z zespolu - przynajmniej na jakis czas. Po namysle jednak zmienili plany i wrocili do grupy na ostatnie dwa tygodnie trasy. Nastepnego dnia wszyscy pojechali pociagiem do Szwajcarii. Gdy Kurt usnal w przedziale, skradziono mu buty, portfel a przede wszystkim paszport. Wzyciu nie widzialem takiego obrazu nedzy i rozpaczy - mowi o Cobainie Poneman. Kurt wjechal jakos do Szwajcarii, gdzie zalatwil sobie nowy paszport w ambasadzie amerykanskiej. Pozniej Poneman zabral Kurta do sklepu muzycznego w Genewie i kupil mu nowa gitare. Nie zdalo sie to na wiele, bo Kurt tak sie rozchorowal, ze trzeba bylo odwolac koncert. Ja mialem super kaca - wspomina Chris -po gorzale i haszu. Ale Kurt byl wtedy czysty. Jedynie Chad wykazywal buddyjski spokoj i opanowanie. Nikt nie wiedzial czy rzeczywiscie osiagnal nirwane czy do reszty pomieszalo mu sie w glowie. Ostami koncert trasy odbyl sie 3 grudnia w klubie Astoria w Londynie. Do Nirvany i TAD-a dolaczyli Mudhoney, a cale wydarzenie nazywalo sie Lame Festival. Nowa gitara Kurta okazala sie wielce zawodna i trzeba bylo przerywac koncert, zeby ja naprawiac. Wyste Nirvany byl mocno popierdolony - mowi perkusista Mudhoney, Danny Peters. Chris byl tak zdenerwowany, ze powiesil bas pasem na glowie i obracal instrumentem mlynka. W koncu pas pekl i gitara poszybowala wprost w Danny Petersa, ktory cudem uniknal smierci. Totalnie umoczylismy - wspomina koncert Chris. Na skali od jednego do dziesieciu bylismy zerem. Recenzent Melody Maker zgodzil sie z ta opinia - "Wszystko sie rozpadlo, gdy chudy, przypominajacy zabe basista na gumowych nogach, zaczal robic z siebie osla". Na zakonczenie bezlitosny krytyk dodal: "Ten czlowiek musi odejsc". "Bez rewelacji" - glosily inne recenzje. Inni wspominaja ten wystep znacznie cieplej. Bruce Pavitt twierdzi, na przyklad, ze byl to jeden z najlepszych koncertow Nirvany, a Jonathan Poneman upiera sie nawet, ze nigdy nie czul sie taki dumny! Keith Cameron, dziennikarz z nie ukazujacego sie juz angielskiego tygodnika muzycznego Sounds, zapamietal ow koncert w taki sposob: Kiedy zaczynali grac, sala swiecila pustkami, a kiedy konczyli byla pelna ludzi, ktorzy sluchali ich z otwartymi ustami. Stanalem przed scena - ciagnie Cameron - i doslownie odbilo mi na ich punkcie. To byl najbardziej niesamowity zespol, jaki w zyciu widzialem! Najbardziej uderzylo mnie - mowi dalej - niesamowite, niemal namacalne napiecie miedzy tymi trzema ludzmi. Oni tym z y l i! Czasami nie mozna bylo na to patrzec, a z drugiej strony mialo sie uczucie jakies wznioslosci i podniecenia, bo taka jest natura tej muzyki. Muzyki skadinad niebezpiecznej, sprawiajacej wrazenie, ze za chwile wszystko rozleci sie na kawalki... Ale to tylko zludzenie. To napiecie czulo sie przez caly wystep... od pierwszej do ostatniej nuty... Na koncu Kurt rzucil swoja gitara w Chrisa, ktory rozbil ja basem jak kijem baseballowym. Gitara nie nadawala sie juz do niczego. Takie rzeczy widywalo sie wczesniej i nie byla to dla nas zadna rewelacja - mowi Cameron - ale w przypadku Nirvany bylo inaczej. Nigdy nie widzialem zespolu, ktory robilby to tak celowo, tak logicznie. Bylo to doskonale i jedyne mozliwe zakonczenie koncertu. Mozna sie zastanawiac, o co chodzilo Kurtowi, kiedy rzucal gitara w Chrisa, i czy bylo to zaplanowane. Ale widzac ten gest, wiedzialem, ze byl spontaniczny. Prawdziwy... Dlatego byli tacy dobrzy... Odnosilo sie wrazenie, ze robia to po raz pierwszy, ze sa w tym wszystkim zorientowani nie bardziej od innych... Tak czy inaczej, to bylo wielkie przezycie. Podczas pobytu w Londynie Nirvana dokonala paru nagran dla Johna Peela z Radio One. Zarejestrowano wtedy "Love Buzz", "About a Girl", "Polly" i "Spank Thru". Prasa brytyjska zwachala juz pismo nosem, ale artykuly poswiecone Nirvanie obracaly sie wokol tematu pochodzenia zespolu z rejonow wiejskiej, biednej Ameryki. "Sa nieco chamowaci i nieco przerazajacy" pisal jeden z dziennikarzy. "Czy mozna byc innym, pochodzac z wiejskiego piekla, jakim jest Aberdeen...?" Sub Pop ogrywal ze swej strony te nute do granic wytrzymalosci. Wiesz jak sie to robi? - pyta sarkastycznie Pavitt. Bierze sie stupiecdziesieciokilogramowego rzeznika i stawia obok chudego smiecia z przyczepy, jakim bylKurt. A obok nich dwoch w facetow garniturach i krawatach - nas. To byl teatr. Ludzie sie na to lapali. Kurtowi nie podobalo sie wystepowanie w roli wiejskiego glupka. Traktowano nasjakprzymulonych, wsiowych rockersow z Aberdeen, ktorzy jakims niewiarygodnym cudem znalezli sie w Seattle i w tej cudownej, modnej wytworni plytowej - twierdzil Kurt. Bylo to dla mnie ponizajace, bo brali mnie za typa, jakim przez cale zycie nie chcialem byc. Przygotowujac te trase, manipulowali ludzmi - mowil Kurt o Pavicie i Ponemanie. Przypisywano im wszystkie zaslugi... byli geniuszami... tworcami calego ruchu... a w rzeczywistosci to wszystko nie mialo z nimi nic wspolnego. Naprawde! A jesli juz, to bardziej z zamglonymi zdjeciami Charlesa Petersona, z jego koncepcja artystyczna, niz z tym, ze ci dwaj robili z nas glupkow w wywiadach. Zawsze ich za to nienawidzilem. Kurt uwazal, ze wyznawany przez Pavitta populizm jest bardziej protekcjonalny niz blyskotliwy. Bylo jasne, ze uwaza sie za wyksztalconego punka z wyzszej klasy sredniej, ktory wie wszystko! Ja bylem tylko idiota z Aberdeen - twierdzil Kurt. Wyczuwalismy to przez cam czas i przez caly czas nienawidzilismy go za to. Podobne uczucia zywili takze wobec Ponemana Chcac jednak oddac im sprawiedliwosc, nalezy dodac, ze Poneman i Pavitt istotnie wpadli na blyskotliwy pomysl zamykajacy sie w spostrzezeniu, ze sztuka i kultura nie musza byc i kreowane i przekazywane z wielkich osrodkow, takich jak Nowy Jork czy Los Angeles. I Wytwornie niezalezne udowodnily, ze miejsca typu Minneapolis, Chicago czy Seattle maja tyle samo do powiedzenia, co sterowany przez media Nowy Jork. Dla Ponemana i Pavitta znalezienie prawdziwego artysty w dziurze rodzaju Aberdeen rowne bylo z szostka w totolotku. Zyli tym - mowil Kurt. Podniecali sie tym. Znalezli bande wiesniakow z nadmorskiej dziuni mogli ja wykorzystywac. A przy okazji budowac wlasny wizerunek. Nie zalezalo im, zem przekonac sie, czy jestesmy madrzejsi od ludzi, za jakich nas uwazali, bo to zrujnowaloby cala ich konstrukcje. Kurt mogl miec wiele zastrzezen do Sub Pop, ale potrafil uznac role wytworni, a szczegolnie Jonathana Ponemana, w karierze Nirvany. Jonathan bardzo nam pomagal oi samego poczatku - uwazal Kurt - chcial, zebysmy rzadzili swiatem. Po zakonczeniu trasy Kurt i Chad polecieli do domu, a Chris i Shelli pojechali do istniejacej jeszcze Jugoslawii na] spotkanie z ojcem Chrisa. Slub Chrisa i Shelli odbyl sie wkrotce po powrocie pary do Tacoma, 30 grudnia 1989. Ceremonia, ktora prowadzila kobieta poznana przez panne mloda w pracy, odbyla sie w mieszkaniu nowozencow. Mieszkanie bylo male, a przyszlo wielu gosci. Oprocz mamy Chrisa i mamy oraz ojczyma Shelli, zjawili sie: Kurt i Tracy, Dan Peters, wiekszosc czlonkow TAD-a, a takze starzy kumple i sasiedzi. Swiadkiem ze strony Chrisa byl Mart Lukin. Wzieli slub -wspomina - a potem wszyscy sie upili. Przyjecie uswietnily zawody zapasnicze, w ktorych wzieli udzial: Chris, Kurt Danielson i Tad. Po krotkiej trasie po Kalifornii i paru koncertach w miescie, Nirvana wyjechala w trase amerykanska, ostatnia z Chadem. Kazdy z czlonkow zespolu zaopatrzyl sie w mala kamere wideo i krecil filmy z furgonetki dla zabicia czasu. Tym razem Nirvana wynajela przyczepe na sprzet. To byl duzy postep w technologii objazdow - mowi Chris. Z tylu wozu umieszczono rozkladane siedzenie, co z kolei bylo duzym postepem w historii Nirvany, ktora po raz pierwszy miala cala furgonetke dla siebie. Czlonkowie zespolu czesto wystepowali w podkoszulkach z reprodukcja slynnej okladki albumu Johna Lennona i Yoko Ono - "Two Virgins", z tym, ze twarze golej pary zastapiono obliczami Ponemana i Pavitta. Nirvana byla juz glowna atrakcja koncertow w klubach mieszczacych kilkuset ludzi. Do kilkuset dolarow za koncert wzrosly rowniez ich zarobki. Grali przewaznie w tych samych miejscach, w ktorych wystepowali wczesniej, teraz jednak mieli juz menadzera trasy, technika i dzwiekowca, Craiga Montgomery, ktory pracowal dla nich na pelen etat. Poczatkowo spokojny Montgomery nie mogl pojac, dlaczego niszcza instrumenty, wkrotce jednak chwycil w czym rzecz. To byl element zabawy z Nirvana, calkowita nieprzewidywalnosc - mowi - gdyby nie byli tacy zli, nie byliby tacy piekni. Wiesc o Nirvanie niosla sie w wielu waznych miejscach. Herosi sceny niezaleznej, Sonic Youth, widzieli Nirvane podczas trasy z Jasonem i zostali wielkimi fanami ludzi Cobaina, robiac przy okazji szum w prasie. Basistka SY, Kim Gordon, i gitarzysta Thurston Moore pojawili sie na koncercie w Pyramid Club w Nowym Jorku, ciagnac ze soba Gary'ego Gersha, czlowieka od AR (Artysci i Repertuar) w wytworni Geffen. Oprocz Kim, Thurstona, Gary'ego i Iggy Popa - sciagnietego przez fotografa Marka Lavine'a - koncert nie podobal sie nikomu. Nirvana grala zalosnie, mimo glosnych zachet wykrzykiwanych przez Popa. Za kare za nieudany wystep Chris kazal sie ostrzyc w tanim motelu w Jersey City, gdzie akurat mieszkali. Wczesniej jednak Nirvana rozpoczela zdjecia do pierwszego wideoklipu "In Bloom", ktory mozna znalezc na kompilacji Sub Pop zatytulowanej "Sub Pop Video Network Program One". Na niektorych ujeciach z teledysku Chris ma wlosy, na innych nie. Wiadomo dlaczego. 27 kwietnia, w dniu urodzin Tracy, Kurt zadzwonil do niej z Amherst w Massachusetts i powiedzial, ze nie chce juz z nia mieszkac, choc nadal pragnie byc jej chlopakiem. Tracy spodziewala sie tego. Pod koniec czesto sie klocilismy -mowi. Kurt chcial, zebym byla artystka, a ja nie mialam czasu na sztuke. Dojazdy do pracy zajmowaly mi godzine w jedna strone. Pracowalam na niego, dbalam o jego dom, w ktorym nic nie robil. Mowil mi <>, a ja nie moglam tego zostawic. Moglam zostawic to przez tydzien, przez kilka dni, ale pozniej robilo mi sie niedobrze i musialam wziac sie za robote. Sprzatalam, bo on tego nie robil. Kilka dni pozniej na Florydzie, Nirvana spotkala chlopaka, ktory chcial nagrywac dla Sub Pop i z tej okazji pozwolil im przespac sie w luksusowej willi taty. Tego wieczoru wszyscy wzieli mnostwo kwasu i wypili mnostwo drinkow. Z zapamietanych przez obecnych strzepkow pandemonium, warto zwrocic uwage na fakt smazenia przez Chrisa majonezu na patelni. Chris, nie wiadomo jakim sposobem, znalazl sie rano nagi i lysy na podjezdzie. Budzil sasiedztwo okrzykami w rodzaju: Odrzuccie precz swa wlasnosc, tak jak ja uczynilem! Nic nie jestescie warci! Kurt wciagnal go do domu i ubral, po czym obaj wzieli nogi za pas nie czekajac az obudzi sie wlasciciel. Sub Pop nie promowalo "Bleach" tak natarczywie, jak innych wydawanych wowczas albumow, mimo to plyta sprzedawala sie calkiem niezle. Caly program promocyjny trwal zaledwie dwa miesiace, a potem - mimo nalegan i prosb Kurta - wytwornia zajela sie nowymi projektami. Slaba siec dystrybucyjna i reklamowa wytworni zaczynala wszystkim dawac sie we znaki, plyty Sub Pop byly po prostu trudne do znalezienia. Po kazdym koncercie przychodzila do nas kupa dzieciakow i skarzyla sie, ze nigdzie nie moze dostac naszych plyt - mowil Kurt. To bylo naprawde meczace. Poza tym, nie udzielalismy zadnych wywiadow. Uwazalismy, ze zaslugujemy na troche wiecej niz to, co nam dawali. Nie zadalismy wiele, naszym celem bylo granie dla gora tysiaca ludzi za jednym zamachem. Chodzilo nam o tego rodzaju kluby. Chcielismy byc najbardziej popularnym zespolem alternatywnym, jak Sonic Youth. Kurt twierdzil tez, ze w czasach Sub Pop, Nirvana udzielila najwyzej trzech wywiadow. Poza tym Sub Pop byl na krawedzi bankructwa. Doprowadzily do tego przedsiewziecia dystrybucyjne i bledy w ich zarzadzaniu. Niezbyt oszczedny styl promocyjny Ponemana i Pavitta wysuszal kase firmy; czlonkowie przeroznych grup wychodzili z magazynu Sub Pop z pudlami pelnym plyt; firma wydawala nowe tytuly w zbyt krotkich odstepach czasu (srednio co tydzien) i wypuszczala w trasy zbyt wiele zespolow naraz; dodatkowo na scenie Seattle pojawily sie duze wytwornie, ktorym Sub Pop chcial dorownac. Bankructwo wydawalo sie nieuniknione. Latem 1990 Sub Pop nie bylo w stanie wypisac czeku na wiecej niz sto dolarow i bylo zadluzane w calym, miescie. Doszli do dna - wspomina Chris. To bylo straszne. Usilowali nam placic, bo doceniali to, co robilismy. Pod tym wzgledem byli w porzadku, ale nie dawali sobie rady. Poteznym wydatkiem dla wytworni byly koszty prawne domniemanych negocjacji (Pavitt i Poneman nie komentuja tego do dzisiejszego dnia) dystrybucyjnych z Columbia Records i Hollywood Records. W pewnym momencie adwokat wytworni przekonywal Nirvane o korzysciach plynacych z takich uzgodnien, ale zespol doszedl do wniosku, ze sensowniej bedzie, jesli sam wybierze sobie firme plytowa, zamiast zgadzac sie na narzucone rozwiazania. Postanowilismy zrezygnowac z posrednikow - mowil Kurt. Kurt w Rajrs w Los Angeles, luty Jednak zadna z wytworni niezaleznych nie byla w stanie wykupic kontraktu Nirvany z Sub Pop. Na szczescie w tamtym okresie zespoly o tak ogromnej wiarygodnosci i kunszcie i artystycznym, jak Sonic Youth czy Dinosaur Jr., zaczely podpisywac kontrakty z duzymi wytworniami, co oznaczalo, ze nie ma w tym nic zlego. Nirvana zaczela wiec rozgladac sie za nowa firma. Gdy Poneman i Pavitt dowiedzieli sie o tym, byli bardzo poruszeni. Niewiele wydarzen w moim zyciu zranilo mnie tak bardzo, jak ta wiadomosc - mowi Pavitt. Mowiac szczerze, bylem totalnie wkurwiony. Pavitt twierdzi, ze dowiedzieli sie o wszystkim z plotek. Wedlug mnie sprawa byla jasna - twierdzil Kurt. Calymi tygodniami nie odpowiadalismy na ich telefony. Kiedy spotykalem Jonathana dawalem mu do zrozumienia, ze nasze stosunki ulegly zmianie. Nie rozumiem, jak mozna isc do kogos i powiedziec mu wprost o czyms takim. Tak postepuja podobno dorosli... ida i mowia gosciowi, ze nie chca miec z nim do czynienia. Dla mnie to jest bardzo trudne. Zawsze rzucalem prace bez wytlumaczen. Rzucalem i nie chodzilem tam wiecej... Kurt podziwial Pavitta za jego instynkt w wyszukiwaniu wspanialej muzyki undergroundowej. Ktoregos dnia Pavitt pojawil sie w mieszkaniu Kurta w Olympii, niosac pod pacha na znak dobrej woli plyty Daniela Johnstona i The Shags, by zaproponowac Nirvanie nowy, lepszy kontrakt. Po raz pierwszy ujrzalem w nim czlowieka - wspominal Kurt. Wczesniej zawsze rozmawialismy ze soba na dosyc plytkim poziomie, to znaczy nigdy nie rozmawialismy jak ludzie. Jednak z drugiej strony - ciagnal Kurt - bylem zly, ze dopiero teraz zechcial potraktowac mnie jak czlowieka, a wczesniej bylem dla niego petentem pojawiajacym sie w biurze. Szybka sekwencja zdjec z koncertu w Raji's w lutym 1990. Klatka 27 znalazla sia na tylnej stronie okladki "Sliver", a klatka 31 w srodku wydania kompaktowego "Bleach". ((C) Charles Peterson) Kurt widzi swiatlo na jednym z pierwszych zdjec autorstwa Michaela Lavine'a ((C) Michael Lavine). Rozmawiali przez bite piec godzin. Pot splywal mi z czola - wspomina Pavitt. Mimo to, Kurt nie byl w stanie powiedziec mu, ze nie chce juz nagrywac dla Sub Pop. Po kilku dniach Chris zaniosl do wytworni ostateczna decyzje. Nirvana opuszczala Sub Pop. Czulem sie fatalnie - mowil Kurt. Czulem sie winny, bo chcialem byc z nimi... wiedzialem, ze sa jedynymi ludzmi o podobnych pogladach. I nagle stalem sie ich wrogiem. Ale Pavitt nie zrobil niczego, co skloniloby mnie do zmiany postanowienia. Pozostajac z nimi za duzo ryzykowalismy. W sierpniu menadzer Soundgarden, Susan Silver, przedstawila Nirvanie prawnika, Alana Mintza, z poteznej firmy Zifrren, Brittenham Branca. Mintz pracowal wczesniej przy znakomitych kontraktach dla Jane's Addiction i Faith No More. Rozpoczely sie debaty. O Nirvane zabiegaly wytwornie pokroju Charismy, Slash i Capitolu. MCA zafundowalo czlonkom Nirvany wycieczke do L.A., a potem przyslalo swojego przedstawiciela do Seattle. Za Nirvana uganial sie czlowiek od AR wytworni Island, Steve Poss, ale zespol nie byl zainteresowany nagrywaniem dla Island. W stan drzenia wprawila wytwornie tasma nagrana przez Nirvane w kwietniu 1990 w Smart Studios w Madison w stanie Wisconsin - bazie weterana podziemnych produkcji Butcha Viga. Buth jest niezwykle milym czlowiekiem, ktory zaslynal ostrymi, a przy tym oszczednymi produkcjami plyt Killdozera, Laughing Hyenas, The Fluid i Smashing Pumpkins dla wytworni w rodzaju Touch Go, Mammoth, Twin/Tone i Amphetamine Reptile. Vig wyprodukowal takze znakomity album TAD-a "8 Way Santa" dla Sub Pop. Rozpoczynal od nagran muzyki pop, ale idealnie dostosowal sie do potrzeb sceny niezaleznej z jej chropowatymi dzwiekami i niskimi budzetami nagraniowymi. Jonathan Poneman przygotowal Viga do spotkania z Nirvana mowiac: - Ci faceci beda wieksi od Beatlesow! Podczas pierwszego spotkania z Vigiem, Kurt prawie sie nie odzywal zostawiajac mowienie Chrisowi. Chris wyjasnil, ze zespol chce brzmiec bardzo ciezko. Vig wyczul napiecie miedzy Kurtem a Chadem, ktory nie potrafil sprostac stawianym mu wymaganiom. Przez tydzien nagrali siedem piosenek na -jak przypuszczano wowczas - druga plyte dla Sub Pop. W efekcie powstala tasma demo, ktora puszczano przedstawicielom duzych wytworni. Aranzacje utworow sa niemal takie same jak na "Nevermind" - w zasadzie wersja "Polly" jest ta sama ktora wowczas nagrano, choc po innym zmiksowaniu. "Breed" mialo wtedy tytul "Imodium" (na czesc lekarstwa przeciw rozwolnieniu, zazywanego przez Tada podczas trasy europejskiej); "Stay Away" nosilo oryginalny tytul "Pay to Play" i mialo nieco inny tekst, pobrzmiewalo spektakularnymi sprzezeniami i konczylo sie rozwrzeszczana coda. W Smart nagrano rowniez "In Bloom", "Dive" i "Lithium". Ten ostatni utwor rozpoczynal sie taka sama glucha gitara akustyczna jaka mozna uslyszec na " Polly", a w koncowce bylo wyciszenie zamiast ciecia. Zespol probowal takze zarejestrowac po raz kolejny wymykajaca sie spod kontroli piosenke "Sappy" - chwytliwa melodyjke o romantycznej milosci. Vig byl idealnym producentem dla tego materialu. Potrafil wydobyc z niego naprawde "zle" brzmienie, a przy okazji nadac mu odrobine tego, co nazywal wlasnym "popowym szalenstwem". W swiecie wytworni niezaleznych tak melodyjna i najzwyczajniej chwytliwa muzyka byla nie do pomyslenia. Underground niejako z definicji nie nadawal sie do "lubienia". Piosenki z sesji Smart byly odwaznym przedsiewzieciem, byc moze tak odwaznym jak preferowane wowczas "pomyje dzwieku", a kto wie czy nie odwazniejszym. Uwazam, ze sa to piosenki pop - powiedzial Kurt jednemu z brytyjskich pism muzycznych. Nie ma wsrod nich tak dzikich i ciezkich kawalkow jak ^aper Cuts " czy "Sifting". Tamto bylo nudne, wole numery z haczykiem. Zarowno proces tworczy jak i nagrania nie przebiegaly tak pospiesznie jak przy "Bleach". Kurt mial duzo czasu na dopracowanie i wypolerowanie utworow. W koncu mialem czas na polaczenie popu z nasza ciezsza strona we wlasciwych proporcjach - mowil. Okazalo sie, ze to dziala, tak przynajmniej mowili nasi przyjaciele i inne zespoly. Kazdy przekonywal nas, ze to jest naprawde dobre. Sam wiedzialem zreszta, ze poszlismy dalej niz na "Bleach ". Kurt i Chris byli jednak coraz bardziej rozczarowani gra Chada. Tym razem Kurt mial czas, by przypilnowac, zeby Chad gral wyuczone partie - podczas niskobudzetowych sesji "Bleach", Channing zmienial partie i nie bylo mozliwosci, zeby sie z nim klocic czy nagrywac wszystko od nowa. Mialem nadzieje na wiekszy udzial w tym co sie dzialo, chcialem byc czescia tego wszystkiego - mowi Chad. Chcialem przynajmniej decydowac o brzmieniu moich wlasnych bebnow. Pragnalem bardziej zaangazowac sie w zycie zespolu i miec poczucie, ze robie cos waznego. Bylem szczesliwy biorac udzial w nagraniach, ale chcialem miec wiecej do powiedzenia. I wtedy zdalem sobie sprawe, ze ta zabawa nalezy do Kurta, ze dzieje sie tak, jak on chce, koniec i kropka. Chad, ktory gral takze na gitarze, basie i skrzypcach, pisal wlasne piosenki i chcial wlaczyc je do repertuaru zespolu. Ale choc sluchal tych samych rzeczy, co pozostali czlonkowie Nirvany: The Young Marble Giants, The Beatles, Scratch Acid i Butthole Surfers, jego styl kompozytorski zdefiniowany przez grupy z Bainbridge Island (ktorych brzmienie tworzyl przed przylaczeniem sie do dwojki z Aberdeen), pozostal ultra-udziwniony, pastoralny i rockowo progresywny. Muzyka elfow - mowil Kurt. Jej glupota i tepota sa naprawde wzruszajace. Kurt twierdzil, ze byli otwarci na nowy material, ale piosenki Chada nie pasowaly do brzmienia Nirvany. Najzwyczajniej w swiecie nie byly dobre - dodawal - i nic wiecej nie mozna o nich powiedziec. To smutne, bo Chad wyobrazal sobie, ze nie jest czescia zespolu, i ze nie pozwalamy mu tworzyc. W ten sposob Chad stal sie, chcac nie chcac, bohaterem jednego ze starych rockowych dowcipow: "Pytanie: Jakie byly ostatnie slowa perkusisty przed wywaleniem go z zespolu? Odpowiedz: Hej, chlopaki, napisalem piosenke!" Pod koniec maja, po zakonczeniu trasy amerykanskiej, Nirvana skupila na sobie uwage niemal wszystkich duzych wytworni. Bootlegi z demo Viga krazyly wsrod muzycznych potentatow, i choc nie byly tak dobre jak ostateczna wersja "Nevermind", w przemysle wrzalo. Paradoksalnie, do rozglosu wokol Nirvany przyczynilo sie samo Sub Pop, przedstawiajac zespol jako jeden z drogocennych aktywow w negocjacjach dotyczacych porozumien dystrybucyjnych. Rzady anarchii na koncercie w Motor Sports ((C) Charles Peterson) I w tym nieslychanie waznym dla ich dalszej kariery momencie, Kurt i Chris postanowili zwolnic Chada. Zdenerwowani i smutni wsiedli na prom w Seattle i wybrali sie w polgodzinna podroz na Bainbridge Island, by osobiscie przekazac Chadowi wiadomosc. Powiedzieli, co mieli powiedziec (glownie ustami Chrisa), usciskali perkusiste na pozegnanie i odjechali. Czulem sie tak, jakbym kogos zabil - wspominal Kurt. W pamieci Chada przebieg spotkania zachowal sie inaczej. Przede wszystkim nie zostal zwolniony, ale sam zrezygnowal. Rozmawialismy przez chwile i powiedzialem im co czuje... zreszta wiedzieli o tym - mowi. Me chodzi o to, ze nie moglismy sie porozumiec... zawsze potrafilismy sie dogadac jak ludzie. Problem dotyczyl kwestii muzycznych, nic juz sie nie udawalo. Ina tym stanelo, dokladnie w tym punkcie. Poza tym nigdy nie czulem sie calkowicie z nimi zwiazany. Bylem tylko ich perkusista. Myslalem sobie: <>. Czasami zal mi Chada - twierdzi Bruce Pavitt. Od samo poczatku bylo jasne... czulo sie to... ze nie maja dla niego szacunku. Choc Kurt uwazal Chada za milego faceta, nigdy nie zdolal z nim sie zaprzyjaznic. Uwazal, ze Chad mysli o nim tak samo jak wczesniej Jason. Kurt miewal wciaz swoje napady - upijal sie i emanowal negatywna energia. Nie przeszlo mi jeszcze "punkowanie " - twierdzil - mialem straszliwy kompleks Johnny ego Rottena. Chad przyzwyczajony do spokojnej, quasi-hippisowskiej sceny Bainbridge Island, nie potrafil zrozumiec sarkazmu i pesymizmu Cobaina. Kurt byl wciaz otwarcie krytyczny wobec ludzi, szybko wytykal im przywary, a tego Chad nie lubil. Kur: wiedzial na czym polega jego problem i bardzo staral sie nad nim zapanowac, choc z roznym skutkiem. Potrafil klocic sie o drobiazgi, na przyklad o MEJLWNS NIR VA NA DWARVES DEREUCTS ALL AGES! $8/$ioMotor Sports lnt'l Garage Plakat z pamietnego wystepu w Motor Sports niezrozumiale dla niego i Chrisa powodzenie rockowego potwora z Seattle, Blood Circus. Nie potrafilem dogadac sie z Chadem na zadnym poziomie, bo wszystko co mowilem bylo dla niego obrazliwe - twierdzil Kurt. Krytykowal mnie za to, ze krytykowalem ludzi. Ich wzajemna wrogosc narastala, choc nigdy tego nie przyznali. Co za dupek! - myslal o Kurcie Chad. Co za hippis! - myslal o Chadzie Kurt. Kurt mial ogromne doswiadczenie w grze na bebnach, potrafil wiec byc bardzo wybredny w tej materii. Nie uwazal Chada za dobrego instrumentaliste, co jeszcze bardziej podgrzewalo ich wrogosc. Nie wyczuwal rytmu i nie potrafil grac naprawde mocno - twierdzil Kurt. Tak czy inaczej wiedzial, ze Chad jest najlepszym, perkusista jakiego mieli i dlatego zachecal go do brania lekcji gry. Kurt uwazal rowniez, ze Chad szybko sie meczyl i popelnial wtedy coraz wiecej bledow. Przerwy w grze zajmowaly Chadowi coraz wiecej czasu. Musial odpoczywac - twierdzil Kurt. -Czasami dzialy sie dziwne rzeczy - mowi Chris. -Chad odlatywal w kosmos i nie mielismy nawet rytmu stopy. Spogladalem na Kurta, Kurt spogladal na mnie i obaj myslelismy: <>. -Wlasnie od tego zaczelo sie rozwalanie instrumentow - mowil Kurt. Bylem tak wkurwiony na Chada, ze wskakiwalem mu na perkusje, albo rozwalalem ja gitara. Wczesne tasmy wideo z koncertow Nirvany potwierdzaja te wypowiedz. Wystepy czesto konczyly sie rzutem gitary lub pudla od gitary w perkusje, a niekiedy skokami w bebny wykonywanymi na przemian przez Chrisa i Kurta. Chris w dalszym ciagu unika roztrzasania kwestii zwolnienia Chada i tlumaczy ja starymi, dobrymi roznicami muzycznymi. Chcial robic swoje rzeczy - mowi i dodaje, ze, Chad byl z natury " lekko jazzowym " perkusista i musial zmieniac styl, grajac w Nirvanie. A my potrzebowalismy goryla! Jednak na demo Viga, Chad uderza bardzo mocno i pozniejsze partie Dave"a Grohla na "Nevermind" - nie ma co ukrywac sa dokladna imitacja gry Channinga. -Wiele przeszlismy po naszym sukcesie... wiele napiec i w ogole - twierdzi dalej Chris. Ciesze sie, ze Chad nie musial tego doswiadczyc, bo... Chris nie dokonczyl zdania. Z nim bylo zawsze jakos dziwnie... niesamowicie. Ale niczego nie zaluje. Chcial robic swoje. Mial na wszystko inne spojrzenie... niejednokrotnie lepsze. Znacznie bardziej obiektywne i niewinne... naprawde swietne. Mielismy przed soba wazny krok... kontrakt z duza wytwornia... a on sie nie nadawal. Po prostu sie nie nadawal. -Nawet kiedy patrze na to z dzisiejszej perspektywy - mowi Chad - niczego nie zaluje. Oczywiscie bylbym cholernie bogaty, ale czy szczesliwszy? Nigdy sie nie dowiem. -To dziwne - mowi dalej - moglbym z nimi byc, ale nie jestem. Ale jednoczesnie ciesze sie, ze im sie udalo. Bylbym zawiedziony, gdyby padli czy rozwiazali sie. Mam nadzieje, ze maja fajna zabawe, i ze nie ulegna pod presja. Obie strony nie zywia do siebie urazy. -Tak w ogole to bardzo go kocham - mowil Kurt. Podziwiam go, bo jest zadowlony z tego, jaki jest. Wydaje sie szczesliwy i zawsze taki byl. Chad gra obecnie w dobrym zespole o nazwie Fire Ants. Zarobil sporo pieniedzy dzieki honorarium za reedycje "Bleach" i "Incesticide". Nie majac perkusisty, Nirvana odwolala planowana na marzec 1990 trase po Wielkiej Brytanii i poprosila Dale' a Crovera o gre na bebnach podczas sierpniowej trasy z Sonic Youth po Zachodnim Wybrzezu.Crover zgodzil sie, ale pod jednym warunkiem: Powiedzialem im: <> Kurt i Chris nie tylko nie skakali po perkusji Dale'a, ale podczas calej trasy nie zniszczyli nawet jednej gitary. Dobrze, ze tego nie robili - mowi Crover. Widzialem te numery wczesniej i zawsze uwazalem, ze niczego nie daja. Malo tego, sa nudne. Rozbicie gitary zajmowalo Kurtowi pietnascie minut. Pod koniec nikt juz nie pamietal o co mu chodzilo. Uwazam, ze rozbijanie gitar jest morderstwem. Gitary maja dusze. Nie ma w tym niczego fajnego. Wszystkie instrumenty maja dusze... po co je mordowac? To bez sensu. Nie widzieliscie nigdy The Who? Kurt i Tracy mieszkali razem jeszcze przez miesiac. Gdy Tracy zebrala dosyc pieniedzy przeniosla sie do Tacomy, skad miala blizej do pracy. Po rozstaniu Kurt nie rozpaczal w samotnosci. Wolne chwile spedzal w domu Toby Vail, jednej z niewielu prawdziwych przyjaciolek, jakie mial. Kurt twierdzil, ze na wszystkich trasach Nirvany przespal sie jedynie z dwoma kobietami. Byc moze wyciagnal wnioski z pewnego wydarzenia, jakie mialo miejsce podczas drugiej trasy amerykanskiej zespolu. W pewnym miasteczku w Iowa publicznosc Nirvany stanowili "uczelniani sportowcy". Po wyjatkowo nudnym koncercie, podczas ktorego Kurt wypil dzbanek herbaty z lodem, Nirvana wyladowala na jakiejs nocnej imprezie. Kurt poznal dziewczyne. Kochalismy sie w vanieprzed domem. Rano obudzil mnie halas tluczonych szyb... - wspominal Kurt. Na zewnatrz stal chlopak tej dziewczyny z mlotkiem. Lezelismy golusiency wszedzie bylo pelno szkla i zastanawialismy sie co dalej. Facet biegal wokol auta i wrzeszczal: <> W koncu jednak odszedl. Kurt szukal dynamicznej dziewczyny o artystycznych zainteresowaniach. Tobi odpowiadala tym wymaganiom. Wydawala wlasny fanzin i zakladala wraz z przyjaciolka, Kathleen Hanna, ruch Riot Girl - organizacje kobieca dzialajaca na rzecz polepszenia statusu plci, przez dzialalnosc muzyczna i wydawnicza oraz zdobywanie uwagi mediow. Dzieki Tobi Kurt zainteresowal sie feminizmem i innymi zywotnymi kwestiami spolecznymi i politycznymi. Wydawalo mi sie, ze bylem zakochany - mowil - ale to bylo zludzenie. Kilka miesiecy po sesjach w Smart Studios, Chris zadzwonil do Butcha Viga i zapytal go czy ten bylby zainteresowany produkcja plyty Nirvany dla duzej wytworni w nieokreslonej przyszlosci. Vig odpowiedzial: "tak". Tymczasem w Sub Pop Jonathan Poneman postanowil wydac kolejnego singla Nirvany. "Dive" ze strony B pochodzil z sesji z Vigiem. Powtarzal najlepsze elementy z "Bleach"- J miazdzace gitarowe brzmienie, wysoki, rozpaczliwy wokal, wspaniale, ciezkie jak olow riffy. i Byla to muzyka pop, ale bardzo, bardzo ciezka muzyka pop. "Zanurkuj we mnie!" wyl Kurt. I Utwor na strone A powstal w nieco dziwnych okolicznosciach. Kurt postanowil wykorzystac fakt, ze w studiu Jacka Endino nagrywal akurat Tad i pojawil sie wraz z zespolem w przerwie I obiadowej Doyle'a. Tadowi bardzo sie to nie spodobalo, ale Jack zdolal go jakos udobruchac. 1 Zarejestrowanie podstaw "Sliver" zajelo Nirvanie godzine 11 lipca 1990. Zespol gral na I bebnach, basie i gitarze Tada. W nagraniu " Sliver" wzial udzial perkusista Mudhoney Dan I Peters; grupa ta zawiesila akurat dzialalnosc na czas podjecia przez gitarzyste Steve'a Turnera I decyzji o kontynuowaniu studiow. Przed Petersem - weteranem wielu miejscowych zespolow I i bardzo milym gosciem znanym z poteznego wykopu i miazdzacej pracy rekami - Nirvana I przesluchiwala kilku innych bebniarzy. Peters slyszal o problemach Kurta i Chrisa z perkusista I i spotkawszy przypadkowo Shelli w jakims barze, zglosil chec zagrania z Nirvana. Po I przesluchaniu okazalo sie, ze Peters jest w porzadku. Fajnie bylo grac z kims, kto umial trzymac rytm - mowil Kurt - ale wciaz to nie bylo to, o co nam chodzilo. Proby odbywaly sie w Seattle (Kurt dojezdzal z Olympii, a Chris z Tacomy), w prawdziwie grunge'owej hali w starej fabryce (znanej jako Dutchman) u zbiegu First Avenue! South i Spokane Street. To nalezace do Petersa pomieszczenie bylo (i pozostalo) Mekka wielu lokalnych grup. Proby odbywali tam miedzy innymi: Bundle of Hiss, Feast and Room Nine (z wczesniejszych zespolow) oraz Screaming Trees, TAD, Love Bartery i Seven Year Bitch. Jesli grunge mial jakies miejsce urodzenia, to byla nim wlasnie hala Petersa. Proby Nirvany byly krotkie i konkretne. Nie trzeba bylo prowadzic dyskusji. Jesli chodzi o rozmiary bebnow Kurt i Chris nalezeli do szkoly "im wieksze tym lepsze", I mtomiast Peters mial wspaniale brzmiacy, ale nieduzy zestaw perkusyjny, ktory ginal w scianie 1^ dzwieku budowanej przez gitare i bas. Podczas prob, podkrecali wzmacniacze na maksa -wspomina Peters, a potem jeden albo drugi wrzeszczal: <>. <> - mowilem - <> Pewnego dnia Kurt i Chris przyniesli Danowi olbrzymi, ale nieco zuzyty zestaw perkusyjny. Peters przywiazywal duze wage do instrumentow, na ktorych gral i wzial z zestawu tylko beben basowy. Gdybym wiedzial jakie ma to dla nich znaczenie, przytargalbym im prawdziwe kotly - mowi Peters - ale nie mialem zamiaru grac na tym ich monstrum. Dan wiedzial juz co sie swieci. Mimo to zagral na "Sliver" - kluczowym numerze z repertuaru Nirany. "Sliver", jak wiele innych piosenek Kurta, wydaje sie utworem autobiograficznym. Opowiada o chlopcu, ktory zostaje z dziadkami, gdy jego mama wychodzi "do miasta". Nie I chce jesc, nie chce sie bawic, chce tylko wrocic do domu. Zasypia i budzi sie w ramionach matki. Na okladce singla pojawila sie przezroczysta postac, jakby autor chcial powiedziec sluchaczom: "Zajrzyjcie do mojego wnetrza". Piosenka napisana wspolnie z Petersem powstala podczas jednej z prob. Proces tworczy trwal zaledwie kilka minut, a tekst powstal w typowy dla Kurta sposob: tuz przed nagraniem. Kiedy byl z nami Danny rzeczywiscie czulo sie w powietrzu iskrzenie - mowil Kurt. Moglismy napisac razem calkiem fajne rzeczy. "Sliver" bylo takze swego rodzaju eksperymentem. Postanowilem napisac najbardziej absurdalna piosenke pop, jaka w zyciu slyszalem - opowiadal Kurt. Mialo to byc czyms w rodzaju manifestu. Musialem napisac te piosenke i wydac ja na singlu, zeby przygotowac ludzi na to, co bedzie pozniej, na nastepnej plycie. Chcialem pisac wiecej takich piosenek. W tamtym czasie Kurt sluchal duzo popu w wykonaniu miedzy innymi The Sonics, legendarnego garazowego zespolu z Seattle z lat szescdziesiatych, oraz The Smithereens. Poza tym przekopywal katalog R.E.M. Tekst "Sliver" jest najbardziej doslownym utworem literackim napisanym przez Kurta. I tej przyczyny ludzie od razu wiedza, o co chodzi w piosence... bo jest taka prosta - mowil dajac do zrozumienia, ze wiekszosc ludzi nie pojmuje, o co chodzi w jego bardziej (abstrakcyjnych tekstach. Dlatego postanowilem nie pisac w taki sposob. Nie lubie rzeczy zbyt oczywistych. Jedynym nie dajacym sie wytlumaczyc aspektem utworu jest tytul. Pomyslalem, ze jak nazwe go " Sliver " ("Drzazga" - przyp. tlum.), to ludzie beda sie mylic i mowic " Silver ". Kurt byl bardzo zadowolony z tego nagrania. Slychac w nim ogromna naiwnosc - mowil. Zrobilismy "Sliver" tak szybko, tak swobodnie i przy tym tak doskonale, ze gdybysmy sprobowali zarejestrowac to jeszcze raz, nic by z tego nie wyszlo. Jest to nagranie, ktore po prostu sie udalo i nie mozna tego powielic. W "Sliver" slychac dziecieca naiwnosc, ktora tak bardzo podobala sie Kurtowi w zespolach nagrywajacych dla K Records, takich jak: Beat Happening i Young Marble Giants. Wielu ludzi, w tym przede wszystkim Wendy, uwaza te piosenke za autobiograficzna, ale Kurt twierdzil, ze nie przypomina sobie wlasnych obaw w zwiazku z koniecznoscia pobytu w domu dziadkow. Niewykluczone, ze nie mowil prawdy, bo istota utworu jest radosny okrzyk dziecka po obudzeniu sie na rekach matki. Na siedmiocalowej wersji "Sliver", na koncu Nirvana na koncercie w Motor Sports. Slabo widoczny Danny Peters na malych jak na Nirvane bebnach. ((C) Charles Peterson) piosenki znalazl sie bardzo zabawny fragment rozmowy miedzy Jonathanem Ponemanem, a skacowanym i wyrwanym ze snu Chrisem, nagrany przypadkowo na automatycznej sekretarce panstwa Novoselicow. "Sliver" wytyczyl nowy kierunek w pracach kompozytorskich Cobaina. Mimo swej grunge'owosci, jest to bardzo starannie skomponowany, popowy kawalek, majacy niewiele wspolnego z riffowym "rockiem", granym wczesniej przez Nirvane. Dan Peters zagral tylko jeden koncert z Nirvana: 22 wrzesnia usiadl za bebnami podczas wystepu w pietrowym parkingu (pozniej zburzonym), na rogu ulic Minor i Howell, Motor Sports International and Garage. Nirvana byla glowna atrakcja, a obok niej wystapila formacja The Dwarves i dawni mentorzy z Aberdeen, The Melvins. Na koncert przyszlo poltora tysiaca hidzi i byl to najwiekszy dotychczasowy show Nirvany w Seattle. Zespol zagral po raz pierwszy kilka kawalkow z demo Viga, w tym "Pay to Play", "Imodium" i "In Bloom". Nikt nie pilnowal sceny, wiec ludzie wspinali sie na krawedz i nurkowali w tlum, przewracajac przy okazji mikrofony i popychajac muzykow. Panowal ogolny obled. Wsrod widzow znalazl sie Dave Grohl. David Erie Grohl urodzil sie 14 stycznia 1969 w Warren w stanie Ohio. Byl synem Jamesa i Virginii Grohlow. Jego ojciec pracowal jako dziennikarz w gazecie nalezacej do koncernu Scripps-Howard, a matka uczyla angielskiego w szkole sredniej. Dave ma starsza o trzy lata siostre, Lise. Gdy mial trzy lata jego rodzice przeniesli sie z Columbus w Ohio do Springfield w Wirginii. Kiedy mial szesc lat rozwiedli sie. Matka i ojciec byli po dwoch stronach spectrum - on jest prawdziwym konserwatysta, schludnym typem od jakich roi sie w stolicy; matka z kolei jest bardziej liberalna i tworcza, jest wolnomyslicielka - mowi Dave. Twierdzi, ze rozwod nie wplynal na jego rozwoj, moze dlatego - jak utrzymuje - ze byl bardzo maly. Wychowywala go matka, ktora uwielbia. To najbardziej niesamowita kobieta na swiecie -chwali ja nie bez dumy. Jest wspaniala, silna, niezalezna, mila, inteligentna, zabawna i w ogole najlepsza. JESTES GLODNY? ^(TM) TAK. (TM) Wychowanie dwojki dzieci ze skromnej nauczycielskiej pensji i alimentow nie bylo i latwe. Zdarzalo sie, ze jedlismy na obiad maslo orzechowe i kanapki z ogorkiem - wspomina I Dave.Jako dziecko wystepowal na zawodowej scenie w waszyngtonskim teatrze, ale jego podstawowa pasja byla muzyka. Majac dziesiec lat zalozyl z przyjacielem o imieniu Lany zespol, ktory nazwali H.G. Hancock Band. Obaj pisali piosenki, a Dave gral na jednostrunowej gitarze do rytmu wystukiwanego przez Lany'ego na garnkach. Dave zaczal uczyc sie gry na gitarze, majac dwanascie lat i kontynuowal nauke stosunkowo dlugo, bo przez kilka nastepnych semestrow. Pisywal piosenki o przyjaciolach lub o swoim psie i nagrywal je na magnetofon. Pozniej odtwarzal tasme i dogrywal partie perkusji. W koncu znudzila mu sie nauka gry i zaczal wystepowac w miejscowych zespolach grajacych typowy bitlesowski i rolling stone'owski repertuar. Nie odkryl jeszcze punk rocka, choc wiedzial juz czym jest nowa fala ogladajac B-52 w programie Saturday Night Live (tym samym, ktory ogladal Kurt). Natychmiast kupil sobie niezbedne kazdemu milosnikowi nowej fali tenisowki w szachownice, a takze kilka plyt B-52 i Devo. Nie byl jednak przygotowany na to, co ujrzal, odwiedzajac latem 1982 swoja kuzynke Tracy w Evanston w stanie Illinois. Gdy wraz z siostra stanal w progu domu ciotki, na schodach pokazala sie Tracy. Tracy schodzila po schodach i wygladala jak stuprocentowa punkowa - mowi Dave. Obcisle spodnie, lancuchy, fryzura na zapalke. Oboje z Lisa zaniemowilismy. Tracy byla przewodniczka trzynastoletniego Davea i szesnastoletniej Lisy po koncertach punkowych przez cale lato. Ogladali razem wystepy takich formacji, jak Naked Raygun, Rights of the Accused, Channel Three i Violent Apathy. Od tamtej pory odbilo nam na punkcie punka - mowi Dave. Przywiezlismy do domu Maximumrocknroll i probowalismy to sobie poukladac. Punk pasowal Dave'owi. Podobal mu sie etos biegajacego po miescie zamroczonego smiecia bez adresu. Na tym polegala czesc uroku - mowi - zeby byc luzniacha. Za pozostala czesc odpowiadala wysoce energetyczna muzyka. Bylem superhiperaktywny - twierdzi Dave, choc nie na tyle superhiper, zeby musial brac Ritalin. Solidna klasa srednia zamieszkujaca Springfield byla bardziej tolerancyjna dla punka niz prosci ludzie z Aberdeen. Dave zawsze mial "dobrych, fajnych" przyjaciol. Byl na tyle popularny w szkole, ze wybrano go wiceprzewodniczacym pierwszej klasy szkoly sredniej w Thomas Jefferson High School w Alexandrii w stanie Wirginia. Przedtem kazdego ranka odczytywal ogloszenia przez szkolny radiowezel, traktujac przy okazji cala szkole wybuchowymi produkcjami Circle Jerks czy Bad Brains. Podobnie jak Chris i Kurt nalezal w szkole do trawiarzy. Palilem mnostwo marychy - przyznaje ze smutkiem. To jedyna rzecz, jaka sobie wyrzucam, bo bylem powaznie wypalony od srodka, bylo ze mna naprawde zle. Miedzy pietnastym a dwudziestym rokiem zycia wypalalem od czterech do pieciu skretow dziennie... to bardzo duzo. Robilem to kazdego dnia. I bylem pusty w srodku. Nie czuje sie tego, kiedy ciagle sie pali. Dopiero kiedy z tym skonczylem, zdalem sobie sprawe jak wiele stracilem. Marihuana odbila sie na jego ocenach, wiec wspolnie z matka doszedl do wniosku, ze przeniesie sie do szkoly katolickiej Bishop Ireton. Mniej wiecej w tym samym czasie Dave stwierdzil, ze perkusista w jego punkowym zespole Freak Baby jest tak zly, ze sam usiadl za bebnami. Uczyl sie gry po probach, ale generalnie byl samoukiem, ktory zglebil tajniki perkusji w klasyczny, sypialniany sposob. Uzywal krzesla jako talerza, ksiazki jako stopy i lozka jako werbla. Gral, sluchajac hardcore'owych kapel, takich jak Minor Threat, DRI czy Bad Brains. Gdy z Freak Baby usunieto basiste, perkusista chwycil za bas, a Dave usiadl za bebnami. Gmpa zmienila nazwe na Mission Impossible i grala szybki hardcore. W istocie ich hardcore byl tak szybki, ze zmienili nazwe na Fast. Fast rozpadl sie okolo 1986. Ta gitara nie przezyje sekundy. Kurt podczas wystepu w Motor Sports. ((C) lan T. Tilton) Jako podmiejski trawiarz Dave musial sluchac Led Zeppelin. A sluchajac Led Zeppelin nie mogl nie nasladowac klasycznych zagrywek Johna Bonhama. Zrzynalem z niego jak wsciekly, a kiedy nauczylem sie juz "jakac " na bebnie basowym jak Bonham w Kashmir, otworzyly sie przede mna nowe drzwi - wspomina Dave. Zrzynalem ze wszystkich: z perkusisty Bad Brains, Bonhama, Devo... i w koncu stalem sie takim perkusista, jakim jestem dzisiaj -jednym wielkim konglomeratem stylow! Po Fast Dave gral w zespole Dain Bramage laczacy hardcore z odwaznym przed i postpunkowym brzmieniem takich grap jak, Television czy Mission of Burma. Nikomu sie nie podobalismy - mowi. Dogmatyczna scena hardcore'owa nie przepadala za zewnetrznymi wplywami (poza reggae) i Dain Bramage nie mogl zalapac sie na koncerty, bo nie nalezal do bractwa zwiazanego z waszyngtonska wytwornia niezalezna Dischord, zalozona przez lana MacKayea z Minor Threat (pozniej Fugazi) i bedaca jedyna przystania dla stolecznych hardcoreowcow. Dave umiescil kiedys dla zartu logo Bonhama (trzy kola) na swym bebnie basowym. Pozniej wytatuowal sobie ow runiczny znak na ramieniu, nadgarstku (z pewnymi zmianami) i na drugim ramieniu. Na przedramieniu ma wykonany przez siebie w wieku trzynastu lat tatuaz logo Black Flag. Dave byl cichym wielbicielem miejscowej hardcore'owej kapeli Scream, ktora wydala w Dischord kilka plyt. Pewnego dnia przeczytal w pismie muzycznym ogloszenie mowiace o tym, ze Scream poszukuje perkusisty. Pomyslalem, ze sprobuje... chocby po to, zeby pochwalic sieprzed kumplami, zejamowalem ze Scream - wspomina. Zadzwonil pod podany w ogloszeniu numer, ale nie uzyskal odpowiedzi, prawdopodobnie dlatego, ze byl za mlody (choc, majac szesnascie lat, przedstawil sie jako dziewietnastolatek). W koncu udalo mu sie jednak wywalczyc przesluchanie i po kilku probach Scream zgodzili sie go przyjac. Dave byl wowczas zwiazany z Dain Bramage, z ktorym rozstawal sie przez kilka kolejnych miesiecy. Wreszcie jednak znalazl sie w Scream. Rzucil szkole pod koniec pierwszej klasy. Mialem siedemnascie lat i bylem bardzo spragniony swiata. Chcialem grac i tylko na tym mi zalezalo, wiec zrobilem to, co zrobilem -mowi. Wcale tego nie zaluje, przeciwnie, uwazam, ze dobrze sie stalo. W przyszlosci chce jednak skonczyc college. Znacznie pozniej, gdy Wendy Cobain poznala Virginie Grohl podczas wystepu Nirvany w Saturday Night Live w Nowym Jorku, obie matki wymienily opinie na temat synow. Bylysmy Zdjecie z pisma Sounds: usmiechniety Kurt! Z lewej strony przyszly perkusista Nirvany Dave Grohl. Puszka z parowkami pojawila sie dwa lata pozniej w wideoclipie "Sliver". Nikt me wie dlaczego. ((C) lan T. Tilton) zdumione jak bardzo byli do siebie podobni - twierdzi Wendy - zupelnie jak blizniacy, ktorych ktos przypadkowo rozdzielil. To nieprawda - zaprzecza Dave, ale po chwili dodaje: Byc moze pod pewnymi wzgledami jestesmy do siebie podobni. Pamietam jak pierwszy raz bylem w pokoju Kurta u jego matki... zobaczylem na scianie rysunek mozgu ze znakiem zapytania... podobna rzecz narysowalem po trawie chyba w siodmej albo osmej klasie. Kiedy to zobaczylem u Kurta, pomyslalem ze to dziwny zbieg okolicznosci. Poza tym obaj bylismy, straszliwie niechlujni. Dave mial chodzic do szkoly wieczorowej, ale przeznaczyl czesne na trawe. Proby ze Scream trwaly przez szesc miesiecy i w koncu w pazdzierniku 1987 grupa wyjechala w dwumiesieczna trase po Stanach. Trasa ze Scream to byla jedna wielka zabawa i lekcja zycia - wspomina Dave. Nauczylem sie jak przezyc za siedem dolarow dziennie. Musialem wybrac.trzy posilki dziennie czy trawa. Papierosy kupowalem trzy razy w tygodniu i to tylko najtansze. Pierwszy raz widzialem swoj kraj i wszystko wydawalo mi sie tak kurewsko punkowe... Dave byl zagorzalym fanem The Melvins, ktorych widzial kiedys w Waszyngtonie przed jakas hardcore'owa kapela. Kiedy przeczytal w Maximumrocknroll, ze zespol reaktywowal sie po krotkiej przerwie, postanowil wyslac im pocztowke. Scream byl akurat w Memphis i Dave jakims cudem zdobyl autograf wuja Elvisa, Vestera Presleya. Wyslal pocztowke z autografem do Melvins w San Francisco i zaprosil ich przy okazji na koncert Scream w tym miescie. Dzien przed wystepem w San Francisco przekonal sie, ze Scream i The Melvins zagraja na jednym koncercie. Zaprzyjaznil sie z czlonkami grupy, wymieni! adresy i zaczal z nimi korespondowac. Podczas kolejnej trasy Scream, Dave znalazl sie za kulisami po koncercie The Melvins w San Francisco. Byli tam rowniez Chris i Kurt, ktorzy wraz z Dalem Croverem przygotowywali sie do trasy po Zachodnim Wybrzezu z Sonic Youth. Pamietam, ze siedzial na krzesle i byl wkurwiony - wspomina Dave. Chris byl natomiast wyjatkowo halasliwy i pewny siebie. Co to za facet? - spytal wtedy Osborne'a. Nie przedstawiono go wowczas ani Kurtowi, ani Chrisowi. Podczas jednego z wypadow do L.A. w poszukiwaniu nowej wytworni, Kurt i Chris zatrzymali sie w San Francisco u The Melvins, ktorzy powiedzieli im, ze w klubie I-Beam wystepuje wspanialy hardcore'owy zespol o nazwie Scream. Oczywiscie wszyscy poszli na koncert. Dwaj Nirvanowcy byli pod wrazeniem perkusisty. Co za facet! - pomyslal wtedy Chris. Szkoda, ze z nami nie gra. Dave nagral ze Scream jeden album studyjny i dwa koncertowe. Scream cieszylo sie zasluzona ogolnoamerykanska slawa, jako jedna z najbardziej wybuchowych hardcore'owych kapel wszech czasow. Scream gralo trasy w Stanach i w Europie do polowy wrzesnia 1990, kiedy to "klopoty z dziewczyna" zmusily basiste, Skeetera, do niespodziewanego opuszczenia kapeli. Dave tkwil bez pieniedzy w Los Angeles i zwrocil sie o pomoc do Buzza Osborne'a. Osborne wiedzial, ze Kurt i Chris byli zachwyceni gra Grohla i zadzwonil do Chrisa mowiac mu, ze dal Dave'owi jego numer. Gdy ten w koncu zadzwonil osobiscie, Chris wpadl w ekstaze, ale jednoczesnie czul sie w obowiazku zadac mu pare podchwytliwych pytan. Kiedy okazalo sie, ze Dave slucha wlasciwych zespolow, Chris zaprosil go do Seattle. Dave po raz pierwszy ogladal Nirvane podczas jednej z czestych europejskich tras Scream. Patrzysz na okladke " Bleach " - mowi - i myslisz, ze Nirvana to banda nieogolonych drwali chlajacych na potege. Nie wygladaja najlepiej, przypominaja kapele metalowa skladajaca sie z pieprznietych kretynow. Na zywo Nirvana brzmiala troche jak The Melvins, a to wystarczylo Dave'owi. Rozebral swoja perkusje, wsadzil ja do wielkiego pudla i polecial do Seattle tylko z rzeczami osobistymi. Kurt i Chris odebrali go z lotniska Sea Tac i cala trojka ruszyla do Tacomy. Zeby przelamac pierwsze lody, Dave poczestowal Kurta jablkiem. Dzieki - powiedzial hm- ale po jablkach krwawia mi dziasla. Nie byl to jedyny niezreczny moment, jaki przezyli na poczatku. Rozmawiajac z Kurtem przez telefon przed wyjazdem do Seattle, Dave wspomnial o imprezie w jakiej uczestniczyl po koncercie Scream w Olympii. Zespol kupil wtedy mnostwo piwa i gdy pojawil sie przed domem, w ktorym odbywalo sie przyjecie, uslyszal muzyke dudniaca na calej ulicy, co zapowiadalo wspanialy wieczor. Gdy Dave i jego kumple weszli do srodka, zobaczyli jakies dwadziescia osob podzielonych na dziewczyny i chlopakow okupujacych miejsca pod przeciwleglymi scianami. Myslalem, ze pomylilem pietra, bo wygladali jak u cioci na imieninach - wspomina Dave. Ludzie ze Scream poczuli sie nieco dziwnie, ale zostali i zaczeli pic swoje piwo, gdy nagle ktos wylaczyl sprzet. / pojawila sie taka laska z gitara i zaczela spiewac jakas koszmarna, samobojcza piosenke w stylu "Zli, zli chlopcy/Umieraja, umieraja" - ciagnie Dave. I po kazdym kawalku ludzie bili jej brawo! W koncu nie wytrzymalem i powiedzialem kolesiom <>. Kurt uslyszal te opowiesc przez telefon okraszona kilkoma brzydkimi slowami pod adresem tej smutnej, zawodzacej krowy. Okazalo sie, ze byla nia dziewczyna Kurta, Tobi. Kurt rowniez byl na tej imprezie i zapamietal czlonkow Scream dlatego, ze ze wszystkich sie wysmiewali. Zachowywali sie jak cholerni rockersi - mowil. Znienawidzilem ich, uwazalem ich za skonczonych skurwysynow. Kurt dokladnie zapamietal Dave'a. Przyniosl z samochodu kasete Primusa, wlaczyl ja i wszyscy sie na niego wsciekli. Koncert w Motor Sports zaplanowaly byl dzien po przyjezdzie Dave'a. Grohl byl zszokowany liczba i entuzjazmem fanow Nirvany. Tylu widzow widzial wczesniej tylko na koncercie Fugazi w Waszyngtonie. W Seattle punk rock stal sie powaznym przedsiewzieciem. Troche mi to smierdzialo - mowi Dave. Widzialem stoisko z podkoszulkami Nirvany. Kazdy malolat i jego jebana siostra nosili podkoszulki z napisem ZAKLAMANI, NARAJANI, SKURWYSYNSCY SATANISCI. Tamtego wieczoru sprzeda/i chyba ze dwiescie takich koszulek. To bylo czyste szalenstwo, jesli wziac pod uwage, ze mowimy o punk rockowej kapeli grajacej dla miejscowych. Nie mialem pojecia w co sie pakuje. Dave nie byl specjalnie zafascynowany Nirvana. Byli w porzadku - mowi - ale nie zwalili mnie z nog. Przed Nirvana grali The Mehins, a ja tak bardzo lubilem ten zespol, ze nie mialem juz sil dla Nirvany. Mimo to material Cobaina okazal sie calkiem niezly z punktu widzenia perkusisty. Dave uwazal, ze Danny Peters byl "kurewsko dobrym perkusista", ale Nirana nie brzmiala z nim tak, jak powinna. I chyba mial racje, bo Peters istotnie jest doskonalym, mocnym instrumentalista, ale nie gra w stylu Bonhama, ktory najbardziej odpowiadal Nirvanie. Danny spisal sie swietnie w Motor Sports, ale nie pasowal do zespolu - byl jak bardzo elegancki kapelusz nie odpowiedni do zwyklego garnituru. Dave zatrzymal sie poczatkowo u Chrisa i Shelli. Po koncercie w Motor Sports Novoselicowie zorganizowali barbecue, podczas ktorego Chris, Kurt i Danny udzielili wywiadu przedstawicielowi nie istniejacego juz angielskiego tygodnika muzycznego Sounds. Nikt nie wiedzial jeszcze, ze Nirvana przesluchuje nowego perkusiste. Glowne przesluchanie Dave'a odbylo sie po kilku dniach w klubie The Dutchman. Po dwoch pierwszych minutach wiedzielismy juz, ze mamy wlasciwego czlowieka - opowiada Chris. Walii jak mocarz. Byl naprawde dynamiczny. W dodatku bystry, rozpalony i zywiolowy. Czulo sie w nim rocka. Dave istotnie jest wytrwalym, solidnym, obdarzonym smakiem i z pewnoscia "mocarnym" perkusista. Kiedy gra na talerzach, brzmi to jak przelot helikoptera, a kiedy wali w bebny slychac armatnie wystrzaly. Olbrzymie talerze uciekaja przed nim jak sploszone ptaki, a w dodatku umie spiewac, co po raz pierwszy dawalo Nirvanie harmoniczny Danny Peters, Kurt i Chris pozuja do zdjecia dla pisma Sounds przed domem Chrisa i Shelli nastepnego dnia po koncercie w Motor Sports. ((C) lan T. Tilton) potencjal na zywo. Pozostawala jeszcze tylko delikatna kwestia wywalenia Danny Petersa, ktory gral z Nirvana zaledwie od kilku tygodni. Podczas akustycznego wystepu w radiu KAOS Calvina Johnsona, Kurt wyznal sluchaczom, ze Nirvana ma nowego perkusiste, i ze Peters o niczym jeszcze nie wie. Kim jest ten czlowiek? - zapytal Johnson. Nazywa sie Dave i gra jak maly Dale Crover - odpowiedzial Kurt. Jest niemal tak dobry jak Dale, a za kilka lat bedzie nawet od niego lepszy. Kurt zdawal sobie sprawe w jakiej sytuacji postawil Petersa. Dan to wspanialy facet i doskonaly perkusista, ale nie mozna przepuscic okazji zagrania z wymarzonym perkusista. Byl nim Dave. Marzylismy o kims takim jak on przez dwa lata. Jest niesamowity, po prostu niesamowity. W tym czasie planowano trase po Anglii. Kurt zadzwonil do mnie - mowi Danny Peters - i powiedzial, ze chyba przejdziemy do Geffena. <> mowie i pytam <> Na to on: <>. Nie bylem na niego wkurwiony, bo mowiac szczerze spodziewalem sie czegos takiego. Powiedzialem: <>. Nie mialem pojecia jak sie czuja i o co w ogole im chodzi, bo w tamtym okresie kontakt werbalny z Nirvana byl, mowiac delikatnie trudny, a praktycznie niemozliwy. Nie bylem wkurwiony, dzisiaj tez nie jestem... Chris przytacza jeszcze jeden argument: Gdyby Danny z nami zostal, bylby to koniec Mudhoney, a my tak bardzo kochalismy Mudhoney, ze nie moglismy wziac za to odpowiedzialnosci. Dave bardziej im pasowal niz ja - mowi Peters. Naprawde. Dla mnie to tez jest wazne. Dave jest cholernie ciezki. Potrafi rozpierdolic cale bebny. Z cala pewnoscia byl dla nich bardziej odpowiedni. Peters wystepowal krotko ze Screaming Trees, a potem przylaczyl sie do reaktywowanego Mudhoney, ktory w 1992 podpisal kontrakt z Warnerem. Danny twierdzi, ze doskonale czuje sie w Mudhoney -jednym z najwspanialszych zespolow rock and rollowych Ameryki. Jedyny problem w tym - mowi - ze Nirvana wydala zabojcza plyte i zaluje, ze nie moglem na niej zagrac. Po rozpadzie Scream gitarzysta Franz i jego brat, wokalista Peter Stahl, zalozyli formacje Wool. Latem 1993 Dave, Skeeter i bracia Stahl zorganizowali tryumfalna trase reaktywowanego Scream. Kurt i Chris znalezli nowe miejsce do prob w Tacoma, w starej, przerobionej stodole. Na podlodze lezala brazowa, dluga wykladzina, a z olbrzymich glosnikow wydobywal sie ciagly syk. Wynajmowali stodole wspolnie z knajpiana kapela, ktorej czlonkowie - jak domniemywal Chris - studiowali w Gitarowym Instytucie Technologicznym. Dave mieszkal u Novoselicow przez miesiac, a potem przeniosl sie do Kurta do Olympii. Dom tandemu Cobain/Grohl tonal w smieciach. To byl najgorszy chlew, w jakim mieszkalem - twierdzil Kurt, ktory przeciez znal sie na rzeczy. W wolnych chwilach zabawiali sie strzelaniem z wiatrowki, trafiajac od czasu do czasu w szyby stojacego po drugiej stronie ulicy budynku loterii stanowej. Dave opisuje mieszkanie jako "male, ciasne, brudne i cuchnace". Mierzacy szesc stop wzrostu Grohl spal na kozetce dlugosci pieciu stop. Sypial w pokoju zajmowanym przez zolwie Kurta i w nocy budzilo go skrobanie albo stukot skorup o szklo. Czulem sie troche dziwnie - mowi. To bylo w ogole najdziwniejsze dwa i pol roku w moim zyciu. Nie mielismy specjalnie duzo pracy - ciagnie Dave. Calymi dniami przesiadywalismy w chacie nie odzywajac sie do siebie i czytajac albo nie odzywajac sie do siebie i nic nie robiac oprocz gapienia sie na sciany. Czasami wychodzilismy do miasta na film za dziewiecdziesiat dziewiec centow albo strzelalismy na podworku z wiatrowki. Kurt i Dave zaczeli klasc sie spac o szostej rano i wstawac o zachodzie slonca. Nie rozmawiali zbyt czesto. Ich dialogi ograniczaly sie do pytania,jestes glodny?" i odpowiedzi "Tak". Jednak Kurt stal sie bardziej towarzyski po przyjeciu pod swoj dach Dave'a. Kurt jakby wyszedl ze skorupy - twierdzi Slim Moon. Pokazywal sie czesciej i byl chyba bardziej zadowolony. Zaczal zadawac sie z mieszkancami Olympii. Towarzystwo tak wielu artystow wplywalo na niego mobilizujaco i inspirujaco. W Olympii mogl mowic to, co chcial nie obawiajac sie odrzucenia. Jako osoba tworcza, potrzebowal kontaktu z innymi tworcami. Docenial, ze doceniono go w Olympii. Kurt spotykal sie z Tobi Vail jeszcze przed przeprowadzka Dave'a. Tobi byla mlodsza od Cobaina i nie miala jeszcze zamiaru wiazac sie z kims na stale. Szukalem kogos na dluzej, to nie ulega watpliwosci - mowil Kurt, ktory mial wowczas dwadziescia trzy lata. Chcialem czuc sie bezpiecznie, a Tobi nie mogla mi tego dac. Tracilem z nia czas i bylo mi z tym bardzo ile. Pod koniec 1991 fakt ten stal sie^ przerazliwie jasny V Kurt zerwal z Tobi. Byl wtedy wrakiem - wspomina Dave -jedna, wielka ruina. Kurt twierdzil, ze przyczyna takiego stanu rzeczy nie bylo wylacznie zerwanie z Tobi. Chodzilo o to, ze bylem zmeczony zyciem, jakie prowadzilem - mowil. Bylem zmeczony siedzeniem w Olympii bez niczego do mboty. Przez caly czas po zerwaniu z Tracy chcialem przeniesc sie do Seattle. Bardzo brakowalo mi zmian. Ale najgorsze bylo to, ze nie dzialo sie nic, co zmusiloby mnie do podjecia jakiejs decyzji. Nie bylo tak jak wczesniej, ze z kims sie poklocilem albo ktos wywalil mnie z domu i nie pozostawalo mi nic innego jak ruszyc w droge. Bylem zmeczony tym, ze nie moglem znalezc kobiety o jakiej marzylem przez cale zycie. Bylem zmeczony dziewczynami, o ktorych wiedzialem, ze odejda po miesiacu. Pod tym wzgledem zawsze bylem staroswiecki. Chcialem miec dziewczyne, z ktora moglbym byc dlugo. Nie potrafie traktowac tego jak zabawy. Zawsze zalezalo mi na czyms wiecej. Wspolne przejazdy Kurta i Dave'a do Tacoma na proby zawsze przebiegaly w ciszy, ale po rozstaniu z Tobi Kurt w ogole przestal sie odzywac. W koncu po wielu tygodniach milczenia Kurt odezwal sie niespodziewanie podczas jazdy do domu: Wiesz - powiedzial, nie zawsze jestem taki, jak teraz. Dodal, ze nie dlugo pozbiera sie z kryzysu wywolanego rozstaniem. Powiedzialem mu cos takiego: <> - mowi Dave - ale w glebi duszy pomyslalem: <> Proby trwaly od dziesiatej wieczor do pierwszej po polnocy kazdego dnia przez cztery do pieciu miesiecy. Wszystkie elementy Nirvany znalazly sie na swoim miejscu. Wygladalo na to, ze mozemy razem zrobic wszystko - twierdzi Dave. Nie bylo zadnych ograniczen, podczas jamow dzialy sie niesamowite rzeczy, eksperymentowalismy z nowafala, eksperymentowalismy z halasem, eksperymentowalismy ze wszystkim. Zawsze rozpoczynalismy proby odjamowania. Rozstawialismy sprzet, podlaczalismy sie i jamowalismy przez dwadziescia minut na dowolny temat. Z owych jamow rodzily sie kolejne piosenki, o ktorych szybko zapominano lub gubiono tasmy z ich nagraniami. Zmarnowalismy w ten sposob ze trzydziesci kawalkow - mowi Dave. Po kilku tygodniach Dave zagral swoj pierwszy koncert z Nirvana w North Shore Surf Club w Olympii. Wszystkie bilety wyprzedano, mimo ze reklama trwala doslownie jeden dzien. Dave byl tak przejety tym faktem, ze zadzwonil do matki i siostry i opowiedzial im o popularnosci Nirvany. Koncert rozpoczal sie od coveru The Vaselines "Son of a Gun". Wlasciwie powinien sie rozpoczac, bo Nirvana nie mogla wystartowac dwukrotnie powodujac spiecie. W koncu ktos zdal sobie sprawe, ze podlaczono dwa wzmacniacze do jednej linii. Koncert przebiegal bardzo nerwowo - Dave gral tak mocno, ze przebil membrane werbla. Podnioslem werbel i pokazalem go ludziom, zeby wiedzieli jak dobry jest nasz nowy perkusista - powiedzial Kurt. Kurt i Chris i wszyscy zainteresowani doskonale wiedzieli, ze przed przyjeciem Dave"a Nirvana byla tylko dobrze zapowiadajacym sie zespolem - mowi Slim Moon. Dave po prostu wie jak trzeba grac na perkusji i doskonale rozumial ich muzyke. Chad nigdy tego nie pojal, a faceci przed Chadem o niczym nie mieli pojecia. Danny byl bardzo dobrym perkusista, ale gral w innym stylu. Nastepna trasa po Europie polaczyla Nirvane z damskimi milosniczkami czadu L7 z L.A. Oficjalnie miala to byc promocja singla "Sliver"/"Dive", ale ten ukazal sie dopiero miesiac po wyjezdzie grupy do Europy. Na lotnisku Heathrow w Londynie czekal na Nirvane menadzer trasy Alex Macleod. Macleod poznal Dave'a podczas trasy Scream i obaj nie przypadli sobie do gustu. W papierach, jakimi dysponowal Macleod perkusista Nirvany byl Danny Peters i Alex byl mocno zdziwiony widzac Dave'a. "O kurwa!" - pomyslal Dave. "O kurwa!" -pomyslal Macleod. Wkrotce jednak przelamano lody, po czesci dlatego, ze zaden z nich nie mial wyboru, a po czesci z powodu upodobania dla - jak mowi Alex - "absurdalnego, bezsensownego humoru". W trase jechal tez dzwiekowiec Craig Montgomery, facet od odsluchu lan Beveridge i mnostwo sprzetu. Zabrano takze magnetowid i dwie kasety: jedna z odcinkami Monthy Pythona, a druga z komedia "Spinal Tap", ktora od tamtej pory stala sie standardowym filmem na kazdej trasie. Nirvana wystepowala w zatloczonych klubach mieszczacych do tysiaca osob, zdobywajac oszalamiajace recenzje w najwazniejszych brytyjskich tygodnikach muzycznych. 27 pazdziernika ukazala sie tylko w polowie sarkastyczna wypowiedz Kurta dla Keitha Camerona z Sounds: Nie chce miec innej pracy, nie potrafie pracowac wsrod ludzi. Moze jak sie postaram zrobie kariere w przemysle muzycznym. Przez cale zycie marzylem o tym, zeby zostac wielka gwiazda rocka, wiec moge chyba troche poszalec, poki moj sen trwa. Kurt dodal rowniez, ze zespol eksperymentuje z bardziej popowym stylem komponowania. Doszlismy do wniosku, ze rownie dobrze moga nas grac w radiu, na czym zarobimy troche grosza. Angielski wydawca Nirvany Anton Brookes pamieta, ze Kurt byl pewny, ze wkrotce zrealizuje swoje marzenia. Pamietam jak mowil, ze ich nastepny album znajdzie sie w Top Ten, i ze single z piosenkami beda sprzedawac sie jak cieple bulki - wspomina Brookes. Na jego twarzy widac bylo absolutna pewnosc. Wiedzial, ze tak bedzie! Tymczasem John Silva z Gold Mountain Management z L.A.wydzwanial do Nirvany, oferujac swoje uslugi. Chris konsultowal sie z nim nieformalnie w sprawach dotyczacych interesow. Firma Gold Mountain zalozona przez weterana przemyslu muzycznego Danny Goldberga miala wsrod swojej klienteli tak zdecydowanie niepunkowe osobistosci jak Bonnie Raitt i Belinda Carlisle, ale i - od niedawna - bohaterow sceny alternatywnej Sonic Youth. A poniewaz wszystko, co robili Sonic Youth bylo z zasady cool, Gold Mountain byl cool wedlug standardow Nirvany. Thurston Moore tak bardzo wychwalal Nirvane w Gold Mountain, ze uczucie to bylo odwzajemnione. Goldberg kopal sie pod stolem w kostke za to, ze przeoczyl (mimo pochwal Moore'a) Dinosaur Jr i nie mial zamiaru popelnic tego samego bledu po raz drugi. W listopadzie Gold Mountain zafundowalo Nirvanie przelot do L.A., gdzie zorganizowano spotkanie z Goldbergiem i Silva- mlodym, blyskotliwym i znajacym sie na rzeczy menadzerem, ktory pracowal juz z kilkoma alternatywnymi kapelami, w tym z Redd Kross i House of Freaks. Silva byl na tyle zainteresowany scena undergroundowa, ze zgromadzil gigantyczna kolekcje siedmiocalowych singli, wydawanych przez niezalezne wytwornie. Kiedys nawet mieszkal pod jednym dachem z Jello Biafra z Dead Kennedys. Chrisowi podobalo Chris w Commodore Ballroom w Vancouver, kwiecien 1991. ((C) Charles Peterson) Chris i Kurt demonstruja sceniczna chemie w Commodore Ballroom ((C) Charles Peterson) sie w nim rowniez to, ze byl szefem poludniowo-kalifornijskiego oddzialu ACLU*. Dave byl zachwycony faktem, ze w polowie lat siedemdziesiatych Goldberg byl specjalista od reklamy zespolu Led Zeppelin. Po spotkaniu z Goldbergiem i Silva, Kurt i Chris zadzwonili do Silvy z hallu siedziby Gold Mountain i powiedzieli, ze zgadzaja sie, by firma przejela ich interesy. Dodali, ze chcieli powiedziec mu to osobiscie, ale spieszyli sie na spotkanie z innymi waznymi ludzmi z branzy. Sen stal sie dla Kurta ulubiona forma spedzania wolnego czasu - utrzymywal, ze cierpi na narkolepsje i do konca zycia czesto pokazywal sie w pizamie, byc moze obawiajac sie niespodziewanego ataku snu. Spie po to, zeby uciec od bolu - mowil. Podczas snu nie czuje bolu brzucha. A kiedy sie budze, przeklinam sie za to, ze jeszcze zyje. Pewnego dnia Kurt walesal sie bez celu po biurach Gold Mountain. Nie masz, kurwa, nic do roboty? - zapytal go Silva. Nie, bo nie chce mi sie spac - odrzekl Kurt. Lubie spac -ciagnal. Zasypiam kiedy mam dosyc ludzi albo kiedy sie nudze. Kiedy nie chce mi sie gadac z ludzmi, a jestem przez nich otoczony, jak za kulisami podczas koncertu czy ogolnie w trasie, po prostu klade sie spac. Wolalbym byc w komie i byc budzonym tylko wtedy, kiedy mam grac. Wwoziliby mnie wozkiem na scene, a po wszystkim wracalbym do swojego malego swiata. Wole to niz szarpac sie z tym... Od wielu lat mam wrazenie, ze wszystkie moje rozmowy sa * American Civil Liberties Union, utworzona w roku 1920 organizacja na rzecz przestrzegania swobod konstytucyjnych [przyp. tlum.] i puste, ze wyczerpalem juz swoj zasob slow i nic wiecej sie nie zdarzy... Nudza mnie absurdalne, I codzienne rozmowy, nie rozumiem przyjemnosci, jaka czerpia z nich zwykli ludzie... Wole I spac. Dzieki prawnikowi Alanowi Mintzowi kazda duza wytwornia wiedziala juz o Nirvanie, I ktora teraz, majac za soba Gold Mountain i lawinowo narastajaca popularnosc w wiadomych kregach - stala sie obiektem pozadania wszystkich liczacych sie w przemysle firm plytowych i ludzi od AR. Od wybrzeza do wybrzeza. Zespol bardzo obawial sie sliskich typow z I korporacyjnych molochow muzycznych. W drogich restauracjach, do ktorych ich zabierano Kurt obzeral sie przysmakami i milczal, a Chris korzystal z okazji zeby sie upic. Wszystkie I wazne spotkania byly nieco lagodniejsza wersja rozmowy z Ponemanem. Teraz Nirvanowcy I starali sie nikogo nie obrazic, a to dlatego, ze liczyli na kolejne obiady, tylko o nie im chodzilo. I Czulismy siejak zasmarkani gowniarze- mowiDave. Czulismy sie tak, jakbysmy kradli sztucce. Poczatkowo czlonkowie Nirvany byli zdezorientowani. Nie mieli pojecia dlaczego nagle wszyscy interesuja sie punkowym zespolem z Aberdeen? Byl to jednak okres kiedy pierwsze zlote i platynowe plyty znalazly sie na koncie takich grup, jak U2, R.E.M. czy ' Jane' s Addiction. Rock alternatywny byl na ustach wszystkich ludzi w przemysle. Plastikowy, lekki pop dominujacy na listach (Paula Abdul, Milli Vanilli itd.) przynosil wytworniom szybkie pieniadze, ale firmy zdawaly sobie sprawe, ze zaniedbaly artystow o dlugofalowym potencjale. Zespoly alternatywne, gdy prowadzone sa w sposob wlasciwy, maja taki potencjal i co wazne przyciagaja rzesze wiernych fanow. Tak jak Nirvana. Nirvana nie byla zreszta jedynym zespolem, na ktory wowczas polowano. Korporacyjne sieci zarzucono rowniez na Dinosaur Jr, Firehose i Teenage Fanclub. Po jakims czasie Kurt, Chris i Dave zaczeli to wszystko rozumiec i doszli do wniosku, ze byc moze istotnie uda im sie odniesc umiarkowany sukces komercyjny - na tyle duzy, by dalo sie z niego zyc. Nirvana poleciala do Nowego Jorku, zeby sprawdzic sytuacje w Charisma Records i Columbia Records. Dave tesknil za domem, polecial wiec do Nowego Jorku na rachunek wytworni, a potem zabral sie lotniczym polaczeniem promowym do Waszyngtonu. W Columbii przyjal ich sam szef Donny Ienner, ktory rozpoczal rozmowe tymi slowami: Panowie, nie bede owijal w bawelne: chcemy zrobic z was gwiazdy. Kurt i Chris liczyli dokladnie na cos takiego. Nie chcieli byc traktowani jak marginalny zespol, na ktory nikt w wytworni nie zwraca uwagi. Ale Columbia wydala im sie-jak mowil Kurt - zbyt mafijna, zbyt korporacyjna. Podobalo im sie w Charisma, mimo ze na powitanie wyswietlono w sali konferencyjnej przygotowana na te okazje kasete wideo zatytulowana "Witaj Nirvano!" Dave dolaczyl do Nirvany w Nowym Jorku pod koniec tygodnia. Trasa po wytworniach trwala nadal. Kurt byl tak malomowny, a Chris tak gadatliwy, ze wielcy bossowie brali go za frontmena zespolu. Byla to doskonala proba na ich znajomosc rynku i sposob na oddzielenie ziarna od plew. Dave uwazal cala wyprawe za glupote. Przez caly czas zastanawialem sie tylko co trzeba zrobic, zeby zostac facetem od AR - mowi. Pytalem kazdego: ((Wiec co pan robil wczesniej?)) Odpowiadali mi jak jeden maz: ((Pracowalem w Tower Records.>> Pewien bardzo wazny i bardzo krzykliwy boss pewnej duzej wytworni, wrzasnal do nich zza ogromnego biurka: -Wiec o co wam chodzi, chlopaki? -Chcemy byc najwiekszym zespolem na swiecie - odpowiedzial smiertelnie powaznie Kurt. -To mi sie podoba! - ryknal tamten. Zadnego pieprzenia w bambus! Zadnych zahamowan! Kurwa, jestescie wspaniali! Najciekawsza rzecza zwiazana z szukaniem wytworni bylo zbieranie wizytowek ludn od AR - uwaza Dave. Pozniej wykorzystywalismy je w roznych gownianych knajpach i barach, gdzie graly rozne gowniane zespoly. Podchodzilismy do nich, rzucalismy im wizytowki i mowilismy <>. Obawiam sie, ze ludzie od AR, z ktorymi mielismy do czynienia, wciaz otrzymuja mnostwo telefonow od klezmerow z Tacomy. Majac Alana Mintza za przewodnika, Nirvana odwiedzila mnostwo wytworni, a w kazdej z nich w jakis tajemniczy sposob sluchano tylko ich nagran. W siedzibie Capitolu w L.A. spotkali faceta zajmujacego sie promocja. Wygladal jak kowboj z Teksasu i patrzyl na mnie tak, jakby chcial udusic moja matke - mowil Kurt. Mialem ochote zalozyc sukienka i odlac mu sie na biurko. Zapytal mnie: <> Mowie mu: <>. I wtedy weszlo dwoch wielkich kolesi z radia z biletami na mecz Lakersow. Faceci zerwali sie z foteli i zaczeli wiwatowac. Wiedzialem, ze to nie jest wytwornia dla nas. Mimo to, tego samego wieczoru poszli na obiad z innym bossem z Capitolu. Przynies nam cos do jedzenia, przynies nam wszystko, co masz - powtarzal niecierpliwie kelnerce. Postaw to na stole. Nie obchodzi mnie co to jest - rzucil, kiedy kelnerka przyniosla potrawy. Zaczal mowic o milionie dolarow, jaki gotow jest przeznaczyc na wykupienie Nirvany od Sub Pop. Milion dolarow! Przez tydzien Kurt powaznie zastanawial sie nad Wielkim Rock and Rollowym Szwindlem: chcial podpisac kontrakt, zainkasowac forse i rozwiazac grupe. Sex Pistols odwalili ten numer dwa razy! Opowiedzial o swoim pomysle Chrisowi. Musimy to zrobic! To bedzie najlepsza rzecz, jaka zrobimy! - przekonywal. To bedzie prawdziwy rock and roli! Nie majac pewnosci czy tego rodzaju przekret jest w ogole mozliwy Kurt opowiedzial o pomysle Mintzowi, ktory wzial to za dobry zart. Gold Mountain obstawal przy dwoch wytworniach: Geffenie i Charisma. Nirvana tez obstawala przy dwoch wytworniach: Geffenie i K. Bylismy bardzo bliscy podpisania kontraktu zKRecords - zwierzal sie Kurt. Ale na wszelki wypadek wybralismy dwie wytwornie. Wszelkim wypadkiem byl dalszy ciag pomyslu Kurta, ktory chcial zrobic przekret, rozwiazac zespol, reaktywowac sie pod inna nazwa i pojsc do K. Myslalem, ze milion dolarow to suma, ktora zadowoli wszystkich - mowil. Myslalem, ze starczy dla nas i dla wytworni do konca naszych dni. Okazalo sie, ze jest inaczej. Zarobilem i wydalem milion dolarow przez rok. Na szczescie Wielki Rock and Rollowy Szwindel nigdy nie doszedl do skutku. Ze wzgledu na duze zainteresowanie, Nirvana miala doskonala pozycje przetargowa podczas negocjowania kontraktu. Najwiecej pieniedzy dawal Geffen, ktory mial juz Sonic Youth. Kim Gordon namawiala Nirvane na podpisanie kontraktu z Geffenem. Gold Mountain rowniez byl za Geffenem, Jx? wiedzial, ze jest to jedyna wytwornia, ktora doprowadzi do konca nielatwe zadanie wypromowania grupy na krajowym rynku. Geffen zrobil juz to z Sonic Youth, sprzedajac 250 tys. egzemplarzy plyty "Goo" - pierwszej nagranej przez S.Y. dla duzej wytworni. Geffen mial takze dwa atuty w osobach szefa promocji muzyki alternatywnej Marka Katesa i dyrektora marketingu Raya Farrela. Obaj spedzili wiele lat w niezaleznych wytworniach i znali scene alternatywna od podszewki. Poszli wiec do Geffena. Doszlismy do wniosku, ze to wszystko jest gowno warte -wyznaje z rozbrajajaca szczeroscia Chris. Kontrakt z Nirvana podpisal Gary Gersh zajmujacy sie wczesniej Sonic Youth. Gersh widzial Nirvane z Moorem i Gordon na koncercie w kwietniu 1990 w nowojorskim klubie The Pyramid. Byl tak bardzo pod wrazeniem wystepu, ze zadzwonil do Kurta. Po rozmowie z zespolem i wysluchaniu tasmy ze Smart Studios wpadl w prawdziwy zachwyt. Widzial w Nirvanie "energie, prostote i agresywnosc The Who". Kurt byl dla niego utalentowanym kompozytorem o niezawodnym instynkcie, ktory podpowiadal mu, w jakim kierunku ma pojsc zespol. Gersh byl na tyle oblatany, ze zdolal odpowiednio przedstawic Nirvane wytworni, i mial dosc zimnej krwi, by przedstawic wytwornie Nirvanie. Zespol dostal zaliczke w wysokosci 287 tys. dolarow, ktora szybko stopniala pomniejszona o podatki, oplaty za doradztwo prawne, opieke menadzerska i dlugi. Zamiast "wielkiego siana" zdecydowali sie na mocny kontrakt obejmujacy automatyczne honoraria od kazdego sprzedanego egzemplarza plyty, jesli ta okaze sie "zlota". Nikt wtedy nie mogl przypuszczac, ze rezygnacja z duzej zaliczki na rzecz wyzszej stawki honorariow okaze sie blyskotliwym posunieciem, dzieki ktoremu czlonkowie Nirvany wzbogacili sie o miliony dolarow, ktorych w przeciwnym wypadku nigdy nie ujrzeliby na oczy. Pozostawala jeszcze kwestia cholernego kontraktu z Sub Pop. Walczaca wtedy o przetrwanie wytwornia dostala zaliczke w wysokosci 75 tys. dolarow a konto oplaty za l zrzeczenie sie praw do zespolu (polowa tej sumy pochodzila z zaliczki Nirvany), prawo (domniemane) do dwoch procent z wplywow z dwoch kolejnych albumow i prawo do umieszczenia logo Sub Pop na okladce "Nevermind". Uklad ten wyssal sporo forsy z kieszeni Nirvany i za jednym zamachem postawil na nogi Sub Pop. Trudno powiedziec, ze tego zaluje, bo wiem, ze pomagam Sub Pop w wydawaniu dobrej muzyki - powiedzial Kurt. Nigdy nie watpilem w jego dobre intencje - skomentowal te slowa Poneman. Gdyby nie ten uklad, razem z Brucem zmywalibysmy teraz naczynia. Sub Pop postanowil wydac ostatnia plyte Nirvany: wspolny singiel grupy Cobaina i The Fluid. Kurt uwazal, ze nagrana przez zespol wersja "Molly's Lips" z repertuaru The Vaselines byla do niczego i zadzwonil do Ponemana z prosba o wstrzymanie wydania. Nic nie wskoral, bo singiel nalezal do ukladu o wykupie. Ukazal sie z jednym slowem wypisanym miedzy rowkami: "Czesc". Gdy Nirvana oczekiwala na zaliczke, Gold Mountain wyplacal kazdemu czlonkowi zespolu tysiac dolarow miesiecznie. Kwota nie byla rewelacyjna, wynosila tyle ile minimalna placa. Nirvanowcy w dalszym ciagu zastawiali instrumenty, zeby zebrac na chleb. Czasami wpadali do sklepu muzycznego Positively 4th Street w Olympii i sprzedawali podkoszulki. Czlowiek dostaje trzydziesci piec dolarow i jest szczesliwy, jak dziecko - mowi Dave. Nie musi juz jesc suchych bulek i stac go na hamburgera! Oficjalne podpisanie kontraktu odbylo sie tuz przed rozpoczeciem sesji do "Nevermind". W listopadzie 1990 Dave byl w Los Angeles na koncercie Rock for Choice spotkal dziewczyny z L7 i skonczyla mu sie forsa. Postanowil zadzwonic do Chrisa z prosba o przetelegrafowanie kasy i juz odkladal sluchawke, gdy Chris powiedzial niespodziewanie: Zaczekaj, musze ci cos powiedziec. Kurt bierze heroine. -Co? - krzyknal zdumiony Dave. Skad wiesz? -Sam mi powiedzial - odparl Chris. Tylko mu nie mow, ze uslyszales to ode mnie. Kiedy Dave wrocil do domu, Kurt wspomnial, ze eksperymentowal z heroina. Dave postanowil zachowac spokoj i zapytal jak bylo. '- Do dupy, to glupota - powiedzial Kurt. Czujesz sie obrzydliwie, wprost fatalnie. Ale chcialem sprobowac. Powiedzial, ze juz nigdy nie wezmie i uwierzylem mu - mowi Dave. Wydawalo mi sie to bardzo niewinne. Jak podpalenie kota dla jaj. Wcale sie tym nie przejalem. Zima, jaka spedzilem z Davem w naszym malym mieszkaniu, byla najbardziej przygnebiajacym okresem, jaki zdarzyl mi sie od wielu, wielu lat - wspominal Kurt. Nie bylo w ogole miejsca, wszedzie byl kurewski brud, wszedzie bylo zimno i szaro... kazdego jebanego dnia. Myslalem, ze zwariuje i niewiele brakowalo. Nie dawalem sobie rady. Bylem biedny i i' FUS O! MPMSSM BI KI NI KIII H OK HOTEL 212 ALASKAN WY. PH.621-7903 Koncert z 17 kwietnia, na ktorym Ninana zagrala po raz pierwszy..Smells Like Teen Spirit". Wszyscy oszaleli - wspomina Nils Bernstein. (Plakat Marka Bendixa)nudzilem sie jak jasna cholera. Podpisywanie kontraktu z Geffenem ciagnelo sie miesiacami ibylismy bez grosza. Zastawialismy wzmacniacze i telewizory, wszystko co dalo sie zastawic, zeby zebrac na sucha bulke. To bylo niesamowite: podpisywalismy kontrakt z warta miliardy korporacja, a nie mielismy na chleb. Przez caly czas jezdzilismy na proby. Tylko to nas uratowalo. Choc po pewnym czasie zrobilo sie nudne. Kurt szukal zapomnienia w heroinie. Sklamal mowiac, ze juz nigdy nie wezmie, chcial przywalic jeszcze raz i w koncu znalazl handlarza w Olympii. Cpal raz na tydzien, co podobno mialo go ustrzec przed uzaleznieniem. Nawet Dave nie wiedzial co sie dzieje. Z kims takim jak Kurt, ktory normalnie wygladal jak cpun, sprawa jest trudna do rozpoznania - tlumaczyl Dave. Nikt nie wiedzial do czasu, gdy Kurt zadzwonil do Chrisa. Chris byl tak wkurwiony, ze odlozyl sluchawke. Po chwili oddzwonil jednak do Kurta i razem z Shelli powiedzial mu, ze go kocha i nie chce zeby cpal. To bylo mile z ich strony - mowil Kurt dajac do zrozumienia, ze docenil gest, ktory mimo wszystko nie zdolal go powstrzymac. Powiedzialem mu, ze igra z ogniem - wspomina Chris. Bylem totalnie wkurwiony. To bylo cos niesamowitego. I wcale mi sie nie podobalo. To gowno nic nie jest warte. Powiedzialem mu co o tym sadze. Po tej rozmowie Kurt probowal ukrywac to, ze cpa, ale Chris zawsze wiedzial. Wiedzialem z kim sie spotyka i widzialem co sie potem z nim dzieje - dodaje Chris. Kurt zaczal ponownie spotykac sie z Tracy i wspolnie wybrali sie na impreze w Olympii, podczas ktorej gral feministyczny zespol Bikini Kill zwiazany z ekipa Riot Grrl Tobi Vail. Po indze Kurt zaczal przysypiac i w ogole... - wspomina Tracy. Wczesniej tez mu sie to zdarzalo, ale nigdy nie zasypial tak szybko! Po drodze na inna impreze, Kurt poprosil Tracy, zeby zatrzymali sie na chwile przy jego domu, bo musi isc do lazienki. Po jakims czasie Tracy weszla na gore, bo tez jej sie zachcialo. Czekala pietnascie minut pod drzwiami, a potem uslyszala straszliwy halas. Weszlam do lazienki i zobaczylam, ze siedzi nieprzytomny na kiblu i podwinietym rekawem. Podnioslam go i wtedy zaczal sie smiac, a zaraz potem usnal. Po chwili znow sie smial i tak w kolko. Zapytalam go: <> -<> - zapytal. -<> - powiedzialam. Masz podwiniety rekaw, w umywalce lezy lyzeczka, lezales nieprzytomny przy kiblu, a na podlodze jest butelka wybielacza. Nigdy niczego nie czyscisz, wiec po jaka cholere ci wybielacz, jesli nie do igly?" Nie wiedzialam wtedy - dodaje Tracy, ze to pojdzie tak szybko. Nie sadze, zeby cpal kiedy razem wychodzilismy. Przynajmniej nic o tym nie wiem. Kurt wmawial Tracy, ze heroina wprowadza go w towarzyski nastroj. Tlumaczyl, ze dopiero teraz moze sie bawic, rozmawiac z ludzmi i nie czuc sie skrepowanym - wspomina Tracy. Najsmieszniejsze jest to, ze kiedy pobierali mu krew w zwiazku z tymi dolegliwosciami zoladkowymi, uciekl ze szpitala. Powiedzial wtedy: <>. Mowil, ze o malo nie zemdlal jak zobaczyl krew w strzykawce, i ze nie znosi jak kluja go igla. W dniu Nowego Roku 1991 zespol wszedl do studia Musie Source, w ktorym nagrywal material do EP-ki "Blew", i zarejestrowal kilka piosenek z dzwiekowcem Craigiem Montgomerym. Z sesji tej pochodzi "Aneurysm" i "Even in His Youth", ktore pozniej ukazaly sie jako strony B "Incesticide". Gersh uwazal, ze Nirvana powinna nagrac na nowo siedem piosenek zarejestrowanych podczas sesji w studiu Smart i zaproponowal kilku modnych producentow, w tym Scotta Litta, ktory pracowal przy przelomowym albumie R.E.M., Davida Briggsa nagrywajacego z Nielem Youngiem i Dona Dixona, ktory wspolpracowal z R.E.M., The Reivers, The Smithereens i wieloma innymi. Kurt wyznal pismu muzycznemu Backlash, ze producentem nowego albumu bedzie Vig, ale zespol rozwaza wspolprace z innymi ludzmi przy piosenkach o bardziej komercyjnym charakterze. Briggs i Dixon przylecieli do Seattle, by osobiscie poznac Nirvane. Po jakims czasie I na placu boju zostal tylko Dixon i wowczas powstal ostrozny plan zakladajacy, ze Don zajmie sie produkcja nowej plyty, a Vig bedzie inzynierem dzwieku. Potem jednak plan sie rozsypal Niektorzy utrzymuja, ze z powodu plotek dotyczacych astronomicznej zaliczki, jaka rzekomo otrzymala Nirvana; plotek, ktore mogly wzbudzic zbyt duze oczekiwania niektorych producentow. Nirvana przez caly czas twardo obstawiala Viga. Vig - przemily czlowiek -wiedzial skad pochodza (doslownie i w przenosni) lepiej niz ktokolwiek inny. Butch nigdy nie pracowal przy projekcie dla duzej wytworni i Gersh poczatkowo sie krzywil. Pozniej jednak zgodzil sie na Viga, wiedzac doskonale, ze jesli cos nie wyjdzie podczas nagrywania w studiu, Geffen ma w odwodzie uswiecone tradycja prawo zremiksowania na nowo calego materialu. Nirvana tym razem postawila na swoim. Vig dowiedzial sie o wszystkim kilka tygodni przed spodziewanym nagrywaniem plyty. Zespol przyslal mu tasmy z prob nagrane na magnetofonie kasetowym. Nirvana grala tak glosno, ze tasmach nic nie bylo slychac, mimo to Vig dosluchal sie w nich kilku wspanialych melodii. Poza tym znal wiekszosc piosenek z sesji w Smart, a nowe - takie jak "Come As You Are" czy "Smells Like Teen Spirit" - zapowiadaly sie rownie efektownie. Wiedzielismy, ze mamy fajny, chwytliwy material i mocne, dobre piosenki- mowi Dave. Spodziewalismy sie, ze bedzie niezle. Ale to, co sie stalo, przeszlo nasze oczekiwania, ktore sprowadzaly sie do nagrania dobrej plyty. ? ROZDZIAL Oficjalne podpisanie kontraktu z Geffenem odbylo sie 30 kwietnia 1991. Zaraz po tym Kurt ni z tego ni z owego zadzwonil do ojca i przekazal mu wspaniala wiadomosc. Dodal, ze za kilka dni wybiera sie do Los Angeles na nagrania, i ze jest bardzo podniecony tym, co sie dzieje. Rozmawiali przez prawie godzine, nadrabiajac stracony czas. W koncu Don powiedzial Kurtowi, ze chcialby byc z nim w kontakcie, pozegnal sie i odlozywszy sluchawke rozplakal.Chris i Shelli zapakowali do swojego volkswagena vana caly sprzet Nirvany i ruszyli do L.A. Kurt i Dave, rowniez postanowili jechac samochodem, by doswiadczyc romantycznych przezyc na drodze. Wyruszyli kilka dni przed terminem, starym poobijanym datsunem, marzac o wielkiej przygodzie. Samochod przegrzewal sie mniej wiecej co pietnascie minut i przejechanie stu mil zajelo im okolo trzech godzin. Postanowili STROFA, REFREN, STROFA, ZLE SOLO laaaaagnawiLtNalepka z Chim-Chim, ktora Kurt dal Courtney w Satyriconie. wrocic do Tacorny, zajechali do zwirowiska i przez pol godziny obrzucali auto kamieniami. Potem pojechali do Chrisa i przesiedli sie do wiernego, bialego dodge'a, ktorym jezdzili w trasy. W San Francisco zatrzymali sie na pare dni u Dale'a Crovera, po czym ruszyli prosto do L.A. Po przyjezdzie do miasta natychmiast wybrali sie na wycieczke do studia wytworni filmowej Universal. Przed rozpoczeciem sesji, Vig i Nirvana dopracowali kilka aranzow w studiu przeznaczonym do prob. Nowy material byl bardzo obiecujacy, ale gdy Nirvana zagrala po raz pierwszy "Smells Like Teen Spirit", spokojny normalnie Vig nie wytrzymal i zaczal biegac z radosci. Pewnego wieczoru mocno pijany Chris zdobyl szturmem ogolnosrudyjny radiowezel i zaczal nadawac slowa zachety dla muzykow odbywajacych po sasiedzku sesje. Byli wsrod nich Lenny Kravitz i Belinda Carlisle. Dobra, skurwysyny! - ryczal Chris. Bierzta sie do roboty! Nastepnego dnia pojechali do wypozyczalni instrumentow, zeby wybrac werbel dla Dave'a. Wzieli najglosniejszy beben na skladzie. Pracownicy wypozyczalni ochrzcili ten instrument mianem "Terminatora". Mieszkali w umeblowanym apartamencie, w polozonej niedaleko studia kamienicy Oakwood -prawdziwym obrzydlistwie w fioletach i blekitach - krzywi sie Chris. Rzecz jasna zdemolowali mieszkanie lamiac stoliczek do kawy i tlukac przeszklone obrazki. Bylismy w L.A. i nie mielismy nic do roboty - tlumaczy Chris - imprezowalismy... bez powodu i bez zadnych podtekstow. Po prostu bawilismy sie i odbila nam szajba. Wkrotce Oakwood zaczela odwiedzac pewna kobieta o nieprawdopodobnym nazwisku Courtney Love. Zawsze chciala widziec sie z Kurtem. Courtney po raz pierwszy zobaczyla Nirvane w 1989 w Portland w stanie Oregon. Zespol Cobaina wystepowal przed Dharma Burns w klubie Satyricon. Widzac Kurta na scenie pomyslala: "Ma w sobie niszczycielska sile Dave'a Pirnera, ale jest przystojniejszy". Uwazala, ze wygladal jak napalony, subpopowy bog rocka. Po koncercie Kurt swoim starym zwyczajem uciekl z okolic sceny, by uniknac koniecznosci pakowania sprzetu. Dosiadl sie do stolika Courtney, nalal sobie piwa z jej dzbanka i wbil w nia wzrok. Odwzajemnila mu sie tym Producent Butch Vig stroi bebny Dave'a podczas sesji "Nevermind" samym. Pomyslalem, ze wyglada jak Nancy Spungen - mowil Kurt chichoczac. Przypominala klasyczna punkowe. Troche mnie rajcowala. Nie wykluczone, ze tamtego wieczoru chcialem japrzeleciec. Rozmawiali przez chwile, a potem Kurt dal jej kilka wlasnorecznie wykonanych nalepek z malpa Chim-Chim i logo Nirvany. Okleilam nimi cala walizke - przyznaje Courtney - choc zespol wcale mi sie nie podobal. Od tamtej pory Courtney miala slabosc do Kurta. Poproszona o zdefiniowanie na czym polegala owa "slabosc", Courtney Love - co dziwne - gubi sie w slowach. Nie wiem - mowi i czerwieni sie "prawie" jak nastolatka. Jestem zaklopotana... Uwazalam, ze jest po prostu piekny. Byl fajny i mial cudowne dlonie. Caly byl cudowny... nie potrafie tego wyjasnic. Starsza od Kurta o kilka lat Courtney, rowniez wywodzila sie z rozbitej rodziny i podobnie jak on wiele wedrowala w dziecinstwie. Kurt wedrowal po malenkim okregu Grays Harbor, a Courtney przemierzala kontynenty. Matka zabrala ja z L.A. do Nowej Zelandii, gdzie sama pracowala na farmie, a potem do Australii i z powrotem do Stanow, gdzie Courtney wyladowala w domu poprawczym w Oregonie. Jako nastolatka zarabiala na zycie, rozbierajac sie w knajpach. Wyjechala z Portland do Japonii i dalej do Irlandii. W 1981 byla w Liverpoolu, gdzie wlasnie eksplodowala postpunkowa scena muzyczna. Courtney znala osobiscie takich luminarzy brytyjskiej alternatywy jak Julian Cope z Teardrop Explodes czy czlonkowie Echo and The Bunnymen. Spiewala w jednym z pierwszych skladow Faith No More w San Francisco, a pozniej przeniosla sie do Minneapolis, gdzie zalozyla wraz z Jennifer Finch i Kat Bjelland istniejaca niezbyt dlugo formacje Sugar Baby Doli (Finch zalozyla pozniej L7, a Bjelland lideruje obecnie Babes in Toyland). Zdobyla mala rolke w filmie "Sid i Nancy" i wystepowala w jednej z Courtney Love (O Charles Peterson) glownych rol w fatalnym, postpunkowym spaghetti westernie z 1987 zatytulowanym "Straight to Heli" obok The Pogues, Joe Strummera i Elvisa Costello. W marcu 1990 zalozyla zespol Hole. Byla dobrze znana - niektorzy powiedzieliby, ze "az za dobrze" - na niezaleznej scenie muzycznej. W grudniu 1990 Courtney zaprzyjaznila sie z Davem, ktorego poznala przez dawna dziewczyne Dave'a, Jennifer Finch. Fajnie sie z nia gadalo. Jak czlowiek sie nudzil zawsze mogl przez trzy godziny rozmawiac z nia przez telefon - twierdzi Dave, majac na mysli Courtney. Byla pierwsza osoba, jaka znalem, calkowicie zorientowana na przemysl rozrywkowy i L.A. Fajnie bylo rozmawiac z kims, kto bywal na salonach albo w redakcji magazynu US. Gdy Courtney wyznala Dave'owi, ze ma "slabosc" do Kurta, Dave odpowiedzial jej, ze Kurt tez ja lubi. Courtney nie bardzo w to wierzyla. Mimo to dala Dave'owi prezent dla Kurta - mala paczuszke z muszelkami, sosnowymi szyszkami, malenkimi filizaneczkami do herbaty i lalka, zapakowanymi w pudelko w ksztalcie serca. Courtney przysiega, ze gdyby nie to, ze zapomniala o braku reakcji z jego strony, nigdy by sie za nim nie uganiala. Gitara rozbita przez Kurta podczas nagrywania "Endless, Nameless" Spotkali sie ponownie w maju 1991 w klubie Palladium w Los Angeles na koncercie Butthole Surfers, Redd Kross, i L7, tuz przed rozpoczeciem sesji do "Nevermind". Oczywiscie natychmiast przypadli sobie do gustu. Courtney wyrazila swoj zachwyt wobec Kurta, walac go w brzuch. Kurt oddal jej, a potem wskoczyl na nia i przewrocil na ziemie. Zmagali sie przez iak.vs c.x%.%, 'co C7?jm Courtney wstala, kopnela go i odeszla. Tak wygladaja zaloty ludzi dysfunkcjonalnych - tlumaczy Courtney. Po trzech miesiacach Hole wydalo swoj debiutancki album "Pretty on the Inside": niepokojaca, konfrontacyjna i odwazna wiwisekcje zmarnowanego dziecinstwa i kobiecej autonienawisci, rozpoczynajaca sie od szyderczych slow Courtney "Kiedy bylam nastoletnia kurwa..." i opisujaca co dzialo sie dalej. Angielska prasa muzyczna zachwycala sie zespolem a Courtney w szczegolnosci. Dziennikarze bili sie o wywiady z ta ostra, wygadana i demonicznie dowcipna Amerykanka. Plyta ukazala sie w sierpniu 1991 i bardzo dlugo nie schodzila z brytyjskich list niezaleznych. Choc po sukcesie Nirvany wielu twierdzilo - i nadal twierdzi - ze Courtney "polowala na dobra partie", sama zainteresowana upiera sie, ze w chwili, gdy zaczela uganiac sie za Cobainem uwazala go jedynie za "ciekawa postac", ktora nigdy nie osiagnie niczego wiecej poza kultowym statusem w pewnych waskich kregach. Zawsze uwazalam, ze bede bardziej znana od niego - mowi. To bylo dla mnie jasne. Dzis uwaza, ze slub z Cobainem byl bledem jesli chodzi o jej kariere. Nie ulega watpliwosci, ze Courtney uwielbia byc w centrum uwagi. Ale wiekszosc jej poczynan mozna wytlumaczyc jako probe dowartosciowania siebie, ucieczke przed zepchnieciem na dalszy plan przez gwiazde Kurta. Wyobrazmy sobie sytuacje, w ktorej malzonek, marzacy o slawie znajduje sie nagle w cieniu partnera, ktory nigdy o slawie nie marzyl. Z czasem slawa - a raczej nieslawa - objela takze Courtney, a stalo sie to w chwili, I gdy jej nazwisko zaczeto kojarzyc z pojeciem "wyrodnej matki". Courtney mieszkala przecznice dalej od Oakwood i czesto odwiedzala znajomych z Nirvany. Chris w ogole nie zwracal na nia uwagi. Wiedzialem tylko tyle, ze po chacie paleta sie jakas halasliwa laska - mowi. Wczesniej nigdy o niej nie slyszalem. Kurt byl jednak zainteresowany. Polaczyly nas produkty farmaceutyczne - twierdzi Courtney. Mialam wtedy ekstra mocny Vicodin w tabletkach, a Kurt mial syrop na kaszel o nazwie Hycomine. Powiedzialam mu: <>. Pewnego dnia Kurt zadzwonil do niej o piatej rano i zapytal o jakies dragi. Courtney powiedziala, ze niczego nie ma, ale przy okazji umowila sie z nim na nastepny dzien. Kurt nie przyszedl, a potem odlaczyl telefon, zeby nie mogla zadzwonic. Nie bylem pewny czy rzeczywiscie chce skonsumowac te znajomosc - tlumaczyl z usmiechem. Traktowalem ja jak trucizne, bo chwile wczesniej wydobylem sie z czegos podobnego... ze zwiazku, w ktorym wcale nie chcialem byc - mowi. Mialem silne postanowienie wytrwania w celibacie przez kilka miesiecy. Nic innego nie wchodzilo w gre. Z drugiej strony polubilem Courtney niemal natychm iast i walczylem ze soba, zeby trzymac sie od niej z daleka przez caly ten czas. To bylo trudniejsze niz myslalem. Podczas tego cholernego rock and milowego celibatu ani razu sie nie pierdolilem i zapomnialem czym jest zabawa. Rock and rollowy celibat byl wynikiem postanowienia, ze nalezy skoncentrowac sie na nagrywaniu albumu. Nirvana nagrywala "Nevermind" w maju i czerwcu 1991 w studiach Sound City, w Van Nuys w Kalifornii. Studio pamietalo lepsze dni. W latach siedemdziesiatych nagrywali tu tacy giganci jak Fleetwood Mac (plyta "Rumours"), Tom Petty, Ronnie James Dio, Foreigner, Jackson 5, Rick Springfield, Crazy Horse, Ratt i nawet bohater Kurta z dziecinstwa, sam wielki Evel Knievel. W studiu byla osobna, ogromna sala dla perkusisty i wielki, stary stoi mikserski firmy Neve. Cena za wynajem wydawala sie calkiem rozsadna. Wstepny budzet plyty zamykal sie kwota szescdziesieciu pieciu tysiecy dolarow, w ktorej miescilo sie wynagrodzenie Butcha Viga. Z punktu widzenia standardow obowiazujacych w duzych wytworniach plytowych nie byly to zadne pieniadze. Inwestujac tylko 65 tys. Geffen mogl pozwolic sobie na skasowanie calej sesji, gdyby cos nie wyszlo, i zaczecie wszystkiego od poczatku. Kurt uwaza, ze do jakosci albumu przyczynil sie glownie fakt, ze nagrywali go w slonecznym L.A. Nagle znalezlismy sie w bardzo cieplym, tropikalnym klimacie - mowi. Wszystko wygladaloby inaczej, gdybysmy nagrywali te plyte w stanie Waszyngton. Vig pozwalal im oswoic sie ze studiem i nie zmuszal do rejestrowania nagran zaraz po przejsciu przez prog. Poza tym pilnowal, zeby nie przesiadywali za dlugo przy konsolecie. Pracowali przez osiem do dziesieciu godzin dziennie. Odpoczywali grajac covery ulubionych kapel z lat siedemdziesiatych, takich jak Alice Cooper, Black Sabbath czy Aerosmith, co bylo muzycznym ekwiwalentem zazywania witamin. Dave walil w bebny tak mocno, ze zmieniali membrany po dwoch kawalkach. Choc Nirvana brzmiala teraz znacznie potezniej i bardziej precyzyjnie, partie bebnow Dave'a w utworach zarejestrowanych w studiu Smart sa bardzo zblizone do partii Chada. Chad nie byl na/solidniejszym perkusista, jakiego slyszalem, mial tez klopoty z trzymaniem rytmu, ale niektore jego kawalki sa naprawde fajne - mowi Dave. Podoba mi sie to, co zagral na "Bleach ". Brzmial jakby byl pijany. Punkowa etyka Kurta przewyzszala etyke Viga i czesto zdarzalo sie, ze Cobain nie zgadzal sie na ponowne zarejestrowanie tego samego utworu. Vig musial uciekac sie do podstepow i czasami wlaczal magnetofon podczas rozgrzewek Kurta, na wszelki wypadek Kurt mial tak dobrze opracowane partie wokalne, ze ich poszczegolne wykonania prawie 152 niczym sie nie roznily. Vig wykorzystywal to, miksujac poszczegolne nagrania, co w refrenach dawalo efekt "chorku". Ale, na przyklad, w "In Bloom" wysokie harmonie spiewa Dave, ktory nie malo sie natrudzil, by wydobyc z siebie owe stratosferyczne nuty. Jesli cos nie wychodzilo przerywal nagranie, zaciagal sie papierosem i probowal jeszcze raz. Po wielu probach Vig w koncu mial to, o co mu chodzilo.Podczas nagrywania partii instrumentalnych pracowali w ten sposob, ze jesli cos nie wychodzilo za pierwszym razem, zabierali sie do czegos innego. Udawalo sie generalnie za drugim lub trzecim razem w zaleznosci od nastroju. Chcialem, zeby w niektorych piosenkach byly podwojne gitary, szczegolnie w refrenach - mowi Vig - ale Kurt w ogole nie chcial o tym slyszec. Tlumaczylem mu: <>. Wtedy Kurt mowil: <> Przewaznie jednak, kiedy go o cos prosilem, robil to predzej czy pozniej. Nie bylo zadnych zasadniczych nieporozumien ani nic takiego. Moze dlatego, ze wiedzialem kiedy naciskam za mocno i kiedy on rzeczywiscie nie mial na cos ochoty. Pare razy odkladal gitare, odchodzil od mikrofonu i mowil: <>. Wtedy bylo wiadomo, ze nic nie da sie z niego wycisnac. Podczas nagrywania "Territorial Pissing", Kurt - mimo protestow Viga - podlaczyl gitare bezposrednio do stolu mikserskiego, z pominieciem wzmacniacza, wzorem niezliczonych niskobudzetowych kapel punkowych z lat siedemdziesiatych i osiemdziesiatych. Piosenke zarejestrowano za pierwszym razem. We wstepie Chris zanucil kawalek refrenu hippisowsko-altruistycznego przeboju The Youngbloods z lat szescdziesiatych "Get Together". Powiedzieli mi: ((Zaspiewaj cos>>. Wiec zaspiewalem bez zastanowienia pierwsza rzecz jaka przyszla mi do glowy. Potem pomyslalem, ze fajnie bedzie jesli na plycie znajdzie sie cos z tego wiejskiego, hippisowskiego idealizmu. Ale sama decyzja nie byla przemyslana. Moze chodzilo mi o zagubione idealy? - zastanawia sie dalej Chris. O to co sie z nimi stalo? Nikt juz dzisiaj nie spiewa ((Spotkajmy sie wszyscy razem/Kochajmy sie wszyscy razem>> i tak dalej. Ludzie spiewaja o zaznaczaniu moczem swojego terytorium. Moze jakis dawny hippis po uslyszeniu tego wstepu zada sobie pytanie: ((Hej, czlowieku, co sie stalo z twoimi idealami?>>. Vig twierdzi, ze "Something in the Way" - utwor napisany na tydzien przed sesja- byl prawdopodobnie najtrudniejszy do nagrania. Probowali go wiele razy z zespolem i z podkladem, i nic nie wychodzilo. W koncu Vig poprosil Kurta do rezyserki i zapytal o zdanie na temat brzmienia piosenki. Kurt usiadl na sofie, wzial do rak akustyczna gitare i zaczal spiewac ledwo slyszalnym szeptem. Nie ruszaj sie! - polecil mu Vig i wybiegl z rezyserki, i kazal wylaczyc wszystkie telefony i wentylatory w calym budynku. Vig nagral ten utwor tak, jak zaspiewal go Kurt - podbijajac maksymalnie wszystkie poziomy, by zarejestrowac slaby, senny glos; glos brzmiacy tak cicho, ze w nagraniu slychac niemal jak jezyk Cobaina przesuwa sie po zebach. Pozniej dodano bas, kolejny wokal i bebny. Musielismy stac nad Davem i pilnowac, zeby przypadkiem nie uderzyl zbyt mocno - mowi Vig. Zaczynal leciutko i w polowie strofy nagle slychac bylo <>. Dave ma naturalna sklonnosc do atakowania bebnow. W koncu pojal o co chodzi, ale widzialem jak cierpial nie mogac porzadnie przypierdolic. Niektore teksty byly gotowe przed sesja, inne wymagaly poprawek i Kurt czesto pytal innych co im sie podoba. Czasami zmiany wywracaly do gory nogami sens piosenki, i tak na przyklad "Pay to Play" ("Plac zeby grac") stalo sie "Stay Away" ("Trzymaj sie z daleka"). Zmiany tekstow pociagaly niekiedy za soba zmiany linii melodycznych. Kilka tygodni przed rozpoczeciem sesji Kurt zagral reszcie Nirvany pewien riff. Zespol jamowal wokol riffu przez niemal cala godzine, zmieniajac dynamike i aranz, az w koncu powstala piosenka, ktora Kurt nazwal "Smells Like Teen Spirit". Utwor ten poczatkowo nie przypadl Chrisowi do gustu. Traktowalem go jak kolejny kawalek dorzucony do plyty - mowi. Pamietam, ze kiedy gralismy go pierwszy raz, nie wydal mi sie nadzwyczajny. Dopiero po nagraniu i odsluchu pomyslalem sobie: <>. Chris i Kurt z miejsca wiedzieli czyj wplyw slychac w nagraniu. The Pixies - wspomina Chris. Od razu wiedzielismy. Ktorys z nas powiedzial: <> odpowiadalo sie <>. Dla Viga wazne bylo, by Kurt spiewal piosenki z przekonaniem, a nie koniecznie z dobra dykcja. Gdy Kurt mial juz gotowy tekst, nie brakowalo mu "przekonania". Czasami mial go az tyle, ze glos wysiadal mu po jednej albo dwoch probach i mieli z glowy reszte dnia. Owo "zmeczenie" glosu doskonale slychac na "Territorial Pissing". Kurt nie znal zadnych dealerow z L.A. wiec zamiast brac heroine pil przez caly czas trwania sesji kodeinowy syrop na kaszel, nie wspominajac o pekajacej codziennie flaszce Jacka Danielsa. Syrop potrzebny mu byl ze wzgledu na opiaty, ale przydawal sie takze jako ochrona strun glosowych. Niestety remedium "wyszlo" przed rejestracja partii wokalnych. Przez kilka dni mogl spiewac tylko ze dwie piosenki, po czym wysiadalo mu gardlo. Bardzo byl tym zdenerwowany. Kurt do konca zycia zabieral w trasy syrop przeciw kaszlowy, skarzac sie na chroniczny bronchit. To jedyna rzecz jaka trzyma mnie przy zyciu - twierdzil. Dziesiec minut i trzy sekundy po wybrzmieniu ostatniego akordu "Something in the Way", zaczyna sie nagranie niespodzianka. Nagranie to nigdy nie mialo oficjalnego tytulu poza byc moze "The Noise Jam", ale po jakims czasie pojawila sie nazwa "Endless, Nameless". Wariacje wokol "Endless, Nameless" byly grane przez Nirvane miesiacami przed sesja "Nevermind". Pod koniec kazdej proby Kurt zmienial stroj gitary na najnizszy i rozpoczynala sie wsciekla jazda z wyjacymi sprzezeniami i przypadkowo wtracanym glownym riffem. "Endless, Nameless" zarejestrowano, gdy rozsypala sie sesja "Lithium". Kurt poprosil Viga, by nie wylaczal magnetofonow, bo zespol chce poeksperymentowac. Wrocil do studia, zaczal wymachiwac gitara i wrzeszczec cos do mikrofonu, a reszta Nirvany poszla w jego slady. Sam nie byl pewny co krzyczal, ale z tego, co zapamietal bylo to cos w rodzaju "I think I can, I know I can" ("Uwazam, ze moge, wiem, ze moge"). Okolo dziewietnastej minuty i trzydziestej drugiej sekundy (na CD) slychac wyraznie jak Kurt rozwala gitare. Pozniej wszyscy zdali sobie sprawe, ze byla to jedyna leworeczna gitara, przy pomocy ktorej mozna bylo grac "Endless..." i tego dnia sesja dobiegla konca. Sporzadzono szybki miks i zaczeto zastanawiac sie nad miejscem "Endless..." na plycie. Z powodu technicznego bledu, utwor ten nie zostal wytloczony na pierwszej partii "Nevermind". Dziesiec minut ciszy po "Something in the Way", bylo zabawa Nirvany z nowym medium, jakim byla dla zespolu plyta kompaktowa. "Endless..." wraz z poprzedzajaca go cisza znalazl sie w towarzystwie niezrozumialego przeslania z koncowych rowkow "Sgt. Pepper..." Beatlesow i zartobliwej piosenki "Her Majesty" z beatlesowskiej "Abbey Road". Kurt juz wczesniej robil takie rzeczy. Kiedy mieszkal w Aberdeen z Jesse Reedem, kupil czysta dziewiecdziesieciominutowa kasete, przewinal ja niemal do konca i przed sama koncowka nagral slowa: "Jesse... Jesse... Ide po ciebieeeee..." Przed pojsciem spac wsunal kaseta do magnetofonu, wcisnal odtwarzanie i wyciszyl szumy. Po czterdziestu minutach do zasypiajacego Jesse'ego odezwal sie duch. Reed zerwal sie z lozka. Slyszales, slyszales? - pytal Kurta.Co mialem slyszec? - odpowiedzial Kurt, chichoczac pod koldra. Pewnego wieczoru Chris zostal zatrzymany przez policje z L.A. za jazde po pijanemu. Nie moglo byc inaczej, jesli prowadzacy auto wypija ostatni lyk z butelki w czasie, gdy policjant wysiada z samochodu. Kurt i Dave nie mieli grosza przy duszy i musieli wracac piechota do domu, a Chris znalazl sie najpierw w areszcie miejskim, a pozniej w okregowym. Gdy znalazl sie za kratkami, zaczal udawac twardziela, zeby nikt nie odwazyl sie go zaczepic. W celi siedzialo piecdziesieciu gosci - opowiada. YLiedy otworzyli drzwi, zeby mnie tam wprowadzic, buchnal taki zaduch, ze malo sie nie porzygalem. Do Chrisa podszedl natychmiast maly, czarny czlowieczek z uschnieta reka i nie zapalonym petem w ustach. -Hejfacetmaszjakiegoszara? - zachrypial. ~Co? -Maszjakieszapalki? -Nie? - odpowiedzial Chris. -W celi siedzialo piecdziesieciu gosci i zaden nie mial kurewskich zapalek! - chichocze Chris. Bylo cicho i spokojnie i tylko, gdy pojawial sie jakis nowy, ten maly gosc pytal: ((Hejfacetmaszjakiegoszara?'>>. W koncu wpakowali nam jednego z zapalkami i wszyscy naraz przypalili pety. Wiesz ile tam bylo dymu! Po szesnastu godzinach w kazamatach, Chris wyszedl za kaucja, ktora wplacil John Silva. Skonczylo sie na grzywnie i obowiazkowym uczestnictwie w seminariach, podczas ktorych ofiary pijanych kierowcow opowiadaly swoje makabryczne przezycia. Vig czul, ze wokol plyty robi sie zamieszanie. Zglaszalo sie do niego mnostwo ludzi z prosba o udostepnienie nagran. Kurt mial trzy czy cztery piosenki (bez tytulow) i fragmenty piosenek o bardzo melodyjnej, lekkiej linii nie pasujacej do reszty "ciezkiego" materialu. Gary Gersh, czlowiek od AR, pamieta rozmowe z Kurtem, podczas ktorej doszlismy do wniosku, ze nie umiescimy tych przebojowych kawalkow na plycie... ktora zreszta nie byla jeszcze skonczona... w kazdym razie nie umiescimy ich, bo nie chcemy, zeby przejscie Nirvany do duzej wytworni wygladalo jak jakas komercyjna wyprzedaz czy cos w tym rodzaju. Powiedzialem mu wtedy: Postarajmy sie o to, zeby zmiana oblicza artystycznego odbywala sie stopniowo w wygodnym dla ciebie tempie. Co w tlumaczeniu z zargonu ludzi od AR znaczylo: Nie mozesz teraz zaczac grac popu, bo podetniesz galaz, na ktorej siedzisz i wszyscy uznaja, ze sie sprzedales. I znow - tak jak wczesniej w przypadku "Bleach" - Kurt musial dostosowac sie do gustow obowiazujacych na rynku muzycznym. Gersh twierdzi, ze "codziennie" bywal w studiu "spelniajac role terapeuty i sedziego", natomiast Kurt i Chris utrzymuja zgodnie, ze Gary prawie w ogole sie nie pokazywal. Dave byl tak bardzo przejety jego nieobecnoscia, ze wydawalo mu sie, ze Gersh stracil caly entuzjazm dla projektu. Grohl zadzwonil raz w tej sprawie do Johna Silvy, mowiac mu, ze bardzo sie niepokoi. Silva zapewnil go, ze wiekszosc zespolow dalaby sie pokroic w plasterki za tak "nienachalnego" czlowieka od AR. W opinii wszystkich, poza czlonkami Nirvany, Gersh pojawial sie w studiu, gdy zespolu juz tam nie bylo. Vig odgrywal mu sporzadzane na biezaco miksy. Zgodnie ze swoim postanowieniem Gersh nie mieszal sie do produkcji, dzieki czemu cieszyl sie wsrod Nirvanowcow na tyle duza wiarygodnoscia, ze gdy przyszedl czas na delikatne Czego brakuje na tym zdjeciu? Alternatywny projekt okladki "Nevermind". (Kirk Weddle, dzieki uprzejmosci Geffen Records) retusze w nagraniach, grupa z checia sluchala jego opinii. Butch Vig mial zajac sie rowniez zmiksowaniem calej plyty. Poniewaz jednak nagrania nieco sie slimaczyly, przepadly "wolne dni", podczas ktorych wszyscy mieli odpoczac od tego, co robili w studiu. Po zakonczeniu rejestracji plyty Vig natychmiast zabral sie do miksowania. Nie szlo mu to najlepiej, miksy byly plaskie i brakowalo w nich mocy, szczegolnie jesli chodzi o bebny. Gersh zauwazyl, ze zmeczony Vig nie daje sobie rady i skorzystal z okazji, by wezwac na pomoc weterana w dziedzinie miksowania, Andy Wallace'a, znanego z doskonalej roboty jaka wykonal na "Seasons in the Abyss" Slayera. Nirvana byla sceptycznie nastawiona do tego pomyslu, ale -jak powiedzial Chris - "trzymala sie zasad gry". Butch po raz pierwszy pracowal dla duzej wytworni i byc moze z tego powodu za bardzo sie staral. Ta plyta jest mocno poszatkowana - mowi Chris. Niektore rzeczy sa takie, jak je nagralismy, a reszta to elektroniczne zabawy. To jest plyta producenta. Zgodnie z tym, co powiedzial Chris, Vig rzeczywiscie lepil piosenki z kawalkow, by uzyskac jaka taka calosc, ale za ogolny efekt "przylizania" nagran odpowiada Andy Wallace. Miksy Viga brzmia stosunkowo surowo (w pozytywnym znaczeniu tego slowa) w porownaniu z ostatecznym rezultatem. Wallace "oslodzil" brzmienie, Filtrujac nagrania i dokladajac najrozmaitsze efekty. Pracowal w tempie jednego miksu dziennie. Honorarium Wa//ace'a plus wydatki na jego locum i dodatkowy czas w studiu, podwoily koszt plyty, ktorej produkcja mimo wszystko pozostala tania. Nirvana nie byla zachwycona obecnoscia Wallace" a. Pojawialismy sie w studiu, Andy puszczal nam swoj miks i wcale nie pytal o zdanie - wspomina Dave. Calkowicie przerobil brzmienie bebnow, ktore brzmia teraz jak automat perkusyjny. Wszystko czego sie tknal cuchnelo producentem. Nam zalezalo tylko na nagraniu tych kawalkow i wydaniu plyty, bo minelo mnostwo czasu od wydania "Bleach " i Nirvana grala juz nowy repertuar, ktory wydawal nam sie niezly, bylismy wiec mocno podnieceni i chcielismy skonczyc z tym zanim zrobi nam sie niedobrze od tych piosenek, czego pierwsze symptomy bylo juz widac. Powiedzielismy wiec: <>. Jednym z powodow, dla ktorych "Nevermind" brzmi tak "gladko " bylo to, ze podczas nagrywania zle rozstawiono mikrofony wokol bebnow i Wallace cyfrowo "podbil" ich brzmienie Kurt drzemie obok basenu ((C) Kirk Weddle) dodajac przerozne poglosy, wyrownujac poziomy i wmiksowujac sample w beben basowy i werbel. Zrobil potezna separacje sciezek, podwajal brzmienie, dokladal opoznienia do gitar i takie rozne rzeczy - mowi Vig. Wyczyscil troche wokale, ale chyba bal sie posunac za daleko. Wiedzial, ze zalezalo nam na organicznym brzmieniu. Mimo owych studyjnych cudow, Wallace nie zrobil nawet cwierci tego, co normalnie wyczynia sie z albumami pop. Gdy slucha sie,,Nevermind" plyta brzmi jak pila tarczowa oprawiona w bursztyn. To sprawa Wallace 'a - mowil Kurt dodajac, ze - Geffen wpadl w zachwyt, bo byl przyzwyczajony do takich produkcji. Zreszta i tak wszystko dobrze sie skonczylo, bo - jak stwierdzil Kurt -sprzedalismy osiem milionow egzemplarzy i teraz mozemy robic co nam sie zywnie podoba. Wszystko to bylo czescia planu, zeby dostac sie do radia, wsunac stope miedzy drzwi, a potem robic swoje przez caly czas istnienia grupy. Probowalismy wytyczyc granice miedzy komercja a brzmieniem alternatywnym - dodaje Chris. Kiedy wspominam teraz produkcje,,Nevermind", przyznaje, ze jest mi wstyd - mowil Kurt. Album ten jest blizszy nagraniom Motley Cnie niz plytom punkowym. Podczas pobytu w L.A. Kurt i Dave obejrzeli film dokumentalny o metodzie rodzenia w wodzie. Nieco pozniej Kurt wspomnial Robertowi Fisherowi, dyrektorowi artystycznemu Geffena, ze chcialby miec cos takiego na okladce. Fisher wyszukal w archiwum zdjecia dzieci rodzonych pod woda, okazalo sie jednak, ze fotografie byly zbyt doslowne i ustalono, ze najlepiej bedzie skorzystac po prostu z archiwalnego zdjecia plywajacego niemowlecia. Kurt zazartowal, ze powinni dodac wedke z dolarem na haczyku i wszyscy uznali, ze to doskonaly pomysl. Firma, do ktorej nalezalo zarchiwizowane zdjecie zazadala 7,5 rys. dolarow rocznie za kazdorazowe tloczenie plyty, Fisher wezwal wiec na pomoc podwodnego fotografa Kirka Weddle'a i wyslal go na basen, w ktorym uczono plywac niemowleta. Zespol wybral jedno z pieciu roznych zdjec. Zwyciezca okazal sie nurkujacy, pieciomiesieczny Spencer Elden. Jedynym problemem byl wyraznie widoczny siusiak chlopczyka. Jesli jest problem z siusiakiem - mowil Fisher - mozemy mu go obciac. Jednak niektorzy ludzie w dziale sprzedazy Geffen/DGC calkiem powaznie obawiali sie, ze konserwatywne sieci sklepow plytowych moga miec zastrzezenia do niemowlecego peniska i Fisher zaczal przygotowania do "obciecia" inkryminowanego narzadu. Kurt - spodziewajac sie najgorszego - przygotowal wlasny egzemplarz okladki, na ktorym narzad zakryty byl nalepka z napisem: "Jesli czujesz sie tym urazony, jestes klozetowym pedofilem". Niewykluczone, ze ow obrazliwy napis uratowal siusiaka Spencera. Po wydaniu "Nevermind" byl tylko jeden drobny incydent z golym Spencerem. W kwietniu 1992 straznik miejski z Ventura w Kalifornii polecil ponoc kierownictwu sklepu plytowego Wild Planet, by zakrylo narzad widoczny na plakacie w oknie. Kierownictwo zakrylo narzad rozowa samoprzylepna karteczka do notatek. To niesamowite, ze ktos moze miec problemy z golym dzieckiem - dziwi sie Chris. Powstalo wiele roznych interpretacji okladki "Nevermind". Niektorzy twierdzili, ze niemowle to zespol, a jednodolarowka przedstawia jego "zaprzedana dusze". Trudno posadzic Nirvane o popieranie tak oczywistej wykladni, nalezy wiec przypuszczac, ze fotografia podobala sie Kurtowi, poniewaz odzwierciedlala jego przemyslenia na temat niewinnej, dzieciecej rozkoszy, ktora stracil, i ktora staral sie odzyskac. Jak wiekszosc obrazow namalowanych przez Cobaina, zdjecie symbolizuje moment krytyczny, tuz przed utrata niewinnosci. Mozna pokusic sie takze o bardziej ogolna interpretacje i zalozyc, ze okladka sygnalizowala odwrot od zachlannych, yuppiszonowatych lat osiemdziesiatych, odrzucenie materializmu, ktory wlasnie dogorywal posrod skandali z nic nie wartymi obligacjami, skorumpowanymi funduszami powierniczymi i zajmowanymi przez komornikow beemwicami. Jesli ktos napisze ksiazke o latach dziewiecdziesiatych, powinien umiescic zdjecie z "Nevermind" na okladce. Nirvane czekala jeszcze obowiazkowa, reklamowa sesja zdjeciowa, na ktora sciagnieto z Nowego Jorku Michaela Lavine'a. Podczas sesji wsrod czlonkow Nirvany krazyla butelka whisky. Pospiesz sie! - blagal Lavine"a Kurt - bo zaraz sie przewroce. Nirvana - by ograc do konca pomysl z okladki - zgodzila sie na podwodna sesje zdjeciowa z Kirkiem Waddlem. Sesja zakonczyla sie wielkim fiaskiem w stylu Spinal Tap. Przez caly weekend byly burze i w basenie zrobilo sie metnie od deszczu - wspomina Fisher. Na dodatek dwa dni przed sesja popsula sie jakas cholerna pompa i woda byla zimna jak lod. Kurt znow byl chory i wszyscy mieli dosyc nurkowania. To byl prawdziwy koszmar. Kurt znosil to z nich najgorzej, mial problemy z utrzymaniem sie pod woda, wil sie jak piskorz, wymachiwal rekami i wciaz trzymal sie na powierzchni. Nie potrafil sie zanurzyc! Fisher stworzyl kompozycje z trzech roznych zdjac i wykorzystai ja w kampanii reklamowej. Fotografia z tylu okladki pochodzi z czasow, gdy Kurt byl na etapie "zdjec artystycznych" i przedstawia wszedobylskiego Chim-Chima, za ktorym znajduje sie kofaz "mieso i chora vagina", ktory kiedys wisial na lodowce Kurta w Olypmii. Gdy przyjrzec sia zdjeciu z bliska, mozna dostrzec fotografie Kiss nad glowa Chim-Chima. Biografia zespolu zawierala dosyc zabawne wstawki: "Cobain, malarz uprawiajacy sztuke pily lancuchowej i specjalizujacy sie w krajobrazach i dzikich naturach, poznal Novoselica w Instytucie Rzemiosl Polnocno-Zachodnich w Grays Harbor". Dalej mozna bylo znalezc taki fragment: "Novoselic, zajmujacy sie z zamilowaniem przyklejaniem muszli i Zdjecia z trudnej podwodnej sesji Nirvany (O Kirk Weddle) wyrzucanych przez morze desek na wojloku, twierdzi, ze podoba mu sie tworczosc Kurta". Zapytalem go kiedys - wspomina - co sadzi o moim nowym mobilu z herbatnikow. Doradzil mi, zebym posypal go brokatem. To bylo to! Wydarzenie to leglo u podstaw nieuchwytnego czaru Nirvany. Jeszcze dalej Dave opowiada o pierwszym spotkaniu z Kurtem i Chrisem: Nosili berety, ciemne okulary, sandaly i mieli kozie brodki. Chris nie rozstawal sie z tomem wierszy Roda McKuena, a gdy czytal na glos, Kurt interpretowal poezje tanczac. Nasze piosenki maja standardowy, popowy format: strofa, refren, strofa, refren, solo, zle solo - mowil Kurt w tej samej biografii. Zalezy nam na osiagnieciu brzmienia Knack i Bay City Rollers, molestowanych przez Black Flag i Black Sabbath. ^s>>ALy~5 DZIAL W polowie czerwca, po zakonczeniu sesji do "Nevermind", Nirvana wyjechala w szybka, osmiokoncertowa trase po Zachodnim Wybrzezu jako support Dinosaur Jr. Towarzyszyla im Shelli obslugujaca stoisko z podkoszulkami. Odwiedzili Denver, L.A. i Santa Cruz i wtedy okazalo sie, ze ludzi bardziej podnieca Nirvana niz gwiazda trasy.W sierpniu Nirvana grala jako support swoich bohaterow Sonic Youth podczas europejskiej trasy festiwalowej. To byla szalona trasa - mowi Dave. Mielismy mase klopotow. Rozpierdolilismy mnostwo sprzetu. Wywalali nas z klubow za pijanstwo. Chris z pewnoscia mialby wiecej do powiedzenia na ten temat. Tesknil do Shelli i domu, upijal sie i rozrabial w trasie. W koncu John Silva zadzwonil do Shelli i poprosil ja, zeby porozmawiala z mezem. Rozmowa przyniosla spodziewany skutek, ale na krotko i Shelli po prostu przyleciala do Europy, by towarzyszyc Chrisowi i zarabiac na utrzymanie, sprzedajac podkoszulki. BYLO TAK, JAKBY NIKT NIE MOGLNAS ZATRZYMAC Chris gra w sklepie plytowym Beehive. Wsrod widzow Susie Tennant (w bialych szortach) i Dylan Carlson (z lewej strony). ((C) Charles Peterson)Czlonkowie Sonic Youth sami zaproponowali swoj nowy, ulubiony zespol jako towarzystwo w trasie. Dogadali sie z promotorami w sprawie Nirvany i generalnie dbali ojej dobre samopoczucie. Podczas kazdego koncertu stali za kulisami, sprawdzajac jak Nirvana daje sobie rade. Gdy Kurt spadal ze sceny, Thurston Moore byl czlowiekiem, ktory go na nia wciagal. Wsrod muzykow panowala idylla. Wszyscy czlonkowie Nirvany, Sonic Youth i Dinosaur Jr trzymali sie ze soba, razem pili, plotkowali, rozmawiali i zartowali, nikt nie byl jeszcze megagwiazda. Nirvana po raz pierwszy wystepowala na festiwalach. Kurt i jego ludzie byli ciekawi tego doswiadczenia i z niecierpliwoscia oczekiwali na to, co sie bedzie dzialo. Najlepszym okresem dla kazdego zespolu jest chwila tuz przed uzyskaniem statusu gwiazdy -tlumaczyl Kurt. Chcialbym grac w zespolach, ktore zostawalyby gwiazdami co dwa lata. Kiedy patrze na historie Nirvany, wspominam nasz najlepszy okres wlasnie tuz przed ukazaniem sie "Nevermind". To bylo zupelnie niewiarygodne. Zespoly sa wtedy najlepsze, bardzo sie staraja, bo wiedza, ze cos wisi w powietrzu, cos niemal namacalnego. Nirvana pila jak szewc. Kontrakt gwarantowal jej butelke wodki i butelke Glenfiddich na kazdym koncercie. Dave poczatkowo wylamywal sie z szeregu, co zreszta nikomu nie przeszkadzalo, bo Chris sam oproznial Glenfiddich, a Kurt i jego kumpel lan Dickson zajmowali sie wspolnie wodka. W koncu Dave przelamal opory i podczas przerwy w waleniu w bebny (zespol gral wtedy "Polly") wypijal z gwinta butelke czerwonego wina. Kiedy daje sie ludziom darmowa gorzale dzien po dniu, a ludzie nie maja co robic i strasznie sie nudza, predzej czy pozniej zadaja sobie pytanie: <> - tlumaczy menadzer trasy Alex Mcleod - i tak sie zaczyna obsuwa. Na poczatku trasy Nirvana wystapila na gigantycznym, angielskim festiwalu w Reading. W garderobie zespolu, mieszczacej sie w olbrzymiej przyczepie ustawionej za scena spotkaly sie: Courtney Love, Kat Bjelland i Kim Gordon. Panie pily whisky i rozmawialy o Kurcie. Dave Markey, filmowiec rejestrujacy w Reading dokument 1991: The Year That Punk Broke, ma na tasmie taka scene: kamera wsuwa sie do przyczepy i filmuje Courtney, ktora patrzac w obiektyw mowi: Kurt Cobain skradl mi serce. Ale to chuj. Nieco pozniej Courtney, Kurt, Mark Arm z Mudhoney, Dan Peters i dziennikarz Melody Makera Everett True, oddawali sie za kulisami niewinnym aktom wandalizmu. Peters rzucil w kogos wielka butelka z oliwa, butelka otworzyla sie w locie i oblala zawartoscia Courtney. Ociekajaca oliwa Courtney byla tak wsciekla, ze rozplakala sie i uciekla. Przypomnialy sie jej ponizenia, jakich doznala w szkole i poprawczaku. Tego samego wieczoru wszyscy ogladali zza kulis koncert Iggy Popa i nagle Kurt szepnal Courtney do ucha: Wiesz, gdybysmy razem chodzili do szkoly, nigdy bym sie ciebie nie czepial. To bylo niesamowite... jakby byl jasnowidzem - mowi Courtney. Uprawiany przez Kurta rodzaj sztuki scenicznej wymagal ogromnego poswiecenia i czesto konczyl sie obrazeniami - najczesciej w postaci siniakow. Kurt utrzymuje jednak, ze pierwszym powaznym wypadkiem, jakiego doznal na scenie podczas rzucania sie na bebny, byla zwichnieta reka podczas festiwalu w Reading. Normalnie mam wokol siebie tarcze ochronna, ktora nie pozwala mi na skrecenie karku - zartowal. Podczas kolejnego festiwalu w Reading w 1992 Nirvana miala juz naukowo opracowany show: sprzet ustawiano w wybranych miejscach, a samo rozwalanie trwalo pietnascie minut po wlasciwym koncercie. Pietnascie minut rozkosznej wscieklosci... Wszystko przez to, ze ludzie naogladali sie w telewizji wideoklipu z "Lithium " i zakosztowali czym sa wystepy Nirvany z rozkolysanym, rozszalalym tlumem i calym tym gownem walacym w wentylator... Wlasnie taka Nirvane chcieli potem widziec nakoncertach - tlumaczy Dave. Od tamtej pory jesli czegos nie rozwalilismy ludzie zychodzili za kulisy i pytali: <>. Doszlo do tego, ze parodiowalismy siebie, wszyscy spodziewali sie po nas rozpierduchy, wiec czemu nie mielibysmy sie przy tym zabawic? Zaczelismy podchodzic do tego metodycznie i specjalnie ustawialismy na scenie gory gratow, zeby latwiej bylo je rozwalac. Pewnego dnia podczas trasy festiwalowej z lata 1991 Kurt, Dave, Chris, Courtney i jej owczesny chlopak Billy Corgan ze Smashing Pumpkins, wybrali sie do klubu w Londynie. Kurt przechwalal sie przed Courtney: -Zostane gwiazda. -Nieprawda. -Prawda. Zostane wielka gwiazda rocka i bede kupowal antyki, prawdziwe drogie antyki dla mojej zony. Kurt wyszedl z klubu w towarzystwie dwoch Angielek, co bylo w ogole do niego niepodobne. Mam nadzieje, ze je przelecisz - krzyknela za nim Courtney. Niestety nie przelecial. Nirvana wystapila na belgijskim festiwalu o wdziecznej nazwie Pukkelpop ("Pryszczaty pop"). Koncert zaczynal sie o jedenastej przed poludniem, co nie przeszkodzilo Nirvanie spic sie przed wejsciem na scene. / zaczely sie obsuwy - jak powiedzial Alex Macleod. Poki co bardzo niewinne... Za kulisami znajdowaly sie stoly, ktore nakryto do obiadu dla gosci festiwalu. Kazdy gosc mial zarezerwowana odpowiednia ilosc miejsc oznaczonych stosownymi tabliczkami. Nirvana oczywiscie pozamieniala tabliczki, i tak grupa The Ramones podrozujaca w towarzystwie dwunastu osob musiala zadowolic sie stolem dla dwojga, ktory wczesniej przeznaczony byl dla lidera Pixies, Black Francisa i jego dziewczyny. Nawet John Silva usiadl w niewlasciwym miejscu i wdal sie w klotnie o zarcie. Kurt przez caly dzien paradowal z tabliczka Black Francisa na piersi i przed siodma wieczorem byl juz zdrowo ugotowany. Kiedy Black Francis rozpoczal swoj solowy wystep, Kurt wypatrzyl gasnice stojaca obok sceny i zaczal polewac Czarnego Franka woda. Natychmiast rzucila sie na niego banda ochroniarzy. Kurt rzucil sprzet strazacki i salwowal sie ucieczka. byly Niemcy. Podczas europejskiej trasy festvwa\owej YWiNawa. V "isCKAC \o\ift\ TKwtofty ^b Bremy. Czekala tam na nich pracownica MCA, macierzystego koncernu Geffena, ktora dala im w prezencie koszykarski kosz na smieci pelen cukierkow i amerykanskich pism. Po kazdym rzucie do kosza rozlegal sie aplauz tlumu. "Witajcie w Niemczech i MCA!" - glosila dolaczona kartka. W tym punkcie swojej historii Nirvana niszczyla nie tylko sprzet naglasniajacy i instrumenty, ale i kazda garderobe. Przedstawicielka niemieckiego oddzialu MCA miala to nieszczescie, ze trafila do garderoby Nirvany akurat w trakcie pijanej demolki. Jej elektroniczny koszykarski kosz na smieci rozwalony byl w drobny mak, a na powitalnej kartce ktos (pozniej okazalo sie, ze Kim Gordon z Sonic Youth) dopisal "Pierdol sie!" Niemka posadzila o to oczywiscie Nirvane. Jak by tego bylo malo, w trakcie jej wizyty w garderobie, Chris uruchomil gasnice... Same obsuwy -jak mowil Macleod. Tego samego wieczoru Kurt, udzielajac wywiadu w autobusie bawil sie zapalniczka i nie wiadomo jakim cudem podpalil zaslony. Szybko polano go woda, ale po kilku sekundach do autobusu weszla nieszczesna Niemka. Zobaczyla Kurta ociekajacego woda w chmurze cuchnacego dymu. Wyszla bez slowa (pozniej angielska prasa muzyczna doniosla, ze Nirvana spalila caly autobus). John Silva, gdy dowiedzial sie o tym wszystkim o malo nie dostal apopleksji. Natychmiast zadzwonil do Nirvany z pretensjami. "Co wy do cholery wyprawiacie? Wezcie sobie na wstrzymanie!" Myslelismy, ze nas wywalili - mowi Dave. Chodzilismy jak trasie i pociagalismy nosami: <> Niewiele brakowalo a Wielki Rock and Rollowy Szwindel Kurta udalby sie bez niczyjej pomocy. Nirvana byla pijana takze przed ostatnim koncertem trasy w Rotterdamie. Pod koniec wystepu Chris wspial sie na szafy kolumn ze spodniami na wysokosci kolan i butelka w reku. Na scene wbiegla ochrona i zaczela go sciagac, a w tym samym czasie Kurt rozwalal sprzet. Jeden z ochroniarzy zamierzyl sie na Chrisa i na scenie doszlo do prawdziwej bojki. Chrisa usunieto z sali, ale wrocil i wdal sie w awanture z promotorem. *** Nirvana pojechala na pewien czas do domu, a potem wrocila do L.A., by nakrecic wideo do "Teen Spirit". Kurt napisal szkic scenariusza klipu, ktory w pierwszej wersji zawieral sceny jakby zywcem wyjete z filmu Ramones "Rock and Roli High School" czy z "Over The Edge" - doskonalego obrazu z 1979, opowiadajacego o bandzie oszalalych mlodocianych przestepcow, ktorzy palili trawe, pili oraz terroryzowali i niszczyli spokojne, poludniowo-kalifornijskie przedmiescie. W finale filmu rodzice owych mlodych ludzi spotkali sie w szkole, by znalezc jakies remedium na problemy pociech. Tymczasem dzieciaki zamknely rodzicow w budynku, rozwalily im samochody i podpalily szkole. Ten film okreslil w znacznym stopniu moja osobowosc - mowil Kurt. Byl naprawde niezly. Totalna anarchia.Wideo Nirvany mialo kosztowac tylko 33 tys. dolarow. Na miejsce zdjec wybrano hale filmowa w Culver City, przerobiona na sale gimnastyczna lub -jak mowi Dave - "szkolna aule w piekle". Woznego gral Rudy Larosa, portier z kamienicy, w ktorej mieszkal rezyser Sam Bayer. Kurt wyobrazal sobie sale zupelnie inaczej. To, co zobaczylismy wygladalo zbyt nowoczesnie - mowil. Denerwowalo go rowniez tlo, na ktorym pojawial sie zespol. Przypominalo mu nudna scenerie reklam aspiryny albo inforeklam koncernu Time-Life. Kurt mial wlasne wyobrazenie klipu. Chcial, zeby dzieciaki wybiegly na zewnatrz i zaczely rozwalac okolice, w tym zaparkowane w poblizu auta. Pozniej przyszlo mu do glowy, ze publicznosc powinna zejsc na dol, oproznic portfele i z ich zawartosci zrobic ognisko. Ognisko mialo plonac w sali gimnastycznej i byc podsycane papierowymi kuklami. Ostatnia scena klipu, podczas ktorej wozny przechodzi obok zwiazanego i zakneblowanego dyrektora szkoly, byla poczatkowo fragmentem wiekszej calosci, ktora wycieto na wczesnym etapie prac montazowych. Wodzirejki byly pomyslem Kurta. Ale chcialem zatrudnic w ich roli naprawde brzydkie, grube dziewczyny - mowi, a oprocz nich takze paru chlopakow. Rzygac misie chce, kiedy patrze na stereotypowa wodzirejke. Bayer nie zgodzil sie na pomysly Kurta. Nirvana wymyslila dla Bayera ksywe, ktora brzmiala "Jethro Napoleon". Facet naprawde ma kompleks Napoleona - mowil Kurt o niezbyt wysokim rezyserze. Byl nadety i udawal cholernego rockersa. Nie wierzylem wlasnym oczom. Dzis trudno mi uwierzyc, ze zgodzilismy sie na ten chlam. Pewnego dnia podczas zdjec, Bayer zaczal krzyczec: Za chwile zwolnie cala publicznosc, jesli sie nie zamkniecie! Slyszac to publicznosc zaczela buczec "Uuuuuhuuuu!". a potem wszyscy wysmiewali sie z Bayera i podjudzali go do dalszych popisow. Czulem sie jak w szkole - mowil Kurt z lekkim usmiechem. Bayer wystepowal w roli zlego nauczyciela. Ale pod koniec dnia - dodal z blyskiem w oku - mielismy niezly ubaw. Kurt chcial, zeby publicznosc zeszla z lawek i zaczela "moshowac". Bayerowi, rzecz jasna, nie spodobal sie ten pomysl, ale w koncu Kurt zdolal go przekonac. Na planie krolowala anarchia. Nikt niczego nie przewraca dopoki nie powiem - pieklil sie Bayer - chce miec dobre! zblizenia! Tlum skladal sie z ochotnikow, ktorzy pojawili sie w Culver City, po ogloszeniu odczytanym w lokalnej rozglosni akademickiej KXLU. Mimo poczatkowego entuzjazmu, godziny nudnych dubli i jeszcze nudniejszego oczekiwania na nie, sprawily, ze ludzie byli na granicy wybuchu. Kiedy w koncu Bayer pozwolil zejsc publicznosci z lawek, wszystkim odbilo, ludzie przewracali kazda rzecz, jaka znalazla sie na ich drodze - jednym slowem: wpadli w amok. Wokol Kurta zebral sie grozny tlum, ktos chcial ukrasc gitare Chrisa, ktos inny talerze Davea. Kiedy dzieciaki zaczely w koncu tanczyc, mialy juz wszystko w dupie -mowil Kurt. Ludzie byli zmeczeni tym gownem, przez ktore przechodzili przez caly dzien. Widoczny na wideoklipie radosny bunt byl prawdziwy. Chris bawil sie doskonale przez caly czas. Przyniosl na plan litr Jima Beama i podczas przerw miedzy dublami pil i palil trawe z przyjaciolmi. W polowie zdjec stracil przytomnosc, na szczescie ocknal sie zanim rozpoczeto kolejne ujecie. Kurtowi nie podobal sie montaz Bayera, wiec osobiscie nadzorowal przemontowanie klipu. Po protescie Bayera dodano jeszcze jedno, przedostatnie ujecie: zblizenie twarzy Kurta. Bylo to doskonale posuniecie - przez caly klip Kurt jawi sie jako pelna napiecia, ale niesmiala postac, chowajaca sie za opadajacymi wlosami. Wygladalo to na zart, a zblizenie bylo jego zwienczeniem. Kurt wcale nie wygladal zle, a gdyby umyl wlosy bylby nawet przystojny. Mimo alternatywnych "podtekstow", "Teen Spirit" ma wszystkie klasyczne elementy wideoklipu: ladne dziewczyny w kusych ubrankach, dzieciaki tanczace najnowszy taniec i ubrane zgodnie z najnowsza moda, mgle, wreszcie facetow z dlugimi wlosami grajacych na gitarach, mlodziez bawiaca sie przy mlodziezowej muzyce. Jednak istota tego przekazu byl manifest nowego pokolenia: najnowsza moda ograniczala sie do flanelowych koszul, tatuazy i anarchistycznych symboli, najnowszym tancem bylo "moshowanie", a najnowsza muzyka Nirvana. Zwiazek Nirvany z owym manifestem powoli stawal sie jasny. 13 wrzesnia 1991 odbyla sie nieslawna impreza z okazji wydania "Nevermind", zorganizowana w modnym klubie Re-bar w Seattle. Nirvanie powiedziano, ze bedzie to skromny poczestunek, na ktory mozna przyprowadzic przyjaciol. Gdy Kurt i jego ludzie przyjechali na miejsce, okazalo sie, ze caly klub pooklejany jest plakatami Nirvany, a wszedzie kreca sie nudni faceci z przemyslu muzycznego, ktorzy z trudem wytrzymuja "Nevermind" odgrywany dwukrotnie. Kurt byl jak zwykle zawstydzony, znajdujac sie w centrum uwagi, a sytuacje pogarszala obecnosc wielu znajomych z Olympii. Ze wzgledu na surowa ustawe antyalkoholowa obowiazujaca w stanie Waszyngton, w klubie nie bylo mocnych napojow, ale jak zwykle przy takich okazjach ktos przeszmuglowal pol galona whisky i schowal butelke w kabinie automatu do robienia zdjec, do ktorej co jakis czas wpadali wtajemniczeni i raczyli sie Jimem Beamem. Wkrotce "wtajemniczeni" byli niezle wstawieni. Zmusili DJ'a (ktorym byl, nawiasem mowiac, Bruce Pavitt) do wylaczenia "Nevermind" i grania najgorszej nowej fali i disco z plyt, jakie akurat znajdowaly sie w klubie. Gdy Nirvana skonczyla zrywac plakaty ze scian, Chris rzucil w Kurta i Dylana Carlsona talerzem z "tamale". Kurt odpowiedzial salwa z "guacamoli" (Tak naprawde nazywalo sie to <> - dodaje skrupulatnie szef fan klubu Nirvany Niels Bernstein, ktory zajmowal sie cateringiem na imprezie). Wybuchla prawdziwa wojna na potrawy. Nikt nie mial szacunku dla garniturow "wielkich bossow" biznesu, ktorzy - jak wszyscy Vtyiy\ -ociekali sosami. I wtedy czlonkowie Nirvany zostali wyrzuceni z wlasnej imprezy promocyjnej. Zespol wskoczyl do cadillaca wypozyczonego na te okazje przez pracownice Geffena/ DGC Susie Tennant i impreza przeniosla sie do Susie. Trwala do bialego rana, a po jej zakonczeniu mozna bylo zobaczyc Bruce'a Pavitta siedzacego na krawezniku, rzygajacego do rynsztoka i czekajacego na taksowke. Kurt skorzystal z okazji, by obrzucic Pavitta jajkami przez okno. Bylo juz wowczas wiadomo, ze Nirvana nagrala doskonala plyte, ale zalozenie bylo takie, ze jesli Gold Mountain bardzo sie postara, a do tego postara sie Geffen i sam zespol, to byc moze - bardzo byc moze - we wrzesniu 1992 "Nevermind" osiagnie status zlotej plyty. Probke tego, co mialo sie wydarzyc, przezyla Nirvana podczas promocji plyty w sklepie plytowym Beehive Records w Dzielnicy Uniwersyteckiej Seattle. Zespol zagral kilka kawalkow w wypelnionym po brzegi sklepie, a potem zostal oblezony przez lowcow autografow. Przyszlo pelno pryszczatych niedorostkow - mowi Dylan Carlson, ktory pracowal w tym czasie w Beehi ve. Pojawili sie tez trzej goscie z radia akademickiego Green River Community College. Kurt opowiadal im o Bikini Kill i o tym, ze powinni tego sluchac, a im chodzilo tylko o to, zeby go dotknac i zdobyc jego autograf. W Beehive bylo tez pare osob z Montesano. Zdalem sobie sprawe - mowil Kurt - ze ci ludzie dowiedzieli sie, ze bylem gwiazda w Seattle, a poniewaz chodzili ze mna do szkoly, czesc splendoru nalezala sie rowniez im. Po promocji Chris, Kurt, Dave i paru przyjaciol ukryli sie w jakims barze i natychmiast dokladnie sie schlali. 20 wrzesnia - cztery dni przed ukazaniem sie "Nevermind" - rozpoczynala sie w Toronto gwiazdorska trasa Nirvany. Tym razem to inni mieli grac jako zespoly towarzyszace, i tak na Wschodnim Wybrzezu i w Kanadzie zatrudniono The Melvins, na Poludniu i Srodkowym Zachodzie Das Damen i Urge Overkill, a na Zachodnim Wybrzezu Sister Double Happiness. Na te okazje Kurt przygotowal nowa nalepke na gitare: WANDALIZM: COS TAK PIEKNEGO JAK KAMIEN NA TWARZY GLINIARZA! ("Jajami w gliny, jajami w gliny!") Gdy menadzer trasy, Monty Lee Wilkes, zobaczyl Kurta wysiadajacego z samolotu pomyslal: "Z tym gosciem cos jest nie w porzadku". Niewykluczone, ze Kurt pomyslal dokladnie to samo, patrzac na Wilkesa - "rockersa" z fryzura "na pudla", ktora dyskwalifikowala go jako "obcego". Nie pasowalem do tej sceny - mowi Wilkes. Jestem zorganizowany, jestem czysty, kazdego dnia zmieniam ubranie i raz dziennie biore kapiel. Nie lubili mnie. Nie ulega watpliwosci, ze Nirvana z rozkosza dawala popalic Wilkesowi. Zalatwiasz jedna sprawe, a potem przychodzi taki facet jak Kurt i rozpierdala wszystko w drobny mak, tylko dlatego, ze "ma wewnetrzne problemy", pojmujesz? Czlonkowie ekipy i sama Nirvana sprawdzali kazdego dnia jaka koszule ma na sobie Wilkes. Jesli nosil te sama, co dnia poprzedniego, oznaczalo to, ze przez cala noc probowal zatuszowac "obsuwy" pozostawione przez Nirvane. Co gorsza, nieszczesny Wilkes byl nie tylko menadzerem nieslychanie anarchistycznej trasy, ale i ksiegowym oraz producentem. Jakby tego bylo malo w pierwszej czesci objazdu pelnil rowniez role dzwiekowca, a w drugiej odpowiadal za oswietlenie. Pod koniec trasy - wspomina - rzygalem krwia z nerwow. / Wilkes nosil przy sobie walizeczke, ktora po otwarciu zamieniala sie w prawdziwe przenosne biuro wyposazone w komputer Macintosh, faks, modem, drukarke (zawsze zaopatrzona w papier - chwali sie), przybory biurowe, ksiegi, formularze i telefon. Wilkes zaprzecza jakoby jego spinacze byly skorodowane. Dobry zart! - syczy - z tym, ze calkowicie nieprawdziwy. Przyznaje sie natomiast do uzywania kolorowych dlugopisow wedlug specjalnego kodu. Jestem bardzo zorganizowany - tlumaczy. Jedna z rzeczy, ktora nie podobala sie Kurtowi i Chrisowi w Sub Pop byl brak wywiadow przez caly okres wspolpracy z wytwornia. Gdy wspomnieli o tym w dziale prasowym Geffen/ DGC, natychmiast sprokurowano im pol tuzina wywiadow dziennie oddzielnie dla kazdego czlonka zespolu. Trwalo to przez cala trase. Po dwoch miesiacach wysluchiwania w kolko tych samych pytan w rodzaju: "Dlaczego podpisaliscie kontrakt z duza wytwornia?" albo "Dlaczego umiesciliscie niemowle na okladce?" - czlonkowie Nirvany mieli dosyc. Zrobilismy mnostwo wywiadow na slepo, wchodzilismy po prostu do jakiejs stacji radiowej albo siadalismy z gosciem z pisma metalowego, wszystko jedno - mowil Kurt. To byla dobra szkola. Pozniej wiedzielismy juz, ze trzeba pytac komu udzielamy wywiadu i nie robic tego na slepo. Po dwoch miesiacach, gdy wszystkie wywiady ukazaly sie drukiem, na rynku prasowym odnotowano zmasowany atak Nirvany. Myslelismy, ze wiekszosci wywiadow nigdy nie wydrukuja - mowil Kurt. Myslelismy, ze robimy to po to, zeby sprzedac gora sto tysiecy egzemplarzy plyty. Dobrym sprawdzianem wiedzy i wiarygodnosci dziennikarzy byly wymystone mstoTyjto o spoAkatuu Kurta i Chrisa w szkole rzemiosl. Gdy ktos pytal ich o wspolne "rekodziela", wychodzili do miasta. Podczas trasy Kurt mieszkal z Davem. Pewnego wieczoru Dave lezal w lozku i ogladal telewizje, gdy uslyszal dochodzacy z lazienki chichot Kurta. Cobain chichotal przez dobre kilka minut, gdy Dave zapytal: Co robisz, do cholery? Okazalo sie, ze Kurt ogolil sie, zostawiajac sobie wasy. Gdy wyszedl z lazienki i pokazal sie Dave'owi, rzucil tlumiac smiech: Wygladam jak moj ojciec! Na poczatku trasy, w barze przylegajacym do klubu Axis w Bostonie, pojawila sie ekipa MTV News, ktora chciala sfilmowac Nirvane podczas proby dzwiekowej. Tak sie zlozylo, ze ktos mial przy sobie plansze do gry Twister*, a ktos inny puszke sosu salatkowego Crisco. Chris nie mogl zmarnowac takiej okazji, rozebral sie do szortow (granatowych), polal sosem i rozpoczal gre. Szybko jednak zmienil zdanie, zszedl z planszy i zaczal wycierac sos z ciala. Zrobil to pierwsza rzecza, jaka nawinela mu sie pod reke, a byla nia amerykanska flaga wiszaca na scianie. Duza czesc sosu splynela mu za majtki i Chris byl zmuszony wytrzec sobie flaga tylek. Widzial to pewien eksmarine pijacy z napakowanymi kumplami w barze. Wywiazala sie awantura i Chris zostal wyprowadzony z klubu. Tego dnia ukazal sie album "Nevermind". Do sklepow plytowych wyslano 46251 egzemplarzy. Po koncercie w Pittsburgu powstal konflikt z promotorem, dotyczacy sprzedazy podkoszulkow. Nirvana rozwalila - jak zwykle - garderobe i opuscila sale. Nad ranem do drzwi Monty Lee Wilkesa zapukalo dwoch agentow z wydzialu podpalen. Wilkesowi zadano mnostwo pytan. Okazalo sie, ze ktos podpalil sofe stojaca za kulisami klubu i podejrzenie padlo na czlonkow Nirvany. Wilkes przekonal agentow, ze zespol wyszedl z klubu zanim wybuchl pozar. Po tej wizycie przejrzalem na oczy i zaczalem sie zastanawiac w co do cholery wdepnalem - mowi Wilkes. Po koncercie w 40 Watt Chrt^ Athens w stanie Georgia, Nirvana zorganizowala maly bunt. Zespol mial pojechac do Atlanty na konferencje prasowa, ale mimo prosb Wilkesa, spedzil noc na imprezie u gitarzysty R.E.M. Petera Bucka. Gniew Silvy spadl oczywiscie na glowe Wilkesa. Zespolem, ktory wystepowal przed Nirvana byl wowczas Urge Overkill, bardzo popularna alternatywna kapela z Chicago. Czlonkowie Urge Overkill byli zdruzgotani sila wyrazu Nirvany i jej niewypowiedzianym, choc calkowicie jasnym przekazem. Mowili <> - twierdzi Ed "King" Roeser z Urge. To byla filozofia mowiaca o antyrasizmie, antyseksizmie, antyfaszyzmie, antycenzurze i tak dalej. Na koncertach ludzie z miejsca chwytali przekaz. Courtney uslyszala od menadzera 40 Watt Club, ze Kurt wciaz o niej opowiadal. Wiadomosc wydala sie jej tak piekna, ze az niemozliwa. Mimo to zaczela dzwonic podczas trasy do Dave'a. Konczac rozmowe z Grohlem prosila do telefonu Kurta. Po kilku dniach znow zaczeli sie rozumiec i w koncu Courtney nie udawala juz, ze dzwoni do Dave'a. Miles Kennedy, facet, ktory podczas trasy zajmowal sie odsluchem i bebnami, byl zdumiony sila z jaka Dave potrafil grac na perkusji. Na/normalniej w swiecie lamal podstawy bebnow o membranach nie wspominajac. Po koncercie cale podwyzszenie dla bebnow pelne bylo drzazg i trocin z paleczek. Gral jak zwierze. Zestaw perkusyjny Dave'a wytrzymal tylko do polowy trasy. 12 pazdziernika po bardzo dobrym koncercie w Cabaret Metro w Chicago Nirvana ostatecznie rozlupala bebny. Z bebna perkusyjnego nie zachowalo sie nic, co mialoby dlugosc wieksza od szesciu cali - wspomina Wilkes. Dzialo sie tak, kiedy podczas koncertu gromadzili w sobie cala energie i wszystkie emocje. Byl to jedyny sposob na dobre zakonczenie * Gra planszowa, w ktorej pola zdobywa sie wlasnym cialem [przyp. tlum.] -mowi Kennedy. Tego samego dnia album "Nevermind" zadebiutowal na liscie Billboardu na szacownej 144 pozycji. Do Chicago zjechala Courtney, ktora pojawila sie na imprezie po koncercie. Jak glosi legenda odbyla wtedy - oparta o bar - pierwszy stosunek plciowy z Kurtem. Chryste! - smial sie Kurt, slyszac te opowiesc - To takie niesmaczne! Myslisz, ze wszyscy otoczyli nas wianuszkiem i patrzyli jak sie pierdolimy? Napisz w tej ksiazce, ze to nieprawda! Prawdajest natomiast, ze po raz pierwszy pocalowali sie w Chicago. Po owym pocalunku Courtney pobiegla do telefonu i opowiedziala o wszystkim przyjaciolce z L.A. Reszte wieczoru spedzili na zapasach na podlodze i rzucaniu w siebie szklankami. Courtney miala przy sobie - nie wiadomo po co? - torbe z bielizna i Kurt przymierzal przed nia koronki. Dwa razy wyrzucano ich z knajpy. Pierwszy naklad "Nevermind" natychmiast wywialo ze sklepow, ale przebywajaca w trasie Nirvana o niczym nie miala pojecia. Minely cale tygodnie zanim ktos powiedzial Kurtowi, ze album sprzedaje sie doskonale, a MTV w kolko nadaje "Teen Spirit". Cobain wspominal, ze kiedy pierwszy raz zobaczyl siebie w telewizji, doznal uczucia bezcielesnosci. Naprawde tam jestem? - zastanawial sie. Tak dobrze znalem te postac, ze zaczalem cierpiec na rozdwojenie jazni. Gdy trasa dotarla do takich miast jak Providence, Memphis czy St. Louis, za kulisami, oprocz ludzi zwiazanych z alternatywa zaczeli sie pojawiac promotorzy klasy AOR (Album Oriented Rock) i nawet CHR (Contemporary Hit Radio).* Rozglosnie radiowe zaczely podchwytywac Nirvane, a MTV nadawala "Teen Spirit" w ciagu dnia, a nie tylko w alternatywnym okienku, jakim byl program 120 Minutes. Podczas nadawania klipu stacja dodatkowo umieszczala u dolu ekranu slowa. Tymczasem pewien zespol rockowy grajacy w L.A. muzyke religijna i noszacy od 1983 roku nazwe Nirvana wystosowal do stacji radiowych i telewizyjnych nakaz odstapienia (pod grozba konsekwencji prawnych) od nazywania grupy Cobaina Nirvana. Byly zatem dwie Nirvany. Nirvana Cobaina, a raczej jej prawnicy, zazadali od Nirvany z L.A. odszkodowania w wysokosci dwoch milionow dolarow za wydanie nakazu i w polowie pazdziernika sprawa trafila do sadu federalnego w L.A. Nirvana z L.A. zgodzila sie odsprzedac nazwe i wycofac nakaz za piecdziesiat tysiecy dolarow. Kazdy sprzedany egzemplarz "Nevermind" poszerzal grono zwolennikow Nirvany, ktora wkrotce stracila orientacje kto przychodzi na jej koncerty. Grajac przed studencko-alternatywna publicznoscia wiedzieli z kim mieli do czynienia: na koncerty przychodzili wtedy ludzie stosunkowo inteligentni, politycznie postepowi, nieseksistowscy, niemacho i -co najwazniejsze - muzycznie wybredni. Teraz na ich koncertach zaczeli pojawiac sie sportowi "tepacy", czlonkowie korporacji akademickich i metalowcy. Niebotyczny wzrost sprzedazy oznaczal dla Kurta, Chrisa i Dave'a utrate srodowiska, z jakiego wyrosli. Nirvana wcale nie byla zachwycona swoja nowa publicznoscia i mowila o tym wprost. Kiedy zaczynalismy nagrywac te plyte - powiedzial Chris w wywiadzie dla magazynu RoWmg Stone - bylismy my przeciwko nim. Przeciwko wszystkim tym ludziom wymachujacym flagami i poddajacym sie z wlasnej woli praniu mozgow. Wtedy naprawde ich nienawidzilem. Ale nagle ci sami ludzie zaczeli kupowac nasza plyte. Gdy uslyszalem o tym, pomyslalem <>. Bylem naprawde nieznosny podczas trasy "Nevermind" - twierdzil Kurt - bo zorientowalem sie, ze na nasze koncerty przychodzi coraz wiecej przecietniakow, ludzi, ktorych wcale nie zapraszalem. Dzialali mi na nerwy. ' Odpowiednio: "rock plytowy" i "wspolczesna muzyka radiowa" [przyp. tlum.] \evermind Triskaidekaphobia, Here's Ainana On Friday the 13th, join Nirvana and DGC Records for a release party in honor of Nirvana's OGC debut album Nevermind. Friday, September 13 Re-bar 1 1 14 Howell Seattle. WA (206) 233-9873 6.00 PM to 8.00 PM Edtble food, drinks. prizes you mightwant to take home, a few surprises. people to meet, the band to greet...But nevermind all that, the important part ts the musie. Hear Nevermind in its entirety and loud. Thts inviUition admtts you and.1 cjuf-s! Only and must be presented at the door Sp?u:*? is Itmited 21 Bover witlitD Odpowiedzia Nirvany bylo nasilenie agresywnego rozwalania instrumentow, i to nie tylko dlatego, ze teraz mogli sobie na to pozwolic. Czulismy sie bardzo dziwnie, bo nagle zaczeto traktowac nas jak krolow - mowil Kurt - musielismy zniszczyc to wszystko. Bylem obrzydliwy, wyciagalem ptaka, udawalem pedala, tanczylem w damskich ciuchach, a przewaznie bylem pijany - ciagnal dalej. Mowilem im: <>. Zazwyczaj niewiele mowie na scenie, ale wtedy zachowywalem sie jak skonczony kutas. Stracilismy kontrole. Szczegolnie dalo sie to zauwazyc u Kurta 19 pazdziernika podczas koncertu w klubie Trees w Dallas. Cobain od tygodnia byl chory (bronchit) i przed koncertem w hotelu pojawil sie lekarz, ktory zrobil mu zastrzyk z antybiotykow, ale zapomnial powiedziec, ze nie wolno po nich pic. Napilem sie i odbila mi szajba - mowil Kurt. Czulem sie jak po amfie albo cos w tym rodzaju. Przestalem myslec. Wczesniej Kurt skarzyl sie, ze nie slyszy wlasnego glosu w monitorach do odsluchu, ale nikt nie zwracal na to uwagi. Teraz, gdy calkiem stracil glos, w ogole niczego nie slyszal. Postanowilem cos z tym zrobic - mowil -postanowilem odegrac gwiazde. W klubie bylo niepokojaco duzo ludzi. Bylo tak ciasno, ze brakowalo powietrza. W polowie jakiejs piosenki Kurt zdjal gitare i zaczal rabac nia monitor stojacy na krawedzi sceny. Polamal swojego ulubionego mustanga i rzecz jasna rozwalil glosnik. Naprawianie aparatury trwalo dosyc dlugo, a tlum krzyczal w tym czasie: " GOWNO! GOWNO!" W koncu uruchomiono jeden glosnik i Nirvana znow zaczela grac. Pech chcial, ze monitory nalezaly do najlepszego kumpla jednego z ochroniarzy: mocno wytatuowanego, ostrzyzonego na irokeza dzentelmena w dzinsach opadajacych do polowy tylka. W polowie "Love Buzz" Kurt wskoczyl w publicznosc. Irokez tylko na to czekal. Udajac, ze wyciaga Cobaina z tlumu, chwycil go za wlosy i zaczal poteznie okladac. Postanowilem oddac mu raz a dobrze zanim skatuje mnie po koncercie - mowil Kurt - i walnalem go w twarz gitara. Mial dziure w czole. Ochroniarz uderzyl odwroconego Kurta w tyl glowy. Cobain upadl. Wtedy Irokez zaczal go kopac. Dave przeskoczyl przez perkusje i ruszyl na pomoc. Dwoch ludzi z ekipy Nirvany odciagnelo zalanego krwia ochroniarza. Chris zajmowal sie Kurtem. Mimo takich przezyc Nirvana wrocila na scene i grala jeszcze przez pol godziny. Ktos przezornie zakryl drugi monitor drewniana paleta. Nie bylo wiadomo co strzeli Kurtowi do glowy. Po koncercie Irokez czekal na zespol z kumplami. Wszyscy mieli podkoszulki Carcass i S.O.D. - mowil Kurt - z czego wynikalo, ze byli fanami speed metalu. Ten gosc, ochroniarz, byl prawdziwym gorylem, w dodatku wscieklym. Wrzeszczal, ze mnie zabije i krwawil jak swinia. Nirvana ukryla sie w taksowce, ale przed klubem byl korek. Kolesie Irokeza zaczeli kopac samochod, jeden z nich wybil szybe i chwycil Cobaina za gardlo. Na szczescie taksowkarz nacisnal na gaz. Gdy byli juz bezpieczni, taksowkarz zatrzymal sie i wyjal skreta. Wypalili go wspolnie, zeby ochlonac. Tymczasem "Nevermind" podskoczylo o trzydziesci piec oczek i zajmowalo 109 pozycje na liscie. Co jakis czas odwiedzala ich Courtney. Jej wizyty dobrze wplywaly na nastroj Kurta. Zauwazyli to nawet ludzie z obslugi. Wydaje misie, ze bardzo mu wtedy pomogla -mowi Miles Kennedy. Mial z kim porozmawiac, podzielic sie problemami... z foms spoza zespolu i ekipy. Trasa trwala, a furgonetka Nirvany zapelniala sie polamanym sprzetem i rozmaitymi smieciami. Po jakims czasie trudno bylo do niej wsiasc. Wilkes zapamietal dlugie przejazdy, ktore spedzil na brzezku fotela. Spogladalem do tylu i widzialem Kurta i Courtney tarzajacych sie wsrod pustych opakowan po chipsach i butelkach od piwa - wspomina - to bylo zalosne! *** Rano 25 pazdziernika Kurt i Chris nagrali wywiad dla heavymetalowego programu MTV "Headbangers Bali". "Teen Spirit" zajmowalo wowczas piatapozycjena liscie "Lamaczyczaszki tygodnia", prezentowanej w programie. Kurt nie byl w najlepszym nastroju, pozno poszedl spac i mial -jak zwykle - kaca. Spalem kilka sekund przed nagraniem - tlumaczyl. Przez cala noc pilismy i pierdolilismy sie z Courtney. Spalem moze ze dwie godziny. To byl nasz romantyczny okres. Chris wystapil w zwyklym ubraniu i zeglarskich tenisowkach, Kurt pojawil sie natomiast w jaskrawo zoltej sukience i ciemnych okularach. Mowieniem zajmowal sie Chris, ale i tak oczy wszystkich skierowane byly na Kurta. -Program ma "bal" w nazwie, wiec zalozylem odpowiedni stroj - powiedzial do kamery Kurt. Chris nie chcial zalozyl smokingu i nie pozyczyl mi gorsetu. -Ale to ja cie zaprosilem na te randke - rzucil pedalskim glosikiem Chris, co wywolalo nieco nerwowy smiech gospodarza programu, metalowca Rikiego Rachtmana. -Zrobilo sie troche odjazdowo - powiedzial (dochodzac do siebie) Riki. Wszyscy -takze ludzie o najbardziej odmiennych orientacjach muzycznych-zaczynaja sluchac Nirvany... -Moze chca byc modni - zazartowal Kurt. -Moze podoba im sie nasza plyta - dodal Chris. 29 pazdziernika, przed koncertem w Portland, Susie Tennant wziela Nirvane na bok i powiedziala: "Gratuluje! Macie zlota plyte". Nikogo to specjalnie nie obeszlo. Mialem to w dupie, naprawde - mowi Chris. No taaa, bylem szczesliwy z tego powodu. W sumie to niezla rzecz. Fajowa. Ale sralem na tego typu osiagniecia. Tak trzeba... mysle... Monty Lee Wilkes twierdzi, ze odrzucil lukratywna propozycje wyjazdu z innym zespolem, gdy Nirvana zaprosila go do przejecia steru nadchodzacej trasy europejskiej. Chris powiedzial mi: <> - mowi Wilkes. Dodal, ze jestem najlepszym menadzerem trasy, z jakim wspolpracowal, i ze chcialby miec mnie na zawsze. Ale po koncercie w Portland - na trzy dni przed odlotem do Europy - Wilkes dowiedzial sie, ze nie jedzie. Nikt z tego powodu nie rwal sobie wlosow z glowy. Chris jest typowym zapijaczonym hippisem - twierdzi Wilkes. Kurt nigdy sie nie odzywa, chyba ze czegos chce. Wilkes zywi cieplejsze uczucia wobec Dave'a. Davejest najlepszy. Lubie go, jak cholera. Wspanialy facet, naprawde wspanialy. Legendarny koncert Nirvany podczas Halloween w kinie Paramount w Seattle zostal sfilmowany przez DGC. Fragmenty tego wystepu mozna obejrzec na wideoklipie "Lithium"; byc moze pewnego dnia powstanie z zarejestrowanego materialu pelnometrazowy film. Przed Nirvana wystepowali wowczas Mudhoney i Bikini Kill - zespol Tobi Vail ubrany jedynie w koronkowa bielizne i napisy na ciele w rodzaju "zdzira" albo "kurwa". Przed odlotem do Europy 2 listopada Nirvana miala jeden dzien odpoczynku. 2 listopada plyta "Nevermind" weszla do Top 40 na pozycji 35. Album sprzedal sie w zdumiewajacym tempie przekraczajacym nawet najsmielsze oczekiwania ludzi z Geffena i Gold Mountain. Pierwszy koncert europejskiej trasy promujacej "Nevermind" odbyl sie w Bierkeller w Bristolu w Anglii. W kazdym hotelu po wlaczeniu telewizora na ekranie pojawial wideoklip z "Teen Spirit". W radiu nie grano nic innego oprocz "Teen Spirit". Prasa kompletnie zwariowala i Nirvana udzielala od dziesieciu do pietnastu wywiadow dziennie. Kazdy koncert byl dawno wyprzedany. We Wloszech tlum liczacy okolo tysiaca dzieciakow, ktore nie dostaly biletow, wylamal drzwi sali i wepchnal sie na koncert. W koncu sprzedawano wiecej biletow niz podpowiadal rozsadek, a na scenach tloczyly sie ekipy telewizyjne wpychajace obiektywy kamer w twarz probujacego spiewac Kurta. Gardzilismy tym i zostalismy dupkami - mowil Cobain. Pilismy jak smoki i niszczylismy wiecej sprzetu niz bylo potrzebne. Postanowilismy zostac prawdziwymi skurwysynami i gnebilismy dziennikarzy ile sie dalo. Nie bralismy tego powaznie. Chcielismy odwrocic to wszystko zanim cala sprawa wymknie sie nam spod kontroli. Niektorzy naprawde przez nas cierpieli. Najbardziej jednak cierpiala sama Nirvana. Zaczelo sie od drobiazgow takich jak to, ze w autobusie nie bylo miejsc do spania, poniewaz byl to zwykly pojazd turystyczny, wypelniony rzedami foteli i przeszklony jak Crystal Palace, co uniemozliwialo odpoczynek. Na dokladke pojawila sie sprawa kierowcy. W Europie kierowcy autobusow musza odpoczywac po przejechaniu okreslonej ilosci kilometrow lub po jezdzie przez okreslony czas. W autobusach montuje sie na te okolicznosc specjalne urzadzenie pomiarowe nazywane tachometrem. Kierowca autobusu Nirvany byl wielkim sluzbista, dzieki czemu zyskal przydomek Tacho Bill. Tacho Bill mial jeszcze te ceche, ze czesto sie gubil. W nawigacji pomagal mu dzwiekowiec Nirvany Craig Montgomery. Bill nie jezdzil zbyt szybko i przejazdy miedzy miastami ciagnely sie w nieskonczonosc. By rozladowac panujace w autobusie napiecie, Nirvana czesto odtwarzala legendarna kasete z nagraniem telefonicznego wyglupu polegajacego na tym, ze facet z przejmujacym nowojorskim akcentem klnie w zywe oczy kazdego, kto akurat odebral teJefon. Po jakims czasie slownik zartownisia zaczal byc stosowany w otoczeniu zespolu i goscie Nirvany nie mogli nadziwic sie, ze ludzie znajdujacy sie ze soba w dobrych stosunkach zwracaja sie jeden do drugiego per "ty chuju" lub "ty skurwysynu". Trasy po Europie sa zawsze meczace dla amerykanskich zespolow. Wplywaja na to czeste, dezorientujace zmiany stref czasowych, jedzenia, jezyka i wytworni plytowych, z ktorymi trzeba sie porozumiec. W Europie jest takze wiecej mediow: w kazdym nowym kraju pojawial sie nowy zestaw stacji telewizyjnych, gazet i magazynow. W takiej sytuacji zespol nie mogl odmowic wywiadow, oznaczaloby to bowiem, ze jeden z krajow, na przyklad Dania, zostalby pozbawiony mozliwosci kontaktu z Nirvana. Pomijajac wszystko inne Nirvana skladala sie z ludzi z temperamentem. To byl zespol punkowy! - mowi Danny Goldberg z Gold Mountain. Nie grali w nim chorzysci. Podczas tamtej trasy prasa milczala o ich wyczynach, ale - wierzcie mi - nic sie nie zmienilo. W Stanach przybierala na sile nirvanomania. Album wspinal sie skokowo na coraz wyzsze pozycje listy Billboardu. Z miejsca 35 przeszedl na 17, a potem na 9 (Top 10!) i 4. Przez listopad i grudzien utrzymywal sie w pierwszej dziesiatce. Ludzie rzucali sie do sklepow, zeby kupowac plyte, krytycy debatowali o glebi i niejasnosci tekstow Cobaina, scena alternatywna otwarcie mowila o podziemnej rewolucji, w MTV nadawano "Teen Spirit" bez przerwy, w Seattle wszyscy rozmawiali o sukcesie zespolu, a kazdy, kto choc odrobine interesowal sie rockiem zastanawial sie co to wszystko znaczy. Kurt nie potrafil przyznac sie przed soba, ze jest tworca tego zamieszania. Nie pozwalalem mojemu ego na radosne stwierdzenie, ze jestesmy az tacy wielcy, ze zaslugujemy na az taka uwage - mowil. Oczywiscie wiedzialem jednoczesnie, ze to, co zrobilismy jest - z komercyjnego punktu widzenia - lepsze niz 99 procent owczesnej produkcji. Wiedzialem, ze bylismy tysiac razy lepsi od jebanych Guns n' Roses czy Whitesnake i calego tego gowna. Mimo to czulem sie glupio zdajac sobie sprawe, ze istnieje tyle dobrych, a nawet lepszych od nas grup alternatywnych i nikt na nie nie zwraca uwagi. Bylo mi przykro za tych, ktorym odbilo na naszym punkcie i bylo mi smutno, ze jestesmy jedynym zespolem undergroundowym, ktory zostal odkryty przez mainstream. Przemyslenia Kurta staly sie podstawa pomyslu Nirvany, by wykorzystac slawe do promocji zespolow, ktore na to zasluguja. Na poczatku bylismy tym bardzo podnieceni - mowil Kurt - wydawalo nam sie, ze zdobedziemy przyczolek, a za nami pojda inni. Ale jedynym zespolem, ktory wspial sie na szczyt odkad zdobylismy popularnosc jest Lemmonheads -pierdolony alternatywny gniot grajacy covery i goszczacy w programie Davida Lettermana. Prawda byla nieco inna niz twierdzil Kurt. Wiekszosc zespolow, ktorych nazwy pojawily sie na podkoszulkach czlonkow Nirvany, podpisala kontrakty z duzymi wytworniami; byly wsrod nich Flipper, Daniel Johnston, Eugenius, The Melvins, Wool i Shonen Knife. Nie chodzi o to, ktory zespol podpisze kontrakt - zzymal sie Kurt. Chodzi o to, zeby jakis idiota z przedmiescia kupil jego plyte. W Mezzago pod Mediolanem, Shelli i Ed "King" Roeser z Urge Overkill znalezli sposob na wlamanie sie do hotelowej piwniczki z winem przy pomocy windy towarowej. Przyjechali z cala skrzynka przeroznych win i wychlalismy kazda pieprzona butelka - wspomina Nash Kato z Urge. Nastepnego dnia rano caly hotel wygladal jak womitorium. Za kazdymi drzwiami ktos rzygal, co doskonale bylo slychac na korytarzu. Kiedy wszedlem do Chrisa i Shelli, oboje rzygali razem, jak prawdziwe malzenstwo. Kilka dni po tym incydencie "Nevermind" zostalo platynowa plyta w Stanach Zjednoczonych. Mowi Chris: Zdobylismy platyne, ciagle graja nas w MTV i nagle pojawia sie takie niesamowite uczucie... co dalej? Dokad pojdziemy z tego miejsca? Czy zostaniemy kolejnym Led Zeppelin - najwiekszym zespolem lat dziewiecdziesiatych - czy moze wszystko sie rozpadnie i skonczy? Dziwnym zrzadzeniem losu grupa Courtney, Hole, rowniez koncertowala w Europie i Kurt odnowil telefoniczny romans z przyjaciolka. Wtedy naprawde zakochalismy sie w sobie... przez telefon - wspominal Kurt. Codziennie dzwonilismy do siebie, a co drugi dzien wysylalismy sobie faksy. Zaplacilem za telefon jakies trzy tysiace dolarow. Courtney opuscila jeden z koncertow Hole, by moc byc z Kurtem w Amsterdamie. Mimo calego zamieszania wokol Nirvany Kurt nadal uwazal, ze w porownaniu z Courtney prowadzi spokojny zywot. Na poczatku zalezalo mi na rozrywce - mowil. Nigdy nie znalem nikogo tak wygadanego i charyzmatycznego jak Courtney. Courtney jest jak magnes, wokol niej dzieje sie mnostwo ekscytujacych rzeczy. Wystarczylo przejsc sie z nia ulica, by za rogiem zaczail sie facet z nozem. Courtney tak dziala na ludzi. A mi chodzilo ogolnie o wkurwianie wszystkich dokola. Kurt czesto nudzil sie w trasie. Szczytowym punktem kazdej imprezy bylo to, ze Chris upijal sie, wpadal w amok i rozbieral, tanczac na stole - wspominal. W najlepszym wypadku bawilismy sie gasnicami. A ja marzylem o czyms naprawde ekscytujacym, chcialem prowadzic podniecajace zycie. Doszedlem do wniosku, ze Courtney najlepiej sie do tego nadawala. Wiedzialem, ze w calym obozie Nirvany nie znajdzie sie ani jedna osoba, ktora przyjmie ja z rozlozonymi rekoma. A to dlatego, ze wszyscy ci ludzie sa kurewsko nudni. Prowadza normalne zycie. Mowie to z trudem, ale tak wyglada prawda. Kazdy kogo znam i z kim pracuje zapomnial czym jest punk rock. Nikt nie chce juz ryzykowac, nikomu nie chce sie isc na calosc. Panuje surowy rezim: <>. Znudzilo mnie to. Courtney podsycala wyobrazenie Kurta o wlasnej osobie jako "czarnej owcy" zespolu. Chodzilem z Courtney i cos sie dzialo. Kupowalismy dragi, pierdolilismy sie oparci o sciane, robilismy awantury... wszystko jedno - wspominal Kurt. Pierwszy raz bylem z kims, kto potrafil ni z tego ni z owego rozbic szklo stojace na stole albo wstac i wrzeszczec czy przewrocic mnie na ziemie. To bylo naprawde zabawne. Silna osobowosc Courtney miala ogromny wplyw na otoczenie Nirvany. Poczatkowo kazdego cofalo na jej widok - mowi Alec Macleod, chichoczac pod nosem. Kiedy sie pojawiala w powietrzu wirowaly gowna. Moglismy byc zmeczeni, nieprzytomni z nudow, ale wszystko sie zmienialo gdy pojawiala sie rozgadana Courtney... miala zawsze tyle energii! Bog wie skad ja brala. Ale bylo z nia fajnie. Byla naprawde zabawna. Dave przeprowadzil sie do Macleoda. Wszyscy, oprocz Aleca, wiedzieli, ze Dave nie jest "rannym ptaszkiem", co doprowadzilo do dosyc zabawnego spiecia. Po koniec trasy Macleod przestal w ogole odzywac sie do Dave'a, ktory nie mogac tego zniesc zapytal Aleca "w czym ma jebany problem?" Pierdol sie - odpowiedzial mu Macleod. Po chwili okazalo sie, ze zawsze gdy budzil Dave' a, ten zwracal sie do niego przez sen w taki mniej wiecej sposob: "ODEJDZ ODE MNIE, TY CHUJU! ZOSTAW MNIE, KURWA, W SPOKOJU! ODPIERDOL SIE!" Skonczywszy te tyrade, Dave przewracal sie na drugi bok i spal dalej. Przy sniadaniu byl bardzo zdziwiony kwasna mina Anglika. Zmeczenie trasa wszystkim dawalo sie we znaki i w okolicach Dnia Dziekczynienia, Nirvana zaczela nadawac sygnal S.O.S. do Johna Silvy w Gold Mountain. Wszyscy bylismy zmeczeni - mowi Chris. Ja w ogole nie trzezwialem. Doszedlem do etapu, kiedy przez jedna noc wypijalem trzy butelki wina. Bylem chory i kaszlalem jak jasna cholera. Wygladalem jak sciana i tylko wargi mialem sine. Tak to jest kiedy palisz hasz, papierosy i zlopiesz pierdolone Bordeaux. <>. Trzy flaszki przez jeden wieczor. Pierwsza na rozgrzewke... W ogole nie pamietam niektorych koncertow. Chris ma czteroliterowe wytlumaczenie dla swojego picia: "stres". Bylem zestresowany - twierdzi - to byl jedyny sposob, zeby dac sobie z tym rade. Bylo tak, jakby nikt nie mogl nas zatrzymac... Nie wiedzielismy jak sie to wszystko skonczy i jechalismy przed siebie - mowi Dave. Juz w Ameryce Kurt skarzyl sie na bole zoladka. W Europie nabawil sie chronicznej anginy, zakonczonej bronchitem, ktory pogarszal, palac bez przerwy skrety. Pamietam, ze bylem w fatalnym stanie, umieralem z glodu i chorowalem przez caly czas - wspomina Kurt. Pilem syrop na kaszel i normalnie - to co wszyscy. Bronchit nie dawal mi spokoju i pare razy porzygalem sie, kaszlac przed koncertem. Pamietam, ze w Edynburgu wezwalismy lekarza. Kaszlalem i rzygalem do puszki na smieci, a facet gowno mi pomogl. Nawet zrownowazony Dave zaczal sie zalamywac. M z tego ni z owego balem sie wsiasc do samolotu. Po prostu straszliwie sie balem - wspomina. Pomalu zaczynalem bac sie wszystkiego. Mialem poczatki klaustrofobii, na ktora nigdy wczesniej nie cierpialem. Bylem nienormalny - ciagnie Dave. Odbila mi jebana szajba. Mialem dosyc koncertow, rzygalem juz nimi. Nagle podczas wystepow ogarnial mnie lek... zostalo mi to do tej pory. Gralismy i odpierdalalo mi, ze mi odpierdoli, ze zwariuje, ze sie porzygam i ze sto tysiecy ludzi pojdzie przeze mnie do domu. Teraz tez to czuje, kiedy gram. Nie potrafie tego wytlumaczyc... to cos musialo tkwic we mnie przez cale zycie... ten strach i niepokoj... musialem nosic go w sobie od samego poczatku. Kiedys ktos mi powiedzial, ze mozna sie zahipnotyzowac wpatrujac sie we wlasne odbicie w lustrze. Zrobilem to, zahipnotyzowalem sie i tak mi odpierdolilo, ze przez reszte zycia bede wspominal to ze strachem. Mialem wtedy trzynascie albo czternascie lat. Nie wiem jak to wytlumaczyc, ale tak naprawde to wszystko nie jest tak zwariowane na jakie wyglada - mowi dalej Dave. Wiem, ze to zwykly strach... strach, ze oszaleje... ze moze mi sie to przydarzyc w kazdej cholernej chwili. I to trwa. To nie jest cos, czego mozna przestac sie bac po pieciu minutach. Czlowiek caly czas mysli skad bedzie wiedzial, ze traci rozum? Gdzie jest ten punkt, w ktorym cos peka i stajesz sie wariatem? Podczas tamtej trasy wszyscy bylismy nienormalni, pedzilismy sto mil na godzine i kazde uczucie, kazde wrazenie bylo sto razy silniejsze niz normalnie. 5 grudnia, dzien przed wystepem Nirvany na festiwalu Trans-Musicale w Rennes we Francji, Kurt i Courtney lezeli w lozku i postanowili sie pobrac. Nastepnego dnia podczas konferencji prasowej, na ktorej nie bylo Kurta, Chris wypil cala butelke wina, a Dave nie mogl wydobyc z siebie ani slowa. Nie trzeba chyba tlumaczyc dlaczego wszyscy odetchneli, gdy zespol postanowil odwolac reszte trasy. Mielismy leciec do Skandynawii, na dworze b\i mroz, a kazdy lot wypadal o szostej rano - mowi Chris. To bylaby nie tylko katastrofa, to bylaby pierdolona katastrofa! Odpierdoliloby nam do reszty kompletnie i nieodwolalnie. Prze: reszte zycia bylibysmy pojebami. Dlatego musielismy pojechac do domu i odpoczac. W Rennes na koncert Nirvany przyszlo dziewiec tysiecy osob. Na dobry poczatek zespol zagral zwariowana wersje "Baba 0'Riley" The Who z Davem jako wokalista. Wyszedlem na scene napierdolony jak autobus - wspomina Chris. A potem w hotelu mialem delirium. Lezalem w lozku i widzialem ducha. Sralem w pory przez cala noc. Po zakonczeniu trasy Kurt, Chris i Dave rozeszli sie w swoje strony. Chris i Shelli zaczeli szukac domu. Gdy znalezli odpowiedni lokal, chcieli wplacic skromna zaliczka, ale nagle pojawily sie czeki z honorariami i stac ich bylo na pokrycie polowy ceny domu. Po kolejnej fali czekow z honorariami stac ich bylo na zaplacenie calosci, 265 tys. dolarow. Po trzech dniach od zakonczenia trasy zaczalem tesknic za graniem i bylem gotow do nastepnej trasy - mowi Dave. 1, toez AL D Do "Nevermind" nie dolaczono tekstow. Chyba nie bylem przekonany co do ich wartosci - mowil Kurt. Poczatkowo chcial jednak wydrukowac niektore ze swoich wierszy, pozniej mial zamiar dolaczyc "rewolucyjne smieci", a w koncu stanelo na niczym i Kurt wyrzucil nawet zdjecia. W ostatniej chwili wybral kilka linijek z piosenek (dodal kilka innych, ktorych nie ma w piosenkach) i stworzyl z nich wiersz.Kurt twierdzil, ze "rewolucyjne smieci" oznaczaly rewolucyjno-anarchistyczne eseje i diagramy mowiace o tym, jak skonstruowac wlasna bombe. Pomyslalem jednak, ze lepiej bedzie wstrzymac sie z tym. Doszedlem do wniosku, ze jesli kiedykolwiek zechcemy zrobic cos takiego, wieksza skutecznosc zapewni nam zyskanie popularnosci. Moze wtedy ludzie zaczna sie zastanawiac, moze zmienia sie szybciej niz od uderzenia obuchem w glowe. Gdy w koncu stalismy sie popularni nie mozna sie bylo cofnac. Musielismy grac w te klocki tak dlugo, jak bylo trzeba. NADSZEDL CZAS BY ZACZACSCIEMNIAC Elementem "gry w klocki", byly spotkania i obiady z redaktorami wplywowych pism I muzycznych, z ktorymi na dodatek nalezalo sie zaprzyjaznic inwestujac tym samym w przyszle I pozytywne recenzje. Jednym z takich ludzi byl redaktor magazynu Rip Lonn Friend, z ktorym I Nirvana byla umowiona na lunch w najmodniejszej restauracji w Beverly Hills.Przed lunchem Kurt, Chris i Dave odwiedzili redakcje Frienda. Rozejrzalem sie po I fotografiach wiszacych na scianach i doszedlem do wniosku, ze Lonn jest fetyszysta - mowit I Kurt. Rajcowaly go rock and milowe tylki. Na wszystkich zdjeciach^ widac bylo Lonna z I robiacymi kariery zespolami i albo one albo Lonn byli obnazeni. Jesli to zespol stal bez majtek I Lonn podszczypywal czlonkow grupy w tylki. Mial tam cala mase takich zdjec z golymi I gwiazdami rocka, ktore odwiedzaly jego redakcje. Na jednej fotce Lonn siedzial nagi w wannie I w otoczeniu czlonkow jakiejs grupy. Kiedy to zobaczylem zaczalem sie bac. To bylo obrzydliwe I - ciagnie Kurt - bo prostytuowalismy nasza osobowosc, zeby sprawdzic czy jest w stanie nas I polubic zanim zacznie dobrze o nas pisac. To bylo chore, myslalem, ze sie porzygam. I Postanowilem, ze nie powiem ani slowa, bede siedzial i udawal wkurwionego albo rznal I glupa. Kiedy sie z nim zegnalismy powiedzial do mnie: <>. Byl obrazony i totalnie wkurwiony. Jak mozna sie bylo spodziewac, Rip nie popieral Nirvany. Odezwal sie dopiero wtedy, gdy nirvanomania siegnela szczytu. Gdy zespol odmowil wspolpracy z magazynem po tym I jak Rip wydal bez jego zgody specjalny numer poswiecony Nirvanie, w drukowanych przez I Frienda "listach od czytelnikow" przypadkowo zaczely pojawiac sie antynirvanowskie rzygi. I Gdybysmy byli sprytni - wspomina Kurt - pociagnelibysmy te gre nieco dluzej, zeby zdobyc I akceptacje czytelnikow Rip, zeby polubili nas tak bardzo, ze przestaliby zwracac uwage na to, I co mowimy. Ale za szybko spuscilismy szlaban. Z drugiej strony zal mi tych dzieciakow, bo I sam bylem taki jak oni. Nie mozna winic czternastolatka, ze nazywa kogos "pedalem ", jesli I jego ojczym mowi tak od lat i wszyscy to akceptuja, i nie mozna inaczej. Starsi nazywali teksty Kurta "niespojnymi", ale jego whitmanowskie probki obrazow, I mysli i uczuc doskonale odpowiadaly mlodziezy z deficytem zdolnosci do skupiania uwagi, I surfujacej po kanalach telewizyjnych na calym swiecie. Prawie nigdy nie pisze o jednej rzeczy I czy temacie - mowil Kurt w wywiadzie dla Seattle Times. Nudzi mnie pisanie na jeden temat I / w polowie tworzenia tekstu przeskakuje na inny i koncze sam nie wiem na czym. Podobnie jak Black Francis z The Pixies, Kurt nie pisal tekstow o jasnym, linearnym I sensie. Slowa Cobaina robia najwieksze wrazenie, gdy wspolnie z muzyka tworza nowa, I trzecia jakosc, jak w przypadku "A denial, a denial" ("Zaprzeczenie, zaprzeczenie") z "Teen I Spirit", "And I don't have a gun" ("I nie mam broni") z "Come As You Are", "she said" ("powiedziala") z "Breed" czy starego dobrego "yeah" powtorzonego trzynascie razy w "Lithium". Wiekszosc tekstow pochodzi z wierszy zapisywanych przez Kurta w kolonotatniku, niemal kazdej nocy przed pojsciem spac. Impresjonistyczna ulotnosc ma swoj poczatek w laczeniu i przeciwstawianiu pozornie nie zwiazanych ze soba wersow, a nie w "strumieniu swiadomosci" o jaki posadzano Cobaina. Powstale w ten sposob piosenki sa muzycznym odpowiednikiem testu Rorschacha, ale co istotne wyrazaja spojne mysli i uczucia, ktore mozna -jesli ma sie na to ochote - poddac analizie literackiej. Mimo to, sam tworca bywal niekiedy zdezorientowany swoim przekazem. "O czym ja do cholery mowie?" spiewal w "On a Plain". Teksty Cobaina czesto opisuja sytuacje ekstremalne i przedstawiaja je, poslugujac sie przeciwienstwami ozywiajacymi piosenki. Jeden z najbardziej znanych i niejasnych fragmentow "Teen Spirit" brzmi nastepujaco: "A mulatto, an albino/a mosquito, my libido" ("Mulat, albinos/komar, moje libido"). Kurt zastosowal tu dwie pary przeciwienstw, ktore w sposob zartobliwy mowia o tym, ze narrator jest najzwyczajniej w swiecie napalony. Teksty czesto gloryfikuja jakas mysl, by nastepnie ustrzelic jajednym, trafnym wybuchem cynizmu. Muzyka Nirvany odzwierciedla dynamiczne kontrasty obrazowania. Wiele piosenek - w tym najbardziej znane, jak "Smells Like Teen Spirit" i "Lithium" - ma wyraznie kontrastowy | charakter, zmieniajacy sie od wyciszenia i nastrojowosci do straszliwego lomotu i krzyku. Owe kontrasty widoczne sa takze na calym albumie, na ktorym znalazla sie akustyczna piosenka "Polly" i urodziwe "Something in the Way" oraz pelne grozy pierwotnego krzyku "Territorial Pissing", czy "Stay Away". Kurt byl na tyle madry, by wiedziec, ze wystepujacy w jego tekstach dualizm jest odzwierciedleniem sytuacji, w jakiej sie znalazl, prawdopodobnie razem ze swoja publicznoscia. Czasami jestem zwyklym nihilistycznym kutasem, a kiedy indziej bardzo latwo mnie zranic, szczegolnie gdy mowie prawde - powiedzial. To samo widac w piosenkach, w horych mieszaja sie te elementy mojej osobowosci. Chyba wiekszosc ludzi w moim wieku jest taka jak ja. Potrafia byc sarkastyczni, a za chwile staja sie czuli. Trudno to przesledzic. Piosenka, ktora najlepiej ilustruje to, o czym mowil Kurt jest rzecz jasna "Teen Spirit". Zaplanowalem sobie cos takiego - mowil Kurt o "Teen Spirit". Przyszedl mi do glowy pomysl, hory przerodzil sie w obowiazek opisania tego, co czulem wobec mojego otoczenia, pokolenia i ludzi w moim wieku. Pewnego wieczoru Kurt byl umowiony z Kathleen Hanna z Bikini Kill. Poszli sie napic, a potem wyruszyli na akcje "malowania miasta", pokrywajac mury Olympii "rewolucyjnymi" i feministycznymi sloganami (w tym najbardziej popularnym "BOG JEST GEJEM"). Po powrocie do mieszkania Kurta prowadzili rozmowe o "rewolucji nastolatkow" i kontynuowali malowanie graffiti na scianach. Hanna wymyslila haslo: "Kurt pachnie jak Teen Spirit"*. Przyjalem to jako komplement - mowil Kurt. Myslalem, ze Kathleen uzyla tego sformulowania jako argumentu w rozmowie, ktora prowadzilismy, ale jej chodzilo po prostu o to, ze pachne jak dezodorant. Nie mialem pojecia o istnieniu dezodorantu tej marki, dowiedzialem sie o nim dopiero po wydaniu singla. Nigdy nie uzywalem wody kolonskiej, ani nie spryskiwalem sie niczym pod pachami. Od czasu przyjazdu Kurta do Olympii wszyscy, a szczegolnie "Calvinisci", wciagali go w dyskusje na temat "rewolucji nastolatkow" prowadzone w miejscowych kawiarniach. Tego rodzaju dysputy toczy kazda mloda cyganeria i nie ma od tego ucieczki. Wiedzialem, ze jest jakas rewolucja - wspominal Kurt - ale nie mialem pojecia, ani nie dbalem o co w tym wszystkim chodzi. "Calvinisci" obraziliby sie na to porownanie, ale "rewolucja nastolatkow" przypominala pod wieloma wzgledami cele jakie stawiala przed soba "Nacja Woodstock". "Rewolucyjnym nastolatkom" i ich poprzednikom chodzilo z grubsza o to, ze mlodzi ludzie, tworzac i sterujac wlasna kultura, a nawet sytuacja polityczna, stawiaja tame cynizmowi i zepsuciu starszego pokolenia. Kultura mlodziezowa jako przejaw "rewolucji" powinna byc uczciwa, latwo dostepna i sprawiedliwa pod kazdym wzgledem (artystycznym, komercyjnym i krytycznym), stanowiac tym samym diametralne przeciwienstwo tego, w co przerodzila sie korporacyjna Ameryka. Rewolucja kulturowa miala doprowadzic w sposob nieunikniony do zmian politycznych. Kurt nie watpil w uczciwosc zamiarow "Calvinistow" i podobaly mu sie niektore ich przemyslenia, ale nie wierzyl w powodzenie i przyszlosc calego przedsiewziecia. Uwazal "calvinistyczny" altruizm za naiwnosc, kolejna mrzonke, z ktorej wyznawcy nie zdawali sobie sprawy. Cala scena undergroundowa marzyla o utopii, a przy okazji byla podzielona na tak ',Duch nastolatki" - marka dezodorantu dla dziewczat [przyp. tlum.] wiele frakcji, ze jakakolwiek wspolpraca okazywala sie niemozliwa - mowil. Jesli ktos nie potrafi, do chuja, zjednoczyc podziemia i sprawic, zeby przestalo klocic sie o duperele, to jak ma zamiar wplynac na pierdolone masy? Kurt mial wrazenie, ze Nirvana znajduje sie pod presja tych, ktorzy uwazaja, ze powinna wesprzec "wysilek rewolucyjny". Czulem, ze spodziewano sie po nas, ze bedziemy walczyc jak rewolucjonisci z maszyna korporacyjna - mowil. Wielu ludzi uwazalo, ze jest to nasz swiety obowiazek. Wielu ludzi mowilo mi o tym wprost: <> Myslalem wtedy: <>. "Teen Spirit" jest z jednej strony sarkastyczna reakcja na propagowanie "rewolucji", a z drugiej wydaje sie popierac ten pomysl. Sensem utworu nie jest jednak konflikt miedzy dwoma przeciwstawnymi stanowiskami, ale gniew i dezorientacja wywolana owym konfliktem u narratora, ktory zlosci sie dlatego, ze jest zdezorientowany. Wers "Ifs fun to lose and to pretend" ("Fajnie jest przegrywac i udawac") oddaje sprawiedliwosc pozytkom plynacym z altruizmu i zaklada jednoczesnie, ze na dobra sprawe nic z nich nie bedzie. Cala piosenka sklada sie z przeciwienstw - mowil Kurt. To mial byc zart z mysli o rewolucji. Fajnej mysli. "Rewolucyjnosc" polega miedzy innymi na wytykaniu palcami apatycznych typow, ktore nie potrafia zajac takiego czy innego stanowiska. Kurt sam przyznaje, ze jego pokolenie jest bardziej apatyczne od innych. Och, tak, z cala pewnoscia - ciagnal Kurt. Doskonale widac to na przykladzie zespolow rockowych, ktore tworza ludzie bez zadnego wyksztalcenia. Mowie takze o sobie. Spodziewano sie po nas, ze rzucimy swiatlo na nasze idealy, na to, co nas uksztaltowalo, ale my nie potrafimy, nie jestesmy do tego zdolni. Nirvanie akurat sie udalo, ale nigdy nie stawiala sobie takiego celu. Chcielismy tylko grac w kurewskim zespole! "Teen Spirit" jest z pewnoscia utworem gwaltownym - bebny grzmia w nim naprawde donosnie, gitary wyja z ledwo hamowana brutalnoscia, a wokal przypomina bardziej wrzask niz spiew. Nie zgadzam sie z tym - mowil Kurt. Wcale nie uwazam tej piosenki za szczegolnie gwaltowna. Wrzask jest dopiero na koncu. Dla mnie jest to czysciutenki kawalek, mieszanina czystosci i cukierkow atej produkcji. Sa w niej lagodne fragmenty i mlot pneumatyczny, ktory wibruje ci w glowie. Byc moze ludzie nie przyzwyczajeni do takiej muzyki uwazaja ja za odjazdowa, ale wedlug mnie to lipa. Na gniewny styl muzyczny Nirvany wplynely bez watpienia niepokoje, jakich Kurt doswiadczyl w dziecinstwie. To nie ulega kwestii - mowil Cobain - ale mam w sobie takze dosyc gniewu na spoleczenstwo, a poza tym zawsze chcialem grac w taki sposob. Dave Grohl ma nieco inny poglad na przeslanie "Teen Spirit". Mowiac szczerze nie ma w niej zadnego przeslania - twierdzi. Wiekszosc z tego, o czym mowia ludzie dotyczy tytulu, a tytul to tylko haslo, ktore ktos napisal na scianie. Zabawne i fajne haslo, ktore w polaczeniu z tym piekielnym wideoklipem dalo taki, a nie inny efekt. Rzecz w tym, ze jak sie widzi Kurta piszacego tekst piosenki piec minut przed jej nagraniem, trudno potem uwierzyc, ze chodzilo mu o cos wielkiego. Potrzebne sa tylko sylaby do muzyki i najlepiej zeby sie rymowaly. Bez wzgledu na to, w jaki sposob powstalo "Teen Spirit", jest to jedyna piosenka w swoim gatunku, ktora - w przeciwienstwie do wczesniejszych - nie jest wymierzona w starsze pokolenie, sklada natomiast ciezar winy u stop publicznosci. Swiadczyloby to o pewnym poczuciu odpowiedzialnosci, ktora nie pasuje do stereotypu "luzniachy". "Teen Spirit" bylo istotnie smialym i prowokacyjnym przedsiewzieciem, ale Kurt uwazal, ze narazil sie nim na wieczne potepienie. Przylapali mnie jak wskazywalem palcem cale pokolenie - mowil. A rezultaty wcale nie okazaly sie pozytywne. Jedyne co mi sie udalo to wkurwienie ludzi i << efoortftffr !/ C ^ \ A O V* ^ .,A \v----^^..', H Vr,vy UiWiJlo 4* -N, 0v* | l 't a M-C?^\T vLV Wiln u,it U -Vk ici*i i Qw**? #L Sft A* r\ <<| *V u?V J Szkic tekstu do "Smells Like Teen Spirit". "Kto bedzie Krolem i Krolowa/ wyrzuconych poza nawias nastolatkow?" wzbudzenie w nich uczuc, jakie mozna zywic do zlego ojczyma. Powiedzialem im <> albo <> Wcale tego nie chcialem, bo doskonale zdawalem sobie sprawe, ze w latach osiemdziesiatych moje pokolenie bylo calkowicie bezradne. Wszystkim rzadzila prawica i tacy jak my nic nie mogli zrobic. Wiem, ze powiedzialem im cos takiego: <>, a to nie prawda. Przez ostatnie dwa lata widzialem jak tworzy sie nowa, pozytywna swiadomosc, jakpowstaje nowa, inteligentniejsza mloda generacja, czego dowodem moga byc chocby takie glupstwa jak pismo Sassy czy ogolnie MTV. Czy ktos tego chce czy nie, powstala pewna pozytywna swiadomosc i ludzie staja sie bardziej ludzcy. Zawsze bylem optymista, ale mam w sobie tez malego Johnny Rottena, ktory musi byc sarkastycznym dupkiem. Wprowadzajac te piosenke do masowej swiadomosci, nie moglem pozwolic sobie -biorac pod uwage sytuacje, w jakiej byla Nirvana - na robienie jaj, uprawianie sarkazmu czy jakikolwiek osad wobec ruchu mlodego rocka, bo natychmiast zostalbym odebrany jako negatywna swinia. Poczatkowo chcialem wszystkich nabrac. Chcialem, zeby ludzie mysleli, ze jestesmy tacy sami jak Guns n' Roses. Bo wtedy sluchaliby muzyki, zaakceptowali ja i moze w koncu pojeli to, co mamy do powiedzenia. Do tego potrzebne bylo uznanie, po ktorym latwiej sie dziala. Utwor "In Bloom" ("W rozkwicie") wymierzony byl poczatkowo w dyletantow -"sportowcow" i plytkich "mainstreamowcow" sceny undegroundowej, ktorzy zaczeli pokazywac sie na koncertach Nirvany po wydaniu "Bleach". Piosenka nabrala nowego sensu po zdobyciu przez zespol masowej popularnosci. Pojawiaja sie w niej obrazy plodnosci i rozpadu, a refren mowi o facecie z pistoletem, ktory lubi podspiewywac melodie Nirvany "ale nie wie co oznaczaja". Najwiekszym i jednoczesnie najbardziej blyskotliwym paradoksem zwiazanym z tym utworem jest to, ze jego chwytliwa melodia, istotnie nadaje sie do "podspiewywania" i byla "podspiewywana" przez miliony ludzi. "In Bloom" w doskonaly sposob opisuje takze dawnych czlonkow zespolu, takich jak Jason Everman, Dave Foster czy Aaron Burckhard, ktorzy szczerze podziwiali muzyke Nirvany, ale nie mieli pojecia o punkowym etosie Kurta i Chrisa. "Come As You Are" ("Badz jaki badz") nie przypomina innych piosenek z "Nevermind". Obecny w tym utworze tajemniczy, mroczny, nieco rozmyty nastroj ilustruje metamorfoze Kurta, ktory z mizantropa stal sie czlowiekiem otwartym. Mam juz dosyc ludzi, ktorzy bez przerwy oceniaja innych i sa rozczarowani jesli ci nie spelniaja ich oczekiwan -mowil Kurt. Sam robilem to przez cale zycie. Jestem Ryba, a Ryby z natury przejmuja sie ludzmi i oczekuja od nich Bog wie czego. Inni tacy nie sa i czlowiek chodzi wkurzony przez caly czas. Bylem juz tym zmeczony. Narrator przyznaje, ze nie wie kim okaze sie inna osoba, ale jest gotow ja zaakceptowac mimo roznic. Co wiecej, powstrzyma sie przed wydawaniem sadow, gdy w koncu ja spotka. Wers "And I swear that I dont have a gun" ("I przysiegam, ze nie mam broni") mowi sam za siebie o zamiarach narratora. Pojawiaja sie kolejne sprzecznosci; Kurt namawia adwersarza: "Take your time, hurry up" ("Masz czas, pospiesz sie") i "Come dowsed in mud, soaked in bleach" ("Przyjdz unurzany w blocie, oplukany wybielaczem"). Kurt sam jest pelen przeciwienstw: jest meski i zenski, gwaltowny i spokojny, punkowy i popowy. Postanowil zaakceptowac je w sobie i byc takim, jaki jest. Zamiast walczyc z przeciwienstwami chce wpuscic je pod jeden dach i stworzyc, nie bez walki, nowa jakosc. Wraz z nabieraniem rozpedu przez "Breed" ("Hodowla"), Kurt jeczy kilka razy "I don't care" ("Nic mnie to nie obchodzi"), potem powtarza "I don't mind" ("Wcale mi to nie przeszkadza"), by zakonczyc: "Fm afraid" ("Boje sie"). Czy trzeba tlumaczyc na czym polega wedlug niego zwiazek miedzy apatia, ignorancja a strachem? "I don't mind if I dont have a mind" ("Nie przeszkadza mi, ze jestem bezrozumny") jest dla tych, ktorzy tego nie pojeli. Tytul piosenki "Lithium" ("Lit") jest trawestacja mysli Karola Marksa, ktory opisal religie jako "opium dla mas"*. Kurt twierdzil, ze napisal te piosenke pod wplywem rodziny * Lit jest wykorzystywany w medycynie do leczenia depresji [przyp. tlum.] 1 (. I I I Szkic do tekstu "In Bloom"Jesse Reeda-jedynych "odrodzonych" chrzescijan, z jakimi mial bezposredni kontakt. Dodal przy tym, ze wcale nie jest antyreligijny. Zawsze uwazalem, ze niektorzy ludzie po prostu potrzebuja przezyc religijnych - mowil. / to jest w porzadku. Jesli to kogos uratuje, nie mam nic przeciwko temu. Osoba wystepujaca w piosence jest wlasnie kims takim. "Lithium" nie jest utworem scisle autobiograficznym, ale latwo mozna dopatrzec sie w nim podobienstw miedzy samotnoscia i rozpacza Kurta w Olympii, a oplakanym stanem postaci wystepujacej t c %..'| ^V5p 4 iii JO i| Lk, l t Szkic do tekstu "Lithium'' w piosence. Zima 1990 Kurt nie odkryl dla siebie religii, znalazl jednak inny sposob na prywatna nirwane. "Polly" ma zwiazek z prawdziwym wydarzeniem, jakie mialo miejsce w Tacoma w czerwcu 1987. Porwano wowczas czternastolatke wracajaca z koncertu punkowego w Community World Theatre. Sprawca okazal sie niejaki Gerald Friend (zbieznosc nazwisk z Lonnem Friendem jest przypadkowa), ktory zgwalcil i torturowal dziewczyne. Powiesil ja za nogi w przyczepie mieszkalnej, bil ja skorzanym pasem, cial brzytwa, polewal goracym woskiem i przypalal palnikiem. Dziewczyna uciekla mu z samochodu, gdy zatrzymal sie na stacji benzynowej. Friend zostal aresztowany i skazany na dozywocie. Kurt zmienil nieco historie sugerujac, ze dziewczyna wywiodla w pole gwalciciela, dajac mu do zrozumienia, ze podoba sie jej to, co z nia robi. Gwalt byl czestym tematem piosenek i wywiadow Kurta. Mozna odniesc wrazenie, ze Cobain przepraszal za wszystkich przedstawicieli swojej plci. To nie tak... - mowil - wcale nie jest mi przykro dlatego, ze jestem mezczyzna. Mezczyzni, jak wszyscy, sa bardzo rozni. Sa tacy, ktorzy staja po stronie kobiet, pomagaja im i wplywaja na innych mezczyzn. Mezczyzna stawiajacy siebie za przyklad innym mezczyznom moze osiagnac znacznie wiecej niz kobieta. CJtss, ^\K,3aTOtosoa.V?\ssvttL' (w wolnym tlumaczeniu "Obszczywanie wlasnego terytorium") emanuje meska buta, piosenka - czesto pojawiajaca sie na koncu koncertow Nirvany i dajaca asumpt do rozwalania instrumentow -jest zlepkiem nie zwiazanych ze soba idei, ktore w takim czy innym okresie podobaly sie Kurtowi. Na poczatku pojawiaja sie slowa: "When I was an alien..." (Kiedy bylem obcym..."), ktore Kurt tlumaczyl wlasnymi fantazjami na temat swojego pochodzenia z obcej planety. W fantazjach, ktore holubil niemal do konca zycia, byl podrzutkiem zostawionym na Ziemi przez przybyszow z kosmosu. Naprawde chcialem byc kosmita - mowil. Kazdej nocy rozmawialem z moimi prawdziwymi rodzicami i prawdziwa rodzina mieszkajaca gdzies we wszechswiecie. Wiedzialem, ze na Ziemi mieszkaja tysiace malych kosmitow i bylem pewny, ze spotkalem kilku z nich. Dla Kurta bylo to wytlumaczenie " powodu, dla ktorego tu jestesmy". Dziwnym zbiegiem okolicznosci postaci pojawiajace sie na obrazach Kurta przypominaja wyobrazenia kosmitow, jakie mozna spotkac w magazynie Weekly World News czy na okladce ksiazki "Communion" mowiacej o domniemanym spotkaniu autorki, Whitley Striber, z istotami pozaziemskimi. W "Territorial Pissing" pojawia sie kilka zgrabnych powiedzonek autorstwa Kurta, z ktorych najlepsze brzmi: "To, ze jestes paranoikiem nie oznacza, ze nie chca cie dorwac". Wielu ludzi z pewnoscia chcialoby widziec ten slogan na swoim kubku do kawy. "Nigdy nie spotkalem madrego mezczyzny, a jesli tak, to okazywal sie kobieta". Te slowa Kurt tlumaczyl nastepujaco: Mam na to dowod: nigdy nie slyszalem o kobiecie, ktora rozpoczela wojne. Kobiety brzydza sie przemoca. Czy bycie mezczyzna ma zatem jakis sens? Me wiem - odpowiedzial odkrywczo Kurt - moze trzeba dac sie wykastrowac? W "On a Plain" bohater/kajest istotnie "wykastrowany", przy czym majednoczesnie podwiazane jajniki ("neutered and spayed"). W "Come As You Are" nie ma "broni". Wielokrotnie wskazywano na fakt, ze trzy pierwsze piosenki z plyty, zawieraja odniesienia do "broni palnej". Ojciec Dave'a Grohla probowal nawet przeprowadzic taka analogie miedzy bronia a moim penisem - mowil Kurt. Nie wiem dlaczego? Nie zdawalem sobie sprawy z tego, ze trzy razy wspominam bron. Probowalem znalezc jakies wytlumaczenie, ale nic nie przyszlo mi do glowy. Naprawde. Parafrazujac doktora Freuda mozna pokusic sie o stwierdzenie, ze niekiedy pistolet jest pistoletem. Ale nie w tym wypadku. "Drain You" ("Wydrenuje cie") jest piosenka milosna. We wszechswiecie Kurta dwoje niemowlat pojawiajacych sie w piosence, symbolizuje dwoje ludzi osiagajacych doskonala niewinnosc dzieki potedze milosci. Temat dwojga dzieci w jednym szpitalnym lozku zawsze chodzil mi po glowie - mowil Kurt. W tekscie calkowita bezradnosc dzieci miesza sie z ich narcyzmem. "Nie wazne o czym myslisz/Bylebys myslal o mnie" - mowi jedno z nich. Choc "drenowanie" ma niewatpliwie podtekst erotyczny, tu symbolizuje raczej ulge, jaka przynosi w cierpieniu, niczym wyssanie jadu z rany zadanej przez weza. Tematyka medyczna obecna w "Drain You" (plyny, zakazenia, witaminy itp.) - miala zdominowac nastepny album Nirvany. Tytul "Lounge Act" ("Klezmerzy") wzial sie z tego, ze - jak powiedzial Kurt - ta piosenka przypominala nam taki klezmerski numer. Grajac ja czulismy sie jak zespol wystepujacy w barze. Tekst nie ma jednak nic wspolnego z powolaniem do grania do kotleta. Mowi glownie o tym... ze ma sie jakas wizje i nagle wszystko sie wali, na przyklad przez dziewczyne, i czlowiek nie moze zrealizowac sie artystycznie, bo przeszkadza mu inna osoba. Wers brzmiacy: "Mam przyjaciolke, wiesz, ktora sprawia, ze..." odnosi sie do znajomych Kurta z Olympii i ruchu Riot Girl, ktory sprawil, ze lider Nirvany zarzucil mizantropie i wyrwal sie z tego, co nazywal "nihilistycznym klasztorem", ktory urzadzil sobie w swym malenkim mieszkanku. "Stay Away" ("Trzymaj sie z daleka") bylo pierwotnie oskarzeniem wymierzonym w olimpijskich "Calvinistow", ale w szerszym znaczeniu odnosi sie do kazdej konformistycznej kliki: "Malpa patrzy, malpa malpuje/Nie wiem dlaczego wole pasc trupem niz byc fajny". Tytul "On a Plain" mozna odczytac jako gre slowna z wyrazem "airplane" (samolot). Cobain piszac te piosenke byl czlowiekiem, ktory zrealizowal wlasne marzenia, choc cena jaka za to placil byla straszna. Latal samolotami do L. A. i Nowego Jorku, bo duze wytwornie plytowe wyrywaly sobie Nirvane z rak. Przypuszczam, ze chcialem powiedziec w tej piosence, ze wciaz wkurwiam sie i narzekam, choc naprawde mam sie lepiej niz moglem sie spodziewac - przyznawal Kurt. Czesc tekstu "On a Plain" poswiecona jest pisaniu piosenki. "Zaczna to bez slow" - spiewa Kurt. Wers "Gdzies juz to slyszalem/We snie zachowanym w pamieci" Kurt tlumaczyl nastepujaco: Slyszalem motyw,, On a Plain " w innych piosenkach, tylko ze nie pamietam w ktorych. Z pewnoscia jednak wkrotce sie dowiem - zakonczyl sarkastycznie, dajac do zrozumienia, ze pewnego dnia autor motywu rzuci mu w twarz pozew sadowy. Gdy napisal: "Jeszcze tylko kilka slow, potem koncze i ide do domu", chodzilo mu o to, ze "On a Plain" bylo ostatnia piosenka, do ktorej pisal tekst przed zakonczeniem prac przy "Nevermind". "Nadszedl czas, by zaczac sciemniac/Pisac slowa, ktore nic nie znacza". Chcialem przez to powiedziec, ze pierwsze kilka wersow wyglada jak stwierdzenia, ale naprawde nie ma w nich za grosz sensu - mowil Kurt. Dalem do zrozumienia, ze nie ma w nich zadnych ukrytych znaczen, wiec nie nalezy brac ich zbyt powaznie. Kto wie czy zaprzeczenia Kurta nie sa zbyt oczywiste? "Moja matka umierala kazdej nocy" i "czarna owca znow dala sie zaszantazowac" - wersy te pelne sa osobistych znaczen zrozumialych dla kazdego, kto znal blizej Kurta. Pierwszy z nich brzmi jak opis traumatycznych przezyc Wendy z jej agresywnym przyjacielem, a drugi... no coz, Kurt czesto mowil o sobie jako "czarnej owcy". Gdy przedstawilem mu te argumenty, wzruszyl ramionami, usmiechnal sie i wymamrotal: Nie wiem... "Nadszedl czas, by zaczac sciemniac" wydaje sie tylko proba zatarcia sladow po przyplywie szczerosci. Mimo odzegnywania sie od osobistych znaczen ukrytych na plycie, Cobain przyznal otwarcie, ze "Something in the Way" ("Przeszkoda") mowi o jego doswiadczeniach z okresu mieszkania pod mostem w Aberdeen. Dodal jednak, ze opis jest mocno przesadzony dla lepszego efektu. Z tego tekstu wynika, ze mieszkalem pod mostem i umieralem na AIDS albo, ze bylem chory i nie moglem sie ruszac, jak stuprocentowy bezdomny - mowil - ale to tylko fantazja... *** Choc Kurt Cobain stanowczo odrzucil przypisywana mu role "rzecznika pokolenia", przyznawal, ze album wykrystalizowal ogolny poglad na jego rowiesnikow. Oczywiscie, toprawda - mowil. Jestesmy doskonalym przykladem typowych, niewyksztalconych, amerykanskich dwudziestoparolatkow, to jasne. Owi dwudziestoparolatkowie byli pokoleniem, ktoremu kazano wierzyc, ze stracilo najlepsze czasy. Tak wyglada z grubsza definicja tego, kim jestesmy. Jestesmy punkami, ktorzy stracili najlepsze czasy punk rocka - mowil Kurt. Tak bylo przez cale moje zycie. Kiedy zaczalem sluchac Beatlesow, ci nie istnieli juz od lat, a ja nie mialem o tym zielonego pojecia. Podniecalem sie mysla o koncercie Beatlesow i dopiero wtedy ktos mi powiedzial, ze juz nie istnieja. To samo bylo z Led Zeppelin. Rozwiazali sie lata temu... Jest w tym jednak cos wiecej. Wydaje mi sie, ze wszedzie widac spustoszenie psychologiczne ludzi w moim wieku - ciagnal Kurt. Znam mnostwo podobnych do mnie neurotykow, ludzi, ktorzy reaguja tak jak ja na niektore sytuacje. Zauwazylem, ze kazdy, kto konczy dwadziescia lat, lize rany zadane mu przez rodzicow, przez kazde z nich po rowno. Historia pokolenia miala wedlug Kurta nastepujacy przebieg: ich rodzice dorastali w nudnych, konformistycznych latach piecdziesiatych i na poczatku szescdziesiatych. W latach szescdziesiatych zaczeli miec dzieci. Dokladnie w tym samym czasie pojawily sie nowe idee, ktore postawily stare wartosci pod znakiem zapytania. Rodzice zareagowali, pijac i biorac narkotyki. I rozwodzac sie. Kazde z nich popelnialo ten sam blad - uwazal Kurt. Nie wiem na czym to polega, ale moj zyciorys jest taki sam jak 90 procent ludzi w moim wieku. Ich rodzice sa rozwiedzeni, oni sami palili trawe w szkole sredniej, dorastali w epoce zagrozenia ze strony komunizmu, co przejawialo sie tym, ze kazdy myslal, ze umrzemy po zmasowanym ataku nuklearnym. W naszym spoleczenstwie pojawilo sie coraz wiecej przemocy, na ktora wszyscy reagowali w ten sam sposob. Wszyscy mamy podobne charaktery. Jak zbierzesz gromade ludzi w moim wieku, dostrzezesz w niej moze z piec roznych typow osobowosci, ktore zreszta sa ze soba powiazane. Muzyczna wersja tego, o czym mowie, nie rozni sie od produkcji innych zespolow, ktore pojawily sie w tym samym czasie, co my - mowil dalej. Wcale nie jestesmy wyjatkowi, cierpimy z powodu tych samych krzywd zadawanych nam przez rodzicow i spoleczenstwo. Dokladnie tych samych. Zwrocono na nas uwage, bo piosenki Nirvany sa moze bardziej chwytliwe i latwiejsze do zapamietania. Wszyscy ludzie w moim wieku zadawali sobie takie same pytania, w dodatku w tym samym czasie: podstawowe brzmialo: <> Co sie dzieje? Cos tu nie gra? Cos bylo nie tak z wychowaniem naszych rodzicow. Musieli dac dupy, w ktoryms momencie swojego zycia. I zyja w swiecie fantazji. Zrobili cos bardzo zlego... To mocne slowa, jak na czlowieka, ktorego rodzice rozwiedli sie, gdy mial osiem lat. Analiza wlasnych piosenek nasunela Kurtowi pewna mysl. Teraz juz wiem dlaczego mialem tyle problemow z udzielaniem wywiadow po ukazaniu sie plyty - powiedzial. Dziennikarze sluchali piosenek i probowali namowic mnie do wyjasnienia tego czy innego watku, a ja w ogole nie mam zdania na ich temat. Wszystkie piosenki mowia o jednym i tym samym: jest we mnie konflikt miedzy dobrem a zlem, miedzy mezczyzna a kobieta i to wszystko. ROZDZIAL DZIESIAT Olbrzymi sukces "Nevermind" byl dla wszystkich wielkim zaskoczeniem, ale z dzisiejszej perspektywy widac mnostwo zwiastunow, wrozacych plycie wspaniala przyszlosc. Pierwszym z nich byly nagrania z sesji w Smart Studios, ktore przed ukazaniem sie "Nevermind" krazyly przez ponad rok wsrod ludzi z biznesu. Specjalisci od kreowania gustow i muzyczni szalency mieli wiec dosyc czasu na rozpropagowanie Nirvany. Kolejka chetnych do wejscia na impreze z okazji wydania plyty ciagnela sie przez jedna przecznice.Kolejnym zwiastunem byla popularnosc niecenzuralnych podkoszulkow Nirvany, ktore zapewnily zespolowi darmowa (a nawet zyskowna) reklame. Grupa byla w trzech trasach po Ameryce i w dwoch po Europie. Chwalono ja entuzjastycznie w najbardziej wplywowych brytyjskich tygodnikach muzycznych, nie wspominajac juz o poparciu udzielonym przez Sonic Youth. NIEPRZECIETNY, PONADFORMATOWYFENOMEN Zwiazany z Nirvana sukces Sub Pop byl mozliwy dzieki wiedzy Ponemana i Pavitta, ktorzy pilnie studiowali wzloty i upadki innych wytworni niezaleznych i sprytnie wykorzystali zbudowana, wczesniej alternatywna infrastrukture. Owa infrastruktura pomogla rowniez Nirvanie. Promotorzy i agenci zajmujacy sie rozprowadzaniem biletow wiedzieli juz jak postepowac z nowym gatunkiem zespolow, a kilku z nich wyspecjalizowalo sie w obsludze alternatywy. Nirvana zatrudniala czolowego prawnika, Alana Mintza, ktory zdobyl doswiadczenie i nawiazal odpowiednie kontakty, pracujac przy doskonalych kontraktach dla Jane's Addiction, Toad the Wet Sprocket i wielu innych nowych zespolow. Nirvana wiedziala z wiarygodnych zrodel (Sonic Youth) o pozytkach plynacych ze wspolpracy z Gold Mountain, Geffenem i nawet rezyserem wideoklipow, Kevinem Kerslakem, i skorzystala w odpowiednim czasie z uslug calej trojki. R.E.M. otworzyl dla Nirvany droge do radia. Nieco pozniej Kurt zatrudnil nawet ksiegowego pracujacego rowniez dla R.E.M.Przed 24 wrzesnia 1991 Sub Pop i grunge funkcjonowali juz w taki czy inny sposob w masowej swiadomosci, ale wiekszosc ludzi nie miala pojecia jak zdobyc ich plyty, a sam gatunek muzyczny nie byl opisywany w mainstreamowej prasie branzowej czy nadawany przez duze stacje radiowe i MTV. Nikt na dobra sprawe nie wiedzial jaki grunge nalezy kupowac, gdy w koncu znajdzie sie kapele podpisujaca sie pod ta nazwa. Dystrybucja duzej wytworni umozliwila sprzedaz "Nevermind" - pierwszej plyty grunge'owej, co potwierdzalo oficjalne logo Sub Pop na okladce - w glownych sieciach sklepow muzycznych, w ktorych kazdy mogl kupic sobie pierwszy kawalek grunge'u na wlasnosc. Nie bez z:.aczenia byl rowniez fakt, ze album ukazal sie na poczatku roku akademickiego, kiedy "programisci" uczelnianych rozglosni szukaja na gwalt nowych nagran, ktorymi mogliby wypelnic czas antenowy. Muzyka Nirvany byla udoskonalona i wzmocniona wersja tego, co wczesniej graly grupy w rodzaju Hiisker Dii i Replacements, ale w zbiorowej swiadomosci zakorzenila sie jako mieszanina Black Sabbath i Beatlesow. Uklony w strone producentow... "Nevermind" byla pierwsza plyta "alternatywna", ktora dobrze brzmiala w radiu. Mocno skompresowane miksy (z elektronicznie obcieta gorna i dolna wysokoscia nagran) Andy Wallacea, idealnie nadawaly sie do mainstreamowego radia, ktore wciaz (niestety!) wygrywa lub przegrywa kampanie promocyjne. W porownaniu z innym nagraniami alternatywnymi, "Nevermind" brzmialo jak plyta Bon Jovi, produkcyjna, slodka powloka dokladnie ukryla gorzka punk rockowa pigulke. Steve Fisk, ktory produkowal nagrania z "Blew", uwaza, ze plyta - z ciezko brzmiacymi basami i gitarami oraz mocnym pogtosem bebnow - przypomina w duzym stopniu ptodukcje brytyjskiej nowej fali z poczatku lat osiemdziesiatych. Fisk ma na ten temat wlasna teorie, ktora nazwal "Teoria Janet". Kiedy Janet miala pietnascie lat - mowi Fisk - sluchala tylko The Smiths. Dzieki nim czula sie kims wyjatkowym i spedzala dlugie godziny w sypialni z walkmanem na uszach delektujac sie ponurymi tekstami. Ciezko przezyla rozwiazanie The Smiths. Morrissey rozpoczal solowa kariere i wszystkie przyjaciolki Janet rzucily sie na niego, ale dla niej to nie bylo to samo. Majac szesnascie czy siedemnascie lat - ciagnie Fisk - Janet weszla na dobre w faze brytyjskiego rocka gotyckiego i czesto myslala o smierci. Ufarbowala sobie wlosy na czarno i nosila sie jak Siouxie, nie zdajac sobie sprawy, ze to juz dawno przebrzmialy banal. Jestesmy gdzies okolo 1986 roku. Rodzice Janet byli wkurwieni jej wygladem, zadna z jej kolezanek nie wygladala tak radykalnie i Janet czula sie swietnie. Pozniej jednak coraz czesciej zauwazala podobne do siebie dziewczyny w supersamach i domach towarowych. Jej wyglad byl zgrany i nie czula sie juz tak wspaniale. Gdzies po drodze zapisala sie przypadkowo do Klubu Singlowego Sub Pop. Odkryla muzyke, ktora naprawde wkurwiala wszystkich dookola i zostala "grunge owa". Takich jak ona byly miliony. Sukces nowofalowo-punkowej plyty w rodzaju "Nevermind" byl zagwarantowany demograficznie. Bo co my tu mamy? - pyta Fisk. Wesole piosenki ze smutnym tekstem. To samo robili The Cure, to samo robilo Joy Division. Janetnie miala wyboru, musiala polubic Nirvane. Kurt byl zachwycony, slyszac "Teorie Janet". Mysle, ze to prawda - powiedzial smiejac sie pod nosem. Amerykanskie media trabily o Billu Clintonie - pierwszym prezydencie z pokolenia "wyzu demograficznego", nie zwracaly jednak uwagi na fakt, ze pokolenie to od lat ksztaltowalo obraz amerykanskiej kultury - szczegolnie muzycznej. "Wyz" steruje niemal kazdym elementem mainstreamowego przemyslu muzycznego, sprawuje nadzor nad zawieraniem kontraktow, programem radiowym, publikacjami w prasie. Totemy "wyzu", takie jak The Rolling Stones, The Beatles czy Bob Dylan, sa jedynymi bostwami, wszystko inne jest tylko "kopia" i pozostaje w ich cieniu. "Wyz" bombarduje Ameryke klasycznym rockiem nadawanym na falach radiowych. A gdy ludziom znudzi sie sluchanie "Brown Sugar" po raz 3298-my, "wyz" funduje im "nowosc" w postaci Black Crowes czy Spin Doctors, ktorzy mimo etykiety "buntownikow" trafiaja w ten sam "wyzowy" gust i odpowiadaja tym samym "wyzowym" standardom. Jednak przed ukazaniem sie "Nevermind" wyroslo kolejne liczne pokolenie. Dwudziestoparolatkowie nie wychowywali sie na "Let It Bleed", "Bialym Albumie" czy "Blonde on Blonde" - plyty te byly dla nich starociami. Nowy "wyz" byl liczniejszy od starego i chcial miec wlasna, niepowtarzalna muzyke. Plyta Nirvany ukazala sie w najodpowiedniejszym momencie. Zawierala muzyke stworzona przez nowa grupe mlodziezy, ktora do tej pory pomijano, ignorowano lub traktowano z poblazaniem; muzyke mowiaca wlasnie o tych sprawach. Dokladnie tak jak spiewali dwudziestoparolatkowie z grupy Sloan w piosence "Na lewo od centrum": "Nie pamietam kiedy ostatni raz bylem w centrum zainteresowania pop kultury... Jestem na lewo od centrum/ od srodka namalowanej przez was tarczy/To smutne, ze mozecie mnie trafic/tylko przez nieuwage..." W ostatecznym rozrachunku nie chodzilo juz o to, ze Nirvana mowila w nowy sposob o dorastaniu w Ameryce, przede wszystkim liczylo sie to, jak to robila. Stala sie -jak napisal krytyk z Los Angeles Times, Robert Ffilburn - "glosem budzacego sie pokolenia". Fakt ten mial wiele implikacji, od rynkowo-konsumenckich do polityczno-demograficznych. Oznaczal rowniez koniec epoki "starego wyzu", ktory szczycac sie wlasna mlodoscia byl jedynym arbitrem kultury mlodziezowej. W kartach "pierwszych wyzowcow" fortuna zatoczyla kolo. Gdyby ktos mial jakies watpliwosci: plyta "Nevermind" udowodnila raz na zawsze, ze "rock-niezalezny" byl calkowicie skoncentrowany na sobie i nigdy nie mial zamiaru brac na swoje barki ciezaru dzialania jako, jednoczaca sila", jaka byl zwykly rock u swego zarania. Kurt mial dosc odwagi, by pokusic sie o wyprawe w dziedzine popu i album "Nevermind" zmusil mieszkancow "niezaleznego swiata" do rozwazenia kwestii czy moze podobac sie muzyka, ktora podoba sie wszystkim? I czy ktos z ich grona moze tworzyc muzyke popularna, ktora zda egzamin "niezaleznej" lojalnosci? Niektorzy doszli do wniosku, ze popularnosc Nirvany calkowicie dyskwalifikuje zespol. Nirvana grala muzyke alternatywna, ktora trafiala w gust mainstreamowcow. Rock alternatywny nagle przestal byc domena zbuntowanych studentow i zaczal odzwierciedlac rzeczywistosc spoleczna walczacego i zmieniajacego sie narodu. "Nevermind" i fenomen paczkujacego wlasnie "funk and rolla" (Red Hot Chili Peppers, Fishbone, Faith No More) wprowadzily do rockowego krwiobiegu nowy zapas witamin. Dla wywodzacego sie z nizin spoteranycYY^Mrta, suYees ^eNeTOAno" ty\ osU\.ecx\qm wrazam ^o^u\\^cm^c\v\4ea\s^ Sub Pop; Aberdeen stato sia wazniejsze od Seattte, a nawet samego Nowego Jorku. Muzyka Nirvany byla nie tylko chwytliwa i wzruszajaca - tetnila "duchem" epoki. W jednym z niezliczonych artykulow o fenomenie pokolenia dwudziestoparolatkow, publicysta magazynu Atlantic z grudnia 1992 stwierdzil, ze "to pokolenie - a raczej reputacja, jaka sie cieszy - stalo sie dla <> metafora utraty celu przez Ameryke, rozczarowania jej instytucjami, rozpaczy nad losem kultury i strachu o przyszlosc". W tych okolicznosciach nikogo nie powinien dziwic fakt, ze piosenka wywrzeszczana przez mlodego mezczyzne z towarzyszeniem halasliwych gitar, zajela pierwsza pozycje na krajowych listach przebojow. Kurt wrzeszczal w jezyku, ktory rozumialy miliony. Komunikowal sie w urywany, intuicyjny sposob z pokoleniem przyzwyczajonym do asymilowania i wyrazania informacji, przekazywanych w codziennych litaniach telewizyjnych reklam, w grach wideo, w zamecie kiepskiej szkoly, ktora nie uczy nawet czytac. Teksty Kurta sprawiaja wrazenie nieslychanego chaosu. Gdy pod koniec "Teen Spirit" powtarza "zaprzeczenie, zaprzeczenie", jest to wiadomosc, ktora w glebi duszy rozumie kazdy. A jesli nie, no to coz... Gdzies musi znajdowac sie granica, nawet jesli mowimy o uniwersaliach. "Zaprzeczenia" Kurta sajednym z najbardziej niezwyklych momentow w historii rocka. Singiel "Teen Spirit" powedrowal do rozglosni radiowych 27 sierpnia, a w sprzedazy pojawil sie dwa tygodnie pozniej, 10 wrzesnia. Sprzedawal sie dobrze, ale nie byl natychmiastowym sukcesem. Tymczasem MTV przyjela wideoklip Nirvany, wokol ktorej zaczal narastac szum. Piosenke nadawaly bez przerwy akademickie i alternatywne stacje radiowe. "Teen Spirit" nie mialo byc przebojem. Taka role przypisywano raczej drugiemu singlowi "Come As You Are", ktory mial dotrzec do rozglosni o innych niz "alternatywne" upodobaniach. Pierwszy singiel mial stanowic mocna, alternatywna podstawe "Nevermind". Nikt z nas nie uwazal tej piosenki za utwor ponadformatowy - mowi Danny Goldberg z Gold Mountain. Ale gdy uslyszala ja publicznosc, natychmiast zapomniano o formatach. Nie liczylo sie to, ze nadawano ja w bardzo sformatowanym, rodzacym sie wowczas radiu alternatywnym. Ci, ktorzy choc raz uslyszeli " Teen Spirit" od raz biegli kupowac singiel. Trudno dzisiaj uwierzyc, ze piosenka moze stac sie przebojem tylko dlatego, ze jest bardzo dobra, ale tak wlasnie bylo w przypadku "Teen Spirit". Co jakis czas powstaje taki utwor - twierdzi Goldberg. W przypadku Nirvany chodzilo nie tylko o piosenke, ale i wizerunek zespolu, ktory bardzo spodobal sie pewnej subkulturze. MTV nie od razu zaczela pompowac "Teen Spirit". Swiatowa premiera wideoklipu miala miejsce w prestizowym programie 120 Minutes (Nirvana byla pierwszym debiutantem - jesli nie liczyc Barta Simpsona - uhonorowanym w ten sposob), ale dopiero wtedy, gdy Amy Finnerty - wowczas mloda pracownica dzialu programowego od dawna propagujaca nowa muzyke wsrod "decydentow" kanalu - odwiedzila biuro swojego szefa i urzadzila "mala awanture". Od tamtej pory "Teen Spirit" zaczal blakac sie w programach dla nocnej zmiany, by w koncu 14 pazdziernika, trzy tygodnie po wydaniu plyty, trafic do Buzz Bin - programu, w ktorym MTV kreowala (by nie powiedziec "nadmuchiwala") nowych artystow. W Buzz Bin pokazywano klip przez dziewiec tygodni, przez ktore - jak mowi sie w przemysle nadawczym - "telefony rozgrzewaly sie do czerwonosci". Badania rynkowe prowadzone przez stacje udowodnily, ze "Teen Spirit" jest ogladane przez wszystkie grupy wiekowe odbierajace MTV. Goldberg twierdzi, ze plyta miala w kieszeni zloto zanim MTV zaczela nadawac "Teen Spirit". MTV po prostu zwielokrotnila i tak ogromna popularnosc piosenki. Bylo oczywiste, ze w tym przypadku chodzi glownie o muzyke - o piosenke i pragnienie publicznosci, by powiodlo sie spiewajacemu ja zespolowi - mowi Goldberg. Podobne pragnienie towarzyszylo Nagranie dla MTV, 10 stycznia 1992. (Mark Kates) R.E.M., moze nawet Janes Addiction, ale dopiero Nirvana okazala sie zespolem, ktory pojawil sie we wlasciwym, czasie i miejscu. Plyta "Nevermind" zarobila dla Geffena 50 milionow dolarow - calkiem niezle jak na inwestycje w wysokosc 550 tys. dolarow. Mimo to nikt nie przypisuje sobie zaslug za ten niewatpliwy sukces. Jak powiedzial prezes rady nadzorczej Geffena Ed Roseblatt w wywiadzie dla New York Timesa: "Niczego nie zrobilismy. Byl to jeden z rzadkich przypadkow plyty, ktorej nalezy zejsc z drogi i schowac glowe w piasek". Fraza prezesa o "schodzeniu z drogi i chowaniu glowy w piasek" powtarzana jest jak mantra przez wszystkich szefow Geffena. Nie jest to jednak czcza gadanina. Rosenblattowi chodzilo o to, ze wraz z osiagnieciem przez plyte pewnego poziomu sprzedazy, wytwornia przyjmuje odpowiednie strategie marketingowe, ale w przypadku "Nevermind" - albumu, ktorego pierwszy milion egzemplarzy rozszedl sie niemal blyskawicznie - tempo sprzedazy bylo tak duze, ze ludzie od marketingu nie zdazyli wypracowac zadnej strategii. Szybkosc, z jaka ta plyta znikala z polek musiala rozczarowac niejednego specjaliste - mowi Goldberg. Zajmowalismy sie tylko delektowaniem chwila, bo takie jak ona nie zdarzaja sie w tym interesie codziennie. Sukces "Nevermind" przypominal wielka "szeptana" kampanie, ktora przed pietnastu laty wypromowala Brucea Springsteena. To, co przydarzylo sie Nirvanie mialo bez watpienia swoje wczesniejsze, nieco mniej chwalebne odpowiedniki, jak chocby sukces Petera Framptona, po ktorym nikt sie nie spodziewal dziesieciu milionow sprzedanych egzemplarzy hitu roku 1975 "Frampton Comes Alive!" czy powodzenie niejakiego Vanilla Ice, ktory pojawiajac sie znikad zdobyl dziesiec platynowych plyt za swoj debiutancki album nagrany I dla duzej wytworni. We wszystkich tych przypadkach sukces nie byl spowodowany kampaniami radiowymi czy telewizyjnymi, ale "szeptana" propaganda roznoszaca sie z ust I do ust. "Nevermind" doczekalo sie w koncu profesjonalnego podejscia marketingowego, gdy DGC dodalo plyte do wspolnych programow reklamowych, prowadzonych z sieciami sklepow muzycznych, nasililo dystrybucje promocyjnych gadzetow w postaci plakatow i mobili, przyznalo niektorym detalistom rabaty na hurtowe ilosci kupowanych plyt i zgodzilo sie na i zwloke w splacie za wykupiony wczesniej towar. Sprzedaz eksplodowala. Innym waznym czynnikiem rynkowym bylo wprowadzenie nowego, elektronicznego systemu monitorowania liczby sprzedawanych plyt. Soundscan - bo tak nazywa sie ow system - informuje o rzeczywistej wielkosci sprzedazy i nie mozna nim manipulowac, jak wczesniejszymi systemami raportujacymi. Po jego wprowadzeniu przemysl muzyczny dowiedzial sie, co naprawde kupuje sie w sklepach, a nie co mowia wytwornie na temat sprzedazy. New York Times doniosl swoim czytelnikom, ze Geffen/DGC wykorzystal Soundscan jako narzedzie marketingowe przy promocji "Nevermind". Moglo tak byc w istocie, bo nagle pojawily sie informacje, ze na niektorych rynkach Nirvana wyprzedza Metallike w stosunku cztery do jednego. Wiadomosci tego rodzaju Geffen przekazywal stacjom radiowym, ktore zamiast Nirvany graly Metallike. Miedzy 24 wrzesnia a Bozym Narodzeniem "Nevermind" zylo wlasnym zyciem -twierdzi Gary Gersh. W styczniu w kioskach pojawily sie pierwsze artykuly o zespole, a wystep Nirvany w Saturday Night Live (11 stycznia) dodatkowo pchnal sprzedaz. W tym momencie "Nevermind" sprzedawalo sie w liczbie 300 tys. egzemplarzy tygodniowo. W ostatnim tygodniu grudnia - gdy dzieciaki kupowaly prezenty - sprzedano 373250 egzemplarzy. Wtedy wlasnie Nirvana zdetronizowala Michaela Jacksona z pierwszej pozycji listy Billboardu, dwustu najlepiej sprzedajacych sie albumow. Nirvana sprzedawala sie lepiej od Gartha Brooksa, Metalliki, U2, Guns n' Roses i MC Hammera. Billboard nazwal "Nevermind" "nieprzecietnym, ponadformatowym fenomenem", ktory grano w stacjach hardrockowych, modernrockowych, akademickich, AOR i w koncu CHR. Niektorzy uznali, ze pierwsza pozycja "Nevermind" jest czyms w rodzaju "cyrku" -zrzadzeniem losu wynikajacym z faktu, ze U2 nagralo plyte artrockowa, Michael Jackson zsuwal sie po rowni pochylej, a Guns n' Roses mialo kaprys wydac podwojny album. Nie mieli konkurencji - mowi Steve Fisk - wiec to zaden wyczyn, ze zaszli tak wysoko. Kiedy psuje sie ogolny poziom muzyki, otwiera sie okienko, przez ktore wlatuja rozne gowna. Miejsca, w ktorych grala Nirvana podczas trasy amerykanskiej okazywaly sie zbyt male wobec popularnosci zespolu, a to z kolei stworzylo wrazenie podobne do tego, jakie powstalo po wydaniu ich pierwszego singla malenkim, tysiecznym nakladzie. Bilet na Nirvane stal sie obiektem pozadania, fetyszem wzbudzajacym ciekawosc i zwiekszajacym sprzedaz. Fenomen "Nevermind" symbolizuje pokoleniowa zmiane warty w muzyce rockowej. Wczesniej na scenie muzycznej krolowali tak zwani "hodowcy wlosow" - grupy w rodzaju Poison, Warrant, Winger itp. - wymysleni przez muzyczny establishment z Hollywood i traktowani przez publicznosc jako zwykli "dostarczyciele rozrywki", pracownicy korporacji, pozerzy i oszusci. Ich "pozastandardowa" muzyka i wszechobecny seksizm idacy reka w reke z eksponowana na kazdym kroku meskoscia, szybko zgraly sie w oczach odbiorcow. I choc co jakis czas ludzie ci wymyslali chwytliwe piosenki, utwory te przechodzily bez echa. Podniecenie zwiazane z Nirvana karmilo sie - przynajmniej po czesci - wlasnie samym podnieceniem, bowiem od dawna nie bylo na rynku muzycznym zespolu rockowego, ktory cokolwiek by znaczyl; albumu, ktory zdefiniowalby ogromny i nie znany wczesniej obszar kulturowy. W powietrzu od dawna cos wisialo i Nirvana zamienila to cos w muzyke. Kupowanie plyty Nirvany stalo sie swoistym buntem konsumentow. Ludzie odrzucali stara gwardie i zaczynali kierowac sie wlasnymi wrazeniami, zamiast tym, co wmawiala im wielka, dobrze naoliwiona maszyna do robienia "wody z mozgu" i "kreowania gwiazd". Ludzie wybrali tresc, a nie pozor. Trudno orzec czy moglo miec to jakis zwiazek z ich wyborami politycznymi, ale wiadomo bylo, ze w najblizszych wyborach prezydenckich stanie sie cos dziwnego. Sukces plyty zbiegl sie z ogolnym trendem powrotu do, "rzeczywistosci" obejmujacym tak rozne dziedziny jak telewizja (i powodzenie "Unplugged" w MTV), dietetyka (odwrot od konserwantow) i zycie polityczne, (ktore na skutek rosnacego wplywu niezaleznych kol opiniotworczych -jak chocby CNN - odeszlo od sztucznosci kreowanych - niczym reklamy - osobowosci politycznych). Nikogo nie udawalismy, nie bylismy nikim poza nami samymi -mowi Dave Grohl. Sluchajac Nirvany dostawales produkt typu "dwa w jednym" - dobra muzyke i normalnie wygladajacych ludzi. Przed nami robil to juz Bruce Springsteen, ktory zapelnial kazda stutysieczna hale w New Jersey dlatego, ze wygladal jak "pierdolony mechanik ". Mysle, ze cos w tym jest - ludzie chca ogladac innych, normalnych ludzi i potrafia to docenic. Nirvana ucielesniala tesknote za moralnym wszechswiatem, ktory bylby bardziej rzeczywisty i bardziej uczciwy od tego, jaki proponowal wowczas konwencjonalny rock -twierdzi Danny Goldberg. Odpowiada to tesknocie obecnej w calej kulturze i dotyczacej post-reaganowskiego zbioru wartosci. Istnieje zwiazek miedzy ich pragnieniem autentycznosci, a ogolnie pojmowana uczciwoscia czy etyka. W Nirvanie czulo sie zaangazowanie w te postawe i to wydalo sie ludziom bardzo atrakcyjne. Nirvana propagowala wartosci egalitarne, etyczne, zerwala z kultem meskosci i dazenia do wladzy. Wszystko to, plus ich geniusz muzyczny, stworzylo fenomen "Nevermind". Dave Grohl zaprzecza jakoby "znal sie na analizie", ale doskonale potrafi opisac okolicznosci, ktore przyczynily sie do powodzenia "Nevermind". W rocku panowal zastoj, ktory stworzyl otchlan - mowi. Wystarczy spojrzec na Top 10 rok przed wydaniem "Nevermind". Nie bylo tam zadnego rocka oprocz kiepskiego heavy metalowego gowna, z ktorym nikt sie nie identyfikowal. Gdy ukazala sie nasza plyta, wszyscy... trawiarze, rolkarze, zagubieni, ujrzeli w nas to, kim sami byli: bande dzieciakow grajacych muzyke, ktora brzmiala tak, jakbysmy byli wkurwieni. Wielu ludzi moglo sie z tym identyfikowac. Nasze piosenki byly dobre. Kurt mial wspanialy glos. Kawalki byly chwytliwe i proste, jak z elementarza. Niewypowiedzianym celem rocka jest wkurwianie rodzicow. Ale rodzice dwudziestoparolatkow sami wychowali sie na rocku, a przynajmniej na rock and rollu, i zadanie "wkurwiania rodzicow" stalo sie o wiele trudniejsze niz w latach szescdziesiatych. Mimo to, "Nevermind" - z rozwrzeszczanym wokalista, rozstrojonymi gitarami i straszliwym lomotem bebnow - idealnie nadawalo sie do tego celu. Pomijajac jednak wszystko inne, nikt nie moze zaprzeczyc, ze muzyka z tej plyty jest po prostu niezwykla. Ma w sobie energie i podniecenie punk rocka, ktore zderzono z melodyjnymi piosenkami doskonale nadajacymi sie do nucenia. W przeciwienstwie do wiekszosci albumow, skladajacych sie z jednego lub dwoch singli i "wypelniaczy", " Nevermind " zawiera wspaniala muzyke od pierwszego do ostatniego dzwieku. Nie slyszalem 0 nikim, kto przerzucalby pilotem utwory, sluchajac "Nerermind" na kompakcie. Kluczem do Nirvany sa jej piosenki, wspaniale, cudowne piosenki - mowi piecdziesiecioparolatek Ed lRosenblatt. Mam na mysli poziom jaki prezentowal wczesniej R.E.M., a jeszcze wczesniej Paul Simon. Choc prasa muzyczna i publicznosc nie widziala w Cobainie wielkiego kompozytora, Kurt byl ulubionym tworca wiekszosci profesjonalistow piszacych muzyke. Jednym pociagnieciem reki przywrocil zycie zdychajacemu, garbatemu potworowi, w jaki przerodzil sie pop. Jego kunszt nie byl "sztuka dla sztuki", jaka uprawiali Elvis Costello, Marshall Crenshaw czy Michael Penn, ktorzy -jak mozna mniemac - czerpali wyjatkowa przyjemnosc z rozmywania emocji, o ktorych wypowiadali sie z takim znawstwem, i ktore ponoc zawierala ich muzyka. Muzyka Kurta byla prosta i plynela wprost do serca. Jego teksty nie zawieraly wymeczonych gier slownych przeznaczonych dla rozkapryszonych krytykow, a kolejnosc akordow nie miala zachwycac ucha studenta konserwatorium Julliarda. Cobain dobieral slowa wzmagajace wrazenia muzyczne. Slowa dzwieki, slowa riffy "kolyszace sie" wraz z muzyka, genialna przez swoja oszczednosc i niepowtarzalnosc. Butch Vig przywiazuje duza wage do glosu Kurta. Gdyby wziac jego piosenki i dac je do zaspiewania komu innemu, efekt bylby oplakany - mowi. W Kurcie bylo cos takiego, co wynosilo te melodie na zupelnie inny poziom. Byla w nim tajemnica i namietnosc i pasja i cos calkiem nieziemskiego, co slychac wjego glosie. Slyszac ten glos zaczynasz widziec to wszystko. Ralph J. Gleason, nie zyjacy juz krytyk muzyczny pisma Rolling Stone, nazwal kiedys podobny fenomen gaelickim slowem "yarrrrragh", oznaczajacym rzadko spotykana ceche ludzkiego glosu, polegajaca na umiejetnosci przekazywania rzeczy waznych, samym brzmieniem i nie majaca nic wspolnego ze zwykla umiejetnoscia spiewania tekstu do nut. Semiotyk Roland Barthes nazwal to "ziarnem glosu". "Ziarno glosu" jest czyms, z czym trzeba sie urodzic, nie mozna sie go nauczyc. Mial je Robert Johnson, mial je i Hank Williams, a z tych, ktorych znamy wspolczesnie Mark Lanegan ze Screaming Trees i Kurt Cobain z Nirvany. Wszyscy czlonkowie Nirvany wnosili do zespolu rzeczy wazne, choc wklad Kurta byl -ze zrozumialych wzgledow - najbardziej naglasniany. Chris stosunkowo dlugo spelnial role jedynego lacznika miedzy Nirvana a swiatem reprezentowanym przez prase; jego wyczucie w "interesach" przydawalo sie w poczatkowym okresie istnienia zespolu, a polityczny rozsadek pozwalal nabrac "wagi", ferowanym przez grupe sadom. Porozumienie jakie panowalo na scenie miedzy nim a Kurtem jest trudne do zdefiniowania, bylo jednak jasne dla wszystkich, ktorzy widzieli koncerty Nirvany. Nie nalezy rowniez zapominac o wsparciu, jakiego Chris udzielal Kurtowi przez wszystkie lata poszukiwania wlasnej muzycznej wizji. Wklad Davea w sukces Nirvany odtrabili przyjaciele zespolu, znajacy z pierwszej reki zmagania Kurta i Chrisa z poprzednimi perkusistami. Potezne uderzenie Grohla wynioslo Nirvane na zupelnie nowa plaszczyzne i trudno wyobrazic sobie teraz "Come As You Are" bez jego gry na talerzach czy "In Bloom" bez maszynowej stopy w refrenie. Choc Dave jest bezwzglednym bebniarzem, wjego grze jakze czesto pojawiajasie elementy czysto muzyczne -nie trudno byloby odgadnac jaka gra piosenke, nawet bez melodii. Trudno przecenic jego wklad osobisty w istnienie grupy. W niemal kazdych okolicznosciach, David byl facetem twardym jak skala - mowi Alex Macleod. Mial dobry wplyw na pozostalych. (Mieli w zasadzie wszystko: wspanialego perkusiste, doskonalego wokaliste, swietny wizerunek, wyczucie mediow, elektryzujace wystepy - mowi Danny Goldberg. Wszystko dzialalo na ich korzysc. Byli doskonali pod kazdym wzgledem. Wplyw "Nevermind" na rynek muzyczny byl tak ogromny, ze obecnie znawcy branzy mowia o "postnirvanowskiej scenie muzycznej", na ktorej - jak powiedzial Matt Lukin: "podziemie nie jest juz takie podziemne, jak kiedys". Sukces Nirvany unaocznil rowniez ludziom z branzy potege fenomenu "snieznej kuli", zwiazanego z wytworniami niezaleznymi. Nirvana nie trafilaby do swiadomosci milionow, gdyby nie lata wytezonej pracy wytworni takich jak: SST, Twin/Tone czy Touch Go oraz zespolow w rodzaju Sonic Youth, Black Flag, The Minutemen, The Replacements czy R.E.M., ktore zbudowaly system rozsiewajacy wirusa alternatywy, bakcyla odpornego na szczepionki duzych wytworni. Dzieki Nirvanie zarowno duze, jak i male wytwornie zaczely zwracac uwage na zespoly z zapleczem, grupy rzeczywiscie lubiane przez fanow, ktorym nie trzeba bylo tworzyc popularnosci przy pomocy promocyjnych dolarow. Czesc decyzji dotyczacych podpisywania kontraktow i promocji, scedowano na najnizsze szczeble drabiny korporacyjnej. Wzrastajaca potega regionalnych scen muzycznych, przyczynila sie do decentralizacji przemyslu muzycznego. Czesc wladzy przeszla z rak korporacyjnych "wydzialow rocka" duzych wytworni plytowych w rece ludzi zajmujacych sie na co dzien scena niezalezna. Nie ulega watpliwosci, ze zatrudnia sie teraz pietnastu czy dwudziestu specjalistow od AR, ktorzy przed dwoma laty byli nikim. Dzis moga podpisywac kontrakty - mowi Goldberg. Ludzie ci zjechali do Seattle, gdzie kazdy muzyk z dlugimi wlosami i we flanelowej koszuli mogl " trafic " kontrakt za 350 tys. Na poczatku 1992 grupy z Polnocnego-Zachodu podpisywaly kontrakty w niewiarygodnym tempie jednego zespolu na tydzien. Przemysl muzyczny bedzie mial co trawic przez wiele kolejnych lat, a wszystko dzieki dzialalnosci nowej fali specjalistow od AR. Po Nirvanie niektore z alternatywnych zespolow dostawaly kosmicznie wysokie zaliczki. A poniewaz niewielu "bossow" rozumialo ich muzyke i srodowisko, wraz z zaliczkami przyznawano im calkowita swobode tworcza. Pierwszy wyz zaczal sie starzec i kupuje coraz mniej plyt. "Nevermind" oznaczalo zmiane pokolenia wsrod konsumentow. Wytwornie zdawaly sobie sprawe, ze musza zwrocic sie ku nowym rynkom. A rynki te spolaryzowaly sie nagle na tych, ktorzy kupowali, na przyklad, Def Leppard, i tych, ktorzy chcieli czegos innego. Mainstreamowe radio dostalo nauczke, poniewaz wypromowano plyte bez jego udzialu. Wszyscy wiedzieli, ze to nie byl cud, bo "Nevermind" jest naprawde dobra plyta. A za Nirvana szla armia innych. Nirvana trafila w sedno, nagrywajac wspanialy album w okowach superstruktury duzej wytworni plytowej. Zachowala swa integralnosc, mimo uklonu w strone mainstreamowych gustow muzycznych. Byc moze ostatnia nauka jaka plynie z sukcesu "Nevermind" jest to, ze nawet najmniejszy zespol (czy osoba) moze dokonac wielkich zmian w pozornie martwych instytucjach. I I - | 1 LI (?Michael Lavinc)Kurt i Courtney brali heroine przez dwa dni pobytu w Amsterdamie podczas Swieta Dziekczynienia 1991. To byl moj pomysl -mowil Kurt. To ja ja namowilem. Ale nie mialem pojecia skad wziac here, wiec Courtney zajela sie cala sprawa. Zabrala mnie do takiego miejsca, gdzie podobno mozna bylo cos zalatwic. Zrobilismy to tylko dwa razy podczas calej trasy. Kurt i Courtney spotkali na ulicy faceta, ktory zaprowadzil ich do cieszacej sie zla slawa, amsterdamskiej dzielnicy "czerwonych latarn", gdzie zalatwili dzialke. Pozniej brali heroine w Londynie. POGO Z PANIA HERA Bole zoladka doprowadzaly Kurta do szalenstwa i sprawialy, ze podczas calej trasyeuropejskiej byl chronicznie poirytowany i nastawiony antyspolecznie. Moja wscieklosc byla scisle zwiazana z fatalnym stanem psychicznym, w jakim sie znajdowalem - mowil. Bylem tak ' zly na swoje cialo, ze stracilem cala ochota do udzielania sie towarzysko. Zachowywalem sie I jak skonczony neurotyk, bo przez caly czas mnie bolalo. Ludzie nie mieli pojecia, ze cierpie, a ja nie moglem sie skarzyc przez dwadziescia cztery godziny na dobe. Kurt twierdzil, ze bol byl tak nieznosny, ze czesto myslal o samobojstwie, zamiast ktorego wybral trucizne. Doszedlem do wniosku, ze chce pozyc - wspominal. Jesli popelnie samobojstwo, zrobie to z lepszego powodu niz glupie bole brzucha. Postanowilem wiec zaszalec. Na poczatku grudnia Kurt wrocil do Seattle, a Courtney grala nadal w Europie z Hole. Poznal wtedy dziewczyne, ktora wychodzila z nalogu i zdolal przekonac ja, by zalatwila mu narkotyk. Poczatkowo dziewczyna robila to tylko wtedy, kiedy miala ochote, pozniej zaczela przynosic mu here kazdego dnia. Na efekty nie trzeba bylo dlugo czekac. Pewnego dnia Kurt i jego posredniczka wpadli w panike. Wcale nie przedawkowalem! - protestowal Kurt. To ona myslala, ze przedawkowalem i zaczela mnie reanimowac. Po prostu wstalem za szybko i padlem na podloge. Mowila, ze musiala mnie reanimowac, bo zaczynalem siniec, ale stracilem przytomnosc na krotko... moze na pol minuty. Przestraszyla sie, a pozniej wszystko wyolbrzymila. Po jakims czasie Kurt poznal dealera i zaczal kupowac na wlasna reke. Chcialem sie uzaleznic - ciagnal. Staralem sie o to. To byl moj wybor. Powiedzialem sobie: <>. Bylem u dziesieciu lekarzy i zaden mi nie pomogl. Musialem cos zrobic, zeby zahamowac bol. Przyznawal przy tym, ze bycie na haju sprawialo mu przyjemnosc, ale nie o to chodzilo w tym wszystkim. Zaczelo sie od tego, ze cpalem przez trzy dni pod rzad i bole minely jak reka odjal -mowil. Poczulem ogromna ulge. Powiedzialem sobie: <>. Nie zaluje tego, bo po raz pierwszy od bardzo dawna nie budzilem sie codziennie z bolami zoladka. Psychicznie czulem sie doskonale. Wyleczylem sie. Tajemnicze bole zoladka zniknely, by powrocic ze wzmozona sila podczas dlugiego detoksu. Kurt byl w Seattle przez mniej wiecej dwa tygodnie, choc zupelnie tego nie pamieta, nie wie nawet gdzie mieszkal przed odlotem do L.A. Chryste, nic nie pamietam ~ mowil. Nie bylem w miescie zbyt dlugo, ale, Jezu, nie wiem nawet gdzie spalem? Gdy Courtney wrocila do Los Angeles pod koniec grudnia, Kurt zadzwonil do niej i zaproponowal, by zamieszkali razem. Przez jakis czas mieszkali w dawnym locum Courtney, dzielonym z gitarzysta Hole Erikiem Erlandsonem i jeszcze jedna osoba. Wkrotce jednak dano im do zrozumienia, ze musza sie wyprowadzic. Z powodu narkotykow. Przenosili sie z hotelu do hotelu biorac -jak mowi Courtney - kiepska, meksykanska heroine. Kurt bral zawsze wiecej od Courtney. Courtney nigdy nie nauczyla sie jak poslugiwac sie strzykawka, wiec Kurt robil jej zastrzyki, jesli mocno prosila. Courtney miala juz ciemna blizne w zgieciu lokcia od dawnych, nieudanych nakluc. Jak spedzali czas? Naprawde nie pamietam - mowil Kurt, choc gdy wypowiadal te slowa od tamtej chwili minal zaledwie rok. Pamietam tylko, ze oboje wygladalismy bardzo niechlujnie. Heroina jest bardzo zwodniczym narkotykiem. Daje poczucie odprezenia i komfortu. Przy malych dawkach ludzie niesmiali staja sie nagle towarzyscy. Wieksze dawki powoduja nagle "odjazdy" - pozorny sen ogarniajacy narkomana nawet w polowie zdania. Narkotyk moze dzialac do dziesieciu godzin, ale im czesciej sie go bierze, tym krotszy staje sie efekt. Heroina jest bardzo zdradzieckim narkotykiem - uzaleznia powoli, ale gdy przekroczy sie pewna granice, nie branie narkotyku sprawia ogromny dyskomfort. Zaczyna sie glod. Po jakims czasie czlowiek przestaje myslec racjonalnie, nie potrafi panowac nad emocjami, a czesto nie jest swiadom tego, co sie z nim dzieje. Tuz po Swietach Bozego Narodzenia Nirvana wyjechala w krotka trase z Pearl Jam i Red Hot Chili Peppers, ktorzy spelniali role gwiazdy. Nikt nie byl zbyt szczesliwy z powodu drugoplanowej roli Nirvany, ale zespol musial wypelnic zobowiazanie podjete podczas chaotycznej trasy amerykanskiej. Tak czy inaczej Nirvana grala pierwsze skrzypce. Jej album zajmowal szosta pozycje na liscie Billboardu i mial juz zlota gwiazdke. Poza tym Nirvana miala znakomity material - piosenki takie jak "Lithium", "Teen Spirit" czy "In Bloom". Najlepszy kawalek Chili Peppers byl coverem "Higher Ground" Stevie Wondera. Pearl Jam dopiero raczkowal. Podczas trasy z Peppersami, Chris doszedl do wniosku, ze jego najlepszy przyjaciel jest uzalezniony od heroiny. Wygladal jak kupa gowna - mowi Chris. Wygladal jak zjawa. Chris wiedzial, ze w niczym nie moze pomoc. Doszedlem do wniosku, ze to jego pierdolony odlot, jego zycie, z ktorym ma prawo robic to, co chce. Ludzi nie da sie zmienic, a juz na pewno nie przy pomocy kazan. Co moglem zrobic? Nic. Wiec robilem swoje. Wszyscy uwazali, ze to Courtney uzaleznila Kurta od heroiny. Wszyscy zwalali na nia wine - wspomina Shelli. Stala sie kozlem ofiarnym. Gdyby Kurt nie zaczal z Courtney, zaczalby z kim innym i tak samo uzaleznilby sie od heroiny. Tak wyglada prawda. Najlatwiej bylo obwiniac Courtney i wszyscy to robili. Wciaz to robia. Tylko dlatego, ze jest halasliwa i wygadana i ma swoj punkt widzenia... Zrzucanie winy na Courtney idealnie pasowalo do znanego wszystkim milosnikom rocka stereotypu "dominujacej suki i nieszczesliwego gwiazdora". Nikt nie bral pod uwage tak oczywistego faktu, ze nie mozna nikogo zmusic do brania heroiny. Ludzie, ktorzy biora, chca to robic. Kurt mial wczesniejsze doswiadczenia z heroina, niektore calkiem niedawne, a Courtney byla wtedy czysta od trzech lat. To taki kurewski, seksistowski stereotyp, klasyczna glupota - mowil Kurt. Czlowieku, kiedy wrocilem z Europy dawalem wszystko, zeby zdobyc here. Kazdego jebanego dnia. Sam z siebie. Chris mial wlasne problemy, z ktorymi sie zmagal. Po noworocznym koncercie w Cow Palace w San Francisco byl tak pijany, ze rozbil sobie glowe o grzejnik. Postanowil nie pic tak dlugo, jak sie da. Pierwsza prasowa wzmianka dotyczaca problemow Kurta z narkotykami ukazala sie w styczniu w magazynie BAM, w ktorym napisano, ze Cobain "zasypia w polowie zdania" oraz, ze "zwezone zrenice, zapadniete policzki, pokryta bliznami, szara skora, wskazuja na cos wiecej niz zmeczenie". Wkrotce branzowe pismo przemyslu muzycznego - Hits, podalo do wiadomosci w kolumnie "podpowiedzi", ze Kurt "tanczy pogo z pania Hera" uzywajac sformulowania wymyslonego przez czlonkow Guns n' Roses. Tak sie zlozylo, ze kolumne "podpowiedzi" redagowal ten sam Lonn Friend, ktory nie tak dawno poczul sie obrazony przez Kurta. W koncu mialem juz tego dosyc - mowil Kurt -poczulem siejakparanoik, bo wszedzie pisano o mnie, ze jestem narkomanem. Balem sie, ze gliny wpadna do domu, ze zatrzymaja mnie na drodze i widzac slady po ukluciach wsadza do pierdla. Ale najbardziej balem sie detoksu i odstawienia. Wiedzialem, ze moge umrzec, jesli stanie sie to w areszcie, bo gliny maja to w dupie. Nie zawiezliby mnie do szpitala, pozwoliliby mi zdechnac po odstawieniu. Tego sie balem. Rano jechalem bardzo ostroznie do chaty dealera. Wielu ludzi z otoczenia Nirvany zastanawialo sie dlaczego Kurt i Courtney wyrzadzaja sobie taka krzywde? Chodzi o to - mowi Courtney, ze wtedy czlowiek mysli tak: <> Heroina wciaz miala urok jako podstawa calej kultury rocka. Czujesz sie po niej spiacy i szczesliwy - ciagnie Courtney. Bierzesz heroine mieszkajac w jebanym czterogwiazdkowym hotelu, majac do dyspozycji cala hotelowa sluzbe i wszystko, co przyjdzie ci do glowy. Ty wolisz jednak lezec w wyrze i plakac nad soba, bo wlasnie zarobiles milion dolarow. Bierzesz heroine, bo boisz sie swiata i na zawsze chcesz zostac dzieckiem. Urokliwe polaczenie milosci z cieplym, pierwotnym morzem heroiny - niosacej ucieczke od wysilku i odpowiedzialnosci za wlasny status miedzynarodowej gwiazdy rocka- musialo byc dla Kurta pokusa, ktorej nie zdolal sie oprzec. Milosc miala na to ogromny wplyw ~ wspomina Courtney. Polaczenie milosci i narkotykow. Spotkalam osobe, ktora bardzo mi odpowiadala, bylam zakochana. Co prawda nie zarobilam miliona papierow, ale co z tego? Wszystko mi jedno. Facet mowi, ze moge je sobie wziac, jemu tez jest wszystko jedno, wiec biore ten milion i zaczynamy razem grzac. Tak to wygladalo. Jesli jednym z powodow, dla ktorych Kurt bral heroine byla nieudana proba uporania sie z wlasna slawa, ten sam powod mogla miec i Courtney, ktora nie mogla uporac sie ze slawa Kurta. Poza tym wszyscy chcieli byc na haju. Widzialem to w jej oczach - mowil Kurt, ktory ciagle upieral sie, ze traktowal heroine jako srodek przeciwbolowy. Pojechali do Seattle, a potem spedzili tydzien w San Francisco nie majac pojecia, ze zespol Kurta stal sie najpopularniejsza, najszerzej omawiana grupa swiata. Tymczasem wydarzylo sie to, czego nikt sie nie spodziewal: "Nevermind" zajelo pierwsza pozycje na liscie albumow Billboardu z 11 stycznia 1992, wyprzedzajac U2, Guns n' Roses, Gartha Brooksa i detronizujac samego Michaela Jacksona. "Nevermind" zajmowalo najwyzszapozycje na listach w Belgii, Francji, Irlandii, Izraelu, Hiszpanii, Szwecji i Kanadzie. W innych liczacych sie rynkowo krajach, album dotarl do trzeciego miejsca, wyjatkami byly Wlochy, Japonia i - co dziwne - Wielka Brytania, (gdzie "Nevermind" dotarlo do Top 25 i goscilo tam przez wiele miesiecy). Do Nirvany zglosili sie przedstawiciele Guns n' Roses i Metalliki i zlozyli propozycje wspolnej amerykanskiej trasy, ktora mialaby odbyc sie latem. Mimo naciskow z bardzo wysoka, Kurt i reszta odmowili. WOLELI SMIERC NIZ WSPOLNY KONCERT Z GUNS N' ROSES. Nirvana wyjechala do Nowego Jorku, by zarejestrowac wystep w MTV i wystapic na zywo w Saturday Night Live z 11 stycznia. Kiedy przed hotelem, w ktorym Kurt i Courtney mieszkali w Seattle, pojawila sie limuzyna, odeslali ja tam skad ja przyjechala i poprosili o skromniejszy samochod. Firma, ktora wynajeto do zawiezienia ich na lotnisko nie miala skromniejszych aut i wyslala do hotelu kolejna limuzyne. Powstalo zamieszanie, po ktorym Kurt i Courtney spoznili sie na samolot. Brali heroine na tyle dlugo, by popasc w uzaleznienie i miec wszystko w dupie. Pamietam, ze wszedlem do ich pokoju w hotelu i po raz pierwszy zdalem sobie sprawe... po raz pierwszy dotarlo do mnie, ze sa napierdoleni - mowi Dave. Przysypiali na lozku, byli po prostu nacpani. To bylo obrzydliwe, wstretne... Nie bylem zly na nich, bylem zly na to, ze sa takzalosni, ze doprowadzili sie do takiego stanu. Kazdy, kto robi sobie cos takiego, kto przestaje funkcjonowac i cofa sie w rozwoju do etapu zaslinionego niemowlecia, jest kurewsko zalosny. Me wiem czy rozmawiali ze soba w ten sposob, ale wyobrazilem sobie jak jedno z nich mowi: <>. Bo doprowadzenie sie do takiego stanu to glupota, syfi zal sciskajacy dupe. Weszlam do jego pokoju - relacjonuje Wendy - i Kurt stal przy drzwiach w samej bieliznie, a Courtney... widzialam tylko jej wlosy wystajace spod koldry. Wszedzie walaly sie "Twardy" Kurt. Zdjecie Marka Seligera dla magazynu Rolling Stone wykonane w Australii. P.S. To nie ten palec! ((C) Mark Seliger) Kurt na scenie w Australii ((C) Mark Selliger) tace i wozki z jedzeniem, ktore zaczynalo plesniec. Zapytalam: <> Uslyszalam glos Courtney spod koldry: <>. Kurt cpal od miesiaca, ale dopiero teraz zauwazyli to jego najblizsi znajomi i wspolpracownicy. Nie mialem pojecia o niczym do czasu Saturday Night Live - przyznaje Dave, nie mialem pojecia, ze sie szprycuje, bo jestem glupi i nie zwracam na takie rzeczy uwagi. Jestem naiwny, nie chce w to wierzyc. Jak sie okazuje, nawet w takiej sytuacji nalezy dziekowac Bogu, ze nie jest gorzej. To prawda, dziekowalem Bogu, ze nie brali koki - mowi Dave - bo po kokainie zamieniliby sie w pare najwiekszych skurwysynow na swiecie. Na zewnatrz pozornie nic sie nie zmienilo, Kurt wcale nie byl bardziej agresywny, irracjonalny czy podatny na "obsuwy" niz wczesniej. Kurt byl przewaznie "spiacy " - mowi dzwiekowiec, Craig Montgomery. Oboje zyli jak we mgle. Ogolnie mieli wszystko w dupie, i nawet przyjaciol. Tak to wygladalo. Zyli w swoim wlasnym, malym swiecie. I na pewno wydawalo im sie, ze caly normalny swiat jest przeciwko nim. W dniu wystepu w programie Saturday Night Live Nirvana odbyla nieslawna (teraz) sesje z fotografem Markiem Lavinem. Wyczerpany i nacpany Kurt zasypial kilka razy przed kamera. Me zwracalem na to uwagi - mowi Chris. Gowno mnie to obchodzilo. O dziwo Kurt zapamietal sesje. Panowala martwa cisza. Patrzyli na mnie, jakby chcieli mnie zabic i nic nie - mowili. Chris i Dave nie naleza do ludzi, ktorzy przepadaja za konfrontacjami. Byli wtedy \ tacy pasywno-agresywni, woleli wysylac zle wibracje niz mowic o czymkolwiek. Poza tym, co niby mieliby zrobic? Nie mogli powiedziec mi, zebym przestal. Wiec mialem to w dupie. I Oczywiscie traktowali mnie jak kogos, kto uprawia czarna magie czy cos w tym rodzaju. Nie 1 mieli pojecia o narkotykach, wiec wydawalo im sie, ze w kazdej chwili moge umrzec. Najbardziej przejety ze wszystkich byl Michael Lavine. Zapytalem go <> Powiedzial mi wtedy: <> - mowi Lavine. Nie mialem dosc sily, zeby rzucic mu w twarz: <> W Saturday Night Live Nirvana zagrala "Teen Spirit" i "Territorial Pissing", rozwalajac w finale instrumenty. Kurt skorzystal z okazji, by wypromowac jeden ze swoich ulubionych zespolow i wystapil we wlasnorecznie namalowanym (podczas sesji z Lavinem) podkoszulku z logo Flippera. Gdy na ekranach telewizorow pojawily sie napisy, Chris pocalowal Kurta i Dave'a w usta, by zirytowac wiejskich homofobow z okolic Seattle i wszystkich homofobow uwazajacych sie za nowa publicznosc Nirvany. Program ogladalo dwadziescia piec milionow ludzi, bylo wiec kogo irytowac. Nastepnego dnia Kurt i Courtney pojawili sie u Michaela Lavine'a na kolejnej sesji 1 zdjeciowej, tym razem dla miesiecznika "Sassy" - biblii modnych nastolatek (i starszawych wampirzyc). Byli totalnie zakochani - mowi Lavine. Nie mozna ich bylo rozdzielic. Kochali sie, nie bylo w tym zadnego udawania. Na pierwszy rzut oka bylo widac jak bardzo ciagnie ich ku sobie. Na okladce kwietniowego wydania Sassy pojawilo sie zdjecie calujacej sie pary. "Czy milosc nie jest wspaniala?" pytal wielkimi literami napis. Christina Kelly - autorka artykulu z Sassy - nie majac pojecia o czym tak naprawde mowi, napisala: "Wygladali zupelnie jak Sid i Nancy". Kurt zabral do Nowego Jorku znajomego, ktorego zadaniem bylo kupowanie i I przynoszenie do hotelu heroiny. Po jakims czasie zdal sobie sprawe, ze znajomy rowniez jest cpunem i okrada ich z narkotyku. Pewnego dnia postanowil wiec sam wybrac sie do nieslawnego Alphabet City na Manhattanie i kupic heroine na ulicy. Courtney czekala w pobliskiej hinduskiej restauracji. Stalem w normalnej kolejce - wspominal wyprawe Kurt. Byli tam wszyscy - prawnicy, biznesmeni w trzyczesciowych garniturach, cpuny, bezdomni -caly przekroj spoleczenstwa. Tymczasem Don Cobain zachwycony telefonem od Kurta, ktory odezwal sie do ojca tuz przed sesja "Nevermind", bezskutecznie probowal skontaktowac sie z synem. Dzwonilem do niego miliony razy, na prozno - mowi Don. Dzwonilem do Geffen Records i Gold Mountain Management w Los Angeles, dzwonilem do Sub Pop Records, wyslalem telegram do Saturday Night Live, wysylalem listy do wszystkich miejsc, w ktorych mial byc, probowalem kontaktu przez jego matke... Bez skutku. I tak juz mialo zostac. Historia rock and rolla zaslana jest cialami ofiar heroiny: Sid Vicious, Tim Buckley, Janis Joplin... i nie tak dawno Andrew Wood z Mother Love Bone, Hillel Slovak z Red Hot Chili Peppers, Stefanie Sargent z Seven Year Bitch... to tylko niektorzy z tych, co przedawkowali. Ale ci ludzie brali wszystko jak leci! - protestowal Kurt. Cpali wszystko im raz! Pili, potem cpali i w koncu umierali. Przestalem pic. Nauczylem sie tego od cpunow. Nm miesza sie alkoholu z heroina, chyba ze chcesz sie zabic. Alkohol dwukrotnie szybciej spowalmm oddech. Tracisz przytomnosc od gorzaly, budzisz sie i masz haja... nie ma sposobu, zebytM przetrwac. Wszyscy, ktorzy przedawkowali byli wczesniej pijani. Umierali w nocy... Po powrocie z Nowego Jorku, Kurt i Courtney zamieszkali w skromnym apartamencie przy Spaulding Avenue w dzielnicy Fairfax w Los Angeles. Prowadzili stosunkowo zrutynizowany tryb zycia. Budzilem sie, zalatwialem here, sluchalem muzyki, malowalem, gralem na gitarze - mowil Kurt. I to wszystko. Aha, jeszcze ogladalem telewizje. Dochodzilem do siebie. Bylem w trasie przez siedem miesiecy. Potrzebowalem czegos takiego. Wyrzucilismy mnostwo kolder, bo bez przerwy upuszczalismy na nie papierosy - mowi Courtney. To dosyc obrzydliwie wyglada. Wywalalam calaposciel. Kazdego ranka Kurt jechal samochodem do jednego z dwoch znanych im dealerow. Traktowali go jak kazdego innego klienta. Mieli w dupie to, ze jestem gwiazda rocka - mowil Kurt. Przyjmowali u siebie wiekszych ode mnie. Kurt nie mial pojecia ile gramow dziennie wpuszczal w zyle, wiedzial tylko, ze uzaleznienie kosztuje go sto dolarow na dzien. Courtney nie byla tak mocno uzalezniona, jak on. Kiedy bralismy razem, ja bralem tyle... - mowil pokazujac palcami "bardzo duzo", a om tyle... - "bardzo malo". Bylem samolubny - przyznawal. Courtney byla uzalezniona za jakies dwadziescia dolarow dziennie. W jej przypadku bylo to raczej uzaleznienie psychiczne mi fizyczne. Kurt twierdzil, ze nigdy nie przedawkowal, choc poznal czym jest "waciana goraczka", przypadlosc znana wiekszosci cpunow i spowodowana przypadkowym wstrzyknieciem w zyle kawalka waty uzywanej do filtrowania. Symptomem tego nieszczescia jest wysoka goraczka i przerazliwy bol glowy. Gdy Kurt zapadl na "waciana goraczke" pojechal do szpitala, gdzie podano mu Benadryl, srodek antyalergiczny, ktory go uleczyl. W miescie rozeszla sie plotka, ze przedawkowal. Oboje cierpieli na paranoje. Courtney zrywala sie z lozka w srodku nocy i krzyczala, ze slyszy intruza. Kurt wstawal, wyjmowal pistolet, ktory dostal od Dylana Carlsona i patrolowal mieszkanie. Nigdy nikogo nie znalazl. Nie jestem przeciwnikiem broni - mowil. Sam mam pistolet. Uwazam, ze bron potrzebna jest do obrony. Nie jestem takim hippisem, za jakiego mnie biora. Gdybym musial sie bronic, gdybym musial bronic rodzine, bez problemu odstrzelilbym napastnikowi leb. W zasadzie lubie bron, zastanawiam sie nad kupieniem kolejnej sztuki... Wiekszosc ludzi nie mogla uwierzyc, ze Kurt "Przysiegam, ze nie mam broni" Cobain byl dumnym posiadaczem pistoletu. Ja tez bym w to nie uwierzyl - wspominal. Bron jest zla. To nie ulega kwestii. Przed rokiem strzelalem z pistoletu z Dylanem. Bylismy w Aberdeen i pojechalismy do lasu. Kiedy strzelilem, huk zabrzmial jak ostrzezenie przed brutalna sila, przed krzywda, jaka mozna wyrzadzic innej osobie. Ale bron jest potrzebna, bron do obrony... 24 stycznia miala zaczac sie kolejna trasa Nirvany, na ktora oprocz Kalifornii i Oregonu ozekala Australia, Nowa Zelandia, Japonia i Hawaje... Courtney przekonala sie, ze jest w ciazy mniej wiecej w czasie pobytu Nirvany w Nowym Jorku, przed lub po Saturday Night Live - co nie zostalo ustalone. Ani Kurt ani Courtney nie uzywali srodkow antykoncepcyjnych, mimo ze Courtney brala heroine. Courtney nazywa to "kwestia moralnosci" i twierdzi, ze wiedziala, ze przestanie cpac, jesli tylko okaze sie, ze jest w ciazy. Bylam idiotka... co moge powiedziec? - mowi teraz. Ale nie jestem niemoralna. Oboje chcieli miec dziecko, ale dopiero gdzies w 1993 i z pewnoscia po rozwiazaniu sprawy z heroina. Przedtem chcieli zaopiekowac sie mala kapucynka. Gdy okazalo sie, ze Courtney jest w ciazy, Kurt byl gotow upierac sie przy aborcji, bo zakladal -jak wszyscy inni - ze dziecko urodzi sie uposledzone psychicznie lub fizycznie. Courtney ani przez chwile nie dopuszczala mysli o zabiegu. Powinnismy sie rozmnozyc - myslala. To lepsze niz kupowanie malpki. Skontaktowali sie ze specjalista od defektow prenatalnych, ktory poinformowal ich, ze branie heroiny - jesli ograniczy sie je do pierwszego trymestru ciazy - jest praktycznie nieszkodliwe dla plodu, pod warunkiem, ze syndrom abstynencyjny matki nie okaze sie zbyt traumatyczny. (Lekarz ostrzegl ich jednak, ze istnieje pewne prawdopodobienstwo, ze dziecko moze miec w przyszlosci lekkie dysfunkcje procesu nauczania.) Zdumiewajace, ale prawdziwe! Powiedz to amerykanskiej gospodyni domowej - mowil Kurt. Nigdy ci nie uwierzy! Wiedzielismy, ze nie jest to najlepszy moment do podejmowania decyzji o dziecku - mowil, ale oboje bardzo chcielismy je miec. Doszlismy do wniosku, ze rownie dobrze mozemy miec je teraz. Z pewnoscia byloby lepiej dla Courtney, gdyby poczekala, szczegolnie ze miala wtedy swiezo wydana plyte... ale... sam nie wiem... Teraz wcale tego nie zaluje. Frances nie bylaby soba, gdybysmy mieli ja pozniej. Uwazalem, ze dziecko to dobra rzecz - mowi Danny Goldberg, ale obawialem sie hustawki zwiazanej z jego przyjsciem na swiat, ktora w polaczeniu z hustawka masowej popularnosci moze stac sie niebezpiecznie stresujacym przezyciem... jednym z najciezszych dla zwyklych ludzi. Kurt ujrzal swiatelko w tunelu uzaleznienia. Swiadomosc bycia ojcem bardzo mu w tym pomogla - mowi Goldberg. Dziecko to wielka sprawa, jedna z najwiekszych, jakie zdarzaja sie w zyciu. Wiem, ze to brzmi trywialnie, ale nawet punkowcy mysla w ten sposob. Nie zaszlam w ciaze po to, zeby przestac brac - mowi Courtney. Ale wiedzialam, ze sama nie przestane, ze majac wszystko w dupie zrujnuje sobie kariere i zostane jedna z takich cpunek, jakie widzialam na mityngu Anonimowych Narkomanow ze sladami po ukluciach na dloniach i szyi__Jesli widzialam Szatana, to wlasnie wtedy, bo nie ma nic bardziej podstepnego -kontynuuje. Czlowiek staje sie moralnym wrakiem. Chcesz wiedziec na czym polega podstep? Widzisz aniola, cudownego aniola, ktory w niczym nie przypomina tego faceta z rogami... Widzisz go, a on obiecuje ci raj... Oboje wkroczyli do dziwnego swiata farmakologii leczacej uzaleznienia. Najrozniejsi lekarze ubiegali sie o prawo przyniesienia im ulgi, jakby Courtney i Kurt stanowili cenne trofeum, ktore mozna powiesic sobie na scianie. Rozpoczela sie przetargowa wojna. Kurt zdawal sobie sprawe, ze musi sie odtruc przed trasa i postanowil zrobic to razem z Courtney. Lekarz, ktory wygral przetarg, wynajal im pokoj w Holiday Inn i przepisal medykamenty pozwalajace przetrwac trzy pierwsze i zarazem najgorsze dni abstynencji. Opieke nad obojgiem przejal AIex Macleod, ktory zagladal do hotelu, by sprawdzic w jakim sa stanie. Kurt twierdzil, Ze odtrucie bylo latwe. To nie bylo silne uzaleznienie - mowil. Bralem tylko przez miesiac i dopiero zaczynalem sie uzalezniac. Najgorsze byc moze czekalo mnie w tygodniu, w ktorym przestalem brac. Caly syndrom abstynencyjny byl niczym. Po prostu spalem przez trzy dni i obudzilem sie czysty. Myslalem wtedy: <>. Ale kiedys uzaleznilem sie za czterysta dolarow dziennie i to byla juz calkiem inna historia. Calkowicie inna historia... Wspomnienia Courtney brzmia bardziej przekonujaco: To bylo straszne, oboje mielismy rozwolnienie i bralismy mnostwo tabletek nasennych i ciagle rzygalismy - mowi. Obrzydliwe. Jesli to nie byla choroba, to nie wiem co nia jest. W tym punkcie Kurt zgodzil sie z nia. Faktycznie, w lazience nie pachnialo zbyt przyjemnie... Gdy nadszedl czas zdjec do wideoklipu "Come As You Are", Chris i Dave nie widzieli Kurta od Saturday Night Live. Slyszeli z drugiej reki, ze byl na odtruciu. Ale to nie byk sprawa, o ktorej nalezalo dyskutowac - mowi Dave. Mieli dwa dni do czasu odlotu do Australii. Wedlug Dave' a - Kurt wygladal zle, szaro... byl smutny... A wtedy juz nie bral. Wlasnie dlatego byl taki smutny - konkluduje Dave - bo nie bral. Nie rozumiem tego - ciagnie Dave. Jesli cos mnie niszczy... Nie rozumiem uzaleznienia. Uzaleznienie jest czyms na rowni z wyparciem, klamstwem, oszustwem, paranoja, rzeczami, ktorych nie rozumiem. To znaczy teraz rozumiem je lepiej, ale wtedy niczego nie rozumialem i tylko mowilem do siebie <>. Po nieprzyjemnych doswiadczeniach z Samem Bayerem, rezyserem "Teen Spirit", Kurt rozpoczal poszukiwania nowego filmowca i odkryl Kevina Kerslakea, ktory wczesniej pracowal dla Iggy Popa, Mazzy Star, Soul Asylum i Sonic Youth. Impresjonistyczny, eteryczny styl Kerslake'a nie zawsze odpowiadal bossom z duzych wytworni, ale Kurt mial teraz prawo wybierac takiego rezysera, jakiego chcial (w granicach rozsadku). Stanelo wiec na Kerslake'u. Kurt nie mial pomyslu na kolejny wideoklip, a jesli cos przychodzilo mu do glowy to "ogranie" okladki albumu lub, jakies rzeczy w fioletach i czerwieniach", dlatego pozwoli) Kevinowi na prace koncepcyjna. W tamtym okresie malo mnie to obchodzilo - mowil Kurt. Kolejny wideoklip po "Teen Spirit" mial bardzo duze znaczenie; wszyscy zastanawiali sie, czy Nirvana podazy w wytyczonym przez Bayera kierunku, czy raczej sprobuje zdefiniowac na nowo swoj wizerunek? Pominawszy schemat kolorystyczny, Kurt chcial jeszcze, zeby na filmie nie bylo widac twarzy czlonkow zespolu. Pomysl ten lamal niewypowiedziana, acz kardynalna zasade tworzenia wideoklipow, ale Kurt mogl sobie na to pozwolic. Tak wiec twarze czlonkow Nirvany przeslonila woda, cienie lub efekty komputerowe i "Come As You Are" udala sie ryzykowna sztuka promowania piosenki bez uwypuklania wykonawcy: Nirvana byla widziana i jednoczesnie niewidoczna. Wideoklip okazal sie sukcesem, bo i tak wszyscy wiedzieli kto w nim wystepuje. "Come As You Are" byl pierwszym z dlugiej serii wideoklipow Nirvany nakreconych przez Kerslake'a. Wyszedl niezle, wyszedl wspaniale - wspominal Kurt. W koncu znalezlismy kogos, kto dzielil z nami nasza wizje. Kerslake wpadl na pomysl, by jako tlo niektorych ujec wykorzystac tylna projekcje zdjec filmowych czlonkow Nirvany. Zdjecia te krecono w parku w Hollywood Hills, kilka dni przed zasadnicza sesja zdjeciowa. Kerslake zachecal Nirvane, by smialo poczynala sobie z kamera, co szczegolnie spodobalo sie Kurtowi. Zdjecia przebiegaly gladko, choc Kurt nie byl w najlepszym stanie. Wygladalo to troche dziwnie - mowi Dave - bo Chris i ja biegalismy jak dzicy cieszac sie slonecznym dniem, a Kurt byl nieswoj. Bralem tabletki na odtrucie - tlumaczyl Kurt - wiec nie moglem szalec. Mimo to przez godzine wisial na zyrandolu, odpoczywajac w przerwach miedzy ujeciami na drabinie. Gdy Kerslake pojawil sie z roboczym montazem, Kurt, Chris i Dave przedstawili mu zadziwiajaco dojrzale sugestie dotyczace klipu. Byly to artystycznie wartosciowe komentarze, maja dobry gust, co jest niezwykle rzadkie u muzykow - mowi Kerslake. Wiekszosc muzykow zaszywa sie gdzies z gitarami i nie ma pojecia o estetycznych aspektach tego, czego sie od nich wymaga. Rozmawiajac z Nirvana slyszalem jak Kurt i inni powolywali sie na tradycje artystyczne: malarzy, filmowcow i tak dalej, wiec ich sugestie opieraly sie na pewnej artystycznej wiedzy. Jedna z nich bylo wyciecie kretynskich wyglupow widocznych w tylnej projekcji, na rzecz bardziej eterycznych ujec. To byla reakcja po "Teen Spirit" - mowi Kerslake. Wideoklip I pojawil sie w telewizji w marcu i okazal sie olbrzymim sukcesem porownywalnym z I powodzeniem "Teen Spirit". Najblizsze otoczenie Nirvany zaczelo sie zastanawiac, czy wyjazd w trase w takich, a I nie innych okolicznosciach, jest szczesliwym pomyslem. Wszyscy wiedzieli, ze nie - mowi Dave. Kurt doskonale zdawal sobie z tego sprawe, podobnie jak ja i Chris. Problem w tym, ze I przekonalismy sie o tympo dwoch pierwszych dniach trwania trasy, a juz napewnopo tygodniu. I Kazdy juz wiedzial co sie swieci. Koncerty byly w porzadku, gralismy do konca kazdego I wieczoru, ale jesli Kurt czegos chce, zrobi wszystko, zeby to dostac. Wyjazd w trase w jego I stanie wymagal duzej odwagi - mowi dalej Dave. Czul sie jak kupa gowna i wygladal jak I kupa gowna, ale dal sobie jakos rade. Mial to opracowane. W Australii dopadly Kurta straszliwe bole zoladka. Gorsze niz te, przez ktore zaczal brac heroine. Przez kilka dni po wyjezdzie ze Stanow czul sie dobrze, a potem nagle dopadl go bol. Bez przerwy wymiotowal i nie mogl jesc. Dzwonil do Courtney i placzac skarzyl sie I na bol. W pewnym momencie niewiele brakowalo, by polecial do domu. Pewnego dnia Kurt siedzial na schodach hotelu i zwijal sie z bolu, gdy podeszla do niego Shelli. Kurt - zaczela - meczy mnie to, co ze soba robisz. Nie moge patrzec jak niszczysz swoje cialo. "Myslalem, ze jej przypierdole - mowil Kurt, bo jak wszyscy ubzdurala sobie, ze cpam. Pomyslalem wtedy: <> Bolalo mnie przez caly czas i ten bol byl we mnie od zawsze. Odkad sie urodzilem. To, co powiedziala bylo straszne i nigdy nie zapomne tych slow, bo doskonale ilustruja stosunek jaki do mnie mieli. Moglem byc czysty jak lza, ale i tak wmawiali mi, ze biore. Ciagle tak robia. Menadzer trasy Alex Macleod takze martwil sie o Kurta. Nie podobalo mi sie to, co widzialem w osobie, ktora tak bardzo szanowalem i kochalem - mowi Alex. Balem sie, przede wszystkim balem sie przez caly czas. Balem sie tego, co moze zrobic, balem sie ludzi, z ktorymi moze sie spotkac. Troche to dziwne. Podczas jednego ze szczegolnie dotkliwych atakow, Macleod zawiozl Kurta do szpitala, gdzie blednie poinformowal lekarzy, ze Cobain wciaz jest na odtruciu. Lezac na stole do badan Kurt uslyszal, jak jeden z lekarzy mowi do drugiego: "To cpun, dajamu cos na odtrucie". Oburzony Kurt wyszedl z gabinetu i samotnie zmagal sie z bolem. W koncu poszedl do "rockowego lekarza" - specjalisty, u ktorego na scianie wisialo zdjecie, jakie zrobil sobie z Rolling Stonesami. Kurt przedstawil mu swoja historie choroby, a lekarz na to: "Tak, tak. Wiem w czym rzecz". Rzecz jasna rozmawial wczesniej z Macleodem. Siedze tam i modle sie zeby przepisal mi jakies lekarstwo na brzuch - mowil Kurt - a facet po prostu zaklada, ze niedawno przestalem cpac, jestem na odtruciu i w dodatku w trasie, wiec powinienem zrobic to, co na moim miejscu zrobilby Keith Richards, czyli przerzucic sie na metadon. W Australii metadon nazywa sie Physeptone, a ja myslalem, ze to pigulki na zoladek! Physeptone czyli metadon cudownie zlagodzil, a nastepnie calkowicie zlikwidowal bole. Kurt nie mogl sie doczekac, zeby powiedziec lekarzom w Stanach o nowych, wspanialych pigulkach! 1 lutego "Nevermind" - po krotkim spadku na czwarte miejsce - wrocilo na pierwsza pozycje. Po zakonczeniu wystepow w Australii, Nirvana wystapila w Auckland w Nowej Zelandii i odleciala do Singapuru, gdzie przewidziano dzien dla prasy. Na lotnisku w Singapurze czekal na Nirvane tlum okolo dwustu nastolatkow z transparentami "Witamy w Singapurze". Mlodziez rzucila sie na Nirvane i szarpala wszystkich za ubrania i wlosy. Okazalo sie, ze jest to normalne w Singapurze. Wytwornia plytowa wydrukowala w prasie ogloszenia podajace termin przyjazdu, a nawet numer lotu Nirvany i zadbala rowniez o transparenty. Po Singapurze przyszedl czas na Japonie, gdzie do Kurta przyleciala Courtrfey, a potem Hawaje. Zanim Nirvana wyladowala na wyspach, Kurt byl znow uzalezniony od opiatow, o czym -jak twierdzil - nie mial najmniejszego pojecia do chwili, gdy wezwal swojego lekarza i dowiedzial sie co bierze. Kurt Cobain poslubil Courtney Love w Waikiki na Hawajach 24 lutego 1992. Na prosba Courtney sporzadzono intercyze. Nie chcialam, zeby uciekl z moimi oszczednosciami - zartuje (choc kto wie?) Courtney. Dave i jego zajmujacy sie bebnami przyjaciel Barrett Jones, sprowadzili na Hawaje swoje dziewczyny, ktorych Kurt i Courtney nie chcieli widziec. Przylecialy z Seattle i juz slyszalam jak chwala sie po powrocie: <> - wspomina panna mloda. Kurt natomiast bal sie, ze sie rozplacze i chcial zeby cala ceremonia byla tak skromna i zamknieta, jak tylko mozliwe. Shelli i Chris byli wobec nas bardzo nie w porzadku - mowi Courtney. Przylecialam do Japonii, a oni przez caly czas podejrzewali, ze biore dragi. A jak, kurwa, mozna brac dragi w Japonii? - pyta retorycznie, choc wie, ze Kurt bral w Japonii Physeptone. Kurt przez jednego z technikow wezwal Chrisa do swojego pokoju i poinformowal go, ze nie zyczy sobie, by na slubie byly osoby, ktorym nie podoba sie to malzenstwo. Chodzilo oczywiscie o Shelli. Chris powiedzial wowczas, ze nigdzie nie ruszy sie bez zony. Wcale tego nie zaluje i nie cofna niczego, co wtedy powiedzialam - mowi Courtney. Z Shelli nie moglo byc inaczej... przynajmniej wtedy. To byl nasz wybor - protestuje Shelli. Cala ta sytuacja byla bardzo dziwna, bo wiedzialam co sie dzieje. Wiedzialam, ze Courtney jest w ciazy i nie zgadzalam sie z tym, ze bierze narkotyki, ktore moga zaszkodzic dziecku. Po chwili zastanowienia dodaje: Moze wtedy akurat nie brala, nie wiem. Ale wszyscy uwazali, ze bierze. Nie chcialam pojsc, bo wiedzialam, ze jesli jest w ciazy i bierze, to nie bede mogla tego zaakceptowac, podobnie jak tego, ze Kurt przez caly czas chodzi napieprzony. Wiec postanowilam, ze nie pojde. Shelli twierdzi, ze ktos przekonal ja w koncu, ze powinna pojsc dla swietego spokoju i zgody w zespole. Ale stanelo na tym, ze nie poszlismy, bo nas nie chcieli. Przyznaje, ze czulam sie tym zraniona - mowi. Co prawda sytuacja ogolna byla bardzo zla, ale wydawalo mi sie, ze Kurt i ja jestesmy przyjaciolmi i wszystko mozna jeszcze naprawic. Po przylocie na Hawaje Kurtowi skonczyl sie Physeptone. Zdolal jednak naklonic znajomego, by zalatwil mu heroine, bo nie chcial natychmiast rozpoczynac odtrucia. Podczas slubu byl na heroinowym haju. To nie byl wielki haj - tlumaczyl. Wzialem tylko troszeczke, zeby sie nie rozchorowac. W ceremonii, ktora miala miejsce na skale nad plaza, uczestniczyli: Dave, Alex Macleod, dzwiekowiec lan Beveridge, Dylan Carlson z przyjaciolka i techniczny Kurta, Nick Close. Panna mloda ubrana byla w koronkowa suknie, ktora nalezala kiedys do Frances Farmer, a pan mlody wystapil w zielonej, flanelowej pizamie. Wszyscy mieli na szyjach lei (lancuchy z kwiatow). Slubu udzielala bezwyznaniowa (nie nalezaca do zadnego kosciola) pani pastor, ktora Courtney znalazla przez hawajski urzad stanu cywilnego. Kurt oczywiscie plakal, natomiast Courtney pozostala niewzruszona. To bylo bardzo transcendentne przezycie -wspomina Courtney. Czulam sie jak po kwasie. Bylo wspaniale. Zupelnie inaczej niz bycie dziewczyna i chlopakiem. Slub to dobra rzecz i ciesze sie, ze sie pobralismy. Mloda para bardzo przezywala nieobecnosc Chrisa i Shelli. A Chris i Shelli bardzo przezywali to, co stalo sie z Kurtem i Courtney. Kurt nas wyeliminowal, ale my tez go wyeliminowalismy - wspomina Shelli. A wszystko dlatego, ze nie postawilismy sprawy szczerze. Faktem jest, ze kazdy mowil cos na ich temat za plecami. I Robilo sie nieprzyjemnie i rzeczywiscie nie bylo to sprawiedliwe. Latwo sie plotkuje, tym I bardziej, ze spedzalismy z tymi ludzmi cale dnie i nawet z nimi nie rozmawialismy. Courtney I Ma w ciazy i przestala byc mila, a Kurt tez przestal byc mily. Wytyczylismy granice, co bylo I naprawde glupie, bo w rzeczywistosci nie bylo powodu, by to robic. Kazdy mowil im wtedy: Jestescie banda cpunow!>> i stawial na nich krzyzyk. Pozniej, a konkretnie w pazdzierniku 1992, podczas koncertow Nirvany w Argentynie, Courtney i Shelli przedyskutowaly w koncu caly problem. Powiedzialam jej: <> - wspomina Shelli. Courtney myslala, ze jej nienawidze, wiec traktowala mnie na zasadzie <>. I wtedy rzeczywiscie przestalam ja lubic. Wszystko to bylo jednym wielkim nieporozumieniem. Gdy przeprowadzalem z Kurtem wywiad dla magazynu Rolling Stone, Cobain wlasnie wrocil do mieszkania przy Spaulding Avenue i byl znow na metadonie. Wygladal fatalnie i mowil jeszcze ciszej niz zwykle. Przez wieksza czesc wywiadu lezal pod koldra w pizamie, mimo ze za oknem byl piekny wieczor. Mial szara cere, nie mogl usiedziec na lozku i mowil, ze przez caly dzien wymiotowal. Nie mial zwezonych zrenic, ale nie ulegalo kwestii, ze facet ma garba na grzbiecie. Rozmawialismy o plotkach dotyczacych jego heroinowego nalogu i Kurt zbyl je jednym zdaniem: Ciazy na mnie odpowiedzialnosc - powiedzial. Ciazy na mnie odpowiedzialnosc wobec tych wszystkich dzieciakow i nie moge powiedziec nikomu, ze bralem narkotyki. Mimo ze byl przykuty do lozka, wpadal w ekstaze, mowiac o swoim zyciu. Byl bardzo zakochany. Swoj zwiazek z Courtney nazwal w wywiadzie "polaczeniem wody Evian i kwasu z akumulatora". Gdy zmiesza sie te dwie substancje, powstaje - wedlug Kurta - milosc. Rolling Stone chcial poswiecic Nirvanie caly numer i Kurt zgodzil sie na wywiad, choc nie lubil pisma. Zawsze kiedy przegladalem Rolling Stone - mowil, wkurwialem sie do tego stopnia, ze darlem cale pismo na strzepy. To swiatynia koltunstwa. Doskonaly przyklad wszystkiego, czego nienawidze! Obrzydlistwo. Pozniej bardzo zirytowal go fakt, ze redakcja pisma uzyla sloganu "Smells Like Teen Spirit" do podpisu na okladce przedstawiajacej bohaterow znienawidzonego serialu telewizyjnego "Beverly Hills 90210". Kurt twierdzil, ze zapomnial, ze zgodzil sie na nirvanowski numer Rolling Stone" a co wydaje sie prawdopodobne, biorac pod uwage stan, w jakim sie wowczas znajdowal. Kiedy pewnego dnia w Australii obudzono go mowiac, ze czas na zdjecia do Rolling Stone'a, poczatkowo nie chcial o niczym slyszec i dopiero po wielu namowach ze strony pozostalych czlonkow zespolu i calego otoczenia Nirvany zgodzil sie na sesje. Wymyslil na poczekaniu bardzo sprytny plan: otoz przyszlo mu do glowy, ze jesli umiesci na podkoszulku odpowiednio bulwersujace haslo, wszystkie zdjecia z sesji powedruja do kosza. Pospiesznie przygotowal napis brzmiacy: "Korporacyjne magazyny daja dupy", bedacy parafraza hasla wytworni SST Records "Korporacyjny rock daje dupy". To byl taki maly, glupi prztyczek w nos dla Rolling Stonesa - tlumaczyl Kurt - ktory oznaczal: <>. Nie chodzilo o to, ze chcialem powiedziec temu... jak mu tam... [Jannowi Wennerowi, wydawcy Rolling Stone] <>. Nie mialem zamiaru robic z tego zadnej manifestacji... to byl zart. Tak naprawde wcale sie nad tym nie zastanawialem. Podjalem te decyzje dziesiec minut przed sesja zdjeciowa. Nie mysl sobie, ze nie spalem przez cala noc i zastanawialem sie <> Ale najsmieszniejsze jest to, ze ludzie wzieli to tak doslownie, jakbym nienawidzil wszystkiego, co ma zwiazek z korporacjami, a przeciez nagrywam dla korporacyjnej wytworni! Wcale nie pierdole! Szkoda, ie ludzie biora wszystko jak leci i uwazaja mnie za kogos, kto nie moze byc przewrotny. W Zdjecie, ktore nie ukazalo sie na okladce Rolling Stone'a (O Mark Seliger). rzeczywistosci wspomniane pismo moglo obrazic sie na inny podkoszulek Kurta. Byl na nim punkrockowy kaczor i napis: "Zabic Gratefull Dead". Mimo swego obrazoburstwa, Kurt byl na dobrej drodze, by stac sie kolejnym, typowym, zmarnowanym rockersem. Sukces "Nevermind" postawil go w trudnej sytuacji. Czlowiek, ktory zawsze gardzil mainstreamem byl juz de facto mainstreamowym muzykiem grajacym mainstreamowego rocka. Przez trzy lata z chorobliwie niesmialego, skrytego punka stal sie postacia o swiatowym (fakt, ze nie chcianym) formacie. Slawa jest ostatnia rzecza, na jakiej mi zalezalo - mowil. Poniewaz spelnial w Nirvanie role lidera, znalazl sie w centrum uwagi mediow, ktore bezlitosnie przeswietlaly jego zycie prywatne, a nawet psychike. Tytul numeru Rolling Stone'a poswieconego Nirvanie brzmial: "W sercu i glowie Kurta Cobaina". Kurt otwarcie gardzil slawa i wieksza czesc publicznosci Nirvany odebrala to jako policzek. W efekcie Kurt jeszcze bardziej znienawidzil publicznosc i wscibskie media. Klasyczna reakcja na osobe, ktora uskarza sie na slawe brzmi: Nawarzyles sobie piwa, to teraz je wypij. Jestes wlasnoscia publiczna i kazdy ma prawo wiedziec o tobie wszystko -mowil. Nikt nie ma prawa wiedziec o czymkolwiek, co dotyczy mojego zycia osobistego! Jesli pytaja mnie o muzyke, o to jak ja pisze, w porzadku, nie mam nic przeciwko temu. Oczywiscie muzyka jest zwiazana z moim zyciem, ale nie do tego stopnia jak sie wszystkim wydaje. Mam nraienie, ze dokonuje sie na mnie gwaltu i nie moge zgodzic sie z tymi, ktorzy mowia, ze maja prawo wiedziec. To ja mam prawo zmienic to bledne przekonanie. Mam prawo zmienic sposob w jaki ludzie mysla o gwiazdach. To powinno sie zmienic. Powinno byc inaczej. Wszyscy mamy prawo, by traktowano nas jak ludzi i szanowano nasza prywatnosc. Tymczasem "Nevermind" znajdowalo sie w Top 3, gdzie pozostalo do polowy kwietnia. W mieszkaniu przy North Spaulding Kurt robil wszystko, by nie kusic Courtney i "grzal" w zamknietej garderobie pokoju dla gosci w koncu korytarza. Trzymal tam caly sprzet: heroine, igly, lyzeczki i odkazajacy spirytus. Wiem, ze przez caly czas ja kusilem - mowil. Przez caly czas bylem na haju. Nie moglem przestac. Kiedy odtruwalem sie po raz pierwszy nie wydalilem wszystkiego z organizmu. Wiedzialem, ze jesli przestane, to wroce do tego natychmiast po odtruciu i bede to robil przez nastepne kilka lat. Doszedlem do wniosku, ze musze sie wypalic, bo tak do konca nie wiedzialem co znaczy byc cpunem. Wciaz bylem zdrowy. Wcale tak nie bylo, ze dawalem sobie w zyle i natychmiast zasypialem - mowil dalej. Przez caly czas cos robilem, mysle o sztuce. Namalowalem mnostwo obrazow i napisalem wiele piosenek. To nie bylo takie straszne, jak wszystkim sie wydaje - konczy. W zasadzie bylo nudno. Istotnie, pod wzgledem artystycznym byl to niezwykle plodny okres Kurta; oprocz obrazow powstaly wtedy piosenki, ktore znalazly sie na "In Utero". Wszystkie najlepsze piosenki napisalem w tamtym roku po heroinie. Tracil jednak kontakt z czlonkami Nirvany i nawet z Gold Mountain. Kurt i Courtney zapadli w slodki niebyt. Zyli w swoim swicie, wszyscy mowili, ze sa wampirami, bo spia przez cale dnie - twierdzi Chris. Przez piec miesiecy prawie nie rozmawial z Kurtem, nawet podczas prob. Ale Chris byl bardzo zaniepokojony tym, co dzieje sie z jego starym kumplem. Dawal temu wyraz w obecnosci Dave'a i Shelli: Kurt - wsciekal sie -jest skurwialym cpunem! Nienawidze go! To dlatego, ze czulem sie tak, jakby mnie zostawil - mowi Chris. Naprawde przejmowalem sie nim i martwilem o niego i nic nie moglem zrobic! Pozostal mi gniew. To trudno zrozumiec - dodaje - ale nigdy nie zdolalem przeskoczyc poziomu heroiny. Wynikalo to - przynajmniej po czesci - z faktu, ze Chris jak zwykle nie rozmawial szczerze z Kurtem. Kiedy cos bylo nie tak miedzy nami, niepotrafdismy o tym mowic - twierdzil Kurt. Nigdy o tym nie rozmawialismy, czekalismy az problemy same sie rozwiaza. Nie potrafilismy postawic jasno spraw, ktore nas wkurwialy. Zauwazylem, ze kiedy bratem narkotyki, ludzie przestali do mnie przychodzic, nawet dzwonic, ale z drugiej strony dalem wszystkim do zrozumienia, ze chce miec swiety spokoj. Pamietam, ze ktoregos dnia zadzwonil do mnie Dave. Byl naprawde wkurwiony i zapytal czy chce byc jeszcze w zespole, bo wszyscy naciskaja ich, zeby wyjechac w trase. A ja nie chcialem pojechac w zadna trase, chcialem miec rok spokoju. Nie wiem ile bral - mowi Chris - bo w ogole go nie widywalem. Nie wiem nawet jak wygladal, kiedy byl napierdolony. Nie odwiedzalem go w domu. Widzialem go pare razy na haju, ale nigdy calkowicie najebanego. Nigdy tego nie widzialem. Siedzial w L.A., a ja nie jezdzilem do L.A., nie bylem u niego w domu. Nie chcialem. Balem sie tego, co moge zobaczyc. Slyszalem tylko rzeczy z drugiej reki. Dave nie przezywal tego tak bardzo jak Chris. Zalezelismy od siebie w pewnych sprawach, ale w wiekszosci innych bylismy od siebie jak najdalej... bardzo daleko - twierdzi. Choc czasami wydaje sie, ze jestesmy sobie bliscy, to nieprawda, nie jestesmy kolesiami z podworka. Z drugiej strony nie traktujemy siebie jak kolegow z pracy, jestesmy przyjaciolmi. Co prawda nie najlepszymi, ani nawet wielkimi, ale przyjaciolmi. Trudno orzec czy sie przejmowalem czy nie, bo nie dotykalo mnie to osobiscie, nie zainwestowalem tak wiele w ten zwiazek, by czuc sie okradzionym. Jesli chodzi o zespol i wspolne granie, to bylo tak jak dawniej - mowi Dave. Martwilem sie tylko tym, ze mamy nadwyrezona reputacje. Dave nie czul sie osobiscie zwiazany z Kurtem i dlatego uwazal, ze nie do niego nalezy interwencja w to, co dzialo sie z Cobainem. Kiedy masz do czynienia z tak drazliwa sprawa, kiedy widzisz, jak ktos robi sobie cos takiego, w pierwszym odruchu chcesz mu powiedziec: <> Ale to nie jest takie proste, szczegolnie, gdy idzie o kogos, z kim nie jestes az tak blisko. Uwazalem, ze to nie moja sprawa. Dave zdolal uniknac, nawet w wiekszym stopniu niz Chris, niewygod zwiazanych ze slawa. To dziwne, bo tylu ludzi kreci sie wokol zespolu, a ja nie mam z nimi w ogole do czynienia - mowi. W zasadzie jedyne co robie, to granie na bebnach. Wchodze na scene i gram. A potem jade do domu. Jest mnostwo rzeczy, o ktorych nie mam najmniejszego pojecia. Pod wieloma wzgledami uwazam to za blogoslawienstwo, ale z drugiej strony zastanawiam sie nad swoja rola i znaczeniem w tym wszystkim. Kurt nie chcial jechac w trase, obawiajac sie o swoj zoladek, a poza tym chcial byc przy Courtney przez caly czas trwania ciazy. Jesli chodzi o interesy, nie mogl wybrac gorzej. Gdyby Nirvana wyjechala w trase tej wiosny - a planowano duza trase po duzych salach w kwietniu i maju - "Nevermind" zostaloby na szczycie listy najlepiej sprzedajacych sie plyt znacznie, znacznie dluzej. Chris nie przejmowal sie tym wszystkim. Przez trzy lata jezdzilismy w trasy - wspomina. Ten, kto byl, wie jak to wyglada. Przedtem bylismy tylko wloczegami w mikrobusie, teraz musielismy miec menadzera i cala ekipe i produkcje. Terminy i takie gowna. Przedtem bylo tak: <>. A my na to: <>. To byla przygoda. Pozniej zaczal sie cyrk Stopniowo Kurt i Chris przelamywali lody. Porozmawialismy po mesku pare razy -mowi Chris. Co jakis czas dzwonilismy do siebie i gadalismy o roznych rzeczach i od razu czulem sie lepiej, po samej rozmowie. Kiedy sie nie rozmawia czlowiekowi przychodza go glowy rozne rzeczy i potem zaczyna w nie wierzyc. I Badanie ultrasonograficzne, jakiemu poddala sie Courtney, udowodnilo, ze dziecko rozwija sie normalnie (zdjecie Frances in utero ozdobilo wewnetrzna czesc okladki singla JLithium"). Chryste, to bylo niesamowite! - mowil podniecony Kurt. Zdumiewajaca rzecz. To nie bylo tylko zdjecie, widzialem ja jak na filmie, widzialem jak sie rusza. Wtedy po raz -pierwszy zdalismy sobie sprawe, ze jest zywa istota. Bylo widac jak jej bije serce. Kurt przysiegal, ze ogladajac na monitorze mala Frances widzial jak pozdrowila go w fieavymetalowy sposob, unoszac do gory palec wskazujacy i maly. W marcu, pretensjonalna gwiazdka muzyki pop Ton \mos, wyucnct C,Y-V^ x fortepianowa wersja "Teen Spirit". Kazdego ranka wlaczalem ja na fuli i tanczylismy z Courtney jak Fred i Ginger - mowil Kurt z twarza pokerzysty. Czulem sie troche dziwnie, bo wiedzialem, ie sasiedzi sluchaja. Moze wydawalo im sie, ze jestem egomaniakiem? No coz, udawalem, ze spiewam i tanczylem. Ta wersja idealnie nadaje sie do platkow z mlekiem. W tym okresie wybuchla pierwsza powazna awantura dotyczaca forsy (honorariow za publikacje) - sprawa, ktora postawila pod znakiem zapytania dalsze istnienie Nirvany. Kurt, jak wszyscy inni, nie spodziewal sie, ze plyta sprzeda sie w wielomilionowym nakladzie. Wczesniej - by uniknac potencjalnie niebezpiecznej dla zespolu sytuacji, w ktorej dostalby lwia czesc bardzo malego ciastka (puszczajac reszte Nirvany z torbami) - zgodzil sie dzielic honorariami kompozytorskimi po rowno z pozostalymi czlonkami grupy, choc, jak twierdzil, byl autorem 90 procent muzyki. Pisze piosenke, jestem jej pomyslodawca, a pozniej tylko opracowujemy ja zespolowo -twierdzil. Zawsze kiedy pytam o zdanie Chrisa i Dave 'a robie to po to, zeby czuli sie zespolem. I tak podejmuje ostateczna decyzje. Gdy album okazal sie fenomenalnym sukcesem, Kurt zmienil zdanie i zazadal sprawiedliwszego podzialu honorariow, ale nie ze wzgledu na pieniadze (twierdzil, ze roznica na jego korzysc wynosilaby marne 150 tys. dolarow, bez ktorych mogl sie obyc). Zdalem sobie sprawe, ze to ja odpowiadam za wszystko, i to na mnie zawala sie caly ciezar. Dlatego zasluguje na nieco wiecej. Jestem liderem, to o mnie pisza, i to ja musze to wszystko znosic ~ mowil Kurt. Poza tym spoczywa na mnie obowiazek pisania piosenek. Nie obchodzi mnie czy podpisuje sie pod nimi ktos inny, ale przynajmniej powinienem dostac za nie forse. Dave i Chris nie mogli miec nic przeciwko takiemu - rozsadnemu skadinad -postawieniu sprawy, tym bardziej, ze zarobili mnostwo pieniedzy. Awantura wybuchla w chwili, gdy Kurt zazadal, by prawo dzialalo wstecz i objelo "Nevermind". Dave i Chris stwierdzili jednoglosnie, ze Kurt wyjmuje im pieniadze z kieszeni. Klotnie trwaly przez tydzien i o malo nie doprowadzily do rozwiazania zespolu. Doszlismy z Chrisem do wniosku, ze jesli to jest wskazowka jakim kutasem potrafi byc Kurt, to nie chcemy grac w takim zespole - opowiada Dave. Tymczasem wszyscy, ktorzy byli zainteresowani istnieniem Nirvany namawiali rozezlona dwojke do ustepstw. Kazdy mowil: ((Niech bedzie tak, jak chce, bo grupa sie rozpadnie. W przyszlym roku zarobicie pietnascie milionow dolarow, wiec po co wam to?>> - wspomina Dave. Pewnego dnia rozmawiajac z Davem przez telefon Kurt powiedzial: -Nie moge uwierzyc, ze jestescie tacy chciwi! -Pal gume! - odpowiedzial z niesmakiem Dave, a Kurt odlozyl sluchawke. -Bytem, kurwa, gotow rzucic to wszystko - mowil Kurt. Jak mogli zrobic mi cos takiego! Kurt dostal w koncu to, czego chcial - 75 procent honorariow kompozytorskich (wlacznie z "Nevermind"). Atmosfera byla fatalna. Kurt zgodzil sie na udzial w programie terapeutycznym Exodus, z ktorego czesto korzystaly uzaleznione gwiazdy rocka. To bylo obrzydliwe - wspominal. Z miejsca podszedl do mnie taki czterdziestoletni hippis i terapeuta wszystkich znanych cpunow i zaczal taka rock and milowa gadke: <> Rzucal nazwiskami na prawo i lewo. Pomyslalem wtedy: <> Spedzil cztery dni w przytulnym, sanatoryjnym pokoiku, czytajac ksiazki w niewygodnym lozku. A potem niespodziewanie wyszedl nie konczac terapii. Czulem sie dobrze - mowil. Myslalem, ze to juz koniec, a potem musialem odtruwac sie w chacie, bo okazalo sie, ze to nie byl koniec. Pocil sie przez kilka nastepnych dni. A potem wyjechal z Courtney do Seattle i znow zacpal. Zanim wrocil do L.A. byl uzalezniony. Courtney spedzala wiekszosc czasu z gitarzysta Hole Erikiem Erlandsonem. Chciala byc jak najdalej od Kurta. Odwiedzala niekiedy oddzial polozniczy szpitala Cedars-Sinai i ogladala noworodki. Potrzebowala podbudowy, by nie brac. W lipcu ukazal sie singiel "Lithium". Na stronie B umieszczono koncertowa wersje "Been A Son" oraz nigdzie wczesniej nie publikowane nagranie "Curmudgeon". Do wydawnictwa dolaczono (w koncu!) teksty piosenek z "Nevermind". "Lithium" mialo tez swoj wideoklip - stosunkowo tradycyjny zlepek zdjec z wielkiego koncertu w Seattle ("Witajcie w domu!", Paramount, Halloween) z fragmentami filmu 1991: The Year That Punk Broke (ujecie Kurta skaczacego na perkusje podczas Festiwalu Reading 1991; Kurt uszkodzil sobie wtedy reke). Choc Kerslake ozywil klip, ilustrujac spokojne fragmenty utworu morderczymi ujeciami i na odwrot, calosc rozczarowywala, rym bardziej, ze filmik mial byc wizytowka obiecujacego utworu. Jednak problem polegal na tym, ze Kurt nie przestal brac i nie nadawal sie do pracy przy wideoklipie, choc wczesniej omawial z Kerslakem bardziej ambitny projekt. Mial to byc -jak mowi Kerslake -film animowany o dziewczynie imieniem Prego, ktora mieszka w lesnej chatce. Pewnego dnia znajduje w szafie kope jajek. Przez las biegnie linia kolejowa i dziewczyna przenosi jajka do trzech wagonow pociagu i jedzie przez las do zamku krola. Po drodze jajka pekaja, zostaje tylko jedno, ktore zanosi do zamku i kladzie je na wielkiej otwartej ksiedze lezacej na kolanach spiacego na tronie krola. Krol budzi sie, szura nogami i ksiazka wpada mu miedzy uda zamykajac sie na jajku. Gdy Kurt i Kerslake dowiedzieli sie, ze nakrecenie takiego filmu trwa okolo czterech miesiecy, zdecydowali sie na latwiejsza w produkcji koncertowa sieczke. Nirvana zdecydowala sie w koncu wyjechac w trase. Przez dwa tygodnie miala odpracowac koncerty, ktore odwolala w grudniu: w Irlandii, w Irlandii Polnocnej i Skandynawii. W planie byla tez wizyta we Francji i Hiszpanii. To bylo szalenstwo - wspomina trase Dave -dzialo sie mnostwo niepotrzebnych rzeczy, bylo zle i nikomu sie nie podobalo. Problem - przynajmniej w czesci - polegal na tym, ze Nirvana nie lubila wystepowac na festiwalach na wolnym powietrzu, gdzie czesto zespoly pojawiaja sie za dnia, i gdzie nie slychac tego, co graja w monitorach, bo wiatr roznosi dzwiek z naglosnienia. Wszyscy w zespole czuli, ze juz nie jest fajnie - mowil Kurt. Dave wspomnial Keithowi Cameronowi z NME, ze po raz pierwszy nie zna ludzi z obslugi technicznej. Korporacyjne gowno trafilo w punkowy wentylator. Ale problemy na tym sie nie konczyly. Kurt wciaz bral, a co gorsza, po raz kolejny dal o sobie znac jego zoladek. By przetrwac trase wielokrotnie lamal prawo, zalatwiajac metadon u podejrzanych "lekarzy", a nawet u chorych na AIDS, z ktorymi skontaktowal go jeden z "doktorow". 22 czerwca Nirvana grala w Belfascie. Rankiem nastepnego dnia Kurt przy sniadaniu dostal konwulsji. Zapomnialem wziac metadon przed pojsciem spac - tlumaczyl. Obudzilem sie na " wycofaniu ". Wszystko mnie bolalo, a przede wszystkim brzuch. Nie moglem wziac metadonu, bo wyrzygalbym wszystko, wiec kazalem sie zawiezc do szpitala, zeby dali mi morfine. Tym, ktory poinformowal o wydarzeniu wszystkie brukowce, byl podobno kierowca ambulansu. Prasa przescigala sie w komentarzach na temat przedawkowania Kurta, nie biorac pod uwage faktu (o ktorym nie zapomnial Cobain), ze w Belfascie praktycznie nie mozna dostac heroiny. Oficjalna wersja z obozu Nirvany mowila o "wrzodach zoladka", ktore zaczely krwawic po "hamburgerach i coli". Po tym wydarzeniu wszyscy uczestnicy trasy patrzyli na Kurta z ukosa. Niczego nie zrobilem! Zapomnialem tylko zazyc metadon i musialem jechac do szpitala. Wielka mi rzecz! - mowil Kurt. Dave mogl sobie zlamac noge podczas treningu, a pijany Chris mogl spasc ze sceny tego samego wieczoru! Dlaczego przypierdalaja sie do mnie? Mimo wyjasnien Kurta Belfast polozyl sie cieniem na reszcie trasy. Do tej pory Nirvana milczala jak grob w sprawie heroiny. Teraz stalo sie jasne, ze predzej czy pozniej ktos wyciagnie te kwestie. Zle wibracje trzesly calym otoczeniem zespolu. Courtney byla juz w szostym miesiacu ciazy i jej rozchwianie hormonalne wszystkim dawalo sie we znaki. A poza tym wszyscy byli zmeczeni moim braniem - mcwft feitY - choc nic bralem heroiny tylko metadon. Co miafetn zrobic? Zostalo mi tylko nie zwracac na nich uwagi. Moglem tylko powiedziec im: <> To moj problem i nie musicie sie nim zajmowac. Czy mialem wskazywac ich po kolei palcem i mowic, ze sa pijakami? Byli ofiarami histerycznej propagandy antynarkotykowej, ktora trwala w Stanach od czasow Reagana. Niczego nie rozumieli, nigdy nie brali, wiec bali sie i stad te zle wibracje. Kurt i Courtney pozwalali sobie nawet na male zarty zwiazane z uzaleznieniem. W pewnym hotelu przedstawili sie jako "Pan i Pani Simon Ritchie". Kto dzis jeszcze pamieta, ze tak brzmialo prawdziwe nazwisko Sida Viciousa? Gold Mountain wynajelo pare profesjonalnych "opiekunow", ktorzy mieli pilnowac Kurta i Courtney. Dzien po wypadku w Belfascie Nirvana byla juz w Paryzu, gdzie miala zagrac w Le Zenith. Kurt wyszedl ze swojego pokoju w hotelu i zauwazyl, ze po sasiedzku mieszka jakis goryl, ktory siedzi w otwartych drzwiach i wyraznie nie chce pozwolic mu wyjsc. Naslali na mnie dwoch bandytow - mowil. Szedlem, kurwa, kupic sobie rybe na obiad! Nie mialem zamiaru szukac heroiny. Mialem metadon. Nic mi nie bylo. Nawet przez mysli mi nie przeszlo, zeby dac sobie w kanal, a potraktowali mnie jak pierdolonego gowniarza! Robili z tego zespolu wszystko to, czym nie mial byc! Oburzeni Kurt i Courtney spakowali swoje rzeczy, wymkneli sie chylkiem z hotelu i zamieszkali w innym, nie mowiac o tym nikomu az do nastepnego dnia. O malo sie nie zesrali ze strachu - ciagnie Kurt. Nie wiedzieli co sie z nami stanie. Kurt mial takze problemy zjedzeniem, choc doswiadczenie nauczylo go, by zabierac ze soba platki i inne zakonserwowane przetwory. W Europie nie ma dobrego jedzenia -utrzymywal - mimo ze bywal zarowno w Paryzu, jak i w Rzymie. W tamtym okresie wszyscy mysleli, ze bierzemy tony heroiny, ze Courtney wstrzykuje sobie konskie dawki prosto w brzuch - mowil Kurt. / nikt, kurwa, nie mial odwagi zapytac nas jak jest naprawde? Wiedzac, ze Dave przynajmniej slucha i nie wydaje pochopnych sadow, Kurt otworzyl sie przed nim i opowiedzial mu co sie dzieje. Dave jest chyba jedyna osoba, z ktora rozmawialem o tym gownie - wspominal. Chris wiedzial juz wszystko z gory. Przez caly czas wysylal zle wibracje i patrzyl na mnie tak, jakbym mu zabil matke. Fani wszystkich zespolow na swiecie zyja w przekonaniu, ze ich ulubione grupy sa takie jak The Monkees - mieszkaja razem, bawia sie razem, razem przezywaja kryzysy i wiedza o sobie wszystko. Rzeczywistosc bywa jednak bardziej skomplikowana, a w przypadku Nirvany w ogole nie bylo mowy o duchowym pokrewienstwie i wzajemnej bliskosci czlonkow. W kazdym razie juz nie wtedy. Kiedy dla dobra Chrisa, Shelli zaczela towarzyszyc mu podczas tras, Novoselic przestal zwracac uwage na pozostalych Nirvanowcow. Potem pojawila sie Courtney. Przestalismy byc razem - mowil o Nirvanie Kurt. Przedtem wszedzie chodzilismy we trojke, spedzalismy razem kazdy wieczor, bo bylismy najlepszymi kumplami i nie znalismy nikogo innego. Potem jednak kazdy zalatwil sobie partnerke i nie mieszkalismy juz w tych samych pokojach hotelowych i w ogole. Przedtem bylo inaczej... Poniewaz nikt nie pytal Kurta wprost co sie z nim dzieje, nawet w najblizszym otoczeniu Nirvany huczalo od plotek, ktore doprowadzaly go do szalu i jeszcze bardziej odsuwaly od reszty. Nie znosze ludzi, ktorzy nie potrafia stawic czola przeciwnosciom - mowil, jakby zapominajac o swoich zaniechaniach. Jesli mam z kims jakis problem, mowie mu o co chodzi. A oni nie. Wsiadalismy do autobusu i znow te same zle wibracje... bylo widac jak z nich promieniuja! Pomyslalem wtedy, ze w ogole nie maja kregoslupa, ze o niczym, kurwa, nie wiedza, ale zakladaja, ze jest tak i tak i maja czelnosc grac w moim pierdolonym zespole! Chris uwaza, ze Nirvana znalazla sie wtedy w blednym kole, z ktorego nie bylo wyjscia. Z winy obu zainteresowanych stron. Kiedy sie izolowal, ludzie na to reagowali, a potem izolowal sie jeszcze bardziej, zeby zareagowac na czyjes reakcje - mowi Chris. To wszystko zamienilo sie w dom wariatow. Znacznie gorzej czulem sie podczas wczesniejszych tras - mowil Kurt - kiedy codziennie rzygalem i nie jadlem. Ale bylem czysty. Moglem byc totalnym skurwysynem i z nikim sie nie zadawac, moglem patrzec tylko przed siebie i zajmowac sie tylko tym, zeby nie zrzygac sie na rozmowce i wszystko bylo okay. Ale kiedy zaczalem brac i poczulem sie lepiej, mialem nadzieje, ze nikomu to nie bedzie przeszkadzac. Ale gdzie tam! Sam fakt, ze bralem stwarzal wiece) problemow, niz cokolwiek innego, a przeciez odczuwalem ulge. W Hiszpanii Courtney dostala lekkich skurczow i przestraszyla sie, ze moze poronic. Oczywiscie - wspominal Kurt - zaczelo ja bolec tuz przed koncertem i grajac zastanawialem sie czy umrze czy stracimy dziecko... Po koncercie Kurt popedzil do szpitala. To byl najgorszy i najbardziej obrzydliwy szpital, jaki w zyciu widzialem... Wszedzie bylo brudno, nawet na scianach. Pielegniarki wrzeszczaly na Courtney po hiszpansku i mowily jej, ze ma lezec. Courtney przeniesiono do kliniki. Kurt zadzwonil do opiekujacego sie nia w Stanach lekarza, ktory powiedzial, ze prawdopodobnie nic sie nie stalo, ale lepiej bedzie jesli wroca pierwszym samolotem do domu. Na wszelki wypadek. Musielismy kupic pierwsza klase, zeby Courtney mogla lezec - mowil Kurt. Prasa napisala oczywiscie, ze wykupilismy dwa rzedy foteli! Wrocili do Stanow na poczatku lipca a w domu czekala na nich kolejna tragedia. Kurt - obawiajac sie zlodziei - schowal swoja ulubiona gitare, tasmy z nagraniami i notatnik z wierszami i pomyslami na piosenki do wanny. Kiedy byli w Europie cos zatkalo sie w kanalizacji i do wanny wyplynely scieki. Wszystko przepadlo: gitara, tasmy, notatnik... Wkrotce znalezli nowe mieszkanie, wygodny apartament z dwoma sypialniami w stosunkowo niedrogiej (Przecznice dalej sprzedawali crack- mowil Kurt) okolicy Hollywood Hill, nieopodal Hollywood Bowl. Mieli wspanialy widok na wzgorza. Po przeprowadzce Kurt zaczal pisac od nowa. Na widnokregu pojawila sie kolejna Nirvana - tym razem brytyjska, dzialajaca w latach szescdziesiatych i szczycaca sie jednym miernym przebojem. Ci zacni Nirvanowcy zalozyli sprawe, domagajac sie wylacznosci na nazwe w Zjednoczonym Krolestwie. Gdy udowodniono im, ze cobainowska Nirvana cieszy sie w Anglii popularnoscia od dwoch lat, przez ktore nic nie zrobili (bo nie bylo po co), sprawa upadla. W lipcu zespol Courtney Hole podpisal kontrakt z DGC za (podobno) milion dolarow na warunkach jeszcze korzystniejszych i bardziej lukratywnych niz Nirvana. Newsweeek wydrukowal artykul o epidemii "alternatywy" pchajacej sie drzwiami i oknami do duzych wytworni po sukcesie Nirvany. W artykule tym zacytowano jednego ze znawcow branzy, ktory powiedzial: "Dzielenie loza z Kurtem Cobainem warte jest milion dolarow". DGC zaprzeczylo, jakoby owa wypowiedz miala cokolwiek wspolnego z kontraktem. W oddali slychac bylo zlosliwy chichot... Oprocz metadonu zazywanego podczas letniej trasy, Kurt bral heroine przez niemal caly okres ciazy Courtney. Byl juz tak silnie uzalezniony, ze musial brac coraz wiecej dla uzyskania efektu, i w koncu kosztowalo go to czterysta dolarow dziennie. Nie mogl sobie pozwolic na drozsze uzaleznienie, bo bankomat wyplacal mu tylko czterysta papierow na dobe. Doszedlem do tego, ze wpuszczalem sobie czterysta dolarow w zyle na jeden raz i nawet tego nie czulem - mowil. Bralem pelna strzykawke, tyle ile w nia weszlo bez wyciagania tloka. I wtedy zaczalem zadawac sobie pytanie: <> Nastepnym krokiem byloby przerzucenie sie na "speedballs" - mieszanine kokainy i heroiny, ktora zabila Johna Belushi. Ale Kurtowi mialo urodzic sie dziecko i 4 sierpnia zameldowal sie w szpitalu Cedars-Sinai na odtrucie. Spedzil w nim dwadziescia piec dni. Mial przed soba smierc albo zycie - mowi Danny Goldberg. Wybral zycie. Gitarzysta Hole, Erie Erlandson byl czestym gosciem Courtney i Kurta w tym najgorszym okresie. Uratowal nam zycie - mowil Kurt. Byl naszym jedynym kontaktem z rzeczywistoscia, jedyna spokojna osoba, ktora byla dla nas przykladem jak moze wygladac zycie bez tego gowna. W dowod wdziecznosci oboje umiescili Erlandsona w swoich testamentach. Erlandson byl takze jedynym czlowiekiem, ktory odwiedzal Kurta we wczesnym okresie rehabilitacji. Bylem w przerazajacym stanie emocjonalnym. Tak zawsze jest przez pierwsze dziesiec dni odtrucia. Czlowiek jest naprawde zdolowany i jedyne co robi to placze - wspominal Kurt. Od detoksu miesza sie w glowie, czulem sie jak podczas odlotu na kwasie. Tak dokladnie wyglada odtrucie. Jest jak najwieksza dawka kwasu, z ktorej nie mozna zejsc przez dziesiec dni. Czas sie zatrzymuje i wszystko co dzieje sie dokola ma dla ciebie ogromne znaczenie, wplywa na ciebie emocjonalnie... czytasz gazete albo ogladasz telewizje i zaczynasz plakac... Nie chcialem zeby mnie ktos widzial, nie chcialem przed nikim zalewac sie lzami... Wczesniej nikt nie wspieral mnie, kiedy rzucalem... dwa pierwsze razy... - mowil dalej. Nikt nie przyszedl mnie odwiedzic, nikt nawet nie zadzwonil. Teraz najnormalniej w swiecie zazadalem, zeby mnie odwiedzano, chcialem czuc, ze mam przyjaciol. Wiec w koncu przyszli do mnie Chris i Dave. Ucieszylem sie ze spotkania, ale bylem zalamany jego stanem - wspomina Chris. Byl na jakis lekach i lezal w lozku. Pomyslalem wtedy: <> Pewnego dnia Dave i Chris pojawili sie w szpitalu, by omowic kilka kolejnych wystepow Nirvany; zastanawiali sie czy zagrac na koncercie przeciwko homofobom z Oregonu, wystapic w Seattle, popierajac, zwalczajaca cenzure, Waszyngtonska Koalicje Przemyslu Muzycznego czy wreszcie pokazac sie na wreczeniu nagrod MTV. Zdecydowali sie na wszystkie trzy koncerty. Gdy Kurt sie odtruwal, a Courtney czekala niecierpliwie na narodziny dziecka, w magazynie Yanity Fair ukazal sie profil przyszlej matki. ,$ ROZDZIAL DWUNASTY Courtney zgodzila sie na artykul w Vanity Fair, wyobrazajac sobie, ze bedzie to pean na czesc jej osoby i muzyki. Wydawala sie nie pamietac, ze jej zespol wydal tylko jedna, bardzo skromnie sprzedajaca sie plyte w niezaleznej wytworni. Album ukazal sie przed rokiem, lecz nawet gdyby byl nowoscia, nie mialoby to znaczenia dla snobistycznych czytelnikow Vanity Fair. Nazwa pisma zaslepila ja do tego stopnia, ze nie zwrocila uwagi na autorke materialu, ktora miala byc Lynn Hirschberg - doskonale znana z cietego piora chloszczacego gwiazdy. Courtney uwazala, ze znajdzie sie na piedestale.I tak sie stalo. BEZ PRZERWY PLAKALISMY Byla przyzwyczajona do milutkiej, brytyjskiej prasy muzycznej, ktora rozumiala jej sardoniczno-sarkastyczny humor, nie zadawala trudnych pytan, nie weszyla tam, gdzie nie trzeba i potrafila dochowac tajemnicy w zamian za laski "modnej" osobistosci muzycznej. Lynn Hirschberg nie miala takich skrupulow.Courtney twierdzi, ze material spreparowano, gdy jeszcze brala. Gdybym nie byla pod wplywem narkotykow, przejrzalabym ich gre, domyslilabym sie, ze chca mnie wykolowac -bo co innego mogli ze mna zrobic? - mowi i dodaje, ze - " wrogi" artykul w " konserwatywnym" Yanity Fair mogl stac sie punktem na plus w " swobodnym " srodowisku rockowych banitow. Artykul pojawil sie w numerze z wrzesnia 1992. Jednym z bardziej kontrowersyjnych aspektow materialu bylo zdjecie Courtney w mocno zaawansowanej ciazy, golej od pasa w dol i przeslonietej jedynie przezroczysta bielizna. To, ze byla prawie gola, nie wywolalo takiego poruszenia w kregach redakcyjnych, jak palony przez nia papieros, ktory zostal usuniety ze zdjecia na polecenie naczelnej, Tiny Brown. Courtney twierdzi, ze sesja zdjeciowa dla Vanity Fair byla prawdziwym maratonem, ktory kosztowal pismo wiele rolek filmu oraz kilka kostiumow i zmian dekoracji. W pewnym momencie na planie, Courtney zmieniajac kostium zaciagnela sie czyims papierosem, co wykorzystal fotograf Michel Comte robiac jej niespodziewanie zdjecie. Nie brzmi to przekonujaco, bo palaca Courtney widac takze na innych fotografiach z sesji. Po ukazaniu sie artykulu w Vanity Fair rozdzwonily sie telefony z prosba o oryginal wyretuszowanego zdjecia. Courtney twierdzi, ze odkupili z Kurtem fotografie za piecdziesiat tysiecy dolarow. Tyle, ile zaplacilabym szantazyscie - mowi Courtney. Nie to bylo jednak najgorsze. W artykule opisano Courtney jako osobe o mentalnosci "ofiary katastrofy kolejowej", ktora "nie jest specjalnie zainteresowana konsekwencjami swoich dzialan". Dano do zrozumienia w sposob bardzo wyrazny, ze to ona wprowadzila Kurta w swiat heroiny, choc - jak mozemy przypuszczac - prawda wygladala inaczej. Hirschberg cytowala roznych, nie wymienionych z nazwiska "znawcow branzy", ktorzy "obawiali sie o zdrowie dziecka". Nie dodala przy tym czy owi "znawcy branzy" sa rowniez specjalistami z dziedziny medycyny prenatalnej. Jednak najwiecej szkody wyrzadzil cytat z samej Courtney, ktora po opisie wyprawy do Alphabet City, gdzie razem z Kurtem kupowala narkotyki, dodala: Pozniej bralam heroina przez kilka miesiecy. Jesli przyjac, ze wyprawa do Alphabet City miala miejsce w czasie wystepow Nirvany w Saturday Night Live, to Courtney musiala brac dlugo po tym, jak dowiedziala sie, ze jest w ciazy. Courtney oczywiscie zaprzecza twierdzac, ze zle ja zrozumiano. Hirschberg obstaje przy swoim i mowi, ze ma tasmy. Artykul ostatecznie wykreowal obraz Courtney jako osoby "zwyrodnialej", ale pojawilo sie w nim kilka bledow, ktore stawiaja pod znakiem zapytania dziennikarski profesjonalizm Hirschberg. Autorka napisala, na przyklad, ze Danny Goldberg byl wiceprezesem Polygram Records, podczas gdy Danny pelnil te funkcje w wytworni Atlantic. Dalej stwierdzila, ze ten sam Goldberg byl menadzerem Nirvany, choc ten rzadko pelnil taka role w Gold Mountain, pracujac w firmie jako zwykly konsultant. Menadzerem Nirvany byl oczywiscie John Silva. Hirschberg napisala rowniez, ze Kurt poznal Courtney "mniej wiecej przed osmiu laty", co w jego przypadku oznaczaloby szkole srednia. Artykul powtarzal nieprawdziwa teorie o Courtney jako "lowczyni gwiazd" stwierdzajac, ze gdy spotkala Kurta po raz drugi (po pierwszym spotkaniu w Portland), ten "byl juz gwiazda", co oczywiscie nie bylo prawda. Hirschberg blednie zrelacjonowala rowniez latwa do sprawdzenia historie dotyczaca wojny przetargowej o Hole. W materiale nie ma najmniejszej wzmianki o poczuciu humoru Courtney (fakt, ze sardonicznym). A Courtney jest osoba, ktora w wirze dyskusji wokol kontrowersji "brala czy nie brala", potrafi powiedziec cos takiego: "Jesli w zyciu kobiety jest okres, w ktorym powinna brac narkotyki, to jest nim ciaza, bo ciaza jest do dupy", nie zastanawiajac sie, jak ta pelna sarkazmu uwaga bedzie wygladala w druku. Wszyscy, ktorzy spedzili z Courtney chocby pare godzin wiedza ze, na przyklad, jej klotnia z Kurtem o wyrzucenie Dave'a z Nirvany, byla zartem. Jesli "Nevermind" okazalo sie sukcesem, poniewaz Nirvana pojawila sie we wlasciwym miejscu o wlasciwym czasie, to artykul z Vanity Fair nie mogl uderzyc w Cobainow w mniej sprzyjajacych okolicznosciach. W Ameryce trwala narkotykowa histeria i prowadzona przez republikanow, niefortunna krucjata o "przywrocenie wartosci rodzinnych". Material stal sie niespodziewanie wentylem, w ktorym znalazlo ujscie amerykanskie poczucie winy wobec dzieci dorastajacych w dwoch wczesniejszych dekadach. W prasie i telewizji pojawilo sie mnostwo historii o "krzywdach" wyrzadzanych dzieciom w przeszlosci: od zostawiania ich samych w domu (podczas, na przyklad, meksykanskich wakacji rodzicow) do doslownego "zakuwania w kajdany", jak w przypadku pewnej dziewczynki z Long Island, zamykanej dodatkowo w podziemnym bunkrze. Przyszla matka, ktora przyznala sie (prawie) do brania heroiny, nie wspominajac juz o paleniu papierosow, trafila w jakies bolace miejsce. Nie sadzilam, ze ta historia zrobi ze mnie karla, zmiazdzy mnie, zgwalci i bolesnie zrani - mowi Courtney - a jej skutki byly niewyobrazalne. Przeszly wszelkie granice. Przeczytalam przyslany mi faksem artykul i zadrzalam. Wiedzialam, ze moj swiat legl w gruzach. Umarlam. Tak to wygladalo. Mialam z glowy reszte zycia. Zostalam napietnowana i jesli spotka mnie jeszcze cos dobrego, bede musiala o to walczyc. Do konca. Nie powinno tak byc, ale sama wystawilam sie na cios. Gdybym nie brala, domyslilabym sie co wisi w powietrzu, o co jej chodzi, i wtedy oczywiscie nie bylabym taka szczera, wiedzialabym gdzie jest moje miejsce w swiecie wedlug Vanity Fair. Courtney zaklada, ze cala historia mogla byc spiskiem, za ktorym stala ulubienica Vanity Fair Madonna, ktorej firme plytowa Maverick osmielila sie (glosno) skrytykowac. Prostszym i bardziej prawdopodobnym wytlumaczeniem calego zamieszania wydaje sie "medialna osobowosc" Courtney - wygadanej, pewnej siebie kobiety o niejasnej przeszlosci, w dodatku zony najwiekszego gwiazdora rocka, jaki krolowal na owczesnym firmamencie. Cobainowie twierdza, ze artykul zawieral same klamstwa i przyznaja, ze byla to najgorsza rzecz, jaka przytrafila sie im w zyciu, ale mimo wszystko, dobrze sie go czytalo. Courtney ukryla sie w szpitalu. Myslalam, ze oszaleje. Ze znowu zaczne brac. Nie jestem osoba, ktora cpa podczas kryzysow, bralam narkotyki, kiedy bylam szczesliwa, ale wtedy naprawde myslalam o samobojstwie. Bylam juz prawie w dziewiatym miesiacu i nie moglam sie zabic, wiec poszlam do szpitala. Przelezalam w nim dwa tygodnie przed przyjsciem lFrances na swiat. Kurt byl jeszcze na odtruciu i odczuwal potworne bole. Nie mogl jesc, wiec podawano mu kroplowki. Byl tak slaby, ze nie mogl sie nawet buntowac, choc probowal od czasu do l czasu. Rehabilitacja przebiegala powoli, poniewaz od czasu do czasu podawano mu morfine, ktora pomagala na bole. Badal go batalion specjalistow od gastrologii, robiono mu przeswietlenia, rektoskopie, gastroskopie, tomografie komputerowe... Byl slaby. Niewiele bylo w nim zycia. Plakal calymi tygodniami - mowi Courtney. Ciagle plakal. Oboje bez przerwy plakalismy. To bylo straszne. Poczatkowo Kurt nie rozumial na czym polega zamieszanie wywolane przez Vanity Fair. Oczywiscie nie bylo mi przyjemnie - wspominal - ale bylem w takim stanie psychicznym, mialem tak ograniczona zdolnosc pojmowania, ze chcialem puscic to wszystko mimo uszu. Courtney byla zalamana. Spodziewala sie dziecka i myslala bardzo trzezwo. Po jakims czasie zdal sobie sprawe, jaka krzywde wyrzadzil im artykul. Pewnego dnia ocknalem sie i dotarla do mnie cala potwornosc tej sytuacji - opowiadal. Zrozumialem, jaki wplyw moze to miec na nasze zycie, na nasz wizerunek, na wszystko... Poniewaz material opieral sie w duzej czesci na "anonimowych zrodlach", musieli pogodzic sie z faktem, ze wokol nich byli ludzie, ktorzy dopuscili sie zdrady. Byli zdegustowani, a co gorsza, zaczynali cierpiec na paranoje. Stalismy sie postaciami z kreskowek, a to usprawiedliwia wszystko: kazde klamstwo, kazda plotke - mowil Kurt. Bylem zdumiony dowiadujac sie, ze cos takiego moze ujsc plazem, ze nie wsadza jej do wiezienia, ze jej nie aresztuja, ze nie mozna jej zaskarzyc. Myslalem, ze bedziemy mogli ja zaskarzyc, ale skad mielismy wziac te miliony dolarow na walke w sadzie z [wydawca Vanity Fair] Cond Nast i ta Hirschberg. Pomyslalem wtedy: <>. Chcialem zabic [Hirschberg] -mowil Kurt. Pomyslalem, ze jak tylko wyjde z tego pierdolonego szpitala, to udusze te kobiete golymi rekami. Zadzgam ja nozem. Wybebesze jej psa i nasram na nia, a potem ja zabije. Oczywiscie byl zbyt slaby, by dokonac tego wlasnorecznie, wiec zastanawial sie nad wynajeciem platnego zabojcy. Potem nieco ochlonal i wpadl na pomysl, ze poprosi Davida Geffena, zeby pociagnal za sznurki i doprowadzil do wylania Hirschberg na zbity pysk, bo jesli nie, to koniec z Nirvana. Do niczego takiego nie doszlo. Kurt do konca zycia wpadal w niebezpieczna wscieklosc, gdy poruszano przy nim artykul Lynn Hirschberg. Lepiej niech sie modli - mowil - zebym ktoregos dnia nie znalazl sie na ulicy bez zony i dziecka. Bo zemszcze sie na tej kurwie. Zanim opuszcze ten padol, postaram sie, zeby odeszla przede mna. Rankiem 18 sierpnia 1992 Courtney poczula pierwsze bole porodowe. Zdumiony personel medyczny ujrzal jak zrywa sie z lozka, bierze kroplowke i maszeruje korytarzem na drugi koniec szpitala do sali, w ktorej lezal Kurt. Obudzila go krzykiem: Wypadaj z tego wyra i chodz ze mna! Nie mam zamiaru rodzic sama, niech cie chuj strzeli! Kiedy wrocila, przekonala sie, ze szpitalna ochrona "zesrala sie ze strachu". Kurt byl wciaz otumaniony po tabletkach nasennych i jak zwykle bolal go brzuch, ale po jakims czasie dotarl do sali porodowej. O siodmej czterdziesci piec przyszla na swiat Frances Bean Cobain. Wazyla siedem funtow i jedna uncje (3,2 kg) i - wedlug Cobainow - byla calkowicie zdrowa. Kurt przegapil sam moment narodzin. Zemdlal. Rodze dziecko, czuje, ze wychodzi, a on rzyga i mdleje. Trzymam go za reke i glaszcze po brzuchu, zamiast myslec o rodzeniu -wspomina Courtney. To byla niesamowita scena - dodaje z mrocznym usmiechem. Bylem tak kurewsko przerazony, ze musialem wygladac jak typowy ojciec - mowil Kurt, ktory pojawil sie w sali porodowej z wlasna kroplowka. Bylem slaby, chory i przez caly czas balem sie, ze cos sie stanie dziecku albo Courtney. Komunikat prasowy ogloszony kilka dni pozniej przez Gold Mountain z miejsca rozprawial sie ze wszystkimi spekulacjami na temat Frances. "Dziecko jest w dobrym stanie -pisano - normalnie przyjmuje pokarm i przybiera na wadze w tempie wlasciwym noworodkom". I dalej: "Zlosliwe plotki gloszace, jakoby corka panstwa Cobainow cierpiala po urodzeniu z powodu syndromu abstynencyjnego, sa calkowicie falszywe. Dziecko nie cierpialo na zadna przypadlosc od chwili przyjscia na swiat". Gdyby urodzil im sie chlopiec, nazwaliby go Eugene, na czesc Eugene'a Kelly z The Yaselines. Gdy dowiedzieli sie, ze maja dziewczynke, pomysleli o partnerce Kelly'ego z zespolu, Frances McKee. Kurt zaluje teraz, ze nie pomysleli o Frances Farmer - aktorce z lat piecdziesiatych zaszczutej przez Hollywood i doprowadzonej do szalenstwa. Slowo "bean" (fasolka) pojawialo sie w ich zyciu wiele razy, ale postanowili wykorzystac je jako imie po pierwszym badaniu ultrasonograficznym, dzieki ktoremu ujrzeli Frances w postaci malej fasolki. Zszargana reputacja okazala sie dopiero poczatkiem kontrowersji wywolanej przez Vanity Fair. Pracujaca dla Cobainow prawniczka, Rosemary Carroll uwaza, ze artykul w Vanity Fair byl bezposrednia przyczyna podjecia krokow prawnych przeciwko Kurtowi i Courtney przez Okregowy Wydzial Opieki Nad Dziecmi z Los Angeles. Agenda rzadu stanowego musiala zostac zainspirowana materialem, poniewaz - jak twierdza Cobainowie i Carroll -kopia artykulu byla przypieta do teczki z materialem dowodowym. Wydzial tlumaczyl to w ten sposob, ze artykul byl tak naglosniony, ze nie mozna bylo zignorowac zawartych w nim tresci, mimo ze Courtney przestala brac (na co dowodem bylo wylacznie jej slowo) po zajsciu w ciaze. Nigdy nie dowiemy sie, czy inspiracja pochodzila z zewnatrz (z gory?), czy wynikala z obawy przed publicznym oburzeniem. Mimo to jest wielce prawdopodobne, ze agenda zostala zobligowana do rozpoczecia kampanii przeciwko rockowemu malzenstwu. W ostatnich miesiacach ciazy Courtney, Wydzial Opieki zagrozil, ze pozbawi Kurta i Courtney praw rodzicielskich. Podczas przesluchania w sadzie rodzinnym, w ktorym panuje I wieksza swoboda w poslugiwaniu sie materialem dowodowym, Wydzial przedstawil jako dowody artykul z Vanity Fair i wyniki badan moczu (nieaktualne, jak sie pozniej okazalo) obojga rodzicow wskazujace, ze oboje naduzywali wielu niedozwolonych substancji, co wymaga pozbawienia ich praw do opieki i nadzoru nad dzieckiem. Sedzia zgodzil sie z tym punktem widzenia i nakazal Kurtowi podjac kolejne, trzydziestodniowe odtrucie, mimo ze Cobain byl czysty po pobycie w Cedars-Sinai. Nie dosc na tym: dwa tygodnie po przyjsciu na swiat Frances, Cobainowie zostali zmuszeni do zrzeczenia sie opieki nad dzieckiem na rzecz siostry Courtney, Jamie. Przez kolejny miesiac nie mogli pozostawac sami ze swoja wlasna corka! Kurt uwazal to za spisek. Absolutnie tak! - mowil. Komus zalezalo, zeby zrobic z nas przyklad, bo bylismy wszystkim czym nie jest konformistyczna, amerykanska rozrywka. To bylo polowanie na czarownice. Potraktowali nas tak samo jak Frances Farmer, zmieszali nas z blotem ponad wszelkie pojecie. Wydzial opieki rozdawal ksero artykulu z Vanity Fair i posluzyl sie badaniem moczu Courtney z pierwszego trymestru, zeby zabrac nam dziecko. Nikt nie mial pojecia o calej sprawie oprocz najblizszego kregu Nirvany. Cobainowie walczyli o dziecko w postepowaniu, w ktorym jako dowod wykorzystano artykul prasowy, trudno sie wiec dziwic ich kolejnym, ekstremalnym reakcjom na zla prase. Relacjonujac te historie, Courtney nie potrafi otrzasnac sie z przerazenia. Konczac opis nieszczescia wywolanego przez Vanity Fair, ta twarda, pozornie niewzruszona kobieta zaczyna plakac. Wiesz - mowi przez lzy - czym innym jest twoja pieprzona publiczna wiarygodnosc i nawet wycieranie sobie butow twoim nazwiskiem, a czym innym sytuacja, w ktorej zabieraja ci dziecko. Dziecko, ktoremu nic nie dolegalo! Nie bralam narkotykow podczas ciazy, inaczej: nie bralam od chwili, kiedy dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy. Poprosilam i dostalam cala pierdolona pomoc, jaka jest potrzebna w takich sytuacjach. Bylam u kazdego lekarza w miescie. Mam na to dowody w postaci kart medycznych. Co z tego! Uparli sie zajebac nas na smierc! Sprawa wydawala sie beznadziejna: lekarze, agencje rzadowe, prasa - wszyscy byli przeciwko nim. Kurt i Courtney byli tak zdesperowani, ze ktoregos dnia wyjeli pistolet i zastanawiali sie nad popelnieniem samobojstwa. Czulismy sie ponizeni i wygladalo na to, ze SKL>>srsr*- wszyscy potezni ludzie zmowili sie zeby nam dokopac. Bylismy w beznadziejnej sytuacji -wspominal Kurt. Nie mielismy szans na wygrana. To bylo przygnebiajace. Odechcialo sie nam zyc. Byl to dla nas najgorszy okres: Courtney miala jeszcze problemy hormonalne po ciazy, a ja schodzilem z narkotykow i wszystko zwalilo sie nam na glowe. Mielismy dosyc. W koncu jednak odlozyli bron. Nirvana poleciala do Anglii, by wystapic jako gwiazda ostatniego dnia Festiwalu Reading 1992. W prasie angielskiej szumialo od plotek na temat rozpadu zespolu ze wzgledu na stan zdrowia Kurta. Sam zainteresowany twierdzil, ze plotki byly calkowicie nieuzasadnione. Klasyczne, typowe, angielskie dziennikarstwo - mowil znuzonym glosem. Pogon za sensacja. Nie mam szacunku dla Anglikow. Rzygac mi sie chce, jak na nich patrze. Wydawalo mi sie, ze nigdy w zyciu nie powiem niczego rasistowskiego, ale ci ludzie sa najbardziej zadufani, pewni siebie i analni, jakich znam, w ogole nie maja szacunku dla cudzych uczuc. Nie traktuja innych jak ludzi. Sa zimni jak lod. Kurt osobiscie ukladal program koncertu na ten dzien, celowo pomijajac "kulawe, angolskie kapele". Organizatorzy festiwalu poczatkowo sprzeciwili sie wystepom The Melvins i Screaming Trees, ale Kurt zagrozil, ze wycofa sie z przedsiewziecia, jesli Anglicy nie zaprosza jego faworytow. Trwajacy caly dzien koncert obejmowal rowniez takich starych przyjaciol, jak L7, Mudhoney czy Eugenius oraz Pavement, Nicka Cave" a z The Bad Seeds i halasliwych nasladowcow Abby, Bjorn Again. Przez caly dzien padal deszcz i widzowie oddawali sie tradycyjnym kapielom blotnym. Gdy w koncu nadszedl czas na wystep Nirvany, Kurt wjechal na scene na wozku inwalidzkim, ubrany w szpitalny fartuch. Mial to byc prztyczek w nos dla tych, ktorzy martwili sie o jego zdrowie. Nalezy jednak pamietac, ze zaledwie przed tygodniem wymiotowal i mdlal podczas narodzin corki, a dzien wczesniej zastanawial sie na popelnieniem samobojstwa. Mimo to Nirwana zagTa\a -wspanialy "koncert, zaslugujacy - \jeri\ug Y*.\tfY - Tva. owkvY^ ^ dziesieciostopniowej skali. Dziesiec tysiecy angielskich glosow spiewalo choralnie kazda piosenke z trwajacego poltorej godziny koncertu. Zespol gral z oszalamiajaca sila. Plotki o koncu Nirvany okazaly sie mocno przesadzone. Ale kontrowersje zwiazane z zespolem nie odeszly w przeszlosc. Wczesniej, podczas letniej trasy zespolu, dwa czolowe, brytyjskie tygodniki muzyczne zaplanowaly nirvanowskie numery. Melody Maker zatrudnil w tym celu dawnego znajomego i zwolennika zespolu Everetta True, ktorego material ukazal sie tuz po przeprowadzeniu wywiadow z Nirvana. New Musical Express wydrukowal swoj material po szesciu tygodniach, w trakcie festiwalu w Reading. Nirvana zazadala, by NME przyslal im Keitha Camerona, pozostajacego w dobrych stosunkach z zespolem od czasu artykulu w Sounds z lata 1990. Everett True zrecznie ominal rafy kontrowersji dotyczacych Nirvany, natomiast Cameron z NME postanowil rozdrapywac rany z mina obrazonego, rozczarowanego fana, jakim byl w istocie. Po przeprowadzeniu wywiadu z zespolem w Walencji w Hiszpanii napisal, ze Nirvana, a przynajmniej Kurt, zachowuje sie jak stado rozkapryszonych dinozaurow, ktorymi wczesniej gardzili, i ktorych zastapili. Zespol nie pojawil sie - z nieznanych przyczyn - na probie naglosnienia, utrudnial przeprowadzanie wywiadu i robienie zdjec i - prawdopodobnie - bral "twarde" narkotyki. W artykule pojawila sie cala litania narkotykowych plotek, z ktorych wiele -jak sie okazalo - nie bylo dalekich od prawdy. "Wszystkie obsuwy zaczely sie od hery - ponczu prawdziwych gowniarzy" pisal Cameron. "Z niebytu stali sie supergwiazdami i wrocili w niebyt, a wszystko przez pol roku! Warto zapamietac ten rekord". Cameron dodal jeszcze, ze gdy zapytal wprost o heroine, Kurt pokazal mu rece i kazal szukac sladow nakluc. Oczywiscie Keith niczego nie znalazl, bo Kurt byl wtedy na metadonie. Ale prawdziwym celem artykulu zatytulowanego "LOVE WILL TEAR US APART"* byla rozprawa z Courtney. W materiale pojawil sie cytat, w ktorym jeden z czlonkow obslugi technicznej Nirvany nazywal Courtney "Zla Wiedzma Zachodu", a ktos inny wspominal, ze Kurt byl fajnym facetem "BC" - przed Courtney. ____________________ * "Milosc nas rozszarpie" - tytul przeboju Joy Division [przyp. tlum.] " "Before Christ" - przed Chrystusem [przyp. tlum.]Kurt w Reading, 1992. (O Charles Peterson) Ofiara mody: Dave nowatorskim nakryciu glowy na festiwalu w Reading, 1992. (S Charles Peterson) Dave rozbija gitare, Chris siedzi na bebnach, Reading 1992. (O Charles Peterson) Scena po tryumfie Nirvany w Reading, 1992. (Charles Peterson) Cameron nie oszczedzil nawet Janet Billig, ktora nieco wczesniej zaczela pracowac w Gold Mountain, odpowiadajac za Nirvane i Hole. "W trasie jest skrzyzowaniem piastunki z ludzka gabka" - pisal Cameron. "Spelnia wszystkie kaprysy i lyka cale gowno wylewane przez Courtney", ktora - jak zakonczyl Cameron -, jest wzorem upierdliwosci". Nirvana znalazla sie na skraju rozpadu, a wszystko przez nia (Cameron przyznaje obecnie, ze pisal te slowa pod wplywem materialu z Vanity Fair). Keith Cameron wpadl na Kurta i Erika Erlandsona podczas tradycyjnej pofestiwalowej imprezy w hotelu Ramada w Reading. Kurt opierdolil go za artykul, a Erie wylal mu na glowe szklanke wodki z sokiem z cytryny. Cameron zostal sam i bliski lez znalazl oparcie na ramieniu fotografa NME Steve' a Double' a. Napisalem, jak mi sie wydawalo, wywazony artykul - mowi. Mimo to do konca pozostal persona non grata w obozie Nirvany. Jesli mam prawo czuc sie mimo wszystko zdradzony przez Nirvane - mowi Cameron -dotyczy to tylko i wylacznie tego dnia w Hiszpanii. Nirvana byla zespolem, ktory mnie totalnie zainspirowal. Stala sie najwazniejszym wydarzeniem muzycznym w moim zyciu, na zawsze. Ale gdy zobaczylem ich wtedy, ujrzalem jak popadaja w banal, a moje ulubione zespoly nigdy tego nie robia. Bylem zszokowany. Kilka dni pozniej Nirvana zagrala na gali z okazji przyznania Nagrod MTV za 1992 rok. Powiedziano im, ze moga wybrac dowolna piosenke, ktora zagraja na samym poczatku ceremonii. Podczas proby naglosnienia dzien wczesniej, Nirvana zagrala nie zarejestrowany wowczas utwor "Rape Me" ("Zgwalc mnie") i inny kawalek nazwany prowizorycznie "New Poopy". Nastepnego dnia - byc moze ze wzgledu na tytul "Rape Me", byc moze dlatego, ze "Rape Me" nie bylo przebojem, byc moze wreszcie dlatego, ze organizatorom wydawalo sie, ze zawarli umowe z Gold Mountain - kierownictwo MTV uparlo sie, zeby Nirvana zagrala "Teen Spirit". Na kilka godzin przed rozpoczeciem ceremonii Nirvana postanowila, ze nie zagra. Potem jednak wszyscy zaczeli zastanawiac sie nad reperkusjami tego faktu. Po pierwsze:. MTV mogla zwolnic przyjaciolke i popleczniczke zespolu Amy Finnerty, jesli nie uda jej sie przekonac Nirvany do zagrania; po drugie: MTV moze wpisac na czarna liste wszystkie zespoly zwiazane z Gold Mountain, w tym Sonic Youth i Beastie Boys; po trzecie wreszcie: moze I wpisac na czarna liste wszystkie zespoly zwiazane z Geffen/DGC. Nirvana znalazla sie nagle w samym srodku korporacyjnego cyklonu i miala zaledwie kilka godzin na znalezienie wyjscia z tej sytuacji. MTV postawilo ultimatum: zagraja "Teen Spirit" albo "Lithium". A jesli nie to... Nie chcielismy brac odpowiedzialnosci za to, co moze z tego wyniknac dla innych i postanowilismy zagrac "Lithium" - mowil Kurt. Zamiast uchylic kapelusza i zachowac godnosc, dalismy sie wyjebac w dupe. Ale mielismy za duzo do stracenia. Gdy znalezli sie na scenie (program szedl na zywo), Kurt zagral i zaspiewal poczatek "Rape Me". Chcial, zeby pare osob dostalo palpitacji i nie przeliczyl sie. Gdy rozlegly sie pierwsze akordy inkryminowanego utworu, wiceprezes MTV Judy McGrath pisnela jak ranne zwierze i pobiegla do rezyserki. Wlasnie konczyla wydawac polecenie, by wlaczyc reklamy, gdy Nirvana przeszla do "Lithium". Pod koniec piosenki, Chris wyrzucil bas wysoko w gore i nie zdazyl go zlapac. Krawedz instrumentu trafila go w czolo. Zwalil sie na ziemie i przez chwile wil z bolu, po czym szybko wybiegl za kulisy. Nikt nie mogl go znalezc przez kilka pelnych napiecia minut. Czyzby stracil przytomnosc gdzies w zakamarkach wytworni Universal? Moze juz dogorywal? Znalazl go Alex Macleod. Chris lezal w garderobie z workiem lodu na glowie i butelka szampana w dloni. Gawedzil z bylym gitarzysta Queen Brianem Mayem. Nirvana nie miala zamiaru odbierac osobiscie nagrody za najlepszy alternatywny wideoklip i Kurt wpadl na pomysl, by wyslac na scene sobowtora Michaela Jacksona, ktory przyjmie wyroznienie w imieniu zespolu. Kurt polecil sobowtorowi, zeby przedstawil sie I jako "krol grunge'u", ten jednak zaimprowizowal przemowe, ktora przyjeto ze zdumieniem i w milczeniu. Nikt niczego nie zrozumial. Chcialem pokazac im, z czym mam do czynienia -mowil Kurt. Z czym maja do czynienia wszystkie gwiazdy rocka. To byla wina fanow i mediow. Nirvana nie miala kolejnych sobowtorow i gdy przyszedl czas na odebranie kolejnej nagrody dla najlepszego nowego artysty, Kurt odmowil wejscia na podium. Jednak przyjaciele i wspolpracownicy przekonali go, ze jesli nie wyjdzie ludzie zaczna gadac i snuc domysly. Bylem bardzo zdenerwowany - wspominal Kurt. Kiedy gralismy nie patrzylem na publicznosc i nie wiedzialem, ze jest ich tam tak wielu. A kiedy wyszedlem po nagrode zdalem sobie sprawe, ze patrza na mnie miliony ludzi, ze sala jest ogromna, ze oswietlaja mnie jaskrawe swiatla, i ze nie chce tu byc, bo to wszystko jest strasznie glupie. Chcialem jak najszybciej stamtad uciec. Zdolal jednak podziekowac rodzinie, wytworni i "prawdziwym fanom" zespolu. Potem zrobil znaczaca przerwe, spojrzal w kamere niewinnym wzrokiem i powiedzial: "Wiecie, czasami nie warto wierzyc w to wszystko, co pisza". Chris zepsul efekt ryczac do mikrofonu: <>. Eddie nie byl wymyslony przez biznes. Przynajmniej nie do konca. Na swiecie jest mnostwo gorszych ludzi od niego, a Eddie nie zasluguje na to, zeby traktowac go jak kozla ofiarnego. W tym momencie pojawil sie Axl Rose. Pierwsza zauwazyla go Courtney, ktora zajmowala sie akurat corka. Axl! Axl! - krzyknela. Zostan ojcem chrzestnym naszego dziecka! Otoczony przez grupe goryli Rose poczerwienial na pokrytej gruba warstwa makijazu twarzy i wskazujac palcem Kurta zapiszczal: Kaz sie zamknac tej zdzirze albo porozmawiamy na zewnatrz! Ekipa Nirvany wybuchnela glosnym smiechem. Jedynie Kurt zachowal powage i I wstal, jakby mial zamiar zmierzyc sie z Axlem. Przedtem jednak spioranowal Courtney wzrokiem i powiedzial: Zamknij sie, zdziro! Wszyscy tarzali sie ze smiechu. Niezreczna sytuacje probowala rozladowac owczesna przyjaciolka Axla, Stephanie Seymour, ktora zwrocila sie do Courtney z pytaniem: -Jestes modelka? -Nie - odrzekla Courtney. -Ale slyszalam, ze ty zajmujesz sie neurochirurgia. Gdy Nirvana wracala do przeznaczonej dla niej przyczepy, na zewnatrz czekala juz wspaniala ekipa Gunnersow, skladajaca sie z prawdziwych gor miesa. Kurt pobiegl do przyczepy, zeby sprawdzic, czy nikt nie skrzywdzil Frances, a w tym samym czasie Gunnersi otoczyli Chrisa. Zaczeli go popychac. Celowal w tym basista Guns n" Roses DuffMcKagan, ktory chcial osobiscie obic Chrisowi morde, ale wokol zaczal gromadzic sie tlum i wojowniczy muzycy nieco ochloneli (Guns n' Roses odmowilo komentarza na temat tego incydentu). Axl mogl czuc sie urazony odmowa, jaka uslyszal od Nirvany, gdy zaproponowal jej wspolna trase z Gunnersami i Metallika. Co wiecej, Nirvana miala czelnosc odrzucic jego zaproszenie do uswietnienia swoim wystepem jego trzydziestych urodzin. W gre wchodzila rowniez ogromna, tlumiona zazdrosc. Kurt i Axl wywodzili sie z podobnych srodowisk i zwracali do podobnej publicznosci, ale Kurt byl wszystkim czym nie jest Rose - utalentowanym wokalista, niezrownanym kompozytorem, wspanialym poeta i wrazliwym czlowiekiem. Nirvana i Guns n' Roses byly czesto porownywane ze soba i New Musical Express napisal kiedys, ze Nirvana jest "takim Guns n' Roses, ktore mozna lubic". Rose byl wielkim fanem Nirvany (w wideoklipie do "Don't Cry" wystapil nawet w czapeczce z nazwa zespolu), ale niczego z niej nie rozumial. Przed wielkim koncertem Guns n' Roses w Madison Sauare Garden w grudniu 1991 operator kamery (z ktorej sygnal transmitowany byl na wielkie monitory stojace wokol sceny) wyszukiwal wsrod publicznosci ladne dziewczyny, ktore widzac sie na ekranie zaczely zadzierac koszule. Meska czesc publicznosci urzadzila im prawdziwa owacje. Z glosnikow plynely wowczas mocne akordy "Teen Spirit". W istocie wrogosc miedzy zespolami wynikala prawdopodobnie z ich wspolzawodnictwa o te sama, ogromna publicznosc, na ktora skladaly sie sfrustrowane, pokrecone psychicznie dzieciaki. Z nimi nie wspolzawodnicze - mowil Kurt. Mowilem to publicznie wiele razy, ale powtorze raz jeszcze: mam w dupie publicznosc Axla. Ale Kurt i Axl palali do siebie niemal braterska nienawiscia, jakby stanowili dwie strony tego samego wizerunku. Fakt, pochodzimy z podobnych srodowisk- wspominal Kurt. Pochodzimy z malych miasteczek, w ktorych otaczal nas seksizm i rasizm. Ale nasza walka wewnetrzna jest zupelnie inna. Uwazam, ze otworzylem sie na mnostwo spraw, o ktorych on nie ma najmniejszego pojecia. Rola, w ktorej wystepuje Axl, odgrywana jest od lat - kontynuowal Kurt. Odkad powstal rock and roli, zawsze byl jakis Axl Rose. Stalo sie to koszmarnie nudne, przynajmniej dla mnie. W jego oczach wyglada to swiezo i nowo, ale tylko dlatego, ze przezywa to osobiscie i jest przy tym takim egoista, ze wydaje mu sie, ze swiat powinien padac przed nim na kolana. Mimo to Kurt przyznawal, ze Nirvana moglaby nauczyc sie tego i owego od Guns n' Roses. Pierdola wiele rzeczy, ale potem siadaja razem, patrza na to, co spierdolili i zastanawiaja sie jak to naprawic - mowil. My natomiast jak juz cos spierdolimy to przyzwyczajamy sie do tego i pogarszamy sytuacje. Don Cobain pojawil sie nieproszony na koncercie z 11 wrzesnia w Seattle Coliseum. Byl to jeden z omawianych w szpitalu benefisow, wspomagajacy miejscowa, zwalczajaca cenzure, organizacje o nazwie Waszyngtonska Koalicja Przemyslu Muzycznego. Donowi towarzyszyl syn - brat przyrodni Kurta i Chad. Razem przedostali sie przez bramkarzy, pokazujac prawo jazdy. Don poprosil, zeby zaprowadzono go za kulisy, ale nikt po niego nie wyszedl. Stal wiec i czekal. W koncu znalazl sale, w ktorej odbywalo sie pokoncertowe zgromadzenie. Ktos otworzyl drzwi i zobaczylem go w srodku, wiec po prostu wszedlem -wspomina. Kurt przedstawil ojcu Courtney, Frances i Chrisa. O tym, ze zostal dziadkiem, Don dowiedzial sie z gazet. Za kulisami panowal zwykly rozgardiasz. W ponurej, szarej sali tloczyli sie czlonkowie ekipy, szukajacy dojsc fani i zmeczeni koncertem muzycy. Bylo mi go zal- mowi Kurt. Co to za zycie? Nie wygladalo tak wspaniale... -Dawno sie nie widzielismy - zaczal rozmowe Don. Nie widzieli sie od siedmiu lat. -Ale sie postarzales! - odparl Kurt. Bylo mi ciezko - mowi Don o spotkaniu. Bardzo, bardzo ciezko. Zapytalem go, czy jest szczesliwy i w ogole - wspomina dalej Don, a on odpowiedzial, ze tak, tylko ze nie ma z tego wielkich pieniedzy. <> powiedzialem. Znow powiedzial, ze tak, wiec pozegnalem sie z nim. <> powiedzialem. Nic innego nie przyszlo mi do glowy, bo bylo mi ciezko. Usciskalismy sie i poprosilem go, zeby byl z nami w kontakcie. Kurt nigdy nie odezwal sie do Dona. Chyba byl zajety i w ogole. Niektorzy twierdza ze Don pojawil sie niespodziewanie na horyzoncie Kurta, poniewaz ten stal sie nagle bogaty. Takie bzdury powtarza jego matka i jeszcze pare osob - mowi Don -ale mam to w dupie. Nigdy nie mialem pieniedzy i pieniadze gowno mnie obchodza. Chcialem cos dla niego zrobic, bo tak naprawde... nigdy mi sie nie udalo. Chcialem zeby mu sie powiodlo. Jesli mogl cos osiagnac, powinien sie starac. A potem tylko czekalem i czekalem zeby sie pojawil... Kurt oficjalnie zakonczyl spekulacje dotyczace jego uzaleznienia, przyznajac sie w artykule z Los Angeles Times z 21 wrzesnia (napisanym przez weterana krytyki pop, Roberta Hilburna) do brania heroiny "przez trzy tygodnie" w pierwszej polowie roku. Dalej stwierdzil, ze po epizodzie z Physeptone znalazl sie ponownie na odtruciu, gdzie przez miesiac dochodzil do siebie "i to wszystko". Rzecz jasna nie powiedzial calej prawdy, ale nalezy pamietac, ze bylo to odwazne, jak na owe czasy przyznanie sie do winy, ktore jednak przeszlo bez echa w mainstreamowej prasie muzycznej - byc moze dlatego, ze wszyscy wiedzieli juz o tym wczesniej. Kurt powiedzial Hilburnowi: Najwiecej szkody wyrzadzily mi te wszystkie wsciekle heroinowe plotki i towarzyszace im spekulacje. Czulem sie zgwalcony. Nie mialem pojecia, ze moje zycie prywatne stanie sie kwestia ogolnonarodowa. Artykul w Vanity Fair byl zaledwie poczatkiem lawiny wrogich Cobainowi publikacji. Lawiny, ktora obejmowala miedzy innymi tak horrendalne bzdury, jak material ze sprzedawanego w supermarketach brukowca The Globe, ktory zatytulowal swoj donos na Kurta w sposob nastepujacy: "DZIECKO GWIAZDORA ROCKA RODZI SIE CPUNEM!" Ponizej umieszczono niepokojace zdjecie noworodka (ale nie Frances!) odtruwanego po przyjsciu na swiat. W nadtytule Globe napisal: "MAJA PIENIADZE I SLAWE, ALE ZA GROSZ SERCA". Po kilku podobnych publikacjach Chris, Shelli i Dave zapomnieli o dawnych niesnaskach i staneli murem po stronie Kurta, Courtney i ich corki. Bylismy znowu razem i bylo jak dawniej - mowi Chris. Wtedy wszystko wywrocilo sie do gory nogami. Odbilismy sie od dna. Mysle, ze docenili to, ze stanelismy po ich stronie - konczy Chris glosem lamiacym sie od emocji. Kurt bardzo sie staral, by nie odbierano go jako osoby popierajacej uzywanie heroiny. Pod koniec tych kilku miesiecy, kiedy wpuszczalem w zyle czterysta dolarow dziennie, zauwazylem, ze dzieja sie rozne niedobre rzeczy, przede wszystkim z mojapamiecia. Wiedzialem, ze w koncu cialo odmowi mi posluszenstwa - mowil. Wiem, ze mowilem, ze niczego nie zaluje i to jest prawda, ale dlatego, ze uzywalem heroiny jako narzedzia. Uzywalem jej jako leku, zeby pozbyc sie bolu. To jest podstawowa przyczyna, dla ktorej zaczalem brac. I w tym sensie nie zaluje, ale mam prawo przestrzec wszystkich innych, ktorzy chca sie uzaleznic, ze w koncu They've gol money fame but no damn heart ROCK STAR'S BABY IS BORN IAJUNKIE Nirwana singer $ pregnant wife boasted they look heroin - now Hfiy fot pays the shocking pritelSingi Kufi Co(C)*(TM)*>>*>>*lto TtMgn a*H*d Otvgs wre oj mud; Iaff#i By ROBIN JAMES rtffrfmal. Sr* wili ftocktr mom Courmer tor* wat tofooy tncohWfnHt wm>> bou rampami u? u* , m, nmpku p,<<. rt? tWta.^,j>>.i.*.<> b,*h in tor Marin**. Artykul w The Globe spierdolasobie zycie. To moze potrwac rok albo dwa... Widzialem mnostwo takich przypadkow. Narkotyki sazle. Naprawde wszystko pierdola. Bylem w tej komfortowej sytuacji, ze wiedzialem, ze przestana brac, bo mialem motywacja: zona i dziecko. Wiekszosc bioracych tego nie ma. Poza tym jestem bogaty, zostalem gwiazda rocka warta miliony dolarow i jest mnostwo rzeczy, ktore trzymaja mnie przy zyciu. Mam wiele powodow, zeby nie brac. Ale powiedz cos takiego osobie, ktorej wydaje sie, ze nie ma niczego. Kiedy zyje sie w ubostwie i jest sie uzaleznionym, predzej czy pozniej odwala sie jakis numer, przewala sie ludzi, co w najlepszym wypadku prowadzi do wiezienia. Tak wyglada czarna strona brania. Kiedy mozesz wydac dziennie wiecej niz czterysta dolarow i zyjesz w komforcie, masz dach nad glowa i nie musisz martwic sie o czynsz, masz dobry samochod i cala reszte, latwo uzalezniasz sie od narkotykow - ciagnal dalej. Ale wiekszosc z tych, ktorzy chca sie powolywac na mnie w sprawie brania, powinna pamietac, ze nalezy do grupy ludzi przecietnych, do grupy ciezko pracujacej na chleb i ledwo mazacej koniec z koncem. Kurt zdawal sobie sprawa z wlasnej hipokryzji zawartej w stwierdzeniu, ze jemu wolno brac, a innym nie. To prawda, ale trzeba pamietac, ze gdybym nie przestal, doszedlbym do punktu, w ktorym stracilbym wszystko i stalbym sie takim samym cpunemjak inni. Przez rok udah mi sie byc cpunem, kory odnosi sukcesy, ale fcdytym nie przestal, w kolejnym rofcu wysiadlbym kompletnie. Zaczeloby sie od zdrowia, potem irujnowatbym wszystkie zwiazki, na ktorych mi zalezy i w koncu stracilbym wszystko. Stracilbym przyjaciol, rodzine, pieniadze - wszystko bez wyjatku. Gdybym nie przestal. Zawsze o tym pamietalem. Courtney jest rowniez skruszona. Przezylam moja mala rock and rollowa fantazje -mowi. Szkoda tylko, ze musialam zaplacic za nia taka cene. Przez reszte roku 1992 Kurt i Courtney nadal zmagali sie z oszczercami, a Nirvana probowala wrocic do normalnej pracy. W pazdzierniku niejaki Julian Cope, dobry znajomy Courtney z Liverpoolu, opublikowal w prasie muzycznej ogloszenie promujace jego najnowszy singiel. W dlugawej elukubracji Cope"a znalazl sie miedzy innymi taki passus: "Wybaw nas (fanow rock^rolla) od <>, heroinowych dziur* otwierajacych sie przed najwiekszymi z branzy i wysysajacych im mozgi..." Cope -jak wszyscy inni - zalozyl, ze doskonale zna historie Kurta i Courtney. Ktoz moglby sie spodziewac, ze popierajacy feminizm Cope, zdobedzie sie na taki seksistowski atak? Ktoz moglby przypuszczac, ze w pozniejszym wywiadzie dla magazynu Select powie: Trzeba ja zastrzelic i ja to zrobie!** Kurt znow sie us Cobainowie mieli takze problemy z dwojka angielskich biografow: Victoria Ciarke i Britt Collins. Kurt i Courtney twierdzili, ze Ciarke i Collins daja do zrozumienia swoim rozmowcom, ze dzialaja z blogoslawienstwem zespolu, ze przespaly sie z Kurtem i Davem, i ze rozmawialy z Jamesem Morelandem, pierwszym mezem Courtney, (ktora rozwiodla sie po kilku dniach trwania zwiazku). Wedlug Cobainow, ksiazka miala byc bezlitosnym atakiem na Courtney. Gold Mountain probowalo przeciwdzialac naduzyciom, wysylajac list do prawdopodobnych informatorow Angielek z prosba o nie udzielanie im wywiadow. Wedlug Gold Mountain paniom nie udalo sie skontaktowac z nikim, kto chocby z daleka znal Nirvane. smlecha((C) Charles Peterson) * w oryginale gra slow miedzy A-Hole (skrotem od "asshole") a "Hole" (Dziura) -nazwa zespolu Courtney Love [przyp. tlum.] " Kolejna gra slow miedzy dwoma znaczeniami czasownika "shoot" - "strzelac" i "robic zastrzyk [przyp. tlum.] Ciarke zapewnila sobie pewien rozglos w mediach informujac je, ze pod koniec pazdziernika Kurt i Courtney grozili jej przez telefon, na co dowodem mialy byc nagrania z automatycznej sekretarki. Pierwszy telefon miala wykonac Courtney, ktora w porownaniu z mezem "zachowywala sie w sposob cywilizowany". Kurt zadzwonil nastepnego wieczoru, wykorzystal cale dwie minuty nagrania, a potem dzwonil jeszcze dziewiec razy. "Jesli w tej ksiazce ukaze sie cos, co zrani moja zone, to ja zranie ciebie, kurwo" - mial powiedziec Kurt, ktory - jak doniosl magazyn Select - brzmial jak osoba "wyczerpana, zdezorientowana i bardzo zdenerwowana". Inna wiadomosc brzmiala tak: "Lubie sie pierdolic, lubie byc szantazowany, dam ci wszystko, czego chcesz, tylko nie rob tego, blagam. Klekam przed toba i otwieram szeroko usta. Nie masz, kurwa, pojecia co chcesz zrobic..." Na kolejnej tasmie nazwal (co niewykluczone) obie pisarki "pasozytniczymi pizdami" i dodal: "Znalazlem sie w takim punkcie, ze zwisa mi kalafiorem, czy nagrywasz te grozby czy nie. Moglbym wydac kilkaset tysiecy dolarow i kazac wypruc ci bebechy, ale sprobuje najpierw zalatwic to legalnie. Dziennik New York Times zacytowal Danny'ego Goldberga, ktory powiedzial: "Kurt kategorycznie zaprzecza jakoby on, czy jakikolwiek inny czlonek zespolu byl odpowiedzialny za te telefony". Moim zdaniem jest to zart, ktory ktos urzadza sobie kosztem obu pan -dodal Goldberg - albo calkowity wymysl sfabrykowany dla rozreklamowania ich nieautoryzowanej biografii. Pozniej Kurt przyznal sie, ze glos z tasm nalezal do niego. Twierdzil, ze gotow byl zabic. Chcialem je zabic! - przyznal kategorycznie, a wowcz^ nr^A* "." lgtonJ- Nirvana wystepowala Charles Peterson) wowczas przed Mudhoney. Chris podczas koncertu w Bellingham ((C) Charles Peterson) napiecie jakie malowalo sie na jego twarzy dobitnie swiadczylo, ze nie zartuje. Oczywiscie mialem tak wiele do stracenia, ze nie moglem tego zrobic - mowil. Ale mam przed soba cale zycie. Jesli straca kiedys rodzina i badzie mi wszystko jedno, nie zawaham sia zemscic na ludziach, ktorzy do tego doprowadzili. Zawsze bylem zdolny do czegos takiego. Wielokrotnie zdarzalo mi sia wpadac we wscieklosc, w ktorej bylem gotow zabic tych, ktorzy staneli mi na drodze. Z pewnoscia jest to wada charakteru, ale nic na to nie poradza, ze czuja to, co czuje wobec ludzi, ktorzy niepotrzebnie i bez zadnej przyczyny rania innych. Nie podoba mi sia jak, ludzie wpierdalaja sia w moje zycie rodzinne i kontynuuja tradycja oszczerstw i klamstw -mowil dalej. Nie zasluzylem sobie na to. Nikt na to nie zasluguje. Nirvana padala ofiara kazdego scierwa i jego brata piszacego o muzyce czesciej niz jakikolwiek inny zespol w historii rocka. Ludzie pierdola w nas, chca widziec krew, chca klamac, niczego nie rozumieja. Nigdy w zyciu nie staralem sie o wywolanie skandalu. Kiedy ktos pluje mi w twarz, mam ochote go zabic i nic na to nie poradze. Ponury ton nagran z automatycznej sekretarki swiadczyl niewatpliwie o tym, ze Kurt -mimo szczescia, jakie dala mu zona i dziecko - wciaz holubil swoja ciemna strone i czerpal do woli z bezdennej studni gniewu i wyobcowania. Wbrew pozorom nigdy nie byl bezbronnym pacyfista. Kiedys wspomnial o bojce z czasow, gdy mieszkal u Shillingerow, bijatyce, w jaka wdal sie z chlopakiem, ktory czepial sie go na imprezie. Chwycilem jakis drag i zaczalem go nim okladac, a najgorsze bylo to, ze nie moglem przestac - wspominal. To bylo obrzydliwe. Przypominalo mi o tym, ze potrafie byc straszny, kiedy naprawde chce kogos zranic. Co dziwne czulem sie wtedy doskonale i pamietam, ze smialem sie jak opetany. Jego ofiara doznala wstrzasu mozgu i przez jakis czas byla nieprzytomna. Pozniej bardzo dlugo dreczyly mnie wyrzuty sumienia - mowil. Szczegolnie wtedy, jak zobaczylem go po wyjsciu ze szpitala. Telefony ujawnily takze z cala moca hipokryzje Kurta, ktory okazal sie seksista, a nawet mizoginista. W tym kontekscie, wszystkie jego wczesniejsze i pozniejsze ataki na seksizm i gwalt jawia sie jako rozpaczliwe proby ukrycia czegos wstretnego we wlasnym wnetrzu, i trudno brac je za jednoznaczna deklaracje poparcia dla slabszych i skrzywdzonych. Nie wyglada to ladnie. Wiecej, wyglada to bardzo, bardzo zle. Gowno mnie to obchodzi-mowil Kurt. Mocno wierze w zemsta. Telefoniczne grozby nabieraja nieco sensu, gdy wezmie sie pod uwage, ze Kurt i Courtney w dalszym ciagu walczyli o prawa rodzicielskie do Frances i niepochlebne opinie prasowe na ich temat mogly zagrozic calemu postepowaniu w tej sprawie. Ale czy mozna usprawiedliwic w ten sposob czyjekolwiek zachowanie narazajace na szwank godnosc innych ludzi? Tasmy z automatycznej sekretarki i zaprezentowana przez Kurta obrona wlasnych, blednych przekonan, stanowia dowod, ze z Cobainem dzialo sie cos niedobrego. W porzadku -ripostowal. Mam to gdzies. Nigdzie nie jest napisane, ze musze byc zrownowazony. Powtorze raz jeszcze: gdybym spotkal je [Collins i Ciarke] w miejscu publicznym, nie zawahalbym sie przed wpierdoleniem jednej albo drugiej. Jesli uchodzi im na sucho wyrzadzanie takich szkod mnie i mojej rodzinie, jestem gotow spedzic kilka miesiecy w wiezieniu za obicie im mordy. W tej chwili jest mi wszystko jedno. Po kilku tygodniach Kurt nieco ochlonal i spuscil z tonu. Nie wiem co mi sie wtedy stalo - mowil o wczesniejszej rozmowie. Nigdy tak nie mowilem i nie mowie. Po raz pierwszy slyszalem z wlasnych ust tak potwornie seksistowskie, ohydne rzeczy. Moze dlatego, ze chcialem je przestraszyc swoim radykalizmem i irracjonalnoscia? Z drugiej strony, pozostaly dla mnie tym, czym byly wtedy i nie zawaham sie powiedziec, ze sa pizdami. Bo sa. Ale faceci tez moga byc pizdami. Kurt jamuje z Mudhoney podczas wystepu w Crocodile Cafe w Seattle. "Plywa" wokalista Mudhoney Mark Arm. ((C) Charles Peterson) Kurt uwazal, ze jego taktyka przyniosla pozadany skutek, bo Collins i Ciarke stonowaly nieco wymowe swojej ksiazki. Paradoksalnie, w swiatku wydawniczym mowilo sie o tym, ze dyskretna presja prawna podjeta przez Gold Mountain sklonila angielskich wydawcow biografii, Hyperion Books, do cichego odlozenia projektu na polke, ale po awanturze z tasmami, Hyperion nie mogl pozwolic sobie na wywolanie wrazenia, ze cofa sie pod presja. Paradoksalnie, gdy pisze te slowa biografia autorstwa Collins i Ciarke nie ukazala sie jeszcze w Stanach Zjednoczonych. 30 pazdziernika, cztery lata po tym, jak Kurt rozwalil po raz pierwszy gitare na skromnej imprezie w akademiku Evergreen State College, Nirvana zagrala na wypelnionym niemal po brzegi piecdziesieciotysieczniku: stadionie Velez Sarsfield w Buenos Aires w Brazylii. Zespol nie byl przygotowany, brakowalo mu prob i entuzjazmu, dlatego wypadl fatalnie. Robili to dla pieniedzy, co niestety bylo widac i slychac. Po koncercie zarzekali sie, ze juz nigdy nie popelnia podobnego bledu. Dave w The Crocodile. ((C) Charles Peterson) Nirvana mogla wybrac grupe towarzyszaca i zdecydowala sie na Calamity Jane, praktycznie nieznany zenski zespol z Portland w Oregonie. W przewazajacej czesci meska publicznosc wyla z oburzenia. Kurt, ktory zajal miejsce w najwyzszym punkcie korony stadionu, z obrzydzeniem przygladal sie sfanatyzowanemu tlumowi, ktory po pierwszej minucie wystepu Jane zaczal skandowac "Puta madre!" i rzucac w dziewczyny zapalniczkami, puszkami po piwie, grudami ziemi, monetami, wszystkim, co bylo akurat pod reka. Byl to najwiekszy pokaz seksizmu, jaki w zyciu widzialem - mowil Kurt. Chris wiedzial czego mozna spodziewac sie po Kurcie i probowal go uspokoic, ale Cobain mial zamiar przerwac koncert. Rozpoczal od improwizacji, ktora zamienila sie w trwajaca pietnascie minut orgie gitarowych sprzezen, podczas ktorych piorunowal widownie wzrokiem. W przerwach miedzy piosenkami draznil publicznosc rozpoczynajac "Teen Spirit" i przerywajac w polowie akordu. Po kilku kawalkach Nirvana z luboscia oddala sie miazmatom "Endless Nameless". Dalismy z siebie wszystko - mowil Kurt. Bylem bardzo podkrecony emocjonalnie, a sprzezenia udawaly sie, jak nigdy dotad. Mieszalem gitara tak dobrze, ze az sam dziwilem. To bylo cudowne i przede wszystkim zabawne. Argentynska publicznosc nie doczekala sie "Teen Spirit". *** Wideoklip do "In Bloom" dotarl do MTV pod koniec listopada, jakis miesiac po zakonczeniu zdjec. Kurt oczywiscie zaczal od innego pomyslu: wyobrazil sobie surrealistyczny film o dziewczynce pochodzacej z rasistowskiej rodziny (Ku Klux Klan), ktora pewnego dnia pojmuje cale zlo, w jakim zyla. Podobnie jak pierwszy pomysl na "Lithium", rowniez i ta koncepcja Kurta okazala sie zbyt ambitna, wiec Cobain wymyslil kolejne szalenstwo: parodie telewizyjnych varietes z poczatku lat szescdziesiatych w stylu Ed Sullivan Show - programu, w ktorym narodzila sie idea rockowego wideoklipu. Poprosil Kevina Kerslake'a o znalezienie autentycznych kamer, z okresu, i Kevinowi udalo sie wygrzebac gdzies stare Kinescope'y, przy pomocy ktorych sfdmowano klip.Kluczem do sukcesu miala byc spontanicznosc, tym bardziej, ze nie bylo scenariusza. Kurt chcial, zeby wszystko bylo jak najprostsze. Tak powinno sie robic te rzeczy - mowil. Wystarczy robic to, co sie chce i wcale nie potrzeba dlugich, szczegolowych scenariuszy, aktorstwa i trenowania ruchow. Te zalozenia mialy lec u podstaw kolejnego albumu Nirvany. Podczas zdjec Nirvana zagrala "In Bloom" tylko piec razy, co jest rekordem nawet wsrod nisko budzetowych klipow. Mimo wrazenia, ze zespol gra przed olbrzymia telewizyjna widownia, Kurt, Chris i Dave wystepowali przed garstka ludzi pracujacych na planie. Rola konferansjera przypadla Dougowi Llewelynowi, dziennikarzowi z programu sadowego PeopIe's Court (nawiasem mowiac Llewelyn rozpoczynal kariere telewizyjna wlasnie u Eda Sullivana). Nirvana pojawila sie na planie w absurdalnych garniturach a la Beach Boys, ale Kurt mial w zapasie cos jeszcze: kilka sukienek dla siebie i chlopakow. Na wszelki wypadek. Chris ostrzygl sie na te okazje i nowa fryzura spodobala mu sie tak bardzo, ze nosi ja do tej pory. Kurtowi krecilo sie w glowie, gdy spogladal na swiat zza grubych szkiel okularow, w ktorych wygladal zupelnie jak jego ojciec w mlodosci. Istota klipu sa ciecia, w ktorych pojawia sie podkrecona publicznosc, skladajaca sie z pozornie zwyklych, konformistycznych dzieciakow, tak "normalnych", ze wygladajacych jak banda czubow. Zespol z przerazeniem przyglada sie mainstreamowym masom, choc powinno byc odwrotnie. Dla Nirvany byl to spory skok od czasow "Teen Spirit", klipu, w ktorym publicznoscia byli rowiesnicy czlonkow zespolu, ludzie tanczacy i bratajacy sie z muzykami. W "In Bloom" publicznosc oddzielona jest od Nirvany nie tylko przestrzenia, ale i czasem. Dzieciaki widoczne w "In Bloom" nalezaly do pokolenia wyzu. Pomysl na publicznosc w roli czubow - tlumaczyl Kurt - byl swego rodzaju atakiem na to, co wyroslo z tych ludzi. Dam sobie glowe obciac, ze wiekszosc z nich jest teraz yuppiszonami. Chcielismy dac prztyczka w nos ich pokoleniu, calemu pokoleniu Rolling Stonesa. Na poczatku lat szescdziesiatych wszystko bylo z nimi okay - byli niewinni i zachlystywali sie rock and roilem. Teraz steruja mediami, korporacjami i robia takie same gowna, ktorymi kiedys gardzili. Wiem, ze w kazdej epoce sa zespoly w rodzaju Monkees czy Fabiana, ale Monkees mieli przynajmniej dobre piosenki, w przeciwienstwie do New Kids On The Block. Wideoklip byl satyra wymierzona w produkowanych fabrycznie idoli popu w rodzaju Fabiana i Monkees. Byl takze ironicznym autokomentarzem na temat statusu, jaki osiagnela Nirvana. Ci trzej mili, mlodzi ludzie z Seattle - mowi konferansjer - to calkiem przyzwoici i fajni chlopacy. Zaczesane do tylu wlosy Kurta, Chrisa i Dave'a, idiotyczne garnitury, sztywne i niezdarne ruchy podkreslaly absurdalnosc "czystych jak lza" idoli popu i bezkompromisowych standardow moralnych, jakie im narzucano. Zamieniajac garnitury na sukienki i demolujac scene, zespol odrzuca bezsens takich pomyslow. Prosze o oklaski dla naszych trzech milych, przyzwoitych i czystych mlodych ludzi - mowi Llewellyn do publicznosci po wystepie Nirvany. Nie znajduje wprost slow na to, jacy sa mili. Lekkosc i humor wideoklipu mialy strategiczne znaczenie i byly bardzo potrzebne Nirvanie. Odrobina usmiechu mogla rozladowac napiecie i rozwiac chmury wiszace nad zespolem od roku. Bylem bardzo zmeczony tym, ze przez ostatni rok wszyscy brali nas tak powaznie, przejmowali sie tym, co robimy i co mowimy. Mialem zamiar odleciec i pokazac im, ze potrafimy sie smiac - mowil Kurt. Smiech zawsze nam towarzyszyl, ale wiekszosc ludzi nie zwracala na niego uwagi, albo go nie rozumiala. W pierwszej wersji, jaka chciano pokazac w MTV, wideoklip ograniczal sie jedynie do motywu idoli pop z lat szescdziesiatych (bez przebieranek). Punktem szczytowym tak zmontowanego filmu bylo zblizenie podczas solowki Kurta, na ktorym zamiast gitary widac bylo kiwajaca sie glowe muzyka, ktora dopiero na koncu zastepuje instrument. Ta wersja miala byc puszczana przez pewien czas, a potem zastapiona kolejna, w ktorej Nirvana zaklada sukienki w polowie utworu. Jednak MTV, a szczegolnie jej "alternatywnemu" programowi 120 Minutes, bardzo zalezalo na czasie i Kurt doszedl do wniosku, ze lepiej bedzie od razu zdecydowac sie na wersje z sukienkami i demolka, zamiast stopniowac napiecie i przygotowac publicznosc do ogarniecia calego zestawu kabaretowych trikow Nirvany. Szkoda, bo padl w ten sposob jeden z zabawniejszych gagow zespolu (pierwsza wersja nigdy nie doczekala sie emisji). 15 grudnia wydano "Incesticide". Nirvana planowala takie przedsiewziecie od czasow sesji do "Nevermind". Na albumie mialy sie znalezc najrozmaitsze "odrzuty", nagrania na zywo, strony B singli, fragmenty demo nagranego z Croverem i wszystko, co moglo zainteresowac kolekcjonerow bootlegow za mniejsza od "nielegalnej" cene. Sub Pop oglosil wtedy, ze ma zamiar wydac plyte z "perelkami" Nirvany. Album mial byc zatytulowany - ze zwykla dla Sub Pop szczeroscia- "Cash Cow" (Pieniezna krowa). Dwa albumy z "odrzutami" na rynku musialaby zrobic klape, a polaczenie zasobow Sub Pop z tym, czym dysponowal zespol, mogloby dac "ostateczna" kolekcje nirvanowskich delikatesow, wiec Gary Gersh chcac nie chcac dogadal sie z Pavittem i Ponemanem. Dzieki temu Nirvana zapewnila sobie wiekszy wplyw na produkt finalny - od muzyki po grafike - a Sub Pop zyskal na dystrybucji, jakiej nie bylby w stanie zapewnic. Na "Incesticide" doskonale slychac ekstrema, przez jakie przechodzila Nirvana: od miazdzacych, niemal pozbawionych melodii riffowych lancuchow "Aero Zeppelin" do w pelni profesjonalnego popu "Sliver" i od przypominajacego Gang Of Four brzmienia "Hairspray Queen" do coveru Devo "Turnaround". Zbior zawiera wszystkie elementy brzmienia Nirvany i dokonanej przez nia syntezy hard rocka z lat siedemdziesiatych z punk popem, nowa fala (jak Devo czy Knack) i tym, co Kurt uwaza za "nowa fale" (Butthole Surfers, Saccharine Trust, Big Black) i tak dalej. Kurt mial jednak inne zdanie na temat unikatowego glosu Nirvany: Na tej plycie widac jacy bylismy, kiedy to wszystko sie zaczelo. Bezwstydnie zrzynalismy z Gang ofFour i Scratch Acid - wspominal. Ostatnie nagranie, potezny "Aneurysm", pokazuje w jaki sposob epokowe odkrycie "uderzenia" Dave'a, przeksztalcilo Nirvane z ciekawej kapeli niezaleznej w rock and rollowego giganta swiatowego formatu. "Aneurysm" wskazuje rowniez droge ku eksperymentom z kolejnej plyty. "Turnaround" i covery The Vaselines "Son of a Gun" i "Molly" s Lips" znalazly sie w programie Johna Peela nadanym przez rozglosnie BBC-1 w pazdzierniku 1990. Wszystkie trzy utwory wydano pozniej na poszukiwanej przez kolekcjonerow EP-ce "Hormoaning" przeznaczonej wylacznie na rynek japonski i australijski i wypuszczonej na rynek przy okazji trasy Nirvany po antypodach z poczatku 1992. "Stain" pochodzil z EP-ki "Blew", a "Been a Son" i "(New Wave) Polly" oraz "Aneurysm" z sesji z 1991 zarejestrowanej do programu Marka Goodiera w BBC (lepsza wersja "Aneurysmu" nagrana przez dzwiekowca Nirvany Craiga Montgomery, pojawila sie na Hormoaning i jako dodatkowy utwor na kompaktowym singlu "Teen Spirit"). Okladka "Incesticide" jest dzielem, ktore wiele mowi milosnikom Nirvany. Widac na niej zdeformowana dziecieca postac trzymajaca sie kurczowo szkieletowatej figury rodzica, ktora wydaje sie nie zwracac uwagi na dziecko. Rogate, wymozdzone malenstwo wpatruje sie z rozmarzeniem w maki. Kurt oczywiscie zaprzeczal, jakoby obraz umieszczony na okladce mial jakiekolwiek znaczenie. To tylko obraz i nic wiecej - mowil. Maki pochodzily z pocztowki, ktora akurat lezala na podlodze. Obraz umieszczony na okladce doskonale pasuje do uczonej koncepcji malarstwa Kurta, jaka przedstawil Dylan Carlson: [Podstawowa tematyka obrazow jest] "niewinnosc i wizja rzeczywistosci narzucana przez okrutny, bezlitosny wszechswiat. Artysta nieustannie probuje wydobyc piekno z otaczajacego swiata, ale nigdy nie zdola tego osiagnac, bo swiat odmawia mu uswiecajacego kontaktu ze soba". Brzmi to nieco akademicko, ale calkiem sensownie. Kurt mial zamiar dolaczyc do plyty notke, w ktorej w jednoznacznych slowach dokopywal Lynn Hirschberg, ale szefostwo Geffen/DGC doszlo do wniosku, ze byloby to "nie na miejscu" i poprosilo go o stonowanie tekstu. Dalem sie poniesc i dowalilem Vanity Fair - tlumaczyl Kurt. Napisalem mnostwo zlych, choc prawdziwych rzeczy. Pisalem prosto z serca, pisalem tak, jak czulem i wciaz czuje. Kazdy kto ma troche oleju w glowie dostrzeglby w tym skarge. Ale nikt nam nie wspolczuje, nikt nie ma w sobie tyle empatii, by zauwazyc, ze moja skarga powinna miec moc prawna. Stonowana notka Kurta jest typowa dla jego dwubiegunowej natury. Rozpoczyna sie od pochwal i podziekowan dla zespolow takich jak Raincoats (ktorym Kurt poswieca cala anegdote), Shonen Knife, The Vaselines, Sonic Youth, Mudhoney, The Breeders, Jad Fair, Fits of Depression itp. Ton zmienia sie, gdy Kurt przechodzi do krotkiej obrony Courtney "wyjatkowego przykladu godnosci, etyki i uczciwosci". Zaraz potem przesyla "wielkie <> wszystkim tym, ktorzy maja czelnosc twierdzic, ze jestem tak glupi i naiwny, ze daje sie wykorzystywac i manipulowac. Homofobom, rasistom i seksistom nalezacym do publicznosci Nirvany mowi "zostawcie nas, do chuja, w spokoju!" W polaczeniu z atakiem na pokolenie w "Teen Spirit" i uwagami, jakie czynil Kurt w niemal kazdym wywiadzie, notatka z "Incesticide" ugruntowala opinie, ze Cobain jest czlowiekiem, ktory niezmiennie gardzi swoja publicznoscia. Przydalby mu sie zwrot w relacjach z publicznoscia - mowila Courtney - bo teraz kreuje sie na snoba, takiego, ktory uwaza sie za lepszego od innych. Gdybym miala dzisiaj pietnascie lat i dwadziescia dolarow, wydalabym je na Alice in Chains albo Chili Peppers, bo wiedzialabym, ze w zespolach tych graja ludzie, ktorzy mnie lubia. A dla Kurta bylabym tylko szmata. "Incesticide" nie jest oczywiscie kompletna antologia nagran Nirvany, ktore nie ukazaly sie na duzych plytach. Nie umieszczono w niej doskonalej "Token Eastern Song" odrzuconej z sesji "Blew" czy zwalajacego z nog coveru Wipers "D-7", ktory nie trafil na "Hormoaning". Nirvanie pozostaly jeszcze takie rarytasy jak "Even in His Youth", cover Velvet Undergound "Here She Comes Now" nagrany dla wytworni Community, dwa nagrania z demo Crovera, "Pen Cap Chew", "If You Must" i "Curmudgeon" ze strony B "Lithium", nie wspominajac juz o nagraniach koncertowych, chocby z Halloween 1991 w Paramount w Seattle. W MTV wciaz nadawano "In Bloom", a "Nevermind" sprzedawalo sie doskonale od pietnastu miesiecy, dlatego Geffen/DGC - obawiajac sie wystapienia przesytu Nirvana -postanowil nie wpychac fanom "Incesticide" do gardla i pozwolic im, zeby sami odkryli plyte. Snuto co prawda jakies plany na temat singla i wideoklipu do "Sliver", ale szybko je zarzucono. W lutym "Incesticide" byla juz zlota plyta. Tymczasem Gold Mountain - maszyna od nadmuchiwania Nirvany - zalatwilo z magazynem Spin wydrukowanie pochlebnego wywiadu z Kurtem i Courtney, przeprowadzonego przez sub poppersa Jonathana Ponemana (w tekscie nie wspomniano rzecz jasna o tym, ze Poneman mial zywotny interes finansowy w wypromowaniu ostatniej produkcji Nirvany, zamykajacej uklad miedzy Sub Pop a Geffenem). Jedynym celem wywiadu bylo zilustrowanie go slicznym zdjeciem na okladce. Tytul materialu brzmial "Nirvana: artysci roku", ale na zdjeciu widac bylo tylko mocno podretuszowana rodzine Kurta i przede wszystkim wspaniale, zdrowe dziecko. Opieka Spoleczna nie powinna miec zadnych watpliwosci. Popularnosc lekkiego "In Bloom" przyszla w sama pore, by zlagodzic ton dyskusji toczacych sie wokol postaci Kurta i Courtney. Gazety w calym kraju doniosly, ze 29 grudnia Courtney wniosla sprawe do sadu przeciwko szpitalowi Cedars-Sinai i L.A. Weekly -tygodnikowi, ktory opublikowal jej kartoteke medyczna. Courtney oskarzyla szpital o udostepnienie poufnych informacji prasie i - jak napisal L.A. Times - domagala sie odszkodowania od swojego lekarza za domniemane oszustwo, zaniedbanie, naruszenie prywatnosci, ujawnienie poufnych informacji medycznych i celowe spowodowanie rozstroju emocjonalnego. Sprawa zostala rozstrzygnieta na drodze pozasadowej w kwietniu 1993. Opinia publiczna nie wiedziala natomiast, ze wciaz trwa batalia o nieskrepowany dostap i opieke nad Frances. Fasolka mieszkala juz z Cobainami, ale Kurt i Courtney musieli poddawac sie regularnym testom na obecnosc niedozwolonych substancji w moczu oraz przyjmowac pracownika socjalnego, ktory sprawdzal, czy wychowuja dziecko w odpowiednich warunkach. Kurt twierdzil, ze w 1992 wydal wraz z Courtney milion dolarow, z ktorego tylko 80 tys. poszlo na osobiste wydatki; 380 tys. pochlonely podatki, kolejne 300 tys. wydali na skromny dom. Reszta poszla na Lynn Hirschberg - mowil Kurt, majac na mysli koszta sadowe poniesione w procesach o przywrocenie praw rodzicielskich i obrone dobrego imienia. Ta suka jest mi cos winna. Kurt na scenie w Seattle Center Arena ((C) Charles Peterson) IALX Po tym wszystkim, co sie wydarzylo, nikogo nie powinno dziwic, iz Kurt doszedl do wniosku, ze los zawodowego muzyka rockowego nie jest bajka, o jakiej marzyl, walac w struny gitary w sypialni w Aberdeen. Taki mam zawod, czy mi sie to podoba czy nie - mowil. To jest cos, co kocham robic, i co zawsze chcialbym robic, ale jesli mam byc szczery, nie bawi mnie to juz tak bardzo, jak wtedy, kiedy co wieczor chodzilem na proby i wyobrazalem sobie jak to bedzie w przyszlosci. Tego, co jest teraz nie da sie porownac z przyjemnoscia, jaka mialem pare lat temu, grajac dla garstki ludzi, ladujac sie do furgonetki i jadac na kolejny koncert. Lecz przede wszystkim grajac! Tego nie da sie powtorzyc po dziesieciu latach wystepow na scenie. Tamte klimaty odeszly w przeszlosc.Sam sie dziwie - mowil dalej - ze wciaz podnieca mnie to, co robie. Nie moge wyjsc z podziwu dla siebie, ze ciesze sie jak dziecko po GNIEW, SMIERC I ABSOLUTNA,TOTALNA ROZKOSZ udanym koncercie. Jest mi wtedy naprawde dobrze i lekko i nie ma znaczenia czy tlum czuje to czy nie. Nie kieruje sie ocenami widzow, bo publicznosc jest z grubsza wszedzie taka sama. To o czym mowie dotyczy raczej mojego nastroju -jesli jestem odprezony i naprawde chce mi sie grac, bo nadeszla akurat taka pora, ze gralbym bez wzgledu na koncert, wtedy wszystko sie udaje i potrafie to docenic.O czym myslal wystepujac na scenie? Mam w glowie mieszanine wszystkich mozliwych uczuc, jakie zdarzylo mi sie doswiadczyc - mowil. Gniewu, smierci, absolutnej, totalnej rozkoszy, szczescia porownywalnego do tego, jakie czulem bedac beztroskim lobuziakiem rzucajacym kamieniami w gliniarzy. Jest w tym wszystko, ale kazda piosenka wzbudza inne uczucia. Zatem wyglada na to, ze wycie, jeki, rozpacz i rozstrojona gitara nie sa tym, czym moga sie wydawac. Kiedy ludzie widza wybuch energii, kiedy slysza krzyk, wydaje im sie, ze sa swiadkami negatywnych emocji uwalnianych po to, zeby, na przyklad kogos nie zabic -tlumaczyl Dave - ale ja... kiedy gram jestem po prostu szczesliwy. Naprawde szczesliwy. Bylem rabniety kiedy mialem dwanascie, trzynascie lat i mieszkalem w Springfield w Wirginii... wtedy rozne rzeczy mogly mnie pokrecic. Ale robienie halasu moze byc naprawde zabawne i im wiekszy halas, tym lepiej, tym wieksza radosc. Im wiecej halasujesz, tym lepszy masz nastroj. Kurt denerwowal sie na scenie tylko wtedy, kiedy nie dzialaly monitory do odsluchu, co doprowadzalo go do furii i rozwalania instrumentow albo naglego opuszczenia estrady. Jesli nie slysze tego, co gram, jak mam grac dobrze? - pytal retorycznie. Nie potrafie udawac. Czuje sie wtedy jak idiota. Publicznosc nie zasluguje na to, zeby traktowac ja w taki sposob, bo kiedy gram chce dac z siebie wszystko. Nie moge stac i udawac, ze doskonale sie bawie, kiedy tak nie jest. W takich sytuacjach wydaje mi sie, ze oszukuje publicznosc. Ale w 1992 Nirvana mogla wymagac i otrzymywala wszystko czego dusza zapragnie pod wzgledem naglosnienia i sprzetu. Mimo tego, co mowil wczesniej, Kurt byl bardzo wrazliwy na wibracje plynace od widzow. Czasami, kiedy po prostu wykonuje ruchy, nie zastanawiajac sie specjalnie nad tym, co robie, widze jak reaguja ludzie, jak dobrze sie bawia i to mnie napedza - mowil. Kiedy widzisz kilka tysiecy ludzi tanczacych pogo, to trudno nie reagowac. Jedna z najlepszych rzeczy, jakie wprowadzila Nirvana do rocka jest "pogo mas". Podstawowym czynnikiem, ktory umozliwil Nirvanie przetrwanie wszystkich burz i zalaman, byl wyjatkowy zwiazek laczacy Kurta i Chrisa. Wspomnielismy w innym miejscu o stereotypie rockowego malzenstwa, odnoszacym sie do Kurta i Courtney; przyjazn Kurta i Chrisa moze byc odzwierciedleniem innego stereotypu masowej kultury: Pata i Pataszona czy Flipa i Flapa - nizszego, spietego czlowieczka i jego duzego, dobrodusznego kumpla. Chris jest czlowiekiem na luzie, glownie w kwestiach interesow. Byl tym, ktory tonowal Kurta wsciekajacego sie na zlosliwych ochroniarzy czy kiepski odsluch. Uzupelniali sie niemal idealnie. Kurt przewaznie milczal, za to Chris robil halasu za dwoch, ale kiedy Kurt byl glosny, Chris czuwal nad wszystkim, mial na wszystko oko - wspomina Tracy Marander. Pod tym wzgledem byli jak yin iyang. Zawsze mielismy dla siebie dosyc szacunku, by wiedziec z gory co nas irytuje, jakie cechy charakteru doprowadzaja nas do pasji i jak zrobic, zeby sie nie pozabijac - mowil Kurt. Nigdy nie powiedzielismy o sobie zlego slowa. To dziwne. I nie wynika to z obopolnej milosci, przeciwnie uwazamy sie za hipokrytow i widzimy w sobie rzeczy, ktore nas draznia, ale obaj wiemy, ze nie o to chodzi. Obaj wiemy, ze nie ma sensu sie klocic, bo tworzymy zespol, ktory jest wartoscia nadrzedna. ((C) Charles Peterson) Jedyne co denerwowalo Kurta w Chrisie, to jego poczucie humoru, przy ktorym bladlo kazde inne, w tym jego wlasne. Chris jest naprawde zabawny - przyznawal Kurt. Jest przy tym dowcipny w naturalny sposob, choc to, co mowi potrafi byc rownie mordercze jak zabawne. Przy nim zawsze sie smieje. Ale z drugiej strony czuje, ze lubi brylowac pod tym wzgledem i nie pozwala innym wlaczyc sie do zabawy. Wolno mi smiac sie z tego, co mowi, ale z jakiegos powodu nie wolno mi rozsmieszac innych. Ow podzial rol wydawal sie sprawiedliwy, jesli przyjac, ze Kurt byl i tak przez caly czas w centrum uwagi. To prawda - mowil Kurt. Ale chujowo jest byc z kims, przy kim nie mozna do konca byc soba. Kiedy jestem z Davem, a nie ma Chrisa, potrafimy bawic sie doskonale na rownych prawach. Gramy w te sama gre i tak jest fajnie i naprawde smiesznie. Gdy pojawia sie Chris, staje w srodku, a my jestesmy po bokach. Ja odpowiadam na wszystkie powazne pytania, a Chris robi jaja i moze sie wyglupiac. Davejest wtedy kims posrodku. Nie wiadomo po czyjej stanie stronie. Kurt byl jednak z reguly zbyt niesmialy, by wyglupiac sie przed wiekszym gronem ludzi. Kazdy wie, ze jak Kurt sie usmiechnal, to dla wszystkich wychodzilo slonce, bo normalnie w ogole sie nie usmiechal - mowi Dave. Nie mam pojecia czy zawsze byl nieszczesliwy czy po prostu nie wiedzial jak sie cieszyc. Kiedy mieszkalismy razem i na przyklad strzelalismy z wiatrowki na podworku albo rzucalismy kamieniami w samochody z dachu, albo strzelalismy w okna budynku loterii, probujac rzucic palenie i nie majac nic innego do roboty, to wtedy Kurt sie smial, chichotal jak dziecko, jak rozbawione dziecko... Niewielu ludzi znalo go od tej strony. Wiekszosc ludzi nie znala go od tej strony, choc ogladala klip do "In Bloom" czy kilka wybranych scen z 1991: "The Year That Punk Broke". Wielu ludzi uwaza, ze Kurt byl cichym, zgorzknialym, zlym, zdezorientowanym malym skurwielem, ale to nieprawda - mowi Dave. Nie bylem z nim az tak blisko, ale tyle przynajmniej wiem. Kurt nie byl jedyna osoba, ktora czula sie pominieta. Przez pierwszy rok mojego pobytu w Nirvanie, moglem spokojnie nie pojawiac sie wsrod dziennikarzy - mowi Dave. Wszystko zalatwial Chris, blyskotliwy i politycznie rozgarniety facet. Chris mial zawsze wiele do powiedzenia, choc czasami zdarzaly mu sie spazmy mozgu i nie potrafil wyartykulowac tego, o co mu chodzilo. Byl krolem wywiadow, choc Kurt miewal czasami przeblyski dowcipu. Ja sluzylem za przycisk do papieru. Choc Dave zzyl sie z reszta zespolu tak bardzo, jak zaden z wczesniejszych perkusistow, Nirvana nigdy nie byla grupa trzech muszkieterow z calym, wyswiechtanym etosem. Chris i Kurt byli zupelnie inni od ludzi, ktorych znalem wczesniej - wspomina Dave. Czasami trudno ich bylo zrozumiec, a jeszcze trudniej przyzwyczaic sie do tego, co robili, bo po prostu nie mozna bylo usiasc z nimi i normalnie pogadac. Przy nich zawsze czulem sie inny. Znali sie od bardzo dawna, mieli podobne wspomnienia, podobne poczucie humoru. Dopiero pod koniec poczulem sie jednym z nich, to znaczy prawowitym czlonkiem Nirvany. Przestalem byc nowy, ale z drugiej strony nie czulem sie organiczna czescia zespolu - ciagnie Dave. Jesli grasz w kapeli, ktora przed toba miala pieciu innych perkusistow, nie wiesz czy przypadkiem nie zaczna ci placic od godziny. To bylo troche dziwne... do samego konca - mowi. Dziwne dlatego, ze zawsze czulem sie zbedny. Gdyby zmeczyli sie mna, zawsze mogli znalezc sobie innego perkusiste i ta mysli nie dawala mi spokoju. To zrozumiale - bebny nie sa az tak wazne, zeby nie mogl grac na nich ktos inny. Ktos taki jak Dale Crover, ktory jest najlepszy na swiecie, co slychac w nagraniach Nirvany. Zawsze pamietalem o tym, ze gdyby cos nie wyszlo, wezwa na pomoc Dale 'a. To nie byl koniec swiata, ale brakowalo mi poczucia bezpieczenstwa. Gra z Kurtem i Chrisem to wyjatkowe przezycie, bo Niryana miala w sobie cos, czego nie mieli inni i przez caly czas zdawalem sobie z tego sprawe - mowi Dave. Oczywiscie mogli znalezc sobie innego perkusiste, ale wierze, ze miedzy nami trzema panowala wyjatkowa chemia. Pochlebiam sobie myslac, ze Nirvana nie bylaby taka sama beze mnie, ale gdzies w glebi duszy wiem, ze to prawda... Byloby inaczej. Nie mam zludzen, ze jestem jedynym, ktory mogl z nimi grac... nie jestem nawet jedynym, ktory gra tak ciezko... Kazdy moglby to zrobic, to w sumie nic wielkiego. Wielkie natomiast jest to, ze zaiskrzylo miedzy nami trzema. Pracujac z Kurtem i Chrisem nigdy nie bylem chwalony - ciagnie Dave. Nikt nie powiedzial mi: <>. Z drugiej strony Dave uwaza, ze urok ich wspolpracy polegal wlasnie na tym, ze mieli problemy z porozumieniem sie. Nikt nic nie mowil - tlumaczy - wiec kiedy tworzylismy piosenke wszystko ukladalo sie samo, jakby podswiadomie. Nie umawialismy sie, ze na przyklad <> Wszystko dzialo sie samo. Powodzenie wprowadzilo podzialy miedzy muzykami. Dobrze sie rozumielismy, wszyscy trzej i momentami bylismy naprawde dobrymi kumplami, ale zawsze do pewnych granic - mowi Dave. Na poczatku spedzalem z Kurtem mnostwo czasu. Bylismy bardzo blisko, tak blisko, jak tylko mozna - wtedy, kiedy mieszkalismy w Olympii. Pozniej znow zylismy na dystans. Swiat oszalal i kazdy chcial od tego uciec. Co to znaczy byc slawnym? Jedyne, co przychodzi mi do glowy to paranoja - mowil Kurt. Slawa sprawia, ze przez caly czas masz wrazenie, ze ktos na ciebie patrzy. Ale nie jest tak zle, jak myslalem na samym poczatku, kiedy wsciekalem sie na ludzi dlatego, ze mnie rozpoznawali. Winilem ich za to: <> myslalem. <> powtarzalem w duchu. Trudno jednak winic ludzi za to, ze na ciebie patrza, choc to irytujace. Mimo calej pogardy dla slawy, Kurt chcial sie w niej odnalezc. Nie chodzi o to, ze polubilem bycie slawnym - mowil - tylko, ze teraz wiem juz mnostwo rzeczy, o ktorych wczesniej nie mialem pojecia. Wiem na przyklad, jak reagowac kiedy ludzie na mnie patrza. Nie wpadam juz w paranoje. Mysle, ze z czasem mozna sie przyzwyczaic do slawy. Co oczywiscie nie znaczy, ze sie poddalem i delektuje sie slawa mam po prostu inny stosunek do tego niz wczesniej. Dave i Chris nie przejmuja sie slawa i bez przerwy pojawiaja sie w miejscach publicznych, jednak dla Kurta nie bylo to takie latwe. Byl frontmenem, byl samotnikiem, bral narkotyki, a jego muzyke otaczala pewna mistyczna aura. Dlatego kazde jego pojawienie sie w miescie, nawet w Seattle, wywolywalo niewiarygodne reakcje. Kurt uczyl sie dopiero jak dawac sobie rade z bedac wytykanym palcami. Przewaznie sie usmiecham i daje im do zrozumienia, ze kapuje w czym rzecz, i ze robilbym to samo, gdybym rozpoznal jakas gwiazde - wspominal Kurt. Calkiem inaczej jest wtedy, kiedy gapia sie na mnie i rzucaja jakies wkurwiajace odzywki, albo laza za mna czy cos w tym rodzaju. Wtedy pytam w czym maja problem i dochodzi do konfrontacji. Wiele razy zdarzylo mi sie tez, ze ludzie wybuchaja smiechem na moj widok. Na poczatku trudno mi bylo to zrozumiec. Teraz wiem, ze staraja sie byc sarkastyczni, mowia sobie: <> Takich lubie najbardziej. Od razu do nich podchodze i zarzucam ich pytaniami. Wtedy biora nogi za pas, bo nie wyobrazali sobie, ze stawie im czola. Robia sie czerwoni na ryju i uciekaja. Ludziom wydaje sie, ze zycie gwiazd jest uslane rozami i dlatego kazda znakomitosc powinna byc fontanna tryskajaca dobrym humorem, co oczywiscie nie zawsze jest prawda. Szczegolnie w przypadku Kurta, ktory celowal w doprowadzaniu do niezrecznych sytuacji. Wiekszosc ludzi uwaza, ze kiedy na nich patrze i nie jestem usmiechniety, to znaczy, ze jestem wkurwiony, wiec staram sie jak moge, zeby wygladac na wesolego - mowil. Przewaznie jestem wesoly, nie cierpie juz na depresje, wiec jest mi latwiej, ale najczesciej musze udawac, co bardzo komplikuje sprawy. Kurt walczyl rowniez z innym stereotypem, ktory zaklada, ze gwiazdy rocka nigdy nie choruja. Wielu uwazalo, ze jego problemy z zoladkiem byly "problemami z zoladkiem" -eufemizmem oznaczajacym uzaleznienie, (co niekiedy bylo prawda). Jednak Kurt rzeczywiscie cierpial na silne, chroniczne bole jamy brzusznej. Widzialem to, bylem z nim - mowi Chris. Bylem przy nim, kiedy dostawal ataku w sytuacjach, w ktorych nie musial niczego symulowac. Wygladalo to strasznie, tym bardziej, ze nie wiadomo bylo jak mu pomoc. Cobain byl u niezliczonej liczby specjalistow - w samym pierwszym polroczu 1993 odwiedzil dziewieciu - i zaden z nich, nie mogl rozpoznac definitywnie przyczyny problemu. Wykluczono wrzody zoladka i jelit. Jedna z ostatnich teorii, przypisywala bole skoliozie Kurta i uciskowi kregow na nerw prowadzacy do zoladka. Oprocz przeciwbolowych opiatow, jedynym skutecznym lekarstwem dla Kurta byly wystepy, podczas ktorych w jego organizmie wydzielala sie potezna dawka endorfin likwidujacych bol. Paradoksalnie, bole Kurta mogly miec cos wspolnego z jego firmowym, rozdzierajacym krzykiem lub odwrotnie. Pytany o zrodlo bolu, wskazywal miejsce tuz pod splotem slonecznym, z ktorego -jak twierdzil - wydobywa sie rowniez jego krzyk. Wiele razy siedzialem w takim czy innym towarzystwie, usilowalem jesc i przez caly czas mialem potezne bole, a nikt nie mial o tym pojecia - mowil. Nie chce mi sie nawet narzekac. W trasach boli mnie przez caly czas, ale nie mam wyboru, musze robic to, co do mnie nalezy. Po koncercie zmuszam sie do jedzenia. Siedze w hotelu, pakuje w siebie zarcie i popijam woda. Mija minuta albo dwie, zgina mnie wpol i zaczynam rzygac. Pamietam, ze w polowie trasy europejskiej powiedzialem, ze juz nigdy nie wyjade dopoki czegos z tym nie I zrobie, bo inaczej przyjdzie mi sie zabic. Sa takie chwile, kiedy chcialbym odstrzelic sobie leb, I bo mam juz, kurwa, dosyc. Nie moge tak zyc. Zostalem przez to neurotycznym czubem. Jestem I psychicznie wyjebany. Mam problemy z glowa, bo kazdego pierdolonego dnia mnie boli. Heroina byla jednym z srodkow, ktorymi zabijal bol. Pozniej Kurt znalazl inny substytut: legalne i stosunkowo bezpieczne lekarstwo o nazwie Buprenex, ktory jest lagodnym, syntetycznym opiatem. Kurt podczas atakow wstrzykiwal go prosto w brzuch. Czasami obywal sie bez Buprenexu calymi tygodniami, ale gdy pojawiala sie jakas stresujaca sytuacja, jak koncert czy zdjecia do wideoklipu, robil sobie zastrzyki kilka razy dziennie. Jak wspomnielismy wczesniej, jeden ze specjalistow zdiagnozowal bole jako wynik ucisku na nerw, spowodowanego skolioza. Kurt rozpoczal fizjoterapie, ktora przyniosla pewne rezultaty. Nie musial juz brac tylu lekow. Jadl lepiej i zaczal robic pompki i przysiady przed pojsciem spac. I Znow chcial wyjechac w trase. Cobain spotykal sie czesto z przeswiadczeniem, ze jest osoba slaba i pasywna, ktora ! na dobra sprawe nie ma pojecia co robi. To bzdura - mowi Danny Goldberg z Gold Mountain. [Kurt-poza wszystkim innym -jest geniuszem rockowego powolania. Niewatpliwie ma wszystko dokladnie przemyslane. Na dowod Goldberg przytacza historie z nagran w MTV w styczniu 1992, kiedy Kurt i Courtney byli uwazani za nieprzytomnych z zacpania. Ledwo doszedl do siebie i wygladal jak smierc, ale pojawil sie w studiu i mowi: <> - wspomina Goldberg. Wiec puscili mu jakies pietnascie roznych montazy czterech czy pieciu piosenek i podczas projekcji slychac bylo jak mowi: " To do niczego ", " To mozecie wywalic ", " Ten kawalek pusccie w The Year in Rock, ale nie nadawajcie go regularnie", "Ten mozecie pokazac w 120 Minutes", "A ten powtorzcie po tygodniu". Ledwo trzymal sie na nogach, ale podejmowal sluszne decyzje i nie kierowal sie niczyim zdaniem. Jesli chodzi o profesjonalna strone produktu, jakim jest Nirvana, Kurt sam podejmowal wszystkie decyzje i robil to z cala swiadomoscia i odpowiedzialnoscia. Cobain nie byl rowniez zoltodziobem w sprawach reklamy. W 1991 kazdy, kto byl kims w przemysle muzycznym pojawil sie na koncercie Rock for Choice w L.A. Byl Perry Farrel, byl nawet Axl Rose. Kurt pojawil sie w towarzystwie Danny Goldberga i gdy szli zatloczonym korytarzem ni z tego ni z owego wspomnial, ze dziennikarze zadaja Nirvanie mnostwo politycznych pytan, a nie zwracaja, na przyklad, uwagi na poczucie humoru czlonkow zespolu. Doszedl do wniosku, ze przyczyna takiego stanu rzeczy jest pewien paragraf w oficjalnej biografii zespolu; paragraf, ktory nalezaloby usunac. Goldberg byl pod wrazeniem. Nigdy nie spotkalem artysty - a nawet menadzera czy speca od reklamy - ktory przed uplywem miesiaca od opublikowania oficjalnej biografii potrafilby powiazac opisane w niej fakty z typem pytan zadawanych przez dziennikarzy, a potem jeszcze znalezc sposob na przeredagowanie calosci. Goldberg porownuje spryt Cobaina w tej dziedzinie do postepowania Johna Lennona, ktory w znanym wywiadzie dla Rolling Stone'a z 1970 ujawnil, ze Beatlesi zawsze starali sie unikac wydawania plyt w tym samym czasie co Rolling Stonesi. W owych niewinnych czasach fani byli zszokowani ta swiadoma manipulacja, ale jak mowi Goldberg: Beatlesem nie zostaje sie przypadkowo. Podobnie jak czlonkiem Nirvany. Porownanie z Johnem Lennonem martwilo Kurta o tyle, o ile moglo wplynac na wizerunek Courtney, ktorej zreszta nie umknely nasuwajace sie analogie. Pewnego razu gosc w jej pokoju hotelowym byl swiadkiem takiej sceny: Chcesz zobaczyc Yoko Ono? - zapytala Courtney. No to patrz! Podniosla sluchawke telefonu, wykrecila numer Gold Mountain i nie przedstawiajac sie zaczela mieszac z blotem tego, kto odebral telefon za jakas blahostke zwiazana z interesami Nirvany. Kurt nie mial czasami ochoty mowic pewnych rzeczy wprost - wspomina Goldberg - i ona robila to za niego. Robila to tylko dlatego, ze ja o to prosil. Myla sie ci, ktorzy twierdza, ze zachowywala sie tak z wlasnej woli. Kurt czesto nie mial ochoty z nikim gadac, wiec Courtney zalatwiala mu telefony. Ale ci, ktorzy mowia, ze zmuszala go do czegokolwiek, o niczym nie maja pojecia. Tego rodzaju twierdzenia sa absurdalne. Ten kto go znal wie, ze wbrew wlasnej woli nie podalby ci szklanki wody i nie zmienil kasety w magnetofonie. Mozna go bylo blagac na kolanach... Kurt byl jedna z najsilniejszych osobowosci, jakie znalem. Czasami wydaje mi sie, ze chcial, zeby Courtney byla ta zla... Mimo to wielu ludzi zastanawia sie dlaczego Courtney w ogole zajmowala sie interesami meza. Jestem na to zbyt leniwy - mawial Kurt. Bez przerwy dawalbym dupy. Ciagle o wszystkim zapominam, a ludzie potrafia to wykorzystac. Gdyby nie Courtney, ktora robi za mnie wszystko - czasami bez pytania, bo wie, ze i tak bym jej pozwolil - nasze dziecko nie mialoby co jesc przez nastepne dziesiec lat. Ja jestem na to zbyt leniwy. Pare lat temu postanowilem, ze w ogole nie bede zajmowal sie interesami. Teraz musze, niestety. Idzie mi coraz lepiej, a to dlatego, ze ucze sie od niej. Goldberg czesto wspomina swoja prace dla Led Zeppelin. Kurt przypominal mu nieco Jimmyego Page'a, ktory - choc spokojny i cichy - prowadzil zespol zelazna reka, z tym, ze nie swoja! Kiedy cos mu sie nie podobalo, wystarczylo, ze wspomnial o tym menadzerowi Peterowi Grantowi, ktory zalatwial za niego darcie mordy. Nie twierdze, ze Courtney byla Peterem Grantem Kurta - mowi Goldberg. Twierdze tylko, ze ludzie cisi i spokojni niekoniecznie musza byc pasywni. Courtney dbala po prostu- o czlowieka, ktory byl jej mezem. Czesto bywalo tak -wspomina Goldberg - ze podczas tras Nirvany sprawdzala czy w garderobie jest jedzenie, od ktorego nie boli go brzuch. Jesli go nie bylo, a Kurt mial akurat atak, w powietrzu fruwalo pierze. Z glowy promotora. Z drugiej strony, Courtney nie miala wplywu na takie decyzje jak wybor producenta plyty, wybor piosenek na album czy wyjazdy w trasy. Mowiac szczerze Courtney nie byla za bardzo zaangazowana - ciagnie Goldberg. Byla po prostu bardzo widoczna. Trudno nie zwrocic na nia uwagi. Jest glosna, pewna siebie i czasami przesadna. Nawet Kurt twierdzil, ze jego zona byla w niektorych sytuacjach kula u nogi. Czesto wykloca sie z ludzmi bez zadnego powodu - mowil. Wezmy taka sytuacje: siedzimy z kims, o kim wiadomo, ze jest seksistowskim kutasem, ale musimy z nim byc z takich czy innych zawodowych wzgledow. Musimy i wiemy, ze nie ma sensu zmieniac faceta, bo to z gory przegrana sprawa. Ale Courtney nigdy nie daje za wygrana. Zrobi wszystko, zeby doprowadzic do awantury i pokazac gosciowi, gdzie sie myli. Opierdala ludzi zupelnie bez powodu. I bez sensu, bo facet zostanie takim, jakim byl wczesniej. Nic go nie ruszy. Ale Courtney uwaza to za swoj swiety obowiazek. Nawet wtedy, kiedy tylko pogarsza sytuacje. Musi robic takie rzeczy. Ja nie czepiam sie ludzi i na tym polega roznica miedzy nami. Courtney jest bojowa jak bokser. Tego rodzaju cechy przydaja sie w interesach. Bywalo i tak, ze dwadziescia razy prosilem o cos Gold Mountain i wszyscy mnie olewali - mowil Kurt - ale po jednym telefonie Courtney wszyscy zaczynaja chodzic jak w zegarku. Wyobrazam sobie, ze odkladajac sluchawke mowia: <>, ale w koncu robia co do nich nalezy. Szkoda tylko, ze dopiero wtedy. Courtney jest niezwykle inteligentna i nie cierpi idiotow. W rozmowie z nia trzeba uwazac na slowa, bo najmniejszy blad moze zakonczyc sie wylaniem kubla pomyj na glowe rozmowcy - w najlepszym wypadku. Ale Kurt nie byl idiota. Zdawal sobie sprawe, ze brutalnosc i opryskliwosc zony przynosi wiecej strat niz korzysci. Czesto wyciaga pochopne wnioski - mowil o Courtney. Ma taka wade. I dlatego ludzie nie traktuja jej powaznie. Klocil sie z Courtney srednio raz dziennie. Mowilo sie, ze gdyby Courtney byla mezczyzna, jej bolesna szczerosc i irytujaca zjadliwosc nie bylyby poczytywane za wady. Kurt twierdzil natomiast, ze obrywalaby bez wzgledu na plec. Przypominam jej o tym niemal kazdego dnia - mowil, chichoczac i majac zapewne swiezo w pamieci ostatnia klotnie. Courtney zgadza sie ze mna i obiecuje poprawe ! i nawet stara sie byc inna, ale ma w glowie jakies substancje chemiczne, ktore nie pozwalaja 1 jej pomyslec zanim wkurwi polowe ludzi z jakimi sie spotyka. Z drugiej strony, ludzie czesto i sami sie o to prosza... Zwiazek z Courtney byl czyms niezwyklym dla takiego nadwrazliwca, jakim byl Kurt. I Nie jestem az taki wrazliwy, jak niektorym sie wydaje - bagatelizowal sprawe. W Courtney I jest tyle dobra, ze tamto nie ma znaczenia. Zreszta stara sie panowac nad soba. Ale ludzie nie I zmieniaja sie z dnia na dzien. Potrzeba na to czasu. Jedyna jej wada jest to, ze za szybko wyciaga bron. Poczatkowe napiecie, jakie panowalo miedzy Courtney a pozostalymi czlonkami Nirvany, z czasem oslablo. Courtney z pewnoscia zmienila sie na lepsze po urodzeniu Frances. Stala sie osoba, ktora potrafi przyznac sie do bledu - mowil Kurt. Trwa to jakis czas, musi przeanalizowac ze dwa czy trzy przyklady swego postepowania, ale w koncu przyznaje sie do ] winy. Nie jest juz taka uparta. Mimo to "syndrom Courtney" nekal Nirvane. Wielu uwazalo, ze Courtney kontroluje Kurta, wysysa jego talent i w efekcie doprowadzi do rozwiazania zespolu. Mozna to nazwac I "kompleksem Dalili", bo Courtney nie byla potworem, jakim widziala ja nieprzychylna prasa. Nie na darmo Kurt powtarzal publicznosci: "Nie warto wierzyc w to wszystko, co pisza." Echa materialu z Vanity Fair sprawily, ze kazdy kto osmielil sie napisac o Courtney Love z odrobina szacunku uwazany byl za pieczeniarza badz idiote. "Nikt nie twierdzi, ze Courtney jest bez winy, ale zmasowany atak na jej osobe z pewnoscia byl sterowany przez takich czy innych poteznych i wplywowych seksistow". Kurt nie mial zludzen co do przyszlosci. Nie wazne co zrobimy, mozemy nawet zostac franciszkanami, a i tak tego nie przetrwamy, bo mamy zbyt wielu wrogow, ktorym przeszkadza sama nasza obecnosc - mowil. Wszyscy chca, zebysmy w koncu zdechli. Jesli uda nam sie przezyc, to tylko na zlosc tym pojebom. Posuneli sie juz do najgorszego, zaatakowali moja rodzine, wiec nie wiadomo co moze nas czekac w przyszlosci. I w koncu nadejdzie taki czas, kiedy powiem dosc! Moze kiedy Frances dorosnie i zda sobie sprawe z tego co sie dzieje. Nie wyobrazam sobie, ze w wieku dwunastu lat przeczyta jakies bzdury i zada mi pytanie: <> Jaka ja przekonac, ze to nieprawda? Wydarzylo sie mnostwo fajnych rzeczy, niemal blogoslawienstw - kontynuowal -ale spotkalo mnie tez wiele przeklenstw. Jestem juz inna osoba, jesli chodzi o moj dawny negatywny stosunek do swiata i gdyby wszystko szlo dobrze, moglbym byc po prostu szczesliwy, moze nawet wesoly... Kiedys bywalem wesoly, zawsze staralem sie widziec w zyciu to, co najlepsze, ale z czasem zamknalem sie w sobie. Stad ta cala negacja. Z czasem to sie zmieni dzieki dobru, jakie mnie spotkalo, dzieki dziecku i zonie. Dwom najwspanialszym istotom na swiecie. Frances i Courtney maja na mnie tak zbawienny wplyw, ze gdyby tylko ludzie zamkneli mordy i przestali nas oskarzac, za pare lat bylbym calkiem w porzadku. Ale nie widac konca... Patrz, wczoraj ukazal sie kolejny pierdolony artykul... Dave byl szczesliwy jako najmniej widoczny czlonek Nirvany. Teraz nie chce juz nawet udzielac wywiadow o zespole. Po pierwsze dlatego - mowi - ze jestem leniwy -apo drugie dlatego, ze nie rozumiem skad to nagle zainteresowanie tym, co mam do powiedzenia. O co chodzi? Bylem... no wiesz: raz, dwa, trzy, cztery, LUP!, facetem od bebnow. I to wszystko. W dzien nagrywam plyty, a wieczorem wracam do domu i odkurzam dywan. Chce zyc normalnie. Nie mam zamiaru przez reszte zycia byc perkusista Nirvany, wiec siedze cicho. Uwazam za prawdziwe blogoslawienstwo to, ze gralem w zespole, widzialem to wszystko z bliska i nie place za to takiej ceny, jak inni - konczy Dave. Szczyce sie tym, ze prowadze najnormalniejszy tryb zycia pod sloncem: nie robie nic specjalnego i jestem szczesliwy. Wokol Kurta i Courtney dzialo sie tyle rzeczy, ze nikt przy zdrowych zmyslach nie nadazylby za tym... Kurt i jego osobisty przyjaciel Ren Hoek na zdjeciu z pisma gejow i lesbijek Advocate ((C) Charles Peterson) (OZDZIAL CZTERNASTY Rok 1993 byl dla Nirvany powrotem do normalnosci. W styczniu zespol wystapil na dwoch olbrzymich koncertach (ze starymi przyjaciolkami z L7) w Brazylii. Pierwszy koncert (16 stycznia) zorganizowano na stadionie Morumbi w Sao Paulo, a drugi (tydzien pozniej) na siedemdziesieciotysieczniku Apoteose Stadium w Rio de Janeiro. Zespol byl w szczytowej formie. Koncert w Sao Paulo - wedlug Alexa Macleoda - byl punkowa uczta dla ducha. Specjalnie na wystepy w Brazylii Nirvana przygotowala wlasna wersje "Rio" Duran Duran ze spiewajacym Davem grajacym na basie, z Chrisem na gitarze i Kurtem za bebnami. Oprocz "Rio" Nirvana grala dlugi, jak guma do zucia cover nudnego przeboju Terry Jacksa z 1974 "Seasons in the Sun". Podczas wykonywania "Teen Spirit" grupie towarzyszyl na trabce Flea z Red Hot Chili Peppers. TO, CO MNIE WKURWIA arnsmPo powrocie do domu Kurt zostal swoim wlasnym specjalista od reklamy i zorganizowal sobie wywiad dla pisma Advocate, ogolnoamerykanskiego magazynu gejow oraz dla Monk - periodyku wloczegow wydawanego przez dwoch gosci z Winnebago, podrozujacych po Ameryce i, opisujacych w kazdym numerze inne i miasto. 1 Wywiad w Advocate byl mistrzowskim posunieciem. Przede wszystkim zachecil fanow Nirvany do kupienia pisma dla homoseksualistow, a z drugiej strony pokazal Nirvane publicznosci sluchajacej z reguly zupelnie innej muzyki. W wywiadzie Kurt wspomnial, ze przez pewien czas (w szkole) wydawalo mu sie, ze jest gejem, po czym dodal: Z pewnoscia jestem gejem w duchu i prawdopodobnie moglbym byc biseksualista. Wiadomosc ta dotarla do kilku duzych dziennikow i calej sieci gazet Gannetta, gdzie dziwnym zrzadzeniem losu napisano, ze Kurt jest "praktykujacym biseksualista" oraz ze "Courtney nie ma nic przeciwko temu". W lutym Cobain zaprojektowal model gitary dla Fendera - skrzyzowanie mustanga z jaguarem. Wiosna 1993 firma miala wyprodukowac kilka egzemplarzy na jego wylaczny uzytek, rozwazano rowniez produkcje niewielkiej partii rynkowej. Na poczatku trzeciego tygodnia lutego caly zespol polecial do Minnesoty, by rozpoczac prace na trzecim albumem. Producentem zostal Steve Albini. Kurt mial juz podstawowe pomysly na piosenki latem 1992, gdy wraz z zona i dzieckiem wyprowadzal sie z mieszkania przy Spaulding Avenue. Pomysly te wymagaly jedynie strukturalnego opracowania, ktore powstalo podczas prob z Chrisem i Davem. Wczesne wersje trzech utworow: "Rape Me", "Dumb" i "Pennyroyal Tea" ukazywaly sie na bootlegach od czasu wydania "Nevermind". Kurt chcial nagrac nowa plyte juz w lecie 1992, ale poniewaz wszyscy czlonkowie zespolu mieszkali w innych miastach, a Courtney spodziewala sie dziecka, caly projekt opoznil sie o pol roku. Cobain postawil na Albiniego od chwili, gdy uslyszal jego zespol Big Black - ogromnie wplywowe trio z Chicago nagrywajace dla Touch Go Records. Brzmienie Big Black laczylo w sobie niepokojace gitarowe faktury z wrzaca, nosowa wokaliza i nieustannym dudnieniem automatu perkusyjnego. Calosc podporzadkowana byla wizji miejskiego chaosu, wscieklosci i paranoi. Po rozstaniu z Big Black dla Albiniego nastal zloty okres. Nagrywal (nigdy nie produkowal, podobnie jak Jack Endino) tak odmiennych wykonawcow jak Helmet, Superchunk, PJ Harvey i nawet EMF. Pomagal rowniez rzeszy bohaterow podziemia, w tym Jesus Lizard i Tar. Kurtowi chodzilo jednak o brzmienie perkusji, jakie uslyszal na dwoch wyprodukowanych przez Albiniego plytach: epokowym dokonaniu Pixies z 1988 "Surfer Rosa" i doskonalym albumie Breeders z 1990 zatytulowanym "Pod". Bylo to naturalne, potezne brzmienie osiagniete dzieki umiejetnemu ustawieniu mikrofonow, a nie przez elektroniczna obrobke dzwieku. Kurtowi przypominalo perkusje z plyty "Rocks" nagranej w 1976 przez Aerosmitii. Po odejsciu z Big Black Albini wystepowal jako frontmen w niezbyt fortunnie nazwanej trashowej kapeli Rapeman ("Gwalciciele"). W kolach zblizonych do sceny niezaleznej przesladowala go etykieta mizogina, dlatego wybor Kurta mogl wydawac sie co najmniej dziwny. Zwracalo mi na to uwage wielu ludzi - mowil Kurt o stosunku Albiniego do kobiet ale dopoki go nie znalem, mialem to gdzies i doszedlem do wniosku, ze jesli okaze sie kutasem, to przynajmniej wykorzystam jego umiejetnosci. Pozniej wylazlo z niego pare seksistowskich uprzedzen, ale to wina sceny, na jakiej sie obraca. To, ze ktos jest mizoginem nie znaczy, ze nie mozna go lubic. Podziwiam na przyklad Williama S. Burroughsa czy Briona Gysina, ktorzy nienawidza kobiet, ale sa dobrymi pisarzami. Generalnie nienawidze ludzi o takich pogladach i gdybym mogl w ogole nie zadawalbym sie z nimi, ale niektorym z nich nie mozna odmowic, ze sa wielkimi artystami. Maja po prostu wade, nad ktora musza pracowac. Przekonalem sie dawno temu, ze nie nalezy byc zbyt surowym we wlasnych przekonaniach i ocenach. Nie mozna odcinac sie od ludzi o takich czy innych wadach, bo to strasznie ogranicza - twierdzil Kurt. Od kazdego mozna sie czegos nauczyc. Poza tym kazdemu mozna cos wyperswadowac, a stawienie z gory krzyzyka na konkretnej osobie, skreslanie jej z wlasnego zycia, niczemu nie pomaga. Ludzie staja sie wtedy zgorzknieli i na pewno nie przyjdzie im do glowy, zeby cos w sobie zmienic. Kurt chcial Albiniego bez wzgledu na jego poglady; brzmienie Steve'a musialo robic wrazenie. Fakt - mowil Kurt brzmienie Steve "a jest najbardziej zblizone do tego, jakie slysze w glowie, wiec nie mialem wyboru. Zanim Cobain skontaktowal sie z Albinim, przez wiele miesiecy krazyly plotki o jego potencjalnym wyborze na producenta nastepnego albumu Nirvany. Zirytowany pogloskami Albini wyslal w koncu sprostowanie do brytyjskiej prasy muzycznej, w ktorym stwierdzil miedzy innymi ze: "publikowanie blednych informacji na moj temat, stwarza wrazenie, ze pracuje jedynie z zespolami, ktore wystepuja w telewizji, a to nieprawda!". Kilka dni pozniej do Albiniego zadzwonil przedstawiciel Gold Mountain. Dodatkowego posmaku calej sprawie dodawal fakt, ze Albini uwazal Nirvane (wedlug wiarygodnych zrodel) za,,R.E.M z fuzzboxem". To prawda - przyznaje Albini - traktowalem Nirvanejako malo ciekawy przyklad brzmienia Seattle. Uwazalem ich za typowy zespol epoki wywodzacy sie z tamtej ofa?//cy.Najdziwniejsze jest jednak to, ze Steve nie zmienil zdania. Dlaczego wiec przyjal zaproszenie z Gold Mountain? Jak twierdzi, zrobil Nirvanie laske. Wiem, ze zabrzmi to glupio - mowi ale pod pewnym wzgledem bylo mi ich zal. Znalezli sie w trudnej sytuacji, bo od nastepnej plyty Nirvany zalezala pozycja roznych branzowych szumowin i grubych ryb. Bylo dla mnie oczywiste, ze mam do czynienia z takim samym przestraszonym zespolem, z jakim mozna sie zetknac codziennie w kazdym niezaleznym studiu; z kapela fanow punk rocka wywodzacych sie z podziemia i przypadkowo wyniesionych na oltarze. Wygladalo na to, ze rozumieja w jaki sposob pracuje i potrafia docenic plyte, ktora z nimi nagram - ciagnie Albini. Gdybym sie tego nie podjal, nie pozwolono by im nagrac takiej plyty. Postaralaby sie o to ich wytwornia i wszyscy wspolpracownicy. Kazdy inny producent, ktory zajalby moje miejsce chcialby po pierwsze ich okrasc, wydoic z nich mase pieniedzy. Takie koszty pociagaja za soba koniecznosc nagrania przebojowego albumu, a to z kolei zmienia perspektywe i z plyty, ktora miala byc ambitna powstaje zlepek hitow, zbior singli, ktore dotra na listy i zwroca zainwestowane pieniadze. Nirvana moglaby zapomniec o mocnej, osobistej i punkowej plycie, jaka chciala nagrac. Istotnie, Albini nie zdarl skory z Nirvany. Oprocz 24 tysiecy dolarow na studio wzial tylko 100 tysiecy honorarium i nie mial procentowego udzialu w sprzedazy (co zapewnilby sobie kazdy inny producent na jego miejscu). Uwazam, ze branie procentu od sprzedazy jest niemoralne - twierdzi. Nie moge tego robic, uwazam to za przestepstwo. Kazdy kto bierze procent z nagrania -poza, rzecz jasna, autorem i wykonawcami -jest zlodziejem. Albini chcial, zeby nowa plyta byla zupelnie inna od "Nevermind". Drugi album Nirvany brzmi tak jak brzmi nie dlatego, ze takie jest brzmienie zespolu - twierdzi Albini -ale dlatego, ze wlasnie o takie brzmienie chodzilo producentowi, facetowi od miksow i firmie plytowej. Kurt jak zwykle konczyl pisanie tekstow tuz przed nagraniem partii wokalnych. Pomysly czerpak z notatnikow pelnych wierszy. Nirvana zarezerwowala studio jako The Simon Ritchie Group. Nagranie i zmiksowanie plyty trwalo dwa tygodnie. Calosc prac odbyla sie w Pachyderm Studios polozonym piecdziesiat mil na poludnie od Minneapolis w samym sercu tundry stanu Minnesota. Pachyderm jest ulubionym miejscem pracy Albiniego, ktory nagrywal tam Wedding Present, PJ Harvey, Killing Joke, Failure i innych. Artysci pracujacy w studiu mieszkaja w duzym domu, ktory Chris nazwal skrzyzowaniem stylu Mike'a Brady z Frankiem Llyodem Wrightem. Samo studio miesci sie w oddzielnym budynku polozonym sto jardow dalej w glebi lasu. Perkusje ustawiono w obszernej, wylozonej drewnem glownej sali nagran, z ktorej rozciagal sie widok na zimowy pejzaz Minnesoty. Stol mikserski firmy Neve pracowal juz przy albumie "Back In Black" AC/DC. Nirvana dala az zanadto jasno do zrozumienia przedstawicielom DGC i Gold Mountain, ze nie zyczy sobie zadnych wskazowek podczas nagrywania. Byla to nauka plynaca z sesji do "Nevermind". Zespol posunal sie nawet do tego, ze nie przedstawial tasm roboczych swojemu czlowiekowi od AR, Gary"emu Gershowi, co bylo dosyc ryzykownym posunieciem. Ale Nirvana byla juz na tyle silna, ze Geffen nie osmielilby sie odrzucic albumu. A gdyby...? To bylby koniec Nirvany - mowil Kurt. Do chuja, zarobilismy dla nich piecdziesiat milionow dolarow! Przez dwa tygodnie prac nad plyta w Pachyderm przebywali jedynie: Kurt, Chris, Dave, Albini i jego asystent Robert "Bob" S. Weston IV. Choc pozornie projekt mial byc nisko budzetowym przedsiewzieciem, Albini twierdzi, ze Nirvana zachowywala sie w sposob typowy dla rozpieszczonych gwiazd rocka. Nie przyjechala z wlasnym sprzetem, ktory dowieziono dopiero po trzech dniach. Gdy okazalo sie, ze nikt nie zabral tak podstawowego wyposazenia jak przenosny magnetofon kasetowy ("boom box"), czlonkowie zespolu kazali przyslac go poczta, zamiast pojechac do miasta i kupic go w sklepie. Gdy Kurt mial problemy z nastrojeniem gitary, pierwsza rzecza, jaka przyszla mu do glowy bylo sprowadzenie technika Ernie Baileya. Kiedy ma sie miliony dolarow, szybko dostaje sie na glowe i wyczynia takie cuda - skwitowal zachowanie Nirvany Albini. W koncu jednak zespol zabralsie do pracy i wszystko poszlo jak z platka. Rejestracje sciezek - podstawowego bebna, basu, gitary, solowek gitarowych i wokalu - zakonczono w szesc dni. Kurt stwierdzil, ze gdyby naprawde im zalezalo, nagraliby cala plyte w tydzien. Utwory rejestrowano na zywo, co oznacza, ze bas, bebny i gitara byly nagrywane jednoczesnie. Niemal niczego nie wyrzucono do kosza. Kurt dodal kolejna partie gitary do mniej wiecej polowy piosenek, a potem zarejestrowal solowki i wokal. Tym razem nie zabraklo mu syropu przeciwkaszlowego. To byla najlatwiejsza sesja, w jakiej bralismy udzial - totalny luz - mowil Kurt, ktory spodziewal sie pewnych tarc z Albinim. Myslalem, ze bedziemy grac sobie na nerwach i wszystko skonczy sie piekielna awantura, bo mialem zamieszkac pod jednym dachem z osoba, ktora uwaza sie za seksistowskiego kutasa. Ale Steve okazal sie zadziwiajaco pomocny, przyjacielski i latwy we wspolzyciu. Albini byl rowniez mile zaskoczony towarzystwem czlonkow Nirvany. Kurt jest w rzeczywistosci calkiem normalny - mowi. Wiele przeszedl w zyciu i widac to po nim. Jest troche chorowity, czasami ponury i melancholijny, ale wynika to z tego, ze znalazl sie w sytuacji, ktora nie okazala sie tak przyjemna, jak sie spodziewal, biorac pod uwage wszystkie jej atrybuty: mase pieniedzy, slawe, sukces, popularnosc i tak dalej. Wszystko powinno mu isc gladko, a tak nie jest. Ma problemy z ta dychotomia, ale dorasta do tego, by ja zaakceptowac. Jest inteligentny, choc na takiego nie wyglada - ciagnie Albini. Czasami rznie glupa, zeby podbudowac tego czy owego. Poza tym uwaza, ze bycie naiwnym i glupim jest jak najbardziej w porzadku. Ale wedlug mnie jest inteligentny i znosi to wszystko lepiej niz inni ludzie. Wciaz ma zdrowy, podejrzliwy stosunek do innych grubych ryb w przemysle muzycznym. Wielu ludzi na jego miejscu zmieniloby zapatrywania o sto osiemdziesiat stopni, bo wiadomo "reka reke myje". Wydaje mi sie, ze prawidlowo rozpoznaje wiekszosc branzowych graczy, szarych eminencji i intrygantow i ma do nich odpowiedni stosunek: traktuje ich jak kupy gowna. Facetem, z ktorym najlatwiej mozna dojsc do porozumienia jest Dave Grohl - twierdzi Albini. Po pierwsze: Dave jest doskonalym, profesjonalnym instrumentalista, wiec odpada problem jego checi i mozliwosci gry. Dave jest opoka i wiekszosc cieplych slow, jakie mam dla Nirvany, nalezy skierowac pod jego adresem. Z przyjemnoscia sluchalem tego, co robi. Jest takze przyjemny w obejsciu i nikt nie narzeka na jego towarzystwo. Albini ma rowniez sporo uznania dla Chrisa. Jesli cos mu sie nie podoba, mowi o tym wprost, ale potrafi tez przyznac, ze moze sie mylic i z czasem zmienic zdanie. Albini uwaza, ze Chris czesto "matkuje" innym. Jesli, na przyklad. Kurt nie wie jak podlaczyc czy nastroic gitare, Chris jest zawsze na miejscu i nie robi z tego tragedii. Mozna na niego liczyc. Albini utrzymuje, ze jest inzynierem dzwieku, a nie producentem, co oznacza, ze tylko rejestruje, a nie aranzuje dzwieki. Dlatego - zatrzymujac dla siebie wlasne opinie - czesto zachecal Nirvane do podejmowania decyzji co jest dobre, a co nie. Gdyby Steve decydowal o plycie, muzyka bylaby bardziej prowokacyjna - twierdzil Kurt. Steve chcial niepotrzebnie zmiksowac wokal na niskim poziomie, przy ktorym nie brzmimy dobrze. Albini byl przekonany, ze Kurt wie co robi. Najogolniej rzecz biorac Kurt wie co jest do przyjecia, a co nie - mowi. Potrafi podjac konkretne kroki, zeby poprawic to, co nie jest do przyjecia. Po wszystkim, kiedy wraca do domu i zaczyna zyc w prozni, staje sie nazbyt introspektywny i krytyczny wobec tego, co robi. Ale pracujac nad czyms jest bardzo skuteczny.Podstawowym pomyslem na album bylo osiagniecie naturalnego brzmienia. Poprzednia plyta Nirvany byla wedlug mnie czyms w rodzaju typowego, poszatkowanego nagrania, z ktorego zrobiono skompresowany i bardzo ostrozny, nadajacy sie do radia miks -twierdzi Albini. Moim zdaniem nie swiadczy to zbyt dobrze o zespole rockowym, ktory to zarejestrowal. Tak wazne dla wszystkich brzmienie bebnow wykreowano bez elektronicznej szarlatanerii. Albini ustawil w calym studiu mnostwo mikrofonow zbierajacych naturalne poglosy. Jesli ma sie dobrego perkusiste, dobra perkusje i akustyczna sale, nie potrzeba nic wiecej. Dave Grohl jest doskonalym perkusista - mowi Albini. W jego przypadku wystarczy posadzic go za bebnami o dobrym, akustycznym brzmieniu i zarejestrowac jego gre. To wszystko. Wokale Kurta rowniez nie byly przetwarzane elektronicznie. Zamiast manipulowac przy sciezkach w celu osiagniecia dobrego, akustycznego brzmienia, Albini nagral Kurta spiewajacego w studiu o doskonalej akustyce. Na poprzednim albumie Nirvany pojawialo sie mnostwo dogranych sciezek wokalnych, co jest swoistym oszustwem produkcyjnym robionym po to, by dodac " wyjatkowosci " wokalizie-twierdzi Albini. Przez ostatnie dziesiec lat robiono to tak czesto, ze nikt juz nie zwraca na to uwagi. Jest to standardowa sztuczka produkcyjna. Teraz wystarczy odwrocic cala sytuacje i nagrac faceta spiewajacego w pokoju - tak jak zrobilismy to na nowym albumie, na ktorym jest tylko jedna sciezka wokalna Kurta - by osiagnac " wyjatkowe " brzmienie, ktore sprawia wrazenie efektow specjalnych. Album "In Utero" jest odpowiednikiem plyty akustycznej, ale wraca do korzeni w mniej natretny i wymuszony sposob od popularnych nagran "bez pradu". Nirvana nagrala wlasna wersje stereotypowego "drugiego" i "puszczonego" albumu - zrobila to, o czym zawsze marzyli wszyscy czlonkowie zespolu."Drugi", "puszczony" album jest zazwyczaj podwojnym kompaktem o podwojnej dlugosci skladajacym sie z "wypelniaczy", "bicia piany", uniwersyteckich orkiestr marszowych, legionu buddyjskich mnichow spiewajacych mantry i wielu innych niepotrzebnych kuriozow, ktore nagrywa sie w studiu calymi miesiacami przy stosownie rozdetym budzecie. Nirvana natomiast nagrala swoj kolejny - po poczwornie platynowym - album w dwa tygodnie na dwudziestoczterosladowym, analogowym sprzecie. Rzecz jasna pojawily sie glosy, ze nisko budzetowy projekt Nirvany byl wyrazem poczucia winy wobec niezaleznego rocka. Nie nagralismy tak surowej plyty po to, zeby cos zamanifestowac czy udowodnic, ze mozemy robic to, co chcemy - upieral sie Kurt. Nagralismy plyte o takim brzmieniu, o jakie zawsze nam chodzilo. Wiele zespolow rozwazalo podobne projekty, ale zaden nie odwazyl sie na to, co zrobila Nirvana. Jednak Kurt nie jest do korca szczery, bo nawet najbardziej "nowofalowe" utwory na plycie majapewne haczyki, jak chocby spiralny, wznoszacy sie riff w "Scentless Apprentice" czy mocne, zeppelinowskie przelomy w "Milk It". Nirvana nie byla jedynym zespolem zainteresowanym skromnymi strategiami nagraniowymi. Na poczatku lat dziewiecdziesiatych na scenie podziemnej pojawil sie - a raczej powrocil - trend do rejestrowania nieskomplikowanych technicznie i skromnych instrumentalnie nagran; trend bedacy reakcja na zimne, cyfrowe brzmienie kompaktu i na podszyty chciwoscia cynizm zmuszajacy rockowa publicznosc do kupowania. Nagrywajac tanie plyty Nirvana stanela w jednym szeregu z grupami takimi, jak Pavement czy Sebadoh -glownymi przedstawicielami nurtu "chimp rocka" czy "no-fi", jak nazywano surowe podejscie do rejestracji dzwieku. Jak zwykle czujni czlonkowie Sonic Youth nagrali w 1991 plyte "Dirty", na ktorej znalazlo sie mnostwo znieksztalcen wywolanych po czesci wolniejsza niz zazwyczaj szybkoscia przesuwu tasmy, co dalo efekt jeszcze gorszego "fi". Nurt ten nie ogranicza sie do wykorzystywania taniego sprzetu czy prymitywnych technik nagraniowych - podejscie, ze "pierwsze nagranie jest najlepszym nagraniem" jest tylko czescia filozofii dazacej do uczynienia muzyki bardziej spontaniczna, (gdy ma sie tylko jedno nagranie nalezy w nie wlozyc cala swoja energie i zapal). Nurt ten stanowi rowniez wyzwanie dla muzykow, ktorzy slysza sie takimi, jakimi sa naprawde, bez studyjnego blichtru. Nirvanie bardzo spodobal sie etos "no-fi", a,,Nevermind" stalo sie nieznosnym wspomnieniem. W historii rocka "In Utero" zapisze sie jako wielki krok wstecz... ku przyszlosci. W drugim tygodniu nagran w studiu pojawila sie Courtney, glownie dlatego, ze tesknila za Kurtem. Albini twierdzi, ze zona Kurta probowala wtykac nos w nie swoje sprawy, ale nie Rysunek Kurta na blonie od bebna z czasow sesji "In Utero" (dzieki uprzejmosci J. Mario Mendozy) chce tego uscislic. Nie mam zamiaru zawstydzac Kurta, mowiac publicznie o tym, ze zwiazal sie z psychopatyczna bestia - mowi Albini. Tym bardziej, ze sam doskonale o tym wie. Steve Albini uznalby mnie za uosobienie kobiecosci - replikuje Courtney - gdybym pochodzila ze Wschodniego Wybrzeza, grala na wiolonczeli, miala wielkie cycki i malenkie kolczyki, nosila czarne, obcisle golfy z odpowiednimi dodatkami i trzymala gebe na klodke! Wiadomo, ze w Pachyderm doszlo do powaznej awantury miedzy Davem a Courtney, ale nikt nie chce mowic na ten temat. Miksowanie plyty trwalo niecaly tydzien, co bylo rekordem szybkosci dla Nirvany, ale nie dla Albiniego, ktory zazwyczaj konczyl caly proces w ciagu jednego lub dwoch dni. Jesli prace przy miksie nie posuwaly sie jak nalezy, rzucano je w kat i zajmowano sie czym innym, jak na przyklad ogladaniem filmow przyrodniczych Davida Attenborough, czy zabawami odpowiednimi dla piromanow. Steve uwielbial podpalac sobie tylek - twierdzil Kurt. Wylewal sobie na posladki spirytus i podpalal dupsko. Kocha ten sport! Chris zajmowal sie w wolnych chwilach pisaniem artykulu o swojej niedawnej podrozy do Chorwacji. Pewnego dnia Kurt narysowal na membranie od bebna karykatury wszystkich czlonkow zespolu. Kiedy patrzylem jak to robi, przypomnial mi sie sposob w jaki pisze piosenki - mowi Dave. Najprostszy z mozliwych, trafiajacy w samo sedno i bardzo prawdziwy. Cos co ja musialbym wyjasniac przez godzine, Kurt podsumowuje dwoma slowami. Jest to cecha, ktorej nie widzialem u innych ludzi. Czas wolny od pracy poswiecano rowniez na telefoniczne dowcipy nagrywane dla potomnosci. Do Kurta zadzwonil ktos z Gold Mountain (co nie bylo dowcipem) i powiedzial mu, ze Gene Simmons z Kiss chce z nim porozmawiac. Numer Simmonsa znalazl "przypadkowo" Albini, ktory zadzwonil do Gene'a, przedstawiajac sie jako Kurt. Okazalo sie, ze Simmons chcial, zeby Nirvana zagrala na plytowym "holdzie" dla Kiss i byl nawet gotow napisac piosenke z Kurtem. Albini zadzwonil rowniez do Eddie Yeddera i przedstawil sie jako legendarny producent Tony Visconti (David Bowie, T. Rex itp.) Twoj glos przemawia do mnie - powiedzial nieszczesnemu Eddiemu i zaproponowal, ze wprowadzi go do "prawdziwego zespolu", zktorym "nagra prawdziwe plyty". Vedder kupil wszystko, ale odparl, ze woli nagrywac w domu i sprzedawac plyty po piec centow za sztuke. Kolejnym dowcipem byl telefon do Evana Dando z Lemmonheads - zespolu wojazujacego wowczas po Australii. Evan dowiedzial sie, ze na linii jest Madonna tylko musi chwileczke zaczekac. Polknal haczyk razem ze splawikiem i wedka. Czekal cierpliwie dluga chwile, po czym zaczal sie niepokoic. Chyba zwale sobie konia! - wybuchnal w pewnej chwili (co jest udokumentowane na tasmie). W koncu Albini zlitowal sie nad coraz bardziej zniecierpliwionym Dando i powiedzial - jak sekretarz Madonny - ze gwiazda oddzwoni pozniej. Szczytowym osiagnieciem telefonicznych wyglupow byla rozmowa Dave'a z Johnem Silva, ktory na odleglosc interesowal sie rozwojem sytuacji. Jest fatalnie... - mowil posepnie Dave. Wczoraj Chris wymiotowal krwia... Dla uczczenia zakonczenia prac nad plyta urzadzono przyjecie, podczas ktorego sluchano materialu i raczono sie cygarami (tylko Kurt palil jak zwykle lekkie winstony). Jaka jest ostateczna opinia Albiniego o "In Utero". Podoba mi sie bardziej, niz przypuszczalem - mowi Steve. Podoba mi sie bardziej niz wszystkie inne plyty Nirvany. Czasami slucham jej z wlasnej, nieprzymuszonej woli.Mysle, ze jest to znacznie lepsza plyta od takiej, jaka nagraliby w innych okolicznosciach - ciagnie. Czy zaliczylbym ja do pierwszej dziesiatki moich ulubionych plyt? Nie. Do pierwszej setki? Moze... Kurt zgadzal sie ze stwierdzeniem, ze spiewane przez niego teksty sa trudne do zrozumienia. Przeciagam slowa i zbijam je w grupy - mowil - a czasami udaje angielska wymowe. Byc moze dlatego zdecydowal sie na dolaczenie tekstow do plyty. Podobaja mi sie. Nie mam sie czego wstydzic, wiec nie zaszkodzi podac je do druku - mowil. Wole miec z tym spokoj, bo potem czytam recenzje, w ktorych niektorzy idioci przeinaczaja moje slowa. "In Utero" bylo trzecim albumem Nirvany, ale Kurtowi nie zabraklo tworczej pasji. Czesto bywa tak, ze zespol zdobywajacy szybka slawe idzie na latwizne i rezygnuje ze szczytnych, poczatkowych inspiracji. Nie dotyczylo to jednak Kurta, ani rzecz jasna Chrisa czy Dave'a. Material na trzecia plyte nie byl "zrzutem" pisanym tak, jak to bywa najczesciej - podczas dlugotrwalej trasy konczacej sie tydzien przed sesja. Nirvana nie wyjezdzala w trasy przez wieksza czesc 1992 i 1993, wiec Kurt mial mnostwo czasu na opracowanie kompozycji. Przedstawione przez Cobaina na dwoch pierwszych plytach wyznania czlowieka cierpiacego, doskonale odpowiadaly emocjom gromadzacym sie w zbiorowej podswiadomosci, tym razem jednak mogly okazac sie zupelnie nie na miejscu. Amerykanie po raz pierwszy od ponad dziesieciu lat odczuli przyplyw optymizmu i nikt nie mial pojecia jak przyjma Cobaina z jego workiem smutkow. Poza tym zmienila sie przyczyna strapien Kurta i malo kto mogl sie utozsamiac z jego wysublimowanymi cierpieniami. Niewielu ludzi odczulo na wlasnej skorze bol wynikajacy z publicznego napietnowania za branie narkotykow czy publicznego napietnowania za cokolwiek! Nie kazdemu niestety dana jest slawa. Przed wydaniem albumu wszyscy drzeli z niepewnosci czy Kurtowi uda sie - tak jak wczesniej - przetransponowac wlasne idiosynkrazje na uniwersalia. Teksty z "In Utero" nie sajuz tak impresjonistyczne, jak wczesniejsze dokonania Kurta; wiekszosc z nich mowi o wszystkim wprost, co nie znaczy, ze jest doslowna, tak jak "Sliver" czy "Polly". W wiekszosci pojawia sie tematyka i symbolika medyczna, kontynuujaca motywy "Drain You". Niemal kazdy utwor zawiera obraz choroby i cierpienia, a w tekstach pojawiaja sie aluzje do oparzen slonecznych, tradziku, raka, zlej sylwetki, otwartych ran, narastajacego bolu, kaca, anemii, bezsennosci, zatwardzenia czy niestrawnosci. Gdy przedstawilem Kurtowi te liste, uznal ja za niezwykle zabawna. Zawsze dowiaduje sie o czyms takim ostatni. Pamietasz bron z " Nevermind? " - pytal. Przysiegam, ze "In Utero " nie mialo byc albumem koncepcyjnym. Plyta po raz kolejny stala sie wyrazem wewnetrznych zmagan Kurta: groznego i nieobliczalnego z jednej strony, a z drugiej - jak mowi Courtney - baranka, ktorego dusza zajeta jest zuciem gumy. Rownie istotny wplyw, choc niekiedy odwrotny od zamierzonego, mial popowy instynkt Kurta. Czasami jest swoim najwiekszym wrogiem, bo wydaje mu sie, ze to, co komponuje brzmi zbyt chwytliwie lub popowo - mowi o Cobainie Butch Vig.Chyba dlatego chcial, zeby nowa plyta brzmiala tak intensywnie i brutalnie. Muzyka odzwierciedla potezne, przeciwstawne sily miotajace Kurtem: wscieklosc, frustracje, strach spowodowany utrapieniami rodzinnymi, a z drugiej strony milosc i optymizm wywolane obecnoscia zony i corki. Maniakalno-depresyjny styl muzyczny "Nevermind" znajduje na "In Utero" nowy, ekstremalny wyraz. Beatlesowskie "Dumb" wspolistnieje z goraczkowym, punkowym graffiti "Milk It", choc pozornie caly wszechswiat oddziela "Ali Apologies" od apoplektycznego "Scentless Apprentice". I znow pozornie wydaje sie, ze Kurt zapomnial jak polaczyc w jedna, harmonijna calosc punkowe korzenie z popowym instynktem; ze na plycie toczy sie wojna. Cobain upieral sie, ze tak nie jest. Nie sadze, zeby "In Utero" bylo ostrzejszym czy bardziej emocjonalnym albumem od dwoch poprzednich plyt - mowil. Dzisiaj wkurwiaja mnie te same rzeczy, ktore wkurwialy mnie przed laty. Na przyklad to, ze ludzie bez zadnej przyczyny wyrzadzaja sobie wiele zlego. Wzbudza to we mnie agresje, za ktora nie ma juz nic. Pozostaje mi tylko wyc do mikrofonu - dodal smiejac sie z wlasnej bezradnosci. Tym razem mial wiecej czasu zeby popracowac nad slowami. Przysiegam, ze teksty z dwoch pierwszych plyt pisalem na kolanie - twierdzil. Wszystkie byly pisane na ostatnia chwile, w zasadzie byly wyjatkami z moich wierszy, co oznaczalo, ze musialem je zmieniac, zeby pasowaly do muzyki. Dlatego naprawde nie ma w nich nic osobistego. Oczywiscie jak kazda tworczosc, odzwierciedlaja takie czy inne elementy mojego zycia, ale sa mniej osobiste niz sie wszystkim wydaje. Mowiac szczerze chcialbym, zeby byly bardziej osobiste. Probowalem tak pisac, ale nic z tego nie wyszlo. Pewne rzeczy sa zbyt oczywiste. To, co wpisuje sie w moje teksty moze dotyczyc kazdego, kto choc troche doswiadczyl bolu. Brzmi to banalnie, ale tak jest w rzeczywistosci. Nie brzmi to banalnie, tym bardziej, ze Kurt za nic w swiecie nie przyznalby sie jak bardzo obchodza go wlasne teksty, jak bardzo zalezy mu na ich odmiennych interpretacjach. Dave twierdzi, ze teksty Cobaina naladowane sa osobistymi znaczeniami. To dziwne uczucie, gdy slucha sie tego albumu, wiedzac co wydarzylo sie przez poprzednie osiem miesiecy i co Kurt mial na mysli, spiewajac te czy inna rzecz - wspomina Dave. Na plycie jest wiele nienawisci, wiele "pierdole" i wiele "zostalem wyjebany". Jest takze sporo tekstow, ktore mowia pieniadzach, procesach czy dzieciach. To wszystko tworzy wedlug mnie niesamowita calosc. Bardzo intensywna calosc, bo wyobrazam sobie Kurta przypartego do muru; Kurta, ktoremu nie pozostalo juz nic oprocz krzyku. Wiele rzeczy, o ktorych mowi odnosi sie do gowna, przez jakie musial przebrnac. To juz nie jest gniew nastolatka. To zupelnie inna gra. Nosi tytul "gniew gwiazdy rocka ". Mimo to wiele tekstow przypomina te z pierwszego demo Nirvany. Na tej plycie jest mnostwo tekstow - ciagnie Dave - w przeciwienstwie do "Nevermind", gdzie byla strofa, refren i powtorzenie. Gdy pisze sie tyle tekstow trzeba miec duzo do powiedzenia. I Kurt mial duzo do powiedzenia. Moje zycie wcale nie bylo takie podniecajace - protestowal bez przekonania Kurt. Jest mnostwo rzeczy, ktorych nie zrobilem, choc moglem zamiast, na przyklad, siedziec i narzekac na nude. Podoba mi sie, ze moge to nadrobic; podoba mi sie, ze moge wymyslic ciekawa historie o kims innym. Kurt uwielbial mowic o swoim "nudnym zyciu", ale nie ulegalo watpliwosci, ze nie jest w tym szczery. Przeciez nie spedzil dwunastu miesiecy przed wydaniem "In Utero" zamkniety w szafie w Aberdeen. To prawda-przyznawal. Ale gdybym napisal tekst wyrazajacy moj gniew wobec mediow, popadlbym w banal, bo wszyscy sie tego spodziewali, wiec nie zrobilem im tej kurewskiej przyjemnosci. Rownie dobrze moge pisac o czyms innym, o czyms co nie jest tak oczywiste, jak moje stwierdzenie "Pierdole media ". Wyrazem tego nastroju jest bez watpienia "Rape Me" ("Zgwalc mnie"). Napisalem ten kawalek dawno temu, zanim to wszystko sie stalo, ale faktycznie odpowiada sytuacji -przyznawal Kurt. Poczatkowo mial to byc utwor o gwalcie i nic wiecej, ale teraz rzeczywiscie moge zilustrowac nim ostatnie szesc miesiecy mojego zycia. Skomponowal "Rape Me" na gitarze akustycznej w Oakwood, podczas przygotowan do zmiksowania,,Nevermind". Choc piosenka poswiecona jest tematyce, ktora z dawien dawna niepokoila Kurta, po atakach na Cobainow nabrala zupelnie nowego wymiaru. Wydaje sie zaadresowana do wszystkich dziennikarzy, ktorzy napastowali Cobainow, do fanow, ktorzy domagali sie od Kurta autografow, wreszcie do tych wszystkich, ktorym zdawalo sie, ze moga cos wycisnac z Kurta i zespolu, nie zastanawiajac sie nad kosztami psychicznymi i emocjonalnymi, jakie ponosi Nirvana. Taak, nie da sie ukryc - przyznawal Kurt. Piosenka jest ostatecznym wyrazem rezygnacji, pochodzacym od osoby tak bardzo sponiewieranej, ze nic juz dla niej nie ma znaczenia. "Zgwalc mnie, przyjacielu" - slowa te Kurt kieruje do publicznosci, nie zdajac sobie sprawy, ze moze ranic jej uwielbienie. "Nie jestem sam" jeczy Kurt podsuwajac przesladowcy obraz Frances i Courtney - kolejnych potencjalnych ofiar. Nawiazanie do motywu "Teen Spirit" w poczatkowej partii gitarowej nie jest przypadkowe. Podobnie jak w refrenie "In Bloom" kryje sie w nim potezna muzyczna ironia - "Teen Spirit" bylo piosenka, od ktorej to wszystko sie zaczelo. "Moje ulubione, dobrze poinformowane zrodlo" zwraca sie Kurt do zdrajcy ze swego otoczenia,,.Doceniam twoja troske/Choc cuchniesz i spalasz sie". Czlowiekiem, do ktorego skierowane sa te slowa byl prawdopodobnie menadzer jednej z grup z Seattle, facet, ktory -jak twierdzil Kurt - probowal mu matkowac w zwiazku z uzaleznieniem, i ktory wedlug Cobainow byl glownym anonimowym zrodlem przeciekow, jakie zlozyly sie na material z Vanity Fair. W swoim czasie czlowiek ow otrzymal od Kurta kartke swiateczna zaadresowana do "Naszego ulubionego, dobrze poinformowanego zrodla". Kurt twierdzil, ze "Milk It" ("Dojenie") bylo dobrym przykladem kierunku w jakim zmierzala Nirvana przez szesc miesiecy przed nagraniem plyty. Probowalismy pisac nowofalowe piosenki - mowil - takie, ktore bylyby agresywne, eksperymentalne i dziwne, ale mialy wciaz to cos... Nie przekroczylismy zadnej granicy, ktorej nie przekroczylibysmy wczesniej, ale mimo to "Milk It" jest inne. To dobra mieszanina punkowego brzmienia z melodyka, a jesli nie dobra, to przynajmniej warta zapamietania. Tekst jest kolejna metafora zwiazku dwojga wspoluzaleznionych; metafora przyprawiajaca o dreszcze. "Mam swojego malenkiego wirusa", spiewa Kurt drzacym z przerazenia glosem., Jego mleko jest moim gownem, moje gowno jest jego mlekiem". Po tym wyznaniu eksploduje piekielnie nonsensowny, wyspiewany z histeryczna wsciekloscia refren: "Steki z lalek, testowane mieso". Korzystalem z tematyki medycznej - wirusow, organizmow i tym podobnych - mowil Kurt o "Milk It". To tylko zabawa slowami... obrazy. Ale nie jest to tylko zabawa slowami i nie sa to tylko obrazy. Kurt nie byl wokalista, ktory potrafilby z pasja i przekonaniem wyspiewac ksiazke telefoniczna. Nieprawda, z latwoscia moglbym to zrobic! - zaprzeczal. W zasadzie robie to na co dzien, bo takie sa moje teksty. Przesadzam, ale tylko troche. Lubie je do tego stopnia, ze nie wstydze sie ich spiewac. Ogolnie mowia o mojej walce z tym, co mnie wkurwia. Taki jest temat calego albumu. Kazdego albumu, jaki nagralem. Piosenka "Scentless Apprentice" ("Bezwonny uczen") powstala podczas prob przed nagraniem albumu w sposob malo charakterystyczny dla Nirvany. Autorem riffu, ktory tworzy kregoslup utworu byl Dave. Riff byl banalny, taki w stylu Tad i nie chcialo mi sie nawet jamowac wokol niego - wspominal z bolesna szczeroscia Kurt. Postanowilem jednak napisac piosenke w oparciu o ten motyw. Tylko po to, zeby Dave poczul sie lepiej. Wyszla niezle. Kurt dodal wznoszaca sie linie, a Chris opracowal druga czesc. Calosc zostala zaaranzowana przez Cobaina. Byla to niewatpliwie najbardziej "wspolna" piosenka Nirvany. Mysle, ze podstawowym powodem, dla ktorego ten kawalek brzmi dobrze jest moj styl spiewania i czesc gitarowa, jaka gram nad podstawowym rytmem - mowil bez przesadnej skromnosci Kurt. Ale, cholera, pracowalo sie nam wspaniale, Dave wymyslil poczatek, od ktorego zaczelismy i bylo zupelnie inaczej. Nigdy przedtem tego nie robilismy. Honoraria za ten utwor zostaly podzielone po rowno. Tekst "Scentless Apprentice" powstal pod wplywem powiesci Patricka Suskinda "Pachnidlo". Ta wydana w 1986 roku ksiazka opowiada o maniakalnym rzemieslniku -wytworcy perfum w przedrewolucyjnej Francji. Czlowiek ow pozbawiony byl zapachu, a jego wyostrzony zmysl powonienia alienowal go ze spolecznosci. Byc moze Kurt czul instynktowny zwiazek z ta postacia? Taaa, szczegolnie pare lat temu - mowil. Bylem zupelnie taki, jak ten facet. Chcialem byc jak najdalej od ludzi - ich zapach obrazal moje powonienie. Zapach ludzi. Histerycznie wykrzyczany refren - "Odejdz, odejdz" - wywodzi sie z kategorii uczuc obecnych juz w "Stay Away", przy czym w porownaniu ze "Scentless Apprentice" wczesniejszy utwor wydaje sie dziwnie ugrzeczniony. Kurt tlumaczyl "Heart Shaped Box" ("Pudelko w ksztalcie serca") w sposob nastepujacy: Zawsze kiedy ogladam filmy dokumentalne o dzieciach cierpiacych na raka, odbija mi szajba z rozpaczy. Dotyka mnie to na najglebszym poziomie emocjonalnym - bardziej niz cokolwiek innego, co pokazuja w telewizji. Kiedy o tym mysle popadam w najgorszy znany mi smutek. Kiedy patrze na te male, lyse dzieci... - w tym momencie przerwal wypowiedz. Na jego twarzy pojawil sie rumieniec, a do oczu naplynely lzy. To bardzo smutne - wydusil w koncu. Pomysl piosenki narodzil sie jeszcze w mieszkaniu przy Spaulding Avenue, gdy Courtney rozlozyla w pokoju swoja obszerna kolekcje pudelek po cukierkach. Kurtowi zawsze podobaly sie pudelka w ksztalcie serc, ale twierdzil, ze przedmioty te maja niewiele wspolnego z piosenka. Wiekszosc linijek tego tekstu pochodzi z roznych wierszy - mowil. Wydawalo mi sie, ze kazda z nich tworzy dobry obraz. Ale podstawowym tematem sa dzieci cierpiace na raka. Piosenka przelezala jakis czas w zapomnieniu, a potem pojawila sie ponownie w mieszkaniu przy Hollywood Hills. Nirvana grala ja podczas prob kilka razy, ale nic z tego nie wychodzilo. Bylem zmeczony tym, ze zawsze zdawali sie na mnie - mowil Kurt. Podczas prob czekalem az Chris i Dave dadza cos od siebie, ale ich wysilki zawsze zamienialy sie we wspolne robienie halasu. Pewnego dnia Kurt postanowil po raz ostatni wyprobowac pomysl. / ni z tego ni z owego napisalem caly kawalek, wokol ktorego jamowalismy. Zaraz potem przyszedl mi do glowy pomysl na wokal, a cala reszta wylonila sie sama. Doszlismy do wniosku, ze to niezla piosenka. Mimo emocjonalnego podejscia Kurta to tematu, "Heart Shaped Box" nie jest piosenka o malych, lysych dzieciach cierpiacych na raka. Jest to piosenka o Courtney. Wersy w rodzaju: "Miesozerne orchidee jeszcze nikomu nie wybaczyly" i "Chcialbym wyzrec ci raka, gdy sie chmurzysz" odnosza sie niewatpliwie do usposobienia zony narratora, natomiast zdania: "Zrzuc mi petle pepowiny bym mogl wspiac sie do ciebie" i,jestem zamkniety w twoim pudle w ksztalcie serca" - opisujaprzerazajace uzaleznienie narratora od zony. Jednak jadowity sarkazm w refrenie swiadczy o tym, ze zbliza sie chwila uwolnienia z okowow podleglosci malzenskiej. "Hej, mam nowe zazalenie" - spiewa Kurt,, jestem zobowiazany za twe bezcenne rady". Faktem jest, ze z Cobaina emanowala celowo kultywowana aura dzieciecej wrazliwosci i naiwnosci, co moglo sklaniac niektorych do traktowania go w sposob protekcjonalny. Byc moze Kurt nie potrafil wyzwolic sie z wplywu etosu K Records, a moze - przeciwnie -probowal go zracjonalizowac. Czlonkowie Nirvany, a Cobain w szczegolnosci, stali sie z czasem bardzo uzaleznieni od innych - przede wszystkim od ludzi bliskich, ktorzy chronili ich przed bolesna niekiedy rzeczywistoscia robienia kariery. Ale nie tylko bliscy roztaczali nad Nirvana ochronny parasol. Do kategorii "zywych tarcz" nalezeli rowniez niektorzy przedstawiciele prasy, radia i innych mediow, ktorzy w przedziwny sposob poczuli sie odpowiedzialni za "bezpieczenstwo" zespolu. Ludzie ci byli dumni z posiadanych sekretow Nirvany i pewni, ze pomagaja Kurtowi, chroniac go przed nieczulym, okrutnym swiatem. Z drugiej strony Cobain zawsze mial kogos, kto o niego dbal, poczawszy od Wendy przez Tracy, Chrisa, Davea, az do Courtney. Piosenka "Serve the Servants" ("Sluz sluzacym") jest typowym miszmaszem tematycznym. Jednym z tematow przewijajacych sie przez utwor jest "poklosie" nirvanomanii, ktore pojawia sie juz w pierwszym wersie: "Nastoletni niepokoj dobrze sie oplacil/Teraz jestem znudzony i stary". To oczywiste! Znajduje sie wlasnie w takim stanie - mowil z przekasem Kurt. Ciekawe ilu ludzi dalo sie na to nabrac? Dla mnie byl to jedynie sarkastyczny komentarz do fenomenu o nazwie Niwana. "Samozwanczy sedziowie sadza wiecej niz sprzedali" - ludzie uwielbiaja krytykowac Kurta i zespol nie majac pojecia o sytuacji. W piosence Kurt po raz kolejny pietnuje ruch "Dopasc Courtney": "Jesli bedzie plywac, to znaczy, ze nie jest wiedzma". Wers ten odnosi sie do stosowanych w sredniowieczu praktyk ustalania prawdziwej tozsamosci osoby podejrzanej o czary. Jesli wrzucona do wody i obciazona kamieniami nieszczesnica tonela - byla niewinna. Jesli plywala - byla czarownica. W "Serve the Servants" pojawia sie rowniez bardzo bezposrednie i osobiste przeslanie skierowane do Dona Cobaina, zrozumiale dla wszystkich od Islandii po Australie i od Los Angeles do Londynu: "Chcialem miec ojca/Ale mialem tatusia/Przestalem cie nienawidzic/ Nie powiem niczego, o czym nie myslalbym wczesniej" Ostatni wers jest dosyc okrutny: Kurt myslal o ojcu tak zle, ze w zasadzie nie ma nic do dodania. Wersy te powstaly niemal w ostatniej chwili. Tak sie sklada, ze doskonale pasowaly do calosci - mowil Kurt. Chcialem zeby wiedzial, ze nie mam nic przeciwko niemu. Ale nie chce z nim rozmawiac, bo nie mamy czym sie dzielic. Jestem pewny, ze bardzo go to zmartwi, ale tak juz jest. Poczatkowo piosenka byla o czyms zupelnie innym - tlumaczyl. To znaczy, zadna piosenka nie jest o czyms konkretnym, kiedy ja pisze. Ale w tym utworze pojawily sie niewatpliwie moje osobiste sprawy. "Legendarny rozwod zaczyna mnie nudzic" dodaje pod koniec refrenu. Kurt byl juz zmeczony szeroko naglosniona sprawa traumatycznego wplywu rozwodu rodzicow na jego osobowosc. Nie ma w tym nic dziwnego, ani nic nowego - to pewne! - mowil. Jestem produktem zepsutej Ameryki. Moje zycie byloby jeszcze gorsze, gdybym urodzil sie, na przyklad, wczasach Wielkiego Kryzysu. Jest wiele gorszych rzeczy od rozwodu. Zbyt dlugo zaprzatalem sobie glowe tym, czego nie mialem, to znaczy rodziny, zwyklej, solidnej rodziny. Teraz wyroslem juz z tego. Dobrze, ze moge sie tym podzielic z dzieciakami o podobnych doswiadczeniach, bo ogolnie to smutne jesli dwoje ludzi decyduje sie na slub i dzieci w sytuacji, gdy nie znosza sie nawzajem. Zdumiewa mnie to, ze ludzie, ktorzy uwazaja, ze kiedys sie kochali nie maja chocby odrobiny litosci dla dzieci, nie potrafia normalnie rozmawiac ze soba w ich obecnosci. To smutne, ale oprocz mnie przezywaly to miliony ludzi. Podczas przygotowan do wydania "In Utero" Kurt zdecydowal sie dluzsze tytuly nowych piosenek, co bylo swoista reakcja na "alternatywna" mode nakazujaca stosowanie jednowyrazowych nazw i tytulow. To odpal - mowil facet, ktory wydal plyty zatytulowane "Bleach", "Nevermind" i "Incesticide". Och, ilez tresci moze kryc sie w slowie " komiks " -ironizowal. Co za pole do popisu dla interpretacji! Nikogo zatem nie powinien dziwic juz taki tytul jak "Frances Farmer Will Have Her Revenge on Seattle" ("Frances Farmer zemsci sie na Seattle") wymyslony na czesc patronki Cobainow i ich wzorowej meczennicy, ktorej przesladowcy do dziesiejszego dnia mieszkaja w Seattle. Slowa "W jej falszywym swiadectwie/Wciaz z nami trwacie" odnosza sie bez watpienia do fanow, ktorzy uwierzyli artykulowi Hirschberg z Vanity Fair, a kolejny wers "Trzeba przekonac sie: utona czy poplyna" powtarza symbolike polowan na czarownice z "Serve the Servants". Piosenka konczy sie nuta bliska Kurtowi - zemsta: "Wroci jako ogien/ By wypalic klamcow/Zostawi popioly na ziemi". Chcialem w ten sposob powiedziec swiatu, ze biurokracja [sic\]jest wszedzie, ze kazdego moze stlamsic, i ze jest naprawde zla - mowil Kurt. Historia Frances Farmer jest bardzo smutna i moze przydarzyc sie kazdemu. Przez pewien czas wydawalo sie nam, ze robia z nami to samo, wiec jest w tym cos osobistego, ale glownie chodzi w tym o to, zeby pokazac swiatu Frances Farmer. Wszyscy uwazaja, ze Seattle to idealne miejsce, raj na ziemi - ciagnal Kurt. A w tragedii Frances brali udzial sedziowie i najwyzsi urzednicy stanowi. To byl spisek, ktorego celem bylo zamkniecie jej w szpitalu psychiatrycznym i przeprowadzenie lobotomi. W szpitalu dokonywano na niej zbiorowych gwaltow, kazano jej jesc wlasne gowna i oskarzano ja o komunizm, bo w wieku czternastu lat napisala wiersz zatytulowany "Bog umarl". Przerobili ja bez mrugniecia okiem. Robili z nia wszystko, odkad tylko skonczyla czternascie lat, a gdy zostala gwiazda, bez przerwy wsadzali ja do pudla bez zadnego powodu, zrujnowali jej kariere i dobre imie, wypisujac o niej klamstwa w prawicowych magazynach i gazetach. W koncu zrobili z niej wariatke uzalezniona od barbituranow, alkoholiczke. Przeszla lobotomie i do smierci pracowala jako pokojowka w hotelu Four Seasons. W Seattle mieszka wielu waznych ludzi zwiazanych z tym spiskiem. Ci ludzie wciaz zyja i maja sie dobrze wpierdolonych chatach za milion dolarow. Historia Frances Farmer jest bardziej ponura od tego, co spotkalo Kurta i Courtney, ale istotnie jest miedzy nimi wiele podobienstw. Wiem, ze ludzie beda studiowac wszystkie tytuly piosenek i wszystkie teksty, zeby wydobyc z nich cos osobistego - mowil Kurt. Ale piosenki nie mowia tylko o moim zyciu. Chcialbym, zeby ludzie zwrocili rowniez uwage na inne sprawy, jak na przyklad historia Frances Farmer. To, ze jej historia jest podobna do naszej, jest czystym przypadkiem. "Brak mi wygody bycia smutnym" - Kurt nie byl przyzwyczajony do radosci - nastroju, ktory przeksztalcil w piosenke "Dumb" ("Glupi"). Zarys beatlesowskiego "Dumb" powstal latem 1990, tuz przed podpisaniem kontraktu z Geffenem i debiutem w radiu KAOS Calvina Johnsona. "Chyba jestem glupi, a moze szczesliwy" - spiewa Kurt. W tym kawalku probowalem napisac cos o ogolnej dezorientacji - mowil. To ciekawe, ze bycie szczesliwym moze powodowac zmieszanie. Strofa brzmiaca: "Mam zlamane serce, ale mam tez klej/Pomoz mi wciagnac go do pluc i dogadac sie/Poplywamy sobie, pozwisamy z chmur/A potem spadniemy w dol, zeby leczyc kaca", choc powstala przed narkotykowym miesiacem z Courtney, jest dobrym streszczeniem szalenstwa, jakiemu Kurt oddawal sie z przyszla zona. Zrozpaczony po rozstaniu z Tobi, uciekl w heroine i w ramiona Courtney, za co zaplacil wysoka cene. Ci, ktorzy maja wyostrzony sluch, zauwaza zapewne, ze akordy "Dumb" sa podobne do "Polly". Nadajaca sie na hymn "Pennyroyal Tea" ("Mietowa herbatka") powstala w mieszkaniu przy Pear Street podczas nudnej zimy 1990 tuz po podpisaniu kontraktu z Geffenem. Bawilismy sie z Davem czterosladem i napisalem ten kawalek przez mniej wiecej trzydziesci sekund -mowil Kurt. Potem przez pol godziny pisalem tekst i w koncu nagralismy piosenke. Mieta polej, bo tak brzmi pelna nazwa botaniczna rosliny, jest ziolem leczniczym, ktore w duzych dawkach moze wywolywac poronienia. Pomyslalem, ze to fajny symbol -mowil Kurt. Znalem dziewczyny, ktore pily litrami miete, bo wydawalo im sie, ze sa w ciazy. Mieta jest oczyszczajaca, usuwam przy jej pomocy wszystkie zle duchy. Zeby usunac ciaze trzeba by wypic cysterne miety. Z drugiej strony ziola na mnie nie dzialaja. W ogole. Zen-szen i wszystkie gowna, to tylko lewicowo-faszystowska, hipisowska propaganda. Piosenka "Very Ape" ("Bardzo malpi") nazywala sie kiedys "Perky New Wave Number" ("Zwawy numer nowofalowy"). Nie mam pojecia o czym jest ten tekst - mowil Kurt. To chyba jest jakis atak na mezczyzn i ludzi z wadami osobowosci, takimi jak podkreslanie wlasnej meskosci. Tytul "Krola analfabetow" wymyslila Courtney, ktora nazywala tak niezbyt oczytanego Kurta. Pozornie wydaje sie, ze piosenka "Tourette^" ("Zespol Tourette'a") nie mowi o niczym. Belkotalem - mowil Kurt. Nie wydalem z siebie ani jednego zrozumialego dzwieku. To byl tylko krzyk. Na jednym z pierwszych wydrukow tekstow z "In Utero" slowa tego utworu brzmialy "kurwa szczyny gowno", pozniej zamieniono je na "kfa scen gwen" (w oryginale "cufk, tish, sips" - przyp. tlum.). Jednak tytul wskazuje, ze Kurtowi chodzilo o cos wiecej. Przez cale zycie mialem zly stosunek do wszystkiego - mowil - teraz jednak zlosc jest dla mnie bezproduktywna. Co z tego, kiedy nikogo to nie obchodzi. Pisza o mnie wciaz te same bzdury. Zmienilem sie, zmienilem swoje podejscie do swiata, uwiarygodnilem sie jako muzyk i kompozytor i nagle ni z tego ni z owego stalem sie kozlem ofiarnym. Wiec czy bylo warto sie zmieniac? Wciaz moge byc kutasem. Boje sie - mowie powaznie - ze za jakis czas stane sie jednym z pierdolnietych bezdomnych, ze majac osiemdziesiat lat bede chodzil po ulicach i klal na czym swiat stoi i mowil calemu swiatu, zeby sie odpierdolil. Zespol Tourette 'a. Tytul "Radio Friendly Unit Shifter" ("Radioprzyjazna przekladnia") nawiazuje bez watpienia do "Nevermind". Natomiast wers "Koldra z wypalonymi dziurami" odsyla nas do mieszkania przy Spaulding Avenue. Wersy "Uzyj raz i zniszcz/Inwazja naszego piractwa" sa niewatpliwie skierowane do bezlitosnych fanow i zlosliwej, napastliwej prasy. Kurt przyznawal calkiem otwarcie, ze utwor ten powinien byc odrzutem. Moglby byc lepszy - mowil. Kilka innych kawalkow tez mogloby byc lepsze. Mimo zwyklych u Kurta zaprzeczen, konfesyjny tekst piosenki "Ali Apologies" ("Przepraszam, ze zyje") musi miec dla niego osobiste znaczenie. Nie, jest calkowicie bez znaczenia - protestowal - piosenka jest dokladnie o niczym. Mimo to na festiwalu w Reading w 1992 zadedykowal ja Courtney i Frances. Lubie wyobrazac sobie, ze ta piosenka jest dla nich, ale jej tekst nie ma z nami zadnego zwiazku. Faktycznie napisalem ten kawalek dla Courtney i Frances, ale tekst nie mowi niczego o nas! Moze nastroj... ale nie tekst! Nastrojem - wedlug Kurta - jest spokoj, radosc, dobro, takie radosne szczescie. Gdy slyszy sie jak spiewa swoje "yeah, yeah, yeah, yeah" po drugim refrenie, trudno nie dzielic z nim tych odczuc. Zawsze udaje mi sie napisac pare wesolych piosenek - mowil. Ale wiekszosc ma neutralne zabarwienie, choc brzmi gniewnie. Gniew jest tylko pozorem. Pozorem, ktory - nalezy dodac -jest punktem wyjscia, swoistym status quo procesu tworczego. Kurt wybuchl smiechem, gdy uslyszal, ze jego naturalnym stanem jest - w najlepszym przypadku - poruszenie. Pod tym wzgledem przypomina nieco J Mascisa z Dinosaur Jr, ktorego leniwe wokalizy robia ogromne wrazenie dzieki gwaltownemu, pelnemu znieksztalcen, muzycznemu tlu. To prawda. JMascis nie odgrywa zadnej roli. Jego sceniczna persona jest po prostu nim samym - mowil Kurt. Chcialbym byc taki jak on, bo zawsze wydawalo mi sie, ze osobowosciowo jestesmy do siebie podobni. J Mascis jest cichy i mowi jakby wciaz palii papierosa. Ja tak nie potrafie. Nie umiem tak zyc, a juz na pewno nie umiem tak spiewac. Mam w sobie te druga, hiperaktywna strone, ktora pozostala mi z dziecinstwa. Kurt - podobnie jak Mascis - wydaje sie pasywny, lecz obaj nadzoruja praktycznie kazdy aspekt muzyki i wizerunku swoich zespolow. Kurt irytowal sie slyszac, ze wiekszosc ludzi nie ma o tym pojecia. Nie wierze, ze mozna sluchac tej muzyki i w ogole mnie nie doceniac - mowil. Wymyslam praktycznie wszystko, co robimy. Wszystko! To strasznie wyczerpujaca psychicznie robota, caly czas zyje w napieciu. Wkurwia mnie na przyklad, gdy na okladce "Bleach " widze napis "Kierownictwo artystyczne: Lisa Orth ". Wszyscy mysla, ze Lisa Orth wymyslila ten obrazek, caly projekt i ustawienie. Pomysl byl moj, tylko ze nikt o tym nie napisal. Nie jestem osoba, ktora musi podbudowywac swoje ego, ale chce zeby ludzie wiedzieli, ze oprocz grania potrafie robic pare innych rzeczy. Poczatkowo plyta miala nazywac sie "I Hate Myself and I Want to Die" ("Nienawidze siebie i chce umrzec"). Od czasow trasy australijskiej wyrazenie to bylo standardowa odpowiedzia Kurta na pytanie "Jak sie masz?" Po kilku tygodniach usunieto ten tytul. Posunelibysmy sie za daleko - tlumaczy Chris. Dzieciaki popelnialyby samobojstwa, a nam wytaczano by procesy. Dla Kurta pierwszy tytul byl zartem. Mam juz dosyc traktowania tego zespolu tak powaznie. Robia to wszyscy wokol nas, przypisuja nam niestworzone rzeczy - mowil. Pierwszy tytul byl taki, jak nasze piosenki: dezorientujacy. Nie wiem co ze mna jest, nienawidze sie i nie chce mi sie zyc. Wedlug mnie to bylo calkiem w porzadku. Drugi tytul brzmial "Verse Chorus Verse" ("Strofa refren strofa"), co jak wiadomo jest standardowym formatem piosenki pop; formatem, ktorego Kurt mial dosyc. Drze na sama mysl, ze musialbym pisac na nowo w tym schemacie - mowil. Bo to jest schemat. Opanowalem go i koniec - przynajmniej jesli o mnie chodzi. Wiem jednak, ze moglbym splodzic w ten sposob kilka kolejnych albumow i byc z nich zadowolony, choc coraz mniej i mniej. Z drugiej strony myslalem to samo przed nagraniem "In Utero", a teraz widze, ze plyta wyszla tak, jak chcialem i jestem z niej dumny. Pod koniec maja ustalono ostateczny tytul "In Utero" ("W macicy" albo "Domacicznie"). Kurt zauwazyl te fraze w jednym z wierszy napisanych przez Courtney i doszedl do wniosku, ze wyrazenie idealnie pasuje do strony wizualnej plyty. Oczywiscie pasowalo tez do jego wyobrazenia o najwiekszej rozkoszy. Nie dbal o to, ze ludzie skojarza tytul z embrionami z okladki poprzedniej plyty. Projekt artystyczny nowego albumu zostal wymyslony przez Kurta i wykonany przez Roberta Fishera, ktory wspolpracowal z Nirvana przy "Nevermind". Calosc pelna jest kobiecej symboliki. Na pierwszej stronie okladki umieszczono kobiete bez skory - zenski odpowiednik osobnika z okladki singla "Sliver". Kobieta ma skrzydla niczym grecka bogini. (Zenska symbolika znajdujaca sie na okladce odpowiada z grubsza opisom przedstawionym w kobiecym slowniku symboli i przedmiotow kultu). Z tylu okladki Kurt umiescil zdjecie plastikowych modeli plodow i organow wewnetrznych, a takze lilii, orchidei i dywanu z domu. (Autorem fotografii jest Charles Peterson). Zawsze uwazalem, ze orchidee, a szczegolnie lilie, przypominaja pochwe - mowil Kurt. Jest wiec seks i kobieta i "In Utero " i pochwy, narodziny i smierc. ROZDZIAL PIETNASTY Po ukonczeniu nagran, Nirvana wyslala surowe tasmy do prezesa Geffena Eda Rosenblatta, do Gary" ego Gersha oraz do swojego prawnika i paru zaufanych osob z Gold Mountain. Ich zdanie na temat plyty, Kurt strescil zwiezlym stwierdzeniem: Doroslym to sie nie podoba. Byl rozczarowany i zdumiony. Ale tak wygladala okrutna prawda: "dorosli" czyli menadzerowie Nirvany i szefowie wytworni znienawidzili te plyte od pierwszego sluchania. Kurtowi powiedziano, ze kompozycje sa "ponizej krytyki", a brzmienie "nie do wytrzymania". Wszyscy mieli watpliwosci czy stacje radiowe pojda na "dzwieki Steve"a Albiniego". DOROSLYM TO SIE NIE PODOBA Okazalo sie - mowi Albini - ze firma plytowa wolalaby, zeby nagrali puszczony, gwiazdorski album, ktory bylby znacznie latwiejszy w promocji. Po takim albumie zespol zbankrutowalby, a im bardziej goly jest zespol, tym lepiej dla wytworni, ktora pociaga za sznurki.Okazalo sie tez, ze w Gold Mountain i Geffenie bylo bardzo niewielu ludzi, ktorzy chcieli, zeby Nirvana nagrywala z Albinim, ale zespol postawil na swoim. W obliczu dezaprobaty wszystkich, ktorzy mieli cos do powiedzenia w sprawie kariery Nirvany, Kurt czul sie jak ktos komu dano do zrozumienia, ze ma wyrzucic wlasne dzielo do kosza i zaczac wszystko od poczatku; wciaz bylo duzo czasu na nowa plyte, a koszt sesji z Albinim nie byl tak przerazajacy (szczegolnie po zyskach z "Nevermind"), by nie mozna bylo pogodzic sie z wyrzuceniem go w bloto. Wedlug nich powinienem byl nagrac wszystko od nowa - mowil ze zloscia Kurt - i zrobic to samo, co w zeszlym roku, bo w zeszlym roku dobrze sie sprzedawalismy. Kogo obchodzi, ze chcemy ocalic sie jako artysci? Nic z tego: mam zamiar wydac plyte, ktorej bez zazenowania moglbym sluchac w domu. Bo nie slucham juz "Nevermind". Nie slucham jej od czasu, kiedy ukazala sie na rynku. To o czyms swiadczy. Nie znosze sposobu w jaki ja "przeprodukowano ", bez wzgledu na wartosc piosenek. Denerwuje mnie. Przyjaciolom grupy plyta bardzo sie podobala. Na poczatku kwietnia Nirvana miala zamiar wydac plyte. "Kij w oko wszystkim" - zdawal sie mowic zespol, tym bardziej, ze DGC nie mowilo "nie". Beda mi jedli z reki - odgrazal sie Kurt. Chcieli nastepnego "Nevermind", ale predzej zdechne niz nagram takaplyte. "In Utero "jest plyta, ktora kupilbym, gdybym byl swoim fanem. Na pewno chcialbym ja miec. Bylbym zdrajca wobec siebie, gdybym wydal ten album w innej postaci. Podoba mi sie sposob, w jaki zostal wyprodukowany, i podobaja mi sie moje wlasne piosenki. Jednak tuz po powrocie z Minnesoty - i przed wyslaniem tasm do oceny - Kurt i Chris zaczeli sie martwic brzmieniem basu, ktore bylo zbyt wytlumione i malo melodyjne, a takze wokalem zmiksowanym na zbyt niskim poziomie, na co skarzylo sie wielu artystow wspolpracujacych z Albinim. Mimo tych zastrzezen, Nirvana byla zdeterminowana by wydac nie "przeprodukowany", prosty album. Z dzisiejszej perspektywy widac wyraznie, ze "Nevermind" bylo artystycznym uklonem Nirvany w strone popu, a"In Utero" stanowilo powrot do punkowych, agresywnych korzeni widocznych najlepiej na "Incesticide". Zawsze gralismy takie kawalki jak "About a Girl", a z drugiej strony takie jak " Paper Cuts " - mowi Chris. " Nevermind " bylo oparte na motywach "About a Girl", a nowa plyta na "Paper Cuts ". To sprawa artystycznego wyboru. Ale wytworni odjebalo. Zaczeli szeptac miedzy soba: <<0 kurwa, to sztuka! I co my z nia zrobimy?>>. Nowa plyta ujawnila zaklamanie wszystkich branzowych "madrali", ktorzy wychwalali "nowa muzyke" do jakiej nie umywal sie - ich zdaniem - przerobiony pop Nirvany. Paru takich madrali pracowalo z Nirvana. "In Utero" zmusilo ich do wylozenia pieniedzy w miejsce frazesow. Z "Nevermind" bylo tak, ze album wylecial przez okno - wspomina Chris. A po nim wszystkie przewidywania zwiazane z przemyslem muzycznym. Teraz mowi sie o przed-nirvanowskim przemysle muzycznym i po-nirvanowskim przemysle muzycznym, wiec zobaczymy jaki naprawde jest ten przemysl. Zespol byl przygotowany na to, ze sprzedaz nowej plyty nie dorowna gigantycznym obrotom "Nevermind". "In Utero" bylo naprawde dobre, ale "dobre" nie znaczy to samo co "komercyjne". Spodziewam sie, ze sprzedamy mniej wiecej polowe tego, co poprzednio -mowil Kurt. Przez ostatni rok obrazilismy zbyt wielu ludzi. Dave zgadzal sie z ta przepowiednia i wcale nie zalezalo mu na wielkiej sprzedazy. Mam to gdzies - twierdzil. Czasami traktuje to jako test. Nirvana sprawdza za innych dokad mozna sie posunac. Taka plyta jak "Nevermind" rozwalila wszystko w drobny mak i nic juz nie bylo jak dawniej. Moze nastepny wielki album zostanie nagrany na osmiosladzie? Moze nagle pojawi sie jakis zespol z osmiosladowym przebojem, ktory zaczna puszczac w radiu? Przeciez robili to juz Beatlesi i Rolling Stonesi. W pewnym sensie Nirvane stac bylo na podjecie ryzyka, bo na dobra sprawe nikt nie mial pojecia dlaczego "Nevermind" odnioslo sukces; to samo moglo przydarzyc sie i tej plycie. Poza tym Nirvana i tak dostalaby po glowie bez wzgledu na rodzaj wydanego materialu muzycznego. To normalna rzecz - wszyscy licza na to, ze sie wylozymy - mowil Dave. Wszyscy czekaja, zeby nam przylozyc i napisac o nas: <>. Wiem, ze mamy dobra plyte, wiem, ze plyta spodoba sie ludziom, ktorzy lubia Nirvane. Siedemdziesiat piec tysiecy ludzi, ktorzy sluchali Nirvany przed "Nevermind" bedzie zachwyconych. Bardziej niz po wydaniu "Nevermind". Wiec Nirvana nie miala zamiaru popelnic artystycznego samobojstwa? W zadnym razie - mowil Kurt - choc wszyscy beda tak uwazac. Powiedza - <>. Napisalismy takie a nie inne piosenki - wspominal Chris - i nic na to nie poradzimy. Gdybysmy napisali inne, bardziej ugrzecznione, ludzie mowiliby: <<0 graja chlam, zeby sprzedac wiecej plyt>>. I tak zle i tak niedobrze. Niech mowia co chca, zrobilismy swoje. Powiedzialem Kurtowi: <>. Muzyka mowi sama za siebie. Uwazam, ze nagralismy dobra plyte. Jesli chodzi o mnie znow moge grac w sali na tysiac osob. Jesli chodzi o mnie, to Pearl Jam i Stone Tempie Pilots moga zgarniac wszystkie nagrody muzyczne. Zawsze mielismy to gdzies. Albini byl mile zdziwiony tym, ze Kurt, Chris i Dave chca przeniesc swa tworczosc w nowy wymiar artystyczny, zamiast odcinac kupony od wczesniejszego sukcesu. Mowiac szczerze, tego oczekiwala od nich wytwornia, ba, wciaz tego oczekuje! - stwierdzil Albini miesiac po ukonczeniu nagran. Nikt nie rozumie, ze ten nowy album przedstawia prawdziwa Nirrane, i ze jest wierniejszy wizji, jaka mial zespol niz wszystko to, co Nirvana moglaby nagrac w innych okolicznosciach. Uwazam, ze gdyby nawet zamknac Nirvane na rok w studiu, nie nagraliby lepszej plyty - mowil dalej Albini. Ta grupa nie bedzie juz lepsza. Jesli to nie odpowiada ich wytworni plytowej, to znaczy, ze wytwornia plytowa ma problemy nie zwiazane merytorycznie z plyta. To znaczy, ze wytwornia plytowa ma problem z samym zespolem. Im szybciej wszyscy to zrozumieja, tym latwiej bedzie im zyc z ta mysla. W wytworniach plytowych pracuja sami geniusze, prawda? - ironizowal Albini. Mowimy o wytworni, ktora wydala Nelsona. Widac, ze wie co robi. Dalej, mowimy o wytworni, ktora zaskarzyla Neila Younga za to, ze nie byl dosc komercyjny. I ci ludzie maja czelnosc mowic Nirvanie, ze nie ma pojecia co robi! Jesli musisz polegac na kims takim w sprawach gustu, to znaczy, ze masz wieksze klopoty od zlego albumu. To znaczy, ze jestes glupcem! Pomijajac samych czlonkow zespolu, wszyscy inni zwiazani z przedsiewzieciem o nazwie Nirvana zasluguja na miano kutasow - wsciekal sie Albini. Mam na mysli firme menadzerska, ludzi odAR, wszystkich sepow i nieudacznikow trzymajacych sie zespolu jako pozornego zrodla ich branzowej wiarygodnosci. Kazdy zwiazany z zespolem -poza samym zespolem -jest kutasem, dla ktorego szkoda czasu. Wiesz, po tym wszystkim z checia nagralbym jeszcze jedna plyte z Nirvana - mowil Albini tuz po zakonczeniu sesji. Wkrotce jednak zmienil zdanie. Podobaja mi sie ci faceci, ale nie chce miec juz do czynienia z ich nadbudowa: menadzerami, firma plytowa i w ogole... *** 23 marca nadeszly dobre wiesci. Po wielu miesiacach prawniczych batalii, sad rodzinny ustalil w koncu, ze oskarzenia wysuwane pod adresem Kurta i Courtney sa z punktu widzenia prawa bezpodstawne. Cobainowie juz wczesniej odzyskali prawa rodzicielskie, a wyrok oznaczal, ze beda wolni od nadzoru opieki spolecznej nad Frances, od ponizajacych badan moczu, wizyt opiekunow spolecznych i kolejnych kosztownych rozpraw. Koszmar dobiegl konca.9 kwietnia Nirvana zebrala piecdziesiat tysiecy dolarow podczas koncertu w Cow Palace w San Francisco, zorganizowanego dla wsparcia Grupy Kobiecej Tresnjevka -chorwackiej organizacji z Zagrzebia zajmujacej sie ofiarami gwaltow. Podczas wojny w bylej Jugoslawii serbscy zolnierze odpowiedzialni za "czystki etniczne" systematycznie gwalcili muzulmanskie kobiety, by te rodzily serbskie dzieci. Ofiary gwaltow byly czesto okaleczane, a ich potomstwo mordowane na ich oczach. Koncert byl pomyslem Chrisa. Bylem totalnie wkurwiony tym, co czytalem o wojnie, i tym, ze nikt nic nie robil - mowil. Osoba, ktora zachecila Chrisa do calego przedsiewziecia byla Courtney. Na koncert udalo sie zaprosic rowniez Disposable Heroes of Hiphoprisy, The Breeders i L7. Chris bral takze czynny udzial w akcji protestacyjnej przeciwko ustawie stanowej nr 2554, znanej jako "Ustawa o muzyce erotycznej". Zgodnie z nowym prawem, wlasciciele sklepow plytowych sprzedajacych muzyke "erotyczna" i potencjalnie szkodliwa dla nieletnich, ryzykowali grzywna i wiezieniem. Juz w grudniu 1991 Chris bral udzial w marszu i zbieraniu podpisow pod petycja do stanowej legislatywy w Olympii. Sprawa ta zostala naglosniona przez MTV i magazyn Rolling Stone, po czym do biura gubernatora stanu Waszyngton zaczely naplywac setki listow od oburzonych obywateli. Ale gubernator Booth Gardner, ktory jeszcze w 1992 chwalil sie, ze "stoi na czele rodzinnego stanu Nirvany - najlepszego, nowego zespolu rockowego w kraju", podpisal ustawe czyniac z niej obowiazujace prawo. (Ustawe pozniej cofnieto, ale jej autor przysiega, ze przedstawi pod glosowanie jej zlagodzona wersje.) Jest wiele rapu i rocka i Andrew Dice Claya zaslugujacego na miano totalnego gowna, totalnego seksistowskiego gowna - mowi Chris - ale trzeba to tolerowac. Trzeba nawet tolerowac grupy nawolujace do nienawisci, bo taka jest cena, jaka placimy za wolnosc wypowiedzi. Nie moge zdelegalizowac Ku Klwc Klanu tylko dlatego, ze mi sie nie podoba. Nie mam do tego prawa, a Ku Klwc Klan ma prawo wierzyc w co mu sie zywnie podoba. Chris bywa nazywany "zwierzeciem politycznym", ale nie jest zachwycony ta etykieta. Chcialbym sie " odpolitykowac ", nie mam zamiaru byc rock and rollowym medrcem - mowil. Nie chce zeby Nirvane traktowano jak zespol polityczny. Jestem tylko basista i interesuje sie, a nawet biore aktywny udzial w polityce. I nic wiecej. Mimo calej determinacji Nirvany, by wydac plyte w jej pierwotnym ksztalcie (nawet z ewidentnymi niedorobkami), mniej wiecej w czasie koncertu w San Francisco, pojawily sie pierwsze watpliwosci. Mowilo sie nawet o powrocie do studia i nagraniu paru nowych piosenek, chocby tylko po to, zeby sprawdzic jak brzmia. Pod koniec kwietnia Kurt drastycznie zmienil zdanie na temat albumu. Sam juz nie wiem o co chodzi, ale nie czuje takich emocji jak sluchajac "Nevermind" - powiedzial, mimo ze twierdzil wczesniej, ze nie slucha "Nevermind". Faktem jest, ze wkurza mnie produkcja "Nevermind", ale jest w tej plycie cos takiego, ze czasami moglbym nad nia plakac z radosci. Gdy slucham nowej plyty, opadaja mi tylko rece. Istniala nadzieja, ze plyta zmieni ksztalt podczas procesu masterowania, kiedy to czarodziejska rozdzka elektroniki przeksztalca subtelnie brzmienie nawet najgorszego materialu muzycznego. Czarodziejem, ktory dzierzyl rozdzke byl slynny Bob Ludwig. Pracowal nad "In Utero" w swoim studiu w Portland w stanie Maine. Towarzyszyl mu Chris, ktory byl zadowolony z rezultatow. Ale Kurt wciaz nie byl zadowolony. Plycie bylo daleko do doskonalosci. Taka jest cena, jaka placi sie za prace ze Stevem Albinim: nagrywa sie i miksuje w dwa tygodnie i zamiast popowej doskonalosci dostaje sie surowy, uczciwy, pokryty krostami rock. Kurt byl zakochany w idei nisko budzetowych produkcji, ale nie mial zamiaru stosowac jej do swoich plyt. Jego popowa dusza walczyla z rockowym rozsadkiem. W tym czasie w Chicago Tribune pojawil sie krotki artykul, ktory cytowal przepowiednie Steve'a Albiniego gloszaca, ze Geffen/DGC odrzuci nowy album Nirvany. Wkrotce wiadomosc te powtorzyl wplywowy Village Voice. Rozpoczela sie prawdziwa lawina publikacji. Sensacyjnego posmaku dodal sprawie calostronicowy artykul w samym Newsweeku! W artykule tym cytowano anonimowego rozmowce, ktory twierdzil, ze slyszal nowy material Nirvany. Jak sie pozniej okazalo slyszal tylko demo nagrane przez zespol z Craigiem Montgomerym podczas podrozy do Brazylii. Publicysta Jeff Giles zacytowal Jonathana Ponemana, ktory powiedzial, ze Geffen jest winny braku wiary i szacunku dla Kurta, Dave'a i Chrisa jako artystow. Poneman zareagowal mowiac, ze Giles opuscil pierwsza czesc jego wypowiedzi, ktora brzmiala: "Jesli to, co slysze jest prawda to..." W liscie do Newsweeka Nirvana oskarzyla Gilesa o brak etyki, poniewaz -jak twierdzil zespol - "utrzymywal w rozmowach z zainteresowanymi, ze pisze artykul o Albinim, a nie o Nirvanie". "Najbardziej szkodliwe jest dla nas to..." pisala w liscie Nirvana, "ze Giles wysmial nasze stosunki z wytwornia w oparciu o calkowicie bledne informacje". List przedrukowano pozniej jako kosztowna, calostronicowa reklame w Billboardzie. Ed Rosenblatt wydal komunikat prasowy, w ktorym przysiegal, ze Geffen/DGC wyda kazdy material Nirvany. Doszlo nawet do tego, ze do Newsweeka zadzwonil wielce poirytowany sam David Geffen. Sprawa zataczala coraz szersze kregi, do czego przyczynily sie publikacje w Rolling Stonie i Entertainment Weekly. A prawda wygladala w ten sposob, ze Nirvanie, (ktora miala do tego pelne prawo) przestaly sie podobac niektore aspekty nagran Albiniego, w zwiazku z czym zespol chcial je zmienic. Menadzerowie i firma plytowa z checia przystali na zmiany, co w oczach opinii publicznej uczynilo z grupy pozbawione kregoslupa popychadla, a ze wspolpracownikow chciwych terrorystow. Oczywiscie zarowno Gold Mountain jak i Geffen/DGC odetchnely z ulga, gdy wprowadzono zmiany, ale trudno oskarzac firmy o wymuszanie czegokolwiek. Dzieki kontraktowi podpisanemu z Geffenem, Nirvana miala zagwarantowana taka pozycje, ze mogla wydac taki album, jaki jej sie podobal, bez wzgledu na opinie innych. Cale nieporozumienie wywolane jedna nieprzemyslana przepowiednia Albiniego, bylo produktem ubocznym glupiego, stadnego dziennikarstwa. Jedynym publicysta, ktory zblizyl sie do prawdy byl Jim DeRogatis, piszacy w Chicago Sun Times. Tytul jego artykulu brzmial: "Kontrowersje wokol LP Nirvany pachna nadgorliwoscia". W artykule Steve Albini przyznal, ze nie ma pojecia co naprawde dzieje sie z albumem, a jego wczesniejsza wypowiedz wynikala z "ignorancji". Wygladalo na to, zeAMni chce miec z powrotem ciastko, ktore juz zjadl: zainkasowal 100 tysiecy dolarow za produkcje plyty Nirvany, po czym doszedl do wniosku, ze wypierajac sie odpowiedzialnosci za album uciszy tych, ktorzy oskarza go o "wyprzedaz". Nie zachowywal sie tak po raz pierwszy. Podobna taktyke stosowal podczas produkcji, a raczej - jak sam by powiedzial - nagran, plyt Pixies i The Breeders wydawanych przez duze wytwornie. Dodatkowego posmaku calej sprawie dodal fakt, ze tuz przed sesjami do "In Utero" koryfeusze alternatywy i "niezaleznosci" w osobach czlonkow Fugazi, odrzucili pewne nagrania zarejestrowane przez Albiniego. Do tej pory nikt nie smial nazwac Fugazi korporacyjnymi dupolizami. Nirvana chciala popracowac jeszcze nad kilkoma piosenkami z producentem R.E.M. Scottem Littem. Do zremiksowania innych wybrano Andy Wallace'a. Albini odrzucal wszelkie propozycje twierdzac, ze zawarl kontrakt z zespolem uniemozliwiajacy Nirvanie wszelkie modyfikacje materialu bez jego zgody i zaangazowania. To, ze Nirvana niczego nie podpisywala bylo - wedlug Albiniego - bez znaczenia, bo pracowal nad projektem z przekonaniem o dobrej woli grup. Gdy Gold Mountain zazadalo wydania tasm matek, Albini odmowil. Pozniej jednak zmienil zdanie po telefonie od Chrisa. W ostatniej chwili zespol zrezygnowal z Andy Wallace'a i postanowil zremiksowac i poprawic "Heart Shaped Box" i,AH Apologies" tylko ze Scottem Littem. Na poczatku maja Litt i Nirvana zabrali sie do pracy w studiu Bad Animals w Seattle (nalezacym do siostr Wilson z Heart). Zremiksowano dwie piosenki, a Kurt dogral gitare akustyczna i lennonowskie harmonie do "Heart Shaped Box". Reszte albumu pozostawiono nietknieta, choc podczas remasterowania udalo sie wzmocnic basy i podbic wokale o jakies 3 dB. Na tym zakonczyla sie Wielka Wyprzedaz. Od czasu, gdy czlonkowie Nirvany zamieszkali w jednym miescie, morale zespolu znacznie wzroslo. Kurt, Chris i Dave odwiedzali sie czesto w domach, spotykali poza nimi i wspolnie sluchali muzyki - zupelnie jak w starych, dobrych czasach. W marcu, gdy Courtney wyjechala w szybka trase z Hole do Anglii, muzycy Nirvany przesiadywali w domu Kurta, ogladajac archiwalne zdjecia do planowanego filmu dlugometrazowego o zespole i krecac z Kevinem Kerslakem wideoklip do "Sliver". Na potrzeby klipu Kurt wydobyl z przechowalni kolekcje lalek i innych "artystycznych" drobiazgow, ktorych nie ogladal od czasu sesji do "Nevermind". Calosc zostala rozstawiona w garazu, ktory przypominal stare mieszkanie Kurta w Olympii. W takiej scenerii Nirvana rozlozyla sprzet i grala "Sliver", a jedyna statystka byla mala Frances siedzaca na krzeselku obok ojca. Kerslake filmowal wystep osmiomilimetrowa kamera wchodzac na krzeslo, by uzyskac efekt "doroslego spojrzenia". Frances - ktora nie potrafila jeszcze chodzic - wystapila rowniez w roli tancerki go-go, a to dzieki ojcu, ktory przygotowal specjalna plansze z otworami na rece i podtrzymywal corke podczas trudniejszych krokow. MTV przyjela teledysk w polowie maja, ale ze wzgledu na zasady dotyczace reklam wymogla wyciecie ujec z kolazami zawierajacymi tytuly pism Maximumrocknroll oraz Better Homes and Gardens. Szkoda, bo w kolazach znalazlo sie krotkie przeslanie od Kurta: NIEZALEZNY PUNK WCIAZ DAJE DUPY. Teledysk "SIiver" ukazal Nirvane w szczytowej, rozbawionej formie, lecz mimo wysmienitych nastrojow czlonkow zespolu, wciaz pozostawalo pytanie czy grupa zapisze sie trwale w historii rocka czy przemknie przez nia jak meteoryt. W zespole istnialo nadal wiele potencjalnych punktow zapalnych, a zapalkami, rzecz jasna, bawil sie przede wszystkim Kurt, ktory coraz glosniej mowil o checi grania z innymi ludzmi i ograniczeniach, jakie narzucaja mu Chris i Dave. Nie bez znaczenia byl tez "czynnik Courtney" i wzrastajace wyobcowanie Dave'a z Nirvany. Pogloski o rozwiazaniu zespolu nasilaly sie od czasu wydania "Nevermind", a Kurt nie raz udowodnil, ze potrafi obciac galaz, na ktorej siedzi. Wiem, ze po "In U tero" wydamy jeszcze jedna plyte - mowil Chris. Zagramy ja na zywo. Nie sadze, zeby Nirvana miala trwac bez konca. Mysle, ze kiedy stwierdzimy, ze sprawy osiagnely jakies apogeum, to wszystko bedzie jasne, ale wiem tez, ze jeszcze nie nadszedl koniec. Wiem na pewno, mimo roznych wzlotow i upadkow. Rozejdziemy siew sposob naturalny, wiedzac, ze no coz... nadszedl ten moment. A moze wezmiemy urlop, ktory nigdy sie nie skonczy... Nie wykluczam tego. Wydalismy cztery plyty-to calkiem niezle jak na jeden zespol. Ile zespolow wydalo cztery dobre plyty nie zamieniajac sie przy tym w The Scorpions czy The Rolling Stones? Trudno bylo wyobrazic sobie, by Nirvana przetrwala dekade. Nie chcialbym tego, co nie znaczy, ze to wykluczam - wspominal Kurt. Wszystko zalezy od tego jakie beda piosenki. Choc ostatnio bylem mile zdziwiony duchem braterstwa w zespole. Cobain nie byl pewny czy trio zdola osiagnac cos jeszcze pod wzgledem muzycznym. Chcialbym grac z innymi ludzmi i tworzyc nowe rzeczy - ciagnal. Z pewnoscia byloby to ciekawsze niz gra w Nirvanie. Nie chcialbym przez cale zycie powielac tego schematu, zalezy mi mi na robieniu czegos zupelnie innego. Pozostawalo pytanie czy Chris i Dave potrafia dotrzymac mu kroku. Nie wiem - mowil. Naprawde nie wiem. Kurt uwazal, ze Chris za malo czasu poswieca na proby, a Dave'owi brakuje wyobrazni. Mimo to ich wklad w efekt koncowy byl niezaprzeczalny i Kurt przyznawal, ze, na przyklad, bez Chrisa nie byloby cudownej linii basu w "Heart Shaped Box". Marzyl jednak, by ktos pomagal mu we wczesniejszych etapach procesu tworczego. Dla mnie jest to dosyc frustrujace, bo kiedy probujemy napisac piosenke wymyslam jakis riff i potem siedzimy i powtarzamy go godzinami, podczas ktorych czekam, zeby Chris i Dave dodali cos od siebie, zmienili cos w strukturze czy uzupelnili jakas czesc, a to zdarza sie niezwykle rzadko - opowiadal Kurt. Nie wiem dlaczego, ale nie moga zdecydowac sie na przewodnictwo i drepcza w tyle jak gesi. Oczywiscie na dluzsza mete dokladnie tego od nich oczekiwal, a Chris i Dave z checia szli na taki uklad. Udawal, ze czeka aby przejeli inicjatywe, ale nie mowil o tym glosno. To nieprawda, ze Chris i Dave nie mieli wyobrazni, i ze nie chcialo im sie komponowac. Dave pisze bardzo dobre piosenki, ale rola perkusisty w zespole narzuca wiele ograniczen. Chris tez moglby pisac, gdyby chcial - mowil Kurt. Gdyby pracowal nad tym przez kilka ostatnich lat, moglby wspolkomponowac polowe materialu, co byloby idealne. Z drugiej strony najlepsze zespoly funkcjonuja na zasadzie dyktatury. Taa, to prawda - zgadzal sie Kurt. Co nie zmienia faktu, ze chcialbym znalezc ludzi, z ktorymi moglbym wspolnie pisac piosenki. Znalazlem kogos takiego w Courtney, z ktora pisze sie bardzo latwo. Zawsze gdy cos razem gramy, powstaje wspaniala piosenka. To niesamowite! Ale Courtney nie boi sie przewodzic, przeciwnie, zawsze bierze sprawy w swoje rece. Choc ze mna wspolpracuje na rownych zasadach i obojgu jest nam wtedy latwiej. Zawsze chcialem, zeby w zespole byl jeszcze jeden kompozytor. Stad braly sie pomruki ze strony Kurta o zalozeniu zespolu z Markiem Armem z Mudhoney czy Markiem Laneganem ze Screaming Trees. Wiem, ze nie rozwiazemy sie jeszcze w tym roku - ciagnal. A co bedzie za rok... nie wiem. W wywiadzie dla Rolling Stonea z kwietnia 1992, Kurt bardzo dokladnie przewidzial brzmienie kolejnej plyty Nirvany. Bedzie momentami bardziej surowa, a jednoczesnie bardziej cukierkowa - mowil. Me bedzie jednowymiarowa. Jaki wiec bedzie album po "In Utero"? Kurt uwazal, ze powinien rozwinac pomysly zarysowane w "Milk It" i "Scentless Apprentice". Z cala pewnoscia nie chce juz pisac takich piosenek jak " Pennyroyal Tea " czy " Rape Me " -mowil. Nudza mnie juz te klasyczne, srednio zrytmizowane, rockowe kawalki w stylu strofa, refren, strofa. Chcialbym grac bardziej nowofalowo i awangardowo, bardziej dynamicznie, z wieloma zmianami tempa, z przerwami, moze nawet z samplami jakichs halasow czy instrumentow. Generalnie chcialbym grac tak, jak Butthole Surfers. Z tym, ze Butthole Surfers graja juz - i to nie bez powodzenia - Butthole Surfers. Fakt - mowil Kurt - ale chodzi mi o wlasna wersja ich stylu. Zreszta i tak nie moglbym uciec od popowej wrazliwosci, ktora przenika nas az do szpiku kosci. Nigdy nie potrafilibysmy zrezygnowac z melodii czy spiewu. Chcialbym tylko robic popowe numery z odjazdem, ze zmianami nastrojow, chcialbym uciec od typowego, rockowego schematu. Mam juz tego dosyc. Kurt powatpiewal w przypuszczenie, ze Nirvana wplynie w sposob znaczacy na historie rocka, o czym mozna bedzie sie przekonac powiedzmy za, dwadziescia lat. Takiego chuja -mowil. Wole nie myslec o tym jak bedzie wygladal rock za dwadziescia lat. Juz teraz ledwo zipie, bo to co sie gra ogranicza sie do przerobek, jesli nie plagiatow. Obrzydlistwo! Z czasem rock straci znaczenie. Rock and roli jest taki jak matematyka - ciagnal. Wszystko opiera sie na liczbie dziesiec. Nie ma nieskonczonosci, jest tylko dziesiec i jeszcze raz od poczatku. Same powtorzenia. Tak samo jest z rockiem. Szyjka gitary ma wszedzie jednakowa dlugosc, wszedzie jest tylko szesc strun i dwanascie nut. Nie mozna uciec od powtorzen. Muzyka dochodzi do pewnego punktu, a potem wraca do tego, co bylo przed dziesieciu laty. Za dwadziescia lat powstanie kolejna wersja Black Crowes grajaca Black Crowes grajacych Faces. Co piec lat wszystko sie rozwadnia - mowil dalej. Dzieciakom nie zalezy juz nawet na rocku tak jak kiedys, tak jak wczesniejszemu pokoleniu. Rock stal sie jedynie wyrazem mody, sposobem na okreslenie wlasnej tozsamosci dla dzieciakow, ktore wykorzystuja go jako narzedzie do prowadzenia zycia towarzyskiego i pierdolenia. Muzyka stracila znaczenie dla nastolatkow. Wielu ludziom nie przeszkadza, ze rock and roli jest tylko sciezka dzwiekowa zycia spolecznego i erotycznego, ale Kurt uwazal, ze nawet ta funkcja rocka ulegnie rozkladowi. Mysle, ze w przyszlosci muzyka bedzie spelniac taka sama rolejak rzeczywistosc wirtualna, bedzie substytutem tego, co dzieje sie naprawde: koncertow, przyjec, kontaktow z innymi ludzmi. Majac do wyboru trudnosci zwiazane z zaciagnieciem kogos do lozka i przezycie latwego seksu na ekranie monitora lub w sztucznej, trojwymiarowej przestrzeni, ludzie wybiora to drugie, bo rzeczywistosc wirtualna dziala jak narkotyk. Technologia nie zna granic. Chcialbym zobaczyc cpunow, ktorzy przedawkowali RWna wlasnej kanapie! Muzycy Nirvany zastanawiali sie takze nad wlasnymi projektami. Chris, ktory gra -nieco dziwnie - na gitarze i banjo rozwazal wydanie solowego albumu, ale tylko na dziesieciocalowym, winylowym krazku. Twierdzil, ze ma juz troche materialu: piosenke w stylu surf i pare wierszy w stylu bitnikow. Bedzie wesolo - mowil. Dave chcial grac na gitarze i miec wlasny zespol. Perkusja po pewnym czasie staje sie nudna - mowil. W sekrecie zbieral materialy w studiu Laundry Room, grajac na wszystkich instrumentach. Na poczatku nagrywal partie bebnow bez akompaniamentu, potem dodawal bas, gitare i wokale. Jednym z odrzutow z albumu "In Utero" byla wzruszajaca, zapadajaca w pamiec piosenka "Marigold". Jej autorem byl Dave, ktory twierdzil, ze w zanadrzu ma ich wiecej. Nie mysle o nagrywaniu solo - mowil Kurt. Kiedys przyszlo mi do glowy, zeby zarejestrowac pare kawalkow na czterosladzie i wydac je, ale na pewno niejako Kurt Cobain. Moglbym to zrobic anonimowo. W ogole jestem zwolennikiem " no-fi " i duzego luzu i spokoju przy pracy. Z Nirvana to niemozliwe. Kurt mial zamiar zalozyc wlasna wytwornia i nazwac ja Exploitation Records. Chcialbym nagrywac wloczegow i ludzi niedorozwinietych, niepelnosprawnych, nienormalnych - ciagnal. Na kazdej plycie byloby zdjecie osoby, ktora ja nagrala. Oczywiscie w stylistyce " no-fi". Sprzedawalbym takie plyty kolekcjonerom po dwadziescia dolarow od sztuki. Nie wykorzystywalbym ludzi, ktorzy nagrywaja plyty, wykorzystywalbym tych, ktorzy je kupuja. Po dwadziescia dolarow. Wydalbym w ograniczonym nakladzie pieciuset egzemplarzy: " Chor Swingujacych Meneli". Kazda wytwornia potrzebuje dystrybutora, a dystrybutorem Exploitation Records mial byc sam Kurt Cobain, ktory chcial zabierac w trasy pudlo z wydanymi przez siebie plytami i sprzedawac je sklepom muzycznym po drodze. Kurt chcial rowniez wydac wszystkie plyty Nirvany na winylu. Zarejestrowany na nich dzwiek pochodzilby z magnetofonu kasetowego, co daloby efekt absolutnego, punkowego "low-fi" albo bootlegu. Uzupelnilby je odpowiednimi okladkami. To tylko moja prywatna, punkowa fantazja, chociaz wyobrazam sobie, ze gdyby w ten sposob wydano "Nevermind", plyta brzmialaby znacznie lepiej. Kiedys przygotuje taka kolekcje. Tylko na wlasne potrzeby. Uwazal, ze Exploitation Records stanie sie dla niego waznym zrodlem dochodow. Dzisiaj sytuacja wyglada w ten sposob, ze wydalem wszystkie pieniadze, jakie zarobilem na "Nevermind". Wszystko poszlo na walke o Frances i nasze dobre imie, szkalowane przez oszalale media. Nie mam zadnych oszczednosci, z ktorych moglbym zyc przez reszte moich dni. Jesli nowa plyta sie nie sprzeda - a musialaby sie sprzedac w osmiu milionach egzemplarzy, zebym zarobil na niej milion dolarow jaki, nawiasem mowiac, zarabia przecietna amerykanska rodzina przez cale swoje zycie - nie bede ustawiony i za dziesiec lat zaczne szukac pracy. W trakcie pisania tej ksiazki calkiem niezle poznalem Kurta Cobaina. Gdy spedza sie z kims tyle czasu, trudno sie z nim nie zaprzyjaznic, szczegolnie, gdy ten ktos opowiada historie swojego zycia. Ksiazka ukazala sie po raz pierwszy w pazdzierniku 1993 i Kurt musial uznac ja za dobra, bo nie zerwal ze mna kontaktow. Spotykalismy sie, gdy Nirvana pojawiala sie w Nowym Jorku na nagraniach telewizyjnych, spotykalismy sie w Seattle, gdy odwiedzalem moich nirvanowskich przyjaciol i spedzilismy razem dwa tygodnie, gdy wraz z Nirvana wyruszylem pod koniec 1993 w jej ostatnia trase amerykanska. W przerwach miedzy spotkaniami prowadzilem z Kurtem maratonskie rozmowy telefoniczne, najczesciej raz na kilka tygodni. Czasami rozmawialismy o muzyce, czasami plotkowalismy czy opowiadalismy sobie o burzach w naszym zyciu, lecz za kazdym razem Kurt bardzo otwarcie skarzyl sie na swoja kariere. Wszystko bylo w porzadku do czasu, gdy Kurt zapadl w spiaczke po zazyciu piecdziesieciu tabletek Rohypnolu, silnego srodka uspokajajacego, ktory popil szampanem w pokoju hotelowym w Rzymie podczas ostatniej trasy Nirwany w marcu 1994. Znacznie, znacznie pozniej zdalem sobie sprawe, ze byla to proba samobojstwa. Po wypadku w Rzymie rozmawialem na ten temat z CNN i znajomym reporterem z pisma People. Moje wypowiedzi bardzo zirytowaly Courtney i byc moze Kurta, choc jego matka zapewnia mnie, ze nie dbal o to. Nigdy nie dowiem sie jak bylo naprawde. W glebi duszy pojalem, ze moje obowiazki dziennikarskie i przyjazn z Kultem wykluczaja sie nawzajem. Po Rzymie wydawalo mi sie, ze jestem jedna z osob, ktore moga przedstawic w miare obiektywny komentarz do tego, co sie stalo. Byc moze nie mialem racji. Tak czy inaczej juz nigdy nie rozmawialem z Kurtem. Trudno uznac to za pocieszenie, ale podobna historia przydarzyla sie wszystkim, ktorzy kiedys byli blisko Kurta. Pod koniec jego zycia cos sie popsulo, przyjaznie konczyly sie jedna po drugiej i rozpacz po jego stracie mieszala sie wielu ludziom z zazenowaniem, zalem i poczuciem winy. Gdyby szukac wskazowek w muzyce, nagle odejscie Kurta nie powinno nas dziwic -ani jedna piosenka Nirvany nie konczy sie wyciszeniem. I podobnie jak w muzyce, w ktorej halas kontrastowal z cisza, a agresja z melodyjnoscia, gwaltowna smierc Kurta kontrastowala ze spokojnym spuszczeniem kurtyny na jego zycie. W dniu po ogloszeniu komunikatu o jego samobojstwie, w sloneczne sobotnie popoludnie, w parku obok jego domu zebrala sie niewielka grupka mlodych fanow, ktorzy zapalili swiece i zlozyli obok nich wiazanki kwiatow. Mowili miedzy soba przyciszonym glosem. Nie grali muzyki - nikt nie puszczal Nirvany z magnetofonu, nikt nawet nie brzdakal na akustycznej gitarze: panowala przedziwna martwota, ogluszajaca cisza wisiala nad posepnymi glowami. Wokol obszernego, pokrytego szarym gontem domu Cobaina nad Jeziorem Waszyngtona krecilo sie wiecej przedstawicieli mediow niz fanow. Przyjechali ludzie z MTV, Entertainment Weekly, 1 st Person with Maria Shriver, Details i tlum reporterow z miejscowej prasy. Kilku fotoreporterow przedzieralo sie przez krzaki porastajace wzgorze za domem. Przy ogrodzeniu byl lepszy widok na pietrowy garaz, gdzie dokonalo sie zycie Kurta. Podjazdu przed domem pilnowali umundurowani straznicy z mikrofonami na glowach. Od czasu do czasu podnosili zolta, policyjna tasme wpuszczajac do srodka rodzine i przyjaciol. "Rzygac mi sie chce" - uslyszalem jak jeden ze straznikow mowil do drugiego. "Przeciez to tylko dom". Przy takim zageszczeniu mediow, niewielka grupa fanow oplakujaca Kurta przed domem znalazla sie w centrum zainteresowania dziesiatkow obiektywow i mikrofonow. Czarna od tuszu splywajacego ze lzami z rzes, twarz mlodej Renae Ely dostala sie do CNN, Newsweeka i na pierwsza strone Timesa z Seattle. Rzecz jasna fani chetnie rozmawiali z mediami, ale wiekszosc znawcow sceny Seattle nabrala wody w usta. W zadziwiajacej manifestacji jednosci scena Seattle zdecydowanie zwarla szeregi i odmawiala kontaktow z prasa. Byla to juz trzecia fala ogofnoamerykanskiego zainteresowania lokalnymi wydarzeniami i wszyscy wyciagneli wnioski z dwoch wczesniejszych. Milczenie wobec mediow po smierci Kurta skutecznie chronilo prywatnosc jego przyjaciol i rodziny. Szkoda, ze juz tego nie mogl zobaczyc. Szefowie Sub Pop zastanawiali sie nad wylaczeniem prasy z planowanego od dawna przyjecia z okazji szostej rocznicy istnienia wytworni; przyjecia, ktore mialo odbyc sie w te sama sobote wieczorem w Crocodile Cafe w Seattle. Pozniej jednak doszli do wniosku, ze prasa i tak napisze o wszystkim, dodajac, ze jej nie wpuszczono. Zabronili jednak wnoszenia aparatow fotograficznych i kamer, co spowodowalo, ze na gosci czekal na chodniku prawdziwy gaszcz obiektywow. Reporterzy wpychali ludziom mikrofony w usta pytajac: "Dlaczego tu jestes?" Po samobojczej smierci Kurta pytanie to nabralo egzystencjalnego znaczenia. Niektorzy domagali sie odwolania przyjecia twierdzac, ze mozna je poczytywac za brak szacunku wobec zmarlego. Okazalo sie, ze przyjecie bylo najlepsza przysluga, jaka Sub Pop wyswiadczyl Kurtowi po smierci. Jak powiedzial Bruce Pavitt podczas ceremonii zalobnej nastepnego dnia: "W zyciu licza sie tylko przyjaciele, rodzina i spolecznosc". Scena Seattle opiera sie na silnym poczuciu przynaleznosci, ktore jest zrodlem muzyki karmiacej sie nim niczym chlebem, ktore daje poczucie bezpieczenstwa najwybitniejszym przedstawicielom nurtu i zapewnia pocieche w chwilach rozpaczy. A chwil rozpaczy w Seattle nie brakowalo: w 1990 zmarl z przedawkowania heroiny Andrew Wood z Mother Love Bone; w 1992 przedawkowala gitarzystka 7 Year Bitch Stefanie Sargent; w 1993 zamordowano wokalistke Gits Mie Zapate. Czuwanie w Crocodile - w klubie, w ktorym Nirvana grywala czesto i bez zapowiedzi - bylo koniecznoscia. Mimo to niemal nikt nie rozmawial o tym, co sie stalo. W niewielkiej grupie dziennikarzy toczyla sie mocno podlewana alkoholem dyskusja na temat etyki zawodu. Czy wykorzystujemy cudze nieszczescia czy dokumentujemy tylko wazne wydarzenie? Wielu z nas bardzo lubilo Kurta, co bolesnie wzmagalo problem, a cisza ludzi z Seattle dodatkowo poglebiala bol. Popularnosc brukowego dziennikarstwa zniechecala nas do naszego wlasnego zawodu i zniechecila ludzi z Seattle do nas, "depeszowych kutasow" - by uzyc jednego z okreslen, jakie uslyszalem w Crocodile. Mowi Charlie Campbell z nagrywajacej dla Sub Pop grupy Pond z Portland w Oregonie: Zadzwonila do mnie jakas baba z jakiegos pisma i pyta mnie o Cobaina, ktorego w ogole nie znalem. Chcialem jej powiedziec: <>. Jeden z nas odszedl przez ludzi z zewnatrz - mowi Ron Rudzitis, wokalista i gitarzysta Love Bartery z Seattle. Trudno nie miec o to zalu. W niedziele po poludniu niebo bylo juz zachmurzone. Rodzina i przyjaciele Kurta uczestniczyli w ceremonii zalobnej, a fani wzieli udzial w czuwaniu przy swiecach w parku Seattle Center lezacym w cieniu Kosmicznej Igly. Na zadaszonej scenie lezaly kwiaty i pamiatki. Na bootlegu singla "Lithium" ktos napisal: "Ta piosenka dodala mi sily podczas bardzo trudnego rozstania..." W jednym z bukietow byl plastikowy pistolecik. Przed siedmioma tysiacami oplakujacych Cobaina fanow wystapil pastor, poeta, trio miejscowych DJow i psycholog. Jeden z DJ'ow odczytal slodko-gorzki list od "wuja" Kurta, Lany' ego Smitha - brata drugiej zony Dona Cobaina. Lany wspominal Kurta jako nastolatka. Rozpoczal list od stwierdzenia, ze jego dziadek bardzo lubil Kurta i czesto przebywal w jego towarzystwie. "Pewnego razu Dziadek zaprosil Kurta na ryby. Stalismy po kolana w wodzie w rzece Wenatchee oddaleni o kilkaset jardow od siebie. Nagle uslyszelismy potworny wrzask, pisk i wycie od strony miejsca, w ktorym stal Kurt. Dziadek kazal mi pobiec do Kurta, ktory na pewno szamocze sie z wielka ryba. Kiedy dobieglem na miejsce, zobaczylem, ze Kurt nawet nie zamoczyl kija. Zapytalem go co sie dzieje i wtedy spojrzal na mnie tym swoim swidrujacym wzorkiem, usmiechnal sie od ucha do ucha i powiedzial: <>". "Kurt nie pasowal do typowej spolecznosci malego miasteczka, w ktorym mieszkaja drwale i czesto obrywal ciegi od ludzi, ktorzy go nie rozumieli. Ktoregos razu uslyszalem niedaleko od domu odglosy bojki. Pobieglem w tamta strone, ale bylo juz po wszystkim. Jeden ze znajomych powiedzial mi, ze Kurt dostal lanie od grubego drwala. Najdziwniejsze - jednak bylo to, ze Kurt nawet nie walczyl. Za kazdym razem, gdy obrywal, pokazywal drwalowi odpowiedni palec. W koncu facet znudzil sie i odszedl. [Aplauz tlumu]. Na zawsze zapamietam pewien cudowny obraz. Wygladalem przez okno na podworko i zobaczylem Kurta maszerujacego po trawie w jakims papierowym kapeluszu na glowie. Za nim szla grupka rozesmianych dzieciakow. Kurt tez sie smial i widac bylo, ze osiagnal nirwane. Byl koncertmistrzem radosci i wspolczucia. To prawda, ze w dziecinstwie i pozniej doswiadczyl bolu, ale wydarzenia, o ktorych mowie pokazuja, ze mimo wszystko kochal zycie tak mocno, jak tylko mogl. Nie powinnismy go ganic dlatego, ze nas opuscil. Powinnismy natomiast spojrzec w glab siebie i podziekowac mu za to, ze nas kochal, i ze dzielil sie z nami swoimi uczuciami. Pamietajmy, ze zaden bol i zadne cierpienie nie moze powstrzymac nas przed kochaniem zycia. Szanujmy cud, jakim jest zycie. Nasze zycie i zycie innych". Ale najwieksze wrazenie zrobily przeslania od dwojga ludzi, ktorych nie bylo w parku. Z kaset odtworzono dwie, jakze rozne mowy pozegnalne przygotowane przez Chrisa i Courtney. Chris mowil krotko i pieknie o egalitaryzmie i etosie punk rocka - idealach Kurta. "W imieniu Dave'a, Pata i swoim, chcialbym podziekowac wam za cala okazana w tej trudnej chwili troske. Pamietamy Kurta, takim jakim byl, a byl troskliwy, wspanialomyslny i mily. Muzyka zostanie z nami. Na zawsze. Kurt kierowal sie w zyciu etyka, ktora wyrastala z punk rocka. Zaden zespol nie jest wyjatkowy, zaden muzyk nie jest monarcha. Jesli masz gitare i dusze, wal w instrument i rob to z przekonaniem. Ty jestes supergwiazda, grasz niepowtarzalne i zrozumiale dla wszystkich ludzi dzwieki i rytmy: muzyke. Do diabla, graj na gitarze jak na bebnach, chwyc nastroj i pozwol mu plynac wprost z serca. Na tym poziomie przemawial do nas Kurt. Mowil do naszych serc, w ktorych zostanie wraz ze swoja muzyka. Na zawsze". Courtney wyglosila typowa dla siebie tyrade, pelna milosci i gniewu, wyrzutow sumienia i zalu - uczuc, ktore dzielili z nia wszyscy. Jej przeslanie wywolalo powszechny placz: siedmiotysieczny tlum drzal ze wzruszenia i od lez. Bedac soba, nie mogla powstrzymac sie od nieprzemyslanych uwag, z ktorych czesc byla watpliwego lotu, a czesc wyrazala zgorzknienie. Ale Courtney, jak kazda prawdziwa artystka, starala sie byc szczera. Jej slowa odzwierciedlaly uczucia wszystkich zgromadzonych w parku. Przeslanie mialo forme dialogu i w takiej postaci je prezentuje: COURTNEY: Nie wiem co powiedziec. Czuje sie tak samo jak wy. Bo jesli wydaje sie wam, ze nie czulam sie zaszczycona, mogac byc blisko niego, mogac siedziec z nim w jednym pokoju, kiedy gral na gitarze i spiewal, to jestescie nienormalni. Tak czy inaczej zostawil list. Cos co przypomina list do jebanej gazety. Nie wiem co sie stalo. To znaczy, wiedzialam, ze cos takiego moze sie stac. Moze sie stac kiedy bedzie mial czterdziesci lat. Chociaz zawsze mowil, ze wszystkich przezyje, ze umrze majac sto dwadziescia lat. Nie przeczytam wam wszystkiego, co napisal, bo czesc z tego to zaden wasz pierdolony interes. Ale czesc jest dla was. Mysle, ze nie umniejszy to jego godnosci, jesli przeczytam ten list, tym bardziej, ze skierowal go do wiekszosci z was. Kutas. Powiedzcie " kutas " bardzo, bardzo glosno! TLUM: KUTAS! COURTNEY: List jest latwy do zrozumienia. Wszystkie trudne slowa pochodza z punkowego elementarza.KURT: Po raz pierwszy od lat chce odwolac sie do tak zwanej etyki zwiazanej z niezaleznoscia i przynaleznoscia do waszej sceny, ktora, jak sie okazalo, ma racje. Juz od dwoch lat nie podnieca mnie sluchanie, ani tworzenie muzyki czy pisanie czegokolwiek. Nie ma slow, ktore moglyby opisac moje poczucie winy zwiazane z tymi sprawami. Kiedy, na przyklad, stoimy za kulisami i gasna swiatla i rozlega sie maniakalny ryk tlumu, nie czuje nic, nie reaguje tak, jak zrobilby to Freddie Mercury [Courtney wybucha smiechem], ktory kochal i rozkoszowal sie miloscia i podziwem tlumow... COURTNEY: No i co, kurwa, z tego, Kurt? Mogles nie byc gwiazdorem rocka, ty kutasie. KURT:..czego moge mu zazdroscic, i co bardzo podziwiam. Rzecz w tym, ze nie moge was oszukiwac, nikogo z was. Nie byloby to uczciwe ani wobec was, ani wobec mnie samego. Najgorsza rzecza, jak moge sobie wyobrazic jest wykorzystywanie ludzkiej naiwnosci, oszustwo, udawanie, ze zabawa jest super. COURTNEY: Nie, Kurt, najgorsza rzecza, jaka j a moge sobie wyobrazic byloby trwanie w gwiazdorstwie, ktorego sie, kurwa, nienawidzi. Mogles, kurwa, przestac. KURT: Czasami czuje sie tak, jakbym wchodzac na scene odbijal karte w fabryce. Robilem wszystko, co w mojej mocy, zeby moc sie tym cieszyc i cieszylem sie, Bog mi swiadkiem, ze tak. Ale to za malo. Zdaje sobie sprawe, ze wywieralem, wywieralismy wplyw i stanowilismy rozrywke dla wielu ludzi. Jednak naleze chyba do narcyzow [Courtney wydaje z siebie krotki chichot], ktorzy potrafia cieszyc sie jedynie wlasna obecnoscia. Jestem zbyt wrazliwy. COURTNEY: Auuu. KURT: By odzyskac entuzjazm, ktory mialem jako dziecko, musze wprawiac sie w stan lekkiego otepienia. Podczas naszych trzech ostatnich tras mialem znacznie lepszy kontakt z ludzmi, ktorych znam osobiscie i z fanami naszej muzyki. Ale to za malo, by nie czuc frustracji, by zrzucic z siebie poczucie winy, by nie kierowac sie wspolczuciem, ktore zywie wobec wszystkich. Dobro jest w kazdym z nas, a ja najzwyczajniej za bardzo kocham ludzi... COURTNEY: Wiec dlaczego, do chuja, z nami nie zostales? KURT...tak bardzo, ze wpadam, kurwa, w rozpacz niczym jakis smutny, malenki, wrazliwy, niewdzieczny jezusowo-rybi czlowieczek. COURTNEY: Nie pierdol! Dlaczego nie potrafiles po prostu sie tym cieszyc? KURT: Nie wiem. COURTNEY: Teraz pisze o paru osobistych sprawach do mnie, a to nie jest wasz cholerny interes, i do Frances, co tez nie powinno was ciekawic. KURT: Mialem dobrze - bardzo dobrze - i jestem za to wdzieczny. Ale odkad skonczylem siedem lat zaczalem nienawidzic wszystkich ludzi i to tylko dlatego, ze bylo im ze soba dobrze, i ze wspolczuli sobie nawzajem... COURTNEY: Wspolczuli? KURT:..;' tylko dlatego, ze kochalem ich i chyba za bardzo im wspolczulem. Dziekuje wam wszystkim z glebi pulsujacego bolem zoladka, dziekuje za wasze listy i troske przez te wszystkie lata. Jestem zbyt nieodpowiedzialny, zbyt chwiejny i nie ma juz we mnie namietnosci. Wiec pamietajcie... COURTNEY: Nie! Zapomnijcie o tym, bo to jebane klamstwo! KURT:...lepiej splonac niz dac sie rozwiac przez wiatr. COURTNEY: Boze, co za kutas! KURT: Zostancie w pokoju, kocham was i wspolczuje. Kurt Cobain. COURTNEY: Jest jeszcze pare rzeczy osobistych, ale to nie wasz pieprzony interes. I pamietajcie, to wszystko jest gowno warte. I chce zebyscie wiedzieli jeszcze jedno: ta twarda milosc z lat osiemdziesiatych to gowno, nie dziala. Rzeczywistosc jest inna. Tamto nie dziala. Powinnam byla mu pozwolic, wszyscy powinnismy mu byli pozwolic na pozostanie w tym jego otepieniu, powinnismy byli mu pozwolic brac to, po czym czul sie lepiej, po czym jego brzuch czul sie lepiej. Powinnismy byli pozwolic mu na to, zamiast obdzierac go ze skory. Idzcie do domu i powiedzcie swoim rodzicom: <>. Takie jest moje zdanie. Leze w naszym lozku i jest mi bardzo przykro. Czuje to samo, co wy. Zaluje, ze mnie tu nie bylo. Zaluje, ze sluchalam rad innych. Stalo sie. Teraz spie z jego matka i gdy budze sie rano mysle, ze to on, bo sa do siebie podobni. Musze konczyc. Powiedzcie mu tylko, ze jest pojebem. Dobra? Powiedzcie mu tylko: <>. I ze go kochacie. *** Nieco pozniej Courtney pojawila sie w miejscu, w ktorym czuwano. Towarzyszyla jej sprawdzona przyjaciolka Kat Bjelland z Babes in Toyland. Obie rozdawaly ubrania Kurta najwierniejszym, czuwajacym jeszcze fanom.Wczesniej, po zakonczeniu odtwarzanych z tasm przeslan, tlum zostal skierowany ku olbrzymiej, stojacej w poblizu fontannie, wokol ktorej rozstawiono sprzet naglasniajacy. Wlaczono tasme z akustycznym koncertem Nirvany nagranym nie tak dawno dla MTV. Dziesiatki dzieciakow wskakiwaly pod mierzace czterdziesci stop strumienie wody ku uciesze tlumu, ktory liczyl jeszcze z piec tysiecy osob. Gdy wylaczono wode, fontanna zamienila sie w muszle koncertowa. Ludzie wyspiewywali piosenki Nirvany ile sil w plucach, a kazdy numer witano i zegnano oklaskami niczym na prawdziwym koncercie. Wielu fanow tak dobrze zapamietalo repertuar Nirvany z koncertu "Unplugged", ze spiewalo nawet dwie malo znane piosenki Meat Puppets wykonywane przez Cobaina. W fontannie tanczono, sciskano nieznajomych, robiono "fale", grano w frisbee i rzucano balonami z prezerwatyw. Wokol biegaly psy. Gdy ochrona probowala rozproszyc tlum po koncercie, ludzie sie zbuntowali. Ochroniarze stworzyli lancuch, ktory wypychal fanow z fontanny. W pewnym momencie przez lancuch przedarl sie pyzaty blondyn z wlosami ufarbowanymi na jasny blond. Za nim poszli inni. Tanczac i zachecajac sie nawzajem smialkowie zaczeli wspinac sie na kopule stojaca w srodku fontanny. Wygladali jak zolnierze piechoty morskiej po zdobyciu wyspy Iwo Jima. W tlum wdarl sie policjant, by wyluskac jasnowlosego prowodyra. Ludzie zaczeli krzyczec: "Kurwa!, Kurwa!" i pokazywac palcami policjanta, ktory po chwili odszedl jak niepyszny. Kurtowi na pewno podobaloby sie tutaj. Kiedy zaczynalem pisac te ksiazke, powiedzialem swojej babce, ze pisze biografie grupy rockowej. Pierwsza rzecza, o jaka mnie zapytala nie byla nazwa zespolu, ale to czy jego czlonkowie biora narkotyki. Odpowiedzialem, ze tak, ze jeden z nich na pewno bierze. Ale to nie znaczy, ze jest zly - dodalem. Wielu ludzi nie potrafilo tego zrozumiec. Kurt naprawde byl dobry. Mogl byc pokrecony, chwiejny i nieposluszny, ale to nie znaczy, ze byl zepsuty do szpiku kosci. W nekrologach i artykulach prasowych o jego smierci pisano o Cobainie jako o "udreczonym buntowniku" i "znekanym glosie pokolenia". Po jego smierci, podobnie jak za zycia, niewielu - jesli w ogole tacy byli - widzialo w nim zwyklego czlowieka. Oto, jak wygladal Kurt, jakiego zapamietalem: Mial 173 cm wzrostu i wazyl 57 kg. Byl drobny, a nawet przerazliwie chudy. Pod rozpinanym swetrem, w ktorym uwielbial chodzic, i podartymi dzinsami, nosil kilka warstw ubran, zeby wygladac masywniej. Mial klopoty z cera, co bylo spowodowane zarowno brakiem slonca i dieta skladajaca sie wylacznie z mrozonek, jak i srodkami farmaceutycznymi. Zawsze zdumiewalo mnie, ze czlowiek o tak skromnej posturze potrafi wydobyc z siebie tak potezne dzwieki, podobnie jak to, ze czterokilowe niemowle potrafi krzyczec tak glosno, ze az bola uszy. Kurt wielokrotnie przekonywal sie jak wiele moze zniesc jego kruche cialo, ale to, co go dreczylo nie mialo wylacznie podloza fizjologicznego. Gdy porownywalo sie jego talent i charyzme z mierna postura, przychodzil mi na mysl opis Jimiego Hendrixa przytoczony kiedys przez Roberta Frippa, ktory porownal wielkiego gitarzyste do cienkiego drutu pod wysokim napieciem. Bliscy przyjaciele Kurta i najwierniejsi fani Nirvany dzielili straszliwa, choc nigdy nie wypowiedziana tajemnice: wiedzieli, ze Cobain nie zabawi dlugo na tym swiecie. Kazda spedzona z nim chwila mogla byc ostatnia. Bylo wiadomo rowniez, ze slawa nie przysluzyla sie dobrze Kurtowi. Stalo sie tak z wielu powodow, a nie tylko dlatego, ze byl chorobliwie niesmialy. Kurt byl czlowiekiem, ktory musial pilnowac kazdego szczegolu zwiazanego z Nirvana - swoim artystycznym dzieckiem. Jesli firmowe podkoszulki mialy zle odbity wzor, wpadal we wscieklosc. Jego reputacja artystyczna zalezala - w jego mniemaniu - od kazdej klatki kazdego teledysku zespolu i to nie dlatego, ze mial obsesje na punkcie nadzoru, ale dlatego, ze sztuka byla dla niego wszystkim. Bylby w stanie kierowac swoja kariera dluzej niz mu sie wydawalo, ale juz przy "In Utero" organizacja pod nazwa Nirvana rozrosla sie do niewyobrazalnych rozmiarow. Jednym z zywiolow, nad ktorymi bezskutecznie probowal zapanowac byla prasa. Zdajac sobie sprawe, ze wywiady sa jednym z oblicz uprawianej przez niego sztuki i majac przykre doswiadczenia z kontrowersji wokol artykulu z Vanity Fair, byl nadwrazliwy na wlasny obraz w mediach. Pewnego razu zadzwonil do mnie nad ranem i blagal bym usunal z majacej wlasnie sie ukazac ksiazki pewien malo istotny fragment. Jesli tego nie zrobisz - mowil - strzele sobie w leb. Passus, o ktory mu chodzilo byl lista piecdziesieciu jego ulubionych albumow. Bez przerwy skarzyl sie na wscibskie media grzebiace w jego zyciu osobistym, ale sam nie byl bez winy, przenoszac bolesna (choc nie zawsze prawdziwa) szczerosc muzyki do stylu udzielania wywiadow. Wydawalo sie, ze nie zna frazy "bez komentarzy". Odpowiedzial na wszystkie pytania, jakie zadalem mu piszac ksiazke i otwarcie mowil o rzeczach, ktore zdecydowalismy sie usunac dopiero po mojej interwencji. Ale zycie osobiste nie bylo jedna ofiara slawy Kurta. Mimo swego obrazoburstwa, Kurt nie zdolal nie popasc w banal "bycia gwiazda" - stracil kontakt z wiekszoscia ludzi, z ktorymi zaczynal. Zaden z jego przyjaciol nie mial pieniedzy. Tworczosc, zycie towarzyskie, a nawet moda grunge (co jest, rzecz jasna, truizmem) opieraly sie na ubostwie. Kurt wiedzial, ze pieniadze oddalaja go od starych kumpli i nadwyrezaja ich wzajemne stosunki. Gdy zima z 1993 na 1994 kupil sobie lexusa, presja znajomych zmusila go do oddania wozu i powrotu do wysluzonego, starego volvo z jedna lysa opona. Przyjazn byla tym, co trzymalo go w zespole. Chris i Dave nalezeli do najlepszych, najbardziej lojalnych przyjaciol, jakich zostawil. Bez wzgledu na to, co mowil, nie byl w stanie zaprzeczyc potedze muzyki, jaka wspolnie tworzyli. Nawet gdy zwijal sie z bolu podczas tras, wyjscie na scene bylo dla niego lekarstwem, wydobywajac z organizmu zwiekszone wydzielanie ednorfin. To dlatego rzucal sie na bebny po niektorych koncertach - by udowodnic, ze nie czuje bolu, ze osiagnal nirwane. Jednak w ostatnim roku zycia zaczal oddalac sie od tego, co kochal najbardziej. Wiedzial, ze musi okreslic na nowo swoja muzyke. Twierdzil, ze "In Utero" bylo jedynie powtorzeniem "Nevermind" nagranym w bardziej punkowym stylu. Czesto powtarzal, ze Beatlesi przez trzy lata doszli od "I Wanna Hold Your Hand" do Sgt. Pepper. Wiedzial, ze jest w stanie dokonac podobnego wyczynu. Dzis nie ma muzyka, ktory moglby powiedziec o sobie to samo, co jest kolejnym elementem tragedii. 9 kwietnia 1993 przed koncertem w Cow Palace, Kurt pojawil sie w garderobie, w ktorej roilo sie od ludzi. Usiadl niesmialo na skladanym krzeselku pod sciana. Obok stalo drugie krzeslo, ktore zostalo puste. Nikt nie odwazyl sie przysiasc do niego i pogadac. Usiadlem na tym krzesle. Kurt usmiechnal sie, powiedzial "czesc" i podal mi mala Frances. Gawedzilismy o "Speed Racer" - jego ulubionym serialu telewizyjnym. Zaspiewal mi motyw z filmu, a kilku samozwanczych "pilnowaczy" przygladalo sie nam badawczo. Podczas koncertu Kurt zmienil strone sceny, na ktorej gral. Do tamtej pory stal zazwyczaj po lewej stronie, wtedy przeszedl na prawo. Tak jest ciekawiej - tlumaczyl. Wowczas fakt ten wydawal sie niemal trywialny, z dzisiejszej perspektywy nabral nowego znaczenia. 23 lipca 1993 Nirvana zagrala na kolejnym waznym koncercie. Pojawila sie nie zapowiedziana w Roseland Ballroom w Nowym Jorku, gdzie wlasnie odbywalo sie New Musie Seminar. Wszystko szlo dobrze do finalu, ktorym okazal sie fatalny wystep akustyczny. Po dwoch miesiacach Nirvana po raz drugi zagrala w Saturday Night Live. Przed programem Alex Macleod probowal wyprosic z garderoby Kurta tloczacych sie znajomych. Nie - polecil mu cicho Kurt. Im nas wiecej, tym lepiej. Wszyscy zostali tam, gdzie stali. W pazdzierniku Nirvana zaczela pierwsza od dwoch lat trase amerykanska. Drugim gitarzysta w zespole zostal Pat Smear, grajacy wczesniej w legendarnym zespole punkowym z L.A. The Germs. Pat wspomogl potezny, choc nie zawsze czysty, gitarowy atak Kurta, mocnymi, motorycznymi akordami i pelnymi pasji solowkami. Byl takze wyjatkowo pasujaca do Nirvany, pelna energii osobowoscia sceniczna. Spelnial rowniez inna, byc moze najwazniejsza role - emanujacy z niego nonszalancki spokoj dodawal ducha i otuchy miotanemu skrajnymi nastrojami Kurtowi. Nikt jednak nie podnosil Cobaina na duchu tak, jak Frances, ktora podrozowala z zespolem, poniewaz Courtney byla zajeta nagrywaniem nowego albumu Hole. Corka byla doslownie swiatlem jego zycia, gdy byla w poblizu twarz Cobaina jasniala, na ustach pojawial sie szeroki usmiech, a wokol panowala radosc. Nirvana postanowila, ze ta trasa musi byc przyjemna. Wybrala swoje ulubione zespoly jako support: grali z nia The Breeders, Butthole Surfers, Chokebore, Come, Half Japanese, Meat Puppets, Mudhoney i Shonen Knife. Wszyscy podrozowali dwoma autobusami, zatrzymywali sie w dobrych hotelach i mieli nawet masazyste. Miedzy koncertami byly wiele dni wolnych, a w ekipie znalazly sie zony, narzeczone i przyjaciolki. Byc moze dlatego byla to najlepsza trasa w karierze zespolu, a podczas kazdego koncertu czulo sie, ze stopy wszystkich obecnych unosza sie wysoko nad ziemia. Mniej wiecej w polowie trasy przypadal dzien wolny w polozonym na odludziu hotelu oddalonym o dwie godziny jazdy od Bostonu. Ni z tego ni z owego w calej ekipie zapanowala goraczka, bo Dave dowiedzial sie, ze w Bostonie wystepuje wlasnie legendarna punkowo-popowa grupa The Buzzcocks. Cala wataha wyruszylismy na koncert. Niewiele osob w klubie rozpoznalo w malej postaci w mysliwskiej czapeczce na glowie Kurta Cobaina. Ci, ktorzy rozpoznali, usmiechali sie do niego przyjaznie. Po koncercie, za kulisami, czlonkowie Buzzcocks powtarzali w kolko, ze czuja sie zaszczyceni mogac poznac Kurta osobiscie. Odpowiadal im, ze to on powinien i czuje sie zaszczycony. Pozniej, przed klubem, rozmawial z fanami, ktorzy traktowali go jak dobrego kumpla. Nie prosili nawet o autografy. Byl bardzo szczesliwy. Jednak nie wszyscy uwazali, ze jest latwy w kontaktach. Jego przenikliwe spojrzenie, zmiennosc nastrojow, niepewnosc czy jest nacpany czy nie, slawa, a szczegolnie niemal namacalna charyzma, sprawialy, ze stawal sie dla niektorych bardzo oniesmielajaca osobistoscia. Ale gdy nie zwracalo sie na to wszystko uwagi i traktowalo jak kazdego innego czlowieka, mozna bylo spotkac milego, fajnego faceta, uwaznego sluchacza, madrego doradce, a nawet pocieszyciela. Przekonalem sie o tym, podrozujac z Nirvana przez dwa tygodnie po Ameryce. Zdecydowalem sie na ten wyjazd po czesci dlatego, ze chcialem spotkac sie z ludzmi, ktorzy zostali moimi przyjaciolmi, a po czesci dlatego, ze chcialem uczestniczyc w najlepszych koncertach rockowych, jakie kiedykolwiek ogladalem. Waznym czynnikiem byly tez moje klopoty osobiste i zawodowe. Gdy na poczatku listopada dotarlismy do Nowego Orleanu, moja sytuacja osobista skomplikowala sie do tego stopnia, ze potrzebny byl mi spowiednik. O polnocy zadzwonilem z automatu przy Bourbon Street do Cobaina. Bez zbednych ceregieli kazal mi przyjsc do hotelu i opowiedziec w czym rzecz. Gdy pojawilem sie w jego pokoju, lezal na lozku i ogladal transmisje z koncertu Pete'a Townshenda z wylaczonym dzwiekiem. Podstarzaly Pete - gitarowy showman - gral i spiewal jak zwykle doskonale. Spojrz na tego goscia - powiedzial Kurt. Jego muzyka nie umywa sie do tego, co robil wczesniej, ale wciaz widac w nim pasje. Chcialbym byc taki jak on. Potraktowalem to jako zart i zostawilem bez komentarza. Kurt byl zmeczony, ale chcial rozmawiac. Mowil o swoich nieudanych zwiazkach i o blokach tworczych. Slychac w tym bylo madrosc, o ktora go nie podejrzewalem. O czwartej nad ranem, w polowie wypowiadanego przeze mnie zdania, zamknal oczy i usnal. Nie byl nacpany. Najzwyczajniej w swiecie zachcialo mu sie spac. Dlaczego wyszedles? - zapytal nastepnego dnia. Pod koniec trasy, w listopadzie, Nirvana nagrala akustyczny koncert dla MTV. Kurt byl w doskonalym humorze, w przerwach miedzy piosenkami rzucal dowcipami i spiewal z oczyszczajaca pasja, warta najwiekszego stadionu. Zdecydowal sie na zagranie bezprecedensowej liczby coverow, mowiacych o slawie, smierci lub obu tych rzeczach naraz. Piosenka Meat Puppets "Plateau" mowi o wiadrze i szczotce - ciezkiej pracy na szczycie. "Lake of Fire" - rowniez z repertuaru Meat Puppets - opowiada o losie potepionej duszy. Rozpoczynajac "The Man Who Sold The World" Davida Bowie, Kurt zaintonowal: "Myslalem, ze umarles dawno temu, bardzo dawno temu". "Nie spodziewaj sie, ze bede plakal z kazdego powodu, dla ktorego musiales umrzec" mruczal w standardzie gospel "Jesus Wants Me for a Sunbeam". Wtedy po raz ostatni widzialem Kurta Cobaina. Usciskal mnie na pozegnanie. Szesciotygodniowa trasa europejska rozpoczela sie na poczatku lutego i zakonczyla 6 marca przedawkowaniem w Rzymie. Kurt przezyl probe samobojcza. Rozpaczliwa egzystencja, ktora chcial przerwac, trwala nadal. Zespol wrocil do Seattle. 8 kwietnia nadeszla wiadomosc. Kilka dni pozniej kierowca limuzyny, z ktorej czesto korzystal Kurt, powiedzial mi cos takiego: To byl mily facet. Bardzo cichy. Widac bylo, ze wiele przeszedl. "Przejscia" zajmowaly lwia czesc swiadomego zycia Kurta. Gdy nie organizowal ich z wlasnej woli, bole brzucha, chroniczny bronchit i skolioza przypominaly mu, ze nawet wlasne cialo sprzysieglo sie przeciw niemu. Przy tych wszystkich nieszczesciach zdolal zachowac ironiczny dystans do wlasnych cierpien. Po wydaniu tej ksiazki zadedykowal mi jeden z egzemplarzy: "Pieklo na ziemi!" Jak wiekszosc samobojstw, smierc Kurta poprzedzona byla wieloma znakami, z ktorych wiekszosc zostala obficie udokumentowana w lawinie publikacji, jakie ukazaly sie po 8 kwietnia. Inne znaki opisane sa w tej ksiazce. Gdy spogladam na nie teraz, nie traktuje ich jako wolania o pomoc, bowiem Kurt oglaszal je niczym komunikaty. Wiele uwagi poswiecono zbiegowi okolicznosci, jakim byla smierc Cobaina w wieku dwudziestu siedmiu lat - dokladnie tym samym, w jakim zmarli Hendrix, Joplin i Morrison. Nalezy jednak pamietac, ze Kurt nie byl wierny rockowemu banalowi o szybkim zyciu i mlodej smierci. Piszac w ostatnim liscie, ze "lepiej splonac, niz dac sie rozwiac przez wiatr" dal wyraz swojemu sarkazmowi: wiedzial jak wszyscy potraktuja jego smierc. Cobain byl pierwszym muzykiem rockowym, ktory odebral sobie zycie w sposob tak zaplanowany. Nie czekal na decyzje losu i nie liczyl na przypadek. W jednym z lokalnych programow z Seattle nazwano go "ostatnia ofiara rock and rolla", ale rock and roli nigdy nikogo nie zabil. Jego samobojstwo bylo osobista decyzja zwyklego czlowieka, a nie gwiazdy, i doszloby do niego bez wzgledu na slawe, pieniadze czy talent artysty, jakim byl Cobain. Spekulacje na temat przyczyn tego aktu rozpaczy sa bezsensowna zabawa salonowa. Cobain cierpial na kliniczna depresje, w jego rodzinie samobojstwa zdarzaly sie wczesniej, jednak nikt nigdy nie dowie sie do konca dlaczego to zrobil. Gdy mysle o jego smierci, niezmiennie przychodzi mi na mysl pewien obraz, jaki ujrzalem podczas festiwalu w Reading latem 1992. Kurt schodzil ze sceny ubrany w szpitalny fartuch, w jakim wystapil przed publicznoscia, trzymajac za reke malego chlopca, ktory jakims cudem dostal sie za kulisy. Jak sie pozniej okazalo chlopiec cierpial na nieuleczalna postac raka. Kurt powoli schodzil po schodach oswietlany punktowcem. Byl caly w bieli i przypominal serafina prowadzacego za reke cheruba. Wokol tloczyli sie ludzie, ale dziwnym zrzadzeniem losu pozostawali w cieniu. Wszyscy milczeli. Bylo cicho jak makiem zasial, choc przed scena szalaly tlumy. Orszak towarzyszyl Kurtowi w przejsciu miedzy namiotami. Potem Kurt i chlopiec skrecili za rog. I znikneli. NIRYANY SUB POP Singiel "Love Buzz"/"Big Cheese". Listopad 1988. SP 23 Ograniczone wydanie 1000 recznie numerowanych egzemplarzy.Utwor "Spank Thru" zamieszczono na albumie kompilacyjnym "Sub Pop 200". Grudzien 1988. SP 25 Album,31each". Czerwiec 1989. SP 34 Pierwsze 1000 egzemplarzy na bialym winylu. Kolejne 2000 zaopatrzono w specjalny plakat. Album zremasterowano w kwietniu 1992 i wydano jako CD i kaste. Wersja CD zawiera dodatkowe nagranie "Downer". Singiel "Sliver"/"Dive". Wrzesien 1990. SP 73 Pierwsze 3000 egzemplarzy siedmiocalowej plyty wydano na blekitnym winylu. Singel CD zawiera koncertowe wersje utworow "About a Girl" i "Spank Thru". Wspolny singiel Nirvany i The Fluid: "Molly" s Lips" (Nirvana)/"Candy" (The Fluid). Klub Singlowy Sub Pop # 27 Ograniczone wydanie 7500 egzemplarzy. Pierwsze 4000 kopii wydano na zielonym winylu. TUPELO EP "Blew". Grudzien 1989. TUP 8 GEFFEN/DGC Singiel "Smells Like Teen Spirit"/"Even in HisYouth", "Aneurysm". 10 wrzesnia 1991. DGC 21673 Album "Nevermind". 24 wrzesnia 1991. DGC 24425 Pierwsze 50000 egzemplarzy CD nie zawiera dodatkowego utworu bez podanego tytulu. Singiel "Come As You Are"/"School", "Drain You" (nagrane na zywo w Paramount Theater, 31 pazdziernika 1991). 3 marca 1992. DGC 21707 Singiel "Lithium"/"Been a Son" (wersja koncertowa), "Curmudgeon". 21 lipca 1992. DGCDM 21815 Singel CD zawiera teksty z "Nevermind". Album "Incesticide". 15 grudnia 1992. DGC 24504 Album "In Utero". 14 wrzesnia 1993. DGC 24607 TOUCH AND GO Wspolny singel Nirvany i Jesus Lizard: "Oh, the Guilt" (Nirvana)/"Puss" (Jesus Lizard). 22 lutego 1993. TG83, CD, kaseta, singiel. Ograniczone wydanie swiatowe 200000 egzemplarzy. COMMUNION RECORDS Wspolny singiel Nirvany i The Melvins (coveryVelvet Underground): "Here She Comes Now" (Nirvana)/"Venus in Furs" (The Melvins). 1991. Communion 23. Ograniczone wydanie 1000 siedmiocalowych egzemplarzy. Dostepny rowniez na "Heaven and Heli", Vol. 1 - albumie poswieconym Velvet Underground. 1991. Communion 20. Wydano na trzech nosnikach. Naklad wyczerpany. C/Z Utwor "Mexican Seafood" na albumie "TeriyakiAsthma Vol.l". Listopad 1989. CZ 009 Ograniczone wydanie 1000 siedmiocalowych egzemplarzy. Dostepny rowniez na kompilacji CD "Teiyaki Asthma Vol I-V". Na kompilacji zamieszczono m.in. nagrania zespolow L7 i Babes in Toyland. Listopad 1991. CZ037 RAS "Do You Love Me" na albumie poswieconym Kiss "Hard to Believe". Jedyne nagranie Jasona Evermana z Nirvana. Sierpien 1990. CZ024 KILL ROCK STARS "Beeswax" na kompilacji "Kill Rock Stars".21 sierpnia 1991. KRS 201 Na kompilacji wydano rowniez nagrania The Melvins, Bikini Kill, Mecca Normal, Nationof Ulysses. Ograniczone wydanie 1000 egzemplarzy z okladka podpisana przez artystow. TIM KERR RECORDS "Return of The Rat" na albumie "Eight Songsfor Greg Sage and the Wipers". 20 czerwca 1992. T/K 917010 TRIB 2 Cztery siedmiocalowe plyty, na ktorych znalazly sie m.in nagrania Hole. Ograniczone wydanie 10000 egzemplarzy, z ktorych 6000 wydano na kolorowym winylu. Wersja CD 15 marca 1993 zawiera szesc dodatkowych nagran, w tym utwor Thurstona Moorea. NAGRANIA INDYWIDUALNECZLONKOW NIRVANY K RECORDS Kurt pojawia sie na "Bikini Twilight" zespolu Go Team (Calvin Johnson i Tobi Vail). Lipiec 1989. Singiel Go Team. SUB POP Kurt pojawia sie na EP zespolu Earth "Bureaucratic Desire for Revenge". Pazdziernik 1991. SP 123Kurt i Chris pojawiaja sie w utworze "Where Did You Sleep Last Night" z solowego albumu Marka Lanegana "The Winding Sheet". Maj 1990. SP 61 Pierwsze 1000 egzemplarzy na czerwonym winylu. Na CD i kasecie znajduje sie dodatkowe nagranie. Dave pojawia sie na albumie Scream "No More Censorship". Sierpien 1993. RAS 4001 DISCHORD Dave pojawia sie na nie wydanym wczesniej albumie Scream "Fumble". Lipiec 1993. Dischord 83Seria YOUR CHOICE LIVE Dave pojawia sie na albumie koncertowym Scream "Scream". YC-LS 010 (Import z Niemiec) KONKURREL Dave pojawia sie na albumie Scream "Live at Van Hall". 1989. K 001/113 DSI Dave pojawia sie na singlu zespolu Scream "Mardi Gras'7"Land Torn Down". 1990. DSI 16. Oba nagrania znajduja sie rowniez na albumie "Fumble". BONER Dave jako "Dale Nixon" gra na basie, bebnach i gitarze na solowym albumie Buzza Osbornea "King Buzzo". TIM KERR RECORDS Kurt jest autorem gitarowego tla, na mowionymnagraniu Williama S. Burroughsa "The Priest, The Called Him". Lato 1993. T/K 9210044/92 CD 044 Dostepne na dziesieciocalowym, winylowym EP oraz singlu CD. Chris pojawil sie na okladce w sutannie. BRYTYJS NIRYANY SUB POP Tylko z importu TUPELO Utwor "Spank Thru" na albumie kompilacyjnym "Sub Pop 200". Grudzien 1988. Tylko na winylu. Wznowienie na CD. 1990.Album "Bleach". Czerwiec 1990. Na wydaniu brytyjskim zamiast "Big Cheese" umieszczono "Love Buzz". Wznowienie na CD wytworni Geffen w kwietniu 1992. Nagrania dodatkowe: "Big Cheese" i "Downer". Singiel "Sliver"/"Dive". Styczen 1991. EP "Blew". Grudzien 1989. GEFFEN/DGC Singiel "Smells Like Teen Spirit"/"Even in His Youth", "Aneurysm". 9 wrzesnia 1991.DGCS5Album "Nevermind". 23 wrzesnia 1991. DGC 24425. Singiel "Come As You Are"/"School", "Drain You" (wersja koncertowa). 2 marca 1992. DGCS 7 Singiel "Lithium"/"Been A Son" (wersja koncertowa), "Curmudgeon". 201ipoca 1992. DGCS 9. , "Polly" (wersja Singiel "In Bloom"/"Sliver" koncertowa). 30 listopada 1992. GEF 34. Plyta i CD ze zdjeciem. Wersja siedmiocalowa zawiera na stronie "b" tylko utwor "Polly" (wersja koncertowa). Album "Incesticide". 14 grudnia 1992. GEF 24504 Album "In Utero". 13 wrzesnia 1993. GEF 24536. TOUCH AND GO Wspolny singiel Nirvany i Jesus Lizard: "Oh, the Guilt" (Nirvana)/"Puss" (Jesus Lizard). 22 lutego 1993. TG 83, CD oraz ograniczone wydanie na winylowym (blekitnym) singlu. C/Z Tylko z importu. KILL ROCK STARS Tylko z importu. TIM KERR RECORDS Tylko z importu. NAGRANIA INDYWIDUALNECZLONKOW NIRVANY Wszystkie plyty wymienione w dyskografii amerykanskiej.~ " |...- A* V\? | -51 . OFERTA WYDAWNICZA: -f ENCYKLOPEDIA POLSKIEGO ROCKA Pierwsza i jedyna Encyklopedia Polskiego Rocka; pelne biografie i dyskografie wszystkich waznych i mniej waznych przedstawicieli polskiej muzyki rockowej; 200 zdjec; twarda oprawa; 480 stron. RAPORT O ACID DRINKERS Monografia obecnie najpopularniejszego heavymetalowego zespolu w Polsce; rzetelna dyskografia; spis wszystkich koncertow; 76 zdjec; barwne reprodukcje okladek plyt; 168 stron. NIKT NIE WYJDZIE STAD ZYWY Historia Jima MorrisonaWspaniala biografia jednej z najbarwniejszych postaci muzyki rockowej tego wieku; 74 zdjecia; 468 stron; do kazdej ksiazki gratis plakat (47x64 cm). THE DOORS. TEKSTY I PRZEKLADY Wszystkie teksty piosenek zespolu The Doors wraz z doskonalymi tlumaczeniami; komentarze i wypowiedzi ludzi wspolpracujacych z grupa; 80 zdjec; twarda oprawa; 310 stron. MLOT BOGOW MLOT BOGOW - SAGA LED ZEPPELIN Skandalizujaca historia najprawdopodobniej najwiekszego rockowego zespolu wszechczasow; anegdoty, nieznane fakty, pikantne szczegoly; 320 stron. LEDZEPPELIN CHYLINSKA. O SOBIE SAMEJ Zwierzenia kontrowersyjnej gwiazdy rockowej z zespolu O.N.A. Nieznane dotad fakty opowiedziane przez sama wokalistke; 65 zdjec; 136 stron.DZEM - BALLADA O DZIWNYM ZESPOLE Drugie, uaktualnione i poszerzone w starej czesci wydanie biografii kultowego zespolu Dzem, autoryzowane przez muzykow i przetykane ich wypowiedziami. Ponadto szczegolowa dyskografia z reprodukcjami okladek plyt oraz obszerny wybor listow od fanow. Calosc uzupelnia ponad sto zdjec, takze kolorowych; 208 stron DEEP PURPLE (HISTORIA ZESPOLU) Pasjonujaca, pelna nieznanych dotad szczegolow, rzetelna i wnikliwa biografia obchodzacej w tym roku trzydziestolecie istnienia, legendy hard rocka. Ponad 80 kolorowych i czarno-bialych zdjec, dokladna dyskografia i kompletna lista koncertow, czynia z tej ksiazki obowiazkowa lekture kazdego fana; objetosc 288 stron PEARL JAM - ROLSLINA Monografia jednego z najwazniejszych zespolow lat 90-tych. Dokladna i szczegolowa historia drugiej obok Nirvany kultowej grupy z Seattle. Pelna dyskografia, teksty i tlumaczenia piosenek (rowniez z plyty YIELD), ponad 20 czarno-bialych i 30 kolorowych zdjec (w tym z koncertu w Warszawie) oraz wywiad autorki z czlonkami zespolu; objetosc 140 stron GDY ROCKNROLL ZNACZYROCKNROLL Mini-monografia Aerosmith MEKSYKANSKI KETCHUP Mini-monografiaRed Hot Chili Peppers Wyzej wymienione pozycje mozna kupic w ksiegarniach, sklepach muzycznych lub salonach EMPiK-u, mozna rowniez zamowic w drodze sprzedazy wysylkowej, piszac na adres: IN ROCK, ul. Zakret 5, 60-351 Poznan lub telefonicznie pod numerem: (061) 86 86 795 (czynny cala dobe) 63 2000-1 i00-12-0b~y OGOLNOPOLSKA SIEC SALONOW SPRZEDAZY, , SALONOW FOTOGRAFICZNYCH iKultura i ifieaia szkol jezykow obcych KSIAZKI MULTIMEDIA MUZYKA PERFUMERIA SZKOLA JEZYKOW OBCYCH 1000134231 This file was created with BookDesigner program bookdesigner@the-ebook.org 2011-02-16 LRS to LRF parser v.0.9; Mikhail Sharonov, 2006; msh-tools.com/ebook/